You are on page 1of 54

Abecado Kisiela

Stefan Kisielewski
Jak powstao "Abecado"? Pomys by dziecinnie prosty: rwnie prosty jak samo abecado. Jaki czas temu reyser Marian Terlecki postanowi zrobi film o Kisielu i zaprosi mnie do wsppracy. Ju w trakcie krcenia zdj okazao si co zreszt zupenie oczywiste - i gwny bohater wplata we wasn biografi niezliczone anegdotki i wspomnienia dotyczce ludzi, z ktrymi mia do czynienia w najrozmaitszych okolicznociach. Opowieci te rozsadzay wprawdzie zaplanowane ramy filmu, lecz byy tak smakowite, e dla ich ocalenia przystpilimy niezwocznie do robienia filmu nastpnego. Zasiadem wic przy Kisielowym stole, rozmiarami przypominajcym boisko do piki rcznej, i naprdce nabazgraem na kartce z gr sto nazwisk. Czujne piro gospodarza skrelio z tej prowizorycznej listy paru delikwentw (zgadnij Koteczku - kogo mianowicie?), lecz w zamian dopisao kilkunastu innych godnych uwiecznienia. Nastpnie, przy uyciu metod niegodnych i podstpnych - niskie pochlebstwa, szanta moralny, obiecywanie gruszek na wierzbie etc. - udao si Mistrza skoni do poksania dalszych stu kilkudziesiciu blinich. Ksieczka niniejsza stanowi zatem wierny zapis Kisielowej gawdy, zuboonej tylko o charakterystyczne chrzknicia, sadystyczne pomruki oraz bogie westchnienia. Odstpilimy te od nazbyt rygorystycznych poprawek faktograficznych i od fryzowania wypowiedzi niedo uadzonych. W zamian moe cho w czci udao si ocali niepowtarzaln swoisto stylu, klimat i ton tej narracji. To w istocie "pamitnik mwiony", i jako taki powinien zachowa waciwoci gatunku. A wic nie tyle statecznie uporzdkowany "Alfabet wspomnie", ile raczej "Abecado" i to takie, co wanie z pieca spado; w dodatku na eb, na szyj. Zarazem miem przecie twierdzi, e te swobodnie snute opowieci maj wag dokumentu historycznego, cho nie obarcza ich baga solennych przypisw ani aparatury bibliograficznej. Ich walor ley gdzie indziej. Te dykteryjki przywracaj naszym wspczesnym dziejom - tak uadzonym i tak doskonale bezosobowym - normalny, ludzki wymiar. Kisiel spersonalizowa polsk histori. Wanie tak, uczowieczy j i zhumanizowa, gdy ten mdry przemiewca wie dobrze, i za kadym procesem dziejowym, za kadym politycznym faktem - kryj si ywi ludzie z krwi i koci. Jest to rzecz o biskupach i mach stanu, policjantach i opozycjonistach, pisarzach i dyplomatach, komunistach - by uy porwnania samego Kisiela - tak czerwonych "jak kardynaowie owicy raki w Morzu Czerwonym" i reakcjonistach tak czarnych "jak Murzyni czyszczcy komin z sadzy w noc bezksiycow". W tym samym wszake stopniu jest to rzecz o Stefanie Kisielewskim, ktry wspczesn histori Polski nie tylko w sobie waciwy sposb opisuje, ale ktry take j wsptworzy ju od pwiecza. Pierwszy felietonista Rzeczypospolitej swoje 250 ofiar potraktowa w gruncie rzeczy agodnie. Jego niewyparzony jzyk kuje, ale nie rani. Bowiem Kisiel, przy caej drapienoci i sarkazmie, kompletnie wyzuty jest z jednego, bardzo ludzkiego uczucia. Uczucia nienawici wobec blinich. Rozprawia si z nimi zarazem zgryliwie i dobrodusznie, z przeksem i wyrozumiaoci. Leje im mid na serce i natychmiast doprawia szczypt soli z pieprzem. Smacznego! Tomasz Woek Proszono mnie, eby si wypowiedzie o rnych ludziach. Sprawa jest ryzykowna, ale trudno. Wic sprbuj, wedug alfabetu. ***** Jerzy Andrzejewski - znaem go chyba 55 lat, by to mj przyjaciel, ale nie bardzomy si lubili. Moe to wyniko z rnicy usposobie i temperamentw. Prawdziw pretensj miaem do niego o powie

"Popi i diament", bo uwaam, e ona zafaszowaa obraz Polski bezporednio powojennej, e waciwie daa komunistom okazj, eby wytumaczy sprawy trudne, np. AK w sposb nieprawdziwy - co mu zreszt mwiem. Wyniko z tego tyle, emy do siebie kilkanacie lat nie mwili w ogle. Ale potem si z nim pogodziem. On tej powieci nie odwoa, a modzie dzi zdaje si uwaa, e jest to powie doskonaa i wolnociowa. Mam inny pogld. A Jerzego... Moja ona go bardzo lubia, a ja go rednio lubiem. Ale by to nieprzecitny czowiek, niewtpliwie. ***** Wadysaw Bartoszewski - mj wielki przyjaciel. Wizie Owicimia i rnych obozw. Szalenie wygadany. Pamitam, e po Padzierniku byy sprawy sdowe o odszkodowania za wizienia. Powoywano Bartoszewskiego na wiadka i kiedy sdzia si dowiadywa, e on ma by wiadkiem, to nie dopuszcza do rozprawy. Przyznawa odszkodowanie byleby on nie gada, bo mwi jak maszyna. Mia rne przykroci. Teraz jest w Niemczech. Wybitny historyk - moim zdaniem. Ja mam do niego pretensj, e zburzy Warszaw, ale on twierdzi, e Powstanie musiao by. To jest rnica midzy nami. Ale oczywicie artuj, bo to raczej nie on zburzy... ***** Arcybiskup Eugeniusz Baziak - po mierci Sapiehy zastpowa arcybiskupa krakowskiego. Ja miaem z nim takie zetknicie, e po Padzierniku wydano mi po raz drugi "Sprzysienie" i znowu wynika historia, e to prawie pornografia. Ksidz Bardecki, asystent kocielny w "Tygodniku", prosi, ebym poszed do Baziaka i mu to wytumaczy. Poszedem, on by bardzo agodny. Powiedzia: "Czy pan moe mi napisa, e pan auje, i panu wydali?" Ja mwi: "Ekscelencjo, no dobrze, auj...". To nigdy nie miao dalszego biegu. Tylko tyle go znaem. ***** Wojciech Bk - poeta, poznaczyk, katolik. Znaem go w czasie okupacji. Troch by alkoholikiem... nawet duo. Bardzo antykomunistyczny i po wojnie byy z nim niesamowite historie w Poznaniu, poniewa odgraa si, e przyjedzie na zjazd literatw - a nie chcieli go drukowa - wygosi przemwienie i otruje si na estradzie. Ale ksidz, przeor dominikanw z Poznania, ktry to usysza, przyjecha do Warszawy i uprzedzi Putramenta, e moe by taka historia. Putrament zmobilizowa jakich facetw, tak, e jak Bk chcia wej na estrad, to go chapnli... I by w domu wariatw chyba przez pewien czas. Tragiczna posta, niezy poeta. ***** Jakub Berman - nie znaem, nie widziaem, niewiele mam do powiedzenia poza jedn spraw, jak uratowaem "Tygodnik Powszechny" i Zawieyskiego. Mianowicie jak bya wojna koreaska, to Berman wpad na pomys: zaprosi grup literatw, ktrych sam wybra, i powiedzia, e kady z nich musi napisa do jakiego pisarza na Zachodzie list protestujcy przeciwko wojnie, przeciwko Ameryce. Zawieyskiemu wyznaczy Grahama Greene'a, e on ma do niego napisa. I pogrozi mu, e to fatalnie wpynie na "Tygodnik" i na wszystko, jeeli on odmwi. Mnie nie byo wtedy w Krakowie. Przyjedam i mwi mi, e Zawieyski napisa, e to na pierwszej stronie idzie, ju cenzura pucia... Ja to czytam... no to byo okropne! Bo on si napi wdki, wpad w histeri, i napisa szczerze, rzeczywicie, ze szwungiem, ale bzdury niebywae. Wic ja mwi do Turowicza: "Suchaj, ... jeeli to si ukae, to ja przestaj pisa w "Tygodniku". On mwi: "Ale nie wygupiaj si, przecie to ju przeszo przez cenzur, ju wiedz". Ja mwi: "Daj sowo honoru - jeeli to si ukae, koniec". No i wtedy Goubiew si wtrci: "Suchajcie, jeli Stefan daje sowo honoru, to musimy to powanie traktowa, musimy si naradzi". I zdjli to w kocu na cae szczcie, bo byoby po "Tygodniku" i po Zawieju... ***** Wadysaw Biekowski - ciekawa posta, komunista, ateista, ktry mia do nas jaki sentyment. Jeszcze w roku 1946 urzdza dyskusj marksistw z katolikami w Krakowie u "Wierzynka", gdzie gwnymi dyskutantami byli pan Drobner i ksidz Piwowarczyk. Dyskusja bya wspaniaa, np. Drobner mwi, e Marks napisa tak i tak. Ksidz Piwowarczyk mwi na to: "Nie. On powiedzia nie tak". Wic Drobner na to: "Ksidz szanowny si myli". "Ja si nie myl, ale pan zna tylko lipskie wydanie Marksa, a nie zna pan londyskiego, gdzie on napisa to i to". No wic bya to wysoka szkoa jazdy. Potem Biekowski zosta wyrzucony jako gomukowiec. A w 1956 znowu si zjawi w Krakowie, zacz rozmowy z Goubiewem, z Zawieyskim, obiecywa nam, e bdzie wiele klubw katolickich, e wejdziemy do Sejmu, Zawieyski do Rady Pastwa, no i skusi nas... a potem sam wylecia po kilku latach, poniewa Gomuka, ktrego by bliskim przyjacielem w czasie okupacji, zdenerwowa si jego

dowcipami. Robi w Sejmie dowcipy rzeczywicie dziwne. Powiedzia kiedy, e mamy ile tam tysicy nauczycieli szk niszych - idiotw. A skd si wzili?... Z socjalizmu, socjalizm ich wychowa. Po takich dowcipach Kliszko si denerwowa. Wyrzucili Biekowskiego najpierw z ministerstwa, zosta dyrektorem ochrony przyrody czy lasw, czy czego. Potem go z partii wyrzucili i zosta polskim Djilasem, wydawa za granic. Mieszka w tym domu zreszt co i ja. Miy czowiek. Ja si z nim kciem: "Pan cigle wierzy w marksizm, tylko pan mwi, e le wykonano. Niestety po tylu latach to ju okazuje si chyba, e tego nie mona dobrze wykona". Taka bya rnica midzy nami. ***** Czesaw Bobrowski - wybitny ekonomista, przed wojn dobry znajomy pana Giedroycia. Uczestniczy w "Klubie 11 Listopada" stworzonym przez Rydza migego. Omawiano tam sprawy gospodarcze. Ciekawa kariera. Po wojnie by wiceprezesem CUP, po czym Minc zmieni front, zacz niszczy ustrj trjsektorowy, nastpia "bitwa o handel". Bobrowski bardzo si sprzeciwia, zosta ambasadorem w Szwecji, skd uciek do Parya. Wrci do Polski w 1956 r. Znowu zosta wiceprezesem w Radzie Ekonomicznej, ale nie bardzo go suchano, bo Gomuka by uparty. W 1968 na Uniwersytecie B. opowiedzia si po stronie studentw i pobili go chyba - jaka bya draka i wtedy znw wyjecha - by w Algierze doradc gospodarczym. Wrci znowu pod koniec epoki gierkowskiej - i jak wiadomo te niewiele mg. Powiedzia kiedy w telewizji: "Skoro nie moemy wprowadzi systemu rynkowego, to trzeba cign to co jest". Bardzo niemody, chyba ju po osiemdziesitce. ***** Adolf Bocheski - by wybitnie zdolnym czowiekiem. Zgin jak wiadomo po bitwie pod Ankon. Uchodzi za olbrzymi talent polityczny, ale jego ksika "Midzy Niemcami a Rosj" zaczyna si od zaoenia, e w Europie przez 30 lat nie bdzie wojny. No, zaoenie w 1938 roku dosy zabawne. Poczuwa si do winy, e tego nie przewidzia i chyba dlatego zgin - szed na najniebezpieczniejsze miejsca. To by wielki charakter. ***** Aleksander Bocheski - czyli Olo. Mj przyjaciel. Rzeczywicie bardzo ju niemody. Waciwie jeden z twrcw "Paxu", jeden z najwierniejszych. Realista polityczny, inynier, byy dyrektor browaru w Okocimiu. Autor ksiki "Dzieje gupoty w Polsce", ktrej wydanie zaatwiem po wojnie w prywatnej firmie "Panteon". I wcale nie posza, mimo e w maym nakadzie wydana - 3000, tak e wydawca, pan Ryca mia do mnie pretensje. Ale jest to ksika niesychanie ciekawa, waciwie apologia Targowicy, wszelkich porozumie i tak dalej. Jest to ciekawy umys, niepopularny umys. Natomiast jego tezy gospodarcze, e aden rynek, tylko trzeba stworzy totalizm gospodarczy, wzi wszystkich za mord i produkowa - chyba niesuszne. Ale jest to czowiek z wielkiej rodziny, interesujcy, zabawny, ma ju po osiemdziesitce grubo i... ja go lubi. ***** Ksidz Jzef Bocheski - nie znam go osobicie. Uchodzi za wielkiego filozofa. Kiedy - co zabawne - by poniekd cenzorem rzymskim. I on wanie wzi na Indeks ksik Piaseckiego i pismo "Dzi i Jutro". To zabawne, e jego brat by twrc "Paxu", a on to wcign na Indeks. No, ale to jest taka rodzina, paradoksalna. Ciekawy czowiek - nie uwaam, eby by wielkim filozofem. Czytaem jego artykuy o Koakowskim, o ksice, ktr ja uwaam za najlepsz - "Gwne nurty marksizmu" - i waciwie on niewiele mia o tym do powiedzenia. Jest to bardzo osobliwy... wariat, przepraszam, ktry sam prowadzi samolot, sam pdzi samochodami - po osiemdziesitce to jest rzecz niezwyka. Ciekawa posta. ***** Jerzy Borejsza - nie znaem go osobicie, ale byem na paru jego zebraniach literacko-dziennikarskich w Krakowie, w 1945 roku. By to czowiek, ktry politycznie duo kama, ale mia szalon ambicj, eby do Polski Ludowej i do wydawnictw wcign wszystkich endekw i prawicowcw. Waciwie by jednym z twrcw "Paxu" - to do niego zgosi si Olo Bocheski i jego to zainteresowao, bo chcia mie swoj prawic.

Skoczy marnie, bo w kocu w partii jako le go widzieli, poza tym zakocha si w dziewczynie "reakcyjnej". Mia katastrof samochodow, po ktrej - jak mwiono - straci pami. By taki dowcip, e powierzono mu wobec tego napisanie historii Polski. Ale to bya niebanalna posta, ciekawa. Jego bratem przyrodnim by chyba Raski, znany z UB. Oni nazywali si Goldbergowie, czy co takiego. To by ciekawy czowiek. ***** Kazimierz Brandys - dugie lata z nim dyskutowaem jako z komunist i marksist, znaem go jeszcze z czasw okupacji. Teraz si nawrci i przeciwn funkcj spenia. Nie bardzo go lubi, ale to jest kulturalny czowiek i bardzo dobry pisarz, chyba. A co jeszcze napisze to nie wiadomo. Moim zdaniem jego ksika "Midzy wojnami" obok "Popiou i diamentu" i "Pamitki z celulozy" jest waciwie najgorszym przejawem socrealizmu. Mwi, e "Obywatele" byli gorsi. Ja twierdz, e "Midzy wojnami" jest gorsze. No, ale si nawrci i jest zupenie inny. ***** Stefan Bratkowski - jest to pozytywna posta, chocia mnie irytuje okropnie to jego zadcie spdzielczo-spoeczno-pozytywistyczne, takie jakie naiwne. Zreszt zrobi do mnie aluzj w jednym ze swoich artykuw. Napisa, e nie lubi takich liberaw, co si boj robotnikw, i tylko licz na pienidze. Ale musz powiedzie, e on ma szalony szwung i dziaa z przekonaniem, dziaa na wszystkich frontach. Ja go jeszcze pamitam, jak redagowa "ycie i Nowoczesno", dodatek do "ycia Warszawy", i z przekonaniem to robi. Jest to waciwie Polak z Dolnego lska, bo we Wrocawiu urodzony chyba, gdzie ojciec by konsulem. Wiem, e on si przyjani z Osmaczykiem. Czasem go bardzo lubi, a czasem mnie potwornie drani, tak na przemian. ***** Roman Bratny - znaem go sabo. Pisarz znany. Akowiec kiedy, a potem przeciwnie. Podobno jak go przyjmowali do partii to si kaja, e on strzela do komunistw, ale wierzy w to, a teraz chce odkupi winy. No i go przyjli. ***** Jerzy Braun - ciekawa posta. W gruncie rzeczy debiutowaem literacko u Brauna. Wydawa on pismo "Zet", ktre byo czym w rodzaju organu filozofii narodowej Hoene-Wroskiego. Bardzo wybitni ludzie pracowali w tym pimie - Regamey, nastpnie nijaki Homolacs, erudyci ogromni. Braun te by filozofem, erudyt, poet, powieciopisarzem. Troszk naiwnym czowiekiem. W czasie okupacji by twrc Unii, unii grup katolickich, potem Stronnictwa Pracy. By chyba ostatnim delegatem rzdu londyskiego, tylko krtko. Po wojnie sdzi, e odegra rol polityczn, ale Bierut kaza zamkn dziaaczy Stronnictwa Pracy. Popiel wyjecha, lecz zamknito Studentowicza, Kwasiborskiego, Antczaka, Brauna i innych. Bardzo dugo siedzia w wizieniu. Straci oko, bo dosta jaskry. Zmar w Rzymie. ***** Tadeusz Breza - bardzo inteligentny czowiek, ale troch obrzydliwy, bo taki jaki mikki cynik. Bardzo mdry, na kad spraw patrzy dwuznacznie... stosowa kompromitacjonizm, jak mwi Irzykowski. Jeeli si czyta jego "Spiow bram", to on tak niby nie lubi tych ksiy, ale... lubi, sam kiedy by w zakonie, zreszt arystokrata. Jest taka jego ksika "Niebo i ziemia", w dwch tomach. Pierwszy tom jest znakomity, a drugi jest idiotyczny, bo okazao si, e przyszed socrealizm, i od niego zadali, eby przerobi ten drugi tom. I on go przerobi. Uwaa, e c, tak ycie si toczy, jak ka, to trzeba. W rozmowie by znakomity. Rozmwca przyjemny, subtelny, wszystko rozumiejcy. A w yciu publicznym posta dwuznaczna. ***** Zbigniew Brzeziski - posta znana i sawna. Stykaem si z nim wiele razy. Urodzony na Hoej w roku 1928. Polak, warszawianin. Jego ojciec by konsulem w Montrealu. On sam od dziesitego roku ycia y w Ameryce. No i zacz si wspina po szczeblach kariery naukowo-politycznej. Z nami si spotyka - z Giedroyciem w Paryu, tu w Warszawie by kilkakrotnie. Czasem mu dawali wiz, czasem nie. Pamitam bardzo mieszny wypadek, kiedy przyjecha do Warszawy i zaprosi mnie na obiad, do wgierskiej restauracji. Gdy wychodzimy, szalona uprzejmo - szatniarz podaje paszcze, idziemy - kto ustpuje miejsca. On mwi, e musi pojecha takswk, tam stoj jacy faceci, mwi: "A, prosimy, prosz

stan". Wic Brzeziski mwi: "Widz, e pan ma tu duo znajomych". Ja mwi: "Wie pan, ja podejrzewam, e to s pana znajomi". Jego szczytem kariery byo to, e zosta doradc do spraw wojennych Cartera, zreszt on wymyli Cartera w ogle. Nie bardzo to wyszo, zwaszcza ta historia z helikopterami pod Teheranem go wykoczya, bo to by jego pomys. Zaczli mwi, e to typowo polska robota... Ale jest to bardzo inteligentny czowiek - mwi po polsku z akcentem, lecz bardzo dobrze. Jest szalenie uczynny wobec Polakw i miy. Czy jest wielkim politykiem...? Rwnie jego brat mieszka w Montrealu, jest onaty z Polk, nawet znam. A on jest onaty z kuzynk Benesza, z Czeszk. No i jest postaci bardzo znan. ***** Ryszard Bugaj - nie mam o nim wiele do powiedzenia. Nie zgadzam si z nim... Na og. Ma on cigoty, jak to mwi, czerwone, chciaby to pogodzi jako z opozycj. Nie wiem, czy jego koncepcje gospodarcze, gdyby zacz je praktykowa, nie doprowadziyby do jakich fatalnych skutkw. A poza tym ma brod... ***** Biskup Zygmunt Choromaski - znaem mao. By twardy, urzdowa tutaj na Ksicej w Kurii, kci si z komunistami jak diabe. By moment, e chcieli go aresztowa, kiedy ks. Kaczyski by w wizieniu. No, ale jako si wybroni. Potem jak Wyszyski wrci, on chyba jeszcze y. Nie pamitam, w ktrym roku umar. ***** Adam Ciokosz - najpoczciwszy czowiek wiata i najbardziej naiwny, jaki chyba istnia. Spotkaem go te w Paryu w 1957 roku, i zacz mnie pyta, co to takiego waciwie nadzwyczajnego jest w tym Cyrankiewiczu. Mwi: "Przecie to mj ucze, nic specjalnego, dlaczego on jest premierem, dlaczego on taki wany, jakie on ma zasugi, gdzie on si wykaza?" Wic ja mwi: "Wie pan, on duo zrobi. On zrobi wielk rzecz". Ciokosz pyta: "Jak?" Ja mwi: "e yje! Bo mg nie y, dziesi razy". No wic on si umiechn i mwi: "Prosz pana, jeeli to jest taki czowiek przyzwoity jak pan mwi, to czy pan mgby go poprosi o jedn rzecz?" "Jak?" "W Tarnowie, w domu takim a takim, na strychu, znajduje si skrytka, gdzie jest mj kufer z dokumentami pepeesowskimi, bardzo wanymi. I eby on mi to odesa". Ja mwi: "Wie pan, ja mu nawet swkiem o tym nie wspomn, bo on oczywicie ten kufer wemie, ale panu go nie odele". Wic on mwi: "No widzi pan, e to jest winia!" Ja mwi: "Nie, to jest polityk, ktry chce y...". ***** Jzef Cyrankiewicz - ciekawe, bo niby posta reprezentujca PPS, a ja nigdy o nim przed wojn nie syszaem. Mj ojciec by przecie starym pepeesowcem, znaem rnych pepeesowcw, a o adnym Cyrankiewiczu jako ywo nigdy pojcia nie miaem. Rodem z Krakowa, a waciwie z Tarnowa, z endeckiej rodziny, bo ojciec by czonkiem Stronnictwa Narodowego, brat Modziey Wszechpolskiej. A on si wyama i by pepeesowcem. Znana posta na uniwersytecie, dowcipny, wesoy, i tak dalej. Przychodzi okupacja i jest czynnym dziaaczem WRN, czyli PPS-u antykomunistycznego, niepodlegociowego. Przypadkiem dostaje si w rce Niemcw, znajduje si w Owicimiu, gdzie zreszt wietnie si zachowywa. Tu mgbym powiedzie anegdotk. Jest taki literat, pan O..., ktry by z nim razem w Owicimiu i mwi, e mieli znajomego kapo, ktry twierdzi, e przed wojn by kierownikiem sali w Bristolu i e zna wszystkich Polakw. Ten kapo rezerwowa dla nich miejsce uprzywilejowane, to znaczy dozorcy klozetu, bo tam si nic nie robio. Pewnego dnia przychodz do niego i mwi, e przyjechali Sawan i Malicka. A ten kapo pyta: "Co to za jedni?", "Jak to? Sawni aktorzy, co pan, nie wie takich rzeczy. Sawan - najpikniejszy mczyzna w Polsce". "A, no to dobrze, to ja go dam do klozetu". A ten Sawan wyglda jak ptora nieszczcia - by ostrzyony na zero, mia sraczk nieustajc, niedopasowany pasiak, kulawy by w ogle jaki. Po paru dniach przychodzi ten kapo i mwi: "Suchajcie, on nie ma prezencji, on si nie nadaje. Przyjdzie komendant, wyrzuci jego, a mnie powiesi. Ale ja to miejsce dla was rezerwuj - dajcie innego". PO paru dniach przyszed inny i ten kapo na drugi dzie mwi: "No, to jest chopak do rzeczy". A to by Jzef Cyrankiewicz. I on w tym Owicimiu, a potem w Niemczech skuma si jako z komunistami. W kadym razie przyjecha do Polski chyba z ide koalicji. I wiem, e byo zebranie pepeesowcw w Krakowie, gdzie Zygmunt Zaremba szalenie przestrzega przed tym. A nagle Cyrankiewicz i Rusinek, ktrzy przyjechali z obozu, powiedzieli, e oni wanie jad do Bieruta, maj zaproszenie. Tam jakby piorun strzeli. "Rany Boskie! Co robicie!" - socjalici na rany Boskie si powoywali. A on powiedzia: "Nie, ja mu przedstawi wasze

postulaty, wszystko bdzie inaczej". Ale Zaremba mi mwi - ja go kiedy w Paryu spotkaem - e ju nigdy potem si nie pokaza, nic nie przedstawi. No ale pokaza jak zrczno polityczn. Podobno Stalin go polubi szalenie. Bya taka scena na Kremlu - w czasie obiadu, na ktrym byli przedstawiciele PPR, PPS, wszystkich czterech stronnictw. Stalin bez przerwy mwi: "No tak, PPS to jest narodowa partia, ktra nie chce z komunistami, ktra chce osobno... ja wiem..." Cigle do Cyrankiewicza pi. Nagle Cyrankiewicz zabra gos i powiedzia: "Tak, towarzyszu Stalin, my jestemy parti narodow, mamy wielkie tradycje, my bymy chcieli i osobno, ale zrobimy tak, jak wy sobie bdziecie yczy. A wiecie dlaczego? Bo wy dla nas jestecie jedynym socem wiatowego socjalizmu". Stalin rozpromieni si, powiedzia: "Wot goubczik". I od tego czasu przez szereg rzdw pan Jzio si trzyma, z tym, e nie poszo mu z t rk obcinan w Poznaniu, ale potem si zrehabilitowa w jaki sposb. Waciwie nalea do tej grupy reformistycznej, puawskiej - raczej. Przy czym w Poznaniu opowiadali mi, e on pojecha kiedy do tego samego "Cegielskiego", gdzie wanie o tej rce mwi. I tam si szykowali na niego, e "my tego tutaj drania splantujemy". A on od tego zacz: "Ja tu na pewno zostawiem ze wspomnienie, powiedziaem o tym obcinaniu rki. No, ale wiecie przecie, jakie to byy czasy, wiecie, gdzie yjemy". I tu pokaza rk na wschd, i wtedy ogromne oklaski: "Morowy chop", "swj czowiek". A Gomuka si tam nie podoba, bo mwi o gospodarce, a byo wida, e nie ma o niej pojcia. I ten Jzio si dugo trzyma, nawet kiedy Gierek doszed, to go zrobi przewodniczcym Rady Pastwa... Ju wiele on nie znaczy, ale za stalinizm nie odpowiada, za gomukizm nie odpowiada, i waciwie za nic nie odpowiada - co dowodzi zrcznoci. To znaczy za socjalizm odpowiada, ale ja go kiedy zapytaem: "Czy pan dalej wierzy w socjalizm?". "A w co mam wierzy? Czy mona budowa kapitalizm bez kapitau". No - pomylaem sobie - ma racj, nie mona. Ta posta ma swoje podoe cyniczne, bo polityk tego rodzaju musi by cynikiem. Ale stara si jako wypyn tak, eby go Polacy lubili, nie powiem - kochali, ale eby go nie powiesili jak dojdzie co do czego. ***** Jzef Czapski - posta sawna. Malarz i waciwie czowiek, ktry "odkry" Katy. To jest jego zasuga, bo on by wrd tych czterystu, ktrych z Ostaszkowa gdzie przewieziono. Anders wyznaczy go do poszukiwania zaginionych oficerw, i z tego powodu jedzi po caej Rosji. Niesamowicie wysoki, dwumetrowy, w mundurze angielskim. I wykry, e tych oficerw nie ma. Zreszt opisa to w ksice "Na nieludzkiej ziemi" - bardzo ciekawie. To szalenie sympatyczny czowiek, z rodziny arystokratycznej, midzynarodowej. Midzy innymi ich krewnym by Cziczerin - pierwszy sowiecki minister spraw zagranicznych. W 1920 roku Czapski jedzi do Rosji szuka jakich zaginionych polskich jecw, czyli spenia t sam funkcj. Bardzo ciekawy czowiek. Chyba przekroczy dziewidziesitk. Dobry malarz, wietne piro. Mieszka w MaisonsLaffitte, razem z Giedroyciem, cho nie zawsze si lubili. Pod koniec ycia prawie ociemniay, ale zawsze w wietnej formie. ***** Maria Dbrowska - pisarka, wybitna. Nie bardzo j adorowaem, bo bya apodyktyczna i lubia si wywysza. Ale to moe by moje osobiste odczucie. Miaem z ni zatarg, zreszt niemdry. Ona bya przyjacik Stanisawa Stempowskiego, wielkiego masona. Syn Stempowskiego, Jerzy - znany pisarz by w Szwajcarii i nagle w "Tygodniku" kto powiedzia, e on umar. Ja to podaem Bartoszewskiemu, ktry prowadzi wtedy u nas kronik "Zmarli". On to wydrukowa. Okazao si, e Stempowski yje. Spotykam potem pani Dbrowsk i ona mwi: "To podobno pan poda t wiadomo". Ja mwi: "No wanie" i zaczynam si mia. Ona mwi: "Nie widz w tym nic miesznego" - z tak wciekoci na mnie spojrzaa, e nogi mi si ugiy... Ale bya to wybitna osoba. Co prawda ja nie czytaem "Nocy i dni", tylko fragmenty... Jest jedna rzecz wstydliwa. Ot w 1956 bya kandydatk do Nagrody Nobla. Ale tak si zoyo, e po mierci Stalina w 1953 roku Putrament wymusza od ludzi jakie wypowiedzi na temat tej mierci. To przez to si "Tygodnik" przewrci. I od niej wymusi. Napisaa takie co, e "potworna wiadomo", "co bdzie z nami", "co bdzie z Polsk" i tak dalej. I podobno gdy bya kandydatk do Nobla, kto to poda do Sztokholmu przetumaczone, no i skosi. Tak Polacy robi. ***** Roman Dmowski - ha! Nie bd si wypowiada. Raz w yciu z nim rozmawiaem w Drozdowie u pastwa Lutosawskich. Chodzi po ogrodzie i mymy chodzili. Zaczlimy rozmawia. Nie bya to wana rozmowa. On zapyta: "Jak si panom podoba nowa kompozycja Koca?". Podoba mi si jako niebanalny typ polskiego polityka. Bo stary kawaler, bardzo elegancki, bywajcy duo za granic, znajcy jzyki, wietnie mwi po angielsku. Twrca polskiego nacjonalizmu, a jednoczenie siedzia w Dumie. Myl,

e zrobi wielk rzecz na Kongresie Wersalskim, czy przed Kongresem. Natomiast w Polsce nie odegra ju wielkiej roli, bo jednak nienawi do Pisudskiego wpyna na to, e wszystko postawi na zwalczanie sanacji. No i odbia si od niego modzie. Najpierw ONR, potem "Falanga" i rne inne. Myl, e za duo byo tej nienawici. Jednak zaciemnio mu to widzenie. ***** Adam Doboszyski - nie znaem osobicie, tylko czytaem jego powie, ktrej nikt nie czyta: "Sowo ciarne". Jest to powie o przyszoci, o Polsce, ktr rzdzi crka Pisudskiego. I jest wynalazca, co wynalaz proszek, ktry jak go rozpyli nad jakim krajem, to dzieci przestaj si rodzi. Wic on go rozpyla nad Niemcami, gdzie po paru miesicach robi si tam popoch. Bardzo zabawna powie, nikt jej nie czyta. Poza tym Doboszyski, jak przyjecha do Polski - a za nim UB jedzio wszdzie - to ze wszystkimi si chcia spotka, ze mn te midzy innymi. No i z ksidzem Piwowarczykiem ca noc przedyskutowali w jakim klasztorze, i wtedy po jego aresztowaniu ksidz Piwowarczyk by wzywany na proces. Ksidz Piwowarczyk nie lubi endekw, i nie lubi jego teorii spoecznej, bo on napisa ksik "Gospodarka narodowa" - i szalenie si ksidz Piwowarczyk biesi na t ksik. Wiem, e Piasecki go chcia uratowa, ale nie udao mu si. Wyrok mierci po procesie wykonano. ***** Jan Dobraczyski - co tu mwi. Nawet z nim jestem na "ty". Uwaam, e jest to czowiek dziwnie zakamany. Bo pobony, ktry si trzy razy na tydzie spowiada, a jednoczenie buja, mwi rzeczy nieprawdziwe. Wyda taki pamitnik "Tylko w jednym yciu" i tam napisa o zamkniciu "Tygodnika Powszechnego" - wszystko nieprawda, co mu zreszt sprostowali. Nawet endecy prostowali - Maciski. Wic to jest zakamany facet, ale on o tym nie wie. Uwaa, e jest w porzdku. No... dziwne. ***** Bolesaw Drobner - posta znana, moim zdaniem mao powana. Pepeesowiec, ale zawsze dysydent, komunizujcy troch. Mia rodzin komunistyczn w Rosji. Jego zi by, zdaje si, przez Stalina wykoczony. Drobner pojecha na biae niedwiedzie w czasie wojny, pomimo caej swojej lewicowoci. Siedzia gdzie w kraju Jakutw. Opowiada mi w Sejmie, e gdy go zwolniono, przyjecha do Moskwy i w Moskwie spotka na ulicy Zambrowskiego. Zambrowski mwi: "Aha, to wycie wrcili z obozu. To wietnie. Dzi idziemy do Mootowa, bo bdziemy ustala wschodni granic Polski". Drobner mwi: "Jak to? Ja nic nie wiem, ja byem na zesaniu". "To nic". I mwi mi: "Przychodzimy. Mootow ma czerwony i niebieski owek i kreli - tu Krosno, tu co tam". Drobner mwi: "Absurd. Rzd jest w Londynie, ja wracam z zesania i mam ustala granice Polski". Twierdzi zreszt, e co wytargowa, wanie koo Krosna, czy gdzie tam - ale czy to prawda, to nie wiem. Bardzo zreszt by zabawny. To mu mam za ze, e niszczy w Krakowie prywatn inicjatyw. Stare sklepy zamyka. A jego rodzina bya bardzo bogata i te mieli takie sklepy, wic on mia jaki kompleks. Potem si w Sejmie bardzo narazi, bo by najstarszym posem, otwiera Sejm, i co takiego powiedzia, co si Kliszce nie podobao. Kliszko by nerwus straszny i zabroni, eby ju kiedykolwiek Drobner zabiera gos w tych sprawach. Zabawna to bya posta, ale niezbyt powana. ***** Stanisaw Dygat - aaa, to zabawna, ciekawa posta. I bardzo zdolny. Ja go ceni, bo to pisarz, ktry si potrafi ustawi poza komunizmem - ale nie przeciw, poza socrealizmem, poza wszystkim. Mia swoje zainteresowania, swoj lini. Przed wojn, co tydzie bya inna wystawa "Wiadomoci Literackich" na Placu Saskim. To Eile projektowa te wystawy, takie adne plastycznie, nowoczesne. I w kady poniedziaek zabierano to i robiono now. Ot przychodzi jaki mody czowiek, ktry wynosi wszystko, z wasnego amatorstwa to robi... nikt nie wiedzia, kto to jest. To by Sta Dygat, ktry zreszt nic wtedy nie pisa. Natomiast "Jezioro Bodeskie" nam w czasie okupacji da do czytania: to byo tak odwieajce, tak oryginalna ksika. Pniej "Poegnania", tak samo doskonae. Nigdy le nie pisa, wszystko pisa dobrze. Mia wrodzony talent. A w ogle on by nerwus i histeryk, co ukrywa. Poza tym szalenie interesowa si sportem, przyjani si z mistrzem olimpijskim Komarem. Ale lubi si popisywa pesymizmem. Pamitam, ja co zaczynam mwi o sporcie, a on mwi: "Suchaj, ty sobie nie zdajesz sprawy, to nie jest aden sport, to wszystko jest patne, to wszystko jest z gry umwione, to s kombinacje, nie ma adnego sportu, nic..." I dopiero jego siostra, ona Lutosawskiego, powiedziaa mi: "Nie suchaj, co Sta mwi, bo on si popisuje takimi rzeczami". Umar tragicznie, poniewa go oskarono o ten film "Hotel Palace", e to jest film niepatriotyczny, tam Polacy s wymiani i on waciwie nie jest Polakiem, bo matka bya Francuzka, czy ojciec... On si szalenie przej tym, e bya dyskusja w Urzdzie Filmowym, prowadzi j Janusz Wilhelmi, nieboszczyk, ktry zaatakowa potwornie Dygata, a po nim wszyscy atakowali, co Dygat potem skomentowa z gorycz: "A moi przyjaciele

siedzieli cicho, Konwicki, inni, nikt nie zabra gosu w mojej obronie". Wrci do domu, dosta ataku serca i umar. Przej si tym, e jego przyjaciele go nie bronili. ***** Mirosaw Dzielski - mj przyjaciel polityczny, arliwy neolibera, neokapitalista, ideolog. Drukowa pismo "13". Zaoy Towarzystwo Przemysowe w Krakowie. By to bardzo ciekawy i inteligentny facet. Opowiadaem si za nim. Niestety, umar zbyt wczenie. ***** Marian Eile - bardzo ciekawy dziennikarz z "Wiadomoci Literackich". Kierownik plastyczny "Wiadomoci". Cae ycie marzy, eby stworzy co w rodzaju polskiego "Playboya i stworzy "Przekrj". Mj pierwszy etat by w "Przekroju". Mam pierwsze numery i tam by taki abstrakcyjny humor, e Hitler yje, ale si ukrywa. Bya dziewczyna z warkoczami o rysach Hitlera, pniej posg jaki nagi - okazao si, e to Hitler udaje i takie rne kaway. To tak szo par numerw. Nagle przyjecha Borejsza z Warszawy, wezwa Eilego, zwymyla go potwornie, e to jest buruazyjny formalizm. Powiedzia: "Ja panu dzikuj za prac". Czoem - cze. No i Eile zgin, poszed gdzie... i przeraenie, bo go nie ma dwa dni, moe odebra sobie ycie? Zaczli go szuka nad rzek. No, ale w kocu si znalaz. Borejsza go poaowa i przywrci. Byo par numerw o orce, o kochozach, ale potem "Przekrj" si rozwin. ***** Grzegorz Fitelberg - wybitna posta, wielki dyrygent. Co najciekawsze, czowiek, ktry zakocha si w kulturze polskiej. By synem dyrygenta wojskowego z Rygi, yda rosyjskiego. W dziecistwie nie mwi po polsku w ogle. A w Polsce tak si zakocha, w polskiej kulturze i muzyce. Sta si propagatorem, przyjacielem Szymanowskiego. By to wietny muzyk, ale nie bardzo dobry dyrygent, bo si tremowa. Na prbach pracowa wspaniale, mia doskonay such i uczy orkiestr, a koncert potrafi zawali, bo mia takie dziwne ruchy. Ale to bardzo ciekawy czowiek. Arogant potworny, niesamowity. Pamitam bardzo mieszn z nim histori. Mianowicie przeszed na katolicyzm przed wojn i by szalenie pobony, chodzi w procesjach i tak dalej... wojn spdzi w Poudniowej Ameryce. Po wojnie zosta mianowany dyrektorem orkiestry w Katowicach - bezpartyjny oczywicie. Tam by dyrektor administracyjny partyjny i drugi jeszcze sekretarz partii. Kiedy jechali samochodem w Katowicach i nagle widz, e procesja idzie do kocioa. Fitelberg mwi: "Prosz zatrzyma auto". Wysiad, poszed z t procesj, poszed si modli. A oni si schowali za wgem, bo si wstydzili. No i potem Fitelberg przychodzi i mwi: "A panowie co? ydzi?". No i wspania rzecz zrobi, kiedy umar Stalin. Fitelberg przyszed na prb orkiestry i mwi: "Prosz panw, prosz wsta. Dzi w nocy umar wielki radziecki... kompozytor Sergiusz Prokofiew, mj przyjaciel, autor tego, tamtego, owamtego. Prosz uczci minut milczenia". Minuta milczenia, siadaj, on si odwraca do koncertmistrza i mwi: "Panie Wochniak, podobno Stalin te umar". Bo oni umarli tego samego dnia. ***** Tadeusz Galiski - by to czowiek zabawny, bo waciwie bojowy, to znaczy ba si wszystkiego i wszystkich pod kadym wzgldem, ale... stara si by rozsdny. Ja pamitam spraw Wodiczki. Wodiczk wyrzucono z filharmonii, i akurat Galiski zosta ministrem kultury. Spotkaem go w Sejmie i mwi: "Jak wy moecie najwybitniejszego dyrygenta i to pioniera, wyrzuca!?". On prbuje si tumaczy, mwi: "Prosz pana, ale przychodziy delegacje orkiestry, e on pijany przychodzi na prby..." Ja mwi: "To jest nieprawda. Owszem, on pi lubi, ja nawet z nim zaczynaem karier picia, ale teraz wiem, e by ciko chory na wtrob, od paru lat w ogle nie pije". On powiada: "Ale co zrobi, kiedy ju tak decyzj powziem?..." Ja mwi: "No, minister... to powinno ministra sta na to, by cofn swoj decyzj...". I prosz sobie wyobrazi, e on mianowa Wodiczk dyrektorem Opery. Jednak posucha, co byo niespodziank, wielk zreszt. Wic wspominam go niele, z tym, e spotkaem go, jak bya "Solidarno"... I on mwi: "Panie, ja przeszedem na emerytur, tak z on liczylimy, e par lat spokoju... No i ma pan. Znowu historia. I wie pan co bdzie?... Domyla si pan?..." No wic zabawny by... ***** Konstanty Ildefons Gaczyski - denerwowa mnie wielokrotnie, bo to by wariat. Ale wspaniay poeta. Ja twierdz, e by lepszym poet przed wojn ni po wojnie. Ten jego przedwojenny zbir "Utwory poetyckie" jest znakomity. To Stanisaw Piasecki z "Prosto z mostu" go zainspirowa. Natomiast te rne

