You are on page 1of 9

1

okciami opar si o parapet i patrzy przez okno na plac zabaw, ktry prezentowa si niezbyt okazale. Zardzewiae hutawki, lizgawka wygita i popisana, a w piaskownicy mieci. Opustoszae miejsce. Tylko obok hutawek przechadzaa si ssiadka Magorzata z psem na smyczy. Jak zwykle bya ubrana w hindusk szat, obwieszona swoimi amuletami, czyli apaczem snw i muszelkami na rzemyku. Jej czoo zdobia kropka narysowana kredk do oczu. Pomyla, e na tle tych niskich, szarych blokw wygldaa groteskowo. Tak jakby pomylia pokoje i wesza na makiet, gdzie krcony jest smutny, polski serial, a nie produkcja bollywoodzka. Tylko jej kundel pasowa do wiata przedstawionego za oknem. Z tych rozmyla wytrci go nagy dwik akordeonu z kuchni. W tym samym momencie jego spojrzenie przecio si ze wzrokiem pani Magorzaty. Pies zacz szczeka, telefon dzwoni. Dotkn nerwowo brwi zasaniajc doni oczy, opuci aluzje i wybieg z pokoju na korytarz. Wzdychajc i lekko krzywic si na drzwi, za ktrymi wybrzmieway dwiki akordeonu, podnis suchawk. - Tak, sucham powiedzia cicho. - Halo, Ada! Aaa, wiedziaam, e na procesji to ty nie jeste. Jeny, jakie to miasto jest przytaczajce. Przyjechaam do Inowrocawia wczoraj, a ju si nudz. A ty? - Ra? Cze, Rka. Jestem od tygodnia. Obroniem si i wrciem na razie. Skd wiedziaa, e jestem w miecie? - O, gratuluj, panie filozof! Moja mama widziaa ci wczoraj w warzywniaku. Kupowae brzoskwinie. - Yyy, tak. Faktycznie. Co u ciebie w ogle? Wrcia do domu na Boe Ciao, ekhm? - Prosz Ci, Ad. Po prostu dawno nie byam w tych stronach, a babcia ledwo ciepa, testamenty spisane. - Przykro mi, Rka.

- W porzdku, Ada. W sumie to dzwoni, eby zaproponowa ci spotkanie. Babcia w jeden dzie nie umrze. Robiam dzi porzdki w dokumentach rodzinnych i znalazam wasz numer telefonu domowego. Stwierdziam, e zaryzykuj. - I dobrze. Przyznam, e jestem zaskoczony, ale mile, mile. Chtnie ci zobacz. - To super, widzimy si za pitnacie minut na hutawkach koo ciebie? Zerknij, czy wolne. Podszed do okna i delikatnie odsoni aluzje palcami. Teraz plac by zupenie pusty. - Tak, moemy i na hutawki. Zarezerwowaem je dla nas spojrza na zegarek i doda w mylach pitnacie minut na godzin 13:48. - Och, szarmancki jak zawsze. Do zobaczenia, Ad! powiedziaa zalotnie. Adam poszed do kuchni, w ktrej wujek gra na akordeonie. Ubrany by w barwn koszul z pstrokatymi nadrukami. Jego twarz zdobi perfekcyjnie uoony ws jak u Salvadora Dalego, a z ust zwisaa fajka ze wieo nabitym tytoniem. - Bongiorno, modziecze. Chwytasz carpie diem dzi? zapyta wypuszczajc drobne oboczki dymu. - Yyy, tak, tak, wujku. Zaraz wychodz. Milczeli przez chwil. Franciszek czyci akordeon, a Adam umy brzoskwinie, po czym dzieli kad z nich na p i wyjmowa pestki. - Randez vous randka? zapyta wujek, zatrzymujc bia ciereczk na klawiszach akordeonu. - Nie, nie nerwowo odpowiedzia Adam, gdy jedna z pestek spada na podog. Podnoszc j, spojrza znad stou, powoli ukazujc ca twarz. Przechyli gow lekko w bok i powiedzia: - Hm, moe. 2

