You are on page 1of 257

Marek

Dobies

Ojciec, syn i duch oceanu

-2-

Copyright by Marek Dobies Projekt okadki Marek Dobies

Wydanie I

Powielanie utworu w caoci lub czci dozwolone wycznie za zgod autora.

-3-

Moim synom, Amadeuszowi i Filipowi, przy ktrych cigle ucz si jak by ojcem.

-4-

Rozdzia pierwszy
Czwartek, 1 lipca 1993 r. Ten obraz przeladuje mnie noc, nawiedza - chciany i niechciany zarazem: pnaga Suzanne bawica si z psem w spienionych falach Atlantyku. Zmysowa i pena ycia, opalona i radosna. Widz jak jej piersi wznosz si i opadaj, faluj w rytmie frenetycznych podskokw. Dziewczyna wbiega do morza, a w lad za ni pdzi doszcztnie przemoknity jamnik. Pies wciekle ujada, prycha wod, miesznie podskakuje na krtkich apkach. Suzanne zawraca na wilgotny, linity wod piasek, a pies prbuje chwyci zbami rbek jej biaej, falbaniastej spdnicy, ktr dziewczyna podkasuje wysoko, odsaniajc mocne uda. Rozpuszczone wosy koloru nadmorskiego piasku pozlepiane w strki plcz si jej na twarzy. I to ciao. Bursztynowe, obfite; oprszone konfetti z piegw. Paski brzuch i biodra bogini. mieje si gono, gdy bryzgi wody spryskuj jamnika, odgarnia z ust wilgotne kosmyki; zerka czy na ni patrz. Podwiadomie wiem, e chce, ebym na ni patrzy, ebym poera j wzrokiem. Wic gapi si na ni bezczelnie. Wbrew sobie; z satysfakcj i poczuciem winy. Jednym i drugim jednoczenie. Z ponn nadziej, e jestem dla niej niewidoczny, jak widz po drugiej stronie telewizyjnego ekranu. Naturalna jak sama natura, doskonale wpisuje si w nadmorski krajobraz. Jestem tak zaskoczony jej nieskrpowaniem, niewinnoci nagoci, e nawet nie chce mi si karci siebie za grzeszne myli. Dopiero teraz spostrzegam Alberta. Siedzi pochylony przy stoliku na wypowiaej w socu drewnianej werandzie, prostuje si i macha do mnie rk. Szkicuje co na duej kartce papieru. Ma na sobie tylko granatowe szorty i somkowy kapelusz. Robi mi si gorco na myl, e widzia moje nachalne spojrzenie utkwione w jego dziewczynie. - Salut, Philippe! a va? nagle sysz jej gos, tu przy uchu. Upuszczam torb z zakupami, ktre im przyniosem. W piasek leci chleb pocity na cienkie kromki, buki z sezamem, mleko, dem, zapakowane w foli

-5-

wdliny i owoce, wic Suzanne pochyla si, eby je podnie. Przy tym muska mnie jak wilgotn czci ciaa, moe piersi? Czuj kwiatow nut jej perfum, sodycz pomieszan z zapachem potu i morskiej wody. Dziewczyna mieje si ze mnie bez cienia zoliwoci i zbiera spod ng wiktuay. Klkam tu przy niej, rami obok jej nagiego ramienia. Nasze gowy niemal si stykaj. - Salut! odpowiadam, skrpowany jej bliskoci. W roztargnieniu gadz mokr sier na karku jamnika i jeszcze raz, ktem oka, zerkam na biust dziewczyny. Jej piersi lekko wyduaj si, gdy si pochyla. Ich kocwki zdobi due, ciemne sutki. - Przepraszam! gdy si prostuj i strzepuj z kolan piasek woam nie do niej, lecz do Alberta i uciekam wzrokiem od jej kuszcych krgoci. Ale ze mnie niezdara... - tumacz si przed nim czy przed samym sob, jakbym dopiero uwiadomi sobie ten fakt, znany mi przecie od dawna. Domek wspiera si na krtkich palach, wic na werand wchodz po kilku nierwnych schodkach. Drewniana konstrukcja otoczona barierk jczy pod moimi stopami. Chata wyglda na wzniesion dawno temu; niezbyt starannie, jakby tymczasowo. Mam wraenie, e trzyma j w caoci tylko wydma, o ktr opiera si jedn ze cian. Z wysokoci werandy spogldam na lazurowe morze, pogniecione wiatrem jak kartka papieru w nerwowej doni. Atlantyk mieni si tysicami kujcych w oczy refleksw. Pas miakiego piachu cignie si dokd sigam wzrokiem, wyginajc si w oddali w agodny uk. Albert Poupon wyciga na powitanie wochat rk ponad blatem kwadratowego stolika. - Dziki za zaopatrzenie pokazuje w szerokim umiechu garnitur rwnych, biaych zbw. - Napijesz si piwa? pyta i, nie czekajc na odpowied, wstaje. Jest krpym mczyzn o urodzie poudniowca, ktr wzmaga ciemna opalenizna. Ma mocny ucisk doni i adnie zarysowane minie. Sprawia wraenie sportowca, a nie artysty. Jednak jest malarzem. Przynajmniej czuje si nim. Ma te bzika na punkcie nurkowania do wrakw statkw i szukania podwodnych skarbw.

-6-

Suzanne znika z zakupami w mroku chaty. Albert wchodzi za ni przez otwarte na ocie drzwi, z ktrych uszczy si niebieska farba. Zostaj na progu, zerkajc do wntrza. Pokoik przedzielony jest cik, zielon kotar, za ktr znajduje si co w rodzaju aneksu kuchennego. Dziewczyna energicznie trze wosy rcznikiem, patrzc na swoj

przyprszon piegami twarz w lustrze. Zauwaa, e si jej przygldam i posya mi umiech. Albert, mijajc kochank, klepie j lekko w pup. Potem schyla si, siga po piwo do turystycznej lodwki stojcej pod stolikiem, na ktrym umieszczono dwupalnikow kuchenk na gaz z butli. Wyciga dwie zielone, wilgotne butelki, a wracajc cauje Suzanne w usta. Ich popiersia odbijaj si w lustrze otoczonym metalow ram. Dziewczyna odwzajemnia pocaunek. Wpijaj si w siebie jakby na pokaz, jakby robili to specjalnie, eby mnie zawstydzi. Udaje im si to. Cofam si na werand, gdzie soce poraa moje oczu. Albert wyglda na trzydzieci lat. Przy moich dziewitnastu wydaje mi si stary. Jest te sporo starszy od Suzanne. Syszaem, e uwaany jest za obiecujcego malarza. A moe sam to powiedzia? Moe tylko tak myli o sobie. eby speni t niejasn obietnic, cigle poszukuje wasnego stylu; bez koca poprawia swoje prace, szarpie si na acuchu swoich ogranicze, nie mogc si od nich uwolni. Pierre twierdzi, e w zachowaniu jego kuzyna wicej jest pozerstwa ni prawdziwej twrczej pasji. Bycie artyst nobilituje go w jego wasnych oczach, czyni kim wicej ni jest. Kim, kto ma potencja i moc wzniesienia si ponad codzienno. Dla niego to dodatek, element podnoszcy jego atrakcyjno jako mczyzny i kochanka. Mody Poupon latem cae dnie spdza w chacie na play, kontemplujc natur i rozmylajc o sztuce. Tam maluje swoje obrazy, z ktrych nigdy nie jest cakiem zadowolony. W przerwach midzy twrczymi porywami nurkuje lub przeszukuje pla wykrywaczem metalu. Do tej pory nie znalaz nic cennego ani w piasku, ani w oceanie. A i w sztuce wiedzie mu si nie lepiej. Cho ma kilka pude swoich prac, adna z nich nie zawisa jeszcze na cianie; nigdy nie byy prezentowane na wystawie; rzadko ktokolwiek mia okazj w ogle je oglda. Bo Albert ma problem

-7-

ze swoj twrczoci. Problem tkwi w tym, e adnego ze swoich obrazw nie ukoczy. Albert jest niedokoczonym artyst mwi o nim Suzanne z przeksem. Zbyt due wymagania wzgldem wasnego talentu okresowo wpdzaj go w depresj, ktr kuruje alkoholem. Bez wahania zarzuca te rozpoczt prac, gdy tylko lepszy pomys zawita mu w gowie. Szybko traci zainteresowanie tym, co akurat maluje i zaraz siga po nowy pomys. A zdarza mu si to zbyt czsto. Na szczcie nie musi y z malarstwa. Dochd z wasnej firmy, nieza emerytura ojca i pomoc finansowa matki, ktra prowadzi sie biur obrotu nieruchomociami, nie pozwalaj mu martwi si o pienidze. Mody Poupon mieszka w Jeuneville razem z ojcem, w duej kamienicy, ktrej cz wynajmuje turystom, a cz zajmuje sam albo dzieli z gronem swoich przyjaci i licznych znajomych. Malarz pojawia si za mn z otwart butelk piwa. Wciska mi j w do, wic pocigam gorzki yk. Spogldam na szkic lecy na stoliku. Bezadne na pierwszy rzut oka kreski po chwili ukadaj si w mojej wyobrani w pnag posta dziewczyny. - adny rysunek chwal. - adny - nie ukrywa rozczarowania. Tylko adny - Noo, waciwie pikny - poprawiam si. - To Suzanne, jak sdz? Jestem w Jeuneville dopiero od trzech dni, ale o Albercie i jego kochance syszaem ju to i owo. Niestety, nic dobrego. Kobieta kilka miesicy temu opucia ma, by zamieszka z malarzem. Stao si to nagle, po krtkiej znajomoci z modym Pouponem. Tym romansem interesuje si cae miasteczko, jawnie go potpiajc. I pewnie nie byby to szczeglnie skandaliczny przypadek maeskiej niewiernoci, gdyby nie dotyczy starego Lacourta. Mczyzna od kilkudziesiciu lat prowadzi znany w okolicy zakad fryzjerski. Jest czowiekiem o miym usposobieniu, spokojnym i szanowanym. Po mierci ony, znajomi nie szczdzili mu sw wspczucia. C, pogodny, pokrzywdzony przez los staruszek musi wzbudza sympati. Co innego panna Marechal Suzanne nigdy nie bya uwaana za osob powan ani rozsdn. Mwiono o niej imprezowa dziewczyna. Bya adna, beztroska, pena wdziku i

-8-

stale kokietowaa mczyzn. Taka bya jako panienka i tak pozostaa jako pani Lacourt. Ludzie nieprzychylni Suzanne przekonani s, e wysza za Lacourta dla pienidzy, bo salon fryzjerski musia przecie przynosi zysk, a skromnie yjcy fryzjer mg i oszczdnoci mie nie byle jakie. Przyjaciele za, znajc jej natur i podejcie do ludzi, twierdzili, e zrobia to z litoci. Jakkolwiek byo, dziewczyna z rwn beztrosk polubia fryzjera, jak i ucieka potem z malarzem do domku na play. Od dwch miesicy s razem i mam wraenie, e nie przejmuj si zbytnio tym, co mwi o nich inni. Albert kiwa na mnie palcem i prowadzi do swojej pracowni. Jest to jedno z trzech pomieszcze chaty. Zakurzone okno wychodzce na ocean rozjania wntrze mikkim wiatem, rozproszonym przez warstewk przyklejonego do szyby pyu. Na rodku pokoiku stoj drewniane sztalugi z jakim kolorowym widziadem wyaniajcym si z bieli ptna. Na starej komodzie le tubki z farbami, soiczki i brudne pdzle. Rnymi rupieciami zawalony jest te niewielki stolik obok sztalug, na fotelu wisz ubrania poplamione farb, a kartki ze szkicami rozrzucone s po pododze midzy butelkami po alkoholu. Pracownia Alberta robi na mnie kiepskie wraenie. Sdzc po iloci zgromadzonych tu pustych flaszek, to nie jego zotowosa muza jest mu potrzebna do pracy, lecz wino... Malarz wyciga z drewnianej skrzyni kilka pcien rnego formatu. Opowiada o nich ze swad, lecz bez zbytniej egzaltacji, lekko, jakby nie przywizywa do nich wielkiej wagi. Wyjania, co chcia przez nie wyrazi, co mu si nie udao, czego nie da si naprawi, a co mgby zrobi jeszcze lepiej. Przyznaj, e ma wyobrani i niezy warsztat, cho widziaem niezgorsze prace wychodzce spod pdzli studentw szk artystycznych. - Prbuj wszystkiego twierdzi. - Duo eksperymentuj. Zmieniam techniki i podejcie do tematu, szukam wasnej ekspresji. Od dawna staram si odci od wpywu innych artystw. Nie chc adnych wzorw. Mam chyba obsesj na tym punkcie. Przestaem chodzi na wystawy, interesowa si teori sztuki, nawet przeglda albumy, bo myl sobie, e aby stworzy co naprawd wasnego, musz unika wszelkich wpyww, manier i szablonw. Tak mocno poszukuj

-9-

oryginalnoci, e boj si nawet przypadkowego plagiatu, podwiadomego wykorzystania czyjego pomysu, charakterystycznego dla kogo innego sposobu komponowania obrazu czy kadzenia farby. Czy to nie chore? pyta z szelmowskim umiechem. - Czy w ogle jest to moliwe? odpowiadam pytaniem. - Wiesz, dzisiaj nie jest atwo by oryginalnym. Wszystko zostao ju zrobione, powiedziane, namalowane, wyrzebione. Co pozostao artystom koca XX wieku...? Na caym wiecie w tej jednej chwili tysice malarzy pokrywa farbami swoje ptna. Mog usi przed sztalugami i doczy do nich. Ale czy musz powtarza te same schematy dla prnej satysfakcji, e te co namalowaem, e te tak potrafi? Daleki jestem od tego. Jeeli kto ju zrobi to lepiej ode mnie, po co jeszcze ja mam dokada ikon swojej przecitnoci do sterty artystycznych mieci? Albert przerywa, jakby zdegustowany tym wygoszonym jednym tchem artystycznym credo. Pociga dugi yk z zielonej butelki. Ociera usta wierzchem opalonej doni. Jego przemowa zabrzmiaa troch patetycznie, a troch miesznie, cho przyznaj, e w tym, co powiedzia jest jaki sens, jaka logika artysty dotknitego megalomani. - Jeli w ten sposb speniasz swoj potrzeb tworzenia, to wietnie mwi, nie zachcajc go w ten sposb do kontynuowania jego teorii. Na szczcie, nie podejmuje ju tego tematu. Wychodzimy na soce. Jamnik chodzi si w wtym cieniu pod schodami, a Suzanne w ciemnych okularach i bawenianej koszulce w ogromne kwiaty pod parasolem, ktry rozoya przy stoliku na werandzie. Popija sok przez somk z wysokiej szklanki. - Zrobi wam co do jedzenia? pyta. Odmawiam. Tumacz, e musz zaraz wraca na jacht, bo o jedenastej ma przyjecha ojciec, eby si poegna. Staruszek przerywa urlop i wraca na kilka dni do Parya. Musi poprawi, czy zmieni co w zleceniu, ktre przed wyjazdem robi dla jakiego wanego klienta. Stawiam na stole prawie nietknit butelk piwa. Zeskakuj z werandy na piasek. Jamnik podrywa si sposzony. Kucam i ogldam chat od spodu. Na

- 10 -

wspierajcych j palach woda zostawia wyrane lady. Popielaty nalot wskazuje, jak wysoko kiedy podesza. Wida, e morze nigdy nie dosigo podogi domku. - Musi by stara mwi strzepujc piasek z rk. - Nie tak bardzo, jak ci si wydaje. Postawi j tu mj tata na pocztku lat 50., gdy kupi ten kawaek play wyjania Albert, schodzc do mnie po trzeszczcych pod jego bosymi stopami schodkach. - Mieszka tutaj troch, ale przez wikszo czasu by to skad na jego sprzt do nurkowania i to wszystko, co wydoby z dna morza. Teraz suy mi. Do tego samego celu umiecha si. - Kiedy pewnie stay tu chaty rybakw, moe nawet by to zacztek jakiej rybackiej osady, po ktrej dzi nie ma ju ladu Ale to jest tylko moja teoria. Nie znam historii tego miejsca. Musiaby zapyta o to mojego ojca. Obchodz budyneczek wkoo, wdrapuj si nawet na wydm, z ktrej wida przysypany biaym, lotnym piaskiem dach. Gdzieniegdzie porastaj go placki mchu w kolorze ochry. Mam przed sob rozlegy widok na Zatok Biskajsk tarmoszon wiatrem i skotunion. Przez chwil podziwiam koloryt Atlantyku, po czym zbiegam do Alberta obejmujcego Suzanne. Wygldaj na szczliwych i zakochanych. - Podobno chcesz mieszka na jachcie mwi Albert mruc oczy w ostrym socu. Widz wyrane kurze apki w ich kcikach i zastanawiam si, ile moe mie naprawd lat. Pewnie jest starszy, ni sdziem po jego sposobie bycia. Myli mnie moe te jego sportowa, modziecza sylwetka. - Tak kiwam gow. Nie chc bez potrzeby zajmowa ci pokoju. Moe go komu wynajmiesz. - Rb jak chcesz, ale nocleg bdzie na ciebie czeka zapewnia malarz. A jeli nie masz na dzisiaj innych planw, przyjd wieczorem do kamienicy. Bdzie tam kilka osb, poznasz kogo nowego. - Postaram si. Waciwie, nie wiem, co bd tutaj robi bez ojca. Do tej pory to on wszystko planowa i organizowa. - Chcia eby mia udane wakacje zauwaa Suzanne. I chyba nie aujesz, e tu przyjechae. - Nie, skd?! zaprzeczam szybko. - To pikne miejsce...

- 11 -

- Smutno ci, e ojciec musi wyjecha? Nie martw si. Na te kilka dni postaramy si jako zaj ci czas. - wietnie. Wic do wieczora! - Jeszcze raz, dziki za zakupy dodaje Suzanne i spoglda na mnie, jako tak uwodzicielsko, spod duych, mocno przyciemnionych okularw. Chwytam w rk sanday i klepi jamnika po okrgej czaszce. Uradowany pies odprowadza mnie kawaek, a dziewczyna przyzywa go gwizdniciem. Posusznie siada u jej stp. Wracam pla do miasteczka. Jest mi gorco, pomimo e cigle od morza wieje wiatr. Czuj gd i przypominam sobie, e robic zakupy dla Alberta i Suzanne zapomniaem kupi sobie co do jedzenia. A wszytko przez t kobiet... Gdy rano wszedem do niewielkiego, pustego sklepiku na rogu nadbrzenej ulicy, ekspedientka, zanim podaa mi wszystko, o co prosiem, zdya wyali mi si na swj los. Pewnie miaa chandr od rana. Nie prowokujc jej niczym do zwierze usyszaem, e prowadzenie sklepu to nieatwy biznes, konkurencja jest dua, a jej m przeszed zawa, cho ma dopiero czterdzieci pi lat. Do tego go to wszystko doprowadzio. - Interesy nie id tak dobrze jak si wszystkim wydaje opowiadaa sklepowa, zadbana kobieta o spitych w kok, farbowanych na burgund wosach, zastygajc z bochenkiem chleba w doni. Ludzie zazdroszcz nam, jakbymy jakie kokosy tutaj robili, a ja czsto z trudem wi koniec z kocem. Mimo e w sezonie jest sporo turystw, klientw mam niewielu, bo wszyscy stouj si w restauracjach lub barach, a u mnie kupuj tylko jakie niezbdne drobiazgi. Kobieta mwia szybko i duo. Chwilami gubiem sens jej opowieci, ale sprzedawczyni nie przeszkadzao, e za suchacza ma jakiego obcokrajowca ledwie dukajcego po francusku. Nadal nie mam pojcia, czym sprowokowaem j do tych wyzna. Widocznie nadaj si do tego, eby do mnie gada. Moe mam tak twarz, budzc ufno, a moe jestem kim tak nieszkodliwym i nic nieznaczcym, e mona mi powierzy kady sekret, bez obaw, e zrobi z niego jaki niecny uytek... Do podobnych sytuacji dochodzio odkd pamitam. Ludzie ufali mi bardziej, nibym sobie tego yczy. Ju jako siedmioletni brzdc zauwayem, e chtnie

- 12 -

zwierzaj mi si ze swoich poraek i sukcesw, wtajemniczaj w zawie historie swojego ycia, ktrych czasem nawet nie rozumiaem. Zawsze jednak

wysuchiwaem ich z uwag. To zainteresowanie musiao wyranie malowa si na mojej dziecicej twarzy i nie znikno z oblicza nastolatka. Im byem starszy, tym czciej nieznajomi ludzie mwili mi o sobie. Nieproszeni o to, odsaniali przede mn rodzinne sekrety albo rozwodzili si nad kopotami, jakie na nich spady. Pewnie robili to z nadziej, e taka spowied przyniesie im ulg. I moe faktycznie j odczuwali... Pocztkowo narzucona mi rola wysuchiwacza dawaa mi poczucie wanoci. Fantazjowaem sobie, e ludzie maj mnie za jakiego mdrca, ktry wyjani im zoono ich losw; powie, co maj dalej robi, rozwietli mroki przyszoci, pomoe zrozumie ycie. Jednak nikt nigdy nie oczekiwa ode mnie rady. Szybko zrozumiaem, e zwierzajcy mi si ludzie wcale nie chc sysze mojej opinii ani prosi mnie o pomoc w rozwizaniu ich spraw. Nie ceni mojej wrodzonej - jak mniemaem - mdroci ani inteligencji, ot, po prostu musieli si przed kim wygada, a ja obdarzony jakim darem suchania innych byem im potrzebny jako wiadek tych zwierze. Waciwie wykorzystywali mnie. Pozwalali mi podglda swoje ycie, uchylali jego rbka tylko tyle ile chcieli wcigali mnie w osobiste sprawy, eby potem odtrci. Nie pochlebiaem wic ju sobie. Z czasem swoj przypado zaczem nawet traktowa z pokor. Ten dar i marzenia matki sprawiy, e powanie zaczem zastanawia si nad kapastwem. Z tak ufnoci, jak budz w ludziach, mgbym przecie godzinami siedzie w konfesjonale, wysuchiwa ich grzechw i zmartwie, i przynosi im ulg. Swoje powoanie zaczem odbiera jako misj, ktr musz wypeni. Z czasem jednak nadeszo zwtpienie. Dzi nie jestem ju tak pewny, e gos, ktry sysz jest skierowany wanie do mnie. Zbyt wiele ziemskich spraw odciga mnie od myli o cakowitym powiceniu si Bogu. Zbyt wiele emocji rzdzi moim yciem, bym mg swoj duchowo skierowa na waciwie tory. Rozterki i wtpliwoci s jak ze wspomnienia z dziecistwa. Psuj mi idealistyczny zamys. Dlatego nie spiesz si z t decyzj. Na razie poznaj siebie, przygldam si swoim sabociom, wsuchuj si w siebie z nadziej, e usysz wyrane woanie nie tylko echo, lecz donony gos, ktry powie mi, co mam dalej robi.

- 13 -

Tymczasem planuj ycie pod dyktando matczynych marze. Po wakacjach zamierzam studiowa teologi i filozofi na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, a pewnego dnia jeli nic nie zburzy moich planw - chciabym przywdzia sutann i zacz suy ludziom. Nie wiem jeszcze dokadnie, na czym ta suba miaaby polega. Ale przecie mam wiele czasu, eby si tego dowiedzie, eby wszystko zrozumie. Mama zawsze marzya, ebym zosta ksidzem, tak jak stryj Antoni, ktrego wypowiae, czarno biae zdjcie tkwi za ram obrazu Matki Boskiej Czstochowskiej w jej sypialni. Gdy mama odmawia raniec przed jej zotym wizerunkiem, klczc w nocnej koszuli przy swoim ku, mam nieodparte wraenie, e modli si do stryja, a nie do Panienki z Dziecitkiem. Na krawdzi bulwaru stoi ju ty garbus ojca, jednak nigdzie nie widz mojego staruszka. Wskakuj na nadbudwk Polonusa i rzucam buty na kokpit. Rozgldam si przez chwil. Ojciec pojawia si nagle na chodniku po drugiej stronie ulicy. Wychodzi z bureau de tabac z jakim zawinitkiem w doni. Pewnie z paczuszk swojego ulubionego tytoniu. - Cze, Filipie! Co sycha? woa z daleka. S to pierwsze sowa w ojczystym jzyku, jakie dzisiaj sysz. W cigu kilku lat nauczyem si francuskiego na tyle dobrze, e chwaliem si nim wrd kolegw. Tutaj okazao si, e przeceniam swoje umiejtnoci. Nie wszystko mog zrozumie, ludzie mwi za szybko, inaczej ni lektor na kursie. Poza tym troch mczy mnie cige porozumiewanie si w obcej mowie. W Paryu byo mi jako atwiej. W Jueneville musz dostraja ucho do miejscowego brzmienia, dochodzi znaczenia nowych sw, z ktrych wielu w ogle nie ma w przywiezionym z Polski sowniku. - Cze! Wszystko w porzdku mwi. Przeszedem si troch pla, odwiedziem Alberta i Suzanne. Zeszo mi tam troch czasu i mylaem ju, e spni si na spotkanie z tob. A nie chciaem, eby musia na mnie czeka. - Nie czekaem. Wyszedem tylko po tyto. Ojciec wita si ze mn wycigajc rk ponad relingiem. Nie wstpuje na jacht, jakby ba si, e gdy postawi na stop, trudniej bdzie mu si z nim rozsta,

- 14 -

lecz wraca do samochodu. Wrzuca paczuszk przez uchylone okno, opiera si plecami o garbusa i splata rce na piersiach. - Widzisz, jak to jest z obowizkami. Ledwie przyjechaem, a ju musz wraca ni to tumaczy mi, ni to usprawiedliwia si. Ojciec ma na sobie lniana, kawow marynark, niebieskie dinsy i bia koszul. Na ogorzaej od soca i morskiego wiatru twarzy czas wyrzebi cae jego ycie. Zmarszczki przydaj mu szlachetnoci; jakiego dojrzaego pikna. Wyglda na cakiem przystojnego faceta i pewnie podoba si starszym paniom. api si na tym, e takie i tym podobne fakty zauwaam dopiero po dwunastu latach rozki. Patrz teraz na niego inaczej. Nawet nie bardziej krytycznie ni kiedy, po prostu inaczej. Widz rzeczy, ktrych nie dostrzegaem w nim jako dziecko. Widocznie pewnych cech rodzicw dzieci zwyczajnie nie mog zauway, dopki dorastaj skulone pod ich skrzydami Przez ostatnie kilka dni eglowaem po Zatoce Biskajskiej z ojcem i Pierreem, jego przyjacielem z duej, paryskiej agencji reklamowej, w ktrej pracuj. Staruszek jest z wyksztacenia operatorem kamery, po dzkiej filmwce, wic krci scenki do rnych publicit, a Pierre jest fotografem. Przyjani si ze sob od dawna, pomimo sporej rnicy wieku. Moe czy ich zamiowanie do fotografii, a moe s bratnimi duszami. Ojciec ma w nim takiego kumpla, jakiego ja nigdy nie miaem i pewnie mie nie bd. Ufaj sobie do tego stopnia, e nawet jacht kupili na spk i dziel si nim bez ktni. Zreszt nie musz si o niego targowa, bo zwykle egluj razem. Przez znaczn cz roku Polonus stoi zacumowany na przystani niewielkiego jachtklubu w Jeuneville, gdzie mieszka kuzyn Pierrea, Albert Poupon, u ktrego ojciec i jego przyjaciel zawsze mog si zatrzyma na kilka nocy. Wody Golfe du Gascogne dobrze nadaj si do eglowania, stanowi jakby przedsionek Atlantyku i wietny punkt wypadowy do duszego rejsu. - Myl, e uporam si z tym zleceniem w trzy, cztery dni i wrc z pocztkiem tygodnia kontynuuje ojciec. Poprawia wosy ruchem, ktry znam od dziecka, nerwowo zerka na zegarek. Uwaaj na siebie i Polonusa przestrzega. Gdyby potrzebowa pienidzy czy czegokolwiek, miao zwracaj si o wszystko do Pierrea. Aha, i zamykaj dobrze d, gdy gdzie bdziesz wychodzi. A jeli

- 15 -

zdecydujesz si nocowa w kamienicy, powiedz o tym panu Mouriel, eby wiedzia, e nikogo nie ma na jachcie. Nuta troski w jego gosie wywouje jaki zgrzyt w mojej gowie. Przez ponad dziesi lat ojciec niewiele interesowa si moim losem, a teraz mwi do mnie tak, jakbym pozosta w wieku tamtego chopca, ukaranego rozstaniem, bez adnej winy, wiosn 1981 roku. Nie tato, nie jestem ju dziesiciolatkiem, nie musisz si a tak o mnie troszczy We Francji spdziem ju prawie dwa tygodnie. Jestem w gocinie u swojego ojca. Staruszek pomyla, e bd si cieszy, jeli zafunduje mi zagraniczne wakacje. Kilka dni spdziem z nim i jego kobiet w ich paryskim mieszkaniu. Zwiedziem wiele to fakt - ale o mdoci przyprawiay mnie ich pocaunki, trzymanie si za rce, szczebiotanie. Nie podoba mi si, gdy czterdziestokilkuletni ludzie zachowuj si jak para zakochanych nastolatkw. Po wielu latach zobaczyem wreszcie, jak ojciec urzdzi si w tym swoim raju za granic. Dotd tonem w domysach, najczciej wyobraajc go sobie w skromnym mieszkanku, w jakiej obskurnej mansardzie w starej kamienicy. Sdziem, e wiedzie ubogie ycie emigranta, ktry przyjecha do zatoczonego miasta z jedn walizk, bez grosza przy duszy, a znaczn cz zarobionych tam frankw wysya rodzinie do Polski. Tymczasem ojciec y na cakiem przyzwoitym poziomie. Moe nie od pierwszych dni swojego pobytu w Paryu, ale teraz jego apartament i styl ycia przerosy moje wyobraenia. Ojciec dopi swego. Odnis chyba zawodowy sukces, dorobi si i nawet uoy tam sobie ycie. A jednak nie potrafi na jego osignicia spojrze pozytywnie. Nie mog pozby si myli, e gdy mama sama opiekowaa si mn, w pojedynk musiaa radzi sobie z trudami ycia w socjalistycznym kraju, on mia tu jak w bajce. Nie brakowao mu niczego, nawet kobiety Jako dziecko widziaem go z mam i tylko u jej boku jestem w stanie go sobie wyobrazi. Ta Francuzka do niego zupenie nie pasuje. Chocia uczciwie musz przyzna, e Claire jest kobiet, ktra moe zawrci facetowi w gowie. Tym atwiej, jeli znajduje si on sam, w obcym kraju.

- 16 -

Claire jest po rozwodzie, ma kilka lat mniej od ojca i niele patn posad w jakiej pastwowej instytucji. Z ojcem mieszka od dwch lat. Od jak dawna s ze sob, nie wiem i nie chc pyta. Z poprzedniego zwizku zostaa jej penoletnia ju crka, ktra yje samodzielnie, w mieszkaniu wynajmowanym do spki ze swoim chopakiem. Dziewczyna ma chyba kiepski kontakt z matk, bo nie spotkay si ani razu podczas mojego pobytu w Paryu. Niewiele te o niej mwia. Waciwie nic do Claire nie mam, ale wkurza mnie, e przez ni ojciec postpi tak nielojalnie wobec mamy. - Nie martw si mwi. Zawsze radziem sobie bez ciebie, wic i teraz dam sobie rad. Widz, e moje sowa rani ojca. Nie chciaem specjalnie zrobi mu przykroci, ale te nie zaley mi bardzo na okazywaniu mu wdzicznoci. To, co stara si teraz dla mnie robi ani troch nie wykracza poza zwyke rodzicielskie obowizki. - Moe te kilka dni rozki dobrze zrobi nam obu konkluduje staruszek i ju chce wsiada do swojego grata, czy kultowego wozu, jak sam o nim mwi, lecz co go powstrzymuje. Jak wrc, poeglujemy sobie jeszcze kusi. - Nie chc, eby si nudzi - Nie nudz si zapewniam. Opieram rce o reling i spogldam na brunatn, zacignit kouszkiem brudu wod, ktra chlupie midzy burt Polonusa a betonowym nabrzeem. Ale nie czuj si tu u siebie. To nie jest moje miejsce - Mwisz jak twoja matka obrusza si. Wiesz, e chc dla ciebie jak najlepiej. - Wiem. Chcesz, ebym wybi sobie z gowy bycie ksidzem, zosta z tob i robi kas jako lekarz albo architekt. - Nie o to chodzi. Wiem troch wicej o yciu ni ty i obawiam si, czy nie podejmiesz jakiej nie do koca przemylanej decyzji. Jeste dorosy, sam odpowiadasz za swj los i nie chc ci niczego narzuca. Po prostu, dobrze si zastanw, zanim cokolwiek zrobisz. Wyobra sobie siebie za dwadziecia lat. Kim bdziesz? Co bdziesz robi? Jak bdzie wygldao twoje ycie, takie codzienne, gdy

- 17 -

trzeba wsta rano, pj do pracy, zaj si domem i osobami, za ktre odpowiadasz? Pomyl, czy jeste w stanie zrealizowa swoje plany, i czy bdzie ci z tym dobrze. - Ju zaplanowaem swoje ycie ucinam, dobrze wiedzc, e to nieprawda, bo cigle wtpi w siebie, waham si i zastanawiam nad swoim losem. Swoj przyszo widz mglicie, mam w gowie ledwie jej wyobraenie, ledwie sabiutki zarys. - Ja w twoim wieku nie wiedziaem w ogle, czego chc. Ja w twoim wieku to, ja w twoim wieku tamto - Normalna gadka starszych. Zaraz usysz, e kiedy modzie bya inna i tym podobne komunay. - Kiedy modzie bya inna. Mylelimy inaczej, bardziej yciowo. Wane byo, eby zdoby jaki zawd, pniej prac - Poradz sobie zapewniam ojca. - Wiesz, ciesz si, e znowu jestemy razem. Przez te wszystkie lata marzyem o takiej chwili mwi na zgod. Mylaem tylko, e bdzie nam atwiej... - Znowu zerka na zegarek. Pewnie jest spniony. Musz ju lecie dodaje, otwiera drzwi garbusa i uruchamia silnik. Trzymaj si! Postaram si wrci jak najszybciej. - Miej podry! Ojciec macha jeszcze do mnie przez otwart szyb. Zjeda z pobocza na szeroki bulwar i po chwili znika za szeregiem kamieniczek o pastelowych barwach. Siadam na nadbudwce, podcigam nogi pod brod i oplatam je ramionami. Patrz na miasteczko. Ulic jedzi niewiele samochodw. Kilka osb pije kaw pod parasolami Cafe Violet, grupka turystw wylewa si z Htel Bellevue i zmierza w stron play. Wiatr wieje mi w plecy, a mimo to wyranie czuj gorcy dotyk soca na karku. Ojciec zafundowa mi wakacje wyobraajc sobie pewnie, e jego wygodne ycie w piknym miecie nad Loar, przekona mnie do zamieszkania we Francji. Nadal prbuje nakoni mnie do czego, do czego nigdy nie udao mu si namwi matki. Cigle mi nadskakuje, mylc, e w ten sposb zamie lody, ktre nas dziel. Ale tak si nie stanie.

- 18 -

Pod jednym dachem z jego kochank czuem si podle, miaem wraenie, jakby staruszek kpi sobie z mamy, chwalc si, jak wietnie jest mu bez niej. Twj ojciec to kawa egoistycznego drania, ale ciebie kocha ponad wszystko - powiedziaa mi kiedy, rozpakowujc prezenty od niego na wita. Sdz, e w duchu nienawidzi go za to, co jej zrobi, cho nigdy nie powiedziaa tego otwarcie. Sam miaem do ojca ogromny al o to, e porzuci nas dla lepszej pracy i pienidzy. Przyznaj, nie raz chwaliem si w szkole rzeczami z Peweksu, klockami Lego i zabawkami, o ktrych moi koledzy mogli tylko pomarzy, ale nie darzyem go szacunkiem. Chwaliem si czasem, e mam starego za granic, cieszyem si, e za zarobione przez niego franki mog kupi sobie dwukieszeniowy japoski magnetofon albo sodycze, jakich w naszych sklepach nie byo. Ale za par frankw nie da si kupi mioci syna. Nie da si w ten sposb wynagrodzi mu nieobecnoci, braku wsplnych zabaw i rozmw. W cigu dwunastu lat pobytu za granic ojciec przyjecha do kraju raptem sze razy. Raz, gdy zleca budow swojego jachtu w gdaskiej stoczni i drugi, gdy go odbiera. Bylimy te razem w wita Boego Narodzenia, dawno temu. Tylko trzy razy zjawi si w domu specjalnie dla mnie: w dniu mojej komunii i dwa razy w dniu urodzin. To byo wszystko. Jasne, e cieszyy mnie te wizyty, bo przecie tlia si we mnie jaka iskierka nadziei, e moe tym razem ojciec zostanie z nami. Za kadym razem jednak jego odwiedziny koczyy si tak samo: W noc przed odjazdem szepty przy stole w gocinnym pokoju bo mama nigdy ju nie wpucia go do swojego ka - ciche ktnie, urywane w p sowa, gdy okazywao si, e nie pi; jej zy i poegnania. Ojciec kusi mam zachodnimi dobrami, tumaczy, na co bdzie j sta, namawia na przeprowadzk do innego wiata, innej rzeczywistoci. Dla niej tamten wiat by jednak zbyt daleki i obcy. Przekonywaa wic ojca, eby pozosta. Przeciwstawiaa swoje argumenty jego racjom. Pewnie jednym z tych argumentw, kart przetargow w negocjacjach rodzicw, byem ja. Dwa razy ojciec przysa nam zaproszenia, bilety na podr i pienidze. Nigdy jednak nie pojechalimy do niego, nawet po to, eby zobaczy, jak mu si tam mieszka.

- 19 -

Kobieta musi by przy mczynie, zawsze i tam, dokd on idzie mwi, gdy nie mg nic wskra obietnicami spokojnego ycia w dostatku. Ale nigdy nie przekona matki, eby ruszya za nim. Mczyzna potrzebuje kobiety powtarza te czasem. Teraz myl, e w tych sowach bya ukryta groba, bo w kocu znalaz sobie kogo. A moe nigdy nie by sam, nigdy nie by jej wierny. Kto go tam wie? W pewnym sensie to Claire odebraa go mojej matce, wcigna w grzeszny zwizek, nakonia do zdrady, bo przecie bez niej ojciec byby tu sam, a wic znacznie mniej winny. Nic dziwnego, e nie darz jej sympati. Drani mnie to, jak patrzy na niego, jak si do niego umiecha, jak z nim rozmawia i go dotyka. Nigdy nie widziaem, eby takimi gestami ojciec obdarza mam. Nie mogem i nie chciaem wyobraa sobie rodzicw w intymnych sytuacjach, w roli kochankw. Nie mogem wic znie, gdy okazywa uczucia tej kobiecie, ktra nawet nie bya jego on, ktra nawet nie potrafia poprawie wymwi jego nazwiska. Gdyby nie wycieczki po miecie, zwiedzanie muzew i zabytkw, te par dni spdzone w Paryu uznabym za totaln porak. Porak ojca. W Jeuneville te nie wygra bitwy o moje uczucia, bo nie kupi mnie. Moe o tym zapomnie! Nie zdobdzie mojej mioci takimi metodami, bo to jest ju niemoliwe. Nie jest sztuk wyrachowane dawanie, z myl o tym, e obdarowany odwdziczy ci si tym samym albo odpaci czym wicej ni otrzyma. Istota i rado dawania polega na tym, e nie oczekujesz niczego w zamian. A on oczekuje... A ja? Czego teraz chc od ojca? Chyba szacunku dla mamy i ich, naszego, wsplnego ycia. Bo nic innego nie moe ju zrobi. Na pewno nie kupi sobie moich uczu fundujc mi wycieczk do Luwru, modne ciuchy albo zabierajc na rejs Polonusem. Mj stary wkrtce przekona si, e nadskakuje mi zupenie bez potrzeby. Nie wie, e mnie to nie rusza. Przecie nie zapomn mu nagle wszystkiego, co nam zrobi, wszystkich wylanych przez mam ez. Nic dziwnego, e nawet gdy staram si mu wybaczy, co we mnie odwraca si od niego... Z czasw, gdy by z nami pamitam go niewyranie. Moe dlatego, e byo to tak dawno, a moe dlatego, e taka jest pami dziecka - pena luk i mglistych obrazw. Zawsze by jakby obok nas, jakby w przelocie, gdzie midzy prac fotografa we wrocawskim teatrze, swoimi zainteresowaniami i kolegami. Wydaje mi

- 20 -

si, e by z nami tak poowicznie, tak na pidziesit procent. Ale kiedy wreszcie wyjecha szuka ciekawszej pracy i lepszego ycia, brakowao mi go czsto. Przynajmniej przez kilka pierwszych lat jego nieobecnoci. Gdy go nie byo, wychowyway mnie mama i ciocia. yem wrd kobiet i nadal dobrze czuj si w ich towarzystwie. Ale pragnem, dla odmiany, mie obok siebie kogo innego ni one, kogo, kto kuje w policzek zarostem i pachnie tytoniem. Pamitam szorstkie, ojcowskie pocaunki, poranne golenie i aromat kawy. Mczyzna w domu stanowi jakby przeciwwag dla spokojnego, troch mdego ycia kobiet. Wspominam jeszcze, jak wraca czasem z pracy pniej ni zwykle. Przychodzi podpity i byo wtedy zawsze sporo zamieszania, bo alkohol szkodzi mu i odchorowywa kad wiksz bib. Biegaem wtedy przy nim zaciekawiony, przystawiaem misk do ka, eby mia gdzie zwymiotowa, podawaem gorzk herbat. Ojciec wciska mi w do resztki pienidzy, ktre wyciga z kieszeni spodni. Lubiem te jego pne powroty... Zawsze potem mama przez trzy dni ostentacyjnie nie odzywaa si do niego. Byy to jednak rzadkie przypadki i raczej wspczuem mu, e tak si czu, ni potpiaem za to, e wypi za duo. Ojciec nigdy mnie nie uderzy i gdy zastanawiam si nad tym teraz musz przyzna, e nigdy nie zrobi mi fizycznej krzywdy. Nim nas opuci, by normalnym ojcem. Moe nawet lepszym, bardziej wyrozumiaym i tolerancyjnym, ni ojcowie moich kolegw. Jednak to, co byo dobre, mino. Kolejne lata upyny inaczej. Byy dla mnie latami bez taty, a dla mamy bez mczyzny u boku. Nasza rodzina staa si niepena, jakby troch kulawa i mogem wtedy liczy tylko na mam, i na siebie. Czy teraz ojciec chce mi to wynagrodzi? Jeli tak, to chyba jest ju za pno. Jeli chce si zaopiekowa mn teraz, to nie ma ju takiej potrzeby. W czasie kilku minionych miesicy nie tylko zdobyem wiadectwo dojrzaoci, ale dojrzaem rzeczywicie. Dorosem i nie potrzebuj go ju tak bardzo jak kiedy. Potrzebuj go mniej... Waciwie to jest mi obojtny. W kocu, co nas czy? Chyba tylko grupa krwi... - Hej, Filipie! sysz znajomy gos dobiegajcy z ulicy. Odwracam gow i w miejscu, w ktrym przed paroma minutami sta starowiecki garbus ojca, widz

- 21 -

szpanerski, czerwony kabriolet Pierrea. Przyjaciel mojego staruszka ma styl. Z ogolon na yso gow, opalony, w czarnych sportowych okularach wyglda jak playboy za kierownic swojego audi. Jean ju pojecha? upewnia si. - Tak, przed chwil. - To pewnie jeszcze go dogoni. Jad w t sam stron. Mam odebra dwie dziewczyny ze stacji. Jedna z nich to moja narzeczona umiecha si szeroko. Wpadnij wieczorem, jeli chcesz je pozna. - Dobrze. Przyjd na pewno. Samochd startuje z piskiem opon, wyrzucajc spod k drobne kamyki. Obserwuj go przez chwil, a znika za zakrtem. Zaczyna mi doskwiera upa. Tydzie temu, gdy byem w Paryu, lato pczkowao. Dni byy ciepe i przyjemne, ale nie gorce. Tutaj kwitnie i pachnie upajajco. W poudnie nie pomaga nawet chodna bryza. W Polsce pewnie te jest upalnie, bo w wiadomociach syszaem, e fala ciepa zalaa ca Europ. W tym skwarze przypomina mi si rok szkolny, a waciwie fakt, e czekaj mnie egzaminy na uczelni i robi mi si nieprzyjemnie, bo wiem, e musz si do nich dobrze przygotowa. Odpdzam zaraz te myli. Postanawiam jeszcze troch odpocz. Zostay mi przecie dwa tygodnie do powrotu do domu i jest to czas, gdy mog zapomnie o obowizkach, studiach, wyrzuci z pamici wszystko, o czym nie chc myle. Mimo gorca, czuj gd. Waciwie gd i pragnienie. Schodz do kabiny, otwieram lodwk, ale w jej chodnym wntrzu nie ma nic do jedzenia. Bior wic puszk coli i wychodz na kokpit. Ponownie wspinam si na nadbudwk, sadowi si obok wypukego, owalnego okienka, ktrym wiato dostaje si do mesy. Jacht stoi wycelowany dziobem w ujcie kanau, spite dwoma wyduonymi nawiasami falochronu, i ocean marszczcy si pod municiami wiatru. Na nic nie mam ochoty. Scz zimny napj i nie pierwszy raz zadaj sobie pytanie: Co ja tutaj robi? Nie chciaem tych wakacji we Francji, nie marzyem o zagranicznych wojaach. Przyjechaem tu z ojcem kierowany si bezwadu, nagej bezradnoci. Byo mi wszystko jedno, gdzie bd. Ale teraz widz, e wolabym jednak zosta w swoim miasteczku na Dolnym lsku. Ponudzi si tam wrd dobrze znanych mi

- 22 -

osb, dawno oswojonych miejsc i krajobrazw. Mgbym odwiedzi kolegw, ktrzy tak jak ja nigdzie nie wyjechali na wakacje, pj na ryby, popywa w gliniankach albo spdzi kilka nocy pod namiotem. A w niedziel i na msz do swojego zapyziaego kocika, w ktrym wiara wydaje si prosta jak codzienne ycie, a pokusy nudne i niekuszce. Tutaj jest za duo pikna, zbyt wiele rzeczy budzcych zachwyt i podanie. le mi jest przeywa swoje rozterki i zwtpienia, gdy ludzie wkoo bawi si, s dobrze ubrani, maj interesujce ycie, jed wietnymi wozami, pywaj wspaniaymi odziami, a dziewczyny s liczne, beztroskie i chtne do wakacyjnego flirtu. Popijam col na nagrzanej kabinie jachtu i jest mi le, e jest tu a tak dobrze. Wieczorem funduj sobie pizz w barze przy Bulvard de la Plage, a potem id popywa. Jest nadal bardzo ciepo i jasno. W pobliu falochronu kpie si grupka miejscowych dzieciakw. Kilkuletni chopcy skacz do morza z duych, granitowych gazw, ktrych peno jest w pkolistej zatoczce utworzonej przez cian falochronu i nabrzee. Kamienie wygldaj, jakby kto rozrzuci je tutaj przypadkiem. Kilka osb przyglda im si siedzc na szorstkim betonie falochronu. Zauwaam szpakowatego mczyzn, ktry wlepia wzrok w chopakw. Pewnie to tylko moja wyobrania, ale ma oblenie spojrzenie. I przypomina mi wzrok wikarego, ktry zaprasza po niedzielnej mszy ministrantw na oranad. A ktrego letniego przedpoudnia kaza mi zosta duej. Oprowadza mnie po pitrach zabytkowej plebanii, a potem zabra na nagrzany strych, pachncy kurzem i starym drewnem. Sapic za moimi plecami opuci mi spodnie. Poczuem co wilgotnego lizgajcego si midzy moimi udami. Nie wiedziaem, co robi. W umyle dziesiciolatka nawet nie mogo zrodzi si wyobraenie tego, co ksidz bez przyzwolenia czyni z fragmentem mojego ciaa. Uwica je czy bezczeci?... Gdy wracaam z plebanii wilgo w majtkach i mgliste poczucie upokorzenia towarzyszyy mi w drodze do domu. Wiele lat pniej w lokalnej prasie wyczytaem, e w suga boy podpali si na parafialnym cmentarzu. W obawie przed procesem, ktrym straszya go prokuratura i zeznaniami dwch takich jak niegdy ja nieletnich chopcw, sam zgotowa sobie stos. Jego wewntrzna Inkwizycja wydaa wyrok. Nie ruszyo go

- 23 -

sumienie, lecz wstyd. W jego sumieniu panowa spokj, dopki jego czyny nie poruszyy sumie innych. Podobno pon o wicie jasnym pomieniem midzy kamiennymi nagrobkami. Zanim kto spostrzeg go i wezwa karetk, lubienik trafi w jeszcze gortsze pomienie pieka. Tak jak dzieci, pozostawiam ubranie na jednym z gazw i wypywam dalej, gdzie woda jest czyciejsza i chodniejsza. Przez prawie nieruchom tafl widz gadkie dno, cho pode mn jest pewnie kilkumetrowa gbia, i stada drobnych rybek. Gdy wyobraam sobie t przestrze wody pod stopami, czuj lekki lk. Zarzucona kamiennymi blokami pycizna i pluskajce si dzieciaki s daleko za mn, sysz tylko ich sabe gosy. Popiesznie zawracam. Zdyszany siadam na gorcym kamieniu. Szybko schn na socu i wietrze, ktry zlizuje sone krople z mojej skry, dajc na dugo uczucie przyjemnego chodu. Kiedy kpielwki mam ju zupenie suche, ubieram si. Wracam na jacht, wkadam wie koszul, szar marynark i id do kamienicy Alberta. Droga prowadzi wskimi uliczkami obok rynku, dalej alej platanw wytyczajcych szlak do parku, a potem obok fontanny z nagim chopcem sikajcym szerokim strumieniem wody. W kocu przechodz krtkim deptakiem obsadzonym rabatami penymi kwiatw i z cienia wychodz na zalan socem ulic. Budynek przy rue Crillon zosta wybudowany jeszcze przed wojn, ale jest adnie odnowiony, ma wie elewacj w piaskowym kolorze i zielone, drewniane okiennice w oknach od strony drogi. Wejcia do dwch klatek schodowych zamykaj takie same cikie drzwi, z tym, e przy klatce Alberta jest domofon i dwie agawy w glinianych donicach, natomiast przy wejciu dla lokatorw stoi palma w drewnianym kuble. Naciskam guzik domofonu, ale nikt si nie odzywa. Sysz tylko jak puszcza elektromagnetyczny zamek. Wchodz do rodka i masywnymi schodami o grubej porczy wspinam si na pitro. Ich stopnie lni wieym lakierem i cicho trzeszcz pod stopami. W tej klatce, oprcz mieszkania Alberta i subwki dozorcy, znajduj si cztery pokoje zajmowane zwykle przez jego znajomych, a take apartament starego pana Poupon na ostatnim, trzecim pitrze. Nie wiem, dlaczego ojciec Alberta

- 24 -

zajmuje najwyszy lokal w domu bez windy, a najlepiej pooony naley do jego syna. Pewnie ma to zwizek z chorob profesora, ktry podobno nigdy std nie wychodzi. Przez trzy ostatnie dni razem z ojcem zajmowaem pokj na drugim pitrze. Waciwie to tylko spalimy tutaj, wikszo czasu spdzajc w porcie, w miecie albo na jachcie. Zatrzymuj si przed progiem mieszkania Alberta. Naciskam mosin klamk i wchodz, bo drzwi s otwarte. Z chodnego pmroku klatki schodowej wkraczam do przestronnego salonu zalanego ciepym blaskiem chylcego si ku horyzontowi soca. Olepiajce pomaraczowe wiato wpada przez due panoramiczne okno podzielone na kilka prostoktnych pl. Wypenia je

rozpromienione niebo i zielona ciana zdziczaego ogrodu, w ktrym krluje wysoka grusza. Pomieszczenie jest naprawd due. Na rodku stoi brzowa skrzana kanapa, przy niej dwa fotele do kompletu i dwa kolejne, odwrcone tyem do drzwi, obok kominka. Jest te masywna awa z ciemnym, marmurowym blatem, na ktrej stoi wazonik z bia orchide i trzy filianki. Jedna ciana salonu pozostaa nieotynkowana, wic od razu rzuca si w oczy. Po ceglanym, surowym murze wspina si bluszcz wyrastajcy z rynienki z ziemi wkomponowanej w podog. Pozostae ciany s biae, ozdobione kilkoma obrazami. O ile si orientuj, aden nie jest autorstwa Alberta. ukowate wejcie prowadzi do kuchni, a w przeciwlegym rogu salonu znajduje si prosty, biay kominek z marmurowymi elementami z takiego samego kamienia jak awa i szeroki parapet okna. Gzyms nad wygasym paleniskiem zastawiony jest bibelotami, a po prawej stronie kominka nieduy rega ugina si pod ciarem ksiek. Na pierwszy rzut oka salon wydaje si pusty. Z duych gonikw zamontowanych na ceglanym murze pynie cicha muzyka. Nagle w wejciu do kuchni pojawia si Pierre. - Wejd. Zaraz do ciebie przyjdziemy - rzuca i znika. - Hi! sysz kobiecy gos. Jednoczenie, na sekund, z kuchni wychyla si ruda gowa wacicielki tego gosu, jej umiechnita twarz i drobna rka uzbrojona w n.

- 25 -

Dopiero, gdy wiecce mi prosto w oczy soce przygasa na chwil, przesonite szarym obokiem, zauwaam czyj bos stop zwisajc leniwie z fotela przy kominku. Naraz fotel obraca si i ukazuje mi si caa osoba, skryta dotd we jego wntrzu. Bosonoga dziewczyna w letniej sukience na ramiczkach siedzi nieruchomo z ksik na kolanach i znad pkatego kieliszka ze zocistym pynem wpatruje si we mnie z zaciekawieniem. Para duych, niebieskich oczu widruje mnie przez dobry moment, wprawiajc w zakopotanie. Nieznajoma jest chyba w moim wieku, ma dugie, proste blond wosy, ktre opadaj jej na ramiona i naznaczony kilkoma piegami zgrabny nosek. - Jestem Filip przedstawiam si, eby przerwa t krpujc cisz. Znajomy Pierrea Dziewczyna wstaje z fotela, odkada ksik na gzyms nad kominkiem i z kieliszkiem w rce wyrasta przede mn. Chwyta moj do, unosi si na palcach, po czym lekko cauje mnie w usta. Czuj aromat koniaku i zapach jej perfum. - Im Catherine, but friends call me Cat szepcze po angielsku. Stoj zaskoczony, a dziewczyna jak gdyby nigdy nic wraca na swj fotel. Bawi si kieliszkiem, wprawiajc w wirowy ruch niewielk ilo znajdujcego si w nim alkoholu, spoglda na mnie ktem oka i mwi co jeszcze, czego nie rozumiem. Nie wiem nawet czy po francusku, czy angielsku. Na szczcie z tej niezrcznej sytuacji wybawia mnie Pierre, ktry z zastawion talerzami tac pojawia si w salonie. - Ona nie mwi po francusku? pytam, jakby dziewczyna w fotelu bya nieobecna. - Gdy chce to mwi, a gdy nie chce, to nie mwi mieje si Pierre i rozstawia talerze na awie. Za chwil rudowosa przynosi kaw z ekspresu w biaym dzbanuszku i filiank dla mnie. - To moja narzeczona, Amanda Willson przedstawia j Pierre, gdy podchodz do nich. Catherine Darlow, ktr chyba ju zdye pozna, jest jej kuzynk. Pierre wymawia imi dziewczyny po francusku. Podobnie zreszt

- 26 -

postpuje z imieniem mojego ojca, nie silc si na wypowiedzenie krtkiego, polskiego sowa Jan. Amanda podaje mi rk przez aw, umiecha si szeroko, byskajc adnymi zbkami. Piknym francuskim, ktrego od razu jej zazdroszcz mwi, e spdz w Jeuneville ze dwa tygodnie, po czym z Pierrem wyjad do jej rodzinnego Newtown, eby poczyni ostatnie przygotowania do ich lubu. Syszaem ju o maeskich planach Pierrea. O ile pamitam, byem ju nawet zaproszony na ich wesele razem z ojcem i jego... hmm... kobiet. - Siadaj, zjesz z nami kolacj zachca Amanda, ustawiajc talerze pene kolorowego jedzenia: warzyw, owocw morza i serw. Catherine wstaje wreszcie ze swego fotela, idzie do kuchni, a po chwili wraca z mis cytrusw i docza do nas. Siada naprzeciwko mnie i zaczyna obiera pomaracz maym, srebrnym noykiem. Ma adn buzi i zmysowe usta pocignite row szmink. W wyaniajcym si spod wosw zgrabnym uszku tkwi kolczyk w ksztacie muszelki. Jej smuke palce, zakoczone niezbyt dugimi paznokciami w kolorze ru, mozolnie oddzielaj wntrze owocu od grubej skrki. Zerkam na ni ukradkiem. Podoba mi si jej delikatna twarz, zgrabna sylwetka, uroda nastolatki, nabierajcej kobiecych wypukoci. Pocztkowo Cat robi na mnie wraenie osoby zblazowanej i rozpieszczonej; zdaje si by znudzona yciem albo atmosfer spokojnego miasteczka. W rozmowie, ktra wywizuje si po chwili okazuje si jednak bardzo sympatyczna. Zdradza, e pracuje jako sekretarka w jakim duym biurze projektowym, a zaocznie studiuje psychologi. Jest ode mnie trzy lata starsza, lecz wyglda modziej, znacznie modziej od Amandy. Narzeczona Pierrea zajmuje si cateringiem, a jej specjalnoci jest kuchnia francuska. W Walii, nie w Anglii co podkrela - ma wasn firm. Jest najlepsz przyjacik swojej modszej o par lat kuzynki. Dziewczyny czsto razem spdzaj czas i obie nie wyobraaj sobie, co stanie si z ich przyjani po lubie panny Willson. Gdy tak siedzimy gawdzc, w salonie robi si ponuro. Race soce znika za warstw oowianym chmur, a czubek widocznej z okna gruszy ugina si pod naporem silnego wiatru. Pierre zapala kinkiety na cianach salonu, a zaraz potem,

- 27 -

jakby na umwiony znak, zaczyna pada deszcz. Due krople spywaj po szybach, odgos wiatru i uderzenia ciskanych nim kropel przebijaj si przez nastrojow muzyk. Nagle drzwi do pokoju otwieraj si gwatownie i do rodka wpadaj Albert ze sportow torb w rce i Suzanne w krtkiej, obcisej spdniczce oraz rwnie ciasnej bluzce z duym dekoltem. Oboje s rozchichotani i mokrzy od deszczu. Pod ich nogami plcze si jamnik, merdajc radonie ogonem. - Ulewa dopada nas, gdy wysiedlimy z samochodu, wystarczyy dwie minuty i patrzcie, jak wygldamy! mieje si Albert strzepujc wod z wosw. Suzanne na widok nowych osb odruchowo poprawia fryzur. Zauwaam, e sztywnieje, jakby skrpowana taksujcym j wzrokiem dwch nieznajomych kobiet. Na jej twarzy lni kropelki wody, tak samo, jak rano na play. Pierre krtko przedstawia swoich goci, a przybyym proponuje co do zjedzenia. - Dziki, ale najpierw chcemy si porzdnie wykpa i przebra tumaczy Albert i wycofuje si z salonu. Nie zabawimy tu dugo. Rano zrobimy jakie zakupy, a potem wracamy na pla. - Wbrew pozorom, Albert jest strasznym hedonist zapewnia Pierre, gdy jego kuzyn i dziewczyna znikaj za drzwiami. Niewygody ycia w domku na play znosi tylko dlatego, e co kilka dni wraca tutaj, eby si odwiey, wzi czyste ubrania i wszystko, co bdzie mu potrzebne przez kilka kolejnych db. Wystarczy, e nastan chody lub zaczn si deszcze, a wrci tutaj migiem. Tymczasem wszyscy wracamy do posiku i rozmowy, ktr pojawienie si tej pary ucio na sprawie lubu Amandy i Pierrea oraz zawodowych planw Angielki to znaczy Walijki. Dziewczyna razem z przyszym mem zamierza przenie si do Jeuneville i tutaj otworzy jak restauracyjk. Chciaaby serwowa owoce morza i ywi turystw, ktrym Albert wynajmowaby pokoje. - A co ty chcesz robi po wakacjach? pyta mnie Amanda. Zostaniesz z ojcem we Francji? - O, nie. Wracam do kraju i id na studia. - Co bdziesz studiowa?

- 28 -

- Filozofi i teologi. - Pierre mwi, e chcesz by pastorem. - Ksidzem. Polska to kraj katolicki poprawia j Pierre. Mwiem ci, e idzie do takiego kocielnego uniwersytetu, gdzie ucz ksia. - Co w tym rodzaju rzucam, gdy wszyscy wpatruj si we mnie z wyczekiwaniem. Nie chc o tym rozmawia, bo sprawa jest dla mnie zbyt osobista, a decyzja o kapastwie dopiero wnurza z morza wtpliwoci. - Zobaczysz, e zostaniesz we Francji przepowiada mi Pierre. Ojciec ci przekona. Przez rok mgby gdzie popracowa i w tym czasie zrobi kurs jzykowy, a potem zdawa na ktr z naszych uczelni. - Wtpi. Raczej o tym nie myl. - Daj spokj. Co ty bdziesz robi w Polsce? Jean opowiada... - To nie jest ten sam kraj, z ktrego ojciec wyjecha przerywam mu troch niegrzecznie. Przyjedcie kiedy do nas, a zobaczycie. Wszystko si zmienio. Moe nie yje nam si tak dobrze jak wam, ale okres kryzysu ju mija i ludzie maj wiksze szanse na lepsze ycie ni jeszcze kilka lat temu. Jeeli chodzi o przyszo mojego kraju, jestem optymist. - Ja chtnie pojad do Polski Cat cieszy si z mojej propozycji. Wemiesz mnie ze sob? - Czemu nie. - Jed, moe tam skoczysz wreszcie swoj psychologi podpowiada uszczypliwie Amanda. - Zawaliam tylko jeden semestr, i sama wiesz, przez kogo... Cat zaczyna mwi co do kuzynki po angielsku, ale po chwili wraca do oglnej rozmowy. Jej francuski pozostawia wiele do yczenia, cho mwi do pynnie i zapewnia, e wszystko rozumie. Uczya si go, tak jak ja, troch w szkole i na kursie, a rozmowy wiczya z kuzynk, ktrej rodzinne korzenie sigaj Francji. Jej babcia jest rodowit Francuzk i mieszka w Lyonie, gdzie Amanda spdzia niejedne wakacje. W salonie ponownie robi si janiej, cho soce wanie zsuno si za horyzont. Chmury rozpierzchy si jednak, a wiatr wreszcie ucich. Zaronity ogrd

- 29 -

tworzy teraz szar, postrzpion plam na tle ciemniejcego nieba. Gdy obserwuj widok za oknem, roztaczajcy si za szczupymi ramionami Cat, wchodz Suzanne i Albert. Poupon woy biae spodnie i zielon koszulk polo, a jego dziewczyna obcis, czarn sukienk sigajc jej przed opalone kolana. Jest boso, tak samo jak Cat. Nowoprzybyli czstuj si kaw z ekspresu, mwi, e niedawno jedli i nie s jeszcze godni. S w dobrych nastrojach. Malarz wcza ywsz muzyk, wygina si w jej rytmie i zaprasza nas do zabawy. - Moe pjdziemy na dyskotek? proponuje Suzanne. Zapala papierosa i wydmuchuje kb mentolowego dymu w moj stron. - Planowaymy na dzisiaj zwiedzanie miasteczka, ale na to jest ju za pno przyznaje Cat. Poza tym, pogoda si popsua. Moemy wic pj potaczy, jeli macie tu jaki fajny lokal. Gdy sysz jej wymow, mocno naznaczon angielskim akcentem, myl sobie z zadowoleniem, e mj francuski nie jest jednak najgorszy. Wykrcam si z udziau w planowanej imprezie, tumaczc, e nie umiem taczy. Okazuje si, e nie jest to wystarczajco dobry powd. Dziewczyny przekonuj mnie, e mona to szybko naprawi. Wycigaj na wolne miejsce na kremowym, wochatym dywanie. Wszystkie trzy s bez butw. Staj pkolem obok Alberta i pokazuj mi ruchy ng, ramion, bioder. Zachcaj do sprbowania, wyginaj si rytmicznie, poruszaj z wdzikiem, obracaj. Przy stole siedzi tylko Pierre, ktry mieje si z nas, czasem klaszcze z rkami uniesionymi nad gow i zajada si saatk z krewetek. Z gonikw lec jakie amerykaskie przeboje disco. Albert czstuje wszystkich zimnym piwem i ginem z tonikiem. Zabawa rozkrca si w najlepsze i tylko ja albo stoj przy oknie, patrzc na nich, albo wykonuj jakie niezborne ruchy, ktre trudno nazwa tacem. Wreszcie utwr zmienia si na bardzo woln francusk piosenk. Amanda wyciga rk do Pierrea, ktry odstawia wreszcie talerz i wchodzi na dywan. Pary przytulaj si do siebie i jedynie ja i Cat pozostajemy samotni. Dziewczyna jednak nie pozwala, eby byo tak duej. Chwyta mnie za rk, lekko przyciga do siebie i wtula si w moje ramiona. Nie wiem, co robi, ale jest mi mio. Ledwie dotykam domi jej plecw. Staram si rusza w narzuconym przez ni tempie, a ca swoj uwag skupiam na tym, by nie nadepn jej na stop.

- 30 -

- Albert, Albert, o est ma Yvette?! zaintrygowany gos stojcego w wejciu mczyzny niszczy romantyczny nastrj. - Gdzie jest moja Yvette! - Domylam si, e jest to stary pan Poupon. Tak naprawd nie jest bardzo stary. Na oko ma jakie szedziesit par lat, ale twarz poszarza i kocist. Jest prosty jak tyczka i bardzo chudy. - Nie denerwuj si, tato, zaraz wrci mwi uspokajajco malarz. Pewnie sam posae j po co i zapomniae. Chod do nas na chwil, przedstawi ci moich nowych znajomych. Ojciec Alberta wchodzi do salonu i niepewnie przysiada na krawdzi sofy. Jest drobny, odziany w brzowy, troch przyduy szlafrok narzucony na kraciast piam. Jego pomarszczona twarz i niepewne spojrzenie budz sympati. Nie wiem dlaczego, Albert rozpoczyna prezentacj nie od Angielek, lecz ode mnie: - To jest Filip Ziembicki, syn Jeana. Przyjecha tu na wakacje, z Polski... - Och, Polska! Pikny kraj, dzielni ludzie... oywia si starszy pan. Wasa, Jan Pawe II, Chopin, CurieSkodowska, Miosz recytuje jednym tchem. Dobrze kojarz, co? - umiecha si zadowolony. - Ta panna, to Amanda Wiliams, narzeczona Pierrea. Ju ci o niej opowiadaem, pamitasz? A to Catherine Darlow, jej kuzynka. Obie rwnie zatrzymaj si na jaki czas u nas. - Ah, bien! wietnie staruszek kiwa ze zrozumieniem posiwia gow. Dziewczyny podaj mu donie, a profesor cauje je nonszalancko - A to mj tata, Antoine Poupon, znany jako profesor mwi z umiechem Albert. Ojciec przez wiele lat uczy w gimnazjum. Zasuy sobie na taki tytu nie tylko ze wzgldu na swoj prac, ale i ogromn wiedz, za ktr sam go podziwiam. - Mamy takie same inicjay wtrca profesor, gdy wyraz zakopotania sowami syna znika po chwili z jego twarzy. I sabo do tych samych rzeczy: piknych kobiet, piknych widokw i piknych myli... Umiowanie rzeczy piknych to sabo ludzi o dobrym sercu. Ale moje ostatnio nie suy mi najlepiej, wic zaczynam wtpi w jego dobro koczy swj wtek artem.

- 31 -

Stary Poupon w cigu kwadransa zdy opowiedzie nam jak przeczytan gdzie histori o poszukiwaczach skarbw, zrobi kilka ekscentrycznych uwag na temat ycia w ogle i niebanalnych, eby nie rzec dziwacznych, spostrzee na temat kobiet. Nie brakowao w nich szczypty kliwego humoru. Albert wreszcie postanawia przerwa jego wywody, zwaszcza, e profesor wchodzi na temat stosunkw francusko brytyjskich i bliski jest uraenia Angielek swoimi nacjonalistycznymi pogldami w tej kwestii. - Tylko wariat albo czowiek bardzo odwany moe zawsze mwi to, co myli zdradza w kocu, krcc si na niewygodnym siedzisku. Ja odwag nie grzesz, a jednak mam miao mwi to, co myl. Albert zamierza wanie odprowadzi ojca do jego apartamentu, gdy do salonu wpada opiekunka starszego pana. Yvette, nie baczc na jego protesty, nakania profesora, eby poegna towarzystwo. Przeprasza za to, e jej podopieczny zosta sam, ale kaza jej kupi yletki do starowieckiej maszynki, ktr goli si co rano, wic wysza na moment do drogerii. - Tata ma problemy z pamici i swoje fobie. Ani przez chwil nie moe zosta sam wyjania Albert. Nawet par minut osamotnienia wprowadza go w zy nastrj, ktry przeradza si w lk, a w kocu w panik. Ojciec zdaje si wtedy ucieka przed samym sob. Gotw jest zrobi sobie krzywd. Dlatego przez ca dob czuwaj przy nim na zmian cztery opiekunki. Kiwamy gowami ze zrozumieniem. al nam profesora, bo sympatyczny z niego gadua. Angielki id do swojego pokoju, eby poprawi makija i przygotowa si do wyjcia na dyskotek. Pierre popija piwo, a Suzanne i Albert znikaj w kuchni. Siedz ze szklank soku grejpfrutowego w rce i gapi si w okno, w ktrym odbija si caa zawarto salonu, cznie ze mn. Muzyka jest bardzo cicha, wic sysz jak para kochankw szepcze co do siebie. Trzaskaj kuchenne szafki, pobrzkuj talerze. Suzanne pewnie robi porzdki albo co do zjedzenia dla swojego mczyzny. Mody Poupon psioczy na pust lodwk i baagan, jaki zostawili jego znajomi. Ze strzpw rozmowy rozumiem, e gocie, ktrzy panosz si po jego mieszkaniu zaczynaj dziaa mu na nerwy.

- 32 -

Albert wprost nie powie nikomu zego sowa, cho pewnie czasem czuje si wykorzystany przez swoich przyjaci. W duchu ciesz si wic, e zabraem std swoje rzeczy na jacht i przynajmniej ja nie bd naduywa jego gocinnoci. Wystarczy, e robi to caa masa jego znajomych, ktrzy zatrzymuj si na kilka dni w jego kamienicy i bez skrupuw korzystaj z zawartoci jego lodwki. Syszaem o tym od ojca i Pierrea - rwnie czstych goci Alberta. Oni jednak zawsze jako rewanuj si malarzowi za gocin. A nie wszyscy poczuwaj si do tego. - Robi si ju pno, lepiej wrc na jacht informuj Pierrea. Byo mi z wami bardzo mio, ale na dyskotek jednak si nie wybior. Bawcie si dobrze! egnam si z Albertem i Suzanne, po czym wychodz na owietlon sodowym wiatem ulic. Wieczr jest spokojny i rzeki po gwatownym deszczu, ktry przyszed nagle, i rwnie szybko si skoczy. Przechodz na drug stron ulicy Crillion. Wdruj dobrze owietlon parkow alejk, pen spacerujcych par i sodkiego zapachu kwiatw. Mijam grupki turystw, ktrzy przyjechali tutaj w poszukiwaniu dobrego miejsca do eglowania, windsurfingu albo spokoju sennego, nadmorskiego miasteczka. Ale Pierre mwi mi, e coraz trudniej jest znale ten spokj, bo z roku na rok przybywa przyjezdnych, jest wicej jachtw i samochodw, a specyficzn atmosfer Jeuneville psuj wtpliwej klasy atrakcje dla wczasowiczw. Wychodz z parku. Mijajc ttnice yciem bary i kawiarenki auj, e nie zdecydowaem si towarzyszy Cat na dyskotece. Nawet jelibym nie taczy, mio byoby mi by blisko tych ludzi. W pamici mam wiee wspomnienie pnagiej Suzanne na play i czuy, alkoholowy pocaunek miss Darlow. Obie dziewczyny intryguj mnie, prowokuj do emocji i myli, ktrych nie chc, ktrym musz si przeciwstawi. Czuj si, jakbym zosta wystawiony na pokuszenie. Wdrujc mroczn uliczk zaczynam si modli. W mylach powtarzam zdania, ktre odpraj, cho wcale nie skupiam si na ich treci, zbyt dobrze mi znanej. Sowa modlitwy pojawiaj si w moim mzgu jakby znikd, wersy kocz si i zaczynaj, zaptlaj ze sob do tego stopnia, e nie zauwaam, jak kady z nich brzmi w mojej gowie kilka razy. Jestem dzi jaki roztargniony i niespokojny...

