You are on page 1of 153

Stan i perspektywy zwalczania warrozy za pomocą

kwasów organicznych
Aby uniknąć zanieczyszczenia wosku i miodu pozostałościami syntetycznych akarycydów, zastępuje się je
kwasami organicznymi (mrówkowym, szczawiowym i mlekowym) lub – w ograniczonym zakresie – tymolem.
Kwas mrówkowy działa na roztocze Varroa w zadawalającym stopniu, podobnie jak tymol, tylko w dostatecznie
wysokiej temperaturze, ale – w przeciwieństwie do tymolu – zabija roztocze również w czerwiu zasklepionym.
Jest to szczególnie ważne przy silnym porażeniu rodzin pszczelich warrozą w sierpniu, gdyż już na początku
zabiegu z użyciem kwasu mrówkowego roztocze przestają uszkadzać czerw. Działanie kwasu szczawiowego i
mlekowego zależy w niewielkim stopniu od temperatury, ale używanie tych kwasów do zwalczania warrozy ma
sens jedynie w rodzinach bez czerwiu, a więc przede wszystkim jesienią i zimą.

Ograniczenia dotyczące działania poszczególnych kwasów organicznych na roztocze Varroa tracą na znaczeniu,
gdy stosuje się różne kwasy w zależności od pory roku. Przykładem może być badeńsko–wirtemberska metoda
zwalczania warrozy. Przewiduje ona dwa zabiegi z użyciem 85% kwasu mrówkowego. Pierwszy zabieg jest w
sierpniu, drugi – we wrześniu po podkarmieniu pszczół. Trzeci zabieg z użyciem kwasu szczawiowego jest późną
jesienią lub na początku zimy. Przy trzecim zabiegu może być opryskiwanie grubokropliste rodzin pszczelich lub
opryskiwanie drobnokropliste plastrów obsiadanych przez pszczoły. Dzięki temu, że zabiegi są wykonywane
wyłącznie w okresie od sierpnia do grudnia, a więc znacznie wyprzedzają zbieranie przez pszczoły nektaru i
spadzi, unika się zwiększenia zawartości kwasu mrówkowego i szczawiowego w miodzie.

Oba zabiegi z użyciem kwasu mrówkowego, przede wszystkim zaś pierwszy z nich, mają na celu ochronę larw,
które wylęgły się z jaj złożonych w końcu lata i jesienią, przed zbyt silnym porażeniem warrozą, aby mogły się z
nich rozwinąć zdrowe i długowieczne pszczoły zimowe. Dodatkowy zabieg z użyciem kwasu szczawiowego
powinien zmniejszyć liczbę roztoczy Varroa w rodzinach pszczelich niemal do zera, aby przed sierpniem
następnego roku nie trzeba było już używać leków przeciwko warrozie. Kilkakrotne usuwanie czerwiu trutowego
lub używanie plastrów z tym czerwiem jako pułapek na roztocze jest wskazane przede wszystkim wtedy, gdy
zamierza się wykorzystać późny pożytek. Umożliwia to wykonanie pierwszego zabiegu z użyciem kwasu
mrówkowego dopiero we wrześniu.

Z reguły przed każdym zabiegiem należy ocenić stopień porażenia warrozą na podstawie liczby martwych
roztoczy spadających na wkładkę dennicową. Dzięki takiej ocenie można bardziej elastycznie planować zabiegi,
dostosowując ich liczbę i termin wykonania do potrzeb. Gdy do sierpnia liczba roztoczy w rodzinie pszczelej
wzrośnie do wielu tysięcy, pierwszy zabieg trzeba przeprowadzić bardzo starannie. Musi on bowiem być bardzo
skuteczny, aby zapewnić wychowanie nieuszkodzonego czerwiu. W silnie porażonych rodzinach można w
krótkim czasie od pierwszego zabiegu z użyciem kwasu mrówkowego przeprowadzić drugi taki zabieg. Liczba
zabiegów wykonywanych w każdej takiej rodzinie wzrośnie więc z trzech do czterech. Jeśli natomiast na
wkładkę dennicową spada mało roztoczy, można zrezygnować z jednego z trzech planowanych zabiegów. Na
przykład w młodych rodzinach można poprzestać na dwóch zabiegach, czasem nawet na jednym. Ten ostatni
przypadek dotyczy z reguły młodych rodzin powstałych z roików weselnych pozbawionych czerwiu, w których
zabieg przeciw warrozie wykonano podczas ich tworzenia. W starych rodzinach można zrezygnować z zabiegu z
użyciem kwasu szczawiowego, gdy w listopadzie na wkładkę dennicową spada średnio wyraźnie mniej niż jeden
roztocz dziennie, a plastry z czerwiem trutowym są konsekwentnie wykorzystywane jako pułapki na roztocze.

Wielu pszczelarzy nie decyduje się na ocenę stopnia porażenia warrozą na podstawie liczby roztoczy
spadających na wkładkę dennicową, gdyż wymaga ona rzekomo dużych nakładów pracy. Ocenę tę bardzo
ułatwia dodatkowa dennica z siatką zamkniętą od dołu szufladą z wkładką. Nawet przy silnym porażeniu
warrozą wystarczy do połowy sierpnia po raz pierwszy określić liczbę roztoczy spadających na wkładkę
dennicową bezpośrednio przed pracami pasiecznymi w końcu lata lub na samym początku tych prac,
pozostawiając wkładki dennicowe w ulach na 1–3 dni. Gdy na wkładkę spada w naturalnych warunkach tzn. bez
zabiegu, ponad 100 roztoczy dziennie, w rodzinie pszczelej jest więcej niż 10 tys. roztoczy. Konieczny jest
wtedy natychmiastowy zabieg z użyciem kwasu mrówkowego. W trakcie tego zabiegu dodatkowa dennica z
siatką musi być zamknięta od dołu szufladą. Trzeba sprawdzić koniecznie skuteczność zabiegu. W ten sposób
uzyskuje się informację dotyczącą liczby roztoczy, które przeżyły zabieg. Powinno ich pozostać w ulu mniej niż
1000. Roztocze, które przeżyły, rozmnażają się w czerwiu wychowywanym podczas podkarmiania pszczół i
później, co prowadzi do ponownego wzrostu porażenia warrozą. Przyczynić się do niego mogą również roztocze
przynoszone przez rabujące pszczoły z wymierających rodzin. Drugi zabieg z użyciem kwasu mrówkowego
wykonuje się zwykle po ostatnim podkarmieniu pszczół. Gdy temperatura w dzień nie przekracza w tym okresie
15°C, trzeba się wstrzymać z wykonaniem zabiegu do nadejścia cieplejszych dni.

Elastycznie należy również podchodzić do terminów wykonania zabiegu z użyciem kwasu szczawiowego późną
jesienią lub na początku zimy. Niezależnie od tego, czy roztworem wodnym tego kwasu opryskuje się plastry
obsiadane przez pszczoły czy też skrapia się nim z dodatkiem cukru kłąb zimowy lub odparowuje suchy kwas w
dennicy wysokiej, skuteczność zabiegu powyżej 90% osiąga się tylko wtedy, gdy w rodzinach pszczelich nie ma
czerwiu, a więc – w zależności od rejonu i przebiegu pogody – już w październiku czy też nawet dopiero w
grudniu.

Źródło: G. Liebieg, „Deutsches Bienen Journal” 2003, nr 1.

Dr Krystyna Pohorecka
Zakład Parazytologii i Chorób Inwazyjnych, PIWet-PIB w Puławach

Zwalczanie warrozy - propozycja modelu postępowania w


warunkach polskich

Zmiana modelu zwalczania inwazji Varroa destructor w pasiekach, wynikająca ze zjawisk i problemów opisanych
w poprzednim numerze „Pszczelarstwa”, jest już realizowana od jakiegoś czasu w wielu krajach. Ogólnie
działania te, określane często jako zintegrowany system zwalczania pasożyta, mają na celu obniżanie
populacji pasożyta w rodzinach w ciągu całego roku, przy wykorzystaniu różnych metod. Generalnie
polegają one na kontrolowaniu porażenia rodzin pszczelich przez Varroa, stosowaniu metod biotechnicznych
oraz kwasów organicznych lub innych preparatów zawierających substancje naturalne w okresie wiosenno-
letnio-jesiennym, przy całkowitej rezygnacji z zabiegów chemicznych w jesieni, lub traktować je, jako zabiegi
uzupełniające, wykonywane w okresie wiosenno-letnim, zwiększające skuteczność stosowanych jesienią
preparatów chemicznych. Nieco odmienny sposób postępowania przyjęto w Czechach, gdzie całoroczne zabiegi
przeciw warrozie wykonuje się przy użyciu leków zawierających niskie dawki syntetycznych związków
chemicznych (akrynatryna, fluwalinat, amitraz). Modeli czy systemów postępowania jest wiele, w zależności od
warunków klimatyczno-pożytkowych danego regionu, regulacji prawnych i organizacyjnych w zakresie działania
służb weterynaryjnych i organizacji pszczelarskich, zarejestrowanych preparatów, wielkości i metod
prowadzenia pasiek.

Pszczelarze w Polsce oczekują na opracowanie i wdrożenie programu zwalczania warrozy. Nie jest to jednak
zadanie łatwe z powodu braku danych o sytuacji epizootycznej warrozy na terenie kraju, stosowanych
dotychczas lekach (przy dużej zakazanej samowolności w tym zakresie - leki produkowane ze środków ochrony
roślin bądź nierejestrowane w Polsce) i ewentualnym pojawieniu się populacji pasożyta opornych na związki
stosowane dotychczas w określonych regionach. Przeprowadzenie tego typu działań jest niemożliwe bez pomocy
finansowej ze strony państwa oraz szerokiego zaangażowania się i współpracy Inspekcji Weterynaryjnej,
organizacji pszczelarskich, placówek naukowych i samych pszczelarzy. Uważam jednak, że warto nakreślić
pewne ramowe zasady postępowania w zwalczaniu warrozy, które pomogą w pewien sposób unormować
istniejącą sytuację.

W ciągu roku konieczność i sposób prowadzenia kolejnych etapów zwalczania warrozy (bądź pominięcia
któregoś z nich) powinny być określane na podstawie oceny stopnia porażenia pasiek przez Varroa, przy
możliwości sprawdzenia tej oceny metodami o różnej dokładności.

Przedwiośnie (luty, marzec)

W tym okresie można ocenić stan zdrowotny rodzin, również pod kątem efektywności zabiegów
roztoczobójczych wykonanych w roku ubiegłym. W tym celu z uli należy dokładnie pobrać cały zimowy osyp
pszczół i wykonać badanie na obecność roztoczy Varroa w którymkolwiek wojewódzkim zakładzie higieny
weterynaryjnej lub w PIWet-PIB w Puławach. Ewentualnie można je wykonać samemu: osyp wysuszyć,
następnie umieścić go w naczyniu, zalać alkoholem technicznym i mieszać przez kilka minut. Liczy się roztocze,
które wypłynęły na powierzchnię. Gdy osyp nie jest zbyt duży, można go dokładnie obejrzeć na arkuszu białego
papieru. Wynik kontroli pozwala ocenić skuteczność środka roztoczobójczego zastosowanego w jesieni ubiegłego
roku i jednocześnie obecną sytuację w rodzinie. Pasożyty, znajdujące się w osypie zginęły samoistnie w sposób
naturalny, ale w okresie zimy ginie tak tylko około 50% populacji roztoczy. Należy mieć zatem na uwadze fakt,
że pozostałe przy życiu osobniki Varroa, w liczbie zbliżonej do liczby pasożytów znalezionych w osypie, znajdują
się nadal w rodzinach. Badanie to jest wiarygodne tylko wówczas, gdy jesienią, po zakończeniu leczenia,
dennice lub wkładki dennicowe zostały dokładnie oczyszczone ze spadłych pasożytów. Jeśli zabieg ten nie został
wykonany, w osypie będzie znajdować się część pasożytów, które zginęły pod wpływem leku. Można przyjąć,
że jeżeli średnia liczba roztoczy w osypie z jednej rodziny nie przekracza 10 osobników, świadczy to
o niskim porażeniu, a jeżeli powyżej 100 - o wysokim. W zależności od wyników badania osypu należy
podjąć decyzję o rodzaju przeprowadzonych jeszcze wiosną zabiegów zwalczania pasożyta. W Czechach już
przy średniej liczbie 3 roztoczy na rodzinę wykorzystywane są zabiegi malowania zasklepionego czerwiu wodną
emulsją fluwalinatu w maksymalnej dawce 3 mg na rodzinę.

Wiosna (kwiecień, maj, czerwiec)

Przy stwierdzeniu średniego porażenia rodzin do 10 pasożytów ze środków dostępnych w kraju


możemy zastosować leczenie preparatem Tymowarol.

Uważam, że Tymowarol jest niedocenianym preparatem w profilaktyce i leczeniu warrozy. Jest to środek
podobny do obecnie powszechnie stosowanych w pasiekach europejskich, jak Apilife Var, Thymovar, Apiguard,
których skuteczność wynosi od 50% do 93%, jako alternatywna lub wspomagająca, długoterminowa i z
dobrymi rezultatami prowadzona metoda zapobiegania rozprzestrzenianiu się warrozy. Substancją czynną
Tymowarolu jest tymol (20g), naturalna substancja eteryczna, która poza właściwościami roztoczobójczymi
wykazuje także właściwości bakterio- i grzybobójcze. Ponieważ tymol nie działa toksycznie na pszczoły, nie
powoduje skażenia środowiska wewnętrznego ula i produktów pasiecznych, dlatego nie ma zalecanego okresu
karencji po jego zastosowaniu, a przed pozyskaniem miodu towarowego. Tymol rozprowadzany jest w postaci
żelu, z którego stopniowo się uwalnia. Pudełka plastikowe wypełnione żelem łatwo i szybko umieszcza się w
ulach. Po przekręceniu przykrywki o 180°, aby powstała szczelina, pudełko stawia się na górnych beleczkach
ramek z czerwiem na okres od 4 do 8 tygodni. Skuteczność preparatu jest uzależniona od temperatury
zewnętrznej, która powinna utrzymywać się w zakresie od min.10°C do 25°C, przy czym sublimacja tymolu jest
tym lepsza, im wyższa jest temperatura. Ostatnie badania dotyczące efektywności zwalczania Varroa
Tymowarolem, przeprowadzone w pasiekach na terenie Hiszpanii, wykazały jego średnią skuteczność na
poziomie 80%. Stwierdzono przy tym, że utworzenie w miejscu umieszczenia preparatu jednej szczeliny między
ramkami o szerokości 1 cm zwiększa jego skuteczność, dzięki łatwiejszemu wnikaniu tymolu do gniazda.
Poczyniono również obserwacje, że w połowie leczenia dobrze jest sprawdzić szczelinę między dwiema
połówkami krążka i usunąć nadmiar propolisu, który może hamować wydzielanie się tymolu. Tymol
pozostawiony w ulu przez 4 - 8 tygodni chroni jednocześnie rodziny przed inwazją Varroa z zewnątrz.

Przy porażeniu wysokim (około 100 roztoczy) jedynym lekiem, który możemy o tej porze roku
zastosować, jest Apiwarol. Preparat ten działa szybko i skutecznie, co jest istotne przy silnych inwazjach. W
tym przypadku odymianie należy wykonać jak najwcześniej, dwukrotnie w odstępie 6-7 dni, ale gdy podczas
zabiegu temperatura zewnętrzna nie jest niższa niż 10°C. Wczesne wykonanie zabiegów ważne jest z dwóch
powodów. W tym czasie intensywnie zwiększa się ilość czerwiu w rodzinach, ale jest to tylko czerw pszczeli -
robotnic, który pasożyt poraża w 60-80% oraz z konieczności zachowania 1 miesiąca karencji do pozyskania
pierwszego miodu towarowego. W przypadku, gdy liczba pasożytów w osypie wynosi 50-80, możemy
zastosować Tymowarol, a jeżeli 80-100 - Apiwarol.

Obydwa rodzaje zabiegów mogą być wspomagane ogólnie znanymi metodami biologicznymi, takimi
jak wycinanie plastrów trutowych, a przy bardzo niskiej inwazji można poprzestać tylko na
metodach biologicznych.

Lato - Jesień (lipiec, sierpień, wrzesień, październik, listopad)

Lipiec jest miesiącem, w którym również przeprowadzamy ocenę intensywności inwazji Varroa w pasiece, aby
móc zadecydować o najlepszym terminie i wybrać metodę głównego zwalczania pasożyta. O tej porze roku, na
skutek intensywnego namnażania się pasożyta, jego napływu z innych rodzin czy pasiek, liczba roztoczy może
być już większa, tym bardziej, gdy nie zostały wykonane żadne z opisanych zabiegów wiosennych. W tym
czasie ocenę porażenia rodzin można wykonać w dwojaki sposób. Jeśli ule są odpowiednio do tego celu
przygotowane, możemy porażenie ocenić na podstawie letniego naturalnego osypu Varroa. W tym celu należy
osyp pobrać z określonego okresu, np. z 2 tygodni, i policzyć w nim osobniki Varroa. Po podzieleniu liczby
pasożytów przez liczbę dni, w czasie których zbierano osyp, otrzymamy tzw. średni dobowy osyp pasożyta.
Jeśli w czasie 2 ostatnich tygodni lipca stwierdzimy, że w ciągu doby spada od 1 do 5-6 pasożytów,
to świadczy to o tym, że pewne zabiegi roztoczobójcze powinny być wykonane po ostatnim
miodobraniu w sierpniu i mogą być uzupełnione zabiegami przeprowadzonymi w jesieni (w
zależności od przyjętego wariantu). Osyp dobowy mniejszy niż 1 pasożyt /dobę świadczy o niskim
porażeniu. Przy osypie powyżej 6 pasożytów w ciągu doby (wysokie porażenie) główne leczenie
należy wykonać w sierpniu.

Drugim sposobem jest ocena porażenia czerwiu trutowego lub pszczelego. Wycinek plastra, z co najmniej 100
zasklepionymi komórkami, należy odsklepić, policzyć w nich roztocze i odsklepione komórki. Do wyliczenia
intensywności inwazji należy liczbę wszystkich roztoczy podzielić przez liczbę komórek odsklepionych i
pomnożyć przez 100. Jeśli porażenie czerwiu trutowego jest mniejsze niż 5 %, a czerwiu pszczelego
mniejsze niż 3%, można je uznać za niskie. Powyżej tych wartości porażenie jest wysokie. Również
obecność w 1 komórce z czerwiem 2-3 samic matek Varroa świadczy już o wysokim porażeniu.

Przy niskim porażeniu w lipcu zwalczanie warrozy (po miodobraniu) można przeprowadzić zgodnie
z którymś wariantów:

1. Zastosować Tymowarol (szczególnie gdy korzystamy jeszcze z pożytków późnych) na okres 8 tygodni
(sierpień - wrzesień). Główne leczenie wykonuje się wówczas jesienią w październiku, listopadzie
Apiwarolem lub Perizinem, lub kwasem szczawiowym. Preparat o działaniu systemicznym - Perizin
(substancja aktywna kumafos), stosujemy w postaci roztworu wodnego (1ml preparatu + 49 ml
wody/rodzinę) do nakraplania na pszczoły w uliczkach międzyramkowych (5 ml/uliczkę). Zabieg
Perizinem wykonujemy dwa razy co 7 dni. Zamiast Perizinu możemy rodziny 2-3-krotnie odymić
Apiwarolem. Możemy także zamiennie zastosować kwas szczawiowy w postaci oprysku (1 zabieg - 3%
roztworem wodnym w ilości 5-8 ml/ramkę). W przypadku Apiwarolu i kwasu szczawiowego należy
pamiętać o wymaganej minimalnej temperaturze 10°C przy wykonywaniu zabiegów, a w przypadku
Perizinu, temperatura nie może być niższa niż 5°C.
2. Zastosować dwukrotne (co 7 dni) odymianie Apiwarolem w sierpniu, a pozostałe dwa odymiania (także
co 7 dni) wykonać jesienią (październik - listopad) przy małej ilości czerwiu lub jego braku w
rodzinach, co zdecydowanie zwiększa skuteczność zabiegu.
3. Zastosować w sierpniu Bayvarol (substancja aktywna flumetryna) lub Biowar (substancja aktywna
amitraza). Obydwa preparaty mają postać pasków, które powinny być umieszczone w ulach na okres
6-8 tygodni. Jeśli na wiosnę zastosowano Apiwarol, to teraz korzystniej jest zdecydować się na
Bayvarol ze względu na inny rodzaj substancji aktywnej.

Przy wysokim porażeniu rodzin w lipcu główny zabieg musi być wykonywany już w sierpniu.

1. O tej porze możemy zastosować paski Bayvarolu lub Biowaru na okres 6-8 tygodni. Paski należy
zawieszać między 3-4 i 5-6 przerwą międzyramkową, pamiętając o poszerzeniu odstępu między tymi
ramkami.

2. Drugą możliwością jest 4-krotne odymienie rodzin Apiwarolem (co 7 dni).

W przypadku głównego leczenia warrozy w sierpniu wskazane jest, niezależnie od rodzaju zastosowanego
preparatu, skontrolowanie stanu zdrowotnego rodzin w październiku lub listopadzie. Jeżeli porażenie oceniamy
w tym czasie na podstawie dobowego osypu naturalnego roztoczy, to wynik jest zadowalający, jeśli nie
stwierdzimy, że na dobę spada 1 i więcej pasożytów. W przypadku uzyskania innego wyniku lub jeśli i innymi
metodami stwierdzona zostanie obecność dużej liczby pasożytów, powinien być wykonany jeszcze jeden zabieg
leczniczy wybranym preparatem przeznaczonym do stosowania o tej porze, jak kwas szczawiowy, Perizin lub
Apiwarol. Zabieg ten o tej porze będzie bardziej skuteczny i korzystny dla rodzin niż ewentualne wiosenne
zwalczanie warrozy. Przy wyborze konkretnego preparatu leczniczego spośród podanych, przeznaczonych dla
poszczególnych etapów, pszczelarze powinni uwzględnić także dotychczas stosowane leki. Jeśli w danej pasiece
przez wiele lat stosowano paski z Klartanem (fluwalinat), należy raczej unikać używania Bayvarolu w ciągu 2-3
najbliższych lat, a w razie jego zastosowania dobrze byłoby wykonać ocenę skuteczności zabiegów.

W opracowanym programie został celowo pominięty kwas mrówkowy, ponieważ uważam, że jest to środek
trudny do stosowania ze względu na wpływ temperatury i powierzchni na intensywność jego parowania, a tym
samym skuteczność, ale także i oddziaływanie na rodzinę pszczelą. Uważam, że do stosowania kwasu
mrówkowego na szerszą skalę potrzebny jest dostępny na polskim rynku gotowy preparat i zunifikowany
pojemnik do jego odparowywania.

Zdaję sobie sprawę, że przedstawiony model zwalczania warrozy wymaga dużego nakładu czasu i pracy. Nie
jest on oczywiście obligatoryjny i można, a czasem nawet trzeba go modyfikować, w zależności od wielkości
pasiek, prowadzonej gospodarki czy z powodów bardziej prozaicznych, takich jak brak czasu czy środków.
Jednak im więcej etapów pominiemy, tym leczenie warrozy będzie bardziej przypadkowe, a efektywność
zabiegów trudna do określenia. Tym samym nie będziemy eliminować problemów związanych ze zwalczaniem
pasożyta, z jakimi w tej chwili mamy do czynienia, tylko je pogłębiać. A tego Państwu i sobie nie życzę.
Chciałabym jeszcze prosić pszczelarzy o dokładne czytanie ulotek informacyjnych dołączonych do leków i
przestrzeganie zawartych w nich zaleceń.

Adam Porzuc
e-mail: bartnik.warminski@interia.pl
Rodziny pszczele stopniowo rosną w siłę
W kwietniu następuje dynamiczna wymiana pszczół zimowych na wiosenne. Wszystkie zabiegi marcowe,
zmierzające do przyspieszenia rozwoju rodzin, wykonane prawidłowo teraz owocują. Stopniowo w silnych
rodzinach możemy powiększać gniazda, dostawiając kolejne ramki w zależności od ilości czerwiu w plastrach.
Komórki plastrów w środkowej części gniazda powinny być przynajmniej w 2/3 zajęte przez czerw zasklepiony,
zaś otwarty czerw młodszy powinien znajdować się na skrajnych ramkach gniazda. Jeżeli tak już jest, możemy
dodać nawet trzy ramki naraz z jasnobrązowymi plastrami: dwie ramki na skraju po jednej - od strony czerwiu,
i jedną w środek na zaczerwienie od zaraz. Ramka wstawiona w środek silnej rodziny zostanie w ciągu doby
zaczerwiona.

Rodzina pszczela jest żywym organizmem, dlatego do każdej należy podchodzić indywidualnie i nie ma
jednoznacznych recept postępowania. Gniazdo należy poszerzać jeszcze bardzo ostrożnie, ponieważ pogoda się
jeszcze nie ustabilizowała. W ulach leżakach gniazdo można poszerzyć dodając ramki po obu stronach gniazda.
Tak samo można poszerzać gniazda rodzin zazimowanych w ulach wielokorpusowych na niepełnej liczbie ramek
w korpusie. Z dodaniem całego korpusu nie należy się spieszyć. W ulach leżakach na ramce wąsko-wysokiej
wiosną następuje bardziej dynamiczny rozwój noż w ulach wielokorpusowych, jednak w późniejszym czasie
rodziny w korpusach nadrabiają stratę i stanowią pełnowartościowe jednostki produkcyjne.

Zbyt duże powiększenie części gniazdowej może spowodować wręcz zahamowanie dynamicznego rozwoju
wiosennego rodzin. W ulach wielokorpusowych, jeżeli podczas przeglądu, używając niewielkiej ilości dymu z
podkurzacza, stwierdzamy, że pszczoły chowają się tylko poza górną beleczkę ramki, a wylegają przez wylotek i
ogólnie jest ich pełno w ulu, możemy dodać drugi korpus. Wówczas dwie ramki np. z zasklepionym czerwiem z
dolnego korpusu wstawiamy do górnego, aby przyspieszyć zagospodarowanie nowego korpusu. Jeżeli po 10
dniach przy ponownym przeglądzie stwierdzimy, że pszczoły ciągle nie zajęły jeszcze górnego korpusu,
dodajemy ponownie zaczerwione ramki zabrane z dolnego korpusu. Staramy się jeszcze trzymać rodziny ciasno
pamiętając o tym, aby matce nie brakowało miejsca do czerwienia, a pszczoły mogły dostatecznie wygrzać
gniazdo. Wszystkie czynności zależą oczywiście od przebiegu pogody i od regionu, w jakim znajduje się pasieka.
Różnica pomiędzy południem a północą Polski, jeśli chodzi o warunki klimatyczne, wynosi około dwóch tygodni.
Terminy poszerzania gniazda w tych regionach Polski będą się różniły, ale sposób poszerzania gniazda pozostaje
bez zmian.

Na uwadze trzeba mieć ilość zapasów w gnieździe. Podczas dynamicznego rozwoju rodzin pszczelich spożycie
pokarmu bardzo rośnie. Na wykarmienie jednej larwy potrzeba około 0,42 g pokarmu. Jeżeli założymy, że
matka składa dziennie w tym okresie 100 jaj, wobec tego rodzina potrzebuje 420 g pokarmu dziennie na
wykarmienie nowego pokolenia. Do tego należy doliczyć pokarm zużyty przez pszczoły na potrzeby życiowe i
bytowe całej rodziny, np. ogrzewanie ula. Należy wziąć pod uwagę, że spożycie pokarmu w ulach
wielokorpusowych jest większe niż w ulach leżakach. Do pokarmu węglowodanowego potrzeba jeszcze pewnej
ilości pierzgi. Niestety, w początkowym okresie kwietnia pogoda jeszcze bywa bardzo zmienna.

Okres poszerzania gniazd jest również najlepszym okresem na wyrównanie siły rodzin w pasiece. W tym czasie
można przenosić ramki tylko z czerwiem zasklepionym oraz z czerwiem zasklepionym i młodymi pszczołami.
Najlepiej to zrobić w ciepły dzień, gdy pszczoły lotne znajdują się poza ulem. Przenosząc ramkę należy zwrócić
uwagę, czy na plastrze nie znajduje się matka, ponieważ zdarzyć się może, że wzmacniając rodzinę słabą
pozbawimy się dobrej matki, która zostanie ścięta w nieswojej rodzinie. Podejmując decyzję o wzmocnieniu
rodziny należy przede wszystkim ustalić przyczyny jej osłabienia. Jedną z nich może być wadliwa matka. Zwarta
elipsa czerwiu w jednakowym wieku świadczy o dobrej jakości matki. Czerw rozstrzelony, garbaty lub
pojawienie się czerwiu trutowego w tym okresie świadczy o złej jakości matki. Zasilanie takiej rodziny mija się z
celem, ponieważ do siły rodzina i tak nie dojdzie, a osłabimy rodzinę produkcyjną. W niektórych pasiekach,
zwłaszcza u pszczelarzy początkujących, brak dynamicznego rozwoju wiosennego spowodowany bywa przez
warrozę. Należy więc zwrócić uwagę, czy w rodzinie znajdują się pszczoły ze zdeformowanymi skrzydełkami i
czy widać pasożyty na dorosłych owadach. Ta przyczyna nabiera znaczenia, ponieważ pasożyty stają się coraz
oporniejsze na działanie leków od dawna stosowanych.

Staramy się zapewnić możliwie najlepsze warunki rozwoju trutniom w rodzinach zakwalifikowanych przez nas
jako ojcowskie. Tylko nasuwa się pytanie, czy aby rodziny wybrane na ojcowskie zostały zakwalifikowane przez
nas prawidłowo pod względem dynamiki rozwoju, łagodności, miodności, braku skłonności do rójek czy też
odporności na choroby pszczele. Wybranym rodzinom podajemy jasnobrązowe plastry trutowe z ubiegłego roku,
przyspieszając w ten sposób pojawienie się trutni w pasiece i to o najlepszych cechach genetycznych, na jakie
stać naszą pasiekę. Dlatego takie ramki zawsze należy przygotować już jesienią. Selekcja trutni jest bardzo
prosta, bardzo skuteczna i może w bardzo krótkim czasie poprawić pogłowie pszczół w okolicy. W regionach
szczególnie nasyconych pszczołami warunkiem sukcesu w poprawie pogłowia jest jednak zwykła solidarność
pszczelarzy w podejmowaniu tych działań.

Kwiecień jest również miesiącem, w którym podejmujemy decyzję o wędrówkach z pszczołami. Dlatego należy
przejrzeć sprzęt do przewozu pszczół, pasy do spinania uli i dodatkowe kraty transportowe. Pamiętać również
należy o przygotowaniu świadectwa zdrowotności pszczół. W Niemczech każdego roku na wiosnę praktycznie
wszystkie rodziny pszczele są kontrolowane pod względem zdrowotności. Ocenę przeprowadzają uprawnieni
przez lekarza weterynarii rzeczoznawcy chorób pszczelich. W przypadku wykrycia chorób zwalczanych z urzędu
w danym regionie pobiera się dodatkowo próby pokarmu z plastrów. Podczas takiej kontroli sporządza się
mapkę pasieki nadając rodzinom kolejne numery od strony zaznaczonej na mapce. Do czasu otrzymania
wyników badań nie wolno przemieszczać rodzin nawet w obrębie pasieki. Mimo takich rozwiązań, pojawiają się
ogniska chorobowe. Stopień ich nasilenia zależy jednak przede wszystkim od wiedzy samych pszczelarzy. Przy
wczesnym wykryciu i odpowiednim postępowaniu skutki choroby zawsze zostają zminimalizowane. Zaś brak
działań powoduje zawsze rozprzestrzenianie chorób na sąsiednie pasieki, w których pierwszymi ofiarami są
rodziny najsilniejsze. Dlatego ważna jest podstawowa znajomość rozpoznawania i postępowania w przypadku
wykrycia chorób przez właściciela pasieki. Jeżeli nie ma możliwości przeprowadzenia szkolenia przez fachowca,
bo wiąże się to zawsze z możliwościami finansowymi, należałoby poszukać odpowiednich publikacji
pszczelarskich. Szczególne znaczenie ma to w dobie prowadzenia pasiek wędrownych, kiedy na pożytkach
spotykają się pszczoły z odległych nieraz zakątków Polski i możliwości roznoszenia chorób są realne. Dlatego
pamiętajmy, że mamy takie warunki prowadzenia gospodarki pasiecznej, jakie sami stworzymy.

Dr Benedikt Polaczek
Wolny Uniwersytet Berliński

Zwalczanie warrozy kwasem mrówkowym

Jak dzisiaj prowadzić pasiekę


Od czasu pojawienia się pasożytów Varroa destructor zmienił się sposób prowadzenie pasiek. Dawny wolny
jesienny okres wypełniony został licznymi pracami związanymi z walką z tym groźnym pasożytem. Zabiegi te
zostały dodatkowo utrudnione ubocznymi skutkami używania leków. Jeszcze przed 10 laty w Berlinie wystarczał
jeden późnojesienny zabieg zwalczania pasożytów. W czasie tych zabiegów czasami spadało na dno ula około 5-
7 tysięcy pasożytów. Mimo tak dużej liczby, rodziny dobrze zimowały. Dzisiaj 3000 roztoczy jest już liczbą
krytyczną. Jak więc należy prowadzić pasiekę? Odpowiedzi na to pytanie szukają od lat naukowcy i praktycy.
Mój roczny plan pracy przedstawia się następująco:

• KWIECIEŃ - CZERWIEC: usuwanie zasklepionego czerwiu trutowego z ramki pracy;

• MAJ - CZERWIEC: tworzenie odkładów (dzielenie rodzin i roztoczy) i zwalczanie w nich pasożytów;

• LIPIEC - SIERPIEŃ: po ostatnim odwirowaniu miodu zastosowanie kwasu mrówkowego przy użyciu
dozownika-parownika;

• KONIEC WRZEŚNIA - PAŹDZIERNIK: drugie zwalczanie Varroa przy użyciu stojącego dozownika-
wykraplacza - łączenie starych rodzin z odkładami;

• LISTOPAD: dodatkowe zwalczanie roztoczy innymi środkami, np. Perizinem, ale tylko w koniecznych
przypadkach, gdy na przykład wygryzające się pszczoły są kalekie.
Kwiecień - czerwiec
Po przezimowaniu i rozwoju wiosennym rodziny otrzymują ramkę pracy. Silnym rodzinom pustą ramkę wstawia
się jako ostatnią w gnieździe. Słabszym rodzinom wstawia się ramkę z plastrem trutowym za ramką okrywającą
czerw, co spowoduje szybszy rozwój rodzin pszczelich.

W tym okresie w silnych rodzinach pszczelich należy przeprowadzać cotygodniową kontrolę. Tydzień po włożeniu
ramki pracy, wybudowaniu plastra i złożeniu jaj przez matkę ramka zostaje przeniesiona do nadstawki, gdzie
nadal służy jako plaster pułapka. Do gniazda wstawia się następną pustą ramkę pracy. We wszystkich rodzinach
pszczelich w tym okresie są po dwie ramki pracy: jedna w gnieździe, druga w nadstawce jako pułapka. W czasie
następnej kontroli zasklepiony czerw trutowy w nadstawce trzeba usunąć. Z gniazda zaś przenosi się do miodni
ramkę pracy z otwartym czerwiem trutowym. W jej miejsce zaś włożona zostaje nowa pusta ramka pracy. Taką
walkę z roztoczami prowadzi się aż do momentu zaprzestania budowy ramki pracy.

Maj - czerwiec
Począwszy od maja należy wykonywać odkłady z dobrze rozwiniętych rodzin, szczególnie gdy wchodzą one w
nastrój rojowy. Odkłady pomnażają rodziny i odmładzają pogłowie pasieki. Umożliwiają także wczesną walkę z
pasożytami i zapobiegają rójce. Odkłady robi się w następujący sposób. Do pustego korpusu wkłada się 1
plaster z pyłkiem, 2 plastry z pokarmem i 3 plastry z zasklepionym czerwiem pszczelim i dużą liczbą
obsiadających je pszczół. Jeszcze dodatkowo zmiata się do odkładu młode pszczoły z 3 plastrów z młodym
czerwiem. Odkład wykonać można z matką lub bez niej. Jeśli odkład wykonany jest bez matki, dobrze jest
włożyć między ramki matecznik, tuż przed wygryzieniem się młodej matki. Do odkładu włożyć należy jasne,
najlepiej świeżo odwirowane plastry.

W następnych 2 tygodniach wygryzają się młode robotnice. Z trzech plastrów z zasklepionym czerwiem wygryzą
się pszczoły, które zajmą około 6 plastrów. Tak wykonane odkłady poszerzyć należy już po około 2-3
tygodniach. Jeżeli brakuje naturalnego pożytku, odkładom należy podać pokarm. W odkładach można zwalczać
Varroa kwasem mrówkowym. Należy pamiętać, że tylko wcześnie wykonane odkłady osiągają siłę gwarantującą
dobre przezimowanie.

Lipiec - sierpień
Po wyjęciu i odwirowaniu ostatniego miodu rodziny otrzymują na dwa dni własne plastry do wyczyszczenia z
resztek miodu. Tak wyczyszczone, suche plastry lepiej się przechowują. Łatwiej jest je przeglądać. Po wyjęciu
pustych plastrów wszystkie rodziny z tego samego pasieczyska otrzymują 60% kwas mrówkowy w dozowniku-
parowniku, który umożliwia długotrwałe parowanie kwasu mrówkowego. Rodziny w jednym korpusie otrzymują
100 g kwasu mrówkowego, w dwóch - 180 ml kwasu. Następnego dnia należy sprawdzić, ile kwasu wyparowało
w ciągu doby. Optymalna ilość musi wynosić 10 ml/korpus. W tym okresie wszystkie rodziny należy podkarmić.

Wstępne zwalczanie warrozy ma na celu oczyszczenie rozwijających się pszczół zimowych w komórkach plastra
oraz zabicie pasożytów na dorosłych pszczołach. Tylko zdrowe, nieskaleczone pszczoły zapewniają dobre
przezimowanie rodzin, a kwas mrówkowy jest jedynym akarycydem zabijającym roztocze nawet w
zasklepionym czerwiu.

Koniec września - październik


Pod koniec września lub w październiku w zależności od pogody matki zaprzestają składania jaj. Aby
zastosować akarycydy (np. Perizin), należy czekać do momentu wygryzienia się ostatniego czerwiu. Ostatnie
nasze doświadczenia wykazały, że również skutecznie w tak późnym terminie można pasożyty zwalczać kwasem
mrówkowym w dozowniku-wykraplaczu umocowanym w pustej ramce.

We wrześniu należy połączyć słabe rodziny; wszystkie rodziny muszą być silne i oczyszczone z pasożytów, aby
dobrze przezimowały. Najlepsze wyniki uzyskuje się przez łączenie nowych rodzin (odkładów) ze starymi
rodzinami matecznymi. Przed połączeniem dwóch takich rodzin należy usunąć starą matkę. Łączone pszczoły
obu rodzin muszą mieć pełne wole pokarmu, a dodawane pszczoły można dodatkowo oczyścić z pasożytów. Tak
połączone rodziny dobrze zimują, a wiosną wspaniale się rozwijają. Silne rodziny z nieuszkodzonymi pszczołami
mogą wykorzystać w pełni pierwszy pożytek. Łączenie rodzin zapewnia również miejsce dla odkładów w
przyszłym roku, a tym samym wczesną walkę z roztoczami.

dr Piotr Skubida
Oddział Pszczelnictwa ISiK w Puławach
e-mail piotr.skubida@man.pulawy.pl

Poddawanie matek pszczelich


W prawidłowo prowadzonej gospodarce pasiecznej jednym z ważniejszych jej elementów jest prowadzenie
regularnej wymiany matek w pasiekach. Regularnej oznacza, że ok. 50% matek corocznie powinno być
wymieniane. Jeżeli zaś pasieka jest eksploatowana intensywnie (gospodarka wędrowna) procent ten powinien
być jeszcze wyższy. Wiadomo bowiem, że młoda, dobrze czerwiąca matka jest w stanie zapewnić rodzinie
utrzymywanie wysokiej siły, a przez to szybkiego rozwoju i osiągania wysokich wyników produkcyjnych ale
także i zwiększonej zdrowotności. Każdy następny sezon użytkowania tej samej matki wiąże się ze zmniejszoną
corocznie liczbą jaj przez nią składanych. Niejednokrotnie pszczelarze przekonują się, że wymiana matek w
rodzinach nie jest taką prostą sprawą, jakby się początkowo wydawało. Same metody poddawania matek
pszczelich nie stanowią najbardziej istotnego czynnika przy ich przyjmowaniu przez rodzinę. Uważa się, że
warunki klimatyczno - pożytkowe, pora dnia, okres sezonu pasiecznego, stan rodziny oraz właściwości matki
mają tu podstawowe znaczenie.

Warunki klimatyczne

Wszelkie niekorzystne zjawiska takie jak ochłodzenie, nadmierne upały, deszcze sprawiają, że w takich
warunkach bardzo dużo robotnic znajduje się w ulu i każda ingerencja w gniazdo pszczele wzmaga ich niepokój,
co wpływa niekorzystnie na odnoszenie się pszczół do nowo poddawanej matki.

Warunki pożytkowe.

W czasie trwania obfitych pożytków i ciągłego dopływu nektaru do rodziny pszczelej robotnice chętniej
akceptują nowo poddaną matkę. Podczas słabego pożytku lub jego braku należy podawać rodzinie syrop
cukrowy, aby wywołać złudzenie wziątku.

Pora dnia.

Najlepszą porą przyjmowania matek jest okres największego nasilenia lotu zbieraczek lub wieczorem, kiedy
następuje uspokojenie rodziny.

Okres sezonu pasiecznego.

W zasadzie cały okres od wiosny do końca pożytku głównego jest okresem sprzyjającym poddawaniu matek. Na
początku sezonu, w trakcie rozwoju oraz w czasie rójek występuje przewaga młodych robotnic, które łagodniej
odnoszą się do nowo poddawanej matki. W drugiej części sezonu na ogół trwa stały dopływ nektaru do ula, co
również korzystnie wpływa na przyjmowanie matek Późnym latem natomiast, kiedy brak jest pożytków, widać
wyraźnie niechętne przyjmowanie matek, co zmienia się na korzyść wczesną jesienią. Nie należy poddawać
młodej matki rodzinom rabowanym, gdyż rabunki niekorzystnie wpływają na akceptację matek.

Stan rodziny.

Rodziny pszczele, które w przeważającej ilości posiadają pszczoły młode o wiele chętniej przyjmują nowe matki
w porównaniu z rodzinami z przewagą starszych osobników Przyjęcie nowej matki wiąże się również z tym, jaki
okres czasu upłynął od czasu zabrania, bądź straty starej matki. Na ogół po godzinie od zabrania bądź utraty
starej matki pszczoły zaczynają się burzyć, wkrótce ustaje w niej praca i przerywa się dopływ nektaru do ula.
Obecnie lansowane tendencje mówią, iż najkorzystniejsze jest natychmiastowe poddanie młodej matki
bezpośrednio po zabraniu starej z rodziny. Pewne znaczenie przy wymianie matek ma również ich przynależność
rasowa, gdyż rodziny pszczele niechętnie na ogół przyjmują matki obcych ras. Dotyczy to w głównej mierze
pszczół rasy środkowoeuropejskiej, które cechują się większą agresywnością niż pszczoły kaukaskie, czy
kraińskie.

Właściwości matki.

To najważniejsze kryterium decydujące o przyjmowaniu nowej matki. Składają się na nie m.in. wiek matki, jej
zapach (feromony), rasa, stan i zachowanie się, oraz masa. Ważne jest także to, czy poddawana młoda matka
jest unasieniona (w sposób naturalny lub sztuczny), czy też nieunasieniona albo czy rodzinie wcześniej poddano
matecznik na wygryzieniu. Według wielu pszczelarzy poddawanie mateczników gwarantuje 100% pewność
przyjęcia wygryzającej się matki. Generalnie obowiązuje zasada, że im matka pszczela jest młodsza, tym
chętniej przyjmują ją pszczoły robotnice ale też i rozpoznają obcą substancję mateczną, co z kolei utrudnia
przyjmowanie nowej matki. Stan poddawanej matki ma duży wpływ na zachowanie się pszczół w stosunku do
niej. Matka rozbiegana szybko zwraca na siebie uwagę robotnic, które mogą ją okłębić. Matki wyczerpane
transportem do pszczelarza, jeśli trwa on zbyt długo, również są przyjmowane bardzo niechętnie.

Bardzo istotnym elementem oceny jakości matki jest jej masa ciała bezpośrednio po wygryzieniu. Im masa jest
wyższa, tym lepszej jakości jest matka. Nie jest bez znaczenia też jakość matki, która poprzednio znajdowała
się w rodzinie. Najlepiej, jeśli nowa matka odpowiada starej pod względem stanu fizjologicznego. Wtedy
prawdopodobieństwo jej przyjęcia jest znacznie większe.

Poddawanie matek można podzielić na następujące grupy:

1. Poddawanie matek znajdujących się w matecznikach


2. Poddawanie matek sztucznie inseminowanych
3. Poddawanie matek unasienionych w sposób naturalny

4. Poddawanie matek nieunasienionych

Ad 1. Ta metoda wydaje się najprostsza, gdyż wklejenie matecznika na wygryzieniu w plaster nie stanowi
żadnego problemu, nie ma nawet konieczności wyjmowania plastrów z gniazda, wystarczy je tylko rozsunąć.
Pszczoły robotnice teoretycznie powinny wygryzioną matkę traktować jako własną i akceptować ją. Problem zaś
tkwi w tym, że po pierwsze w silnej rodzinie trudno młodą matkę, początkowo nieunasienioną znaleźć aby ją
zaznakować, a po drugie nigdy nie ma pewności, że odnaleziona matka jest właśnie tą, która wygryzła się z
poddanego matecznika, a nie np. z matecznika, który pszczelarz wcześniej mógł w gnieździe podczas przeglądu
przeoczyć. Bywa również tak, że matka nie wygryza się z matecznika. W związku z powyższym bezpieczniej jest
poddawać mateczniki na wygryzieniu do nowo utworzonych odkładów, gdyż podczas ich tworzenia łatwiej
operować plastrami z czerwiem, mają mniejszą siłę i pewność co do matki wygryzionej z matecznika jest
wysoka. Poddawanie mateczników na wygryzieniu, ze względu na oszczędność czasu jest raczej stosowane w
pasiekach towarowych, o dużej liczbie rodzin.

Ad 2. Matki sztucznie inseminowane stanowią doskonały materiał hodowlany. Posiadają wysoką wartość i ze
względu na zwiększone nakłady w ich produkcji są zdecydowanie droższe od pozostałych matek. Przy spełnieniu
wszystkich warunków dotyczących sztucznej inseminacji ponad 90% matek rozpoczyna czerwienie. Dobrze
byłoby, gdyby wszystkie sztucznie unasienione matki były matkami ze sprawdzonym czerwieniem, chociaż nie
zawsze jest to wykonalne i o ich wartości pszczelarz może przekonać się dopiero w swej pasiece. Matki takie
mogą być poddawane do normalnych rodzin, którym uprzednio zabrano matkę czerwiącą, ale zdecydowanie
korzystniejszym zabiegiem jest poddawanie matek sztucznie unasienionych do odkładów. Ażeby zwiększyć
pewność przyjęcia matki należy zastosować jedną z dwóch podanych metod. Pierwsza to izolowanie matki na
plastrze z krytym czerwiem na wygryzieniu. Izolator na plaster powinien być wykonany z siatki o oczkach nie
większych niż 2 - 3 mm, aby uniemożliwić pszczołom z rodziny przedostanie się do matki.. Po upływie kilku dni
z czerwiu krytego w izolatorze wygryza się większość młodych pszczół, które tworzą świtę matki i opiekują się
nią. W tym czasie matka powinna rozpocząć czerwienie. Wówczas izolator można usunąć i plaster z matką
pozostawić w gnieździe, która to na ogół jest już przyjęta w rodzinie. Przetrzymywanie matki w izolatorze ma
na celu również zapobiegnięcie jej wylotowi z ula (instynkt lotów godowych jest zachowany) w celu
dounasienienia się, co w przypadku tak cennego materiału genetycznego byłoby bardzo niepożądane. Druga
metoda polega na izolowaniu sztucznie inseminowanej matki, również na plastrze z czerwiem na wygryzieniu,
pod kołpakiem. W tym wypadku matka ma do dyspozycji mniejszą przestrzeń, a także istnieje
niebezpieczeństwo przedostania się pszczół pod kołpak, który musi być bardzo dokładnie zamocowany w
plastrze, aby nie mógł się odchylić, co nie zawsze się udaje. Rezultaty przyjęć matek są tutaj zdecydowanie
gorsze. Niekiedy może zdarzyć się, że nawet właściwie czerwiące matki mogą być wymieniane. Przyczyn należy
wtedy szukać w słabej ich atrakcyjności, zbyt małej ilości plemników w zbiorniczku nasiennym, bądź w wadach
fizycznych (np. uszkodzenia czy paraliż nóg). Trzeba pamiętać o tym, że matki sztucznie inseminowane mogą
rozpoczynać czerwienie znacznie później (nawet do 14 dni po poddaniu do rodziny) w porównaniu do matek
unasienionych w sposób naturalny i w związku z tym niektórzy pszczelarze zbyt wcześnie eliminują taką matkę
jako niepełnowartościową.

Ad 3. Należy przestrzegać w tej metodzie zasady, aby matkę unasienioną naturalnie poddawać do rodzin, w
których zabrano z nich również matki czerwiące, bądź matka zaginęła. Na ogół matki takie są poddawane do
rodzin w różnego typu klateczkach (Zandera, wysyłkowe), choć także można poddawać je w izolatorach, czy
pod kołpak. Z naszych badań wynika, że w największym procencie były przyjmowane matki unasienione
poddawane w klateczkach Babika - Kasztelewicza z podwójną komorą pokarmową oraz w mało używanych już
obecnie trapezowych klateczkach Wolgemutha. Według Marcinkowskiego (1983), przy poddawaniu matek
unasienionych do odkładów, otwory klateczek wystarczy zatkać wyłącznie ciastem miodowo - cukrowym bez
dodatkowych zabezpieczeń (korek, pasek węzy), a procent akceptacji nowych matek wynosi praktycznie 100.
Klateczkę umieszcza się w plastrze z czerwiem, gdzie gromadzą się karmicielki albo umieszcza się w uliczce
między takimi plastrami. Rodzina, do której poddaje się nową matkę powinna być w pełni rozwoju
fizjologicznego, czyli posiadać pszczoły w różnym wieku oraz dużą ilość krytego i otwartego (we wszystkich
stadiach) czerwiu. Przy poddawaniu matek naturalnie unasienionych wielu zwolenników ma metoda
bezpośredniego poddawania ich na plaster tuż po zabraniu starej matki, z zastrzeżeniem, że nowa matka musi
być co najmniej takiej jakości jak poprzednia.

Ponieważ młode matki mogą być okłębiane przez pszczoły w przypadku ich niepokojenia, po poddaniu matki w
klateczce z ciastem lepiej przez okres 5 - 7 dni nie zaglądać do rodziny. Należy także pamiętać o tym, że matkę
poddaje się w klateczce zawsze bez pszczół towarzyszących, które wcześniej należy wypuścić.

Ad 4. Często bywa tak, że pszczelarz ma możliwość nabycia jedynie matki nieunasienionej. W tym przypadku
należy pamiętać również o tym, aby taką matkę poddawać do rodzin, które przez pewien czas były osierocone
na skutek utraty bądź zabrania starej matki (minimum 3 - 4 dni) i zaczęły odbudowywać mateczniki. Ważne
także jest, aby w gnieździe nie było czerwiu otwartego (plastry z tym czerwiem można na pewien czas
przenieść do innych rodzin w pasiece). Przed poddaniem matki należy dokonać dokładnego przeglądu gniazda i
zniszczyć wszystkie mateczniki, które pszczoły odbudowały. Matki nieunasienione łatwiej są przyjmowane w
odkładach niż pełnowartościowych rodzinach, gdyż w tym przypadku również istnieje możliwość dowolnego
operowania plastrami z czerwiem. Rib (2000) na podstawie swoich badań stwierdził, że im dłuższy czas upływa
od momentu osierocenia rodziny, tym lepiej przyjmowane są młode matki nieunasienione. Istnieją duże różnice
między poddaniem nowej matki bezpośrednio po zabraniu starej lub po 1, 2 dniach, a poddawaniem nowej
matki po 4, 5 dniach. Procent przyjęć wzrasta wtedy gwałtownie. Najbezpieczniej matki nieunasienione jest
poddawać w klateczkach dowolnego typu, preferowanych przez pszczelarza. Poddając matkę nieunasienioną,
przedłuża się okres bez czerwienia w rodzinie, a bywa też tak, że nie ma pewności, iż matka unasienni się albo
powróci z lotu godowego (co może być spowodowane załamaniem się warunków pogodowych). Matki
unasieniają się na ogół około 7 dnia życia i po kilku następnych dniach rozpoczynają czerwienie.

Każdy pszczelarz, przy odpowiednim podejściu do wymiany matek w pasiece i analizie wszystkich czynników
mających wpływ na ich przyjęcia jest w stanie dojść do takiej wprawy, aby zabiegi poddawania młodych matek
były uwieńczone pełnym sukcesem i stanowiły źródło satysfakcji z tytułu zajmowania się pszczelarstwem.

Mgr Elżbieta Hołderna-Kędzia, prof. dr hab.


Bogdan Kędzia
Instytut Roślin i Przetworów Zielarskich w
Poznaniu

Wpływ lizozymu na
antybiotyczne działanie miodu
Lizozym jest jednym z enzymów ograniczających rozwój
drobnoustrojów w miodzie i decydującym o jego działaniu
antybiotycznym. Pod względem chemicznym jest białkiem o
małej cząsteczce, wrażliwym na działanie światła. Naukowcy
twierdzą, że substancja ta przedostaje się do nektaru i miodu z
organizmu pszczół. Lizozym wytwarzany jest przez gruczoły
gardzielowe i ślinowe pszczół robotnic i wraz z wydzieliną tych gruczołów dodawany jest do nektaru.
Występowanie tego enzymu stwierdzono również w jadzie i mleczku pszczelim, tj. w produktach przetwarzanych
przez pszczoły przy udziale gruczołów trawiennych pszczół.

Oznaczanie zawartości lizozymu w miodach różnego pochodzenia pozwala na określenie stopnia ich aktywności
przeciwdrobnoustrojowej. Według danych rosyjskich największa ilość lizozymu, pochodząca z gruczołów
gardzielowych pszczół robotnic, produkowana jest od 9 do 12 dnia ich życia, w czasie intensywnego
wytwarzania mleczka pszczelego. Natomiast enzym wydzielany przez gruczoły szczękowe osiąga najwyższą
aktywność przy karmieniu. Zdaniem naukowców lizozym występujący w układzie trawiennym pszczół, zwierząt i
ludzi jest jednym z podstawowych czynników ich układu odpornościowego. Ma on wpływ na tak zwaną
odporność nieswoistą, polegającą na wytwarzaniu określonych, odpornościowych elementów komórkowych. Tak
więc lizozym chroni rodzinę pszczelą przed zakażeniem z zewnątrz. Z drugiej strony enzym ten po przedostaniu
się do miodu spełnia rolę antybiotyczną.

W wyniku działania enzymatycznego lizozym rozpuszcza ściany komórkowe bakterii Gram-dodatnich.W


stosunku do bakterii Gram-ujemnych działanie enzymu jest słabsze. Odpowiada to specyfice działania miodu
jako produktu wykazującego aktywność antybakteryjną, przede wszystkim wobec drobnoustrojów Gram-
dodatnich.

Lizozym zachowuje aktywność enzymatyczną w szerokim zakresie pH, a więc również w kwaśnym środowisku
miodu. W odróżnieniu od innych substancji przeciwdrobnoustrojowych zawartych w miodzie, zwanych potocznie
inhibinami, jest on termostabilny oraz niewrażliwy na działanie enzymu trypsyny. Natomiast pod wpływem
światła lizozym ulega stopniowemu unieczynnieniu. Można powiedzieć, że obecność lizozymu w miodzie
w dużym stopniu warunkuje jego aktywność bakteriobójczą.

W badaniach przeprowadzonych w Nowej Zelandii do oceny aktywności lizozymu zawartego w miodzie używano
szczepu drobnoustroju wrażliwego na lizozym, a mianowicie Micrococcus lysodeicticus. Zawartość tego enzymu
w próbkach miodu wynosiła od 5 do 10 ľg/ml, wyjątkowo 35-100 ľg/ml w miodach świeżych. W ramach innego
doświadczenia (dane rosyjskie) oznaczono zawartość lizozymu w 13 próbkach miodów odmianowych
przechowywanych przez 6 miesięcy oraz przez rok, 2 lata lub 8 lat. Wartości lizozymu oznaczone dla różnych
próbek miodu przedstawiono w tabeli (dane autorów rosyjskich). Najniższą zawartość (1,50 ľg/g) stwierdzono
w miodzie akacjowym przechowywanym przez pół roku, najwyższą - w miodzie z chabru bławatka (15,28 ľg/g)
po rocznym okresie przechowywania. Stwierdzono, że poziom lizozymu nie zależał ani od pochodzenia
botanicznego miodu, ani od okresu przechowywania. Miody o krótkim i o dłuższym okresie przechowywania
odznaczały się albo wysoką, albo niską zawartością lizozymu. Stąd można wnioskować, że przechowywanie
miodu nie powoduje obniżenia aktywności lizozymalnej miodu. Miód gryczany po 8 latach zawierał
prawie tyle samo lizozymu (3,96 ľg/g) co świeży miód akacjowy po roku przechowywania (3,52 oraz 2,95 ľg/g).

Intensywność wydzielania nektaru, dostępność nektaru dla pszczół, a także siłę rodziny pszczelej, stopień
rozwoju gruczołów gardzielowych i ślinowych pszczół oraz różny stopień udziału pszczół zbieraczek i pszczół
odbierających w przetwarzaniu nektaru uznano za istotne czynniki decydujące o poziomie lizozymu. W
przypadku roślin miododajnych obficie wydzielających nektar, pszczoły nie nadążają z produkcją
enzymu i dodawaniem go do nektaru. Uzyskuje się zatem miód o obniżonej zawartości lizozymu, a
tym samym o słabej aktywności antybiotycznej. Natomiast podczas powolnego zbioru nektaru
pszczoły systematycznie wzbogacają nektar w lizozym, podnosząc tym samym jego poziom w
miodzie i wzmacniając właściwości antybiotyczne końcowego produktu.

Na ogół próbki miodu o wyższej kwasowości charakteryzowały się wyższą zawartością lizozymu. Przykładem
może być miód z chabru bławatka, który przy oznaczonej wartości pH 3,5 zawierał około 15 ľg/g lizozymu. W
kolejnych badaniach wykazano wpływ siły rodziny pszczelej na poziom lizozymu w miodzie. I tak na
przykład miód akacjowy pochodzący z plastrów silnej rodziny zawierał około 15 ľg/ml lizozymu, podczas gdy ze
słabej rodziny pszczelej należącej do tej samej pasieki tylko około 10 ľg/ml. Zawartością lizozymu różni się
także miód plastrowy i odwirowany. Przykładowo wyższy poziom lizozymu w miodzie akacjowym
plastrowym (około 16 ľg/ml) warunkuje jego silniejszą aktywność antybiotyczną, niż w tym samym miodzie po
odwirowaniu (poniżej 2 ľg/ml). Kolejnym czynnikiem wpływającym na zawartość lizozymu w miodzie
jest wiek pszczół. Stwierdzono, że 9-dniowe i 23-dniowe pszczoły wytwarzają znacznie więcej tego związku
niż pszczoły 16-dniowe. Ponadto okazało się, że w gruczołach gardzielowych tych owadów, niezależnie od
wieku, występuje więcej lizozymu niż w wolu miodowym. Dla przykładu w gruczołach gardzielowych 9-dniowych
pszczół stwierdzono około 96 ľg/g, a w wolu zaledwie 13 ľg/g tego enzymu.

W świetle przeprowadzonych badań można stwierdzić, że lizozym spełnia w miodzie wielorakie funkcje. Poprzez
właściwości antybiotyczne hamuje rozwój bakterii, grzybów i pierwotniaków, a tym samym chroni miód przed
rozwojem drobnoustrojów. Z kolei ilościowe oznaczenie zawartości lizozymu w miodzie pozwala na ocenę
aktywności antybiotycznej analizowanych próbek miodu. Wśród czynników antybiotycznych (obok oksydazy
glukozy i substancji termostabilnych) enzym uczestniczy w mechanizmie przeciwdrobnoustrojowego działania
miodu, co jest istotne.
Należy również wspomnieć o zadaniu, jakie spełnia lizozym u pszczół - producentek miodu, i u człowieka -
potencjalnego odbiorcy tego produktu. Miód wzbogacony w ten związek jest pożywieniem i źródłem białka
decydującym o nieswoistej odporności pszczół. W ten sposób lizozym chroni rodzinę pszczelą przed chorobami,
zarówno w okresie letnim, zimowym, jak i w przyszłym pokoleniu. U człowieka enzym ten stanowi, podobnie jak
u pszczół, czynnik odporności nieswoistej, który podwyższa odporność na zakażenia. W podsumowaniu można
stwierdzić, że miód - jako produkt zawierający lizozym - wzbogaca organizm człowieka w ten cenny składnik
biologiczny, polepszając funkcjonowanie układu odpornościowego.

Tabela. Zawartość lizozymu w miodach różnego pochodzenia


(wg Nagornej i Lewczenko 1993)

Okres
przechowywania Źródło nektaru pH miodu Lizozym (µg/g)
(lata)

1 lipa 4,3 4,96 ± 1,07

0,5 lipa 4,7 2,63 ± 0,1

1 biała akacja 4,3 3,52 ± 0,29

1 biała akacja 4,6 15,44 ± 3,54

1 biała akacja 4,4 2,95 ± 0,25

2 biała akacja 4,8 6,33 ± 0,44

2 biała akacja 4,9 4,73 ± 1,09

0,5* biała akacja 4,2 1,50 ± 0,18

8 gryka 3,5 3,96 ± 0,50

1 chaber bławatek 3,8 15,28 ± 3,99

1 wielokwiatowy 3,9 9,80 ± 1,49

2 wielokwiatowy 3,8 7,40 ± 1,39

0,5* spadź 4,7 1,68 ± 0,27

* obfity pożytek

Prof. dr hab. Barbara Tomaszewska


Wydział Medycyny Weterynaryjnej
AR we Wrocławiu

Czy w pyłku znajdują się przetrwalnikowe formy


zarazków?
Mianem zarazków określa się chorobotwórcze drobnoustroje, a więc takie mikroorganizmy, które są w stanie
doprowadzić do zakażenia i procesu chorobowego. Niektóre zarazki mogą wytwarzać formy przetrwalnikowe
skutecznie opierające się wpływom środowiska zewnętrznego i działaniu środków odkażających. Klasycznym
przykładem wysokiej oporności są endospory Paenibacillus larvae - bakterii wywołującej zgnilec amerykański
(złośliwy). Endospory wytwarzają także niektóre bakterie odpowiedzialne za występowanie w rodzinach
pszczelich zgnilca europejskiego (łagodnego). Formy przetrwalnikowe, zwane zarodnikami, produkuje grzyb
otorbielak pszczeli (Ascosphaera apis) powodujący grzybicę otorbielakową (wapienną) czerwiu.

Zarodniki otorbielaka pszczelego są rozpowszechnione w przyrodzie, znajdują się w środowisku ulowym, w


produktach pszczelich. Nie zawsze jednak zarodniki tego grzyba wywołują charakterystyczne objawy u
zakażonego i chorującego czerwiu pszczelego. Grzybica otorbielakowa występuje w polskich pasiekach
powszechnie, a jej przebieg uwarunkowany jest wieloma czynnikami. Zamarłe, zmumifikowane larwy pszczele
usuwane przez pszczoły można znaleźć w pobliżu wylotka. Przy silnym porażeniu rodziny pszczelej mumie larw
mogą zalegać w dużej ilości także na dennicy. Na mumiach larw, które zawierają ogromne ilości zarodników,
pojawiają się charakterystyczne plamy żółtobrązowe, ciemnoszare, prawie czarne.

Zarodniki otorbielaka pszczelego charakteryzują się dość dużą wytrzymałością na działanie warunków
środowiskowych. Przyjmuje się, że w temperaturze pokojowej przeżywają 6 miesięcy, w temperaturze 0° C -
jeden rok, w suchym stanie zmieszane z pyłkiem mogą przeżyć rok. Niektórzy autorzy podają, że w starych
plastrach zachowują żywotność nawet do 15 lat. W wodzie o temperaturze 400° C żyją jeden miesiąc.

Liczne przypadki grzybicy otorbielakowej w pasiekach, obecność zarodników w środowisku ulowym pozwalają
przypuszczać, że zarodniki otorbielaka pszczelego powszechnie występują w produktach pasiecznych, przede
wszystkim w miodzie i pyłku kwiatowym, mimo że nie stwierdza się objawów chorobowych w rodzinach
pszczelich. Grzyb otorbielak pszczeli nie jest chorobotwórczy ani szkodliwy dla człowieka, jego
chorobotwórczość ogranicza się jedynie do starszych larw pszczelich. Dla larw pszczelich pyłek kwiatowy, miód
zawierające zarodniki grzyba są głównym źródłem zakażenia i choroba w rodzinie pszczelej rozprzestrzenia się
przede wszystkim za pośrednictwem pszczół karmicielek.

Czytelnik „Pszczelarstwa” pyta: w jakim stopniu pyłek kwiatowy w postaci obnóży pyłkowych,
znajdujący się w obrocie handlowym, może stanowić zagrożenie zdrowotne dla pszczół? Wydaje się,
że jedynym zagrożeniem mogą być obnóża pyłkowe pozyskiwane od rodzin, w których występowała grzybica
otorbielakowa, jeżeli takie obnóża będą podane pszczołom. W praktyce raczej nie podkarmia się pszczół
kupowanymi obnóżami pyłkowymi choćby ze względu na nieopłacalność takiego postępowania. Trzeba mieć
jednak świadomość, że istnieje możliwość wprowadzenia tą drogą dodatkowych porcji zarodników do rodzin
pszczelich, a także możliwość zawleczenia szczepów grzyba o dużej zjadliwości. Takie zagrożenie jest realne
również przy międzynarodowym obrocie produktami pasiecznymi, w tym także pyłkiem kwiatowym. W tej
sytuacji bezpieczniej jest podkarmiać pszczoły obnóżami pyłkowymi pozyskiwanymi we własnej pasiece i to z
rodzin nie wykazujących objawów grzybicy otorbielakowej.

Teoretycznie o wiele większe niebezpieczeństwo może stanowić pierzga, w której oprócz zarodników otorbielaka
pszczelego mogą znajdować się endospory Paenibacillus larvae, wspomniane we wstępie formy przetrwalnikowe
drobnoustrojów powodujących zgnilec europejski, a także spory Nosema apis - sprawcy choroby sporowcowej.
Stąd przy zwalczaniu tych chorób w pasiece nie wolno zapominać o możliwościach ich przenoszenia i
rozprzestrzeniania także za pośrednictwem plastrów zawierających zapasy pierzgi.

dr Piotr Skubida
Oddział Pszczelnictwa ISiK w Puławach
e-mail piotr.skubida@man.pulawy.pl

W trosce o dobre przygotowanie do zimy


Ul korpusowy wielkopolski jest w prowadzeniu gospodarki pasiecznej ulem uniwersalnym. Pierwszą jego zaletą
są niezbyt duże gabaryty, niewielka masa. Druga zaleta to możliwość operowania całymi korpusami, co
zwiększa tempo prac w sezonie. Trzecia zaleta to możliwość tworzenia różnych wariantów przygotowania rodzin
do zimowania. To zagadnienie spróbujmy wyjaśnić szerzej. Najprościej jest zimować rodziny w jednym korpusie
ula. Ułożenie gniazda, następnie dokarmianie zimowe przeprowadza się szybko, a po wyjęciu podkarmiaczki
pozostaje jedynie ocieplenie gniazda matą boczną. Więcej czasu pochłania przygotowanie rodziny do zimowania
w dwóch korpusach. Ważne jest, aby podczas dokarmiania matka znajdowała się i czerwiła w dolnym korpusie,
a w górnym pszczoły gromadziły wyłącznie zapasy zimowe. Dlatego z chwilą rozpoczęcia podawania syropu, gdy
podkarmiaczka znajduje się w korpusie górnym, oba korpusy należy oddzielić od siebie kratą odgrodową, którą
po zakończeniu karmienia należy niezwłocznie usunąć. Należy pamiętać o bardzo dokładnym oszacowaniu siły
rodziny i przeznaczeniu co najmniej 1,6 kg cukru na 1 plaster wielkopolski. Nie trzeba zabierać plastrów z
dolnego korpusu i wymieniać ich na puste, gdyż zawierają one pewne ilości miodu i zazwyczaj pierzgi, co może
się przydać wiosną, kiedy zamienimy korpusy miejscami, stwarzając matce lepsze warunki do czerwienia.

Badania wykonane w Oddziale Pszczelnictwa w Puławach potwierdziły lepsze zimowanie rodzin w dwóch
korpusach uli wielkopolskich w porównaniu z zimowaniem w jednym korpusie, co szczególnie znalazło
odniesienie do tempa rozwoju wiosennego rodzin i ich późniejszych wyników produkcyjnych. Ostatnio bardzo
popularne stało się zimowanie na tzw. poduszce powietrznej. Polega ono na wstawieniu między dennicę a
korpus pustej nadstawki lub pustego korpusu. Jest to dobry sposób, dzięki któremu poprzez zwiększenie
przestrzeni podramkowej stwarza się lepszą izolację cieplną, a jednocześnie poprzez zwiększoną wentylację
zapobiega się nadmiernemu zawilgoceniu gniazda. Przy zimowaniu rodzin w jednym korpusie sprawa jest
prosta, zaś przy dwóch korpusach i „poduszce powietrznej” wysokość ula zwiększa się i w przypadku
występowania porywistych wiatrów w zimie stwarza się niebezpieczeństwo przewrócenia ula.

Termin zakończenia dokarmiania zimowego jest bardzo istotny. Według


badań przeprowadzonych w Oddziale Pszczelnictwa w Puławach ustalono, że
najlepiej zakończyć karmienie do końca sierpnia w tych pasiekach, które nie
korzystają z późnych pożytków. Ważne jest, aby pszczoły wygryzające się w
trzeciej dekadzie sierpnia i pierwszej dekadzie września nie brały udziału w
przerabianiu syropu cukrowego; są to pszczoły najbardziej długowieczne i
mogą przeżyć nawet do 270 dni, co zostało stwierdzone w badaniach.
Odpowiednie ilościowo dokarmianie (najlepiej dużymi dawkami - 4-5 l
jednorazowo) zapobiega w pewien sposób niepotrzebnemu czerwieniu matek w końcu września lub w
późniejszych miesiącach w okresach znacznych ociepleń w ostatnich latach.

Niektórzy autorzy polecają zdejmowanie ociepleń górnych na okres zimowania, co wpływa na ochłodzenie
gniazda i nie zachęca matek do podejmowania czerwienia i zapobiega zbyt wczesnemu rozpoczęciu czerwienia
pod koniec zimowania. Ubiegłoroczna jesień była wyjątkowo długa i ciepła, co prowokowało matki do
przedłużania czerwienia. Ale porównując rodziny dokarmiane dużymi dawkami, w których karmienie skończono
wcześniej, z tymi którym jednorazowo podawano 2 l syropu i karmienie przeciągało się do 20 września,
stwierdzono, że w tych pierwszych rodzinach ilość czerwiu była znacznie mniejsza, ponieważ matki miały dużo
mniej miejsca na składanie jaj. W drugim przypadku trzeba było uzupełniać dokarmianie, co niewątpliwie
osłabiło rodziny.

Podstawowym pokarmem używanym do dokarmiania zimowego jest syrop cukrowy lub syrop inwertowany. Czy
można używać do tego celu np. miodu sztucznego, pyta czytelnik z Inowrocławia. Niektórzy pszczelarze mają
bowiem możliwości kupienia jego większych ilości. Zadajmy sobie pytanie: co to jest miód sztuczny, jak
powstaje i jaki jest jego skład?

Sztuczny miód zawiera glukozę i fruktozę, które są produktami hydrolizy sacharozy w podwyższonej
temperaturze w kwaśnym środowisku. Produktem reakcji jest syrop inwertowany, który po zneutralizowaniu
sodą zabarwia się karmelem, dodaje do niego olejki eteryczne i poddaje krystalizacji. W zależności od składu i
konsystencji sztuczny miód może być płynny, otrzymany w wyniku niepełnej hydrolizy cukru, przeważnie z
dodatkiem syropu skrobiowego jako antykrystalizatora, oraz stały, o strukturze drobnokrystalicznej, zawierający
w porównaniu z miodem płynnym więcej cukru inwertowanego i mniej sacharozy. Sztuczny miód nie ma nic
wspólnego z miodem naturalnym.

Składniki (%)

Rodzaj miodu Cukier


Sacharoza Dekstryny Woda
inwertowany
(maks.) (maks.) (maks.)
(min.)

płynny 47 30 brak 21
Sztuczny
stały 74 5 brak 21

nektarowy 70 5 3 20
Naturalny
spadziowy 60 5 10 20

W sztucznym miodzie obecny jest 5–hydroksymetylofurfural (HMF) - aldehyd powstały przez odszczepienie w
wysokiej temperaturze wody z cukrów, zwłaszcza z fruktozy. Miód naturalny świeżo odwirowany nie zawiera
HMF w ogóle lub minimalne jego ilości. W miarę przechowywania następuje niewielki wzrost zawartości HMF, a
istotną rolę odgrywa temperatura. Przy wyższej temperaturze szybciej wzrasta zawartość HMF. W procesie tym
pewną rolę odgrywa też kwasowość środowiska, co szczególnie uwidocznia się w procesie produkcji miodu
sztucznego. Miód naturalny, w którym stwierdza się więcej niż 20 mg/kg HMF uważa się za zafałszowany
inwertem. W miodzie sztucznym, wskutek używania kwasu w reakcji hydrolizy sacharozy, jego wartość może
dojść nawet do 650 mg/kg. Dodać należy również pewne ilości HMF, który powstaje podczas wytwarzania
karmelu potrzebnego do barwienia miodu. Obecność takiej ilości aldehydu jest niewątpliwie szkodliwa dla
pszczół. Jeżeli jest to na dodatek miód przeterminowany, to z upływem czasu zawartość HMF jest jeszcze
wyższa.
Przypomnijmy sobie pierwsze kroki produkcji syropu inwertowanego do zimowego dokarmiania pszczół, kiedy to
prowadzono kwaśną hydrolizę. Odnotowano wtedy szereg przypadków złego zimowania pszczół i osypywania się
rodzin. Obecnie większość zakładów hydrolizuje sacharozę, nawet skrobię, z wykorzystaniem enzymów i
sytuacja zmieniła się na lepsze. Tak więc w trosce o zdrowie naszych pszczół i ich dobrą kondycję wczesną
wiosną nie eksperymentujmy, nie używajmy sztucznego miodu ani do podkarmiania, ani do dokarmiania
zimowego rodzin pszczelich.

Prof. dr hab. Andrzej Pidek


Instytut Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Skierniewicach
apidek@insad.pl

Polskie pszczelarstwo na progu Unii Europejskiej


Czy w polskim pszczelarstwie wystąpił kryzys? To najbardziej
syntetyczne pytanie nasuwające się w aktualnej jego sytuacji.
Liczba pasiek i rodzin pszczelich w ostatnim 20-leciu w Polsce
uległa 3 krotnemu zmniejszeniu. Mimo to miodu nie brakuje. Nie
bardzo można tylko określić jakiego jest pochodzenia. O polski
miód coraz trudniej, a według opinii kompetentnych właścicieli
firm pszczelarskich takiego miodu w tym roku było zbyt mało.
Sytuacje ponoć ratuje import. W dużej mierze z Chin.

W Polsce mamy 800 tysięcy rodzin pszczelich w 50 tysiącach


pasiek. Średniej wielkości pasieka ma 16 rodzin pszczelich, co
odpowiada porównywalnemu parametrowi w Unii Europejskiej
(UE). Popyt miodu na rynku ulega wahaniom. Ostatnio jest
mniejszy za sprawą incydentu wykrycia chloramfenikolu w
miodzie z supermarketu „Tesco”. Inne supermarkety również
zaczęły rezygnować z umów zawartych z pszczelarzami a w
zasadzie z polskimi firmami dostarczającymi miód, obawiając się
miodu z pozostałościami leków.

W Polsce nie ma często wyraźnego rozgraniczenia pomiędzy


pszczelarzami, a właścicielami firm. Właściciele firm skupujących miód niekiedy mają własne pasieki. Chętnie
identyfikują się z zawodem pszczelarza, bo ta profesja w społeczeństwie otaczana jest swoistą estymą. To
powoduje większą wiarygodność. Prawidłowością jest, że w wielu innych krajach firmy pszczelarskie zajmujące
się importem oraz eksportem miodu „wyrastały” z pasiek. W tym zakresie podobnie jest w Polsce jak w USA sto
lat temu. Wtedy proces przekształcania pasiek przebiegał wolniej i bardziej naturalnie. W ten sposób wyrosła
znana amerykańska firma Dadanta, która produkuje sprzęt, wydaje prasę i książki o tematyce pszczelarskiej.