Rozbawiony wujek Franciszek zacz gra na akordeonie dziarsk pie, za ktr Adam nie przepada, ale dzi nawet mu si podobaa. Wrzuci wszystkie brzoskwinie do sokowirwki i przytrzymywa specjalny przycisk. Na cae mieszkanie rozleg si haas miadonych owocw i muzyki z akordeonu. Adam spojrza na wiszcy zegar, a potem zerkn przez okno. Ra siedziaa ju na hutawce. Delikatnie bujaa si, dubic balerink w piachu. Twarz miaa nieco napit. Jej ciemne wosy do ramion subtelnie rozwiewa wiatr, ktry sprawia take, e Ra przyklepywaa, co chwil niesfornie fruwajc sukienk w pastelowych kolorach. Adam zauway duy plaster na kolanie Ry. Pomyla, e jest w niej co bardzo dziecicego i dorosego. Porwna j w mylach do Matyldy z Leona Zawodowca. Otworzy szafk, wyjmujc z niej przezroczyste, plastikowe kubki. Wla do nich przygotowany przed chwil sok i zakry specjalnymi wieczkami, do ktrych wbi po jednej somce. Pobieg szybko do swego pokoju. Zmieni bluzk z papug na zwyk, szar koszulk bez napisw. Zaoy trampki, nie wic sznurowade. Pochwyci kubki z sokiem i poprosi wujka Franciszka o zamknicie za nim drzwi. - Nie ma problemu! Powodzenia, chapeau bas, monsieur! krzykn na poegnanie. Adam patrzc na trzymane w rkach kubki pene soku, zacz powoli schodzi. Bdc ju na dole przy skrytkach pocztowych, lekkim kopniakiem otworzy drzwi, ktre zaskrzypiay. Ra zareagowaa na ten dwik, podnoszc gow. Wyraz jej twarzy momentalnie zmieni si na bardziej pogodny. Poderwaa si z hutawki i obja Adama, caujc go w policzek. Przymruy oczy. Cay czas umiechnity, poda jej kubek z sokiem. - Ojej! Jaki powany si zrobie. W tych przystrzyonych wosach ju nie wygldasz jak Cobain, wiesz? Ale te adnie. Tak inaczej. Przystojniej chyba.

Rozrose si w barach i w ogle. No, no spojrzaa na trzymany w rku kubek i powiedziaa Jeny, mogam przynie jaki kosz z kanapkami. Zrobilibymy piknik. Kochany jeste, e przyniose sok upia yk Brzoskwiniowy! Mj ulubiony. To dlatego kupowae wczoraj te owoce. - To znaczy, nie wiedziaem przecie, e si z Tob spotkam zauway. - No tak. Susznie. Tylko ja wiedziaam, e si z Tob spotkam, pacna go palcem w nos ale nie wiedziaam, e z takim ju mczyzn, a nie, jakby to powiedzie, chopcem. - Ty nadal wygldasz cukierkowo, ale i zadziornie wskaza na jej kolano A to co? Przewrcia si dzi na sypaniu kwiatkw? Ra pstrykna go w ucho i oboje rozemiali si. - To by may wypadek. Niewane. machna rk, po chwili powiedziaa ciszajc gos Zobacz lepiej, kto idzie. W oddali spacerowa chopak z wyran nadwag. Nis ze sob przezroczyst reklamwk, z ktrej widoczne byy puszki piwa i paczka chipsw. - Karolek wyszepta Adam Nie widziaem go od czasw podstawwki, ale gdybym mia pi minut temu wyobrazi sobie, jak teraz wyglda, to wanie w mojej gowie byby taki. I dokadnie w ten sposb witowaby Boe Ciao. Z siatk browarw. Karol przez chwil spojrza w ich stron, ale natychmiastowo odwrci si i wyj telefon z kieszeni. Szed, z przejciem klikajc w jego klawisze. - Chodzilicie chyba do tej samej klasy, nie? zapytaa Ra. - Tak, tak, ale nieczsto przychodzi do szkoy. Bardziej kojarz jego mam, pani Teres, ktra przychodzia do nas w weekendy do domu. Wyjmowaa z reklamwki karolkowe zeszyty, ktre byy pogniecione i poplamione. Patrzc na moje notatki przepisywaa je i to nie do brudnopisu, a po prostu do jego zeszytw, udajc przy tym dziecice pismo. To by absurd. Mwia do mojego wujka: Takie zote dziecko mie to skarb! I patrzya jednoczenie z 3