- 33 -

Odkd zaczem powanie zastanawia si nad kapastwem, naszy mnie obawy, czy celibat nie bdzie dla mnie warunkiem nie do spenienia, wyrzeczeniem przekraczajcym moje moliwoci. Wiedziaem, e jeli zdecyduj si zosta ksidzem, przez cae ycie bd musia walczy z pokusami cielesnymi, z hormonami, natur, ktr sam Bg nas obdarzy. Nie zrzuci na nas jednak popdu po to, by podda nas prbie, lecz eby skoni do podzenia dzieci. Jeli powstrzymujemy si od prokreacji, to czy nie grzeszymy, sprzeciwiajc si boskiemu przykazaniu?... To pytanie zaczo trapi mnie zupenie niedawno, a tutaj znowu powrcio. Zawsze lubiem kobiety. Pocigay mnie, ale wywoyway te odrobin lku i niepewnoci. Wychoway mnie mama i ciocia, wic wrd kobiet czuj si duo pewniej ni w towarzystwie mczyzn. Potrafi z nimi rozmawia i zdaje mi si, e doskonale je rozumiem. Pewnie dla wielu z nich mgbym by dobrym przyjacielem czy kumplem. Ale czy zayo z kobiet prdzej czy pniej nie doprowadzi do czego wicej...? Jestem rozdarty pomidzy czystoci uczu a nieczystoci myli. Tych myli, ktre odcigaj mnie od Boga, kieruj na grzeszn ciek seksualnoci. Bo jak mona dzieli mio, cz oddajc Jemu, a cz zostawiajc dla jakiej kobiety? Jak mona t sam mioci darzy i Boga, i mierteln, niedoskona osob? Czy to nie witokradztwo?... W celibacie dostrzegam sprzeczno: bo jak mona powici swoje ycie Bogu, skoro pocig do kobiet i konieczno rozmnaania si zostay zakodowane w naszych genach? Przez tego samego Boga! Jeli uczyni On mio najwaniejszym przykazaniem, jak dzieo mioci moe by grzeszne i nieczyste? Pogrony w mylach nie zauwaam kobiety, ktra nagle wyonia si zza rogu budynku. Wpadam prosto na ni. Sia uderzenia jest na tyle dua, e mademoiselle odbija si od mojej piersi i traci rwnowag. Zatacza si; wulgarnie klnie pod nosem. Chwyta mnie za ramiona dugimi, kocistymi palcami; przyczepia si do mnie natrtnie, usiujc utrzyma si na chwiejnych nogach. - Przepraszam! Nic si pani nie stao? Czuj bijcy od niej odr alkoholu i potu. Tu za ni pojawia si dwch facetw. S jeszcze bardziej wstawieni. Potykaj si o wasne stopy, podtrzymuj

- 34 -

nawzajem i co kilka krokw przystaj, jakby musieli na nowo wytycza trajektori swego rejsu przez miasto. - Pjdziemy? dama odzyskuje balans i bekocze mi, uwodzicielsko, prosto do ucha. W pierwszej chwili nie rozumiem, o co jej chodzi. Z trudem uwalniam si z jej lepkich obj; z niesmakiem odsuwam od siebie. - Chopaki, on mnie nie chce! skary si swoim kompanom paczliwie. Ale w jej pijackim gosie nie pacz sysz, lecz kpin. Jednak dentelmeni traktuj te sowa pijacko powanie. Zagradzaj mi drog. Jeden z chwyta mnie wielk doni za koszul pod szyj. ciska mi krta tak mocno, e ledwie chwytam powietrze. - Co ci si nie podoba? pyta zaczepnie, ziejc mi w twarz knajpianym chuchem. Ktem oka obserwuj drugiego pijaczka. Nie angauje si w t utarczk. Jest na to zbyt odurzony alkoholem. Bezradnie grzebie w kieszeniach, szukajc chyba zapaek, bo z warg zwisa mu niezapalony papieros. - Dajcie spokj, panowie wyduszam z siebie. - Przechodziem tdy, nic nie chc od tej pani tumacz nieporadn, lkliw francuszczyzn, ledwie zrozumia dla mnie samego. Nagle czuj tward cian budynku, w ktr uderzam plecami i tyem gowy, gwatownie pchnity przez pijaka. Rka faceta mocniej zaciska si na mojej koszuli. Konierzyk wrzyna mi si bolenie w kark, serce tucze si w piersiach, brakuje mi tchu. Jestem jak znieczulony, saby i bezbronny. Nieogolona gba napastnika wyraa zo i agresj. Spodziewam si ciosu. Wyobraam sobie, jak jego czoo miady mi nos i krew spywa po mojej twarzy, jak trzeszcz gniecione zby, przecinaj wargi... - No, powiedz, e ci si podoba sysz szorstki gos agresora. Jzyk plcze mu si, wic sepleni sowa. Otwieram oczy. Tymczasem drugi go wreszcie osiga swj may sukces: odpala papierosa, a zapak rzuca na chodnik. - Nie podoba mu si! oburza si i zaraz odkasuje te sowa. Zaciga si jeszcze raz i odwraca do stojcej obok kobiety Sophie, czemu ty, kurde, nie podobasz si facetom?!

- 35 -

Pytanie jest raczej retoryczne. Kobieta chwieje si na nogach, wydziera mu papierosa i sztacha si gboko z satysfakcj. - Ale podoba mi si dukam, eby rozadowa sytuacj. Zbir nie wyglda na przekonanego. Unosi w gr do zoon w pi. - To czemu jej nie chcesz? docieka. Panicznie szukam w gowie sensownej odpowiedzi, ktra zadowoli pijanego gocia. Na szczcie, z pomoc przychodzi mi kobieta, cho to jej dobre imi niechccy wystawiem na szwank. - Zostaw go, Paul! wrzeszczy i odciga faceta ode mnie. Jego pi jednak ruszya ju na spotkanie z moj szczk. Muska mj policzek. Wydaje mi si, e bardzo lekko, bo wci jestem dziwnie nieczuy na bl. Odbijam si plecami od muru i co si w nogach pdz pochy uliczk w stron bulwaru. Po kilkudziesiciu krokach ogldam si za siebie i widz, e nikt mnie nie goni. Uwiadamiam sobie, e caa trjka jest przecie tak pijana, e aden z nich nie miaby siy na taki sprint. Zatrzymuj si, zginam wp i sapi jak lokomotywa ze wzrokiem utkwionym w chodnik. Mam mikkie nogi, mroczki przed oczami. Dopiero teraz policzek piecze. Bol mnie te plecy i ty gowy; poza tym nic mi nie jest. Spokojnym ju krokiem przechodz na drug stron ulicy, przeskakuj betonowy murek i schodz na przysta po kamiennych schodkach. Wdrapuj si na jacht i, drcymi jak po ogromnym wysiku rkami, otwieram kdk zamykajc wejcie do kabiny. Nie zapalam wiata. Wchodz do swojej kajuty i rzucam si na koj. Jestem mody, silny i trzewy. Mogem pierwszy uderzy napastnika. Pewnie bez trudu dabym sobie rad z obydwoma. Lec po ciemku uwiadamiam sobie t oczywist prawd. Ponienie, jakiego doznaem i poraka w konfrontacji z dwoma pijakami nie bya skutkiem niedostatku siy fizycznej. Mj problem tkwi w psychice. Ulegem sabemu, chwiejcemu si na nogach menelowi, bo stumiem w sobie agresj i naturaln reakcj obronn. Usunem je ze swojego ycia, tak samo jak staram si wyeliminowa z niego pocig seksualny i rne ze cechy swojego charakteru. A wszystko po to, by sta si doskonalszym. Ale dlaczego by doskonalszym, znaczy by sabszym, ponianym i bitym?

- 36 -

W wyobrani jeszcze raz przeywam ten uliczny incydent. Tym razem przebiega tak, jak marz, eby si potoczy. Chc zmieni to zdarzenie, bo jestem na siebie zy, bo czuj si sponiewierany przez jakiego pijanego gnojka, nic nie wartego, mierdzcego kloszarda. W wyobrani to ja jestem gr: schwytany nagle za gardo, wyswobadzam si z jego ucisku, to ja rozkwaszam mu nos jednym ciosem, odpycham od siebie i kopi, a skrcony z blu padnie na chodnik. Drugiego zbira chwytam za wosy i miad mu twarz kolanem. Niewane, e to boli. Boli nie mnie. Nie zraa mnie, e tryska krew, brudzi mi buty i spodnie. To nie moja krew. Moje byy ponienie i strach. W trakcie odgrywania w mylach tej brutalnej sceny moje minie napinaj si, mimowolnie zaciskam donie w pici. Nawet spociem si troch. Zupenie niewiadomie byem gotw do stoczenia tej walki. Testosteron myl. Znowu rzdz mn hormony. Oddycham gboko. Czuj ulg, ale piekcy bl twarzy i guz na potylicy nie pozwalaj mi zapomnie o tym, co si naprawd stao. Nienawidz siebie za swoj sabo, ale i nie pochwalam za te brutalne, prymitywne myli. Wiem, e jakkolwiek bym postpi, nie byoby dobrze. Zastanawiam si, gdzie jest granica midzy tym, co ludzkie, a tym, co zwierzce. Agresja, seks, dza posiadania, bycie silniejszym, za wszelk cen lepszym od innych, ciga walka i konkurowanie. Czy po to, by by bardziej ludzcy i spenia boskie przykazania przez cae ycie musimy hamowa nasze instynkty i prostowa charaktery?... A moe te negatywne cechy s bardziej ludzkie ni uczucia wysze? Przecie kady ssak okazuje mio i czuo swojemu potomstwu, przymila si samicy, prawie kade zwierz buduje gniazdo, jam, barg, zdobywa poywienie dla siebie i swoich dzieci, chroni je przed chorob i mierci. Nie znajc boskich nakazw. Agresja wykorzystywana jest tylko w celu zdobycia poywienia lub obrony ycia, nigdy dla zabawy, bez celu i bez egzystencjalnego uzasadnienia. Inaczej postpuje chyba tylko jeden gatunek - homo sapiens. A wic czy to jest jedn z cech czowieczestwa?

- 37 -

Rozdzia drugi
W rod po miasteczku rozesza si sensacyjna wie: fryzjer, Marcel Lacourt, obci ucho jednemu z klientw, ktry w czasie golenia niepochlebnie wyrazi si o jego onie. W czasie, gdy golibroda brzytw broni honoru swojej kobiety, ona mieszkaa z kochankiem w skromnym domku na play, a o caym zajciu dowiedziaa si jako jedna z ostatnich. Odkd Suzanne wysza za owdowiaego w wieku 68 lat waciciela zakadu fryzjerskiego, cigle dostarczaa mieszkacom Jeuneville powodu do plotek. Ludzie mwili o niej le, ale przecie gupot byo naraanie si Marcelowi podczas tak niebezpiecznej czynnoci. W tej kwestii zgadzali si wszyscy, ktrzy korzystali z usug starego fryzjera. Prawdopodobnie dlatego nikt nich nie aowa Gastona Noange, ktry sam by sobie winien. Wiadomo byo, e Lacourt kocha Suzanne bez zastrzee i pozwala jej na duo wicej, ni inni mowie swoim onom. Jego tolerancja bya dla wielu rwnie szokujca jak prowadzenie si jego maonki. Suzanne Marechal poznaa Lacourta jeszcze jako uczennica szkoy

zawodowej, gdy w jego salonie odbywaa praktyk. Po ukoczeniu nauki podja tam te swoj pierwsz prac, ukadajc niewyszukane fryzury na gowach mniej wymagajcych klientek z miasteczka i okolic. Kiedy zmara ona waciciela salonu fryzjerskiego, szczerze go aowaa. Starszy pan sta si tak smutny i przybity tym nieszczciem, e nieomal wycofa si z interesu. Panna Marechal, kokietka i czpiotka, robia wszystko, eby go pocieszy. Robia to z wdzikiem i skutecznoci, ktrej nie sposb byo si oprze. Wnet staa si jego wiatekiem rozpraszajcym mroki wdowiestwa i samotnoci. Dziewczyna tak przypada fryzjerowi do serca,

- 38 -

i twierdzi, e tylko dla niej zdobywa si na wysiek, by co rano wsta z ka i pj do zakadu. W jakim stopniu jej zayo z Lacourtem bya efektem dobrego serca, a na ile wyrachowania trudno jest oceni. Klienci salonu mwili, e fryzjer dziki niej zacz si znowu umiecha, dba o swj wygld i myle o przyszoci. Fryzjereczka i wdowiec szybko stali si sobie bardzo bliscy. Na przekr krzywym spojrzeniom, w niedziele paradowali pod rk do kocioa; pojawiali si razem na spacerach i w lokalach. Wkrtce dziewczyna zacza odwiedza go w jego domu, zostawa w nim duej i duej, a w kocu zamieszkaa w nim na dobre. Nie min rok, a fryzjer ogosi, e bierze j za on. Ledwie mieszkacy zaakceptowali ich jako par, a ju musieli zaaprobowa ich maestwo. eniaczk odradzali Marcelowi znajomi oraz przyjaciele, twierdzc, e mdka liczy na spadek i prawdziw mioci nigdy go nie obdarzy. Szczeglnie oburzony tym zwizkiem by syn Lacourta, Adrien, ktry na wiele lat rozsta si z ojcem, pokciwszy si z nim o zakad. Nie o ch przejcia rodzinnego interesu jednak im poszo, lecz przeciwnie. Mody Lacourt ani myla wzi noyce do rki; nie kwapi si, by kontynuowa rodzinn tradycj. Wzgardzi salonem fryzjerskim ojca, ale nie potrafi si pogodzi z groc mu utrat spadku po nim. Cho mieszka daleko, sta si najwikszym wrogiem dziewczyny, bo traktowa j jako jedyn powan rywalk do ojcowskiego majtku. Dopki w yciu jego staruszka nie zjawia si Suzanne, Adrien y spokojnie, pewny, e jest jedynym spadkobierc rodzinnych dbr. lub ojca postawi go w innej sytuacji. Pojawienie si dziewczyny u boku Lacourta sprawio, e trzydziestokilkuletni mechanik samochodowy z Marsylii, zacz walczy o swego rodzica jak nigdy wczeniej. Nagle zaczo mu na nim zalee, jakby stare wanie midzy ojcem a synem poszy wreszcie w niepami. Sam nie by mile widziany w rodzinnym domu, wic tecia odwiedzaa ona Adriena oraz ich nastoletnia crka, ktre zawsze byy tam przyjmowane z otwartymi rkami. W ten sposb, nie bdc nawet w Jeuneville, mczyzna stale mia wiey obraz sytuacji w domu ojca. Moda pani Lacourt wiedziaa, e nie budzi sympatii Adriena, ale bya na tyle pewna swojej pozycji u boku ma, e nawet nie zamierzaa zjednywa go sobie.

- 39 -

Waciwie odpacaa mu tym samym. Przy okazji rzadkich spotka, nie aowaa mu ironii, odrobiny szyderstwa czy drobnych zoliwoci. Z drugiej strony jednak sama naraaa si na skandal i ryzykowaa utrat pozycji krlowej. Jej beztroska plus sabo do mczyzn mogy da tylko jeden wynik zdrad. Nic dziwnego, e nie potrafia dochowa maeskiej wiernoci. Przykadn on bya nie duej ni kilka miesicy, po czym odyy w niej panieskie nawyki i zwyczaje. Wiekowy maonek okaza si lepy na jej flirty i krtkie romanse. Albo po prostu przymyka na nie oczy. Nie potrafili mu ich otworzy ani koledzy, ani syn. Zreszt, Adrien nie odbudowa jeszcze zaufania ojca do siebie, wic ten nie wierzy w powtarzane mu przy rnych okazjach plotki i pogoski o niewiernoci Suzanne. Dopki na noc wracaa do domu, zasypiaa u jego boku i przy nim si budzia Marcel czu si szczliwy. Nie krytykowa jej stylu ycia, nie wybiera rozrywek ani nie ingerowa w jej znajomoci. Uwaa, e dosta od ycia wicej, ni mg da. - Potrzebuj jej tylko odrobin tumaczy swoim przyjacioom przy szklance wina. Tylko tyle, ile starzec moe potrzebowa kobiety. Nawet jeli czasem musz si ni z kim dzieli, wystarcza mi to, co dla mnie zostaje. Wyznanie to byo aosne, zwaszcza, e w istocie, nie mia jej za wiele. I stao si, e pewnego dnia miejsce fryzjera w sercu dziewczyny zaj kto modszy. Nadesza wreszcie noc, gdy Suzanne po raz pierwszy nie wrcia do domu. Lacourt przeczuwa, e kiedy to nastpi. W jego wieku nie miewa si zudze. Tak jak mier, cho czasem zwleka, kryguje si, rozmyla si, lecz w kocu powraca, tak zdrada modej ony zdawaa mu si nieunikniona. Bez niej nie mg zmruy oka. Bez niej sen nie nadchodzi, a noc zdawaa si trwa wiecznie. Rozmylajc o rychym kocu ich zwizku, czeka na Suzanne a do witu. Moda ona nie pokazaa si jednak za dnia i nie zasna przy swym mu kolejnej nocy. Wreszcie zjawia si w domu, ale tylko po to, eby zabra swoje rzeczy. Przeniosa si niedaleko. Do apartamentu Alberta przy rue Crillion. Odejcie ony fryzjera wywoao lawin wieych plotek. Miasteczko podzieli rny stosunek do tego faktu: jedni wspczuli Lacourtowi, inni podmiewali si z niego, a jeszcze inni oburzali tupetem modej matki. Pogorszyo to i tak kiepsk

- 40 -

reputacj Suzanne w Jeuneville. Dziewczyna jednak niewiele sobie robia z ludzkiego gadania. Nadal dobrze si bawia i bya lubiana przez mczyzn. Faceci stale j adorowali, a kobiety z coraz wikszym trudem toleroway, tote samotne ycie z Albertem w chacie na play dawao jej chwile wytchnienia i spokoju. Waciwie, to oswoia si z przypit jej metk miejscowej skandalistki. Moe nawet sama prowokowaa sytuacje, ktre zapewniy jej ten tytu Dla Marcela Lacourta utrata drugiej ony okazaa si rwnie powalajcym ciosem, jak ten, ktry przey po mierci pierwszej. Fryzjer rzadziej pokazywa si w zakadzie, nieczsto pojawia si w swojej ulubionej kawiarence, w ktrej zwyk wypija lampk wina w gronie znajomych. Chodzi przygnbiony, przybity. Z czasem jego ycie wrcio do normalnoci, ale nie by ju tym samym wesoym rogaczem, co wczeniej. Przycichy te plotki na jego temat, a zamiast kpin, coraz czciej syszao si sowa wspczucia dla nieszczliwie zakochanego staruszka. Do feralnego zdarzenia w salonie fryzjerskim doszo w rod rano, tu po otwarciu zakadu. Mwica o nim plotka nie w peni bya zgodna z prawd, lecz z grubsza oddawaa istot rzeczy. Dwadziecia minut po dziesitej dwie mode fryzjerki, zatrudniane przez Lacourta, nakaday na wosy klientek farb w modnym tego lata kolorze platynowego blond. Rozmawiay ze sob przyciszonymi gosami ponad ich gowami, wysmarowanymi lekko pienic si mazi. Za drewnianym

przepierzeniem, w nieco starowieckim, lecz solidnym fotelu z czerwonej skry, zaopatrzonym w wiszcy za oparciem pas do ostrzenia brzytwy, starszy mczyzna poddawa si goleniu. Trzech emerytw siedziao przy stoliku z gazetami. Z radia leciaa cicha muzyka, a klienci komentowali czytane wanie artykuy; od czasu do czasu wymieniali swoje uwagi i spostrzeenia na tematy polityczne lub gospodarcze miedzy sob lub z fryzjerem skupionym nad usuwaniem szczeciniastego zarostu z pulchnego podbrdka swojego szkolnego kolegi. Gaston Noange ju w podstawwce okaza si najwikszym kawalarzem w klasie Lacourta. Takim pamita go fryzjer z okresu wczesnej modoci, i taka opinia przywara do niego na zawsze. Cho smuka niegdy sylwetka Gastona zostaa zdeformowana brakiem ruchu, nadmiarem jedzenia i alkoholu, w rodku pozosta

- 41 -

on tym samym co kiedy obuziakiem, chtnym do psot, z satysfakcj dokuczajcym kolegom. Moe nie robi ju tego z tak energi, jak dawniej, ale za to w jego postpkach i sowach byo teraz wicej zoliwoci. Usuwajc z jego nalanych, obwisych ju nieco, policzkw zarost Marcel pomyla, e czowiek do koca ycia pozostaje niemal dokadnie tym, kim si urodzi. Chocia czas bezlitonie traktuje nasze ciaa, niszcz je choroby i ze nawyki, w rodku cigle nieporadnymi. Przesadnie dbajcy o swoje zdrowie i wygld Lacourt z poaowaniem patrzy na kilku swoich szkolnych kolegw, ktrzy cae swoje ycie - tak jak on - wpisali w nudn histori Jeuneville. Tutaj si urodzili, przeyli swoj modo, tu dotykay ich codzienne radoci i smutki; poenili si z nieskomplikowanymi dziewczynami z ssiedztwa, spodzili z nimi dzieci, i tutaj w kocu umr. Byo to dla niego oczywiste. Zastanowio go tylko, e bez wzgldu na to, jak zdolnymi byli uczniami, jakie mieli marzenia i aspiracje niemal kady z nich ugrzz w tej samej nieciekawej rzeczywistoci. ycie zrwnao pitkowiczw i dwjkowiczw. Podcio skrzyda pilnym, poszczcio leniwym, sprowadzajc ich wszystkich do jakiej redniej, jakby yciowe role dorosych los rozda przypadkowo, jak karty do gry. Ich szkolne talenty rozmiky do tego stopnia, e dzi obcym trudno byoby odrni Josepha, o ktrym wszyscy myleli, e zostanie prawnikiem, lekarzem albo profesorem od siedzcego stale w olej awce Daniela. Wiedza oraz inteligencja dzieci, ktra w czasach szkolnych zdawaa si mie fundamentalne znaczenie dla ich przyszoci, przestay si liczy i miay mniejszy wpyw na ich kariery zawodowe, ni powszechnie sdzono. Marcel by przekonany, e jego zdolni koledzy bd mieli ciekaw, dobrze patn prac, wyjad std i bd wiedli pene wrae ycie. Sam zadowoli si strzyeniem gw mieszkacw miasteczka i pogodzi si ze swoim losem. By skromnym, niezbyt inteligentnym - cho przecie nie gupim - chopcem i nie liczy na wicej. Po prostu poszed w lady ojca. Bez wahania zrobi to, czego nie chcia si podj jego syn, o co spiera si z nim dugo, a wreszcie pokcili si i poobraali na siebie. Po wielu koleankach i kolegach ze swojej klasy Marcel spodziewa si jednak wicej i zaskoczony by, jak miernym okazali si materiaem. Z dwudziestu kilku jestemy dziemi naiwnymi, wrednymi, gupimi lub

- 42 -

osb z jego klasy, ktre jeszcze pamita, nikt nie odnis sukcesu. By moe wielu z nich osigno zadowolenie z ycia, moe nawet szczcie, ale kto zasyn w okolicy? Trzy koleanki zostay nauczycielkami, kilku dawnych szkolnych kolegw znalazo etaty urzdnicze, paru pracowao w fabrykach i w usugach. Wrd nich by jeden weterynarz i ksidz. To wszystko, na co byo sta jego rocznik. A przynajmniej tych spord szkolnych koleanek i kolegw, ktrych zachowa w pamici. - Wczoraj na play widziaem twoj pikn maonk - zagadn Gaston fryzjera, wyrywajc go z zadumy. Emeryci ucichli na te sowa. Wzrok wpili w swoje gazety, ale na ich stronach widzieli tylko wyrazy, ktre nie czyy si w sensowne zdania. Temat Suzanne by w tym miejscu tematem draliwym, a w tej sytuacji sta si wrcz niebezpieczny... jak brzytwa w drcej rce golibrody. Rowa, ponaznaczana brunatnymi plamami do Lacourta zawisa w powietrzu. Emeryci wytyli osabiony wiekiem such. Dawno jej takiej nie widziaem. Leaa naga, jak j Pan Bg stworzy. A przyzna trzeba, e Stwrca wykaza si w tym przypadku niepolednim kunsztem. Dziewczyna ma warunki... Oczu od niej nie mogem oderwa... Przechodziem akurat z psem w pobliu chaty nad morzem i gdy j ujrzaem, pomylaem sobie, e gdyby mi si trafia taka onka, to nie pozwolibym, eby cieszy si ni kto inny... Fryzjer stara si zachowa spokj, ale przed oczami mia obraz nagiej Suzanne, jej szczodrze uksztatowane przez natur ciao i linicego si na jej widok starca, za ktrego w gruncie rzeczy uwaa Gastona, mimo e byli w jednym wieku, a nigdy przecie tak nie myla o sobie. Jakby z wysikiem zebra z brody kolegi mydlan pian razem z twardym, srebrzystym zarostem. Otar brzytw o roek rcznika, ktrym przykryty by tors klienta. - wietna z niej dziewczyna! I naprawd ycz ci, eby ktrego dnia wrcia do ciebie, i ebycie spodzili wiele piknych dzieci Ale czy przyjmiesz j znowu, jak tego syna marnotrawnego przyj ojciec, bo przecie jeste dla niej poniekd jak ojciec, eby nie powiedzie, jak dziadek, prawda? Lacourt milcza zaciskajc zby i do na rkojeci brzytwy.

- 43 -

- Z drugiej strony patrzc, to dziewczyna moe dobrze robi, e nie auje chopakom swoich wdzikw westchn Noange. Modo i mio trwaj tak krtko. Niech sobie pouywa, pki czas. W tym momencie drca rka Lacourta zbyt wysoko podgolia jego policzek, wyhamowujc brzytw na odstajcej maowinie klienta. Gaston zobaczy w lustrze struk krwi ciekncej mu po twarzy. Zerwa si z wrzaskiem z fotela. - Ty wariacie! Chciae mnie zabi?! Fryzjer zdawa si by nie mniej zaskoczony swoim czynem ni jego klient. Sta nieruchomo, wpatrujc si tpo w zakrwawione ostrze. - Wariat! Wariat! krzycza Gaston przyciskajc rcznik do policzka i biegajc po salonie jak oparzony. Obci mi ucho skonstatowa, uchyliwszy nieco rcznika i zagldajc w miejsce, skd wyciekaa krew. - Id na policj! Mczyzna wybieg z salonu, a za nim zaaferowani emeryci z gazetami w rkach oraz dwie fryzjerki w zielonych fartuszkach. Na chodnik wypady nawet kobiety z szar mazi na wosach, odprowadzajc wzrokiem rannego. W rodku pozosta tylko fryzjer. Sta nieruchomy, wpatrujc si w swoj poblad twarz odbijajc si w trzech duych, prostoktnych lustrach. Za moment wszyscy zjawili si na swoich miejscach i mona byo odnie wraenie, e czas nagle si cofn, bo kady z nich, jak gdyby nigdy nic, powrci do przerwanej czynnoci. Z t tylko rnic, e miejsce nic nieznaczcej rozmowy toczonej przez klientw przed chwil, zaja oywiona wymiana zda,

wypowiadanych dyskretnie, pgosem. Ludzie szeptali do siebie w podnieceniu i tylko Lacourt znajdowa si jakby poza t sytuacj, pozostawiony samemu sobie. Nie trwao to jednak dugo. Nagle dotar do niego dramatyzm tego zdarzenia. Fryzjer zgarbi si, odoy splamion krwi brzytw na krawd toaletki i naraz, jakby dopado go miertelne zmczenie, opad na krzeso obok emerytw. Ukry twarz w doniach i wydoby z siebie saby jk. Czekajcy na strzyenie mczyni zaczli pociesza go, poklepywa po plecach, dodawa otuchy. - Dobrze mu tak! mwili. Naleao mu si. Mg trzyma jzyk za zbami. Co widzia, to widzia, nie jego to sprawa, eby o tym rozpowiada.

- 44 -

Gaston Noange ucha jednak nie straci. Na pogotowiu zaoono mu kilka szww i opatrunek, po czym wrci do domu, gdzie sam musia dokoczy golenia. Nie omieszka te zgosi andarmerii aktu napaci na jego niewinn osob, ktrej sta si ofiar w salonie fryzjerskim, tote tego samego dnia Lacourt zosta przesuchany w charakterze podejrzanego o uszkodzenie ciaa klienta. Sprawa moga skoczy si w sdzie, lecz nazajutrz Noange wycofa oskarenie i zapewni, e nie chce adnego zadouczynienia, wystarczy, e Lacourt go przeprosi, i to niekoniecznie publicznie. Fryzjer przyrzek andarmom, e nigdy wicej nie bdzie nastawa na zdrowie ani ycie klientw, ktrzy w jego zakadzie mog czu si bezpieczniej ni we wasnym domu. I byo po sprawie. Jednake cae zdarzenie Lacourt przypaci nawrotem dusznoci, skokami cinienia; nie wspominajc rozstroju nerwowego. Musia powrci do odstawionych dawno lekw, zacz bardziej dba o zdrowie, prowadzi spokojniejszy tryb ycia, bez nerww i stresu. Wieczorem zwierzy si swoim przyjacioom, z ktrymi dla pokrzepienia raczy si winem w ulubionej winiarni U Jacquesa, e zamierza sprzeda zakad, przej na emerytur, a moe nawet wynie si daleko std. Ani myli jednak przeprasza Gastona Noange.

- 45 -

Rozdzia trzeci
Pitek, 2 lipca 1993 r. Budz si z niespokojnego snu. Jest pewnie wczesny ranek, bo przez owalny bulaj do kajuty wpada mikkie, rowe wiato witu. Przez chwil patrz na skrawek nieba, a potem zamykam oczy. Zupenie niespodziewanie ponownie zapadam w sen. ni mi si, e ze strachu godz si skorzysta z usug ulicznicy, na ktr wczoraj wpadem. Pod okiem dwch jej alfonsw-zakapiorw zadzieram jej spdnic i kopuluj z ni jak jaki zwierzak. Dziko dgam j i nadziewam na swj napity a do blu czonek, ze wciekoci, jakbym chcia j rozerwa na kawaki. A ona sapie i jczy wpijajc si bladymi, kocistymi domi w mur kamienicy. Kiedy znowu otwieram powieki, nie tylko soce stoi ju wysoko. Pdz do azienki, a gdy odczuwam ulg w pcherzu i bl prcia ustaje, od razu przypominam sobie incydent z wczorajszej nocy. I dzisiejszy, pornograficzno-sadystyczny sen. Czuj si, jakbym rozdrapa sobie wie ran. - O, Boe! wzdycham siadajc w koi. Co powiedziaaby o tym Freud? Wspomnienie wczorajszej nocy wprawia mnie w ponury nastrj. Swj sen usilnie staram si zapomnie. Pikne dotd Jeuneville wydaje mi si miejscem nieprzyjaznym, a otaczajcy mnie ludzie zdaj si kry swoje prawdziwe oblicza pod mask hipokryzji, kamstw i krtactw. Nawet Cat o filigranowej sylwetce i licznej buzi przestaje by dla mnie jednoznaczna i okrelona. Cho chtnie wracam do niej pamici, znajdujc w tym wspomnieniu odrobin ulgi i pocieszenia, to w jej oczach

- 46 -

dostrzegam co nie tylko kuszcego, ale i niebezpiecznego Mama z pewnoci nazwaaby j dziewczyn zepsut, cokolwiek miaoby to znaczy. eby przerwa te okropne myli, postanawiam pj do kocioa, ktrego nie odwiedziem jeszcze, bo wikszo czasu spdzaem na morzu, z Pierreem i ojcem. Teraz mog wreszcie spokojnie pochodzi po miecie, pomodli si w ciszy i samotnoci. Na przyszo postanawiam jednak unika nocnych wdrwek, do ktrych zrazio mnie wczorajsze zdarzenie. Ubieram si, a potem zagldam do lodwki. Od wczoraj nic w jej pustym wntrzu si nie zmienio, wic musz kupi co na niadanie. Wychodz do pobliskiej boulangerie po chleb i dwa rogaliki, a na straganie kupuj jajka i trzy pomidory. Na kuchence gazowej gotuj wod na herbat i sma jajecznic. Zjadam j z plastrami pomidora. Potem gol si i bior prysznic. W lustrze ogldam swoj twarz. Mam siniaka pod okiem i wyrane otarcie na policzku. Poza tym cakiem przystojny ze mnie go. Umiecham si na si do swojej twarzy dla poprawienia sobie humoru. Czytaem gdzie, e taki zabieg dziaa na podwiadomo, moe na zasadzie sprzenia zwrotnego: dobry humory wywouje umiech, wic zaimprowizowanie umiechu przywouje dobry nastrj. Wychodzc na ulic zastanawiam si, czy to w ogle dziaa. Na bulwarze jest ju spory ruch, a dzie tak pikny, e grzechem byoby czu si dzisiaj le. Ale ja nie mog pozby si niesmaku po wczorajszym incydencie. Staram si zapomnie o tym przykrym dowiadczeniu, odsun te wspomnienia w najdalszy zaktek mojego mzgu. Rozgldam si po miecie, jakbym stara si odkry je na nowo. Siadam na awce przy bulwarze i obserwuj ludzi. Usiuj nie myle o niczym. Wystawiam twarz do soca i zanurzam si w jego cieple. Po pewnym czasie zaczynam odczuwa odprenie. Jest mie przedpoudnie, ulice przepenione leniwym ruchem, pachnie morze i lni lazurowym lustrem. Jak mona zamartwia si w taki dzie?! Ruszam powoli adn uliczk wijc si midzy dwoma szeregami pitrowych budynkw o czerwonych, spadzistych dachach. Domy s zadbane, ozdobione kwiatami w oknach i wiszcych przed drzwiami donicach; wkoo jest

- 47 -

mnstwo zieleni i wiata. Tu przy rynku rozsiad si koci, zadomowiony tu od stuleci. Mijaem go kilkakrotnie, ale nigdy w nim nie byem. Przysadzisty budynek z kamienia, z wie dzwonnicy wycelowan w niebo. W cel, ku ktremu zmierzamy. Tkwi w cieniu drzew na kwadratowym, brukowanym placu. Albo raczej sam rzuca chodny cie na drzewa, drewniane awki i ludzi. Z pewnoci sta tutaj ju przed tym wszystkim. Jest nieduy, ale bardzo stary, moe redniowieczny. Cikie drzwi s na wp otwarte, jakby zachcay do wejcia, lecz nie wszystkich. S otwarte tylko dla niektrych, tych co wybior ciasn szczelin, wskie przejcie, a nie rozwarte na ocie wrota. Z racego soca wpadam nagle w ciemno kruchty. Przez chwil mam wraenie, jakbym straci wzrok. A z drugiej strony, jakbym nagle odzyska pozostae, mniej istotne dotd zmysy. Caym sob czuj zapach starych, przesiknitych histori cian, wo kadzida, impregnowanego drewna i chd, ktry a przejmuje dreszczem. Po kilkunastu sekundach lepoty rozrniam ogromny kandelabr w ksztacie kotwicy zwisajcy nad naw gwn i kolorowe witrae w niewielkich, ukowatych oknach. Skromne wntrze wityni jest surowe, ale skaniajce do skupienia. Wida, e miasteczko od wiekw yje z rybowstwa, bo morskie motywy obecne s wrd zdobie i ornamentw. Koci jest prawie pusty. W nowych awkach z jasnego, lakierowanego drewna siedzi kilka starszych kobiet, przed rzebionym otarzem pon wiece. Wchodz gbiej; zanurzam si w kocielnych woniach i nastrojach. egnam si. Patrzc na ciany ozdobione pociemniaymi obrazami i figurkami witych wyobraam sobie obecno w tym miejscu tysicy ludzi, ktrzy przez wieki prosili Boga o zdrowie, udane poowy, szczliwy powrt z oceanu. Niemal fizycznie czuj to nagromadzenie ludzkich nieszcz, alw, wdzicznoci, baga i nadziei, jakie mieszkacy Jeuneville wnosili ze sob do tej wityni, szukajc ulgi i pomocy w miejscu, w ktrym spodziewali si zasta Stwrc. Czy i ja pord oparw historii, wasnych wrae i wyobrae zwizanych z t budowl spotkam Go lub cho odczuj Jego blisko? Przed otarzem nieruchomo stoi dziewczyna. Wpatruje si w rzebione postacie witych umieszczone w prezbiterium. A moe zastyga tak w modlitwie. ..?

- 48 -

Moe szuka tego samego, co ja. Niby tutaj, a tak naprawd w sobie. Zwracam na ni uwag, bo jej sylwetka wydaje mi si znajoma. Dziewczyna jest w letniej sukience, a nagie ramiona okrywa cienk chust. Siadam na twardej awie w drugim rzdzie i zerkam to na otarz, to na ni. Prbuj si modli, ale jej obecno mnie rozprasza. Wreszcie dziewczyna przyklka, egna si, a potem szybko odwraca i rusza ku wyjciu. - Cat! szepcz, gdy mija mnie o krok, postukujc obcasami o kamienn posadzk. Moja angielska znajoma wyglda tak piknie w skpym wietle kocioa, e niemal zapominam, po co tutaj przyszedem. Odmawiam szybko Ojcze nasz i wybiegam za ni. Cho nie o takie spotkanie mi chodzio, jej obecnoci cieszy mnie. Nie tylko. Nie tak po prostu. Raczej sprawia, e mam mieszane uczucia podniecenia, skrpowania, ciekawoci. Przez kilka sekund oczy niemal bol mnie, olepione ostrym socem. Widok dziewczyny sprawia mi rado tym wiksz, e Catherine czeka na mnie - nie mam co do tego wtpliwoci. Stoi w cieniu platana w okularach sonecznych, z niewielk torebk w doni i zwiewn chust okrcon teraz wok szyi. Jej biaa sukienka w brzowe, skomplikowane, rolinne wzory ma duy dekolt, od ktrego zakadka biegnie prawie do ppka. Czuj si troch spity jej obecnoci, ale bardziej zadowolony, e natknem si na ni. - Co za spotkanie! mwi oywiony, sam zaskoczony gwatownoci swojej reakcji. Jak tu trafia? - Zwyczajnie. Zwiedzam miasto. - Ja te. Cat, w odrnieniu ode mnie, jest wyluzowana, pewna siebie i urocza. Stoi swobodnie, patrzc mi prosto w oczy przez przyciemniane szka, i bawi si torebk. - Wszyscy jeszcze pewnie pi po imprezie domylam si. - Aha. - Podoba ci si Jeuneville? - Niewiele jeszcze widziaam. A ty? Czy ju zdye pozna miasteczko?

- 49 -

- Nie bardzo, ale nie zbdz tutaj. - Nie zbdzisz? A jeli kto sprowadzi ci na z drog? chichocze. Nie czeka na moj odpowied. - Przyszede na msz? pyta powaniejc. - Nie. O tej porze nie odprawiaj. Chciaem si troch pomodli. Ju dawno nie byem w kociele... A ty Czy ty jeste protestantk? nie mog powstrzyma si przed zadaniem tego pytania. - Nie. Dlaczego? - Mylaem, e w Anglii wszyscy nale do Kocioa Anglikaskiego... To znaczy, prawie wszyscy. Rozbawiam j tym stwierdzeniem. - A w Polsce wszyscy to katolicy, co ? pyta chichoczc. - Prawie. Jakie dziewidziesit sze procent wierzcych. - Serio? - Na jej twarzy maluje si zdziwienie. Poprawia okulary i bierze mnie pod rami. - Moe oprowadzisz mnie po miecie proponuje, zmieniajc temat. Jeste tu duej ode mnie. Nie moga mi zoy milszej propozycji. Zgadzam si chtnie. Przekraczamy brukowan uliczk i wchodzimy na zalany socem chodnik. Cat chwyta mnie za rk. Spogldamy na siebie jednoczenie i umiechamy si. Ma ma, chodn do. Pod palcami wyczuwam piercionek. - Chyba wybraa zego przewodnika mwi, ale mam ochot skaka z radoci, e chce poby ze mn. W milczeniu bkamy si pord kamieniczek, drzew i sklepikw, spacerujemy wok ratusza, a potem przez chwil studiujemy umieszczon tam tablic z planem miasteczka. Uzgadniamy kierunek naszej wycieczki, czy moe przechadzki. Moe nawet naszej pierwszej randki, ktrej obydwoje nie jestemy jeszcze wiadomi Cat chce zobaczy kana i port rybacki oraz przysta dla jachtw. Akurat te miejsca znam najlepiej. Chtnie poka jej jachtklub i Polonusa, cokolwiek zechce. Bo waciwie jest mi obojtne, dokd pjdziemy. Z ni nie bd si nudzi.

- 50 -

Ruszamy jedn z wielu uliczek rozchodzcych si z rynku w rne strony. Wszystkie s do siebie podobne, kada prowadzi do miejsc wartych odwiedzenia, wic nie ma znaczenia, ktr wybierzemy. Gdybymy si zgubili, atwo mog okreli nasze pooenie: jeli bryza wieje mi prosto w twarz id ku morzu. Zreszt, z Cat chtnie bym si zgubi. Tylko e tutaj waciwie nie ma gdzie si zgubi. - Widziaem, e si modlia wracam do spraw wiary, ktre bardzo mnie interesuj. - Zaskoczya mnie. Miaem inne wyobraenie o was. - O nas? Mwisz, jakbym bya z innej planety. - Och, przepraszam. Miaem na myli ludzi Zachodu. Mam takie wyobraenie, e Anglicy i moe Skandynawowie to zagorzali ateici albo protestanci... Jeste wierzca? - Ty znowu swoje! udaje zniecierpliwienie. Nie, w kociele nie modliam si. Chyba nie... Szanuj kad religi, ale nie znam sw modlitwy. Wychowaam si w rodzinie, ktra nie przywizywaa wagi do praktyk religijnych. Po prostu chonam atmosfer tego miejsca. witynie napeniaj mnie spokojem i nadziej, e kto jednak kieruje losami tego zwariowanego wiata. Jeeli Bg jest tym, za kogo uwaaj go katolicy, to na pewno zrozumie moje milczenie. - Wic jeste osob wierzc oceniam. Mylisz, e modlitwa ma sens? - Dla Boga chyba niewielki. Zaley, czym ona jest. Jeeli skada si z samych sw uwielbienia i pochway dla boskiego majestatu, to jej adresat musiaby by prnym, zadufanym w sobie bufonem, eby czerpa przyjemno z wysuchiwania pochwa sabych i grzesznych ludzi, ktrych zreszt sam sobie stworzy. Wedug mnie, Bg nie jest kim takim. Skoro jest istot doskona a za takiego jest przez wierzcych uwaany - to musi by wolny od ludzkich uomnoci i wad. Jeeli jednak modlitwa jest podzikowaniem za ycie, za dary losu lub prob o co, to suy ludziom, a nie Bogu. Daje im nadziej, wraenie kontaktu ze Stwrc. Jest wana dla nich, a nie dla Boga. Jeli jest powtarzaniem uoonych przez kogo sw, bez wasnej intencji i inwencji, peni rol mantry i rwnie dobrze moe zosta zastpiona milczeniem, chwil skupienia, kontemplacji, zadumy. Taka modlitwa pomaga nam zajrze w siebie. By moe to w nas jest pieko i niebo, nie pod naszymi stopami i nad gowami...

- 51 -

Jej wywd po francusku by niedoskonay pod wzgldem gramatycznym, ale sensowny i zrobi na mnie wraenie. Nie moga tego wymyli w tej chwili. Pewnie zastanawiaa si nad tymi sprawami wczeniej, co w moim mniemaniu dobrze o niej wiadczyo. Milcz, bo nie wiem, co jej odpowiedzie. Mam, oczywicie, wasn teori na ten temat, ale obawiam si, e nie jest tak odwana i, w pewnym sensie, dojrzaa jak jej. Idziemy nadal jak ciasn drk, ktra wiedzie nas midzy dwoma szeregami zabytkowych kamieniczek pokrytych szarym, szorstkim tynkiem. Bkit nieba nad naszymi gowami przecinaj sznury z suszcym si praniem, rozcignite midzy oknami najwyszych piter budynkw. Nagle uliczka urywa si i wypadamy na dobrze znany mi bulwar. - Wydaje mi si, e kada droga prowadzi w to miejsce mwi. Ile razy wychodz do miasta, zawsze atwo wracam na jacht. Widzisz ten maszt? To Polonus. Cat prbuje dojrze d w pltaninie masztw koyszcych si leniwie w marinie, ale jestemy za daleko, by moga go rozpozna. Std dobrze widoczna jest tylko przeprawa promowa przez kana prowadzcy do przystani oraz pooonego w gbi miasteczka portu rybackiego. - Moe przepyniemy na drug stron? proponuj. Grupka ludzi wsiada wanie na pokad biaego wycieczkowego stateczku, ktry peni funkcj promu. Podbiegamy, eby zdy. Chcemy kupi bilety u nieogolonego faceta w marynarskiej czapce i koszulce w granatowe paski, ale okazuje si, e nikt tu biletw nie sprzedaje, bo przeprawa jest darmowa. Wsiadamy jako ostatni pasaerowie, a stateczek za moment odbija od nabrzea. Z rufy ogldamy rozpoczt budow zwodzonego mostu, ktry doprowadzi do likwidacji promu. Wida ju duy fragment betonowej konstrukcji, z ktrej wystaje las stalowych prtw. Nad kanaem wisi aurowe rami urawia podtrzymujcego metalow belk, ktr dwch spawaczy przytwierdza do jakich elaznych elementw przsa. Snopy iskier sypi si do wody.

- 52 -

Obydwoje zgadzamy si, e gdy most bdzie gotowy, przeprawianie si na przeciwn stron kanau przestanie by takie romantyczne jak teraz. Nie bdzie ju przepraw tylko zwykym przejciem, mostkiem nad kanaem. Oparci o niebiesk barierk i patrzymy, jak woda kotuje si mieszana rub, gdy d manewruje, eby ustawi si dziobem do drugiego brzegu kanau. Stateczek nazywa si Lorraine i jest mocno podniszczony. Pewnie to jego ostatnia suba przed zomowaniem. Prom kursuje co p godziny. Odbija od jednego brzegu rzeczki dzielcej miasto, by przybi do drugiego, a potem powtarza swj mini rejs w odwrotnym kierunku, przewoc ludzi do pracy, szkoy i na zakupy. W sezonie wypeniaj go grupki turystw oraz dzieciaki pywajce tam i z powrotem dla zabawy. Patrz na wdziczny profil Angielki. Jej wzrok, chroniony szkem ciemnych okularw, bdzi gdzie wrd jachtw na przystani. Podoba mi si jej may nosek, misiste, adnie uksztatowane usta i drobna sylwetka z wyran wypukoci nieduego biustu. Nagle Cat zdejmuje okulary, odwraca gow w moj stron i niespodzianie nasze oczy spotykaj si. Czuj si, jakbym zosta przyapany na podgldaniu. Nim uciekam spojrzeniem, dostrzegam zote iskierki w jej

zielonkawych tczwkach. - Co ci si stao? pyta, wprawiajc mnie w jeszcze wiksze zakopotanie. Masz siniak pod okiem. - To nic takiego. Wczoraj w nocy, wracajc od Alberta, niechccy potrciem jak prostytutk na ulicy i miaem utarczk z jej kumplami mwi szczerze. - Pobili ci? - Niezupenie... Moe odrobin poturbowali W sumie dostaem lekko pici w twarz. - Ucieke raczej stwierdza fakt, ni pyta. Przytakuj skinieniem gowy i czuj, e czerwieniej. Mam wraenie, e tym sowem bez znaku zapytania Cat daje mi do zrozumienia, e ju mnie rozgryza, e nie stanowi dla niej adnej tajemnicy, bo ona doskonale zna takich maminsynkw z zapyziaych miasteczek, niewane w Anglii, Francji czy w Polsce. Jest mi gupio.

- 53 -

Krc si przy barierce, rozgldam po pokadzie, szukajc punktu zaczepienia dla wzroku. - Minie to nie wszystko. Trzeba wiedzie, kiedy ustpi pola pociesza mnie. Stateczek nagle dociera do brzegu, lecz sternik nie wyhamowuje w por i prom uderza w rzd zawieszonych na betonowej cianie kanau gumowych odbijaczy. Wstrzs nie jest bardzo silny, ale Catherine traci rwnowag i wpada prosto w moje ramiona. miejemy si i, trzymajc za rce, schodzimy z koyszcego si pokadu. - Chciaaby poeglowa? Przez kilka najbliszych dni jacht bdzie do mojej dyspozycji. - Chtnie. Lubi morze, ale dzisiaj zamierzam poleniuchowa na play. Przed wyjazdem obiecaam sobie wrci std z pikn opalenizn i utrzyma j a do wesela Amandy. Po obiedzie obie umwilimy si na leenie plackiem na piasku. Jeli nie masz nic lepszego do roboty, to moesz nam towarzyszy. - Czemu nie. I tak nie wiem, co miabym tutaj robi. Dotd ojciec znajdowa mi zajcie na kady dzie, wszystko planowa i organizowa, a teraz czuj si troch zagubiony. - Tsknisz za nim? - Prawd mwic, nie bardzo. Waciwie, sabo si znamy mwi obojtnie. - Nie artuj! - wybucha ona. Sabo znasz wasnego ojca?! - Tak jako potoczyy si nasze rodzinne losy tumacz powanie. Wiele lat temu ojciec zamieszka we Francji, a nas zostawi w kraju. Przez dwanacie lat prawie si nie widywalimy. W tym momencie dociera do mnie sens tego, co powiedziaem. Powtrzyem jaki, nie cakiem prawdziwy, pogld mojej mamy, jakoby ojciec skrzywdzi nas, porzucajc, zostawiajc w Polsce na pastw losu, gdy sam robi karier za granic. Dobrze wiem, e to nie byo dokadnie tak, jednak w mojej podwiadomoci zakotwiczy si taki wanie osd. To mama opowiadaa czsto o tym, e ojciec nas zostawi, sugerujc mi i innym czonkom rodziny, e zostalimy sami tylko i wycznie z jego winy. Jakbymy nigdy nie mieli adnej alternatywy. Gdy myl o

- 54 -

tym bez emocji, dochodz do wniosku, e caa ta sprawa jest bardziej zoona. Ojciec wiele razy namawia nas na wyjazd, lecz mama nigdy nie wyrazia zgody nawet na krtk wizyt we Francji. Nie chciaa zobaczy, jak mu si tam yje, sprawdzi, co takiego trzyma go z daleka od domu. Czy s to pienidze, jego pasja, czy inna kobieta? Kto kogo zostawi? przebiega mi przez gow. Chyba porzucili si obydwoje... Idziemy obok siebie soneczn stron szerokiej ulicy, przy ktrej mieszcz si bary, kawiarnie i butiki. Cat zdradza, e chce teraz zapomnie o pewnej osobie. Mwi, e sparzya si o jeden raz za duo i nie ma zamiaru wicej angaowa si w zwizki bez przyszoci, z ludmi bez przyszoci. Chce odpocz, zrobi sobie przerw. Z jej sw wycigam wniosek, e nie ma teraz chopaka. Mijamy antykwariat wcinity midzy sklep z kostiumami kpielowymi i pizzeri. Dziewczyna cignie mnie do rodka. Wpada midzy pki i wertuje podniszczone ksiki. W powietrzu unosi si zapach kurzu, staroci i mojej miejskiej biblioteki. Zapach, ktry rozpoznam wszdzie, bo sam byem nim przesiknity, gdy wychodziem z wypoyczalni w swoim miasteczku, w ktrej spdzaem czas na przegldaniu skromnej zawartoci regaw i rozmowach z bibliotekark. Moda ekspedientka, czy antykwarystka w okularach nie zwraca na nas uwagi. Wyglda na studentk. Podnosi tylko gow, gdy przekraczamy prg, bka bonjour odrywajc na chwil wzrok od komiksu, ktry czyta wychylona do tyu na drewnianym krzele. Podam za Cat. Przebiegam wzrokiem grzbiety woluminw. W wikszoci s to tanie wydania w mikkich oprawach, czytada, ktrych nikt nie kolekcjonuje. Mnstwo kryminaw, ksiek dla dzieci i modziey, z ktrych pewnie powyrastali ju ich czytelnicy, pozbyli si ideaw, marze, a pniej swoich ksiek z modoci. Myl, e nie ma tu niczego cennego. Std brak uwagi ekspedientki, bo co mona ukra z tego magazynu papieru. Na pamitk z Jeuneville wybieram sobie tomik wierszy Baudelairea z 1965 roku z wytoczonymi zotymi literami tytuem i nazwiskiem autora. Nie widz ceny na okadce, ale mam nadziej, e nie jest drogi. Bior te Bibli. Nie widziaem nigdy

- 55 -

francuskiej wersji Pisma witego, wic postanawiam j kupi. Myl sobie, e fajnie byoby mie kolekcj rnych wyda tej ksigi w obcych jzykach. Przez chwil przerzucam kartki zdjtej z pki ksiki. Jest starannie wydrukowana, na dobrym papierze, z ksigami zaczynajcymi si od ozdobnych inicjaw. W Ewangelii wedug witego Mateusza odnajduj Ojcze nasz. - Znasz Notre Pre? pytam Catherine tkwic midzy metalowymi regaami na drugim kocu alejki. - Tylko po angielsku mieje si i wolno idzie w moj stron. Przez szpary midzy rzdami ksiek przeciskaj si strumienie sonecznego blasku, w ktrych tacz zote pyki. Mam wraenie, e s to mikroskopijne literki porwane z ksiek. Pomieszane atomy cudzych myli, ktre zdmuchn z kartek czas. Niemodne ju zdania, zbyt patetyczne i wielokrotnie zoone, wiruj teraz jak drobinki kurzu w powietrzu bibliotek i antykwariatw. Przenosz spojrzenie na rwniutkie szeregi sw w Biblii. Std nie ulotniy si jeszcze. Wci maj sens, szacunek i powaanie. Cho niekoniecznie zrozumienie - Notre Pre qui es aux cieux, que ton Nom soit sanctifi, que ton rgne vienne, que ta volont soit faite sur la terre comme au ciel czytam na gos dla Catherine i dla siebie. Sucham swojego gosu i czuj, jak ona zblia si, cicho jak kot, eby nie zaguszy moich sw - Donne-nous aujourd'hui notre pain de ce jour. Pardonne-nous nos offenses, comme nous pardonnons aussi ceux qui nous ont offenss. Et ne nous soumets pas la tentation, mais dlivre nous du mal. - Et ne nous soumets pas la tentation. I nie wd nas na pokuszenie... powtarza za mn, szepczc mi te sowa wprost do ucha i powiedzianym po angielsku amen koczy modlitw. Dotyka delikatnie wargami moich napitych ust. Jej s misiste i wilgotne. Muska jzykiem moje zby. - adnie to brzmi w twoich ustach chwali, odrywajc na moment wargi od moich, a potem obdarowuje mnie kolejnym pocaunkiem. Prbuj przycign j do siebie i obj, ale upuszczam Bibli. okciem trcam ksiki na regale, ktre z hukiem lduj na pododze. Dziewczyna czytajca komiks zerka na nas podejrzliwie znad okularw. Czuj, e czerwieniej. Kucam i zaczynam

- 56 -

zbiera ksiki. Cat przyklka obok mnie na jednym kolanie i mieje si bezgonie, mruc oczy i marszczc piegowaty nosek. Razem robimy porzdek na pce. Catherine pierwsza wychodzi zza regau, a ja podam za ni. Idziemy do kasy, teraz ju taksowani spojrzeniem ekspedientki, jakbymy to my mieli zosta wycenieni, a nie ksiki. Cat wybraa sze tomw, ktre przyciska do piersi jedn rk, a w drugiej niesie torebk i chust. Wlecze j za sob po pododze. Pomagam jej zabra si z tym wszystkim. Pacimy i wychodzimy, miejc si nadal z mojej niezrcznoci. - Te trzy ksiki po francusku maj pikne okadki, wic kupiam je dla ozdoby tumaczy mi dziewczyna, gdy wychodzimy na chodnik. W tym jzyku czytam tylko nazwy sklepw i tre etykiet na butelkach z winem mieje si. - T jedn znalazam po angielsku. Podstawy psychoanalizy. Niezbyt wiee wydanie, ale moe mi si przyda. Mam te dwa kryminay dla Alberta. Podobno je uwielbia. Wrzuca ksiki i swoj chust do plastikowej torby, ktr dostaa w sklepie. - Jeste zadowolona? pytam. Bior od niej ten pakunek i wkadam do swojej, takiej samej torby z nadrukowan na niej nazw antykwariatu. - Moe teraz pjdziemy co zje? - Chtnie. Ju pora na lunch, tyle e chyba nie sta mnie na taki zbytek mieje si znowu, odsaniajc drobne biae zby. Po zapaceniu za ksiki zostao mi tylko troch drobnych. Wystarczy co najwyej na col albo loda. - Nie martw si, dzisiaj ja stawiam. Nie musimy szuka lokalu, bo po drodze mijamy kilka jadodajni: patisserie, bistro i niewielk restauracj o z hiszpaska brzmicej nazwie La Plancha. Wyglda na niedrogi bar. Wchodzimy do rodka przez patio, ale wewntrz jest duo ludzi, wic wracamy na taras i rozgldamy si za wolnym stolikiem. Pomidzy filarami podtrzymujcymi trzcinowy daszek wida kana, a nawet bkitny pasek oceanu w oddali. Nie ma wolnego stolika, wic wybieramy ten, przy ktrym siedzi samotny mczyzna. Otwieramy menu wypisane odrcznie po hiszpasku i francusku. Dla mnie wikszo nazw umieszczonych w karcie da brzmi zupenie obco. Cat rwnie nie

- 57 -

ma pojcia, co smacznego mogaby zamwi. Zastanawia si nad baskijskim marmitako. Mwi, e musi to by co pysznego, bo dla mnie brzmi jak imi japoskiej ksiniczki. Jednak szczeglnie podoba nam si danie o nazwie txangurro, chocia adne z nas nie ma pojcia, jak j poprawnie wymwi ani z czego ta potrawa moe by przyrzdzana. miejemy si, prbujc odczyta to sowo po angielsku, polsku i francusku, ale w adnym z tych jzykw nie brzmi za dobrze. - To jest danie, w ktrego skad wchodz krewetki i homary, typowo baskijska potrawa - wtrca si facet siedzcy obok A marmitako nie jest tak wykwintne, jak ci si wydaje zwraca si do mnie. To po prostu ziemniaki z ryb zwan bonito. Z czystym sumieniem mog wam poleci zarzuell wskazuje potraw palcem w jadospisie Cat. Jest to wietne danie dla osb lubicych owoce morza i ryby, a tutaj robi je naprawd dobrze. Polecam do niego lampk biaego musujcego wina. Pan przemdrzay troch mnie irytuje. Na zo mu wybieram lamproie a la Bordelaise. Jest to co po bordosku. Nie pytam co, bo nie chc, eby facet wtrca mi si do jedzenia. Cat skojarzya t nazw z angielskim sowem lamprey i mwi mi, e to chyba jaka mijowata ryba, ale nie jest tego pewna. Sama bierze polecon przez nieznajomego zarzuell. Niestety, bardzo jej smakuje. Moja potrawa wyglda rzeczywicie jakby zostaa zrobiona z wa. Z pewnym trudem przeykam ks tego niewiadomoco i z gry chwal zdolnego kucharza. Po paru ksach okazuje si faktycznie zjadliwe, ale jako le mi si kojarzy. Obiecuj sobie sprawdzi wyraz lamproie w sowniku. W czasie posiku obcy przestaje by obcy. Przedstawia si imieniem Paul, mwi, e jest z Tuluzy i czsto przyjeda do Jeuneville. Waciwie swoje sowa kieruje do Angielki, nie obdarzajc mnie wiksz uwag. - S tu dobre warunki do surfowania i jest spokojniej ni na cigle zapchanych ludmi plaach Cte dAzur zapewnia. Za kilka dni wracam do domu, ale przez ten czas mog pani suy za przewodnika. Jestem dotknity tym, e do Cat zwraca si z nadmiern uprzejmoci, per pani, a mnie wyranie lekceway, chocia z wygldu, ja i ona jestemy w tym samym

- 58 -

wieku. Za to facet wydaje si mie okoo trzydziestki. Jest przystojny, jasnowosy i dobrze zbudowany. Po prostu amant, ktremu adna kobieta nie moe si oprze. Trac ch na moj mijowat potraw, nie tylko z powodu jej wygldu. Apetyt psuje mi ten go, ktry deprecjonuje mnie w oczach Catherine i stara si odebra mi rol jej osobistego przewodnika. - Daleko pani mieszka? pyta j bezczelnie, gdy pac za nasz posiek. Traktuje mnie, jakbym by niewidzialny. - Przy ulicy Crillion, po drugiej stronie kanau. - To do daleko. Podrzuc was tam, jeli chcecie. - Nie ma potrzeby - wyrywam si, uprzedzajc odpowied Cat. Przepyniemy promem i przejdziemy si ten kawaek. - Ale midzy dwunast a trzynast prom nie kursuje, bo zaoga ma przerw na posiek zaskakuje mnie Paul. Wic chyba warto skorzysta z mojej propozycji Podejrzewam, e blefuje. Nie moe zna rozkadu kursowania promu, bo przecie ma samochd i pewnie ze stateczku nigdy nie korzysta. Ale brakuje mi pewnoci siebie, eby podway jego sowa. - To bardzo mio z pana strony... cieszy si Angielka. - ...ale nie chcemy vous fatygowa kocz za ni, akcentujc sowo pan. - Nalegam... prosi facet, chwytajc Cat za rk. - Jestem tutaj sam i, szczerze mwic, nudz si ju troch. Przyjemnie mi bdzie chwil pogawdzi z kim miym. Domylam si, e tym kim miym jest ona, a nie ja. Mam ochot pj pieszo, ale miss Darlow wstaje, bierze mnie pod rk i prowadzi za facetem. Porozumiewawczo spoglda mi w oczy. Umiecha si piknie i chytrze. Ten jej umiech uspokaja mnie na moment. Go pilotem odblokowuje drzwi brzowego bmw i zaprasza Cat na fotel obok kierowcy. Wz jak ula pasuje do jego wizerunku. Pewnie na ten image zamonego macho uwid ju niejedn kobiet. Wskakuj do tyu na jasn, skrzan kanap, a Paul pomaga dziewczynie zapi pasy i odpala silnik.

- 59 -

Zaskakuje mnie tym, e ruszamy spokojnie, bez gwatownego zrywu i pisku opon. Przez miasto jedziemy wolniutko, w icie spacerowym tempie. Facet popisuje si swoim angielskim i opowiada co Cat, chyba o miasteczku. Rozmawiaj w tym jzyku przez ca drog, co tylko powiksza moj irytacj, bo rozumiem zaledwie pojedyncze sowa. Do mieszkania Alberta docieramy okrn drog wok portu rybackiego. Gdy tylko zatrzymujemy si przed wejciem do kamienicy, zabieram torb z ksikami i wysiadam, nie czekajc na Catherine, ktra jeszcze dyskutuje z mczyzn. Skaczc po dwa schodki, docieram do drzwi salonu, naciskam klamk i przekonuj si, e mieszkanie jest zamknite. Na szczcie przypominam sobie, e klucz znajduje si u dozorcy albo ley pod doniczk z duym kwiatem stojcym przy oknie na ppitrze. Na parapecie dostrzegam zoon na p kartk zapisan kobiecym pismem po angielsku. Klucz jest obok. Wiadomo wrczam Cat, gdy wreszcie koczy flirtowa z Paulem i pojawia si obok mnie. W rce ma prostoktny kartonik, chyba jego wizytwk. Otwieram drzwi, a ona przebiega tekst wzrokiem. - Well, shes let me down again wzdycha. Dobrze, e mam ciebie dodaje po francusku i wyjania, e Amanda nie moga si nas doczeka, wic wybraa si z Pierreem do ssiedniej miejscowoci na jaki lokalny festyn. Wchodzimy do salonu. Wyjmuj ksiki i ukadam z nich dwie kolumny na awie, po czym podaj Cat jej chust. - Szybko nawizujesz znajomoci mwi z nut zoliwoci. - To bardzo uatwia ycie konkluduje z byskiem w oku. - Spotkasz si z tym facetem? - Jealous?! piszczy triumfalnie. Zazdrosny?... Nie spotkam si z nim, jeli pjdziesz ze mn na pla szantauje mnie. - Pierre powiedzia, e moemy wzi z piwnicy rowery. Trzeba tylko poprosi dozorc o ich wydanie. Wyjmuje z barku obok pki z ksikami butelk ginu i tonic, z wntrza szafki wygrzebuje dwa kieliszki. - Napijesz si? pyta.

- 60 -

Krc przeczco gow, wic panna Darlow sama raczy si aromatycznym trunkiem. Po chwili wychodzi, twierdzc, e musi si przebra. Szklaneczk zabiera ze sob do pokoju. Wybiegam za ni i podaj jej ksiki, ktre wciska pod pach. - Pjd po rowery i zaczekam na ciebie przed budynkiem oferuj si. - Daccord! Zaraz do ciebie wrc. Po dziesiciu minutach oczekiwania wychodzi wreszcie na ulic, ubrana w biae szorty, koszulk na ramiczkach i sanday. Na gowie ma somkowy kapelusz, a na ramieniu torb plaow z jakiej tej trzciny, pasujc kolorem i faktur do kapelusza. Wskakujemy na rowery i jedziemy najpierw do przystani. Wstpuj na Polonusa, eby si przebra. Tym razem to Cat czeka na mnie, a wo kpielwki. Jestem podekscytowany, jakbym by na swojej pierwszej randce... I chyba rzeczywicie to jest moja pierwsza randka, bo tamta, z Ewelin, pewnie si nie liczy. Byo to w pitej klasie szkoy podstawowej. Umwiem si z ni po lekcjach w cukierni, ale od razu czuem, e ten zwizek nie przetrwa prby czasu. I nie myliem si, kres naszemu chodzeniu pooyem, wywalajc porcj lodw z bit mietan na jej now bluzk. Mam chwil czasu na wspomnienie z dziecistwa, nim zmieni odzie i wypij szklank coli, gaszc pragnienie po pikantnej potrawie. Nie chc, eby Cat czekaa na mnie tak dugo, jak ja na ni. W par minut jestem gotw. Wsiadamy na rowery i jedziemy betonow ciek wzdu kanau. Jest gorco, ale nas owiewa przyjemny wietrzyk, morze i niebo lni klarownym bkitem, a nad nami lataj mewy. Nie tylko wyglda to idyllicznie, ale czuj si tak radonie, tak lekko, jak nie czuem si ju sam nie wiem kiedy. Cat jedzie przodem, bo cieka jest wska. Co chwil odwraca si do mnie, umiecha si albo krzyczy co, przytrzymujc jedn rk kapelusz, a drug kierownic. Wydaje mi si, e mam pitnacie lat i wszystko, co ze w moim yciu jeszcze nie nadeszo. Przy falochronie zaczyna si plaa. Koa grzzn w piachu, wic zsiadamy z rowerw. Prowadzimy je obok siebie, rozmawiamy. Morze jest lazurowe, lnice jak rybia uska, ledwie zmarszczone lipcow bryz. Grupki plaowiczw leniuchuj w

- 61 -

upale. Jedyny ruch wprowadza szstka nastolatkw grajcych w siatkwk. Smuke, opalone ciaa piknie kontrastuj z biel piasku i akwamarynem nieba. Rozkadamy rczniki w ich pobliu, nieco na uboczu, blisko wydmy, ktrej cie kadzie si chodn plam, ncc, bymy tam wanie zoyli swe rozgrzane ciaa. Opieramy jeden rower o drugi, ukadamy na nich nasze rzeczy, po czym siadamy w penym socu, przygldajc si grajcej modziey. Cat wyglda licznie w skpym szmaragdowym bikini w biae geometryczne wzory. Zerkam na ni ukradkiem, gdy nagle dziewczyna siga do wizania stanika na plecach, pociga sznureczek i trjkciki materiau opadaj z jej piersi. Nie rcz za wyraz swojej twarzy w tym momencie. Cat pewnie zauwaa moje zmieszanie. Odkada biustonosz na torb, z ktrej wyjmuje olejek do opalania. Nie przejmujc si moj obecnoci rozciera go sobie po ramionach, brzuchu i sterczcych wyzywajco pagrkach piersi. Odwracam gow, zajmuj wzrok czym innym. Dziewczyna wstaje, naciera tust mazi nogi i kadzie si na brzuchu. - Nasmarujesz mi plecy? prosi, podajc mi plastikow buteleczk. Drcymi rkami rozprowadzam olejek po jej opatkach, delikatnie gadz opalon ju lekko skr. Naturaln blado jej ciaa ujawnia tylko jasna kreska pozostawiona przez pasek biustonosza i druga, widoczna przy krawdzi majtek. Cat mruczy pod moimi dotkniciami. Wiem, e robi to specjalnie. Spostrzega, e krpuje mnie ta sytuacja, wic pastwi si nade mn. - Och, jak mio szepcze. Masz takie delikatne rce... Mnie te jest mio, ale dla przyzwoitoci kocz szybko t czynno. Dziewczyna unosi si na okciach, jej niedue piersi s wyranie janiejsze od reszty ciaa. - Chyba nie przeszkadza ci, e opalam si topless?... A moe rozetrzesz mi olejek rwnie z przodu? podpuszcza. Nie jestem pewien czy artuje sobie, czy mwi serio. - Lepiej pjd popywa rzucam i biegn do wody, nie czekajc, co mi jeszcze zaproponuje. Morze zaskakuje mnie chodem. Wczoraj woda bya o wiele cieplejsza. Pewnie dotary tu jakie chodniejsze prdy albo po prostu rozgrzaem si na socu.

- 62 -

Zimne fale przypominaj mi wakacje nad Batykiem, chyba ostatnie spdzone razem z ojcem. Bylimy wtedy ca rodzin na play w winoujciu. Dzie by gorcy, jak teraz, wia jednak silny, przynoszcy ochod wiatr, wic nie czulimy skwaru. Nie zdawaem sobie sprawy, e soce grzeje tak mocno. Siedziaem przez par godzin na play, obok lecych na kocu rodzicw, kpaem si w lodowatej wodzie Batyku i obsychaem na wietrze. Wieczorem okazao si, e cay jestem spieczony na raka. Dostaem gorczki i nudnoci. Wygldao to na udar, wic ojciec postanowi posiedzie w nocy przy mnie. Sprawdza czy mam gorce czoo, smarowa mnie kremem i robi zimne kompresy. Usn w kocu na brzegu mojego ka. To ostatnie tak mie wspomnienie o nim, z czasw, zanim nas opuci. Pywajc w chodnej wodzie, ktra z kad chwil wydaje mi si cieplejsza, mimowolnie myl o ojcu. Co teraz robi i co mu powiem, gdy wrci? Czy naprawd bardzo auje, e nie jest ze mn? Uwiadamiam sobie po raz kolejny, ale teraz jakby wyraniej, e pozosta mi ju tylko on. Jest jedyn osob, z ktr mog dzieli swoje najwczeniejsze wspomnienia. Jest jedynym czowiekiem, ktry towarzyszy mi na tym wiecie od samego pocztku mojego ycia, a nawet wczeniej, od dnia mojego poczcia. Od czasu, gdy obaj bylimy jeszcze niewiadomi tej chwili: on, e ju jest ojcem, ja, e w ogle jestem, e istniej, jako mikroskopijne poczenie kilku komrek. Wracam do Cat, ktra ley na plecach i w okularach sonecznych czyta ksik. Klkam na swoim rczniku, potrzsam gow, a krople zimnej wody z moich wosw spadaj na jej wystawione do soca, lnice olejkiem piersi i paski brzuch. Wstrzsa ni dreszcz. Dziewczyna ciska przeklestwo po angielsku. A ja przepraszam i kad si rwnie na plecach. Patrz w bezchmurne niebo, marzc, by sta si kropl wody spywajc leniwie po pagrkach jej piersi. Chciabym toczy si bezszelestnie po jej skrze do lekko wklnitego ppka i wdrowa dalej leniwie po najintymniejszych miejscach jej naoliwionego, rozgrzanego ciaa. Zamykam oczy, powtarzam w gowie to yczenie, ujte w do poetycko brzmice zdanie, i naraz ulegam wraeniu, e wypowiedziaem je na gos. A skrca mnie w odku na myl o jawnoci mojego wyznania. Bior si w gar i staram si ju nie myle o niczym. Wsuchuj si w

- 63 -

poszum oceanu, gosy ludzi, pokrzykiwania morskich ptakw. Czuj jak placki sonej wody wyparowuj z mojej skry. Od pamitnych wczasw w winoujciu unikam zbyt dugiego opalania. Nie cierpi tego, ale z Catherine gotw jestem smay si tutaj a do zachodu soca. Przewracam si na bok i patrz na zaczytan dziewczyn. Chyba czuje moje spojrzenie, bo odrywa oczy od ksiki. - Nudzisz si ze mn? - Nie. Jest wietnie zapewniam. Uspokojona, wraca do lektury, a ja, korzystajc z jej nieuwagi, jeszcze raz, centymetr po centymetrze, przemierzam wzrokiem jej zgrabne ciao. - O czym mylisz? pyta nagle Cat. Chyba ma ju dosy czytania, bo zaznacza rozdzia ksiki trawk, ktr przywiao tutaj z wydmy, i odkada j na brzeg rcznika. - O grzechu. - Masz grzeszne myli? - mieje si i unosi na okciach, celujc we mnie sterczcymi brodawkami piersi. Chyba nie przeze mnie... Nie moe ukry rozbawienia. - Nigdy nie byem z dziewczyn tak blisko w takiej sytuacji tumacz z rozbrajajc szczeroci. - Nie widz w tym nic zdronego mwi powanie. Nie wstydz si siebie, a sama nago te nie ma w sobie nic grzesznego. To mczyznom naga kobieta od razu kojarzy si z seksem. Rzecz pewnie w tym, e przez cae ycie chodzimy w ubraniach, a zrzucamy ciuszki tylko po to, eby si wykpa lub uprawia seks. Pewnie std s te erotyczne skojarzenia. Mam znajomych nudystw, dla ktrych nago jest zupenie naturalna. Czsto wiadomie afiszuj si z ni, eby zaprotestowa przeciwko bezsensownym normom moralnym. Potrafiby tak?... Chod, wykpmy si nago! Przyczmy si do protestu proponuje niespodzianie, siadajc. - Jakiego protestu?! Czy kto tu protestuje? oponuj, lecz z przeraeniem rozgldam si po play. Odkd tu jestemy przybyo troch ludzi. Zauwaam nawet dwie kobiety opalajce si tak jak Cat, bez grnej czci bikini.

