You are on page 1of 47

List do chrześcijańskiego

narodu
Sam Harris
Tłumaczył Andrew Sienx

Do amerykańskiego Czytelnika
Od chwili publikacji mojej książki The End of Faith (Koniec wiary)
tysiące ludzi napisało do mnie, zwracając uwagę, że źle czynię nie wierząc w
Boga. Najbardziej wrogie listy pochodziły od chrześcijan. To dziwne, bo
właśnie chrześcijanie uważają, że ich wiara reprezentuje najlepiej wartości
przebaczenia i miłości. W rzeczywistości, wielu, którzy głoszą, że zostali
najbardziej przemienieni przez miłość Chrystusa, jest głęboko, czasem
morderczo, nietolerancyjnymi dla krytyki. Choć można przypisać to ludzkiej
naturze, jest dla mnie jasnym, że taka nienawiść jest mocno poparta w tekście
Biblii. Skąd to wiem? Najbardziej niebezpieczni z moich korespondentów
zawsze cytowali rozdziały i wersy Biblii.
Choć ta książka przeznaczona jest dla ludzi każdej wiary, została napisana
w formie listu do chrześcijan. Odpowiadam tu na wiele argumentów
przytaczanych przez chrześcijan gdy bronią swych religijnych przekonań.
Głównym celem książki jest danie argumentów ludziom świeckim w naszym
społeczeństwie, którzy uważają, że religia powinna być usunięta z polityki,
argumentów przeciwko ich oponentom z Chrześcijańskiej Prawicy. Tak, więc
„chrześcijanin”, o którym mówię dalej, to chrześcijanin w wąskim sensie tego
słowa. To ktoś, kto wierzy, że Biblia jest natchnionym słowem bożym oraz, że
tylko ci, którzy przyjmą boskość Jezusa Chrystusa zostaną zbawieni po śmierci.
Wiele badań społecznych sugeruje, że mocno ponad połowa Amerykanów
podziela te przekonania. Oczywiście, takie metafizyczne przekonania nie
implikują przynależności do konkretnej odmiany chrześcijaństwa.
Konserwatyści z dowolnej sekty – katolicy, protestanci, ewangeliści, baptyści,
zielonoświątkowcy, świadkowie Jehowy i tak dalej – wszystkich jednakowo
dotyczy moja polemika. Szczególnie przekonania konserwatywnych chrześcijan
ostatnio wywierają wyjątkowy wpływ na nasz narodowe życie – w naszych
sądach, w naszych szkołach, w każdej gałęzi władz państwowych.
W Liście do chrześcijańskiego narodu, zamierzam podważyć
intelektualne i moralne roszczenia chrześcijaństwa w ich najbardziej
zaangażowanych postaciach. Stąd, liberalni i umiarkowani chrześcijanie nie
zawsze rozpoznają siebie w „chrześcijaninie”, do którego piszę. Powinni jednak
rozpoznać 150 milionów swoich sąsiadów. Nie mam wielkich złudzeń, że
liberałowie i umiarkowani postrzegają szalone pewniki Chrześcijańskiej
Prawicy z podobnym zaniepokojeniem jak ja. Mam jednak nadzieję, że zaczną
dostrzegać, jak szacunek wymagany przez nich dla swoich przekonań
religijnych daje schronienie dla ekstremistów każdej wiary. I choć liberałowie i
umiarkowani nie wlatują samolotami w wieżowce lub nie organizują swego
życia według apokaliptycznej przepowiedni, jednak rzadko kwestionują
słuszność wychowywania dzieci w przekonaniu, że są one chrześcijanami,
muzułmanami lub Żydami. Nawet najbardziej postępowe wierzenia wspierają
religijne podziały naszego świata. W Liście do chrześcijańskiego narodu, to z
chrześcijaństwa wybrałem cechy najbardziej dzielące, raniące i wsteczne. W
tych przykładach liberałowie, umiarkowani i niewierzący mogą rozpoznać
wspólną przyczynę zła.
Według ostatniego badania Gallupa, tylko 12 % Amerykanów uważa, że
życie na ziemi powstało w naturalnym procesie, bez boskiej ingerencji. 31 %
uważa, że ewolucja była „kierowana przez Boga”. Jeżeli nasze rozumienie
świata poddane zostałoby głosowaniu, idee „rozumnego projektu” pokonałyby
biologii naukową w stosunku 3 do 1. To może niepokoić, bo przyroda nie
dostarcza żadnych przekonywujących dowodów na istnienie rozumnego
projektanta-stwórcy, a za to niepoliczone przykłady „nierozumnego” tworzenia.
Współczesna dyskusja wokół „rozumnego projektu” nie powinna usuwać nam
sprzed oczu skali religijnego „zauroczenia” u zarania XXI wieku. Te same
badanie Gallupa pokazuje, że 53 % Amerykanów jest po prostu kreacjonistami.1
Oznacza to, pomimo ponad stu lat badań naukowych pokazujących pradawność
życia i jeszcze bardziej zaawansowany wiek ziemi, że ponad połowa naszych
sąsiadów wierzy, że cały wszechświat został stworzony 6000 lat temu. Czyli
tysiąc lat po tym jak Sumeryjczycy wynaleźli pierwszy klej. Ci, którzy
wybierają naszego prezydenta i członków Kongresu, lub sami mogą zostać
wybrani, wierzą, że dinozaury weszły parami do Arki Noego, że światło zostało
stworzone po drodze z dalekich galaktyk do Ziemi, i że pierwszy przedstawiciel
naszego gatunku został zmontowany z gleby i boskiego oddechu w ogrodzie z
gadającym wężem, przez niewidzialnego Boga.
Z pośród rozwiniętych narodów, mieszkańcy Stanów Zjednoczonych, jako
jedyni mają takie przekonania. Nasz kraj sprawia dziś wrażenie niezręcznego,
wojowniczego i nierozgarniętego olbrzyma – jak nigdy w naszej historii. Każdy,
komu nie jest obojętny los cywilizacji, łatwo stwierdzi, że taka kombinacja
wielkiej siły i wielkiej głupoty jest po prostu przerażająca – nawet u przyjaciół.
Prawda jest jednak taka, że wielu z nas nie dba o los cywilizacji. 44 %
Amerykanów jest przekonana, że Jezus wróci, by sądzić żywych i umarłych w
ciągu najbliższych 50 lat. Według najpopularniejszej interpretacji biblijnej
przepowiedni, Jezus nadejdzie dopiero, gdy rzeczy będą się dziać wyjątkowo
źle, tu na ziemi. Nie będzie więc przesadą wyobrazić sobie, że gdyby Nowy Jork
zastąpiła nagle kula ognia, znaczny procent Amerykanów znalazłby dobrą stronę
we właśnie powstałym grzybie atomowym – najlepsza rzecz, która może się
zdarzyć właśnie nadchodzi – powrót Chrystusa. Powinno być absolutnie
oczywiste, że ten rodzaj przekonań nie zbuduje nam pewnej przyszłości –
społeczeństwa, ekonomii, środowiska naturalnego czy polityki światowej.
Proszę sobie wyobrazić konsekwencje sytuacji, gdyby jakakolwiek cześć rządu
Stanów Zjednoczonych naprawdę uwierzyła, że świat się kończy i to kończy w
sposób wspaniały. Fakt, że prawie połowa Amerykanów najwyraźniej tak uważa
tylko na podstawie religijnych dogmatów, powinien być uważany za moralny i
intelektualny stan zagrożenia.2 Książka, którą zamierzasz przeczytać, jest moją
reakcją na to zagrożenie. Mam wielką nadzieję, że uznasz ją za ważną.

Sam Harris
Nowy Jork, 1 maja, 2006 r.
List do chrześcijańskiego narodu

Wierzysz, że Biblia jest słowem bożym, Jezus synem Boga, a tylko


wierzący w Jezusa zostaną zbawieni po śmierci. Jako chrześcijanin, wierzysz w
to nie dlatego, że pewniej się dzięki temu czujesz, ale dlatego, że są prawdziwe.
Zanim wskażę na problemy z tymi twierdzeniami, chcę wskazać kilka spraw, z
którymi oboje możemy się zgodzić. Zgadzamy się, na przykład, że jeżeli jeden z
nas ma rację, drugi się myli. Biblia jest słowem bożym lub nie jest. Jezus oferuje
ludzkości jedyną prawdziwą drogę do zbawienia (Ewangelia Jana 14:6) lub nie
oferuje. Zgadzamy się, że prawdziwy chrześcijanin, uważa, że inne religie się
mylą. I jeżeli chrześcijaństwo jest prawdą, a ja pozostanę niewierzącym,
powinienem oczekiwać cierpień w piekle. Gorzej, przekonałem wielu
znajomych i przyjaciół, by odrzucili sam pomysł Boga. Oni również będą
cierpieć męki w „wiecznym ogniu” (Ewangelia Mateusza 25:41). Jeżeli
podstawowa doktryna chrześcijaństwa jest prawdą, zmarnowałem swoje życie w
najgorszy możliwy sposób. Przyznaje się do tego bez bicia. Fakt, że moje stałe,
uparte i publiczne odrzucenie chrześcijaństwa nie martwi mnie w najmniejszym
stopniu, powinien zwrócić Twoją uwagę, za jak wątłe uważam Twoje
uzasadnienie do bycia chrześcijaninem.
Oczywiście są chrześcijanie, którzy nie zgadają się z żadnym z nas.
Uznają, że inne wyznania również prowadzą do zbawienia. Inni nie boją się
piekła i nie wierzą w fizyczne zmartwychwstanie Jezusa. Ci chrześcijanie często
określają siebie jako „liberalnych religijnie” lub jako „umiarkowanych”. Z ich
punktu widzenia obaj nie rozumiemy, co to znaczy być osobą wierzącą. Istnieje
szeroki i piękny obszar wiary między ateizmem a fundamentalizmem, który był
dyskretnie badany przez pokolenia myślących chrześcijan. Według liberałów i
umiarkowanych, wiara dotyczy tajemnicy, znaczenia, wspólnoty i miłości.
Ludzie tworzą religię z całego swojego życia, nie tylko z wiary.
Pisałem gdzie indziej o problemach, które widzę w postawie liberalnej i
umiarkowanej. Wystarczy wspomnieć, że sprawa jest prostsza i jednocześnie
bardziej pilna, niż liberałowie i umiarkowani zwykle przyznają. Biblia jest po
prostu zwykłą książką, napisaną przez śmiertelnych, lub nią nie jest. Jeżeli
Biblia jest zwykłą książką, a Chrystus był zwykłym człowiekiem – doktryna
chrześcijaństwa jest fałszywa. Jeżeli Biblia jest zwykłą książką, a Chrystus był
zwykłym człowiekiem, to historia teologii chrześcijańskiej jest opowieścią o
grupie wykształconych ludzi wyjaśniających przez wieki wspólne złudzenie.
Jeżeli zaś główne założenia chrześcijaństwa są słuszne, to czeka mnie kilka
ponurych niespodzianek, mnie i innych niewierzących podobnych do mnie. Ty,
czytelniku to wiesz. I co najmniej połowa Amerykanów. Bądźmy więc ze sobą
szczerzy: wraz z upływem czasu jedna strona musi wygrać ten spór, a druga
strona naprawdę przegra.
Rozważ jednak, że każdy zaangażowany muzułmanin ma te same powody
do bycia muzułmaninem, jak ty do bycia chrześcijaninem. A mimo wszystko nie
uważasz jego przyczyn za przekonywujące. W Koranie wielokrotnie napisane
jest, że stanowi on prawdziwe słowo twórcy świata. Muzułmanie wierzą w to
równie mocno, jak ty wierzysz w słowa Biblii. Bogata literatura opisuje życie
Mahometa i dowodzi, z punktu widzenia islamu, że był on ostatnim prorokiem
Boga. Mahomet przekonuje też jasno swoich czytelników, że Jezus nie był
bogiem (Koran 5:71-75; 19:30-38), oraz, że ktokolwiek, kto myśli inaczej
spędzi wieczność w piekle. Muzułmanie są przekonani, że opinia Mahometa na
ten temat, tak jak na wszystkie inne, jest niepodważalna.
Dlaczego nie pozbawia cię snu myśl o tym, by przejść na islam? Czy
potrafisz dowieść, że Allach nie jest tym jedynym prawdziwym Bogiem? Czy
potrafisz dowieść, że archanioł Gabriel nie odwiedził Mahometa w grocie?
Oczywiście, że nie. Ale nie potrzebne są ci te dowody, by odrzucić wierzenia
muzułmanów jako absurdalne. To na nich spoczywa ciężar udowodnienia, że ich
przekonania o Bogu i Mahomecie są prawdziwe. Nie zrobili tego. Nie mogą
tego zrobić. Muzułmanie po prostu nie stwierdzają niczego o rzeczywistości,
czego można by dowieść. Jest to oczywiste dla każdego, kto nie znieczulił
swego umysłu dogmatem islamu.
Tak naprawdę wiesz doskonale, jak być ateistą w stosunku do wierzeń
muzułmanów. Czy nie jest oczywiste, że muzułmanie oszukują siebie? Czy nie
jest oczywiste, że ktokolwiek, kto myśli, że Koran to idealne słowo Stwórcy
świata, nie czytał tej książki uważnie? Czy nie jest oczywiste, że doktryna
islamu stanowi prawie idealną barierę dla uważnego badania? Tak. Te rzeczy są
oczywiste. A teraz zauważ, że sposób, w jaki postrzegasz islam jest dokładnie
taki sam jak ten, w który wierzący muzułmanie postrzegają chrześcijaństwo. I
jest to sposób, w jaki ja postrzegam wszystkie religie.
Mądrość Biblii

Wierzysz, że chrześcijaństwo jest najlepszym źródłem ludzkiego dobra.


Wierzysz, że Jezus nauczał ideałów miłości, współczucia i bezinteresowności
lepiej niż ktokolwiek w historii. Wierzysz, że Biblia jest najbardziej głęboką
księgą kiedykolwiek napisaną, której treść wytrzymała próbę czasu tak dobrze,
że musi to być ona natchniona przez Boga. Wszystkie te przekonania są
fałszywe.
Pytania dotyczące moralności, to pytania o szczęście i cierpienie. Dlatego
ani ty, ani ja nie mamy moralnych zobowiązań wobec kamieni. W stopniu, w
jakim nasze działanie może wpłynąć na doznania innych istot żywych – dobrze
lub źle – pytania moralne mają zastosowanie. Pomysł, że Biblia jest idealnym
przewodnikiem moralnym jest po prostu zadziwiający, gdy poznamy jej treść.
Na przykład boskie rady dla rodziców są proste: jeżeli dziecko zrobi cokolwiek
źle, powinniśmy zbić je kijem (Księga Przysłów 13:24, 20:30, Ewangelia
Marka 7:9-13 i Ewangelia Mateusza 15:4-7). Gdyby zaś były bezczelne na tyle
by nam odpowiedzieć, powinniśmy je zabić (Księga Wyjścia 21:15, Księga
Kapłańska 20:9; Księga Powtórzonego Prawa 21:18-21, Ewangelia Marka 7:9-
13 i Mateusza 15:4-7). Powinniśmy również kamieniować ludzi za herezję,
niewierność, homoseksualność, pracę w szabat, oddawanie czci obrazom, czary
i wiele innych wymyślonych przewin. Oto jeszcze jeden przykład
nieprzemijającej mądrości bożej:
„Jeśli cię będzie pobudzał skrycie twój brat, syn twojej matki, twój syn
lub córka albo żona, co na łonie twym spoczywa albo przyjaciel tak ci miły, jak
ty sam, mówiąc: «Chodźmy, służmy bogom obcym», … nie usłuchasz go, nie
ulegniesz mu, nie spojrzysz na niego z litością, nie będziesz miał miłosierdzia,
nie będziesz taił jego przestępstwa. Winieneś go zabić, pierwszy podniesiesz
rękę, aby go zgładzić, a potem cały lud. Ukamienujesz go na śmierć, ponieważ
usiłował cię odwieść od Pana, Boga twojego, który cię wywiódł z ziemi
egipskiej, z domu niewoli… Jeśli usłyszysz w jednym z miast, które Pan, Bóg
twój, daje ci na mieszkanie, że wyszli spośród ciebie ludzie przewrotni i uwodzą
mieszkańców swego miasta mówiąc: «Chodźmy, służmy obcym bogom!»,
których nie znacie - przeprowadzisz dochodzenia, zbadasz, spytasz, czy to
prawda. Jeśli okaże się prawdą, że taką obrzydliwość popełniono pośród ciebie,
mieszkańców tego miasta wybijesz ostrzem miecza, a samo miasto razem ze
zwierzętami obłożysz klątwą…”
Księga Powtórzonego Prawa 13:7-163
Wielu chrześcijan uważa, że Jezus odżegnał się od całego tego
barbarzyństwa w sposób niepozostawiający wątpliwości i podał nam doktrynę
czystej miłości i tolerancji. Nic z tych rzeczy. W rzeczywistości, w wielu
miejscach Nowego Testamentu Jezus potwierdza obowiązywanie całego prawa
ze Starego Testamentu.
„Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie
przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę, bowiem powiadam wam: Dopóki
niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w
Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek, więc zniósłby jedno z tych
przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w
królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w
królestwie niebieskim. Bo powiadam wam: jeśli wasza sprawiedliwość nie
będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do
królestwa niebieskiego.”
Ewangelia wg św. Mateusza 5:17-20

