You are on page 1of 182

Isabel Abedi

Whisper. Nawiedzony dom


Whisper

Przeoya Anna Wzitek

ISBN: 978-83-10-11340-5 Wydawnictwo: Nasza Ksigarnia 2007

Dla Inai

Paint the Sky with Stars

Suddenly before my eyes Hues of indigo arise With them how my spirit sighs Paint the sky with stars

Only night will ever know Why the heavens never show All the dreams there are to know Paint the sky with stars

Who has paced the midnight sky? So a spirit has to fly As the heavens seem so far Now who will paint the midnight star?

Night has brought to those tuho sleep Only dreams they cannot keep I have legends in the deep Paint the sky with stars

Who has paced the midnight sky? So a spirit has to fly As the heavens seem so far Now who will paint the midnight star? Enya

JEDEN

Nienawidz, nienawidz, nienawidz go! Zabiera mnie do tego domu jak co, co naley do bagau, nie dlatego, e jest adne, ale dlatego, e musi zosta zabrane, zo konieczne jak nieporczny parasol. Nie jestem potrzebna, ale jeszcze mu poka, jaka jestem za, ma to jak w banku. Eliza, 3 lipca 1975

Kiedy Kat, piewajc, skrcia z biegncej przez las szosy w wsk drog dojazdow, Noa po raz pierwszy ujrzaa wie. Rozcigaa si u ich stp wrd jasnotych pl pszenicy i soczycie zielonych k. Otaczaa j niemal nierzeczywista cisza. Wok unosi si zapach deszczu, chocia niebo byo bkitne, a powietrza nie mci najlejszy wiatr, nie poruszao si ani jedno dbo wysokich traw na pobliskim pastwisku. Jeszcze wiele lat pniej Noa bdzie miaa w pamici ten widok, t dziwn mieszanin oczekiwania i niechci, jaka w niej wwczas wzbieraa, oraz to, co wydarzyo si po paru sekundach. aosne miauczenie Pancake, drapanie jej przycitych pazurkw szukajcych drogi wyjcia z koszykowego wizienia, i przeraliwy krzyk Gilberta, ktry uci piew Kat jak noem. Byo jednak za pno. Kat nie moga ju zahamowa i kiedy w nastpnej chwili na drodze przed nimi leaa sarna z szeroko otwartymi szklanymi oczami, Noa przerwaa swoje zacite, trwajce od piciu i p godziny milczenie. - Kat, cholera, Kat, zabia j! Kat uniosa ramiona i opucia je ponownie w bezradnym gecie, potem obejrzaa si na swojego przyjaciela Gilberta, ktry sta przy drzwiach pasaera i wpatrywa si w martwe zwierz, niczego nie rozumiejc. Bya to dorodna, cho jeszcze moda sarna, jak ocenia Noa po wygldzie pyska i aksamitnej gadkoci sierci. Kremowe plamki zdobiy beowo-brzowy grzbiet, brzuch by gadki i niemal mlecznobiay, i podczas gdy ciemne oczy w ksztacie guzikw patrzyy nieruchomo w niebo, czarny nos by wilgotny, jakby wci jeszcze tlio si w nim ycie. Byszcza tak intensywnie jak krew wypywajca cienk czerwon strk z ba zwierzcia. Noa ze wstydem przyapaa si na chci sfotografowania sarny. - Musimy uprztn j z drogi - odezwaa si wreszcie. Jej gos brzmia spokojnie i wyranie, natomiast Kat, gona, wszdobylska Kat, w milczeniu kiwaa gow w stron crki, odgarniajc miedziane wosy za ucho i apic zwierz

za przednie nogi. Gilbert nie robi nic. Sta nieruchomo, zwalisty, a jego okrga twarz bya blada jak ksiyc. Noa chwycia sarn za tylne nogi i uniosa j wsplnie z Kat, aby przenie zwierz na pobocze. Stwierdzia ze zdziwieniem, e byo cikie, niemal tak cikie jak czowiek. - Musimy j pochowa - szepna Kat, kierujc si w stron samochodu. - Powinnimy odda jej ostatni posug. Biedne stworzenie. Teraz take Hitchcock przyczy si do zawodzenia Pancake. Jego miauczenie byo nisze, bardziej gardowe; w uszach Noi zabrzmiao jak akceptacja dla sw Kat. Ale gdzie maj pochowa sarn? Aby to zrobi, powinni zabra j ze sob, a to byo niemoliwe. Zielony landrover Kat by wypeniony po brzegi walizkami z ubraniami, pociel, paszczami, kaloszami, kartonami ksiek Gilberta, jego mnstwem gatunkw herbat, figurk brzuchatego Buddy, garnkami ze stali szlachetnej, patelniami i noami Kat, sprztem fotograficznym Noi i tysicem innych rzeczy. - Moemy wrci po ni pniej - Kat odpowiedziaa sobie sama, kiedy wszyscy znw siedzieli w samochodzie. - Tak, wanie tak zrobimy, przyjedziemy pniej i zabierzemy j. Kto na pewno nam powie, dokd moemy j odwie. - Kat potrzsna lokami, wzia gboki oddech, znw bya sob. - Okej. Nie bdziemy sobie psu urlopu tak spraw. To wszystko ma przynajmniej jedn dobr stron: moja obraona crka znw ze mn rozmawia. Co na to powiesz, Gilbert? Gilbert si nie odezwa, Noa wywrcia oczami, ale Kat wybuchna dwicznym miechem; siln doni, ktra na pierwszy rzut oka wcale do niej nie pasowaa, klepna Gilberta w udo i wczya silnik. Taka bya Kat, potrafia nad wszystkim przej do porzdku dziennego, wszystko przekn - problemy znikay, jakby ich nigdy nie byo. Noa rwnie patrzya przed siebie, ale wydawao jej si, e oczy sarny nie s ju skierowane w niebo, tylko na nich - na ni, Gilberta i Kat, kiedy powoli zjedali drog prowadzc do wsi.

Nasza wie bdzie pikniejsza, gosi napis na billboardzie po prawej stronie drogi. Kat ze miechem pokazaa go palcem. - Zjawiamy si w sam por. Gilbert, czowieku, we si w gar, takie rzeczy si zdarzaj, rozumiesz? Zdarzaj si w filmach, zdarzaj w ksikach, dlaczego nie miayby si zdarza w rzeczywistoci? Chc powiedzie, e to jest przecie autentyczne, nie uwaasz? - To przyniesie nieszczcie, cholera - w gosie Gilberta brzmiaa histeria. - To

przyniesie nieszczcie, Kat! Kiedy widzisz tak scen na pocztku filmu, wiesz dokadnie, co stanie si potem. - E tam, przeklinanie te przynosi nieszczcie, a teraz ciesz si przynajmniej, e jestemy na miejscu! Kat pooya do na klaksonie i nacisna trzy razy pod rzd, co Noa skwitowaa gbokim westchnieniem. Czy jej matka nie moga si cho raz powstrzyma? Nie wystarczyo jej, e najpniej od jutra stanie si tematem rozmw? Tymczasem dotarli ju do dolnej czci wsi, ale gone oznajmienie przybycia Kat pozostao pocztkowo bez odzewu. Wiejska droga bya pusta. Naprzeciw opuszczonej knajpy staa budka telefoniczna, a Kat jechaa tak wolno, e Noa zauwaya, i aparat jest tu nadal na monety. Domy stay w szeregu wzdu drogi. Szare, beowe, jasnobrzowe, byy jak wypowiae na socu klinkierowe pudeka z zacignitymi zasonami lub opuszczonymi roletami. Sprawiay wraenie wymarych i wie, ktra jeszcze kilka minut temu wydawaa si Noi wzorzystym pledem na zieleni, emanowaa teraz jakby ledwie wyczuwaln wrogoci. Dopiero kilkaset metrw dalej, w grnej czci wsi, zapanowaa przyjemniejsza atmosfera. Druga knajpa, ktr wanie mijali, wydawaa si w porwnaniu z pierwsz wrcz przyjazna. Na wypucowanej tabliczce na drzwiach widnia jasnozielony neonowy napis Gospoda Kroppa. W skrzynkach na oknach kwity bratki, nawet na najwyszym, usytuowanym tu pod samym dachem, niczym oko. W otwartych drzwiach pojawia si kobieta z cakowicie biaymi wosami, ktre okalay jej szczup twarz niczym wieniec. W lewej rce ciskaa rczk czarnej laski. Kobieta stana prosto jak wieca, spogldajc za nimi. Kat zatrbia dwa razy, ale gdy Noa si obejrzaa, kobieta znw znikna za drzwiami. Lew stron drogi jaki rolnik w uboconych gumowcach pdzi krowy, byo ich siedem, wszystkie aciate, czarno-biae, z ospaoci malujc si na pyskach i nabrzmiaymi wymionami, ktre koysay si, gdy zwierzta szy. Kiedy Kat powoli je mijaa, jedna z krw zaryczaa i rolnik podnis rk. Jego nos przypomina kartofel, a w pprzymknitych ustach brakowao poowy zbw. Noa mimowolnie chwycia aparat i tym razem nie poczua wstydu. - Zdaje si, e to by Hallscheit, nasz gospodarz. Dokadnie tak opisa go mj asystent. Wie zreszt te. Fantastycznie, tu jest zupenie jak w ksice z obrazkami, jestem ciekawa tego domu. Asystent Kat, student szkoy filmowej, nie tylko towarzyszy jej w pracy na planie, ale zaatwia te za ni wszelkie moliwe sprawy. By tutaj w zeszym tygodniu, aby podpisa umowy i odebra klucz dla Kat. Noa wci jeszcze nie moga poj, e Kat wynaja ten dom na duszy czas, wczeniej go nawet nie obejrzawszy.

Gilbert wcisn przycisk otwierajcy okno. Do samochodu wtargn zapach wieego obornika i Pancake znw zacza aonie miaucze, a Hitchcock prycha obok niej. - Ju dobrze, kochani, zaraz bdziemy na miejscu! - zawoaa Kat do tyu. - I wtedy wy, grube kocie mieszczuchy, przekonacie si nareszcie, co to znaczy samodzielnie upolowa sobie kolacj. wiey wiejski filet z myszy, co wy na to? Gil, moesz rzuci okiem na opis? Na kocu ulicy w lewo, potem w prawo i znw w lewo, zgadza si? Gilbert skin gow i dwie minuty pniej Kat zahamowaa przed zamknit bram wjazdow. Bya to prosta brama z drutu i desek, tkwica w elaznych zawiasach dwch pali. Za ni sta dom, otoczony duym, prawie okrgym ogrodem penym polnych kwiatw i drzew - owocowych i ozdobnych. Dom, ktry Noa nazwie pniej Whisper.

Duo pniej, po lecie, Noa usyszaa raz, jak Kat twierdzia, e dom, w ktrym dziej si takie rzeczy, powinien wyglda inaczej. Powinien to by dom z pokojami penymi zakamarkw i mrocznymi salami, dom o wysokich cianach, odbijajcych wasnym echem najcichszy odgos, dom o dugich, wijcych si korytarzach, skrzypicych schodach i tajemniczych zaukach... Kady reyser wybraby taki wanie dom, w miar moliwoci w Szkocji lub Anglii, pooony na uboczu i z widokiem na bezludne krajobrazy. Whisper niczym nie przypomina takiego domu. By skromnym, dwupitrowym budynkiem z tak zwanego muru pruskiego, z odpadajc farb na fasadzie, zielonymi plamami mchu na czarnym dachu i przylegajc z tylu stodo. Jego wiek by rwnie trudny do odgadnicia jak tajemnica, ktr ukrywa. Ale by dokadnie taki, jak chciaa Kat - a Kat zawsze dostawaa to, czego chciaa, byo to niepisane prawo. Kiedy matka Noi wysiada z samochodu i rozgldaa si, podparta pod boki, wydawaa co chwil okrzyki zachwytu, wypaszajc przy okazji grubego wrbla z orzecha woskiego. Rwnie twarz Gilberta nabraa z powrotem kolorw i na jego pucoowatych policzkach pojawi si umiech, przypominajcy Noi widok szczliwego dziecka. - Piset lat! - wykrzykna Kat z przesadnym szacunkiem, kadc pask do na czarnej drewnianej belce. - Nasz nowy wakacyjny dom ma piset lat. Tak, to niesamowite. Mam ochot wyj z siebie z radoci! - Ju to robisz - stwierdzia trzewo Noa i skina gow w stron ssiedniego domu, gdzie za odsunit do poowy firank pojawia si twarz kobiety. - I masz ju pierwszych widzw. Czuj si jak u siebie, Kat.

Kat ze miechem odrzucia loki do tyu, a Noa podniosa koszyk z tylnego siedzenia. - Mog je wypuci? - Poczekaj! - Kat uniosa do i woya j do kieszeni skrzanego paszcza w poszukiwaniu kluczy, ktre zaatwi jej asystent. - Poczekaj jeszcze chwil, wypucimy je dopiero w domu. Nasze neurotyczne miejskie koty nie s do tego przyzwyczajone, mogyby nam czmychn. Na tym urlopie nie mam ju ochoty na wicej nieboszczykw.

Brzowe drzwi wejciowe otworzyy si do poowy, skrzypic z wielkiego wysiku, i zablokoway si, tak e Gilbert musia dosownie przecisn si do rodka. Nastpnie wesza Kat, a na kocu Noa z koszem w doni. Korytarz by tak maleki, e toczyli si jedno obok drugiego. Jego podoga bya wyoona starymi kaflami, obok drzwi wejciowych staa drewniana szafa na ubrania, a tu przed schodami stojak na parasole. Jednak tym, co najsilniej uderzyo No, by zapach. Tak, pachniao... perfumami, kobiecymi perfumami, miay korzenny, lekko sodkawy zapach, tak intensywny, jakby kto, kto wieo si nimi skropi, wanie ich mija. Poirytowana przyjrzaa si pozostaym dwojgu. To na pewno nie Gilbert, a Kat uywaa mskiego zapachu Jeana Paula Gaultiera. Czy kto by tu przed nimi, eby dopilnowa porzdku? Moe ona gospodarza? To oczywicie moliwe, ale mimo wszystko... ten zapach tu nie pasowa, pasowa tu jeszcze mniej ni ona, Noa, Gilbert, a przede wszystkim Kat. Czy oni niczego nie czuli? Akurat kiedy Noa chciaa ich o to zapyta, zapach si ulotni. Ulotni si, jakby go nigdy nie byo. Krcc gow, Noa ruszya za matk i Gilbertem do kuchni, gdzie pachniao teraz dokadnie tak, jak powinno pachn w starym, niezamieszkanym domu na wsi: kurzem, stchlizn, zdechymi myszami, a take troch samotnoci. Noa poczua nagle dreszcze na plecach. W tym domu byo zimno, zimno i wilgotno, jakby lato miao tu zakaz wstpu. Z koszyka dobiego aosne miauczenie. - Kat, ju? - spytaa Noa. - Mog je wreszcie wypuci? - Tak, tak, wypu. - Kat odoya torebk na st i ruszya ju dalej, przez tylne drzwi kuchenne na jeszcze zimniejszy korytarz, przechodzcy w piwniczk na wgiel. Kolejna piwnica krya si za zbutwiaymi drewnianymi drzwiami, znajdujcymi si na lewo od wejcia do kuchni. Oczy Noi rozbysy na chwil, poniewa tu - tym wanie Kat j skusia bdzie moga sobie urzdzi ciemni.

Teraz jednak trzeba byo wypuci koty na wolno. Czarny jak smoa Hitchcock wyszed z koszyka pierwszy. Godnie, jak przystao na starszego pana, zacz przeprowadza inspekcj nieznanego sobie pomieszczenia. Pancake wysuna si za nim, miauczc bojaliwie. Noa umiechna si pod nosem. Tak, Pancake rzeczywicie bya nalenikiem, grubym, tustym, okrgym jak beczka nalenikiem w rude prki i tak obfitym, e spod sada ledwie byo wida nieforemne apy. - No, grubasiska, tu wic wyldowalimy. Witam na wygnaniu. - Ach, daj spokj, nie bd taka surowa, maa. - Gilbert obj No ramieniem. - Mio si tu urzdzimy, a kiedy Kat nas wkurzy, zamkniemy j w piwnicy na wgiel. Noa pooya mu gow na ramieniu. Na krtkiej licie plusw tego przymusowego urlopu najdawniejszy przyjaciel Kat zajmowa miejsce tu za obiecan ciemni i nowiutek lustrzank. Natomiast Kat okupowaa jedn z pierwszych pozycji na licie minusw. To wcale nie perspektywa wiejskiego otoczenia, tylko myl o spdzeniu kilku tygodni w bezporedniej bliskoci Kat nie dawaa Noi spokoju. Ju teraz obecno matki eskalowaa, wciskaa si we wszystkie kty, wypeniaa pokoje a po nisko zawieszone sufity, spychajc wszystko inne na drugi plan, nawet masywnego Gilberta, ktry jakby wcale tego nie zauwaa. - No wic tu na dole jest moje krlestwo! - zawoa, obejrzawszy oba pokoje znajdujce si tu obok kuchni. Waciwie byy to raczej wiejskie izby ni pokoje, przechodzce jedno w drugie pomieszczenia z mocno zabrudzon, drewnian podog, uszczc si tapet i go arwk, owietlajc proste umeblowanie: jasn, wiejsk szaf, dwa wywiechtane fotele i pomalowane na niebiesko ko. W przykurzonej ramce nad nim widnia pod szkem napis gotyckimi literami Niech ci Bg bogosawi. Drugi raz od chwili przybycia Noa umiechna si pod nosem. Ju choby z powodu samego napisu te pokoje byy w sam raz dla Gilberta. Noa i Kat bd spay na grze, tak zostao postanowione ju wtedy, kiedy dostali plan budynku. O skrzypicych schodach, krtych korytarzach i ciemnych zakamarkach nie mogo by mowy take na pitrze. Jedynie drugi od gry stopie lekko wygitych schodw wydawa odgos sprchniaego drewna. Korytarz, z ktrego odchodziy sypialnie, salon i zamknity strych, by niewiele wikszy od korytarza wejciowego. Jego jedynym meblem by stary rega peen ksiek, a z niskich okien widok ponad drzewami siga jedynie do nastpnej parceli. Kat dostaa dwa due pokoje po lewej stronie korytarza, Noa natomiast may, kwadratowy po prawej. Znajdowa si za salonem i podobnie jak ten Gilberta by wyposaony w podstawowe sprzty. Wzrok Noi wdrowa od ciemnobrzowego ka, przez szafk ze

sklejki, do sofy, skleconej z kilku materacy. Obok okna stao oparte o cian lustro. Rwnie i tu odaziy poke tapety - kiedy byy chyba biae w czerwone ryczki - a w jednym miejscu na suficie kruszy si tynk. No piknie. Bdzie tu mnstwo pracy. Noa odstawia swoj torb podrn, przejechaa doni po czarnych wosach sigajcych ramion i podesza do lustra. Gruba warstwa kurzu dzielia j od lustrzanego odbicia. Porodku tafli wyranie widoczny by napis: Krlewna nieka. Litery lniy czerwieni pod grub warstw kurzu i Noa wpatrywaa si w te sowa, dopki nie przestraszyo jej gone mruczenie. Pancake wsuna grub gow przez uchylone drzwi i niedbaym susem znalaza si na sofie z materacy. Zacza liza apy, miauczc z godu i zerkajc na No, jakby chciaa spyta: Kiedy bdzie wreszcie co na zb?. - Okej, kochani, wypakujmy najwaniejsze rzeczy, podczmy piece i zobaczmy, co oferuje wiejska gospoda - zagrzmia gos Kat przez cian. Noa jkna. Te ciany wcale nie tumiy dwikw, pod koniec lata bdzie pewnie znaa na pami now rol filmow Kat. Jej matka bya aktork, jedn z niewielu, ktrym si udao, jak nazywa to Gilbert. Jej ostatni przebj kinowy A do krwi, dramat miosny rozgrywajcy si w Trzeciej Rzeszy, sprawi, e twarz Kat pojawiaa si na okadkach wszystkich czasopism. Prasa nazwaa j Katharin Wielk i nie byo tygodnia, w ktrym nie dzwoniby do nich chocia jeden reporter w sprawie wywiadu. Kat to uwielbiaa, przed kadym fotografem otwieraa drzwi - wszystkie drzwi, raz nawet do pokoju Noi, za co ta ukaraa matk lodowatym milczeniem. Od tamtej pory Noa zamykaa swj pokj. Tu jednak nie byo zamka. Noa nie bdzie te nic wypakowywa. To nie miao sensu. Szafa bya tak zakurzona, e postanowia w pierwszej kolejnoci powlec pociel. Kiedy nastpnie zesza do kuchni po mokr szmatk do szafy, z kranu poleciaa tak lodowata woda, e a si wzdrygna. Usiada w pokoju Gilberta na skraju ka i popatrzya przez okno. Akurat zacz zapada zmrok i Noa przygldaa si ze zdziwieniem, jak szybko blada szaro zamienia si w ciemno. wiato byo tylko w tym pokoju, z tyu w azience i w salonie, gdzie Kat majstrowaa co przy piecu. - Zanim cho troch przystosujemy ten dom do zamieszkania, skoczy si nasz pierwszy urlop - marudzi Gilbert. - Czy Kat nie moga nam pozwoli na odrobin wicej luksusu? Powiesi kilka eleganckich koszul w szafie i zacz szuka odpowiedniego miejsca dla swojego Buddy. Wreszcie, z gbokim westchnieniem, zdecydowa si na czciowo odkurzony parapet. Przed nim pitrzyy si puszki z herbat, a otwarte kartony z ksikami stay obok drzwi.

Gilbert poprawi okrge okulary i rozejrza si, krcc gow. Mia pidziesit trzy lata, dokadnie dwadziecia lat wicej od Kat, ale Noa uwaaa, e nie wyglda na tyle. Zmarszczki na jego twarzy pojawiay si wycznie wtedy, kiedy si mia, jasnoniebieskie oczy byszczay zazwyczaj jak u maego chopca, a rudawa czupryna lnia tak jedwabicie, jakby reklamowa jakie rodki do pielgnacji wosw. Teraz jednak byo w nich mnstwo kurzu, a czoo Gilberta zdobia smuga brudu. - A tak chtnie ustawibym swoje skarby na regale - burcza, wycierajc donie o dinsy. - Najpierw jednak trzeba go zbudowa. Rega z korytarza na pitrze zosta ju zajty przez naszych poprzednikw, a jak znam Kat, na pewno nie bdzie chciaa rozsta si z tym kramem z gry. Noa nie przyjrzaa si jeszcze wypenionemu ksikami regaowi w korytarzu, natomiast skarby Gilberta znaa a za dobrze. Nazyway si Kosmiczny serwis zamwie, yczenia do wszechwiata, Wyrocznia elkowego misia, Ty i twoja zwierzca sia albo te Podrcznik parapsychologii. Ten ostatni pooy na ku, zacz go czyta ju w trakcie podry, by to trzystustronicowy tom o wywoywaniu duchw, seansach spirytystycznych i proroczych snach, ktry Gilbert skoczy najdalej pojutrze. Gilbert poera ksiki, jak twierdzia Kat. Ksiki ezoteryczne - o najbardziej niemoliwych tytuach i najbardziej niemoliwej treci. To z ich powodu Kat i Gilbert poznali si przed trzynastu laty w jego spirytualistycznej ksigarni, kiedy Kat miaa w jakim serialu gra zmartwychwstaego nieboszczyka i szukaa materiaw do swojej roli. Noa miaa trzy lata, kiedy trafiy do ksigarni Gilberta. Podczas gdy ona utkna w kciku z ksikami dla dzieci, ogldajc obrazki, Kat poprosia Gilberta o porad, wymiewajc si co rusz z tego, co mwi, a na koniec zaprosia go na obiad. Mimo swojego ezoterycznego skrzywienia, z ktrego Kat podkpiwaa po dzi dzie, Gilbert by najinteligentniejszym mczyzn, jakiego matka Noi spotkaa kiedykolwiek - co przy nieustannych romansach Kat nie pozostawao bez znaczenia. Noa nie bya w stanie zliczy, ilu mczyzn w cigu szesnastu lat jej ycia przewino si przez sypialni matki. I wcale nie chciaa ich liczy. Gilbert by gejem, za co Noa bya mu wdziczna. Poniewa dziki temu pozostanie przyjacielem Kat i zastpczym ojcem Noi. Albo zastpcz matk, jak powtarza ze miechem Gilbert. - W porzdku, kochani, piec dziaa, chodmy co zje. - Kat stana w drzwiach, wzia si pod boki i przybraa typow, stanowcz min, ktra nie dopuszczaa adnego sprzeciwu. Na dworze tymczasem zrobio si ju tak ciemno, e kuchnia za jej pomiennymi wosami gina jak czarna dziura. W korytarzu obok drzwi stay wieo napenione miseczki kotw. Kat odoya chyba

na pniej udzielenie im pozwolenia na polowanie. Pomieszczenie wypeniao apczywe mlaskanie Pancake, kiedy jednak Noa wysza do ogrodu, spowia j cisza. Firanki w ssiednim domu byy teraz zacignite i jedynie w oddali szczeka pies. Podczas gdy Gilbert zamyka drzwi, a Kat gono wcigaa wiejskie powietrze, Noa popatrzya na latarni przed domem. Jej te wiato migotao, jakby poruszane wiatrem, i w tym momencie No ogarno po raz pierwszy uczucie, e kto na ni patrzy. Szybko odwrcia gow i spojrzaa na dom. wiata jednak byy pogaszone, okna ciemne. Noa sprbowaa pozby si tego uczucia, przekn je, jak to zawsze robia Kat. Ale nie bya Kat i kiedy sza za matk i Gilbertem wsk drk do furtki, to dziwne uczucie utkno jej w gardle.

DWA

Jest tak, jakby oszczdza sw w domu, eby szafowa nimi poza domem. Wieniacy w gospodzie ju teraz zlatuj si jak pszczoy do miodu, eby go wysucha. Pan doktor z miasta ze swoj liczn crk. Nie odzywam si. Moja twarz jest ze szka i chciaabym, eby kto si o ni skaleczy. Eliza, 5 lipca 1975

Na niebie pojawiy si ju pierwsze gwiazdy. Rozjaniay czer nad wsi niczym srebrne ctki. Droga wci jeszcze bya pusta, w jakiej oborze cicho muczaa krowa, a z chodnika po drugiej stronie gospody dobiegay gosy. Gosy grupki nastolatkw, ktrzy stali na przystanku autobusowym, zwrceni tyem do nadchodzcych. - Skrzynka piwa, dwie flaszki wdki z red bullem, dam rad, spokojnie... - Nie chrza, stary, jeste taki chudy, e padniesz po pierwszej butelce... - Ej, Dennis, to lepiej ty powiedz, kto wczoraj porzyga si na pastwisku... Noa zmuszaa si, eby nie sucha, i prbowaa zepchn na drugi plan obrazy, ktre widziaa oczyma wyobrani. Ale nic z tego nie wychodzio. Obrazy wracay, jeden za drugim i z niezawodnoci nieproszonych goci: gara Kat jako dyskoteka z mrugajcym czerwonym wiatem. Svenja i Nadine, obie kompletnie pijane. Ogromne goniki i maleka powierzchnia do taca. Noa porodku, otoczona przez pozostaych. Oczy Heiko. Jego ciemne oczy, byszczce, rozemiane. Jego do, ktra pocigna No na gr, do mieszkania i... Noa przycisna palce do powiek i pokrcia energicznie gow. Nie, nie myle, co byo dalej, nie teraz, nie tutaj! Wzia Gilberta pod rami i wtulia twarz w jego mikk, zamszow kurtk. Pogadzi j po gowie, jakby wiedzia, z czym wanie walczya - jakby te wiedzia, dlaczego Noa ostatecznie nie zdecydowaa si na podr z tak zwanymi przyjacimi na rozrywkow wysp Mykonos, gdzie ciocia Svenji prowadzia nieduy hotel. Tak, Gilbert na pewno to wiedzia. W kocu to on czuwa przy jej ku tamtej nocy. On. Nie Kat. Ani nie Svenja czy Nadine, ktrym Noa nigdy nie opowiedziaa, co si wydarzyo. Nawet Gilbertowi si nie zwierzya, tylko pocieszaa si jego bliskoci, i czasami miaa wraenie, e by nie tylko przybranym rodzicem, ale i zastpowa jej przyjaci, jakich yczyaby sobie mie. Przyjaci, z ktrymi mona robi co wicej, ni chodzi na imprezy,

upija si albo wczy popoudniami po centrach handlowych. Przyjaci, z ktrymi mona o wszystkim pogada, nie tylko o markowych ciuchach, facetach, innych dziewczynach z grubymi lub chudymi tykami, za duym lub za maym biustem. Przyjaci, ktrzy nie wypytuj jej wci o Kat albo koniecznie chc pj na jakie przyjcie premierowe. Hej, popatrzcie, przyjani si z crk Kathariny Thalis. Noa wypucia gwatownie powietrze. Jak dugo jeszcze potrwa, zanim Kat i tu znajdzie si w centrum uwagi? Dni - czy moe godziny? Przed knajp sta stary bus, granatowy, prawie czarny volkswagen, pomalowany w gwiazdki. Noa przesza tu obok niego. Kto zada sobie sporo trudu - i naprawd dobrze wykona swoj prac. Bus wyglda tak, jakby chcia zrobi konkurencj niebu. Pokryway go tysice gwiazd, Noa rozpoznawaa nawet Drog Mleczn i Wielki Wz. - Czuj traw - odezwa si Gilbert. - Jestemy na wsi - rozemiaa si Kat. - Oczywicie, e czujesz traw, Gil, to znaczy... - Nie, nie t traw. - Gilbert pokrci gow, wcign powietrze i teraz Noa rwnie poczua ten zapach. Bez wtpienia, kto pali skrta. Dziwne... zapach napywa z gry. Noa odchylia gow do tyu. Zobaczya chopaka, ktry siedzia wysoko na dachu, dobrze ukryty za kominem i w zupenych ciemnociach. Cie postaci, ktry mona byo zauway z dou jedynie wtedy, kiedy si dokadnie przyjrzao. Kat stana za ni. Noa szybko odwrcia gow w inn stron. Znaa swoj matk, wiedziaa, e krzyknaby co do tego w grze, a naprawd nie miaa ochoty na jeden z jej wystpw. Za to Kat cigna na siebie uwag grupki modziey. Byli to czterej chopcy, niewiele starsi od Noi, siedemnasto-, moe osiemnastoletni, w jasnych obcisych dinsach, swetrach i adidasach. - Stary! - zawoa jeden z nich do kumpla. W wycignitej rce trzyma puszk piwa. Ej, stary, patrz... Kat uniosa brod, a Noa zamkna oczy. Tym ruchem jednak nie moga wyczy gosu Kat. - Hej, modziecze, nie wiesz, e alkohol powoduje impotencj? Krpy, przysadzisty chopak o pomiennie rudych wosach, ktrego kumple nazywali Denis, znieruchomia. Wycignita rka zawisa w powietrzu, jakby zamarza na ko, jego trzej towarzysze jednak wybuchnli gromkim miechem, klepic si wzajemnie po plecach. - Kat, prosz moemy wreszcie wej? - Noa pocigna matk za rkaw. Stojc tu, poczua si bardzo nieprzyjemnie i nagle zorientowaa si, e wcale nie z powodu chopakw

po drugiej stronie ulicy, tylko tego na dachu. Czy tylko sobie wmawiaa, e syszy z gry cichy miech? Kiedy spojrzaa ktem oka na dach, kontur postaci znikn.

W gospodzie uderzy ich zapach dymu papierosowego, taniej wdki i zimnej grochwki. Z mniej wicej dziesiciu stolikw przykrytych cerat w czerwono-bia kratk tylko jeden by zajty. Na wielkiej, porcelanowej popielniczce widnia napis Dla staych bywalcw. Wok niej stao mnstwo kieliszkw po wdce, a kiedy zamkny si drzwi za Kat, Noa przez chwil miaa wraenie, e czas stan w miejscu. Mczyni przy stole - byli to wycznie mczyni - odwrcili si i wlepili w nich oczy, otwierajc usta, jakby prg gospody przekroczyli kosmici. Gospodarz za kontuarem przerwa nalewanie piwa i w ciszy, ktra zapanowaa w gospodzie, rozleg si gos rudowosego mczyzny o krtkim, byczym karku: - Czy dzi jest Dzie Matki? Reszta wybuchna gonym rechotem. Gilbert cofn si o krok, a Kat wanie otworzya usta, zamierzajc odpowiedzie, gdy zza koralikowej zasony obok kontuaru wysza kobieta. Z uprzejmym, naturalnym umiechem wskazaa jeden z wolnych stolikw. - Dobry wieczr. Prosz usi. - Och, mamusia nie odmwi - zaszczebiotaa Kat. machajc do grupki mczyzn. - No chyba e tatusiowie maj co przeciwko temu? Mczyni wyszczerzyli zby w gupkowatych umiechach, tylko rudowosy mrukn co niezrozumiaego, a gospodarz, niski czowieczek w rednim wieku z rzadkimi wosami i workami pod okrgymi oczami, wrci gorliwie do nalewania piwa. Noa zauwaya, e jego twarz poczerwieniaa, a na bladej szyi wyaniajcej si z biaej koszuli wyskoczyy mu czerwone plamy. Z ociganiem przesza za matk obok mczyzn, czujc, jak ich spojrzenia przewiercaj jej plecy. - Wynajli pastwo dom pana Hallscheita, prawda? - Kobieta pooya na stoliku kart, a Noa dyskretnie zmierzya j wzrokiem, okiem fotografa, jak nazywa to Gilbert. Kobieta bya niezbyt wysoka i do szczupa. Miaa na sobie brzow, sigajc kolan spdnic i jasnoniebieski sweter, wosy barwy piasku splota w warkocz i, pomijajc gbokie cienie pod zielonymi oczami, bya adna. Jej delikatne donie byy szorstkie, naznaczone cik prac. - Widz, e to si szybko rozeszo. - Kat ze miechem wycigna do do kobiety. -

Nazywam si Katharina Thalis. To jest Gilbert Sonden, a to moja crka Nora. - Noa. Mam na imi Noa. - Rzucia matce wcieke spojrzenie. Jake nienawidzia, kiedy Kat przedstawiaa j tym imieniem. Nora Gregor, tak nazywaa si aktorka z niemych filmw, ktra zdobya saw w latach dwudziestych, a w latach czterdziestych zakoczya ycie samobjstwem. Kat podziwiaa j arliwie, jednak przeciwko temu imieniu Noa buntowaa si ju jako dziecko - nie tylko z powodu pierwowzoru, ale i dlatego, e r wydawao jej si za twarde. Majc jedenacie lat, wykrelia t liter ze swojego imienia i od tego czasu udawaa guch, kiedy Kat zwracaa si do niej w ten sposb. - Maria Schumacher. - Kobieta ucisna delikatnie do Kat. Do Noi i Gilberta tylko si umiechna. Noa odetchna z ulg. Jeeli nazwisko Thalis co jej mwio, to przynajmniej nie daa tego po sobie pozna. Niestety, rado Noi bya przedwczesna, poniewa teraz kolej przysza na niskiego gospodarza, ktry wpatrywa si w Kat z otwartymi ustami, o mao nie wypuszczajc szklanki z piwem. - Katharina Thalis. Ta Katharina Thalis to pani? Szmer przy stoliku mczyzn narasta. Kat skina gow, umiechna si, mile poechtana, a gospodarz jednym susem znalaz si przy ich stoliku. Od jego twarzy bi blask. - Widziaem wszystkie pani filmy, ja... no wic... Nie rozpoznaem pani, ja, tego, no... Wydawao si, e rwnie nagle, jak podbieg do ich stolika, chcia teraz stamtd znikn. Zaplta si we wasne sowa, nie wiedzia, co robi, i cofn si o krok, prawie si potykajc. Jego szyj pokryo tymczasem tyle plam, jakby mia atak ryczki. A Kat wyranie upajaa si t scen. Dopiero Gilbert pomg gospodarzowi wybrn z sytuacji. Chwyci menu, przekartkowa je i spojrza przyjanie znad okrgych okularw na gospodarza, umiechajc si swoim typowym serdecznym umiechem, ktry natychmiast dawa poczucie odprenia. - Maj pastwo tak wspania kart, kompletnie nie wiem, na co si zdecydowa. Co pan by nam poleci? Omlet z groszkiem, smaone ziemniaki czy grzyby? Dla mnie wszystkie trzy dania brzmi rwnie kuszco. Grzyby s na pewno wiee, prosto z lasu? Gospodarz z ulg skin gow. - wieutkie, prosz pastwa, wieutekie, pierwsze grzyby tego lata: opieki, podgrzybki i prawdziwki. A nasza Maria jest bardzo dobr kuchark, wymienicie przygotuje pastwu danie z grzybkw, prosz mi wierzy. - Dobrze. - Gilbert pooy kart przed No i poprawi okulary. - Ju si zdecydowaem. Bior grzyby.

- A ja smaone ziemniaki z jajkiem sadzonym - mrukna Noa. Kat zamwia omlet z groszkiem i gospodarz rzuci si do kuchni. Po dziesiciu minutach jedzenie byo gotowe. Mczyni przy stole wrcili do rozmowy, z gonikw na cianach dobiegaa muzyka ludowa.

W drog, z wyruszylimy w wiat, Ach, c to za przygoda! Noc polubna kadego dnia, Kadej nocy osoda...