- 64 -

- artowaam, guptasie! rzuca ze miechem dziewczyna na widok mojej niepewnej miny. Chodmy si ochodzi. Chtnie przystaj na jej propozycj. Z uczuciem ulgi, e jednak nie nalega na zrzucenie kpielwek, bior j za rk i wbiegamy do morza. Myl sobie, e jest na tyle szalona, e byaby w stanie rzeczywicie rozebra si do naga i, nie przejmujc si plaowiczami, pywa tutaj jak j Pan Bg stworzy. Jestemy rozgrzani socem, wic pierwsze zetknicie z wod nie jest przyjemne. Wskakujemy jednak szybko w fale i zanurzamy si po szyje w oceanie. Pywamy leniwie, pozwalajc si nie wodzie i koysa. Trzymamy si blisko siebie, miejemy i chlapiemy. Wreszcie, zmczeni tymi igraszkami, wracamy na nasze rczniki. Kupujemy lody od chopaka sprzedajcego je z dwukoowego wzka, z ktrym przemierza pla, i rozmawiamy o wszystkim i niczym. W kocu Cat stwierdza, e ma ju do leenia na socu. Zgadzam si z ni w stu procentach i od razu bior si do strzepywania piasku ze swojego rcznika. Niechccy zaprszam jej oko, a potem ruszam z pomoc. Zagldam pod powiek, lecz nic tam nie znajduj i nie udaje mi si jej uly. Oko nadal zawi, a Catherine siada na piasku i mruga, prbujc pozby si racej j drobinki. Higieniczn chusteczk ciera rozmazany tusz do rzs. Ubieram si i zbieram nasze rzeczy. Kujce ziarenko wypywa wreszcie. Cat osusza oczy chustk, wkada koszulk, kapelusz i moemy ju wraca do miasteczka. Wdrujemy t sam drog, ktr przyszlimy, a potem jedziemy rowerami przez rynek. Jestem troch godny i senny. Catherine te nie chce si rozmawia. Tym razem to ja jad przodem, prowadzc j jak najkrtsz drog do domu Alberta. Odprowadzam rowery do piwnicy. Drzwi s zamknite, a dozorcy nie ma, wic zostawiam je obok schodw, oparte o cian. W salonie Pierre fotografuje Amand. Angielka jest wystrojona w dug, czerwon wieczorow sukni i kapelusz. Pierre kuca i robi jej seri zdj na tle poronitej bluszczem ciany, w wietle padajcym z okna. Migawka jego nikona F4 trzaska raz za razem jak karabin maszynowy. - Pstrykn wam fotk? proponuje.

- 65 -

Stajemy obok Amandy. Nasza trjka wygldamy do dziwacznie, bo narzeczona Pierrea jest ubrana jak na bal, a my zupenie zwyczajnie, w krtkich spodenkach i bawenianych koszulkach. Pierre prosi o umiech i robi nam trzy zdjcia. - Widz, e spdzacie czas razem cieszy si panna Williams. Miaam ju wyrzuty sumienia, e zostawiam Cat sam. Dobrze, e si ni zaje. Oglda zarowione ramiona kuzynki. Chwali jej opalenizn. - Ty te niele si spieke komentuje mj wygld. Nie musi mi tego mwi. Sam czuj, e skra piecze mnie jak diabli, szczeglnie na karku i ramionach. Cat twierdzi, e jest zmczona. Idzie do swojego pokoju. Ja te mam na dzisiaj dosy wycieczek i plaowania. Chc ju wraca na jacht. Ledwie dziewczyna wychodzi, odzywa si dzwonek telefonu. Pierre odbiera i zaraz przekazuje mi suchawk. - To Jean informuje. Ojciec bez przeszkd dotar do Parya, by ju w swojej agencji i ustali, co naley zrobi w sprawie zlecenia, nad ktrym pracowa przed wyjazdem na urlop. Wypytuje mnie o wszystko, co robiem podczas jego nieobecnoci. Przesadnie interesuje si moim yciem. Opowiadam mu krtko o spotkaniu z Angielkami, dniu spdzonym na spacerze po miecie i leeniu na play. Nie zamierzam dokadniej wtajemnicza go w swoje sprawy. Nie widz takiej potrzeby. Zapewniam ojca, e jest mi dobrze, mam jeszcze pienidze, a na jachcie mieszka mi si doskonale. - Za trzy, cztery dni wracam do Jeuneville mwi. Dokrc tylko kilka scen, ktre klient chce zmieni, poczekam na ich zmontowanie, i jeli zleceniodawca nie bdzie mia wicej uwag, przyjedam razem z Claire. Chyba nie przeszkadza ci, e pobdzie z nami... A przy okazji, masz od niej pozdrowienia. - Dziki. Nie, nie mam nic przeciwko... Ale co na to Albert? - Och, nim si nie przejmuj. Gdy bdzie mia nas wszystkich dosy, po prostu nas wyrzuci artuje ojciec. A tak serio, to Claire zajmie nasz pokj, a my zostaniemy na jachcie. Ona nie znosi wody. - To do zobaczenia... I pozdrw Claire.

- 66 -

Oddaj suchawk Pierreowi, ktry rozmawia z ojcem jeszcze przez chwil. - Co by powiedzia Filipie na mae podwodne polowanie? proponuje, gdy ju odoy suchawk i wzi si za pakowanie aparatu do torby fotograficznej. - Czemu nie? Powinienem powiczy nurkowanie pod okiem fachowca zgadzam si, cho prawd mwic, teraz jestem zmczony i marzy mi si drzemka, a potem jaki lekki posiek. Licz jednak na to, e bd mia chwil wytchnienia przed wypyniciem. - Moe by za dwie, trzy godziny? - Niech bdzie. - W takim razie wezm prowiant i namwi jeszcze kogo, eby nam towarzyszy mwi Pierre. - Amanda na pewno popynie z nami, myl e i Albert chtnie si wybierze. Wychodz na nagrzan ulic i zaczynam aowa, e nie odmwiem Pierreowi. Pocieszam si jednak zaraz, e przecie w czasie rejsu rwnie bd mia czas na chwil relaksu. W drodze do mariny robi drobne zakupy. Na Polonusie bior podrczniki, kad si na kanapie w mesie i prbuj si uczy. Jestem jednak zupenie rozproszony i nic nie wchodzi mi do gowy. Ilekro id midzy ludzi, mniejszym wracam czowiekiem przychodzi mi na myl zdanie z pitnastowiecznego tekstu O naladowaniu Chrystusa, niewielkiej ksieczki w twardej, czerwonej oprawie, ktr kiedy czsto nosiem przy sobie. Czy rzeczywicie kontakt z ludmi umniejszy we mnie poczucie godnoci i wartoci czowieka? Rozmylajc, nie wiem kiedy, zapadam w sen, ktry nie trwa dugo, ale jest bardzo wyrazisty i zmysowy. Gdy si budz, pamitam go doskonale. Ku mojemu zaskoczeniu, nie niem o powoaniu do stanu duchownego. W mojej popoudniowej drzemce nie pojawiy si klasztorne mury ani mama, ktra ya nadziej, e pjd w lady wujka. W wizji, ktra zdominowaa mj sen tego gorcego popoudnia przeladowaa mnie liczna Angielka, uwodzia swoim nagim ciaem, kusia obietnic nieznanych rozkoszy

- 67 -

Z sennym wspomnieniem Cat w pamici wychodz na pokad. Soce grzeje jeszcze mocno, ale na jachcie jest przyjemnie, bo czu tutaj rzeki powiew znad Atlantyku. Prawie godzinna drzemka sprawia, e czuj si jak nowonarodzony. Po niedawnych, doujcych mnie przemyleniach nie ma ladu w mojej gowie. Znowu jest mi na duszy lekko. Jestem godny, wic stawiam na gazowej kuchence czajnik z wod i robi sobie posiek. Jem suchajc muzyki z tranzystorowego radia, a potem bior chodny prysznic. Gdy wychodz z kabiny i kocz si wyciera, sysz kroki na odzi. Szybko wskakuj w slipki, wkadam krtkie spodenki i spiesz na powitanie goci. W kokpicie stoi ju Albert, a Suzanne przekracza wanie burt jachtu. Jedn nog jest na pokadzie. Balansuje z wiklinowym koszykiem w rce, wic malarz przychodzi jej z pomoc i dziewczyna bezpiecznie lduje obok niego. Ma na sobie lun lnian sukienk oraz biae klapki na nogach. Albert jest w rozpitej koszuli i granatowych szortach. - Sie masz Filipie! rzuca mczyzna, podajc mi rk. Suzanne cmoka mnie w policzek. Pomagam Albertowi wnie na pokad plecak z jego sprztem do nurkowania i torb pobrzkujc butelkami. Z baganika samochodu zabieramy jeszcze butl z powietrzem i pas z oowianymi ciarkami. - Musimy poczeka na Pierrea mwi. - Jeszcze go nie ma? dziwi si malarz. Ale z niego guzdraa! Umwi si z nami za godzin na jachcie. - Napijecie si czego? Chc kawy, wic nastawiam ekspres. Ledwie napj zaczyna kapa do szklanego dzbanka, sysz samochd, a zaraz potem Pierre wkracza na pokad Polonusa. Przeprasza za spnienie, zostawia na kokpicie swoje rzeczy i dwie wieo napenione butle. Jest z Amand, ktra wyglda na zmczon. - Cat nie chciaa z nami popyn? pytam Angielk, rozczarowany nieobecnoci dziewczyny.

- 68 -

- Nie. Bya wykoczona dzisiejszym dniem i zdrzemna si. Prosia, eby jej nie budzi. Powiedziaa, e chce odpocz, a pniej pospacerowa po miasteczku i troch poczyta mwi Amanda z bladym umiechem. Pewnie wszyscy bawili si do pna wczorajszej nocy i dzisiaj nie s w najlepszej kondycji. Za to ja po krtkiej drzemce czuj si wietnie. Rwnie Pierre jest w znakomitym humorze. Przejmuje dowodzenie na jachcie, wydaje rne dyspozycje mi i Albertowi, i fotografuje nas na tle zacumowanych odzi. Na silniku opuszczamy marin, wypywamy z kanau, po czym stawiamy agle. Polonus gadko sunie po niewielkich falach i wkrtce ld niknie nam z oczu. Pierre jest troch niezadowolony z warunkw eglarskich, przyznaje jednak, e do nurkowania pogoda jest idealna, co zdarza si tutaj nieczsto. - Przez wiksz cz roku morze jest tu burzliwe, a wiosn i jesieni nie ma co planowa nurkowania przytakuje mu Albert. Wody Zatoki nie nale ani do spokojnych, ani do najcieplejszych. Mamy szczcie, e trafilimy na takie upay. Pierre oddaje mi ster, kae trzyma stay kurs, a sam bierze si za przegld sprztu mojego ojca, ktry wydoby z forpiku. Bd korzysta z jego piankowego kombinezonu i aparatu oddechowego. Ma te dla mnie kusz z harpunem do podwodnego polowania. W tym czasie Albert sprawdza swoje wyposaenie petwonurka. Amanda drzemie na kanapie w mesie, a Suzanne w rowym bikini i okularach sonecznych opala si na dziobie. Caa lni od olejku. Odkd wypynlimy, nie przestaje gada. Cigle pyta o co ktrego z nas, interesuje si nazwami rnych czci jachtu, chce wiedzie do czego su, a przede wszystkim czy jestemy bezpieczni i nie zatoniemy. Ja niewiele mog jej wyjani, bo sam nie znam wielu komend, zwrotw i terminw eglarskich po polsku, a tym bardziej po francusku. Jeli trzeba co zrobi, Pierre tumaczy mi, o co chodzi albo pokazuje. Jest to dopiero mj pity rejs, ale na wodzie czuj si wietnie. Od dziecka podobao mi si morze, widok jachtw, statkw, cay ten portowy baagan: pordzewiae kutry, pltanina lin, sieci, kolorowe boje. Lubi atmosfer portowych miasteczek. Podoba mi si te furkot agli na wietrze i pojkiwanie takielunku,

- 69 -

bryzgi wody, gdy d tnie dziobem fale. Nie nudz si na Polonusie, nawet jeli rejs jest tak monotonny jak dzisiaj. Po prawie godzinnej egludze zwijamy agle i rzucamy kotwic. Morze jest nadal spokojne, a niebo bezchmurne. Obaj mczyni twierdz, e to miejsce jest dobre do nurkowania, bo dno jest adnie uksztatowane i obfituje w ryby oraz roliny. Jeli ma si szczcie, mona upolowa tutaj sporego tuczyka, dubiela albo strzpiela. - Wiesz, e w Zatoce Biskajskiej mona natkn si na ponad 70 wrakw niemieckich U-bootw? mwi Albert, podajc mi piankowy kombinezon. Przekonuje, e powinienem go woy, cho woda jest do ciepa, bo na gbokoci kilku metrw temperatura znacznie spada i nie wytrzymam dugo w samych kpielwkach. Niemcy nazywali t cz Atlantyku Dolin mierci dodaje po chwili. - Oczywicie to nie burzliwe wody Zatoki spowodoway takie straty faszystw, ale przede wszystkim samoloty RAF-u. Gdy ju mam na sobie piankowy strj, Albert instruuje mnie, jak zachowa si pod wod, jakimi znakami mam si z nimi porozumiewa, a potem wyjania, do czego su rne pokrta i wskaniki. Wszystko wydaje mi si stosunkowo proste i zrozumiae. Zapina mi pas z kilkoma prostoktnymi ciarkami, przymocowuje gbokociomierz na przegub rki oraz manometr poczony z butl, ktr pakuje mi na plecy. Czuj si objuczony jak wielbd, a w duchu obawiam si, czy cay ten majdan nie pocignie mnie na dno i nie pozwoli mi si wynurzy. Wreszcie Poupon kae mi wyprbowa dziaanie automatu do oddychania. Z pocztku trudno jest mi oddycha miarowo. Przyzwyczajony do nabierania tchu nosem, stwierdzam, e uywanie do tego celu ust jest niewygodne i mczce. - Moe lepiej popywam z rurk proponuj niemiao. - Nie bd dzieckiem! karci mnie Pierre. To nie takie trudne, jak si wydaje. Masz tutaj n na wypadek, gdyby zahaczy o co pod wod albo mia kontakt z rekinem. I nie wahaj si go uy. - Podaje mi stalowe ostrze z pokryt gum rkojeci, tkwice w plastikowej pochwie. - Zamocuj go sobie na nodze radzi. - Nie suchaj Pierrea uspokaja mnie zaraz Albert. On chce ci przestraszy. Tutaj nie ma rekinw ani niebezpiecznych niespodzianek. A poza tym ani przez

- 70 -

chwil nie bdziesz pod wod sam. Nawet dowiadczeni nurkowie zwykle pywaj w parach, eby si wzajemnie asekurowa. Mam troch pietra, ale opuszczam si do wody za Pierrem i Albertem. Dziewczyny obserwuj nas z pokadu. Nawet Amanda przysza popatrze na nasze nurkowanie. W rce ma wodoszczelnego Nikonosa z zamocowan obok aparatu lamp byskow. Podaje sprzt narzeczonemu i cauje go w usta. Albert trzyma pneumatyczn kusz uzbrojon w trjzbny harpun. Ja z wraenia zapomniaem swojej broni. Zreszt nie mam ochoty strzela do ryb. Martwi si czy si nie utopi, czy w ogle dam rad pywa z tym caym ekwipunkiem na plecach. Moi towarzysze zanurzaj si powoli i pokazuj, ebym zrobi to samo. Za nimi wydostaj si na powierzchni wody gromady baniek powietrza, ktre bulgoc i pkaj. Czuj, jak kto apie mnie za nog i lekko pociga za sob. Zanurzam si i opadam w bkitn gbin. Odruchowo chwytam za rk Alberta. Patrzymy na siebie przez maski. Malarz puszcza do mnie oko, na migi pyta czy wszystko w porzdku. Zamykam kciuk i palec wskazujcy w stosowany przez nurkw znak OK. Uspokajam oddech i puszczam jego do. W miejscu, gdzie nurkujemy jest stosunkowo pytko, ale woda nie jest tak przeroczysta, jak na filmach przyrodniczych. Mimo to, wyranie widz dno: falujc k tawych traw, jakie podwodne krzaczki, porosty i ryby. Oddycha mi si lekko. Schodzimy na gboko omiu metrw i dopiero teraz uwiadamiam sobie otaczajc mnie cisz, przerywan jedynie odgosem wydychanego przeze mnie powietrza. Albert i Pierre nie oddalaj si. Pokazuj, ebym pyn za nimi i zszed troch gbiej. Powoli rozluniam si. Zaczynam dostrzega pikno podwodnego wiata. Spogldam na gbokociomierz: jestem ju na dziesiciu metrach. Gdy patrz w gr, widz rozwietlon to, jasn plam soca i cie jachtu. Std wydaje si taki may i odlegy, a odczuwam ukucie lku. Trwa to tylko sekund. Opanowuj si, widzc obok siebie moich towarzyszy. Schodzimy jeszcze niej. Albert strzela do jakie sporej ryby, chyba tuczyka, ale puduje. Harpun przeszywa wod, a wystraszona ryba przyspiesza i znika za skalnym wystpem poronitym morsk flor. Dostrzegam du czerwon rozgwiazd. Prbuj do niej

- 71 -

podpyn, ale jest dalej ni mi si zdawao. Ogldam si, sprawdzajc czy Albert jest nadal obok mnie. Nie widz go, lecz Pierre pynie tu za moimi plecami. Robi zdjcie stadku cefali, ktre mija nas poyskujc w socu. Dno znajduje si na gbokoci pitnastu, moe siedemnastu metrw. Ryb nie ma tutaj zbyt wiele, za to nie brakuje rolin o ciekawych ksztatach i kolorach. Nie wyglda to jak tropikalna rafa, ale mimo to jestem pod wraeniem. Po pgodzinie nurkowania czuj si zmczony i daj znak Pierreowi, e bd si wynurza. W tym momencie nadpywa Albert ze strzpielem nadzianym na harpun. Asekuruje mnie do odzi, wrzuca swoj zdobycz na pokad, po czym znika w gbinie. Wynurzam si, zdejmuj z oczu mask, wyjmuj z ust kocwk automatu do oddychania i z ulg nabieram w puca haust powietrza

atmosferycznego. Nie widz dziewczyn, a chciabym, eby pomogy mi wdrapa si na pokad. Polonus nie jest jachtem zbudowanym z myl o nurkach i ma kokpit umieszczony do wysoko nad lini wody. Z trudem odpinam pas z obcinikami i wrzucam go do odzi, eby byo mi lej wspi si na burt. Wreszcie dostrzegam dziewczyny. Obie siedz na nadbudwce. Amanda pochyla si nad Suzanne i co do niej mwi. Na jej twarzy widz oburzenie, ale nie rozumiem sw gincych w odgosie fal. Nagle Angielka chwyta Suzanne za ucho i cignie j, jak nauczycielka niesfornego ucznia. Ta wstaje i wymierza jej policzek. Amanda apie si za twarz, odskakuje od niej i wbiega do kabiny, nawet mnie nie zauwaajc. Za chwil Suzanne pdzi za ni, czerwona i wcieka. Jestem zupenie zaskoczony t sytuacj. Nie mam pojcia, o co chodzi, co takiego wydarzyo si midzy dziewczynami podczas naszej krtkiej nieobecnoci. Jest mi te gupio w takiej chwili zjawi si na jachcie. Oddalam si wic od Polonusa, pozwalam si unosi wodzie i dopiero, gdy widz, e Suzanne wraca na swoje miejsce do opalania, wkada okulary i kadzie si na rczniku, podpywam do odzi. Nie licz ju na ich pomoc. Chwytam si mocno burty i prbuj podcign si na rkach. Po dwch kolejnych prbach udaje mi si umieci tuw w kokpicie, zrzuci butl i wtoczy reszt mojego mokrego ciaa na pokad. Uwalniam si z

- 72 -

krpujcego ruchy ekwipunku nurka. Wchodz do kabiny w piankowym kombinezonie, ale Amanda szybko znika za ciank odgradzajc azienk od mesy. - Jak poszo? pyta przez zamknite drzwi azienki, raczej z grzecznoci ni z prawdziwej ciekawoci. - Niele. Ale wystarczy mi jak na pierwszy raz. O dziwo, najtrudniejsz rzecz z caego nurkowania okazao si wejcie na pokad miej si. - Przydaaby si jaka maa drabinka, bo jest troch za wysoko. Zrzucam strj petwonurka, a Angielka pojawia si z kosmetyczk w rce. Nie patrzc na mnie, rusza do kuchni i robi sobie drinka. Wychodz na kokpit, gdzie obok mojej butli ley ryba upolowana przez Alberta. Ogldam j dokadnie. Ma trzy dziury ponad petw boczn, z ktrych wyciekaj struki krwi. Zabieram j do kubryku i wrzucam do plastikowej miski. Amanda siedzi naburmuszona na kanapie w mesie i milczc sczy swj trunek. Na nadbudwce, nad naszymi gowami, Suzanne gono sucha radia tranzystorowego. Muzyka rozbrzmiewa na caym jachcie. Wychodz na zewntrz i widz Alberta z kolejn ryb na ostrzu harpuna. Odbieram j od niego. Srebrzysta zdobycz ma ze trzydzieci centymetrw dugoci. Nie znam jej nazwy. Wkadam ryb do miski obok strzpiela, a potem bior sobie zimny napj z lodwki i znowu opuszczam kabin. Siadam w pobliu Suzanne. Prbuj wypatrzy nurkujcych mczyzn, jednak nie ma po nich ladu. Nie dostrzegam nawet jednej baki powietrza wydostajcej si z oceanu. Dopiero kilkanacie minut pniej, daleko od jachtu, wypywa jeden z nich, a po chwili drugi. Pyn w nasz stron obok siebie, z twarzami zanurzonymi pod powierzchni wody, oddychajc przez te fajki. Szybko docieraj do burty Polonusa. Albert podaje mi kusz z jeszcze jedn upolowan ryb, ksztatem podobn do ledzia, ale znacznie wiksz. Pomagam mu wej na jacht, a potem razem wcigamy za rce Pierrea, miejc si z siebie, bo lizgamy si po pokadzie, na ktry dostao si mnstwo wody. Dziewczyny nawet nie staraj si ukry, e co midzy nimi jest nie tak. Odkd wrciem na d, nie zamieniy ze sob ani sowa. Suzanne udaje, e drzemie na socu. Amanda przynosi Pierreowi piwo. Siadaj razem na awce w kokpicie.

- 73 -

Powoli koczy si dzie, barwy staj si ciepe, bursztynowe. Postanawiamy wraca do miasteczka. Po uporzdkowaniu sprztu i krtkim odpoczynku stawiamy agle, a gdy wypeniaj si wiatrem, zawracamy agodnym ukiem, tnc pomarszczon tafl morza. Przysiadam obok Suzanne, ktrej Albert przygotowa jaki wymylny, kolorowy drink w wysokiej szklance. Dziewczyna sczy go przez somk. - wietny, ale wolaabym co mocniejszego woa do kochanka. - Tak ci si tylko wydaje. Wypij, a efekt ci zaskoczy. Malarz podaje drug szklank Amandzie. Obaj mczyni zadowalaj si piwem w maych, zielonych butelkach. Albert zmienia przy sterze Pierrea, ktry dotd prowadzi jacht, jedn rk trzymajc lnice chromem koo, a drug obejmujc narzeczon. Suzanne ostro cignie swojego drinka. Wyrzuca somk i pije wprost ze szklanki. - Bd tak miy i przynie mi szklaneczk dinu z tonikiem prosi mnie, gdy koczy swj trunek. Zelizguj si z nadbudwki, a ona macha do mnie, ebym wrci i zabra od niej oprnion szklank. W kubryku mieszam din z tonikiem p na p, wrzucam plasterek cytryny i zanosz dziewczynie. - Lodu nie dowieli mwi, ponownie zajmujc miejsce blisko niej. Widz, e obserwuje Pierrea i Amand, szepczcych co do siebie na rufie. Wygldaj na zakochanych. - Nic dobrego z tego zwizku nie bdzie wyrokuje nagle Suzanne. Mwi to na tyle cicho, e tylko ja sysz jej sowa Pierre le robi, e polubia t Angielk. - Dlaczego tak mwisz?! oburzam si. Nawet jej nie znasz. Siedz z bosymi stopami spuszczonymi nad wod, midzy stalowymi supkami relingu, i patrz, jak d rozcina dziobem fale. Wiatr wzmg si i otuli nas przyjemnym chodem. - Ju ja swoje wiem upiera si dziewczyna. My, kobiety, zawsze poznamy si na sobie... Tylko wy dajecie si nabra na nasze sodkie oczy.

- 74 -

Widz, e jest ju lekko wstawiona i chce doprowadzi si do jeszcze gorszego stanu, bo trunek szybko znika z jej szklanki. - Myl, e si kochaj, a to jest chyba najwaniejsze. ycz im jak najlepiej. - Ja te, dlatego wolaabym, eby Pierre znalaz sobie jak normaln, porzdn dziewczyn. Porzdnicka si znalaza! myl sobie. - A wy kiedy planujecie lub? pytam z odrobin zoliwoci. Suzanne waha si. Moe nawet rumieni, nie jestem pewien w tym wietle. Zmienia ton. - Nie mam jeszcze uregulowanych spraw z Marcelem... z Lacourtem poprawia si - wic na razie niczego nie planujemy. A poza tym, tak jest nam wygodnie... Czy ludzie musz si wiza jakimi oficjalnymi przyrzeczeniami, ktrych i tak nie potrafi dotrzyma? Nie wiem, co czeka mnie jutro, a mam w obliczu Boga albo przed jakim urzdnikiem przysiga komu mio? Skd mog dzisiaj wiedzie, czy jutro nie pokocham kogo innego? Po co uczucia wiza przepisami prawa? - Masz bardzo liberalne pogldy przyznaj. Moe nawet jeste anarchistk. - A co to w ogle znaczy? Czy to po polsku? chichocze i dopija swj din. - Nie, po francusku Tak mi si zdaje... zaczynam si te mia. - Mio jest ponad prawem, prawda? pyta, pewna, e potwierdz ten komuna. - Tak. A zwaszcza adnie to brzmi. Ale ycie z kim bez lubu jest niemoralne, no wiesz, z religijnego punktu widzenia. A z prawnego niekorzystne dla kobiety. - Serio?... Ale ty jeste mdry! chwali mnie, ale chyba nie na powanie. Nasza rozmowa zmierza donikd, za to jacht niezawodnie zblia si do Jeuneville. Z kontynuowania dyskusji z podchmielon dziewczyn wybawia mnie Albert. - Przyjd do nas do chaty wieczorem na ryb zaprasza. Suzanne na pewno wietnie j przyrzdzi...

- 75 -

Wtpi czy w tym stanie potrafi ugotowa choby jajko na twardo, ale moe wkrtce jej przejdzie. - Chtnie, jeli tylko znajd chwil, bo jak na razie mam czas dokadnie wypeniony mwi. - Przynajmniej si nie nudzisz. - To fakt. Zastpuj Alberta przy sterze, a on mnie przy Suzanne. Obie pary zajmuj si sob i tylko ja stoj sam wpatrzony w zbliajce si zielone i czerwone lampki oznaczajce wejcie do portu. Moje myli znowu powracaj do Cat i auj, e jej tu nie ma.

Wrzucam do automatu cztery monety po 20 centymw i wykrcam numer telefonu w mieszkaniu ojca w Paryu. Czekam dug chwil. Wreszcie kto odbiera. Dociera do mnie gos Claire, ktry po raz kolejny zaskakuje mnie dziwnie modym brzmieniem. Syszc j przez telefon trudno jest mi uwierzy, e naley do czterdziestoletniej kobiety. Po chwili wahania odkadam suchawk. Po dniu spdzonym nad morzem i na morzu nagle zapragnem porozmawia z kim, kto mwi moim jzykiem. Nie miaem pojcia o czym chc pogada, ale chciaem chyba co mu powiedzie. Szybko zapomniaem, co. Budka telefoniczna bya niedaleko, a ja poczuem si przez chwil taki samotny, e ulegem saboci i wykrciem do ojca. Tak naprawd, to chciabym zadzwoni do mamy, ale nie znam numeru do nieba... Wychodz z budki i niechtnie wracam na jacht. Po dniu, ktry upyn mi w szalonym tempie przyszed wieczr, wszyscy znajomi powrcili do siebie, a ja zostaem sam i nagle poczuem si opuszczony. Wczeniej, w swojej samotnoci nie miaem punktu odniesienia. Gdy nic si nie dziao, nie czuem uciekajcego czasu. Teraz, kiedy spotykam si z ludmi, jestem wtajemniczony w ich prywatne sprawy,

- 76 -

interesuj si mn, a ja nimi, ju nie wystarcza mi moja samotno. Staem si jaki zachanny na ycie, ktre si tutaj toczy. Ale nie mam ju odwagi pogada o tym z ojcem, wic id na pla. Ogldam ostatnie minuty zachodu soca razem z par zakochanych obejmujcych si na skraju wydmy i grupk niemieckich turystw przechadzajcych si brzegiem morza. Wszyscy uwieczniaj si nawzajem na tle gincej w toni kuli soca, strzelajc migawkami swoich canonw i nikonw, byskajc fleszami w oczy. Zamierzam odwiedzi Alberta, ale nie mam ochoty na samotny spacer pust pla po zmroku, wic zawracam do miasteczka i takswk jad na drugi koniec Jeuneville. Wysiadam przy pasie nadmorskich sosen, tu za szeregiem ostatnich budynkw, i ruszam drog w stron niewidocznych wydm, do ktrych nie siga ju wiato adnej latarni. Drog uoon z betonowych pyt wychodz na parking w pobliu chaty malarza. Stoi tam w mroku tylko jedno auto. Widz zaledwie jego ciemny ksztat, ale poznaj terenowego nissana patrol. Std do domku jest nie wicej ni trzysta metrw. Bryza przynosi zapach ogniska. Dostrzegam te pomie rozwietlajcy werand oraz front chaty na play. Buty grzzn mi w miakim piachu, ale krocz uparcie przed siebie, jak ma zdajca w stron wiata. Na tle wysokich jzorw ognia Albert odgrywa jak dziwaczn pantomim. Chodzi nerwowo, wymachuje rkami, przerzuca prostokty pcien. Wreszcie przykuca i wpatruje si milczco w ogie. Podchodz bliej. Na ostatnim stopniu schodw prowadzcych do chaty siedzi Suzanne. Pacze bezgonie. W blasku ogniska zy lni ciepym blaskiem na jej policzkach. Przysiadam obok. W tym czasie Albert zrywa si na rwne nogi i miota midzy porozkadanymi wprost na piasku obrazami. - Zrb co. Widzisz, co ten wariat wyczynia? mwi dziewczyna zbolaym gosem. Niszczy wszystko, co namalowa. Malarz zatacza si, pochyla nad swoimi obrazami i przez chwil prowadzi jaki szaleczy dialog ze samym sob. Czasem podnosi ktre z pcien, przyglda mu si uwanie, mamrocze co do siebie i odkada je albo roztrzaskuje na kolanie i

- 77 -

wrzuca do ognia. Na moment pochaniania jego dziea przez pomienie przykuca, obserwuje jak materia skrca si w arze, a potem dokonuje kolejnej selekcji. - Albert, przesta ju! krzycz. Staram si nada swojemu gosowi ton zdecydowany, rozkazujcy. Co ty wyprawiasz?! Wstaj i chwytam go za rami; wyrywam z doni jaki obraz. - Po co to robisz? pytam. Ku mojemu zaskoczeniu malarz jest zupenie spokojny. Nie wyglda na wariata, ale bez wtpienia jest po wielu piwach. - Porzdkuj mj artystyczny dorobek odpowiada cakiem rzeczowo, moe z lekko wyczuwaln ironi w gosie. Doszedem do wniosku, e pora wreszcie odrzuci sentymenty i obiektywnie spojrze na swoje dokonania twrcze. O ile mona je nazwa dokonaniami... Te obrazy to wiele godzin pracy, marzenia o doskonaym oddaniu tego, co zrodzio si w mojej wyobrani, o idealnej formie. Zrozumiaem, e doskonao jest dla mnie nieosigalna... przechodzi w ton rozgoryczenia. A jednak kady z nich co mi przypomina: jaki zachwyt, chwil oczarowania albo po prostu wietny pomys, ktry nie pozwoli mi kiedy zasn. Ale czym s one dla ogldajcego? S gwno warte! S ledwie zarysem moich emocji i wyobrae. Niedoskonaym obrazem obrazu, jaki nosiem w sobie. Do wielu z nich zdyem si przyzwyczai, ale nie chc duej na nie patrze. Musz zacz t prac od zera, zacz i wreszcie dokoczy. Pokaza sobie i innym, na ile mnie sta. Pokaza, e potrafi tyle a tyle i nic wicej nie osign, bo to jest miara mojego talentu... A tymczasem mam peno niedokoczonych pcien, od ktrych nie mog si uwolni. Dopki tego nie zrobi, niczego nie dokocz. One mnie ptaj i nie pozwalaj sign dalej. Po tych sowach nagle wydziera mi ptno, ktre przed chwil wyrwaem z jego rk i, nim zdyem krzykn, ciska je do ognia. Siga po stojc na piasku butelk piwa i oprnia j w milczeniu. - Wszystkie s dalekie od ideau, jaki miaem w gowie wzdycha z rezygnacj. Do niczego, do kitu, nic nie warte, tak samo jak ja... Wok ogniska i midzy obrazami lecymi na piasku walaj si puste butelki po piwie. Jeli wszystkie oprni sam, to dobrze si trzyma myl sobie.

- 78 -

- Nawet jeeli te obrazy nie podobaj si tobie, nie musisz ich niszczy podpowiadam niemiao. Zreszt uwaam, e w takiej niedokoczonej formie te maj swj urok. - W sztuce nie wolno i na kompromis. Gdy ogldam wystawy, czsto mam wraenie, e artycie zabrako si, by szczerze powiedzie sobie to jest gniot albo wrzuci ptno do ognia. Wielu malarzy oszukuje samych siebie, udz si, e ogldajcy nie pozna si na ich sztuce, e da si zwie jakim pokrtnym tumaczeniom, teoriom wyniesionym ze szkoy plastycznej, ktre usprawiedliwi ich brak oryginalnoci lub koncepcji. W sztuce trzeba mie co do powiedzenia i by uczciwym wobec odbiorcy, i wobec samego siebie. Tylko wtedy jest prawdziwa. Musisz wierzy w to, co robisz, w sens tego dziaania i akceptowa jego efekty. Jeli sam ich nie akceptujesz, nie moesz oczekiwa pochwa od innych. - Nie musisz by taki radykalny. W kocu odbir dziea sztuki jest kwesti indywidualnej oceny, wraliwoci i upodobania ogldajcego. To, co dla ciebie jest wielk sztuk, kogo innego moe w ogle nie zaciekawi. - Tak, ale musi by prawdziwe. Musi to by wypowied artysty zaakceptowana przez niego. eby rzecz bya skoczona, musi by zgodna z zamierzeniami twrcy. Inaczej mamy sytuacj podobn do tej, gdy krawiec krzywo uszyje nogawk spodni, a potem wpiera klientowi, e tak miao by, cho sam widzi, e mu co nie wyszo. Tym argumentem rozbraja mnie. Zaczynam wic inaczej: - A moe nie o efekt twrczych dziaa chodzi, lecz o sam akt tworzenia? Moe w sztuce nie liczy si, co namalujesz czy wyrzebisz, ale satysfakcja i spenienie si w tym, co robisz. Sztuka jest przecie wietnym lekiem na wiele zaburze psychicznych i stres. Relaksuje i daje rado tysicom ludzi, ktrych dziea nigdy nie trafi do galerii. Co najwyej bd zdobiy ciany ich mieszka. - Tak. Ale musz zosta zaakceptowane przez twrc w swej ostatecznej formie. Odbieram malarzowi kolejny obraz, ktry skaza na spalenie. - A gdybym chcia go kupi?

- 79 -

- Nie mog sprzedawa moich pcien, bo nie s gotowe. Gdybym ci je sprzeda, to tak, jakbym uzna, e proces ich tworzenia ju si zakoczy. Dopki s u mnie, pozostaj w jakim stadium pracy nad nimi. Maj jeszcze szans, eby sta si penowartociowymi dzieami. Nadal je tworz. Tworz nawet teraz, dokonujc wyboru, selekcjonujc je. Tak jak fotograf. Jego twrczo czsto ogranicza si tylko do selekcji. Etap techniczny odbywa si w kamerze. Rola twrcy sprowadza si do wyboru tematu i kadru. Spogldam na uratowany przed spaleniem obraz w moich w rkach. Jest to portret Suzanne, ktry Albert pokaza mi wczoraj. - Ten powiniene zachowa ze wzgldw pozaartystycznych radz. Wiesz, wydaje mi si, e te niedokoczone obrazy s ciekawsze od wielu innych, ktrym nie brakuje ani jednego pocignicia pdzla. Zostawiaj ogldajcemu jaki margines na wasn interpretacj, pozwalaj mu dokoczy je w wyobrani. To tak, jakby widz bra udzia w tworzeniu. - Nie chrza! rzuca Albert bez zoci w gosie i siga po kolejn butelk piwa. To nie happening. Nie zaley mi na dowolnoci interpretacji moich pcien. To nie abstrakcja. Liczba porozkadanych na piasku pcien wyranie zmalaa i wida, e malarzowi coraz trudniej jest si z nimi rozprawi. Suzanne przestaa ka. Przez chwil stoi z zaplecionymi na piersiach rkami wpatrzona w ogie, ktry powoli przygasa, nie podsycany ju drewnem ani pokryt farb tkanin, a potem znika w chacie. Niezdecydowanie Alberta przedua si. Drepcze jeszcze przed ogniskiem boso, w szerokich szortach i rozpitej koszuli, ale rozbudzone alkoholem emocje ju opadaj. Naraz Suzanne pojawia si na werandzie. - Dosy tego! rzuca poniewczasie, zbiega po schodach na pla i zaczyna zbiera porozrzucane obrazy. Pakuje je do drewnianego puda, po czym z wysikiem taszczy do domku. Albert wyglda na zmczonego. Z westchnieniem siada obok mnie na piasku i patrzy w morze rysujce si granatowoczarn plam pod kopu ciemniejcego nieba, na ktrym wykwitaj pierwsze gwiazdy.

- 80 -

- Ignis, mare, mulier tria mala wzdycha. Ogie, morze, kobieta trzy nieszczcia. To ulubione powiedzenie mojego ojca. I niemal dokadnie do mnie pasuje. Od lat zmagam si z morzem i kobietami. Na razie tylko z ogniem nie miaem problemu. Nie bardzo rozumiem, co mody Poupon ma na myli. Prawd jest, e malarz z adn kobiet nie stworzy trwaego zwizku, cho pewnie nadszed ju na to odpowiedni moment w jego yciu. O ile wiem, Albert uwielbia ocean i przypuszczam, e nieszczciem z nim zwizanym moe by dla niego tylko to, e na jego obrazach nie jest tak potny jak w naturze. - Wyszo na to, e kobieta za mnie dokonaa ostatecznego wyboru szepcze, kadc si na wznak. Dobrze, e nikt ju nie ujrzy cho tych kilku knotw... Musz si napi z tej okazji. Wstaje i niepewnym krokiem rusza w stron chaty. Bezwiednie postpuj za nim. Ju na schodach czuj smakowity zapach jakiej potrawy. Jestem strasznie godny i pewnie wyostrzyy mi si zmysy. Od progu widz, e Suzanne gotuje co na kuchence gazowej w izbie oddzielonej od gwnego pokoju rozsunit kotar. - Pachnie wspaniale chwal i zagldam jej przez rami. Co to takiego? - Zupa rybna wyjania. Dosypuje do wrzcej potrawy gar jakich przypraw i miesza drewnian yk. Wprawdzie spodziewaem si ryby usmaonej na patelni albo na grillu, ale w tej chwili jestem tak godny, e zjadbym nawet porcj limakw. Albert proponuje mi piwo, ktrego spory zapas trzyma w kartonie pod kiem. - Troch ciepe, ale ujdzie zachca, wymachujc do mnie butelk carlsberga. Przyjmuj j, a gospodarz otwiera drugie piwo dla siebie i stuka si nim ze mn. Przeykam gorzki napj, po ktrym mj odek jeszcze rozpaczliwiej domaga si jedzenia. Chod, poka ci co, zanim zupa bdzie gotowa. Malarz zdejmuje gazow lamp wiszc przed wejciem i wprowadza mnie do pomieszczenia obok swojej zagraconej pracowni. Tutaj baagan i nagromadzenie

- 81 -

rnych przedmiotw jest jeszcze wiksze, jakby skumulowao si przez lata niesprztania. W bladym blasku gazowego pomyka widz nurka w okrgym, zakrcanym na ruby hemie na gowie i cikich butach. Wyglda jak wycity z ilustracji w powieci 20000 mil podmorskiej eglugi Juliusza Verne. Nie jest to jednak posta, lecz pusty kombinezon ustawiony na stojaku. Strj jest kompletny i w doskonaym stanie. Obok stoi nawet spalinowa sprarka, ktra zapewniaa powietrze pracujcemu pod wod akwanaucie. - Skd go masz? - To rodzinna pamitka. - Nurkowae w nim? - Wyprbowaem go raz, eby przekona si, jak kiedy wygldaa praca nurka i teraz wiem, e zdecydowanie wol nurkowanie swobodne... To akwalung mojego taty. Kupi go dawno temu, ju wtedy by to zabytek, ale przez jaki czas go uywa. - Nie wiedziaem, e profesor te nurkowa. - Spdzi pod wod setki godzin. Jak ju ci wspominaem, to on wybudowa t chat i std wybiera si na swoje podwodne eskapady. - Pewnie to tylko plotka, ale podobno kiedy wiele czasu powica na szukanie skarbu zatopionego gdzie tu w Zatoce. - W kadej plotce tkwi ziarno prawdy mwi Albert tajemniczo. - A jaka jest prawda? - Gdybym ci j wyjawi, musiabym ci zabi rzuca zgrany tekst i zaczyna si mia. Stawia lamp na stole, popija piwo, rozglda si po zakurzonym pomieszczeniu. - W latach 50-tych, wkrtce po przeprowadzce do Jeuneville, ojciec kupi ten fragment play za stosunkowo niewielkie pienidze. Znalaz tutaj posad jako nauczyciel francuskiego w gimnazjum, ale zarabia niewiele, wic poyczy troch pienidzy na ten zakup. Mam okama, e kupi t parcel razem ze wsplnikiem, by wybudowa pensjonat dla turystw i otworzy szko dla petwonurkw. Takie centrum nurkowe, jakbymy dzisiaj powiedzieli. Na pocztek jednak postawi tu skromny domek. Osadzi go na palach, bo w czasie sztormw woda podchodzia

- 82 -

bardzo wysoko. Zbudowa go niemal wasnorcznie, a e kiepski z niego rzemielnik, domek jest, jaki jest. Albert przechadza si po pokoju z butelk piwa, bierze w rk rne przedmioty, oglda je i odkada, jakby odwiea w ten sposb swoj pami. O t chat i kawaek piasku bya w domu nieza wojna. Kiedy ojciec wyjawi wreszcie mamie prawdziwy cel kupna dziaki, obrazia si na niego na dobre. Midzy innymi to sprawio, e my mieszkamy w Jeuneville, a matka w Reims, gdzie handluje nieruchomociami. Ojciec - jak wida - nigdy nie wybudowa pensjonatu ani szkoy dla nurkw. Nawet nie pozwala nikomu nurkowa w wodach przylegajcych do jego kawaka play, jakby i je wykupi na wasno. Mia przez to sporo kopotw... - Twj ojciec szuka tu zota? upewniam si. - Aha. Dawniej mwi, e ten skarb jest jego przeklestwem mieje si Albert, jakby nie traktowa powanie caej sprawy. Przez niego nie ma ony, zaniedbywa prac, dzieci i przyjaci. Teraz jednak zmieni zdanie i uwaa, e te poszukiwania pozwoliy mu wiele zrozumie. Dziki nim sta si innym czowiekiem. - Nie wierzy ju w istnienie skarbu? - Wierzy... Wierzy, e to ja go znajd. - A szukasz go? - Jasne. - No, dosy tych mrzonek! woa Suzanne, ktra syszaa nasz rozmow. Chodcie na kolacj. Siadamy przy niewielkim stoliku ustawionym na rodku gwnej izby. Albert sadowi si na ku, ktre zapada si troch pod jego ciarem, a ja na drewnianym krzele naprzeciwko niego. Dziewczyna napenia nasze talerze gst, pachnc zup z zatopionymi w niej duymi kawakami ryby. - Znasz ju t histori? - pytam Suzanne. - A kto jej nie zna? odpowiada z umiechem. - To znaczy, e rodzinna tajemnica w kocu wysza na jaw. Suzanne nalewa sobie zup i przysiada si do nas. Widz, e wreszcie poprawi si jej humor.

- 83 -

- Po latach bezowocnych poszukiwa nikt o zdrowych zmysach nie wierzy ju w istnienie jakiego skarbu wyjania. Na dnie Zatoki Biskajskiej ley tyle zatopionych w czasie wojny statkw, e kady petwonurek, jeli tylko ma ochot, moe zwiedza swj wasny wrak. Ale rodzina Pouponw upatrzya sobie akurat ten jeden... mwi z przeksem, wypowiadajc sowa midzy kolejnymi ykami zupy. Przez wiele lat nie znaleli nawet zotego acuszka. Od czasu do czasu legenda Pouponw zwabia tutaj jakiego poszukiwacza skarbw, ale nikomu nie udao si jeszcze wyowi z wraku niczego wartociowego. Jednak Albert uwaa, e wanie jemu si to uda. - Wic macie swj wrak, ktry przeszukujecie od kilkudziesiciu lat...? zaciekawiam si coraz bardziej. I co? Jeszcze nie wiesz czy skarb w nim jest, czy go nie ma? - Aha rzuca Albert znad talerza z parujc zup. Zdaje si nie by zbytnio zainteresowany rozmow albo nie chce rozmawia o tym przy Suzanne, zy o jej kpicy ton. - Dziwne. - Normalne! Tam po prostu niczego nie ma pieszy z tumaczeniem Suzanne. To wrak zwykego statku towarowego, ktrych wiele pywao po Atlantyku. Pewnie zosta zatopiony w czasie II Wojny wiatowej, a w jego adunku nie byo niczego, co dzi mogyby okaza si cenne. Tego prostego faktu ani profesor, ani Albert nie chc przyj do wiadomoci, bo s marzycielami. Albert nurkuje tam jeszcze teraz, gdy tylko pogoda mu na to pozwala. Pewnie sam nie wie, po co. - Lubi nurkowanie odpiera malarz chodno. Wida, e ten temat ju dawno zosta przedyskutowany i kade z nich ma wyrobione zdanie w tej kwestii. Nieza zupa, prawda Filipie? Noc jest ciepa, wic postanawiamy spdzi j w piworach na play. Suzanne woli spa w ku, wic nie namawiamy jej, eby nam towarzyszya. Wyczuwam, e stosunki midzy par kochankw s tego wieczora napite i pewnie zostawibym ich samych, i poszed spa na jacht, gdyby nie zaintrygowaa mnie opowie Alberta.

- 84 -

Zabieramy ze sob piwory, butelk sauternes i dwa kieliszki. Rozkadamy piwory blisko pali, na ktrych wspiera si chata. Siadamy, a Poupon nalewa wino. Butelk wciska w piasek, eby si nie przewrcia. - To na lepszy sen twierdzi. Stukamy si kieliszkami. Przyjemnie jest patrze w gwiazdy, sucha szumu morza i smakowa sodkie wino. W oddali widzimy ruchome wiato latarni morskiej omiatajce ocean. - To Cap Ferret informuje Albert. Po chwili niknie jasny prostokt rzucany na piasek przez otwarte drzwi domku, to znak, e Suzanne uoya si ju do snu. Jest ciemno, ale nie na tyle, bymy nie widzieli zarysu oceanu i swoich sylwetek. - O co chodzi z tym skarbem? wracam niemiao do porzuconego tematu. Odmawiam drugiego kieliszka wina, chocia bardzo mi posmakowao, rozbieram si i wsuwam do piwora. Pod gow podkadam sobie zoone w kostk koszul i spodnie. - Myl, e mog ci wtajemniczy w t histori zaczyna Albert. Nalewa sobie wino po omacku. Najlepsze jest do gsich wtrbek wtrca i gono upija yk trunku. - Wszystko zaczo si zaraz po wojnie, w Reims, gdzie mj ojciec si urodzi. By wtedy mniej wicej w twoim wieku. W jakiej kawiarni czy barze spotka amerykaskiego onierza, ktry tua si po Francji, ocigajc si z powrotem do domu. Mczyzna szuka kupca na map z zaznaczonym miejscem ukrycia skarbu. Historia bya jak z powieci Stevensona, a ojciec mia yw wyobrani, wic sprawa bardzo go zaciekawia. Mimo to do rewelacji onierza podszed do nieufnie i dugo si waha. Amerykanin zapewnia, e skarb na pewno znajduje si we wskazanym miejscu i sam chtnie zostaby tu duej, znalaz wsplnika i wydoby kosztownoci, gdyby nie musia ju wraca do rodziny. Ojciec nie mia pienidzy na kupno mapy, cho kwota, ktrej onierz da bya podejrzanie maa. Tata przez kilka dni pomaga znajomemu dziadka w remoncie domu, za co mia dosta jakie wynagrodzenie, liczy wic, e lada dzie bdzie mia pienidze. Mapa skarbu bya dziwnym towarem, na ktry w racjonalnym, powojennym wiecie nie byo wielu klientw, tote ojciec uzyska troch czasu na

- 85 -

zastanowienie si. Jednak aliancki onierz nie mg czeka zbyt dugo, bo wkrtce wypywa jego statek do Stanw Zjednoczonych. Tata poprosi znajomego o zaliczk akonto przyszej wypaty. Dosta j, lecz suma nie bya wystarczajca. Po dugich targach z Amerykaninem, odda mu wszystkie zarobione pienidze, dooy zegarek na srebrnym acuszku i sta si wreszcie posiadaczem mapy oraz wielkiej nadziei na bogactwo. Drog do skarbu wskazyway dwa dokumenty: plan umoliwiajcy zlokalizowanie miejsca katastrofy statku i fragment listu po francusku, wysanego z Nowego Jorku do osoby mieszkajcej we Francji. Z posiadanych przez ojca informacji wynikao, e skarb stanowi nieznana liczba sztabek zota oraz inne kosztownoci spoczywajce na dnie Zatoki Biskajskiej. Zoto naley do ydowskiego przemysowca, ktry usiowa wywie je tu przed wybuchem II Wojny wiatowej do Ameryki. Na kawaku pokej kartki waciciel przdzalni w odzi, niejaki Jakub Elsterman... - To w Polsce! wyrywam si, zaskoczony powizaniem tej historii z moim krajem. - Wiem mwi uspokajajco Albert i kontynuuje opowie. Elsterman zdradza w swoim licie do przyjaciela mieszkajcego w Rouen, e cay swj yciowy dorobek zamieni na sztabki zota, ktre ukry w metalowych pojemnikach wraz z czciami do maszyn tkackich. Pisze te, e nie moe przebole nieszczcia, jakie go spotkao w czasie rejsu przez Atlantyk, ogromnej straty, ktrej nie moe sobie darowa. Szczegy tej wiadomoci zginy wraz z oddartym fragmentem listu. Jego autor wspomina tylko o katastrofie na wodach Zatoki Biskajskiej i ali si, e morze zabrao mu wszystko, co posiada, jego najwikszy skarb. Mapa w poczeniu z listem tej treci stanowia dla ojca solidn podstaw do rozpoczcia poszukiwa. - I co, co byo dalej? niecierpliwi si. - Ojciec odnalaz miejsce zatopienia statku. Przyjecha do Jeuneville z przyjacielem, kupili ten stary akwalung oraz d i razem zaczli poszukiwania. Cae wakacje spdzili nad morzem, nurkujc wok wraku Allier, bo tak statek si nazywa. Wyowili z morza wiele przedmiotw, rnych drobiazgw nalecych do zaogi i ydowskiej rodziny. Nie znaleli jednak nic wartociowego, tote kumpel ojca wkrtce si zniechci i wyjecha. Ojcu zapa nie min. Skoczy szko,

- 86 -

powrci do Jeuneville i tutaj znalaz sobie prac. Wynaj mieszkanie, a potem przywid do miasteczka on, dziewczyn, ktr pozna i polubi w swoim rodzinnym Reims. Mama zatrudnia si jako sekretarka w firmie budowlanej, a potem wzia si za handel nieruchomociami. Bya wiksz racjonalistk ni ojciec, i mona powiedzie, e zrobia karier w swojej brany. Na pewno wiksz od ojca, ktry pozosta tylko nauczycielem i marzycielem. - A co ze skarbem? Jest, czy go nie ma? - Skarbu do dzi nikt nie widzia, chocia mapa i list okazay si prawdziwe. Dla kogo, kto ma plan, ale nie czyta listu, lecy na dnie wrak jest tylko kup elastwa, jednym z wielu zatopionych statkw. Jednak dla nas, ktrzy czytalimy list i znamy jego histori jest pewne, e wrd kilku tysicy metalowych skrzynek rozrzuconych wok wraku znajduje si kilkadziesit, a moe nawet kilkaset wypenionych zotem i biuteri. - I do tej pory ich nie znalelicie? - Statek wpad na podwodny wystp skalny, pk niemal w poowie swojej dugoci, a potem zsun si w gbin. Z adowni wypada cz towarw, a e byy to drobne przedmioty, rozsypay si po dnie na gbokoci dwudziestu, dwudziestu kilku metrw. Podoe wok wraku jest usiane metalowymi pojemnikami. Jedne le obok siebie na piasku, inne ugrzzy w mule, jeszcze inne wpady midzy szczeliny i nierwnoci gruntu albo s dzi niewidoczne, bo zostay poronite podwodn flor. Ojciec nie zdawa sobie sprawy, jak trudne czeka go zadanie. eby odnale pojemniki ze zotem musia dotrze do kadej puszki lecej w adowni i w pobliu wraku, i do kadej zajrze. Nie mg ich wydoby na ld, bo bya to praca ponad jego siy, zacz wic przeszukiwa je na chybi trafi. Brak rezultatu skoni go do zmiany sposobu prowadzenia poszukiwa. Raz by ju bliski odnalezienia waciwych pudeek, bo przejrza ich takie mnstwo, e prawdopodobiestwo natknicia si na te waciwe stao si prawie pewne. Jednak gwatowana burza i silne w tym miejscu prdy morskie wymieszay adunek statku i ca swoj prac ojciec musia zaczyna od pocztku. Przez lata kad woln chwil powica nurkowaniu. Schodzi na dno oceanu i systematycznie, jedn po drugiej, otwiera metalowe skrzynki. Na pozr bya to syzyfowa praca, ktrej chyba nikt inny nie

- 87 -

chciaby si podj. Gdyby ojciec nie wierzy w sukces swoich poczyna, zniechciby si szybko, bo za kadym razem, gdy dzie po dniu penetrowa dno morza, znajdowa tylko jakie tuleje, ruby, chromowane elementy archaicznych maszyn, nikomu ju do niczego niepotrzebne. Troch tego dobra wydoby i do dzisiaj trzyma w chacie, troch sprzeda na zom. Niestety, nadal nie wiemy, w ktrych pojemnikach znajduje si zoto. Ani ja, ani ojciec nie natrafilimy dotd na choby jeden ze skarbem. Gdy profesor zachorowa, da mi list i map. Nic nie mwic. Niczego mi nie sugerowa, nie da, ebym kontynuowa jego dzieo. Powiedzia tylko: We to, to jest twj spadek. Pocztkowo potraktowaem to jak art. List i plan wrzuciem do szuflady, i nie zamierzaem nic z tym robi. Jednak pewnego dnia zrozumiaem, e stanowi istotn cz historii mojej rodziny, niespenione marzenie ojca, powd naszej przeprowadzki nad morze, ktre kocham. Te dwie poke kartki stay si dla mnie bardzo wane. Oprawiem je i zawiesiem na cianie. Niedawno, po zmianie wystroju salonu, przeniosem je do pokoju ojca... - ...a pewnego dnia sam zacze szuka skarbu dokoczyem za niego. - Nie tak od razu. Owszem, par razy popynem do wraku, obejrzaem porozrzucane po dnie skrzynki, zajrzaem do kilku z nich i... daem sobie z tym spokj. Caa sprawa wydaa mi si irracjonalna. Po kilku latach zaczem zastanawia si, jak metod mog posuy si, eby trafi na waciwe pojemniki. Sfotografowaem je poyczonym od Pierrea aparatem, zrobiem dokadny plan ich rozmieszczenia na dnie i co jaki czas nanosiem na swoj mapk zmian pooenia skrzynek. Dowiedziaem si te, ile kosztowaoby ich wydobycie, ale doszedem do wniosku, e nie sta mnie na to. Zreszt, nie chciaem inwestowa w przedsiwzicie o nieznanej wartoci. Wrd wycignitych przez ojca na ld przedmiotw znalazem tabliczk z adresem fabryki w Rouen, skd pochodzi to elastwo. Tak, jak przypuszczaem, zakad ju nie istnieje. Dotarem jednak do informacji o jego wacicielu i wspwacicielu, ktrym okaza si wanie polski yd, Jakub Elsterman. Caa ta historia zaciekawia mnie jeszcze bardziej, staa mi si jeszcze blisza. Pewnego dnia znowu zaczem na chybi trafi zaglda do rozsypanych na dnie pojemnikw. Pod wpywem wraenia, e dane mi bdzie trafi na skarb, wanie tak przypadkiem, jak trafia si milion frankw w lotto, zaczem

- 88 -

niewiadomie postpowa jak mj ojciec. Cho dotychczas tak metod uznawaem za absurdaln i krytykowaem j nieraz, ulegem temu samemu marzeniu, bezpodstawnemu przewiadczeniu o czekajcej mnie nagrodzie, ktra odmieni moje ycie. Waciwie nie byo to marzenie wycznie o bogactwie, ale o osigniciu czego, co nie udao si tacie przez tyle lat. Chciaem ktrego dnia ujrze byszczce sztabki zota ukryte w oceanie i ta myl staa si niemal moj obsesj. Odszukanie pojemnikw ze skarbem Elstermana stao si dla mnie celem samym w sobie. I przyznam ci si, e z niecierpliwoci czekam na chwil, kiedy odnajd to pierwsze, waciwe pudeko. A wierz, e w kocu na nie trafi... Albert nalewa sobie jeszcze jeden kieliszek wina. Nie odzywam si. Patrz w gwiazdy i myl, e to, co dla innych jest tylko chci wzbogacenia si, dla Alberta i jego ojca stao si sposobem na ycie, deniem do nieosignitego przez lata, moe w ogle nieosigalnego, celu. - Wreszcie zabraem si do tej pracy systematycznie, zaczynajc w miejscach najbardziej odlegych od wraku, do ktrych ojciec by moe nie dotar. Przez pewien czas nurkowaem razem z Pierreem, ale brak sukcesu szybko go zniechci. Ja kontynuowaem t prac, sam nie mogc nadziwi si swojej cierpliwoci. Postanowiem sprawdzone ju pojemniki oznacza wodoodpornym markerem, lecz pisak okaza si nietrway w zetkniciu ze son wod i zbyt szybko rozmywa si albo napis nik pod warstw glonw. Pojemniki nadal przewracaj si, gin nie wiadomo gdzie i przemieszczaj w czasie jesiennych i wiosennych sztormw. Do dzisiaj nie znalazem sposobu, eby zapanowa nad tym metalowym

inwentarzem. Pomimo cigych niepowodze, wytrwale szukam swojego skarbu. Robi to dla siebie i dla ojca. Polubiem te podwodne wycieczki. Gdy po kilku dniach schodz na dno, dostrzegam zmiany, jakie zaszy w krajobrazie tego miejsca, poznaj mieszkacw wraku, znam na pami numery niektrych pojemnikw i szlaki ich wdrwek po dnie, ale te cigle odkrywam nowe skrzynki, do ktrych wczeniej chyba nie dotarem. - Daleko std ley wrak? - Mniej ni mil od ldu, niemal na wprost chaty. - Popyniemy tam kiedy? Chciabym go zobaczy na wasne oczy.

- 89 -

- Czemu nie. Moe jutro. Ale teraz pijmy ju. - A co zrobisz, jeli znajdziesz ten skarb? - Od dawna o tym myl. Pewnie podejm pomys ojca i zbuduj tu hotelik i centrum dla petwonurkw. Jeli na to wystarczy... - A jeli skarbu tam nie ma? Bdziesz bardzo rozczarowany? Albert wzdycha. Dopija wino i przez chwil moci si w swoim szeleszczcym piworze. - Warto jest w co wierzy mwi filozoficznie - Nawet jeli to nieprawda

- 90 -

Rozdzia czwarty
Antoine Poupon tego popoudnia siedzia przy swoim duym dbowym biurku, tyem do okna wychodzcego na cz miasta pooon od strony morza. Wprawdzie std widoczny by jedynie skrawek oceanu ponad dachami domw, ale po otwarciu okna wiatr napenia pokj wilgotnym zapachem Atlantyku. Nis te chd, ktry jednak nie przeszkadza starszemu panu, a przynosi ulg w czasie letnich upaw. Udajc, e czyta gazet, profesor przyglda si Yvette ukadajcej ksiki na regale, z ktrego przed chwil stara kurz. Chocia nie naleao to do ich obowizkw, kobiety czuwajce przy ojcu Alberta z nudw zajmoway si drobnymi porzdkami. Wszystkie, oprcz Celine, ktrej niead nigdy nie przeszkadza, a poza tym zawsze bya zmczona i zabiegana, wic swoje dyury przy profesorze traktowaa jak okazj do nalenego jej odpoczynku. Profesor od lat walczy z fobi uniemoliwiajc mu nie tylko normalne ycie, ale i odbierajc wiele przyjemnoci, na jakie mgby sobie jeszcze pozwoli. Stary Poupon panicznie ba si samotnoci. I to w kadym tego sowa znaczeniu. Dra na sam myl o pozostaniu choby na kilkanacie minut w pustym mieszkaniu, nie wyobraa sobie nawet jak mgby przetrwa w nim cho jedn samotn noc. O przyspieszone bicie serca, brak tchu i napady paniki przyprawiay go zarwno otwarta przestrze, jak i ciasne pomieszczenia. Nie potrafi nawet przej pust ulic, pojecha na spacer nad morze czy do lasu. Ten bezpodstawny lk tkwi gboko w jego podwiadomoci. Odczuwa go nie tylko, gdy by sam, ale i wrd obcych ludzi. Tum anonimowych osb przeraa go rwnie mocno jak brak kogokolwiek w polu

- 91 -

widzenia. W chwilach, gdy si nie ba, artowa z siebie i mwi, e jest kbkiem najrniejszych fobii. Cierpia jednak czsto z tego powodu, lecz nie robi z tym nic. Przyjmowa to cierpienie z pokor, uwaajc, e jest to jego brzemi, ktre uwiadamia mu, e jest ju stary, dotknity fizyczn i mentaln saboci. Zupenie normalnie nie liczc jego oderwanych od rzeczywistoci opowieci i dziwacznych skojarze zachowywa si wrd znajomych. Nie potrafi wytrzyma sam ze sob - drwi czasem i tumaczy, e nie dziwi go, i odesza od niego ona, skoro sam jest dla siebie nie do zniesienia. Sposobem profesora na lki stao si unikanie ich. Uzna, e brak mu si, eby stawi im czoa. wiadomie ograniczy swoj wolno do kilku pomieszcze domu i wizyt w ogrodzie oczywicie w towarzystwie syna lub opiekunki. Tak przywyk do swojej roli totalnego domatora, e nie potrafi ju nawet zebra si na spacer w towarzystwie bliskich mu osb. eby zagwarantowa ojcu spokj i poczucie bezpieczestwa, Albert zapewni mu caodobow opiek. Nie potrzebne do tego byy pielgniarki, bo fizycznie profesor by zupenie sprawny. Potrzebowa tylko kogo do towarzystwa. Cztery zatrudnione na zmiany kobiety nie miay w zasadzie adnych obowizkw. Nie musiay sprzta, pra ani gotowa. W pokoiku oddzielonym od gabinetu starszego pana jedynie kotar bo Poupon ba si zamknitych drzwi - dyuroway w dzie i w nocy. Rozmawiay z nim, wysuchiway jego opowieci i narzeka albo same opowiaday o sobie. Posiki dla opiekunek i profesora dostarcza codziennie kto z pobliskiej restauracji. ycie ojca Alberta byo tak zorganizowane, eby syn nie musia codziennie myle o jego potrzebach egzystencjalnych. Nie musia nawet pamita o regularnym opacaniu tych usug czy abonamentu na wyywienie, bo zajmowaa si tym ksigowa prowadzca finanse jego agencji nieruchomoci. Opiekunki pierwsz zmian zaczynay o sidmej rano. Nastpna kobieta przychodzia na godzin pitnast, a nocny dyur rozpoczynaa kolejna z nich o dwudziestej trzeciej. W tym czasie czwarta opiekunka miaa dzie wolny. Dziewczyny, bo zwykle byy to osoby mode, same ustalay sobie grafik zmian i mogy przychodzi do pracy tak, jak im pasuje. Poupon wybiera je spord kobiet z

- 92 -

co najmniej rednim wyksztaceniem, wyszukiwanych dla niego przez biuro zatrudnienia. Profesor bardzo interesowa si yciem osobistym swoich pa. Wypytywa je o rne szczegy ich ycia, nawet o zupenie intymne sprawy. Prowokowa do rozmw na trudne tematy, dyskutowania z nim i wymiany pogldw dotyczcych przernych kwestii. Praca opiekunek nie bya cika, ale te nie zarabiay wiele i traktoway j tymczasowo, tote kobiety zmieniay si czsto. Starszy pan obserwowa je uwanie i mia zawsze wyrobione zdanie na temat kadej z nich. W wolnych chwilach, z ktrych praktycznie skadao si jego ycie, pozwala sobie na fantazjowanie na ich temat, nie wyczajc wtkw erotycznych. mia si, e tylko na to moe sobie pozwoli. Czwrka pa, ktra czuwaa przy nim obecnie, nieodparcie kojarzya mu si z czterema rodzajami kobiet, na jakie dzielia je Kamasutra. Siedzc nad gazet, z nieukrywan satysfakcj obserwowa Yvette, ktr w mylach nazywa Padmini, czyli Kobiet - Lotosem. Domyla si, e modszym od niego facetom na jej widok cieknie linka jak godnemu w restauracji na widok wykwintnego dania. Yvette studiowaa socjologi. U Poupona zatrudnia si tylko na czas wakacji, wic profesorowi byo al, e wkrtce si z ni rozstanie, bo nie tylko bya pikna, ze swoimi czarnymi lokami, jdrn pup i zgrabnymi nogami, ale te inteligentna. Potrafia mdrze dyskutowa z nim na wiele tematw, sporo czytaa, a na dodatek potrafia niele gra na pianinie i piewa lekko matowym gosem soulowe kawaki. Sylvie bya dla niego Chitrini. Farbowana blondynka, nieco starsza od Yvette, matka samotnie wychowujca syna. Gdy ona przychodzia na nocn zmian, chopcem zajmowaa si jej mama. Wok Sylvie zawsze krcio si wielu facetw, ale aden nie potrafi zatrzyma si przy niej na duej. Miaa depresyjn natur, czsto miewaa doa i narzekaa na swj los. Zawsze te znajdowaa pocieszenie u profesora. - Mczyni chc mnie mie tylko jako kochank, nigdy jako on nie raz skarya si swojemu podopiecznemu ze zami w oczach. Traktuj mnie jak egzotyczny port, do ktrego zawija si z rozkosz, ale na krtko.

- 93 -

- Gdybym by modszy, sam bym ci chtnie polubi zapewnia j wtedy Poupon. Przytula i roztkliwia nad zapachem jej ciepego, mikkiego ciaa. Widocznie nie trafia jeszcze na waciwego faceta. Na razie radz ci tylko unikaj marynarzy. Ellena stanowia dla Antoinea wzorzec hinduskiej Shankhini, Kobiety Muszli. Bya do przecitn osbk po trzydziestce, przecitn, ale niepozbawion uroku. Antoine nigdy nie mg nadziwi si jej rozmiarom. Miaa wzrost rosego mczyzny, z tym e jej sylwetk tworzyy bardzo wyrane kobiece krgoci. Nie bya gruba, raczej pulchna. Poupon artowa, e w niej mieszcz si wszystkie trzy pozostae opiekunki. Bya dla niego obrazem kobiecej obfitoci - obfitoci ksztatu, emocji i uniesie. Przewraliwiona na punkcie swojego wygldu, starzenia si oraz negatywnych przemian, jakim z wiekiem podlega jej ciao, egzaltowana i pena empatii - atwo ronia zy nad czyim nieszczciem, w czasie smutnych opowieci, a take romantycznych filmw. Bya wyronit, jakby ponadwymiarow, nadal naiwn dziewczynk. Najmniej ciekaw z opiekunek profesora Hitrini - wedug jego nomenklatury rodem z ksigi mioci - bya Celine. Kobieta miaa dwjk dzieci i ma zawsze zajtego prac albo spotkaniami w mskim gronie. Bya pielgniark, lecz od dawna nie pracowaa w swoim zawodzie. Na dyury zwykle przychodzia zmczona i wnosia do apartamentu profesora kuchenne zapachy stumione jakimi

niewyszukanymi perfumami. Niezorganizowana i roztrzepana, zawsze o czym zapominaa a to o wywiadwce, a to o zakupach, a to o odebraniu dziecka z przedszkola czy prania z pralni. Z wasnej woli nigdy nie sprztna pokoju, ograniczajc si do rozmowy z Popuponem albo drzemki na kanapie w dyurce. Profesor lubi bawi si w psychologa i doszed do wniosku, e wspln cech tych kobiet jest brak satysfakcjonujcego zwizku z partnerem. Interesowa si nimi, lecz w gruncie rzeczy ich problemy i ycie widzia zbyt pytko, nie dostrzegajc jego socjologicznego kontekstu. Nie zajmowaa go spoeczna rola kobiet, o ktrej dugo dyskutowa raz z Yvette, ani ich sukcesy zawodowe. Wola patrze na nie jak na samiczki, sprowadzajce swoje ycie do koniecznoci znalezienia wymarzonego samca, ktry speni ich egzystencjalne i emocjonalne potrzeby. Takie seksistowskie

- 94 -

jak powiedziayby feministki myli budzia w nim w tej chwili Yvette, schylona, odwrcona tyem do niego i zbierajca z podogi ksiki, ktre nastpnie ukadaa wedug formatw na regale. - Dlaczego nie ukadasz ich tematycznie? spyta profesor znad gazety. - Chc, eby adnie wyglday na pce. Pan nigdy tak nie robi? - Osoba, dla ktrej wana jest estetyka, doceni pikno okadki i postawi ksik w widocznym miejscu, ale kto, dla kogo wana jest zawarto ksiki, umieci j w zasigu rki odpowiedzia troch wymijajco. - Wic co mam zrobi? - Nie wiem. Nie cierpi dokonywa wyborw. To twoja ukadanka, dokocz j po swojemu. Ja interesujce mnie ksiki po prostu zostawiam na biurku albo na sofie. - Po prostu jest pan baaganiarzem dziewczyna skarcia go z umiechem. - To prawda. Przy tym mam tyle rnych obsesji, e wystarczyoby ich dla kilku osb. I dlatego wiem, e adna kobieta nie wytrzyma ze mn dugo wyzna. I ciebie by tutaj nie byo, gdybym ci nie paci... Stosunek wielu mczyzn do pci przeciwnej trafnie oddaje aciskie powiedzenie: Ignis, mare, mulier tria mala. - Mczyni nigdy nas nie doceniali odpara z uraon min. - Ale, Yvette, my was ubstwiamy!... Powiedz mi, masz teraz jakiego adoratora, czy tylko ja ci zostaem? Yvett odwrcia si do niego i machinalnie obcigna przykrtk spdniczk. - Musz pana zmartwi, Antoine. Nie jest pan jedyny. - Tak mylaem. Poznaem to po twoich oczach i radosnym usposobieniu. Ju kilka dni temu pomylaem sobie: Oho, Yvette musiao spotka co dobrego... - Nie wiem jeszcze, czy to co dobrego, ale jest kto, kto skutecznie odciga moj uwag od nauki zamiaa si dziewczyna. - I bardzo dobrze. Sam zbyt duo dni straciem nad ksikami. Nasze ycie to tylko krtki odcinek zaznaczony na skali czasu. I tak nie zdysz zrobi wszystkiego, co zamierzasz, wic chocia zdecyduj, co ze swoim czasem zrobisz, bo tylko nudzc si tracisz go naprawd. - Wic co robi, eby dobrze go wykorzysta?