"Niobe" i tak dalej po wojnie, to ju z niego Eile wydusza. Gaczyski mia straszn obaw przed bied, e nie bdzie mia pienidzy, no bo nie miewa. Wic pisa takie rne. Ja mam jego cztery tomy zbiorowe - to jest historia polskiej inteligencji, ostatnie pidziesit lat. Genialne wiersze - niektre. Ale z nim rozmawia, to bya cika rzecz. Mymy mieszkali pod nimi w Krakowie ze dwa lata. On jak nie pi wdki, to pi mas kawy. Zaczyna rano - po kilkanacie czarnych kaw potrafi wypi i by szalenie podniecony. Jak by podniecony, to musia z kim rozmawia. Przychodzi do nas. Przychodzi i mwi: "Suchaj, ty jeste muzyk". Ja mwi: "Tak", "No wic Bach". Ja mwi: "No Bach, to co". "Geniusz?" Ja mwi: "Tak". "No to mw". "Co ci bd mwi, ja nie mam czasu". "Mw! Bach! Bach! Bach!". W ogle szaleniec by zupeny, zabawny czowiek. Ale wielki poeta. ***** Bronisaw Geremek - bardzo peen wdziku, bardzo inteligentny, o szerokim spojrzeniu, u niego brak programu nie razi, poniewa on ma oglniejsze spojrzenie, historyczne - powiedziabym. A pamitam straszne nagonki na niego... UB: wydawali na niego w stanie wojennym jakie paszkwilanckie broszury... A teraz jest najbardziej szacowny. Ale bo te to rzadki talent polityczny. Mamy mao takich ludzi. Nawet "Solidarno" ma ich mao. Tak e to jest mj kandydat na premiera. ***** Zbigniew Gertych - to by wicepremier, ktrego znam std, e w 1957 roku w wyborach w Nowym Sczu jedynym posem, ktry nie dosta 50 procent gosw, by Antoniszczak, przewodniczcy Rady Narodowej w Krakowie - potwornie niepopularny. A niepopularny by z tego powodu, e kiedy w domu studenckim zatruy si studentki jakimi niewieymi rybami. No i zrobiono wielkie ledztwo, bo tam byy wypadki miertelne. Przyjecha Antoniszczak to zbada. One mwi, e ryby... A on na to: "Tak, ryby... a potem si okae, e to bya cia". Wciekli si na niego, e kawa chama. Wtedy Gertycha dali - partyjnego. Dosta olbrzymi ilo gosw i by bardzo miy w Sejmie. W Skierniewicach by dyrektorem zakadu rolin. Nagle zrobi karier, zosta wicepremierem. Nawet go spotkaem potem, pogadalimy. Myl, e on nic nie mg i nic nie znaczy. Ale Gertych w rzdzie - przyjemne. ***** Jerzy Giedroy - znam ponad 50 lat, u niego zaczem pisa w "Buncie Modych", potem w "Polityce". U niego wydaem szereg ksiek. Ksi podobno. Urodzony chyba w Moskwie, a gimnazjum koczy w Misku. Cigle tylko myli o Wschodzie, o wolnej Ukrainie, o rozbiciu Rosji i to s jego idee. Wspaniay czowiek, szalonej pracowitoci, ktry waciwie wolaby by politykiem ni redaktorem i dyrektorem wydawnictwa, ale mu si to nie zoyo. Ja cae ycie z nim si waciwie kc, ale mu wszystko zawdziczam. Jest urodzony w 1906 - w tej chwili ile ma lat? Duo. No, ale pracuje cigle jak ko. Powiedzia, e po jego mierci "Kultura" ju nie powinna wychodzi, a ksiki to inna sprawa. "Kultura" bez niego nie mogaby wychodzi, bo on tam wynalaz jakich starych Litwinw, Ukraicw, ktrzy pisuj. Tego nikt z modych nie bdzie kontynuowa. Nie potrafi. Ja w ogle stwierdziem, e tylko na emigracji s ludzie, ktrzy Rosj znaj i kochaj. Bo przecie przed wojn by znacznie wikszy kontakt z Rosj ni jest teraz - istny paradoks. Biali Rosjanie w Warszawie tego byo mas. Ale w ogle byy piosenki rosyjskie, byy tumaczenia. Byo jakie zainteresowanie, byo mas ziemian z Ukrainy. W tej chwili oni wszyscy s na emigracji, albo wymieraj. Przywiozem kiedy do "Kultury" pyt Okudawy, to Giedroy mao nie paka jak usysza "Przy kominku" i takie rne. No bo on si wychowa na Wschodzie. ***** Edward Gierek - no c... Gierek si skompromitowa, a nie wie chyba o tym. Jeeli kto czyta raport komisji Grabskiego, to przecie tam wychodz mieszne rzeczy, niepowane, jak facet mwi, e dopiero po omiu latach si dowiedzia o zadueniu Polski, i tak dalej... On nas wcign w przepa, a wcign przez to, e by sympatyczny, mwi obcymi jzykami, i kocha go Helmut Schmidt, lubili go Francuzi, i bulili mu ogromn fors - dzisiaj nie chc da grosza, a jemu dawali miliardy. Waciwie sekretarze partyjni zmarnowali te miliardy, bo kady chcia mie inwestycj dewizow, najwiksz bya Huta Katowice, jak wiadomo, no i te wszystkie pienidze poszy w kocu w boto. I teraz mamy skutki, a on zdaje si wcale nie wie, e to on wszystko narobi. Inna rzecz, e kto mi powiedzia: "A co mia robi sekretarz partii, przynajmniej da dziesi lat zudnego dobrobytu, wybudowa par dworcw, par lotnisk, to po nim zostanie". Dzieli si z nami... *****

Jdrzej Giertych - niesamowitej pracowitoci, ale pomylony. Jego urazy masoskie, ydowskie, antypisudczykowskie... On mi przysya swoje ksiki. Midzy innymi o Pisudskim, tak grub, maczkiem wydrukowan w Londynie gdzie, wasnym kosztem. Benedyktyska praca, szczegy caego yciorysu. Zaczyna si bardzo dobrze - jaki by ten Pisudski, e to rodzina szlachecka, powstanie... Potem, jak zaczyna po nim jecha, to ju... w potworny sposb zupenie. Jest to maniak, ale pracowitoci niesamowitej. I syna tak nastawi, tego Macieja. Zreszt on ma dwch synw w Polsce. Jeden jest dominikaninem w Krakowie, a drugi Maciej w Krniku i w Radzie Prymasowskiej. ***** Aleksander Gieysztor - ja go ceniem, bo mwili, e to krl masonw... Ale on zaprzecza, wic... jak nie jest mason, no to co? To nie ma si kim interesowa, nie? Ale za to dyrektor Zamku. Pamitam, jak spotkaem kiedy profesora Lorentza, ktry zacz wymyla na Gieysztora, e on Gierka zaprosi do Zamku, czy kogo tam... A ja powiedziaem: "Panie, na Zamku mieszka gubernator Paskiewicz, wic tradycja jest, nie ma co si oburza". ***** Leopold Gluck - bardzo ciekawa posta, endek poznaski, w ktrym si zakocha Gomuka. Mianowa go wiceministrem Ziem Odzyskanych, poniewa Gluck by szalenie antyniemiecki i bardzo si podnieci spraw Ziem Odzyskanych. I ten Gluck cigle by w rzdzie, nie siedzia w wizieniu. Ja pamitam po wojnie takie spotkanie u pani Janiny Kolendo - wiadomo, kto to by - szwagierka Piaseckiego. I tam cay "Pax" si zbiera, jeszcze podziemny, jeszcze partyzanci. Nagle mwi, e przychodzi wiceminister Leopold Gluck. Ja nie wiedziaem, kto to jest - przychodzi taki wielki chop, rozmawiamy, rozmawiamy, po czym wychodz z nim i z jak pani, ale nie mog si zorientowa, kto to jest. Mwi: "Wie pan, tu si dziwne towarzystwo zebrao" - bo tam byli sami falangici, Piasecki, Kurzyna... A Gluck mwi: "Tak, dziwne, ale ja sobie nie mam nic do wyrzucenia. Ja zawsze byem za Stronnictwem, jak by rozam w Poznaniu, ja si opowiedziaem za Stronnictwem". Ja myl, co on gada, cholera, za jakim Stronnictwem. Wiceminister? NO, a to by wiceminister endecki. Rwny facet, ktry bardzo duo wie, jest emerytem. By wiceprezesem Banku Polskiego. Powiedzia mi kiedy jak go spotkaem: "Wie pan, w tym ustroju czowiek dostaje takiego bzika, e gdy przeszedem na emerytur, to sobie czytam, chodz - pierwszy raz od 30 lat co takiego mi si zdarza". To jest czowiek, ktry duo wie, nie wszystko powie i nie kademu. Ale ciekawy wypadek. Zreszt wtedy mwiono w 1945 roku, e kiedy kady szlachcic mia swojego yda. A wtedy bywao, e kady yd mia swojego endeka. ***** Antoni Goubiew - wielki czowiek, bardzo gboki. Co mnie w nim najbardziej fascynowao, e czowiek z Litwy, z Wileszczyzny, ktry tak potrafi si przestawi. Jak ich wyrzucili z Litwy, przyjechali do Polski, gdzie strasznie biedowa, najpierw w odzi, potem w Zakopanem, z rodzin. Ja go zapytaem: "No jak wy si czujecie tutaj?" A on mwi: "Przestawiamy si z koncepcji jagielloskiej na koncepcj piastowsk". Bardzo gboki czowiek. I straszna tragedia - dwch synw straci po kolei. Utonli obaj i to on ich nauczy pywania kajakami. Obaj utonli pod koniec jego ycia. Umar smutno, nawet Papiea w Krakowie nie zobaczy. ***** Witold Gombrowicz - napisaem o nim w 1938 recenzj o "Ferdydurke" i Giedroy jej nie umieci, poniewa przyjaciel Gombrowicza Czesaw Staszewicz by wtedy w "Polityce", wic on nie chcia zadziera. Uwaam, e napisa par wietnych utworw. Ja nie lubi "Ferdydurke", ale "Transatlantyk", nowele niektre - wietne - i "Dziennik". Tylko, e to by czowiek, ktry myla wycznie o sobie i o swojej karierze. Zadziwiajce, bo w kocu si przebi z tej Argentyny. Ale pamitam jak jego bliski przyjaciel, Stefan Otwinowski, powiedzia mi kiedy, gdy Gombrowicz chcia wrci do Polski: "Suchaj, jakby on wrci i jakby go w partii przekabacili, to on by nam tak da w dup, e Wayk to mucha". Ale wielki pisarz. ***** Wadysaw Gomuka - znana posta, c ja mog powiedzie. Nie znaem go osobicie i nie chciaem. A ochrzani mnie w przemwieniach parokrotnie. Pamitam take potworn awantur, jak on zrobi Zawieyskiemu w pewnej ambasadzie, kiedy kardyna Wyszyski mia jakie kazanie, ktre si nie podobao Gomuce. A Gomuka uwaa, e koo "Znak" jest po to, eby zaatwia te sprawy. No i nagle sysz potworny ryk. Stoi Zawieyski czerwony, a Gomuka krzyczy: "Panie Zawieyski, od czego wy

jestecie?! Co to znaczy. Co on mwi! Wy nie macie wpywu!". Tu stoj Amerykanie, Anglicy zdumieni, co to si dzieje. Gupi by ten Gomuka, chocia mia format rzeczywistego polityka. ***** Gustaw Gottesman - znam bardzo mao, tylko z gry w pokera, bomy grywali w Zakopanem kilkakrotnie i przegrywa nawet ze mn, wic to rzadko, bo ja na og przegrywam, a z nim wygrywaem. I wygraem z nim zakad o jaki mecz. Te o par tysicy zotych. I zapaci - taki honorowy facet. ***** Wiesaw Grnicki - mam do niego taki kontradykcyjny stosunek jak do Passenta. To znaczy wszyscy myl, e ja jestem jego wrogiem, bo ten Grnicki na mnie pisa, ja pisaem na niego - a ja w rzeczywistoci go rozumiem. To jest uwikany czowiek, ale dobrych intencji waciwie. On jest naprawd chyba patriotyczny, tylko e wierzy w rne gupstwa, a potem si nie chcia do tego przyzna... Z Kambod mia takie hece i wiele innych. Natomiast kiedy si postawi w ONZ-cie w obronie Izraela, to byo ciekawe, bo wylali go wtedy. Ja z nim wwczas rozmawiaem - by rozgoryczony, ale uwaa, e walczy w susznej sprawie. Potem potrafi pisa obrzydliwe rzeczy, ale potrafi i doskonae. Pamitam tak jego ksieczk "Wyprawa po gar ryu", ktr bardzo pochwaliem w "Tygodniku Powszechnym": to by reporta z Indii chyba czy z Wietnamu, bardzo dobry... A pniej, no c - czowiek niezrwnowaony, uwika si w tych rnych faszach, ale w kocu do odwanie rzuci pisanie i wyldowa jako doradca... A pisa rzeczywicie rnie. Pamitam z Kambod, jak jednego dnia pochwali, a drugiego musia zgani. On prowokator taki troch. Ale sercem prowokowa. Dwuznaczna posta, dostojewszczyzna... ***** Stanisaw Grabski - Stanisawa Grabskiego raz w yciu spotkaem. Byo spotkanie z modzie, gdzie on opowiada o swoich przeyciach w Rosji. Zosta aresztowany, skazany na 25 lat obozu za kontrrewolucj, chocia tumaczy, e nie byo rewolucji - "dlatego wanie nie byo, e wycie tam dziaali..." - po czym nagle, kiedy ju by dogorywajcy, chudy i saby, przyjechali do obozu jacy faceci z jedzeniem, z garniturem, z maszynk do golenia. Wspaniale go odnowili i zawieli prosto do Stalina. Stalin go zacz przeprasza: "Panie profesorze, zasza pomyka, tu wielki kraj, zdarzaj si pomyki... My wiemy, e pan zna Lenina w Zurychu, i w ogle... e pan by jednym z twrcw PPS-u... przepraszamy... Co by pan chcia teraz robi?" Grabski mwi: "Ja bym si chcia porozumie z moim rzdem w Londynie". Stalin: "A oczywicie, natychmiast..." I specjalnym samolotem wysali go do Londynu. Mimo tych przey by zawsze za sojuszem z Rosj, no i by zastpc Bieruta w KRN-ie, siedzia z dug, siw brod przy Bierucie... A tu, w Alejach Ujazdowskich jedzi na koniu, pod Podchorwk. Co rano go byo wida, jak z t siw brod trenowa. ***** Mieczysaw Grydzewski - ja go nie znaem osobicie. By podobno dyktator szalony, uparty, niesamowity pracu. I zabawne, bo "Wiadomoci Literackie" miay stempel pisma niby lewicowego, natomiast on w Londynie, jako redaktor "Wiadomoci" okaza si absolutnym prawicowcem, nacjonalist polskim, tpi wszelk lewic i komunizm. By wielk indywidualnoci na swj sposb. Z tym, e prosz pomyle, i "Wiadomoci Literackie" miay w najlepszym okresie te 12 tysicy nakadu: na dzisiaj to jest nic. Ale rzdziy rynkiem. Mj ojciec bardzo ich nie lubi. Mwi, e oni utopili Lemiana, i now poezj, i Miosza, i Irzykowskiego, i ca prawic. Waciwie ton nadawa Sonimski, Irena Krzywicka, Boy: ta linia, ktrej Grydzewski wyrzek si w Londynie zupenie, i wiem, e nawet z Tuwimem cakiem zerwa stosunki z powodu jego lewicowoci. ***** Andrzej Gwiazda - nie znam, nie wiem. Wiem, e boi si go Wasa. Poza tym nic nie wiem, tyle, e inynier stoczniowiec, twrca "frakcji" w "Solidarnoci". ***** Aleksander Hall - bardzo miy czowiek, najmilszy chopak jakiego znam. Bardzo mi si podobao jedno jego posunicie, kiedy si ukrywa i nagle napisa, e si nie zgadza tam z czym. Podpisywa razem z Was, a potem napisa, e si nie zgadza. Bardzo miy chopak, ale powiedzieli mi, e to nie jest prawdziwy endek, tylko taki Wasiutyski. Bo za inteligentny. Lubi go. Ostatnio go uraziem, bo powiedziaem: "Masz jedn wad, e jeste mao pracowity". A on pyta: "A skd wiesz?" Ja mwi: "Bo mi Michnik powiedzia". Troszeczk si na to skrzywi, zdaje si. A moe to dobrze? Kiedy Talleyrand

powiedzia, jakie jest pierwsze przykazanie dla politykw i dyplomatw: "Zwaszcza nie za duo gorliwoci". No wic moe... Bardzo mio si rozmawia z Hallem. ***** Adam Hanuszkiewicz - mj ssiad. Nie za wielki aktor, nie za wielki reyser, ale czowiek kultury. Bardzo ciekawy jednak - nie orze, ale taki szalenie zapalony do sztuki. Raz on Dejmka wyrzuci, potem Dejmek wyrzuci jego - taka bya jaka polka. W tej chwili jedzi po Niemczech, po Finlandii, gdzie tam reyseruje. Nie zna jzykw, ale robi to doskonale. Robi nazwisko. Lwowianin, posta malownicza. Rozmawiamy o teatrze. Znaem wielkich ludzi teatru - Osterw, Horzyc, Wierciskiego. Mwi: "Wie pan, ciekawe, bo ory to nie byy". Ale on nie chwyci na szczcie, e to do niego. A moe w teatrze nie potrzeba orw... ***** Marian Hemar - nie znaem go, ale jedn rzecz powiedziabym, o ktrej nikt nie wie. Wie si to z Mikiciskim. To taki facet, ktry by honorowym konsulem Chile w Warszawie, wtedy, kiedy weszli Niemcy. I Niemcy go uznali, a to by yd. By tym honorowym konsulem, widywa si z gestapowcami i jedzi do Parya. Tam pozna si z nim profesor Kot i przez niego przesya tutaj, do armii podziemnej, pienidze, wskazania, rozkazy. I on wszystko dorcza, wywizywa si z tego doskonale. Pisa te o tym Olgierd Terlecki. Wszystko zaatwia, nie mona mu byo nic zarzuci. Ale Anglicy powiedzieli, e to jest niemoliwe, e to musi by agent Gestapo, dopadli go w Stambule i po prostu go utopili: w worek zaszyli i wrzucili do wody. Ale bya sprawa i wypowiadali si ludzie, ktrzy go znali, midzy innymi Hemar, ktry siedzia rok w wizieniu w Stambule w zwizku z t spraw, o czym nikt nie wie. I potem dopiero Anglicy go wypucili i pojecha do Londynu. A ten Mikiciski moim zdaniem by pokrzywdzony, to spryciarz niesamowity, ale chcia by dobry na obie strony. Hemar wspomnia o tym wizieniu w jednym wierszu, e go tak skrzywdzono. ***** Jzefa Hennelowa - posanka. Bardzo mia osoba, bardzo uczciwa. Wilnianka. Odznaczaa si tym, e pakaa, jak jej si kto sprzeciwi na posiedzeniach redakcyjnych. Bya jeszcze wtedy modziutka. Ten szanta skutkowa, no bo co tu robi. Podobno pani Thatcher pacze na posiedzeniach gabinetu i szantauje tych swoich gentlemanw. Wic mia osoba ta Ziuta, tylko taka za bardzo troszk w typie... zakonnicy, takie mylenie... ***** Zbigniew Herbert - Zbigniewa Herberta poznaem po wojnie w Klubie Logofagw. Istnia taki klub w Krakowie, prezesem by Adi Ciechanowiecki, ktry potem siedzia w wizieniu, a teraz jest w Londynie wielkim antykwariuszem, bogatym czowiekiem. Byli tam rni ludzie, by taki Rej, by Gawlik, by Chrzanowski, by Najder, rozmaite typy. NO i by te Herbert, niesychanie inteligentny i bystry. Nikt nie wiedzia, e on bdzie poet, raczej by subtelnym dyskutantem, eseist. Potem go straciem z oczu, kiedy by w Warszawie, i ponowny kontakt nawizaem z nim w miesznych okolicznociach. Mianowicie w Zwizku Kompozytorw Polskich, gdzie byem w zarzdzie, zabrako dyrektora biura. Poprzedni si rozpi, by wariat... No a ja spotkaem Herberta, ktry powiada, e nie ma z czego y... Myl sobie: moe on byby? No i go zaproponowaem, przyjli go, by doskonaym dyrektorem. Tam pozna swoj on, Kasi Dzieduszyck. By wietnym dyrektorem, poniewa nie mia nic wsplnego z muzyk, nie mia wasnych interesw, by obiektywny... Potem zaczem czyta jego poezje. Z pocztku mi si podobay, zreszt mia by sekretarzem "Tygodnika Powszechnego" przed zamkniciem pisma w 1953 roku... On chyba wanie wtedy debiutowa jako poeta. Pamitam taki jego wiersz "Madonna z lwem" w "Tygodniku", ktry mi si bardzo podoba. Ale potem, kiedy z nim nawizaem kontakt po latach, wyda mi si zarozumiay za bardzo, i jaki taki... nie wiem... no, wywyszajcy swoj moralno ponad innych. Czego ja nie lubi, bo wszyscy jestemy wychowani przez Stalina i nie ma si co tak za bardzo wywysza. A poza tym moe si rozpi troch... Nie podoba mi si jego "Barbarzyca w ogrodzie", wierszy nie bardzo rozumiem... Waciwie oddalilimy si od siebie, chocia to jest bardzo wybitny facet, w zasadzie. Z tym, e zrobi mniej ni mg. A ten "Pan Cogito" to mnie denerwowa, ja tego nie rozumiem. Ja si nie znam na tych rzeczach... ***** Gustaw Herling-Grudziski - jest to czowiek, z ktrym ja walcz czsto. W tej chwili drugi po Giedroyciu w "Kulturze", nadaje polityczn lini - tak powstacz, moraln, buntownicz. Osobicie nigdy si z nim nie kciem, nawet go lubi. A w pisaniu czstokro go ochlapywaem i on mnie ochlapywa, bo mu tumacz, e zostaniemy w Zwizku Sowieckim do mierci, wic eby nie zawraca gowy. On nie lubi

takich... Mieszka we Woszech, w Neapolu. Byem tam zreszt u niego, zdolny pisarz. Tylko, e politycznie wydaje mi si dziecinny. ***** Pawe Hertz - mj przyjaciel. Zdziwacza troch. Moim zdaniem wybitny poeta. Mam z nim wielkie przeycie, poniewa on pisywa w Kunicy", a ja w "Tygodniku" i kiedy napisaem, e nie mog z nim dyskutowa, bo nie mam wolnoci wypowiedzi, czy co takiego. I on do mnie napisa prywatny list, e "przecie pan mi nie zechce tumaczy, e pan mi nie moe odpowiedzie, e cenzura co tam...". "Owszem ja panu to mog wytumaczy" - i posaem mu wycinki z cenzury. I wtedy on wystpi z "Kunicy". No wic uczciwie si zachowa, piknie. Dzisiaj czowiek wierzcy, praktykujcy. Powany facet, cho dziwak troch. Ale dziwacy to te co ciekawego w Polsce. ***** Zofia Hertz - prawa rka Giedroycia. Niesamowita pracownica, ktra pracuje dzie i noc, ktra si nie bardzo zna na polityce. Ale oboje z mem byli wywiezieni do Rosji, potem byli w II Korpusie, tam poznali Giedroycia. Jest fanatyczk Giedroycia i "Kultury". Jak co zego powiesz o "Kulturze", to ona ci zabije. Ale to jest waciwie administracyjna dusza tej redakcji. Bez niej by tam nic nie szo. ***** Zygmunt Hertz - m Zofii, ktry by bardzo przyjemny, bo by sceptykiem. Nadawa malowniczo tej redakcji. Niestety - umar w 1979 roku. ***** Jan Himilsbach - bardzo mieszny facet. Kiedy mnie okropnie zdenerwowa na Krakowskim Przedmieciu, bo bi swoj on i kopa. Wic ja interweniowaem, i wtedy oboje si na mnie rzucili z wymylaniami, e po co si wtrcam. No, mia swj talencik niewtpliwie... Jak wiadomo, pracowa jako kamieniarz na cmentarzu. Ja znam t firm, bo tam kiedy byem w sprawie grobowca. I opowiada mi jego szef, e on tam spa pijany zawsze gdzie, w drewutni. Talent samorodny, i pisarski i aktorski. ***** Prymas August Hlond - rozmawiaem z nim dwa razy, bardzo miy. Mia wyrzuty sumienia, e nie by w Polsce w czasie okupacji. No i wierzy w trzeci wojn, ktra niezadugo nastpi. W 1946, kiedy by projekt stworzenia katolickiej grupy w Sejmie - takiego duego "Znaku" - on to popar. Ale kiedy Mikoajczyk mu wytumaczy, e to bdzie konkurencja dla PSL, tymczasem on wygra wybory, lub nastpi interwencja w ONZ, gdyby byo oszustwo wyborcze, Hlond jednak da si przekona i cofn bogosawiestwo dla tej imprezy. Po czym niedugo umar. Ale by to bardzo sympatyczny czowiek, a wierzy w trzeci wojn i trudno mu to byo wytumaczy. ***** Jan Hoppe - chyba najwybitniejszy charakter ze Stronnictwa Pracy i z Unii, przed wojn pose z "Jutra Pracy". Mczennik, wywieziony do Rosji. Bardzo przyzwoity czowiek, ale wszyscy ludzie od Popiela byli jednakowi w jaki sposb, mieli swj mzg ustawiony w pewnym kierunku. Hoppe moe najmniej, najbardziej go bolszewicy pobili. By wraliwy take na inne koncepcje, nie tylko "popielowskie". ***** Klaudiusz Hrabyk - osobicie go nie znaem, tyle e mnie oplu kilkakrotnie, i ja jego. By taki rektor KULu, ksidz Iwanicki, posta troch dwuznaczna. I by tam te taki profesor, ktry si jka i mwi bardzo kresowym akcentem. Kiedy go zapytali, co myli o ksidzu Iwanickim. A on powiedzia: "Ja ni...ic nie myl, bo to jest wi...wi...wi...winks". Wic ja o Hrabyku tak myl. ***** Ireneusz Iredyski - najmodszy czonek ZLP po wojnie, modziutki chopak. Mieszka w Krakowie w tym samym domu co my. Przedziwny. Bawi si z moim synem w "zok" - kopali na podwrzu - i dosta list od prezesa Zwizku, Otwinowskiego, e nie moe czonek Zwizku z synem czonka bawi si na podwrzu, bo to nie wypada. Zabawny. Troch bandyta, troch wariat, duy alkoholik. Ale niesychanie zdolny chopak. Cae lata go znaem. Jego uwizienie - on siedzia trzy lata - to byo nie wiadomo co. Pobi w Bristolu prokuratora, ktry mu zaj stolik. Da po mordzie. Potem zacz si cykl awantur. On twierdzi, e to jest wszystko nieprawda, intryga i tak dalej, rzekomo jak dziewczyn uwid, ktra

bya crk tego prokuratora, jak si okazao. Potem w sdzie udowodniono, e on jej nie mg uwie, bo zdja kozaczki, a nikt si nikomu nie zdejmie kozaczkw - no w ogle takie mieszne rzeczy. Ja byem u niego w wizieniu, w Sztumie i on mi da list do Starewicza. Ja mu ten list daem nie czytajc... No i Starewicz do mnie mwi: "Prosz pana, gdyby on baga o ask, to mgbym co zrobi, ale on napisa, e prokurator jest ajdakiem, oskarenie jest kamliwe - ja nie mog nic zrobi". No i przesiedzia trzy lata. A umar... waciwie chcia umrze. Przecie zapi si ju tak miertelnie, e jeszcze w karetce pogotowia wyj butelk i pi. To jest zupeny obd. A zdolny pisarz, bardzo go auj, lubiem go. Byem na procesie, byem jego rzecznikiem w Zwizku Literatw, ale wiele mu nie pomogem. ***** Karol Irzykowski - mj mistrz, wrcz od dziecistwa. By to wielki krytyk, wielki dziwak, wielki orygina. Dziwne rzeczy pisujcy. Jako krytyk by bardzo osobliwy, bo lubi pisa o zych ksikach, a nie bardzo lubi o dobrych. To samo w teatrze. Napisa "Paub", ktra bya prekursorsk ksik - gdyby dotara na Zachd... Ale nikt o tym nie wiedzia. Fantastyczna posta, bardzo ciekawa. Pamitam jego wypowied w czasie okupacji (czsto widywaem go w "Kuchni Literatw"): "Suchajcie, piszcie, rbcie co, przecie to jest cudowny czas - ta okupacja czas darowany. Nie ma ycia literackiego, nie ma "Wiadomoci Literackich", nie ma adnych szantay. Tylko siedzie w domu i pisa". I paradoks, on wwczas napisa ksik swojego ycia, nazywaa si "Mosty". W czasie Powstania, najpierw go postrzelili, potem cae mieszkanie na Filtrowej Ukraicy mu przefasowali. T ksik wyrzucili oknem - wiatr j nosi i crki kiedy pozbieray troch kartek. Czyli e on nigdy nie mg jakiego syntetycznego dziea napisa. Umar w yrardowie w szpitalu i te bardzo ciekawa rzecz, bo tam powstacy leeli i lea Irzykowski. Nikt nie wiedzia kto to jest. Przysza penicylina, ktra go moga uratowa, bo on mia karbunku. Lekarze zastanawiali si komu da: tu le bohaterowie, ktrzy walczyli, a tam jaki starzec, o ktrym mwi, e to akademik literatury - ale co to w ogle znaczy. Nie dali mu tej penicyliny i umar. Obie jego crki yj w Gdasku-Wrzeszczu. S to dwie osoby z jednym synem. Ju maj wnuki - zdaje si. Inteligentne dziwaczki. ***** Jarosaw Iwaszkiewicz - nie lubiem. Wybitny pisarz. winiowaty moim zdaniem. Zawsze mi wnioski przeciwko cenzurze z protokou skrela i adnego gadania nie byo. A jak mu co mwiem, odpowiada: "Drogi panie, niech mi pan nie opowiada gupstw, pan wie, gdzie yjemy". I nic nie zrobi, nigdy. Nie lubiem go. Moe to bya fizyczna odraza. ***** Jan Izydorczyk - ja twierdziem, e to jeden z dwch i p komunistw poznaskich - bo rzeczywicie nie byo ich wicej, a on by. I zosta w roku 1956 ambasadorem w Bukareszcie. By czerwiec, ja pierwszy raz pojechaem za granic po wojnie - Zwizek Kompozytorw wysa mnie do Rumunii. Siedz w kawiarni w Bukareszcie, podchodzi do mnie kelner i po francusku mwi: "Czy pan jest z Polski?" Ja mwi: "Tak". "Bo tu jest francuski dziennikarz, ktry chcia z panem porozmawia". Podchodzi, pyta: "Czy pan zna takie miasto Pozna?". Ja mwi: "Znam". On na to: "Gdzie to jest?". "Midzy Warszaw a Berlinem w poowie drogi". "Bo tam jest rewolucja". Ja pytam: "Jaka?". "No, tam ludno wystpia przeciwko komunizmowi". Ja myl: "To jest niemoliwe, on co bredzi". Wobec czego pojechaem do ambasady gdzie by pan Izydorczyk. I on mi powiedzia: "Prosz pana, tak, tam jest bunt klasy robotniczej. Uzasadniony, bo towarzysze w Komitecie..." I zacz mi dopiero na nich psioczy, jeszcze mnie koniakiem poczstowa. Mwi: "Widzi pan, to tak, ja jestem komunist, ale..." Po czym zosta dyrektorem do spraw wyzna, tak e miaem z nim do czynienia. By to niezy facet. Nie orze, ale by. ***** Henryk Jaboski - bujacz straszny, historyk niezy, cynik. Jak kiedy w Sejmie zaatakowaem jego "Histori PPS-u" - bo on by pepeesowiec pisudczykowski - e to wszystko bujda, to on si nie zapar wcale, tylko do mnie pomacha... Poza tym jest o nim anegdotka, e on przed wojn chodzi do biblioteki Wojskowego Instytutu Historycznego i kiedy bieg korytarzem, wpad na jakiego starszego pana, mao go nie przewrci. Ten pan powiedzia: "Uwaaj gwniarzu". A to by Pisudski. Kto mwi, e to bya jedyna rozmowa Jaboskiego z Pisudskim. Duy cynik, ale inteligentny czowiek. Bardzo si wciek Biekowski, kiedy on zosta ministrem owiaty, powiedzia: "Przecie to jest kamca". Zabawny czowiek, ale cynik i obudnik.