Noa przekna lin na widok swojego talerza. Trzy jajka sadzone obok ogromnej gry pieczonych ziemniakw, kto to mia zje? Bdzie szczliwa, jeli przeknie p jajka i yk ziemniakw. Porcje Kat i Gilberta nie byy wcale mniejsze. - Na lito bosk! - wykrzykna ze miechem Kat. - Chcecie nas utuczy? Marla przepraszajco wzruszya ramionami. - Moemy zapakowa pastwu reszt do domu. - E tam! - Gilbert rzuci si wygodniay na grzyby. - Damy rad, co, dziewczyny? A jeli wy nie dacie, to chtnie zabawi si tu dzisiaj w wymiatacza talerzy. - Co znaczy tu i dzisiaj? - Kat pogaskaa go po wydatnym brzuchu i mrugna porozumiewawczo do gospodarza, ktry znw sta za kontuarem. - Od jutra robimy mu diet, zgoda? Gospodarz umiechn si zdezorientowany, nie wiedzc, co powiedzie. Ale Kat odsuna wolne krzeso przy stoliku i przywoaa go skinieniem. - Miaabym jeszcze jedno pytanie, a dokadnie rzecz biorc, dwa albo trzy. Dmuchna na widelec i umiechna si w taki sposb, e wygldaa jak dziewczynka pierwszego dnia w szkole. Czasami naprawd trudno byo uwierzy, jak Kat potrafia zmienia swoj twarz. Jakby kto za ni sta i woa Action!. Nawet jej gos si zmieni, kiedy mwia dalej, by troch wyszy i cichszy. - Obawiam si, e jadc do wsi, popeniam niewielkie morderstwo. - Kat odchrzkna, a gospodarz sta za krzesem, z rkami zaoonymi do tyu i lekko pochylonymi ramionami. Noa stwierdzia, e wyglda, jakby by za may do swojej skry, troszeczk tak, jakby spuszczono kiedy z niego powietrze i zapomniano znw napompowa. Cae jego ciao sprawiao wraenie wiotkiego, zaczerwienione policzki zwisay, ale okrge zaspane oczy byy teraz szeroko otwarte. Noa

nie potrafia powiedzie, czy to dlatego, e w jego maej wiejskiej gospodzie siedziaa znakomito, czy dlatego, e Kat wspomniaa o morderstwie. - Niechccy, naturalnie - kontynuowaa Kat. - To bya sarna, wbiega pod mask prosto z ki, tak szybko, e nawet jej nie zauwayam. Byo to w grze, na drodze dojazdowej. Pooylimy j na poboczu, ale... moe mgby nam pan pomc, panie... - Och, oczywicie, oczywicie, pani Thalis. - Gospodarz tak ochoczo kiwa gow, e niewiele brakowao, a kaniaby si przed Kat. Mczyni przy stoliku ponownie zamilkli i Noa czua, jak spogldaj w ich stron. - Zatroszcz si o to, pani Thalis, od razu jutro rano. Ju ja si tym zajm. Nazywam si Kropp, Gustaw Kropp. - Wycign do w stron Kat. Bya to drobna, spocona do, ktr Kat mocno ucisna, niezmiennie patrzc gospodarzowi w oczy. Nagle jej gos znw nabra mocy. - Cudownie, Gustaw. Mog tak do pana mwi? A pan moe mnie nazywa Kat. Pocigna yk piwa. - Pozostaje jeszcze pytanie w kwestii domu. Wyglda na to, e dawno nikt tam nie mieszka. Jest umeblowany, do prowizorycznie, ale w gruncie rzeczy to mi si podoba. Trzeba jednak wykona mnstwo prac remon... Gospodarz nie pozwoli jej dokoczy. - Remontowych, tak, oczywicie, mog to sobie wyobrazi. David, syn Marii, on moe pastwu pomc. To zota rczka, prawda, Mario? Gospodarz obejrza si na kobiet, ktra zmywaa teraz kufle za kontuarem. - A i drobne kieszonkowe na pewno by mu si... - Gospodarz zamilk, jakby powiedzia co niewaciwego, ale Kat przytakna. - Odpatnie, to oczywiste. Ostatecznie nie wpadlimy tu na chwil, tylko wynajlimy ten dom na duszy czas. To znaczy, w przyszym roku bdzie pan nas mia czciej na gowie. Mam nadziej, e nie ma pan nic przeciwko temu? - Kat przycisna papierow serwetk do ust, sprawdzia czerwony lad ust na biaym tle i posaa gospodarzowi nowy umiech, jaki w niektrych filmach przybieraa zaraz po uniesieniu miosnym. Kat nazywaa go umiechem kota nad garnkiem mietany i do tego stopnia wytrcia nim gospodarza z rwnowagi, e zacz apczywie chwyta powietrze. - Na Boga, oczywicie, e nie mam nic przeciwko, wrcz przeciwnie, ja, my, pani... no wic, ja... natychmiast zawoam chopaka, pani Thalis. Gospodarz, potykajc si, ruszy w stron zasony z koralikw, ktra najwyraniej oddzielaa pomieszczenia prywatne od gospody. Kat umiechaa si, a Gilbert pokrci gow.

- Jeste kobiet bez serca, wiesz? Zachichotaa. - Chciaam by tylko mia - powiedziaa niewinnie. Noa rzucia matce szydercze spojrzenie. A potem zerkna w stron kontuaru i podchwycia umiech kobiety. Maria Schumacher i Gustaw Kropp - ci dwoje nie wygldali na maestwo i ten David nie by te widocznie ich wsplnym synem. - Patrzcie - odezwaa si Kat. - A oto nasz pomocnik. Koralikowa zasona znw si rozsuna. Ten chopak, pomylaa Noa i speszona zauwaya, e cisno j w gardle. Chopak z dachu. Mia jasne wosy. Opaday mu na czoo, wysokie, powane czoo z gbok zmarszczk pomidzy ciemnymi brwiami, kiedy jednak podchwyci spojrzenie Noi, umiechn si - niezwykym umiechem, spokojnie i odrobin protekcjonalnie. Wpatrywa si w ni zielonymi oczami, ale Noa nie wytrzymaa jego wzroku. Pochylia si nad talerzem, za, e serce bio jej mocniej. Silc si na obojtno, wsuna do ust widelec ziemniakw. - Gustaw powiedzia, e chce pani ze mn rozmawia. Chopak zwraca si do Kat, ktra wanie zapalaa papierosa. - Susznie. Wynajlimy dom przy Gartenstrasse i potrzebujemy twojej pomocy przy remoncie. Jeste David, prawda? Ja jestem Kat, a to... - Z tym remontem nie ma problemu - przerwa jej chopak i odwrci gow w stron zasony. Rwnie Noa usyszaa dobiegajce zza niej dziwaczne woanie. Brzmiao jak ahii i przypominao co w rodzaju dziwnie udrczonego gaworzenia. Zasona rozchylia si po raz trzeci. Pojawi si za ni jeszcze jeden chopak i zacz sun na kolanach do sali. Noa zagryza wargi. By upoledzony, mocno upoledzony. Nie potrafia stwierdzi, w jakim by wieku, rwnie dobrze mg mie dwanacie, jak i dwadziecia lat. Krcone, ciemne wosy sterczay we wszystkie strony jak sprynki, a bladoniebieskie oczy wydaway si wychodzi z oczodow, patrzyy w dwch zupenie rnych kierunkach. lini si. Wok szyi mia plastikowy liniak z nadrukiem niebieskiego zajca, a w rce trzyma krtk lask. Z kadym ruchem na kolanach uderza lask o podog. Stuk... stuk... stuk... Mczyni przy stole wybuchnli miechem, a kobieta za kontuarem lekko drgna. Noa przekna lin. Czy ten chopiec te by jej synem? Skoro tak, to jak czsto musiaa znosi takie reakcje? Kat na szczcie trzymaa jzyk za zbami. Zza zasony wyszed teraz gospodarz, jego twarz pona czerwieni.

- Prosz wybaczy - wykrztusi przeraony. - Kalle, wrcisz tutaj? Kalle! David zaraz do ciebie przyjdzie, syszysz? Ale upoledzony chopak nie zwraca na niego uwagi. Podczoga si do Davida, chwyci go za rkaw i pocign. - Ahii, ahii... - Wszystko w porzdku, Sucharku, przecie jestem. - David obj go ramieniem. - To mj brat Sucharek - powiedzia spokojnie. Patrzy im przy tym po kolei w oczy, Kat, Gilbertowi i Noi. - Cze, Sucharku. - Kat podniosa si z krzesa, nachylia do upoledzonego chopca i wycigna do niego do. - Jestem Kat. A to Gilbert i moja crka Noa. Gilbert skin gow, a Noa sprbowaa si umiechn. Ale czua ucisk w piersiach, okropny ucisk, najchtniej wybiegaby z gospody. Sucharek otworzy usta, wysun jzyk i zamia si, odrzucajc gow do tyu i stukajc jednoczenie lask o podog. Kat te si miaa, by to jednak ciepy, mikki miech, jakby wsplnie z chopcem miaa si z jakiego artu, ktrego nikt poza nimi nie rozumia. Sucharek puci brata i sign po wci wycignit do Kat. Cign j i szarpa, Noa nie miaa pojcia, jak matce udaje si w dalszym cigu mia. Niewiele brakowao, a chopiec pocignby j na podog. - Wracaj! Zza koralikowej zasony wychylia si do poowy starsza pani. Po biaym upitym warkoczu Noa rozpoznaa kobiet widzian dzi po poudniu. Chopiec, ktrego David nazywa Sucharkiem, a gospodarz Kallem, natychmiast posucha. Poczoga si na kolanach z powrotem do zasony. Stuk... stuk... stuk... - Cze, Sucharku! - zawoaa za nim Kat. - I dzikuj, e wypoyczysz nam brata. Niewiele byo momentw, w ktrych Noa kochaa matk, ale to by wanie jeden z nich. Kat pucia oko do Davida, ktry jednak nie zareagowa. Wsun kciuki za pasek od dinsw i mierzy j wzrokiem bez wyrazu. - Kiedy mam zacz? - spyta wreszcie. - Co powiesz na jutro rano o... - Kat potrzsna gow. - Powiedzmy o dziewitej? David skin gow i bez poegnania znikn za zason. Noa pooya si pierwsza, ale nie moga zasn. Okna byy otwarte, chodny nocny wiatr wydyma zasony. Po poudniu wyglday na szare, teraz jednak sprawiay wraenie biaych. Obok na pododze lea. aparat. Noa zrobia zdjcie nieba. Gwiazd, ktrych miliony

lniy teraz na czarnym firmamencie. Na ku leaa jeszcze kartka od jej przyjaciek. Have fun na kocu wiata, pozdrowienia z Mykonos. Buziaczki od Nadine i Svenji! Noa kopna j na d, kartka z cichym klapniciem spada na podog. Z salonu dochodziy gosy Kat i Gilberta. Kat przykrya wczeniej stare fotele przywiezionymi narzutami, a st - wielk drewnian pyt podtrzymywan przez dwa stojaki - biaym przecieradem. W wietle starych lamp z abaurami, stojcych obok foteli, wygldao to naprawd przytulnie. Gilbert wzi na gr swoj ceg i Noa umiechna si pod nosem, syszc, jak czyta Kat ksik. By to fragment o przesuwaniu stolika i seansach, dwch metodach przywoywania duchw z zawiatw. - Zrb mi przyjemno i daj spokj z tymi gupotami, sweetheart, syszysz? przerwaa mu Kat. Gilbert obraony mrukn co w odpowiedzi. Potem umilk, rwnie Kat si nie odzywaa i byo tak cicho, e Noa syszaa wasny oddech. Nagle ogarno j wczeniejsze uczucie. Uczucie, e kto na ni patrzy, obserwuje j. Usiada na ku, wsuchujc si w ciemn noc. Jednak nic si nie poruszyo, tylko wiatr, i nawet on by bezszelestny. Zasna nie wiadomo kiedy.

TRZY

Na stoliku nocnym matki znalazam ksik Bracia Lwie Serce. Zaczam j czyta i znw pojawi si Jonathan. Tak bardzo czuam jego obecno, e miaam wraenie, jakbym go moga zatrzyma. Uchwyci si go mocno. Eliza, 7 lipca 1975

Dziarskie miauczenie Hitchcocka wmieszao si w sen Noi. By to jeden z tych porannych, niezwykle rzeczywistych snw, ktre chwytaj picego delikatnymi, niewidzialnymi rkami. Kiedy si obudzia, w pierwszej chwili nie wiedziaa, gdzie jest. Zmruya oczy, przetara je, a potem zobaczya ptaka. Siedzia na parapecie i najwyraniej by powodem zdenerwowania Hitchcocka. Okno byo szeroko otwarte i miauczenie dochodzio z dou, z ogrodu. Kat musiaa wypuci koty, a ptak rozbudzi w Hitchcocku instynkt myliwego. Ale by nieosigalny. Pochyla niebiesk gwk w bok, wyglda prawie tak, jakby si umiecha. Powoli, bardzo powoli Noa signa po aparat lecy na pododze. Jak w zwolnionym tempie uniosa si na ku, przyoya aparat do oka, nastawia ostro i pooya palec na wyzwalaczu. Jednak akurat wtedy, kiedy zamierzaa przycisn, bojowe miauczenie Hitchcocka stao si goniejsze - i ptak odlecia, gubic si w szarym niebie. Kot miaucza obraonym gosem w lad za nim. Noa rozemiaa si. - Musisz jeszcze troch powiczy, mieszczuchu - zawoaa do niego gry. - Gdzie zgubie grubasisk? Przenikliwy krzyk dobiegajcy z pokoju obok da jej odpowied. - Pancake, do licha, musiaa pooy mi to wistwo na kodrze? P minuty pniej Kat staa w pokoju crki. Miaa na sobie chiski szlafrok, a w wycignitych palcach trzymaa zdech mysz. - Pancake przyniosa mi niadanie do ka - pomstowaa z obrzydzeniem. - Musisz j pochwali, Kat - umiechna si Noa. - W przeciwnym wypadku urazisz jej dum. Poza tym sama jej przecie mwia, e ma sobie owi jedzenie. Kat wyrzucia mysz przez okno i spojrzaa na zegarek. - Dwadziecia po jedenastej, o rany! Spaam jak suse. Ty pewnie te. Miaa jaki adny sen? Podobno pierwszy sen w nowym domu si spenia, tak przynajmniej twierdzi

Gilbert. Gdzie on si podziewa? A czy ten David nie mia przyj o dziewitej? Nie wyglda na zbyt punktualnego. Noa ziewna i postanowia, e nie odpowie na adne z pyta matki. Swj sen i tak ju zapomniaa. Mimo szarego nieba powietrze na dworze byo parne i cikie. Dopiero teraz Noa zauwaya, e musiaa rozebra si we nie. Miaa na sobie tylko majtki, czarna koszulka leaa na pododze. Szybko j woya i mijajc stojc w drzwiach Kat, poaowaa, e nie ma na sobie dinsw. Dosownie czua na sobie spojrzenie matki, zelizgujce si po jej wskich plecach w d, na nogi. Mimowolnie nacigna koszulk, ktra sigaa jej do ppka. Obrcia si, Kat wanie otwieraa usta, eby co powiedzie, ale crka spojrzaa na ni z tak wrogoci, e ta w gecie obrony podniosa rce. - Ju dobrze, nic nie mwi, czasami tylko nie rozumiem, po kim masz takie chude nogi... - Po prostu zamknij si, Kat - sykna Noa i po raz setny pomylaa, e sama nie rozumie, jak Kat i ona mog by matk i crk. Wysoka Kat o biodrach Wenus z Miletu, z penym biustem, gstymi, rudymi lokami - i ona, Noa. Niska, szczupa, ciemnowosa. Przez dugi czas Noa bya mocno przekonana, e Kat j adoptowaa, ale matka odpowiedziaa jej na to ze miechem: Wierz mi, serduszko, w wieku siedemnastu lat nie adoptuje si dzieci, trzeba je zrobi samemu. - Cholera! - krzykna za ni teraz Kat. - Jak ty waciwie ze mn rozmawiasz? Ale Noa bya ju w korytarzu. Zatrzymaa si na chwil przed regaem i przyjrzaa zakurzonym ksikom. Ktokolwiek mieszka przed nimi w tym domu, mia bardzo zrnicowany gust. By to zbir albumw przyrodniczych o Westerwaldzie, zatuszczonych powiecide, grubych ksig medycznych, poradnikw o radzeniu sobie ze mierci w rodzinie, dziea klasykw oprawione w jedwab, postrzpione wydania kieszonkowe i jedna powie dla dzieci Astrid Lindgren, ktrej ksikami Noa zaczytywaa si w dziecistwie. Umiechajc si, signa po Braci Lwie Serce. Na stronie tytuowej znajdowaa si dedykacja, nieczytelna I rozmyta, jakby kto wyla na ni wod. Noa wanie prbowaa j rozszyfrowa, kiedy z ksiki wypada zakadka. Bya to szeroka tasiemka z zielonego jedwabiu. Otwierajc ksik w miejscu, z ktrego wypada, Noa zauwaya podkrelone na czerwono zdanie. Kogo jednak bogowie kochaj, ten umiera modo. - Kto idzie pierwszy do azienki, ty czy ja? - zawoaa Kat z salonu. - Ju tam id. - Pospiesznie odoya ksik i zesza na d.

azienka bya zimna i wilgotna, cigno od goej kamiennej posadzki, No przeszy ciarki na widok pajczyn wok lepicych si od brudu okien. Nie byo umywalki, tylko dua biaa wanna na eliwnych nogach i sedes. Wiedzc, e nie ma tu wiata, Noa skorzystaa wczoraj wieczorem z toalety w gospodzie. Gilbert ochrzci orzech woski, a Kat stwierdzia, e to s jedyne momenty, w ktrych zazdroci mczyznom ich maego luksusu. Sporo by daa, eby mc cho raz obsika pie drzewa. Pynca z kranu do wanny woda bya tak samo zimna jak w kuchni. Noa westchna. To tyle na temat porannego prysznica. Umya zby, ochlapaa twarz i zakla z powodu malekiego odamka szka, ktry wbi jej si w stop przy wyjciu z azienki. W korytarzu sta Gilbert z narczem desek i pudekiem gwodzi w ustach. Kiedy Noa, wci jeszcze w koszulce i majtkach, wchodzia po schodach, krzykn za ni co niezrozumiaego i dopiero wchodzc do salonu, poja, co Gilbert chcia jej powiedzie. Kat zaoya nog na nog i siedzc w fotelu trzymaa w objciach Pancake. Rozmawiaa z kim. Z Davidem. Byo za pno, Noa znalaza si ju na rodku pokoju. David odwrci si i spojrza na ni, zielone, niepokojco czujne oczy, jedna brew lekko uniesiona, na wargach znw cie tego umiechu. Chocia patrzy jej tylko w oczy, Noa poczua, e dostrzega j ca, od stp do gw. - Uuups - rzucia Kat. Noa odskoczya do tyu, trzema susami wpada do pokoju Kat, ale goniej od drzwi, ktre zatrzasna za sob z hukiem, sycha byo jej serce. - Cholera - szeptaa. - Cholera, cholera, cholera. Opara gow o framug, nasuchujc krokw Davida, rozbrzmiewajcych w korytarzu, idcych w d, otworzya ponownie drzwi i w kilka sekund - tym razem Kat nie odwaya si otworzy ust - znikna w swoim pokoju.

Dwie godziny pniej wygoni j stamtd gd. Wczoraj ledwie ruszya swoj porcj. Jeeli zaraz nie zapcha czym odka, to zrobi jej si niedobrze, jak zwykle, kiedy jada za mao. Podczas gdy Noa barykadowaa si na grze, David i Gilbert pracowali na parterze. Syszaa odgosy piy i motka, prawdopodobnie Gilbert umieci rega na pierwszym miejscu dugiej listy. Kat haasowaa w salonie; sdzc po odgosach, zdzieraa tapety. piewaa przy tym francuskie piosenki i od czasu do czasu recytowaa fragment nowego scenariusza.

Kiedy Noa wesza do salonu, Kat staa na drabinie i okropnie kaszlaa. Z sufitu oderwaa si gruba ata tynku, oprszajc jej wosy. Kat miaa na sobie rozcignite, czerwone spodnie dresowe, a na biaej koszulce mocno opinajcej biust byo napisane czerwonymi drukowanymi literami niedorajda. - No i co, dosza ju do siebie po tych przeyciach? - Kat strzsna tynk z wosw i wyszczerzya zby w stron crki. - Spokojnie, serduszko, ten chopak nie wyglda na takiego, ktry po raz pierwszy widziaby dziewczyn w bielinie. Jest naprawd cholernie przystojny. Chod, bierz szpachelk i pom mi, dobrze? - Musz najpierw co zje, Kat. - Noa woya czarn koszulk w dinsy i zesza na d. Miaa nadziej, e Gilbert pomyla nie tylko o domu, ale i o ich pustych brzuchach. I e nie natknie si na Davida. W kuchni pachniao wieo zaparzon herbat indyjsk, a na stole lea bochenek chleba, duy kawa sera, maso i wdzona kiebasa. Smarujc kromk chleba, Noa przysuchiwaa si, jak Gilbert tumaczy co w swoim pokoju Davidowi. - Zdolnoci parapsychologiczne drzemi w kadym czowieku, wiesz, trzeba je tylko obudzi, Obudzi i trenowa. Wczoraj w nocy na przykad czytaem raport o trzech zupenie normalnych studentach... o tu, posuchaj... - Po krtkiej pauzie Gilbert zacz cytowa fragmenty z ksiki. Jednoczenie rozleg si odgos piowania drewna i Gilbert musia krzycze, eby go zaguszy: Ale studenci byli skoncentrowani i stolik przechyli si na dwie nogi. Dwie pozostae unosiy si w powietrzu i kiedy stolik chwil pniej przechyli si z powrotem, opad ponownie na podog. Bezporednio po tym nastpio drugie uderzenie. A wic - odezwaa si przewodzca im studentka - chcemy, eby uderza goniej. W wicej siy w swoj wiadomo! Nastpiy dwa gone uderzenia. - Czy nazywae si Donald Miller, kiedy bye wrd nas w swojej materialnej postaci? Dziewi uderze na tak, dwa na nie. Stolik zastuka dziewi razy. - Czy zabia ci kula z policyjnego rewolweru? Jedno uderzenie na tak, trzy na nie... . Gilbert zrobi znaczc przerw. - No, co o tym sdzisz? Odgos piowania ucich. - Pachnie popsutym stoem i przedawkowaniem narkotykw oddziaujcych na wiadomo - odpar David. - A moe powanie wierzy pan w takie gupoty? Przez okruszek chleba, ktry wpad nie tam, gdzie powinien, Noa zacza rozpaczliwie kaszle. Nie moga oddycha, dlatego prbowaa chwyta gwatownie powietrze, rzc i sapic, uniosa ramiona, podczas gdy Gilbert, ktry niemal natychmiast wpad do kuchni, klepa j po plecach. - To z podsuchiwania - mrukn, kiedy Noa si uspokoia.

- Niee - powiedziaa, szczerzc zby. - To z tych gupot, ktre wci wszystkim rozpowiadasz, nimi mona si tylko zakrztusi. Nie czujesz nigdy zakopotania? W pokoju obok David znw zacz piowa. Obraony Gilbert wzruszy ramionami. Noa napia si wody z kranu i posza na gr pomaga Kat w odrywaniu tapet.

Kiedy wczesnym popoudniem otwary si drzwi do salonu, jedna ciana bya ju z grubsza przygotowana. - Pani m poradzi sobie sam - powiedzia David. - Kaza pani spyta, w czym mog tu pomc. - Najwicej by pomg - odpara Kat, ocierajc czoo rkawem - gdyby zwraca si do mnie po imieniu, czyli Kat, zapomniae? Jeeli jednak masz ochot, to moesz zacz tynkowa t cian. Czy mj m... - zachichotaa - ... pomyla o gipsie? Ach, oto on. Prosz, masz tu moj szpachelk. Musz sobie zrobi przerw. Kat wysza z pokoju. Noa i David zostali sami. Noa najchtniej rozpynaby si w powietrzu. Staa na grnym szczeblu drabiny, David znajdowa si pod ni. i nagle wydao jej si, e jest ptaszkiem na parapecie z poranka - z t jednak rnic, e nie miaa skrzyde ktre uwolniyby j z tej sytuacji. Nikt wczeniej, nawet Heiko, nie wzbudzi w niej takiego uczucia. To pytkie askotanie w brzuchu, drenie kolan, ta potrzeba otwarcia okna na ocie, chocia przecie byo otwarte. A przy tym David ani razu na ni nie spojrza. Przyglda si tylko cianie, gadzc domi nierwn powierzchni, podczas gdy Noa rozpaczliwie szukaa sw. - Czego tacy ludzie jak wy szukaj w takiej wsi? - Zada to pytanie bezporednio, wci nie patrzc na No. - Kat - odpara, wdziczna, e moe skierowa myli na co innego ni wasna niepewno. - Kat, moja matka, chciaa tu przyjecha. Ona... - Ledwie zacza, znw utkna. Co miaa powiedzie, jak to wyjani, nie uraajc uczu chopaka? Kat dosza do punktu, w ktrym moga sobie pozwoli niemal na wszystko, i teraz zatsknia za prostot - jak kto, kto dugie miesice y szampanem i kawiorem, ma nagle ochot na zwyky chleb z pasztetwk. Kat uwielbiaa, Kat potrzebowaa skrajnoci i podczas gdy w berliskim domu pawia si w luksusie, zapragna teraz jego przeciwiestwa, mona powiedzie: maej dawki krowiego ajna. - Kat potrzebuje tego do nowej roli - powiedziaa wreszcie Noa. - Miejscem akcji jej nowego filmu jest wie, a ona najlepiej przygotowuje si do roli, yjc przez jaki czas jak bohaterka, ktr ma zagra.

Noa odetchna, przynajmniej to nie byo kamstwem. Nowy film Kat, thriller, rzeczywicie rozgrywa si na wsi, tyle e nie w Niemczech, a na pnocy Anglii. - A ty? - spytaa niemiao Davida. - Jak dugo ju tu mieszkacie? Chopak wyj paczuszk tytoniu z kieszeni. - Od trzech tygodni - powiedzia, nadajc gosowi amerykaski akcent. - Wczeniej mieszkalimy w Paryu. Teraz jestemy w drodze do Ameryki, ale nasz penthouse w Hollywood nie jest jeszcze gotowy, dlatego zrobilimy tu midzyldowanie i dopki nie przyleci po nas prywatny jet, poprzerzucamy troch obornika. - David wetkn papierosa do ust i zapali go, wydmuchujc dym w gr, prosto na No. Z ulg stwierdzia, e si umiecha. - Ty idioto - rzucia. - Dziki, wzajemnie - odpar David. Popatrzy jej w oczy. Nastpnie chwyci paczk gipsu i ruszy w stron drzwi. Jeszcze zanim je otworzy, Noa znw poczua zapach. Rozszed si nagle w powietrzu i tym razem nie tylko ona go poczua. David odwrci si i ze zmarszczonym czoem zmierzy j wzrokiem. - Te perfumy nie pasuj do ciebie - stwierdzi rzeczowo. - Zaraz wracam, zosta na posterunku i uwaaj, eby sufit nie spad ci na gow, dobrze? Noa skina gow, zbita z tropu i jednoczenie dziwnie rozbawiona.

Okoo czwartej rozlego si pukanie do drzwi wejciowych. Noa i David otynkowali wsplnie cian. Noa wci zerkaa przy tym na donie chopaka. Na jego jasne, szczupe donie, pracujce spokojnie i konsekwentnie, skoncentrowane na tym, czego dotykay. Kat pojechaa do najbliszego miasta na zakupy, potem tylko raz do nich zajrzaa, eby sprawdzi, czy wszystko w porzdku, i zaprosi Davida na kolacj - na co ten si nie zgodzi, ku czciowej uldze i czciowemu rozczarowaniu Noi. - Hej, ludzie, schodcie, dostawa do domu, jest wiey jabecznik - usyszeli woanie Kat. W korytarzu staa Maria, matka Davida. Noa zauwaya teraz wyrane podobiestwo pomidzy ni a synem. Mieli te same zielone oczy i ten sam jasny odcie skry, mimo e twarz Marii bya okrglejsza, nie tak kanciasta jak Davida. Nie miaa rwnie gbokiej zmarszczki na czole, natomiast cienie pod oczami wydaway si jeszcze gbsze ni wczoraj. Trzymaa w rce blach z ciastem, a obok niej, w wzku inwalidzkim, siedzia Sucharek. Na

widok Davida zacz klaska w donie, lini si i mamrota jego imi. - Ahiii... - Widzi pani? - Kat mrugna do Marii. - Pani syn chce zosta u nas na kaw. Jak to tak? Przynosi nam pani ciasto i nie dotrzyma towarzystwa? No wic uwaam, e albo wszystko, albo nic. Co ty na to, Gil? Gilbert skin gow i Maria poddaa si z umiechem. Kiedy jednak wepchna wzek do przedpokoju, tak mocno zacisna donie na uchwytach, e a pobielay jej kostki. Prawdopodobnie z powodu Sucharka, pomylaa Noa. Maria boi si, co sobie o nim mylimy. - Cze, Sucharku - powiedziaa szybko. - To mio, e zjecie z nami ciasto. Oprcz ywnoci Kat postaraa si rwnie o sztuce, talerze i skromny biay obrus. Kiedy siedzieli w szecioro wok maego, kuchennego stou, Kat paplaa, co jej lina na jzyk przyniosa, opowiadaa o wanie nakrconym filmie, stresie podczas prac zdjciowych i swojej ochocie na prawdziw prac, prac rkami, w trakcie ktrej mona wreszcie wyczy gow - chocia teraz musi przygotowywa si do nowej roli i przerzuca stert kiepskich scenariuszy. Pod stoem siedziay koty, wylizujc mietank z dwch spodkw. Sucharek bawi si w przedpokoju parasolami, ktre Kat woya do stojaka. Jego ciche gaworzenie docierao do kuchni. Maria przysuchiwaa si Kat z powcigliwym umiechem na ustach, ktry Noa polubia w niej od pierwszej chwili. Kiedy siedzcy obok niej David zacz skrca papierosa, westchna cicho, co on jednak zignorowa. Zapali, wyjrza przez okno i Noa nie potrafia odczyta z jego twarzy, czy by znudzony, czy zajty wasnymi mylami. Na dworze wci jeszcze byo szaro. Nad domem unosio si duszne powietrze. Kat zmienia temat. - Byam te u gospodarza wynajmujcego nam dom, tego Hallscheita. Jaka stara kobiecina pod jego drzwiami napdzia mi strachu. O rany, mona by j obsadzi w roli czarownicy, i to bez charakteryzacji. - Tak, wyglda troch niesamowicie, ma pani racj. - Maria umiechna si. - To teciowa Hallscheita, od mierci jego ony yj sami. Kat pokrcia gow, jakby nie moga uwierzy, e kto moe mieszka z teciow pod jednym dachem. - Ale i z niego jest niezy dziwak - stwierdzia. - Zna go pani? - Znam to za duo powiedziane - odpara Maria. - Oczywicie, tu we wsi kady zna kadego, ale Hallscheit rzadko pokazuje si w gospodzie. David pomaga mu czasami, kiedy

jest co do zrobienia na pastwisku. Naprawia ogrodzenia, wbija pale. A Estera, matka Gustawa, kupuje u niego zawsze wiee jaja i mleko. - Dobra wskazwka - powiedziaa Kat. - A ten dom tutaj? Czy Hallscheit mieszka tu wczeniej, czy te wynajmowa go letnikom? Ze mn nie chcia o tym rozmawia, by moe dlatego, e napadam go przy pracy w szopie. Maria upia yk kawy, jej spojrzenie musno Davida i zatrzymao si na oknie, i przez uamek sekundy jej szczupe ramiona jakby si napiy. - Dom naley do teciowej Hallscheita, ale to on nim zarzdza przez te wszystkie lata. Bya kiedy rodzina z miasta, ktra spdzaa tu weekendy i wakacje, dawno temu, byam wtedy... - Maria spojrzaa na No. W jej oczach nagle mign strach i dokoczya zdanie drcym gosem: - ... w wieku pani crki. - Wow! - Kat odgarna niesforny lok z czoa. - Wobec tego dom rzeczywicie sta kilka lat pusty. A pani? Jak dugo mieszka pani w tej wsi? Naprawd od dziecka? Po Kat byo wida, e ta wizja jest dla niej niewyobraalna, i Noa zdaa sobie spraw, jak naiwne byo jej wczeniejsze pytanie skierowane do Davida. Wydawao si niemal obraliwe. - Wychowaam si w dolnej wsi - odpara Maria. - Odkd jednak mj m... od rozwodu mieszkam z obydwoma chopcami u Gustawa i jego matki. Gustaw te urodzi si tutaj, chodzilimy razem do szkoy i dla moich dzieci jest kim w rodzaju wujka. Nie ma waciwie nikogo, kto by si tu sprowadzi. Jeli ju, to ludzie si wyprowadzaj. David zgasi papierosa na spodku, ktry Kat mu podsuna. - Z akcentem na jeli ju - rzuci chodno. Maria opucia gow, a na jej wargi wkrad si smutny umiech. Gilbert, ktry do tej pory by cakowicie skoncentrowany na swoim jabeczniku, otworzy usta, eby co powiedzie, kiedy z gry dobieg jaki odgos. Brzmia jak jk, by jednak tak gony i przejmujcy, e Gilbert ze strachu upuci widelec. Maria i David niemal jednoczenie zerwali si na rwne nogi. Noa, Kat i Gilbert poszli w ich lady. Sucharka nie byo w korytarzu, musia jako wspi si po schodach i klcza teraz przed stopniami na strych. By kompletnie wytrcony z rwnowagi, wymachiwa rkami, jakby usiowa obroni si przed niewidocznym przeciwnikiem, a jego jk przeszed teraz w przeraliwe okrzyki strachu. Maria zblada jak ciana. - Kalle, chopcze, kochanie, uspokj si, ju dobrze, dobrze...

- Zrobia krok w stron syna, ale natychmiast si cofna, kiedy trafi j rk w rami. David prbowa chwyci brata za obie rce, udao mu si to jednak dopiero za trzecim podejciem. Przytuli go mocno i zacz koysa jak wielkie dziecko, dugo, a jki Sucharka stopniowo osaby, a wreszcie zupenie ucichy. Kat, Gilbert i Noa stali za Mari, ktra z trudem dochodzia do siebie. - Prosz mi wybaczy, e... to nie jego wina, ja... - Przesta si wreszcie za niego usprawiedliwia! - krzykn na ni David. Zanim Maria zdya cokolwiek odpowiedzie, Kat pooya do na jej ramieniu. - Uwaam, Mario, e pani syn ma racj! Prosz spyta mojej crki, jak czasami wrzeszcz, w porwnaniu ze mn Kalle jest agodn owieczk. Prawda? Noa skina gow, wdziczna za kamstwo matki, a Maria wygldaa, jakby w kadej chwili moga si rozpaka. - Dzikuj, pani Thalis. Jestem, jestemy... nie mamy tu we wsi atwo z naszym chopcem. Chod. - Wzia Sucharka za rk i delikatnie odcigna go od Davida. - Chod ze mn, pjdziemy do domu. David niedugo wrci, syszysz? Chod, kochanie, babcia Estera ju czeka. W oczach Sucharka wci jeszcze widoczne byy lady lku, ale ju si uspokoi i pozwoli matce znie si na d, powoli, schodek po schodku. Noa syszaa, jak na dole Maria pomaga mu usi w wzku. Przemawiaa przy tym do niego cicho i z czuoci. Chwil pniej rozleg si trzask zamykanych drzwi. David wsta. Odgarn wosy z czoa i spojrza na Kat. - Przyda si pani co takiego do nowej roli? - spyta lekcewaco. - Dlatego ich pani zaprosia, eby zostali napi si kawy? Noa widziaa, e Gilbert drgn, ale Kat zachowaa zimn krew. - Zaproponowano mi kiedy rol, w ktrej miaam gra matk niepenosprawnego dziecka - odpara spokojnym tonem. - Odmwiam, poniewa uznaam rol matki za nierealistyczn. Bya zawsze cierpliwa, zawsze troskliwa, nigdy nie tracia nerww, nigdy nie powiedziaa zego sowa na syna, ktry z jej ycia zrobi pieko. Powiedziaam reyserowi, e scenarzysta si nie zna, nie ma takich matek. Myl jednak, e si myliam. Twoja matka jest wanie taka, zgadza sie? David przyglda si drewnianej pododze, na ktrej klcza wczeniej jego brat, nastpnie przenis wzrok na zamknite drzwi na strych. A potem spojrza na Kat i Noa dostrzega w jego oczach wstyd. - Normalnie Sucharek nie ma takich napadw, zachowuje si tak tylko wtedy, kiedy

si czego boi - powiedzia cicho. Kat popatrzya na Gilberta, ten jednak bezradnie wzruszy ramionami. - Moe to bya mysz - odezwaa si Noa. - Dzi rano Pancake zaserwowaa Kat mysz na niadanie. David rozemia si. - Moe - powiedzia. - No wic id koczy cian. Pomoesz mi? Otworzy przed ni drzwi do salonu. Noa przez cay dzie nie bya jeszcze na dworze, ale teraz nie tylko szare niebo trzymao j w domu.

Kiedy David si poegna, byo ju ciemno. Pokj by wieo otynkowany, nastpnego dnia bd mogli malowa, i gdy Kat zaprosia Davida na jutrzejsz kolacj, tym razem si zgodzi. Noa odprowadzia go do drzwi. - Ten Gilbert nie jest twoim ojcem, prawda? - spyta, zanim poszed. Noa pokrcia gow. - Jest przyjacielem Kat - mrukna. - Ale nic ich nie czy. A twj tata? Co z, nim? David nie odpowiedzia. Jego wzrok wdrowa po twarzy dziewczyny. Zatrzyma si na jej ustach. - Ty i twoja matka macie takie same usta. Grna warga, zaamanie porodku. Jak serce. Pooy palec na wargach Noi, ktra cofna si jak oparzona. Dopiero pniej w ku, Kiedy Kat i Gilbert ju dawno spali, pooya swj palec w tym miejscu i w ciemnociach wyszeptaa imi Davida.

