You are on page 1of 116

fad-l ^5S-cK

HISTORYCZNE BITWY

TADEUSZ JURGA

BZURA 1939

Dom Wydawniczy Bellona


Warszawa 2001
ZAMIAST PROLOGU

Jak to się stało? Polska, jedno z większych państw europej­


skich, 38-milionowy naród, dumny wielkością niepodległoś­
ciowych tradycji, aż do przesady zazdrosny o należne mu,
a tak długo zakazane miejsce na politycznej mapie Europy,
liczna i bitna armia mocna duchem swego narodu i pamięcią
zwycięskich wojen.
Jak to się stać mogło? Czy uwarunkowania druzgocącej
klęski militarnej, jaką ponieśliśmy we wrześniu 1939 roku,
legły pośród gruzów „domku z kart"?
Pytania, pytania, pytania...
Próbowano na nie odpowiedzieć zaraz, już nazajutrz po
klęsce. Na pierwszych kreślonych wtedy obrazach wydarzeń
wyraźnie odbite jest piętno upadku ducha i skrajnie pesymistycz­
nych osądów. Po kraju rozlała się fala powszechnego potępienia
wszystkiego, co utożsamiało się z państwem sanacyjnym.
Ostrze krytyki zostało wymierzone przede wszystkim w spe­
ktakularną stronę zjawiska katastrofy. Wojnę prowadziło
wojsko i wojsko ją przegrało. Wojsko, które dotąd było poza
wszelką krytyką, któremu ufano i w którego siłę wierzono.
I to ono zawodzi.
Po klęsce Francji i triumfalnym pochodzie Wehrmachtu
w początkowym okresie działań wojennych z Anglią i ZSRR,
6 7

temperatura emocji zaczęła wyraźnie spadać. Nasze własne mułowania generalnego wniosku, że zadanie postawione
dramatyczne przeżycia znalazły się w szerszym polu widzenia polskim siłom zbrojnym owego pamiętnego września 1939
ogólnoeuropejskiego konfliktu, na którego tle „grzechy" roku było niewykonalne. W szczegółach zaś odkryto także
polskie straciły dotychczasową ostrość. Przyszło opamiętanie, błędy. I te ważne, tzw. operacyjne, które zadecydowały
znajdujące motywację w potrzebie zaznaczenia poszukiwań o mniej skutecznym oporze, niż mógłby on być, gdyby
racjonalnych. sprawniej funkcjonowało naczelne dowództwo i dowództwa
Ale w okres powojenny polska historiografia, skrępowana poszczególnych armii, i te mniej ważne, tzw. taktyczne. Ale
latami okupacji, wchodzi jeszcze z poważnym obciążeniem nie one przecież uwarunkowały tę katastrofę i jej rozmiary.
zaszłości. Jakby tamten czas rozrachunku jeszcze się nie Niewykonalne było ono również na płaszczyźnie strategii
dopełnił, nie przelał kielich goryczy. W kraju dotąd zniewo­ politycznej, a hipoteza, jakoby rząd polski, tzw. sanacyjny,
lonym słowa polskie w zadumie nad dramatyczną historią popełnił w tej mierze błąd na miarę zbrodni stanu, nie
kraju, szczególnie najnowszą, przeciskały się przez szczeliny wytrzymuje naukowej krytyki. Już choćby dlatego, że owa
surowych zakazów okupacyjnych i represji tylko stróżką strategia nie była zawieszona w próżni, lecz grawitowała
ulotnej, konspiracyjnej bibuły. W kraju już wyzwolonym fala wokół wielkich problemów politycznych Europy, w kontekście
bezdennej krytyki, niestety, powraca, przybiera nawet na sile strategii innych dominant ówczesnej sceny politycznej, a nie
w przypływie wydarzeń inspirowanych przez polityczną walkę tylko strategii wielkich państw kapitalistycznych Zachodu.
o władzę, w której rozprawa ze spuścizną drugiej niepodleg­ Treścią tej książki nie są jednak rozważania o wielkiej
łości stanowi jeden z jej pierwszych motywów. strategii. Autor pragnie tylko, by choć w części mogła
Od pierwszych opublikowanych w kraju wyników badaw­ zrekompensować uczucie niepokoju wielu historyków polskich
czych tego tematu dzieli nas nie tylko czas. Milowe kroki wobec występującego jeszcze zjawiska marnotrawstwa warto­
postępu zrobiła archiwistyka. Pomnożono jej zasoby o nieznane ści wychowawczych.
dotąd zbiory relacji i kronik, a przede wszystkim zgromadzono Byliśmy państwem, które odważną i pełną godności postawą
unikalne źródła. Współczesny badacz Września może rekon­ spowodowało w sposób zasadniczy zmianę biegu wydarzeń
struować wydarzenia z pozycji obserwatora, stojącego jakby w Europie korzystnego dla Rzeszy hitlerowskiej z powodu
między walczącymi stronami. braku odwagi i politycznego kunktatorstwa innych państw
Wieloletnie badania tematu dowodzą, że wśród motywów europejskich.
i genezy klęski wojennej Polski na czoło wysunęła się Byliśmy i jesteśmy narodem, który tę drogę wybrał świado­
przewaga techniczna i ogniowa armii nieprzyjacielskiej. mie i konsekwentnie nią podążał mimo ponoszonych strat.
Nie byliśmy jednak sami, lecz w sojuszu z największymi Walka zbrojna o istnienie kraju, narodu, państwa była
potęgami Zachodu, które zobowiązały się do aktywnego zawsze ważnym, jeżeli nie głównym warunkiem wytrwania
wsparcia naszej obrony. Takiego jednak wsparcia nie otrzy­ przy Polsce. Oto jeden z motywów dla poparcia popularno­
maliśmy. Tak się nie stało — stwierdzi już po wojnie naukowej treści tej książki, opatrzonej tytułem: Bzura 1939.
francuski historyk Adolphe Goutard. Jakże często w poszukiwaniu źródeł i motywów naszego
A wojsko, oficerowie, naczelne dowództwo? Już tylko te odrodzenia narodowego sięgamy do wielkich, obiektywnych
wymienione wcześniej uwarunkowania upoważniają do sfor- uogólnień procesów rozwoju historycznego, nie zawsze
8
9
doceniając znaczenie nagromadzonej przez długie lata niewoli
inicjatywę operacyjną. Był to więc w tej dziedzinie ewenement,
wewnętrznej siły witalnej polskości. To ona przecież wybuch­
o którym zadecydował nie tylko talent wojskowy polskiego
ła zrywem powstańczym, pierwszym w gnieździe naszego
generała, ale także równy temu talentowi wysoki stopień
pochodzenia i rozlała się po kraju żyzną magmą tworzenia dla wyszkolenia wojskowego i osobiste męstwo żołnierza pol­
siebie i wśród swoich. skiego, czerpane z uzasadnionej groźbą zniszczenia rodzinnego
Większość dywizji i pułków armii „Poznań" wzięła swój kraju determinacji walki w jego obronie.
rodowód właśnie z czynu powstańczego Wielkopolan. Dlatego
Tutaj, nad Bzurą, żołnierze armii „Poznań" utożsamiali
20 lat później, we wrześniu 1939 roku, gdy przyszły rozkazy
tradycje powstańcze swoich ojców i braci. Później, wraz
do opuszczenia tej ziemi bez wielkiej bitwy, żołnierz armii z potworną przewagą czołgów i lotnictwa, nadeszła chwila
„Poznań" zżymał się, nieledwie buntował. tragicznej klęski.
Dowódca armii „Poznań", generał dywizji Tadeusz Ku­
Ale któraż z armii sojuszniczych nie doznała w tej
trzeba, znał dobrze żołnierzy, którzy z dumą nosili imię wojnie klęski?
Wielkopolskich. To on na rozkaz marszałka kazał się cofać,
nie dając swoim pułkom i dywizjom zaznać jak w 1918 roku
smaku zwycięstwa, przewagi moralnej nad wrogiem i męstwa.
Ale ta wojna, w której dominował czynnik przewagi materiało­
wej, była inna.
Gen. Kutrzeba wiedział, że sile armat czołgów i samolotów
po stronie nieprzyjaciela nie sprosta tylko siłą ducha swojej
armii. Dlatego oczekiwał chwili w rozwoju sytuacji na froncie,
w której czynnik przewagi materiałowej przestanie dominować.
Miarą talentu dowódczego generała był jej wybór, ściślej
wybór sytuacji, w której przeciwnik, odsłoniwszy w pośpiesz­
nym marszu na Warszawę północną flankę swojego zgrupo­
wania, popełnił błąd. Zaskakujący atak polski wymierzony
w ten osłabiony bok niemieckiej armii stworzył sytuację,
w której bitny żołnierz wielkopolski mógł ujawnić (wprawdzie
na krótko) zalety sławne od dawna w dziejach oręża polskiego.
Mimo bowiem naszej klęski w końcowej fazie bitwy nad
Bzurą Wehrmacht w kampaniach wojennych od grudnia 1941
roku nie spotkał się ani razu z tak znaczącym przeciw­
działaniem. Ani razu zaś w czasie drugiej wojny światowej,
nie licząc tzw. kontrofensywy Wehrmachtu w Ardenach, nie
podjęto przeciwdziałania w takiej skali w warunkach absolutnej
przewagi przeciwnika, trzymającego w swoim ręku pełną
11

Rzeszy hitlerowskiej, to co najmniej sile tej równą. Jeśli


zatem założenie to funkcjonowało w kołach politycznych jako
rzeczywiście realne, wniosek nasuwał się sam. Adolf Hitler
wojny nie zaryzykuje.
Hitler i wyżsi dowódcy Wehrmachtu ten punkt widzenia
podzielali, zwłaszcza generałowie przeciwni wojnie na dwóch
frontach.
Zmianą powersalskiego układu sił w Europie zaintere­
sowany był również Związek Sowiecki. Ponadto Józef
Stalin obawiał się izolacji i swoiście pojmowanej wyprawy
KULISY AGRESJI krzyżowej świata kapitalistycznego. W sytuacji rosnącego
zagrożenia wojną ze strony Niemiec, mocarstwa zachodnie
zaczęły zabiegać o przymierze z państwem sowieckim.
Do dziś funkcjonuje stereotyp, również w historii powszechnej, Porozumienie z Hitlerem wydawało się Stalinowi jednak
że 1 września 1939 roku w agresji wzięły udział tylko Niemcy, korzystniejsze. Na współpracy z nim można było zarobić,
którym przypisuje się całą odpowiedzialność za wywołanie co najmniej odrobić straty, będące następstwem osłabienia
drugiej wojny światowej. Udział Związku Sowieckiego w zbroj­ Rosji rewolucją i przegraną wojną z Polską w 1920 roku.
nym napadzie na Polskę, zapoczątkowny 17 września, znajduje Inicjatywa, podyktowana obawą, że Hitler może odstąpić
rzeczywisty początek najpierw w polityce napędzania wojny, od zamiaru zaatakowania Polski i rozpoczęcia wojny, należała
później politycznym, a od pierwszego dnia wojny strategicznym do Stalina. Symptom kierowania się strategii politycznej
i operacyjnym współdziałaniu Rzeszy hitlerowskiej ze Związ­ państwa sowieckiego na zbliżenie z Rzeszą wystąpił w paź­
kiem Sowieckim i Wehrmachtu z Robotniczo-Chłopską Armią dzierniku 1938 roku, kiedy to podczas spotkania ambasadora
Czerwoną. Niemiec von Schulenburga z sowieckim ministrem spraw
Była to zatem napaść na Polskę nie jednego mocarstwa, ale zagranicznych, Litwinowem, obaj rozmówcy zobowiązali
Niemiec i Rosji. się odstąpić od poniżania w mediach przywódców obu
Obrona Polski we wrześniu 1939 roku była pierwszą państw.
kampanią wojenną drugiego światowego konfliktu. Trudną W marcu zaś 1939 roku, gdy otoczone najściślejszą tajem­
decyzję obrony przed agresją potężnego mocarstwa totalitar­ nicą niemieckie ultimatum pod adresem Polski dociera do
nego przywódcy Drugiej Rzeczypospolitej podjęli z przekona­ ministra spraw zagranicznych Józefa Becka, Stalin przestaje
niem, że Polska sprzymierzona z wielkimi demokracjami się wahać. Poznał już treść polsko-niemieckich rozmów
Zachodu nie tylko zdoła się obronić, lecz odnieść w tej w Berlinie, w Berchtesgaden i w Warszawie. Informacje
kampanii zwycięstwo. płynęły do Kremla wprost z ambasady niemieckiej w War­
To założenie wydawało się nawet realne, zważywszy siłę szawie. Pod bokiem ambasadora Rzeszy, Hansa von Moltkego,
połączonych potencjałów wojennych państw sprzymierzonych, pracował na rzecz sowieckiego wywiadu wojskowego radca
Wielkiej Brytanii, Francji i Polski, jeżeli nie większą niż legacyjny ambasady, von Schelich.
12 13

Stalin wiedział, że w zamian za ustępstwa Polski w sprawie wy szybko postępującego zbliżenia niemiecko-sowieckiego.
Gdańska i autostrady przez polskie Pomorze Hitler obiecywał W Warszawie przyjmowano je sceptycznie lub w ogóle
Polakom nabytki na wschodzie i zapraszał do wspólnej twierdzono, że wystąpienie Sowietów przeciwko Polsce jest
wyprawy wojennej na Moskwę. Wiedział też, że jedno i drugie wykluczone.
Polska odrzuciła, zdeterminowana wolą obrony całości swojego Toteż cały wysiłek obronny skoncentrowano na agresji
terytorium i suwerenności za każdą cenę. A to zapowiadało Niemiec. W warunkach oczekiwanej dużej przewagi napastnika
wojnę, której chciał Stalin dla imperialnych celów Kremla. zamierzano ją przeciwważyć, niestety nogami piechurów,
XVIII Zjazd Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii Bol­ którzy w uporczywej walce i marszu odwrotowym w głąb
szewików formalnie zaakceptował radykalną zmianę kierunku kraju mieli wydłużyć czas niezbędny do koncentracji odwodów
polityki zagranicznej państwa sowieckiego. i przeciwdziałania nimi. A nade wszystko na przysporzenie
Hitler nie od razu podjął wyciągniętą prawicę Stalina; czasu naszym sojusznikom, niezbędnego dla koncentracji sił,
jeszcze liczył na porozumienie z Francją i Wielką Brytanią które ofensywnym działaniem na froncie zachodnim miały
w nadziei, że zdoła oba te państwa odwieść od zamiaru odciążyć front polski.
zaangażowania się w konflikt niemiecko-polski. Zarządzono skrytą mobilizację i częściową koncentrację
„... kierownictwo polityczne uważa — poleca między innymi oddziałów, rozpoczęto fortyfikowanie pozycji obronnych
dyrektywa do «Fall Weiss», wojny z Polską — że w takim i przygotowania do cywilnej obrony kraju. Wszakże nadal
wypadku (odrzucenia przez Polskę dyktatu — T. J.) jego otwarta była sprawa polsko-angielsko-francuskiego przymierza,
zadaniem będzie maksymalna izolacja Polski, tj. ograniczenia które bez podpisania międzyrządowych umów politycznych
wojny do Polski". nie miało mocy współdziałania wojskowego. W Londynie
Kiedy jednak dalszy rozwój wydarzeń zaczął te rachuby i Paryżu czekano na pozytywny wynik sowiecko-angielsko-
przekreślać, doprowadzając do rozmów sowiecko-brytyjsko- -francuskich rozmów w Moskwie. Stalinowi były one potrzeb­
-francuskich, które zapowiadały powstanie antyniemieckiego ne dla stymulowania porozumienia z Hitlerem na warunkach
układu sojuszniczego, zdecydował się na wymianę uścisku Kremla. Jednym z nich było przyjęcie „specjalnego protokołu"
dłoni ze Stalinem. (czyt. „Tajnego protokołu").
17 czerwca ambasador Rzeszy w Moskwie, Schulenburg, Hitler zgadzał się na wszystko, byle tylko pozyskać współ­
informował Berlin o rozmowie z dyplomatą sowieckim. działanie Sowietów w wojnie z Polską i izolowanie jej od
„Dziś w południe złożyłem zwykłą wizytę sowieckiemu wszelkiej pomocy z zewnątrz.
charge d'affaires, Astachowowi. Zaraz po powitaniu wyraził 19 sierpnia, na posiedzeniu Biura Politycznego partii, Stalin
zadowolenie, że atmosfera polityczna między obu naszymi podjął decyzję, która wstrząsnęła światem.
krajami stopniowo się poprawia..." „Sprawa wojny czy pokoju — mówił — weszła w stadium
Ponadto stwierdził otwarcie, że Niemcom i Rosji wiodło krytyczne. Jej rozwiązanie zależy wyłącznie od nas. Jeżeli
się zawsze dobrze, gdy państwa te były przyjaciółmi, a źle, zawrzemy traktat z Anglią i Francją, Niemcy będą zmuszone
gdy były skłócone... odstąpić wobec stanowiska Polski. Będą też szukać ułożenia
Tymczasem informacje polskiego wywiadu wojskowego stosunków z mocarstwami zachodnimi. W ten sposób będziemy
i placówek dyplomatycznych konstatowały wzmożone przeja- mogli uniknąć wybuchu wojny, ale dalszy rozwój wydarzeń
14
15

poszedłby wówczas w niewygodnym dla nas kierunku. W każdym razie polska służba zagraniczna, nieświadoma
Natomiast jeśli przyjmiemy niemiecką propozycję zawarcia powagi zagrożenia, kojarzyła stosunki polsko-sowieckie z do­
z nimi paktu o nieagresji, umożliwi to Niemcom atak na tychczasowym układem o nieagresji. Sowieci umyślnie pod­
Polskę i tym samym interwencja Anglii i Francji stanie się trzymywali to błędne założenie uspokajającymi oświadczenia­
faktem dokonanym. Gdy to nastąpi, będziemy mogli z pożyt­ mi swoich polityków, które strona polska przyjmowała za
kiem dla nas czekać na odpowiedni moment dołączenia do prawdziwe.
konfliktu lub osiągnięcia celu w inny sposób. Wybór jest Zważmy, nawet ambasador Polski w Moskwie, Wacław
więc dla nas jasny: powinniśmy przyjąć propozycję niemiec­ Grzybowski, w przyjaznych zresztą kontaktach z ambasadorem
ką, a misję wojskową francuską i angielską odesłać grzecz­ amerykańskim przy rządzie sowieckim Laurence Steinhardtem
nie do domu"'. i w bezpośredniej bliskości wylęgu politycznej zbrodni,
Ciężar sowieckiej decyzji przechylił szalę na rzecz wojny. interpretował na opak sowiecko-niemiecki pakt o tzw. nieag­
Natychmiast po podpisaniu w Moskwie niemiecko-sowieckich resji. Informował ministra Becka o miernym znaczeniu ukła­
układów, zwanych paktem Ribbentrop-Mołotow, którego tajny dów dla stron, które go zawierały. Z trudną do wytłumaczenia
protokół stanowił m.in. o rozbiorze Polski, Hitler podjął naiwnością dyplomaty tak wysokiej rangi sugerował wręcz
decyzję zbrojnego najazdu. niechętną postawę Joachima von Ribbentropa, który wprawdzie
Treść tajnego protokołu Ribbentrop-Mołotow przedostała pakt podpisał, ale tylko dlatego, by nie wywołać skandalu
się przez kordon ścisłej tajemnicy. Ambasador USA w Mosk­ wyjazdem z Moskwy z pustymi rękami.
wie depeszował 24 sierpnia do Waszyngtonu m.in.: „[...] ale rachuby sowieckie — dowodził — zawiodły w nie
„[...] ściśle poufne. Zostałem poinformowany w ścisłym mniejszej mierze: a) pakt nie zapewnił jeszcze wybuchu
zaufaniu, że osiągnięto wczoraj wieczorem pełne «porozumie- konfliktu i nie powstrzymał Hitlera od usiłowań negocjacyj­
nie» między rządami sowieckim a niemieckim odnośnie spraw nych [...]"3.
terytorialnych w Europie Wschodniej, w wyniku którego Instrukcja ministra Becka do polskich placówek dyploma­
4
Estonia, Łotwa, wschodnia Polska i Besarabia są uznane za tycznych motywowała niestety tę interpretację .
strefę żywotnych interesów sowieckich [...]"2. W istocie Hitler liczył na więcej niż otrzymał. Oczekiwał,
Informacja ta drogą poufną dotarła również do Londynu że szok spowodowany podpisaniem umów z Rosją musi
i Paryża. Dlaczego nie trafiła do Warszawy? Nie znamy wywrócić politykę brytyjsko-francuską, i że oba państwa
autorytatywnej odpowiedzi. Być może w owym ciemnym zachodnie nie zdobędą się na nic innego, jak na bezczynne
zaułku sojuszniczej nielojalności kryła się obawa przed przyglądanie się klęsce Polski. Oczekiwał przesilenia rządo­
przejściem Polski na stronę Niemiec, co postawiłoby Francję wego w Londynie i w Paryżu.
i Anglię w krytycznym położeniu. Ale wiadomość o przesileniu rządowym w Wielkiej Brytanii
A może..., a może... Zostawmy rozważania o pokrętnych i we Francji, której oczekiwał, nie nadeszła. Doręczono mu
ścieżkach polityki i dyplomacji drugiej wojny światowej. natomiast tekst przemówienia Neville'a Arthura Chamberlaina
1
Agresja sowiecka na Polską w świetle dokumentów, 17 września 1939, Tamże, Raport ambasadora RP w Moskwie dla ministerstwa J. Becka
Warszawa 1994, tom 1, dok. nr 43. o pierwszych reakcjach po podpisaniu paktu niemiecko-sowieckiego, dok. nr 46.
2
Tamże, dok. nr 43. Szerzej tekst instrukcji, jak wyżej, dok. nr 42.
16 17

w Izbie Gmin, który był odpowiedzią zdecydowanie negatywną Zurcher Zeitung" w dniu 25 sierpnia krótka notatka. Dziennik
na dręczące go pytanie. Mimo to decyzji zaatakowania Polski donosił, że w ciągu ostatnich dni znad granicy polskiej
nie odwołał. Miało to nastąpić 26 sierpnia o świcie. wycofano ok. 250 tysięcy żołnierzy sowieckich. Oznaczało to,
Wiedząc o mocnej wciąż pozycji ugodowców w rządzie że Polska mogła chwilowo czuć się spokojna. Ta, jak się
brytyjskim, Hitler nadal liczył na porozumienie z Anglią, za okazało naprawdę, „kaczka" dziennikarska — jednak niewąt­
które miała zapłacić Polska, pozostając sam na sam z Niem­ pliwie inspirowana — postawiła w stan alarmu całą służbę
cami. Jeszcze półtorej godziny przed piętnastą, 25 sierpnia, zagraniczną Rzeszy, zostawiając na drugim planie ostry protest
wezwał do siebie Neville'a Hendersona, ambasadora brytyj­ Japonii przeciwko porozumieniu Niemiec z ZSRR. Hitler
bowiem zaczął tracić grunt dla swoich planów. Z jednej strony
skiego, zagorzałego ugodowca, i złożył na jego ręce nowe
wypadał mu argument politycznego nacisku na przeciwników,
gwarancje nienaruszalności granic Francji, zgodę na redukcję
z drugiej ożyła groźba drugiego frontu na wschodzie.
zbrojeń, a nawet wystąpił z ofertą sojuszu z imperium
brytyjskim. „Proszę ustalić — polecała ambasadorowi w Moskwie
Niedługo potem nadeszła jednak wiadomość z Londynu, że instrukcja z Berlina — w sposób ostrożny, czy:
Anglia odrzuciła propozycje Rzeszy i sojusz brytyjsko-polski 1. Prawdą jest, że Rosja Sowiecka wycofała wojska z gra­
nicy polskiej,
zostanie podpisany. Wkrótce potem ambasador Robert Coulon-
dre, indagowany przez Hitlera, zakomunikował podobne 2. Jeśli tak się stało, to czy nie można by odwołać
w wymowie do brytyjskiego stanowisko rządu francuskiego. tego zarządzenia, gdyż wszelkie wrażenie, że Polska jest
Kiedy nadeszła z Londynu wiadomość o podpisaniu paktu zagrożona od strony rosyjskiej, przyczyniłoby się naturalnie
brytyjsko-polskiego, Hitler popadł — jak wspomina jego do ułatwienia sytuacji na zachodzie i mogłoby nawet w końcu
doprowadzić do wydatnego zmniejszenia się gotowości
osobisty tłumacz, Paul Schmidt — w ponurą zadumę. Depresję
przyjścia z pomocą Polsce".
pogłębiła jeszcze wiadomość od Benito Mussoliniego. Zawia­
domił on bowiem Hitlera, że Włochy udzielą Niemcom Początkowo, nagabywany przez ambasadora Niemiec w Mo­
w razie wojny z Polską wszelkiej pomocy politycznej i eko­ skwie, Schulenburga, Mołotow zbył sprawę, lekceważąc
nomicznej, jeżeli Niemcy jej zażądają, ale jeżeli alianci bezsensowność doniesienia, ale po kilku dniach gorączkowych
zachodni wmieszają się do wojny, Italia nie podejmie żadnych zabiegów Auswartiges Amt i ambasadora Rzeszy przychylił
działań militarnych aż do chwili otrzymania od Niemiec się do prośby. 30 sierpnia komunikat agencji TASS zaprzeczył
odpowiedniej ilości sprzętu wojennego i surowców. informacjom gazety szwajcarskiej, jakoby dowództwo radziec­
Stanowisko Wielkiej Brytanii i Włoch skłoniło Hitlera do kie miało wycofać z zachodniej granicy ZSRR 200 do 300
przesunięcia agresji na Polskę o pięć dni, w nadziei, że uda tysięcy żołnierzy. Przeciwnie, „koła miarodajne stwierdzają,
że w związku z rosnącą powagą sytuacji we wschodniej części
mu się jeszcze wpłynąć na zmianę stanowiska angielskiego.
Europy i możliwością niespodzianek dowództwo radzieckie
Sojusz brytyjsko-polski i rezerwa Mussoliniego, z jaką ten
postanowiło zwiększyć siły liczebne garnizonów na granicy
odniósł się do próby natychmiastowego wciągnięcia Włoch do
zachodniej ZSRR".
wojny, nie były jedynymi przyczynami odłożenia decyzji
o agresji. Uwaga przywódcy Rzeszy spoczęła na małym kraju Hitler przestał się wahać. Rozkaz do ataku na Polskę
został wydany.
europejskim, Szwajcarii. Ukazała się tam w gazecie „Neue
2 — Bzura 1939
18 19
„Najwyższy dowódca sił zbrojnych Berlin, 31.8.1939 jeszcze w pełni nie zmobilizowaną, liczebnie prawie dwakroć
OKW/WFA nr 170/39 mniejszą, a technicznie kilkakrotnie słabszą, nie dawała jednak
g. Kolos. Chefs. L I pewnej gwarancji błyskawicznego zwycięstwa. Polacy stawiali
Tajna sprawa dowództwa twardy opór i czas niezbędny na pokonanie naszego kraju mógł
Decyzje szefa/Tylko przez oficera się przedłużyć. Toteż, zakładając taki ewentualnie rozwój
Zalecenie nr 1 odnośnie prowadzenia wojny. wydarzeń, Hitler zdradzał coraz większe zainteresowanie wystą­
1. Po wyczerpaniu wszystkich politycznych możliwości pieniem zbrojnym ZSRR przeciwko Polsce. Przy tym oczekiwa­
usunięcia na pokojowej drodze nieznośnej dla Niemiec sytuacji nie III Rzeszy na pozytywny odzew partnera wydawało się tym
na wschodniej granicy, zdecydowałem się na rozwiązanie bardziej zasadne, że cena politycznego poparcia, jakiego
z zastosowaniem przemocy. zażądała strona radziecka za udział w podziale łupu, była niska.
2. Atak na Polskę należy przeprowadzić według przewidy­ Już w pierwszym dniu agresji rząd Rzeszy zwrócił się do
wanych dla «Fall Weiss» przygotowań, ze zmianami, które rządu radzieckiego, za pośrednictwem swojej ambasady w Mo­
wyniknęły dla armii z dokonanej już koncentracji. Rozdział skwie, o współdziałanie w zakresie tworzenia systemu nawi­
zadań i cel operacyjny pozostają niezmienione. gacyjnego dla kierowania na wybrane cele obrony polskiej
Dzień ataku: 1.9.1939 wypraw Luftwaffe. Bezzwłocznie taką zgodę uzyskał. W od­
Czas ataku: godz. 4.00. powiedzi rząd ZSRR informował, że „gotów jest spełnić
Adolf Hitler". wasze życzenie w taki sposób, że rozgłośnia w Mińsku
Plan zbrojnej agresji w Europie, w pierwszej fazie wymie­ możliwie najczęściej będzie wymieniać nazwę Mińsk w swoich
rzony głównie przeciwko Polsce, wykonać miał Wehrmacht. programach, które dla tego celu mogą być dłuższe o dwie
Jednak koncepcja strategiczna tego zamysłu została podyk­ godziny. Proszę o informację, w jakim czasokresie jest to
towana wyrafinowaną kalkulacją. Hitler, stawiając na porozu­ najbardziej celowe. Rząd radziecki wolałby uniknąć nadawania
mienie ze Związkiem Sowieckim, obliczał na zimno, że zanim specjalnego sygnału, aby nie zwracać uwagi".
Francja i Anglia zdołają odzyskać równowagę po spara­ Trzy dni później przedstawiciel dowództwa niemieckiego
liżowaniu ich woli układem Ribbentrop-Mołotow, upłynie witał przybyłą do Berlina misję wojskową sprzymierzonej
czas, który zadecyduje o losie Polski. Nie mylił się. Mocarstwa armii. Przed przybyciem sowieckiej misji 2 września o godz.
zachodnie sprzymierzone z Polską, poza formalnym odnoto­ 1.30, ambasador Schulenburg depeszował z Moskwy do
waniem agresji, zdobyły się tylko na demonstrację. Związek Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeszy:
Sowiecki za formalną deklaracją o neutralności ukrywał „Mołotow poprosił mnie dzisiaj wieczorem o godz. 22.30
rzeczywistą postawę sojusznika Rzeszy, stymulując ostrożną do siebie i oświadczył, że rząd sowiecki uznaje informację
strategię naszych sprzymierzeńców. zapowiadającą przybycie oficerów sowieckich do Berlina ze
Hitler rzucił przeciwko Polsce główne siły Wehrmachtu, względów bezpieczeństwa za niecelową. [Rząd] życzy sobie,
pozostawiając na froncie zachodnim przeciwko Francji i Wiel­ aby również po przybyciu tych panów nie mówiono o misji
kiej Brytanii tylko słabą osłonę, złożoną z nielicznych dywizji wojskowej, lecz w prasie niemieckiej odnotowano wyłącznie
piechoty, które stopniowo wzmacniał jednostkami mobilizo­ mianowanie nowego sowieckiego attache wojskowego. Prasa
wanych rezerw. Przewaga armii niemieckiej nad naszą armią, sowiecka zachowa się tak samo".
20
21
Powitaniu sojuszników nadano uroczystą oprawę. Saluto­
w pałacyku Ludowego Komisariatu Spraw Zagranicznych na
wano oddziałem honorowym, orkiestrą i sztandarami. Strona Spiridionowce:
sowiecka składała dowody sojuszniczej lojalności, ale pragnęła „Zgadzamy się, że we właściwym czasie, który naszym
ukryć to przed światem. zdaniem jeszcze nie nadszedł, będzie absolutną koniecznością
Hitler miał powody do zadowolenia, wymagał jednak więcej, podjęcie przez nas konkretnej akcji. Być może mylimy się,
tym bardziej że nowe, niekorzystne dla Rzeszy w wojnie lecz i wydaje się nam, że zbyt wielki pośpiech może zaszkodzić
z Polską wydarzenia wymuszały stawianie nowych żądań i to naszej sprawie i umocnić naszych przeciwników.
już w zakresie bezpośredniego udziału Armii Czerwonej Rozumiemy, że podczas działań operacyjnych jedna lub
w inwazji. 3 września, natychmiast po wypowiedzeniu wojny dwie strony muszą być zmuszone po pewnym czasie do
Niemcom przez oba mocarstwa zachodnie, co zdecydowało przekroczenia linii demarkacyjnej dzielącej strefy interesów;
o powstaniu drugiego frontu przeciwniemieckiego, Hitler wypadki takie jednak nie mogą przeszkodzić ścisłemu wyko­
polecił Ribbentropowi upomnieć się o to w Moskwie: naniu powziętego planu [...]".
„Bardzo pilne! Wyłącznie dla ambasadora. Ściśle poufne!
Wydarzenia potoczyły się inaczej, ale przynajmniej na razie
Dla szefa misji albo jego przedstawiciela osobiście. Najwyższa
na wschodniej granicy naszego kraju było jeszcze spokojnie.
tajemnica. Do rozszyfrowania przez niego samego. Przy Stalin oczekiwał bardziej korzystnego dla jego decyzji rozwoju
zachowaniu bardzo ścisłej tajemnicy! sytuacji w Polsce. Oczekiwał przede wszystkim upadku
Jesteśmy pewni, że pobijemy armię polską definitywnie Warszawy. Polska bez Warszawy, to Polska bez państwowości,
w czasie kilku tygodni. Zachowam wtedy pod okupacją którą można zaatakować, usprawiedliwiając zbrodniczą decyzję
wojskową obszary uzgodnione w Moskwie (23 sierpnia 1939 r. ustaniem ważności zawartych wcześniej z państwem polskim
— T. J.), jako należące do niemieckiej strefy interesów. traktatów sąsiedzkich.
Będziemy prowadzić działania przeciwko polskim siłom Polska cała stała już w ogniu.
zbrojnym, które znajdą się w tym czasie na obszarze polskim
w rosyjskiej strefie interesów.
Proszę, by pan przedyskutował natychmiast tę sprawę
z Mołotowem, uzgadniając, czy Związek Sowiecki nie uważał­
by jako celowe, by wojska rosyjskie wystąpiły w odpowiednim
czasie przeciwko polskim siłom zbrojnym na obszarze rosyj­
skiej strefy interesów. Sądzimy, że nie tylko odciążyłoby to
nas, ale również w zgodzie z układami moskiewskimi leżałoby
w interesie radzieckim.
W związku z tym proszę uzgodnić ewentualną możliwość
przedyskutowania sprawy z radzieckimi oficerami, którzy tu
(do Berlina — T. J.) przybyli".
Odpowiedź przyszła po dwóch dniach. Mołotow wręczył ją
ambasadorowi niemieckiemu w Moskwie, Schulenburgowi,
23

Najważniejsze zadanie w wojnie przeciwko Polsce powie­


rzono GA „Południe" (8, 10, 14 armia) dowodzonej przez gen.
Gerda von Rundstedta. Uderzając ze Śląska, Moraw i Słowacji,
GA „Południe" ruszyć miała ku Warszawie i osiągnąć Wisłę
między ujściem Bzury i ujściem Wieprza, a ponadto związać
siły polskie na obszarze Małopolski Zachodniej.
GA „Północ" (3 i 4 armia) pod dowództwem gen. Fedora
von Bocka dokonać miała połączenia Rzeszy z Prusami
Wschodnimi, po czym uderzyć z Prus Wschodnich na obszar
położony na wschód od Warszawy, aby razem z wojskami GA
ZANIM PADŁY STRZAŁY „Południe" stworzyć front okrążenia wokół armii polskich.
Floty powietrzne 1 i 4 pod dowództwem gen. Alberta
Kesselringa i gen. Aleksandra Lohra miały przede wszystkim
Bezpośrednie przygotowania do agresji na Polskę Niemcy zaatakować i zniszczyć lotnictwo polskie oraz rejony jego
hitlerowskie rozpoczęły wczesną wiosną 1939 roku. 3 kwietnia bazowania i zaopatrzenia, a po uzyskaniu panowania w powie­
generałowie Wehrmachtu przedłożyli fiihrerowi drugą część trzu uderzyć na bliskie i głębokie tyły operacyjne armii
dyrektywy o przygotowaniach wojennych Wehrmachtu na lata polskich, paraliżując ich mobilizację, koncentrację, system
1939-1940. Jej treść, oznaczona kryptonimem „Fali Weiss", dowodzenia i ewakuacji.
stawiała przed armią Hitlera zadanie zniszczenia sił zbrojnych Lotnictwo atakować miało również pierwsze rzuty wojsk,
Polski. Cel ten miał być osiągnięty przez uderzenie z za­ głównie na kierunkach natarcia niemieckich dywizji pan­
skoczenia. Główne siły polskie spodziewano się zastać na cernych.
zachód od linii Wisły i Narwi i zamierzano pobić je koncen- Oczywiście do zadań wcale nie mniejszej wagi należały
trycznymi uderzeniami ze Śląska, Pomorza i Prus Wschodnich, terrorystyczne naloty na wsie i miasta polskie. Wojna błys­
a następnie dokonując okrążenia zniszczyć, zanim zdołają kawiczna miała powalić nie tylko polskie siły zbrojne. Miała
utworzyć nową linię obronną na Wiśle, Sanie i Narwi. Punktem to być również wojna totalna, zmierzająca do sterroryzowania
stycznym tych uderzeń miała być Warszawa, największy całego naszego narodu.
polityczno-administracyjny i ekonomiczny ośrodek Polski. Grupa „Wschód" („Ost") niemieckiej marynarki wojennej
Opanowanie Warszawy miało być ostatnim etapem zamierzo­ pod dowództwem adm. Konrada Albrechta, złożona z 2 pan­
nej przez Niemców kampanii wojennej. cerników, 9 niszczycieli, 14 okrętów podwodnych i kilku
Niemieckie wojska lądowe pod dowództwem gen. Walthera mniejszych jednostek, otrzymała zadanie zniszczenia floty
von Brauchitscha, zorganizowane w dwie Grupy Armii „Północ" polskiej, blokady Zatoki Gdańskiej, ochrony morskich linii
(„Nord") i „Południe" („Siid"), skoncentrowały do uderzenia komunikacyjnych Rzeszy i wreszcie artyleryjskiego wsparcia
ponad 1 800 tysięcy żołnierzy, około 11 tysięcy dział, 2800 oddziałów wojsk lądowych atakujących polskie wybrzeże.
czołgów, ponad 1600 samolotów bojowych, a na Morzu Zadania pomocnicze w ataku na Polskę wypełnić miała
Bałtyckim operować miało 25 dużych jednostek Kriegsmarine. organizacja dywersyjno-wywiadowcza, tzw. V kolumna.
24 25
Organizację i wykonanie zamierzeń dywersyjnych pozo­ oraz dezorganizowanie odwrotu i tyłów Wojska Polskiego. Do
stających w ścisłej łączności z operacjami wojskowymi zadań o szczególnym znaczeniu należały prowokacja gliwicka
powierzono III Oddziałowi Zarządu Wywiadowczego (Amt i zorganizowanie zbrojnej ruchawki w Bydgoszczy.
Ausland-Abwehr) Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych Od chwili gdy z wyższych sztabów Wehrmachtu popłynęły
(OKH). Na obszarze operacyjnym Grupy Armii „Północ" rozkazy, w koszarach niemieckich garnizonów zawrzało, jak
i „Południe" bezpośrednie przygotowanie i wykonanie akcji w ulu. Na wschód, na Śląsk i Pomorze toczyły się nocami
dywersyjnych, a także szeroką działalność wywiadowczą pociągi- Zamknięte szczelnie drzwi i brezentowe plandeki
przy powszechnym wykorzystaniu nacjonalistycznej mniej­ ukrywały tajemnicze ładunki. Pociągi zapadały w nadgraniczne
szości niemieckiej w Polsce organizowały wydzielone pla­ lasy, a później wracały puste. Prasa i radio niemieckie
cówki III oddziału we Wrocławiu, Szczecinie, Koszalinie, informowały wtedy, że to manewry.
Olsztynie i różnych miastach przygranicznych. Na jego Z okazji 25 rocznicy zwycięstwa pod Tannenbergiem
obszarze działania oddziały dywersyjne opanować miały ogłoszono uroczyste obchody. Znów ruszyły transporty z ta­
ważne pod względem gospodarczym obiekty przemysłowe jemniczym ładunkiem, toczyły się lądem i płynęły morzem do
i utrzymać je do chwili wkroczenia regularnych wojsk Prus Wschodnich i Wolnego Miasta Gdańska.
niemieckich, nie dopuszczając do zniszczenia ich przez
wycofujące się oddziały polskie. Głównym obiektem dywer­
sji miał być Górny Śląsk — najbardziej uprzemysłowiony
rejon Polski. Akcję dywersyjną miały rozpocząć oddziały Dawno już lato nie było tak upalne, jak tego roku.
zorganizowane na terenie należącej do Niemiec części Wojna polityczna, zwana wojną nerwów, trwała już od
Górnego Śląska, występujące jako ochotnicze jednostki marca i ludzie zaczęli się do niej przyzwyczajać, jak
Freikorps Ebbinghaus oraz konspiracyjne grupy Kampf und do codziennej troski.
Sabotageorganisation. Na Pomorzu zaś organizacji Selbsts- Tymczasem meldunki polskiego wywiadu wojskowego
chutz rekrutującej się spośród miejscowych obywateli nie­ donosiły o sytuacji z dnia na dzień coraz groźniejszej.
mieckiego pochodzenia. W lipcu zaś w Generalnym Inspektoracie i Sztabie Głównym
Pod koniec lipca przeszkolone w obozach ćwiczebnych wiedziano już na pewno, że informacje o zbierających się
Wehrmachtu oddziały dywersyjne zajęły pozycje wyjściowe nad granicą polską dywizjach niemieckich oznaczają pełną
w pobliżu naszej granicy. koncentrację Wehrmachtu. Nie wiedziano jeszcze, kiedy
Nieco później, bo 15 i 16 sierpnia, zostały wydane rozkazy uderzenie nastąpi, ale Polska mogła być zaatakowana już
rozpoczęcia przerzutów broni do Polski, w którą zaopatrywano w najbliższym czasie i z dowolnego miejsca nadgranicznych
niemieckie podziemne organizacje dywersyjne. obszarów Niemiec.
Podobną działalność wywrotową organizowała na terenie Już 23 marca wdrożono częściową mobilizację polską, tzw.
Pomorza placówka Abwehry w Szczecinie. Spośród planowa­ alarmową, czyli tajną, i skierowano zmobilizowane oddziały
nych działań dywersyjnych, koordynowanych z działaniami nad granicę z Niemcami, ciągnącą się od Puszczy Augustow­
armii regularnej na Pomorzu, do poważniejszych należało skiej na północnym wschodzie aż po Karpaty na południu,
m.in. zadanie opanowania Grudziądza i mostów tczewskich wzdłuż linii liczącej około 1500 km.
26 27

Były to jednak tylko nieliczne dywizje piechoty i brygady dowały się w zasięgu niszczycielskiego działania lotnictwa
kawalerii, które nie mogły zapewnić bezpieczeństwa granic. nieprzyjacielskiego.
Polska nie dała się zastraszyć. Powiedziała Niemcom Od 4 marca 1939 roku, tj. od daty pierwszej odprawy
NIE, bez względu na wynik nierównej walki. Właśnie w Sztabie Głównym, poświęconej sprawom przygotowania
to polskie NIE było pierwszą przeszkodą na drodze po­ planu operacyjnego obrony przed atakiem Niemiec, zabrano
kojowych podbojów Hitlera. się ostro do pracy. W drugiej połowie marca 1939 roku
Naród nasz wiedział, że musi podjąć tę walkę, chociaż nie opracowano wytyczne dotyczące ogólnego podziału sił i zadań
będzie ona łatwa. Wiedział też, że w tej wojnie trzeba stanąć poszczególnych armii i grup operacyjnych. W planie tym
do walki nie o większy czy mniejszy kawałek ziemi, lecz (plan „Zachód") w sposób najogólniejszy określono koncepcję
o swój byt narodowy. bitwy obronnej następująco:
To było pewne. Niewiadoma kryła się za fasadą płytkiej — broniąc obszarów niezbędnych do prowadzenia wojny,
propagandy rządu i naczelnego dowództwa wojskowego. zadać Niemcom jak największe straty;
Zawierzono tromtadrackim zawołaniom, że guzika nie od­ — wykorzystując sprzyjające warunki do przeciwuderzeń
damy, że w puch rozniesiemy najeźdźców. Ukrywano sła­ odwodami, nie dać się rozbić przed rozpoczęciem działań
bość techniczną i organizacyjną armii oraz spóźnione przy­ sprzymierzonych na zachodzie;
gotowania wojskowe i powszechne do obrony kraju. Nie — po wystąpieniu zbrojnym sprzymierzonych i odciążeniu
ujawniono wreszcie zagrożenia ze strony Związku Sowiec­ frontu polskiego podjąć decyzje zależne od sytuacji.
kiego, choć symptomy tego, oparte przecież na donie­ Biorąc pod uwagę względy natury ekonomicznej oraz
sieniach wywiadu agenturałnego i dyplomatycznego, su­ mobilizacyjnej, a także ewentualność niemieckiej akcji za­
gerowały rozwój wydarzeń w tym beznadziejnym dla czepnej o znaczeniu lokalnym na Pomorze, Gdańsk lub Górny
Polski kierunku. Śląsk, Generalny Inspektor Sił Zbrojnych — marszałek Polski
Potędze nieprzyjacielskiej przeciwstawić się musiała Polska Edward Rydz-Smigły postanowił stoczyć bitwę obronną głów­
kilkakroć słabsza ekonomicznie i militarnie, a jej położenie nymi siłami na obszarach zachodniej części kraju.
strategiczne nie sprzyjało obronie, lecz ułatwiało najeźdźcy 23 marca 1939 roku dowódcy armii i grup operacyjnych
atak. Na północy „zwisał" nad Polską obszar Prus Wschod­ otrzymali zadania dla swoich wojsk.
nich. Wraz z obszarami Pomorza Zachodniego i części SGO „Narew" pod dowództwem gen. Czesława Młota-
zachodniej Górnego Śląska tworzyły one dogodne bazy -Fijałkowskiego na Podlasiu miała bronić północno-wschod­
wypadowe do flankowych uderzeń na głębokie zaplecze kraju. nich obszarów kraju.
Stolicę Polski — Warszawę — centrum polityczne i admini­ Armia „Modlin", którą dowodził gen. Emil Krukowicz-
stracyjne, ważny węzeł komunikacyjny i ośrodek przemy­ -Przedrzymirski, broniąc północnego Mazowsza, osłonić War­
słowy, dzieliły od ówczesnych granic Niemiec nieznaczne szawę od strony Prus Wschodnich.
odległości. Z Pomorza Zachodniego 270 km, ze Śląska 220 Armia „Pomorze" gen. Władysława Bortnowskiego, skon­
km, a z Prus Wschodnich zaledwie 120 km. W wypadku centrowana w Borach Tucholskich i nad Osą, bronić Pomorza.
wojny, już od pierwszych chwil jej trwania, stolica i najważ­ W Wielkopolsce stanąć miała armia „Poznań" na czele
z
niejsze gospodarczo oraz strategicznie rejony kraju znaj- gen. Tadeuszem Kutrzebą.
28 29

Osłonę Łodzi i wiodących na Warszawę z południowego Edwarda Rydza-Śmigłego, otrzymał zadanie obrony Wiel­
zachodu linii komunikacyjnych powierzono gen. Juliuszowi kopolski.
Rómmlowi. Stanął on na czele armii „Łódź". położenie Wielkopolski, wysuniętej szerokim występem ku
Na Śląsku i Podgórzu rozwinąć miała swe dywizje armia zachodowi, nie sprzyjało obronie. Stąd iść mogły tylko natarcia,
„Kraków" pod dowództwem gen. Antoniego Szyllinga. np • wielkie ofensywne działanie przeciwko Berlinowi czy
Armia „Karpaty" zamknęła przełęcze karpackie na drogach kontrofensywne przeciwko wojskom nieprzyjacielskim wdzie­
prowadzących ze zwasalizowanej przez Niemców Słowacji. rającym się z Pomorza Zachodniego bądź ze Śląska w kierunku
Dowódcą armii mianowano gen. Kazimierza Fabrycego. na Warszawę.
Odwody Naczelnego Wodza koncentrować się miały stop­ Ofensywne działanie na Berlin mogło być jedynie przed­
niowo dopiero po wprowadzeniu w życie mobilizacji po­ miotem teoretycznych rozważań strategiczno-operacyjnych.
wszechnej. Odwodem głównym była armia „Prusy" gen. Polska bowiem ani napadać na nikogo nie chciała, potrzebując
Stefana Dęba-Biernackiego. Stanąć miała na dużym obszarze nade wszystko spokoju dla regeneracji sił odrodzonego po
między Tomaszowem Maz., Radomiem i Kielcami; głównie zaborach państwa, ani nie mogła, zważywszy jej wątły
na tyłach armii „Łódź" i „Kraków", i wspierać je, gdyby w porównaniu z potężnymi Niemcami potencjał ekonomiczny
Niemcom udało się przerwać tam linię polskiej obrony. i militarny. Jak się później okaże, zabraknie jej nawet sił do
Inne mniejsze zgrupowania odwodowe dywizji polskich działań kontrofensywnych niezbędnych do obrony napad­
podeprzeć miały skrzydła frontu, na północy nad dolną Narwią niętego kraju.
i na południu pod Tarnowem. Zachowując postawę bierną w Wielkopolsce, dano by
Do chwili rozpoczęcia działań wojennych nie zdołano, napastnikowi sposobność do uderzeń skrzydłowych, wymie­
niestety, przeprowadzić całkowitej mobilizacji, opóźnionej na rzonych w głębokie tyły jej obszaru. Mierząc z Pomorza
skutek interwencji państw zachodnich, które za każdą cenę i Śląska na Warszawę, przeciąłby on wszystkie żywotne
usiłowały unikać zadrażnień z prącym do wojny Hitlerem; arterie łączące Wielkopolskę z centrum kraju i pozbawił ją
zdołano skoncentrować i rzucić do walki ok. miliona żołnierzy, wszelkiej siły w toczącej się wojnie.
4,5 tys. dział, 700 czołgów, głównie rozpoznawczych, i 400 Jednakże mimo ważkich racji wojskowych przemawiających
samolotów. przeciw obronie Wielkopolski, także ze względu na brak
W wojnie sam na sam z Niemcami kraj nasz, niestety, nie poważniejszych przeszkód naturalnych, stanęły tam wzdłuż
miał żadnych szans na skuteczną obronę. W przypadku agresji granicy z Niemcami cztery dywizje piechoty i dwie brygady
dwustronnej, niemiecko-sowieckiej, nasz naród miał być kawalerii.
skazany na polityczny i biologiczny niebyt. Państwo polskie O obronie Wielkopolski zadecydowały przede wszystkim
i naród oczekiwały chwile największej próby. względy polityczne i ekonomiczne. Te pierwsze kazały tu trwać,
by
nie stworzyć najmniejszego nawet pozoru, że wobec
bezczelności niemieckich żądań rewindykacyjnych Polska za­
mierza ustąpić. Ponadto Wielkopolska była wielkim zapleczem
20 marca gen. dyw. Tadeusz Kutrzeba skompletował swój
żywnościowym, a także źródłem rezerw ludzkich. Wielkopolanie
ścisły sztab, a w trzy dni później, wezwany przez marszałka
cieszyli się sławą doskonałych i bitnych żołnierzy.
30 31

Jak napisał jeden z wybitnych żołnierzy tej armii, gen. bryg. Z tyłu, na południe od Gniezna miała być skoncentrowana
Roman Abraham: „Miejscowe społeczeństwo pracowite, spo­ niecnota w sile niepełnej dywizji oraz brygada kawalerii.
kojne, nieskłonne do entuzjazmu, raczej zamknięte w sobie, Wypełniwszy zadania na pierwszej pozycji obronnej,
twarde — od pokoleń zachowało głęboko w duszy nienawiść armia poznańska prowadząc walki opóźniające wycofać się
do odwiecznego wroga — Prusaka, pomne krzywd ojców miała na główną linię obrony, opartą z jednej strony o Byd­
i własnych"'. goszcz, skąd biegła ku południowi wzdłuż jezior żnińskich
Ziemi tej trzeba było więc bronić, jak długo tylko będzie i jeziora Gopło, a z drugiej strony o rzekę Wartę w rejonie
to możliwe. Uniejowa.
Na przedpolach armii „Poznań" wywiad polski nie stwierdził Tak zorganizowaną obronę armii Naczelny Wódz zamierzał
koncentracji poważniejszych sił nieprzyjacielskich. Były tam wzmocnić swoimi odwodami. Był to tzw. odwód NW „Kutno"
głównie oddziały Grenzschutzu2, niezdolne do podjęcia więk­ złożony z dwóch dywizji piechoty, które skoncentrowane na
szej akcji zaczepnej. Nie należało więc oczekiwać ataku obszarze między Kutnem, Płockiem i Włocławkiem mogły
wymierzonego wprost w Wielkopolskę. Konieczna była jednak również wspierać, zależnie od rozwoju sytuacji, armię „Pomo­
osłona kierunku wiodącego z Frankfurtu do Poznania, by rze" oraz armię „Modlin", z którą nad Drwęcą ta pierwsza
zapobiec zaskoczeniu stolicy Wielkopolski i rozpoznać siły sąsiadowała. W przypadku jeszcze innego rozwoju wydarzeń
i zamiary nieprzyjaciela. na froncie, dywizje odwodowe Naczelnego Wodza mogły
Armia „Poznań" stanąć miała na pozycjach obronnych interweniować na południowym skrzydle armii „Poznań",
między armią „Pomorze" na północy i armią „Łódź" na szczególnie w okolicznościach podyktowanych koniecznością
udziału sił poznańskich w bitwie armii „Łódź" nad Wartą.
południu, a do głównych zadań, jakie marszałek powierzył
gen. Kutrzebie w ramach obrony Wielkopolski, należało Koncentracja armii realizowana w ramach ogólnego planu
zatrzymanie niemieckiego natarcia, którego oczekiwano spod mobilizacji polskich sił zbrojnych odbywała się w miarę
Frankfurtu n. Odrą w kierunku Poznania. i wprowadzania poszczególnych faz mobilizacji alarmowej
Armia osłaniać też miała aktywnie skrzydła pozycji obron­ zakończonej mobilizacją powszechną. Uzależnione to zaś
nych sąsiednich armii, które spodziewały się ciężkich zmagań było od skali napięcia politycznego z jednej strony, z drugiej
z nieprzyjacielem przede wszystkim nad środkową Wartą zaś wzrastającego zagrożenia militarnego przez postępującą
i Widawką, a także na Pomorzu. koncentrację Wehrmachtu.
Spośród czterech dywizji piechoty i dwóch brygad kawalerii, Pierwszego przesunięcia wojsk na obszar operacyjny armii
które weszły w skład armii, trzy dywizje piechoty i jedna „Poznań" dokonano już w marcu 1939 roku po częściowej
brygada kawalerii bronić miały pierwszej pozycji obronnej, mobilizacji alarmowej. Przybyła wtedy część oddziałów
zwanej osłonową, biegnącej od Nakła przez Kcynę, Wąg­ 26 dywizji piechoty, 37 pułk piechoty, który podjął zadania
osłony w rejonie Wągrowca. W lipcu skoncentrowała się tutaj
rowiec, Oborniki, Poznań, Śrem, Krotoszyn do Ostrowa
cała dywizja.
Wielkopolskiego.
Podolska Brygada Kawalerii, zmobilizowana w ostatnich
' R. A b r a h a m , Wspomnienia wojenne znad Warty i Bzury, Warszawa
dniach sierpnia, wyładowywała się z transportów kolejowych
1969, s. 20.
2 już pod bombami Luftwaffe.
Straż Graniczna.
32 33
Pozostałe wielkie jednostki i oddziały armii 14, 17, 25 mocnień, a wkrótce potem polecenia zintensyfikowania prac
dywizje piechoty, Wielkopolska Brygada Kawalerii, brygady ziemno-fortyfikacyjnych w rejonie Żnina, Koła, Wągrowca,
Obrony Narodowej: Poznańska i Kaliska, 7 pułk artylerii Poznania i Kalisza.
ciężkiej, 3 pułk lotniczy oraz dywizjon pociągów pancernych, Wojskowe przygotowania obronne i rosnące z dnia na dzień
stacjonujące w garnizonach pokojowych na terenie Wielko­ napięcie polityczne w stosunkach polsko-niemieckich akty­
polski, były na miejscu i po zmobilizowaniu podjęły zadania wizowały całe społeczeństwo regionu wielkopolskiego, kon­
fortyfikowania oraz osłony pozycji obronnych. solidujące się coraz mocniej w działaniu obronnym przeciwko
Główną kwaterę armii przygotowano w Gnieźnie, dokąd destrukcyjnej działalności niemieckiej mniejszości.
gen. Kutrzeba przybył z Warszawy wraz z oficerami dowódz-1 Dowody antypolskiej, wręcz wrogiej postawy ujawniły się
twa i sztabu dopiero w nocy z 28 na 29 sierpnia, a więc tuż i nie tylko w manifestacyjnej negacji rzeczywistości polskiej.
przed agresją. Mnożyły się także ucieczki młodych obywateli polskich
narodowości niemieckiej do Rzeszy, gdzie wcielani byli do
*
Wehrmachtu. Członkowie jawnie działających i tajnych or­
ganizacji niemieckich znaleźli się bądź bezpośrednio w szere­
Poczynając od pierwszego dnia marcowej mobilizacji alar-1 gach V kolumny, osławionej hitlerowskiej forpoczty dywer-
mowej, w garnizonach Wielkopolski trwał permanentny stan syjno-szpiegowskiej, bądź wspierali ją współdziałając lub
gotowości bojowej oddziałów. Na przemian to czuwając na j popierając wrogą Polsce działalność.
stanowiskach osłony, to szkoląc się bądź fortyfikując pozycje „...W okresie narastającego zagrożenia niemieckiego — przy­
obronne, mogły one w każdej chwili podjąć walkę z nie-1 pominają Piotr Bauer i Bogusław Polak — całe społeczeństwo
przyjacielem. polskie związało się uczuciem i działaniem z wojskiem.
W osłonie mobilizacji i koncentracji armii stanęły: na Wielkopolanie nie ulegli zbytnio nastrojom krańcowego
północy w rejonie Wągrowca — 26 dywizja piechoty pod optymizmu. Niewątpliwy wpływ na to miało wzmożenie
dowództwem płk. Adama Brzechwy-Ajdukiewicza; główny antypolskiej działalności V kolumny w Polsce. Właśnie w Wiel­
ośrodek polityczno-administracyjny — Poznań osłaniała kopolsce V kolumna wyróżniała się aktywnością i rozmachem
14 dywizja piechoty dowodzona przez gen. Franciszka Włada; organizacyjnym. Miejscowi Niemcy prowadzili działalność
Wielkopolska Brygada Kawalerii gen. Romana Abrahama szpiegowską i dywersyjną, opracowywali wykazy działaczy
— na przedpolu środkowej Warty, głównie między Śmiglem, | polskich, m.in. byłych powstańców wielkopolskich, działaczy
Lesznem a Rawiczem; 25 dywizja piechoty pod dowództwem gospodarczych, społecznych, ludzi kultury..."3.
gen. Franciszka Altera — na przedpolu Prosny między Odpowiedź społeczeństwa wielkopolskiego była jedno­
Krotoszynem, Ostrowem Wlkp. i Kaliszem. znacznie zdecydowana, ale rozważna. Taka właśnie postawa
Budowę fortyfikacji polowych podjęto już na przełomie! okazała się skuteczną zaporą dla wielu antypolskich akcji
marca i kwietnia, najpierw jednak w skali ograniczonej brakiem I wyróżniających się niezwykłą perfidią działania i dużą
planu fortyfikacyjnego naczelnego dowództwa z jednej strony, i szkodliwością skutków. W walce z tą iście szczurzą inwazją
z drugiej zaś koniecznością oszczędzania zasiewów rolnych. I
P- B a u e r i B. P o l a k , 55 Poznański Pułk Piechoty w obronie Ojczyzny
W czerwcu nadeszły rozkazy i założenia planu budowy I ,93
9 r., Leszno 1980, s. 59.