***** Pukownik Edward Jankiewicz - to by mj pukownik, ktry mnie wzywa w sprawach paszportowych i rnych. Ubek. Do przyjemny facet. On mi inne nazwisko powiedzia. Po jego mierci dowiedziaem si, jak on si nazywa. Kiedy jak cigle dostawaem odmow paszportu, przyszed milicjant z wezwaniem, ebym poszed na plac Dzieryskiego. Tam mnie prowadz, siedzi jaki facet i mwi: "Wanie przeczytaem pana odwoanie. Waciwie dlaczego pan by nie mia wyjecha, tylko jeszcze pogadajmy". Potem dwa razy si z nim spotkaem, on mwi: "Dobrze, ja panu wystawi paszport". Dostaem ten paszport, pojechaem do Francji... Aha, on jeszcze powiedzia: "Jak pan wrci to niech pan nie oddaje paszportu na milicji, niech pan do mnie zadzwoni". Ja wracam, dzwoni do niego. On mwi: "To wie pan co, niech pan przyjdzie do Hotelu Forum". Zdziwiony przychodz, on czeka na mnie w hallu, a tam jest taki pokj dla UB. W kadym hotelu jest, zreszt opisaem to w powieci "Podr w czasie". NO i tam wdka - on zreszt nie pi, chory by jaki - mwi: "Wrci pan. To wietnie. Niech mi pan powie, kto to jest Tarniewski?" "No... pisze". "Ale kto to jest?". "Czowiek". "No dobrze, pan tam rozmawia, co panu powiedzieli?". Par takich pyta mi zada. W kocu mwi: "Panie pukowniku, pan mi da paszport, ale ja panu nie bd takich rzeczy opowiada, bo to nie jest zapata". "Pan odmawia?". Ja mwi: "Tak". On si bardzo przej, wyszed, nie byo go z dziesi minut. Potem wraca, mwi: "Prosz, tu jest paski dowd. Prosz paszport. Ju nie mamy o czym rozmawia". No to cze. Dugo go potem nie widziaem i znw nie dostawaem paszportu i napisaem odwoanie. Nagle spotkaem go na MDM-ie, on przywita si, mwi: "Wie pan, czytaem pana odwoanie. Ma adn literack form, ale skutecznoci to nie bdzie miao". No to nie. W 1980 roku jechaem na odczyt do Biaegostoku, cignli mnie z pocigu na Dworcu Gdaskim, zawieli do komisariatu na oliborzu, na eromskiego. Pytam: "O co chodzi?". "A tu przyjdzie kto z panem porozmawia". Osiem godzin tam siedziaem, zrobili mi rewizj, zabrali "Kultur" i czytali j, a mnie dali "Kulisy" do czytania. Potem mi przynieli buk i piwo. Osiem godzin zeszo. Ja mwi, e musz zadzwoni do domu, bo ju si niepokoj. "Nie, nie, kto przyjdzie". I przyszed on wanie i mwi: "Prosz pana, co wy wygaszacie takie odczyty. Tutaj Krl, wycie w kociele na Ochocie nagadali takie rzeczy." Tam by Krl, Kieniewicz i ja. Mwi: "No nic takiego zego". "Nie, Kieniewicz by w porzdku, a wycie nawoywali do powstania". "Panie pukowniku, jakie powstanie, przecie to nie ma sensu". "A dlaczego jestecie przeciw?". "No bo tu plajta jest kompletna". "To, to kady widzi". I mwi: "No to jak pan chce, odwieziemy pana do domu, a jeeli pan chce jecha do Biaegostoku, to tam pana zwin z dworca i to bdzie 48 godzin, bo my na to nie mamy wpywu. A ju do Przemyla i do Rzeszowa pan nie pojedzie". Mwi: "A skd pan wie, e ja mam tam jecha?". "No, co musz wiedzie". I odwieli mnie. Potem on umar, jeszcze przed "Solidarnoci". Do zabawny by facet. Typowy ubek, ale do rzeczy. ***** Wojciech Jaruzelski - mmh... to trzeba by cay poemat napisa... Ja myl, e on jest czowiek bojowy. To znaczy boi si. Boi si, i wie czego si ba, bo przey duo. Dlatego jest super ostrony. Wic czasem wychodzi to na dobre, a czasem na ze. Na dobre wyszo, powiedzmy po stanie wojennym, kiedy on nie drani nadmiernie, krwi przela mao, stara si jako przynajmniej... A na ze, kiedy potem tyle czasu straci. Jest to kunktatorstwo: i chciabym i boj si... bo nie wiadomo co bdzie z Gorbaczowem, a tu nie chce za bardzo popuci opozycji, ale rozumie sytuacj... No, marksista to on nie jest aden, ale firmowa dziesi lat rzdy Gierka i nie protestowa. O zadueniu musia wiedzie. Poza tym na nim ciy to, e system nakazowo-rozdzielczy w wojsku by zawsze... on jest do tego przyzwyczajony, i nie wiem jak bdzie przeprowadza reform gospodarcz. Ale mia zdolnych doradcw. Nawet ten, przepraszam, wariat Grnicki, to jednak by niezy doradca... majcy taki patriotyczny tonik. Urban by te inteligentnym doradc. No i on jako wyldowa z tego wszystkiego, ale co z nim bdzie dalej? Chciabym zobaczy wrk, ktra by mu z rki przepowiedziaa, co bdzie dalej. To bardzo dziwna sytuacja. ***** Pawe Jasienica - mj wielki przyjaciel. Znana historia. Zgosi si do "Tygodnika", nikt nie wiedzia, kto to jest - to znaczy wiedzia chyba Goubiew. Wiedzielimy, e to jaki partyzant. Potem wyniky historie... Sprawa upaszki, ktry wpad w Zakopanem z caym archiwum i z fotografiami sztabu. Jasienica by jego zastpc. Przy czym to byo w ten sposb, e komendant AK w Wilnie WilkKrzyanowski wysa go, eby si porozumia z armi sowieck. Ale jak szed, to mu w lesie powiedzieli: "Niech pan si nie wygupia, bo pana wywioz na Syberi. Ale on dalej szed i spotka oddzia akowski pod dowdztwem Szendzielorza, czyli upaszki. Przyczy si do nich, by jego zastpc, bo mia stopie oficera rezerwy. Potem by ranny i zosta w Puszczy Biaowieskiej. Gdy wpad ten Szendzielorzupaszko, znaleli fotografi. A Jasienica przypadkiem w Krakowie poszed do jakiego mieszkania, gdzie by kocio i tam wpad. Par dni ten kocio trwa. Ja o tym wiedziaem, bo mi nawet Aleksander

Bocheski, ktry by posem powiedzia. Wic mwi: "To id tam, jak tam jest kocio". On mwi: "No, raczej nie". Po tej fotografii poznali, e to jest zastpca upaszki. Wzili go w kajdany, zawieli do Warszawy. Po paru miesicach zosta zwolniony - s rne wersje. Nie bd mwi, bo to bardzo dugo. Ja o tym napisaem w "Zeszytach Historycznych". Po prostu, jak si zorientowali, kto to jest, e to znany literat katolicki z Krakowa, dziennikarz i tak dalej, postanowili go wypuci, umorzy ca spraw. Z tym, i Gomuka w 1968 powiedzia, e Jasienica wiedzia za co zosta zwolniony, czyli, e za to, e si zgodzi by szpiegiem, co jest nieprawd. Niemniej wystpi z "Tygodnika". Pisywa w "Paxie". Potem nagle, podobno pani Bristigerowa mu powiedziaa: "Pan moe wszdzie pisa" - sta si bardzo znanym pisarzem, zacz pisa ksiki. W 1968 roku, gdy Gomuka powiedzia w przemwieniu, e ten osobnik, ze wzgldw sobie wiadomych zosta zwolniony, chocia zasuy na kar mierci, to Jasienica rozesa listy po caej Polsce, ale te listy nigdzie nie doszy. I tak si przej, e waciwie z tego umar, z tego oskarenia. Byo to chamstwo ze strony Gomuki. Ciekawa historia. ***** Konstanty Jeleski - to jeden z polskich talentw nie wyzyskanych. Czowiek szalenie inteligentny, wielki poliglota znajcy z osiem jzykw doskonale. Krakowianin z pochodzenia, ktry waciwie stosunkowo mao pisa, doskonay krytyk. Kocha si w Gombrowiczu i pisa o nim duo. By podpor "Kultury" paryskiej, jednym z jej zaoycieli, a potem si pokci z Giedroyciem, pornili si, coraz bardziej si oddala, i w kocu ju bardzo rzadko mona go byo tam spotka. Czowiek ogromnej kultury, ale dziwny... onaty z malark, te jak zwariowan Francuzk i taki... nie wyzyskany geniusz. Najprzyjemniej byo z nim pj na obiad: dwie godziny rozmowy, byskotliwej szalenie, ale po dwch godzinach si mczy i szed spa. Zreszt mia waciwie olbrzymie wpywy w paryskim wiatku intelektualnym, stara si je dla Polski wyzyskiwa. Dosta kiedy nagrod Pen-Clubu, ale nie przyjecha ju. A w czasie wojny by oficerem w formacji generaa Maczka, zdobywa Holandi z Maczkiem, no i midzy innymi jego podkomendnym by Anglik, Auberon Herbert. Niesamowita posta, kuzyn Churchilla. To by Anglik, arystokrata, katolik, pederasta..., ktry mwi po polsku, po litewsku i po ukraisku, bardzo miesznie zreszt, kocha si w Polsce. On chyba wywiz Mikoajczyka z Polski. Wielki chop taki. I on by oficerem cznikowym angielskim przy polskim sztabie. Jaki mundur uaski sobie wykombinowa, nie mia adnej szary, a by przy formacji Maczka. Gdzie w Bredzie chyba byo wojenne Boe Narodzenie, Wigilia. Auberon poszed na Pasterk, bo by bardzo pobony, a potem zawita do knajpy. W tej knajpie go przyuwayli zarwno polscy jak angielscy onierze... e w mundurze dziwnym, mwi po polsku dziwnie, potem wyj portfel, a tu caa harmonia funtw szterlingw..., no wic co nie tego. Zawiadomili andarmeri kanadyjsk, a to bya szalenie brutalna formacja. Wzili go i pytaj: "Wy jestecie uan?" "Tak". "A z ktrego puku...? A pienidze skd...? A po polsku to le mwicie..." No i chapnli go jako szpiega. Jego dowdc by wanie Jeleski. Po dwch dniach alarm, wic Jeleski przyjecha, ale Herbert ju mia wybite wszystkie przednie zby przez tych andarmw... bo si nie przyznawa do niczego. Ciekawa historia. Przyjaciel Polski prawdziwy. ***** Stefan Jdrychowski - przed wojn w Legionie Modych, ale komunista z Wilna. Tym si odznaczy, e na Zjedzie Kultury Polskiej we Lwowie - to by 1937 rok - powiedzia, i pozdrawia pisarstwo polskie w imieniu Zachodniej Ukrainy i Biaorusi. Wic wyniko... e oni nie nale do Polski. Mia proces, posiedzia troch. Ale by rzdowym stypendyst, koleg Miosza. Sawne byo, e w Wilnie, kiedy siedzia jeszcze jak weszli Niemcy, zapyta go mj znajomy, pianista, Stanisaw Spinalski: "Co bdzie?" A on powiedzia: "Nic! Trzeba przey Niemcw i na czerwonym koniu wjedziemy do Warszawy". No i tak si stao. Zosta wicepremierem. Twierdzi, e si zna na gospodarce, ja mam inne zdanie. Potem by ministrem spraw zagranicznych. yje, mieszka tu w Alei R. ***** Ksidz Zygmunt Kaczyski - znaem go bardzo mao, bo "Tygodnik Warszawski" zaoy waciwie ksidz Zygmunt Wdoowski, ktry organizacyjnie by bardzo dobry, a przy tym doszed do przekonania, e jak ja tam bd pisa, to bdzie miao powodzenie. Tak samo jak Krl myla, e ja mu urzdz t "Res Publik". Wic cigle przychodzi, do Krakowa przyjeda, zamawia artykuy. Ale przyjecha ksidz Zygmunt Kaczyski z Londynu, byy minister owiaty w rzdzie emigracyjnym, a przed wojn dyrektor Katolickiej Agencji Prasowej. Taki ksidz-intelektualista. Sympatyczny. Przychodziem do niego - w "Romie" bya redakcja - ale on ama rce z powodu cenzury. Pokazywa mi takie olbrzymie artykuy, skonfiskowane pachty pod rnymi nazwiskami, znakomite artykuy i mwi: "A wie pan, to wszystko napisa aszowski". Cenzura zdejmowaa bez adnej litoci, on paka nad tym. Stowarzyszy si z Braunem, z ca t ekip "Unii". Po zamkniciu "Tygodnika" zosta aresztowany pod najciszymi - Bg wie jakimi - zarzutami szpiegostwa... tak jak ci oficerowie, co przyjechali z Anglii. Nie wiem dobrze, ju nie pamitam, jak si odbywa proces, w kadym razie ciko bardzo siedzia i zmar w wizieniu. *****

Stanisaw Kania - Kania si ocali w opinii. Zyskuje z czasem. W kocu to, co powiedzia w telewizji niedawno, to byo to, co pukownik Kukliski napisa... waciwie zupenie to samo. Tu warto na chwil przeskoczy. Ja sobie mylaem, jaka jest waciwie zasuga Jaruzelskiego. Wszyscy powiadaj: "Ach, to byaby inwazja sowiecka, a on ocali..." Nie, jego zasuga jest taka, e on rozmawia z Breniewem, i przekona go, i on to zrobi lepiej i bez kopotu. To bya caa jego zasuga...! A Kania by odwaniejszy. ***** Wojciech Karpiski - przyjaciel Marcina Krla. Bardzo inteligentny. Chyba nie wrci do Polski - boj si. Dobrze si czuje w Paryu. Doskonay eseista i pisarz. Ale taki zachodni szalenie. On tu w komunizmie ju nie zwojuje wiele. Mj nekrologista. ***** Leon Kasman - podobno kandydat Stalina na pierwszego sekretarza w Polsce po aresztowaniu Findera. Tylko, e gdzie go zrzucili na spadochronie, tam zama nog, zniszczy radio, nie dotar do Warszawy. Podobno Moczar go tam przytrzyma, no i wtedy wybrali Gomuk. Ja go znaem jako redaktora "Trybuny Ludu". By kamc, bo gdy kiedy par gosw pado przeciwko jakiej ustawie, to w "Trybunie Ludu" napisano, e przesza jednomylnie. Wic ja spotykam Kasmana w Sejmie, mwi: "Prosz pana, przecie to nieprawda". On mwi: "Czy to takie wane". Troch cynik. ***** Czesaw Kiszczak - nie wiem kto to jest. Pastwo wiedz...? Ciekawa posta chyba. Raz w yciu z nim rozmawiaem, Inteligentny, byskotliwy, wesoy. Lubi pogada. Chwilowy premier. No i minister spraw wewntrznych. Ale niebanalny, poniewa zaley mu, eby wiedziano, e on nie jest z policji, e jest z wojska. Podkrela, e by w wywiadzie, e on nie jest tym policjantem, co na ulicy bije pak. Ale jak trzeba - bije. To jest jego zawd. Ju nie ma wyjcia. ***** Zenon Kliszko - to bya tragedia. Facet, ktry wykoczy koo "Znak" i wszystkie prby dogadania si katolikw z parti. Zreszt moe i lepiej. Ale by to wariat ideologiczny, marksista absolutny, przy tym szalony nerwus, krzycza, pici w st wali. Ja miaem z nim szereg awantur. Zablokowa mi paszport na dziesi lat i nie wyjedaem. Tak, e mam ze dowiadczenia. Ale by to czowiek wierzcy w marksizm... rzadki wypadek. Potworny nerwus i histeryk. Stomma go lubi, nie wiem na jakiej zasadzie. On mi kiedy powiedzia: "Co ten Wyszyski wygaduje? A co wy robicie, od czego wy jestecie". Ja mwi: "Panie marszaku, jak by nas nie byo, moe by jeszcze gorzej mwi". A on mwi: "A jak by nas nie byo, moe by i Polski nie byo". O cholera! Wic mia takie romantyczne zagrywy. Spotykaem go w Alejach, ale on od czasu Gdaska, kiedy da rozkaz w Gdyni do strzelania, mia jak tak chorob, rce mu latay, strasznie nerwowy... Wtedy waciwie Kocioek i on wydali sprzeczne zarzdzenia. Kocioek powiedzia, aby i do pracy, a Kliszko powiedzia, eby strzela, jeeli tam kto si zjawi. No i skutek - wiadomo. By sd nad nim w partii, wtedy podobno dosta tej choroby i dali mu spokj. ***** Stanisaw Kocioek - nie znaem go osobicie. Fizycznie przypomina Gomuk. Ciekawy okaz takiego przekonanego "betona", ale naprawd przekonanego, bo mwi z okropn furi i z przekonaniem. Tam na Wybrzeu ju nie wiem kto si bardziej skompromitowa - on czy Kliszko - bo dali odmienn instrukcj, i z tego wynika strzelanina w Gdyni. No, a co robi potem jako ambasador w Belgii, to zadziwiajce. Par lat tam siedzia i wcale si nie zmieni. Potem znowu szala tutaj, potem by w Moskwie. Teraz to ju zabytek. Rzadko pisuje do "ycia Literackiego"... Ale brak mi takiego pisma jak "Rzeczywisto", bo jednak krajobraz ubarwiao... ***** Janina Kolendo - szwagierka Piaseckiego, winiarka Owicimia. Potwornie uparta. Fanatyczka "Falangi" i Bolesawa. Ju nie yje. Bya dyrektork wydawnictwa "Pax", a jej siostra on Bolesawa. ***** Leszek Koakowski - dugie lata bardzo go nie lubiem, bo mnie drani. On by wielkim ateist i w ogle taki jaki. Ale przekonaem si dopiero po ksice "Gwne nurty marksizmu". Uwaam, e to jest

najlepsza ksika, jak napisano o marksizmie i komunizmie na wiecie. Nie ma lepszej - i erudycja i dowiadczenie wasne... To ciekawe, e tej ksiki dugo nie wydawano we Francji. W Niemczech bardzo popularny, w Anglii znany, a Francuzi lubi marksizm i jako si do tego nie palili. To jest wietna ksika. Uwaam, e kady polityk powinien j przeczyta. ***** Wacaw Komar - genera Komar. Czowiek odwany, ale mao rozgarnity zdaje si. Mwi, e dlatego w 1956 powstrzyma armi sowieck pod Warszaw, e... nie potrafi nic innego wymyli: dosta rozkaz, e nikt nie ma przejecha tamtdy, wic... Szef wywiadu, by w czerwonej armii hiszpaskiej, a potem torturowany, siedzia. Ja go poznaem w Sejmie, i to w dziwnych okolicznociach. Mianowicie, bya w Przemylu szkoa organistw, prywatna, kocielna, ktr zamknito. Wybuchy wtedy rozruchy, odebra sobie ycie komendant milicji, byli zabici. A ja przedtem - poniewa to ksia "muzyczni", moi koledzy z konserwatorium byli w tej szkole, przyjedali do mnie i mwili, e co takiego si szykuje, i eby interweniowa, bo fortepiany im skonfiskowano - wic ja chciaem pj do ministra Moczara w tej sprawie. Ale nie mogem si dodzwoni, wreszcie si dodzwoniem, i Moczar mwi: "Aa, panie pole - on by wtedy wiceministrem - my tu nic nie robimy bez gospodarza, a gospodarzem jest minister Wicha, wic prosz do niego". A Wicha nie chcia mnie przyj, nie byo go niby. I pniej jest posiedzenie komisji budetowej, omawia si rne budety, omawia si te budet MSW. Wreszcie pytania do Wichy. Wic ja pytam: "Doszo do takich zaj, ja chciaem zawczasu ostrzec przed tym, ale nie raczy mnie przyj minister Moczar ani minister Wicha, no i chciabym si dowiedzie, co pan o tym myli?" I nagle Wicha ze straszn furi na mnie: "Co to?! Czy pan nie wie,? Jaki to naiwny, ten pan pose! Nie wie, gdzie si stawia takie pytania? On tu przychodzi, on nie wie, o co szo w Przemylu... Ha, ha... udaje Greka. Tu, na tym miejscu! "Potem pytaj si, czy jeszcze kto chce co powiedzie. Wic ja powiedziaem: "Ja chc. I prosz o zaprotokoowanie, e minister Wicha obrazi parlamentaryzm, powiedzia, e tu nie jest miejsce... To gdzie jest to miejsce?! Ja jestem bezpartyjny i innego miejsca nie znam. Nie pytam na plenum Sejmu, gdzie jest publiczno, tylko pytam tutaj. Prosz to zaprotokoowa". Nikt nic nie powiedzia. Po czym podchodzi do mnie genera stray ogniowej, i chykiem, za filarem mwi: "Winszuj panu". To by Komar, ktrego przenieli do stray ogniowej chyba. ***** Wadysaw Konopczyski - poznaem go w "Tygodniku Powszechnym", gdzie przychodzi w latach 40_tych. Szalenie pracowity czowiek, bardzo porzdny, wybitny historyk, endekowaty, uparty bardzo... Waciwie tylko z "Tygodnika" go pamitam. Przychodzi czsto, a bardzo aowa czasu. Nie lubi dugo rozmawia, szkoda mu byo czasu. Ja go rozumiem dobrze. ***** Tadeusz Konwicki - bardzo dobry pisarz, tylko nie w moim gucie, bo taki okropnie uczuciowy i impresyjny. Ale na przykad ta jego niedoceniona ksieczka o Nowym wiecie, to jest o Polsce Ludowej i z sentymentem waciwie napisana. On niby ten opozycjonista si zrobi, a to jest ksika o tym, jak tu si yje. Ciekawa jego ewolucja... Ja nie lubi tych "Dziadw", to nie w moim gucie. Zreszt w ogle "Dziadw" nie lubi, cho Mickiewicza szalenie... Ciekawy jest Konwicki, ale jak si przeczyta jedn jego ksik, to si wszystko o nim wie. Z wyjtkiem chyba tej o Nowym wiecie, no i z wyjtkiem "Wadzy", ktrej drugiego tomu nie dokoczy, bo w trakcie pisania sytuacja si cakowicie zmienia i Gomuka ponownie doszed do wadzy... Ale talent wielki na pewno, wrodzony talent. ***** Stefan Korboski - szef oporu cywilnego, adwokat, ludowiec. Bardzo miy czowiek. Sekret jego odwagi w czasie okupacji to ja znam: by stale nieco zawiany. Ale by naprawd kozak. Przetrzyma ca okupacj, dopiero Mikoajczyk go wystawi do wiatru, bo wyjecha. Uprzedzi go w ostatniej chwili. Korboski te w kocu wyjecha. Byem u niego w Ameryce. To jedyny czowiek, ktry mi powiedzia: "Wie pan co, pan to jest szczliwy, pan wraca do Warszawy. A ja ju nie mog". I prawie zy mia w oczach. To adne. ***** Janusz Korwin-Mikke - mj przyjaciel. Prezydent liberaw w Warszawie. Troszeczk fantasta, robi wraenie pomylonego, ale swoje osiga i realizuje. Drukuje, wydaje, jakie robi historyjki. Szalenie pracowity. Poza tym imponuje mi, bo on t kostk wgiersk w minut zaatwia nie patrzc, a mnie si to jeszcze do dzisiaj nie udao. A wic geniusz, nie? *****

Tadeusz Kotarbiski - byem nawet kiedy jego suchaczem. Zawsze postpowy, ale taki ateista postpowy, typu dawnych "Argumentw", czy co w tym rodzaju. Wielokrotnie go wymiewaem po wojnie. Nawet w moich felietonach jest, e kiedy profesor Kotarbiski mwi, i nie ma adnego Boga, to dlaczego dziaa moralnie... To ju Dostojewski mwi, e jeeli nie ma Pana Boga, to wszystko wolno. A Kotarbiski zawsze pisa, e serce mu dyktuje... wic ja pytaem: "Co to jest serce? To jest taki misie, ktry toczy krew. Dlaczego ma dyktowa... materialicie?". Wymiewaem si z niego. Ale mia swoj pikn kart przed wojn na Uniwersytecie, kiedy wojowa z modzie oenerowsk, tam mu rozbijali szafki w jego seminarium, a on dalej swoje gosi. Szlachetna posta, ale mdrzec to nie by. ***** Jan Kott - nie lubi, znam bardzo dawno. Jest to dziwny przypadek czowieka, ktry nie czuje si winny. On jest zawsze w porzdku, cokolwiek by robi. A robi rzeczy dziwne. Na przykad Conrada przez niego nie wydali, bo on napisa, e Conrad broni armatorw i burujw. Mia takie numery. Musz powiedzie, e tego czowieka niezbyt lubi. Ale dobry pisarz. ***** Mikoaj Kozakiewicz - zdaje si, e on jest troch podobny do Wycecha. Cigle mu si myl papiery, nie syszy. Ale to inteligentny czowiek. Przyzwoity... I sympatycznie wyglda na trybunie. ***** Krzysztof Kozowski - przyjaciel, wiceredaktor "Tygodnika Powszechnego", bratanek premiera Leona Kozowskiego. Bardzo porzdny chopak, fanatyk "Tygodnika Powszechnego" - nie wiem dlaczego. Kocha si w tym pimie, cae ycie mu powica. Ale moim zdaniem jest to pismo waciwie nie redagowane. Taka skadanka z tego, co kto przyle. "Tygodnik" wie czego nie chce, ale nie bardzo wie czego chce. No, ale trwa. ***** Kazimierz Koniewski - mj przyjaciel. Zaczyna waciwie troch po katolicku po wojnie, w "Tygodniku" pisa, w "Dzi i Jutro". Niby zdolny, ale ma jakiego wira. Potrafi pisa rzeczy niepopularne i bez sensu. Bo ja rozumiem, e on jest za pastwem, za tym, eby byo pastwo polskie. On w rozmowie jest znacznie lepszy ni w tym, co pisze. Potrafi napisa rzeczy tak niepopularne... Ale jako go lubi w kocu. By kurierem rzdu londyskiego. Siedzia w Budapeszcie w Gestapo przez rok i nie zaama si. Ojca mu Niemcy rozstrzelali. Posta skomplikowana. ***** Rafa Krawczyk - osobicie tylko kilka razy z nim rozmawiaem, znam go gwnie z rozmaitych wypowiedzi i z pisania. Natomiast uderzyo mnie, e w okresie DIP-u, w czasach jeszcze przed "Solidarnoci" i przed tym wszystkim co potem wybucho - jako sekretarz Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego wypowiada si kilkakrotnie, i to w prasie, w sposb szalenie radykalny za gospodark kapitalistyczn i rynkow. Robi to wprost, zupenie otwarcie. To mnie bardzo zainteresowao, potem jeszcze czytaem par jego rzeczy, no i w kilkakrotnych rozmowach stwierdzilimy due podobiestwo mylenia ekonomicznego. Wiem, e jest w Stanach Zjednoczonych i dziaa bardzo sensownie w Fundacji "Heritage", co jaki czas bywa w Polsce. Jest to wybitna posta, zawsze go cytuj, ale osobicie znam mao. ***** Marcin Krl - znany nam mody, interesujcy, moe nie tylko jako pisarz, ale jako redaktor. Redagowa "Res Publik" - to by ciekawy pomys. Czy ta legalna "Res Publica" jest lepsza od tamtej? No, ciekawe... Ale zebra dobry zesp modych ludzi... ***** Leon Kruczkowski - musz powiedzie, e mimo wszystko nie lubiem go. Mwili, e to uczciwy komunista, e tego, e owego, ale byo w nim co... on nie lubi mwi o tych rzeczach, bo sam sobie chyba do koca ycia nie wyjani swoich wtpliwoci czy swoich skrupuw. Na przykad sprawa wykoczenia komunistw polskich w Moskwie w 37 roku: on w ogle nie znosi powrotu do tego tematu. Mia par takich tematw. Nie by niemiy raczej, ale... Nic zego nikomu nie zrobi. Jako pisarz? No c, "Kordian i cham" to ksika, ktra jako gatunek bya rewelacj. O tym napisa Irzykowski entuzjastyczny artyku pod tytuem "Cierpki debiut", e kto histori Polski cierpko ocenia. Ja go widywaem w Sejmie,

by te w Radzie Pastwa. Zaatwi mi w roku 1961 wyjazd z on do Moskwy, bo mi nie dawali paszportu, a on interweniowa. Ale nie lubiem go. ***** Kazimierz Krukowski - najpopularniejszy aktor kabaretowy przed wojn. Twierdz, e w dyskusji o ydach pomija si struktur kabaretow, jaka bya w Warszawie. Przecie to byo szalenie popularne, a same ydy tam byy: Warszawa kochaa te szmoncesy, a o tym si zapomniao. W czasie wojny by w Rosji u Andersa, potem w Argentynie. Opowiada mi, e jak postanowi wrci do Polski polskim statkiem, w ambasadzie powiedzieli mu, eby sprzeda samochd, bo to jest le widziane, tam gdzie lud rzdzi. Kapitan statku powiedzia: "Mistrzu, ja pana zapraszam na poegnanie na statku. Pan moe zaprosi przyjaci". Wic on zaprosi Polakw... to by 1956 rok. Jest bankiet, pij wdk. Kapitan mwi: "Mistrzu Krukowski. Mamy dla pana jeszcze dodatkow przyjemno, bo nie jedziemy prosto do Gdyni, tylko jedziemy do Leningradu". Krukowski mwi, e podchodz do niego faceci z emigracji i mwi: "Co ty zwariowa, on ci daje do zrozumienia, e pojedziesz do Rosji i w ogle ci nie puszcz. Wysiadaj". A on mwi: "Ale wytrzymaem nerwowo". Wrci, by dyrektorem "Syreny". Inteligentny facet. To by kuzyn Tuwima zreszt. Brat cioteczny. ***** Henryk Krzeczkowski - przyjaciel. Bardzo go lubi Tomek Woek. Uwaam, e to by niezwykle inteligentny czowiek, znajcy wietnie jzyki, ktry przechodzi rne metamorfozy, wymyla sobie rne postawy, ale ju przed mierci by bardzo okrelony ideologicznie. Taki swojego rodzaju konserwatysta, patriota. Ciekawe, bo mia zawsze argumenty na swoj postaw. Szkoda, e mao pisa, a takie dobre piro. Brakuje mi go bardzo. ***** Adam Krzyanowski - posta krakowska. Wielki ekonomista, profesor, libera. Przewodniczcy komisji budetowej Sejmu przed wojn. Zosta jednym z ojcw porozumienia z Rosjanami. By w Moskwie, ale mia to w nosie. Jest to jedyny pose, ktry zrzek si mandatu, gdy przyszo do gosowania, eby Gomuk wyda sdom. Inny pose - Eugeniusz Kwiatkowski powstrzyma si od gosu i powiedzia: "Wicepremier sanacyjny nie moe wydawa jednego komunisty innym komunistom". A Krzyanowski wyszed i zrzek si mandatu. Powiedzia: "Ja nie bd nikogo mordowa". y w Krakowie, powylewali go ze wszystkich posad, ale zabawny bardzo. Jeden z ojcw duchowych liberalizmu. Zreszt mas o nim kryo w Krakowie anegdotek. Midzy innymi kaza si tytuowa "panem rektorem". Kiedy student na egzaminie mwi: "Panie profesorze...". A on: "Hm... Dzisiaj panie profesorze, jutro ju bdzie Adasiu...". Kiedy napisa do "Tygodnika", wielki artyku, e nieszczciem krajw rozwinitych s starzy ludzie, e nadmiar starcw jest kosztowny, e to nie ma sensu i trzeba wymyli sposb na likwidacj tych starcw. Na co ksidz Piwowarczyk powiedzia: "No nie, w katolickim pimie czego takiego nie umiecimy". Jedyny przypadek, e mu odesa artyku. Spotykam go na Plantach, mwi "Jak pan rektor si czuje? A on: "Nie chcecie likwidowa starcw, to si czuj dobrze, co mam robi". ***** Biskup Teodor Kubina - znaem go krtko, gdy byem w Czstochowie. Bardzo wiaty biskup, mia galeri malarstwa z aktami kobiecymi, ktr mi pokazywa. Prosi, ebym nikomu nie mwi, bo nie wypada, ale teraz ju mona powiedzie. ***** Kazimierz Kumaniecki - w czasie okupacji istniaa redakcja radiowa, ktrej dyrektorem by profesor Tretiak, a dyrektorem czynnym - Edmund Rudnicki, dawny dyrektor Radia. No i wanie w tym radio pracowali Skierski, ja, Kumaniecki, Trocianko, tacy rni ludzie... i std pamitam Kumanieckiego. Pamitam dyskusj waciwie przed samym Powstaniem - z nim i Trociank, kiedy caa prasa ziaa na Rosj, a o Niemcach nic nie byo... e Niemcy ju przegrali... Leay przed nami tajne pisma z caej Warszawy na ten temat. Ja powiedziaem: "Jeeli my to czytamy, to ten sowiecki dowdca za Bugiem te to moe czyta. To dlaczego on ma przyj z pomoc..." Oni si oburzyli, i Kumaniecki i Trocianko. Potem mi to Kumaniecki przypomnia po wojnie kiedy. Bardzo przyzwoity czowiek, ciekawy naukowiec, specjalista od staroytnoci. Ale nie yje. Te mia zreszt opini masona. *****

Jacek Kuro - dugi czas, szanujc go, absolutnie nie rozumiaem, co on mwi i czego chce, jakie ma pogldy. Teraz nieco lepiej go rozumiem. Jest to chyba przede wszystkim wybitny taktyk. Opady z niego wszelkie socjalizmy i inne tego rodzaju rzeczy... no, moe nie cakiem, ale w zasadzie opady. W kadym razie, jeeli mu powiedzie, e nie ma programu, to si bardzo gniewa. Bo mwi, e nie chodzi o program. A wic o co chodzi? No, ale to mona zastosowa i do Michnika, bo do Geremka chyba nie, Geremek ma jakie oglniejsze koncepcje. W kadym razie Kuro to posta sympatyczna i nieprzecitna. Ale troch obca dla mnie. Nie rozumiem go. ***** Genera Jzef Kuropieska - mj przyjaciel, bardzo zabawny. Przedwojenny oficer zawodowy - komunista. To si rzadko zdarzao, takie co. Przez ca wojn by w oflagu. Po wojnie wstpi do partii. Attach wojskowy w Londynie, a jego pomocnikiem od spraw wywiadu by niejaki porucznik Kiszczak. Po czym go wezwali do Warszawy, zamknli, no i proces generaw - Tatara, Kirchmayera, Spychalskiego. I Kuropieska by jedynym, ktry si do niczego nie przyzna. Bo by to proces o to, e chc podminowa wojsko ludowe, wprowadzi sanacyjne porzdki. On si do niczego nie przyznawa, upiera si, e jest niewinny, e to wszystko bujda. Dosta kar mierci. Opowiada mi, e prokurator Zarakowski powiedzia w ostatniej rozmowie: "No, jak wy nic nie wiecie, do niczego si nie przyznajecie, nie chcecie zeznawa to jest taki skutek. A gdyby...". I on sobie to zapamita i siedzia par tygodni, nie wiadomo, kiedy wyrok mierci bdzie wykonany i nagle napisa list do prokuratury, e sobie przypomnia. Wic go wezwali i on zacz zmyla jakie bzdury bez nazwisk, e jaki agent amerykaski do niego przyszed, e co. I tak dugo zeznawa, a dotar do Padziernika. Zosta zrehabilitowany. Mianowano go dowdc okrgu warszawskiego, potem komendantem szkoy wojskowej. Przyjaciel Gomuki. Wic niesamowity skok. Ja go dobrze znam. Ju ma 84 lata, a bardzo inteligentny czowiek. Mas przemiesznych rzeczy opowiada. Midzy innymi, e jak bya w Moskwie defilada zwycistwa w 1945 roku, to on wanie mia prowadzi polsk kompani przed Kremlem. Ale nagle dowiedzia si, e nie bdzie polskiej kompanii, tylko e polskie oddziay bd podzielone na plutony, czy co. Jego szlag trafi, pojecha do polskiej ambasady, wiedzia, e tam jest Modzelewski, minister spraw zagranicznych. "Ale tam mnie nie chce puszcza wony. Mwi mu "Ja musz z ambasadorem, z ministrem porozmawia". "Ale kto pan jest?" "Ja jestem przedwojenny, sanacyjny oficer i masz obowizek mnie wpuci". Wony si przerazi, sprowadzi jakich ubekw. Wreszcie zszed Modzelewski." A Kuropieska mwi: "Co ma nie by polskiej kompanii, to ja nie bd prowadzi defilady". No to ci wszyscy tam Modzelewski, Zambrowski - "Cholera, co robi". Bo tego poniej Stalina si nie da zaatwi. Par godzin si mczyli. Wreszcie zadzwonili na Kreml z okropnym strachem, a Stalin powiedzia: "No naturalnie... polska kompania, nu, kanieczno...". I Kuropieska prowadzi. On zna takich historyjek, rnych, mnstwo. ***** Stefan Kurowski - wielki ekonomista. Moim zdaniem bardzo obiektywny i bardzo interesujcy. Towarzystwo Gospodarcze zaoy. Ja uwaam, e to jest obok Krawczyka i moe profesora Beksiaka najlepszy polski ekonomista. Niestety, stale bity w dup, e tak powiem. Bez katedry - teraz jest chyba na KUL-u. ***** Ksidz Stefan Kurowski - to by kanclerz Kurii w Krakowie, ksidz wielki. Moje dzieci konfirmowa. On by szalonym antykomunist, bardzo pewnym siebie. "A tam, ja mam ich w nosie" - mwi. Po czym aresztowano go, ale na krtko, 48 godzin. Pytam go, jak byo. "Ale... to idioci. Co oni mi zrobi... Gwid na to...". Po czym bya taka sawna sprawa, e na Wawelu znaleziono jak bro. I aresztowano go znowu. Po trzech tygodniach by proces. Na tym procesie on piewa jak ptak, jak "Trybuna Ludu", e wrogowie, e on te by wrogiem, auje, przeprasza, e tu s winni - no, niebywae zupenie. Dosta jak kar z odroczeniem i zaraz go zwolniono. Ja go nie szukaem, ale go spotkaem gdzie i on mwi: "Prosz pana, tym procesem to ja si chyba skompromitowaem". Nic nie mwi. A on: "Ale nie byo wyjcia. Kto tam nie by, ten nie wie. To jest Szatan". Podobno go szantaowali czym, co mu wynaleli. Cholera wie. ***** Karol Kuryluk - by to rzeczywicie anielski czowiek, niesychanie miy, ujmujcy, wszystko rozumiejcy, wszystko wysuchujcy... przy tym zreszt uparty jak w. Ja w ogle jemu zawdziczam karier w "Tygodniku Powszechnym", poniewa pocztkowo, w Krakowie, chciaem co wydrukowa w "Odrodzeniu". Napisaem artyku "Tematy wojenne", w ktrym dowodziem, e nie trzeba w kko pisa o wojnie. I zaniosem mu to. Po paru dniach on mwi: "Wie pan, to znakomity artyku, po prostu wietny... Ale wie pan, takie tezy paradoksalne... Ale szalenie nam zaley, eby pan do nas pisa, moe co literackiego pan ma". Wic przyniosem mu nowel "Mieszkanie". On za par dni mwi: "No wie

pan, to jest znakomita nowela, ale... wydwik jest taki pesymistyczny, wie pan... jednak... w tej chwili, po okupacji, to... Ale co by pan takiego napisa neutralnego?". Wic ja na to: "Moe o yciu muzycznym w Warszawie w czasie okupacji?" "O, wietnie!" "No wic napisaem, dokadnie bardzo, przynosz po paru dniach, a on mwi: "Wie pan, to bardzo ciekawe, tylko e akurat przysa pan Witold Rudziski takie samo sprawozdanie, i tam wszystko jest inaczej... i nawet daty inne, i fakty inne..." No i wtedy ja ju przestaem do niego przychodzi... Ale pamitam, e w 1957 roku, jak zostaem posem, spotkaem go - by wtedy ministrem kultury - na Krakowskim Przedmieciu, i mwi: "Panie ministrze, jad do Francji, a nie mam ani grosza. Moe bycie mi co przydzielili, jakie dewizy?" A on mwi: "No nie, panie Stefanie, nie mog wszyscy wyjeda, nie, nie..." Nie to nie... Wracam do domu, za trzy dni dzwoni sekretarka z Ministerstwa Kultury: "Dlaczego pan si nie zgosi?" Pytam: "Po co si miaem zgasza?" "Po dewizy. Tu s dla pana dewizy do wykupienia". Ja pytam: "A kto to zarzdzi?" "Pan minister". Wic powiedzia, e nie, a wszystko zaatwi. W ogle by anio... ***** Mieczysaw Kurzyna - to by mj przyjaciel, z "Paxu". Taki harcerz, przyzwoity bardzo facet, w swoim czasie redaktor naczelny "Dzi i Jutro", ktry drukowa w odcinkach moj powie" Zbrodnia w dzielnicy pnocnej". Pamitam zabawny epizod - ja to pisaem z odcinka na odcinek, wtedy byo wolno - no i nagle on do mnie dzwoni, e cenzor wierzgn i wstrzyma odcinek, i ebym przyjeda natychmiast. Wic przyjedam, i cenzor, pan Kowalczyk - z dawnej "Zadrugi" poznaskiej, co ciekawe, inteligentny facet - mwi: "Prosz pana, ja si musz dowiedzie, co tam bdzie dalej w tej powieci". Wic ja mwi: "Wie pan, tam s dwie organizacje - "Nard Wyzwolony" i "wiat Przebudzony"...". On mwi: "Ja rozumiem, komunici i faszyci, pan ich stawia na jednej paszczynie, ja to rozumiem, ale... co bdzie dalej?" No wic ja mu opowiedziaem, co bdzie dalej, i to przeszo do koca. To byy czasy! ***** Janusz Kusociski - Kusociskiego znaem z rnych okolicznoci. Przede wszystkim z takich, e chodziem do Agrykoli pobiega sobie "dziko" na stadionie. No i Kusociski tam trenowa. Mia dziwny trening, bo biega szereg razy jakie dwiecie metrw bardzo szybko sprintem, sapic okropnie, a potem zwalnia: taki trening w stylu Zatopka. I zaczo si od tego, e on mnie zruga okropnie, bo mu przeszkadzam na bieni, i w ogle co ja tu robi, i e to bez sensu. Ja na to, e trenuj, a on mwi: "Jak pan tak bdzie trenowa, to pan w ogle wysidzie, bo pan pojcia nie ma". Generalnie mnie zruga. Ale potem go spotkaem, o dziwo w barze na Marszakowskiej, gdzie jad bigos i popija piwem. Troch wtedy rozmawialimy. A trzeci raz go spotkaem w Nowowilejce, gdzie suyem w wojsku. Tam by te 13 puk uanw, gdzie on mia jakiego krewnego. Leczy wtedy kontuzj nogi, dzisiaj to z atwoci si operuje, a wwczas z powodu zwykej kotki mia ptoraroczn przerw i w ogle nie startowa. Dopiero lekarz wojskowy, doktor Levittoux zrobi mu pierwsz tego rodzaju operacj, tak e tu przed wojn on by znowu gotw do startw. No i spotkaem go wanie na mszy w Nowowilejce, gdzie prcz piechoty byli ci uani, i to mi si cudem niemal wydao: nagle Kusociski stoi... Tak e par razy w yciu z nim pogadaem. By szorstki, niezbyt grzeczny, formuowa ostre sdy o wszystkim... i ostro biega. Pamitam trjmecz Polska-otwa-Estonia, gdzie wygra cztery biegi w cigu dwch dni: 800, 1500, 5000 i 10000 metrw. By to wielki biegacz. ***** Jzef Kumierek - bardzo lubi. Wariat jest to niewtpliwy, ale z iskr geniuszu. Przeszo ciekawa, bo by w AL-u. On by jeszcze w obstawie czy w osonie tego sawnego zebrania na Twardej - na Nowy Rok 1944 - Bierut i inni, Krajowa Rada Narodowa. I jako obstawa sta z rozpylaczem w bramie na mrozie. No i stoi, i stoi, i wreszcie syszy, e piewaj "Sto lat"... Wic mwi: "Krew mnie zalaa, cholera, ani kropli wdki... Wchodz na gr, zastukaem, otworzyli, ja wchodz, mwi: "Towarzysze, a moe by tak..." Ale widz, e grobowa cisza, i wszyscy patrz na ten rozpylacz... "No i ta jego ewolucja: dziennikarz partyjny, potem go wylali z partii, potem on udawa, e dalej jest reporterem, jedzi po caej Polsce. Ale ma mas wiadomoci gospodarczych, rewelacyjnych nieraz, no... troch zmylonych, ale znakomitych. I wietne piro. Do tego rolnik z Miedzeszyna, farmer. ***** Lucjan Kydryski - Jest to przyjaciel moich dzieci, doskonay popularyzator muzyki, elegancki chopak, umiejcy utrafi tak, "przekrojowo" w zainteresowania publiczne. Bardzo si przyjani z moim synem nieyjcym... Jest to ujmujca posta - takiego medium masowego, ktre we wszystkich etapach umie utrafi... Tak utrafi, e jest i cenzuralny, i zarazem niezaleny - w swoim zakresie. Pretensj mam do niego, e lubi amerykaskie musicale i nadaje je, a to s nudy okropne. No, ale de gustibus... *****