Co zrobić by poprawić w Polsce niezdrową sytuację na rynku miodu? Jak rewitalizować pszczelarstwo? Albo
prościej: jak go ożywić? Podstawowe zmiany w pszczelarstwie powinny prowadzić do wzrostu zaufania
konsumenta do kupowanego przez niego miodu, co można osiągnąć poprzez funkcjonowanie uczciwych
pszczelarskich firm zajmujących się obrotem miodu. Sytuacja wbrew pozorom nie jest taka prosta. Co
polskiemu pszczelarstwu jest potrzebne? Lobbing czy pokuta?
Lobbing. Do niedawna lobbing był skuteczny i dostosowany do sytuacji oraz możliwości. W okresie socrealizmu
prezesem PZP był ksiądz o dużej erudycji i optymizmie, który potrafił przekonać władze państwowe, że oprócz
pszczół i miodu potrzebnych jest w Polsce jeszcze kilka domów pszczelarza, ośrodków apiterapii etc.
Wspomagany był w głoszeniu tych tez przez liczną rzeszę producentów i niektórych pracowników nauki. Efekty
były. Społeczeństwo polskie dużo nauczyło się o miodzie. Nabyło też zaufania do tego produktu. Spełniony
został bowiem jeden z podstawowych warunków marketingu mix – „promocja” o której na łamach
pszczelarstwa już pisałem. Pisał też p. Maciej Winiarski. Nowy system ekonomiczny wszystko zmienił. „Runęły”
autorytety. Podstawowym kryterium wartości stał się pieniądz. Jest to zjawisko charakterystyczne dla
kapitalizmu. Kapitalizm okresu wkraczania do UE charakteryzuje się dodatkowo znacznym zamętem. Nie
wiadomo kto za co odpowiada. Jakie przepisy co normalizują. Kto jest sprawiedliwym a kto kłamcą. Polskie
przepisy prawne zmieniają się, globalizują dostosowując do potrzeb UE, nie zawsze Polski. W ubiegłym roku był
taki okres, kiedy na miód znajdujący się w sprzedaży nie obowiązywały żadne normy. Polska norma na miód nie
obowiązywała, a rozporządzeń regulujących tę kwestię Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie zdążyło wydać.
Na rynku mógł więc formalnie być sprzedawany miód niewiadomego pochodzenia bez żadnych ograniczeń.

W nowych uwarunkowaniach ekonomicznych lobbing nie jest tak prosty i skuteczny. Nie jest bezzasadnym
powrót i próba wprowadzenia uporządkowanego już w pewnym zakresie marketingu mix w którym wyodrębnia
się w nim kilka podstawowych elementów: 1. Planowanie 2.Wprowadzenie produktu na rynek 3. Określenie
systemu dystrybucji i promocji (reklama, promocja właściwa, promocja osobista, i public relations). Realizując
powyższe zasady musimy bazować na dokładnej znajomości pryncypiów pszczelarstwa. Sa one bowiem
charakterystyczne. Dodatkowo muszą być one kompatybilne z tymi, które obowiązują w Unii Europejskiej.

Bilans miodu. W najbliższych latach Polska będzie zarówno eksportowała miód, jak i importowała, a co
najważniejsze produkowała. Te 3 elementy powinny pozostawać w odpowiednich proporcjach. Podstawowym
celem utrzymywania pszczół nie jest produkcja miodu lecz zapylanie upraw entomofilnych. Produkcja miodu jest
bowiem działalnością niejako wtórną. Roczne spożycie jest 2 tys. ton większe od spożycia. Konsumpcja miodu
będzie się powiększała wraz z integracją Polski z UE. Polacy zużywają rocznie około 0,35 kg miodu na 1 osobę.
Konsumpcja miodu na 1 mieszkańca. W krajach UE przez wiele lat była 2-krotnie wyższa i wynosiła 0,7 kg.
Aktualnie jest trochę wyższa i wynosi 0,8 kg. Taki poziom spożycia ustali się w Polsce za kilka lat, kiedy
będziemy „zasiedziałym” krajem członkowskim UE. Tendencje w Polsce są albo stają się zbliżone do krajów UE.
Aby spełnić zapotrzebowanie konsumentów musimy albo więcej miodu produkować albo importować. Wzrost
produkcji miodu można spowodować albo powiększając albo liczbę rodzin pszczelich, albo zwiększając ich
produkcyjność rodzin pszczelich. Zrealizowanie tego wymaga wsparcia subwencjami jakie stosuje się UE.
Pszczelarstwo oparte jest na takim samym systemie funkcjonowania jak rolnictwo. Potrzebuje podobnych
stymulacji. Subwencje dla pszczelarstwa, szczególnie krajów akcesyjnych spowodują zwiększenie produkcji i
samowystarczalność zaopatrzenia miód krajów UE.

Czy mamy spożywać tylko polski miód? W krajach bogatych,


które są najczęściej importerami miodu dostępna jest cała ich
gama od miodów najtańszych do najdroższych.

Najdroższe są miody własnego kraju uważane przez


konsumentów za najlepsze. W Szwajcarii najdroższy jest miód
szwajcarski. Za kilogram tego miodu konsumenci płacą
równowartość 17 USD. Często jednak społeczeństwa tych krajów, mimo że bogate, zaopatrują się w miody
najtańsze. Cena 1 kilograma miodu chińskiego w tym samym sklepie wynosi 1 USD. Nie jest więc sztuką
produkować miód tani lecz miód uznawanej jakości którego ceny byłyby odpowiednio wysokie. Nożyce
pomiędzy cenami tych miodów są duże. Rządy państw powinny dbać aby etykiety na opakowaniach wiarygodnie
odzwierciedlały jakość produktu. Biedniejsi mieszkańcy kupują miód tańszy, a bogatsi miód droższy. Niektóre
firmy, np. niemiecka Lagnesia wytarzają miód firmowy o nazwie firmy nie mający takiego odpowiednika w
rzeczywistości. Miód z różnych rejonów świata mieszany tam jest w stałych proporcjach. Produkt taki jest
eksportowany później do różnych krajów. Kraje importujące miód często starają się ten miód wyeksportować.
Uzależnienia są różne. Niektórzy twierdzą, że eksport miodu kanadyjskiego zależy od urodzaju w Chinach. Miód
kanadyjski mieszany jest z miodem chińskim i następnie eksportowany. Na półkach sklepowych większości
krajów znajdują się różne asortymenty miodów o różnych cenach. Ważne w tym jest, żeby etykietka
odzwierciedlała zawartość opakowania.

Miód leczy, rzadziej szkodzi? Opinie co do wartości zdrowotnych miodu są zróżnicowane. Producenci i
środowiska opiniotwórcze pszczelarzy są skłonne twierdzić ze miodem można leczyć prawie wszystko. Stąd też
pojęcie apiterapii, czyli terapii miodem. Zwolennicy szerzącej się w USA diety Atkinsa znanej w Polsce pod
nazwą diety Kwaśniewskiego twierdzą, że miód to puste kalorie. Które twierdzenie jest więc prawdziwe?
Odpowiedź wymaga obiektywizmu i dokładnych badań.

Odrębną kwestią decydującą o wartości miodu są zanieczyszczenia będące pozostałościami pestycydów.

Ostatnio społeczeństwo zostało poruszone wykrytą zwiększoną zawartością chloramfenikolu w miodzie


dostarczonym przez jedną z pasiek do sieci sklepów Tesco. Antybiotyk ten uprzednio wykrywany był w miodzie
chińskim. Zaistniało też podejrzenie że zakwestionowany miód jest chińskim lecz zaimportowanym i
konfekcjonowanym w Polsce. Zdarzenie to zostało „nagłośnione” przez polskie radio, telewizję i prasę na miarę
najważniejszych informacji polityki światowej.

Chloramphenicol w miodzie. Chloramphenicol jest substancją czynną leków o różnej nazwie. Niektóre mają
tę samą nazwę co substaancja czynna leku i lek nazywa się np. Chloramphenicol. Pod tą nazwą produkowany
jest w Czechach i Jugosławii. Innym lekiem posiadającym tę samą substancję czynna jest Detreomycyna
produkowana przez Polfę w Kutnie. Technologia produkcji tych leków nie jest jednorodna. W Chinach w leczeniu
bakteryjnych chorób pszczół stosowany jest lek wyprodukowany w Rosji według starej technologii lat
sześćdziesiątych, a lek nie jest odpowiednio oczyszczony, stąd też obawy o jego szkodliwość. Skąd
chloramphenicol w Polskim miodzie? Możliwości teoretycznie są dwie. Stosowany jest powszechnie w Chinach w
leczeniu chorób bakteryjnych czerwia, stamtąd przenika do miodu a następnie wraz z chińskim miodem
importowany był do Polski. Mogło się zdarzyć, ze miód chiński został zmieszany z miodem polskim i
sprzedawany jako miód polski. Postępowanie takie nie jest dozwolone, ale zdarza się ponoć. Można jednak
szukać potwierdzeń. W sklepach nie spotyka się miodu innego jak miód polski. Z zagranicy zaś w ostatnich
latach importuje około 2 tys ton miodu. Nasuwa się pytanie gdzie ten miód jest?

W kontekscie tej analizy wydaje się, że najcięższym „grzechem” popełnianym w Polsce w zakresie
obrotu miodem jest promocja terapeutycznych właściwości miodu połączona ze sprzedażą miodu
obniżonej jakości.

W tej sytuacji lobbing nie zastąpi pokuty, którą może być wstąpienie do Unii Europejskiej.

Prof. dr hab. Kazimiera Szklanowska, mgr inż. Monika Strzałkowska, mgr inż.
Renata Łuczywek
Katedra Botaniki AR w Lublinie
Pożytek pyłkowy przegorzanów
Badania biologii kwitnienia i pylenia kwiatów czterech gatunków przegorzanu (Echinops L.) prowadzono w
latach 2000—2003 głównie w celu uzyskania danych o ich wydajności pyłkowej. Rośliny te są zalecane przez
prof. Bolesława Jabłońskiego do uprawy na mniejszych obszarach jako wybitnie miododajne i niezawodne.
Wszystkie gatunki przegorzanu od wielu lat prof. Jabłoński uwzględniał w swojej kolekcji roślin pszczelarskich w
Puławach. Każdy gatunek uprawiano na poletku o powierzchni 5 m2, glebie bielicowej lekkiej, klasy IV.

Jedną z ważnych cech pszczelarskich przegorzanów jest ich pora kwitnienia, w pełni lata. W połowie lipca
kwitnienie rozpoczyna dwuletni przegorzan kulisty (E. sphaerocephalus L), a w sierpniu w kilkudniowych
odstępach kolejno węgierski (E. commutatus Juratz.), pospolity (E. ritro L.) i ruski (E. ruthenicus MB).
Zazębianie się tych okresów kwitnienia zwiększa pszczołom letni pożytek, a nawet przedłuża do połowy
września. Następną zaletą badanych roślin jest obfite kwitnienie. Przeciętna z lat liczba kwiatów na 1 m 2 poletka
przegorzanu kulistego sięgała 40 tys. (około 20 tys. w skali roku, to też dużo), węgierskiego 10—15 tys., a
pospolitego i ruskiego 7—8 tys. (tabela). Średnica główek kwiatowych wytwarzanych przez rośliny zależy od
gatunku, gdyż boczne rozgałęzienia z osią głównego pędu mogą tworzyć typ wierzchotki (kulisty i pospolity) lub
grono (węgierski i ruski). Liczba jednokwiatowych koszyczków w główkach wiąże się z kolei z ich średnicą, a ta
ze stopniem rozgałęzień bocznych.

Obliczona z 1 ha wydajność pyłkowa zależała od obfitości kwitnienia roślin i masy pyłku wytwarzanego w
główkach pręcikowych (jeden kwiat przegorzanu ma 5 główek pręcikowych zrośniętych w rureczkę). Rokrocznie
najobficiej pylącym gatunkiem był przegorzan pospolity, jeden jego kwiat dostarczał przeciętnie 0,9 mg pyłku,
zaś o 50% mniej – kwiat przegorzanu ruskiego (średnio 0,5 mg), a kulistego i węgierskiego po 0,7 mg. Rano i
po południu owady szukały głównie nektaru w kwiatach, natomiast najwięcej zbieraczek pyłku z obnóżami
barwy kremowobiałej obserwowano między godziną 10 a 13. O tej porze dnia najwięcej kwiatów miało pyłek
łatwo dostępny, czyli już wygarnięty na zewnątrz rurki pręcikowej przez wysuwające się, ale jeszcze
nierozgałęzione znamię słupka.
Sierpniowy pożytek pyłkowy przegorzanów był bardzo atrakcyjny dla pszczół, o czym świadczył bardzo
intensywny oblot kwiatów przez zbieraczki pyłku. Tak więc poza wysoką miododajnością badane gatunki
charakteryzują się także cennym wysokobiałkowym pokarmem pyłkowym (ponad 90% żywotności ziaren).
Równoczesna uprawa trzech wieloletnich gatunków przegorzanu może zapewnić pożytek nektarowy i pyłkowy
przez dłuższy czas na tym samym miejscu, a ponadto rośliny te odnawiają się z samosiewu. Sposób uprawy i
wymagania dokładnie opisuje prof. Jabłoński w pracy „O potrzebie i możliwościach poprawy pożytków
pszczelich” wydanej w 2000 roku.

dr Skubida Piotr
Oddział Pszczelnictwa ISiK w Puławach
piotr.skubida@man.pulawy.pl

Wykorzystanie trzciny w pasiece


Czy można wykorzystywać trzcinę do budowy uli i mat ocieplających, pyta Pan Aleksander Filimoniuk. Są
pszczelarze, którzy budują ule we własnym zakresie. Najczęściej wykorzystują do tego celu drewno, ale nie
brak chętnych do używania słomy żytniej. Z tym, że o ten drugi materiał jest coraz trudniej. Rolnicy do zbioru
zbóż wykorzystują obecnie głównie kombajny i w związku z tym słoma jest sprasowana, a takiej do celów
pszczelarskich nie da się wykorzystać. W wielu miejscach zaś można spotkać duże połacie trzciny, która z
powodzeniem może stanowić doskonały materiał do budowy uli, mat, a nawet do krycia daszków. Trzcina jest
rośliną wartościową znajdującą zastosowanie głównie w budownictwie jako materiał posiadający wysokie
właściwości termoizolacyjne. Zawiera 10,8% składników mineralnych, głównie krzemionki. Zawiera również
wosk i saponiny (środki pianotwórcze).

Trzcina ma bardzo wysoką tolerancję na ogień, mróz, wysokie pH i zasolenie. Przede wszystkim musi to być
trzcina jednoroczna. Łodyga trzciny nie może być zbyt gruba (ta nadaje się na maty) i powinna być bez liści.
Pozyskana w okresie zimowych żniw trzcina musi być przygotowana w odpowiedni sposób. Dokonuje się selekcji
odrzucając stare źdźbła i inne zanieczyszczenia. Trzcina wodna charakteryzuje się bardzo wysoką izolacyjnością
cieplną. Wg badań zachodnich współczynnik przenikania ciepła U (dawniej k) pokrywy trzcinowej kształtuje się
na poziomie 0,35 W/m2K (np. dach trzcinowy grubości 30 cm odpowiada 100 mm izolacji z wełny mineralnej
ułożonej pod pokryciem tradycyjnym.

Należy podkreślić, że materiały naturalne takie jak


trzcina czy słoma mają najmniejszy ze wszystkich
znanych materiałów termoizolacyjnych Ule ocieplone trzciną z trzech stron na 14 ramek
współczynnik przewodzenia ciepła (0,048— dadanowskich
0,058W/m2K). Jest to możliwe dzięki wypełnieniu łodygi powietrzem, które ma najmniejszy współczynnik
przewodzenia ciepła (0,024 W/m2K). Dla porównania wskaźnik ten dla drewna wynosi od 0,15 do 0,3 W/m2K,
dla cegły ceramicznej 0,8 W/m2K czyli 33 razy więcej; dla betonu 1,5—1,7 W/m2K (62—71 razy więcej); dla
blachy miedzianej wskaźnik ten wynosi zaś 400 W/m2K tj. aż 16666 razy więcej. Trwałość tego naturalnego
materiału wynika stąd, iż trzcina zawiera składniki woskowe a dodatkowo w dolnej części łodygi (tzw. knowiu)
na styku z wodą wytwarza w czasie dojrzewania zwiększoną ilość krzemionki powodując pogrubienie i twardość
ścianki, co z kolei powoduje wysoką odporność na działanie warunków atmosferycznych a także podwyższa w
ten naturalny sposób odporność ogniową. Trzcina jest zalecana jako jeden z materiałów do budowy uli w
pszczelarstwie ekologicznym. W związku z powyższym nie ma żadnych przeszkód do jej wykorzystywania jako
budulca na ule.

Włodzimierz Kistela
76-200 Słupsk, ul. Banacha 7 m 131
tel. (059) 843 80 91

Zimowa wentylacja
Dobrą zimowlę rodzin pszczelich w istotnym stopniu gwarantuje właściwa wentylacja ula. Od dawna stosuję się
do zaleceń pana dr. C. Zmarzlickiego. Otwór w powałce 10 x 10 cm, a nad nią pół nadstawki z luźno ułożoną
słomą zapewniają dobrą wentylację zimą. Aby nie zaśmiecać ula i terenu przed ulem, słomę umieszczam w
pokrowcu z materiału. Ostatnio w ramach doświadczenia przygotowałem arkusze styropianu o grubości 4 cm, w
którym nawierciłem 100 otworów. Późną jesienią arkusze te opieram na dwóch listewkach bezpośrednio na
ramkach. Para wodna znad kłębu powoli odprowadzana jest przez luźną słomę albo przez otwory w
styropianowych płytach. Przemieszczanie się pary wodnej w górę, gdy jest jeszcze ciepła, powoduje dopływ
świeżego powietrza od dołu.. Suche powietrze z tlenem gwarantuje ciepło w ulu i mniejsze zużycie pokarmu bez
fermentacji pokarmu i biegunki pszczół.

Pasiecznicy, którzy mają ule słomiane nie muszą martwić się o wentylację, bo słomiaki „robią to same”. Kiedyś
miałem 80 uli słomianych i dlatego wiem, że opinia ta jest słuszna.

Najgorsza wentylacja jest w szczelnym ulu o objętości pomniejszonej o wycofane ramki ze ścieśniaczami z płyty
czy desek, dokładnie przylegającymi i sięgającymi do samego dna. Poza tym, gdy na ramkach jest folia czy
listewki międzyramkowe dobrze zakitowane, to jest on szczelny i ciepły, a zarazem mały i z dużą ilością pary
wodnej niemogącej wydostać się przez ściany czy górne ocieplenie. Ule styropianowe zakryte powałką z
wytłoczonego styropianu o otworach zakitowanych są bardzo szczelne. Przesz siatkę w dnie ula dopływa dużo
zimnego powietrza, co powoduje skraplanie się pary na styropianowych ścianach. Sytuację wewnątrz kłębu
ratują maty słomiane wstawione po obu stronach kłębu i to w dwóch korpusach. Ale i one muszą być oddalone
od ścian chociaż o 1 cm.

Jeden z pszczelarzy, który zatrzymuje listewki międzyramkowe na zimę po pierwszych przymrozkach, gdy
ogranicza liczbę ramek w ulu, obraca listewki o 90°. Szczeliny wzdłuż listewek nie są wtedy zakitowane i para
wodna swobodnie przemieszcza się w kierunku poduszek z sieczką. U kolegi, który nadal do karmienia pszczół
używa balonów, widziałem dobry pomysł na odprowadzenie pary przez otwór w powałce, przeznaczony na te
balony. Na otwory te nakładał gazę i sypał sieczkę. Zmieniał ją kilka razy w ciągu zimy, bo stale była mokra.

Lek. wet. Sylwia Kasprzak, prof. dr. hab. Aleksandra Hartwig


SGGW w Warszawie
Chroniczny paraliż pszczół osłabia rodziny pszczele
Wirus chronicznego paraliżu pszczół (CBPV) jest rozpowszechniony na całym świecie. W Polsce rzadko jest on
diagnozowany, chociaż jest obecny w większości pasiek. Stwierdzenie zakażenia nie jest możliwe bez
wykonywania specjalistycznych badań laboratoryjnych. Przypuszcza się, że największe nasilenie objawów
występuje w sierpieniu i we wrześniu. Długo sądzono, że chroniczny paraliż pszczół nie jest chorobą zakaźną.
Przyczyn doszukiwano się w inwazji pasożytów Acarapis woodi, Nosema apis czy Malpighameba mellifiacae.
Podejrzewano również wiele bakterii. Z powodu trudności technicznych wirus wyizolowano dopiero w 1963r.
Okazało się, że jest to RNA wirus, o kształcie ciała od elipsoidalnego do kulistego. Wirusy o elipsoidalnym
kształcie są bardziej zakaźne. W Polsce wirus udało się wyizolować dopiero w 1992 r. Przebadane wtedy próbki
zebrano w maju w pasiekach podwarszawskich miejscowości. Pszczoły z tych pasiek nie wykazywały żadnych
objawów.

Wirus chronicznego paraliżu może powodować zakażenia bezobjawowe u pszczół dorosłych lub zamieranie
czerwiu. Gdy u pszczół występują objawy choroby, wtedy może być ona dwupostaciowa.

Pierwszą postać CBPV charakteryzuje występowanie u pszczół różnego rodzaju zaburzeń w poruszaniu się
oraz porażeń. Chore osobniki początkowo gromadzą się w najcieplejszych miejscach gniazda, później są
wypędzane lub wręcz wyrzucane na zewnątrz ula, gdzie łatwo je zauważyć, gdyż pełzają przed wylotkiem oraz
wokół ula lub wspinają się na źdźbła pobliskich traw. Owady wykazują nieskoordynowane, chwiejne ruchy.
Skrzydła wielu spośród nich są szeroko rozstawione na boki. Często spotykanym objawem przy tej postaci
choroby jest nadmierne rozdęcie odwłoka. Jest ono czasami tak silne, że między płytkami pancerza widoczna
jest nawet błona międzysegmentalna. Odwłok rozciągnięty jest przez zalegający w przewodzie pokarmowym,
głównie w wolu miodowym, pokarm, co spowodowane jest niepohamowanym apetytem owadów. Ta postać
choroby trwa kilka dni, po czym następuje śmierć wszystkich pszczół wykazujących objawy.

Druga postać chronicznego paraliżu pszczół cechuje się występowaniem tzw. czarnych rabusiów. Pszczoły te
tracą niemal całkowicie owłosienie, są czarne, połyskujące, sprawiają wrażenie natłuszczonych. Takie pszczoły
wydają się też mniejsze. W początkowej fazie choroby pszczoły zdolne są jeszcze do lotu. Gdy opuszczą ul, nie
mogą do niego wrócić, bo nie są wpuszczone przez strażniczki. Nie umiemy wyjaśnić takiego zachowania.
Podejrzewa się, że dotknięte chorobą pszczoły wydzielają zapach obcy dla wartowniczek i zdrowe osobniki stają
się agresywne względem chorych. Chore pszczoły mają bardzo charakterystyczny wygląd i zachowanie. Krążą
wokół wylotka, sprawiając wrażenie pszczół rabujących ul. W ciągu następnych paru dni u chorych pszczół
pojawiają się drgawki oraz porażenia i zaburzenia koordynacji, podobnie jak w pierwszej postaci. Pszczoły takie
w końcu zamierają, wykonując często drgające ruchy odwłokiem.

Rozpoznanie CBPV nie jest łatwe. W diagnostyce


różnicowej należy uwzględnić nosemozę (pełzające
przed wlotkami pszczoły z nadmiernie rozciągniętymi
odwłokami), i zatrucia substancjami chemicznymi
(różnego rodzaju porażenia oraz utrata owłosienia
przez owady). Najczęściej, mimo obecności wirusa w
organizmach pszczół, w rodzinie brakuje objawów i
wydają się one zdrowe. W rodzinie mogą chorować
oraz ginąć pojedyncze osobniki, ale jest to bardzo
trudne do zaobserwowania.

Jeżeli dochodzi do rozwoju chronicznego paraliżu,


Druga postać chronicznego paraliżu pszczół -
opisane objawy mogą występować z różnym
wyłysiałe, czarne pszczoły
nasileniem. W rodzinie może wystąpić jedna z postaci lub obie naraz. W skrajnych przypadkach choroba może
w ciągu 1-2 tygodni doprowadzić do zagłady rodziny. W pobliżu ula widocznych jest wiele pełzających pszczół.
Dzieje się tak jednak bardzo rzadko. Częściej objawy choroby utrzymują się w pasiece przez kilka lat. W
większości przypadków zanikają jesienią i pojawiają się wiosną następnego roku.

Wirus chronicznego paraliżu pszczół szerzy się głównie przez bezpośredni kontakt pszczół. Dzieje się to głównie
na skutek różnego rodzaju uszkodzeń pancerza chitynowego owada. Rozprzestrzenianiu wirusa w obrębie
rodziny sprzyja chłodne dni oraz okresy bezpożytkowe, kiedy wiele pszczół pozostaje w ulu. Wirus ten może
wniknąć do organizmu pszczoły drogą pokarmową. Podejrzewa się, że wcześniej musiałoby jednak dojść do
uszkodzenia przewodu pokarmowego owada. Ważną rolę w szerzeniu infekcji między rodzinami odgrywać może
pszczelarz przy zabiegach opylania i opryskiwania. Gdy pszczoły próbują oczyścić się z oprysku, dochodzi do
wyłamywania włosków i tworzenia się wrót zakażenia.

Zwalczanie CBPV jest bardzo trudne. Nie ma bowiem skutecznego leku na żadną chorobę wirusową pszczół.
Natomiast bardzo ważne jest ograniczenie mechanicznego przenoszenia wirusa, a więc zaniechanie oprysków i
opylań, unikanie stłoczenia pszczół czy wymiana matki na młodą. Pomimo że choroba rzadko przenosi się drogą
pokarmową, nie powinno się podawać zdrowym pszczołom pokarmu po osypanych rodzinach.

Chociaż wirus może szerzyć się w tak różny sposób, zwykle objawy występują u jednej czy w dwóch rodzinach
w pasiece. Pszczelarz nie zdaje sobie często sprawy, że inne rodziny mogą być zakażone bezobjawowo i być
źródłem zakażenia. Aby to sprawdzić, potrzebne jest profesjonalne laboratorium, odpowiedni sprzęt i wiedza.
Badania w kierunku chronicznego paraliżu pszczół wykonywane są bezpłatnie w laboratorium SGGW (Katedra
Nauk Klinicznych, Choroby Owadów Użytkowych, SGGW, ul. Ciszewskiego 6, 02-786 Warszawa, tel.(22) 853-

09-45, e-mail: hartwig@alpha.sggw.waw.pl).

Dr Ryszard S. Pałach

Jak sprzedawać zgodnie z prawem produkty


pszczele z własnej pasieki?
• Pszczelarstwo jest działem specjalnym produkcji rolnej. Z tego względu każdy pszczelarz jest
właścicielem gospodarstwa pasiecznego, w którym utrzymywane są zwierzęta gospodarskie i ma
obowiązek zgłoszenia tego faktu do rejestru powadzonego przez powiatowego lekarza weterynarii
(Ustawa z dnia 11 marca 2004 r. o ochronie zdrowia zwierząt i zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt.-
Dz. U. 2004 r. Nr 69 poz. 625; Rozporz. Min. Roln. i Rozwoju Wsi z dnia 8 stycznia 2003 r. w sprawie
rejestru podmiotów prowadzących niektóre rodzaje działalności dotyczące zwierząt i produktów
zwierzęcych.- Dz. U. 2003 r. Nr 7, poz. 87).

• Następnym krokiem pszczelarza, który sprzedaje konsumentom wyprodukowany przez siebie miód czy
inne produkty, jest zwrócenie się do powiatowego lekarza weterynarii o wydanie dokumentu
poświadczającego nadanie weterynaryjnego numeru identyfikacyjnego (Rozp. MRiRW z dnia 3 czerwca
2003 r. w sprawie wzorów świadectwa zdrowia oraz handlowego dokumentu identyfikacyjnego dla
wprowadzanych na rynek mięsa i jego przetworów, mleka i przetworów mlecznych, miodu i jego
przetworów, ryb, skorupiaków i mięczaków oraz ich przetworów, a także dla produktów jajczarskich. -
Dz. U. 2003 r. Nr 106, poz. 1000; Rozp. MRiRW z dnia 19 kwietnia 2004 r. w sprawie sposobu ustalania
weterynaryjnego numeru identyfikacyjnego.- Dz. U. 2004 r. Nr 86, poz. 807).

• Dysponując dokumentem poświadczającym nadanie weterynaryjnego numeru identyfikacyjnego (jego


okazania mogą domagać się zarówno przedstawiciele inspekcji weterynaryjnej jak i nabywcy
oferowanych produktów) pszczelarz może po spełnieniu wymaganych warunków prowadzić sprzedaż
pozyskanych z własnej pasieki produktów zarówno w wydzielonym pomieszczeniu na obszarze swojego
gospodarstwa pasiecznego (Rozp. MRiRW z dnia 13 grudnia 2002 r. w sprawie szczegółowych
warunków weterynaryjnych wymaganych przy prowadzeniu działalności związanej ze sprzedażą
bezpośrednią.- Dz. U. 2002 r. Nr 223, poz. 1879), i na bazarach oraz targowiskach po uiszczeniu
ustalanej lokalnie opłaty targowiskowej.

• Ponieważ nabywane przez konsumentów produkty znajdują się w opakowaniach jednostkowych, ich
oznakowanie powinno zawierać wymagane prawem informacje (Rozp. M.R. i R.W. z dnia 16 grudnia
2002 r. w sprawie znakowania środków spożywczych i dozwolonych substancji dodatkowych. - Dz. U.
2002 r. Nr 220, poz. 1856).

Część rozporządzeń wykonawczych do Ustawy z dnia 11 marca 2004 r. o ochronie zdrowia zwierząt i zwalczaniu
chorób zakaźnych zwierząt jeszcze się nie ukazała, stąd do czasu ich wydania obowiązują wskazane
rozporządzenia do nieaktualnej już ustawy z 1974 roku.

Konfekcjonowany we właściwych warunkach miód z własnej pasieki opatrzony stosownym oznakowaniem każdy
pszczelarz może oferować także hurtowniom lub właścicielom sklepów prowadzących sprzedaż detaliczną. Jeśli
jednak takie będzie życzenie tych odbiorców obowiązkiem producenta jest uzyskanie na własny koszt (Rozp.
M.R i R.W. z dnia 30 grudnia 2002 r. w sprawie stawek opłat za dokonanie oceny, badań laboratoryjnych i
wydawanie świadectw jakości handlowej oraz sposobu i terminu wnoszenia tych opłat - Dz. U. 2002 r. Nr 241,
poz. 2088) wymaganego przez prawo (Ustawa z dnia 21 grudnia 2000 r. o jakości handlowej artykułów rolno-
spożywczych - Dz. U. 2001 r. Nr 5, poz. 44, Nr 54, poz. 1802, 2002 r. Nr 135, poz. 1145, Nr 166, poz. 1360)
świadectwa jakości handlowej tego produktu (Rozp. M.R. i R.W. z dnia 3 października 2003 r. w sprawie
szczegółowych wymagań w zakresie jakości handlowej miodu - Dz. U. 2003 r. Nr 181, poz. 1773, Dz. U. 2004 r.
Nr 40, poz. 370).

Jacek Jaroń

Podział na „pół lotu” - to bardzo proste


Pszczelarze dość często pytają o prawidłowe wykonanie niektórych zabiegów z gospodarki pasiecznej. O
instruktaż proszą adepci sztuki pszczelarzenia i niektórzy mniej doświadczeni właściciele pszczół.

Do niedawna w standardowych ulach należało operować ramkami. Mając ule korpusowe o niskiej ramce (fot.1)
życie pszczelarza wydaje się łatwiejsze. Aby naukę poprzeć stosownym przykładem, posłużę się ulem, którego
korpusy mają wysokość 1 ramki dadanowskiej i mieszczą 10 takich ramek, co odpowiada 5 pełnowymiarowym
gniazdowym ramkom w jednym korpusie. Czyżby pszczelarze gospodarujący w dadanach czy ulach
warszawskich nie na tylu ramkach matki ograniczali w czerwieniu? Muszą oni wstawić kratę pionową i poziomą
albo typowy izolator. Matka z takiego więzienia chce za wszelką cenę uciec, bo w jej naturze nie leży
ograniczanie z boków. Lepiej toleruje kratę &brquo;nad głową”. Dla pszczół jest naturalne, że zapasy
gromadzone są u góry, a tam wolnych komórek do czerwienia brak. W ulach korpusowych matki izolujemy
umieszczając kratę miedzy kondygnacjami. Aby przystąpić do podziału na „pół lotu”, zdejmujemy z ula daszek,
a na daszku kładziemy zdejmowane korpusy (fot. 2). Obok dzielonej rodziny stawiamy dennicę po uprzednim
przesunięciu dzielonego ula na bok tak, aby dawna lokalizacja wylotka znalazła się między ulami (fot. 3). Nad
dwoma korpusami ula dotychczas była krata, która ograniczała matkę na dwóch korpusach. Teraz górny korpus
przestawiamy na nową dennicę (fot. 4), bez wyszukiwania matki. Następnie na każdym korpusie umieszczamy
kratę (fot. 5) i stawiamy po jednym korpusie na miód. Na ulach można postawić następne korpusy, gdy rozwój
rodzin będzie tego wymagał. Ramki w ulu nie są oddzielane beleczkami odstępnikowymi, są natomiast
przykryte od góry folią plastikową (fot. 6) i ociepleniem z płyty pilśniowej miękkiej (fot. 7). Na zakończenie
operacji zakładamy daszki i przez jakiś czas obserwujemy, czy przylatujące pszczoły równomiernie zalatują do
każdego ula. W przypadku intensywniejszych nalotów na jeden z uli odsuwamy go dalej w bok, a przysuwamy
drugi ul, aż nalot pszczół będzie równomierny (fot. 8). Opisany zabieg wykonujemy podczas dobrej pogody,
kiedy pszczoły wylatują w pole.

Co począć z ulem, w którym nie ma matki? Najlepiej pozwolić pszczołom założyć mateczniki, ale nie później niż
8. dnia robimy przegląd i wszystkie mateczniki zrywamy. Termin nie został wybrany przypadkowo, bo w tym
czasie nie powinno być już larw odpowiednich do założenia mateczników. Teraz możemy poddać hodowlaną
matkę. Poddanie matki w klateczce w czasie dzielenia rodziny nie będzie błędem. Osobiście preferuję pierwszą
metodę, albowiem pszczoły pozbawione matki, a później czerwiu, z którego mogłyby matkę wychować, przyjmą
bez większych oporów każdą matkę.

Lepiej jest, aby gniazdo było na snozach, nie na ramkach. Przeciwnicy snozów mogą zobaczyć na fot. 9, że
plastry na snozach dają się wyjmować, są dostatecznie wytrzymałe, a podglądanie gniazda od spodu, bez
wyjmowania plastrów, po uniesieniu korpusu gniazdowego pozwala na szybką ocenę stanu rodziny.

Jaki cel ma taki zabieg? Otóż spełnia on kilka zadań. Możemy w opisany sposób powiększyć pasiekę i wykonać
zabieg przeciwrójkowy. Do głównych zalet takiego podziału rodziny zaliczamy równomierny podział wszystkich
osobników, rozpoczynając od czerwiu i na pszczołach lotnych kończąc. Po takim podziale obydwie rodziny nie
mają niedoborów określonej grupy, np. pszczół lotnych, co występuje przy tworzeniu odkładów. Dzieląc na „pół
lotu” mamy normalne rodziny. Początkowo są one słabsze, ale w niedługim czasie siła ich wzrośnie. Prawda, że
nie jest to wcale trudne?

Dr Bolesław Osiński
02-795 Warszawa, ul. Kazury 4/10,
tel. (022) 648-88-89

Zadbajmy o lepsze trutnie w naszych pasiekach


W wielu pasiekach niedoceniany jest wpływ strony ojcowskiej na jakość populacji pszczół. Jeżeli wpływ
rasowych matek na jakość pogłowia jest już powszechnie uznany, to w przypadku naturalnego unasieniania
oddziaływanie trutni pozostaje niedocenione. Wiąże się to z brakiem możliwości kontrolowania naturalnego
unasieniania matek. Tylko w ośrodkach hodowli matek i w niektórych pasiekach reprodukcyjnych, gdzie
wykonuje się sztuczne unasienianie, dobiera się trutnie o sprawdzonym pochodzeniu. W pozostałych pasiekach
unasienianie matek w sposób naturalny odbywa się z udziałem trutni zupełnie przypadkowych. Należy więc
podjąć wysiłek w kierunku większego nasycenia terenu trutniami dobrymi, może nawet bez znanego
pochodzenia, które odegrałyby większą rolę w przekazywaniu pożądanych cech matkom z pasieki własnej jak i
pasiekom okolicznym. Chodzi o to, aby w miejscach gromadzenia się trutni wartościowe stanowiły przewagę
nad przypadkowymi. W tym celu do najlepszych rodzin w pasiece, silnych i zdrowych, wyróżniających się
wysoką wydajnością miodową, łagodnością i ograniczoną rojliwością, trzeba dodać wiosną plaster z węzą
trutową (do 2 dm2) albo ramkę z plastrem z częściową zabudową trutową. Ramkę wstawia się w środek
gniazda, blisko czerwiu otwartego. Wiosną matki chętnie zaczerwiają komórki trutowe.

W pasiekach, gdzie wychowuje się matki na własne potrzeby, umieszczenie ramki w gnieździe lub w gniazdowej
ramce pracy powinno być ściśle powiązane z terminem chowu trutni. Chodzi o otrzymanie dojrzałych płciowo
trutni na czas lotów weselnych matek. Plastry trutowe należy dodać trzy tygodnie przed rozpoczęciem wychowu
matek do 2 lub 3 rodzin. Trzeba uwzględnić zróżnicowane cykle rozwoju obu płci (16 dni matka, 24 dni truteń)
oraz dwutygodniowy okres dojrzewania płciowego trutni. Z 2 dm2 obustronnie zabudowanego plastra otrzymuje
się około 800 trutni, a podwojona lub potrojona ich liczba w pełni zaspokoi potrzeby pasieki własnej i będzie
miała wpływ na pasieki rozmieszczone w promieniu kilku kilometrów. Konieczne jest natomiast ograniczenie
liczby trutni w pniach, które nie powinny brać udziału w unasienianiu matek.

Ramki po wygryzieniu się trutni powinny być usunięte, aby nie dochodziło do tworzenia niepotrzebnych już
kolejnych pokoleń. Jeżeli jest w nich czerw pszczeli, przenosi się je do nadstawek, gdzie po wyjściu pszczół pełni
rolę ramek magazynowych. Za kratą odgrodową matki nie mają do nich dostępu.

Na pnie ojcowskie najlepiej nadają się linie kończące 2-3 letni okres funkcjonowania w pasiece i zostały w tym
czasie sprawdzone pod względem korzystnych cech, pożądanych w kojarzeniu z nową linią wprowadzaną do
pasieki. Potrzeba zwiększenia liczby wartościowych trutni odnosi się szczególnie do pasiek, w których nie ma
cyklicznej wymiany matek, a przez dobór trutni można nieco poprawić jakość swoich pszczół. Dla nich naturalne
unasienianie matek lepszymi trutniami jeszcze długo będzie podstawowym zabiegiem poprawiającym jakość
rodzin pszczelich. Coroczne wykonanie tego zabiegu przez liczniejszą grupę pszczelarzy mogłoby się przyczynić
do ciągłej wymiany genów na lepsze w danej okolicy. Dodać można, że w gospodarce rolnej niemal wyłącznie
poprzez stronę ojcowską poprawia się pogłowie zwierząt gospodarskich.

Alfons Smolnik
ul. Dębowa 14
43-190 Mikołów
tel. (32) 226-41-60

Przyrząd ułatwiający drutowanie ramek


Przygotowanie ramek do ponownego wykorzystania jest pracochłonne. Trzeba bowiem
wytypować ramki, z których wycięte zostaną plastry ciemne oraz uszkodzone przez motylice,
z zapleśniałą pierzgą czy z zabudową trutową. Wycięcie woszczyny ułatwia podgrzanie.
Można ja wystawić na słońce lub ogrzać strumieniem ciepłego powietrza, np. z suszarki do
włosów. Po wycięciu plastrów należy usunąć resztki wosku i okitowania, a następnie oczyścić
mechanicznie beleczki ramek. Robię to krótkim, ostrym nożem. Ramki poplamione kałem
wymagają wygrzania w temperaturze 65°C przez 20 minut lub przemycia w roztworze sody
kaustycznej i opłukania wodą. Otwory pod nawlekany drut należy poprawić, podnieść
gwoździki i usunąć resztki drutów. Zwichrowane i uszkodzone ramki najlepiej wycofać.
Nawlekanie drutu jest zabiegiem uciążliwym, zwłaszcza przy tworzeniu się pętli.

Na rysunku i fotografii widoczny jest przyrząd ułatwiający drutowanie ramek, zwłaszcza do


uli Dadanta. Prace przy tym przyrządzie mogę wykonywać na siedząco. Urządzenie to jest u
mnie w stałym użyciu już od kilku lat.

Początkowo urządzenie do drutowania ramek stanowiła płyta wiórowa z wkręconymi śrubami


/2-5/, później płytę tę ustawiłem pod kątem 60°. Ostatnio przyrząd udoskonaliłem.
Wyciąłem okienko w płycie wiórowej. Dzięki niemu widoczne widoczne są otworki ramki.
Teraz przyrząd ustawiony jest w pozycji pionowej z możliwością obracania się, co widoczne
jest na rysunku (elementy 7-12). Dodatkowym usprawnieniem jest zamontowanie rolki z
drutem u góry ramki z prawej strony. Ramkę podtrzymuje podpórka /6/.

Warunkiem sprawnego wykorzystania przyrządu jest stały rozstaw otworków w beleczkach


ramki. Do tego celu służy mi prosta listwa stalowa o szerokości 25 mm i grubości 4-6mm z
wytrasowaną osią i dokładną podziałką rozstawienia otworów, których średnica powinna
wynosić 2,5 mm. Przed montażem nowych ramek wiercę w listewkach otworki. Używam do
tego celu wiertarki stołowej. Wprowadzenie drutu do otworków w ramkach ułatwia
przytępiona duża igła i otwór na
nią w płycie /12/.

Przedstawiony przyrząd umożliwia


drutownie ramek na siedząco,
usprawnia pracę i skraca czas jej
wykonywania, zapobiega
pętelkowaniu się drutu, umożliwia
prostowanie i czyszczenie drutu.

Fot. 1. Aktualna wersja przyrządu z ramką z


nawleczonym już drutem, u góry - szpulka z drutem

Naukowcy odpowiadają na pytania dotyczące


zimowli
Na pytania dotyczące głównie fizjologii i zachowania pszczół podczas zimowli odpowiedzieli na łamach
rosyjskiego czasopisma „Pčelovodstvo” dyrektor Instytutu Pszczelarstwa w Austrii dr G. Pechnacker i pracownik
naukowy Instytutu Naukowo-Badawczego Pszcelarstwa w Rosji A. Kasjanow.

1. W jakiej części kłębu zimowego, a w związku z tym w jakiej temperaturze przebywają


najchętniej pszczoły w różnym wieku? W jakich warunkach młode pszczoły zaczynają
wpełzać do komórek plastrów? Czy ich rozmieszczenie w tych komórkach zależy od wieku?
G.P.: Gdy w rodzinie jest czerw (na początku lub w końcu zimy), młode pszczoły przebywają stale w
pobliżu czerwiu. Gdy w zimującej rodzinie nie ma już czerwiu, wszystkie pszczoły, niezależnie od
wieku, zachowują się jednakowo. Im jest zimniej, tym bardziej zbliżają się do siebie, aby zmniejszyć
powierzchnię kłębu i straty ciepła, i tym więcej ich wpełza do komórek plastrów. Im niższa jest
temperatura zewnętrzna, tym częściej pszczoły z ciepłej wewnętrznej części kłębu wędrują do jego
zimnej części zewnętrznej i z powrotem, co jest konieczne, aby nie zdrętwiały z zimna i nie wypadły z
kłębu.
A.K.: Wszystkie pszczoły, podobnie jak wszystkie żywe stworzenia, wydzielają ciepło. Ale w zależności
od wieku i miejsca przebywania w kłębie mogą mieć różny udział w wytwarzaniu ciepła przez ten kłąb.
Z danych H. Esch wynika, że temperatura na powierzchni kłębu przewyższała temperaturę otoczenia o
1-2°C, a w środku kłębu - o 3-6°C. Ponieważ ilość ciepła oddawanego przez ogrzane ciało (w tym
wypadku przez pszczołę) jest proporcjonalne do różnicy między temperaturą tego ciała i temperaturą
otoczenia, przy stałym współczynniku oddawania ciepła i stałej powierzchni ciała pszczoły, ilość
wydzielanego przez nią ciepła powinna być na powierzchni kłębu trzykrotnie większa niż w jego środku.
Jedna pszczoła wydziela średnio od 0,1 do 0,98 cal/min w zależności od wieku, stanu fizjologicznego i
warunków środowiska. Pszczoła, która dopiero co wygryzła się z komórki plastra, wydziela średnio 0,05
cal/min, a pszczoła w wieku dwóch dni - średnio 0,28 cal/min. Po 15 dniach od wygryzienia się z
komórek młode pszczoły wydzielają tyle samo ciepła co pszczoły dorosłe.
Według obserwacji O. S. Lwowa pszczoły zaczynają wpełzać w komórki plastrów już jesienią przy
temperaturze zewnętrznej od 4,2 do 4,6°C. Przy temperaturze od +1°C do -3,5°C prawie 40% pszczół
zajmuje 90° komórek, w których nie ma miodu.

2. Jak zmienia się stan gruczołów pszczół w miarę ich starzenia się podczas zimowli, a także
długość ich życia w zależności od warunków zimowli?
G.P.: Z reguły u wszystkich pszczół zimowych stan gruczołów jest jednakowy. Zmienia się on u tych
spośród nich (a także u pszczół wiosennych), które w końcu zimy zaczynają karmić czerw. Długość
życia takich pszczół jest znacznie krótsza od długości życia pszczół zimowych niekarmiących czerwiu,
które nierzadko żyją od końca sierpnia do początku maja następnego roku. Jeśli pszczoła zimowa musi
karmić czerw, to dzięki ciału tłuszczowemu może wykarmić dużo larw, które przeobrażają się potem w
pszczoły letnie, Jednak ciało tłuszczowe szybko się przy tym zużywa.

3. Czy warunki zimowli i zapasy perzgi w gnieździe wpływają na starzenie się pszczół
rozumiane jako spadek ich potencjału życiowego?
G.P.: Warunki zimowli nie wpływają bezpośrednio na starzenie się pszczół, ale mają wpływ na zużycie
pokarmu i w konsekwencji na wypełnienie jelita prostego. Podczas silnych mrozów rodzina pszczela
zużywa dużo pokarmu, wskutek czego może dojść do zaperzenia z powodu przepełnienia jelit prostych
pszczół. W określonej temperaturze silna rodzina zużywa w przeliczeniu na jedną pszczołę lub na 1 g
pszczół znacznie mniej pokarmu niż słaba i w związku z tym grozi jej w mniejszym stopniu zaperzenie.
A.K.: Pszczoły powinny zimować przy temperaturze zewnętrznej bliskiej 0o C. W takich warunkach
intensywność wytwarzania przez nie ciepła, które odzwierciedla poziom ich przemiany materii, jest
minimalna i mieści się w granicach od 6 do 8 W. Przy temperaturze zewnętrznej -25°C dochodzi ona do
17 W. Z tego punktu widzenia niekorzystna jest również temperatura zewnętrzna znacznie
przekraczająca 0°C. Gdy wynosi ona 10°C, intensywność wytwarzania ciepła przez pszczoły dochodzi
do 9 W, a przy 15°C - do 11 W. Przy wysokiej temperaturze zewnętrznej kłąb zimowy się rozluźnia i
rozpada.

4. W jakim stopniu zahamowana jest przemiana materii u młodych pszczół przebywających w


komórkach plastrów i jak długo one tam przebywają? Co zmusza młode pszczoły do
opuszczania komórek?
G.P.: Pszczoły przebywające w komórkach plastrów znajdują się w ciepłym środku kłębu zimowego. Z
pewnością zużywają one mniej energii, niż pszczoły znajdujące się na jego powierzchni. Być może, że
istotną rolę w ustawicznym przemieszczaniu się pszczół ze środka kłębu do jego części peryferyjnej i z
powrotem odgrywa zapas miodu w ich wolach miodowych. Przypuszczalnie pszczoły przebywające w
komórkach również trafiają od czasu do czasu do peryferyjnej części kłębu i uliczek
międzyplastrowych, aby uzupełnić zapasy w swoich wolach.
A.K.: Wypełzanie zimujących pszczół do komórek plastrów jest konieczne, gdy zmniejsza się objętość
kłębu zimowego i w uliczkach międzyplastrowych brakuje miejsca dla wszystkich mieszkanek ula.
Pszczoła siedzi w komórce dopóki nie zużyje całkowicie zapasów pokarmu. Do zmiany miejsca pobytu
może ją zmusić zmiana warunków, np. spadek temperatury poniżej poziomu krytycznego. Po
uzupełnieniu zapasów pokarmu pszczoła może znów wpełznąć do pustej komórki, jeśli ją znajdzie. Nie
mogąc się wypróżnić w ulu, pszczoły w okresie, gdy w rodzinie nie ma czerwiu, prawie nie zużywają
zapasów perzgi. Składniki pokarmowe ciała tłuszczowego zużywają zimą głównie wtedy, gdy karmią
czerw, co w normalnych warunkach zdarza się jedynie pod koniec zimowli. Warto podkreślić, że ciało
tłuszczowe nieco się zwiększa w okresie poprzedzającym wychów czerwiu.

5. Czy młode pszczoły wracają do komórek po uzupełnieniu zapasów miodu w wolach? W


jakim wieku pszczoły tracą skłonność do wpełzania w wolne komórki plastrów podczas
ochłodzenia? Czy zimujące pszczoły odtwarzają zużyte składniki pokarmowe ciała
tłuszczowego, gdy w gnieździe są zapasy pierzgi?
G.P.: Kwestia zależności wpełzania pszczół do komórek plastrów od wieku nie zostało jeszcze
ostatecznie wyjaśniona. Można na razie stwierdzić jedynie, że stan fizjologiczny wszystkich pszczół
zimowych jest prawie jednakowy niezależnie od ich wieku. Ciało tłuszczowe pszczół zimowych w
Europie środkowej od połowy lub końca lipca jest dobrze rozwinięte, ale od wczesnej wiosny, gdy
pszczoły zaczynają karmić czerw, znów się zużywa i nie odbudowuje, gdy pszczoły zaczynają zbierać
pyłek i nektar. Gdy wychowują dużo czerwiu, długość ich życia się skraca.

6. Jaki jest mechanizm regulacji temperatury i stężenia gazów w kłębie zimowym?


G.P.: Temperatura w środku kłębu wynosi mniej więcej 20°C. Stężenie CO2 waha się od 0,4 do 2,8%,
dochodząc czasem do 6%.
A.K.: Kłąb pszczeli to układ niejednorodny z wewnętrznym źródłem ciepła. Tym źródłem są pszczoły
wydzielające ciepło w wyniku procesów życiowych. We wszystkich ciałach i układach z wewnętrznymi
źródłami ciepła temperatura rośnie w kierunku ich środka i może dojść do wysokiego poziomu nawet
przy małej mocy tych źródeł. Jak tylko pszczoły utworzą kłąb, w jego środku temperatura wzrasta do
poziomu umożliwiającego im pobieranie pokarmu, a na powierzchni kłębu utrzymuje się na takim
poziomie, przy którym nie grozi im odrętwienie. W miarę jak temperatura zewnętrzna spada,
powierzchnia kłębu się ochładza. Jeśli temperatura okazuje się zbyt niska dla pszczół, kierują się one w
głąb kłębu. W rezultacie kłąb staje się bardziej zwarty. W takim kłębie taka sama ilość energii cieplnej
jest wydzielana w układzie o mniejszej objętości, w związku z czym temperatura w środku i na
powierzchni kłębu wzrasta. Gdy kłąb osiąga maksymalną zwartość, a temperatura zewnętrzna nadal
spada, pszczoły mogą już tylko spożywać więcej pokarmu i w wyniku intensywniejszej przemiany
materii zwiększać wydzielanie ciepła, nie dopuszczając w ten sposób do nadmiernego ochłodzenia
powierzchni kłębu. Gdy podnosi się temperatura na powierzchni kłębu, rośnie ona również w jego
środku. Gdy dochodzi w środku do 36°C, pszczoły opuszczają środek kłębu. Na wydzielanie i
oddawanie ciepła w kłębie nakłada się wydzielanie przez pszczoły i uchodzenie z kłębu pary wodnej i
CO2. Rozkład stężenia tych składników powietrza w kłębie jest podobny do rozkładu temperatury:
stężenie jest najwyższe w środku kłębu i najniższe na jego powierzchni. Para wodna i CO2 uchodzą z
kłębu przez dyfuzję.

7. Jak warunki zimowli wpływają na stan rodzin o różnej sile i różnych ras?
G.P.: Silne rodziny niezależnie od warunków w ulu znoszą zimę lepiej niż rodziny słabe. Dla słabych
rodzin duże znaczenie ma należyta izolacja cieplna, bez której zużywają one dużo pokarmu. Pszczoły
ras miejscowych, przystosowanych do klimatu w danym rejonie, zimują lepiej niż pszczoły ras obcych.

8. Jak rozwój rodzin przed zimą wpływa na liczbę młodych pszczół w komórkach plastrów
podczas zimowli i rozwój rodzin wczesną wiosną?
G.P.: Silne i zdrowe rodziny, które szybko rozwijały się jesienią, pomyślnie zimują i wiosną rozwijają
się szybciej niż słabe. Jednak procent pszczół przebywających podczas zimowli w komórkach plastrów
nie zależy od rozwoju rodzin przed zimą. Pszczoły ras południowych przy takiej samej temperaturze
zewnętrznej tworzą luźniejszy kłąb w porównaniu z pszczołami ras północnych.

9. Jaka jest maksymalna ilość pokarmu węglowodanowego, którą pszczoły mogą spożyć
podczas zimowli i ile powstaje przy tym kału?
G.P.: W Europie środkowej zimująca rodzina o masie 2 kg (a więc licząca około 24 tys. pszczół)
zużywa w ciągu zimy około 8 kg pokarmu, czyli 0,3 g w przeliczeniu na jedna pszczołę. W słabej
rodzinie każda pszczoła w podobnych warunkach spożywa więcej pokarmu. Ilość niestrawionych
resztek zależy od jego jakości. Jest ich mniej, gdy pszczoły żywią się syropem cukrowym, więcej
natomiast, gdy spożywają zawierający dużo składników mineralnych miód spadziowy. W ciągu
przeciętnej zimy średnia ilość niestrawionych resztek pokarmu w przeliczeniu na jedną pszczołę wynosi
od 5 do 10 mg (czasem nawet 20 mg).

10. Gdzie w kłębie zimowym wydziela się najwięcej energii? W jakim wieku pszczoły są
najbardziej aktywne w tym kłębie? Jak wpływa na wydzielanie energii przez starsze
pszczoły i ich zachowanie wyczerpanie ich organizmu oraz przepełnienie jelita prostego?
G.P.: Przypuszczalnie pszczoły z pełnym wolem wędrują do zewnętrznej części kłębu zimowego, aby
pracą swoich mięśni wytworzyć dla niego osłonę cieplną. Gdy zaczyna brakować im energii, wracają do
środka kłębu, aby pobrać pokarm i dzięki niemu się ogrzać. Ale właściwe jądro energetyczne kłębu
zimowego znajduje się w jego części wewnętrznej, ponieważ pszczoły podtrzymują tam stałą
temperaturą. Nie wiadomo, jak na wydzielanie energii wpływa starzenie się organizmu pszczół i
przepełnienie jelita prostego.

11. Czy warunki zimowli i siła rodzin wpływają na czas rozpoczęcia wychowu czerwiu?
G.P.: Moment, w którym rozpoczyna się w określonym rejonie i przy określonej temperaturze
zewnętrznej wychów czerwiu zimą, zależy w znacznym stopniu od rasy pszczół. Silne rodziny
niektórych ras rozpoczynają wcześniej wychów czerwiu. Pobudzanie rodzin do wychowu czerwiu przez
celowe zakłócanie ich spokoju lub podkarmianie ciepłym syropem cukrowym czy też sytą może
doprowadzić do pojawienia się nosemozy. Na rozpoczęcie czerwienia przez matkę wpływa obecność
pasożytów. Rodziny porażone chorobą roztoczową lub warrozą dłużej niż zdrowe wychowują czerw
jesienią i wcześniej zaczynają go wychowywać wiosną.

Źródło: Pčelovodstvo 2002, nr 8

Jacek Jaroń

Zła węza
W bezpośrednich rozmowach i telefonicznie pszczelarze pytają mnie: Dlaczego pszczoły dziurawią
węzę? Co jest powodem, że węza ulega pofałdowaniu, a plastry obrywają się? Czym wytłumaczyć,
że węza od jednych producentów jest krucha i łamliwa, a od innych jest nadmiernie elastyczna i
wygina się na wszystkie strony? Co jest powodem szarego nalotu na węzie? Na część pytań
odpowiedź jest prosta, ale inne wymagają fizyko-chemicznych badań, aby stwierdzić np., czy do
wosku, z którego wykonano węza, nie wprowadzono dodatków „uszlachetniających”. W swojej
wypowiedzi skoncentruję się na głównym zagadnieniu, a mianowicie na ułożeniu komórek plastra
pszczelego. Wiem, że bardzo narażę się niektórym producentom węzy, ale mam już taką naturę,
że staram się pisać prawdę.

Sprzedawana węza, pasująca do wymiarów danego typu uli, nie zawsze jest zgodna z normą. Mam
na myśli ułożenie zaczątków komórek pszczelich. Nawet pszczelarze mający własne strony w
Internecie nie zwracają uwagi, jak są ułożone wizerunki komórek pszczelich zdobiące ich witryny.
Szanowni Pszczelarze, w dowolny sposób można układać trylinkę na drodze, ale nie komórki w
plastrze!
Ułożenie komórek w plastrze wykonanym na węzie

Zanim nauczono się wyrabiać węzę, plastry były „majątkiem” pszczelarza. Chcąc sobie przysporzyć
tego majątku, zaczęto podpatrywać pszczoły i mierzyć komórki w plastrach budowanych w sposób
naturalny, aby wyprodukować węzę. Jakby nie patrzył i nie mierzył, pszczoły zawsze budowały
plaster w taki sposób, że ostrza sześcioboku komórek były skierowane do góry i dołu (rys.), co
zapewnia wysoką wytrzymałość plastra wypełnionego miodem. Z chwilą wynalezienia wirówki,
pszczelarze zauważyli, że prawidłowo zbudowane plastry są mocniejsze i bardziej odporne na
przeciążenia, niż te ułożone nieprawidłowo. Fakt, że pszczoły, nie mając wyboru, akceptują i
wadliwą węzę, ale budują mniej chętnie, a plastry bywają pofalowane, zniekształcone, dziurawione
i częściej są uszkadzane podczas wirowania miodu. Jeszcze do niedawna „stary” pszczelarz nie
kupiłby nieprawidłowo wykonanej węzy, ale pszczelarze młodzi stażem są nadmiernie ufni.

Szanująca się firma Lankoff z Kielc, producent walców do węzy, sprzedając walce pszczelarzowi
pyta, jakie ma ule, bo od tego zależy wykonanie grawerowanych części roboczych. Przecież węza
do ula warszawskiego poszerzonego i Dadanta, to niemal ten sam wymiar. Langstroth i warszawski
zwykły też mają podobne wymiary. Więc w czym problem? Ano w ułożeniu komórek w plastrze.

Producenci węzy poszli na łatwiznę licząc, że pszczelarzom będzie wszystko jedno, co włożą do
ula. I tak się stało, tylko że pszczołom nie jest wszystko jedno i znajduje to przełożenie na
wydajność z pasieki. Taki stan rzeczy wynika z chęci obniżenia kosztów. Kupując automat do
produkcji węzy, producent najczęściej dysponuje jednym rodzajem części grawerowanej i węzę
otrzymaną w postaci taśmy kroi na kawałki odpowiadające danemu typowi ramek, a ułożenie
komórek jest albo dobre, albo złe. Węza inaczej nie da się pokroić, bo taśma jest wąska. Chyba że
producent ograniczy asortyment do ramek wąsko-wysokich lub tylko do szeroko-niskich, w
zależności od posiadanego urządzenia.

Nie będę wymieniał, kto produkuje buble, ale wiem na pewno, że dawne spółdzielnie ogrodniczo-
pszczelarskie sprzedają węzę zgodną z normą, z właściwym układem komórek. Teraz, po sezonie,
nie można już niczego zmienić, ale kupując węzę na nowy sezon handlowcy w zamówieniach
powinni domagać się towaru dobrej jakości i zgodnego z normą, a pszczelarze powinni mieć prawo
do zwrotu producentowi węzy wadliwej.

P.S. Nakłaniany licznymi prośbami pszczelarzy chciałbym jednoznacznie udowodnić, że surowiec do


produkcji węzy jest dobrej jakości. Aby to uczynić, mam zamiar posiadane próbki węzy niemal
wszystkich większych krajowych producentów przekazać do badań, aby jednoznacznie określić ich
skład chemiczny i obalić obiegowe opinie o dodawaniu do wosku rozmaitych „uszlachetniaczy”.

Dr Piotr Skubida
Oddził Pszczelnictwa IS i K w Puławach
piotr.skubida@man.pulawy.pl

Kilka aspektów dobrego zimowania


Przygotowanie pszczół do zimowania to temat często
powtarzany, ale i zawsze bardzo istotny dla pszczelarzy, dlatego
warto niektóre wiadomości przypominać wielokrotnie. Sposób
przygotowania rodzin pszczelich do zimy w znaczący sposób
wpływa na ich wiosenny rozwój i siłę, co stanowi punkt wyjścia
do rozpoczęcia nowego sezonu pszczelarskiego. Przyjmuje się na
ogół, że straty zimowe w polskich pasiekach wynoszą średnio
około 5%. Uważam, że przy właściwym przygotowaniu rodzin
jesienią nie powinno dochodzić do takich ubytków. Straty 5% w
pasiece 100-pniowej oznaczają utratę tylko 5 rodzin, a w
pasiece 200-pniowej już 10 rodzin itd. Każda strata wymaga uzupełnienia, a na wiosnę można dowiedzieć się o
dodatkowych, dotyczących głównie utraty matek pszczelich, co wiąże się z łączeniem rodzin i ze zmniejszeniem
ich liczby.

• Często się mówi, że rok pszczelarski rozpoczyna się z chwilą układania gniazd na zimę. W większej
części Polski pożytek lipowy jest ostatnim pożytkiem w sezonie, i tam nie należy zwlekać z
rozpoczęciem układania gniazd, przynajmniej wstępnego, pod koniec lipca i na początku sierpnia. W
poprzednim „Pszczelarstwie” 10/04 wspomniałem, że obecny rok jest zupełnie nietypowy. Do połowy
sierpnia w rodzinach pszczelich było bardzo dużo czerwiu we wszystkich stadiach rozwojowych i
naprawdę trudno było znacząco ścieśniać gniazda. W tym też okresie wielu pszczelarzy podkarmia
rodziny pszczele pobudzająco w celu rozczerwienia matek. W okolicach Puław nie było to konieczne,
ponieważ do końca sierpnia występował pożytek z obficie kwitnącej nawłoci, który zupełnie wystarczał
na bieżące potrzeby rodzin, a niektórzy pszczelarze odebrali nawet po kilka kilogramów takiego miodu
z rodziny. W Zakładzie Technologii Pasiecznych Oddziału Pszczelnictwa mogliśmy rozpocząć
dokarmianie zimowe dopiero 25 sierpnia. Kilka lat temu przedstawiałem w „Pszczelarstwie” wyniki
badań dotyczących najkorzystniejszych terminów zakończenia dokarmiania zimowego. Optymalnym
terminem jest koniec sierpnia. W tym roku dostosowanie karmienia pszczół do tego terminu nie było
możliwe.

Wiadomo, że pszczoły wygryzające się w trzeciej dekadzie sierpnia i w pierwszej dekadzie września nie
powinny przerabiać syropu cukrowego, bo są to pszczoły najlepsze do zimowania. One też stanowią
największy procent pszczół długowiecznych, żyją bowiem do 270 dni, co stwierdziły nasze badania. Do
przerabiania syropu powinno wykorzystywać się pszczoły wygryzione w lipcu i z początku sierpnia,
które i tak nie są w stanie przetrwać do wiosny. W sytuacji opóźnienia dokarmiania zimowego
najlepszym rozwiązaniem byłoby podawanie Bioinwertu, którego zmagazynowanie w plastrach i
odparowanie nie eksploatuje pszczół jak przeróbka syropu cukrowego. W rejonach, z pożytkami
późnymi (wrzosy, spadź iglasta) termin zakończenia dokarmiania zimowego przypada na koniec
września i pszczelarze powinni nawet na początek października wykorzystywać plastry z gotowymi
zapasami, wcześniej przygotowanymi w innych pasiekach. Dokarmianie syropem w tym okresie jest
równoznaczne z prawdopodobieństwem odebrania pszczołom możliwości przezimowania.

• Przed zimą nie możemy zapomnieć o konieczności walki z warrozą. Jeżeli w sezonie nie widzieliśmy
pasożyta na pszczołach, to nie możemy zaprzestać leczenia w danym roku. Do zabiegów leczniczych
należy przystąpić zaraz po ostatnim miodobraniu. Najwygodniejsze w walce z Varroa są paski
roztoczobójcze do zawieszania w ulach. W bieżącym roku są dostępne na rynku paski Biowar i Apitraz
produkcji Biowetu z Puławy, których substancję czynną stanowi amitraz, podobnie jak w Apiwarolu AS
(tabletki do odymiania).

• Pszczelarze zimują rodziny pszczele w różny sposób. Zależy to od: typu zabudowy, obecności poduszki
powietrznej, ocieplenia górnego oraz zimowania w jednym czy dwóch korpusach. Typ zabudowy ula nie
ma aż tak dużego znaczenia, gdyż właściwie przygotowana do zimowania rodzina dobrze zimuje.
Natomiast w sezonie w ulach o ciepłej zabudowie praca jest utrudniona i przeglądy odbywają się w
wolniejszym tempie. Poduszka powietrzna w istotnym zakresie poprawia warunki zimowania. Poduszkę
można stworzyć między dennicą ula a korpusem nadstawką albo drugim korpusem. W ten sposób
zwiększona zostaje przestrzeń powietrzna w ulu. Powietrze lepiej w nim cyrkuluje i spada wilgotność
względna. Warunki termiczne są wówczas dla pszczół dogodniejsze, bo powietrze dochodzące do kłębu
nie jest już tak zimne.

Powszechnie wiadomo, że największym wrogiem dobrego zimowania rodzin pszczelich jest nadmierna
wilgotność, szczególnie dotkliwa w ulach styropianowych, ze słabymi rodzinami. W takich ulach
wczesną wiosną na dennicy było dużo wody, a plastry pokrywała pleśń. Kłopoty z nadmierna
wilgotnością skończyły się z chwilą wprowadzenia do tych uli tzw. głębokich dennic. Wielu pszczelarzy
obawia się pozostawienia na zimę zbyt dużych wylotów i często niepotrzebnie je znacząco zmniejszaj.
Dobrej wentylacja w czasie zimowania jest bardzo ważna, a świadczą o tym dane Brennera. Wyliczył
on, że rodzina o średniej sile zużywa na ogrzanie kłębu 18 g zapasów dziennie. Do spalania takiej ilości
cukrów potrzeba 13,43 litra tlenu, który jest zawarty w 63,97 litrach powietrza atmosferycznego. Jest
to minimalna ilość powietrza, która musi dostać się do wnętrza gniazda dziennie. Przy spalaniu
wspomnianych 18 g zapasów wydziela się aż 13,43 litra pary wodnej, która w ciągu doby powinna być
usunięta z ula. Jeżeli 34 dm3 przyjmiemy za przybliżoną pojemność gniazda zimowego, to powietrze
zawarte w gnieździe musi być wymienione dwukrotnie w ciągu 24 godzin. Bywa, że w związku z
niepokojeniem rodzin, ochłodzeniem czy zawilgoceniem ula zapotrzebowanie na tlen i wymianę
zużytego powietrza przez rodzinę znacznie wzrasta. Z danych wynika, że stworzenie warunków do
właściwej wentylacji w ulu na czas zimowania należy traktować priorytetowo.

• Obecnie coraz częściej można usłyszeć o zimowaniu rodzin bez górnego ocieplenia w ulach. Wyniki
doświadczeń sugerują, aby w okresie zimy nie zakładać ocieplenia. Pozwala to bowiem na
wychłodzenie gniazda w takim stopniu, aby pod koniec zimowania matka nie rozpoczynała zbyt
wcześnie czerwienia. W okresie trwających jeszcze chłodów wczesne rozpoczęcie czerwienia jest
niekorzystne ze względu na brak pożytku rozwojowego oraz zwiększone i przedwczesne zużycie
zapasów zimowych.

• Według naszych badań sprzed kilku lat zimowanie rodzin pszczelich w dwóch korpusach w ulach
wielkopolskich okazało się korzystniejsze w porównaniu z zimowaniem w jednym korpusie, o czym
świadczył wiosenny rozwój rodzin i wyniki produkcyjne. W ulach Ostrowskiej, ze względu na wysokość
ramki, zimowanie zawsze musi przebiegać w dwóch korpusach. Przygotowywanie rodzin do zimy w
jednym korpusie jest prostsze i nie wymaga użycia tylu plastrów i mat bocznych oraz krat
odgrodowych podczas dokarmiania, jak w przypadku dwóch korpusów. Problem ten nie dotyczy uli
leżaków.

Chciałbym zaapelować do pszczelarzy, aby zimowali głównie rodziny silne, one bowiem stanowią
podstawę sukcesów produkcyjnych osiąganych w nowym sezonie pasiecznym. Pamiętajmy, że utrata
ciepła z kłębu o dużych rozmiarach jest zdecydowanie mniejsza ze względu na korzystny stosunek
rozmiarów kłębu do jego powierzchni, ale i większa także jest produkcja ciepła. W rodzinach słabych
prawidłowości te są przeciwstawne.

Dr Piotr Skubida
Oddził Pszczelnictwa IS i K w Puławach
piotr.skubida@man.pulawy.pl

Konieczność i potrzeba dezynfekcji w pasiece


Odkażanie w pasiece zawsze było ważnym elementem w zwalczaniu zaraźliwych chorób pszczół i to niezależnie
od podawania środków leczniczych. Znaczne ograniczenia w ich stosowaniu, zwłaszcza antybiotyków i
sulfonamidów, w przyszłości być może całkowity zakaz ich używania, wymusza zwrócenie większej uwagi na
przestrzeganie w pasiekach reżimu sanitarnego, właśnie pod kątem zabiegów odkażających. Pod pojęciem
odkażania rozumiemy zabiegi, które mają na celu zniszczenie zarazków, które znajdują się poza
żywym organizmem. Odkażanie odgrywa ogromna rolę w zwalczaniu chorób rozwijających się z wtórnego
źródła zakażenia i także ma wielkie znaczenie w zapobieganiu tym chorobom.

Zarazkami nazywamy czynniki natury ożywionej, wywołujące choroby zakaźne i zaraźliwe, jak: wirusy, bakterie,
grzyby chorobotwórcze. Miejsce przebywania i namnażania zarazków nazywamy źródłem zakażenia. Może się
ono znajdować poza organizmem żywym i wtedy określamy je jako wtórne źródło zakażenia. W przypadku
chorób pszczół wtórne źródło zakażenia odgrywa ogromną rolę w rozprzestrzenianiu się chorób zaraźliwych. Na
przykład przy zgnilcu amerykańskim wtórnym źródłem zakażenia są ule, plastry po zamarłych na zgnilec
rodzinach pszczelich, a także miód i pierzga, wosk z takich rodzin. Ule i pokarm pszczół mają ogromne
znaczenie w szerzeniu się nosemozy, powszechnej w pasiekach choroby, a także choroby pełzakowej i grzybicy
otorbielakowej. Jedynie przy rozprzestrzenianiu się warrozy wtórne źródło zakażenia nie odgrywa żadnej roli, a
wynika to z właściwości biologicznych Varroa destructor.

W odkażaniu, w zależności od stopnia zniszczenia drobnoustrojów mamy do czynienia z:

• sanityzacją - usuwanie drobnoustrojów w wyniku mycia czy płukania,

• dezynfekcją - zabijanie wegetatywnych form drobnoustrojów, a więc drobnoustrojów żyjących,


będących także w fazie namnażania,

• sterylizacją - likwidacja form wegetatywnych i przetrwalnikowych drobnoustrojów.

Niszczenie drobnoustrojów chorobotwórczych wykonuje się metodami fizykalnymi i chemicznymi.


Wybór metody zależy od właściwości zarazka, a więc przede wszystkim od możliwości przetrwania w środowisku
zewnętrznym i wrażliwości na określone środki odkażające.

Odkażanie metodami fizykalnymi

W warunkach pasiecznych najskuteczniejszym i najtańszym sposobem odkażania jest opalanie przedmiotów


drewnianych, na przykład uli, zatworów, czasem beleczek odstępnikowych, choć w tym ostatnim przypadku
lepiej jest te drobne przedmioty po prostu spalić. Przez opalanie możemy odkażać pewne przedmioty metalowe,
na przykład dłuto pasieczne.

Opalać można płomieniem palnika gazowego. Mniej wygodna w użyciu jest lampa lutownicza. W
ostateczności możemy spalić wiecheć słomy wewnątrz pustego ula. Odkażanie regulowanym płomieniem ma tę
zaletę, że można dokładnie opalić wszystkie ściany ula i dotrzeć do szpar i narożników. W przypadku uli z
tworzyw sztucznych, zwłaszcza utwardzonego styropianu, występują pewne utrudnienia w przypadku, kiedy
wymagane są rygorystyczne zabiegi odkażające, jak ma to miejsce przy zgnilcu amerykańskim. Wówczas
najlepiej jest odstąpić od odkażania, a ul i ewentualne wyposażenie z tworzyw sztucznych zniszczyć.

Odkażanie przez gotowanie ma na celu zabicie form wegetatywnych drobnoustrojów lub form
przetrwalnikowych niektórych pasożytów. Na przykład temperatura uzyskiwana przy gotowaniu zabija spory
Nosema apis oraz cysty pełzaka pszczelego. Gotowanie zalecane jest do odkażania odzieży ochronnej, miodu,
wosku. W przypadku miodu lepszy efekt odkażający w wyniku gotowania uzyskuje się po rozcieńczeniu do
połowy objętości wodą. Ten sposób odkażania miodu i wosku nie jest jednak skuteczny w przypadku zgnilca
amerykańskiego.

Odkażanie gorącym powietrzem może być prowadzone na przykład do niszczenia spor Nosema apis na
plastrach. Spory te są mało wytrzymałe na działanie podwyższonej temperatury, giną w ciągu jednej doby już w
temperaturze 49°C, ale sposób ten wymaga sprzętu nie tylko o odpowiedniej pojemności, ale i z możliwością
regulowania i utrzymywania potrzebnej temperatury.

Odkażanie parą nasyconą pod ciśnieniem odbywa się w specjalnych urządzeniach, autoklawach, i jest to
zabieg konieczny przy sterylizacji wosku przeznaczonego do wyrobu węzy.

Odkażanie metodami chemicznymi

Wybór chemicznych środków odkażających jest w warunkach pasiecznych bardzo ograniczony. Wiele z nich
charakteryzuje się przenikliwym zapachem, który może przechodzić do produktów pasiecznych, a szczególnie
do miodu. Trzeba się też liczyć z ich ewentualnymi pozostałościami w środowisku ulowym, zwłaszcza w
plastrach.

Dobry środek odkażający powinien być rozpuszczalny w wodzie i skutecznie działać. Nie może
niszczyć materiałów poddanych odkażaniu, a w przypadku dezynfekcji pasiecznej musi być
bezwonny. Jego resztki nie mogą trwale wiązać się z woskiem i ewentualnie przenikać do miodu.

Ogólną zasadą w stosowaniu chemicznych środków odkażających jest uprzednie dokładne


mechaniczne oczyszczenie powierzchni, a więc w przypadku dezynfekcji pasiecznej przede wszystkim
oskrobanie wewnętrznych ścian ula, ramek, zatworów, beleczek odstępnikowych, chociaż lepiej drobne
przedmioty zniszczyć, zwłaszcza w przypadku zgnilca amerykańskiego. Resztki kitu, wosku utrudniają kontakt
środka chemicznego z drobnoustrojami i osłabiają efekt odkażania. Do odkażania w pasiece najczęściej stosuje
się ług sodowy, wapno palone i wapno gaszone, pary i roztwór formaliny, stężony techniczny kwas octowy,
alkohol etylowy w postaci skażonej, jako tzw. denaturat. W naszych warunkach nie jest niestety możliwe użycie
doskonałego środka odkażającego, jakim jest tlenek etylenu.