uwielbieniem, ale te zazdroci na te moje kolorowe podkrelenia pod hasami w zeszytach: W klasie. Temat. Praca domowa. powiedzia, biorc yk soku. - Niesamowite. Udawaa pismo dziecice? Mam podobn histori, ale odwrotn. Chcesz? zapytaa. - No, pewnie. Lubi jak opowiadasz. rzek z powag. - No, wic tak zacza nieco oniemielona - W pierwszych tygodniach szkoy dostaam pitk za wyrecytowany wierszyk. Pani wychowawczyni powiedziaa, e bdzie sprawdza podpisy rodzicw przy ocenie w dzienniczku, dajmy na to, w nastpny poniedziaek. A u mnie w domu byo troch zamieszania, bo wiesz, Kajtek, mj brat urodzi si pierwszego wrzenia tamtego roku, gdy szam do pierwszej klasy. Rodzice skupiali raczej na nim uwag, zwaszcza, e chorowity. No i nadchodzi poniedziaek. Jestem w szkole i dociera do mnie, e zaraz sprawdzanie dzienniczkw. A w moim tylko ta pitka bez podpisu. No to pstryknam dugopisem i kreska po kresce pisaam: Abrahamo wypowiedziaa to przecigle - I nie zdyam dopisa kocwki: wicz, bo pani wywoaa mnie jako pierwsz z dzienniczkiem do swojego biurka. Wiesz, byam na grnej pozycji listy obecnoci, ktra ukadana alfabetycznie. I id z tym rozjechanym i niedokoczonym: Abrahamo. Wida, e to jakie krzywe, ogromne litery, jak z elementarza i to wicz nawet by si nie zmiecio w maej kratce na podpis rodzica. - Haha, w ogle mnie nie zdziwia. To w Twoim stylu. Jeste przebiega od maego. No i jaka reakcja nauczycielki? wtrci Adam. - Rozemiaa si, a ja mylaam, e mnie wyrzuc ze szkoy i codziennie bd pakowa do plecaka kanapki od mamy, a potem szwenda si po parkach przez kilka godzin, udajc, e jestem w szkole. - Jeste niemoliwa, Rka obj j caym wzrokiem Niemoliwa.