3
— Bzura 1939 _ . , ,. . • .
Biblioteka
UMCS
^ ^ ^ ^ ^ Lublin
34 35

udział młodzieży, głównie harcerskiej i szkół średnich, jak fWSK), Polskiego Związku Zachodniego (PZZ), Pogotowia
zawsze w dziejach naszych bywało najmocniej czującej Zbrojnego Wsi (PZW), Federacji Polskich Związków Obroń­
niebezpieczeństwo grożące ojczyźnie, był największy i bardzo ców Ojczyzny (FPZOO) i innych.
skuteczny. Społeczna Sieć Informacji (SSI) przewidująca ochotniczy
Jedna po drugiej wpadały w ręce władz ukryte przemyślnie zaciąg obywateli do wykonywania zadań o szczególnym
szpiegowskie radiostacje, przesyłające informacje dotyczące znaczeniu na tyłach wojsk nieprzyjaciela, gdy przekroczą
polskiej obronności. Dla wielu przyczajonych, czekających na granicę naszego państwa, miała zgodnie z założeniami Od­
sygnał do otwartego wystąpienia dywersantów, zabrakło broni działu II Sztabu Głównego WP informować dowództwo polskie
ukrytej w tajnych magazynach. Zabrakło materiałów wybu­ i prowadzić działania dywersyjne.
chowych, które miały służyć niemieckiej propagandzie aktami 23 sierpnia 1939 roku, po specjalnym rozkazie gen. Kutrze­
terroru i prowokacji. by, zaczęła organizować się SSI. Kilkuosobowe, złożone
„...dzięki pomocy społeczeństwa — przypominają kronika­ z najdzielniejszych ludzi regionu, dobrze uzbrojone i wyposa­
rze — policja odkryła cały arsenał broni w Dorzeczkowie, żone w materiały wybuchowe grupy wywiadowczo-dywersyjne
pow. leszczyński, w majątku Niemca, barona Horsta von czekały na sygnał do działania.
Leesena. W Waszkowie w pow. rawickim za przemyt (broni, Tymczasem mijały ostatnie, pełne dramatycznego napięcia
dywersantów, materiałów propagandowych — T. J.) aresz­ dni sierpnia 1939 roku. Pod powierzchnią pozornej codzien­
towani zostali Richard Hohn i Eryk Helmiński. Punkt prze­ ności przyczaiły się niepokój i groza.
rzutowy znajdował się u działaczy JDP w Poniecu, Stibbena W Wielkopolsce, tak jak w całym kraju, ludność przystąpiła
i Benischema..."4. spontanicznie do kopania rowów przeciwlotniczych i okopów
Wciąż nowe dowody o rozszerzającym się zakresie i meto­ pozycji obronnych, budowania przeszkód przeciw piechocie
dach działania V kolumny, ujawniające jednoznaczne intencje nieprzyjaciela i czołgom. Jak się okazało, był już po
przygotowywanej przez sąsiada agresji, tylko wzmacniały temu najwyższy czas, chociaż nikt wtedy jeszcze nie wiedział,
determinację Wielkopolan, gotowych poświęcić obronie oj­ że to ostatni tydzień pokoju. Sypano te polskie szańce
czyzny wszystko, co mają. szybko, bez oddechu, w nerwowym oczekiwaniu nieznanego,
Akcja zbierania środków finansowych w ramach inicjowanych a groźnego jutra.
przez państwo pożyczek i funduszy (POP — Pożyczka Obrony W Poznaniu wykopano 25 km rowów przeciwlotniczych,
Przeciwlotniczej, FON — Fundusz Obrony Narodowej, FOM w Lesznie 6 km, a w Inowrocławiu 14 itd. Lista ludzi
— Fundusz Obrony Morskiej) na cele służące obronności ofiarujących dobrowolnie swoją pracę wojnie była długa.
państwa zakończyła się zebraniem olbrzymiej na owe czasy Chłopskie pola straciły barwę pejzażu wsi polskiej, po­
sumy ponad 30 milionów złotych. strzępione rudymi zygzakami okopów. Miasta z oknami
w
Wielką popularnością cieszyły się organizacje paramilitarne bandażach z papierowych pasków, z otwartą raną po­
samoobrony i samopomocy społecznej, min. Obrony Przeciw­ dziurawionych schronami parków i placów, przybierały szarość
lotniczej (OPL), Polskiego Czerwonego Krzyża (PCK), Przy­ architektury wojny.
sposobienia Wojskowego (PW), Wojskowej Służby Kobiet W pierwszych dniach sierpnia wprowadzono ostre dyżury
4
Tamże, s. 61. służb garnizonowych. 24 sierpnia mobilizacja alarmowa
36
37
zaczęła gromadzić w koszarach jednostek wielkopolskich
w rejonie Ostrowa. W drugiej linii nad Prosną, na pozycji
powołanych pod broń rezerwistów. Mobilizacja powszechna osłonowej, 70 pułk z 17 dywizji przydzielony w rejon
obwołana kilka dni później zastała armię prawie całkowicie Stawiszyna i 29 pułk w rejonie Kalisza, gdzie rozlokowała się
zmobilizowaną i gotową do działań. również kwatera główna dywizji.
29 i 30 sierpnia nadeszły do dowództwa dalsze alarmujące W odwodzie armii zostały dwie wielkie jednostki: 17 dy­
rozkazy. Dywizje i pułki armii poznańskiej stanąć miały wizja piechoty płk. Mieczysława Mozdyniewicza we Wrześni
w uszykowaniu obronnym gotowe do „przyjęcia" nieprzyja­ i Gnieźnie i tamże jej kwatera główna oraz Podolska Brygada
ciela oraz zachować stan najwyższej czujności. Kawalerii płk. Leona Strzeleckiego, która wyładowywała
Pułki 10 i 37 z 26 dywizji piechoty rozwinęły się w pierw­ swoje ostatnie oddziały z transportów kolejowych i koncen­
szej linii dla obrony Gołańczy i jezior wągrowskich, wspierane trowała się w pobliżu Nekli.
na północy przez batalion 18 pułku. Dowództwo dywizji
rozlokowane w Wapnie Nowym trzymało w odwodzie 18 pułk
piechoty i batalion ON „Żnin" ubezpieczający pozycję
główną dywizji.
W pierwszym rzucie osłony 14 dywizji piechoty na zachod­
nim przedpolu Poznania rozwinęła swoje bataliony Poznańska
Brygada ON. Na drugiej linii 57 pułk piechoty obsadził
przedmoście Poznania, a na południe od przedmościa zajęła
stanowiska kawaleria dywizyjna. 7 pułk strzelców konnych
z Wielkopolskiej Brygady Kawalerii stanął w obronie Warty
między Obornikami a Poznaniem. Kawaleria dywizyjna
w Swarzędzu, w rejonie rozmieszczenia kwatery głównej
dywizji z 58 pułkiem piechoty w odwodzie w rejonie Muro­
wanej Gośliny.
Oddziały wydzielone Wielkopolskiej Brygady Kawalerii
„Czempiń", „Leszno" i „Rawicz" złożone z oddziałów
17 pułku ułanów i 55 pułku piechoty (14 DP) wysunęły się na
dalekie przedpole Warty, w bezpośredniej zaś obronie rzeki
pozycję osłony objęły bataliony ON „Rawicz", „Kościan",
„Leszno" i „Jarocin" oraz batalion z 68 pułku 17 dywizji
s

piechoty. Dowództwo brygady znajdowało się w Śremie, a dwa


zgrupowania odwodowe — dowództwo 55 pułku piechoty
i jeden batalion oraz 15 pułk ułanów pod Zaniemyślem.
Z 25 dywizji piechoty dwa pułki w pierwszej linii na
przedpolach rzeki Prosny, 56 w rejonie Krotoszyna i 60
39

wkroczeniu Niemców. Nasze dzielne telefonistki do ostatniej


hwili przekazywały wiadomości, nawet wtedy, gdy Niemcy
zajęli już miejscowości..."
Połączyłem się z majorem Kalwasem. Przy telefonie
odezwał się zaspany głos podoficera służbowego. «Obudzić
majora i zameldować, że Niemcy przekroczyli naszą granicę.
Pułk ma wykonywać zadanie». «Nie rozumiem» (odpowiedź
podoficera). Straszna wieść, której spodziewaliśmy się przez
tyle tygodni, z trudem torowała sobie drogę do świadomości
zmęczonego żołnierza. Powtórzyłem rozkaz jeszcze raz, a gdy
WOJNA to nie podziałało, krzyknąłem zniecierpliwiony: «Wojna
rozumiecie*. «Tak jest, panie rotmistrzu, rozumiem,
wojna»".
Wojna przyszła nagle, o świcie padły pierwsze strzały, Cały kraj pogrążał się szybko w tej nie chcianej, narzuconej
chaotyczne i nerwowe. nam rzeczywistości.
W strażnicach podniesiono alarm, rozdzwoniły się telefony. O godzinie 5.30 oficer służbowy Sztabu Naczelnego Wodza
— Wróg przekroczył granicę. otrzymał meldunek, że Niemcy zbombardowali Tczew i prze­
Do dowódców i sztabów oddziałów broniących Wielkopolski' kroczyli granicę na Pomorzu.
zaczęły napływać meldunki o wtargnięciu nieprzyjaciela. W 15 minut później oficer operacyjny sztabu armii „Kra­
Spróbujmy odnaleźć w relacjach uczestników wydarzeń choćby ków" meldował:
cząstkę dramatycznej chwili pierwszego spotkania z wojną: — Niemcy atakują Jabłonkę, a piechota z czołgami naciera
„...Gęsta mgła zasłaniała nam widoczność — wspominaj na Krzepice i Częstochowę. Jabłonka Orawska pali się od
plut. Józef Depa — aż tu nagle nad naszymi głowami, na ognia nieprzyjacielskiej artylerii.
wysokości około 100 m przeleciał samolot z odznakami Podnieconym ze zdenerwowania głosem informował, że
czarnego krzyża i swastyki. Pod osłoną gęstej mgły nie­ w tej właśnie chwili samoloty niemieckie są nad Krakowem.
przyjaciel mógł sobie pozwolić na tak śmiały wyczyn. Samolot Nasza artyleria przeciwlotnicza otworzyła ogień. Wątpliwości
znikł tak szybko, że nie zdołano do niego otworzyć ognia. Był nie było. To wojna.
to widoczny znak, że wróg przekroczył naszą granicę..." — Ogłaszam alarm Sztabu Naczelnego Wodza.
Gen. Abraham otrzymał pierwsze meldunki kilkanaście
minut po wkroczeniu Niemców na teren Wielkopolski. „...Od­ Na całym rozległym froncie polskiej obrony rozgorzała
działy wydzielone «Leszno» i «Rawicz» zameldowały, że bitwa. Wzięło w niej udział z obu stron około 3 milionów
Niemcy przekroczyli granicę i ostrzeliwują ogniem artyleryj­ żołnierzy, ponad 3 tysiące czołgów, 2,5 tysiąca samolotów
skim miasto i dworzec kolejowy w Lesznie. Prawie równo­ bojowych, nie licząc innej broni i technicznych środków
cześnie zgłosiły się telefonicznie urzędy pocztowe z Bojanowa, walki. Jednakże olbrzymia przewaga, gdy idzie o środki
Ponieca i innych miejscowości nadgranicznych, informując techniczne, należała do Niemców. Mimo to wszędzie spotkali
40 41

się z twardym oporem. Wehrmacht był zresztą przygotowany! Polska myśliwska brygada lotnicza skutecznie parowała
na taką postawę Wojska Polskiego. W wojskowo-geograficznyrJ raki Luftwaffe na Warszawę. Szef francuskiej misji lotniczej
opisie obszaru Polski, który został opracowany przez SztaH ratulował bohaterstwa i wspaniałych rezultatów walki pol-
Wojsk Lądowych Wehrmachtu na potrzeby inwazji na nasą kich myśliwców z nieprzyjacielem. Generał Stachiewicz
kraj w 1939 r., znalazł się taki oto zapis: „...Polacy: charakter: gratulacje przyjął, a dziękując dodał, że:
sangwiniczni, z temperamentem, bardzo gościnni, ale nader .Mimo tych rezultatów lotnictwo nasze topnieje w gwał­
lekkomyślni i niestali. Pod dobrym dowódcą Polak jest dzielnym towny sposób i wobec olbrzymiej przewagi lotnictwa nie­
żołnierzem. Jest brawurowy, nie wymagający, chętny, twardy przyjacielskiego będzie się musiało w ogóle skończyć w naj­
i wytrzymały w marszu, lepszy w natarciu niż w obronie..." bliższym czasie, jeżeli nie zostanie natychmiast odciążone
Ostatnie zdanie wymaga korekty. Żołnierz polski był równie intensywną akcją lotnictw sprzymierzonych... Niestety, mu­
dobry w obronie, jak w natarciu. Napastnicy mieli się o tym sieliśmy czekać..."
przekonać w licznych bojach i bitwach o Polskę. W trzecim dniu wojny rozwój sytuacji zaczął budzić
uzasadniony niepokój marszałka Śmigłego. Po południu mel­
W Sztabie Naczelnego Wodza z uwagą śledzono rozwóji dowano o marszu niemieckiej kolumny pancernej na Radom­
sytuacji na froncie. Generał Stachiewicz był dobrej myśli: sko. Do akcji na tę kolumnę rzucono lotnictwo bombowe.
„...Pod koniec pierwszego dnia wojny sytuacja pomimo Spowolniono jej marsz, ale go nie zdezorganizowano.
ciężkich walk granicznych nie przedstawiała się źle. Pozycje Tymczasem miasto przeżywało stan radosnego podniecenia.
były na ogół utrzymane i tylko na Pomorzu sytuacja wysunię­ Warszawiacy manifestowali na rzecz Wielkiej Brytanii i Fran­
tych jednostek była niejasna... cji, które wreszcie wypowiedziały wojnę Niemcom. Nie znali
2 września, około południa, Sztab Naczelnego Wodza] jeszcze złych wieści z frontu, które nadchodziły do Sztabu
otrzymał alarmujący meldunek rozpoznania lotniczego, że: Naczelnego Wodza.
...Nieprzyjacielska wielka jednostka pancerna przerwała Wieczorem wiedziano już, że czołgi korpusu pancernego
się w rejonie na północ od Częstochowy..., skąd wiodła generała Hoepnera ruszyły na Piotrków. W przodzie szła
droga przez Radomsko i Piotrków Trybunalski ku stolicy 1 dywizja pancerna. 4 pancerna zaś pozostała w tyle, nie bez
naszego kraju. powodu zresztą, bo dzięki doskonałej postawie naszej Wołyń­
Miasto funkcjonuje bez większych zakłóceń. Sklepy, kina skiej Brygady Kawalerii, która przez dwa dni w boju pod
i teatry otwarte..." Moskwą i Ostrowaniu dawała generałowi Reinhardtowi lekcje
Ambasador Stanów Zjednoczonych był częstym gościem obrony kawalerii przed zakutą w stal dywizją. I zanim korpus
restauracji Hotelu Europejskiego. Tego dnia obiadował z ro­ Hoepnera wysforował się na dalekie przedpola Warszawy
dziną w ogródku tego lokalu: zostawił za sobą dziesiątki pogruchotanych wozów pancernych
1
„...Moja rodzina, ja, a także inni goście obserwowaliśmy setki zabitych i rannych grenadierów.
nalot. Nikt nie okazywał nic ponad spokojne zainteresowanie Niestety, wieści z frontu nie dawały nadziei na poprawę
i oprócz rzucania od czasu do czasu spojrzeń w górę, by sytuacji. Przeciwnie, zaczęły się katastrofy. Ciągła linia frontu
zobaczyć postęp operacji powietrznych, kelnerzy obsługiwali porozrywana, a odwody Naczelnego Wodza dopiero się
kolejne stoliki, jakby nalot był zwykłym zdarzeniem..." koncentrowały.
42 43

1 września Wielkopolskę zaatakowało lotnictwo nieprzyjacie­ podjęli słabe natarcie w sile nie większej niż kompania i to
la. Luftwaffe bombardowała przede wszystkim Poznań, Gniezno bez wsparcia artylerii. Nie kwapili się więc do ataku, gdy nad
i Wrześnię. Jednakże po tym silnym uderzeniu lotnictwa natarcie rzeką Masłówką natknęli się na polskie ubezpieczenie. Była
głównych sił armii lądowej nie nastąpiło. Słabe oddziały to tylko drużyna strzelecka, liczebnie dziewięciokrotnie słab­
jednostek Landwehry' i Grenzschutzu, osłaniające prawie sza, pod dowództwem por. Juliana Biedowańca. Załoga
300-kilometrową lukę między zgrupowaniami zaczepnymi Grup opuściła jednak miasto, do którego po kilku godzinach
Armii „Północ" i „Południe", wykonały tylko, jak w dowództwie wkroczyli Niemcy. Okazało się bowiem, że na północ od
polskiej armii oceniono słusznie, natarcia pozorujące. Nieprzyja­ Rawicza, pod Bojanowem, rozwój wydarzeń był dla nas mniej
ciel podjął je na długim odcinku atakując Odolanów, Krotoszyn, pomyślny. Nieprzyjaciel uderzył tu większymi siłami i zdołał
Rawicz, Bojanowo, Rydzynę, Zbąszyń, Wolsztyn, Międzychód, wyprzeć nasze oddziały z Bojanowa i Kaczkowa, poważnie
Wysoką i Łobżenicę, ale bez powodzenia. Został zmuszony do przez to zagrażając oskrzydleniem Rawicza.
wycofania się za granicę lub wstrzymania akcji zaczepnej. Wkrótce jednak odebrano napastnikom Bojanowo i Kacz-
Do poważniejszych starć doszło jedynie pod Krotoszynem, kowo śmiałymi kontratakami naszych piechurów prowadzo­
w Rawiczu i Lesznie. nych przez poruczników Henryka Krystka i Kazimierza
Na Krotoszyn ruszył 183 pułk Landwehry. Przekroczył on Kubickiego. Walki o Bojanowo nie przyjęli, ale w Kaczkowie
naszą granicę w okolicach Zdun i Sulmierzyc i zaatakował stawili twardy opór, złamany dopiero w zaciętym starciu i po
broniące obu tych miejscowości oddziały Straży Granicznej całkowitym rozbiciu kompanii Grenzschutzu. Wzięto broń
i Obrony Narodowej. W tym pierwszym starciu Niemcy i kilkunastu jeńców do niewoli. Polegli w tej walce strzelcy
wzięli górę, głównie artyleria, którą dysponowali, a której polscy, Stanisław Szulc, Jan Jurdeczka i Franciszek Barteczka,
Polacy mogli przeciwstawić tylko broń piechoty. Obie miej­ spoczęli na ponieckim cmentarzu. Kilku innych odniosło rany.
scowości padły więc po krótkiej walce i dopiero pod Kroto­ Teraz, uwolniwszy się od groźby niemieckich ataków
szynem spotkali się z siłami równymi ich sile. Dostępu do z flanki, można było sięgnąć po Rawicz.
miasta bronił I batalion 56 pułku piechoty. Niemcy atakowali Tymczasem w mieście miejscowi Niemcy rozpanoszyli się
obronę polską przez cały dzień, ale nie postąpili ani kroku. na dobre. Już samozwańczy burmistrz uzurpował sobie władzę.
Gdy w odsiecz naszym piechurom przybył na pole walki Już pyszniła się zatknięta na ratuszu flaga ze złowrogą
pociąg pancerny nr 12, nieprzyjaciel nie czując za sobą swastyką, a wykarmieni na białym polskim chlebie tzw.
przewagi własnej artylerii, dał za wygraną. obywatele polscy pochodzenia niemieckiego wypełnili ulice
Pod wieczór dowódca niemieckiego pułku wydał rozkaz butnym szwargotem...
przerwania walki i wycofał swoje wykrwawione oddziały 2 września rano III batalion 55 pułku piechoty uderzył na
ku granicy. miasto. Ppłk Jabłoński otrzymał rozkaz odebrania Rawicza.
Walki o Rawicz poprzedziły wypady nieprzyjacielskich Walki uliczne trwały krótko, ale były niezwykle gwałtowne.
oddziałów, które już o 2.00 po północy opanowały po krótkiej Nieprzyjaciel wyrzucony z Rawicza cofał się, nie stawiając
walce przez zaskoczenie przedpole miasta. Dopiero trz oporu, poza granice naszego kraju. Niefortunny burmistrz
godziny później od strony Zagłębia (Koenigsdorf) Nieme został aresztowany i do czasu trwania armii „Poznań" w Wiel­
1
Jednostki złożone z rezerwistów starszych roczników. kopolsce rozmyślał w miejscowym areszcie garnizonowym
44
45
nad zmiennością losów niemieckiego urzędnika magistrac­ ewakuacja ludności cywilnej, uciekającej przed okrucieństwem
kiego. Ucichł szybko, jak się pojawił, krzykliwy szwargot. dywersantów i zachęconych ich brutalną akcją wszystkich,
Niezwykłej ceremonii zdejmowania z ratusza obcej flagi bez mała, miejscowych Niemców, zablokowała drogi, ograni­
towarzyszyły złe spojrzenia wielbicieli herrenvolku. Jeszcze czając ruchy oddziałów wojskowych.
nie święcili zwycięstwa. W samym Gnieźnie — przypomina Piotr Bauer „...dawały
Rozpoczęła się niemiecka ruchawka w Lesznie. Wzniecano ię już odczuć pierwsze oznaki chaosu. Drobiazgowo opra­
s
ją przy pomocy licznego oddziału dywersyjnego, który korzy­ cowany plan ewakuacyjny zaczął się rwać. Sytuację utrudniali
stając z pomocy niemieckich kolonistów już po północy ciągle napływający uchodźcy, paraliżując ruchy wojsk i ewa­
przeszedł granicę i zaczaił się w okolicy wsi Nowe Długie. kuację.
Rano wraz z oddziałami Grenzschutzu przystąpił do akcji, Dodatkowym problemem dla sztabu płk. dypl. Mozdynie-
siejąc wśród ludności polskiej terror i strach. wicza stały się napływające z terenu meldunki o akcjach
W dowództwie garnizonu w Lesznie meldowano o nie­ sabotażowych mniejszości niemieckiej. Na terenie całego pasa
mieckich wypadach na polskie placówki Straży Granicznej działania 17 dywizji piechoty, chociaż z mniejszym natężeniem
w Henrykowie, Starych i Nowych Długich, w Tamowej aniżeli w powiatach nadgranicznych, stwierdzono niszczenie
Łące i Jabłonnie. Z garnizonu wyszły natychmiast oddziały przez dywersantów linii telefonicznych, obiektów wojskowych,
z odsieczą. a nawet wypadki ostrzeliwania oddziałów wojskowych"2.
Napastnicy jakby na to tylko czekali, licząc na wy­ Na terenie Wielkopolski nieprzyjaciel nie podejmował więc
ciągnięcie z Leszna załogi. Zaraz potem spadły na miasto akcji zaczepnej na większą skalę. Do czego zatem zmierzał,
pociski artylerii. Jak na sygnał w różnych punktach miasta jakie ukrywał zamiary na przyszłość?
rozszalała się strzelanina. Dywersja, zwana V kolumną, 1 września gen. Kutrzeba nie miał jeszcze pełnego obrazu
wystąpiła otwarcie. motywów operacyjnych przeciwnika i w wieczornym meldun­
W garnizonie pozostało jednak jeszcze dość sił, aby ruchawkę ku do Sztabu Naczelnego Wodza informował: „Nieprzyjaciel
stłumić. W decydującej chwili walk ulicznych wszedł do akcji działał na skrzydłach armii. Na reszcie frontu zachowywał się
szwadron polskich czołgów rozpoznawczych TKS pod dowódz­ na ogół biernie. Przypuszczam, że są to działania wstępne;
twem por. Wacława Chłopika. W Lesznie zapanował spokój. liczę się z dalszym działaniem na skrzydła, przy czym
Z podobnym skutkiem rozwijały się wydarzenia na reszcie spodziewam się wprowadzenia nowych sił..." .
3

frontu armii, w rejonach obronnych 14 i 26 dywizji piechoty. Możliwie najszybsze odkrycie zamiarów nieprzyjaciela miało
Nieprzyjaciel wypróbowywał siłę naszych pozycji wypadami, kluczowe znaczenie dla biegu operacji obronnej nie tylko zresztą
gdzieniegdzie tylko podejmując silniejsze, zorganizowane na obszarze działania armii „Poznań". 6 wielkich jednostek tej
natarcia. Aktywnie wystąpiły zaś grupy dywersantów, wspie­ armii i oddziały wzmacniające ją liczyły około 100 tys. ludzi,
rane terrorystycznymi nalotami Luftwaffe na większe skupiska karnych i znanych z bitności żołnierzy Wielkopolski. Jeżeli
miejskie, węzły komunikacyjne, lotniska polowe i Gniezno
— siedzibę kwatery głównej armii „Poznań". °- B a u e r , Szlak bojowy 69 pułku piechoty, w: Gniezno i Ziemia
Gnieźnieńska, Gniezno 1978, s. 288-288.
Chociaż nieprzyjaciel nie miał powodzenia w otwartej
Kampania wrześniowa 1939 r., w: Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie
walce, to skutki dywersji okazały się dotkliwe. Paniczna światowej, t. I, C z. 2, Londyn 1954, s. 141.
46 47
Niemcy nie w bitwie o ten region Polski szukali rozstrzygnięci^ Ruszamy marszem ubezpieczonym. Na przodzie tankietki
to tę siłę można byłoby rzucić gdzie indziej, np. na środkowy wcze, w tyle reszta szwadronu, po bokach sekcje
p0zna
odcinek frontu, decydujący o obronie przedpola naszej stolico oiedynczych erkaemów na motocyklach; w końcu kolarze,
i środkowej Wisły. w pewnej odległości za nimi mój łazik,
Sprowokować nieprzyjaciela... jedziemy polnymi drogami i nawet nie zauważamy, kiedy
Posłużyła temu zamiarowi samorzutna inicjatywa gen. granica polsko-niemiecka zostaje za nami. Obserwuję przez
Abrahama, który nie chciał gasić zapału swoich żołnierzy, lornetkę wycinek naszego podejścia; ruchu na drodze nie widzę;
rozpędzonych w pościgu za wrogiem. w miejscowościach, między zabudowaniami, kręcą się grupy
Dowódca armii „Poznań" zamysł gen. Abrahama o prze. umundurowanych i cywilnych osobników. Zauważyli nas..."
prowadzeniu wypadu na stronę niemiecką zaakceptował bez Podniecenie generała nierozdzielne z sugestywnością jego
słowa sprzeciwu. Jeżeli bowiem przeciwnik ze zrozumiałych relacji zwykle udzielało się słuchającym.
względów wzbraniał się przed przedwczesnym odkryciem „...Z dość dużej odległości zaczyna się bezładna strzelanina,
kart, to trzeba było to na nim wymóc. terkoczą karabiny maszynowe, a z kierunku południowego
Gen. Abraham często wspominał te pierwsze udane dni słychać odgłosy strzałów armatnich; pociski padają między
wojny, jakby szukając żołnierskiego zadośćuczynienia za tę Lesznem a Rydzyną.
późniejszą straszną klęskę i bezsilność. ...Czołgi plutonu TKS prą na wieś; ich ruch osłania ogniem
Miał świetną kadrę podoficerską i dobrze wyszkolonych] cekaemów jeden pluton TKS z postoju. Wkrótce płoną
żołnierzy, którzy przeszli chrzest bojowy podczas tłumienia zabudowania i stogi zbóż. W następnych kilkunastu minutach
dywersji w Lesznie. Por. Chłopik zameldował, że rozpoznał wjeżdżają do wsi czołgi, a za nimi motocykle i kolarze. Po
teren i wytyczył kierunek pierwszego skoku. krótkiej wymianie strzałów zajmujemy pierwszą niemiecką
Czasami generał przerywał opowiadanie i zbierał myśli, pd miejscowość — Gersdorf..."
chwili zadumy wracał do opowiadania. 2 września rano oddziały Wielkopolskiej Brygady Kawalerii,
Opowiadając, ożywiał się. Z oczu uciekało zmęczenie, wykonawszy wypady rozpoznawcze na Wschowę i Załęcze,
a w kącikach ust pojawiał się leciutki uśmiech. Jego twarz napotkały słaby opór nieprzyjaciela. Po opanowaniu okolicz­
przypominała wtedy interesujący męski profil ze stojącej na nych wsi, odświętnie udekorowanych flagami Rzeszy hit­
biurku fotografii. lerowskiej i portretami fiihrera, oddziały polskie podeszły pod
„...Przed szwadronem znajdują się wysunięte placówki] Wschowę. Nasza artyleria otworzyła ogień na to miasto,
I batalionu 55 pułku piechoty; dalej widać już wsie za granicą.! biorąc odwet za wcześniejsze zbombardowanie Leszna i Ra­
...Na przedpolu nie ma pozycji niemieckich. Strzały padają wicza. Natomiast w zdobytym Załęczu zaskoczono kolumnę
z samych miejscowości, spomiędzy zabudowań. ...Dzień byf °0 samochodów, którą na miejscu zniszczono.
pogodny, chyba jeden z najpiękniejszych w naszej polskiej Zadanie zostało wykonane, po czym Polacy wycofali się na
złotej jesieni 1939 roku. Pozycje wyjściowe, nie ponosząc strat.
...Wysoko nad nami klucze bombowców niemieckich. Lecąi Teraz już nie było żadnych wątpliwości co do rzeczywistych
w głąb Polski, przygłuszając warkot naszego samolotu obser­ zamiarów nieprzyjaciela wobec obszaru Wielkopolski, które
s
wacyjnego. 'arał się on przed Polakami ukryć.
48 49
Niemcy byli bierni przed frontem armii gen. Kutrzeby i niJ dztwa została już bowiem podważona na południowym odcinku
miełi tutaj sił zdolnych do podjęcia natarcia w skali operacyjJ frontu. Ugodził w nią wymuszony przewagą sił Grupy Armii
nej. Koncentrowali się zaś na sąsiednią armię gen. Rómmlaj Południe" odwrót armii „Kraków" ze Śląska i złamanie
W tej sytuacji bierne wyczekiwanie na rozwój wydarzeń oporu polskiego siłą korpusu pancernego gen. Ericha Hoepnera
wydawało się elementarnym błędem sztuki wojennej. Nie pod Częstochową. A stąd właśnie, spod Częstochowy, wiodły
zwlekając dłużej, dowódca armii „Poznań" podjął wstępną najkrótsze drogi do zbierających się dopiero odwodów Naczel­
decyzję współdziałania z armią „Łódź" w rozstrzygającej nego Wodza w rejonie Tomaszowa Mazowieckiego, Kielc
bitwie na przedpolach Sieradza. i Radomia.
Armia „Poznań" miałaby rzucić do tej bitwy prawiel W tej niezwykle trudnej sytuacji marszałek Śmigły posiadał
wszystkie swoje siły i uderzyć mocno w skrzydło nieprzyjaciel­ niestety bardzo ograniczoną możliwość wyboru właściwej
skiej 8 armii gen. Johannesa Blaskowitza trzema dywizjami koncepcji przeciwdziałania. Rzucając do bitwy większość sił
piechoty: 17, 25 i 14, oraz Wielkopolską Brygadą Kawalerii. już w początkowej fazie wojny, zdać by się musiał na
Nazajutrz meldował o swoim zamiarze gen. Wacławowi rozstrzygnięcie jej, niestety, zdeterminowane przytłaczającą
Stachiewiczowi, szefowi Sztabu Naczelnego Wodza: przewagą Niemców w zachodniej części kraju. Uchylając się
— Nad armią Rómmla zawisła groźba oskrzydlenia od zaś przed bitwą generalną i tracąc siły stopniowo w starciach
północy. Mnie nie atakują i w najbliższym czasie atakować opóźniających marsz nieprzyjaciela w głąb kraju, można było
nie będą. Niemcom zależy bardzo, abym tu tkwił bezczynnie tę chwilę odwlec do czasu korzystniejszej sytuacji.
do czasu rozprawienia się z Rómmlem. Później zabiorą się do Koncepcja pierwsza, jakkolwiek bardziej odpowiadająca
mnie. Czekanie staje się niebezpieczne, przekonywał. charakterowi i tradycji wojennej Polaków, nie mogła być
Jednakże zgody na realizację swojej koncepcji nie otrzymał! przyjęta, ponieważ mocniejsze racjonalnie okazały się względy
— Sytuacja ogólna nie pozwala na zaangażowanie się pand polityczno-militarne.
generała w tę fazę bitwy — wyjaśnił Stachiewicz. Upoważ­ Polska winna była swoim sojusznikom zobowiązania, których
niony przez Naczelnego Wodza miał kategorycznie odwieść za wszelką cenę musiała dotrzymać. Miała bowiem zgodnie
Kutrzebę od tego zamiaru. z porozumieniem wytrwać w oporze jak najdłużej i wywalczyć
— Armia pana generała jest potrzebna marszałkowi do dla Anglii i Francji czas na zakończenie w tych państwach
wykonania innych zadań o ważniejszym znaczeniu strategicz­ przygotowań do wojny. Z drugiej zaś strony gotowość — jak się
nym. Jeszcze będzie się pan bił — zakończył obiecująco. wydawało — sojuszników do wypełnienia takich samych zobo­
Kategoryczne odrzucenie przez Naczelnego Wodza, marszał­ wiązań wobec naszego kraju determinowała postawę polityczną
ka Rydza-Smigłego wszelkich sugestii angażowania armii 1
militarną Polski, która z pomocy zagwarantowanej dwustron­
„Poznań" w bitwę pod Sieradzem — obaj dowódcy, generałowie nymi układami nie chciała i nie powinna była rezygnować.
Rómmel i Kutrzeba, przyjęli wtedy jako nieuzasadnioną rezyg­ Pozostawała zatem druga koncepcja, ale i tę niełatwo było
nację z możliwości pobicia części wojsk nieprzyjacielskich.! realizować. Już bowiem 2 września marszałek Rydz-Śmigły,
Jednakże nie pod Sieradzem ważyły się losy bitwy o całl oceniając sytuację na froncie, wiedział, że został zmuszony do
zachodnią część naszego kraju i nie tutaj należało oczekiwać cofnięcia frontu na linię Wisły i Sanu w warunkach najmniej
jej rozstrzygnięcia. Cała koncepcja obronna naczelnego dowó- sprzyjających temu manewrowi. Nie miał on jeszcze gotowych
~~ Bzura 1939
50
51
do kontrakcji odwodów, które wstrzymując przeciwnika „...Armia «Poznań», nie zaznawszy dotąd zaszczytu starcia
szybko wdzierającego się w głąb kraju stworzyłyby warunki się z przeciwnikiem, otrzymała rozkaz Naczelnego Wodza do
umożliwiające oderwanie sił głównych od nieprzyjaciela odmarszu na Warszawę. Nie będzie to zwykły marsz, gdyż
i wycofanie ich w stanie zdolności bojowej na nowe pozycje wojska pancerne nieprzyjaciela mogą stanąć w poprzek naszej
w głębi Polski.
dr ogi marszu, jak również zaatakować nas z jednego lub
Innej możliwości, niestety, nie było i marszałek musiał drugiego boku. Zachowując ład, hart i chęć walki dojdziemy
podjąć decyzję wynikającą z ostatniej koncepcji. do Warszawy, idąc zwartym blokiem całego Wojska Wielko­
We wstępnej fazie operacji kierowanego odwrotu armia polskiego.
„Łódź" bronić się miała jeszcze przez pewien czas na głównej ...Ufam, że trudne zadanie bojowe nałożone przez Naczel­
linii obrony, aż wysunięte ku zachodowi i północy armie nego Wodza na Armię Wielkopolską spełnimy tak, jak tego
„Poznań" i „Pomorze" wycofają się z Wielkopolski i Pomorza wymaga interes Rzeczypospolitej i honor żołnierski..."4.
i połączą z jej północnym skrzydłem. Wtedy dopiero miały
one otrzymać rozkaz jednoczesnego odwrotu na linię Wisły
po obu stronach Warszawy.
Tymczasem sytuacja cofających się wojsk stała się trudna,
a wykonanie postawionych im zadań niemożliwe. Zmalały
przede wszystkim szanse na oderwanie się od przeciwnika
i uzyskanie niezbędnej swobody dla przygotowania obrony
głównej pozycji. Niemieckie dywizje szybkie paraliżowały
wszelkie próby przeciwdziałania Polaków, pogłębiały chaos
i dezorganizację, sięgającą zaplecza frontu.
W nocy z 5 na 6 września, ze względu na ciągle pogar­
szającą się sytuację na froncie, Naczelny Wódz został zmu­
szony do wydania rozkazu o dalszym odwrocie, tym razem
generalnym na linię Wisły i Sanu.
Ale mimo niepokojących sygnałów, które do dowództwa
armii „Poznań" docierały, gen. Kutrzeba wierzył, że niepowo­
dzenie jest tylko przejściowe. Jeszcze nie znał tragicznych
skutków bitew na Mazowszu, Śląsku i Pomorzu. Sądził, że
jeśli nawet tam Niemcy obronę polską ostatecznie przełamią,
będzie to przegrana tylko w pierwszej fazie bitwy obronnej
o kraj, a następna faza bitwy dopiero się zaczyna. Jaki będzie
miała przebieg? Tego generał jeszcze nie wiedział, ale wierzył,
że udział w niej jego armii jest absolutnie niezbędny. Dał
^ojna obronna Polski 1939. Wybór źródeł, Warszawa 1968, dok. nr 243,
temu wyraz w rozkazie specjalnym do swoich żołnierzy:
53

0 skuteczności obronnej tej wielkiej przegrody wodnej na


drodze niemieckiego natarcia.
Tego samego dnia zaczęto tworzyć obronę środkowej Wisły.
Naczelny Wódz powierzył to zadanie ministrowi spraw
wojskowych, gen. Tadeuszowi Kasprzyckiemu.
Linii Wisły zamierzano bronić od Modlina na północy
do Sandomierza na południu. W tym celu utworzono dwa
odcinki: pierwszy pod dowództwem gen. Mieczysława Tro­
janowskiego między Modlinem i Dęblinem, drugim, obej­
mującym resztę odcinka, dowodził gen. Mieczysław Smo­
W WYŚCIGU Z ARMIĄ BLASKOWITZA rawiński.
Wykonanie tego zadania napotkało od razu trudności nie do
pokonania. Okazało się bowiem, że do obrony 250-kilomet-
Szybkie postępy nieprzyjacielskich wojsk pancernych i zmo­ rowego odcinka rzeki oddano do dyspozycji obu generałów
toryzowanych, zwłaszcza tych, które operowały na kie­ nie określone bliżej oddziały nielicznych ośrodków zapaso­
runkach prowadzących ku Warszawie, przypominały coraz wych, źle uzbrojone i niedostatecznie zorganizowane.
natarczywiej o niebezpieczeństwie sparaliżowania całej Zaimprowizowana w ten sposób obrona Wisły w razie
organizacji polskiego dowodzenia operacyjnego. To zaś zaatakowania jej przez Niemców nie dawała niestety gwarancji
oznaczało przekreślenie szansy na utworzenie po prze­ długotrwałego oporu. Marszałek wiedział o tym i poważnie
granych bitwach granicznych trwałego oporu w głębi zaniepokojony dokonał 4 września radykalnej korekty. Jego
kraju, przede wszystkim nad środkową Wisłą. Powstrzy­ rozkazem została powołana armia „Lublin" pod dowództwem
manie tych dywizji było bezwzględnie konieczne, ponieważ gen. Tadeusza Piskora, cieszącego się opinią jednego z naj­
zagrażały one armii „Łódź", a jeszcze bardziej armii bardziej doświadczonych generałów Wojska Polskiego. Nie
„Prusy", która nie ukończyła koncentracji, przygotowując rozwiązywało to jednak w dalszym ciągu głównego problemu
się do wykonania trudnych zadań jako główny odwód tej obrony, to znaczy konkretnych sił i środków walki, których
operacyjny Naczelnego Wodza. ciągle brakowało.
Pierwszy meldunek o tym niebezpieczeństwie odebrano
w Sztabie Naczelnego Wodza już 3 września po południu.
Gen. Rómmel meldował, że wprawdzie nie ma jeszcze
całkowitej pewności co do dalszych poczynań szybkich Tymczasem wydarzenia przybierały dla nas obrót zgoła
jednostek niemieckich, wszystko jednak wskazuje na to, że dramatyczny.
skierują się one na Piotrków, a więc ku Warszawie. 6 września przed południem marszałek został zmuszony do
Zamiar nieprzyjaciela był zresztą nie do ukrycia. Warszawaj podjęcia decyzji o zaniechaniu obrony głównej linii oporu
w
w systemie obronnym środkowej Wisły mogła być najsilniej­ zachodniej części kraju i wydania rozkazów do generalnego
szym węzłem oporu, stanowiącym w poważnym stopniu odwrotu nad Wisłę i San.
54 55

Jeszcze kilkanaście godzin przed podjęciem tej decyzji — pancerne, lekkie i zmotoryzowane. Gen. Brauchitsch,
rozważano w Kwaterze Głównej możliwość skupienia naczelny dowódca niemieckich wojsk lądowych, był pewny
armii „Poznań", „Łódź" i „Prusy", które miały cofać przewagi szybkości motorów swoich dywizji nad polskimi
się nad Wisłę wspólnie, zapewniwszy sobie w ten sposób jednostkami piechoty i kawalerii. Mimo to jednocześnie
większą skuteczność przeciwdziałania i pewniejsze bez­ obawiał się ich. Bo gdyby Polakom udało się odciągnąć te
pieczeństwo odwrotu. jego pędzące czołgi daleko od piechoty, to mogliby je mocno
„Jednakowoż dotychczasowy przebieg wypadków poturbować. Sądził, że na przedpolach środkowej Wisły
— wspomina gen. Wacław Stachiewicz — oraz zły stan nieprzyjaciel ma jeszcze znaczne siły i dlatego należało
armii „Łódź" nakazywały liczyć się z tym, że nie uda się zachować ostrożność.
zyskać potrzebnego czasu dla planowanego przegrupowania Wojska szybkie 10 armii niemieckiej szły więc kilkoma
sił i odwrót za Wisłę będzie musiał nastąpić szybciej kolumnami ku środkowej Wiśle, pod Warszawę, Górę Kal­
i w gorszych warunkach" '. warię, Maciejowice, Puławy i Sandomierz. Rozkazano im ten
Armia odwodowa gen. Dęba-Biernackiego cofać się miała wyścig do Wisły wygrać z Polakami i nie dopuścić ich do
za Wisłę po południowej stronie Pilicy. Wojska gen. Rómmla przepraw przez rzekę i do jej obrony.
po stronie północnej tej rzeki zostały skierowane ku Górze Uderzenie rozstrzygające o całkowitym uniemożliwieniu
Kalwarii. Wojska gen. Kutrzeby na Warszawę i Otwock. Na odtworzenia obrony nad Wisłą, Sanem i Bugiem miały
Warszawę cofać się miała również, podążając z tyłu za armią wykonać zgrupowania pancerno-motorowe, rzucone na wschód
„Poznań", armia gen. Bortnowskiego. od tej linii: z północy na Siedlce i z południa na Lublin.
W Kwaterze Głównej przestano już wierzyć w możliwość Kto miał wygrać ten wielki i niezwykły wyścig, nietrudno
ustabilizowania południowego skrzydła frontu nad Nidą i Du­ była odgadnąć. Niemcy trzymali wszystkie jego atuty, szyb­
najcem. Generałowie Fabrycy i Szylling zostali także upoważ­ kość, sprawność techniczną i siłę ognia.
nieni do podjęcia decyzji odwrotu nad San, jeżeli wymagać Dały one znać o sobie od razu, zanim nasze wojska stanęły
tego będzie sytuacja. na „starcie" do tego wyścigu. Armie „Poznań" i „Pomorze"
Ale decyzja ta od samego początku nie miała szans na cofały się wprawdzie bez przeszkód ze strony nieprzyjaciela,
skuteczną realizację. Brakowało przede wszystkim odwodów, ale na południowym skrzydle tego odwrotu już wkrótce
którymi można byłoby zawczasu obsadzić pozycje nad Wisłą. sytuacja operacyjna obu armii miała się poważnie skom­
Armia „Lublin" zaś ciągle jeszcze była w stanie początkowej plikować.
organizacji, bez wielkich jednostek, których małe, zaimprowi­ Nie wytrzymała więc niemieckiego uderzenia armia „Łódź",
zowane oddziały, a najczęściej bataliony lub tylko kompanie która trwając w obronie nad Wartą, do chwili ściągnięcia ku
i szwadrony zastąpić nie mogły. niej armii Kutrzeby stanowiła jedno z decydujących ogniw
Nowa pozycja obronna była więc na razie tylko linią powodzenia operacji odwrotowej, co najmniej 300-tysięcznego
wykreśloną na mapie, wyrażającą zamiar naczelnego dowódz­ zgrupowania trzech armii.
twa. A przeciwnik nie czekał. W ślad za naszymi cofającymi Marszałek Rydz-Smigły próbował jeszcze ratować sytuację
1
się armiami rzucił do przodu wszystkie swoje dywizje szybkie pomóc armii Rómmla podparciem trzeszczącej już obrony
1
Wojna obronna Polski, dok. nr 558, s. 1025. siłami armii poznańskiej.
56 57

Gen. Kutrzeba już w pierwszych godzinach 5 września Niedługo szukano nieprzyjaciela. 6 września około godziny
został upoważniony przez Sztab Naczelnego Wodza do przy­ 18 kompania por. Kaczmarczyka wypatrzyła na wzgórzu pod
gotowania 25 dywizji piechoty do działań zaczepnych na Balinem trzy nieprzyjacielskie samochody. Krótkie uderzenie
skrzydło nieprzyjaciela naciskającego mocno Rómmla pod i było po wszystkim.
Sieradzem. Dywizja wraz z Wielkopolską Brygadą Kawalerii, Ale to niewiele. Dowódca pułku nie po to przecież podjął
którą gen. Kutrzeba również postanowił rzucić do walki, wyprawę całym batalionem.
miała uderzyć na Niemców nocą z 5 na 6 września, szukając A może informacja nie była ścisła?
w jej zbawczym mroku naturalnego sprzymierzeńca przeciwko Wątpliwości rozwiał Kaczmarczyk, gdy tylko wspiął się
Luftwaffe, która na polskim niebie panowała już niepodzielnie. z kompanią na szczyt wzgórza. Na stoku sąsiedniego wzgórza,
Zagrożenie na północnym odcinku armii „Łódź" wciąż w dolinie, nie opodal Balina rozłożyła się zmotoryzowana
rosło. Niemcy przeszli w kilku miejscach Wartę i trzymając kolumna nieprzyjaciela, samochody i piechota. Sielski obraz
mocno małe jeszcze na szczęście przyczółki, odpierali z po­ przypominający biwakujące wojska podczas przerwy na ćwi­
wodzeniem nasze niezdecydowane i nieskoordynowane kontr­ czeniach.
ataki. Gen. Rómmel musiał prosić o szybką kontrakcję armii Żołnierze przywarli do ziemi. Padły krótkie rozkazy, które
poznańskiej, jeszcze za dnia. Tym razem z pomocą armii półgłosem podawali sobie z ust do ust.
łódzkiej przyjść miały również dywizje 14 i 17. Wkrótce Nie spodziewających się niczego Niemców wzięto z trzech
jednak przygotowania do akcji zaczepnej zostały przerwane. stron, atakując frontalnie oraz z prawej i lewej flanki. Nie zdążyli
Niemcy zdołali przerzucić na przyczółki dodatkowe siły się pozbierać. Smagani ogniem karabinów maszynowych,
i pchnęli je do natarcia. Północne skrzydło armii gen. Rómmla uchodzili, kto żyw, zostawiając na polu walki około setki
zostało złamane i zaczęło się cofać. W nocy z 5 na 6 września zabitych i kilkunastu rannych. W nasze ręce wpadły, porzucone
cała armia, otrzymawszy wcześniej pozwolenie Naczelnego w panicznym lęku o życie, broń, samochody i zaopatrzenie.
Wodza, była w pełnym odwrocie na Otwock i Górę Kalwarię. Pułk stanął teraz w obronie Uniejowa, miejsca przeprawy
Zanim jednak rozkazy o odwołaniu z armii „Łódź" Wielkopolskiej Brygady Kawalerii. Jego bataliony wzmoc­
25 dywizji piechoty dotarły do jej dowódcy gen. Altera, nione częścią sił 29 pułku piechoty oparły się o Balin,
dywizja szła na spotkanie nieprzyjaciela. Jej czołowe oddziały Józefów, Szorów, Wolę Podmiejską i Ubysław.
starły się z nim najpierw w walce o Dobrą i Żeroniczki, Niemcy, ściągnąwszy tutaj nowe siły, ruszyli do natarcia
a później, osłaniając przeprawę brygady gen. Abrahama przez już wcześnie rano 7 września. Nad rzeką i przybrzeżnymi
Wartę, stoczyły zacięty bój pod Uniejowem. łąkami wisiała mgła. Nieprzyjacielska piechota nie postrzeżona
Gdy do ppłk. Frydrycha dotarła wiadomość o marszu podeszła pod Balin. Kompanie Zwolaka i Kaczmarczyka
niemieckiej kolumny zmotoryzowanej z Namysłowa na Unie­ przyjęły walkę, ale zaskoczone nie poradziły sobie z gwałtow­
jów, zaraz pchnął tam batalion mjr. Rukszama. Dowódca nym atakiem nieprzyjaciela i zaczęły się cofać.
60 pułku postanowił bowiem wykorzystać dobrą okazję i zasko­ Za to chwilowe niepowodzenie wzięła odwet kompania kpt.
czyć Niemców, zupełnie nieświadomych tak bliskiej obecności Majewskiego. Nacierająca tu piechota niemiecka pobłądziła
Polaków. Frydrych chciał sam dowodzić tą obiecującą akcją w
e mgle i wpadła wprost pod lufy karabinów maszynowych.
i pomaszerował z kompanią kpt. Zwolaka. Niemcy pozbierali się wprawdzie i zdobyli na próbę ataku, ale
58
59
odpowiedź polska była ostateczna i jednoznaczna. Pluton ryzowane były szybsze niż nasze brygady kawalerii, nie
odwodowy kompanii uderzył bagnetami i rozbił przeciwnika. mówiąc o dywizjach piechoty.
Niemiecka kompania cyklistów odstąpiła, zostawiając na Próba powstrzymania natarcia niemieckiego na środkowym
pobojowisku 80 zabitych, samochód osobowy, kilka motocykli odcinku naszego frontu siłami armii odwodowej „Prusy"
i kilkadziesiąt rowerów. zakończyła się niepowodzeniem. Po zaciętych walkach
Na całym odcinku dywizji toczył się teraz bój. Nieprzyjaciel 5 i 6 września pod Piotrkowem i Tomaszowem Mazowieckim
atakował bez przerwy, lecz posuwał się bardzo powoli naprzód. oraz 8 i 9 września pod Kielcami i Iłżą dywizje tej armii
Nie pomógł huraganowy ogień licznej artylerii i bomby zostały okrążone i odcięte od przepraw na Wiśle.
Luftwaffe. Opór polski trwał. Na obszarze zaś między Łodzią, Płockiem i Warszawą
Około południa Niemcy podjęli jeszcze jedną bezskuteczną znalazły się — obok armii „Poznań" — armie „Pomorze"
próbę zniszczenia obrony przeciwnika. Tymczasem Wartę i „Łódź", wycofujące się, jak pamiętamy, po opuszczeniu
przekraczały już ostatnie oddziały Wielkopolskiej Brygady Pomorza i znad środkowej Warty na przeprawy wiślane.
Kawalerii. Przeprawiały się przez rzekę bez przeszkód ze Na drogach odwrotu tych armii pojawiły się już jednak
strony bezsilnego nieprzyjaciela. 25 dywizja piechoty wykonała dywizje 8 i 10 armii niemieckiej. Dalszy więc odwrót ku
swoje zadanie, a potem, zmyliwszy czujność Niemców, Wiśle wiązał się z koniecznością przerwania siłą zaciskającego
odskoczyła w porę nie ponosząc większych strat. się pierścienia nieprzyjacielskiego okrążenia.
8 września sztab armii „Poznań" stanął w Mchówku. W sztabie Naczelnego Wodza oceniano tę sytuację realnie,
W dalszym ciągu nie znano tu jednak ogólnej sytuacji na a zatem, niestety, pesymistycznie:
froncie. Przerwana została nawet łączność z armią „Łódź", „...Dalsze działanie szybkich wielkich jednostek nieprzyja­
a z naczelnym dowództwem kontaktowano się tylko od ciela — czytamy w zapisie szefa sztabu marszałka — w kierun­
przypadku do przypadku. Pozostawała więc tylko możliwość ku na Piotrków-Warszawę oraz Kielce-Radom mogło do­
porozumienia się z gen. Bortnowskim. Ale w dowództwie prowadzić w krótkiej drodze do przerwania łączności między
armii „Pomorze" wiedziano jeszcze mniej. armią «Łódź» i «Kraków» oraz wyjścia na skrzydło i tyły
Gen. Kutrzeba znał jedynie decyzję Naczelnego Wodza, armii «Łódź», a następnie armii «Poznań» i «Pomorze» oraz
który postanowił po przegranej bitwie o zachodnią część zagrożenia armii «Kraków» od północy" .
2

kraju bić się dalej. Wiedział więc, że marszałek musiał Właśnie armia „Kraków" gen. Antoniego Szyllinga, za­
wskutek bardzo niekorzystnego rozwoju sytuacji, spowo­ grożona okrążeniem nie tylko od północy, lecz także od
dowanego przytłaczającą przewagą techniczną nieprzyja­ południa, przez dywizje szybkie 14 armii niemieckiej, opuściła
ciela, oddać znaczną część kraju po to, by nad Wisłą, Śląsk i Pogórze i cofała się pospiesznie na wschód. Nie
Bugiem i Sanem znów się zmierzyć z Niemcami w ugru­ zdołała też, jak pierwotnie przewidywało naczelne dowództwo
powaniu bardziej zwartym i odpornym na uderzenia broni polskie, zatrzymać Niemców nad Nidą i Dunajcem. W marszu
pancernej. do tej linii wyprzedziły ją bowiem dywizje 14 armii nie­
Nie wiedział jednak, że zamierzone wycofanie całości sił na przyjacielskiej.
tę linię już w początkowej fazie odwrotu nie miało właściwie
Relacja gen. W. Stachiewicza, Materiały i Dokumenty Wojskowego
szans na powodzenie. Niemieckie dywizje pancerne i zmoto- In
stytutu Historycznego (dalej cyt.: MiD WIH).
Od północy zaś na tyły zamierzonej obrony nad Wisłą
podążały już również dywizje niemieckiej Grupy Armii
„Północ". Obrona nad dolnym i środkowym biegiem Bugu
została właśnie przełamana po zaciętych walkach armii
„Modlin" gen. Emila Przedrzymirskiego-Krukowicza. Dywizje
3 armii niemieckiej kierowały się teraz do obszaru na wschód
od Warszawy.