Ług sodowy (soda żrąca, soda kaustyczna) używany jest w postaci 2% roztworu, przede wszystkim do
odkażania uli, ewentualnie drobnego drewnianego sprzętu pasiecznego Roztwór 1% może być używany do
odkażania obuwia gumowego i gumowych rękawic. Pracując z ługiem sodowym trzeba zachować dużą
ostrożność ze względu na jego żrące właściwości, zwłaszcza trzeba chronić twarz i oczy.
Związki wapnia używane są zazwyczaj w postaci tzw. mleka wapiennego. Mleko wapienne przygotowuje się ze
świeżo gaszonego wapna. Przez zmieszanie jednej części wapna gaszonego z 3 częściami wody uzyskuje się
zawiesinę stężoną, natomiast mieszając 1 część wapna gaszonego z 20 częściami wody uzyskuje się zawiesinę
rozcieńczoną mleka wapiennego. Rozcieńczone mleko wapienne ma pewne działanie odkażające, dlatego można
go użyć do bielenia ścian, sufitów w magazynach pszczelarskich.

Wapno palone może być przeznaczone do odkażania pasieczyska o wilgotnym podłożu, po uprzednim
uprzątnięciu wszelkich odpadków i śmieci. Jeżeli ziemia jest sucha, do odkażania używa się stężonej zawiesiny
mleka wapiennego.

Formalina. Jest to około 40% roztwór wodny aldehydu mrówkowego. W odkażaniu można używać albo 4%
roztworu, albo par formaliny. Formalina jest doskonałym środkiem odkażającym w przypadku nosemozy,
grzybicy otorbielakowej, chorób wirusowych, niszczy również barciaki. Nie powoduje korozji metali, a jej zapach
szybko się ulatnia z odkażanych przedmiotów. Pary formaliny działają jednak drażniąco na drogi oddechowe i
spojówki, stąd konieczna jest duża ostrożność przy ich stosowaniu. Ze względów praktycznych zaleca się w
dezynfekcji pasiecznej stosowanie raczej par formaliny.

Kwas octowy stężony. Obecnie najczęściej używany jest stężony 85% techniczny kwas octowy, ponieważ
zalecany dawniej stężony bezwodny kwas octowy, zwany kwasem octowym lodowatym, trudno jest kupić. Pary
stężonego kwasu octowego są doskonałym środkiem niszczącym spory Nosema apis na plastrach, a
jednocześnie niszczy też gąsienice oraz motyle barciaków. Plastry poddane odkażaniu z użyciem par kwasu
octowego muszą być wietrzone przed ich ponownym wstawieniem do ula. Kwas octowy również działa żrąco, a
jego pary działają drażniąco na drogi oddechowe i błony śluzowe. Cenną jego właściwością jest jednak
skuteczność w niszczeniu spor Nosema apis i barciaków, łatwość używania oraz przystępna cena.

Alkohol etylowy. Używany jest w postaci skażonej jako tzw. denaturat. Ogromną jego zaletą jest poza
działaniem odkażającym, łatwe rozpuszczanie i zmywanie resztek kitu i wosku z rąk i gumowych rękawic.

W zależności od celu i okresu wykonywanych zabiegów odkażających wyróżnić można odkażanie bieżące i
odkażanie zapobiegawcze

Odkażanie bieżące jest to odkażanie przeprowadzane w czasie trwania choroby i ma na celu zniszczenie
zarazków znajdujących się w obrębie ula, w jego najbliższym sąsiedztwie, także na sprzęcie pszczelarskim, a
nawet na ubraniu pszczelarza. Odkażanie to jest koniecznością, nawet prawnym wymogiem w pasiece, w której
występuje zgnilec amerykański. Od konieczności tej nie zwalniają ani zabiegi przesiedlania, ani ewentualne
stosowanie środka leczniczego. Rygorystyczne zabiegi odkażające przy zgnilcu amerykańskim mają szczególne
znaczenie wobec ogromnej wytrzymałości form przetrwalnikowych Paenibacillus larvae, który właśnie w tej
formie ma możliwość zachowania żywotności przez wiele lat, na przykład na plastrach, we wnętrzu ula czy w
wosku, który nie został poddany sterylizacji.

Odkażanie bieżące jest też ważne w przypadku wystąpienia zgnilca europejskiego i nosemozy w jawnej postaci,
z wyraźnymi objawami biegunki.

Odkażanie zapobiegawcze. Odkażanie zapobiegawcze w pasiece powinno być natomiast potrzebą i dobrym
nawykiem w każdej pasiece. Odkażanie to wykonuje się niezależnie od stanu zdrowotnego pasieki i dotyczy ono
uli, sprzętu pasiecznego, a nawet magazynu i pracowni pszczelarskiej. Celem takiego postępowania jest
niszczenie drobnoustrojów chorobotwórczych znajdujących się w tym środowisku, a tym samym zmniejszenie
ryzyka wystąpienia chorób. Pamiętać bowiem należy, że o wystąpieniu choroby zakaźnej decyduje nie tylko
zjadliwość zarazka, predyspozycja organizmu żywiciela, ale także liczba zarazków.
Dezynfekcji zapobiegawczej powinno się poddawać każdy użytkowany ul przed osadzeniem w nim nowej
rodziny lub roju, a ule znajdujące się w pasiece przynamniej raz na trzy lata. Szczególną uwagę powinno się
zwrócić na zapobiegawcze odkażanie uli używanych uprzednio w innej pasiece, z powodu zagrożenia zgnilcem
amerykańskim. W tym jednak przypadku odkażanie musi być przeprowadzone bardzo dokładnie, najlepiej przez
opalenie.

Odkażanie zapobiegawcze stosuje się także w przypadku nosemozy. Spory Nosema apis są bardzo
rozpowszechnione w środowisku ulowym, zwłaszcza na plastrach, na których zachowują żywotność nawet przez
kilka miesięcy. Odkażanie zapobiegawcze zapasowych plastrów przeznaczonych do wiosennego poszerzania
gniazd powinno więc być zasadą w każdej pasiece, niezależnie od pojawiania się w niej jawnych postaci
choroby. Odkażanie plastrów w parach formaliny czy w parach stężonego kwasu octowego, oprócz niszczenia
spor pasożyta chroni plastry przed inwazją barciaków.

Warto też wspomnieć o tzw. siarkowaniu plastrów, które jest wprawdzie skutecznym sposobem zniszczenia
gąsienic i motyli barciaków, ale nie wystarcza do zabicia drobnoustrojów chorobotwórczych.

Przedstawione rodzaje i sposoby odkażania dotyczą przede wszystkim uli i sprzętu pasiecznego z tradycyjnego
materiału, z drewna. Wobec coraz bardziej powszechnego używania uli i sprzętu z tworzyw sztucznych,
konieczna jest szybka aktualizacja możliwych do zastosowania i jednocześnie skutecznych metod dezynfekcji, a
także sposobów ewentualnej utylizacji tych tworzyw sztucznych z zachowaniem wymogów ochrony środowiska.

dr Piotr Skubida
Oddział Pszczelnictwa ISiK w Puławach
e-mail piotr.skubida@man.pulawy.pl

Dokarmianie pszczół i wilgotność w zimowym


gnieździe
Według Bobrzeckiego (1976) stopień zawilgocenia gniazd zależy w dużej mierze od rodzaju pokarmu
zostawianego na zimę. Stwierdził on, że największe zwilgocenie gniazd występowało w rodzinach zimujących na
miodzie, najmniejsze zaś w grupach rodzin dokarmianych syropem cukrowym. Do podobnych wniosków doszedł
Martynov (1947), który wykazał, że po przeróbce syropu cukrowego w organizmie pszczół zmniejsza się
aktywność niektórych enzymów (m.in. dehydrogenezy, peroksydazy, inwertazy), z czym związane jest mniejsze
zużycie pokarmu. Rodziny karmione jesienią cukrem miały mniej zawilgocone gniazda, a osyp w nich był o
około 40% mniejszy niż w rodzinach zimowanych na miodzie. Ponadto cukier zawiera w porównaniu z miodem
mniej składników mineralnych i nie tak szybko dochodzi do przepełnienia jelita prostego pszczół.

Zalecane w Polsce ilości pokarmu węglowodanowego na zimę zależą od typu ula i liczby plastrów obsiadanych
przez pszczoły. Norma opracowana w Oddziale Pszczelnictwa ISiK w Puławach przewiduje 1,6 kg-2 kg zapasu na
jeden plaster. Zapas ten obejmuje cukier dodany w syropie i miód, który w ulu pozostał. Według Pidka (1985) w
czasie łagodnych zim istnieje możliwość zazimowania rodzin pszczelich na dawkach pomniejszonych o 15% w
stosunku do zalecanej ilości zapasów zimowych, ale może zaistnieć potrzeba wiosennego ich uzupełnienia. Jak
przeprowadzić ocenę stanu nakarmienia rodzin? Są na to dwa sposoby. Pierwszy, to liczenie ilości dodanego
pszczołom w syropie cukru do czasu otrzymania przez rodzinę zalecanej dawki. W 1 litrze syropu półgęstego
(3:2) zawarte jest 0,77 kg cukru. Po uwzględnieniu zapasu miodu, który pozostał w ulu, można łatwo policzyć,
ile litrów syropu trzeba jeszcze dodać. Drugi sposób, częściej używany, to ocena zapasu w trakcie karmienia, a
konkretnie stwierdzenie wypełnienia prawie w całości skrajnego plastra. Metoda ta wydaje się prostsza, ale jest
bardziej pracochłonna.
Wśród pszczelarzy są także zwolennicy karmienia pszczół tak długo, aż przestaną one wybierać syrop z
podkarmiaczek. Nie jest to metoda godna polecenia, gdyż powoduje zwykle przekarmianie rodzin, co nie jest
wskazane. Wtedy prawie wszystkie komórki plastrów są wypełnione syropem i pszczoły na zawiązanie kłębu
mają do dyspozycji jedynie uliczki międzyplastrowe.

W ostatnich latach pojawiają się problemy z całkowitym dostosowaniem się do norm określających zapasy, gdyż
długie i dość ciepłe jesienie prowokują matki do wydłużania okresu czerwienia, a co za tym idzie, do sporego
uszczuplania zapasów zimowych znajdujących się w ulach. Można próbować temu zjawisku zapobiegać poprzez
wcześniejsze dokarmianie zimowe (do końca sierpnia) i podawanie jednorazowo większych dawek syropu
cukrowego. Korzyści z wczesnego dokarmiania są niezaprzeczalne. Podawany syrop jest przetwarzany na zapas
w wyniku odparowania z niego nadmiaru wody, a znajdująca się w syropie sacharoza jest rozkładana na glukozę
i fruktozę. Obydwa te procesu chronią zgromadzony zapas przed fermentacją. Proces ten właściwie przebiega
przy wysokiej temperaturze zewnętrznej. W tym czasie pszczoły szybko pobierają zwiększone dawki syropu.

Jeżeli po zakończeniu karmienia okazuje się, że konieczne jest wycofanie części zapasów, to plastry z
zasklepionym zapasem najlepiej odebrać z ula i w odpowiednim miejscu przechować do wiosny do
wykorzystania w rodzinach, które zbyt mocno uszczupliły swoje zimowe zapasy. Plastry niezasklepione można
wstawić za matę, aby pszczoły mogły przenieść zapas do gniazda, co zwykle jeszcze w tym okresie uczynią.

Niektórzy pszczelarze prowadzą dokarmianie zimowe przy pełnej obsadzie plastrów w ulu, a dopiero po jego
zakończeniu dopasowują gniazdo do siły rodziny i zabrane ramki z przerobionym syropem wstawiają za matę
bądź w specjalnie przystosowane do tego wysokie dennice, aby pszczoły mogły przenieść zapas do gniazda.
Czasami też kładą plastry na powałce w pozycji poziomej.

Wykazano, że w ulu poza obszarem zajmowanym przez pszczoły wilgotność względna latem waha się od 20%
do 80%, zaś w części gniazdowej średnia względna wilgotność oscyluje na poziomie 40-60%. Wilgotność w ulu
ma tendencje do wyrównania z wilgotnością zewnętrzną. W kłębie zimowym wilgotność względna sięga 50-
80%, a wilgotność bezwzględna jest o 1-2 mg/litr wyższa niż powietrza na zewnątrz kłębu. Według Johanssona
i in. (1979) w temperaturze 2-4oC wilgotność względna waha się od 70 do 85% w dowolnych częściach ula, do
80-89% w górnych. Autorzy ci podają również, że pszczoły utrzymywane w wilgotności względnej 25%, 51%,
75% nie wykazują różnic w długości życia, ale wilgotność 95% skraca tę długość o jedną czwartą. Zawartość
pary wodnej istotnie różni się w granicach strefy zajmowanej przez pszczoły w porównaniu z przestrzenia wolną
od nich (Eskov, 1983).

Na początku zimowania, przy temperaturze zewnętrznej w granicach 0 oC bezwzględna wilgotność powietrza w


rodzinach bez czerwiu jest na poziomie 10-20g/m3, co odpowiada wilgotności względnej w zakresie 38-70%.
Największymi wahaniami wilgotności charakteryzuje się strefa przywylotkowa, w której nasycenie pary wodnej
zmienia się w zależności od wilgotności zewnętrznej. Temperatura i wilgotność znacząco wpływają także na
utrzymywanie się pary wodnej na ścianie ula przeciwległej do wylotka. Wilgotność powietrza w tej części
gniazda często zwiększa się do stopnia nasycenia i przy obniżaniu się temperatury para wodna ulega
kondensacji przechodząc w wodę lub szron. Kondensat taki może gromadzić się w dużej ilości nie tylko na
dennicy i tylnej ścianie ula, ale także na ramkach. Odpowiednia wentylacja ula zapobiega gromadzeniu się
wody, mimo znacznego zawilgocenia tych jego części. Mimo tak znacznej wilgotności, zawartość pary wodnej w
okresie silnych mrozów spada wtedy do dziesiętnych części grama na 1 m3 przestrzeni powietrznej. Dopływ
suchego, mroźnego powietrza do centrum kłębu powoduje obniżenie w nim wilgotności względnej i
bezwzględnej. Vikla (1996) podaje, że powietrze okrążające kłąb przy temperaturze 10 oC jest około 8,5 razy
bardziej wilgotne niż powietrze na zewnątrz ula. Autor twierdzi, że taka duża wilgotność jest korzystna dla
pszczół znajdujących się w kłębie, co pozostaje w przeciwieństwie do większości teorii na ten temat.
Według obliczeń Ravena (1989) średniej wielkości rodzina pszczela potrzebuje zimą około 40 g tlenu w ciągu
doby. Jako rezultat dyfuzji poziom tlenu w ulu pozostaje w granicach 97% jego zawartości w powietrzu
zewnętrznym. Taki poziom krążenia nie zapewnia zadowalającego usuwania wilgoci z ula nawet przy 70%
wilgotności względnej. Najlepszym rozwiązaniem poprawy wentylacji byłby w tym przypadku pusty korpus
wstawiony między dennicę a korpus zajmowany przez pszczoły (poduszka powietrzna). Jeszcze lepszym
rozwiązaniem byłoby użycie dennicy w wersji żaluzjowej bądź osiatkowanej, co zwiększałoby strumień
krążącego powietrza. Według Horna (1987) w takich warunkach matki rozpoczynają czerwienie później niż w
ulach dodatkowo ocieplanych i wpływa to korzystnie na rozwój wiosennych rodzin.

Wielokrotnie porównywano w odniesieniu do wilgotności zimowanie rodzin pszczelich w ulach o ścianach


pojedynczych z ulami o ocieplanych ścianach. Badania Bornusa (1974), Villumstada (1974), Zmarlickiego
(1978), Marcinkowskiego (1987), Macicki (1989) wykazały jednoznacznie, że kondensacja pary wodnej i
zawilgocenie gniazd, występowanie zjawiska pleśnienia plastrów, większy osyp zimowy oraz większe zużycie
pokarmu miały miejsce w ulach o pojedynczych ścianach. W ulach takich zaleca się zimowanie z otwartymi
dwoma wylotkami (dolnym i górnym) jednocześnie, a także umieszczenie nad gniazdami poduszek
absorbcyjnych do wchłaniania nadmiaru wilgoci.

Fries (1982) w okresie zimowania stosował tzw. wentylacje górną, gdzie w jednej kombinacji wilgoć mogła
wydostawać się przez perforowane ocieplenie i otwory w daszku na zewnątrz, zaś w drugiej nad perforowanym
ociepleniem znajdowała się dodatkowo zawieszona przestrzeń w formie tzw. górnej poduszki powietrznej z
ujściem za zewnątrz. Zaobserwował on, że górna wentylacja wpłynęła dodatnio na zmniejszenie zwilgocenia ula
i małe występowanie pleśni. Według niektórych autorów pszczoły zimujące w ulach o zwiększonej wentylacji
mają wiosną o 27,7% więcej czerwiu niż zimowane w ulach przygotowywanych tradycyjnie, a zwilgocenie
gniazd zimą wpływa w konsekwencji na obniżenie zbiorów miodu o 15% i wosku o 11%.

Bardziej popularnymi i częstszymi metodami zapewniającymi właściwą wilgotność wewnętrzną ula i lepszy
wiosenny rozwój rodzin jest zwiększenie wentylacji w każdej postaci oraz używanie poduszek powietrznych w
okresie zimowania, co w rezultacie korzystnie wpływa na wysokość zbiorów w nowym sezonie pasiecznym.

Wykaz literatury dostępny jest w redakcji.

Ocena stanu rodzin pszczelich


Odwiedzając pasiekę pszczelarz powinien przede wszystkim przyjrzeć się wylotkom uli. Tam widać, czy rodzina
jeszcze istnieje, czy pszczoły latają, co przynoszą do ula a co z niego wynoszą i jaj się przy tym zachowują.
Porównanie wylotów wszystkich uli pozwala szybko wykryć odchylenia w zachowaniu poszczególnych rodzin.
Jeśli np. pszczoły z niektórych rodzin latają słabiej, mimo że te rodziny znajdują się w takich samych warunkach
jak sąsiednie, to odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak się dzieje, należy szukać badając osyp lub dokonując
przeglądu ula.

Na podstawie osypu gromadzącego się na wkładce dennicowej można ustalić wiek i stan plastrów oraz obecność
matki w rodzinie i jej wiek, stwierdzić, czy odbyła ona lot weselny i została unasieniona, określić zużycie
pokarmu, siłę rodziny, jej leże zimowe, stan zdrowia (porażenie zgnilcem, warrozą i innymi chorobami
wywoływanymi przez pasożyty), początek i koniec czerwienia, obecność czerwiu zasklepionego i (lub)
niezasklepionego, liczbę dni, w których pszczoły zbierają pożytek oraz źródło tego pożytku, wykryć wypędzanie
przez pszczoły trutni, pęd do budowy plastrów, tendencje do cichej zmiany matki, rabunek oraz błędy w
zwalczaniu warrozy.
Przyglądając się bliżej wyjętym z ula plastrom, można rozpoznać komórki pszczele i trutowe, czasem również
mateczniki. Zmiana funkcji plastrów zostawia ślady, np. komórki trutowe w rogach plastrów pszczelich świadczą
o zaawansowanym nastroju rojowym lub obecności starej matki. Zbyt rozległe gniazdo zimowe rodziny
przyczynia się do pleśnienia plastrów. W takim wypadku pszczoły niszczą wiosną i usuwają spleśniałe plastry lub
pokrywają te plastry gruba warstwą propolisu. Również choroby zostawiają ślady na plastrach (np. ubytki lub
strupki zgnilcowe). Nawet pszczelarz, dokonując przeglądu lub odbierając pszczołom miód, zostawia po sobie
ślady. Pszczelarz powinien się nauczyć rozpoznawać te wszystkie ślady.

Źródło: G. Eich, „Deutsches Bienen Journal” 2004, nr 4.

Rys. 1. na wkładce dennicowej jest niewiele martwych pszczół i prawie nie ma okruchów plastrów. Pszczoły w
kłębie zimowym są w dobrej kondycji. Rodzina nie ma już czerwiu i dlatego zużywa bardzo mało swoich
zapasów. Wszystkie pszczoły maja obniżoną przemianę materii, co przyczynia się do ich małej śmiertelności.

Rys. 2. Trochę później (w połowie lub w końcu lutego): krople rosy, a także małe, białe larwy pszczele na
wkładce dennicowej świadczą o tym, że w rodzinie pojawił się już czerw. Jasnożółte obnóża z pyłku leszczyny
wskazują, ze rozpoczęły się już loty na pożytek. Na siatce pokrywającej wkładkę dennicową można znaleźć
martwe pszczoły zimowe.

Rys. 3. Na wkładce dennicowej widoczne są małe, białe kryształy cukru, jasnożółty pyłek i jasne roztocze
Varroa. Kryształy cukru wskazują na to, że pszczelarz za późno podkarmił pszczoły jesienią, w związku z czym
sacharoza zawarta w pokarmie zimowym nie została w całości rozłożona na glukozę i fruktozę. Wskutek
wynoszenia z ula kryształów cukru rodzina traci część pokarmu i musi zbierać więcej wody, aby móc rozpuścić
ten pokarm. Jasne obnóża pyłkowe świadczą o tym, że możliwe są loty. Jednakże pogorszenie pogody i
niemożność zbierania wody mogą szybko doprowadzić do zagłodzenia rodziny.

Rys. 4. Duża liczba martwych pszczół na wkładce dennicowej może wskazywać na pojawienie się choroby (być
może nosemozy) w rodzinie. Widoczny jest tam także zasuszony ślimak, co świadczy o tym, że rodzina
znajduje się w zbyt wilgotnym środowisku. Takie warunki sprzyjają występowaniu chorób. Gdy w ulach częściej
znajduje się ślimaki, należy przenieść pasiekę na inne miejsce.

Rys. 5. Jeśli po oblocie oczyszczającym na zewnętrznych ścianach ula od zewnątrz widoczne są bryzgi kału,
zwłaszcza w postaci szeregów kropek, rodzina jest porażona nosemozą (kał zdrowych pszczół na ścianach ula
ma postać małych, okrągłych, brunatnych plam). Rodzina jestbardzo słaba, a wokół ula można zobaczyć na
ziemi małe grupki brzęczących pszczół. Takich rodzin nie wolno łączyć ze zdrowymi.

Rys. 6. Kupki białych kryształów wskazują na zaopatrzenie pszczół na zimę w nieodpowiedni lub sfermentowany
pokarm. Takie rodziny, nie mogąc wykorzystać części zapasów pokarmu, szybko wymrą z głodu.
Rys. 7. Szerokie i długie smugi osypu wskazują, że rodzina jest zdrowa i gotowa do pracy oraz że ma dużo
czerwiu. Stosunkowo duża ilość pyłku w pobliżu wylotu ula świadczy o tym, ze jest on za wąski (pszczoły gubią
w nim obnóża pyłkowe). Należy go poszerzyć i usunąć osłonę przed myszami. Przy dużej powierzchni czerwiu
niezasklepionego w pobliżu wylotu ula daje się zauważyć prąd ciepłego powietrza: pachnie on świeżym chlebem
(zapach czerwiu) i może mieć także cierpki zapach miodu. Jeśli zbieraczki opuszczające ul lecą w jednej linii,
rodzina ma z pewnością młodą, sprawną matkę.

Zbigniew Kołtowski
Oddział Pszczelnictwa ISK, 24-100 Puławy, ul. Kazimierska 2
zbigniew.koltowski@man.pulawy.pl

Kilka słów przypomnienia o wierzbach


pszczelarskich
Wraz z nadejściem wiosny zbliża się kolejny sezon pszczelarski. Rozpoczyna się on kwitnieniem pyłkodajnej
leszczyny, z której pszczoły nie zawsze mogą skorzystać, ze względu na panujące w tym czasie chłody. Jednak
pierwszym istotnym dla pszczoły miodnej pożytkiem, dającym czasem nawet miód, są wierzby, z których te
najwcześniejsze zakwitają przeważnie na przełomie marca i kwietnia. Nadarza się więc doskonała okazja do
przypomnienia najważniejszych z pszczelarskiego punktu widzenia informacji o różnych gatunkach i
mieszańcach wierzb. Znanych jest na świecie około 400 gatunków wierzb, które występują głównie na półkuli
północnej. W Polsce mamy 26 gatunków i różne ich mieszańce, często trudne do rozróżnienia. Większość z nich
dobrze rośnie na stanowiskach wilgotnych i podmokłych, ale istnieją też gatunki dobrze udające się na glebach
średnio wilgotnych, a nawet suchych i piaszczystych.

Wierzby są roślinami światłolubnymi i przeważnie szybko rosnącymi. Należą do nich zarówno drzewa
dorastające do 25 m wysokości, wysokie i niskie krzewy oraz płożące się po ziemi krzewinki. Pędy mają różnej
barwy, nagie lub pokryte w początkowej fazie rozwoju jedwabistymi włoskami. Liście zwykle wąskie
lancetowate, piłkowane, krótkoogonkowe, często srebrzysto owłosione z przylistkami. Kwiaty dwupienne, na
jednych osobnikach tylko żeńskie na innych tylko męskie, bez działek kielicha i płatków korony, osadzone w
kątach łuskowatych przysadek i zebrane w kłosokształtne lub gronokształtne kwiatostany zwane baziami.
Żeńskie kwiaty z jednym słupkiem, męskie z dwoma pręcikami (rzadko 3 lub 5), rozwijają się wcześnie wiosną
przed rozwojem liści, a u niektórych gatunków równocześnie z liśćmi. Obie formy kwiatów mają jeden lub dwa
nektarniki, powstałe ze szczątkowego okwiatu. Owoce - małe torebki pękające 2-4 klapami, dojrzewają w maju-
czerwcu. Nasiona bardzo drobne, z puchem lotnym umożliwiającym przenoszenie przez wiatr na duże
odległości.
Wszystkie wierzby są dobrymi roślinami pożytkowymi. Żeńskie egzemplarze dostarczają owadom
pszczołowatym nektaru, egzemplarze męskie nektaru i pyłku. Określono, że ilość cukrów wydzielanych w
nektarze przez 10 kwiatów wierzby wynosi średnio 0,42 mg, przez wszystkie kwiaty jednej bazi 10-40 mg, zaś
wydajność cukrowa 1 ha zwartych zarośli wierzbowych sięga 20-30 kg. Natomiast ilość pyłku dostarczana
przez 10 kwiatów wynosi 0,60 mg, przez 1 bazię 5-35 mg, a wydajność pyłkowa z 1 ha zarośli sięga 30(45) kg.
Pyłek wierzbowy, odznaczający się bardzo wysoką wartością odżywczą, jest szczególnie cenny dla pszczół
wczesną wiosną.

Dla pszczelarstwa najważniejsze są męskie egzemplarze wierzby kwitnące przed rozwojem liści, kiedy w
pasiekach istnieje duże zapotrzebowanie na pyłek. Nie należą niestety do nich najczęściej sadzone w Polsce
gatunki drzewiaste - wierzba biała - Salix alba L. (przeważnie jej forma płacząca) i wierzba krucha - S.
fragilis L., które kwitną na przełomie kwietnia i maja, razem z sadami owocowymi i mniszkiem lekarskim.

Do najważniejszych wierzb z pszczelarskiego punktu widzenia należą egzemplarze męskie następujących


taksonów:

Wierzba iwa - Salix caprea L. Wysoki krzew lub drzewo


wysokości 10 m, o sztywnych szarych pędach, szerokich
jajowatych liściach i dużych baziach. Wierzba ta dobrze
rośnie wszędzie, z wyjątkiem gleb podmokłych i suchych
piasków. Jej jedynym mankamentem jest to, że
praktycznie rozmnażać ją można jedynie z nasion. Jest to
dość kłopotliwe i nie zawsze daje spodziewane efekty,
ponieważ otrzymane siewki częściej bywają żeńskie niż
męskie. Istnieje jednak wiele naturalnych mieszańców
wierzby iwy z innymi gatunkami, które są tak samo
wartościowe jak iwa, a łatwo dają się rozmnażać
wegetatywnie. Najważniejsze z tych mieszańców to:

Wierzba Smitha - Salix x smithiana Willd. - Mieszaniec


wierzby wiciowej z iwą (S. viminalis x S. caprea) -
rozłożysty krzew do 6 m wysokości, o szarozielonych
pędach, lancetowatych liściach i gęsto osadzonych, niezbyt
dużych baziach.
Wierzba iwa

Wierzba Küblera - Salix x smithiana var. kübleri.


Mieszaniec iwy z wierzbą wiciową (S. caprea x S. viminalis)
- duży krzew lub małe drzewo wysokości do 8 m, o
grubych, ciemnych, szarozielonkawych pędach,
jajowatolancetowatych liściach i dużych, niezbyt gęsto
osadzonych baziach. Do tego taksonu należy często
rozmnażany przez pszczelarzy mieszaniec tzw. „wierzba
sadłowicka”.

Wierzba Erdingera - Salix x erdingerii J. Kern.


Mieszaniec iwy z wierzbą wawrzynkową (S. caprea x S.
daphnoides) - wysoki krzew lub małe drzewo wysokości do
8 m wysokości, o średnio grubych brązowo czerwonawych
pędach z lekkim sinym nalotem, liściach
jajowatolancetowatych i pięknych dużych baziach. Do tej

Wierzba iwa
wierzby bardzo podobna jest rozmnażana przez pszczelarzy tzw. „wierzba IBL-8”, pochodząca z Instytutu
Badawczego Leśnictwa w Warszawie oraz tzw. „wierzba Lipińskiego”.

Wierzba IBL-3 - Salix x sp. Bliżej nie znany mieszaniec


zapewne wierzby iwy rozmnażany przez pszczelarzy.
Tworzy niewysoki, zwarty krzew o prosto wzniesionych
dość grubych pędach barwy ciemnoszarozielonkawej,
liściach szerokolancetowatych i dużych szarosrebrzystych
baziach. Zdarza się zasychanie wierzchołków
jednorocznych pędów.

Wierzba IBL-7 - Salix x sp. Rozmnażany przez


pszczelarzy bliżej nie znany mieszaniec iwy (może z
wierzbą wawrzynkową). Jest wysokim średnio
rozgałęzionym krzewem, o niezbyt grubych pędach, barwy
szarobrązowej, liściach wąsko jajowatolancetowatych,
baziach dużych, rozwijających się trochę wcześniej od
innych wierzb.

Poza wierzbą iwą i jej mieszańcami cenne dla


pszczelarstwa są następujące gatunki:

Wierzba wawrzynkowa - Salix daphnoides Vill.


Wysoki rozłożysty krzew lub drzewo wysokości 8 m, o
Wierzba sadłowicka wiotkich, zwisających, brunatnych pędach z sinym
nalotem, lancetowatych liściach i średniej wielkości baziach. Dobrze rośnie na glebach piaszczystych.

Wierzba ostrolistna - Salix acutifolia


Willd. Wysoki krzew lub drzewo wysokości
8(10) m, o elastycznych zielonych pędach z
czerwonym rumieńcem, w dolnej części z
lekkim sinym nalotem, liściach lancetowatych,
długo zaostrzonych, baziach dużych,
srebrzystobiałych. Wierzba ta jest
wykorzystywana do utrwalania piaszczystych
wydm. Bardzo podobna do niej jest sadzona
przez pszczelarzy tzw. „wierzba
dzięgielowska” nieco wcześniej kwitnąca od
iwy.

Wierzba iwa Wierzba wiciowa (witwa) - Salix


viminalis L. Średnio rozłożysty krzew wysokości do 5 m, o zielonoszarych, prosto wzniesionych gałęziach,
wąsko lancetowatych liściach, dość dużych baziach. Rośnie na stanowiskach wilgotnych i także średnio
wilgotnych. Jest jedną z najlepszych wierzb koszykarskich. Ostatnio polecana jest przez ekologów do budowy
naturalnych oczyszczalni ścieków dla gospodarstw wiejskich i małych osiedli jako tzw. „wierzba ekologiczna”.

Wierzba szara (łoza) - Salix cinerea L. Krzew o regularnym kulistym pokroju, do 3 m wysokości, szarych w
młodości owłosionych pędach, jajowato wydłużonych liściach i średniej wielkości baziach. Wierzba ta występuje
na stanowiskach wilgotnych. Jest gatunkiem ekspansywnym, zarastającym często łąki i pastwiska. Bardzo
podobna do wierzby szarej jest rozmnażana przez pszczelarzy tzw. „wierzba osińska”.
Wierzba purpurowa (wiklina) - Salix purpurea L. Krzew
dorastający do 5 m, o wiotkich w młodości czerwonawych, później
oliwkowoszarch pędach, liściach lancetowatych, baziach niedużych.
Występuje na stanowiskach wilgotnych, ale bywa wykorzystywana do
zadrzewień nawet suchych terenów kamienistych. Dobra wierzba
koszykarska.

Wierzba migdałowa (trójpręcikowa) - Salix amygdalina L. Duży


krzew lub drzewo wysokości 8 m, o szarozielonej korze łuszczącej się
na starych gałęziach. Liście ma jajowatolancetowate, ciemnozielone,
błyszczące. Zakwita równocześnie z rozwojem liści i kwitnie całe lato.
Budzi zainteresowanie pszczelarzy z terenów spadziowych. Występuje
na gruntach wilgotnych, ciężkich, ale na glebie średnio wilgotnej też
dobrze rośnie. Jest cenną wierzbą koszykarską.

Wierzba IBL-8 Wierzba laurowa (pięciopręcikowa) - Salix pentandra L. Duży


krzew lub drzewo wysokości 10 m, o nagich oliwkowożółtawych pędach, jajowatoeliptycznych, ostro
zakończonych, jakby skórzastych, z wierzchu lśniących liściach i długich puszystych baziach. Kwitnie w końcu
maja lub w czerwcu. Występuje na wilgotnych łąkach, bagnach, zalewiskach, ale urośnie też na glebie średnio
wilgotnej. Zaliczana jest do najpiękniejszych wierzb krajowych.

Wszystkie wymienione wyżej wierzby (z wyjątkiem iwy) łatwo rozmnaża się z sadzonek zdrewniałych. Sadzonki
takie uzyskuje się z jednorocznych, a także starszych pędów przez cięcie ich na odcinki długości około 30 cm.
Sadzonki można przygotować późną jesienią lub wczesną wiosną i zaraz wysadzać, najlepiej od razu na stałe
miejsce. Można sadzonki przygotować w zimie i do wiosny przechować w chłodnym, wilgotnym miejscu,
najlepiej zadołowane na dworze. Sadzi się je bardzo łatwo w szparę, z pozostawieniem tylko 3-5 cm górnego
odcinka sadzonki nad powierzchnią gruntu. Mocne obciśnięcie ziemi wokół sztobrów zapewnia dobre przyjęcia.
Często już w pierwszym roku uzyskuje się pędy wysokości 1-1,5 m wysokości lub wyższe, nierzadko z
zaczątkami bazi, które zakwitają na najbliższą wiosnę. Tam gdzie brak wierzb powinny być one sadzone w
pobliżu pasieczysk, a najlepiej na samych pasieczyskach i wokół nich w formie szpaleru, którego założenie
przecież bardzo mało kosztuje.

W Oddziale Pszczelnictwa w Puławach (24-100 Puławy, ul. Kazimierska 2, tel. (081) 886-34-95)
prowadzimy małą szkółkę wierzb pszczelarskich, z której co roku wysyłamy zgłaszającym się do nas
pszczelarzom sztobry z najlepszych wyselekcjonowanych pod kątem pszczelarskim taksonów, w
celu dalszego ich rozmnażania i poprawy pożytków pszczelich.

Rady i obserwacje czytelników

Feliks Żądło, Wrocław


e-mail: marylazadlo@wp.pl

Jak ograniczam czerwienie


Z wykształcenia jestem inżynierem mechanikiem i mam ukończony mistrzowski kurs pszczelarski, a chowem
pszczół zajmuję się od 25 lat. Aktualnie mam 55 rodzin w ulach wielkopolskich korpusowych: 45 rodzin stanowi
pasiekę wędrowną, 10 stacjonarną.

W czasie wybierania pierwszego miodu (rzepakowego) wykonuję równocześnie następujące czynności


zapobiegające rojeniu się pszczół: z rodzin bardzo silnych robię odkłady; do rodzin słabszych wprowadzam
izolatory 3-ramkowe; do rodzin słabych dodaję 2 ramki z węzą lub poddaje młodą matkę, w zależności od
jakości czerwiu.

Odkłady wykonuje w następujący sposób. Zabieram z ula macierzystego dwie lub trzy ramki z czerwiem
zasklepionym razem z pszczołami i z matką. Dodatkowo strzepuję pszczoły z 3 plastrów, w których jest młody
czerw niezasklepiony i dodaję ramkę z syropem lub miodem. Zabezpieczam ul przed powrotem pszczół lotnych
do macierzaka. Najpóźniej po 2 dniach do macierzaka poddaję młodą matkę (może być nieunasieniona),
ścinając uprzednio mateczniki. Jeśli nie mam matki, zostawiam 1 lub 2 mateczniki. Po 10 dniach do odkładu
dodaję ramki z suszem i węzą. Jeżeli nie mam w planie powiększania pasieki na zimę łączę 2 rodziny.

Izolatory 3-ramkowe. Do uli, z których nie chcę robić odkładów, wstawiam izolatory 3-ramkowe. Do każdego
wkładam jedną ramkę z czerwiem i z matką oraz dwie ramki z węzą. W czasie wstawiania izolatora w ulu
powinno być dużo czerwiu. Ograniczenie czerwienia zmniejsza zapotrzebowanie czerwiu na pokarm i uwalnia
dużą liczbę pszczół od przygotowywania pokarmu. Jeżeli w izolatorze zostały założone mateczniki, to z ula z
izolatorem wychodzi rój, który po pewnym czasie wraca, ponieważ matka została w izolatorze. Po kilku dniach w
izolatorze pozostanie tylko jedna matka-stara, lub najsilniejsza młoda, którą należy uwolnić do unasienienia.
Jeżeli w izolatorze nie nastąpiła wymiana matki, należy usunąć izolator przy najbliższym miodobraniu, co
spowoduje intensywne czerwienie. Z mojej praktyki wynika, że wydajność z uli z izolatorami zwiększa się o
20% do 30%. Przy tym sposobie gospodarowania najwięcej pracy występuje w okresie wiosennym, przed
pierwszym pożytkiem, potem okresowo przy kolejnych miodobraniach. Reasumując stwierdzam, że opisana
przeze mnie gospodarka nie powoduje zmniejszenia pogłowia pszczół w rodzinach. Tworzenie odkładów i
zakładanie izolatorów ogranicza znacznie rojenie się pszczół. Mając pasiekę oddaloną od miejsca zamieszkania o
kilkadziesiąt kilometrów nie mógłbym zebrać i zagospodarować wszystkich rojów. Mój sposób prowadzenia
pasieki pozwala sterować rozwojem rodzin pszczelich i rozwojem pasieki. Przy ograniczeniu rojliwości w dużym
stopniu pomaga również dobór odpowiednich ras i linii matek. Matki reprodukcyjne sprowadzam ze znanych
stacji hodowli matek zarodowych.

Dr Janusz Bratkowski, prof. dr hab. Jerzy Wilde


Katedra Pszczelnictwa UW-M w Olsztynie

Biologiczne uwarunkowania zbierania pyłku przez


pszczoły
Pszczoły zbierają pyłek, bo jest im po prostu potrzebny do zaspokojenia własnych potrzeb pokarmowych i jest
jedynym zewnętrznym źródłem białka dla rodziny pszczelej. Szacuje się, że rodzina pszczela potrzebuje od 13,4
kg (Crailsheim i in. 1992) do 50 kg pyłku w ciągu roku (Gerhardt 1972). Niektórzy autorzy twierdzą, że jest ona
w stanie zużyć nawet 75 kg tego produktu (Dadant & Sons 1975). Pyłek kwiatowy, jako podstawowy składnik
diety, warunkuje w istotny sposób właściwy rozwój czerwiu, kondycję pszczół, a w efekcie stan całej rodziny
pszczelej. Zawarte w pyłku składniki odżywcze decydują o rozwoju gruczołów gardzielowych pszczół i ich
zdolności wydzielniczej (Crailsheim, Stolberg 1989, Pernal, Currie 2000) oraz po części o składzie mleczka
pszczelego (Król 1983). Młode pszczoły tuż po opuszczeniu komórek odżywiają się intensywnie pyłkiem, ale
wyniki badań wskazują, że nie jest to czas najintensywniejszego spożywania pyłku. Najwięcej pyłku znaleziono
w przewodzie pokarmowym pszczół 9-dniowych, zaś najmniej u pszczół zbieraczek (Crailsheim i in. 1992).
Interesujące jest to, że pszczoły nie tworzą
dużych rezerw pyłku w gnieździe, tak jak w
przypadku miodu. Masę pierzgi znajdującej się
stale w ulu w sezonie szacuje się zaledwie na 1
kg (Jeffrey, Allen 1957). Rodzina pszczela potrafi
bardzo szybko uzupełnić niedobory tego
produktu. Poliščuk (1984) stwierdził, że w dniach
o niskich zbiorach nektaru pszczoły zbierają duże
ilości pyłku. W badaniach własnych zwróciliśmy
uwagę na to, że zbiór pyłku nie jest, tak jak
produkcja miodu, uzależniony od pogody, co ma
swój praktyczny wymiar. Stwierdziliśmy, że w
latach o niskiej produkcji miodu (susza, deszcze)
Fot. 1. Pszczoły robotnice na plastrze z pierzgą notuje się wysoką produkcję pyłku. Od tej reguły
zdarzają się jednak wyjątki i do takich należy zaliczyć miniony sezon pszczelarski 2004 roku. Był on bardzo
niekorzystny dla zbioru pyłku, głównie ze względu na silne wiatry, które towarzyszyły zimnej i deszczowej
pogodzie. Porywiste wiatry ograniczają aktywność lotną zbieraczek i
uniemożliwiają formowanie dużych obnóży, co istotnie wpływa na zmniejszenie
pozyskiwania pyłku.

W rodzinie pszczelej można wyodrębnić grupę pszczół specjalizujących się w


lotach po pyłek. Jest ich mało w porównaniu z liczbą zbieraczek nektaru, bo
stanowią zaledwie od 20% do 36% ogółu pszczół wylatujących po pożytek
(Downey i in. 2000). Obserwuje się jednak wysoką zdolność dostosowywania
rodziny pszczelej do aktualnych warunków, czego wyrazem jest zmiana
proporcji pomiędzy zbieraczkami nektaru i pyłku (Camazine i in. 1998, Thom i
in. 2000) w reakcji na zmianę zapotrzebowania na pyłek. Bobrzecki i Wilde (za
Kalinowskim) podają, że założenie poławiaczy i odbieranie pyłku powoduje
wzrost liczby pszczół zbierających pyłek nawet do 90%. Uformowanie obnóża
pyłkowego zajmuje zbieraczce około 40 minut (Ivchenko 2003). Po wizycie na Fot. 2. Zmiana struktury
rodziny pszczelej przez
kwiecie ciało pszczoły jest obsypane ziarnami pyłku. Pyłek jest sczesywany odbieranie pszczół i czerwiu
odnóżami z ciała, a jego ziarna są mieszane z odrobiną miodu lub nektaru i wkładane do koszyczka. Cały proces
odbywa się w powietrzu.

Każdy pszczelarz może przekonać się w prosty sposób, że


rodzina pszczela stara się wykorzystać jak najlepiej zasoby
pokarmowe środowiska. Wystarczy obserwować na wylocie ula
powracające pszczoły, które przynoszą obnóża pyłkowe różnego
koloru, co oznacza, że wykorzystują pyłek z różnych roślin.
Również pierzga w komórkach plastrów jest mieszanką pyłku
(Warakomska i in. 1994). Wytłumaczeniem tego zachowania są
wyniki badań laboratoryjnych. Wykazano w nich, że pszczoły
wybierają zróżnicowaną dietę a nie jeden rodzaj pyłku (Schmidt
1984). W ten sposób rodzina pszczela zapewnia sobie
Fot. 3. Podany pyłek zmieszany z miodem na różnorodność składników pokarmowych i to pomimo wierności
beleczki ramek jest bardzo chętnie zjadany kwiatowej cechującej pojedyncze robotnice.
przez pszczoły, nawet wówczas, gdy obficie
kwitną migdały
Interesujące jest to, że pszczoły wiedzą, kiedy i skąd mają
zbierać pyłek. Jak dotychczas nie wyjaśniono jednoznacznie
mechanizmu regulacji zbierania pyłku. Liczne prace rzucają
jednak na to zagadnienie światło. Według nich dużą rolę
odgrywają wzajemne oddziaływania pomiędzy czerwiem
otwartym, zgromadzoną pierzgą i karmicielkami (Dreller i in.
1999). Można mówić i o innych czynnikach, np. obecności
matki w rodzinie, uwarunkowaniach genetycznych itp. Na
podstawie literatury można wyodrębnić dwie teorie. W myśl
Fot. 4. Wypełniona obnóżami szuflada
pierwszej główną rolę w pobudzaniu zbieraczek pyłku poławiacza pyłku
odgrywają pszczoły karmicielki (Camazine 1993), które
odżywiają się pyłkiem. Od intensywności spożywania pyłku
zależy rozwój ich gruczołów gardzielowych i produkcja mleczka.
Nadmiar mleczka przy zbyt małej liczbie larw do wykarmienia
jest przekazywany pszczołom zbieraczkom, które chętnie
mleczko zjadają. Creilsheim (1990, 1991) twierdzi, że niskie
spożycie pyłku przez pszczoły lotne jest kompensowane
mleczkiem od karmicielek. Według tej hipotezy pszczoły lotne
charakteryzuje mniejsza wydajność trawienia niż pszczoły
młode przy wysokim metabolizmie azotu. W świetle tego
twierdzenia zbieranie pyłku jest przerywane w momencie, gdy
pszczoły karmicielki intensywnie zjadają pyłek przy dużych
zapasach i nie są w stanie zużyć go do wykarmienia czerwiu. Fot. 5. Różnokolorowe obnóża pyłkowe
dowodzą o odwiedzaniu przez pszczoły licznych
Nadmiar tego produktu jest przekazywany zbieraczkom pyłku, gatunków roślin
co pokrywa ich zapotrzebowanie na białko. Zatem z ula dociera
do nich sygnał, że poziom zapasów pierzgi jest duży i w
konsekwencji zbieraczki ograniczają zbiory pyłku. Mleczko
pszczele spełnia w tej sytuacji rolę przekaźnika informacji o
zapasach pyłku.

Inna teoria mówi, że zbieraczki po powrocie do ula pozbywają


się obnóży tym szybciej, im mniejszy jego zapas jest w ulu
(Seeley 1985). Konieczność zapełnienia wolnych komórek jest
zatem w tej koncepcji głównym czynnikiem decydującym o
Fot. 6. Poławiacze pyłku w układzie
aktywności zbieraczek pyłku. Crailsheim i in. (1996) nie powałowym zapewniają wstępne podsuszenie
zebranego pyłku
zauważyli jednak, aby zbieraczki po wejściu do ula pobierały
same pokarm węglowodanowy z komórek i często odwiedzały komórki z pyłkiem. W tym świetle bardziej
prawdopodobna wydaje się pierwsza z teorii. Pankiw i in. (1998) podkreślają również rolę substancji matecznej i
hormonu juwenilnego (JH). Stwierdzili, że substancja mateczna może wpływać hamująco na podejmowanie
pracy przez zbieraczki, co manifestuje się podjęciem przez nie pracy w polu w późniejszym wieku. Można zatem
skłonić się do twierdzenia, że wzajemne oddziaływanie pszczół karmicielek i zbieraczek pyłku jest kluczowe w
regulacji zbiorów pyłku, jednak dopełniane jest innymi czynnikami.

Podana wiedza jest przydatna w aspekcie praktycznym,


gdyż wskazuje, iż w celu zwiększenia masy odebranych
obnóży pyłkowych należy wprowadzić zabiegi
zmieniające strukturę rodzin pszczelich, np. odbieranie
plastrów z pierzgą, stymulowanie matki do
intensywniejszego czerwienia. Badania własne nad
technologiami pozyskiwania pyłku dowodzą, że

Fot. 7. Zbieraczka pyłku na kwiecie mniszka


lekarskiego
konieczność pielęgnowania czerwiu otwartego może być kluczowym czynnikiem aktywności
zbieraczek pyłku. Warto więc podczas zakładania poławiacza pyłku zmienić strukturę rodziny
pszczelej.

Doc. dr hab. Zofia Konopacka

W maju ciepło i miód


albo zimno i głód
Maj kojarzy się nam z ciepłą pogodą, z jasną zielenią rozwijającego się listowia i z obfitością kwitnącej
roślinności. W maju kwitną niektóre gatunki wierzb, mniszek, drzewa owocowe, rzepak, klon jawor (często
spadziujący w tym czasie) oraz rośliny lasów i łąk. Mogą one dostarczyć pszczołom znaczących ilości nektaru i
pyłku. Po przekwitnięciu rzepaku i jabłoni zwykle występuje przerwa w pożytku trwająca do zakwitnięcia robinii
akacjowej (popularnie nazywanej akacją), kruszyny i maliny. Przy sprzyjającej pogodzie w wielu pasiekach
można pozyskać miód towarowy.

Przebieg pogody w maju charakteryzuje się mniejszym lub większym ochłodzeniem w drugiej dekadzie
miesiąca, spowodowanym napływem nad Polskę fali zimnego, arktycznego powietrza (zimni ogrodnicy).
Ponowne ochłodzenie, połączone czasem z przygruntowymi przymrozkami, występuje często na przełomie maja
i czerwca. Zwykle jednak w maju jest wystarczająco dużo ciepłych dni pozwalających pszczołom na
wykorzystanie pożytków, a co za tym idzie na dynamiczny rozwój rodzin i produkcję znaczących ilości miodu.
Bywają maje bardzo ciepłe, kiedy wszystkie rośliny zakwitają niemal równocześnie i szybko przekwitają.
Pszczoły nie są w stanie wykorzystać tak obfitego, ale krótkotrwałego okresu pożytkowego. Najgorsze jednak,
co może się zdarzyć, to długotrwałe chłody i opady uniemożliwiające pszczołom loty po wziątek, trwające nieraz
od końca kwietnia do ostatniej dekady maja. Nie pozwalają one rodzinom nie tylko wyprodukować nadwyżki
miodu, ale również zgromadzić pokarmu na własne potrzeby. W takich przypadkach może wystąpić nawet
konieczność podkarmienia rodzin.

Biologiczny stan rodzin pszczelich

Okres wymiany pszczół zimowych na młode kończy się w niektórych latach w końcu kwietnia, najczęściej jednak
odbywa się właśnie w maju. Rozpoczyna się okres wzrastania siły rodzin, który będzie trwał do około połowy
czerwca. Szybkość przyrostu liczby robotnic w rodzinach zależy w pierwszej połowie maja od ilości czerwiu
wykarmionego w drugiej połowie kwietnia, zaś w ostatniej dekadzie maja od intensywności wychowu czerwiu
już od pierwszych dni miesiąca. Sprzyja mu ciepło, pożytek i stale rosnąca długość dnia (czas upływający od
wschodu do zachodu słońca wydłuża się z 14 godzin i 55 minut w dniu 1 maja do 16 godzin i 44 minut w
ostatnim dniu miesiąca). Czerwienie matek zwykle osiąga maksymalny poziom w pierwszych dniach czerwca,
ale przy wcześniejszych zabiegach przyspieszających rozwój rodzin moment ten może wystąpić wcześniej.

Duża i gwałtownie rosnąca siła rodzin w maju nie oznacza jednak, że są one w pełni przygotowane do
wykorzystania pożytków i produkcji miodu. Masowo wygryzające się młode robotnice obciążone są różnorakimi
pracami w gnieździe i zwykle żyją krócej niż pszczoły z późniejszego wychowu. Najbardziej wyczerpującą pracą
dla robotnicy jest intensywne karmienie czerwiu. Jedna karmicielka produkuje tyle mleczka, że wystarcza go na
wykarmienie kilku larw (4–5); zwykle tyle larw przypada na jedną robotnicę około połowy maja. W późniejszym
okresie, mniej więcej po 3 tygodniach od osiągnięcia przez matkę szczytowego punktu czerwienia, a więc około
połowy czerwca, na młodą robotnicę przypada tylko jedna larwa do karmienia. Drugą z kolei pracą
wyczerpującą i skracającą życie robotnic jest intensywna praca przy gromadzeniu wziątku nektarowego i
pyłkowego. Młodych pszczół przybywa jednak tak dużo, szczególnie w drugiej połowie maja, że mogą one
sprostać i innym zadaniom w gnieździe, jak: produkcja wosku i budowa nowych plastrów, utrzymanie czystości
w ulu, przeróbka nektaru na miód, i dodatkowo zgromadzić pewne ilości miodu przekraczające bieżące
zapotrzebowanie rodziny.

Wraz ze zwiększaniem się siły rodzin, gdy młodych pszczół jest w nich więcej niż potrzeba do wykarmienia
czerwiu, w rodzinach zaczyna budzić się nastrój rojowy. Okres ten poprzedzany jest intensywnym rozwojem
rodzin i osiągnięciem przez nie takiego stanu dojrzałości biologicznej, że nagromadzona energia albo zostanie
wykorzystana na produkcję miodu, albo rodziny wyroją się. Pierwszym objawem narastającego nastroju
rojowego jest wychów trutni. Proces ten zaczyna się od przygotowywania starych komórek trutowych do
zaczerwienia (pobielanie i polerowanie) oraz budowy nowych we wszystkich wolnych miejscach w gnieździe (w
tym w ramce pracy). Następnym objawem jest „odświeżanie” starych i budowa nowych miseczek
matecznikowych. Złożenie przez matkę jaj w miseczkach uważane jest za początek procesu rójki. W warunkach
naturalnych pod koniec tego okresu przeważająca liczba rodzin wydaje roje – jeden lub nawet kilka. Pierwak
(pierwszy rój) wychodzi zwykle ze starą matką, następny po około 9 dniach, z młodymi matkami po ich
dojrzeniu w matecznikach. W macierzaku po zakończeniu rójek zostaje młoda matka. Z rojem wychodzą
głównie pszczoły ulowe odznaczające się szczególnie dobrą kondycją, zdolne do wykonania wszystkich prac w
nowej siedzibie, tj. szybkiej odbudowy plastrów, intensywnego karmienia i ogrzewania czerwiu, zgromadzenia
odpowiedniej ilości zapasów pokarmu węglowodanowego i białkowego. Dlatego roje schwytane i osadzone w ulu
doskonale się rozwijają.

Prace w pasiece

W maju pracy jest bardzo dużo, a wszystkie są pilne i powinny być wykonane we właściwym terminie, co jest
możliwe tylko wtedy, gdy przygotowania zostały wykonane już w kwietniu.

Poszerzanie gniazd wysuwa się teraz na pierwsze miejsce, a ściślej mówiąc chodzi o zwiększanie przestrzeni
życiowej rodzin pszczelich, gdyż wraz ze wzrostem ich siły konieczne jest zwiększanie nie tylko pojemności
gniazda, ale również miodni. Inaczej poszerza się przestrzeń życiową rodziny krótko po zakończeniu okresu
wymiany pszczół zimowych na młode, inaczej gdy w rodzinie nagromadziło się już dużo młodych pszczół i stale
ich przybywa.

W pierwszym przypadku poszerzać trzeba gniazda ostrożnie, dodając ramki z suszem między plastry
okrywowe a plastry już zaczerwione, tzn. nie przedzielając plastrów z czerwiem nowo dostawionymi ramkami.
To samo dotyczy ramek z węzą, które można dodawać dopiero wtedy, gdy pszczoły produkują już dużo wosku,
to jest gdy uzupełniają ubytki w plastrach białym, świeżo wypoconym woskiem, niezmieszanym z ciemnym
woskiem zeskrobanym ze starej woszczyny. Po poszerzeniu pszczoły powinny obsiadać wszystkie plastry, aby
móc utrzymać właściwą temperaturę w przypadku ochłodzenia, tak częstego w maju, przy czym na skrajnych
plastrach może być mniej pszczół niż na plastrach z czerwiem. Tak więc liczba dodanych jednorazowo plastrów
musi wynikać z siły rodziny, ilości w niej czerwiu, panującej pogody oraz pożytku, który - choćby umiarkowany -
przyczyni się do szybkiego zagospodarowania dodanych plastrów i zaczerwienia ich przez matkę oraz do
odbudowania węzy. Wystąpienie w tym czasie silniejszego pożytku wymaga też dodatkowego miejsca na
składanie nektaru, inaczej pszczoły będą zalewały wolne komórki na plastrach z czerwiem. Tak więc właściwe
poszerzenie rodzin wymaga od pszczelarza wyczucia i doświadczenia. Dodam, że zbyt ciasne utrzymywanie
rodzin może ograniczyć czerwienie matek i spowodować wcześniejsze wystąpienie nastroju rojowego.

W drugim przypadku, to jest wtedy, gdy w rodzinach nagromadziła się już znaczna liczba młodych pszczół,
która rośnie bardzo szybko, można radykalniej zwiększać przestrzeń życiową rodzin, dodając jednorazowo po
kilka ramek suszu i węzy. Ule leżaki i kombinowane, tj. leżaki z nadstawkami ( np. Dadanta i warszawskie
poszerzone), poszerza się w poziomie, ale gdy wystąpi obfitszy pożytek mogą można im dać półnadstawkę.
Ulom wielokorpusowym, do których zaliczam również ule wielkopolskie, dodaje się w miarę potrzeby następny
korpus. Gdy pogoda nie sprzyja, można przejście między korpusami ograniczyć do jednej lub kilku uliczek.

Po poszerzeniu gniazd ule powinny być nadal starannie ocieplone. Ocieplenie górne utrzymuje się przez cały
sezon, początkowo w celu ochrony rodzin przed utratą ciepła, a w czasie upałów - przed przegrzaniem.

Nie podaję dat wykonywania zabiegów ani granicznego terminu, od którego można już dawać węzę czy
dodawać rodzinom jednorazowo większą liczbę plastrów. Przebieg pogody w różnych rejonach kraju różni się
bowiem znacznie, różnią się pod tym względem również poszczególne lata, a ponadto pasieki prowadzone są w
odmienny sposób. Na przykład tam, gdzie zimuje się bardzo silne rodziny i przyspiesza ich rozwój wiosenny,
okres wymiany pszczół zimowych na młode może zakończyć się znacznie wcześniej niż tam, gdzie
przygotowanie rodzin do zimy może być gorsze z różnych względów (np. brak pyłku na jesieni lub wyczerpanie
rodzin na późnej spadzi). Pszczelarz sam musi ocenić, w jakim stanie znajdują się jego rodziny i jak należy
postąpić.

Występują również istotne różnice w podejściu do niektórych zabiegów pasiecznych w pasiekach dużych,
towarowych i w pasiekach przydomowych. Opisane przeze mnie w kwietniu radykalne jednorazowe poszerzanie
przestrzeni życiowej rodzin sprawdzone w Oddziale Pszczelnictwa w latach 1995-1997 ( przy nagromadzeniu w
rodzinach znacznej liczby młodych pszczół i dalszym dynamicznym wzroście siły rodzin) może zainteresować
właścicieli pasiek dużych. Metoda opiera się na założeniu, że w takich rodzinach pszczoły same decydują o
zagospodarowywaniu kolejnych plastrów w początkowo zbyt obszernym gnieździe. Takie jednorazowe
poszerzanie gniazd rodzin zmniejsza nakłady robocizny, a w pasiekach oddalonych od miejsca zamieszkania
pszczelarza zmniejsza koszty dojazdów do pasieki. W małych pasiekach przydomowych oczywiście nie ma ono
takiego znaczenia.

Zapobieganie nastrojowi rojowemu i jego likwidacja

Dzisiaj już chyba nikt nie ma wątpliwości, że rójki w pasiece są zjawiskiem bardzo niepożądanym. W okresie
narastania nastroju rojowego pszczoły pracują opieszale przy gromadzeniu wziątku, przestają odciągać węzę, a
następstwem wyjścia roju jest utrata znacznej liczby robotnic o doskonałej kondycji, osłabienie rodziny
macierzystej i utrata miodu, który ta rodzina mogłaby pozyskać, gdyby pozostała niepodzielona.

Powstawaniu nastroju rojowego sprzyjają:

• ciasnota w gnieździe, czyli brak miejsca na wychów czerwiu i składanie nektaru; ? brak zatrudnienia
dla robotnic przy wychowie czerwiu, budowie plastrów, i składaniu wziątku, na skutek błędu
pszczelarza lub załamania się pogody i pożytku;

• brak dobrej wentylacji w ulu;

• przerwy w pożytku wywołane bądź dłuższymi okresami złej pogody, bądź okresowym brakiem
nektarujących roślin. Na to zjawisko pszczelarz nie ma wpływu.

Powstawaniu nastroju rojowego można zapobiec albo go opóźnić przez:

• w porę wykonane poszerzanie przestrzeni życiowej rodziny, które pozwala matce na ciągłe intensywne
czerwienie, a pszczołom dostarcza miejsca na składanie nektaru i pyłku;

• w porę podanie rodzinom węzy, pozwalające na zatrudnienie woszczarek. Ta czynność jest szczególnie
ważna u pszczół kraińskich;
• osłabianie rodzin, w których pojawią się pierwsze przejawy pędu do rójki, przez odbieranie im czerwiu
wygryzającego się i zasilanie nim rodzin słabszych (wyrównywanie siły rodzin w pasiece) lub przez
zrobienie odkładu z pszczół i czerwiu;

• zapewnienie dobrej wentylacji w ulu przez utrzymywanie odpowiedniej wielkości wylotów;

• odwirowanie miodu;

• utrzymywanie w rodzinach młodych matek;

• utrzymywanie w pasiece pszczół o małej rojliwości.

Są lata, w których nawet przy poprawnym postępowaniu z pszczołami w drugiej połowie maja rodziny masowo
wchodzą w nastrój rojowy. Dzieje się tak w pasiekach mających dobre pożytki, po których następuje dłuższa
przerwa, ale także przy ciągłych, umiarkowanych pożytkach sprzyjających nagromadzeniu się w rodzinach dużej
liczby młodych pszczół, które nie spracowują się przy intensywnym gromadzeniu i przerabianiu wziątku. Takimi
umiarkowanymi warunkami pożytkowymi dysponuje w maju większość pasiek w Polsce, a przy przerwie
występującej zazwyczaj po przekwitnięciu rzepaku i sadów jabłoniowych rodziny mogą szykować się do rójki.

Likwidacja zawansowanego nastroju rojowego nie jest łatwa, gdy w miseczkach matecznikowych
pojawią się już jajeczka i pierwsze larwy,. Można spróbować osłabić rodziny zabierając im czerw na wygryzieniu,
a dodając czerw młody (1-2-dniowe larwy) z rodzin słabszych; dodając przy tym ramki z węzą (wskazane jest
przy tym przedzielanie nimi plastrów z czerwiem) i zwiększając wentylację ula. Skuteczna bywa też
amerykańska metoda przesiedlenia rodziny na węzę. W ulach stojakach na dennicy ula stawia się korpus
wypełniony ramkami z węzą, nakrywa się go kratą odgrodową, a wszystkie pszczoły wraz z matką strzepuje
przed ul. Opróżnione korpusy z czerwiem ustawia się nad kratą. W ulach leżakach przy wylocie ustawia się 3-5
ramek z węzą, z wszystkich ramek strzepuje się pszczoły i matkę przed ul. Dobrze jest oddzielić ramki z węzą
od otrzepanych plastrów pionową kratą odgrodową. Wskazane jest sprawdzić po wejściu większości strzepanych
pszczół do gniazda, czy matka nie została na zewnątrz, gdyż czasami uwiązuje się ona z większą lub mniejszą
grupą robotnic pod ulem. Zabieg taki ma dawać złudzenie rójki. Oczywiście plastry z czerwiem należy dokładnie
obejrzeć i zniszczyć wszystkie miseczki z jajami czy larwami. Niestety, z doświadczenia wiem, że opisane
zabiegi są skuteczne wtedy, gdy w ciągu 1–2 dni wystąpi pożytek dostarczający rodzinom nie mniej niż 1,5 kg
wziątku na dobę. Jeśli warunek ten nie zostanie spełniony, w większości rodzin kilka dni po zabiegu pojawią się
nowe zaczerwione miseczki.

Przy uporczywym nastroju rojowym najpewniejszą metodą zlikwidowania go jest zrobienie odkładów. Zwykle
zaleca się tworzenie odkładów niezbyt silnych z 2 plastrów z czerwiem wygryzającym się i 1 plastra
okrywowego z pokarmem i taką liczbą robotnic, aby po powrocie pszczół lotnych do ula macierzystego zostało
ich wystarczająco dużo do ogrzania czerwiu. Zbytnie osłabienie rodziny produkcyjnej na krótko przed
spodziewanym wkrótce pożytkiem, np. akacja, lub kruszyna, obniżyłoby produkcję miodu. Tak niewielkie
osłabienie rodziny może przyczynić się do przerwania nastroju rojowego w jego początkowej fazie, może
zawieść jednak wtedy, gdy w matecznikach są już jaja i larwy. W tym przypadku lepiej jest podzielić rodzinę na
dwie części, które później, po wystąpieniu pożytku, zostaną połączone i utworzą jednostkę silną i zdolną do
zgromadzenia znacznych ilości wziątku. Przyjąwszy takie założenie można do ula ustawionego obok dzielonej
rodziny przenieść matkę i kilka plastrów z zapasem i czerwiem krytym (w większości tuż przed wygryzaniem
się) i obsiadającymi je pszczołami. W rodzinie macierzystej zostaną wszystkie pszczoły lotne, część pszczół
ulowych i czerw w większości młody, z matecznikami. Nie ma potrzeby poddawania tej rodzinie młodej
wartościowej matki, gdyż po ponownym złączeniu obu części zostanie w nich dotychczasowa płodna matka.

Można rodzinę w zaawansowanym nastroju rojowym postawić obok dotychczasowego stanowiska, na którym
ustawi się nowy ul z ramkami z suszem i węzą i przenosi do niego 2-3 plastry z czerwiem i zapasem wraz z
obsiadającymi je pszczołami i matką. Zlecą do niego wszystkie pszczoły lotne. Pozbawienie rodziny macierzystej
pszczół lotnych przerwie nastrój rojowy. Zostaną w niej czerw, zapasy i mateczniki, z których po odpowiednim
czasie może wyjść młoda matka. Po 1 lub 2 dniach po podziale obie części rodzin trzeba skontrolować i
dopasować ich gniazda do potrzeb. Przed ponownym połączeniem obu części trzeba zniszczyć wszystkie
mateczniki lub usunąć młodą matkę, jeśli ta już się wygryzła.

Tworzenie takich odkładów, zwanych czasowymi, daje dobre efekty tam, gdzie pszczelarz oczekuje następnego
pożytku towarowego, np. z akacji czy maliny lub spadzi z drzew liściastych.

Tworzenie w maju słabych odkładów, o których była mowa wyżej, jest korzystne dla pasieki wtedy, gdy
pszczelarz dysponuje pełnowartościowymi młodymi matkami. Mogą to być matki lub mateczniki kupione lub
wychowane we własnej pasiece. Odkłady takie dobrze przyjmują matki, gdyż składają się z młodych pszczół.
Matki o tej porze roku szybko się unasieniają, zaczynają czerwić po około 2 tygodniach od utworzenia odkładu.
Odkłady zasilane stopniowo 5-6 ramkami czerwiu, odbieranego innym rodzinom szykującym się do rójki, i
odpowiednio doglądane rozwijają się w silne rodziny, zdolne do produkcji znacznych ilości miodu z późniejszych
pożytków, np. z gryki, wrzosów, nawłoci i spadzi z drzew iglastych.

Miodobranie. W maju pszczoły produkują już tyle miodu, że można go wirować. Tam, gdzie uprawia się
większe areały rzepaku, dostarcza on zwykle obfitego pożytku, a ilości miodu mogą przekraczać 20 kg z
rodziny. Z odwirowaniem tego miodu zwykle nie ma trudności. Drugą rośliną zakwitającą wcześnie, która może
dostarczyć miodu odmianowego, jest mniszek lekarski. Nektaruje on dobrze przy wysokiej wilgotności powietrza
i dużym nasłonecznieniu. Warunki takie występują głównie na terenach wyżynnych w południowej części Polski i
tam najczęściej pozyskuje się większe ilości miodu mniszkowego

Wielu pszczelarzy czeka z miodobraniem, aby w ulach nagromadziło się możliwie dużo miodu i żeby był on
dojrzały. Niestety, w maju pogoda jest zmienna i często zdarza się, że przy dłużej trwającym ochłodzeniu i
deszczach pszczoły zużyją większość zgromadzonych zapasów. Dlatego wskazane jest wykonywanie kilku „
mniejszych” miodobrań. Już w latach sześćdziesiątych inż. Czesław Bojarczuk (kierownik działu pszczelarskiego
w ODR w Końskowoli) udowodnił, że częste miodobrania istotnie przyczyniają się do zwiększenia ilości miodu
towarowego wyprodukowanego w pasiece. Jednak pojawia się poważny problem: dojrzałość miodu. Przy
pożytkach ciągłych, gdy miód z jednych pożytków nie jest jeszcze w pełni dojrzały, a nektarują już następne
rośliny i do ula przynoszony jest rzadki nakrop. Można wówczas odbierać z uli tylko pojedyncze plastry, w
których miód jest poszyty co najmniej na 2/3 powierzchni, ale to znacznie zwiększa nakłady robocizny. W
Oddziale Pszczelnictwa od ubiegłego roku prowadzi się badania nad dojrzewaniem miodu poza ulem. Wstępne
wyniki wykazały, że dosuszany poza ulem miód nie różni się pod żadnym względem od tego, który dojrzewa w
rodzinach. Aby jednak można było polecić tę metodę pszczelarzom, trzeba przeprowadzić badania na setkach
próbek miodu z różnych gatunków roślin, pozyskiwanych w różnych warunkach. Wykonawcy badań wdzięczni
będą szerokiemu gronu Czytelników za przesyłanie takich próbek. Czytelników chętnych do współpracy
proszę o skontaktowanie się z Zakładem Technologii Pasiecznej Oddziału Pszczelnictwa, w celu
uzyskania bliższych informacji na ten temat. Nasz adres: ul. Kazimierska 2, 24-100 Puławy.

Ze względu na to, że miody z wczesnych pożytków szybko krystalizują, trzeba je zaraz po odwirowaniu (jeszcze
ciepłe) przecedzić przez gęste sito i najlepiej zaraz rozlać do słoików, w których będą sprzedawane. Po
skończonym wirowaniu miodu dokładnie umyte i osuszone powinny być nie tylko wszystkie narzędzia, ale
również wirówka. W rozrzedzają się resztkach miodu pozostawionych na ścianach wirówki, mogą rozwijać się
drożdżaki i inne drobnoustroje znajdujące się w przyklejajacym się do ścian kurzu. Dostaną się one do miodu w
następnym wirowaniu. Przed ponad 10 latami prof. B. Kędzia ze swoim zespołem z Instytutu Roślin i
Przetworów Zielarskich w Poznaniu w pewnej części próbek miodu kupionego w sklepach stwierdził obecność
drobnoustrojów, w tym również bakterii chorobotwórczych dla człowieka. Jestem przekonana, że to nie pszczoły
wyprodukowały miód z bakteriami, lecz bakterie dostały się do miodu wskutek niedostatecznej higieny w czasie
wirowania i konfekcjonowania miodu.
Stosowanie krat odgrodowych w rodzinach pszczelich ma dwojaki cel: oddzielenie miodni od rodni oraz
ograniczenie czerwienia matek.

1. Oddzielenie kratą odgrodową plastrów, które mają służyć do magazynowania miodu, od gniazda
rodziny, w którym pozostawia się liczbę ramek pozwalającym matkom na nieskrępowane czerwienie,
usprawnia miodobranie, ułatwia wyszukiwanie matek i pozwala na planową rotację plastrów.
2. Używanie krat odgrodowych w celu ograniczenia czerwienia matek jest elementem regulacji struktury
rodzin i ma na celu zwiększenie produkcji miodu.

Bezpośredni wpływ na ilość wyprodukowanego miodu ma siła rodzin oraz stosunek liczby pszczół dorosłych do
ilości czerwiu, szczególnie do czerwiu niezasklepionego, wymagającego karmienia. Badania prof. M. Gromisza
prowadzone w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych wykazały, że w Polsce właściwą przewagę liczbową
pszczół nad czerwiem w sposób naturalny uzyskuje się dopiero w lipcu, a wtedy na przeważającym obszarze
kraju kończą się zwykle znaczące pożytki towarowe. Wyjątek stanowią pożytki spadziowe, wrzosowe i ostatnio
nawłociowe. Intensywne czerwienie matek, które pszczelarze starają się stymulować już od przedwiośnia w celu
uzyskania w maju silnych rodzin, w drugiej połowie miesiąca może okazać się niepożądane. Przeważająca liczba
młodych pszczół, których wygryzło się bardzo dużo z kwietniowego wychowu czerwiu, będzie zatrudniona przy
pielęgnacji larw. Zatem w III dekadzie maja struktura rodziny nie będzie najlepsza do wykorzystania pożytku.
Aby zmienić na korzystniejszą, można już około 20 maja odgrodzić matkę na 2-3 plastrach gniazdowych. Po 9
do 12 dniach wszystkie komórki z jajami i larwami trutowymi obecnymi w dniu izolowania matki zostaną już
zasklepione. Tym samym młode pszczoły będą mogły przejść, do innych prac ulowych, w tym prac przy
odbiorze i odparowywaniu nektaru. Czynnych karmicielek zostanie tylko tyle, ile będzie potrzeba do
wykarmienia czerwiu w części ula z zaizolowaną matką.

Dodatni wpływ ograniczenia czerwienia około 20 maja wystąpi już w pierwszych dniach czerwca, tj. w czasie
kwitnienia akacji, najsilniej jednak zaznaczy się po około 20 dniach, kiedy wygryzą się wszystkie pszczoły
wychowane z jaj złożonych przed zaizolowaniem matki. Zamiast odgradzania matki z boku gniazda za pomocy
pionowej kraty odgrodowej, praktyczniejsze jest użycie izolatorów na 2 lub 3 plastry.Wielkiem propagatorem
ograniczania czerwienia matek jest pan J. Mazurek. Badania wykonane w latach 2002-2003 w Oddziale
Pszczelnictwa w Puławach potwierdziły dodatni wpływ tego zabiegu na produkcję miodu, choć uzyskane wyniki
były mniej spektakularne niż oceniane przez pana Mazurka. Ja podam tylko, że wyraźny wpływ ograniczenia
czerwienia na produkcję miodu był widoczny tylko w rodzinach z matkami kraińskimi. Różnice między
kaukaskimi rodzinami kontrolnymi a doświadczalnymi były znacznie mniejsze i statystycznie nieistotne.
Izolowanie matek w rodzinach wymaga jednak przestrzegania pewnych zasad. Najpóźniej po 9 dniach (a lepiej
po 8) od zaizolowania matek należy zniszczyć wszystkie mateczniki, które pszczoły zbudowały na czerwiu w
części z zaizolowaną matką i poza nią. W silnych rodzinach, które były bliskie nastroju rojowego, po
ograniczeniu czerwienia może wzmóc się pęd do rójki. Pszczoły w nastroju rojowym pracują opieszalej, a
wyjście roju po wygryzieniu się z matecznika „dzikiej” matki spowoduje utratę pszczół (a więc i miodu), choć
stara matka pozostanie w izolatorze. Liczba ramek w izolatorze zależy od pożytków i pory ich zakończenia. Im
pożytki słabsze i im wcześniej się kończą, tym mniej ramek pozostawia się matce do czerwienia. W pasiekach
wędrownych oraz oczekujących na obfite pożytki spadziowe ograniczanie czerwienia matek nie
tylko nie jest wskazane, ale wręcz szkodliwe.

W maju można rozpocząć pozyskiwanie obnóży pyłkowych i wychów matek na własne potrzeby. W okolicach o
słabych pożytkach pyłkowych i z późnym rozwojem rodzin z obu czynnościami lepiej jest poczekać do
pierwszych dni czerwca.

Dr Helena Rybak-Chmielewska, doc. dr Zofia Konopacka


Co to jest izoglukoza?
Wiele pytań, z którymi ostatnio pszczelarze zwracają się do Oddziału Pszczelnictwa w Puławach dotyczy
izoglukozy: co to jest, jak powstaje, czy można ją zastosować do dokarmiania pszczół na zimę zamiast cukru,
czy prowadzono w Oddziale Pszczelnictwa badania dotyczące przydatności tego nowego produktu w
pszczelarstwie? Sprawdzonych informacji o tym nowym produkcie szukają organizacje pszczelarskie
zainteresowane zakupem większych ilości izoglukozy jako karmy dla pszczół na zimę. Pszczelarze zachęceni
stosunkowo niską ceną tych syropów szukają u nas informacji i jednoznacznych opinii. Z drugiej strony duża
różnorodność syropów skrobiowych, nazywanych zazwyczaj przez pszczelarzy ogólnie izoglukozą, utrudnia
rozmowę (najczęściej telefoniczną) na temat możliwości ich zastosowania. Podajemy więc podstawowe
wiadomości dotyczące tego produktu.

Co to jest izoglukoza?

Najogólniej mówiąc są to syropy, które zostały wyprodukowane ze skrobi. Proporcje poszczególnych cukrów, jak
i ich stężenie końcowe w produkcie są różne, w dużym stopniu dostosowane do potrzeb odbiorcy. Syropy
skrobiowe znalazły szerokie zastosowanie głównie w przemyśle spożywczym: do słodzenia napojów, lodów i
przetworów owocowych. Stopniowo, dzięki bardzo elastycznemu ustosunkowaniu się producenta do potrzeb
nabywców oraz dość niskiej cenie, syropy te znajdują coraz to nowe zastosowania.