Oskar Lange - mieszka pod nami. Wybitny ekonomista, potworny tchrz. I naiwniak straszny, ktry by w PPS-ie. Potem, nie wiadomo dlaczego w Ameryce, mia obywatelstwo amerykaskie. Nagle si przyczy do komunistw. Pisa do Stalina z takim ksidzem Orlemaskim. To bya operetka. On si zrzek amerykaskiego obywatelstwa, tego Amerykanie nie znosz. Zosta polskim delegatem do ONZu, a tu mu zaczli dawa po dupie, bo by naiwny i intelektualny. Waciwie okaza si bez znaczenia. Pamitam, e jak ja byem posem, on by przewodniczcym komisji budetowej Sejmu i nie mg nic. Gomuka go nie przyjmowa, w ogle nie chcia o nim sysze. Na Cejlonie za to poprosili go na doradc gospodarczego. On rok by na Cejlonie i zaatwi im mas spraw, a w Polsce nikt nie chcia z nim gada. Ja si z nim dogadaem w komisji sejmowej, on po cichu mnie popiera, mwi: "Niech pan zadaje takie pytanie i takie". Ale on nic, to by tchrz. Ale sympatyczny czowiek. Pochodzi z Tomaszowa - pikne miasto. ***** Stanisaw Jerzy Lec - znaem go. Chwali si, e jest baronem austriackim, chocia ydowskim. Czowiek bardzo sympatyczny, partyzant, ktry si tym odznaczy, e uciek z placwki w Wiedniu do Izraela, a potem wrci. To si zdarzyo w okresie stalinowskim, chyba w 1953_#54. Wystara si o pozwolenie w konsulacie czy gdzie indziej i wrci. Byo bardzo miesznie, bo nie mia gdzie pj, i poszed do kawiarni literatw, z walizk, prosto z dworca, a tam akurat Minkiewicz siedzia. Wszyscy zobaczywszy Leca, zaczli zwiewa, myleli, e co "okropnego" si dzieje, bo przecie wiadomo byo, e on uciek... Natomiast Minkiewicz podszed do niego, przywita si, i powiedzia: "No a kiedy Cze wraca..." Chodzio o Miosza oczywicie. ***** Jan Lecho - znaem go mao, ale on z moim ojcem star si kiedy w jakiej prasowej polemice na temat Leona Schillera. Ojciec by recenzentem teatralnym w "Robotniku" i napisa, e robienie z Szekspira rewii to jest bzdura, e Schiller wcale nie jest wielkim reyserem. I Lecho potwornie ojca oplu, od gramofonw, od idiotw. Po czym miny lata i ojciec by chyba wiceprezesem Pen-Clubu. Mieli jakie zebranie, a Lecho by sekretarzem. Ojciec siedzia w prezydium, Lecho koo niego, ale nie podali sobie rki. Nagle Lecho si nachyli i mwi: "Panie Zygmuncie, niech pan mi wybaczy, byem mody i gupi. Czy pan nie ma pretensji?". "Nie, oczywicie". Jak przyjechaem do Parya przed sam wojn na stypendium, Lecho by attach kulturalnym polskiej ambasady. W Paryu byy trudnoci, trzeba byo mie specjaln kart, taki paszport, trudno byo to dosta. I Lecho si mn opiekowa jak matka, przez wspomnienie ojca, zaatwi mi wszystko. Potem ju go nie widziaem. ***** Jan Jzef Lipski - mj przyjaciel, ktry mnie potwornie denerwuje swoim humanizmem, demokratyzmem i nie wiem czym, frazesami. Zawsze si kcimy, ale jest to czowiek wity. Ja mu powiedziaem kiedy: "Ty jeste wity osio". Ale si nie obrazi. Bardzo go lubi, ale te jego "Dwie ojczyzny..." to moim zdaniem bez sensu. Ale jest to bohaterski chopak. Starszy chopak zreszt. ***** Zofia Lissa - niepowana osoba, komunistka, ktra bya za najnowoczeniejsz muzyk we Lwowie, za dodekafoni Schnberga itd. Potem staa si w Polsce wanie wyrazicielk socrealizmu i zwalczaa te najnowoczeniejsze kierunki. W ogle zapara si siebie. Zreszt nie ona jedna, paru muzykologw takich byo. Caa szkoa lwowska - Chomiski, obaczewska, Lissa. Przed wojn byli najwikszymi modernistami, a po wojnie stali si konserwatywnymi socrealistami. Duo z ni polemizowaem, wymylaem. Po czym j pobili, by taki napad i ona twierdzia, i to przeze mnie, e oni na procesie si na mnie powoali, i ona niszczy polsk kultur. To ciekawe, mymy z on byli jedyny zreszt raz w Moskwie i w teatrze spotkalimy Liss. I o tym bya mowa. Wychodzimy przed Kreml, by wielki mrz, czerwona gwiazda na wiey. Ona opowiada, e j pobili i mwi: "Panie Stefanie i na pana si powoali". Ja mwi: "Wie pani, ja si z pani nie zgadzam, ale z takimi metodami nie mam nic wsplnego". A ona: "Ja wiem nawet co pan powiedzia Zygmuntowi Mycielskiemu". Ja mwi: "A co". - "Metody nie pochwalam, ale wybr dobry". ona si przerazia. Ja mwi: "No nie, nie pochwalam", "No, panie Stefanie, moe si zmieni role, moe panu zbki kiedy wybij". I rzeczywicie, potem si troch sprawdzio. Po czym kiedy po 1968 roku spotkaem Liss i ona mwi: "No chyba pan ju teraz nie ma do mnie pretensji, jestemy teraz po jednej stronie". A ja na to: "To ja ju nie jestem po tej stronie". Ale nie bya to za kobieta, tylko moim zdaniem, gupia. *****

Ignacy Loga-Sowiski - jak byem w Sejmie, to si mwio, e jednostka nudy to jest jedna loga. Myl, e to typowy czowiek, niezdolny, konformista absolutny, oddany Gomuce cakowicie. Tam by taki Strzelecki, wanie Loga-Sowiski, Kliszko... Chocia Kliszko by wybitniejszy troch, drapieniejszy. A ten Loga bez wyrazu. Miernota. ***** Leopold abd - obcito mu ju obie nogi. Mia amputacj jednej, jak byem u niego w Londynie, a teraz drug. Poznaem go ju na emigracji. To by wielki patriota. Wyjtkowy wypadek: ojciec pukownik, yd, ktry zgin w kampanii wrzeniowej. Jego syn to wietny facet, bardzo inteligentny, najlepszy znawca ydowskich kawaw, jakiego znaem. Godzinami potrafi opowiada. Bystry, ma dobr opini w Ameryce, profesor. No, ale niestety, teraz - kaleka. Lecz mzg pracuje wietnie. ***** Andrzej apicki - mao go znam. Gra w filmie, do ktrego robiem muzyk - "Dzi w nocy umrze miasto" - scenariusz by Kruczkowskiego, co mieszne. To jest oparte na bombardowaniu Drezna, i robi to Rybkowski, ktry by w Drenie jako wywieziony na przymusowe roboty. O tym napisano ksik, ktr mi Rybkowski poyczy. Bo waciwie nikt nie wie, czym by nalot na Drezno. To by nalot angielski. Ale dlaczego? Dlatego, e Amerykanie z Rosjanami si umwili, e tam bdzie gwna kwatera wojsk sowieckich. I nie powiadomili o tym Churchilla, midzy sob to zaatwili. A Churchill powiedzia: "Tak? To gwno tam bdzie, nie kwatera..." Wic apicki gra w tym filmie. Teraz mu wypominaj, e czyta te stalinowskie kroniki filmowe. Ja byem wtedy w Krakowie, nie suchaem takich gupstw. Kroniki ogldaem, ale w Krakowie w ogle by inny stosunek do tego wszystkiego. Profesor Krzyanowski mwi: "Panie, tu jest stolica duchowa Polski, a w Warszawie?... To banda ze Wschodu, zawsze tam bya jaka zbieranina..." A te kroniki to dzi historia - i ciekawa. ***** Alfred aszowski - kiedy posta gona, dzi zapomniana. Bardzo osobliwe koleje losu, bo kiedy by komunist i nawet czonkiem KPP - pochodzi z Cieszyna zreszt - potem by falangist, oenerowcem, strasznie bojowym, awanturnikiem, antysemit itd. Po wojnie si tak plta, nie wiadomo co z nim, w rezultacie skoczy w "Paxie" i od lat z nimi luno jest zwizany, ale pracuje, wydaje ksiki. Moim zdaniem niezwykle zdolny czowiek, bardzo inteligentny. Mg by wielkim krytykiem, co zreszt Nakowska mu przepowiadaa, wybitnym pisarzem. Niestety, wanie przez te polityczne historie troch si zmarnowa. Niemniej napisa szereg ciekawych rzeczy, choby tak powie "Psy gocze" o Hitlerze i Gestapo, zupenie wyjtkowa rzecz. Nikt tego prawie nie zauway, ja o tym pisaem zreszt. Napisa te par ksiek krytycznych. Niestety jest on prawie w moim wieku, o dwa lata modszy, boj si, e troch rozmin si ze swoim czasem, zmarnowaa go wojna i rne przeycia. Ale jest to bardzo inteligentny czowiek. ***** Marek atyski - to wieloletni pracownik "Wolnej Europy", gdzie pracowa jako Suszycki. Potem si pokci z Najderem, wyjecha do Ameryki. Pniej zosta naczelnym dyrektorem RWE na miejsce Najdera. Bardzo kulturalny i inteligentny facet, ktry napisa ksik "Nie pa na kolana" o opozycji mikoajczykowskiej, bardzo dobr ksik, rdow, bez bdw zupenie. Posta sympatyczna, troch nerwowa. ***** Konstanty ubieski - nasz kolega ze "Znaku", przyjaciel, prezes KIK-u. Czowiek, ktry przed wojn debiutowa rwnie u Giedroycia w "Polityce", w "Buncie Modych". W czasie wojny by komendantem AK, zdaje si w okrgu tarnowskim. Po wojnie dziwne losy, wreszcie sta si powiernikiem Piaseckiego, wszed do "Paxu", by posem z ramienia "Paxu", a potem, po Padzierniku wystpi z "Paxu". By pewien czas w organizacji katolickiej Frankowskiego i wreszcie przystpi do nas, do "Znaku". Szereg lat emy wsppracowali. Rnilimy si nierzadko, bo on by dosy ugodowy. Uwaa, e adnej polityki robi nie naley tylko naley zaatwia sprawy, interwencje gospodarcze - specjalista od gospodarki. Potem by po Zawieyskim prezesem Klubu Inteligencji Katolickiej. ***** Jerzy ukaszewicz - sekretarz KC. Bya to najszkodliwsza posta z punktu widzenia samej partii, bo to on tak zdenerwowa literatw. Robi listy literatw - ktrych wyda, ktrych nie wydawa. Demagog, dyktator i w rezultacie doprowadzi do wszystkich buntw. Wic dla nas moe odegra pozytywn rol,

ale dla partii jak najgupsz. Przej si tym wszystkim i po okresie "Solidarnoci" umar na serce. Moe przed mierci zrozumia swoje bdy. ***** Ksidz Ferdynand Machay - sawna posta krakowska, proboszcz Kocioa Mariackiego. Kanclerz Kurii, Wgier ze Sowacji z pochodzenia. Mia przed wojn opini "czerwonego ksidza". O reform roln si upomina. Bardzo sympatyczny, wielki chop, siwy ale jary. Przyjaciel ks. Piwowarczyka. ***** Wadysaw Machejek - chciaem nawet napisa ksik "Wadysaw Machejek powiedzia". O nim najrozmaitsze znakomite anegdoty kr. Zreszt lubi popi. Posta dwuznaczna. Potrafi si stawia partii. Pamitam, jak go kiedy oskarono, e taki reporta z czego napisa, i e tam pornograficzne elementy byy. Mnie nawet powiedzia: "Ja im wsadz jeszcze jedn bab", i napisa taki reporta z Rumunii i w tym reportau jaka taka pani si przewijaa bez przerwy, ktra go niby oprowadza, ale waciwie to pi z nim w hotelu. Ale to byo tak przemycone... Najkapitalniejszy z jego kawaw to by ten, jak on z delegacj literatw pojecha do Moskwy, i tam si dowiedzieli, e ambasada polska skada kwiaty w Katyniu. Jak co roku, jako na miejscu zbrodni niemieckiej. Wobec czego on kupi kwiaty, pojecha z delegacj i te kwiaty zoy. Jak wrci do Warszawy, wezwa go Kliszko i potwornie zwymyla: e prowokacja reakcyjna i tak dalej. A Machejek wysucha, wysucha i powiedzia - a on si jka - "Ale to... towarzyszu, jja na... naprawd myla... aem, e to... Nie... emcy". ***** Antoni Macierewicz - jest to czowiek gboko przekonany o swojej susznoci, ktry jest poyteczny jako odtrutka na przesadny socjalizm w niektrych grupach opozycyjnych, jako taki patriotyczny element. Ale jest chyba za bardzo zadufany w sobie... Przy tym bardzo odwany i bezkompromisowy. Taki Polak, fizycznie troch podobny do swojskiego Diaba Boruty. Prywatnie przyjani si bardzo z panem ojkiem, mieli wsplne zainteresowania historyczne. auj tego ojka, bo by arliwy ogromnie. I mia co do powiedzenia. ***** Jzef Mackiewicz - wietny pisarz, straszny antykomunista, z absolutn mani. Dla niego agentem sowieckim by nawet Papie i nie wiadomo kto. A ja mu si naraziem. Mianowicie Jasienica mi naopowiada, nieboszczyk, e Mackiewicz kolaborowa, e wydawa "Goca" - takie pismo w Wilnie, proniemieckie i ja w pierwszym wywiadzie w 1957 roku z Giedroyciem co takiego powiedziaem, e dziwi si, i drukujecie Jzefa Mackiewicza - to kolaborant. On mi to popamita i jedzi po mnie przez wiele lat jak po ysym koniu. Zrobi z nas agentw, zwaszcza w ksice "Watykan w cieniu czerwonej gwiazdy", ale by to naprawd bardzo dobry pisarz. Z pewn mani, ale ciekawy. Ja nawet miaem si z nim pozna w Monachium, bo taki kolega Tomek Mianowicz z nim si przyjani, chcia mnie do niego zaprowadzi, ale akurat zachorowa, poszed do szpitala, tak, e go nigdy nie poznaem. ***** Stanisaw Mackiewicz_$cat - rodzony brat Jzefa, redaktor "Sowa" wileskiego i byy premier emigracyjny, wrci do Polski w 1956 roku, szalenie si z nami zaprzyjani: ze mn, z moj on. Bywa, czsto telefonowa. wietny eseista, bardzo ciekawy czowiek, zna mas rnych dowcipw. Zreszt zacytowaem w powieci, jak rozgniewany zadzwoni tu: "Co ten wasz szef wyrabia?". ...Jaki szef?". "No ten Jan XXIII". "No c ci takiego zego zrobi Papie". "Jak to, skasowa w. Jerzego, czy on zwariowa? wity Jerzy - patron Litwy, patron Anglii". Ja mwi:"Tak, ale podobno w. Jerzy nie istnia". A Mackiewicz: "To co z tego. A pan Bg istnieje?". No i takie rne kaway urzdza. Bardzo kolorowa posta, tylko by ju chory, czciowo sparaliowany - o kulach chodzi i niestety umar za wczenie. Ale mi imponowa ten czowiek, bo on stworzy sobie wasne ycie w Warszawie - tak jak by nie byo komunizmu. Mia tak pielgniark, ktrej rodzina - proci ludzie - przyjedali z radomskiego gdzie, a on im opowiada o Radziwiach, o hrabiach, o krlach. Uwaa, e najwikszym polskim krlem by Kazimierz Jagielloczyk. Natomiast Kazimierz Wielki to by babiarz i w ogle zero. Straszne ktnie byy na ten temat, pamitam kiedy awantur z Jasienic. Cat w ogle Piastw nie ceni, uwaa, e Jagiellonowie to jest wane, bo federacja. Mas mia rnych paradoksw. Kiedy mwi "Polska waciwa to jest Witebsk, Misk, Wilno, Ryga, Kijw". Ja mwi: "A Warszawa?" "Warszawa? Mae, ydowskie miasteczko, gdzie na granicy niemieckiej. Kogo by to obchodzio". Kiedy potem pytam go: "Czy bye ju w Szczecinie?". On mwi: "Ja do Niemiec nie jed". Zabawny czowiek, wyda szereg ciekawych ksiek eseistycznych. "Pax" mu wydawa. Bardzo go lubiem. *****

Karol Macuyski - no c, ja znaem ca rodzin. Byo czterech braci i siostra. Ojciec by dyrektorem giedy warszawskiej, sdzia Macuyski. Dyrektor giedy to nie by waciciel, tylko taki rozjemca, bardzo uczciwy, szanowany. Mia czterech synw - Jerzy, Jan, ktry yje, Witold i Karol, najmodszy. I crka Terenia, ktra te yje, Minkiewiczowa. Znaem ich doskonale, od dziecistwa, Karola pamitam jak jeszcze peza po pododze jako maleki chopczyk. Potem si okaza dziennikarzem partyjnym, nie bardzo przyjemnym pocztkowo, nawet dugi czas. W mojej powieci "Ludzie z akwarium" jest mas cytat z jego artykuw tego rodzaju. Potem podoba si w telewizji, kiedy robi midzynarodowy przegld. Z tym, e ja mu kiedy powiedziaem: "Ty to samo robisz, co Mclewski, tylko adnie wygldasz, a Mclewski okropnie i dlatego ci bardziej lubi". Ale potem zacz opozycyjnie coraz bardziej, i mia par szlachetnych wystpw. Poza tym zosta prezesem Z$ai$k$s_u, ja gosowaem przeciwko niemu wtedy; on powiedzia: "Ja rozumiem, musiae gosowa przeciwko..." A potem zaprzyjanilimy si, popilimy nawet par razy... Syna te znam, dzieci kolegoway si, waciwie ca rodzin znaem dobrze. Najbardziej zabawny by Jerzy, najstarszy, nie yje. To by prawnik i okropny tchrz, a przy tym kawalarz. Po wojnie zapisa si do partii i pracowa w M$s$z_cie, by jakim radc. Jak mnie spotyka - ja przyjedaem z Krakowa - to wchodzi ze mn do bramy ze strachu i mwi szeptem: "Suchaj, nie szarp si, sied spokojnie, nie rozrabiaj, bierz przykad ze mnie, widzisz, to nie s czasy na rozrabianie..." Po czym wykryli, e on ukry pochodzenie spoeczne, poniewa tego ojca dyrektora giedy pomin, i jeszcze co tam ukry, i wylali go z partii i z posady. Ja go spotkaem, wyglda fatalnie, i mwi: "Suchaj, Jurek, ju wiesz, dlaczego ja rozrabiaem? eby mnie wylali za co...!" ***** Witold Macuyski - wielki pianista, mj kolega z najdawniejszych czasw, ktry mnie do "Buntu Modych" wprowadzi, bo si zna dobrze z Giedroyciem. Jego przyjaciel Pawe Zdziechowski pisywa w "Buncie Modych". Oni mnie zaprowadzili do Giedroycia, e bd pisa o muzyce. Giedroy - pamitam powiedzia: "Ja to jestem guchy jak pie, ale na pewno pan bdzie wietnie pisa." Szczeniaka takiego jak ja uj tym powiedzeniem. Zreszt o muzyce wiele nie pisaem, zaczem o polityce, o literaturze. Przez lata byem takim niby impresario Macuyskiego w konserwatorium, poniewa koleanki sprzeciwiay si, mwiy, e to nie bdzie pianista, tylko bokser. Ale okazao si, e zrobi wielk karier. Po wojnie przyjeda szereg razy. Powiedzie trzeba, e troch mnie unika, bo politycznie nie chcia si naraa, chcia przyjeda itd... No, taki jest los... ***** Antoni Marianowicz - jest to mj przyjaciel. Pisalimy nieraz co... Na przykad wsplnie napisalimy "Madame Sans Gene" z Minkiewiczem i z nim, (moja muzyka). Uwaam, e zdolny i sympatyczny, doskonay satyryk. Umiem na pami jego wiersz z roku 1956. Mog go powiedzie. Wiersz si nazywa "W kwestii buldoga": Rzek polityk: Rzecz to jasna chyba@ prosz pastwa, e buldog to ryba.@ A uczony, specjalista od ryb@ wnet okreli gatunek i typ.@ Na szkoleniach kuli w nas mdroci@ jakie buldog ma w swym ciele oci.@ I tylko reakcjonista i wrg@ o buldog_rybach wtpi mg.@ Ja w tej sprawie nawet mam alibi,@ bo milczaem w sposb cakiem rybi,@ ale gdy mnie proszono o gest,@ yrowaem t spraw. Tak jest.@ Czy mn wtedy kierowaa trwoga?@ Nie, obawa, e w kwestii buldoga,@ gdy wychyl si chocia ciut_ciut,@ to zaprzedam Ojczyzn i Lud.@ Dzisiaj wstydz si bardzo, i czule@ jak najdrosz rzecz do serca tul@ t najprostsz ze wszystkich prostych tez:@ prosz pastwa, buldog to jest pies.@ ***** Tadeusz Mazowiecki - mj przyjaciel, ale nigdymy si w niczym nie zgadzali. Zawsze wierzga, jak przeciwko socjalizmowi si co mwio. By posem "Znaku" zreszt. Bylimy cztery lata razem, ale jednoci pogldw nie byo. Natomiast jest to niezwykle porzdny i uczciwy czowiek. Skompleksowany, uparty. Dla mnie byo niespodziank, e zosta doradc Wasy. Ja mylaem, e on bdzie dziaaczem duchowym, katolickim - redaktor "Wizi", a tu wda si w polityk, nie wiem jak si z niej wyplcze, bo chciaby, zdaje si. Ale pierwszym niekomunistycznym premierem w P$r$l jednak zosta! ***** Franciszek Mazur - to zagadkowa bardzo posta, poniewa on kierowa sprawami Kocioa i cikiego przemysu. To ciekawe, prawda? Ale cigle chorowa, by cigle w szpitalu. Podobno dlatego, e go strasznie pobili bolszewicy. Bo on bardzo pno wrci z Rosji, gdzie siedzia w N$k$w$d i by bity i torturowany, i cholera wie co... I nikt o nim dobrze nie wiedzia, dlaczego on tak wysoko zajecha. A mymy go znali, poniewa sprawy "Tygodnika" on wanie zaatwia. Bya raz taka podbramkowa sytuacja, kazali nam napisa, e Amerykanie zrzucili trujce robaki nad Kore, mymy odmwili, i numer pisma nie wyszed. No i wreszcie wykombinowalimy, eby Goubiew pojecha do Mazura. Sam. Goubiew przyjeda, ale jaki zmieszany, nic nie mwi. Wic pytamy: "No i co on ci powiedzia". A on

tego Mazura przedtem nie zna. W kocu mwi: "On chyba jest z N$k$w$d. Ale tak dziwnie mi powiedzia: "Panie Goubiew, wy jestecie porzdni ludzie, to po co wy si mieszacie... To jest rewolucja, to nie dla porzdnych ludzi. Nawet nasi niektrzy towarzysze nie mog wytrzyma, to my ich dajemy na jakie drugorzdne stanowiska... Dajcie sobie spokj..."". ***** Andrzej Micewski - skomplikowana posta, mj przyjaciel od wielu, wielu lat. By w "Paxie", i to bardzo wan postaci, potem by w grupie Frankowskiego. Wreszcie przysta jako do "Tygodnika Powszechnego", ale z wielkimi blami. Jest niesychanie skompleksowany, obraliwy. Uwaam, e doskonae piro polityczne, to znaczy o dawnej polityce pisze doskonale, jego ksiki - o Dmowskim, o Pisudskim - bardzo ciekawe. Natomiast, jak si sam wemie do polityki, to zawsze co zawali. Ale nie mona mu tego mwi, bo si wcieknie. I wreszcie jest pod skrzydami Episkopatu, by redaktorem pisma w Wiedniu "Znaki Czasu", organu Glempa. Chyba si ju troch uspokoi. Ale z nim si przyjemnie rozmawia, bo rzeczywicie bardzo inteligentny i byskotliwy. ***** Adam Michnik - znany wszystkim, zabawny czowiek, ciekawy, bardzo odwany, z charakterem. Czy jest to wielka gowa polityczna - to mam wtpliwo. Natomiast jest byskotliwy niezwykle, no i odwany, w wizieniach si wysiedzia. Nieustpliwy. Tylko e on si teraz bawi polityk. ***** Bolesaw Miciski - to by mj kolega z Uniwersytetu - chodzilimy na Tatarkiewicza, na seminarium estetyczne i seminarium filozoficzne. Fizycznie by zdumiewajcy, bo gruby, niby kwitncy, a grulik potworny, mia puca przearte... Bardzo dobry filozof, dobre piro, ale Michnik, ktry go wychwali gdzie, to zrobi to troch na zapas - bo on, jeeli chodzi o polityk i o totalizm, to waciwie nie mia wielkiego pojcia. Zwaszcza, e by w "Prosto z mostu" u Stanisawa Piaseckiego. Mj ojciec go poleci na swoje miejsce w radio. Poniewa on si eni, nie mia z czego y, ojciec go zaproponowa. Z tym, e wyjedna, i on bdzie tylko trzy godziny siedzia w radio, eby mg pisa... I wtedy nagle Jan Parandowski, ktry by wicekierownikiem literackim, zrobi awantur, e co to jest, mody czowiek, a tylko trzy godziny... do tego... Pamitam, e ojciec strasznie splu Parandowskiego przez telefon, byem przy tym. Ojciec go nie lubi zreszt. A z Miciskim poegnalimy si w Lublinie. Ja jechaem do wojska, a oni jechali wanie z radiem gdzie tam. Wyldowa we Francji i tam umar na grulic. Doskonale pamitam to poegnanie w 39 roku: ja do Zamocia do wojska, a on z radiem... w niewiadome... ***** Juliusz Mieroszewski - raz w yciu z nim rozmawiaem. W Londynie, par godzin. Pokcilimy si, bo on zawsze twierdzi, e jest socjalist. Ja mu mwi: "Jaki tam z pana socjalista, pan nie ma pojcia co to jest waciwie, zreszt sowo jest wieloznaczne". Ale bardzo byskotliwy publicysta, bardzo dobry. Tylko, e zmienia pogldy i punkty widzenia, czego Giedroy nie zauwaa. On potrafi w dwch ssiednich numerach napisa - w jednym, e "Pax" to haba i kolaboracja, a w drugim, e to jedyna koncepcja przeciwstawienia komunistom dwuwadzy. I nie pamita, co napisa przedtem. Jak si Giedroyciowi mwio, e on zmienia pogldy, to bardzo si gniewa. Ale by to wietny publicysta. Nie ma ju w "Kulturze" takiego politycznego publicysty. Tak zdolnego. ***** Stanisaw Mikoajczyk - posta historyczna, osobicie go nie znaem. Znaem dobrze Korboskiego, jego nie. Natomiast syszaem jego sawne przemwienie na Placu Teatralnym, kiedy przyjecha. To by chyba maj 1945. Wrd ruin - tum si zebra i on przemwi. Mia strasznie niepolski akcent, bo to by Polak z Westfalii, a jeszcze siedzia dugo na Zachodzie - no, ale zacz przemwienie: "Bracia i siostry!..." i wtedy by pacz oglny na placu, bo uwaali, e przyjecha zbawca, e bdzie ratowa. Nie bardzo uda mu si ten ratunek, jak wiemy. By pewien, e wygra wybory, odwid nawet Hlonda od popierania grupy katolickiej. Zrobiono oszustwo wyborcze stuprocentowe i dosta 24 mandaty, co byo kpin ju kompletn. Zoy protest w Sejmie na pierwszym posiedzeniu. Powiedzia, e to oszustwo. Zrobili przeciwko niemu demonstracj, wytupali go pepeerowcy. Skoczyo si tak, e nawia na czas. Ale nawia troch nielojalnie wobec swoich przyjaci, bo w ostatniej chwili powiedzia Korboskiemu, swojej sekretarce... w ogle nie pomg, i dopiero oni nawiewali jak kto mg. Pani Hulewiczowa, jego sekretarka zostaa zapana gdzie w Tatrach. Tutaj Raski si ni "zaopiekowa". A Mikoajczyk by najpierw w Paryu, potem w Londynie, wreszcie w Waszyngtonie. Napisa zreszt pamitniki. Chcia dobrze, chcia pokaza, e on prbuje wsppracowa, e on chce w nowej sytuacji dogada si z Rosj i zademonstrowa, e nie mona w tej sytuacji. Jest taka ksika ambasadora Ciechanowskiego, tam jest

opisane, jak Mikoajczyk przyjeda do Moskwy, i Stalin da, eby on rozmawia z Bierutem, z Osbk, ktrzy te przyjechali. Ale on nie chcia rozmawia. No i przyjeda Churchill i robi mu awantur: "Pan musi z nimi si dogada, co pan myli, e my o was bdziemy drug wojn toczyli, co pan sobie wyobraa, e Polska jest ppkiem wiata, niech pan bdzie realist, bo jak nie, to my si pana wyrzekniemy". Krzyczy strasznie, ale Mikoajczyk czerwony mwi, e nie, e on z Bierutem nie pjdzie. Wreszcie Churchill si uspokoi, zapali cygaro i innym tonem nagle mwi: "Ale mordy to oni maj okropne, pan ma racj". Cay Churchill. ***** Czesaw Miosz - posta sawna, znam go od lat wielu, od roku 1937. Musz powiedzie, e by takim moim ojcem literackim, poniewa namawia mnie do pisania. By pierwszym czytelnikiem powieci "Sprzysienie" w czasie okupacji i sprzeda j, poniewa by sekretarzem takiego milionera okupacyjnego, pana Rycy, te z Wilna. Pan ten robi jakie niesamowite interesy na przemycie, na licho wie czym, no i kupi to "Sprzysienie", wyda je po wojnie w firmie prywatnej, ktr zaoy: "Panteon". Ale firma ta dugo nie istniaa. W kadym razie Miosz by takim moim ojcem duchowym literackim. Bardzo bystry czowiek, wietny poeta. Niestety, wyjecha, wyemigrowa. Troch by w tym udzia mojej ony, bo gdy przyjecha do Krakowa (gdy by na dyplomacji w Ameryce) mnie akurat nie byo. ona zapytaa, czy on si nie boi, e go tu zatrzymaj. "Jak to, wic potwierdzasz, e to si zdarza?". "Oczywicie, to jest zupenie moliwe". On si tak przerazi, e biegiem pojecha do Warszawy, tam spotka Putramenta, ktry powiedzia: "A wiesz, mamy wobec ciebie inne zamysy. Ty ju chyba nie wyjedziesz". No to wtedy krew go zalaa. Jego ona bya w ciy w Nowym Jorku. Wiedzia, e to skoczy si fatalnie. Pojecha do Modzelewskiego - ministra spraw zagranicznych, zreszt ojca Karola przybranego ojca. Modzelewski za niego gwarantowa, e wrci. On pojecha i nie wrci. Widywalimy si za granic szereg razy, w Paryu. Nawet teraz dwa lata temu, ale nie bardzo si zgadzamy, bo on zawsze mia snobizm, e jest lewicowy i postpowy i nie nacjonalista, e w ogle jest Bat, a nie Polak, i takie tam rne. Jeszcze jak by w Warszawie, jako laureat Nagrody Nobla, te emy si troch poprztykali, ale nie byo czasu. A za granic to ju na serio i nawet o Dmowskiego si pokcilimy. On nie czyta Dmowskiego. Ale jest to wybitny czowiek, sawny czowiek. Moe do spraw polskich straci nieco smykak, no ale jeli si siedzi w tym Berkeley... On zreszt nie lubi Ameryki i napisa ksik "Widzenia nad zatok San Francisco", szalenie antyamerykask; tutaj mao znan. Ciekawy czowiek. Jego on znaem jeszcze, gdy nie bya jego on, dugie lata przed wojn. ***** Janusz Minkiewicz - nawet ksika teraz o nim wysza... Przez wiele lat zwalczalimy si i to ostro, nawet w tej ksice jest zacytowane, jak go zwymylaem kiedy, a osobicie emy zawsze na wdk chodzili. By to dziwny "filozof": pesymista, ktry patrzy na wszystko co si dzieje zawsze z przymrueniem oka i w czasie okupacji, ju wtedy go znaem, i po wojnie, i w rnych etapach. Doskonale rozumia rne punkty widzenia, potrafi sobie pokpi z Bieruta, potrafi sobie pokpi z Wyszyskiego... By to duch nocnych lokali, codziennie wypija te swoje p litra... Nieprzecitna posta, ale zmarnowa talent, bo niewtpliwie duy talent to on mia. Pod koniec ycia, pamitam, kiedy cenzura go ju cakowicie zniszczya - bo tak od lewicy do prawicy si przesuwa stopniowo - to waciwie robi tylko taki kabarecik reklamowy, ktry szed w radio, to byy reklamy, wierszyki do starych melodii. I kiedy go spytaem o to, powiedzia: "Poniewa wadza nie pozwala mi wykonywa mojego zawodu satyryka, wic ograniczyem si do dziaalnoci zarobkowej: p godziny w tygodniu". To wanie by ten kabarecik. Wykoczy si chyba jednak tym staym piciem. Ja te lubi popi, ale trzeba robi przerwy, a on alkohol traktowa ju jako rodek nasenny. Ostatnio pi dopiero po dziesitej wieczr, w domu, przy telewizji, przy czym wycza foni, bo mwi, e nie lubi haasu... ***** Alfred Miodowicz - wydawao si, e jest to tylko marionetka, a w tej chwili on zdaje si uwierzy w swoj autentyczno, i ma czsto wiksz popularno u robotnikw ni "Solidarno". Bo stawia dania, jemu wszystko jedno: da wikszej pacy, wikszej indeksacji i tak dalej... I co mu kto zrobi? Nie by politykiem samodzielnym, ale tak teraz wyglda, e ma ambicj. Chciaby si przeksztaci. Tak samo jak Stronnictwo Ludowe, czy SD. Oni nagle autentyczniej, mwi ostrzej od innych, nie chc by marionetkami... ***** Leszek Moczulski - z Moczulskim dwa razy w yciu rozmawiaem. No oczywicie, e jest wariat, ale taki bardzo przekonany, idealistyczny, umiejcy argumentowa, nawet w sprawach niesusznych. I przy tym on jest umysowo szerszy ni jego zwolennicy, bo jednak potrafi spojrze na sprawy oglniej. Ja mu powiedziaem w ostatniej rozmowie... on mwi, e trzeba si oprze na Ukrainie, co mnie zirytowao i odpaliem: "A ja uwaam, e na Rosji. Paski Pisudski to w ogle nie mia racji, Dmowski mia racj". I