Wtem Ra kiwna gow, wskazujc na blok Adama. W oknie kuchennym sta umiechnity wujek Franciszek i z uznaniem potakiwa, wskazujc uniesiony kciuk do gry. Ra pokiwaa mu z umiechem i ukonia si. Adam machn rk na wujka i spojrza na R jakby tumaczco. - Daj spokj, Ad. Uwielbiam Twego wujka. Jego gra na akordeonie to przecie dwiki mojego dziecistwa. Naszego, myl. Pamitam jak suchajc go, jedlimy obrane, pokrojone jabka z cynamonem, ktre przynosia nam moja babcia, gdy siedzielimy w tej piaskownicy. Twj wujek zawsze jest taki pogodny i uroczo miesza te wszystkie kosmopolityczne powiedzonka. A jego koszule i marynarki wiatowe! - Troch wdrowa w modoci. - Podziwiam. Marzy mi si w kocu Japonia powiedziaa zamylona. - No tak, powiedz co po japosku, mia ma. - Ech, kady o to prosi, ale i tu si zawahaa nie tak adnie jak ty. - Wic? Adam mrugn do niej okiem. - . ! [Duusu o nomimas. Ojszi des.] powiedziaa Ra w taki sposb, jakby to byo jedno sowo. - licznie. Duusu to brzmi jak sok, a tamto ojszi to smaczny? zapyta Adam. - Skd o tym wszystkim wiesz? zdziwia si Ra. - Aaa, ogldaem troch anime w dziecistwie. Czyli rozumiem, e sok Ci smakuje? zapyta. - Tak, cudowny. Teraz Ty co powiedz po filozofowemu wytkna na niego jzyk. - In vino veritas, bdzie pada deszcz spojrza na niebo, a potem na R, miejc si z wyranie zaznaczonymi doeczkami przy kcikach ust. Nieopodal przechodzia wanie procesja z okazji Boego Ciaa. Ludzie szli jednym tempem, sycha byo dwik ich szurajcych butw. Kto 4

wieziony na wzku inwalidzkim gra na trbce, a ksidz piewa: Witam ci, witam, przenajwitsze ciao, ktre na krzyu sromotnie wisiao. W nastpnym rzdzie spaceroway dziewczynki w sukienkach jak do lubu, oszczdnie sypic patki kwiatw ze swoich koszykw. Ich ruchy przypominay styl chodzenia modelek po wybiegu. Za nimi migotay jakie sztandary, figurki na lektykach, baldachimy. Mczyni byli ubrani w mniej lub bardziej kompletne garnitury. Kobiety prezentoway si w garsonkach, niesione przez nie torebki koysay si przy biodrach. W ostatnim rzdzie spaceroway matki z dziecicymi wzkami, z ktrych wydostaway si odgosy paczu. W jednej sekundzie pojawia si ciana deszczu. Po chwili take grad. Adam spojrza na otwarte drzwi od kamienicy, chwyci R za rk i wbieg z ni do klatki. Szli na gr, obserwujc przez okna rozbiegajc si procesj. Adam zadzwoni do drzwi i oboje usyszeli zbliajce si kroki. Otworzy im nieco skonsternowany wujek Franciszek. Ku zdziwieniu Adama przywita ich pies, skaczc w okolice kolan Ry, zdzierajc jej plaster, ktry i tak ledwo trzyma si nogi, by przemoczony od deszczu. Adam sta chwil przeraony, czekajc na widok rany. Jednake pod plastrem nic nie byo. adnego zadrapania, krostki, czy znamienia. Tylko zdrowa skra. Ra prbowaa nieco udawa zdumienie, ale byo po niej wida, e raczej prbowaa stumi gniew do psa. Pan Franciszek sta zmieszany w drzwiach, nieco drapic si po swojej czuprynie. Gdyby byli postaciami z japoskiej bajki pomyla Adam - rysownik na pewno dodaby im kropelki obok gw. Ra powiedziaa: - Dzie dobry, panie Franciszku odsuwajc si od psa. - Konnichiwa, Rosie. Aaa, sumimasen, sorry, mea culpa. Wy si chyba nie znacie. To Burek. Nie bjcie si, on nie gryzie. On tylko tak szczeka, bo si cieszy, e was widzi powiedzia Franciszek. Ale Adam zna tego Burka. To przecie pies pani Magorzaty pomyla naszej hinduskiej ssiadki.