Jak izoglukoza powstaje?

Opis procesu technologicznego jest dostępny w internecie pod adresem - www.izoglukoza.pl, a można go
streścić następująco. Skrobia to wielocukrowiec zbudowany z cząsteczek glukozy połączonych ze sobą w długie
łańcuchy dwojakiego rodzaju. Przy udziale enzymu ?-amylazy oraz odpowiednio dobranych parametrów,
wysokiego ciśnienia, temperatury, a także czasu działania enzymu, łańcuchy te są rozrywane na mniejsze
fragmenty. Powstaje wtedy głównie dwucukier maltoza, zbudowany z dwóch cząsteczek glukozy, oraz pewna
ilość innych cukrów złożonych z 3 i więcej cząsteczek glukozy. Enzym maltaza w odpowiednio dobranych
warunkach rozszczepia maltozę do glukozy. Powstaje produkt o wysokim udziale glukozy (około 95%) i stężeniu
wszystkich cukrów w hydrolizacie około 30%. Dalej procesy filtracji i demineralizacji oczyszczają i odbarwiają
zhydrolizowaną do glukozy skrobię, a po zagęszczeniu (pod zmniejszonym ciśnieniem i w podwyższonej
temperaturze) syrop (nazywany glukozowym lub dextrozowym) uzyskuje ogółem stężenie cukrów około 50%.
Syrop ten jest następnie poddawany kolejnemu enzymatycznemu procesowi - izomeryzacji, w wyniku którego
cząsteczki glukozy przeobrażają się we fruktozę, aż do około 42%. Jest to więc etap, w którym syrop glukozowy
zostaje w procesie enzymatycznej izomeryzacji przeobrażony w syrop glukozowo-fruktozowy o następującym
udziale cukrów: 53% glukoza, 42% fruktoza i 3,5% maltoza, skrót nazwy - F42, albo FRUKTIL 42 czy FRUKTIL
GF95.42. Następnie przeprowadzane jest kolejne zagęszczenie na, aż do około 71% suchej masy. Syrop staje
się odporny na rozwój prawie wszystkich mikroorganizmów.

Aby uzyskać syrop o 55% udziale fruktozy, syrop F42 przepuszcza się przez kolumny absorbcyjne, na których
następuje stopniowe oddzielenie fruktozy od glukozy. Końcowym produktem rozdziału jest syrop o zawartości
fruktozy około 90%. Aby uzyskać 55% fruktozy dodaje się do tego produktu (90% fruktozy) odpowiednią ilość
syropu F42. Syrop ten poddaje się jeszcze demineralizacji, filtracji, odbarwieniu i zagęszczeniu oraz oczyszcza
się go na filtrach mikrobiologicznych. Uzyskany syrop ma następujący udział cukrów: fruktoza - 55%, glukoza -
40% i kilka % maltozy (skrót nazwy F55 albo FRUKTIL 55).

Jaki syrop wybrać?

Asortyment produkowanych syropów skrobiowych jest szeroki. Ogólnie syropy te można podzielić na:
• glukozowe: nisko scukrzone - G29, G36; średnio scukrzone - G40; wysoko scukrzone - G60 G95.

• glukozowo-fruktozowe : FRUKTIL GF60.9; FRUKTIL GF60.20; FRUKTIL GF95.42 (opisany jako FRUKTIL
42); FRUKTIL GF95.55. Liczby po kropce w nazwach FRUKTILI (9,20, 42, 55) oznaczają procentową
zawartość fruktozy. Na naszym rynku można było jeszcze spotkać syropy o wysokiej zawartości
maltozy - symbole EHM oraz HM46. Bliższych informacji na temat ich składu Instytut nie ma.

Jesienią ubiegłego roku pszczelarz z wrocławskiego przywiózł nam do zbadania niewielką próbkę nowego syropu
z około 30% zawartością sacharozy, kilku procentową zawartością fruktozy i około 20 % glukozy. Przyjechał też
do nas przedstawiciel firmy Cargill produkującej syropy skrobiowe (ze skrobi pszenicy), który zostawił produkt
oznaczony D 03580 z danymi dotyczącymi jego składu, ale ostatecznie do podpisania umowy na wykonanie
badań nie doszło. Na podstawie jednej próbki otrzymanej od pszczelarza, przebadanej na zawartość cukrów,
hydroksymetylofurfuralu (HMF) oraz jakościowego oznaczenia dekstryn można powiedzieć niewiele. Zwracamy
jednak uwagę, iż w zbadanym syropie (najprawdopodobniej D 03580) znajdują się znaczne ilości dekstryn
skrobiowych oraz HMF, i że niekorzystny z punktu widzenia procesu krystalizacji jest w nim stosunek fruktozy
do glukozy. Dekstryny co prawda istotnie spowalniają krystalizację glukozy z tego syropu, ale realne ryzyko
jego krystalizacji zimą w plastrach jest duże. Będzie to zależało od tego, jak długa i mroźna będzie zima, a
także od tego, czy pszczoły będą miały czas dokładnie ten syrop przetworzyć jesienią, czyli od terminu
karmienia i od jesiennej pogody.

Czego nam brakuje do wydania opinii?

1. Nie mamy danych ilościowych o zawartości α-dekstryny i innych wielocukrów w tych syropach.
Gruczoły gardzielowe pszczół wydzielają enzymy-α i β-amylazę , które rozkładają skrobię do maltozy i
maltotriozy i α-dekstryny. Maltoza i maltotrioza są rozkładane przez enzym maltazę, ale α-dekstryna
może pozostać w postaci nierozłożonej, ponieważ zdolność trawienia wielocukrowców ogranicza się u
pszczół do rozszczepiania tylko niektórych dekstryn oraz występujących w pyłku kwiatowym ziaren
skrobi, które w odróżnieniu od ziaren spotykanych w inych częściach roślin nie są otoczone powłoką z
amylopektyny albo powłoka ta jest bardzo cienka. Brak w literaturze doniesień na ten temat. W
przewodzie pokarmowym pszczół enzymu dekstrynazy jak dotychczas nie udało się zidentyfikować.
Dobrze byłoby sprawdzić, jak zachowują się dekstryny w tych syropach i ile ich jeszcze zostaje po
przejściu przez przewód pokarmowy pszczoły, a przede wszystkim, jak to wpłynie na żywotność
(kondycję) pszczół w czasie zimy i na wiosenny rozwój rodzin. Mamy nadzieję, że umowa z
producentem będzie podpisana w tym roku.
2. Nie do końca została też sprawdzona w syropach zawartość hydroksymetylofurfuralu (HMF). Związek
ten powstaje z cukrów prostych (glukozy i fruktozy). Im wyższa temperatura i bardziej kwaśne
środowisko, tym szybciej proces powstawania tego związku postępuje. Dlatego duża zawartość HMF w
miodzie świadczy o jego przegrzaniu lub bardzo długim magazynowaniu. Bardzo duże ilości HMF
powstają też przy hydrolizie (rozkładzie) kwasowej sacharozy do cukrów prostych. Tym razem nie
chodzi o miód i jego niewłaściwy skład, ale o kondycję pszczół, które od jesieni do wiosny byłyby
karmione syropem z zawartością HMF około 30 mg/kg HMF. W doświadczeniu klateczkowym
przeprowadzonym w połowie lat siedemdziesiątych przez niemieckich badaczy przy podkarmianiu
pszczół syropem z dodatkiem różnych ilości HMF (od 30 aż do 750 mg/kg) okazało się, że koncentracja
HMF 30 i 60 mg/kg jest dla pszczół jeszcze nieszkodliwa. Najbardziej niebezpieczny okazał się dla
pszczół cukier inwertowany produkowany na drodze hydrolizy kwasowej. W procesie produkcyjnym
omawianych syropów jest stosowana i wysoka temperatura i działanie kwasem na etapie mineralizacji,
są więc warunki, które sprzyjają powstawaniu tego związku.

W niemieckiej literaturze pszczelarskiej z czterech ostatnich lat pojawiają się doniesienia o badaniach nad
zastosowaniem różnego rodzaju syropów uzyskiwanych na drodze hydrolizy ze skrobi (nazywanych tam
maltozowymi ze względu na wysoką zawartość tego dwucukru). Wyniki tych zwykle jednorocznych badań nie
wskazują , aby syropy te były szkodliwe dla zimujących rodzin. Niemniej jednak autorzy tych badań
podkreślają, że jednoroczne badania nie mogą być podstawą do wydania ostatecznej opinii i że należy badania
te przeprowadzić w różnych warunkach zimowych.

Wracając do pytania: jaki syrop wybrać? Na podstawie składu najodpowiedniejszy byłby Fruktil GF95.55.
Podobno już niedostępny w handlu. Co do D 03580 producent na ulotce umieszcza uwagę, iż decyzja o użyciu
syropu powinna być poprzedzona próbami przeprowadzonymi przez nabywcę i firma nie ponosi
odpowiedzialności za skutki wywołane nieprawidłowym użyciem wyrobu. Przywieziony do nas produkt, mimo
niepodpisanej umowy i braku środków własnych na badania chemiczne, poddaliśmy do zazimowania w kilku
rodzinach pszczelich. Rodziny te przezimowały, ale w plastrach pozostał jeszcze w różnym stopniu
skrystalizowany syrop. Przeprowadziliśmy wyrywkowe badania tego pozostałego po zimowli zapasu. Wynik na
dekstryny i HMF jest w dalszym ciągu dodatni.

Mamy prośbę do pszczelarzy, że jeżeli zdecydują się na ten zakup, przed zakupem powinni poprosić o
poświadczenie składu i nazwy i symbolu produktu, a także bardzo ważne przypomnienie: nie wolno
dodawać go bezpośrednio do miodu, ani podawać pszczołom w czasie pożytku towarowego, gdyż
zafałszowany miód zostanie zdyskwalifikowany po analizie chemicznej.

Przemysław Gierchatowski
e-mail: przemg@gazeta.pl

Komórki starych plastrów są chętniej zasiedlane


przez roztocza Varroa
W najbliższych numerach „Pszczelarstwa” przedstawię badania brazylijskiego profesora Davida de Jonga
dotyczące pasożyta Varroa.

Profesor de Jong jest naukowcem i wykładowcą na wydziale Genetyki Uniwersytetu w Ribeirao Preto w Sao
Paulo, jest niekwestionowanym światowym autorytetem w dziedzinie badań nad pszczołami zafrykanizowanymi.
Dzięki jego życzliwości i pomocy możliwe stanie się udostępnienie polskim czytelnikom „Pszczelarstwa” wyników
do wielu badań i eksperymentów profesora. W artykułach znajdą się wiadomości na temat wpływu starych
plastrów pszczelich na większe zainfekowanie rodzin roztoczami Varroa, dane z badań prowadzonych nad
trutniami porażonymi w okresie poczwarkowym pasożytem Varroa i wykazującymi się przez to gorszymi
cechami reprodukcyjnymi, a także wyniki badań porażenia oraz ewentualnej tolerancji czy odporności różnych
linii i podgatunków pszczół. Postaram się przedstawić zjawisko odporności pszczół zafrykanizowanych
zamieszkujących tereny Ameryki Południowej.

Naukowcy i pszczelarze od lat spierają się w sprawach dotyczących budowy plastra i komórek pszczelich. Na
świecie w bardzo wielu pasiekach używana jest węza o denkach komórek ze zmniejszoną średnicą, a wymiary
budowanych przez pszczoły komórek uwarunkowane są wielkością denek komórek węzy. Wśród pszczelarzy jest
grupa, która uważa, że z większych komórek pszczelich wygryzają się większe pszczoły. W latach 80
zapanowała moda na większe komórki, gdyż uważano, że większe pszczoły produkują więcej miodu (Coggshall i
Morse, 1984). Natomiast niedawno popularna stała się teoria, według której naturalnej wielkości komórki mogą
być lepsze w produkcji miodu oraz pozytywnie działać na odporność pszczół. Faktem jest, że po wielokrotnym
użyciu plastrów komórki stają się mniejsze. Z komórek pomniejszonych przez nagromadzone w komórkach
oprzędy wygryzają się mniejsze pszczoły. Stare plastry są też siedliskiem wielu patogenów, jak grzyby,
bakterie, wirusy czy pierwotniaki.
Inną jednostką chorobotwórczą pszczół, mającą powinowactwo do komórek, jest roztocz Varroa. Wybór
komórek przez samice roztocza zależy głównie od rozmiarów komórek. Wiadomo, że samice Varroa preferują
czerw trutowy i wtedy są w stanie wychować więcej potomstwa. Komórki trutowe są o 70% większe od
komórek pszczelich. Zauważono, że większe komórki wśród komórek pszczelich są atrakcyjniejsze dla samic
roztocza. Podobnie jest z wyższymi komórkami. Do tej pory nie udało się jednak wyjaśnić mechanizmów
zachowań samic Varroa wybierających komórki do zaatakowania.

Naukowcy brazylijscy postanowili porównać stopień porażenia pasożytem czerwiu robotnic ze starego plastra z
naturalnie zmniejszonymi komórkami z porażeniem czerwiu robotnic z nowych plastrów, budowanych naturalnie
bez użycia węzy. Do badania użyto 8 zafrykanizowanych rodzin pszczelich, które umieszczono od sierpnia 1999
roku do listopada 2000 roku w 10-ramkowych ulach Langstrotha. W każdym pniu były plastry wcześniej
budowane przez pszczoły z tej samej rodziny w sposób naturalny bez użycia węzy. Plastry te nigdy wcześniej
nie były zaczerwione. Do każdego pnia pszczelego dokładano ponadto stare, ciemne plastry z grubymi
ściankami i małymi komórkami. Oba rodzaje plastrów matki zaczerwiły w tym samym czasie, ale nie było
czerwiu trutowego. Varroa mogły więc pasożytować wyłącznie na czerwiu pszczelim.

Doświadczenia wykazały, że średni stopień porażenia czerwiu (%) był istotnie wyższy w starych plastrach (22,6
+/- 13,1%) niż w plastrach nowych (9,75 +/- 3,99%). Średnia szerokość wewnętrzna komórek w starych
plastrach była istotnie mniejsza (4,58mm +/- 0,06 mm) niż w nowych plastrach (4,85 +/- 0,06 mm).
Naukowcy spodziewali się, że czerw pochodzący ze starych komórek będzie mniej porażony, ale pomiary tego
nie potwierdziły. Dlaczego tak się dzieje, skoro roztocz częściej wybiera obszerniejsze komórki pszczele. W
opisanym doświadczeniu brane były pod uwagę komórki pszczele. W niektórych przypadkach stare plastry były
nawet 4-5 razy bardziej zainfekowane niż dziewicze. Naukowcy przypuszczają, że stare komórki mogą zawierać
wiele substancji absorbowanych przez wosk. Mogą zawierać feromony czerwiu, aldehydy z oprzędów poczwarek
czy inne substancje biochemiczne wydzielane przez czerw. Podejrzewa się, że substancje te mogą być
szczególnie atrakcyjne dla pasożyta lub nawet stymulujące jego zachowanie. Inni przypuszczają, że pojawienie
się większej liczby roztoczy spowodowane jest tendencją do dłuższego przebywania karmicielek na starych
plastrach. Pewne cechy charakterystyczne larw ze starych plastrów czy pokarmu podawanego larwom mogą być
również czynnikami wpływającymi na zachowanie samic roztoczy poszukujących komórek do celów
reprodukcyjnych. Kraus odkrył ponadto, że substancje sztuczne, które znajdują się w węzie wpływały również
na zwiększenie porażenia czerwiu pasożytami Varroa.

Stare plastry są siedliskiem wielu patogenów chorobotwórczych. Koenig uważa, że w starych plastrach
szczególnie często czerw ulegał porażeniu przez grzyba Ascosphaera apis powodującego grzybicę wapienną.
Badania Baileya i Balla również potwierdziły zwiększone ryzyko występowania nosemozy czy zgnilca
amerykańskiego i europejskiego. Odkrycie brazylijskich uczonych może mieć wielkie znaczenie w przypadku
opracowywania środków służących do zwalczania Varroa pszczelarze dzięki temu odkryciu powinni zweryfikować
higienę w swoich pasiekach.

Lek. wet. Artur Arszułowicz

Odpowiedź na pytania Czytelników dotyczące


świadectwa jakości handlowej
Ocena jakości miodu wykonywana jest przez Wojewódzkie Inspektoraty Jakości Handlowej Artykułów
Rolno-Spożywczych na pisemny wniosek pszczelarza. Druk wniosku można wziąć ze strony internetowej
Inspekcji lub właściwego terytorialnie inspektoratu. Do wniosku należy dołączyć znaczek skarbowy wartości 5
zł. Pszczelarz składający wniosek o ocenę jakości handlowej miodu powinien:
1. Udostępnić miód do oceny jakości handlowej w ilości zgodnej z wnioskiem.

2. Udostępnić miejsce do przeprowadzenia oceny miodu, ewentualnie pobrania próbek do badań


laboratoryjnych (oprócz pracowników Inspekcji próbki mogą pobierać osoby wpisane do rejestru
rzeczoznawców).
3. Udzielić pomocy niezbędnej do wykonania oceny jakości handlowej.

Ocena polega na sprawdzeniu, czy miód spełnia warunki w zakresie jakości handlowej określonej w przepisach o
jakości handlowej miodu Rozporządzenie Ministra Rozwoju Wsi z dnia 3 października 2003 r. oraz dodatkowe,
jeżeli zostały zadeklarowane przez pszczelarza. Przez „dodatkowe warunki” rozumie się informacje deklarowane
na etykiecie. Sprawdzane są też pomieszczenia, w których przechowywany jest miód, pod względem stanu
technicznego pomieszczeń, zabezpieczenia przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych i przed
dostępem owadów. Każdy pszczelarz powinien mieć aktualne dokumenty potwierdzające dopuszczenie
opakowań, w których jest przechowywany miód, do bezpośredniego kontaktu z żywnością. W celu dokonania
oceny miodu przeprowadza się badania laboratoryjne w zakresie określenia cech organoleptycznych (barwa,
konsystencja, smak, zapach) i parametrów fizykochemicznych (miedzy innymi zawartość wody, fruktozy i
glukozy oraz sacharozy). Są one przeprowadzane w laboratoriach Inspekcji Jakości Handlowej lub w innych
laboratoriach mających akredytację. Po dokonaniu oceny wojewódzki inspektor wydaje świadectwo jakości
handlowej.

Za ocenę miodu, przeprowadzenie koniecznych do oceny badań i wystawienie świadectwa pobierane


są opłaty. Za ocenę jakości handlowej miodu opłata w wysokości 56 zł. W przypadku oceny pobranych próbek
do badań laboratoryjnych opłata wynosi 77 zł. Do wymienionych kosztów dolicza się koszty dojazdu do miejsca
dokonania oceny oraz koszt wydania świadectwa jakości w wysokości 5,50 zł. Wymienione stawki opłat reguluje
Rozporządzenie MR i RW z dnia 30 grudnia 2002 w sprawie stawek opłat za dokonanie oceny, badań
laboratoryjnych i wydawanie świadectw jakości handlowej oraz sposobu i terminu wnoszenia tych opłat (Dz.U. z
2002 Nr 241, poz. 2088). Za usługę płaci się gotówką przed wydaniem świadectwa jakości handlowej w
terminie 7 dni od dnia doręczenia rachunku, w miejscu i czasie wskazanym w rachunku.

Doc. dr Zofia Konopacka

Lipiec - pełnia lata


Lipiec kojarzy nam się zwykle z upalną pogodą i pełnią lata. Koniec astronomicznej wiosny nastąpił 21 czerwca i
od tej daty do początku lipca z długości dnia ubyło już 5 minut, a do końca miesiąca ubędzie jeszcze 1 godzina i
8 minut. W lipcu najważniejszych pożytków towarowych dostarczają: spadź z drzew iglastych, gryka i lipa
drobnolistna, koniczyna biała, facelia błękitna i rośliny zielarskie. Na miedzach, w rowach, na nieużytkach i w
zagajnikach kwitnie wierzbówka, macierzanka, wiązówki i wiele innych gatunków miododajnych, które w
większych ilościach mogą dostarczyć pszczołom znaczących ilości nektaru.

Kontrola wagowa pożytków w Polsce prowadzona w latach 1995- 2003 wykazała, że w lipcu przeciętny
przybytek masy ula wagowego wynosił 20,2 % rocznego przybytku brutto, przy czym był on największy w
pierwszej dekadzie miesiąca. W drugiej połowie lipca notowano nierzadko ubytki masy ula. Wyjątek stanowiły te
pasieki, które korzystały z pożytków późnych (spadź, wrzosy, nawłoć i inne), w których lipcowe przybytki
wagowe nie ustępowały, a często przekraczały przybytki majowe i czerwcowe. Ten zróżnicowany rozkład
pożytków powoduje, że w połowie lipca w przeważającej części Polski kończą się pożytki towarowe i dla
większości pszczelarzy jest to koniec sezonu produkcyjnego i początek przygotowania rodzin pszczelich do
zimowania. Dla pozostałych pasiek ciągle jeszcze trwa pełnia sezonu pożytkowego i wszystkie zabiegi pasieczne
powinny zmierzać do utrzymania silnych rodzin.
Biologiczny stan rodzin pszczelich
W lipcu rodziny pszczele są na tyle dojrzałe, aby w pełni wykorzystać pożytki występujące w tym czasie. Mimo
stopniowego spadku czerwienia matek, co między innymi związane jest ze skracaniem się dnia, rodziny nie
słabną, gdyż z jaj złożonych w drugiej i trzeciej dekadzie czerwca rozwijają się liczne robotnice, które zastępują
w pracy pszczoły lotne wymierające stopniowo po wytężonej pracy w polu. W rodzinach może utrzymywać się
nastrój rojowy, który zanika zwykle w drugiej połowie lipca. Dopiero pod koniec miesiąca rodziny nieco osłabną.
Duża siła rodzin na pewno cieszy pasieczników, którzy oczekują jeszcze późniejszych pożytków. Jednak tam,
gdzie pożytki kończą się już w połowie lipca, znaczna liczba młodych pszczół (na których wychów rodziny zużyły
pewne ilości pokarmu) nie brała już udziału w gromadzeniu i przerabianiu wziątku na miód. Stąd też wzięła się
idea odpowiednio wcześniejszego ograniczania czerwienia matek. Koniec lipca jest początkiem okresu
odnawiania składu rodzin i przygotowywania się pszczół do zimowania. Badania wykazały, że najlepiej zimują
rodziny tworzone przez robotnice wychowane z jaj złożonych przez matki pomiędzy 25 lipca a 25 sierpnia.

Prace w pasiece
Miodobranie w lipcu to trudna praca z powodu rabunków, które łatwo rozpętać. Aromat miodów letnich, a
szczególnie gryczanego, bardzo silnie przywabia pszczoły. Dlatego lepiej jest przeprowadzać miodobranie pod
koniec pożytku, kiedy ilości przynoszonego do ula nektaru są minimalne, ale pszczoły lotne stale jeszcze mają
zajęcie w polu. Przy wirowaniu miodu z gryki pracę w pasiece trzeba zakończyć przed godziną 12.00, gdyż po
południu gryka już nie nektaruje, a pszczoły są bardziej agresywne niż w czasie innych pożytków. Miód
gryczany odbierany rodzinom musi być zupełnie dojrzały. Wtedy plastry są prawie całkowicie zasklepione.

W lipcu trzeba szczególnie dokładnie zabezpieczać ramki z miodem przed i po odwirowaniu. Transportówki i
korpusy z plastrami powinny być szczelne i zamykane przed dostępem pszczół. Dodatkowo powinny być
przykrywane wilgotnymi płótnami, które tłumią ulatnianie się aromatu miodu. Do zapobiegania rabunkom i ich
opanowania przydatny jest preparat „R” doc. Janiny Muszyńskiej, którym spryskuje się płótna przykrywające
korpusy i transportówki z ramkami, wyjmowane z ula maty, zatwory itp. oraz wylotki uli, przy których kręcą się
rabusie.

Pracę przy odbieraniu miodu z uli znacznie skracają różnego rodzaju przegonki wmontowane w powałki lub
zatwory, wkładane między miodnię i rodnię na 1 do 2 dni przed planowanym miodobraniem. Przy słonecznej
pogodzie pszczoły lotne mogą opuścić miodnię, ale nie mogą do niej wrócić. Można więc zabierać całe korpusy
lub ramki (w leżakach) bez omiatania pszczół. Używanie przegonek wymaga co najmniej 2-krotnego dojazdu do
pasieki. W pasiekach wędrownych zalecane jest wydmuchiwanie pszczół przez wylot ula i używanie pomostów
ułatwiających młodym robotnicom wchodzenie do gniazda.

W lipcu w pasiekach o późniejszych pożytkach można odbierać rodzinom tylko część miodu, aby np.
powstrzymać nastrój rojowy i także w przypadkach, gdy w ciasnych ulach przy obfitym wziątku pszczoły nie
mają miejsca do składania nektaru, a matkom brakuje wolnych komórek do czerwienia. Zawsze jednak odbierać
należy miód w pełni dojrzały z plastrów poszytych co najmniej na 2/3 powierzchni i bez świeżego nakropu w
komórkach. Podjęto wprawdzie próby prowadzenia dojrzewania miodu poza ulem, o czym pisałam w maju, ale
na wprowadzenie tej metody do praktyki jest jeszcze za wcześnie.

W czerwcu pisałam o poddawaniu i wymianie matek w rodzinach. Tam, gdzie w lipcu pożytki się kończą,
pszczoły przyjmują matki mniej chętnie ze względu na obecność w gnieździe dużej liczby bezczynnych pszczół
lotnych. Tym bardziej nie należy spieszyć się z uwalnianiem matek z klateczek. Wiele zakupionych matek
reprodukcyjnych unasienionych sztucznie, bez sprawdzonego czerwienia dociera do odbiorcy dopiero w lipcu.
Aby przyjęcie matek było pewne, radzę poddawać je do odkładów. Przypominam, że wylot ula trzeba
zakratować, aby matka nie wyszła na lot godowy i nie została unasieniona dodatkowo przez okoliczne trutnie.
Sztucznie unasienionym matkom użytkowym, od których nie wychowuje się młodych matek, takie dodatkowe
unasienienie nie zaszkodzi, a przeciwnie może wpłynąć pozytywnie na ich czerwienie.

Przyczyną braku matki w rodzinie może być zgniecenie jej w czasie miodobrania, ścięcie przez pszczoły
rabujące, niezauważone wyjście roju i zaginięcie młodej matki w czasie lotu godowego, także inne
nieprzewidziane przypadki. Często pszczelarz dopiero przy ostatnim miodobraniu stwierdza w rodzinie nie tylko
brak czerwiu krytego, ale również młodego i regularnie ułożonych w komórkach jajeczek. Nie znajduje też
matki, co nie świadczy o tym, że nie ma jej w rodzinie. Wśród tysięcy pszczół trudno zauważyć matkę,
szczególnie nieunasienioną i nieoznakowaną. Sytuację wyjaśni tylko poddanie rodzinie ramki z młodym
czerwiem, tj. larwami 1-3-dniowymi z innej rodziny w pasiece. Pszczoły mogą zareagować w trojaki sposób:

• Gdy po sprawdzeniu ramki po 3-4 dniach na czerwiu widoczne są mateczniki, matki w rodzinie nie ma.
Trzeba wówczas poddać rodzinie młodą matkę. W pierwszej dekadzie miesiąca może to być matecznik
na wygryzieniu lub matka nieunasieniona, ale nie starsza niż 1-3 dniowa. W pasiekach z pożytkami
kończącymi się w połowie lipca spowoduje to ograniczenie wychowu czerwiu. W późniejszym terminie
powinna to być matka czerwiąca, aby w końcu lipca poddane matki rozpoczęły czerwienie.

• Brak mateczników na poddanym czerwiu świadczy o obecności w rodzinie albo matki, która jeszcze nie
składa jaj, albo pszczół trutówek. W pierwszym przypadku można poczekać kilka dalszych dni, a gdy
matka nie zacznie czerwić, trzeba ją odszukać i wymienić na pełnowartościową.

• Gdy w komórkach pojawia się po kilka jaj, zwykle przyklejonych do bocznych ścian komórek
pszczelich, rozwija się z nich czerw trutowy, zwany garbatym. Rodziny z trutówkami, których w
rodzinie jest wiele, nie przyjmą poddawanych w klateczkach matek. Nie pomaga też odniesienie ula z
trutówkami na pewną odległość i wysypanie rodziny na trawę. Trutówki nie są tak ciężkie, aby nie
mogły latać i większość z nich wróci z innymi robotnicami do starego ula. Jednym ze skutecznych
sposobów jest natomiast zamiana miejscami rodziny z trutówkami z inną silną rodziną z normalną
matką. Pszczoły lotne rodziny z matką zetną trutówki i poddana matka zostanie przyjęta. Drugi sposób
to poddanie czerwiącej matki w izolatorze z siatki na plastrze z zapasem i wygryzającymi się młodymi
robotnicami, które dobrze zaopiekują się poddaną matką. Trutówki stopniowo przestaną czerwić. Gdy
poza izolatorem nie będzie już jaj i w izolatorze pojawi się większa ilość czerwiu od poddanej matki,
matkę taką można uwolnić.

Opisane zabiegi zwykle są bardzo pracochłonne i dlatego nie opłaca się ratować rodzin słabych, składających się
z pszczół popożytkowych. Najlepiej dołączyć je do innych rodzin. Przy łączeniu rodzin, poddawaniu i wymianie
matek pomocny może być preparat "Ł" doc. Janiny Muszyńskiej.

W lipcu można powiększać pasiekę trzema sposobami:

1. Przy okazji walki z nastrojem rojowym można robić odkłady z czerwiu i pszczół kilku rodzin. Odkład
taki, aby mógł do zimy utworzyć samodzielną rodzinę, powinien otrzymać czerwiącą matkę, 3-5 ramek
z czerwiem, 1 plaster z pyłkiem, około 5 kg pokarmu węglowodanowego i co najmniej 2 kg pszczół.
Odkłady tworzone do zimowania matek zapasowych mogą być słabsze, gdyż zimuje się je w ulu obok
silnej rodziny, za szczelną przegrodą i przy zapasowym wylocie.
2. Jeśli nie udaje się zapobiec wyjściu rojów, można osadzić je w ulu. Jest to metoda kłopotliwa, ale
doskonała kondycja pszczół wychodzących z rojem gwarantuje szybkie zagospodarowanie gniazda i
dobre przygotowanie rodziny do zimy. Oczywiście starą matkę z roju i młodą z macierzaka należy
wymienić na czerwiące matki kupione lub wychowane we własnej pasiece.
3. W pasiekach, w których ostatnie miodobranie wykonano do 20 lipca, można dzielić silne rodziny na pół
lotu. Przynajmniej jedna z nich powinna otrzymać młodą, czerwiącą matkę. Za mniej przydatne
uważam tworzenie po ostatnim miodobraniu zsypańców z pszczół dorosłych. W rodzinach w tym czasie
znajduje się bardzo dużo pszczół starych, lotnych, w znacznym stopniu spracowanych przy intensywnej
pracy w polu. Nawet wtedy, gdy otrzymają płodną matkę i gdy wywiezie się je na inne pasieczysko tak,
że pszczoły nie mogą wrócić do swych dotychczasowych rodzin, stara pszczoła szybko wymiera,
zsypańce słabną i trzeba je zasilać czerwiem z innych rodzin.

W pasiekach, w których pożytki kończą się w lipcu, należy wykonać zabiegi przygotowujące rodziny do
zimowania. Należy do nich układanie gniazd rodzin, zadbanie o intensywne czerwienie matek i walka z
warrozą.

Układanie gniazd rodzin można rozpocząć już w czasie miodobrania, ze względu jednak na rabunki lepiej nie
przedłużać pracy w pasiece i dokładny przegląd wykonać po kilku dniach. W czasie tego przeglądu należy
sprawdzić obecność matki, ilość i jakość czerwiu oraz stan zapasów. W gnieździe należy zostawiać plastry
jasnobrązowe, kilkakrotnie przeczerwione, a ich liczba zależy od tego, na ilu ramkach zdaniem pszczelarza
rodzina będzie zimować. Plastry osuszone po odwirowaniu miodu trzeba zabrać do pracowni. Natomiast plastry,
które zawierają jeszcze pewne ilości pokarmu (również pierzgi), należy pozostawić za matą albo w górnym
korpusie z przejściem dla pszczół na 1-2 uliczki, aby pszczoły przeniosły go do gniazda. Bardzo ważne jest, aby
w gnieździe pozostawiać jak najwięcej pyłku (pierzgi). Nie należy przejmować się tym, że ule „kipią” od pszczół,
gdyż stare robotnice zaczną szybko wymierać. W gniazdach rodzin powinno po miodobraniu pozostać
przynajmniej 4-5 kg zapasu. Niedostateczna ilość pokarmu wpływa ujemnie na wychów czerwiu. W rodzinach,
w których ogranicza się czerwienie (kraty odgrodowe i izolatory trzeba teraz oczywiście usunąć) po odwirowaniu
miodu w gnieździe pozostaje niejednokrotnie minimalna ilość miodu i te rodziny trzeba dokarmić jak
najszybciej. Przy mniejszych niedoborach można poczekać z uzupełnieniem zapasów do zakończenia przeglądu
pasieki.

Stymulacja wychowu czerwiu polega głównie na uzupełnieniu pokarmu w rodzinach i na podkarmianiu


pobudzającym, dającym złudzenie pożytku rozwojowego. Do uzupełnienia zapasów stosuje się syrop gęsty
(cukier kryształ + woda w stosunku 2:1 lub 3:2 zawierający 60 lub 70 % cukrów). Do podkarmiania
pobudzającego lepiej nadaje się syrop rzadki (cukier kryształ + woda w stosunku 1:1 lub syrop inwertowany +
woda w stosunku 2:1 zawierające około 50% cukrów). Do tematu syropów inwertowanych powrócę na końcu
artykułu. Podkarmianie pobudzające przynosi pozytywny rezultat nie tylko wtedy, gdy pszczoły otrzymują
codziennie niewielkie ilości syropu (np. 0,5 litra), lecz również przy dawkach 3- litrowych lub podobnych, ale
tylko 2 razy w tygodniu, co dodatkowo pozwala oszczędzić sporo robocizny i kosztów dojazdów do pasieki.

Koniec lipca to również pora na niszczenie pasożytów Varroa destructor. Po wycofaniu ze sprzedaży w Polsce
doskonałego Apifosu do dyspozycji pasiek pozostają dwa nowe preparaty produkowane przez Biowet w
Puławach Biowar i Apiwar. Oba w postaci pasków. Poza nimi Biowet produkuje dobrze nam znany Apiwarol - w
postaci tabletek do odymiania. Jest on tym skuteczniejszy, im mniej jest w rodzinie czerwiu. Pierwsze
odymianie trzeba więc wykonać jak najszybciej po ostatnim miodobraniu, aby zmniejszyć populację pasożyta i
ochronić wychowywany w sierpniu czerw, ostatnie zaś w październiku, a nawet w listopadzie. Firma Bayer
oferuje skuteczne w działaniu leki, Bayvarol - w formie pasków i Perizin - w postaci roztworu wkraplanego na
pszczoły w uliczkach.

Ostatnie zalecenia, począwszy od tworzenia odkładów po miodobraniu, nie dotyczą grupy pasiek z pożytkami
późnymi. Można w nich osłabiać rodziny tylko wtedy, gdy grozi im wejście w nastrój rojowy czy istnieje
konieczność jego likwidacji. Nie ma też zastosowania lipcowe układanie gniazd na zimę ani podkarmianie na
czerw. To ostatnie jest zwykle zbędne, gdyż naturalny pożytek najlepiej stymuluje wychów czerwiu. Należy
raczej zadbać o dostateczną liczbę wolnych od pokarmu komórek do składania jaj przez matkę, przez
dodawanie pustych plastrów lub odwirowanie części dojrzałego miodu. Nawet wtedy, gdy nie ma wziątku
rozwojowego, a przerwa w pożytku przeciąga się, nie wolno dokarmiać pszczół syropem, który zawsze w
pewnych ilościach dostaje się do miodu. Układać gniazda i dokarmiać rodziny można w tych pasiekach dopiero
po odwirowaniu ostatniego miodu, podobnie jest ze stosowaniem środków przeciwko warrozie, a więc bardzo
późno w sezonie. To wszystko powoduje, że gospodarka pasieczna na terenach spadziowych jest znacznie
trudniejsza niż w innych pasiekach.

Od jakiegoś czasu pszczelarze w Polsce interesują się syropami inwertowanymi, tzn. pokarmem
węglowodanowym, w którym część sacharozy jest rozłożona na cukry proste. Pokarm, który ma służyć
pszczołom do utworzenia zapasów zimowych musi jednak spełniać określone wymagania. Przede wszystkim nie
może zawierać substancji szkodliwych dla pszczół ponad dopuszczalną ilość (do tych należy HMF oraz popiół,
czyli substancje mineralne) i nie może krystalizować w plastrach. Nasze badania wykazały, że te rodziny, w
których zimą pokarm silnie skrystalizował ( zapasy pozostałe po zimowaniu skrystalizowane w ponad 20%)
wolniej się rozwijały i gorzej były przygotowane do wykorzystania pożytków majowych niż rodziny, w których
nie było krystalizacji zapasów lub była on śladowa. Do tych strat dochodzą jeszcze zwykle nakłady finansowe na
uzupełnianie zapasów pokarmu na wiosnę (część zimowego skrystalizowanego pokarmu pszczoły usuwają z ula
w postaci kryształów glukozy) oraz związany z tym koszt dodatkowej robocizny. Dlatego tak ważne jest, aby
syropy inwertowane były wcześniej sprawdzone w wielu rodzinach i w ciągu kilku okresów zimowych, gdyż
każdy przebiega odmiennie i w różnym stopniu sprzyja krystalizacji zapasów. Do sprawdzonych przez wiele lat i
w wielu pasiekach syropów inwertowanych należy produkt niemiecki, sprzedawany pod nazwą Apiinvert lub
Biennenfuttersirup. Z polskich produktów tego rodzaju po dopracowaniu technologii produkcji sprawdzony został
syrop inwertowany z cukrowni Chybie oraz Bioinwert produkowany przez Biowet w Puławach. Nie mam
zastrzeżeń do przydatności wyżej wymienionych syropów. Są to jednak produkty droższe niż cukier kryształ.
Natomiast nie został jeszcze dokładnie sprawdzony syrop proponowany po niskiej cenie przez firmę Cargill,
znany pod nazwą izoglukoza, który cieszy się zainteresowaniem pszczelarzy. Nie wdając się w szczegóły
przypuszczam, że będzie się on nadawał do podkarmiania stymulacyjnego, co do jego przydatności do
dokarmiania pszczół na zimę nie mam pewności.

Lek. wet. Sylwia Kasprzak, prof. dr hab. Aleksandra Hartwig


SGGW w Warszawie

Pszczoły a leki
Każda rodzina pszczela składa się z tysięcy pojedynczych osobników stanowiących jedną całość. Wszystkie one
są powiązane wzajemnymi zależnościami. Każda pszczoła pełni w rodzinie określoną funkcję. Mamy więc matkę
pszczelą, zbieraczki, karmicielki i trutnie potrzebne do zapłodnienia matki. W organizmie pojedynczej pszczoły
panuje równowaga, zwana przez naukowców homeostazą. Gdy rodzina choruje, mamy do czynienia z
zaburzeniem owej homeostazy. Pszczelarz również może przyczynić się do zaburzenia równowagi rodziny
pszczelej podając np. niewłaściwy pokarm, niewłaściwie przeprowadzając zabiegi higieniczno - hodowlane czy
podając nieodpowiednie leki. Żaden medykament nie jest obojętny dla organizmu pszczoły. Uboczne skutki nie
muszą być widziane od razu, mogą ujawnić się dopiero po jakimś czasie. Wiele z produktów leczniczych może
przechodzić do miodu i w ten sposób skażać go. Ponadto antybiotyki czy sulfonamidy powodują uszkodzenie
nabłonka jelita środkowego oraz zabijają fizjologiczną florę bakteryjną przewodu pokarmowego pszczoły.

Medykamenty przyczyniają się do osłabienia pojedynczych osobników pszczelich, co pociąga za sobą osłabienie
całej rodziny pszczelej. Taka zachwiana homeostaza w rodzinie sprzyja zakażeniom bakteryjnym, grzybiczym,
ujawnianiu się bezobjawowych zakażeń wirusowych. Pszczelarze często na własną rękę, nie potwierdzając swej
diagnozy laboratoryjnie, próbują leczyć pszczoły. A przecież błędne leczenie jest gorsze niż brak leczenia!

Wyobraźmy sobie sytuację. Mamy jakiś organizm (w naszym przypadku jest nim pszczoła), który ze wszystkich
stron „bombardowany” jest przez różnego rodzaju substancje mogące zakłócić jego homeostazę. Każdy
organizm ma własny system obronny zapobiegający wniknięciu patogenów, próbujący eliminować szkodliwe
substancje. Jednak niewłaściwa praca z pszczołami, profilaktyczne podawanie leków może doprowadzić do
nadmiernego obciążenia systemów obronnych, a w konsekwencji do osłabienia odporności pszczół. A przecież
pszczelarzowi nie zależy na trzymaniu słabych, nieprodukcyjnych rodzin. Dlatego trzeba pamiętać, że leki to dla
pszczół substancje obce i korzystamy z ich dobrodziejstwa tylko w przypadkach uzasadnionych. Produkty
lecznicze należy podawać w odpowiedniej ilości, aby nie przedawkować, i w odpowiednim czasie - tak jak
producent zaleca. Mają one wtedy największą skuteczność i najmniejsze działanie szkodliwe na pszczoły.
Podawanie zmniejszonej dawki leku doprowadza do wytworzenia przez patogeny oporności na dany
medykament, który staje się nieskuteczny. Wiele leków niewłaściwie stosowanych doprowadza nie tylko do
zaburzenia homeostazy rodziny, ale i do zanieczyszczenia miodu. W Polsce dla pszczół dopuszczone są tylko leki
przeznaczone do zwalczania warrozy, które możemy podzielić na następujące grupy:

• syntetyczne pyretroidy rozpuszczalne w tłuszczach, nielotne, odkładające się w wosku. Po dłuższym


czasie mogą przechodzić z wosku do miodu. Przykładem jest flumetryna;

• akarycydy rozpuszczalne w tłuszczach, lotne, szybko rozkładające się, np. amitraza;

• związki, które są stosowane w pszczelarstwie ekologicznym:

a. związki lotne rozpuszczalne w tłuszczach, które kumulują się głównie w wosku, np. tymol;
b. związki rozpuszczalne w wodzie, które przenikają do miodu, np. kwasy organiczne.

W Polsce dla pszczół zarejestrowane są następujące leki przeciw warrozie:

APIWAROL AS, którego substancją czynną jest amitraza. Jest to preparat przygotowany w formie tabletek do
spalania. Tabletka żarząc się powoduje sublimację substancji aktywnej. Preparat działa pobudzająco na układ
nerwowy pasożyta Varroa destructor powodując jego porażenie i śmierć roztocza. Apiwarolu nie można
stosować w czasie sezonu pożytkowego. Preparat ten działa tylko w temperaturze powyżej 10°C, nie działa na
pasożyty znajdujące się na czerwiu zasklepionym. Najlepiej przeprowadzić odymianie po ostatnim miodobraniu
2 - 3 razy co 4-6 dni. Jedna tabletka służy do wykonania jednego zabiegu u jednej rodziny pszczelej. Tabletkę
należy umieścić na spirali z drutu lub na uniesionym ruszcie, podpalić, wsunąć do ula i zamknąć wylotek na
około 20 minut. Zabieg przeprowadza się wtedy, gdy wszystkie pszczoły są w ulu, najlepiej wieczorem
ewentualnie wcześnie rano. Wiosną można wykonać jednokrotne odymianie pszczół, ale w ostateczności tylko
przy dużym porażeniu warrozą, nie zaś rutynowo co roku.

BIOWAR z amitrazą inkorporowaną w ilości 400 mg/pasek zaleca się stosować po ostatnim miodobraniu.
Amitraza pobudza układ nerwowy pasożyta Varroa destructor powodując w konsekwencji jego porażenie. W
czasie ocierania się pszczół o pasek amitraza dostaje się na ich ciało, a na skutek kontaktów między pszczołami
rozdzielana jest między wszystkie pszczoły z rodziny. Preparat ten, w razie konieczności, można stosować po
pierwszym oblocie wiosennym, wieszając paski na okres 4 tygodni. Wiosenne leczenie wykonuje się tylko przy
bardzo dużym porażeniu warrozą.

APITRAZ, podobnie jak Biowar, ma postać pasków z amitrazą. Paski są powleczone substancja czynną, której
jest w pasku 200 mg. Dawkowanie i czas leczenia jest podobny jak w przypadku Biowaru.

BAYVAROL - preparat przygotowany jest w formie pasków, w które inkorporowana jest substancja czynna
flumetryna. Paski zawiesza się w gnieździe między beleczkami. Flumetryna jest pyretroidem o działaniu
kontaktowym. Poraża ona obwodowy układ nerwowy pasożyta Varroa destructor powodując śmierć roztocza.
Preparat zaleca się stosować po ostatnim miodobraniu. Najlepiej zawieszać 2-4 paski w sierpniu na okres 4-6
tygodni. Nie wolno zostawiać pasków w ulu na zimę.

PERIZIN to kolejny preparat do walki z warrozą. Substancją czynną jest kumafos. Producent ostrzega, że w
momencie leczenia w gnieździe nie powinno być czerwiu. Perizin jest w pełni skuteczny tylko wtedy, gdy
temperatura powietrza jest wyższa niż +5°C. Preparat ten rozcieńcza się wodą. W celu otrzymania 50 ml
zawiesiny do 1 ml Perizinu dodajemy 49 ml wody. Taką ilość zawiesiny przeznacza się dla silnych rodzin, w
słabych - 25 ml, w odkładach - 10-25 ml, w zależności od ich siły. Do preparatu dołączony
jest dozownik, który znacznie ułatwia przygotowanie i dawkowanie preparatu.

Ale co zrobić z rodziną, u której obserwujemy duży stopień porażenia warrozą w trakcie
sezonu pszczelarskiego? Zaczekać z leczeniem do jesieni? W tym przypadku najlepiej nie
czekać z leczeniem do jesieni, ponieważ roztocz Varroa destructor przenosi i aktywuje
wirusa ostrego paraliżu pszczół (ABPV), wirusa zdeformowanych skrzydeł (DWV),
kaszmirskiego wirusa pszczół (KBV), wirusa powolnego paraliżu pszczół (SPV). Ten ostatni
nie występuje w Polsce, stwierdzony został w Wielkiej Brytanii. Jeśli przy dużej inwazji
Varroa ujawni się jakiś wirus, to jeśli poczekamy z leczeniem do jesieni, rodzina może
osypać się. W czasie sezonu pszczelarskiego dozwolone jest stosowanie kwasów
organicznych czy innych ekologicznych metod zwalczania warrozy (wycinanie czerwiu
trutowego). Kwasy organiczne są bardzo polecane do walki z warrozą. Są ekologiczne,
pszczoły reagują na nie bardzo dobrze. Jeśli ktoś chciałby bliżej zapoznać się z taką
metodą, polecam artykuł napisany jest przez dr wet. Grażynę Topolską pt. „Szwedzki
wariant zintegrowanej walki z warrozą”, zamieszczony w „Pszczelarstwie” 3/2004. W „Pszczelarstwie” 5/2005 dr
Benedikt Polaczek proponuje „Prowadzenie pasieki połączone ze zwalczaniem Varroa kwasem mrówkowym -
redakcja. Przy stosowaniu kwasu organicznego nie można sobie pozwolić na dowolność, jeśli chodzi o stężenie
preparatu, ilość na rodzinę pszczelą i porę roku. Na przykład w przypadku kwasu mrówkowego mamy do
czynienia z niewielką różnicą pomiędzy dawką leczniczą a toksyczną. Kwas szczawiowy też jest toksyczny dla
pszczół, gdy jest nieodpowiednio stosowany. Poleca się go jesienią, kiedy nie ma już czerwiu, ponieważ ma
działanie toksyczne. Muszą upłynąć co najmniej 3 miesiące, aby zastosować kwas szczawiowy ponownie. Na
wiosnę nie poleca się kwasów organicznych z uwagi na osłabione po zimie rodziny pszczele oraz dużą ilość
czerwiu.

Bardzo ważna jest sprawa pozostałości leków w produktach pszczelich, głównie w miodzie. W całej Unii
Europejskiej do leczenia pszczół nie wolno używać żadnych antybiotyków ani sulfonamidów. Preparaty te
podawane zazwyczaj w syropie cukrowym bardzo łatwo przechodzą do miodu powodując jego skażenie.

Jeśli pszczelarz eksportuje miód za granicę, musi liczyć się z koniecznością badania go w kierunku m in.
pozostałości środków do leczenia pszczół. W prawodawstwie są określone minimalne dopuszczalne ilości
medykamentów, które miód może zawierać. W niektórych przypadkach nawet najmniejsza zawartość
dyskwalifikuje miód jako produkt do spożycia. Miód taki przeznacza się do utylizacji. Nie każdy miód trafiający
na polski rynek jest badany, co nie zmienia faktu, że stwierdzenie obcych substancji nawet w minimalnej ilości
dyskwalifikuje miód jako produkt do spożycia. Zarówno antybiotyki jak i sulfonamidy w wielu przypadkach
powodują reakcję alergiczną. Dobrze jeśli alergia objawia się tylko w postaci wysypki na skórze, a nie są to
duszności spowodowane skurczem oskrzeli. Wyobraźmy sobie sytuację, że dla dziecka kupuje się miód chcąc
wzmocnić odporność malucha. Dziś prawie wszystkie dzieci są alergikami, a u większości reakcja uczuleniowa
manifestuje się ze strony układu oddechowego. I tragedia gotowa. A wszystko za sprawą nieuczciwego
pszczelarza, który stosował niedozwolone medykamenty lub dozwolone środki, ale w nieodpowiednim czasie, w
złej proporcji czy w niewłaściwym stężeniu.

Pozostałości leków w miodzie mogą przyczyniać się do powstawania oporności ludzkich bakterii
chorobotwórczych na leki. Każdy człowiek ma pewną ilość bakterii chorobotwórczych, których jest zbyt mało,
aby wywołać chorobę. Kiedy następuje u człowieka spadek odporności, wtedy namnażają się i wywołują stan
chorobowy. Niewielkie ilości chemioterapeutyków pochodzące z miodu zabija niektóre z nich, ale wiele bakterii
przeżywa, wytwarzając oporność na te leki. Często jest to tzw. oporność krzyżowa - oporność na jeden lek
powoduje oporność na inne leki z tej samej grupy. Wniosek jest następujący: nie dość, że nieświadomie
truliśmy się pozostałościami leków w miodzie, to jeszcze trujemy się kilkoma różnymi antybiotykami w czasie
leczenia jakiejś choroby. Kilkoma, ponieważ gdy mamy do czynienia ze szczepami bakteryjnymi opornymi na
jakieś leki, trudno trafić na chemioterapeutyk, który skutecznie zlikwiduje przyczynę choroby.

Pszczele bakterie chorobotwórcze wytworzyły oporność na niektóre środki lecznicze. Jednym z nich jest
Polisulfamid, kiedyś przeznaczony głównie do zwalczania zgnilca amerykańskiego. Zalecano podawać
Polisulfamid nie tylko przy ewidentnych objawach zgnilca, ale i w celu „wzmocnienia” odporności zdrowych
rodzin. Pszczelarze mogli nie zdawać sobie sprawy, że lek ten działa tylko na formy wegetatywne bakteri;
przetrwalniki są na niego niewrażliwe. A zgnilec szerzy się tylko i wyłącznie za pośrednictwem tych
przetrwalników. Profilaktyczne podawanie leku powoduje w konsekwencji nie tylko zmniejszenie odporności
rodziny, ale i selekcję szczepów bakterii opornych na Polisulfamid. Generalnie trzeba zastanowić się, czy trud
związany z odpowiednią dezynfekcją i innymi zabiegami higieniczno-hodowlanymi na dłuższą metę nie opłaca
się. Na pewno więcej pracy kosztuje utrzymanie zdrowej pasieki, kiedy leków używa się tylko w sytuacjach
ostatecznych. Jednak mamy pewność, że pszczoły mają się wtedy dobrze, a miód od nich pochodzący jest
bezpieczny.

Dr wet. Grażyna Topolska, lek. wet. Sylwia Kasprzak


Wydział Medycyny Weterynaryjnej SGGW

Czy na pewno w twojej pasiece nie ma choroby


woreczkowej czerwiu
Najbardziej chyba znaną pszczelarzom chorobą wywołującą zmiany w czerwiu zasklepionym jest zgnilec
amerykański pszczół. Obecność otworków na zasklepach i zamieranie larw pod zasklepami wywołuje
przerażenie u pszczelarzy. Trudno się temu dziwić, bo zgnilec amerykański pszczół należy do chorób
podlegających w Polsce obowiązkowi zgłaszania i zwalczania. Wymagane przy zwalczaniu choroby przesiedlanie
pszczół i dezynfekcja sprzętu, oznaczają dodatkowy nakład pracy, a ograniczenia w obrocie pszczołami i
produktami z zagrożonej pasieki mogą zmniejszyć dochód pszczelarza. Jednak podziurkowane zasklepy i
pociemniałe larwy pod zasklepami nie zawsze oznaczają pojawienie się w pasiece zgnilca amerykańskiego.
Przyczyną takich zmian mogą być inne jednostki chorobowe, a wśród nich najczęściej występująca choroba
woreczkowa czerwiu.

Objawy choroby woreczkowej czerwiu

Uwagę pszczelarza przyciągają dziurki na zasklepie czerwiu. Po usunięciu zasklepu możemy zauważyć
bladożółtą lub nieco poszarzałą larwę wyprostowaną leżącą na grzbietowej powierzchni, przednią częścią ciała
skierowaną w kierunku zasklepu i zadartą do góry. Larwa wyciągnięta z komórki przyjmuje często kształt
woreczka wypełnionego płynem. Częściej w komórkach widać całkowicie zbrązowiałe larwy. Niekiedy są one już
wysuszone i leżą na dolnych ściankach komórek, wygięte w kształcie gondoli (pantofelka). Z reguły zasklep
takich komórek jest już usunięty przez pszczoły.

Czynnik wywołujący chorobę i jego rozpowszechnienie

Pojęcie choroby woreczkowej czerwiu jako odrębnej jednostki chorobowej zostało wprowadzone w 1917 roku w
USA. Wirus choroby woreczkowej czerwiu (SBV), wywołujący zmiany chorobowe, wyizolowano po raz pierwszy
w 1964 r. Jest to bardzo mały RNA wirus (średnicy 30 nm) należący do rodzaju Iflavirus. Obecnie wiadomo, że
jest on szeroko rozpowszechniony w pasiekach na całym świecie. Badania próbek pszczół pochodzących z rodzin
pszczelich nie wykazujących objawów infekcji wirusowych wykazały obecność SBV w 85% objętych programem
badawczym pasiek. Badania wykonano we Francji w 2002 roku bardzo czuła metodą biologii molekularnej
(technika RT-PCR).

Powstawanie zmian chorobowych i szerzenie się infekcji w rodzinach

Na zakażenie SBV najbardziej podatne są młode 2-dniowe larwy. Zarażają się one na drodze pokarmowej.
Wirus po dostaniu się do larwy przechodzi do wielu tkanek i tam się rozwija. Jednak przez cały okres żerowania
larwy nie wykazują żadnych objawów wskazujących na chorobę. Widoczne zmiany pojawiają się dopiero po
zasklepieniu komórki. Larwy zmieniają barwę z perłowobiałej na bladożółtą. Dochodzi do nieprawidłowości w
procesie linienia. Zaburzone jest wydzielanie enzymu chitynazy, odpowiedzialnego za rozpuszczenie endokutikuli
- wewnętrznej warstwy oskórka. Z tej przyczyny nie dochodzi do przepoczwarczenia larwy, która nie może
pozbyć się grubego i mocnego oskórka. Pomiędzy oskórkiem a ciałem larwy gromadzi się przejrzysty płyn z
ogromną ilością wirusa. Larwy zamierają w pozycji wyprostowanej z główkami zwróconymi w kierunku
zasklepu, ciemnieją i po kilku dniach stają się ciemnobrązowe. W pierwszej kolejności ciemnieje głowa potem
tułów. Następnie larwa wysycha i przybiera postać spłaszczonej łuseczki o kształcie gondoli. Taki obraz jest
charakterystyczny dla tej choroby.

Każda zamarła larwa zawiera około 1 miligrama wirusa. Jest to ilość wystarczająca do zarażenia wszystkich larw
w 1000 rodzin pszczelich. Jednak w naturalnych warunkach objawy choroby są słabo nasilone, najczęściej
niezauważalne i z reguły ustępują późnym latem. Pszczoły usuwają wiele zakażonych larw we wczesnym
stadium choroby. W wyschniętych larwach wirus traci zakaźność. W następstwie zakażania larw w różnym
czasie i przeżywania tylko niektórych z nich czerw jest rozstrzelony. Jednak czerw rozstrzelony jest
charakterystyczny dla wielu chorób zakaźnych pszczół.

Wirus utrzymuje się w rodzinach w kolejnych latach dzięki pszczołom, w których namnaża się, nie wywołując
żadnych objawów. Dorosłe owady zarażają się prawdopodobnie podczas usuwania zamarłych larw, ponieważ
zjadają one wtedy pewną ilość bogatego w cząsteczki wirusa płynu wypływającego z rozerwanego
�woreczka�. Stwierdzono, że dzień po zakażeniu w gruczołach gardzielowych dorosłych pszczół znaleźć można
wiele cząstek wirusowych. Prawdopodobnie pszczoły te zarażają larwy podczas karmienia mleczkiem pszczelim
wytworzonym w gruczołach gardzielowych. Nosicielkami wirusa są również larwy zarażone w wieku powyżej
dwóch dni. Najczęściej przeżywają one zakażenie, rosną, prawidłowo się rozwijają i nie wykazują żadnych
objawów choroby.

Szerzenie się infekcji wirusowej w rodzinie jest ograniczone dzięki temu, że gruczoły gardzielowe zarażonych
pszczół szybko ulegają zanikowi. Robotnice takie w krótkim czasie przestają karmić czerw i stają się
zbieraczkami głównie nektaru. Zebrany nektar, chociaż zawiera wirusa choroby woreczkowej czerwiu, jest
słabym źródłem zakażenia, ponieważ szybko rozprowadzany po rodzinie jest rozcieńczony nektarem zebranym
przez inne pszczoły. W nektarze wirus szybko traci zakaźność. Jeśli zakażone SBV pszczoły stają się
zbieraczkami pyłku, to wiele cząstek wirusa wraz z wydzieliną gruczołów gardzielowych transportowanych jest
do pyłku. Tu wirus długo zachowuje aktywność. Młode, pracujące w ulu, robotnice spożywają duże ilości pyłku,
a co za tym idzie i wirusa, a potem zarażają larwy w wyniku karmienia. Możliwość przenoszenia SBV z dorosłych
pszczół na czerw jest największa, gdy w rodzinie zaburzony jest podział pracy i pszczoły-nosicielki wirusa, które
nie powinny karmić czerwiu i zbierać pyłku, muszą to robić z powodu braku innych osobników przeznaczonych
do tej pracy. Dochodzi do tego przeważnie wiosną lub wczesnym latem, także w przypadku długich okresów
bezpożytkowych. Wtedy mamy najczęściej do czynienia z wybuchami choroby woreczkowej czerwiu.

Rozpoznawanie choroby

Choroba woreczkowa czerwiu jest często mylona przez pszczelarzy z innymi chorobami, jak zgnilec
amerykański, zgnilec europejski powikłany zakażeniami wtórnymi oraz zakażeniami wywołanymi przez inne
wirusy, np. wirus choroby czarnych mateczników (BQCV). Przy silnym zarażeniu rodziny BQCV powoduje nie
tyko zamieranie larw matecznych, ale i czerwiu pszczelego oraz trutowego. Pojawiające się wówczas objawy
bardzo przypominają chorobę woreczkową czerwiu.

W każdym przypadku podejrzenia wystąpienia wyżej wymienionych chorób, w celu uzyskania właściwego
rozpoznania, należy dostarczyć do laboratorium diagnostycznego plaster z podejrzanymi zmianami czy jego
wycinek - 10 x 10 cm, z niepokojącymi zmianami. Próbka nie powinna zawierać miodu, co jest szczególnie
ważne przy przesyłce pocztowej. Próbka powinna być zapakowana w sposób uniemożliwiający zgniecenie w
transporcie oraz wydostanie się materiału zakaźnego na zewnątrz, np. w wyniku przesiąkania.

W laboratorium Oddziału Chorób Owadów Użytkowych Katedry Nauk Klinicznych SGGW do diagnostyki zakażeń
wirusem choroby woreczkowej stosowany jest test AGID �(immunodyfuzja w żelu agarozowym). Jest to
metoda oparta na reakcji antygen � przeciwciało. W bieżącym roku w próbach nade słanych do końca lipca
stwierdzono 5 przypadków zamierania czerwiu na skutek choroby woreczkowej. Przy okazji realizowania prac
badawczych wykryto obecność SBV w dwóch próbkach martwych pszczół. Wykrycie przy użyciu testu AGID
wirusa choroby woreczkowej w osobnikach dorosłych najczęściej świadczy o silnym zakażeniu rodziny.

Dość rzadko trafiają do nas próbki z czerwiem zamarłym w wyniku rozwoju choroby woreczkowej. Być może
zwiększona ich liczba w tym roku jest konsekwencją nieharmonijnego rozwoju rodzin spowodowanego suszą,
pociągającą za sobą przerwy w pożytkach.

Zwalczanie choroby woreczkowej

Nie ma leku, który likwidowałby wirusa w rodzinach pszczelich. Z chorej rodziny należy usunąć plastry z
zamarłym czerwiem. Jeżeli jest możliwe, należy wymienić zapasy pyłku (pierzgi) na pochodzące z rodzin
zdrowych i w miarę możliwości zadbać o dobry pożytek. Stwierdzono, że wymiana matki na młodą, czerwiącą,
pochodzącą czy wychowaną w zdrowej rodzinie może znacznie poprawić sytuację, chociaż podejrzenie, że matki
przenoszą chorobę, jak na razie nie znalazło potwierdzenia. Pod koniec lata objawy choroby na ogół zanikają,
lecz mogą pojawić się w następnym sezonie pszczelarskim. Przy zapobieganiu chorobie należy prowadzić taką
gospodarkę pasieczną, która zapewni rodzinom systematyczną wymianę pokoleń. Przy dłuższych okresach
bezpożytkowych należy dokarmiać pszczoły niewielkimi dawkami rzadkiego syropu. Ze względu na warunki
higieniczne częsta wymiana plastrów oraz dezynfekcja sprzętu są zawsze pożądane. W pasiekach, gdzie
choroba występuje, należy unikać wprowadzania matek importowanych z odległych regionów, bo ich potomstwo
może być bardziej od pszczół miejscowych wrażliwe na czynniki chorobotwórcze występujące na danym terenie.

Mgr inż. Sławomir Trzybiński


tel. (022) 836-66-06, 0501-432-752

Pożytki dla wszystkich czy dla wybranych?


Wszyscy wiemy, jak ważnym elementem gospodarki pasiecznej są pożytki. Śmiało można
powiedzieć, że właśnie pożytki i pogoda mają decydujący wpływ na wielkość produkcji.
Pozostałe czynniki: jakość pogłowia, model gospodarki i zwalczanie chorób, jakkolwiek
istotne, to przy niesprzyjających warunkach zewnętrznych niewiele pomogą. Na dobrych
pożytkach przy sprzyjającej pogodzie nawet najgorsze pszczoły przyniosą miód, bez względu
na typ ula i zabiegi wykonane przez pszczelarza.

Dobre pożytki to podstawa sukcesu w pszczelarstwie, a na to, z jakich pożytków korzystają


nasze pszczoły, mamy pewien wpływ. Wybór miejsca na ustawienie pasieki leży w naszej
gestii. Mało tego, pszczelarz może poprawić bazę pożytkową wokół swojej pasieki sadząc i
wysiewając rośliny dostarczające nektaru i pyłku, chociaż tylko w zakresie ograniczonym. Po
pierwsze dlatego, że zdecydowana większość powierzchni Polski to tereny o pożytkach
średnich i słabych. Po drugie, pszczelarze zwykle nie mają własnego pola, a na cudzym nie
można sadzić i wysiewać roślin bez zgody właściciela. Nie każdy z kolegów ma zresztą na to
fundusze, siłę i czas. Dlatego najczęściej pszczoły trzymamy na takich pożytkach, jakie są, a
na poprawę produkcyjności wpływamy (jeżeli nie wędrujemy) określonymi metodami
gospodarki i utrzymując odpowiednie dla danych warunków linie pszczół lub ich krzyżówki. W
zależności od terminu występowania istotnych pożytków i czasu ich trwania przyspieszamy
więc rozwój pszczół lub go hamujemy i regulujemy siłę rodzin ograniczając czerwienie, aby
nie dopuścić do wyrojenia się pszczół. Słowem: tak kierujemy pasieką, aby pszczoły jak
najwięcej nektaru przyniosły i jak najwięcej miodu zostało dla nas.

Większość pożytków w Polsce występuje wcześnie i nie zawsze są one obfite. Pierwszy miód
na ogół udaje się pozyskać z sadów, mniszka i rzepaku ozimego. Po nich występuje 1-2-
tygodniowa przerwa, po czym zakwitają akacje, maliny, chwasty polne, gdzieniegdzie
koniczyna biała i kruszyna. Już ta pierwsza luka pożytkowa może doprowadzić do wyrojenia
się części rodzin w pasiece. Pożytki późniejsze: facelia, ogórecznik, gorczyca, lipa i gryka, nie
występują tak masowo i choć dostarczają dużo nektaru, to są w zasięgu tylko niektórych
pasiek. Podobnie niewielu pszczelarzy korzysta z bardzo wydajnych pożytków
warzywniczych, na przykład z plantacji nasiennej cebuli i wielokwiatowej fasoli. Dość rzadkie
są pożytki późne: spadź iglasta i wrzos. W sprzyjających warunkach dają bardzo duży
wziątek, ale tylko w niektórych rejonach Polski.

Wydajność miodowa roślin jest różna. Z wymienionych gatunków najwięcej wziątku


dostarczają akacje, facelia (na dobrej glebie), ogórecznik, lipa i oczywiście spadź. Ale na
wydajność miodową wpływają warunki meteorologiczne: nasłonecznienie, temperatura w
ciągu dnia, wilgotność względna powietrza i ilość opadów. Agrotechnika i nawożenie mają
wpływ na obfitość kwitnienia roślin uprawnych, w szczególności dotyczy to rzepaku.
Wydajność miodową określa ilość surowca miodowego (nektaru, spadzi, a w nich cukrów)
dostarczanego przez określoną powierzchnię roślin w czasie kwitnienia (spadziowania) w
sprzyjających warunkach pogodowych. Na podstawie tych danych można ustalić właściwą
liczbę rodzin pszczelich, które wykorzystają pożytek w zasięgu lotu pszczół. Oczywiście tylko
część nektaru zostanie złożona przez pszczoły w miodni z przeznaczeniem do odebrania
przez pszczelarza. Większość wziątku zużyje rodzina pszczela na własne potrzeby: wychów
czerwiu, odżywianie się pszczół ulowych i zbieraczek, przerób nektaru, produkcję wosku,
utrzymanie temperatury w gnieździe. To spożycie jest dosyć duże. Silna rodzina zużywa w
ciągu roku 70-80 kg miodu i 30-40 kg pyłku. Największe spożycie jest w miesiącach
wiosenno-letnich, czyli właśnie w czasie wykorzystywania pożytków i może przekroczyć
nawet 1 kg miodu dziennie. Dlatego dostosowanie liczby rodzin do wielkości pożytku jest
bardzo ważne. Jeżeli pszczół będzie za dużo, miodu dla pszczelarza pozostanie niewiele.

Przepszczeleniu nie trudno zaradzić, gdy na danym terenie w promieniu 1,5-2 km jest tylko
jeden pszczelarz ze swoją pasieką. Po dokonaniu szacunkowych obliczeń wydajności
miodowej roślin, łatwo obliczyć, ile rodzin pszczelich średniej siły powinno się ustawić. Może
się okazać, że konieczne jest zmniejszenie pasieki nawet o połowę, co spowoduje kilkakrotny
wzrost produkcji miodu z rodziny. A co zrobić, gdy pszczelarzy jest kilku? Co z tego, że
zmniejszymy swoją pasiekę, jeśli sąsiad wykorzysta to i swoją powiększy? Podobny problem
dotyczy wędrówek. Tereny gryczane i spadziowe obstawione są przez pszczelarzy
miejscowych, którzy niechętnie widzą u siebie obcych. Nie zawsze zresztą słusznie, bo przy
masowym wystąpieniu spadzi na jodłach czy świerkach dużo się jej marnuje. Gorzej – gdy
pożytek jest umiarkowany lub słaby. Wtedy konkurencja może spowodować obniżenie
wydajności z ula. Jak więc rozwiązać zagadnienie napszczelenia i przepszczelenia? Z góry
podpowiem, że każda najlepsza propozycja będzie miała swoje minusy. Nie można przecież
nakazać, że ten kolega ma mieć pszczoły, tamten nie, a inny ma wędrować tam, gdzie jest
ich mało.

Z teoretycznych wyliczeń wynika, że w naszym kraju do prawidłowego napszczelenia brakuje


około pół miliona pni, ale pszczół jest dużo tam, gdzie jest wielu pszczelarzy i gdzie są dobre
pożytki. Na terenach słabiej zaludnionych o przeciętnych pożytkach napszczelenie jest małe.
Ale o tym, gdzie będzie stała pasieka, decyduje sam pszczelarz, ustawiając ją zazwyczaj jak
najbliżej domu. Natomiast propozycje, że koła pszczelarzy lub ich prezesi powinni decydować
o tym, ile uli będzie na ich terenie i kto może przywędrować, a kto nie, wydaje się niezbyt
racjonalne. Przywołany często przykład rozwiązań tych problemów na Słowacji niekoniecznie
sprawdziłby się u nas. U naszych południowych sąsiadów przemieszczanie rodzin pszczelich i
samych matek obwarowane jest dość restrykcyjnymi przepisami. Nadzór nad wędrówkami
prowadzą urzędowi i regionalni lekarze weterynarii w ścisłej współpracy z organizacją
pszczelarską. Wraz z pszczołami wędrują także niezbędne dokumenty. Przewóz pszczół musi
być też uzgodniony z właściwymi władzami terenowymi. Z kolei wymaganie od właścicieli
pasiek kwalifikacji potwierdzonych certyfikatami czy świadectwami też nie jest rozwiązaniem
właściwym. Osobiście znam kilku pszczelarzy niemających żadnych „papierów”, od których
niejeden mistrz, technik czy inżynier (nie wyłączając piszącego ten artykuł) mógłby się wiele
nauczyć. W pszczelnictwie bowiem najwięcej umiejętności zapewnia wieloletnia praktyka w
pasiece podparta solidną wiedzą teoretyczna, czego nie zapewni kilkugodzinny kurs.

Problem więc jest i rozwiązać go trzeba. A jak, to temat do dyskusji. Na pewno można
skorzystać z rozwiązań w innych krajach, nie tylko na Słowacji. Jak na razie wdrożono u nas
przepisy weterynaryjne zabraniające wędrować z pszczołami chorymi. Teraz kolej na
zastanowienie, co zrobić, aby problem wędrówek i przepszczelenia nie antagonizowały braci
pszczelarskiej. By coś osiągnąć w ulegającej zmianom, globalizującej się gospodarce,
potrzebna jest współpraca między pszczelarzami, a nie zupełnie bezpodstawne wzajemne
zwalczanie się.

Dr Piotr Skubida
Oddział Pszczelnictwa ISiK w Puławach
e-mail: piotr.skubida@man.pulawy.pl

O przekarmianiu pszczół na zimę


Niektórzy pszczelarze mają wątpliwości w sprawie właściwej ilości pokarmu podawanego w okresie dokarmiania
rodzin pszczelich na zimę. Najbardziej istotny w dokarmianiu pszczół jest termin jego zakończenia. Przyjmuje
się, że optymalnym terminem jest okres od 5 do 10 września. W rejonach, w których pożytki kończą się
wcześniej, koniec sierpnia jest jeszcze lepszym terminem. W obu przypadkach chodzi głównie o to, aby pszczoły
wygryzające się w III dekadzie sierpnia i I w dekadzie września nie brały udziału w przeróbce syropu
cukrowego. Przy ekspansji na rynek pszczelarski różnego rodzaju wątpliwej jakości syropów inwertowanych,
cukier jest jeszcze używany w większości pasiek. W większości podręczników pszczelarskich podawane są ilości
cukru na 1 rodzinę, które trzeba dać pszczołom na zimę. Normy dotyczące dokarmiania opracowane przed laty
w Oddziale Pszczelnictwa w Puławach dokładnie określają, jaką ilość cukru trzeba niezbędnie przeznaczyć na 1
plaster, który ma być pozostawiony w ulu na zimę. Norm tych należy przestrzegać. Na przykład na 1 plaster
wielkopolski zaleca się 1,6-1,9 kg cukru, na warszawski poszerzany i dadanowski - 1,7-2 kg. Istnieje przy tym
zasada, że im silniejsza rodzina jest zimowana, tym niższą dawkę cukru przelicza się na plaster.

Bardziej korzystne dla rodzin pszczelich jest lekkie zaniżenie norm, niż ich przekraczanie. Dlaczego? W
pierwszych trzech miesiącach zimowania zużycie zapasów jest minimalne i ich większa konsumpcja zaczyna się
dopiero z chwilą rozpoczynania czerwienia przez matkę, co zwykle ma miejsce w końcu stycznia i na początku
lutego. Gdyby nadejście wiosny opóźniało się i pszczoły nie miały możliwości korzystania z wczesnych pożytków,
wtedy pszczelarz obserwując niedobory pokarmu może zawsze wkroczyć z ciastem miodowo-cukrowym, w
ostateczności z niewielkimi dawkami syropu. Jeśli jesienią z niektórych rodzin zostaną odebrane zbędne ramki z
zapasem, można je przechować przez zimę w chłodnym, suchym i przewiewnym pomieszczeniu, co zapobiega
fermentacji, a wiosną wstawić je do rodzin na tzw. rozwój. Podany pokarm rodziny zużyją na bieżące potrzeby i
nie będą go gromadzić w plastrach.

Zużycie zapasów zimowych zależy w dużym stopniu także od warunków pogodowych danej zimy. Im zima jest
łagodniejsza, tym wcześniej matka może rozpocząć czerwienie, co natychmiast odbija się na uszczupleniu
zapasów.

Co więc przemawia za tym, aby pszczół nie przekarmiać?

* Przede wszystkim pszczoły z zimowego kłębu muszą mieć pewną wolną przestrzeń w komórkach plastrów,
aby tam gromadzić się i móc przemieszczać, a plastry wypełnione zapasem na całej powierzchni nie dają
możliwości takich manewrów.

* Nadmierna i długotrwała praca przy przeróbce syropu cukrowego szybciej wyczerpuje pszczoły. Istnieje więc
niebezpieczeństwo, że do tego celu może być włączona część pszczół przeznaczonych do zimowania, co w
efekcie może doprowadzić do osłabienia rodzin.
* W okresie rozpoczynania czerwienia przez matkę jest zbyt mało wolnych komórek do składania przez nią
jajeczek.

* Niezużyte zapasy utrzymują się na ogół do czasu pojawienia się pierwszych pożytków towarowych i spora ich
część dostaje się do odwirowywanego miodu, co powoduje obniżenie jego wartości.

* Przy dość wysokiej cenie cukru przekarmianie jest ekonomicznie nieuzasadnione.

W ostatnich latach pszczelarze obserwują coraz więcej anomalii w pasiekach. Jest to intensywne rojenie się
pszczół czy problemy z przyjmowaniem poddawanych matek. Anomalie zaczynają dotyczyć również zimowego
dokarmiania. Miesiące jesienne, które powinny być dla pszczół okresem względnego spokoju, stają się coraz
cieplejsze, a to wiąże się z intensywnymi lotami pszczół oraz długotrwałym czerwieniem matek, nawet w
połowie października i później. Taki stan rzeczy pociąga za sobą natychmiastowe zwiększone zużywanie
zapasów zimowych. W związku z powyższym niezbędne stają się dodatkowe przeglądy rodzin. Na zakończenie
wspomnę, że podczas wielu lat mojej pracy w Oddziale Pszczelnictwa w Puławach bardzo rzadko zdarzały się
sytuacje, aby rodziny dokarmiane jesienią zgodnie z obowiązującymi normami osypywały się z głodu. Jeżeli
miało to miejsce, to najczęściej w przypadku rodzin wcześniej rozrabowanych. U rodzin przekarmionych zawsze
wiosną występował problem, co zrobić z nadmierną ilością zapasów.

Lek. wet. Sylwia Kasprzak

XX KONFERENCJA NAUKOWA
WARROZA PSZCZÓŁ I GOSPODARKA
PASIECZNA
27 września 2005 roku w Olsztynie odbyła się pszczelarska konferencja naukowa „Warroza pszczół i gospodarka
pasieczna&rdquo. Sposób głoszenia referatów oraz ich tematyka były niezmiernie ciekawe. Przedstawiam te
tematy, które bezpośrednio wiązały się z tytułem konferencji. Oto ich streszczenia.