mwi: "Jak pojad do Moskwy i bd rozmawia z Gorbaczowem, to powiem - "Panie Gorbaczow, musi pan uwaa z nami, bo tu jest taki wariat w Warszawie, Moczulski, i on wam zrobi powstanie, wic uwaajcie". A Moczulski powiedzia na to: "Dobrze, ja si na to zgadzam. Daj panu moje upowanienie". ___________________________________________________________ M (c.d.) ***** Dominik Morawski - wieloletni korespondent "Kultury" w Rzymie. Dawny sekretarz Popiela, dziaacz Stronnictwa Pracy. Wywia z Polski, zagniedzi si w tym Rzymie, pracuje te dla agencji angielskich, dla Reutera, dla pism woskich. Zabawne, bo w jednej z "Kultur" Giedroy si od niego odci, e ma inne pogldy itd. Tu musz si pochwali, e ja kiedy powiedziaem Giedroyciowi, i nie ma dziau katolickiego w "Kulturze" i on wtedy tego Dominika wynalaz w Rzymie i przez lata Dominik tam pisywa. ***** Kazimierz Morawski - Adzio tak zwany, szef Ch$s$s, byy czonek Rady Pastwa. Moim zdaniem absolutny karierowicz, ktry wszystko zrobi, eby pi si do gry po tym katolicyzmie. No i osign to... Ale nikomu nie wadzi... I waciwie cakiem inteligentny. ***** Stanisaw Morawski - pukownik, to byy szef w M$s$w od spraw katolickich. Nie pamitam, jakie mia stanowisko. Rozmawiaem z nim tylko raz. Dziewi lat nie dostawaem paszportu (1962_#1971), Kliszko mnie zablokowa. Zoyem podanie, zachci mnie do tego Krako - to by wicepremier, nawet przyzwoity bardzo czowiek - i dostaem ten paszport. Ale wezwali mnie na Koszykow. Przyszed jaki facet - nie wiedziaem, kto to jest - to by wanie pk. Morawski. Mwi: "Prosz pana, widzi pan, nie dostawa pan paszportu, a teraz pan dosta, czyli co si w Polsce zmienio, prawda?". Ja mwi: "No wanie". On mwi: "Pan tam bdzie na Zachodzie, pan bdzie si widzia z tymi tam z Wolnej Europy". Ja mwi: "Tak, to s moi znajomi, przyjaciele". "My nie mamy nic przeciwko temu, pan jest politycznie wyrobiony". No, taki komplement. I potem na poegnanie mwi: "Moje nazwisko Morawski", ja mwi: "Ach, to pan pukownik od katolicyzmu". On z kolei: "Tak, ale nie pukownik, ju jestem cywilem". I tyle go widziaem. Zreszt pniej wylecia. By chyba w ambasadzie w Pradze, czy gdzie. Po nim bya taka pani Siemaszkiewicz, ubeczka absolutna. ***** Zygmunt Mycielski - towarzysz mojego ycia, tak jak Miosz od bardzo wczesnych lat. Kompozytor, krytyk, pisarz, hrabia, podrnik. Bez przerwy mielimy ze sob do czynienia. Ja byem pierwszym redaktorem "Ruchu Muzycznego" po wojnie i jego zaoycielem. Jak wrci Mycielski ze stalagu, to zostalimy we dwch. Redagowalimy razem to pismo. Potem mnie wyrzucono, on zosta. Potem jego wyrzucono, i takie rne przeplatanki cay czas si odbyway. Potem on by redaktorem naczelnym nowego ju "R$m". Potem go wylano po 1968 roku. Dyskutowalimy duo, bo mielimy pogldy muzyczne zupenie odmienne. Ja uwaaem, e muzyka nie wyraa treci uczuciowych, czy obrazowych, tylko jest pewn abstrakcj. On bardzo si gniewa na ten pogld. Uwaa inaczej. Duomy dyskutowali, duomy o sobie pisali. Jest to posta, ktra jako przejdzie do historii kultury polskiej. Zwaszcza, e na staro skomponowa najlepsze swoje rzeczy, m.in. "Musica Sacra", waciwie to jest msza, ktra bya wykonywana podczas "Warszawskiej Jesieni". Najlepszy jego utwr. Posta z samego miszu kultury polskiej. ***** Mieczysaw Moczar - posta... posiedzie raczej ni posta. By ministrem spraw wewntrznych, gdy ja byem posem. Midzy innymi Wadysawa Bartoszewskiego wybroniem, bo interweniowaem, gdy on nie dostawa paszportu. Chodziem - by taki pk. Janic, szef gabinetu Moczara - i tumaczyem mu, e Bartoszewski, zasuony, by w Radzie Pomocy ydom, zapraszaj go do Izraela, a on nie dostaje paszportu. Bo cigle nie dostawa. I wreszcie dosta. Spotkaem gdzie Moczara w Sejmie, mwi: "Bardzo panu dzikuj, widz, e w Polsce mona co zaatwi". Moczar si okropnie skrzywi, patrzy na mnie wrogo i powiedzia: "Suszn spraw mona zawsze zaatwi". I wtedy Wadek Bartoszewski powiedzia: "Ja jestem "suszna sprawa" ministra Moczara". Jaki to by czowiek? Ciekawy w jaki sposb. On by inicjatorem tego, eby akowcw uaskawi, Radosawa przyj, szalenie si spopularyzowa wrd akowcw. Natomiast przypisano mu antysemick czystk, zwaszcza w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Zrobili mu z opini. Czego on chcia, by to jaki polityk. 1968 rok to bya chyba jego intryga przeciwko Gomuce. Gomuka wyjecha do Bugarii, a oni tu zrobili tak drak, eby go oskary, e on sobie nie daje rady z ulic, ze studentami itd. Te "Dziady" to te bya inscenizacja, bo Kliszce pokazano takie przedstawienie "Dziadw", gdzie co chwila jaka klaka klaskaa,

gdy na przykad byo powiedziane, e z Rosji przysyaj samych ajdakw. Tak szereg razy klaskano i Kliszko si okropnie zdenerwowa, e to jest antysowieckie. Zrobili intryg przeciwko Dejmkowi. To wszystko byo "inscenizacj" moim zdaniem, ale modzie nie rozumiaa tego, wzia rzecz na serio w wielu wypadkach. Ja wtedy te podpadem z tymi "ciemniakami". Za kulisami sta Moczar, ale nie doszed do rzdw. I jeszcze, kiedy Gierek by I sekretarzem, Moczar zrobi prb w Olsztynie. Na wasn rk zwoa wojewdzkich sekretarzy, wasne plenum zrobi, ale Gierek si zorientowa, przyjecha na czas. Wywali Moczara, mianowa Szlachcica. I skoczya si kariera. Ale on chcia doj do samej gry chyba. N ***** Zdzisaw Najder - jeden z moich wychowankw waciwie. Bo w tym tzw. Klubie Wariatw Liberaw by Tyrmand, Najder, Chrzanowski, Gawlik i inni. Literat, znawca Conrada, ale mia utajon yk polityczn. Duo jedzi za granic, wietnie mwi po angielsku, mia jakie stypendia amerykaskie. No i zosta jak wiadomo, zreszt niespodziewanie, szefem Wolnej Europy. Jeszcze w "Trybunie Ludu" ukazaa si pochwalna recenzja jego ksiki o Conradzie, a on ju by dyrektorem. To oni si potem wciekli, e ich tak nabra, dosta kar mierci. Dyrektorem ju nie jest, do Polski chyba nie wrci - po takiej karze... Bardzo porzdny czowiek, ale straszny uparciuch. Kci si z rnymi ludmi. To chyba przyczyna jego dymisji. ***** Zofia Nakowska - znaem. Bya to erotomanka, dobra pisarka. Ona nie ukrywaa erotomanii, ale raz si nacia... Bo si zakochaa w pewnym czowieku, i nie moga zrozumie, dlaczego on nie... reaguje. A by to Karol Szymanowski, po prostu "peda". Ona si dugo nie moga zorientowa o co chodzi. ***** Norbert Niewiski (Filip Ben) - poznaem go w Paryu. Skierowa mnie do niego Jerzy Giedroy, to znaczy on zadzwoni do Giedroycia, e sysza, i ja przyjechaem, chciaby si zobaczy. Wic Giedroy nas umwi w Caf~e de la Paix, a ja mwi: "No dobrze, ale jak ja go poznam?" A Giedroy mwi: "Od razu pan go pozna: pogrom w Kiszyniowie". Wic on si tu wsawi jako korespondent "Le Monde" w czasie Padziernika 56. Niucha wszystko. Przychodziem do niego do redakcji "Le Monde", gdzie bya ciekawa rzecz, bo prosi mnie, eby nie rozmawia z nim po polsku przy innych ludziach, tylko po francusku. Wic raczej by ostroniak, ale wietny dziennikarz. ***** Adolf Nowaczyski - sawna posta, niebywaa, o olbrzymim temperamencie, paszkwilant, pisa znakomite napaci na rnych ludzi, kiedy zacz jako anarchista w Krakowie. Kiedy zamordowano cesarzow austriack w Genewie, on zacz w kawiarniach wznosi okrzyki "Niech yje anarchia!". Aresztowano go. Ale poniewa ojciec by znanym radc izby skarbowej w Krakowie i z Austriakami y dobrze, wic skoczyo si tylko na wyjedzie. Wyjecha do Niemiec, no i robi rne kaway. Na przykad, przysa do "Czasu" korespondencj z Monachium, z wystawy obrazw, z nazwiskami malarzy, a wszystko byo wymylone. Ani takiej wystawy, ani takich malarzy, nie byo, wic robi sobie kaway. Po czym sta si endekiem, sawna kariera endecka. Pobili go pisudczycy, wybili mu oko. Pisa o Pisudskim, e jest to "komendiant", "brygandier" Pisudski. Bardzo antyniemiecki, by bojowym endekiem, antysemit. Pisa pamflety, znakomite zreszt. "Mapie zwierciado" - taka znana jego rzecz. I sztuki teatralne. Specjalnie z rodzin nasz, czyli ojca, mia na pieku, z moim stryjem, Janem Augustem Kisielewskim, o ktrym napisa, e to jest bardziej August ni Jan, a August to taki bazen w cyrku. Pobili si laskami w teatrze. Z moim ojcem te wymienili listy z okropnymi wymylaniami. Ojciec napisa o nim felieton, e eby nie pj do Legionw, to poszed do Wermachtu. Nagle przychodzi okupacja. Ja go poznaem w "Kuchni Literatw", gdzie moja ona pracowaa. By szalenie miy, zabawny, do gowy by mi nie przyszo, e to jest ten Nowaczyski. agodny, niemiay nawet. Trzeba powiedzie, e wdk pi cay dzie, mia przy sobie zawsze piersiwk, jak si dzi mwi. Zbiera materiay, mia ca teczk "Schickelgruber". Bo to mwili, e Hitler nazywa si Schickelgruber naprawd, i on zbiera takie rne hece. W Karolinie, gdzie dzi jest "Mazowsze", Haberbusch i Schiele ufundowali dom wypoczynkowy dla pisarzy, literatw, profesorw. Tam pojecha mj ojciec na dwa tygodnie. Ja przyjechaem po ojca, eby go przywie do Warszawy. Siedzimy przy kolacji, gdy nagle wchodzi Nowaczyski i idzie w stron ojca. Pomylaem, e bdzie jaka awantura okropna, ju chciaem broni. A on nagle podchodzi i mwi: "Dzie dobry panie Zygmuncie, ciesz si, e pana widz" - wyciga rk, no wic si uciskali. Chcia zademonstrowa, e ju nie ma rnic w czasie okupacji. Bardzo sympatyczna posta, a w biurze okropnie by zadziorny. Autor sztuk, zreszt "Fryderyk Wielki" do dzisiaj chodzi. Niedawno grali w Krakowie jego sztuk "Wiosna Ludw w cichym zaktku". Satyra na Krakw, bardzo omieszajca. Umar tu przed powstaniem, jego trumn nieli przyjaciele m. in. stary Solski, ktry wtedy mia Bg wie ile lat.

***** Jan Nowak czyli Jezioraski - poprzednik Najdera. Moja ona zna go jeszcze z czasw okupacji, z "Kuchni Literatw". Ja go te tam widywaem. Czowiek wielkiej odwagi, uwaam, e by wietnym dyrektorem. Przy tym czy dwie rzeczy, by tym bohaterem - "Kurierem z Warszawy", a jednoczenie wielkim realist, do powsta nie zachca i umia z Amerykanami rozmawia, co nie jest atwe, bo tam nie najmdrzejsi ludzie byli w tym Monachium. Ale on potrafi t opini bohatera okupacji zay ich tak, jak chcia. Wielka szkoda, e wytoczy proces o oszczerstwo, nie wygra. Chodzio o to, e jaki Gerlich, ktry poda si za Niemca wyjecha z Polski i za granic zacz pisa rne herezje, m.in. napisa, e Nowak by treuhaenderem z ramienia niemieckiego w paru kamienicach Warszawy. Nikt nie wiedzia o tym, e bardzo wielu ludzi byo treuhaenderami, bo gdy wacicielami domw byli ydzi, to oni prosili kogo, eby ich reprezentowali, bo z nimi NIemcy nie chcieli gada. (Mona by zreszt paru znajomych treuhaenderw wymieni). Dla Nowaka, ktry konspirowa, to w ogle miao inne znaczenie. W sdzie Gerlich powoa si na ksik kpt. Czechowicza, a nie tego, ktry go cytuje. Trudno byo skary Czechowicza. I Nowak poda si do dymisji. Teraz, niedawno, dwa lata temu zapytaem go: "Powiedz mi, waciwie dlaczego wytoczy ten proces?". A on mwi: "Chcesz zna ca prawd:". "Tak". "Wytoczyem ten proces, bo mi Pan Bg rozum odebra". Bardzo adna samokrytyka. Jest to wietny facet, bardzo wpywowy w Waszyngtonie w tej chwili. Przyjaciel Zbigniewa Brzeziskiego. ***** Tadeusz Nowakowski - bardzo dobry pisarz, ma ogromne kompleksy, e go nie czytaj w Polsce, a jest tumaczony w Niemczech, nawet do znany. "Obz wszystkich witych", pniej bya taka jego znakomita nowela o postpowych Niemcach, w "Kulturze" drukowana, wietna, ironiczna. Bardzo dobry pisarz. Mgby by jeszcze lepszy, gdyby tutaj przyjecha, bo tu jest ciekawy materia, ciekawe tworzywo. W tej chwili pokci si i z "Woln Europ", i tu nie przyjeda, no a Niemcy go traktuj rednio... jest w ogle z Bydgoszczy, gdzie chodzi do gimnazjum i przed wojn dosta jak nagrod modych, literack. Ostatnio by reporterem Papiea, jedzi, popularyzowa: ale to gorsze ksiki. Szkoda go... Przydaby si tutaj. O ***** Wodzimierz Odojewski - mao go znaem, waciwie w Polsce go prawie nie widywaem, a wyjecha. Bardzo dobry pisarz, ciekawy czowiek. Znalaz si w "Wolnej Europie". Nie ma co wiele mwi, bo mao go czytaem, teraz zaczn. ***** Stefan Olszowski - ja go nie znam osobicie, ale mam o nim pogld, e jest to nie aden "beton", tylko czowiek, ktry idealnie nie ma adnego pogldu na nic. Natomiast ma taktyk i ch dojcia do wadzy. No wic to lepsze jest ni ideowcy, Kocioek, albo nawet Gomuka. I na plus mu musz zapisa, e on pod koniec kadencji Gierka zaprotestowa. Napisa taki memoria do Biura Politycznego o dugach zagranicznych, o zej sytuacji gospodarczej, i wylali go wtedy do Berlina Wschodniego na ambasadora. Za kar, to byo zesanie. No i potem ju jedni go uwaali za strasznego betoniarza, inni go uwaali za intryganta. By ministrem spraw zagranicznych, ale skoczy dziwnie - to znaczy moe jeszcze nie skoczy - bo zdaje si, e si oeni, w Nowym Jorku si go widuje. Dziwne zakoczenie kariery. Ale to zdolny polityk niewtpliwie, a to u nas rzadko. Zwaszcza w partii. ***** Edmund Osmaczyk - mia pikn kart po wojnie, to nawet mj kolega z konspiracji, poniekd bylimy z tej samej grupy radiowej. On si ukrywa w Warszawie, bo by Polakiem z Niemiec i zosta zmobilizowany. Po wojnie bardzo dobre "Sprawy Polakw". Bardzo dobry publicysta, ale stopniowo zacz si skania w stron wazeliny. Podobno wpyn na to fakt, e mu ksik o Moskwie skonfiskowali. Najpierw napisa ksik o Ameryce, ktra posza, a potem pojecha do Moskwy, napisa ksik i mu zdjli. Wtedy si jako zniechci i lawirowa jako pose, jako publicysta, korespondent, lawirowa nie zawsze sympatycznie dla mnie. Oddali si bardzo od nas, bo on waciwie w "Tygodniku" debiutowa. Ale potem zacz wraca pod wpywem bdnej polityki narodowociowej na Opolszczynie, na lsku. Zobaczy tu cay baagan na Warmii i Mazurach, gdzie take najlepsi Polacy wyjechali do Niemiec. Zaczo go to wcieka. I ju potem zajmowa stanowisko opozycyjne, uczciwe, nie ba si. P ***** Andrzej Panufnik - kompozytzor. Jeden z najdawniejszych moich kolegw, razem z Lutosawskim, znam go chyba ju 60 lat. Bardzo zdolny, tylko miaem do niego pretensj, e uciek jako niby straszny

antykomunista. A tutaj pisa "Symfoni pokoju" i "Pie poczonych partii" i rne takie, no a potem si zmieni. Gdy spotkalimy si w Londynie na jego koncercie, powiedziaem: "le zrobie, e wyjecha przed Padziernikiem". A on mwi: "Co, kazali ci to powiedzie?". Ja mwi: "Suchaj, mj kochany, mnie nie kazali napisa "Pieni poczonych partii" i "Symfonii pokoju". To tobie kazali najwyej". No i rozstalimy si nie bardzo... a potem go ju nie widziaem. ***** Teodor Parnicki, to specjalny rodzaj pisarza - fanatyka pisarstwa, ktry ma swoich rwnie fanatycznych czytelnikw, a ma te takich, ktrzy nic nie rozumiej... No, ale to nieprzecitna osobowo, e wrci do Polski po tych Meksykach wszystkich... Przywizany do pisania, niesamowicie pracowity. On par razy do mnie zadzwoni i mwi trzy kwadranse przez telefon, nie dajc sobie przerwa. Wic na tym polega znajomo. I to raz mwi o mioci, co znaczy mio w yciu... Wtedy chyba ca godzin... ***** Daniel Passent - niewtpliwie dobre piro, czasem bywa odwany, kiedy wie, e mona. Czasem drani okropnie ulegoci i wazelin, ale ja pamitam jego jeden cykl artykuw, ktry na mnie zrobi wielkie wraenie, to byo bardzo dawno, w czasie wojny wietnamskiej. On pojecha podobno na wasny koszt. To si nazywao "Sto dni w Sajgonie". I to byo zupenie co innego, ni pisaa caa nasza prasa, ja pomylaem sobie - facet jednak ma krgosup od czasu do czasu. Pisanie w "Polityce" to jest w ogle taczenie na linie. Raz taki stosunek rzdu, raz inny. Ja pamitam rzeczy bardzo Miae, ale i pamitam tak samo okropne, e a wstyd. W mojej ksice "Bez cenzury" jest sowo wstpne na temat "Polityki". Bya w K$i$k_u dyskusja, zreszt z udziaem pracownikw "Polityki" i ja zagajaem. Tam wszystko powiedziaem: i o tym pimie, i o Passencie, nawet do pochlebnie. ***** Aleksander Paszyski - jest to mj typ na ministra albo premiera. Myl, e to jest bardzo mdry czowiek, znajcy si na gospodarce. Dwadziecia lat by wsppracownikiem Rakowskiego w "Polityce". Teraz rozmawiaem z Rakowskim w ambasadzie francuskiej, okropnie rozgoryczony... A ja mu powiedziaem: "Wie pan, nie mona si obraa na nard, a pan temu narodowi cigle co zasunie, i potem pan si gniewa. Jeden PIsudski potrafi wymyla Polakom, a by lubiany. To si nie powtarza..." Co do Paszyskiego: bardzo mdre trzy artykuy, przeciwnik marksizmu chyba najbardziej zdecydowany w tym co pisze. No, i zna si na rzeczach rnych. Tak, e bardzo go polecam. Przy tym czowiek kulturalny, mona go pokaza Zachodowi... ***** Tadeusz Peiper - niektrzy mwi, e geniusz. Wariatem by na pewno pod koniec ycia, podejrzewa, e go chc otru, i cigle zmienia restauracje gdzie jada. To w ogle by taki Cygan przedziwny. Mieszkalimy nawet w jednym domu w Krakowie. By znany z tego, e poniewa nie mia klozetu, to wyrzuca... gwno, e tak powiem owinite papierem... oknem wyrzuca. By szalenie inteligentny, ale ten obd wzrasta w nim. Niektrzy uwaaj, e to by w ogle geniusz i twrca caej teorii nowoczesnej poezji. A ja pamitam jego powie bardzo mieszn, ktra si nazywa "Szsta, szsta". Taka powie obyczajowa, zabawna. Poza tym pamitam, e pisywa po trochu w "Dzi i Jutro". Bardzo ciekawy artyku napisa w obronie pani Dulskiej, omawiajc komedi Zapolskiej, gdzie dowodzi, e pani Dulska to istota nieszczliwa i w swoim rodzaju bohaterka. ***** Jzef Pisudski - nie bd mwi, bo c tu mwi. Widziaem go szereg razy, a najbardziej wstrzsajcy widok to by po klsce pod Kijowem, to znaczy po odwrocie kijowskim. Na placu Trzech Krzyy przypadkiem szedem z ojcem i nagle patrzymy, e idzie mas wojska, takie wojsko pobite, ju bez dyscypliny, po czym jedzie doroka, i w doroce siedzi Pisudski, mocno przygarbiony, wsy mu wisz. Niesychane w ogle widowisko. Poza tym widywaem go w Alejach, bo on chodzi tutaj pieszo. Sam, albo z Wieniaw_Dugoszowskim. Mwi nie bd, bo wszyscy wiemy. ***** Ksidz Jan Piwowarczyk - bardzo wybitna posta. Bardzo przyzwoity czowiek. W jakim sensie mj protektor, to znaczy, stale mnie ruga, e ja jestem zgniy libera i popieram kapitalizm, e to nie ma nic wsplnego z Kocioem ani z katolicyzmem. Ale wszystko drukowa co napisaem i pamitam, e kiedy "Sprzysienie" wydaem i podnis si krzyk, e to pornografia, to ks. Piwowarczyk powiedzia: "No panie Kisiel, e pan pisze pornografi, to rozumiem, ale e tak nudn, to ju niewybaczalne". Stale robi takie rne dowcipy. Pniej go odsunli, bo milicja kazaa mu wyjecha z Krakowa. Wrci do

Kalwarii Zebrzydowskiej, skd pochodzi. Tam pod opiek milicji mieszka. Do "Tygodnika" przyszed ks. Bardecki jako delegat Kurii. Kiedy przyszed "Znak", zostaem posem i dostaem od "Piwowara" depesz. Depesza bya taka: "Wielebnemu panu posowi winszuj zaufania wyborcw, ludu, ktry pana wybra". A potem: "Kisielu, ce za map z siebie wystruga. Ks. Piwowarczyk". Bardzo mie. Bardzo wybitny publicysta, taki wanie chadecki: chrzecijaska teoria spoeczna. Teraz "Znak" wyda jego ksik - ciekaw, ktra nie postarzaa si zupenie. Wyjtkowy ksidz, ktry mia zamiowanie do dziennikarstwa, do publicystyki. Przed wojn by redaktorem naczelnym "Gosu Narodu" - to takie chadeckie pismo w Krakowie. Turowicz by jego zastpc. Opiekowa si nami w "Tygodniku" z ramienia Kurii, ale naprawd by bardzo liberalny i wszystko puszcza. ***** Adam Polewka - specjalna posta krakowska. Krakauer absolutny, syn murarza, komunista "od sprzed wojny", ateista, znana posta krakowska - bluni, herezje urzdza. Po wojnie zosta posem. Gada mas. Mieszkalimy w tym samym domu, pitro niej, wic okazji do spotka i awantur byo mnstwo, z tym, e dzieci si przyjaniy (co w rodzaju Romeo i Julii). Pamitam, e gdy kiedy przyszedem, akurat byo Koo Modych, ktrym opiekowa si Polewka, on tam opowiada rne komunistyczne trele_morele. Ja mwi: "Dobrze, ale czy pan opowiedzia o tym, e pan uciek ze Lwowa do Krakowa pod okupacj niemieck, eby nie zosta posem sowieckim". Bo go chcieli Rosjanie zrobi posem. A on mwi: "Wy zawsze jakie takie rzeczy mwicie nie ~a propos". Trzeba powiedzie, emy si znosili. Nawet gdy mnie chcieli wywali ze Zwizku Literatw - Turowicza i mnie. Mnie za to, e powiedziaem, i Stalin co gupiego napisa. Ja si broniem i powiedziaem, e Stalin gupi nie jest. Wojn wygra, wic wida. A poza tym co takiego powiedziaem, e: "Wolno psu na Pana Boga szczeka. Na Napoleona te wymylali, na Pisudskiego te wymylali". Mnie bronili koledzy. Cay sd by. Wtedy Polewka, przewodniczcy, powiedzia: "Zwracam kolegom uwag na powiedzenie kolegi Kisielewskiego: "Wolno psu na Pana Boga szczeka". Uwaam, e kol. Kisielewski w swojej samokrytyce poszed dalej ni mona byo oczekiwa. Ustawi siebie, ustawi Stalina wedug swoich poj, i proponuj tylko kar w zawieszeniu". Ja go dosy lubiem, by rozwichrzony, zdolny, a mao pisa. Popi lubi. Znam dobrze jego synw i lubi. Posta czysto krakowska. Tu nie znana. Jedn, jedyn powie w yciu napisa pt. "Cud" antyreligijn. Napisa jeszcze sztuk "Igrce w grd wal" wedug francuskiej starej komedyjki, z moj muzyk. ***** Karol Popiel - stary polityk galicyjski, chrzecijasko_demokratyczny, nastpca Korfantego, tylko, e mniej zdolny, taki troch plotkarz, nerwus, ale sympatyczny czowiek. Sprawi to, e ja si nie zapisaem do Stronnictwa Pracy. Mianowicie z Jasienic zoylimy wnioski do S$p po wojnie, kiedy je zalegalizowano. Nagle przyjecha do Krakowa Popiel, mia wielkie spotkanie w sali filharmonii i bez przerwy wymyla na sanacj i Pisudskiego, bo on by winiem brzeskim i nigdy Pisudskiemu nie wybaczy. Ale po wojnie, po wszystkim, jak facet przyjeda z emigracji, z Londynu, i tylko tyle ma do powiedzenia, e sanacja zgubia Polsk - to ju byo irytujce. I pamitam, e z tego wiecu prosto poszedem do lokalu S$p wycofa papiery, a tam mi powiedzieli: "Wie pan, dobrze, e pan wycofuje, bo i tak bdzie rozam i robi Popielowi koo pira...". W rezultacie Popiel wyjecha jeszcze przed wyborami. Wyjecha legalnie, ale pozosta na emigracji. Spotykaem go parokrotnie i stale musiaem si tumaczy, bo dowiedzia si, e ja te papiery wycofaem. Wic dlaczego? Ja mu tumaczyem, e jednak si wygupia z tym Pisudskim. Najgorsze rzeczy stale mwi o Pisudskim, na to nie byo rady. No, ale emy si jako przyjanili. ***** Ksawery Pruszyski - znaem mao. By to hrabia, ktry si kaja, e by wrogiem ludu, e on chce z ludem, z Rosj i ze wszystkim. Ja mu perswadowaem, eby si za bardzo nie wygupia. Ale zosta ambasadorem - jak wiadomo - w Hadze. Najpierw w ogle chcia poredniczy midzy Rzymem a Polsk. Midzy Kocioem a komunistami. Jedzi do Rzymu, do Papiea. Potem zosta ambasadorem w Hadze, no i zgin przedwczenie w katastrofie samochodowej. Doskonay pisarz. Znaem go jeszcze z "Buntu Modych" przed wojn, bo to by przyjaciel Giedroycia. To specjalna formacja - tacy ukraiscy ziemianie - Polacy. ***** Jzef Prutkowski - to mieszna posta. Straszny pijak, rozrabiacz. Przyjaciel generaw i w ogle caej elity partyjnej, ktra mu na wszystko pozwalaa. Urzdza najrozmaitsze kpiny. Pamitam, jak przyjecha Rawicz z Parya, zreszt potem odebra sobie ycie. Ten Rawicz bardzo chcia przyjecha do Polski, w kocu przyjecha jako reprezentant jakiej firmy, bo nie mia innego pretekstu, jako obywatel francuski. No i poszed do S$p$a$ti$f_u, gdzie spotka Prutkowskiego, ktrego oczywicie zna ze Lwowa. Prutkowski mu si rzuci na szyj, i mwi: "Chod, ja tu jestem w ciekawym towarzystwie". On

przychodzi, siedzi jakich czterech, i Prutkowski mwi: "Widzisz, to jest pukownik taki a taki, on wyrywa paznokcie. A ten to jest taki, co ciska jaja drzwiami. A ten znowu..." Rawicz podrywa si przeraony, a to rzeczywicie byli ubecy. Takie mia przyjanie. Pamitam, kiedy przyszedem, on zaprasza na wdk i mwi: "Prosz p litra ytniej". Kelnerka na to: "Ale ytniej nie ma dzisiaj". A on mwi: "Matko Bosko Katysko, to ju ytniej nawet nie ma!" No, to jednak byo w okresie Gomuki... pozwala sobie niesamowicie. Zabawny bardzo. Niestety przepi si i wczenie umar. ***** Gen. Tadeusz Peczyski - ps. Grzegorz - waciwy dowdca i inicjator powstania, bo Br tam wiele nie dowodzi. Poznaem go dopiero w Londynie w 1957. Zadzwoni do mnie, e chce si spotka. Spotkalimy si, a on by w ogle oficerem z "dwjki", z wywiadu. I zacz mnie tak wywiadowczo traktowa, bo mwi: "Czy pan suy w wojsku?". Ja mwi: "Suyem". "A w ktrym puku?" "W takim i takim". "Hm, a kto to jest Turowicz?". Ja mwi: "No, redaktor". "A czy on suy w wojsku?" Ja mwi: " O ile wiem, to nie", "A dlaczego nie?". "Nie wiem, dlaczego", "A Stomma suy w wojsku?" W kocu mnie to zdenerwowao i mwi: "Panie generale, a teraz ja panu chc zada pytanie". A on: "Prosz bardzo". Wic ja: "Wie pan: fortepian, smoking, biblioteka po ojcu..." On mwi: "Co?". Ja: "Przepada mi w Powstaniu i chc wiedzie dlaczego". On si wciek wtedy: "Bo pan jest demagog", i tak dalej. Rozstalimy si niedobrze. By to porzdny czowiek, ale Warszaw zburzy jednak, co tu mwi. ***** Feliks Perl - wspaniaa posta yda_$polaka, patrioty najwikszego, ktry umia na pami "Pana Tadeusza". Przyjaciel Pisudskiego, ktry potem zerwa z Pisudskim. I to by wielki przyjaciel mojego ojca. Mieszka przy pl. Zbawiciela, na Nowowiejskiej, na parterze. Co niedziela z ojcem do niego chodzilimy. Ja miaem wtedy - to by 1927 rok, szesnacie lat. A Perl prowadzi taki tryb ycia, e chodzi do Sejmu, by przewodniczcym jakiej komisji, potem szed do redakcji "Robotnika", by naczelnym redaktorem - siedzia tam ca noc. O czwartej rano wraca do domu, kad si do ka i lea do jakiej pierwszej_drugiej. Mymy tak koo pierwszej z ojcem przychodzili. I rozmowa zwykle bya taka, e Perl zaspany, taki czarny, z wielkimi wsami pyta: "No i jak si czuje ten wasz bazen?". A ojciec mwi: "Kogo macie na myli?" On mwi: "No, ten, co si nazwa marszakiem". Na to ojciec mwi: "To ja was strzel w mord!" Wtedy przybiegaa pani Perlowa, ktra bya rosyjsk ydwk, ydaczya potwornie i mwia: Pane Zygmuncze, Felek, uspokjcze sze, pogdcze sze". Ale on mwi wtedy o Pisudskim: "Bazen, przecie kompletny!". No i umar, chyba niedugo potem, w 1928 jakim, a pani Perlowa sobie odebraa ycie po samobjstwie Sawka. Bo Sawek przyjani si z Perlem i chocia by premierem i marszakiem Sejmu, to jednak przychodzi do niego, bo si znali z rewolucji z 1905 roku. To bya pikna posta. By zreszt delegatem Polski na rokowania ryskie. Bardzo ciekawy i przyzwoity czowiek. ***** Bolesaw Piasecki - posta niezwyka. Przed wojn wdz "Falangi", niby taki szalenie agresywny, faszystowski, czort wie jaki. W czasie wojny stworzy Konfederacj Narodu, ktra si bia, ale bia si take chyba z Rosjanami, bo oni poszli na Wschd. W rezultacie zosta aresztowany. Siedzia w Lublinie na Zamku. Tam w jaki sposb przekona podobno gen. Sierowa, przekona go do siebie. No i go nie rozstrzelali, jakby mona byo sdzi, tylko oddali polskim wadzom. U$b przywioza go do Warszawy. Siedzia na Rakowieckiej, ale go wozili na rozmowy do Gomuki, bo zastanowio wszystkich, e Rosjanie go jednak nie wykoczyli. Przekona Gomuk, e potrzebna jest nowa grupa katolicka, prorzdowa. Zdumiewajca ewolucja, bo jeszcze dwa lata przedtem oni wydawali map z granic od Morza Batyckiego do Czarnego. Polska narodowa, antykomunistyczna bardzo, a tu nagle sta si katolickim komunist. Zacz wydawa "Dzi i Jutro". Cigle mielimy stosunki, poniewa on i jego ludzie przyjedali do Krakowa i nas namawiali. Z ramienia partii byli takimi jakimi porednikami, cigle dali rnych rzeczy. Ale on by wietnym mwc, mia duo uroku osobistego. Zwaszcza ja miaem z nim dobre stosunki, bo adnych tam jego bzdur nie suchaem, e socjalizm to jest dzieo Ducha witego, czy co - oni takie wypisywali. On do mnie mwi: "Suchaj, bolszewicy std nie wyjd, wic wiesz... reszt sobie dopiewajcie". No i tak latami trwaa nasza dyskusja. Potem, po zamkniciu "Tygodnika" oni przejli wydawanie, wic uwaalimy to za due wistwo. Ale ja cigle miaem z nim stosunki. Przyjedaem do Warszawy, nawet do domu zaprosi mnie par razy. Potem nastpio ju cakowite rozejcie po Padzierniku, potem bya ta tragedia z jego synem - nie wyjaniona dla mnie dotd. A gupstwa pisali w 1968 roku. Ale ja cigle miaem i mam pogld, e by to wielki talent polityczny, tylko trafi na ze rozdanie kart. Przed wojn chcia by faszyst, wtedy byli lepsi faszyci. Potem w A$k; no, przyjli go do A$k, ale te to byo takie wtpliwe. PO wojnie chcia by komunist, ale te byli lepsi komunici. Jego marzeniem byo, eby zosta katolickim wicepremierem. Spenio si dopiero po jego mierci. Niestety, zosta nim mao znany czowiek, Komender. On by moe ciekawiej si popisa. Ale by posem, by czonkiem Rady Pastwa. Bardzo malownicza posta w swoim rodzaju.