WIELKA SZANSA

Już od trzech dni przynajmniej do sztabu niemieckiego


naczelnego dowództwa wojsk lądowych w Zossen pod Ber­
linem nadchodziły prawie wyłącznie dobre wiadomości.
Właśnie otrzymano ostatnie wieczorne meldunki. Trzymał
je w ręku oficer stojący przed mapą z napisem Polen, wiszącą
na ścianie jednego z pokojów oddziału operacyjnego. Oficer
odczytywał kolejno treść depesz i przesuwał na mapie małe
niebieskie strzałki. Owe strzałki symbolizowały dywizje
niemieckie, a wszystkie zwrócone były ku wschodowi, prze­
nikając coraz głębiej do wnętrza nieprzyjacielskiego kraju.
Przez chwilę wpatrywał się z satysfakcją w dwie najdalej
wysunięte ku wschodowi. Jedna z nich dotknęła już swoim
grotem stolicy, druga, umieszczona trochę niżej, szeroko
rozlanej rzeki. Na tej mapie nazwy obu znaków topograficz­
nych brzmiały obco i twardo — Warschau i Weichsel.
Depesze donosiły o pełnym odwrocie Polaków. Oficer
machnął ręką, co oznaczać miało i pogardę dla słabego
przeciwnika, i przekonanie, że już właściwie po całej wojnie.
Ale gen. Brauchitsch myślał inaczej. To, co u oficera
e
J go sztabu znalazło pełną aprobatę, w nim budziło niepokój.
Według jego własnych przewidywań, Polacy powinni przyjąć
generalną bitwę jeszcze w zachodniej części Polski. Sytuacja
62 63

i siły, jakimi dysponował, sprzyjały jego zamiarowi zadania Gen. Brauchitsch nie wiedział jeszcze, w jaki sposób i na
nieprzyjacielowi decydującego ciosu jeszcze na przedpolach jakim kierunku wykorzystać te wojska. Mogły one być jednak
Wisły. rzucone, poczynając od 7 września, na tyły północnego
Polacy jednak generalnej bitwy nie przyjmowali i cofali się skrzydła frontu polskiego nad Wisłą wspólnie z 3 armią lub
uparcie na wschód. Dokąd? Co zamierzali? samodzielnie.
Dowództwa niemieckie nie miały jednoznacznego poglądu Podstawowe wszakże zadanie realizowała nadal 10 armia
na ocenę dalszych zamiarów polskich. Dowództwo Grupy z Grupy Armii „Południe", kierująca swoje wojska ku środ­
Armii „Południe" utrzymywało, iż Polacy rezygnują z do­ kowej Wiśle. Korpusy idące na południowym skrzydle parły
tychczasowej obrony zachodniej części swego kraju i wyco­ na Radom i Puławy, korpusy północnego skrzydła armii
fują się za Wisłę i San dla utworzenia tam nowych pozycji zmierzały ku Górze Kalwarii i Warszawie.
obronnych. Na Warszawę maszerować miała też jak najspieszniej
Szef sztabu grupy armii, gen. Erich Manstein-Lewiński I 8 armia, osłaniająca północną flankę 10 armii. 8 września gen.
zaproponował więc wniesienie poprawek do dotychczasowego Blaskowitz wydał swoim korpusom rozkazy, które kierowały
planu operacji. Wojska jego grupy armii miały, nie oglądając tam XIII korpus przez Skierniewice, a X korpus — przez
się na przeciwnika, jak najszybciej maszerować ku Wiśle Łowicz. Ten ostatni miał także, gdyby zaszła potrzeba,
i Sanowi, przekroczyć obie rzeki i uniemożliwić Polakom zamknąć Polakom drogę odwrotu przez dolną Bzurę. Nie
utworzenie tam silniejszej obrony. spodziewano się już bowiem w tym rejonie poważniejszych
Naczelne dowództwo wojsk lądowych nie podzielało jednak sił polskich.
tego poglądu. Gen. Brauchitsch oczekiwał, że przeciwnik, nie O istnieniu armii „Poznań" i „Pomorze" dowództwa niemiec­
rezygnując z obszaru zachodniej Polski, przyjmie jeszcze kie jakby zapomniały. W rzeczywistości zaś sądzono, że dywizje
walną bitwę w jej obronie. Generał zalecał więc realizację polskie zostały wycofane z Wielkopolski już wcześniej, co
pierwotnej koncepcji planu operacyjnego „Fali Weiss" bez zdawały się potwierdzać informacje lotnictwa obserwacyjnego.
żadnej korekty, a zatem wykonanie głównych zadań kampanii Meldunki lotnicze donosiły o wzmożonym ruchu kolejowym na
polskiej na obszarze położonym na zachód od linii Wisła-San. linii Poznań-Warszawa. Armia „Poznań", za którą postępowały,
Jednakże na wszelki wypadek, gdyby sytuacja rozwinęła się maszerując wzdłuż Wisły, dywizje 4 armii niemieckiej, również
według przewidywań Mansteina, Grupa Armii „Południe", nie wydawała się już groźna. Sądzono bowiem, że w bitwie na
poczynając już od 6 września, kierowała wojska szybkie Pomorzu większość sił tej armii polskiej została pobita, a więc
14 armii przez San w kierunku Lublina, a więc na bliskie nie jest już zdolna do podjęcia większej akcji zaczepnej.
zaplecza obrony polskiej nad Wisłą. Blaskowitz nie chciał zresztą zaprzątać sobie tym głowy.
Także Grupa Armii „Północ" rozpoczęła przerzucanie 2
Niech się von Kluge tym martwi, to jego sprawa. On sam
do Prus Wschodnich znacznych sił 4 armii, głównie XIX spieszył do Warszawy, która już płonęła i waliła się w gruzy.
korpusu pancernego, który koncentrowano we wschodniej 4 dywizja pancerna już to miasto atakowała, ale bez
części tego obszaru. Powodzenia. Blaskowitz siebie widział w roli zdobywcy. Chciał
Za w
' W piątym pokoleniu potomek sprusaczonych Polaków ze wsi Lewino na szelką cenę oddać Warszawę fiihrerowi. Manstein wpraw-
Pomorzu Zachodnim. Giinther Hans von Kluge, feldmarszałek, dowódca 4 armii niemieckiej.
r

64 65

dzie ostrzegał i polecał większej uwadze północną flankę __ Niech pan mówi — przynaglił, gdy pułkownik prze­
armii, ale przecież wszystko szło jak z płatka. rzucając kartki notatnika przerwał meldunek. Pułkownik
XIII korpus ścigał z powodzeniem cofającą się na Skier­ wskazał na mapie punkt znajdujący się właśnie na linii, którą
niewice armię „Łódź". X korpus również nie pozostawał przed chwilą kreślił ołówek generała. — Szosą na Łęczycę
w tyle. Zmotoryzowany oddział wydzielony 24 dywizji przesuwa się kolumna pancerno-motorowa przeciwnika. Przed
piechoty już ruszył na Sochaczew. Za nim podążały szybkim chwilą otrzymałem właśnie meldunek lotnika. Czoło tej
marszem siły główne dywizji. W ślad za 24 szła 30 dywizja kolumny jest już w Poddębicach.
piechoty, a jej 26 pułk maszerujący w awangardzie, zostawiając — Kiedy mogą być w Łęczycy?
w Łęczycy jeden batalion dla osłony tego miasta, ruszył — Za kilka godzin. To na pewno jakiś oddział 30 dywizji
9 września pod Bielawy. Za nim 6 pułk piechoty mijał właśnie piechoty, panie generale.
Łęczycę, a 46 pułk zamykał kolumnę marszową dywizji Generał uniósł głowę znad mapy.
między Uniejowem a Łęczycą. — A jak pan myśli, co Niemcy teraz zrobią? — Pułkownik
pochylił się nad mapą i nakreślił krzywą linię biegnącą od
Łęczycy ku północy.
— No, tak.
Tymczasem armie „Poznań" i „Pomorze", nie napotykając W głosie generała brzmiała aprobata.
poważniejszych przeszkód ze strony nieprzyjaciela, szybko — Mogą wyjść na drogi naszego odwrotu i zablokować je.
maszerowały do Warszawy, operacyjnego celu odwrotu wy­ Pułkownik skinął twierdząco głową.
znaczonego rozkazem marszałka. — Jedziemy do Knolla — generał spokojnie i z pewną
Nieprzyjaciel nie naciskał, nawet nie prowokował. Podąża­ pedanterią składał mapę, chcąc ukryć przed pułkownikiem
jące za armią „Pomorze" dywizje piechoty III korpusu ledwo dostrzegalne nerwowe drganie dłoni.
niemieckiego poruszały się niemrawo i jakby bez woli walki. Jechali z ograniczoną szybkością, pod prąd maszerujących
Uzasadniony niepokój budził jednak ruch kolumn niemieckich, oddziałów, napotykając raz po raz splątane kolumny konnych
które maszerowały równolegle do kierunku odwrotu armii taborów, tarasujących przejazd.
„Poznań". W Kwaterze Głównej generała brygady Edmunda Knolla
7 września dowództwo tej armii kwaterowało we dworze zastali nerwową krzątaninę przy organizowaniu nowego
Leszcze koło Kłodawy. W jednym z okazałych pokojów miejsca postoju. Generał Knoll srożył się i łajał nie
secesyjnego dworku generał pochylony nad rozłożoną na stole szczędząc uwag i poleceń, a czasami ostrej reprymendy
mapą zdawał się nie dostrzegać szefa oddziału wywiadowczego oficerom sztabu. Na widok dowódcy armii, który wysiadł
z
armii, który właśnie składał mu dokładny meldunek o sytuacji- samochodu, podszedł energicznym krokiem do Kutrzeby
1
Ołówek w ręku generała przesuwał się po mapie ruchem złożył meldunek, po czym wraz z towarzyszącym dowódcy
wahadła, to w jedną, to w drugą stronę. Wydawało się, że armii pułkownikiem weszli do stojącej nieopodal chałupy,
generał jest myślami gdzie indziej i że nie słucha, co stojący osiedli przy prostokątnym stole słusznych rozmiarów,
obok niego oficer mówi. Ale czoło generała ściągnięte bojącym pośrodku obszernej chłopskiej izby. W rozmowie,
t0r
w głębokie bruzdy wyrażało stan pełnego napięcia. ą na krótko przerwało wejście ordynansa z kubkami

~" Bzura 1939


66 67

parującej herbaty, przewijała się ocena operacyjna armii poznański pułk ułanów dla wsparcia obrony w Łęczycy
i przewidywany rozwój sytuacji. i zablokowania przepraw w Topoli Królewskiej i Orłowie.
Knoll podzielał opinię Kutrzeby. Rozpoznając dalej na wschód aż po miasteczko Sobota, oficer
— Trzeba uderzyć zwarcie i mocno. Zaskoczyć. Zanim się operacyjny brygady, rotmistrz Andrzej de Myszka Chołoniewski,
połapią, złapiemy oddech i choćby na krótko inicjatywę. na czele plutonów samochodowych pancernych i chemicznego
— Niestety, nie mamy wyboru — Kutrzeba rozłożył ręce, oraz sekcji karabinów maszynowych na motocyklach, dozorując
— jeżeli się spóźnimy, musi pan być przygotowany na Bzurę, szukać miał łączności z oddziałami sąsiedniej armii
dowodzenie głównymi siłami akcji zaczepnej. Podejmuje się „Łódź". Za nimi, wysadzając groble i mosty na rzece, miał
pan tego zadania, generale? pociągnąć zmotoryzowany pluton pionierów (saperów).
W tej chwili wszedł do izby adiutant generała Knolla. Prawdopodobnie słabe polskie oddziały rozpoznawcze i za­
— Panie generale — zwrócił się do Kutrzeby — dzwonią improwizowane punkty oporu nie wyprowadziły Blaskowitza
ze sztabu armii, proszą pana generała do telefonu. z błędu, że na północnym skrzydle jego armii dały o sobie
Generał przeszedł do izby, którą po przeciwległej stronie znać jakieś słabe oddziały przeciwnika, niezdolne już do
korytarza zwanego sienią zalegały urządzenia łączności. odegrania poważniejszej roli w powstrzymaniu zwycięskiego
Podniósł słuchawkę łącznicy telefonicznej. marszu Niemców.
Podpułkownik Gryglaszewski, szef Oddziału II sztabu armii Wprawdzie oddział rozpoznawczy jednej z jego dywizji
przekazał nowe dane rozpoznania lotniczego. Najbliższą spotkał się z polskim oporem w Łęczycy, ale trwał krótko po
odsłoniętego od strony Bzury boku armii kolumnę nieprzyja­ wprowadzeniu do akcji artylerii, która zmusiła przeciwnika do
cielską lotnik usytuował już pod Łęczycą. Inne kolumny wycofania się do pobliskiej Topoli Królewskiej, w której słaby
Niemców parły drogami Pabianice-Łask oraz Kalisz-Turek oddział Polaków marszowi na Warszawę nie wadził. Nie miały
i Dobra-Uniejów. też większego znaczenia, jak się Blaskowitzowi wydawało,
— Pułkowniku, proszę wydać rozkazy — usłyszał Gryg­ utarczki oddziałów rozpoznawczych sygnalizowane na wschód
laszewski po złożeniu meldunku — do przeniesienia kwatery od Łęczycy z małymi grupami czołgów i samochodów pancer­
armii do Michówka, postój w Leszczach staje się ryzykowny. nych, z piechotą i kawalerią nieprzyjaciela w Sobocie, pod
Wracam za godzinę. Młogorzynem i Górkami Pęcławskimi. Nie podejrzewał, że po
Po krótkiej wymianie uwag o nowej sytuacji, Kutrzeba polecił drugiej stronie nieszerokiej i płytkiej rzeki o obcej dla niemiec­
Knollowi natychmiastowe zamknięcie przepraw na północny kiego ucha nazwie, Bzura, maszeruje krok w krok, równolegle
brzeg Bzury w rejonie Łęczycy. Ruszyła tam zaraz Wielkopolska do marszu jego armii prawie dwustutysięczne zgrupowanie
Brygada Kawalerii, którą poprzedziły oddziały szybkie. dwóch polskich armii, dobrze zorganizowane i dowodzone,
Porucznik Zbigniew Barański na czele szwadronu kolarzy pełne bitewnego zapału żołnierzy skorych do odwetu.
ruszył co tchu do Łęczycy, aby zająć miasteczko przed Nie konstatowało też zagrożenia z tej strony Naczelne
wtargnięciem tam Niemców i bronić je, jak długo to będzie Dowództwo Wehrmachtu, które 8 września informowało:
możliwe. Z takim samym zadaniem pomknęły tankietki „...Operacje w Polsce przyjęły wczoraj w wielu miejscach
i samochody pancerne dywizjonu pancernego majora Kazi­ charakter pościgu, jedynie w nielicznych punktach dochodziło
mierza Żółkiewicza, a za nim w cwał, co koń wyskoczy, jeszcze do poważniejszych walk..."
68 69
Nie korygował tych złudzeń również komunikat z 9 września. Gen. Kutrzeba od samego początku działań wojennych był
„...Również wczoraj pobite polskie wojska kontynuowały zwolennikiem aktywnego kształtowania sytuacji. Toteż i tym
odwrót na niemal wszystkich frontach. Najbardziej wysunięte razem parł ku inicjatywie zaczepnej, uważając, że tylko
czoło Wehrmachtu, przebijające się wielokrotnie przez tylne zaskakującym natarciem może zmusić przeciwnika do respek­
straże wroga, osiągnęło w różnych miejscach Wisłę, pomiędzy towania siły jego armii i celów, do których zmierza. Jeszcze
Sandomierzem i Warszawą..." 6 września szukał dla takiej inicjatywy aprobaty Naczelnego
Nieczęsto notowano w historii sztuki wojennej tak oczywiste Wodza. Odmówiono mu. „...Wykonać odwrót — żądał Naczel­
lapsusy operacyjne. Generał Kutrzeba nie omieszkał wykorzys­ ny Wódz — w ogólnym kierunku na Warszawę. Kierunek
tać tej proponowanej mu przez Niemców okazji. odwrotu nie ma być traktowany sztywno i nie musi w każdym
wypadku iść po linii najkrótszej. Jest on zależny od tego, czy
*
gdzieś w rejonie Ozorkowa zebrały się już poważniejsze siły
nieprzyjaciela, które oskrzydlają generała Rómmla od północy,
Gen. Kutrzeba, oceniając sytuację operacyjną i możliwości czy też oskrzydlenie jest jeszcze płytkie, wykonane niewielkimi
przeciwnika, konkludował m.in., że: siłami..."4.
„...8 armia niemiecka, idąca przez Łódź na Warszawę, Już jednak 7 września wieczorem, w świetle nadchodzących
wyprzedziła już czoło naszych kolumn o dwa etapy dzienne, meldunków, rozproszyły się ostatnie wątpliwości. Siły nie­
a pamiętać należało, że duża część tej armii była zmotoryzowa­ przyjacielskie operujące między armiami „Poznań" i „Łódź"
na, mogły więc dwu-, a nawet trzykrotnie szybciej się poruszać były tak duże, że pozostawienie ich w spokoju stworzyć
niż armia «Poznań». Wobec tego prawdopodobieństwo albo mogło wkrótce sytuację, która uniemożliwiłaby wykonanie
przynajmniej możliwość, że maszerująca na Warszawę Armia zadania stojącego przed armią. W nowej sytuacji zgoda
Poznańska — obciążona balastem nie ukończonych ewakuacji marszałka nie była już potrzebna. Potrzeba jej było natomiast
— będzie zaatakowana z południowego boku, były duże. Tak na wciągnięcie do bitwy armii „Pomorze".
samo trzeba było się spodziewać, że zanim dojdziemy do Tymczasem podczas konferencji obu dowódców armii
Warszawy, spotkamy się z przeciwnikiem, który nam drogę i towarzyszących im oficerów sztabów zaczęto konstruować
zagrodzi..."3. obraz przyszłej bitwy. Dzisiaj znamy go ze wspomnień
Przewidywane przez generała warianty działania nieprzyja­ głównego jej autora.
ciela oznaczały zagrożenie przede wszystkim jego armii. Oto „...grupa operacyjna gen. Knolla, w sile trzech dywizji
Armia „Pomorze" postępująca z tyłu cofała się po drogach piechoty i pułku artylerii ciężkiej, uderzy z północnego brzegu
przetartych już przez armię „Poznań". Co prawda, szły za Bzury, między Łęczycą a Piątkiem, w ogólnym kierunku na
Bortnowskim dwa korpusy Klugego, ale oba bez większych Stryków. Trafi ona według wszelkiego prawdopodobieństwa
możliwości operatywnego przeciwdziałania. początkowo tylko w 30 DP niemiecką i powinna uzyskać
Nolens volens w przypadku bitwy armii „Poznań" z 8 armią szybkie powodzenie. Uderzenie to będzie od zachodu ob­
niemiecką, a nawet także z 10 armią, musiała wziąć udział ramowane przez grupę kawalerii (Podolską BK i dołączone do
armia „Pomorze".
3
Z cytowanej przez gen. Stachiewicza relacji mjr. Piątkowskiego. Wojna
T. K u t r z e b a , Bitwa nad Bzurą, wyd. II, Warszawa 1958, s. 77.
obronna Polski. Wybór źródeł, Warszawa 1968, s. 446.
70 71

niej resztki Pomorskiej BK), która poprzez Uniejów oskrzydli sytuacji inicjatywa przejdzie od razu w ręce nieprzyjaciela
front przeciwnika. Od wschodu działać będzie Wielkopolska BK, i najpewniej przy nim zostanie zwycięstwo.
kierując się na Głowno. Planowałem, że w dalszym, korzystnym Gen. Kutrzeba postanowił wytrącić nieprzyjacielowi te
rozwoju operacji grupa operacyjna Knolla przejdzie do wykorzy­ atuty z ręki i odwrócić katastrofalny bieg wydarzeń. Miał
stania na południowy wschód nie tykając Łodzi — a wówczas zamiar zaskoczyć Niemców przez narzucenie im zarówno
armia „Pomorze" skieruje się na Warszawę. Gdyby natomiast czasu, jak i miejsca bitwy. Przejęcie inicjatywy dawało szansę
natarcie grupy operacyjnej Knolla trudno się posuwało, chciałem zwycięstwa, a pokonany przeciwnik zmuszony byłby do
na jej wschodnim skrzydle zająć przynajmniej obszar Głowna cofania się na południe. Oznaczało to swobodę manewru
przy udziale 4 DP i ewentualnie 16 DP z Armii Pomorskiej operacyjnego, którym dysponując, armia będzie mogła wyko­
— a następnie grupą operacyjną Knolla odskoczyć za Bzurę, nać zadanie powierzone jej przez Naczelnego Wodza.
poczynając od zachodu. W tej hipotezie resztka armii „Pomorze" Drugi czynnik, psychologiczny, był co najmniej równorzęd­
weszłaby w akcję w kierunku na Skierniewice. Dopiero po 12 ny czynnikowi operacyjnemu.
września mogły obie armie działać równocześnie, wzajemnie Skład osobowy oddziałów armii poznańskiej stanowili
torując sobie drogę" 5 . Wielkopolanie. Dobrze jeszcze pamiętali pruską niewolę,
8 września gen. Kutrzeba otrzymał połączenie z Warszawą. prześladowania i patologiczną nienawiść do wszystkiego, co
Naczelnego Wodza nie zastał jednak. Marszałek wraz z większo­ polskie. I oni właśnie, dumni Wielkopolanie, najbliżsi spadko­
ścią oficerów naczelnego dowództwa i sztabu wyjechał właśnie biercy wielkiego zwycięstwa powstańczego nad Prusakami,
do Brześcia Litewskiego, gdzie organizowano nową Kwaterę odchodzili bez walki. Bez walki oddawali swoje rodziny
Główną. W Warszawie przebywał jeszcze gen. Stachiewicz. Do i domostwa w ręce okrutnego wroga. Żołnierze armii wielko­
niego więc, zastępującego tu czasowo Naczelnego Wodza, polskiej chcieli się bić i żądali walki.
dowódca armii „Poznań" zwrócił się z prośbą o zaakceptowanie Gen. Kutrzeba, doświadczony żołnierz, dowódca i pedagog,
decyzji zwrotu zaczepnego przeciwko 8 armii niemieckiej. dobrze wiedział, że stan psychiczny żołnierza jest równie
O powstaniu tej koncepcji zadecydowały dwa główne ważny, jak broń, którą włada. Trzeba więc było podjąć tę
czynniki: operacyjny i — nie mniej ważny — psychologiczny. decyzję. Rozpocząć bitwę natychmiast, licząc na chwilowe
Pierwszy, jak pamiętamy, opierał się na założeniu nieuchron­ bodaj zwycięstwo, które przywróci żołnierzowi wiarę w jego
ności spotkania z nieprzyjacielem w rejonie Warszawy wyco­ wartość, lub wciąż cofać się — bez pewności utrzymania
fujących się armii „Poznań" i „Pomorze". Generał Kutrzeba w szeregach zwartości organizacyjnej i karności. Gen.
przewidywał, że równoległy do kierunku marszu 8 armii Kutrzeba podejmując decyzję natarcia był przekonany, że
niemieckiej kierunek odwrotu jego armii doprowadzić musi nie ma wyboru.
w końcu do bitwy w pobliżu stolicy. Jaką szansę będą mieli W bitwie obok armii „Poznań" miała wziąć również udział
w tej bitwie Polacy? Prawdopodobnie żadnej. Armia niemiec­ armia „Pomorze", która była jednak jeszcze o 3^ dni marszu
ka, w znacznej części zmotoryzowana, znajdzie się szybciej od podstaw wyjściowych do natarcia. Gen. Kutrzeba uwzględ-
w miejscu prawdopodobnego starcia. Niemcy decydować ni
ąjąc motyw zaskoczenia chciał, nie czekając na armię
więc będą o wyborze terenu i czasu rozpoczęcia bitwy. W tej Bortnowskiego, uderzyć na Niemców bezzwłocznie na razie
5
K u t r z e b a, op. cit., s. 95-96. siłami tylko własnej armii.
72 73

Do pierwszego rzutu natarcia pójść miała prawie cała armia Rozpoczęcie natarcia przewidywane początkowo na dzień
„Poznań", a bezpośrednie dowodzenie nią oddano gen. Ed­ 10 września przyspieszono, wyznaczając je już na 9 września
mundowi Knollowi-Kownackiemu. po południu.
Grupa Knolla składająca się z trzech dywizji piechoty W odwodzie gen. Kutrzeby stanąć miały pod Łowiczem
(25, 17, 14), której skrzydła osłaniały dwie brygady ka­ dywizje grupy operacyjnej gen. Bołtucia, 4 i 16 dywizja
walerii, i wzmocniona pułkiem artylerii ciężkiej, miała piechoty z armii „Pomorze". Pozostałym siłom tej armii
pobić znajdujące się przed nią siły niemieckie, uderzając polecono osłonić działania zaczepne z zachodu i północy oraz
na kierunku wiodącym przez Krośniewice do Brzezin. utrzymać obszar Sochaczewa, będący rejonem o ważnym
25 dywizja piechoty miała opanować Łęczycę, a następnie znaczeniu dla końcowej fazy operacji.
wyjść w rejon Ozorkowa. Dywizja, niezależnie od działań
kawalerii na jej wschodnim skrzydle, powinna była ubez­ *
pieczać przez cały okres natarcia działanie całości grupy
operacyjnej. 17 dywizja piechoty po opanowaniu w pier­ Tymczasem Niemcy jeszcze ciągle nie podejrzewali naras­
wszym etapie natarcia linii: Marynki, Michałowice, Sługi, tającego zagrożenia na północnym skrzydle natarcia swoich
ruszyć miała dalej w kierunku Celestynowa z gotowością głównych sił. W meldunkach do dowództwa Grupy Armii
wsparcia nacierającej na lewym skrzydle grupy 14 dywizji „Południe" dowódca 8 armii niemieckiej meldował, że 8 wrześ­
piechoty. Tej ostatniej powierzono zadanie opanowania nia jego czołowe oddziały osiągnęły Pabianice, Stryków,
przedmościa w rejonie Balków, Goślub oraz ubezpieczenia Wolę Mąkolską i staczają tylko potyczki z rozbitkami nie­
się od strony Rogoźna. przyjaciela. W dowództwie Grupy Armii „Południe" oceniano
Kawaleria, nie podporządkowana bezpośrednio gen. Knol- sytuację znacznie poważniej, ale nie sądzono, aby dość duże
lowi, lecz pozostająca pod rozkazami dowódcy zgrupowania jeszcze siły polskie, które dostrzeżono na obszarze: Toruń,
operacyjnego, osłaniała obydwa otwarte skrzydła natarcia. Września, Kutno, Sierpc, były zdolne podjąć jakąkolwiek
Grupa operacyjna kawalerii gen. Stanisława Grzmota-Skotnic- większą przeciwakcję zaczepną. 8 armia miała więc szybko
kiego uderzała na Poddębice, Wielkopolska Brygada Kawalerii kierować się ku Rawce, lewym skrzydłem uchwycić Socha­
zaś na Głowno. czew, oskrzydlić nieprzyjaciela odchodzącego na południe od
Artylerię grupy operacyjnej, którą tworzył 7 pułk artylerii Wisły na Warszawę i przeszkodzić uderzeniu na tyły 4 dywizji
ciężkiej, podporządkowano na czas forsowania Bzury pancernej; jak najszybciej wprowadzić duże siły do roz­
25 dywizji piechoty. Dowódca grupy powierzył bowiem szerzenia przyczółka Warszawa. 4 armia niemiecka Grupy
tej dywizji trudne zadanie zdobycia, obsadzonego już przez Armii „Północ" nacierająca z kierunku północno-zachodniego
nieprzyjaciela, średniej wielkości obiektu miejskiego -— Łę­ miała wiązać polskie wojska energicznym parciem z przodu;
czycy. natomiast 4 flota powietrzna powinna zablokować przejścia
Lotnictwo myśliwskie otrzymało zadanie osłaniania wojska przez Wisłę, atakując cofające się przez Łowicz i Sochaczew
przede wszystkim podczas forsowania Bzury. Lotnictwo zgrupowanie polskie.
towarzyszące, którym dysponował dowódca grupy, wspierać
miało natarcie dywizji. *
74 75

Inicjatywa gen. Kutrzeby znalazła pełną aprobatę szefa Brześć jednak ciągle milczał. Wreszcie późnym wieczorem
Sztabu Naczelnego Wodza. Gen. Stachiewicz dostrzegł w niej nadeszła stamtąd depesza — „Słońce wschodzi". Była to
bowiem jedyną szansę ratowania ciężkiej sytuacji na całym zgoda Naczelnego Wodza na bitwę zaczepną. Marszałek
froncie środkowej Wisły. Gdyby się udało włączyć do te| zamierzał jednak nadać tej bitwie większą rangę, niż propo­
akcji armię „Łódź" oraz pułki i dywizje stojące w Warszawie nował gen. Kutrzeba, i inaczej ją przeprowadzić. Dla Naczel­
i na przedpolach stolicy, Niemcy musieliby wstrzymać swój nego Wodza, który usiłował za wszelką cenę utworzyć zwarty
marsz ku Wiśle, a Naczelny Wódz miałby czas na utworzenie front obrony południowo-wschodniej Polski, zainicjowana
nad rzeką zwartej obrony. przez gen. Kutrzebę bitwa nad Bzurą zdawała się stanowić
Na razie była to jednak tylko decyzja, którą — jak się czynnik sprzyjający.
okazało — niełatwo było zrealizować. Zawiodły techniczne Pod wpływem otrzymanych wiadomości o przekroczeniu
środki łączności z Naczelnym Wodzem, nie można jej było przez Niemców Bugu w rejonie Broku i Wisły na południe od
także nawiązać z gen. Wiktorem Thommee, który doprowadził Warszawy, Naczelny Wódz podjął decyzję odwrotu do wschod­
dywizje armii „Łódź" dopiero gdzieś pod Skierniewice. Gen. niej Małopolski. W tym celu między innymi armie „Poznań"
Stachiewicz wysłał tam oficera z rozkazami, ale brak było i „Pomorze" oraz resztki armii „Łódź" miały uderzyć na Radom,
pewności, czy dotrze i doręczy je. a następnie przez Wisłę na Kraśnik. Do chwili wycofania
Wojska w Warszawie i w rejonie Warszawy szef Sztabu zgrupowania gen. Kutrzeby na wschodni brzeg rzeki, armia
Naczelnego Wodza oddał pod dowództwo gen. Juliusza „Lublin" gen. Tadeusza Piskora miała bronić Wisły od Sando­
Rómmla, który zupełnie nieoczekiwanie zjawił się w stolicy. mierza po ujście Wieprza i wzdłuż tej rzeki do Lubartowa.
Gen. Stachiewicz nie spytał o szczegóły tak szybkiego odwrotu Następnie wraz ze zgrupowaniem gen. Stefana Dęba-Biernackie-
dowództwa armii „Łódź". Przynajmniej na razie nie miało to go miała wycofać się na linię Tomaszowa Lubelskiego,
znaczenia. Na szczęście z armią został gen. Thommee. Tutaj Hrubieszowa i Włodzimierza. Zgrupowanie gen. Kazimierza
w Warszawie Rómmel był najstarszym rangą generałem i jemu Sosnkowskiego winno było zapewnić obronę połączeń z Rumu­
wypadało przekazać dowództwo nad nowo utworzoną armią nią. Izolowane od reszty sił ośrodki oporu w Warszawie,
„Warszawa". Modlinie i Brześciu otrzymały zadania obrony w okrążeniu.
Ale szefa Sztabu Naczelnego Wodza dręczyło pytanie, czy Z treści rozkazu wynikało, iż myślą przewodnią zamierzeń
wszystko, na co się ważył, znajdzie aprobatę marszałka? naczelnego dowództwa było wycofanie wszystkich zdolnych
Łączności z Brześciem wciąż nie było. Wysłał więc samolotem jeszcze do walki sił do wschodniej Małopolski i zorganizowa­
oficera sztabu z meldunkiem i swoją decyzją. Upływały nie jej obrony w oparciu o zaplecze neutralnej wprawdzie, ale
godziny, lecz oficer nie wracał. Milczała także radiostacja przyjaznej Polsce Rumunii. Natychmiast zredagowano depeszę
i dalekopis. Jeżeli odpowiedź nie przyjdzie w porę, Kutrzeba • wysłano ją do sztabu gen. Kutrzeby. Nie dotarła tu jednak
ruszy, tak jak to w rozmowie obaj ustalili. na czas, lecz dopiero 11 września, gdy bitwa rozgorzała już
Tymczasem zameldowano o pierwszym ataku Niemców na na dobre. Koncepcji marszałka gen. Kutrzeba nie mógł więc
Warszawę. Zresztą i bez meldunku można było się tego realizować. Pomyślał zapewne, że dobrze się stało, gdyż do
domyślać. Od Ochoty echo niosło bowiem szeroko artyleryjską uderzenia na Radom brak było dostatecznych sił.
i karabinową palbę.
77

— Łęczycę brać będziemy, a potem Ozorków — mówili


żołnierze 25 dywizji piechoty. W 17 dywizji pokazywano
sobie Górę św. Małgorzaty rozsiadłą na równinie, jak garnek
odwrócony dnem do góry.
Każdy na swój sposób przygotowywał się do walki. Niejeden
śmierć bliską przeczuwał i w ukryciu — bo wstyd przecież
własnej słabości — różaniec w garści przebierał. Pieśń rzewna
i wesoła na przemian niosła się daleko nad rzeczną niziną
i zapadała gdzieś tam, na obcym teraz brzegu. Inni listem
żegnali najbliższych albo dumę chłopięcej zadziorności dzielili
PEŁNE POWODZENIE z matkami.
Nazajutrz, około godziny 10 przed południem, batalion mjr.
Antoniego Chudzikiewicza z gnieźnieńskiego 69 pułku pie­
Natarcie polskie miało ruszyć wcześnie rano 10 września, choty podniósł się z ziemi i skoczył ku Łęczycy. Była to jakby
ale sytuacja nagliła i postanowiono je przyspieszyć przy­ pierwsza ogniowa próba przed generalnym natarciem, połą­
najmniej o 12 godzin. Położenie wojsk sprzyjało temu czona z zadaniem zdobycia najświeższych wiadomości o obro­
zamiarowi, umożliwiając szybkie i sprawne zajęcie pozycji nie nieprzyjaciela i jego sile.
wyjściowych do ataku. Topolę Królewską, skąd batalion ruszył do ataku, dzieliło
„...Wreszcie zaczynają się działania zaczepne — wspomi­ od Łęczycy zaledwie kilkaset metrów. Trudne to były metry
na żołnierz 60 pp. — Wielki czas, bo wstyd tych od­ przez odkrytą równinę nadrzecznej doliny, na której próżno
wrotów..." ł. było szukać ukrycia przed przyczajonym za obrzeżem miasta
W atmosferze pełnej zapału i gotowości do walki dobiegały nieprzyjacielem. Żołnierze biegli co tchu, byle dopaść pierw­
końca przygotowania do pierwszego w tej wojnie wielkiego, szych domów.
polskiego przeciwuderzenia. Lecz nie przebyli nawet połowy drogi, gdy padły stamtąd
Gen. Kutrzeba dumny był z postawy żołnierzy swojej armii. strzały. Najpierw terkotanie karabinu maszynowego — gdzieś
„...We wszystkich jednostkach — stwierdzał z satysfakcją od mostu kolejowego — potem silniejszy już ogień od strony
— nastrój był znakomity. Wyzwalał się duch zaczepny, dotąd mostu szosowego i grobli, wreszcie setki, tysiące rozbłysków
więziony, a teraz wyswobodzony w korzystnych dla nas karabinowej i armatniej salwy wyznaczyło gęsto linię stano­
warunkach..."2. wisk niemieckich.
A więc natarcie. Wreszcie. Za spalone domy, za śmierć Żołnierze przywarli do ziemi. Po chwili podnieśli się
najbliższych, za łzy dzieci, za ten odwrót. Za wszystko. i znów biegli. Tylko kilkadziesiąt metrów i dalej już nie
Żołnierskie dłonie mocniej zaciskają się na kolbach karabinów. można. W tyralierę nacierających i tuż przed nią coraz gęściej
1 padały pociski.
Wspomnienia plut. Mieczysława Jackowskiego, w: Udział społeczeństwa
Ziemi Kaliskiej w wojnie obronnej Polski 1939 roku, Kalisz 1979, s. 410. Do sztabu dywizji gen. Altera dotarł już pierwszy meldunek
0
2
T. K u t r z e b a , Bitwa nad Bzurą, wyd. II, Warszawa 1958, s. 102. wynikach przeprowadzonego przed chwilą rozpoznania
78 79

przez walkę niemieckiej obrony. Wynikało zeń, że Niemcy naprzód. Rozgorzały walki szczególnie zacięte o Łęczycę,
mocno usadowili się w Łęczycy i mają tam znaczne środki Górę św. Małgorzaty, Piątek i Sobotę.
ogniowe. Batalion mjr. Chudzikiewicza musiał wycofać się do
Topoli Królewskiej i tylko 5 kompania, która weszła do *
Tumu, trzymała się tam w dalszym ciągu.
Kilka godzin później całe zgrupowanie uderzeniowe armii 25 dywizja piechoty gen. Altera uderzyła na Niemców,
„Poznań", grupa operacyjna gen. Knolla, ruszyło do natarcia. broniących się w całym rejonie Łęczycy, trzema pułkami
W ciszę doliny Bzury wdarł się nagle potężny grzmot. Jeszcze w pierwszym rzucie.
echo dzwoniło w nadbrzeżnych szuwarach, gdy nowy grzmot, Nieprzyjaciel bronił się twardo i nawet przez chwilę
a po nim następne zlały się w jeden ogłuszający huk. To artyleria wstrzymał rozpęd polskich pułków na przedpolu miasta. Ale
polska otworzyła ogień na niemieckie pozycje obronne. „...Kano- w jego obronie tkwiła jak cierń 5 kompania, która już kilka
nierzy, zmęczeni odwrotem przez 9 prawie dni, nareszcie zaczęli godzin od czasu natarcia rozpoznawczego siedziała w Tumie,
strzelać do wroga" — wspominają tę bitwę żołnierze. nie dając się Niemcom wyrzucić za żadną cenę.
A trzeba było widzieć, jak oni uwijali się przy swoich Dowódca niemieckiego 46 pułku piechoty, płk Wittke, nie
działach! Padały komendy: „I działo, II i III — powiększyć, był zadowolony z sytuacji w Tumie. Polacy przerwali połą­
zmniejszyć"; komunikaty: „Artyleria niemiecka w ogrodach czenia na szosie Łęczyca-Piątek i znaleźli się niemal na
Łęczycy zniszczona. Piechota nasza wdziera się do Łęczycy". tyłach jego pułku. Dowódca I batalionu otrzymał więc rozkaz
Ach, jak oni szli... Po kilkunastu minutach artyleria umilkła. opuszczenia natychmiast Łęczycy, gdzie natarcie polskie przed
„...Przerwaliśmy ogień, aby nie razić naszych bohaterskich chwilą zostało zatrzymane, i odebrania Polakom Tumu.
żołnierzy piechoty. Nie czekaliśmy długo. Pada komenda: «I, Kompania polska mimo przewagi Niemców broniła się
II, III działo — powiększyć kwadrat!» Nie pamiętam już ile wytrwale, walcząc o każdy dom. Wkrótce pułki dywizji
stopni — wspomina jeden z działonowych — w każdym razie gen. Altera znów ruszyły do przodu. 56 krotoszyński pułk
strzelaliśmy na dalszą odległość". piechoty płk. Wojciecha Tyczyńskiego sforsował Bzurę
Telefonista woła: „Wieża kościelna trafiona!" Trafiło III pod Marynkami i wtargnął do Tumu. Teraz Polacy mieli
działo. Jak się później okazało, na wieży tej obserwatorzy przewagę i ruszyli do ataku.
wroga kierowali ogniem w nasze wojska... Nagle odezwał się „...Pierwszy batalion 56 pp uderza na Tum — wspomina
suchy jazgot ciężkich karabinów maszynowych, wysyłających oficer 3 kompanii — i posuwa się dalej mijając szosę.
śmiercionośne pociski na okopy nieprzyjaciela. Przerywa je, Kwiatówek trzymany ogniem 3 kompanii ckm zostaje
w regularnych odstępach czasu, metaliczne plaśnięcie salw opanowany uderzeniem plutonu z 7 kompanii pod dowódz­
moździerzowych. twem odważnego i dzielnego ppor. Schroedera. Nasz I batalion
Jak spod ziemi wyrosły polskie tyraliery piechoty. Ruszyły dalej bije się o Tum. Nieprzyjaciel coraz więcej zasila
ku Bzurze. Bataliony i pułki armii wielkopolskiej szły do oddziałami własną obronę. Pali się Tum, pali się stara fara
ataku doliną równą jak stół. Zaskoczony przeciwnik cofał się, z XII wieku. Przedpole silnie jest oświetlane rakietami
ale nie rezygnował z oporu. Spłynęła krwią Bzura i zorane nieprzyjaciela. Druga kompania wdziera się do wschodniej
pociskami armatnimi nadrzeczne łąki i pola. Natarcie ruszyło części wsi i okrzykiem «hura» porywa cały batalion do
80

IISZUIE IB W
szturmu. Toczy się straszna walka na bagnety, w której
wyższość swoją wykazują polscy żołnierze, a Niemcy morder­
czego uderzenia nie wytrzymują i zaczynają się wycofywać.
W tym czasie dowódca niemiecki po raz wtóry rzuca do
P*E*VOtNT U/f CitPOSPOUTtJ IMtiłOtll
przeciwnatarcia swoje bataliony w kierunku Łęczycy, gdzie
wzięty ogniem flankowym karabinów maszynowych rozpada MOBILIZACJĘ POWSZECHNĄ.
się i z olbrzymimi stratami dla siebie wycofuje się do tyłu..."3. zarządzam co następuje;
t Dnie moblIltfte|i,
Postawa żołnierzy batalionu w tej walce zasługuje na
najwyższe uznanie. Wśród najlepszych byli: st. sierż. Adam
Woźny, plut. Babijów, kpr. Bolesław Spurtach oraz strz. Jan M*M ,w 4rŚL itesą m hfAdmo kka 2-gt. 3M& H i i
1 P o w o ł a n i e <fo cirr»ne| *łu*by wojskowej.
i d * t ó «•«&,

Brodziak. jj, łknwc&tft *s c*y*awj «tw*% wifiwwuj WSZYSTKICH T¥GH


p*t4th&*%&fdn> rezerwy i ;x*»p<*)e#łj nt$gtrfm:.
Ale Niemcy w Tumie jeszcze nie zwyciężeni i lista
bohaterskich żołnierzy, szturmujących gniazda oporu wroga, pj WCO^BU w* wum, JUHTGORIĘ ZDROWIA t ROOZAJ MOMI CMA&W), t<t*r*y <M«J*»« m*u
* TV MOttUfACT JfK BCZ CZOWONCOO PASA,
wydłuża się. Znajdzie się na niej wiele dziesiątek innych, », M M . «* -yfcwwfc < « ^ j s b % j ! g i » » i «* ««*»•»• * ^ s W*i w*** .;«***«**»«*. ti*$ «*»**,* «.*£»*. s o f i i i w M I B U i-owt*-
^•wHiułS, *t*»% I * WWWWWMIŚ ts* •**»*.;*'*<**»'• • *»***«*«« ^Bj*t*Sw mdŁfi.«,:at * # , , r*. , . » f.,,!!.^* MM*"*?'- * MM #*»«*»•*

którzy pędzić będą później „niepokonany" Wehrmacht aż


wy

pod Łódź.
•Mat >HWil*e Pftfiwtt i»**»**T pa***? m ty** lt»MW»*yt* h*ńMik yłumfawią,
B ń ŚiunWfe, .(w**********, #*&#**««*»•>*, Mam ł t * * * * * * * * I » * m * o w « J*JMWW» *• W fwfcv. m i * •*•«*,*«*», tftfew *•# mer***** «•(

Z pomocą przyszedł nowy batalion, trzeci, mjr. Władysława


Grocholi i prawie z marszu ruszył do ataku. To już koniec. ~ W ***»% **» y«B^t*«4». ** i**^t ***>**« <«rcy«u* f*v*mi »M*ftMK.

Niemcy idą w rozsypkę, rzucają się do panicznej ucieczki, ^•mmm ±*#A*i*t f&ąt**:0i »w«, * M % «*»,*« 6-.i*t *sfyinwei.. » * nw
~m*#* a * r****4 'kh. '*t&rrif *• «^»* aiNfifM.1***)* *****<•*> »*». .. ., . ......... . . . „ . r
™__»„

zostawiając na polu walki broń i wyposażenie.


tli- Cofpfcłłfcle u r l o p ó w .
Między godziną 21 a 22 Tum znalazł się w polskich rękach.
Tymczasem Łęczycę szturmowały ostrowskie bataliony _, _ _ ™ _ , ™ , , _ * # ł # w * t * a * j y » * v **»***;*# *tt*ffe« »«>»»»*»•%

ppłk. Mariana Frydrycha i bataliony płk. Stanisława Dworzaka.


-. P B * ? : . ^ * * ^ ; u t - ^ m , * T * i i W t W ^ e w * * i - ?••••*J*, mb--...-: v , , i ł : » =. - ..-- „,,.,. .,.,,,,,., .. ,..,„....,. ^ , .rł
Dwa niepełne bataliony tego ostatniego ruszyły naprzód, lecz
f a

zostały zatrzymane silnym ogniem. Natarcie polskie, wsparte IV,. ftfle |»odl«tf»tą oowołftnłu do (łrnj\*j «luCb> woi*K.ow«?i w n»r*I

kolejnym batalionem 60 pułku piechoty, znów ruszyło naprzód.


Tym razem udało się i żołnierze dopadli pierwszych domów
miasta. Około godziny 21 linia obrony niemieckiej wreszcie
pękła i oddziały polskie wdarły się do Łęczycy.
Do gen. Kurta von Briesena, dowódcy niemieckiej 30 dy­
wizji piechoty, dotarły niepokojące meldunki o sytuacji pod
Łęczycą, ale generał nie przypuszczał, aby właśnie tam
Polacy mogli poważnie zagrozić jego dywizji.
3
Wspomnienia ppor. rez. Eugeniusza Leszczyńskiego, w: Udział społeczeń­
stwa Ziemi Kaliskiej w wojnie obronnej 1939 roku, Kalisz 1979, s. 382-383.
Plakat o mobilizacji
Bzura w rejonie Sobota-Walewice. Teren walk 17 pułku ułanów

Gen. dyw. Tadeusz Kutrzeba, do­ Gen. dyw. Władysław Bortnowski,


wódca armii „Poznań", następnie dowódca armii „Pomorze"
grupy armii

Niemieckie czołgi na postoju w zajętej miejscowości

Gen. bryg. Wacław Stachiewicz, Gen. dyw. Juliusz Rómmel, do­


szef Sztabu Głównego wódca armii „Łódź", następnie ar­
mii „Warszawa"
Działo ppanc. 37 mm na stanowisku ogniowym

Gen. bryg. Franciszek Alter, do- Płk. dypl. Stanisław Dworzak, do­
wódca 25 dywizji piechoty wódca 69 pułku piechoty

Mjr Antoni Chudzikiewicz, dowód- Płk dypl. Mieczysław S. Mozdy-


%i 1
ca II batalionu 69 pułku piechoty niewicz, dowódca 17 dywizji pie­ Dowódca armii „Poznań" gen. dyw. Tadeusz Kutrzeba (w samochodzie)
choty w
rozmowie z gen. bryg. Romanem Abrahamem (pierwszy z lewej)
Oddział kawalerii w marszu Gen. bryg. Stanisław Grzmot- Kpt. Ludwik Głowacki, dowódca
-Skotnicki, dowódca grupy opera­ 6 baterii 17 pal
cyjnej kawalerii, poległ 19 wrześ­
nia nad Bzurą

Działon artylerii w akcji bojowej

Oficerowie 3 baterii 7 dywizjonu artylerii konnej. Trzeci od lewej dowód­


ca baterii, por. Józef Korczakowski, poległ pod Sochaczewem
81

Wtedy właśnie nadeszły nowe meldunki. Dowódca 8 pułku


piechoty płk Reichert zameldował, że kolumna marszowa jego
pułku zastała znienacka zaatakowana przez nieprzyjaciela pod
Michałowicami.
— Herr General, oni mają tutaj nawet czołgi.
Briesen rozkazał: — Niech się pan osłoni i maszeruje dalej.
Ale już po chwili 6 pułk melduje ponownie.
— Kompania w szpicy bocznej pułku bije się z nie­
przyjacielem pod Głupiejewem. Pod Zagajem polskie wozy
pancerne.
Dowódca niemieckiej dywizji wiedział już teraz, że Polacy
atakują szeroko na kilkunastokilometrowym froncie.
Pułki 17 dywizji piechoty płk. Mozdyniewicza przekro­
Płk Ignacy Kowalczewski, do­ Płk Stanisław Królicki, dowódca czyły Bzurę. Drobne patrole niemieckie nie stawiały oporu
wódca 17 Pułku Ułanów Wiel­ 7 pułku strzelców konnych, ciężko i cofały się na południe. 68 wrzesiński pułk piechoty płk.
kopolskich, od 18 września ranny 17 września zmarł w szpita­
dypl. Wolfa Nykulaka kierował się na Górę św. Małgorzaty,
dowódca Wielkopolskiej Bry­ lu w Modlinie
gady Kawalerii a 70 pułk płk. dypl. Konkiewicza z Jarocina i Pleszewa
— na Stary Gaj. Natarciem zaś kierował dowódca piechoty
dywizyjnej płk dypl. Władysław Smolarski, odważny i do­
świadczony oficer. Szosa Piątek-Łęczyca była tuż tuż, kiedy
opór niemiecki zaczął tężeć. Pod Michałowicami stał bata­
lion nieprzyjacielskiego 6 pułku piechoty. Zaskoczenie było
obopólne, jednak szybciej opanowali je Polacy. Jeden z ba­
talionów płk. Nykulaka ruszył do ataku i jednym skokiem
dopadł niemieckich okopów. Żołnierze nasi i nieprzyjaciel­
scy zwarli się w walce. Rozstrzygnęły ją bagnety i kolby
polskich karabinów.
Oddziały 70 pułku piechoty zniosły wprost z marszu słabą
obronę nieprzyjacielską pod Sługami. 17 dywizja szła naprzód.
14 (poznańska) dywizja piechoty gen. Włada przeszła
Bzurę również bez przeszkód ze strony Niemców. Tutaj
także nieprzyjaciel nie przewidział polskiego natarcia. Wkrót­
ce jednak natknięto się na silną obronę niemieckiej dywizji.
Rozgorzały walki o dwór Czarne Pole, pod Głupiejewem
St. wachm. Jan Sabik z 7 pułku ' Goślubiem. Oddziały 55 (z Leszna) i 57 (z Poznania)
strzelców konnych
6
— Bzura 1939
82 83

pułków piechoty wzięły górę nad przeciwnikiem, zmuszając s ię już w zupełnych ciemnościach. Niemcy byli w lepszej
go do odwrotu. sytuacji znajdując osłonę za ścianami domów i w ogrodach.
Z takim samym powodzeniem atakowała polska kawaleria: Stamtąd razili polską piechotę ogniem karabinów maszyno­
Wielkopolska Brygada Kawalerii pod Sobotą oraz grupa wych i granatów. Jednakże w obcym, nieprzyjacielskim
operacyjna gen. Skotnickiego w natarciu na Wartkowice inieście czuli się bardzo niepewnie. Wiedzieli przecież, że nie
i Parzęczew. proszono ich tutaj.
W sztabie gen. Briesena oceniano, że sytuacja jest paskudna. Już po wojnie Hans Breithaupt napisał w swojej książce
Jednak żaden z oficerów nie ośmieliłby się w obecności poświęconej tym wydarzeniom: „...w Łęczycy rozszalał się
generała wyrazić swojej opinii. Tylko Briesen nie wydawał jednak szatan: nagle miasto zapełniło się ludźmi (czyżby
się „tracić głowy". Sytuacja była ciężka, ale, jak sądził — nie podejrzliwi i nieprzyjaźni nie stali na ulicach już podczas
bez wyjścia. wkraczania pierwszych oddziałów? — T. J.), przybywają oni
Jak na razie — najgorzej było pod Łęczycą. Briesen zdawał tu z piwnic i tunelów, mają przy sobie broń, niszczą przewody
sobie sprawę, że Łęczyca w rękach Polaków to nie tylko telefoniczne i nie zwracając uwagi na ogień polskiej artylerii,
zagrożenie dla jego dywizji. Niebezpieczeństwo zawisło nad który zaczął walić nieco później, wzniecali ogień sygnalizacyj­
całą 8 armią, wysuniętą już daleko ku wschodowi. ny w pobliżu stanowisk dowodzenia..."4.
Łęczycę trzeba było więc koniecznie odebrać Polakom. Najpierw opuściła stanowiska ogniowe artyleria niemiecka,
Natychmiast skierował dwa bataliony 6 pułku piechoty na której zabrakło już amunicji, i uciekała pod Sierpów. Tutaj
podstawy wyjściowe do natarcia na Łęczycę i kazał im nad Bzurą również Niemcom brakowało amunicji. Zawiodła
atakować. Ale sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. doskonała organizacja zaopatrzenia, gdy drogi dowozu prowa­
Oficer operacyjny meldował, że walki toczą się już pod dzące z Uniejowa zostały nagle przecięte przez kawalerię gen.
Czarnym Polem, Balkowem, Goślubiem i Piekarami. Skotnickiego.
O ataku nie mogło być mowy. Także obrona stała się W ślad za artylerią rozpoczęła odwrót piechota. Około
niemożliwa. północy Polacy zdobyli rynek oraz liczne stojące tam samo­
O godzinie 23 płk Wittke nadał do sztabu dywizji dramaty­ chody, wypełnione żywnością i amunicją, której przeciwnik
czny meldunek: — Sytuacja jest beznadziejna, sztab pułku nie zdążył już wykorzystać. Gdy od wschodu na tyły Niemców
przyjmuje ugrupowanie „w jeża" i wycofuje się. uderzyła dodatkowo jedna z kompanii 56 pułku piechoty,
Ale Briesen ciągle jeszcze nie chciał ustąpić i kazał odwrót nieprzyjacielskiego batalionu zakończył się paniczną
46 pułkowi odebrać za wszelką cenę miasto. ucieczką.
Jeszcze raz rzucił Wittke swoje wykrwawione bataliony do Tylko jeszcze przed zachodnim i południowym skrajem
kontrataku pod Leszczami i Wilczkowicami. Bezskutecznie. miasta broniła się kompania, o której podczas gorączki odwrotu
Żołnierz niemiecki przybity klęską załamał się psychicznie zapomniał niemiecki dowódca batalionu. Gdy zaatakował ją
i szedł do ataku niechętnie. polski batalion, na odwrót było już za późno. Po krótkiej
Natarcie polskie wdarło się już w głąb obrony niemieckiej walce cała kompania złożyła broń.
i tworzyło w niej coraz szersze szczeliny, przez które wlewały H. B r e i t h a u p t , Die Geschichte der 30. Infanterie-Division 1939-1945,
się wciąż nowe fale piechoty polskiej. Bój w Łęczycy toczył Bad Nauheim 1955, s. 25.
85