CZTERY

Chopiec ze znamieniem. Nazywa si Robert i pomaga w remoncie. Ojciec natychmiast zarzuca na niego wdk. Chce mie namiastk Jonathana, jakby mnie w ogle nie byo. Nienawidz go za to jeszcze bardziej! Ale Robert nie daje si skusi. Pracuje w milczeniu, a przed odejciem patrzy na mnie. Ma tak ciemne oczy, e ledwie mona dostrzec renice. Chyba postanowi go polubi. Eliza, 9 lipca 1975

Tym razem to David obudzi No. Wszed z Gilbertem do salonu - a drzwi prowadzce stamtd do jej sypialni byy tylko przymknite - i wylicza rzeczy potrzebne do dalszego remontu. Noa usiada w ku. Prawie mimowolnie wstrzymaa oddech. Gos Davida by tak blisko, jakby chopak sta tu pod drzwiami, i nagle wydao jej si, e specjalnie mwi odrobin za gono. - To pachnie do duymi zakupami - zauway Gilbert, gdy David skoczy wyliczanie. - Naprawd zrobisz je sam czy mam ci towarzyszy? - Gzy... - David zawaha si przez moment. - Czy Noa ju wstaa? Jednym susem wyskoczya z ka, niewiele mylc znalaza si pod drzwiami i wystawia przez szczelin rozczochran jeszcze po nocy gow. - Pojad z tob, musz si tylko ubra, okej? Kwadrans pniej David otworzy przed ni drzwi do swojego busa. By naprawd liczny z tysicem gwiazd, maych srebrzystych punkcikw na ciemnogranatowym tle. - Sam go pomalowae? - spytaa Noa, wspinajc si na siedzenie pasaera. David skin gow, przekrci kluczyk i Noa a si wzdrygna, poniewa z gonikw hukna muzyka.

Jonny's trapping stars in his car With the radio on In the parking lot

- W sam raz pasuje - powiedziaa ze miechem, kiedy David ciszy radio. W busie pachniao przyjemnie wilgotnym drewnem, dymem papierosowym i wod po goleniu. Noa spojrzaa przelotnie do tyu. Na duej, przykrytej foli powierzchni leay narzdzia i czasopisma, pod nimi znajdowa si materac. - Jim Carroll - powiedzia David. - To pyta Jima Carrolla. Znasz go? Noa pokrcia gow i otworzya okno. Na dworze wci byo szaro. Przygniatajca duchota, ktra ju wczoraj nadcigna nad wie, wydaa si jej jeszcze wiksza. Burza niczym obietnica wisiaa w powietrzu. Przed budynkiem z brzowego piaskowca stojcym na rozstaju drg niedaleko ich domu zobaczyli bardzo star kobiet. Siedziaa skulona na skadanym krzeseku i wygldaa troch tak, jakby j tam kto zostawi, poniewa bya ju bezuyteczna. Kobieta, ubrana cakiem na czarno, blade donie zoya na kolanach, a jej twarz bya ledwie widoczna spod mnstwa zmarszczek. Kiedy jednak David j mija, byskawicznie podniosa gow i spojrzaa na No zdumiewajco trzewymi, lnicymi niebiesko oczami. - Teciowa Hallscheita - powiedzia David, umiechajc si pod nosem, kiedy Noa drgna. - Stara ma ju ze sto lat i poowa wsi si jej boi, poniewa czasami wykrzykuje za ludmi rne rzeczy, do dziwne, moim zdaniem. Przestraszya si, prawda? Noa skina gow i pomylaa o tym, co Kat powiedziaa wczoraj przy kawie do Marii. Miaa racj, stara naprawd wygldaa jak czarownica, bya jak wyjta z jakiej bajki i nagle przypomniaa sobie sowa napisane na lustrze: Krlewna nieka. Kawaek dalej zobaczyli Sucharka. Klcza przed knajp, obok niego staa kobieta z biaymi wosami i lask, ktra w porwnaniu z czarownic wydaa si dziewczynie prawie moda. Pomidzy ni a Sucharkiem leaa czerwona pika w biae kropki, wanie sun w jej stron. Kiedy David zatrbi, chopiec podnis gow i zaklaska w donie. Kobieta tylko uniosa do. - Czy to jest babcia Estera? - spytaa Noa. - Jest matk Gustawa - skin gow David. - Ale dla nas zawsze bya jak babcia. Uwielbia nas, prawie tak samo jak Gustawa. Sucharek jest do niej szaleczo przywizany, mnie natomiast denerwuje czasami swoj nadopiekuczoci. Myl, e gdyby zamknli mnie w pudle za handel narkotykami, ona wci nazywaaby mnie dobrym chopcem. Noa obejrzaa si. Widziaa Ester zaledwie kilka razy, krtko, ale wcale nie wydaa jej si nadmiernie troskliwa. - Sucharek uspokoi si wczoraj? - W miar. - David wzruszy ramionami. - Nie mam pojcia, co go tak wytrcio z

rwnowagi w korytarzu na grze. Ale twoja matka zareagowaa naprawd super. - David poparzy na No. - Przepraszam, e si tak uniosem. Noa skina tylko gow. - Wcale nie masz lekko - powiedziaa po duszej chwili. Zamiast odpowiedzi David znw podkrci goniej muzyk.

Billy don 't ask why. He just stares at the sky. He says: Love always leaves you bent, This way I pay the rent. He makes love a crime.

- Jim Carroll wychowa si w najgorszej dzielnicy Nowego Jorku - odezwa si David. - W modoci tkwi po uszy w narkotykach, a jaki Murzyn pomg mu z tego wyj. By w pierwszej lidze koszykwki, saw zdoby jednak dziki swoim pamitnikom, ktre napisa jako nastolatek. Pniej zosta muzykiem i kompozytorem. Jego kawaki s dla mnie jak wiersze. Wkuwaem nawet angielski, eby je zrozumie. Przede wszystkim to, co Jim pisze o gwiazdach. Niemal w kadym kawaku jest co o nich. Noa umiechna si. Takiego potoku sw nie oczekiwaa od Davida. Mwi o tym muzyku, jakby by jego starym przyjacielem. I rzeczywicie wydawa si dla niego kim takim. Na pewno czyo ich jakie pokrewiestwo dusz. - A ty? - spytaa. - Te piszesz? - Ja? - David wybuchn miechem. - Ani troch. Bardziej mi pasuje suchanie. Czasami zabieram ze sob muzyk Jima na dach. No wiesz... Tam, gdzie si zobaczylimy pierwszego wieczoru. - David wyszczerzy do niej zby. - Jeli bdziesz chciaa, zabior ci kiedy na gr. - Niestety, nie da rady - westchna Noa. - Mam... mam lk wysokoci. - Lk wysokoci?! - David rzuci jej tak przeraone spojrzenie, jakby przyznaa si wanie do jakiej miertelnej choroby. - Dobry Boe, skd si bierze co takiego? Noa wzruszya ramionami. - Nie mam pojcia. Mam to, odkd pamitam. Nie wejd nawet na trzymetrow wie na basenie. David pokrci z niedowierzaniem gow.

- Lk wysokoci. Myl, e chyba bym si powiesi, gdybym mia co takiego. Co moe by pikniejszego od ogldania Ziemi z wysoka? Noa milczaa, patrzc przez okno. Wyjechali ju ze wsi i drog dojazdow dotarli do szosy. W miejscu, w ktrym przed dwoma dniami Kat potrcia sarn, No cisno w gardle. Na jezdni przy polu pszenicy wci jeszcze poyskiwaa ciemna plama. Zwierzcia jednak ju nie byo i Noa odczua zadowolenie, e David nie zauway plamy.

Market budowlany, okropne pudeko z czerwonym neonem i wielkim, niemal zupenie pustym parkingiem, znajdowa si na skraju najbliszego miasta. Nazywao si ono Hachenburg i zdaniem Kat byo miym cackiem z renesansow architektur, katolickim kocioem parafialnym, krtymi uliczkami i wybrukowanym rynkiem. Noa chtnie wypiaby tam kaw z Davidem, ale Kat ich prosia, eby szybko wrcili. Chciaa dzi skoczy salon. David wycign ogromny wzek, jednym susem wskoczy do niego i wyszczerzy zby do Noi. - Teraz ty jeste szoferem. Prosz do dziau z farbami. Noa zachichotaa, chwycia rczk i wzia rozpd. W dugich przejciach z regaami a po sufit nie byo ani jednego czowieka, tak e wzek mg si naprawd rozpdzi. David gwizda przez zby, a Noa biega jeszcze szybciej, jedn nog postawia na metalowej podprce, a drug si odpychaa, miejc si w gos. Tak lekko. Tak lekko mona si czu, kiedy si jest szczliwym. Mknli jeszcze szybciej i Noa o wiele za pno zauwaya ciemnowosego mczyzn, ktry sta przy jednym z tylnych regaw. David unis rce, ale Noa nie zdoaa wyhamowa. Przejechaa mczynie po pitach, ten zachwia si i z rozrzuconymi rkami run na wie puszek z farbami. To byo jak scena w komedii. Wiea zawalia si z gonym brzkiem, po pododze potoczyo si mnstwo puszek, a mczyzna klapn wrd nich. W pierwszej chwili Noa skamieniaa ze strachu, ale sytuacja bya tak komiczna, e David, wci jeszcze w koszu, parskn niepohamowanym miechem, zasaniajc doni usta. Noa nie moga inaczej. Te musiaa si rozemia. Mczyzna podnis si z trudem, otrzepa spodnie i spojrza na No. Na lewej koci policzkowej widniao okrge, czarne znami. Chocia mczyzna nie by szczeglnie wysoki, sprawia wraenie silnego i bardzo mskiego. Mia powan twarz, wskie usta, a jego osadzone blisko siebie oczy pod gstymi brwiami byy tak ciemne, e ledwie byo wida renice. Nie odezwa si sowem. Do sprzedawcy, ktry teraz nadbieg i dopytywa si, co si

stao, rwnie nie rzek sowa. Wzruszy jedynie ramionami, wzi jedn z puszek, skin gow Davidowi - i znikn za rogiem. - Znasz go? - spytaa Noa, kiedy skoczyli pomaga sprzedawcy ustawia puszki. Dlaczego tak do ciebie skin? - Mieszka u nas we wsi - odpar David. - Do daleko, w dole przy lesie. Ten facet jest malarzem, nazywa si Robert, nie znam nazwiska. Czasami robi jakie rzeczy w plenerze, cakiem zakrcone moim zdaniem. Pytaem kiedy o niego mam i Gustawa, powiedzieli mi jednak tylko, eby trzyma si od niego z daleka. We wsi nikt o nim nie wspomina. David chwyci wzek. - Chod, musimy wraca, w przeciwnym razie twoja matka mnie zwolni za to, e wcz si z tob po okolicy, zamiast pracowa. A tego chyba nie chcesz, co? David odgarn jasne wosy z czoa i puci oko do Noi, ona jednak odwrcia gow, bardzo szybko, eby nie zobaczy, jak jej policzki oblewaj si rumiecem. Kupili rzeczy, ktre David wczeniej wymieni, i ruszyli z powrotem do wsi.

PI

Dzisiaj byam u Marii, dziewczynki z blond warkoczami i w spdnicy z samodziau. Ma prawie szesnacie lat, ale boi si duchw jak dziecko. Mwi, e jaki duch mieszka w jej szafie. Szepcz, e go wyczuwam, e chyba chce z ni rozmawia. Podpowiadam Marii, eby go zawoaa, i kiedy blednie, wymiewam si z niej. Eliza, 11 lipca 1975

Wydawao si, e czas dosta skrzyde, tak szybko mija dzie - mimo szaroci i duchoty panujcych na dworze. Soce si nie pokazao, po poudniu te nie, a powietrze stawao si z godziny na godzin coraz cisze. Gilbert cigle masowa sobie skronie balsamem tygrysim przeciwko blowi gowy, Kat kla, e nie takie lato zamawiaa, nawet kotom ta pogoda dawaa si we znaki. Pancake leaa cay dzie zwinita w kbek na ku Noi, a Hitchcock drzema przed schodkami na strych. Jedynie Noa nic sobie nie robia z pogody. Szare niebo niewiele znaczyo wobec artw Davida, szczerego miechu, jakim wybucha przy kadej okazji, i jego nagle tak byszczcych oczu, ktre nieraz podchwytyway spojrzenie Noi. David wykona ca prac. Noa pomoga mu pomalowa na biao ciany, belki sufitowe na czarno i razem z Kat wniosa do rodka rega z korytarza. Wieczorem pomieszczenie stao si salonem, prostym, wiejskim, ale cudownie przytulnym ze starym piecem kaflowym, dwoma fotelami z wygodnymi zagwkami, staromodnymi lampami, rozklekotanym regaem na ksiki i wielkim stoem, na ktrym Kat ustawia kandelabr z ciemnoczerwonymi wiecami i kolorowy bukiet polnych kwiatw z ogrodu. A potem przygotowaa ulubione danie Noi: kurczaka w sosie burgundzkim, ziemniaki z rozmarynem i wie roszponk.

Noa pniej czsto zastanawiaa si, co by byo, gdyby tego wieczoru nie zaczli zabawy w seans spirytystyczny. Gdyby tylko siedzieli razem, rozmawiali, grali w karty albo ogldali telewizj, jak maj to w zwyczaju normalni ludzie. Ale oni nie byli normalnymi ludmi, w kadym razie nie Gilbert i Kat. Urzdzili seans - a propozycja, eby go urzdzi, wysza - o dziwo - od Davida.

Siedzieli w salonie przy stole. Talerze stay ju puste, szampan, ktry na koniec pracy ufundowaa Kat, szumia w gowie Noi, a gony miech Kat z Gilberta i jego historii o duchach na pewno sycha byo daleko we wsi. Na dworze zrobio si ciemno. Gilbert odczyta akurat ostatni stron swojej parapsychologicznej ksiki. Wyjaniano na niej inn form seansw, w ktrych potrzebne byy jedynie kartka papieru, flamaster, szklanka i mocne nerwy. - No to ju! - wykrzykn David. - Skoro naprawd wierzysz w ten kram, Gilbert, to sprbujmy wywoa duchy. Kat teatralnym gestem chwycia si za serce, potrzsajc energicznie lokami, ale w oczach Davida lnia rado i Noa tak dugo bagaa matk, a ta ustpia. Zaledwie trzy minuty pniej Gilbert rozoy na stole du, bia kartk papieru. - No - powiedzia, a jego okrga twarz zaczerwienia si z podniecenia. Noa nie moga przesta chichota. Od dawna nie czua si tak dobrze. Nie trzeba byo wierzy w duchy, eby t cich, wiejsk noc uzna za wrcz stworzon do takiej zabawy. Gilbert narysowa duy krg, a na jego obwodzie wypisa litery od A do Z i cyfry od zera do dziewiciu. W rodku krgu narysowa cztery mniejsze kka z napisami TAK, NIE, NIE WIEM, NIE CHC. - Ja te nie chc - powiedziaa Kat. Ale Gilbert rzuci jej tylko karcce spojrzenie i wskaza na eliwny kandelabr. - Zapalmy wiece i zaczynajmy. Byo zupenie bezwietrznie, te pomienie nawet si nie poruszyy. Noa wyjrzaa za okno. Na niebie nie byo ani jednej gwiazdy, nawet ksiyca nie byo wida. Gilbert wyczy lampy. wiato wiec rzucao ciemne cienie na wieo pomalowane ciany i kiedy Noa spojrzaa na Davida, jej serce zabio nagle bardzo szybko. Na koniec Gilbert zapali kadzideko. - O nie - zaprotestowaa Kat. - I jeszcze to! Prosz, nie. - O tak - powiedzia Gilbert. - I jeszcze to. Wszystko jest lepsze od tego zapachu farby. Ma troch racji, pomylaa Noa. Silny, korzenny zapach kadzideka rozszed si ju po pokoju i rzeczywicie przytumi farb. - Moemy zaczyna - owiadczy uroczycie Gilbert. - Wecie gboki oddech, wycignijcie palce wskazujce i rodkowe i przycie je do szklanki. - Ktry palec rodkowy wolisz? - spytaa Kat, zwijajc lew do w pi, udaa, e nakrca j praw i powoli uniosa rodkowy palec. - Ten czy moe ten drugi? David prychn miechem. Krople musujcego wina, ktre wanie pi, trysny z jego

ust. Gilbert w ostatnim momencie zdy odsun kartk papieru. - Ten drugi - odpar z godnoci. - No wic zaczynamy czy nie? - Zaczynamy - szepna Kat, przybierajc tak niesychanie uroczyst min, e David znw chcia wybuchn miechem. Po Gilbercie byo jednak wida, e przy nastpnym zakceniu wyjdzie z pokoju, wic wszyscy pooyli wreszcie palce prawych doni na szklance, bardzo si starajc, eby zachowa powag. - Zamknijcie oczy - rozkaza Gilbert. Noa po raz ostatni zapaa wzrok Davida. Mrugn do niej, po czym zamkn oczy. Rwnie Noa zacisna powieki. Czubki jej palcw zetkny si z palcami Davida i poczua jakby prd elektryczny, przenikajcy j od gowy przez klatk piersiow a po brzuch, w ktrym si rozprzestrzenia. Wmawiaa sobie czy te naprawd palec wskazujcy Davida unis si delikatnie, eby pobawi si z jej palcami? Cofna je gwatownie. - Wecie oddech - szepn Gilbert. - Wdech i wydech, wdech i wydech, gboko, a do samego brzucha, i trzymajcie spokojnie palce, nie naciskajcie, oprzyjcie je lekko o szklank. Przez chwil Noa nie syszaa niczego poza gbokimi oddechami starajcych si zachowa powag uczestnikw, a potem znw rozleg si gos Gilberta. - Jeste tu? Z tyu, od strony fotela doszo ich ziewanie Pancake. Kat zachichotaa, a Noa zacisna szczki a do blu. Tylko si nie rozemia. - Jeste tu?... Jeste tu? Szklanka ledwie wyczuwalnie przesuna si kawaeczek i Noa otworzya oczy. To byo niewiarygodne, ale chyba naprawd dziaao. Take Kat i David wpatrywali si ze zmarszczonymi czoami w szklank, ktra powoli, ale pewnym ruchem zmierzaa na lewo, w stron pola z napisem TAK. Nie ulegao wtpliwoci, e to nie ich palce ni kieroway. Wydawaa si porusza sama z siebie. Lekko niczym pirko suna pod ich palcami po papierze. Kilka sekund pniej zatrzymaa si na polu, do ktrego zmierzaa. Gilbert jako ostatni otworzy oczy. W jego renicach odbija si blask wiec. Wydawa si myle: Widzicie? Widzicie, e miaem racj?. - Z powrotem na rodek - szepn. - Wr na rodek. Szklanka powdrowaa z powrotem i Gilbert postawi kolejne pytanie. - Powiedz, jak si nazywasz. Przeliteruj swoje imi. Przez chwil nic si nie dziao, tylko na ustach Kat pojawi si szyderczy umieszek, a potem szklanka znw si poruszya. Powdrowaa do dolnego kka porodku krgu.

NIE CHC - Z powrotem do rodka - rozkaza Gilbert szeptem. A potem doda: - Jeeli nie chcesz nam zdradzi swojego imienia, to czy moemy zada ci inne pytanie? Szklanka powoli, jakby z wahaniem powdrowaa do grnego kka. NIE WIEM - Jeste mczyzn? Szklanka przesuna si na prawo. NIE - Jeste kobiet? Szklanka znw skierowaa si ku grze. NIE WIEM - Jeste moe homoseksualist? Pytanie postawia Kat. David umiechn si od ucha do ucha, Noa zagryza doln warg, a Gilbert wyglda, jakby Kat wymierzya mu siarczysty policzek. - Jeszcze jedna uwaga - powiedzia gronym tonem - a ju nigdy si do ciebie nie odezw. Kat zrobia grzeczn min. - Moe powinnimy wywoa ducha z wiksz pewnoci siebie, jak mylisz? spytaa niewinnym tonem. Gilbert przemilcza jej komentarz. Wyj szklank spod ich palcw, potrzsn ni, odstawi z powrotem na rodek i zacz od pocztku. Tym razem wystarczyy dwa pytania. Nastpny go by mczyzn i zgodzi si wyjawi im imi. Kciki ust Kat znw zadray, a w jej oczach kryo si szyderstwo, Noa jednak zagryza wargi w oczekiwaniu i kiedy szklanka przesuna si ze zdumiewajc szybkoci na liter V, poczua, jak woski na karku staj jej dba. Rzeczywicie, trudno byo uwierzy, e to wszystko funkcjonowao. Jaka energia kierowaa szklank? Po V byo I, a potem N-C-E-N-T. - Vincent? - upewni si Gilbert, kiedy szklanka wrcia do rodka okrgu. - Nazywasz si Vincent? TAK - Dalej. Przeliteruj nazwisko. V-A-N... - Van Gogh! - I znw Kat przerwaa, tym razem jednak w jej gosie pobrzmiewa lad

zdziwienia. - Jeste Vincent van Gogh? Szklanka powdrowaa do rodka krgu, a potem na kko z napisem TAK. Kat zmarszczya czoo. - Odpowiedzia mi - stwierdzia. - Psst. - Gilbert pooy palec na wargach. Jego donie dray, a gos ochryp z podniecenia. - Nie przestrasz go. Jeeli chcesz rozmawia z jego duchem, mw cicho. - Jak umare? - spytaa Kat. Szklanka odpowiedziaa z szybkoci, ktra przyspieszya oddech Noi. SAMOBJSTWO - Zgadza si - mrukna Kat. - Facet popeni samobjstwo. Zobaczymy... Odchrzkna. - W ktrym roku popenie samobjstwo? Szklanka przesuna si do cyfr. 1890 Gilbert drgn. - Zgadza si - wyszepta. - Mj Boe, to si zgadza. Wszystko si zgadza. Noa poczua askotanie w klatce piersiowej, jakby wiroway w niej bbelki szampana. Oczywicie nie wierzya w duchy, jednak to byo niesamowicie - niesamowicie pikne. Moe to wycznie z powodu Davida, tych pulsujcych prdw wychodzcych z opuszkw jego palcw, jakby tam wanie bio jego serce. - W jakim miesicu? - pytaa dalej Kat. LIPIEC Kat spojrzaa na Gilberta, ktry wpatrywa si w szklank, kiwajc niemo gow, robi wielkie oczy zblad jak trup. Kat rozemiaa si. - Daj spokj, Gilbert, przesta si wygupia, ty popychasz. To twj ulubiony malarz, czytae jego ksiki, to si nie liczy. Gilbert zabra palec ze szklanki. - No to rbcie beze mnie - powiedzia cicho. Kat popatrzya na No, pniej na Davida. - Van Gogh odci sobie ucho - powiedziaa ciszonym gosem. - Wiedzielicie? Noa i David pokiwali gowami. - A wiecie, ktre? Pokrcili gowami. - Gil, wiesz? Gilbert przytakn. - W porzdku, ja nie wiem. - Kat znw odchrzkna. - No wic, Vincent, ktre ucho

sobie odcie za ycia. Prawe? Szklanka powdrowaa na prawo. NIE - Lewe? TAK Kat zerkna na Gilberta. Jego oczy pony jak w gorczce. - To niemoliwe - powiedziaa Kat. - Noa, David, dajcie spokj, jedno z was kamie. Wiedzielicie, ktre to byo ucho. - Niee - odezwa si David, ktry by pod widocznym wraeniem. - Naprawd nie wiedziaem. Ale szalestwo, nigdy nie mylaem, e to si uda. Dobrze, e nie ma z nami mojej matki, na pewno uciekaby teraz z krzykiem. Kat ziewna gono i przecigle, nie zasaniajc ust. Jeeli przez chwil bya naprawd wstrznita, to szybko si pozbieraa. - Ja te uciekam. Musz przerzuci kilka stron mojego scenariusza. A ty, Gilbert, moe te powiniene przesta, zanim sam wyzioniesz ducha z nerww. Poniewa Gilbert si nie odezwa, uderzya pask doni w st. Potem wstaa i pooya rk na gowie Gilberta. - Spjrzcie na niego: ten dobry czowiek jest blady jak trup. Halo, Gilbert, pobudka... Kat pocigna go za uszy. - Zaklinanie duchw si skoczyo, wrcilimy do wiata ywych! Gilbert wsta, wzdychajc. - Twoja matka - odezwa si do Noi. - Jak sdzisz, powinnimy j zamkn na ciemnym strychu? Moe wtedy uwierzy w duchy. - Musielibymy najpierw znale klucz - rozemiaa si Kat. - Strych jest zaryglowany jak wizienie o podwyszonym rygorze. Jutro musz o to spyta Hallscheita. - Pocaowaa Gilberta w policzek i znw odwrcia si do Noi i Davida. - A co z wami? Pobawicie si jeszcze chwil w te gupoty czy te macie do na dzisiaj? Gilbert z westchnieniem podnis si z krzesa. - Ta kobieta mnie wykoczy - mrukn, otwierajc drzwi. Do pokoju wkroczy Hitchcock, zamiaucza, otar si o nogi Kat i zacz ostrzy pazury o fotel, na ktrym spaa Pancake. Noa nie umiaa powiedzie, czy pomienie wiec na stole zamigotay na skutek przecigu, czy nagego podmuchu wiatru z dworu. Lekko, ledwie zauwaalnie, ale kiedy popatrzya na Davida, wiedziaa, e on te to zauway. Kat podesza do fotela, pogaskaa Hitchcocka po grzbiecie i podrapaa Pancake za

uchem. - Chodcie ze mn, kotki - powiedziaa. - Postawi wam jeszcze jedn kolejk chrupek. Pancake natychmiast zeskoczya z fotela, Hitchcock natomiast nie wydawa si zainteresowany propozycj Kat. Eleganckim skokiem zaj miejsce kotki na fotelu i zacz liza ap. - W porzdku, wic zosta tu sobie. - Kat ruszya w stron drzwi, a za ni potoczya si Pancake, miauczc gono i niemal cignc brzuch po ziemi, taka bya gruba. Wychodzc, Kat spojrzaa za okno. - Pachnie burz - oznajmia. - Mam nadziej, e przyjdzie, ta duchota powoli dziaa mi na nerwy. Kiedy Kat zamkna za sob drzwi, Noa podchwycia spojrzenie Davida. - I co, sprbujemy jeszcze raz?

SZE

A gdybym sama bya duchem? Czy tata rozmawiaby wtedy ze mn? Czy woaby mnie we nie tak, jak woa teraz Jonathana? A ja - czy odpowiedziaabym mu? Czy moe ukaraabym go milczeniem? Wieczr przemieni si w noc i wie jest za cicha na takie myli. Odsuwam je od siebie jak ciemn zason, ale wcale nie robi si przez to janiej. Eliza, 13 lipca 1975

Byo zupenie cicho. Jakby wie wstrzymaa oddech. Z jednej ze wiec wosk kapa na jasny obrus i wiato pomieni odbijao si w oczach Davida. Jego umiech by tak pikny, e a bolao. Przez uamek sekundy Noa odczuwaa ch ucieczki - nie tylko od wywoywania duchw, ale i od Davida. Od niebezpieczestwa, e si zakocha. - Nie wiem - odpara z wahaniem na pytanie, czy sprbuj sami jeszcze raz. Podkrcony nastrj, ta mieszanina zabawy i grozy spowodowana wit powag Gilberta i cynicznymi uwagami Kat, gdzie min. Cisza kua No w uszy, a zabawa, ten kawaek papieru z napisanymi przez Gilberta literami i cyframi, w migotliwym blasku wiec staa si nagle grona. Czy David traktowa seans powanie? Szukaa w jego oczach odpowiedzi, ale on pooy ju palce na szklance i patrzy na No wyzywajco. Kiedy i ona dotkna czubkami palcw chodnej powierzchni, wszystko potoczyo si nagle swoim torem. Jakby bezgonie wypowiedzieli pytanie, szklanka przesuna si po polu - na kko z napisem TAK. David podnis wzrok i obliza grn warg, krtko, bardzo szybko. Noa odchrzkna. Cofna o milimetr palce, poniewa ledwie moga znie napicie pomidzy ni i Davidem. Ale byo tam co jeszcze. Noa skulia si mimowolnie, przebiega wzrokiem przez pokj, fotele, lampy... Tak, dziwne uczucie wrcio. To uczucie, e kto jej si przyglda - nie David, tylko kto inny, kto, kogo wcale nie byo. Czy David te to odczuwa? Na jego ustach wci widnia umiech, ale inny. Sta si bardziej bojaliwy. - Jak masz na imi? - gos Davida by zaledwie szeptem.

Szklanka cicho i bezszelestnie przesuna si z powrotem na rodek okrgu i stamtd powdrowaa w kierunku liter. E-L... - Eliza - sformuowaa bezgonie Noa, kiedy szklanka zatrzymaa si porodku. Uniosa gow. - Eliza. Czy to imi co ci mwi? David pokrci gow. Nachyli si ponownie nad szklank. - Eliza... kim jeste? Szklanka nie poruszya si i Noa znw poczua ch, eby wsta i uciec - tym razem przed odpowiedzi i coraz nieznoniejszym napiciem w pokoju. Uczucie, e kto na ni patrzy, nasilao si z kad sekund i nagie kompletnie zascho jej w ustach. Zaczo jej si krcie w gowie. Nie bd gupia, powtarza jej wewntrzny gos. Ta zabawa nie ma nic wsplnego z duchami. To tylko energia, jakie prdy pynce z waszych mzgw do czubkw palcw poruszaj w ten sposb szklank. Tak wyjaniaby to Kat i kady normalny czowiek. Przez nieskoczenie dugie sekundy nic si nie dziao. Nagle, niemal gwatownie szklanka ruszya. Znw przesuna si w stron liter, utworzya sowo. MIAAM Noa przekna, co przyszo jej z trudem, poniewa czua, jakby w jej krtani tkwi odamek. Szklanka ruszya w stron cyfr. Z jedynki na semk i znw do liter. MIAAM 18 LAT To przeliterowaa szklanka. Umiech znikn z ust Davida. Znw obliza doln warg, tym razem Noa zauwaya, e byo to zdenerwowanie. Opuszki jego palcw dray, jakby rozwaa, czy nie zakoczy zabawy. Noa krzykna cicho na widok byskawicy, ktra przecia nocne niebo. Przez sekund zrobio si jasno jak w dzie, a potem natychmiast znw ciemno. Grzmotu nie byo. Ani ona, ani David nie zadali kolejnego pytana - a jednak szklanka odpowiedziaa. Pdzia od jednej litery do drugiej, tak szybko i zdecydowanie, jakby kto przestraszy si nagle, e nie zdy wszystkiego powiedzie. Z liter powstaway sowa, ze sw zdania, ktre Noa gorczkowo ledzia. 21 SIERPNIA 1975 ROKU ZOSTAAM ZAMORDOWANA NA STRYCHU TEGO DOMU PRAWDA NIGDY NIE WYSZA NA JAW TERAZ JEDNAK Dalszego cigu nie byo. Jednoczenie z oguszajcym grzmotem David cofn palce, zerwa si z krzesa, ktre z hukiem upado do tyu, i wykrzycza jej prosto w twarz:

- Do! Do diaba, do! Jestecie bardziej walnici ni mj brat, nie dam robi z siebie gupka, nie gramy w jakim cholernym thrillerze, a ja nie jestem idiot, z ktrym moecie wyprawia te wasze arty. Ja tutaj yj. Okej? Noa osupiaa z przeraenia. W nastpnej chwili zjawia si w pokoju Kat w chucie narzuconej na nagie ciao, a zaraz za ni Gilbert w piamie - oboje wlepiali oczy najpierw w Davida, potem w No. Niebo rozwietli nowy bysk, jasny i ostry, dwie sekundy pniej hukn z oskotem grzmot. Z ust Noi nie wydobywa si aden dwik. David rzuci si do drzwi i tak mocno odepchn Kat na bok, e ta a poleciaa na Gilberta. Chwil pniej trzasny drzwi wejciowe. Przez okno wpad podmuch wiatru, targn wosami Kat i zgasi dwie wiece na stole. Na dworze luno, nagle i gwatownie, jakby kto pocign za sznurek. Noa przyapaa si na rozpaczliwym pragnieniu, eby kto zawoa Cicie! Cicie, scena nagrana, dzikuj, koniec pracy - tak jak mwi si na planie, kiedy Kat nakrci jak scen. Ale oczywicie nikt tak nie zawoa. - Co tu si waciwie dzieje, powariowalicie? - Kat chwycia No za rami, potrzsna ni, dziewczyna jednak wyrwaa si matce. - Twj cholerny seans! - krzykna do Gilberta. - Twj cholerny seans wszystko popsu! Byam szczliwy do diaba, nareszcie byam znw szczliwa, nienawidz ci, nienawidz was obojga! Noa skoczya do tyu, potkna si, w ostatnim momencie odzyskaa rwnowag, odwrcia si na picie i pobiega do swojego pokoju. Znw by przesycony zapachem, bardzo mocnym, jakby go kto przed chwil rozpyli. Noa wtulia gow w poduszk. Nie baa si ju, bya tylko smutna.

SIEDEM

Na dworze padao. Wreszcie si ochodzio. U gospodarza jest mleko. W jego kuchni pachnie wglem, nad piecem wisi obraz Matki Boskiej. Stara nazywa mnie Krlewn niek. Cay dzie przesiaduje pod drzwiami, mysio-szare wosy przykrywa czarn chustk, a donie ma szorstkie niczym tarka. Kiedy daje mi na poegnanie jabko, prawie boj si je ugry. Eliza, 14 lipca 1975

wiecio soce. Ulewa wypukaa z powietrza wszelk duchot, obmya z kurzu drzewa, ki, ulice, ba, nawet fasady domw. Na stalowo-bkitnym, niemal migoczcym niebie nie byo ani jednej chmurki, korony drzew lniy jaskraw zieleni, wszystko nabrao ostrych konturw jak na byszczcym zdjciu. Byo lato. A Noa znw bya sama. Chciaa dzisiaj pomalowa z Davidem swj pokj, ale on si nie pojawi. Trzy, cztery razy Kat usiowaa si dowiedzie, co si stao, ale Noa milczaa. Wiedziaa oczywicie, e to nie wina matki. Kat nie moga nic na to poradzi, ale Noa nie chciaa z ni rozmawia. Bo co miaaby jej powiedzie?. e zgosi si duch dziewczyny, ktra przed trzydziestu laty zostaa zamordowana w nowym domu letniskowym Kat? Nawet Gilbertowi by o tym nie powiedziaa, chocia ca noc nie zmruya oka, walczc ze strachem. Strach wrci wraz z nastaniem ciemnoci. Zmiesza si ze smutkiem i zaleg tak wielkim ciarem na piersi Noi, e a brakowao jej tchu. Noa jednak milczaa. - Wczoraj wcale tak nie mylaam. - Na wicej si nie zdobya, ale Gilbert zachowa si dokadnie tak, jak powinien. Wzi j w ramiona, przytuli i szepn, e wszystko bdzie dobrze. Potem zostawi j w spokoju. Dlaczego Kat tak nie potrafia? Kat ju wczesnym przedpoudniem wybraa si do miasta na zakupy, podczas gdy Gilbert siedzia z now ksik - yczenia do wszechwiata - w ogrodzie pod orzechem woskim, wok ktrego rosa trawa do kolan i polne kwiaty, wizwka botna, koniczyna, rzeucha kowa, same biae, te i liliowe kleksy w soczystej zieleni, jakby malarz skropi j swoimi farbami. Brzczenie pszcz wypeniao powietrze, przed biaym wychodkiem z zielonymi drzwiami siedzia Hitchcock. Patrzy na siedzcego w koronie drzewa wrbla, a czubek jego ogona drga nerwowo. Obok dzikich r przy bramie ogrodowej leaa na grzbiecie Pancake i prbowaa chwyci w przednie apy motyla cytrynka. Po trzeciej

nieudanej prbie kotka odwrcia gow, ziewna szeroko i poczapaa w stron leaka, ktry wynieli z drewutni Kat i Gilbert - razem z czterema skadanymi krzesami i szerokim blatem stou, ktry oparli na czterech wbitych w ziemi palach. Blat przykrywaa czerwono-biaa cerata w krat, taka sama jak w gospodzie. Przywioza j Kat, z serdecznymi pozdrowieniami od Marii i Gustawa. O Davidzie nie wspomniaa ani sowem. Noa jednak o nim mylaa, w kadej sekundzie, podczas gdy sprztaa pokj, szorowaa podog, mya szafki, polerowaa lustro. Spod grubej warstwy kurzu usuna rwnie sowa Krlewna nieka. Musiaa je zdziera szpachelk - i znw przypomniaa sobie przy tym star czarownic, teciow Hallscheita. Kto jednak napisa te sowa na lustrze? Eliza? Noa spytaa Davida, czy to imi co mu mwi. Nie powiedziaa mu, e dla niej jest zupenie obce, e nie zna adnej Elizy oraz e nie ma najmniejszego pojcia na temat przeszoci tego domu. Kat znalaza w gazecie ogoszenie o wynajmie, zakochaa si w zdjciu domu i ogrodu i wysaa asystenta, eby zaatwi formalnoci. To byo wszystko, wicej Noa nie wiedziaa. I trudno jej byo sobie wyobrazi, e Kat albo jej asystent dowiedzieli si czego innego. A Maria - co powiedziaa? Nic poza kilkoma sowami na temat rodziny z miasta, ktra dawno temu spdzaa tu wakacje. Wyraz jej twarzy jednak mwi znacznie wicej. Nagle Noa znw miaa przed oczami ten obraz: zaniepokojone oczy Marii, jej szczupe, niespodziewanie tak spite ramiona. Co o tej rodzinie wiedziaa matka Davida? Co wiedzia sam David? Co wiedzia Hallscheit i jego budzca groz teciowa?