***** Stanisaw Piasecki - ciekawa posta. Czowiek szalenie ideowy, szalenie arliwy, okropny nacjonalista, antysemita, przy czym zarzucano mu, e ma jakie pokrewiestwa ydowskie, bya o to sprawa sdowa o obraz z "Wiadomociami Literackimi"... Bardzo zdolny redaktor, ktry na rynku literackim waciwie niewielkim, gdzie wanie "Wiadomoci" krloway - zdoa wej z nowym pismem "Prosto z mostu", ktre wylansowao takich ludzi, jak Gaczyski, Andrzejewski, Miciski, Waldorff, aszowski, Dobraczyski, Wasiutyski, Zbyszewski Karol, Regamey... Po prostu potrafi: do niego cignli jak muchy do miodu. Wielki talent redaktorski. Nawet ludzie, ktrzy nie zgadzali si z t jego lini, pisali dla niego. A ja pamitam dwa wydarzenia. Pierwsze, e w 1934 roku, na Boe Narodzenie, dostaem urlop z wojska, przyjechaem do Warszawy i poszedem na koncert do Filharmonii. W przerwie koncertu wyszed na estrad czarno ubrany pan i powiedzia, i ma do przekazania wan wiadomo, e zosta zawarty wieloletni pakt o nieagresji midzy Polsk a III Rzesz Niemieck. I wtedy nagle w pierwszych rzdach rozleg si straszny gwizd i tupanie, patrz, e woNi wynosz jakiego czowieka, ktry gwide i szarpie si. To by Stanisaw Piasecki, ktry mimo pogldw faszystowskich, by antyniemiecki, ze szkoy Dmowskiego. Tak, e to byo znakomite. A drugie spotkanie to byo na jesieni, w padzierniku 39 roku. Piasecki wrci wanie z wdrwki po Polsce, wietnie wyglda, opali si zawsze by blady szczur - a tu prezentowa si doskonale. I pamitam, e spotkalimy si w kawiarni, o ile si nie myl, to by tam Regamey, moe Waldorff... Prosz pamita: Padziernik 39. I Piasecki powiedzia tak: "Teraz Niemcy poka taki terror, jakiego jeszcze nikt nie widzia. Ale oni nie wygraj. Oni przegraj wojn, wygra Rosja. A Rosja std tak atwo nie wyjdzie". No, powiedzie to w 39 roku, to byo due proroctwo. Zgin po bohatersku. Podczas okupacji zaoy kawiarni "Arkadia", gdzie polityka odchodzia na caego: szatniarzem by Wodzimierz Pietrzak, na fortepianie gra Regamey, cae "Prosto z mostu" tam siedziao. Wydawa pismo "Walka"... Pamitam, e namwiono mnie, eby zaangaowa go do pisma "Warta" Konrada Sieniewicza, takiej chadecji, ale on bardzo gwatownie si sprzeciwi i powiedzia: "Konflikty polityczne nie ustay w czasie okupacji, a to jest pismo bliskie sanacji, i ja nie chc z nim mie nic wsplnego". Do koca zachowywa si bardzo bohatersko, jeszcze z Pawiaka redagowa swoje pismo. Rozstrzelano go. ***** Zygmunt Przetakiewicz - wdz pakarzy, przed wojn goryl Piaseckiego. Potworny terrorysta, a zarazem niesychany wtlak fizyczny, bo waciwie ledwo jak cie chodzcy, ale rewolwerowiec grony. Bardzo mieszna posta. No, mieszna, jak mieszna. Co najmieszniejsze, e on by w Londynie w czasie wojny i bra udzia w niesychanej akcji. Endecy, Grocholski i on wamali si do gabinetu generaa Sikorskiego i skradli dokumenty porozumienia z Rosj. Aresztowano ich. Przetakiewicz - to chyba jedyny wypadek - przesiedzia na wyspie w wizieniu angielskim dugi czas. A potem przyczy si do armii Maczka, ukrad jaki wojskowy samochd, przyjecha do Polski w roku 1946 i sta si poplecznikiem Bolesawa Piaseckiego w jego polityce prokomunistycznej. Ja mu zawsze mwiem: "Suchaj, ty jeste bezczelny. Tam niszczye Sikorskiego, e jest prorosyjski, a teraz tu robisz takie rzeczy". A on mwi: "No, bo wiesz, bya inna sytuacja, a poza tym, gdyby Sikorski przyjecha do Polski, to by go tu wykoczyli tak jak Benesza w Czechach. A tak dobrze si stao...". Zabawna posta, taki troch bandyta, ale jest to jeden z niewielu ludzi, ktry wszystko pamita - i przedwojenne czasy i wojenne wanie ten Londyn, i powojenne. Miaem z nim najrniejsze zatargi, ale zawsze si to koczyo miesznie. Midzy innymi bya taka historia, e jak uciek Mikoajczyk, Przetakiewicz w "Sowie Powszechnym" napisa... (zreszt mymy uatwili to, e "Sowo Powszechne" powstao, bo Bierut zada, eby kto z "Tygodnika" to zaaprobowa, ja si zgodziem i Malewska, dziKi temu istnieje "Sowo Powszechne" - oni bezczelnie udaj, e tego nie pamitaj, a moe ju nie pamitaj, bo to inne pokolenie). Ot jak uciek Mikoajczyk, Przetakiewicz napisa taki artyku, w ktrym strasznie go zmiesza z botem, e zdrajca na subie amerykaskiej. Mnie to tak wcieko, e napisaem do Piaseckiego list: "Suchaj no, to s szczyty bezczelnoci, jednak nie mona, itd..." Piasecki mi nie odpisa. Po czym za dwa lata w Krakowie spotkaem Przetakiewicza. Pilimy jak wdk, ja mwi: "No to moe do nas przyjdziesz". Przyszed do nas, ona zrobia dobr kolacj i po kolacji Przetakiewicz nagle mwi: "Prosz pani, Stefan napisa kiedy taki list, ktry dzisiaj mgby go doprowadzi do wizienia. Ale ja pani bardzo lubi i ja pani oddam ten list". I wyj go z kieszeni, rzeczywicie jej da. Jest bardzo mieszny. Ale ju stary czowiek. Ja go zawsze lubiem. De gustibus... ***** Jerzy Putrament - osobliwa posta, literat, oficer, ambasador, czonek K$c, redaktor wielu pism, wieloletni zastpca prezesa Z$l$p. Ja go lubiem, bo by szczery. Pamitam, e nas chcieli wyrzuci z Z$l$p w Krakowie - Turowicza i mnie, bomy nie wydali ksiki, a by w statucie taki punkt, e jeli kto nie wyda ksiki przez ile lat to... Dla mnie byaby to katastrofa, bo mieszkaem w Domu Literatw z du rodzin. Komisja miaa to rozstrzygn i przyjecha Putrament z Warszawy jako decydujcy czynnik. Wszyscy mnie okropnie aowali, w Krakowie mwiono: suchaj, co to bdzie, on taki jest ostry. Nadchodzi ten dzie, ja przychodz, siedzi komisja takich krakauerw drcych ze strachu. I Putrament,

prawda, wspaniay. Putrament nagle wstaje, podaje mi rk i mwi: "Aha, to wy jestecie te Okopy witej Trjcy w Krakowie, co trzymacie si?" Ja mwi: "No tak" - "A ksiki nie wydalicie?" "No nie, bo kto mi wyda". On mwi: "To nic, to jeszcze poczekamy z dziesi lat, moe wydacie". Zdumienie. Wic mia takie gesty. Wielokrotnie emy rozmawiali. On by szczerym cynikiem. Mwi: "Na porzdnych ludziach polityki si nie buduje. Buduje si na obuzach, to wiecie. W historii tak jest". I dopiero z nim zerwaem, kiedy on napisa artyku, e Kisielewski w "Spieglu" twierdzi, i trzeba byo i z Niemcami, z Hitlerem na Rosj, a nie porywa si... A ja nic takiego nie napisaem, zupenie przeciwnie. Chciaem go poda do sdu. aden sd nie chcia tego przyj, ale sd koleeski w Z$ai$k$s_ie przyj, mimo interwencji - ukaszewicz telefonowa - przyjli t spraw. Okazao si, e jemu to ukaszewicz powiedzia, e ja tak napisaem, bo Putrament w ogle tego nie czyta. On przyszed na spraw. Przewodniczcym sdu by Stanisaw Ehrlich, by Rynkiewicz - poeta, jeszcze tam kto. Putrament wszed, powiedzia: "Chciaem owiadczy, e ja nie miaem racji, nie czytaem tego artykuu, nie znam niemieckiego. Opieraem si na informacji kogo, kto sdziem, e jest autorytatywny. Wic przepraszam, mog podpisa kade przeproszenie". Oni powiedzieli, e musz to zredagowa, on wyszed, ja te wyszedem. Za dwie godziny przyszed, podpisa. Ale ju wicej z nim stosunkw nie utrzymywaem. Zreszt mia przedwczesny jaki wylew, ju by ciko chory. Ale to bya jednak niebanalna posta jak na parti. Jeszcze taka historia: pnym wieczorem przysza do nas pani Wakowiczowa, ona Melchiora Wakowicza, z wiadomoci, e bya u nich rewizja, e ma zabrano i ebym ja zawiadomi Z$l$p. Mwi: "Moe Iwaszkiewicza". Ja mwi: "Nie, nie bd". "No to moe Putramenta". Mwi: "Dobrze". Szukam jego telefonu, dzwoni: "Chciaem panu powiedzie, e Wakowicza zamknli". Jest taka duga cisza w suchawce i on mwi: "Suchajcie, miaem taki dobry dzie, soce, owiem ryby, byem zadowolony, a wy mi wszystko psujecie tak wiadomoci. Co bdzie jeeli ju za takie ubry si bior". Zabawna reakcja. R ***** Edward Raczyski - prezydent emigracyjny, po dziewidziesitce, szalenie wiey umys. Robi wraenie starca fizycznie, a rozmawia jak modzieniec. By jeszcze ambasadorem sanacyjnym w Londynie - wic ile on tam lat siedzi. Bardzo sympatyczny, wszystko wie. Jego druga ona, z domu Lilpopwna, pani Aniela Mieczysawska, bardzo sympatyczna, pomagajca Polakom. Byem szereg razy u nich w domu. I on wszystko rozumie waciwie, bardzo wietny, realista. Przesta ju by prezydentem. ***** Mieczysaw Rakowski - znany nam wszystkim. Ja moe z nim wicej miaem kontaktu dlatego, e on si oeni z Wand Wikomirsk, skrzypaczk. Znaem go wtedy. Musz powiedzie, e to byli niesychani bojownicy Z$m$p po wojnie. Jedzili na wie, namawiali chopw do kolektywizacji i zostali ukamienowani kiedy gdzie pod Kielcami. Wic to by ideowy czowiek. Potem bardzo dobre pismo redagowa. "Polityka" miaa swoje wielkie momenty. Tylko, e on si wiesza cigle w tym K$c, chcia robi partyjn karier, a cigle mu nie szo. By kierownikiem wydziau, zaledwie. Kiedy zosta wicepremierem, ja miaem nadziej, e si zajmie sprawami ekonomicznymi, na ktrych si troch zna. A on si wzi do propagandy, do pertraktacji z robotnikami. No i zdepopularyzowa si potwornie, czego do dzi nie rozumie, zdaje si. Jak na komunist jeszcze jest moliwy - do inteligentny. ***** Adam Rapacki - ma dobr opini, nie wiem dlaczego. Moe dlatego, e wyglda bardziej na czowieka ni inni ludzie z Biura Politycznego. Taki niby inteligentny, ale bardzo bojaliwy. W gruncie rzeczy niesamodzielny. Sawny plan Rapackiego to by waciwie plan sowiecki, oni taki sam zawsze wysuwaj. Neutralizacja rodkowej Europy, wycofanie si. Nic nadzwyczajnego to nie byo. W 1968 roku postawi si, kiedy mu powyrzucano rnych urzdnikw pochodzenia ydowskiego - przyjaci. Nawet si poda do dymisji, ale nie miao to rozgosu. Ja go do dobrze znaem, bo by posem z Wrocawia, gdzie i ja byem, wic czasem emy si spotykali. Ale by nieszczery i bojaliwy, nie miaem do niego sentymentu. ***** Ryszard Reiff - te asystent Piaseckiego, jeszcze przed wojn - by modym chopakiem, ale waciwie w tej Konfederacji Narodu w czasie wojny wybi si jako jeden z dowdcw. Oni dostali od Bora, od A$k rozkaz obrony Wilna, i Konfederacja Narodu razem z A$k bronia Wilna, po czym zgosili si do dowdztwa sowieckiego, e chc by wspkombatantami. Przyjto ich, urzdzono bankiet, zreszt na powietrzu, w lesie. Byo wspaniale, wdka i wszystko, po czym wsadzili wszystkich do pocigu i wywieli do Rosji. Przy czym Bolesaw by taki mdry, e wcale na ten bankiet nie poszed, tylko uciek do Warszawy. Tu go aresztowano w Otwocku. Natomiast Reiffa wywieziono i on uciek z tego zesania z dwoma kolegami. Przeszli kilkaset kilometrw pieszo. Wrci do Wilna i tam go minister Wolski, ktry

by starym komunist (dziwna posta, by wtedy dyrektorem P$u$r_u, Pastwowego Urzdu Repatriacyjnego), zalegalizowa, bo Reiff siedzia w Rosji pod faszywym nazwiskiem. Wrci do Warszawy, sta si tutaj jednym z organizatorw Pax_u. Potem go Bolesaw wysa do Parya - by reprezentantem Pax_u w Paryu. No i jak wiemy, po mierci Bolesawa zosta prezesem. Uwierzy w "Solidarno" i w przeom. Postanowi odnowi Pax cakowicie, przyzna si do wszystkich grzechw, ale krtko to trwao. Gosowa przeciwko stanowi wojennemu - jeden, jedyny, jako czonek Rady Pastwa. Potem go zewszd wylano. Do Pax_u nie mia wstpu. By czowiekiem prywatnym. Posta sympatyczna. Ja mam z nim jedno wspomnienie: sprzedaem mu rower, gdy on by jeszcze przez pewien czas w Katowicach. Sprzedaem mu rower, ktry mia defekt. Mianowicie, jak pucia guma, trzeba byo wszystko zdejmowa, bo byo przyszyte, o czym on nie wiedzia i potem mnie okl. Ale jest to mj przyjaciel. ***** Hieronim Rettinger - posta dziwna, krakowianin, ktrego kariera zacza si w ten sposb, e popiera go hrabia Zamoyski i da mu w czasie wojny listy polecajce za granic. Przyjecha do Parya i zacz wmawia wszystkim, e jest delegatem austriackim do osobnego zawarcia pokoju. Zmyli sobie, e Austria chce odczy si od Niemcw, zawrze osobny pokj. Dugi czas rozmawiali z nim w Paryu, po czym nagle zrobi si skandal i wysiedlili go do Hiszpanii. W Hiszpanii godowa i biedowa, postanowi wyemigrowa do Poudniowej Ameryki. A poniewa nie mia pienidzy, wic pyn jakim statkiem na samym dnie w kajucie zbiorowej. Zaprzyjani si z nim jaki tam facet, Meksykanin. No i okazao si, e ten facet to Calles, pniejszy prezydent Meksyku - taki, co zrobi rewolucj. Rettinger zosta jego doradc, wielka kariera. Ale znw awantura, bo Amerykanie zlikwidowali tego Callesa i Rettinger nawia z powrotem do Europy. Przyjecha do Warszawy i sta si tak szar eminencj, mia olbrzymie wpywy, wszyscy go znali, wietnie mwi jzykami i nikt dobrze nie wiedzia, na czym si opiera ta kariera. Pienidzy nie mia nigdy, wdki pi mas. I wreszcie sawna historia Sikorskiego. Sta si jego doradc, zosta pierwszym delegatem do Rosji, zamiast ambasadora. No a potem nagle na spadochronie go zrzucono do okupowanej Warszawy - to zupenie szalestwo. I by tu par miesicy, opowiada, jakie mia straszne przeycia, e przyszed gdzie do restauracji i kelner go pozna, mwi: "A dla pana doktora angielk czystej i wod sodow?". No wic on zwia stamtd. Pniej znw jedzie kto ryksz, to Janusz Minkiewicz - i woa: "Rettinger, co ty tu robisz?" Wic on te uciek. Wrci do Anglii - to niesychany wyczyn. Posta tajemnicza. Po wojnie te by w Warszawie i na wyrywki biegali do niego Cyrankiewicz, Bierut, wszyscy. Wic kim on by. By propagatorem zjednoczonej Europy, by przyjacielem Churchilla. Na jego pogrzeb w Londynie podobno przyszed cay rzd. Zagadkowy agent, nie wiadomo czyj, a bardzo sympatyczny czowiek. Ja opowiadaem histori, jak si z nim w Paryu troch pochapaem, potem upilimy si. Gdybymy mieli takich 10 Rettingerw, to by Polsk ocalili. Ale jeden nie wystarczy. ***** Adolf Rudnicki - bardzo ciekawy i inteligentny facet. Pisarz nierwny, ale mia znakomite rzeczy. Waciwie jego mae rzeczy s dla mnie najlepsze, niektre. Zreszt ja o nim duo pisaem, pod pseudonimem Julia Hoyska pisaem due studium w "Tygodniku Powszechnym". Kiedy by szalenie ceniony, uwaany za najwikszy talent, a pniej jako o nim zapomniano, wyjecha do Parya. Teraz jest w Warszawie. Niektre ksiki znakomite. Na przykad jest taka ksika "Kupiec dzki", o tym krlu ghetta w odzi. wietna. W ogle te jego okupacyjne nowele wietne. Moe tylko nierwne troch. Szybko pisze, lubi meandry stylistyczne, ale to jeden z najciekawszych autorw. Moe troch za bardzo tkwi w tym warszawskim rodowisku, w tej "Warszawce" powojennej. Ale tak czy owak - na bezrybiu... to jest dobry pisarz. ***** Kazimierz Rudzki - znaem go doskonale. wietny aktor, doskonay. Specjalnego rodzaju aktor, to rzadko u nas. W tym "Madame Sans Gene" gra Fouche'ego zupenie genialnie. On potrafi nic nie mwi, sta tylko i patrzy: to byo co przemiesznego. W filmie "Eroica" te bardzo dobry. A mnie jego nazwisko kojarzy si zawsze z firm Rudzki. By przed wojn taki sklepik na Marszakowskiej, muzyczny, gdzie sprzedawano nuty, troszk instrumentw. To by nieduy sklep, gdzie krlowa jego ojciec, i u tego Rudzkiego mona byo zaatwi sobie nuty czy pyty z caego wiata. W cigu tygodnia, zamawiao si - nie wiem - co z Poudniowej Ameryki, i przychodzio! To, czego dzi stu urzdnikw i pi ministerstw nie umie zaatwi, to zaatwiaa firma Rudzki. Jak oni to robili, nie wiem. Ale genialnie. ***** Jerzy Rutkowski - przed wojn falangista, ktry by ordownikiem przystpienia "Falangi" do obozu rzdowego, do sanacji. Organizowa Zwizek Modej Polski i takie rne historie. W czasie wojny bardzo

zasuony organizator drukarstwa podziemnego, a po wojnie dyrektor I$n$c$o, to znaczy firmy "Pax_u". Teraz na emeryturze, ciekawy czowiek. ***** Genera Marian Ryba - poznaem go jako prokuratora wojskowego, kiedy zostaem posem. Ot caa grupa "Tygodnika Warszawskiego" i Stronnictwa Pracy siedziaa w wizieniu: Braun, Kwasiborski, Studentowicz, Kudliski, itd. Po Padzierniku ich wypuszczono, ale nie dano im adnego papieru, e s amnestionowani, czy zwolnieni. Braun prosi mnie jako posa, o interwencj. Poszedem do prokuratury wojskowej i tam by sdzia, szalenie "odwilowy", padziernikowy, ktry mwi: "wietnie, panie pole, e pan przyszed, bo tu straszne rzeczy si dziay - tortury, faszywe oskarenia itd.". Mwi: "Ja wanie w tej sprawie przychodz, w sprawie Stronnictwa Pracy". Na co on mwi: "No niestety, ja na to nie mam wpywu, ale tu jest prokurator pukownik Ryba, to moe pan do niego pjdzie". Ja mwi: "Gdzie on jest?". "Tu, w ssiednim pokoju, tylko pana ostrzegam, e to jest ciki czowiek". Przychodz. Siedzi mody facet, sztywny jak kij, nie wstaje w ogle, nie podaje rki. "Prosz siada, w jakiej sprawie?". Wic ja mu to wszystko mwi. A on na to: "A kto panu powiedzia, e ci panowie s amnestionowani? A co, jeli ci panowie s oskareni, e do Gestapo zanosili listy komunistw z adresami, kogo trzeba aresztowa?" Wic ja mwi: "Panie pukowniku, jak tak, to przepraszam. Nie wiedziaem o tym". Chc zabra t list, bo ja miaem list nazwisk, a on bierze t list, mwi: "Niech pan zostawi". "Nie, no po co, jak pan..." "Niech pan zostawi". Wyszedem bez podania rki. Za trzy dni dostali papiery o amnestii. Czyli on mnie tak nabiera, prawda. Ze mam wspomnienia. A by potem prezesem P$z$p$n chyba. ***** Pukownik Jan Rzepecki - rzadki przykad: zawodowy oficer, intelektualista, publicysta, literat. Syn sawnej publicystki endeckiej Izy Moszczyskiej. Legionista, ale taki z wasnym pogldem. Przy czym odznaczy si tym, e by dowdc kompanii podchorych, co eskortowaa Wojciechowskiego na most, na spotkanie z Pisudskim. W czasie wojny szef B$i$p_u czyli Biura Informacji i Propagandy, prbujcy prowadzi wasn polityk. Mia rnych intelektualistw u siebie. Nawet go oskarono o zapdy komunizujce. (Byo sawne zamordowanie Makowieckiego, Widerszala, pniej Handelsmana wydano Niemcom). By przeciwny wybuchowi Powstania, ale potem podporzdkowa si. Po powrocie z oflagu zaoy Wi$n, czyli Wolno i Niezawiso. Ale tak go jako zaoy nie bardzo si ukrywajc. Ja to opisaem w powieci "Ludzie w akwarium". Zosta aresztowany, lecz proces mia do dziwny - do wielu rzeczy si przyzna i wytargowa amnesti dla wszystkich. Sam dosta niewielki wyrok z zawieszeniem. Ale za dwa lata, kiedy wszystkich zamknito, zamknito i jego. Wyszed przed Padziernikiem. Potem ju zajmowa si histori, pisaniem w Wojskowym Instytucie Historycznym. Inteligentny czowiek, zupenie nie przypomina zawodowego oficera. ***** Wincenty Rzymowski - antypatyczna posta, lewicowiec, mason troch, by niby opiekunem Legionu Modych z ramienia rzdu i wtedy Legion Modych szalenie poszed na lewo; Zapasiewicz by komendantem. W kocu Sawek postanowi z tym skoczy. Wylali Zapasiewicza. A Rzymowski zosta wtedy czerwonym pepeesowcem. Odznaczy si tym, e napisa broszur "Roman Dmowski - czciciel diaba", w ktrej okropnie ochlapa Dmowskiego. A potem by korespondentem "Robotnika" w Rzymie faszystowskim i pod pseudonimem Rawicz pisa korespondencje. Nagle go rozszyfrowano i aresztowano. Bya nawet interwencja polskiego rzdu, wypucili go. W czasie wojny znalaz si w Rosji i nagle wrci, pocztkowo jako minister kultury, potem minister spraw zagranicznych. Krtko by tym ministrem, potem umar. Niesympatyczna to bya posta, ale ciekawa. S ***** Artur Sandauer - krytyk znany, zarozumialec okropny, ale musz powiedzie, e w okresie stalinowskim adnie si zachowywa, nie da si na aden socrealizm wzi. Bezpartyjny. Wykca si z "Kunic", z komunistami, ja go zawsze popieraem. Pniej chyba straci nerwy. Robi dziwne posunicia w ostatnich latach. Pi "oniersk zup", kiedy zachwala to sobie. Ale nie by to czowiek najgorszy. ***** Kardyna Adam Stefan Sapieha - wielki autorytet. W Krakowie ulubiony arcybiskup. Przed wojn wsawi si tym, e kaza przenie trumn Pisudskiego do innej krypty. Awantura bya wielka z pisudczykami. W czasie wojny - Hlonda nie byo - sta si najwyszym dostojnikiem Kocioa i podobno mia przez jakiego kapelana niemieckiego kontakt z Rzymem, dostawa listy itd. Stawia si gubernatorowi Frankowi, no wic bardzo ceniony. A po wojnie zaoy "Tygodnik Powszechny" i to wczenie, bo ju w marcu 1945 roku wystpi z podaniem. Podnis si krzyk w Krakowie, z k prawicowych, e ksi Metropolita - bo tak go tytuowano - chce wsppracowa z komunistami, ale "Tygodnik Powszechny" od

razu chwyci, Sapieha mianowa ksidza Piwowarczyka swoim delegatem. Zebrali si wtedy profesorowie jak: Kutrzeba, Konopczyski, Czekanowski, Krzyanowski, Bujak i "Tygodnik" szybko nabra autorytetu. Sapieha si nigdy nie wtrca. Raz si wtrci, kiedy byy jakie futurystyczne rysunki. Wezwa Turowicza, e to przecie jest bolszewizm, poza tym si nie miesza. By to naprawd wielki pan, ktry sobie lekceway wszelkie niebezpieczestwa. Ciekawe, e jeszcze za czasw austriackich zadar z Rzymem i bardzo pno dosta kardynaa - dopiero gdzie chyba w kocu lat czterdziestych. I podobno przed mierci proponowa Wyszyskiego na Prymasa. Waciwie Wyszyski - biskup lubelski by stosunkowo mao znany. I gos Sapiehy przeway. "Caritas" w Krakowie zaoy. W ogle odgrywa du rol. No i "Tygodnik Powszechny" dziki niemu by osaniany i przetrzyma do 1953 roku. ***** Adam Schaff - wciek mnie niedawno. On zakada jak instytucj midzynarodow, "Socjalizm przyszoci" czy te "Przyszo socjalizmu". I chwali si, e tam przystpi... - premier francuski, krl hiszpaski czy kto jeszcze... i tak o tym zasuwa tu w telewizji, ale ani sowa nie powiedzia, na czym to ma polega, ten socjalizm przyszoci... On spraw gospodarczych w ogle nie bierze pod uwag, bo na tym si nie zna. To jest dziwne, bo chce by dalej marksist, a nie chce widzie, e to doprowadzio do plajty, e to umiera. I on tego broni zajadle, e to tylko bdy, e to trzeba byo nie w tym kraju... Tak ksik wyda w Austrii, e kraje Wschodu si nie nadaway do rewolucji, e Marks chcia czego innego... No, ale to nie ma takich tumacze, e kto chcia dobrze, a wyszo le, bo jednak odium spada na winowajc... Ja go par razy przywoywaem do porzdku - Schaffa - ale on przy swoim stoi twardo. Z partii go wyrzucili, on zoy o ponowne przyjcie, ale go nie chcieli przywrci... To jest przykad, e sowo "socjalizm" obkao czowieka, e poza tym sowem nie moe myle i tego sowa si nie wyrzeknie. A sowo jest wieloznaczne i mylce. Kiedy by u nas klasykiem marksizmu. Caa modzie uczya si z jego "Wstpu do teorii marksizmu". To bardzo dobra ksika, tylko to nieprawda wszystko, bo sama teoria marksizmu nie wystarcza. On tam chwali dialektyk i tak dalej... No, kady by pochwali, tylko e skutki byy inne, te okropnie dialektyczne... ***** Ludwik Sempoliski - no c... to jest posta mojej modoci... Wiech, Sempoliski, Krukowski, Znicz, Jarossy - z tych wielkich kabaretowych aktorw Sempoliski by super znakomity, bo do perfekcji doprowadzi pewien typ takiego findesieclowego pana z wsikiem, podstarzaego. Sawna piosenka "Tomasz, skd ty to masz..." Przy czym by to inteligentny czowiek. Napisa bardzo dobre wspomnienia. ***** Konrad Sieniewicz - sekretarz Popiela, sta si moim szefem w konspiracji, bo by przywdc Stowarzyszenia Bojowego "Grunwald" - tak to si nazywao. Nie wiem dlaczego mnie do tego "Grunwaldu" namwi, i ja Sieniewiczowi przysigaem. On do dzisiaj yje, wywia za granic razem z Popielem. Mieszka w Rzymie. Jest jakim takim dziaaczem chrzecijaskim. Do Polski przyjeda parokrotnie. ***** Jan Emil Skiwski - rzadko, kolaborant ideowy z Niemcami. Poznaczyk, konserwatysta, bardzo antykomunistyczny, ktry ju od pocztku okupacji rozpocz propagand prohitlerowsk. Z tym, e przychodzi do "Kuchni Literatw", ktr dobrze znaem - tam przychodzili najrozmaitsi ludzie, akowcy, ydzi i on nigdy na nikogo nie donis. Natomiast nikt si nie spodziewa, e on rzeczywicie chcia kolaborowa. Ale wzi si do tego do pno, ju tak na serio po bitwie pod Stalingradem, kiedy wiadomo byo, e jest po Niemcach. A on wtedy zacz wydawa ten "Przeom" razem z Burdeckim, niby naukowcem, potem w Krakowie dziaali i razem z Niemcami wyjecha. Umar w Wenezueli jako kierownik czytelni, co takiego. Czapski go spotka w Caracas, czy gdzie, nie wiedzia nawet kto to jest, rozgada si z nim, a potem Skiwski nawet do Czapskiego pisywa. Ja miaem te listy, daem je Adamowi Michnikowi jako materia historyczny, tylko boj si, e mu je zabrali kiedy, a to byy ciekawe listy. ***** Antoni Sonimski - posta gona. Ja go ceniem przede wszystkim jako satyryka, jako poet. No i mia swj wielki okres przed wojn, kiedy bardzo zwalcza hitleryzm i faszyzm w "Wiadomociach Literackich". Natomiast uwaam, e by to czowiek umysowoci dosy przecitnej, rednio wyksztacony. Czyta tylko pewne ksiki - mia tak mani na punkcie wiatopogldu naukowego, na punkcie Wellsa. To nie byo nadzwyczajne. Natomiast by utalentowany, dowcipny, zabawny. Sta si przywdc pewnej grupy inteligencji warszawskiej. Ja nie miaem do niego specjalnego przekonania, alemy si polubili pod koniec ycia. Oczywicie rnica wieku bya dua.

***** Aleksander Smolar - to ten z Parya, bo jego brat Eugeniusz jest z Londynu. Bardzo inteligentny, miy chopak, pracowity, doskonay organizator. Ma bardzo inteligentn on, ktra si zna na ekonomii. Napisaa kiedy doskonay esej o polskiej gospodarce, a podpisa go jaki lord angielski, profesor. Ja przeczytaem to i myl, skd Anglik moe si tak zna na polskiej gospodarce... A to ona napisaa. Pamitam tak histori w Paryu, e bya rocznica zajcia Czechosowacji przez bolszewikw. Wystpowa Goldst~ucker, London, ci wszyscy komunici czescy, i Smolar. Oni wszyscy mwili po kolei - na ywo szo - e to prawdziwi marksici chcieli zrobi prawdziwy socjalizm w Pradze, a tu stalinici ich zaatwili... I e przykad brali z Polski, gdzie Gomuka... I Smolar prbowa si wtrci. Zabra gos i powiedzia, e w Polsce to jest zupenie inaczej, bo Polska jest krajem katolickim i nigdy marksizm tu si nie przyj... Ale mu przerwali w poowie i dalej mwili swoje... On jeszcze raz prbowa, i tak par razy. Ja zadzwoniem do niego potem i powiedziaem: "Broni pan tu ludu polskiego, ale nie dali... Czerwoni panu nie dali!" ***** Wodzimierz Sokorski - rzeczywicie przedwojenny komunista. Jego ojciec by nauczycielem polskiego i kolegowa si w gimnazjum z moj matk. Uczyli si w samej szkole pani Malczewskiej. A jego brat jest kompozytorem, moim koleg. M Bogny Sokorskiej. Natomiast Wodzio - wuj chodek tak zwany, to by facet inteligentny, ale mia jak wad w tej inteligencji. By za gitki, za bystry, co w nim byo takiego, e w kocu si wszystkim narazi. W Rosji si narazi, nie bardzo mu tam dugi czas szo. By w Charkowie dozorc stacji kolejowej - zawiadowc, nie brali go do rzdw. Wrci do Polski pno, by chyba wiceprzewodniczcym C$r$z$z, najpierw. Ale okazao si, e jest pisarzem, e ma skonnoci do kultury, e ma znajomoci, zosta ministrem kultury i prbowa w inteligentny sposb zrobi nieinteligentn rzecz, tzn. socrealizm w sztuce. Stara si tak robi, eby ludziom nie szkodzi. Mia kilka ofiar - Kantora wykoczy, wyrzuci z uczelni Cybisa, nastpnie szykanowa Malawskiego, a tak prawdziw jego ofiar to ja si staem. Ot na Zjedzie Modziey Artystycznej w 1949 r. wygosiem referat niespodziewany, e nie ma adnego realizmu w muzyce, a tym bardziej socrealizmu, e to wszystko s nonsensy polityczne i e trzeba sobie da z tym spokj. Straszna z tego wynika awantura, on mnie skl od agentw amerykaskich. A skl mnie dlatego, e tam by obecny delegat z K$c, ktry by wyszy od niego stopniem, wic si le poczu. Wyrzuci mnie natychmiast ze szkolnictwa muzycznego. 15 minut po zebraniu rektor Drzewiecki przynis mi dymisj i pienidze nawet za trzy miesice, abym si tylko nie pokazywa. Potem Sokorski prbowa udawa odwilowca. Pamitam, jak przysza odwil i Kuryluk - zreszt najsympatyczniejszy komunista, jakiego znaem, zosta ministrem kultury, to Sokorski powiedzia: "No, co oni robi, Kuryluk nie potrafi zrobi odwily. Ja bym potrafi, bo wiem, jak si robi... socrealizm. To ja bym wiedzia, jak si robi odwil". Lubi takie rne powiedzonka, potem pracowa w telewizji na rnych stanowiskach. Pisa ksiki. Cieszy si z tego Biekowski, bo twierdzi, e wypeniaj luk, jaka jest w polskiej literaturze, mianowicie pornografi, e nie mamy pornografii, wic Sokorski adnie to robi. Posta to nie najpowaniejsza w wiecie. Waciwie ju bez stanowisk, prezesostwo Z$b$o$w$i$d_u mu zostao. Ja go ceniem za ksik "Polacy pod Lenino", gdzie chocia stwierdzono, e tam sporo rzeczy jest zmylonych, ale bya to szalenie miaa ksika jak na owe czasy, i jego rozmowy z Berlingiem na temat Lampego czy Wandy Wasilewskiej pod gradem kul s bardzo ciekawe. To bya naprawd ciekawa ksika, nie miaa w ogle recenzji, co ju dobrze wiadczy. Dobra ksika nie ma recenzji. Trzyma si dugo Sokorski, a si i skoczy. Nie mam do niego alu, chocia powinienem. Kiedy go spotkaem i powiedziaem: "Pan mi zama ycie, bo pan mnie wyrzuci z Konserwatorium". A on odrzek: "Nie, ja daem panu ycie, bo by si pan zajmowa t gupi muzyk, a tak sta si pan politykiem". ***** Artur Starewicz - bardzo przystojny - rzadko, czonek K$c, sekretarz K$c w swoim czasie, zajmowa si pras i literatur. Taki gitki, krty, inteligentny, udajcy sympatycznego. Ale umia po intrygancku rozstrzyga sprawy. W kocu zosta ambasadorem w Londynie, a teraz nie wiem, co robi w Warszawie. ***** Stefan Staszewski - ssiad. No, wiadomo, stary komunista. Jest u Toraskiej jego wypowied, dosy ciekawa. Dugo siedzia w Jakucji, by gdzie tam internowany. Po powrocie zosta w Katowicach chyba sekretarzem, potem by redaktorem "Trybuny Robotniczej", nastpnie kierownikiem Biura Prasy w Warszawie. I zrobi si wielkim odwilowcem przed 1956. Tutaj odegra rol w czasie Padziernika, zdaje si bro rozdawa robotnikom. Najrozmaitsze takie rzeczy wyczynia. Wprowadzi Gomuk na ten sawny wiec pod Paacem Kultury, ale potem Gomuka mu si tak odwdziczy, e go stopniowo coraz bardziej odsuwa, i w kocu go wyrzucili. No i emeryt - tak, niestety, kocz czsto komunici. Ale przynajmniej w tej wypowiedzi dla Toraskiej wyrzek si komunizmu. Powiedzia, e si pomyli. Tak jasno nikt tam chyba tego nie powiedzia.