O świcie 10 września Łęczyca była wolna. Witała swoich czarna kurzawa i rozległo się stamtąd głuche dudnienie
żołnierzy. Jakże im była wdzięczna. Za wypędzenie Niemców, wybuchów, od których drżała ziemia. Po salwach artylerii
za widok uciekającego wroga, za wyzierający z oczu niemiec­ polskiej artyleria niemiecka umilkła prawie zupełnie.
kiego żołnierza strach. Następne salwy padły na linię niemieckiej piechoty. Przy-
„...W dniu 10 września robimy skok z naszą baterią do dusiły ją do ziemi. Tę chwilę przewagi własnej artylerii
Łęczycy. I tu wielka radość! Ludność miasta wita nas gorąco, wykorzystali Polacy i dopadli niemieckich okopów. Najszyb­
częstowali nas czym tylko mogli, aby nam okazać wdzięczność. ciej załamano opór na skrzydłach i wtedy od wschodu
Nas, żołnierzy i artylerzystów interesuje, jakie skutki wywołało i zachodu uderzono na Piątek.
nasze strzelanie. W ogrodach Łęczycy wśród połamanych drzew „...Nasi żołnierze biją się wspaniale — wspomina weteran
zniszczone działa niemieckie, tabory, masa sprzętu i amunicji..." bitwy, porucznik Mikołaj Ignatowicz — mimo zaciekłej obrony
Wśród szpalerów wiwatujących mieszkańców maszerowały nieprzyjaciela. Prą naprzód.
ulicami miasta kompanie i bataliony. Mimo trudów walki Zwycięstwo uskrzydla, dodając otuchy i wiary we własne
i bolesnych strat żołnierze polscy wybijali krok równy jak na siły.
paradzie. Co pewien czas słychać «hura!». To nasze 55 i 57 pułki
Dowódca dywizji meldował: „...Mimo zdecydowanego piechoty zwycięsko posuwają się naprzód. Walczą na bagnety.
oporu przeciwnika, akcji jego lotnictwa bombowego i artylerii 58 pułk piechoty jest w drugim rzucie dywizji.
ciężkiej, oddziały dywizji sforsowały przejścia w Łęczycy Nieprzyjaciel cofa się powoli. Za każdy krok naprzód
i posunęły się 8-10 km w przód. Próba odrzucenia 60 pp żołnierze dywizji obficie płacą krwią...
i uchwycenia z powrotem przeprawy w Łęczycy skończyła się ...Jest świt 10 września. Przesuwamy się do przodu...
niepowodzeniem. Nieprzyjaciel został odrzucony ponosząc Odgłosy walki nie ustają ani na chwilę. Około południa
dotkliwe straty. Wszystkie oddziały dywizji zdobyły dużo zbliżamy się do Piątka. Spotykamy liczne grupki rannych. Na
jeńców i materiału wojennego..." drodze i w pobliżu zabici nasi żołnierze i Niemcy...
Bój równie zacięty toczyła w dalszym ciągu dywizja gen. Nieco dalej, obok zabudowania stoi kilku chłopców lat
Włada o Piątek. Mimo jej początkowego sukcesu Niemcy 14—16. W ręku mają karabiny, a na pasach żołnierskich po
wciąż na nowo podejmowali kontrataki. Jednym z nich, kilka ładownic. Są ogromnie dumni z udziału w walce.
w którym wzięły udział dwa niemieckie bataliony, zdołali Tuż przed nami w kłębach dymu Piątek. Dopala się kilka
zaskoczyć batalion 55 pułku piechoty i rozbić go. Dopiero domów. Idziemy szybko naprzód. Zwiad za nami. Bardzo
skierowany w to miejsce batalion odwodowy pułku zdołał silny, mdły swąd spalenizny towarzyszy nam daleko za
zagrodzić Niemcom drogę do Bzury i zmusić ich do odwrotu. miasteczkiem. Na drodze i obok dużo zdobytego sprzętu
W nocy z 9 na 10 września, gdy gen. Wład przygotowywał i broni..."
plan dalszego natarcia, gen. von Briesen ściągnął spod Bielaw Miasto wzięto w południe po ciężkich walkach ulicznych.
ostatnie bataliony swojej dywizji i wzmocnił nimi obronę pod Natychmiast ruszył pościg za Niemcami. W przeciwnym
Piątkiem. kierunku szli jeńcy.
Atak Polaków ruszył o świcie. Przedtem otworzyła ogień Około północy oddziały dywizji płk. Mozdyniewicza zajęły
artyleria. Daleko, za linią niemieckich okopów, uniosła się Górę św. Małgorzaty. Stanął tam 68 pułk piechoty. Opóźnił
86 87

swoje natarcie jedynie pułk 70, zatrzymany pod Sługami. swych dowódców — przechodzą do kontrataków. Lecz nie
Wcześnie rano rzucił się jednak ponownie do natarcia. P0 wszędzie udaje się ponownie załatać poszarpaną linię frontu.
krótkiej, lecz zaciętej walce odebrano Niemcom Bryski i Stary Janowice, Stawy, Irenów — pięć razy przechodzą z rąk do
Gaj. Pułk zdobył licznych jeńców, działa i inny sprzęt wojenny. rąk, przy czym ciągły napływ polskich posiłków zmusza do
17 dywizja wspólnie z 14 i 25 ruszyły w pościg za nie­ cofnięcia lewego skrzydła, aby w ten sposób uniknąć oskrzyd­
przyjacielem. lenia od strony Brysków i Morakowa. Tymczasem polska
kawaleria przecina szosę na Bielawy, na południe od Piątka
* i częścią oddziałów skręca na zachód, zagrażając natychmiast
od tyłu pozycjom artyleryjskim, rozlokowanym na południowy
Dowódca 8 armii niemieckiej gen. Blaskowitz nie był wschód i na południe od miasta.
jeszcze w pełni świadomy grozy sytuacji, gdy meldował Na niektórych odcinkach próby ataku co prawda załamują
o położeniu swoich dywizji dowództwu Grupy Armii „Połu­ się pod wpływem bezpośredniego ognia artyleryjskiego, ale
dnie" i częściowym tylko natarciu nieprzyjaciela między teraz staje się już oczywiste, że dalsze utrzymanie pozycji
Łowiczem a Łęczycą. Zresztą gen. Rundstedt również nie dywizji wokół Piątka nie jest możliwe, jeśli chce się uniknąć
zdradzał niepokoju. Wydawało się, że wystarczy pchnąć całkowitego okrążenia i grożącego zniszczenia.
dodatkowo do bitwy korpusy XI i XVI, aby osadzić Polaków Płk Basler, dowódca 26 pułku piechoty, który po południu
na miejscu i natychmiastowym przeciwuderzeniem doprowa­ przejął dowództwo po przewiezionym do szpitala polowego
dzić do rozstrzygnięcia bitwy na swoją korzyść. dowódcy dywizji, uzyskał w korpusie zgodę na opuszczenie
Zanim jednak nadeszły posiłki, dywizja Briesena musiała miasta.
ustąpić. Oddajmy na chwilę głos kronikarzowi niemieckiej Wycofywanie się jednostek, zapoczątkowane gdzieś w go­
dywizji, Breithauptowi: „...Po wielogodzinnej walce nastąpił dzinach popołudniowych, zostało natychmiast zauważone przez
kryzys: w rejonie Stawów i Nowego Gaju, szosą prowadzącą polskie samoloty rozpoznawcze, które nieprzerwanie krążyły
na południe, napiera nieprzyjaciel, między Janowicami nad polem walki. Unosiły się one poza zasięgiem artylerii
i Irenowem zawisła groźba przerwania cieniuteńkiej i na­ przeciwlotniczej, własnego zaś lotnictwa nie było widać.
piętej linii frontu. Na całej szerokości zauważyć już można Wycofanie się zgromadzonej w rejonie Piątka wielkiej liczby
wycofywanie się niektórych oddziałów, własna artyleria nie taboru i zawracających oddziałów musi nastąpić jedyną szosą
jest w stanie zatrzymać nieprzyjaciela, jej ogień jest bardzo prowadzącą przez Zgierz w kierunku Łodzi. Ale na skutek
często za krótki i zagraża własnej piechocie. celnego ognia polskiego grozi niebezpieczeństwo utraty moż­
Ale oto nastała decydująca chwila dla gen. von Briesena. liwości kierowania całym tym ruchem; powstają korki, kolum­
Z ociekającym krwią ramieniem w gipsie, w poszarpanej ny torują sobie drogę, jadące na oślep zaprzęgi wyrywające
kurtce polowej, na czele oficerów ze swego sztabu udaje się się z ognia (polskiej artylerii) powodują zamieszanie, w sze­
w sam środek cofającej się piechoty. Jego przykład odnosi regach żołnierskich krążą już paniczne plotki. Oto pierwsze
pewien skutek. Wycofywanie się wojska zostaje zahamowane. oznaki paniki, która tak szybko może się rozszerzyć. Zostaje
Wieść o pojawieniu się generała rozchodzi się błyskawicznie, jednak z trudem opanowana..."5.
oddziały znowu wracają do szyku i — idąc za przykładem Tamże, s. 30.
89

Gdy meldunki o pojawieniu się polskiej kawalerii na zdobyto miasto i odcięto odwrót Niemcom, przeciwnik załamał
skrzydłach i tyłach dotarły do sztabu 30 dywizji piechoty, gen. s ię ostatecznie i — pozostawiając na polu walki zabitych,
von Briesen, który po opatrzeniu rany zdążył powrócić do rannych, jeńców oraz sprzęt wojenny — rzucił się do panicznej
dywizji, zdał sobie sprawę, że poniósł klęskę. ucieczki.
Tym razem gen. Blaskowitz nie krył swego niepokoju 9 i 14 pułki ułanów parły niepowstrzymanie w kierunku
i 10 września w południe w rozkazie operacyjnym armii Wartkowic i Poddębic. Oba polskie pułki działały na nie­
informował: „Kontynuując działania zaczepne armia osią­ przyjacielskich tyłach. Już podczas przekraczania szosy między
gnęła dziś na swym prawym skrzydle rejon na zachód Wartkowicami i Uniejowem 9 pułk zagarnął kilka niemieckich
i południowy zachód od Skierniewic, lecz na lewym skrzydle samochodów z zaopatrzeniem i idąc dalej naprzód zniósł małe
znaczne siły nieprzyjaciela zyskały na terenie i osiągnęły oddziały nieprzyjacielskie, wyłapywał pojedynczych oficerów
rejon na północ od Ozorkowa do Parzyszewa..."6. Pozornie i kurierów jadących z rozkazami.
lakoniczna informacja ujawniała w dalszej części rozkazu 14 pułk ułanów podszedł pod Wartkowice niepostrzeżenie
(o wycofaniu kwater głównych korpusu z Ozorkowa do dla znajdującego się tam oddziału kwatermistrzowskiego
Zgierza i 8 armii z Łodzi do Brzezin) rzeczywistą powagę przeciwnika i zaskoczył go całkowicie. Jego dowódca nawet
sytuacji. Oto wyższe niemieckie dowództwo przyznało się nie przypuszczał, aby mogły zjawić się tu polskie oddziały.
do poważnego zagrożenia natarciem polskim swoich Zaskoczony podjął chaotyczną i mało skuteczną obronę.
ośrodków dowodzenia i wycofywało je do miejsc na razie Wartkowice zastały zdobyte. Tymczasem od zachodu nad­
nie zagrożonych. ciągały tu wciąż niemieckie samochody, które wraz z całą
zawartością wpadały w ręce Polaków.
Jeszcze przed świtem grupa kawalerii gen. Skotnickiego Droga na tyły Niemców stanęła otworem. Kawaleria gen.
podjęła natarcie na Uniejów i Wartkowice. Zdobycie tych Skotnickiego już wieczorem 10 września zajęła bez walki
miejscowości było konieczne, gdyż tamtędy biegły drogi Parzęczew. W samą porę. Od zachodu nadciągała bowiem
zaopatrzenia całego X korpusu gen. Ulexa. Stamtąd też 221 niemiecka dywizja piechoty z odsieczą dla Briesena.
prowadził kierunek na tyły jego broniących się nad Bzurą Polacy przerwali front również na wschód od Piątka,
dywizji. 17 pułk ułanów Wielkopolskiej Brygady Kawalerii zaatakował
6 pułk ułanów z Podolskiej Brygady Kawalerii część Niemców w Walewicach i po częściowym okrążeniu wziął
swoich szwadronów rzucił do ataku frontalnego na Uniejów, szturmem wieś i pobliski dwór, zaś 15 pułk ułanów opanował
a pozostałą częścią uderzył od północnego zachodu. Po Bielawy. I tutaj również przegrana kosztowała Niemców
zaciętej walce wzięto wieś Kościelnice, a następnie przepę­ drogo: dziesiątki zabitych, rannych i jeńców, stracona broń
dzono Niemców z uniejowskiego cmentarza. Stąd jednym i amunicja.
skokiem szwadrony wdarły się do miasteczka, gdzie jeszcze Komunikat informacyjny sztabu grupy operacyjnej gen.
w ulicach, wykorzystując domy, wróg usiłował się bronić. Knolla o położeniu nieprzyjaciela donosił późnym wieczorem
Gdy jednak natarcie oskrzydlające wtargnęło do Uniejowa, 10 września:
6
Centralne Archiwum Wojskowe (CAW), Zespół dowództwa 8 armii, „W akcji prowadzonej przez Grupę Operacyjną stwierdzono
rozkazy armijne gen. Blaskowitza. następujące oddziały nieprzyjaciela:
90 91

przed frontem 25 DP i 17 DP — oddziały 6 i 46 pp, Ozorków i Bratoszewice. Z pomocą pospieszył również gen.
przed frontem 14 DP — oddziały 6 i 26 pp. Rundstedt, który oddał Blaskowitzowi z odwodów 213 dywizję
Jednostki te wchodzą w skład 30 DP. Ponadto w akcji brały piechoty. Dowódca armii niemieckiej sam nie był już w stanie
udział ze strony nieprzyjaciela oprócz artylerii ciężkiej jedno­ opanować sytuacji. Musiał podzielić obronę na dwa odcinki,
stki pancerne działające w nocy przy świetle reflektorów. które powierzył dowódcom XIII i X korpusów. Wiedział już
Rozmieszenie oddziałów 30 DP w terenie wskazuje, iż również, że dotychczasowy marsz na Warszawę i pościg za
dywizja ta została naszym natarciem przecięta w kilku wycofującą się armią „Łódź" nie są w tej sytuacji możliwe.
miejscach z północy na południe i wycofuje się poszczegól­ Kazał więc wysuniętym daleko ku wschodowi oddziałom
nymi grupami w kierunku południowym. Uważam, że opuścić Sochaczew i główne siły skoncentrował pod Łowi­
30 dywizja w chwili obecnej nie przedstawia już zwartej, czem; stąd zamierzał rzucić je do przeciwuderzenia, by
kierowanej jednostki i w miarę naszego posuwania się na zmiażdżyć lewe skrzydło natarcia polskiego i zamknąć od­
południe tracić będzie swą wartość bojową coraz więcej. Na działom polskim drogę ku Warszawie.
podstawie dotychczasowych walk stwierdzić należy, że od­ Nowe dywizje niemieckie pojawiły się na froncie bitwy nad
działy 30 DP opóźniają twardo, w czym jest im pomocna dość Bzurą już 10 września. 17 dywizja piechoty ruszyła dwiema
liczna artyleria ciężka. kolumnami z Łodzi i Strykowa i po południu stanęła pod
Największe straty poniósł nieprzyjaciel przed frontem Celestynowem i Modlną oraz na północ od Ozorkowa. 10 dy­
25 DP, tracąc prócz wielkiej liczby zabitych, rannych i jeńców wizja piechoty zatrzymała się w Skierniewicach, skąd natych­
— 2 ciężkie działa. Również 14 DP zadała nieprzyjacielowi miast skierowała jeden ze swoich pułków z pomocą dla
straty wyrażające się w dużej liczbie zabitych i rannych. 24 dywizji piechoty stojącej pod Łowiczem.
Wobec wielkich strat poniesionych w ludziach i materiale Nowe dywizje niemieckie podążały szybkim marszem na
wojennym oraz w związku z pozbawieniem 30 DP jej zwartości północ, do bitwy wychodziły im naprzeciw dywizje polskie
bojowej przewiduję na dni następne znaczne zmniejszenie się grupy operacyjnej gen. Knolla, które w tym czasie ścigały już
oporu nieprzyjaciela przed frontem grupy operacyjnej, o ile nieprzyjaciela na całym froncie.
oddziały nie zostaną zasilone większymi posiłkami, zupełne 25 dywizja piechoty rozpoczęła właśnie bój o Sierpów
osłabienie siły bojowej 30 DP" 7 . i Leśmierz.
29 kaliski pułk piechoty ppłk. Floriana Gryla, który
* dotąd nie brał jeszcze udziału w walce, parł naprzód
jak niesiony na skrzydłach i z marszu znosił małe oddziały
Powoli zaczynają jednak nadciągać nad Bzurę niemieckie nieprzyjaciela, starające się tu i ówdzie stawić Polakom
posiłki. opór, pod Sierpowem jednak Niemcy zdążyli przygotować
Najpierw gen. Blaskowitz rzucił pod Łęczycę 221 dywizję, mocniejszą obronę i wesprzeć ją nawet artylerią. Polski
ale pod Uniejowem stanęli jej już w poprzek Polacy. Dowódca pułk chciał z marszu wziąć i tę przeszkodę, ale nie udało
8 armii zatrzymał więc maszerujący na Warszawę cały XIII się. Przeciwnik postawił tak silną zaporę ognia artyleryjskiego
korpus i skierował pułki dwóch jego dywizji pod Zgierz, i karabinów maszynowych, że nie sposób było przejść
7
Wojna obronna Polski 1939, Wybór źródeł, Warszawa 1968, s. 673. przez nią bez pomocy własnej artylerii. Pułk przywarł
92 93

do ziemi. Wkrótce potem salwy dwóch polskich dywizjonów na silną, zorganizowaną przez Polaków obronę. Stał tu batalion
artylerii ciężkiej zlały się w jeden potężny grzmot przeciąga­ 70 pułku piechoty z góry przygotowany do walki z cofającym
jący nad niemieckimi pozycjami. Pierwsze salwy spadły na się nieprzyjacielem.
stanowiska niemieckiej artylerii i zmusiły ją do milczenia. Starając się przebić, Niemcy musieli przyjąć walkę. Na
Następne wybuchły gejzerami ziemi i ognia w okopach. dobre przygotowanie natarcia nie mieli jednak czasu, a ponadto
Poderwały się z ziemi tyraliery i jednym skokiem dopadły żołnierze niemieccy, idąc do ataku, oczekiwali lada chwila
nieprzyjacielskich stanowisk. Strzelające jeszcze tu i ówdzie ścigających ich oddziałów 14 dywizji piechoty. Bataliony
niemieckie karabiny maszynowe utonęły nagle w ogłu­ nieprzyjacielskie miotały się więc bezsilnie, od południa
szającym okrzyku: hura, hura — wyrywającym się z setek rażone celnym ogniem karabinów maszynowych batalionów
żołnierskich piersi. z dywizji płk. Mozdyniewicza, od północy zaś — ścigającym
56 pułk szedł przez cały czas wśród ognia niemieckiej ogniem artylerii dywizji gen. Włada.
artylerii. Pod Leśmierzem stała niemiecka piechota. Pułk Pierwsze natarcie Niemców odparto więc bez trudu, a na­
uderzył, ale przejść, nie zdołał. Walka przeciągała się, lecz stępnych nieprzyjaciel już nie podejmował, nie mając na nie
żadnej ze stron nie dawała rozstrzygnięcia. ani czasu, ani chęci. Uchylił się od walki i rzucił ku
Polska dywizja nie miała już żadnych odwodów, którymi wschodowi, szukając wyjścia z matni.
mogłaby wesprzeć walczące pułki. Przeciwnik zaś już je miał Pod Sypinem zaskoczono uciekającą z Piątku, szosą do
i natychmiast rzucił do walki. Zgierza, artylerię ciężką Briesena.
21 pułk piechoty z 17 niemieckiej dywizji wraz z kompanią Specjalny oddział szybki, złożony naprędce z kawalerii
czołgów i liczną artylerią przeszedł do kontrataku pod Sier- dywizyjnej i kompanii czołgów rozpoznawczych, poruszał się
powem i Leśmierzem. Uderzenie było silne, a Polacy nie szybciej niż zaprzęgi konne niemieckiej artylerii. Oddział
mogąc mu dostatecznie przeciwdziałać, wycofali się. Po tyra polski dopadł je i wtargnął w kolumnę, rozrywając na kawałki.
sukcesie Niemcy nie kwapili się do marszu naprzód. W do­ W chwilę później było już po wszystkim. Nikt nie uszedł
wództwie X korpusu wiedziano już, że w Uniejowie i Parzę­ z życiem. Na szosie zostały tylko działa, milczące i już
czewie są oddziały polskiej kawalerii wiszące groźnie nad niegroźne.
niemieckim skrzydłem i tyłami. Bez walki dali więc za Mimo jednak generalnego sukcesu armii „Poznań" zaczynały
wygraną i wycofali się pod Solcę Wielką i Wróblew. napływać niepokojące meldunki ze wschodniego skrzydła, które
Pułki 70 i 68 polskiej 17 dywizji piechoty biły się o Modlną osłaniała słaba brygada kawalerii gen. Abrahama. Żołnierze tej
i wzgórze Celestynów. Niemcy byli jednak bardzo silni, brygady, twardzi i nieustępliwi w walce, zachowujący w pamięci
otrzymali już posiłki i dlatego natarcie polskie utknęło. Dywizja tradycję powstania wielkopolskiego, szli do ataku jak burza.
zrewanżowała się jednak Niemcom pod Giecznem i Sypinem. Bój o Walewice stał się nową wojenną tradycją wielkopol­
Właśnie w kierunku Gieczna cofał się 26 niemiecki pułk skich ułanów. Jeszcze nie wystygły lufy dział i karabinów,
piechoty, który pod Piątkiem poniósł w walce z dywizją gen. a
już rósł w legendę, podawaną z ust do ust przez żołnierzy
Włada dotkliwą porażkę. Bataliony nieprzyjacielskiego pułku 17 pułku ułanów z Leszna Wielkopolskiego.
nie w pełni zorganizowane do marszu odwrotowego, ogarnięte „...17 pułk ułanów — wspomina por. Wojciech Chełkowski
psychozą klęski, pod Giecznem natknęły się nieoczekiwanie — zdobył Sobotę w sobotę rano 9 września. Wieczorem
94 95

otrzymał rozkaz sforsowania Bzury, pobicia Niemców w Wa- Walewice były zdobyte.
lewicach i otworzenia dla brygady drogi na południe w kierun­ Wyskoczyłem z palących się zagród i obserwowałem
ku Głowna. przedpole, żywych Niemców nie było już nigdzie widać,
Niemcy w Walewicach nie dali się zaskoczyć i nasz wypad czułem za sobą zapał i dynamizm gotowych na wszystko
nocny zamienił się w ciężką bitwę, trwającą od północy do ułanów. Zwycięski nastrój rozpierał piersi i pchał do dalszych
» 8
rana; 2 szwadron nacierał z północy wzdłuż Mrogi i szosy
czynów... .
Sobota-Walewice, 1 szwadron uderzał ze wschodu, przez
Gen. Abraham wiedział dobrze, że zapału żołnierskiego nie
stawy na młyn i wieś, 4 szwadron atakował z południa,
można zmarnować, że to więcej niż połowa zwycięstwa
obchodząc pałac w Walewicach, 3 szwadron wykonał obejście
w walce. Dlatego pchał swoje pułki do przodu, by szturmem
od zachodu, ale wszedł do akcji dopiero rano, już po szturmie.
wzięły las po południowej stronie Rulic i Piotrowic. Tam nie
Zażarta walka nocna wyczerpywała siły pułku, ale nikt
tylko ukryje brygadę przed obserwacją nieprzyjacielskiego
nie poległ, bo ułani wykorzystywali teren i obchodzili
lotnictwa i osłoni przed atakami czołgów, ale także znajdzie
ognie zaporowe. Podeszli też bardzo blisko Niemców i zadali
dobre podstawy wyjściowe do natarcia na Głowno.
im straty.
„...Zanim zdołałem osiągnąć las całością sił brygady
O świcie zmieniły się warunki; celny ogień niemiecki
— wspomina gen. Abraham — zaatakowały nas z kierunku
przygwoździł naszych do ziemi i trup zaczął padać coraz
wschodniego i północno-wschodniego świeże oddziały nie­
gęściej. Ułani podrywali się brawurowo, nadzwyczaj ofiarnie
przyjaciela. Natarcie niemieckie kieruje się wprost na nasze
i ginęli.
tyły, usiłując odciąć nas od Bzury..."9.
Pomoc złożona z pionierów i saperów oraz ochotników
Istotnie, dowódca niemieckiej 24 dywizji piechoty, gen.
z zaplecza pułkowego przekroczyła szczęśliwie łęgi nad Mrogą,
Friedrich Olbricht, gdy tylko oddano pod jego dowództwo
ale skrwawiwszy się po wyjściu na pola zaległa bezradnie
20 pułk piechoty z 10 dywizji, rzucił go natychmiast do
w olszynach przed wsią.
kontrataku na Chruślin Kościelny.
Sytuacja stawała się coraz bardziej krytyczna. Kryzys bitwy Położenie brygady polskiej stało się ciężkie. 17 pułk
przełamał płk Kowalczewski; przeszedł wzdłuż naszych linii ułanów odpierał nieprzyjacielskie ataki pod Chruślinem,
i zadecydował, że tylko szturm generalny, równoczesny a potem pod Piotrowicami. Oddziały niemieckie stały na
wszystkich pododdziałów, może uratować pułk. północy, wschodzie i południu. Własne patrole napotykały je
Do dziś nie rozumiem, jakim cudem nie zginął poruszając nawet tam, gdzie po sąsiedzku powinny być bataliony dywizji
się w ogniu, który zadał nam, leżącym na pozycjach, tyle strat. gen. Włada.
Por. Żółtkowskiemu udało się przekazać szwadronom rozkazy W samą porę zaczęły nadciągać dywizje grupy operacyjnej
do szturmu (Salamandra biegająca w ogniu). gen. Bołtucia z armii „Pomorze".
Duch pułku dokonał reszty — bo na hasło pułkownika Przed wejściem do bitwy dowództwo i sztab grupy wizyto­
poderwali się wszyscy jak jeden mąż. Okrzyk bojowy wał sam gen. Kutrzeba. Omówił z gen. Bołtuciem zadania
zagłuszył kanonadę. Szybkość biegu była rekordowa. I o dzi­
R. A b r a h a m , Wspomnienia wojenne znad Warty i Bzury, Warszawa
wo — dobiegli prawie wszyscy, potem bagnet i granat zrobiły 1969, s. 95-96.
swoje. Tamże, s. 105.
96 97

i sposób ich wykonania. Rozejrzał się po sztabie, to wytkną} Gdy pękła nieprzyjacielska obrona, bataliony polskie ruszyły
tamto pochwalił, rozmawiał z oficerami i długo patrzył w oczy w pościg za uciekającymi Niemcami. Deptano im po piętach,
żołnierzom, jakby chciał ich natchnąć własną siłą i wiara aby nie pozwolić na mocniejsze osadzenie się w terenie.
w zwycięstwo. Generał znał losy przegranej bitwy na Pomorzu O zmroku dopadły północnego brzegu Bzury i — zniósłszy
i chciał wiedzieć, czy pamięć świeżej jeszcze klęski nie oddziały przeciwnika usiłujące stawiać opór po tamtej stronie
zostawiła zbyt trwałych śladów w żołnierskim sercu. rzeki — wdarły się do miasta.
Wyjechał zadowolony. Walka w ulicach toczyła się w ciemnościach, które jakby
Gen. Bołtuć miał poprowadzić swoje dywizje do walki na sprzymierzyły się ze śmiercią, by ukryć przed żywymi
wschodnim skrzydle grupy operacyjnej gen. Knolla i zależnie przerażający obraz zmagań. Walka była bezpardonowa. Życie
od rozwoju sytuacji albo rozszerzyć jej działanie zaczepne ku jednego brało się ze śmierci drugiego, jeden drugiemu wyrywał
wschodowi, albo też osłonić ją tylko od wschodu. je z piersi bagnetem, brał z rozwalonego granatem czerepu,
11 września rozgorzał bój z nową siłą, bo niemieckim z krzyku dławionego w śmiertelnym uścisku gardła.
posiłkom wychodziły naprzeciw posiłki polskie. Wiele godzin ważyły się losy tej walki, gdyż żadna ze stron
16 grudziądzka dywizja piechoty płk. dypl. Zygmunta nie chciała ustąpić. Dopiero gdy w ugrupowaniu nieprzyjaciel­
Bohusza-Szyszkil0 miała zdobyć Łowicz, do którego wkroczył skim wybito dostatecznie szeroką szczelinę, mjr Rewerowski
kilka godzin wcześniej, przed przybyciem Polaków, 102 pułk rzucił w nią swój odwodowy batalion, który uderzył na
piechoty niemieckiej 24 dywizji. przeciwnika z tyłu, łamiąc ostatecznie opór w zachodniej
Na miasto uderzył tylko 64 pułk piechoty z Grudziądza mjr. części miasta.
Aleksandra Rewerowskiego. Pozostałe pułki nie brały na razie Dziesiątki zabitych, rannych i jeńców, porzucony w nieładzie
udziału w walce, były jednak do niej gotowe i czekały tylko sprzęt wojskowy, dowodziły gwałtowności toczącej się tu
na rozkazy. walki, zakończonej chaotycznym odwrotem pokonanego.
To natarcie wracało żołnierzom wiarę we własne siły. O świcie 12 września polski pułk ruszył w pościg.
Jak piekąca rana bolała tamta klęska nad Osą, gdzie bronili 4 toruńska dywizja piechoty płk. dypl. Mieczysława Mys­
się i przegrali. Tu oni szli do ataku, a Niemcy się bronili. łowskiego musiała podjąć wspólnie z Wielkopolską Brygadą
Cóż z tego, że szanse nie były równe, bo chociaż siły Kawalerii natarcie na Głowno. Dlatego też pomaszerowała
były mniej więcej takie same, to przecież Niemcy trzymali niezwłocznie do rejonu koncentracji opanowanego już częś­
miasto łatwiejsze zacznie do obrony niż do zdobycia w ata­ ciowo przez kawalerię.
ku. Mieli także liczniejszą artylerię i nie tak duże straty Gdy jednak 11 września o świcie czołowe oddziały dywizji
w szeregach. przekroczyły Bzurę pod Sobotą i Orłowem, okazało się, że na
Wróg stawił opór już na podejściach do Łowicza. Były to południowym brzegu są Niemcy. Bronili się w Bielawach
na razie tylko słabe patrole, które bez trudu przepędzono. Im i Walewicach, które — raz już przez brygadę gen. Abrahama
jednak dalej na południe, tym bardziej tężał opór niemiecki, zdobyte — trzeba było zdobywać po raz drugi.
a pod Maszycami i Klewkowem trzeba go już było łamać Z Bielaw wyrzucono nieprzyjaciela około południa, po
regularnym natarciem. wyczerpującej walce. Trzymał się on jednak w dalszym
10
Płk Bohusz-Szyszko przejął dywizję po płk. Stanisławie Switalskim. ciągu mocno w Walewicach i Rulicach. Raz po raz pułki

— Bzura 1939
98 99

4 dywizji zrywały się do natarcia, lecz nie mogły przełamać nięte lasem mogły się więc rozwinąć do walki niepo­
obrony niemieckiej. Rosły straty. Frontalne ataki nie odniosły strzeżenie. Toteż atak polski, który wkrótce potem nastąpił,
pożądanego skutku, z wolna tylko wgryzając się w teren zaskoczył Niemców.
opanowany przez przeciwnika. Ustąpił dopiero, gdy skierowa­ Gdy 200-300 metrów dzieliło naszych żołnierzy od nie­
no odwody na jego skrzydła i tyły, wycofując się z poważ­ przyjaciela, stała się rzecz zupełnie nieoczekiwana. Tyraliery
nymi stratami. polskie wyłoniły się z lasu i sunęły szybko zwarte w sobie,
Tymczasem okrążona Wielkopolska Brygada Kawalerii przed ostatnim szturmowym skokiem, zdawało się — napięte
mimo ciężkiej sytuacji nie dawała za wygraną. Gen. Abraham, jak cięciwa przed wypuszczeniem strzały.
wyczuwając pewną dezorientację i niezdecydowanie nie­ I nagle buchnęła w tyralierze salwa śmiechu...
przyjaciela, postanowił je wykorzystać i mimo wszystko Rotmistrz Zbigniew Szacherski " wspomina:
działać nadal zaczepnie. Uważał bowiem, że działania jego „...ppor. Górski, wysoki, okazałej tuszy, wyskoczył jako
oddziałów w statycznej obronie umożliwią Niemcom przejęcie pierwszy, z rewolwerem trzymanym w ręku wskazywał
inicjatywy. Tego zaś obawiał się najbardziej, gdyż wiedział, stanowiska nieprzyjaciela. Gromkim głosem zawołał: «Hej,
że przeciwnik dysponował siłami, które mogły zmiażdżyć kto Polak, na bagnety» i runął jak długi w kartoflisko,
słabą brygadę polską. w którym zaplątał się ostrogami. Chwila konsternacji, przera­
Wstępem do działań zaczepnych miało być na razie tylko ziliśmy się wszyscy, że lubiany powszechnie kolega, od wielu
rozpoznanie na Głowno, ale od razu dużymi siłami. Zadanie lat rezerwista naszego pułku, jest ranny. Ale kiedy poderwał
to powierzył 7 pułkowi strzelców konnych płk. Stanisława się natychmiast, wśród idących do wałki szeregów zerwał się
Krółickiego, pozostałe zaś dwa pułki ułanów miały być wesoły, zaraźliwy śmiech..." 12.
w pełnej gotowości do wsparcia jego walki większością sił. Tamten żołnierski śmiech zwyciężył zwykły ludzki strach
O godzinie 3 nad ranem pułk otrzymał telefoniczny rozkaz przed śmiercią.
dowódcy brygady: Jeszcze dzwonił w uszach i błyszczał w rozwartych
— 7 pułk strzelców konnych opanuje i oczyści od nie­ z wysiłku źrenicach, gdy wpadli w linię niemieckiej piechoty;
przyjaciela rejon wzgórza 118 i miejscowości Władysławów, gasł na twarzach ścierany grymasem grozy śmierci, nigdy
skąd całością sił podejmie rozpoznanie na Głowno. nie oglądanej tak blisko, dotykalnej każdym pchnięciem
Niemcy byli już w Zbożkowej Woli, nadjeżdżały samo­ bagnetu i ciosem kolby.
chody, z których wysiadała piechota. Pokazały się również Niemcy opamiętali się jednak szybko i zebrawszy siły,
czołgi. Były to pułki 24 niemieckiej dywizji piechoty, która rzucili je do kontrataku. Piechota szła za czołgami. 7 pułk
koncentrowała się pod Głownem dla wspólnej z 10 dywizją strzelców konnych musiał zawrócić na podstawy wyjściowe,
kontrakcji zaczepnej przeciwko Polakom. ale stąd ani kroku do tyłu. Działka i karabiny przeciwpancerne
Straż przednia 7 pułku uderzyła ogniem karabinów maszy­ zatrzymały czołgi; piechota bez osłony czołgów nie odważyła
nowych i działek przeciwpancernych, ściągając na siebie, się atakować.
a także na maszerującą bez osłony drogą do Helenowa
baterię artylerii, całą uwagę przeciwnika. Główne siły osło- Obecnie pułkownik WP w stanie spoczynku.
Z. S z a c h e r s k i , Wierni przysiędze, Warszawa 1968, s. 88.
100
101
Przez chwilę cisza dzieliła walczących, zaraz jednak — prze. W ciągu popołudnia pułki zajęły podstawy wyjściowe do natarcia:
rwana jeszcze silniejszym grzechotem karabinów maszyno­
na prawo — 32 pułk piechoty, na lewo — 31 pułk piechoty.
wych i kanonadą artyleryjską — zwarła ich na powrót Artyleria zajęła stanowiska ogniowe w rej. Głowna. Natarcie
w nieustępliwym pojedynku ogniowym. rozpoczęło się o godzinie 16 i miało początkowo powodzenie,
Pułk strzelców konnych złapał oddech i znów poszedł do ale później — szczególnie na lewym skrzydle w rej. kol.
ataku, uprzedził Niemców. Tym razem było lżej, bo towarzy­ Popówek — napotkało silne natarcie polskie. Do nastania
szyła strzelcom cała ósemka dział polowych, wyłuskując ciemności toczyły się pojedyncze walki, które wskazywały, że
z ukrycia gniazda ciężkiej broni maszynowej i stanowiska dywizja ma do czynienia z silnym planowym natarciem przeciw­
ogniowe artylerii. nika, którym była Wielkopolska Brygada Kawalerii, wzmocniona
I tym razem granat i polski bagnet dosięgły nieprzyjaciela. przez poważne siły 4 i 14 dywizji piechoty..."14.
Zwarli się wręcz.
7 pułk strzelców konnych płk. Królickiego miał swój
„...Na kaprala Smółkę z 2 szwadronu — wspomina rotmistrz
wielki dzień.
Szacherski — który wysunął się naprzód z rkm, rzuciło się
dwóch podoficerów niemieckich krzycząc: «Weg mit den
polnischen Hunden» (Precz z polskimi psami). Ale Smółka
nie dał się zaskoczyć. Stojąc otworzył do nich ogień z rkm
Gen. Kutrzeby nie zadowalały dotychczasowe rezultaty
i położył obu trupem. Mimo znacznej przewagi ogniowej
zwrotu zaczepnego. Jeszcze 10 września oceniał, że natarcie
i liczebnej Niemcy cofali się na całej linii..." I3 .
jego dywizji postąpiło naprzód w terenie, ale nigdzie nie
Polacy jednak musieli znów odskoczyć, atakowani pod­ uzyskało prawdziwego przełamania obrony niemieckiej. Prze­
wożonymi spod Głowna posiłkami niemieckiej piechoty. ciwnik cofał się, ponosząc straty, lecz nie był jeszcze pobity.
Tymczasem zapadł wieczór i bój o Zbożkową Wolę nie został Stawiał twardy opór i — jak dotąd — skutecznie opóźniał
rozstrzygnięty. Nazajutrz gen. Abraham postanowił ponownie marsz oddziałów polskich i dlatego nie osiągnęły one zamie­
nacierać, licząc na pomoc dywizji płk. Mysłowskiego. rzonych w tym dniu celów natarcia.
Niemcy wysoko ocenili Polaków w boju o Zbożkową Wolę. Przyjął z ulgą nadejście dywizji gen. Bołtucia, miał
Uczynili to zapewne bezwiednie, nie podejrzewając nawet, by nadzieję, że dodadzą one natarciu Knolla nowej siły, która
jeden mały pułk kawaleryjski mógł rozpocząć bitwę. W ich wreszcie złamie opór niemiecki i umożliwi wykonanie
mniemaniu była to bitwa; oceniali bowiem, że w natarciu zamierzonego planu.
obok Wielkopolskiej Brygady Kawalerii wzięły udział jeszcze
11 września gen. Kutrzeba otrzymał z tego odcinka frontu
dwie dywizje piechoty.
pomyślne wiadomości. Łowicz był już w polskich rękach. Nie
Posłuchajmy kronikarza 24 niemieckiej dywizji piechoty: można było, co prawda, rozpocząć generalnego uderzenia na
„...Rejon koncentracji na północ od Głowna 24 batalion Głowno, gdyż dywizja Mysłowskiego musiała wpierw stoczyć
rozpoznawczy osiągnął w wyniku walki z nacierającymi z północy bój o zdobycie podstaw wyjściowych do tego natarcia w lesie
siłami nieprzyjaciela. Okazało się tu, że dywizja ma do czynienia na linii Psary-Polesie, ale obecnie już tam była i mogła
z dobrze dowodzonym i energicznie walczącym przeciwnikiem. nazajutrz to natarcie podjąć.
13
Tamie, s. 94-95.
Geschichte der 24. Infanterie-Division, Stolberg 1956, s. 9.
102 103

Niepokojące były jednak meldunki o pojawieniu się na polu Dywizja podjęła wprawdzie ponownie natarcie na Modlną,
bitwy nowych oddziałów nieprzyjaciela. Wzięto już jeńców a le znów bezskutecznie. Przeciwnik uprzedził ją i sam
z 10 i 17 dywizji piechoty, a gen. Skotnicki meldował zaatakował. Doszło do zaciętych walk m.in. o Małachowice
o natarciu pod Wartkowicami jeszcze innej wielkiej jednostki i Dybówkę, które ostatecznie padły. Dopiero późnym popołu­
piechoty. To znów krzyżowało jego plany. Grupa kawalerii dniem odebrano je Niemcom. Jedynym więc sukcesem było
gen. Skotnickiego musiała bowiem wykonać rajd na głębokie zdobycie wzgórza 160,9 oraz lasu na wschód od Celestynowa.
tyły niemieckie, aż pod Łódź. Generał wiele sobie po tym Dywizja 25 gen. Franciszka Altera szła naprzód, ale wciąż
rajdzie obiecywał, sądził, że pojawienie się tam jego kawalerii zbyt wolno. 10 września, po ciężkim boju, przepędzono
zmusi wreszcie przeciwnika do głębokiego odwrotu znad nieprzyjaciela spod Sierpowa i Leśmierza, a 11 z trudem
Bzury. Tymczasem jednak grupa Skotnickiego musiała pozo­ wydarto mu Czerchów, Solcę Wielką i folwark Wróblew.
stać na miejscu i odpierać niemieckie ataki, by nie dopuścić Niemcy ustępowali wolno, nieustannie kontratakując.
do uderzenia w odsłonięte skrzydło gen. Knolla. Straty w oddziałach polskich rosły zastraszająco, a ciągłe
Tak więc siły obu stron jakby się wyrównały. Inicjatywa walki powodowały ogromne zmęczenie, potęgujące się coraz
należała jednak nadal do jego armii i dlatego — jak sądził bardziej.
— należało rozwijać dotychczasowy plan natarcia. Ale Wszystko to niepokoiło gen. Kutrzebę. Uciekał bowiem
grupa operacyjna gen. Knolla ciągle jeszcze nie mogła cenny czas, a wraz z nim czynnik zaskoczenia i należąca doń
osiągnąć pełnego powodzenia. 14 dywizja piechoty po inicjatywa. Jak długo jeszcze będzie należała do niego?
opanowaniu Piątku szła początkowo szybko naprzód, ale już Tymczasem gen. Blaskowitz robił wszystko, co było
wkrótce w rej. Pludwin i Woli Błędowskiej napotkała możliwe. Teraz zaczął ingerować już sam Rundstedt. Gen.
twardy opór Niemców. Por. Jan Dynowski, oficer dywizji, Kutrzeba nie wiedział nawet, jak bardzo zaniepokoiło do­
wspomina: „...Nieprzyjaciel zatykał «dziurę», rzucając na­ wódcę niemieckiej Grupy Armii „Południe" jego natarcie,
prędce sprowadzane coraz to nowe oddziały do walki; które początkowo zupełnie zlekceważył. Rundstedt wiedział
w ostatniej fazie natarcia braliśmy jeńców z nowych, do tej już, że 8 armia nie poradzi sobie sama z przeciwnikiem, że
pory nie ujawnionych jednostek..." 15. Dywizja dreptała na jest niezdolna nie tylko do aktywnego przeciwdziałania mu,
razie w miejscu. ale nawet do własnej obrony. Musiał więc zabrać XI korpus
Również w pasie natarcia 17 dywizji piechoty obrona 10 armii i oddać go Blaskowitzowi, aby przeciwuderzeniem
nieprzyjaciela zaczęła tężeć i o każdy jego punkt oporu trzeba na wschodnią flankę Polaków przerwał im drogi odwrotu na
było toczyć ciężkie walki. Dowódca baterii dywizyjnej, kpt. Warszawę, a następnie zniszczył. Drogo go ta decyzja
Ludwik Głowacki napisał: „...Położenie 17 dywizji piechoty kosztowała, bo przecież tym samym opóźniał natarcie swo­
wydawało się wieczorem trudne, gdyż z kierunku połu­ ich głównych sił ku Warszawie i środkowej Wiśle. Polecił
dniowego weszła do akcji nowa wielka jednostka niemiecka, także swojemu szefowi sztabu gen. Mansteinowi, by na­
17 dywizja piechoty wsparta czołgami..." 16. kazano III korpusowi z 4 armii gen. Klugego wzmożenie
15
nacisku na Polaków od północnego wschodu. Kazał również
MiD WIH. (Zespół kronik i relacji, s. 36).
16
prosić o możliwie najsilniejszą ingerencję 4 floty powietrznej
L. G ł o w a c k i , 17 Wielkopolska Dywizja Piechoty w kampanii 1939,
Lublin 1969, s. 48.
gen. Lohra.
104 105

Nie wiedząc nic jeszcze o nowych decyzjach przeciwnika Większe starcia były na razie rzadkością i nie miały zbyt
gen. Kutrzeba wydał rozkazy gen. Knollowi, aby 12 września dużej siły.
nadal nacierał i ostatecznie opanował Ozorków oraz wzniesie­ Pod Osięcinami wydzielony oddział 27 dywizji piechoty
nia Celestynów-Modlna. Grupa gen. Bołtucia miała przede zaatakował kolumnę boczną niemieckiej odwodowej
wszystkim odebrać Niemcom Głowno, zaś gen. Skotnicki 208 dywizji piechoty i zmusił ją do przyjęcia walki. Słabszy
zaatakować przeciwnika pod Wartkowicami i odrzucić go oddział polski ustąpił dopiero po kilku godzinach, ale przeciw­
stamtąd ku zachodowi. nik zaniepokojony pojawieniem się Polaków na tyłach zaczął
Konieczna była jednak reorganizacja dowodzenia wojskami. działać jeszcze ostrożniej niż dotąd.
Powiększył się bowiem obszar ich działania i wzrosła liczba Bardziej energicznie poczynała sobie 50 dywizja nie­
wielkich jednostek. Dowodzenie całością nacierających wojsk przyjacielska z III korpusu 4 armii. Jeszcze tego samego
postanowił powierzyć gen. Bortnowskiemu, gdyż wierzył dnia, 10 września, podjęła natarcie na prawym skrzydle
w jego energię i konsekwentny upór, niezbędny do realizacji polskiej 27 dywizji piechoty. Piechota niemiecka przerwała
trudnego zadania. linię naszej obrony i zapuściła się aż pod miejscowość
Postanowił wezwać go do siebie nazajutrz rano i omówić Kąty, jednak natychmiastowy kontratak polski odrzucił
z nim tę sprawę. Oceniał, że dość słabemu naciskowi nie­ przeciwnika.
przyjaciela z północy i północnego zachodu zdolne są przeciw­ 11 września, mimo kategorycznych rozkazów aktywniej­
stawić się dywizje generałów Przyjałkowskiego i Drapelli szego działania, oddziały 4 niemieckiej armii w dalszym ciągu
oraz bataliony pułkowników Siudy i Sadowskiego n. Całością nie przejawiały zbytniej chęci w tym kierunku i tylko nieśmiało
dowodzić tam będzie generał Tokarzewski18. rozpoznawały. Przeciwnik ujawnił się jednak po drugiej
4 niemiecka armia gen. Klugego nie była tu na razie groźna. stronie Wisły, pod Płockiem. Była to 3 dywizja piechoty
Jej siła bardzo zmalała, od kiedy zabrano korpus gen. Heinza II korpusu. Dywizja niemiecka nie była osamotniona. Na
Guderiana i przerzucono do Prus Wschodnich, by tam uderzył północ od niej maszerowały w kierunku Wyszogrodu i Mo­
na flankę frontu polskiego nad Wizna. III niemiecki korpus dlina dwie dalsze dywizje. Na północy zaczęło się więc
idący w ślad za cofającą się południowym brzegiem Wisły rysować groźniejsze niebezpieczeństwo. Bo oto Sochaczew,
polską armią „Pomorze" nie ścigał jej w dążeniu do rozstrzyg­ będący newralgicznym punktem tyłów polskiego zgrupo­
nięcia, lecz nieśmiało rozpoznawał, poddając się polskiej wania, mógł być zaatakowany już nie tylko od południa,
inicjatywie. lecz także z północy. Skierowano tam więc niezwłocznie
Toteż dywizje polskie maszerowały swobodnie, zwierając grupę batalionów płk. dypl. Stanisława Switałskiego z armii
front obrony bliżej Włocławka oraz jezior Narzymowskiego „Pomorze". Sochaczew był wolny od wroga i można było
i Szczytnowskiego. przystąpić od razu do tworzenia dużego przedmościa na
wschodnim brzegu Bzury. Rozpoczęto budowę mostów.
17
Gen. Zdzisław Przyjałkowski dowodził 15 dywizją piechoty, gen. Juliusz Pod Wyszogród rzucono oddziały płk. dypl. Jana Maliszew­
Drapella był dowódcą 27 dywizji piechoty, płk Stanisław Siuda dowodził
Poznańską Brygadą Obrony Narodowej, zaś płk dypl. Stanisław Sadowski skiego, dowódcy 35 pp z Brześcia n. Bugiem, które w łączności
— 19 pułkiem piechoty z 5 lwowskiej dywizji piechoty. z obroną Sochaczewa utworzyły nad dolną Bzurą linię osłony
18
Dowódca grupy operacyjnej w armii „Pomorze". operacji od wschodu.
106 107

Spojrzawszy na mapę sytuacyjną oddziału operacyjnego, a gdy nieoczekiwanie przybył batalion piechoty, oddany
gen. Kutrzeba doznał przykrego uczucia niepokoju. Zgrupo­ brygadzie przez gen. Włada, podjęto myśl realizacji tego
wanie obu armii, którymi dowodził, tkwiło jakby w ogromnej zamiaru bez zastrzeżeń.
butelce lub karafce bez korka. Jeżeli nie skruszy szybko Wcześnie rano batalion 57 pułku piechoty mjr. Stanisława
obrony niemieckiej pod Głownem i Strykowem, Niemcy Hrycka przejął zadanie 7 pułku strzelców konnych — atak
znajdą korek i wbiją go pod Sochaczewem, zamykając jedyny w kierunku Głowna. Piechota poszła naprzód, ale przeciwnik
kierunek odwrotu ku Warszawie. cofał się bardzo powoli. Już wydawało się, że po Głowno
— Bronić się tutaj długo nie możemy — zwrócił się do wystarczy tylko ręką sięgnąć, jeszcze doń tylko około trzech
stojącego obok oficera sztabu. W słowach generała zabrzmiało kilometrów, gdy wtem opór nieprzyjaciela nagle stężał, a zaraz
jakby leciutkie pytanie. potem wyszło naszym naprzeciw jego przeciwuderzenie. Było
— Tak jest, panie generale, mają nas w kotle i jeżeli silne, piechota z czołgami i liczna artyleria. Mjr Hrycek
oddamy im inicjatywę, długo nie pociągniemy. zatrzymał batalion i kazał z miejsca przyjąć Niemców ogniem.
— Będziemy nacierać — rzekł generał z determinacją Ale zapora naszego ognia była słaba, milkły w nawale ognia
w głosie — aż do skutku. — Natychmiast jednak pomyślał, niemieckiej artylerii nasze karabiny maszynowe, pociski
że musiało to zabrzmieć trochę brawurowo. Powiódł oczami rozrywały nie osłoniętą tyralierę piechoty, która nie zdążyła
po cienkiej linii osłony i trochę grubszej linii natarcia. się jeszcze okopać. Mjr Hrycek nie miał żadnego odwodu, aby
Wszystkie prawie dywizje i oddziały były już w pierwszej linii. pomóc swoim wykrwawionym kompaniom. Batalion zmuszony
— A gdzie pan ma 26 Ajdukiewicza? był odskoczyć do tyłu.
— Stoi pod Łaniętami. Nie powiodło się również 15 pułkowi ułanów. Jeszcze nie
— Trzeba tę dywizję skierować pod Żychlin i niech tam osiadł mocniej na podstawie wyjściowej do natarcia w Ziewa-
stanie w odwodzie. To wszystko, co nam zostało. nicach, gdy nieprzyjaciel zaatakował. Dowódca pułku, ppłk
— A jednak będziemy nacierać — zdecydował z tą samą Tadeusz Mikke, dostrzegł niebezpieczeństwo, chciał podnieść
co poprzednio determinacją. swoje szwadrony na spotkanie Niemcom i wyskoczył przed
leżącą tyralierę swoich ułanów. Słowa rozkazu uwięzły mu
w gardle. Padł śmiertelnie raniony w czoło.
Nieprzyjaciel wykorzystując zamieszanie w polskich szere­
Czwarty dzień bitwy nie zapowiadał się dla Polaków gach wdarł się w ugrupowanie pułku. Nie na długo, w walce
pomyślnie. Natarcie na Głowno ruszyło, ale nie wzięła w nim wręcz Polacy byli lepsi. Przeciwnik uszedł ze stratami.
udziału 4 dywizja piechoty. Gen. Bołtuć, mimo wyraźnego Gen. Abraham wiedział już, że nieprzyjaciel w Głownie jest
rozkazu gen. Kutrzeby, kazał dywizji odpoczywać, natarcie silniejszy niż przypuszczał. Potrzebna mu była natychmiastowa
zaś rozpocząć dopiero wieczorem. pomoc 4 dywizji. Pojechał więc sam do gen. Bołtucia, lecz
Gen. Abraham stracił więc nadzieję na szybką pomoc przedtem kazał swoim przygotować się do nowego natarcia. Gdy
4 dywizji, ale — będąc nadal przekonany o konieczności ruszy także dywizja Mysłowskiego, akcja musi się udać.
aktywnej postawy swojej brygady — postanowił na Głowno Gen. Bołtuć jednak, choć przyznał rację argumentom
nacierać bez pomocy. Jeszcze 11 września wydano rozkazy, gen. Abrahama, przeciwny był szybkiej decyzji. Ustalona
108 109

poprzednio na godzinę 15 gotowość dywizji do walki, wymu­ rejon Modlnej, o który już od wczesnego ranka toczyły ciężki
szona zresztą rozkazem gen. Bortnowskiego, nie została bój oddziały dywizji. Bataliony 70 i 69 pułków piechoty
dotrzymana. Dywizja miała nacierać dopiero wieczorem. podjęły walkę o las pod Borowcem i Modlną. Bez większego
Ale wieczorem sytuacja uległa całkowitej zmianie. Jeszcze trudu przepędzono Niemców z lasu, biorąc przy tym jeńców,
rano gen. Bortnowski przystał na propozycję gen. Kutrzeby ale w Modlnej przeciwnik siedział mocno. Z zabudowań
i przejął dowództwo nad nacierającymi oddziałami. Pojechał probostwa w skrzydło II batalionu 69 pułku piechoty prażyły
więc do gen. Knolla, by na miejscu zapoznać się z sytuacją. ogniem karabiny maszynowe dwóch niemieckich czołgów
Nie był z niej zadowolony, oceniał ją negatywnie i nie i jakiegoś oddziału piechoty.
wierzył, by mogła ulec poprawie. Batalion polski musiał stanąć i szukać osłony przed groź­
Tymczasem bitwa ciągle trwała, toczono ją z coraz większą nym, zadającym dotkliwe straty ogniem. W porę pospieszyła
zaciętością, ale widać już było, że dosięgła szczytu. Polacy z pomocą 6 bateria 17 pułku artylerii kpt. Ludwika Głowac­
mocą trzymanej jeszcze w ręku inicjatywy dobywali ostatnich kiego. Jej salwy były celne i porażony nimi przeciwnik rzucił
sił dla osiągnięcia głównego jej celu. się szybko do odwrotu, pozostawiając na polu walki nie
25 dywizja piechoty gen. Altera wciąż jeszcze biła się zniszczone czołgi. Wkrótce zawtórowały baterii działa 3 dywiz­
o folwark Wróblew i Solcę Wielką. I jedna, i druga miej­ jonu 17 pułku artylerii lekkiej i cały dywizjon artylerii
scowość były już w polskich rękach. Niemcy wydarli je ciężkiej. Lawina pocisków spadła na Modlną i pobliski las,
nocnym przeciwuderzeniem. Oddziały dywizji gen. Altera gdzie Niemcy próbowali jeszcze się bronić. Zaraz potem
podjęły więc walkę gwałtownym kontratakiem już o 3 rano. wkroczyły do akcji dwa nowe polskie bataliony, które wtarg­
Powiodło się i nieprzyjaciel musiał ustąpić ze stratami, wkrótce nęły w obronę niemiecką i zmusiły jej załogę do odwrotu.
jednak Niemcy ponownie odebrali obie miejscowości. Piechota polska nie zwlekając, ruszyła w pościg za nimi i siłą
O świcie dywizja rozpoczęła natarcie na Ozorków i mias- rozpędu zdobyła Modlną, a zaraz potem także drugą linię
to-ogród - Sokolniki. obronną nieprzyjaciela. Pobity przeciwnik usiłował jeszcze
60 pułk piechoty kierował się na Ozorków. Musiał jednak ratować sytuację i chciał zatrzymać natarcie silnym skoncen­
najpierw pokonać silny opór przeciwnika w folwarku. Walka trowanym ogniem aż trzech dywizjonów artylerii. Nie trafił
trwała tutaj nieprzerwanie przez kilka godzin i ciągle bez jednak i dziesiątki pocisków padły w próżnię.
rozstrzygnięcia. Po południu ppłk Frydrych jeszcze raz rzucił 17 dywizja piechoty święciła swoje zwycięstwo i przygoto­
swoje wykrwawione oddziały do ataku. Przeciwnik, wzięty wywała się do decydującego natarcia na Stryjków. 14 dywizja
z dwóch stron, ustąpił tym razem ostatecznie nie tylko gen. Franciszka Włada biła się od rana z 10 niemiecką
z dotychczasowej linii obrony, ale także z Ozorkowa. dywizją piechoty 8 armii. Oddziały polskie zaatakowały obronę
Sąsiedni, 56 pułk piechoty miał łatwiejsze zadanie. Dość nieprzyjacielską pod Pludwinami, ale wnet musiały zaniechać
szybko złamał opór nieprzyjacielski i bataliony polskie wdarły natarcia napotkawszy gęstą zaporę ognia artyleryjskiego
się do Sokolnik. Przed wieczorem patrole obu pułków polskich i karabinów maszynowych.
dotarły do przedmieść Ozorkowa. Jak się okazało, oddziały niemieckiej dywizji były już
Sukces 25 dywizji piechoty gen. Altera był bardzo potrzebny gotowe do przeciwuderzenia, bo gdy tylko natarcie polskie
17 dywizji piechoty płk. Mozdyniewicza. Oskrzydlono bowiem utknęło, natychmiast ruszyły, uderzając w bok 55 pułku
110

piechoty i na jego tyły. Przez cały dzień toczono tutaj ciężki


bój, wydzierając sobie na przemian zdobyte przez przeciwnika
pozycje. Natarcie nieprzyjaciela odparto, ale oddziały wysu­
nięte na linię Osie-Koźle musiały się wycofać pod Gozdów
i Wrzask, aby dołączyć do skrzydła sąsiedniego 58 pułku
i wypełnić powstałą tam lukę. Z tej linii dywizja nie ustąpiła
ani kroku, w nocy zaś podjąć musiała nowe natarcie dla
ostatecznego opanowania lasu pod Pludwinani. Stąd już rano
13 września gen. Wład zamierzał rzucić swoje oddziały do
generalnego natarcia na Stryków wspólnie z 4 dywizją piechoty
i Wielkopolską Brygadą Kawalerii, które miały wziąć Głowno. NIE BĘDZIE OFENSYWY SPRZYMIERZONYCH
Gen. Knoll wizytował dowództwo dywizji i całkowicie
zaakceptował jego zamiary zaczepne na dzień następny. Zaraz
jednak po odjeździe dowódcy grupy operacyjnej przybył Na wynik bitwy nad Bzurą czekano w Sztabie Naczelnego
z rozkazem oficer łącznikowy. Wielkie i przykre zaskoczenie. Wodza z wielką niecierpliwością. Od jej pomyślnego zakoń­
Dywizji kazano przerwać walkę, oderwać się od nieprzyjaciela czenia zależała poprawa sytuacji na całym froncie. Armia
i wycofać na północny brzeg Bzury. polska znalazła się bowiem w położeniu wręcz katastrofalnym.
„...Przykry dla nas był fakt — wspomina oficer sztabu Armia „Kraków" gen. Szyllinga, ciągle wyprzedzana przez
dywizji, por. Jan Dynowski — że uzyskanego takim ciężkim dywizje szybkie 14 armii niemieckiej, zagrażające jej tyłom
wysiłkiem powodzenia nie wykorzystują żadne własne oddziały od południa, nie zdołała utworzyć obrony na Nidzie i Dunajcu
i że bez dalszej walki wyrzekamy się inicjatywy na rzecz i wraz z sąsiednią armią „Karpaty" (później nazwaną „Mało­
npla..." 19. polska") gen. Kazimierza Fabrycego cofała się pospiesznie
Wszystkie dywizje i oddziały grupy operacyjnej gen. Knolla nad San. Dywizje 14 niemieckiej armii gen. Wilhelma Lista
otrzymały podobne rozkazy, wszędzie budziły zdumienie, były jednak szybsze i w nocy z 9 na 10 września przekroczyły
a nawet niedowierzanie. tę rzekę, uniemożliwiając z góry zorganizowanie tam obrony.
Żołnierze przyjęli rozkazy o odwrocie nie przekonani Runęło także północne skrzydło frontu polskiego. Najpierw
o słuszności decyzji. Nie mogli zrozumieć, dlaczego oni dywizje 3 niemieckiej armii gen. Georga von Kiichlera
— zwycięzcy spod Łęczycy, Piątku, Bielaw, Głowna i Łowicza sforsowały Narew pod Różanem, później zaś XXI korpus gen.
— muszą ustąpić pobitym Niemcom. Nicolausa von Falkenhorsta zaatakował Samodzielną Grupę
Operacyjną „Narew" gen. Młota-Fijałkowskiego pod Łomżą,
Nowogrodem i Wizna. 800-osobowa zaledwie załoga umoc­
nionej pozycji pod Wizna, dowodzona przez młodego bohater­
skiego kapitana Władysława Raginisa, odpierała ataki
19
10 niemieckiej dywizji pancernej i brygady fortecznej „Loet-
J. D y n o w s k i , Kronika działań 14 DP we wrześniu 1939 roku, MiD
WIH.
zen". Niemcy nie przeszli. Teraz dopiero dowódca Grupy
112
1 113