- 95 -

- Masz wybr. Pod warunkiem, e jeste panem swojego czasu... A co chciaaby teraz robi? - Och, sama nie wiem Wydaje mi si, e te par godzin spdzonych tutaj to dobrze stracony czas. Pomagam panu, dostaj za to pienidze, a jednoczenie mog pozwoli sobie na czytanie albo odpoczynek. - Pochlebiasz mi! Ale to dobrze, e chocia ty jeste zadowolona ze swoich obowizkw. Yvette skoczya porzdkowanie ksiek. Miaa przed sob jeszcze wiele godzin, bo jej zmiana koczya si w nocy. - Poszaby ze mn nad morze?... spyta Poupon, gdy dziewczyna zamierzaa wanie wyj do swojego pokoju. Zdziwia j ta proba, bo dobrze wiedziaa, e nieleczona fobia profesora nadal trzyma go w murach domu. - O tej porze roku ocean pachnie wielk przygod, dalekimi ldami, wspania podr, na ktr nigdy ju si nie odwa kontynuowa. - A pan naprawd poszedby ze mn? - Oczywicie. Pod warunkiem, e na play bd mg oglda ci ubran tyko w soce. - Och, profesorze, ma pan kosmate myli. Obydwoje zaczli si mia. - Nie chciaaby ich pozna... zacz zowieszczym tonem i wyrecytowa: Cest le Diable qui tient les fils, qui nous remuent! Aux objets rep ugnants nous trouvons des appas; chaque jour vers lEnfer nous descendons dun pas, sans horreur, a travers des tenebres qui puent.1 - Pan mnie przeraa! pisna Yvette, ale nie wygldaa na przestraszon. Jej liczna twarz bya zocista od soca, wie opalenizn wida byo te na jej odsonitych ramionach, a gste czarne wosy lniy jak w reklamie szamponu LOreal. Umiechna si szelmowsko Nie zagnie mnie pan tym razem. To Baudelaire. - wietnie. Ale to byo proste.
To diabe nas pociga, dzierc nici koce, e w rzeczach wstrtnych dziwne widzimy uroki. Co dzie niej, do Piekie unosimy kroki, bez zgrozy przez ciemnoci brnc, strasznie cuchnce. - Charles Baudelaire Kwiaty za, fragment wiersza Do Czytelnika w tum. Jana Opchowskiego.
1

- 96 -

- Kiedy ostatnio by pan nad morzem? zmienia ton gosu. - Chyba ze sto lat temu Poupon westchn i umiechn si blado. Bezwiednie bawi si zwinit gazet i patrzy w ciemne oczy dziewczyny. Nad wod spdzaem cae dnie. Tak jak Albert teraz. By taki czas, e bez szumu fal z trudem zasypiaem... Profesor zacz przekada papiery na biurku. Nagle co sobie przypomnia, otworzy jak ksik z wetknitymi midzy kartki kawakami gazety. - A to rozpoznasz?: Musiaem ju przeywa inne ycia. Bo inaczej, skd tyle grozy? Wczeniejsze istnienia s jedynym usprawiedliwieniem trwogi. Tylko ludzie Wschodu znali si na duszy. Poprzedzali nas i bd po nas. Dlaczego my, ludzie nowoczeni, zrezygnowalimy z bdnych wdrwek, przyjmujc jednorazowo? Za kadym razem pokutujemy za nieskoczone stawanie si. Czy ju osignlimy maksimum lku? Nasze egzystencje zamykamy dopiero u kresu trwogi2 - Za trudne dla mnie. Pewnie jaki filozof... Powinnam go zna? - To przecie Cioran. Szczeglnie lubi jego myl, e Bg stworzy czowieka z lku przed samotnoci. Uczyni z nas swoich baznw, a nasze dramaty i codzienne tragedie maj go rozerwa. Przewrotne to i troch okrutne, ale podoba mi si. - Rzeczywicie, ciekawe. Ale nie wierz, e Cioran myla tak naprawd. Pewnie chcia zakpi sobie z ludzi, oburzy nas, moe nawet wywoa may skandal religijny... Co innego te myli o lku. Co w tym jest. - Lk jest cierpieniem duszy. Tak jak bl jest cierpieniem ciaa. - Tak pan uwaa? - Wiem co o tym. - A mnie dziwi, e wrd filozofw nie ma samobjcw. Przynajmniej ja o takich nie syszaam. Ten cay ich sceptycyzm i negatywne myli mnie doprowadziyby do depresji. - Rnica midzy filozofem a samobjc polega na tym, e dla tych pierwszych upadek wiata, negacja sensu ycia i tym podobne, jak powiedziaa, negatywne myli, maj wymiar czysto intelektualny. Natomiast dla samobjcy

Emile Cioran wici i zy, tum. Ireneusz Kania.

- 97 -

emocjonalny. Poza tym, filozof rozpatruje negatywne strony ycia w ogle, a kandydat na samobjc myli o swojej wasnej sytuacji yciowej. - To moliwe. W takim razie zastanowi si nad rnymi sprawami razem z Cioranem. Jeli poyczy mi pan t ksik... Poupon poda jej tom. - Co ciekawsze fragmenty zaznaczyem. - Dzikuj. Mam nadziej, e znajd na to czas westchna Yvette. - Gdyby pan potrzebowa tej ksiki, to bdzie w dyurce. - wietnie. Wiesz, e niechtnie rozstaj si z ulubionymi tytuami. Dla ciebie zrobiem jednak wyjtek. Dziewczyna umiechna si uroczo. - Wszyscy mwi, e przez cae ycie szuka pan zatopionego skarbu... zmienia temat, po czym schylia si szybko i wycigna ksik dostrzeon pod sof. Wcisna j midzy inne, uoone na najwyszej pce. eby tam dosign musiaa stan na palcach i wyeksponowa wycignite jak struna ciao, wski pasek nagich plecw i rbek czarnych majteczek, ktry wydosta si spod spdnicy. Oczywicie, nie uszo to uwagi profesora. - I znalazem go, cho wiele musiaem straci, nim mi si to udao. - Naprawd?! Yvette zawieciy si oczy. Stana na wprost biurka, a na jej opalonych policzkach wykwit leciutki rumieniec. - Naprawd. Tego skarbu ani rdza nie strawi, ani ml nie zniszczy. - Chyba rozumiem... rzeka dziewczyna kiwajc gow, a chwilowy entuzjazm zwid na jej twarzy, jak kwiat w pustym wazonie. Czyli jest to taki skarb, ktrego tak naprawd nie ma, i ze mn si pan nim nie podzieli dodaa ze sodk mink. - Mona to tak uj. - Wic zdoby pan skarb niematerialny. Ale czy jest to co, co przynosi jaki zysk? Co, dziki czemu yje si lepiej i przyjemniej? - Jeste racjonalistk. Poradzisz sobie w yciu pochwali j. Tak. Chyba tak. Pogo za bogactwem uwiadomia mi, e nie jest ono celem samym w sobie. Liczy si nastawienie. Wana jest nadzieja, ktra daje si, by dalej y, nadaje sens

- 98 -

kademu z szarych i nudnych dni. Liczy si wiara, ktra pozwala si nie martwi tym, co bdzie jutro i mio, dziki ktrej ycie jest lepsze i pikniejsze. - Brzmi znajomo: Nadzieja, wiara, mio... Chyba ju gdzie to czytaam wtrcia dziewczyna. - Jasne! W Biblii. - I to ju wszystko? zdziwia si, bezwiednie przerzucajc strony ksiki, ktr cigle trzymaa w rkach. - Nie, to tylko myl przewodnia. Chodzi o co wicej. O stosunek do ycia, siebie i ludzi. O zaakceptowanie swojej niemocy i kruchoci, czerpanie radoci ze swojej potgi, zgod na stan rzeczy, ktrego nie moemy zmieni. To zrozumienie prostej zasady, e w yciu czasem trzeba walczy, ale czasem naley ustpi pola, zgodzi si na warunki losu. - Jak staro, choroby i te sprawy? Nie martwi si nadwag i kurzymi apkami pod oczami? - Co w tym rodzaju A ju si tym trapisz? Jeste jeszcze na to za moda. - Ale widz, co czas robi z ludmi. - Przesta o wszytko wini ten biedny czas, ktry moe nawet nie istnieje. To poeci si go uczepili i wini za to, e si starzejemy, umieramy, e odchodz w przeszo rne rzeczy, ktre powinny trwa wiecznie. A przecie to nie czas zmienia rysy mojej twarzy. Nie czas narobi mi zmarszczek, tylko zachodzce we mnie zmiany biologiczne, wolniejszy proces regeneracji komrek mojego organizmu. To nie czas niszczy mury, tylko erozja materiau, ktra wprawdzie odbywa si w czasie, ale bezporednio nie podlega jego wpywowi. Wszystko trwa w czasie, ale jakby obok niego, a nasze spostrzeenia zale od punktu odniesienia. - To Einstain. Wzgldno czasu i przestrzeni zawyrokowaa Yvette. - Nie, kochanie. Tym razem, to ja i wzgldno moich myli zaartowa profesor.

- 99 -

Rozdzia pity
W sobotni poranek Cat i Amanda obudziy si prawie jednoczenie, ale adna z nich nie miaa ochoty jeszcze wstawa. Leay w poskrcanej pocieli, a przez zacignite aluzje przeciskay si poziome kreski sonecznego blasku. Wreszcie Catherine wygrzebaa si z pocieli, podesza do okna, ubrana w krciutk satynow koszulk na ramiczkach, i wpucia do pokoju strumie jaskrawego wiata. Amanda leniwie uniosa si na okciach, opara plecy o wezgowie. Ocienia oczy przedramieniem poronitym zocistymi woskami i skrzywia si. - You want to blind me?! rzucia ochrypym gosem. - Dosy spania! Jest ju pewnie cholernie pno... Gdzie mj zegarek? Amanda zerkna na nadgarstek, na ktrym spoczywa prostoktny, zoty czasomierz z napisem Gucci. Bya to pamitka z podry do Woch, ktr odbya w zeszym roku z Pierreem. - Jest kilka minut po dziesitej. - Dopiero? zdziwia si Cat i z powrotem wskoczya do ka. - By tu Pierre, czy mi si zdawao? - Zajrza tylko. Chcia, ebym posza spa do jego pokoju. - Jeszcze jeste na niego za? - Troch. Nie cierpi, gdy si upija... A jak twoi marynarze? - Byli zabawni. Potaczylimy, poartowalimy sobie, ale nic ponadto. Wiesz, e obiecaam sobie, mimo wszystko, dochowa Georgeowi wiernoci... Szkoda, e nie byo z nami tego Polaka. Jest troch niemiay, ale to bardzo miy chopak. - Dobrze by byo, gdyby si nim zaja. Sprawia wraenie bardzo smutnego. Nawet, gdy si mieje, to tak jako niewesoo, z melancholi w oczach.

- 100 -

- Mwi, e ojcem przez kilkanacie lat prawie w ogle nie widzia ojca. Po mierci matki czuje si pewnie jakby zosta zupenie sam na wiecie. - Rozumiem go. Ja te mam doa przyznaa Amanda. - Tobie przejdzie, gdy strzelisz sobie szklaneczk dinu. Poza tym, to nie d, tylko zwyky kac. Chyba na zo Pierreowi wczoraj te niele popia. A Filipowi moe by naprawd ciko. Amanda signa po lecy na pododze egzemplarz magazynu Bride and Bridegroom i zacza przerzuca kolorowe strony, wsparta o poduszk, ktr wsuna sobie za plecy. Cat opara brod o jej rami i rwnie zerkaa na piknie wystylizowane zdjcia lubnych par. - Zamwi sobie t albo t, ale nie bia, tylko ecru dziewczyna stukna palcem w fotografi z reklamy sklepu. - Przecie mwia, e ma by ta z gorsetem, sznurowana na plecach. Czekaj, gdzie tu bya... Zacza przewraca strony urnala. - Wiem, o ktr ci chodzi. Mwiam, e ta mi si podoba, ale tamta rwnie Sama zobacz, e jest adniejsza. - Na modelce. Wyobra sobie w niej siebie. - Zamwi obie! zaartowaa dziewczyna. Nie mog si ju doczeka lubu... Wiesz co, mylaam, e to ty bdziesz pierwsza. - artujesz!? - Zawsze bya o krok przede mn. Pierwsza miaa chopaka - ju w podstawwce. A potem, gdy ja czuam si star pann bez wzicia, ty zaliczya trzech facetw w cigu miesica. - Dwch miesicy poprawia j Cat. - Na dodatek wszystkich z mojego roku. - Zazdrocia mi? - Nawet teraz ci troch zazdroszcz, zwaszcza Chrisa z tymi jego bkitnymi oczami i rozbrajajcym umiechem... Jak by si tak umiecha do mnie, to nie wiem czy daabym rad mu si oprze zacza chichota, trcajc okciem kuzynk. - Ach, rozmarzyam si, a tu pora wyj za m.

- 101 -

Obie zaczy mia si serdecznie. - Nie masz wtpliwoci, e Pierre to ten waciwy facet? spytaa Catherine, gdy zapanowaa cisza. Amanda zamylia si, jakby dopiero teraz podejmowaa t najwaniejsz w jej yciu decyzj. - adnych! I nie odbierzesz mi go. Jestem zazdrosna. Bd walczya o niego jak lwica. Zaczy okada si poduszkami, jakby rzeczywicie wywizaa si midzy nimi walka o ukochanego mczyzn. - No, dosy tej bazenady! przerwaa wreszcie Amanda. Przecie wkrtce bd matk, a moe nawet matk dzieci. - O! Wiadomo ju co na ten temat? Amanda woya sobie poduszk pod koszul nocn z bia owieczk na piersiach, nacigna mocno materia i udaa pokraczny chd kobiety w ciy. - Jak ci si podobam? Podobno w ciy si piknieje. Cat zanosia si od miechu, bo kuzynka wygldaa komicznie, a jej rude wosy byy w totalnym nieadzie po stoczonej przed chwil bitwie na poduszki. - Bdziesz wietn mam, ale zanim woysz ciowe ciuszki, chc ci zobaczy w sukni lubnej. - A zaraz po nas do otarza pjdziecie ty i George. - No, nie wiem. Rozwa t propozycj. Tymczasem musz od niego odsapn. - Wic zajmij si Filipem. - Nie musisz mnie do tego namawia. - Nie namawiam ci, ale gupio mi, e jest tu taki samotny, taki... bez pary. - Jak ja. - Wanie. Amanda wysza do azienki, a panna Darlow pomylaa, e powinna rzeczywicie spotka si z Filipem. Musiaa przyzna przed sam sob, e polubia go od pierwszej chwili, gdy tylko go ujrzaa w drzwiach salonu Alberta. Postanowia, e przed poudniem wycignie Amand na spacer po miecie i lunch w

- 102 -

jakiej restauracyjce nad morzem albo w rynku. Potem mogaby pj do portu i umwi si z modym Ziembickim na wieczr lub we czwrk, z Amand i Pierreem, pj si gdzie zabawi. Kiedy ucich odgos prysznica, podesza do drzwi azienki i poinformowaa przez nie kuzynk o swoich planach. Dziewczyna chtnie zgodzia si na wszystko. Wysza po chwili, owinita rcznikiem. Drugi okrcia sobie na mokrych wosach. - Wiesz, ta Suzanne jest jaka dziwna zwierzya si kuzynce. Usiada na brzegu ka i zacza zmywa lakier z paznokci. Nie do, e na jachcie prbowaa flirtowa z Pierreem, cho przecie bya tam z Albertem, to jeszcze buchna mi kolczyki. Zostawiam je przy lustrze w azience na odzi, gdy myam twarz, i zapomniaam o nich. Wiesz, te srebrne wisiorki z onyksem, ktre mam od Pierrea. - Odzyskaa je? - Z wielkim trudem. Szczerze mwic, doszo midzy nami do rkoczynw. - O, kurcz! - Powiedziaa, e je znalaza, a przecie nie pisze na nich, do kogo nale, czy co takiego... Gdy prbowaam je zdj z jej uszu, uderzya mnie. Po chwili jednak przysza do mnie, do kabiny, ju uspokojona, ale nawet nie raczya mnie przeprosi. Rzucia mi kolczyki z uraon min, jakbym to ja je ukrada. Jeszcze teraz mn trzsie, gdy o tym pomyl. Co za okropna dziewczyna! I jaki ma tupet! Skd j Albert wytrzasn?! Amanda bya szczerze oburzona, ale nawet w takich sytuacjach nie uywaa epitetw. Mocniejsze sowo prdzej wyrywao si z ust Cat. - A wic std masz to zadrapanie na policzku, o ktrym wczoraj nie chciaa mwi... Czy Pierre wie o tym? - Aha dziewczyna skina gow i poprawia poluniony zawj na wosach. Nim Angielki zdyy si ubra i umalowa, mczyzna zapuka do ich pokoju. Zmik po samotnie spdzonej nocy i w ramach zadouczynienia za wczorajsze naduycie alkoholu przygotowa wszystkim niadanie. Ledwie siedli do stou w salonie, zjawi si Albert z Suzanne. Amanda natychmiast stracia humor, a ju zupenie wytrcia j z rwnowagi wiadomo, e kochankowie postanowili spdzi t noc w kamienicy.

- 103 -

- Zapowiadaj na kilka najbliszych dni zaamanie si pogody, a ja ostatnio niewiele czasu spdzam z ojcem, wic wykorzystam t okazj, eby wpa do niego i pogada powiedzia malarz. Usiad do stou i nala sobie kawy z dzbanka. Nikt nie zaproponowa nic Suzanne, ktra siedziaa milczca i zgaszona. Zwolniem nawet na dzisiaj opiekunk. Miaa jakie rodzinne sprawy do zaatwienia i bardzo si ucieszya, e moe zrobi sobie wolne. Ja te musz powici troch czasu rodzinie. Albert by dziwnie oywiony i rozgadany. Atmosfera w salonie ciya jednak Suzanne, ktra zdecydowaa nagle, e pjdzie na zakupy. Kochankowie poszeptali ze sob chwil na osobnoci. Nie dao si nie zauway jak Albert wrcza jej pienidze, po czym dziewczyna wysza.

- 104 -

Rozdzia szsty
Adrien Lacourt nacisn klamk, ale drzwi okazay si zamknite. Wygrzeba z kieszeni klucz, ktrego nie uywa nie wiadomo od kiedy. Wszed do mrocznego przedpokoju, postawi torb na pododze. Wntrze domu byo ciepe, pene obcego mu, kwaskowatego zapachu. Pomyla, e jest to oddech od dawna nieuywanych, niewietrzonych pomieszcze i... starych ludzi. W rodzinnym domu jego noga nie stana od prawie dwch lat. Dopki bya tu mama, zawsze przyjeda na wita i rodzinne uroczystoci z on i crk. Wprawdzie ojciec boczy si na niego i przy stole cigle szuka sposobnoci do zwady, ale nie dochodzio midzy nimi do powaniejszych ktni. Pierwsz i ostatni bya ta, gdy wyoyli sobie nawzajem swoje podejcie do ycia, pracy i w ogle, a potem rozstali si, obraeni na siebie. Adrien nie raz aowa, e doszo do tamtej - szczerej a do blu - wymiany zda. Jednak od tego czasu do domu przyjeda tylko ze wzgldu na matk, ktra chyba do koca swoich dni liczya, e uda jej si jako wpyn na swoich mczyzn i sprawi, e pewnego dnia ojciec i syn pogodz si wreszcie. - Tato! zawoa w stron otwartych drzwi do salonu na dole. Z okna wychodzcego na ulic wpadao wiato i kado si plam na lnicym parkiecie. Dom zdawa si by pusty, a przy tym jaki dziwnie may i obcy. Po wyoonych brzowym dywanikiem schodach wszed na pitro, gdzie mieci si jego dawny pokj, sypialnia rodzicw oraz dwa pomieszczenia, zwykle niezamieszkae, w ktrych nocowali gocie. Przypomnia sobie nagle jak zjeda po porczy tych schodw, zobaczy w wyobrani siebie i swj pokoik, w ktrym spdza samotne dni. Rodzice pochonici prowadzeniem wasnego interesu nie mieli dla niego wiele czasu. Bardzo si kochali i starali si spdza ze sob kad woln chwil, nawet zaniedbujc kontakty z synem, ktry szybko zacz przedkada nad ich towarzystwo, towarzystwo kolegw.

- 105 -

Drzwi do sypialni rodzicw zasta uchylone. Pokj by jasny, przestronny i Adrien od razu spostrzeg, e w niczym nie przypomina ju miejsca, ktre pamita, z czasw, gdy ya matka. Pomalowane na kremowy kolor ciany rozwietlay wntrze, a gustowne, nowoczesne meble, adne firany i zasonki odmieniy wygld sypialni. Wczeniej pokj rodzicw by troch mroczny, na rodku stay obok siebie dwa masywne ka, ale cae wntrze zdominowaa ogromna, trjskrzydowa szafa z lustrem, w ktrej nie raz chowa si, by podsuchiwa rozmowy rodzicw albo unikn czekajcej go kary. Nowy wystrj tego pomieszczenia musia by dzieem kobiety. Modej kobiety. I to ju wystarczyo, eby sypialnia mu si nie spodobaa. Dywanik w przedpokoju stumi jego kroki. Stan na progu i spojrza na ojca, ktry siedzia na niskim, obszernym ku z grubym materacem. Przykryty niepasujc do niego bordow, jedwabn pociel, wyglda dziwacznie w rozchestanej koszuli, ze szczecin srebrzystego zarostu na nieogolonej,

pomarszczonej twarzy. Adrien sta bez sowa i przez chwil obserwowa, jak staruszek czyta gazet przez okulary w szylkretowej oprawie. - Tato! powiedzia wreszcie, lecz ojciec nawet si nie poruszy. Wyglda jak duch, z niemal przeroczyst cer i zapadnitymi policzkami, i jego traktowa jak ducha. Jak si czujesz, tato? Nie odpowiedzia. Pokrci si na swoim luksusowym ou boleci, zaszeleci gazet i mrukn pod nosem, niby sam do siebie, ale na tyle gono, eby syn go zrozumia: - Spy si zlatuj To znak, e moje dni s policzone. Adrien zrobi dwa kroki w stron ka. Ojciec nadal udawa, e czyta, wic mczyzna przystawi sobie krzeso i usiad blisko chorego. - Dlaczego tak mnie traktujesz? Nie przyjechaem przecie tutaj, eby zobaczy twoj mier, ale eby zaj si tob. Syszaem o tym, wiesz, tym caym incydencie z Gastonem... Niele go zaatwie zamia si sztucznie, wsta i podszed do okna. Wyjrza na ulic. Lubi patrze z okna swojego pokoju na ssiednie kamienice i ruch na placu, gdzie sprzedawano zielenin. Straganw zawsze byo tylko kilka, ale wybr warzyw i owocw by tam wikszy ni w niejednym duym sklepie.

- 106 -

Odwrci si do ojca. Dawno go nie widzia i stwierdzi, e postarza si wyranie. Nie wyglda zdrowo. Marcel od lat mia lekkie problemy z sercem, podobnie jak jego ona. Chocia nie raz mia si, e jemu pierwszemu ktrego dnia pompka nie wytrzyma, fryzjer przey swoj poowic. Wid spokojne, ustabilizowane ycie i dopiero po mierci maonki jego serce zaczo wyraniej niedomaga. Odejcie Suzanne, a potem ten nieszczsny incydent z Gastonem dowiody, e jest z nim coraz gorzej. - Co ci powiedzia lekarz? - To, co zawsze. Mam unika stresu, bra lekarstwa i duo odpoczywa odpar niechtnie. - Nie skierowa ci do szpitala? - Chcia, ale ja nie chciaem. Jeszcze jako si trzymam. - Masz lekarstwa? Ojciec bez sowa otworzy szuflad nocnej szafki i pokaza stert opakowa z tabletkami. - Te, co zwykle i jeszcze kilka innych. Adrien westchn z ulg, czujc, e nawiza z ojcem cho tak niky kontakt. Zrobi kilka krokw po pokoju. - Jade ju? Moe potrzebujesz czego? - Od wczoraj Marie przynosi mi posiki. - Nie chc, eby by na garnuszku ssiadki. Nie jeste przecie sam. Teraz ja zajm si tob. - Niczego od ciebie nie chc obruszy si Lacourt. Dam sobie rad. A Marie wcale nie prosiem o pomoc. Przyniosa mi obiad, to zjadem... Nie musz cigle by w ku. Le, bo mam duo wypoczywa, i tyle. Na potwierdzenie tych sw energicznie wsta z posania, ale zrobio mu si sabo, wic przysiad na brzegu ka. Za moment stan na nogi. Odnalaz kapcie rozrzucone na dywanie i wsun w nie stopy. Ubrany by tylko w pasiaste spodnie od piamy. Narzuci na siebie szlafrok i sign po szklank stojc na komodzie. Dopi resztk jakiego pynu. - Zrobi ci zioow herbat zaproponowa syn.

- 107 -

- Jak chcesz... Ale mity nie cierpi. - Wiem. Adrien zszed na d. Nastawi wod na kuchence elektrycznej, umy dwa talerze i sztuce pozostawione w zlewie, i zajrza do lodwki. Byo w niej sporo jedzenia, lecz poowa nadawaa si do wyrzucenia. Zauway, e kuchnia rwnie przesza powany lifting. Nowa bya lodwka, zlew, elektryczny piecyk z ceramiczn pyt i kuchenka mikrofalowa, ktrej rodzice nigdy wczeniej nie chcieli kupi, uwaajc, e uywanie mikrofali jest niezdrowe. Czekajc a woda zacznie wrze, zanis torb do swojego dawnego pokoju. Zdziwi si, e tutaj jakby czas si zatrzyma. Na cianach nadal wisiay jego plakaty z bolidami Formuy 1, na pkach stay jego ksiki, a nawet zabawki. W czasie ostatniej wizyty w rodzinnym domu, z on i crk, Anouk bawia si jego samochodzikami. Spaa w pokoju swojego taty i wertowaa jego ksiki. Adrien myla dotd, e to matka tak kultywuje pami o nim, dlatego zaskoczyo go, e i teraz nikt nie tkn niczego w tym pokoju. Na biurku, przy ktrym kiedy uczy si i odrabia lekcje, leaa sterta kartek pocztowych i listw. Wszystkie byy od niego. Kopert nikt nawet nie otworzy. Rozcite byy tylko te sprzed mierci matki. Na d wezwa go gwizdek czajnika. Zbieg schodami po cienkim, wytartym ju chodniku i zala napj dla ojca i siebie. Z kubkami w obu rkach wrci na pitro. Marcel by ju z powrotem w ku. Wygldao na to, e jest mu zimno, bo nie zdj szlafroka, tylko wsun si w nim pod kodr. Adrien postawi kubek na nocnej szafce, a sam stan ze swoim przy komodzie. Rozejrza si po pokoju. - Ona to wszystko umeblowaa? Wida, e nie jest to w twoim stylu... Ojciec milcza, popijajc yeczk gorcy napj. - Odwiedzia ci chocia? Uda, e nie dosysza pytania. Syn napi si rwnie i odstawi kubek na komod, na ktrej sta kominkowy zegar, cay z matowego metalu i szka, z widocznym przez obudow mechanizmem. Trybiki obracay si, wydajc ledwie syszalny dwik.

- 108 -

- Nigdy si nie rozumielimy stwierdzi gorzko. Nie rozmawialimy ze sob za wiele, co najwyej kcilimy si. Ty nigdy nie interesowae si mn, a ja nie umiaem znale drogi do ciebie. Bardziej zajmowae si mam, jej powicae wicej czasu ni mnie. Pewnie wolaby mie creczk zaartowa, ale nie wypado to wesoo. Mczyzna pomyla, e moe faktycznie byo co na rzeczy. Ojciec mia bardzo dobry kontakt z jego crk. O ile niechtnie widzia w domu wasnego syna, to wizyty wnuczki zawsze sprawiay mu ogromn rado. Czsto kupowa Anouk zabawki i sodycze, rozpieszcza j, zabiera na spacery, traktowa tak, jak powinien traktowa jego. - Trudno mi ocenia czy zajmowae si mn wicej, czy mniej ni ojcowie moich kolegw swoimi dziemi, ale musisz przyzna, e niewiele nas czyo. Nie udao ci si przekona mnie do wdkarstwa, zbierania znaczkw, nie mwic ju o fryzjerstwie, a na tobie nie robi wraenia najnowszy model jaguara ani sukcesy naszego teamu na wycigach. Nigdy nie zgadzae si z moimi pogldami, co najwyej je tolerowae. Nie lubie muzyki, ktrej suchaem i dziewczyn, z ktrymi chodziem... Zobaczy, e twarz ojca staa. Nic nie odpowiedzia, ale przesta pi herbat i wyglda, jakby za chwil mia wybuchn. Adrien nie chcia go zdenerwowa. Nie po to tu przyjecha. aowa, e nie ma ju matki, ktra potrafia ich rozsdzi, a przynajmniej przerwa im i w por rozadowa niebezpiecznie rosnce napicie. Nagle usysza dzwonek do drzwi, ktry zabrzmia jak gong obwieszczajcy koniec rundy. Zbiegajc ze schodw odetchn z ulg. Pomyla, e dobrze si stao, e kto mu przeszkodzi, bo nie wiadomo, do czego mg doprowadzi ten jego aosny monolog. - Dzie Dobry! Przyniosam ojcu obiad powiedziaa Marie Blanc z umiechem od ucha do ucha. Ssiadka staa w progu, trzymajc na wysokoci piersi chromowany garnek z pokrywk. Miaa moe kilka zmarszczek wicej ni kilka lat temu, gdy Adrien widzia j po raz ostatni, ale w gruncie rzeczy nie zmienia si bardzo. Bya jak zawsze wyprostowana, szczupa i krucha. Waciwie wygldaa niemal tak samo jak w czasach jego dziecistwa. Podejrzewa, e wygldaa tak od

- 109 -

zawsze, a wieku przybyo jej tylko na twarzy. Kobieta bya jak zwykle zadbana, miaa zafarbowane na burgund wosy i szmink na wskich wargach. - To bardzo mio, e dba pani o tat, ale teraz ja si nim zajm. Pobd z nim przez kilka dni, a poczuje si lepiej. - Wiem, e si nim zajmiesz, ale zanios mu zup, pki jest gorca odrzeka, mwic do niego na ty, jakby i on utkn w tych samych odlegych czasach, co ona i nie sta teraz w drzwiach jako z gr trzydziestoletni mczyzna, lecz rozbrykany nastolatek. Przecisna si midzy nim a futryn i lekko wbiega na gr. - Tato, wychodz! krzykn, tak dla przyzwoitoci. Nie musia mu si przecie tumaczy. Mia dosy rozmowy z ojcem. Chcia jak najprdzej odpocz od niego i od tego domu. By tu zaledwie chwil, a ju czu si wewntrznie wymitoszony, zlekcewaony i zestresowany. Sprawdzi, czy ma przy sobie portfel i klucze, po czym wyszed na ulic. Z budki przy poczcie zadzwoni do ony i poprosi, eby przyjechaa do niego z crk w niedziel. - Ojciec bardzo chce zobaczy Anouk wyjani. Jeli bdzie z nim dobrze, to wrc razem z wami. Jeeli okae si, e wymaga opieki, wezm sobie jeszcze par dni urlopu i zostan przy nim. Odwiesi suchawk i ruszy przed siebie. Z chodnika przy gwnej ulicy skrci w zauek. Tam, midzy dwoma kasztanowcami, osonite zielon markiz drzwi wprowadziy go do LAuberge. Bar znajdowa si w piwnicy, nie mia okien, ale jego staym bywalcom to nie przeszkadzao. Stanowio nawet pewn atrakcj, bo zawsze panowaa tam taka sama, wieczorna atmosfera. Halogenowe wiata, niezbyt mocne i porozmieszczane w rnych zaktkach lokalu, tworzyy nastrj intymnoci. To tutaj Adrien od wielu lat spotyka si z kolegami z ulicy. Odkd przekroczy prg dorosoci, spdza tu czas popijajc piwo, grajc w bilard, suchajc muzyki lub ogldajc mecze na ekranie zawieszonego pod sufitem telewizora. Do LAuberge poszed z nadziej, e spotka kogo znajomego, cho wczesne popoudnie nie byo na to najlepsz por.

- 110 -

Po zejciu ze stromych, zakrcajcych schodkw zobaczy podwietlony bkitnymi lampkami bar i stojcego za kontuarem Bernarda. Waciciel lokalu powita go umiechem. Dokoczy nalewanie piwa do wysokiej szklanki, poda j klientowi i wytar rce w bia ciereczk, ktr odruchowo przetar podwietlany, szklany blat, zioncy agodn niebieskoci. Rzdy butelek poustawianych w kwadratowych kasetonach za jego plecami dla kontrastu jarzyy si ciepym, czerwonym blaskiem. - Kogo widz moje oczy! zawoa barman. Sam Adrien Lacourt! Mczyni ucisnli sobie donie, a Bernard od razu nala gociowi kufelek piwa. Przy stolikach siedziay raptem trzy osoby. Jedna z nich uniosa rk na powitanie. By to Julian, jeden z najbliszych kolegw Adriena z dziecistwa. Lacourt zamieni kilka sw z wacicielem baru, wzi napj i podszed do stolika kolegi. - Witaj, stary! Kop lat! Julien wsta, energicznie potrzsn jego rk i wskaza krzeso naprzeciwko. - Bez przesady. Byem tu w zeszym roku, przy okazji wizyty u teciowej. - Ale mnie nie byo. - No tak Cigle w rozjazdach? - ycie za kkiem westchn, naladujc krcenie kierownic. Julien mia smag twarz ozdobion ciemnym, kilkudniowym zarostem i wskie oczy zamieniajce si w szparki przy kadym umiechu. W ich kcikach wyranie wida byo kreski zmarszczek, ale wyglda modziej od Adriena. Mia na sobie czarny T-shirt z biaym gotyckim napisem po angielsku. Napili si piwa. Adrien rozejrza si po lokalu, ale nie zauwaa, eby co si tu zmienio od jego ostatniej wizyty. Moe tylko klientw ubyo. - Dokd teraz jedzisz? - Rnie. Gwnie do Hiszpanii albo Woch. Czasem wypadnie mi Grecja lub Portugalia... Wanie wrciem z trasy, wic mam dwa dni wolnego. Potem aduj towar i jad do Barcelony... A ty nadal grzebiesz w samochodach? - Tak. - Nadal nie na swoim?

- 111 -

- Nadal. Nie wiem, czy warto byoby mi teraz zaczyna co na wasn rk. Za dua konkurencja. Myl raczej, eby wej w spk z wacicielem warsztatu. - A co u ojca? Podobno po tym zdarzeniu z Gastonem gorzej si czuje. - Dlatego przyjechaem. Wiesz, e nasze kontakty s raczej kiepskie i sam nie raczy mi nawet powiedzie, e choruje. Dowiedziaem si o tym przypadkiem, od znajomego ojca. - Wiesz, co mu dolega? - Sprawy kreniowe, ale szczegw nie znam, bo nie rozmawiaem jeszcze z jego lekarzem. Ojciec nie wyglda najlepiej, wic zatrzymam si tu na kilka dni i zobacz, jak bdzie. - Co poradzisz, taki wiek. My te nie modniejemy. - Racja. Zamwili po jeszcze jednym piwie, tym razem postawi Julien, wic Adrien od razu wzi dwa na swoje konto. - Ty jeste daleko, wic niewiele wiesz, ale tutaj ludzie niele gadaj o tej jego lasce. enic si z ni twj staruszek wyci niezy numer. Nikt si tego po nim nie spodziewa... A teraz podern Gastona. - Te nie jestem tym wszystkim zachwycony. Nie ukrywam, e do Suzanne nie paam sympati, ale z drugiej strony, cay ten romans dobrze mu zrobi, prawda? Jakby odmodnia. - By zakochany jak nastolatek. - Czuem, e to nie potrwa. Takiej dziewczyny nie da si zatrzyma na dugo. - Taka ju ona jest rzuci tonem usprawiedliwienia Julien. - Racja! Ale wiesz, co mnie martwi najbardziej? - No? - e ona wyjdzie na tym najlepiej Jak mylisz, komu ojciec zapisze wszystko w testamencie? - Przesta! Po tym, co mu zrobia? - Ja z ojcem mam ju od paru lat takie ukady, e nie licz na nic. I pieprz ten jego zakad i fors. Ale, kurcz, nie pozwol, eby jej przypad cay majtek. Miaaby dosta wszystko tylko dlatego, e par razy si z nim przespaa...?

- 112 -

- Nie dziwi ci si... A wiesz, z kim ona teraz siedzi?... Z modym Pouponem. - Z synem profesora? - Wanie. Umie dziewczyna si znale, nie? Tam te niczego jej nie zabraknie. - Racja! Znajd skarb i bd yli jak milionerzy. Jak na komend zaczli mia si z tego dowcipu. O domniemanym skarbie profesora artowali ju jako chopcy, ale po latach nikogo ju to nie mieszyo i nikt ju dawno nie wspomina tej historii. - Mwic serio, to na razie nie wida, eby poleciaa na bogactwo. Razem z Albertem mieszkaj w tej starej chacie na play. - Tej, w ktrej profesor trzyma swoje rupiecie? - Dokadnie. Pamitasz, jak z Vincentem poszlimy sprawdzi, co takiego ukrywa w tej szopie? - Aha. Urwalimy si z kilku lekcji, eby zdy tam przed profesorem, a okazao si, e on mia tego dnia niewiele zaj i ju tam by. Ukrylimy si za wydm i czekalimy, a popynie do wraku. - Pamitam Ale to tobie chyba najlepiej ta historia wyrya si w pamici. - Daj spokj! O mao zawau wtedy nie dostaem zaczli znowu mia si na wspomnienie tamtej chwili. Wchodzimy do tej jego chaty. Ja, najodwaniejszy, id pierwszy. Patrz, drzwi s otwarte, wszdzie pusto, macham do was, e droga wolna. Uchylam nastpne drzwi, a tam wypada na mnie jaki pieprzony ufoludek w hemie na gowie. - Tak byo! Zrobie w ty zwrot, zderzye si z Vincentem, a ja wpadem na was. Wywalilimy si wszyscy na podog, a to monstrum przewrcio si na nas. Ja pierwszy zorientowaem si, e to stary skafander do nurkowania. - Ile my mielimy wtedy lat? Dwanacie? Trzynacie? - Najwyej dwanacie. - Ach, to byy czasy... westchn znowu Julien. - Teraz ci gorzej? - Czy ja wiem... Nie robimy ju takich numerw, nie jest tak beztrosko. - Racja.

- 113 -

Wspomnienia i piwo pobudziy ich apetyty. Zamwili frytki i udka z kurczaka w panierce oraz zestaw saatek. Wypili do tego jeszcze po dwa kufle, po czym Adrien stwierdzi, e musi ju wraca, zajrze do ojca i zrobi mu kolacj. Pomyla, e udka mog i jemu posmakowa, wic zamwi kilka na wynos. Czu si ju na tyle pijany, e atmosfera rodzinnego domu nie moga go przygnbi. Julien te postanowi i do siebie. Razem poszli do azienki, eby uly sobie po wypitym piwie, a potem Adrien wzi gorce udka zapakowane w papierow torebk, poegna si z barmanem, zapewniajc, e postara si wpada tu czciej i z pewnym trudem wygramolili si na chodnik po przydugich schodkach. - Te schody to idealny wskanik napicia zauway Adrien. - Tak. Kilka razy nie udao mi si ich pokona. - Wanie o tym mwi. Dopki jeste w stanie wyj std o wasnych siach, to znaczy, e nie przesadzie z alkoholem. Rozstali si koo poczty. Ucisnli sobie donie na poegnanie, po czym kady ruszy w swoj stron.

- 114 -

Rozdzia sidmy
Sobota, 3 lipca 1993 r. Przysta, w ktrej cumuje Polonus yje swoim wasnym, eglarskim yciem. Jachty przypywaj i odpywaj, przybywaj nowi ludzie, ktrzy napeniaj marin wielojzyczn mow. Obserwuj eglarzy i widz jak, niemal z dnia na dzie, w przystani robi si toczniej. To samo dzieje si w miasteczku. Niewielkie i nudne poza sezonem - w lipcowym upale oywa, staje si ruchliwe i gwarne. Kiedy po krtkiej drzemce na jachcie, tylko w niewielkim stopniu rekompensujcej mi niewygody nocy spdzonej na play z Albertem, wybieram si na obiad. W barze, w ktrym si stouj trudno jest znale wolne miejsce. Po posiku dzwoni do ojca, by usysze, e jutro rano wyrusza razem z Claire do Jeuneville. Nie wiem czy mam si z tego cieszy, czy wrcz przeciwnie. Ostatnio coraz czciej miewam ochot porozmawia z nim. Tumacz to sobie tym, e brakuje mi polskiej mowy. Co wieczr modl si za mam i obwiniam, e mniej o niej teraz myl, e daem si pochon tym wszystkim obcym dla mnie do niedawna sprawom. Mam wyrzuty sumienia. Opisuj wczorajszy dzie w swoim dzienniku. Myl te sobie o skarbie Pouponw - jak go nazywam - o tym, e mgbym zaangaowa si w t histori, zacz poszukiwania od innej strony, na przykad od znalezienia informacji o rodzinie polskiego yda oraz jej losach... Pewnie bybym pomocny Albertowi. W kiosku obok budki telefonicznej kupuj kilka kartek ze zdjciami Jeuneville. Na widokwce z panoram play i skpanej w socu diuny pisz pozdrowienia dla cioci Ali z Lublina, a potem wrzucam pocztwk do skrzynki stojcej przy chodniku po drugiej stronie bulwaru. Wracam na jacht. Nudz si i rozmylam o Cat. Bardzo chciabym si z ni spotka, ale nie mam odwagi zaproponowa jej tego wprost. Zreszt, co mgbym z ni robi? Pj do dyskoteki? Przecie nie tacz, nie pij, nie

- 115 -

lubi gonej muzyki ani tumu ludzi... Waham si midzy pjciem do mieszkania Alberta a spacerem nad morzem. - Hello, is anybody there?! sysz znajomy gos i zrywam si na rwne nogi. Wyskakuj na kokpit, uderzajc gow o waz. Na nabrzeu stoj Cat i Amanda. Catherine wyglda licznie i uroczo si umiecha. Ma na sobie bia sukienk do kolan z wyhaftowanymi w kilku miejscach bkitnymi kwiatkami. Na wysokich obcasach zdaje si by duo wysza. Amanda prezentuje si nie gorzej w krtkiej spdniczce i atasowej bluzce z duym konierzem. - Dlaczego nas nie odwiedzasz? Co robie wieczorem? pyta z tym swoim angielskim akcentem, ktry coraz bardziej mi si podoba. - P dnia spdzilimy na nurkowaniu, a potem byem z wizyt u Alberta i Suzanne, i zostaem tam do rana opowiadam. Pogadalimy sobie z Albertem o rnych ciekawych rzeczach. - A co zaplanowae na dzisiaj? - Jeszcze nic wzruszam ramionami. Czekam na propozycje. - To moe wybierzemy si gdzie we czwrk? Amanda i Pierre chc pj potaczy do La Dune. Bawilimy si tam wczoraj i byo cakiem fajnie. - Nie bardzo mam ochot na dyskotek, ale chtnie bym si z wami spotka. - W takim razie wpadniemy po ciebie wieczorem. - No, dobrze, niech ju bdzie ta dyskoteka - zgadzam si bez przekonania. Dziewczyny odchodz. Patrz za nimi jak id chodnikiem, a po chwili Catherine odwraca si. Nasze spojrzenia spotykaj si na moment. Cat pokazuje zbki w umiechu i posya mi causa. Nie trzeba mi wicej. Gotw jestem powici si i towarzyszy jej na tej ich imprezie do samego rana, chocia nie jest to rozrywka dla mnie. Wracam do kabiny. Troch czytam, a potem robi sobie saatk z pomidorw na kolacj. Zjadam j z razowym chlebem z masem i serem. Bior prysznic. Czas mija mi powoli, gdy czekam na Cat, siedzc na aweczce w kokpicie w koszulce polo i dinsach, z bukiecikiem drobnych czerwonych r, ktre kupiem dla niej na straganie przy bulwarze. Jest parno, ale od oceanu wieje przyjemna bryza.

- 116 -

Przegldam jakie stare magazyny eglarskie, ktre Pierre albo ojciec zostawi w schowku na rufie. Ruch na ulicy jest niewielki, wic bez trudu zauwaam czerwony samochd Pierrea. Przyjaciel ojca nie podjeda jednak jak zwykle pod nabrzee, tylko zatrzymuje si po przeciwnej stronie ulicy. Wysiada z niego tylko Catherine, a kierowca i siedzca obok niego Amanda machaj do mnie rkami, i zaraz odjedaj. Angielka przekracza ulic, wic szybko wyskakuj na chodnik i spiesz jej na spotkanie. Jest ubrana tak, jak po poudniu, ale zauwaam, e zmienia uczesanie spia wosy w koski ogon i odsonia czoo. Jest mile zaskoczona bukiecikiem i cmoka mnie w policzek. - Chcesz pj ze mn nad morze? proponuje. - W miasteczku zrobio si strasznie duszno. Podobno ma si zepsu pogoda, wic trzeba wykorzysta by moe ostatnie soneczne dni. - A nie masz przypadkiem w planie wyjcia na dyskotek? - Rozmyliam si. - Ze wzgldu na mnie? - By moe... odpowiada tajemniczo. - Postanowiam, e tym razem nie bd dla Amandy... jak to si mwi... chaperon. - Przyzwoitk podpowiadam. - Wanie. Ciebie nie interesuj takie miejsca, wic spdmy ten wieczr tak, jak ty chcesz. - Fajnie. Ale obawiam si, e bdziesz si ze mn strasznie nudzia. - Zaryzykuj rzuca, bawic si bukiecikiem. Wracam na jacht, zamykam wejcie do kabiny i wyskakuj na betonowe nabrzee. Angielka siedzi na murku wpatrujc si w morze. - Trafimy akurat na zachd soca zauwaa. - Jeli nie bdziemy si spieszy. - A spieszy si nam? - Nie. Idziemy obok siebie chodnikiem wzdu kanau. Od szerokiej ulicy oddziela go pasek przystrzyonych krzeww. Milczymy wrd grupek rozgadanych

- 117 -

spacerowiczw. Dziewczyna zwalnia kroku, wic robi to samo. Wtedy ona spowalnia chd jeszcze bardziej. Czekam na ni chwil, a gdy zrwnuje si ze mn, rwnie id wolniej. Wszyscy ju nas mijaj, a Cat drepcze, jak gejsza ze skrpowanymi przez kimono nogami. - Nie spieszymy si donikd, prawda? upewnia si. - W ten sposb duej bdziemy razem. Jakbymy spowalniali czas. Dziewczyna mieje si i bierze mnie pod rami. Drepczemy: tip top, tip top, tip-top. Jest mi przyjemnie, rzeczywicie pragn, eby ten spacer trwa jak najduej. Wreszcie nudzi j ta zabawa. Docieramy do falochronu, wchodzimy na betonowy murek i siadamy z nogami spuszczonymi nad wod. Pomaraczowy krg soca, przesonity podunym obokiem, dotyka wanie powierzchni oceanu, a jego kolor rozpywa si po falach jak kreska z akwareli na mokrym papierze. Nad nami niebo jest czyste, lecz ponad horyzontem zebray si chmury jak stado kosmatych owieczek. - Pewnie nudzisz si ze mn mwi. - Skde, jeste superrozrywkowym facetem. - Skd znasz takie sowo? - Z dyskoteki. Wstajemy i, z butami w rkach, ruszamy brzegiem morza po ubitym, obmywanym przez fale piasku. Po kadym kroku woda zmywa nasze lady. Cat odwraca si i idzie tyem, przygldajc si jak za jej plecami nikn odciski stp. - Chciaabym zostawi po sobie jaki lad zwierza mi si. - Chyba kady o tym marzy pocieszam j. Tylko jaki jest w tym sens? To znaczy, jaki cel przywieca takim yczeniom? Czy chodzi tylko o to, eby pozosta w czyjej pamici? Czy eby pozostawi po sobie materialny albo intelektualny spadek, ktry bdzie uyteczny dla przyszych pokole? - Wiem, co masz na myli: napisa ksik, wynale lek na raka, namalowa obraz, i takie tam... Ale ja nie mylaam o niczym konkretnym. - Musisz odkry swoje powoanie. - Czy talent i powoane to nie to samo?

- 118 -

- Talent to zdolno, potencja do wykorzystania, a powoanie to zachta do skorzystania z niego. Bg przez stworzenie ludzi powoa nas do istnienia, wic jestemy wszyscy powoani do ycia. Czy tego chcemy, czy nie. Ale powoanie to zaledwie propozycja, bo z ycia moesz zrezygnowa w kadej chwili, na przykad rzucajc si pod pocig. Myl, e z wyborem drogi yciowej jest podobnie. Bg powouje ci do czego, obdarzajc ci stosownym talentem i moliwociami, ale to ty musisz podj to wyzwanie, odpowiedzie na t bosk propozycj lub j odrzuci. - No, no. Zaimponowae mi. - Nie myl sobie, e jestem mdrzejszy od ciebie. Pewnie gdzie to przeczytaem... W rzeczywistoci sam waham si cigle i nie wiem, jak pj drog. Zbyt czsto ulegam rnym pokusom, sabociom, brakuje mi silnej woli, eby wytrwa w czystoci, eby by wzorem duchownego. - Wzr duchownego i pokusy? Wspaniale! Tego si po tobie nie spodziewaam... Cat znowu zaczyna si mia, zmczona ju chyba t zbyt powan jak na wakacje rozmow. Troch mnie tym deprymuje. Pociga mnie za koszul na ciepy piasek. Popatrzmy na ostatnie promienie soca proponuje. Siadamy obok siebie, tak blisko, e stykamy si ramionami. - Codzienny spektakl i nadmorski rytua komentuj, widzc przytulone do siebie pary. - Ale pikny i za kadym razem inny, prawda? - Tym razem zupenie inny przyznaj. - Przytul mnie prosi. Niezdarnie obejmuj j od tyu. Brod opieram na jej ramieniu i obserwuj krek soca nieuchronnie zmierzajcy ku morskim odmtom. Wargami dotykam wosw dziewczyny, ktrymi porusza wiatr, askoczc mnie w policzek. Niemal krci mi si w gowie od tej bliskoci i woni jej perfum. - I jak tu odda si bez reszty Bogu, gdy na nasze pokuszenie stworzy tyle cudownych rzeczy... szepcz jej do ucha.

- 119 -

Wiem, e rozumie mnie doskonale. Wieczorny spektakl koczy si wreszcie, ludzie si rozchodz i tylko my zostajemy na play. Niebo nad oceanem zwolna zaciga si chmurami, ktre na naszych oczach ciemniej, gstniej i cz si w coraz wiksze gromady. Jest ciepo i nadal parno. Powietrze staje si niemal lepkie przy zamierajcej bryzie. Wstajemy i wdrujemy przed siebie po miakim piasku. wiat tonie w ciepej szaroci. Mio jest tak rozmawia w wolno ogarniajcej nas ciemnoci. Wiatr przynosi strzpy jakiej melodii, w ktr wsuchujemy si przez chwil. Podejrzewamy, e dociera z jednej z nadmorskich kafejek. Plaa w tym miejscu lekko zakrca i gdy mijamy to zakole, dostrzegamy w oddali rzdy kolorowych wiate. Z tej odlegoci wygldaj jak koraliki nanizane na niewidoczny sznurek. Ju po chwili wyraniej syszymy skoczn muzyk, ktrej rdem bez wtpienia jest owietlony teren przed nami. apiemy si za rce i, miejc si, podskakujemy w jej rytmie. - To chyba jaka impreza na wolnym powietrzu. Idziemy tam? - pyta Cat. Zgadzam si i przyspieszam kroku, cignc dziewczyn za rk. Docieramy do miejsca, gdzie plaa wyranie si poszerza, morze lni resztkami jasnego nieba przewitujcego pomidzy chmurami. Kilkanacie par taczy na drewnianym podecie rozoonym na piachu. Parkiet otaczaj ustawione w podkow stoy nakryte biaymi obrusami, a nad gowami taczcych pal si kolorowe arwki i lampiony, ktre dostrzeglimy z daleka. Gra orkiestra, ale wikszo ludzi siedzi na masywnych awach, je i rozmawia. Widocznie zabawa nie rozkrcia si jeszcze na dobre. Zesp - keyboard, harmonia, gitara i wokalistka w lnicej cekinami sukience - jest ulokowany na podwyszeniu z desek. Pochylone nad zastawionymi jedzeniem stoami postacie owietlaj wiece przykryte szklanymi kopukami. Ludzie ubrani s odwitnie, wida, e to nie turyci. Wreszcie zauwaamy mod par taczc wrd goci rozemian dziewczyn w dugiej, biaej sukni z welonem i chopaka usztywnionego w ciemnym garniturze. Weselne przyjcie osania od wiatru rzd wydm, za ktrymi wida powiat zapalonych przed chwil ulicznych latarni. Wydmy przecina drka uoona z betonowych pyt, podobna do tej, jaka prowadzi w poblie chaty Alberta.

- 120 -

Przystajemy blisko parkietu i przygldamy si taczcym. Dopiero zapad zmrok, wic wszyscy s jeszcze powcigliwi, eleganccy, kulturalni. Orkiestra nagle przestaje gra, gocie zmierzaj do stolikw. Jaki mczyzna w biaej koszuli i czarnych spodniach spitych na biodrach hiszpaskim pasem zagarnia nas ramionami i, tumaczc co, prowadzi do stou. Sadza na wolnych miejscach, nalewa wino do kieliszkw, kae si czstowa jedzeniem. Nie wiem co mwi, ale rozumiem jego intencje. Speszeni, siadamy na awie midzy umiechajcymi si do nas gomi. Ludzie z lewej, prawej i z naprzeciwka pytaj czy jestemy turystami, skd przyjechalimy, czy nam si tutaj podoba, czy jestemy maestwem i zapraszaj do zabawy. Wznosimy toast za nowoecw. Nasze talerze napeniaj si potrawami. Z pocztku prbujemy wykrca si od udziau w imprezie, tumaczymy, e nie chcemy ingerowa w rodzinn uroczysto. W kocu dajemy si namwi na sprbowanie kilku da, kelner przynosi nam kaw. Pij czerwone wytrawne wino, bo nie wypada odmwi. Jest krzepkie i cierpkie, wic zagryzam zimnym pieczonym misem. Kiedy orkiestra zaczyna gra jaki szybki ludowy kawaek, mczyzna siedzcy obok Cat porywa j do taca. Jednak wczeniej pyta mnie o zgod, czym sprawia mi drobn satysfakcj. Nie mam nic przeciwko temu, wic cignie dziewczyn za rk na parkiet. Catherine nie ma czasu, eby woy buty lece pod stoem. Wybiega na deski boso, skacze ze swoim partnerem, obraca si, pozwala prowadzi si w jaki dziwnym plsie. Kiedy melodia milknie, dzikuje swojemu tancerzowi i podbiega do mnie. Przysiada na awie, tyem do stou, wzuwa buty i proponuje mi taniec. Jest ju rozgrzana i ma lekk zadyszk. Angielka nie ustpuje. Jest rozbawiona i chce mnie wprowadzi w nastrj zabawy. Wchodzimy midzy koyszce si pary. Podryguj w rytm muzyki, poruszam si niepewnie, jakbym stpa po kruchym lodzie. Cat trzyma mnie za rce, zmysowo krci biodrami, wygina ciao, taczy przede mn i dla mnie. Nie odrywam od niej oczu, nie zwracam ju uwagi na ludzi wok nas, jestemy tylko my dwoje. Orkiestra przeplata utwory ludowe rnymi wiatowymi przebojami. Zesp zaczyna kolejn piosenk. Tym razem jest to Love me tender Presleya, z tym, e sowa

- 121 -

s po francusku. Pary zbliaj si do siebie, przytulaj, robi si romantycznie. Dziewczyna przywiera do mnie. Poruszamy si delikatnie, a ja nie gubi kroku. Z ni mog tak taczy przez ca noc, chocia w sercu mam jeszcze aob i smutek. Pragn koysa si w tym tacu, bo obok bezbrzenej rozpaczy, tli si we mnie i rado. Rado, ktr odpokutuj pniej... Noc staje si gorca. Po ognistym tacu z poprzednim partnerem Cat jest nie mniej rozpalona; otula j ciepa wo perfum. Gdy muzyka ustaje, zbiegamy na pla, zapominajc o bukieciku r pozostawionym na stole. Zdejmujemy buty, bo trudno w nich i po piachu. Musimy ochon. Odchodzimy daleko w ciemno, a nastpna melodia z trudem przebija si przez szum morza. Spacerujemy po pytkiej wodzie. Jest wyjtkowo ciepa, naadowana jak energi, moe t sam, ktra rozpiera nas i wypenia powietrze. - Kpiemy si? - pyta Cat. Nie czekajc na odpowied, zrzuca sukienk. Ja zdejmuj koszul i spodnie, skadam je porzdnie w kostk i kad na butach. W oddali wida jasny czworokt owietlonego parkietu i ludzi przy stolikach, ale tutaj jestemy sami. W mroku rysuje si sylwetka Catherine ledwie cie jej postaci w biaej, koronkowej bielinie. - Na golasa! zarzdza i zdejmuje biustonosz. Przez chwil podskakuje na jednej nodze, walczc z figami plczcymi si wok jej kostki, a gdy wreszcie zrzuca je na piasek, wbiega do wody i zachca mnie, ebym do niej doczy. Z wahaniem wyskakuj ze slipek, ciskam je w ciemno i skacz na gwk. Wynurzajc si, prawie wpadam na Cat, ktra chwyta mnie za rk. Wiatr oywa i z kad chwil dmie coraz mocniej, tworzc coraz wiksze bawany, pryskjc nam w twarze drobinkami wody. Trzymamy si mocno, eby nie zgubi si w otaczajcym nas mroku. Ledwie widzimy siebie nawzajem wrd jasnych grzyw rozbijajcych si na pian o nasze ciaa. Cieszymy si jak dzieci, przepenieni jakim szalonym uczuciem wolnoci i szczcia. Naraz wiatr staje si porywisty, a fale sigaj nam po szyje. Cign Cat na pytsz wod i przytulam. Dyszymy zmczeni, opanowani dziwn eufori, a morze koysze nas mocno. Trwamy w objciach, gdy pierwsza byskawica przeszywa niebo

- 122 -

daleko nad Atlantykiem. Cauj Cat w usta. Pocaunek jest chodny i sony, tak samo jak jej policzki, szyja i piersi. Rozwcieczone niebiosa zrzucaj na nas ulew. I nie jest to letni, ciepy deszczyk, ale wanna lodowatej wody, studzca ar naszych cia. Kolejna byskawica i grzmot rozdzieraj niebo. Nie widzimy ju nic, nie syszymy muzyki, nawet nie wyobraamy sobie, co teraz musi dzia si na weselnym przyjciu. ciskam do Cat i pdz w stron play. W nawanicy gubi kierunek, woda niebezpiecznie przybiera, wlewa mi si do nosa i ust. Na moment ogarnia mnie panika, wic zawracam. Wreszcie robi si pyciej, a po chwili wybiegamy na piasek. Rozdzielamy si. Po omacku szukamy naszych ubra. wiato byskawic nie wystarcza jednak, eby je odnale. Przypuszczamy, e wyszlimy na ld w miejscu odlegym od tego, gdzie zostawilimy nasze rzeczy. Moliwe te, e woda zabraa nam ubrania, bo pooylimy je za blisko morza. Jestemy nadzy i zzibnici na citej deszczem play. - Co robimy?! - pyta Cat, przekrzykujc szum wiatru, deszczu i fal. - Idziemy do chaty Alberta, to niedaleko std. Tam przeczekamy burz proponuj. Dzisiaj na pewno nie ma ich w domu. Biegniemy wzdu play, cay czas trzymajc si za rce. Cat szybko zaczyna mie do tego wycigu, wic musz j prawie wlec za sob. Na szczcie domek jest bliej, ni mi si wydawao. Mijamy go przez nieuwag i dopiero po chwili spostrzegamy chat tu za nami. Cofamy si i wbiegamy po liskich od deszczu schodach. Rozpaczliwie szukam klucza, ale nie mog go znale. Zaczynam si denerwowa. Rozwaam nawet wejcie przez okno albo wywaenie drzwi. Wreszcie znajduj go. Jest duy, starowiecki i - gdy my mokniemy na deszczu on tkwi sobie spokojnie na belce nad drzwiami. Pospiesznie otwieram chat i wpadamy do rodka. Po ciemku nie mog znale lampy ani zapaek. Za kotar natrafiam na duy, kpielowy rcznik, podaj go Cat i pomagam jej si wytrze. Ona ciera krople wody z mojej twarzy i ramion. Stoimy blisko siebie, niemal dotykamy si twarzami w ciemnoci rozwietlanej byskawicami. W nagrzanej socem chatce jest ciepo i przytulnie. Przeczesuj palcami wilgotne wosy dziewczyny, rogiem rcznika osuszam jej szyj, dotykam piersi, brzucha, ud.

- 123 -

Wyobraam sobie, e morze wyrzucio nas na bezludn wysp. Jestemy tylko ja i ona. Ciemno mnie omiela. Zaczynamy si caowa. Delikatne, drce municia warg rozpalaj nas coraz mocniej. Osuwamy si na ko, ktre z jkiem przyzwolenia ugina si pod naszym ciarem. wiat ginie w oddali. Jestem niemy na odgosy przyrody za cienkimi ciankami drewnianego domku. Nie dostrzegam ju rozbyskw na niebie, nie sysz sabncych grzmotw. Pozostaje tylko ciepo jej ciaa, pieszczota doni, municie wosw. Deszcz dugo jeszcze tucze o dach chaty, krople rozpryskuj si o szyb nad moj gow, gdy leymy bez sowa przytuleni do siebie. Wreszcie nawanica milknie, a moe po prostu zasypiam w objciach Cat, marzc o nas dwojgu na odludnej, tropikalnej play.

- 124 -

Rozdzia smy

Gdy w niedziel o sidmej rano Yvette zmienia Alberta przy picym jeszcze profesorze, Cat leaa ju u boku Amandy. Nie zmruya jednak oka odkd wrcia nad ranem z domku na play. Rozmylaa o Filipie i tym, do czego midzy nimi doszo. Zastanawiaa si, czy fakt, e schronili si w chacie i poyczyli ubrania Alberta i Suzanne, w ktrych wrcili do miasteczka powinni zachowa w tajemnicy, czy powiedzie o tym malarzowi. Wolaaby nic mu nie mwi, a rzeczy dyskretnie zwrci. Obawiaa si jednak, e mody Ziembicki nie podzieli jej zdania i z ca swoj naiwnoci opowie Albertowi, dlaczego skorzystali ze schronienia w jego chacie. Amanda znowu bya w separacji ze swoim narzeczonym, ktry po dyskotece odprowadzi j tylko do pokoju, dosta causa i poszed do siebie. Tej nocy wiele osb nie spao w swoich zwykych miejscach. Kiedy Albert zwolni kanap w dyurce opiekunek obok pokoju ojca i wszed do swojej sypialni, mimo wczesnej pory, nie zasta w niej Suzanne. Zdziwio go, e ko jest nietknite. Nim zdy si na serio zmartwi jej znikniciem, dziewczyna wpada do pokoju. Bya zaskoczona jego obecnoci i zmieszana. Wida nie spodziewaa si zasta go tam, o tej godzinie. - Gdzie bya przez ca noc?! zdenerwowa si Albert. Miaa wyj tylko na zakupy. - Powiedziae, e noc spdzisz z ojcem, wic nie spieszyam si do pustej sypialni odpara Suzanne. Na miecie spotkaam Isabelle. Dawno si nie widziaymy, wic miaymy ochot na pogawdk. Zaprosia mnie do siebie. Zasiedziaymy si do pna, a gdy ju miaam wraca do domu, rozptaa si taka burza, e postanowiam u niej zanocowa. Nie mylaam, e bdziesz mi z tego powodu robi awantury wyjania z uraon min. - Nie robi ci awantur, ale gdyby wrcia kilkanacie minut pniej, pewnie ju dzwonibym na policj. Po prostu martwiem si o ciebie.

- 125 -

- Mj kochany mczyzna... pochwalia go, potarmosia czule wosy kochanka i pocaowaa po matczynemu w czoo. Pjd si wykpa. Wzia krtki prysznic. Czua si zmczona po prawie nieprzespanej nocy, ale nie chciaa ka si o tej porze. - Zrobi nam niadanie zaoferowaa si. Co by zjad? - Ciebie rzek ju udobruchany. Zapa za koniec rcznika, ktrym bya okrcona i pocign. Spod mikkiej, rowej frotty wyskoczyy jej opalone na zocisty brz piersi. Suzanne jedn rk osonia je, jakby w nagym przypywie zawstydzenia przed kochankiem, a drug wyszarpna mu rcznik. - Daj spokj, nie teraz! Miaa mokre wosy i krople niewytartej wody na ramionach. Albert stan za ni i osuszy je. Zacz j caowa w szyj. - Dlaczego nie? dopytywa. - Nie o tej porze. - Na to kada pora jest dobra. Odsuna si od niego i z powrotem zawina w rcznik. - A moe moja maa muza ju si z kim zabawia tej nocy i dlatego teraz nie ma ochoty na figle? spyta podejrzliwie, ale takim tonem, eby zabrzmiao to jak art. W gruncie rzeczy ufa jej na tyle, e nie dopuszcza do siebie takich myli. Gdyby byo inaczej, to pytanie nie przeszoby mu tak atwo przez gardo. - Chyba zwariowae! oburzya si, dotknita t aluzj. Tylko ty si dla mnie liczysz. Na potwierdzenie tych sw pocaowaa go w usta, co Albert skwapliwie wykorzysta i, tym razem delikatnie, odebra jej rcznik, ktrym zasaniaa podbrzusze. Pchn j na ko. - Wic, co by zjad? - spytaa kilka minut pniej. - Cokolwiek odpowiedzia zbierajc z podogi czci swojej porozrzucanej garderoby. Suzanne woya szlafrok i zesza do kuchni.

- 126 -

Albert Poupon postanowi, e jeszcze dzisiaj wrci na pla. Najpierw jednak chcia odwiedzi biuro. Niedziel uwaa za najnudniejszy dzie tygodnia, wic pomyla, e nic nie straci, jeeli przejdzie si do firmy i, pod nieobecno zatrudnionych tam kobiet, spokojnie przejrzy sprawozdania i raporty miesiczne. Jedna z jego pracownic za kilka dni wybieraa si na urlop, a potem na wakacje wyjeday dwie nastpne osoby. Zanim to nastpi, Albert chcia zobaczy, w jakim stanie s jego interesy. Nazwa Agence Immobilires, Biuro Obrotu Nieruchomoci, bya w przypadku jego firmy troch na wyrost, nie oddawaa w tym wypadku waciwego sensu dziaalnoci tej placwki, bowiem biuro Alberta w zasadzie ograniczao si do oferty domkw letniskowych na sprzeda oraz wynajmu miejsc noclegowych w pensjonatach i hotelach w tej czci Cote dArgent. Wprawdzie biuro miao do zaoferowania swoim klientom rwnie okazalsze nieruchomoci, jak domy, apartamenty, a nawet do ekskluzywne wille, ale wikszo z nich byy ofertami innych agencji, dziaajcych w sieci biur matki malarza. Obsugiwany przez firm Alberta rejon departamentu des Landes nie mia dla klientw ciekawych propozycji dotyczcych nieruchomoci. W Jeuneville na takiej sprzeday nikt nie zrobiby interesu. Za to dao si wyy z porednictwa w wynajmowaniu kampingw oraz domkw letniskowych. Po niadaniu Suzanne wrcia do ka i, nim malarz wzi prysznic, zasna. Nie budzc kochanki, smacznie picej w jego ogromnym ku, woy dinsy i marynark. Patrzc na dziewczyn, wspomnia samotne noce w tym za duym dla niego ou. Chcia mie takie, bo lubi wygody, przynajmniej we wasnym domu, i dugo delektowa si jego mikk przestronnoci. Pniej wydao mu si za wielkie dla niego i moe nawet wymieniby je na mniejsze, gdyby nie pozna Suzanne. Teraz chtnie godzi si, by t przestrze ograniczaa mu kobieta, ktra nawet nie naleaa tak naprawd do niego. Spoglda na ni z czuoci, ale tak do koca nie by pewny swoich uczu do fryzjerki. Byo mu z ni dobrze, cigle podobaa mu si, a nawet inspirowaa artystycznie. W duchu jednak nie dawa temu zwizkowi zbyt duej szansy na dugie i szczliwe trwanie. Cieszy si nim, czujc jednak, e wczeniej czy pniej tak jak wiele innych w jego yciu - przestanie on istnie.

- 127 -

Przed wyjciem z pokoju dotkn wargami ust picej dziewczyny. Nie poczua nawet tego pocaunku. Spaa spokojnie, lec na plecach, z wosami rozsypanymi na poduszce. Albert niezbyt systematycznie zajmowa si interesami. Sam przyznawa si, e nie ma do tego serca. A jednak biznes jako si krci, przynoszc w miar przyzwoite dochody. Pewnie z powodu zatrudnionych w biurze kobiet, ktre dobrze wykonyway swoj prac. Wacicielowi pozostawao tylko raz na kwarta zda matce sprawozdanie z dziaalnoci firmy. Rodzicielka, w przeciwiestwie do syna i ma, bya racjonalistk do szpiku koci. Umiaa zadba o swoje sprawy, wszystkiego dopilnowa, zaplanowa kad rzecz w najdrobniejszym szczegle. Rnia si od ojca Alberta niemal we wszystkim, dlatego - dopki ich zwizek by udany - twierdzili, e doskonale si uzupeniaj. Z czasem w ich maestwie powstaa jaka rysa, ktrej nie wypeniy adne rnice. Zabrako tego czego, co by ich poczyo i to, co zdawao si spaja ten zwizek, po latach stao si pierwszym pkniciem maeskiego monolitu i przyczyn jego rozpadu. Jednak to dziki zaradnoci matki, malarz nigdy nie musia zbytnio troszczy si o pienidze. Wiedzia, e zawsze, ilekro bdzie w potrzebie, ona zjawi si w jego yciu, wyprostuje, to co on skrzywi, naprawi to, co schrzani. Byo tak odkd pamita, i zostao ju tak, cho dawno przesta by rozpieszczonym dzieckiem i

rozpuszczonym nastolatkiem. Mczyzna wyszed z domu zaraz po niadaniu. Ranek by ciepy, troch parny, jakby po jednej nawanicy zbierao si na kolejn burz. Na razie jednak pogoda dopisywaa, wic Albert Poupon postanowi pj pieszo do pooonego w centrum miasteczka biura. Nie spieszy si. Zwykle, gdy odwiedza firm, kupowa zatrudnionym w niej kobietom ciasto, sodycze albo owoce. Czasami nawet obdarowywa swoje panie kwiatami, a na Boe Narodzenie drobnymi prezentami. Ale teraz nikogo tam nie byo, wic tylko wspomnia o kobietach, ktre pracoway na jego sukces. Do jednego z otwartych ju barw wstpi po papierosy. - A wie pani, e Lacourt, ten fryzjer, zosta w nocy zamordowany? usysza rozmow ekspedientki z klientk, ktrej wrczya jakie zawinitko. Kto wama si do jego mieszkania i udusi go poduszk.