Noa zesza na d, mijajc wci zamknite drzwi na strych. 21 sierpnia 1975 roku zostaam zamordowana na strychu tego domu. Na myl o tych sowach dostaa gsiej skrki i dziwny chd przebieg jej po plecach. Na stole kuchennym leao pi euro i kartka. Czy kto przyniesie wiee mleko? Love, Kat. Noa woya pienidze do kieszeni. Wczoraj przejedali z Davidem obok gospodarstwa Hallscheita. atwo je byo znale, poniewa droga prowadzia wprost do niego i by to jedyny dom na rozwidleniu drg - to prosta, kanciasta chaupa z brzowego

piaskowca z pustymi skrzynkami na kwiaty pod oknami i zacignitymi zasonami. Za zasonami najwyszego okna Noa dostrzega - a przynajmniej tak jej si wydawao - jaki cie, kiedy jednak zmruya oczy, cie znikn jak zudzenie optyczne. Skrcia za rg domu do wejcia od frontu. Przy cianie stao puste skadane krzeso i kiedy Noa przypomniaa sobie star kobiet, ktr tu wczoraj widziaa, przekna gono lin. Teraz przy krzele lea tylko wychudzony kot, lic apy. Noa dwukrotnie wcisna wysuony guzik dzwonka obok drzwi. I dwukrotnie si wzdrygna na jego przenikliwy dwik, ale w domu panowaa cisza. Czy znajdzie gospodarza w stodole? Brama do stodoy, drewniana, pomalowana na zielono, leaa po drugiej stronie budynku, a obok niej znajdowao si drugie wejcie do domu. Noa nie znalaza tu dzwonka, natomiast brama do stodoy bya lekko uchylona. Ocigajc si, podesza bliej, z wzrokiem utkwionym w ssiednim obejciu, gdzie wilczur szczeka z caych si. Szarpa si na krtkim acuchu, ktry prawie zaciska mu si wok garda. Ze stodoy dochodzi zapach siana i suchego obornika. Noa ostronie otworzya bram. - Halo? W zakurzonym wntrzu byo cicho, dookoa leao mnstwo narzdzi, rwnie ogrodowych, kosa, widy, na ktrych byy jeszcze resztki gnoju i bladotych dbe somy. Przez szpary w dachu wpaday promienie soca, wirowa w nich kurz, a z tyu, po kamiennej posadzce przemkna mysz i schowaa si w ciemnym kcie. Prawdopodobnie z powodu ujadania psa Noa nie usyszaa krokw za plecami. Kiedy na jej ramieniu spocza cika rka, krzykna. Rozleg si miech przypominajcy ryczenie krowy. Noa odwrcia si i spojrzaa gospodarzowi prosto w twarz. Mia jeszcze wikszy nos, ni wydawao jej si kilka dni temu z okna samochodu. Wielki kulfon z sinym czubkiem. - Przestraszya si, dziecino, h? - Ja... - z trudem szukaa sw. - Ja... chciaam tylko... Pani Schumacher powiedziaa, e sprzedaje pan wiee mleko. - Aha, aha. - Gospodarz umiechn si pod nosem. - Tak powiedziaa. No wic chod do izby, dziecino. Cofn si o krok i Noa ruszya za nim przez tylne wejcie do domu. Nie byo tam sieni, drzwi prowadziy prosto do kuchni. Pod oknem sta st z dwoma krzesami, przy jednym miejscu kto zostawi pusty talerz. W pomieszczeniu unosi si zapach kapusty.

Na elaznej pycie pieca Noa zobaczya misk, nad ni wisia kiczowaty obrazek Matki Boskiej. Ponadto staa tam prosta drewniana szafka z naczyniami, zlew, a obok kredens kuchenny, w ktrym zamiast drzwiczek wisiay zasonki w niebiesko-bia kratk. Obok drzwi sta eliwny dzbanek z uchem. Hallscheit wzi z szafki pust butelk po mleku, postawi j na stole i a po brzegi napeni mietankowym pynem z dzbanka. Na doniach mia zaognione plamy uszczycy. - Wystarczy? Noa skina gow. Gospodarz poda jej butelk. Strych, przemkno jej przez myl. W jaki sposb musz zagadn o strych. W gruncie rzeczy byo to tylko proste pytanie. Wynajli przecie dom, a tym samym rwnie strych. Nalea im si klucz, poproszenie o niego gospodarza byo zupenie naturalne. Mimo to Noa czua, e zawodzi j gos. - Strych jest... jest zamknity - szepna. - Ma pan klucz? - Klucz? Na strych? Noa znw skina gow i wydao jej si, e wszystkie kropelki krwi, jakie posiadaa, rozlewaj jej si po policzkach. Nagle poczua uderzenie gorca na twarzy. - Na grze s jeszcze rzeczy. - Odpowied Hallscheita bya jak pytanie bez znaku zapytania. - Drogie rzeczy poprzednich najemcw, nikogo nie powinno to obchodzi. Gospodarz zrobi krok do przodu, jakby chcia wypchn No za drzwi. Ta jednak staa w miejscu, zmuszajc si z caych si, eby patrze mu prosto w oczy. - Teraz my jestemy najemcami - stwierdzia. - Mama powiedziaa, e mam pana spyta o klucz. - Aha. Tak powiedziaa. Gmera przy lunym guziku kurtki, nie spuszczajc wzroku z dziewczyny. Oczy mia wybauszone jak aba i bardzo jasne. Noa skina gow, przekna lin i wreszcie wydusia z siebie pytanie, ktre przez cay czas ciyo jej na duszy jak kamie. - Pamita pan moe jeszcze, jak nazywali si ci poprzedni najemcy? - Jak si nazywali? - wybuchn miechem, jakby rozbawia go taka bezczelno. - A to z ciebie ciekawska dziewczynka! Steigenberg. Nie. Steinberg. Nazywali si Steinberg. - A crka? Jak miaa na imi ich crka? Gospodarz przesta si mia. Wlepi wzrok w No, ktra zrozumiaa, e posuna si za daleko. - A co ci to obchodzi, h? - spyta grubiasko. - Masz tu mleko i id sobie, mam robot. Zrobi jeszcze jeden krok do przodu, sta teraz tak blisko niej, e moga poczu jego

oddech. Noa jeszcze raz otworzya usta, ale opucia j odwaga. Odwrcia si na picie i posza. Mleko w butelce byo ciepe. Na dworze znw obszczeka j pies. Kiedy dosza do ulicy, zorientowaa si, e nie zapacia za mleko. Zawrcia. Gospodarz sta jeszcze w drzwiach. - Mleko. - Serce Noi bio szybko i mocno, kiedy sza z powrotem w stron domu. - Ile kosztuje? - Pidziesit - odpowiedzia Hallscheit. - Pidziesit centw. Noa wyja z kieszeni pi euro, ale znalaza te monet pidziesiciocentow, ktr mu podaa. - Prosz. I dzikuj za mleko. Chciaa si ju odwrci, kiedy rka gospodarza spocza na jej ramieniu. - adniutka jeste - powiedzia. - Ale nie tak jak ona. adna nie bya jak ona. Nie mogem zapamita imienia, ale moja teciowa nazywaa j zawsze Krlewn niek, bo bya taka liczna. Powiedziawszy to, zamkn za sob drzwi.

Noa odstawia mleko pod drzwi kuchni i pobiega na gr po aparat. Kat jeszcze nie wrcia, a Gilbert siedzia w swoim pokoju i medytowa. Noa chciaa by sama, potrzebowaa ruchu, chciaa i, po prostu i, jakby w ten sposb moga pozby si ponurych myli. Nie posza w kierunku gospody, tylko w odwrotnym, na lewo od domu, wzdu ulicy, a dosza do Wskiej drki, prowadzcej przez drewniany mostek do lasu. te kaczece i zawilce okalay strumie pod mostkiem, a po prawej stronie lasu - niczym skulony w cieniu drzew sta dom. By to dom z muru pruskiego, prawdopodobnie jeszcze starszy ni ten, w ktrym mieszkaa, i najwyraniej by kiedy mynem. Dach mia pokryty sitowiem, a przy jednej ze cian znajdowao si jeszcze drewniane koo myskie, ktre na pewno nie krcio si ju od wielu lat. Noa zastanawiaa si, czy nie zrobi zdjcia, ale na widok jakiego cienia w oknie na grze cofna si, przestraszona, i szybkim krokiem ruszya ciek w gb lasu, a wie znalaza si daleko w tyle, a j otoczyy zapachy, dwiki i barwy przyrody. Przystana wysoko na zboczu. Noa bya miejskim dzieckiem, ale przyroda, przede wszystkim las, zawsze bardzo silnie na ni oddziaywaaa ten las w porze lata by adniejszy od wszystkiego, co do tej pory

widziaa. Drzewa poyskiway deszczem poprzedniej nocy, niezliczone krople wisiay na liciach i promienie soca, ktre si w nich zaamyway, obleway je wszystkimi kolorami tczy. W koronach drzew piewa duet kosw, dobrze ukrytych w gstym listowiu, w poszyciu od czasu do czasu co trzasno lub zaszelecio, jednak pomidzy tymi odgosami ogarniaa No taka cisza jak w bajkowym lesie. Krlewna nieka. Noa odgonia od siebie t myl i odetchna chodnym, lenym powietrzem, wcigaa gboko zapach dojrzaych jagd, letnich kwiatw, grzybw, wilgotnej ziemi, mchu i aromatycznej ywicy. A jej oczy napaway si zieleni, soczyst o tej porze roku zieleni drzew, ktra lnia nad wszystkim jak potny dach. Potem chwycia aparat, przykucna i zacza pstryka zdjcia, jedno za drugim: nienobiaemu i - co Noa wiedziaa - bardzo trujcemu muchomorowi wiosennemu, purpurowej jagodzie i rolince na skraju drogi. Jej aksamitne kwiaty poyskiway hebanow czerni. Krlewna nieka. Noa wbiega gbiej do lasu, robic kolejne zdjcia - mienicemu si pajkowi krzyakowi, ktry utka sie midzy nisko zwisajcymi gaziami kasztanowca, nadzianej na such ga paczce Marlboro i grubemu pniu dbu, ktrego korzenie zagbiay si w ziemi niczym apy olbrzymiego zwierzcia, podczas gdy grna cze drzewa bya zamana do tyu, jakby wyrwaa je potna burza. Miejsca, w ktrych drzewo byo rozupane, kto pomalowa na czerwono. Tak, kto musia je pomalowa, starannie, bardzo dokadnie, nawet w rnych odcieniach. Noa w zamyleniu opucia aparat. Ten artysta, Robert, czy David nie wspomina, e czasami robi jakie rzeczy w plenerze? Nazwa jego sztuk cakiem zakrcon, ale kiedy Noa spojrzaa na pie, natychmiast zrozumiaa, co artysta chcia wyrazi. Drzewa byy istotami ywymi. Istotami ywymi, ktre odczuway bl. Krlewna nieka. Noa opara si o pie i zamkna oczy. Fotografowanie, jej najwiksza pasja, nieraz przepdzao troski, tym razem jednak si nie udao. Myli o tym, co si wydarzyo, wczepiy si w jej mzg niczym kleszcze. A przy tym byo to tak dalekie od wszelkiego rozsdku, tak zwariowane, zbyt zwariowane, eby mogo by prawdziwe. Nie ma duchw, wczorajszy seans by tylko artem, kiepskim figlem, jaki musiaa im spata ich wasna wyobrania. Dziewczyna istniaa, tyle zdradzia im ju matka Davida - ale to prawdopodobnie wymysy fantazji sploty si w podwiadomoci Noi i Davida w t niesamowit histori i zdoay poruszy szklank.

Tak, wanie tak mogo by, musiao by tak, a nie inaczej. Oddech Noi nareszcie si uspokoi. Dowiem si imienia tej dziewczyny, pomylaa. A potem pjd do Davida i wyjani mu, e wcale nie artowaam sobie z niego, tylko nam obojgu uderzy do gw szampan Kat. Szampan, cicha noc we wsi i ten cay gupi seans spirytystyczny.

W drodze powrotnej Noa czua si tak lekko, e a pogwizdywaa pod nosem. Krok miaa sprysty, zrywaa z krzakw maliny i zlizywaa z palcw ich sok. Zatrzymaa si dopiero na widok myna. Dobiegy j dwa gosy, niski, mski i dwiczny - Kat. Tak, to bya Kat, jej rude wosy wieciy ju z daleka. miaa si i mwia co do czarnowosego mczyzny... z okrgym znamieniem na lewej koci policzkowej. Noa cofna si, ale byo za pno, Kat wanie j odkrya. Take czarnowosy mczyzna patrzy teraz w jej stron. Marszczy czoo i Noa ju szukaa odpowiednich sw bez wtpienia j rozpozna. Nic jednak nie powiedzia, skin jej tylko gow. Z wdzicznoci odpowiedziaa na to nieme pozdrowienie. - A, jeste! - zawoaa jej matka nienaturalnie gono. - Byam akurat u gospodarza po mleko. - Kat dala crce kuksaca w bok. - Ty gapo, postawia otwart butelk pod drzwiami do kuchni i sprawia niez radoch Pancake. Nasza grubasiska przewrcia j i wypucowaa do czysta cay korytarz. Ale za to - Kat pomachaa srebrnym kluczem w doni miaam okazj, eby si zatroszczy o woln drog na strych. Rega z ksikami w korytarzu by ju swego rodzaju maym odkryciem, od razu wziam sobie powiecido Kath i grski doktor. - Kat zachichotaa. - Jeli ta historia mi si spodoba, ka j sfilmowa i zagram Kath, co o tym mylisz, Noa? Noa umiechna si nieszczerze, natomiast twarz malarza ani drgna. Jeeli tym gupim artem Kat chciaa si przekona, czy mczyzna rozpozna w niej wielk aktork, to spudowaa. - W kadym razie - kontynuowaa jednym tchem - jestem teraz ciekawa, co ma nam do zaoferowania strych. Gospodarz mwi, e ju o to pytaa. Ale za to... - Kat pooya do na ramieniu mczyzny. - Za to na pewno nie wiesz, kogo masz przed sob, prawda? To jest Robert. Wyobra sobie, jest malarzem, ktrego album by niedawno u Gilberta na wystawie. Wci jeszcze nie mog w to uwierzy. Jego obrazy s naprawd fantastyczne, chtnie zobaczyabym je kiedy w naturze. Oczy Kat byszczay. Nic dziwnego, flirtowaa na caego z tym mczyzn, ktry - jak wydawao si dziewczynie - nie mg oderwa wzroku, ale nie od Kat, tylko od klucza w jej

doni. - To moja crka. Noa. - Cze, Noa - powiedzia mczyzna. Mia niski gos, troch schrypnity, jakby go dugo nie uywa. Noa uznaa jednak, e byo w nim co z gosu narratora jak na jej starych kasetach z bajkami. Gos, ktry budzi siowa do ycia i urzeka, wszystko jedno, co mwi. - No wic miego dnia. - Malarz skin im gow i wrci si. - Wzajemnie i... moe do zobaczenia wkrtce? - Kat mwia teraz cicho, prawie niemiao. - Naprawd chtnie obejrzaabym paskie obrazy. Malarz obejrza si jeszcze raz, popatrzy na Kat, dugo i z powag, jakby sprawdza, czy jej twarz nadaje si do portretu, i po raz pierwszy w yciu Noa zobaczya, e jej matka si czerwieni.

- Milczenie mczyzn - skwitowaa Kat w drodze do domu i wzia No pod rk. Ale ten ma co w sobie, nie sdzisz? Naprawd co w sobie ma. Co za zwariowany przypadek, e mieszka akurat w tej wsi. Musz natychmiast opowiedzie o tym Gilowi. A ty? Bya w lesie? Robia zdjcia? Ja natomiast pojechaam do miasta, zrobiam ogromne zakupy spoywcze i... Noa wcale nie suchaa. Przysza jej do gowy pewna myl, ju wczeniej, gdy Kat wspomniaa rega z ksikami w korytarzu, i zagniedzia si tam na stae. Ksika Astrid Lindgren z zielon jedwabn zakadk, zdaniem podkrelonym na czerwono - i rozmyt dedykacj na pierwszej stronie. Dla kogo bya dedykacja? Kto dosta t ksik?

Kiedy przyszy do domu i Kat zaja si otwieraniem drzwi na strych, Noa wbiega do salonu. Dedykacja w pokej ksice bya tak nieczytelna, e odcyfrowanie jej kosztowao No sporo trudu. Ale udao si. Przeczytaa.

Mojej siostrze Elizie z okazji dziesitych urodzin 21 sierpnia 1967

od starszego brata Jonathana, ktry zawsze bdzie przy Tobie.

- Sezamie, otwrz si - zapiszczaa Kat z korytarza. - Zamek si zaci, ale poradziam sobie! Czy kto ma ochot na zwiedzanie strychu? Na schodach rozlegy si kroki Gilberta, Noa jednak nie ruszaa si z podogi, na ktrej siedziaa, trzymajc w doniach ksik. Siedziaa i mylaa o dacie, jak podaa im szklanka. Jeeli 21 sierpnia 1967 roku Eliza skoczya dziesi lat, a zmara 21 sierpnia 1975 roku, to si zgadzao. Wszystko si zgadzao. Eliza miaa osiemnacie lat. Zmara w dniu swoich osiemnastych urodzin.

OSIEM

Strych bdzie nalea do mnie. Tylko do mnie. Podczas gdy ojciec namawia Roberta do dalszych prac remontowych, wspinam si do gry. Otacza mnie przeszo, a mj umiech wpltuje si w cudze historie. Ja te chc mie histori, tak, ktr sama mog ksztatowa. Eliza, 15 lipca 1975

Noa staa przed drzwiami na strych. Byy otwarte i uderzyo w ni zimne, przesycone kurzem powietrze, nie moga jednak wej na gr. Ciemny czworokt, rysujcy si przed ni w powietrzu, by niczym granica. Kat i Gilbert j przekroczyli, ale Noa nie bya w stanie zrobi ani jednego kroku. Jej stopy jakby wrosy w wywiechtany chodnik przed pomalowanymi na rdzawy kolor drewnianymi schodami. Z gry dobiega gos Kat i Noa przyapaa si na tym, e czekaa na krzyk, ale syszaa wycznie achy i ochy. - Cudowny - rozpywaa si Kat, kiedy godzin pniej zajrzaa do pokoju Noi. Strych jest fantastyczny, ogromny, mona by tam sobie co urzdzi. Gilbert chce oczywicie pokj do medytacji albo bibliotek, ale ja wolaabym tam kino domowe, co o tym sdzisz? Jak zwykle Kat nie daa crce czasu na odpowied, tylko mwia dalej. - I te wszystkie rzeczy tam na grze, zastanawiam si, czyje s, powinna je zobaczy. Niekoniecznie w moim gucie, ale kilka sztuk naprawd cennych, w kadym razie o wiele adniejsze ni meble w domu. Powiedz, dlaczego waciwie nie wesza na gr? - Teraz Kat przestaa mwi, dgajc No w bok brudnym od kurzu palcem. - Nie miaam ochoty. - Mylisz o Davidzie, co? - Kat opara si o framug, w jej rudych wosach wisiay pajczyny. - Posuchaj, dzi wieczr jest odcinek Miejsca zbrodni, w ktrym graam. W gospodzie jest telewizor. Byam tam wczoraj i pytaam Gustawa, czy moemy obejrze film. Omal nie pk z dumy. Co mylisz, pjdziemy? - Dziki, nie. - Cholera, Noa! - Gos Kat by teraz przenikliwy i wysoki. - Chcesz tu siedzie i odgrywa obraon ksiniczk jak zawsze? Skoro nie chcesz mi zdradzi, dlaczego ten David wylecia std jak oparzony, to czemu nie zbierzesz si na odwag i nie pogadasz z nim? Dobrze widziaam, e go lubisz. Gdyby to ode mnie kto taki czmychn, to... - Nie jestem tob, Kat.

- Nie - westchna. - Nie jeste. Ale czasami chciaabym, eby cho troch uatwia sobie ycie. Hej... - Kat zrobia krok w stron Noi, ale zatrzymaa si, jakby to ona staa teraz przed granic. - Hej, wiesz co? Jeli nie chcesz wej na strych, to co by powiedziaa, gdybym ci pomoga uprztn piwnic na twoj ciemni? Waciwie chciaam poprosi o to Davida, wyglda jednak na to, e bdziemy musieli poszuka sobie kogo innego. Zanim go znajdziemy - Voila! - Kat ukonia si nisko. - Jestem do twoich usug. Zgoda? Odmowa nie wchodzi w gr! Noa musiaa si umiechn. - Zgoda.

Piwnica bya czarn dziur bez okien, jeszcze bardziej ponur ni strych. Noa zawahaa si. Potem jednak zdecydowanym ruchem odgarna wosy z twarzy i obja wzrokiem pomieszczenie. To przecie nadzieja na wasn ciemni bya jednym z gwnych powodw, dla ktrych Noa zdecydowaa si na te wakacje. A do tego celu piwnica nadawaa si znakomicie. Matowe wiato arwki, zwisajcej na goym kablu z sufitu, migotao, ale dziaao. Kat zacza wynosi puste skrzynki po kartoflach, ktre pitrzyy si na pododze. Poza nimi nie byo tu prawie niczego. Kilka dziurawych workw, zdecha mysz, ktr Hitchcock obwchiwa z zainteresowaniem, wysuony metalowy piec i rozkadany st. Kat przejechaa po nim rk. - Mgby ci si przyda na utrwalacze, prawda? Chod, zap go z drugiej strony. Wsplnymi siami przesuny st na rodek piwnicy. - Zabraa kuwety? - spytaa Kat. - Tak - skina gow Noa. - S jeszcze w samochodzie, pod moim siedzeniem. W ciemny i do popkany mur ciany wbite byy dwa haki, jakby stworzone na link, na ktrej Noa mogaby rozwiesza swoje zdjcia. arwk wymieni po prostu na zwyk czerwon. Nie zabraa ze sob tylko koncentratw - utrwalacza i wywoywacza - ale powinna je dosta w miasteczku. Noa odwrcia si do matki. - Dzikuj, Kat. - Nie ma sprawy. - Kat wytara brudne donie w dinsy. Opieray jej si na biodrach, spod krtkiej koszulki wystawa goy brzuch i Noa znw zdaa sobie spraw, jak mod ma matk. Kiedy szy we dwie ulic, to za Kat zawsze ogldali si ludzie, i to z pewnoci nie

dlatego, e bya znan aktork. Moga si ubra w achmany, a i tak cigaa na siebie spojrzenia mczyzn, ktrzy wchodzili wprost na latarnie. - Daj spokj! - Kat uszczypna j w nos. - Chod z nami wieczorem do gospody, nie zostawiaj samej swojej biednej, starej matki. - Masz przecie Gilberta! - Ach, Gilberta. - Kat rozemiaa si. - Od rana ukada list zakupw dla caego wszechwiata, czasami mi si wydaje, e pewnego dnia odbije mu do reszty. Daj spokj, Noa, chod z nami, plosi! - Kat uniosa rce jak psie apy i dyszc, patrzya wielkimi oczami na crk. - Jeli komu odbije, to tylko tobie. - Noa spojrzaa na ni pogardliwie. - Kim ja waciwie dla ciebie jestem? Kim, kogo potrzebujesz, eby byszcze na jego tle? Co mi z tego, e w jakiej wiejskiej gospodzie obejrz Miejsce zbrodni, w ktrym grasz? Bez obaw, na pewno i beze mnie bdziesz miaa do publicznoci. Kat opucia rce. - Czasami mam ochot ci przyoy. - Nie powstrzymuj si. - Noa nastawia matce policzek, ale Kat odwrcia si na picie i ruszya do gry. Drzwi trzasny z takim impetem, e a zgasa arwka. Noa staa w ciemnociach. Kiedy Kat i Gilbert wychodzili, siedziaa na swoim ku ze picymi kotami u stp i ksik o fotografowaniu przyrody w doniach. Ale nie moga si na niczym skupi, przyapaa si na tym, e po raz dziesity czyta ten sam akapit i sucha serca, ktre od dzisiejszego popoudnia nie przestawao bi w przyspieszonym tempie. Narasta w niej strach, cay czas, a wreszcie sta si wikszy ni cisza w domu. - Uwaajcie na siebie - szepna do kotw. - Niedugo wrc z Kat i Gilbertem. I nie wpucie adnej myszy do domu, jasne?

DZIEWI

Thomasie Kord, jeste ndzn, ma parwk, wiesz o tym? Twoje plugawe powiedzonka oniemielaj moe takie dziewczyny jak Maria, ale nie mnie. Jeeli chcesz czego ode mnie, to przyjd. Przyjd i sobie we. Eliza, 17 lipca 1975

W drodze do gospody Noa ju z daleka syszaa gosy chopakw. Znw dochodziy z wiaty przystanku, tym razem jednak by z nimi kto jeszcze. Kto, kogo otoczyli, kto, kto nie umia mwi, tylko wykrzykiwa rozpaczliwie Ahiii, raz po raz, podczas gdy chopcy zanosili si wulgarnym, podym miechem, przerywanym uwagami. - Ej, ty pokrako, twojego Ahi nie ma. Nie moesz powiedzie czego innego? Powiedz: Jestem pokurczem. No ju, gadaj: JESTEM POKURCZEM. Przyczyli si pozostali, powtarzajc niczym mantr: Jestem pokurczem, jestem pokurczem, jestem pokurczem... . Noa bya ju pod knajp. Po sposobie, w jaki chopcy byli do niej odwrceni i po ruchach, jakie wykonywali, poznaa, e popychaj swoj ofiar w przd i w ty, jakby okadali bokserski worek treningowy, wrzeszczc przy tym na cae garda. - Ahiiiii! Natychmiast znalaza si przy nich i chwycia jednego z chopakw za rami. - Wy winie, zostawcie go w spokoju! - Hola, hola! Chopak odwrci si do niej. To by ten rudowosy. Jego krpa posta wydaa si jej jeszcze bardziej przysadzista ni poprzedniego wieczoru. Dennis, przypomniaa sobie. Nazywa si Dennis i sprawia wraenie, jakby w jego ciele nie byo do miejsca na ca agresj, ktra wypeniaa go a do oporu, a do granic moliwoci. Mia tpe spojrzenie, niskie czoo i szerok doln szczk. Pozostali chopcy byli w porwnaniu z nim niepozorni. Lew rk trzyma Sucharka za rami, ciskajc je o wiele za mocno, podczas gdy klczcy przed nim brat Davida jcza nieustannie Ahiii... . - Pu go - powtrzya Noa. - Hola, hola, a kim ty jeste? Now panienk Davida? Niedugo uzbiera mu si cakiem nieza kolekcja, co, chopaki? - Rudzielec, jak od tej pory nazywaa go w duchu,

wyszczerzy zby, rozejrza si dookoa, nastpnie puci Sucharka i chcia zapa No, eby i j wcign do rodka, ale ona bya szybsza. Odskoczya i rzucia si biegiem do gospody. Wszystkie krzesa byy zajte i zwrcone w stron ekranu telewizora, na ktrym wanie mordowano wrzeszczc Kat. Facet w czarnym skrzanym paszczu dga j noem jak szalony, podczas gdy prawdziwa Kat siedziaa w pierwszym rzdzie z rkami zaplecionymi z tyu gowy. Po jej lewej stronie znajdowa si Gilbert, a po prawej Gustaw, gospodarz. Dwik by nastawiony prawie na maksimum, dlatego z zewntrz nie docieray adne odgosy. David za barem nalewa piwo, Marii nie byo, za to obok niego staa Estera, kobieta z siwymi wosami, ktrej fryzur podtrzymywaa cienka siateczka. Za ni, pomidzy szklankami na pce, wisiaa ciereczka do naczy z napisem wyszytym czerwon nitk: Z radoci speniaj swj obowizek. - Twj brat! To byo wszystko, co Noa z siebie wydobya. David upuci szklank z piwem i niczym drapienik wystrzeli w stron drzwi. I niczym drapienik rzuci si na prowodyra. Reszta chopcw cofna si, rudzielec jednak nie zdy. David zapa go za konierz i przycign do siebie tak blisko, jakby chcia przegry mu gardo. Potem odepchn go do tyu, przytrzyma na odlego ramienia i zwinit pici zdzieli go w twarz, w nos, raz, drugi raz, midzy oczy i znw w nos, Rudzielec, z postury dwukrotnie silniejszy od Davida, nie by w stanie si broni. Krzycza, prbowa osania twarz woln rk, ale David by szybszy, bardziej porywczy I nie panowa nad wciekoci. Kiedy wreszcie puci rudzielca, ten zapa si za prawdopodobnie zamany nos. Spomidzy palcw tryskaa mu krew, zatoczy si do tyu i zanim si odwrci, sykn do Davida: - Zapacisz mi za to, bkarcie. Syszc to sowo, David ponownie si zamierzy, ale rudzielec ju ucieka. Pozostali chopcy dawno wzili nogi za pas. Sucharek siedzia na ziemi i jcza tak aonie, e David odwrci si do niego. Sposb, w jaki Sucharek wyciga rce do starszego brata, tak wzruszy No, e a musiaa zagry wargi, eby si nie rozpaka. David podtrzyma go i pomg mu wrci do gospody. W drzwiach staa Estera. Z umiechem na twarzy przyja chopcw, pocieszajco pogaskaa Sucharka po gowie i spojrzaa na Davida, jakby by bohaterem. Noa zostaa sama.

Dugo tak staa. Mieszay si w niej wspczucie, strach, podziw i wcieko, a wreszcie utworzyy wielki wze, ktry utrudnia oddychanie. Noa odwrcia si na picie i ruszya, dosza jednak tylko do domu Hallscheita. Przed skadanym krzesem znw siedzia chudy kot, jego oczy byszczay w ciemnoci, a z garda dobywao si ciche miauczenie. We wszystkich oknach byo ciemno, tylko to na samej grze byo otwarte. Na widok cienia skulonej postaci midzy zasonami No przeszy dreszcze. - Lustereczko, lustereczko, powiedz przecie, kto jest najpikniejszy w wiecie? Bardziej przypominao to skrzeczenie wrony ni ludzki gos, ale te sowa poraziy No jak prd. Kiedy stana ponownie przed knajp, serce o mao nie wyskoczyo jej z piersi. Z pomieszczenia dochodziy oklaski. Scena z morderstwem bya punktem kulminacyjnym, Miejsce zbrodni dobiego koca. Z gbokim westchnieniem Noa otworzya drzwi i wesza do rodka.

Davida i Sucharka nie byo wida. Maria staa z Ester za barem i zmywaa szklanki. Pozostali widzowie, rwnie dzisiaj sami mczyni, znw poprzysuwali krzesa do stow i rozmawiali, podczas gdy ich spojrzenia wci wdroway w stron Kat. Noa przyapaa si na tym, e podwiadomie szuka Roberta, malarza, ktrego spotkaa dzisiaj z matk, nie zdziwio jej jednak, e go nie widzi. By inny ni zebrani tu mczyni, zupenie inny. - Kolejka dla pani Thalis! - zawoa Gustaw, zrywajc si z krzesa. Wyglda, jakby wla w siebie mnstwo odwagi. Jego matowa twarz zaczerwienia si, okrge oczy lniy jak dziecku w Wigili, a usta byy wilgotne. Wiele mona byo o nim powiedzie, ale nie to, e by przystojny, mia jednak w sobie jaki urok, emanowa pewn dziecic naiwnoci, ktra pocigaa. - I oczywicie dla Noi! - dorzuci ciszonym gosem. - Mama mi mwia, e wezwaa Davida. Dzikuj! Dzikuj, Noa! Stojca za barem Estera znw skina gow, na jej wskich ustach bka si niezdecydowany umiech. Jej twarz o wystajcych kociach policzkowych bya niemal przezroczysta, skra bez zmarszczek jasna i jdrna, a oczy pozbawione blasku. Wyglda zupenie jak czowiek, ktrego wasne ycie wystawio do wiatru, pomylaa Noa. - Poprosz sok jabkowy z wod - powiedziaa do Gustawa, ktry wci jeszcze stal i umiecha si do niej. Wlizgna si na wolne miejsce obok Kat. Kat zamwia wdk, a Gilbert kieliszek wina, ktre sczy z wyranym niesmakiem.

Przed obydwojgiem stay talerze, na tym przed Kat leay jeszcze grzyby. Najwyraniej tym razem zdecydowaa si ich sprbowa. - Co wydarzyo si na dworze? - spyta szeptem Gilbert, ale Noa nie zdya odpowiedzie na jego pytanie, poniewa Kat ponownie znalaza si w centrum uwagi. Opowiadaa o pracy na planie filmowym, o scenie morderstwa, ktr musieli prbowa wiele razy - i wreszcie o strychu w ich domu i wszystkich rzeczach, ktre odkrya tam z Gilbertem. - Ach - powiedzia Gustaw, ktry przysiad si do ich stolika z kieliszkiem ytniej. Ach. Mylaem, e strych... jest pusty? - Nie - odpara Kat. - Ani troch. Te rzeczy naleay do naszych poprzednikw, tak w kadym razie powiedzia mi dzi rano Hallscheit. Mwi te, e ju wtedy umeblowaby dom, ale nasi poprzednicy mieli najwyraniej inne wyobraenie o wiejskim yciu. Przywieli wasne meble i wynieli graty Hallscheita na strych, zostawiajc tylko lustro w pokoju Noi i rega na ksiki w korytarzu. Tak. A po ich wyprowadzce Hallscheit znw zmieni umeblowanie, swoje znis na d, a ich wstawi na strych. - I to wszystko opowiedzia pani Hallscheit? - Okrge oczy Gustawa rozszerzyy si jeszcze bardziej. Kat rozemiaa si. - No c - odrzeka, nawijajc pasmo wosw na palec. - Musiaam mu troszeczk pomc rozwiza jzyk, jak to si mwi. Ostatecznie teraz my wynajmujemy ten dom i mamy prawo zna cho po czci jego przeszo. Spytaam oczywicie Hallscheita i o to, dlaczego nasi poprzednicy nigdy nie zabrali swoich rzeczy, ale tego mi nie zdradzi. Wszystko jedno, uwaam, e po trzydziestu latach czas odbioru ju min, jak pan myli? - Tak, tak... Mona by tak powiedzie. - Gustaw skin gow. - Moglibymy oczywicie - Kat spojrzaa na Gilberta - zadzwoni do tych ludzi i spyta, zanim zabierzemy si do sprztania strychu. Hallscheit nie ma ich adresu, ale wymieni nazwisko, co na Stein... Kat zmarszczya czoo. - Steinberg - odezwaa si Noa. - Ci ludzie nazywali si Steinberg, a ich crka miaa na imi Eliza. Noa nie powiedziaa tego szczeglnie gono, ale jej sowa odniosy dziwny skutek. Na krtk chwil w gospodzie zrobio si cicho. Maria przerwaa pukanie szklanek, przy ktrym ze stolikw kto zanis si kaszlem, jakby si zakrztusi, a jeden z mczyzn wsta. I nie sposb, w jaki rzuci na st monety, zaniepokoi No, tylko jego wygld. Dopiero

teraz zdaa sobie spraw, e by to ten sam czowiek, ktry pierwszego wieczoru wyskoczy z tym gupim powiedzonkiem o Dniu Matki. Ognicie rude wosy, szeroka dolna szczka, wyglda jak wiksza wersja Dennisa. Tylko oczy mia inne, spojrzenie raczej przenikliwe ni tpe, a idc, cign jedn nog, jakby bya krtsza od drugiej. Zanim opuci knajp, spojrza na Mari, ktra zblada. - Trzymaj si, Thomas! - zawoa za nim jeden z mczyzn przy ssiednim stole. Noa spostrzega, e Estera pooya Marii rk na ramieniu, a Gustaw przekn kilkakrotnie, jakby co utkwio mu w gardle. - Przyniesiesz nam jeszcze po piwku, Mario? - zawoa ten sam mczyzna, tym razem w stron baru. - I koci, zagramy kolejk. Maria skina gow i napicie na sali opado. - Nie sdz, eby pani musiaa dzwoni do tych ludzi - Gustaw ponownie zwrci si do Kat. - Jak sama pani powiedziaa, mino ju kilkadziesit lat, odkd ta rodzina wynajmowaa dom, naprawd nie wyobraam sobie, e po tak dugim czasie mogliby si jeszcze interesowa starymi meblami. Jeeli pani zechce, to chtnie pomog uprztn strych... - Nie, nie - odpara Kat. - Poradzimy sobie z tym. Ale chciaabym wiedzie, czy Dav... Krtkim i zdecydowanym ruchem Noa nadepna matce na nog. Kat zrozumiaa. Gustaw zacz opowiada o festynie, ktry ma si odby pod koniec tygodnia we wsi, urzdzaj go co roku latem i z tej okazji w kilku gospodarstwach jest winiobicie. Przyjedzie kapela, ustawi si stoisko z piwem - i wszyscy bardzo si uciesz, jeli Kat z rodzin zaszczyci ich swoj obecnoci. - Prawda? - Gustaw rozejrza si, oczekujc aplauzu. Maria za barem umiechna si twierdzco, Estera kiwna sztywno gow, a kilku mczyzn klasno w donie. No, wietnie, pomylaa Noa. Teraz Kat ma ju i tutaj publiczno. Ale jej matce jakby wci byo mao. W teatralnym gecie podniosa palec wskazujcy. - Zaszczyci... Ja z rodzin! Gilbert, syszae? Zanim Gilbert zdy co odpowiedzie, Kat skinieniem przywoaa Gustawa bliej i szepna mu do ucha tak gono, e Noa te to usyszaa: - Mj zwizek z Gilbertem ma charakter czysto duchowy, co oznacza: jestem do wzicia, jeeli kto mnie zechce. Pod konierzykiem Gustawa pojawiy si natychmiast czerwone plamy, wyda z siebie co w rodzaju kwiknicia i zakrztusi si, prbujc skwitowa bezczelne wyznanie Kat. - Ja... no wic, pani Thalis, ja...

Stojca za barem Estera zacisna wskie usta. Patrzya w stron ich stolika i Noa najchtniej kopnaby matk w piszczel, tak bya na ni wcieka. - W porzdku, Gustawie - zachichotaa Kat. - Zadowol si jednym tacem. Oczywicie, e przyjdziemy!

Kiedy p godziny pniej Maria przyniosa do ich stolika rachunek, umiechna si do Noi. - Ja te chciaam ci podzikowa, e zawoaa Davida. Cl chopcy sprawiaj nam sporo kopotw, a ten mczyzna... - Jest ojcem Dennisa - dokoczya zdanie Noa. Maria skina gow i dodaa: - I tutejszym rzenikiem.

Noc ksiyc wieci prosto w okno pokoju Noi. Bya prawie penia i wyglda jak blada, srebrna moneta na czarnym niebie. Hitchcock poszed do Kat, ale Pancake wsuna si pod kodr Noi. Jej agodne, monotonne mruczenie dziaao tak kojco, e Noa szybko zasna. Spaa gboko, nic jej si nie nio, a w pewnym momencie obudzi j jaki brzk. Kamyk. Kto sta pod jej oknem i rzuca kamykami w szyb, jednym za drugim.