- Mam wraenie, e ju gdzie si widzielimy powiedzia Adam patrzc na psa. Wszystkie puzzle poukaday si w cao, gdy weszli do kuchni, eby odnie do zlewu plastikowe kubki po sokach. Przy stole, na ktrym staa butelka wina i dwa kieliszki, siedziaa kobieta palca cienkiego, mentolowego papierosa. Na czole miaa troch rozmazan kropk. - Yyy, poznajcie Margherit, moj przyjacik. Magorzata ma na imi powiedzia lekko drcym gosem pan Franciszek. Kobieta odoya papieros do szklanej popielniczki. Wstaa i ukonia si. - Witam, mio mi. Jestem Adam, a to Rka, moja przyjacika. Ra ma na imi umiechn si do wszystkich. Ra take ukonia si. - No, to Macie ochot napi si z nami wina? Francuskie, z regionu Bordeaux, dobre, pwytrawne, bon apptit! - Dzikujemy, moe potem zadecydowa Adam. Mrugn do Ry i zaprowadzi j do siebie.

Na rodku pokoju leaa koszulka z papug. Adam z gracj rzuci j do otwartej szafy. Ra stana przy oknie, podszed do niej. Obserwowali spywajce krople po szybie. Grad przesta pada. Adam zauway ramiczko biustonosza Ry, ktre wysuno si spod sukienki. Niemiao wycign do w stron dziewczyny, eby poprawi ten element. Czule przesuwa palec po jej rce, natrafiajc na dwa pieprzyki i lad po szczepionce. Ra skierowaa ku niemu wstydliwy wzrok i rozchylia agodnie usta. Adam drug rk uj jej policzek i delikatnie zbliy si twarz do niej. Wyszepta:

- Mam nadziej, e teraz nie przyjedzie po ciebie tata przypominajc sobie, jak stali pod teatrem pi lat temu, rwnie blisko, do momentu a owietli ich samochd pastwa Abrahamowicz. Adam zacz zdecydowanym ruchem gadzi ciao Ry i wsun jzyk midzy jej wargi. Nagle usyszeli narastajce dwiki wiolonczeli w tle. Ra westchna i skierowaa gow w bok. Adam mocno schwyci j za nadgarstki, eby nie odesza i zacz caowa po szyi, wyszepta chodnym gosem: - Nadal masz ten smutny dzwonek? - Tak, Ad. Wybacz, musz odebra t wiolonczel umiechna si tata mia dzwoni z informacj, o ktrej mam pocigi powrotne do Warszawy. Jutro wracam. Adam poczu si tak jakby sta samotnie na ulicy, przy ktrej nagle zgasy wszystkie latarnie. Wypuci z ucisku R, posza po telefon. - Halo, cze tato. Jestem na Mtwach w domu Adama Nelkena, wiesz, kolegi z liceum. Sprawdzie ju rozkad jazdy? Pojad jako jutro po obiedzie. - Rynko, dobrze. Bd tam, dopki nie przestanie pada Albo i duej. Nas teraz nie ma w domu i dzi ju raczej nie bdzie. Zapomnielimy zostawi ci klucz, bo duo si dziao i tak nagle. - Ale jak to? Zostawilicie babci sam w domu? zmarszczya czoo. - Rynko, wiem, e to nie jest rozmowa na telefon, ale babcia Klementyna zmara dwie godziny temu. Ra nie reagowaa. - Halo, jeste tam? - Tak, tak, tato, ale nie wiem, co powiedzie. - Rozumiem. Suchaj, wjedam wanie do Torunia. Wstpimy do cioci Ani, eby powiadomi j o mierci osobicie. Wiesz, choruje na serce, tak bdzie lepiej. Poza tym, twoja mama nie widziaa si dugo z siostr, wic troch pogadaj i moe u niej zostajemy na noc. Dzi przez to wito wszystko jest pozamykane, ale mamy te tu znajomego, ktry jest wacicielem domu