Apostołowie często potwierdzają to stanowisko ( na przykład Drugi List


do Tymoteusza 3:14-16). To prawda, że Jezus powiedział także głębokie słowa o
miłości, przebaczeniu i wyrozumiałości. „Nie czyń bliźniemu, co tobie niemiłe”
(Złota Zasada) jest wspaniałym moralnym zaleceniem. Ale wielu nauczycieli
dawało podobne rady wieki przed Jezusem (Zoroaster, Budda, Konfucjusz,
Epiktet...), i wiele pism rozważało wagę wszechobecnej miłości z większą
precyzją niż Biblia, a bez skazy bezwstydnej celebracji przemocy, którą
znajdujemy na stronach Starego i Nowego Testamentu. Jeżeli myślisz, że
chrześcijaństwo jest najprostszą i nieskalaną ekspresją miłości i współczucia,
która kiedykolwiek istniała, nie wiesz wiele o innych religiach świata.
Weźmy religię dżainów w Indiach. Dżainowie przestrzegają zasady
pełnego wyrzeczenia się przemocy. I choć dżainowie wierzą w wiele
nieprawdopodobnych rzeczy na temat wszechświata, nie wierzą w nic, co
mogłoby podsycić ognie Inkwizycji. Prawdopodobnie uważasz Inkwizycję za
wynaturzenie prawdziwego „ducha” chrześcijaństwa. Prawdopodobnie to było
wynaturzenie. Problem jednak w tym, że nauki Biblii są tak mętne i pełne
sprzeczności, że mogła ona łatwo uzasadnić palenie heretyków na stosach przez
5 długich stuleci. Nawet najznakomitsi myśliciele kościoła jak św. Augustyn i
św. Tomasz z Akwinu, mogli twierdzić, że heretycy powinni być torturowani
(Augustyn) lub zabijani na miejscu (Tomasz).4 Marcin Luter i Jan Kalwin
zalecali hurtowe mordowanie heretyków, odstępców, Żydów i czarownic.5 Ty,
oczywiście masz prawo interpretować Biblię inaczej, choć niewątpliwie jest
zadziwiającym, jak sobie poradzisz z rozróżnieniem tej prawdziwej nauki
chrześcijańskiej od złej, jeśli najbardziej wpływowi myśliciele w historii nie dali
temu rady? Wielu chrześcijan oczywiście uważa, że taka niegroźna postać jak
Martin Luther King jest najlepszym przykładem wyznawcy ich religii. Lecz tu
też występuje problem – religia dżainów jest niewątpliwie lepszym
przewodnikiem dla kogoś, kto chce stać się kimś takim jak Martin Luther King,
niż chrześcijaństwo. Choć King na pewno uważał się za oddanego
chrześcijanina, przyjął swoje zasady wyrzeczenia się przemocy głównie z pism
Mahatmy Ghandiego. W 1959 roku wybrał się nawet do Indii, by poznać
organizację protestów społecznych bez przemocy bezpośrednio od uczniów
Ghandiego. A skąd Ghandi, urodzony jako hinduista, zaczerpnął swoje poglądy
o unikaniu przemocy? Od dżainów.
Jeśli myślisz, że Jezus nauczał jedynie Złotej Zasady i miłości bliźniego,
powinieneś przeczytać Nowy Testament jeszcze raz. Zwróć szczególnie uwagę
na reguły moralne, które wejdą w życie, gdy Jezus wróci na ziemię w obłokach
chwały:
„Bo przecież jest rzeczą słuszną u Boga odpłacić uciskiem tym,
którzy was uciskają, … gdy z nieba objawi się Pan Jezus z aniołami swojej
potęgi w płomienistym ogniu, wymierzając karę tym, którzy Boga nie
uznają i nie są posłuszni Ewangelii Pana naszego Jezusa. Jako karę
poniosą oni wieczną zagładę z dala od oblicza Pańskiego i od potężnego
majestatu Jego…”
Drugi List do Tesaloniczan 1:6-9

„Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i
uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie.”
Ewangelia wg św. Jana 15:6

Gdy weźmiemy połowę nauki Jezusa, to możemy łatwo zrozumieć


postępowanie Franciszka z Asyżu i Martina Luthera Kinga. Gdy weźmiemy
drugą połowę, zrozumiemy Inkwizycję. Kto uważa, że Biblia jest najlepszym
przewodnikiem w kwestiach moralności, ma bardzo dziwne wyobrażenie o
radach i moralności.
Gdy rozważamy moralną mądrość Biblii, pożytecznym jest rozważyć
kwestie moralne, które światu udało się rozwiązać ku ogólnemu pożytkowi. Na
przykład niewolnictwo. Cały cywilizowany świat zgadza się dziś, że
niewolnictwo to wynaturzenie. A jakie moralne rady otrzymujemy od Boga
Abrahama? Sprawdź w Biblii, a przekonasz się, że Stwórca wszechświata jasno
oczekuje od nas byśmy posiadali niewolników:
„Kiedy będziecie potrzebowali niewolników i niewolnic, to będziecie ich
kupowali od narodów, które są naokoło was. Także będziecie kupowali dzieci
przychodniów osiadłych wśród was, przychodniów i potomków ich, urodzonych
w waszym kraju. Ci będą waszą własnością. Zostawicie ich w dziedzictwie
waszym synom, aby ich posiadali na własność, na zawsze. Będziecie ich uważać
za niewolników. Ale z braćmi Izraelitami nie będziecie się obchodzili srogo.”
Księga Kapłańska 25:44-46

Biblia również jasno stwierdza, że każdy człowiek ma prawo sprzedać


swoją córkę w seksualne niewolnictwo6 – choć pewne zastrzeżenia tu
obowiązują:
„Jeśliby ktoś sprzedał swą córkę w niewolę jako niewolnicę, nie
odejdzie ona, jak odchodzą niewolnicy. A jeśliby nie spodobała się panu,
który przeznaczył ją dla siebie, niech pozwoli ją wykupić. Ale nie może jej
sprzedać obcemu narodowi, gdyż byłoby to oszustwem wobec niej. Jeśli
zaś przeznaczył ją dla syna, to niech uczyni z nią, jak prawo nakazuje
obejść się z córkami. Jeśli zaś weźmie sobie inną, nie może tamtej
odmawiać pożywienia, odzieży i wspólnego mieszkania. Jeśli nie spełni
wobec niej tych trzech warunków, wówczas odejdzie ona wolna bez
wykupu.”
Księga Wyjścia 21:7-11

Jedyne realne ograniczenie, jakie narzuca Bóg odnośnie niewolnictwa, to


zakaz bicia swoich niewolników zbyt mocno, tak by nie uszkodzić im oczu i
zębów (Księga Wyjścia 21). Niewątpliwie nie jest to rodzaj moralnej
wrażliwości, która leżała u podstaw zniesienia niewolnictwa w Stanach
Zjednoczonych.
W żadnym miejscu Nowego Testamentu Jezus nie sprzeciwia się
niewolnictwu. Św. Paweł zobowiązuje nawet niewolników do tego, by służyli
swoim panom dobrze – a szczególnie swoim chrześcijańskim panom:
„Niewolnicy, ze czcią i bojaźnią w prostocie serca bądźcie posłuszni
waszym doczesnym panom, jak Chrystusowi…”
List do Efezjan 6:5

„Wszyscy, którzy są pod jarzmem jako niewolnicy, niech własnych


panów uznają za godnych wszelkiej czci, ażeby nie bluźniono imieniu Boga
i [naszej] nauce. Ci zaś, którzy mają wierzących panów, niechaj ich nie
lekceważą z tego powodu, że są braćmi, ale niech im lepiej służą, dlatego
że są oni wierzącymi i umiłowanymi jako uczestnicy dobrodziejstwa. Tych
rzeczy nauczaj i do nich zachęcaj!
Jeśli ktoś naucza inaczej i nie trzyma się zdrowych słów Pana
naszego Jezusa Chrystusa oraz nauki zgodnej z pobożnością, jest nadęty,
niczego nie pojmuje, lecz choruje na dociekania i słowne utarczki. Z nich
rodzą się: zawiść, sprzeczka, bluźnierstwa, złośliwe podejrzenia…”
Pierwszy List do Tymoteusza 6:1-4