Niemcy mogli chwalić się spektakularnym sukcesem, co też


Armii „Północ" gen. Bock uznał, iż nadszedł właściwy czas,
czynili, wykorzystując szeroko propagandę wojenną do celów
by rzucić na szalę wydarzeń siły całego XIX korpusu pancer­
politycznych. Wbrew pozorom, rozwój wydarzeń nie skłaniał
nego. Gen. Guderian pchnął do natarcia na Wiznę jeszcze
do wielkiego optymizmu i wymagał korekt zarówno militar­
dwie dywizje — pancerną i zmotoryzowaną. Przez dwa dni
nych, jak i politycznych. W pierwszym rzędzie konieczna była
opierali się Polacy kilkudziesięciokrotnej przewadze nie­
korekta dotychczasowych dyrektyw i rozkazów wobec oczy­
przyjaciela.
wistego faktu, że w toku kończącej się już operacji na
Spod Wizny XIX korpus ruszył na Brześć nad Bugiem.
zachodnich obszarach Polski, zwłaszcza w wielkim łuku
Utworzenie polskiego frontu obronnego w głębi kraju okazało
Wisły — nie zdołano zniszczyć głównych zgrupowań polskich
się więc w tej sytuacji niemożliwe.
sił zbrojnych. Dowództwo Grupy Armii „Południe", oceniając
Marszałek Rydz-Śmigły, na wieść o przerwaniu polskich
przeciwnika w meldunku do Naczelnego Dowództwa Wojsk
linii obronnych nad Wisłą, Narwią i Sanem i dotarciu
Lądowych, informowało, że „nacierające armie aż do nocy
oddziałów 14 armii niemieckiej pod Lwów, podjął decyzję
znajdowały się w walkach przeciwko cofającemu się generalnie
dalszego odwrotu, upadła bowiem kolejna koncepcja obrony.
nieprzyjacielowi, ale stawiającemu jeszcze w wielu miejscach
13 września wydał więc rozkaz szybkiego odwrotu wojsk na
zacięty opór siłami ariergard i ubezpieczeń skrzydłowych".
tzw. przyczółek rumuński, na którym miano się bronić
Wiedziano już o wtargnięciu 4 DPanc. na Ochotę w War­
w oczekiwaniu na ofensywę wojsk sojuszniczych na froncie
szawie i uważano, że zdobycie całego miasta jest już
zachodnim. Ośrodki oporu w Warszawie, Modlinie, Lwowie
przesądzone.
i na Wybrzeżu miały nadal trwać i walczyć w okrążeniu.
Wydane przez marszałka Śmigłego rozkazy okazały się
Dowództwo GA „Południe" przedstawiło w związku z tym
sprzeczne z decyzjami generała Stachiewicza, który przebywał
do zatwierdzenia Naczelnemu Dowództwu Wojsk Lądowych
jeszcze w Warszawie. Szef Sztabu Naczelnego Wodza oceniał
zamiar przegrupowania wojsk i koncentracji wysiłku natarcia.
bowiem, że obszar Warszawy i linia środkowej Wisły tworzą
„Zamierza się stworzyć silne południowe skrzydło złożone
nadal główną konstrukcję obrony i potraktował zwrot zaczepny
z dwóch armii do kontynuowania ofensywy na wschód od
Kutrzeby jako możliwość wzmocnienia jej przez odciągnięcie
Wisły. Punkt ciężkości Puławy-Dęblin. Kierunek natarcia obu
znad Wisły nieprzyjaciela. Jednocześnie obszar obrony War­
armii na wschód od Wisły [Chełm-Lublin albo Tarno-
szawy mógł stanowić wsparcie dla akcji ofensywnej, bazę do
pol-Kowel] zależy od zamiaru operacyjnego dowódcy wojsk
której ściągać miały z jej zachodniego przedpola wojska
lądowych.
wycofujące się po bitwie. Miały one powiększyć jego moż­
liwości operacyjne oraz oddziaływać aktywnie po liniach Dowódca wojsk lądowych, gen. Brauchitsch, był przeciwny
wewnętrznych na obronę północnego skrzydła frontu, a także tym zamiarom z uwagi na czynnik czasu. Chociaż przyznawał,
środkowej Wisły. Tak skonstruowana teoretycznie koncepcja że przyjęcie tej koncepcji stwarza gwarancję cał­
planu zmierzała do stoczenia wielkiej bitwy w rejonie War­ kowitego zniszczenia przeciwnika, to jednak obawiał się
szawy, w której byłyby zaangażowane działające dotąd od­ ryzyka przetrzymywania zbyt długo głównych sił w Polsce ze
dzielnie zgrupowania polskie. Niestety, plan generała Stachie­ względu na istniejący stan wojny z mocarstwami zachodnimi.
wicza pozostał tylko w sferze rozważań teoretycznych. Hitler nie mając pewności, czy Francja i Wielka Brytania

— Bzura 1939
114 115

nadal zachowają postawę bierną, uznał za konieczne zwolnienie Rzeczypospolitej oraz rząd wraz z ministrem spraw zagranicz­
z frontu polskiego możliwie najwięcej oddziałów i przerzucenie nych i korpusem dyplomatycznym. W Krzemieńcu, dokąd
ich na front zachodni, nawet za cenę rezygnacji z opanowania marszałek przybył 14 września rano, czekał nań list Naczelnego
całej Polski. Był to jeden z zasadniczych powodów przyjazdu Wodza armii francuskiej. Bez udziału szefa misji, bo on tylko
Hitlera na front w Polsce. Przyleciał samolotem spod Opola posiadał klucz szyfrowy, nikt nie mógł odczytać listu. Gen.
na lotnisko pod Kielcami, skąd samochodem udał się do Faury nie ujawnił Śmigłemu jego treści, gdy ten podejmował
dowództwa GA „Południe", które stacjonowało w miejscowo­ decyzję obrony za wszelką cenę, by dochować wiary sojuszowi
ści Końskie. z Francją. Gen. Faury wspomina:
Prawdopodobnie gen. Brauchitsch po konsultacji z Hitlerem „Okoliczności pozwoliły na zachowanie przy sobie tych
podczas jego pobytu pod Opolem wiedział już, że obawy ambarasujących wyjaśnień, musiałbym się rumienić ze wstydu,
Hitlera wzbudza stanowisko Sowietów. Kiedy bowiem do gdybym musiał przekazać je wodzowi, który wśród klęski
wiadomości Mołotowa dotarło dementi w sprawie niemiec­ zachował jeszcze wiarę w sprzymierzeńców".
kiego komunikatu o zdobyciu przez Niemców Warszawy, ten Po przybyciu do Kołomyi cała uwaga marszałka Smigłego-
odstąpił od obietnicy z 9 września, że sowiecka akcja wojskowa -Rydza i jego sztabu koncentrowała się na przygotowaniach
nastąpi w ciągu najbliższych kilku dni i powiadomił am­ do obrony przyczółka rumuńskiego. Marszałek nadal oczekiwał
basadora Rzeszy, że nie będzie ona możliwa przed upływem wykonania przez sprzymierzonych postanowień porozumienia
dwóch do trzech tygodni niezbędnych na przygotowania. sojuszniczego i wierzył, że ofensywa na Zachodzie ruszy.
Teraz mogły nastąpić komplikacje szkodzące toczącej się Podtrzymywał go zresztą w tym przekonaniu szef francuskiej
na razie bez większych przeszkód kampanii przeciwko Polsce. misji wojskowej, gen. Faury. Jednak ani marszałek, ani nikt
Kierownictwo Rzeszy stanęło ponownie wobec poważnego z jego otoczenia wraz z oficerami obu sojuszniczych misji
ryzyka rozdwojenia wysiłku militarnego na dwa fronty. W razie wojskowych i przedstawicielstw dyplomatycznych nie wie­
czynnego wystąpienia sojuszników Polski na froncie zachod­ dzieli, że 12 września sprzymierzeńcy zdecydowali ostatecznie
nim cel strategiczny „Fali Weiss" — zniszczenie głównych sił ofensywy na froncie zachodnim nie podejmować.
polskich — stawał się wątpliwy. Ale zdarzyć się mogło Z wojskowego punktu widzenia powstrzymanie działań
jeszcze coś gorszego. Stalin i Mołotow, zdeprymowani brakiem zaczepnych na froncie zachodnim w chwili, kiedy 200-tysię-
rozstrzygającego sukcesu niemieckiego, mogliby w ogóle czne zgrupowanie wojsk polskich w bitwie nad Bzurą osiąga
odstąpić od zamiaru zbrojnej interwencji w Polsce. Takiego powodzenie, zmuszając przeciwnika do obrony w newralgicz­
wariantu rozwoju wydarzeń Hitler nie wykluczał. nym, tak co do czasu jak i miejsca, szczycie rozwoju
Sytuacja militarna Polski nie rokowała jednak nadziei na niemieckiej ofensywy w Polsce, można było nazwać błędem
jakąś znaczącą poprawę. 12 września marsz. Smigły-Rydz szkolnym. Nie ma powodu, by sądzić, że mogło go popełnić
stanął we Włodzimierzu Wołyńskim. Już jednak w nocy z 13 kierownictwo polityczno-wojskowe tak wysokiej rangi bez
na 14 września Kwatera Główna musiała Włodzimierz opuścić uciekania się do jakiejś innej wyższej racji o znaczeniu
i kierować się za Dniestr. Po jednodniowym postoju w Mły- strategicznym.
nowie, marszałek wraz z Kwaterą Główną stanął 15 września Pomijano milczeniem cały kontekst polityki Stalina i jej
w Kołomyi. Za Dniestr ewakuował się również prezydent wpływ na rozwój wydarzeń, szczególnie w aspekcie decyzji
116
117

wojskowych. Znajduje to pełne uzasadnienie dla postawienia aparatu administracyjnego niektóre środowiska ukraińskie
hipotezy, że stanowisko Związku Sowieckiego wpływało ha­ uległy wrogim Polsce nastrojom, które inspirowała Abwehra
mująco na aktywne zaangażowanie się państw zachodnich na i hitlerowska piąta kolumna.
rzecz współdziałania militarnego z Polską. Sytuacja na przedmościu rumuńskim wymagała radykalnej
Tymczasem na przyczółku rumuńskim Naczelne Dowódz­ poprawy zarówno w zakresie organizacyjnym, jak i taktycz­
two dysponowało na razie tylko słabymi siłami grupy gen. no-operacyjnym, jeżeli obszar ten miał odegrać rolę, jaką mu
bryg. Stefana Dembińskiego. Do 15 września generał sfor­ wyznaczono. Brakowało zaś nadal konkretnych sił i od­
mował nieźle prezentujące się pod względem organizacyjnym powiednich środków do walki. Tymczasem dywizje ze zgru­
trzy pułki piechoty. powania gen. Sosnkowskiego nadal nie nadchodziły. Do
Ostatecznie główne siły grupy „Stryj" gen. Dembińskiego Naczelnego Dowództwa dotarła natomiast 16 września wiado­
w składzie sześciu batalionów stanęły do obrony węzła mość o walkach z Niemcami na dalekim, zachodnim przedpolu
drogowego w Stryju i na północ od miasta po ujście rzeki Lwowa. Był to zwycięski bój słabej już wówczas 11 KDP
Stryj do Dniestru, na nieproporcjonalnie rozległym w stosunku w rejonie Jaworowa ze zmotoryzowanym pułkiem SS-Leib-
do posiadanych sił, ponad 80-kilometrowym, odcinku obron­ standarte „Germania". Z jednej strony była to wiadomość
nym. Na pozostałym, ponad 200-kilometrowym odcinku nad optymistyczna, bo rozpraszała w środowisku oficerów Sztabu
Stryjem bronić się miały dalsze cztery bataliony. i Naczelnego Wodza nastroje częściowej rezygnacji i upadku
Na wschodnim skrzydle obrony przyczółka sytuacja była ducha, z drugiej jednak strony była to informacja hiobowa.
jeszcze gorsza. Do połowy września nad Dniestrem nie było Potwierdzała ona obawy, że gen. Sosnkowski nie maszeruje
sił niezbędnych nawet do dozorowania rzeki. na przedmoście, lecz przebija się do Lwowa. Znaczenie tego
14 września gen. bryg. Władysław Langner, na rozkaz faktu, z operacyjnego punktu widzenia, oznaczało zbliżającą
Naczelnego Wodza, wraz ze swoim zastępcą, gen. bryg. się klęskę.
Maksymilianem Milanem-Kamskim, przystąpił do organizo­
Ale najgorsze miało dopiero nadejść.
wania obrony nad Dniestrem. W skład powołanej grupy
W ambasadzie polskiej już od kilku dni śledzono z dużym
„Dniestr" miały wejść ośrodki zapasowe przemyskiego DOK
niepokojem niekorzystny dla Polski rozwój wydarzeń. W „Praw­
oraz ośrodki zapasowe lwowskiego DOK, a także wycofane
dzie" i „Izwiestiach" ostro krytykowano polską politykę
z obszaru DOK V. Otrzymały one rozkazy do wycofania się
narodowościową wobec mniejszości ukraińskiej i białoruskiej.
za Dniestr, gdzie miano je przeformować w oddziały. Pierwsze
Radio informowało o rzekomych naruszeniach granicy sowiec­
spośród ewakuowanych dotrzeć mogły na przedmoście nie
kiej przez polskie lotnictwo. Uzupełniały zaś to wszystko
wcześniej niż 16 września, a ostatnie dopiero 21 września. Nie
informacje o postępującej mobilizacji Armii Czerwonej.
zapowiadało to możliwości w miarę szybkiego sformowania
14 września Associated Press donosiła:
grupy „Dniestr". Należało przy tym uwzględnić, że prze­
„Na horyzoncie Europy Wschodniej rysuje się coraz wyraź­
grupowanie oddziałów i ich koncentracja na obszarze przed-
niej i groźniej cień rosyjskiej interwencji. Kiedy żądne
mościa dokonywać się miały wśród aktywizującej się części
zdobyczy terytorialnych państwo trzyma w pogotowiu swoje
nacjonalistycznie nastawionej mniejszości ukraińskiej. Wobec
armie, Moskwa nie myśli krępować się, wymyśla incydenty
wyraźnych oznak zbliżającej się klęski wojennej oraz rozkładu
graniczne, acz czyni to niezbyt subtelnie. Sądząc po relacjach
118

rozpowszechnianych przez oficjalną agencję TASS, należałoby


przyjąć, że polskie siły powietrzne wystartowały całymi
eskadrami, aby sprowokować na granicy sowieckiej całe serie
incydentów i zaciemnić pokojowe sowieckie niebo. Skoro
źródła niemieckie podały kilka dni temu, że polskie siły
powietrzne zostały, poza nielicznymi wyjątkami, zniszczone,
i skoro rozumie się samo przez się, iż Polacy potrzebują
wszystkich pozostałych samolotów na froncie, nietrudno
zrymować w całości trywialne manewry sowieckich służb
informacyjnych. Czerwone wojska są gotowe do skoku na BEZ SZANSY NA ZWYCIĘSTWO
Polskę, zaś pretekst, który miałby to uzasadnić, nie odgrywa
w prostackim sumieniu sowieckich władców żadnej roli..."
To najgorsze dla Polski miało dopiero nadejść. Do Sztabu Naczelnego Wodza nie nadchodziły nadal od
generała Kutrzeby żadne wiadomości.
Tymczasem w sztabie armii „Poznań", po objęciu dowódz­
twa przez generała Bortnowskiego nad zgrupowaniem wojsk
nacierających, przygotowano już rozkazy do dalszego natarcia
na Stryków i Głowno. Generał Kutrzeba ważył jeszcze dopiero
co podjętą decyzję i wahał się niezdecydowany, chociaż
kurierzy już czekali na rozkazy.
Wezwał szefa sztabu, pułkownika Lityńskiego, aby omówić
z nim sytuację.
— Nacieramy za szeroko — powiódł palcem po niebieskich
kreskach na mapie, oznaczających dywizje generałów Knolla
i Bołtucia.
— I za daleko od Warszawy — dodał po chwili namysłu.
— Jeżeli to natarcie nie powiedzie się, czeka nas katastrofa.
To duże ryzyko. Gdyby tak przegrupować się i uderzyć
mocniej w rejonie Łowicza — mówił, oczekując reakcji
pułkownika.
Ten jednak milczał, podążając naprędce myślą za sugestią
generała.
— Knolla wycofać i pchnąć na Sochaczew, niech tam
próbuje otworzyć drogę — ciągnął dalej Kutrzeba, rozwijając
hipotezę korekty dotychczasowego planu bitwy.
120 121

— To jeszcze większe ryzyko — przerwał Lityński. — Za przeciwnika. Ale gdy do sztabu armii „Pomorze" dotarła
mało o nich wiemy — wskazał na czerwone strzałki niemiec­ wiadomość, że oddziały tej armii kierują się do Modlina,
kich dywizji. — W takiej sytuacji generał Faury był zawsze rozwiały się wiązane z tym nadzieje. Armia „Łódź" z pomocą
zwolennikiem prowadzenia natarcia w nie zmienionym ugru­ przyjść nie mogła.
powaniu — continuer — dodał ulubione słowo starego Po wycofaniu się w nocy z 5 na 6 września z pozycji nad
Francuza, dyrektora nauk Wyższej Szkoły Wojennej. środkową Wartą i Widawką armia „Łódź" kierowała się
Kutrzeba zamyślił się. zgodnie z rozkazem Naczelnego Wodza na przeprawy wiślane
W tej chwili wszedł oficer sztabu i wręczył generałowi list. pod Górą Kalwarią i Otwockiem. Nie powiodły się wszelkie
Lityński obserwując twarz czytającego, dostrzegł na niej duże wysiłki podejmowane w celu nawiązania z nią łączności
poruszenie. i wykorzystania jej sił do wspólnego działania z armiami
Był to list od generała Bortnowskiego, który donosił, że po „Poznań" i „Pomorze".
zapoznaniu się z sytuacją w oddziałach, którymi miał dowo­ 9 września 1939 roku około godziny 18 dowódca armii
dzić, doszedł do wniosku, iż nie powinien objąć powierzonego „Łódź", gen. bryg. Wiktor Thommee, zarządził odprawę.
mu dowództwa. — Kraków, Kielce, Radom i Łódź są już zajęte przez
„... Nie chcę generałowi Knollowi odbierać chwały zdobycia nieprzyjaciela — mówił generał. — Pancerne oddziały nie­
Łodzi. Rozumiem, że chcesz mi dać odpowiednie mojej mieckie dotarły pod Warszawę. Jesteśmy okrążeni. W tej
szarży dowodzenie, ale tym nie musisz się krępować. Trudności sytuacji otworzenie drogi na Warszawę staje się koniecznością.
jednak sprawiać ci nie chcę, i jeżeli będziesz nalegał, to Będziemy się przebijać.
dowództwo nad bitwą obejmę..." '. 2 DP miała tam podążać przez Wiskitki, Błonie i Ołtarzew,
Generał Kutrzeba bez słowa wyjechał natychmiast do 28 DP przez Żyrardów, Grodzisk i Pruszków, 30 DP przez
dowództwa armii „Pomorze". Rozmowa generałów w Łęku Puszczę Mariańską, Mszczonów i Nadarzyn. Podczas marszu
odbyła się bez świadków. Wiadomo jednak, że sugestie dywizji polskich doszło do wielu zaciętych bojów z oddziałami
generała Bortnowskiego, który bardzo negatywnie ocenił 8 i 10 armii hitlerowskiej.
sytuację i położenie wojsk Knolla, wzięły górę i zachwiały 10 września stwierdzono obecność Niemców w Mszczonowie.
ostatecznie wiarę generała Kutrzeby w celowość dalszego Dowódca 30 dywizji piechoty, gen. Leopold Cehak, postanowił
natarcia na Stryków, nawet z ograniczonym celem wzięcia więc przebić się przez miasteczko siłą. W natarciu obok 30 DP
Głowna. miał wziąć udział również 31 sieradzki pułk piechoty z 10 DP,
Generał Bortnowski wyolbrzymiał niebezpieczeństwo wy­ dowodzony przez ppłk. Wincentego Wnuka. 31 pułk piechoty,
nikające z faktu otwartych skrzydeł wojsk Knolla. Szczególnie nie czekając jednak na połączenie się z 30 DP, sam uderzył na
groźnie oceniał sytuację na wschodnim skrzydle, gdzie dotąd Niemców, którzy należeli do XI korpusu.
— mimo ponaglających rozkazów — dywizja pułkownika Atak naszych oddziałów rozpoczął się 11 września około
Mysłowskiego nie nacierała na Głowno. godziny 4 nad ranem. Zaskoczeni hitlerowcy rzucili się do broni,
Generał Kutrzeba miał jeszcze nadzieję, że gdzieś w rejonie ale artyleria polska uniemożliwiła im zorganizowany opór. Po
Skierniewic bije się armia „Łódź" i wiąże jakąś część krótkiej walce ulicznej nasi żołnierze opanowali miasteczko,
' T. K u t r z e b a, Bitwa nad Bzura^ wyd. II, Warszawa 1958, s. 118. niszcząc 16 niemieckich czołgów i samochodów ciężarowych.
122 123

2 dywizja piechoty pod dowództwem płk. dypl. Antoniego Kanie i Otrębusy zdobyto.
Staicha stoczyła swój największy bój pod Błoniem. 11 września Bataliony zajęły podstawy wyjściowe do natarcia na Hele-
około godziny 22 maszerujący na czele kolumny dywizji nów. Ale teraz każda próba ruszenia naprzód kończyła się
4 pułk piechoty płk. Bronisława Laliczyńskiego napotkał niepowodzeniem. Jedna z kompanii II batalionu dotarła do
w Błoniu opór oddziałów niemieckich. Po krótkim starciu zachodniej części miejscowości, ale tu zaległa w nawale
Polacy wtargnęli do miasta, wyrzucając stamtąd nieprzyjaciela. ognia. Poderwał ją ponownie do ataku dowódca kompanii,
Maszerując wciąż na czele dywizji, około północy pułk kpt. Adam Zachuta, jednak ciężko ranny w pierś i rękę padł,
natknął się ponownie na obronę hitlerowców w Swięcicach. a żołnierze znów przywarli do ziemi. Dowództwo kompanii
Tym razem były to doborowe oddziały SS Leibstandarte objął ppor. Jerzy Jędrzejewski. Własnym przykładem chciał
„Adolf Hitler". Mimo szczególnie uporczywej obrony hit­ porwać kompanię do walki. Z okrzykiem: „Jeszcze Polska nie
lerowców nasze oddziały zdobyły Swięcice i ruszyły w ślad zginęła" — padł trafiony serią karabinu maszynowego.
za wycofującym się przeciwnikiem. Dalsze natarcie było niemożliwe. Bataliony zaległy. Przerwa
Kolumny 28 DP, dowodzonej przez płk. Stefana Bronow- w walce trwała jednak krótko, ponieważ Niemcy przeszli do
skiego, ruszyły 10 września na obleganą przez Niemców kontrataków. Z Helenowa wyszedł kontratak piechoty, wsparty
Warszawę. W straży przedniej szedł 36 pułk piechoty Legii 10 czołgami. Hitlerowcy nacierali ostrożnie, artyleria ich
Akademickiej z Warszawy, najsilniejszy liczebnie, mający kładła potężne nawały ogniowe na polskie stanowiska. Ar­
jeszcze około 1000 żołnierzy, dowodzony przez ppłk. Karola tyleria własna odpowiadała coraz rzadziej — kończyła się
Ziemskiego. amunicja. Linia piechoty polskiej jakby zamarła. Czekała, aż
12 września o świcie pułk napotkał pod Brwinowem opór hitlerowcy podejdą bliżej. Wreszcie z odległości skutecznego
niemiecki. Uderzył wkrótce, mimo ognia karabinów maszyno­ strzału otworzyły ogień działka przeciwpancerne. Pierwszy,
wych ze stacji kolejowej. Reakcją Niemców była ucieczka. drugi, trzeci... rozległy się metaliczne wybuchy odpalanych
Brwinów był wolny. pocisków. Znieruchomiały pierwsze czołgi. Ze skrzydeł i od
Ożyły nagle zabudowania wschodniego Brwinowa. Zza czoła odezwały się karabiny maszynowe. W ogniu tym
domów, parkanów i ogrodów wyskakiwali piechurzy i sprawnie piechota niemiecka zaległa. Wkrótce podniosła się znów
formowali bojowe tyraliery. Przed nimi, w oddalonych o kil­ i padła, przyciśnięta ogniem obrony.
kaset metrów miejscowościach Otrębusy i Kanie, pociski Straty polskie rosły jednak szybko. Przeszło 100 zabitych
28 pułku artylerii rwały w górę fontanny ziemi. Niemcy żołnierzy zasłało pola pod Brwinowem, dziesiątki rannych
odpowiedzieli ogniem, tworząc tak potężną zaporę, iż zdawało wymagały opatrunków i ewakuacji. Dziewczęta brwinowskie
się, że przejście przez nią oznacza niechybną śmierć. z narażeniem życia niosły im pomoc pod ogniem nie­
Kiedy rozwiał się dym niemieckiej nawały ogniowej, przyjaciela.
dowódca 36 pułku piechoty dostrzegł, że tyralierzy I i II Walka trwała do zmroku, bo dopiero wtedy oddziały mogły
batalionów majorów Germana Piekarniaka i Władysława oderwać się od przeciwnika i wycofać.
Kuleszy, chociaż mocno przerzedzone, wciąż atakują. Odległe Pomimo niewątpliwych lokalnych sukcesów armii „Łódź"
„hura" oznajmiało wreszcie, że piechota wykonała atak na brakło jej sił na przerwanie pierścienia oblegających War­
pozycje Niemców. szawę wojsk niemieckich. 13 września gen. Thommee
124 125

wydał więc rozkaz marszu do twierdzy Modlin, nie zajętej Pod koniec 12 września gen. Kutrzeba zmienił dotych­
jeszcze przez Niemców. czasowy plan bitwy. Postanowił przerwać natarcie na Stryków,
Coraz mniej było również nadziei na współdziałanie gar­ wycofać grupę gen. Knolla za Bzurę, a następnie przegrupować
nizonu warszawskiego z wojskami zgrupowania gen. Kutrzeby. ją do uderzenia na Sochaczew, aby tam otworzyć drogę na
Dowódca armii „Warszawa" gen. Rómmel otrzymał 11 wrześ­ Warszawę.
nia depeszę od gen. Kutrzeby, nadaną tzw. klerem: „Proszę Do osłony tego przegrupowania i uderzenia na Sochaczew
pana z wąsikiem o wiązanie nieprzyjaciela. Podać położenie oraz natarcia z Łowicza na Skierniewice wprowadzono dywizje
lotnikiem. Kolega spod Kijowa"2. z armii „Pomorze". Nie wykorzystano zatem, jak pierwotnie
Odpowiedź przyszła nazajutrz. Gen. Rómmel zapewniał przewidywano, uderzenia armii „Poznań" w celu zabezpiecze­
Kutrzebę, że: „Wszystko dobrze. Gdzie jesteście. My chcemy nia odwrotu armii „Pomorze" do Warszawy, lecz uwikłano ją
jutro atakować, aby was odciążyć"3. w bitwę w rej. Łowicza. Teraz jej działania zaczepne tworzyć
Mimo to gen. Kutrzeba, jak się wydaje, nie liczył na miały osłonę armii „Poznań" podejmującej próbę przebicia
pomoc garnizonu warszawskiego. Czy był to sąd racjonalny drogi na najkrótszym kierunku do celu. Konsekwencją tych
oparty na nieznanych nam dowodach, czy może tylko skomplikowanych manewrów było związanie z nieprzyjacielem
intuicja doświadczonego operatora? Nie wiadomo. W każ­ niemal całości sił obu armii i znaczne opóźnienie wykonania
dym razie sceptycyzm gen. Kutrzeby okazał się, niestety, zasadniczego celu działań, tj. odwrotu do Warszawy.
uzasadniony.
Tego samego dnia, 12 września, dowódca armii „Warszawa" *
podpisał ogólny rozkaz operacyjny do natarcia: „W obszarze
Łowicza wielka bitwa. Nieprzyjaciel ściąga tam siły swe Przez pierwsze dwa dni bitwy nad Bzurą stolica była
z rejonu Warszawy. Z drugiej strony nieprzyjaciel, który w niebezpieczeństwie. Odpierała ataki niemieckiej 4 dywizji
przekroczył Bug, spycha armię gen. Przedrzymirskiego na pancernej.
południe i zagraża pośrednio obszarowi Warszawy... O świcie 8 września przed południem wyszły ponownie z Warszawy
13 września chcę uderzyć wszystkimi siłami, które mogę pancerne podjazdy rozpoznawcze. Dwa plutony czołgów kompa­
uruchomić, z obszaru Warszawy zbieżnie w ogólnym kierunku nii tankietek kpt. Graziuka ruszyły pod Mszczonów i Pruszków.
na Węgrów, by odciążyć armię gen. Przedrzymirskiego Niemcy byli już rzeczywiście blisko. W Raszynie i pod
4
i uczynić ją zdolną do podjęcia działań zaczepnych..." . Pruszkowem doszło do krótkiego, lecz gwałtownego starcia.
Mimo uzasadnionego sprzeciwu niektórych oficerów sztabu Po południu 4 DPanc. zajęła Okęcie i Włochy, a 1 DPanc.
armii „Warszawa" działanie zaczepne na Węgrów podjęto, ale podeszła pod Górę Kalwarię. Wkrótce potem czołgi dywizji
nie przyniosło ono żadnych pozytywnych skutków. Reinhardta rozlazły się po przedpolu Szczęśliwie, Rakowa
i Służewca, a rozpoznanie pancerne, kilka czołgów, ruszyło
2
Pan z wąsikiem — gen. Rómmel, kolega spod Kijowa — gen. Kutrzeba. aleją Krakowską ku Grójeckiej.
Telegram dowódcy armii „Poznań" do dowódcy armii „Warszawa", w: Wojna Wspomina gen. Reinhardt:
obronna Polski. Wybór źródeł, dok. nr 342, s. 703.
3
Tamże, dok. nr 375, s. 752.
„... Niezwykłe napięcie panowało w dywizji. We wszystkich
4
Tamże, dok. nr 378, s. 753-754. oczach panowała duma, radość przeżycia doniosłej chwili
127

wkraczania do stolicy nieprzyjaciela już w ósmym dniu wojny wystąpień furii niemieckiej były zniszczone przez personel
(...). Zupełnie niespodziewanie straż przednia natrafiła na bardzo polski lampy nadawcze. Wszystkich pracowników aresztowano,
silny ogień karabinowy i karabinów maszynowych ze skraju dwóm tylko udało się jakoś zbiec. Zbiegły monter był przerażo­
miasta, z lotniska mokotowskiego i z rejonu na zachód od niego ny i upokorzony. W dość szybkim czasie po odejściu montera
oraz z ogrodów na Ochocie (...). Całkiem inaczej wyobrażali szosą krakowską w kierunku Ochoty przeleciały z hałasem trzy
sobie to przyjęcie upojeni zwycięstwem żołnierze..." ciężkie czołgi niemieckie. Natychmiast potem odezwała się
Ogień otworzono, gdy Niemcy znaleźli się na wysokości strzelanina z działek i broni maszynowej. Broniono już wejścia
ogródków szczęśliwickich. Strzelano szybko z kilku dział do miasta. Wkrótce potem szosą obok ogrodów, prostopadle do
polowych i przeciwpancernych, które stanęły w ugrupowaniu szosy krakowskiej pędził samochód — łazik. Prowadził go na
batalionów 40 i 41 pp. Zaskoczony przeciwnik zareagował złamanie karku szofer, obok niego siedział pułkownik. Chciałem
jednak natychmiast schodząc z szosy i linii ognia polskiej ich uprzedzić o niebezpieczeństwie stojących na szosie czołgów,
artylerii. Niemcy próbowali teraz przedostać się na Czyste, ale usiłowałem zatrzymać samochód, by złożyć meldunek. Żołnierz
i tutaj natknęli się na zorganizowany ogień przeciwpancerny. nie zatrzymał się, skręcił tylko ryzykownie w bok, by ominąć
Straciwszy 4 czołgi, przerwali rozpoznanie i wycofali się mnie stojącego na drodze i pomknął dalej...
w kierunku Raszyna. ...Oficerem, który mnie wyminął, był ppłk Józef Kalandyk,
W Raszynie znalazła się w ich rękach rozgłośnia radiowa dowódca 40 pp oraz dowódca obrony w tym rejonie. Spieszył się
Warszawa I. Na szczęście została dzień wcześniej zniszczona na zagrożony odcinek. Wszystkie trzy czołgi zostały spalone..."
przez polskich radiowców. Wieczorem radio berlińskie podało komunikat o zdobyciu
Zatrzymajmy się przez chwilę przy opowiadaniu uczestnika Warszawy. Suchy, lecz prawdziwy meldunek szefa sztabu
ochotniczego patrolu, Stanisława Ochmana, przypadkowego 10 Armii, generała Paulusa, do dowództwa GA „Południe"
obserwatora pierwszego starcia z niemiecką dywizją pancerną: informował:
„... Zaczęło się już ściemniać, gdy zauważyłem przemyka­ „... Na południowe i zachodnie skraje Warszawy został
jącego się wśród krzewów i ogrodów człowieka. Był wyraźnie położony silny ogień artylerii polskiej, w związku z tym
zdenerwowany i rozglądał się niepewnie po pustym terenie. natarcie 16 korpusu armijnego może być dalej prowadzone
Zaczaiłem się na niego i gdy się zbliżył, krzyknąłem: «Stój, dopiero po dokonanym przygotowaniu artyleryjskim..."
bo strzelam. Kto idzie?». Na to mężczyzna zatrzymał się, Zaczynał się bój o Warszawę. Zapoczątkował on drugą fazę
podniósł ręce do góry i odpowiedział «Niemiec». Przez działań wojennych na froncie wschodnim. Oczekiwania do­
moment trwało u mnie coś w rodzaju zamroczenia. Nie do wództwa polskiego, że w tej fazie działania odciążające na
uwierzenia było, żeby dywersant przyznawał się do swojej froncie zachodnim zaznaczą się odczuwalnie. Jak wiemy, nie
narodowości. Po sprawdzeniu dokumentów okazało się, że był zostały spełnione przez obu sojuszników Polski. Od tej chwili
to monter z radiostacji w Raszynie, uchodzący stamtąd. słowo „Warszawa" nie będzie schodziło z taśm dalekopisów
Nazywał się Niemiec. Raszyn był już opanowany przez i kart operacyjnych rozkazów. Poddanie miasta wyznaczy
Niemców i zatrzymany człowiek opowiadał nam jakieś dra­ w rzeczywistości kres polskiego oporu.
matyczne i wstrząsające szczegóły. Po tylu latach niewiele „... Panie generale, najważniejszą teraz rzeczą utrzymanie
pamiętam. Utkwiło mi tylko w pamięci, że powodem do rejonu Warszawy, do chwili rozstrzygnięcia bitwy na zachodnim
128 129

przedpolu Warszawy. Dalsza północ (jednostki — T. J.) W razie czynnego wystąpienia sojuszników Polski na froncie
Młota ma dużo przestrzeni za sobą i cofanie się nie odgrywa zachodnim cel strategiczny „Fali Weiss" — zniszczenie
tak ważnej, jak rejon warszawski. Dlatego bliższe siły głównych sił polskich — stawał pod znakiem zapytania. Ale
tego rejonu i Przedrzymirskiego, i Młota — szczególnie zdarzyć się mogło coś gorszego. Stalin i Mołotow, zde­
kawaleria, która może przytrzymać jednostkę pancerną i ha­ prymowani brakiem rozstrzygającego sukcesu sojusznika,
mować ją — powinny wszystko zrobić, by jak najdłużej mogliby w ogóle odstąpić od zamiaru przyjścia mu ze
utrzymać rejon Warszawy. Modlin trzymać bez przyczółka, zbrojną pomocą.
ewentualnie na Wiśle i Narwi..." Takiego wariantu wydarzeń Hitler nie wykluczał. W tym
Tę oto rozmowę przeprowadził o godzinie 21.00, 7 września czasie bowiem przywódca Rzeszy zażądał informacji w szta­
marsz. Śmigły-Rydz ze swojej kwatery w Brześciu n. Bugiem bie Naczelnego Dowódcy Wojsk Lądowych o symptoma­
z szefem swego sztabu w Warszawie, gen. Stachiewiczem. tycznej wymowie:
Odbyła się ona po przełamaniu przez Niemców polskiej „... Na jakiej możliwie najkrótszej pozycji można ubez­
obrony nad Narwią i zagrożeniu północno-wschodniej części pieczyć się jak najmniejszymi siłami przeciw pozostałemu
obszaru Warszawy. obszarowi polskiemu w wypadku, jeśliby reszta wschodniej
W kontekście obu niemieckich komunikatów pozostaje Polski nie miała być przez nas obsadzona?..."
niewyjaśniona sprawa motywów nadania fałszywej informacji Złamanie oporu w Warszawie i opanowanie miasta miało
radiowej. Meldunek Paulusa dowodził, że omyłka była tu znaczenie zasadnicze, a jego wykonanie wymagało nowych
wykluczona, a szybkie postępy Wehrmachtu nie wymagały decyzji, przede wszystkim organizacyjnych. 9 września dowód­
uciekania się do takich chwytów propagandowych. Komunikat ca GA „Południe" Rundstedt depeszował do dowódcy 8 Armii
o zdobyciu stolicy Polski adresowany był do Mołotowa Blaskowitza:
i służyć miał przyśpieszeniu decyzji wkroczenia Chłopsko- „...8 Armia swoje stanowisko dowodzenia ma przesunąć tak
-Robotniczej Armii Czerwonej na wschodnie terytorium dalece, aby mogła przejąć jednolite dowodzenie w walce
naszego kraju. 9 września Mołotow zawiadomił Schulenburga, o Warszawę i w celu zniszczenia przeciwnika znajdującego
że radzieckie wystąpienie zbrojne nastąpi w ciągu najbliższych się między Warszawą i Skierniewicami oraz wycofującego się
kilku dni. na północ od Sochaczewa w kierunku Warszawa-Modlin.
Kiedy jednak do wiadomości Mołotowa dotarło dementi 16 KA i 11 KA będą podporządkowane 8 Armii, jak tylko
w sprawie niemieckiego komunikatu o zdobyciu przez Niem­ zostaną stworzone powyższe podstawy dla jednolitego dowo­
ców Warszawy, ten odstąpił od wcześniejszej obietnicy dzenia..."
i powiadomił ambasadora Rzeszy, że sowiecka akcja wojskowa Nazajutrz po pierwszej, nieudanej próbie wzięcia War­
nie będzie możliwa przed upływem dwóch do trzech tygodni szawy wstępnym bojem z marszu, 9 września, od wczesnego
niezbędnych, jak to określił, na przygotowania. rana, miasto zaatakowała Luftwaffe. Naloty z małymi prze­
Teraz mogły nastąpić komplikacje niesprzyjające tworzącej rwami trwały prawie cały dzień i kierowały się nie tylko
się na razie, bez większych przeszkód, kampanii przeciwko na obiekty wojskowe, lecz także na dzielnice mieszkalne.
Polsce. Kierownictwo Rzeszy stanęło ponownie wobec poważ­ Nie uszło to jednak napastnikom bezkarnie. 20 samolotów
nego ryzyka, rozdwojenia wysiłku militarnego na dwa fronty. nie powróciło do baz.

9 — Bzura 1939
130 131

Początek natarcia grenadierów pancernych Reinhardta dała szosy krakowskiej, wypełzały nowe i rozłaziły się po polu,
artyleria, której ogień trwał nieprzerwanie do południa. ciągnąc za sobą siwe wstążki rozpylanej w spiekocie ziemi.
Dowódca niemieckiej dywizji koncentrował swoją uwagę, jak Raz po raz przez chwilę nieruchomiały i wtedy od ciężkiej,
tego zresztą po polskiej stronie oczekiwano, na pozycjach niezgrabnej sylwetki czołgu odrywał się rdzawy kłąb ognia,
środkowej części zachodniego przedmieścia Warszawy. Rdze­ który gasł natychmiast, aby przejść w niewidzialny już suchy
niem tej części obrony była Ochota i Wola, dobrze już metaliczny grzmot.
przygotowane do obrony. 6 kompania porucznika Stanisława Łaganowskiego broniła
Podpułkownik Józef Kalandyk, dowódca tego odcinka południowo-wschodniego skraju Ochoty, koncentrując naj­
(„Zachodniego"), miał do obrony pierwszej pozycji trzy większy wysiłek u wylotu Grójeckiej. Tu właśnie uderzyła
bataliony piechoty — 2 i 3 batalion 40 pułku piechoty majora grupa kilkudziesięciu czołgów. Chrzęst stalowych gąsienic
Antoniego Kassiana i majora Antoniego Sanojcy oraz 2 bata­ splątany z hukiem motorów i rwących się pocisków był
lion 41 pułku strzelców suwalskich majora Romana Kaniow- pierwszą próbą odporności psychicznej żołnierzy tej kompanii.
skiego-Zagłoby, którego zastąpił później major Artemi Aroni- Nie wszyscy jej sprostali. Poddając się psychozie strachu
szydze. Dla wsparcia piechoty dwie baterie armat 75 mm opuścili pozycje.
29 pułku artylerii lekkiej, dowodzone przez poruczników Niemcy wykorzystali natychmiast chwilę psychicznego
Kazimierza Pancerza i Stanisława Smigiera oraz dywizjon załamania przeciwnika i wdarli się w ulicę Grójecką. Przeszli
artylerii lekkiej (bez jednej baterii) pod dowództwem kapitana pierwszą barykadę. Tuż za nią była dobrze ukryta armata.
Józefa Rylskiego i pluton artylerii 41 pułku piechoty; 28 armat Działa por. rez. Eugeniusza Niedzielina podejmują walkę
i wszystkie w ugrupowaniu piechoty, przygotowane do strze­ i chociaż pojedynek z Niemcami przegrają, tracą oni trzy
lania na wprost do czołgów. czołgi i dwa samochody pancerne. Za nimi napierają następne
W drugiej linii bataliony 360 pułku piechoty na czele i pchają się w gardziel ulicy Grójeckiej, którą przy zbiegu
z pułkownikiem Witalisem Chmurą. z ulicą Nieborowską blokuje kolejna barykada. Nadjeżdżający
W trzeciej linii zaimprowizowane zgrupowanie pancerno- czołg z rozpędem uderzył w nią i rozepchnął na bok. Popędził
-motorowe, złożone z trzech kompanii czołgów rozpoznaw­ dalej... Nagle zakręcił się i znieruchomiał. Za nim wybuchnął
czych, lekkich oraz dwóch zmotoryzowanych kompanii prze­ płomieniem drugi. Ulica odpowiedziała echem dwóch szybko
ciwpancernych pod dowództwem kapitana Bolesława Kowal­ następujących po sobie wystrzałów armatnich. To działon
skiego. Dywizjon 3 pułku artylerii ciężkiej miał wspierać z plutonu 1 baterii 29 pal podporucznika rezerwy Józefa
pierwszą linię obrony ogniem dział dwóch baterii. Suchockiego, urzędnika z Augustowa, zatrzymał szarżę nie­
Do ataku na miasto ruszyły dwie grupy bojowe niemieckiej mieckich czołgów. A za nim, przy placu Narutowicza jeszcze
dywizji, każda w sile dwóch pułków, czołgów i piechoty jedna armata z plutonu podporucznika Piotra Janczewskiego.
zmotoryzowanej, z dywizjonami artylerii wsparcia, przeciw­ Nie powiodła się również próba przebicia obrony 5 kompanii
pancernej i saperami. na Wawelskiej i Żwirki i Wigury. W starciu z polskimi
Pierwsza zaatakowała pozycje 2 batalionu 41 pułku strzel­ piechurami i plutonem artylerii pułkowej porucznika Teodora
ców suwalskich, broniącego Ochoty. Czołgi szły szeroką Albrechta, strzelcy 12 pułku zmotoryzowanego dali za wy­
ławą. W głębi zaś, jakby z ogromnego pudła, cieniutką nitką graną. Czołgi, za którymi, jak za tarczą, szukali ukrycia, nie
132 133

przeszły przez przeciwpancerną zaporę ogniową dział czołgowi obok mnie daję rozkaz zawrócić i wycofać się prędko.
29 pułku artylerii lekkiej i 41 pułku piechoty, którymi Strzelam dalej do działa przede mną. Podczas zawracania ciężki
dowodzili oficerowie rezerwy, Zygmunt Sutkowski, mgr czołg dostaje pocisk 37 mm w silnik, na szczęście bez zapalenia.
Marian Puchalski oraz Jan Korejwo. Ten ostatni w pojedynku Sprzyjający los powoduje, że świece dymne palące się w czoł­
z czołgami miał trafień najwięcej. gach objętych pożarem okrywają nas mgłą...
Po walce porucznik Kazimierz Pancerz meldował: Tam wracamy na podstawę wyjściową. Tu zastajemy już
„...Dowódca bat. 1/29 pal melduje, że działon pod dowódz­ garść towarzyszy, którzy po rozbiciu ich czołgów granatami
twem ppor. Suchockiego rozbił na ulicy Grójeckiej sześć lub minami wycofali się na piechotę. Opowiadają o kolegach,
czołgów i dwa samochody pancerne. Ppor. Korejwo dowódca którzy spłonęli w czołgach. Powoli zbiera się batalion, gdyż
działonu rozbił na ulicy Raszyńskiej 6 czołgów. Bateria 5 godzin trwało natarcie. Załamało się jednak na mieście
niemiecka znajdująca się na zach. skraju lasku Rakowiec broniącym się jak twierdza. Wielu naszych zginęło..."
została ostrzelana przez pac i ogniem pośrednim jednego Pułkownik Porwit, kiedy otrzymał rozkaz generała Czumy,
działonu art. lekkiej. Skuteczności ognia nie stwierdzono, znalazł się w samym środku walki na Ochocie.
jednak bateria npla według obserwacji (of. zwiad. 1/19 pal) „...Z własnych obserwacji i meldunków strzelców — wspo­
jest zniszczona..." mina pułkownik — wyrobiłem sobie pogląd, że natarcie
Wsparcie artylerii z głębi miasta ogniem pośrednim, kiero­ niemieckich czołgów wzdłuż alei Żwirki i Wigury oraz ulicy
wanym z dachu akademika na placu Narutowicza, ostatecznie Grójeckiej załamało się, że natomiast w stronę Szczęśliwickiej
zdezorganizowało natarcie niemieckie na Ochocie. sytuacja jest niejasna, gdyż niemiecka piechota usadowiła się
Bernard, dowódca jednego z czołgów 35 pułku grenadierów w niektórych domach i zorganizowała gniazda oporu wewnątrz
pancernych, znalazł się w samym środku walki na Ochocie: naszego ugrupowania i na bliskim przedpolu. Polskie i niemiec­
„... Z tyłu nadchodzi wiadomość przez radio, że czołg kie oddziałki były tu przemieszane w kratkę...
dowódcy kompanii rozbity i że sierżant szef ma objąć Zameldował się por. Kraskowski z półkompanią czołgów
dowództwo kompanii. Po pewnym czasie nadjechały 2 lekkie lekkich 7 TP uzbrojonych wyłącznie w działka, skierowany do
i 1 średni czołg. Próbujemy jechać dalej ulicą w kolumnie mojej dyspozycji przez generała Czumę...
dwójkowej, strzelając w marszu do podejrzanych punktów. Do starcia naszych czołgów doszło tylko między ulicą
Wtem widzę w lewo skos od ogrodu błysk płomienia i słyszę Grójecką a terenem kolei elektrycznej, przy czym Niemcy
wybuch granatów. To strzela polskie działo 75 mm. Napotykam szybko się wycofali...
zaporę, przez którą przedziera się jeden z czołgów pod osłoną Por. Kraskowski przywiózł ze sobą również załogi zapasowe.
ognia towarzyszy. Wtem otwiera się piekło. Przed nami Z załóg zapasowych, a nawet i z czynnych zaczęły się
uderzają szybko jeden po drugim granaty. Polska placówka formować grupy szturmowe, do których dołączyli na ochotnika
jest tu gdzieś na stanowisku. Rozglądam się wkoło. Oczy strzelcy suwalscy. Rozpoczęły się wyprawy na odosobnione
moje rozszerza przerażenie. niemieckie gniazda oporu, które po kolei przy pomocy
Obydwa lekkie czołgi stają w płomieniach, a więc mamy granatów ręcznych wygniatano..."
działa i poza sobą. Może są to czołgi, a może działa O tej samej prawie porze, kiedy niemieckie natarcie na
przeciwpancerne. Nie ma czasu się zastanawiać. Ciężkiemu Ochotę załamało się, czołgi zaatakowały Wolę. Główne
134 135

uderzenie skierowali tu Niemcy wzdłuż ulicy Wolskiej na potem wyparło Niemców z ulic Grójeckiej oraz Opaczewskiej
kompanię por. Pacak-Kuźmirskiego. Zostali zaskoczeni do­ i przywróciło tam linię pozycji własnej.
brze przygotowanym ogniem piechoty i przeciwpancernym. Tymczasem komunikaty radia niemieckiego nie czekały na
Jadąc w kolumnie znaleźli się w pułapce. W wąskiej gardzieli ostateczny wynik walki i ogłaszały nadal informacje o zdobyciu
ulicy Wolskiej nie mieli właściwie żadnych możliwości stolicy Polski. Informacja mogła być szybko zdementowana,
manewrowania. Gdy kolumna wjechała na teren oblany dlatego dowództwu niemieckiemu tak bardzo zależało na
terpentyną, której duże zapasy por. Kuźmirski odkrył w po­ rzeczywistym potwierdzeniu komunikatów. Warszawa miała
bliskiej fabryce „Dobrolin", podpalono ją. W szalejącym być wzięta za wszelką cenę i generał Reinhardt otrzymał
ogniu nieprzyjaciel poniósł dotkliwe straty i więcej natarć rozkaz niezwłocznego podjęcia ataków na miasto.
tutaj nie podejmował. Równie dotkliwą porażką przeciwnika Przed świtem 10 września, dokładnie o 3.25, wsparta
zakończyło się natarcie na pozycje bronione przez kompanię czołgami grupa piechoty niemieckiej z 4 DPanc. przeszła do
por. Grabowskiego. natarcia na ulicę Rakowiecką i licząc na zaskoczenie, usiłowała
A więc — odległość do nacierających czołgów i piechoty przebić się na Pole Mokotowskie, aby stamtąd zaatakować
niemieckiej wynosiła około 1000 m. Położony celny ogień tyły i skrzydło polskich pozycji na Ochocie.
z ckm i broni maszynowej spowodował zatrzymanie się Zaskoczenie nie udało się. Nacierających wzięto w krzy­
nadjeżdżających samochodów, a skuteczny ogień dwóch żowy ogień. Niemcy stracili 3 czołgi, padli zabici i ranni.
działek zrobił swoje. Pod osłoną ognia i dział, moździerzy Nie zwlekając wycofali się na pozycje wyjściowe. Wkrótce
i broni maszynowej wyszło z ugrupowania niemieckiego jednak mimo niepowodzenia spróbowali ponownie, nacierając
6 czołgów: 4 na odcinek pierwszego plutonu i 2 na odcinek tym razem 10 czołgami bez piechoty na pozycje 7 kompanii
drugiego. Z czterech nacierających na odcinek pierwszego 40 pp. I znów bezskutecznie. Straciwszy dwa czołgi wycofali
plutonu — jeden został unieszkodliwiony już na wysokości się na Blizne.
zabudowań przy ul. Sowińskiego — trzy nacierały dalej. Już Z meldunku podpułkownika Kalandyka:
na wysokości zabudowań przy ul. Olbrachta zapalony zostaje „... W wyniku walki w dniu 9 września ustalono, że w dniu
dalszy czołg, a dwa, niestety, mimo silnego ognia z działek tym zniszczono na bezpośrednim przedpolu 13 czołgów, a na
przeciwpancernych — pchały się nadal uparcie na odcinek dalszym przedpolu uszkodzono około 15 czołgów i 20
pierwszego plutonu... samochodów do przewożenia piechoty..."
Ale i te nie zdołały dojść do pozycji polskiej i zostały Polacy obliczali straty przeciwnika znacznie poniżej rze­
zniszczone ogniem dział przeciwpancernych. Wola również czywistych. Dopiero dokumenty niemieckie odsłaniają prawdę.
odparła atak nieprzyjacielski. W Kriegstagebuch dywizji pancernej zapisano natychmiast po
Jeszcze raz zaryzykowali Niemcy, uderzając ponownie walce, że w dniu 9 września 35 pułk uderzył 120 czołgami na
o godz. 9.00 na pozycje 4 kompanii 40 pp na Ochocie. I znów Ochotę, z czego na pozycje wyjściowe wróciło 57, 63 zaś
nie udało się. Czołgi wycofały się z pola ognia, a piechota zostały zniszczone lub ciężko uszkodzone i porzucone przez
zaległa przed polskimi pozycjami. Do kontrakcji przystąpili załogi. Brak zapisów o stratach, jakie poniósł w tym dniu
Polacy. Przeciwuderzenie, w którym wzięły udział dwa plutony niemiecki 36 pułk oraz o szkodach całej dywizji w dniu 8 i 10
2 batalion 41 pp, pluton kolarzy 40 pp i 5 czołgów, wkrótce września. W każdym razie nie może budzić wątpliwości fakt,
136 137