- 128 -

Poupon by ju jedn nog w drzwiach, ale na te sowa zrobi krok do tyu i zacz udawa, e studiuje menu wywieszone w witrynie obok wejcia. Nie mia pojcia, czy kobiety kojarz go z on fryzjera, ale poczu si nieswojo. Wydao mu si nawet, e dziwnie zerkaj na niego, wic po namyle zrezygnowa z zakupw i poszed dalej, poruszony t wiadomoci. Wprawdzie nie zna Lacourta osobicie, widzia go moe dwa, trzy razy, i raczej unika spotkania z nim, ni do tego dy, jednak czu si podenerwowany. W biurze z roztargnieniem zabra si za przegldanie dokumentw. Sprawdza rachunki popijajc kaw, ktr zrobi sobie z czyjego zapasu i zanotowa, eby w przyszym tygodniu kupi pracownicom napoje. Doszed do wniosku, e finanse biura s w porzdku, sezon sprzyja tego rodzaju dziaalnoci, wic mieli sporo klientw. Zanotowa sobie te, co musi zaatwi i, zapominajc, e to dzie wolny od pracy, zadzwoni do ksigowej. Skruszony, przeprosi j za zawracanie gowy w niedziel, ale kobieta nie poczua si tym uraona i chtnie odpowiedziaa na jego pytania. Wizyta w biurze zaja mu niespena trzy godziny. Pochonity prac zapomnia o fryzjerze i nawet poartowa sobie troch ze znajomym spotkanym na ulicy. Jednak w drodze do domu zasyszana wiadomo przypomniaa mu si nagle. Pomyla, e powinien powiedzie Suzanne o mierci Lacourta, ale ta myl ani troch mu si nie podobaa. Waha si, czy to zrobi, bo skd mia wiedzie, ile prawdy byo w tej informacji, czy warto j w ogle powtarza i denerwowa Suzanne jak plotk. Z drugiej strony jednak, nie chciao mu si wierzy, eby tego rodzaju pogoski kto rozgasza bezpodstawnie. Z takich spraw w Jeuneville si nie artuje. Mg mie wtpliwoci, co do przyczyny mierci fryzjera, ale nie co do samego zgonu. Kiedy dotar do kamienicy, spostrzeg, e przy krawniku, obok jego nissana, stoi srebrny renault. Samochd wywoa w nim przeczucie, e ma to zwizek ze mierci Lacourta, bo w tym miejscu nikt prcz niego i Pierrea nie parkowa, a gocie wynajmujcy mieszkania w kamienicy mieli darmowy parking od podwrza. Nie myli si. Wszed do salonu tu za dwjk policjantw w cywilnych ubraniach. Obaj nosili garnitury. Jeden szary, drugi granatowy. Ten w szarym

- 129 -

trzyma w rce duy, czarny notatnik. Jego towarzysz za kluczyki do samochodu, ktrymi si bawi. - Pan Poupon? upewni si ten w szarym ubraniu, zerkajc do notatnika. Podinspektor Marc Crichon przedstawi si, gdy Albert potwierdzi swoj tosamo. Drugi z policjantw rozglda si tylko po mieszkaniu. Czy zastalimy Suzanne Lacourt. Podobno ostatnio tutaj przebywa. - Tak. Prosz usi Albert wcieli si w rol gospodarza. Napij si panowie czego. Na kanapie przy awie siedzieli Amanda i Pierre, a panna Darlow ogldaa telewizj, ukryta w przepastnym fotelu. - Nie, dzikujemy. Zajmiemy tylko chwil Crichon odpowiedzia za nich obu. - W takim razie zaraz poprosz Suzanne. Albert wyszed, by po kilku minutach wrci z dziewczyn. Bya troch blada, miaa podkrone oczy. Bkna wszystkim bonjour i zamylonym spojrzeniem wodzia po pokoju, a dostrzega dwch nieznajomych czekajcych przy kominku, szepczcych co do siebie. - Pani Lacourt? upewni si Crichon, jakby Albert by w stanie zrobi im kawa i przyprowadzi kogo innego. Mam dla pani przykr wiadomo... Pani m, Marcel Lacourt, nie yje. Suzanne staa przez chwil zupenie spokojna, jakby ta tragiczna, podana tak wprost, informacja nie dotara jeszcze do niej, po czym nagle zakrya twarz domi i wybucha paczem. Albert przytuli j do siebie. - Dzikujemy, e pofatygowali si panowie, eby nas o tym powiadomi. Pani Lacourt oczywicie zajmie si pogrzebem i wszystkimi sprawami z tym zwizanymi powiedzia za ni. - To nie wszystko wtrci podinspektor. Mamy podstawy sdzi, e pani m nie umar mierci naturaln. W zwizku z tym konieczna bdzie sekcja zwok. Chcielibymy rwnie przesucha pastwa W stosownym momencie oczywicie. Ta wiadomo na wszystkich obecnych zrobia piorunujce wraenie.

- 130 -

Suzanne przestaa nagle paka i zdziwionymi, czerwonymi od ez oczami, wpatrywaa si w policjanta. Kochanek bez sowa poda jej chusteczk. - To niemoliwe szepna. Nie znam nikogo, kto mgby mie powd... - Nie chcemy wzbudza niepotrzebnej sensacji powiedzia uspokajajco Crichon. To s tylko niepotwierdzone fakty, waciwie... przez chwil szuka odpowiedniego sowa - ...domysy. Jeli pani czuje si na siach... - Prosz mwi - Suzanne skina gow. - Lekarz pogotowia orzek, e bezporedni przyczyn zgonu byo niedokrwienie minia sercowego, czyli zawa, ale uoenie ciaa oraz lady wskazujce, e tu przed mierci kto go odwiedzi wpyny na to, e tym przypadkiem zaj si prokurator. Myl, e za kilka dni bdziemy mieli jasno w tej sprawie i bdzie pani moga zaj si pogrzebem. - Krtko mwic, denat lea z twarz wcinit w poduszk, a lady w jego sypialni wiadcz, e tej nocy nie by sam. Musimy wic zbada, czy zawa nastpi przed uduszeniem, czy w trakcie, oraz czy pani m w konwulsji sam przycisn sobie poduszk do twarzy, czy moe pomg mu w tym kto inny ujawni bez ogrdek drugi policjant. Crichon skarci go spojrzeniem. - Nie rozumiem, po co kto miaby mordowa bezbronnego, starszego czowieka... powiedziaa Suzanne ocierajc zy. Czy co zostao skradzione? - Jego syn, ktry by tej nocy w domu twierdzi, e nie. lady wskazuj jednak, e kto przeszuka szuflady komody, grzeba te w szafie, jakby szukajc czego wrd ubra. Myl, e gdy dojdzie pani do siebie, wyjani nam kilka spraw i pomoe ustali rwnie t rzecz. Suzanne skina gow. - A czy wie pani, kto jest jedynym spadkobierc majtku Marcela Lacourta? wtrci, jakby mimochodem drugi policjant. - Nie mam pojcia. Nigdy nie rozmawiaam z mem na ten temat. - Pani rzuci krtko. Policjanci ruszyli do wyjcia, zostawiajc za sob grupk zakopotanych ludzi, toncych w domysach.

- 131 -

Crichon odwrci si na progu. - Kiedy moglibymy pastwa przesucha? spyta. - No tak, macie motyw! Wychodzi na to, e ja jestem gwn podejrzan! wypalia oburzona Suzanne, jakby wanie uwiadomia sobie wydwik sw policjanta. Jeli chcecie, moecie przesucha mnie ju. Tu i teraz. Nie mam adnych tajemnic. A moe od razu zakujecie mnie w kajdanki, tak na wszelki wypadek?! dodaa, teatralnym gestem wystawiajc nagie nadgarstki. - Prosz si uspokoi. Nikt nie sugeruje, e pani jest o cokolwiek podejrzana. Prowadzimy jedynie postpowanie wyjaniajce i na tym etapie nie wiemy jeszcze, czy w ogle popeniono przestpstwo. Jest pani po prostu najblisz osob zmarego oraz jego spadkobierczyni, dlatego musimy zada pani par pyta. Taka jest procedura. Prosz ochon i wpa jutro midzy dziewit a jedenast na posterunek andarmerii. Wtedy nam pani wszystko spokojnie opowie

wytumaczy Crichon. Do pana Poupon te bdziemy mieli kilka pyta. - Prosz pyta, o co chcecie? upieraa si wdowa. - Teraz. - No, dobrze... westchn Crichon z rezygnacj i wyj dugopis z wewntrznej kieszeni marynarki. - Kiedy ostatnio widziaa pani ma? - W sobot wieczorem przyznaa szczerze, zaskakujc zwaszcza Alberta, ktrego okamaa, e t noc spdzia u koleanki. - W te sobot? upewni si Crichon. - Tak. Byam u niego tej nocy. - O ktrej wysza pani z jego domu? docieka anonimowy policjant. - Tu przed burz, pewnie okoo pnocy. - A wic prawdopodobnie bya pani ostatni osob, ktra go widziaa ywego podsumowa ten, ktry si nie przedstawi. Adrien Lacourt potwierdzi, e bya pani u jego ojca, bo sysza pani gos. Jednak nie wyszed, eby si przywita. Nie wie te, o ktrej pani wysza, bo usn. - Nic dziwnego przyznaa Suzanne. Nie przepadamy za sob, a ja nie wiedziaam, e przyjecha. Mam klucze do mieszkania

- 132 -

- To on znalaz Lacourta martwego, wezwa pogotowie i policj wyjawi dla jasnoci sprawy Crichon. - A co robia pani midzy godzin drug a trzeci tamtej nocy? zapyta bazgrolc w swoim notesie. - No, tak. To ja jestem gwn podejrzan! Suzanne niemal krzykna histerycznie. Poszam do niego w rodku nocy i udusiam go poduszk, czy jak tam chcecie! Pewnie Adrien wam to zasugerowa. Moe nawet otwarcie wskaza mnie jako morderczyni, co? - Pytamy o to, bo w mieszkaniu pani ma znalelimy liczne lady. S tam odciski palcw kobiety, zapewne pani, lad szminki na filiance, no i odciski syna pana Lacourta. - Przecie przyznaam, e tam byam! - Co robia pani potem? - Poszam na drinka do kawiarni. - Jakiej kawiarni? - Le Maree. - Czy kto pani tam widzia i moe to potwierdzi? Jak dugo tam pani bya? Na te sowa unis si Pierre, gotw powiedzie co, zapewne w jej obronie. - To nie twoja sprawa! uciszya go wdowa, jednoczenie gromic go spojrzeniem. Wszyscy popatrzyli zaskoczeni na Pierrea i z zapartym tchem przysuchiwali si temu, co Suzanne ma jeszcze do powiedzenia. Nie, nikt tego nie potwierdzi powiedziaa z rezygnacj w gosie. Byam tam ze dwie godziny. - A pniej? Wrcia pani tutaj, czy do domu ma? dopytywa si anonimowy glina. - Nie zabiam go. Gdy wychodziam od niego, y i mia si cakiem dobrze M by chory, wic odwiedzaam go czasem, nie mwic o tym nikomu. Tamtej nocy przyniosam mu leki, ktre wczeniej kupiam w aptece, wypilimy kaw, pogadalimy troch, to wszystko... A moje odciski palcw znajdziecie wszdzie, moe nawet na poduszce, ktr mu poprawiaam... Gdybym go zabia, czy zostawiabym tyle ladw? Czy zrobiabym co takiego, gdy w domu jest jego syn. Mogabym zabi go duo wczeniej, bez wiadkw.

- 133 -

- Przecie mwia pani, e nie wiedziaa, e Adrien Lacourt przyjecha odwiedzi ojca? Chyba, e powiedzia pani o tym m... podszepn glina, ktry si nie przedstawi. Zbya to milczeniem. Zabrako jej ju si na rozpatrywanie swojego udziau w tej zbrodni. - Dobrze rzek Crichon. Zamkn notatnik i woy dugopis do wewntrznej kieszeni marynarki. To nam wiele wyjania, ale prosz jednak odwiedzi posterunek andarmerii, tam podpisze pani swoje zeznania. A gdyby miaa pani miaa co jeszcze do dodania, to chtnie posuchamy - I prosz nie opuszcza miasteczka, a do zakoczenia ledztwa poradzi anonimowy. - Do wiedzenia. Policjanci wyszli, a za nimi Albert i dziewczyna.

- 134 -

Rozdzia dziewity
Niedziela, 4 lipca 1993 r. Znowu mam wyrzuty sumienia i ogromne poczucie winy. Zawiodem na caej linii. Daem si ponie emocjom i postawiem pod znakiem zapytania moje yciowe plany; nie wiem ju, co mam robi, jak teraz postpi. Modl si o jakie rozwizanie, o podpowied. Czuj si, jakbym by chory. Pewnie mam gorczk po tej nocnej kpieli... Myl tylko o Cat, pragn jej i nie mog o tym z nikim porozmawia. Ona ma przynajmniej Amand, ktrej moe wszytko wyzna, a ja?... Postanawiam si wyspowiada. Id do kocioa, ale trafiam na por midzy jedn a drug msz. Drzwi wityni jak zwykle s zapraszajco otwarte. Pociesza mnie ten widok. To jest miejsce, w ktrym mog liczy, e kto mnie wysucha, zrozumie. Sam przecie chc by w przyszoci czci tego Kocioa, te chc sucha ludzi, pomaga im i radzi. Mam nadziej, e tutaj dowiem si czy moja sabo dyskredytuje mnie jako przyszego kapana, czy moe jest to normalne i kiedy znajd wicej siy, by opiera si pokusom. Jeszcze kilka dni temu wszystko w moim yciu wydawao mi si takie proste. Niewesoe, moe nawet tragiczne, ale nieskomplikowane. Teraz jestem innym czowiekiem. Staem si mczyzn. Ale mczyzn pozbawionym wolnoci, omotanym przez kobiet i swoje dze. Ju nie mog spokojnie modli si, smuci z powodu straty mamy, nie mog nawet mie alu do ojca. Teraz moje myli krc si wok Cat, beztroskiej, piknej i pocigajcej, z ktr mj zwizek moe okaza si jednak nietrway i nic nieznaczcy, a wywouje we mnie takie emocje, jakby od niego zaleao cae moje ycie. I cigle zadaj sobie pytanie: Co z moim kapastwem? Jestem rozdarty wewntrznie, chwilami a chce mi si paka z bezsilnoci i samotnoci, ktra napczniaa we mnie, gdy nie ma jej przy mnie. Wchodz do kocioa, lecz zamiast myle o swoich grzechach, wyobraam sobie Cat, skupion przed otarzem tamtego dnia, gdy zobaczyem j tak

- 135 -

niespodzianie. Ten koci w pewnym sensie poczy nas, to spotkanie byo naszym przeznaczeniem, jakby sam Bg wskazaa mi j, popchn mnie w jej ramiona. Nie wiem tylko, po co: na moje szczcie czy na potpienie... Spostrzegam rbek sutanny wystajcy z konfesjonau stojcego w bocznej nawie, czarne lakierki i stu wystawion za wahadowe drzwiczki. Koci jest pusty. Klkam i mwi do drewnianej kratki, za ktr kryje si twarz kapana, jak niewidzialne oblicze samego Boga. Przez roztargnienie zaczynam spowied po polsku: - Zgrzeszyem, ojcze ksidz nie odpowiada. Reflektuj si i zaczynam od nowa, po francusku. - Kochaem si z kobiet, ktra nie jest moj on. Nie wiem nawet czy czy nas prawdziwa mio. Co gorsza, cieszy mnie to i obawiam si, e gdybym mia okazj chyba zrobibym to ponownie... Chciabym zosta ksidzem, ale obawiam si, e moja sabo i skonno do grzechu oka si przeszkodami nie do pokonania Przerywam, zastanawiajc si przez moment, co jeszcze ciy mi na sumieniu i jak to wyrazi sowami. Sysz cikawy oddech spowiednika ukrytego za oddzielajc nas ciank, ale adnego sowa zachty do dalszych zwierze. adnego sowa otuchy czy choby skarcenia, ktre przecie mi si naley. - Zaczynam wtpi w swoje powoanie do stanu duchownego przyznaj si. Wok jest tyle pokus, ktrym tak trudno si oprze. Stanem na rozdrou. Nie wiem ju, w ktr mam i stron. W odpowiedzi z konfesjonau dobiega narastajce chrapanie. Odbija si echem po pustym kociele i cichnie. Ksidz chrzka, poprawia si na niewygodnym siedzisku a trzeszczy konfesjona, po czym znowu sysz szelest spokojnego oddechu spowiednika. Podnosz si z klczek i cichutko opuszczam koci. Ksidz pewnie ma sjest tumacz sobie drzemk duchownego. W tym ciepym kraju, w rodku dnia, nawet Bg pewnie lubi przysn... Nie cierpi bezcelowego chodzenia. Jeli id, chc wiedzie dokd i po co. Spacer wydaje mi si bezsensownym zajciem; zabijaniem czasu. Chyba, e to chodzenie jest form aktywnoci sam w sobie albo przechadzka ma cel towarzyski -

- 136 -

gdy idziemy z kim i dobrze nam si idzie, bo wtedy nie jest wane, dokd si zmierza, liczy si tylko fakt bycia razem w drodze. Wtedy jest to taka mikropodr, w czasie ktrej jednak nie poznajemy otaczajcego nas wiata, lecz siebie nawzajem. Id sam ulic, zawiedziony sob i ludmi, ktrym dotd ufaem. Id bez celu i ta bezcelowo te mi doskwiera. Nie jest to ju przechadzka po uroczym miasteczku, ale dreptanie wok siebie, gonienie swojego dawnego ja, ktre umyka przede mn. Co ja tutaj robi?... To chyba powiedzenie Templariuszy: Tam skarb twj, gdzie serce twoje. Ale moje serce jest rozdarte, nie naley ju w peni do adnego miejsca, jest go wszdzie po troch i tak naprawd nie ma go ju nigdzie. Straciem swj skarb. Jak Elsterman, o ktrym opowiada mi Albert. - Hej, chopcze, pozwl tutaj! z zamylenia wyrywa mnie mski gos. Unosz oczy i dostrzegam starszego pana siedzcego samotnie przy stoliku pod kasztanowcem, przed jakim skromnym barem. Na betonowym stoliku wkopanym w ziemi le rozoone szachy. Partia jest ju rozpoczta, ale krzeso naprzeciwko jest wolne, jakby drugi gracz odszed na chwil. Siwowosy mczyzna siedzi wsparty na okciach nad szklank taniego, lokalnego wina. Butelka stoi obok, oprniona do poowy. Robi kilka krokw przez wsk uliczk dzielca chodnik od brukowanego placyku pod kasztanowcem. Mczyzna wskazuje mi wolne krzeso, wic siadam posusznie. Nieznajomy ma dugie siwe wosy zwizane gumk w koski ogon i krtko przystrzyon siw brod. W jego pooranej zmarszczkami, ogorzaej twarzy lni widrujce mnie bladoniebieskie oczy. Czerwony nos i rumiane policzki wiadcz, e nie stroni od alkoholu. - Masz ochot na partyjk? pyta bez znanego mi ju miejscowego akcentu. Mwi jak kto przyjezdny, z pnocy Francji. - Ale ta partia jest ju rozpoczta zauwaam. - Nie wane, kiedy wczysz si do gry ani o co grasz. Liczy si tylko wygrana zachca. Nie jest pijany, ale za cakiem trzewego te bym go nie uzna.

- 137 -

- Gra pan sam ze sob? - Ostateczn rozgrywk zawsze toczymy tylko ze sob... A mi akurat zabrako partnera. - Bdziemy kontynuowa? zgadzam si na gr, bo i tak nie mam nic innego do roboty, a mczyzna budzi zaufanie i nie wyglda na wczg. Raczej na wdrowca. - Zacznijmy od nowa, mj rycerzu mwi, nie wiem czy z drwin, czy na serio. - Chevalier? powtarzam, sdzc, e le go zrozumiaem. - Te byem rycerzem. Wszdzie widziaem dobro i walczyem o rne idee, ktre inni wymiewali. - Myli pan, e taki jestem? - Aha... Modo jest najlepszym czasem do walki o marzenia, pniej jest ju coraz trudniej, stajesz si mniej wraliwy, a w kocu mieszny. Nawet dla samego siebie. - I dlatego pan pije? - Nie. Pij, eby znowu, cho przez jaki czas widzie w ludziach dobro. - I dostrzega je pan? - Coraz rzadziej. Ale przynajmniej znieczulam si na tyle, e mniej mnie to obchodzi. Oprnia szklank i zaraz ponownie napenia j winem. - wiatem, tak jak szachami, rzdz ustalone zasady dodaje, ocierajc usta wierzchem doni. - Wydaje nam si, e moemy je w dowolny sposb zmienia, eby yo nam si ciekawiej albo lepiej. Ale jeli zmienimy wszystkie reguy i wiemy, e moemy je zmieni zawsze, gdy tylko nam nie odpowiadaj, bo s zbyt rygorystyczne, zbyt trudne do spenienia lub po prostu przyjdzie nam na to ochota, to w rzeczywistoci adne prawa nas nie obowizuj. A gdy nie ma zasad, panuje chaos. I uczciwa gra nie jest moliwa. - Ma pan na myli ycie? Mczyzna zbywa milczeniem moje pytanie. Bierze w donie dwa pionki i wystawia przed siebie, ukryte w garciach. Rce ma pomarszczone, ale delikatne.

- 138 -

Wybieram. Gram biaymi. Ustawiamy figury na wytartych polach drewnianej szachownicy. - Zagrajmy o dziesi frankw proponuje nieznajomy. Zaskakuje mnie tym, e mamy gra o pienidze. Instynkt podpowiada mi, e moe za tym kry si oszustwo albo inne niebezpieczestwo, ale widok kilku osb przy stolikach obok nas i ich spokojne spojrzenia usypiaj moje obawy. Domylam si, e mczyzna jest tu znany i nie jest grony. - Niech bdzie umiecham si. Stawka nie jest wysoka, wic i ryzyko jest niewielkie. Nieznajomy wyjmuje dwie monety, kadzie na stole, a ja ukadam obok swoje. Zaczynamy gr i szybko zyskuj przewag. Oczywicie, nie daj si zwie. Podejrzewam, e mnie podpuszcza. - Lubisz hazard? pyta. - Nie bardzo. - A wierzysz w wygran? - Czy to ma jakie znaczenie? - Wiem, e chciaby, eby miao, ale powiem ci prawd - nie ma. adnego. Nie wane czy wierzysz w zwycistwo, czy nie. Wygrasz, jeli bdziesz mia przewag. Jeli posidziesz lepsze umiejtnoci, lepiej poznasz saboci przeciwnika oraz sam gr. Nie wolno by defetyst, bo to niszczy morale, ale nie musisz bezwzgldnie wierzy w to, e wygrasz. - Czy to nie to samo? Jeli nie wierzysz w przegran, to musisz wierzy w wygran. - Szach zaskakuje mnie mczyzna. Osaniam krla i obmylam kolejne posunicie, jednak nie idzie mi dobrze. Trac konia, a potem dwa pionki. Mojemu przeciwnikowi zbijam tylko pionka. - Kada figura na szachownicy ma okrelon rol i moliwoci. Ale moe zosta uyta w rny sposb. To troch jak w yciu. Podobni do siebie ludzie maj zupenie inne losy. Jeli kto urodzi si wie, nie znaczy, e zagra tak samo, jak inna wiea, w rku innego gracza.

- 139 -

- Chce pan powiedzie, e jestemy pionkami w rkach losu, ale kady z nas jest traktowany inaczej? - Aha mczyzna myli chwil, po czym zbija mi koniem wie. Jestem zy na siebie, bo si zagapiem. Ktem oka spostrzegam, e para przy ssiednim stoliku zerka na nasz gr. Troch mnie to peszy. Szybko trac uzyskan na pocztku partii niewielk przewag i, nim nieznajomy oprnia butelk swojego wina, pozbawia mnie niemal wszystkich figury. Zostaj mi tylko krl i hetman. Tymczasem mczyzna dysponuje jeszcze dwoma pionkami, hetmanem, gocem i wie. - Nie ma sensu gra dalej wyrokuje i zgarnia do rki pienidze ze stou. Jedna figura, to za mao, eby zwyciy. Trzeba mie obok siebie kogo, na kim mona polega. Inaczej si nie da. Wstaje i idzie do baru, pewnie po nastpn flaszk. Nagle odwraca si do mnie: - A ty wygldasz mi na samotnego dodaje. - Powodzenia, chopcze! Patrz za nim jak, lekko utykajc, po trzech betonowych stopniach wchodzi do lokalu i znika w jego mrocznym wntrzu. Wstaj take od stolika, pakuj do puda poobijane figury, zamykam je i zostawiam szachy na krawdzi stolika, po czym ruszam dalej w moj przerwan wdrwk po miasteczku. Zastanawiam si czy rzeczywicie jestem samotny. Moe jestem tylko osamotniony, wic jest to taki chwilowy stan, ktry wkrtce minie... Mam tutaj przecie paru znajomych i Cat. Ona jest mi szczeglnie bliska. W Jeuneville jest mi coraz lepiej, ale tak naprawd czuj si cholernie opuszczony przyznaj wreszcie przed sob. Gdy byem z mam, nigdy nie miaem takiego odczucia, dowiadczyem go dopiero, kiedy jej zabrako. A przecie, eby nie by samotnym potrzeba niewiele. Wystarczy tylko jedna osoba. Moe nie czubym si tak, gdybym zaakceptowa ojca. Z nim pewnie nie bybym samotny. Z Cat rwnie. Ale ona waciwie nie jest ze mn, a ojciec... To co innego. Sam go odrzucam, cho podwiadomie chciabym mie kogo takiego przy sobie.

- 140 -

Zauwaam, e coraz trudniej jest mi traktowa ojca tak jak kiedy, gdy go nie byo. Odkd jestem tutaj, a on sta si wreszcie osob z krwi i koci, postrzegam go inaczej. Owszem, cigle krytykuj, ale nie tak bezwzgldnie jak dawniej, gdy by tylko stale nieobecnym ojcem - duchem, ojcem - gociem, kim o kim si rozmawia, czasem myli, ale waciwie go nie ma. Id powoli uliczkami Jeuneville i uwiadamiam sobie, e ta nowa wiedza na temat mojej samotnoci kosztowaa mnie dziesi frankw. Nieznajomy mczyzna, z pozoru mdrzec, okaza si niezym cwaniakiem i blagierem. Wycign ode mnie pienidze na nastpn butelk wina, tak naprawd nie odkrywajc przede mn adnych sekretw. Ogra mnie, mcc mi w gowie paroma truizmami, mwic rzeczy, do ktrych sam doszedbym, gdybym si tylko nad nimi przez chwil zastanowi. A moe ta lekcja warta bya paru frankw?... Musz te uczciwie przyzna, e go w szachy gra niele

- 141 -

Rozdzia dziesity
Ziembicki w trzy dni upora si z dodatkowymi zdjciami do telewizyjnej reklamy woskiego skutera, ktry jedna z firm wprowadzaa na francuski rynek. W duchu psioczy na wybrednego klienta. Przez jego niezdecydowanie uciekay mu dawno wymarzone wakacje z synem. Klient jego agencji odrzuci trzy

zaproponowane mu wersje reklamowego spota, cho wczeniej sam zaaprobowa scenariusz. Na jego yczenie Jan dokrci par nowych uj, ktre zastpiy fragmenty wideoklipu odrzucone przez zleceniodawc. Na szczcie pracy byo niewiele, zdjcia odbyway si na ulicach Parya i poszy sprawnie. Gdy ju nie byo obaw, e reklama nie zostanie na czas ukoczona, Jan mg wreszcie wraca do Jeuneville. W dniu wyjazdu Claire wstaa wczeniej, eby zrobi im kanapki na drog i kaw do termosu. Swoje i Ziembickiego rzeczy spakowaa ju poprzedniego wieczora do dwch popielatych kufrw na kkach. Mieli do pokonania ponad siedemset kilometrw, wic postanowili wyruszy o pitej rano, eby unikn porannych korkw. O tej porze roku miao si wraenie, e mieszkacy caej stolicy pakuj si i wyjedaj na poudnie. Jan artowa nie raz, e w czasie wakacji w Paryu atwiej jest spotka turyst ni rodowitego paryanina. Claire miaa nadziej, e pojad jej wygodnym renaultem z klimatyzacj, ale Ziembicki upar si na swojego leciwego garbusa. Od czasw studenckich mia hopla na punkcie tych samochodw i teraz by szczliwym posiadaczem dwch takich aut - tego oraz bkitnego, tuningowanego, z chromowanymi elementami karoserii, dwoma rurami wydechowymi oraz ogromnym spojlerem. Do tego wozu zanis bagae, zapewniajc, e te kilkaset kilometrw pokonaj bez problemu.

- 142 -

- W kocu jestemy jeszcze modymi ludmi i nie potrzebujemy komfortowych warunkw, eby przejecha si po kraju tumaczy. Wyruszyli wic podstarzaym garbusem, szybko pokonujc spokojne jeszcze ulice miasta. Wjechali na Boulvard Peripherique, a potem przez Porte dItalie zjechali na szos N7. Gdy wydostali si na autostrad A10, ktr zamierzali jecha prawie przez ca drog do Bordeaux, Jan odetchn z ulg. Nie cierpia prowadzi w duych aglomeracjach, nawet jeli jazda odbywaa si czteropasmow drog przypominajc autostrad. Zawsze stresoway go nage zjazdy, zbyt duo znakw ulicznych i drogowskazw. Gubi si w tym galimatiasie oznakowa, zjeda w niewaciwe ulice albo obiera bdny kierunek. Kiedy najgorsze mia ju za sob, zapali nabit uprzednio fajk i poprosi Claire o kubek kawy. Jego towarzyszka tolerowaa palenie, ale tylko w jego samochodzie i w jego gabinecie. W jej aucie musiao pachnie wycznie odwieaczem o ranym zapachu, dyndajcym przy wstecznym lusterku. Kiedy kobieta zdrzemna si, zmczona nudn drog, Jan zacz rozmyla o Filipie i planowa czekajce ich atrakcje. Martwio go, e chopak jest nadal tak nieufny w stosunku do niego. Nie mia pojcia, jak powinien z nim postpowa. Stara si by dla niego przyjacielem, ojcem i koleg, ale czu, e cokolwiek zrobi, nie bdzie to waciwe. Dziaa jak lepiec, na wyczucie, na bieco oceniajc czy odnosi sukces, czy porak. Jak dotd, poza rzadkimi chwilami zadowolenia z ich wzajemnych relacji, widzia, e nie idzie mu dobrze, e czciej zalicza poraki. Nie oszukiwa si, e wszystko midzy nimi od razu pjdzie gadko, bo dzielio ich dwanacie lat rozki i niezrozumienia. Jeli wzi pod uwag, e dotd spotykali si na krtko, gdy przyjeda do kraju przy okazji jakich wit albo spraw do zaatwienia, to te kilkadziesit dni, po mierci Heleny, byy najduszym okresem jaki spdzili razem. Wizyty Ziembickiego w kraju byy tak sporadyczne, e daoby si je policzy na palcach jednej rki, ale wtedy nie mg przyjeda do Polski czciej. Wierzy jednak, i te jego krtkie odwiedziny dobrze kojarzyy si Filipowi, e byy dla niego rodzinnym witem. W okresie PRL-u, gdy w sklepach brakowao wielu towarw, syn mia zabawki i sodycze, jakich mogy mu

- 143 -

pozazdroci inne dzieciaki. Cieszy si z nich, wic Jan mia nadziej, e zasuy sobie choby na odrobin wdzicznoci syna. Na drodze panowa duy ruch i Ziembicki musia skoncentrowa si na prowadzeniu. Claire spaa spokojnie, z rk wsunit pod pas bezpieczestwa uciskajcy j w brzuch. Kierowca zamarzy o mniejszej drodze, biegncej wrd pl i lasw, z dala od furkotu wyprzedzajcych go pojazdw. Pomyla, e zjedzie w jakim dogodnym miejscu z autostrady i skorzysta z szosy rwnolegej do niej, a moe nawet znajdzie skrt, tras mniej wygodn, ale pikniejsz. Swoim niemal zabytkowym volkswagenem i tak nie moe ciga si z nowoczesnymi wozami mkncymi autostrad, zatem nie widzia sensu, by nadal poda tym ruchliwym szlakiem na poudniowy - zachd. Jan wrci mylami do syna. Doszed do wniosku, e przez ostatnie dni zbyt natarczywie zabiega o jego wzgldy. Mia przeczucie, e odpycha go w ten sposb od siebie. Chopak wyranie mia al do niego o rozbicie ich rodziny, o to, e nie byo go przy nim, gdy by moe bardzo go potrzebowa i kto wie, o co jeszcze. Ziembicki zastanawia si, co moe teraz zrobi, eby to naprawi. Czy w ogle ma szans, eby w kilka dni zrekompensowa Filipowi kilkanacie lat ycia. Bo na czym waciwie polega prawdziwe ojcostwo? duma, dajc si wyprzedzi caemu sznurowi samochodw. - Czy jeli omino si jaki etap rozwoju stosunkw ojciec syn, nie ma do tego powrotu, nie da si nadrobi straconego czasu? Teraz Filip nie potrzebowa ju ojca w sensie opiekuna, nauczyciela najprostszych yciowych czynnoci. Kim miaby wic by dla niego? Starszym koleg, przyjacielem, ktry wie wicej o yciu? Jak zdoby jego sympati, zaufanie i mio? Jan by w rozterce. Gdy rozmawia o tym wczoraj przed snem z Claire, poradzia mu rozmow z psychologiem. Jednak Ziembicki nie wierzy w naukowe dyrdymay specjalistw, ktrzy ca swoj wiedz zdobyli z ksiek. Uwaa, e musi po prostu posucha swojego serca i sam na nowo uoy swoje stosunki z synem. Mia nadziej, e z czasem droga do serca Filipa otworzy si sama. Przecie zna go dobrze, wie jakim jest czowiekiem, jest przecie czci jego samego.

- 144 -

Kierowca rozmyla niespiesznie o swoich rodzinnych sprawach, ubyway kilometry dzielce go do chopaka, ale droga do Jeuneville drania go coraz bardziej. Spodziewa si niewielkiego ruchu na autostradzie, a znalaz si wrd prawdziwej powodzi aut. Rozpocz si sezon urlopowy i autoroute bya niemal zakorkowana. Spojrza na pic Claire i w duchu po raz kolejny przyzna jej racj. Lepiej byo wybra si TGV do Bordeaux, a przynajmniej pojecha jej klimatyzowanym renaultem. Moe Claire miaa te racj, gdy mwia o jego maestwie. Dawno temu, gdy Helena jeszcze ya, i w czasie krtkich odwiedzin Jana prbowaa zatrzyma go w kraju, odzyska i znw mie przy sobie, jego paryska kochanka nalegaa, eby si rozwid i w kocu wzi j za on. On jednak nie chcia pali za sob mostw. Zawsze ba si ostatecznych decyzji i drg bez powrotu. Nie chcia po raz drugi postawi na swoje szczcie, postpi wbrew woli rodziny, z ktr prawie nie utrzymywa kontaktu. Teraz by wolny, ale nie o takiej wolnoci myla. Jedyn pociech byo dla niego to, e los, wprawdzie okrutny dla Heleny, da mu wreszcie szans odzyskania syna i wiedzia, e musi z niej skorzysta albo nigdy ju nie bd razem. Claire otworzya oczy, przecigna si i poprawia w fotelu. - Gdzie jestemy? spytaa. - Minlimy Orlean. Nalaa sobie kawy z termosu i zapatrzya si na prost jak strzaa drog przed nimi. - Mylisz, e dla Filipa jestem wzorem? zagadn Jan, nawizujc do swoich myli. Czy w ogle mog nim by?... Przecie ojciec nie jest tylko po to, eby utrzymywa rodzin i czasem pogra z synem w pik. Przekazuje mu chyba jaki wzorzec mskich zachowa, prawda? - No wiesz, w pewnym sensie jeste czowiekiem sukcesu. Przynajmniej zawodowego, i moesz by wzorem dla dwudziestolatka. Gdyby Filip myla racjonalnie, byby dla niego kim, z kogo mgby wzi przykad. Jednak on cigle buja w obokach i myli nie wiadomo o czym.

- 145 -

- Crki korzystaj ze wzorcw przekazywanych im przez matki, a synowie przez ojcw stwierdzi Ziembicki autorytatywnie. A przynajmniej moim zdaniem, tak by powinno poprawi si po krtkim namyle. Syn nie moe bezporednio wzorowa si na zachowaniu matki, bo ma wiadomo jej odmiennoci pciowej. To tak, jakby ko naladowa zachowanie, dajmy na to, owcy. - Claire spojrzaa na niego z wyrzutem, ale nie przerwaa mu. - Kobieta nie moe stanowi bezporedniego wzorca dla mczyzny, bo nie bdzie on zgodny z poczuciem jego tosamoci pciowej. Jeli mskich wzorcw zabraknie mu w domu, poszuka ich na podwrku, wrd starszych kolegw. A te nie zawsze s dobre. - Moe jest troch racji w tym, co powiedziae, ale tylko troch umiechna si. Reszta to mski szowinizm... Wiesz, chyba le robimy, e jad tam z tob dodaa powanie. Wydaje mi si, e Filip nie bardzo mnie lubi. Jest niezwykle wraliwy i zbyt przywizany do matki. Na pewno nie moe wybaczy mi, e jestem z tob. On jest taki strasznie katolicki. Wiesz, o co mi chodzi? Pewnie myli sobie, e jestem straszn grzesznic, bo odebraam ci onie, yj z tob bez lubu, i tym podobne rzeczy - I ma racj tym razem Jan zdoby si na odrobin uszczypliwego humoru. Zgodnie z nauk Kocioa, yjemy w grzechu. Udajemy, e tak nie jest, a jednak... I tylko sami, swoim szczciem rozgrzeszamy si z takiego postpowania. - adnie to uje: rozgrzeszamy si swoim szczciem... Jeste ze mn szczliwy? Spojrza jej znaczco w oczy i skin gow. To dobrze westchna. Chcesz kanapk? Nie czekajc na odpowied, signa do torby stojcej na tylnym siedzeniu i wycigna pakunek przygotowany kilka godzin wczeniej. Podaa mu chleb, a reszt jedzenia woya z powrotem do torby. - Chyba jeszcze si kimn powiedziaa Claire i ziewna. - A ja rozejrz si za inn drog. Mam dosy tej autostrady. - Nie pochwalam! rzucia kobieta, po czym zwina si w fotelu, podcigajc pod siebie nogi.

- 146 -

Kiedy otworzya oczy, otacza ich pachncy ywic sosnowy las, a rwn asfaltow drog nie jecha ani jeden samochd. Claire wycigna map i zacza sprawdza t, na pierwszy rzut oka wspania, tras. - Nie martw si, jechaem tdy kiedy z Pierreem. Nie jest to autostrada, ale zaoszczdzamy kilkadziesit kilometrw do Bordeaux, a jedziemy sobie spokojnie, pikn okolic. - Na pewno znasz t drog? - No jasne! Wkrtce powinien by dbowy zagajnik, a za nim wie z kocioem z czerwonej cegy. Po chwili las si skoczy, a przed nimi zamajaczyy odlege zabudowania. Zacz te sipi deszcz. - Widzisz, jest wioska, a wic dobrze jedziemy uspokaja kierowca. Jednak zaniepokoio go co innego. Dziwny dwik, ktry od pewnego czasu wydawa silnik. Garbus chwilami traci moc, lecz zaraz ponownie przyspiesza. Niewielki letni deszczyk przerodzi si w ulew. Zrobio si ciemno, wic Claire zapalia lampk w suficie auta, eby odnale mijan miejscowo w atlasie samochodowym. - No tak! zdenerwowaa si. Tego si obawiaam Zamiast jecha drog rwnoleg do autostrady, pojechae zbyt daleko na wschd. Teraz musimy zrobi spory uk, eby na ni wrci. Minli niedu miejscowo i w strugach wody przejechali wzdu pola pszenicy. Kolejna wie i wiea kocioa zarysoway si za szar kurtyn deszczu. Samochd zazgrzyta i kaszln. Nagle osab, przez chwil toczy si z ogromnym wysikiem, w kocu zgas. Deszcz bbni miarowo o blaszan karoseri, wycieka spod wyrobionych uszczelek drzwi i bocznych szyb. Utknli na wskiej drodze, kilkaset metrw od pierwszych zabudowa, na szczycie wzniesienia obsadzonego winnymi krzewami. Winorol podtrzymywana przez stalowe linki rozcigaa si po obu stronach szosy. - No i masz! Sam tego chciae zezocia si Claire. Tak dzieje si zawsze, gdy mnie nie posuchasz Przyznaj, e znowu miaam racj. - Miaa, miaa... mrukn mczyzna i sprbowa par razy odpali silnik.

- 147 -

Gdy to nie poskutkowao, wyszed na zimny, ulewny deszcz i podnis mask samochodu. Z nacignit na gow marynark kl w ojczystym jzyku, przygldajc si wntrznociom pojazdu. - Czego tam szukasz?! krzykna Claire przez uchylone okno. - I tak si na tym nie znasz. Zasuna je zaraz, bo deszcz dostawa si do rodka i niszczy jej makija. Tymi sowami urazia msk dum Ziembickiego. - Musz wszystko sprawdzi, moe odkrcia si jaka ruba albo co si urwao wyjani, cho dobrze wiedzia, e nawet gdyby odkry przyczyn awarii, w tych warunkach nic by nie zrobi. Z czci zapasowych mia tylko arwki i kilka bezpiecznikw, a caym jego wyposaaniem technicznym by wkrtak krzyowy, kombinerki oraz klucz do odkrcania k. Musia jednak pokaza swojej kobiecie, e panuje nad sytuacj. Przynajmniej do czasu, gdy nie wymknie si ona cakowicie spod kontroli, czyli nie pozostanie ju cienia nadziei, e cokolwiek tu wskra. - Przeczekamy t nawanic, a potem pjdziemy po pomoc do wsi postanowi, gdy zrezygnowany i mokry po kilku minutach wrci do samochodu. - Sprbujmy jeszcze odpali go na zapych zapa si ostatniej deski ratunku. Posadzi Claire za kierownic, a sam zepchn auto z grki. Poszo to atwo, lecz samochd nie odpali, tylko na jaowym biegu posun si o jakie dwiecie metrw w stron zabudowa. - To musi by pompa paliwowa zawyrokowa Jan, kiedy usiad obok kobiety, na miejscu pasaera. W ogle jej nie sycha, gdy przekrcam kluczyk. Uznajc t diagnoz za trafn, i godzc si na choby taki, czciowy sukces, Jan wczy radio. Po pgodzinie deszcz nieznacznie osab, ale nie zapowiadao si na szybk popraw pogody. W mokrym ubraniu byo mu zimno, wic postanowi dziaa. - Id do wsi po pomoc zadecydowa i zacz grzeba w baganiku w poszukiwaniu parasola. - No tak, czuem, e czego zapomniaa! powiedzia z wyrzutem. - Zapomniaam?! Sam mwie, e nad morzem zawsze wieci soce, wic parasol nie bdzie nam potrzebny odparowaa.

- 148 -

- Moe i tak mwiem, ale miaem na myli Morze rdziemne. Nad Atlantykiem bywa rnie. Ziembicki ruszy pust drog, szybko maszerujc w tncym deszczu. W cigu minuty przemk do suchej nitki, wic przesta si martwi cieknc mu za konierz wod. Byo mu jednak coraz zimniej i marzy ju o suchym ubraniu i kubku gorcej kawy. Zmartwi si, e odkd stanli na tej szosie, nie przejecha tdy ani jeden samochd. Za chwil czekao go kolejne rozczarowanie. Widoczny z oddali koci okaza si klasztorem benedyktynw, a zabudowania otaczajcymi go budynkami gospodarczymi. Mijany drogowskaz informowa, e od najbliszej wioski dzieli ich sze kilometrw. Nie zamierza i tak daleko w ulewie. Podszed do solidnej, drewnianej bramy i zastuka koatk. Czeka dobre kilka minut i gdy ju zacz si niecierpliwi, w kwadratowym, wycitym we wrotach okienku ukazaa si gowa mnicha w brunatnym kapturze. Jan wyjani furtianowi, w jakim s pooeniu i poprosi o pomoc lub udzielenie schronienia do czasu, a mnie ulewa. Braciszek wysucha go uwanie, po czym zatrzasn klap otworu w bramie i znikn. Po kolejnych prawie dziesiciu minutach wrota rozwary si, a z czeluci skrytego w szarudze klasztornego podwrca wyjecha zdezelowany traktor. Mnich siedzcy za kierownic zaprosi go do rodka. Jan usadowi si na nadkolu pojazdu, ktry terkota i koysa si, jakby zaraz mia si rozlecie. Po kilku minutach mczyni dotarli do stojcego garbusa i poczyli auto z traktorem lin holownicz. Jan usiad za kierownic swojego volkswagena, pozwalajc zacign si na podjazd prowadzcy pod drzwi klasztoru. W wejciu do zabytkowego budynku, nad ktrym na drewnianej tablicy widniaa maksyma Ora et labora, pojawi si gruby benedyktyn z krzyem na piersi i jowialnym umiechem na rumianej twarzy. - Niestety, nie mamy mechanika, ktry mgby wam pomc, ale dobrze trafilicie, bo wanie siadamy do stou zaserwowa im jednoczenie z i dobr wiadomo, gdy tylko wysiedli z samochodu. Moecie si u nas posili, a nawet przenocowa, gdyby sytuacja tego wymagaa... Bracie Eustachy, pom naszym gociom przy bagaach rzek do wracajcego z podwrca kierowcy traktora.

- 149 -

Para pechowych podrnych oraz dwie ich walizy znaleli si w mrocznym wntrzu klasztornego korytarza. Do kilku sal prowadziy std ukowate drzwi, a wzdu ciany z niewielkimi oknami stay kwiaty. Pomalowane na biao wntrze zdobiy stare malowida przedstawiajce sceny z ycia Chrystusa, poczerniae tak, e w nikym wietle wiszcego na rodku przejcia kandelabra trudno byo dostrzec szczegy rysunku. - Tutaj moecie si przebra i odwiey przeor otworzy drzwi do jednej z izb i przekrci czarny, bakelitowy przecznik. W salce zapona pojedyncza, goa arwka wiszca na suficie o eberkowym sklepieniu. W pomieszczeniu byo jedno mae okienko z widokiem na ogrdek warzywny, krzy na cianie i miska na drewnianej szafce. Po chwili brat Eustachy przynis dwa rczniki, mydo oraz blaszany dzban peen zimnej wody. - Zapraszam na posiek do refektarza. Due drzwi na kocu korytarza powiedzia przeor, odwrci si i lekko popchn brata Eustachego ku wyjciu. Claire nie zmoka, wic tylko umya rce i, w czasie, gdy Jan zdejmowa przemoczone ubranie, wyja z jednego z kufrw such odzie dla niego. Mczyzna przebra si szybko, by nie kaza mnichom czeka na siebie, po czym obydwoje wyszli na korytarz, skd atwo trafili do jadalni. Kiedy weszli do przestronnego pomieszczenia o niskim sklepieniu z grubych belek wspartych na drewnianych kolumnach, ujrzeli kilkunastu mnichw modlcych si nad talerzami z parujc zup. Eustachy wskaza im miejsca na szerokiej awie, usadzajc midzy pogronymi w modlitwie braciszkami. Napeni ich talerze. Gocie pochylili gowy i odczekali, a mnisi skocz modlitw. Wreszcie zaczto posiek skadajcy si z zupy cebulowej, do ktrej podano tylko chleb, ale wiey i smaczny, wasnego wypieku. Klasztor nie by duy, lecz samowystarczalny. Benedyktyni oprcz modlitwy trudnili si bowiem upraw warzyw i owocw oraz wyrobem wina, ktre wkrtce pojawio si na stole, obok piknie wygldajcych jagnicych eberek z czosnkiem i grzybami. - Macie tutaj wietnego kucharza pochwalia Claire. A i wino nieze. Zaraz te na st wniesiono talerze z serami oraz owoce.

- 150 -

- Wszystko, co posiadamy, to efekt pracy naszych rk wyjani przeor. Mamy to, co Bg raczy nam da w swojej szczodroci, i nie narzekamy. Raz jemy lepiej, raz gorzej, ale zawsze z tak sam wdzicznoci dzikujemy Panu za te dary. - I my dzikujemy wam za gocin powiedzia Jan. Nie wiem, jak si odwdziczymy... - Och, to aden kopot. Bliniemu zawsze trzeba suy pomoc... urwa kilka winogron, przeu je spokojnie, zapatrzony na desk z serami, po czym doda: A wic jest pan Polakiem, i jedziecie do waszego syna do Akwitanii... Niestety, dzisiaj ju nic nie da si zrobi z waszym samochodem, ale jutro z samego rana zacigniemy go do wioski. Tam jest mechanik, ktry na pewno co poradzi... Bracie Lui, przynie z piwniczki naszego merlota rocznik 1985. Trzeba godnie przyj takich goci przeor zwrci si do jednego z zakonnikw, gdy mnisi skoczyli posiek, wstali od stou i w milczeniu zaczli opuszcza refektarz. - Rzadko nas tu kto odwiedza, zwaszcza gocie z Parya powiedzia benedyktyn i przysiad si bliej Jana i Claire. Przysun kieliszki oraz desk z serami. Po chwili do sali wszed brat Lui z przykurzon butelk. Otar j rkawem z pyu i postawi na stole. To nasz najlepszy rocznik. Tego merlota otwieramy tylko na specjalne okazje zachwala przeor. Wprawnie odkorkowa wino i napeni nim szko. W tym czasie trzech mnichw szybko zebrao ze stou puste naczynia, zostawiajc gociom zestaw serw, wino i owoce. Przy pachncym jeynami i suszon liwk merlocie oraz podanej po chwili gorcej kawie Jan opowiedzia o zmarej onie, latach nieobecnoci w kraju, a w kocu o niezbyt udanych relacjach z synem. - Odkd Filip jest ze mn, zastanawiam si, czego syn moe wymaga od ojca, a co ojciec powinien otrzyma w zamian od syna. - A czego nasz Ojciec od nas oczekuje? spyta przeor i zaraz pospieszy sam sobie z odpowiedzi: - Oczekuje od nas mioci. Tego samego chce syn od ojca. Mioci, a przy tym oczywicie zrozumienia, wysuchania jego prb, czasem rady, a jeli nawet jej nie otrzyma, to choby nadziei, pokrzepienia serca.

- 151 -

- Tak. Mioci i nadziei... Wszyscy tego potrzebujemy zgodzi si Jan i wychyli kieliszek wina, przegryzajc ostrym serem. Przeor napeni kielichy ponownie. Zakrci swoim szkem, wetkn wydatny, przekrwiony nos do naczynia, powcha wino, zachci goci do oceny jego bukietu i barwy. Claire przysuchiwaa si rozmawiajcym mczyznom popijajc kaw. - Czego wicej da ojciec od syna? dopytywa si mnich, gdy obaj przeknli po kilka ykw trunku, zagryli i ponownie wypili, wznoszc toast za ich dalsz, szczliwsz podr, po czym znowu udzieli sobie odpowiedzi: Posuszestwa i wypeniania jego woli. - Tak, wypeniania woli... popar go Ziembicki, po mczcej jedzie zamroczony ju troch alkoholem. Byo mu ciepo i przyjemnie. - Z wiekiem, gdy nasze ciaa sabn i sprawiaj nam coraz wicej kopotw, stajemy si jakby mniej cieleni wykada swoj filozofi przeor, te rozgrzany winem, czerwony na nalanej twarzy. Poprzez fizyczne cierpienie, odwrcenie si od pokusy zmysw, stajemy si coraz bardziej uduchowieni, szlachetniejsi, doskonalsi. Z wiekiem - jak powiedziaem - ubywa nam, drogi Janie, cielesnoci, w tym sensie, e ignorujemy potrzeby ciaa, bl, to jego cige przypominanie nam o naszej uomnoci, a przybywa duchowoci. U modych jest akurat na odwrt. Jak wic pogodzi rne temperamenty, jak zgodzi wod z ogniem? Modzi chc uywa ycia, przey jak najwicej, jak najszybciej, chc bra, a nie dawa... - Filip jest inny broni syna Ziembicki. Zosta wychowany na dobrego katolika. Nie jest taki, jak francuska, rozpuszczona modzie. Chce zosta ksidzem. - O, to piknie! Jeli ma powoanie, jeli tak czuje, to naley go w tym umacnia poradzi mnich. niwo jest przecie due, a niwiarzy niewielu... Pewnie mylisz sobie, Janie, e le si stao, e nie jeste z synem, gdy potrzeba, eby z nim by. Ale mylisz si. Zaufaj mi, nie wiesz, co jest dobre, dopki nie ujrzysz efektw boej woli. Jan spojrza ze zdziwieniem na mnicha.

- 152 -

- Jak mylisz, dlaczego Bg rzuca ci kody pod nogi i utrudnia spotkanie z nim, gdy ju bylicie tak blisko? spyta przeor, zoy rce na wydatnym brzuchu rysujcym si pod habitem i wpi nieco zamglony wzrok w twarz Jana. - No wanie. Sam si nad tym zastanawiam. - Bo jest niesprawiedliwy? mnich jeszcze raz zada retoryczne pytanie i od razu zaprzeczy mu, krcc gow: Nie! Wie bowiem najlepiej, co dla was jest dobre. Jan sucha z niedowierzaniem. - Kiedy najbardziej potrzebujesz mioci? zastanawia si gono benedyktyn. - Gdy jej nie masz. Kiedy zapaciby majtek za szklank wody? Gdy czujesz ogromne pragnienie. Tak samo jest z twoim synem. Wierz mi, teraz gdy zosta sam na wiecie, najbardziej potrzebuje ciebie. Cokolwiek w yciu zrobie, wybaczy ci, bo moe liczy tylko na ciebie, bo jeste jego ojcem. Tylko tobie moe zaufa, bo ty jeste dla niego najblisz osob. - Czyli zacznie mu mnie brakowa, gdy mnie przy nim nie bdzie? - Wanie! - Ale przecie nie byo mnie przez dwanacie lat. - Wtedy te potrzebowa ciebie, ale nie tak rozpaczliwie jak teraz. Wtedy nie by taki samotny. Dawniej nie mg sam podj decyzji czy chce by z tob, czy nie. Teraz jest inaczej. Teraz to on decyduje o swoim losie, o tym co jest dla niego dobre, z kim chce by, a kogo nie chce widzie. - Dajesz mi nadziej, ojcze. - Wypijmy za nadziej, cho niektrzy mwi, e jest matk gupcw. Mczyni dokoczyli butelk wina i caa trjka, pokrzepiona na ciele i duchu, opucia refektarz. Godzina bya jeszcze do wczesna, wic Jan z telefonu stojcego na stoliku w korytarzu zadzwoni do mechanika w pobliskiej wsi. Okazao si, e tak starych aut nie naprawia, a poza tym ma mnstwo pracy i nie ma szans, eby w tym tygodniu zajrza do jego volkswagena.

- 153 -

- Trudno westchn przeor. - Jedcie pastwo pocigiem, a samochd zostawcie na przechowanie u nas, do czasu, a bdziecie mogli go zabra do naprawy. - Tak, to chyba najlepsze wyjcie przyznaa Claire. Zgosimy si po niego wracajc do Parya... Moe bymy sprawdzili jeszcze, o ktrej mamy najbliszych pocig do Bordeaux. Mnich odszuka numer telefonu do informacji kolejowej na kartce zawieszonej na cianie obok aparatu i sam przedzwoni na stacj. - Niestety, pocig macie dopiero rano, o 7.45. Nie jedzie jednak bezporednio do Bordeaux. To maleka stacyjka i moecie std dosta si co najwyej do Angouleum, a stamtd kolejnym pocigiem lub autobusem Citram Aquitaine do Jeuneville. - Czyli musimy prosi was o nocleg zawyrokowaa kobieta. - Chtnie wam go udzielimy. A rano brat Eustachy odwiezie was na stacj. - Nie wiem jak si ojcom odwdziczymy... - Czy jest prostszy sposb, eby okaza mio bliniemu, jak pomc mu w potrzebie? zapyta przeor, lecz tym razem pytanie byo faktycznie retoryczne, wic powstrzyma si od odpowiedzi.

- 154 -

Rozdzia jedenasty
Poniedziaek, 5 lipca 1993 r. W plastikowej torbie nios spodnie i koszul, w ktrych wrciem na jacht po burzliwej nocy spdzonej z Cat w chacie na play. Id do kamienicy Alberta, zastanawiajc si po drodze, co z tymi rzeczami zrobi. Czy dyskretnie podrzuci je do domku nad morzem, czy powiedzie o wszystkim malarzowi i zwyczajnie odda mu je? Zamierzam te wzi od Cat sukienk, ktr poyczya bez wiedzy Suzanne. Par kochankw spotykam przed domem. Akurat wsiadaj do samochodu. Witam si z obydwojgiem, ale od razu spostrzegam, e midzy nimi co jest nie tak. Maj przygnbione miny, a Suzanne wyglda, jakby przepakaa ca noc. Ma szar twarz i podkrone, zaczerwienione oczy. - Jedziemy na policj zoy zeznania informuje lakonicznie Albert. Jeli masz jak spraw do mnie, to zrb sobie kaw, czy co tam chcesz, i poczekaj. Nie zajmie nam to chyba duo czasu. - Ja z tob nie jad mwi nagle Suzanne. Pjd pieszo. Widocznie pokcili si i Poupon musi by na ni niele wcieky, bo nawet nie prbuje jej namawia, eby wsiada do auta. - Jak chcesz! rzuca, wskakuje do wozu i odpala silnik. - Co si stao? pytam, gdy nissan Alberta szybko si oddala.

- 155 -

Dziewczyna wybucha gwatownym paczem, jakby tylko czekaa na sowa, ktre uwolni powstrzymywan rozpacz. Stoj bezradny, patrzc jak zy pyn jej po policzkach. W kocu nie wytrzymuj, przytulam j i prosz o wyjanienie wszystkiego. Przechodzimy na drug stron ulicy i siadamy w parku na awce. - Mj m nie yje pochlipuje dziewczyna, przyciskajc do oczu chusteczk. Policja podejrzewa, e kto go zabi. Nie mwi tego wprost, ale s przekonani, e to ja. - Co?! nie mog uwierzy. To jaki nonsens. Dlaczego miaaby go zabi? - Tylko ja mam powody naraz uspokaja si i spoglda na mnie, jakby czekajc na wraenie, jakie wywoaj te sowa. Po pierwsze, jestem jedyn spadkobierczyni Marcela, ale przysigam, nawet nie wiedziaam o testamencie... Po drugie, przyznaam si, e na kilka godzin przed mierci ma byam u niego w mieszkaniu, wic wyszo na to, e widziaam go ywego jako ostatnia osoba, nie liczc Adriena, ktry te tam by. Jednak on jest oczywicie poza podejrzeniami... Po trzecie, nie mam alibi na czas, gdy Marcel zosta zamordowany... I co ty na to? Wszystko wydaje si logiczne, prawda? - To jeste w niezych tarapatach. A mi powiesz, co robia w tym czasie, gdy... no, wiesz... gdy to si stao? Dziewczyna waha si przez dusz chwil. Wreszcie kadzie mi rk na ramieniu. - Chyba tylko tobie mog to powiedzie... szepcze. - Chod, odprowad mnie na komisariat. Ruszamy spacerkiem. Ludzie gapi si na nas. Zapakana kobieta zwraca uwag przechodniw. By moe niektrzy poznaj j, wiedz ju o wszystkim. Suzanne chyba ma podobne myli, bo unika spojrze, boi si spotkania z kim znajomym. Nalega, ebymy szli bocznymi uliczkami. Wdrujemy wic skrajem parku i jakimi drkami z dala od rynku. - Nie mogam powiedzie policji caej prawdy, bo nie chc naraa zwizku Pierrea i Amandy. Osobicie uwaam, e nie jest to dobra dziewczyna dla niego, ale bardzo go lubi i nie pozwol, eby przeze mnie straci kobiet, ktr pewnie kocha.

- 156 -

Wystarczy, e naraziam si Albertowi. Ale midzy nami wszystko si wkrtce uoy... Suzanne przez chwil milczy, jakby zastanawiaa si, w jaki sposb ma mi opowiedzie t sekretn histori. - Pamitasz nasz rozmow na jachcie? Pokciam si wtedy z Amand i byam na ni strasznie wkurzona. Poszo nam o kolczyki, ktre kiedy dostaam od Pierrea. Do dzisiaj nawet Albert nie wiedzia o tym, e zanim poznaam Lacourta, Pierre by moim chopakiem. Spotkalimy si na jakie imprezie, bo jak wiesz kuzyn Alberta czsto u niego bywa. Chodzilimy ze sob zaledwie kilka tygodni, Pierre wyjecha, a przed odjazdem da mi te kolczyki. Nasz zwizek nie wytrzyma rozstania i gdy przyjecha ponownie do Jeuneville, zerwaam z nim. Zwrciam mu te kolczyki. Wtedy, na jachcie, w czasie, gdy wy nurkowalicie sobie, zobaczyam je w azience. Leay obok umywalki. Nie zastanowiam si nawet, skd si tam wziy, tylko, tak odruchowo, przymierzyam je. Popatrzyam, jak w nich wygldam, a potem zajam si czym i zapomniaam, e je woyam. Poszam si w nich opala. W pewnym momencie kolczyki w moich uszach spostrzega Amanda. Zacza wyzywa mnie od zodziejek, robi awantur, nawet nie daa mi doj do gosu. Prbowaa mi zerwa je si z uszu. Zabolao mnie, wic j uderzyam. Uraona zbiega do kabiny, a ja zaraz poszam za ni. Rzuciam kolczyki na st i wicej z ni nie gadaam. Obawiaam si, e naopowiadaa Pierreowi jakich niestworzonych rzeczy o mnie, wic gdy wczoraj w nocy wrciam od Marcela i spotkaam go na schodach, postanowiam z nim o tym porozmawia. Pierre przyszed akurat z dyskoteki, na ktrej by z Amand i Cat. Wyszed z pokoju dziewczyn i szed do siebie. Spytaam go, czy mog na chwil wstpi do jego pokoju. Zgodzi si chtnie. Poczstowa mnie winem, powspominalimy dawne czasy, no i oczywicie opowiedziaam mu wszystko, to znaczy moj wersj tego zdarzenia na jachcie. Na pogawdce zeszo nam prawie do witu. Kiedy wczoraj przysza policja i zacza wypytywa mnie o to, gdzie byam tamtej nocy, Pierre chcia powiedzie prawd, ale powstrzymaam go. Wiesz, co pomyleliby sobie wszyscy, gdyby to wyszo na jaw? e jestem ostatni dziwk i uwodz nawet kuzyna swojego chopaka, bo przecie nikt nie uwierzyby, e przez p nocy sam na sam w jego pokoju tylko

- 157 -

rozmawialimy. Zreszt, pewnie wiesz jak tu o mnie mwi... Ale prawda wcale nie jest taka... taka prosta. Znowu zaczyna szlocha, a ja kiwam gow ze zrozumieniem. - Co powiedziaa policjantom? - e byam w tym czasie w Le Maree, ale nikt nie moe tego potwierdzi. - A co teraz im powiesz? - To samo. W kocu nie zawsze mona mie alibi... - No tak. W takim razie rzeczywicie staniesz si podejrzan numer jeden. - Zaryzykuj. Wiem, e Marcela nikt nie zamordowa, bo jest to niemoliwe, nielogiczne i bezsensowne. On nie mia wrogw. Jeli ktokolwiek przyczyni si do tego, co si stao, to tylko ja. To ja go zabiam. - artujesz?! - To przez mnie jego serce nie wytrzymao. Mwiam mu, e lub ze mn to nie jest dobry pomys. Sprawiaam mu tylko kopoty, byam dla niego powodem wielu nieprzyjemnoci i mnstwa nerww. Mia sabe serce, a moje postpowanie po prostu go dobio. - Mylisz, e policja dojdzie do tego, e nikt go nie zamordowa, a ty jeste niewinna? - Aha kiwa gow i gono wyciera nos w mokr od ez chusteczk. Siedziba andarmerii jest ju blisko. Idziemy prawie pustym chodnikiem, bo budynek mieci si w mao uczszczanej uliczce za rynkiem. - A jeli nie bd przekonani, e zgon nastpi bez niczyjego udziau? Jeli wytocz ci proces, choby taki, jak to si nazywa? poszlakowy. - Zaryzykuj mwi amanym gosem. - A tyle jeste gotowa zrobi dla szczcia Pierrea? Na te sowa wzrusza tylko ramionami. - Pjd tam z tob, powiem, e w Le Maree bylimy razem i bdzie po sprawie. Te nie mam alibi na t noc. Damy je sobie nawzajem, co ty na to? Suzanne umiecha si przez zy. - Jaki ty jeste naiwny wzrusza si i cauje mnie w policzek. Ma gorce, nabrzmiae usta i pachnie, tak jak wtedy na play, kwiatami i cytrusami.

- 158 -

- Nie bardziej ni ty... Caa sprawa szybko si wyjani. A my nie musimy si tumaczy z tego, e wyszlimy razem na spacer czy do kawiarni. Wszystko bdzie tylko nasz tajemnic. O mnie Albert chyba nie bdzie zazdrosny...? Samochd malarza stoi ju przed posterunkiem, zaparkowany obok radiowozu. andarmeria mieci si w tym samym budynku, co biblioteka miejska i dlatego w cianach obu instytucji s takie same prostoktne okna w grubych ramach, z t rnic, e w oknach andarmerii zamontowane s kraty ze stalowych prtw. Wchodzimy przez cikie, drewniane drzwi do chodnego przedsionka. Na krzele przy stoliku z ulotkami siedzi Albert ze zoon na p gazet na kolanach, a jaka kobieta tkwi znudzona na aweczce obok okienka dyurnego andarma. - Poczekam na was - owiadcza malarz i otwiera regionalny dziennik SudOuest. Przez okrgy otwr w oddzielajcej nas szybie Suzanne informuje dyurnego o celu swojej wizyty. Mczyzna bez adnych formalnoci wpuszcza nas obydwoje. Wskazuje nam jedne z kilku popielatych drzwi w miniaturowym korytarzyku. Otwieramy je i wchodzimy do rodka. W pomieszczeniu wychodzcym na podwrze urzduje dwch policjantw. Siedz w samych koszulach, ale pod krawatami - jeden przy komputerze, a drugi przy biurku zastawionym szarymi teczkami. Obaj popijaj kaw z tekturowych kubeczkw. Sprawa mierci Lacourta musiaa zosta potraktowana bardzo powanie, bo nie zajli si ni miejscowi andarmi, lecz policja z prefektury Mont de Marsan. Zajmujemy miejsca na niewygodnych krzesach przy biurku zawalonym aktami. Suzanne czyta swoje wczorajsze zeznania w postaci wydruku z komputera. Podpisuje je bez zastrzee. Zamierzam wystpi ze swoj mow w jej obronie, ale jako nie mog zebra si na odwag. Zanim udaje mi si przemc, jeden z policjantw uprzedza mnie i pyta, kim jestem dla wdowy, i czy mam co do powiedzenia w tej sprawie. Przedstawiam si wic, po czym zapewniam, e mog powiadczy, i Suzanne Lacourt w sobotni noc midzy godzin drug a trzeci bya ze mn w Le Maree. Okazuje si, e musz si wylegitymowa, pokaza paszport, ktrego nie mam przy sobie. Policjanci jednak nie nalegaj, bym przynis dokument z jachtu.

- 159 -

Informuj mnie o surowych konsekwencjach wynikajcych z faktu zoenia faszywych zezna i ka mi nie wyjeda z miasteczka, dopki sprawa nie zostanie zakoczona. Jeli bd potrzeby, zostan wezwany. Mam wraenie, e mnie lekcewa. Po kilkunastu minutach wychodzimy z posterunku. Albert czeka na nas w samochodzie. Milczy, ale nie jest ju zy na Suzanne. Troch zakopotany ciskam w rku torb z poyczonym od niego ubraniem. Pakuj si na tylne siedzenie nissana, a dziewczyna zajmuje miejsce obok kierowcy. Bez sowa wracamy do kamienicy. Czuj si gupio i nie bardzo wiem, co robi. W takiej sytuacji trudno mi rozmawia z nimi o nocy spdzonej w chacie na play i zabranych stamtd ciuchach. al mi poczciwego, miertelnie zakochanego w Suzanne fryzjera, al mi te Suzanne, ktr wszyscy niesusznie posdzaj o t mier. - Wejdziesz? pyta Albert, gdy waham si, stojc na chodniku przed jego domem. - Sam nie wiem. Nie chc wam przeszkadza. - Nie bdziesz przeszkadza, bo nie zostaj tutaj. Akurat wybieram si nad ocean, wic moe pojedziesz tam ze mn? Jest dobra pogoda na nurkowanie, a ty chciae przecie zobaczy mj wrak. Poza tym troch ruchu dobrze nam zrobi. - Bdziemy szuka skarbu? zapalam si. - Mona to tak nazwa Poupon umiecha si sabo. - Czy Suzanne pojedzie z nami na pla? - Nie. Musi zosta w miasteczku i pozaatwia rne sprawy. Ale ty przydasz mi si do asekuracji. Zgadzam si, cho jest mi troch gupio, czuj si, jakbym zdradzi Suzanne i da si przekupi Albertowi obietnic nurkowania. Idziemy do kamienicy zabra par rzeczy niezbdnych malarzowi i jego dziewczynie do ycia w chatce na play. Pomagam mu zapakowa do samochodu zapas ywnoci na kilka dni, cztery pene butle powietrza, ubrania i rodki czystoci. - Jeste jeszcze zy na Suzanne? zagaduj. - Nie No, moe troch, ale myl, e mi przejdzie.

- 160 -

Wskakuj do samochodu, a zostawion na tylnym siedzeniu torb z koszul i spodniami malarza wciskam za fotel kierowcy. Nie miaem dotd sposobnoci, eby zobaczy si z Cat i nie wiem, jak zwrci ubranie, ktre poyczya Angielka. Staram si jednak nie martwi tym zbytnio. Pewnie Suzanne i tak nie zauway braku jednej sukienki. Ruszamy w stron morza wsk ulic prowadzc za miasto. Po obu jej stronach stoj niskie zabudowania o spadzistych dachach. Chwil pniej mkniemy wzdu sosnowego lasu, za ktrym pitrzy si szereg wydm. Wrd drzew widz namioty i przyczepy kempingowe. Mijamy lasek i skrcamy w drog prowadzc na parking obok play. Albert jednak nie zostawia tam samochodu, tylko wjeda na piasek, po ktrym jego terenowy nissan sunie bez przeszkd. Zatrzymujemy si przed chat. Widok spieczonego socem domku przypomina mi sztormow noc spdzon tu z Catherine. Na wspomnienie jej bliskoci czuj ucisk w gardle i gwatowny przypyw tsknoty. Pragn jej i boj si, czy to, co si midzy nami wydarzyo nie pooyy kresu naszym przyjacielskim relacjom. Myl o tym uczuciu coraz powaniej, chocia cigle nie wiem czy w mniemaniu Cat czy nas co wanego. Obawiam si, e dla niej jest to po prostu wakacyjny flirt. Wchodz do chaty pierwszy, z pakunkiem zabranym z samochodu. Na ku ley skotowana pociel, ktrej nie zdylimy posa. Miejsce, w ktrym kochaem si po raz pierwszy, w ktrym zgrzeszyem przeciwko sobie, matce i swoim yciowym planom napenia mnie sentymentem, jakby stanowio fragment odlegej historii, ktra jest ju za mn i nigdy si nie powtrzy. Stawiam karton z ywnoci na pododze. Przez otwarte drzwi widz, jak Albert wynosi z auta butle z powietrzem i jakie puda. Dotykam pocieli, przyciskam do twarzy bkitne przecierado, ktre przechowao zapach Cat. Mam ochot zabra je ze sob na pamitk. Wcham je i w wyobrani widz jej smuke ciao wygite w bladym wietle byskawic. Uwiadamiam sobie, e jestem zakochany. Ju nie ma sensu oszukiwa si, e jest inaczej. Ogrania mnie naga pewno tego faktu i strach przed jego nieuchronnoci i niejasn jeszcze konsekwencj.

- 161 -

Nagle dobiega mnie skrzypienie schodw. W panice poprawiam pociel, narzucam kap na ko, zacieram lady naszej mioci i gasz na twarzy wyraz zmieszania. Do chaty wchodzi Albert z dwoma torbami wypchanymi ubraniami. Chyba jednak dostrzega moje zaenowanie, bo umiecha si jako dziwnie. Id do samochodu i razem z rnymi przedmiotami wnosz do domku schowane pod siedzeniem kierowcy ubrania. Koczymy wyadunek, siadamy na krawdzi ka i pijemy. Ja sok pomaraczowy, a Albert piwo wycignite z turystycznej lodwki. Uwiadamiam sobie, e to miejsce ju nigdy nie bdzie dla mnie takie samo. Zawsze bdzie pene Cat. - Idziemy do wody? pyta malarz, gdy odpoczlimy troch. - Idziemy. A masz dla mnie akwalung? - Co si znajdzie zapewnia. Non pompk dmuchamy ponton, ktrym zamierzamy popyn do zatopionego statku. Albert przynosi ze skadziku, w ktrym trzyma sprzt do nurkowania, piankowy kombinezon i zapasowy automat do oddychania. Dwie butle z powietrzem zostawi ju na play. Wkadamy do pontonu cay sprzt i ubieramy piankowe kombinezony. Morze jest spokojne, wic bez wysiku pyniemy, wiosujc rwno w stron niewidocznego wraku. Siedzimy zwrceni twarzami do siebie, a midzy nami pitrzy si sprzt do nurkowania. Zajmuje cay rodek pontonu, wic jest nam niewygodnie z podkurczonymi nogami. - Skd masz pewno, e zoto nadal tam ley? pytam. Moe kto ju ci uprzedzi i szukasz go na darmo. - Ojciec przez wiele lat strzeg tego miejsca i swojej tajemnicy. Dugo nikt nawet nie podejrzewa, e nauczyciel nurkuje tutaj, by odszuka zaginione zoto. Pewnie ludzie myleli, e robi to dla przyjemnoci. By przyjezdny, a obcy czsto maj jakie dziwaczne hobby i zwyczaje. Pamitam, jak kiedy przepdzi std innych nurkw mieje si malarz. By zazdrosny o swj skarb. Poza nami ledwie kilka osb byo na wraku, ale ci, co wiedzieli co o zocie i prbowali je odnale, ju dawno si zniechcili. Chyba nikt poza nami nie wierzy dzi w jego istnienie.