pogrzebowego. Ustalimy szczegy pochwku. Kajtek wraca jutro z wycieczki szkolnej. Moesz spa dzi u kogo albo przyjecha do nas do Torunia? Dasz sobie rad? - Tak, tato, o mnie si nie martwcie. Poradz sobie. - A na studiach masz teraz jakie egzaminy? Chyba sesja si zaczyna? Wracasz do Warszawy? - Nie, jeszcze nie. Na pewno zostan do pogrzebu. Adam, syszc te sowa, spojrza pytajco na R, ktra wanie zacza egna si z tat. Zakoczya rozmow, odoya telefon na ko. Adam podszed do niej i czule obj. Bezbronnie wtulia si w niego, gaska j po gowie. Ra wyszeptaa, jakby do siebie: - Pamitam tylko, jak kroia dla mnie jabka i obsypywaa je cynamonem syszc to, Adam utwierdzi si w przeczuciu, e chodzi o babci. - Napiabym si teraz czego. - Alkohol? Ra przytakna i pomylaa o winie w kuchni. - Moe wino w kuchni? trafnie zapyta. Spojrzaa na niego surowo, ale po chwili powiedziaa: - W sumie to doskonay pomys. Adam zaprowadzi R do kuchni, a sam poszed do toalety. Po powrocie ujrza j palc cienkiego papierosa, ktrego dostaa od Magorzaty. Na stole stay cztery kielichy wypenione winem, a za nimi dwie butelki. Jedna pusta, druga wieo napoczta. Franciszek gadzc ws, powiedzia: - Przykro mi, mia ma, Rosie. Takie jest cest la vie. Cay czas pamitam o memento mori, ale mier jest tak naturalna, e wiesz. Comme ci, comme a. Siadaj z nami, Ada. Masz nalane.

Oprnianie drugiej butelki nie zajo im duo czasu. Trzecie wino powdrowao na st. Adam czu rozkoszn bogo, ale te i z lekkim niepokojem obserwowa ruchy swoich rk. Zdaway si by niekiedy oddalone i niepoczone z nim. Wsuchiwa si w pokracznie wypowiadane sowa Ry: - Ciekawe, kto wymyli niebo, czyciec, pieko. - A mnie bardziej interesuje, kto wynalaz gaz, hamulec, sprzgo wtrci Adam, przedrzeniajc R. - Ad, ja po prostu zastanawiam si, jak to jest skonstruowane. Czowiek umiera, a ja tylko o tym jabku z cynamonem myl. - Wyobraam sobie, jak po mojej mierci odczytujesz nekrolog wiszcy gdzie na miecie i mwisz: A to ten, co kiedy wyciska dla mnie soki z brzoskwi. - Nie powiedziaabym tak nigdy, Ada bronia si Ra, wawo gestykulujc. Ja? Nie, na pewno. Zapaa go za rce. Pies na nich spojrza. Franciszek z Magorzat take, ale nie w tak oczywisty sposb, jak Burek. P butelki pniej kobieca cz towarzystwa zdawaa si pali papierosa za papierosem i lekko chwia na krzesach. Franciszek i Adam jakby w peni odzyskali trzewo umysu. Wpadli na pomys zaparzenia zielonej herbaty. Suchali jak Magorzata z R planuj podr do Azji. Najpierw do Indii, ku uciesze tej pierwszej. A potem do Japonii, na yczenie drugiej. - Niech pan opowie, jak zacz gra na akordeonie. Chc usysze jak pozytywn histori. A ta na pewno ma dobre zakoczenie, bo przecie pan gra nadal. I to tak piknie powiedziaa Ra znad kieliszka, wycigajc drug rk po filiank herbaty. - Och, Rosie. Merci, e tak mylisz, ale nie chc psu waszych umiechw, ktre teraz widz. Nastrj tej historii przez dugi czas jest poniej poziomu morza. Wszystko panta rhei.