Jest jasne z powyższych ustępów, że dziewiętnastowieczni abolicjoniści


mieli wprawdzie moralną rację, jednak byli na straconej pozycji w dyskursie
teologicznym. Wielebny Richard Fuller powiedział w 1845 roku – „Co Bóg
zalecał w Starym Testamencie i pozwalał w Nowym, nie może być grzechem.”
Nasz dobry wielebny stał tu na twardym gruncie. Nic w chrześcijańskiej teologii
nie naprawia poważnych wad Biblii, gdy chodzi o odpowiedź na jedno z
największych w historii – i prawdopodobnie najprostszych – moralnych
wyzwań, przed którym stanęło nasze społeczeństwo.
W odpowiedzi, chrześcijanie jak Ty, często zwracają uwagę, że
abolicjoniści czerpali znaczną inspirację z Biblii. Oczywiście, że czerpali.
Ludzie od wieków wybierali z Biblii wygodne im kawałki, by uzasadnić każdy
impuls – moralny lub inny. Ale to nie znaczy, że akceptacja Biblii, jako słowa
bożego, jest najlepszym sposobem by odkryć, że porywanie i zniewolenie
milionów niewinnych mężczyzn, kobiet i dzieci jest moralnie złe. Zresztą
najwyraźniej nie jest – według Biblii. Fakt, że niektórzy abolicjoniści użyli
pewnych fragmentów Pisma, by odrzucić inne, nie wskazuje, że Biblia jest
dobrym przewodnikiem moralnym. Nie sugeruje też, że istoty ludzkie muszą
zasięgać książkowej rady, by móc rozwiązać tego rodzaju kwestie moralne. W
chwili, gdy człowiek rozpoznaje w niewolniku drugiego człowieka, podobnego
do niego samego, posiadającego podobną zdolność cierpienia i odczuwania
szczęścia – zrozumie, że jest to absolutnie złe, by posiadać kogoś na własność i
traktować go jak maszynę rolniczą. Wyjątkowo łatwo jest doznać takiego
olśnienia – a jednak idea ta wymagała wsparcia bagnetów, by zostać
zaakceptowana na terenie konfederackiego południa, między najbardziej
religijnymi chrześcijanami, jakich znał ten kraj.
Warto również rozpatrzyć w tym kontekście Dziesięć Przykazań, jako że
większość Amerykanów uważa je za moralnie i niezbędne. I choć amerykańska
konstytucja ani jednym słowem nie wspomina Boga, a była w czasach swojego
powstania uważana za dokument areligijny, wielu chrześcijan uważa, że nasz
naród jest zbudowany na „judeochrześcijańskich” fundamentach. Dziwne, ale
właśnie 10 Przykazań wymieniane są często, jako niepodważalny dowód tego
faktu. Wprawdzie ich wpływ na historię USA jest wątpliwy, nasz szacunek dla
Przykazań nie jest przypadkiem. Są w końcu jedynymi zdaniami w Biblii, tak
ważnymi, że Stwórca uznał potrzebę osobistego wypisania ich w kamieniu. Tak
więc, można oczekiwać, że są to najwspanialsze zdania w historii ludzkości, na
jakikolwiek temat, w jakimkolwiek języku. A oto one. Przygotuj się…
1. Nie będziesz miał bogów innych oprócz Mnie.
2. Nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu tego, co jest na
niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi.7
3. Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy.
4. Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić.
5. Czcij ojca twego i matkę twoją.
6. Nie będziesz zabijał.
7. Nie będziesz cudzołóż.
8. Nie będziesz kradł.
9. Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa, jako
świadek.
10.Nie będziesz pożądał domu bliźniego twego. Nie będziesz pożądał
żony bliźniego twego, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani
jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do
bliźniego twego.
Pierwsze 4 zalecenia nie mają żadnego związku z moralnością. Tak jak
zapisane, zabraniają praktykowania innych niż judeochrześcijańskich religii (jak
hinduizm), zakazują większości sztuki religijnej, okrzyków w rodzaju „Boże, a
niech to!” i wykonywania zwykłej pracy w szabat – a wszystko pod groźbą kary
śmierci. Można się zastanawiać, co tak ważnego, dla przyszłości ludzkiej
cywilizacji, jest w tych nakazach.
Przykazania od 5 do 9 dotyczą moralności, choć można dyskutować jak
wielu ludzi w historii ludzkości szanowało rodziców i wstrzymywało się od
morderstw, zdrady, kradzieży lub obmowy akurat z powodu tych przykazań.
Nakazy takie występują praktycznie w każdej znanej kulturze ludzkiej w
historii. Nie ma nic specjalnie przekonywującego w wersji biblijnej. Istnieją
oczywiste ewolucyjne i biologiczne przyczyny tego, że ludzie mają tendencję do
traktowania dobrze rodziców i nie przepadają za mordercami, cudzołożnikami,
złodziejami i kłamcami. Jest naukowo stwierdzone, że takie moralne emocje –
jak poczucie sprawiedliwości i niechęć do okrucieństwa – występują zanim ktoś
nauczy się czytać. A badania małp naczelnych pokazują, że te uczucia (w jakiejś
formie) poprzedzają wykształcenie się ludzkiej natury. Wszyscy nasi kuzyni
wśród małp naczelnych dobrze traktują rodziców i krewnych oraz są ogólnie
nietolerancyjni dla złodziei i morderców. Zwykle także za bardzo nie lubią
oszustw lub zdrady w seksie. Szczególnie szympansy wykazują wiele złożonych
społecznych zachowań – czego można by się spodziewać po naszych
najbliższych krewnych w przyrodzie. Stąd wydaje się mało prawdopodobne, by
zwykły Amerykanin rzeczywiście otrzymywał konieczne moralne pouczenie,
gdy widzi 10 Przykazań wykutych w kamieniu przy wejściu do każdego sądu. I
w końcu, co zrobimy z faktem, że na sam koniec tych Przykazań, Stwórca
naszego wszechświata nie znalazł ważniejszych i pilniejszych dla ludzkości
spraw, jak zazdrość o służących i zwierzęta domowe?
Jeżeli mamy brać biblijnego Boga poważnie, to musimy przyznać, że nie
dał On nam nigdy wolności wyboru, które przykazania mamy przestrzegać, a
które możemy zlekceważyć. Nie mówi też nam, że możemy zmniejszyć kary,
które nakazał nam egzekwować za złamanie Przykazań.
Jeżeli zastanowisz się, co można wymyślić lepszego niż 10 Przykazań, w
dziedzinie moralności, musisz sam poszukać innych pism. I znów nie musimy
sięgać daleko – Mahavira – mędrzec dżainów w jednym zdaniu wyniósł się
ponad moralność Biblii: „Nie rań, nie nadużywaj, nie prześladuj, nie zniewalaj,
nie obrażaj, nie gwałć i nie torturuj i nie zabijaj żadnego zwierzęcia czy istoty
żywej.” Wyobraźmy sobie, jak innym byłby nasz świat, gdyby Biblia zawierała
takie zdanie, jako swój główny przekaz. Chrześcijanie przez wieki, w imieniu
Boga, napadali, prześladowali, zniewalali, obrażali, gwałcili, torturowali i
mordowali ludzi. Wszystko na podstawie dopuszczalnego odczytywania Biblii.
Takie zachowanie nie byłoby możliwe dla kogoś, kto zachowuje zasady
dżainów. Jakim więc cudem możesz twierdzić, że Biblia jest najczystszym
przewodnikiem moralności, jaki widział świat?
Rzeczywista moralność
Wierzysz, że gdyby nie słowo boże wyrażone w Biblii, nie byłoby
uniwersalnego standardu moralności. W rzeczywistości możemy łatwo
zaproponować obiektywne źródła porządku moralnego, które nie wymagają
istnienia Boga Prawodawcy. Obiektywne prawdy moralne warte poznania
istnieją, gdy istnieją także lepsze czy gorsze sposoby poszukiwania szczęścia na
świecie. Jeżeli poznamy psychologiczne prawa rządzące ludzkim
samopoczuciem, wiedza ta tworzy trwałą podstawę obiektywnej moralności.
Choć wciąż nie mamy pełnej naukowej teorii ludzkiej moralności, można
zaryzykować spostrzeżenie, że gwałcenie i zabijanie sąsiadów nie jest przez nią
aprobowane. Wszystkie nasze doświadczenia sugerują, że to miłość jest raczej
składnikiem szczęścia, a nie nienawiść. To obiektywne stwierdzenie o ludzkim
umyśle, o dynamice społecznych kontaktów i o moralnym porządku naszego
świata. Łatwo zauważyć, że Hitler był moralnie zły – bez zasięgania opinii
Pisma.
Miłość do innych jest na pewno jednym ze wspanialszych źródeł naszego
własnego szczęścia, ale miłość implikuje też zaniepokojenie o los, szczęście i
cierpienie tych, których kochamy. Tak więc, nasze własne poszukiwanie
szczęścia dostarcza uzasadnienia dla samopoświęcenia. Są niewątpliwie
sytuacje, gdy nasze wielkie poświęcenie dla dobra innych jest niezbędne dla
podtrzymania głębszego poczucia dobra w samym sobie. Wiara, która jest oparta
na wątłych podstawach, nie jest potrzebna do altruistycznych zachowań. W
wielu miejscach Ewangelii Jezus jasno mówi nam, że miłość może przemienić
ludzkie życie. Nie musimy jednak wierzyć, że urodził się z dziewicy, lub
powróci na ziemię jako superbohater, aby przyjąć jego naukę do serca.
Jednym z najbardziej niszczących efektów religii jest oddzielenie
moralności od rzeczywistości ludzkiego i zwierzęcego cierpienia. Religia
pozwala ludziom wyobrażać sobie, że ich postępki są dobre moralnie, kiedy w
rzeczywistości są obojętne – nie sami nie czynią nic, by zmniejszyć lub
ograniczyć cierpienie. Więcej – religia pozwala wyobrazić sobie, że czyny są
dobre moralnie, gdy są skrajnie niemoralne – w sytuacjach, gdy przestrzeganie
religijnych reguł przyczynia się do zbędnego i wielkiego cierpienia niewinnych
istot ludzkich. Tak można wyjaśnić, dlaczego chrześcijanin, taki jak Ty,
poświęca więcej „moralnej” energii sprzeciwianiu się aborcji, niż zwalczaniu
ludobójstwa. Wyjaśnia, dlaczego bardziej martwisz się losem ludzkich
embrionów, niż badaniami komórek macierzystych, których efekty potencjalnie
będą ratować życie. To wyjaśnia też, dlaczego działasz przeciwko używaniu
kondomów na terenie Afryki subsaharyjskiej, gdzie miliony ludzi umierają na
AIDS każdego roku. Wierzysz, że Twoje religijne wyobrażenia o seksie, w całej
ich meczącej komplikacji, mają jakiś związek z moralnością. A jednak Twoje
wysiłki by ingerować w seksualność dwojga dorosłych, czy by ochronić własne
córki i synów przed seksem przedmałżeńskim, prawie nigdy nie mają na celu
zmniejszenia ludzkiego cierpienia. W rzeczywistości zmniejszenie cierpienia
jest nisko w Twojej hierarchii wartości. Zaniepokojenie Twoje wywołuje
głównie fakt, że Stwórca świata mógłby się poczuć obrażony czymś, co ludzie
robią nago. Ta Twoja pruderia codziennie dodaje nowe cierpienia do sumy
ludzkiego nieszczęścia.
Rozważmy na przykład, sprawę ludzkiego wirusa brodawczaka (HPV),
który jest dziś najczęściej rozprzestrzenianym wenerycznie drobnoustrojem w
USA. Wirus zaraża ponad połowę amerykańskiej populacji i każdego roku
powoduje śmierć 5000 kobiet na raka szyjki macicy. Centrum Kontroli Epidemii
(CDC) ocenia, że ponad 200 tys. kobiet rocznie umiera na HPV na całym
świecie. Dziś mamy już szczepionkę, która wydaje się bezpieczna i skuteczna.
Szczepionka uodporniła 6000 kobiet, które uczestniczyły w badaniach
klinicznych. A jednak konserwatywni chrześcijanie w naszym rządzie
wstrzymali szczepienia, twierdząc, że HPV znakomicie odstrasza przed seksem
przedmałżeńskim.8 Ci pobożni mężczyźni i kobiety chcą zachować raka szyjki
macicy jako „zachętę” do wstrzemięźliwości seksualnej, nawet jeśli oznacza to
poświęcenie życia tysięcy kobiet rocznie.
Pewnie nie ma nic złego w zniechęcaniu nastolatków do wczesnego
seksu. Ale nie mamy już żadnych wątpliwości, że nauczanie abstynencji
seksualnej nie jest najlepszym sposobem ograniczenia liczby nastoletnich ciąż i
rozpowszechniania się chorób wenerycznych. W rzeczywistości, dzieciaki, które
uczą się abstynencji, rzadziej używają środków antykoncepcyjnych i
ochronnych, gdy już uprawiają seks – co wielu z nich na pewno zrobi. Jedno z
badań pokazało, że „przysięgi dziewictwa” u nastolatek opóźniają pierwszy seks
tylko o średnio 18 miesięcy – jednocześnie te dziewicze nastolatki częściej
uprawiały seks oralny i analny. Amerykańskie nastolatki uprawiają seks tak
samo często jak nastolatki w reszcie rozwiniętych państw, ale amerykańskie
dziewczyny 4-5 razy częściej zachodzą w ciążę i rodzą dzieci lub dokonują
aborcji. Młodzi Amerykanie również znacznie częściej zarażają się HIV i
innymi chorobami wenerycznymi.9 Rzeżączka występuje wśród amerykańskich
nastolatków 70 razy częściej niż u ich rówieśników w Holandii lub Francji.10
Można przyjąć, że coś łączy te liczby z faktem, że 30 % naszych szkolnych
programów wychowania seksualnego uczy tylko abstynencji (za 200 mln.
dolarów rocznie).
Problem z takimi chrześcijanami jak Ty, polega na tym, że nie jesteś
specjalnie zaniepokojony ciężarnymi nastolatkami i roznoszeniem się chorób.
Nie jesteś zaniepokojony cierpieniem związanym z seksem. Jesteś
zaniepokojony samym seksem. Tak jakby ten fakt wymagał dalszych dowodów
– Reginald Finger11, przedstawiciel kościoła ewangelickiego w Komitecie
Doradczym ds. Szczepień przy Centrum Kontroli Epidemii (CDC), oświadczył
ostatnio, że rozważa sprzeciwienie się rozwojowi szczepionki na HIV – czym
skaże miliony mężczyzn i kobiet na śmierć z powodu AIDS – ponieważ
szczepionka taka będzie zachęcać do przedmałżeńskiego seksu, przez
zmniejszenia jego ryzyka. To jeden z wielu przykładów, gdy Twoje religijne
przekonania stają się po prostu śmiercionośne.
Twoje zastrzeżenia do badań nad komórkami macierzystymi są podobnie
wstrząsające. Badania nad komórkami macierzystymi są jednym z najbardziej
obiecujących obszarów rozwoju współczesnej medycyny. Mogą przynieść
przełom w leczeniu każdego rodzaju chorób lub ran, na które cierpią ludzie – z
prostej przyczyny – komórki macierzyste mogą zastąpić każdy rodzaj komórek
w tkankach naszego ciała. Badania te mogą mieć również zasadnicze znaczenie
dla zrozumienia raka oraz wielu schorzeń rozwojowych i genetycznych. Z tych
powodów trudno przesadzić w ocenie korzyści, jakie badania nad komórkami
macierzystymi mogą przynieść. Oczywiście w trakcie tych badań dochodzi do
niszczenia trzydniowych embrionów ludzkich. To właśnie Cię martwi.
Przyjrzyjmy się szczegółom. Trzydniowy ludzki embrion składa się ze
150 komórek i nazywany jest blastocystą. Dla porównania – w mózgu muchy
jest 100 000 komórek. Ludzkie embriony, które ulegają zniszczeniu w czasie
badań komórek macierzystych nie mają mózgów, czy nawet neuronów. Stąd nie
ma powodu, by sądzić, że mogą odczuwać cierpienie w jakikolwiek sposób.
Warto pamiętać w tym kontekście, że współcześnie, gdy zostanie stwierdzona
śmierć mózgowa człowieka, uważamy za w pełni dopuszczalne pobierać organy
z żywego jeszcze ciała (jeśli wcześniej zmarły się na to zgodził), a następnie
pogrzebać je w ziemi. Jeżeli więc jest akceptowane by traktować człowieka,
którego mózg zmarł, jakby nie był już żywym człowiekiem, to powinno być
akceptowane by podobnie traktować blastocystę. Jeżeli rzeczywiście martwisz
się cierpieniem na tym świecie, to powinieneś mieć większe zastrzeżenia
moralne do zabicia muchy, niż ludzkiej blastocysty.
Pewnie uważasz, że podstawowa różnica między muchą a ludzką
blastocystą, to potencjał przekształcenia się w pełni rozwiniętego człowieka tej
drugiej. Ale przecież prawie każda komórka Twojego ciała ma taki potencjał, jak
wskazuje współczesna genetyka. Za każdym razem, gdy drapiesz się po nosie
popełniasz ludobójstwo potencjalnych ludzkich istot. To fakt. Argument o
potencjale rozwoju embrionów prowadzi donikąd.