- 162 -

- No wanie. Czy to nie dziwne? Mwie, e Elsterman napisa w licie, e ocean pochon jego jedyny skarb. Skd wiesz, o jaki skarb chodzi? Moe straci rodzinne pamitki albo dokumenty, a moe uton mu kto bliski. - Nie raz si nad tym zastanawiaem. Analizowaem tych kilka zda listu na rne sposoby. Dowiedziaem si te, e w czasie tego zdarzenia nikt nie uton. W bibliotece w Arcachon odnalazem lokaln gazet z tego okresu i wzmiank o zatoniciu parowca. Nazywa si Allier i poszed na dno w cigu trzech godzin. Na pewno nikt nie zgin. Zaog i kilku pasaerw zabra angielski okrt wojenny patrolujcy wody Zatoki Biskajskiej. - Ale skd wiesz, e przemysowiec straci swoje zoto? Moe zdoa je zabra i przenie na pokad tamtego okrtu? - Wtpi. Ono musi tam by. Przez kilka lat spenetrowaem dokadnie cay wrak i zota w nim nie znalazem, ale to nie znaczy, e Allier nie mia go na pokadzie. Skoro Elsterman napisa, e sztabki zapakowa razem z czciami, to musiay by ukryte gdzie pord skrzynek w adowni. Metalowe pojemniki wysypay si ze statku, wic pozostaje mi przeszuka je wszystkie, bo w nich musi znajdowa si ten cenny adunek. - Jednak nie masz stuprocentowej pewnoci, e w rozrzuconych na dnie zatoki skrzynkach jest zoto? - Nie. Ale wierz, e tam si znajduje. - Wiesz, i ja zaczynam w to wierzy umiecham si. Gdybym nurkowa razem z tob, na ile mgbym liczy? mwi artem. - Chcesz wej do spki? - Czemu nie? Do tej pory rodzinn pasj Pouponw traktowaem z przymrueniem oka, ale teraz przyszo mi na myl, e - jak w kadej plotce - i w tej historii musi by ziarno prawdy. Oczywicie, nie chciaem przystpowa do adnej spki i dzieli si z Albertem ewentualnym zyskiem, ale uwaaem, e po tylu latach penetrowania morskiego dna w poszukiwaniu skarbu, dzie jego odnalezienia jest bliski. O ile w ogle zoto ley gdzie tam na dnie...

- 163 -

Jestemy ju w pobliu wraku, bo malarz zaczyna co chwil wpatrywa si w gbin. - To tutaj mwi wreszcie i wskazuje palcem tafl wody, ale ja nic tam nie widz, cho wychylam si z pontonu i staram si przenikn wzrokiem bkitn to. Dopiero, gdy Albert pokazuje mi szary cie gboko w wodzie, zaczynam rozrnia zarys wraku. - Std wida tylko kadub parowca, reszta ley niej, poronita morsk flor. Ale fragmenty statku i jego adunku rozrzucone s w promieniu ponad stu metrw. Spogldam w stron ldu, lecz wybrzee jest poza zasigiem mojego wzroku. Pynlimy jednak niezbyt dugo i plaa z pewnoci jest niedaleko. Nie zwrciem uwagi, kiedy stracilimy j z oczu. Jestemy zmczeni wiosowaniem. Prbuj rozprostowa nogi w ciasnym pontonie. Albert wyrzuca niewielk kotwic na linie. - To wystarczy, eby d nam nie odpyna?- upewniam si. Nie dabym rady dotrze std wpaw do ldu. Albert mieje si, rozparty w pontonie na tyle wygodnie, na ile pozwalaj mu wcinite midzy nas butle z powietrzem. Zapala papierosa i wypuszcza w gr kb dymu. - Ja chyba te nie przyznaje. Ale nie martw si. Robi to nie pierwszy raz. Zwykle podpywam tutaj na silniku, lecz dzisiaj jest nas dwch, a morze idealnie gadkie, dlatego powiosowalimy. - W jaki sposb orientujesz si, ktre pojemniki ju sprawdzie? wracam do tematu skarbu. - Popatrz, mam map z wodoszczelnej saszetki Albert wyciga kartk papieru z zarysem wraku, zaznaczonymi pagrkami i wgbieniami dna oraz kropkami i kwadracikami, ktrym przypisane s numery. Te punkty to pojemniki. Zaznaczone na czerwono s sprawdzone przez mnie, a na szaro przez ojca. Kropki to zauwaone skrzynki, ale jeszcze niesprawdzone. - Jest ich sporo przyznaj. - Wiele z nich ju kilka razy zmienio pooenie, inne zginy w mule lub pod warstw wodorostw. Czci z nich pewnie nigdy nie odnajdziemy.

- 164 -

- Dlaczego nie wydobylicie na ld tych, ktrych zawarto ju znacie? Nie pomyliyby si wam z innymi. - Wida, e nie masz pojcia, jaka to praca. Pojemniki le na gbokoci dwudziestu metrw. Kady way kilkanacie kilogramw i jest ich par tysicy. To zadanie dla armii ludzi, a nie dwch czy trzech nurkw. Soce grzeje mocno, ale nie jest gorco. Albert wyrzuca do morza niedopaek i zakada na plecy butl. Robi to samo, balansujc na koyszcej si gumowej dce. - Teraz popyniemy na may rekonesans proponuje malarz. Poka ci wrak i miejsca, gdzie le pojemniki. Potem spenetrujemy ten fragment dna. Mczyzna zakrela palcem koo w miejscu, gdzie na planie znajduje si najwicej czarnych kropek. Albert przypomina mi zasady dotyczce nurkowania. Tym razem wyposaa mnie w tak sam kamizelk wypornociow do regulowania zanurzenia, jak sam zakada, i instruuje jak si ni posugiwa. Przedmuchujemy aparaty do oddychania, zamaczamy maski i wskakujemy do wody. Schodzimy prawie pionowo w d, bo ponton unosi si dokadnie nad zatopionym statkiem. Albert wyprzedza mnie i w par chwil znajduje si ju przy poronitej glonami burcie parowca. Ja tkwi zawieszony kilka metrw pod powierzchni wody. Mam problem z pywalnoci, wic wraca do mnie i reguluje ilo powietrza w mojej kamizelce. Zaczynam zaapywa na czym polega ta czynno. Opuszczamy si powoli nad wrak. Radz ju sobie take z cinieniem, ktre znowu po kilku metrach zanurzania si zatyka mi uszy. Z mtnawej wody wyania si ogromny kadub statku. Wyglda jak jakie monstrum yjce w symbiozie z podwodnymi rolinami. Z trudem odczytuj nazw Allier umieszczon na jego burcie. Przepywamy nad pokadem. Std wyranie wida miejsce, gdzie parowiec pk. Jego dzib nadal ley na podwodnym wystpie skalnym, ginc niemal wrd zielska i porostw, a rufa, ktra opada niej, spoczywa na piaszczystym dnie pokrytym warstw lotnego muu i dug morsk traw. Dokoa wraku porozrzucane s prostopadocienne, metalowe pojemniki wysokie moe na pidziesit cm i szerokie na trzydzieci. Kady podobno nosi numer wypisany bia farb, ale oznaczenia wida na niewielu z nich, pewnie tych

- 165 -

oczyszczonych przez Alberta. Wszdzie mona te dostrzec ich zawarto: chromowane wrzeciona, jakie rubki, paki, wiksze i mniejsze podzespoy nieznanych mi urzdze. Wszystko to pokryte jest rdz, muem i glonami. Przez dziur w pokadzie wpywamy do wntrza statku. Albert odpina latark przytroczon do uda i zapala j. Snop wiata wypasza awic drobnych ryb. Serce bije mi gono. Czuj si jak w zalanych wod lochach. Przez otwory i szczeliny w pokadzie do ciemnego wntrza przedostaj si strumienie sonecznego blasku. W tych smugach tacz glony i drobinki muu. Wyglda to jak py wirujcy w smudze wiata na strychu starego domu. adownia jest caa zawalona metalowymi przedmiotami, przegniymi skrzyniami z resztkami wyblakych napisw, linami i kawakami desek. Wszdzie zadomowiy si morskie yjtka, roliny i ryby. Dostajemy si do czci mieszkalnej statku. Przepywamy obok poprzewracanych sprztw, przedmiotw codziennego uytku, ledwie rozpoznawalnych w pmroku, zniszczonych przez czas i son wod. Mam wraenie, e wszystko to ogldam na niemym filmie. Przez bulaje do kajuty wpada troch soca, a jedyny odgos jaki sysz, to regularny dwik wydychanego przeze mnie powietrza. Jestem troch spity, bo wyobrania podszeptuje mi, e za chwil zza jakich drzwi wypynie przegnie ciao topielca, ponadgryzane przez ryby i kraby. Jednak nic takiego si nie wydarza. Statek jest zupenie pusty i martwy. Nie ma tu adnego trupa, ale odnajdujemy lady ludzkiej obecnoci. lady sprzed ponad p wieku. W jednej z kajut znajduj koj ze strzpami pocieli, zamazane obrazki w cienkich ramkach i metalow szafk nocn. Otwieram szuflad, z ktrej wyskakuje brzowy krabik. Na jej dnie, pokrytym czarnym muem, ley przegniy patyk, pewnie owek, bakelitowa obsadka z przerdzewia stalwk i olizgy kaamarz z atramentem. W gbi znajduj metalowe pudeko po biszkoptach. Wyjmuj je i wycieram z warstwy morskiego bota. Na wieczku s wytoczone dwa holenderskie wiatraki stojce wrd pola tulipanw. Zabieram je ze sob. Gdy grzebaem we wasnoci pasaerw statku, Albert oddali si. Z biciem serca wypywam z kajuty. Spostrzegam jego cie i smug wiata latarki na korytarzu. Doganiam go, po czym razem opuszczamy to pospne miejsce.

- 166 -

Dopompowuj powietrza do kamizelki i z przyjemn lekkoci znowu unosz si ponad wrakiem. Ponownie schodzimy gbiej. Pyniemy w kierunku metalowych pojemnikw widocznych na dnie blisko statku, ale mijamy je i posuwamy si dalej. Skalistym wzniesieniem poronitym rud traw ley cay stos tych blaszanych pude. Pewnie zatrzymay si na nierwnoci dna i zwaliy jedne na drugie, otworzyy i wysypay swoj zawarto: podobne do siebie elementy suce nie wiadomo do czego. Prbuj otworzy jeden z zamknitych pojemnikw. Nie jest to proste, bo jego cianki s liskie, a wieko mocno przywaro do brzegw stalowej puszki, ale po chwili udaje mi si dosta do jej wntrza. Zota w niej jednak nie ma. Kanciaste ksztaty skrzynek wida wszdzie: wystaj z muu, spord wodorostw, piasku i skalnych szczelin. Rozumiem wreszcie, e w tych warunkach spenetrowanie takiej ich iloci to zadanie na lata, a jeli nie mona pojemnikw wydoby spod wody, caa praca staje si icie syzyfowym wysikiem. Ale Albert ma z pewnoci jaki plan dziaania, zna dobrze to miejsce, zdaje si pracowa racjonalnie i systematycznie. Lubi nurkowanie samo w sobie, wic poszukiwania daj mu chyba satysfakcj, nawet jeli nie przynosz dugo oczekiwanego efektu. Ja szybko mam do. Pokazuj mu, e bd si wynurza. Albert daje mi znak, e zrozumia i si zgadza. Unosz si na kilka metrw, zostawiajc pod sob pochylonego nad jakimi rupieciami nurka i szukam wzrokiem cienia pontonu. Zauwaam go po chwili. Wydaje si by daleko, zarysowany wyranie na tle racej kuli soca. Dopompowuj powietrza do kamizelki balastowej. Tak jak kaza Albert, nie spiesz si z wynurzaniem. Robi to powoli, nie patrzc na gbin pode mn. Pyn ze wzrokiem utkwionym w ciemnym spodzie pontonu, do ktrego si zbliam. Nurkowanie podoba mi si coraz bardziej. Pocigaj mnie podmorskie widoki, fauna i flora podwodnego wiata, ale gdy api rk brzeg naszej gumowej dki, odczuwam ulg. Wrzucam do pontonu pudeko po biszkoptach, a potem okulary i rurk. Z trudem wydostaj si na jego drcy pokad i uwalniam od ciaru butli. Zmarzem troch w wodzie, wic zdejmuj piankowy skafander i wystawiam si na dziaanie soca.

- 167 -

Przez chwil odpoczywam. Prbuj dojrze Alberta unoszcego si nad dnem Zatoki, ale jest za gboko, a woda nie jest a tak klarowna. Widz tylko cie wraku i wyobraam sobie, e gdzie tam w gbinie samotny mczyzna zaglda do kolejnych pordzewiaych pojemnikw, podwaa noem ich zassane wieka, rozwiera je jak muszle peropaww z nadziej, e za ktrym razem ujrzy byszczce sztabki zota. Przypominam sobie o moim znalezisku. Bior je w rce, jeszcze raz dokadnie ogldam, po czym staram si unie wieczko, ktre wylizguje mi si z palcw. Jest mocno zamknite, wic licz na to, e woda nie przedostaa si do jego wntrza. Pokrywka odskakuje dopiero, po jej dokadnym opukaniu z mulistego nalotu, wytarciu do sucha i uyciu sporej siy. W rodku znajduje si tylko zeszyt w twardej zielonej oprawie. Taka zawarto rozczarowuje mnie, gdy miaem cich nadziej na co cenniejszego. Brulion jest wilgotny, ale w pudeku nie ma wody i gdy ostronie przerzucam kartki, okazuje si, e tekst w nim pozosta czytelny. Ku mojemu zaskoczeniu, jest to dziennik spisany po polsku. Ksztatne, kobiece pismo pokrywa strony diariusza rozpocztego 2 lutego 1939 roku, w czasie, gdy rodzina dzkiego przemysowca szykuje si do podry za ocean. Jestem tak podekscytowany tym znaleziskiem, e chce mi si krzycze. Nie mog si doczeka, kiedy wynurzy si Albert, eby mu pokaza mj skarb. W zeszycie zapisanych jest kilkadziesit stron. Zaczynam czyta akomie. Wierz, e dziennik odpowie mi na pytanie, ktre Albert i jego ojciec zadaj sobie od lat. Przebiegam wzrokiem stron po stronie z ciekawoci wiksz, ni przy lekturze najlepszej powieci. Ta historia dziaa na moj wyobrani, fascynuje, bo odkrywa przede mn prawdziwe losy prawdziwych ludzi, a nie jakich wyimaginowanych postaci. Autork dziennika okazuje si by siostra ony przemysowca, Jakuba Elstermana. Docieram do opisu dnia wypynicia statku z portu w Hawrze. Opowie wciga mnie coraz bardziej, cho napisana jest jzykiem prostym, a tre ma raczej zachowa dla autorki i jej rodziny przeyte chwile, ni zda z nich relacj komu obcemu, w sposb ciekawy i zajmujcy. W wyobrani podam za ydowsk rodzin przez Zatok Biskajsk.

- 168 -

Elstermanowie wypywaj w paskudn, marcow pogod. Crka fabrykanta, Sara, przez cay czas ley w koi. Jest osabiona trwajc od ponad tygodnia chorob, ktra z przezibienia zapanego w pocigu, w czasie podry do Francji, przerodzia si w zapalenie oskrzeli, a potem w nierozpoznane w por zapalenie puc. Ma wysok gorczk i kaszel. Lekarz powiedzia jej rodzicom, e dwunastolatka powinna jak najszybciej trafi do szpitala. Odradza jej t podr, ale w kocu zgodzi si na ni, wiedzc, e dziewczynka bdzie miaa zapewnion sta opiek matki oraz ciotki. Jednak ju pierwsza noc na morzu pokazaa, e jego obawy nie byy bezpodstawne. Sara zapada w niespokojny sen, majaczy, a jej stan nie poprawia si z upywem godzin, mimo podawanych lekarstw. Elsterman, widzc e z crk jest coraz gorzej rozmyla si w kocu i rezygnuje z podry do Ameryki. Czuwajcy przy ku nastolatki rodzice przyrzekaj sobie, e jeli Bg pozwoli, by Sara przetrwaa t noc, pozostan we Francji. Zamierzaj wysi w Bayonne i przynajmniej na jaki czas - zapomnie o ucieczce za ocean. Niestety, los chce inaczej i dziewczynka umiera nad ranem. Ostatnie sowa w dzienniku zostay napisane drc rk, atrament zalewa kilka wyrazw, a te plamki na papierze wiadcz, e kobieta pakaa piszc te sowa. Nakrelia je zapewne na par godzin przed zatoniciem Allier. Cay tekst dotyczy wycznie spraw osobistych, nie ma w nim nic na temat interesw Elstermana ani jego majtku. Po przeczytaniu dziennika dochodz do wniosku, e dla przedsibiorcy to crka bya prawdziwym i moe jedynym skarbem, ktry zabrao mu morze. W obliczu jej mierci nie martwiby si przecie paroma sztabkami zota. Jednak jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy skarb zaton wraz ze statkiem, nie uzyskaem. Z oczywistych powodw nie dowiedziaem si te, co stao si z rozbitkami. Czy zostali we Francji, czy yj gdzie po drugiej stronie Atlantyku? Nagle z wody wyania si gowa Alberta. Mam ochot opowiedzie mu o odnalezionym zeszycie, o przebiegu podry Elstermanw i mierci ich crki, lecz powstrzymuje mnie widok jego zadowolonej twarzy w masce do nurkowania. Nie chc przedwczenie rozwiewa jego nadziei. Dociera to do mnie zupenie niespodziewanie, gdy dostrzegam jego rado z nurkowania i prowadzonych poszukiwa. Nie chc odbiera mu przyjemnoci, jak daje mu wiara w

- 169 -

wyimaginowany sukces tych poszukiwa. Nie chc zasia w jego sercu ziarna niepewnoci. Bo czy mj punkt widzenia jest lepszy od jego? Czy to, jak sami widzimy wiat upowania nas do tego, ebymy swoimi subiektywnymi wizjami zaraali innych? Przecie to, co dla mnie jest oczywiste, dla niego wcale takim by nie musi... Zamykam zeszyt i chowam go z powrotem do pudeka. Pomagam malarzowi wdrapa si do pontonu. - Zanurkujesz ze mn jeszcze raz, gdy odpoczniemy? pyta Poupon zdejmujc z plecw butl. - Jasne odpowiadam. Lecz kiedy po raz drugi schodzimy pod wod, Albert zauwaa, e grzebanie w porozrzucanym na dnie elastwie przestao mnie ekscytowa. Nie potrafi widocznie ukry swojej rezygnacji. Wiem przecie co, czego nie wie on i... brakuje mi jego nadziei. Po okoo pgodzinnym nurkowaniu malarz daje mi znak do wynurzenia. Podpywamy do liny, na ktrej zawieszona jest kotwica pontonu i wspinamy si wzdu niej. Albert pierwszy wchodzi na pokad i odwzajemnia mi pomoc, gdy gramol si do naszej gumowej odzi. - Wracajmy. Pora co zje proponuje. Woda wzmaga apetyt. Zgadzam si niemal entuzjastycznie. Wcigamy kotwic, chwytamy za wiosa i miarowo uderzajc o spokojn to morza posuwamy si w kierunku brzegu. Tym razem zwracam uwag na moment, gdy jasna linia play wyania si z bezmiaru oceanu. Siedz twarz do ldu i obserwuj ponad opalonym ramieniem Alberta jak ziemia przyblia si i ronie. W t stron pynie nam si jako szybciej, a ponton miga lekko po niewielkich falach. Gdy trafiamy wiosami w piasek na pycinie, wyskakujemy z dki i cigniemy j za linki umieszczone wok burt. Z pewnym trudem doholowujemy ponton a pod chat i dopiero wtedy zaczynamy wyadowywa sprzt do nurkowania. Jestem zmczony, ale Albertowi nie brakuje wigoru. Wystawia na pla blaszany grill, rozpala drzewne brykiety i ukada na ruszcie dwa pokane woowe steki, ktre przywielimy w turystycznej lodwce, upchnite obok butelek z piwem. Miso jest

- 170 -

ju zapeklowane, ponacierane przyprawami i gotowe do pieczenia. Znosz na piach plastikowy stolik, dwa krzesa i parasol. Napeniam szklanki zimn wod Perrier, ktrej dwie butelki znalazem w pudle z napojami. Albert za pomoc metalowej opatki i widelca obraca steki, pilnuje, eby zmiky na wolnym ogniu, a potem przypieka je mocno, tak jak obaj lubimy. Jest gorco, wic chodzimy w samych kpielwkach. Moja opalenizna jest ju wyrana, cho przy Albercie wygldam blado jak oskubany kurczak. Zastpuj przy stekach malarza, ktry przynosi jeszcze wiee pieczywo w koszyku, talerze, sztuce, dwa kieliszki i butelk Chateneuf du Pape. Otwiera wino i nalewa sobie. Wypija z zadowoleniem pokan porcj. - Nie jest jeszcze za ciepe ocenia z aprobat. Dawaj ju te steki, bo umieram z godu. Gdy sprztamy po jedzeniu, Albert zauwaa pudeko, ktre zostawiem na parapecie okna w chatce. Nie chc, eby je otwiera, wic zachwycam si wytoczonym obrazkiem, sugerujc, e jest puste. - Tyle lat w wodzie, a farba nadal dobrze si trzyma mwi obracajc puszk w doniach. Wziem je sobie na pamitk. Na szczcie malarz nie przejawia zainteresowania moim znaleziskiem. Pewnie sam wycign z wraku wiele rnych drobiazgw i nie robi ju one na nim wraenia. - Moe zostaniesz tu na noc proponuje. Odstpi ci ko w pokoiku, a sam poo si na materacu w pracowni... Chyba, e masz inne plany, to odwioz ci na przysta. Pomylaem, e jeszcze raz mgbym pooy si w pocieli noszcej zapach Cat, poczu znowu jej blisko, porozkoszowa si cho zudzeniem jej obecnoci. - Zostan mwi bez wahania. O zachodzie soca kpiemy si w morzu. Brzoskwiniowe i rowe refleksy rozpywaj si po atramentowych wodach Atlantyku i powoli gasn wraz z mijajcym dniem. Pluskanie w falach zastpuje nam prysznic. Wycieramy si, Albert wskakuje w pasiast piam i wypija przed snem dwa piwa, siedzc na schodkach i gapic si w ciemniejcy ocean. Moe myli o swoim skarbie, ktry ja pogrzebaem

- 171 -

ju w swojej niewierze? Utwierdzam si w postanowieniu, by nie zdradza mu mojego odkrycia. - Smutno musi by niewierzcym konkluduj, lec ju w pocieli, z gow tu przy otwartych drzwiach. Delektuj si ladami perfum Angielki, ktra dostaa si nieproszona do mojego serca i zmcia mj spokj i mj smutek. - Chyba tak mwi malarz, nie nawizujc dalogu. Wyglda na zamylonego, wic z satysfakcj, z jakim dreszczykiem emocji, zakopuj si w cienkiej kodrze obleczonej w poszw w zielone wzorki. Zdejmuj slipki i wciskam je pod poduszk. Na dworze jest ju ciemno. Sysz bon nuit Alberta, a potem skrzypnicie zamykanych drzwi pracowni. Jeszcze raz przypominam sobie tamt noc, chon resztki zapachu Cat. Nie mog zasn. Ach, gdyby znowu bya ze mn... Tak bardzo chciabym jeszcze raz wtuli si w jej ramiona, poczu dotyk jej ciaa, jeszcze raz przekroczy granic intymnoci, ktrej nie amiemy na co dzie i z kadym. W erotycznej bliskoci z kobiet stajemy si jednoczenie silnymi mczyznami i bezbronnymi dziemi. Wstpuje w nas moc, ale i odrobina saboci; pewno siebie, ale i ulego, jakbymy czc si w jedno z kobiet tracili na moment cz naszych mskich cech, oddawali je dla dobra mioci. Kocz wreszcie ten seans wspomnie postanowieniem, e jutro spotkam si z Cat, ale teraz chc ju odsun od siebie myli o niej. Zaczynam si modli. Odmawiam modlitwy za mam, ojca i wszystkich moich starych i nowych znajomych, a czuj si senny. Zza cienkich drzwi dobiega pochrapywanie Alberta. Wreszcie sam zasypiam, zmczonym dniem penym wrae. Budzi mnie jaki dwik. Noc jest na pewno gboka, ale nie mam siy, eby otworzy powieki, podwietli tarcz zegarka na rce i sprawdzi godzin. Le wic z zamknitymi oczami i nasuchuj. Rozrniam cichy szum oceanu, szelest traw na wydmie opadajcej na wschodni cian chaty i poskrzypywanie drewna, z ktrego jest zrobiona. Mam przeczucie, e nie obudzi mnie aden z tych odgosw. Musiao to by co innego. Moe krzyk nocnego ptaka, moe syrena statku albo odgos nadcigajcej burzy.

- 172 -

Nagle pka szyba w oknie znajdujcym si nad moimi nogami, ko zasypuje szko, a na pododze rozbija si ponca butelka. Wszystko dzieje si byskawicznie. Czuj wo benzyny i zaraz jaskrawy jzyk ognia lie podog i ciank dzielc izby. Druga butelka lduje na dachu sysz to poprzez syk pomienia. W chacie robi si jasno. Ze swojego pokoiku wypada Albert w chwili, gdy ja wybiegam razem z pociel na werand. Wskakuj w slipki. Rozgldam si wok. Ktem oka dostrzegam dwie ciemne postacie znikajce za wydm, co si w nogach biegnce w stron sosnowego lasu. Wpadam znowu do chaty, zderzam si z Albertem, ktry ju wylewa na pomienie kube wody. Pdz z wiadrem do morza, napeniam je i wracam. Malarz jak w napadzie szau wyrzuca na taras i piasek przed domkiem wszystko, co trafia mu w rce. Ogie ponie coraz mocniej, zajmuje coraz wiksz cz wysuszonej socem chatki, a prba ugaszenia go kilkoma wiadrami wody okazuje si daremna. Pomienie poeraj ju dach i ciany. Szybko staje si jasne, e nie damy rady opanowa poaru, wic ratujemy co si da. Wyrzucamy na pla przywiezione par godzin temu zapasy, meble, odzie. Poprzez trzask ognia sysz wycie syreny straackiej. Gdy pierwszy wz wjeda na pla i zalewa nas powodzi wiate, a pomienie silnym strumieniem wody z armatki, siadamy zmczeni na piachu. Mokrzy od potu i wody patrzymy z bezpiecznej odlegoci na uwijajcych si straakw. Po chwili zjawia si jeszcze jeden zastp. Odcigamy nasz dobytek na skraj play. Akcja trwa krtko. Ju po paru minutach pomienie gin, pozostaje tylko smrd spalenizny i unoszcy si nad zgliszczami dym. Kilku straakw dogasza tlce si deski i belki, rozdziela je bosakami, rozciga strzpy chaty po piasku w blasku mocnych reflektorw. Albert wstaje i zmierza do jednego z samochodw. Rozmawia z oficerem stray i andarmami, ktrzy przybyli tu za drugim zastpem straakw. Szukam swojego ubrania, ale odnajduj tylko spodnie. Wcigam je i patrz jak janieje niebo na wschodzie. Straacy bez popiechu zwijaj we, pakuj swj sprzt i odjedaj. Pomagamy wypchn radiowz andarmerii, ktry zakopa si w piasku i zasapani siadamy na ocalaych z poogi turystycznych krzesekach. W

- 173 -

szaroci przedwitu coraz wyraniej widz obraz po poarze. Z chaty zostao niewiele. - A nie mwiem: Ignis, mare, mulier tria mala wzdycha Albert. Nic tylko kopoty...

Rozdzia dwunasty
roda, 7 lipca 1993 r. Razem z Pierrem zbieram do kosza na bielizn porozrzucane po play przedmioty, a Albert z wykrywaczem do metalu chodzi wrd nadpalonych desek, poamanych mebli, swoich podwodnych znalezisk oraz butelek wdeptanych w piasek. Ma nadziej odnale zgubiony w czasie poaru zoty acuszek z krzyykiem, ktry zerwa mu si z szyi. Natrafia na zagrzebane w wirze rne drobiazgi, midzy innymi czerwony scyzoryk, ktry zawieruszy mu si w zeszym roku, ale po wisiorku nie ma ladu. - Patrzcie, co znalazem! woa nagle. Podchodzi do nas i pokazuje zot zapalniczk. Po kolei bierzemy j do rk, ogldamy i prbujemy czy pali. Obaj z Pierrem mamy donie umazane sadz od zwglonych przedmiotw, ktre przez interweniujcych w nocy straakw zostay rozrzucone niemal po caej play. Pewnie jest to podarunek od kogo, bo s na niej wygrawerowane inicjay. Rzeczywicie, na bokach zapalniczki widniej wyryte due zawijasy w ksztacie poczonych liter A i L. - Macie jakie skojarzenia?- dopytuje si malarz i bawi si ni, krzesajc ogie. Zapalniczka dziaa bez zarzutu. - Wyglda jak nowa. Moe zgubili j podpalacze? podsuwam myl.

- 174 -

- No wanie. To samo przyszo mi do gowy zgadza si Albert. Zapalniczka jest tak charakterystyczna, e policja powinna atwo ustali jej posiadacza. - Szkoda, e zmazae z niej odciski palcw mwi. To uatwioby im zadanie. - Wtpi, eby jeszcze co pozostao na liskim metalu po tylu godzinach leenia w piasku. Podekscytowani wracamy do domu i chwalimy si naszym odkryciem. - Znam t zapalniczk! oywia si Suzanne, gdy Albert podaje jej znaleziony na play przedmiot. Widziaam dokadnie tak sam u Marcela. To nie jego, tamta miaa inne inicjay, ale poza tym, niczym si nie rni. Syszaam, e on i jego syn dostali od madame Lacourt takie same zapalniczki z okazji urodzin. To na pewno wasno Adriena. - Nie daruj mu tego! wkurza si Albert. Jad na policj. Malarz chowa zapalniczk do kieszeni i pospiesznie wychodzi. - Poczekaj, pjd z tob! woam za nim. Doganiam go na schodach. Wskakujemy do samochodu, Albert odpala, ale nad kierownic wpada w krtk zadum. Rusza wreszcie, ale nie jedziemy na posterunek andarmerii, tylko do mieszkania Lacourta. Nie wiem, skd zna jego adres, ale nie dziwi si zbytnio pewnie rozmawia o fryzjerze z Suzanne i od niej dowiedzia si, gdzie mieszka. Zatrzymujemy si przy krawniku, przed wejciem do adnej, trzypitrowej kamienicy, podobnej do wielu innych w Jeuneville. Albert nadal jest wzburzony. Zwracam mu uwag, e pora nie jest najodpowiedniejsza na wizyt w takiej sprawie. Po poudniu ma odby si pogrzeb Lacourta, wic na pewno zjechali si jego rodzina i znajomi. Malarz twierdzi, e ma to gdzie i bez wahania przyciska dzwonek u drzwi. Otwiera nam jaka kobieta w czerni. W mieszkaniu faktycznie jest kilka osb. aobnicy siedz przy stole w duym pokoju naprzeciwko wejcia. Widz ich za jej plecami. Kobieta robi pobrotu i woa Adriena, ktry zaraz pojawia si na korytarzu. Jest wyranie zaskoczony nasz wizyt. Mnie oczywicie nie zna, ale

- 175 -

Alberta z pewnoci kojarzy. Jest szczupy, gadko ogolony, gadko uczesany i obleczony w czarny garnitur. Wyglda uroczycie. - O co chodzi? pyta niepewnie. - Moemy chwil porozmawia? odzywa si Albert bez przywitania. Najlepiej na osobnoci. Wyjdmy moe... Mczyzna robi kilka ostronych krokw za nami. Zatrzymuje si na chodniku przed domem. - To twoje? pyta Albert bez wstpw, wycigajc z kieszeni zapalniczk. Z puc Adriena wydobywa si dugie westchnienie. Mczyzna nerwowo pociera rk czoo, jakby osusza je z kropelek potu. - Ja tego nie zrobiem! tumaczy, nie prbujc nawet krci. - Ale bye tam i miae powody, eby to zrobi! - Byem... Suchajcie, panowie... - bierze nas pod ramiona i odprowadza na bok, eby gocie nie widzieli nas przez nadal otwarte drzwi. - Przyjechaem do ojca, gdy dowiedziaem si, e jest chory. Jestem tu od trzech dni. Wieczorami wychodziem sobie na piwo do LAuberge i tam rozmawialimy z kumplami na rne tematy. Po mierci ojca popilimy sobie i wszyscy bardzo le mwili o Suzanne. Kto wpad na pomys, eby pojecha do chaty i da jej nauczk. Planowalimy, e postraszymy j troch, czy co takiego. Wiedzielimy, e mieszkacie na play. Pojechalimy tam samochodem jednego z kumpli. Nie pamitam, kto wpad na ten gupi pomys, eby z pustych butelek po piwie zrobi koktajle Mootowa. Przysigam, e nie ja. Ja nawet tam nie poszedem. Zostaem przy samochodzie. Poyczyem im tylko zapalniczk, a oni j zgubili. Albert chwyta Adriena za klapy marynarki. Jest wkurzony, ale panuje nad sob. - To i tak twoja wina! krzyczy mu prosto w twarz. - Sprowokowae ich! Wiesz, e o may wos nie spalilimy si tam ywcem! Odpowiesz za to Albert jest o p gowy niszy od Lacourta, ale ma lepsz budow ciaa i dla mnie, bez dwch zda, to on zwyciy w ewentualnej bjce z synem fryzjera. Ty, gnojku! Na pewno wrobie te Suzanne w to cae morderstwo. Dobrze wiesz, e jest niewinna.

- 176 -

- Ja nic nie zrobiem upiera si Lacourt. Puszczaj, bo mi zniszczysz garnitur! Albert zwalnia ucisk, a Adrien wygadza pomite klapy marynarki. Odruchowo przygadza te wosy. - Wiem, e Suzanne bya u ojca. Przez niedomknite drzwi syszaem jak rozmawiaj. Dopiero co wrciem z baru, byem troch wstawiony, wic nawet nie zaszedem do niego, tylko pooyem si i szybko usnem. Nad ranem obudzi mnie kac. Poszedem do azienki, napiem si, a wracajc do pokoju zajrzaem do mojego staruszka. Lea taki may, jakby poskrcany w pocieli, z twarz wcinit w poduszk. Wida byo, e mia gocia, bo na awie stay dwie filianki. Zadzwoniem na pogotowie, ale co mnie tkno. Wiesz, byem jeszcze niele napity i takie rzeczy czowiekowi przychodz do gowy... Mylaem sobie: By tu kto, siedzia z nim, kto wie, co si stao...? Nie pamitaem, e przecie odwiedzia go Suzanne... Sprawdziem szuflady, czy co nie zgino. Zadzwoniem na policj. Potem przypomniaem sobie o testamencie, postanowiem go znale i zniszczy, nim wpadnie w cudze rce. Zaczem szuka go w sypialni, potem w salonie. Pewnie troch nabaaganiem, bo chciaem z tym zdy przed karetk. Daem spokj, gdy przyjechao pogotowie. Kiedy zjawili si andarmi, powiedziaem im tylko, e ojciec mia w nocy gocia, a gdy spytali czy wiem, kto to by, odpowiedziaem, e nie, ale sdz, e kobieta. Nie wymieniem nawet jej imienia. - Tak, ale chciae skierowa podejrzenie na Suzanne. Nie oskarye jej wprost, bo wiedziae, e nic nie zrobia, ale postarae si, eby narobi jej kopotu. I to ci si udao. Powiedziae policji, e to ty spldrowae mieszkanie? - Zapomniaem. - Zapomniae?! Ju ci wierz! Teraz masz okazj odszczeka wszystko Albert wlecze Adriena za budynek, bo zaczynamy zwraca na siebie uwag przechodniw. Popycha go na cian kamienicy. Jeszcze dzisiaj pjdziesz na policj i powiesz, e bye pijany i sam grzebae w szufladach ojca. Wyjanisz im, e Suzanne nie miaa z tym nic wsplnego. - Niczego nie bd wyjania! sprzeciwia si nagle Lacourt. Co miaem powiedzie, to powiedziaem.

- 177 -

- Jeli tak, to ja jad zoy na ciebie doniesienie, e spalie chat. Wytocz ci proces cywilny i zadam duego odszkodowania. Nie wykrcisz si od odpowiedzialnoci, ju ja si o to postaram, ty podpalaczu! Zastanw si, co bdzie dla ciebie lepsze: drobna zmiana zezna, czy rozmylne popenienie przestpstwa, zniszczenie mienia i naraenie ycia dwch osb? Albert jest wcieky, ale na tyle opanowany, e nawet nie przyla Adrianowi. - Dobra. Jutro pjd na posterunek i powiem, jak byo ugina si wreszcie w obliczu tak cikich argumentw. - Nie jutro, tylko dzisiaj! Zaraz. - Dobra Lacourt zgadza si po chwili namysu. - To idziemy do samochodu. Podrzuc ci tam dla pewnoci decyduje Albert. Popycha Adriena z powrotem w stron chodnika i zaciga do auta. Pdzimy na posterunek andarmerii i razem z naszym wiadkiem wchodzimy do rodka. Upewniamy si, e znika za drzwiami dyurki, po czym wychodzimy przed budynek. Albert zapala papierosa i nerwowo przechadza si wzdu okratowanych okien posterunku. Po kwadransie Lacourt pojawia si w drzwiach. Na jego twarzy wida odprenie, ale spina si znowu na nasz widok. Te wyciga papierosa. - I co? pyta Poupon. - Wszystko w porzdku uspokaja nas. Powiedziaem im, co i jak, ale nawet bez tego Suzanne nic nie grozio. Sekcja wykazaa, e ojciec zmar na atak serca. Podobno lekarz wykluczy udzia osb trzecich. - Przesuchali ci ci dwaj z policji? - Nie. andarmi. Odkd okazao si, e to nie morderstwo, ju ich tu nie ma. Suzanne dostanie wkrtce oficjalne powiadomienie o wynikach sekcji i umorzeniu postpowania. Adrien stoi z niezapalonym papierosem w ustach. Nie ma nam ju nic wicej do powiedzenia. Pewnie czuje, e wyrwna rachunki i cieszy si, e poszo mu to tak gadko, bez konsekwencji. Albert wyjmuje drugiego papierosa. Krci si po chodniku nerwowo, jakby wci nie by usatysfakcjonowany takim zaatwieniem sparwy. Odpala swojego

- 178 -

gauloisesa zapalniczk Lacourta, po czym rzuca mu j. Bez sowa wsiada do samochodu, a ja zajmuj miejsce obok niego. Ruszamy, zostawiajc mczyzn na chodniku z zapalniczk w doni i wiszcym na wargach papierosem.

***

To jest wyjtkowo przykre zakoczenie tego smutnego, cho penego wrae dnia. Wczoraj nawet nie chciao mi si otwiera dziennika. Byem zmczony po nocy w chacie i przybity tym wszystkim, co si wydarzyo. Nie napisaem ani sowa. Myl sobie teraz, e lepsza jest nuda wlokcych si godzin, ni cig nieszczliwych zdarze... Siedz na pomalowanym na kolor nadziei szpitalnym korytarzu. Panuje tu pena niepokoju cisza. Sycha tylko szepty i kroki Alberta dudnice na betonowej posadzce. Modl si o zdrowie Suzanne w czasie, gdy lekarze prbuj przywrci j do ycia bez odwoywania si do si nadprzyrodzonych. Na niewygodnych krzesekach w poczekalni na efekt tych wysikw czekaj prawie wszyscy, ktrzy w czasie tej tragedii byli w domu Pouponw. Nie wiem, czy reakcj Suzanne spowodowa pogrzeb ma, czy spalenie chaty na play. Pewnie zoyy si na to wszystkie ze rzeczy, ktre ostatnio j spotkay. Ledwie zakoczya si ceremonia pogrzebowa, w ktrej wzio udzia chyba p miasteczka, Suzanne zamkna si w swoim pokoju. Chocia wszyscy odetchnlimy z ulg, gdy sekcja zwok oraz opinia biegego lekarza ostatecznie wykluczyy morderstwo, Suzanne nadal bya pogrona w rozpaczy i zaamana. - To ja go zabiam powtarzaa, paczc histerycznie w czasie pogrzebu. Jej rozpacz bya tym wiksza, e w oczach ludzi nie widziaa nawet ladu wspczucia. Gorzej - dostrzegaa potwierdzenie swojej wyimaginowanej winy. Kiedy wrcilimy z cmentarza pooonego na obrzeach miasta, obok pachncego igliwiem sosnowego lasu, Albert poda Suzanne rodki uspokajajce i zostawi j sam na ku w swoim pokoju. Zajrza do niej godzin pniej. Cigle leaa na pocieli, w czarnej obcisej sukience, z zarowion, opuchnit od paczu twarz. Spaa spokojnie na boku, z jedn rk zwisajc na podog. Zaniepokoia go

- 179 -

bezwadno jej ciaa i dziwnie krtki oddech dziewczyny. Sprbowa j obudzi, ale bezskutecznie. W zacinitej doni Suzanne znalaz buteleczk po rodkach nasennych, ktrych uywaa czasem, gdy nie moga zmruy oka. Malarz natychmiast zaalarmowa domownikw. By roztrzsiony i niezdolny do adnego dziaania, wic Pierre wezwa karetk i, do czasu jej przyjazdu, usiowa docuci Suzanne. Fotograf siedzi teraz ze spuszczon gow, czasem zerka za okno, czasem na zegarek albo wymienia spojrzenia z Amand, ktra opiera si ramieniem o rami Cat. Angielki trzymaj si za rce i szepcz co do siebie. Sprawiaj wraenie osb, ktre nawzajem dodaj sobie otuchy. Catherine jest rzeczywicie przygnbiona. Wyglda piknie w tym smutku. Nie bya na pogrzebie, ale caa historia zrobia na niej mocne wraenie. Tak samo jak na nas wszystkich. Nie wiem ju, kiedy przestaem by tutaj turyst, ktry na wszystko patrzy z zaciekawieniem, lecz nie angauje si w nic, bo jest tu obcy i te sprawy nie s jego sprawami. W pewnym momencie uwiadomiem sobie, e wiat nie ogranicza si do mojego alu po mierci mamy, moich wasnych spraw i problemw, do mojego miasteczka gdzie na Dolnym lsku. I tam, i tutaj maj miejsce podobne zdarzenia, ludzie kochaj si, ciesz, cierpi, rodz i umieraj. Przeywaj takie same historie jak moja. Szczcie i nieszczcie nie maj swoich ulubionych miejsc, mog nas spotka wszdzie. Z zadumy wyrywa mnie odgos otwieranych szklanych drzwi. Wszyscy unosimy gowy i pytajcymi spojrzeniami obrzucamy wysokiego lekarza w niebieskim uniformie. - Odzyskaa przytomno mwi lakonicznie. Albert w trzech skokach podbiega do medyka. - Jej stan jest stabilny i wkrtce z tego wyjdzie kontynuuje lekarz. Aha, dziecku te nic nie grozi dodaje, jakby mimochodem. Swoje sowa kieruje do Alberta, ale syszymy je wszyscy. Malarz otwiera usta, eby co powiedzie, jednak lekarz znika za drzwiami. - Kiedy bd mg j zobaczy? Pytanie trafia w prni. Odczuwamy ulg, cho ostatnie sowa medyka wprawiaj nas w konsternacj.

- 180 -

- Suzanne jest w ciy? wyrywa si Amandzie zdanie, ktre chyba wszystkim nam jednoczenie przychodzi do gowy. Albert wydaje si by nie mniej zdziwiony. Albert zostaje w szpitalu, a nasz trjk Pierre zabiera do miasteczka. Postanawiamy odwiedzi Suzanne jutro, gdy poczuje si lepiej. Pogrzeb i smutne zdarzenie, ktre mamy ju za sob, odreagowujemy w samochodzie Pierrea, artujc i rozmawiajc haaliwie w dwch jzykach jednoczenie. Droga do Jeuneville mija nam byskawicznie. Nie wiem kiedy samochd zatrzymuje si na krawdzi bulwaru, niemal naprzeciwko Polonusa. - Wysiadasz czy jedziesz z nami? pyta mnie Pierre. Waham si przez dusz chwil, bo siedz obok Cat i chciabym z ni duej pozosta, ale dziewczyna pomaga mi podj decyzj. - Wysiadam z tob oznajmia ku mojemu zaskoczeniu. Wyskakujemy na nabrzee. Jest przyjemny wieczr, pal si ju lampy uliczne, a jaki pikny jacht pod penymi aglami opuszcza przysta, kierujc si ku poncemu czerwon powiat Atlantykowi. - Umiaby sam wypyn w morze? pyta dziewczyna, gdy Pierre i Amanda ruszaj z piskiem opon. Jaki przechodzie wymownie puka si w czoo, zerkajc za oddalajcym si wozem fotografa. - Jasne. Pod warunkiem, e popyniemy razem. - I rozbijemy si, i wyldujemy na bezludnej wyspie na rodku oceanu... rozmarza si. - Zanudziaby si tam ze mn na mier. - Masz o sobie niskie mniemanie artuje, chwytajc mnie pod rami. Prowad na pokad, kapitanie. Wskakuj na kokpit. Pomagam Catherine przej przez reling i przy okazji przytulam j do siebie. - Co mam robi? pyta, delikatnie wypltujc si z moich ramion. Jestem przekonany, e spdzimy romantyczn noc na jachcie i wypyniemy o wicie, tymczasem dziewczynie zamarzy si nocny rejs. Jestem zaskoczony tym

- 181 -

niespodziewanym planem. Nie marudz jednak. Zaczynam przygotowania, powtarzajc czynnoci, ktre wielokrotnie obserwowaem w wykonaniu ojca i Pierrea. Pomagaem im w nich nie raz. Jestem pewny siebie, przekonany, e sztuk eglowania mam w genach. Po ojcu. - Na pocztek podniesiemy kotwic i zwiniemy cumy decyduj. Potem postawimy grot. Ledwie agiel zaopota na wietrze, Polonus ruszy do tyu. Oddycham z ulg, bo obawiaem si, e poniesie go do przodu i uderzymy dziobem w nabrzee. To byaby totalna poraka. Krc koem steru, prbujc teraz ustawi jacht ruf do kanau. Z pomoc Cat poprawiam ustawienie agla i z satysfakcj obserwuj, jak agodny wiatr od ldu wynosi nas na otwarte morze. Wcigamy fok, a potem bezanmaszt, ktry powiewa za moimi plecami. Czuj si coraz pewniej. - Jako pocztkujcy eglarz musisz dowiedzie si czego o naszej jednostce mwi mentorskim tonem, gdy udaje si nam opuci kana, a ja peen jestem niemal w euforii. Polonus to jol oceaniczny zbudowany przez Stoczni Gdask wedug francuskiego projektu. Jest to jacht turystyczny o dugoci 14 metrw i szerokoci czterech. Ma oaglowanie gaflowe. Powierzchnia agla wynosi 55 metrw kwadratowych, a zanurzenie 1,50 m. Moe nim wygodnie eglowa nawet osiem osb Wszystkie te informacje jeszcze jako dziecko usyszaem od ojca, gdy przyjecha do kraju zleci i nadzorowa budow Polonusa. Mia ze sob plany odzi i by z niej bardzo dumny. Oprowadza mnie po pokadzie, wodzc palcem po niezrozumiaych dla mnie technicznych rysunkach zebranych w czarnej, tekturowej teczce przewizanej tasiemk. Do dzi pamitam t teczk, rysunki i entuzjazm ojca. Staruszek opowiada mi wtedy zasyszane gdzie oraz wasne morskie historie i obieca, e zabierze mnie kiedy ze sob na wspaniay rejs. Musz przyzna, e sowa dotrzyma. Wprawdzie upyno kilkanacie lat, ale jego sowa stay si faktem. Tymi opowieciami ojciec rozbudzi moj wyobrani. I cho dla mamy byy to mrzonki niegodne dorosego, odpowiedzialnego faceta, przez wiele nocy wyobraaem sobie nasz wspln z ojcem wypraw, nasz rejs po oceanie, peen przygd i ciekawych zdarze. O tych marzeniach i tych opowieciach przypominam

- 182 -

sobie dopiero teraz, gdy sam pord zapadajcej nocy znajduj si na jego wymarzonym jachcie na Atlantyku. Nagle czuj si odpowiedzialny za Polonusa. Strach, e mog uszkodzi d paraliuje mnie na chwil. Opanowuj go jednak szybko. Przekonuj sam siebie, e przecie bdzie to tylko krtka wycieczka wzdu wybrzea, do miejsc po ktrych pywalimy ju razem. Zapamituj pooenie Jeunneville, bo o nawigacji, zwaszcza tej nowoczesnej, z uyciem przyrzdw kupionych niedawno przez ojca i Pierrea, nie mam pojcia. Zamierzam prowadzi jacht tak, eby ld mie zawsze po lewej burcie. Kieruj si na poudnie, starajc si nie oddala zbytnio od wybrzea, ale pyn w bezpiecznej odlegoci od mielizn. Blisko brzegu znajduje si podobno sporo pycizn czy podwodnych wzniesie, na ktrych moe osi nawet jacht o niewielkim zanurzeniu. Stoj za sterem, a Cat siedzi na nadbudwce z nogami podcignitymi pod brod. Patrzy na resztki sonecznego blasku niknce w oceanie. Na tle ciemniejcego nieba jej jasna sylwetka odcina si wyranie. Coraz wyraniej wida te wiata pozycyjne Polonusa, ktre zapaliem po wyjciu z kanau. Szybko zapada zmrok. Blokuj koo steru na obranym kursie i luzuj grot, a fok zwijam zupenie. dka pynie wolniej. Jestem z siebie dumny jak diabli. Wiatr przysiad, wic ledwie dryfujemy na niewielkiej fali. Wchodz do kabiny, zapalam wszystkie wiata i nalewam dwie szklanki soku pomaraczowego. Wdrapuj si do dziewczyny i sadowi obok niej. Biae elementy jachtu odbijaj blask z bulajw, troch wiata daje te lampa na kokpicie i witaa pozycyjne. Mamy wic nastrojowe owietlenie. Podaj Cat napj. Milczymy delektujc si widokiem morza i spokojem tego wieczoru. Dziewczyna mwi, e czeka na pierwsz gwiazdk. Chce zauway moment, gdy pojawi si na niebie. - Podobno masz w Anglii chopaka... zagaduj ostronie. - Szepna mi co na ten temat Amanda. - Ona wszystko musi wygada! obrusza si, ale nie jest za. Nie patrzy na mnie. Jej wzrok bdzi po ciemniejcym niebie.

- 183 -

- Jest! - wybucha nagle z radoci wart wikszego odkrycia. - Wskazuje palcem jasny punkcik na niebie przezierajcy przez cienk warstw chmur czy mgieki. - Tak przyznaje po chwili, wracajc nagle do mojego pytania. Odpoczywamy od siebie... George wkrtce ma tutaj przyjecha, bo we czwrk, z Pierreem i Amand, chcemy zwiedzi kawaek Francji nim wrcimy na wysp. Amanda i Pierre bd ju szykowa lub i wesele. Szczero Cat jest rozbrajajca. I przygnbiajca. Nie wiem, co powiedzie. Robi mi si strasznie smutno i zaczynam aowa, e z ni popynem, e zadaem to pytanie, e w ogle do czegokolwiek midzy nami doszo. - A ja? Co znaczy dla ciebie to, co zdarzyo si midzy nami? pytam, gdy ucisk zwalnia mi gardo. - Och, ty guptasie! umiecha si sodko i cauje mnie w usta, jak cauje si kogo na poegnanie. Przeywamy pikn wakacyjn przygod, o ktrej za kilka miesicy adne z nas nie bdzie pamitao... Patrzy mi gboko w oczy. - Nie mw mi tylko, e si zakochae - Ale ja chciabym to powiedzie. - Lepiej nie mw szepcze i kadzie mi do na ustach. Cauj opuszki jej palcw i jest mi tak smutno, e zy same napywaj mi do oczu. Czuj, e j trac w chwili, gdy po tych udanych i mniej udanych chwilach, jakie ze sob spdzilimy, mgbym j odzyska. Zabiera do z mojej rki i ucieka wzrokiem w granatow przestrze przed sob. - Potrzebuj w yciu kogo pewnego, mczyzny, przy ktrym bd si czua bezpiecznie, ktry zapewni mi wszystko, czego potrzebuj. Mio jest pikna, ale nie najwaniejsza. Potrzeba troch rozsdku i racjonalnego podejcia do ycia. Mj mczyzna na zawsze musi by odpowiedzialny. Musi to by kto, z kim bd moga mie dzieci, ktry zapewni im dom, dobre wyksztacenie, a mi odrobin luksusu tumaczy Cat, dobierajc sowa z pewnym wysikiem. George taki jest... Mniej wicej poprawia si.

- 184 -

- A ja taki oczywicie nie jestem konkluduj. C ja ci mog zaoferowa? pytam gono sam siebie. Tylko moj mio. Nie mam zawodu, pienidzy, domu, nawet samochodu. Co mog da kobiecie? Obietnic, e za dziesi lat moe osign to wszystko? - Ale z ciebie romantyk... Sympatycznych chopcw s pene dyskoteki. A co by zrobi, gdybym zasza w ci? - Ze mn? - Aha. To pytanie zbija mnie z tropu. Wiedziaem, e chc z ni by, lecz nie zdawaem sobie sprawy z konsekwencji takiego kroku. O naszej wsplnej przyszoci miaem raczej mgliste wyobraenie. Bo co znaczy by z kim. Wzi lub, pobawi si na weselu, pojecha w podr polubn. Tyle rozumiaem. Ale co jest dalej? Przykad moich rodzicw pokazywa, e tylko filmy o mioci kocz si happy endem. Ostatnia scena pokazuje par zakochanych, ktrzy wreszcie s razem albo odjedaj w podr polubn cadillackiem. Rzadko dowiadujemy si, jak wyglda ich ycie rok, pi, dziesi lat po lubie. Nie wyobraam sobie, jak mogoby przebiega rodzinne ycie z Catherine. Nie mylaem przecie o tym. Wierzyem, e byoby tak wspaniae jak nasza wakacyjna mio. - Nie mogaby ze mn by, prawda? - Przecie jestem z tob. Czy to ci nie wystarczy? - Nie o to chodzi Myl o takim byciu na co dzie. Na zawsze. - A pewny jeste, e chciaby oglda mnie co rano zaspan, bez makijau, zmczon, czasem z albo chor? Chciaby pracowa na moje sukienki i kosmetyki, a ode mnie wymaga sprztania, gotowania, prania, zajmowania si dziemi? - Zaryzykowabym. Dziewczyna zaczyna si mia serdecznie. Przytula mnie do piersi. - Jaki ty jeste naiwny szepcze. - Koch... - tumi moje sowa pocaunkiem. Mam wilgotne oczy. Caujemy si coraz namitniej, jeszcze raz ulegamy zmysom. W momencie, gdy prbuj pooy si razem z Cat na nadbudwce, zelizguj si z odzi, uderzam o co bolenie kolanem i chwytam si relingu. Za mn

- 185 -

toczy si jedna ze szklanek po napoju i z pluskiem wpada do wody. Gdyby nie mj refleks, pewnie i ja znalazbym si za burt. Dziewczyna mieje si ze mnie, a klaszcze w donie z radoci. Nastrj pryska, ale nie daj tak atwo za wygran. Rozcieram kolano i prowadz j do kabiny. Wczam radio, akurat Vannessa Paradise swoim dziecicym gosikiem piewa Joe le Taxi. Siadamy na kanapie w mesie. Bawi si kosmykiem wosw Cat, ogldam jej srebrny kolczyk. Muskam wargami policzek. Jacht koysze nas delikatnie, a na zewntrz panuje ju ciemno. Jestemy sami na oceanie. Sami na bezkresnym morzu. Sytuacja jest wrcz prowokujca, tote dziewczyna chtnie odwzajemnia pocaunki i znowu rozgrzewamy si namitnoci. Zdejmuj z Cat bluzk, walcz z jej obcisymi spodniami, po czym zrzucam koszul. Gdy sam prbuj wyplta nogi z dinsw, jaka sia targa odzi. Padam na dziewczyn, ktra znowu wybucha miechem, ale po chwili przestaje nam by wesoo. - Co si stao z jachtem! krzycz i zaaferowany wybiegam na kokpit, wlokc za sob spodnie, bo jedna noga ugrzza mi w nogawce. Zrzucam je wreszcie. Oblewa mnie zimny pot, gdy pomimo ciemnoci uwiadamiam sobie, e stao si to, czego si najbardziej obawiaem. Utknlimy. Oby tylko na mielinie myl. Jeli wpadlimy na podwodn ska, to mam cakowicie przechlapane. Zrzucam w popiechu agiel, obijam sobie gow o bom, plcz si w wantach i ptnie. Jestem zrozpaczony. Catherine te jest spanikowana i wystraszona. Biega za mn i cigle wchodzi mi pod nogi. - Toniemy?! pyta drcym gosem. - Nie. Chyba nie... poprawiam si zaraz. Rozgldam si wkoo. Jestemy do blisko brzegu, bo wida un wiate miasteczka. Nie wiem czy akurat Jeuneville, ale jakiej miejscowoci. Bior wodoszczeln latark ojca, schodz na dzib i wskakuj do wody. Pod nogami wyczuwam piasek. Jest tu wyjtkowo pytko. Nurkuj i w wietle latarki prbuj rozezna sytuacj. Niewiele widz, bo jest ciemno, a sona woda szczypie mnie w oczy, ale zyskuj pewno, e tkwimy na piaskowej asze. Polonus ma wyranie uniesiony ku grze dzib, ale nie jest najgorzej. Myl nawet, eby go odkopa,

- 186 -

uwolni z piaskowej puapki. Mgbym woy ekwipunek petwonurka mojego ojca, wzi saperk i sprbowa... Po namyle stwierdzam, e to bez sensu. Po powrocie na pokad uspokajam Cat, mwic e jacht jest cay, co najwyej ma troch porysowane burty. Problem tylko w tym, e ugrzlimy tutaj. - Nadaj sygna SOS podpowiada dziewczyna. Moe kto nam pomoe. Nie mam pojcia, jak obsuguje si radiostacj, lecz id obejrze urzdzenie znajdujce si w ciasnym kciku nawigacyjnym midzy kajutami. Wczam radio i krc pokrtami. Z gonika dobiegaj tylko szumy. Nie wiem, jaki kana ustawi, bo ani ojciec, ani Pierre jako nie wpadli na pomys, eby nauczy mnie obsugi radiostacji. Znajduj walizeczk z pistoletem sygnaowym i kamizelki ratunkowe. - Poczekamy, a w pobliu pojawi si jaki statek i wtedy wystrzel czerwon rac mwi bawic si pistoletem. aduj do jego lufy cylindryczny pocisk, bior lornetk i id na nadbudwk. - Moesz si pooy, nic nam nie grozi uspokajam dziewczyn. Ja bd czuwa do rana. Cat jednak nie ma ochoty na sen. Schodzi do kabiny, ale wraca po chwili z kanapkami. Siada obok mnie. Zdenerwowanie mino nam ju, cho nadal martwi si, co z jachtem. Wyobraam sobie min ojca, gdy dowie si o moim wyczynie. Dziewczyna stawia przede mn talerz. Nie mam ochoty na jedzenie. Siada opierajc o mnie i wsuwa mi rk pod rami. Milczymy, nieruchomi w krgu mdego wiata roztaczanego przez lampy Polonusa. Zastanawiam si, jak dugo wytrzymaj to akumulatory, wic na wszelki wypadek wyczam owietlenie, zostawiajc tylko wiata pozycyjne. Wracam do Cat. Wzrok przyzwyczaja mi si do ciemnoci. Nad nami niebo jest rozgwiedone, cho nieco mtne. Nad niedalekim ldem janieje tawa una wiate, a od strony Atlantyku firmament jest niemal czarny. Siedzimy zwrceni twarzami do tej czerni, wypatrujc statku, ktry mgby przyj nam z pomoc. Naraz dostrzegam w oddali jak jednostk, ale oceniam, e jest za daleko, eby kto na pokadzie zauway rac. Odkadam pistolet sygnaowy i odprowadzam wzrokiem wieccy punkcik na morzu, a znika za horyzontem. Jest

- 187 -

do ciepo, wieje saby wiatr i koysze jacht agodnie z lewej burty na praw i na odwrt. - Pewnie dostanie ci si od ojca za ten rejs domyla si Catherine. - Zobaczymy... Mam nadziej, e Polonusowi nic si nie stao. C, przeceniem swoje siy. - Nie. wietnie sobie poradzie. To nie twoja wina. To wszystko przeze mnie. Przecie to ja namwiam ci na ten rejs, to ja tak pochonam twoj uwag... - Albert mwi, e morze, ogie i kobieta to trzy nieszczcia. Pewnie co w tym jest... jaka przestroga mwi, mylc o swoim powoaniu. - Pewnie dlatego eglarze uwaaj, e dziewczyna na jachcie przynosi pecha miej si. - Nie dziewczyna, tylko dziewica... poprawia mnie Cat. - Widzisz, ju przyniosam ci pecha, a ty chciae cae ycie ze mn spdzi. - artuj. Nie wierz w zabobony. Nie przyniosa mi nieszczcia, tylko zaniedbaem swoje obowizki. - Ale wszystko przeze mnie. Za bardzo ci.... jakby to powiedzie... absorbuj. - Wic? - Wic za kilka dni wyjad std i w twoim sercu zapanuje spokj. Bdziesz sobie znowu myla o czym chcesz, bdziesz wolny. - Nie chc takiej wolnoci mwi. - Zapomnisz o mnie. Moe rzeczywicie zostaniesz ksidzem. Uzyskasz rozgrzeszenie za nas oboje... A gdy mnie tutaj nie bdzie, bdziesz mia czas, eby sobie wszystko jeszcze raz przemyle. - Rzeczywicie, powodw do rozmyla daa mi duo. Robi si coraz pniej, a ja - cho czuj w sercu al, e uszkodziem jacht, obaw przed spotkaniem z ojcem i smutek przed rozstaniem z Cat - jestem szczliwy, przynajmniej tu i teraz, na razie. Wystarcza mi, e siedz obok niej. Przynosz koc i proponuj, eby pooya si i zdrzemna. Kadziemy si razem. Cat opiera gow na mojej piersi. Patrz w gwiazdy i czuj rozkoszn blisko jej ciaa, mikki dotyk jej wosw, i nie chc ju zauway adnego statku. Chc, eby ta noc si nie skoczya, a nas nikt nie odnalaz. - Jestemy rozbitkami na bezludnej wyspie szepcz.

- 188 -

- Raczej rozbitkami w szalupie, ktra utkwia na mielinie artuje Angielka. Nie wiem, kiedy zapadam w sen. Budzi mnie chd. Cat ley skulona u mego boku, przykryta fragmentem koca. Nasta ju szary wit, a waciwie przedwit, bo soce jeszcze nie wysuno si z oceanu. Rozgldam si i uwiadamiam sobie, e Polonus pynie. Dryfuje niesiony przez fale w gb Atlantyku. Prbuj ustali, gdzie jestemy i dochodz do wniosku, e nie moglimy odpyn daleko od miejsca, w ktrym utknlimy, bo wiatr nadal jest saby, a z achy piasku musia znie nas przypyw. Budz Cat i bior kurs na Jeuneville. Waciwie kieruj jacht w stron, gdzie spodziewam si ujrze ld. Jeli moja orientacja i intuicja mnie nie zawiod, to z powrotem nie powinienem mie problemu. - Wracamy do domu mwi z bladym umiechem. Dziewczyna siada, przeciga si, nasuwa koc na ramiona. Na morzu pojawiaj si pierwsze czerwone byski soca. Cat ma potargane wosy, jest zaspana i jakby wyblaka. Po jej wczorajszym makijau zosta ledwie lad, ale dla mnie wci wyglda licznie. - Zrobi kaw oferuje si i niepewnie schodzi do kabiny. Sam stawiam agle i napinam je, wystawiajc na wiatr. Jacht nabiera rozpdu i po chwili lizga si po falach dumny, jakby zapomnia o nocnej porace i godzinach spdzonych na mielinie.

- 189 -

Rozdzia trzynasty
Czwartek, 8 lipca 1993 r. Manewr podejcia do nabrzea i cumowania Polonusa wyranie sprawia bawi grupk eglarzy z ssiedniego jachtu - duej jednostki o nazwie El Viento. Mczyni zerkaj na mnie, miej si i zdaje si komentuj moje nieudolne poczynania. Rzeczywicie, nie idzie mi najlepiej i gdy wreszcie dobijam do kei, Polonus uderza burt o gumowe odbijacze, a jachtem rzuca, jakby trafi na podwodn raf. Dobrze, e w obu rkach trzymam ster, bo dziki temu utrzymuj si na nogach. Wstrzs budzi Cat pic w mojej koi. Przestraszona wybiega na kokpit, gdy mocuj cumy. Uspokajam j, mwic, e wszystko jest w porzdku. Mczyni nie przestaj dyskutowa o czym z oywieniem po hiszpasku. Umiechaj si, pogwizduj i pozdrawiaj mnie i dziewczyn, ale widz kpin w ich oczach. Wreszcie przestaj na nas zwraca uwag. Przygldam si burtom Polonusa. W dziennym wietle efekt mojej nieuwagi wyglda znacznie gorzej. Noc, gdy nurkowaem i oceniaem uszkodzenia w wietle

- 190 -

latarki, wydawao mi si, e po mojej przygodzie prawie nie bdzie ladu. Teraz nie mam juz zudze - ojciec od razu zauway grube krechy otar na dziobie jachtu. Pewnie trzeba bdzie go odmalowa, eby nie zardzewia. - Wolaby o tym nie mwi ojcu, prawda?- pyta Cat, kucajc obok mnie i zerkajc z nabrzea w brunatn wod. - Aha. Ale musz mu o tym powiedzie. Przecie nie uwierzy, e jacht sam si porysowa, stojc przy kei. Cat kwituje mj art sabym umiechem. - Kiedy ojciec wraca? - Nie wiem. Moe zjawi si tu w kadej chwili. Gdy rozmawiaem z nim ostatnio, mwi, e skoczy ju prac i wkrtce przyjedzie. - W takim razie, musimy powiedzie o tym co si stao Pierreowi. Zanim twj papa zjawi si w Jeuneville moe uda si doprowadzi jacht do porzdku... A w ogle to tak mi przykro, e namwiam ci na ten rejs. - Cat robi sodk mink. Na jej drobnej, nie cakiem jeszcze rozbudzonej twarzy, wida zmczenie. - To ja przeceniem swoje siy uwalniam j od wyrzutw sumienia. - Po prostu mielimy pecha. - Na to wyglda... zgadzam si. - Odprowadz ci do domu, chcesz? - Tak. Przejdmy si troch, dobrze nam to zrobi po tej nocy. Wracamy jeszcze do kabiny. Ja robi kaw, a Cat myje twarz pochylona nad miniaturow umywalk i przyglda si sobie w lustrze. - Wygldam jak po caonocnej imprezie wzdycha. I na dodatek nie mam tu kosmetykw... - Dla mnie jeste zawsze pikna szepcz jej do ucha, stajc za jej plecami. Obejmuj j od tyu i dotykam policzkiem jej wilgotnej twarzy. Przygldam si nam w prostoktnym zwierciadle. adna z nas para... - Nie mw nic... ostrzega i zamyka mi usta pocaunkiem. Pijemy kaw. Rozmawiamy niewiele. Czuj si, jakbym odprowadza Cat na pocig, czeka a wyjedzie na zawsze.

- 191 -

Wychodzimy na ulic. Przebiegamy bulwar, a potem spacerkiem idziemy wskimi uliczkami obok rynku. Po drodze kupujemy sobie frytki, ktrymi tumimy budzce si uczucie godu. W kamienicy nie ma nikogo. Dozorca informuje nas, e Albert i jego znajomi wybrali si odwiedzi Suzanne w szpitalu. Otwiera nam i wpuszcza do salonu. Jestem padnity po nocy penej wrae. W czasie, gdy dziewczyna w swoim pokoju bierze prysznic, zasypiam na kanapie. Budzi mnie odgos otwieranych drzwi. W wejciu do salonu widz ojca w jasnym garniturze. Wciga przez prg dwie wielkie walizy, a za nim wchodzi Claire. Przez kilka sekund mam wraenie, e to mi si ni, a w tym nie pospiesznie szukam w gowie sw, by wytumaczy si z nocnej wycieczki Polonusem. - Cze, Filipie! woa ojciec, wyranie uradowany z mojego widoku. Wracam do rzeczywistoci, w ktrej te bd musia si wytumaczy z eglarskiej nieudolnoci i gupoty. Uczucia mam teraz mieszane, bo nie wiem czy powinienem cieszy si z jego powrotu, czy wrcz przeciwnie. Obawiam si, e caa historia z jachtem, ktry jest przecie oczkiem w gowie mojego staruszka wyprowadzi go z rwnowagi. Na pewno wcieknie si na mnie jak diabli. Planowaem, e najpierw powiem o caym zdarzeniu Pierreowi, ktry mniej zainwestowa w t d i pewnie te mniej si przejmuje jej stanem. Pniej byoby mi atwiej rozmawia o tym z ojcem... - Cze! wstaj rozespany i potrzsam jego rk, a on przyciga mnie do siebie i obejmuje. Jak mina podro? - Dzikuj, z przygodami. - I to jakimi! wtrca si Claire, ktra wyrasta za plecami staruszka. Podaje mi do na powitanie. Jest pachnca i wiea, ubrana w eleganck garsonk. Za to po ojcu wida trudy podry. Ma wymity garnitur i jednodniowy zarost na policzkach. P drogi przebylimy autobusem i pocigiem, bo twj ojciec musia da wyraz swojej mioci do tego gruchota garbusa i wybra si nim w tak dalek podr. Zabrzmiao to kpico, ale nie cakiem zoliwie.

- 192 -

- Nie spodziewaem si was ju dzisiaj mwi i czuj, e nie byo to najszczliwsze sformuowanie. Ojciec pewnie wolaby usysze, e nie mogem si doczeka jego powrotu. - Dzwoniem wieczorem do Alberta, ale chyba nie zdy ci przekaza, e bdziemy tutaj rano. Claire przechadza si po salonie, ogldajc meble i wpatrujc si w widok za oknem. - Gdzie s wszyscy? - pyta bez wikszego zainteresowania, jakby mimochodem. - W szpitalu. Pojechali odwiedzi Suzanne. - A wanie Co tu si stao? Albert wspomnia mi tylko, e mielicie jakie kopoty... docieka ojciec. - To znaczy nie ty, ale... - No, tak przerywam mu. - Pniej ci opowiem. To dusza historia... Na razie rozpakujcie si i odpocznijcie, a ja zrobi wam co do jedzenia. Nie ma si ju czym martwi. Wszystko jest w porzdku. - Ale co si stao? Kto zachorowa, mia wypadek? - Suzanne zjada za duo tabletek nasennych i wyldowaa w szpitalu... ale wkrtce wrci do domu. Zabrzmiao to nad wyraz lekko, jakby kochanka Alberta miaa w zwyczaju faszerowa si lekami przed snem i niewiadomie je przedawkowaa. - Zostae tu sam? - Nie, jest jeszcze jedna ze znajomych Pierrea. - O co chodzi, Jean? zaciekawia si wreszcie Claire, nie rozumiejc o czym rozmawiamy po polsku. - Pniej ci opowiem. Chodmy do naszego pokoju, trzeba si rozpakowa. Ojciec chwyta walizki pozostawione obok drzwi wejciowych i zaczyna gramoli si z nimi na korytarz. - Pomog ci mwi. - Nie trzeba, dam sobie rad zapewnia. W tym momencie wpada na niego Cat, ubrana w szorty i koszul w piaskowym kolorze. Jest wesoa i godna. Umiecha si, rzuca krtkie hello.