- Takie opowieci s najlepsze. Nie bdziemy paka. Chcemy posucha! Chcemy? zapytaa wszystkich i widzc potakiwanie gowami, powtrzya: Chcemy. - No dobrze, ale mwcie: stop, jeli mam przesta. - Nie ma problemu! rzeka Magorzata. Opowiadaj. - Ot wszystko zaczo si od niedzielnych pr popoudniowych, gdy byem may. Wtedy to mj tata, a dziadek Adasia zdejmowa stary akordeon ze strychu i pozwala si nim bawi przez trzy godziny. Nie przepada za takimi dwikami, wic gdy gralimy na akordeonie, wychodzi do lasu szuka poroa lub zbiera jagody czy grzyby, zalenie od pory roku. W inne dni dostp do tego instrumentu by niemoliwy, a na strych wchodzio si od zewntrz po drewnianej drabinie, ktr tata po zejciu ze strychu odstawia zawsze do specjalnej komrki. Sze dni w tygodniu chodziem i mylaem o akordeonie. Pewnej niedzieli przyjechali do nas przyszywani kuzyni ze swoimi rodzicami, na ktrych mwilimy: ciocia i wujek, cho nie byli nasz rodzin. Tego dnia akordeon by z nami na dole nie przez trzy godziny, a cae popoudnie. Uwierzyem, e zostanie na zawsze, e bd na nim grywa codziennie po powrocie ze szkoy. Serio, opowiada dalej? - Tak, tak. Nie byo przecie komendy: stop! powiedziaa Magorzata. - Ech. No, dobrze. Tak wic Tata wypi tego dnia do sporo. Zauway, e moim pseudo kuzynom, bardzo podoba si ten sprzt. Rozbawieni obchodzili si z akordeonem niedelikatnie. Momentami bezlitonie z caych si walili w niego piciami. Byem zazdrosny. Widziaem, e traktuj go jak zabawk i to tak nielubian.. Z tych caych emocji dostaem wysokiej temperatury. Mama daa mi aspiryn i pooya do ka. Zasypiaem w kakofonii dwikw akordeonu, miechu rodzicw i przyszywanego wujostwa. Nastpnego dnia normalnie wstaem do szkoy, ale zauwayem, e rodzina unika kontaktu wzrokowego ze mn. Dopiero Ja, tata Adasia, w drodze powrotnej ze szkoy powiedzia mi, e akordeon pojecha wczoraj z pseudo kuzynostwem do ich 7

domu, e tata im podarowa ten sprzt. Upadem na kolana na rodku dro gi wysypanej biaym kamieniem. aonie zalaem si zami wujek Franciszek upi yk wina. Wszyscy byli wpatrzeni w niego jak w dzieo sztuki. Ra i Magorzata zdaway si by wzruszone. Adam z trudem przeyka lin, zwaszcza, e zacz myle o wspomnianym w tej historii Jasiu, czyli jego ojcu, nieyjcym ju od lat. Poza tym, troch wstydzi si swojego dziadka, ktrego nie mia moliwoci pozna, a w tych wspomnieniach wujka jawi si, jako bezwzgldny tyran. Franciszek kontynuowa opowie: - Wszystko stracio sens, jak to w yciu bywa. Niedziele stay si bezbarwne. Nadzieja pojawia si dopiero, gdy miesic pniej nastay wakacje i dowiedziaem si, e wraz z Jasiem zostalimy zaproszeni do Gniewkowa na kilka dni do domu przyszywanych rodzicw. Ilekro mylaem o tym wyjedzie, widziaem siebie jak gram przez cay czas na akordeonie. Liczyem, e przez ten miesic instrument zdy im si znudzi. Zawsze wygldali mi na zamonych, a przynajmniej bogatszych od nas, wic spodziewaem si, e maj duo zabawek i w ogle innych rozrywek ni zncanie si nad akordeonem. Mimo tego przeczucia, po przyjedzie do ich domu i tak zaskoczyo mnie to, e mieszkaj w czwrk w tak ogromnej, powiedziabym, willi. Po zjedzeniu powitalnego obiadu poszlimy z pseudo kuzynami na hutawki. Naturalnie zaczem ich wypytywa o akordeon. W odpowiedzi tylko wzruszali ramionami i zmieniali temat. Rozwizanie zagadki nadeszo trzy dni pniej. Sam znalazem akordeon. Przyszywana ciocia poprosia mnie, ebym poszed na drugie pitro do pomieszczenia z pociel i przynis poszewk na poduszk, bo niezdarnie zjada dzi niadanie w ku. Pobiegem po schodach na wskazane pitro. Pseudo ciocia powiedziaa, e pokj z czyst pociel jest po prawej stronie. Otworzyem pierwsze z brzegu drzwi i zobaczyem magazyn, tak jakby