***** Andrzej Stawar - wic Andrzej Stawar to nasza negatywna legenda rodzinna, poniewa mj ojciec by dziaaczem Zwizku Literatw, by prezesem oddziau warszawskiego duszy czas, i uwaa, e jest trzech strasznych komunistw: Wat, Stawar i Stande. I kiedy, w zwizku ze spraw Brzecia, oni postawili wniosek na zebraniu literatw, eby potpi spraw brzesk. A ojciec przewodniczy i wystpi przeciwko temu..., e tu jest zwizek pisarzy, ktry nie zajmuje si polityk... I wtedy Stawar zacz krzycze: "Faszyci mu zapacili!" No i miny lata. Po wojnie siedz w Zakopanem, gram w szachy z kim, i przychodzi jaki starszy pan, przysiada si i kibicuje przy tych szachach. Potem si przedstawia: "Stawar jestem". A on si ukrywa w Zakopanem, bo go chcieli w ogle aresztowa za herezje marksistowskie. Wic ja mu opowiedziaem t histori z ojcem - on to pamita doskonale - i mwi: "No to co teraz...?" A on mwi: "No wanie. A teraz ja jestem w podziemiu". Bardzo przyzwoity czowiek, w kocu nie mg si z tym pogodzi, e mu ksiki konfiskowali, i pojecha do Parya, wyda u Giedroycia... Ale umar tam, umar w Maison Lafitte po prostu, no, prawie... bo z redakcji do szpitala go przewieli. Bardzo przyzwoity, uczciwy czowiek, przyjaciel Irzykowskiego, ale rzeczywisty marksista, wierzcy marksista, z takim zajobem swojego rodzaju, wierzcy w... materialistyczn interpretacj ycia. Powoywa si na eromskiego, na Prusa, zreszt wietny znawca, bardzo dobry krytyk. ***** Stanisaw Stomma - nasz wdz polityczny "Tygodnika Powszechnego" i "Znaku". Litwin, mudzin, absolwent prawa w Wilnie. Bardzo inteligentny, bardzo uczciwy, czasem nie udaje mu si politycznie, ale trzeba powiedzie, e jako prezes "Znaku", do koca trzyma fason, chocia popeni bdy, bo niepotrzebnie dopuci nieodpowiednich ludzi do klubu, zreszt, jak mnie w nim ju nie byo. Tym wstrzymaniem si od gosowania nad Konstytucj tak piknie wyszed z Sejmu. Potem ju waciwie politycznej roli nie odegra. By docentem, profesorem prawa. No i w tej chwili jest na emeryturze, ale dziaa, teraz ju w Senacie. Waciwie jeden z moich najbliszych przyjaci politycznych. Stanisaw Stroski - wielki publicysta endecki, szalenie bojowy. Pisywa po par artykuw dziennie na raz. Sawna bya jego kampania przeciwko Pisudskiemu. On wymyli nazw "Cud nad Wis", e to nie Pisudski wygra, lecz to by cud. Szalony antysemita, wytykali mu, e sam jest pochodzenia ydowskiego, bo matka, e co tam... Reprezentowa opozycj w Sejmie, antysanacyjn. Bardzo zajady, wietny mwca. Umar w Londynie. By wicepremierem w pierwszym gabinecie Sikorskiego w Paryu. A mia by premierem. ***** Kazimierz Studentowicz - posta ciekawa, cho kontrowersyjna. Podobno bardzo wielki ekonomista. Przed wojn wymyli go Giedroy, znalaz go gdzie, wymusi na nim ksik o polskiej gospodarce. On by przeciwnikiem polityki Kwiatkowskiego, to bya rzadko wtedy, ta ksika drukowana w "Buncie Modych". W czasie wojny by jednym z twrcw Unii Katolickiej. Uwaa si za chrzecijaskiego socjalist, e chrzecijanie powinni "po linii" mioci bliniego, uporzdkowania ycia, mie swj program. Program spoeczny Kocioa. On ten program opracowa nie sam, wsppracowali z nim m.in. Kwasiborski, Antczak, Braun. Po wojnie rzucili si do polityki, sdzc, e to ich moment. Rzucili si wyposzczeni, dziaali przecie w czasie wojny i dziaali ciko. Braun by ostatnim przewodniczcym Rady Narodowej i chyba ostatnim delegatem Rzdu po Korboskim. Wiele dziaali i S$p dawao im firm w londyskiej czwrce stronnictw. Po wojnie doszli do wniosku, e przyszed ich czas - zrealizowa ten chrzecijaski socjalizm, e marksizm tego nie zrobi, bo jest niepopularny, bo kraj jest katolicki, bo Rosja, bo to i owo, wobec czego zaczLi wydawa "Tygodnik Warszawski". Wsppracowa z pismem ksidz Kaczyski, ktry wtedy przyjecha z Londynu. Ja tam duo pisaem na pocztku, ale za czasw ksidza Wdoowskiego, pierwszego redaktora. A potem zaczli Brauny, Kwasiborskie, szalenie spoecznie, wic mnie si to specjalnie nie podobao. Ale oni zrobili bd mylc, e wcz si w ycie polityczne oficjalnie. Poszli do Bieruta. Wyoyli swj program, twierdzili, e to jest wspaniay program, e caa Polska go przyjmie, e delegat rzdu by z S$p i bodaje Grot_$rowecki take myla podobnie, e wszyscy s za nimi. Bierut zrozumia szybko, co trzeba zrobi. Kaza ich zamkn, zamkn pismo stao si to w 1948 r. Oni zreszt brali udzia w rozmowach przedwyborczych, w ktrych wszystkie grupy katolickie bray udzia, ale nic im to nie pomogo. No i siedzia ciko, dugo w wizieniu, z siedem lat. Dzielnie si tam zachowywa, podobno nawet odprawia msz. I kiedy wyszed, ponownie mia opini wybitnego ekonomisty, szybko wszed na Uniwersytet, zosta chyba profesorem. Potem wyjecha na rok do Ameryki, pozwolono mu, dosta jakie stypendium. W rozmowach prywatnych - bo ja nie miaem z nim duo kontaktu - stale mwi o tym, e on waciwie jest chrzecijaskim socjalist. Zreszt ja mu mwiem, e kady socjalizm jest gupi, ale bez gniewu emy si rozstawali. Dopiero mnie zdenerwowa, kiedy wstpi do tego "Grunwaldu" bezsensownego i to tak demonstracyjnie w 1980. Po czym wyszed na tym le, bo w tym "Grunwaldzie" si pokci z jakim panem Ciesiokiewiczem, sekretarzem i by proces. Na procesie zeznawa Studentowicz, e wszystko jest w porzdku finansowo itp., a nagle sdzia mwi: "A c to jest za wiadek, czy to jest wiarygodny

wiadek? A ile lat siedzia pan w wizieniu? i za co?" Oto skutki zadawania si z obuzami. No i w rezultacie spoecznie to on chyba ju nie dziaa, duo chorowa. Jest to czowiek inteligentny, ale ma t mani spoeczno_socjalistyczn i chrzecijask zarazem, i bardzo z siebie jest zadowolony, co moe nie wiadczy o nim najlepiej. Ja go nawet dosy lubi, tylko trzeba mie 5_#6 godzin na rozmow z nim, mniej to nie. ***** Wadysaw Studnicki - wyjtkowa posta. Germanofil polski. Od urodzenia do mierci gosi, e trzeba si porozumie z Niemcami przeciwko Rosji. Nienawidzi caratu, nienawidzi komunizmu. Zaczyna od socjalizmu w Wilnie, by na zesaniu. Potem do konserwatystw krakowskich przystpi, a potem do endekw. I bez przerwy gosi konieczno porozumienia si z Niemcami. Mia zdolnoci prorocze, dosownie. Pamitam jedyny raz, kiedy si z nim osobicie zetknem w 1939 roku, po wejciu Niemcw. Mia spotkanie z modzie i powiedzia rzeczy niebywae, e Francja przegra wojn bardzo szybko, e musi nastpi wojna sowiecko_niemiecka. Ale dalej ju bdne przypuszczenia, e Niemcy bd potrzebowali polskiego onierza, e trzeba si z nimi dogada. I nie przewidzia, e gdy bdzie si prbowa dogada, to go andarmi zrzuc ze schodw. Potem pojecha do Berlina, do Goeringa, z jakim memoriaem, wic znowu go aresztowano. Siedzia tam w jakim obozie, czy wizieniu pod Berlinem i nic z tego germanofilstwa nie wyszo, poniewa to byli inni Niemcy. Tego on nie wkalkulowa, e hitlerowcy to ju inny gatunek Niemcw. Ale to by przenikliwy czowiek i bardzo uczciwy, bardzo odwany. Tylko troch fantasta. Zreszt maego wzrostu, z wielkimi wsami, ogromnie honorowy, pojedynkowa si. Ciekawa posta, wyjtkowo dobry pisarz polityczny. ***** Bogdan Suchodolski - aa, to jest facet antypatyczny, musz to powiedzie. Za sanacji by senatorem, po drodze endekiem, potem chcia by katolikiem... szybko si wyrzek, bo do "Znaku" raz napisa. Jak go zaatakowali, to on przeprosi, e nie wiedzia, co to jest za pismo. Napisa list do "Trybuny Ludu" czy do czego takiego. No, i waciwie jedzie na mwieniu o niczym. Bo te jego wszystkie ksiki, to... Natomiast ja miaem z nim mieszne spotkanie w roku 1957 nad morzem. On by redaktorem encyklopedii. I w tej encyklopedii byo napisane: "Ponomarienko, sekretarz P$z$p$r" - zamiast K$p$z$r. A pod hasem "Katy" byo napisane "Zbrodnia niemiecka..." i tak dalej. Spotykam Suchodolskiego, i on mwi: "Wie pan, ten bd z tym Ponomarienko, ludzie mi wypominaj... no tak, przykro, rzeczywicie..." Ja mwi: "Panie profesorze, to jest kara za Katy". ***** Franciszek Szlachcic - Szlachcica znam od niedawna, bo po mojej powieci "Wszystko inaczej" zadzwoni do nas i powiedzia: "Mwi genera S. z paskiej powieci". No wic pozna siebie. Spotkalimy si, i bardzo si ciekawi, skd ja wiedziaem pewne szczegy o nim, na przykad to, e on by przeciwko budowie Huty Katowice. A ja wiedziaem std, e mj znajomy by dyrektorem inwestycyjnym tej huty, przedtem by dyrektorem naczelnym Huty Lenina, i pokazywa mi korespondencj, wtedy Szlachcic by wicepremierem i jemu to podlegao. No i wanie przeciwko tej hucie bardzo ostro rzeczywicie wystpowa. Natomiast by taki twrca mzgw elektronowych, inynier Karpiski - podobno genialny - ktrego wykoczyli, bo on zawar umow z Anglikami na taki swj mzg i oskarono go, e to bezprawne, e wyprzedaje socjalizm... odebrali mu paszport, odebrali mu profesur. A jego protektorem by waNie Szlachcic. Wic on poszed do niego si skary, a Szlachcic mu powiedzia: "Drogi panie, ja panu przyznaj zupen racj, ale ukady si zmieniy i ja nie mog nic". Ten Karpiski "skoczy" w Szwajcarii jako dyrektor wielkiej firmy komputerowej. A Szlachcic jest... Ale w stanie nieczynnym. T ***** Wadysaw Tatarkiewicz - mj profesor historii filozofii, bardzo inteligentny czowiek, ktry mia - co w nim ceniem - niewysokie ambicje. Mwi: "Ja nie jestem filozofem, ja jestem kompilatorem, popularyzatorem, estetykiem". Bardzo skromnie o sobie mwi, a zrobi mas. Ja chodziem na jego wykady, kiedy powstaa "Historia filozofii", bo on to najpierw mwi. To pionierska rzecz, takiej drugiej nie byo. Kiedy Leszek Koakowski na jubileuszu Tatarkiewicza powiedzia, e o kadym filozofie pisze on tak, jakby to by jego najulubieszy. W okresie stalinowskim dostawa w ko, zdjli go w ogle, tylko na K$u$l_u wykada troch. Ale umar jako bardzo zasuony, sawny. Mnie bardzo lubi. Tu niedaleko mieszka, tak e, do czsto si z nim spotykaem. I zrobiem z nim wielki wywiad w "Tygodniku Powszechnym", to byo w 1969 roku - co takiego. Taki duy wyczerpujcy wywiad o pogldzie na filozofi, na filozofi polsk. *****

Jzef Tejchma - Jzefa Tejchm zawsze uwaaem - obok Kuryluka - za najporzdniejszego komunist jakiego znaem. Czowiek naprawd prostolinijny, dosy uczciwy. Pamitam tak histori: byo posiedzenie dwch poczonych komisji sejmowych w jakiej sprawie. By tam Tejchma, jako wicepremier. Ja zgosiem jak poprawk. Wszyscy tak popatrzyli na siebie - przewodniczy Wende - i zaczli jeden po drugim przeciwko tej poprawce wystpowa, e to sprawa potwornie reakcyjna i podstpna... a to bya taka jaka poprawka stylistyczna. Ja widz, e Tejchma pali papierosa za papierosem, denerwuje go to, bo widzi, e to wymylanie jest bez sensu. I nagle poprosi o gos, i mwi: "Ja bardzo przepraszam, nie rozumiem tej dyskusji. Mnie si wydaje, e poprawka posa Kisielewskiego ucila spraw, nic w niej zego nie widz". I wtedy wszyscy zaczLi przemawia za t poprawk. Po posiedzeniu chc podej do Tejchmy i podzikowa, ale widz, e on ucieka, bo nie chce eby go widzeili, e ze mn rozmawia. Goniem go po korytarzu, wreszcie go dopadem i mwi: "Dzikuj panu bardzo za poparcie". A on zamacha rkami: "Eee,... adne poparcie..." Teraz go spotkaem w ambasadzie greckiej. Spyta, czy go poznaj, ja powiedziaem, e oczywicie. W 1970 roku by wysany do Gomuki, eby go poprosi o zoenie dymisji, bo si wszyscy bali Gomuki, a on go lubi bardzo... A Gomuka uwaa w ogle, e to jest spisek partyjny, nie adne rozruchy... No, i przyszed Tejchma, i zacz tak delikatnie mwi, e "jednak jest taka sytuacja, prawda, i towarzysze uwaaj..." A Gomuka na to: "Aha, wic i ciebie przekabacili...". ***** Krzysztof Teodor Toeplitz - o wanie... Z K$t$t wymieniamy listy raz na par lat - obelywe albo takie na p obelywe. Bo jest to czowiek zdolny, ale... no, bywa czasami nieznony. Cyniczny bywa, niekiedy to wida wyranie, a czasami odwany i odkrywczy. Niewtpliwy talent dziennikarski. Szkoda go na te czasy. We Francji byby wietnym dziennikarzem. ***** Witold Trmpczyski - minister handlu zagranicznego. Bratanek wielkiego endeka poznaskiego, marszaka Sejmu i Senatu. Czowiek o otwartej gowie, bardzo zdolny ekonomista. No, tylko, e bojowy to znaczy ba si wszystkiego. I ja go wykoczyem par razy, bo on mnie sucha jako posa. Zrobi mnie przewodniczcym Rady Muzycznej przy "Ars Polonie", wysa mnie za granic na subowy paszport. Z tego powodu mia potem okropne przykroci. Kliszko mu robi awantury, ale jako to przetrzyma. Potem by ambasadorem w Ameryce. Bardzo dobrze wychowany, agodny - rzadko w ogle w partii, ale te dostawa po uchu. Najwyej zaszed na przewodniczcego Komisji Planowania, przez pewien czas. Bardzo otwarta gowa, pamitam, e kiedy walczyem o turystyk zagraniczn na komisjach w Sejmie, Trmpczyski zaprosi mnie na herbat i mwi: "Prosz pana, niech pan zaniecha tej sprawy, bo my turystyki zagranicznej nie bdziemy uprawia, tylko polonijn". "A dalczego?". Mwi: "Bo tak zdecydowa tow. Kliszko". "Ale dlaczego?". "Bo tow. Kliszko uwaa, e jest nielegalno dolara, e bd naduycia, e to i owo". Ja mwi "Ale to jest bez sensu". A Trmpczyski: "Ja nie oceniam, tylko pana informuj". No wic to by waciwie cay on. Nie yje ju, niestety. ***** Edward Trojanowski - jego bodaj brat stryjeczny, Wojciech, znakomity reporter radiowy "Wolnej Europy", biega kiedy 110 metrw przez potki, natomiast Edzio by tu dziennikarzem, a kiedy rekordzist Polski na 200 metrw. Edward by uroczy czowiek, blagier okropny, lubicy poycza pienidze i nie oddawa... Ale wszyscy go lubili, bo taki cynik... a poza tym biegacz wietny. Zreszt by drugi taki biegacz_dziennikarz, sekretarz redakcji "ycia Warszawy", ewangelik, Stanisaw Rothert, startowa w sztafecie 4 razy 100 metrw. wietny biegacz i grulik do tego. A czowiek uroczy. ***** Jerzy Turowicz - to trzeba tak powiedzie... Za najwiKszego niegdy profesora kompozycji uchodzi mj profesor Kazimierz Sikorski. I ja kiedy spytaem Fitelberga na ten temat. A Fitelberg powiedzia: "Wie pan jaka jest tajemnica wielkiego profesora kompozycji? e ma zdolnych uczniw". Wic... Ja myl, e Turowicz jest to ciekawa osobowo, poczenie ogromnej religijnoci z upodobaniem do nowoczesnej sztuki i do rnych takich postpowych historyjek. Bardzo ciekawa indywidualno, troch zmieniajca si. Nie chc si naraa..., ale uwaam, e jest to czowiek o upodobaniach wieckich... w oczach. To znaczy, lubi patrze na adne kobiety... oczy mu si pal wtedy. Nie zapiera si tego, ale nie rozwija tej sprawy. ona jest crk generaa Gsiorowskiego, to by szef sztabu dugi czas. No a Jerzy jest przyjaciel Papiea z zawodu. To mu zarzucam, bo mona by powiedzie, e kiedy bardzo lubi tych nieprawomylnych teologw - tego Schillebeeckxa i tego K~unga z T~ubingen - a jak Papie z nimi zadar, to jednak si ich wyrzek, schowa rogi po sobie. No, ale Papie waniejszy... Ale jest to duy redaktor, bo nie przeszkadza i garn si do niego ludzie. On ma urok, garn si ludzie utalentowani. Jego liberalizm poczony z wrodzon religijnoci: przecie on ma dwch braci ksiy i caa rodzina bardzo religijna - to jest rzadkie poczenie. Poza tym zna jzyki, zna wiat, a siedzi w Krakowie i na

wakacje jedzi do Pcimia, czy gdzie tam. No wic szereg przeciwiestw, synteza przeciwiestw, to zawsze jest ciekawe. Ja go poznaem wtedy, kiedy by take ksidz Piwowarczyk, i oni si doskonale uzupeniali, bo ksidz sztuk si mniej interesowa, bardziej sprawami spoecznymi, by chadek waciwie, i zna marksizm doskonale. No a Turowicz by od Maritaina, od sztuki i od kultury. To pismo miao szczcie, trzeba powiedzie. Bo by i Sapieha, i nie byo drugiego takiego pisma, i to jest novum. To zasuga Turowicza: takiego pisma powiconego kulturze, gdzie rni ludzie pisuj, to waciwie nie byo... Bya "Kultura" w Poznaniu, ale... wsza. Tak, e to si okaza wielki pomys. I wielkie szczcie. ***** Julian Tuwim - o Tuwimie bym powiedzia to, co on sam powiedzia o sobie w Pawowicach u Morstina. Byo tam sympozjum poetyckie i Tuwim powiedzia do Morstina: "Panie hrabio, ja to mam taki talent, e mgbym pisa wiersze jak Mickiewicz, jak Sowacki... Tylko bieda jest jedna: ja nie mam nic do powiedzenia"... Wic co w tym jest. To by wirtuoz formy, a tre bya waciwie dosy minimalna. Ale czasem wiersze wspaniae. ***** Leopold Tyrmand - caa epopeja, mj wielki przyjaciel. Zabawny chopak, interesujcy, ktry w ten sposb ukrywa si w czasie wojny, e pojecha na roboty do Niemiec dobrowolnie. Tam by kelnerem, potem kucharzem na statku, potem jeszcze kim. Po wojnie wrci, ale jako nigdzie nie mg zagrza miejsca. Zaczyna w "Sowie Powszechnym", to najMieszniejsze. No i wreszcie przyszlusowa do nas, do "Tygodnika". Pamitam pocztki jego kariery, jak na przykad by mecz jaki wielki, ze Zwizkiem Radzieckim chyba. Na meczu by Bierut, cay rzd mia przyj. Ot Mikoajczyk, wicepremier, wykombinowa sobie, e si spni, eby mie osobne wejcie, osobn owacj. I rzeczywicie, jak przez goNik podano, e wszed do loy wicepremier Mikoajczyk, to stadion si zerwa z miejsc, zacz klaska, a w loy prasowej tylko jeden czowiek wsta i klaska - to Tyrmand. I wylali go ze Stowarzyszenia Dziennikarzy zaraz, za par dni. I w ogle go wylali. Mieszka w dawnym domu Y$m$c$a, tu, na Konopnickiej, w malekim pokoiku i demonstrowa swj sprzeciw. Jak byo Z$m$p, to on wanie si ubiera po dolersku, w jakie czerwone skarpetki. Dugi czas go nigdzie nie drukowali, waciwie cierpia bied, ale wietnie to znosi i opisa w "Dzienniku", gdzie jest caa epopeja. Mnie tam zreszt znieway, napisa, e dubi w nosie, co jest nieprawd i rne takie - ale zabawne. Jak przysza odwil, napisa szybko tego "Zego" i nagle olbrzymi sukces - trzy wydania. Kupi sobie samochd, dosta mieszkanie, oeni si i w ogle sza cia, wszystko wspaniale. Ale dalej mu ju nie szo. Zaczli go bowiem niszczy wydawcy, pani Zatorska, taka kierowniczka od wydawnictw. Cigle mu ksiki odwalali, ale walczy. Wyjecha za granic, "Zy" mia bardzo duo przekadw. Napisa wietn moim zdaniem powie "Filip" waNie o pobycie w Niemczech. Ale coraz bardziej si rozgorycza, e go nie wydaj, tylko w "Tygodniku" pisywa. I wreszcie mu odwalili powie "ycie towarzyskie i uczuciowe" - i to odwalia nie cenzura, bo cenzura to przyja, lecz redaktorki z wydawnictwa, bo uwaay, e on obraa rodowisko literackie i Sonimskiego itd. Pewna nasza znajoma bya wrd tych redaktorek. Wtedy on tak si rozgoryczy, e zabra dup w troki, jak to si mwi. I wyjecha. Po Europie si plta, wreszcie w Ameryce osiad, cikie tam mia pocztki, mieszka w Harlemie, gdzie wrd Murzynw, w najtaszej jakiej dziurze. Mia pewien sukces, bo pisywa w "New Yorker" - to jest pismo o wielkim rozgosie. Dyrektor "New Yorkera" go bardzo lubi, ale ten dyrektor umar, a przyszed syn, ktry by postpowy, czerwony, uzna Tyrmanda za reakcjonist i wyrzuci go. No wic cigle mia takie przeycia. Wreszcie zosta wicedyrektorem instytutu do badania spraw imigracji. Mwi wietnie po angielsku, pisa ju po angielsku. No, niestety, przesta pisa po polsku. I nagle umar na serce na jakim seminarium na Florydzie. Zostawi szereg ksiek, zupenie niedocenionych moim zdaniem, znakomitych. Ten "Filip" jest znakomity, to "ycie towarzyskie" to jest opis Warszawy gomukowskiej jakiego nie ma drugiego, bo i socjologiczny i psychologiczny - znakomity. wietne nowele. By te pionierem ruchu jazzowego, podziemnego. Posta bardzo ciekawa, mia. Mocno zadziorny, ja si te z nim czasem kciem. Alemy si w kocu lubili. Zdemoralizowa mi dzieci, bo ich nauczy jazzu, ciuchw kolorowych, rnych takich rzeczy. Szkoda, e umar i to daleko od Polski. Ale ma teraz swj renesans, tu jest czytany, wydaj go, byo nawet sympozjum na jego temat. U ***** Leopold Unger - Brukselczyk. Dawny czonek redakcji "ycia Warszawy", jeden z redaktorw. Korespondent "ycia" na Kubie. Tutaj si niczym specjalnym nie zaznaczy, mao pisa. To by taki agencyjny dziennikarz. W 1968 roku pokci si strasznie z Korotyskim - byy te antyydowskie nastroje - wyjecha z rodzin. Ucicho o nim. Ja przyjedam w 1972 roku do Brukseli i tam akurat przyjecha Gromyko. Kupiem sobie "Le Soir" i czytam znakomity artyku o Gromyce, dowcipy sowieckie, wszystko. Myl - skd w Belgii mg si znale taki znawca Wschodu? Okazao si, e to wanie Unger. Pisuje w paru pismach. Pisuje po angielsku i po francusku. I w "Kulturze" paryskiej jako Brukselczyk. Teraz wyda ksik "Orze i reszka", gdzie jest zbir tych midzynarodowych, wiatowych

reportay. Ja o tym napisaem recenzj w trzecim numerze "Kultury" paryskiej - radz przeczyta: wszystko o Ungerze. Bardzo zdolny dziennikarz. I mj przyjaciel. ***** Jerzy Urban - nie lubi, ale jest to zrczny na swj sposb socjotechnik. Tylko, e bujacz i cynik. Ale dziennikarzom zagranicznym si podoba. Wic widocznie dlatego jest, e si podoba. Ja nie gustuj specjalnie. W ***** Andrzej Wajda - Wielki talent filmowy, ktrego bardzo dugi czas nie lubiem. Te wszystkie jego filmy narodowe od "Lotnej" poczynajc poprzez "Popioy"i tak dalej - poza tym "Pokolenie" wedug Czeszki wszystko to, take "Popi i diament", wydawao mi si jak nieprawdziw wizj Polski, wizj sztuczn. Ale umia to napeni autentycznym temperamentem narodowym, tak e ten "Popi i diament" by mniej kamliwy ni sama ksika. No a potem zrobi kilka wietnych filmw. Moim zdaniem "Wesele" jest nadzwyczajnym filmem, "Ziemia obiecana" jest te bardzo dobra, ja lubi osobicie "Smug cienia". Poza tym mia taki satyryczny film, ktrego nikt nie zauway - "Polowanie na muchy" wedug Gowackiego - to byo bardzo dobre i mieszne. Znowu "Bez znieczulenia", film bardzo krytyczny, rwnie dobra rzecz. Dla odmiany dwa jego gone filmy - "Czowiek z marmuru" i ten solidarnociowy "Czowiek z elaza" - nie podobaj mi si. Uwaam, e "Czowiek z marmuru" jest nieprawdziwy faktograficznie. Ja mieszkaem w Krakowie i wiem jak wygldao wspzawodnictwo pracy w Nowej Hucie. To nie bya taka improwizacja, jak kto sobie wymyli. To bya caa wielka akcja, zorganizowana na wzr sowiecki, fors w to wkadano, sowem ogromna machina... A u niego to wyglda tak, e kto to sobie wymyli, to po prostu nieprawdziwie... chocia film bardzo ciekawy, Janda bya dobra. "Czowiek z elaza" mnie podrani, bo strasznie banalne rzeczy mwi tam ci robotnicy: takie schematyczne, patriotyczne... Chyba tak robotnicy nie rozmawiaj, czy wwczas nie rozmawiali. No, ale to jest plakat. Ja widziaem w Paryu ludzi, ktrzy pakali na tym filmie. Ciekawym, jak on dalej pjdzie - no bo na tej polityce za dugo nie ujedzie... Paru jego rzeczy nie widziaem, na przykad filmu "Mio w Niemczech". Widziaem za to "Dantona", ktry cho schematyczny, jest filmem dobrym. Krtko mwic, Wajda ma jaki wrodzony talent. On mao mwi, mao dyryguje na planie, a jednak wszyscy graj tak jak on chce, no i film nosi jego pitno. Jak powiadam: ten jego ekspresjonizm duchowy, patriotyczny mnie nie odpowiada, to nie jest mojego typu reyser, ale to jest niewtpliwie wielki reyser. A spryciarz te ogromny. Ale tak by musi, Fellini te jest spryciarz. ***** Jerzy Waldorff - posta malownicza, znam go potwornie dawno, chyba najdawniej. Poznaczyk, muzyk, a zarazem prawnik. By aplikantem adwokackim ju przed wojn. wietne piro. Na muzyce to on si mniej zna, moim zdaniem, ale pisze wietnie. I powieci dobre, i eseje doskonae. No i niesychanie ywotny. Teraz pracuje nad zabytkami, nad cmentarzami itd. Energia go nie opuszcza. Posta malownicza. I zawsze si umia utrzyma na takim niezalenym stanowisku, bez prowokowania, ale zawsze osobny. Ja go nawet do "Przekroju" zaprotegowaem, pamitam, e redaktor Eile mwi - kiedy ja odchodziem z "Przekroju" - e przydaby si taki kto, kto by si zna na muzyce. Ja mwi: "Mam takiego kandydata". "A kto to jest?". Ja si dugo wahaem, bo on pisywa w "Prosto z mostu" przed wojn i by taki okrzyczany, bo zabawn ksik "Sztuka pod dyktatur" wyda. I wreszcie mwi: "To jest Jerzy Waldorff". A Eile odpowiada: "Mam dosy tych paskich faszystowskich znajomoci". Po czym jednak si zgodzi na tego Waldorffa. I Waldorff si rozwin. Zreszt wielki przyjaciel Gaczyskiego. Posta barwna. I ma t zalet, e nawet starszy ode mnie o rok. Nie jestem najstarszy. ***** Lech Wasa - posta jedyna w swoim rodzaju, ciekawa. Dwa razy w yciu rozmawiaem z nim. Drugi raz niedawno, dugo zreszt. Myl, e jest to byskotliwy czowiek, jak na takiego samouka inteligentny. Tylko moe zbyt przejty sprawami personalnymi. Wyobraam sobie, e tam, w Gdasku, gdy mwi do swoich ludzi, to gra psychologicznie - trzeba powiedzie tak, trzeba powiedzie siak. Jest to posta z pewn charyzm, ale czy ma program polityczny i gospodarczy, to powtpiewam. Raczej ma program swj, indywidualny. No, ale moe si myl... ***** Melchior Wakowicz - ubr wileski. Wielki dziennikarz, ale straszny spryciarz, ktry lubi pienidze i taki krtacz troch, ale z wielkim talentem. "Monte Cassino" - sawny jego reporta. I "Tworzywo"o losach polskiej emigracji w Kanadzie, w Ameryce - to jest dua rzecz. Niesychanie dba o swoj karier, o to, eby mie uczniw. Kkolewski to jest taki jego wychowanek w POlsce Ludowej. I potem si nagle naci. Zamknli go na troch, grozili mu procesem, ale jako si wybroni. By to rzadki okaz, bo si

zrzek obywatelstwa amerykaskiego. Amerykanie bardzo tego nie lubi. Co wicej, minister Moczar odradza mu to. Mwi: "Po co to panu? Ma pan tutaj spokj w Warszawie". Ale nie, on si zrzek. Wolaem Mackiewicza od niego, ale by to bardzo utalentowany czowiek. ***** Wanda Wasilewska - crka przyjaciela Pisudskiego, jej ojcem chrzestnym by wanie Pisudski. No i zdumiewajca kariera... Wadysaw Wolski opowiada, e jak go zwolnili z obozu, to jecha tam ile tygodni do Moskwy i wreszcie w Moskwie spotka "towarzyszk Wasilewsk", jak si wyraa... No i poczstowa j papierosem. Ale ona powiedziaa: "Nie, towarzyszu, ja takich nie pal". Wolski powiada: "Myl sobie, to w takim razie jakie ona pali: amerykaskie ma, czy jakie inne... A ona wyjmuje machork, skrca kawa gazety, i podaje. To ja jej mwi: "Towarzyszko, ja jestem stary komunista pochodzenia robotniczego, to ja nie musz... to ja zapal swojego"". Taka typowa jego anegdotka. ***** Wojciech Wasiutyski - te metamorfoza. Przed wojn bojowy oenerowiec i falangista. Pisywa takie felietony w "Prosto z mostu" - "Z duchem czasu". Byy one absolutnie faszystowskie i niby pakarskie. Potem wyemigrowa. Po wojnie zaczem go czyta - widz, e to wiaty czowiek, wiatowy. I by jaki czas temu, pierwszy raz w Polsce. Zosta endekiem, czy narodowcem, ale ju ma szersze spojrzenie. NIe ma tego jakiego szowinizmu. Bardzo si rozwin. No i wietne piro, bardzo dobry publicysta. ***** Adam Wayk - no, te dziwne. wietny znawca poezji francuskiej, nowoczesnego malarstwa, nagle zrobi si politrukiem od sztuki i heroldem socrealizmu. Niszczy nas wszystkich okropnie. Mnie przesta si kania przez dugi czas, po czym nagle przysza odwil. Byo otwarte zebranie organizacji partyjnej Zwizku Literatw, tu, w Paacu Prymasowskim. Tumy przyszy, bo to byo tu przed Padziernikiem. I ja patrz, Wayk kania si nisko. Wic ja si rozgldam, e komu za mn, bo do gowy mi nie przyszo, e mnie. On drugi raz si kania. Ja si odkaniam, on podchodzi. Wic ja mwi: "No, jako mnie pan nie poznawa przez te wszystkie lata". A on mwi: "Tak, wie pan bo ja byem w domu wariatw, ale ju si wyleczyem". Ja mwi: "Jak to, naprawd pan by?" - "No, w tym domu wariatw, co pan zna". A wic pokaja si w ten sposb. Napisa ten sawny "Poemat dla dorosych", ktry narobi ogromnego haasu. Nie wiem czy nie jest zapomniany ten utwr, ale wtedy to by wybuch jakiej bomby. W ogle sdziem, e to jaki manewr partii, bo eby najwikszy partyjny dziaacz nagle napisa o Nowej Hucie takie herezje. Myl sobie "Nie, to pewnie jaka taktyka, kto to wymyli". A tymczasem on na wasn rk to zrobi. Odegra wielk rol, bo jak powiedzia Sandauer "Naprawi zegarek mog tylko ci, co go zepsuli, bo znaj mechanizm". Moe... czy ja wiem? ***** Jan Karol Wende - te mieszka w tym domu co i ja. Wicemarszaek Sejmu ze Stronnictwa Demokratycznego. Czowiek o niewielkim charakterze, ale do inteligentny. Wspi si szybko, bo w Lublinie podobno awansowa co tydzie o jedn gwiazdk. Najpierw by pukownik Wende z niczego, potem by ambasadorem, no i potem wicemarszakiem Sejmu, ale ba si jak ognia Kliszki. Tak, e wiele z nim zdziaa nie mona byo. ***** Andrzej Werblan - wana figura, kierownik wydziau nauki w partii, o zabarwieniu stalinowskim, taki "mocny czowiek", chocia si wywodzi z P$p$s, po czym nagle w okresie "Solidarnoci" zacz mwi o demokracji, o strukturach poziomych, o przeksztacaniu partii - i wylali go zewszd; obecnie bez znaczenia. I spotkaem go w stanie wojennym w szwedzkiej ambasadzie. Napilimy si. I ja mwi: "Prosz pana, jak to jest moliwe, e pan, stary gracz partyjny, stary lis, pan uwierzy, e moliwe s w partii te struktury poziome, ta demokratyzacja". On mwi: "Nie, prosz pana, ja nie uwierzyem, e to jest moliwe, ale ja mam wnuczk, pomylaem, e ona kiedy bdzie czyta histori Polski i spyta: "Co dziadek robi w partii? Co dziadek zrobi dla demokratyzacji partii?" "No, musiaem co zrobi". Pikne tumaczenie. ***** Wadysaw Wicha - minister spraw wewntrznych po Padzierniku. POwiem tylko jedno - Jerzy Zawieyski by w Edynburgu i pozna generaa Maczka, ktry zosta wtedy barmanem w hotelowej restauracji, poniewa ca emerytur zaangaowa w jakie akcje giedowe i straci. Maczek powiedzia Zawieyskiemu, e chciaby wrci do Polski. Zawieyski przyjecha i mymy ze Stomm poszli do Wichy w sprawach rnych interwencji a na kocu ja mwi: "Panie ministrze, tu jest taka sprawa, genera

Maczek chciaby wrci do Polski". A Wicha mwi: "Maczek? Do Polski? Niech on najpierw popracuje politycznie, ebymy wiedzieli, po co on chce wraca i kto on jest". I nie wrci, dzisiaj depesze gratulacyjne dostaje od rzdu polskiego - skoczy 96 lat. NO wic taki to by mdrzec ten Wicha. ***** Feliks Widy_$wirski - mj ssiad z tego domu. Bardzo malownicza posta. Doktor medycyny, przedwojenny czonek "Zadrugi". "Zadruga" to bya neopogaska grupa, Jan Stachniuk tym kierowa. No i ten Widy_$wirski nigdy nie mia nic wsplnego ani z komunizmem, ani z katolicyzmem. Po wojnie nagle zosta czonkiem Stronnictwa Pracy, bo mu tak nakazano z partyjnego klucza. Najpierw by wojewod poznaskim, potem wiceministrem Ziem Odzyskanych. Potem by w tym Stronnictwie Pracy. Wreszcie go zamknli, gdy zamknli Gomuk jako wiadka przeciwko Gomuce. On si tam broni, opowiada mi zreszt zabawne historie z rnych przesucha. No i wyszed. Siedzia chyba jakie trzy lata w ledztwie. Jak Gomuka doszed do wadzy, on zosta wiceministrem zdrowia, prezesem rnych ogranizacji, wreszcie kierownikiem polskiego orodka naukowego w Paryu. Z tym, e potem bya intryga, bo kapitan Czechowicz go wrba. Trzech ludzi wrba, e s na odzie "Wolnej Europy". Kubackiego, Podkowiskiego i Widy_$wirskiego - Bogu ducha winnych ludzi, ale bya z tego dua heca. Wrci do Polski. By to bardzo inteligentny czowiek, ktry ze wszystkiego si mia, wszystko rozumia, ale ba si wasnego cienia, no i suy... By przyjacielem Gomuki. Duo si od niego dowiedziaem, midzy innymi powiedzia mi kiedy: "Wie pan, przyszli do mnie z tego Urzdu i mwi: "Wy jestecie oczytani doktorze, a tu taki Staliski napisa ksik. Kto to moe by? No - mwi - Putrament, kto tam, raczej nie - ale chyba Kisielewski". A Widy_$wirski mwi: "Wiecie co im powiedziaem: "Nie, wykluczone. Kisielewski by napisa z furi, z jadem, z wciekoci. A to jest takie agodne - taka fotografia". Przekonaem ich." Nie pyta si mnie, czy to ja, tylko tak opowiada. Niestety nie yje. ***** Stefan Wiechecki (Wiech) - Wiech by zdumiewajcy, bo w rozmowie w ogle do gowy by nikomu nie przyszo, e on pisze takie wanie "wiechy". Bo to by intelektualista, inteligent, znajcy jzyki, lubicy teatr. No a tu wymyli sobie i ten argon warszawski, podmiejski... i ten stylik cay, ogromnie zabawny. Oczywicie, przepada caa jego szmoncesowa, ydowska cz twrczoci. Tam byy znakomite rzeczy, bo on te podpatrzy ten dialekt. Ale w gruncie rzeczy on sam to wymyli, te dialekty. I to zaniko. Ja si zastanawiaem w czasie Powstania, kiedy patrzyem jak burz Warszaw, co zrobi Wiech po wojnie, gdzie jego humor si podzieje. No i oto jest pierwszy powojenny felieton Wiecha w "Ekspressie", e handluj, na Poznaskiej jest bazar, tam kto chce kupi marynark, nie moe dosta, ale nic si nie mwi o adnym Powstaniu. I w pewnym momencie facet mwi: "No dobrze, ale gdzie ja tak marynark dostan?" A kto odpowiada: "Pjdziesz pan tam, trzecia ruina na lewo, tam sprzedaj..." To bya jedyna aluzja... "Trzecia ruina na lewo..." Bardzo miy i zabawny czowiek by Wiech. Ale i powany w rozmowie. ***** Andrzej Wielowieyski - jest to mimoza troch. I nerwus. Czasem wietne rzeczy potrafi powiedzie czy napisa, a czasem zupenie dziwaczy i nerwy go ponosz. Trudno poj tego czowieka, ale bardzo go lubi... jak si kogo dugo zna, to si go lubi. On mia rne koncepcje. Taka bya kiedy jego ksika "Przed trzecim przyspieszeniem": wielkie dziwactwo. Kiedy indziej system meksykaski nam zachwala. A czasem potrafi wietnie napisa. To jest bardzo ideowy facet i katolik prawdziwy, ma duo dzieci. ***** Piotr Wierzbicki - wnuk wielkiego przemysowca, prezesa "Lewiatana" - to byo zjednoczenie cikiego przemysu. Dziadek, Andrzej Wierzbicki - inynier w Rosji dziaajcy, znaem go. A Piotr - zaczyna tak waciwie w biedzie. By nauczycielem, zacz pisywa, nie mia gdzie. Musz powiedzie, moja zasuga, e go do "Tygodnika" wpakowaem. No i rozkwit jako ciekawy felietonista, take ksik "Myli starowieckiego POlaka", co prawda on do tego czasu nic nie czyta Dmowskiego i ja mu poradziem, eby przeczyta "Polityk Polsk" - to jest najlepsza ksika Dmowskiego. W tej chwili bardzo popularny. Ciekawy czowiek, tylko e melancholik i ciowiec. Raczej smutny czowiek, martwi si. Nie drukuj go, nie wydali mu powieci "Cyrk", wysza tylko w drugim obiegu, co gorsza Giedroy tego nawet nie chcia wyda, bo mu si nie podobao tam co. Bardzo ciekawy czowiek. ***** Jzef Winiewicz - Poznaczyk, chorgiewka na wietrze. Najpierw endek, potem senator, wysoki urzdnik Rzdu Londyskiego. Po czym wraca do Polski i zostaje wiceministrem spraw zagranicznych, bardzo ortodoksyjnym. Bojowy, czyli bojcy si wasnego cienia. Nic nigdy nikomu nie zaatwi. No, ale otrzaskany, znajcy jzyki. Towarzysze mu si wywdziczyli nie bardzo, mianowicie, kiedy mia przej