Możliwość wykorzystania polipeptydów i białek odpornościowych owadów w terapii chorób


infekcyjnych ludzi, zwierząt i roślin, prof. zw. dr hab. Zdzisław Gliński z Akademii Rolniczej w Lublinie.
Prelegent przedstawił rolę białek odpornościowych w organizmie owadów. Ich rodzaj oraz zakres działania
zależy od gatunku owada. Najważniejszą funkcję pełną cekropiny oraz lizozym, a u pszczół apidycyny. Obecnie
istnieją zaawansowane badania wymienionych związków w profilaktyce i terapii infekcji bakteryjnych u ludzi,
zwierząt oraz roślin. Największe nadzieje naukowcy wiążą z cekropinami i apidycynami, ponieważ wykazują one
szerokie spektrum działania (działają na wiele drobnoustrojów). Ich mechanizm działania polega na zaburzeniu
przemian w komórce bakteryjnej i uszkodzeniu ściany komórkowej bakterii. Udowodnione jest też działanie
przeciwnowotworowe tych związków. Cekropiny i apidycyny są więc również nadzieją pacjentów na lepszą,
skuteczniejszą i zdrowszą terapię niektórych chorób.

Zwalczanie Varroa destructor przy zastosowaniu kwasu szczawiowego (dwa sezony obserwacji) to
bardzo interesująca prelekcja wygłoszona przez dr Grażynę Topolską z warszawskiej SGGW. Poruszony został
problem skutecznego zwalczania pasożyta pszczół za pomocą leków nieszkodzących ani pszczołom, ani
konsumentom miodu. Przedstawiono jeden z wariantów schematu zwalczania warrozy opracowanego przez
szwedzką organizację „European Group for Integrated Varroa Control”. Wariant ten zaadaptowany do warunków
polskiego klimatu polega na stosowaniu kwasu szczawiowego jesienią, usuwaniu czerwiu trutowego (od połowy
kwietnia do połowy czerwca) i ewentualnym stosowaniu kwasu mrówkowego latem, co jest uzależnione od
wielkości naturalnego osypu roztoczy. Doświadczenie przeprowadzono w pasiece doświadczalnej SGGW.
Do zwalczania Varroa destructor zastosowano letni roztwór leczniczy
syropu cukrowego (1:1) zawierający 3,2% kwasu szczawiowego. Do jego
przygotowania użyto kwasu szczawiowego 2?hydrat, zawierającego
71,4% kwasu szczawiowego. Dzięki staraniom prof. dr hab. Aleksandry
Hartwig taki kwas szczawiowy można kupić w opakowaniach po 30 g.
Oto adres firmy, pod którym można zamawiać większe ilości tego kwasu:
ALCHEM, 01-161 Warszawa, ul. Obozowa 16, tel. (022) 632-99-
Opakowanie kwasu szczawiowego 54. Jedno opakowanie wystarcza do leczenia około 20 rodzin pszczelich.
oraz strzykawka do dawkowania
Roztwór leczniczy przygotowujemy z całego opakowania kwasu
roztworu leczniczego
szczawiowego, 400 g cukru i 400 ml wody. Nie należy samemu próbować
rozważać kwasu szczawiowego, gdyż może to doprowadzić do poważnych poparzeń dróg oddechowych. Drugą
bardzo ważną sprawą jest dokładne zachowanie podanych proporcji, ponieważ jakakolwiek zmiana ilości
składników może spowodować nieskuteczność terapii. Najlepiej jest stosować świeżo przygotowany roztwór
kwasu. Można go jednak przechowywać w postaci syropu przez 2-3 tygodnie, ale za każdym razem przed
użyciem należy go nieznacznie podgrzać, aby był letni.

Prelegentka mówiła, że w pasiece doświadczalnej


polewano pszczoły w uliczkach cienkim strumieniem
roztworu kwasu szczawiowego za pomocą aplikatora
Perizinu firmy Bayer, ale można to również czynić za
pomocą strzykawki 50 ml. Dawkowanie w rodzinie
przedstawiało się następująco: mała rodzina - 20-25
ml; normalna rodzina - 25-30 ml; silna rodzina: 30-35
ml. Na jedną uliczkę przypadało około 5 ml preparatu
leczniczego. Zabiegi wykonano w następujących
terminach: 2003 r. - 30 października (temperatura
zewnętrzna 8 - 10°C). Osyp roztoczy sprawdzono po 3
dniach; 2004 r. - 8 listopada (temperatura powietrza

Polewanie kwasem szczawiowym pszczół między 10°C). Osyp roztoczy sprawdzano przez 10 dni.
ramkami Pasożyty osypywały się na umieszczone pod ramkami
podkłady z klisz rentgenowskich posmarowane tłuszczem. Liczba roztoczy wyniosła od kilkuset do 1,5 tys.
pasożytów w ulu. Czasami na kliszach znajdowano pojedyncze martwe pszczoły. Podczas sezonu
pszczelarskiego 2005 odsklepiano czerw trutowy w ramkach pracy i znajdowano pojedyncze samice pasożyta i
to nie we wszystkich rodzinach.

Wydaje się, że podana metoda jest skuteczna przy zwalczaniu warrozy. Jest ona tania, nie ma więc przeszkód,
aby zastosował ją u siebie w pasiece każdy pszczelarz. Należy tylko przestrzegać proporcji składników w
roztworze leczniczym, terminu stosowania –październik/listopad, gdy nie ma już czerwiu. Kwas szczawiowy nie
może być stosowany powtórnie przed upływem 3 miesięcy. W przypadku pasieki doświadczalnej SGGW
jednokrotny zabieg zwalczania warrozy za pomocą kwasu szczawiowego okazał się skuteczny. Należy wziąć
jednak pod uwagę, że pasieka zlokalizowana jest w Warszawie, a w okolicy znajduje się tylko jeszcze jedna
pasieka, gdzie warroza jest prawidłowo zwalczana. Możliwość powtórnego zarażenia z innych pasiek była więc
bardzo ograniczona, prawie niemożliwa.

9 października 2003 roku EMEA (European Agency for the Evaluation of Medical Products) uznała, że
kwas szczawiowy nie stanowi zagrożenia dla konsumentów miodu pochodzącego od pszczół nim
leczonych i umieściła go w aneksie II do Dyrektywy Rady Europy (ECC)2377/99. Oznacza to, że kwas
szczawiowy jest na tyle bezpieczny dla konsumentów, że nie trzeba badać jego pozostałości w miodzie.
Wkład pracowników Katedry Parazytologii i Chorób Inwazyjnych Wydziału Medycyny
Weterynaryjnej UW-M w Olsztynie w zwalczanie warrozy pszczoły miodnej w Polsce. Doniesienie to
zostało przedstawione przez prof. dr hab. Konstantego Romaniuka z UW-M w Olsztynie, który opisał historię
zwalczania warrozy. Leczenie podjęto już przy stwierdzeniu pierwszych ognisk tego groźnego pasożyta w woj.
olsztyńskim. Na początku najskuteczniejszym akarycydem okazał się Taktic. Przeprowadzono wiele badań
mających na celu sprawdzenie bezpieczeństwa leków przeciw warrozie. Pracownicy Katedry opracowali też
skuteczne zasady walki z warrozą. Stwierdzono, że przebieg inwazji V. destructor zależy nie tylko od sezonu
pasiecznego, ale i od rodzaju żywiciela. Na czerwiu trutowym pasożytów jest najwięcej od czerwca do lipca, a
na czerwiu pszczelim na przełomie lipca i sierpnia. Zabiegi pracowników Katedry UW-M zostały uwieńczone
bardzo wieloma pracami naukowymi na temat zwalczania warrozy i na ten temat zorganizowano wiele szkoleń
dla pszczelarzy.

W materiałach XX Naukowej Konferencji prof. K. Romaniuk zamieścił piękną sentencję: „Mimo obecności
skutecznych leków i substancji chemicznych na polskim rynku, należy szukać nowych rozwiązań w zwalczaniu
inwazji V. destructor. Trzeba też pamiętać, że dzięki wspólnym wysiłkom badaczy różnych dyscyplin, przy ścisłej
współpracy z pszczelarzami udaje się zawsze uzyskać zamierzony cel”.

Ocena wpływu inwazji Varroa destructor na masę pszczoły i zawartość pyłku w jej jelicie –
prezentacja opracowana i wygłoszona przez prof. dr hab. Konstantego Romaniuka. Badania prowadzono w
sierpniu 2005 r. w trzech pasiekach w okolicach Olsztyna. Pszczoły po około 300 szt. z każdej rodziny łapano do
woreczków z siatki plastikowej. Na podstawie liczby pszczół i liczby odpadłych od nich pasożytów wyliczano
ekstensywność inwazji oraz statystycznie masę pojedynczej pszczoły. Liczba rodzin wolnych od inwazji wynosiła
4-6 w zależności od pasieki. Ekstensywność inwazji wahała się od 1,37% do 2,10%. Natomiast masa pszczoły w
rodzinach z warrozą wynosiła od 109 mg do 116 mg, a w zdrowych rodzinach 114 mg do 118 mg. Z badań
wynikało, że średnia masa pszczoły w rodzinach wolnych od warrozy jest o około 4 mg wyższa od masy
pszczoły w rodzinach z warrozą. Stwierdzono też wpływ inwazji V. destructor na liczbę ziaren pyłku w jelicie
środkowym. U pszczół pochodzących od zainfekowanych rodzin liczba ziaren pyłku w jednym polu widzenia była
o 4 – 6 mniejsza niż u pszczół z rodzin wolnych od inwazji. Gorsze odżywienie pszczół może przyczyniać się do
skrócenia długości ich życia, gorszej aktywności w sezonie, co w konsekwencji powodować może osłabienie
rodziny.

Sposoby podawania leków rodzinom pszczelim to doniesienie prezentowane przez dr hab. Rajmunda
Sokoła z UW-M w Olsztynie. W leczeniu pszczół najczęściej wykorzystuje się zjawisko trofolaksji, czyli
przekazywanie sobie pokarmu przez robotnice. W tej metodzie podaje się lek rozpuszczony w wodzie lub
zmieszany z syropem cukrowym. Takie podanie leku jest jednak czaso- i pracochłonne oraz kosztowne.
Kolejnym sposobem podawania leków jest opylanie pszczół substancją leczniczą. Najczęściej nośnikiem jest
cukier puder. Wykorzystuje się też sublimację. Im wyższa jest temperatura w gnieździe, tym szybciej uwalnia
się związek. Ten sposób podawania jest dość ryzykowny ze względu na możliwość zatrucia pszczół. Powszechne
jest wśród pszczelarzy żarzenie substancji zawartych w nośniku i uwalnianych w postaci dymu. Przy takiej
technologii istnieje zagrożenie przejścia substancji czynnej do miodu. Lecznicza substancja czynna może być
inkorporowana w paski, które umieszcza się między ramkami, aby pszczoły miały z nią kontakt. Następnym
sposobem podawania pszczołom leków jest dodawanie ich do ciasta miodowo-cukrowego. Ciasto z lekiem
kładzie się na papierze lub płótnie na powałce lub na dennicy. Jest ono chętnie pobierane przez pszczoły.

Sposobów podawania leków pszczołom jest wiele, ale zawsze należy pamiętać o przestrzeganiu zaleceń
producenta co do dawki, okresu stosowania i sposobu ich podawania. Tylko wtedy możemy skutecznie walczyć z
jakąś chorobą.

Referaty przedstawione na XX Naukowej Konferencji w Olsztynie były bardzo interesujące. Słuchało się ich z
przyjemnością. Szkoda tylko, że audytorium było tak nieliczne, ponieważ różnorodność tematyczna oraz
praktyczne aspekty doniesień sprawiły, że nie tylko słuchało się ich z przyjemnością, ale i można było wyciągnąć
wnioski dla siebie.

Katarzyna Wieteska

Dofinansowanie rynku produktów regionalnych


Komisja Europejska rozpatruje tylko 7 polskich wniosków o rejestrację wyrobów regionalnych. Nasi pszczelarze
nie mają się czego wstydzić, ponieważ 5 z nich to produkty pszczelarskie. Natomiast Polska wypada źle na tle
np. Czech, które już po 1 maja 2004 r. złożyły kilkadziesiąt podań o rejestrację. Pan Grzegorz Russak, prezes
Polskiej Izby Produktu Regionalnego i Lokalnego, uważa jednak, że „mamy szansę, aby stworzyć rynek
tradycyjnej żywności regionalnej, który będzie stanowił nawet 40% produktów spożywczych sprzedawanych w
Polsce” („Rz” z dn.14.12.2005 r.). Taka rejestracja jest gwarantem dobrej ceny i promocji produktu i stanowi
wizytówkę naszego dziedzictwa kulinarnego. Poczyniono już pierwsze kroki wpisując na krajową Listę Produktów
Tradycyjnych 50 wyrobów. Warto postarać się o to, by produkty pszczelarskie były na niej nadal bogato
reprezentowane.

Szansą na dofinansowanie rynku produktów tradycyjnych i lokalnych są bezzwrotne dotacje z programu „Agro-
Smak 2” realizowanego przez Fundację „Fundusz Współpracy”. Granty te udzielane są na prowadzenie działań
związanych z wytwarzaniem, zapewnianiem jakości i certyfikacją żywności wysokiej jakości, zgodnej z
wymogami UE. Działania skupiają się na wsparciu powstających organizacji producenckich, niezbędnych do
tworzenia tego rynku, instytucji certyfikujących i kontrolnych. Dofinansowanie obejmuje jedynie przedsięwzięcia
o charakterze niekomercyjnym. Będzie się ono skupiało głównie wokół przedsięwzięć szkoleniowych i
informacyjnych. Zatem mogą nim być takie działania jak przekazywanie wiedzy i umiejętności dotyczących:
zasad ochrony oraz funkcjonowania produktów na rynku UE, zasad przygotowywania specyfikacji produktu do
ubiegania się o ochronę oraz efektywnego zarządzania chronioną marką. Pomoc Fundacji producentom polega
również na uzyskaniu ochrony prawnej wymagającej przedstawienia specyfikacji danego produktu. Istnieją
dwie formy dofinansowania.

Duże granty programu „Agro-Smak 2”


Makrogranty przeznaczone są na dofinansowanie wyróżniających się inicjatyw związanych z rozwojem systemu
wytwarzania i uznawania regionalnych i tradycyjnych produktów żywnościowych oraz tworzeniem rynku tych
produktów w Polsce. Udzielane są one m.in. na tworzenie i rozwój organizacji producenckich, doskonalenie
kompetencji kadr, inicjatywy wspierające rozwój rynku produktów regionalnych i lokalnych.

O dofinansowanie mogą się ubiegać organizacje samorządu gospodarczego,

jednostki samorządu terytorialnego i jednostki im podległe, organizacje pozarządowe działające na rzecz


rozwoju rynku produktów regionalnych i tradycyjnych, w tym również organizacje pszczelarskie. Przy ocenie
wniosków będą brane pod uwagę m.in. zgodność wniosku z założeniami Programu „Agro-Smak 2”, zakładane
trwałe efekty projektu, sposób wykorzystania środków i zasięg projektu liczony liczbą osób objętych projektem.

Maksymalna kwota dofinansowania wynosi 50 tys. zł. Wnioskodawca może jednak ubiegać się o
dofinansowanie na kwotę nie większa niż 80% ogólnych kosztów netto projektu. Co najmniej 20% kosztów
netto projektu powinno pochodzić ze środków własnych wnioskodawcy, pobieranych opłat, składek
członkowskich lub innych dotacji. Umowa może obejmować dofinansowanie w kwocie mniejszej niż
wnioskowana , a refundacji podlegają wydatki poniesione po dacie podpisania umowy, potwierdzone ogólnie
uznawanymi dokumentami księgowymi. Ze środków programu „Agro-Smak 2” można finansować tylko wartość
netto ponoszonych kosztów, bez podatku VAT lub podatku dochodowego. Ponieważ przyznany grant pochodzi ze
środków bezzwrotnej pomocy zagranicznej, przychody te są wolne od podatku dochodowego.

Ocena zgłoszonych projektów dokonywana będzie w terminie nie dłuższym niż 8 tygodni od daty wpłynięcia
wniosku. Projekt, którego dotyczy wniosek, powinien zostać zrealizowany i rozliczony w ciągu 1 roku
kalendarzowego od momentu przyznania dofinansowania, licząc od dnia podpisania umowy.

Małe granty programu „Agro-Smak 2”


Mikrogranty przeznaczone są na wsparcie drobnych inicjatyw związanych z promocją i rozwojem produktów
regionalnych i tradycyjnych. O dofinansowanie ubiegać się mogą instytucje i organizacje działające na rzecz
rozwoju produktów regionalnych i lokalnych. Przy czym organizacje starające się nie muszą mieć osobowości
prawnej. Małe granty mogą stać się szansą dla lokalnych, nawet najmniejszych kół pszczelarskich, których
członkowie chcą postarać się o ochronę i promocję własnych miodów.

Przy podejmowaniu decyzji będą brane pod uwagę następujące kryteria: zgodność z celami i odbiorcami
Programu „Agro-Smak 2”, przedstawiony budżet projektu, wiarygodność organizacji zgłaszającej projekt,
zapewnienie upowszechniania informacji o wsparciu ze strony Programu.

Maksymalna kwota dofinansowania wynosi 5 tys. zł. Tu również wnioskowana kwota może zostać
zredukowana, a Komisja może określić wysokość dofinansowania wybranych pozycji budżetu. Finansowaniu
podlegają tylko wydatki netto poniesione po dacie podpisania umowy i przychody są wolne od podatku
dochodowego. Ocena zgłoszonych projektów dokonywana będzie w terminie nie dłuższym niż 4 tygodnie od
dnia wpłynięcia wniosku.

Granty przyznawane będą aż do wyczerpania środków przeznaczonych na ten cel. Zainteresowani nimi mogą
zadawać pytania w biurze Fundacji pod nr tel. (0-22) 450-90-55, 450-99-53, 450-97-03, listownie pod
adresem: Fundacja „Fundusz Współpracy”, Rozwój Rynku Produktów Regionalnych i Lokalnych, ul. Górnośląska
4a, 00-444 Warszawa z dopiskiem „Program AGRO-SMAK 2” lub elektronicznie: agro-smak@cofund.org.pl.
Szczegóły programu „Agro-Smak 2”, wnioski i wymagane dokumenty znajdują się na stronie internetowej:
www.agro-smak.org.pl lub www.cofund.org.pl/agro-smak/

Lek. wet. Artur Arszułowicz eplomza@op.pl

Wiosenne choroby pszczół i czerwiu


W okresie wiosny pszczelarze cały swój wysiłek kierują na poprawę kondycji rodzin pszczelich. Jeśli pozwolą na
to warunki atmosferyczne, to w ciepły słoneczny dzień, kiedy pszczoły się oblatują, należy przejrzeć rodziny
pszczele, aby określić: ich stan zdrowotny, siłę, ilość i jakość czerwiu, ilości zapasów pokarmowych.

W czasie wiosennego przeglądu bardzo istotne jest zwrócenie uwagi na objawy chorób pszczelich i na
wymaganą w tym czasie ciepłotę gniazda. Poznanie przyczyn i objawów choroby ułatwia zapobieganie i leczenie
chorych rodzin.

Do najczęściej pojawiających się chorób w okresie wiosennym należą: grzybice czerwiu i pszczół, nosemoza i
warroza. Grzybice wywołane są przez grzyby warunkowo chorobotwórcze, mające bardzo małe wymagania
bytowe. Pszczoły zakażają się zarodnikami lub strzępkami grzybni wnikającymi do organizmu przez oskórek lub
przewód pokarmowy. Dla pszczół najgroźniejsza jest grzybica otorbielakowa porażająca czerw oraz
kropidlakowa, która atakuje czerw i pszczoły dorosłe.
Grzybica kropidlakowa, zwana również kamienną, jest chorobą zarówno czerwiu, jak i pszczół dorosłych.
Występuje dość rzadko. Wywołuje ją grzyb kropidlak żółty, który atakuje pszczoły i czerw w różnym stadium
rozwojowym. Do zakażenia dochodzi wczesną wiosną wskutek zawleczenia przez pszczoły zbieraczki zarodników
grzyba wraz z pyłkiem. Szerzeniu się choroby sprzyja wilgotna i deszczowa pogoda. W rodzinie pszczelej szerzy
się za pośrednictwem karmicielek i pszczół czyszczących gniazdo, natomiast w pasiece podczas błądzenia
pszczół i rabunków oraz za pośrednictwem sprzętu pasiecznego. Zarodniki mogą wtargnąć do organizmu
pszczoły przez oskórek i przewód pokarmowy. W przypadku zasklepienia komórek z czerwiem możliwości
zakażenia zmniejszają się.

Zarodniki rozrastającej się grzybni uszkadzają tkanki przewodu pokarmowego czerwiu i pszczół. Przy tej
chorobie martwy czerw zmienia się w twardy twór koloru żółto- zielonego, szaro-zielonego lub czarnego, w
zależności od gatunku grzyba. W razie podejrzenia rodziny o grzybicę kropidlakową, należy dokładnie przejrzeć
gniazdo. Rozpoznanie objawów choroby nie jest trudne. Chore pszczoły są osłabione, tracą zdolność lotu,
wypełzają z ula na wylotek, zataczają się na plastrach. Odwłoki padłych pszczół są rozdęte i twarde. Następuje
zamieranie 6-12-dniowych larw. Zmumifikowane kamykowate larwy ułożone są wzdłuż ścian komórek.

Dotychczas nie ma skutecznego leczenia grzybicy. Przy silnej infekcji rodziny podlegają likwidacji, przy
niewielkim nasileniu choroby zalecane jest przesiedlenie rodziny do czystego, odkażonego ula. Wieloma
szczepami grzyba może zarazić się człowieka, dlatego należy zachować ostrożność przy kontakcie z chorą
rodziną pszczelą. Do dezynfekcji uli i sprzętu używa się 3-5 % roztworu formaliny. Plastry z czerwiem
porażonym grzybicą należy przetopić. Miód można powtórnie użyć po uprzednim przegotowaniu. Zapobieganie
grzybicy kropidlakowej polega na przestrzeganiu zasad higieny oraz dostosowaniu wielkości gniazda do potrzeb
i siły rodziny pszczelej.

Drugą częściej występującą grzybicą w okresie późnej wiosny jest grzybica otorbielakowa, zwana też
grzybicą wapienną. Jest chorobą o przebiegu łagodnym. W zakażonych rodzinach choruje zarówno czerw
zasklepiony i niezasklepiony. Rozwojowi choroby sprzyja temperatura 22 - 30° C, a nawet 35-37° C. Źródłem
zakażenia jest chory i martwy czerw oraz miód i pyłek zanieczyszczony zarodnikami. Do ula zarodniki
przynoszone są przez robotnice z pyłkiem i z pokarmem pochodzącym z rabowanych chorych rodzin. Chora
matka i pszczelarz przenoszący plastry z chorym czerwiem mogą zakazić zdrową rodzinę. Wystąpieniu choroby
sprzyja zaziębienie czerwiu. Dlatego najczęściej chorobę widać u zaziębionego czerwiu. Do zakażenia dochodzi
przez przewód pokarmowy lub oskórek. W konsekwencji grzybnia się rozrasta i następuje porażenie narządów
wewnętrznych larw, które zmieniają się w szare lub czarne mumie. Mumifikacja trwa 3-5 tygodni. Na skutek
odkładania się soli wapnia w osnowie mumii martwy czerw zmienia się w twory o konsystencji kredy lub wapna.
Mumie z łatwością pszczoły mogą usunąć z komórek plastra. Można je zobaczyć na dennicy, na desce
wylotkowej i w pobliżu wylotka.

Chorobę łatwo rozpoznaje się na podstawie objawów klinicznych. Charakterystycznym objawem jest wygląd
martwego czerwiu, który przypomina kawałki kredy. Również zmagazynowany pyłek może przypominać
zmumifikowany czerw, ale w przeciwieństwie do czerwiu jest on elastyczny, daje się przekroić, ma
koncentryczną powierzchnię przekroju. Natomiast czerw jest kruchy, z trudnością daje się przekroić, a przekrój
jest jednolity.

Przy stwierdzeniu grzybicy pszczelarz musi podczas przeglądów przestrzegać podstawowych zasad higieny, aby
nie spowodować przeniesienia choroby na inne rodziny. Przy łagodnym przebiegu choroby wystarczy usunąć
ramki z chorym czerwiem, ścieśnić i ocieplić gniazda, usunąć mumie z dennicy i deski wylotowej, w razie
potrzeby podkarmić rodziny. W przypadku ciężkiego przebiegu choroby rodzinę przesiedla się do czystego,
odkażonego ula. Ule, w których panowała grzybica, odkaża się przez wypalanie lub dokładne wymycie 2-3 %
roztworem sody kaustycznej. Plastry silnie porażone przetapia się lub zanurza w 4 % roztworze wodnego
roztworu formaliny przez 24 godziny. Tak odkażone plastry myje się, suszy i ponownie używa w pasiece.
Obecnie nie ma leku pozwalającego skutecznie zwalczać grzybicę. W farmakologicznym leczeniu zalecane jest
stosowanie Nystatyny, Amfoteracyny B, Thiabendazolu. Ostatnio prowadzone są badania nad Klotrimazolem i
jego pochodnymi. Bardzo dobre efekty dają pochodne Chitozanu, np. Chitozal Apis Liquid.

Zapobieganie grzybicy polega na wymianie matek. Najlepiej jest mieć rodziny o wysokim instynkcie
higienicznym, polegającym na szybkim usuwaniu chorych larw z komórek plastra. Aby w pasiece ocenić siłę
instynku higienicznego zdrowej rodziny pszczelej, należy plaster z czerwiem zamrozić w zamrażarce, ponownie
dać tej samej rodzinie i obserwować, jak szybko pszczoły usuną martwy czerw. Zdarza się, że pszczoły
zamrożony czerw kitują, ponownie zasklepiają i nie wynoszą go na zewnatrz. Można nakłuwać igłą zasklepiony
czerw w 100 komórkach tworzących romb na plastrze i sprawdzać po 10 godzinach, ile pszczoły usunęły
martwego czerwiu. Jeśli wszystek przekłuty czerw został oczyszczony w czasie krótszym niż 10 godzin, mówimy
o wysokim instynkcie higienicznym. Taki instykt higieniczny mają pszczoły Vigor.

Nosemoza jest zaraźliwą chorobą przewodu pokarmowego dorosłych pszczół: robotnic, matek, trutni.
Wywołana jest przez pierwotniaka Nosema apis występującego w środowisku w dwóch różnych postaciach,
wegetatywnej (tylko w organizmie pszczoły) i przetrwalnikowej, tak zwanych spor. Głównym źródłem zakażenia
jest kał chorych pszczół zawierający duże ilości cukrów i spor. Wydalany jest przez chore pszczoły podczas
oblotu na zewnątrz ula, a w niesprzyjających warunkach w obrębie własnego gniazda, głównie na zapasach
miodu, pyłku, plastrach, na ramkach, ścianach i dennicy. Pszczoły zakażają się pobierając zanieczyszczony
pokarm, wodę i zjadając odchody chorych współtowarzyszek. Po przedostaniu się spor do jelita środkowego
następuje ich kiełkowanie i tym samym uszkodzenie jelita. Efektem zmian spowodowanych chorobą jest
zmniejszenie wydzielania mleczka pszczelego przez karmicielki, co w konsekwencji powoduje szybsze
dojrzewanie pszczół i zaniechanie pełnienia funkcji karmicielek czerwiu. Mniejsza ilość mleczka pogarsza ilość i
jakość czerwiu. Ilość czerwiu w chorych rodzinach może zmniejszyć się nawet o 50 %.

Jednym z głównych czynników zwiększających częstotliwość wystąpienia nosemozy, jak i jej stopień nasilenia
jest zazimowanie rodzin pszczelich na starych, zainfekowanych sporami plastrach. Przeżywalność spor w kale na
plastrach wynosi 50-90 dni, w miodzie od 120 do 250 dni. Dlatego plastry pobrudzone kałem należy przetapiać,
w ciągu sezonu wymieniać stare plastry na świeżo odbudowane, dezynfekować wszystkie ramki, nawet te nie
poplamione kałem.

Warunki klimatyczne kształtują w sposób znaczący rozwój nosemozy. W okresie letnim choroba nie daje
objawów, a w okresie jesiennym następuje szczyt. Natomiast wczesną zimą objawy choroby zanikają. Ponowny
szczyt rozwoju osiąga wiosną. Uważa się, że wzmożony wychów czerwiu wiosną, przy jednoczesnym
ograniczeniu lotów oczyszczających, znacząco wpływa na rozprzestrzenianie i nasilenie się nosemozy. Natomiast
w warunkach sprzyjających swobodnym lotom pszczół, wygryzaniu się z końcem zimy dużej ilości czerwiu
następuje ograniczenie choroby w sposób naturalny.

Kolejnym czynnikiem mającym wpływ na natężenie występowania nosemozy jest żywienie. Rodziny pszczele, w
których brakowało pokarmu pyłkowego w okresie jesiennym, zazimowano pszczoły na miodzie spadziowym lub
wrzosowym, zwiększa się podatność pszczół na nosemozę. Choroba najczęściej przebiega w formie przewlekłej,
bez wyraźnie zaznaczonych objawów. Często jednak podczas pierwszego przeglądu można zauważyć symptomy
wskazujące na występowanie nosemozy. Wtedy na przedniej ścianie ula, na daszku, ramkach i matach widoczne
są ślady kału. Chore pszczoły nie są zdolne do lotu, pełzają przed wylotkiem, często mają rozdęte odwłoki
pobrudzone brunatno – żółtym kałem. Objawy te nie zawsze jednak świadczą o silnym porażeniu rodziny, mogą
też dotyczyć innych chorób albo spożywania nieodpowiedniego pod względem jakościowym pokarmu zimowego.
Matki pszczele przestają prawidłowo czerwić wskutek upośledzenia funkcjonowania jajników i zostają
wymienione przez pszczoły lub giną w ciągu 1-2 miesięcy od zarażenia. W celu potwierdzenia wystąpienia
nosemozy możemy przeprowadzić próbę wodną. Polega ona na roztarciu przewodu pokarmowego pszczoły w
szklanej probówce z niewielką ilością wody. Mlecznobiałe zabarwienie roztworu świadczy o istnieniu nosemozy.
Przy braku kolor ma kolor zielono–żółty.

Po wycofaniu antybiotyku fumagiliny brak jest leku przeznaczonego do zwalczania choroby w rodzinie pszczelej.
W ograniczeniu wiosennego rozprzestrzeniania się nosemozy bardzo pomocne są proste zabiegi profilaktyczne
polegające na zachowaniu elementarnych zasad higieny: wymiana matek co 3 lata, zimowanie silnych i
zdrowych rodzin, zapobieganie rabunkom i błądzeniu pszczół. W przypadku chorej rodziny możemy przesiedlić
ją do nowego, czystego, wydezynfekowanego ula i maksymalnie ścieśnić gniazdo. Część ramek z pyłkiem i
zapasem zimowym możemy wstawić za zatwór. Dzięki ścieśnieniu gniazda pszczoły wytworzą temperaturę około
34-35° C. Przy takiej temperaturze w gnieździe ciało pszczół osiąga temperaturę wyższą niż 37° C, a właśnie
taka temperatura powoduje wygasanie choroby w organizmie pszczoły.

Wczesną wiosną z wielką troską powinniśmy zadbać o czystą wodę. Istnieją różne sposoby podawania wody,
której w tym czasie pszczoły potrzebują w dużych ilościach. Pamiętajmy o utrzymaniu poideł w czystości, aby
zapobiegać nosemozie, bowiem w takim samym stopniu korzystają z nich pszczoły zdrowe i chore.

Bardzo wiele kłopotu w okresie wiosennym stwarza gąsienica barciaka mniejszego. Żeruje ona w komórkach
plastrów, drążąc w nich korytarzyki. Jeśli z czerwiem w komórce znajduje się gąsienica, czerw wystaje nieco
ponad powierzchnię plastra. Pszczoły robotnice przed zasklepieniem, nadbudowując taką komórkę, tworzą
kołnierz lub wcale jej nie zasklepiają. Czerw wtedy zamiera i pszczoły szybko usuwają go z ula. Można go
znaleźć przed ulem lub na wylotku. Zapobieganie inwazji barciaka mniejszego polega na trzymaniu silnych
rodzin, dostosowaniu wielkości gniazda do liczby pszczół oraz szybkim usuwaniu odpadów z dennicy. Gąsienice
usuwamy mechanicznie.

W następnym numerze podam różne metody leczenia warrozy.

Dr Krystyna Pohorecka
Zakład Parazytologii i Chorób Inwazyjnych
PIWet-PIB w Puławach

Zwalczanie warrozy - problem wciąż aktualny


Wiadomościom dotyczącym warrozy poświęcono na łamach prasy pszczelarskiej wiele miejsca i wydawać by się
mogło, że upowszechnianie wiedzy z tego zakresu jest już zbyteczne. Śmiem jednak twierdzić, że często jest to
nadal wyrywkowa i fragmentaryczna znajomość zagadnienia. Szczególnie powszechne jest przekonanie
pszczelarzy, że walkę z V. destructor można obecnie ograniczyć jedynie do zastosowania określonego preparatu
leczniczego. A niestety, w chwili obecnej zwalczaniu inwazji V.destructor trzeba poświęcić znacznie więcej czasu
niż dotychczas.

Od chwili pojawienia się pasożyta w pasiekach na terenie krajów europejskich minęło już ponad dwadzieścia
pięć lat. Można było się spodziewać, że tak długi okres jest wystarczający do wprowadzenia metod skutecznej
ochrony rodzin pszczelich. Niestety, ani dotychczasowe poznanie biologii pasożyta, ani opracowanie gotowych
leczniczych preparatów nie pozwoliło na całkowite wyeliminowanie V. destructor z pasiek. Wręcz przeciwnie,
wieloletnie zabiegi związane ze stosowaniem substancji chemicznych zaowocowało pojawieniem się nowych
problemów rzutujących na obecny stan zdrowotny rodzin pszczelich i ich kondycję. Należy mieć zatem
świadomość istnienia wielu czynników decydujących o efektywności zwalczania pasożyta preparatami
leczniczymi i spodziewać się, że skala problemów związanych z warrozą będzie narastać.

Punktem wyjścia dla tych rozważań niech będzie fakt, że w zasadzie żaden z weterynaryjnych
preparatów leczniczych (niezależnie od wyników badań laboratoryjnych), w warunkach terenowych
nie daje gwarancji uzyskania 100% skuteczności, czyli nie zapewnia całkowitego zniszczenia
roztoczy w rodzinach pszczelich. Nie jest to wynik błędnego ustalenia dawek terapeutycznych substancji
aktywnych leków. Problem ten ma szerszy zasięg i dotyczy w zasadzie zwalczania wszystkich chorób pszczół,
ponieważ rodzina pszczela, mimo że traktowana jest całościowo, nie jest pojedynczym organizmem, składa się z
tysięcy osobników, których liczba zmienia się w ciągu roku. Uniemożliwia to zaaplikowanie ściśle określonej
dawki leku każdemu z owadów i wymusza opracowanie takich form użytkowych preparatów leczniczych, które
zapewnią jak najlepsze możliwości ich dotarcia do każdego zarażonego owada.

Efektywność terapeutyczna leków przeciw warrozie (podobnie jak w przypadku innych chorób) w
dużym stopniu uwarunkowana jest nie tylko biologią samego pasożyta, ale także biologią rodziny
pszczelej. Ponieważ V. destructor cykl rozwojowy przechodzi w komórkach z czerwiem zasklepionym, jest w
tym czasie doskonale chroniony woskowym wieczkiem przed toksycznym działaniem leków. Ten mechanizm
ochronny, mimo kilkakrotnego podawania lub długoletniego przetrzymywania preparatu w rodzinach, stwarza
pasożytom dużą szansę przetrwania. Niemal całoroczna obecność czerwiu w rodzinach pszczelich w połączeniu z
dynamicznym przyrostem populacji V. destructor niweczy w krótkim czasie efekty nawet bardzo skutecznie
przeprowadzonych zabiegów leczniczych. Bowiem obecność wiosną w rodzinie pszczelej tylko 1 samicy V.
destructor może skutkować pojawieniem się około 130 roztoczy w końcu sezonu pasiecznego przy 7 nowych
pokoleniach pasożyta. Natomiast przy 10 nowych pokoleniach liczba ta może wzrosnąć nawet do 1000 roztoczy,
bo przy uproszczonym wyliczeniu od jednej samicy Varroa powstaje i osiąga zdolność rozrodczą około 2
osobników potomnych (liczba uśredniona dla czerwiu pszczelego i trutowego). Na końcowe rezultaty leczenia w
bardzo znacznym stopniu rzutuje także niekontrolowane przemieszczanie się pszczół błądzących czy rabujących,
opanowanych przez roztocze w obrębie jednej czy sąsiadujących ze sobą pasiek. Wówczas dochodzi do
reinwazji pasożyta.

Wtórnym problemem, jaki pojawił się na skutek wieloletniego stosowania określonych akarycydów,
jest postępujące obniżanie się ich skuteczności terenowej. Słabsze oddziaływanie leków na pasożyta jest
rezultatem powstawania populacji roztoczy opornych na zawarte w lekach substancje aktywne. Spowodowane
może to być występowaniem w każdej populacji V. destructor naturalnej, zróżnicowanej osobniczo wrażliwości
na akarycydy. Dlatego pojedyncze osobniki poddane działaniu tej samej dawki leku co pozostałe, mogą przeżyć
zabieg i oporność na lek może pojawiać się u osobników potomnych. W powstawaniu populacji roztoczy
opornych istotną rolę odgrywa też przedostawanie się pewnych ilości substancji czynnych leków do produktów
pszczelich, szczególnie do wosku. W wyniku długotrwałego stosowania tego samego związku dochodzi do
kumulowania się jego pozostałości. Natomiast u roztoczy, na skutek ciągłego kontaktu z substancją aktywną,
której ilość nie jest wystarczająca do ich zabicia, dochodzi do powstania niewrażliwości, którą stwierdza się w
kolejnych pokoleniach. W rezultacie populacje pasożyta są oporne na dotychczas stosowane dawki określonego
preparatu, które były wystarczające do zniszczenia form wrażliwych. Groźnym zjawiskiem jest pojawienie się
tzw. oporności krzyżowej, czyli oporności Varroa na związki należące do określonej grupy chemicznej.
Przykładem tego jest stwierdzenie oporności roztoczy, mających kontakt z pozostałościami fluwalinatu (Apistan)
na inne pyretroidy, takie jak flumetryna (Bayvarol) czy akrynatryna. W Polsce przez wiele lat stosowany był
Fluwarol, preparat zawierający fluwalinat, oraz Klartan, mający tę samą substancję aktywną, którym metodą
chałupniczą do dzisiaj (wbrew obowiązującym przepisom) nasączane są listewki. Nie można wykluczyć, chociaż
brak jest badań potwierdzających taką hipotezę, zmniejszonej skuteczności terenowej zarejestrowanego w
Polsce preparatu Bayvarol tam, gdzie przez wiele lat stosowano fluwalinat.

Badań laboratoryjnych poświęconych wykrywaniu populacji V. destructor opornych na określoną substancję


przeprowadza się mało. Znacznie częściej stwierdza się w pasiekach obecność roztoczy o zmniejszonej
wrażliwości na jakiś preparat. Oporność Varroa na pyretroidy (fluwalinat, flumetrynę, akrynatrynę) stwierdzono
już w wielu krajach, takich jak Włochy, Francja, Belgia, Słowenia, Szwajcaria, Belgia. We Włoszech odnotowano
konieczność 25-50-krotnego zwiększenia stężenia fluwalinatu w celu zniszczenia opornych populacji Varroa oraz
10-60-krotnie stężenia dawek flumetryny i akrynatryny od dotychczas stosowanych, aby zabić roztocze, które
przeżyły zabiegi chemiczne przy użyciu Apistanu. Dlatego w Finlandii, gdzie w latach 1993 - 2000 jedynym
zarejestrowanym preparatem był Apistan (fluwalinat) i jeszcze w roku 2000 stosowało go około 80%
pszczelarzy, obecnie używa go zaledwie 20% pszczelarzy. Podobnie niski procent pszczelarzy (33%) stosuje
Apistan w Szwecji.

Według danych opublikowanych w roku 2005 w Meksyku, gdzie do zwalczania warrozy od 12 lat używany jest
fluwalinat (Apistan), flumetryna (Bayvarol) oraz amitraza (preparat Colmesan do odymiania i ewaporacji),
stwierdzono konieczność zwiększenia stężenia flumetryny 327 razy, a 2,3 raza stężenia amitrazy wobec
opornych roztoczy, w porównaniu ze stężeniem tych substancji określonych 9 lat wcześniej. W USA poza
opornością na pyretroidy wykryto populacje roztoczy oporne na kumafos i amitrazę. Określono, że skuteczność
pasków Apistanu wynosi obecnie około 89%, a pasków z amitrazą zaledwie 75% w porównaniu z ich
wcześniejszą 95% skutecznością. Wyniki badań laboratoryjnych potwierdziły powstanie populacji opornych na
amitrazę, ponieważ śmiertelność pasożytów wyniosła w tych warunkach zaledwie 32%. Również w Portugalii, w
badaniach przeprowadzonych w roku 2004, stwierdzono obecność populacji V. destructor opornych na amitrazę
(paski Apivaru) aż w 272 rodzinach, co stanowiło 17% wszystkich badanych rodzin. Skuteczność zabiegów
wykonanych tym preparatem w tych rodzinach wynosiła zaledwie 60%. Podobne wyniki badań dotyczących
skuteczności pasków z amitrazą odnotowano we Francji, gdzie już od 2001 roku obserwowano spadek
skuteczności tego preparatu. W pasiekach, w których prowadzono obserwacje, po wyjęciu pasków liczba żywych
roztoczy pozostających w rodzinach wahała się od 125 do 590, a średnia skuteczność Apivaru kształtowała się
na poziomie 91-96%. Na podstawie badań laboratoryjnych ustalono, że czas potrzebny do uśmiercenia 50%
populacji opornej na amitrazę wydłużył się z 25 minut do 1 godziny. W praktyce przekłada się to na konieczność
wydłużenia okresu ekspozycji pasków Apivaru do 10 tygodni. W Hiszpanii 6-tygodniowe przetrzymywanie
pasków Apivaru w ulach pozwoliło uśmiercić średnio 91% roztoczy.

W Polsce zarejestrowane są 4 lecznicze preparaty przeciw warrozie. Dwa z nich Apiwarol i Biowar, zawierają
substancję czynną amitrazę. Pozostałe to Bayvarol z flumetryną i Perizin z kumafosem. W ciągu ostatnich
dwóch lat w PIWet- PIB w Puławach oraz w Oddziale Pszczelnictwa prowadzono badania dotyczące terenowej
skuteczności Biowaru. W 2004 roku średnia skuteczność Biowaru wahała się od 74,8% do 81, 7%. W roku 2005
średnia terenowa skuteczność wyniosła 67,4 %. Na podstawie przeprowadzonych analiz nie stwierdzono wpływu
terminu wykonywania zabiegów zwalczania roztoczy, porażenia początkowego rodzin przez V. destructor, siły
rodzin czy ilości czerwiu w rodzinach na skuteczność preparatu. Należy zatem sądzić, że niska skuteczność
Biowaru jest rezultatem oddziaływania innych czynników. Wyniki skuteczności Biowaru są zbliżone do
uzyskiwanych w krajach, gdzie amitraza jest stosowana w formie pasków. Być może w przypadku tej aktywnej
substancji mechanizm jej rozprowadzania w obrębie rodziny pszczelej za pośrednictwem pszczół i wtórnego
kontaktu roztoczy z amitrazą jest mniej korzystny w porównaniu z zabiegami odymiania i aerozolowania.

Można przypuszczać, że w Polsce występują populacje Varroa oporne na amitrazę. Jednak do stwierdzenia tego
faktu, mimo istnienia pewnych przesłanek przemawiających za istnieniem tego zjawiska (długoletnie stosowanie
Apiwarolu), konieczne jest przeprowadzenie odrębnych badań. Z drugiej strony, forma aplikacji Apiwarolu jest
odmienna, przy czym podczas spalania jednej tabletki wprowadza się w porównaniu z Biowarem znikomą ilość
amitrazy, bo zaledwie 12,5 mg/zabieg, a same zabiegi dają bardzo dobre efekty lecznicze. Można by to odnieść
do sytuacji w Czechach, gdzie amitraza jako substancja czynna znajduje się w preparatach o różnej formie
użytkowej (odymianie, aerozolowanie ) już od 20 lat. Na podstawie ostatnio przeprowadzanych w Czechach
badań stwierdzono, że jego skuteczność jest nadal bardzo wysoka (dla preparatu Avartin wynosiła 99,1%), przy
czym nie ma pozostałości tej substancji w wosku. Stwierdzono natomiast obniżoną w stosunku do wyjściowej
skuteczność preparatu z akrynatryną pod nazwą Gabon PA ( 78%).

Nie należy się spodziewać wprowadzania i rejestracji nowych preparatów leczniczych. Wiąże się to z
zaostrzonymi w chwili obecnej przepisami, które na pierwszym miejscu stawiają bezpieczeństwo i jakość
zdrowotną produktów żywnościowych pochodzenia zwierzęcego. Dla każdego preparatu leczniczego
stosowanego w weterynarii musi być określony maksymalny limit pozostałości substancji aktywnej, której
obecność nie wpływa ujemnie na zdrowie człowieka. Rzutuje to w istotny sposób na konieczność zamiennego w
poszczególnych latach stosowania leków zawierających różne substancje aktywne w celu ograniczenia skażenia
środowiska ula i powstawania lekooporności roztoczy. W świetle dzisiejszego stanu wiedzy najważniejsze jest
uświadomienie sobie, że zwalczania inwazji V. destructor nie można sprowadzić do corocznego stosowania tego
samego preparatu leczniczego.

W następnym numerze przedstawię model niezbędnego w chwili obecnej postępowania w pasiece w


zakresie zwalczania inwazji V.destructor na podstawie sprawdzonych wzorców dostosowanych do
warunków i możliwości ich realizacji w Polsce.

e-mail: krystyna.pohorecka@man.pulawy.pl

Bogdan Piekarz

Wychów matek na potrzeby własnej pasieki


Każdy z nas dąży do uzyskania jak największych zbiorów miodu i innych produktów pasiecznych. Aby jednak to
osiągnąć, niezbędny jest obfity pożytek i staranne fachowe przygotowanie. Równie ważna jest dobra jakościowo
matka, która decyduje o użytkowej wartości rodziny pszczelej. Namawiam kolegów, prowadzących małe i
średnie pasieki, do wychowu matek. Celem jest uzyskanie dobrze wykształconych matek, co można osiągnąć
prostymi metodami. Jeden z takich sposobów wychowu matek chcę przedstawić.

Dobra matka - to matka sprawna, o masie powyżej 200 mg, mająca więcej niż 300 rurek jajnikowych. Liczne
badania wykazują, że najlepiej rozwinięte matki otrzymuje się z wychowu z jajeczek, w rodzinach, w których
nie wycofuje się matki, a tylko utrudnia pszczołom karmicielkom kontakt z substancją mateczną. Rodzina
wychowująca powinna być wolna od chorób i bardzo silna. Naturalny i pełny skład rodziny zapewnia normalne
jej funkcjonowanie, co ma ogromny wpływ na rozwój przyszłych matek. W czasie wychowu zapewniamy
rodzinie wychowującej spokój, przy przeglądzie nie używamy zbyt wiele dymu.

Jeszcze przed wychowem matek przygotowuję odpowiedni sprzęt: ramkę hodowlaną listewkową, ramkę
klateczkową, klateczki Meiera do izolacji mateczników, pałeczkę do miseczek matecznikowych, izolatorek z kraty
odgrodowej, przegrodę z fragmentem (120 x 100) kraty odgrodowej, startbox (rojnica na 5 plastrów z
osiatkowanym dnem), podkarmiaczkę słoikową 0,5 l.

Rodzina wychowująca
Rodzinę wychowującą typuję wczesną wiosną. Powinna ona być zdrowa, silna i energicznie przystąpić do
wychowu czerwiu, ze względu na częste przeglądy musi być łagodna. Dobrze jest wybrać rodzinę z matką 2-
letnią, intensywnie czerwiącą. W ocieplonym ulu gniazdo poszerzam ostrożnie odbudowanymi plastrami. Aby
pobudzić rodzinę do bardziej intensywnego rozwoju, dodaję plastry z pierzgą i miodem. Dzięki temu zapewni się
larwom jak najlepsze warunki rozwoju w okresie wychowu.

Dziewięć dni przed rozpoczęciem wychowu matkę zamykam dwiema kratami na 2 plastrach. Po tym czasie poza
kratami znajdują się larwy cztero- i pięciodniowe, na których pszczoły nie zakładają mateczników. Rozwój jest
zahamowany, produkcja jajeczek ograniczona. Nadprodukcja mleczka stała się bodźcem nastroju rojowego.

Na tydzień przed rozpoczęciem wychowu zaczynam rodzinę podkarmiać 0,5 l syropu (1:1) z łyżką miodu i 100
mg Wit. B1 przynajmniej co drugi dzień, w zależności od ilości przynoszonego do ula nektaru, a kończę w
momencie zasklepienia mateczników. Dodaję 4 plastry z czerwiem na wygryzieniu bez pszczół (21 dni wcześniej
plastry były wstawione do silnych rodzin) oraz 2 plastry pierzgi. Otwieram zapasowy wylot, przy którym
lokalizuję część wychowującej rodziny. Trzy dni przed wstawieniem ramki hodowlanej, w czasie intensywnego
lotu pszczół, z kilku rodzin wyjmuję po jednym plastrze z czerwiem, z których zmiatam pszczoły na pomost do
rodziny wychowującej. 2-4 godziny przed wstawieniem ramki hodowlanej część gniazdową oddzielam od części
wychowującej przegrodą z fragmentem kraty odgrodowej. Część miodu odsklepiam. Przy zapasowym wylocie
ustawiam: matkę¸ plaster z odsklepionym miodem, plaster z czerwiem otwartym, tworzę miejsce na ramkę
hodowlaną, wstawiam plaster z czerwiem otwartym, plaster z pierzgą, plaster z poszytym miodem. Te plastry
tworzą część wychowującą, którą oddzielam od części gniazdowej przegrodą z fragmentem kraty odgrodowej.
Część gniazdową tworzą: plaster z poszytym miodem, plaster z miodem, plastry z czerwiem krytym, plaster z
pierzgą, plaster pusty, plaster z miodem i pierzgą, mata.

Młode pszczoły karmicielki przechodzą do części wychowującej. Po 2-4 godzinach wstawiam ramki hodowlane z
pszczołami i zaczątkami mateczników, a resztę pszczół ze startboxu wysypuję na pomost przy zapasowym
wylocie. Aby nie zaleciała obca matka zastawiam wylot fragmentem kraty odgrodowej. Cztery dni później
przeprowadzam selekcję mateczników hodowlanych i niszczę ewentualnie mateczniki ratunkowe, a otwór w
przegrodzie zamykam na głucho. W 10., 11. i 12. dniu od złożenia jajeczka nie przeprowadza się żadnych
przeglądów. Po następnych sześciu dniach (14 dzień rozwoju matek) izoluje się mateczniki w klateczkach
Meiera z 5-6 pszczołami i płynnym miodem w miseczce matecznikowej (zaginając jej brzegi). Klateczki
wstawiam w miejsce ramki hodowlanej. Mateczniki można poddawać do odkładów, wprawiając je w plaster.
Szesnastego dnia młode matki wygryzają się.

Rodzina mateczna
Można kupić matkę reprodukcyjną w dobrej pasiece hodowlanej albo wytypować rodzinę mateczną we własnej
pasiece po dwóch sezonach. Aby otrzymać odpowiedni materiał hodowlany w postaci trzydniowych jajeczek,
jedną stronę jasnego plasterka z ramki nadstawkowej zasłaniam folią i rameczkę umieszczam w izolatorku. Po
poddaniu matki izolatorek wstawiam do rodziny matecznej. Następnego dnia sprawdzam zaczerwienie plasterka
i ewentualnie uwalniam matkę. Czwartego dnia mam jajeczka we właściwym wieku. W ogrzanej pracowni o
dużej wilgotności (gotuję wodę w szerokim naczyniu) i dobrym oświetleniu przystępuję do preparowania
plasterka z jajeczkami. W tym celu ostrym, ciepłym nożem tnę plaster na paski, aby uzyskać jeden rząd
nieuszkodzonych komórek z jajeczkami. Paski przyklejam woskiem do listewki ramki hodowlanej. Komórki
przycinam do połowy wysokości. Część jajeczek usuwam, pozostawiając co trzecie, komórki z jajeczkami
poszerzam pałeczką. Zabieg nie powinien trwać dłużej niż 20 minut.

Startbox
Do rojnicy z osiatkowanym dnem wstawiam trzy plastry z odkrytym miodem i pierzgą, z 7-8 plastrów z rodziny
wychowującej zmiatam młode pszczoły. Pośrodku zostawiam miejsce na ramkę hodowlaną. W podkarmiaczce
słoikowej daję 0,5 l syropu (1:1) z łyżką miodu i 100 mg wit. B1. Przez popołudnie i noc przetrzymuję startbox
w pracowni. Następnego dnia dodaję wcześniej przygotowaną ramkę hodowlaną z jajeczkami oraz 0,5 l syropu
z dodatkami podanymi wyżej. Po jednodniowym osieroceniu młode pszczoły natychmiast przystępują do
karmienia młodziutkich larw, które od pierwszych godzin swego życia dostają właściwe dla swojego wieku
mleczko. Następnego dnia ramkę hodowlaną z zaczątkami mateczników wstawiam do rodziny wychowującej.

Unasienianie
Przy zapasowym wylocie przegrodą odgradzam miejsce na cztery plastry. Do wydzielonej części wstawiam:
plaster z miodem i pierzgą, plaster z czerwiem na wygryzieniu, do którego wprawiam matkę w klateczce, ramkę
z węzą oraz plaster z gęsto obsiadanymi pszczołami, które zmiatam (uwaga na matkę). Wylot zatykam mokrą
trawą. Po 2-3 dniach trawa wysycha, przez szpary wychodzą pojedyncze pszczoły. Matka uwolniona z klateczki i
przygotowana przez pszczoły odbywa lot godowy. Po 8-10 dniach od poddania sprawdzam, czy matka czerwi.
Jeżeli matka zacznie czerwić później niż po dwóch tygodniach, sprawdzam zasklepiony czerw czy nie jest
trutowy.

Prof. dr hab. Elżbieta WeryszkoChmielewska


Akademia Rolnicza w Lublinie

Kwiaty krokusów wczesnowiosennym źródłem pyłku


i nektaru
Rosnące w górach lub uprawiane w ogrodach krokusy mogą stanowić pierwszy w ciągu roku
wydajny pożytek pyłkowy, dzięki któremu rodziny pszczele osiągają szybki rozwój w okresie
wiosny. Również wydzielany obficie nektar jest łatwo dostępny dla pszczół, ponieważ wypełnia całą
rurkę zrośniętego okwiatu. Krokus wiosenny tworzy wiele odmian o różnych barwach: fioletowych,
białych, żółtych i ciemno żyłkowanych.

Do rodzaju Crocus należy około 80 gatunków rosnących przede wszystkim w regionie śródziemnomorskim.
Wiele z nich wykorzystuje się jako rośliny ozdobne, a niektóre jako lecznicze, przyprawowe i barwierskie.

Krokus wiosenny (Crocus vernus Wolf.), zwany również szafranem wiosennym, kwitnie wmarcu i kwietniu
zachwycając zwykle pięknem liliowych lub białych kwiatów, często wyrastających spod warstwy śniegu. Na
stanowiskach naturalnych porasta niżej położone łąki górskie. Jest również popularną gruntową i doniczkową
rośliną ozdobną. Do uprawy wprowadzane są także inne gatunki z rodzaju Crocus i ich mieszańce. Masowe
kwitnienie krokusów sprawia, że są one ważnym wczesnowiosennym źródłem pyłku i nektaru dla pszczół.
Dostarczają bardzo dużych ilości pyłku zaliczanego do najwyższej kategorii pod względem wartości biologicznej.
Rosnący dziko w Karpatach krokus tatrzański, czyli szafran spiski (C. scepusiensis) jest bardzo podobny do
krokusa wiosennego i ostatnio uznawany za ten sam gatunek. Sadzony jest również w parkach i na rabatach.

Krokus uprawny (C. sativus) kwitnie jesienią i znajduje się w uprawie w krajach obszaru
śródziemnomorskiego. Z dużych pomarańczowych znamion słupka uzyskuje się surowiec zawierający krocynę,
stosowany do barwienia tkanin, wyrobów spożywczych a także kosmetyków. Znamiona te intensywnie pachną i
mają słodkawokorzenny smak.

Krokus wiosenny jest byliną osiągającą wysokość 15 cm. Lejkowate kwiaty, wyrastające pojedynczo lub po
dwa, mają okwiat o długości do 13 cm i są otoczone przez dwa skórzaste, równowąskie liście z białym paskiem.
Kwiat składa się z 6listkowego okwiatu zrośniętego w dolnej części w rurkę o długości od 4,5 do 5,5 cm, w
górze tworzącego 6 wolnych łatek. W kwiecie występują 3 pręciki i jeden dolny, trzykrotny słupek z długą
szyjką, zakończoną trzema żółtymi znamionami. Kwiaty zamykają się w czasie zimnej i pochmurnej pogody.

Intensywne wydzielanie nektaru odbywa się za pośrednictwem trzech nektarników przegrodowych


umieszczonych wewnątrz zalążni słupka. Wypływający z trzech otworków, położonych na szczycie zalążni,
nektar gromadzi się przy zgrubiałej nasadzie szyjki słupka i podpływa wysoko wwąskiej rurce okwiatu, aż do jej
szczytowej części. W nektarze występuje glukoza, fruktoza i sacharoza w zbliżonych ilościach. Duże pręciki
krokusów dostarczają pokaźnej masy pyłku. W Szwajcarii w miejscowościach podgórskich udział pyłku
krokusów w zbiorach rocznych wynosił 1638%, natomiast w dziennym zbiorze pyłku przyniesionego do ula w
okresie pełni kwitnienia krokusów wynosił ponad 90% wszystkich obnóży (Maurizio i Grafl 1969).

Masa pyłku wytworzonego przez jeden kwiat krokusa może osiągnąć 1,9 mg. Przynoszone przez pszczoły do ula
obnóża uformowane z pyłku krokusów wyróżniały się dużą masą (8,3 mg) oraz żółtą lub pomarańczową barwą.

Pożytek pyłkowy z kwiatów krokusa jest zbierany przez cały dzień, z maksimum w godzinach południowych i
wczesnych popołudniowych (11.00-15.00).
Krokusy należą do roślin bulwiastych, które mogą zimować w gruncie. Wytwarzają małe bulwy podziemne
pochodzenia łodygowego. Bulwa macierzysta jest w kolejnym roku zastępowana przez wytworzone w okresie
wegetacji nowe bulwki przybyszowe. Stare bulwy są stopniowo zużywane i obumierają. Bulwki sadzi się do
gruntu we wrześniu. Po okresie kwitnienia, w celu uzyskania materiału do rozmnażania w następnym roku,
młode bulwki przybyszowe wykopuje się w pierwszej i drugiej połowie czerwca. Po wysuszeniu i
przechowywaniu w temperaturze powyżej 20°C bulwki potomne nadają się do wysadzenia we wrześniu.

Jak kupić?
„PSZCZELARSTWO” można kupić tylko w prenumeracie zamawianej w urzędzie pocztowym lub w
redakcji. W ciągu roku prenumerata w urzędach pocztowych jest przyjmowana w miesiącach: lutym,
maju, sierpniu i w listopadzie. Jeden egzemplarz kosztuje 4,90 zł.

W redakcji czasopismo można zamówić do wyczerpania nakładu, przekazując pieniądze pod naszym
adresem: redakcja mies. „PSZCZELARSTWO”, ul. Świętokrzyska 20, 00-002 Warszawa, lub na konto
bankowe: Pszczelnicze Towarzystwo Naukowe, ul. Świętokrzyska 20, 00-002 Warszawa, nr konta:
60 2030 0045 1110 0000 0029 9240. Z kosztami wysyłki jeden egzemplarz kosztuje 6,00 zł. Dla
prenumeratorów zagraniczncyh numer swift (BIC): GOPZPLPW.

O rojach i macierzakach
Podział rodziny pszczelej na dwie nowe,
odrębne jednostki nazywamy rójką. Co roku
zarówno podczas sezonu aktywnego, jak i w
okresie zimowania, na skutek różnych
przypadków losowych, ginie pewna ilość
rodzin pszczelich. Dlatego w celu utrzymania
w środowisku przyrodniczym stałego
poziomu liczby rodzin konieczne jest ich
odtworzenie. Następuje to dzięki rójce. Jest
ona zatem procesem niezwykle korzystnym,
wręcz niezbędnym dla utrzymania gatunku
pszczoły miodnej (Apis mellifera L.).
ROZPOCZNIJMY te rozważania od
genetycznego doskonalenia, czyli od hodowli
pszczół.

fot. Jerzy Jóźwik


Wiąże się to z częstym pytaniem, jakie matki, a tym samym jakie pszczoły są
najlepsze. Aby organizm, w tym i pszczoła, mógł funkcjonować musi być z czegoś
zbudowany. Są to odpowiednie pierwiastki i związki chemiczne, czyli materia.
OCENA tego procesu przez pszczelarzy ewoluowała wraz ze zmianami metod pracy w
pasiece. Gdy nie umiano hodować matek pszczelich i nie znano innych sposobów
powielania liczby rodzin, na roje oczekiwano. Rok, w którym wiele rodzin się roiło, był
dobry. W dziewiętnastowiecznych podręcznikach pszczelarskich spotykamy rady
dotyczące nie tylko chwytania i osadzania rojów, ale także pobudzania rodzin do rójki.
Obecnie, gdy dla określenia zespołu prac wykonywanych w pasiece używamy terminu
gospodarka pasieczna, a sposób prowadzenia pasieki w wielu przypadkach polega na
intensywnej gospodarce pasiecznej, rójki są zjawiskiem niepożądanym. Naruszają
wcześniej zaplanowany harmonogram prac w pasiece oraz zmniejszają jej możliwości
produkcyjne.
Rojąca się rodzina pszczela
poprzez wydanie roju dzieli się na
dwie części. Zasada podziału jest
następująca. W ulu wraz z
zapasami, czerwiem oraz
niewygryzionymi matecznikami
pozostaje pewna liczba dorosłych
pszczół. Druga grupa dorosłych
robotnic wraz z czerwiącą matką
opuszcza ul i szuka nowego miejsca
na osiedlenie. Wiadomo, że podział
na rój i macierzak nie zachodzi w
sposób przypadkowy. W większości
rojących się rodzin przeważają
pszczoły ulowe w wieku do 21 dni.
Właśnie młodsze robotnice
szczególnie chętnie wychodzą z fot. Eugeniusz i Marta Sapiołko
rojem. Starsze niż 21-dniowe,
podobnie jak młodsze niż 3-dniowe, wykazują mniejszą skłonność do opuszczenia
gniazda. Niekiedy jednak roją się rodziny, w których udział pszczół ulowych i lotnych jest
zbliżony. W takim przypadku nowo powstały rój zawiera podobną liczbę pszczół z obu
grup wiekowych. Należy jednak podkreślić, że w każdej grupie wiekowej ul opuszczają
osobniki o wyraźnie lepszej kondycji niż ich rówieśniczki pozostające w ulu. Pszczoły
wychodzące z rojem są cięższe, mają lepiej rozwinięte gruczoły gardzielowe i ciało
tłuszczowe, a dobra kondycja czyni je niezwykle dynamicznymi. Nie potrzeba chyba
nikogo przekonywać o tym, że osadzone roje są zdolne do bardzo szybkiego
odbudowywania poddawanej im węzy. Ponadto, jak wykazały badania, zużywają mniej
pokarmu niż pszczoły z tej samej rodziny pozostałe w macierzaku.
W skład roju wchodzi matka i pszczoły robotnice. Może do niego dołączyć niekiedy
pewna liczba zabłąkanych trutni. Najczęściej rój nie od razu osiedla się na nowym
miejscu, lecz przez pewien czas pozostaje "uwiązany". Wiadomo, że pszczoły
opuszczające gniazdowo zabierają ze sobą pewną ilość miodu. Mają nim wypełnione wola.
Po uwiązaniu się roju wiele z nich pozostaje przez dłuższy czas mało aktywnych. U tych
osobników zapasy w wolu maleją bardzo powoli. Przypuszcza się, że stanowią one
pewnego rodzaju spiżarnię dla pozostałych, które odbywają aktywne loty w poszukiwaniu
nowego miejsca na osiedlenie. U nich bowiem zapasy w wolu zmniejszają się szybko.
Po znalezieniu odpowiedniego miejsca na osiedlenie pszczoły z roju rozpoczynają
budowę plastrów oraz przystępują do lotów, zbierania i gromadzenia zapasów, a matka
przystępuje do składania jaj. Rój przekształca się w nową rodzinę, do której przez co
najmniej 21 pierwszych dni nie przybywają nowe
dorosłe pszczoły. Pojawia się w nich natomiast czerw,
początkowo tylko otwarty, a po 9 dniach również kryty.
Rodzina macierzysta po wyjściu roju pozostaje bez
czerwiącej matki. Nowy czerw zacznie do niej
przybywać dopiero po unasiennieniu się młodej matki
hodowanej przez rodzinę w okresie poprzedzającym
rójkę. Po 9 dniach od wyjścia roju w macierzaku nie
ma czerwia otwartego. Jednak przez okres pierwszych
21 dni przybywają do niego młode pszczoły robotnice fot. Eugeniusz i Marta Sapiołko
pochodzące od matki, która opuściła ul wraz z rojem. Macierzak posiada w plastrach
zapasy.
Pomiędzy dwiema rodzinami powstałymi w wyniku rójki istnieją wyraźne różnice jeśli
chodzi o ich strukturę wiekową, kondycję tworzących je robotnic, proporcję pszczół
robotnic do czerwia otwartego, a także stan posiadanych zapasów. Wszystkie te cechy w
sposób istotny wpływają na jakość i możliwości rodziny pszczelej. Są one zdecydowanie
różne.
Najczęściej rodzina wydaje jeden rój i taki przypadek został opisany w niniejszym
artykule. Zdarza się jednak niekiedy, że po wyjściu pierwszego roju w macierzaku
utrzymuje się nastrój rojowy. Dochodzi wtedy do powtórnej rójki (drużka), która
wychodzi z młodą, nieunasiennioną matką. W macierzaku też pozostaje matka
nieunasienniona. W obu rodzinach do czasu rozpoczęcia czerwienia przez matkę nie ma
nowego czerwia, jednak w macierzaku przybywa pewna ilość młodych pszczół, gdyż jest
w nim czerw pochodzący od matki, która wyszła z pierwszym rojem.
Janina Musz
Pasieka nr 2/2004

©2003-2004 Kwartalnik "PASIEKA" - portal www.pszczoly.pl

Porozmawiajmy o trutniach
Trutnie to samce pszczoły miodnej. Podczas kopulacji
zbiorniczek nasienny matki pszczelej wypełnia się
ich spermą. Przesuwające się obok zbiorniczka
nasiennego jaja mogą następnie zostać
zapłodnione, dając początek nowym pokoleniom
pszczół robotnic i matek pszczelich.
Zainteresowanie pszczelarzy samcami pszczoły
miodnej wynika głównie z ich rozrodczej funkcji.
TRUTNIE powstają z niezapłodnionych jaj. W rodzinie pszczelej
są obecne zaledwie przez kilka
fot: Jerzy Jóźwik
miesięcy w roku. W naszych warunkach klimatycznych matka pszczela zaczyna składać
niezapłodnione jaja zazwyczaj nie wcześniej niż w końcu kwietnia, a kończy czerwienie w
połowie sierpnia. Okres rozwoju larwalnego trutni, czyli czas od złożenia jaja do
osiągnięcia postaci dorosłej, trwa 24 dni. Dorosłe trutnie w normalnej rodzinie pszczelej
pojawiają się zatem zazwyczaj nie wcześniej niż w połowie maja i nie pozostają w niej
dłużej niż do początku września. Przyjmuje się, że rodzina zaczyna wychowywać trutnie
wtedy, gdy dopływ pyłku do gniazda jest intensywny i przewyższa podstawowe
zapotrzebowanie rodziny na ten pokarm. Wystąpienie niedoborów pyłku w rodzinie
powoduje natomiast ograniczenie wychowu czerwiu, w pierwszej kolejności czerwiu
trutowego.
W warunkach naturalnych zapotrzebowanie rodziny pszczelej na trutnie przypada na
okres wychowu przez nie matek pszczelich oraz ich lotów godowych. Dostatek trutni w
środowisku zapewnia nieunasiennionym matkom pszczelim możliwość kopulacji
z odpowiednią liczbą osobników, gwarantującą dobre wypełnienie ich zbiorniczka
nasiennego.
Na loty godowe zaczynają wylatywać trutnie 16 dniowe. Młodsze opuszczają ul na
krótko, dokonując jedynie oblotów, które umożliwiają im oddanie kału i stanowią rodzaj
przygotowania do lotu godowego. Trutnie z różnych rodzin i pasiek w oczekiwaniu na
nieunasiennione matki gromadzą się w powietrzu, latając nad stosunkowo niewielkimi
obszarami, zwanymi miejscami gromadzenia się trutni. Jest rzeczą bardzo
interesującą i do dzisiaj niewyjaśnioną, dlaczego tylko w tych miejscach matki
pszczele są dla trutni atrakcyjne, a znajdujące się poza tym obszarem, w tym
również w gnieździe, w ogóle nie. Miejsca gromadzenia się trutni są różne. Mogą to być
pola ze zmieniającą się uprawą, łąki, przestrzenie położone w kotlinie lub na pagórku,
otoczone lasem lub odsłonięte. Nie wiadomo, co łączy wszystkie te przestrzenie,
powodując, że trutnie właśnie nad nimi oczekują na matki, jak również co jest przyczyną,
że matki właśnie tam przylatują.
Trutnie latają przy ciepłej i słonecznej pogodzie, wymagają temperatury co najmniej
180C. Loty zaczynają się około godziny dwunastej, najintensywniejsze zaś są między
trzynastą a piętnastą. Osobniki wracające z miejsc gromadzenia się trutni, a także z
oblotów, często błądzą. Rodziny wychowujące trutnie przyjmują je łatwo, pomimo że są
obce. Natomiast te, które przestały pielęgnować czerw trutowy, nie przyjmują do ula już
żadnych trutni, nawet własnych. W warunkach nie sprzyjających wychowowi czerwiu, na
przykład podczas długotrwałego niedostatku pyłku lub pod koniec sezonu produkcyjnego,
pszczoły nie tylko usuwają czerw trutowy z komórek i nie wpuszczają żadnych trutni do
ula, ale także wypędzają te osobniki, które się w nim wychowały.
Wiadomo, że trutnie nie biorą udziału w pracach na rzecz rodziny pszczelej. Ich
zachowanie nie wskazuje też na to, by poddawały się nastrojowi panującemu w rodzinie,
w której przebywają, chociaż do wychodzącego roju może dołączyć pewna liczba trutni w
niej obecnych. Są one jednak uzależnione od możliwości przebywania w rodzinie.
Wprawdzie potrafi ą odżywiać się miodem z plastrów, a także niekiedy nektarem na
kwiatach, ale całkowicie odseparowane od pszczół, pomimo dostatku pokarmu i
odpowiedniej temperatury, giną po 30 godzinach. Potrzebują kontaktu z pszczołami
robotnicami i pobierania od nich pokarmu.
Zainteresowanie pszczelarzy trutniami wynika głównie z ich rozrodczej
funkcji. Obecnie, gdy metody hodowli matek są bardzo dobrze opracowane i
upowszechniona została technika ich inseminacji, wzrosło ono jeszcze bardziej.
Prowadzone są liczne badania nad czynnikami pozwalającymi na wychów trutni wczesną
wiosną oraz nad sposobem przetrzymywania ich przed seryjnym unasiennianiem matek.
Poszukuje się także metody przedłużania okresu wychowu trutni przez rodziny pszczele.
Podejmowane są ponadto próby przechowywania ich nasienia. Wszystkie te badania
wiążą się z programami hodowlanymi prowadzonymi na gatunku pszczoły miodnej.
Mało jest natomiast danych dotyczących zachowania trutni w rodzinie pszczelej w
różnych fazach jej rozwoju, a także ich reakcji na bodźce zewnętrzne, takie jak na
przykład dźwięki czy zapachy.