Załóżmy jednak na chwilę, że każdy trzydniowy ludzki embrion ma
duszę, godną Twojej moralnej ochrony. Embriony na tym etapie czasami dzielą
się i stają się później oddzielnymi osobami (bliźniaki jednojajowe). W takim
przypadku czy dusza ulega rozszczepieni na dwie dusze? Czasami dwa
embriony łączą się w jeden, zwany chimerą. Ty, lub ktoś, kogo znasz, mógł
powstać w ten sposób. Bez wątpienia teolodzy trudzą się z ustaleniem, co w tym
przypadku dzieje się z nadmiarową duszą.
Czy nie jest to czas, by przyznać, że arytmetyka dusz nie ma żadnego
sensu? Naiwna koncepcja duszy na płytce Petriego jest intelektualnie nie do
obrony. Nie jest też do obrony moralnie, gdy stoi na przeszkodzie rozwoju
jednego z największych przełomów w medycynie. Twoje przekonania o ludzkiej
duszy przedłużają trudno możliwe do zniesienia cierpienia dziesiątków
milionów ludzkich istot.
Wierzysz, że „życie zaczyna się w chwili poczęcia.” Wierzysz, że
blastocysty mają dusze i że dobro jednej duszy – na przykład dziewczynki z
poparzeniami na 75 procentach powierzchni ciała – nie przeważa nad prawem
do istnienia innej duszy nawet, jeśli ta dusza przebywa akurat na płytce Petriego.
Wiele ustępstw zostało poczynionych w naszym publicznym dyskursie i zdarza
się często, że nawet zwolennicy badań na komórkach macierzystych przydają
Twojemu stanowisku jakieś moralne racje. Nie masz żadnych racji. Twój opór
przeciwko badaniom nad komórkami macierzystymi wynika co najmniej z
niewiedzy. Nie ma w rzeczywistości moralnej przyczyny dla wstrzymywania się
rządu federalnego przed finansowaniem tych badań. Powinniśmy przeznaczyć
wielkie środki na badania komórek macierzystych i powinniśmy zrobić to
natychmiast. Ale z powodu takich chrześcijan jak Ty i Twoich wyobrażeń o
duszy, nie robimy tego. Więcej, niektóre stany wprowadziły własne zakazy
badań. Jeżeli ktoś chciałby eksperymentować z blastocystami w Południowej
Dakocie, ryzykuje wieloletnim więzieniem12.
Moralna prawda jest tu prosta – każdy, kto sądzi, że prawa blastocysty
mogą przeważyć nad prawem do życia dziecka z uszkodzonym rdzeniem
kręgowym, ma postrzeganie moralności oślepione religijną metafizyką.
Powiązanie między religią i moralnością – tak często głoszone i tak rzadko
praktykowane – zostało tu skompromitowane, jak zawsze, gdy religijny dogmat
przeważa nad moralnym rozsądkiem i prawdziwym współczuciem13.
W imię boże
A co z tymi wszystkimi dobrymi uczynkami, które ludzie robili w imieniu
Boga? Nie ulega wątpliwości, że wielu wierzących dokonuje bohaterskich
poświęceń na rzecz ograniczenia cierpienia innych ludzi. Ale czy trzeba wierzyć
w coś opartego na niedostatecznych dowodach, by postępować się w ten
sposób? Jeżeli by współczucie rzeczywiście wymagało wiary w religijne
dogmaty, jak wytłumaczyć wysiłki świeckich lekarzy w najbardziej
zniszczonych wojną zakątkach trzeciego świata? Wielu lekarzy jest
napędzanych chęcią ograniczenia ludzkiego cierpienia, bez żadnej myśli o
Bogu. I choć bez wątpienia chrześcijańscy misjonarze są pracują również nad
ograniczaniem cierpienia, przystępują do pracy obciążeni niebezpieczną i
dzielącą ludzi mitologią. Misjonarze w trzecim świecie marnują mnóstwo czasu
i pieniędzy (nie wspominając o cierpliwości niechrześcijan) nawracając
potrzebujących. Rozpowszechniają nieprawdziwe informacje o antykoncepcji i
przenoszeniu chorób wenerycznych, a prawdziwe zachowują dla siebie. I choć
misjonarze robią wiele dobrego, ponosząc duże osobiste ryzyko, ich dogmatyzm
roznosi ignorancję i śmierć. W przeciwieństwie do ochotników ze świeckich
organizacji, takich jak Lekarze Bez Granic, którzy nie marnują czasu
opowiadając o niepokalanym poczęciu Jezusa. Nie rozpowiadają też ludziom w
subsaharyjskiej Afryce – gdzie prawie 4 miliony ludzi umiera na AIDS każdego
roku – że użycie kondoma to grzech. Chrześcijańscy misjonarze potrafili
nauczać o grzesznej naturze użycia kondomów w wioskach gdzie żadne inne
informacje o kondomach nie mogły dotrzeć. Ten rodzaj nabożności to
ludobójstwo14. Możemy też przy okazji zapytać: co jest bardziej moralne?
Pomaganie ludziom z wrażliwości na ich cierpienie, czy pomaganie im,
ponieważ myślisz, że otrzymasz w zamian nagrodę od Stwórcy.
Matka Teresa jest doskonałym przykładem, w jaki dobra osoba, pragnąca
pomagać innym, może wykoleić swoje moralne wyczucie przez wiarę religijną.
Christopher Hitchens15 wyjaśnia to z charakterystyczną dla niego wyrazistością:
„[Matka Teresa] nie była przyjacielem biedaków. Była przyjacielem
biedy. Nauczała, że cierpienie jest darem Boga. Spędziła całe życie na
zwalczaniu jedynej znanej metody na biedę – dania praw kobietom i wyzwolenie
ich z pozycji zwierząt domowych przeznaczonych do obowiązkowego
rozmnażania.”
Zgadzam się tu z Hitchensem, ale nie można zaprzeczyć, że Matka Teresa
była wielkim bohaterem współczucia. Była poruszona cierpieniem ludzkich istot
i zrobiła wiele by obudzić u innych wrażliwość na to cierpienie. Jednak problem
polega na tym, że jej współczucie zostało ograniczone wysokimi barierami
religijnego dogmatyzmu. W swojej mowie, wygłoszonej przy okazji odbierania
Nagrody Nobla, powiedziała16:
„Największym niszczycielem pokoju jest aborcja… Wielu ludzi jest
bardzo, bardzo zaniepokojonych losem dzieci w Indiach, dziećmi w Afryce gdzie
całkiem wiele z nich umiera, może z niedożywienia, z głodu i tak dalej, ale
miliony umierają specjalnie z woli matek. I to jest dziś największy niszczyciel
pokoju. Bo, jeżeli matka może zabić jej własne dziecko – to jedynie pozostaje do
zrobienia, że ja zabiję ciebie, a ty mnie – nie ma nic pośrodku.”
Jako diagnoza problemów świata, te zdania są zadziwiająco źle trafione.
Jako stwierdzenie moralne – nie są lepsze. Współczucie Matki Teresy było
bardzo źle ustawione, jeżeli zabijanie zarodków w trzecim trymestrze martwiło
ją bardziej niż całe cierpienie, którego była świadkiem na świecie. Aborcja jest
złą metodą i powinniśmy wszyscy mieć nadzieję na przełom w antykoncepcji i
zniesienie jej potrzeby, a jednak wciąż możemy rozważać, czy poddane aborcji
zarodki cierpią gdy są niszczone. Natomiast nie można o tym wątpić w
przypadku milionów mężczyzn, kobiet i dzieci, którzy muszą wytrzymać
koszmar wojny, głodu, polityczne tortury czy cierpienie choroby umysłowej. W
tej chwili miliony myślących i czujących ludzi znosi niewyrażalne fizyczne i
umysłowe cierpienia, w okolicznościach, w których współczucie Boga jest
niewidoczne, a współczucie ludzi jest często ograniczone absurdalnymi
wyobrażeniami o grzechu i zbawieniu.
Jeżeli martwisz się ludzkim cierpieniem, to aborcja powinna być bardzo
nisko na Twojej liście nieszczęść. Aborcja wyjątkowo dzieli ludzi w Stanach
Zjednoczonych, ale dopiero „moralne” stanowisko Kościoła na ten temat jest w
pełni i w sposób straszny zrealizowane w Salwadorze. W Salwadorze aborcja
jest nielegalna w każdym przypadku. Nie ma wyjątku, nawet w przypadku
gwałtu lub kazirodztwa. W chwili, gdy kobieta pojawia się w szpitalu z
perforacją macicy, co wskazuje uliczną aborcję, zostaje przypięta kajdankami do
łóżka, a jej ciało traktowane jest, jak miejsce zbrodni. Wkrótce lekarze
kryminolodzy pojawiają się, by zbadać jej macicę i szyjkę macicy. W
salwadorskich więzieniach siedzą kobiety z wyrokami 30 lat więzienia za
przerwanie ciąży. I to wszystko w kraju, w którym użycie środków
antykoncepcyjnych jest potępiane, jako grzech przeciw Bogu17. Ale jest to
dokładnie ta polityka, którą należy przyjąć, jeśli się zgadza z hierarchią
ludzkiego cierpienia przedstawioną przez Matkę Teresę. I właśnie arcybiskup
Salwadoru aktywnie zabiegał o taką politykę. Jego działania zostały wsparte
przez Papieża Jana Pawła II, który w czasie wizyty w mieście Meksyk w 1999
roku powiedział: „Kościół musi głosić Ewangelię życia i przemawiać z proroczą
mocą przeciwko kulturze śmierci. Niech kontynent nadziei będzie także
kontynentem życia!”
Oczywiście stanowisko Kościoła na temat aborcji cechuje podobna
niewiedza na temat biologii, jak na temat ludzkiego cierpienia. Ocenia się, że
50 % przypadków poczęcia kończy się naturalną aborcją, zwykle bez
świadomości kobiety, która nie wie, że była przez chwilę w ciąży. Podobnie,
20 %18 rozpoznanych ciąż kończy się poronieniem. Prawda krzyczy do nas:
jeżeli Bóg istnieje, to jest on najbardziej masowym aborcjonistą w dziejach.
Czy ateiści są źli?
Jeżeli masz rację, że wiara religijna jest jedyną realną podstawą
moralności, to ateiści powinni być mniej moralni niż wierzący. A nawet powinni
być całkowicie niemoralni. Czy są? Czy członkowie organizacji ateistycznych w
Stanach Zjednoczonych popełniają więcej niż przeciętną liczbę przestępstw przy
użyciu przemocy? Czy członkowie Narodowej Akademii Nauk, z których 93 %
odrzuca ideę Boga, kłamią, cudzołożą i kradną na potęgę? Można rozsądnie
założyć, że grupy te zachowują się co najmniej równie poprawnie jak reszta
społeczeństwa. A jednak ateiści są najbardziej potępianą mniejszością w Stanach
Zjednoczonych. Badania społeczne pokazują, że bycie ateistą jest absolutną
przeszkodą przy ubieganiu się o stanowisko publiczne w naszym kraju (bycie
czarnym, muzułmaninem lub homoseksualistą już nie jest). Całkiem niedawno,
tysięczne tłumy w świecie muzułmańskim podpalały europejskie ambasady,
groziły śmiercią, brały zakładników a nawet zabijały – wszystko w proteście
przeciw 12 dowcipom rysunkowym na temat proroka Mahometa,
opublikowanym w duńskiej gazecie. A kiedy były ostatnio zamieszki ateistów?
Czy jest gdziekolwiek na świecie gazeta, która zawaha się przed publikacją
dowcipów o ateistach, ze strachu przed porwaniem lub zabiciem z zemsty
redaktorów gazety?
Chrześcijanie, jak Ty, jako ostateczny argument, zwracają uwagę, że
monstra takie jak Adolf Hitler, Józef Stalin, Mao Zedong, Pol Pot i Kim Il Sung
rodzą się w łonie ateizmu. I choć jest prawdą, że ludzie ci byli często wrogami
zorganizowanej religii, to nigdy nie byli specjalnie racjonalni19. I rzeczywiście,
ich publiczne wypowiedzi były zwykle szalone, gdy wypowiadali się na tak
różne tematy jak rasa, gospodarka, narodowość, mechanizmów historii i
moralnych zagrożeń ze strony intelektualizmu.
Problem z tyranami nie polega na tym, że odrzucają dogmaty religijne, ale
że przyjmują inne, niszczące życie, mity. W większości przypadków sami stają
się obiektami pseudoreligijnych kultów jednostki, potrzebujących ciągłej
pomocy propagandy, by przetrwać. Jest różnica między propagandą a uczciwą
dystrybucją informacji, której (zwykle) oczekujemy w liberalnej demokracji.
Tyrani, którzy organizują ludobójstwa, lub w spokoju patrzą na śmierć z głodu
własnego narodu, zwykle są osobami ekscentrycznymi – a nie mistrzami
rozumu. Kim Il Sung, na przykład, żądał, by wszystkie jego łóżka, w których
sypiał, były usytuowane na wysokości dokładnie 500 m nad poziomem morza.
Jego kołdry miały być wypełnione najdelikatniejszym puchem. A jaki jest
najdelikatniejszy puch? Najwyraźniej pochodzi z podgardli jaskółek. 700
tysięcy jaskółek było potrzebnych by wypełnić jedną kołdrę. Powaga, z jaką
traktował swe dziwaczne potrzeby, każą nam wątpić, by był rozsądnym
człowiekiem.
W przypadku holokaustu, antysemityzm, który stał za budową obozów
śmierci miał korzenie bezpośrednio w średniowiecznym chrześcijaństwie. Przez
wieki chrześcijańscy europejczycy postrzegali Żydów, jako najgorszy rodzaj
heretyków i podawali ich obecność wśród wiernych, jako przyczynę każdego
społecznego zła. Choć późniejsza nienawiść do Żydów w Niemczech wyrażała
się głównie w świecki sposób, korzenie miała religijne. Szczególna religijna
demonizacja europejskich Żydów trwała przez cały okres. Watykan powtarzał
jeszcze w 1914 roku w swoich gazetach „kłamstwo krwi”20. Zarówno Kościół
Katolicki jak i kościoły protestanckie mają wstydliwą historię, gdy chodzi o
zgodę na nazistowskie ludobójstwo21.
Oświęcim, sowiecki gułag i pola śmierci Kambodży nie są przykładami
sytuacji, gdy ludzie stają się zbyt racjonalni. Przeciwnie, te straszliwe historie
dowodzą niebezpieczeństw politycznego i rasowego dogmatyzmu.
To czas, gdy chrześcijanie tacy jak Ty powinni przestać sugerować, że
racjonalne odrzucenie Twojej wiary oznacza ślepe przyjęcie ateizmu, jako
dogmatu. Nie trzeba akceptować niczego na podstawie niedostatecznych
argumentów by spostrzec, że niepokalane poczęcie Jezusa to absurdalna idea.
Problem z religią – podobnie jak z nazizmem, stalinizmem czy jakąkolwiek inną
totalitarną mitologią – to problem z dogmatem, jako takim. Nie znam ludzkiego
społeczeństwa w przeszłości, które wpadło w kłopoty tylko z tego powodu, że
ludzie pragnęli dowodów na swoje podstawowe przekonania.
Choć uważasz, że zniknięcie religii jest niemożliwe, to musisz sobie
uświadomić, że w dużej części cywilizowanego świata prawie się to udało.
Norwegia, Islandia, Australia, Kanada, Szwecja, Szwajcaria, Belgia, Japonia,
Holandia, Dania i Wielka Brytania to społeczeństwa najmniej religijne na
ziemi22. Według danych Raportu Rozwoju (2005) ONZ, są to także
społeczeństwa o najwyższych wskaźnikach zdrowia, czasie życia, umiejętności
czytania i pisania, dochodzie na głowę, wykształceniu, równości płci i
najniższych wskaźnikach morderstw i śmiertelności noworodków.23 Jeżeli
gdzieś jest poważny problem z przestępczością w Zachodniej Europie, zwykle
dotyczy imigrantów. 70 % osób w więzieniach we Francji to muzułmanie. A
muzułmanie w Zachodniej Europie nie są raczej ateistami. I dalej – 50 państw
na samym dole listy poziomu rozwoju ONZ to społeczeństwa niewzruszenie
religijne.
Inne analizy pokazują podobny obraz: Stany Zjednoczone są wyjątkiem
wśród bogatych demokracji ze swą wysoką religijnością. I są też wyjątkiem ze
swoim wysokim poziomem liczby morderstw, aborcji, ciąż nastolatek,
powszechnością chorób wenerycznych i śmiertelnością noworodków. Podobne
zjawiska możemy obserwować wewnątrz obszaru Stanów Zjednoczonych: stany
południowe i środkowego zachodu, gdzie religijna ortodoksja przeważa, są
szczególnie nawiedzone przez wyżej wymienione zjawiska typowe dla
dysfunkcjonalnego społeczeństwa, podczas gdy względnie świeckie stany
północnego wschodu zbliżają się do europejskich poziomów.
I choć preferencje polityczne nie są idealnym wskaźnikiem religijności, to
nie jest tajemnicą, że „republikańskie stany” są republikańskie dzięki wpływom
konserwatywnych chrześcijan.24 Jeżeli występuje pozytywna korelacja między
chrześcijańskim konserwatyzmem a zdrowiem społecznym, to powinniśmy
zaobserwować ją w republikańskich stanach. Nie obserwujemy. Z 21 miast z
najniższym współczynnikiem przestępstw z użyciem przemocy, 13 (62 %) leży
w stanach demokratycznych, 8 (38 %) w republikańskich. Z 25 najbardziej
niebezpiecznych miast 19 (76 %) leży w stanach republikańskich,25 6 (24 %) w