graciarni. U mych stp, obok misia z urwan ap, lea akordeon. Niesprawny. Rozoony na czci. Poszedem po poszewk i staraem si nie zapaka jej caej, schodzc pitro niej. Klasycznie uznaem, e wiat jest niesprawiedliwy i, e nie mam wpywu na swoje ycie. Zmieniem zdanie, gdy po ukoczeniu szkoy wygraem harmonijk ustn w radiowym konkursie. Pewnego dnia spakowaem j do plecaka. Stanem na uboczu drogi, wystawiem rk w kierunku przejedajcych samochodw i tak rozpocza si moja przygoda z autostopem. Przez wiele lat wdrowaem po wiecie, grajc na starwkach. Pary, Ateny, Wiede, Madryt, Berlin, Amsterdam Zwiedziem chyba wikszo europejskich stolic. Zebrane pienidze z grania przeznaczaem na oszczdne ycie i wanie ten akordeon wskaza na lecy przy nim sprzt i zauway, e wszyscy wygldali jak po powrocie z pogrzebu. - No i gdzie te umiechy? Mwiem, no. Skumbrie w tomacie, skumbrie w tomacie. Chcielicie historii, no to j macie! wykrzykn Franciszek. - Nic pikniejszego w yciu nie syszaam powiedziaa Magorzata odpalajc papierosa. - To parafraza Gaczyskiego, Margherito ma. Te skumbrie w tomacie, skarbie zamia si Franciszek. - Ja tak samo. Przecudowna historia powiedziaa Ra, gestykulujc z przejciem. - E, taka tam zwyka. Poczytaj opowiadania Trumana Capotea, te to dopiero s the best. Primo, przeczytaj koniecznie Bia R. Secundo, bo ty przecie jeste Ra. Tertio, pograbym! i to mwic, wzi akordeon do rk, z ktrego po chwili pyna energiczna melodia. Moment pniej doczya do niego Magorzata ze swoim piewem. Nucia z przejciem jakie hinduskie mantry. Do tego pies zacz ujada. Tercet. Adam poprosi R do taca. Wtuleni w siebie koysali si na rodku kuchni. Chopak przypomnia sobie o tym, e kiedy nalea do kka 8

teatralnego i gra nawet gwn rol w spektaklu Maego Ksicia, a pniej zniechci si do teatru, bo by Krukiem w Dziadach, a nie Gustawem. Obrazi si na reysera i grup. Koniec jego kariery to grywanie epizodw. Ostatni rol, jak zagra byo wcielenie si w posta biednego dziecka numer siedem w wielodzietnej rodzinie, nawet niemajcego imienia w tym przedstawieniu. Cay czas myla o historii wujka Franciszka, sysza j pierwszy raz. Poczu ogromn motywacj i postanowi, e zostanie aktorem. Takim naprawd. Z zamylenia wyrwaa go Ra mwic: - Nicolas Cugnot. To on wynalaz. - Kto? Co? zdziwi si. - No gaz, hamulec, sprzgo. Chyba to on skonstruowa pierwszy samochd, ale mog si myli. Adam umiechn si do niej i pocaowa w nos. Caa kuchnia zdawaa si wirowa w rytmie ich taca. Franciszek i Magorzata byli bogo pogreni w swym muzycznym transie. Pies zamilkn i schowa si pod st. Za oknem deszcz zmywa z chodnikw patki kwiatkw, sypane kilka godzin wczeniej przez dziewczynki w odwitnych sukienkach.

You might also like