że w tych trzech dniach dywizja utraciła nie mniej niż połowę W związku z tym południowe i zachodnie wyloty z miasta
czołgów, z którymi podeszła pod Warszawę. zostały w większości zamknięte..."
Z tą samą gwałtownością toczył się bój o niebo nad 4 DPanc. tworzyła tu podwójny front okrążenia. Przecinając
Warszawą. Dopóki polskie samoloty myśliwskie osłaniały główne połączenie Warszawy z zachodnią Polską niemiecka
miasto, żadnej wyprawie bombowej Luftwaffe nie udało dywizja ugrupowała się obronnie na pozycjach zwróconych na
się przedrzeć całym zgrupowaniem nad stolicę. Przeniesienie wschód przeciwko Warszawie i na zachód przeciwko wyco­
polskiej lotniczej Brygady Pościgowej na lubelski węzeł fującym się ku miastu oddziałom armii „Łódź". Dla wzmoc­
lotnisk ograniczyło poważnie zasięg skutecznej obrony nienia ściągnięto spod Łodzi pułk SS „Adolf Hitler", który
przeciwlotniczej stolicy. Główny więc ciężar osłony przed miał poszerzyć blokadę ku północy. Wieczorem 10 września,
atakami lotnictwa spadł na pozostałą w mieście artylerię jak pisał Bade, pułk ten osiągnął linię Pilaszki-południe
przeciwlotniczą. Kopytowa.
Brak polskich samolotów nad Warszawą od 7 września Bezpośredni napór Niemców na Warszawę nagle zelżał.
ośmielił Luftwaffe. 9 i 10 września miasto przeżyło po raz Jeszcze nie znano przyczyny, ale przerwa w walce i wy­
pierwszy grozę lotniczego bombardowania. Niemcy atakowali tchnienie były bardzo potrzebne. Najpierw wzmocniono we­
kilkakrotnie w ciągu dnia, bombardując intensywnie miasto wnętrzną siłę obrony przez utworzenie nowej organizacji
siłami 2-4 dywizjonów. Zaangażowanie tak znaczących sił dowodzenia. Miasto podzielono na dwa odcinki obronne,
Luftwaffe nie dało jednak oczekiwanych rezultatów. Nasza a dowództwo nad nim objęli podlegli generałowi Czumie
artyleria przeciwlotnicza zmusiła samoloty nieprzyjaciela do pułkownicy Porwit i Janowski. Pierwszemu powierzono obronę
respektu. Bomby zrzucane z dużej wysokości nie trafiały w cel. lewobrzeżnej Warszawy, drugi zaś bronić miał Pragi. Artylerią
Kolejny nalot dużego, w sile 50 samolotów, zgrupowania naziemną, dyspozycyjną gen. Czumy, dowodził ppłk Zielonko-
Luftwaffe polscy artylerzyści odparli w dniu 13 września. Około -Zielonka, artylerią przeciwlotniczą płk Baran.
godziny 16.25 grupa Heinkli, Junkersów i Messerschmittów Po odstąpieniu 4 DPanc. od Warszawy nieprzyjacielskie
zaatakowała Dworzec Gdański, Cytadelę i okolice. I tym razem ataki na miasto ustały. Dowództwo obrony wykorzystało
ogień artylerii zmusił Niemców do bombardowania z wysokości natychmiast tę niewyjaśnioną na razie przerwę w walce na
4 tys. metrów. Tylko niektóre samoloty odważyły się atakować przygotowanie do długotrwałego oblężenia. Organizowały się
zniżywszy lot. Wybuchały nowe pożary, atak był skuteczny, ale nowe oddziały w oblężonym mieście i napływały tu z zachodu,
już w pierwszych pięciu minutach walki 3 samoloty niemieckie obchodząc blokadę Niemców od północy przez Leszno i Trus-
spadły na ziemię. Bezskuteczne ataki 4 DPanc. na dobrze kaw albo kierowały się ku mostom modlińskim. Podjęto też
przygotowane do obrony miasto okazały się zbyt kosztowne. działania zaczepne z zamiarem przesunięcia obrony na linię
Pisał kronikarz Bade: starych warszawskich fortów, między innymi wykonano
„... 4 dywizja pancerna w nocy (na 11 września — T. J.) wypady z Ochoty w kierunku na Włochy oraz na Wawrzyszew.
wycofała swoje zgrupowania bojowe z przedmieść Warszawy Zwrot zaczepny generała Kutrzeby znad Bzury, początkowo
w rejon Piastowa, gdzie została zluzowana przez 33 pułk ignorowany, po kilku pierwszych dniach bitwy zaczął koncen­
piechoty. Prawe skrzydło tego pułku stało na południe od trować uwagę najpierw dowództwa GA „Południe", później
Warszawy, mniej więcej na szosie Ożarów-Warszawa. Dowództwa Wojsk Lądowych i wreszcie samego Hitlera,
138 139

który tu przybył, zaniepokojony nieoczekiwanym rozwojem rozkaz dowódcy Grupy Armii „Południe" postawił jej, uwzględ­
wydarzeń. niając niepomyślny rozwój sytuacji, jednoznaczne zadanie.
Na wschód od Wisły nieprzyjaciel skierował tylko część sił Gen. Rundstedt, dowódca Grupy Armii „Południe", zdawał
10 armii, korpusy IV i XIV. Jej siły główne, w tym pancerne sobie sprawę z tego, że może uniknąć dalszych przykrych
i zmotoryzowane zostały zawrócone na północ ku bitwie nad niespodzianek tylko przez jak najszybsze zlikwidowanie
Bzurą, którą przeciwnik nazwał bitwą pod Kutnem. polskiego zgrupowania. Operacją pokieruje on sam. Do Kielc
wezwano niezwłocznie dowódców 8 i 10 armii.
Dowódcy armii zastali gen. Rundstedta w dużej sali pod­
miejskiego pałacyku. Stał w otoczeniu oficerów sztabu przy
* olbrzymim okrągłym stole, na którym rozłożona była duża
mapa. Po przeciwnej stronie stołu szef sztabu gen. Manstein,
Początkowo, jak wiadomo, natarcie polskie zaskoczyło pochylony nad mapą, wodził po niej ręką i coś objaśniał
naczelne dowództwo Wehrmachtu, a jego siła wywołała duże skupionym wokół oficerom.
zaniepokojenie i zamieszanie w niemieckich dowództwach — Panowie, daliśmy się zaskoczyć — zaczął bez po­
operacyjnych. Polacy znaleźli się właśnie na tyłach 8 armii, witania Rundstedt i wskazał na mapie zakreślone czer­
a mogli również poważnie zagrozić tyłom 10 armii. Dotych­ wonym ołówkiem elipsy, oznaczające położenie dywizji
czasowy plan kampanii w Polsce musiał ulec modyfikacji. polskich.
Cała 8 i większość 10 armii zmuszone zostały do wstrzymania, — Ale nie o to teraz chodzi i nie po to wezwałem tu panów.
szybkiego dotychczas, marszu w głąb naszego kraju, aby jak — Polaków nie wolno puścić za Bzurę i nie wolno im
najszybciej zaangażować się nad Bzurą, gdzie w bitwie pozwolić na połączenie się z Warszawą i Modlinem.
— wbrew podstawowym zasadom sztuki operacyjnej — Polacy — Pan — zwrócił się do Blaskowitza — uderzy XIII
przejęli inicjatywę w swoje ręce. Był to dotkliwy cios i X korpusami od północy na Żychlin i Kutno. Od zachodu na
osłabiający prestiż Wehrmachtu, uderzający zwłaszcza w goeb- Kutno i od północy na Żychlin nacierać będzie również III
belsowską propagandę o jego łatwych sukcesach w Polsce. korpus, który będzie panu podlegał. Generał Reichenau
Dlatego 13 września przybył nad Bzurę Hitler i wizytował przekaże panu dodatkowo 3 dywizję lekką, której radziłbym
osobiście wojsko, a przede wszystkim poturbowaną najmocniej użyć dla wzmocnienia zachodniego skrzydła natarcia.
30 dywizję piechoty. Jak utrzymywano w dowództwie GA — XI korpus uderzy z obszaru Łowicza na Gąbin. Wschód
„Południe", 11 września „...Nieprzyjacielskie próby przerwania — Rundstedt zakreślił ołówkiem linię wzdłuż Bzury po obu
się trwają. Początkowo w kierunku Łodzi, gdzie istnieje stronach Sochaczewa — trzeba szczególnie silnie zamknąć.
niebezpieczeństwo powstania..." Oczywiście po polskiej stronie Tylko w tym kierunku Polacy mogą podjąć próbę przebicia
linii frontu nawet w najśmielszych przypuszczeniach nie się. Skieruje pan tam — zwrócił się do generała Reichenaua
zakładano, że nieprzyjaciel formułował aż tak paniczne oceny — XI korpus i uderzy w tym kierunku. Ale trzeba robić to
sytuacji. szybko — dodał.
Jeszcze 12 września wieczorem komunikat OKW donosił — 4 dywizja pancerna jest już w drodze — pospieszył
o ciężkich walkach obronnych 8 armii. 13 września kategoryczny z wyjaśnieniem gen. Reichenau.
140

— Ponadto - - ciągnął dalej Rundstedt - - wyłączy pan


z akcji oczyszczania Gór Świętokrzyskich i z rejonu Radomia
X korpus i w razie potrzeby wzmocni nim XVI. XV nie
będzie już potrzebny pod Radomiem, a nad Bzurą może się
przydać. Z tego szczelnie zamkniętego kotła nie powinien ujść
ani jeden żołnierz polski — powiedział z naciskiem.
— To wszystko, panowie. Szczegóły proszę omówić z gen.
Mansteinem.
Zadania specjalne w ramach współdziałania z wojskami
lądowymi otrzymała również 4 flota powietrzna. Generał Lóhr
skierował do akcji nad Bzurą zgrupowanie lotnictwa bom­ NOWA KONCEPCJA BITWY
bowego i bombowo-nurkowego, złożone z około 300 samolo­
tów. Było to tylko o 100 samolotów mniej, niż liczyło całe
lotnictwo polskie w chwili wybuchu wojny. Pod koniec 12 września gen. Kutrzeba zdecydował się na
Armie „Poznań" i „Pomorze" czekały dni najcięższej próby. zmianę dotychczasowego planu bitwy. Przerywając natarcie
na Stryków, postanowił wycofać grupę Knolla za Bzurę i po
przegrupowaniu skierować ją pod Sochaczew, stamtąd siłą
zorganizowanego natarcia miała otworzyć dla reszty zgrupo­
wania drogę do Warszawy.
Do osłony tego manewru gen. Kutrzeba rzucił do natarcia
z rejonu Łowicza na Skierniewice dywizje armii „Pomorze",
łącznie z grupą gen. Bołtucia. Nie wykorzystano zatem, jak to
pierwotnie przewidywano, natarcia armii „Poznań" na Stryków
dla osłony odwrotu armii „Pomorze" przez Sochaczew do
Warszawy.
Natarcie armii „Pomorze" miało natomiast osłonić armię
„Poznań" na tym samym kierunku odwrotu, w którym po­
przednio zdążać miała armia Bortnowskiego. Za tę niekonsek­
wencję, mimo początkowego sukcesu, musieliśmy drogo
zapłacić.
Jak się okazało, jedynym następstwem tych skomplikowa­
nych manewrów, i to niestety negatywnym, było całkowite
związanie sił obu armii z nieprzyjacielem. Stracono nie do
odrobienia poważne siły i środki, a przede wszystkim czas,
jako główny czynnik zaskoczenia. Coraz bardziej brakowało
142 143

go na wykonanie głównego zadania, tj. wycofania na teren z siebie podobnego wysiłku, na jaki się zdobyła w dniach
warszawskiego obszaru operacyjnego całego zgrupowania obu 9-12 IX..."2.
armii w takim stanie, aby mogło ono bez chwili zwłoki podjąć Spełniły się niestety wszystkie te hiobowe przewidywania.
nowy wysiłek obronny. Dzień 13 września zastał oddziały grupy operacyjnej jeszcze
Tymczasem dowództwo niemieckie, jak wiadomo ostrzeżone w marszu odwrotowym. Wkrótce po godzinie 10 spadło na nie
natarciem polskim na Stryków, zaczęło pospiesznie ściągać lotnictwo nieprzyjaciela w liczbie — jak podaje kronikarz
nad Bzurę jednostki z pobliskiego obszaru między Łodzią, 25 dywizji piechoty — dotychczas nie spotykanej. Był to
Warszawą a Płockiem. Już w piątym dniu bitwy nieprzyjaciel niewątpliwie nadspodziewanie szybki skutek wspomnianej
zdążył wprowadzić do walki kilka nowych dywizji, dzięki interwencji gen. Rundstedta, która spowodowała zaangażowa­
którym uzyskał przewagę. Miał teraz więcej piechoty, nie nie w bitwie nad Bzurą głównych sił 4 floty powietrznej.
mówiąc o artylerii, która była liczniejsza trzykrotnie, i czołgach Własne lotnictwo w sile zaledwie jednego dywizjonu
liczniejszych czterokrotnie. Jego lotnictwo panowało też myśliwskiego było zbyt słabe, by podołać zadaniu osłony
niepodzielnie nad polem bitwy. walk na tak dużym obszarze. Dywizjon w dotychczasowych
walkach podczas osłony natarcia grupy gen. Knolla, a nawet
* ataków na kolumny piechoty i zmotoryzowane poniósł straty
sięgające połowy stanu wyjściowego (17 samolotów P-ll).
Ten fatalny rozkaz o przerwaniu natarcia i wycofaniu Zapoczątkowana już druga faza bitwy wymagała zwiększonych
oddziałów za Bzurę został przyjęty w oddziałach nacierających, zadań rozpoznawczych i bojowych lotnictwa, ale kurczenie
jak już wcześniej wspomniano, z ogromnym rozczarowaniem, się obszaru operacyjnego wojsk własnych, a zarazem moż­
niemal oburzeniem. W dowództwie grupy operacyjnej, od­ liwości dokonania manewru lotniskowego, poważnie ograni­
powiedzialnej za jego wykonanie, spowodował zaskoczenie czało ofensywny udział dywizjonu myśliwskiego armii.
i dezorientację. „Byłem wprost przerażony — wspomina gen. W ślad za grupą Knolla wycofały się za Bzurę dywizje gen.
Knoll —7 tym rozkazem, który już został wysłany do dywizji Bołtucia, które teren dopiero co zdobyty za cenę ogromnego
z podpisem gen. Kutrzeby, gdyż nie tylko nie rozumiałem wysiłku i strat oddały Niemcom bez walki. Oddano niestety
całkiem powodów zatrzymywania dobrze idącego natarcia, także Łowicz, niezwykle ważny w tej bitwie punkt oporu.
ale rozumiałem też niebezpieczeństwo tego nowego a nagłego Jednakże odwrót grupy gen. Bołtucia zdezorientował nie­
manewru. Zanim oddziały rozpoczną odwrót, będzie już jasny przyjaciela.
dzień, a wtedy na wszystkich grobelkach przez Bzurę grozi Niemcy licząc na to, że między Łowiczem i Piątkiem są
dopiero prawdziwe niebezpieczeństwo od lotnictwa niemiec­ tylko bardzo małe siły polskie, postanowili skierować tam
kiego..."1. swoje nowe, ściągnięte na północ dywizje, przejść Bzurę
Szef sztabu 14 dywizji piechoty mówił z rezygnacją, że: i zaskoczyć Polaków uderzeniem z tyłu. Informacja o wzras­
„...odwrót oznaczał przekreślenie dotychczasowych sukcesów tającej w tym rejonie aktywności Polaków przestała niepokoić
i dowódca dywizji zdawał sobie sprawę, że bez uzupełnienia gen. Blaskowitza, gdy dotarły doń meldunki o wycofaniu się
i wypoczynku 14 dywizja już nie będzie w stanie wydobyć Relacja ppłk. Jana Kobylańskiego, w: Wojna obronna Polski. Wybór
1
Polskie Siły Zbrojne, t. I, cz. 3, Londyn 1959, s. 290. źródeł, dok. nr 563, s. 1074.
144 145

oddziałów polskich spod Głowna za rzekę i opuszczeniu Łowicza, wydaje się przebijać na Łowicz i Sochaczew. Sądzi
Łowicza. się również, że przeciwnik próbuje się przełamać w kierunku
Dowódca 8 armii niemieckiej mylił się jednak, sądząc, że Grójca..."4.
przeciwnik nie będzie już zdolny do wykonania natarcia. Gen. W tej sytuacji Rundstedt w rozmowie telefonicznej zawia­
Bortnowski bowiem właśnie natarcie przygotowywał. Zamie­ domił sztab 8 armii, że „...w razie konieczności ma bezpośred­
rzał trzema dywizjami: 26, 16 i 4, złamać linię obrony nio łączyć się z 10 armią..."5.
niemieckiej pod Łowiczem i zdobyć lasy skierniewickie. Tymczasem natarcie polskie szło już naprzód.
Następnie przebijać się dalej ku Warszawie już wraz z armią Gdy prawie całe miasto znalazło się z powrotem w ręku
„Poznań" posuwającą się drogą przez Sochaczew lub bronić Polaków, oddziały polskie spotkały się na południowym skraju
się w lasach skierniewickich, osłaniając armię gen. Kutrzeby Łowicza z gwałtownym oporem 18 dywizji niemieckiej.
w jej marszu do Warszawy. Polacy uderzyli od razu, nie zatrzymując się ani chwili, chcieli
16 dywizji płk. Szyszki-Bohusza przypadło zadanie naj­ jednym skokiem pokonać i tę ostatnią przeszkodę. Atak się
cięższe — odebrać zajęty przez Niemców Łowicz. 4 dywizja nie powiódł. Kilkadziesiąt metrów przed niemieckimi okopami
płk. Józefa Werobeja3 miała obejść miasto od zachodu artyleria niemiecka położyła gęstą zaporę ogniową.
i zaatakować broniących się w nim Niemców z tyłu. 26 dy­ Pułk przypadł do ziemi.
wizja płk. Ajdukiewicza miała niepokoić przeciwnika, uderza­ W ciasnej piwniczce jakiegoś na wpół rozwalonego domu
jąc nań po wschodniej stronie Łowicza. mjr Rewerowski czekał bezskutecznie na połączenie z dywizją.
Żołnierzom 16 dywizji przyszło jeszcze raz bić się o miasto, Mijały minuty. Artyleria niemiecka wciąż biła w nieruchomą
które 11 września po raz pierwszy wydarli Niemcom, aby je linię polskiej tyraliery. Tylko własna artyleria milczała.
następnie bez walki opuścić. Wówczas żołnierze nie rozumieli I nagle wszystko ucichło. Aż w uszach dzwoniło od tej
tego rozkazu. Wydał im się dziwny. Wierzyli jednak, że los ciszy. Wszyscy skupili się, jakby czekając na coś, co tę
wojny się odmieni i wróg zostanie pobity, że oni są tu właśnie ciszę przerwie i wyzwoli nagle nowe piekielne dudnienie
po to, by ten los odmienić i dlatego każdy wysiłek i każde artyleryjskich wybuchów. Rozpylona w powietrzu ziemia
ofiary nie są daremne. zaczęła powoli opadać. Spoza rzedniejącej kurzawy wyłania­
Dwa pułki 16 dywizji weszły do walki w pierwszej linii. ła się rzeczywistość, zmieniona, bo straciła ostrość kon­
Pułk 64 przepędził Niemców znad Bzury i wdarł się w głąb turów. Do tyraliery wracało życie. Żołnierze ociężale od­
miasta. Niemcy wycofali się, stawiając jednak zaciekły opór. rywali się od ziemi. Ten i ów chwytał za karabin i ner­
Artyleria niemiecka, jakby chcąc wziąć odwet za niepowodze­ wowym ruchem trzaskał zamkiem, niespokojny o jego
nia piechoty, biła w miasto salwami kilku dywizjonów. Miasto sprawność. Żołnierze byli jakby oszołomieni i chwilowo
zamieniało się w gruzy. niezdolni do walki. Mjr Rewerowski zdawał sobie sprawę
14 września zaczęły napływać z 8 armii do sztabu Grupy z tego stanu i dlatego przekazał telefonicznie dowódcom
Armii „Południe" wiadomości wręcz alarmujące: „...przeciwnik batalionów polecenie, aby uporządkowali kompanie i przy­
ponownie około godziny 10 silnie atakuje na wschód od gotowali się do dalszego ataku. Termin wznowienia ataku
4
3
Płk Józef Werobej dowodził uprzednio 9 siedlecką dywizją piechoty, Z tekstu oceny sytuacji sztabu Grupy Armii „Południe", MiD WIH.
5
rozbitą w Borach Tucholskich. 4 DP objął po płk. Tadeuszu Niezabitowskim- Jak wyżej.

10 — Bzura 1939
146 147

poda osobiście. Radził jeszcze, aby podciągnęli karabiny Reakcja dowódcy armii była gwałtowna. Płk Ajdukiewicz
maszynowe do przodu i uważali na Niemców. otrzymał rozkaz wstrzymania natarcia, a gen. Bołtuciowi
Zaledwie przetelefonowano to polecenie i tę radę, gdy pozostawiono swobodę decyzji.
z tamtej strony, którą przed chwilą dzieliła jeszcze od Polaków Gen. Bołtuć walkę o Łowicz postanowił rozstrzygnąć do
ściana artyleryjskiego ognia, zaniosły się gęstą palbą karabiny końca. Później, w zależności od sytuacji, albo iść dalej, albo
maszynowe i ręczne. Jednocześnie z okopów niemieckich bronić się tutaj. W mieście zawsze łatwiej się bronić. Nawet
wyszła tyraliera. To gen. Cranz rzucił do kontrataku na czołgi nie są wtedy tak groźne.
Łowicz 30 niemiecki pułk piechoty. Liczebna i ogniowa Tymczasem w Łowiczu Niemcy brali górę. Miasto prawie
przewaga Niemców zdecydowała o wyniku starcia. Piechota w całości znalazło się znów w ich ręku. Wszystko więc trzeba
polska zmuszona została do wycofania się w głąb miasta było zaczynać od nowa. Wykrwawione i wyczerpane bataliony
i szukania osłony wśród domów i ulic. mjr. Rewerowskiego nie były już zdolne do podjęcia ponow­
Walka o Łowicz trwała. nego szturmu. W miejsce 64 wszedł 60 pułk piechoty.
Pułk sąsiedni, 66, płk. Stefana Michalskiego, bił się na Była godzina 5 po południu. Artyleria polska prowadziła
wschód od miasta. Udało mu się wprawdzie przekroczyć ogień. Padła komenda: Naprzód. Powtórzyły ją gardła setek
Bzurę, lecz został kontratakami niemieckimi zatrzymany. Nie żołnierzy. 65 pułk piechoty uderzył i łamiąc opór przeciwnika
powiodło się również 26 DP płk. Ajdukiewicza, zatrzymanej nad Bzurą — wtargnął od wschodu do Łowicza, niemal na
przez 19 dywizję niemiecką gen. Schwantesa pod Bednarami. tyły 30 niemieckiego pułku piechoty. Ale gen. Cranz miał
Tylko 4 dywizja piechoty płk. Werobeja szła naprzód i za­ odwody: 51 pułk piechoty i nowe dywizjony artylerii, które
groziła uderzeniem na tyły oddziałów niemieckich znaj­ skierował bezzwłocznie przeciwko Polakom. One to właśnie
dujących się w Łowiczu. przechyliły zwycięstwo na stronę Niemców. Przy zapadających
Wiadomości o przebiegu natarcia, napływające do sztabu ciemnościach walka piechoty w Łowiczu toczyła się z niesłab­
armii „Pomorze", zdawały się napawać optymizmem. Nastrój nącą siłą, ale o wiele liczniejsza artyleria niemiecka wygrała
przygnębienia zaczął z wolna ustępować. Rodziły się nadzieje już pojedynek z artylerią polską.
na szczęśliwe zakończenie operacji. Gen. Bortnowski sądził, Ponieważ dalsze prowadzenie walki nie rokowało powo­
że uderzenie dywizji Werobeja na skrzydło Niemców powinno dzenia, gen. Bołtuć, mimo sukcesu osiągniętego przez 4 dywi­
dać gen. Bohuszowi rozstrzygnięcie w Łowiczu. zję piechoty płk. Werobeja, postanowił akcję przerwać.
Wkrótce przybył z meldunkiem lotnik, który powrócił Gdy pułki 16 dywizji piechoty ruszały na front, każdy liczył
z lotu rozpoznawczego. ponad 3 tys. żołnierzy. Obecnie ich stany liczebne zmalały do
Gen. Bortnowski wysłuchał meldunku osobiście. Wiadomo­ jednej trzeciej. Straty w 4 dywizji piechoty były nieco
ści były złe. Szosą z Błonia na Sochaczew ciągnęła długa, mniejsze, ale również dotkliwe.
20-kilometrowa kolumna różnych pojazdów wojskowych. W nocy z 14 na 15 września dywizje gen. Bołtucia
Jakieś kolumny zmotoryzowane lotnik zauważył również na wycofały się za Bzurę. Wycofała się również dywizja płk.
północ i południe od tej szosy. Mogła to być jakaś niemiecka Ajdukiewicza. Postanowiono bronić się nad Bzurą, bo pod
dywizja pancerna. Jej kierunek marszu mierzył we wschodnie Łowicz przybywało coraz więcej sił niemieckich.
skrzydło natarcia prowadzonego przez armię „Pomorze".
148 149

* nieprzyjacielskiemu kontratakowi i wycofały się na podstawy


wyjściowe. W tej sytuacji konieczne było jak najszybsze
Nie udało się więc także i to natarcie. Gen. Kutrzeba nie przerzucenie grupy gen. Knolla pod Sochaczew. Tym bardziej
miał czasu na badanie przyczyn tego stanu rzeczy, ale wiedział, że już 13 września generał Kutrzeba otrzymał meldunek
że sytuacja uległa dalszemu pogorszeniu. Przede wszystkim o kierowaniu się dywizji armii „Łódź" do twierdzy modlińskiej.
odczuła to grupa gen. Knolla-Kownackiego, która miała Nie można więc było oczekiwać żadnej pomocy tej armii
nacierać przez Sochaczew na Warszawę. Trwanie armii w bitwie. Co więcej, okazało się, że naprawdę nie ma już
„Pomorze" w obronie nad Bzurą pod Łowiczem tworzyło żadnych sił, które by przeszkadzały wprowadzić do bitwy nad
dość wątpliwą osłonę. Była za blisko Sochaczewa i Niemcy Bzurą dywizje 10 armii niemieckiej.
mogli bez większych trudności oddziaływać ogniem artylerii Tymczasem piękna słoneczna pogoda nie sprzyjała szybkim
na przegrupowania i koncentrację dywizji Knolla. Wreszcie przemarszom. Lotnictwo nieprzyjacielskie miało doskonałe
pozostał tylko jeden szlak komunikacyjny dla odwrotu aż warunki działania i — mimo ofiarnej walki jedynego polskiego
dwóch armii; było za ciasno, brakowało miejsca na manewr dywizjonu myśliwskiego — zaczęło pojawiać się nad Bzurą
i rozwinięcie w wypadku ataku nieprzyjacielskiej broni coraz częściej i coraz skuteczniej atakować Polaków na ziemi.
pancernej i lotnictwa. Teren odkryty i pozbawiony przeszkód naturalnych nie sprzyjał
Generała niepokoiła również sytuacja na północnym odcinku obronie przed czołgami, których dalekie i zaskakujące zagony
frontu. Niemiecka 3 dywizja piechoty już przeszła Wisłę pod były niezwykle groźne.
Płockiem, a własny 19 pułk piechoty okazał się za słaby, aby Wojska gen. Knolla maszerowały z dużą ostrożnością,
ją z przyczółka wyrzucić. Generał musiał więc wydać rozkazy w każdej chwili gotowe do odparcia nieprzyjacielskiego ataku.
do cofnięcia zachodniego frontu osłony pod Gostynin i Kutno Noc była najlepszym sprzymierzeńcem. Maszerowano wtedy,
i rzucić do przeciwakcji oddziały dywizji generałów Drapelli a za dnia odpoczywano. Ale cóż to był za odpoczynek, gdy
i Przyjałkowskiego. w dużej części oddziałów stan pogotowia bojowego trzymał
14 września wywiązały się gwałtowne walki pod Płockiem, żołnierzy i oficerów w ciągłym napięciu. W czasie marszu
szczególnie zacięte o Las Łącki i folwark Góry. 24 pułk ogarnięte paniką kolumny uchodźców tarasowały szosy i drogi.
piechoty ppłk. dypl. Juliana Grudzińskiego około godziny 14 Przerażeni ludzie towarzyszyli każdemu ruchowi wojsk, szu­
zaatakował z Łącka 8 niemiecki pułk piechoty. Własne kając wśród żołnierzy pomocy i opieki. Czas uciekał.
i nieprzyjacielskie oddziały zwarły się w boju spotkaniowym, 14 września dywizje gen. Knolla osiągnęły dopiero Słudwię,
który trwał do wieczora. Niektóre oddziały niemieckie zostały mijając Żychlin, Dąbrowę i Bąków. Nad Słudwią grupa
okrążone, ale żadna ze stron nie osiągnęła rozstrzygnięcia. operacyjna zatrzymała się, przyjmując przeciwpancerne ugru­
Około północy dowódca 27 dywizji piechoty, płk dypl. Gwidon powanie obronne. W nocy ruszyła dalej ku Bzurze. Tymczasem
Kawiński, rzucił do natarcia pułki 19 i 24. Po ciężkim nocnym o Sochaczew biły się już oddziały płk. Switalskiego.
boju wyparto Niemców z lasu, ale przyczółka nie zniszczono. Jeden z batalionów skierniewickiego 18 pułku piechoty
Całkowitym niepowodzeniem zakończyło się natarcie dwóch ppłk. Wiktora Majewskiego, który w nocy nieopatrznie wycofał
pułków 15 dywizji pod Gąbinem. Rzucone do walki częściami się z miasta, powróciwszy rano 14 września, zastał już
i bez dostatecznego wsparcia artylerii, uległy ostatecznie w Sochaczewie Niemców. Nie zwlekając batalion rozwinął się
150

do walki i uderzył. Nieprzyjaciel ustąpił, lecz nie na długo, bo


zaraz zaczął podciągać w pobliże posiłki i atakować.
Batalion polski z trudem odparował to uderzenie, ale nie
ustąpił, trwając w intensywnym ogniu artylerii nieprzyjaciel­
skiej, która obracała miasto w gruzy. Kolejny polski kontratak
przywrócił równowagę położenia i zmusił przeciwnika do
zaniechania w tym dniu dalszych walk o Sochaczew.
Gen. Kutrzeba otrzymał już także meldunki o marszu
oddziałów pancernych przeciwnika szosą z Warszawy na
Sochaczew. Położenie stawało się groźne. Dowódca armii W OKRĄŻENIU
ocenił je krótko: „...Nastąpiło więc całkowite zakorkowanie
obszaru dwóch armii. Obecnie nie posiadaliśmy żadnej szosy
odwrotowej. Jedyne wyjście — to ostrzeliwaną drogą wzdłuż Mimo niepowodzenia pod Łowiczem gen. Kutrzeba nie
Wisły albo piaszczystymi traktami przez Puszczę Kampinoską. zamierzał zrezygnować z zaczepnej akcji na Skierniewice.
Bez otwarcia drogi — czy od Sochaczewa, czy od Warszawy Wieczorem 14 września wezwał do siebie do Ślesina, gdzie
lub Modlina — byliśmy całkowicie w saku..."6. stanął sztab jego armii, gen. Bortnowskiego, aby raz jeszcze
sprawę dokładnie rozważyć.
Grupa gen. Bołtucia miała nadal atakować w kierunku
Skierniewic. Jedynie 26 dywizja płk. Ajdukiewicza będzie
wspierać natarcie grupy gen. Knolla. Na tej grupie spoczywał
teraz główny ciężar otwarcia drogi przez Sochaczew na
Warszawę. Chociaż sytuacja była ciężka, gen. Kutrzeba
wierzył, że jego zamiar się powiedzie. U Knolla były przecież
dywizje, które pod Łęczycą, Piątkiem, Modlną i Strykowem
biły Niemców. Żołnierz był tam już zahartowany zwycięstwem
i pełen wiary we własne siły. Knollowi musi się udać, tym
bardziej, gdy ruszy do przodu Bołtuć.
Ale właśnie stamtąd nadeszła wkrótce hiobowa wiadomość.
Dywizje gen. Bołtucia wycofały się za Bzurę. Nie będzie więc
natarcia na Skierniewice, lecz tylko bierna obrona.
Noc z 14 na 15 września gen. Kutrzeba spędził nad mapą.
Przyznał, że była to ciężka noc. Sam rozważał szansę
i możliwości i sam podejmował decyzję. Na gen. Bortnow­
skiego nie mógł już liczyć. Dowódca armii „Pomorze" był
6
K u t r z e b a , on. cit., s. 139.
całkowicie załamany i niezdolny do aktywnego działania.
152 153

Generał zdecydował, że grupa Knolla poprowadzi natarcie wyszła Wielkopolska Brygada Kawalerii gen. Abrahama. To
w dotychczas zamierzonym kierunku. Teraz jednak wydawała ona pierwsza już 14 września rozpoczęła bój o przeprawy na
się być zbyt słaba. Kazał więc ściągnąć w ten rejon brygady dolnej Bzurze i zapoczątkowała trzecią i ostatnią fazę bitwy
kawalerii gen. Abrahama i płk. Strzeleckiego, a także dywizję nad Bzurą.
gen. Przyjałkowskiego. Uderzą one z flanki i wesprą Knolla. Przeprawy na Bzurze miały duże znaczenie. Jeżeli wpadłyby
Była to dość ryzykowna decyzja, gdyż osłabione do maksimum w ręce Niemców, drogi odwrotu na Warszawę zostałyby
oddziały Tokarzewskiego i Skotnickiego, osłaniające tyły tej zablokowane... Dowódca niemieckiej dywizji wiedział o tym
operacji, mogły nie wytrzymać. Uderzenie rozcinające okrą­ dobrze i kazał przyspieszyć marsz oddziałów rozpoznawczych.
żenie musiało być szybkie i zdecydowane. W przeciwnym Dotarły już do Brochowa i gen. Abraham obserwował ze
razie nieprzyjaciel zdąży ściągnąć w ten rejon siły tak duże, wzgórza, na którym się zatrzymał, jak motocykliści uwijali się
że przerwanie się będzie niemożliwe. w pobliżu. Rzucił więc na Brochów dwa znajdujące się
najbliżej szwadrony 15 pułku ułanów i dwa działka przeciw­
* pancerne. Jednocześnie wdarła się do Brochowa piechota
zmotoryzowana nieprzyjaciela i jego czołgi. Wśród zabudowań
Przewidywania gen. Kutrzeby okazały się słuszne. Istotnie, doszło do ostrego starcia, w którym Polacy, wsparci ogniem
dowódca niemieckiej Grupy Armii „Południe", gen. Rundstedt, czołgów rozpoznawczych, przepędzili Niemców. Tymczasem
wziąwszy kierownictwo operacją nad Bzurą w swoje ręce, do Brochowa nadciągnęły siły główne 15 pułku ułanów
naglił swoich podkomendnych do szybkiego działania. i wzmocniły obronę dopiero co zdobytego przyczółka. Część
8 niemiecka armia gen. Blaskowitza pospiesznie się przegru­ tych sił gen. Abraham skierował do opanowania przeprawy
powała i koncentrowała swoje korpusy i dywizje do natarcia. Już pod Witkowicami. Obrona polska krzepła.
nazajutrz, 16 września, rzuciła je na Żychlin i Kutno. W tym Nieprzyjaciel nie dał jednak za wygraną i świeżymi siłami
samym dniu uderzyć miała 10 niemiecka armia, kierując swoje kontratakował mając już druzgocącą przewagę liczebną i og­
korpusy między Sochaczew i Łowicz, dla przetarcia drogi niową. Dowódca brygady wracał właśnie spod Wyszogrodu,
korpusowi pancernemu Hoepnera, który już ruszył od Warszawy gdzie zaczęto dopiero tworzyć obronę, gdy z Brochowa
ku Bzurze pod Sochaczewem. XV niemiecki korpus lekki stanął zaczęli się cofać ułani. Na szczęście nadciągnął w porę 7 pułk
na razie w odwodzie pod Grójcem, ale i on wkrótce ruszył ku strzelców konnych płk. Królickiego i wprost z marszu skoczył
Wiśle między Wyszogrodem i Modlinem, stając w poprzek co sił ku brochowskiej przeprawie. W lasku pod Mistrzewicami
odwrotu wojsk gen. Kutrzeby. zsiedli z koni i tyralierą trzech szwadronów uderzyli na
Luftwaffe zaś dokonała reszty. Na zbite w wielkiej masie Niemców, biorących już górę nad 15 pułkiem ułanów. Tyraliera
na małym obszarze wojska polskie uderzyło 240 samolotów. strzelców konnych przez mistrzewickie pole zbliżyła się do
pobliskiego cmentarza. Przez chwilę zamarła tam, mocując się
* z zaporą ognia i Niemców w okopach, by zaraz przedrzeć się
przez nią i rozlać po dolinie Bzury. Niemieckie karabiny
Na spotkanie 4 niemieckiej dywizji pancernej z korpusu maszynowe i działa biły całą siłą w widoczne jak na dłoni
Hoepnera, która całą siłą motorów waliła pod Brochów, tyraliery nacierających. Strzelcy jednym skokiem dopadli
154 155

rzeki i przeszli ją w bród. Już byli na tamtym brzegu niegdzie czołgi. Tutaj docierał jedynie potężny łomot setek
i wdzierali się do Brochowa, gdy czołgi z piechotą ruszyły im dział i eksplozje bomb lotniczych. To spod Sochaczewa echo
ławą naprzeciw. Na szczęście pospieszyły z pomocą własne niosło wrzawę walki. Bitwa już się tam zaczęła. Tam też
TKS\ które przyjęły pojedynek, powstrzymując nieprzyjaciel­ Niemcy skierowali cały swój wysiłek i uwagę.
ski kontratak. Ważyły się losy walki o Brochów, ale już szala
zaczęła się przechylać na stronę nieprzyjaciela, po której siła *
liczebna i siła ognia była większa. Wtedy uderzył w kierunku
Konar, na skrzydło Niemców, 17 pułk ułanów pod dowódz­ W tym czasie dywizje grupy operacyjnej gen. Knolla,
twem płk. Kowalczewskiego. Wsi nie zdobył, ściągnął jednak przygotowujące się do uderzenia przełamującego pod Socha­
na siebie uwagę przeciwnika i jego ogień. Tak wsparty 7 pułk czewem, znalazły się w ogniu gwałtownej walki. W ciągu
strzelców konnych wziął wreszcie Brochów i osiadł mocniej ostatnich kilku dni sytuacja w tym rejonie bardzo się zmieniła
na przyczółku. Niemcy nie chcieli jednak uznać swojej porażki na niekorzyść Polaków. Przede wszystkim został stracony
i posłali do kontrataku jeden z batalionów doborowego Sochaczew. II batalion mjr. Feliksa Kozubowskiego z
SS-Leibstandarte „Adolf Hitler". Polacy musieli ustąpić i prze­ 18 pułku piechoty, po wielogodzinnej walce z czołgami
ciwnik wdarł się do Brochowa i do parku. Sytuacja stała się i piechotą niemieckiej 4 dywizji pancernej, musiał ustąpić.
groźna. Na szczęście płk Królicki miał pod ręką dwa od­ Zginął mjr Kozubowski.
wodowe szwadrony, które wyszły esesmanom naprzeciw Niemcy trzymali już także przyczółki na zachodnim
i bagnetami wyrąbały drogę na powrót do wsi. Brochów został brzegu Bzury po południowej i północnej stronie Sochaczewa.
w polskich rękach. Stąd 16 września o świcie pułk strzelców Pułki nieprzyjacielskiej 19 dywizji piechoty stanęły pod
wyszedł w Puszczę Kampinoską i skierował się na Myszory Lubiejowem, wdarły się do lasu k. Emilianowa i trzymały
i Famułki Królewskie, 17 pułk ułanów — na Myszory Kozłów Szlachecki.
i Cisowe, zaś 15 pułk ułanów — na Famułki Brochowskie W lesie k. Brochowa skoncentrowała się także większość
i Bieliny. sił 1 niemieckiej dywizji pancernej. 4 dywizja pancerna oraz
Gen. Abraham, mianowany przez gen. Kutrzebę dowódcą SS-Leibstandarte „Adolf Hitler" zajęły nie tylko Sochaczew,
grupy operacyjnej kawalerii, kierował dwoma brygadami. ale także przeprawy pod Żukowem.
Wielkopolska brygada pod dowództwem płk. Kowalczew­ Natarcie polskie miało ruszyć wczesnym rankiem 16 wrześ­
skiego już przed południem 16 września skoncentrowała się nia. W przewidzianym czasie mogła je wykonać tylko 26 dy­
na wschodnim brzegu Bzury, znajdując osłonę przed nie­ wizja piechoty płk. Ajdukiewicza, która była w tym rejonie od
przyjacielskim lotnictwem w lasach puszczy. Podolska brygada czasu boju pod Łowiczem. Jej natarcie na przeprawy pod
płk. Strzeleckiego miała dopiero nadejść. Generał nie czekał Kozłowem Szlacheckim miały wesprzeć dywizje gen. Knolla.
jednak na tę brygadę. Zależało mu na czasie. Chciał jak Rano bataliony pułków 18 i 10 zerwały się do ataku, ale od
najszybciej przejść puszczę i stanąć w Warszawie. Sytuacja razu napotkały ścianę ognia nieprzyjacielskiego, której przebić
sprzyjała jego zamiarowi. Wielkopolska Brygada Kawalerii nie zdołały. W południe atakowali jeszcze raz. Szanse na
napotykała dotąd tylko słabe patrole nieprzyjacielskie i gdzie- powodzenie były większe, bo nadciągnęła już 14 dywizja
' Polskie czołgi rozpoznawcze, tzw. tankietki. piechoty gen. Włada i przygotowywała swoje oddziały do
156 157

natarcia. Ale znów się nie udało. Skrwawione w ogniu rzucili do akcji kilkadziesiąt bombowców nurkujących Ju-88,
artylerii i karabinów maszynowych bataliony odskoczyły, które obrzuciły bombami wszystko, co się poruszało na ziemi.
a niebezpieczną sytuację grożącą pościgiem Niemców za 58 pułk piechoty był więc nie w pełni przygotowany do
wycofującą się piechotą ratowały polskie TKS. Nie na długo obrony, gdy pojawiły się przed nim czołgi. Największe pole
jednak, ich natarcie w silnym ogniu przeciwpancernym nie­ do popisu miały działka przeciwpancerne. Nie zawiodły. Za
przyjaciela także załamało się, a zaraz potem niemiecka nierozważną próbę czołowego przebicia polskiej zapory prze­
1 dywizja pancerna całą swoją siłą ognia i stali ruszyła ciwpancernej Niemcy zapłacili szesnastoma rozbitymi czoł­
do ataku. gami. Nieprzyjacielski atak załamał się. Przeciwnik nie
W Emilianowie przyjęła ją celnym ogniem 2 kompania próbował go już powtórzyć, lecz znalazł luki w polskiej
18 pułku piechoty. Do akcji włączyła się także artyleria obronie. Wyminął pułk i skierował się ku Kiernozi.
26 polskiej dywizji piechoty, kładąc zaporę ognia na wciąż W rezultacie udanego zagonu pancernego czołgi nieprzyja­
przeprawiające się czołgi. To poskutkowało i dalszy przypływ cielskiej 1 dywizji znalazły się na tyłach 26 i 14 dywizji
czołgów ustał. Ale te, które już przeszły Bzurę, parły do piechoty. Najgroźniejsze zaś tego skutki były dla 14 dywizji,
przodu. Po dzielnym oporze padła najpierw obrona kompanii rozdzielonej na zgrupowania pułkowe, całkowicie od siebie
w Emilianowie, a potem następne linie obronne organizowane odizolowane i bez łączności. Dywizja jako zwarta jednostka
naprędce przez oddziały 26 dywizji. przestała de facto istnieć.
Największe jednak spustoszenie siały wśród oddziałów W trudnym położeniu znalazła się również 17 polska
14 polskiej dywizji piechoty, która dopiero sposobiła się do dywizja piechoty płk. Mozdyniewicza, mająca nacierać wprost
natarcia. Uderzenie spadło na 57 pułk piechoty i zniosło na Sochaczew. Grupa czołgów 1 niemieckiej dywizji pancernej
prawie doszczętnie cały III batalion, I batalion także poniósł uderzyła na Lipnice, które zdobyła bez trudu, zaskoczywszy
ogromne straty. Stojąca z tyłu artyleria — bateria 14 pułku tam III batalion strzelców podczas spożywania obiadu. Stąd
artylerii lekkiej i 14 dywizjon artylerii ciężkiej — nie zdążyła czołgi ruszyły na Rybno, gdzie stacjonował sztab 17 dywizji.
oddać ani jednego strzału. Została po prostu rozjechana. Obrona Rybna była jednak przygotowana. I batalion 70 pułku
Jedna z grup nieprzyjacielskich czołgów skierowała się piechoty nie oddał miejscowości mimo kilkakrotnych, po­
w stronę Rybna i Szwarocina. Pod Szwarocinem stał polski wtarzających się do zmroku natarć nieprzyjaciela.
55 pułk piechoty. Tu już zdążono przygotować zaporę. Sytuacja była jednak groźna, tym bardziej że sąsiednia
6 czołgów spłonęło. Inne wyminęły jednak tę groźną prze­ 14 dywizja piechoty nie miała żadnej możliwości przeciw­
szkodę i parły ku zachodowi, gdzie obrony polskiej nie było. działania. Trzeba jej było pomóc, a to wymagało natychmias­
Poprzednia grupa czołgów po rozjechaniu batalionów towej zmiany planu działania 17 dywizji. Do natarcia na
57 pułku ruszyła na Kocierzew Południowy, wprost na kwaterę Sochaczew mógł pójść tylko jeden pułk — 68. Pozostałe zaś
dowództwa i sztabu polskiej dywizji, które wycofały się oddziały dywizji trzeba było zaangażować do walki z niemiec­
pospiesznie z płonącej wsi i szukały osłony w 58 pułku kimi oddziałami pancernymi, buszującymi coraz śmielej na
piechoty. Pułk stanął już tymczasem w drugim rzucie dywizji tyłach polskich wojsk. Do Sochaczewa — przez Niemców
i przygotowywał obronę przeciwpancerną na linii Korna- w tym czasie nie bronionego — wkroczyła jedna z kompanii
ków-Błędów. Przygotowania postępowały wolno. Niemcy 68 pułku piechoty. Fakt ten nie miał obecnie większego
158 159

znaczenia dla polskiej akcji zaczepnej, albowiem Niemcy osłanianych przez 15 dywizję piechoty ruszyć w ślad za grupą
przeszli do natarcia także w sąsiedztwie północnego skrzydła gen. Knolla.
dywizji, w rejonie podstaw wyjściowych 25 dywizji piechoty. Bardzo ważne zadanie powierzył gen. Kutrzeba grupie
4 niemiecką dywizję pancerną, która przeszła Bzurę między kawaleryjskiej gen. Abrahama. Miała ona podjąć śmiały zagon
Żukowem a Zarzeczem, poprzedzał SS-Leibstandarte „Adolf przez puszczę i idąc w przodzie wojsk obu armii torować oraz
Hitler". W rejonie Adamowej Góry nastąpiło starcie, w któ­ oczyszczać przed nimi drogę z oddziałów niemieckich, które
rym dywizja gen. Altera poniosła dotkliwe straty. Ale by się tam pojawiły.
i Niemcy odczuli mocno to natarcie. Doliczono się tam 17 Tak pomyślany manewr odwrotowy osłonić miały, przed
spalonych czołgów. Pod dworem Raszki zaś ten rachunek pościgiem Niemców i atakami z tyłu, oddziały generałów
podwyższyła znacznie bateria kpt. Głowackiego z 17 pułku Tokarzewskiego i Skotnickiego.
artylerii lekkiej. Gen. Kutrzeba wiedział, że przeprowadzenie tego manewru
Natarcie polskie pod Sochaczewem nie ruszyło więc z miej­ będzie trudne, że wobec olbrzymiej już teraz przewagi
sca. Był to niewątpliwie dotkliwy cios. Niemcy jednak pełnego przeciwnika siły jego przemęczonych i wykrwawionych wojsk
powodzenia nie osiągnęli. Natarcie obu dywizji pancernych mogą nie wystarczyć. Generał liczył jednak wciąż na pomoc
zostało wstrzymane, a te oddziały czołgów, które zapuściły się załogi Warszawy, a także Modlina.
głęboko w obronę polską, zostały praktycznie odcięte od sił Łączności z gen. Rómmlem ani gen. Thommee wprawdzie
głównych i zmuszone do przebijania się do swoich. nie było, ale przecież oni musieli wiedzieć, jaka tu jest
Bój pod Sochaczewem wydawał się być nie rozstrzygnięty. sytuacja.
Po stronie niemieckiej dowódca XVI korpusu gen. Hoepner Dowódca obrony zachodniego przedmościa Warszawy, płk
postanowił podjąć natarcie od nowa. Po stronie polskiej zaś Porwit, z uwagą śledził nadchodzące meldunki. Wynikało
gen. Kutrzeba powziął decyzję przerwania bitwy. Wymijając z nich, że zarówno na północnym, jak i południowym odcinku
przeciwnika, przejść przez Bzurę na północ od Sochaczewa; obrony przeciwnik przestał napierać, a na środkowym zaledwie
następnie, znajdując w lasach Puszczy Kampinoskiej natural­ pozoruje. Gdzie się więc podział? Odpowiedź nie była trudna.
nego sprzymierzeńca w odwrocie, pomaszerować jak naj- „...poczucie bezsiły i głuchy ból, jaki odczuwałem patrząc
spieszniej ku Warszawie, a tam gdzie Niemcy staną na z pozycji przedmościa na eskadry nurkowców nad Puszczą
przeszkodzie, przebijać się siłą. Kampinoską i widząc oczami wyobraźni przedzierające się
Grupa operacyjna gen. Knolla miała przekroczyć Bzurę przez puszczę oddziały gen. Kutrzeby, którym — podobnie
powyżej Sochaczewa, a następnie skierować się do połu­ jak 12 września oddziałom gen. Thommee — znów prawie nic
dniowego pasa puszczy. nie pomogliśmy. Wzmagała się rozterka, gdy z meldunków
15 dywizja piechoty gen. Przyjałkowskiego, tworząc przy­ lotników szturmowców dowiadywałem się co dnia, ile świe­
czółek na wschodnim brzegu rzeki, pod Witkowicami, zapew­ żych sił niemieckich szło w puszczę. Dręczyła mnie świado­
niałaby przejście armii „Pomorze" w południowe rejony mość, że odwołany (17 września) w ostatniej chwili oddział
Puszczy Kampinoskiej. wydzielony byłby walnie odciążył utrudzone i przerzedzone
2
Wykorzystując ten przyczółek armia „Pomorze" powinna w walkach dywizje gen. Kutrzeby..." .
była wycofać się spod Łowicza, po czym po przejściu przepraw 2
M. P o r w i t, Obrona Warszawy. Wrzesień 1939, Warszawa 1959, s. 179.
160

W nocy z 15 na 16 września płk Porwit przedstawił


w dowództwie obrony Warszawy propozycję silnego wypadu,
który pod jego osobistym dowództwem miał pójść połu­
dniowym pasem puszczy na spotkanie przebijających się znad
Bzury wojsk gen. Kutrzeby. Płk Porwit miał poprowadzić
7 batalionów piechoty, 3 dywizjony artylerii oraz pododdział
czołgów. Byłaby to więc siła znaczna i dla realizacji zamie­
rzonego celu skuteczna.
Gen. Czuma propozycję przyjął i akceptował. Jednakże tuż
przed realizacją wypad płk. Porwita odwołano. Taka była
ostateczna decyzja dowódcy armii „Warszawa" gen. Rómmla.
Wypad ppłk. dypl. Leopolda Okulickiego, któremu oddano do
dyspozycji tylko trzy bataliony, okazał się za słaby.
Równie mało skuteczna była pomoc Modlina. 15 września
gen. Thommee skierował do puszczy oddział wydzielony
złożony z batalionu piechoty, plutonu artylerii i działek
przeciwpancernych. Płk dypl. Stanisław Sztarejko, któremu
powierzono dowództwo oddziału, miał przede wszystkim
nawiązać łączność z oddziałami armii „Poznań" i „Pomorze".
W razie potrzeby także ułatwić im wycofanie. Z jaką
jednak realną pomocą może przyjść słaby batalion piechoty?
W tej sytuacji można było liczyć tylko na nawiązanie
łączności, ale i to okazało się zbyt trudne. Oddział płk.
Sztarejki został zaatakowany w rejonie Leszna i musiał
wycofać się na Wiersze.
Oddziały gen. Kutrzeby nie doczekały się żadnej pomocy.
Wieczorem 16 września, już po wydaniu rozkazów do
odwrotu przez Puszczę Kampinoską do Warszawy, sztab
armii „Poznań" zwinął kwaterę główną i ruszył ku prze­
prawom, aby dojść do Myszor — już po tamtej stronie rzeki
— dokąd nadchodzić powinny meldunki o wynikach odwrotu.
Gen. Kutrzeba chciał tam być jak najwcześniej.
Ale kolumna samochodów dowództwa i sztabu armii
posuwała się noga za nogą. Całą bowiem szerokością piasz­
czystej drogi waliły konne tabory. Długimi rzędami, wóz obok
Gen. bryg. Mikołaj Bołtuć, poległ
22 września w Łomiankach

I III i P * l T* I , .JaS i , , V { *
%•
W
*

Rkm „Browning" na stanowisku ogniowym

Pododdział kolarzy w czasie ćwiczeń

Zamaskowane polskie samoloty myśliwskie na lotnisku polowym

•i

*Jf
Stanowisko ogniowe hitlerowców nad Bzurą

Walki na ulicach Sochaczewa


Plut. Józef Kasprzak, szef szwad­ Płk Edward Godlewski, dowódca
ronu kolarzy 17 pułku ułanów 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich Radzieccy i niemieccy oficerowie nad mapą Polski

Kombrig Wasyl Czujkow podczas towarzyskiego spotkania z przed­


stawicielami dowództwa niemieckiego w Grodnie

Gen. bryg. Walerian Czuma, do-


wódca obrony Warszawy
161

wozu, wlokły się, zatrzymując co kilkadziesiąt metrów.


Kilka kilometrów do rzeki gen. Kutrzeba przebył więc
pieszo. Towarzyszyli mu szef sztabu i oficer operacyjny.
Krótko przed świtem dotarli do Witkowie. Na brzegu
Bzury zastali gęstą ciżbę wozów, koni i ludzi oczekujących
na przeprawę. Na tamtą stronę prowadził tylko jeden most,
raczej do kładki podobny.
Wycofujące się w nieładzie wojska napierały na przeprawę,
a po przedostaniu się na przeciwległy brzeg szukały schronienia
przed Luftwaffe, która zwykle o brzasku dnia przystępowała
do ataków. 17 września hitlerowskie naczelne dowództwo
zdecydowało rzucić przeciwko okrążonym wojskom gen.
Kutrzeby dodatkowe jednostki lotnictwa bojowego. „Fiihrer
rozkazał: 17 września nie należy atakować Warszawy i Pragi
ani na ziemi, ani z powietrza. Wszystkie posiadane związki
taktyczne użyć w tym dniu do zniszczenia przeciwnika
okrążonego na wschód od Kutna. W tym rejonie pożądany jest
szybki i zdecydowany sukces..."3.
Gen. Kutrzeba wraz z oficerami swego sztabu przeszedł
Bzurę, zanim pojawiło się na przeprawach lotnictwo nie­
przyjaciela, i rano dotarł do pobliskich Myszor. Mimo wysił­
ków nie udało się nawiązać łączności ze sztabem gen. Knolla.
Powodowało to niepokój gen. Kutrzeby i jego sztabu, tym
bardziej że Luftwaffe zjawiła się już nad polem walki i to
w nie spotykanej dotąd sile. Samoloty niemieckie nadleciały
z kierunku południowego w zwartych szykach bojowych.
Lotnicy nieprzyjacielscy pewni byli swojej siły, a przede
wszystkim bezkarności. Nie było już polskiego lotnictwa
myśliwskiego, które w myśl rozkazów naczelnego dowódcy
lotnictwa i OPL zostało odesłane do dyspozycji Brygady
Pościgowej, milczały też z braku amunicji działa przeciwlot­
nicze. Hitlerowskie samoloty zaatakowały wioskę z lotu
3
Rozkaz dowódcy GA „Północ" do dowódcy 3 armii w sprawie przewi­
dywanego udziału lotnictwa w bitwie nad Bzurą, w: Wojna obronna Polski.
Wybór źródeł, dok. nr 464, s. 887.