- 193 -

- To jest Catherine Darlow zatrzymuj j na rodku salonu. - Przyjechaa do Jeuneville z narzeczon Pierrea wyjaniam. - A, tak. Syszaem. Cat zawraca do mojego staruszka i Claire. Przez otwarte drzwi widz jak witaj si na ppitrze, zamieniaj ze sob par sw, a potem ojciec wciga walizy po schodach. - Twj daddy ju wrci. To nie dobrze, prawda? mwi dziewczyna, zamykajc za nimi drzwi. Wzruszam tylko ramionami. - Powiesz mu? - W odpowiedniej chwili. Przechodzimy do kuchni i bez skrupuw ogoacamy lodwk Alberta z jego skromnych zapasw ywnoci. Razem z Cat przygotowuj niadanie. Nakrywamy do posiku i czekamy na przyjcie ojca i Claire, siedzc przed telewizorem. Przerzucam bezmylnie kanay, a Cat narzeka, e za chwil zanie. Zamiast przyjezdnych nadchodz Pierre, Amanda i Albert z par znajomych, ktrych widziaem na pogrzebie Lacourta. Wanie wrcili z wizyty u Suzanne. Po ich nastrojach wida, e z dziewczyn jest lepiej. - Jutro zabieram j ze szpitala cieszy si malarz. Czuje si ju zupenie dobrze, przynajmniej fizycznie. Sama nie rozumie teraz, dlaczego chciaa ze sob skoczy po raz pierwszy sowa o jej samobjstwie padaj wprost. Dotd kady mwi o zdarzeniu, incydencie, reakcji Suzanne na problemy, omijajc szerokim ukiem t smutn prawd. Zaamaa si zupenie po spaleniu chaty, nie wytrzymaa tego. To bya kropla, ktra przepenia kielich jej rozpaczy tumaczy mi obrazowo Albert. Siada za stoem i nalewa sobie wieo zaparzonej kawy z dzbanka, nakada na talerz kanapki z sardynk i pomidorem, ktre zrobiem dla ojca. Uwaa, e podpalenie chaty byo zamachem na jej ycie. Jest przekonana, e cae miasteczko jest przeciwko niej, ludzie jej nienawidz i posdzaj o mier Lacourta. Pierre i Amanda rwnie siadaj do stou. Na kanap obok Alberta wciska si go w biaej koszuli i pstrokatym krawacie oraz jego pulchna towarzyszka, ktrej biust niemal wylewa si zza pokrgego dekoltu. Wszyscy s godni, bo wyjechali

- 194 -

wczenie rano, w szpitalu byli w porze, gdy Suzanne miaa robione jakie badania i musieli prawie godzin czeka, nim pozwolono im si z ni zobaczy. Racz si przygotowanym przez nas posikiem i chwal, e przewidzielimy, e bd cholernie godni i zrobilimy im niadanie, a ja jako nie mam miaoci powiedzie im, e ta uczta nie jest dla nich. Wreszcie przychodzi ojciec z Claire. Robi si zamieszanie, wszyscy si witaj, mwi rwnoczenie. Miejsca przy awie z trudem wystarcza dla nas wszystkich. Co gorsza, po jedzeniu zostay ju tylko puste talerze, wic Claire i ojca czstuj tylko kaw. - Czemu nie powiedziae, e mamy goci?! karci mnie Albert. - Miaem zamiar to zrobi, ale nie zdyem. Sam niespodzianie pozbawiony posiku, mwi, e ojciec i Claire na pewno s godni, wic moe powinnimy razem wybra si co przeksi. Moj propozycj popiera Cat oraz mj staruszek. Zgadza si te Albert, ktry dodaje, e bdzie to okazj, eby uczci powrt Suzanne do zdrowia. Postanawiamy pj na obiad do restauracji. Po drodze kady po troch opowiada przyjezdnym, co wydarzyo si tutaj w czasie tych kilku minionych dni. Jestem zadowolony z takiego rozwoju wydarze, bo nie musz sam zdawa ojcu szczegowych relacji. Zastanawiam si, jak bym mu to wszystko opowiedzia. Jakimi sowami, i czy w ogle umiabym to zrobi? Do wszystkiego, co zdarzyo si w miasteczku podczas jego nieobecnoci mam szczeglny, bardzo osobisty stosunek i na pewno nie byaby to relacja obiektywna. Nie wiem nawet, co mgbym mu powiedzie, na ile mog mu zaufa, czy potrafi mu si zwierzy, zwaszcza z wasnych, najintymniejszych przey... Zanim doszlimy do restauracji zaproponowanej przez Alberta, ojciec i Claire dowiedzieli si o mierci Lacourta, prbie samobjczej Suzanne, spalonej chacie, nawet o przyszym ojcostwie Alberta i wielu bahszych sprawach. Nikt oczywicie nie wspomnia tylko o mnie i Cat oraz moim eglarskim wyczynie, ktry wci jest naszym sekretem. Niestety, te wyjanienia mnie nie omin... Pogoda jest adna, dlatego posiek jemy pod parasolami, na zewntrz lokalu. Sprawy, ktre zostay poruszone w drodze stay si okazj do duszej dyskusji.

- 195 -

Jednak o Suzanne dyskutowa jest nam jako niezrcznie. Si rzeczy rozmowa koncentruje si wok najbardziej sensacyjnego zdarzenia, czyli podpalenia domku na play. Kto podpowiada Albertowi, eby wytoczy podpalaczom proces i zada odszkodowania. Kto inny zastanawia si gono czy miesza w t spraw Adriena Lacourta, czy da mu spokj, jak obieca mu Poupon. - Lacourtowi powiedziae, e go nie wydasz, ale z czystym sumieniem moesz oskary tych dwch, ktrzy faktycznie spalili ci chat proponuje Pierre. Nawet jeli si okae, e s to jacy menele i nie uda ci si wycign od nich ani grosza, to przynajmniej spotka ich zasuona kara. Ja bym tego nie puci w niepami. - Nie martw si. Na pewno zrobi co w tej sprawie. Na razie musz wynaj firm, ktra zrobi porzdek z pogorzeliskiem. Nie mog zostawi takiego baaganu na play, bo sezon jest w peni i zaraz przyczepi si do mnie kto z wydziau komunalnego albo andarmeria. Daniel, ten nowy kolega malarza, uwaa, e moemy resztki chaty rozebra wasnymi siami, bo tak bdzie najtaniej. Wszyscy mczyni przy stole nabieraj ochoty do tej pracy, s zdania, e bdzie to dla nas znakomita rozrywka. Nie rozwaajc duej tej kwestii, postanawiamy zaraz po posiku wybra si nad morze. - Zrobimy porzdek, odzyskamy te rzeczy, ktre nadaj si jeszcze do uytku, a reszt zoymy na kup i zapacisz tylko za wywiezienie tych mieci na wysypisko przekonuje Daniel. Peni zapau do czekajcej nas roboty wracamy do mieszkania Poupona. Kady z nas wkada jak gorsz odzie, z piwnicy wycigamy wszelki sprzt, jaki Albert posiada, a ktry moe nam by przydatny. Zabieramy opaty, grabie, siekiery i pakujemy to oraz skrzynk piwa do jego nissana. Dziewczyny zostaj w domu, oprcz towarzyszki Daniela, ktra chce razem z nami wybra si nad morze. Pewnie nie ma ochoty zosta sama w towarzystwie obcych dla niej kobiet. Wskakujemy do samochodw. Ja jad z ojcem i Pierreem jego czerwonym audi bez dachu. Czuj, e moment jest dobry, by wyjawi im drczc mnie tajemnic.

- 196 -

- Wszystkich nas ostatnio przeladuj rne nieszczcia zagaduj, gdy ruszamy, nawizujc do sprawy spalonego domku Alberta. Wczoraj te miaem gupi przygod. - Co si wydarzyo? zainteresowa si ojciec. Czy tobie co si stao? - Nie. Nikt nie ucierpia. To znaczy, nikt z ludzi... tylko Polonus. To zdanie sprawia, e Pierre gwatownie naciska hamulec, zatrzymuje wz na poboczu i odwraca si do nas, siedzcych na tylnej kanapie. - Sam wypyne!? rzuca, jakby ujawni jakie szachrajstwo. Czuem, e do tego dojdzie ktrego dnia... Przecie ci nie wolno! Nie masz uprawnie eglarskich ani wystarczajcych umiejtnoci. - Mw, co wywine wtrca ojciec, le kryjc zdenerwowanie i ile bdzie nas to kosztowao? - Nie martwcie si, wystarczy troch farby i po problemie uspokajam ich. Wczoraj wieczorem popynem na may rejs. Bez trudu wyszedem z mariny, a na oceanie trzymaem si z daleka od pycizn. Morze byo spokojne, byo przyjemnie ciepo i sennie, no i zdrzemnlimy si, a w tym czasie Polonusa znioso na mielizn... wyrzuciem z siebie niemal jednym tchem. - A mwiem ci, e peno tu piaskowych ach i pycizn. Ostrzegaem, tak na wszelki wypadek tumaczy ojciec spokojnie. - Miae przecie locj! dodaje Pierre i uderza doni o kierownic. Jakie s szkody? - Lekko porysowany dzib poniej linii wody Naprawd, prawie nic nie wida Wystarczy troch farby i po wszystkim. - Kto cign jacht? pyta ojciec, a Pierre rusza powoli i zawraca. - Po paru godzinach nadszed przypyw i morze samo znioso go na gbsz wod. - Jedziemy do przystani, trzeba to obejrze decyduje fotograf. Oczywicie nie bye na odzi sam... - Nie byem przyznaj skruszony. - Dziewczyna? Kiwam gow.

- 197 -

- No, tak. Cat ci namwia! domyla si Pierre. - Aha. - A wiesz, e wkrtce mam wesele i nie mog pozwoli sobie na wyrzucanie pienidzy na nieplanowane remonty. - Wiem, Pierre, przepraszam. Chciaem zaszpanowa i gupio wyszo. - Te zawsze cigno mnie do wody, te lubiem si popisa, troch ci rozumiem, ale niele mnie zdenerwowae. - No, nie martw si ju. Zapac za wszystko ojciec klepie mnie po ramieniu. Kady czasem robi jakie gupstwa. Atmosfera rozlunia si. Oddycham z ulg. Nie byo najgorzej myl sobie i stwierdzam, e to ojciec potraktowa mnie agodniej ni Pierre. Widz, e le oceniem ich stosunek do jachtu. - A tak przy okazji, to ju dawno mylaem, eby odkupi od ciebie twj udzia w Polonusie zagaduje ojciec do przyjaciela. Ty si oenisz, nie wiadomo gdzie zamieszkasz, czy nadal bdziesz mia czas na eglowanie. A nas jest dwch, wic moe i okazji do popywania bdzie wicej... Oczywicie, kiedy bdziesz chcia, bdziesz mg bra Polonusa. Zreszt i tak zwykle pywamy razem - Zastanowi si nad tym. Jeli chcesz, to wrcimy do tematu po moim lubie. - W porzdku. Zobaczymy, co powiesz, gdy trafisz pod pantofel Amandy artuje ojciec. Pierre zatrzymuje samochd na parkingu przy marinie. Widok jachtu w jednym kawaku uspokaja wacicieli odzi. Zaczynaj oglda go ze wszystkich stron, ocenia stan burt z wysokoci nabrzea i z pokadu. - Mielicie szczcie, e wpadlicie na piaszczyst ach, gdyby to byo co twardszego, pewnie trzeba by was byo ratowa mwi ojciec po polsku. To z t szczup Angielk tak eglowae? - Tak. Z Catherine. - Podoba ci si? - Kto? Cat?... No, fajna jest. - Tylko tyle? Mylaem, e to co powaniejszego, skoro ryzykowae dla niej jacht...

- 198 -

Siadamy na aweczce w kokpicie. Pierre jeszcze oglda d, poprawia uoenie agli, sprawdza olinowanie. - Sam nie wiem To dla mnie co nowego. Jak wszystko tutaj. - Chcesz zosta ksidzem, a teraz widzisz, e nie jest to atwa decyzja, e to ogromne powicenie. Nie wszystko w yciu jest proste; czarne albo biae. Trudno jest czasem zorientowa si czy to prawdziwa, wielka mio, czy tylko zauroczenie. - Zauroczenie Bogiem? - Zaley, kogo masz na myli... Zastanw si, czy bdziesz do silny, eby zrezygnowa ze wszystkiego, co oferuje wieckie ycie? To, wbrew pozorom, due wyrzeczenie. Nigdy nie bdziesz mia ony i wasnej rodziny... - A ty j miae? rzucam zaczepnie, sam nie wiem czemu. Moe wkurza mnie jego mentorski ton, a moe chc odsun t rozmow od siebie, zej na inny, cho te nie atwy, temat. - I wiem, co straciem... ojciec spoglda na swoje splecione donie. Bawi si zotym sygnetem tkwicym na serdecznym palcu, na ktrym kiedy nosi obrczk. Wiele razy si nad tym zastanawiaem. Jeeli ojcostwo to sposb wychowywania maego mczyzny, przekazywanie mu umiejtnoci praktycznych i wzorcw mskich zachowa, to straciem to bezpowrotnie. Przynajmniej znaczn cz tego wszystkiego. Jeli jest to tylko wsplne wyjcie na mecz, kopanie piki przed domem i zabawa kolejk, to nie jest jeszcze najgorzej ojciec umiecha si do mnie. - Ale jeli caa sprawa sprowadza si do odpowiedzialnoci za dziecko, zapewnienia mu warunkw do rozwoju i zdobycia wyksztacenia, to przecie nigdy si od tego nie uchylaem. Czy byem zym ojcem?... No, wiesz, wtedy, gdy bylimy razem... Jeeli chodzi o ten fragment naszego ycia, nie mogem mu nic zarzuci. aowaem go troch. I aowaem tego straconego czasu, ktry moglimy spdzi razem. Miaem ochot go obj, ale wydao mi si to takie babskie i gupie. - Bye w porzdku odpowiadam patrzc pod stopy. Czego oczekujesz od mnie? - Niczego. Nie jestemy sobie nic duni. Tak potoczyy si nasze losy. Chc tylko cieszy si twoim szczciem, pomaga ci w trudnych chwilach, by blisko i

- 199 -

widzie, jak si zmieniasz, jak dorolejesz i ukadasz sobie ycie. Chciabym mc z tob szczerze pogada, gdy nie bd mia z kim zamieni sowa. - Niewiele dasz. - Nie chc ci niewoli emocjonalnie, rozumiesz? Nie zaprosiem ci tu po to, eby cokolwiek na tobie wymusza, wywrze na tobie jaki psychiczny nacisk. Masz swj rozum i swoje serce. Chcesz ze mn zosta, to zostaniesz, nie to wyjedziesz. Chciaem tylko, ebymy pobyli razem, sprawdzili, czy jeszcze co nas czy. I eby zobaczy jak tu jest, jak yj... - Co tam szepczecie w tej swojej szeleszczcej mowie?! pyta artobliwie Pierre, ktry ju obejrza wszystko, co mia do obejrzenia, i od paru chwil przypatrywa si nam. Powrci mu humor, co upewnio mnie, e z Polonusem nie jest najgorzej. - Sprawy rodzinne odpowiada ojciec. - Jedmy ju na pla, do Alberta. Pewnie zastanawia si, co nas zatrzymao tak dugo. Wracamy do samochodu i pdzimy nad morze. Auto zostawiamy na parkingu. Z daleka widzimy, e Albert swoim nissanem wjecha na pla i zaparkowa przy ocalaych schodach, ktre wygldaj troch surrealistycznie, prowadzc donikd. Razem z Danielem niesie zwglon belk, ktr rzucaj na stos rwnie czarnych kawakw drewna. Obok pitrzy si kupka zniszczonych sprztw z chaty, nadpalonych ubra i rnych przedmiotw. Kady z mczyzn co robi i tylko ubrana na czarno towarzyszka Daniela leniwie spaceruje po play. Z betonowych pyt drogi wchodzimy na piasek. Zdejmujemy buty i idziemy dalej boso. W powietrzu czu ostry odr spalenizny. Ruiny domku przedstawiaj ponury widok. Dopada mnie myl, e razem z nim spono to wszystko, co czyo mnie z Cat. Musz o niej jak najszybciej zapomnie, zaakceptowa to, co si stao, a co przeczuwaem jako nieuniknione. - Bdziesz stara si o odszkodowanie? pyta Alberta Pierre, gdy ju wyjani mu, co byo powodem naszego spnienia.

- 200 -

- Nie. Chata nie bya ubezpieczona. Waciwie nie bya wiele warta. Szkoda mi tylko paru pamitek, ktre spony i niektrych przedmiotw, ktre wydobyem z oceanu. - Dobrze, e ocalay twoje obrazy. Pod nogami Alberta krci si jamnik Suzanne, ktrego malarz zabra ze sob. Gdy patrz na wesoego psiaka, przypomina mi si ten soneczny dzie, gdy dziewczyna bawia si z nim przed chat. Myl o Suzanne, takiej radosnej i beztroskiej, jak by moe ju nigdy nie bdzie. Uwiadamiam sobie, e mino raptem kilka dni od wyjazdu do powrotu ojca, a ja mam ju tyle wspomnie, ktre wiem to na pewno zabior std ze sob dokdkolwiek si udam, bo cho w duej czci s przeyciami innych ludzi, stay si rwnie moj histori. Z poaru ocalay wic moje wspomnienia. Ocalao te znalezione we wraku Allier pudeko po holenderskich biszkoptach z dziennikiem guwernantki, ktre zdyem zabra ze sob, uciekajc przed pomieniami. Miaem je tamtej nocy pod rk, bo zostawiem na parapecie okna i zauwayem, gdy tylko pierwsza butelka z benzyn wpada do pokoju. Na myl o tym zdarzeniu odczuwam niepokj wikszy, ni wtedy, gdy to rzeczywicie si dziao. Rozumiem te depresj Suzanne. Wyobraam sobie, co czubym, gdyby to mnie kto prbowa spali. Na szczcie nie we mnie wymierzona bya zemsta kumpli Adriena, tamtej nocy ja byem przypadkow ofiar... W rkawicach, ktre wrczy nam Albert znosimy na stert spalone graty zniszczone przedmioty, dobrze mi znane, nawet uywane przez mnie. Teraz s mi obce, poamane, okopcone i bezuyteczne, jakby znalezione na mietniku. Wszyscy chtnie pracujemy, wic szybko wida efekt naszego wysiku. Wiksze elementy konstrukcji domku zostay ju usunite, do rozebrania pozostaa tylko podoga i fragmenty cian, ktre niecakiem spony. Z nimi jest jednak kopot, bo musimy je rozbija motkami lub siekierami. Do posprztania mamy te mnstwo drobnych rzeczy, w rnym stanie zniszczenia. Niektre z nich byy tylko zalane wod przez straakw, inne nadpalone albo poamane. Wszystko, co nie ulego destrukcji, nie zostao dotknite ogniem ani wod, Albert aduje do baganika swojego nissana.

- 201 -

Mczyni nie skpi sobie piwa, wic wkrtce w skrzynce zostaj tylko puste butelki. Koczy si napj i wkrtce pracownikw opuszcza te zapa. - No, wystarczy na dzisiaj mwi wreszcie Poupon, zauwaajc, e jego ochotnicy coraz czciej przysiadaj na piasku albo schodach, w caoci przecignitych w miejsce, gdzie pitrzy si ju sterta spalonych desek i belek. Jutro zamwi ludzi z traktorem, ktrzy dokocz tego dziea i wywioz cay ten baagan na wysypisko. Wracamy do samochodw. Jestemy brudni i okropnie mierdzimy spalenizn. Wz Pierrea, ze mn i ojcem, rusza pierwszy, lecz Albert zaraz nas wyprzedza i widz, jak po drodze wysadza swoich znajomych. Po powrocie do kamienicy dziewczyny witaj nas z nieukrywan radoci, bo zaczynay ju si nudzi w towarzystwie profesora, ktry zabawia je rozmow. W czasie naszej nieobecnoci nie prnoway jednak. Zrobiy porzdek w salonie, kuchni i przygotoway jedzenie. Claire wyciga z piekarnika pachnc cielc piecze, przekada z aroodpornego naczynia na talerz i stawia na awie. Po pracy na wieym powietrzu jestemy godni, czujemy te zadowolenie z naszej roboty, wic uwaamy, e susznie naley nam si solidny posiek. Amanda przynosi z piwnicy trzy butelki wina. Szybko przebieramy si i myjemy, po czym siadamy do stou. - Ale si nasze panie postaray! Oto, dlaczego warto mie kobiet! artuje ojciec, przytula Claire i nagradza j pocaunkiem. Ich czuoci, ktrych byem zbyt czsto wiadkiem w czasie swojego krtkiego pobytu w Paryu, budziy we mnie niesmak. Moe byo to gupie, ale miaem wraenie, e mio w ich wieku jest czym niestosownym I nagle, nad talerzem z parujca pieczeni, przypominam sobie ojca i mam z pewnego okresu mojego dziecistwa. Jest szary zimowy dzie, ojciec cignie sanki, na ktrych siedz, lizga si po ubitym niegu na drodze i trzyma mam za rk. Cauj si i rozmawiaj wesoo. Robi mi si przykro, e miejsce mamy zaja ta kobieta. Ale podwiadomie zaczynam go usprawiedliwia, zaczynam mu wybacza to co, co przez lata wydawao mi si rzecz niewybaczaln...

- 202 -

Z zamylenia wyrywa mnie Cat. Z przepraszajcym umiechem wciska si na kanap midzy mnie a Pierrea. - A mnie nie pochwalisz? upomina si i muska wargami moje usta. Nie uchodzi to uwagi ojca. Zerka na mnie porozumiewawczo, sadowic si po drugiej stronie stou. Czyby zauway we mnie jak zmian? Wyczu, e zaczem go akceptowa i tumaczy przed samym sob? Cat dotyka mojej doni, gadzi delikatnie, a w mojej wyobrani, jak pod wpywem posthipnotycznej sugestii, oywaj obrazy tamtej burzliwej nocy. Nie chc wierzy, e to wszytko lada dzie si skoczy - ona wyjedzie i zostan sam, bardziej samotny ni kiedykolwiek. Czuj nieuchronno tej chwili i wiem, e prawdziw samotno moemy odczu tylko wtedy, gdy stracimy blisk osob. Claire proponuje, eby Albert zaprosi na kolacj profesora, ale malarz zdaje si izolowa swojego ojca od znajomych. - On najlepiej czuje si w swoim wiecie i w swoim pokoju - tumaczy. - Lepiej bdzie, jeli po prostu zanios mu kawaek pieczeni. - Pozdrw go wic od nas mwi ojciec. I powiedz, e wpadniemy si przywita. - Pjd z tob - oferuj si, gdy Albert wstaje i bierze z rk Claire talerz z misem. - Dawno nie widziaem si z profesorem, a chc z nim chwil porozmawia. Wspinamy si na ostatnie pitro i pukamy do drzwi. Otwiera nam Yvette, ktr uwaam za najadniejsz z opiekunek starszego pana. Wita nas umiechem i zaprasza do rodka. Profesor siedzi na sofie przy oknie i czyta gazet, trzymajc j pod ktem, tak by padao na ni wiato koczcego si dnia. - Czyje to dzieo? pyta. Odkada gazet, przez chwil delektuje si aromatem potrawy i stawia talerz na biurku. Pachnie apetycznie. Yvette, podaj mi sztuce, kochanie. - Przyjecha mj ojciec z Claire. To ona przygotowaa piecze. - A, tak. Ju si poznalimy podczas waszej nieobecnoci. - Ojciec wpadanie do pana, eby si przywita informuj. - To mio... A co nowego u ciebie, Albercie?

- 203 -

- Troch si wydarzyo. Dugo by opowiada. - To pogadamy pniej. Wracaj ju lepiej do goci. - A ja chciabym z panem zamieni par sw mwi, cigle stojc przy drzwiach. - Wejd i mw, co ci sprowadza. - Oho, widz, e macie jakie tajemnice umiecha si Albert i zostawia nas. Profesor siada za biurkiem, a Yvette podaje mu sztuce, karafk z winem i kieliszek. Przynosi te pieczywo w wiklinowym koszyku oraz serwetk. - Moe zjesz kawaek? proponuje Poupon. - Jestem po kolacji wykrcam si. Siadam na jego miejscu na sofie. Profesora widz z boku. Jego ostry profil odcina si bladoci na tle pomalowanej na brzoskwiniowy kolor ciany. Bior rozoon na sofie gazet i odruchowo czytam nagwki artykuw, gdy mczyzna je. Rozgldam si te po jego apartamencie penym ksiek, bibelotw, czarno biaych zdj w ramkach i obrazw. - Czy to ta sawna mapa skarbu? zwracam uwag na pok kartk oprawion w mahoniow ramk. - Tak. Dugo leaa w szufladzie Alberta. Oprawi j w kocu, gdy sam zabra si za poszukiwania. Jest to przecie swego rodzaju pamitka. Zwaszcza dla mnie. Ale mam nadziej, e i dla niego. - Wic nie jest ju pilnie strzeon, rodzinn tajemnic? - Nikt ju, poza moim synem, nie prbuje odszuka skarbu, wic c to za tajemnica? Sekret, ktry nie pobudza niczyjej wyobrani, ktrego nikt nie poda, przestaje by wart strzeenia. Jest jak stary, nikomu niepotrzebny czowiek ze swoimi wypowiaymi marzeniami. Podchodz do mapy. Waciwie jest to szkic sytuacyjny pewnego miejsca. Nakrelony niewprawn rk rysunek wybrzea z kilkoma charakterystycznymi punktami naniesionymi na pasie ldu i krzyykiem zaznaczonym na paszczynie oceanu. Znak wskazuje miejsce zatonicia statku. Na mapce mona rozrni falist lini wydm i drog prowadzc do miasteczka. - Krzyykiem oznaczony jest wrak statku, prawda? upewniam si.

- 204 -

Profesor przytakuje, popijajc piecze winem. - A w jaki sposb Elsterman zaznaczy miejsce ukrycia skarbu? Nie ma tu adnych wsprzdnych ani innych informacji uatwiajcych odnalezienie go. - Moe ten rysunek sporzdzi dla siebie. Mia mu tylko uatwi lokalizacj tego miejsca po jakim czasie. - Wic skd wzi si w licie ? - Nie wiemy na pewno, czy plan by w licie. Ja dostaem go razem z fragmentem listu, ale nie wiem, czy obie kartki znajdoway si w jednej kopercie, wysanej z Ameryki do kogo we Francji. - A nie zastanowio pana nigdy, dlaczego Elsterman umieci tutaj herb odzi? wskazuj wyrany symbol dki na planie. - Herb czego? - Miasta w Polsce, z ktrego Elsterman pochodzi. Profesor przerywa posiek i podchodzi do mnie. - Mwisz o tej maej odzi narysowanej na play. - To nie jest zwyka dka przekonuj. d, bateau, to nazwa miasta w Polsce. Ta na rysunku jest bardzo charakterystyczna. - Ludz Tak. Syszaem o takim miecie, ale mylaem, e ta dka oznacza przysta ryback. Profesor zamyla si na chwil, przestajc przeuwa piecze, ktr nadal ma w ustach. - Od zawsze sdziem, e jest to kolejny punkt orientacyjny w terenie jaka przysta albo chata rybaka. Prawd jest, e nigdy nie znalelimy tam ladu przystani rybackiej. Nikt nie sysza te, eby bya w tym miejscu... Po co Elsterman narysowaby wic d?... Ale skoro to nie byle jaka d, lecz herb jego rodzinnego miasta Miejsce wyjtkowo bliskie jego sercu Popuon odkrawa kawaek pieczeni, lecz rezygnuje z jedzenia; odkada sztuce i chwyta za kieliszek. W zadumie sczy wino. Siadam naprzeciw niego. - Wanie na temat skarbu chciaem z panem porozmawia Mam co jeszcze, co moe pana zainteresuje. Niedawno Albert zabra mnie na podwodn eskapad do

- 205 -

wntrza wraku. W jednym z pomieszcze statku znalazem pudeko po herbatnikach, a w nim dziennik guwernantki crki Elstermana. Z tego, co przeczytaem wynika, e bya to siostra jego ony. Chce pan go zobaczy? - Jasne. - Zaraz go przynios. Wychodz od profesora i, skaczc po dwa schodki, pdz do swojego pokoju, ktry teraz zajmuj ojciec i Claire. Jest tam ju niewiele moich rzeczy, ale obok paru ksiek i drobiazgw, na pce w szafie zostawiem swoje znalezisko. Zabieram je teraz i szybko wracam do pokoju staruszka. - To po polsku... mruczy profesor przewracajc kartki zapisane starannym pismem. Tekst dobrze si zachowa. Pudeko musiao by bardzo szczelne... Przeczytae wszystko? Kiwam gow. - I czego si dowiedziae? - Zapiski guwernantki sugeruj, e Elsterman nie straci adnego materialnego skarbu. W kadym razie nic na ten temat nie ma w dzienniku. Nie mwiem o tym Albertowi, bo nie chc go martwi i odbiera mu nadziei. Pomylaem, e najpierw przedyskutuj to z panem, bo pan chyba pogodzi si ju z faktem, e zota Elstermana nie odnajdzie... - Sam nie wiem. Przyzwyczaiem si do myli, e za moj cierpliwo i marzenia czeka mnie sowita nagroda profesor umiecha si chytrze. - Ale mw miao, co napisaa ta guwernantka. - Z diariusza dowiedziaem si, e przemysowiec wypyn z Hawru z chor na zapalenie puc crk Sar. Dziewczynka ju wsiadajc na statek czua si bardzo le i nie dotrwaa do koca rejsu. Zmara tu przed katastrof parowca. Sdz, e to j nazwa w licie do przyjaciela swoim skarbem, ktry odebrao mu morze. W dzienniku nie ma ani sowa o adnych kosztownociach czy zocie przewoonym przez przedsibiorc. - I dlatego uwaasz, e na pokadzie Allier nie byo adnego skarbu? - Tak sdz.

- 206 -

- Jednak zastanwmy si: czy kto, kto na zawsze opuszcza swj kraj, wybiera si w podr z pustymi rkami? Czy nie zabiera ze sob swojego majtku? Elsterman nie pojecha bez niczego, bo skrzynie w adowni pene s czci do maszyn, a w licie wspomina, e wrd nich ukry sztabki zota. - No, dobrze ustpuj po chwili namysu. - Niech bdzie, e przedsibiorca wybra si w t podr z biuteri i zotem. Nie moecie znale skarbu, bo kosztownoci przenis na okrt, ktry udzieli rozbitkom pomocy. Mg zdy to zrobi, prawda? - Chyba tak. - W skrzyniach znajdujcych si w adowni Allier pozostay tylko metalowe czenka i trybiki, dlatego to je odnajdujecie we wraku i wok niego. Jeeli Elsterman mia na statku zoto, to pewnie jest teraz razem z nim w USA, czy gdziekolwiek indziej. Profesor podchodzi do planu w gablotce, zdejmuje go i kadzie na biurku. - Wic wedug ciebie ta mapa jest nic nie wartym skrawkiem papieru? - Przykro mi to mwi, ale na to wyglda. - Nie zostaa jednak sfaszowana. Skoro wic wysza spod rki waciciela adunku a tak byo, bo kilka umieszczonych na niej sw wypisano takim samym charakterem pisma, jakim napisany zosta list to musiaa suy jakiemu celowi. Nie sdz, e pokazywaa tylko miejsce katastrofy kontynuuje profesor. Zwrcie uwag na symbol odzi i by moe jest to dla nas waniejszym odkryciem, ni dziennik guwernantki. Przez tyle lat nie podejrzewalimy, e ten znaczek, herb jak mwisz, moe mie jakiekolwiek znaczenie. Dlaczego Elsterman wyrni wanie to miejsce? Czy przez p ycia szukaem skarbu nie tam, gdzie trzeba? - Warto si nad tym zastanowi przyznaj, cho nie zmieniam swojego zdania na temat skarbu. - Uwaasz, e zoto Elstermana nie istnieje, ale przecie mogo by tak: Zanim Allier poszed na dno, przedsibiorca przeadowa swj dobytek na szalup ratunkow i zdy przed nadpyniciem okrtu nioscego rozbitkom pomoc zakopa skarb na play w miejscu, ktre oznaczy herbem swego miasta. Moe zrezygnowa z dalszej podry i pozosta na francuskiej ziemi?

- 207 -

- Tak, to jest prawdopodobne Jakkolwiek byo, dla pana najwaniejsze w tej historii pozostaje przekonanie do wasnej wersji wydarze, prawda? mwi z trudn do zakamuflowania rezygnacj w gosie. Jestem zawiedziony postaw profesora. Wyobraaem sobie, e przyczyni si do rozwikania rodzinnej tajemnicy Pouponw, e wnios co nowego do tej sprawy, zasugeruj alternatywne wyjanienie owej historii sprzed lat, a tymczasem okazuje si, e nikt nie oczekuje obiektywnego podejcia do kwestii skarbu Elstermana. A ju na pewno nie ma zamiaru rozwia legendy. - C, przez cae ycie gonimy za jak uud. Swj los opieramy na naiwnym przewiadczeniu, e nasze ycie bdzie lepsze i szczliwsze, jeli zrobimy to, czy tamto, jeli osigniemy to i owo. Sam przecie wierzysz w Boga - To nie to samo. - Ale opierasz swoje plany i przyszo na do kruchych przesankach. Chcesz zbudowa swj los na przewiadczeniu, e Bg powoa ci na swojego sug i tylko dlatego cae swoje ycie zamierzasz podporzdkowa surowym reguom kocielnego prawa. A czy masz pewno, e jest to waciwy sposb na przypodobanie si Bogu? Moe wanie postpisz wbrew Jego woli? Nie tylko nie wiesz, czy goszenie boego sowa jest twoj misj, nie wiesz nawet, czy celibat jest miy Bogu. Skoro nakaza ludziom, eby si rozmnaali i czy mczyzn i kobiet nierozerwalnym sakramentem maestwa, to samotne ycie, bez potomkw moe uzna za marnowanie danej ci potencji. Zreszt, nie masz nawet pewnoci czy On istnieje. - Widz, e ojciec rozmawia ju z panem na temat mojej przyszoci... - Owszem, wspomina kiedy o twoich planach, ale ta dygresja to moja e tak powiem prywatna inicjatywa profesor umiecha si znowu i pociga duy yk wina z kieliszka. Waciwie nie o tym chciaem mwi. Chodzi mi o to, e gotw jeste powici swoje ycie dla jakiej uudy. No, nie oburzaj si. Nie uudy, tylko, powiedzmy, rzeczy, ktrej nikt nie sprawdzi i nie potwierdzi. - Na tym polega wiara stwierdzam dobitnie. - Wiara jest kwesti wyboru. Dochodzimy do niej czciowo na drodze intelektualnej, a czciowo polegajc na intuicji. Nikt nie wierzy w co, co jest

- 208 -

sprzeczne z jego wiedz, wiadomoci, sposobem pojmowaniem wiata i rzeczy. eby w co uwierzy, musimy mie jakie podstawy, ktre sprawi, e powiemy: tak, to jest moliwe, zgadzam si z tym zaoeniem. Ja wierz w zoto lece na dnie oceanu, ktre wynagrodzi mi trudy poniesione za ycia. Ty wierzysz w ycie po mierci, ktre wynagrodzi ci twoje powicenie i trudy ycia zgodnie z boymi przykazaniami. Jedno i drugie to by moe podobna uuda. Ateistyczne wywody profesora zaczynaj dziaa mi na nerwy, ale on jest zupenie spokojny. Wstaje zza biurka i w zamyleniu przechadza si po swoim apartamencie w skrzanych kapciach, szarych spodniach i kraciastej koszuli. W rku cay czas trzyma kieliszek z czerwonym winem. - Od lat nie opuszczam tego pokoju. Wiesz dlaczego? pyta znienacka. - Podobno boi si pan czego. - Wanie. Czego Oto kolejna uuda. Moja wyobrania zwodzi mnie, stwarzajc pozory zagroenia tam, gdzie patrzc realnie ono nie istnieje. Chocia moja wiadomo wie, e jestem bezpieczny, to podwiadomo kae mi odczuwa paniczny strach, gdy zostaj sam. Mj lk staje si tak realny, e nie mog przekona tej wiadomej czci mnie do uwierzenia w jego iluzoryczno. e jest to zudne, atwo jest sprawdzi. Wystarczy okama mnie, e tu obok siedzi jedna z moich opiekunek, ebym przesta si ba. Jeli w to uwierz, mog by sam bez towarzyszcego mi w takich chwilach uczucia lku. Uud mona wic zwalczy tylko inn uud. - Wierzy pan w Boga? - A czy to ma jakie znaczenie? Najwaniejsze jest, eby Bg wierzy we mnie. Czy przez mj brak wiary Bg przestanie istnie? Czy mj pogld na te sprawy zmieni cokolwiek w historii wiata, yciu innych ludzi? Jeli On rzeczywicie jest wok nas lub tam, w niebiosach wskaza palcem sufit - to moja wiara czy niewiara nie ma dla niego znaczenia. Gdyby Bg nie wierzy we mnie, po prostu bym nie istnia, bo jeli jest stwrc wiata, to bez niego wiata by nie byo. Ale sam fakt, e jestem, nie wiadczy wcale o tym, e i on istnieje. Zagmatwane tumaczenie profesora uwiadomio mi tylko jedno stary Poupon faktycznie jest niespena rozumu.

- 209 -

- Pjd ju mwi, gdy mczyzna odwraca si do okna i milczy przez dusz chwil, jakby szuka w gowie kolejnych szalonych argumentw za lub przeciwko istnieniu Boga. Otwieram cicho drzwi i wychodz. Na schodach mijam ojca i Claire. - Poupon si dzisiaj nie nudzi, cigle ma goci umiecha si mj staruszek. Przywitam si tylko z nim i zaraz do was zejd - dodaje odwracajc si do mnie.

***

Gdybym mia dom na brzegu morza, z werand wychodzc na pla, dom peen soca, jasnego bkitu i zapachu oceanu, bybym spokojny. Kadego dnia mgbym oglda t przestrze przede mn, stojc na granicy dwch wiatw, ktre od wiekw mocuj si ze sob, jakby pragny posi si albo przenikn nawzajem - myla Antoine Poupon spogldajc w dal przez okno swojego pokoju. Jego mtne oczy wypatrzyy sin kresk Atlantyku ponad dachami domw i zielonymi koronami nadbrzenych sosen. Przez chwil delektowa si tym widokiem. Ale to, co pokryje ocean, przestaje by ldem. Gleba, gdy zczy si z wod traci swoj yzno, gubi swoj form i waciw jej rol. Tak jak spenienie, ktre niszczy marzenia... A jednak chciabym zamieszka w domu na play, penym blasku i woni morza. By na styku trzech ywiow: powietrza, ziemi i wody. Jednak wiem, e nie znisbym tej samotnoci, ktra jest jak czwarty, wewntrzny wymiar mojego wiata. Mam natur samotnika, ale paradoksalnie - nie znosz by sam. Jestem uzaleniony od ludzi. Szukam ukojenia wrd nich, odkd nie mog znale go w sobie. Stary Poupon nadal czsto myla o czekajcym na niego w gbinie skarbie. Nie fantazjowa, jak w czasach swojej modoci, o bogactwie, nie planowa nawet, co zrobi z odnalezionym zotem. Za tym od lat niespenionym marzeniem krya si dzi ju tylko ch udowodnienia sobie i innym, e jego wieloletni wysiek nie jest prny. Potrzebowa sukcesu swoich poszukiwa, nie po to, by poprawi swj byt, wybudowa dom nad morzem czy kupi d, lecz eby nie poczu si czowiekiem przegranym, wymianym i gupim. Potrzebowa te potwierdzenia uniwersalnej

- 210 -

tezy, w ktr wierzy, e warto mie marzenia i y nadziej, bo z nadziej yje si atwiej, bo ma si jaki dalekosiny cel, ktry pozwala znie trudy codziennoci. Z zamylenia wyrwao go stukanie do drzwi. Zanim podesza do nich opiekujca si profesorem dziewczyna, go ju nacisn klamk. - Witam! Jak si pan miewa? Dawno si nie widzielimy zawoa od wejcia Ziembicki. Zatrzyma si w progu, by przepuci Claire, po czym wsun si do pokoju za jej plecami. Pierwszy ucisn do profesora i chcia przedstawi kobiet, lecz Poupon i Claire zdyli ju zawrze znajomo, gdy mczyni porzdkowali pogorzelisko na play, wic okazao si to zbyteczne. - Nie mielimy okazji spotka si wczeniej, bo Jean nigdy nie zabiera mnie do Jeuneville poskarya si z naburmuszon min paryanka. Nie jestem mu tutaj potrzebna, gdy wkoo ma mnstwo modych dziewczyn. - Ale, co pani opowiada! Jest pani rwnie moda i pikna. Oczy starszego pana pojaniay, profesor pochyli si i ucaowa do Claire. - Jak mina wam podr? zainteresowa si. - Szkoda gada! Ziembicki machn rk, jakby odpdza od siebie ze wspomnienia. W drodze popsu si nam samochd. Musielimy go zostawi i dalsz podr odby pocigiem. - I autobusem uzupenia Claire, sadowic si na sofie pod oknem, w miejscu wskazanym przez profesora, ktry zaraz przysiad obok niej. Poupon zaproponowa koniak i poprosi Ellen o podanie go. Claire odmwia, wic kieliszki dostali tylko mczyni. Opiekunka profesora nalaa im trunek, umiechna si przepraszajco i znikna w swoim pokoiku. - Przed chwil by u mnie Filip. Bardzo inteligentny chopiec, ale straszny idealista. Prawie taki jak ja zaartowa Poupon. - Wiem co na temat dzisiejszej modziey, bo mam crk w podobnym wieku pochwalia si Claire. Cho musz przyzna, e dziewczynki s bardziej samodzielne. - I bardziej racjonalne dorzuci Jan. - Zdecydowanie nie wyglda pani na matk dorosej crki komplementowa j profesor.

- 211 -

Ziembicki usadowi si na fotelu naprzeciwko nich. Krci swoim kieliszkiem i wdycha aromat koniaku ogrzewanego ciepem doni. - Podobno przez wiele lat nie widzia si pan z synem. Jak ukadaj si wasze relacje? - Nie jest le, cho cigle mamy za mao czasu dla siebie przyzna Ziembicki. Trudno jest w kilka tygodni odrobi kilkanacie lat zalegoci. - Ja zawsze miaem doskonay kontakt z Albertem powiedzia profesor. Pewnie dlatego, e mamy wsplne pasje i podobne pogldy. Co innego crka. Ona zawsze lepiej rozumiaa si z on. - To naturalne, ale dzisiaj coraz trudniejsze do osignicia - zauwaya Claire. Ja nie mog zrozumie Sophie. Odkd staa si nastolatk, cigle co midzy nami zgrzyta. - A ja mam wraenie, e przegapiem jaki wany moment w yciu i teraz nie wiem, na czym oprze nasze relacje wyzna Jan. Moe nie umiem ju by ojcem? Zapomniaem, jak to jest. - A moe nigdy tego nie wiedziae?... Bo tego si zwyczajnie nie wie dorzuci profesor. Nie ma przepisu na ojcostwo, nie ma recepty na to, jak wychowa dziecko, bo kady czowiek jest przecie inny. O ile wiem, jeszcze nie ustalono pastwowych norm w tej kwestii. Cho nam, Francuzom, z nasz mani tworzenia przepisw dotyczcych wszystkiego, chyba najbliej jest do tego zaartowa. Moim zdaniem dzieci nie potrafi okaza rodzicom mioci ani szacunku, bo maj do nas niewaciwy stosunek. Dziecko inaczej postrzega rodzica, ni on dziecko. Dla rodzica potomek jest biologiczn czci jego samego, depozytem jego genw na przyszo. Dla dziecka rodzic nie jest jego czci, jest raczej poywk, z ktrej ju nie korzysta. Nasza latorol bardzo szybko zaczyna czu si autonomiczn jednostk, nabywa przekonania o swojej innoci i wyjtkowoci, nie widzi siebie jako kopii ojca lub matki, ba! nie chce tego dostrzec. Dlatego sprawy maj si tak, e rodzic kocha dziecko bardziej ni siebie samego, a dziecko... C, z dziemi bywa rnie... Gdy nasz potomek uwiadomi sobie, e jest dla rodzicw najwiksz wartoci, kim kogo nigdy si nie wyrzekn, moe ju tylko ulega moralnej degeneracji. Tak samo jak ludzie, ktrzy s przekonani, e dobry Bg

- 212 -

ojciec wszytko im wybaczy, bo kocha ponad wszystko swoich synw i crki. Dziecko jest wic nastawione na to, eby bra i korzysta z ycia, a rodzice, eby dawa i znosi wszelkie przykroci ze strony swoich pociech. - Na szczcie nie wszystkie dzieci s tak niewdziczne, jak w czarnej wizji pana profesora skonstatowa Ziembicki. - Na szczcie zgodzi si te Poupon z umiechem. - Ale ty powiniene okazywa Filipowi wicej uczucia doradzia kobieta. Cigle ci to mwi. - Staram si, ale moe nie potrafi tego robi. Wiem jak okaza uczucie kobiecie. Mamy do tego cay arsena wyprbowanych sw i gestw. Kady mczyzna wie, czego oczekuje kobieta a przynajmniej tak mu si wydaje - i tym prbuje j obdarzy, jeli tylko mu na niej zaley. Jest mnstwo rodkw do wyraania mioci, lecz s one zarezerwowane dla kochankw: czue spojrzenia, sowa, dotknicia, uciski, pocaunki. Wikszo z nich ma jednak podtekst erotyczny i nie nadaje do okazywania mioci rodzicielskiej. - Co w tym jest przyzna profesor. Zwizek z synem musi by jak solidna, mska przyja. Jak przyja starszego czowieka z modszym. Ojciec musi by przyjacielem, ktry czasem zgani, czasem pocieszy, ale nigdy nie zawiedzie, nie odrzuci go i nie zbagatelizuje jego problemw. - Wydaje mi si, e wiem to wszystko, a wcale nie jest mi atwiej. - Biedactwo! szepna Claire tonem nieudawanego wspczucia, obja Jana i cmokna go w policzek. - Ot, proste, czue gesty! skomentowa Poupon. Kobietom jest zawsze atwiej zrobi co takiego. S takie naturalnie emocjonalne. Wreszcie z tematw rodzinnych rozmowa zesza na temat pracy Jana. Wyczona z niej Claire wstaa i zacza, za pozwoleniem profesora, wertowa ksiki na regale. Zawsze interesowaa j zawarto cudzych bibliotek. Jej zdaniem ksiki mwiy wiele o charakterze i wiatopogldzie gospodarza. Bywaj wcibscy gocie, ktrzy lubi zaglda do cudzych azienek i sypial, polujc na jakie intymne ciekawostki z ycia domownikw. Claire lubia odkrywa intelektualne sekrety swoich znajomych, przegldajc ich ksigozbiory. Byo to

- 213 -

rwnie nieco wcibskie, miao w sobie co z podgldactwa, ale odbywao si zazwyczaj za przyzwoleniem gospodarza (cho nie zawsze, i wtedy byo bardziej ekscytujce). Poza tym Claire sama bya namitn czytelniczk, wic interesowao j, co stoi na pkach czyjej biblioteki. Kiedy mczyni skoczyli rozmow, paryanka staa jeszcze z jak ksik w rkach. Kartkowaa j, przerzucajc strony smukymi palcami wypielgnowanych doni. - Ma pan duy zbir morskich legend rnych ludw pochwalia. Nie mylaam, e tyle napisano na ten temat. Wyobrania ludzka nie ma granic... Ja znam tylko z dziecistwa par opowieci rybakw z Bretanii, historyjek, ktre zapewne nigdy nie zostay spisane. - Morze zawsze pobudzao ludzk wyobrani. Czym mniej byo znane, tym wicej fantazjowano na jego temat. I nic dziwnego. Przecie ju Tales wywid hipotez, e wszystko powstao z wody. Staroytni Grecy mieli mnstwo wodnych bogw i bstw, jak choby Okeanosa i cae mnstwo jego crek. - Mam tutaj akurat legend o krlowej mrz Amfitrycie, ktr Posejdon postanowi wzi za on Claire pokaza wntrze otwartej ksiki, ktr trzymaa w doniach. - Tak. Dziewczyna odmwia mu rki i ukrya si przed nim w Atlantyku... - ale Posejdon wysa na jej poszukiwanie delfina, ktry wkrtce j odnalaz. I tak, wbrew jej woli, wadca oceanu j polubi dokoczya kobieta. - Znam podobn, miejscow legend, ktra jednak nie koczy si tak szczliwie. - Prosz mi j opowiedzie powiedziaa Claire. Zamkna ksik i usiada na krawdzi sofy. - Opowiadajcie sobie te wasze legendy, a ja lepiej wrc do towarzystwa w salonie rzek Ziembicki. Przyjd do nas, jak skoczycie zwrci si do Claire proszcym tonem, po czym ucisn rk profesora i wyszed. - Jest to opowie o duchu oceanu, ktry zakocha si w piknej crce rybaka zacz starszy pan, gdy tylko Polak znikn za drzwiami. - Duch oceanu to posta,

- 214 -

ktra uosabia wadc mrz, jednak nie jest on tak osobowy i namacalny jak u Grekw. Zwykle jest niewidzialny dla ludzkich oczu. - Jean chyba dobrze czuje ducha oceanu, bo od zawsze cignie go na wielk wod zaartowaa kobieta. - Tak, pewnie jest pod jego wpywem, jak wielu z nas zgodzi si profesor i przysun do paryanki. - A wracajc do tej legendy... Rybak mieszkajcy nad brzegiem oceanu samotnie wychowywa crk. Dziewczyna bya pikna, miaa dugie, zote wosy, smuke ciao i szlachetn twarz, zupenie inn ni tpe oblicza wieniaczek z okolicy. Nie brakowao jej zatem adoratorw, ale ona dobrze wiedziaa, e jej niezwyka uroda, ktr dostaa od bogw, zasuguje na uznanie kogo lepszego ni synowie rybakw, drwali czy chopw. Cigle odrzucaa propozycje chopcw z okolicy. Tak dugo odmawiaa im spacerw, pjcia na tace i pocaunkw, a zrazia do siebie wszystkich. W kocu nikt ju nie mia miaoci, by stara si o jej wzgldy. Z tej przyczyny nie tylko nie miaa kochanka, ale nawet przyjaciela. Czsto wic samotnie spacerowaa po play, wypatrujc statku, ktrym jak wierzya pewnego dnia przypynie krlewicz z odlegego kraju i zaproponuje jej maestwo. Spacerujcej po wodzie dziewczynie przyglda si duch oceanu. Cay by wod i ustanawia prawa rzdzce podwodnym wiatem. Podczas przechadzek crki rybaka obmywa jej stopy, czu dotyk jej doni, gdy muskaa palcami fale, sysza jej miech i pacz, kiedy powierzaa mu swoje radoci i smutki. Bya tak pikna, e zakocha si w niej. Pewnego dnia, gdy dziewczyna jak zwykle boso chodzia po play, nie wytrzyma i postanowi zdradzi jej swoje uczucia. Wiedzia, e panna czeka na ksicia, a sam by przecie kim jeszcze godniejszym, bo samym krlem oceanu, nie wtpi wic, e wybranka zgodzi si zosta jego on. Zmaterializowa si przed ni pod postaci olbrzyma uksztatowanego z morskich fal. Mia bkitne oczy, bkitne wosy, smuke, granatowe ciao i rce gadkie, delikatne jak aksamit. W pierwszej chwili dziewczyna przestraszya si go, w panice rzucia si do ucieczki, lecz duch oceanu chwyci j delikatnie wp i unis do gry. Gdy uspokoia si wreszcie w jego doniach, przedstawi si jej, powiedzia, jak bardzo mu si podoba i poprosi j o rk. Zamieszkasz ze mn wrd bkitu wd, w paacu z czerwonego koralowca, bdziesz pani caego wodnego krlestwa

- 215 -

kusi pikn pann. Ale dziewczyna nie o takim kawalerze marzya. Mia by szlachetny i niezwyky, ale nie do tego stopnia. Nie jestem czci twojego wiata tumaczya przeraona. Potrzebuj powietrza, ziemi pod stopami i nieba nad gow. Nie bd szczliwa pod wod. Gdy pjd z tob, zgin w morskich odmtach. Nie martw si. Ja tutaj rzdz, wic ze mn nic zego ci nie spotka. Przez krystalicznie czyst to bdziesz zawsze widziaa niebo. Dla ciebie zabior z ldu trawy i drzewa, piaski i kamienie. Nie braknie ci niczego. Dziewczyna odmwia mu jednak, wyrwaa si z jego ucisku i pospiesznie wrcia do chaty, do swojego ojca. Szybko zapomniaa o tym zdarzeniu, wmawiajc sobie, e by to tylko sen albo przywidzenie. Jednak duch oceanu nie potrafi przesta o niej myle. Postanowi, e porwie j i polubi wbrew jej woli. Ktrego poranka, gdy dziewczyna kpaa si w morzu, pochwyci j i wcign w gbiny. Tam zoy na jej ustach pierwszy pocaunek. Ale woda szybko wypenia puca dziewczyny. Crka rybaka nie zdya nawet krzykn. Zakrztusia si son wod i utona w jego objciach. Wadca mrz nie mg zrozumie, co si stao. Osupiay wpatrywa si w jej blad twarz, zastanawiajc si, co si stao. Przecie wszystkie stworzenia w jego krlestwie yj w wodzie i dziki wodzie, oddychaj zawartym w niej tlenem i maj si doskonale. Nie mg poj, dlaczego ta pikna istota zgina w wiecie, ktry przecie daje ycie wszystkim stworzeniom, z ktrego niegdy ycie wyszo na ld. Zrozpaczony duch oceanu dugo koysa falami jej zimne ciao. Wreszcie zoy j u podna wydmy, przystrojon w rybackie sieci, korale, pery z tropikalnych mrz i wodorosty. Od tamtej pory, gdy przypomni sobie, jak j straci, ogarnia go al i wcieko. Pieni si wtedy i rzuca na brzeg w rozpaczy, pazurami fal wydrapuje z ziemi piach, kpy traw i drzewa; w swoim szale niszczy chaty i topi okrty - Oto, czym ludzie tumacz sobie sztormy. Niezbyt to naukowe, ale pikne podsumowaa Claire. Romantyczne i tragiczne. - Czasem kady pragnie rzeczy, ktre nie s z jego wiata, rzeczy, ktre s dla niego nieosigalne. Gdy pragniemy zbyt wiele, czsto nie dostajemy niczego. - Tak kae nas los za zachanno. - Na szczcie marzy moemy sobie bezkarnie.

- 216 -

- Za to si nie paci zgodzia si kobieta. No, wracam do salonu rzeka i wstaa z sofy. - Moe pjdzie pan ze mn, profesorze? - Lepiej nie. Nie chc wam przeszkadza. Pomarz sobie tutaj bezkarnie o tym i owym... Profesor unis si rwnie, a gdy Claire ruszya ku wyjciu, pody wzrokiem za ni. W myli zakwalifikowa j szybko do typu kobiet, ktre za Kamasutr okrela jako Padmini. Spodobaa mu si i chtnie pogawdziby z ni jeszcze chwil. Nie mia jednak zatrzymywa jej duej. - W takim razie, miych marze rzucia od progu. Profesor wsta i, troch poniewczasie, pospieszy za ni do drzwi, a kiedy je zamkn za wychodzc, zerkn do dyurki swoich opiekunek. Ellena - dla niego Shankhini - siedziaa na kanapie ze suchawkami na uszach i ogldaa telewizj. Kobiety wiedziay, e nie powinny przeszkadza starszemu panu. Miay zawsze by przy nim, ale nie narzuca mu si swoj obecnoci, towarzyszy mu tak dyskretnie, jakby ich nie byo. Profesor wszed do pokoiku i usiad obok Elleny, ktra nawet go nie zauwaya. Zorientowaa si, e nie jest sama, dopiero gdy Poupon pooy jej do na nagim kolanie. - Profesorze! obruszya si. Prosz mnie nie straszy. - Co ciekawego dzieje si na wiecie? spyta, gdy zdja suchawki z uszu. - Jak zwykle, sycha same ze wieci. Ludzie si morduj, niszcz swoje domy i przyrod. - A wic wszystko po staremu. Ludzko nadal zmierza ku upadkowi powiedzia ze stoickim spokojem.

***

Claire zjawia si w salonie i bez sowa siada obok ojca. Akurat rozmawiam z Cat o rnych bahostkach, wic tylko zerkam na ni, jak chwyta do ojca pod stoem. Jest mi przyjemnie by blisko mojej Angielki, a z drugiej strony troch smutno, bo mam wraenie, e jestemy obok siebie, lecz ju nie ze sob. Czuj tak, bo

- 217 -

postanowiem ju teraz o niej zapomnie, nie nosi w sobie zudnych nadziei, e dla nas dwojga istnieje przyszo. Mam ochot wzi j za rk, ale powstrzymuj si. adnych takich gestw karc si w duchu. To czas poegnania, czas zapominania. Moe pniej, gdy ju bdzie daleko std przyjdzie chwila odwieania pamici o niej i o nas. Ale jeszcze nie teraz. Teraz musz zacz nabiera dystansu do tych spraw, odsun je, a gdy ju bd bezpieczny, bez niej, bd mg pozwoli sobie na ponowne zblienie si do tego, co przeylimy razem na sonecznym wybrzeu Atlantyku. Kolacja dobiega ju koca. Mczyni racz si piwem prosto z butelek, a dziewczyny pocigaj kolorowe drinki z wysokich szklanek. - Gdzie bdziesz nocowa? zagaduje ojciec, eby zorientowa si w moich planach. Mwi to po francusku. Pewnie nie chce w towarzystwie rozmawia ze mn po polsku, bo wygldaoby to tak, jakbymy mieli jakie sekrety przed reszt osb. Podejrzewam, e myli sobie, e mam zamiar spdzi ten wieczr z Catherine. - Chyba pjd do swojej kajuty odpowiadam te po francusku, cho uwaam, e to gupie, gdy tak do siebie mwimy. - Przyzwyczaiem si ju, e morze koysze mnie do snu. - Ja te to lubi. Moe obaj spdzimy tam noc? Chyba, e masz inne plany? dodaje, spogldajc znaczco na Angielk. - Nie. Wanie miaem si poegna. - To i ja zaraz bd gotw. Wezm tylko swoje rzeczy. - A co z Claire? - Wybaczy mi ojciec posya jej umiech. Wie, e chc spdzi troch czasu z tob A poza tym, kobieta na odzi to pewny kopot artuje. Cat chwyta skierowan do niej aluzj, ale nie wyglda na uraon. Po kilku minutach wychodzimy na ulic. Ojciec jest w samej koszuli, przez rami ma przewieszon czarn torb podrn. Ja zabraem z pokoju dinsow kurtk i odnalezione we wraku pudeko po biszkoptach, a w nim dziennik guwernantki z przedwojennej odzi. Pokazuj ojcu swoje znalezisko. Chwil rozmawiamy o nim i o skarbie Elstermana. Gdy temat nam si urywa, zalega

- 218 -

milczenie. Idziemy obok siebie parkow alejk i aden z nas nie ma siy lub ochoty, eby zama t cisz. O dziwo, ten brak sw nie krpuje mnie, jak to czsto zdarza mi si w towarzystwie obcych osb, z ktrymi za wszelk cen staram si podtrzyma konwersacj. Przy ojcu czuj si dobrze, nie musz wysila si na kurtuazyjne gadanie, jeli nie mam nic do powiedzenia. Uwiadamiam sobie, e milczy mi si z nim rwnie dobrze, jak rozmawia. Wieczr jest ciepy, powietrze nieruchome, jakby ugrzzo pord otaczajcej nas bujnej rolinnoci parku. Zapada granatowy zmierzch, a gdy wychodzimy na szeroki deptak wiodcy prosto na rynek, zapalaj si ozdobne latarnie. - Jeszcze masz do mnie al, e zabraem ci tutaj? pyta ojciec. Ale co miaem z tob zrobi? Zostawi samego w pustym domu? Wywie do ciotki do Lublina? Co by tam robi? - Poradzibym sobie. Nie jestem ju dzieckiem i nikt nie musi si mn opiekowa. - Wiem. Jednak dla mnie nadal jeste moim maym chopcem i nic na to nie mog poradzi. Moe nie zdyem jeszcze przyzwyczai si do twojej dorosoci, a moe to naturalne, e dla rodzicw zawsze jest si dzieckiem... Matka te nie traktowaa ci inaczej. Tylko, e na mnie patrzysz duo bardziej krytycznie. Pewnie nadal nie moesz mi wybaczy, e wyjechaem. - Nie. Chyba zaczynam ci rozumie. Miae swoje powody... mwi wyrozumiale. Nie mam ochoty roztrzsa tego tematu. - Tsknisz za mam Moe le ci tutaj? Jeli chcesz, moemy wrci do Parya... - ...albo do Polski? dokaczam za niego. - Nie myl o takim powrocie. Jeszcze nie teraz. Uoyem tu sobie ycie i mam wiele do zrobienia. - A ja? Co z moim yciem? - O nie te mi chodzi. Nawet bardziej ni o moje wasne. Naprawd. Ale ty jeste mody, nie wrose jeszcze na dobre w adne miejsce, nigdzie nie zapucie korzeni. Teraz jest dla ciebie najlepszy czas, eby podj decyzj, gdzie chcesz by, gdzie realizowa swoje yciowe plany.

- 219 -

Droga do mariny mija nam szybko. Z bulwaru wida ju Polonusa bujajcego si na cumach przy kei. - Z jednej strony podziwiam ci, e bez eglarskiego przygotowania odwaye si sam wypyn na ocean mwi ojciec, gdy wchodzimy na jacht. Cho z drugiej strony, przyznaj, byo to gupot. - Wiem, byem gupi. Chciaem si popisa przed Cat. Obaj zaczynamy si mia. Wchodzimy do kabiny, a ojciec oglda jacht, jakby od dawna go nie widzia. Zaglda do kubryku, sprawdza stan akumulatorw, dziaanie przyrzdw nawigacyjnych i radiostacji. Poprawia na pce ksiki o eglarstwie oraz mapy. - Pyniemy? pyta niespodzianie. Wiatr jest w sam raz. Poeglujemy troch, a przed pnoc zacumujemy w zatoczce na poudnie od Jeuneville. Co ty na to? - Kolejny nocny rejs?... Czemu nie? - Wic poka mi, jak szykujesz jacht do wyjcia. Wypywamy z cichym buczeniem silnika. Dwadziecia pi koni

mechanicznych daje Polonusowi si do opuszczenia mariny bez rozwijania agli. Ojciec i Pierre zwykle uywaj go do manewrowania w portach, ale ja nigdy z niego nie korzystaem. Tymczasem okazuje si to proste, a przy okazji zaoszczdza ci kpin innych eglarzy, gdy nieudacznie cumujesz jacht pchany fal i wiatrem. Mijamy falochron i dopiero na penym morzu stawiamy agle. Ojciec staje za sterem, a ja siadam obok niego na aweczce w kokpicie. - Co zego si tutaj ze mn dzieje mwi, jakby sam do siebie. Czuj, e staruszek nie wie, co mgby mi odrzec. Martwi mnie, e za mao myl o mamie wyjaniam. Wczeniej sdziem, e nigdy nie pogodz si z jej odejciem, e codziennie jej brak bdzie mnie bola tak samo. A teraz jest jej coraz mniej w moich mylach. A przecie chc j cigle wspomina. - Jeste mody, masz ogromny apetyt na ycie i nie bdziesz wiecznie drczy si wspomnieniami. To ci si nie uda. Na szczcie. U mnie powrt do przeszoci dopiero si zaczyna. A ty masz te swoje dziewitnacie lat i przekonujesz si, e smutek nie trwa wiecznie, a to co ci otacza jest namacalne, realne i kuszce; atwo pokona wspomnienia, choby nie wiem jak je pielgnowa.

- 220 -

- Czuj, e sprawiam mamie zawd. Pod kadym wzgldem... Ojciec nic nie odpowiada. Po raz pierwszy od kilkunastu lat, tak bez powodu, obejmuje mnie mocnym, mskim uciskiem. - Na pewno tak by nie mylaa pociesza mnie. Ja j bardziej zawiodem... ale i ona zawioda mnie. Zawiedlimy si na sobie obydwoje. Siadam na aweczce, a ojciec ponownie chwyta metalowe koo steru. Z opotem agli pyniemy w ciemno. - Dlaczego znalaze sobie inn kobiet? pytam, liczc si z jak wymijajc odpowiedzi, ryzykujc, e ojciec si rozgniewa albo poczuje si uraony. - Musiaem jako urzdzi sobie ycie mwi spokojnie. - Przez wiele lat byo ono zbyt tymczasowe. Miaem tymczasowe mieszkanie, tymczasow prac, nic staego, nic na przyszo. Dugo wahaem si midzy pozostaniem tu na zawsze a powrotem. Helena bya jednak nieugita. Nasza separacja sprawia, e coraz mniej dla siebie znaczylimy, coraz mniej siebie potrzebowalimy. W kocu, gdy zrozumiaem, e ona nigdy nie zdecyduje si na wyjazd do Francji, zrezygnowaem z tego zwizku. Zreszt, od lat ju on faktycznie nie istnia. Bo co to za maestwo, gdy dziel nas setki kilometrw i spotykamy si na krtko dwa razy do roku? Naprawd, nie zrobiem tego pochopnie i bez namysu. Cigle powtarzaem sobie: jeszcze rok i wracam, jeszcze rok, najwyej dwa A czas pyn. I ktrego dnia zrozumiaem, e nie ma dla mnie powrotu... Tylko na tobie mi zaleao. To do ciebie cigle kierowaem swoj propozycj przyjed i zosta. Ale odpowiedzi zawsze udzielaa matka. Przecie twoje zdanie si nie liczyo. - Chcesz, ebym zosta we Francji, ale ja nie czuj si tutaj u siebie. Na razie s wakacje, jest fajnie. Ale potem bd tskni do tamtego ycia. - Jakiego ycia?! obrusza si ojciec. W Polsce bdziesz sam, w nowym rodowisku, wrd nowych kolegw. To samo czeka ci tutaj. Z t rnic, e tu masz mnie. Mamy siebie nawzajem. Zobaczysz, bdzie nam dobrze. Znasz niele francuski, potrafisz si zaaklimatyzowa. Ja byem o wiele starszy, a przystosowaem si. Argumenty ojca brzmi przekonujco.

- 221 -

- Ale ja postanowiem zosta ksidzem. Obiecaem to mamie To znaczy, nie powiedziaem jej tego wprost, ale wiem, e tego pragna. Czekaa, ebym podj tak decyzj. Jestem jej to winny. - Nikomu nic nie jeste winny. To twoje ycie i nie ukadaj go pod czyje dyktando. Zastanw si: Chcesz by ksidzem, bo tak czujesz, czy dlatego, e to jej obiecae? - Chc... Myl, e takie jest moje powoanie. - Tutaj te jest to moliwe. Nie spiesz si jednak z t decyzj. Sutann mona woy nawet po czterdziestce umiechn si, jakby przyszo mu na myl, e sam mgby to zrobi. Zacznij jakie studia. Ucz si czego, co ci interesuje. Najgorsze s ostateczne wybory. Zwaszcza te dokonywane pospiesznie. Ojciec przekazuje mi ster. Metal jest ciepy od jego doni. Wchodzi do kabiny, lecz po chwili pojawia si z nabit fajk. Zapala j dug zapak i siada na aweczce za moimi plecami. Otacza nas chmura pachncego dymu. Sodkawy aromat przypomina mi dziecistwo, gdy razem siadywalimy przed domem. Ja rysowaem sobie, bawiem si samochodzikami albo onierzykami, a ojciec leniwie pyka fajk. - Jutro zorientuj si czy jest miejsce w doku remontowym jachtklubu. Jeli bdzie, to wycigniemy Polonusa, kupi farb i zamalujemy te rysy na dziobie mwi, wracajc do teraniejszoci, do rzeczy konkretnych i pewnych. A z t Angielk, to co powanego? dodaje nagle. - Sam nie wiem. Raczej nie... Ona ma ju chopaka, a ja przecie planuj inne ycie. - Widzisz, jak trudne s ostateczne decyzje. Nic w yciu nie jest jasne i proste. Mylisz o kapastwie, a natura podszeptuje ci, e potrzebujesz kochanki, ony i matki dla swoich dzieci. Ojciec mwi to lekko, jakby artem. Siedzi za moimi plecami, wic nie widz go nawet, czuj tylko rozwiewany przez wiatr aromat fajkowego dymu. Wpywamy na spokojne wody niewielkiej zatoczki. Ojciec by tu ju kiedy z Pierrem i zna dobrze to miejsce, gdzie morze wcina si w ld tylko wskim jzykiem wody. Pyniemy midzy widocznymi w ciemnoci jasnymi poaciami piachu, dwiema mierzejami, ktre niczym falochron poronity gdzieniegdzie krzakami

- 222 -

oddzielaj fragment oceanu od reszty pofadowanej powierzchni Atlantyku. Od wiatru z ldu osaniaj zatoczk wysokie grzbiety wydm. Rzucamy kotwic i szykujemy si do snu. Ojciec koczy palenie, a ja ciel koje dla siebie i dla niego. Robi te nam herbat z limonk. - Odkd tutaj jestem, mam wraenie, e wpadem w jak puapk pokus mwi, gdy ju leymy w ciemnoci i ciszy zakcanej tylko dobrze znanym mi pojkiwaniem takielunku. Z pocztku byem nawet zy na ciebie, bo to ty z premedytacj wpakowae mnie w to wszystko. Dotd moje ycie byo jasne i nieskomplikowane. Rzeczy byy jednoznaczne. Tutaj czuj si zagubiony. Nic nie jest oczywiste ani pewne. - C, dorose i zacze myle. A to czasem boli. - Masz racj, to boli przyznaj. Do niedawna byem pewny swojego powoania. Teraz coraz czciej w nie wtpi. Wtpi w siebie we wszystko. - Widz, e ta twoja angielska przyjacika niele namcia ci w gowie mieje si ojciec. - Stae si mczyzn. Przeywasz powane rozterki, bo jeste w zwrotnym punkcie swojego ycia. Chciabym ci pomc przez to przej, ale nie podejm za ciebie adnej decyzji. Powiem ci tyle: kieruj si wasnymi wartociami, suchaj swego serca i nie spiesz si... I tak wszystko, co powiem uznasz za gldzenie starego. Ja nie auj adnej swojej mioci, ryzykownych decyzji, przedsiwzi, zwariowanych pomysw, nawet jeli musiaem za nie pniej zapaci. - Jeste czowiekiem pogodzonym z losem. - Bo musiaem przysta na jego warunki. Wywalczyem sobie, ile mogem, ale pewnych rzeczy nie zmienisz. Wierz, e trzeba y w zgodzie z wasnym sumieniem i w harmonii ze wiatem. - Podsumowujc, radzisz mi: rb, co chcesz, i tak nie podejmiesz dobrej decyzji, a za wszystkie swoje bdy kiedy zapacisz... Nie ma co, pocieszajce! Obydwaj znowu zaczynamy si mia. - Chtnie odkrybym przed tob tajemnice ycia, ujawni skomplikowane reguy rzdzce wiatem. Niestety, to co istotne, jest niezwykle proste. A problem w tym, e brakuje nam si albo chci, eby postpowa zgodnie z tymi zasadami konstatuje ojciec po chwili milczenia.

- 223 -

Kadziemy si spa. Przed snem prosz Boga, by pozwoli mi wytrwa w moim postanowieniu suenia Mu. I bym mg nie myle ju o Cat. ebym potrafi zapomnie o niej, chocia nawet std wyjechaa Myl o mamie i przypominam sobie jej pogrzeb. Powoli zasypiam, ale przed zaniciem widz w wyobrani jej grb: wiey kopiec ziemi przykryty stert kwiatw, brzowy krzy z metalow tabliczk z jej imieniem i nazwiskiem. Kady szczeg jest dziwnie wyrany. Spogldam z gry - jakby z nieba, jakby jej oczami na siebie, gdy klcz i modl si wrd woni igliwia, kwiatw i wieej ziemi. Czuj nawet jak moje kolana staj si wilgotne od mokrego gruntu. Patrzc na t scen z oddali dostrzegam, e nade mn, w aobnym, czarnym garniturze, stoi ojciec. Czeka cierpliwie, cho wszyscy ju odeszli, a skocz, by bez sowa zabra mnie do samochodu. Stoi tam przy mnie, nie uroniwszy ani jednej zy. Gdy budz si o wicie, on tak jak w moim nie - czuwa nade mn. Siedzi naprzeciw mojej koi, popijajc pachnca kaw.

- 224 -

Rozdzia czternasty
Pitek, 9 lipca 1993 r. Cumujemy Polonusa na jego zwykym miejscu, przy kei w kanale prowadzcym do portu rybackiego. Ojciec wyrzuca cumy, a ja wyskakuj na nabrzee i mocuj je na granitowych pachokach. Nagle sysz samochd zjedajcy na pobocze. Spogldam w stron ulicy i spostrzegam wysiadajcego z auta Alberta. Trafi dokadnie na czas naszego powrotu z morza, cho por spotkania wczoraj przy kolacji okrelilimy tylko z grubsza. Umwilimy si, e pojedziemy razem odebra Suzanne do szpitala. Poupon schodzi na kej, wskakuje na kokpit i zaglda do ojca. Zachca go, eby wybra si z nami, lecz staruszek nie daje si namwi. Twierdzi, e musi zosta w Jeuneville, eby zorganizowa dok i przygotowa Polonusa do malowania. Zostawiam ich na chwil i biegn po pieczywo do boulangerie po drugiej stronie ulicy. Gdy wracam, gotowa jest ju herbata. Malarz siedzi na kanapie w mesie z kubkiem w doni. Nie ponagla mnie, wic siadam do niadania. Jest podekscytowany; cieszy si, e Suzanne wreszcie wraca do domu. Ja te chciabym j ju zobaczy, w dobrym zdrowiu, beztrosk i rozemian, tak jak poznaem kilka dni temu.