DZIESI

Jeli wierzy temu, co mwi we wsi, to uwaa trzeba nie na tego Korda, tylko na Roberta. Podobno by ju wczeniej karany za pobicie, bya te sprawa z jak dziewczyn. Ale ja lubi t aur ciemnoci, ktra go Otacza. Lubi jego twarz, smutne oczy. Jest dziwnie pikny, niczym noc bez gwiazd. Eliza, 19 lipca 1975

To by David. Sta tu pod oknem Noi, oparty o jasny pie brzozy, z rkami w kieszeniach postrzpionych dinsw i gow przechylon lekko na bok, jakby nasuchiwa, czy rzucanie kamykami dao jakie efekty. W wietle ksiyca jego wosy wydaway si jeszcze janiejsze i kiedy tak na ni patrzy, dosownie ciga j spojrzeniem w d. Chciaa si rozemia, ale si opanowaa. - Czego chcesz? - Zaprosi ci. - Dziki, nie trzeba. - Co mam zrobi? Zapiewa? - David cofn si o krok, odchyli gow do tyu i zaintonowa: - I want the angel, whose darkness doubles. It absorbs the brilliance of all my troubles... Noa zaczerpna powietrza. Nie moga po prostu w to uwierzy. Spojrzaa najpierw na Davida, pniej na dom naprzeciwko. By to nowoczesny klocek z klinkierwki, z pewnoci wybudowany zaledwie kilka lat temu. Teraz jednak widoczny by jedynie jego zarys. - I want the angel, that knows the sky. She got virtue, she got the parallel light in her eye... - Ej, odbio ci? - sykna Noa. - Chcesz obudzi ssiadw? David urwa i wyszczerzy zby w umiechu. - Jeeli bd musia, to tak. Ta piosenka ma siedemnacie zwrotek. Ale moe zejdziesz, to zamilkn. Noa energicznie pokrcia gow, jakby tym ruchem moga przepdzi wzbierajce w niej uczucie, umiech by jednak silniejszy. - Twoje szczcie, e nie masz dobrego gosu. Daj mi pi minut, okej?

Kiedy Noa wymykaa si przez drzwi wejciowe, David sta ju przy bramie. Umiecha si teraz niemiao, a na jego twarzy rado mieszaa si z niepewnoci. - Dziki, e przysza. Wiesz... przepraszam, e przedwczoraj tak zareagowaem. - Ju to kiedy syszaam. Zawsze si tak zachowujesz? Najpierw walisz kogo po gowie, a potem przepraszasz? Jak czsto ci to wychodzi? David otworzy bram przed No. - Z ludmi takimi jak ty pewnie nie za czsto. - Wanie. Jeszcze jeden taki wystp i mam ci gdzie. A tak w ogle to dokd mnie zapraszasz? - Nie zdradz. Chod! - David wycign rk i chcia chwyci No, ta jednak skrzyowaa ramiona na piersi, zadowolona, e w ciemnociach nocy nie wida tego, co rozgrywa si na jej twarzy. David poprowadzi j wok domu. Zaparkowa swojego busa przed podjazdem do ogrodu. Kiedy wczy wiateko w kabinie, eby znale kluczyk, Noa spojrzaa do tyu. Nie byo tam ju plastikowej plandeki, narzdzi i sterty czasopism. Lea tylko podwjny, gruby materac, obcignity niebieskim materiaem, a z boku zwinity weniany koc. Nagle przypomniao jej si, jak pod knajp zadrwi sobie z niej rudzielec. Hola, hola, a kim ty jeste? Now panienk Davida? Niedugo uzbiera mu si cakiem nieza kolekcja, co, chopaki? Noa tak raptownie odwrcia gow, e David popatrzy na ni z przestrachem. Chciaa co powiedzie, ale nie zdoaa wydoby z siebie sowa. Jej palce zacisny si kurczowo na klamce, serce walio jak motem. Przeszo znw wrcia, niczym nocny zodziej czyhaa na No, eby wyskoczy zza wga i chwyci j palcami za szyj. - Hej. - Gos Davida by tak agodny, e zy napyny jej do oczu. - Hej, co si z tob dzieje? Noa opucia gow i zacza lekko ni krci, w t i z powrotem. Nie umiaa przesta. Byo to jak nieme baganie: prosz, prosz, prosz, adnych pyta. David wcign gboko powietrze, potem przeszed na ty samochodu. Noa usyszaa, e co rozkada. Jak w zwolnionym tempie ponownie odwrcia gow. Przed Davidem lea rozwinity koc, a na nim teleskop. - Niedaleko std jest polana - powiedzia. - W lesie, ponad wiosk. Roztacza si z niej cudowny widok na niebo, chciaem ci to pokaza. Co w rodzaju kina na wolnym powietrzu. A wstp - David umiechn si - kosztuje tylko tak. Noa przekna lin.

- Tak - zgodzia si cicho.

Polana znajdowaa si w odlegoci kilku kilometrw od wsi. Trawa na stromo opadajcym zboczu bya jeszcze nagrzana socem. Byo tu cicho, bardzo cicho. Poniej, niczym pice zwierz, leaa wie. Z tyu by las, a nad nimi niebo usiane gwiazdami. Przez teleskop wydaway si bliskie na wycignicie rki. David uklk za No i opar donie na jej ramionach. Pokazywa jej konstelacje, ktre na skutek wdrwki Ziemi wok Soca kadego wieczora przesuway si nieznacznie po firmamencie, a jego gos by przyjemnym szeptem. - Widzisz te trzy gwiazdozbiory w grze obiektywu? S charakterystyczne dla nieba w lecie. Ich trzy gwiazdy gwne, Wega, Altair i Deneb, tworz wielki trjkt - trjkt letni. Najprociej rozpozna abdzia, gwiazdozbir Deneba. Czekaj, patrzysz w niewaciwym kierunku. Donie Davida spoczy na gowie Noi i delikatnie skieroway j w stron gwiadzistej formacji, przypominajcej krzy. Chopak jeszcze bardziej ciszy gos, jakby obawiajc si, e sposzy te istoty na niebie. - A teraz wyobra sobie abdzia, ktry szybuje ze szczytw nieba na poudniowy zachd, ma rozpostarte skrzyda, a dug szyj wycign do przodu. Widzisz go? Noa skina gow. Tak, widziaa go, by tak blisko, e a zdawao jej si, e syszy opot jego skrzyde na wietrze. Przypomniaa sobie, jak bdc dzieckiem, wpatrywaa si w niebo, szukajc postaci z bajek. Zioncych ogniem smokw, skrzydlatych rumakw, taczcych syren, ktre wiatr przemienia stopniowo w inne postacie. Ale jeszcze nigdy nie obserwowaa gwiazd w cen sposb. - Skd wiesz to wszystko? - spytaa Davida. - Skd znasz te wszystkie nazwy? - Od mojego ojca. - Gos Davida sta si jeszcze cichszy. - Dawniej, przed narodzinami Sucharka, co jaki czas budzi mnie w nocy i przyprowadza tutaj. Niekiedy siedzielimy tu do witu. Mj ojciec potrafi czyta z nieba jak z ksiki, zna nazwy wszystkich konstelacji, cz z nich utkwia mi w pamici. Kiedy nas opuci, chciaem wszystko zapomnie, ale si nie dao. Ten widok uzalenia, przynajmniej mnie; czasami myl, e w adnym innym miejscu nie znalazbym si chtniej ni gdzie tam, w grze. Nocami wymykaem si z domu, eby tu przychodzi, a na trzynaste urodziny Estera podarowaa mi teleskop. - David pooy do na obiektywie i pogadzi delikatnie gadk powierzchni. - Myl, e wydaa na niego poow oszczdnoci.

- A twj ojciec? - spytaa Noa. - Widujesz go czasami? - Nie. - David cofn do z obiektywu. - Zadzwoni tylko raz, kiedy znalaz mieszkanie w Kolonii. Chcia mnie zabra do siebie na weekend. Ale mu powiedziaem, e przyjad tylko z Sucharkiem, wic odoy suchawk. I to by koniec. - Czy on... - Noa przekna. - Czy opuci was z powodu Sucharka? - Zmiana tematu. - Gos Davida brzmia teraz twardo, ale Noa natychmiast go zrozumiaa. Ona te niechtnie mwia o swoim ojcu - dawcy nasienia, jak nazywaa go Kat. Co mona powiedzie o kim, kogo si nie znao? Wiedziaa o nim tylko tyle, e by ydem, muzykiem i znajdowa si gdzie na pocztku listy miosnych przygd jej matki. Kat nigdy mu nie powiedziaa o owocu ich zwizku. Sama wychowywaa No, a raczej puszczaa j samopas. Noa przesuna obiektyw dalej. - A ta jasna gwiazda tam na lewo. Czy to Wenus? - Tak, to Wenus. Dokadnie rzecz biorc: planeta. Nazwano j imieniem rzymskiej bogini mioci i piknoci, poniewa jest najjaniej wieccym obiektem na niebie. W porwnaniu z ni wszystkie inne wypadaj blado. - Jest przeliczna - szepna Noa, kiwajc gow. - Std tak - odpar David. - Zawsze olniewaa urod astronomw. Kiedy wierzono, e Wenus przypomina bagniste, pogrone w oparach obszary Ziemi, a nawet, e jest zamieszkana przez ywe istoty. Inni astronomowie wyobraali j sobie jako piaszczyst pustyni. W rzeczywistoci jednak jest koszmarem, piekieln planet, na ktrej arz si nawet skay. Jej atmosfera skada si z trujcego dwutlenku wgla, ktry zdusiby kade ycie, a na niebie ponad ni wisz chmury kwasu siarkowego. Nazywam j z bliniaczk Ziemi. - Mylisz... - zacza Noa, nie odrywajc wzroku od teleskopu. - Mylisz, e jestemy jedynymi istotami ywymi we wszechwiecie? - Nie mam pojcia. Wiem tylko, e nasz wszechwiat istnieje od trzynastu miliardw lat i e my, ludzie, nie jestemy panami wszechrzeczy, nawet w najmniejszym stopniu. Wiesz, ile jest gwiazd w naszej galaktyce? Czterysta miliardw, czterysta miliardw gwiazd. I obserwowana stamtd - palec Davida wycelowa w niebo - nasza Ziemia jest mniejsza od drobinki pyu. Pewnego dnia wyginiemy, a tam na grze nikt za nami nie zapacze, w kadym razie takie jest moje zdanie. Noa odsuna teleskop i odchylia gow do tyu. Miasto nie dopuszczao ciemnoci, ktra rozwietlaa niebo Miasto koncentrowao si na swoich ziemskich gwiazdach, a

wikszo nastolatkw znaa niebo co najwyej z planetarium. Ale Gilbert nieraz opowiada Noi o gwiazdach, wczeniej, kiedy Kat chadzaa na imprezy, a Gilbert kad j spa. - Gilbert uwaa, e po mierci dusze ulatuj do gwiazd, e istnieje tam wysza forma ycia, do ktrego nie jest przypisana nasza powoka zewntrzna. ycie, w ktrym cierpienie nie istnieje. - To rzeczywicie podobne do Gilberta - powiedzia David. - A twoja matka na pewno si z tego umiaa, prawda? Noa rwnie nie moga powstrzyma si od miechu. David pooy si w trawie. Skrzyowa ramiona pod gow i patrzy w niebo. Noa pooya si obok niego. - Rozmawiaem wczoraj z matk - powiedzia, przerywajc cisz. - Spytaem j, jak nazywali si ci ludzie, ktrzy wczeniej mieszkali w waszym domu. To byo maestwo o nazwisku Steinberg, mieli crk mniej wicej w twoim wieku. Mama mwia, e pewnego dnia wyjechali i nigdy wicej nie wrcili. Nie zagadnem jej o morderstwo, ale pytaem o imi ich crki. Mama udaa, e nie moe sobie przypomnie, kiedy jednak rzuciem Eliza, zblada. O nic wicej na razie nie pytaem. - David usiad. - Noa, skd znaa to imi? - Nie znaam. A w kadym razie nie wtedy, kiedy urzdzilimy seans. - Noa, daj spokj... - Nie znaam. Noa odwrcia gow do Davida, wytrzymujc jego spojrzenie, dopki nie przesta szuka w jej oczach prawdy. - To szalestwo - szepn. - Tak - odpara Noa. - To szalestwo, te tak pomylaam. Pniej jednak byam u tego Hallscheita, naszego gospodarza. On rwnie nie mg sobie przypomnie imienia dziewczyny, tak w kadym razie twierdzi. Powiedzia jednak, e jego teciowa nazywaa j Krlewn niek, poniewa bya taka adna. Dzi wieczorem stara staa w oknie, jak cie, to byo takie niesamowite. Noa wzdrygna si na samo wspomnienie sw, ktre kobieta do niej zawoaa. Opowiedziaa mu te o spacerze do lasu, przewrconym drzewie i pomalowanych na krwistoczerwony kolor drzazgach, o malarzu Robercie, ktry sta przy swoim mynie, wpatrujc si w klucz od strychu w doni Kat. David sucha bez ruchu, potem potrzsn lekko gow, jakby wci jeszcze myla, e ta caa historia jest tylko zym snem. - Ja te raz widziaem pomalowane drzewo - odezwa si wreszcie. - Ten facet jest

dziwakiem, mwiem ci niedawno. Ale dziwactwo nie czyni z niego mordercy. - Wcale nie to miaam na myli - powiedziaa Noa. - Przeciwnie, ten pomys z drzewem nawet mi si spodoba. Znam pewnego amerykaskiego artyst, ktry robi podobne rzeczy, Gilbert jest jego wielkim fanem. Zastanowi mnie sposb, w jaki wpatrywa si w klucz od strychu. Jego twarz, powiniene by to zobaczy, wygldaa, jakby... - Noa szukaa odpowiednich sw, ale ich nie znalaza. Opucia ramiona. - Nie wiem. W kadym razie wydal mi si dziwny, to wszystko. - A co byo na strychu? - spyta David. - O tym jeszcze nie wspomniaa. Co ci si tam rzucio w oczy? - Nie byam na grze, ja... - Noa zerwaa z ki dmuchawiec i zacza obraca go w palcach. - Baam si. Ale gos Kat wcale nie brzmia, jakby znajdowao si tam co podejrzanego. U was w gospodzie opowiadaa na cay gos, co tam widziaa. David umiechn si. - Syszaem was - powiedzia. - Siedziaem w kuchni z Sucharkiem. O rany, ta cisza, kiedy wymienia imi Elizy... Zabrzmiao to, jakby zdetonowaa bomb. Noa skina gow. Tak, odniosa takie samo wraenie. - Jeden z mczyzn nawet wsta. Rzuci twojej mamie i Gustawowi bardzo dziwne spojrzenie. Twoja mama mwia, e to ojciec tego Dennisa, rudego, ktry dzisiaj... - Thomas Kord. - Oczy Davida zwziy si w szparki. - Ten facet jest takim samym dupkiem jak jego syn. Ale wracajc do Elizy. Skoro twierdzisz, e nie znaa jej imienia podczas seansu, to skd masz pewno, e naprawd tak si nazywaa? Noa delikatnie dmuchna w kwiatek, tak e oderwao si tylko kilka prcikw i taczc w bezwietrznym powietrzu, opady u jej stp. - Znalazam je w jednej ksice. David zmarszczy czoo. - W ksice? Jakiej ksice? - Dla dzieci, Astrid Lindgren. Staa na naszym regale, nawet miaam j ju kiedy w rku. Na pierwszej stronie znajdowaa si dedykacja, zamazana, prawie nieczytelna. - Noa pokrcia gow, odrzucajc dmuchawiec. - Dziwne, pocztkowo wydawao mi si, e kto wyla na ni wod. A teraz myl, e to byy zy. Musieli mie jeszcze jedno dziecko, jej brata. Jonathana. On podarowa ksik Elizie z okazji dziesitych urodzin, mog ci j pokaza. Ale o adnym Jonathanie Hallscheit nie wspomina, a twoja mama... - Te mwia wycznie o crce. - Sdzc po dedykacji Jonathan musia by starszy. Od starszego brata Jonathana,

ktry zawsze bdzie przy Tobie. Tak byo napisane na dole. Moe nigdy z nimi nie przyjeda. - Moe. - David uklk przy teleskopie, odkrcajc rub trjnoga. - Wyglda na to, e w decydujcym momencie nie byo go jednak przy modszej siostrze. - Tak gwatownie zgi teleobiektyw, e ten a uderzy w nki. Noa nie moga oprze si myli, e rwnie David by starszym bratem.

Z powrotem David pojecha inn drog. Skrci w lewo przez las i wyjechali obok myna, w ktrym mieszka malarz. Ju dzi po poudniu Noa odniosa wraenie, e myn by bardzo ciemny, teraz jednak wydawa jej si zupenie czarny - czarna twarz z jednym jedynym byszczcym okiem. W jednym z okien palio si wiato, a w lesie byo tak cicho, e przez otwarte okienko samochodu Noa syszaa muzyk. Byy to dwiki fortepianu i na pewno nie dochodziy z gonikw. Kto gra melodi, ktr Noa usuna ze swojej komrki, poniewa uznaa, e degradacja takiej klasyki do roli dzwonka jest absurdem. By czas, kiedy nieustannie suchaa tego utworu, bo bardzo jej si podoba. - Dla Elizy - powiedzia David. - Ten utwr nazywa si Dla Elizy, prawda? Noa moga jedynie skin gow.

- Mylisz, e ten Robert mia co wsplnego z Eliz, to znaczy... z jej mierci? spytaa Davida, kiedy p godziny pniej zaparkowa busa przed bram jej domu. - Do diaba, Noa, jeeli ta zakrcona historia, ktr usiowaa nam wmwi szklanka, jest prawdziwa, to mg to by kady. Nie tylko Robert, Thomas Kord czy wiedma albo Hallscheit, rwnie dobrze moga to by moja matka albo Gustaw, to mg by kady, kto y tu przed trzydziestu laty. Nasza wie liczy trzystu mieszkacw, okoo dwustu dwudziestu jest powyej trzydziestki. Ze statystycznego punktu widzenia to nic wielkiego, ale jeli szukamy mordercy, to jak szukanie igy w stogu siana. I jeeli zastanowi si nad tym gbiej, nie musia to by wcale kto z naszej wsi. Mg to by jaki typek, ktry przyjecha tu za Eliz. Istniej tysice moliwoci, co ty sobie wyobraasz? e urzdzimy weso ankiet? Noa przez pewien czas milczaa, a potem powiedziaa cicho: - W gruncie rzeczy wystarczy tylko spyta Eliz. Zanim David zdy cokolwiek odpowiedzie, Noa wysiada.

- Dziki za kino na wolnym powietrzu - powiedziaa z umiechem. - Film by cudowny.

JEDENACIE

Robert przynis mi dzisiaj prezent, zamykan szkatuk, ktr sam wymalowa. To prawdziwy artysta. Ptaszki s czerwone jak moja kanapa, ktra stoi teraz na strychu. W moim krlestwie! A szkatuka jest w sam raz na mj klejnot. Zmieci si w niej nawet leica. Niech jej ojciec szuka choby do mierci. Eliza, 21 lipca 1975

Noa obudzia si, kiedy Pancake skoczya jej na brzuch. Prgowana grubasiska, ktr siedem lat temu Kat zabraa ze schroniska dla zwierzt jako maego kotka, bo wygldaa aonie, nie zwaajc na swj ciar, opada na kodr. Wzia poszw w zby i gono mruczc, zacza udeptywa j przednimi apami. Ten zwyczaj niemal wszystkich kotw, ktre zostay za wczenie odebrane matce, by charakterystyczny dla Pancake. Godzinami moga oddawa si temu rytuaowi, z przymknitymi oczami i, jak powtarzaa Kat, z zachwytem malujcym si na pyszczku. Take Hitchcock wsun przez drzwi czarny eb i miaukn obraony. Widocznie nikt jeszcze nie nakarmi kotw. Noa, stkajc, odsuna Pancake na bok i wstaa z ka. Okno byo jeszcze otwarte na ocie, a rozgwiedone niebo ostatniej nocy ustpio miejsca bezchmurnemu bkitowi. Do pokoju wpaday promienie soca. Zapowiada si gorcy dzie. Noa wlizgna si w dinsy, woya szar koszulk i wanie chciaa zej do kuchni, kiedy z pokoju Kat dobieg j gony jk. Jej matka siedziaa na ku, pochylajc si nad misk, do ktrej gwatownie wymiotowaa. Rude wosy opaday jej na twarz, kiedy uniosa gow, odsonio si blade, pokryte perlistym potem czoo. - Co si z tob dzieje? - Umieram, to wszystko. - Kat sprbowaa odstawi misk na podog, ale tak mocno dray jej rce, e omal jej nie wypucia. Miska bya porcelanowa i wygldaa na do drog, kompletnie nie pasowaa do prostych naczy, ktre Kat kupia w miecie. - Powiem ci tylko tyle, e mam za sob piekieln noc. Mylaam, e mi pknie odek. Prawdopodobnie nie strawiam wczorajszych grzybw. - Wyczerpana opada na poduszki. - A ty gdzie bya? Kiedy zajrzaam do ciebie w nocy, ko byo puste.

- Wyszam na spacer. - Noa nie miaa ochoty opowiada Kat o Davidzie. - Przynie ci co? Moe sucharka albo herbaty? - Nie, dzikuj. - Kat przycisna do do ust, jakby na sam myl o jedzeniu zbierao jej si na wymioty. Gos miaa przytumiony, ale mwi moga zawsze, obojtnie jak bardzo bya chora. Sowa. Kat potrzebowaa ich do ycia, tak jak inni ludzie powietrza. - Wysaam Gilberta do miasta - powiedziaa. - Mam nadziej, e zdobdzie dla mnie jakie tabletki, nie mam ochoty, eby jaki wiejski lekarz bra mnie pod lup. Ach, co za pech, chciaam si dzisiaj zaj porzdkami w swoim pokoju, nic z tego jednak nie bdzie. Spojrzenie Kat powdrowao od nierozpakowanych walizek do sterty scenariuszy, kart z autografami i fotografii w ramkach, ktre stay oparte o cian obok komody. Byy to portrety Marleny Dietrich, Grety Garbo, Ingrid Bergman, Moniki Bleibtreu i oczywicie Nory Gregor, gwiazdy niemego kina, na ktrej cze Kat nazwaa crk. Stao tam te zdjcie samej Kat, czarno-biae, zrobione rok temu przez No. Matka uoya wok nagiej szyi Hitchcocka, ktry wyglda niczym czarne futro, ale Noa doskonale pamitaa, jak kocur buntowa si przeciwko takiemu traktowaniu. Dowd tego buntu pozosta na piersi Kat: gbokie zadrapanie, ktre wtedy porzdnie krwawio, a na czarno-biaej fotografii byo widoczne jako ciemna kreska na jasnym dekolcie. Rude wosy Kat byy mocno cignite do tyu, przez co twarz o wielkich, zielonych oczach, uniesionych brwiach i penych ustach w ksztacie serca bya jeszcze bardziej wyrazista. Teraz jej wosy opaday w posklejanych kosmykach, oczy byy przygaszone, a usta blade - mimo to wci dobrze wygldaa. Jak to si mwi: Prawdziwej piknoci nic nie zaszkodzi? W kadym razie to wyraenie nawet teraz pasowao do Kat. - Mogaby nakarmi koty? - Podcigna kodr a pod sam nos. - Myl, e troch si przepi. Potem musimy si zastanowi, kto nam pomoe w dalszym remoncie. A moe David jednak si pojawi, jak sdzisz? Noa wzruszya ramionami. Ostatniej nocy nie rozmawiaa z nim o remoncie, ale kiedy zesza na d, zobaczya, e David wanie wchodzi do domu za Gilbertem. - Jak si czuje Kat? - Gilbert trzyma w doni torebk z apteki i wyglda na zatroskanego. - Powiedziaabym, e rzygliwie. A ty co wczoraj jade? - Tym razem pieczone ziemniaki, ale moje boleci wziy si std, e znw miaem buzi wiksz od odka. - Gilbert wyszczerzy zby do Davida. - Twoja mama naprawd nie skpi gociom. Czy u was zawsze dostaje si takie olbrzymie porcje? David wzruszy ramionami.

- To jest wiejska gospoda, a nie restauracja dla smakoszy. Zastanawiam si jednak, dlaczego grzyby wywoay u Kat niestrawno. Ja te je jadem i nic mi nie byo. - Moe w jej porcji zabka si jaki muchomor - zauway z umiechem Gilbert, ale na widok wciekego spojrzenia Davida natychmiast unis rce w gecie przeprosin. - To by art, spokojnie, nie mam najmniejszego zamiaru obwinia twojej rodziny. Przypuszczalnie Kat ma po prostu wraliwy odek. - Gilbert pooy Davidowi do na ramieniu. - A tak w ogle to ciesz si, e znw jeste, nie tylko z powodu remontu. Najpierw pjd na gr i zanios naszej chorej tabletki, a pniej zastanowimy si we troje, od czego zaczniemy, okej? David ruszy za No do kuchni. Kat spdzia reszt dnia w ku, tymczasem Noa po pnym niadaniu dokoczya urzdzanie ciemni. Pniej pomoga Gilbertowi i Davidowi zrywa tapety w swoim pokoju. Kiedy zamietli cay gruz, popakowali go w worki i znieli na d, byo pne popoudnie. - Malowanie przeoymy na jutro, jeli nie macie nic przeciwko. - Gilbert otar pot z czoa. Jego okrga twarz bya czerwona z wysiku, a zazwyczaj gadkie donie zrobiy si szorstkie od pracy. - Potrzebuj wieego powietrza. Idziecie ze mn na spacer czy macie inne plany? David spojrza pytajco na No. Ta zagryza doln warg, a Gilbert, umiechajc si pod nosem, czyci okulary, bez ktrych lekko zezowa. - No to id. Na razie. Kiedy zamkny si za nim drzwi, David w dalszym cigu patrzy na No. - Co najpierw: seans czy strych? - spyta cicho. Noa zawahaa si. - Najpierw strych - szepna wreszcie.

Stawiajc stop na pierwszym schodku, Noa bya tak zdenerwowana, e najchtniej wziaby Davida za rk. Kat zostawia klucz w zamku, ale po obejrzeniu strychu zasuna rygiel, ktry by tak zardzewiay, e zaskrzypia, i Noa dostaa gsiej skrki na plecach. Tak, Kat miaa racj. Strych by ogromny. Jednak ogldajc obydwa poczone pomieszczenia, Noa nie mylaa ani o pokoju do medytacji, ani o bibliotece, ani nawet o kinie domowym. Waciwie wcale nie wiedziaa, o czym mylaa, tak bardzo bya zauroczona atmosfer tego miejsca. Skosy dachu opieray si o siebie niczym boki ogromnego trjkta. Promienie soca, cienkie jak strzay, przedzieray si przez zabrudzone lufciki. Pod wpywem przecigu wzbi si kurz i jego drobinki byszczay w wietle.

Nie byo nic sycha, panowaa taka cisza, jakby tu, na grze, nad ich gowami, w wibie dachowej, za cikimi, wystajcymi z podogi belkami z drewna i midzy meblami, ktre Hallscheit przenis tu z innych pomieszcze, gubiy si wszystkie odgosy. David by ju kilka krokw przed ni i przedziera si wanie pomidzy ciemnozielonymi, ozdobionymi frdzlami i kokardami aksamitnymi fotelami. Na jednym z nich leao poroe jelenia, na drugim eliwny wiecznik. Take inne starocie poustawiane po obu stronach pierwszego pomieszczenia wyglday, jakby zostay wybrane przez znawc. Szafa na ubrania z orzecha, sekretarzyk z pozacanymi zamkami, dwa stoliki kawowe, kilka wycieanych krzese z wysokimi oparciami, najrniejsze lampy z pergaminowymi abaurami, toaletka, wiejskie poduszki z haftowanymi kwiatami i dugi st, na ktrym byy zgromadzone kosztownoci. Noa podesza bliej i przygldaa si krysztaowym karafkom, srebrnym naczyniom z biaawym nalotem, najrniejszym trofeom, talerzom ciennym i srebrnym sztucom, ktre zostay niedbale wrzucone do pudeka po butach. Na widok porcelanowej zastawy, ustawionej w drewnianej witrynie obok stou, Noa umiechna si mimowolnie. Std wic Kat miaa misk, do ktrej wymiotowaa dzi rano. - Niesamowite - powiedzia cicho David, odwracajc si do Noi. - Wszystko wyglda do nobliwie, a trudno uwierzy, e kto to tak po prostu zostawi. Mona by sporo zarobi, gdyby si to sprzedao. Noa skina gow i nagle znieruchomiaa. Zapach, ten sodki, lekko korzenny zapach kobiecych perfum - znw go czua. Tu, w przesyconym kurzem powietrzu strychu, pachnia jeszcze intensywniej ni na dole. David rwnie to zauway. Marszczc czoo, podszed do Noi. Zbliy twarz do jej szyi, a poczua jego oddech. - To nie ty. Noa pokrcia gow. Nie uywaa perfum - a jeli ju, to na pewno nie wybraaby takich. Podobnie jak ostatnim razem miaa wraenie, e kto wieo rozpyli ten zapach, przypomniaa sobie pierwszy wieczr, moment, kiedy z Kat i Gilbertem wychodzili z domu, a j przeladowao uczucie, e s obserwowani. e kto na ni patrzy z domu. - Zastanawiam si, czy ona nas widzi - szepna Noa bardziej do siebie ni do Davida. - Czy... rzeczywicie jest tutaj w jakie formie. David gboko wcign powietrze. Rozejrza si na wszystkie strony i jakby przeszy go ciarki, mimo gorca, jakie panowao tu na grze. A potem wzruszy ramionami. - Moemy j spyta, tak jak mwia wczoraj w nocy. To znaczy pniej, kiedy powtrzymy ten... ten seans, wtedy moemy j spyta. A teraz przejdmy do tyu, okej?

Odwrci si i ruszy, Noa staraa si trzyma blisko jego plecw. Tylne pomieszczenie oddzielay od pierwszego due dwuskrzydowe drzwi. Po prawej i lewej stronie futryny znajdoway si wpuszczone w cian dwa nieoszklone okna, teraz czciowo zasonite przez szeroko otwarte drzwi. Ich obie powki wychodziy z pierwszego pomieszczenia i naprawd przypominay wielkie, ciemne skrzyda. Na ten widok No ogarna dziwna myl, waciwie bya to bardziej wizja ni myl - wizja, ktra j przestraszya, poniewa bya rwnie niezrozumiaa jak ten zapach. Widziaa dwoje ludzi ukrytych za obydwoma skrzydami drzwi, patrzyli przez nieoszklone okna na tylne pomieszczenie jak na scen. - Co, ponosi ci fantazja? - David pooy jej do na ramieniu, gdy zauway, co maluje si na jej twarzy. - O rany, naprawd masz gsi skrk. Noa zacisna na chwil powieki, a potem zrobia zdecydowany krok do przodu. Drugie pomieszczenie rzeczy, wicie miao w sobie co ze sceny, moe dlatego przyszed jej na myl ten dziwny obraz. Na zakurzonej, drewnianej pododze sta tylko jeden mebel. Bya to ciemnoczerwona kanapa - albo szezlong, jak nazwaaby j Kat. Brakowao tylnej ciany. Za szezlongiem bya przepa - prg do stodoy. Noa natychmiast poczua, e ogarniaj j mdoci. Uczepia si doni Davida, chcc go odcign do tyu, ale on szed dalej, wic go pucia. - Cakiem gboko - zauway cicho, wychylajc si do przodu. - Cztery, moe nawet pi metrw. - Wracaj, David, prosz, wracaj, ja... nie mog na to patrze. David obejrza si na ni. - Aha, lk wysokoci - przypomnia sobie ze miechem, a No ogarna zo, ogromna zo, kiedy zrobi jeszcze jeden krok w przd i rozpostar ramiona niczym skrzyda. - Przesta, do cholery, to nie arty. Przesta albo natychmiast schodz na d! - Ju dobrze, dobrze. - David cofn si i zacz przyglda cianom. Podtrzymujce je drewniane belki byy od dou uszczelnione som i piank, w kilku miejscach wiatr przedostawa si jednak na strych, Noa poznaa to po wirujcych nad podog drobinkach kurzu, ktre byy jakby nawiewane z zewntrz. W jednym miejscu wystawa srebrnoszary materia. By to waciwie sam rbek, ktrego prawie nie byo wida. Ale teraz dosownie przyciga wzrok Noi. Przyklka w tym miejscu, pocigna za materia - jak si okazao jedwab - i spostrzega, e pianka si poluzowaa. Dawaa si teraz swobodnie wyj. Schowany za ni materia by czym w rodzaju kimona, w ktre byo co zawinite. Serce Noi zabio szybciej, kiedy odwina materia. Leaa w nim szkatuka z

prostego, ociosanego drewna, nie tak kosztowna jak pozostae przedmioty tutaj, kto jednak wymalowa j bardzo starannie. Malekie ptaszki na tle granatowego nieba wyglday tak realnie, jakby w kadej chwili mogy si stamtd oderwa i pofrun. Miay ten sam kolor co szezlong, ciemnoczerwony. W zamku szkatuki nie byo klucza i kiedy Noa niepotrzebnie gwatownym ruchem prbowaa otworzy wieczko, zsun jej si palec i wbia w niego drzazga. Skaleczone miejsce zaczo natychmiast krwawi. - Cholera! Nie szczepiam si - wysapaa przestraszona. Wiedziaa, jak atwo o zakaenie, kiedy nie byo si szczepionym przeciwko tcowi, a do otwartej rany dosta si brud. - Czekaj. - David uklk za ni. Wzi do rki jej palec, cisn go kciukiem i palcem wskazujcym, eby dosta si do drzazgi, ale jedyne, co mu si udao, to wycisn troch krwi. Zanim Noa zdya cofn palec, David wzi go do ust. Zacisn wargi i poczua, jak jego ciepy jzyk dotyka rany. Znw poczua mdoci. Wzdrygna si, ale David nie wypuci jej palca z doni. Z rany wci jeszcze sczya si krew, kapaa na dinsy Davida, on jednak nie zwraca na to uwagi. Podnis jej palec do wiata i zmarszczy brwi. - Nie ruszaj si. Drzazga jest dua, ale ju wystaje, czuj j. Myl, e uda mi si j wycign. Jeszcze raz wzi jej palec do ust, obj go mocno wargami i ssa dotd, a drzazga si pokazaa. Bya rzeczywicie dua, wida to byo nawet w pmroku panujcym na strychu. David chwyci j paznokciami i wyj krtkim szarpniciem. - Jest. Macie jaki rodek dezynfekujcy? - Nie sdz - mrukna Noa. Przycisna kciuk do rany i opucia gow. Baa si spojrze Davidowi w oczy. - No to we to. - Chopak poda jej chusteczk higieniczn. - Nic ci nie bdzie. Najwaniejsze, e drzazga nie zostaa w ranie. Podczas gdy Noa obwizywaa palec chusteczk, David przynis n ze stojcego na stole kartonu po butach. Z napiciem obserwowaa, jak prbuje otworzy nim szkatuk. Najpierw zacz grzeba czubkiem noa w zamku, ale bez rezultatw, poniewa czubek by o wiele za gruby do delikatnego zamka. Wreszcie wsun n pod pokrywk i unis go z caej siy. - Do diaba... co za cholerstwo... mam! Wieczko z trzaskiem odskoczyo i David odetchn. - No. Zajrzyjmy tu wic. Jeste gotowa? - Jego oczy lniy z podniecenia i Noa skina gow.

Nie wiedziaa, co j czekao. W tej szkatuce mogo by absolutnie wszystko, ale nie liczya si z tym, co ukazao si pod otwartym wieczkiem. By to aparat fotograficzny. Stara leica, o wiele cenniejsza od aparatu, ktry podarowaa jej Kat. A w aparacie znajdowaa si klisza.

DWANACIE

Tu na grze jest tak cicho. Myl o tych wszystkich rzeczach, ktre mona robi na strychu. Patrz na Roberta i czuj, e on te myli o tych rzeczach. Chc, eby mnie kocha. Ja go nie kocham, ale chc, eby on kocha mnie. Eliza, 23 lipca 1975

- Wyjmiemy j? David ju chcia otworzy aparat, ale Noa zapaa go za rk. Jej rana pod chusteczk wci jeszcze pulsowaa. - Nie, poczekaj! - rzucia pospiesznie. - Jeeli wycigniemy t klisz teraz, to si nawietli. Ja... - zawahaa si. - Mog wyj j pniej w ciemni. I tam mog j rwnie wywoa. - Wzia aparat z rk Davida. By ciki i mia dwigni do przewijania kliszy. Licznik zdj zatrzyma si na cyfrze 28. - Nie jest jeszcze pena - powiedziaa. - Brakuje omiu zdj. - No wic... - David odgarn jasne wosy z twarzy i znw wzi aparat. - No wic j zapenimy. Jak ju, to ju. Mylisz, e baterie w lampie byskowej s jeszcze sprawne? - Nie. - Noa wstajc, poczua drenie kolan. - Nie sdz. Zejd na d i przynios jakie. Poczekaj tu, dobrze? Kiedy wrcia - oprcz baterii znalaza te plaster i pyn do dezynfekcji - David nie chcia wypuci aparatu z rk. Wymieni baterie i skierowa go w stron Noi. Cofna si przestraszona. - Nie, nie. Nie chc, eby mi robi zdjcie, ja... tego nie lubi. Chciaa sign po aparat, ale David ju wcisn wyzwalacz. Bysk by tak jasny, e Noa mimowolnie otworzya szeroko oczy. - No, no - rozemia si. - Tego zdjcia jestem tak samo ciekawy jak wszystkich pozostaych. Zrobia tak min, jakbym mierzy do ciebie z pistoletu. Noa umiechna si. - Nie ma a tak wielkiej rnicy - mrukna. - Zwrcie kiedy uwag na wyraenia, jakich uywaj fotografowie? Celuj aparat w kogo. Pstrykaj albo strzelaj fotki - w gruncie rzeczy to samo mona robi z pistoletem. - No wic - powiedzia David, kadc jej aparat na kolanach - ty jeste fotografem.