demokratycznych. Więcej – 3 z 5 najbardziej niebezpiecznych miast w USA
leży w pobożnym stanie Teksas.26 12 stanów z najwyższym poziomem włamań
to republikańskie stany. Z 22 stanów z najwyższym wskaźnikiem morderstw, 17
jest republikańskich.27
Oczywiście wiązanie danych tego rodzaju nie odpowiada na pytanie o
przyczyny – wiara w Boga może prowadzić do społecznej dysfunkcji, ale
dysfunkcja może skłaniać ludzi do wiary w Boga. Jeden czynnik może wpływać
na drugi, lub oba mogą wynikać z jakiegoś głębszego źródła zła. Pozostawiając
na boku dyskusję o przyczynach i skutkach, można zauważyć, że statystyki
dowodzą, że ateizm jest kompatybilny z podstawowymi aspiracjami
cywilizowanego społeczeństwa. Dowodzą też, że powszechna wiara w Boga nie
jest gwarancją zdrowego społeczeństwa.
Kraje z najwyższym poziomem ateizmu są również najbardziej
dobroczynne – zarówno pod względem udziału bogactwa, który przekazują na
cele pomocy społecznej, jak i udziału, który przekazują jako pomoc dla krajów
trzeciego świata.28 Wątpliwy związek między przestrzeganiem litery słowa
bożego, a realizacją chrześcijańskich wartości jest ilustrowany przez dane na
temat równości społecznej. Weźmy pod uwagę stosunek płac prezesów
zarządów do średnich płac zwykłych pracowników danej firmy:29 w Anglii to
24/1, we Francji 15/1, w Szwecji 13/1, a w USA, gdzie 80 procent
społeczeństwa spodziewa się powołania na sąd ostateczny – 475/1. Wielu
„wielbłądów” spodziewa się najwyraźniej, że prześlizgnie się łatwo przez oko
igielne.
Od kogo pochodzi dobro w „dobrej księdze”?
Nawet, jeśli wiara w Boga ma stały i dobry wpływ na ludzkie
zachowanie, wciąż to nie daje powodu by wierzyć w Boga. W Boga można
wierzyć tylko wtedy, gdy uważa się, że istnieje On naprawdę. Gdyby nawet
ateizm prowadził prosto do moralnego chaosu, nie prowadziłoby to do wniosku,
że chrześcijańska doktryna jest prawdą. Może to islam jest prawdą, a może
wszystkie religie funkcjonują jak placebo? Jako opis wszechświata, mogą być
kompletnie fałszywe, ale, mimo to, pozostawać użyteczne. A jednak obserwacja
wskazuje, że religie są zarówno fałszywe, jak i niebezpieczne.
Kiedy mówisz o pozytywnym wpływie, jaki Twoja wiara ma na ludzką
moralność, korzystasz z przykładu religijnych liberałów i umiarkowanych. Oni,
zamiast powiedzieć, że wierzą w Boga z powodu spełnionych biblijnych
przepowiedni lub przekonywujących cudów opisanych w Ewangeliach, zwykle
twierdzą, że ich wiara wynika właśnie z dobrego wpływu ich wiary na świat.
Często mówią, że ich wiara wynika z faktu, że Bóg „nadaje znaczenie życiu.”
Gdy fala tsunami zabiła kilkaset tysięcy ludzi w dzień po Bożym Narodzeniu
2004 roku, wielu konserwatywnych chrześcijan postrzegało ten kataklizm, jako
dowód Boskiego gniewu. Bóg najwyraźniej przesyłał kolejną zakodowaną
wiadomość o złu aborcji, różnowierstwa i homoseksualizmu. I choć uważam tę
interpretację zdarzeń za szczególnie odrzucającą, ma ona choć zaletę
racjonalności, przy pewnym zestawie założeń. Liberałowie i umiarkowani
odmawiają wyciągnięcia jakichkolwiek wniosków na temat Boga, na podstawie
jego czynów. Bóg pozostaje absolutną zagadką i zwyczajnym źródłem
pocieszenia, pasującym nawet do najbardziej pustoszącego zła. Zaraz po
azjatyckim tsunami, liberałowie i umiarkowani skłaniali siebie samych do
szukania Boga „nie w mocy, która poruszyła falę, ale w ludzkiej odpowiedzi na
tę falę.”30 Myślę, a pewnie możemy się razem zgodzić, że jest to przykład
ludzkiej zdolności do dawania dobra, niż raczej boskiej, gdy spuchnięte,
rozkładające się ciała wyciągane są z morza. W dzień, gdy ponad 100 000 dzieci
zostało wydartych z ramion matek i po prostu utopionych, liberalna teologia
musi przejrzeć, czym jest jej stanowisko: największym ze śmiertelnych złudzeń.
Teologia boskiego gniewu ma znacznie więcej intelektualnych zalet. Jeżeli Bóg
istnieje i wykazuje zainteresowanie ludzkimi sprawami, jego wola nie jest
niezrozumiała. Jedyną niezrozumiałą sprawą tutaj jest fakt, że tak wielu,
racjonalnych skądinąd, mężczyzn i kobiet może zaprzeczać niepowstrzymanej
grozie tych wydarzeń i uważać je za szczyt moralnej nauki.
Jak większość chrześcijan wierzysz, że śmiertelni, tacy jak my, nie mogą
odrzucić moralności Biblii. Nie możemy powiedzieć na przykład, że Bóg
postąpił źle, gdy utopił większość ludzkości w potopie opisanym w Księdze
Rodzaju, ponieważ nasza ocena tego wydarzenia ograniczona jest ludzkim
punktem widzenia. A jednak uważasz i możesz ocenić, czy Jezus jest Synem
Bożym, Złota Zasada jest szczytem moralnej mądrości a Biblia nie jest po brzeg
pełna kłamstw. Używasz własnej intuicji moralnej, by ocenić autentyczność
nauki Biblii – by w chwilę później zarzekać się, że ludzkie istoty nie mogą
posługiwać się własną intuicją, jako przewodnikiem dobrego postępowania w
świecie – i raczej musimy opierać na zaleceniach Biblii. Używasz więc własnej
intuicji moralnej, by zdecydować, że Biblia jest właściwym gwarantem twoich
moralnych intuicji. Twoje własne przekonania są wciąż pierwsze a Twoje
rozumowanie zatacza koło.
To my decydujemy, co jest dobre w Dobrej Księdze. Czytamy Złotą
Zasadę i oceniamy ją jako błyskotliwe podsumowanie wielu naszych impulsów
etycznych. A wtedy natykamy się na kolejną boską zasadę moralną: jeżeli
mężczyzna przekona się w noc poślubną, że panna młoda nie jest dziewicą, musi
ukamienować ją na śmierć na progu domu jej ojca (Księga Powtórzonego Prawa
22:13-21). Jeżeli jesteśmy cywilizowani, odrzucimy to jako trudne do
wyobrażenia, pełne zła szaleństwo. Wiara w Biblię, jako słowo boże, nie jest tu
w ogóle pomocna.
Wybór jest prosty: możemy prowadzić rozważania o moralności i dobru
człowieka godne dwudziestego pierwszego wieku – w których mamy
świadomość odkryć nauki i filozoficznych rozważań nagromadzonych w
ostatnich dwóch tysiącach lat dyskursu człowieczego – lub możemy ograniczyć
się do rozważań z czasów pierwszego wieku zapisanych w Biblii. Dlaczego
ktokolwiek miałby wybrać to drugie podejście?
Dobro Boga
Gdzieś na świecie ktoś porwał małą dziewczynkę. Wkrótce ją zgwałci,
będzie torturował i w końcu zabije. Jeżeli nawet to okrutne zdarzenie nie dzieje
w tej właśnie chwili, to zdarzy się w kilka godzin lub najwyżej dni. Pewność tę
daje nam statystyka rządząca życiem 6 miliardów ludzkich istot. Ta sama
statystyka pokazuje także, że rodzice tej dziewczynki wierzą – tak jak Ty
wierzysz – że wszechmocny i miłościwy Bóg chroni ich rodzinę. Czy mają
rację? Czy to dobrze, że tak wierzą?
Nie.
Istota ateizmu zawarta jest w tej odpowiedzi. Ateizm nie jest filozofią, nie
jest nawet poglądem na świat, jest po prostu stwierdzeniem oczywistości. W
rzeczywistości, „ateizm”, jako słowo, nie powinno nawet istnieć. Nikt nie musi
identyfikować siebie, jako „nieastrologa” lub „niealchemika.” Nie mamy słów
opisujących ludzi, którzy wątpią w fakt, że Elvis Presley jest wciąż wśród nas
żywy, że kosmici przebyli galaktykę specjalnie by nachodzić farmerów i ich
bydło. Ateizm nie jest niczym więcej niż dźwiękami zakłopotania, jakie wydają
z siebie racjonalni ludzie, gdy stykają się z nieuzasadnianymi wierzeniami.
Ateista to po prostu ktoś, kto uważa, że 260 milionów Amerykanów (87 %
populacji), którzy „nigdy nie wątpili w istnienie Boga” powinni przedstawić
jakieś dowody jego istnienia i jego dobra, gdy na co dzień, na całym świecie
jesteśmy światkami nieustającego zabijania niewinnych. Ateista, to ktoś, kto
uważa, że zamordowanie jednej małej dziewczynki – nawet raz na milion lat –
podważa ideę istnienia dobrego Boga.
Otaczają nas przykłady sytuacji, gdy Bóg zawiódł ludzkość. Weźmy
Nowy Orlean, ostatnio zniszczony przez huragan. Zginęło tam ponad 1000 osób,
dziesiątki tysięcy straciło cały ziemski dobytek, a prawie milion ludzi musiał
opuścić miasto. Można bezpiecznie założyć, że prawie każda osoba żyjąca w
Nowym Orleanie w chwili, gdy huragan Katrina uderzył w miasto, dzieliła
Twoją wiarę w wszechmogącego, wszechobecnego i współczującego Boga. Ale
co robił Bóg, gdy Katrina niszczyła ich miasto? Przecież słyszał modlitwy tych
starszych mężczyzn i kobiet, którzy uciekali na strych przed wstępującą
powodzią, tylko po to by tam powoli utonąć. To byli ludzie wiary. Ci dobrzy
mężczyźni i kobiety modlili się przez całe swoje życie. Czy masz odwagę
przyznać oczywiste? Ci biedni ludzie umarli mówiąc do zmyślonego
przyjaciela.
Było oczywiście wiele znaków ostrzegających przed huraganem o
„biblijnych rozmiarach”, który uderzył w Nowy Orlean, a ludzka odpowiedź na
nadchodzącą katastrofę była tragicznie nieudolna. Ale była nieudolna w świetle
nauki. Religia nie dostarczyła podstaw do żadnej reakcji. Wczesne ostrzeżenie o
drodze przemieszczania się huraganu Katrina zostało wydarte niemej Naturze
przy użyciu obliczeń klimatologicznych i zdjęć satelitarnych. Bóg nie
powiedział o swych planach nikomu. Jeżeli mieszkańcy Nowego Orleanu
mieliby polegać na miłości bożej, poznaliby nadchodzący zabójczy huragan
wraz z pierwszymi podmuchami wiatru na twarzach. A jednak, co nie będzie dla
Ciebie zaskoczeniem, badanie społeczne przeprowadzone przez The Washington
Post wykazało, że 80 % ludzi, którzy przeżyli Katrinę stwierdziło, że
wydarzenie to tylko wzmocniło ich wiarę w Boga.
Gdy Nowy Orlean był niszczony przez huragan Katrina, prawie 1000
szyickich pielgrzymów zostało stratowanych na śmierć na pewnym moście w
Iraku. Ci pielgrzymi mocno wierzyli w Boga z Koranu. Całe ich życie było
zorganizowane w oparciu o niepodważalny fakt jego istnienia: ich kobiety
kroczyły zakwefione przed Nim, a mężczyźni regularnie mordowali jeden
drugiego z powodu rywalizujących interpretacji Jego słów. Byłoby czymś
wyjątkowym, gdyby choć jeden z ocalonych z tragedii stracił wiarę w Niego.
Bardziej prawdopodobne jest, że przeżywszy, wyobrazili sobie, że ich ocalenie
wynika z bożej łaski. Nadchodzi moment, gdy dostrzegamy bezgraniczny
narcyzm i samooszukiwanie się ocalonych. Chwila, gdy przyznajemy, jak
nieprzyzwoite jest, gdy ocaleni siebie uważają za uratowanych przez
kochającego Boga, gdy ten sam Bóg właśnie utopił dzieci w kołyskach. W
chwili, gdy przestaniesz owijać rzeczywistość cierpienia na świecie w religijne
fantazje, poczujesz do głębi jak drogocennym jest życie – i jak wielkim
nieszczęściem jest, że miliony ludzkich istot cierpią najbardziej straszne
ograniczenia ich szczęścia, bez sensownych przyczyn.
Jest godnym zastanowienia, jak wielka i jak bardzo bezsensowna powinna
być katastrofa, która zachwieje światową wiarą. Holokaust tego nie uczynił. Ani
ludobójstwo w Rwandzie nawet, gdy między zabójcami byli księża z maczetami
w rękach. 500 milionów ludzi umarło na ospę w XX wieku, w tym wiele dzieci.
Drogi boże są, niewątpliwie, niezbadane. Wygląda na to, że każde wydarzenie,
nieważne jak wielkim jest nieszczęściem, może być uznane za zgodne z religijną
wiarą.
Oczywiście, ludzie wierzący stale zapewniają się wzajemnie, że Bóg nie
jest odpowiedzialny za ludzkie cierpienie. Ale jak więc możemy uznać, że Bóg
jest wszechobecny i wszechmocny? To od wieków istniejący problem teodycei –
i powinniśmy uznać go za wyjaśniony. Jeżeli Bóg istnieje, to albo nie może
zrobić nic by powstrzymać najbardziej ekstremalne nieszczęścia, albo o to w
ogóle nie dba. Tak więc Bóg jest albo bezsilny, albo zły. I zaraz kusi cię, by
wykonać następujący piruet myślowy: Bóg nie może być oceniany według
ludzkich standardów moralnych. Ale przecież wcześniej zauważyliśmy, że
ludzkie standardy moralne są dokładnie tym, czego użyłeś na starcie by uznać
dobro Boga. No i taki Bóg, który przejmowałby się rzeczami tak trywialnymi
jak małżeństwo homoseksualistów, czy imię, którym nazywany jest w
modlitwie, nie jest taki znowu niepoznawalny.
Jest także inna prosta możliwość, najbardziej racjonalna i jednocześnie
najmniej odrażająca – biblijny Bóg jest fikcją, jak przed nim Zeus i tysiące
innych martwych bogów, o których większość normalnych ludzi dziś nie
pamięta. Czy możesz dowieść, że Zeus nie istnieje? Oczywiście, że nie. Więc
teraz wyobraź sobie, że żyjesz w hipotetycznym społeczeństwie, gdzie każdego
roku ludzie wydają z ich własnych dochodów dziesiątki miliardów dolarów by
przebłagać bogów z góry Olimp, gdzie także rząd wydaje kolejne miliardy
dolarów podatników w celu wsparcia instytucji wyznawców tych bogów, gdzie
nieujawnione kolejne miliardy dolarów zwolnień podatkowych wzmacniają
pogańskie świątynie, i gdzie wybieralni przedstawiciele narodu ograniczają
badania medyczne z powodu szacunku dla tekstu Iliady i Odysei, a także gdzie
każda debata o polityce społecznej jest modyfikowana według widzimisię
starożytnych autorów, którzy wprawdzie pisali dobrze, ale nie wiedzieli o
przyrodzie choć tyle by nie zanieczyszczać własnego jedzenia ekskrementami.
Byłoby to poważne nadużycie naszych materialnych, moralnych i
intelektualnych zasobów. Ale to jest właśnie społeczeństwo, w którym żyjemy.
To jest właśnie ten zadziwiający nieracjonalny świat, który Ty i podobni ci
chrześcijanie usilnie próbujecie stworzyć.
To straszne, że umieramy i tracimy wszystko, co kochamy; jest podwójnie
straszne, że tak wiele istot ludzkich cierpi bez potrzeby za życia. A że tak wiele
z tego cierpienia może być przypisane religii – religijnej nienawiści, religijnym
wojnom, religijnym tabu i motywowanym religią marnotrawstwu zasobów – to
wszystko sprawia, że uczciwa krytyka wiary religijnej jest moralną i
intelektualną koniecznością. Niestety, wyrażenie krytyki spycha niewierzącego
na margines społeczeństwa. Za to, że jest w żywym kontakcie z rzeczywistością,
staje się wstydliwie oderwany od życia sąsiadów w ich fantastycznym świecie.
Siła przepowiedni
Powiada się często, że jest rozsądnym wierzyć, że Biblia jest słowem
bożym, ponieważ wiele wydarzeń opisanych w Nowym Testamencie potwierdza
przepowiednie Starego Testamentu. Zapytaj siebie jednak, czy trudnym było dla
twórców Ewangelii opowiedzieć historię życia Jezusa w sposób zgodny z
przepowiedniami? Czy nie byłoby w mocy śmiertelnika napisać jedną książkę
tak, by potwierdzała przepowiednie z wcześniejszej? I tak jest – na podstawie
analizy tekstów można zauważyć, że dokładnie tak zrobili twórcy Ewangelii.
Twórcy Ewangelii Łukasza i Mateusza, na przykład stwierdzają, że Maria
porodziła jako dziewica, opierając się na greckim zapisie Księgi Izajasza 7:14.
Ale hebrajski tekst Księgi Izajasza używa słowa „’alma”, które oznacza po
prostu „młodą kobietę” bez jakiejkolwiek aluzji do dziewictwa. Wydaje się,
więc pewnym, że dogmat niepokalanego poczęcia i wiele z chrześcijańskiej
rezerwy w stosunku do seksu, jest wynikiem błędu w tłumaczeniu z
hebrajskiego. Innym argumentem przeciw doktrynie niepokalanego poczęcia