Porozmawiajmy o hodowli
W czasie rozmów z Panem
redaktorem "Pasieki" doszliśmy do
wniosku, że o niektórych
zagadnieniach z pogranicza nauki i
praktyki przydałoby się mówić
językiem prostym, a nie naukowym.
Tak powstał zamysł tłumaczenia
niektórych zagadnień z polskiego
na nasze.
ROZPOCZNIJMY te rozważania od
genetycznego doskonalenia, czyli od
hodowli pszczół. Wiąże się to z częstym
pytaniem, jakie matki, a tym samym
jakie pszczoły są najlepsze. Aby
organizm, w tym i pszczoła, mógł
funkcjonować musi być z czegoś
zbudowany. Są to odpowiednie
pierwiastki i związki chemiczne, czyli
materia.
Pobierane one są z otoczenia, a następnie wydalane.
Aby jednak z kupy cegieł powstał kościół, trzeba wykonać pracę, czyli włożyć
odpowiednią ilość energii. Samochód, który też jest zlepkiem materii, potrzebuje wkładu
energii, by ruszyć i działać. Aby z mieszaniny pierwiastków powstała i mogła
funkcjonować pszczoła, musi być również dostarczana energia. A zatem, w każdym
żywym organizmie nierozłącznie z obiegiem materii funkcjonuje obieg energii. Materia i
energia tworzą wszystko co żywe i martwe, nie
wyłączając pszczół. Zresztą, jak to wykazał
Einstein, materia i energia mogą nawzajem w
siebie przechodzić, ale to już inne zagadnienie.
Z pryzmy kamieni, wkładając w nią podobną
energię, można zbudować albo pałac, albo mur
chiński. Co zatem powoduje, że są one różne?
Przyczyną są odmienne plany ich budowy, a
ściślej zawarta w nich informacja. Organizmy są
więc zbudowane z materii, aby funkcjonowały
potrzebna jest energia, ale o tym, jak wyglądają,

fot. Jerzy Jóźwik


czym się różnią i jak funkcjonują, decyduje informacja. Pszczoła czy trzmiel to prawie
taka sama materia i potrzeby energetyczne. Pszczoły włoskie, kaukaskie czy afrykańskie
są pod względem obiegu materii i energii takie same. To różna informacja zawarta w ich
komórkach decyduje, że różnią się wyglądem i sposobami działania. W komórkach swego
ciała mają bowiem zapisane informacje o wszystkich swych cechach, np. o barwie,
budowie, odporności, agresywności, dynamice rozwoju, zdolności do zbierania pyłku lub
nektaru itd. Geny są to zdania lub czasem pojedyncze wyrazy, z których składa się pełny
zapis tej informacji. Genetyka jest natomiast nauką, która stara się odpowiedzieć jak
zapisana, realizowana i przekazywana jest ta informacja. Hodowla zajmuje się z kolei
takim przekształcaniem tej informacji, aby była ona najbardziej użyteczna dla człowieka.
Hodowcy wybierają pszczoły, które mają pożądane w ich mniemaniu geny (np.
warunkujące łagodność i niską rojliwość), a eliminują niepożądane. Nie jest to jednak
takie proste i dlatego nie każdy może to robić. Wybierając matkę z cennymi cechami,
postępujemy tak jak ktoś, kto kupuje płytę z ulubionymi utworami. Oczywiście znajdą się
tam też utwory, które mu się nie podobają. Co więcej, tak jak sprytny producent, który
na płycie obok przebojów umieszcza gorsze kawałki, tak i natura sprawia, że z
korzystnymi cechami są powiązane niekorzystne. Mówimy wtedy o ujemnej korelacji
genetycznej. Na przykład pszczoły o dobrej dynamice rozwoju bywają rojliwe. A zatem
tak naprawdę nie ma najlepszych matek. Wszystkie są pewną sumą wad i zalet.
Replikacja jest to przekazywanie informacji (genów) z pokolenia na pokolenie. Gdyby
przyjąć, że ojciec i matka to dwie płyty, każda z lepszymi i gorszymi utworami (genami
warunkującymi lepsze i gorsze cechy), to ich potomek jest płytą, skomponowaną z
połowy utworów płyty-ojca i połowy płyty-matki. O wyborze utworów decyduje jednak
przypadek. Tak więc siostry, mimo że po tych samych rodzicach, mogą być bardzo różne,
gdyż do nagrania każdej z nich zostały użyte różne utwory, choć z tych samych płyt
rodzicielskich (różne geny). Z tej przyczyny nikt nie może gwarantować, że potomstwo
pochodzące od matek o określonych cechach będzie miało takie same cechy. Jest jednak
pewien sposób. W każdym pokoleniu wybieramy do rozmnażania (replikacji) pożądane
osobniki (płyty z największą liczbą dobrych utworów). Pula ich genów (utwory z tych płyt)
służy do wytworzenia następnego pokolenia (nagrania nowych płyt). Gdy czynność tę
powtarzamy przez wiele pokoleń, niekorzystne geny (słabsze utwory) są eliminowane.
Tym sposobem po 10 i więcej
pokoleniach może dojść do
nagromadzenia i utrwalenia w obrębie
hodowanych linii pożądanych genów,
a tym samym pożądanych cech.
Prawdopodobieństwo otrzymania
osobników o pożądanych cechach
rośnie (w naszej płytotece jest coraz
więcej płyt, które zawierają coraz
więcej dobrych utworów).
Ten długotrwały proces prowadzi do
powstania linii pszczół o
ustabilizowanych, przekazywanych z
pokolenia na pokolenie cechach i
określony jest mianem kierunkowej
selekcji w oparciu o addytywną
wartość hodowlaną. Przykładem
takiego działania jest wytworzenie
ogólnie znanych linii krainek czy pszczół Buckfast. Kupując matki z takiej hodowli, mamy
największe szanse (nie pewność!), że ich potomstwo będzie przejawiać pożądany przez
nas zespół cech. Zatem, kupując pojedyncze matki, możemy trafić na gorsze (płyty z
gorszymi utworami), ale gdy robimy to systematycznie średnia wydajność całej pasieki
bardzo wzrasta (mamy coraz więcej płyt z coraz większą ilością dobrych utworów, co nie
znaczy, że nie trafiają się złe). Ekonomicznie jednak to się bardzo opłaca.
Jak państwo zauważyli używałem określenia matki o pożądanych cechach, a nie
dobre matki. Chcę kupić dobre ubranie... Na zimę czy na lato? Nie ma jednego dobrego
ubrania. Tak samo nie ma jednych pszczół, które byłyby najlepsze. Są tylko pszczoły,
które mogą mieć wyselekcjonowany zespół genów (informacje o cechach) jak najlepiej
przydatny dla danego środowiska i kierunku użytkowania. Na wczesne lub późne pożytki.
Do konkretnej szaty roślinnej. Na intensywny krótkotrwały pożytek z dużych upraw. Do
hobbystycznej pasieki na działce zlokalizowanej w pobliżu siedzib ludzkich lub do
komercyjnej wędrownej gospodarki. Tak więc pszczelarz powinien wiedzieć, w jakim celu i
w jakich warunkach środowiskowych utrzymuje pszczoły, a hodowca matek znać na tyle
swój materiał, by z jak najmniejszym ryzykiem błędu wyjść naprzeciw tym
oczekiwaniom.
Druga metoda uzyskiwania matek o pożądanych cechach polega na kojarzeniu matek
jednej linii z trutniami drugiej linii w nadziei, że potomstwo będzie sumą pożądanych cech
obu linii. Nazywa się to krzyżowaniem kompensacyjnym, gdyż wady jednej linii
kompensowane są przez zalety drugiej. Oczywiście czasem możemy otrzymać pszczoły,
które sumują w sobie wady zamiast zalet linii wyjściowych. Mówimy więc o zdolności
kombinacyjnej. Są takie linie pszczół, których matki kojarzone z trutniami wielu innych
linii dają zawsze dobry efekt. Mówi się, że mają one wysoką ogólną zdolność
kombinacyjną. Z kolei matki z innych dadzą dobry efekt tylko zainseminowane
partnerami innej konkretnej linii. Nawet kierunek
kojarzenia ma znaczenie (matki linii "A"
inseminowane trutniami "B" utworzą dobre
rodziny, a matki "B" inseminowane trutniami "A"
słabe). Określa się to jako specyficzną zdolność
kombinacyjną. Kojarząc pszczoły z dwu linii,
możemy również otrzymać potomstwo lepsze niż
pokolenie rodzicielskie. Coś jakby
superkombinację. Takie zjawisko to heterozja.
Drużyna piłkarska złożona z samych gwiazd
często gra kiepsko, a mająca w składzie
słabszych, ale zgranych zawodników znacznie
lepiej. Liczy się zespół, a nie pojedynczy
zawodnicy. Tak samo geny danego osobnika mogą
utworzyć układ (zespół) dający wysoką produkcyjność.
Z powyższych rozważań wynika, że tę samą wysoką wydajność można uzyskać dwoma
drogami, poprzez nagromadzenie pożądanych genów (stworzenie ustabilizowanej linii)
lub przez stworzenie pożądanej ich kombinacji. W pierwszym przypadku, mając wysoko
produkcyjną matkę można oczekiwać, że jej córki- matki też stworzą wydajne rodziny. W
drugim na skutek rekombinacji genów podczas kojarzenia pożądana kombinacja genów
rozpadnie się i po dobrej matce możemy otrzymać złe córki-matki. Aby zatem mieć matki
o dobrej kombinacji genów, trzeba utrzymywać stale obie linie wyjściowe dające tę
kombinację. Dlatego rozróżniamy hodowców pszczół, którzy prowadzą doskonalenie
genetyczne i pszczelarzy producentów, którzy utrzymują pszczoły. Celem pierwszych jest
produkcja matek na sprzedaż (w pasiekach zarodowych matek zarodowych, a w
pasiekach reprodukcyjnych matek reprodukcyjnych), a celem drugich jest pozyskiwanie
produktów i ewentualnie wychów matek na własne potrzeby. Tak więc ci pierwsi
prowadzą hodowlę matek (queen breeding), a ci drudzy wychów matek (queen rearing).
Na kanwie tych rozważań warto ustosunkować się do pytania: które matki są lepsze,
zapładniane sztucznie czy naturalnie? Matki i n s em i now a ne sztucznie później
rozpoczynają czerwienie, trudniej jest je poddać. Na skutek błędu inseminatora lub
niewłaściwego traktowania po inseminacji mogą też mieć większy procent upadków. Ale z
drugiej strony, poddając matkę nieunasienioną, zachowujemy się jak ktoś kto ma w
połowie nagraną płytę i zgadza się, by druga połowa utworów została dograna na chybił
trafił przez obcych ludzi. Pszczoły po takiej matce będą bowiem miały połowę genów
(informacji o cechach) od niej, a połowę po nieznanych trutniach latających w okolicy.
Niefortunnie w Polsce duży odsetek pszczelarzy lubi mieć ZOO w pasiece, czyli
utrzymywać bardzo różne, często prywatnie importowane matki. Siłą rzeczy to co lata w
powietrzu (trutnie) pod względem przenoszonej informacji genetycznej jest kompletnie
nieprzewidywalne. Dlatego prawidłowe pytanie brzmi: o jakiej genetycznej wartości i o
jakich cechach chcemy mieć matki, a jak były one unasieniane jest bez znaczenia. Tak
jak bez znaczenia jest, jak została wyprodukowana płyta, byle zawierała najlepsze dla
nas utwory. Gdyby w Polsce były warunki do tworzenia izolowanych trutowisk, nie
upierałbym się przy sztucznej inseminacji. Jest ona tylko narzędziem i sama z siebie nie
gwarantuje wysokiej jakości matek. Decyduje o niej wieloletnia praca hodowlana nad
kształtowaniem informacji zawartej w komórkach ciała matek, a nie mechaniczny zabieg.
Tak więc kluczowe pytanie brzmi: jakie cechy powinny mieć pszczoły po zakupionej przez
nas matce. Jednak w naszym kraju nie można sensownie prowadzić opisanych wyżej
działań hodowlanych bez sztucznej inseminacji. Dlatego jeśli mamy pewność, że
kupowane matki mają wysoką wartość genetyczną, warto tolerować pewne ich
mankamenty. Coś za coś, jak zwykło się mawiać.
I na koniec. Warto wiedzieć, że tak jak lepszy, szybszy samochód, by wykazać swe
zalety, potrzebuje lepszego kierowcy, tak i inseminowane matki o wysokiej wartości
genetycznej potrzebują pszczelarza o wyższych kwalifikacjach, by przejawić pełną
produkcyjność.
dr Jerzy Paleolog
AR w Lublinie
Pasieka nr 2/2004

«« powrót

Jaka jestem? o anatomii,


fizjologii i psychice
pszczół miodnych

Jeden z najbardziej
doświadczonych pszczelarzy
polskich, autor najlepszych
"Przypomnień miesięcznych"
publikowanych w
"Pszczelarstwie" w latach
1961 i 1962 zatytułowanych fot. J.Jóźwik
W porę i w miarę, autor
wydanej w 1935 roku książki pt. Pszczoły, ich życie i hodowla, profesor A. Demianowicz,
napisał w przedmowie do niej znamienne słowa:
Żeby stać się dobrym pszczelarzem, trzeba poznać cały szereg zabiegów stosowanych
w pszczelarstwie w celu skierowania pracy pszczół w pożądanym kierunku. Ażeby jednak
zabiegów tych nie stosować na ślepo, a umieć je odpowiednio zmieniać i dostosowywać
do danego wypadku, trzeba przyswoić sobie szereg wiadomości o budowie anatomicznej i
czynnościach poszczególnych narządów pszczół, ich życiu, chorobach, roślinach
miododajnych, o właściwościach miodu, wosku itd. Jeśli ktoś chce zostać naprawdę
dobrym pszczelarzem, powinien się strzec zarozumiałości i dogmatyzmu, gdyż cechy te
zawsze były wrogami prawdziwej wiedzy i postępu, lecz niestety spotykane są nazbyt
często. Wysiłki swoje trzeba skierować głównie ku ulepszaniu metody, w której to
dziedzinie przemyślane odstąpienie od rutyny, może dać piękne wyniki.
Biorąc sobie te słowa do serca, postanowiłem zapoznać się jeszcze dokładniej z
funkcjonowaniem organizmu pszczoły jako jednostki i zachowaniami rodziny jako
społeczności. Wiem z doświadczenia, jak niewystarczającą wiedzę na ten temat ma
przeciętny pszczelarz. Sam do niedawna zaliczałem się do nich. Pomyślałem
jednocześnie, że najlepiej by było uzupełnić ją wiadomościami pochodzącymi
bezpośrednio od pszczoły. Co sama na ten temat "ma do powiedzenia"?
Jedyną szansę realizacji tego pomysłu (choć w pierwszej chwili wydało mi się to
nieprawdopodobne) zobaczyłem w umieszczeniu mikrofonu we wnętrzu ula w Noc
Wigilijną Bożego Narodzenia,
kiedy najmądrzejsze zwierzęta
mówią ludzkim głosem. Może się
uda? W odpowiedzi na moją
prośbę (na szczęście noc była
cicha i pogodna) jakaś ważna
pszczoła (chyba ich rzeczniczka
na tak uroczystą chwilę)
zareagowała pozytywnie i z
największą ochotą i pasją
wygłosiła mi następujący
wykład.
Chciałbym teraz przekazać go
Kolegom Pszczelarzom celem
polepszenia efektywności naszej
współpracy z pszczołami. Oto co
usłyszałem:
"Rzeczywiście! Profesor
Demianowicz miał rację! fot. J.Jóźwik

Dopiero kiedy poznasz dokładnie anatomię i fizjologię mojego organizmu oraz naszą
psychikę, masz szansę zostać naprawdę dobrym pszczelarzem. A kiedy będziesz
wykonywał przeglądy gniazd, przywitamy cię, jak przyjaciela, jak jedną z nas. Z tych też
powodów ułatwię ci odpowiedź na kilka podstawowych pytań. Pomocą niech będzie twój
rysunek moich narządów wewnętrznych. Ja natomiast opiszę ci siedem najważniejszych
funkcji mojego organizmu.
1. Dlaczego jestem taka mądra
2. Czy mam serce
3. Oddycham inaczej
4. Czuję i denerwuję się
5. Moje oczy
6. Jak pobieram pokarm i jak trawię
7. Trzy najbardziej znane gruczoły
1. Dlaczego jestem taka mądra
Dziedziczę tę cechę po przodkach. Zawdzięczam to pokoleniom, które przez miliony lat
zmagały się z przeciwnościami losu i zmagazynowały swoje doświadczenie życiowe w
pamięci biologicznej (genach). Dzisiaj ludzie mówią, że nasza mądrość to wynik ewolucji,
że to tylko instynkt. To prawda, bodźce, które codziennie i w każdej chwili docierają do
naszego mózgu w postaci zapachów, dźwięków, zmian temperatury itd. powodują w
naszym organizmie samoczynne reakcje objawiające się odpowiednimi zachowaniami.
Np. zakładamy mateczniki, kiedy zabraknie matki, roimy się, kiedy w ulu jest za ciasno,
skupiamy w grona, kiedy jest za zimno itd. Jeśli pszczelarz będzie rozumiał naszą
psychikę i to, że różnimy się między sobą wrażliwością na poszczególne bodźce, to może
nami nawet kierować.
Legenda: Układ krwionośny: 1. Serce 2. Zastawki 3. Aorta 4. Zakończenie aorty w głowie Układ nerwowy:
5. Mózg 6. Zwoje nerwowe Układ pokarmowy: 7. Przełyk 8. Wole 9. Żołądek ( jelito środkowe) 10. Jelito proste
11. Gruczoły rektalne 12. Cewki Malpigniego 13. Przepona grzbietowa 14. Przepona brzuszna 15. Język
16. Gruczoł żuwaczkowy 17. Gruczoły woskowe 18. Gruczoł zapachowy 19. Gruczoł jadowy

2. Czy mam serce


Tak, ale ma ono inny kształt niż u człowieka. Mimo to spełnia taką samą rolę. Działa jak
pompa ssąco-tłocząca, która umożliwia krążenie krwi w moim organizmie. Ta z kolei
zaopatruje go w składniki odżywcze, natomiast tlen dostarczany jest przez inne narządy.
Moje serce znajduje się w grzbietowej części odwłoka i składa się z pięciu wydłużonych
komór, jedna nad drugą, przedzielonych zastawkami. Podczas skurczów krew przechodzi
z komory do komory i aortą przebiegającą przez tułów dopływa do mózgu. Bogata w
składniki odżywcze zasila głowowe zwoje nerwowe, a następnie spływa ku tyłowi,
odżywiając tkanki. Po drodze odbiera zużyte produkty przemiany materii i, opływając
specjalne cewki Malpigniego, oczyszcza się. Powracająca krew płynie z kolei między
jelitami, gdzie wzbogaca się znów w składniki odżywcze i wraca z powrotem do serca
przez dodatkowe zastawki. Moja krew nie krąży tak jak u człowieka tylko w naczyniach
krwionośnych, lecz po opuszczeniu aorty bezpośrednio omywa wszystkie wolne
przestrzenie pomiędzy narządami i tkankami. Tak jak u innych owadów nazywana jest
hemolimfą i jest bezbarwna. Jej ilość w moim organizmie wynosi do 20% ciężaru ciała.
3. Oddycham inaczej
U ludzi tlen rozprowadzany jest przez krew. W moim ciele rolę tę spełnia system rurek
zwanych tchawkami, których zakończenia wnikają prawie do wszystkich tkanek. Tchawki
łączą się ze środowiskiem zewnętrznym 10 parami otworów, tzw. przetchlinek,
znajdujących się po bokach tułowia i odwłoka. Mechanizm wymiany powietrza ułatwiają
worki powietrzne znajdujące się w wolnych przestrzeniach mojego ciała. Działają one jak
miechy napędzane rytmicznymi ruchami odwłoka. Zjawisko to można łatwo
zaobserwować, kiedy zmęczona po długim i wyczerpującym locie ląduję na wylotku.
4. Czuję i denerwuję się
Podstawową miarą mojego układu nerwowego jest tzw. neuron. Jest to ciało komórkowe
składające się z jądra i wypustek. Ogółem posiadam około miliona neuronów.
Największym ich skupiskiem jest mózg o objętości 1 mm3. Inne ośrodki neuronów
znajdują się w różnych częściach ciała i łączą się z mózgiem skomplikowaną siecią
szlaków nerwowych. Podstawową funkcją mojego układu nerwowego jest odbieranie
wrażeń i przewodzenie podniet z jednej części organizmu do drugiej. Podnieta powstaje w
neuronie, gdy otrzymuje on określony bodziec od narządów czuciowych rozsianych w
różnych częściach ciała, tzw. sensili, znajdujących się na całej powierzchni oskórka, ale
głównie na czułkach. Dzięki tak doskonałym zmysłom odczuwam kształt, zapach, smak,
drgania, temperaturę, kolory
itd. Dlatego nie przeszkadzają
mi ciemności w ulu. Węch mam
tysiąc razy lepszy od człowieka.
Łączy mnie z rodziną zapach
matki (feromony). Nie będę
wyliczała dalej swoich zdolności,
lecz powiem krótko – są
niewyczerpane! To dlatego tak
wam imponuję i od tysięcy lat
tak bardzo mnie kochacie.
5. Moje oczy
Mam ich dwa rodzaje: dwa
"złożone", po bokach głowy, i
trzy na czole, tzw. "przyoczka".
Mechanizm widzenia jest inny
niż u człowieka. Każde oko
złożone składa się z około 4 500
niezależnych oczek. Każde z
fot. J.Jóźwik
nich to oddzielny układ
optyczny, składający się z soczewki i pałeczki szklistej, naokoło której znajduje się osiem
światłoczułych komórek nerwowych. Z tego względu widzę tylko punktowo. Oglądam
teren w niewielkim zakresie pola widzenia i to głównie wzdłuż osi lotu. Specyficzną
zdolnością mojego wzroku jest odbieranie do 300 bodźców wzrokowych w ciągu minuty
oraz rozróżnianie stopnia polaryzacji światła. Pozwala mi to odróżniać kształty i barwy
oraz orientować się w położeniu słońca nawet wtedy, kiedy jest zasłonięte chmurami.
Najlepiej widzę trzy kolory: biały, żółty i niebieski. Trzy dodatkowe przyoczka – oczy
pojedyncze – służą mi głównie do określenia jasności przedmiotów.
6. Jak pobieram pokarm i trawię
Pokarm płynny, nektar i wodę pobieram za pomocą trąbki z języczkiem. Pokarm stały,
pyłek kwiatowy, rozcieram najpierw żuwaczkami, a następnie mieszam ze śliną.
Rozszczepiania cukrów złożonych (sacharozy) na proste (glukozę i fruktozę) dokonuję za
pomocą enzymów zawartych w wydzielinie gruczołów ślinowych. W wolu pokarm jest
mieszany i ulega wstępnym przemianom chemicznym. Stąd węglowodany, nektar i spadź
(do 45 mg jednorazowo w wolu) w głównej części zwracam na języczek i składam w
komórkach jako zapasy. Część przedostaje się do jelita środkowego i dalej do krwi,
wzbogacając ją energetycznie. Główne procesy trawienia i wchłaniania odbywają się w
jelicie środkowym (żołądku), które posiada specjalny nabłonek odnawialny, gdzie
węglowodany, białka i tłuszcze są rozszczepiane za pomocą enzymów trawiennych. W
jelicie tylnym następuje już tylko odwodnienie mas kałowych.
7. Trzy najbardziej znane gruczoły

A. Gruczoł zapachowy (Nasonowa).


Spełnia w naszych rodzinach ważną rolę jako jeden ze środków porozumiewawczych.
Produkuje wonną wydzielinę, której zapach zbliżony do woni melisy działa uspokajająco.
Jego rozchodzeniem mogę sterować, poruszając skrzydełkami i podnosząc odwłok.
Gruczoł znajduje się na końcu grzbietowej części mojego odwłoka. Najczęściej zachowuję
się tak, gdy "wpraszam się" do ula informując, że jestem "swoja".
B. Gruczoły woskowe.
Służą mi do wytwarzania wosku, który po
wypłynięciu na zewnątrz odwłoka krzepnie w
postaci łuseczek. Wyjmuję je szczoteczką
piętki, a następnie chwytam żuwaczkami.
Używam go głównie do budowy komórek.
Najwięcej wosku produkuję między 12 a 18
dniem życia. Na jeden gram składa się około
1000 łuseczek.
C. Gruczoł jadowy.
Służy mi do obrony lub napaści. Znajduje się
w końcowej części odwłoka i jest połączony ze
zbiornikiem jadowym i żądłem. Po użądleniu
żądło ze zbiornikiem jadowym, a nawet
częścią przewodu pokarmowego, zostaje
wyrwane z odwłoka i pozostaje w ciele ofiary. fot. J.Jóźwik
Wtedy ginę. Walcząc z owadami, nie tracę go i
pozostaję nadal sprawna. Gdy użądlę człowieka, jad może spowodować u niego
niebezpieczny wstrząs alergiczny, a nawet śmierć. Przeważnie jednak powoduje
długoterminową odporność."
A teraz chciałbym się podzielić moimi poglądami na temat psychiki pszczół miodnych,
tym razem na podstawie własnych doświadczeń i rozważań.
Najpierw jednak muszę zadać podstawowe pytania. Czy pszczoły w ogóle
mają psychikę? A jeśli ją mają, to czy jest podobna do ludzkiej? A jeśli jest, to w
jakiej mierze?
Pracując w pasiece, czuję ją na każdym kroku. Nieraz, pokazując moje ule
pszczelarzom, mówię: Patrzcie! W każdym ulu są takie same pszczoły, a każda rodzina
ma inną psychikę. To się naprawdę wyczuwa. Nie ma w tym nic dziwnego. Przecież nasze
podopieczne to mieszańce różnych ras i linii o nie dających się przewidzieć w 100%
zachowaniach.
Następne pytania pojawiają się same. Czy pszczoły znają takie odczucia jak
spokój, radość, niebezpieczeństwo itp. Czy to tylko pojęcia ludzkie? Czy w ogóle coś
odczuwają? Czy mają np. świadomość, że zamknąłem im matkę w izolatorze, że
pozbawiłem ich zapasów zgromadzonych na zimę, że ich odymiam, przypominając im
pożar lasu? A może tylko zwierzęta kręgowe mają psychikę?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, zaglądam do encyklopedii. W powszechnej PWN czytam:


Psychika jest to całokształt psychicznych procesów i cech psychicznych istot żywych,
funkcja mózgu. Aha! Jeśli istot żywych, to i pszczół! Nie tylko zwierząt kręgowych, jak
niektórzy twierdzą, ale i owadów społecznych. Po drugie psychika jest funkcją mózgu. Tak
więc i u pszczół, tak jak u człowieka, wszystkie odczucia trafiają do mózgu i to wcale nie
małego, bo posiadającego około miliona neuronów.
Co to są neurony? To komórki nerwowe rozsiane po całym organizmie pszczoły, które
wysyłają i przekazują do mózgu i odwrotnie impulsy bioelektryczne sterujące
zachowaniem i psychiką istot żywych. Owszem mózg człowieka posiada nieporównywalnie
więcej neuronów – miliardy. Jednak porównując masy ciała, to kto wie?
Nie bez przyczyny (chociaż tylko intuicyjnie, bo to poeta) już 2 tysiące lat temu
Wergiliusz pisał: W pszczołach boskiego jest ducha iskierka, a rozum z niebios im dany.
Królowie umieszczali ją na swoich herbach, jako symbol nieprzeciętnej mądrości. I jak tu
można poddawać w wątpliwość, że pszczoła ma psychikę? Osobiście jestem
dumny, że niedawno mogłem napisać w "Pszczelarstwie": Teraz, kiedy pochylam się nad
ulem, jestem pszczołą.
Na szczęście niedawno ukazała się na pszczelarskim rynku wydawniczym rewelacyjna
książka polskiego autora, doktora Z. Lipińskiego z Olsztyna, traktująca między innymi o
rójkach i zjawiskach jej towarzyszących, w tym o mózgu i psychice pszczół.
Wystarczy tylko zacytować kilka wyjątków, aby psychika pszczół zajaśniała pełnym
blaskiem:
1. Neurony w mózgu pszczoły mają takie same właściwości, co neurony zwierząt
kręgowych.
2. Matka pszczela sprawuje w rodzinie dominację psychiczną.
3. Nastrój rojowy jest psychicznym wyrazem reakcji stresowej pszczół.
4. W książce znajduje się opis matecznika, jako rezultatu myślenia pszczół i tabela
ilustrująca procesy psychiczne pszczół.
5. Podobnie, jak u zwierząt wyższych, bodźce złożone docierają najpierw do
centralnego układu nerwowego pszczół, gdzie podlegają analizie i porównaniu z zasobami
pamięci (Menzel, 1993).
6. Mechanizmy adaptacyjne i stresowe pszczół są związane ze zwiększeniem napięcia
psychicznego, podobnie jak u innych gatunków zwierząt oraz człowieka (From, Salomon,
1988).
7. Przyswajanie nowych informacji w zwojach nerwowych mózgu pszczoły umożliwia im
właściwe reakcje na bodźce środowiskowe. Pszczoły zdolne są prowadzić nawet orientację
i nawigację z poprawką na ruch Ziemi w stosunku do pozycji Słońca i Księżyca (Frish,
1967; Cymbrowski, 1984).
8. Mózg pszczoły wywiera kontrolujący wpływ na czynność gruczołów wydzielania
wewnętrznego podobnie, jak to czyni mózg człowieka w stosunku do przysadki (Morse i
Hooper, 1985).
To prawda, że zachowania pszczół nie można całkowicie przyrównać do ludzkiego, tym
niemniej mają psychikę i to na bardzo wysokim poziomie. Najbardziej powinno nam
zależeć, aby nasze pszczoły były jak najczęściej i jak najdłużej w stanie równowagi
psychicznej, którą znawcy tematu nazywają homeostazą. Z tego względu powinny
zawsze mieć:
1. Młodą i płodną matkę
2. Wystarczającą ilość zapasów miodu i pierzgi
3. Dużą siłę i odpowiednią strukturę dopasowaną do kolejno występujących pożytków
4. Odpowiednie i nieprzerwane pożytki wystarczające dla dużej opłacalności pasieki
5. Gniazdo dopasowane do aktualnej siły rodziny
6. Dobrą wentylację letnią i zimową
7. Najwyżej dwuletnie plastry
Pszczoły powinny też być zawsze zdrowe i pod nieprzerwaną kontrolą pszczelarza.
Pamiętając o olbrzymim wkładzie pracy, jaki pszczelarz musi włożyć w prawidłowe
prowadzenie pasieki, nie bez przyczyny od wieków ludzkość zachwyca się pszczołami,
szczególnie ich rozumem i poświęceniem dla dobra rodziny.
Janusz Mazurek
ul. Kiełpińska 6 m 15
01-707 Warszawa
tel. (022) 835 29 96 dom, tel. (022) 782 32 55 pasieka
Pasieka nr 5/2005
Literatura o pszczelarstwie

Wydawnictwo "Sądecki Bartnik"

1. "Pszczoły na spadzi" Halina Gałuszka, Jan Koteja, Krystyna Tworek


2. "Jak prawidłowo prowadzić pasiekę" Jerzy Marcinkowski
3. "Miodowe wędrówki po kraju" Jerzy Gala
4. "Wierzenia i obyczaje pszczelarzy polskich" Romuald Wróblewski
5. "Miód spadziowy w produkcji i obrocie" Tadeusz Kędracki
6. "Produkty pszczele-cenne leki medycyny naturalnej" Maria Ellnain-Wojtaszek
7. "Barcie, kłody, kószki i ule polskie" Romuald Wróblewski
8. "Gospodarka pasieczna" Wanda Ostrowska
9. "Miód pszczeli powstawanie wartość odżywcza zastosowanie" Halina Gałuszka
10. "Wychów matek pszczelich na własne potrzeby pasiek" Michał Gromisz
11. "Pszczelarstwo to może być biznes" Jerzy Wilde, Janusz Cichoń
12. "Metody wychowu matek pszczelich" Andrzej Pidek
13. Album "Ule i pasieki w Polsce" Jerzy Żak, Maciej Rysiewicz, ks. Jan Twardowski
NIEKTÓRE POJĘCIA UŻYWANE W JĘZYKU PSZCZELARSKIM

Ponieważ człowiek wykorzystuje pszczoły od niepamiętnych czasów, pszczelarstwo ma w każdym niemalże narodzie
pewne zakorzenione tradycje. Najczęstszym ich przejawem jest specyficzne, żargonowe słownictwo. Przykładów na to
dostarcza zamieszczony poniżej słowniczek.
Niektóre z używanych do dziś dnia zwrotów są w gruncie rzeczy błędne lub zawierają mylne sugestie. Do takich należy
np. sformułowanie - “czerwienie”. Jest ono nieprawidłowe, ponieważ sugeruje, iż matka wydaje na świat żywe larwy
(czerw), co w rzeczywistości nie ma miejsca, gdyż znosi ona jajeczka, z których czerw wylęga się dopiero po trzech
dniach. Myślę jednak, że błędy te już nie rażą, a językowi dodają kolorytu i podkreślają historyczne korzenie profesji.
Bezmateczność - nienormalny stan rodziny pszczelej, która z różnych przyczyn pozbawiona jest matki. Jeśli
rodzina posiada jaja, lub młodziutkie larwy, wówczas będzie w stanie wyhodować sobie nową, tzw. ratunkową matkę.
Jeśli nie, wówczas część młodych robotnic może zacząć składać jaja, z których czasami (około 1% szans) także
możliwe jest wyhodowanie w pełni wartościowej matki.
Cicha wymiana - wymiana starej matki na nową z pominięciem etapu rójki. Wymiany tej pszczoły dokonują bez
przerwy w czerwieniu, wychowując młodą matkę w obecności starej i usuwając starą dopiero wtedy, kiedy młoda
zacznie czerwić.
Czerw - młodociane, niedoskonałe postaci pszczół i trutni. Pojęcie to w pszczelarstwie obejmuje wszystkie stadia
rozwojowe pszczół, a więc jajo, larwę, przedpoczwarkę i poczwarkę. Wyróżnia się czerw pszczeli i trutowy. Obie te
postaci występują najpierw jako czerw otwarty (jajo i larwa), a później jako czerw kryty (przedpoczwarka i poczwarka).
Dodatkowo czasami można spotkać czerw garbaty. Jest to również czerw trutowy ale rozwijający się w zbyt dlań
małych komórkach pszczelich.
Czerwienie matek - proces składania jaj przez matkę. Matka pszczela ma możliwość składania jaj zapłodnionych,
których rozwój prowadzi do robotnic i ewentualnie młodych matek, oraz niezapłodnionych, z których powstają trutnie.
Dadan (ul dadanowski) - jeden z typów ula. Należy on do tzw. uli kombinowanych, tzn. takich, w których
pojemność czynną można powiększać poziomo - dostawiając ramki z boku gniazda i pionowo stosując nadstawkę. Ule
d. mają ramkę szeroko-niską, czyli taką, której wymiar poziomy większy jest od pionowego (435 x 300 mm).
Drużak - drugi z kolei, wychodzący po pierwszym, rój naturalny. Ma on jedną, lub czasami kilka młodych,
nieunasienionych matek, z których później pozostaje tylko jedna, unasienia się i podejmuje czerwienie.
Dzika zabudowa - plastry woszczyny wybudowane w miejscach do tego nie przeznaczonych. Każdy ul powinien
być tak zbudowany aby wszystkie przestrzenie, za, pod i między ramkami miały odpowiednie wymiary. Jeśli ramka
będzie zbyt krótka, przestrzeń międzyramkowa zbyt wielka, wówczas pszczoły będą te przestrzenie zabudowywać,
najczęściej woszczyną trutową.
Feromony - produkowane przez gruczoły owadów substancje lotne, wyczuwalne w niesłychanie małych ilościach i
powodujące wystąpienie określonych reakcji w organizmach odbiorcy. F. są jednym z czynników zapewniających
komunikowanie się osobników danego gatunku.
Gniazdo - część plastrów zajęta pod wychów czerwiu, zawierająca dodatkowo pewną ilość zapasów miodu i pyłku.
Zimą obszar g. pokrywa się z przestrzenią zajmowaną przez kłąb zimowy. Plastry nie zawierające czerwiu, tak boczne
jak i górne stanowią magazyny miodowe - tzw. miodnię.
Garbaty czerw - czerw trutowy z jaj złożonych przez matkę lub pszczoły trutówki do komórek pszczelich. Komórki
te są zbyt małe dla trutni, więc pszczoły nadbudowują je wypukłymi wieczkami co sprawia, że sprawiają one wrażenie
garbatych. Mimo to trutnie te są mniejsze od normalnych trutni ( półtrutnie) i nie są w stanie zapłodnić matki pszczelej.
Kit pszczeli (propolis) - lepka substancja używana przez pszczoły do zalepiania wszelkich szpar i nierówności w
gnieŻdzie. K.p. posiada dość silne własności bakteriostatyczne i bakteriobójcze. źródłem k.p. są naturalne substancje
żywicowate i woski wydzielane przez pączki roślinne, oraz zranione liście i pędy.
Kłąb zimowy - zwarta struktura przestrzenna utworzona z pszczelich ciał zgrupowanych na plastrach, w postaci
której rodzina spędza zimę. Szczególnie ciasno skupione są robotnice tworzące zewnętrzną warstwę k.z.- jest to jego
otoczka, chroniąca przed nadmierną utratą ciepła z luŻniej upakowanego wnętrza, gdzie znajduje się matka.
Temperaturę k.z. pszczoły regulują spożywając miód i zamieniając część uzyskanej zeń energii na ciepło, tak aby
temperatura wewnątrz k.z. wynosiła 20-30 C, zaś w otoczce nie mniej niż 10 C.
Koszyczki pyłkowe - wgłębienia na zewnętrznej stronie goleni ostatniej pary odnóży robotnicy, ograniczone po
bokach i od dołu rzędem sztywnych włosków, służące do transportu pyłku zwilżonego nektarem, uformowanego w
grudki wielkości łebka zapałki (obnóże). K.p. służą także do transportu propolisu. Matki i trutnie są ich pozbawione.
Krata odgrodowa - płaska przegroda wykonana z drutu lub tworzyw sztucznych z otworami, przez które mogą
się przecisnąć robotnice lecz nie przedostaną się matki i trutnie. K.o. służy do ograniczania przestrzeni plastrów, na
których może czerwić matka. Ułatwia to lokalizację miodu w ulu, oddzielając gniazdo z czerwiem od miodni.
Krupiec - miód pszczeli w postaci zestalonej. Znaczna większość cukrów, tudzież część innych, obecnych w miodzie
substancji wchodzi wówczas w skład kryształków różnej wielkości, a reszta jego składników występuje w fazie ciekłego,
często trudnego do zaobserwowania roztworu. W zasadzie każdy dojrzały miód po pewnym czasie podlega krystalizacji.
Proces ten nie ma nic wspólnego z fałszowaniem miodu. Szybkość krystalizacji zależy od rodzaju miodu i warunków
jego przechowywania.
Leżak - (ul leżak) - pierwotny typ ula nierozbieralnego - leżąca kłoda. Obecnie terminem tym określa się, rzadko już
spotykane ule rozbieralne, w których powiększanie objętości czynnej odbywa się jedynie w poziomie.
Macierzak - część rodziny pszczelej pozostała po wyjściu roju ze starą matką, zawierająca resztę pszczół, czerw
kryty i mateczniki. Po wygryzieniu się młodych pszczół i jednej lub kilku młodych matek może dojść do wyjścia
drugiego roju drużaka, a nawet następnych. Wreszcie, po zakończeniu pędu do podziału, jedna z pozostałych młodych
matek unasienia się, podejmuje czerwienie i rozpoczyna się okres odbudowy siły macierzaka.
Matecznik - specjalna komórka w kształcie woskowego sopla, przeznaczona do wychowu młodej matki. M.
budowane są jedynie w okresie poprzedzającym rójkę (m. rojowe) cichą wymianę (m. cichej wymiany), jak i po stracie
dotychczasowej matki (m. ratunkowe). Po wyjściu młodych matek komórki matecznikowe są zgryzane przez pszczoły.
Ilość m. zakładanych w rodzinie zależy od cech dziedzicznych (rasy pszczół), pory sezonu i zawarta jest w granicach od
jednego (cicha wymiana) do kilkudziesięciu.
Matka pszczela (królowa) - jedyna zazwyczaj w rodzinie pszczelej w pełni rozwinięta samica. Jest większa od
robotnicy i inaczej zbudowana. Przeciętna waga m.p. wynosi około 200 mg. Zadaniem matki jest składanie jaj (do 3000
dziennie) i regulacja niektórych zachowań robotnic. Tę koordynującą życie rodziny funkcję spełnia m.p. poprzez
wydzielanie feromonów (substancji matecznej). Podczas składania jaj m.p. otoczona jest przez robotnice świty
matecznej karmiące ją mleczkiem pszczelim. W pozostałym okresie m.p odżywia się głównie miodem. Żyje 3-5 lat, w
pasiekach intensywnie wykorzystywanych krócej, albowiem bywa wymieniana przez pszczelarza w drugim lub trzecim
roku.
Matka ratunkowa - matka pszczela wychowana po stracie matki dotychczas w rodzinie funkcjonującej.
Mateczniki ratunkowe, zakładają pszczoły robotnice na młodych larwach pszczelich w kilka godzin po stwierdzeniu
braku dotychczasowej matki.
Miodnia - część przestrzeni ula wraz z plastrami przeznaczonymi wyłącznie na miód. Miodnię najczęściej stanowią
plastry zlokalizowane nad kulą czerwiu lub z jej boku.
Miód dojrzały - miód pszczeli, którego przeróbkę w ulu pszczoły zakończyły i po zmagazynowaniu w komórkach
plastrów zasklepiły wieczkiem woskowym. W miodzie takim zawartość wody nie przekracza 20%, sacharozy 5% (miody
nektarowe). W dojrzałym miodzie jest też odpowiednio wysoka zawartość enzymów.
Miód nektarowy (kwiatowy) - miód powstały z nektaru kwiatowego. Rozróżnia się w ramach tego pojęcia
miody wielokwiatowe - powstałe z nektaru kilku roślin, i miody odmianowe, np. rzepakowy, akacjowy, lipowy,
koniczynowy, gryczany, wrzosowy itp. Surowcem do ich wyrobu jest głównie nektar tych właśnie roślin.
Miód sekcyjny - miód pszczeli zasklepiony, zgromadzony w niewielkich rameczkach i w tej postaci, bez
odwirowywania, kierowany do konsumpcji.
Miód spadziowy - miód powstały z wydzielin owadów z rzędu pluskwiaków równoskrzydłych (Homoptera), głównie
mszyc, czerwców i miodówek. Owady te pobierają znaczne ilości bogatego w asymilaty soku floemowego, który
wykorzystują jedynie częściowo, przyswajając głównie substancje białkowe a wydalając pozostałość w postaci słodkiej
cieczy, osadzającej się na liściach i pędach. Stąd też owa ciecz nazywana spadzią, jest zbierana przez pszczoły. Barwa
miodów spadziowych może być rozmaita, najczęściej jest brunatnozielona o szarym odcieniu. Miody spadziowe
zawierają więcej substancji mineralnych, cukrów złożonych i melecytozy a mniej cukrów prostych niż miody kwiatowe.
Miód towarowy - miód handlowy, przeznaczony do obrotu.
Mleczko pszczele - wydzielina gruczołów głowowych młodych robotnic, służąca jako pokarm w początkowym
okresie rozwoju larw pszczelich i trutowych oraz podczas całego cyklu rozwojowego matek. M.p. jest ponadto
spożywane przez czerwiącą matkę i młode robotnice. W skład m.p. wchodzą wszystkie niezbędne do budowy
organizmu składniki - węglowodany, tłuszcze, białka, witaminy, sole mineralne, niektóre hormony i substancje mające
własności antybiotyczne. Z m.p. wytwarza się również odżywki i kosmetyki.
Nadstawka - zestaw plastrów, wraz z obudową, umieszczanych nad gniazdem z przeznaczeniem na magazyn
miodowy. Jeśli mają one niższą wysokość niż plastry z części gniazdowej ula mówimy wówczas często o półnadstawce.
Nakrop (naprysk) - nektar lub spadŻ po przyniesieniu do ula w początkach przeróbki na miód. N. zawiera więcej
wody i mniej enzymów niż miód dojrzały. Robotnice ulowe w celu odparowania wody rozmieszczają go w postaci
drobnych kropelek (stąd i nazwa) na jak największej powierzchni plastrów w najcieplejszych miejscach gniazda i
energicznie wentylują ul. Proces przeróbki nakropu na miód trwa kilka dni.
Nalot - omyłkowe przemieszczanie się pszczół z jednego ula do drugiego. N. zdarzają się najczęściej wiosną po
dokonaniu pierwszego (wiosennego) oblotu lub też po wywiezieniu pasieki na pożytek. Niedostatecznie obznajomione z
terenem pszczoły mylą się i powracają nie do tego ula, z którego wyleciały. N. kierowane są natomiast jednym z
zabiegów stosowanych w gospodarce pasiecznej. Z dwu stojących obok siebie uli odstawia się jeden na bok, na skutek
czego większość pszczół lotnych z obu uli powraca do tego pozostawionego na starym miejscu. Otrzymuje się w ten
sposób rodzinę wzmocnioną w pszczoły lotne, zdolną do zgromadzenia większych ilości miodu niż dwie rodziny, nie
połączone w ten sposób.
Napszczelenie - stopień wysycenia okolicy pszczołami. Miarą n. jest ilość pni przypadająca na jeden km2
powierzchni. W Polsce napszczelenie jest obecnie około 3-4 rodzin/km2. W rejonach południowych kraju jest większe.
Dostateczne napszczelenie jest bardzo istotne dla należytego plonowania upraw. Ocenia się, że z tego względu
napszczelenie Polski powinno być o 30-50% większe niż obecnie.
Oblatywanie roślin - odwiedzanie roślin przez pszczoły w celu pozyskania nektaru, spadzi, pyłku lub kitu
pszczelego. Intensywność oblatywania poszczególnych upraw określa się ilością pszczół pracujących na jednostce
powierzchni.
Oblot - loty pszczół w pobliżu ula nie związane ze zbiorem pożytku. Oblotu oczyszczającego (wiosennego), w czasie
którego oddają nagromadzony w jelicie prostym kał, pszczoły dokonują masowo w pierwszy ciepły dzień po
zimie. Oblotu orientacyjnego zaś, w trakcie którego zapoznają się z położeniem ula dokonują młode pszczoły w trakcie
pierwszej wyprawy poza ul ( przegra), lub wszystkie po przewiezieniu ula na nowe miejsce.
Obnóże - ładunek pyłku przynoszony do ula przez zbieraczkę. O. stanowią dwie grudki zwilżonego nektarem pyłku
umieszczone w koszyczkach pyłkowych na ostatniej parze nóg. O. mogą mieć różne barwy, zależne od gatunku
oblatywanych kwiatów i wagę od 10 do 20 mg. Również w postaci o. transportowany jest do ula kit pszczeli.
Odciąganie mateczników - proces budowy mateczników. O.m. rozpoczyna się od zaczerwienia miseczek
matecznikowych i kończy po ośmiu dniach z momentem ich zasklepienia.
Odkład - sztucznie utworzona rodzina pszczela. O. tworzy się najczęściej z kilku plastrów czerwiu, wziętych z
jednego lub kilku uli wraz z obsiadającymi je pszczołami. Tworzenie o. jest jedną z metod powiększania pasieki.
Czasami, np. w celu poddania młodej matki lub osłabienia rodziny tworzy się o. czasowe, które później przyłącza się do
rodziny macierzystej.
Okłębianie matki - utworzenie przez kilkanaście starych robotnic ciasnej otoczki wokół matki, w której ta po
pewnym czasie ginie lub ulega poważnym uszkodzeniom. Okłębiane bywają najczęściej matki nieumiejętnie poddawane
rodzinie, ale zdarza się, że w niektórych przypadkach pszczoły okłębiają i własną matkę.
Osypywanie się pszczół ( spadanie pszczół) - zamieranie rodziny lub jej części w trakcie zimowli, w wyniku
choroby, lub zatrucia, związane ze stwierdzeniem obecności znacznej liczby martwych pszczół na dnie ula.
Patoka - świeży miód pszczeli w stanie płynnym. Po pewnym czasie patoka ulega krystalizacji przechodząc w
krupiec.
Paroj lub porój - rój, wychodzący ze starą matką z rodziny utworzonej tego samego roku z roju naturalnego.
Paroj ma więc matkę, która jednego roku dwukrotnie idzie na rójkę.
Pień - tradycyjna, niekiedy stosowana do dziś, nazwa ula wraz z zasiedlającą go rodziną pszczelą.
Pierwak - pierwszy, zazwyczaj najsilniejszy rój naturalny wychodzący z macierzaka wraz ze starą matką.
Pierzga - spreparowana przez pszczoły, nadająca się do długotrwałego przechowywania postać pyłku kwiatowego. P.
powstaje w wyniku fermentacji mlekowej świeżego pyłku, wymieszanego z odrobiną miodu i ubitego w komórkach
plastrów. P. stanowi pokarm białkowy dla pszczół (głównie młodych i czerwiu) w okresie braku dopływu świeżego pyłku.
Pobielanie plastrów - podwyższanie i ewentualna naprawa komórek górnej części plastrów za pomocą świeżego
wosku. P.p. jest sygnałem dla pszczelarza, że młode, wiosenne pokolenie pszczół jest już zdolne do wydzielania wosku.
Poszerzanie gniazda - zwiększanie przestrzeni przeznaczonej do wychowu czerwiu poprzez dodawanie
dodatkowych pustych plastrów, lub ramek z węzą. Poszerzanie gniazda powoduje zmniejszenie zagęszczenia pszczół na
plastrach i zwiększenie powierzchni przydatnej do magazynowania nektaru.
Poszywanie plastrów - synonim pojęcia sklepienie plastrów.
Pożytek - ogólna ilość dostępnego dla pszczół pokarmu - nektaru i spadzi (pożytek miodowy) i pyłku (pożytek
pyłkowy).
Półtrutnie - trutnie wychowane w komórkach pszczelich z garbatego czerwiu.
Pszczoły pakietowe (pakiety pszczół) - sztucznie utworzone, niewielkie (1,5-2 kg) rodziny składające się z
młodych pszczół i młodej matki, przeznaczone na sprzedaż i przygotowane do transportu.
Przegra - pierwszy lot orientacyjny młodych pszczół (w 9-10 dniu od wygryzienia się), w trakcie którego zapoznają
się one z położeniem ula oraz pozbywają nagromadzonego w jelicie prostym kału.
Robotnica - najczęściej spotykana postać pszczół - nie w pełni rozwinięta płciowo samica. R. stanowią trzon rodziny
pszczelej - latem jest ich kilkadziesiąt tysięcy. R. wykonują wszystkie prace, od których zależy przetrwanie rodziny -
zajmują się utrzymaniem porządku w gnieŻdzie, budują plastry, karmią czerw, bronią gniazda, oraz zbierają nektar i
pyłek. Czynności wykonywane przez poszczególne r. zależne są od ich wieku - r. młodsze pracują w ulu (robotnice
ulowe), natomiast starsze w polu (zbieraczki). R. waży przeciętnie 100 mg i żyje 42 dni (r. letnie) lub 6-8 miesięcy (r.
zimowe). Najkrócej żyją r. wiosną - jedynie 21 dni.
Rodnia - rzadziej używane określenie części gniazda z plastrami czerwiu.
Rodzina pszczela - pszczoły robotnice wraz z matką. Okresowo (wiosną i latem) w skład r.p. wchodzi dodatkowo
czerw i trutnie. Najmniej liczne są r.p. po przetrwaniu zimy (10 000 robotnic) a najliczniejsze w początku lata (do 80
000 robotnic).
Rodzinka weselna - sztucznie utworzona z niewielkiej ilości młodych pszczół (około szklanki), rodzina pszczela,
do której podaje się młodą matkę na okres jej unasienienia i rozpoczęcia czerwienia.
Rojnica - sprzęt pszczelarski, najczęściej pudło o odpowiedniej konstrukcji, stosowane do zbierania i czasowego
przechowywania rojów.
Rójka - proces naturalnego podziału rodziny. Jedna rodzina pszczoły miodnej może wydać w ciągu roku nawet kilka
rojów. Pierwszy z nich ( pierwak) opuszcza macierzak wraz ze starą matką. Następne, wychodzą w kilka dni po nim z
młodymi nieunasienionymi matkami. Po wyjściu z ula rój siada ( uwiązuje się) najczęściej w pobliżu macierzystego ula i
odlatuje dopiero po znalezieniu przez wywiadowczynie miejsca stosownego na osiedlenie się. Po zakończeniu rójek w
macierzaku pozostaje zawsze pewna część pszczół i jedna z młodych matek.
Sklepienie plastrów ( poszywanie plastrów) - przykrywanie wieczkami woskowymi komórek plastrów
wypełnionych całkowicie miodem. Wyróżnia się s.p. na mokro, tzn. bez pozostawienia warstewki powietrza pomiędzy
powierzchnią miodu a wieczkiem woskowym i s.p. na sucho, kiedy taką warstewkę pszczoły pozostawiają.
Susz - inaczej woszczyna. Puste plastry woskowe używane do poszerzania gniazda lub wycofane z ula i przeznaczone
na przetopienie w celu pozyskania wosku (szczególnie jeśli są bardzo ciemne i były już wielekroć zaczerwiane).
Ścinanie się pszczół - utarczki pomiędzy robotnicami z różnych rodzin zakończone śmiercią części z nich na
skutek zażądlenia. Do ś. się p. dochodzi podczas niewłaściwie dokonywanego łączenia rodzin lub podczas rabunków.
Matki także ścinają się między sobą lub bywają ścinane przez robotnice.
Spadanie pszczół - ( osypywanie się pszczół).
Śpiew matek - Dwa rodzaje odgłosów wydawanych przez młode matki w ulu. Titanie (lub popiskiwanie) - odgłos
najstarszej, już wygryzionej matki, chcącej uśmiercić pozostałe, siedzące jeszcze w matecznikach, które odpowiadają
na jej titanie swoistym kwakaniem.
Świta mateczna - grupka kilkunastu młodych robotnic stale towarzysząca czerwiącej matce. Pszczoły ś. m.,
wymieniające się co jakiś czas, karmią matkę mleczkiem pszczelim, pielęgnują ją i chronią. Matki nieunasienione nie
mają świty.
Trąbka - zespół narządów gębowych pszczół, służący do pobierania pokarmów płynnych. Zasadniczą częścią t. jest
języczek.
Truteń - samiec pszczoły. T. nie posiadają żądła, nie potrafią też samodzielnie pobierać nektaru i pyłku z kwiatów. T.
spotyka się w rodzinach pszczelich jedynie wiosną i latem. Przed zimą są wypędzane przez pszczoły z ula i giną.
Trutowisko - odizolowany w sposób naturalny (wyspa, dolina górska itp.) obszar, na którym występuje tylko jedna
rasa pszczół. Celem urządzania t. jest zapewnienie odpowiedniej rasy trutni do kojarzeń z przywożonymi tu młodymi,
nieunasienionymi matkami.
Trutówki - robotnice, które pod nieobecność matki w rodzinie uzyskały zdolność do składania jaj (trutówki
fizjologiczne). Jaja te są oczywiście niezapłodnione - mogą się z nich wylęgać jedynie trutnie. Trutówkami
anatomicznymi nazywane są natomiast młode pszczoły mogące się stać (po stworzeniu im odpowiednich warunków)
trutówkami fizjologicznymi.
Uwiązywanie się roju - siadanie pszczół rojowych i matki po wyjściu z macierzaka, najczęściej w jego pobliżu,
na gałęzi drzewa. Uwiązany rój zazwyczaj ma kształt zwisającego grona. Roje ze starymi matkami uwiązują się zwykle
niżej niż te z młodymi.
Węza - produkowana przez człowieka z naturalnego wosku pszczelego ścianka środkowa plastrów, z zaczątkami
(denkami) komórek o odpowiednim wymiarze. Arkusze w. oprawione w drewnianą konstrukcję ramki ulowej stosuje się
w celu zmuszenia pszczół do budowania plastrów o zadanej wielkości komórek. Najczęściej stosuje się oczywiście w.
pszczelą o wymiarach komórek zawartych w granicach 5,2-5,7 mm.
Wianki miodu - górna część plastrów gniazdowych, wypełniona miodem, znajdująca się pomiędzy beleczką ramki
a elipsą czerwiu.
Woszczyna - puste plastry pszczele - susz.
Wygryzanie się pszczół (trutni i matek) - czynność opuszczania komórek plastrów przez młodziutkie, w pełni
uformowane robotnice, trutnie i matki. Ponieważ rozwijająca się w komórce poczwarka jest zabezpieczona woskowym
wieczkiem, młoda pszczoła po przeobrażeniu musi owo wieczko odgryŻć żuwaczkami - stąd też termin - wygryzanie
się.
Wykręcanie miodu - wydobywanie miodu z plastrów metodą wirowania. Przed umieszczeniem plastrów w
wirówce, należy je odsklepić, czyli usunąć wieczka woskowe z poszytego miodu.
Wypacanie wosku - proces wytwarzania wosku przez organizmy młodych
(12-18 dni) pszczół. Wosk wydzielany jest przez cztery pary gruczołów znajdujących się na spodniej stronie odwłoka,
gdzie zastyga w postaci cienkich łuseczek. Jedna pszczoła może wyprodukować do 50 mg wosku. U pszczół starszych
gruczoły woskowe ulegają zanikowi.
Wziątek - termin bliskoznaczny do pojęcia pożytek. Możliwa do zebrania przez pszczoły ilość nektaru, spadzi lub
pyłku.
Zakładanie mateczników - budowanie przez pszczoły specjalnych miseczek (mateczniki rojowe lub cichej
wymiany) lub przerabianie komórek pszczelich na mateczne (matecznik ratunkowe) już po złożeniu w nie jaj.
Zasklep - woskowe wieczka, którymi robotnice zabudowują wyrośnięte larwy tuż przez ich przepoczwarzeniem się,
jak i komórki z dojrzałym miodem i pierzgą.
Zatwór - wykonana najczęściej z dykty lub podobnych materiałów płyta, dopasowana do wewnętrznych wymiarów
ula, służąca jako przesuwna ścianka boczna w przypadku niecałkowitego wypełnienia ula ramkami.
Zimowla - okres między ostatnim jesiennym a pierwszym wiosennym oblotem pszczół, spędzany przez rodzinę
pszczelą zebraną w postaci kłębu zimowego. W trakcie z. w gnieŻdzie w zasadzie nie ma czerwiu, robotnice nie
wykonują także żadnych prac, utrzymując jedynie odpowiednio wysoką temperaturę wewnątrz kłębu.
Ziołomiody - produkty szybkiej przeróbki przez pszczoły podawanych do uli stężonych syropów cukrowych z
dodatkiem ekstraktów roślinnych.
Znamię weselne - część narządów rozrodczych trutnia pozostawiona w odwłoku matki po odbyciu kopulacji. Ze
z.w. młode matki czasami powracają z lotów godowych do ula i dopiero tu są odeń uwalniane.

WARTO WIEDZIEĆ

Dbać o pszczołowate
W Polsce żyje około 450 gatunków pszczołowatych, w tym 24 gatunki trzmieli. Owady te są wielkimi sprzymierzeńcami
rolników i sadowników. Pomagają udomowionej pszczole miodnej w zapylaniu tysięcy roślin. Dziko żyjące owady
najczęściej gnieżdżą się w ziemi. Nic dziwnego, że w dobie intensywnego nawożenia gleb ulegają one niszczeniu i ich
ilość z roku na rok
maleje. Ale te same owady uwielbiają innego typu siedziby, głównie w różnego rodzaju kryjówkach zbudowanych z
łodyg, trzcin i pustych, opuszczonych "domków" innych owadów lub ptaków. Dlatego nie należy niszczyć tych siedzib, a
przeciwnie, przyczyniać się do ich powstawania. Prawdziwymi miłośnikami dziko żyjących owadów zapylających są
leśnicy, którzy potrafią pomagać "bzykającym" owadom w wyszukiwaniu nowych kryjówek. Jednym z nich jest leśnik
Oleg Budzyński, prowadzący szkółkę zadrzewieniową w Wielkim Pułkowie, o którym pisze kwartalnik rolnictwa
ekologicznego "Ekoland".
Zainteresowanie facelią

Facelią nie należy do roślin wymagających, lubi gleby lekkie,


temperatury powietrza zróżnicowane, wilgotne, wytrzymała na chłody.
Uprawiana z przeznaczeniem na zielonki. Kwiaty facelii należą do
wielce miododaj-nych. Miód posiada wspaniały aromat. Przygotowanie
roli: wymagane jest bardzo staranne przygotowanie pola pod zasiew
drobnych nasion, orka płytka do 10 cm. Wymagane wałowanie i
bronowanie.
Siew: w siewie czystym 5-8 kg nasion na hektar, w rzędy co 15-18 cm,
na głębokość 1-2 cm, nasiona powinny być staranie przykryte. W
siewie mieszanym najbardziej odpowiednim komponentem jest
seradela i wyka ozima w mieszance: facelią 4 kg/ha plus wyka ozima
40 kg/ha; korzystną właściwością mieszanki jest tolerancja na
późniejszy siew, gdyż facelią zakwita wtedy później i rośliny wolniej
drewnieją.
Proponowane odmiany: STALA 5, NATRA 13, MIRA 13.
Koszenie na zielonkę należy rozpocząć po osiągnięciu wysokości 30
cm, przy przeznaczeniu na kwitnienie należy czekać do czasu
rozwinięcia wszystkich pąków, po kwitnieniu najlepiej przyorać. Facelią
równie doskonale utrzymuje się na niewielkich poletkach.

Miodobranie kurpiowskie - egzamin na bartnika


Tradycyjny egzamin na bartnika oraz tzw. kurpiowski plon pokazano 27.08 w Zawodziu koło Myszyńca (woj.
mazowieckie) na 23. Miodobraniu Kurpiowskim. W śpiewnym widowisku - najważniejszej w roku imprezie Związku
Gmin Kurpiowskich, które w tym roku połączono z dożynkami na Mazowszu -wzięło udział ponad stu członków
kurpiowskich zespołów folklorystycznych.
Hodowla pszczół była jednym z podstawowych, pierwotnych zajęć Kurpiów - ludzi z puszczy na północy Mazowsza. Do
dziś przetrwało wiele związanych z tym obrzędowych pieśni. Scenariusz miodobrania oparto na pierwowzorze opisów
tego obrzędu według Bernarda Kielaka. Miodobranie
pokazywane na polanie w Zawodziu, zawsze w ostatnią niedzielę sierpnia, jest jedną z najbardziej malowniczych
prezentacji folklorystycznych na Kurpiach. Najbardziej "kurpiowskim" elementem miodobrania jest egzamin na bartnika
- trzeba się było wykazać zwyczajową wiedzą z tego zakresu, m.in. sposobami podbierania miodu. "Żeby zdać egzamin,
na zapytanie: czy można ule w rzędzie stawiać, należy zawsze odpowiedzieć, że nie, nie można, żeby ich kto złymi
oczami nie policzył" - mówi pszczelarz Kaczmarczyk. Trzeba też wiedzieć, że "samobzitnia" to "kłoda na barci uwiązana,
zabezpieczająca ją przed wejściem niedźwiedzia".

Rośliny miododajne

Rośliny miododajne
Dla uzyskania właściwych efektów ekonomicznych w pasiece sąsiedztwo roślin miododajnych na
pierwszorzędne znaczenie. Każdy pszczelarz może znacznie powiększyć efekty swojej pracy przez uprawę
roślin zapewniających między pożytkowe zbiory nektaru i pyłku. Rośliny miododajne są zwłaszcza
uzyteczne w okresach przerw między kwitnieniem akacji i lipy oraz pomiędzy lipą a spadzią w lasach.
Właśnie szczególnie w tych okresach powinny kwitnąć rośliny przez nas uprawiane, jako uzupełnienie
pożytków. Uprawa taka nie tylko zwiększa pożytek w pasiece, ale i przede wszystkim eliminuje okresy
bezpożytkowe. Nie bez znaczenia jest fakt, że właśnie w takich okresach rodziny pszczele lubią popadać w
nastrój rojowy. Odpowiedni dobór roślin wzbogaca także smak i zapach miodu, i może nadawać mu
dodatkowe właściwości lecznicze. Niemal każdy pszczelarz ma możliwość zwiększenia pożytków pszczelich
wykorzystując nieużytki i wolne przestrzenie wokół pasieki. W każdej niemal miejscowości znajdują się
skarpy, nasypy kolejowe, pasy przydrożne, rumowiska i inne podobne nieużytki. Wszędzie tam mogą
rosnąć rośliny miododajne dla pszczół. Wiele gatunków roślin miododajnych, niedgyś powszechnie
spotykanych, zostało wytępionych poprzez działanie człowieka, dlatego należy je ponownie rozmnażać,
gdyż wysiane we właściwych miejscach na pewno dadzą dużo pożytku dla pszczół.
Nierciepek zw. także Balsamina (łac. Impatiens). Roślina
jednoroczna rozmnażana przez wysiew nasion wczesną
wiosną (marzec) do szklarni lub poźniej, w kwietniu,
bezpośrednio prosto do gruntu. Roślina rośnie na
wysokość od 20 do 60 cm i kwitnie przez całe lato od lipca
do jesieni. Nasiona niecierpka zbieramy po
przekwitnieniu, kiedy woreczki nasieniowe zaczynają
przybierać zółcieć. Niecierpek kwitnie wielobarwnie,
spotykane są odmiany od białej, niebieskiej, kremowej,
purpurowej, liliowej do czerwonej i fioletowej. Ponieważ
niecierpek jest bardzo popularna rośliną ogrodową
tworzącą wspaniałe rabatki kwiatowe na rynek
systematycznie wprowadzane są nowe odmiany. Lubi
glebę próchniczą i średnio wilgotną, stanowiska raczej
zacienione. Niecierpek jest cenną rośliną miododajną dla
pszczół, przede wszystkim w okresie przygotowywania
się do zimowania.
Niecierpek Roylego (łac. Impatiens glandulifera Royle).
Odmiana zwykłego niecierpka. Z wielu gatunków
niecierpka, które spotyka się w ogrodach, największe
znaczenie dla pszczelarzy ma właśnie niecierpek Roylego.
Roślina dorasta do wysokości 2 m i kwitnie od lipca do października. Jej purpurowe i bladoróżowe kwiaty o
szerokiej gardzieli zbudowane są jakby specjalnie na miarę dla pszczół. Nektar gromadzi się na dnie nieco
zgiętej ostrogi, która powstała z działki kielicha. Długość ostrogi wynosi około 5 mm nektar jest więc łatwo
dostępny dla pszczół, które pobierając go chowają się całkowicie wewnątrz kwiatu. Niecierpek Roylego
rozsiewa się w ogrodach sam i wschodzi wczesną wiosną, po pierwszych słonecznych dniach. Jest to
ostatni pożytek dla pszczół przed nastaniem przymrozków.
Dziewanna (łac. verbascum). Roślina dwuletnia lub bylina,
z rodziny trędownikowatych, kwiaty kształtują się w
kwatostany o kształcie piramidy. Dziewanna kwitnie w
od czerwca do września, w zależności od gatunku,
rozwijając kwiaty od dołu grona ku górze. W surowe zimy lubi
przemarznąć. Dwuletnie dziewanny prezentują się
bardzo dostojnie, wyróżniając się z pośród innych roślin.
Mogą rosnąć w cieniu, ale najlepiej kwitną w pełnym
słońcu. Kwiaty po wysuszeniu mają delikatny zapach miodu.
Nasiona roslin dwuletnich wysiewa się już w czerwu, by
potem sadzonki przesadzić od razu na swe stałe miejsce.
Byliny rozmnażane są przez podział lub przez sadzonki
korzeniowe. Wśród roślin owadopylnych, które są głównym
zaopatrzeniem
pasiek w pyłek
dziewanna jest
nietypowa. W
przeciwieństwie do
innych roślin, które
przyciągają owady nektarem i pyłkiem dziewanna wabi pszczoły
wielką obfitościa pyłku. Dziewanna jest także znaną i cenioną
rośliną leczniczą, pomocną przy leczeniu kaszlu, nieżycie
oskrzeli, astmie, rozedmie, wyczerpaniu, czerwonce, biegunce,
nieżytach żołądka, żylakach odbytu, żółtaczce i chorobach
wątroby.

Dziurawiec zwyczajny (łac. Hypericum).Roślina wieloletnia,


rośnie od 30 do 100 cm i kwitnie od drugiego roku wegetacji.
Natomiast pojedyncze rośliny kwitną w końcu pierwszego roku uprawy. Dziurawiec zakwita około połowy
czerca, często na święto św.Jana (24 czerwca), stąd nazywany jest w niektórych rejonach zielem
świętojańskim. Lubi glebę niezbyt wilgotną i zawierającą sporo próchnicy. W ogrodach jest używany do
tworzenia kobierców kwiatowych. Charakterystyczne dla dziurawca są małe punkciki-dziurki występujace
na liściach. Są to zbiorniczki lotnych olejków, dzięki którym roślina wydziela przyjemny zapach. Dziurawiec
ma także spore zastosowanie w lecznictwie. Roślina zawiera flowonoidy, liczne olejki lotne, garbniki,
naftodwuantrony (hyperycyna) oraz związki żywicowe. Dla pszczelarzy istotny jest dobroczynny wpływ na
pszczoły, najlepiej ją sadzic bezpośrednio w pasiece. Wykazuje działanie rozkurczające, żołądkowe,
moczopędne, uspokajające. Stosowany w schorzeniach wątroby i przewodu pokarmowego.
Pszczelarstwo w USA

Spojrzenie na pszczelarstwo w Stanach Zjednoczonych


Dr Ann Harman tłumaczenie Maciej Winiarski

Większość z Was, którzy z innych krajów niekiedy widzą


występujące
w życiu dobro i zło - zwłaszcza dużo ostatnio
pokazywanych na przykładzie Stanów Zjednoczonych -
w niezliczonych transmisjach telewizyjnych - nie zobaczy
w nich reportaży o pszczołach. Bowiem pszczelarstwo
nie jest jednym z tematów tej "złotej serii" z wyjątkiem
serii filmów "ULEE GOLD".

Faktycznie, tylko pszczelarze na Florydzie starają się o to, aby te filmy, prezentowały chociaż niewielkie aspekty
pszczelarstwa w USA.
Udomowiona pszczoła miodna, ku zaskoczeniu większości Amerykanów, nie jest owadem miejscowym Północnej
Ameryki. Około 400 lat temu, pierwsi osadnicy przywieźli pszczoły dla otrzymywania miodu i wielce pożytecznego dla
nich wosku. Tak więc, udomowiona pszczoła miodna jest tutaj wystarczająco długo, aby ją przyjmować jako istotę
oczywistą i naturalną w naszym środowisku.
Dla jasności sprawy, warto powiedzieć, że nowoczesne pszczelarstwo w moim kraju zaczęło się od bystrych obserwacji
życia pszczół, poczynionych przez Lorenzo Lorraine Langstropha. Proszę teraz pozwolić mi na spostrzeżenie, że to on
odkrył magiczny 1 cm przestrzeni życiowej pszczół, we wszystkich możliwych zakątkach ula (odstęp między ramkami
woszczyny i odstęp bocznych listewek ramek od ścian bocznych ula - dopisek tłum.), która jest w ulu przez pszczoły
respektowana. To odkrycie umożliwiło pracę
z ruchomymi ramkami. W owym czasie ruchome ramki nie były żadną nowością, lecz zachowanie przestrzeni
Langstropha, uniemożliwia pszczołom dobudowywanie woszczyny lub regulowanie tej przestrzeni przy pomocy
propolisu. Tylko ta jedna przestrzeń (1 cm) może być uznawana w ulu i rozwinięte pszczelarstwo szybko ją
zaakceptowało na całym świecie. Coraz liczniejsze odkrycia w różnych krajach i w międzynarodowych kontaktach
pszczelarzy, zawsze i wszędzie opierają się wyłącznie na zachowaniu tej przestrzeni.
Proszę mi teraz pozwolić na przeskoczenie do roku 2002 i objaśnienie sytuacji pszczelarstwa w Stanach Zjednoczonych.
Przeciętny mieszkaniec mojego kraju jest całkowicie nieświadomy znaczenia pszczół i pszczelarstwa. Posiada ona tylko
dwa słowa na określenie pszczoły miodnej: miód i żądlenia. Wszystko co lata wokół nas i jest podobne do pszczół lub
os, otrzymuje jedno określenie: "pszczoły". Takie skojarzenia między owadami tylko podobnymi do "pszczół" a
"udomowioną pszczołą miodną" jest mylące. Lecz miód jest zauważany, jako naturalny i zdrowy "słodzik", odpowiedni
do herbaty lub kawy. Uważny czytelnik zauważy, że w ogóle nie wspomniałam o zapylaniu roślin. Znaczy to, że
przeciętny Amerykanin nie dostrzega powiązań między udomowioną pszczołą miodną, a zapylaniem roślin.
Wiemy przecież, że podstawowym zajęciem udomowionej pszczoły miodnej jest zapylanie wielu różnych gatunków
roślin. Produkcja miodu jest dodatkową pracą. Migrujące pszczelarstwo stanowi bardzo ważny biznes podczas
wędrówek rodzin pszczelich z Północy na Południe, gdzie są wczesne i ciepłe wiosny. Pszczoły są transportowane na
ogromne pola z uprawami roślin owadopylnych i do sadów do zachodnich stanów.
Zapylacze zaczynają swoją pracę w miesiącach zimowych w południowych stanach, takich jak Floryda, Teksas i
Mississipi. Floryda i Teksas posiada sady cytrusowe kwitnące w miesiącach zimowych. Tutaj pszczoły dodatkowo
zbierają miód z drzew cytrusowych, jak również następuje ich bardzo silny rozwój. Ponieważ, w okresie wiosennym na
Florydzie jest coraz goręcej, to pszczelarze ci zaczynają długą podróż na północ Stanów celem świadczenia usług
zapylania w sadach owocowych i na polach warzywnych zanim pszczoły dotrą do Maine, na sezon kwitnienia dzikich
jagód amerykańskich. Jeden z pszczelarzy ze Wschodniego Wybrzeża 19 razy zmienił miejsce stacjonowania pasiek, na
trasie między Florydą a Maine.
Z Mississipi i Teksasu pszczoły są zabierane do Dakoty, gdzie letnie miody są zbierane z koniczyny i z lucerny. Zapylanie
tych upraw nasiennych jest bardzo ważnym zadaniem. Pszczoły są również przewożone do Kalifornii na miesiące
zimowe, gdzie czeka je praca przy zapylaniu plantacji migdałów. Plantacje migdałowe wymagają corocznego
uczestnictwa w zapylaniu ok. 1 mln rodzin pszczelich, z tendencją wzrostową w przyszłości. Zależność jest prosta: nie
ma pszczół, nie ma migdałów. Z plantacji migdałów pszczoły wędrują na północ aby zapylać sady, później są
przewożone na plantacje warzyw na południowym zachodzie.
Bardzo ważne wyniki ekonomiczne jako efekt zapylania roślin uprawnych zostały opublikowane przez dr Rogera Morse'a
(już nieżyjącego) i dr Nicholas Calderone z Uniwersytetu w Cornell w ich wspólnym sprawozdaniu. W 1998 r. liczbę
rodzin pszczelich oceniono na 2,5 mln, które były dzierżawione w celu świadczenia usług zapylania. W 2000 r. wartość
usług zapylania wyceniono na 14,6 mld. $ USD. Sądzę, że jest to liczba naprawdę imponująca. Niektórzy pszczelarze
naprzód świadczą usługi zapylania plantacji migdałów, później sadów jabłoniowych i plantacji melonów. Chociaż lucerna
uprawiana na nasiona wymaga innych zapylaczy niż pszczoła miodna, jednak wg oceny specjalistów zajmuje ona
czwarte miejsce na plantacjach lucerny. Popyt na usługi zapylania wykonywane przez udomowioną pszczołę miodną
jest rosnący, zarówno na pszczelarzy dużych jak i małych, tak więc będą ci ostatni (mali) zachęcani do świadczenia
usług zapylania.
Wraz postępem takich pasożytów jak: Acarapis woodi i Varroa destructor populacja dziko żyjących pszczół w Stanach
Zjednoczonych załamała się. Faktyczne efekty zniknięcia rodzin pszczół miodnych żyjących na dziko są trudne do
ocenienia. Oczywiście pszczoły-samotnice i trzmiele wypełniły niszę ekologiczną w zapylaniu roślin ogrodniczych
i sadowniczych. Jednakże, od tego czasu nie znamy rzeczywistej wartości dzikich rodzin pszczół w stosunku do sytuacji
sprzed inwazji ww. pajęczaków. Nie znamy również wpływu na naturalne środowisko jaki ta strata spowodowała.
Pajęczaki te spowodowały dramatyczne obniżenie liczby rodzin pszczelich w Stanach Zjednoczonych. Rodziny rojowe,
jako normalne wiosenne zjawisko, na niektórych obszarach przestały występować jak również przestały występować
roje zdziczałe. To ubóstwo pszczół miodnych na polach i ogrodach zostało zauważone przez uważnych farmerów i
ogrodników. Pomimo, że niektórzy ludzie dostrzegają pierwsze odznaki uzdrowienia sytuacji i że nie jest tak
dramatycznie, to żeby było dobrze musi upłynąć jeszcze wiele, wiele lat.
USA jest krajem ekstremów i nasze pszczelarstwo nie jest wyjątkiem. Pszczelarze w Stanach Zjednoczonych są
sklasyfikowani na trzy grupy:
1. pszczelarze hobbyści do 25 rodzin (wielu z nich posiada tylko 5),
2. dwu-zawodowcy od 26 do 300 rodzin,
3. pszczelarze zawodowi z tysiącami rodzin pszczelich, z których największy posiada 50 000, którzy są ukierunkowani
na usługi zapylania i na produkcję miodu.
Pszczelarze-hobbyści żyją wszędzie - w dużych miastach, miasteczkach, przedmieściach i na farmach. Oni dochodzą do
pszczelarstwa wszelkimi możliwymi drogami. Ci ludzie hodują pszczoły, bo im sprawia przyjemność związek z przyrodą,
ponadto chcą mieć oni okazję otrzymania trochę miodu i innych produktów pszczelich.
Dwu-zawodowcy otrzymują tylko część dochodów ze swoich pszczół. Ci pszczelarze zazwyczaj znajdują się na
przedmieściach miast i na farmach. Niektórzy z nich świadczą usługi zapylania i produkują miód, chociaż na małą skalę.
Pszczelarze zawodowi uzależniają swoje życie od swoich pszczół. Ich powodzenie zależy od dobrych w tym biznesie
ludzi, którzy są zdolni dobrze poprowadzić transport, wynajmować pomoc i dobrze organizować sprzedaż. Tylko
niektórzy pszczelarze konfekcjonują miód na sprzedaż detaliczną, skupując miód od innych pszczelarzy i prowadząc
jego import.
Dokładne określenie liczby wszystkich pszczelarzy w Stanach Zjednoczonych jest zadaniem bardzo trudnym. My
możemy tylko liczbę pszczelarzy oszacować. Zatem, stwierdza się ogólnie, że pszczelarzy w USA jest od 140 tys. do
200 tys.
Tę liczbę dzielimy na:
- 95 % pszczelarzy hobbystów,
- 4 % dwu-zawodowców,
- reszta tj. 1 % to pszczelarze zawodowi.
Jednakże, jeżeli spojrzymy na produkcję miodu, to okazuje się, że pszczelarze zawodowi otrzymują ok. 60 % całkowitej
produkcji, zaś pozostałe 40 % produkcji miodu przypada na pszczelarzy hobbystów i dwu-zawodowców wziętych
razem. Warto podkreślić, że hobbyści
i dwu-zawodowcy posiadają 50 % ogółu rodzin pszczelich. Oznacza to, że otrzymują oni znacznie niższe wydajności
miodu z pnia w porównaniu z pszczelarzami zawodowymi. Jeżeli policzymy wszystkie rodziny pszczele w pasiekach od 5
rodzin wzwyż, to okazuje się,
iż w Stanach Zjednoczonych posiadamy ok. 2, 63 mln rodzin.
Nie mamy pełnych liczb dotyczących pszczelarstwa amerykańskiego. Produkcja miodu jest oceniana na wysokość 100
tys. kg rocznie. Nie jest to produkcja zaspokajająca pełny popyt na miód, dlatego jest on importowany z wielu krajów
świata. Konsumpcja miodu na głowę mieszkańca wynosi ok. 640 g. Ostatnio miód staje się coraz popularniejszy
w gospodarstwach domowych, szczególnie jako dodatek do różnych potraw i sałatek.
Wiodącymi stanami w produkcji miodu są Północna i Południowa Dakota, Kalifornia i Floryda. Również obszar określany
w USA mianem Środkowego-Zachodu i obszar centralnych stanów produkuje dużo miodu. Wschodnie Wybrzeże posiada
ograniczoną produkcję z powodu braku dużej ilości roślin owadopylnych i klimatu. Również takie same ograniczenia
występują na Wybrzeżu Pacyfiku.
Ceny sprzedaży miodu są w sposób znaczący zróżnicowane. Oczywiście, kolor i smak są podstawowymi czynnikami
decydującymi o cenie miodu. Lecz ceny światowe są również rządzone poprzez poziom produkcji. Lokalne, regionalne i
narodowe ceny ogromnie się zmieniają w sprzedaży detalicznej. Ceny hurtowe zmierzają do cen światowych. Jasne
miody sprzedają się bardzo dobrze i przynoszą zysk. Ciemne miody przeznaczane są głównie do piekarnictwa, chociaż
stwierdza się, że na niektórych obszarach (w małej skali) są one preferowane i trafiają również na stół przy zachowaniu
doskonałych, wysokich cen sprzedaży detalicznej.
Miód jest sprzedawany w beczkach 55 galonowych* powszechnie nazywanych "sześćdziesiątkami". Miód jest zbywany
przez pszczelarzy do różnych detalicznych sprzedawców w opakowaniach od 100 g do 3-4 kg. Pszczelarze amerykańscy
wykazują tendencję do wykreowania swoich własnych rynków, na małą, lokalną skalę lub dużych rynków
przeznaczonych dla przemysłu spożywczego i na eksport.
Teraz macie Państwo przegląd pszczelarstwa w Stanach Zjednoczonych. Zgadzam się, że nie ma tych informacji zbyt
dużo. Ale konsekwencją tego artykułu będzie wyszukiwanie dalszych szczegółów dotyczących amerykańskiego
pszczelarstwa. Zapraszając do zadawania pytań, wierzę, że pomogą mi one wyprowadzić (napisać) następne artykuły.
Przecież pamiętamy, że pszczelarze na całym świecie natykają się na takie same problemy. Ponad wszystkie inne
zagadnienia, najważniejsza jest współpraca tych wszystkich, którzy zajmują unikalnym owadem jakim jest pszczoła
miodna.