Komu strzelisz kilka fotek, ebymy zapenili klisz, swojej matce czy moe mnie? Noa, umiechajc si, spojrzaa na Davida. - Mylaam raczej o tobie - powiedziaa.

Noa wiedziaa, e przed obiektywem kamery czy aparatu nawet pewnego siebie czowieka ogarnia dziwna bojaliwo - co w rodzaju mieszaniny oporu i strachu. Wadz mia ten, kto sta za aparatem, poniewa w odrnieniu od modeli fotograf ukrywa swoj twarz. Przed obiektywem czowiek by bezbronny, rzucony na pastw losu, sta tam jakby przed pytaniem, na ktre nie zna odpowiedzi. Jak mia wyglda, jak mia mie twarz adn? A by adny? Czu si tak, jak mia wyglda? Sposobem na przechytrzenie tej niepewnoci by miech. Za miechem mona si byo ukry i Noa oczywicie znaa tanie chwyty, stosowane przez wielu fotografw. To aosne cheese, ktre tak czsto padao kiedy w szkole, kiedy fotograf pstryka zdjcia klasowe. Noa prawie zawsze bya jedyn osob, ktra si nie dostosowywaa. Podczas gdy inni robili jakie miny, ona przewanie bojaliwie wpatrywaa si w obiektyw. David by inny. Nie pokazywa ani ladu wstydu. Nie przybiera te adnej pozy, jak miaa to w zwyczaju Kat, i nie stroi min. Po prostu sta i patrzy przed siebie, jakby wcale nie byo aparatu. W dachu nad nim znajdowa si wietlik, tak e jedna poowa jego twarzy tona w rozproszonych promieniach soca, a druga w ciemnociach. Noa pomylaa nagle, e odzwierciedla to natur Davida. Przeciwiestwa, ktre si przycigaj - ktre j, No, przycigaj. Na jego koszulce byy widoczne krople krwi z jej rany, a na ustach znw bka si ten dziwny umiech. Kiedy David zagryz lekko doln warg, poczua, e dr jej rce. - Chc ci pocaowa - odezwa si. - Wida to? Nie odpowiedziaa. Zacza naciska wyzwalacz, raz za razem, a nie dao si wicej. Kosztowao j sporo wysiku, eby odoy aparat i popatrze na Davida. - Gotowe. Klisza jest pena. - I co? - David zrobi krok w kierunku Noi. Wyszed spod wiata i caa jego twarz znalaza si teraz w mroku, umiecha si jednak szerzej, a wok zielonych oczu utworzyy si lekkie zmarszczki. - Dostan teraz causa? W nagrod za zdjcia? Noa staa nieruchomo, stopy miaa cikie jak ow. Mylaa nie, a czua tak. Z Heiko te zaczo si od pocaunku, ale David nie by Heiko. David by inny - a moe nie? - Czego si boisz? - spyta nagle cicho.

- Nie twoja sprawa. Noa skrzyowaa rce na piersiach. Wiedziaa, e jej gos zabrzmia szorstko i nieprzystpnie, jednoczenie z caych si pragna, aby brzmia inaczej. David nie da si zbi z tropu. - W takim razie - powiedzia z umiechem - w przeciwiestwie do ciebie jestem na tropie dwch tajemnic. Noa przekna lin i nagle twarz Davida spowaniaa. - Nie wiem, co ci spotkao, Noa. Z twojego zachowania wnioskuj, e musiao to by co strasznego. Aleja ci nic nie zrobi. Chc tylko tego, czego w gruncie rzeczy ty te chcesz. Niczego wicej, ale i niczego mniej. Podszed jeszcze bliej, na jego twarzy malowaa si teraz agodno i kiedy pogadzi j palcami po policzku, Noa si poddaa. Opucia ramiona, z garda doby jej si dwik, w ktrym pacz miesza si ze miechem, a potem zamkna oczy. David przycign j do siebie. Noa poczua midzy opatkami jego do, ciep i siln. Ich usta jeszcze si nie dotkny, kiedy usyszeli chrzknicie. Noa odskoczya gwatownie. Za jednym z nieoszklonych okien sta Gilbert. - Przepraszam, e wam przeszkadzam - odezwa si z zakopotaniem. - Ale jeste potrzebny na dole. - Gilbert popatrzy na Davida. - Jest tu twoja mama. Mwi, e masz i do domu. Co si dzieje z twoim bratem. Maria czekaa w korytarzu przy schodach na strych. Jej oczy zrobiy si wielkie, a twarz niesamowicie zblada. Gilbert pooy Davidowi do na ramieniu. - Mam nadziej, e jutro si zobaczymy - powiedzia. David spojrza przelotnie na No, a kiedy wyszed za matk z domu, dziewczyna poczua si jak odurzona, po czci ze szczcia, a po czci ze strachu.

Wieczorem Kat po raz pierwszy wstaa. Gilbert ugotowa zup, ktr zjada i nie zwymiotowaa. Najwyraniej tabletki podziaay. Wieczr spdzili wsplnie w salonie. Kat czytaa scenariusze, Gilbert now ksik. Miaa tytu Drapieniki - sia dla ciaa i ducha, a z okadki Noa wiedziaa, e nie naley si dziwi, jeli podczas czytania czowiek przyapie si na mruczeniu - bdzie to znak, e obudzi si w nim kot. Koty Kat przytuliy si do siebie na poduszce na pododze. Spay w rzadkiej zgodzie.

Noa przegldaa swoje czasopisma fotograficzne, ale jej myli kryy gdzie indziej. Nieustannie chodzia jej po gowie klisza. Klisza ze znalezionego aparatu, ktra leaa w ciemni gotowa do wywoania. Ach, do diaba, gdyby zabraa z Berlina emulsje. Wtedy mogaby j wywoa jeszcze dzi. A tak musi poczeka do jutra - i mie nadziej, e w miasteczku jest sklep fotograficzny. Jutro rano. Jutro rano od razu spytam Davida, czy ze mn pojedzie, postanowia Noa. A potem pomylaa o seansie, ktry mieli urzdzi. Seansie spirytystycznym, jak go w duchu nazywaa. I o pocaunku, do ktrego nie doszo. Zaraz po dziesitej Noa posza spa. Niedugo pniej w jej lady poszli rwnie Kat i Gilbert. Tej nocy Noa po raz pierwszy usyszaa kroki na Strychu. - Ciche, szukajce kroki, zupenie jak w tym filmie z Ingrid Bergmann, w ktrym ulubiona aktorka Kat graa rol kobiety doprowadzonej do szalestwa przez wasnego ma. Kroki, tajemnicze i mroczne niczym duchy, zmieszay si ze snem Noi. Ale to nie byy duchy. Nie by to te sen,

TRZYNACIE

Myl, e strach, jaki odczuwa czowiek stojcy nad przepaci, w rzeczywistoci jest raczej tsknot. Tsknot za tym, eby rzuci si w d - albo lecie z rozpostartymi ramionami. Eliza, 25 lipca 1975

Noa musiaa zebra ca swoj odwag, eby wsta z ka. Drewniana podoga pod bosymi stopami bya dziwnie nierzeczywista w dotyku, a blade, wpadajce przez otwarte okna wiato ksiyca rzucao tak upiorne cienie na ciany, e woski na karku dziewczyny staway dba. Oblizaa jzykiem wargi, zupenie zascho jej w ustach. Kroki rozlegay si teraz tu nad jej gow. Dwa przytumione odgosy, tup, tup... zatrzymyway si, a potem znw ruszay, tup, tup, tup... Eliza. To bya pierwsza myl Noi. Duch, ktry komunikowa si z nimi za pomoc liter, duch, ktrego zapach wci czua - David te wyranie go poczu czy taki duch nie mgby wydawa rwnie odgosw? Niespokojnie krci si w miejscu popenionego morderstwa, a wreszcie odnajdzie spokj i uleci, wszystko jedno, do jakiego wiata? W ksikach Gilberta bya mowa o takich zjawiskach, Noa ju je przegldaa, miaa nawet zamiar zagadn o to Gilberta, ale zrezygnowaa. Wpadby w histeri, co wcale nie pomogoby ani jej, ani Davidowi. Nie wiadomo dlaczego, Noa nie wierzya, e kroki na strychu byy krokami Elizy. Odgosy ducha byyby delikatniejsze, lejsze podpowiada jej jaki gos w gowie. Wyja z szuflady latark, wzia na rce Pancake ktra spaa zwinita w nogach ka, i przytulia j mocno do piersi. Kotka, mruczc, pogodzia si z tym, waciwie pozwalaa robi ze sob wszystko, bya agodna jak pluszowy mi. Deski zaskrzypiay pod bosymi stopami Noi, kiedy wymkna si na korytarz. - Kat? - szepna. - Kat? Gilbert? Nikt nie odpowiedzia. Noa wetkna gow w drzwi sypialni matki i usyszaa cichy, miarowy oddech. Nastpnie zesza na d, pokj Gilberta by zamknity, ale jego chrapanie dobiegao przez szpar w drzwiach a na korytarz. Noa poczua na plecach lekki powiew wiatru. Dochodzi z kuchennego okna. Byo niedomknite. Pancake przestaa mrucze i zacza ugniata przednimi apami pier Noi, a ta

postawia j na pododze. Kotka natychmiast poczapaa do swojej miseczki i gono miauczc, domagaa si czego do jedzenia. Noa wsypaa jej troch suchej karmy i wrcia na gr. Kiedy stana przed drzwiami na strych, poczua, e chwyta j lk. Drzwi byy zamknite, klucz tkwi w zamku. T drog nikt nie mg si tam dosta, to jasne. Czyby wic wymylia sobie to wszystko? Akurat gdy chciaa si odwrci, dobiego j ciche miauczenie. Pancake? Nie, kotki nie byo wida. Ale miauczenie rozlego si jeszcze raz, tym razem byo goniejsze, gbsze, a zaraz po nim Noa usyszaa co jak drapanie w drewno. Czciowo z ulg, a czciowo ze strachem zrozumiaa, e drapanie dochodzi ze strychu. Hitchcock. To musia by jej kocur. Czy nie wszed tam po poudniu razem z Kat i Gilbertem? Moe zamknli go przez pomyk. Tak, na pewno tak wanie byo. Drcymi palcami Noa przekrcia klucz w zamku i kiedy lekko uchylia drzwi, czarny kocur wystrzeli zza nich z takim impetem, e Noa o mao co nie krzykna. - Cholera, Hitchcock! No wiesz, ale mi napdzie strachu! Kocur natychmiast mign w d do kuchni, a kiedy Noa znalaza si ponownie w ku, jej serce wci bio jak oszalae. Kroki ustay. Zapanowaa cisza, niczym niezmcona cisza. Nagle Noa przypomniaa sobie, e jednak widziaa wieczorem Hitchcocka - razem z Pancake lea na poduszce w salonie. Jak wic dosta si przez zamknite drzwi na strych? Czy Kat albo Gilbert zajrzeli tam jeszcze raz, zanim poszli spa?

Nastpnego ranka niebo znw byo zachmurzone. Przez okno wpada lekki, pachncy deszczem wiatr i Noa leaa przez chwil, eby doj do siebie, zanim zdecydowanym ruchem odrzucia kodr i posza na strych. Wszystko byo jak wczoraj, kiedy przysza tu z Davidem. Brakowao tylko szkatuki, ktra leaa schowana midzy ubraniami w szafie Noi, razem ze srebrnym kimonem i leic. Noa zniosa je na d zaraz po wyjciu Davida. Z westchnieniem przyjrzaa si odciskom stp na zakurzonej pododze. Nie dao si rozpozna, do kogo naleay - David, Kat, Gilbert i ona sama krcili si po strychu, kocur rwnie pozostawi mae lady ap na pododze i dugim stole. Kiedy Noa wesza do pomieszczenia z tyu, rzucio jej si w oczy okrge wgniecenie na szezlongu. Widocznie to tam lea Hitchcock, zanim miauczc, zacz drapa w drzwi. Noa znw przypomniaa sobie kroki. Byy to rwnomierne, przytumione odgosy, ktre raczej nie przypominay stpania

lekkich kocich ap. Szalestwo. To wszystko jest szalestwem, po. mylaa Noa. Moe to rzeczywicie by Hitchcock. Moe sufit pokoju tumi te odgosy. I moe rzeczywicie Kat albo Gilbert byli wieczorem na strychu i niechccy zamknli kota w rodku. Noa zbiega na d do kuchni. Na kuchence parzya si herbata Gilberta, a on sam kroi wanie chleb. Na jej pytanie poirytowany zmarszczy czoo. - A co niby mielibymy robi w rodku nocy na strychu? Bawi si w chowanego? Do diaba! - Gilbert upuci n i woy kciuk do ust. - Zaciem si! Noa mimowolnie pomylaa o wczorajszym dniu i swoim palcu - midzy wargami Davida. - Bardzo? - Nie, przeyj. Przynios sobie plaster. Bd tak dobra i obud Kat, dobrze? Za kwadrans niadanie. - Jasne. - Noa wbiega najpierw na gr, a potem ruszya do gospody. Chciaa przed niadaniem zobaczy si z Davidem. Opowiedzie mu o krokach na strychu, a przede wszystkim poprosi, eby pojecha z ni do miasteczka po koncentraty. Po drugim dzwonku drzwi otworzy jej Gustaw. Przy jednym z tylnych stolikw siedzia mczyzna z rudymi wosami i szerokimi barami, ktry wanie koczy oprnia szklank piwa. Thomas Kord. Ojciec rudzielca i tutejszy rzenik, jak nazwaa go Maria. Noa skrzywia si z obrzydzeniem. Nie byo jeszcze poudnia i sama myl, e kto o tej porze pije piwo, przepeniaa j wstrtem. - No to winiobicie mamy ju obgadane - dobieg j gos Korda, podczas gdy Gustaw wci jeszcze sta w drzwiach. By wieo ogolony i jego obwisa twarz lnia tak rowo, jakby dopiero co wzi lodowaty prysznic. Spojrza na No okrgymi, dziecinnymi oczami i umiechn si uprzejmie. Nagle zdaa sobie spraw, e si z nim nie przywitaa. Chciaa wanie zacz, kiedy Gustaw j uprzedzi. - Davida nie ma - wyjani przepraszajcym tonem. - Kaza powiedzie, e przyjdzie do pracy dopiero po poudniu. Wczeniej mia co do zaatwienia. Co mu od ciebie przekaza? - Dzikuj - odpara Noa. Ogarno j rozczarowanie. - Mgby mu pan powiedzie, e... czekam na niego? Gustaw skin gow i Noa ruszya z powrotem do domu. Nieoczekiwanie zza chmur wyjrzao soce, wic Gilbert nakry stolik pod orzechem w ogrodzie. Po niadaniu Kat wybieraa si do miasteczka, Noa postanowia pojecha razem z ni. Skoro David przyjdzie dopiero po poudniu, sama wywoa film - nie bya w stanie wytrzyma duszego

oczekiwania. Miasteczko byo naprawd adne: mae i atwe do ogarnicia wzrokiem, z zabytkow starwk. Inaczej ni we wsi tutaj architektura wszystkich domw bya utrzymana w tradycyjnym stylu. Kolorowe, z zielonymi okiennicami i kwitncymi pelargoniami na parapetach, wyglday jak ozdobione specjalnie na soneczny dzie. Porodku rzdu domw wznosi si koci, przed ktrym Noa zatrzymaa si na chwil, eby posucha muzyki organowej. Z portalu wysza starsza kobieta o bielusiekich wosach. Estera. Przyszywana babcia Davida odpowiedziaa uprzejmym skinieniem gowy na pozdrowienie Noi i wolno, podpierajc si lask, ruszy, a w d schodw. Kat dosza ju do placu przed fontann. By tam targ, krcio si duo ludzi, w powietrzu unosi si zapach sodkich owocw, ryb i wieego chleba. Na jednym ze stoisk, zupenie jak w starych ksikach o Maksie i Morycu, [Maks i Moryc, bohaterowie popularnej ksiki dla dzieci z 1865 r. autorstwa Wilhelma Buscha.] wisiay na dugich sznurkach oskubane kury. - Zaraz znw zrobi mi si niedobrze - stwierdzia Kat I wzia No pod rk. - Na co masz ochot? Moe zrobi dzi wieczorem jak saatk, jak mylisz? - Brzmi dobrze - odpara dziewczyna. Kupiy wie saat, rukol, ogrki, pomidory i jajka, a na koniec Kat spdzia dobre p godziny w sklepie z materiaami. Sprzedawczyni j rozpoznaa i Kat daa si wcign w dug rozmow o swoim ostatnim filmie, ktry by wywietlany w kinie. Noa niecierpliwie spogldaa na zegarek. Zaraz bdzie poudnie i zamkn sklepy, a ona chciaa kupi jeszcze koncentraty do ciemni - przecie tylko po to tu przyjechaa. Wreszcie zostawia matk w sklepie i posza dwa domy dalej do sklepu fotograficznego, gdzie mimo obaw znalaza wszystko, czego potrzebowaa do wywoania zdj. Kiedy uradowana wysza ze sklepu, Kat ju na ni czekaa przed wystaw. - Napijemy si jeszcze cappuccino? Nie czekajc na odpowied Noi, skierowaa si w stron maej lodziarni po lewej stronie rynku. - Byam tu ostatnio, robi prawdziwe cappuccino ze spienionym mlekiem, a nie bit mietan, nie spodziewaam si nawet. Ej, popatrz, to przecie... Kat urwaa i gdy Noa podya za spojrzeniem matki, rwnie to zobaczya. David. Siedzia przy stoliku, ale nie sam. Obok niego siedziaa jaka blondynka, a David - odwrcony do nich plecami - trzyma rk na jej ramieniu. Dziewczyna miaa na sobie obcis letni sukienk, t w zielone paseczki, jej delikatn twarz okalay dugie,

lekko falujce wosy. Przechylia si do Davida tak blisko, e wygldao to tak, jakby jego usta dotykay jej policzka. - Cholera - rzucia Kat. - To chyba nie by dobry pomys. Noa nie odpowiedziaa. Odwrcia si na picie i po prostu odesza. Poczua bolesn pustk w odku. Dlaczego? Dlaczego, do diaba, zaufaa temu ajdakowi? - Gilbert mwi mi, e bylicie wczoraj na strychu - powiedziaa Kat, uruchamiajc samochd. - To znaczy, wiesz, moe to jego bya dziewczyna i wanie z ni zrywa, bo zakocha si w tobie. - Kat - odpara Noa zmczonym gosem. - Prosz, przesta. Porozmawiajmy o czym innym, dobrze? - Jaki temat by ci odpowiada? Pogoda? Nowy kolor cian w twoim pokoju? A moe wyjtkowo mogybymy porozmawia o uczuciach? Noa, czowieku, nie traktuj mnie zawsze jak wroga. Widz przecie, e lubisz Davida. I naprawd si ucieszyam, kiedy Gilbert mi powiedzia, e zaskoczy was na strychu. Uznaam, e to takie romantyczne! Od czasu tego Heiko nie widziaam ci z adnym chopakiem. A miny ju prawie dwa lata, zreszt z nim te chyba ci si nie ukadao, prawda? Nie sdzisz, e powoli wkraczasz ju w wiek, w ktrym mogaby z chopakiem... - Co mogabym z chopakiem? - Gos Noi by tak piskliwy, e Kat na sekund stracia panowanie nad kierownic. Landrover zjecha niebezpiecznie na bok, ale Noa nawet tego nie zauwaya. - Pj do ka? Czy to chciaa ode mnie usysze? Mylisz, e skoro ty szalejesz po okolicy... Noa urwaa. Skrzyowaa rce na piersiach i wbia wzrok w okno. Kilkaset metrw przed nimi jaki czowiek pdzi stado gsi i Kat musiaa zwolni, poniewa ptaki - a byo ich ze sto - zajmoway poow drogi, idc gsiego przed swoim milczcym wacicielem i gono ggajc. - Szalej po okolicy, a wic tak to widzisz. - Kat zabbnia palcami w kierownic, z jej tonu wynikao, e bya dotknita do ywego. - Nie wiem, jak mona to widzie inaczej - odpara cicho Noa. Pomylaa o Nadine i Svenji, swoich przyjacikach, ktre pojechay do Grecji i spdzay urlop w hotelu ciotki Svenji. Ich matki nawet nie podejrzeway, z iloma chopakami dziewczyny ju spay. Pourywayby nam gowy - powiedziaa kiedy Svenja do Noi. - Masz naprawd dobrze ze swoj Kat, ktra pewnie zafundowaaby ci jeszcze abonament na prezerwatywy. Tak, pomylaa Noa. Kat zrobiaby to bez wtpienia. Mimo to rwnie nie miaa bladego pojcia, co przydarzyo si crce.

- Do cholery, ciesz si yciem - odpowiedziaa zadziornie Kat. - Co w tym zego? - Nic - sykna Noa, zaciskajc donie w pici. - Zupenie nic. Chodzi tylko o to, e ja kiedy te chciaam si cieszy. Cieszy si niadaniem w ku razem z tob. Albo wsplnym ogldaniem filmu, zabaw, pjciem do zoo... czym, co dzieci zazwyczaj robi z rodzicami w weekend. Wiesz, e ta twoja idiotyczna wywieszka Kto przeszkadza, dostanie upnia bya pierwszym tekstem, na ktrym jako dziecko wiczyam czytanie, stojc z burczcym brzuchem pod twoj sypialni w niedzielne poranki? Do diaba, Kat, przecie wcale mnie nie znasz, nawet nie masz pojcia, kim jestem. Zdajesz sobie spraw, e za kadym razem, kiedy miaam potrzeb porozmawiania z tob o swoich uczuciach, ciebie nie byo? Albo miaa za duo obowizkw? Albo cieszya si yciem z jakim facetem, ktrego imienia nawet nie znaam? W najgorsz noc mojego ycia bagaam ci, dzwonic na komrk, eby wrcia do domu. Ale ty koniecznie musiaa zosta do koca imprezy, wic przysaa mi Gilberta. Cholera, Kat, od kiedy chcesz rozmawia o moich uczuciach? Noa nienawidzia tego rozczulania si nad sob, ktre gwatownie w niej wzbierao, i z caej siy prbowaa powstrzyma zy, piekce pod powiekami niczym sona woda. - Kurcz, wiem - powiedziaa Kat. - Wiem, zawiodam. Jestem z matk. Ja... Noa ju nie suchaa. Ja. Ja. Ja. To byo wszystko, co Kat umiaa powiedzie. I tylko dziki Gilbertowi nie zabraa tu adnego ze swoich kochankw. Kiedy dojechay pod dom, Gilbert do nich pomacha, ale na widok ich min umiech zamar mu na ustach. - Och - rzuci. Kat trzasna drzwiczkami i wybiega przez furtk ogrodow, nie wypakowujc zakupw. Noa chwycia swoj torb z koncentratami i znikna w ciemni.

Malekie, pogrone w czerwonym wietle pomieszczenie w niczym nie przypominao teraz piwnicy na ziemniaki. Na duym stole stay kuwety z pynami do wywoywania, obok lupa i nawietlarka do ogldania negatyww. Z przenonego odtwarzacza CD rozbrzmiewa gos amerykaskiej aktorki Barbry Streisand, ktrej Kat nie cierpiaa. Noa nie znaa jej filmw, ale ostatniej zimy usyszaa u Gilberta wykonywane przez ni wiersze do muzyki klasycznych kompozytorw i tak zachwycia j ta muzyka, e Gilbert podarowa jej pyt. Najbardziej lubia aranacj wiersza Noc ksiycowa Eichendorffa. Jeszcze dzi, suchajc jej, czsto miaa zy w oczach, poniewa tkwia w niej gboka,

poetycka sia. Bya to ostatnia piosenka na krku i Noa nagle spostrzega, e w niej te bya mowa o gwiazdach. Odpdzia smutek, ktry znw zacz j ogarnia, i wzia si do pracy. Wywoana klisza wisiaa ju na sznurku, tak e Noa moga zdj czerwony filtr z arwki i wczy nawietlark, eby rzuci okiem na negatywy. Rozpoznawaa zarysy krajobrazw i twarzy, ale jej prawdziw uwag przycign negatyw w dolnej czci kliszy. By ciemniejszy - wyranie ciemniejszy od innych. Uczestniczc w wielu kursach i gromadzc literatur fachow, Noa nauczya si nie tylko fotografowania, ale i wywoywania zdj. Wprawnym okiem natychmiast rozpoznaa, dlaczego ten negatyw by taki ciemny. W tym miejscu naszy na siebie dwa zdjcia - zjawisko to nazywano podwjnym nawietleniem. Wystpowao ono do czsto, przede wszystkim wtedy, kiedy aparat by przez duszy czas nieuywany. Prawdopodobnie film nie przesun si prawidowo, kiedy David pstrykn jej pierwsze zdjcie na strychu. Szczegy bdzie mona rozpozna jednak dopiero na pierwszych stykwkach, kiedy niewyrane negatywy pojawi si na arkuszu A4 jako malekie pozytywy.

Zapach chemicznych pynw, gadki, lekko poyskujcy papier fotograficzny, tajemnicza atmosfera, panujca w mroku laboratorium od zawsze byy dla Noi czym magicznym. Jednak najbardziej fascynowa j stopniowy proces przemiany - i kiedy podniosa gotowy ju arkusz pod arwk, jak zwykle przepenio j uczucie szczcia. Oto i one, stykwki. Trzydzieci sze zdj naraz, niewiele wiksze od znaczkw pocztowych, ale ju rozpoznawalne jako miniaturowe zdjcia. Pierwsze byy rzeczywicie zdjciami pejzaowymi, niczym szczeglnym, widok na dolin, drzewa, ki, zachd soca. Nastpne pokazyway twarz chopaka, mniej wicej w wieku Davida. Mia krtkie, czarne wosy, ciemne oczy i - co mona byo wyranie rozpozna nawet przy tej wielkoci due znami na lewej koci policzkowej. - Robert - usyszaa swj gos Noa. To naprawd fascynujce, jak malarz niewiele zmieni si przez te wszystkie lata. Z malekich stykwek patrzya na ni niemo i powanie twarz Roberta. Ostatnie zdjcia pokazyway Davida. Jasne wosy, byszczce oczy. Ten umiech. Noa stumia ch podarcia na strzpki arkusza. Skoncentrowaa si na podwjnie nawietlonym zdjciu. Znajdowao si dokadnie pomidzy zdjciami Roberta i Davida - i tu, na stykwce, zjawisko podwjnego nawietlenia byo jeszcze wyraniejsze. Miniaturowe zdjcie byo teraz

o wiele janiejsze od innych przez co wzmagao si wraenie rozmycia. - Ja - szepna przeraona Noa. - Waciwie to ja powinnam by na tym zdjciu. Przygryza nerwowo doln warg. Tak, wczoraj David zrobi pierwsze zdjcie jej. Ale co przedstawiao zdjcie, na ktre nasuna si jej twarz? Noa nachylia si jeszcze niej nad odbitk. Na srebrnoszarym tle byo co ciemnego, jaka okrga plama. Kontur oka? To nie miao sensu - byo zbyt absurdalne, przynajmniej widziane tu na stykwce. Noa z westchnieniem wytara wilgotne donie w dinsy. To na nic, bdzie musiaa powikszy negatyw, eby dokadniej przyjrze si temu zdjciu - i gdy ponownie zaoya czerwony filtr na arwk, po raz pierwszy zapragna mc przyspieszy ten powolny, wymagajcy tak wiele wyczucia proces. Kiedy wreszcie uoya nawietlony papier fotograficzny w plastikowej wanience z wywoywaczem, jej nerwy byy napite do granic moliwoci. Ostronymi ruchami przesuna kilkakrotnie wanienk w przd i w ty i z zapartym oddechem patrzya, jak na biaym papierze powoli pojawiaj si pierwsze kontury. Najpierw pokazay si ciemne powierzchnie, pniej te janiejsze. Ukazaa si czarnowosa kobieta, jednak nie od przodu, tylko od tyu, i teraz Noa zupenie wyranie widziaa, e okrga plama porodku obrazu rzeczywicie bya okiem. Jej wasnym okiem. Rozszerzone ze strachu wpatrywao si w ni. Noa przypomniaa sobie chwil, w ktrej David nacisn wyzwalacz, przeraenie, jakie j w tym momencie ogarno. Pojawio si rwnie jej drugie oko, ale wci jeszcze wiecio si czerwone wiato i dopiero po zakoczeniu caego procesu wywoywania i wyjciu zdjcia z utrwalacza Noa moga zdj filtr z arwki i obejrze gotowe zdjcie. Kontury jasnego ta, w ktre wpltaa si jej twarz, stay si nareszcie wyrane. Twarz Noi znajdowaa si porodku plecw modej kobiety, ktra miaa na sobie srebrnoszar peleryn, kimono, kruczoczarne wosy cikimi falami opaday jej na plecy. Miaa ramiona rozpostarte jak do lotu. Staa na skraju przepaci, przed ni otwieraa si czarna pustka. Po belkach dachu z prawej strony Noa poznaa, e ta kobieta staa na strychu na progu do stodoy. W otwartym lufciku w prawym grnym rogu zdjcia wieci ksiyc. Gdy Noa na niego patrzya, odtwarzacz CD klikn cicho i sowa ostatniej piosenki bardziej ni kiedykolwiek wbiy si w jej pami.

Tak byo, jakby niebo

Causy ziemi sao, By w jasnych kwiatw dreniu ni o nim tylko chciaa. Powiew przemkn przez any, Kosy si koysay, Szumiay cicho lasy, Gwiazdy rojem janiay. I rozpia ma dusza Szeroko swoje skrzyda, W cichej leciaa guszy, Jakby do domu biega. [Joseph von Einchendorff, Noc ksiycowa]

Noa nie zauwaya nawet, e drzwi piwnicy si otwary i kto zszed na d. Oprzytomniaa dopiero wtedy, kiedy od tyu objy j czyje ramiona. - Co za pikna piosenka - szepn jej do ucha David. Noa wyrwaa si z jego obj i wymierzya mu siarczysty policzek.

CZTERNACIE

Zwierzanie si drugiemu czowiekowi jest w gruncie rzeczy jak gra, w ktrej albo wszystko si przegrywa, albo wygrywa. Ten drugi jest zawsze przeciwnikiem i dokadnie tak naley go traktowa. aden gracz nie kadzie odkrytych kart na stole. Trzyma je w doni i wybiera, ktre wyrzuci pierwsze, a ktre zatrzyma do koca. Eliza, 27 lipca 1975

Na twarzy Davida wida byo jeszcze lad doni Noi, kiedy wyszli z ciemni i poegnali si z Gilbertem, ktry chcia pojecha do miasteczka na koncert muzyki klasycznej. Kat jeszcze nie wrcia, ale zostawia kluczyki w stacyjce. David poszed za No na gr, ale nie pozwoli zatrzasn sobie drzwi przed nosem. - Do diaba! - powiedzia, wciskajc stop midzy drzwi a futryn. - Moesz mi wreszcie wyjani, o co chodzi? - O co chodzi? - Noa cofna si o krok, wpuszczajc Davida i jednoczenie trzymajc go na dystans wciekym spojrzeniem. Jej gos brzmia lodowato. - Myl, e robisz ze mnie gupi, o to chodzi. Nie chciaam wierzy temu Dennisowi, kiedy ostatnio pod knajp powiedzia mi prosto w twarz, jaki jeste. Zdradzi ci, o co mnie spyta? Czy jestem twoj now panienk, a potem wspomnia jeszcze co o twojej niezej kolekcji. - Noa ze wstrtem potrzsna gow. - Jeden z egzemplarzy mogam podziwia na wasne oczy. Widziaam ci, David dzi przed poudniem w miecie, w tej miej kawiarence przy rynku. Jaki przypadek, prawda? Ale ze swoj liczn blond przyjacik miae chyba atwiej ni ze mn, dosownie wisiaa u twoich ust. Dostae przynajmniej to, czego chciae? Przez chwil David wyglda tak, jakby chcia si odwrci na picie i odej. Po namyle jednak postanowi inaczej. - Tak, dostaem - powiedzia powoli. Sign do kieszeni spodni i wyj jaki papier, zmity wycinek z gazety. Noa poirytowana zmarszczya czoo, zauwaya, e jej wcieko miesza si z niepokojem. - Ale tego najwyraniej ju nie widziaa - kontynuowa David. Opar si o szaf Noi, wci trzymajc wycinek w rce. - W przeciwnym razie chtnie przedstawibym ci Leslie. Chodzilimy kiedy ze sob, ale tak naprawd nie zaiskrzyo midzy nami. Pozostalimy dobrymi przyjacimi. Opowiadaem jej dzi o tobie, chocia spotkaem si z ni z waciwie

z innego powodu. Prbowaem wydoby co od matki i Gustawa, ale mi si nie udao, zbyli mnie obydwoje. I wtedy przypomniao mi si, e ojciec Leslie pracuje w redakcji gazety. Dlatego do niej zadzwoniem. Poprosiem j, eby mi co zaatwia. I zaatwia. David wycign wycinek w stron Noi. Rozczarowanie wywoane jej podejrzeniami tak wyranie malowao si na jego twarzy, e dziewczyna poczua, jak oblewa si purpur. Jej policzki pony ze wstydu. - Nie wiem, co widziaa w kafejce - powiedzia David pogardliwym tonem. - I nie wiem, w co chcesz wierzy jakiemu idiocie, ktry opowiada ci o mnie bzdury. Ale moe zainteresuje ci ten artyku. Ukaza si w sierpniu 1975 roku w Rheinische Post. Noa poczua niesmak w ustach. Jej zo skurczya si jak balon, z ktrego kto spuci powietrze. Czua si niedobrze. Linijki zleway jej si przed oczami i musiaa wzi si w gar, eby je przeczyta.

ZNIKNICIE SAMOBJSTWO?

OSIEMNASTOLETNIEJ

ELIZY

CZYBY

TRAGICZNE

Dsseldorf - W sprawie zaginionej Elizy Steinberg wci jeszcze nie odnotowano adnego sukcesu, mimo szeroko zakrojonej akcji poszukiwawczej. Po zaginionej w nocy 21 sierpnia w Dusseldorfie dziewczynie urwa si wszelki lad. Wedug ojca crka w wieczr osiemnastych urodzin pooya si wczenie do ka, skarc si na bl gowy, a nastpnego ranka nie byo jej w swoim pokoju. Rwnie w szkole, liceum im. Rckerta w Dusseldorfie, Eliza si nie pojawia. Nie widzia jej nikt z krgu przyjaci ani nikt z grona nauczycielskiego. Po pierwszych ustaleniach podejrzenie porwania zostao z ca pewnoci wykluczone. Ojciec dziewczyny, powaany lekarz medycyny oglnej, spdzi noc na wypenianiu zeznania podatkowego, matka od czasu tragicznej utraty pierworodnego syna cierpiaa na silne zaburzenia snu, tak e najlejszy odgos postawiby j na nogi. Po bezskutecznym dochodzeniu wyeliminowano take ewentualny lad prowadzcy do Westerwaldu, gdzie rodzina kilka miesicy wczeniej wynajmowaa dom. Z powodu niestabilnej konstrukcji psychicznej dziewczyny zgodnie z wypowiedziami ojca jego crka nade wszystko kochaa brata, ktry zgin w wypadku motocyklowym - miejscowa policja nie wyklucza obecnie samobjstwa.

Noa opucia wycinek z gazety i spojrzaa na Davida, ktry teraz opiera si o okno. Niebo przybrao czerwonaw barw, nad orzechem w ogrodzie wisiaa jedna jedyna chmura. Wygldaa jak cienka, czarna sukienka zapltana w gaziach. W gowie Noi huczao od pyta. Nie wiedziaa, co powiedzie. David zamkn okno i przejecha doni po jasnych wosach. - Najbardziej dziwi mnie to, e niby zagina w Dusseldorfie - odezwa si, omijajc temat, ktry najbardziej ciy na duszy dziewczynie. - To przecie nie ma sensu, prawda? Noa wzruszya ramionami. - Zaraz przyjd - powiedziaa cicho. Ogldajc stykwki i podwjnie nawietlone zdjcie, David usiad na ku Noi. - Wyglda naprawd niesamowicie. Stoi nad przepaci w taki sposb, jakby w nastpnej chwili rzeczywicie miaa rzuci si w d. Ale to, e kto j przy tym fotografuje, zakrawa na perwersj. Mylisz, e to by Robert? - Przynajmniej tylko jego wida na innych zdjciach. Ale moe tylko si wygupiali. Moe Eliza udawaa, e skacze. - Noa przypomniaa sobie, jak David zachowa si na skraju przepaci. Rwnie on rozoy rce, udajc, e potrafi lata. - Jeli to w ogle jest Eliza - rzuci w zamyleniu David. - W gruncie rzeczy wida t dziewczyn od tyu. Mgby to by kto inny. Mogaby to by rwnie dorosa kobieta. Sign ponownie po arkusz stykwek i zacz studiowa doln poow. - Moje zdjcia wyszy zupenie dobrze. Gratulacje, naprawd masz talent. David mwi tak, jakby nic si nie wydarzyo, ale doskonale syszaa chodny ton w jego gosie. Zdystansowa si wewntrznie i chocia Noa chtnie przywoaaby go z powrotem, nie wiedziaa jak. - Gilbert pojecha, a Kat jeszcze nie wrcia - powiedziaa, prbujc uchwyci jego wzrok. - Co by powiedzia, gdybymy jeszcze raz sprbowali urzdzi seans... - Okej. - David podnis si z ka Noi.