jest fakt, że pozostali ewangeliści w ogóle o nim nie słyszeli. Marek i Jan
wydają się zaniepokojeni zarzutami braku legitymacji Jezusa, ale nigdy nie
wspominają o jego cudowny pochodzeniu. Paweł opisuje Jezusa jako
„urodzonego z nasienia Dawidowego w ciele” i „urodzonego z kobiety” bez
odnoszenia się do dziewictwa Marii w ogóle.
Ewangeliści popełnili też inne pomyłki w wiedzy literackiej. Mateusz w
27:9 wspomina na przykład, o wypełnieniu się przepowiedni, którą przypisuje
Jeremiaszowi. Przepowiednia ta zapisana jest jednak przez Zachariasza 11:12-
13. Ewangelie często przeczą sobie wzajemnie. Jan mówi nam, że Jezus został
ukrzyżowany na dzień przed wieczerzą paschalną; Marek zaś, że dzień po
wieczerzy. Po tych przykładach, jak możesz twierdzić, że Biblia jest doskonała
we wszystkich swych aspektach? A co myślisz o muzułmanach, mormonach czy
sikhach, którzy ignorują podobne niespójności w ich świętych księgach?
Wszyscy mówią rzeczy w rodzaju „Duch Święty patrzy tylko na istotę i nie jest
związany słowami” (Luter). Czy to znaczy, że jesteś skłonny zaakceptować
także ich księgi, jako idealne słowa Stwórcy świata?
Chrześcijanie często zapewniają, że Biblia przepowiada przyszłe
wydarzenia historyczne. Na przykład w Księdze Powtórzonego Prawa 28:64
czytamy „Pan cię rozproszy pomiędzy wszystkie narody, od krańca do krańca
ziemi.” W Ewangelii Łukasza 19:43-44 Jezus mówi „Bo przyjdą na ciebie dni,
gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą
na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na
kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia.”31 Mamy
wierzyć, że te wypowiedzi przepowiadają nadchodzącą historię Żydów z tak
niesamowitą dokładnością, że jedynym wyjaśnieniem jest nadnaturalne ich
pochodzenie?
Wyobraź jednak sobie jak niesamowicie dokładne byłyby przepowiednie
istoty wszechwiedzącej. Jeżeli Biblia byłaby taką księgą, zawierałaby idealnie
precyzyjne przepowiednie historycznych wydarzeń. Spodziewałbyś się
stwierdzeń w rodzaju „W drugiej połowie dwudziestego wieku ludzkość
wytworzy światowy system połączonych komputerów – których zasady
konstrukcyjne opisane są w Księdze Kapłańskiej – i system ten będzie nazwany
Internetem.” Ale Biblia nie zawiera niczego takiego. W zasadzie nie zawiera ani
jednego zdania, które nie mogłoby być napisane przez mężczyznę lub kobietę
żyjących w pierwszym wieku naszej ery. To powinno Cię zastanowić.
Książka napisana przez wszechwiedzącego mogłaby zawierać rozdział o
matematyce, który po dwóch tysiącach lat studiów, wciąż byłby najbogatszą
skarbnicą wiedzy matematycznej znaną ludzkości. Zamiast tego Biblia nie
zawiera w ogóle formalnej wiedzy matematycznej, a raczej oczywiste błędy. W
dwóch miejscach, na przykład, Dobra Księga stwierdza, że stosunek obwodu
okręgu do jego średnicy wynosi 3:1 (I Księga Królewska 7:23-26 oraz II Księga
Kronik 4:2-5). Jako przybliżenie liczby pi nie jest to zbyt imponujące.
Dziesiętne rozwinięcie liczby pi zmierza do nieskończoności – 3,1415926535…
– i współczesne komputery pozwalają policzyć je z dowolną dokładnością. Ale
starożytni Egipcjanie i Babilończycy znali wartość pi z dokładnością kilku cyfr
po przecinku wiele wieków przed tym, jak najstarsze księgi Biblii zostały
zapisane. Biblia daje nam przybliżenie, które jest kiepskie nawet jak na
standardy starożytnych. Nie będzie zaskoczeniem, gdy stwierdzimy, że wierzący
znaleźli sposoby racjonalizacji tego faktu, ale racjonalizacje nie ukryją
oczywistego faktu, że Biblia jest kiepskim źródłem wiedzy matematycznej.
Można na pewno powiedzieć, że gdyby grecki matematyk Archimedes był
autorem odpowiednich wersów w I Księdze Królów I II Księdze Kronik, tekst
ten byłby znacznie lepszym dowodem “wszechwiedzy” autora.32
Dlaczego Biblia nie mówi nic o elektryczności, DNA lub choćby o
rozmiarach i wieku wszechświata? A co z lekiem na raka? Kiedy poznamy już
biologię raka, ta wiedza będzie mogła być podsumowana na kilku kartkach.
Dlaczego ta wiedza, lub cokolwiek podobnego nie występuje w Biblii? Dobrzy,
pobożni ludzie umierają w cierpieniach na raka w tej chwili, a wielu z nich to
dzieci. Biblia to obszerna księga. Bóg znalazł miejsce by instruować nas o
utrzymaniu niewolników oraz ofiarach z przeróżnych zwierząt. Dla kogoś nie
będącego chrześcijaninem, jest mocno zadziwiającym jak trywialną książką
może być Biblia i wciąż być uważaną za produkt Wszechobecnego.
Konflikt nauki i religii
I choć jest dziś moralną koniecznością, by naukowcy mówili otwarcie o
konflikcie pomiędzy nauką a religią, nawet Narodowa Akademia Nauk uznała
ten konflikt za nieistniejący:
„U źródła domniemanego konfliktu pomiędzy niektórymi wierzeniami
religijnymi a ewolucją, leży niezrozumienie fundamentalnej różnicy między
religijnym i naukowym sposobem poznania. Religia i nauka odpowiadają na
inne pytania dotyczące świata. Czy istnienie wszechświata lub ludzkiej
egzystencji ma jakiś cel – nie jest pytaniem dla nauki. Religijny i naukowy
sposób poznania odgrywał i będzie odgrywał ważną rolę w ludzkiej historii…
Nauka jest sposobem poznania świata przyrody. Jest ograniczona do
wyjaśniania przyrody za pomocą naturalnych przyczyn. Nauka nie mówi nic o
rzeczach nadprzyrodzonych. Czy Bóg istnieje, czy nie, jest pytaniem obojętnym
dla nauki.”33
To oświadczenie zadziwia brakiem szczerości. Naukowcy żyją oczywiście
w ciągłym strachu utraty publicznego finansowania, więc Akademia mogła
wypowiadać się tak z obawy przed płacącą podatki tłuszczą. W rzeczywistości
konflikt pomiędzy religią a nauką jest nie do uniknięcia. Sukcesy nauki często
podważają religijne dogmaty; utrzymanie religijnych dogmatów zawsze odbywa
się kosztem nauki. Nasze religie nie mówią wyłącznie o „celu ludzkiej
egzystencji”. Podobnie jak nauka, każda religia zawiera też szczegółowe
stwierdzenia o budowie świata. Te teksty stwierdzają zdecydowanie, że opisują
fakty – Stwórca wszechświata może słyszeć Twoje modlitwy (i czasami
odpowiada); dusza wchodzi w zarodek w chwili poczęcia; jeżeli nie będziesz
wierzył w określone rzeczy o Bogu, będziesz straszliwie cierpiał po śmierci.
Takie stwierdzenia są szczególnie sprzeczne ze stwierdzeniami nauki, ponieważ
są oparte na fatalnej jakości dowodach.
W najszerszym znaczeniu słowo „nauka” (ang. „science” od łacińskiego
„scire” - „wiedzieć”) reprezentuje nasze poszukiwanie prawdy o świecie. Nie
musimy rozróżniać „twardej” i „miękkiej” nauki, lub między nauką ścisłą, a np.
historią jako nauką humanistyczną. Jest faktem historycznym, że Japończycy
zbombardowali Pearl Harbor 7 grudnia 1941 roku. Tak więc, fakt ten tworzy
część światopoglądu naukowej racjonalności. W sytuacji, gdy istnieje wiele
dowodów potwierdzających ten fakt ktokolwiek, kto wierzy, że wydarzyło się to
w inny dzień lub, że to Egipcjanie bombardowali, musi mocno uzasadnić swe
twierdzenia. Rdzeniem nauki nie jest kontrolowany eksperyment lub
modelowanie matematyczne; jest nim intelektualna uczciwość. Nadszedł czas,
gdy powinniśmy przyznać, na czym polega główna cecha ludzkiego dyskursu:
gdy rozpatrywana jest prawdziwość twierdzenia, można rozważyć uczciwie
dowody i logiczne przesłanki. Lub można nie rozważać niczego. Religia jest
takim obszarem naszego życia, gdzie ludzie wyobrażają sobie, że obowiązują
tam inne standardy intelektualnej uczciwości.
Rozważmy ostatnie deliberacje Kościoła Katolickiego na temat doktryny
zawieszenia. Trzydziestu najlepszych teologów z całego świata spotkało się
ostatnio w Watykanie w celu dyskusji nad pytaniem, co dzieje się z dziećmi,
które umarły bez sakramentu chrztu. Od średniowiecza katolicy wierzyli, że
takie dzieci znajdują się w stanie zawieszenia, gdzie cieszą się na zawsze
„uczuciem naturalnego szczęścia”, jak to określił Tomasz z Akwinu. Co było na
przykład w wyraźnej sprzeczności z opinią świętego Augustyna, który wierzył,
że te nieszczęsne dziecięce dusze spędzą wieczność w piekle.
I choć zawieszenie nie ma oparcia w Piśmie i nigdy nie było częścią
oficjalnej doktryny Kościoła, było przez wieki ważną częścią katolickiej
tradycji. W 1905 roku Papież Pius X najwyraźniej w pełni poparł zawieszenie:
„Dzieci, które umierają bez chrztu pozostają w zawieszeniu, gdzie nie cieszą się
z obecności Boga, ale również nie cierpią.” A teraz największe umysły Kościoła
spotkały się ponownie by rozważyć tę sprawę.
Czy możemy wymyślić sobie zagadnienie bardziej intelektualnie
bezsensowne? Wystarczy sobie wyobrazić jak wyglądają te deliberacje. Czy jest
choć najmniejsza szansa, że ktoś przedstawi dowody wskazujące na pośmiertny
los dzieci bez chrztu? Czy jakakolwiek wykształcona osoba może uznać to za
coś innego niż śmieszne, straszne i niewyobrażalne marnotrawstwo czasu? Gdy
rozważy się fakt, że jest to towarzystwo, z którego szeregów pochodzi i przez
które jest chroniona elitarna grupa księży molestujących dzieci, całe
przedsięwzięcie zaczyna promieniować diaboliczną aurą zmarnowanej ludzkiej
energii.
Konflikt między nauką a religią można sprowadzić do prostego faktu z
zakresu ludzkiego rozumienia i dyskusji: albo ktoś ma dobre powody swoich
przekonań, albo nie ma. Jeżeli byłyby dobre powody, by wierzyć, że Jezus
urodził się z dziewicy albo Mahomet poleciał do nieba na skrzydlatym koniu, te
przekonania musiałyby być częścią naszego racjonalnego opisu wszechświata.
Każdy wie, że decydowanie o historycznym przebiegu jakiegoś wydarzenia na
podstawie „wiary” jest idiotyczne – dopóki rozmowa nie zaczyna dotyczyć
pochodzenia takich książek jak Biblia czy Koran, zmartwychwstania Jezusa,
rozmowy Mahometa z archaniołem Gabrielem, czy innego dogmatu religijnego.
Jest czas, byśmy przyznali, że wiara jest niczym innym jak zgodą religijnych
ludzi na wiarę, gdy rozum zawodzi.
Choć głębokie przekonanie, bez jasnych dowodów, uważane jest za znak
szaleństwa i głupoty w każdej dziedzinie naszego życia, wiara w Boga wciąż
otaczana jest wielkim szacunkiem w naszym społeczeństwie. Religia jest
jedynym obszarem naszego dyskursu, gdzie za szlachetne uważa się
przekonanie do rzeczy, do których żadna ludzka istota przekonaną być raczej nie
może. Jest zastanawiającym, że ta aura szlachetności obejmuje tylko wiary,
które wciąż mają wielu wyznawców. Ktoś złapany na oddawaniu czci
Posejdonowi, nawet na morzu, będzie uważany za obłąkanego.34
Istnienie życia
Wszystkie złożone formy życia rozwinęły się z prostszych przez miliardy
lat. Ten fakt wydaje się nie podlegać inteligentnej dyspucie. Jeżeli wątpisz, że
ludzkie istoty wyewoluowały z wcześniejszych gatunków, równie dobrze
możesz wątpić, że słońce jest gwiazdą. Pewnie, słońce nie wygląda na
zwyczajną gwiazdę, ale wiemy, że to gwiazda, która przypadkiem znajduje się
dość blisko ziemi. Wyobraź sobie własne zakłopotanie, gdyby okazało się, że
Twoja religijna wiara opiera się przekonaniu, że słońce nie jest gwiazdą w
ogóle. Wyobraź sobie miliony chrześcijan w Stanach Zjednoczonych, którzy
wydają setki milionów dolarów każdego roku na zwalczanie tego poglądu i
bezbożnych astronomów i astrofizyków.
Wyobraź sobie, że starają się z pasją, by ich nierozsądne poglądy były
nauczane w szkołach naszego narodu. Dokładnie taka sytuacja panuje teraz w
odniesieniu do ewolucji.
Chrześcijanie, którzy nie wierzą w ewolucję, często mówią rzeczy w
rodzaju “ewolucja jest tylko teorią, nie faktem.” Takie stwierdzenia zdradzają
poważne niezrozumienie sposobu, w jaki słowo „teoria” używane jest w
naukowych rozważaniach. W nauce fakty muszą być wyjaśniane w odniesieniu
do innych faktów. Te większe modele wyjaśnień nazywane są „teoriami.” Za
pomocą teorii można przewidywać fakty i teorie mogą być, co do zasady,
testowane. Zwrot „teoria ewolucji” w żadnym wypadku nie sugeruje, że
ewolucja nie jest faktem. Można mówić o „zarazkowej teorii chorób” lub „teorii
grawitacji” bez poddawania w wątpliwość faktu istnienia w naturze chorób czy
grawitacji.
Można otrzymać doktorat w każdej dziedzinie nauki, tylko po to, by
następnie cynicznie używać języka naukowego w celu usprawiedliwienia
rażących błędów Biblii. Niektórzy chrześcijanie tak zrobili; niektórzy nawet
otrzymali tytuły szanowanych uczelni. Bez wątpienia będą kolejni. I choć ci
ludzie oficjalnie są „naukowcami”, nie zachowują się jak naukowcy. Po prostu
nie angażują się w uczciwe badanie natury wszechświata. A ich proklamacje o
Bogu i błędach darwinizmu nijak nie oznaczają, że istnieje jakaś poważna
naukowa kontrowersja co do istnienia ewolucji. W 2005 roku w 34 krajach
przeprowadzono badanie na temat akceptacji ewolucji wśród dorosłej populacji.
Stany Zjednoczone zajęły 33 miejsce, tuż przed Turcją. Także uczniowie liceów
w Stanach mają gorsze wyniki z nauk przyrodniczych i matematyki niż
uczniowie we wszystkich rozwiniętych krajach europejskich i azjatyckich. 35 Te
dane są jednoznaczne – budujemy cywilizację ignorancji.
Oto co wiemy. Wszechświat jest znacznie starszy niż twierdzi Biblia.
Wszystkie złożone organizmy na ziemi, łącznie z nami, wyewoluowały z
wcześniejszych organizmów przez miliardy lat. Dowody na to są przytłaczające.
Życie, które widzimy wokół, jest ekspresją kodu genetycznego zapisanego w
cząsteczce DNA, a DNA podlega przypadkowym mutacjom, z których niektóre
zwiększają szanse przeżycia i rozmnażania się w danym środowisku. Proces
mutacji i naturalnej selekcji pozwolił izolowanym populacjom rozmnażać się
wsobnie i w wielkich przedziałach czasu, wytwarzać gatunki. Nie ma
wątpliwości, że istoty ludzkie w taki właśnie sposób wyewoluowały z
przedludzkich przodków. Wiemy na podstawie dowodów genetycznych, że
dzielimy wspólnych przodków z małpami naczelnymi i pozostałymi małpami, a
ci przodkowie z kolei mieli wspólnych przodków z nietoperzami i latającymi
lemurami. Drzewo życia ma wiele gałęzi i jest dziś bardzo dobrze poznane. W
konsekwencji, nie ma powodu by wierzyć, że poszczególne gatunki zostały
stworzone w aktualnej postaci. Jak rozpoczął się proces ewolucji jest wciąż
zagadką, ale w żadnym przypadku nie znaczy to, że jakieś bóstwo gdzieś tam
czai się na dnie. Z wiernego odczytania zapisów Biblii na temat stworzenia
jasno wynika, że Bóg stworzył wszystkie zwierzęta i rośliny w formie, jaką dziś
znamy. Nie ma wątpliwości, że Biblia się myli. Wielu chrześcijan, którzy chcą
rzucić cień wątpliwości na prawdę ewolucji, ostatnio postuluje coś nazywanego
Inteligentnym Projektem (IP). Problem z IP polega na tym, że nie jest to nic
innego jak program polityczny i religijny udający naukę. Od kiedy wiara w
biblijnego Boga nie znajduje wsparcia w rozwijającym się naukowym poznaniu
świata, zwolennicy IP mogą tylko próbować eksploatować fragmenty
rzeczywistości nieopisane dokładnie przez naukę.
Dyskusja o IP przebiega na wielu frontach na raz. Jak wielu teistów przed