na emerytur przysza kolej na Polaka, eby by przewodniczcym sesji O$n$z. To jest bardzo opacalne, bo tam jest wysoka pensja w dolarach. I mia nim by Winiewicz. Po czym przyjechali do Warszawy amerykascy astronauci, ci co byli na Ksiycu. I przyszo z K$c, e nie naley ich przyjmowa, tak, e tylko ambasador amerykaski urzdzi koktajl. Byem na nim zreszt: poznaem ich. Po czym nagle podnis si wrzask, e obraono Ameryk, e dlaczego - i zwalono wszystko na Winiewicza. Tak, e nie zosta przewodniczcym, tylko zosta Trepczyski, czyli wykiwali go na caego. Tak kocz ludzie bojowi. ***** Ryszard Wojna - niezbyt to sympatyczna posta. Budzca sprzeciw przez to, e czasem mwi horrendalne rzeczy i czuo si, e on w to wierzy. Tak on to sobie patriotycznie jako ustawia, e najwiksz brecht potrafi z przekonaniem poda i drani ludzi. No, jednak to jest pewna odwaga w tym rodowisku. Ale nie jest to bohater moich marze. ***** Kardyna Karol Wojtya - znaem go jeszcze jako modego ksidza, zawsze przychodzi do "Tygodnika". Przysya artykuy, przysya wiersze, ktre Turowicz nie zawsze drukowa. I by bardzo miy, bardzo zdolny, przy tym mia umiejtno suchania. To jest rzadka rzecz. Potrafi sucha, mao mwi, robi notatki. I tak dziaa zapadniajco, e wszyscy mwili. No i awansowa... Ja mam teori, e on zosta Papieem mianowany przez Kliszk. Mianowicie zdarzya si taka historia, jak on jeszcze by biskupem pomocniczym w Krakowie, partia chciaa zabra gmach seminarium na Wolskiej. I Wojtya w cywilu, tylko w koloratce, poszed do sekretarza partii Motyki prosi, eby tego nie robi, e to jest zabytkowy gmach, e tam zawsze byo seminarium. By to pierwszy wypadek, e biskup poszed do sekretarza partii. Motyka zadzwoni do Warszawy, Kliszko si zachwyci, powiedzia: "Oczywicie odda to seminarium". I potem, kiedy byy kandydatury na metropoli krakowsk - to byo zdaje si siedem kandydatur. I Wojtya nie by na pierwszym miejscu, a Kliszko go wyszuka i powiedzia: "Partia popiera tego". Wic waciwie zawdzicza mu nominacj... By szalenie skromny, ju jak by arcybiskupem i kardynaem, urzdza sympozja w paacu. Prosi, eby go informowa, eby mu opowiedzie o literaturze, o tym, o owym. A w ogle uroczy czowiek. Nie wiem, jak on sobie daje rad w Rzymie, bo w Krakowie nigdy sam nie jada, tylko chodzi na proszone obiady do znajomych, na kolacje. Towarzyski... No a w Rzymie - gorzej. Bardzo wybitna posta. auj go czasem, e tam si mczy okropnie prac. Bo to jest powany czowiek i powanie traktuje to papiestwo. ***** Antoni Wojtysiak - sejmowy Rejtan w latach 1957_#61, pose z Legnicy, profesor rolnictwa we Wrocawiu. Starszy pan, wysoki, sztywny, nieco sklerotyczny, przed wojn sekretarz rolnictwa Juliusza Poniatowskiego, "czerwonego pisudczyka". Gosowa z zasady przeciw wszelkim wnioskom, ustawom, budetom, nominacjom (przeciw mianowaniu Cyrankiewicza na premiera!). Wygasza przy kadej okazji ostre, ironiczne przemwienia, cho w komunistycznym budetowaniu orientowa si sabo. Po pierwszej kadencji oczywicie go wylano, utraci te profesur we wrocawskiej Wyszej Szkole Rolniczej. Bardzo odwany, przyzwoity facet! ***** Krzysztof Wolicki - znam doskonale z rozmw, tak... Bardzo inteligentny, za inteligentny ju, taki przesubtelniony umys. Jada z niejednego pieca, wic bardzo dowiadczony, ale ma koncepcje czasem znakomite, a czasem zupenie ksiycowe. Tak, e jak on informuje Francuzw, to co oni z tego rozumiej - sam nie wiem. Sawna bya jego historia ze strzelaniem w czasie Boego Ciaa, kiedy by jeszcze stalinowcem. On mieszka na Foksal, i na balkonie rozwiesi jakie gacie, jakie co, bo soce wiecio. I sza procesja... zaczli krzycze, e tu wisz gacie, e profanacja... Wtedy on wyskoczy z rewolwerem i zacz im grozi. Ale to bardzo inteligentny facet, niewtpliwie. I odwany. ***** Wadysaw Wolski_$piwowarczyk - bya to posta zupenie niezwyka jak na komunist, poniewa czowiek uwielbiajcy chodzenie do kawiarni, do knajp, i szczere rozmowy, przy czym nie oszczdza swoich towarzyszy, ktrych wszystkich uwaa przewanie za idiotw. Moje pierwsze spotkanie z nim: zapozna mnie Wadysaw Jan Grabski w Krakowie. Wolski by wtedy ministrem Administracji Publicznej i przewodniczcym Rady Ziem Zachodnich. A do tej rady samych endekw poangaowa. No i on mnie pyta: "Prosz pana, Polska oparta o Odr i Batyk, jednolita narodowo, sprzymierzona z ruskim carem co to panu przypomina?" Ja mwi: "Program Dmowskiego". On: "No wanie! Widzi pan". Mas rzeczy opowiada o Rosji, o Wandzie Wasilewskiej, mona by ca ksig napisa... Po czym rozpocz intryg przeciwko Bierutowi, ktrego uwaa za idiot, tak jak wszystkich zdaje si, i sprzymierzywszy si z

ambasadorem sowieckim Lebiediewem, postanowi go wyrzuci a samemu wej na jego miejsce. Zreszt mwi, e to Stalin go inspirowa, e to w ogle by agent. Ale nie udao mu si to, bo Bierut si poapa, pojecha do Stalina, Stalin si wypar, e o niczym nie wie, Wolskiego wyrzucili. I mieszka w Krakowie, nie wolno mu byo przyjeda do Warszawy. By dyrektorem Biblioteki Wojewdzkiej, ale... chodzi z rewolwerem. No i opowiada przerne rzeczy. MIdzy innymi prowadziem polemik midzy nim a profesorem Stanisawem KOtem. Bo profesor Kot opisa, jak to w Kujbyszewie do ambasady dosta si jaki agent, ktry przynis plany obozw koncentracyjnych, a w nocy przyszo N$k$w$d, te plany znalazo, i wyrzucili attach~e wojskowego, pukownika Arleta. Ja to opowiedziaem Wolskiemu, ktry tego nie czyta, a on powiedzia: "To wcale nie tak byo. Ja byem wykoczony w kraju Jakutw, sparaliowany, ledwo acy, chciaem wia z Rosji za wszelk cen, ale wiedziaem, e nie bd mieli do mnie zaufania jako do komunisty, wic przyniosem plany, eby to zaufanie uzyska, a oni w ten sposb to potraktowali..." Ja to znw opowiedziaem Kotowi, Kot jednak prostowa, i taka dyskusja si toczya... Najwaniejsze, e Wolski nazywa si Piwowarczyk, i e przed wojn by wymieniony do Rosji byy wymiany komunistw na winiw politycznych - tam go aresztowali od razu oczywicie, ale przey. Opowiada jak po wojnie, w Polsce, byo posiedzenie Komitetu Ekomomicznego Rady Ministrw, wbiega Jdrychowski "(wiadomo, idiota!)" i mwi: "Towarzysze, mam radosn wiadomo, przecitna spoycia stali na gow wzrosa o ile tam." A Wolski na to: "Towarzyszu Jdrychowski, jeeli ja zdradzam on cztery razy na tydzie, a wy wcale, to przecitnie zdradzamy po dwa razy, ale co wy z tego macie za przyjemno, to ja nie wiem." I mwi: "To Bierut uderzy pici w st i powiada: "Towarzyszu Wolski, ja sobie wypraszam te dowcipy"... No widzi pan, bez poczucia humoru... I oni chc rzdzi..." Posta cieszca si bardzo z opini, a wedug mnie czowiek nieprzecitny, inteligentny, no... troch dra na pewno, ale opowiadajcy o tym... nie ukrywa tego, nawet si chwali... ***** Wiktor Woroszylski - przemiana absolutna. Kiedy straszny zetempowiec i stalinista. Wypisywa niesychane historie. By trzy lata na stypendium w Moskwie, potem by w Budapeszcie w czasie krwawej ani, cakowicie przemieni si w innego czowieka i partia mu tego nie moe darowa, e by kiedy ich czowiekiem, a dzi jest takim bojowcem przeciw. Znawca literatury sowieckiej, zreszt dobry. Poeta, ale to ja si na tym nie znam. Ale ju nawet jestemy na "ty", wic wybaczone wszystkie dawne urazy. Po okresie wypacze - okres wybacze. ***** Jacek Woniakowski - o Jacku Woniakowskim napisaem szkic do ksiki pamitkowej, ktr o nim wydaj, gdzie wszystko powiedziaem co o nim myl, wic mona to przeczyta. Uwaam, e jest to czowiek szalenie zdolny, ale za duo - jak i ja zreszt - za duo srok trzyma za ogon. Znakomity poliglota, wietnie zna francuski, angielski, ale duo rnych rzeczy robi, i boj si, e adnej do koca nie dorobi. Wydaje mi si, e najwybitniejszy jest jako estetyk. Wyda kilka ksiek estetycznych z historii sztuki. Jest ogromnym erudyt, ale ma takie krakowskie snobizmy najrozmaitsze, ktre sprawiaj, e dziaa w sposb specyficzny, w pewnym stylu tylko. Moe nie wyzyska wszystkich swoich zdolnoci... ***** Czesaw Wycech - aaa, Wycech by wspaniay! On by w ogle mikoajczykowiec, w czasie okupacji w Delegaturze Rzdu, od spraw owiaty. No i zdradzi Mikoajczyka. Za to zosta tym marszakiem. A jego jkania w Sejmie byy wspaniae. Na przykad kiedy film pokazywali - sowiecki jaki - dla posw, a on wygasza sowo wstpne. I mwi: "To jest film dos...sskonay i pokazuje nasz gbok, mh, mh... nie... nieprzymuszon mio do Zwizku Radzieckiego"... Nawet partyjni nie mogli wytrzyma ze miechu. Pamitam jak by z delegacj w Rumunii, i tam si Rumuni zachwycali, e mwi bez kartki. I byo sprawozdanie z pobytu tam polskiej grupy parlamentarnej - tu musz wtrci, e wyraz "po" rumusku to "dupa". Wic byo napisane "Dupa Czesaw Wycech" czyli e "po Czesawie Wycechu..." przemwi kto inny. Ja miaem ten wycinek i go rozpowszechniem po sali, dopisujc: "Co myl Rumuni o naszym Marszaku"... Moje pierwsze spotkanie z nim byo takie, e on mwi: "Szszalenie si cie...esz, e was pozzz...znaj, bo wiecie, ta wasza ksika na...aas krzepia w czasie ookupacji..." Ja mwi: "Jaka ksika? "Nno wiecie, tee... pprochy... Ziemia gromadzi pprochy..." Wic ja mwi: "Ale niestety, to nie ja napisaem, tylko Jzef Kisielewski". A on mwi: "Tak...? No, ale tt...e si bardzo cieesz..." Marszaek Sejmu mia prawo wycofa z protokou jaki fragment przemwienia, za zgod posa oczywicie, na jego interwencj. I ja opowiedziaem tak anegdotk: "Dwa psy si spotykaj na granicy: polski i czeski. Czeski tusty, dobrze wygldajcy, i polski - chudy. Wic ten polski mwi: "Co, wietnie si wam powodzi?" A tamten: "Tak, ale szczeka nie moemy, a wam wolno"". Przyszed do mnie Wycech i mwi: "Nno wiecie, to jedd...nak jjest obb...raza czeskiego nnarodu, tto nniee.. moe by...", i usun to... *****

Kazimierz Wyka - Znaem go dobrze. Czowiek, ktrego marksizm zmarnowa. By to szalenie inteligentny, bardzo wybitny krytyk, ucze Koaczkowskiego, u niego w "Marchocie" pisywa przed wojn, w czasie okupacji piknie si sprawia. No i po wojnie uwierzy w marksizm. Szalenie pracowity: wstawa o pitej rano i pisa. Napisa m.in. ksik o marksistowskiej interpretacji komedii Fredry. To nie wyszo, by to jedynie skrypt uniwersytecki. Po czym nagle si okazao, e tam jest jaka herezja, e to nie jest prawdziwy marksizm. Oskaryli go, i nagle wypad z ask, chyba miesicznik "Twrczo" mu wtedy odebrali i dali Waykowi. Nie mg tego zrozumie i rozpi si na tym tle. By potem pewien czas dyrektorem I$b$l_u. To by wielki krytyk... waciwie mg by wielki krytyk. Ja mam do niego pretensj, e w ksice "Pogranicze powieci" zakwalifikowa mnie razem z Dygatem i Brandysem jako "porachunki inteligenckie, porachunki z ostatni wojn". By to taki schemat - krytyk potrzebuje schematu. Ale, moim zdaniem, ja nie pasowaem do tamtych dwch. Tak czy owak by to wietny krytyk i wietne piro. Wychowa wybitnych ludzi - Kijowskiego, Flaszena, Boskiego i Puzyn - to byli jego czterej najzdolniejsi uczniowie. Kardyna Stefan Wyszyski - Prymas, wielka posta. Bardzo ciekawe byo moje pierwsze z nim zetknicie. Mianowicie przyjechaem do Lublina i miaem by przez niego przyjty, przygotowano to. Jednak okazao si, e on musia wyjecha, ale zostawi do mnie list. I w tym licie napisa: "Czytam paskie felietony, ale nie jestem ich zwolennikiem. Nard polski cierpia, ma bolesne rany, a pan soli dosypuje do tych ran. A to trzeba przecie leczy". Potem, jak go poznaem, tomy wanie na ten temat dyskutowali. Niespodziewanie zosta Prymasem. Pamitam, jak Turowicz powiedzia, e najzdolniejszym, biskupem jest Wyszyski, ale skd w Rzymie maj o tym wiedzie. Tymczasem wiedzieli. No, duy charakter. Niezbyt lubi rzeczywicie rodowisko literackie. Kiedy by u niego Alfred aszowski i spyta: "Czy to prawda, e Eminencja nie lubi intelektualistw?". A on powiedzia: "Prosz pana, za czasw Chrystusa te byli intelektualici - faryzeusze. Ale on wola z rybakami, z celnikami, z prostymi ludmi. Czy panu to nic nie mwi?" Ha, rzecz ciekawa. Prowadzi Koci dobrze. Mia twardy charakter. Jednoczenie umia manewrowa, umia komunistw wyprowadza w pole. Ja pamitam histori, jak byo 50_lecie "Cudu nad Wis". I nagle zapowiedzieli, e Wyszyski w Czstochowie wygosi ogromne kazanie z racji rocznicy zwycistwa nad bolszewikami. No wic U$b i Urzd do Spraw Wyzna okropnie si przeraziy. Zaczli jedzi po diecezjach, straszy, e jak on sprbuje co takiego zrobi, to straszne represje spadn na Koci. On wytrzyma i na trzy dni przed terminem ogosi, e nie wygosi tego kazania, bo si rozmyli. Ale ich zdenerwowa, mia szereg takich posuni. I w koCu zosta doceniony przez komunistw, zaczo si porozumienie. Kiedy mwiono, e Wojtya postpowy w Krakowie, a Wyszyski reakcyjny. A potem okazao si przeciwnie: Wojtya - kosmopolita i wrg, a Wyszyski - narodowy, demokratyczny, ludowy. No, jak Wojtya zosta papieem sytuacja si wyjania. Niedugo ju poy Wyszyski. Mnie si podobao, e on mia poczucie humoru. Nie robi z tego duego uytku, ale pamitam kiedy, jak zaprosi posw koa "Znak" do Lasek, urzdzi takie rekolekcje swojego rodzaju. Potem przemawia i mwi, e Polska jest od kilkuset lat pod specjaln opiek Matki Boej, a ja si nachylam do Stommy i szepcz, e co nie bardzo Polska wysza na tej opiece. A on patrzy na mnie, ju wiedzia co ja mwi. Mwi: "Pan chce, ebym pana wykl, a ja nie. Ja wiem, co pan powiedzia". Jednak mia swj humor. Bya to wybitna posta. ***** Janusz Zabocki - dziaacz katolicki, bardzo ambitny. Zaczyna w "Paxie" tak jak wielu innych, potem przyczy si do nas, ale potem zrobi wolt. Stworzy P$z$k$s - wasn organizacj. Zacz z t "Libell" urzdza rne manewry. Musz powiedzie, e ja nie bardzo lubi t posta. Jest za ambitny, za bardzo nastawiony na polityk, za bardzo... przebiegy po prostu facet. No, ale ma swoj kart. I bardzo spowania. ***** Zygmunt Zaski - jeden z niewielu przyjaci Mikoajczyka, ktry si nie pokaja jak Mikoajczyk uciek, postawi si, poszed do wizienia. Siedzia dugo, do Padziernika. Zosta potem posem. To by mj, e tak powiem towarzysz bojw. On lubi gosowa przeciw, a by czonkiem Z$s$l, wic ja uwaaem, e trzeba wesprze takiego. Pamitam, e bya ustawa o melioracjach. On by specjalist od tego, ja o tym nie miaem zielonego pojcia, ale widz, e on si szykuje, ma wielkie przemwienie. Idzie do marszaka, a marszakiem by Wycech z Z$s$l_u i wcale nie chcia, eby jego partia popisywaa si mwc opozycyjnym, wic nie udziela mu gosu. Ja widz, e on raz idzie, drugi raz idzie, trzeci raz, wraca czerwony i siada za nami. Ju nie w partii tylko za nami. No, to ja sobie myl, on bdzie gosowa przeciw ustawie, to ja te, chocia si nie znam. No i rzeczywicie. "Kto jest przeciw?" Dwa gosy, Wycech o mao nie spad z tej katedry. Dwa gosy przeciw! A w "Trybunie Ludu"si ukazao, e ustawa uchwalona jednomylnie. Z Zbigniew Zauski - Znaem, niezbyt lubiem. Dlatego, e czy prawd z kamstwem. Pamitam t jego ksik - "Siedem polskich grzechw gwnych" - gdzie opisa jak to armia Berlinga dochodzi do Bugu. I nagle podnosz si gosy: "O, Polska...! Ojczyzna...!" i przez lornetki patrz. Przecie to wszystko byli ludzie ze Wschodu, z Wileszczyzny, z Woynia... i dla nich Bug niczym nie by... Takich rzeczy on duo robi. Pamitam spotkanie w Domu Akademickim na Grochowie, z Koniewskim, Zauskim, ze mn i profesorem Szackim. Na tym spotkaniu Zauski wystpi jako wielki

patriota typu moczarowskiego: e trzeba wybaczy... akowcy nasi bracia... przelano krew... niesprawiedliwie... No i nagle wychodzi jaki facet jkajcy si i mwi: "Jjja... tu maam tak bro...oszur "Bbb...ohaterowie czy zdra...ajcy" podpisan ZZz...bigniew Zzauski, przeciwko Sspychalskiemu, e to zddrajca... Zz tego wynika, e to pan te przelewa t kkk...rew bratni..." Mona si domyli: to by Michnik. Trwa wic duga dyskusja, i wreszcie odpowiedzi na pytania. Zauski odpowiada, te, a to pytanie zostawia na koniec. "Co do tej broszury - mwi - to musz powiedzie, i rzeczywicie bya ona podpisana moim imieniem i nazwiskiem". Na co Michnik si zrywa i mwi: "Czy to zz...naczy, e..." A przewodniczcy przerywa i mwi: "Wic zamykamy zebranie, dzikuj". ***** Roman Zambrowski - Trzy razy si z nim przywitaem. Pamitam tylko, e w okresie, kiedy mymy byli posami, by taki moment, e Gomuka wyjecha i Zambrowski go zastpowa, jeszcze by w askach... I my przychodzimy ze Stomm, i Stomma - eby si podliza - mwi, e Wolna Europa tam co haniebnie powiedziaa... A Zambrowski powiada: "Wie pan... Wolna Europa... to kto wie, jakie ona ma intencje... Na to trzeba patrze gbiej... To nie jest pewne..." I kto to mwi...! Natomiast ciekawe s jego pamitniki, ktre nie s wydane, tylko fragmenty drukowaa "Krytyka". Wynika z nich, e to by cakiem normalny inteligent polski, ktry si uwika i waciwie nie mia wyjcia. Bo to nie by taki marksista jak powiedzmy Warski, czy kto, to by raczej taki... taki warszawski wyciruch troch... Oczywicie mia momenty straszne, waciwie ta trjka - Zambrowski, Berman, Minc, robia wszystko. Ale te pamitniki zdumiewajce, bo dowodz, e on wszystko to rozumia, i widzia, jak byo z tymi wyrokami mierci i przeladowaniami akowcw... Jak si czytao Raskiego w "Tygodniku Kulturalnym", to byo potworne, bo facet z jak nienawici autentyczn to robi... a u Zambrowskiego to jednak chyba inaczej... Mnie w ogle u nich najbardziej zdumiewa to, co tak dobrze wyszo w ksice Toraskiej. Tam jest taka scena, jak Berman ucieka z Miska. Ucieka przed Niemcami, a nie wie co go czeka w Moskwie, czy go nie zarn... a o czym on myli? On myli ju, jak bdzie rzdzi w Polsce... Czyli to poczucie, e ich moment przyszed. Oni to wszyscy mieli: e my, nie ma innej grupy, ktra by si dogadaa ze Stalinem... Tylko my... To Cat_$mackiewicz mi powiedzia kiedy wanie ~a propos tej grupy Zambrowski i inni: "Cae nieszczcie, e nie znalaza si druga grupa, prawicowa, prorosyjska, ktra by si dogadaa. Mikoajczyk by za gupi na to, Grabski chcia, ale te nie bardzo, bo on by... saby endek waciwie, taki niepewny, cae ycie zmienny". ***** Zygmunt Zaremba - jeden z tej piknej kadry pepeesowskiej - pepeesowcw - socjalistw, patriotw. Zesaniec syberyjski, potem dziaacz. Dziaacz podziemia w czasie okupacji. Napisa zreszt wietn ksik o okupacji. Po wojnie jako tak manewrowa, no i wyjecha nielegalnie podobno z cich pomoc Cyrankiewicza (stary towarzysz - chcia go oszczdzi). Osiad w Paryu, hodowa pszczoy pod Paryem. Taki bardzo przystojny Polonus z wsami. Z tej wielkiej kadry: Puak, Barlicki, Zaremba, Arciszewski, Perl - to bya wielka P$p$s. Jerzy Zaruba - Nie lubiem. Zakamany by pod koniec ycia. Niezy karykaturzysta, ale robi takie gupie karykatury antyamerykaskie, na zamwienie. Nie podoba mi si. Znaem go zreszt mao. ***** Aleksander Zawadzki - Ja go maleko znaem, par razy si z nim przywitaem w Sejmie. lzacy dobrze o nim mwili, poniewa pocztkowo wszystkim przyznano narodowo niemieck, czy jak tam tego rodzaju kategori, i dopiero Zawadzki, kiedy zosta wojewod lskim, odkrci to wszystko i nada temu sens. Chocia pochodzi z Dbrowy Grniczej, a to na lsku si liczy inaczej - to s tak zwani "gobiarze" - nie lzacy. Siostr mia zakonnic, wic... dobre chody... Nie by to orze. I tu mog jeszcze jedn rzecz przypomnie. Ot jest w Paryu byy przedwojenny prokurator, pan Wadysaw eleski, krewny Boya, ktry pisuje ciekawie o sprawie profesorw lwowskich i o innych rzeczach. On przed wojn by wanym prokuratorem i oskara Zawadzkiego o szpiegostwo w wojsku na rzecz komunistw. I dlatego dugie lata ba si przyjecha do Polski, szczeglnie od tego czasu, jak Zawadzki zosta przewodniczcym Rady Pastwa. Waciwie wybiera si do Polski, ale mwi: "No, w tej sytuacji nie mog..." ***** Jerzy Zawieyski - nasz wielki przyjaciel, twrca "Znaku", przed wojn czowiek czciowo lewicowy, zwizany z ludowcami, ateista, dramatopisarz. W czasie wojny mia nagle takie nawrcenie, jak grom. Ksidz Zieja go przyj do Kocioa, no i po wojnie sta si dziaaczem katolickim, wybitny, z autorytetem, poniewa mia przyjaci z lewicy itd. W okresie stalinowskim przey cik bied jak go przestali gra i powyrzucali zewszd. No, ale kiedy przyszed Padziernik, partia go sobie obmylia na czonka Rady Pastwa i razem emy pracowali. Czsto miaem z nim zabawne starcia taktyczne. On bardzo nie lubi jak gosowao si przeciw przy jakich ustawach niewanych, bo uwaa, e my

jestemy tylko do spraw katolickich, do tych oglnych. Wic kiedy bya ustawa o rybowstwie morskim. Stomma przeglda porzdek dzienny, mwi: "No, ustawa o rybowstwie, chyba nikt nie bdzie przeciw". Ja mwi: "Ja bd gosowa przeciw". Zawieyski na to: "Dlaczego?". Odpowiadam:"Dlatego, e przeczytaem t ustaw". Wygosi pikn mow w 1968 roku, midzy innymi w mojej obronie w Sejmie, w obronie studentw i poda si do dymisji z Rady Pastwa. Przey to ciko, nie wiem dlaczego. Ja mu tumaczyem: "Masz wspaniae zejcie ze sceny, z ciosem". Ale on przejmowa si i umar tragicznie na zator mzgu. Wyskoczy oknem, czy spad z okna i zmar w szpitalu - to nie wyjanione. ***** Wacaw Zbyszewski - znakomity publicysta, erudyta, poliglota, taki szlachcic kresowy, brat Karola. Przed wojn pracownik M$s$z. W czasie wojny w Londynie w radio, a po wojnie w "Wolnej Europie", ale w Paryu. Pamitam mieszn histori z nim. Mianowicie by proces Rousseta (taki dziennikarz napisa, e w Rosji byy obozy koncentracyjne a "L'$humanit~e" napisaa - to byo w latach 50_tych - e to kamstwo i wymys). On ich poda do sdu i powoa mas wiadkw rnych narodowoci. Hiszpaskich oficerw z czerwonej Hiszpanii, ktrych zamknito tam, najrozmaitszych facetw. No i potrzeba byo tumaczy. Ogoszenie byo, e poszukuje si tumaczy na ten proces i zgosi si Zbyszewski, ktry nigdy nie mia pienidzy, chocia by bardzo wyksztacony. Patrzy, siedzi garbaty ydek, sekretarz trybunau po polsku mwicy i mwi do niego: "A pan szanowny, jakimi jzykami wada?". On mwi: "Polski, niemiecki, rosyjski, francuski, angielski, hiszpaski perfekt, portugalski troch gorzej, holenderski..." A tamten pyta: No a jidysz?" - "Jidysz nie". To tamten: "Ja rozumiem, pan zapomnia". Bardzo zabawne. I smutne. Umar niedawno. Moja ona go bardzo lubia. To by gawdziarz. W "Wolnej Europie" mia takie rne gawdy krajoznawcze o Francji. Mieszka w malekim hoteliku, w strasznych warunkach, z ustpem na korytarzu, bez pienidzy. A by to facet o olbrzymich kwalifikacjach i naukowych i jzykowych. Taki los. ***** Wojciech Ziembiski - To jest niesychanie poyteczny szaleniec, ktry w dawnym okresie, kiedy nikomu si to nie nio - wywalczy rne tablice pamitkowe, rocznice patriotyczne i tak dalej. Pamitam, jak w roku 1979 przynis 11 listopada wraz z delegacj wiece pod pomnik Nieznanego onierza, wygosi mow, e to jest rocznica niepodlegoci, no i milicja go zacza ciga. Pobili go, aresztowali. Ale za dwa lata ju Jaboski skada wieniec 11 listopada. Czyli jego zwycistwo! I on duo takich zwycistw odnis, powinien dzisiaj by dekorowany jakimi orderami, a nikt tego nie robi. To niesprawiedliwo polska wobec prawdziwych a cichych bohaterw. ***** Roman Zimand - mj przyjaciel, kiedy wielki ortodoksa marksistowski, dzisiaj w opozycji, ale ciekawy, bo niezaleny. Internowany zreszt, siedzia z Kurowskim w jednym pokoju i raczej si nie lubili... Jest to czowiek, ktry zajmuje wasne stanowisko. Krytyczny i wobec komunizmu, i wobec "Solidarnoci", i waciwie wobec Kocioa - trzyma si tak na dystans. Ale uwaam, e bardzo interesujcy. Michnik mi wymyla zawsze jak go chwal, no ale ja mam taki gust. Lubi odwanych i niezalenych. ***** Marian Zygmanowski - to by jeden z dyrektorw Urzdu do Spraw Wyzna, a dlatego tylko tu si znalaz, bo raz w yciu z nim rozmawiaem i powiedzia mi co, czego nikt nigdy mi nie powiedzia. Powiedzia: "Wie pan, ja byem dawniej w przemyle - to by poznaczyk zreszt - byem szczliwy, a teraz jestem na takim stanowisku, e musz bez przerwy kama i okamywa tych ksiy, obiecywa co z gry wiem, e nie dotrzymam. Jest to bardzo niemie". To rzadko, eby czowiek partii tak si zwierzy komu. ***** Tadeusz eleski_Boy - par razy moe podaem mu rk przed wojn. By to zabawny, wietny pisarz. Nie zgadzaem si z jego sceptycyzmem i racjonalizmem. Natomiast jego "Swka" byy wietne. Niestety, rozstrzelali go Niemcy we Lwowie. NIe jest to "moja" posta, ale bardzo utalentowany, ciekawy czowiek. ***** Stefan kiewski - mj kolega z Uniwersytetu, znam go ze 60 lat. By jednym z nielicznych zdeklarowanych komunistw na Uniwersytecie i przy tym prezesem koa polonistw, co byo rzadkoci wtedy, bo przewanie endecja, oenerowcy trzymali te wszystkie koa. On zosta wybrany prezesem.

Pamitam, e przychodz na zebranie, i widz, e stoi kiewski i jeszcze dwch i co manewruj przy drzwiach i sysz jak mwi: "Tu zamkniemy na klucz, ogosimy, zanim przejd naokoo to przegosujemy". A to by taki wniosek, e gosuj tylko ci, co maj stemplowane legitymacje, co takiego i taki manewr, eby opozycja nie zdya wej. Tak w Polsce konstytucje uchwalano, zdaje si. Potem byem z nim w Legionie Modych, ju wtedy komunizowa i ja z nim toczyem cikie boje. On ju by socrealist, cae wykady o tym robi i chcia przeforsowa program kulturalny Legionu Modych zupenie materialistyczny i komunistyczny, e sztuka suy spoecznym sprawom rewolucji i tak dalej. Ja si sprzeciwiaem. To nie przeszo w kocu. Pamitam dugie dyskusje. A potem Legion Modych zosta uspokojony, Sawek wyrzuci Zapasiewicza - "czerwonego komendanta" i kiewski ustpi, i Jdrychowski. Czowiek wierny sobie, przyzwoity, ale maniak materializmu. Udajcy erudyt. ***** Zygmunt uawski - z wielkiej pepeesowskiej ekipy, tych dawnych, jeszcze sprzed pierwszej wojny wiatowej. Pochodzi ze znanej rodziny pisarskiej, inteligenckiej. A jednoczenie by sekretarzem zwizkw zawodowych. Waciwie by przywdc robotnikw przez cae Dwudziestolecie. Taki typowy inteligent, byy pose do parlamentu wiedeskiego. Pamitam w Sejmie - on przeszed z listy Mikoajczyka, bo nie byo dla niego listy - i w Sejmie wygasza wspaniae przemwienia. Pamitam takie starcie z Drobnerem, ktry zacz wymyla na Mikoajczyka i powiedzia: "eby ratowa swoj opini sign do starej, austriackiej ekscelencji, ktra powinna ju dawno lee w grobie". A uawski na to: "Panu Drobnerowi odpowiem, e wol lee w grobie, ni y w niesawie". Piknie. Byem na jego pogrzebie w Krakowie. To by bardzo dziwny pogrzeb, bo partia go bojkotowaa i zmienili godzin pogrzebu, tak, e nikt nie wiedzia kiedy. Ale zebrao si troch ludzi na cmentarzu, midzy innymi profesor Adam Krzyanowski, ktry by wielki kpiarz. Przemawia jaki pepeesowiec bez nazwiska, ukrywajcy si, ktry prawie paka. Mwi "Towarzysz uawski, ktry cae ycie walczy o wolno, wychowany w kulcie wolnoci..." A Krzyanowski zwraca si do wszystkich i mwi: "No tak prosz pastwa, to byy te austriackie czasy". Potem zaczynaj piewa "Czerwony sztandar"i przychodzi "Sdziami wwczas bdziem my". A Krzyanowski: "Jacy my? My bdziemy sdziami? Nie uda si!" Bardzo to by zabawny pogrzeb, ale wzruszajcy. ***** Kazimierz ygulski - Poznaem go kiedy przed wielu laty w odzi, miaem odczyt o kulturze masowej, i on zabra gos w dyskusji, mwi bardzo dugo i uczenie. Ju nie pamitam waciwie, na czym polegaa dyskusja. To by jedyny raz, kiedy si z nim zetknem. Ale wiem, e potrafi na przykad po angielsku mwi dwie godziny bez kartki... To by w ogle ciekawy przypadek. We wspomnieniach Mariana Brandysa mona wyczyta, e we Lwowie by taki akowiec, nerwus okropny, ktry si pojedynkowa, bohaterski... Potem wszyscy akowcy podporzdkowali si nowej wadzy, a on si postawi, zosta aresztowany, wywieziony do Moskwy, po dwunastu latach wrci, i jeszcze potem zosta ministrem kultury. Habent sua fata... ***** Wojciech ukrowski - No c, bardzo dobry - kiedy - pisarz. Wystartowa wietnie, "Z kraju milczenia" takie nowele okupacyjno_wojenne, potem "Porwanie w Tiutiurlistanie" dla dzieci - te bardzo dobre. A potem nie wiem, co si z nim stao. Uwierzy w niezniszczalno komunizmu i Polski Ludowej w dawnej postaci, no i zacz si podlizywa... "To tdy, to owdy", jedzi na placwki, na wyprawy rne, do Wietnamu nie do Wietnamu, i myl, e zatraci waciwie poczucie kim jest i co robi. Moe teraz auje, ale ju troch pno... Dobry pisarz, ale czasem co obrzydliwego potrafi napisa, i to publicystycznego. Moe "Pax" go te zatru troch, niepotrzebnie si do nich przyczy. Aneks: Kisiel o sobie Uwaam, e ksiki powinny za mnie mwi i artykuy, co ja mam tu mwi. Ja mog tylko powiedzie, e - odpuka - miaem duo szczcia. Ja w ogle uwaaem, e u nas bdzie siedemnasta republika sowiecka. Byem o tym przekonany. Jak w styczniu 1945 przyszedem do Warszawy ze Skierniewic, zobaczyem na Krakowskim Przedmieciu wyrwany bruk, siedz sowieccy onierze, ogie si pali, piewaj, co tam gotuj, onierki kieruj ruchem. Myl - to ju koniec. Tymczasem okazuje si, e jaki Mikoajczyk przyjeda, e jakie rozmowy si tocz. Przyjedam do Krakowa, wezwa mnie rektor Drzewiecki do Szkoy Muzycznej. Ze Skierniewic do Krakowa 24 godziny si wtedy jechao, i poniewa tunel by zawalony, to przed tunelem nas wysadzili. Bolszewicy kazali popracowa, kopalimy ziemi par godzin, potem dali wszystkim zup i przewieli ciarwkami na drug stron. Przyjechaem do Krakowa, nocowaem u Miosza, no i nagle widz, e to waciwie jest Europa. "Przekrj" wychodzi, znajomi. A potem "Tygodnik Powszechny" - to ju w ogle niebywaa rzecz, sza, no i miaem szczcie, e tam trafiem, to byo wtedy jedyne co mona byo robi, co niezalenego. Sapieha to swoimi skrzydami pokrywa. Zacz si ruch opozycji oficjalnej, walki lenej, Mikoajczyk, ale w to ja nie wierzyem, eby dao rezultat. Natomiast Koci jednak ochroni cz inteligencji twrczej. Wic miaem szczcie. Dziki temu, e dugo pisaem, e przeyem, e trafiem w dobre grono, e potem umar Stalin, no bo gdyby nie umar, to diabe wie, co by byo, no i potem Padziernik. Jako si

to wszystko ukadao, e czowiek pyn i zrobi sobie renom, ale to jest przypadek, mogo si inaczej skoczy. Ja miaem pojecha do Katowic, tam bym w muzyce jakiej pracowa i bybym nieznanym czowiekiem. Miaem szczcie. Mona nazwa to te przypadkiem. Ja pamitam, jeszcze w Skierniewicach - powiedziaem to kiedy w odczycie - wpada mi w rce ksika "Drugie cesarstwo", nie pamitam autora, angielska ksika i tam byo o Rocheforcie, to by sawny dziennikarz za Napoleona III, za ktrego panowaa tpa dyktatura, ale ludzi nie zabijali, tylko bya cenzura i tak dalej. Ten Rochefort zwalcza Napoleona III, a e nie mg wprost, wic pisa rne recenzje teatralne, gdzie zjeda na przykad aktorw, ktrych cesarzowa lubia, opluwa sztuki, ktre cesarz protegowa - co wszyscy wiedzieli, wic cay Pary si mia, e to waciwie nie jest recenzja, tylko bije w cesarza. No i zrobi karier. Ja sobie pomylaem, e dobrze byoby by takim Rochefortem jak przyjdzie Polska komunistyczna. Prawie si udao... - Czy trudno by Kisielem? Bo ja wiem. Teraz ju atwo. Mona nic nie robi i to samo niesie, pamitam tak histori, to byo w 1955 roku kiedy "Po prostu" zaczo szale, a my w Krakowie nic. "Tygodnika" nie byo, nic si nie dziao. Przyjedam do Warszawy, poszedem do S$p$a$ti$f_u. Jest taki Henryk Tomaszewski - plastyk, dekorator. Mymy si napili wdki, jeszcze wtedy bylimy na "pan". Ja mwi: "Wie pan co, ja ju nie mog siedzie w tym Krakowie i w tej opozycji, i w tej "reakcji", to nudne piekielnie, ja si chc wczy". A on przede mn uklk i mwi: "Ja pana bagam, niech si pan w nic nie wcza, samo pana wyniesie, tylko niech pan rok poczeka". I po roku rzeczywicie, spotykam go, mwi: "Pan jest geniuszem", wypilimy bruderszaft. Po czym spotyka mnie znw za dwa lata chyba: "No i co ecie zrobili w tym Sejmie? Nic, wykiwali was i zrobili w konia. A masz chocia mieszkanie w Warszawie?". Ja mwi: "Nie mam, mieszkam w Krakowie". To on: "Co ty zwariowa, to id do Cyrankiewicza, za rok ci ju nie da, to jest ostatnia chwila". No to poszedem i da. Czyli, e same proroctwa. Atakowano mnie nieraz. Waciwie z wciekoci to tylko Grnicki mnie objecha, zreszt kiedy taki mj niby zwolennik. Duo razy mnie opieprzali, ale to raczej reklama. Dopiero kampania w 1968 roku, ten Gontarz - to ju strasznie. To byy garstwa okropne, no ale Jasienica ucierpia wtedy gorzej ni ja, wic si pocieszaem. Ale na dobre wychodziy te wymylania, bo bya reklama. Najgorsz bro zastosowa ukaszewicz - bojkot absolutny. Lista nazwisk - tych ludzi si nie drukuje. Nie wykonuje si muzyki - nie wolno, nie istnieje... I to par lat tak trwao. Czy miaem wpyw na bieg wydarze? Nie wiem, ale na psychik wielu ludzi wpynem. A co do biegu wydarze myl, e teraz co z moich myli si potwierdza. Ja wysuwaem taki program, e sytuacja geopolityczna si nie zmieni, przy Rosji musimy zosta, natomiast ustrj jest dla Polski nieodpowiedni, przynosi szkody, trzeba go zmieni. Nawet nie zmieniajc nazwy. Chyba w tym kierunku powolutku idzie... 37 / 1

You might also like