Noa schowaa szklank i kartk papieru w swojej szafce. Gilbert na szczcie o nic nie pyta, prawdopodobnie myla, e j podara. Urzdzanie seansu w biay dzie byo dziwne, a kiedy Noa pooya palce na szklance, poczua, e David zachowywa rwnie fizyczny dystans. Koniuszki ich palcw nie dotykay si jak tamtej pierwszej nocy, oczy Davida nie byszczay, a wyczuwalne w powietrzu napicie byo spowodowane wycznie kartk papieru i szklank, ktra staa midzy nimi na

rodkowym okrgu. - Jeste tu? - spyta David, wbijajc natony wzrok w szklank. - Eliza? Jeste... tu? Przez moment No ogarny wtpliwoci, czy Eliza si odezwie. Moe to wszystko byo jednak wytworem jej wyobrani? Wtem szklanka si poruszya. TAK - A teraz? - David zmarszczy czoo i podnis gow, - O co mamy spyta? Pierwsze, co przyszo jej na myl, nie miao nic wsplnego ani z morderstwem, ani ze zdjciami, ktre wywoaa dzi popoudniu. - Eliza, widzisz nas? Szklanka powdrowaa do liter. CZASAMI Noa pocigna nosem. W pomieszczeniu znw rozchodzi si znajomy zapach i pomylaa, czy nie jest przypadkiem tak, e zapach by tu stale, tylko ona nie zawsze go czua. - A teraz? - szepna, czujc si nieswojo. - Widzisz nas teraz? TAK - Kroki na strychu - pytaa dalej Noa, drc mimowolnie. - Czy to byy twoje kroki? NIE - Kroki? Jakie kroki? - David przesun palce na szklance. Jego twarz oblaa si lekkim rumiecem, co Noa pocztkowo tumaczya sobie podnieceniem, ale kiedy szklanka powdrowaa do litery D, David cofn do. - Jeeli masz na myli kroki na strychu wczorajszej nocy, to byem ja. - TY? - Noa popatrzya skonsternowana na Davida. - Zwariowae? Jak si tam dostae? Czy ty w ogle zdajesz sobie spraw, ile strachu mi napdzie? Czego szukae na strychu w rodku nocy? David obliza szybko grn warg. Noa zauwaya, e robi ten ruch zawsze wtedy, kiedy czu si niepewnie. - Przepraszam. Nie pomylaem, e moesz mnie usysze. Ta caa sprawa nie dawaa mi po prostu spokoju. Chciaem sprawdzi, czy co jeszcze znajd. Co oprcz aparatu i kimona. Staem najpierw pod twoim oknem, ale wszdzie byo ciemno, wolaem ci nie budzi... A potem znalazem si tam na grze. - Ale jak? - Noa pokrcia gow, zupenie zbita z tropu. - Jak si dostae na strych? Drzwi byy zamknite, klucz tkwi w zamku na zewntrz. - Wszedem od tyu - powiedzia z zakopotaniem David. - Wamaem si do stodoy.

Staa tam drabina, do wysoka. I po niej dostaem si na gr. Przepraszam, naprawd. - Znalaze co? - Nic. W kadym razie nic godnego wzmianki. Noa rzucia mu wcieke spojrzenie. - Nastpnym razem bd askaw mnie obudzi, jasne? Poza tym zamkne na strychu Hitchcocka. - Hitchcocka? - Naszego kota. - Aha, jego. - David popatrzy na fotel, na ktrym spay koty. - Sorry. Nie zauwayem go. Prawdopodobnie wszed tam za mn. Noa przypomniaa sobie otwarte okno kuchenne. o rany, w takim razie Hitchcock dokona niesamowitego wyczynu, wdrapujc si po drabinie za Davidem. Moe David zamkn go w stodole, kiedy si wymyka z powrotem, i kocur nie znalaz lepszego wyjcia, jak tylko wspi si po drabinie na strych. Do diaba, mg si przy tym poama. - Nie mog poj, e to zrobie - mrukna Noa ze zoci. A potem znw pooya palce na szklance. Po co ^ przedua? Czas zada wreszcie decydujce pytanie. - Eliza, kto by morderc? Kto ci zabi? Szklanka z zawrotn szybkoci skierowaa si do jednego ze rodkowych okrgw. NIE CHC - Nie chc? - David popatrzy na szklank, potem na No. - Co ma znaczy to nie chc? To chyba nie moe... - Pst! - Noa wskazaa gow na szklank, ktra powoli suna w stron liter. DWIE DONIE ZACISNY SI NA MOJE] SZYI ZACZY MNIE DUSI PRZESUNY MNIE NA SKRAJ PRZEPACI I ZEPCHNY MNIE W NI Odpowied Elizy dosownie zapara dech w gardle Noi. Nagle poczua, jakby j sam kto dusi. Zerwaa si na rwne nogi, eby otworzy okno, i skonsternowana stwierdzia, e ju jest otwarte. Jasne wiato soca porazio j w oczy, musiaa je zmruy. Oparta o framug, wdychaa gboko wiee powietrze, jakby chciaa si przekona, e wci jeszcze yje. - Jakie donie? - spyta David, gdy Noa usiada z powrotem. - Czyje donie? Kto ci zabi? No powiedz nam wreszcie. Szklanka przesuna si do przodu. PROSZ O NASTPNE PYTANIE

Noa pokrcia gow. Ju nie mog, pomylaa. Nie wytrzymam tego. - Do cholery, jestemy w jakim quizie telewizyjnym, czy co? - David zakopotany przejecha woln rk po wosach. - To niemoliwe - wycedzi, wpatrujc si w szklank. Jestemy tu po to, aby wydoby na jaw prawd, sama to przecie tak sformuowaa, no nie? Prawda nigdy nie wysza na jaw - i to si nigdy nie zmieni, jeeli bdziesz si z nami bawia w kotka i myszk. Co wydarzyo si tej nocy, kiedy zostaa zamordowana? Jak w ogle do tego doszo? Szklanka staa w miejscu. Noa poczua niemal ch, eby j przesun, wszystko jedno w ktr stron. Spojrzaa na Davida, ktry wyglda na wykoczonego, i nagle przyszo jej co na myl. - Nie zna nas - szepna. - W gruncie rzeczy Eliza nie ma pojcia, kim jestemy. Moe myli, e jej nie uwierzymy, kiedy wyjawi nam to imi. Moe... moe wydarzyo si co zego. David popatrzy na ni. - Co zego. Ta dziewczyna zostaa zamordowana, uduszona i zepchnita ze strychu, to logiczne: wydarzyo si co zego. A to, kim jestemy, nie gra adnej roli! W kadym razie jestemy tymi, ktrzy mog jej pomc. Skoro nie zaufa nam, to komu? Szklanka znw przesuna si do liter. NIE UFAM NIKOMU Noa westchna gboko. Brakowao jej sw, David musia czu si podobnie. Wyglda na sfrustrowanego i wciekego i nagle w strach Noi wmieszao si wspczucie. Bezradnie zagryza doln warg. O co ma teraz spyta? Zdobycie zaufania innego czowieka czsto byo do trudne, ale jak, na lito bosk, zdoby zaufanie ducha? - A co z Robertem? - sprbowaa z ociganiem. - Czy mgby by morderc? DLACZEGO SAMI GO O TO NIE SPYTACIE David jkn. - Cholera, to bez sensu. Mamy ofiar, ktra nie chce wyda mordercy, ducha, nieufajcego tym, ktrym si ukaza. Kto wie... - David rozemia si gorzko. - Moe wcale nie ma adnego mordercy. Moe Eliza naprawd popenia samobjstwo, jak napisali w gazecie. Noa rzucia mu gniewne spojrzenie. Przecie to niemoliwe, eby sama si udusia i zepchna ze strychu. Nie, Noa jej wierzya, rozumiaa nawet jej obawy przed tym, e kto mgby naduy jej zaufania, przez chwil czua si niemal blisza Elizie ni Davidowi. - Przecie ty te mi nie powiedziae, e krcie si noc po naszym strychu - rzucia

zaczepnie. - To si nazywa wamanie, gdyby nie wiedzia. David wzdrygn si. Cofn palce ze szklanki i przez moment Noa baa si, e wstanie i wyjdzie, tak jak ostatnim razem. David jednak nie ruszy si z miejsca. Spojrza na ni szyderczo. - Opowiedziabym ci od razu dzi po poudniu, gdyby mnie nie spoliczkowaa na powitanie. Noa opucia gow. Dlaczego? - pomylaa. Dlaczego mam ten niewiarygodny talent psucia wszystkiego? Zacisna usta, jakby moga tym samym cofn swoj uwag, ale to si oczywicie nie udao. David ponownie pooy palce na szklance. - Dalej - powiedzia cicho. - Kontynuujmy, w przeciwnym razie odejdzie. Ty z ni rozmawiaj, bo ja chyba ju niedugo strac nad sob kontrol. Noa jeszcze raz wcigna gboko powietrze i zadaa nowe pytanie. - Zdjcie Roberta. Sama robia te zdjcia, ktre byy w leice? TAK - A ostatnie zdjcie, ta moda kobieta w srebrnym kimonie, to jeste... bya ty? TAK - Sfotografowa ci Robert? TAK - Spytaj, co z kluczem - szepn David pojednawczym tonem. - Tym do skrzyneczki. Eliza odpowiedziaa, zanim Noa sformuowaa pytanie. MIAAM GO NA SZYI KIEDY ZOSTAAM ZAMORDOWANA Noa i David spojrzeli po sobie. - Umara... - Noa znw chwytaa powietrze, jakby go brakowao w pokoju. - Umara tego samego dnia, w ktrym Robert zrobi ci to zdjcie? BY TO DOBRY DZIE NA MIER Noa skubaa wargi. Donie jej zwilgotniay, a David mia coraz bardziej zacity wyraz twarzy. - W gazecie napisano, e zagina w Dusseldorfie. Jak znalaza si na wsi? POTAJEMNIE - A czego tu szukaa? PROSZ O NASTPNE PYTANIE Palce Davida zesztywniay, jakby z trudem powstrzymywa si od rzucenia szklank o cian. Noa bya zrozpaczona. Jej pytania do niczego nie prowadziy - i miaa wraenie, e

Eliza to wanie zamierzaa, jakby chciaa im powiedzie: dotd i dalej nie. I to z pen wiadomoci, e trzymaa ich w garci. Tak, chcieli tego czy nie, tkwili po uszy w tej zagadkowej i podejrzanej historii. - Prosz - Noa podja ostatni prb. - Prosz, daj nam jak wskazwk. Co, o co moglibymy si zaczepi. Szklanka przez dusz chwil staa w miejscu. Na dworze zachodzio ju soce, fragment nieba za oknem salonu by skpany w gbokiej czerwieni. Szklanka przesuna si bezszelestnie w stron liter. ZNAJDCIE MJ KLEJNOT A POTEM ZOBACZYCIE CZY CHCECIE MI POMC I to byo wszystko. Eliza nie chciaa ujawni nic wicej. David i Noa prbowali jeszcze wiele razy zadawa rne pytania. Ale Eliza milczaa. Byo ciemno, kiedy David wyszed. Spojrza przelotnie na No, dokadnie tak samo jak wczoraj, gdy przysza po niego Maria, bo co dziao si z Sucharkiem. Nie mial ju jednak tego bysku w oku. - Do zobaczenia - rzuci, zanim znikn w ciemnociach. Niedugo potem wrcia Kat. Noa siedziaa w fotelu, kiedy matka wparowaa do salonu. Wosy miaa zmierzwione, policzki ponce. W doni trzymaa drewnian ramk z nacignitym ptnem. By na nim jaki abstrakcyjny obraz z czarnym, niemal plastycznym tem i ciemnoczerwonymi kropkami. Noa wlepia wzrok w matk. - Skd to masz? - Od Roberta - odpara Kat z przekor w gosie. - A co? Co tak na mnie patrzysz? Mam na twarzy krosty dumy? I gdzie jest Gilbert? - Co ci z nim czy - szepna Noa. - Co ci czy z Robertem. Kat wyda usta jak dziecko, ktre przyapano na podkradaniu zabronionych sodyczy. - Suchaj no, spdziam u niego raptem jedno popoudnie, za kogo ty mnie masz? Noa wolaa nie odpowiada na to pytanie. Poza tym widziaa przecie. Widziaa po twarzy Kat. I nawet jeeli dzisiaj do niczego nie doszo, to ten stan rzeczy dugo nie potrwa. Zdobyam - ogasza blask w oczach Kat. Nagle Noa ju nie wiedziaa, co byo silniejsze. Wcieko na matk czy strach o ni.

PITNACIE

Stara. Wszyscy uwaaj j za szalon, ale ja czuj, e ona wie. Wie o rzeczach, ktrych jeszcze nie ma, ale ktre kiedy nar stpi w mojej i w cudzej przyszoci. Eliza, 29 lipca 1975

Tej nocy Noa nie spaa z powodu panujcej ciszy. Ciszy, ktra pozwalaa, aby jej myli stay si jeszcze goniejsze. Godzina za godzin przewracaa si w ku, a w kocu wstaa i podesza do okna. Na skraju nieba ju zarysowywa si wit, w kadej chwili mogo zacz wschodzi soce. Pod orzechem siedzia Hitchcock ze spojrzeniem utkwionym w bram ogrodu, przez ktr wkracza dumnie jasno prkowany kot. Po przenikliwym miauczeniu Noa poznaa, e bya to kotka w rui. Skradaa si w stron Hitchcocka. Coraz bardziej wyzywajce odgosy, jakie z siebie wydawaa, wyranie oniemielay kocura. Noa nie moga powstrzyma umiechu na widok bezradnego zachowania biedaka. Ju w pierwszych miesicach Kat kazaa go wykastrowa, Pancake zreszt te bya wysterylizowana, oboje wic nie mieli bladego pojcia o naturalnych potrzebach swoich pobratymcw. Czego, na lito bosk, ode mnie chcesz? - zdawa si pyta Hitchcock kotk. - Co, u licha, mam zrobi?. Kocia dama bya coraz bliej i miauczaa coraz rozpaczliwiej, a Hitchcock poczu si w kocu tak przyparty do muru, e przewrci si na grzbiet i wycign w powietrze wszystkie cztery apy. Kotka natychmiast przestaa miaucze. Staa jak wmurowana i wpatrywaa si w kocura. Noa zachichotaa. Niewiele brakowao, a kotka pokrciaby ebkiem nad msk gupot. Nastpnie zrobia w ty zwrot i pogardliwie wymaszerowaa przez bram ogrodu. Hitchcock odwrci gow i zupenie skonsternowany patrzy w lad za ni. Noa wybuchna miechem. - Biedny, gupi Hitchcock - zawoaa do niego. Kocur podnis gow, teraz on miaucza, obraony, jakby kto urazi jego uczucia. Skoczy z powrotem na apy i ruszy za kotk, ktra najpierw go zaczepiaa, a potem w tak pody sposb zostawia na lodzie. - Hej - krzykna za nim. - Hitchcock, poczekaj, nie wychod na ulic. Ale czarny kocur ju skrci za rg i kiedy Noa usyszaa z oddali odgos samochodu,

przestraszya si nie na arty. Hitchcock i Pancake byy kotami domowymi, ktre do niedawna nigdy nie opuciy mieszkania. Nie byy przyzwyczajone do samochodw - rwnie tu dotychczas przebyway tylko w ogrodzie i najwyej odwayy si raz czy drugi wyjrze zza potu. Noa szybko wskoczya w dinsy i wybiega za kocurem. Za nim, ale dokd? Z bijcym sercem rozejrzaa si po wiejskiej ulicy, po Hitchcocku jednak nie byo ju ani ladu. Noa zbiega w d do rozwidlenia drg. W lewo szo si do gospody, a stamtd za wie, w prawo droga prowadzia w gr, do innego lasu, za ktrym, jak powiedzwczoraj po powrocie z miasteczka Gilbert, znajdowa si dworzec kolejowy. Noa ponownie usyszaa nadjedaj, cy samochd, ktry kilka sekund pniej wyjecha zza zakrtu. By to zielony opel, ktrego dwch pasaerw Noa natychmiast rozpoznaa. Za kierownic siedzia Thomas Kord, a obok jego syn, rudzielec. Std obydwaj byli do zudzenia do siebie podobni: taka sama fryzura, ten sam kolor wosw, takie same kanciaste i szerokie barki. Noa mimowolnie si skulia, ale byo za pno, Kordowie ju j poznali i spojrzenie, jakie rzuci jej Dennis, nie byo ani troch uprzejme. - Hitchcock? - Gos Noi rozleg si na pustej teraz ulicy. - Hitchcock, gdzie jeste? Miaa wanie pj w lewo, gdy usyszaa miauczenie. Dobiegao z prawej strony i ledwo skrcia za rg, zobaczya biegncego truchtem w gr ulicy kota, ktry w pewnym momencie znikn na polnej drodze. Noa rzucia si za nim biegiem, jej kroki odbijay si echem na bruku. Polna droga odchodzca w bok od ulicy wioda obok cmentarza. By to may cmentarz, zaledwie kilkadziesit grobw, wypielgnowanych, z kwiatami, pomnikami i jasnym wirkiem pomidzy nimi. Na biaym posagu przedstawiajcym anioa z bia czar w doniach siedzia ptak. Przekrzywi ebek i patrzy na No, a, sposzony jej krokami, znikn na coraz bardziej janiejcym niebie. Kot wci jeszcze mia przewag. Noa biega za nim, raz po raz woajc imi Hitchcocka, kocura jednak nie byo wida. Kilkaset metrw dalej polna droga skrcia z powrotem do ulicy, prowadzcej przez wie. Nie byo na niej ywej duszy, caa wie jeszcze gboko spaa, a kot znikn na jednym z podwrek. Noa zapaa si pod boki. Od biegu bolaa j klatka piersiowa. Zawrcia i powoli ruszya z powrotem ulic, zagldajc do wszystkich ktw i zakamarkw, a cichy chichot kaza jej si zatrzyma. Staa znw w punkcie wyjcia, przy domu Hallscheita. To std dobiega chichot. miaa si starucha, jego szalona teciowa. Siedziaa przed domem na skadanym krzele, a o

jej skrzyowane nogi ociera si Hitchcock. Przez chwil jej wasny kot wydawa si dziewczynie zupenie obcy. Nagle wyglda jak kot czarownicy, a poorana zmarszczkami twarz starej kobiety sprawiaa tak niesamowite wraenie, e Noa najchtniej odwrciaby si na picie i ucieka. Wtem starucha przywoaa j skinieniem. Noa poczua, jakby pocigaa przy tym za jak niewidzialn ni, ktra czya je obie. Hitchcock uoy si u stp starej kobiety. Mrucza gono, czego zazwyczaj wcale nie robi. Stara bya ubrana na czarno, na powykrcanych gocem doniach wida byo uszczce si plamy starcze, a jej przenikliwe, ptasie oczy wierciy dziury w twarzy Noi. - Widziaam go - zaskrzeczaa, zanim Noa zdya wydusi z siebie sowo. Widziaam go, czarnego ksicia. Przyszed tamtej nocy. Przyszed, eby sobie zabra, co uwaa za swoje. Ale poszli za nim inni i kiedy wrci, zniszczy, gupi, gupi ksi. Noa bya za bardzo wystraszona, eby o cokolwiek pyta. Chciaa si nachyli nad Hitchcockiem, wzi go na rce i uciec, ale starucha trzymaa j swoim wzrokiem. Gos, jaki teraz z siebie dobya, by zaledwie schrypnitym szeptem. - Uwaaj na siebie, dziecino. Gdy Noa wracaa do domu, przyciskajc z caej siy do piersi protestujcego kocura, wzeszo soce. Nasta dzie. Ale Noa nie chciaa go widzie. Wczogaa si do ka, zwina w kbek i zacisna powieki. Kiedy wreszcie zmorzy j sen, by ciki i mczcy.

SZESNACIE

Maria kocha Roberta. Wyznaa mi to dzisiaj. Umiechnam si i milczaam. Pomylaam, ze byoby mio, gdybym bya niewinna. Niewinna i gupia, jak Maria. Widz blask w jej oczach, ale widz te, e on zniknie. Bdzie coraz sabszy i sabszy, jak ogie, ktry najpierw staje si arem, a pniej popioem. Eliza, 1 sierpnia 1975

Kat naleaa do tego gatunku ludzi, ktrzy chorob traktuj jak osobist obraz. Wspczucie dla choroby innych byo im tak samo obce jak rozczulanie si nad sob. Choroba suya Kat wycznie do tego, aby jak najszybciej usun j z drogi za pomoc najsilniejszych rodkw. Dlatego herbatki zioowe Gilberta, jego krople homeopatyczne i wywodzce si z ksiek medycznych metody reiki budziy w niej rwnie gwatowny sprzeciw, jak jego cige napomnienia, eby po niedawnym zatruciu odywiaa si ostronie. Wczoraj wieczorem wypia do zupy kieliszek czerwonego wina, a na niadanie zjada chleb % rodzynkami i z pasztetwk, co Noa poznaa po talerzu na stoliku pod orzechem. A teraz staa z zakasanymi rkawami na grze kompostu w duym na cztery metry kwadratowe murowanym korytku obok latryn. Miaa na sobie jaskrawoczerwone kalosze, ucite ogrodniczki, a pod nimi koszul w paseczki. W wysoko upitych wosach lnia w socu wielka, zielona klamra. Machajc dziarsko opat - obok niej urosa ju spora grka botnistej ziemi i chwastw - piewaa na cae gardo: Miaa baba chopa, miaa baba chopa jak niedwiedzia... . Gilbert, w szortach i koszulce, lea na leaku. Woy sobie do uszu zatyczki, gaska zwinit na jego piersi Pancake i czyta grube tomiszcze na temat historii medytacji. Gdy zobaczy wychodzc z domu No, wskaza gow Kat i artobliwie przewrci oczami. - Twoja matka przekopuje Westerwald. - Kompost, sweetheart - Kat przerwaa piew. - Postanowiam zaoy now kompostowni, nawet jeli Gilbert twierdzi, e bez sensu przekopywa si do dou jak kret. Ale skoro ju przy tym jestem, to przecie mog spokojnie dokopa si do dna, jak sdzisz? Kat spojrzaa na No, jakby miaa zamiar natrafi pod opat na zoto, i jak zwykle nie poczekaa na odpowied. - Moja maa, spaa jak zabita. David ju by i chcia tapetowa twj pokj. Powiedziaam mu, e wpadniesz po niego, jak wstaniesz i pozbdziesz si opuchlizny

z nosa. - Strasznie mieszne, Kat. - Noa rozdraniona chwycia si za nos. Kat uwielbiaa jej dokucza, mwic, e po nocy ma zawsze spuchnity nos, jakby miaa katar. Noa wzia kawaek chrupkiego pieczywa, posmarowaa go masem i odpdzia pszczo, ktra krya wok otwartego soika miodu. - Cholerna opata, w tej ziemi jest peno korzeni. Kiedy to skocz, bd moga przyj rol napakowanej kulturystki - jkna Kat, ponownie wbijajc opat w ziemi i piewajc dalej: A po roku, po roku, zrobia z niego ledzia!. Noa roztarta nos, posmarowaa pieczywo miodem i ruszya do gospody. Na jej zegarku byo wp do drugiej, soce stao wysoko na niebie i nie byo ju ladu po spokojnym nastroju poranka. Na ce pasy si krowy, szczekay psy, przed jednym z domw kobieta w chustce na gowie zamiataa chodnik, a ze stodoy ich gospodarza dochodzi warkot uruchamianego traktora. Starej nie byo pod drzwiami, ale Noa i tak przyspieszya kroku. Ze spuszczon gow mina dom, jakby mieszkay w nim potwory. Przed knajp sta bus Davida. Klapa silnika bya podniesiona, w powietrzu unosi si zapach oleju, a obok Davida, ktry nachyla si nad silnikiem, stali Gustaw i Estera. Z otwartego okna dochodziy nieartykuowane dwiki w wykonaniu Sucharka. Noa zatrzymaa si kilka metrw przed busem. David jeszcze jej nie zauway, ale Gustaw, umiechajc si od ucha do ucha, wychodzi jej naprzeciw. Mia podwinite rkawy koszuli i chocia najwyraniej pomaga Davidowi w pracy, nie byo na niej wida choby najmniejszej plamki oleju. Tylko jego donie byy czarne i tuste. W jednej dziery rubokrt, drug przycign do piersi, eby Noa moga zapa go za okie. Czerwone plamy znw pokryway jego szyj, obwise policzki pony i No ogarno dziwne wspczucie dla tego czowieka. Wyglda jak dziecko, ktre za szybko stao si dorose. - Nie mog ci niestety poda rki - powiedzia. - Ale David by ju u was. Wyspaa si? Noa skina gow i zerkna zza Gustawa w stron busa. Opanowao j tak przemone pragnienie, eby ujrze Davida za mask samochodu, a nawet wicej, eby dotkn go i pocaowa, e a si siebie przestraszya. Nagle wydao jej si, e samochd jest murem, a za nim oczekuje jej czowiek, za ktrym tsknia przez cae ycie, z kadym uderzeniem serca. Gdyby nie byo tu Gustawa i Estery; podbiegaby do busa i rzucia si Davidowi na szyj. Teraz i Estera patrzya w jej stron, skina gow na przywitanie i Noa spucia wzrok, bo poczua si jak przyapana. Akurat gdy mylaa, e nie moe si tak pokaza Davidowi, klapa silnika opada i

David popatrzy wprost na ni. Zielone oczy byszczay, policzki byy brudne od pracy, ale na jego twarzy wci jeszcze malowa si dystans. - No, wyspana? Noa znw moga tylko skin gow. Dlaczego to pragnienie nie ustawao, dlaczego roso coraz bardziej pod wzrokiem tych trojga? I dlaczego mio tak okropnie bolaa? Nawet Gustaw zauway, co dzieje si w jej wntrzu. Odchrzkn, cofn si o krok i mrugn do Davida. - Idcie, modzi, sam sobie jako z tym poradz. Noa, przeka mamie, e festyn zaczyna si pojutrze o sidmej. - Tak - odpara Noa. - Oczywicie, chtnie. David wytar rce w koszulk. Bya czarna, nie byo wic wida na niej plam, i kiedy Noa podesza bliej, poczua bijcy od niego zapach oleju samochodowego i wieego potu, ktry wyda jej si zapachem perfum, jaki najchtniej wdychaaby bez koca. David nie da po sobie pozna, czy dostrzeg szalejc w niej burz uczu. Jego twarz pozostaa nieruchoma, ton chodny, ale ruchem gowy zaprosi j do wntrza domu. - Musz si najpierw umy, ale z tapetowania ju nic dzisiaj nie bdzie - powiedzia w korytarzu. - Jeeli ten cholerny bus zapali, musz pojecha do miasta po napoje na festyn. David prowadzi j obok drzwi do gospody i po schodach na gr. W drodze udao jej si troch uspokoi. Paplanina Sucharka rozlega si goniej, brzmiao to tak, jakby si czego domaga, poniewa powtarza wci t sam monotonn sekwencj tonw. David wskaza na kolejne schody, a raczej drabin, ktra prowadzia jeszcze wyej. - Tam na grze jest mj pokj. Poczekaj w nim, zaraz przyjd - i z tymi sowami znikn za drzwiami azienki. Kiedy Noa podesza do drabiny, odkrya dwoje drzwi na kocu korytarza, z ktrych jedne byy zamknite, a drugie lekko uchylone. Niezdecydowana zrobia kilka krokw w ich stron, ogldajc si kilkakrotnie, a wreszcie stana tu przy drzwiach. Za nimi znajdowaa si sypialnia, maa, spartasko urzdzona, z dwoma pojedynczymi kami i stolikiem nocnym pomidzy nimi. Staa na nim Biblia, a obok wazonik z tym godzikiem. Nad stolikiem nocnym wisia oprawiony w ramk haft. Byo na nim napisane: Co masz zrobi jutro, zrb dzisiaj. Na ku z lewej strony leaa piama w paski, na poduszce tego z prawej nienobiaa koronkowa koszula nocna. Noa zmarszczya czoo. Jak to, podwjna sypialnia? Czyby Maria i Gustaw jednak byli par? - Cze, Noa. - agodny gos za jej plecami tak j przestraszy, e omal nie krzykna.

Odwrcia si gwatownie, odskoczya krok do tyu i popatrzya prosto w oczy Marii. Matka Davida wysza zza innych drzwi, ktre stay teraz otwarte na ocie. Noa nie moga si oprze chci zajrzenia do rodka. Take tutaj stay dwa ka - due z barierkami i normalne. - Pokj Davida jest na grze - powiedziaa z umiechem Maria i lekko zaczerwieniona dodaa, jakby czua si zobowizana do wyjanienia: - Tu na dole pimy Karl i ja oraz Gustaw i Estera. Noa bya tak bolenie poruszona, jakby zaskoczya matk Davida w jej najintymniejszej sferze. To, e Maria dzielia sypialni z chorym synem, byo zrozumiae - ale Estera i Gustaw w jednym pokoju? W kuchni co zadwiczao i Maria oddalia si pospiesznie. Noa wesza na gr, drewniane stopnie drabiny skrzypiay pod stopami, a w yach wci jeszcze pulsowa jej strach z powodu Marii, ktra j przyapaa. Pokj Davida by may i prosto urzdzony. Wskie ko pod skosem dachu, na cianach dwa plakaty z kometami, trzy sigajce biodra stosy ksiek obok ka, na pododze odtwarzacz CD i sporo pyt, na biurku stary komputer, a pod nim drukarka, rozklekotana, ale jeszcze na chodzie. Rzucia okiem na papiery na biurku. David wydrukowa sobie z internetu list uniwersytetw. By na niej te uniwersytet w Berlinie, ale zanim po raz drugi miaaby zosta przyapana na wszeniu, wolaa znale sobie miejsce do siedzenia. Poniewa na krzele leay gazety, pozostao jej tylko ko. Na niebieskiej kodrze leaa biaa koszulka, ale Noa opara si pokusie przycinicia jej do twarzy. Kiedy David wszed do pokoju, pachnia wie wod po goleniu. Jego wilgotne, lnice wosy byy zaczesane do tyu, co jeszcze bardziej uwypuklao charakterystyczne rysy jego twarzy. Mierzy No wzrokiem, ale nic nie mwi i dziewczyna najchtniej rozpynaby si w powietrzu. - Czy twj bus si popsu? - wykrztusia wreszcie. David pokrci gow. - W przyszym tygodniu ma przegld - odpar. - Jest ju bardzo stary, ale Gustaw na pewno doprowadzi go do porzdku. Mechanika to jego hobby, wystarczy go tylko zagadn o samochody, zaraz si rozkrca. Wczoraj po fajrancie wygosi Esterze i mnie tasiemcowaty wykad o hamulcach, zasnem w jego trakcie. - David wyszczerzy zby. - Ale ty nie wygldasz na zbyt wyspan. Noa zaczerpna powietrza i opowiedziaa Davidowi o spotkaniu o wicie. O starej, o Hitchcocku, ktry niczym kocur czarownicy asi si do jej krzywych ng, I o tym, co stara do

niej powiedziaa. Wasny gos brzmia w jej uszach obco i nagle wydao jej si, jakby te wszystkie sowa byy tylko wymwk, eby nie wypowiedzie yczenia, ktre parzyo j w jzyk. Pocauj mnie, David. David przeoy gazety z krzesa na biurko. - Czarny ksi - mrukn. - Za mn te krzykna kiedy to zdanie. Ale dlaczego powiedziaa, eby na siebie uwaaa? Noa pokrcia bezradnie gow. - Nie wiem. Napdzia mi jednak strachu. W pierwszej chwili przyszo mi nawet na myl, e to stara zabia Eliz. Midzy innymi przez t Krlewn niek... To znaczy, w bajce morderczyni bya czarownica. Ale dlaczego by mnie ostrzegaa? I kiedy powiedziaa to o czarnym ksiciu, natychmiast pomylaam o Robercie. On... - Noa spucia gow. Nawiasem mwic on jest najnowsz zdobycz Kat. - Co? - David zmarszczy brwi. Noa westchna. - Bya u niego. Wczoraj, kiedy urzdzalimy seans. Siedziaa tam cae popoudnie, a do wieczoru. - Noa splota donie na kolanach. - Obawiam si, e moja matka ma nowego kochanka. Jednak co jeszcze nie wychodzi mi z gowy. Klejnot. Jak sdzisz, co Eliza miaa na myli, mwic o klejnocie? Jaki kamie szlachetny? Ktry by moe ukrya w szkatuce? Ale dlaczego mamy najpierw go znale, eby zobaczy, czy bdziemy chcieli dalej jej pomaga? A przede wszystkim, gdzie mamy go szuka? - Nie mam najmniejszego pojcia. - David wsta z krzesa i otworzy lufcik w dachu. Do pokoju wpado wiato soneczne, wzbijajc mikroskopijne drobinki kurzu. - Nawet u nas poszperaem, ale oczywicie niczego nie znalazem. Klejnot - David zamia si gorzko. Uwaam, e to brzmi absurdalnie, przede wszystkim dlatego, e to wszystko zdarzyo si trzydzieci lat temu. Jak moemy cokolwiek znale? Ten klejnot mg tymczasem zamieni si w cokolwiek. - A gdybymy poszli na policj? - W momencie, kiedy wypowiadaa to pytanie, zdaa sobie spraw, jakie byo gupie. - Na policj? - powtrzy ironicznie David. - wietna propozycja, a co im opowiemy? Bzdury, ktre plecie postrzelona starucha? Albo e za pomoc szklanki komunikujemy si z duchem, ktry wyjawia nam, e przed trzydziestu laty zostao popenione morderstwo, ale nie chce wskaza zabjcy? No, to byby niezy kawa. - David pokrci gow, nastpnie spojrza na No. - Nie jestem w stanie wydoby czegokolwiek z Gustawa albo mamy. Wczoraj po seansie prbowaem jeszcze raz, ale rwnie dobrze mgbym wypytywa meble w salonie.

Gustaw powiedzia tylko, e nie mia nic wsplnego z tymi ludmi, a mama udawaa Greka, chocia byo jasne jak soce, e co wie. Mimo to nasz jedyn szans jest zacz tu, we wsi. Mylaem, e moe bdzie lepiej, jeeli ty wemiesz w obroty moj mam. - Ja? - Noa przeraona podniosa si z ka. - Dlaczego ja? - Poniewa ci nie zna. Moja mama jest niezwykle uprzejm osob, w rozmowie z tob moe nie zmieni tak szybko tematu jak ze mn. Chod, zejdziemy na d, no chyba e... Na twarzy Davida pojawia si niepewno. - Chyba e boisz si Sucharka. Noa energicznie pokrcia gow i zesza za nim po schodach. W kuchni siedziaa Maria i karmia brata Davida ziemniaczanym pure. Wygldaa na zmczon, wida to byo przede wszystkim po jej oczach, pod ktrymi znw byy widoczne ciemne cienie. Jej oczy byy zielone jak Davida, ale pozbawione blasku, wyglday, jakby kto zgasi w nich wiato - albo raczej powoli je tumi. Sucharek siedzia przy stole w wzku inwalidzkim, pozwalajc wsuwa sobie yk do ust niczym wielkie dziecko. Mia na sobie ogrodniczki jak Kat, a pod nimi koszulk w czerwono-biae prki. Przypomina w niej Karlssona z Dachu - tyle e Sucharek nie mia na plecach miga, dziki ktremu mgby lata. Sprawia wraenie szczliwego, ciamka i gaworzy pod nosem, od czasu do czasu uderza domi w st i mia si z chrzkania docierajcego z zewntrz do kuchni. Drzwi na podwrze byy otwarte i w maym chlewiku Noa zobaczya trzy winie ocierajce si o siebie rowymi, pokrytymi brudnymi plamami grzbietami i wciskajce by do koryta z obierkami. Najwyraniej dostay wanie swj obiad. - To by gd - Maria przeprosia za wczeniejsze haasy Sucharka. - Spniam si dzisiaj. Chcesz co pi, Noa? - Chtnie, poprosz szklank wody - powiedziaa Noa, czujc w gardle wielk kluch. Jak u licha ma nawiza do tego tematu? - I co, robicie postpy z remontem domu? - spytaa Maria, podczas gdy David podszed do lodwki i napeni szklanki wod. - Tak, nawet niele to idzie, dzikuj. - Noa wypia yk zimnej wody, popatrzya na Mari i spytaa tak nagle, e a sama si zdziwia: - Eliza Steinberg, ta dziewczyna z miasta, ktra wczeniej mieszkaa w naszym domu. Co pani o niej wie? Dlaczego nikt we wsi nie chce o niej mwi? Maria, ktra zbliaa akurat yk do ust Sucharka, zamara w bezruchu, a brat Davida niecierpliwie uderzy doni w st, tak e podskoczya stojca na nim filianka z kaw. Wkadajc mu yk do ust, Maria przeniosa wzrok na Davida. W jej spojrzeniu nie byo wyrzutu, raczej co z zaszczutego zwierzcia, ktre zostao zapdzone w kozi rg.

- Powiedziaam ju Davidowi, e niewiele o niej wiem. Wynajmowali ten dom, tak samo jak wy teraz. Przyjedali latem i tu spdzali czas. A pewnego dnia wyjechali. - W gazecie byo jednak napisane, e Eliza znikna - upieraa si Noa, nie wspominajc, skd miaa wycinek. - Czytaam artyku, stary artyku, w ktrym byo napisane, e dziewczyna zagina przed trzydziestu laty w Dusseldorfie. Czy to byo tego samego lata, kiedy wyjechaa std razem z rodzin? Maria, ktra do tej pory staa obok Sucharka, usiada, jakby kto zarzuci jej na ramiona wielki ciar. Gdy podniosa wzrok na No, w jej oczach lniy zy. Opierajcy si o zamknite drzwi lodwki David zrobi przestraszon min. Natomiast Noa, ktra nie wiedziaa, skd wzia odwag na to przesuchanie, nagle poczua si okropnie. Wtargnam do domu obcej kobiety i zadrczam j pytaniami niczym jaki detektyw. Nie mam do tego prawa. Popatrzya na Davida. Nie mam do tego prawa, powtrzya w mylach, a David kiwn gow, ledwie zauwaalnie, podczas gdy Maria wyskrobaa z talerza ostatni yk pure i wsuna j do ust Sucharkowi. - Eliza - odezwaa si Maria tak cicho, e Noa ledwie moga j zrozumie. - Eliza bya najpikniejsz dziewczyn, jak kiedykolwiek widziaam. Ale emanowaa te pewnym chodem - co czynio j niemal jeszcze pikniejsz. Miaa w sobie co z posgu, doskonaego posgu ze szka... albo z lodu. - Na twarzy Marii pojawi si ciepy, zbolay umiech. Potem odoya yk i przycisna palce do oczu, jakby chciaa odpdzi dokuczliwe wspomnienie. - Prosz ci, Noa, nie zadawaj mi tych pyta. Ja te czytaam ten artyku w gazecie, wtedy, kiedy was dwojga nie byo jeszcze na wiecie. Nie wiem, co stao si z Eliz, i myl, e teraz nie chc ju nawet wiedzie. Moe by to wyraz twarzy Marii, a moe wyczuwalne w kuchni napicie. W kadym razie Sucharek jednym ruchem zmit ze stou talerz, ktry z brzkiem upad na podog, i zacz krzycze rwnie przenikliwie jak tamtego popoudnia pod schodami na strych w domu Noi. David jednym susem znalaz si przy nim, wyj go z wzka i mocno przytuli. - Ju dobrze, Sucharku. Nikt nie krzywdzi mamy. Jut dobrze. Ju dobrze. Noa podniosa si, ale David da jej znak, eby zaczekaa. W jego objciach Sucharek natychmiast si uspokoi. - Ahii guu, ahii guu, maaa ruuu - gaworzy cicho pod nosem. Noa zacisna mocno pace. To nie by dobry pomys, eby wypytywa Mari - nie tu i nie teraz. - Przykro mi, prosz pani - wykrztusia.