nimi, zwolennicy IP często argumentują, że sam fakt istnienia wszechświata
dowodzi istnienia Boga. Uzasadnienie brzmi mniej więcej tak: wszystko co
istnieje ma przyczynę; przestrzeń i czas istnieją; tak więc przestrzeń i czas
powstały przez coś, co wykracza poza przestrzeń i czas. Jedynym bytem, który
wykracza poza przestrzeń i czas i jednocześnie zachowuje moc kreacji jest Bóg.
Wielu chrześcijan, tak jak i Ty, uważa ten argument za przekonywujący. A
jednak, nawet jeżeli przyjmiemy główne założenia (każde z nich wymaga
uzasadnień których teoretycy IP nie chcą nawet przyjąć do dyskusji), to
ostateczna konkluzja z nich nie wynika. Skąd stwierdzenie, że jedyną rzeczą,
która może powołać do życia przestrzeń, jest istota wyższa? Nawet jeśli
przyjmiemy, że nasz wszechświat wymaga projektanta, to nie oznacza, że jest
nim ów biblijny Bóg i że akceptuje On chrześcijaństwo. Jeżeli wszechświat jest
inteligentnie zaprojektowany, to może być symulacją uruchomioną na
superkomputerze obcych. Lub może być dziełem złego Boga, lub dwóch takich
bogów zajętych wzajemnym konfliktem w jakimś większym kosmosie.
Jak wielu krytyków religii zwracało uwagę, pomysł Stwórcy prowadzi
natychmiast do problemu nieskończonej pętli. Jeżeli Bóg stworzył wszechświat,
to co stworzyło Boga? Mówienie, że Bóg, z definicji, jest „niestworzony” po
prostu prosi się o konkluzję. Każdy byt zdolny do stworzenia złożonego świata,
musi być sam bardzo skomplikowany. I jak zauważył wielokrotnie biolog
Richard Dawkins, jedynym naturalnym procesem, który może projektować
rzeczy jest ewolucja.
Po prawdzie, nikt nie wie jak i dlaczego powstał wszechświat. Nie jest
pewne czy w ogóle możemy sensownie mówić o powstaniu świata, jako, że
pojęcie początku ma sens w odniesieniu do czasu, a tu mówimy o powstaniu
samej czasoprzestrzeni.36 Każda uczciwa intelektualnie osoba przyzna, że nie
wie, dlaczego wszechświat istnieje. Oczywiście naukowcy chętnie przyznają się
do niewiedzy w tym punkcie. Wierzący zaś nie. Wielce ironiczny jest fakt, że w
religijnym dyskursie, gdzie wierzący tak często podkreślają swoją pokorę,
często potępiają naukowców i niewierzących za ich intelektualną arogancję. A
przecież nie ma światopoglądu bardziej zanurzonego w arogancji niż wiara
człowieka religijnego: Stwórca świata interesuje się mną, akceptuje mnie, kocha
mnie, nagrodzi mnie po śmierci, a moje obecne przekonania pozostaną zgodne z
prawdą do końca świata, a każdy kto nie zgadza się ze mną spędzi wieczność w
piekle…
Przeciętny chrześcijanin, w przeciętnym kościele, wysłuchujący
przeciętnej niedzielnej mszy osiąga poziom arogancji niewyobrażalny w
naukowym dyskursie – a było paru wyjątkowych arogantów wśród naukowców.
Ponad 99 procent gatunków stworzeń, które kiedykolwiek chodziły, latały
lub wiły się na ziemi, wyginęło do dziś. Ten tylko fakt wyklucza inteligentny
projekt. Kiedy przyglądamy się światu przyrody, widzimy niesamowitą
złożoność, ale nie dostrzegamy optymalnych rozwiązań. Obserwujemy
nadmiarowość, cofanie się, zbędne komplikacje, widzimy zadziwiające
niesprawności, które skutkują cierpieniem i śmiercią. Widzimy ptaki nieloty i
węże ze szczątkową miednicą. Widzimy gatunki ryb, salamander i skorupiaków,
które mają niefunkcjonujące oczy – gdyż ewoluowały w ciemnościach przez
miliony lat. Widzimy wieloryby, które wytwarzają zęby w fazie zarodka, które
zaś znikają u dorosłych. Te cechy naszego świata wydają się wyjątkowo
zagadkowe, jeśli Bóg stworzył wszystkie gatunki na ziemi w sposób
„inteligentny”; żadne nie są zaskakujące w świetle ewolucji.
Biolog J.B.S. Haldane znany jest z powiedzenia, że jeśli Bóg istnieje, to
ma „wyjątkową słabość do żuków.” Można by mieć nadzieję, że spostrzeżenie
tak bardzo podważające kreacjonizm, zamknie dyskusję na zawsze. Faktem jest
jednak, że choć istnieje współcześnie około 350 tysięcy znanych gatunków
żuków, Bóg, jak się zdaje, ma jeszcze większą słabość do wirusów. Naukowcy
oceniają, że na każdy gatunek zwierzęcy na ziemi istnieje co najmniej 10
odmian wirusów. Wiele wirusów jest niegroźnych, a niektóre najstarsze mogły
pełnić ważną rolę w powstaniu skomplikowanych organizmów. Ale wirusy mają
skłonność do traktowania organizmów takich jak Ty czy ja, jak pożyczone
genitalia. Wiele z nich przenika do naszych komórek tylko po to by je zniszczyć,
przy okazji zabijając nas – strasznie, bezlitośnie, niepowstrzymanie. Takie
wirusy jak HIV, czy wielka rzesza chorobotwórczych bakterii, ewoluują na
naszych oczach – nabierają odporności na leki antywirusowe i antybiotyki – ku
naszej szkodzie. Ewolucja zarówno przewiduje jak i wyjaśnia ten fenomen; a
Księga Rodzaju nie. Jak możesz wyobrażać sobie, że wiara religijna daje
najlepsze opisy tych zjawisk, lub że sugerują one istnienie głębszej i miłosiernej
wszechobecnej istoty?
Nasze własne ciało dostarcza przykładów na niestaranność i
niekompetencję stwórcy. W fazie embriona powstają ogon, skrzela i pełne futro
małpy. Szczęśliwie tracimy te czarujące dodatki przed urodzeniem. Ta
dziwaczna sekwencja rozwoju zarodkowego jest łatwa do wytłumaczenia w
kategoriach genetyki i ewolucji; jest jednak trudna do wytłumaczenia, jako efekt
inteligentnego projektu. U mężczyzn moczowód przechodzi przez gruczoł
prostaty. Prostata ma tendencję do powiększania się w trakcie życia. W efekcie,
większość mężczyzn w wieku 60 lat może zaświadczyć, że co najmniej jeden z
projektów Boga pozostawia wiele do życzenia. Kobieca miednica nie jest
inteligentnie zaprojektowana by wspomagać cud narodzenia. Każdego roku
setki tysięcy kobiet cierpi na wydłużoną i zaburzoną akcję porodową i w efekcie
padają ofiarą urazu zwanego przetoką porodową. Kobiety w trzecim świecie,
które na to cierpią, często stają się nadpobudliwe, są porzucane przez mężów i
wypędzane poza społeczność. Fundusz ds. Ludności Organizacji Narodów
Zjednoczonych ocenia, że ponad 2 miliony kobiet cierpi na przetokę.37
Przypadki nieinteligentnego projektu w naturze są tak powszechne, że
można by napisać o nich książkę. Pozwolę sobie na jeszcze jeden przykład.
Przewody układu oddechowego i pokarmowego u człowieka mają wspólny
odcinek w krtani. Te sprytne rozwiązanie sprawia, że dziesiątki tysięcy dzieci
ląduje rocznie na oddziałach ratunkowych szpitali w Stanach Zjednoczonych.
Kilkaset zadławi się na śmierć. Wiele innych dozna nieodwracalnego
uszkodzenia mózgu. Jakiemu miłosiernemu celowi to służy? Ależ możemy sobie
wyobrazić miłosierny cel: widocznie rodzice tych dzieci powinni otrzymać
nauczkę; a pewnie Bóg przygotował specjalną nagrodę w niebie dla każdego
dziecka, które udławi się na śmierć kapslem od butelki. Problem leży w tym, że
takie podejście można dopasować do każdej sytuacji na świecie. Jakiż straszliwy
błąd nie może być uzasadniony według tej metody? I dlaczego w ogóle chcesz
tak myśleć? Co jest moralnego w takim rozumowaniu?
Religia, przemoc i przyszłość cywilizacji
Miliardy ludzi podzielają Twoje przekonanie, że Stwórca świata napisał
(lub podyktował) jedną z naszych ksiąg. Niestety istnieje wiele ksiąg, które
uważane są za słowo boże, a księgi te stwierdzają różne rzeczy o tym, jak należy
żyć. Konkurujące doktryny religijne podzieliły nasz świat na społeczności o
różnych moralnościach i stały się źródłem niekończących się konfliktów między
ludźmi.
W reakcji, wielu wrażliwych ludzi zaleca postępowanie zwane religijną
tolerancją. I choć niewątpliwie tolerancja jest lepsza niż wojna religijna, nie jest
pozbawiona swoich sprzeczności. Nasza obawa przed wywołaniem nienawiści
religijnej, sprawia, że unikamy krytyki idei, które są coraz trudniejsze do
stosowania i ewidentnie dziwaczne. Sprawia też, że uważamy za słuszne
okłamywać siebie – często w intelektualnie bardzo wyszukany sposób – o
kompatybilności wiary i naukowego racjonalizmu. Nasze konkurujące religijne
pewniki hamują powstanie sprawnej globalnej cywilizacji. Wiara – z
przekonaniem, że Bóg zwraca uwagę na imię, którym jest nazywany, że Jezus
nadchodzi na ziemię, że muzułmańscy męczennicy idą prosto do raju – jest po
złej stronie narastającego konfliktu idei.
Religia znacznie bardziej intensyfikuje konflikty niż plemienność, rasizm
czy polityka. Jest jedyną formą myślenia grupowego, która dzieli ludzi według
zasad pośmiertnej nagrody i kary. Jedną z trwałych patologii ludzkiej kultury
jest skłonność do wychowywania dzieci w strachu i demonizowania innych istot
ludzkich na podstawie wiary religijnej. W efekcie wiara zachęca do przemocy
na co najmniej dwa sposoby. Po pierwsze – ludzie często zabijają innych,
ponieważ uważają, że tak chce Stwórca świata. Islamski radykalizm jest
ostatnim przykładem takiego zachowania. Po drugie – duża liczba ludzi wchodzi
w konflikt z innymi, ponieważ określają swoją moralność społeczną na
podstawie przynależności religijnej: muzułmanie stają po stronie muzułmanów,
protestanci – protestantów, a katolicy poprą katolików. Nie zawsze są to czysto
religijne konflikty. Ale zakłamanie i nienawiść, które dzielą jedną społeczność
od drugiej są często produktem tożsamości religijnej. Tak więc konflikty, które
zdają się mieć ziemskie podłoże, są często głęboko związane z religią. Walki w
Palestynie (Żydzi kontra muzułmanie), na Bałkanach (prawosławni Serbowie
przeciw katolickim Chorwatom i bośniackim i albańskim muzułmanom), w
Północnej Irlandii (protestanci kontra katolicy), w Kaszmirze (muzułmanie
przeciw hinduistom), w Sudanie (muzułmanie przeciw chrześcijanom i
animistom),38 w Nigerii (muzułmanie przeciw chrześcijanom), Etiopii i Erytrei
(muzułmanie przeciw chrześcijanom), na Wybrzeżu Kości Słoniowej
(muzułmanie przeciw chrześcijanom), w Sri Lance (syngalescy buddyści kontra
tamilscy hinduiści), na Filipinach (muzułmanie przeciw chrześcijanom), w
Iranie i Iraku (muzułmanie sanniccy przeciw szyitom), na Kaukazie
(prawosławni Rosjanie przeciw muzułmańskim Czeczenom, prawosławni i
katoliccy Ormianie przeciw muzułmańskim Azerom), to tylko kilkanaście
ostatnich przykładów.
I choć podziały religijne na świecie wydają się oczywiste, wielu ludzi
wciąż wyobraża sobie, że konflikt religijny jest zawsze powodowany przez brak
edukacji, biedę i politykę. Większość niewierzących, liberałów i
umiarkowanych najwyraźniej jest przekonanych, że nikt tak naprawdę nie jest
zdolny, z powodów religijnych, do poświęcenia życia swojego i innych. Oni po
prostu nie wiedzą jak czuje się ktoś pewny Raju i jak można wierzyć w Raj.
Warto pamiętać, że zamachowcy z 11 września byli wykształconymi
przedstawicielami średniej klasy, którzy nie zaznali w zauważalnym stopniu
politycznych prześladowań. Ale za to spędzili znaczną część czasu w lokalnym
meczecie, gdzie rozmawiali o zepsuciu niewiernych i rozkoszach, które czekają
na męczenników w Raju. Ilu jeszcze architektów i inżynierów musi wyrżnąć w
ścianę z prędkością 600 km/h zanim przyznamy, że przemoc dżihadu raczej nie
jest wynikiem braku wykształcenia, biedy lub polityki? Wstrząsające jest, że w
roku 2006 ktoś może mieć wykształcenie i zasoby wystarczające do zbudowania
bomby atomowej, a jednocześnie wierzyć, że zazna 72 dziewic w Raju.
Zachodni ateiści, liberałowie i umiarkowani wolno przyjmują ten fakt.
Przyczyna jest prosta: oni nie wiedzą, co znaczy naprawdę wierzyć w Boga.
Spójrzmy dokąd prowadzą świat religijne niezgody. Na ziemi żyje około
1,5 miliarda muzułmanów, z których wielu uważa, że pewnego dnia Ty i ja
przejdziemy na islam, będziemy niewolnikami muzułmańskiego kalifatu lub
zostaniemy zabici za brak wiary. Islam jest najszybciej rozwijającą się religią
Europy. Przyrost naturalny muzułmanów europejskich jest 3 razy wyższy niż ich
niemuzułmańskich sąsiadów. Jeżeli trend się utrzyma, Francja będzie w
większości muzułmańska w ciągu 25 lat – i to, gdy natychmiast zostanie
zatrzymana imigracja. W całej Europie społeczności muzułmańskie nie
wykazują chęci by przyjmować świeckie i obywatelskie wartości przyjmujących
krajów, a jednocześnie wykorzystują te wartości bez skrupułów, żądając
tolerancji dla ich antysemityzmu, upośledzeniu kobiet i religijnej nienawiści, do
której nagminnie nawołuje się w ich meczetach. Małżeństwa z przymusu,
egzekucje honorowe kobiet, karne gwałty zbiorowe, mordercza nienawiść do
homoseksualistów są teraz cechami skądinąd świeckiej Europy – dzięki
islamowi. Uważa się, że kobieta „splamiła honor” rodziny jeśli odmówiła
małżeństwa z przymusu, poprosiła o rozwód, była niewierna, została zgwałcona
lub padła ofiarą innego rodzaju napaści seksualnej. Kobiety, które znalazły się w
takiej sytuacji są często mordowane przez ich ojców, mężów lub braci, czasem
przy współudziale innych kobiet. Egzekucje honorowe, można prawdopodobnie
postrzegać jako zjawisko kulturowe, a nie wyłącznie religijne. Nie jest też
charakterystyczne tylko dla świata islamu. Praktyka ta znajduje jednak mocne
wsparcie w islamie, gdyż religia ta wyraźnie uważa kobietę za własność
mężczyzny i nakazuje karać niewierność śmiercią. W świecie muzułmańskim,
kobieta, która zgłosi gwałt, ryzykuje, że zostanie zamordowana za
„niewierność” – w końcu przyznała się do stosunku pozamałżeńskiego.
Polityczna poprawność i obawa przed rasizmem sprawia, że wielu
Europejczyków nie jest chętnych sprzeciwiać się odrażającym religijnym
obyczajom ekstremistów żyjących pośród nich. Z paroma wyjątkami, jedynymi
publicznymi osobami, które miały odwagę mówić otwarcie o zagrożeniu, jakie
islam niesie dla europejskich społeczeństw są faszyści. Nie wróży to dobrze
naszej cywilizacji.
Pomysł, że islam jest “pokojową religią opanowaną przez ekstremistów”,
jest złudzeniem i jest też szczególnie niebezpiecznym złudzeniem dla samych
muzułmanów. Nie jest jasnym, jak mamy rozwijać dialog ze światem islamu, ale
usypianie samych siebie za pomocą eufemizmów nie jest odpowiedzią. Jest już
truizmem wśród ludzi od polityki zagranicznej, że prawdziwa reforma islamu
nie może być narzucona z zewnątrz. Powinniśmy jednak zrozumieć, dlaczego
tak jest – dlatego, że większość muzułmanów jest całkowicie opanowana przez
ich wiarę. Muzułmanie postrzegają politykę i konflikt globalny w kategoriach
islamu. A muzułmanin, który nie postrzega tak świata, ryzykuje, że zostanie
uznanym za apostatę i zabitym przez innych muzułmanów.
Jak możemy mieć nadzieją na porozumienie ze światem islamu, jeżeli
sami nie postępujemy rozsądnie. Nic nie osiągniemy, deklarując, że „wszyscy
wierzymy w jednego Boga.” Nie wierzymy w jednego Boga i nic bardziej nie
podważa tego faktu, jak historia naszych własnych wojen religijnych. A
wewnątrz islamu szyici i sunnici nie mogą dogadać się jak w ten sam sposób
modlić się do jednego Boga i z tego powodu zabijają się od wieków.