11 — Bzura 1939
162 163

nurkowego. Kolumny ludzi i wozów, próbujące przedostać się Nieprzyjacielskie próby zmierzające do zadania ostatecznego
ku pobliskiej puszczy wąską drogą przez wieś, zostały zasypane ciosu okrążonym dywizjom armii „Poznań" i „Pomorze"
gradem bomb i pocisków broni pokładowej. Następne uderze­ zbiegły się w czasie z polskimi próbami wyrwania się z kotła.
nie spadło na skraj puszczy. Od początku tej ostatniej fazy bitwy na zamiarach polskich
Gen. Kutrzeba z płk. Lityńskim i ppłk. Robakiewiczem zaciążyły nieporozumienia rozkazodawcze i brak precyzji
przeczekali nalot w przydrożnym zagajniku. Ciągle nie było w wykonywaniu zadań. W warunkach przygniatającej przewagi
meldunków; a co gorsza — nie było oddziałów z dywizji gen. przeciwnika stało się to jedną z głównych przyczyn zagłady
Knolla-Kownackiego, które powinny były już nadejść. całego niemal zgrupowania dwóch armii polskich. Dowództwo
Po zachodniej stronie Bzury dopełniał się tymczasem los 25 dywizji piechoty zamiast skierować swoje pułki do sforsowa­
osaczonych przez Niemców naszych dywizji. Nieprzyjaciel nia rzeki poniżej Brochowa, przeprowadziło je, wbrew rozkazo­
zdołał już bowiem zablokować drogi do Puszczy Kampinoskiej. wi gen. Kutrzeby, na przeprawy w pobliżu wioski, „...w niewoli
„...Na 17 września przewidziano kontynuowanie natarcia w 1940 r. — napisał gen. Kutrzeba — dowiedziałem się, że
— pisze zachodnioniemiecki historyk. — 10 armia miała wykonanie mego rozkazu odbiegało od mego zamiaru na skutek
zadanie zaatakować ponownie nieprzyjaciela w łuku Wisły niezrozumienia jego intencji przez dowódcę 25 DP i niespraw-
w celu przeszkodzenia mu w odwrocie wzdłuż Wisły w kierun­ dzenia pomyłki przez grupę operacyjną. Gen. Alter był zdania,
ku Warszawy i zniszczenia go we współdziałaniu z 8 armią. że łatwiej będzie mu sforsować Bzurę tam, gdzie jest most, niż
W tym samym dniu 8 armia miała zaatakować jednostki tam, gdzie go nie ma. Prosił więc dowódcę grupy o zmianę
polskie wszystkimi siłami, nacierając koncentrycznie z linii rozkazu w tym duchu i uzyskał zgodę..."5.
Łowicz, Kutno, Płock na Kiernozie, Luszyn, Gąbin"4. Akceptacja proponowanej przez gen. Altera zmiany rozkazu
17 września o godzinie 6.00 wojska 8 armii niemieckiej, okazała się fatalna w skutkach. Jego dywizja bowiem przesu­
wspierane intensywnymi nalotami Luftwaffe, rozwinęły z re­ wając się na północ, odsłaniała podchodzącą dopiero do rzeki
jonu Łowicza natarcie korpusami XIII i X w kierunku Kiernozi 15 dywizję piechoty, która korzystając z osłony dywizji gen.
i Luszyna. Spod Płocka ruszyła 3 dywizja piechoty na Gąbin. Altera utworzyć miała przyczółek na wschodnim brzegu
W ciągu dnia wchodziły do walki także korpusy i dywizje Bzury, jako oparcie dla przeprawy cofających się w ślad za
10 armii, która ściągała do bitwy nowe siły. Dywizje XV grupą gen. Knolla dywizji armii gen. Bortnowskiego. Toteż
korpusu miały podjąć działania z linii szosy Warszawa-Błonie 15 dywizja zamiast normalnej przeprawy na drugi brzeg rzeki,
na północ ku Wiśle, by zamknąć dywizjom gen. Kutrzeby organizować musiała natarcie z forsowaniem Bzury, wchodząc
drogi odwrotu do Warszawy. Z tym zadaniem podążała ku bezpośrednio z marszu do walki z czołgami XVI korpusu
zachodnim skrajom Puszczy Kampinoskiej 2 dywizja lekka. pancernego, którego dywizje ruszyły na północ ku ujściu
3 dywizja lekka podjęła natarcie z rejonu Kiernozi w kierunku Bzury, by zamknąć drogi przejścia na wschód.
północno-wschodnim. 4 dywizja pancerna rozwijając natarcie Skutki owej nieszczęsnej zmiany rozkazu odczuła natych­
na północ wzdłuż zachodniego brzegu Bzury dążyła do miast 17 dywizja płk. Mozdyniewicza, zmuszona do for­
całkowitej blokady przepraw, aż po ujście tej rzeki do Wisły. sowania rzeki z obu odsłoniętymi skrzydłami. Postępująca
4
R. E I b 1 e, Die Schlacht an der Bzura in September 1939 aus deutscher z tyłu 14 dywizja gen. Włada napierała na przeprawy,
5
und polnischer Sicht, Freiburg 1975, s. 197-198. K u t r z e b a , op. cit., s. 164.
164 165

szamocząc się wśród taborów 25 i 17 dywizji, tarasujących Nad ranem 17 września pułki 14 dywizji ruszyły do rejonu
wszystkie drogi do rzeki. koncentracji pod Iłowem i Starymi Budami. Marsz był jednak
Na domiar złego pękła obrona armii „Pomorze", realizującej zbyt powolny. Kolumny oddziałów przemieszały się z różnymi
zadania osłony całej operacji od południa. W konsekwencji taborami, głównie 25 dywizji piechoty. Niedaleko miejsca
pod silnym naporem nieprzyjaciela cofać się musiały straże koncentracji spadło na nie potężne uderzenie hitlerowskiego
tylne generałów Tokarzewskiego i Skotnickiego. Obszar lotnictwa. Przez cały dzień pułki stały pod bombami i w ogniu
operacyjny zgrupowania gen. Kutrzeby kurczył się coraz artylerii.
bardziej, co uniemożliwiało jakikolwiek manewr. Na stłoczone Następnego dnia gen. Wład podjął próbę zorganizowania
na małej powierzchni wojska, częściowo już zdezorganizowa­ obrony Białej Góry. Otrzymał wtedy śmiertelną ranę od
ne, uderzyła Luftwaffe: „...atak lotniczy ciągnął się przez cały odłamka pocisku artyleryjskiego. Dywizja jako całość prze­
dzień bez przerwy i był wykonywany przy użyciu kilkuset stała istnieć.
samolotów zarzucających niemal cały teren masami małych Pułkownik Wiecierzyński zebrał resztki swego 55 pułku
bomb rozpryskowych naziemnych, tzw. żabek, w połączeniu piechoty pod Kamionem i wraz z częścią 58 pułku próbował
z ostrzeliwaniem z broni pokładowej każdego zagajnika, siłą przedrzeć się przez Bzurę. Ostatniemu natarciu 14 dywizji
w którym zauważano lub nawet podejrzewano obecność piechoty towarzyszyły dwie baterie dywizyjnego pułku ar­
polskiego oddziału"6. tylerii. Tylko część oddziałów zdołała przejść rzekę i schronić
25 dywizja piechoty zdołała się przebić do Puszczy Kam­ się w puszczy. Tu i ówdzie próbowały przedrzeć się na własną
pinoskiej zachowując mimo strat zwartość organizacyjną. Nie rękę małe grupy żołnierzy, zbierane przez oficerów i podofi­
skierowała się jednak do południowego pasa lasów, by cerów. Niektóre dotarły do Modlina lub Warszawy. Inne
przeciwstawić się niemieckim atakom z południa i osłonić dostały się do niewoli.
przeprawę reszty wojsk. W tej sytuacji 15 dywizja gen. 17 dywizja piechoty płk. Mozdyniewicza również nie zdołała
Przyjałkowskiego, nie zdoławszy wywalczyć przyczółka na dojść do Bzury całością sił. Drogi, którymi szła, zatarasowane
wschodnim brzegu rzeki, udała się na północ i zdążyła były taborami. Działanie całością sił było niemożliwe; z Niem­
jeszcze, znajdując osłonę w działaniu 25 dywizji, przeprawić cami, którzy już zablokowali przejścia do rzeki, biły się
się przez Bzurę. bataliony i kompanie. II batalion 68 pułku pod dowództwem
17 i 14 dywizje piechoty z grupy gen. Knolla oraz armia płk. Fagasińskiego zaatakował wroga w Kostkach, ale nie
„Pomorze" przejść rzeki już nie mogły. W meldunku dowódcy zdołał przełamać okrążenia; przez wiele godzin trwał w obro­
10 armii niemieckiej z 17 września zanotowano: „...Dzisiaj przed nie, w nieustannym ogniu artylerii i nalotów bombowych
południem odnosiło się wrażenie, że wśród wszelkich objawów lotnictwa. III bataliom tego pułku, na czele z mjr. Krajewskim,
bezładnego odwrotu nieprzyjaciel ustąpił w kierunku północnym. mimo ciężkich strat w wyniku kilkakrotnych ataków niemiec­
Przypuszcza się, że duże siły nieprzyjaciela porzucają swoje kich, wspieranych artylerią, szedł uparcie ku przeprawie.
pojazdy, przeprawiają się w dolnym biegu Bzury w poszukiwa­ Dowódca dywizji znajdował się pośrodku walki. Kierować
niu dróg odwrotu do Modlina lub Warszawy..."7. nią już jednak nie mógł. „...zarządzono (około godziny 3 nad
6
Z i e l i ń s k i , Zarys kroniki 25 dywizji piechoty, s. 81-82. ranem — T. J.) zlikwidowanie mp dowództwa i wyruszyły
7
KTB GA „Południe", MiD WIH, s. 9. dwa samochody. W pierwszym dowódca dywizji z szefem
166 167

sztabu i oficerem ordynansowym, a w drugim dowódca działającymi z zachodu na wschód. W tym celu nakazano
piechoty dywizyjnej ze swym szefem sztabu i oficerem koncentrację wszystkich zwalniających się sił. Nieprzyjaciel
ordynansowym wyjechali, ażeby dostać się na czoło swych próbował miejscami stawiać opór, jednakże obserwuje się
kolumn. W przekonaniu, że 25 DP działać będzie w nakazanym u niego częściowy rozkład. Całkowite zniszczenie nieprzy­
pasie, pojechano przez Młodzieszyn na Juliopol i Bibijampol, jaciela można uznać za pewnik. Mnoży się liczba jeńców
czyli na tyłach 25 DP. Z powodu zatłoczenia dróg i awarii wziętych do niewoli w toku wielodniowych walk, które
(samochodu — T. J.) dowódcy DP samochody utraciły i dla własnych, często mniej licznych wojsk były walkami
łączność, a ponieważ 25 DP wobec zmiany rozkazu, o czym krwawymi..."9.
dowództwo 17 DP nie wiedziało, odsłoniła kierunek na Tymczasem główne siły armii „Pomorze" kierowały się
Juliopol, dowódca 17 DP wjechawszy około godziny 4 rano dopiero spod Kiernozi i Osieka pod Stare Budy. 18 września
dnia 17 pod Bibijampolem na placówkę niemiecką dostał się sytuacja jednostek stała się tragiczna. Pierścień niemieckiego
do niewoli. Ten sam los w godzinę później w tym samym okrążenia zaciskał się ze wszystkich stron. XVI korpus
miejscu spotkał dowódcę PD..." 8 . pancerny gen. Hoepnera zablokował ostatecznie Bzurę po obu
Między Młodzieszynem a Juliopolem 69 pułk piechoty jej stronach. 8 armia osiągnęła w natarciu szosę Socha-
zaatakowała grupa niemieckich samolotów. Dziesiątki bomb czew-Sanniki i napierała na cofające się w bezładzie ku
spadły na pułk, a do tego celny ogień położyła nieprzyjacielska północnemu wschodowi resztki rozbitych dywizji i pułków
artyleria. Huk zagłuszył rozkazy i zwykły ludzki strach armii „Pomorze".
zawładnął oddziałami. Resztki rozbitego pułku pociągnęły ku Oddziały polskie skierowały się ku Bzurze w nadziei, że
Białej Górze. przeprawy na rzece trzymane są jeszcze przez dywizje gen.
Oddziały 17 dywizji piechoty usiłowały bronić się jeszcze Knolla. Oddziały niemieckiego XVI korpusu pod Ruszkami,
w rejonie Białej Góry. Biły się tutaj resztki batalionów Młodzieszynem i Białą Górą były dla naszych jednostek
68 pułku zebrane przez mjr. Stanisława Culica. W Leontynowie całkowitym zaskoczeniem. Stare Budy — rejon koncentracji
stawił Niemcom opór I batalion 70 pułku pod dowództwem armii „Pomorze" — znalazły się pod huraganowym ogniem
kpt. Kowalczyka, w Starych Budach walczyła bateria kpt. artylerii nieprzyjaciela, a nad pozostałym obszarem zapanowało
Głowackiego. Żołnierze walczyli do końca, na własną rękę; lotnictwo. Zmiażdżone ogniem dywizje i pułki rozpadły się.
tworząc naprędce oddziały i grupy przedzierali się ku rzece. „...Na zachodnim brzegu Bzury 18 września nie było już
Mjr Krajewski prowadzący 3 kompanie z II batalionu zwartego wojska z funkcjonującym aparatem dowodzenia.
68 pułku padł ciężko ranny, podobnie jak wielu jego żołnierzy, Z armii «Pomorze» i 14 dywizji piechoty pozostały tylko
a nad pozostałymi dowództwo objął kpt. Judziński. Bzurę szczątki pułków w postaci luźnych oddziałów, które przebijały
przeszli pod Brochowem. Inne oddziały, dowodzone przez się na własną rękę. Większość tych oddziałów po uporczywych
płk. Tyczyńskiego, sforsowały Bzurę pod Witkowicami. Były walkach i poniesieniu dużych strat dostała się 18 i 19 września
to już szczątki pułków i dywizji. do niewoli niemieckiej" 10.
„...Na poranne godziny (18 września — T. J.) Grupa Armii
(„Południe" — T. J.) przewiduje prowadzenie pościgu siłami 9
KTB GA „Południe", MiD WIH, s. 11.
10
8
W. S m o l a r s k i , Relacja z działań 17 DP we wrześniu 1939, MiD WIH. G ł o w a c k i , 17 Wielkopolska Dywizja Piechoty..., s. 98.
168 169

z Polesia Starego i pospieszył z odsieczą. Atak utknął jednak


w ogniu niemieckiej obrony. Równa jak stół polana była nie
Tymczasem grupa operacyjna kawalerii gen. Abrahama do przebycia. Ppłk Russocki rozkazał, aby szwadron por.
szła przez Puszczę Kampinoską. Kazimierza Karwowskiego obszedł las i uderzył na Niemców
— Kawaleria polska przekroczyła Bzurę i przerwała z tyłu. Niebawem głośne hura... i wybuchy granatów ręcznych
się do Puszczy Kampinoskiej — głosiły meldunki roz­ potwierdziły, że rozkaz został wykonany. Z pomocą przybył
poznawcze nieprzyjaciela. — Jak najszybciej maszerować dywizjon 7 pułku strzelców konnych. Teraz ruszyło także
na północ, osiągnąć Wisłę i odciąć Polakom drogi odwrotu czołowe natarcie. Niemcy, pozostawiwszy broń ciężką i sprzęt,
— brzmiały rozkazy. rzucili się do ucieczki. Nie ścigano ich.
Piaszczystymi drogami, całą szerokością lasów kampinos­ Bój pod Górkami i Zamościem wziął początek od starcia
kich, ciągnęły na wschód oddziały polskiej kawalerii. Nie był szwadronu 7 pułku strzelców konnych z nieprzyjacielem
to zwycięski marsz, jak ten spod Bielaw, Głowna i Uniejowa. w pobliżu przysiółka Górki. Szwadron pod dowództwem rtm.
Żołnierz zdawał sobie już sprawę z beznadziejności położenia Konstantego Kozłowskiego złamał opór Niemców i zajął
i swej bezsilności. Wycofywał się, aby dotrzeć do Warszawy przysiółek. Przeciwnik kontratakował, ale strzelcy konni
lub Modlina. trzymali się mocno. Na razie jednak dalszy ruch naprzód
Pod gajówką Dębowskie napotkano opór nieprzyjacielskiej okazał się niemożliwy i płk Królicki zmuszony był rzucić do
piechoty. Była to zasadzka. Posypały się strzały, gdy straż walki główne siły pułku. Zaraz też dwa szwadrony pod
przednia 17 pułku ułanów przeszła już polanę i kryła się dowództwem rtm. Szacherskiego spadły na Niemców z kierun­
w lesie, a maszerujące za nią szwadrony sił głównych pułku ku północno-zachodniego i odrzuciły ich aż po drogę Ciso-
zaczęły dopiero na polanę wychodzić. Czołowy szwadron we-Zamość. Potem jednak natarcie oddziałów Szacherskiego
ruszył pełnym galopem do przodu i po chwili znalazł się ugrzęzło w silnym ogniu karabinów maszynowych i artylerii.
w lesie. Na polanie pozostali: dowódca pułku, ppłk Wiktor Płk Królicki rzucił w bój kolejne szwadrony. Tym razem
Arnoldt-Russocki i pluton kolarzy odcięci od swoich silnym uderzyły od zachodu i wyrzuciły nieprzyjacielską piechotę
ogniem przeciwnika. z 12 pułku ze wzgórza 81,5 oraz wdarły się do pierwszych
Już 30 minut trwała walka, a jej wynik był ciągle nie zabudowań Zamościa. W ręce polskie wpadł porzucony przez
rozstrzygnięty. Ale Niemcom przybywały posiłki. Zaczęli nieprzyjaciela sprzęt.
strzelać z granatników i moździerzy. Pierwsza salwa min Tutaj jednak natarcie polskie zatrzymało się. Chociaż płk
rozerwała się obok biegnącego przez polanę nasypu kolejki. Królicki jeszcze raz podniósł swoich strzelców do ataku, nie
Następna padła już między żołnierzami. Było kilku rannych. osiągnął jednak powodzenia.
Za nasypem ppłk Russocki przygotował natarcie. Zgromadziły Odwet za to wzięła artyleria Wielkopolskiej Brygady
się tu także pozostałe plutony szwadronu. Ruszyli do natarcia, Kawalerii. Prawdziwy zaś triumf odniosła 1 bateria kpt.
które rozwijało się jednak bardzo powoli. Zbyt silny był ogień Edwarda Nagórskiego. Oto jedna z niemieckich baterii nie­
karabinów maszynowych i moździerzy nieprzyjaciela. Gdy opatrznie zdradziła swoje stanowiska ogniowe w Górkach.
mjr Józef Skrzypkowski zorientował się, że pod gajówką Kpt. Nagórski dostrzegł z punktu obserwacyjnego działo
Polacy napotkali opór, zawrócił natychmiast swoje szwadrony całkowicie odsłonięte, rzucił w mikrofon telefonu krótką
170 171

komendę oficerowi ogniowemu i pierwsze pociski działa polskich baterii. Prawie równocześnie z atakiem szwadronu
kierunkowego wyznaczyły dokładnie miejsce celu. Zaraz por. Krakowskiego ruszyło natarcie pułku. Niemcy znaleźli
potem lufy czterech dział baterii wyrzucać zaczęły pociski. się pod ogniem z dwóch stron. Bronili się jeszcze w opłotkach,
W miejscu gdzie stały przodki dział niemieckich, wytrysnęła lecz polski atak na bagnety załamał ich całkowicie.
gejzerami ziemia. Nawet na ćwiczeniach trudno o szybszy Ruszyło też naprzód natarcie szwadronów płk. Królickiego.
i lepszy skutek. Potem Nagórski przeniósł ogień na stanowis­ On sam padł ciężko ranny, ale jeszcze świadom zwycięstwa
ka nieprzyjacielskiej baterii i znów trafił. Niemcy próbowali swojego pułku i pogromu uciekających Niemców. 18 września
się zrewanżować, ale to nie ta szkoła, ich ogień przenosił śmierć skróciła mękę tego dzielnego żołnierza. Dowództwo
i tylko jakieś zabłąkane pociski raniły kogoś z obsługi polskiej po nim objął rtm. Szacherski.
baterii. Sam Nagórski miał przestrzelony rękaw munduru Południowym pasem puszczy maszerował 9 pułk ułanów ppłk.
i torbę maski przeciwgazowej. Poprawił obliczenia i nowa Klemensa Rudnickiego z Podolskiej Brygady Kawalerii. Od
salwa odbiła się dwukrotnym echem tutaj i w Górkach. świtu 17 września ułani byli w ciągłej styczności ogniowej
Powtórzyły ją raz jeszcze eksplodujące z amunicją jaszcze z Niemcami. Pułk kolejno odpierał niemieckie ataki i odrzucał
dział niemieckich i działa w Górkach zamilkły. z drogi marszu niemiecką piechotę i niemieckie czołgi pod
Do boju pod Zamościem gen. Abraham rzucił kolejny pułk Bielinami, Józefowem i Nartami. Pod Grabiną nie udało się
— 14 jazłowiecki pułk ułanów z Podolskiej Brygady Kawalerii przełamanie z marszu obrony nieprzyjaciela atakiem jednego
płk. Edwarda Godlewskiego. Miał uderzyć z przysiółka Górki szwadronu. Dowódca pułku skierował do walki drugi szwadron
na skrzydło oraz tyły nieprzyjaciela w Górkach i pomóc — bez skutku, więc trzeci, ale i ten ogniem zmuszony został do
pułkowi strzelców. zatrzymania się. Na tyłach pułku znaleźli się już Niemcy. Do
Ułani zaatakowali z marszu tylko jednym szwadronem. Nie walki weszły ostatnie dwa szwadrony. Ale Niemcy zaatakowali
przeszli, zatrzymani ogniem karabinów maszynowych. Zerwali także Grabiny, chcieli wziąć pułk z dwóch stron. Atak ich
się jednak jeszcze raz do ataku i... znów zostali zmuszeni do piechoty szedł pod osłoną czołgów. Ostatnie działo przeciwpan­
zatrzymania się. Obrona niemiecka otrzymała wsparcie lot­ cerne polskiego pułku otworzyło ogień. Był celny. Pierwsze dwa
nicze. Szwadrony głównych sił pułku ruszyły do natarcia pod czołgi stanęły w płomieniach. Następne zatrzymały się i zawróci­
gradem bomb. Jednym skokiem dopadły skrzydła szwadronu ły. Piechota niemiecka została w polu bez osłony.
straży przedniej, który został właśnie zmuszony do zatrzymania 18 września grupa kawalerii gen. Abrahama osiągnęła
się, i porwały go za sobą. Do akcji wkroczyły baterie wschodni skraj Puszczy Kampinoskiej.
7 dywizjonu artylerii konnej. Ostrzał ich okazał się celny, bo Tego dnia przed południem do małej wioski Cybulice pod
ogień Niemców przycichł. Lecz obrona niemiecka nie załamała Modlinem dotarł gen. Kutrzeba i jego sztab. Ściągnęły tu
się, a jej ogień znów się wzmagał. Atakujących Polaków również dowództwa i sztaby grupy gen. Knolla oraz 15 i 25
dzieliło od stanowisk niemieckich zaledwie 500 metrów, dywizje piechoty. W rejonie Palmir stanęła grupa kawalerii
a przecież — jak to daleko. Cała nadzieja we wsparciu gen. Abrahama.
artylerii. Biła ona szybkim ogniem w niemieckie pozycje. Gdy Ta ostatnia jeszcze tego samego dnia po krótkim odpoczynku
pierwszy szwadron zgodnie z otrzymanym rozkazem atakował podjęła próbę przebicia się do Warszawy przez Lasy Palmir-
Niemców z tyłu, Górki znajdowały się jeszcze pod ostrzałem skie. Nie powiodło się jednak. Niemcy wprowadzili już do
172 173

północnego kompleksu Puszczy Kampinoskiej dodatkowe siły Płk Godlewski był spokojny, wiedział, że jego żołnierze,
XV korpusu i natarcie utknęło pod Palmirami. podobnie jak nad Bzurą i w puszczy, nie zawiodą. Pułk dopadł
W nocy z 18 na 19 września grupa operacyjna kawalerii skraju lasu, za którym rozciągała się rozległa dolina. Na niej
próbowała przebić się w kierunku Pociechy, Sierakowa i Lasek. wiła się długą wstęgą linia okopów niemieckich sięgając
Przed świtem 15 i 6 pułki ułanów weszły do Sierakowa z jednej strony aż pod Młociny, a z drugiej dotykając prawie
zajętego przez niemiecki oddział pancerny. Gwałtowne starcie Burakowa. To już ostatnia przeszkoda na drodze do Warszawy.
nie przyniosło rozstrzygnięcia. Do akcji włączyły się również Wyciągnięci w długą linię ułani ruszyli galopem. Szarża
cztery dalsze pułki: 17, 9, 14 — ułanów i 7 — strzelców polska w szalonym pędzie mknęła naprzód. Wtem sztan­
konnych. Pod osłoną ognia artylerii szwadrony zajęły podstawy darowy zwalił się z konia na ziemię wśród żołnierzy
wyjściowe do natarcia. „...Niespodziewany ogień naszych niemieckich. W przedśmiertelnym skurczu zacisnął mocno
ckm uderzył w wieś (Sieraków — T. J.). Niemcy poczuli się palce na drzewcu sztandaru. Niemcy zdarli sztandar z drze­
mniej pewni — ich ogień przycichł. Umożliwiło to 17 pułkowi wca. Zobaczył to kpr. Bronisław Czech, który znajdował
ułanów uporządkowanie szeregów, ich spieszenie opóźniła się najbliżej sztandarowego. Osadził konia na miejscu i za­
jednak artyleria niemiecka, która podjęła ostrzał drogi i skraju wrócił. Przy nim znalazło się natychmiast kilku najbliżej
lasu. Lecz już ruszyłem z I rzutem 7 pułku strzelców konnych jadących ułanów.
do natarcia. Na prawo od drogi nacierał 9 pułk łamiąc Kpr. Czech dopędził Niemca uciekającego ze sztandarem,
granatami opór Niemców; ułani wyrzucili ich ze wsi. O świcie uniósł się w strzemionach i szerokim zamachem zadał cios.
dnia 19 września dotarliśmy do jej wschodniego skraju... Sztandar powrócił do pułku ' 2 .
Zdobycz w Sierakowie była ogromna: 34 samochody Gdy ułani 14 pułku wjeżdżali w ulice Warszawy, rozwinięty
ciężarowe ze sprzętem, 9 ckm i rkm. Ciężarówki stały po dwie sztandar łopotał na wichrze, jak wtedy — podczas szarży pod
lub trzy w każdym obejściu. Ich maski skierowane na drogę Młocinami.
świadczyły o przygotowaniu do odjazdu oraz zaskoczeniu,
jakie stanowiło dla Niemców nasze pojawienie się..."".
Nieprzyjaciel nie dał jednak za wygraną i rano 19 września
przystąpił do kontrataków. Na zachodnią część Sierakowa
z kierunku Truskawia uderzyły czołgi. Przyjęto je ogniem
przeciwpancernym. Trzy zostały trafione, reszta zaś zawróciła.
W Laskach pułki grupy operacyjnej kawalerii natknęły się
na jeszcze jedną zaporę — były to oddziały 29 dywizji
piechoty zmotoryzowanej i 31 dywizji piechoty. Po nieudanej
próbie przełamania nieprzyjacielskiej obrony grupa gen.
Abrahama wyminęła Niemców i skierowała się przez Wólkę
Węglową ku Bielanom. Z rozwiniętym sztandarem 14 pułk
ułanów pierwszy ruszył ku stolicy. Kapral Bronisław Czech zosta! odznaczony za ten czyn przez gen.
" S z a c h e r s k i , Wierni przysiędze, s. 217-218. Rómmla Orderem Virtuti Militari V ki.
175

w Moskwie, aby mu zakomunikować, że Armia Czerwona


„przekroczy granice dziś o 6 rano na całej linii Po-
łock-Kamieniec Podolski [...]".
Informując zaś Schulenburga o zamiarze bombardowania
lotniczego celów polskich, Stalin w obawie przed incydentami
z Luftwaffe nalegał, aby lotnictwo niemieckie nie przekraczało
linii Białystok, Brześć Litewski, Lwów.
Szalę ostatecznego zwycięstwa nad Polską przechylić miała
Armia Czerwona. Tego samego dnia komunikat operacyjny
Sztabu Generalnego Robotniczo-Chłopskiej Czerwonej Armii
informował: „Rano 17 września, wojska Robotniczo-Chłop­
NAJAZD ZE WSCHODU skiej Czerwonej Armii przekroczyły granicę na całej zachod­
niej linii od rzeki zachodnia Dźwina (nasza granica z Łotwą)
do rzeki Dniestr (nasza granica z Rumunią) [...]".
Tymczasem linia frontu przesuwała się coraz głębiej ku Tymczasem nadal broniła się Warszawa. Stalin, wydając
wschodowi kraju, zostawiając zgrupowanie generała Kutrzeby rozkaz Armii Czerwonej do zaatakowania Polski, nie miał
oraz punkty oporu w Warszawie, Modlinie i na Helu na propagandowego motywu dla tej decyzji. W nocie zapowia­
nieprzyjacielskich tyłach. dającej ten krok, którą próbowano wręczyć ambasadorowi
Niemieckie natarcie sięgnęło już Brześcia Litewskiego na Wacławowi Grzybowskiemu w Moskwie na 3 godziny przed
północy i Lwowa na południu. Na obszarze zarysowanym agresją, nie można było zamieścić passusu o upadku Warszawy
przez niemieckie uderzenia okrążające liczne i silne jeszcze jako koronnego argumentu o upadku państwa polskiego.
zgrupowania armii polskiej zwarły się w bojach i bitwach Motywy obu partnerów, jakkolwiek różne, były spójne z za­
z najeźdźcą z zachodu głównie na Lubelszczyźnie i w połu- łożeniami tajnego układu między nimi.
dniowo-zachodniej Polsce. Szybkie złamanie oporu załogi Warszawy nie wydawało
Pojawienie się Niemców pod Brześciem i Lwowem zanie­ się jednak możliwe, tym bardziej że wzmocniły ją oddziały
pokoiło Stalina. Wehrmacht wkroczył na obszary należące wycofane z przedpola. Postawiło to przed niemieckim do­
zgodnie z układem Mołotow-Ribbentrop do sowieckiej strefy wództwem problem wyboru optymalnej koncepcji operacji
interesów. Stalin w obawie, że Niemcy nie zechcą oddać zaczepnej przeciwko dużemu miastu. Szło o to, czy natarcie
zdobytych obszarów i mogą tu, jak groził Ribbentrop, powstać przyspieszyć i zdobyć miasto za każdą cenę przed przybyciem
nowe organizmy polityczne niezależnie od woli ZSRR, roz­ tu Armii Czerwonej, której oczekiwano nie wcześniej niż
kazał przyspieszyć przygotowania do zbrojnej interwencji 3 października, czy podjąć długotrwałe działania oblężnicze,
przeciwko Polsce, nie wyznaczając jednak terminu akcji. które skruszą obrońców przed generalnym natarciem Wehr­
13 września Mołotow powiadomił o tym Schulenburga. machtu tylko na lewobrzeżną część miasta we współdziałaniu
17 września, dwie godziny po północy, w obecności z Armią Czerwoną, która atakować miała prawobrzeżną
Mołotowa i Woroszyłowa, Stalin przyjął ambasadora Rzeszy część miasta, Pragę.
176 177

Gen. Brauchitsch przedstawił Naczelnemu Dowództwu Sił 1) Wschodniej części Warszawy (Praga) nie należy atako­
Zbrojnych do rozważenia i decyzji obie koncepcje, sam wać. Należy jednak kontynuować niszczenie urządzeń ważnych
obstając przy drugiej: dla życia miasta.
„Natarcie na Warszawę (na wschodnią część miasta — Pra­ 2) Atak na Warszawę (część zachodnia) wykonać należy
gę) może być wykonane najwcześniej 24 IX. Dla przeniknięcia tak, aby miasto znalazło się w naszym posiadaniu najpóźniej
natarcia i dla oczyszczenia wschodniego brzegu (Wisły) trzeba 3X.
przewidzieć potrzebę co najmniej 5 dni. W tym celu rozkazuje się:
Specyfika walk o poszczególne domy może sprawić, że Gr. Ar. «Północ» kontynuuje otaczanie Pragi w ten
trzeba będzie o wiele więcej czasu. Jeżeli uda się wykonać sposób, aby npl nadal odniósł wrażenie, iż niebawem nastąpi
zadanie w ciągu 3 dni, to czas, którym będziemy dysponowali atak na miasto.
w myśl porozumienia z Rosjanami, wystarczy z biedą. Tak samo pozostają nadal otoczone Modlin i Nowy Dwór.
Wystarczy zaledwie na przeprowadzenie powrotu licznych Należy kontynuować zwalczanie npla ogniem artylerii oraz
wojsk atakujących, szczególnie artylerii, przez istniejące niszczenie na Pradze urządzeń ważnych dla życia miasta.
w ograniczonej ilości mosty na Narwi. Należy przygotować zluzowanie przez wojska rosyjskie na
Jeśli więc mamy dotrzymać terminu uzgodnionego z Ro­ obecnych stanowiskach w rej. Pragi i Nowego Dworu. Samo
sjanami, to początek natarcia nie może być przesunięty zluzowanie nastąpi wtedy, gdy tylko nadejdą wystarczające
poza 24 IX. Termin ten zbiega się z sesją Kongresu siły rosyjskie. Porozumienie z nimi winno być dokonane
Amerykańskiego. Ze względu na to, iż celem przygotowania bezpośrednio w ten sposób, aby nasz odmarsz można było
oraz wsparcia musiano zaangażować przeciwko Pradze przeprowadzić we właściwym czasie".
także i lotnictwo, należy rozstrzygnąć, czy też należy Granicę polsko-radziecką przekroczyły wojska dwóch fron­
to poniechać. tów, Białoruskiego i Ukraińskiego. Siedem armii uderzyło jak
W tym drugim przypadku należy przekazać sprawę aktual­ taranem w cienką nić polskich posterunków Korpusu Ochrony
nego okrążenia Pragi na wschodnim brzegu Wisły wojskom Pogranicza.
rosyjskim. Uderzenie wojsk pancernych i lotnictwa Armii Czerwonej
Późniejsze łączne natarcie na Warszawę na obu brzegach poprzedziły ataki radzieckiej straży granicznej wzmocnione
Wisły musiałyby prowadzić współdziałające ze sobą części piechotą. Ten pierwszy atak, mimo przewagi liczebnej nie­
wojsk rosyjskich i niemieckich. Części wojsk radzieckich przyjaciela, nie był trudny do odparcia. Skuteczny opór na
przypadłby pierwszy atak natarcia (Praga), który stanowi Polesiu i w północnej części Wołynia zorganizował gen.
warunek wstępny do natarcia (z północy i południa) na część Orlik-Ruckeman, dowódca KOP. Jednak już wkrótce po tym
zachodnią miasta [...]". pierwszym ataku ruszyły czołgi i kawaleria w wielkich
Odpowiedź nadeszła nie później niż 22 września i była po zgrupowaniach. Przewaga napastników stała się druzgocąca.
myśli Naczelnego Dowódcy Wojsk Lądowych. Poznajmy ją Informacje z meldunków co do charakteru i celu wystąpienia
z treści rozkazu gen. Brauchitscha do grup armii: Armii Czerwonej były sprzeczne. Obok meldunków o ofen­
„Do Grupy Armii «Południe» i «Północ» sywnych działaniach nieprzyjaciela były również takie, które
Ftihrer zarządził: informowały o zamiarach wcale nieagresywnych.

12 — Bzura 1939
178 179

„Dezorientacja w terenie była zupełna — wspomina szef Zaskoczenie, a nawet oburzenie w niemieckich kołach
Sztabu Naczelnego Wodza, gen. Stachiewicz — na skutek wojskowych, które nie zdradzały chęci dzielenia się zwy­
zachowania się żołnierzy sowieckich, którzy — jak brzmiały cięstwem, przewidując zakończenie operacji dopiero na
meldunki — na ogół nie strzelają, do naszych odnoszą się wschodniej granicy Polski, ustąpiło przed siłą faktów już
z demonstracyjną przychylnością [...]. Jedne oddziały meldują, dokonanych. Nie od razu jednak pogodzono się z myślą
że się bronią, inne odchodzą pod naciskiem Sowieciarzy, inne odstąpienia łupu zdobytego za cenę krwi żołnierza niemiec­
nie wiedzą w ogóle co robić i jak się odnieść do Sowietów [...]". kiego. Dlatego pierwsze meldunki informujące o prze­
Marsz. Rydz-Śmigły stanął przed trudnym wyborem decyzji. kroczeniu przez Armię Czerwoną granic Polski nie wstrzy­
Z jednej strony sytuacja wymagała stawienia zbrojnego oporu, mywały natarcia Wehrmachtu na wschód, lecz je przy­
choćby miała to być tylko demonstracja dla zamanifestowania spieszały.
wolnemu światu suwerennych praw Polski. Z drugiej jednak Szef Oddziału Operacyjnego GA „Południe" telegrafując
strony narzucała się konieczność oszczędzania krwi polskiej 17 września o godzinie 7.40 z Końskich do sztabów 8, 10 i 14
wobec olbrzymiej przewagi agresora. Ostateczną decyzję Armii informował i przekazał decyzję gen. Rundstedta:
podjął marszałek po naradzie w swojej kwaterze w Kołomyi „Rosyjskie Siły Zbrojne przekroczyły 17.9. rano granicę
z premierem rządu i ministrem spraw zagranicznych w połu­ rosyjsko-polską między Połockiem a Kamieńcem Podolskim.
dnie 17 września: Wojska niemieckie powinny wcześniej przekroczyć lub
„Sowiety wkroczyły. Nakazuję ogólne wycofanie na Rumu­ przelecieć linię na wschód od m. Skole, Stryj, Lwów,
nię i Węgry najkrótszymi drogami. Włodzimierz, Włodawa, Brześć, Kamieniec Litewski, Biały­
Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich stok. Szybkie zajęcie zagłębia naftowego Borysław przez
strony albo próby rozbrojenia oddziałów. 14 afrmię] jest niezwykle ważne".
Zadanie Warszawy i miast, które miały się bronić przed Jak się okazało, owe komplikacje były nie tylko możliwe,
Niemcami — bez zmian. lecz realnie bliskie. Stalin był wyraźnie zaniepokojony
Miasta, do których podejdą bolszewicy, powinny z nimi zarysem tzw. tymczasowej linii demarkacyjnej, która biegła
pertraktować w sprawie wyjścia garnizonów do Węgier wprawdzie wzdłuż linii uzgodnionej w tajnym protokole, ale
lub Rumunii". na południu odchylała się ku wschodowi i zostawiała po
Celem tej nowej agresji było szybkie opanowanie wschod­ stronie niemieckiej Lwów i Borysławsko-Drohobyckie Za­
niej połowy Polski po ustaloną tajnym protokołem niemiecko- głębie Naftowe. Nie zgadzał się na to, motywując swoje
-sowieckim linię demarkacyjną, którą obaj partnerzy wy­ stanowisko tym, że nie może rozczarować Ukraińców, którzy
znaczyli zgodnie nad Pisą, Narwią i Wisłą z przepołowieniem domagają się całego terytorium aż po San. W drodze
Warszawy oraz nad Sanem. Ale niemieckie dywizje operowały rekompensaty Stalin zaofiarował Suwałki. Ribbentrop zażądał
już głęboko na wschód od tej linii, co mogło grozić kom­ dodatkowo Augustowa i Lasów Augustowskich. Przyczyna
plikacjami. Tym bardziej że zarówno Naczelne Dowództwo była bardzo prozaiczna, ponieważ ministrowi Rzeszy chodziło
Wehrmachtu (oczywiście poza Hitlerem), jak i dowództwa o tereny łowieckie. Ostatecznie Hitler poszedł na ustępstwa,
poszczególnych rodzajów sił zbrojnych nic jeszcze nie wie­ ale tylko w sprawie Lwowa. Odnośny rozkaz skierowano
działy o postanowieniach tajnego protokołu. natychmiast do wojsk:
180 181

„Szef Oddz. Oper. [OKW — T. /.] 20 IX 39 Stalina, aby pozwolić na szczątkową Polskę — uległ zmianie
Fiihrer rozkazał: m. Lwów pozostawić Rosyjskim Siłom na rzecz podziału Polski".
Zbrojnym". Mołotow określił linię podziału opartą na Pisie, Narwi, Wiśle
Nowa koncepcja linii demarkacyjnej, którą niemiecki attache i Sanie. Proponował natychmiastowe rokowania w tej sprawie
wojskowy w Moskwie, gen. Kostring, przedstawił Mołotowo- i żądał, aby odbyły się one w Moskwie. Tymczasem były
wi, pozostawiała Niemcom część zagłębia naftowego. Jej ambasador Rzeszy w Warszawie, von Moltke, na polecenie
przebieg prezentuje rozkaz operacyjny Naczelnego Dowództwa Ribbentropa pracował już nad studium poświęconym Polsce.
Wojsk Lądowych z 20 września do grup armii „Północ" Miało ono dostarczyć argumentów dla uzasadnienia odpowiedzi
i „Południe": na pytanie, czy możliwe jest powstanie kadłubowej Polski na
„1. Fiihrer i Nacz. Wódz ustalił następującą rubież jako czele z rządem, który chciałby zaakceptować wymuszony
linię demarkacyjną pomiędzy wojskami niem. a ros.: biegiem przebieg linii granicznych. 25 września von Moltke przedstawił
Pisy, biegiem Narwi aż do Wisły — Wisłą aż do ujścia Sanu wyniki swojego opracowania, zakładając, że istnienie Polski bez
— biegiem Sanu aż do Przemyśla — rubież Przemyśl, Śląska, Pomorza i Wielkopolski, ale z granicą na wschodzie od
Czyrów-Przełęcz Użycka. Nie ustalono jeszcze szczegółów Grodna na północy po Przemyśl na południu, a więc w granicach
przebiegu linii na płd. od Przemyśla. ściśle etnograficznych z 12-15-milionową ludnością będzie
2. Fiihrer zarządził ponadto, iż na wsch. od tej linii nie możliwe. Powracając do starej, według wzoru z pierwszej wojny
może już płynąć krew Niemców. światowej, koncepcji urządzenia Polaków, dostrzegał nawet
3. Należy przerwać działania bojowe na wsch. od tej linii; walory geopolityczne takiego państwa polskiego jako buforu
bezzwłocznie należy rozpocząć odmarsz poza wspomnianą linię. między Niemcami a ZSRR. Wnosił jednak, że w wypadku
Atak na Pragę już nie wchodzi w rachubę. Na razie ustalenia granicy wschodniej na Wiśle i Sanie, reaktywowanie
pozostaje w mocy rozkaz zamknięcia Warszawy". tak okrojonego państwa polskiego nie będzie możliwe. Decyzję
Stalin nie wyraził jednak na to zgody, a Hitler ponownie odłożono do czasu ewentualnych rozmów z państwami zachod­
ustąpił, godząc się na linię demarkacyjną, która miała przebie­ nimi. Miano nadzieję, że zechcą one po klęsce Polski ułożyć się
gać wzdłuż Pisy, Narwi, Bugu, Wisły i Sanu aż po jego z Niemcami, które mogłyby wtedy zaproponować powstanie
źródła. Jednakże i ta koncepcja uległa wkrótce zmianie. takiego państwa.
W związku z decyzjami obu „partnerów", które stanowić Koncepcja niemiecka nie doczekała się realizacji. Tego
miały o losie Polski, Stalin wystąpił wkrótce z propozycją samego dnia Schulenburg został wezwany na Kreml. Podczas
daleko idącej korekty. Najpierw, jeszcze 9 września w czasie spotkania ze Stalinem i Mołotowem omawiano szereg prob­
sporu o Lwów i Borysławsko-Drohobyckie Zagłębie Naftowe, lemów dotyczących stosunków radziecko-niemieckich. W kon­
Mołotow zwrócił uwagę ambasadora Rzeszy na zainteresowa­ tekście więzi łączących oba państwa sprawa polska odgrywała
nie rządu sowieckiego szybkim rozwiązaniem zagadnienia rolę zasadniczą. Stalin przekonywał Schulenburga, że należy
polskiego. Ambasador Rzeszy w Moskwie, Schulenburg, ją rozwiązać tak, aby w przyszłości nie powodował tarć
informował w depeszy Ribbentropa: między ZSRR a Niemcami. Uważał więc, że z tego powodu
„W odniesieniu do tego problemu Mołotow dał do zro­ pozostawienie państwa polskiego nawet w formie szczątkowej
zumienia, że początkowy zamiar rządu radzieckiego i samego będzie błędem.
182 183

Schulenburg depeszował w nocy na 26 września do Berlina: miejscowa policja i młodzież. Przebijając się ku granicy
„Proponuje on rozwiązanie następujące — z terytoriów na z Łotwą, większość żołnierzy przekroczyła ją między 20 a 21
wschód od linii demarkacyjnej (dotychczasowej — T. /.] całe września.
województwo lubelskie i część województwa warszawskiego, Rano 19 września nieprzyjaciel opanował całkowicie Wilno,
które obejmuje tereny do Bugu, powinny być przyłączone do chociaż w jego pobliżu, a także dalej od miasta, stawiały opór
naszej części. W zamian mamy się wyrzec naszych pretensji przebijające się ku Litwie oddziały garnizonu wileńskiego.
do Litwy". Na kierunku Nowogródek-Grodno i Baranowicze-Bia-
27 września przybył do Moskwy na obrady Ribbentrop łystok uderzyły dwie grupy szybkie Frontu Białoruskiego.
z pełnomocnictwami Hitlera do podpisania właściwych ukła­ Grupa „Mińska", składająca się z 16 korpusu strzelców
dów. Obrady z przerwami na balet, bankiety i wypoczynek i 3 kawaleryjskiego oraz 6 brygada czołgów kierowała
trwały od późnego wieczora 27 września do godziny 5 rano się na Grodno. Grupa „Dzierżyńska", obejmująca trzy
29 września, kiedy to podpisano trzy dalsze tajne protokoły. korpusy: 5 strzelców, 6 kawaleryjski i 15 czołgów oraz
Pierwszy i drugi dotyczyły wymiany volksdeutschów na 21 brygadę czołgów, szła na Wołkowysk. Przeciwstawiały
Białorusinów i Ukraińców oraz zmiany linii rozgraniczenia się im dwa polskie pułki KOP, które nie tyle broniły,
wpływów według propozycji radzieckiej co do Litwy, woje­ co dozorowały granicę — trójbatalionowy pułk „Wilejka"
wództwa lubelskiego i części województwa warszawskiego. i dwubatalionowy pułk „Baranowicze".
Trzeci miał zabezpieczyć niejako obie strony przed konfliktami Początkowo obronę Grodna zaczął organizować miejscowy
na tle sprawy polskiej. Tekst protokołu zawierał m.in. klauzulę, dowódca garnizonu, mając do dyspozycji tylko trzy bataliony
że obie strony nie będą tolerowały na swoich terytoriach — wartowniczy, asystencyjny i strzelców oraz dwa szwadrony
żadnej polskiej agitacji, która będzie dotyczyła terytoriów marszowe, pięć plutonów artylerii lekkiej pozycyjnej i dwie
drugiej strony. kompanie ciężkich przeciwlotniczych karabinów maszyno­
Wkrótce potem, zgodnie z wynikami rozmów politycznych, wych. 20 września przybył do Grodna gen. Przeździecki na
wydano dowództwom obu armii rozkazy zastosowania się do czele Grupy „Wołkowysk", wzmacniając załogę 101 i 102
tych decyzji na liniach styczności oddziałów niemieckich pułkami ułanów.
i sowieckich. 21 września wieczorem, po ciężkich walkach, Grodno
Obszary wschodniej Polski zalewał potop wojsk Armii znalazło się w rękach nieprzyjaciela, a oddziały polskie
Czerwonej. Uderzenie Frontu Białoruskiego — od Dźwiny na odeszły na północ ku granicy litewskiej, przebijając się przez
północy po Prypeć na południu — zgasiło prawie od razu linie przeciwnika. Do wieczora broniły się ostatnie punkty
ogniska oporu słabych oddziałów KOP. Na północno-wschod­ oporu w Zamku Królewskim, koszarach 81 pp i Zespole Szkół
nim odcinku granicy na pułk „Głębokie" spadło uderzenie Zawodowych.
grupy szybkiej nieprzyjaciela, gromadzącej 4 korpus i 5 dywi­ Środkowe i południowe obszary Kresów, od Prypeci na
zję strzelców, 24 dywizję kawalerii oraz 22 i 25 brygady północy po Dniestr na południu, znalazły się w zasięgu
czołgów. Jakikolwiek skuteczny opór był niemożliwy i tylko działań Frontu Ukraińskiego. Główne siły uderzyły tylko
na krótko zatrzymano nieprzyjaciela w nadgranicznym mias­ przeciw części obszaru, między Łuckiem a Kołomyją, pozo­
teczku Dzisna. W walce, obok kopistów, wzięła udział stawiając całe Polesie i północny Wołyń działaniu stosunkowo
184 185

słabych sił, głównie piechoty. Oczekiwano, że obszar ten, na Po silnym uderzeniu czołgów radzieckich cieniutka linia
skutek natarcia skrzydeł zewnętrznych obu frontów, Białorus­ osłony szybko pękła. Niektóre oddziały dostały się do niewoli,
kiego na Włodawę i Ukraińskiego na Chełm, już w pierwszym inne zdołały ujść, kierując się na południe ku granicy rumuń­
etapie tej operacji zostanie okrążony. skiej bądź na zachód w poszukiwaniu oddziałów gen. Dęba-
Meldunki oddziałów KOP, że na Polesiu natarcia radzieckie -Biernackiego. Armia Czerwona zajęła bez walki Zdołbudów,
są słabe, były więc uzasadnione. Ale na Wołyniu i Podolu Łuck, Równe, Sokal, Włodzimierz Wołyński.
tempo natarcia było duże. Dyktowały je, jak w przypadku W rejonie Włodzimierza gen. Sawicki już od 11 września
Frontu Białoruskiego, grupy szybkie. W grupie szybkiej organizował obronę nad Bugiem. 14 i 15 września pozycje te
5 Armii, złożonej z dwóch brygad czołgów, jedna ruszyła zaatakowała 4 DLek. korpusu gen. Kleista, ale zrezygnowała
na Równe, a druga na Dubno. 2 korpus kawalerii i 24 z walki, ponieważ nadciągali już Rosjanie. 17 września na
brygada czołgów z 6 Armii uderzyły w kierunku Tarnopola. wieść o wkroczeniu Armii Czerwonej przybył tu z Łucka gen.
12 Armia, która w ramach Frontu realizowała jedno z głó­ Smorawiński. Nazajutrz wieczorem wtargnęły do Włodzimie­
wnych zadań — odcięcie Polakom dróg odwrotu do Rumunii rza czołgi sowieckie i otoczyły teren Szkoły Podchorążych
— złożona była wyłącznie z jednostek szybkich 4 i 5 kor­ Rezerwy Artylerii wraz z załogą. Gen. Smorawiński zgodził
pusów kawalerii. 25 korpus czołgów oraz dwie brygady się nie podejmować walki w zamian za przyrzeczenie wolnego
czołgów, zorganizowane w grupy konno-zmechanizowane, odejścia na Bug. Kombryg Bogumołow podpisał umowę, ale
wymierzyły uderzenia w kierunku Stanisławowa i Kołomyi, jej nie dotrzymał.
grożąc zagarnięciem Kwatery Głównej Naczelnego Wodza. Tymczasem jednostka pancerna Bogumołowa ruszyła z Wło­
Wtedy podjęto dramatyczną decyzję ewakuacji Naczelnego dzimierza na północ w kierunku Kowla. Po demobilizacji
Wodza i rządu do Rumunii. nieuzbrojonych oddziałów, płk Leon Koc na czele grupy
Pułk KOP „Podole" („Czortków") stawił opór. Gdy na złożonej ze słabo uzbrojonych nadwyżek żołnierzy opuścił
granicy strażnice zostały dosłownie rozjechane, siły główne Kowel 18 września. Początkowo skierował się na Brześć, ale
pułku, bataliony „Borszczów", „Kopyczyńce" i „Skałat", potem zawrócił na południe. 20 września nastąpiło starcie pod
wyszły nieprzyjacielowi naprzeciw. Pułk, cofając się na zachód Włodzimierzem z oddziałami Bogumołowa. Po nieudanej
ku linii Dniestru, został rozbity. Jego resztki próbowały próbie przebicia się, część zgrupowania polskiego armia
jeszcze w Ustieczku zatrzymać rwący potok wojsk sowieckich. sowiecka zagarnęła do niewoli. Pozostałym udało się ujść i 25
Wieczorem 17 września odstąpiono od obrony Dniestru września połączyć w lasach na zachód od Krasnegostawu
i wycofano się do Rumunii. Tymi samymi drogami przeszły z oddziałami, które znalazły się na ziemi niczyjej między
granicę, nie gotowe jeszcze do walki o przyczółek rumuński, Niemcami i Rosjanami.
oddziały gen. Kamskiego. 27 września dowództwo nad całym zgrupowaniem objął płk
Gdy kilka dni później stanęły pod Lwowem oddziały Zieleniewski. Dwa dni później zgrupowanie, które prowadził
sowieckie, walcząca dotąd skutecznie z Niemcami załoga na Węgry, trafiło w rejonie Janowa Lubelskiego, Polichnej
miasta poddała się. Góry i Czwoły na oddziały straży tylnej niemieckiej 27 DP.
Na Wołyniu radziecka 5 Armia wtargnęła do Polski na Żołnierze polscy przeszli przez tę zaporę, bo Niemcy twardego
odcinku granicznym dozorowanym przez pułk KOP „Równe". oporu nie stawiali, wypełniając znany rozkaz Hitlera, że krew
186 187

niemiecka nie będzie się już lała na wschód od tej linii. Ale szybkich przeciwnika na północ i południe od Polesia i prze­
nazajutrz, 30 września, pod Marnotami, Krzemieniem i Flisami, widywał wycofywanie oddziałów.
stanęły naprzeciw czołgi sowieckie i piechota zmotoryzowana. 20-22 września jego zgrupowanie skoncentrowało się w sile
1 października, wystrzelawszy do końca naboje, zgrupowanie 7 tysięcy żołnierzy w rejonie na zachód od Styru, w okolicach
polskie zaprzestało walki. Moroczna, Siedliszcz i Rafałówki. Wskutek zajęcia przez
W podobnych okolicznościach zakończyła walkę na długim Armię Czerwoną Kowla i odcięcia dróg odwrotu na południe,
szlaku Września kawaleria gen. Andersa. Podczas bitwy pod grupa KOP zmieniła kierunek odwrotu na zachodni, podążając
Tomaszowem Lubelskim 22 i 23 września prowadził on do za SGO „Polesie". 28 września zakończył się zwycięstwem
natarcia w rejonie Krasnobrodu grupę operacyjną kawalerii. polskim bój pod Szackiem z sowieckimi oddziałami piechoty
Przebiła się tylko część. 24 września na czele zgrupowania i czołgów.
generał kierował się na południe z zamiarem przebicia się na 30 września grupa gen. Orlika, po zakończeniu przeprawy
Węgry. 26 września doszło ponownie do ciężkiego starcia na zachodni brzeg Bugu w rejonie Grabowa, liczyła już tylko
z Niemcami w rejonie Krakowca. Przerwano je jednak około 3 tysięcy żołnierzy. W nocy na 1 października zaatako­
w wyniku porozumienia obu stron, które zaproponował prze­ wały ją pod Wytycznem czołgi sowieckie. Po odrzuceniu
ciwnik. Niemcy pomaszerowali na zachód, a Polacy na z powodzeniem pierwszego natarcia nieprzyjaciela, następne
południe. Jednakże jeszcze tego samego dnia na drodze spotkały się z coraz słabszym oporem, aż do całkowitej utraty
odwrotu stanęły oddziały sowieckie. zdolności bojowej. 1 października w południe walkę prze­
W poszukiwaniu wyjścia z matni, gen. Anders podzielił rwano. Oddziały polskie oderwały się od nieprzyjaciela
swoją grupę na małe oddziały, którym rozkazał przebijać się i odeszły pod Sosnowicę, gdzie zostały rozwiązane.
na Węgry. Udało się to tylko nielicznym. Większość została
ujęta przez Armię Czerwoną i wraz z generałami Andersem
i Plisowskim wzięta do niewoli.
Na Polesiu, nie objętym działaniami głównych sił radziec­
kiego Frontu Białoruskiego, wydarzenia rozwijały się wol­
niej. Nacierający byli tutaj słabsi, obrona zaś silniejsza.
Natarciu Armii Czerwonej przeciwstawił się więc z powo­
dzeniem dwubatalionowy pułk KOP „Sarny". Dalej ku
północy, aż po Prypeć, stała brygada KOP „Polesie" i Flotyl­
la Pińska.
Po otrzymaniu pierwszych wiadomości o wkroczeniu Armii
Czerwonej, dowódca KOP gen. Orlik-Riickeman wydał rozkaz
walki. Wieczorem 17 września na całym prawie odcinku
kontrolowanym przez dowództwo KOP natarcie nieprzyjaciela
zostało zatrzymane. Gen. Orlik-Riickeman był jednak świado­
my nieuchronności odwrotu wymuszanego rajdami wojsk
189