- 225 -

Kocz je i id z Albertem do samochodu. Na tylnym siedzeniu jego nissana ley szara torba, w ktrej jest dla Suzanne weselsze ubranie ni aobna sukienka, w ktrej zabraa j karetka. Obok torby ley bukiet czerwonych r i pudeko szwajcarskich czekoladek. Ja nie mam dla niej nic, ale Poupon mwi, ebym si nie przejmowa, e kwiaty i czekoladki s od nas obu. Pgodzinna przejadka mija nam na wzajemnym podtrzymywaniu w sobie dobrego humoru. Przy Suzanne chcemy by radoni, eby doda jej otuchy, natchn pozytywn energi i pomc jej wyj z depresji. Wjedamy na teren szpitala przez otwart, kut bram, mijamy szpaler rozoystych platanw i zatrzymujemy si na penym zieleni podjedzie. Miejsce jest spokojne i ciche. Sycha tu tylko piew ptakw dobiegajcy ze przyszpitalnego parku odgrodzonego od miasta wysokim, ceglanym murem. Szpital mieci si w nowoczesnym, lnicym prostoktami okien budynku. Prosty z zewntrz szecian w rodku wypenia zoona architektura cigw komunikacyjnych, przej, wind i klatek schodowych. Gubi si w labiryncie korytarzy. Jednak Albert bezbdnie trafia do waciwej sali. Suzanne czeka ju na nas. Siedzi na krawdzi ka w kremowym szlafroku, z rozpuszczonymi na ramiona jasnymi wosami i blad twarz anioa. Wyglda jako dostojnie, jak pikno z wyblakego, redniowiecznego portretu. Do niedawna cielesna i zmysowa, zdaje mi si teraz duo mniejsza i drobniejsza, jakby ubyo jej nagle. Wyglda te troch obco, jakby od tamtego, zapamitanego przeze mnie wizerunku Suzanne, miny lata. Wita nas wtym umiechem. Cauj j delikatnie w oba policzki, trzymajc za rk. Jej do jest chodna, a Suzanne zdaje si by tak krucha, i mam wraenie, e zaraz si rozleci. Przesiknita jest kwiatowym aromatem swoich perfum, zamanym septyczn woni szpitala. - No, dosy ju chorowania! Przebieraj si i wracamy do domu rzuca Albert z faszywie brzmic beztrosk w gosie, po czym podaje jej torb z ubraniem. Dziewczyna wychodzi na chwil do jakiego pomieszczenia przylegajcego do sali, pewnie azienki. Czekajc na ni przechadzamy si po pustym, jednoosobowym pokoiku o cianach w kolorze lawendy, spogldamy w milczeniu

- 226 -

na park za oknem i ludzi w szlafrokach, siedzcych na awkach albo spacerujcych powoli, jakby z wysikiem, wskimi alejkami wysypanymi czerwonym wirem. Suzanne wraca po kilku minutach. Wyglda licznie w prostej letniej sukience koloru bzu. Narzuca na goe ramiona krtkie bolerko i pakuje szlafrok do torby. - Moemy jecha mwi. Wargi ma obrzmiae i spierzchnite. Wychodzimy na rozwietlony socem seledynowy korytarz. Id za nimi, niosc torb z rzeczami Suzanne. Nadal nie opuszcza mnie wraenie kruchoci jej ciaa. Wydaje mi si, e wystarczy dotkn j nieostronie, a rozpadnie si na tysice brzczcych kawakw. Po raz pierwszy dostrzegam rwnie, e jest o p gowy nisza od Alberta. Dotd sdziem, e dorwnuje mu wzrostem, a w butach na wysokich obcasach nawet go przewysza. Na podjedzie razi nas soce, otula ciepem lipcowego dnia, ktre w szpitalnych wntrzach jest nieobecne, dociera do nas zapach przyrody, ktrego tam te nie ma. Ruszamy powoli do samochodu, cieszc si swoim towarzystwem. - Czuj si, jakby uleciaa ze mnie dusza szepcze Suzanne, gdy zatrzymujemy si w poowie drogi do Jeuneville i wychodzimy na krtki spacer po play. - Szybko wrcisz do siebie pocieszam j. Bdziesz przecie miaa dziecko, kogo dla kogo warto y. Masz te Alberta, ktry ci kocha i grono fajnych przyjaci... Wdrujemy po miakim piasku z Suzanne trzymajc si naszych ramion, zbola i sab, jakby cierpiao jej ciao, a nie dusza. Po kilkunastu minutach wracamy do samochodu. Siadam z dziewczyn na tylnym siedzeniu. Podaje mi rk i umiecha si do mnie lekko, jakby dzikowaa, e przyjechaem po ni z Albertem. - Wszytko bdzie dobrze zapewniam ciskajc lekko jej do, ale ona krci przeczco gow, a jej oczy byszcz od wzbierajcych w nich ez. - Nie bdzie szepcze.

- 227 -

Gdy docieramy do miasteczka, nie wysiadam jak planowaem - na bulwarze, eby zobaczy, co ojciec zaatwi w sprawie remontu Polonusa, lecz jad z nimi do domu Alberta. Suzanne czuje si zmczona, wic idzie prosto do swojego pokoju. Zanosimy tam kwiaty i jej rzeczy. Lekarze nafaszerowali j tabletkami uspokajajcymi, wic ruchy ma powolne, zachowuje si powcigliwie, jakby ostronie. Po podry jest senna. Radz jej, eby jak najszybciej wyrzucia to wistwo i sprbowaa wzi si w gar bez pomocy lekarstw. - Sprbuj mwi bez przekonania i kadzie si na kanapie. Albert zostaje z Suzanne, a ja id do swojego pokoju i modl si o jej zdrowie. Jestem te troch zmczony po wczorajszym, nocnym rejsie. Zastanawiam si, czy ojciec potrzebuje mnie teraz i powinienem pj na przysta, czy zosta tutaj, ale zasypiam, zanim udaje mi si podj jak decyzj. Budzi mnie mj staruszek. - W poniedziaek odstawiamy Polonusa do remontu owiadcza. - Kupiem ju farb, druciane szczotki i pdzle, wic na przedpoudnie nic sobie nie planuj. - Jasne. Przyda mi si troch fizycznej roboty na wieym powietrzu mwi przecigajc si. - A teraz zbieraj si. Wszyscy idziemy na obiad do restauracji. Trzeba uczci powrt Suzanne. - Daccord. Zaraz bd gotowy, pozwl mi tylko doj do siebie. Nie musimy i daleko. Diner jemy w lokalu naprzeciwko domu Pouponw, tym, ktry codziennie dostarcza posiki profesorowi. Albert artuje, e jako stay klient ma tu du znik i stawia wszystkim solidny obiad i wino. Bawimy si niele, nawet Suzanne odzyskuje humor i chwilami dostrzegam w niej tamt, weso dziewczyn, ktra skacze z jamnikiem u stp w przybrzenych falach. Pies zreszt towarzyszy jej i tutaj. Jemy na wolnym powietrzu, a Ares, jej gadkowosy pupil, krci si nam pod nogami. Jest mio, ale mina rzednie mi, gdy dowiaduj si, e jutro Pierre, Amanda oraz Cat ze swoim przyjacielem wyjedaj do Parya, a potem bd zwiedza zamki nad Loar. Poegnaj si ju z nami, bo nie wrc do Jeuneville

- 228 -

tego lata. Zaraz po urlopie pojad do rodzicw Amandy i zajm si przygotowaniami do wesela. Albert troszczy si o Suzanne jak nigdy. Zreszt wszyscy staraj si by dla niej wyjtkowo mili. Kady stara si umiecha, sypa dowcipami i zachowywa, jakby nic si nie stao. Po obiedzie Catherine znika. Amanda dostrzega, e szukam jej wzrokiem i zdradza mi, e nad ranem do Jeuneville przyjecha chopak Cat. Zatrzyma si w jakim pensjonacie, a przed poudniem zadzwoni do niej i umwi si z ni na spotkanie. Moe przyjd tutaj razem. Pierre z narzeczon i mj ojciec z Claire planuj zagra w tenisa. Zapraszaj nas do kibicowania, jednak nikomu nie chce si i na korty. Albert ma jakie sprawy do zaatwienia, wic ja oferuj si, e bd towarzyszy Suzanne. Ruszamy we dwoje na przechadzk. Jest ciepe, ale nie upalne popoudnie i miasteczko wyglda jak zawsze sielsko i nudnawo. Tutejsi graj w boule albo szachy, a przyjezdni wcz si bez celu, szukajc rozrywek, ktrych Jeuneville nie moe im zaoferowa. Zabawiam Suzanne opowieci o mojej przygodzie z Cat na jachcie. Ufam jej, tak jak ona mi, i szczerze rozmawiam z ni o swoich problemach i wtpliwociach. Z ni idzie mi to duo atwiej ni z ojcem. C, zawsze lepiej rozumiaem si z kobietami... Gdy opowiadam o naszym nocnym rejsie i patrz na to z dystansu, caa historia wydaje mi si nawet zabawna. Chc mwi o Cat. Mwienie o niej, nawet samo wymawianie jej imienia, sprawia mi przyjemno, wic Angielka dugo nie schodzi z moich ust. - Chyba si zakochae ocenia Suzanne i umiecha si leciutko. - Te tak podejrzewam. Przez to uczucie mam jednak coraz wicej smutku. A przecie mio powinna dawa rado. - Moje mioci zwykle koczyy si zami - Musisz zapomnie o tym, co byo ze. Pobierzecie si z Albertem, bdziecie mieli dziecko, bdziecie yli szczliwie. - To nie jest jego dziecko mwi Suzanne beznamitnie, jakby mwia: bdzie padao.

- 229 -

Staj osupiay. - Co?! Jak to moliwe?! - To dziecko mojego ma zapewnia spokojnie. W czasie, gdy byam z Albertem par razy spotkaam si z Marcelem. By taki samotny, a ja czuam si winna, i byo mi go al. Nie chciaam jednak do niego wrci, bo zrozumiaam, e to, co nas czyo nie byo mioci, tylko jak wypadkow litoci, wspczucia i sympatii dla niego. Ale nie miaam te serca, eby porzuci go cakowicie, odtrci, nie da mu cho odrobiny siebie, odrobiny czuoci, ktrej potrzebowa. Kilka razy do czego midzy nami doszo... Byam do ostrona, ale mylaem, e mczyzna w jego wieku... no, wiesz... ju nie moe by ojcem. - I co chcesz z tym teraz zrobi? - Nic. Bdzie to moja tajemnica. Zdradziam j tylko tobie, bo tylko ty cay czas we mnie wierzye i widzisz we mnie kogo lepszego ni inni. Pewnie nawet lepszego, ni naprawd jestem Suzanne umiecha si do mnie znowu, bardziej czule ni wesoo, i ociera palcem z, ktra wypyna z kcika jej oka. Musiaam to komu powiedzie. Chcesz by ksidzem, wic chyba dochowasz tej tajemnicy? Wiemy o tym tylko ja i ty. Przyrzeknij, e nikomu jej nie zdradzisz. Mam wraenie, e co zgniata mi gardo. Przez chwil nie mog wydusi z siebie sowa. Nie chc tej tajemnicy, nie chc niczyich problemw. Mam dosy wasnych. Czuj niepokj i zaczynam aowa, e jestem tutaj, z ni. W tej chwili staje si te dla mnie jasne, dlaczego kapani w konfesjonaach suchaj naszych grzechw niby od niechcenia, jak gdyby ich w ogle nie suchali. Siedz w tych swoich drewnianych boksach, jakby w ukryciu, z nadziej, e omin ich te najgorsze wyznania... I nagle wyobraam sobie biegajcego po play jasnowosego chopca o bkitnych oczach. Dziecko jest zupenie niepodobne do Alberta o niadej twarzy i sportowej sylwetce, i zaczynam rozumie obawy dziewczyny. - Nie powiem nikomu. Przysigam zapewniam j. Przytulam Suzanne i pocieszam, mwic, e wszystko bdzie dobrze, wszystko si jako uoy, bo nie przychodz mi do gowy inne sowa otuchy. W jej wosach nadal mieszka zapach szpitala. Charakterystyczny odr rodkw dezynfekcyjnych, taki sam w Polsce, Francji i pewnie na caym wiecie.

- 230 -

- Powiedz o tym Albertowi, na pewno to zrozumie i wybaczy ci. Dziewczyna krci przeczco gow. Gorce zy bezgonie tocz si po jej policzkach i spywaj na moj twarz. - Nie zrozumie Znienawidzi mnie i nie zechce duej by ze mn. - Powiedz mu a jak ci nie wybaczy, to ja si z tob oeni. Moja deklaracja rozbawia j, wic i ja si umiecham. Suzanne mieje si przez zy i cauje mnie lekko w usta wilgotnymi wargami. Nie powstrzymuje to jednak napadu miechu, ktrym wybuchamy obydwoje. Idziemy obok siebie chodnikiem, ze zami w oczach, miejc si jak idioci, odreagowujc napicie i stres ostatnich, trudnych dni. Zmczeni spacerem, wracamy do domu. Suzanne robi kaw i a do przyjcia Alberta ogldamy telewizj. Po jego powrocie zostaj przed telewizorem, a oni razem id odwiedzi profesora. Starszy pan ostatnio jest jaki podekscytowany, czsto spotyka si z synem, jakby co knuli. Przynajmniej jemu nie udzieli si ten smutny nastrj, ktry ogarn nas wszystkich. On jeden yje w swoim wasnym wiecie, z dala od realnych problemw... Zblia si wieczr, wic postanawiam wrci na jacht i tam zrobi sobie kolacj. Zostawiam ojcu kartk z informacj, e przyjd na niadanie, a noc spdz na Polonusie. Wychodz na ulic. Oddycham gboko ciepym, wilgotnym powietrzem, przyniesionym przez bryz znad Atlantyku. Dzie, ktry mia by wesoy, przygnbi mnie. Mam ochot poby sam, odpocz od spraw innych ludzi. Mijam pizzeri, w ktrej jadem kiedy wietne carpaccio de boeuf. Kilka osb siedzi przy wystawionych przed lokal stolikach, ale nie ma toku. Postanawiam wstpi tam i wyda troch ze stu frankw, ktre ojciec wcisn mi w do, gdy jechaem z Albertem po Suzanne. Nie patrz nawet na przyniesione przez kelnera menu. Od razu zamawiam carpaccio i col. Potrawa nadal mi smakuje. Mam ju kolacj z gowy, wic nie spiesz si nigdzie. Dzie zmierza ku nocy niemrawo, jakby z ociganiem, a ja czuj si syty i spokojniejszy, i teraz nie mam ju ochoty wraca na jacht, wic wdruj w stron nadmorskich kawiarenek. Nadal jest do jasno i ciepo, a lokale przy promenadzie,

- 231 -

wszystkie z widokiem na przestwr srebrzcego si Atlantyku, pene s turystw. Id nadbrzenym deptakiem odgrodzonym od pasma niskich wydm kamiennym murkiem. Co kilkanacie metrw ogrodzenie przerwane jest rzdkiem schodkw, po ktrych mona zej na pla. Wzdu chodnika stoj ozdobne latarnie i palmy w donicach. Patrz na spokojne morze unoszce leniwie kilka aglwek i odlegy statek, ktry porusza si niemal niezauwaalnie tu przy linii horyzontu. Widz te te i zielone odzie rybackie wpywajce do kanau midzy masywnymi cianami falochronu. Z wieczornej przechadzki korzysta sporo ludzi. Wszdzie panuje miy, wakacyjny ruch, ale bez ladu popiechu czy nerwowoci. Turyci siedz na play, czytaj pras w gincym wietle dnia i popijaj drinki w barach i kafejkach. Na deptaku mijaj mnie dzieci z rodzicami, waciciele modnie

wystrzyonych psw na smyczach, pary trzymajce si za rce i piknie opalone dziewczyny. Obok mnie przepywa mrowie ludzi. A jeszcze niedawno byo tu spokojnie i pustawo. Jaki chopak na deskorolce zjeda po betonowym murku przy schodach wiodcych na pla. Jego akrobatyczne popisy zaciekawiaj nie tylko mnie. Gapi si na niego rwnie klienci restauracji serwujcej jakie regionalne potrawy, siedzcy pod ogromnym parasolem, przy stoach z surowego drewna. Nagle wrd nich dostrzegam Cat. Patrzy na chopaka jedcego na desce i umiecha si sama do siebie. Nie zauwaa mnie. Wyglda uroczo w obcisej, czerwonej, do wyzywajcej moim zdaniem, sukience z dekoltem. Podchodz do niej cichutko. - Hej, co tutaj robisz sama?! jest zaskoczona, ale nie wyglda na zadowolon z mojej obecnoci. Zdaje si by zmieszana. - Cze. Nie jestem wcale sama... O, wanie idzie... Mj wzrok wdruje za jej spojrzeniem i a skrca mnie w rodku na widok ryego gocia, z wygldu prawie w wieku mojego ojca. Facet ma rzadk, rud brdk, krcone wosy, nosi obcise dinsy i podkoszulek, na ktry narzuci czarn, skrzan kurtk motocyklisty. Moliwe, e kiedy by do przystojny, ale teraz jego wygld dzikiego Wikinga nie pasuje mi do filigranowej Cat. Go niesie otwart butelk czerwonego wina i dwa kieliszki. Stawia je na stole midzy talerzami z jedzeniem i przez chwil rozmawia z dziewczyn po angielsku. Wreszcie wyciga do mnie siln, row do.

- 232 -

- George przedstawia si krtko. - Mj narzeczony uzupenia Catherine rwnie lakonicznie, nie patrzc mi w oczy. - Would you join us? pyta Anglik. Przyczysz si? Maj tu dobre lokalne wino i jedzenie dodaje kiepsk francuszczyzn. Catherine dyskretnie daje mi znak, ebym odmwi i poszed sobie. Ani myl jej usucha. - Chtnie zgadzam si szybko. - Cat duo mwia mi o tobie kami, nie wiedzc nawet czy mnie rozumie. Jestem zy. Po prostu wcieky i zdesperowany. - Is he your new friend? zwraca si do dziewczyny nalewajc wino do kieliszkw. Prosi przechodzcego obok kelnera o jeszcze jeden, a gdy szko pojawia si na stole, napenia je i stawia przede mn. Cat rozmawia ze swoim chopakiem powcigliwie, jakby w obawie, e ich rozumiem. George umiecha si do mnie przyjanie i podnosi kieliszek. - Cheers! Stukamy si. Wypijam jednym haustem poow mojego wina. Mczyzna proponuje mi piecze, ktrej spory kawaek ley na pmisku. Odmawiam, wic nakada sobie miso razem z ogromn porcj saatki. Cat nadziewa na widelec jedno z jakich morskich stworze adnie prezentujcych si na talerzu wrd zieleniny, raczej bawi si nimi ni je. Nie ukrywa niezadowolenia z naszego spotkania. Staram si tym nie przejmowa. Proponuj toast za jej zdrowie i oprniam kieliszek. - Syszaem, e jutro wyjedasz mwi do Catherine przez stolik. - Nie wspominaam ci o tym? George ma dwa tygodnie urlopu i razem z nami powczy si po Francji. - Czym si pan zajmuje? pytam bez ciekawoci. - Im a lawyer odpowiada. - Jest prawnikiem. Prowadzi ze wsplnikiem kancelari tumaczy dziewczyna, gdy Wiking znowu napenia nasze kieliszki.

- 233 -

- Advocatus diaboli przychodzi mi na myl i od razu mwi to gono. Zarabiacie na ludzkiej krzywdzie. - Nikogo nie zmuszamy do naszych usug kleci zupenie sensowne zdanie po francusku. - Ale bez was nikt w sdzie nie wygra. - Takie czasy wzdycha. Oprniam trzeci kieliszek i wszystko widz jasno. Cat zakpia sobie ze mnie. Zwyczajnie wykorzystaa mnie, zabawia si moim kosztem. Dla niej od pocztku do koca bya to gra, wakacyjny flirt bez zobowiza. Ale nigdy nie postawia sprawy uczciwie, nie mwia ze mn otwarcie o swoim narzeczonym i powanych planach yciowych, jakie z nim wie. Nie powiedziaa: suchaj, nie kocham ci i nie pokocham, nie rb sobie zudnych nadziei, jeli chcesz, to spdzimy razem kilka fajnych dni, a jeli nie chcesz, to znajd sobie kogo innego do towarzystwa. Nie. Ona wolaa mnie otumani, rozkocha w sobie, wodzi za nos, a potem po prostu porzuci i wyjecha. I zachowuje si, jak gdyby nic midzy nami nie zaszo, jakby nic wielkiego si nie stao... Anglik mieje si, e niele cign alkohol. - Wy, Polacy, lubicie mocne trunki. Ale ty chyba jeste na nie za mody, co? Jego sowa odbieram jako prowokacj. Cat siedzi nadsana. Przyglda nam si bez entuzjazmu, ale w jej oczach wida wcieko. Popsuem jej wieczr. I bardzo dobrze! Zamawiam trzy kawy i butelk polskiej wdki. Nie maj, wic zadowalam si Smirnoffem. Kelner w czarnych spodniach i byszczcej atasem kamizelce szybko przynosi chodny trunek i dwa miniaturowe kieliszki na drewnianej tacy. Za moment podaje te parujc kaw. Nalewam wdk. Wiking bekocze jaki toast, wypijamy. Zapijam kaw. Nie interesuje mnie jak skoczy si ta przygoda. - Dzieli was chyba dua rnica wieku Czy taki zwizek nie jest ryzykowany? odgryzam mu si za kpin z Polakw.

- 234 -

- Nie ma idealnych par konstatuje facet i spokojnie koczy piecze. Potrafi duo zje i sporo wypi. Jego francuski te jakby poprawia si w miar, jak ronie ilo alkoholu w jego krwi. Z moim jest akurat odwrotnie. Kady zwizek to ryzykowne enterprise. Ale potrafi j zatrzyma przy sobie. Spoglda na Cat porozumiewawczo, jakby mieli jak tajemnic, ktrej nie bdzie mi dane zgbi. Wypijamy za mio, czy co takiego. Wiking przywouje mnie bliej kiwniciem palca. Pochylam si nad stoem. - Forsa to poowa uroku mczyzny szepcze mi do ucha. O dziwo, rozumiem go doskonale, cho nie zgadzam si z sensem tych sw. Nalewam wdk do kieliszkw i pierwszy chwytam za szko. - Za drug poow mskiego uroku mwi. Anglik umiecha si i co mruczy pod nosem, po czym wypija ze mn. Patrz na siedzc naprzeciwko mnie Cat i jej wielkiego narzeczonego Wikinga. Widz ich troch niewyranie. Czuj si jeszcze w miar dobrze, ale co zego dzieje si z moj percepcj rzeczywistoci. Gdy unosz si z awki, okazuje si, e mam mikkie nogi i musz z powrotem usi. Popijam kaw i postanawiam zmniejszy tempo naszej walki na kieliszki, bo inaczej polegn tu, na tym stole, albo co gorsza pod nim. - Podkochujesz si w niej, h? Wiking rzuca pytanie wprost, bez ogrdek, ale nie daje mi czasu na odpowied. Wiem, e tak. Trudno jej nie kocha. Shes so sweet. - Cauje Cat w policzek. Dziewczyna si obrusza. - Skoczcie ju! niecierpliwi si. Nie wiem, o co jej chodzi. O picie czy o rozmow o niej. - W walce o samic zawsze wygrywa silniejszy kontynuuje Anglik i znowu rozumiem go doskonale. Chod, sprbujemy si na rce. Nie wiem, czy dokadnie tak si wyrazi, ale jarz, co ma na myli. Mczyzna podciga rkaw i opiera okie na blacie. Wypija jeszcze jeden kieliszek wdki. A mi na moment przejania si w gowie i zauwaam, e on te jest niele wstawiony. Moe mam szans? przebiega mi myl.

- 235 -

Przybieram odpowiedni pozycj do siowania si, zapieram mocno okciem o grube deski stou i chwytam jego do. Angol solidnie zaciska palce na mojej rce, jeszcze przed rozpoczciem walki chce pokaza mi swoj przewag fizyczn. Nie da si tego nie zauway. Jego uchwyt jest pewny i mocny, ma wiksz rk, a na jego ramieniu pr si muskuy. Pewnie duo wiczy na siowni. Nie zaczyna jednak pojedynku. ciska tylko moj do i czeka. Napieram na t row prawic i z caej siy cisn j ku deskom stou. Czuj jak krew napywa mi do gowy. Cat co mwi, kilka osb zerka na nas z zaciekawieniem. Na razie idzie mi niele, jego rka nieuchronnie zmierza ku doowi, jest ju nisko nad blatem i w momencie, gdy byska mi w gowie iskierka nadziei na wygran, Anglik z impetem podrywa moje rami i byskawicznie rozgniata moj do na stole. Gono mieje si z mojej przegranej, ale tylko przez chwil. - No hard feelings. To by tylko art. Klepie mnie pojednawczo po plecach. Dzisiaj nie liczy si sia fizyczna, tylko to, co masz i kim jeste. George widzi, e mj kieliszek jest peny, wic napenia swj i proponuje znowu toast za zdrowie Catherine. Dziewczyna ma ju nas dosy. Wstaje od stolika i wychodzi na deptak. Z zaoonymi na piersiach rkami patrzy na morze i zanurzajc si w Atlantyku pomaraczow kul soca. Wypijamy. Anglik wstaje rwnie, podchodzi do zaparkowanego za potkiem odgradzajcym teren restauracji ogromnego motoru z namalowanym czerwonym smokiem, ktrego eb zaczyna si na baku, a ogon koczy na tylnym nadkolu. Z przewieszonej przez pojazd torby wyjmuje paczk papierosw, zapala jednego i idzie do dziewczyny, ktra nie zwraca na nas uwagi, pochonita kontemplacj zachodzcego soca. Usiuj stan na nogi, ale nadal odmawiaj mi posuszestwa. S jak z gumy i jakie takie nieposuszne, jakby naleay do kogo innego. Opadam na drewnian aw. Zbieram siy. Za drugim podejciem idzie mi lepiej. Chwiejc si podchodz do motocykla Anglika. Taki pojazd musi kosztowa tyle, co dobry wz myl sobie. Korci mnie, eby zrobi prawnikowi jakiego psikusa. Kucam przy kole i z trudem wykrcam z niego wentyl. Zajmuje mi to sporo czasu. Z satysfakcj wsuchuj si w

- 236 -

odgos ulatujcego z dtki powietrza. Anglik zauwaa mnie, gdy mocuj si z drugim wentylem. Z tym idzie mi ju duo lepiej. Wykrcam go, wstaj i ostentacyjnie rzucam midzy sosny rosnce za restauracj. - You bastard! wrzeszczy Wiking i pdzi do mnie co si w nogach. Krok ma jednak niepewny, chwilami traci rwnowag i klnie pod nosem. Jest wkurzony jak diabli, co wprawia mnie w doskonay humor. Za prawnikiem biegnie Cat. Porusza si rwnie troch niemrawo, bo jest na wysokich obcasach i w opinajcej ciao ciasnej sukience. George wpada na mnie, a e stoj oparty o jego motor, przewracamy si obydwaj na wypieszczon maszyn. Anglik klnie, kipi ze zoci, a ja miej si do ez, nie czujc nawet blu po upadku plecami na kierownic. Stawia motor na sflaczae koa, doskakuje do mnie i szarpie za koszul. Zanim Cat zdya stan w mojej obronie, dostaj pici w twarz. Trac rwnowag, a z nosa leci mi cienka struka krwi. Padam tykiem na mikk ziemi. Nic mnie jeszcze nie boli, bo jestem porzdnie znieczulony alkoholem, ale przez chwil siedz oszoomiony, nie bardzo wiedzc, co si dzieje. Wreszcie podrywam si i zataczajc id w stron szumicego przede mn oceanu. Potykam si o murek przy deptaku, pokonuj go jako i spadam w piach. Podnosz si i wdruj przez niewielk wydm na pla. Myl tylko o jednym eby obmy zakrwawion twarz w morzu. Sysz ju jego szum i gos Cat gdzie za mn. Woa moje imi. Nagle czuj pod stopami wod. Wypenia mi buty, moczy spodnie po kolana. Klkam w pomaraczowych falach i spukuj krew z twarzy. Czuj ulg i czyj do na ramieniu. Rka chyba szarpie mnie za rami, bo trac rwnowag, przewracam si na plecy. Le na pycinie i nie chce mi si rusza. Jest mi dobrze. Obmywa mnie ciepa woda oceanu, a jej szum dziaa kojco. Nie mam ochoty donikd i, chc tu zosta i zasn. Ale do, ktra mnie dotkna nie daje mi spokoju. Rozpoznaj egzotyczn nut perfum Catherine. Dziewczyna pomaga mi wsta, co mi tumaczy, pociesza czy lituje si nade mn. - Chod, zaprowadz ci na jacht mwi, gdy wreszcie udaje jej si postawi mnie na nogi.

- 237 -

W sabncym wietle dnia oglda moj twarz, wyciera chusteczk. Schyla si po swoje buty, po czym obejmuje mnie wp. Wolno idziemy pla. Jestem cay mokry, zaczynam te odczuwa bl. Opuchnity nos szczypie i pulsuje nieprzyjemnie. Bol mnie plecy po upadku na motor. Widocznie zaczynam trzewie, ale nie chc wraca do rzeczywistoci. W tym stanie jest mi dobrze, bogo, zwaszcza, gdy Cat jest tak blisko. Niestety, zbyt szybko docieramy do mariny. Dziewczyna pomaga mi otworzy wejcie do kabiny, asystuje do chwili a przemyj twarz i zrzuc mokre ubranie. Kad si na kanapie w mesie, a ona przynosi mi poduszk z koi i przykrywa mnie kocem. - A wic to jest nasze poegnanie mwi nie patrzc na ni. - Tak. Pewnie nigdy wicej si nie spotkamy... Ale chc, eby mnie zapamita. Tak... sysz szelest jej sukienki, a po chwili widz j nag w blasku halogenowych lampek na suficie. Za chwil wsuwa si pod koc i przytula do mnie. Jej ciao jest cieplejsze od mojego. - Zawsze bd ci kocha szepcz z przekonaniem. - Nigdy nie mw zawsze Na wiecie nie brakuje fajnych dziewczyn. Moesz mie ich wiele. - Ale ja nie chc wiele, chc tylko ciebie. Ty mi wystarczysz. - Nie mw tak. Cauje mnie po matczynemu w czoo, wstaje, ubiera si szybko i gasi wiato. Nie mam siy, eby si poruszy, pj za ni czy zrobi cokolwiek, eby j zatrzyma. Jest mi ciepo, smutno i sennie. Zamykam oczy. Sysz krtkie goodbye przy moim uchu, czuj municie warg na ustach i lekkie koysanie jachtu, gdy opuszcza pokad.

- 238 -

Rozdzia pitnasty
Sobota, 10 lipca 1993 r. Partir cest mourir un peu. Wyjecha to troch umrze. Przypominam sobie to powiedzenie, bo po wyjedzie Cat Jeuneville nie jest ju dla mnie takie samo. Zmienia si nawet pogoda. Od rana jest pochmurno i wietrznie, chwilami kropi deszcz, a meteorolodzy na dwa nastpne dni przewiduj sztormy. Przed poudniem poegnalimy obie Angielki i Pierrea. Wiking zjawi si na swoim lnicym, smoczym motocyklu. Trzyma si jednak na uboczu, a wyciskalimy si wszyscy. Cierpliwie czeka obok samochodu Pierrea na zakoczenie tego poegnalnego rytuau. Obiecalimy sobie, e spotkamy si w tym gronie we wrzeniu, w walijskim Newtown, na lubie Amandy i Pierrea. A potem Cat, w ciasnych dinsach i skrzanej kurtce, usiada za plecami rudowosego prawnika i w kilka sekund znikna z mojego ycia na ryczcej hondzie. Od tego momentu wiat wok mnie zwolni tempo, a wszystko, co miao dla mnie jaki urok, stracio go. Jeuneville stao si czarno biae, pachnce deszczem i wzburzonym oceanem.

- 239 -

Godziny wlok mi si dzi niemiosiernie. Jest nudno i szaro. Nie mam co robi i nie mam na nic ochoty. Znajomo z chopakiem Cat nadal odczuwam dotkliwie: mj nos jest opuchnity, boli mnie i szczypie, gdy wcigam powietrze. Staram si oddycha ustami, ale to niewiele pomaga. Jestem w zym humorze. Na dodatek wszystkim musz tumaczy, co mi si stao, bo nie mog ukry ladu po spotkaniu mojego nosa z pici rudego Anglika o wygldzie Wikinga. Kami, e dostaem bomem, gdy po ciemku wszedem na nadbudwk. O dziwo, nie mam wyrzutw sumienia. Prawd zdradzam tylko ojcu i Suzanne. Wspczuj mi, cho mogliby mnie wymia. Radz, ebym poszed do lekarza sprawdzi czy nos nie jest zamany. Profesor zaprosi ojca do siebie na partyjk szachw. Claire oglda telewizj, a Albert z Suzanne tkwi w swoim pokoju. Id do kocioa na krtkie sobotnie naboestwo, siadam w ostatniej awce i wsuchuj si w chropawe brzmienie gosu ksidza. Obok mnie sami tutejsi ludzie, jakby nikt z turystw nie chodzi na msze. Nie mog jednak na dugo skupi si na modlitwie, bo cigle mam przed oczami obraz Cat. Znowu widz j, jak stoi przed otarzem, jedzie na rowerze, ley pnaga na play, jak wiatr rozwiewa jej wosy na jachcie. Wszdzie jest tylko ona. Co ja tutaj robi...? Mam ochot spakowa si i wyjecha. Ale dokd? Przecie nie pojad za ni. Ona mnie nie potrzebuje. Od siebie te nie uciekn... Cierpi, lecz uwiadamiam sobie, e mimo wszystko byy to moje najpikniejsze wakacje. Wychodz z kocioa tu przed kocem naboestwa i jeszcze raz wdruj samotnie uliczkami, ktre niedawno przemierzaem z Cat. Myl sobie, e adna wielka mio nie koczy si szczliwie. Bo jak wygldaliby Romeo i Julia po dwudziestu latach maestwa? Gdyby nie zabili si sami, czy dzie po dniu nie zabijaliby swojej mioci? Czy mio Julii nie gasaby w miar upywu nudnych dni u boku starzejcego si maonka? Czy tak jak uczucie moich rodzicw nie przemieniaby si nagle w wielkie nieporozumienie? Wracam na bulwar przy jachtklubie. Zjadam dorsza z frytkami w barze, z ktrego widz Polonusa koyszcego si na falach. Wyglda jakby usiowa zerwa si z cum i uciec std.

- 240 -

Zupenie jak ja. Wychodz na ulic. Niepogoda sprawia, e miasteczko opustoszao. Przemierzam lnicy od deszczu asfalt, potem schodz na kej po kamiennych schodkach i wskakuj na pokad. Grzebi wrd swoich ksiek, ale nie znajduj na pce niczego, co mogoby mnie pocieszy. Pieszcz w doniach Bibli po francusku, ktr kupiem w antykwariacie, gdy byem tam z Cat. Kada rzecz, ktra miaa choby odlegy zwizek z ni jest dla mnie teraz cenn pamitk. Usiuj si czym zaj, wic zmywam kilka naczy pozostawionych w zlewie, a potem przegldam na kanapie w mesie zostawiony przez ojca LExpress, ale nic nie przykuwa mojej uwagi. Drani mnie umiechnita twarz Mitteranda na pierwszej stronie tygodnika, nie wzruszaj informacje o wiatowych kryzysach i konfliktach. Myl o mamie i jest mi tak smutno, jak chciaem, eby byo mi zawsze. Ale teraz ju nie pragn tego smutku. Nie chc ju wiecznej aoby. Z tego powodu te jest mi le... Postanawiam wrci do kamienicy Pouponw. Musz troch poby z ludmi, bo nie wiem, co ze sob zrobi. Wdruj chodnikiem i od razu przypominam sobie siebie, jak ledwie par dni temu zmierzaem tdy do domu Alberta, eby przypadkiem spotka tam Catherine ukryt w gbokim fotelu. Rozpamituj t nieodleg przeszo jak starzec, ktry obsesyjnie wraca do wspomnie z modoci, bo nie moe odnale si w teraniejszoci. Moje ycie tutaj potoczyo si w przyspieszonym tempie. W cigu zaledwie kilku dni byem wiadkiem radoci i rozpaczy, zakochaem si i straciem t mio, spotkaem ojca, rozstaem si z nim, by odnale go wreszcie, by moe na dobre. Wszystko odbyo si tak, jakby moje ycie w Jeuneville skondensowao si na czas wakacji, by w skrcie pokaza mi rne strony swojej natury. W parku apie mnie deszcz. Chodne krople przesikaj przez gazie drzew, wystukuj na liciach jak nerwow melodi pod dyktando podmuchw wiatru. Ulewa przypomina mi tamt sztormow noc, rwno tydzie temu, po ktrej dzi nie ma ju ladu. Wszystko strawi czas i ogie. Spon nawet zapach Cat uwiziony w pocieli. Mokn i marz, eby jeszcze raz zmokn razem z ni, przytuli si do jej

- 241 -

wilgotnego ciaa. Ale to ju si nigdy nie zdarzy. By moe nawet nigdy jej nie spotkam. Przebiegam na drug stron ulicy, kulc si pod ostrzaem siekcego deszczu, i wchodz do kamienicy. Ojca i wszystkich znajomych zastaj w salonie. Jedz wspln, wczesn kolacj. St jest zastawiony kolorowymi saatkami, owocami morza i zimnym misem, stoj nawet trzy butelki czerwonego wina. W uczcie bierze udzia take profesor oraz jedna z jego opiekunek. Przysiadam si do nich, chocia nie jestem godny. Claire nalewa mi do szklanki sok pomaraczowy i zachca do sprbowania jakiej potrawy. Z grzecznoci zjadam dwie chrupice krewetki w panierce. - Mylaem, Filipie, o tej odzi. O herbie, o ktrym wspomniae konspiracyjnie ciszonym gosem zwraca si do mnie profesor. Moe poszlibymy do mnie pogada o tym chwil? Wstajemy od stou, przepraszamy wszystkich i wychodzimy, a opiekujca si starszym panem dziewczyna poda za nami jak cie. Wspinamy si na trzecie pitro. Za naszymi plecami pojawia si te Albert. W apartamencie profesora pali si wiato. Na biurku ley sterta papierw jakie mapy, zdjcia, kserokopie gazet i wycinki. Wida, e starszy Poupon niedawno pracowa nad czym intensywnie. - Na podstawie wspczesnych i przedwojennych zdj oraz wojskowej mapy wybrzea wyznaczylimy miejsce oznaczone przez Elstermana symbolem dki informuje mnie Antoine bez wstpw i wygrzebuje spod szpargaw powikszon kserokopi planu, ktry wisi w ramce na cianie. Skoro nasze podwodne poszukiwania przez tyle lat nie day efektu, to znaczy, e tylko tam musi by zoto. Innego rozwizania tej zagadki nie widz. We trjk pochylamy si nad biurkiem, jak onierze omawiajcy strategi na kolejny dzie walki. - Dokadne okrelenie punktu oznaczonego na rysunku okazao si trudniejsze, ni natrafienie na wrak, bo przez ponad pidziesit lat zarys brzegu znacznie si zmieni wyjania Albert. Erozja, wiatry i burze zrobiy swoje.

- 242 -

Transgresja w tym rejonie jest znaczna, ale udao nam si odnale miejsce, w ktrym prawdopodobnie Elsterman ukry swoje zoto. Na duym, wieo zrobionym zdjciu play z widocznymi resztkami spalonej chaty oraz pasmem wydm, kto postawi du kropk. Zrobiony flamastrem znaczek ley na poprzecznym wale z piasku, biegncym od najwikszej diuny ku morzu. Czerwony punkcik znajduje si zaledwie kilka metrw od fal. Fotografi wykonano z morza, chyba z odzi, i jest bardzo podobna do kopii pokego zdjcia przedstawiajcego to samo miejsce wiele lat temu. Nadmorski pejza widoczny jest na nim wyranie za par ludzi w niedzisiejszych strojach, sfotografowanych na jego tle. Mimo, e plaa nie jest gwnym motywem fotografii, dziki duej gbi ostroci, dobrze wida na niej uksztatowanie terenu i szczegy linii brzegowej. - To jest zdjcie z 1946 roku - kontynuuje profesor. - Jak widzisz, wydmy si wyranie przemieciy i spaszczyy, ale punktami odniesienia s dla nas ten gaz narzutowy, widoczne za wydm czubki drzew i zarys drogi do miasteczka. - Jaka jest dokadno waszej metody? Czy nie trzeba bdzie wynaj koparki, eby przerzuci te tony piachu? Bo chyba o tym mylicie, prawda? zarzucam ich seri pyta. - Sdz, e przesunicie si wydm, czyli nasz bd pomiaru, nie powinno przekracza dziesiciu metrw. Jednak to s jedynie moje przypuszczenia. Do precyzyjnej lokalizacji znaleziska uyjemy wykrywacza metalu dodaje Albert. - To ycz powodzenia. Ciesz si, e si przydaem, e moje spostrzeenie naprowadzio was na nowy lad. Nadal wierzycie, e jest tam zoto? - Musi by! rzuca z przekonaniem starszy Poupon. Jutro rano sprawdzimy to ostatecznie. Moe wybierzesz si z nami? - Jeli pan pjdzie, to ja rwnie. - No, to jestemy umwieni rzecze Antoine Poupon z niezwyk pewnoci siebie. Wychodz z pokoju profesora peen podziwu dla jego maniakalnej wrcz wiary w istnienie skarbu Elstermana. O ile jego tumaczy specyficzny stan umysu, to dziwi mnie zaangaowanie Alberta w ca t wtpliw spraw. Moe robi to z

- 243 -

mioci do ojca? Chciabym mc tak traktowa swojego staruszka. Darzy go takim samym zrozumieniem i mioci, ale nie potrafi. Wracam do salonu. Gawdz z ojcem i Claire; pijemy kaw. W szyby uderzaj krople deszczu, a wiatr przegina gazie gruszy w zapuszczonym ogrodzie. - Bdzie porzdna burza wyrokuje ojciec. Wiatr ju siga siedmiu, moe nawet omiu stopni. Powinnimy przygotowa Polonusa na sztorm. - Koniecznie zgadzam si z nim. - Skoczymy kaw i pjdziemy zaoy dodatkowe cumy. Do salonu wchodzi profesor z Albertem. Malarz zblia si do Suzanne, ktra siedzi w fotelu ustawionym bokiem do okna i od duszego czasu wpatruje si w nie bezmylnie, bierze j za rk i wyprowadza na rodek salonu. - Chc wam co zakomunikowa odzywa si, a dziewczyna, z przyklejonym do twarzy niewyranym umiechem, trzyma go za rami. Zamierzamy si pobra Z wiadomych wzgldw nie wyznaczylimy jeszcze daty lubu, ale planujemy t uroczysto tu po urodzeniu si dziecka. Chyba bdzie to stosowny moment Dziecko przecie musi mie ojca. - Jestem narzeczon! mwi Suzanne, pokazuje niewielki piercionek z brylantem na serdecznym palcu i zamienia swj wymuszony umiech na prawdziwie radosny, jaki rzadko ostatnio goci na jej twarzy. Przyjmujemy t informacj brawami, wymieniamy z narzeczonymi uciski i pocaunki. Na stole pojawia si szampan i biay tort, jakby pomniejszona replika weselnego ciasta. Mamy mae wito, ale ja nie jestem w nastroju do witowania. Chc ju std wyj, lecz pada ulewny deszcz, wic ojciec proponuje zaczeka, a przeminie nawanica. - Jeeli nie przestanie pada, zawioz was obiecuje Albert. Nie musi tego robi, bo niebo przeciera si po pgodzinie, cho wiatr nie sabnie, a moe nawet troch zyskuje na sile. - Bd nocowa na jachcie informuj ojca. I tak ju nie mam tu swojego pokoju ani swoich rzeczy.

- 244 -

- Dobrze. Przypilnujesz Polonusa, a ja przypilnuj Claire, ktra strasznie boi si burzy. - Przyjad po ciebie rano przypomina mi Albert o umwionym spotkaniu. - wietnie. Na ktr mam by gotw? - Jak najwczeniej. Sam nie wiem, o ktrej wstan mwi, po czym pochyla si do mnie i szepcze: - Skoro zoto leao tam tyle lat, to w jedn noc nam nie ucieknie, prawda? - Jasne rzucam rwnie szeptem. egnam si ze wszystkimi, wkadam sweter, ktry wysech ju w cieple kominka, a ojciec wstpuje na chwil do swojego pokoju po kurtk. Wychodzimy na zewntrz. Wiatr jest rzeczywicie silny. Chmury biegn po niebie jak na przyspieszonym filmie. Ulice s puste, ale gwar dobiega z barw i kawiarenek, w ktrych schronili si turyci zaskoczeni nagym zaamaniem si pogody. Nie jest zimno, lecz powietrze jest nasycone wilgoci, w kadej chwili moe spa deszcz i auj, e nie wziem z jachtu kapoka. Prawie nie rozmawiajc, szybkim krokiem przemierzamy park, kilka uliczek obok rynku i wychodzimy na bulwar. Nad kanaem wieje jeszcze mocniej. Jachty w marinie tacz jaki szaleczy taniec w rytm kakofonii zgrzytw i wistw. Ulewa apie nas, gdy po kamiennych schodkach schodzimy na przysta. Popdzani deszczem wskakujemy na kokpit i chowamy si w kabinie. - Zapowiada si cika noc. Moe lepiej wracaj do kamienicy, bo tutaj nie zmruysz oka ostrzega ojciec. - Zostan na Polonusie upieram si. Spaem tutaj przez par nocy i byo mi dobrze, to przepi i t. Wkadamy te sztormiaki, w ktrych zabieramy si za mocowanie takielunku. Zakadamy dodatkowe cumy oraz drug kotwic. Gdy koczymy prac, ociekamy wod. Nie woyem gumowcw, wic moje sportowe buty zupenie przemoky. Zrzucam je, wycieram twarz rcznikiem i parz herbat, do ktrej ojciec dolewa odrobin rumu. Deszcz nie odpuszcza, monotonnie bbni o kabin, wprawiajc ojca w rozterk wraca w sztormowej kurtce do domu, czy zosta na

- 245 -

jachcie. Staruszek nie chce jednak sprawi zawodu Claire, dlatego decyduje si na powrt. Gorcy napj rozgrzewa nas. Przyjemnie jest tak siedzie sobie w suchym wntrzu odzi, gdy na zewntrz szaleje nawanica. Rozmawiamy o pogodzie, jachcie i eglowaniu, gdy nagle sysz klakson. Wygldam przez bulaj i poznaj terenowego nissana Alberta, stojcego na wiatach na nabrzeu. - Masz transport umiecham si do ojca. - Albert? - Aha. - Jaki on domylny... Mio, e o mnie pamita. Ojciec ciska mi do na poegnanie, yczy spokojnej nocy i wychodzi ubrany w t przeciwdeszczow kurtk z kapturem. Chwil potem siedz sam przy stole, dopijajc wzmocnion herbat, i obserwuj jak prawie pusta szklanka ojca przesuwa si po blacie. Deszcz nadal wciekle tucze o nadbudwk, wiatr coraz gwatowniej szarpie odzi. Szklanka ojca przez chwil wdruje po stoliku, po czym niespodzianie przewraca si, a resztka napoju rozlewa si na politur. Zbieram naczynia, lawirujc midzy meblami id do kambuza i myj je. Wycieram i skadam st w mesie. Zerkam przez bulaj, ale na zewntrz jest tak ciemno, e widz tylko pomaraczowe punkciki ulicznych latar i swoje odbicie w szybie. Gasz wiato. Spogldam raz jeszcze w kierunku falochronu i roztaczajcego si za nim Atlantyku. Morze i niebo zlay si w jedn ciemn mas. Zacumowane w marinie odzie unosz si i opadaj w jednym tempie, przechylaj z boku na bok, krelc masztami tras swojej nerwowej wdrwki w citym ulew powietrzu. Naraz pierwsze

wyadowanie rozwietla szar przestrze. Po nim nadchodzi oguszajcy grzmot, ale wszystko to odbywa si nad oceanem, nie siga jeszcze portu ani miasteczka. Nie zapalajc wiata, tylko w bysku coraz czstszych byskawic, rozbieram si i wskakuj do swojej koi. Nakrywam si kocem i patrz na targane burz niebo za maym okienkiem powyej mojej gowy. Mimo e Polonus jest solidnie przycumowany do nabrzea, ko koysze si zbyt gwatownie, ebym mg usn. Zamykam oczy i wsuchuj si w odgosy:

- 246 -

narastajcy i zaamujcy si za moment ryk wichury, wist olinowania, tpe uderzenia jakiego przedmiotu o burt, chlupot wody i rytm wybijany przez deszcz na dachu kabiny. Wyobraam sobie, e jestem na rodku oceanu, w sercu dzikiego sztormu. Nie boj si ani tego wyobraenia, ani rzeczywistej sytuacji, w jakiej si znajduj. Ciepa koja daje mi zudne poczucie bezpieczestwa. Mijaj minuty i godziny, a ja nie mog zasn. Burza przyblia si do miasteczka, a potem oddala, na duej zawisa gdzie nad Atlantykiem albo przemieszcza si wzdu wybrzea, by za par chwil ponownie nadpyn i rozwietli je byskawic. Nad ranem potny grzmot wyrywa mnie z psnu. Otwieram oczy i jestem pewny, e to jednak nie by grzmot, bo na odgos piorunw mj mzg przesta ju dawno reagowa. Niepokojcy dwik przebija si przez wycie wiatru. Brzmi jak chrzst amanego drewna, chrobot metalu, moe trzask pkajcego masztu. Spogldam na podwietlan tarcz zegarka na moim przegubie. Jest prawie czwarta. W soneczny dzie byoby ju zupenie jasno, ale teraz wkoo panuje gsty mrok. Zapalam wiato, wkadam ubranie i taki sam ty sztormiak, w jakim wyszed ojciec. Wychylam gow z kabiny. Cuc mnie krople zimnego deszczu, ktry strugami dostaje si do wntrza. Wychodz na kokpit, a podmuch wiatru rzuca mnie na reling. Wichura przydusza mnie do chromowanej barierki. Zaciskam na niej donie i rozgldam si. Wszdzie jest ciemno, cho przecie dzie ju wstaje. Pogasy lampy uliczne, nie pal si wiata w budynkach. W blasku byskawic widz niewielki jacht wyrzucony na kej. Ley na boku ze zgitym masztem i zerwanymi wantami. Nieco dalej morze wypchno na ld motorwk. Po nabrzeu walaj si fragmenty takielunku, a po chodniku i bulwarze kosze na mieci, przewrcona awka i mnstwo lici, papierw i gazi. Odpycham si od barierki, robi dwa kroki pod wiatr i wciskam si z powrotem do kabiny. Na pododze zebraa si kaua wody, ktr cieram z grubsza. Zdejmuj sztormiak, po czym w ubraniu kad si na koi. Jestem cay mokry. Nie baczc na to, przykrywam si kocem. Po kilkunastu minutach znowu robi mi si ciepo i przyjemnie, na przekr sztormowi szalejcemu na zewntrz. Czuj si

- 247 -

zmczony, ale krc si w posaniu. Wreszcie zrzucam wilgotne ubranie i zasypiam, znw guchy na odgosy burzy.

Rozdzia szesnasty
Niedziela, 11 lipca 1993 r. Budzi mnie stukanie. Odgos jest wyrany, ale przez dug chwil nie potrafi oddzieli snu od jawy i zorientowa si, co jest jego przyczyn. Na wp jeszcze pi, ale ten dwik i jakie chrobotanie drani wci pogrony w letargu mzg. Do mojej wiadomoci coraz natarczywiej dobija si rzeczywisto. Niechtnie egnam si ze snem i otwieram oczy. Jest szary wit. W kajucie panuje pmrok. Nie wiem, gdzie jestem, ale pukanie i czyje gosy dobiegajce z kokpitu szybko przywouj mnie do teraniejszoci. W popiechu wkadam ubranie i otwieram wejcie do kabiny, ktre w nocy zamknem od wewntrz. - No, jak tam, synu? Jak przeye sztorm? pyta ojciec, ktry razem z Albertem wchodzi do mesy. Obydwaj podaj mi donie na powitanie i siadaj na kanapie. - Czego takiego jeszcze nie widziaem wzdycham zapinajc koszul.

- 248 -

- Zanim ci dobudzilimy, rozejrzaem si po Polonusie i cieszy mnie, e nie przybya mu ani jedna rysa mieje si staruszek. Z zewntrz dobiega wycie syreny straackiej, ale nie sysz ju gwatownych poryww wiatru. Byo dziesi w skali Beauforta, a w porywach wiao jeszcze mocniej. Przez kilka godzin cae miasto nie miao prdu. Wczyli go dopiero przed naszym wyjazdem informuje ojciec. - Nadal masz ochot wybra si z nami na pla? wtrca Albert. - Aha potwierdzam blado. Daj mi tylko chwil na otrzewienie. Patrz na zegarek. Jest dopiero pi po smej. Chtnie wrcibym do ka i zanurzy si w ciepej pocieli, ale przeamuj chwilow sabo. Myj si szybko i gol, a w tym czasie ojciec robi kaw. Wypijamy po filiance, zjadam niezbyt wie buk z pleniowym serem i oliwkami. - Jedcie sobie, gdzie chcecie. Ja musz wycign Polonusa na brzeg i zaj si nim wreszcie. Jeli si nie popiesz, to zaraz miejsce w doku remontowym zajm inne odzie, ktre ucierpiay w czasie sztormu tumaczy ojciec. - Jak wrc, razem zajmiemy si malowaniem obiecuj. Wkadam golf, a na wierzch kurtk, bo ranek jest zimny i wilgotny. Wychodz z Albertem na nabrzee. Na bulwarze panuje jaki nienormalny ruch. Wszdzie wida suby komunalne i straakw, ktrzy piami acuchowymi tn zwalone wiatrem drzewa, porzdkuj pobliski deptak, skwery i trawniki. Wszyscy usuwaj skutki nocnej nawanicy. Kilka osb debatuje nad jachtem wyrzuconym na kej, eglarze krztaj si na swoich odziach, poprawiaj co, usuwaj szkody w takielunku. - Widz, e profesor nie zdecydowa si jednak na poszukiwania mwi do Alberta, gdy wsiadamy do samochodu. - Wrcz przeciwnie. Z niecierpliwoci czeka na t chwil. Okazuje si, e ojciec Alberta jest jeszcze w domu. Jedziemy tam wic po niego spukanymi deszczem ulicami miasteczka. Wszdzie widoczne s lady nocnej burzy. Pod koa wpadaj nam papiery, puszki po napojach i gazie niesprztnite jeszcze z jezdni i chodnikw. Kilku wacicieli lokali zamiata swoje posesje albo

- 249 -

ustawia stoliki i poprzewracane krzesa, ktrych nie schowali przed nadejciem burzy. Szybko docieramy do kamienicy. Zostaj w samochodzie, a malarz idzie po ojca. Zatrudniony przez Poupona gospodarz domu rwnie usuwa gazie i mieci sprzed budynku. Dostrzega mnie, wic kaniam mu si przez szyb. Jest to starszy mczyzna o suchej, zaczerwienionej twarzy pijaka. Na moment przerywa zamiatanie, uchyla czapk z daszkiem, po czym wraca do swojego zajcia. Prac wykonuje bez popiechu, z niezwyk starannoci i powag. Obserwuj go przez chwil. Oczekiwanie przedua si, wic wkrtce zaczynam si nudzi. Wreszcie w drzwiach kamienicy pojawia si profesor ubrany w pikowan, puchow kurtk, kawowe sztruksy, wysokie gumowe buty i wenian czapk z pomponem. Na jego widok omal nie wybucham miechem. Antoine Poupon szybko wsiada do nissana, wita si ze mn, podajc kocist, lodowat do. Kuli si na tylnym siedzeniu obok mnie. Jest spity, wyranie zdenerwowany. - Niech si pan odpry, z nami jest pan bezpieczny mwi na uspokojenie i umiecham si do niego wesoo. Odwzajemnia umiech, ale na jego pomarszczon twarz zaraz wraca chmurna mina. Zaplata rce na piersiach i gono wzdycha. Wciska si w kt kabiny nie patrzc w okno. - We si w gar tato, nie jeste sam dodaje mu otuchy Albert. Ruszamy budzcymi si do ycia uliczkami miasta. W drodze artujemy sobie, eby zaprztn czym uwag starszego pana. Szybko mijamy ostatnie domy. Profesor skupia wzrok na swoich pomarszczonych doniach, bawi si palcami i niewiele si odzywa. Prbuj wcign go w rozmow o skarbie. Pytam, czy zabrali ze sob wykrywacz metalu i opaty. Odpowiada niechtnie. Jest zamknity w sobie i skupiony. Jego blade donie upstrzone s brzowymi plamkami. Dr lekko, gdy je unosi, eby poprawi czapk, pod ktr ukry swoje rzadkie, siwe wosy albo dotkn ust w zamyleniu. Wreszcie czuj, e koa samochodu trafiaj na mikkie podoe. Za oknem wida zmierzwion wiatrem powierzchni sinego oceanu. Jestemy ju na play.

- 250 -

Albert przecza biegi na terenowe. Jedziemy wolno po zbitym deszczem piachu. Brzeg morza peen jest kawakw drewna, kamieni i poczerniaych fragmentw wodorostw. Brudnoszare wody Atlantyku podeszy a do pali pozostaych po chacie i cofny si zaraz. Mijamy to miejsce, po czym Albert gasi silnik i wychodzi z auta z plikiem zdj i kartek w doni. Ja wyskakuj za nim. Stajemy przy otwartych drzwiach samochodu i porwnujemy du, czarno bia fotografi z rzeczywistym widokiem brzegu. Profesor nawet nie wyglda na zewntrz. Na pierwszy rzut oka spostrzegamy, e wczorajszy sztorm poczyni spore zmiany w wygldzie wydm, zwaszcza tych pooonych najbliej wody. - Nasz cypelek! woa Albert wskazujc wa mokrego piasku z rzadka poronity traw. - Niewiele z niego zostao! przekrzykuj fale. - Merde! Woda wypukaa go a do miejsca oznaczonego krzyykiem. Wedug naszych wylicze, tam powinno by zoto. Przygldam si uwanie fotografii. Chodny wiatr zwiewa mi wosy na oczy, szarpie kartki trzymane przez malarza. - Wypukao nasz skarb! denerwuje si Albert i biegnie do cypla. Na te sowa reaguje profesor, ktry wreszcie wychodzi z samochodu, rozglda si sposzonym wzrokiem po play i kurczowo chwyta mnie za rami. Albert jest ju daleko przed nami, z opat w rku. Gdy si zbliamy do niego, zawzicie grzebie ni w mokrym piachu. Profesor rozlunia si troch i zaczyna interesowa otoczeniem. Puszcza wreszcie moj rk i umiecha si do mnie przepraszajco. - Ciekawe, czy sztorm nam pomg, czy zaszkodzi? zastanawia si gono. Zdyszany Albert wraca do samochodu po wykrywacz metalu. Od morza cigle wieje silny wiatr, ktry wzmg si po chwili porannego spokoju i musimy niemal krzycze do siebie, bo szum fal tumi nasze gosy. Profesor zdejmuje czapk i odwraca si twarz do Atlantyku. Wdycha gboko chodne powietrze. Umiecha si do siebie z zadowoleniem. Wchodzi do wody i cieszy si widokiem biaych grzyw obmywajcych jego wysokie, gumowe buty. Gdy Albert wraca ze sprztem, profesor rusza za nim, pozostawiajc na mokrej play wyrane lady grubych protektorw.

- 251 -

Zaczyna oglda ze wszystkich stron piaskowy wa biegncy agodnym ukiem od pasa wydm w stron morza. Te przypatruj si temu miejscu. Oceniam, e w czasie wczorajszej, sztormowej nocy, cypel uleg spaszczeniu i straci okoo dwch metrw swojej dugoci. Niezwyka, biegnca w poprzek play, wydma od strony ldu ma jakie sze metrw wysokoci, ale zbliajc si ku morzu szybko agodnieje, osypuje si, a wreszcie ginie zupenie. By moe kiedy cypel siga do samej wody, lecz ocean zrobi swoje. Wymyte przez nocn ulew miejsce miao nie wicej jak dwa metry wysokoci. Ulego falom, bo nie byo poronite przez rolinno. Na zdjciu z 1946 roku piaskowy wa siga znacznie dalej w stron morza, jest wyranie wyszy i szerszy, pokryty gst traw. Teraz zostaa najwyej poowa jego dawnej dugoci. Kilkadziesit lat temu miejsce to musiao jeszcze bardziej ni obecnie wyrnia si na tle paskiego wybrzea. By moe dlatego dzki przemysowiec wybra je do ukrycia skarbu, o ile w ogle ukry go tutaj... Albert zakada na uszy suchawki i powoli, krok po kroku, bada wykrywaczem rozmyty przez wod teren wok piaskowego cypla. Profesor wraca do map. Jeszcze raz przeglda fotografie i rysunki, po czym wdruje wzdu diuny skupiony i zadumany. - Nigdy ju nie dowiemy si czy by tu zakopany skarb, czy nie mwi zrezygnowany Albert i wycza urzdzenie. Albo morze zabrao go sobie, albo w ogle go tu nie byo. - Nic nie znalaze? upewniam si. - W tym haasie niewiele sycha, ale czuj, e to kres naszych poszukiwa. Bior od niego wykrywacz, wciskam na uszy suchawki i omiatam sond piasek. Sysz przecigy pisk, a w tle oskot fal. Albert odbiera mi z rk aparat, instruuje jak go obsugiwa. Rzuca przede mn wydubany z piasku kapsel od butelki i pokazuje, jaki ma by waciwy dwik, gdy wykrywacz trafi na metal. W czasie, gdy ja przechodz to krtkie szkolenie, profesor oglda piaskowy cypel, grzebie w nim saperk, krci si po play bez pomysu na odnalezienie zota Elstermana. Moja zabawa w poszukiwacza skarbw te nie przynosi rezultatw. Nie znajduj nawet wsuwki do wosw.

- 252 -

- Moe rozkopa miejsce, w ktrym, wedug planu, powinno by zoto proponuj wreszcie, zmczony wsuchiwaniem si w szumy i piski w suchawkach. - Ale tego miejsca ju niema przekonuje Albert. - A gdzie byo? - Mniej wicej tam, gdzie stoi mj ojciec. Profesor widocznie wpad na ten sam pomys co ja, bo zaczyna kopa opatk tam, gdzie fale rozprawiy si z fragmentem piaskowego wau. - Pjd po ciszy sprzt - mwi Albert i rusza w stron auta. Nagle starszy pan schyla si i podnosi co do gry. - Jest! krzyczy triumfalnie i podskakuje w miejscu jak nastolatek na koncercie rockowym. Podbiegamy do niego, nie wierzc wasnym oczom: Antoine Poupon trzyma w bladej doni utytan w piasku sztabk zota. Kawaek metalu jest zmatowiay i brudny, ale nikt z nas nie ma wtpliwoci, e jest to zoto, niewielka cz skarbu Elstermana. Profesor ocenia w rku jego ciar. - Jak nic, dziesi uncji mwi ze znawstwem. Dostajemy skrzyde. Po ogarniajcym nas zmczeniu i rezygnacji nie ma ju ladu. Wycigamy opaty z baganika nissana i zaczynamy ry w piachu, zaczynajc od miejsca, w ktrym ojciec Alberta znalaz sztabk. Profesor nie angauje si ju w nasz prac. Obmywa swoje znalezisko, a potem chodzi podekscytowany skrajem morza i napawa si swoim sukcesem. Na jego twarzy nie wida ladu strachu, jest radosny, cay w euforii. Po kilkunastu minutach, gdy ju jestemy niele zziajani, a on na powrt spokojny, podchodzi do nas. - Tam ju nic nie ma twierdzi z przekonaniem. Nie ma sensu dalej kopa. Reszt skarbu wzio morze... Miae racj Filipie, cae zoto, ktrego szukalimy na dnie zostao ukryte w piaskowym wale, ale duch oceanu wyprzedzi nas o jeden dzie. Wida i jemu co si naleao... - No tak, podzielilimy si z duchem oceanu kpi Albert pod nosem, wci grzebic w piasku. Na jego niadym czole skrz si kropelki potu, lecz jest zawzity; nie zamierza si szybko podda. Pomagam mu jak mog. Jest mi rwnie gorco i bol mnie rce.

- 253 -

Mam ju nawet dwa nagniotki, ktre pojawiy si nagle na mojej lewej doni, i niemal od razu pky. Kolejna godzina spdzona na play nic nam nie daje. aden z nas nie znajduje niczego wartociowego, jakby po reszcie zota znikn wszelki lad. W kocu przegania nas deszcz, wic jedna sztabka cennego kruszcu musi nam wystarczy. Nie wiem nawet, ile taka ilo zota moe kosztowa. Pewny jestem, e za mao, eby zrekompensowa Pouponom te lata bezowocnych poszukiwa, ale z drugiej strony, jest to ich ogromny sukces - cho nie finansowy. Raczej zwycistwo ducha. Patrzc na zadowolonego z siebie, mokrego od deszczu profesora, ktry ponownie zaj miejsce obok mnie na tylnym siedzeniu samochodu Alberta, myl, e starszy pan osign to, o co mu chodzio. - Nie auj tych lat, gdy yem mylami o zocie Elstermana, bo wszystko, co robiem, eby odnale skarb byo moj wasn umow z losem tumaczy mi profesor, gdy w drodze pytam go, co sdzi o swoim nie do koca spenionym marzeniu. - Zgodziem si na stawiane mi warunki, nie wiedzc ile w tej historii jest zmylenia, a ile prawdy. Nie czuj si oszukany ani przegrany. Przez cae ycie byem jak czytelnik, ktry poda za fabu ksiki, bez pewnoci czy caa historia nie jest fikcj. A przecie czytelnik nie moe czu si oszukany przez autora, ktry wciga go w swoj opowie, tylko dlatego, e caa historia zostaa wymylona. Zgadzamy si na te wszystkie pikne kamstewka, czekajce nas na stronach powieci. udzimy si, e s prawdziwe, bo potrzebujemy tego zudzenia. Nie rozumiem do koca sw starszego pana, ale myl, e teraz jest szczliwy, bo udao mu si co niemal niemoliwego. Uwiadamiam te sobie, e za kilka dni bdzie z tego samego powodu nieszczliwy, bo zostanie bez swojego marzenia... Po solidnym posiku zjedzonym w salonie razem z Suzanne, Albert zawozi mnie do portu jachtowego, a profesor ucieka do siebie, pieszczc w doniach kawaek lnicego metalu. W drodze milczymy. Obydwaj czujemy si dziwnie po tak nieoczekiwanym rozwizaniu ich yciowej obsesji. Jestem zawiedziony, jak kto kto wygra kilka milionw w lotto i zgubi swj kupon. Pewnie podobnie czuje si

- 254 -

Albert. Rozumiem go doskonale. Moe lepiej by byo, gdyby zota nigdy nie znaleli, gdyby caa ta historia okazaa si bajk, le odczytanym tekstem, zwyk pomyk... W poudnie pogoda poprawia si nieco. Jest cieplej, cho cikie, deszczowe chmury nadal wdruj po niebie. Id do remontowej czci jachtklubu. Z daleka dostrzegam Polonusa stojcego na drewnianych podporach. Dziwnie wyglda na ldzie: wysoki, toporny, nie tak smuky i miay jak na wodzie. Na pomalowanym na bladoniebieski kolor kadubie, poniej biaej linii oznaczajcej maksymalne zanurzenie jachtu, szerokie rysy, jak lady jakich ogromnych pazurw,

przypominaj mi nocny rejs z Cat. Podobna rysa jest na mojej duszy... W warsztatach przy porcie jachtowym panuje spory ruch. Kilka osb w granatowych, roboczych kombinezonach pracuje przy odziach umieszczonych w hangarze, ludzie krc si midzy samochodami zaparkowanymi na betonowym nabrzeu a rzdem niskich budynkw przypominajcych garae, w ktrych trzymaj swoje dki. Obok Polonusa stoi duy jacht przykryty szarym brezentem. Ojciec drucian szczot zamocowan w uchwycie wiertarki zdziera z burty Polonusa rdz i warstw starej farby. Pomaga mu Claire w zielonym golfie, dinsach i w chustce, ktr owizaa sobie gow. Na rkach ma za due, robocze rkawice, a w doni szczotk, ktr niezbyt skutecznie czyci dzib jachtu. - Wreszcie mamy pomocnika! mieje si ojciec na mj widok. Oceniam, e pomoc bdzie im potrzebna, bo efektw ich pracy prawie nie wida. No i jak poszo? Po twojej minie widz, e marzenie Pouponw si nie spenio... Nie byo zota? - Byo odpowiadam i patrz, jakie zrobiem wraenie. Claire nic nie rozumie, bo rozmawiamy po polsku. Opiera si jedn rk o kadub Polonusa i mruy oczy w socu, ktre na chwil wysuno si zza chmur. - Naprawd, macie skarb?! ekscytuje si mj staruszek i zaraz powtarza t wiadomo kobiecie po francusku: - Znaleli skarb! - Jedn sztabk ucilam. Jedn dziesiciouncjow sztabk. Reszt zabrao morze. - A jednak mieli racj! cieszy si ojciec. Nikt im nie wierzy. Nawet ja. Wszyscy w miasteczku myleli, e to ich wymys, traktowali ich jak par wariatw, a

- 255 -

oni wiedzieli swoje... Szkoda, e nie zostali bogaczami, ale i tak ciesz si, e przynajmniej udao im si dopi swego. Ojciec pokrtce opowiada Claire, co si dzisiaj wydarzyo na play. Kobieta wykrzykuje, e to extraordinaire, niesamowite i da, ebym opowiedzia jej wszystko po kolei, o tym jak profesor i Albert szukali skarbu pod wod, o moim znalezisku we wraku statku oraz sugestii, ktra naprowadzia ich na waciwy lad. Siadamy wic na drewnianej belce lecej na skraju trawiastego placu i rozmawiamy. Staram si jako logicznie i gramatycznie przekaza jej wszystko, co wiem na ten temat. Wreszcie kocz, wspinam si po drabinie na Polonusa i przebieram si w kabinie w najgorsze ubranie, jakie udaje mi si znale. Wychodz na kokpit i rozgldam si. Przed sob mam widok na port rybacki, kana i marin oraz fragment bulwaru. miesznie jest tak sta na pokadzie jachtu, pod ktrym zamiast fal wida kawa betonu i trawy. Polonus wydaje mi si smutny i martwy jak ryba wyrzucona z wody na brzeg. Schodz na ziemi i zabieram si za czyszczenie drucian szczotk burty odzi, pokrytej plamami rdzy i brudnozielonym nalotem przyschnitych morskich glonw. Powierzchnia kaduba jest tak dua, e usunicie z niego farby zajmie nam chyba tydzie. Mwi do ojca, e ta praca przerasta nasze moliwoci, ale on mieje si tylko i zapewnia, e damy sobie z tym rad, e nie takie wyzwania miewa w yciu. Od jednego z ludzi pracujcych w hangarze poyczam wiertark z zamocowan w uchwycie okrg szczot i okulary ochronne. Podczam swj sprzt do przeduacza, ktry ojciec poprowadzi ze skrzynki z gniazdami i zaczynam zdziera z jachtu star farb. Idzie mi niele, ale przed nami jest jeszcze ogrom pracy do wykonania. Po poudniu, gdy robimy przerw na posiek, ojciec poddaje si wreszcie. - Wynajm ludzi do tej roboty decyduje, odchylajc si w krzele i popijajc stek winem. Wiem, e dalibymy sobie rad sami, ale to cika harwka, a my jestemy przecie na wakacjach, prawda? Zgadzamy si z nim w zupenoci. Jestemy syci i rozleniwieni. Siedzimy w restauracji przy bulwarze, z ktrej widzimy czubek masztu Polonusa za murem

- 256 -

odgradzajcym od ulicy remontow cz jachtklubu. Zadowoleni, e wanie skoczylimy nasz cik prac, zamawiamy kaw i lody na deser. Po obiedzie wdrapujemy si wszyscy na jacht, zmieniamy ubrania, po czym pakujemy nasze rzeczy. Zabieramy odzie, ksiki, sprzt do nurkowania ojca, a nawet radiostacj i przyrzdy nawigacyjne. Remont na pewno potrwa kilka dni, wic wolimy wzi ze sob przedmioty, ktre mogyby sta si upem dla zodzieja. Gdy ju cay nasz dobytek ley poukadany w workach i torbach na betonowym placu u stp Polonusa, ojciec z budki na nabrzeu dzwoni po takswk. Czekajc na transport, siedzimy zmczeni na naszych tobokach. - Zdecydowaem si, tato - zgaduj do ojca. Spoglda na mnie z

wyczekiwaniem. - Zostan z tob. O dziwo, gdy wypowiadam te sowa, nie mam cienia wtpliwoci, e tego wanie chc. Ojciec jest wyranie zaskoczony. Po raz drugi tego dnia. Zaskoczony i chyba wzruszony. Nie wie, co powiedzie. Obejmuje mnie tylko ramieniem, tak po kumplowsku, i mocno przyciska do siebie. - Chcesz tutaj uczy si i pracowa? upewnia si jeszcze. - Tak. Zostaj. - Suszna decyzja, synu, naprawd suszna... mwi ze szczliw min, a potem, po francusku zwraca si do Claire: - Filip zamieszka z nami. Za kilka dni wracamy do Parya. KONIEC

- 257 -

You might also like