Jest wysoce nieprawdopodobnym, że uda nam się uzdrowić podziały tego
świata przez międzyreligijny dialog. Pobożni muzułmanie są, tak samo mocno
jak Ty, przekonani, że ich religia jest doskonała i jakiekolwiek odstępstwo
prowadzi prosto do piekła. Jest oczywiście łatwe, by przedstawiciele głównych
religii spotykali się czasem, by zgodzić się, że pokój powinien panować na
ziemi lub, że miłosierdzie jest wspólnym elementem, który jednoczy religie
świata. Nie uciekniemy jednak przed spostrzeżeniem, że osobiste przekonania
religijne warunkują sposób wykorzystania tego pokoju, jak również przed
pytaniem co dokładnie znaczy „miłosierdzie.” Miliony, lub nawet setki
milionów muzułmanów gotowych jest umrzeć, zanim pozwolą by Twoja wersja
miłosierdzia przyjęła się na Półwyspie Arabskim. W jaki sposób dialog między
religiami, nawet na najwyższym szczeblu, ma uzgodnić światopoglądy
fundamentalnie odmienne i z zasady odporne na zmianę? Niezmiernie ważnym
jest, w co konkretnie wierzą miliardy ludzi, i dlaczego.
Podsumowanie
Jednym z największych wyzwań stojących przed ludzką cywilizacją w
XXI wieku jest nauczenie się mówienia o najgłębszych ludzkich problemach –
etyce, doświadczeniu duchowym i nieuchronności ludzkiego cierpienia – w
sposób, który nie jest rażąco nieracjonalny. Desperacko potrzebujemy publicznej
dyskusji prowadzonej w sposób wspierający krytyczne myślenie i intelektualną
szczerość. Nic bardziej nie stoi na przeszkodzie temu zamierzeniu, niż szacunek,
którym darzymy wiarę religijną.
Mógłbym być pierwszym, który przyzna, że usunięcie religii w naszych
czasach nie ma szans. A jednak to samo można było powiedzieć o wysiłkach
zmierzających do zakazania niewolnictwa w końcu XVIII wieku. Każdy, kto w
1775 roku mówił z przekonaniem o likwidacji niewolnictwa w Stanach
Zjednoczonych, sprawiał wrażenie człowieka tracącego swój czas i tracącego go
niebezpiecznie.
Porównanie nie jest idealne, ale przekonywujące. Jeżeli kiedykolwiek
przezwyciężymy religijne odurzenie, będziemy patrzeć na ten okres ludzkiej
historii z przerażeniem i zadziwieniem. Jak ludzie mogli wierzyć w takie rzeczy
w XXI wieku? Jak mogli dopuścić do tak niebezpiecznych podziałów
społecznych przez puste idee o Bogu i Raju? Tak naprawdę, niektóre Twoje
najbardziej najgłębsze wierzenia są podobnie zawstydzające, jak przekonania
tych, którzy wysłali ostatni statek niewolniczy do Ameryki w końcu 1859 roku
(tym samym, w którym Darwin opublikował „O pochodzeniu gatunków”).
Nadszedł czas by nauczyć się zaspokajać nasze emocjonalne potrzeby bez
posługiwania się niedorzecznością. Musimy znaleźć sposób, by przywołać siłę
rytuału, by wyróżniać te chwile w życiu każdego człowieka, które wymagają
skupienia i wrażliwości – narodzenie, małżeństwo, śmierć – bez okłamywania
siebie o naturze świata. Tylko, gdy uznamy za dziwaczne odchylenie
wychowanie naszych dzieci jako chrześcijan, muzułmanów, Żydów, tylko wtedy
mamy szansę naprawić najgłębsze i najbardziej niebezpieczne podziały w
naszym świecie.
Nie mam wątpliwości, że Twoje doznanie Chrystusa współistniało z
najlepszymi wydarzeniami w Twoim życiu. Pewnie po tym kochasz innych ludzi
w sposób wcześniej niewyobrażalny. Mogłeś nawet doznać uczucia ekstatycznej
radości i szczęścia w czasie modlitwy. Nie chcę podważać wartości tych
doświadczeń. Pragnę jednak zwrócić uwagę, że miliardy innych ludzi, w
każdym czasie i miejscu doznawały podobnych przeżyć – ale w ich przypadku
w czasie rozmyślań o Krisznie, Allachu, Buddzie, w chwili uniesienia przy
odbiorze sztuki, przy wykonywaniu muzyki lub pod wpływem kontemplacji
piękna natury. Bez wątpienia człowiek jest zdolny do głęboko przemieniających
doświadczeń. I również bez wątpienia jest zdolny do błędnej interpretacji tych
doznań, tak, by głębiej oszukiwać się, co do natury rzeczywistości. Masz rację
oczywiście, gdy wierzysz, że jest więcej rzeczy wartych by żyć, niż tylko
poznawanie struktury i zawartości wszechświata. Ale to nie sprawia, że
nieuzasadnione (i nieuzasadnialne) twierdzenia na ten temat są w jakimkolwiek
sensie bardziej godne szacunku.
Powinniśmy przyjąć, że by rozróżnić naukę i religię nie jest ważne byśmy
odrzucili nasze intuicje moralne i przeżycia duchowe z dyskusji o naturze świata
– istotne jest, co możemy uczciwie wnioskować na ich podstawie. Są dobre
przesłanki do tego by wierzyć, że Jezus i Budda nie opowiadali bzdur, gdy
opisywali zdolność człowieka do przekształcenia swojego życia w rzadki i
piękny sposób. Ale jakiekolwiek poważne badanie etyki lub życia
kontemplacyjnego wymaga przyjęcia tych samych standardów rozsądku i
samoanalizy, które ożywiają wszystkie intelektualne dyskursy. Jako fenomen
biologiczny religia jest produktem procesu myślowego, który ma głębokie
korzenie w ewolucyjnej przeszłości. Niektórzy badacze postulują, że religia
mogła odegrać ważną rolę w nadawaniu spójności społecznej dużym grupom
prehistorycznych ludzi. Jeżeli to prawda, to religia wypełniła swe ważne
zadanie. Ale to nie znaczy, że ma tę rolę do wypełnienia i teraz. Nie ma przecież
nic bardziej naturalnego niż gwałt. Ale nikt nie będzie twierdził, że gwałt jest
dobry i zgodny z zasadami cywilizowanego społeczeństwa tylko dlatego, że
miał ewolucyjne zalety dla naszych praprzodków. To, że religia pełniła jakąś
ważną funkcję w przeszłości, nie wyklucza faktu, że jest teraz największą
przeszkodą w budowie globalnej cywilizacji.
Ten list jest produktem niepowodzenia – klęski wielu błyskotliwych
wcześniejszych ataków na religię, niepowodzenia naszych szkół w ogłoszeniu
śmierci Boga w sposób, który każda kolejna generacja może zrozumieć,
niepowodzeń mediów w krytyce osób publicznych poddających się religijnym
pewnikom – niepowodzeniom mały i dużym, które pozwalają prawie każdemu
społeczeństwu na ziemi wciąż grzebać się w rozważaniach o Bogu i nienawidzić
tych co grzebią inaczej.
Niewierzący, tacy jak ja, stoją przy Tobie, ogłuszeni przez muzułmańskie
hordy wrzeszczące o śmierci dla całych narodów. Ale stoimy zadziwieni także
Tobą – Twoją odmową dostrzeżenia rzeczywistości, cierpienia, którego jesteś
przyczyną w służbie Twoich religijnych mitów, Twoim przywiązaniem do
zmyślonego Boga. Ten list jest efektem tego zadziwienia – i jest wyrazem
malutkiej nadziei.
10 książek, które polecam
1. Bóg urojony, Richard Dawkins
2. Odczarowanie religia jako zjawisko naturalne, Daniel C. Dennett
3. Misquoting Jesus, Bart D. Ehrman
4. Kingdom Coming, Michelle Goldberg
5. The End of Days, Gershom Gorenberg
6. Freethinkers, Susan Jacoby
7. Niezwykłe złudzenia i szaleństwa tłumów, Charles Mackay
8. Dlaczego nie jestem chrześcijaninem, Bertrand Russell
9. God, the Devil, and Darwin, Niall Shanks
10. Atheism: The Case Against God, George H. Smith
O Autorze
Sam Harris napisał bestseller „The End of Faith: Religion, Terror, and the
Future of Reason”, polecany przez New York Times, wyróżniony nagrodą
PEN/Martha Albrand Award for First Nonfiction. W Internecie zaprasza na
www.samharris.org.
1
Przypisy
Nie ma kłopotów ze znalezieniem danych z badań, które dokumentują głębię i
powszechność pobożności w Ameryce. PEW (www.people-press.org) oraz Gallup
(www.gallup.com) pozostają najlepszymi źródłami takich informacji. Według ostatnich
badań Gallupa:
http://www.editorandpublisher.com/eandp/news/article_display.jsp?vnu
_content_id=loo2l547O4
2
"What God sanctioned": F. G. Wood, The Arrogance of Faith (New York: A. A.
Knopf, 1990 r.), str. 59. większość Amerykanów najwyraźniej tak uważa: Seventy-two
percent of Americans approve of displaying the Ten Commandments on public property.
http://pew forum.org/press/index.php?ReleaseID=32
3
Od tłumacza: wszystkie cytaty z Biblii pochodzą z Biblii Tysiąclecia.
4
Heretycy powinni być torturowani: P. Johnson, A History of Christianity (New
York: Simon & Schuster, 1976 r.), str. 116-117.
Lub zabijani na miejscu: Summa Theologica, paragraf 3 w pytaniu 11 w Secunda
Secundae.
5
Martin Luther i John Calvin: W. Manchester, A World Lit Only by Fire: The
Medieval Mind and the Renaissance (Boston: Little, Brown, 1992 r.).
6
Od tłumacza: Te reguły obowiązują z całą mocą w świecie muzułmańskim.
Ostatnio (2008 r.) jeden z wielkich muftich w Arabii Saudyjskiej potwierdził zgodność
obowiązującego prawa z islamem, do sprzedawania 10-letnich dziewczynek jako żon
dla 45-letnich mężczyzn.
7
Od tłumacza: Przykazania w Biblii nieznacznie różnią się od tego, co w
Katechizmie rozpowszechnia Kościół Katolicki. Również numeracja nieznacznie różni
się u Żydów, katolików, protestantów i prawosławnych. Czasami niektóre przykazania
są łączone – np. 1 i 2 w Biblii to 1 w Katechizmie.
8
Produkcja szczepionki: Forbidden Vaccine, The New York Times, 30 grudnia
2005 r. (artykuł).
9
Znane dane: M. Goldberg, Kingdom Coming: The Rise of Christian Nationalism
(New York: W. W. Norton, 2006 r.), str. 137.
10
Występowanie rzeżączki: N. D. Kristof, Bush's Sex Scandal, The New York
Times, 16 lutego 2005 r.
11
Reginald Finger: M. Specter, Political Science, The New Yorker, 13 marca 2006
r., str. 58-69.
12
W rzeczywistości wiele stanów: The States Confront Stem Cells, The New York
Times, 31 marca 2006 r.
13
Gdyby ktoś eksperymentował:
http://www.usccb.org/prolife/issues/bioethic/statelaw.htm
14
Czy możesz w to uwierzyć, że Watykan sprzeciwia się aktualnie użyciu
kondomów jako zabezpieczenia przed HIV nawet wśród małżonków. Podobno Papież
Jan Paweł II zamierza przemyśleć tą politykę, Kardynał Javier Lozano Barragan,
przewodniczący Papieskiej Rady ds. Służby Zdrowia, ogłosił w radiu watykańskim, że
jego biuro „prowadzi bardzo naukowe, techniczne i moralne studia” na ten temat (sic).
No więc, jeśli doktryna Kościoła Katolickiego zmieni się pod wpływem tych pobożnych
deliberacji, będzie to znak, nie mądrości wiary, a tylko faktu, że jeden z dogmatów stał
się nie do utrzymania.
15
Christopher Hitchens: Mommie Dearest, 20 października 2003 r.,
http://www.slate.com/id/2090083/
16
„Największy niszczyciel”: http://nobelprize.org/peace/laureates/1979/teresa-
lecture.html
17
O Salwadorze: J. Hitt, Pro-Life Nation, The New York Times Magazine, 9
marca 2006 r.
18
20 procent: C. P. Griebel et al., Management of Spontaneous Abortion,
American Family Physician, vol. 72, no. 7 (1 października, 2005 r.), str. 1243-50.
19
Ateizm Hitlera był wyraźnie przeceniany:
„Moje uczucia, jako chrześcijanina, prowadzą mnie do mojego Boga i Zbawcy –
wojownika. Prowadzą mnie do człowieka, który w samotności, otoczony przez niewielu
zwolenników, rozpoznał prawdziwą naturę Żydów. I wezwał ludzi do walki z nimi. I
który, boska prawda! Był największy nie, jako cierpiący, ale jako wojownik. W
bezgranicznej miłości, jako chrześcijanin i jako człowiek, czytam pismo, które mówi nam
jak Pan w końcu powstał w Swojej mocy i wypędził zarazę ze Świątyni, gniazdo żmij i
węży. Jak wspaniała była jego walka po stronie świata przeciw żydowskiej truciźnie,
jako chrześcijanin ja również mam obowiązek wobec mojego narodu.”
Hitler oświadczył to w przemówieniu 12 kwietnia 1922 roku (Norman H. Baynes,
ed. The Speeches of Adolf Hitler, April 1922-August 1939. Vol. 1 z 2, str. 19-20. Oxford
University Press, 1942 r.)
20
„Kłamstwo krwi” (blood libel) w odniesieniu do Żydów to fałszywe relacje o
mordowaniu przez Żydów nie-Żydów w celu uzyskania krwi do religijnych ofiar. Te
kłamstwa są wciąż powszechnie akceptowane w świecie islamu.
21
42 Watykan pisze: J. I. Kertzer, The Modern Use of Ancient Lies, The New
York Times, 9 maja 2002 r.
22
Według ONZ: P. Zuckerman, Atheism: Contemporary Rates and Patterns, w
The Cambridge Companion to Atheism, Michael Martin, ed. (Cambridge, Eng.:
Cambridge University Press, wkrótce).
23
To samo porównanie: G. S. Paul. Cross-National Correlations of Quantifiable
Societal Health with Popular Religiosity and Secularism in the Prosperous
Democracies, Journal of Religion and Society, vol. 7 (2005 r.); R. Gledhili, Societies
Worse Off 'When They Have God on Their Side,' The Times (Wielka Brytania), 27
września 2005 r.
24
Przynależność partyjna: http://people-
press.org/commentary/display.php3?AnalysisID=i03
25
Z 25 miast: http://www.morganquitno.com/cito6pop.htm#25
26
3 z 5 najbardziej niebezpiecznych miast: http://www.fbi.gov/ucr/ucr.htm
27
Z 22: http://www.itaffectsyou.org/blog/?p=200
28
Kraje z wysokim poziomem:
www.globalissues.org/TradeRelated/Debt/USAid.asp#ForeignAidNumbers
inChartsandGraphs; http://www.oecd.org
29
Rozważ liczby: www.nybooks.com/articles/17726.
30
"nie w mocy": http://www.thetablet.co.uk/sample04.sh.tml
31
W oparciu o teksty: See J. Pelikan, Jesus Through the Centuries (New York:
Harper & Row, 1987 r.); A. N. Wilson, Jesus: A Life (New York: W. W. Norton, 1992r.);
i B. M. Metzger i M. D. Coogan, eds., The Oxford Companion to the Bible (Oxford,
Eng.: Oxford University Press, 1993 r.), str. 789-90.
32
Sprzeczności w Ewangeliach: jest wiele źródeł materiałów o sprzecznościach.
Burr, Self-contradictions of the Bible (1860 r.) jest dziełem klasycznym.
33
“U źródła”: National Academy of Sciences, Teaching About Evolution and the
Nature of Science (1998 r.), str. 58; http://www.nap.edu/catalog/5787.html
34
Po prawdzie, otrzymuje ostatnio e-maile z protestami ludzi, którzy twierdzą z
pełną gorliwością, że wierzą w Posejdona i że inni bogowie greckiej mitologii są realni.
35
W międzyczasie, uczniowie w liceach w USA: L. Gross, Scientific Illiteracy
and the Partisan Takeover of Biology, PLoS Biol 4(5): e167. DOI:
10.1371/journal.pbio.0040167 (2006 r.);
http://biology.plosjournals.org/perlserv?request=get-document&doi-
io.i37i/journal.pbio.0040167.
36
Fizyk Stephen Hawking uważa czasoprzestrzeń za czterowymiarową zamkniętą
rurę, bez początku I końca (coś jak powierzchnia sfery).
37
Lekarstwem na przetokę porodową, jak się okazuje, jest prosty zabieg
chirurgiczny, a nie modlitwa. Choć wielu ludzi wiary wydaje się przekonana, że
modlitwa może uleczyć wiele schorzeń (mimo, że badania naukowe tego nie pokazują),
jest interesującym, że modlitwa jest uważana za skuteczną tylko w przypadku chorób i
ran, które można wyleczyć. Nikt, na poważnie, spodziewa się, że modlitwa spowoduje,
że osobie bez kończyny odrośnie ona sama. A dlaczego nie? Salamandrom przydarza się
to często, najwyraźniej bez modlitwy. Jeżeli Bóg wysłuchuje modlitw choć czasami,
dlaczegóżby czasami nie spowodowałby odrośnięcie kończyny inwalidzie? I dlaczego
ludzie wierzący nie powinni oczekiwać, że modlitwa zadziała. Jest nawet zabawna
witryna poświęcona tej zagadce: www.whydoesgodhateamputees.com
(„dlaczegobógnienawidzikalek”).
38
Wojna religijna w Sudanie jest różnym konfliktem od ludobójstwa, które
właśnie odbywa się w Darfurze (region Sudanu).

You might also like