Przetłumaczył: Maciej Winiarski


Tytuł artykułu w oryginale angielskim: "A look at beekeeping in the US", opublikowany w brytyjskim
czasopiśmie: "The Beekeepers Quarterly" 2002, nr 69, s. 33

Objaśnienia: galon = jednostka miary objętości, w USA 1 Gal = 3,78 dcm3, a w Wielkiej Brytanii 1 Gal = 4,55 dcm3.

Pytek kwiatowy i pierzga


• Obnóże i pierzga
• Skład chemiczny pyłku
• Pozyskiwanie pyłku
• Zastosowanie pyłku i pierzgi jako produktu odżywczego
• Konserwacja i przechowywanie pyłku i pierzgi
• Pozyskiwanie pierzgi
• Przepis na maseczkę pyłkową wzmacniającą i upiększającą cerę.

Na pyłek kwiatowy składają się męskie komórki rozrodcze roślin nasiennych, tworzące się w pylnikach kwiatowych.
Jako pokarm pszczół jest on głównym źródłem białka niezbędnym dla larw i młodych robotnic. Oprócz białek pyłek
zawiera również tłuszcze, węglowodany, składniki mineralne i witaminy. Większą wartość pokarmową ma pyłek roślin
owadopylnych niż wiatropylnych, poza tym zbieraczkom łatwiej jest formować z niego obnóża. U niektórych roślin
iglastych ziarna pyłku zaopatrzone są w pęcherzyki wypełnione powietrzem, zwane workami powietrznymi.
Pyłkiem przyroda szafuje bardzo hojnie; np. na 1kwiatostan leszczyny przypada 4000000 ziarn pyłku, brzozy - 6 000
000, a kukurydzy - 50 000 000; jeden kwiat jabłoni daje 100 000 ziarn pyłku.

Obnóże i pierzga
Pszczoły zbieraczki przenoszą pyłek do ula w koszyczkach (zagłębieniach goleni tylnych nóg), formując go w tzw.
obnóże, czyli grudki zwilżone odrobiną miodu lub nektaru. Barwa obnóża bywa różna, zależnie od gatunku rośliny, z
jakiej pochodzi pyłek: żółta w różnych odcieniach (najczęściej), szarobiała, pomarańczowa, czerwonawa, zielonkawa,
niebieska. Obnóże przeważnie składa się z pyłku jednego gatunku rośliny, tak że na podstawie jego barwy można
zorientować się, z jakich roślin pochodzi.
Obnóże składają zbieraczki do komórek plastra, a pszczoły nielotne pracujące w ulu zwilżają je miodem i ubijają.
Zgromadzony w ten sposób zapas pokarmu pyłkowego, nazywany pierzgą, zostaje powleczony warstewką miodu i
zasklepiony woskiem. W ten sposób chroniony jest przed dostępem powietrza. W warunkach beztlenowych pierzgą
ulega fermentacji mlekowej, a wytworzony kwas mlekowy doskonale konserwuje zapas pokarmu (podobnie jak
konserwowane są zapasy kiszonki w silosach). Jedna rodzina pszczela zużywa rocznie około 20 kg pierzgi.

Skład chemiczny pyłku


Skład chemiczny pyłku zależy nie tylko od gatunku roślin, z jakich pochodzi, ale i od urodzajności gleby, stanowiącej
podłoże dla tych roślin, od zasobności wilgoci w glebie oraz od warunków atmosferycznych w okresie formowania się i
dojrzewania pylników. Od składu chemicznego pierzgi. zależy też wartość pokarmowa mleczka pszczelego.
Ze składników odżywczych pyłek zawiera najwięcej białek, następnie cukrów i skrobi, ale też stosunkowo dużo
błonnika.
W skład związków azotowych pyłku kwiatowego wchodzą liczne aminokwasy (m. in. arginina, histydyna, izoleucyna,
walina, metionina, tryptofan, leucyna), peptydy i różne białka (m. in. globulina).
Cukry w 97% składają się z glukozy, fruktozy, ksylozy i arabinozy.
W popiele pyłku znaleziono krzem, magnez, siarkę, miedź, kobalt, sód, żelazo, glin, wapń, mangan, fosfor, bór, srebro,
cynk, molibden, chrom i inne pierwiastki.
Poza tym pyłek jest dość obfitym źródłem witaminy. W jednym gramie pyłku znaleziono 9,2 ľg tiaminy (Bi), 18,5 ľg
ryboflawiny (B2), 5,0 ľg pirydoksyny (B6), 200 ľg kwasu nikotynowego, 30-50 ľg kwasu pantotenowego, 3,4-6,8 ľg
kwasu foliowego, 70-150 ľg kwasu askorbinowego (C). Poza tym pyłek kasztana, wierzby, jabłoni zawiera dosyć duże
ilości biotyny, a pyłek kukurydzy pewną ilość inozytolu.
W pyłku znaleziono również pewne enzymy oraz kwasy organiczne: jabłkowy, winowy i mlekowy. Porównano również
skład chemiczny pyłku danego gatunku roślin ze składem przygotowanej z niego pierzgi.

Pozyskiwanie pyłku
Pyłek i pierzgą jest mało znanym, a w naszym kraju prawie zupełnie niedocenianym produktem pszczelim. Rzadkie są
wypadki specjalnego nastawiania pasiek na pozyskiwanie pyłku, chociaż
dla zapobiegliwego pszczelarza może on (obok miodu i wosku) stanowić niebagatelne źródło dochodu. Nawet z małych,
kilkupniowych pasiek, rozmieszczonych w okolicach obfitujących w pożytek pyłkowy, można pozyskać spore ilości
cennego surowca do przygotowania odżywek i preparatów pyłkowo-miodowych.
Dotychczas jedynym sposobem uzyskiwania większych ilości czystego pyłku jest odbieranie przynoszonych przez
pszczoły obnóży przy użyciu tzw. poławiaczy pyłku.
Istnieje kilka różnych typów poławiaczy pyłku. Wspólną ich cechą jest to, że składają się z trzech zasadniczych
elementów:
1. urządzenia do strącania obnóży pyłkowych,
2. siatki oddzielającej i zabezpieczającej surowiec pyłkowy przed dostępem pszczół
3. komory zbiorczej (skrzynki lub szuflady), do której strącane są obnóża pyłkowe.

1. Najdawniej stosowanym urządzeniem do strącania i odbioru obnóży pyłkowych są listewki, najczęściej z tworzyw
sztucznych, z półgwiaździstymi otworami (wycięciami) typu Bottchera Inną odmianą tego typu urządzeń są listewki z
wytłaczanymi otworami gwiaździstymi.
We Francji stosuje się listewki z blachy aluminiowej z nawierconymi otworami o średnicy 5 mm. Podobne wycięcia, ale
wykonane w dużych arkuszach aluminiowych, oddzielających dennicę od gniazda, stosowane są z powodzeniem na
terenie Austrii.
Jeszcze innym rozwiązaniem jest zastosowanie siatki jako przegrody, przy której forsowaniu pszczoły gubią część
obnóży pyłkowych; gęstość siatki - 2 oczka na l cm. Siatkę taką stosuje między innymi prof. Townsend (Kanada) w
poławiaczu swojej konstrukcji.
Całkiem odmienną budowę ma urządzenie do odbioru obnóży pyłkowych w poławiaczu Hoyera. Zastosowano tu
opatentowany w Bawarii (nr patentu 2510848) zespół zapór, przypominający z wierzchu kratę odgrodową (wydłużone
otwory), do której w odległości 5 mm przymocowana jest siatka z oczkami 5X5 mm .
2. Siatka oddzielająca skrzynkę, w której gromadzi się pyłek, a jednocześnie zabezpieczająca go przed dostępem
pszczół, ma mniejsze oczka - około 3,5 X 3,5 mm - na 3 cm siatki przypada 8 oczek.
3. Komorę zbiorczą stanowi skrzynka albo szuflada, do której spadają obnóża pyłkowe. Dno komory może być
wykonane z drewna lub płyty spilśnionej (twardej) albo też z gęstej siatki nierdzewnej. W niektórych poławiaczach
stosowane jest gęste płótno lniane. I jedno, i drugie ma na celu ułatwić cyrkulację powietrza i nie dopuścić do
zbytniego nawilżenia zgromadzonego pyłku. Położenie trzech podstawowych części składowych różnych
poławiaczy pyłku w stosunku do siebie, do wylotu ula oraz do gniazda.
Istotnym elementem, który trzeba uwzględnić przy budowie poławiaczy pyłku, jest zabezpieczenie wylotów dla trutni..
W ulach wielokondygnacyjnych poszczególne korpusy mają specjalne otwory dla trutni.
Poławiacze zawieszane na wylocie, a nie zaopatrzone w rurki wylotowe dla trutni, zakłada się w godzinach rannych na
kilka godzin dziennie lub co kilka dni rano. Przed południem pszczoły znoszą największe ilości pyłku, a trutnie jeszcze
nie wylatują. Dobrze też jest, jeżeli pyłki z otworami stanowiącymi -zaporę są ruchome. Można je w razie potrzeby
usuwać bez zdejmowania całego poławiacza.
Poławiacze podstawiane (w głębokich dennicach) zakłada się na| dłuższy czas. Zaobserwowano, że pszczoły
przyzwyczajają się przeszkód, które muszą pokonywać, a utratę obnóży pyłkowych nadrabiają wzmożoną aktywnością
w zbiorze pyłku.
Przy stosowaniu otworków gwiaździstych {typ Bottchera) przez dłuższy okres, pszczoły przyzwyczajają się i część z
nich przynosi stosunkowo niewielkie obnóża, które może "przemycić" do gniazda.
Duży wpływ na wielkość zbioru pyłku z większych obszarów monokultur (rzepak, koniczyna czerwona) ma tresura
pszczół na poszczególne gatunki roślin przez stosowanie małych dawek syropu aromatyzowanego. Wyniki badań z tego
zakresu prowadzonych przez dra T. Wawryna.
Wybieranie obnóży pyłkowych z rynienek i szuflad powinno się przeprowadzać jak najczęściej, aby nie dopuścić do
zawilgocenia pyłku. Szczególnie niebezpieczne są okresy deszczowej pogody i dużej wilgotności względnej powietrza
(mżawka, mgła rosząca). Bardzo wilgotny z natury, a także podatny na rozmywanie i pleśnienie jest pyłek rzepaku.
Zaatakowany przez pleśnie pyłek jest nie tylko bezwartościowym produktem, ale może być przyczyną niebezpiecznych
zatruć dla pszczół i ludzi.
Dzienne zbiory pyłku są bardzo różne i zależą od zasobów pożytkowych okolicy, warunków atmosferycznych i innych
czynników. Utrzymują się one w granicach 100-300 g dziennie. źródła radzieckie podają mniej, bo 50-250 g pyłku
dziennie. Według doświadczeń francuskich, z 40 uli przez 40 dni otrzymano średnio po 208 g pyłku dziennie od l
rodziny.

Konserwacja i przechowywanie pyłku i pierzgi


Pyłek uzyskany w różnego rodzaju poławiaczach jest więcej lub mniej zanieczyszczony i zawiera jeszcze około 20%
wody. Należy go więc oczyścić i - aby nie dopuścić do przegrzania i zapleśnienia - wysuszyć.
Czyszczenie pyłku polega na przesianiu i oddzieleniu obnóży pyłkowych od drobnych zanieczyszczeń. Pozostają jeszcze
części skrzydełek i odnóży pszczół, których pozbywamy się przedmuchując pyłek. .Do tego celu służyć może bardzo
prosto skonstruowana wialnia lub zwykły wentylatorek.
Suszenie pyłku jest najprostszą metoda konserwacji. Należy jednak dbać o to, aby temperatura suszenia nie
przekraczała 38- -40°C, a pomieszczenie było zacienione i zabezpieczone przed bezpośrednim działaniem promieni
słonecznych. Nieprzestrzeganie tych warunków powoduje znaczne obniżenie wartości biologicznej pyłku.
Pyłek przeznaczony do suszenia rozkładamy cienką warstwą (0,5-l cm) na gęstych siatkach ustawionych w ciemnym,
ciepłym i przewiewnym miejscu. Po przesuszeniu wstępnym pyłek można zsypać w warstwą grubości 2-3 cm. Zalecane
jest też przesypywanie i mieszanie pyłku szczególnie w początkowej fazie suszenia. Proces ten trwa od 2 do 5 dni.
Dobrze przesuszone obnóża tworzą twarde, suche bryłki o nieco zmienionym zabarwieniu, których nie można rozgnieść
między paznokciami. Zawartość wody w wysuszonym pyłku waha się w granicach 3-6%.
W gospodarstwach pasiecznych nastawionych na zbiory większych ilości pyłku stosuje się różnego typu suszarki. Może
to być elektryczna suszarka laboratoryjna o odpowiednim zakresie temperatur lub proste urządzenie, gdzie elementem
grzejnym są żarówki - promienniki podczerwieni o mocy 250 W. Według Caillas jedna 250-watowa żarówka, ustawiona
w odległości 20 cm od warstwy pyłku, może wysuszyć w ciągu 8 godzin 200 g pyłku.
Pyłek można przechowywać w mieszaninie z cukrem. W tym celu świeży pyłek miesza się w jednakowych częściach
wagowych z cukrem krystalicznym. Następnie Ubija się w hermetycznie zamykanym naczyniu, a na wierzchu
dodatkowo posypuje 2-centy-metrowa warstwą cukru. Tak przygotowany pyłek pozostaje świeży i wilgotny, nawet po
upływie dwu lat przechowywania w pomieszczeniu o temperaturze pokojowej i doskonale nadaje się dla pszczół,
pobudza je bowiem do intensywniejszego wychowu czerwiu.
O ile suchy cukier dobrze konserwuje pyłek, o tyle miód do tego zabiegu nie nadaje się, ponieważ mieszanina pyłkowo-
miodowa fermentuje i może znacznie powiększać swą objętość (wylewa się z naczynia).
Zupełnie inaczej przedstawia się konserwacja pierzgi przy użyciu miodu. W pyłku zgromadzonym w komórkach plastra
przebiega proces fermentacji mlekowej, a wytworzony kwas mlekowy znakomicie zabezpiecza cenny produkt przed
zepsuciem. Wystarczy jedynie odciąć dopływ powietrza (tlenu), aby można było, nawet przez dłuższy czas,
przechowywać pierzgę bez strat biologicznie czynnych substancji. Mieszanie pierzgi z miodem (w dowolnej proporcji)
znacznie ułatwia przechowywanie i późniejsze zużycie jako pożywki pyłkowo-miodowej dla pszczół.
Długość bezpiecznego przechowywania pyłku, z zachowaniem jego pełnej aktywności, wzrasta wraz z obniżeniem
temperatury. Stwierdzono, że pyłek hermetycznie zamknięty w pomieszczeniu o temperaturze -20°C przechowuje się
bez istotnych zmian przez kilka lat. Jednakże po rozmrożeniu musi być natychmiast zużyty. Dotychczasowe, nieliczne
zresztą, próby i doświadczenia wskazują z jednej strony na zmniejszenie aktywności pyłku w działaniu na rozwój
gruczołów i jajników pszczół robotnic (Maurzio, Chauvin) w miarę jego starzenia się; z drugiej strony - z upływem
czasu wzmaga się działanie przeciwbakteryjne pyłku. Można się spodziewać, że dalsze badania wyjaśnią jeszcze wiele
ciekawych szczegółów, dotyczących również procesów zachodzących w czasie przemiany pyłku w pierzgę.

Pozyskiwanie pierzgi
Wydobywanie czystej pierzgi z komórek plastra jest zajęciem bardzo czasochłonnym, a ponadto wymaga dużej
cierpliwości Posługiwanie się różnego rodzaju "sztancami" czy innymi, dotychczas do tego celu stosowanymi,
urządzeniami nieco ułatwia prace, ale niewiele ją przyspiesza.
W tej sytuacji najbardziej godnym polecenia byłby prosty sposób pozyskiwania pierzgi z plastrów stosowany przez J.
Makowicza. Polega on na wydrapaniu pierzgi z plastrów za pomocą lip widelca, zwilżeniu uzyskanego surowca miodem
(na 1kg mieszaniny - 0,25 do 0,3 kg miodu płynnego) i przepuszczeniu go przez maszynkę do mięsa (zmieleniu).
Rozdrobniona maść rozrzedza się ponownie ciepłym, płynnym miodem, tak aby mieszanina zawierała około 20-25%)
pierzgi. Jednolitą, dobrze roztarta masę wlewa się do wysokiego naczynia w celu sklarowania (14-20 dni). Lekkie części
woskowe wypływają na powierzchnię, a ciężka pierzga opada na dno i układa się, stopniowo tworząc zwartą masę
pyłkową.
Po sklarowaniu wierzchnią warstwę zbiera się dla pszczół, które z podanej woszczyny wybiorą dokładnie miód i pierzgę.
Pozostałą zaś resztę, nie zawierającą już zanieczyszczeń rozlewa się do hermetycznie zamykanych słoików o
pojemności 0,5-0,6 kg. Stanowią one najporęczniejsze porcje do przeprowadzania kuracji pyłkowej. Słoiki
przechowywać w chłodnym, ciemnym miejscu.

Zastosowanie pyłku i pierzgi jako produktu odżywczego


Według prof. Remy Chauvin (Francja), działanie różnych pyłków jest bardzo zróżnicowane i dlatego raczej wskazane
jest stosowanie ich mieszaniny. Ten sam uczony uważa, że pyłek reguluje czynności jelit przy biegunce (jeżeli nie
pomagają antybiotyki), w stanach zapalnych, a także przy uporczywych obstrukcjach. Osoby w podeszłym wieku i
ozdrowieńcy przybierają na wadze i stosunkowo szybko odzyskują siły. Nie wykryto jednak, który ze składników pyłku
jest bezpośrednią tego przyczyną.
Alain Caillas w swej książce ("Le Pollen, są recolte et ses usages"' ) pisze również, że pyłek pobudza apetyt, normuje
procesy trawienne, a także poprawia samopoczucie. Już po 8 dniach spożywania pyłku zmniejsza się napięcie nerwowe,
wzrasta optymizm i chęć do życia.
Stwierdzono wyraźną poprawę sprawności umysłowej (co wiąże się z lepszym ukrwieniem mózgu) szczególnie przy
stosowaniu pyłku z gryki. Kuracja pyłkowa daje również bardzo pozytywne rezultaty w wypadku zagrożenia stanem
zapalnym gruczołu krokowego (prostaty). W skrajnych przypadkach występuje konieczność przeprowadzenia zabiegu
operacyjnego, którego można uniknąć stosując pyłek.
W zasadzie uważa się, że pyłki uzyskane od pszczół nie wykazują trujących właściwości na organizm ludzki. Tym
niemniej spotkałem w literaturze opis szkodliwego działania pyłku nostrzyku lekarskiego na organizm człowieka.
Wydaje się, że ryzyko napotkania szkodliwej substancji w pyłku jest podobne jak przy spożywaniu miodu. Bywały i tu
przypadki zatruć.
Natomiast z całą pewnością możemy powiedzieć, że pyłki wczesne (wiosenne) z sadów, rzepaków, a także późne np. z
gryki, koniczyny czerwonej nie tylko nie działają szkodliwie, ale mają bardzo dużą wartość odżywczą i dietetyczną.
W jakich ilościach i kiedy spożywać pyłek? Pyłek można spożywać stale w ilościach około 20 g dziennie (dawka dla
osoby dorosłej). Jeżeli natomiast przeprowadzamy kurację, która trwa około miesiąca, zwiększamy dawkę dzienną do
30-35 g. Dla orientacji podaję, że w łyżce stołowej napełnionej równo z krawędzią mieści się 15 g suchego pyłku"
(czubata łyżka zawiera 24g), w łyżeczce do herbaty - 5 g (czubata 8 g). Jeżeli stosujemy pierzgę lub pyłek w
mieszaninie z miodem, co jest najbardziej godne polecenia, trzeba dawki odpowiednio zwiększyć. Wszelkie kuracje
należy zaczynać od dawek małych.

Przepis na maseczkę pyłkową wzmacniającą i upiększającą cerę.


Dwie łyżki stołowe miodu, 1 żółtko, i 1łyżkę stołową twarogu, 1-2 łyżki stołowe świeżego pyłku - dokładnie wymieszać
na jednolitą masę i nałożyć na oczyszczona skórę twarzy. Maseczkę trzymać przez 25 minut, a następnie zmyć letnią
woda.

Odkażanie ula, plastrów i sprzętu pasiecznego w czasie leczenia rodziny pszczelej z nosemozy

W przypadku plastrów posługujemy się parami kwasu octowego lodowatego.(Uwaga od wydawcy!


Kwas octowy lodowaty, wywołuje oparzenia. Nie wdychać gazu, dymu, pary, pary, areosolu. W
przypadku zanieczyszczenia oczu przemyć natychmiast dużą ilością wody, zwrócić się o pomoc
lekarską. W przypadku awarii lub jeśli poczujesz się niezdrowo skonsultuj się z lekarzem - jeżeli
to możliwe pokaż etykietę.) Plastry (bez miodu i pyłku) umieszcza się w szczelnej szafie, skrzyni
lub szczelnie zestawionych kondygnacjach ulowych. Całe korpusy z plastrami można umieszczać
piętrowo w dużych foliowych workach. Nad plastrami umieszcza się naczynie z parującym
kwasem, przeznaczając na każde 10 plastrów 150 - 2000 ml kwasu, w zależności od wielkości
ramek. Plastry pozostają w atmosferze par kwasu octowego przez okres 7 dni. Temperatura
pomieszczenia, w którym prowadzona jest dezynfekcja, powinna wynosić nie mniej niż 17°C. Po
przeprowadzeniu odkażania plastry się wietrzy, aby zniknęła przenikliwa woń octu i dopiero
wtedy mogą być ponownie użyte w ulach. W razie trudności można użyć 80% kwasu lodowatego
technicznego. Należy jednak zwiększyć ilość użytego kwasu. Przedmioty metalowe (np. dłuto
pasieczne, skrobaczka, nóż) odkaża się po ich mechanicznym oczyszczeniu przez opalenie lub
przetarcie kwasem octowym lodowatym. Przy zastosowaniu kwasu octowego lodowatego, należy
zachować dużą ostrożność, zwłaszcza chronić twarz i ręce, unikać także wdychania par kwasu.

(źródło:Tomaszewska B., Chorbiński P.: Choroby owadów użytkowych. Wydawnictwo Akademii


Rolniczej we Wrocławiu. Wrocław 2000. Do nabycia: Wydawnictwo Akademii Rolniczej we
Wrocławiu, ul. Sopocka 23, 50--344 Wrocław, tel. 071/3281277).

Zastosowanie kwasu mrówkowego w przypadku warrozy

Z głównych specyfików stosowanych do walki z warrozą wymienić należy kwas mrówkowy.(Uwaga od wydawcy! Kwas
mrówkowy, wywołuje oparzenia. Nie wdychać gazu, dymu, pary, pary, areosolu. W przypadku zanieczyszczenia oczu
przemyć natychmiast dużą ilością wody, zwrócić się o pomoc lekarską. Nosić odpowiednią odzież ochronną, rękawice i
ochrony oczu oraz twarzy. W przypadku awarii lub jeśli poczujesz się niezdrowo skonsultuj się z lekarzem - jeżeli to
możliwe pokaż etykietę.) Kwas mrówkowy ma tę zaletę, że można go stosować w okresie pozyskiwania miodu
konsumpcyjnego. Pamiętać jednak należy, że kwas mrówkowy przy nieumiejętnym stosowaniu może być środkiem
niebezpiecznym dla pszczół, czasem zawodnym, ponieważ jego działanie uzależnione jest od temperatury, siły rodziny i
sposobu stosowania. Z preparatów opartych na kwasie mrówkowym wymienić należy Apisan AF, Formidol oraz
Milbenplatten. (W biuletynie podaje się sposób stosowania, polskiego preparatu, od wydawcy.) Apisan AF Preparat ten
produkowany jest przez firmę Biolab w Puławach. Lek ma postać maty nasączonej 86% kwasem mrówkowym. Mata ta
opakowana jest w torebkę z perforowanej folii. Jedna mata przeznaczona jest dla jednej rodziny pszczelej. Matę
wyjmuje się z opakowania jednostkowego i umieszcza na ramkach otworami perforacyjnymi do dołu, usuwając
uprzednio maty powałkowe lub stosowane w ulach beleczki odstępnikowe. Matę z kwasem mrówkowym przykrywa się
następnie jakimś materiałem ocieplającym, a sam ul - daszkiem. Mata Apisanu pozostaje w ulu 4 dni, nastepnie usuwa
się ją na 6 dni i zakłada ponownie na 4 dni. Po kolejnych 6 dniach przerwy matę zakłada się znowu na 4 dni. Kuracja
obejmuje w sumie 24 dni, z których 12 dni (3 x po 4 dni) - to okres parowania kwasu mrówkowego oraz 12 dni - to
okres koniecznych przerw. Kwas mrówkowy działający przez dłuższy okres czasu sukcesywnie niszczy roztocze
opuszczające komórki wraz z wygryzającymi się pszczołami, a także pasożyty znajdujące się w środowisku ulowym.

(źródło:Tomaszewska B., Chorbiński P.: Choroby owadów użytkowych. Wydawnictwo Akademii Rolniczej
we Wrocławiu. Wrocław 2000. Do nabycia: Wydawnictwo Akademii Rolniczej we Wrocławiu, ul. Sopocka
23, 50-344 Wrocław, tel. 071/3281277
Pytania i odpowiedzi.

Wszyscy ludzie wszystko wiedzą ....

Zachęcamy internautów do zadawania pytań - odpowiedzi w miare możliwości będziemy


publikować na niniejszej liście. Na pytanie odpowiadają zaprzyjaźnieni autorzy -
pszczelarze i naukowcy.

Pytanie 1:
Dzien Dobry!
Zwiedzajac Instytut Pszczelarski w Cele dowiedzialem sie o ciezkim polozeniu pszczelarzy w Niemczech.
Zmuszeni sa dawac swoim pszczolom medykamenty,aby te mogly normalnie funkcjonowac.Ostatnio sa tam
prowadzone prace w zakresie genetyki, biologii. Ja nie jestem z branzy,ale chcialbym wiedziec,czy w
Polsce tez jest podobna sytuacja? Kupujac i jedzac smaczny miod nie przypuszczalem, ze w pszczelarstwie
jest takie polozenie. Przekonany bylem, ze co od pszczoly to musi byc zawsze zdrowe. A tym czasem w
miodzie wystepuja slady antybiotykow. Czy w Polsce sa hodowle pszczol,ktore nie otrzymuja lekow? A co
najgorsze, to rozprzestrzenia sie nowa choroba krwi, ktora ukryta jest w miodzie. Slyszac takie informacje
odechciewa sie jedzenia miodu. Bede bardzo wdzieczny za jakiekolwiek informacje na nurtujacy mnie
temat.
Odpowiedź: Niestety, pszczoły tak jak większość zwierząt i ludzi również zapadają na różnorakie choroby. W przypadku
stosowania leków zgodnie z regułami, nie ma niebezpieczeństwa przedostania się leków do miodu i pozostałych
produktów pszczelich. W przypadku nierzetelnego ich zastosowania istnieje niestety ryzyko pozostałości. Problem ten
dotyczy niestety również owoców, mięsa i wielu produktów spożywczych. W przypadku miodu, wskazane jest
zaopatrywanie się w produkty pszczele u znajomego, zaufanego pszczelarza. Natomiast problem "choroby krwi"
dotyczy botulimii, która nie jest chorobą krwi, lecz zatruciem jadem kiełbasianym. Stwierdzone w 1976 roku w USA
cztery przypadki zatrucia Clostridium botulinum wynikały z braku zachowania podstawowych zasad higieny. Przegląd
najnowszej literatury dotyczącej zagadnienia "miód a botulinizm u dzieci" wykazują w dalszym ciągu duże
zainteresowanie tym tematem. Badania wykazały, bowiem, że spory Clostridium botulinum występują powszechnie w
ziemi, kurzu oraz w środowisku morskim. Stąd niekiedy mogą dostać się do miodu. Ani pszczoły, ani miód nie są jednak
odpowiednim dla tych mikroorganizmów środowiskiem, nie są więc potencjalnym źródłem zakażenia. Sam miód jest z
resztą środowiskiem bakteriostatycznym i bakteriobójczym ze względu na skład chemiczny, stężenie cukrów oraz
uwalnianie nadtlenku wodoru w procesie konsumpcji. (Marek Kolek)

Pytanie 2:
Cześć jestem młodym pszczelarzem w tym roku byłem pierwszy raz na pożytku wrzosowym. Chciałbym się
dowiedzieć coś więcej na temat przechowywania miodu wrzosowego ponieważ czytałem gdzieś że miód
wrzosowy ma skłonności do fermentacji. Pozdrawiam i czekam na odpowiedz.
Odpowiedź: Miód wrzosowy może zawierać nieco więcej wody niż pozostałe miody nektarowe, czyli do 23%.Nawet taka
ilość wody w przypadku miodu wrzosowego nie powoduje jednak fermentacji ze względu na obecność substancji
żelujących obecnych w tym gatunku miodu. Przy przestrzeganiu wszelkich zasad obowiązujących przy odbieraniu miody
(procent zasklepienia plastrów, szczelne opakowania) problem fermentacji w zasadzie nie występuje. (Marek Kolek)

Pytanie 3:
Słyszałem, że skutecznym sposobem walki z worozą jest wkładanie do ula gałazek bylicy. Czy to prawda?
Odpowiedź:Stosowanie leków ziołowych w przypadku zwalczania warrozy może mieć znaczenie jedynie wspomagające.
Próby stosowania tylko i wyłącznie ziół kończą się zazwyczaj osypaniem rodzin pszczelich. W chwili obecnej testowane
są kwasy organiczne, lecz jak się wydaje nie obejdzie się jednak bez preparatów farmakologicznych. (Marek Kolek)

Pytanie 4:
Drodzy Państwo. Chcę założyć pasiekę ekologiczną. Jakie są szczegółowe wymagania w tym względzie?
wasz dobrze wam życzący sympatyk...

Odpowiedź:Prowadzenie pasieki ekologicznej wiąże się z całym szeregiem obostrzeń związanych zarówno zarówno
pozyskiwaniem miodu jak i metodami gospodarki pasiecznej. Projekty typu "Demeter" opisane są w miesięcznikach
pszczelarskich oraz na stronach Polskiego Związku Pszczelarskiego www.pzp.tg.com.pl . Jeżeli jest pan poważnie
zainteresowany taką działalnością proszę o ponowny kontakt z portalem aby skompletować materiały. (Marek Kolek)

Pytanie 5:
Dziendobry. Mieszkam w Montrealu (Canada). Chcialbym zrobic miod pitny, ale nie wiem co to jest:
Pożywka dla drożdży - 5 g fosforanu amonowego. Prosze o pomoc. Może to poprostu drożdze. Dzięki za
wskazowki.
Odpowiedź:Fosforan dwuamonowy, czyli tzw. pożywka dla drożdży jest związkiem,który umożliwia drożdżom
winiarskim właściwy rozwój w obliczu konkurencji innych, mniej szlachetnych drożdżaków i pozostałych
drobnoustrojów. Bez problemu do zdobycia, nawet w Montrealu, w sklepach z akcesoriami winiarskimi. Zachęcam do
prób produkcji miodu pitnego. Szlachetny i godny upowszechnienia trunek.
(Marek Kolek).
Jak się potem dowiedzieliśmy od zainteresowanego, angielska handlowa nazwa pożywki dla drożdży to "Yeast
Energizer" (Janusz Pudełko)

Pytanie 6:
Dzień Dobry
Mam prośbę o obiektywne spojrzenie na opisaną poniżej sprawę. Mój sąsiad posiada na swojej posesji
pasiekę składającą się z około 25 uli. Pasieka jest zlokalizowana w bezposredniej bliskości mojej posesji i
zajmuje moim zdaniem niewielki jak na tą ilość pszczół teren ok 400 m2. Pasieka jest otoczona dość
gęstymi krzewami i drzewami oraz 3m siatką z tym że jej oko jest moim zdaniem za duże (ok 1,5cm) i nie
może zatrzymać pszczół, które regularnie krążą nad moim terenem.
Praktycznie przez caly okres od lata do jesieni mamy rozne problemy z pszczolami. Najczęściej są to
pojedyncze sztuki, często wykazujące dużą agresywność. Wielokrotnie zdarzały się pożądlenia
domowników i osób przebywających na mojej posesji, często kilkukrotne. Praktycznie co roku mam do
czynienia z wyrojeniami się pszczół na drzewa rosnące na moim terenie. Ostatnie dwa w przeciągu
tygodnia. Osiedle, które zamieszkuję ma charakter tylko i wyłącznie mieszkalny w stosunkowo blisko
centrum 200 tys miasta. Do najbliżeszego kompleksu leśnego jest odległość ok 400m, którą pszczoły
muszą pokonywać nad innymi posesjami. Na wszystkich okolicznychdziałkach rosną drzewa owocowe, tak
więc pszczoły poruszają się we wszystkich kierunkach. Dodam że mam dwójkę małych dzieci (2miesiące i
3,5 roku) i przebywanie ich na dworze wymaga nieustannego dozoru. Prowadzone przez nas wielokrotnie
rozmowy z sąsiadem nie odniosły żadnego skutku poza wyżej opisaną siatkę, której skuteczność jest
zerowa.
Sąsiad jest arogancki i nie przyjmuje żadnej argumentacji. Jako że uciążliwość sąsiadującej pasieki
przekracza moim zdaniem ogólnie przyjęte normy, zamierzam podjąć wszelkie dopuszczalne prawem
działania mające na celu zlikwidowanie zagrożenia. Proszę o obiektywną radę - jakie kroki powinienem
podjąć. Dodam że nie jest moim celem zniszczenie "dorobku życia" sąsiada a jedynie zapewnienie
bezpieczeństwa mojej rodzinie, które jest dla mnie dobrem nadrzędnym. Szczególnie interesuje mnie
opinia na temat prawidłowości lokalizacji pasieki.
Odpowiedź:
W zasadzie sprawa jest oczywista - sąsiedztwo uli z pszczołami nie może ograniczać "ponad przyjętą miarę" prawa
sąsiadów do korzystania ze swojej nieruchomości:
"Art. 144 KC Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które
by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego
przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych."
W dziedzinie lokalizacji pasiek nie bezpośrednich jasnych przepisów, sądy w tym celu stosują ogólniejsze przepisy KC
(np. art. 222 §2 KC) oraz respektują, na zasadzie "prawa zwyczajowego" niektóre przepisy pochodzące z Królestwa
Polskiego lub Galicji z okresu zaboru austriackiego. Znane są wyroki nakazujące przeniesienie pasieki lub jej fizyczne
usunięcie.
Z punktu widzenia pszczelarza, przy starannie prowadzonej gospodarcie pasiecznej - przypadki wyrojenia się pszczół
lub ich złośliwości powinny być rzadkie na tyle aby nie powodować niepokoju sąsiadów. (Janusz Pudełko)

Pytanie 7:
Szukam informacji na temat trzmiela hodowlanego, trudno mi jednak coś znaleźć w Internecie. Proszę o
jakieś namiary lub ewentualnie informacje dotyczące tego tematu. Pozdrawiam. W. Sz.
Odpowiedź:Faktycznie, w internecie nie ma zbyt wielu informacji na temat hodowli trzmieli. Literatura na ten temat jest
stosunkowo uboga i raczej obecnie nieosiągalna (wykaz na życzenie). Jednak w ostatnim czasie powstał Polski Związek
Hodowców Trzmieli i tam można uzyskać wiele cennych informacji. Program koordynuje Pan Stanisław Flaga
sfla@malopolska.mw.gov.pl . Wszechstronnej pomocy może udzielić również Pan dr Mieczysław Biliński z Oddziału
Pszczelnictwa ISiK w Puławach mieczysław.bilinski@man.pulawy.pl (Marek Kolek)
Na marginesie: trzecim numerze "Pasieki" (jesień 2003) planowany jest druk bardzo ciekawego artykułu Pana
Bilińskiego nt. trzmieli. (Janusz Pudełko)
Pytanie 8:
Witam, Prosze o pomoc. Przy wejsciu do mojego domu zagniezdzily sie osy. Wezwalam strażakow, ktorzy
usuneli gniazdo. Jednak nadal w tym miejscu gromadza sie osy. Co zrobic i czy one nie buduja znowu
gniazda? Jego resztki sa caly czas u powały. Czy to dlugo potrwa poki nie zrozumieja ze nie ma krolowej?
Czy popsikac czyms to miejsce dla zmylenia zapachu? Pomozcie !!! Karina z Gdanska
Odpowiedź:Sugeruję dokładne opryskanie wlotu gniazda i jego okolic aldehydem benzoesowym. Jest to bardzo silny
repelent odstraszający większość owadów. Do nabycia w sklepach chemicznych. Można poprosić zaprzyjaźnionego
pszczelarza lub zwrócić się z prośbą do miejscowego koła pszczelarzy. (Marek Kolek)

Pytanie 9:
Witam mam pytanie czy miód pitny można przechowywyac tak jak wino np 50 lat ?? proszę o odpowiedz
bardzo mi na tym zależy, pozdrawiam
Odpowiedź:Jak najbardziej. Miód pitny z biegiem czasu zdecydowanie zyskuje. Planując długie przechowywanie miodu
pitnego należy go przechowywać w warunkach zbliżonych do przechowywania szampana. Szczególnie, jeżeli butelka
zamknięta jest korkiem. Wówczas butelki należy układać w ten sposób, aby korek był stale zwilżony (czyli lekko
pochylone ). Zapobiegnie to rozszczelnieniu korka i zepsuciu miodu. (Marek Kolek)

Pytanie 10:
Szanowni Państwo
Mój list jest krótki. Chciałbym się dowiedzieć coś o metodach wyprowadzania pszczół z nastroju rojowego,
np. o metodzie Taranowa. Nie znacie państwo przypadkiem jakichś opracowań na ten temat?
Odpowiedź:Metoda Taranowa nie jest metodą zapobiegania rojeniu się pszczół, lecz metodą doprowadzenia rodziny
pszczelej do maksymalnej siły na okres głównego pożytku. Zakłada ona, że pożytek zostanie najlepiej wykorzystany
przez robotnice pochodzące z jaj złożonych przez matkę, nie wcześniej niż na 51 dni przed rozpoczęciem pożytku i na
29 dni przed jego zakończeniem. Dokładny opis metody można znaleźć w "Gospodarce pasiecznej" Wandy Ostrowskiej
( pozycja dostępna ) oraz w "Hodowli pszczół"- praca zbiorowa. (Marek Kolek)

Pytanie 11:
potrzebuję pomocy. miałam pusty ul na działce co wiosnę sprzątałam go wierząc ze się kiedyś wprowadzą
2 dni temu patrzę i są !. Miałam piękny widok--czekam aż się zadomowią --co mam robić dalej??---
pasjonatka z tychów.
Odpowiedź:Niestety nie da się udzielić porady w dwóch słowach. Ul należy przejrzeć, włożyć plastry lub ramki z węzą,
sprawdzić obecność matki i ew. obecność chorób. Sugeruję kontakt z zaprzyjaźnionym pszczelarzem lub miejscowym
kołem pszczelarzy. Pszczelarze to najczęściej bardzo życzliwi ludzie i pośpieszą z pomocą. (Marek Kolek)

Pytanie 12:
Jestem początkującym pszczelarzem i chciałem sie dowiedzieć czy istnieje jakiś preparat lub sposób na
uczulenie na pszczeli jad. Z góry dziękuję za informacje.
Odpowiedź: 1. Niestety nie ma na dzień dzisiejszy środka zwalczającego uczulenie na jad pszczeli. Domyślam się
jednak, że nie chodzi o uczulenie, lecz typową reakcję na użądlenia, czyli opuchliznę. Z biegiem czasu organizm
nabywa odporności i poza chwilowym bólem, nic się nie dzieje. Dobrze jednak po większej dawce jadu pszczelego (lub
innych żądłówek) zażyć wapno i ewentualnie posmarować miejsce użądlenia przeciętym korzeniem pietruszki lub
przyłożyć na chwilę, (aby nie wywołać oparzenia) plasterek cebuli. W skrajnych przypadkach (szok anafilaktyczny)
konieczna jest natychmiastowa pomoc lekarska. (Marek Kolek)
2. Poradnie alergiczne dysponują szczepionkami odczulającymi na jad owadów błonkoskrzydłych - szczepionki te
osłabiają i blokują silne reakcje alergiczne u osób szczególnie uczulonych, dla których nawet przypadkowe, pojedyncze
użądlenie oznacza bardzo poważne komlikacje - szczepionki są niestyty dość drogie i proces odczulania trwa z
minimum kilka lat. (Janusz Pudełko)

Pytanie 13: Na ratunek młodym bocianom. Znajomy pszczelarz, pan Antoni opowiedział mi wczoraj bardzo
smutną historię z ubiegłego lata. Do wioski, w której mieszka wielu pszczelarzy a część pasiek jest
trzymanych koło domu przyfrunęły bociany. Ptaki znalazły miejsce na gniazdo pośrodku wioski i doczekały
się młodych. Te jednak stały się obiektem morderczego ataku pszczół najwyraźniej niezadowolonych z
powodu intensywnego zapachu wokół ptasiego gniazda. W tym roku bociany powróciły na swe miejsce a
mieszkańcy wioski z niepokojem spoglądają czy nie powtórzy się tragedia z zeszłego roku. Jeśli ktoś zna
skuteczny sposób w jaki można przekonać pszczoły by nie czuły zagrożenia ze strony bocianiego gniazda
bardzo proszę o wiadomość.
Odpowiedź: Zazwyczaj ptasie gniazda nie wywołują agresji u pszczół. Być może gniazdo znajduje się na trasie lotu
zbieraczek nektaru i tylko okresowo (w czasie nektarowania jakiejś grupy roślin) powoduje wzmożoną agresję.
Zazwyczaj ptaki i pszczoły nie wchodzą sobie w drogę, a raczej pszczoły są niepokojone przez ptaki w okresie
spoczynku zimowego (dzięcioły, sikorki). Należy mieć nadzieję, że stosunki pomiędzy bocianami a pszczołami ułożą się
poprawnie. (Marek Kolek)

Pytanie 14:
Proszę o radę. Mieszkam na obrzeżu dużego miasta, w domku jednorodzinnym. W ogrodzie założyłem
oczko wodnę. Od miesiąca przylatują do nas roje pszczół uniemożliwiające jakikolwiek odpoczynek.
Pszczoły są własnością pszczelarza mieszkającego w posesji obok (posiada 20 uli). Na moją prośbę aby
coś zrobił, wystawił małe poidełko. To wcale nie pomogło. Pszczoły wolą zacisze, kamienie i zieleń wokół
oczka. Pszczelaż nie przejmuje się problemem moim i innych sąsiadów w podobnej sytułacji. Pomyślałem,
że może istnieją jakieś naturalne odstraszacze pszczół, które nie czyniłyby im krzywdy, np. rośliny o
nieprzyjemnym zapachu dla pszczół, czy coś podobnego. Nie chcę zabijać pszczół ale jestem zrospaczony
mam czwórkę małych dzieci. Nie chcę też pisać do straży miejskiej. Bardzo proszę o pomoc.Dziękuję
Odpowiedź: Zasadniczo, pszczoły mając do dyspozycji nawet najmniejsze poidło powinny z niego korzystać. Najczęściej
jednak wolą wodę nieco odstałą i bogatą w sole mineralne. Dlatego wybrały Pańską sadzawkę. Proponuję opryskanie
lub naniesienie pędzlem ( koniecznie z naturlnego włosia, sztuczne tworzywo się rozpuści ), brzegów sadzawki
aldehydem benzoesowym który jest bardzo silnym repelentem odstraszającym pszczoły. Po kilku bezskutecznych
prubach napicia się, pszczoły powinny zrezygnować. (Marek Kolek)
Pytanie 14:
Dzień dobry piszę do pana ponieważ zaineresowałem się pszczołami no może jednak nie pszczołami już
wjaśniam. Mam Stryja który jest byłm praconikiem PGR w woj.Zachodniopomorskim sytuacja w jego domu
jest dość opłakana brak pracy, i możliwości zarobkowania,ale w czym żecz Stryj od wielu lat prowadzi
pasiekę niegdyś 100 rodzin obecnie ok.30 zmniejszona pasieka jest efektem nieuprawiania ziemi od lat
pszczoły nie mają pożyku.
Stryj jest za biedny by przewozić pszczoły a ponieważ postanowiłem mu pomóc chciałbym się dowiedzieć
coś więcej o pszczołach i o dostarczeniu im pożytku.mam wiele pytań. Co siać, gdzie kupować nasiona, jak
siać aby nie zagłuszyły wzrostu chwasty,itd. Ziemi jest dużo wiele nieużytków, lasy bukowe jest też ok.60
lip bardzo starych.ogólnie sytuacja jest nieciekawa ale nie beznadziejna Stryj wszystko co wie o
pszczołach wie z praktyki uczył się jeszcze od dziadka. Ja słyszałem o wymianie matek w rodzinach by je
wzmocnić chciałbym się dowiedzieć więcej. a propo co roku pada wiele rodzin pomimo dokarmiania sądzę
że powodem są słabe pszczoły i choroby.Fundusze ,które Stryj pozyskuje są nie za wielkie bo wydajność
niska więc nie za bardzo go stać na leki z chęcią mu pomogę gdyż jest prostym uczciwym człowiekiem, ale
sam potrzebuję pomocy jeśli chodzi o informacje niezbędne do zmiany tego stanu byłbym wdzięczny za
pomoc. serdecznie pozdrawiam R. D.
Odpowiedź:Województwo Zachodniopomorskie obfituje we wczesne pożytki i które dają możliwość wysokich zbiorów
miodu. Wymaga to jednak prowadzenia racjonalnej, popartej wiedzą teoretyczną i praktyczną, gospodarki pasiecznej.
Obsiewanie gruntów roślinami miododajnymi wiąże się z wysokimi kosztami uprawy, zakupu nasion, zbioru itd. Z
ekonomicznego punktu widzenia w skali kilku hektarów jest nieopłacalne. Proponuję wstąpienie do najbliższego koła
pszczelarzy i nawiązanie współpracy z doświadczonym pszczelarzem-praktykiem oraz samokształcenie w oparciu o
literaturę i prasę pszczelarską ("Pasieka", "Pszczelarz Polski", "Pszczelarstwo"). Zdobyta wiedza na pewno zaprocentuje.
(Marek Kolek)

Chcesz zadać swoje pytanie ?


wyslij je mailem na pszczoly@pszczoly.pl
strona główna

Początkujący Pszczelarz

Wstęp i zasady ogólne


Pasieka - lokalizacja, ustawienie uli ....
Rodzaje pasiek
Wyposażenie gospodarstwa pszczelarskiego
Wybór typu ula
. Sprzęt do przeglądu pni
. Sprzęt używany w okresie róje
. Sprzęt używany przy karmieniu pszczół
. Sprzęt do miodobrania
. Sprzęt do pozyskiwania pyłku kwiatowego
. Sprzęt do pozyskiwania propolisu
. Sprzęt do zbioru i przetapiania wosku
. Do znakowania matek i przygotowania ich do transportu
. Do unasieniania matek - uliki weselne
. Sprzęt do wprawiania węzy
. Sprzęt do zabiegów higieniczno-dezynfekcyjnych
. Dodatkowe wyposażenia pasieki
Nabycie pszczół

Pozostałe rozdziały już wkrótce !!!

Teksty przygotowane na podstawie skryptu 'Jak założyć pasiekę" Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Krakowie
pod redakcją
W. Kluczewski, A. i S.
Początkujący Pszczelarz - Wstęp i zasady ogólne
Szczególnym elementem środowiska przyrodniczego jest pszczoła
miodna. Wierność kwiatowa pszczół przyczynia się do naturalnego
zapylania roślin w obrębie gatunku. Pszczoły magazynując pożywienie
odwiedzają liczne ilości kwiatów co stawia je na pierwszym miejscu
wśród zapylaczy. Szybkie i sprawne zapylanie wielu roślin na wiosnę
często ratuje kwiatostany przed przemarznięciem i wpływa na
równomierność przekwitania i dojrzewania nasion i owoców oraz na
ich jakość i ilość.

Pszczoły są niezmiernie czułym testem na skażenie środowiska, swoją organiczną podatność na środki toksyczne
przejawiają w miejscu swojego bytowania, pod wpływem nawet małych dawek giną i uzmysławiają człowiekowi
zagrożenie.
W ulu natomiast pszczoły wykonują wiele prac a najważniejsze z nich to reprodukcja rodziny i gromadzenie zapasów.
Głównym pożywieniem pszczół jest nektar i miód, ale miód jest także jednym z ważniejszych dodatków pokarmowych
człowieka, a zarazem środkiem leczniczym. Drugim produktem pokarmowym pszczół jest pyłek kwiatowy, produkt
białkowy bogaty w witaminy, mikroelementy, hormony, enzymy, który jest niezbędny pszczołom do funkcji życiowych,
ale jest też bardzo potrzebny człowiekowi. Trzecim środkiem żywnościowym jest pokarm królowej i larw czyli mleczko
pszczele. Jad służy pszczołom do obrony a człowiek wykorzystuje go jako lek w wielu schorzeniach, szczególnie
reumatycznych. Pszczoły produkują też kit pszczeli (propolis) jest to środek antybiotyczny. Współcześnie pszczelarze
podejmują się także produkcji tzw. ziołomiodów - poddając pszczołom pożywkę w postaci mieszaniny syropu
cukrowego z dodatkiem wyciągów z ziół. Ziołomiody te są wartościowym środkiem spożywczym, ale służą także do
produkcji leków. Charakterystyczne powietrze w ulu o swoistym składzie chemicznym jest wykorzystywane do inhalacji
dla astmatyków.
Widzimy zatem, że korzyści jakie osiąga człowiek hodując pszczoły są duże, nawet posiadając kilka uli poprawiają one
nasz budżet, nie są to wysokie sumy ale dochody są zadowalające. Zbyt produktów pszczelich jest zapewniony, a z
miodu, pyłku, propolisu czy wosku korzysta cala rodzina pszczelarza. Paca przy pszczołach daje odprężenie, umożliwia
kontakt z naturą zmusza do przebywania na świeżym powietrzu. Pszczelarstwo jest bardzo starą dziedziną gospodarki
człowieka, ale w pasiece zawsze dzieje się coś nowego i ciekawego co zmusza do myślenia i sprawia niespodzianki. Z
pośród całego świata zwierząt i owadów, z którymi człowiek ma do czynienia, pszczoły są jedynymi wykorzystywanymi
przez niego tak wszechstronnie, a korzyści jakie przynoszą pszczoły zachęcają nas do zainteresowania się nimi i
zakładania pasiek.

Decyzja o założeniu pasieki powinna być poprzedzona kontaktem z pszczołami, sprawdzeniem reakcji organizmu na
działanie jadu pszczelego, oraz opanowaniem strachu przed żądleniem i brzęczeniem pszczół. Zasadniczym warunkiem
przy kontakcie z pszczołami jest spokojne zachowanie się oraz spokojne wykonywanie ruchów. Drugim warunkiem jest
zdobycie wiedzy na temat gospodarki pasiecznej.

Pasieka
Teren na którym ustawia się ule z pszczołami (tzw. pnie) nazywamy
pasieczyskiem. Wymaga on ogrodzenia. Ogrodzenia stałe, nie
wymagają żywopłotu, natomiast ogrodzenia siatkowe spełniają
swoje zadanie razem z posadzonym obok żywopłotem. Na żywopłot
preferowana jest śnieguliczka dająca znaczny pożytek pszczołom.
Minimalna powierzchnia pasieczyska to około 20 arów, pozwalająca
na ustawienie uli z pszczołami w odpowiedniej odległości (10 m) od
sąsiadów czy też drogi ogólnodostępnej. W przypadku nie
zachowania tej odległości konieczne jest spełnienie specjalnych
wymagań w zakresie ogrodzenia (szczelne i wysokie na 3 m).
P asieczysko powinno znajdować się w pobliżu zabudowań, co
ułatwia nadzór nad pasieką. W pobliżu pasieczyska powinna się
znajdować dostateczna ilość drzew, roślin miododajnych (wierzby).
Nie stawiać ula:
- frontem wylotowym w bezpośredniej bliskości wody stojącej lub
płynącej, w której to obciążone i powracające pszczoły mogą się
utopić,
- na przeciągu, gdzie chłodne powietrze wdziera się do ula przez
otwory wlotowe,
- w kotlinie (niecce), gdzie ciężkie i chłodne powietrze, szczególnie
podczas bezwietrznej pogody stoi bez ruchu,
- naprzeciwko budynków ustawionych w podkowę, której część
otwarta skierowana jest na południe, gdyż wtedy wiatr zachodni
łapie się na jej wschodnim ramieniu i wdziera się do całego
kwadratu, powodując, że rój pszczół nie ma spokoju ani w zimie, ani
w lecie,
- tak, aby światło z okien lub latarni ulicznych padało na otwory
wylotowe, wabiąc wieczorem pszczoły, co często powoduje ich
śmierć,
- na miejscu, gdzie mogą występować wstrząsy powstałe, np. na
skutek rąbania drzew.
Lepsze od południowego kierunku ustawienia jest lekkie odchylenie
frontu ula na południowy wschód. Takie ustawienie, daje na wylot
poranne słońce i zapobiega
przemieszczaniu się zachodniego wiatru wzdłuż otworów wylotowych
i odciąganiu z nich ciepła. Dobre jest lekkie obniżenie terenu przed
frontem wlotowym ula, tak żeby woda chłodne powietrze łatwiej
spływały.

Nie wskazana jest lokalizacja pasieki np. w centrum ruchliwego miasta z powodu zbyt dużej odległości dzielącej
pszczoły od pożytków. Nie wskazane są również okolice rozwiniętych ośrodków przemysłowych lub hałaśliwych
zadymionych fabryk. Hałasy, wstrząsy, wyziewy i obce zapachy drażnią pszczoły, utrudniają im pracę i mogą
powodować zatrucia. Ponadto należy unikać pasiek przy dużych zbiornikach wodnych (szeroka rzeka, jeziora) gdyż w
czasie przelotów nad nimi zwłaszcza w czasie wiatru czy nagiego deszczu będą się topiły. Nie wskazane jest zakładanie
pasiek w pobliżu wytwórni słodyczy, gdyż mogą być problemy z nadlatywaniem pszczół i żądleniem załogi. Podobnie w
pobliżu pastwisk dla krów, hodowli koni, które mogą być atakowane przez pszczoły.
Nie należy ustawiać pni pszczół w odległości mniejszej niż 10 m od drogi publicznej, obcego domu mieszkalnego,
stajni, ogrodu. Można zmniejszyć tą odległość pod warunkiem ustawienia przed granicą tego terenu ogrodzenia
naturalnego np. krzewy lub sztucznego o wysokości 3 m. Odległość, od arterii komunikacyjnej powinna wynosić nie
mniej niż 50 m. W pobliżu pasieczyska powinna się znajdować dostateczna ilość drzew i roślin miododajnych, np.
wierzby. Żywopłot ochrania pasiekę od wiatru i zadymek śnieżnych, a także może dostarczyć pszczołom dużych ilości
pyłku i nektaru. Wybierając teren należy pamiętać, że na 1km2 nie powinno znajdować się więcej niż 7-8 rodzin
pszczelich. Powinien to być teren na którym występuje dużo pożytków. Dobrym terenem pożytkowym są lasy liściaste o
gęstym podszyciu runa leśnego oraz rośliny takie jak akacje, gryka czy rzepak. Ponieważ lot pszczół po nektar bywa
opłacalny wtedy, gdy nie jest dłuższy niż 2 km, a gdy warunki pogodowe bywają gorsze tylko do 1.5 km, pasieka nie
powinna być zakładana dalej niż te odległości. Dalszy lot pszczół będzie nieopłacalny, ponadto pszczoły mogą ginąć. Ze
względu na pożytki i lokalizację pasiek, rozróżniamy gospodarkę stacjonarną- odległość sąsiednich pasiek liczących 40-
50 pni powinna wynosić 4-5 km, oraz gospodarkę wędrowną.
Najważniejszymi dla gospodarki pasiecznej cechami pożytków są:
- czas występowania pożytku, okres jego trwania,
- obfitość i źródło.
W yróżniamy pożytki występujące w okresach:
- wczesnowiosennych - okres ten rozpoczyna się w kwietniu i do tych pożytków zaliczamy takie rośliny jak podbiał
pospolity, wierzbę, klon zwyczajny i borówkę czarną. Pożytek ten przygotowuje rodzinę do dalszych zbiorów w latach o
cieplej i wczesnej wiośnie.
- pożytki występujące w pełni wiosny - w tym okresie dla gospodarki pasiecznej istotne są rzepak i rzepik ozimy,
drzewa owocowe, mniszek pospolity. Najodpowiedniejszą metodą dla pasiek wykorzystujących pożytki wiosenne jest
zmiana struktury rodzin przez zastosowanie nalotów, dokonywanych w pierwszych dniach rozpoczęcia się wziątka,
- pożytki okresu wczesnoletniego - zaliczamy tu rośliny takie jak koniczyna biała, chwasty polne, gorczyca polna,
rzodkiew - świrzepa, chaber bławatek, mlecz polny, żmijowiec zwyczajny, oset, ostrożeń, wyka ozima i jara, koniczyna
szwedzka, oraz lipy (stanowią one zdecydowanie najobfitsze pożytki w całym sezonie),
- pożytki późno letnie- do których zaliczamy lipy, które kwitną od polowy sierpnia, gryka, lucerna, nostrzyk, rzepak
jary, koniczyna czerwona, saradela, wierzbówki, bodziszek łąkowy, trendowniak bulwiasty, szałwia, mięta, mikołajek
polny. Korzystanie z pożytku późno letniego stanowi nie tylko przedłużenie okresu zbioru miodu w sezonie lecz również
dodatkowe źródło pyłku niezbędnego do jesiennego rozwoju rodzin i prawidłowej zimowli. Wpływa on dodatnio na
przygotowanie rodzin do następnego sezonu
- pożytki okresu jesiennego - kwitną od polowy sierpnia do września. Rośliny pożytku jesiennego jest niewiele ale
najważniejszymi są wrzosowiska, które zajmują bardzo duże powierzchnie (ok, 2 ml ha) do tego okresu zalicza się
również rośliny poplonowe np. facelia błękitna, gorczyca biała, oraz mieszanki tych roślin. Aby w pełni wykorzystać ten
okres należy dbać o przedłużenie czerwienia, aby wychodzące z komórki pszczoły mogły zastępować zbieraczki, które
łatwo przy tak późnych zbiorach giną

-->> POWRÓT

Teksty przygotowane na podstawie skryptu 'Jak założyć pasiekę" Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Krakowie
pod redakcją
W. Kluczewski, A. i S.Staszews
Wyróżniamy następujące rodzaje pasiek:

- amatorskie do 20 pni,
- przydomowe (wspomagające) 20 do 80 pni,
- towarowe powyżej 80 pni, przeciętnie 200 /pasieki zawodowe/,
- specjalistyczne.

Pasieki amatorskie:
Pszczelarza amatora cechuje to, że zamiłowanie stawia ponad rachunek ekonomiczny. Pasiekę utrzymuje dla własnej
satysfakcji posiadania pszczół, wyposażając w wymyślny sprzęt Praca przy pszczołach dostarcza wiele emocji i jest
prawdziwym wypoczynkiem.
Pasieka amatorska zlokalizowana jest w ogródku pszczelarza lub na działce w najbliższym sąsiedztwie miejsca jego
zamieszkania, by móc często ją odwiedzać. Uzyskany miód zużywany jest na własne potrzeby. Wielkość pasieki od kilku do
kilkunastu pni.
Pasieki przydomowe:
Pasieki te stanowią dodatkowe źródło dochodu pszczelarzy, którymi są osoby
różnych zawodów oraz emeryci. Pasieka przydomowa obsługiwana jest w godzinach wolnych od pracy zawodowej. Na ogól
są to pasieki liczące 20 do 50 pni. Lokalizacja tzw. przydomowa powinna dać możliwości uzyskania dobrych zbiorów. Pasieka
dostarcza nie tylko miodu na sprzedaż, ale także pyłek kwiatowy, propolis, wosk, a niekiedy nawet mleczko pszczele.
Pasieki towarowe (zawodowe):
Pasieki towarowe prowadzone są przez pszczelarzy o pełnych kwalifikacjach, wysokiej wiedzy teoretycznej i dużej praktyce.
Wyniki gospodarcze są podstawą do utrzymania pszczelarza i jego rodziny. Pszczelarz przez cały czas pogłębia swoją wiedze
przez czytelnictwo, kursy i wymianę doświadczeń z innymi pszczelarzami. Pasieka towarowa liczy powyżej 80 pni. W jednym
miejscu nie powinno być więcej niż około 40 pni, dlatego często organizowane są wędrówki. Pszczelarz zawodowy pozyskuje
z tej pasieki wszystkie produkty pszczele, wymienione w pasiece przydomowej, a także ziołomiód i jad pszczeli. W dużej
pasiece niezbędne jest wyposażenie jej i dodatkowo w nowoczesne ule (wielokorpusowe) i nowoczesny sprzęt - pracownie
pasieczną i środek lokomocji.
Pasieki specjalistyczne:
W tej grupie pasiek wyodrębniamy: pasieki hodowlane, a wśród nich zarodowe zajmujące się doskonaleniem pogłowia
pszczół określonej rasy czy linii wychowującej matki pszczele oraz pasieki reprodukcyjne. Pasieka taka składa się z 40 pni, a
od pszczelarza wymagane są wysokie kwalifikacje. Pasieka reprodukcyjna zapewnia dla pasiek towarowych , wymianę
matek i na życzenie dostarcza wraz z matkami rodzinki rozwojowe. Druga grupa pasiek specjalistycznych to pasieki
szkoleniowe. Pasieki prowadzone są przy szkołach rolniczych, akademiach rolniczych, związkach pszczelarstwa - służą jako
pomoc dydaktyczna. Pszczoły z takiej pasieki, niepokojone długimi przeglądami uczących się, na ogół nie dają dużego
pożytku. Wielkość tych pasiek jest zróżnicowana i dostosowana do potrzeb danego ośrodka dydaktycznego.
Przy różnego rodzaju placówkach naukowo - badawczych i organizacjach wyróżniamy pasieki doświadczalne. Zadaniem ich
jest rozwiązywanie i sprawdzanie w praktyce problemów naukowych i praktycznych z dziedziny pszczelarskiej. Pasieki te
znajdują się pod patronem pracowników naukowych lub specjalistów np. lekarzy.

-->> POWRÓT

Teksty przygotowane na podstawie skryptu 'Jak założyć pasiekę" Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Krakowie pod
redakcją
W. Kluczewski, A. i S.Staszewscy

Wyposażenie pasieki

W gospodarstwie pszczelarskim poza pszczołami, a ściślej poza


rodzinami pszczelimi, najważniejszymi elementami wyposażenia
tego gospodarstwa są na pasieczysku ule, a w pracowni
pszczelarskiej miodarka (wirówka miodu).
Następnie niezbędny jest tu drobny, mniej kosztowny, sprzęt ale
umożliwiający lub ułatwiający wykonanie właściwych na pasieczysku
i w pracowni czynności obsługowych.
W dużych gospodarstwach pszczelarskich znajdują zastosowanie
kosztowne, duże urządzenia , zautomatyzowane linie produkcyjne i
odpowiednie środki transportu.
Tak wiec do prowadzenia gospodarstwa pszczelarskiego konieczne
jest dysponowanie:
• pasieką,
• pracownią pszczelarską,
• sprzętem pomocniczym,
• odpowiednimi środkami transportu.

Jaki typ ula wybrać??

Wybór typu uli


Ścisły związek jakości ula z ekonomiką obsługi nie budzi wątpliwości - gdy ul jest
bardziej nowoczesny, lepiej dostosowany do wędrówek a jednocześnie prosty w
konstrukcji i obsłudze, tym mniej czasu pochłania dozór pasieki. Warunki te
spełniają ule wielokorpusowe, najbardziej ekonomiczne w obsłudze i dające
wyższe zbiory miodu.

Są to ule o ramkach niższych, szczególnie uzasadnione gdy trudniejsze są warunki


przyrodnicze i pożytkowe oraz wcześniejszy pożytek główny. Należą do nich ul
wielkopolski o ramce 360 x 260 [mm], ul. Ostrowskiej o ramce 360 x 230
[mm] i ul. "Apipol" o ramce 435 x 120 [mm]. Ule te zapewniają najbardziej
ekonomiczną zimowlę i rozwój wiosenny pszczół czyli start do bieżącego sezonu,
co głównie decyduje o ich wartości gospodarczej. W warunkach wyjątkowo
korzystnych przyrodniczo (łagodna zima, wczesna, ciepła i bogato pożytkowa
wiosna), oraz przy późnych, dobrych pożytkach towarowych różnice na korzyść uli
z bardziej niskimi warunkami (Ostrowskiej, Apipol) mogą być minimalne. Jednak wielkopolski
w warunkach Polski lata i okolice o tak korzystnych układach przyrodniczych
należą do rzadkości, a z wczesnych pożytków towarowych korzysta większość
pasiek w kraju. Dla większości pasiek wprowadzenie typu ula o niskiej ramce jest
w pełni uzasadnione. W klimacie o długich zimach i zmiennej wiośnie konieczne są
ule dobrze ocieplane dostosowane do zimowania rodzin silnych. Do takich należą
ule wielokorpusowe, a także warszawski oraz te dwa ostatnie, obecnie rzadziej
stosowane. Do zimowania dwóch rodzin obok siebie nadają się wieloramkowe ule
leżaki. Na terenach o obfitych oraz długotrwałych pożytkach ul powinien
umożliwiać sprawne powiększanie magazynów miodowych jak również
dostosowanie do poszerzenia gniazda i łatwego odbierania miodu. Muszą one
zapewniać szybką obsługę i ograniczać ją do niezbędnego minimum. Warunki te
spełnia właśnie ul wielokorpusowy dostosowany do warunków przyrodniczych w
naszym kraju.
W warunkach wczesnych pożytków najodpowiedniejszy jest ul o malej szeroko-
niskiej ramce, szczególnie zalecany w okolicach uboższych w pożytki pszczele.
Ze względu na rozwiązania konstrukcyjne i sposób powiększania przestrzeni ula
zamieszkałej przez pszczoły, rozróżniamy systemy uli:
- leżaki,
- stojaki, apipol
- kombinowane (nadstawkowe).
Leżakami nazywamy ule, w których powiększenie pojemności odbywa się w
ierunku poziomym. W leżaku magazyn miodny i gniazdo znajdują się obok siebie,
typowym ulem leżakiem jeszcze często stosowanym w Polsce jest ul warszawski
poszerzony.
Stojakami nazywamy ule, w których powiększenie pojemności odbywa się przez
:h rozbudowę do góry. W takim ulu gniazdo zlokalizowane jest w dolnych
kondygnacjach, a magazyn miodowy w górnych. Przedstawicielem tego typu uli
jest ul wielkopolski i ul systemu Apipol.
Ulami kombinowanymi lub nadstawkowymi nazywamy takie ule, które częściowo
łączą w sobie cechy stojaka i leżaka, są ulami przejściowymi od leżaka do stojaka.
Typowym takim ulem jest Dadant.
W pasiekach prowadzonych nowocześnie stosowane są ule rozbierane -
wielokorpusowe, stojaki. Jednym z nowoczesnych jest ul wielokorpusowy
styropianowy systemu Apipol. Ul ten jest przystosowany do pozyskiwania pełnego
asortymentu produktów pszczelich. Jako ul styropianowy stwarza dobre warunki
do zimowli pszczół jak i do hodowli w okresach letnich o zmiennych warunkach
atmosferycznych.
langstroth

Ostrowskiej
Sprzęt do przeglądu pni

Dłuta
Wiadro nierdzewne

Bluza z kapeluszem Kapelusz Podkurzacze

Sprzęt używany przy miodobraniu


beczki nierdzewne na miód

miodarka elektryczna

miodarka ręczna

odstojnik nierdzewny

sita
pojemnik na miód

Nabycie pszczół
Jakość rodzin pszczelarskich musi odpowiadać określonym
wymaganiom. Muszą charakteryzować się dużą wydajnością miodową
i woskową, oraz pyłkową, mleczka i propolisu. Rodzina pszczela
powinna posiadać następujące cechy:
- dużą pracowitość,
- zdolność osiągania odpowiedniego rozwoju na okres pożytkowy,
- małą rojliwość,
- łagodność,
- odporność na choroby,
- zdolność oblatywania i pobierania nektaru oraz pyłku,
- dobre przezimowanie,
- zdolność kontynuowania lotu w różnych warunkach
atmosferycznych,
- długowieczność.

Wyróżniamy trzy rodzime rasy pszczele: środkowoeuropejską zwaną


też krajową, kraińską, inaczej zwaną carniką, oraz kaukaską.
Pszczoła środkowoeuropejska - ma ona ubarwienie szaro brunatne,
średniej wielkości. Wczesne pożytki wykorzystuje częściowo. Dużą sile
rozwoju ma w maju i czerwcu. Rasa ta jest dość plastyczna, da się
selekcjonować według życzeń hodowcy. Nadaje się do krzyżowania z
innymi rasami, a zwłaszcza z kaukaską.
Pszczoła kraińską - bardziej szara od środkowoeuropejskiej i nieco
mniejsza, występuje u niej szybki rozwój wiosną dochodząc do dużej
siły i dobrze wykorzystując pożytki wczesne. Niezastąpiona w sierpniu
i we wrześniu na pożytkach spadziowych. Jest to pszczoła łagodna
lecz obdarzona dużą rojliwością.
Pszczoła kaukaska - rozpowszechniona na całym świecie, popularna w
Polsce, bardzo wydajna w sezonie letnim, gorzej zimuje w naszych
warunkach. W polskim pszczelarstwie dobre są krzyżówki pszczół,
kaukaskich z krajowymi trutniami -występuje zjawisko heterozji tj.
wzmożone cechy produkcyjności szczególnie w okresie pożytków
jesiennych i letnich.

-->> POWRÓT

Zapobieganie rójce
O tym, że rójki są zjawiskiem niepożądanym, osłabiają rodziny i powodują straty
pszczół przekonywać nikogo nie trzeba. Wyrajanie się pszczół powoduje, że zamiast
spodziewanych kilogramów miodu mamy dużo pracy i bałagan w ramkach.
Zapobieganie wchodzeniu pszczół w nastrój rojowy jest jednym z ważniejszych i
pracochłonnych czynności pasiecznych. Pierwszorzędnym orędziem walki ze
zjawiskiem rójki jest wymiana matek, na linie o małych skłonnościach. Ważny jest też
dobór odpowiedniego typu ula. W ulach zbyt małych lub takich, w których dostęp do
gniazda jest utrudniony nie sposób przeciwdziałać nastrojowi.
Przyczyny występowania nastroju rojowego:

• czynnik genetyczny – dziedziczone skłonności do rójek,


• nadprodukcja mleczka pszczelego – następuje gdy mało czerwiu odkrytego i
brak pożytku, wtedy robotnice nawzajem się karmią i powstają trutówki
anatomiczne,
• ciasnota i przegrzanie ula – przesiadujące na ramkach trutnie przegrzewają i
utrudniają wentylację
• niedobór substancji matecznej pszczoły ze świty zlizują ją z ciała matki
(feromony) warunki atmosferyczne i układ pożytków – długie i bogate pożytki
wczesne, słabe i przerywane pożytki letnie(susza, deszcz)

Zapobieganie powstawaniu nastroju rojowego:

• wczesne poszerzanie gniazda,


• ocienianie uli i malowanie daszków na biało,
• podawanie plastrów z węzą,
• zabieranie z gniazda plastra z pierzgą,
• wyrównywanie siły rodzin w pasiece,
• stosowanie ramek pracy,
• zapewnienie pożytku.

Wśród zabiegów mających doprowadzić do zlikwidowania nastroju rojowego można


wymienić:

• wczesna wymiana matek na młode,


• tworzenie wczesnych odkładów (zamiast kłopotliwej wymiany matek), potem
powrotne naloty na rodziny produkcyjne,
• poszerzanie wylotków z rozpoczęciem się pożytów, “przeciąg”
• ograniczanie matek w czerwieniu,
• zrywanie mateczników,
• zabieranie pszczół młodych i krytego czerwiu,
• zabieranie pszczół lotnych przez naloty.

Warto zauważyć, że największa skłonność do rojenia, u najczęściej hodowanych w


naszych pasiekach krainek, występuje w maju i w czerwcu. Już w drugiej połowie lipca,
mimo dużej liczebności rodzin pszczelich, braku pożytków i przegrzewania się uli
pszczoły nie wchodzą już z takim zapałem w nastrój rojowy.

Niektórzy pszczelarze kierując się różnymi przesłankami nie podejmują walki z


nastrojem rojowym w ulu. Żeby zabezpieczyć się przed utratą pszczół stosują
następujące metody:

• przycinanie skrzydeł ubiegłorocznym matkom, w czasie wiosennego przeglądu


(metoda popularna w Kanadzie)
• stosowanie izolatorów 2-3 ramkowych lub krat uniemożliwiających matce
wyjście z ula (rój wychodzi i wraca)
• stosowanie różnego rodzaju rojołapek.

Zobacz też:
-> rzecz o izolatorach
-> Rojołapka pomysłu Mariusza Wąsa
Artykuły > Z życia pszczelarzy > Rojołapka pomysłu Mariusza Wąsa
[Materiał przesłany przez Raghu]
Nowa rojołapka

Pszczołami zajmuję się dodatkowo, większość czasu poświęcam pracy zawodowej,


więc w pasiece często stwierdzam, że pszczoły wyroiły się.

To skłoniło mnie do szukania takiego rozwiązania, aby ucieczek rojów nie było.

Ponieważ zawodowo zajmuję się blacharstwem, więc skonstruowałem urządzenie,


więc skonstruowałem urządzenie, dzięki któremu rój z matką przechodzi do ula
postawionego obok.

Urządzenie - rojołapka sprawdziło się w mojej pasiece i teraz mogę go juś pokazać, aby
inni pszczelarze też mogli zrobić sobie podobne, jeżeli mój sposób zatrzymania roju z
matką uznają za dobry.

Obok rodziny, która szykuje się do rójki, stawiam pusty ul z węzą i suszem. Na wylotki
obydwu uli zakładam moje urządzenie, które połączone jest rurką PCV długości 2 m i
obwodzie około 5 cm. Wejścia zastawione są kratą odgrodową. Jeżeli gługość rury
przekracza 1m, zalecam podparcie jej na środku. W przypadku rojenia się pszczół
matka nie może uciec, ponieważ jest zakratowana, ale może przejść przez rurkę PCV
do urządzenia, które jest zawieszone na dosyawionym ulu.

Pszczołi, latając wokół ul, czasem nawet uwiążą kulę rojową gdzieś na drzewie, ale po
krótkim czasie wracają, gdyż nie ma między nimi matki, która z częścią pszczół
znajduje się wewnątrz urządzenia - rojołapki. Pszczoły wracając tworzą grono rojowe i
powoli wchodzą do nowego ula z matką.

Gdy obsadzonej rodzinie coś nie odpowiada, nalezy na drugi dzień do tego ula wstawić
ramkę z jeszcze niezasklepionym czerwiem.

Po wyjściu pierwszego roju należy ule rozłączyć i rodzinę macierzystą połączyć z


drugim pustym ulem tak, aby przygotować całość do przejęcia drugiego roju.

Nie można zapominać, że z drugim rojem wychodzi matka nieunasieniona. W


przypadku drugiego roju trzeba jak najszybciej ściągnąć z przodu urządzenia kratę
uniemożliwiającą wyjście matki na oblot. Tak więc nie trzeba już pilnować pszczół i nie
ma obaw o utratę roju.

Na zdjęciu 1 widać prawidłowo połączone urządzenia.


Na zdjęciu 2 różnorodność urządzeń. Urządzenie zawieszone na wylocie uniemożliwi
wtargnięcie myszy, nornicy oraz chroni pszczoły przed sikorkami.

Wylotki nie są zasypywane przez śnieg (fot.3)


Urządzenie to zgłosiłem w Urzędzie Patentowym.