składać broni. Nie było już decyzji i rozkazów Naczelnego


Wodza, ale stolica wciąż trwała. Ciągnęli tam żołnierze,
uchodźcy przedzierali się do miasta, do którego wróg jeszcze
nie wkroczył.
O świcie 20 września pułki kawalerii ściągały w rejon
Centralnego Instytutu Wychowania Fizycznego na Bielanach.
Gen. Abraham złożył meldunek dowódcy armii „Warszawa":
„...Melduję przybycie oddziałów silnie przerzedzonych
w walkach. Straty wynoszą w korpusach oficerskich
60 procent, podoficerskich 40 procent, wśród szeregowców
W OBLĘŻONEJ WARSZAWIE 35 procent. Podkreślam, że oddziały grupy operacyjnej kawa­
lerii ożywiają nastroje pełne żołnierskiego hartu. Ludziom
i koniom potrzebna jest żywność, wypoczynek i sen. Proszę
Stolica Polski broniła się. Jej dramatyczne komunikaty o zmianę rejonu postoju, który jest stale bombardowany
i wezwania emitowane przez rozgłośnię Warszawa II słyszał i ostrzeliwany przez artylerię i lotnictwo, oraz o konieczny
cały świat. dwudniowy odpoczynek w celu reorganizacji oddziałów.
„...Walczymy dalej — głosiło wezwanie radiowe jednego Dowódca armii zgadza się na wypoczynek i skierowuje
z czołowych przywódców Polskiej Partii Socjalistycznej oddziały grupy operacyjnej kawalerii w rejon Łazienek do
— Mieczysława Niedziałkowskiego do brytyjskiej Partii koszar 1 pułku szwoleżerów na ulicę Czerniakowską i Bel-
Pracy. — Nie wierzcie kłamstwom propagandy hitlerowskiej. wederską. Miałem zamiar przy pomocy oddziałów pieszych
Nie ma w Warszawie żadnych zaburzeń ani żadnych walk przebić pierścień niemiecki na tym odcinku i wyjść z grupą
wewnętrznych. Jest tam bombardowanie przez artylerię operacyjną kawalerii na południe, by dotrzeć do granicy
i lotnictwo niemieckie osiedli robotniczych i na oślep węgierskiej. Zamiary te, niestety, nie zostały zrealizowane..."2.
całego Śródmieścia. 23 września z Wielkopolskiej, Podolskiej i Pomorskiej
Liczymy na szybką pomoc. Wojsko jest wspaniałe i ludność Brygady Kawalerii utworzono zbiorczą brygadę pod dowódz­
cywilna jest wspaniała. Zwróćcie się do Roosevelta, by rzucił twem dotychczasowego dowódcy grupy operacyjnej.
całą powagę swego autorytetu na rzecz wykonania przez Ten ostatni na szlaku wojennym pułków wielkopolskich
Niemcy wezwania Ameryki, by nie mordowano z armat i podolskich zagon kawaleryjski do oblężonej stolicy mocno
kobiet i dzieci..." '. nadwerężył kleszcze niemieckiego okrążenia na przedpolu
Ale oprócz podziwu dla bohaterstwa polskiego i zachęt do Bielan i ułatwił zadanie kierującym się tutaj dywizjom
dalszego oporu, o pomocy było głucho. Warszawa była wciąż piechoty.
jeszcze sumieniem samych Polaków. Ostatnie walczące od­ Tymczasem gen. Kutrzeba, znajdując osłonę w działaniu
działy polskie nawet w sytuacji beznadziejnej nie chciały zaczepnym grupy operacyjnej kawalerii, zreorganizował
' Cywilna Obrona Warszawy we wrześniu 1939 r. Dokumenty, materiały 2
R. A b r a h a m , Wspomnienia wojenne znad Warty i Bzury, Warszawa
prasowe, wspomnienia i relacje. Warszawa 1964, dok. nr 136, s. 116. 1989, s. 319.
190 191

w rejonie Palmir zebrane dotąd oddziały 15 i 25 dywizji szczęście dywizja gen. Altera już przeszła i mogła teraz
piechoty oraz resztki 17 i 14 dywizji, które gromadził płk pomóc dywizji gen. Przyjałkowskiego. Przegrupowanie pułków
Czesław Szystowski, w celu wzmocnienia załogi Palmir. poszło sprawnie i ruszono na Bielany i Wawrzyszew, gdzie
19 września wieczorem zgrupowanie dwóch dywizji pie­ dotarto tym razem już bez przeszkód ze strony nieprzyjaciela.
choty ruszyło na Warszawę. 15 dywizja piechoty otrzymała Tak oto po 17 dniach ciężkich walk i forsownych marszów
zadanie opanowania Mościsk, Lasek i Błota Leśnego i na tej zgrupowanie gen. Kutrzeby stanęło u celu zadania. Była
linii zorganizowania obrony nawiązując styczność z ubez­ to już tylko jego reprezentacja. Doliczono się bowiem
pieczeniami obrony Warszawy, 25 zaś miała opanować niespełna 40 tysięcy żołnierzy, z prawie 200 tysięcy, które
Młociny, Buraków, Łomianki, po czym utworzyć pozycję przystępowały do bitwy.
obronną w rejonie lasów Wólki Węglowej i Burakowa Małego Na początku bitwy gen. Kutrzeba prowadził 10 wielkich
zwróconą frontem na północ. jednostek piechoty i kawalerii. Do Warszawy przyprowadził
Dowódcom dywizji gen. Kutrzeba polecił prowadzić dzia­ tylko 4, a i te liczyły nie więcej niż jedną czwartą stanu
łania samodzielnie i nie przekraczać linii ubezpieczeń obrony osobowego, jaki miały, gdy wychodziły z garnizonów na front.
stolicy. Pozostałe dywizje zgrupowania, przedzierając się przez
Na czele maszerującej szosą 25 dywizji piechoty szedł zwarte i silne kordony nieprzyjaciela zarówno nad Bzurą, jak
60 pułk, a za nim 56. Kilkukilometrową kolumnę zamykał i w samej Puszczy Kampinoskiej, bombardowane z powietrza,
29 pułk piechoty. Niemców nie było i dywizja szybko szła straciły organizacyjną zwartość, a siły ich tak liczebne, jak
naprzód. Tylko jej ubezpieczenie, osłaniające bok kolumny, bojowe topniały w oczach. Do Palmir zdołały dotrzeć tylko
II batalion 60 pułku piechoty spotkał we wsi Dąbrowa resztki rozbitych pułków i dywizji, a wśród nich najsilniejsza
znaczniejszy oddział nieprzyjaciela. Ale ten, zaskoczony była jeszcze 17 dywizja piechoty, licząca około czterech i pół
szybkim atakiem Polaków, nie przyjął twardej walki zde­ tysiąca żołnierzy, oraz 14 pułk piechoty. Zebrał to wszystko
sperowanych piechurów i ustąpił tak szybko, że zabrakło mu pod swoje dowództwo dzielny gen. Bołtuć z zamiarem
czasu na zabranie ciężkiego sprzętu bojowego, kilku czołgów utworzenia obrony dużych składów amunicyjnych w Pal­
i dział, nie mówiąc o ciężkiej broni piechoty. Wszystko to mirach, które zaopatrywały Warszawę i twierdzę Modlin.
jednak trzeba było zniszczyć, bo czas naglił. W zdobytej Niemcy nie zbagatelizowali znaczenia Palmir dla skutecz­
Dąbrowie została tylko kompania 5 por. Romualda Kaczmar­ ności dalszego oporu obu polskich ośrodków obrony, a przede
czyka na pozycji wysuniętej czaty ubezpieczającej przedpola wszystkim funkcjonującego jeszcze między nimi taktycznego
głównej linii obronnej pułku i dywizji w rejonie Młocin współdziałania i łączności. Komunikat Oberkommando der
i Burakowa. Ściągały tutaj przez cały dzień 20 września Wehrmacht informował 21 września, że: „...Między Mod­
oddziały dywizji i bez odpoczynku szły do okopów. linem a Warszawą nieprzyjaciel zaatakował ponownie, został
15 dywizja piechoty pomaszerowała, próbując przejścia jednak odparty przez znajdujące się tam nasze oddziały.
przez Laski i Wólkę Węglową. Miała mniej szczęścia, bo Resztki oddziałów polskich broniące się desperacko na
nieprzyjaciel był tutaj silny i dodatkowo wzmocniony od­ zachód od Warszawy zostaną jutro zaatakowane i znisz­
działem, który wycofał się z Dąbrowy. Natarcie piętnastej czone..."3.
utknęło więc i trzeba było szukać przejścia gdzie indziej. Na 3
Wojna obronna Polski. Wybór źródeł, dok. nr 501, s. 932-933.
192 193

Nieprzyjacielski komunikat nie był jednak ścisły, przynaj­ psychikę oddziału w stan wielkiego alarmu. Poddawał mu się
mniej w części dotyczącej nieudanej próby przebicia się do bezgłośny sprzeciw, słabość i strach, rezygnacja i paraliżująca
Wisły i rozdzielenia Warszawy z Modlinem. W dniu 21 wolę chęć przeżycia mimo wszystko. Ale czy wystarczy tej
września to nie polskie, lecz niemieckie natarcie 24 dywizji mocy teraz, gdy zwątpienie silniejsze od nadziei, którą
piechoty pod Młocinami i Burakowem nie miało powodzenia. rzeczywistość bezlitośnie odarła z resztek wiary w sens ofiary?
Niemcy zasypali gradem armatnich pocisków obronę dywizji Do Warszawy doszli, jak kazał Naczelny Wódz. Ale
gen. Altera i znajdując za tą ścianą z ognia i żelaza osłonę, w Warszawie Naczelnego Wodza już nie było. Nie było go
doszli do polskich linii. Dopiero po ciężkich walkach o Placów­ w kraju. Musiał uchodzić. Warszawa była jeszcze polska.
kę, folwark Młociny i wzgórze 109, po całkowitym prawie Mogli tę polską Warszawę unieść nad fale niszczącego potopu
zniszczeniu dwóch batalionów (I i III) 29 pułku strzelców, obcych wojsk i dźwigać czas jakiś w omdlałych rękach. Ale
wyparli naszych z pozycji. fale potopu przybierały nieprzerwanie i wiadomo było, że
„...Niemcy dotarli już do szosy i zajęli m. Młociny — wspo­ zaleją one prędzej czy później tę ostatnią polską wyspę.
mina adiutant II batalionu, Bronisław Truszczak. — Gdy Sprężone do skoku postacie ludzi, jakby stopione z ziemią
dobrze ściemniło się, resztki naszego batalionu z jego dowódcą ściany okopu, rozmazuje ciemność, pozostawiając ledwo
kpt. A. Biske przebijają się szturmem na bagnety przez zarysowane kontury przeróżnych kształtów.
placówki npla. Zaskoczony wróg nie spodziewał się ataku od Jednak poszli. Do ostatniego na drodze do Warszawy
tyłu. Przez pola i ogrody biegniemy w kierunku Bielan. Tam natarcia.
na szosie oczekuje nas dowódca pułku ppłk Florian Gryl. Nazajutrz gen. Alter meldował: „...w walkach dnia 21
Gratuluje wykonania zadania i szczęśliwego przebicia się września w godzinach popołudniowych nieprzyjaciel wdarł
z okrążenia..." 4. się przez odcinek 30 pp na tyły naszej dywizji na kierunku
Także pod Burakowem i Młocinami Niemcy rozerwali lasku na północ od m. Placówka — wzgórze 1,5 km na
w kilku miejscach obronę pułków 56 i 60. Wydaje się, że są południe od folwarku Młociny i zajął folwark Młociny oraz
oni tylko o krok od Wisły, że oddziały polskie czeka tu doszedł do lewego brzegu Wisły...
niechybna zagłada. I batalion 56 pułku piechoty został odcięty ...W godzinach wieczornych silnym przeciwuderzeniem
od reszty sił i jest właściwie okrążony, a II batalion musiał się 56 i 60 pp od północy z Burakowa Małego i 29 pułku
cofać. Jeszcze tylko 60 pułk, uczepiwszy się Młocin, trzymał strzelców kaniowskich od południa z Lasku Bielańskiego
5
je resztkami sił. — nieprzyjaciel ten został zniesiony, ponosząc duże straty..." .
I zdobywają się na jeszcze jeden, naprawdę nadludzki Nie było już jednak możliwości, by teren wydarty Niemcom
wysiłek. Biegnie wzdłuż linii płytkich okopów rozkaz przygo­ obronić, gdy ruszą do kontrataków, jak oczekiwano, z udziałem
towania się do natarcia. nowych i jeszcze liczniejszych sił. I rzeczywiście, nazajutrz
Wędrujący rozkaz miał moc wstrząsu elektrycznego. Nie­ przed południem zaczęło się od artyleryjskiego bombar­
bywałe. Przecież sens tych kilku prostych słów, gdy szli do dowania. Niemcy okładali nawałami ognia, ze skrupulatnością
natarcia pod Sierpowem czy Sochaczewem, stawiał zbiorową godną lepszej okazji, wszystkie punkty oporu polskiego,
5
4
B . T r u s z c z a k , Udział społeczeństwa Ziemi Kaliskiej w wojnie obronnej Obrona Warszawy w 1939 r. Wybór dokumentów wojskowych. Warszawa
1968, dok. nr 275, s. 356.
1939 r., Kalisz 1979, s. 376-377.

13 — Bzura 1939
194 195

o które już wcześniej musieli się bić. Tłukli metr po metrze, bo słaba, ale jak za generała Bema, równająca w szturmie do
dokładnie i systematycznie. Z obserwacji wynikało, że z takiej piechoty.
łaźni Polacy żywi ujść nie mogą. Zaraz potem pękła główna linia niemieckiej obrony i pier­
Wtedy dopiero ich piechota podniosła się z ziemi i ruszyła wsza fala atakujących, a za nią druga wlały się do Łomianek.
do przodu, najpierw ostrożnie, ale kiedy po tamtej stronie nikt Tu już nikt nie dawał pardonu. Straszna to była walka, bo nasi
nie dawał znaku życia, coraz śmielej prostowali plecy i wy­ karabinem głównie władając, parli do walki wręcz z wrogiem,
dłużali krok, biegnąc prawie. który uzbrojony w broń maszynową nie chciał jej przyjąć.
Polaków tu jednak nie było i cały ten artyleryjski fajerwerk Nierówna to była walka, bo zanim bagnet dosięgnął jednego
na nic się nie zdał. Kilka tysięcy pocisków armatnich padło Niemca, pięciu naszych konało od kul. Liczba atakujących
w próżnię. zastraszająco malała. W tym zapamiętaniu się w rozpaczy szło
Polacy tymczasem stali już między Bielanami a Waw- tylko o jedno — przejść za wszelką cenę. Do swoich było już
rzyszewem, dokąd wycofali się skrycie pod osłoną nocy. Ale tak blisko. Por. Jaskólski wspomina: „...Wieś była bardzo
nie był to fortel wojenny, po którym byłoby można fetować długa, a gdy dotarliśmy do jej skraju, ujrzeliśmy przed sobą
zwycięstwo nad wrogiem, lecz tragiczna konieczność. Niemcy głęboką kotlinę, którą płynęła Wisła. Leżąc w rowie zobaczy­
doszli do Wisły, rozdzielając obrońców w Modlinie i w War­ łem teraz liczne gniazda karabinów maszynowych nieprzyja­
szawie. Teraz obrona Palmir straciła swój dotychczasowy ciela. Ogień zaporowy był bardzo silny. Czołgaliśmy się
sens, a sytuacja zgrupowanych tam oddziałów gen. Bołtucia rowami, ale i to wreszcie było niemożliwe, rów przechodził
stała się niezwykle ciężka. Zostały okrążone i odcięte zarówno bowiem w betonowe rury tworząc mostek zjazdowy z szosy.
od Modlina, jak i od Warszawy. Wykorzystując chwilowe zmniejszenie się ognia wykonaliśmy
Nie było alternatywy. Trzeba było się po prostu przebijać skoki z rowu przez szosę do zagrody. Przed skokiem roze­
do oblężonej stolicy. 21 września około północy gen. Bołtuć brałem swój pistolet i rozrzuciłem jego części. W zagrodzie
z oddziałem liczącym nie więcej niż 6 do 8 tysięcy żołnierzy, byliśmy osłonięci murami budynków, ale teraz zaczęły poja­
słabo uzbrojonych i wyczerpanych fizycznie, opuścił Palmiry wiać się samoloty myśliwskie obrzucając pole walki małego
kierując się na Łomianki. Znowu nie było kontaktu bezpo­ kalibru bombami, ostrzeliwując z broni maszynowej. Po
średniego z wrogiem i zgrupowanie maszerujące w dwóch rowach długiej szosy leżeli jeszcze nasi żołnierze. Było to już
kolumnach, ubezpieczane od południa oddziałem kawalerii, polowanie na bezbronnych..." .
6

zmierzało spokojnie do celu. O świcie osiągnięto Łomianki. Cena niespełnionej nadziei była wysoka. Na czele długiej
Ale tu byli już Niemcy. 18 nieprzyjacielska dywizja piechoty listy żołnierzy poległych pod Łomiankami znajdują się: gen.
jakby oczekiwała nadejścia Polaków, a sama podwarszawska bryg. Mikołaj Bołtuć, dowódca grupy operacyjnej „Wschód",
miejscowość była najsilniejszym punktem taktycznym zor­ a później grupy jego imienia. Tuż za nim ppłk dypl. Tadeusz
ganizowanej przez nią zapory obronnej. Parafiński, dowódca skierniewickiej dywizji piechoty, a dalej
Nie było innego wyjścia, tylko zaskoczyć nieprzyjaciela majorowie: Piotr Kunda, Józef Juniewicz, Józef Piotr Schmied,
gwałtownym atakiem, tak wprost z marszu. Ubezpieczenia 6
niemieckie zostały zniesione pierwszym uderzeniem naszej Wspomnienie por. Czesława Jaskólskiego, w: Gniezno i Ziemia Gnieź­
nieńska, szlak bojowy 69 pułku piechoty we wrześniu 1939 r., Gniezno 1978,
piechoty, po czym zaraz rozwinęła się do boju artyleria. Słaba s. 319, 322.
196 197

Leszek Lubicz-Nycz; kapitanowie: Julian Serwatkiewicz, z różnicy między walką w otwartym polu a obroną w mieście
Feliks Grzegrzółka, Wacław Stefan Kwiatkowski, Stefan pełnym schronów i osłon, czułem cześć żołnierską dla tego
Dobrowolski, rtm. Wacław Zachoszcz i wielu, wielu innych, dowódcy armii..."8.
znanych i nieznanych żołnierzy boju pod Łomiankami. Ran­ Generał przyjął nominację na zastępcę dowódcy armii
nych i jeńców, których wróg pojmał, nikt nie liczył, bo oni „Warszawa", a nazajutrz podpisał rozkaz o rozwiązaniu swojej
mimo wszystko przetrwali, uchodząc z życiem. armii. Rozkaz krótki, żołnierski, skąpy w słowa. Żadnych dla
„...Gdyśmy tak kombinowali — zwierza się plutonowy Józef siebie zasług. „...Jeżeli armia w przebytych działaniach
Depa — jak się przedostać na drugą stronę (Wisły — T. J.), osiągnęła pewne powodzenie, to zawdzięczać to należy przede
nastąpił dla mnie moment najboleśniejszy. Na wspomnianej wszystkim ofiarności i męstwu żołnierzy..." Dopiero historia
szosie pojawił się w marszu ubezpieczonym niemiecki oddział, oceni jego zasługi. On sam, gdy przybył do Warszawy,
w sile co najmniej batalionu. Jego ubezpieczenia boczne meldował gen. Rómmlowi, pełen wewnętrznego przekonania
penetrowały zabudowania położone w pobliżu nas. Sytuacja o własnej winie, że przegrał bitwę. Tylko nieskromność,
stała się bez wyjścia. Spotkał mnie ten sam los, co wielu a nawet pycha podsunąć mogły przyjmującemu meldunek
innych synów naszej ojczyzny — niewola. Silny żal ściskał słowa krytyki, motywujące przegraną w bitwie nad Bzurą
mi serce, rozpacz targała mną"7. błędami Kutrzeby. Błędy były i owszem, ale składały się one
Tylko bardzo nieliczni doszli, przedzierając się w pojedynkę na sumę wielu innych błędów, zaistniałych także poza ob­
lub małymi grupami. Jeszcze oszczędzono im tego losu, ale szarem tej bitwy, jak np.: brak udziału w niej armii „Łódź"
nie ujdą mu. Za to tę chwilę zawodu i upokorzenia przeżyją i „Warszawa". Przede wszystkim na wyniku tej bitwy zaważyła
o wiele mocniej. sytuacja na całym froncie polskim, a co więcej, na całym
froncie sprzymierzonych, który na zachodzie stał milczący
* i całkowicie bierny. Zgrupowanie Kutrzeby zadało wojskom
nieprzyjacielskim tak ciężki cios, że tylko indolencji generałów
20 września gen. Kutrzeba cały i zdrowy był już w War­ armii sprzymierzonych przypisać można, iż uszedł ich uwagi
szawie i w dowództwie armii „Warszawa" spotkał się z gen. i nie został na froncie zachodnim spotęgowany ciosem jeszcze
Rómmlem. Do dyspozycji tego ostatniego oddał siebie i woj­ silniejszym. Kutrzeba przegrał bitwę, bo nie mógł jej wygrać.
sko, które przyprowadził. Sprzymierzeni przegrali całą kampanię wojenną 1939 r., bo
„...Rozmawiałem z gen. Kutrzebą zaraz po przybyciu nie chcieli jej wygrać, nadal ufając grze sił politycznych, które
i później — wspomina dowódca odcinka «Zachód», płk w toczącej się już wojnie nie mogły skutecznie zastąpić gry
Porwit. — Widziałem na twarzy generała ślady ciężkich sił militarnych.
przeżyć, ale jakież było to zrozumiałe, gdy się dowiedziałem Gen. Kutrzeba miał pełne prawo moralne do wysoko
od oficerów jego sztabu o całodziennym wyczekiwaniu podniesionego czoła. Zapewne nie domyślał się, że historia
dowódcy w szczerym polu pod bombami dziesiątków samo­ przypisze mu sławę jednego z najdzielniejszych generałów
lotów, aż ostatni oddział 25 DP przejdzie Bzurę, a potem i utalentowanego operatora wśród wyższych dowódców Woj­
o marszu nocnym ze szpicą tylną 25 DP. I zdając sobie sprawę ska Polskiego.
8
7
T r u s z c z a k , op. cit., s. 358. P o r w i t , Obrona Warszawy, s. J83-184.
198 199

Zdziesiątkowane wojska, lecz nadal pełne bojowego zapału, tysiącami dział i moździerzy piechoty. Luftwaffe dokona
rozkaz generała oddał pod komendę dowództwa armii „War­ reszty. Dwie floty powietrzne, 1 i 4, rzucą do ataku na
szawa". Gen. Knoll stanął na czele odwodów, a główną ich miasto słabo bronione przed atakiem z powietrza około
siłę stanowić miały 15 i 25 dywizje piechoty, które uzupełnione 400 samolotów.
rozbitkami głównie z 17 i 14 dywizji stanęły: pierwsza Po kategorycznym odrzuceniu przez dowództwo obrony
w rejonie cmentarza Powązkowskiego i Ewangelickiego, druga stolicy niemieckiego ultimatum z dnia 16 września, wzywają­
w rejonie ulic 3 Maja, Marszałkowskiej oraz Zamku i Ogrodu cego do poddania miasta, Niemcy uciekli się do środków,
Saskiego. Oddziały obu dywizji wzięły udział w końcowym które miały złamać odporność psychiczną Polaków. Miały to
okresie walk o Warszawę, gdy wróg przypuścił szturm być środki niehumanitarne i surowo zabronione klauzulami
generalny. Biły się na Bielanach i wspierały obronę 40 i 41 konwencji genewskiej.
pułków piechoty w rejonie ulicy Sękocińskiej. Kontratakowały W rozkazie niemieckiego dowództwa czytamy:
fort szczęśliwicki, walczyły w rejonie remizy tramwajowej „...Do czasu rozpoczęcia natarcia (na Warszawę — T. /.),
przy Opaczewskiej. Broniły pozycji na ulicy Częstochowskiej. występuje na pierwszy plan, oprócz zwalczania urządzeń
Kawaleria gen. Abrahama stanęła w Łazienkach oraz na bojowych — także i niszczenie oraz paraliżowanie urządzeń
Czerniakowskiej i Belwederskiej, m.in. w koszarach 1 pułku ważnych dla życia (miasta — T. J.), jak wodociągi, elektro­
szwoleżerów. Po reorganizacji utworzyła jedną brygadę pod wnie, gazownie itd., ażeby obrońców skruszyć..."9. Luftwaffe
dowództwem dotychczasowego dowódcy grupy operacyjnej. nie zwlekała z wypełnieniem tych rozkazów. 22 września
Gdy Niemcy ruszyli do szturmu generalnego, stanęła ona między godziną drugą a trzecią oraz czwartą a piątą po
w obronie pozycji na ulicy Belwederskiej, asekurując opór południu dwie wyprawy bombowe, złożone co najmniej z 20
piechoty. samolotów każda, zaatakowały Pragę. Podczas walki z obu
Ale Warszawa nie miała już sił do dalszej walki. wyprawami artyleria przeciwlotnicza strąciła dwa samoloty.
24 września Niemcy nadlecieli falami z różnych kierunków
* i na dużych wysokościach. Ostrzelani przez artylerię przeciwlot­
niczą, rozsypali się rezygnując z atakowania grupami. Piloci
22 września, po ustąpieniu 25 i 15 polskich dywizji piechoty nadal czuli respekt przed lufami polskich dział. Nalot trwał od
spod Młocin, Burakowa i Placówki, Niemcy dotarli do Wisły godz. 9 do 11. W powietrzu utrzymywało się przez cały czas
i zatrzasnęli dotąd nie domknięty pierścień okrążenia stolicy. około 20 samolotów. Około godziny 15 nalot powtórzono.
Na przedpolach lewobrzeżnej Warszawy przygotowywały się Obiektami obu nalotów były głównie filtry, stacja pomp oraz
do szturmu dywizje 8 armii oraz główne siły 10. Przeciwko dzielnice mieszkalne na Mokotowie, Wola i Praga. Artyleria
Pradze skoncentrowały się wojska 3 armii. Dowództwo nad przeciwlotnicza zestrzeliła 5 nieprzyjacielskich samolotów.
nimi objął gen. Blaskowitz. Tu był mocniejszy niż nad Bzurą, 25 września stolica przeżyła najcięższy dzień oblężenia:
gdy musiał się cofać przed dywizjami Kutrzeby, gdy otrzyma­ nieustające bombardowanie lotnicze, któremu towarzyszył
wszy posiłki, próbował go zniszczyć i nie dopuścić do ciągły ogień artylerii. Alarm lotniczy zarządzono o godzinie
Warszawy. Nie udało się. Ale teraz Kutrzeba już nie ujdzie, 8.25. Niemieccy piloci już nie potrzebowali celować. Na
osaczony ze wszystkich stron trzynastoma dywizjami i dwoma 9
Materiały GA „Południe", MiD WIH.
200
201
Warszawę wydano wyrok: zniszczyć. Pierwszy nalot trwał do „Przedłużenie oporu — powiedział — doprowadziłoby po
godziny 10. Pożary objęły całe miasto, a artyleria strzelała prostu do rzezi wojska i ludności".
coraz rzadziej, bo już brakowało amunicji. Podczas tego Znaczna część mieszkańców stolicy i żołnierzy nie po­
nalotu zestrzelono trzy samoloty. 35 minut później nie ostygłe dzielała decyzji kierownictwa wojskowego i cywilnego
jeszcze lufy dział przeciwlotniczych otworzyły ponownie Dowództwa Obrony Warszawy. Nie chciano kapitulować.
ogień. Bomby leciały na Śródmieście i Wolę. O 12.05 Rozkaz o zawieszeniu broni dotarł już do wszystkich od­
zapalającymi bombami bombardowany był Mokotów, a o go­ działów wojskowych, ale na niektórych pozycjach wciąż
dzinie 15.20 — Grochów. Jeszcze o 18.00 samoloty niemieckie jeszcze trwała walka.
były nad miastem. Ostatnie pociski ośrodka OPL Warszawa
Grupa oficerów z mjr. Kuźmińskim na czele przygotowy­
trafiły w cel. 10 samolotów zwaliło się na ziemię. wała zamach. Spiskowcy zamierzali internować gen. Rómmla
„...Warszawa płonie, Warszawa bombardowana bez przerwy wraz z jego sztabem, po czym przejąć dowództwo, zerwać
z powietrza i z ziemi, zamienia się w rumowisko gruzów. Nie pertraktacje i prowadzić walkę dalej.
mamy światła, nie mamy wody, nie mamy żywności. Sześć­
Posłuszeństwo rozkazom wypowiedzieli również żołnie-
dziesiąt tysięcy zabitych, sto tysięcy rannych — oto rezultat rze-ochotnicy. Zbuntowała się 13 dywizja piechoty, do której
straszliwej furii najeźdźcy..." 10. należały 1 i 2 ochotnicze pułki obrony Warszawy. Dowódcy
To jedno z ostatnich dramatycznych wystąpień prezydenta tej dywizji, płk. Kalińskiemu, rzucono w twarz słowo „zdrada"
Stefana Starzyńskiego 23 września. i grożono samosądem. Dopiero interwencja kpt. rez. Koeniga,
Tego samego dnia Warszawa odparła szturm generalny, który był jednym z organizatorów robotniczych batalionów,
przygotowywany przez kilka dni nieprzerwanym bombar­ zapobiegła tragicznym wypadkom.
dowaniem artylerii i lotnictwa. Wdzierał się jednak w ulice
Powstałe w wyniku pertraktacji z Niemcami napięcie
wróg stokroć groźniejszy, wobec którego męstwo i gotowość w mieście groziło konsekwencjami, których skutki trudno
do największych poświęceń były bezbronne. Coraz częściej było przewidzieć. Głównie dlatego gen. Rómmel wydał odezwę
zaczęły się pojawiać rozkazy i zarządzenia, które odczy­ do żołnierzy, w której usiłował uspokoić wzburzone umysły.
tywano z rosnącym niepokojem: — „Usuwać padlinę i zwłoki A oto fragmenty odezwy:
ludzkie. Świeżą padlinę odsyłać do rzeźni". Głód i groźba
„Żołnierze. Zwracam się do Was w chwili ciężkiej dla
epidemii zawisły nad miastem. Nie starczało także amunicji,
każdego żołnierza... Broniąc Warszawy, nie pobito nas ani
szczególnie artyleryjskiej, zostało tylko po kilkanaście sztuk
razu. Wszystkie cierpienia i ciężary wojny odczuwała jednak
na działo. Milkła więc najskuteczniejsza linia obrony, przed
cywilna ludność Warszawy. Straszliwe zniszczenie, którego
którą piechota i czołgi niemieckie miały dotąd zawsze
pastwą stała się stolica, szczególnie przez bombardowanie
właściwy respekt.
w dniu 25 września, brak wody, światła, żywności, a zwłaszcza
Toteż na wspólnym posiedzeniu sztabu armii „Warszawa" niedostatek amunicji w oddziałach walczących, zmusiły mnie
oraz Doradczego Komitetu Obywatelskiego, w kilka godzin do decyzji mającej na celu zakończenie męczarni cywilnej
po przemówieniu prezydenta Starzyńskiego, gen. Rómmel ludności Warszawy. Z tej racji, chociaż z ciężkim sercem,
zakomunikował zebranym decyzję poddania Warszawy. podjąłem pertraktacje z nieprzyjacielem. ...W tej ciężkiej
10
Dokumenty armii „Warszawa", MiD WIH. godzinie zwracam się do Was, żołnierze, i wzywam Was,

14 — Bzura 1939
202 203

abyście ze spokojem i rozsądkiem zaufali głęboko sprawied­ Ostatnią walczącą jednostką polską była Samodzielna Grupa
liwości dziejów... liczę na to, że wykonacie wszystkie moje Operacyjna „Polesie" pod dowództwem generała Kleeberga.
rozkazy, aż do ostatniej chwili" ". Marszałek Śmigły powierzył jej pierwotnie zadanie osłony
Powoli miasto zaczęło się uspokajać. Po półtoradniowych odwrotu całości sił polskich do Małopolski wschodniej. 17 wrześ­
pertraktacjach ustalono ostateczny tekst protokołu o kapitulacji nia grupa „Polesie", licząca około 17 tysięcy żołnierzy,
Warszawy. Dokument ten sporządzony w języku niemieckim znalazła się w ciężkiej sytuacji. Atakowana frontalnie z pół­
podpisał gen. Kutrzeba i gen. Blaskowitz 28 września 1939 nocy przez dwie dywizje szybkie korpusu Guderiana, otrzymała
roku o godzinie 13.15 w Rakowie w fabryce Skoda. nieoczekiwany cios wojsk sowieckich od wschodu, zagrażający
Nadeszła wreszcie dla Warszawy chwila najcięższa. 28 wrześ­ jej tyłom. Odwrót stał się koniecznością i to natychmiastową.
nia ukazał się rozkaz zapowiadający wkroczenie wroga do Dwa dni później generał Kleeberg otrzymał rozkaz Naczel­
stolicy. Z rozkazu szefa sztabu armii „Warszawa" płk Rola- nego Wodza potwierdzający wcześniejsze wiadomości z na­
- Arciszewski polecił, aby 29 września do godziny 10 wycofały słuchu radia nieprzyjacielskiego o ewakuacji z kraju naczel­
się wszystkie oddziały polskie z rejonu Alei Jerozolimskich, nych władz politycznych i wojskowych do Rumunii i Węgier.
Nowego Światu, Alei Ujazdowskich i Belwederskiej oraz Dowódca grupy stanął wobec nowego zadania, które wy­
rejonu na zachód od obwodowej linii kolei, łącznie z placem kluczało obronę na miejscu. Zdecydował poprowadzić oddziały
Broni i parkiem Traugutta, a także z części Żoliborza poło­ na zachód, ku Włodawie, gdzie zamierzał je przeprowadzić
żonej na zachód od ulic: Mickiewicza, Słowackiego i Mary- przez Bug, a potem ruszyć do Warszawy z zamiarem przyjścia
monckiej. Tam właśnie wkroczyć miały pierwsze oddziały jej z pomocą. A sprzyjała temu sytuacja na styku między
armii niemieckiej. wojskami sowieckimi, zdążającymi na zachód ku linii demar-
29 września gen. Czuma w specjalnym rozkazie przedstawił kacyjnej, a niemieckimi, które wycofywały się z terenów już
organizację wymarszu załogi wojskowej miasta. zajętych. W ten sposób tworzył się szeroki pas ziemi niczyjej,
Początek wymarszu wyznaczono na dzień 29 września który przesuwał się z wolna ku zachodowi. Wykorzystując ów
o godzinie 20. Ostatnia kolumna opuścić miała miasto 1 paź­ ruchomy pas ziemi niczyjej grupa „Polesie" mogła bez
dziernika o godzinie 7. większego ryzyka osiągnąć Warszawę.
W tym samym czasie, kiedy ostatnie oddziały polskie Od rana 23 września wojska sowieckie były w ruchu ku
opuszczały Warszawę, do Śródmieścia wkraczały wojska linii demarkacyjnej i do wieczora osiągnęły linię: Białystok,
hitlerowskie. 1 października o godzinie 15 Niemcy zaciągnęli Brześć Litewski, Kowel, Włodzimierz Wołyński, Lwów. Kilka
wartę przy Komendzie Miasta. Megafony obwieściły miesz­ dni później oddziały Kleeberga dotarły do Bugu i po prze­
kańcom, że stolica kraju — jeden z ostatnich punktów prawie przez rzekę stanęły w rejonie Włodawy, którą dopiero
polskiego oporu — została zajęta przez wojska niemieckie. co opuścili Niemcy. Tu dopadła grupę Kleeberga hiobowa
wieść o kapitulacji Warszawy.
* Dokąd teraz pójść? Po pełnej napięcia naradzie w dowódz­
twie generał Kleeberg podjął decyzję walki do końca — ma­
" Obrona Warszawy w 1939 r. Wybór dokumentów wojskowych, Warszawa szerować dalej w tym samym kierunku i gdzieś na południe
1968, dok. nr 410, s. 503 i 506. od Warszawy przeprawić się przez Wisłę i zaszyć w lasach
204

Gór Świętokrzyskich. I tam trwać dokąd się da. Przecież


Zachód musi się ruszyć...
Tymczasem oddziały sowieckie doszły polską grupę i ma­
szerując w jej bliskim sąsiedztwie kierowały się na Lublin,
Siedlce i Lubartów. Dopiero wieczorem 27 września doszło
do pierwszego starcia polskiej kawalerii z bolszewikami pod
Jabłonią. Rozpętał się tutaj gwałtowny, dwudniowy bój
z udziałem po sowieckiej stronie czołgów, artylerii i lotnictwa.
Przeciwnik doznał dotkliwych strat, po czym grupa odskoczyła,
podejmując marsz do zamierzonego celu. Nie doszła. Na­
przeciw stanął niemiecki XIV korpus. POSŁOWIE
W kilkudniowej bitwie pod Kockiem szala zwycięstwa
przechylała się na polską stronę, aż do chwili opróżnienia
ładownic z naboi i artyleryjskich jaszczy z pocisków. Bitwa nad Bzurą, pośród wielu stoczonych podczas polskiej
6 października generał Kleeberg wydał ostatnie rozkazy. wojny obronnej 1939 roku bitew, otrzymała rangę najwyższą.
Walkę przerwano. Był to ostatni bój armii polskiej w obronie Przypomnijmy, że w szczytowym okresie jej natężenia zmagało
kraju. się z sobą około pół miliona żołnierzy, a poległo tylko po
polskiej stronie 15 tysięcy, nie mówiąc o jeszcze większej,
dwu- lub trzykrotnie, liczbie rannych.
Szef Sztabu Grupy Armii „Południe", generał, a później
marszałek polny, Erich von Manstein, vel Lewiński, rozmyś­
lając nad krętymi drogami zmarnowanego zwycięstwa
III Rzeszy w drugiej wojnie światowej, napisał:
„...Jeśli nawet bitwa nad Bzurą nie sięga rezultatów stoczo­
nych później w Rosji wielkich bitew okrążających, to aż do
tego okresu była największą tego typu bitwą..."
Opinie historiografów drugiej wojny światowej są absolutnie
zgodne co do tego, że Manstein należał do najtęższych głów
Wehrmachtu. Istotne jest więc i zasługujące na uwagę to, co
napisał. Jeszcze bardziej znamienne jest to, czego nie napisał.
Pominął bowiem milczeniem kampanię francuską, która gdy
idzie o rozmach, a inaczej parametry operacyjno-techniczne,
o niebo górowała nad kampanią polską. Manstein, odwołując
się do porównań, nie znalazł w kampanii francuskiej właściwej
dla bitwy nad Bzurą skali wielkości, chociaż pod Dunkierką
206 207

udział mas żołnierskich i sprzętu w liczbach bezwzględnych niemieckie musiało więc, nie znając, oczywiście, w pełni
był kilkakrotnie większy. naszej katastrofalnej sytuacji, zrezygnować z dobrze za­
Dlaczego polską bitwę wyróżniono, włączając ją jeszcze na powiadającego się planu szybkiego opanowania Warszawy.
gorąco do przykładów dydaktyki operacyjnej Wehrmachtu? Nie mogło też, jak zamierzało, przerzucić siły co najmniej
23 września przybył na pobojowisko generał pułkownik jednego korpusu z 10 armii na podkarpackie skrzydło
armii japońskiej Terauuki w otoczeniu czternastoosobowej natarcia na Lwów, któremu powierzono niezwykle ważne
grupy oficerów. Towarzyszący zwiedzającym oficer niemiecki zadanie odcięcia Polski od wszelkich połączeń z Rumunią.
zawiózł oczywiście tę osobliwą wycieczkę do miejsc, które Tylko dlatego, że nie wykonano w pełni tego planu, była
pokazywały rozmiary polskiej klęski. Mało jest jednak praw­ możliwa obrona Lwowa i stworzenie zaczątków obrony
dopodobne, aby przedstawicieli armii japońskiej interesowała tzw. przedmościa rumuńskiego oraz ewakuacja do Rumunii
li tylko spektakularna strona podróży wojskowo-historycznej naszych władz państwowych, kadry oficerskiej i oddziałów.
nad Bzurę. Propaganda wynosząca pod niebiosa zwycięstwo Wreszcie zrezygnować musiano z wykonania śmiałej kon­
militarne Rzeszy niemieckiej nad Polską wypełniała wówczas cepcji Mansteina, która postulując wydłużenie zadania ope­
po brzegi wszystkie środki informacji. Do odwiedzenia pola racyjnego: 10 armii po obszar Lubelszczyzny, zmierzała
bitwy skłonić mogła Japończyków tylko chęć poznania realiów do zburzenia w zarodku wszelkich prób zorganizowania
operacyjnych. Tę bitwę narzuciła strona polska, i to w sytuacji, przez Polaków obrony nad środkową Wisłą i dalej na
gdy przeciwnik dominował na całym teatrze działań wojen­ wschód. Odejście od tego zamiaru pozwoliło przedłużyć
nych. Wydawała ją strona, która na całym froncie utraciła nasz opór, zaakcentowany wielką bitwą pod Tomaszowem
inicjatywę. Jej wojska cofały się wszędzie, a naczelne dowódz­ Lubelskim.
two, nie mając z nimi łączności ani odwodów, nie mogło Zarówno Rundstedt, dowódca Grupy Armii „Południe",
wpływać na rozwój sytuacji. Jednakże bitwa została wydana jak przede wszystkim Brauchitsch, naczelny dowódca wojsk
i uzyskawszy w początkowym okresie wyraźne powodzenie, lądowych, nie zdecydowali się na ryzyko wysforowania
zmusiła pewnego swojej przewagi przeciwnika do poważnej 10 armii za Wisłę w obawie przed przeciwuderzeniem
korekty operacyjnej planu działań wojennych. Został za­ Polaków w jej skrzydło siłami, które dały o sobie znać
trzymany marsz nie tylko 8 armii na Warszawę, która była działaniem zaczepnym znad Bzury. Komunikat OKW z 12
głównym celem operacyjnego pościgu. Armia Blaskowitza września w części dotyczącej tego odcinka frontu donosił,
musiała się bronić, a jej siły okazały się niedostateczne dla że: „...jednostki 8 armii znajdują się w ciężkiej walce
pokonania przeciwnika i dowództwo Grupy Armii „Południe" obronnej na linii Głowno-Stryków-Ozorków..."'. Jak dalej
wstrzymało marsz 10 armii gen. Reichenaua, posyłając z po­ mogły potoczyć się wypadki?
mocą Blaskowitzowi dalsze dywizje, głównie pancerne i zmo­ Rozważając problem, Brauchitsch, kierując się żelazną
toryzowane. zasadą sztuki wojennej, nie mógł opierać swoich przewidywań
Ewenementem w tej bitwie było odebranie Niemcom na założeniu najkorzystniejszego dla siebie rozwoju sytuacji.
inicjatywy operacyjnej, co prawda tylko lokalnie i na krótko, Jego decyzja, ograniczająca zasięg pierwszego etapu operacji
ale na takim obszarze, który stać się mógł podstawą do 10 armii do obszaru wielkiego łuku Wisły, opierała się na
silnych przeciwuderzeń po liniach wewnętrznych. Dowództwo ' Wojna obronna Polski. Wybór źródeł, dok, nr 408.
208 209

założeniu, że marszałek Śmigły nie omieszka wykorzystać wniosku, że naczelne dowództwo polskie podoła zadaniu na
okazji i wesprze uderzenie zgrupowania Kutrzeby siłami miarę chwili i wyda walną bitwę.
armii „Łódź" i „Warszawa". Dla odparcia takiego prze- Na Zachodzie walna bitwa miała być wydana Niemcom po
ciwuderzenia siły 8 armii mogły okazać się niedostateczne, zebraniu dostatecznych sił dla pobicia nieprzyjaciela. Polska
a skutki wręcz fatalne. zaś za tę koncepcję strategiczną miała zapłacić przegraną
Płk Porwit napisał: „...depresja wynikła z szybkich niepo­ wojną o swoje terytorium.
wodzeń i za wielki wzięty na siebie ciężar dowodzenia Kilka miesięcy później, podczas wyprawy Wehrmachtu na
jednocześnie na dwu szczeblach nie pozwoliły Wodzowi Francję, okaże się, że owa koncepcja strategiczna zawaliła
Naczelnemu dojrzeć konieczności bitwy walnej w rejonie się z trzaskiem jeszcze głośniejszym niż koncepcja polska.
Łodzi... Nie zmontował tej bitwy Wódz Naczelny ani nie Do walnej bitwy sprzymierzonych również nie doszło.
poprowadził. Było to historyczne i życiowe przeoczenie Wprawdzie koncepcje przeciwdziałań zaczepnych powstały,
marszałka Rydza-Smigłego..."2. wymieńmy choćby plany generałów Gamelina, Weyganda
Dygresja płk. Porwita dotyczy niewykorzystanej szansy na i Georgesa, ale żaden nie został wykonany. Przypomnijmy tu
stoczenie walnej bitwy z nieprzyjacielem, która gdyby się tylko jedną z konkluzji Jerzego Godlewskiego, autora stu­
odbyła, mogła zaznaczyć optymalną granicę naszej skutecz­ dium poświęconego bitwie nad Bzurą. Sięgnijmy do jednego
ności obronnej i sprostać moralnym aspiracjom narodu z jego przykładów porównawczych: „...w dniach 13-15 V
i państwa. w rejonie, w którym toczy się bitwa rozstrzygająca o losach
Czy mogłaby być czymś więcej niż tylko naszą polską Francji, wszystkim szczeblom dowodzenia, włączając w to
historyczną szansą? Tak. I tutaj odważnie postawię hipotezę. dowódcę frontu i dowódcę grupy armii, udaje się zor­
Taka szansa była w ścisłym i dobrze zorganizowanym współ­ ganizować w sumie trzy kontrataki, w których biorą udział
działaniu wojennym sprzymierzonych z Polską państw. Ale cztery baony piechoty, jeden baon i jedna kompania czoł­
właśnie 12 września, kiedy natarcie zgrupowania Kutrzeby gów a więc nawet nie równowartość jednej wielkiej jedno­
osiągnęło pełnię powodzenia, zebrała się w Abbeville Naj­ stki..."3.
wyższa Rada Wojenna francusko-brytyjska z udziałem pre­ Przypomnijmy, że Manstein, nie znajdując właściwej
mierów obu mocarstw. Tam naczelny dowódca wojsk sprzy­ dla bitwy nad Bzurą skali wielkości w kampanii francuskiej,
mierzonych, gen. Gamelin, przedstawił zebranym swoją decy­ odwołał się do wielkich bitew okrążających w Rosji. Ale
zję wstrzymania ofensywy wojsk francuskich przeciwko linii nawet w Rosji, zważywszy przy tym potencjał wojenny
Zygfryda. tego kraju, Niemcy nigdy nie osiągnęli przewagi tak bez­
Może gen. Gamelin, wyciągając wnioski z przebiegu względnej i inicjatywy tak jednoznacznej podczas radziec­
wydarzeń na froncie polskim, nie dawał inicjatywie Kutrzeby kich przeciwdziałań wychodzących z obrony, jak to było
szansy na rozwinięcie jej w sukces operacyjny w wielkim nad Bzurą.
stylu? Może jednak zmieniłby decyzję i pchnął swoje wojska Manstein odwołując się do wielkich bitew stoczonych
do wielkiego natarcia, znajdując realne motywy dla postawienia na obszarach Związku Radzieckiego mierzy je wielkością
3
2
M. P o r w i t, Komentarze do historii polskich działań obronnych w 1939 J. G o d l e w s k i , Bitwa nad Bzurą. Historyczne studium operacyjne,
roku, cz. III, Warszawa 1978, s. 479. Warszawa 1973, s. 216.
210 211
operacyjnego rozmachu, a więc zasięgiem zadań, znaczeniem nad Bzurą to ewenement sztuki operacyjnej w całej drugiej
celu i szybkością jego realizowania oraz czasem trwania. wojnie światowej, nie zdołam wyjaśnić. Wiem tylko, że
Posługuje się tu znanym w sztuce operacyjnej wzorem, drugim takim ewenementem odpowiadającym podobnym
według którego rozwiązuje się ze ścisłością prawie matema­ parametrom operacyjnym, choć o nieco większej skali, była
tyczną jedno z podstawowych równań każdej wojennej kontrofensywa Wehrmachtu w grudniu 1944 roku w Ardenach.
operacji. Ale właśnie dlatego, a zabrzmi to jak paradoks, „...Generał Kutrzeba — napisze Marian Porwit — związał
popełnił on w swoim osądzie nieścisłości. Matematyczny na zawsze swe nazwisko z bitwą nad Bzurą, zarówno dzięki
wzór czy statyczny schemat nie mieszczą, niestety, impon- początkowym powodzeniom, jak i dzięki wielkości bitwy,
derabiliów wojny, które niekiedy wywracają na opak wszelkie mimo ostatecznej klęski..."4.
wzorcowe konstrukcje problemu. Myślę, że jest tak i w tym Tradycje historycznej bitwy, to jej pierwsza wielkość.
przypadku.
Wielkie bitwy w Rosji, jak to Manstein formułuje, toczyły
się na niezmierzonych obszarach wielkiego terytorialnie kraju.
Znaczenia pozytywnego tego faktu dla strony broniącej się nie
można przecenić. W przypadkach radzieckich kontrofensyw-
nych działań podejmowanych w okresie wielkiego odwrotu
niezawodnym sprzymierzeńcem dowódców radzieckich była
przestrzeń. Ona dawała czas na skorygowanie błędu, na
koncentrację i manewr odwodami, a więc pozostawiała
szeroki kontekst rozwiązań alternatywnych. I wreszcie ona,
przestrzeń, dawała możność moralnego oddziaływania za­
plecza na postawę żołnierza Armii Czerwonej, który miał
dokąd się cofać, nie mówiąc już o wielkości potencjału
ludzkiego tego zaplecza, a zwłaszcza potencjału środków
walki. A to znaczyło wiele, bo budowało wiarę, że nawet
w chwilach największych niepowodzeń i zawodu nie wszyst­
ko jeszcze zostało stracone.
Tego wszystkiego żołnierz walczący nad Bzurą nie miał.
Kiedy w jednym z komunikatów informacyjnych wydanych
zaraz po bitwie przez sztab 8 armii niemieckiej gen. Blaskowitz
napisał, że bitwa nad Bzurą była jedną z największych
wyniszczających bitew początkowego okresu drugiej wojny
światowej, nie miał na to jeszcze zbyt wielu dowodów. Ale
kiedy pisał swoją książkę Manstein, dysponował on już całą
panoramą zmagań tej wojny. Dlaczego nie napisał, że: bitwa 4
P o r w i t , op. cit., s. 479.
SPIS ILUSTRACJI

Plakat o mobilizacji, repr. z Wojna obronna Polski 1939, Warszawa 1979.


Gen. dyw. Tadeusz Kutrzeba, dowódca armii „Poznań", następnie grupy
armii, repr. z Wojna obronna Polski.
Gen. dyw. Władysław Bortnowski, dowódca armii „Pomorze", repr.
z Wojna obronna Polski.
Gen. bryg. Wacław Stachiewicz, szef Sztabu Głównego, repr. z Wojna
obronna Polski.
Gen. dyw. Juliusz Rómmel, dowódca armii „Łódź", następnie armii
„Warszawa", repr. z Wojna obronna Polski.
Bzura w rejonie Sobota-Walewice. Teren walk 17 pułku ułanów,
repr. z Abraham, Wspomnienia wojenne znad Warty i Bzury,
Warszawa 1969,
Niemieckie czołgi na postoju w zajętej miejscowości, repr. z Wojna
obronna Polski.
Gen. bryg. Franciszek Alter, dowódca 25 dywizji piechoty, repr.
z G ł o w a c k i , 17 Wielkopolska Dywizja Piechoty w kampanii
1939, Lublin 1969.
Płk dypl. Stanisław Dworzak, dowódca 69 pułku piechoty, repr. z G ł o -
w a c k i, op. cit.
Mjr Antoni Chudzikiewicz, dowódca II batalionu 69 pułku piechoty,
repr. z G ł o w a c k i, op. cit.
Płk dypl. Mieczysław S. Mozdyniewicz, dowódca 17 dywizji piechoty,
repr. z G ł o w a c k i , op. cit.
Działo ppanc. 37 mm na stanowisku ogniowym, repr. z Wojna
obronna Polski.
Dowódca armii „Poznań" gen. dyw. Tadeusz Kutrzeba (w samochodzie)
w rozmowie z gen. bryg. Romanem Abrahamem (pierwszy z lewej),
repr. z A b r a h a m, op. cit.
Oddział kawalerii w marszu, repr. z Wojna obronna Polski.
Działon artylerii w akcji bojowej, repr. z Wojna obronna Polski.
214

Gen. bryg. Stanisław Grzmot-Skotnicki, dowódca grupy operacyjnej


kawalerii, poległ 19 września nad Bzurą, repr. z Wojna obronna Polski.
Kpt. Ludwik Głowacki, dowódca 6 baterii 17 pal, repr. z G ł o w a c k i ,
op. cit.
Oficerowie 3 baterii 7 dywizjonu artylerii konnej. Trzeci od lewej
dowódca baterii, por. Józef Korczakowski, poległ pod Sochaczewem,
repr. z A b r a h a m, op. cit.
Płk Ignacy Kowalczewski, dowódca 17 Pułku Ułanów Wielkopolskich,
od 18 września dowódca Wielkopolskiej Brygady Kawalerii, repr.
z A b r a h a m, op. cit.
Płk Stanisław Królicki, dowódca 7 pułku strzelców konnych, ciężko SPIS TREŚCI
ranny 17 września zmarł w szpitalu w Modlinie, repr. z Wojna
obronna Polski.
St. wachm. Jan Sabik z 7 pułku strzelców konnych, repr. z Z. S z a c h e r - Zamiast prologu 5
s k i , Wierni przysiędze, Warszawa 1968.
Kulisy agresji 10
Gen. bryg. Franciszek Wład, dowódca 14 dywizji piechoty, poległ 19
września nad Bzurą, repr. z Wojna obronna Polski. Zanim padły strzały "22
Pluton dział plot. 40 mm na stanowiskach ogniowych, repr. z Wojna Wojna 38
obronna Polski. W wyścigu z armią Blaskowitza 52
Gen. bryg. Mikołaj Bołtuć, poległ 22 września w Łomiankach, repr. Wielka szansa 61
z Wojna obronna Polski.
Pełne powodzenie , 76
Zamaskowane polskie samoloty myśliwskie na lotnisku polowym, repr.
z Wojna obronna Polski. Nie będzie ofensywy sprzymierzonych 111
Rkm „Browning" na stanowisku ogniowym, repr. z Wojna obronna Polski. Bez szansy na zwycięstwo 119
Pododdział kolarzy w czasie ćwiczeń, repr. z Wojna obronna Polski. N o w a koncepcja bitwy 141
Stanowisko ogniowe hitlerowców nad Bzurą, repr. z Wojna obronna W okrążeniu 151
Polski.
Najazd ze Wschodu 174
Gen. bryg. Edmund Knoll-Kownacki, repr. z P. B a u e r , B. P o l a k ,
Armia Poznań w wojnie obronnej 1939, Poznań 1982. W oblężonej Warszawie 188
Walki na ulicach Sochaczewa, repr. z Wojna obronna Polski. Posłowie 205
Plut. Józef Kasprzak, szef szwadronu kolarzy 17 pułku ułanów, repr. Spis ilustracji 213
z A b r a h a m, op. cit.
Płk Edward Godlewski, dowódca 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich, repr.
z A b r a h a m, op. cit.
Gen. bryg. Walerian Czuma, dowódca obrony Warszawy, repr. z Wojna
obronna Polski.
Radzieccy i niemieccy oficerowie nad mapą Polski, repr. z T. J u r g a,
Obrona Polski 1939
Kombrig Wasyl Czujkow podczas towarzyskiego spotkania z przedstawicie­
lami dowództwa niemieckiego w Grodnie, repr. z J u r g a , Obrona...
Medal „Za Udział w Wojnie Obronnej 1939".

You might also like