Mariusz Wąs,

Stare Koluszki 23 a, 95-060 Brzeziny

tel . (046) 8740094 0607 872932


komentarz[2] |
http://www.pozytki.pl/articles.php?id=66 http://www.pozytki.pl/articles.php?id=66
http://www.pozytki.pl/articles.php?id=66 http://www.pozytki.pl/articles.php?id=66
http://www.pozytki.pl/articles.php?id=66 http://www.pozytki.pl/articles.php?id=66
http://www.pozytki.pl/articles.php?id=66 http://www.pozytki.pl/articles.php?id=66
http://www.pozytki.pl/articles.php?id=66 http://www.pozytki.pl/articles.php?id=66
http://www.pozytki.pl/articles.php?id=66 http://www.pozytki.pl/articles.php?id=66
http://www.pozytki.pl/articles.php?id=66 http://www.pozytki.pl/articles.php?id=66
Wydajność miodowa pożytków
Tabela okresu kwitnienia wybranych roślin miododajnych i średnich wydajności miodowych wg różnych
opracowań

Okres Śr. długość "Pasieka "Encyklopedia "Gospodarka


Nazwa rośliny OPISIK *)
kwitnienia kwitnienia wędrowna" pszczelarska" pasieczna"

Klon zwyczajny 1V 12 1000 - 200 -


Robinia akacjowa 28 V - 600-1000 - 8* 70
Lipa szerokolistna 10 VI 10 200-300 - - 170
Lipa drobnolistna 24 VI 12 300-1200 - 70* 150
Rzepik ozimy 8V-20V 12 115-240 - 150 -
Gryka VII 21 113-494 200 300 -
Facelia błękitna V-IX 35 183-1130 300-400 - 300
Ogórecznik lekarski VII-IX 67 59-211 200-300 - 150-200
Pszczelnik mołdawski 15 VII-VIII 21 129-644 - - 200-400
Nostrzyk biały dwuletni VI-VIII 40 20 - 678 400-600 235 300-600
Mniszek pospolity V 30 225 - - -
Malina 28V-17VI 20 71 - 100 -
Szałwia lekarska VI-VII 28 194-609 - - 200-350
Żmijowiec zwyczajny VI-VII 55 182-400 300-400 - 200-400
Chaber łąkowy VI-VIII - 92-156 - - -
Trojeść amerykańska 25VI 25 187-576 - - 400-900
Trędownik bulwiasty VI-VII - 529 – 899 - - 600-900
Szałwia omszona VI-VII 41 441 - 576 - - 100-200
Szanta zwyczajna VI-VIII 48 389 – 584 - - -
Serdecznik pospolity VII-VIII 48 429 – 448 450 - 240-320
Hozop lekarski VII-VIII 46 442 – 469 - - 200-400
Krwawnica pospolita VII-VIII - 255 - 265 - - -
Przegorzan trwały 5VIII 21 1000 200 - 300-500
Farbownik lekarski - - 407 – 515 - - 200-400
Wierzbówka kiprzyca VIII - 23 – 238 600 - -
Nawłoć późna VIII 30 56 – 294 616 - 500-800
3 VIII – 5
Wrzos 20 60 – 200 100 240 -
IX
*) - wydajność jednego drzewa
Pożytki spadziowe
Według Encyklopedii Pszczelartwa spadź jest słodką i lepką cieczą pojawiającą się na
liściach i gałązkach niektórych gatunków drzew i krzewów, a niekiedy też na roślinach
zielonych.
Jest ona efektem bytowania drobnych owadów będących szkodnikami roślin mszyc
(Aphidinea) i czerwców (Coccinea), czasem też miodówki (Psyllinea).

Owady te swym gębowym aparatem kłująco-ssącym nakłuwają liście i młode pędy, z


których wysysają sok, zawierający dużo cukrów lecz niewielką tylko ilość substancji
azotowych.
Pluskwiaki aby zaspokoić potrzeby białkowe swego organizmu muszą przerabiać dużą ilość
pokarmu. Nadmiar cukrów wydalają w postaci drobnych kulek, które pokrywają liście i
gałązki poniżej. Czasem chodniki pod spadziującym drzewem na przedmioty wydają się być
mokre jak po deszczu.
“Spadź najobficiej występuje w miejscach zacisznych, wilgotnych i dobrze nasłonecznionych”.*)

Spośród drzew liściastych najlepiej spadziują lipa, wierzba, dąb, grab, klon i osika.
Spośród drzew iglastych najlepiej spadziuje jodła, nieco gorzej świerk. Często i dość długo występuje
spadź również na modrzewiu.
Spore znaczenie dla wydajności spadziujących drzew liściastych ma występowanie mrówek, które bronią
mszyc przed naturalnymi wrogami.

Czynnikami powodującymi zanik pożytku ze spadzi są: susza połączona z utrzymywaniem się
temperatury powyżej 30 C wystąpienie ulewnego deszczu.

Mrówki, które również są odbiorcami spadzi, bronią mszycę przed niektórymi naturalnymi jej wrogami i
zwiększają wydzielanie spadzi nawet o 50-70%.

Wydajność dobrze spadziującego lasu świerkowego wynosi 500 kg z hektara, a dębowego 350 do 400
kg.

*) Pasieka wędrowna – J. Makowicz

Mniszek pospolity

Z uwagi na dość powszechne występowanie tej byliny z rodziny złożonych ma


ona spore znaczenie jako pożytek pszczeli.
Kwitnie w maju wraz z sadami. Wcześniej spośród roślin dających w pewnych
warunkach miód towarowy kwitnie tylko klon i wierzba. Uzyskanie miodu z
tych pożytków wymaga przygotowania bardzo silnych pni na początek sezonu
i jest możliwe tylko w przypadku sprzyjających warunków pogodowych.

Również mniszek do dobrego nektarowania wymaga ciepłej, niemal upalnej pogody, podczas której silna
rodzina potrafi przynieść 3 – 5 kg nektaru.
Po południu koszyczki tej rośliny zamykają się. Mniszek kwitnie około 30 dni, rośliny na słonecznych
stanowiskach zakwitają bardzo wcześnie, jednak dla zbiorów towarowych mają znaczenie jedynie
zwarte łany żółte od kwitnącego mnieszka.
W sprzyjających warunkach pogodowych mniszek kwitnie ponownie pod koniec lata.

Rzepak (Brassica napus var. Arvensis)


Rzepak to roślina oleista, której zasiewy posiadają bardzo
duże znaczenie gospodarcze. Dlatego też jest dość
powszechnie obsiewany. Wymaga gleb ciężkich, zasobnych
w składniki mineralne.
Rzepak ozimy (siany jesienią) zakwita z początkiem maja.
Kwitnienie trwa około 3 tygodni, lecz nektarowanie jest
szczególnie obfite w początkowej fazie kwitnienia. Kwiaty
rozkwitają od rana aż do wczesnych godzin popołudniowych
dostarczając pszczołom znaczne ilości zarówno nektaru jak i
pyłku. Wydajność miodowa waha się w granicach 80-300 kg
z hektara.

Rzepak jary (siany wiosną) zakwita na przełomie czerwca i lipca. Jego wydajność miodowa
zwykle nie przekracza 100 kg z hektara.

Miód z rzepaku stanie płynnym jest jasnożółty i ma łagodny smak. Krystalizuje bardzo szybko, ma kolor
biały konsystencją przypomina smalec. Przechowuje się źle ze względu na dużą ilość drożdżaków
przyniesionych do ula wraz z nektarem. W wielu pasiekach stacjonarnych rzepak stanowi pożytek
główny.
Pszczoły z pasiek położonych w znacznej odległości od łanu rzepaku masowo wylatują na pożytek, co
może spowodować znacznie straty szczególnie, przy silnych wiatrach i zmiennej pogodzie.

Miód rzepakowy jest łatwo przyswajalny przez organizm, zalecany jest szczególnie przy chorobach serca
i miażdżycy

Robinia akacjowa

Robinia akacjowa (Robinia pseudoacacia) należy do najbardziej miododajnych


roślin występujących w Polsce i ze względu na dość powszechne występowanie może
zapewnić bardzo obfity wziątek.
“Jednak podczas wiosennych przymrozków pąki kwiatowe często przemarzają i wówczas
akacja nie kwitnie w ogóle; jest więc pożytkiem zawodnym. W okresie kwitnienia
wymaga ona odpowiedniego mikroklimatu”.*)
W dni ciepłe nektar jest łatwo dostępny dla pszczół. Łatwiej wtedy jest pszczole odgiąć
żagielek kwiatu, żeby wcisnąć się do wewnątrz. Loty pszczół stają się bardzo
intensywne, a pszczoły zlatują ciężko z odwłokami pełnymi nektaru. Wieczorem
kwitnące drzewa wydają bardzo intensywny i miły zapach, który rozchodzi się po całej
okolicy.
Przy sprzyjającej pogodzie, gdy w okolicy występują większe skupiska robinii dzienny przybytek w ulu
może wynieść nawet 7 kg.

Kwitnienie robinii przepada na przełom maja i czerwca i trwa około 10 dni. Często jest ono przerywane
przez burzę, która niszczy kwiaty. Bywa, że przy niskiej temperaturze pięknie kwitnące drzewa nie są
odwiedzane przez pszczoły, gdyż kwiaty nie są dla nich dostępne.

Robinia lepka (Robinia viscosa) - drzewo niższe od robinii akacjowej, młode pędy ciemnowiśniowe.
Często powtarza kwietnienie w sierpniu. Nektaruje bardzo obficie (wg badań dr Zbigniewa kotowskiego
z Zakładu Zapylanie Roślin ISK jeden kwiat robinii lepkiej wydziela prawie dwa razy tyle cukrów co kwiat
robinii akacjowej **).

Przy korzystnych warunkach pogodowych pszczoła dla zapełnienia wola


odwiedza zaledwie kilkanaście kwiatków robinii. Kwiatek żyje 4-5 dni, przy
czym przez pszczoły odwiedzane są dopiero kwiaty 2-3 dniowe - wtedy nektar
staje się łatwiej dostępny.

Miód akacjowy pomaga w leczeniu zaburzeń przewodu pokarmowego, przy


nadkwasocie żołądka oraz w schorzeniach przewodu moczowego i nerek.
Jest jasny i długo nie krystalizuje. Zawiera, w porównaniu do innych gatunków
miodu dużo większą ilość sacharozy (nawet do 13%).

*) "Pasieka wędrowna" – J. Makowicz


**) źródło: Pasieka nr 3(7)

Lipa
Lipa rozpoczyna kwitnienie już w połowie czerwca i jeśli występuje w
większych ilościach daje zwykle dobry pożytek. Nektarowanie bywa jednak
zawodne. Kwiaty posiadają bowiem płytkie nektarniki, które łatwo wysusza
wiatr. Są też one wypłukiwane przez deszcze. Legenda lipy jako
najdoskonalszego źródła pożytku zdaje się być przesadzona podobnie jak
podawane w wielu źródłach dane o wydajności sięgającej 70 kg z jednego
drzewa. Poszczególne odmiany lipy różnią się od siebie dość znacznie terminem kwitnięcia. Ma to swoje
zalety, bo pożytek jest ciągły i potrafi trwać aż 5 tygodni, ale ma też i swoje wady, bo mimo
występowania dość licznego drzewostanu pożytek może być niezbyt obfity.
Lipy należą też do drzew, na których często pojawia się spadź. Produkują ją mszyce zdobniczki lipowej,
wylęgającej się na początku maja. Najwięcej spadzi produkują one w lipcu. Przy sprzyjającej pogodzie
masowo wystąpić spadź daje pszczołom lepszy pożytek niż nektarujący kwiatostan.

Miód lipowy zalecany jest przy leczeniu zapalenia oskrzeli, grypie i wszelkiego typu przeziębieniach.
W postaci płynnej jest zielonkawożółty, ma ostry smak oraz silny i przyjemny aromat. Krystalizuje w
postaci grudek, zmieniając przy tym barwę na jasnożółtą.

Nostrzyk
Roślina dwuletnia lub jednoroczna. Dorasta do 2 m wysokości. Liście trójlistkowe, o brzegach nie
regularnie ząbkowanych. Kwiaty drobne, białe lub żółte, zebrane w dość luźne, wydłużone grona.
Kwilnie od końca czerwca przez około 2 miesiące.

Nostrzyk biały (M. Albus L.)

Kwitnie od końca czerwca do początku sierpnia (jednoroczny od


połowy lipca do września).

Należy do najlepszych roślin miododajnych w naszym klimacie.


Wydajność 400-600 kg/ha (jednoroczne 300-400kg).

Nostrzyk udaje się na wszystkich glebach odkwaszonych, a na


piaszczystych i żwirowatych daje największy plon zielonej masy ze
wszystkich roślin motylkowatych (jest doskonały na zielony nawóz).
Tam, gdzie uprawia sie go po raz pierwszy dobrze byłoby rozrzucić
troche ziemi z miejsc, gdzie rósł poprzednio (zwłaszcza na glebach
piaszczystych). W ten sposób wprowadzamy do gleby azotowe bakterie
korzeniowe, z którymi ta roślina współżyje.
Można go wsiewać w oziminy (jak koniczynę
czerwoną), można jak wyżej, a można też w
czystym siewie i wówczas zużywa się 18-25 kg/ha nasion. Najlepiej jest
siew wykonać wczesną wiosną.

Nostrzyk żółty (M. Officinalis)

Dorasta do 100 cm, wydajność miodowa nieco mniejsza od nostrzyka


białego.

Nostrzyk żółty, czyli lekarski zwiera więcej gorzkiej substancji - kumaryny.


Zwierzęta jedzą go mniej chętnie i dlatego można go rozmnażać na
różnych nieużytkach, bez obawy, że zostanie tam wypasiony.

Nektarowanie nostrzyków zależne jest od wilgotności powietrza i gleby,


natężenia światła oraz temperatury. Pszczoły najchętniej oblatują nostrzyk
w południe i pod wieczór, słabiej rano.

Duże uprawy nostrzyka mogą dać obfity zbiór miodu towarowego. Jest on jasny, po skrystalizowaniu
biały, o aromacie przypominającym wanilię.

Wydajność nektarowa nostrzyku dziko rosnącego wynosi około 200 kg. W uprawie polowej - do 680 kg z
ha.
Miód zbierany z nostrzyku zaliczany jest do najlepszych, jest jasny, po skrystalizowaniu biały lub lekko
żółty i odznacza się aromatem przypominającym wanilię. Niewielka jego domieszka do innych miodów
polepsza ich smak i aromat.

Nostrzyk biały jednoroczny (polska odmiana "GOH-180").


Należy go wysiewać jak najwcześniej wiosną do gleby uprawionej, jak pod zboza jare. Nie znosi gleb
kwaśnych i zagłuszania przez chwasty. Do obsiania 1 ha pola potrzeba około 15(20) kg nasion wytartych
ze strąków lub 20(25) kg nasion w strąkach. Rozstawa rzędów może wynosić 30-40 cm.Nostrzyk
kwitnie od końca lipca do początków września dostarczajac pszczołom dobrego pożytku nektarowego i
pyłkowego.

Facelia błękitna
Ta jakże popularna wśród pszczelarzy jednoroczna roślina miododajna,
pochodzi z Kaliforni. Uprawia się ją na paszę zieloną i kiszonkę oraz jako
poplon. Zakwita do 6 tygodniach od siewu i kwitnie 5-6 tygodni.

Najlepsze pożytki daje z siewów wczesnowiosennych (kwietniowych).


Wydajność miodowa 300 - 400 kg z hektara, a wydajność pyłkowa 200 - 300
kg.
Odnóża pyłku ciemnoniebieskie.

Wydajność facelii w znacznej mierze uzależniona jest od jakości gleby, na


której rośnie.

Miód faceliowy jest jasnożółtawy, delikatnie pachnący, o przyjemnym smaku.

Uprawy facelii stają się coraz bardziej popularne, również za sprawą unijnych dopłat obszarowych
(jednolitej płatności obszarowej).
Facelia doskonale nadaje się na poplon, wysiana zaraz po żniwach zdąży zakwitnąć, dostaczając
pszczołom jakże cennego przed zimą pyłku.

Na 1 ha wysiewa się 7-10kg nas

Gryka zwyczajna (Fagopyrum sagittatum Gilib)

Kwitnie w lipcu przez 3-4 tygodnie, jest bardzo dobrą rośliną nektarodajną i pyłkodajną. Nektaruje w
godzinach rannych, w okresie suszy tylko do wyschnięcia rannej rosy. Na pożytkach z gryki pszczoły
stają się agresywne. Wydajność miodowa z 1 ha waha się od 80 do 500 kg, średnio ok. 200 kg.
Nektarowaniu sprzyja ciepła słoneczna pogoda i duża wilgotność powietrza. Miód gryczany ma barwę
ciemnobrązową i charakterystyczny silny zapach i ostry smak. Jest poszukiwany i bardzo ceniony na
rynku.

Wrzos

Krzewinka wysokości 30-50 cm. Na piaszczystych kwaśnych


glebach tworzy wrzosowiska; rośnie w suchych lasach
sosnowych i brzozowych.

Kwitnie 3-4 tygodnie począwszy od pierwszej dekady


sierpnia.
Wydajność miodowa z 1 ha zwartego wrzosowiska 100 kg.
Dobremu nektarowaniu sprzyjają ciepłe i słoneczne dni i
chłodne noce z obfitą poranną rosą. Maksymalne dzienne
przybytki na wadze wynoszą 3-5 kg.

Miód wrzosowy należy do najlepszych miodów kwiatowych,


ma konsystencję galaretowatą i jest trudny do odwirowania
z plastrów.

Miód wrzosowy znalazł zastosowanie głównie w leczeniu prostaty.


W stanie płynnym ma zabarwienie czerwonobrunatne i konsystencje galaretowatą. Ma też silny aromat i
charakterystyczny ostry słodko-gorzki smak.

Artykuły > O pożytkach


sortuj według: tytułu | daty | popularności

Topinambur (słonecznik bulwiasty) - Helianthus tuberosus

Kwiaty przypominające słonecznik zakwitają jesienią i cieszą oko


pszczelarza aż do przymrozków. Bulwy tej rośliny są jadalne.

odsłon: 531 pokaż artykuł | komentarz[2] |


Karczoch hiszpański

Bardzo okazała bylina pochodząca z basenu Morza Śródziemnego


dorastająca do 2,5 metrów wysokości. Młode główki kwiatowe są
jadalne.

odsłon: 261 pokaż artykuł | komentarz[0] |


Podbiał pospolity - Tussilago farfara

Bylina z rodziny krzyżowych.

Jest jedną z najwcześniej zakwitających roślin miododajnych,


dostarcza pszczołom nektar i sporych ilości pyłku.

odsłon: 267 pokaż artykuł | komentarz[0] |


Jastrzębiec pomarańczowy - Hieracium aurantiacum

Większe naturalne skupiska tej rośliny można znaleźć w


Bieszczadach. Kwitnie od czerwca aż do jesieni. Lubi gleby kwaśne i
ubogie.

odsłon: 217 pokaż artykuł | komentarz[0] |


Jeżówka purpurowa - Rudbeckia purpurea
Artykuły > O pożytkach
sortuj według: tytułu | daty | popularności

Rezeda pachnąca - Reseda odorata

Roślina roczna z rodziny rezedowatych.


Kwiaty ma niepozorne, wydzielające przyjemną woń.
Budowa ich jest taka sama jak u rezedy żółtej.
Kwitnie od czerwca do późnej jesieni.

odsłon: 995 pokaż artykuł | komentarz[0] |


Karagana syberyjska - Caragana arborescens

Krzew z rodziny motylkowatych dorastający do 5 metrów wysokości,


zakwita w połowie maja i przy ciepłej pogodzie dostarcza pszczołom
duże ilości nektaru i pyłku.
Rośnie nawet na najbardziej jałowych glebach.

odsłon: 1710 pokaż artykuł | komentarz[0] |


Komonica zwyczajna - Lotus corniculatus

Bylina z rodziny motylkowatych. Dorasta do 30-40 cm wysokości. Kwitnie na żółto od


maja do września.

Występuje w stanie dzikim na suchych wzgórzach, łąkach i pastwiskach. Lubi glebę


gliniastą zasobną w wapń.

Jest też uprawiana jako roślina pastewna, stanowi też cenny dodatek do traw na pielęgnowanych
łąkach.

odsłon: 665 pokaż artykuł | komentarz[0] |


Amorfa krzewiasta - Amorfa fruticosa

Krzew z rodziny motylkowatych pochodzący z Ameryki Północnej.


Dorasta do 2 metrów wysokości, ma liczne wyprostowane dość ciękie
pędy.

Kwitnie w pierwszej i drugiej dekadzie czerwca. Kwiaty drobne,


brązowofioetowe o żółtych pylnikach zebrane w kłosowate grona,
niezwykle chętnie odwiedzane przez pszczoły. Pszczoły formują z
pyłku odnóża o intensywnej ciemnopomarańczowej barwie.

Rośnie dobrze na najbardziej suchych i ubogich glebach.

odsłon: 1416 pokaż artykuł | komentarz[0] |


Suchodrzew pospolity

Krzew średnio wysoki z rodziny powiertniowatych (Caprifoliaceae),


rosnący u nas dziko w lasach i zaroślach oraz wysadzany w parkach.
Nadaje się na niecięte szpalery. Ma małe wymagania glebowe, dobrze
znosi ocienienie, można go sadzić pod drzewami, ale obficiej kwitnie i
lepiej nektaruje, gdy rośnie w pełnym oświetleniu.
Jest bardzo miododajny, zasługuje na rozpowszechnienie.

odsłon: 349 pokaż artykuł | komentarz[0] |


Śnieguliczka biała

Niski krzew z rodziny przewiertniowatych (Caprifoliaceae), pochodzący z Kanady i


północnych terenów Stanów Zjednoczonych. Dobrze zadomowiony w Europie. Udaje się
na każdej glebie, nawet piaszczystej i suchej. Dobrze znosi ocienienie, może być więc
Artykuły > O pożytkach
sortuj według: tytułu | daty | popularności

Chaber nadreński (Centaurea rhenana)

Roślina dwuletnia lub trwała z rodziny złożonych (Compositae),


występująca u nas w stanie dzikim na jałowych piaskach, nasypach
kolejowych i przydrożach.

Wysokość około 100cm, łodyga często jest mocno rozgałęziona.


Kwiaty fioletoworóżowe do białawych.
Kwitnie w lipcu i sierpniu.

Wydajność miodowa 400-600kg/ha.

odsłon: 523 pokaż artykuł | komentarz[0] |


Żmijowiec grecki (Echium creticum)

Roślina roczna z rodziny szorstkolistnych (Boraginaceae), pochodząca


z obszarów śródziemnomorskich, spokrewniona z występującym u
nas żmijowcem zwyczajnym.

Kwitnie (kwiaty różowe, białe lub niebieskie)


w lipcu do połowy września. Dorasta do 70cm.

Może rosnąć na stanowiskach nawet dość suchych, lecz słonecznych.


Wydajność miodowa 200-700 kg/ha.

odsłon: 412 pokaż artykuł | komentarz[0] |


Lawenda wąskolistna

Ta lecznicza i olejodajna roślina, zawna też lawendą lekarską, należy


do rodziny wargowch (Labiatae), a ojczyzną jej są europejskie rejony
śródziemnomorskie.

Wysokość 30-60cm.
Kwitnie od połowy czerwca do połowy sierpnia.

Jest bardzo dobrą rośliną miododajną, dostarcza duże ilości nektaru.

odsłon: 609 pokaż artykuł | komentarz[0] |


Szałwia okręgowa (Salvia verticillata)

Roślina z rodziny wargowych (Labiatae), występująca u nas w stanie


dzikim, w południowej części niżu, na suchych zboczach, skałach,
przydrożach i zaroślach.

Dorasta do 30-60 cm. Kwity niebieskofioletowe. Kwitnie przez dwa


miesiące w lipcu i sierpniu.

Wydajność miodowa z hektara około 600 kg.

odsłon: 474 pokaż artykuł | komentarz[0] |


Melisa lekarska (Melissa officinalis)

Roślina lecznicza z rodziny wargowych (Labiatae), pochodzącą z


rejonów Morza Śródziemnego.

Kwitnie w lipcu i sierpniu. Kwiaty ma zielonkawe, niepozorne.


Pszczoły bardzo lubią zapach melisy. Wpływa on na nie uspakajająco.

Miododajność melisy w naszym klimacie nie jest wysoka i waha się


między 32 a 118 kg.

odsłon: 426 pokaż artykuł | komentarz[0] |


Lebiodka pospolita (Origanium vulgare)
Artykuły > O pożytkach
sortuj według: tytułu | daty | popularności

Ogórecznik lekarski (Borago officinalis)


Ogórecznik jest roślina, jednoroczną z rodziny szorstkolistnych.

Zakwita w trzeciej dekadzie czerwca i kwitnie ponad trzy tygodnie, a


w sprzyjających warunkach nawet do nastania mrozów.

Wydajność miodowa z jednego hektara sięga od 150 do 200 kg


miodu.

odsłon: 720 pokaż artykuł | komentarz[3] |


Szczeć pospolita (Dipsacus silvester)
Roślina dwuletnia z rodziny szczeciowatych (Dipsacaceae).

Zakwita w drugim roku i kwitnie około 3 tygodni, w lipcu oraz w


sierpniu.
Zwykle jednocześnie rozkwita zwarty pierścień pierścień kwiatów
wokół główki.

Na jednej główce pracuje często kilka pszczół odbierających nektar i


pyłek.

odsłon: 641 pokaż artykuł | komentarz[1] |


Wierzbówka Kiprzyca (Chamaenerion angustifolium)

Bylina z rodziny wiesiołkowatych o kłączach rozgałęzionych, płożących się i daleko porastających pod
ziemią.
Kwitnie w lipcu i sierpniu. Jest chętnie odwiedzana zarówno przez pszczoły jak i trzmiele.
Na obszarze Syberii występują rozległe połacia wierzbówki porastające wypalone przez pożary tereny
leśne.
Stanowią one znakomite pożytki dla pszczoły miodnej.

odsłon: 1178 pokaż artykuł | komentarz[2] |


Serdecznik pospolity (Leonurus cariaca)
Serdecznik jest byliną lub rośliną dwuletnią z rodziny wargowych. Wyrasta w zależności
od stanowiska od 30 do 150 cm wysokości (odmiana dwuletnia nawet do 200 cm).
Łodygi rozgałęzione u dołu, wzniesione, żebrowane, czterokanciaste, owłosione, o
niezbyt przyjemnej woni.

odsłon: 1165 pokaż artykuł | komentarz[0] |


Lofant, czyli Kłosowiec anyżowy (Agastache anethiodora)

Lofant to roślina stosunkowo niedawno sprowadzona przez pszczelarzy z USA.


Jest to roślina wieloletnia, aromatyczna, miododajna, posiada również walory lecznicze.
Zakwita wczesniej od lipy i kwitnie przez dwa miesiące. Kiedy kwitnie, pszczoły dosłownie całymi
gronami zwisają u jego kwiatostanów.
Miód lofantowy jest przejrzysty, ze złocistym odcieniem, bardzo przyjemny w smaku i wartościowy.

odsłon: 2778 pokaż artykuł | komentarz[6] |


Przegorzan (Echinops)

Bylina (przegorzan trwały - Echinops Ruthenicus)


lub roślina dwuletnia (przegorzan kulisty - Echinops
Sphaerocephalus) z rodziny złożonych, podrodziny rurkowych.

Kwitnie około 3 tygodni; dwuletnie w lipcu, trwałe w sierpniu.

odsłon: 2934 pokaż artykuł | komentarz[7] |


Nawłoć (Solidago)
Pasieka jesienią
Pszczelarska jesień niewiele ma wspólnego z tą kalendarzową. Większość pożytków kończy się około
połowy lipca, wtedy też większość pszczelarzy odbiera ostatni miód. Jest to praca dość niewdzięczna,
odbywa się bowiem, mimo zachowania środków ostrożności, przy silnych rabunkach pszczół.
Pszczelarz wykonujący te operacje musi mieć świadomość, że sprawność jego działań będzie rzutować na
wyniki przyszłego sezonu. Trzeba w tym okresie wykonać prawie jednocześnie kilka bardzo ważnych
zabiegów:

• odebrać miód, szczególnie jeśli jest to miód spadziowy,


• wycofać z ula plastry zarówno te zbyt jasne, jak i te czarne,
• podkarmić pszczoły, tak by miały zapas umożliwiający dynamiczny rozwój,
• wykonać operacje zwalczania warrozy,
• wymienić matki na młode

Wpływ wieku pszczół na przetrwanie zimy wg Ostrowskiej

Termin wyjścia z komórek % przeżywających


Termin złożenia jajeczka % osypu
plastra zimę
przed 6 VII przed 27 VII 39,2 60,8
6 VII - 5 VIII 27 VII - 26 VIII 82,5 17,5
6 VIII - 16 VIII 27 VIII - 7 IX 88,4 11,6
po 17 VIII po 8 IX (do 13 X) 70 30

Niezwykle ważne o tej porze roku jest wykonanie zabiegów zwalczających warrozę, tak aby pokolenie
pszczół zimujących, nie było okaleczone przez tego pasożyta. Czynności te trzeba zatem wykonać
możliwie jak najszybciej, uwzględniając informacje z tabeli prezentowanej powyżej.

Zobacz też:
-> pszczoły zimowe
-> walka z warrozą
Rozwój wiosenny
Wiosną dużo pożytków jest praktycznie niewykorzystanych (największe są możliwości zwiększenie ilości
pozyskania miodu).
Należy zatem maksymalnie przyspieszyć dochodzenie rodzin pszczelich do dużej siły. Najskuteczniejszą
metodą jest dobre przygotowanie do zimy już wczesną jesienią, rozpoczynające się od operacji
zwalczania warrozy, tak aby pszczoły zimujące nie pochodziły z czerwiu, na którym pasożytowały
roztocza.
Drugim równie ważnym czynnikiem jest wykorzystanie odpowiedniego materiału genetycznego, czyli
hodowla pszczół bardzo żywiołowo się rozwijających.

Jeśli spełniliśmy te warunki, to łatwiej nam będzie na wiosnę doprowadzić pszczoły do siły. Ważne jest
rozeznanie, jak przezimowały pszczoły. Dokonując pierwszego przeglądu musimy sporządzić notaki,
które nam się przydadzą do planowania następnych działań. Najważniejszymi danymi o zimowli jest
wielkość osypu, stan zapasów, siła rodziny oraz obecność i układ czerwiu (jeśli pogoda na to pozwala).
Ważne jest też to co da się wyczytać z wylotki, czy pszczoły noszą pyłek i na ile intensywne są ich loty.

W celu wiosennego przyspieszenia rozwoju rodziny pszczelej stosujemy takie zabiegi jak:

• odsklepianie plastrów z pokarmem,


• ocieplanie gniazda od góry i dostosowanie jego wielkości do siły pszczół,
• wystawienie na toczek tacki ze zmielonym pyłkiem,
• dostarczanie wody niezbędnej do wychowu czerwiu (nasączona gąbka na dennicy ula), tak by
pszczoły przy złej pogodzie nie musiały wylatywać z ula.
Dobrze jest też dostarczyć pszczołom pokarmu w postaci ciasta (miodowo-cukrowego, drożdżowo-
cukrowego lub miodowo-cukrowego z dodatkiem pyłku).

Wpływ wczesnowiosennego podkarmiania namiastkami pyłku na wydajność produkcyjną rojów badała Z.


Konopacka. Wynika z niego, że najlepszy efekt daje podanie ciasta miodowo-drożdżowego. Operacja
taka daje możliwość zwiększenie wydajności z ula nawet o 20%.

Przeczytaj też:
-> "Kwiecień w pasiece" autorstwa Edku
-> Metoda ZygmuntaSz na szybkie pobudzanie
Kiedy odbierać miód
Ustalenie właściwego terminu rozpoczęcia miodobrania nie jest rzeczą łatwą. Obecność dużej ilości
miodu w ulu powoduje zmniejszenie intensywności lotów pszczół. Gdy pożytek występuje dalej, pszczoły
zalewają miodem gniazdo, a matka nie ma gdzie czerwić. Prowadzi to w prostej linii do narastania
nastroju rojowego. Z drugiej jednak strony zbyt szybkie miodobranie powoduje pogorszenie jakości
miodu, który może źle się przechowywać.

Chodzi aby nie było zbyt dużych rabunków, uzyskać miód gatunkowy, a jednocześnie dojrzały.
Jeśli pożytek zanika stopniowo (rzepak), najlepiej jest odbierać miód pod koniec trwania, gdy przybytki
wagowe od 2-3dni wyraźnie maleją.
Jeśli intensywny pożytek kończy się gwałtownie (akacja, spadź) to najlepiej wybierać 3-4 dni po jego
zakończeniu. Miód powinien być zasklepiony chociaż do połowy powierzchni plastrów.
Przy słabym nasileniu wziątków i dłuższej suszy miód gęsty i dojrzały często nie jest zasklepiony.
Strumień dojrzałego miodu wyciekającego z miodarki układa się w wyraźny wzgórek.
Poddawanie matek
Zamin pszczołom da się wyhodowaną młodą matkę trzeba usunąć z ula tę starą. Jest to dość kłopotliwa
czynność, należy ją wykonać bardzo ostrożnie używając przy tym jak najmniej dymu.

Znakomicie pomaga tu znaczenie matek kolorowymi opalikami. Matkę taką dużo łatwiej później znaleźć.
Czasem stosuje się też wybieg polegający na wstawieniu w środek gniazda na dzień lub dwa przed
planowanym zabiegiem plastra z pustą woszczyzną. Matka prawdopodobnie właśnie tam będzie składała
czerw. Czasem jest potrzeba zastosowania bardziej radykalnych środków, do których należy przesianie
pszczół przez sito zrobione z kraty odgrodowej.

W pasiece wędrownej, a szczególnie w pawilonach do wymiany stosuje się tylko zapłodnione, czerwiące
już matki, które oznacza się opalikami o kolorze, który wskazuje na ich rok urodzenia. W pasiekach
stacjonarnych lub ulach wolno stojących często stosuje się matki zapłodnione lecz jeszcze nie czerwiące,
matki niezapłodnione, a również mateczniki na wygryzieniu. Czasem poddaje się też jajeczka czerwiu
pochodzącego od matki zarodowej lub reprodukcyjnej. W tym przypadku odpada ryzyko nieprzyjęcia
matki, ale za to mamy długą przerwę w dopływie młodych pszczół.

Poddawanie matek jest jedną z najtrudniejszych czynności w pasiece. Najłatwiej są przyjmowane matki
w odkładach, w których są same młode pszczoły. Sposoby poddawania matek:

• Poddawanie w klateczkach z kilkoma pszczołami, musi mieć możliwość schować się przed
atakiem, jednocześnie kontakt z pszczołami. Otwór klateczki wypełniony twardym pokarmem,
żeby wybieranie zajęło kilkanaście godzin. Klateczkę mocuje się na górnej beleczce.

• w izolatorze z plastrem z wygryzającym się czerwiem wstawia się w środek gniazda.


Wygryzające się pszczoły stają się świtą nowej matki, która może rozpocząć tam czerwienie.
Izolator można zdjąć po kilku dniach.

• Wpuszczanie matki przez wylotek. Matka musi być głodzona pół godziny, poddaje się ją do
osieroconej rodziny wieczorem o zmroku. Można chłodnym dymem wystraszyć strażniczki.
Łączenie rodzin
Pszczoły z różnych rodzin odznaczają się odrębnym zapachem pochodzącym od matki i zwykle są w
stosunku do siebie agresywnie nastawione.
Operację łączenia pszczół najlepiej wykonać pod koniec dnia, gdy pszczoły są mniej aktywne, najlepiej
przy bezwietrznej pogodzie. Dobrze gdy pszczoły z obu łączonych rodzin mają wola wypełnione miodem
lub syropem. W celu utrudnienia pszczołom orientacji dobrze jest zastosować substancję zapachową np.
W postaci kropli miętowych. Można też pszczoły zrosić rzadkim aromatycznym syropem.

Artykuły > Pytania i odpowiedzi > Jakie dokumenty są potrzebne do rejestracji gospodarstwa
pasiecznego u powiatowego lekarza weterynarii?
"Każdy właściciel pszczół z tytułu użytkowania zwierząt i pozyskiwania produktów spożywczych ma
obowiazek zgłosić swoją pasiekę do rejestru prowadzonego przez Powiatowego Lekarza Weterynarii.
Podstawa: Ustawa z dnia 24.04.1997r. o zwalczaniu chrób zakaźnych zwierząt ( Dz. U. 1999r. nr 66
poz. 752: zmiany: Dz.U. 2001 nr 129 poz. 1438, Dz.U. 2002r. nr 112 poz. 976, Dz.U. 2003r. nr
52 poz. 450).

Zarejestrowanie pasieki w Powiatowym Inspektoracie Weterynarii winno nastąpić w ciągu 30 dni od chwili
nabycia rodziny pszczelej lub osadzenia roju.
Właściciel zgłaszający pasiekę do zarejestrowania winien udokumentować, że posiada ukończony
podstawowy kurs pszczelarski z wynikiem pomyślnym.

Postawa: Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 8.01.2003r. w sprawie rejestru
podmiotów prowadzących niektóre rodzaje działalności dotyczące zwierząt i produktów zwierzęcych
(Dz.U. 2003r. nr 7, poz. 87).

Powiatowy Lekarz Weterynarii zgłoszonej pasieki do rejestracji nadaje numer identyfikacyjny, który jest
niezbędny przy wystawianiu przez pszczelarza handlowego dokumentu identyfikacyjnego, dla każdej
partii produktu pochodzącego z jego pasieki, który jest wprowadzony do obrotu.

Dotyczy to sprzedaży bezpośredniej w pasiece, na wystawie, targowisku jak również w formie dostaw do
zakładów żywienia zbiorowego.
Podstawa: Ustawa z dnia 14.02.2003r. o zmianie ustawy o zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt
rzeźnych o Inspekcji Weterynaryjnej (Dz.U. 2003r. nr 52 poz. 450).

Należy pamiętać, że sprzedaż bezpośrednia jest dokonywana przez pszczelarza w punkcie sprzedaży
urządzonym na terenie jego gospodarstwa lub ze środka transportu na obszarze powiatu, w którym
znajduje się gospodarstwo posieczne albo na terenie innego powiatu, po uzyskaniu zgody Powiatowego
Lekarza Weterynarii właściwego ze względu na miejsce sprzedaży.
Podstawa: Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 13.12.2002r. w sprawie
szczegółowych warunków weterynaryjnych wymaganych przy prowadzeniu działalności związanych ze
sprzedażą bezpośrednią (Dz. U. 2002r. nr 223, poz.1879)."

Prezes WZP w Gorzowie


Stanisław Dubiel

Tytułem uzupełnienia (mam nadzieję, że Pan Prezes nie będzie miał mi za złe):
Przy rejestracji u Powiatowego Lekarza Weterynarii nie wymagane jak do tej pory było wylegitymowanie
się uprawnieniami typu "ukończony podstawowy kurs pszczelarski z wynikiem pomyślnym".
Nic mi nie wiadomo, żeby któryś z kolegów pszczelarzy miał jakiś problem z zarejestrowaniem pasieki,
co więcej niektóre koła PZP zarejstrowały pasieki swoich członków "hurtem", zbierając na zebraniu dane i
podpisy. Rejestracji dokonały oddelegowane do tego celu osoby.

Marek Pogorzelec
marekp@prolider.pl
Artykuły > Pytania i odpowiedzi > Jakie wymogi powinno spełnić gospodarstwo pasieczne ?

Obszar pasieczyska powinien być oznaczony (ogrodzony), a przy wejściu do pasieki powinna
znajdować się tablica z napisem: Uwaga - pszczoły! Osobom nieupoważnionym wstęp wzbroniony.
Poniżej tablicy należy podać nazwisko właściciela pasieki wraz z numerem jego telefonu (Dz. U. 2003r. nr
168 poz.1643).

Właściciel pasieki odpowiada za szkody spowodowane przez pożądlenia ludzi lub zwierząt, dlatego
celowym jest aby:
- ule z pszczołami były ustawione co najmniej 10 m od uczęszczanej drogi publicznej, budynków
inwentarskich i mieszkalnych oraz ogrodu nie bliżej 50 m od autostrad i drogi szybkiego ruchu,
- ule z pszczołami ustawione w odległości 3-10 m z wyjątkiem autostrad i dróg szybkiego ruchu należy
oddzielić stałą przeszkodą w postaci parkanu, krzewów czy muru o wysokości co najmniej 3m,
- na obszarach o dużej gęstości zaludnienia wskazane jest użytkowanie pszczół łagodnych o obniżonej
agresywności,
- wskazane jest ubezpieczenie pasieki od odpowiedzialności cywilnej w ramach swojej organizacji
pszczelarskiej.

Jakie wymogi powinno spełniać gospodarstwo pasieczne?


Co powinno znajdować się w takim gospodarstwie?
- wydzielone miejsce na środki dezynfekcyjne (szafa zamykana na klucz),
- miejsce do przechowywania leczniczych produktów weterynaryjnych np. oznakowana apteczka
weterynaryjna zamykana na klucz,
- odzież i obuwie przeznaczone do używania wyłącznie w gospodarstwie pasiecznym,
- środki dezynfekcyjne jak: soda kaustyczna, wapno palone, spirytus skażony (denaturat) niezbędne do
doraźnej dezynfekcji sprzętu i terenu,
- wyodrębniona pracownia pasieczna z dwoma pomieszczeniami z przeznaczeniem do prowadzenia
miodobrania i do przechowywania pozyskanych odnóży pyłkowych i rozlewania miodu.
Podstawa: Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 19.12.2002r. w sprawie wymagań dotyczących
higieny w procesie produkcji (Dz. U. 2002 r. nr 234, poz.1979).

Każdą pracę należy rozpocząć i kończyć myciem i dezynfekcją wykorzystywanych urządzeń i sprzętów
pasiecznych ze sprzątaniem całego pomieszczenia. Podłoga i ściany pracowni miodowej winny mieć
gładką i nie nasiąkliwą powierzchnię, powinna być zapewniona możliwość bieżącego mycia rąk w czystej
wodzie, czysty ręcznik i mydło.

Osoby pomocnicze i pszczelarz pracujący bezpośrednio w pracowni miodowej podczas miodobrania, a


także przy rozlewaniu miodu do opakowań detalicznych powinni posiadać aktualne zaświadczenie
potwierdzające dopuszczenie ich do takiej pracy.
Pszczelarz powinien posiadać niezbędną wiedzę z zakresu:
- przepisów regulujących zagadnienia bezpieczeństwa i jakości zdrowej żywności,
-zagrożeń wynikających z zanieczyszczeń żywności,
-znajomości zasad dobrej praktyki higienicznej.

Ze względów higieniczno - sanitarnych polegających na utrzymaniu w czystości rąk pszczelarza i


urządzeń pasiecznych oraz żywieniu pszczół w każdej pasiece powinna być woda dobrej jakości, która
podlega badaniom raz na rok jeżeli pobierana jest z sieci wodociągowej oraz dwa razy w roku jeżeli woda
pobierana jest z ujęć indywidualnych.
Wyniki badań wody należy przechowywać przez dwa lata.
Podstawa: Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 19.11.2002r. w sprawie wymagań jakości wody (Dz.
U. 2002r. nr 203, poz. 1718) oraz Rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 27.11.2002r. w sprawie
wymaga, jakim powinny odpowiadać wody przeznaczone do spożycia (Dz. U. 2002r. nr 204, poz 1728).

Każda pracownia pasieczna powinna być wyposażona w apteczkę, w której powinno się znajdować:
woda utleniona, krople nasercowe, maść ntyhistaminowa, wapno musujące, gaza, bandaż, przylepce,
opaski, rękawice gumowe i nożyczki.

Prezes WZP w Gorzowie


Stanisław Dubiel

Tytułem uzupełnienia (2006-03-23):


Prawdopodobie trochę Unia była demonizowana i myśleliśmy, że nagle wszystko się zmieni.
Zmieniło się niewiele, a na ile (zgodnie z literą prawa) powinno się polskie pszczelarstwo zmienić, to
ustalić trudno.
Wciąż na przykład nie wiem, jaka powinna być ta pracownia pszczelarska mojej 50 ulowej pasieki.

Będę miał parę dni wolnego to popytam :)


Dam znać, jak się czegoś dowiem, ale najlepiej będzie jak zapytacie u siebie i poprosicie o odpowiedź na
piśmie ;)

Pozdrawiam
Marek Pogorzelec
marekp@prolider.pl
Artykuły > Co i gdzie zakwita > Terminy rozpoczęcia pożytków
Porównanie terminów kwitnienia głównych roślin miododajnych w latach 1999-2003 - Gorzów
Wielkopolski
Wydaj.
Długość
Nazwa rośliny miodowa Intens. 1999 2000 2001 2003 2004
kwitn.
z 1 ha
Klon zwyczajny 1000 4 12 - 5 IV - 15 IV 14 IV
Sady *) 30 1,5 20 1V 19 IV 27 IV 28 IV 21 IV
Rzepak ozimy 200 4 12 - 28 IV 5V 5V 28 IV
Robinia akacjowa 1000 8 - 27 V 14 V 30 V 25 V 30 V
malina, lipa szerokolistna, nostrzyk żółty, żmijowiec, chaber bławatek,
farbownik lekarski
Lipa drobnolistna 1200 4 12 2 VII 17 VI 5 VII 24 VI 7 VII
Nawłoć późna 200 - 30 22 VIII 20 VIII 20 VIII 5 VIII -
Wrzos 100 - - - - - - -
*) - data rozpoczęcia kwitnienia czereśni
Pomysły, metody, wynalazki > Przedwiośnie w podczerwieni

Dzięki kontaktom Pana Stanisława Zbiega otrzymaliśmy jako pierwsi do publikacji bardzo ciekawe zdjęcia
wykonane kamerą termiwizyjną.
Pochodzące z końcówki tegorocznej zimowli (6 marca 2006 roku) zaopatrzoną komentarzem:
"posílám pohledy do zimního úlu. Včely už mají jaro, kytky ještě ne :-("

Co można przetłumaczyć tak:


"Przesyłam spojrzenia do zimujących rodzin. Pszczoły już czują wiosnę, kwiatki jeszcze nie :("

Szczegółowy opis zdjęć:

Dokonano pomiaru 4 marca 2006 około godziny 18:00.


Temperatura powietrza w czasie pomiaru minus 2'C, przeciętna w dzień plus 0,8'C, maksymalna o 13:00
plus 9'C.
Cały dzień pochmurno.

Powyżej. Ul nr 1 otwarty zdjęty igielit stanowiący okrycie z góry.Pszczoły się złościły, latały i żądliły.
Powyżej. Ul nr 1 - widok z przodu
Powyżej. Ul nr 1 - widok z tyłu

Tak samo obfotografowany ul nr 2


Powyżej ul nr 2 - widok z zewnątrz
Powyżej. Zdjęty tylko daszek, igielit na korpusie pozostawiony, a to dlatego, że pod nim było bardzo
dużo pszczół.

W imieniu polskich pszczelarzy dziękuję Panie inżynierze !

Zdjęcie i komantarz: Ivan Cerny


Tłumaczenie: Stanisław Zbieg
Pomysły, metody, wynalazki > Wiosenne pobudzanie
Metoda ZygmuntaSzn na szybkie doprowadzenie wiosną pszczół do dużej siły.
Więcej: http://www.polanka.pozytki.pl/articles.php?id=23

Wiosenne pobudzanie matek do czerwienia rozpoczynam, gdy temperatura powietrza utrzymuje się
przez trzy-cztery dni na poziomie 6-8 a nawet 5-6 stopni C, a jest to mniej więcej między dwudziestym
lutego a piątym marca.
Pobudzanie matek polega na odsklepianiu plastrów z pokarmem znajdujących się w ulu. Nigdy nie podaję
wiosną żadnych ciast ani syropu, osłabione bowiem zimowlą pszczoły musiałyby pobierać i przerabiać
ciasto lub syrop. W przypadku, kiedy stwierdzę, że mają mało pokarmu w ulu, co rzadko się zdarza,
wstawiam ramki z pokarmem z magazynu, zawsze jest ich pewien zapas.

Do odsklepiania przystępujemy we dwójkę. Pierwsza czynność to przygotowanie pasków gąbki


nasączonych wodą. Następnie wyjmuję ostatnią ramkę z pierwszego ula, strząsam z niej pszczoły
jednym silnym uderzeniem w ramkę, jeżeli na ramce zostanie kilka pszczół pozostawiam je i ul zostaje
zamknięty Najważniejsze w tym zabiegu jest zminimalizowanie czasu otwarcia ula, a tym samym
uniknięcie wyziębienia gniazda.
Ramkę odsklepiam w poziomie na dwie szerokości widelca z obu stron. Po tych przygotowaniach
podchodzimy do następnego ula, ja trzymam ramkę już odsklepioną, pomocnik w tym czasie otwiera ul i
wyjmuje ostatnią ramkę.
Odsklepioną ramkę, wyjętą z pierwszego ula wkładam do tego który został otwarty. Ramka ta jest
wkładana jako przedostatnia. Pomocnik kładzie pas gąbki nasączony wodą a na nim kołpaczek blaszany
po to, aby poduszka nie wycisnęła wody i ul zostaje zamknięty. Wszystkie te czynności są powtarzane
kolejno w każdym ulu. Gąbkę z wodą stosuję w celu zatrzymania pszczół w ulu. Chcę im w ten sposób
dostarczyć wodę, w poszukiwaniu której zaczęłyby wylatywać z ula, co przy dość niskiej temperaturze
prowadziłoby nieuchronnie do ich krzepnięcia. Odsklepianie powtarzam co cztery-pięć dni, stopniowo
dostawiając ramki w górnym korpusie. Zabieram je z dolnego korpusu lub z magazynu.
komentarz[1] |
Przeczytane > "Kwiaty dla pszczół"
Kwiaty dla pszczół

Źródło: Gazeta Wyborcza, Małgorzata Łączyńska, 21-01-2004

"Sukces pszczelarza zależy od tego, czy w najbliższej okolicy pasieki rosną kwiaty pełne pyłku i nektaru.
Jeżeli ich brak, nie pomogą ani jego umiejętności, najlepszy system ula, czy pracowita rasa pszczół. Gdy
nie ma roślin miododajnych - nie ma miodu.

Aby pszczoły mogły robić miód, potrzebny jest im nektar. Powstaje on na roślinach w specjalnych
gruczołach zwanych nektarnikami lub miodnikami. Wbrew powszechnemu mniemaniu nie zawsze
mieszczą się one w koronach kwiatowych roślin. Bywa, że znajdują się u nasady przylistków albo na
spodniej stronie liści. Nektar nektarowi nierówny, chodzi bowiem nie tylko o to, by roślina wytwarzała go
dużo, ale żeby miał on wysoką zawartość cukru. Im słodszy nektar, tym więcej miodu wychodzi z tej
samej jego ilości. U niektórych gatunków nektar zawiera blisko 70% cukrów, lecz są rośliny, u których
zawartość cukru w nektarze wynosi tylko 5%. Tego pszczoły nie zbierają wcale. Korzystają one także z
ogromnych ilości pyłku kwiatowego, który nie służy bezpośrednio do produkcji miodu, ale jest
wysokobiałkowym pokarmem. Bez niego rój nie mógłby normalnie pracować i żyć. Bogatym, lecz
rzadszym źródłem surowca do wyrobu miodu jest także spadź, słodka wydzielina mszyc lub czerwców,
szkodników żerujących na liściach drzew.

Jak daleko po nektar

Pszczoła, wybierając się podróż po nektar, pobiera z ula zapas miodu. Może wtedy odlecieć od niego
nawet 6 -7 km, ale z takiej odległości wziątku (nektaru, pyłku lub spadzi) nie przyniesie. Dlatego te
pracowite owady nie powinny latać dalej niż 1,5 km, dalsze loty są nieekonomiczne, gdyż zużywają na
nie zbyt dużą ilość miodu. Aby roje mogły normalnie funkcjonować muszą mieć od wiosny do jesieni
dostęp do roślin produkujących pyłek i nektar. Gdy nie mają z czego produkować nowego miodu, żywią
się tym z zapasów. Dlatego już przy zakładaniu pasieki trzeba zwrócić uwagę na rośliny rosnące w
promieniu 1 km od naszej działki, przyjrzeć się gatunkom w sąsiedztwie i ocenić czy tworzą one
wystarczająco obfitą i ciągłą bazę pokarmową przez cały okres aktywności pszczół.

Miodowe drzewa i krzewy

Drzewa i krzewy w pobliżu pasieki można sadzić na rabatach, w rozmaitych kompozycjach, ale
wyjątkowo korzystnym rozwiązaniem jest założenie z nich wielogatunkowego żywopłotu. Prócz tego, że
dostarczą nektaru i pyłku, ochronią ule przed silnymi wiatrami i ograniczą zbyt niskie loty pszczół poza
pasieczyskiem. Warto posadzić w nim wiele różnych gatunków drzew i krzewów, kwitnących w różnym
czasie, najlepiej od wiosny do jesien..

Podstawą dobrego rozwoju pszczół na wiosnę są wierzby, szczególnie wierzba iwa (Salix caprea), która
zakwita już na początku marca dostarczając dużo cennego o tej porze pyłku. Blisko uli warto sadzić jej
okazy męskie wyodrębniane jako odmiana 'Mas'. Później, w drugiej połowie marca ukazują się niezwykle
pyłkodajne kwiaty leszczyny pospolitej (Corylus avellana). O tej porze roku dalekie loty zbieraczek są dla
nich niebezpieczne, gdyż pszczoły łatwo się wychładzają. Obecność pyłku leszczynowego blisko pasieki
oszczędzi im dalekich podróży. W trzeciej dekadzie kwietnia, tuż przed rozwinięciem liści, zakwita śliwa
ałycza (Prunus cerasifera). Gatunek ten świetnie nadaje się na wysoki, nieformowany żywopłot.

W połowie maja zaczyna kwitnąć irga błyszcząca (Cotoneaster lucidus), krzew rzadko kojarzony z
miodem, u którego jednak zawartość cukru w nektarze niewiele ustępuje osławionej facelii (blisko 70%).
Z kolei kwiaty śnieguliczki białej (Symphoricarpos albus), która kwitnie od czerwca do września
odwiedzane są przez pszczoły od świtu do zmierzchu. To najlepszy krzew miododajny - nie powinno go
zabraknąć przy żadnej pasiece.

Dobrze jeśli na naszej działce lub w pobliżu rosną robinie akacjowe (Robinia pseudoacacia), kwitnące
jeszcze przed lipami i od końca maja do połowy czerwca pokryte są białymi, pachnącymi kwiatami
pełnymi wysokocukrowego nektaru i pyłku.

Wśród drzew najbardziej miododajne są lipy. Jeśli nie ma ich w okolicy pasieki, to warto posadzić
przynajmniej kilka młodych egzemplarzy - stworzą dla naszych pszczół nieprzebraną bazę pokarmową.
Odpowiednio dobrane gatunki tych drzew kwitnąć mogą przez 2 miesiące a niekiedy i dłużej. Najwyższą
wydajnością cukrową - czterokrotnie wyższą od rodzimej lipy drobnolistnej - odznacza się lipa Moltkego
(Tilia x moltkei), kwitnąca od połowy czerwca do pierwszych dni lipca. Mnóstwo cennego nektaru i pyłku
w pierwszej połowie lipca ma lipa krymska (T. euchlora), a do połowy sierpnia niezastąpione są lipa
japońska i wonna (T.japonica, T.innsullaris).

Miododajne zielne

W marcu, kiedy osłabionym przez zimę i głodnym pszczołom trudno znaleźć pożywienie, każda jego ilość
jest na wagę złota. Warto więc mieć na działce kwiaty kwitnące już od połowy marca, na przykład
stokrotki pospolite (Bellis parennis), które gęsto rosnąc w trawie, razem mogą dać pokaźną ilość pyłku.
Podobnie jak zawilce - gajowy i wielkokwiatowy (Anemone nemorosa, A.sylvestris) kwitnące od marca do
maja. Od połowy czerwca do pierwszych dni sierpnia niezastąpionym źródłem gęstego nektaru jest
wierzbówka kiprzyca (Epilobium angustifolium), roślina o różowych lub amarantowych kwiatach
zebranych w stożkowate grona, dziko rosnąca w lasach na porębach, na stanowiskach bogatych w
próchnicę. Kwitnie akurat wtedy, gdy rodziny pszczele są najsilniejsze i mają ogromne zapotrzebowanie
na pokarm.

Prawdziwymi skarbem wśród miododajnych bylin są przegorzany. Przegorzan kulisty (Echinops


sphaerocephalus), roślina dwuletnia, która kwitnie od połowy lipca do połowy sierpnia, dostarcza
rekordowych ilości wysokocukrowego (70%) nektaru i pyłku. Pszczoły pracują na jego kwiatach przez
cały dzień bez przerwy, po 5-6 zbieraczek na jednym kwiatostanie. Równie cennym pożytkiem dla
pszczół jest przegorzan węgierski (E.banaticus) gatunek wieloletni, rozpoczynający kwitnienie około
tydzień później. Obie rośliny tworzą bardzo dekoracyjne, niebieskie, kuliste kwiatostany.

Od końca sierpnia do początku października pokarm pszczołom mogą zapewnić zarośla nawłoci późnej
(Solidago gigantea), gęsto porastającej nieużytki.

Jeśli pasieka jest mała to otaczające ją drzewa: lipy, robinie, klony, kasztanowce, miododajne zarośla z
nawłocią, wierzbówką czy wierzbami zupełnie naszym pszczołom wystarczą. Często jednak mamy do
czynienia z przerwą w kwitnieniu okolicznych roślin. Tę lukę czasową znakomicie wypełni jednoroczna
facelia błękitna (Phacelia tanacetifolia), której fioletowe lub błękitne kwiaty zebrane są w wyjątkowo
dekoracyjne kwiatostany zwinięte na kształt pastorału mają bardzo wysoką wydajność nektarową i
pyłkową. Ma krótkim okres wegetacji, trwający tylko 80-90 dni. Można ją wysiewać od wczesnej wiosny
(nawet na zmarzniętą glebę) do połowy lipca.

Kiedy wiemy już, jakie rośliny otaczają naszą pasiekę i wstępnie oszacowaliśmy okres ich kwitnienia,
łatwo zauważyć czy w naszej okolicy występuje tzw. okres bezwziątkowy - bardzo niekorzystny czas,
kiedy pszczołom brakuje nektaru i pyłku. "
komentarz[0] |
Biologiczne zwalczanie warrozy" - Pszczelarstwo wrzesień 1985 - Prof. J. WOYKE.

Szerokie rozprzestrzenienie się pasożyta pszczelego Varroa jacobsoni i wielkie szkody przez niego
wyrządzane spowodowały intensywne poszukiwanie najróżniejszych metod zwalczania tego roztocza.
Wypróbowywano i w dalszym ciągu poszukuje się różnych środków chemicznych zwalczających Varroa.
W niektórych przypadkach zastosowanie akarycydów stanowi jedyny ratunek dla pszczół. Jak można było
się spodziewać, jedne środki okazały się bardziej skuteczne, inne mniej. Niektóre chemikalia stosowane
przeciwko roztoczowi Varroa zabijały w trakcie stosowania zabiegu również i pewną liczbę pszczół. Inne
wpływały ujemnie na matkę lub pszczoły robotnice, co uwidacznia się dopiero po pewnym czasie (np.
skrócenie życia). Dotychczas uboczne skutki stosowania większości chemikaliów nie są w ogóle znane.
Powtarzanie zabiegów prowadzi do kumulowania się tych środków w produktach pszczelich, co może
powodować dalsze ujemne skutki dla pszczół i dla ludzi spożywających te produkty. Nie znaleziono
dotychczas środka, który zabijałby wszystkie roztocze po jednokrotnym użyciu. Taki stan prowadzi do
selekcji populacji odpornych. Niewielka liczba roztoczy odpornych na stosowane środki chemiczne
przeżywa i następnie rozmnaża się, produkując dalsze pokolenia coraz bardziej odporne na akarycydy.
Tak więc intensywne stosowanie tych środków może doprowadzić w krótkim czasie do
wyselekcjonowania pasożytów zupełnie na nie odpornych. Jak widać, stosowanie różnych chemikaliów do
zwalczania pasożyta Varroa pociąga za sobą szereg ujemnych skutków.

Wszystkich tych niedogodności można uniknąć stosując biologiczne metody zWalczania. Dlatego metody
te należy szeroko propagować i stosować, gdy jest to tylko możliwe.
Wszelkie środki chemiczne dotychczas zbadane działają tylko na roztocze znajdujące się na zewnątrz
komórek. Nie odkryto dotychczas takich, które zabijałyby roztocze wewnątrz zasklepionych komórek.
Przy obecności czerwiu w rodzinie chemikaliami zabija się tylko niewielką liczbę roztoczy. Konieczne jest
więc powtarzanie zabiegów. Pomimo to pojedyncze sztuki przeżywają i dają początek następnemu,
bardziej odpornemu pokoleniu. Zamiast więc niszczyć roztocze, które znajdują się na zewnątrz komórek,
lepiej zniszczyć te, które znajdują się w zasklepionych komórkach. Można tego dokonać metodą
biologiczną.
W Polsce jest znana i stosowana metoda zwabiania Varroa do czerwiu trutowego i niszczenie go. Do ula
wstawia się kawałki lub całe plastry trutowe albo pozostawia wolne przestrzenie, które pszczóły
zabudowują plastrami trutowymi. Matka zaczerwia te plastry, a ponieważ roztocze chętniej wchodzą do
komórek z czerwiem trutowym, wiele ich gromadzi się w nich. Plastry te po zasklepieniu czerwiu usuwa
się z ula i niszczy. Metoda ta w niektórych przypadkach prowadzi do znacznego obniżenia liczby
pasożytów w rodzinie. W innych jednak nie wykazano istotnego obniżenia populacji roztoczy w
porównaniu z rodzinami kontrolnymi, w których takich zabiegów nie stosowano.

Istnieje jednak inna, znacznie skuteczniejsza, metoda biologicznego zwalczania roztocza Varroa. Otóż w
ulu, w którym znajduje się czerw, należy matkę odizolować za pomocą kraty odgrodowej na pustym
plastrze pszczelim w środku gniazda. Do izolacji można użyć specjalnego izolatora, do którego wkłada się
plaster. Można także w ulu odgrodzić kratą odgrodową przedział na jeden plaster. Matka wkrótce składa
tu jaja, z których wylęgają się larwy. Pasożyty wychodząc wraz z wygryzającymi się pszczołami z
pozostałych plastrów poszukują komórek z larwami, gdzie mogłyby się rozmnażać. Początkowo znajdują
komórki z larwami w pozostałych plastrach i do nich wchodzą. Część roztoczy wchodzi jednak już do
komórek w odizolowanym plastrze. Po ośmiu - dziewieciu dniach od chwili rozpoczęcia zabiegu nie ma
już w plastrach poza izolatorem odkrytego czerwiu. Dziesiątego dnia czerw w izolatorze jest również
zakryty. Plaster z izolatora należy więc usunąć i wstawić tu inny, pusty, który matka wkrótce zaczerwi.
Pasożyty wychodzące z komórek innych plastrów nie znajdują otwartego, czerwiu nigdzie poza
izolatorem. Masowo więc ściągają do izolatora, wchodząc do komórek z czerwiem. Gdy czerw w plastrze
w izolatorze zostanie zakryty, plaster ten należy ponownie usunąć. Wraz z plastrem usuwa się wiele
roztoczy. Do izolatora należy, wstawić trzeci pusty plaster. Po 21 dniach od rozpoczęcia zabiegu wygryzą
się wszystkie robotnice, a po 24 dniach trutnie z plastrów poza izolatorem. Plaster z odkrytymi larwami,
powinien pozostać w izolatorze około tygodnia dłużej. W sumie matka powinna zaczerwić 3-4 plastry, tą
metodą można usunąć z ula do 97% roztoczy.

Oczywiście metodę tę można w różny sposób modyfikować. Chcąc zwiększyć ilość czerwiu dostępnego
dla pasożyta i ułatwić mu dostęp do czerwiu, zabiera się plaster z izolatora co 6-7 dni. Do izolatora
wstawia się drugi, pusty plaster. Wyjętego z izolatora plastra z otwartym czerwiem nie zabiera się jednak
z ula, lecz wstawia do gniazda poza izolator. Tu ściągają obecnie roztocze wchodząc do komórek ze
stopniowo zakrywanym czerwiem. Po następnych siedmiu dniach wszystek czerw w tym plastrze jest już
zakryty. Plaster ten należy więc usunąć z ula. W tym samym dniu wymienia się kolejny, drugi plaster z
izolatora z otwartym czerwiem, wstawiając go do gniazda poza izolator. Do izolatora wstawia się z kolei
trzeci, pusty plaster. Po trzech tygodniach powtarza się całą manipulację, wstawiając do do izolatora
czwarty, pusty plaster. W tym czasie wygryzają się z plastrów poza izolatorem wszystkie pszczoły, a wraz
z nimi wychodzi z komórek reszta roztoczy. Roztocza te będą wchodzić do stopniowo zakrywanych
komórek z czerwiem czartego plastra. Plaster ten powinien pozostawać w ulu do chwili zakrycia czerwiu.
Gdy to nastąpi, czwarty plaster usuwa się z ula, a matkę uwalnia.
Można zastostosować inną jeszcze modyfikację tej metody, przy której zmniejsza się liczbę manipulacji w
ulu.
W tym celu matkę izoluje się na trzech plastrach. Jednak tylko środkowy plaster powinien być pusty,
natomiast dwa boczne powinny zawierać czerw w różnym wieku - zarówno otwarty jak i zakryty.

Początkowo roztocze ściagają do bocznych plastrów, gdzie znajduje się między innymi
czerw na zakryciu. Po ośmiu dniach czerw na zakryciu znajduje się już w środkowym plastrze, gdzie
ściągają roztocze. Z dwóch bocznych plastrów w izolatorze stopniowo wygryzają się pszczoły. Plastry te
matka stopniowo zaczerwia. Roztocze więc wciąż znajdują czerw na zakryciu w izolatorze, gdzie się
gromadzą. Nie ma więc poterzeby co 6-10 dni wymieniać plastrów w izolatorze. Po 21 dniach wygryzą
się jednak wszystkie pszczoły z plastrów poza izolatorem, a wraz z pszczołami wyjdą z komórek również
wszystkie roztocze, które będą ściągać do czerwiu w izolatorze. Gdybyśmy po tym terminie pozostawili
trzy ptastry w izlatorze, to wraz z wygryzającymi się tu pszczołami wychodziłyby również roztocze, stając
się źródłem dalszego porażenia pszczół. Dlatego też 21 dnia po rozpoczęciu zabiegu należy wszystkie
trzy plastry z izolatora zabrać. Na ich miejsce należy dać trzy puste plastry albo odizolować matkę, tylko
na jedpym pustym plastrze. Po zakryciu czerwiu plastry te lub plaster należy usunąć z ula wraz z resztą
zgromadzonych tu roztoczy. Matkę można uwolnić z izolacji.

Wydaje się, iż najbardziej godna polecenia jest druga modyfikacja, opisywanej, metody, polegająca na
cotygodniowym przekładaniu czerwiu z izolatora do gniazda i następnie zabieraniu go po dwu
tygodniach.

Powstaje pytanie, co należy robić z plastrami z czerwiem usuwanymi z ula? Można postąpić z nimi w
dwojaki sposób. Czerw ten można zniszczyć. W tym celu ścina się zasklep z czerwiu, a sam czerw
wytrząsa z plastra. Robi się to w ten sposób, iż chwyta się ramkę z jednej strony i uderza drugą stroną o
twardy przedmiot, np. o brzeg stołu, nadstawkę. Przy większej liczbie plastrów można po prostu
odwirować w miodarce.
Jeżeli porażenie czerwiu, nie jest zbyt wielkie, można pokusić się o wychów pszczół z tego czerwiu. W
tym celu zabieranego z izolatorów czerwiu nie niszczy się, lecz wstawia do jednego lub kilku innych pni,
w których prowadzi się również walkę biologiczną. W tych zbiorczych pniach należy jednak trzymać
matkę w izolatorze i wymienieniać w nim plastry tak długo, aby po wygryzieniu się ostatnich pszczół z
plastrów poza izolatorem ,znajdował się w izolatorze otwarty czerw jeszcze przez tydzień. Po tym
terminie plaster z izolatora usuwa się z ula wraz z resztą roztoczy.

Następne zagadnienie dotyczy terminu biologicznego zwalczania. Otóż nie należy go prowadzić wiosną,
gdyż w ten sposób osłabi się rodziny na główny pożytek. Nie należy stosować go rówież jesienią, gdyż
osłabi się rodziny na zimę.

Najodpowiedniejszą porą jest okres pod koniec pożytku, kiedy i tak zwykle należy stosować ograniczenie
matek w czerwieniu. W naszych warunkach przypada pomiędzy 20 czerwca a 20 lipca. W zależności od
miejscowych warunków pożytkowych można stosować pewne przesunięcia tego okresu. Pszczoły z
czerwiu produkowanego w tym okresie zwykle wygryzą się zbyt późno, aby wziąć udział w zbiorze
nektaru, a duża ich liczba powoduje jedynie nadmierne zużycie zapasów.
Pszczoły te nie doczekają również zimy, a więc mają one mały wpływ na siłę rodzin zimujących. Z drugiej
strony wiadomo, że zmniejszenie ilości czerwiu w rodzinie przedłuża długość życia pszczół dorosłych. Tak
więc za stosowanie tego zabięgu w okresie pożytku powoduje wzrost produkcji miodu. Wzrost ten
powodowany jest przedłużeniem życia pszczół zbieraczek oraz zmniejszeniem konsumpcji zapasów,
zarówno przez czerw jak i przez pszczoły, które wygryzają się po pożytku. Tak więc zastosowanie
opisanej metody biologicznej daje pszczelarzowi podwójne korzyści: z jednej strony zwiększa produkcję
miodu, z drugiej uwalnia rodzinę pszczelą od
pasożytów. Metoda ta powinna stać się stałym elementem rutynowej, całorocznej gospodarki pasiecznej.

Prof. J. WOYKE Zakład Pszczelnictwa SGGW-AR w Warszawie

Źródło: "Biologiczne zwalczanie warrozy" - Pszczelarstwo wrzesień 1985 - Prof. J. WOYKE.

Strona głównaCzy wiesz, że ...


- Podczas odwiedzania kwiatów przez pszczołę na jej owłosieniu bywa od kilkudziesięciu
tysięcy do 3-5 mln ziaren pyłku.
- Podczas lotu pszczoła zużywa w ciągu każdej minuty ponad 0,3 mg pokarmu.
- Zawartość cukru w nektarze waha się od 5 do 70% zależnie od gatunku rośliny.
- Spośród roślin kwiatowych zapylanych przez owady nektar wydziela blisko 250
gatunków.
- Przy temperaturze powietrza poniżej +10 stopnij C i powyżej +38 stopni C kwiaty nie
wydzielają nektaru.
- Dwa obnóża, z których każdy ma masę 10-12 mg, zawierają 3-4 mln ziaren pyłku; aby
zebrać tyle pyłku, pszczoła musi odwiedzić 500 kwiatów.
- W jednej komórce plastra mieści się do 18 przyniesionych przez pszczoły z każdego
lotu par porcji obnóży, których ogólna masa wynosi 140-180 mg. W ciągu jednego dnia
rodzina pszczela zbiera 100 do 400 g obnóży, a w ciągu jednego sezonu pszczelarskiego
25-30 kg, a czasem nawet do 55kg pyłku.
- Pszczoły odwiedzają najchętniej kwiaty poszczególnych roślin w następujących
godzinach: od godziny 9 do 10 – gryki, gorczycy, ogórka, koniczyny czerwonej; od
godziny 10 do 13 – rzepaku jarego, słonecznika; od godziny 13 do 15 – facelii, komonicy
zwyczajnej, esparcety; około godziny 15 – nostrzyku białego, koniczyny białoróżowej.
- Kwiaty rzepaku na powierzchni 1 ha wytwarzają do 130 kg pyłku, kwiaty gryki
siewnej – prawie 400 kg, lucerny siewnej – od 78 do 323 kg, koniczyny czerwonej –
30kgDo godziny 14 – 15 pszczoły przynoszą do uli 80% ilości obnóży zbieranych w ciągu
całego dnia.
- Na wychów 1 kg (10 000) pszczół rodzina pszczela zużywa od 0,9 do 1,5 kg pyłku,
zależnie od jakości zawartych w nim składników pokarmowych.
- Miód wykazuje największą skłonność do krystalizacji w temperaturze 14-15stopni C, a
najmniejszą w temperaturze od 4 do 10 stopni C i powyżej 30stopni C 1 kg pszczół może
wydzielić 0,5 kg wosku.
- Aby wydzielić jeden kilogram wosku rodzina pszczela zużywa 3,6 kg miodu.
- Masa właściwa wosku wynosi w temperaturze 20stopni C 0,96 g/cm3Wosk topi się w
temperaturze 62-70 stopni C Jedna łuseczka woskowa wydzielona przez gruczoł
woskowy pszczoły ma masę 0,25 mgNa odciągnięcie jednej komórki pszczelej rodzina
pszczela zużywa 13 mg wosku, czyli około 50 łuseczek woskowych, a na zbudowanie
jednej komórki trutowej – 29-30 mg czyli od 112 do 120 łuseczek woskowych.
- Na budowę jednego matecznika pszczoły zużywają 80razy więcej wosku niż na zwykłą
komórkę roboczą.
- Naukowcy z Francji dokonali ważnego odkrycia które może stać się przełomowe w
zwalczaniu warrozy groźnej choroby pszczół. Stwierdzili oni, że w ciele larwy pszczół
występują związki chemiczne wabiące pasożytnicze roztocza "Varroaj acobsoni".
Związkami tymi są metylowe i etylowe estry kwasów tłuszczowych, głównie estry
metylowe kwasu palmitynowego. Umieszczenie tych związków na dennicy ula
spowodowało opuszczenie przez pasożyty ich żywicieli. Roztocza przenosiły się na
podłogę ula, gdzie można je było łatwo zniszczyć.
Taka metoda zwalczania warrozy pozwoli ograniczyć stosowanie pestycydów, co
zmniejszy możliwość zanieczyszczenia nimi miodu. Nie będzie także groźby
uodpornienia się pasożytów na środki chemiczne.

W sprzyjających warunkach pszczoły potrafią wyprodukować z 1 ha :


- arcydzięgla od 60 do 300 kg aromatycznego i jasnego miodu.
- gorczycy białej od 30 do 150 kg bladożółtego bardzo poszukiwanego miodu.
- kminku 100kg miodu.
- anyżu od 50-100kg miodu.
- melisy lekarskiej od 130-200 kg miodu o miłym aromacie i delikatnym smaku.
- mięty około 200kg miodu.
- szałwi wieloletnia zwana ogrodową ( kwiaty niebiesko-fioletowe ) – 650kg miodu.
- nostrzyka białego od 200 do 600 kg miodu.
- chabra bławatka około 100 kg miodu.
- ognichy około 40kg miodu.
- facelii do 1000 kg miodu.
- ogórecznika lekarskiego do 200 kg miodu.
- przegorzana do 1000 kg miodu.
- trojeści amerykańskiej około 800kg miodu.
- lipy do 1000 kg miodu ( w zależności od wieku drzewa do 10 kg ).
- białej akacji do 1400 kg miodu.
- rzepaku do 600 kg miodu.
- lofanta ( kłosowca ) od 1000 do 1200 kg.

Etapy w życiu pszczoły robotnicy

1. Robotnice przez pierwsze trzy dni po wygryzieniu pełnią rolę sprzątaczek.


Do przygotowania jednej komórki plastra do zaczerwienia przez matkę, niezbędna
jest praca od 15 do 30 pszczół.
2. Kolejny etap pracy to "karmicielki" Czterodniowe pszczoły dostarczają pokarmu
tylko starszym larwom. Pokarm - to
pierzga pomieszana z miodem i mleczkiem.
Około szóstego dnia gruczoły mleczne robotnic osiągają maksymalną aktywność co
umożliwia karmienie młodszych larw
i matki w świcie. Jedna robotnica może wykarmić do trzech larw.
3. Około dziewiątego dnia życia gruczoły woskowe zaczynają produkować wosk.
Pszczoły te w tym okresie nazywamy
"woszczarkami". Woszczarki odbudowują plastry, zasklepiają komórki.
4. Następne z czynności to przerabianie nektaru na miód, odparowywanie wody,
utrzymywanie odpowiedniej temperatury
w gnieździe.
5. Zakończenie tego okresu tzw. "ulowego" to objęcie funkcji strażniczek. Ponieważ w
tym okresie żądło jest już
wystarczająco twarde a zbiorniczek jadowy pełny.
6. Ostatni etap życia pszczoły to "zbieraczka". Okres ten trwa około dwóch tygodni.
Robotnice przynoszą do ula nektar
spadź i wodę w wolu a pyłek i substancje balsamiczne (do produkcji propolisu) w
koszyczkach na trzeciej parze nóg.
Niektórzy naukowcy twierdzą, iż pszczoła zbieraczka żyje określoną ilość kilometrów
tzn. jeżeli przeleci około
500 (+/-) 250km to kończy życie przeważnie poza ulem. Do ostatniego lotu z którego
już nie powraca wylatuje z taką
samą energią jak do pierwszego.

Źródło "Pszczelarstwo"

Do pobrania (zip.668kb)- "Gospodarka pasieczna w ulu wielokorpusowym"


(wg Mgr inż. Wanda Ostrowskiej)

Rozmnażanie akacji z nasion


nasiona zalane wodą o temperaturze 90 stopni i moczone przez 48 godzin
wschody napęczniałych nasion
rozsada akacji po miesiącu
Strona główna

You might also like