W umiechu Marii byo co odwanego. - W porzdku. Wiem, e nie miaa zych zamiarw. Na pewno te zadawaabym takie pytania, gdybym wynaja ten dom. Ale wierz mi, nie potrafi ci na nie odpowiedzie. Nikt we wsi tego nie potrafi. Przywoywanie rzeczy, ktre nie zostay wyjanione kilkadziesit lat temu, nie ma sensu. Zostawcie je w spokoju, prosz. Pod kuchennym oknem rozleg si warkot silnika busa. - Jad do miasta - powiedzia David, odstawiajc agodnie brata. Noa pospiesznie wysza za nim z kuchni, a w korytarzu David wzi j w ramiona. Przycisn j do siebie tak mocno, e niemal zabrako jej tchu. A potem odsun j i wzi w donie jej twarz. Szepta jej imi, ktre brzmiao w jej uszach obco i cudownie niczym zaklcie. Kiedy usta Davida dotkny ust Noi, dziewczyna zamkna oczy, niemiao, a jednoczenie pragnc go z caych sil. Zapomniaa, kim i gdzie bya, czua tylko uderzenia jego serca na swojej piersi, w dzikim, elektryzujcym rytmie, podczas gdy jzyk Davida wsun si pomidzy jej wargi, najpierw agodnie i pytajco, jakby prbowa nieznanego napoju, ale ju w nastpnej chwili wadczo i zdecydowanie, jakby nigdy nie chcia przesta jej caowa, caowa, caowa... Z kuchni dochodzio gaworzenie Sucharka, brzmiao, jakby by szczliwy. - Jutro po poudniu poka ci jezioro - zawoa David przez otwarte okienko busa, kiedy j mija. Jasne wosy trzepotay mu na wietrze. Noa staa na chodniku obok Estery i Gustawa, ktrego biaa koszula bya teraz caa w smarze, i nie wiedziaa, czy ma si mia, czy paka.

SIEDEMNACIE

atwo jest kocha drugiego czowieka takim, jaki on jest. Trudno jest kocha drugiego czowieka takim, jaki nie jest. Widzie w nim to wszystko, czym mgby by, ale jeszcze nie potrafi. Tak powiedzia kiedy do mnie Jonathan i dzisiaj nad jeziorem przypomniay mi si jego sowa. Eliza, 3 sierpnia 1975

Noa z Davidem wyruszyli pieszo zaraz po wytapetowaniu pokoju. Eliz zostawili, zgadzajc si bez sw, eby o niej nie rozmawia, eby cho na chwil pozostawi w spokoju tajemnicz przeszo. Take o Robercie i Kat, ktrzy spdzili ze sob wczorajsze popoudnie, Noa nie wspomniaa ani sowem. Ten dzie by po prostu zbyt pikny, a to, co rozpoczo si pomidzy ni a Davidem, zbyt cudowne. Jezioro znajdowao si za lasem. atwo je byo znale, mimo to byo jakby odcite od wiata - osonite wierkami, a wok brzegu zaronite ubinem, kaczecami i ciemnoliliow krwawnic, ktrej licie w ksztacie serca Noa ostronie zerwaa i uoya je wok ppka Davida, eby zrobi zdjcie. W rodek, malek nieck, jak tworzy ppek Davida, woya kwiat kaczeca. ty kwiatek jak mae soce koysa si w gr i w d, poruszany miniami brzucha Davida, ktry ledwie powstrzymywa si od miechu. - No rb wreszcie - baga j. - To askocze jak diabli! - Nie bd taki przewraliwiony - zbesztaa go surowo Noa, klczc przed nim w oliwkowym kostiumie bikini z wskim, czarnym paskiem w talii i nachylajc grn cz ciaa. Tym razem trzymaa w rce swj aparat. Ukradkiem przygldaa si ciau Davida, jego aksamitnej, opalonej skrze, szczupej sylwetce o wyrobionych muskuach i dugiej blinie na obojczyku, niemiao pokazujc te swoje: odstajce koci miednicy, wskie biodra, skpy biust pod oliwkowym kostiumem. Ale teraz cay jej wstyd znikn. Wydawao jej si, e zawsze tutaj byli, zawsze razem. Chichoczc, Noa zacza bawi si regulacj ostroci obiektywu, przekrcia go troch w prawo, potem w lewo, a wreszcie David da jej kuksaca. - Pstrykaj albo tu umr! Noa wybuchna miechem, ogarno j potne, porywajce uczucie, wydobywajce si gboko z jej wntrza, uczucie, o ktrym prawie zapomniaa. Ze zdumieniem stwierdzia,

jak silna moe by rado. Aparat dra w jej doniach, bo wstrzsay ni salwy miechu, i zdjcia wyszy nieostro, nie przejmowaa si tym jednak. Niczym si nie przejmowaa, wszystko byo wspaniae, wiat pachnia, promienia, kwit i by daleki, nieskoczenie daleki i cudowny. Opucia aparat, przykucna obok Davida w trawie i zacza go askota, a listki z jego brzucha spady na ziemi. - Szukasz kopotw, tak? - David chwyci j za rk, ignorujc jej pisk, ktry rozleg si daleko ponad pustym jeziorem. Pocign j w gr, wzi na rce i niczym wierzgajc lalk zanis na brzeg i dalej, do jeziora, ktre byo przepysznie zimne. Polizgn si na botnistym dnie i w nastpnej chwili oboje leeli w wodzie. Noa zanurkowaa i prychajc, wypyna na powierzchni, ochlapaa Davida, kla i miaa si jednym tchem. Mienice si krople wystrzeliy w powietrze, a z udawanym woaniem o pomoc Davida zmieszay si odgosy perkoza, ktry wzbi si w powietrze po drugiej stronie jeziora. - Co mi wpado do oka - jkn David. - Pom mi, mam co w oku, to boli! Przestraszona Noa podpyna do niego i zbadaa oko, gdy wtem jego rce wystrzeliy w gr. Szczerzc zby, chwyci j za ramiona i wcign pod wod, gdzie caowali si przez dusz chwil, a zabrako jej powietrza i wyrwaa si z jego obj. - Ach, ty otrze - wysapaa, kiedy znalaza si na powierzchni. - Co ci przychodzi do gowy? - Co mi przychodzi do gowy? - David zanurkowa i wypyn znowu tu obok niej, tak blisko, e si dotykali. Jego skra bya teraz gadka i chodna, Noa znw poczua to lekkie, elektryzujce mrowienie na caym ciele. - Na twj widok przypomina mi si co bardzo wanego. - A co? - Naprawd chcesz wiedzie? Noa skina gow, ale serce zabio jej szybciej i mocniej, jakby wanie miaa zamiar skoczy z wysokiej trampoliny. - Na twj widok przypomina mi si, e ycie jest prezentem - powiedzia David. Powiedzia to cicho i jego twarz spowaniaa. Obok jego ramienia pojawia si waka, filigranowe, poyskujce niebieskawo stworzenie, ktre okryo jego gow i odleciao. Noa chciaa co odpowiedzie, ale David przyoy jej palec do ust. A potem oderwa si od niej i silnymi uderzeniami ramion popyn w stron drugiego brzegu. Kiedy wrci, Noa leaa na rczniku. W cigu kilku minut soce osuszyo jej skr i

dotyk zimnej, mokrej doni Davida wywoa w niej dreszcze. Krople wody z jego wosw skapyway jej na plecy i perliy si na jego rzsach, kiedy jednak czubki jego palcw dotkny sznureczka jej bikini, Noa zesztywniaa. David natychmiast przesta. - Dam ci czas - szepn jej do ucha. - Nie bj si, dam ci tyle czasu, ile bdziesz potrzebowaa. Noa skina gow i mocno chwycia do Davida. Krople, ktre teraz spyway jej po policzkach, byy sone i ciepe. - Jaki jest Berlin? - spyta David, przerywajc cisz. Lea obok Noi na plecach i pali teraz papierosa. - Duy - odpara. - Berlin jest wielkim, mierdzcym monstrum. Ale potrafi te by pikny. - Przypomniay jej si kartki, informacje o uniwersytetach, ktre David wydrukowa z Internetu. - Chcesz studiowa, prawda? Uniwersytet berliski jest dobry, mogabym sobie wyobrazi... - Niczego nie moesz sobie wyobrazi. Gos Davida zabrzmia twardo, tak twardo, jakby to, co powiedzia wczeniej w jeziorze, wyszo z innych ust, od innego czowieka. - A jednak - powiedziaa agodnym tonem. - Mog. Mog sobie wyobrazi, e mylisz, e nic moesz std wyjecha. Bo nie moesz zostawi matki i brata samych Nie yj twoim yciem, nie czuj tego, co ty czujesz, i nie ponosz twojej odpowiedzialnoci. To jednak nie znaczy e nie potrafi sobie wyobrazi, co ci przeszkadza w realizacji marze. Uwaam, e jeste bardzo dzielny. Myl tylko, e powiniene uwaa, aby nie by zbyt dzielnym. - Och, dzikuj bardzo - rzuci ironicznie David. - A jakie s twoje marzenia? Chcesz zosta psychiatr? - Nie - odpara krtko Noa. - Chc zosta fotografem. Chc studiowa fotografi. - No to powodzenia. A pienidze w tym celu na pewno wyoy na st mamusia. - Tak - przytakna Noa. - Kat na szczcie pomoe mi finansowo. Ale studiowaabym nawet wtedy, gdyby tego nie zrobia. - Ciesz si twoim szczciem. Czy moglibymy teraz zmieni temat? Noa zamilka. Jak to moliwe, e David z jednej strony potrafi by taki delikatny, taktowny i wyrozumiay, a z drugiej tak zgorzkniay, cyniczny i zamknity w sobie? Jego propozycja zmiany tematu spowodowaa, e obydwoje zamilkli i cisza panujca nad jeziorem staa si nagle nieprzyjemna. Noa odwrcia si od Davida i popatrzya na jezioro. Jedno z

drzew, wysokie, cienkie, stojce tu nad wod, miao dziwn ga. Zdobia j cienka, krwistoczerwona linia. Niczym w wia si wok ciemnego drzewa i gdy Noa zmruya oczy, rozpoznaa, e linia skada si z kwiatw, ciemnoczerwonych, rozmieszczonych jeden przy drugim. Zastanawiaa si wanie, czy to rwnie dzieo Roberta, gdy jaki szelest wyrwa j z zamylenia. Dochodzi z tyu, David najwyraniej te go usysza. Jednak kiedy si odwrcili, w powietrze wzbio si tylko kilka wron i znikno w bkicie nieba. David pali papierosa za papierosem, a Noa w tym czasie mylaa o Kat, o tym, co odpowiadaa Gilbertowi na pytanie o swoje romanse i dlaczego tak bardzo unikaa trwaych zwizkw. Mczyni i kobiety pasuj na sobie, nie do siebie - powtarzaa. - Razem ze zwizkiem bierzesz na gow kopoty, a tych sama mam ju do. W ktrym momencie Noa wstaa i wzia aparat. - Id na spacer - powiedziaa. Czua, e David za ni patrzy i nagle poaowaa, e nie zabraa swojego rcznika.

Gdy Noa wrcia, Davida i jego rzeczy nie byo. Na jej rczniku leaa kartka papieru, przyoona kamieniem w ksztacie serca. Przepraszam, Noa. Czasem musisz okaza wobec mnie wicej cierpliwoci. Przyjdziesz dzi wieczorem do kina pod goym niebem? Moglibymy urzdzi piknik. Twj David. Twj David, pomylaa Noa. Napisa Twj David. Przycisna kartk do piersi i zamkna oczy. Przez chwil leaa, patrzc w bezchmurne, bkitne niebo, nasuchujc odgosw perkoza, a potem postanowia wykpa si jeszcze raz przed powrotem do domu. Czua si jak jedyny czowiek na wiecie, ale przepeniao j szczcie - a kiedy wysza na brzeg i popatrzya pod soce w stron rcznika, pomylaa w pierwszej chwili, e David wrci. Ale chopak, ktry siedzia na jej rczniku, nie by Davidem. By to Dennis Kord, rudzielec.

OSIEMNACIE

Thomas blaga o lito, gdy Robert przykada mu n do piersi. Jego brat umiecha si od ucha do ucha. Chocia jest modszy od Roberta zaledwie o dwa lata, wyglda jeszcze jak dziecko. Zaatwi tego, kto tknie mojego brata choby palcem, mwi Robert. Wierz mu na sowo. Eliza, 5 sierpnia 1975

- No, a kogo my tu mamy? Rudzielec podnis si. Mia na sobie sztruksowe spodnie i wysokie glany, ktrymi depta po tym rczniku Noi, jakby by wycieraczk. Jego nos by siny i spuchnity, pamitka manta, ktre spuci mu David. Rude, byszczce od elu, zaczesane do tyu wosy sprawiay wraenie tak samo brudnych, jak spojrzenie, ktrym powoli i z pogard mierzy No od gry do dou, jakby patrzy na kawaek misa. W jednej rce trzyma puszk piwa, w drugiej aparat Noi. - Ej, chopaki, chodcie tu, moecie popatrze sobie z bliska na pleciug. Chudzina, gdyby kto mnie pyta. Zza wierkw wyszo trzech pozostaych chopakw z bandy Dennisa, ktrych Noa traktowaa jedynie jak gronych statystw. To wic by szelest, ktry syszeli wczeniej. Wczeniej? Ile czasu mino? Jak dugo siedzieli w swojej kryjwce i ich podgldali? Umiechajc si tpo, stali na szeroko rozstawionych nogach, wszyscy w glanach, z rkami w kieszeniach, i patrzyli na swojego przywdc jak psy tresowane do walki, ktre czekaj na sygna swojego pana. Ale rudzielec si nie spieszy. Przyoy do ust puszk z piwem, oprni j jednym haustem, zgnit w doni, a potem rzuci j na rcznik Noi i bekn, gono i przecigle. Dwch chopakw wyszczerzyo zby, trzeci si rozemia. A rudzielec podszed do Noi. Macha trzymanym w rce aparatem. Noa staa jak wronita w ziemi, stopy i donie miaa zimne i zdrtwiae, draa na caym ciele. - Ach, chudzina dostaje gsiej skrki, chopaki, widzicie? - Rudzielec odwrci si do reszty, a potem natychmiast z powrotem do Noi, odrzucajc gow na byczy kark. - Ej, ty, nie stj tak gupio, zrb jak poz, powiedz drogiemu wujkowi cheese. No, lena wrko, jestem ciekawy, co twj may ksi powie na te zdjcia. Cyk, cyk, cyk... - Rudzielec

przybliy aparat do twarzy, wyd blade wargi i mierzy No wzrokiem spod niemal pozbawionych rzs powiek. Granatowo-liliowy siniak rozlewa si od nosa do lewego oka. Powinien zobaczy, co si dzieje, kiedy jego maa ksiniczka zostaje zupenie sama. Rudzielec podszed jeszcze kilka krokw bliej i znw przyoy aparat do oka. - No ju, laleczko, powiedz cheese, i bdzie po wszystkim. Ale nie byo. Noa otworzya usta, eby krzykn, ale z jej garda doby si jedynie ochrypy pisk, natomiast jej stopy wrosy w ziemi, a nogi dray, jakby chciay odpa. Zachwiaa si. Rozleg si pstryk aparatu, jeden, drugi, trzeci, a potem Dennis cofn go, nie spuszczajc wzroku z Noi. - Tak nic z tego nie bdzie. Musimy to zrobi inaczej. Komar, ty bdziesz pstryka, a ja rozbujam troch t chudzin. Chopak, ktrego rudzielec nazwa Komarem, wystpi z szeregu i wzi aparat. Nie wyglda jak komar, by zwalisty i osikowaty, a zbyt dugie rce sprawiay, e mia w sobie co z mapy. Ucieka, pomylaa Noa, kiedy chopak przysun do twarzy aparat, a rudzielec zacz si zblia. Musz ucieka. Ale nie moga. Staa nieruchomo, dopki rudzielec nie znalaz si tak blisko niej, e poczua jego mierdzcy piwem oddech. Nagle w miejscu jego twarzy pojawia si inna i w dziewczynie zacza wzbiera dzika, rozpaczliwa wcieko. Nie mylc, kopna go z caej siy midzy nogi. Rudzielec run na ziemi i lea, jczc i krzyczc, ale zanim Noa zdoaa si ruszy, chwyci j za kostki i pocign do siebie. Jednym susem znalaz si na niej. Jego masywne kolana przygnioty przedramiona dziewczyny, a apska zamkny w elaznym ucisku jej przeguby. Noa poczua, e caa krew odpywa z jej doni, palce drtwiej i traci w nich czucie. Nie moga widzie, co robili pozostali chopcy, ale zorientowaa si, e kto podchodzi do nich od tyu. Dennis otworzy usta. - Pu j! Noa usyszaa ciche, ostre jak brzytwa sowa, podczas gdy rudzielec z otwart buzi gapi si w gr, nie zwalniajc jednak ucisku i nie ruszajc si z miejsca. - Pu j! To by Robert. Okry No, wypuci z rki wypeniony czerwonymi kwiatami kosz, chwyci rudzielca za wosy i cign go z dziewczyny. - Zmiataj, zanim si zapomn.

- Ach tak? - Gos Dennisa brzmia zaczepnie, ale sycha w nim byo strach. - A co si stanie, jak si zapomnisz? Wyjmiesz n jak wtedy z moim ojcem, czy zabijesz mnie jak... Nie dokoczy. Robert zamierzy si, ale rudzielec wyrwa mu si, krzyczc, bo w rce malarza zostaa kpka jego wosw. Jednym susem stan na nogi, ruszy w kierunku pozostaych, ktrzy wanie zamierzali ucieka, i krzykn: - Powiem o tym ojcu, pole ci do wizienia, gdzie twoje miejsce. Nastpnie rzuci si biegiem, a pozostali za nim. Noa usiada. Kiedy Robert nachyli si nad ni, wstrzsay ni takie drgawki, e a szczkaa zbami. W ogle nie usyszaa krokw. Tylko gos Davida, nie sowa, raczej prychnicie. Chcia rzuci si na Roberta, ale Noa krzykna: - To nie on! Zostaw go, to nie on. Dennis, to sprawka Dennisa. Robert mi pomg. David opuci rce, a Robert si podnis. Umiech na jego twarzy mia w sobie co nieskoczenie smutnego. - No wic do wieczora, by moe - powiedzia do Noi. Nastpnie podnis z ziemi swj kosz i odszed. Zostawi czerwone kwiaty, ktre wiatr zacz roznosi na wszystkie strony. Noa bya zbyt roztrzsiona, eby waciwie zrozumie jego sowa. David mocno j obj. - Przyszedem za pno - szepta. - Miaem przeczucie, dlatego zawrciem. Ale przyszedem za pno. Co on ci zrobi, Noa? Co ta winia ci zrobia? I znw wrciy obrazy. Nie te sprzed kilku chwil, to nie rudzielca widziaa oczyma duszy. Heiko. Jego twarz pojawia si tak samo jak przedtem, najpierw zamazana, nabieraa stopniowo ostroci, jak zdjcie, ktre powoli si wywouje. Noa miaa wraenie, e gdzie w rodku niej przeamuje si bariera, ustpujca wreszcie pod naporem wzbierajcego od dawna potoku. Dzi przed poudniem w jeziorze, kiedy bya z Davidem, rozpieraa j rado, teraz wrcz przeciwnie. Zasonia twarz domi, jakby chciaa si obroni, ale film w jej pamici znw zacz si odtwarza. Zacza opada, pocigajc za sob Davida. - To byy moje pitnaste urodziny - usyszaa swj gos. - Svenja i Nadine namwiy mnie na imprez, chocia wcale nie chciaam witowa. Ale Kat natychmiast zaoferowaa mi gara do dyspozycji, miaam tylko nikogo nie wpuszcza do domu. Tego wieczoru nie byo jej w domu, pojechaa na jakie rozdanie nagrd. Zaprosiam dwadziecia osb, w ktrym momencie jednak zrobio si nas z pidziesit i wielu z tych, ktrzy przyszli, wcale nie znaam. Przynieli ze sob alkohol, mnstwo alkoholu. Svenja i Nadine byy ju o dziewitej kompletnie pijane, Heiko te, i ja, chocia ja najmniej ze wszystkich. Taczylimy godzinami.

Miejsca do taca byo mao, staam porodku, otoczona innymi, Nadine przyniosa czerwony dyskotekowy lampion, ktry razi mnie swoim migotliwym wiatem, i w pewnym momencie Heiko zacz si do mnie coraz bardziej zblia, wzi mnie w ramiona, pocaowa, a potem zacign na gr, do mojego pokoju. kilku miesicy chodzilimy ze sob, byam w nim straszliwie zakochana, ale nie chciaam si z nim przespa, po postu nie byam jeszcze gotowa. Heiko by ode mnie starszy, mia ju osiemnacie lat i denerwowa si za kadym razem, kiedy odmawiaam. A ja okropnie si baam, e go strac, za kadym razem. Tego wieczoru byo najgorzej. Najchtniej tylko bym si z nim caowaa i popalaa mu na pieszczoty, ale jego donie staway si coraz bardziej niecierpliwe, caym ciaem domaga si tego, coraz gwatowniej. Szepta mi do ucha, e jest moim prezentem urodzinowym, tym razem nie da si odprawi z kwitkiem - a kiedy na mnie spojrza, przerazio mnie co innego. Co byo w jego oczach, wyda mi si nagle jak zwierz na polowaniu. Oczywicie mogam si broni, prawdopodobnie wystarczyoby gone nie. Ostatecznie nie by przecie zwierzciem, by Heiko - ale nagle ja nie byam ju sob. W gbi duszy krzyczaam, na zewntrz byam jednak niema i bezwadna niczym lalka. Myl, e to wanie jest najgorsze: e pozostaam niema. Za to tak bardzo si wstydziam. Po prostu pozwoliam mu na to, zupenie jakby mnie przy tym nie byo. Wszystko trwao dwie minuty i trzynacie sekund. Wiem, poniewa odwrciam gow na bok i przez cay czas wpatrywaam si w budzik. To by budzik w ksztacie Myszki Miki, na sekundniku siedziaa Minnie, mysz w sukience w czerwone groszki. ledziam jej przejadk po cyfrach i mylaam, jak cudownie musi by umie lata. Kiedy Heiko skoczy, wsta i powiedzia Wszystkiego najlepszego. A potem zszed na d. Zamknam drzwi na klucz i zakopaam si pod kodr. Nadesza Svenja, zacza wali w drzwi, potem doczya do niej Nadine, ale udawaam martw, dopki sobie nie poszy. Wtedy zadzwoniam do Kat, nie powiedziaam jej, co si stao, chciaam tylko, eby wrcia do domu. Ale ona stwierdzia, e teraz nie moe i ebym zadzwonia do Gilberta. Przyjecha natychmiast, wszystkich wyrzuci i siedzia przy moim ku, dopki nie zasnam. Dwa miesice pniej Heiko zacz chodzi z moj przyjacik Nadine. Nie mwiam jej, co si stao, mylaa, e zerwaam z nim, bo si odkochaam. Co w gruncie rzeczy byo prawd. Nie opowiedziaam o tym nawet Gilbertowi. Mylaam, e zapomn, jeeli nie bd o tym mwia. A teraz wiem, e tak nie jest. e niczego nie mona przemilcze, jakby si w ogle nie wydarzyo. Kiedy Noa przestaa mwi, wszystko w niej ucicho. Miaa wraenie, e potok uszed do jeziora, ktre byo tak samo spokojne i gadkie jak to, nad ktrym siedzieli.

David trzyma j w ramionach. Niczego wicej nie robi, trzyma j tylko w ramionach i by przy niej. Kiedy soce skryo si za wierkami, ruszyli w drog powrotn, i dopiero w domu, kiedy Noa poegnaa si z Davidem, przypomniay jej si sowa Roberta.

DZIEWITNACIE

Robert pokazuje mi swoje obrazy, s inne. S agresywne. Pyta, co na nich widz, a ja odpowiadam: Ciebie. Wtedy cauje mnie, gwatownie, niemal rozpaczliwie, trzyma si mnie, jakby jego ycie byo bagnem, a ja dbem trawy. Eliza, 7 sierpnia 1975

Kiedy Noa wesza do ogrodu, Kat wychodzia akurat ze sterty kompostu. Chyba dosownie potraktowaa zamiar przekopania si do samego dna. Kupka ziemi obok kompostu znacznie urosa, nawet jeli bya pena korzeni i starych mieci. To bya katornicza praca, ale jeeli Kat co postanawiaa, zawsze doprowadzaa to do koca, niewane, e inni czsto uwaali to za bezsensowne. Jej paznokcie byy czarne od brudu, donie stwardniae od pracy, ale twarz promieniaa szczciem. - No nareszcie, mylaam ju, e nie wrcisz. Jestemy umwieni na kolacj, zupenie zapomniaam ci o tym powiedzie. - My jestemy umwieni na kolacj? Z kim? - Noa zmarszczya brwi. - Z Robertem. - Kat wytara donie w ogrodniczki. - Spotkaam si z nim przecie wczoraj, zaprosi nas albo raczej... - Kat rozemiaa si. - Wprosiam nas do niego, kiedy mi powiedzia, e lubi gotowa. Mamy by tam o smej, Gilbert te idzie, bd wic tak mia i przygotuj si, dobrze? Noa wlepia wzrok w Kat, nie wiedzc, co powiedzie. Nienawidzia, kiedy matka w taki sposb organizowaa jej czas, i nie miaa najmniejszej ochoty spdza wieczoru z tym mczyzn - mimo e uratowa j dzisiaj nad jeziorem. Do wieczora, by moe. A wic to Robert mia wczeniej na myli. Kat popatrzya na ni z dezaprobat i Noa ustpia, wzdychajc. To zaproszenie dawao przynajmniej moliwo dowiedzenia si czego wicej o Elizie - i o tym, co czyo j z Robertem.

Najgorsze, e Noa czua do Roberta sympati. Ju wtedy, kiedy zobaczya go pierwszy raz w markecie budowlanym, dostrzega w nim co, co j przycigao. Byo to jego milczce usposobienie, spokj, jakim emanowa. Ale jaka natura krya si za t fasad: czowieka tajemniczego, niebezpiecznego? agodnego? W

kadym razie czowieka o zdecydowanym profilu psychicznym. Noa podchwycia wzrok Roberta, kiedy otworzy przed nimi drzwi do swojego myna. Dzikuj, powiedziaa mu w mylach, a on j zrozumia, czua to. Jego twarz wydaa jej si nagle obca i jednoczenie bliska. Do spranych dinsw zaoy oliwkow sztruksow koszul z rozpitymi grnymi guzikami, spod ktrej wychodziy czarne wosy na klatce piersiowej. Wydawa si postawny, chocia by niewysoki, niewiele wyszy od Kat, ktra nagle wydaa si crce niezwykle zdenerwowana. Rude wosy zwizaa afrykask chust, miaa na sobie szerokie lniane spodnie, zbyt obcis koszulk na ramiczkach pod zielon aksamitn kamizelk, a w doniach trzymaa bukiet letnich kwiatw, ktre uzbieraa po poudniu na ce. - Prosz - powiedziaa. - Prosz, s dla ciebie. Mam nadziej, e lubisz wiee kwiaty. Moemy wej? Moj crk No ju znasz, a to jest Gilbert, mj przyjaciel gej. - Dziki za szczegowe wyjanienie stosunkw - mrukn Gilbert obraonym tonem i potrzsn doni Roberta. - Ciesz si, e pana poznaem. Kat z pewnoci ju panu mwia, e przez cay miesic miaem w oknie wystawowym swojej ksigarni paski album? Nawet jeli bezporednia uwaga Kat o Gilbercie zirytowaa Roberta, nie da tego po sobie pozna. Na pytanie Gilberta odpowiedzia skinieniem gowy i zaprosi ich do rodka. Parter, na ktry skadao si olbrzymie pomieszczenie z wykuszem w tylnej czci, by chyba atelier i zarazem pokojem mieszkalnym. Porodku sta dugi na cztery metry st z ciemnobrzowego drewna, zastawiony biaymi talerzami, prostymi, ale kosztownymi, jakie mona znale w drogich restauracjach. W jednym z ktw lea materac z duymi poduszkami i grubymi, biaymi wiecami na ociosanym pniaku, natomiast atelier w wykuszu byo skadowiskiem ptna, pojemnikw z farbami, pdzli i narzdzi. Wszdzie o ciany opieray si obrazy, wikszo bya abstrakcjami w agresywnych barwach, ale byy te zdjcia prac, ktre Robert robi w naturze: rzeby z lici, gazi, kamieni i ziemi. Noa odkrya rwnie fotografie zamanego drzewa i ukwieconej gazi nad jeziorem. Kiedy oderwaa wzrok od zdj, podchwycia umiech Roberta. U stp drewnianych schodw, prowadzcych z parteru na gr, sta fortepian, a z wbudowanych w cian gonikw dochodzia muzyka Chopina. - Siadajcie - powiedzia gospodarz. - A ja znikn jeszcze na chwil w kuchni.

Na kolacj bya sarnina.

Noa nie przekna ani kawaeczka. Wci mylaa o zwierzciu, ktre Kat potrcia pierwszego wieczoru, o struce krwi, wypywajcej z tyu jego gowy na asfalt. W oczach Gilberta czytaa, e mia te same myli, tyle e by zbyt grzeczny, eby odmwi jedzenia. Kat jada za troje, Robert nalewa jej wanie czwarty kieliszek wina, a ona nieustannie ruszaa rkami, a to pobrzkujc sztucami, a to odsuwajc z czoa afrykask chust, gaszczc szlachetn gatunkowo koszul Gilberta, podnoszc kieliszek do ust albo wymachujc nim w trakcie - rwnie nieustannej - paplaniny. Jak zwykle nie byo miejsca na adne inne sprawy poza Kat. Akurat dosza do swojej ulubionej historyjki o tupeciku pod pach. Noa potrafia powtrzy j sowo w sowo, tak czsto j ju syszaa, ale matka wci opowiadaa j z takim samym zapaem, zupenie jak aktorka teatralna, ktra co wieczr odgrywa t sam rol przed now publicznoci. - W kadym razie przed rozpoczciem pracy na planie - mwia wanie - zadzwonia do mnie wizaystka z pytaniem, jakiego koloru mam wosy pod pach. Rude, odpowiedziaam, jeeli je mam, to s rude, ale mam wygolone pachy, nie jestem Juli Roberts, ktra wedug prasy uwielbia pono swoje kosmyki, ja je gol. Ale wizaystka powiedziaa, e wanie po to dzwoni. Akcja filmu rozgrywa si przecie w latach siedemdziesitych, kiedy kobiety si nie goliy, a poniewa zdjcia rozpoczynaj si w nastpnym tygodniu, musz mi zaatwi peruk, ebym wygldaa autentycznie jako nieboszczka. Miaam zosta zamordowana w jacuzzi i lee w nim przez chwil zanim mnie kto znajdzie. No dobrze, tupecik pasowa, scena po trzech prbach zostaa sfilmowana, jednak pniej, w trakcie montau, kto z filmowcw pyta nagle: A co to za kpka wosw pywa w wannie? Moecie zgadywa trzy razy: mj tupecik spod pachy! Oderwa si ten spod lewej i dryfowa po powierzchni wody. Kat zachichotaa, wypia yczek wina i spojrzaa na Roberta, ktry koysa swj kieliszek w doniach i patrzy na ni czarnymi, osadzonymi blisko siebie oczami o tym dziwnym wyrazie, ktry mwi wszystko i nic. Nie mia si z jej historii, nawet si nie umiecha, co jeszcze bardziej zdenerwowao Kat, poniewa Robert zachowywa si przy niej w sposb, do ktrego nie bya przyzwyczajona. Wydawao si, e prbowa wybada jej natur kryjc si za sowami, dostajc si przy tym w obszary, na ktrych Kat nie panowaa ju nad sob. Noa bya przyzwyczajona do tego, e Kat stawiaa si w centrum uwagi, nie zwaajc na potrzeby innych, nie znaa jednak tej napitej nerwowoci. Bya ona zupenie nietypowa dla Kat, ktra nagle wydaa jej si uczennic. Czy wanie to fascynowao Kat w Robercie? e by odporny na jej dykteryjki, nawet nie zabiega o jej wzgldy, jak wszyscy inni?

Podczas gdy spojrzenie Roberta wci spoczywao na jej twarzy, Kat zacza skuba koszulk. Noa widziaa, jak dr jej rce, i czua, jak matka szuka w sobie nowych sw, ale adnych nie znajduje. - Mgby nam pan co opowiedzie o swoich obrazach? - znw Gilbert ratowa sytuacj, z pewnoci rwnie dlatego, e chcia si dowiedzie czego o malarzu. - Paski album by wrcz zdumiewajco ubogi w sowa. Dlaczego nie ma wyjanie do obrazw, dlaczego nie ma w nim niczego o panu albo paskiej metodzie pracy? Robert przesun si z krzesem, odsaniajc obraz, ktry opiera si za nim o cian. Ptno o powierzchni dwa na dwa metry, nieobramowane, na ktrym kotowaa si dzika feeria kolorw. Wygldao to, jakby kto ochlapa je pdzlem do tapetowania, zamoczonym w czerwonej farbie, kilka warstw, jedna na drugiej. Pomidzy nimi niczym wskie struki przemykay czarne, niekontrolowane linie, a w kilku miejscach farba zostaa zdrapana ostrym przedmiotem. - Co widzisz? - spyta Gilberta. - Pieko - odpowiedzia. - A ty? - Robert zwrci si do Kat. - Namitno - odpara. - Noa, co widzisz? Noa spojrzaa malarzowi w oczy. - Moe morderstwo? Robert odwzajemni spojrzenie, ale twarz nawet mu nie drgna. - I to wanie jest w sztuce zajmujce - powiedzia, a w kcikach jego ust pojawi si cie umiechu. - To, co widzi w niej ogldajcy, a nie to, do czego dy artysta. Moe zgodzisz si w tym ze mn, Noa? Widziaem, e fotografujesz. Rwnie i to jest sztuk. adne zdjcie nie pokazuje wiata takim, jaki on jest. Aparat jest przedueniem oka, zaledwie przez chwil i dlatego zawsze subiektywnym. We drzewo, jeden fotografuje je w grupie, razem z innymi drzewami. Drugi fotografuje je we fragn1encie, moe odamany konar lub gazie, pomidzy ktrymi pajk utka sie, trzeci koncentruje si na wycitym w korze sercu, czwarty widzi korzenie, pity kadzie si na ziemi, eby pokaza koron. A to, co widz w nich ogldajcy, to znw nowe historie, prawda? Noa zagryza wargi i wbia wzrok w malarza, jak na milczcego czowieka bya to duga przemowa, ale prawdziwej odpowiedzi Robert nie udzieli. Jaka jest twoja historia? spytaa go bezgonie. Jaka bya twoja chwila, w ktrej sfotografowae Eliz na dachu naszego domu, w jej dziwnej szacie, stojc na skraju przepaci?

- Masz tylko abstrakcyjne obrazy? - odezwa si gono Gilbert, ktry rwnie zacz mwi do Roberta na ty. - Czy moe malujesz te... - Nie - odpar Robert. - Zajmuj si wycznie sztuk abstrakcyjn. - A to tutaj? - Kat wstaa i przesza na ty pomieszczenia, gdzie ptna stay w totalnym nieadzie. Odwrcia kilka obrazw i przyjrzaa si jednemu z nich, na ktrych byy widoczne nagie ramiona. Nagie ramiona i kruczoczarne wosy. - To sprawa prywatna, Kat. Nie ruszaj. Sowa Roberta zabrzmiay niebezpiecznie ostro i Kat a si wzdrygna. Popatrzya na niego jak niemiaa dziewczynka. A potem si umiechna. - Widzicie? To w nim lubi. Jeste nieobliczalny, Robercie, mam racj? Take Noa wstaa, ale malarz j uprzedzi. Skinieniem wywoa Kat z wykuszu i zasun drzwi dzielce atelier od reszty pokoju. - Czy kto ma ochot na deser? - spyta, gdy znw znalaz si przy stole. Kat skina gow, przesuwajc w gr i w d swoj afrykask chust, a zawisa krzywo nad jej czoem. Gilbert odstawi talerz. - Chtnie. Na deser mam zawsze ochot. - A ja ju pjd - powiedziaa Noa. Robert odprowadzi j do drzwi. - Ten obraz - powiedziaa. - Czy to bya Eliza? Wyraz twarzy Roberta nabra wrcz przejmujcej ostroci. - Mwiem, e ten obraz to moja prywatna sprawa. I chciabym ci ostrzec. Trzymaj si z dala od historii, ktre ci nie dotycz. - Eliza zmara w naszym domu - powiedziaa spokojnie Noa. - Zostaa zamordowana na naszym strychu. Z czystym sumieniem mog powiedzie, e mnie to dotyczy. Robert podszed bardzo blisko, jego oczy zrobiy si czarne jak atrament. - Skd wiesz? Noa wcigna powietrze. - Od Elizy. Ona nam to opowiedziaa. Z tymi sowami mina Roberta i wysza.

Dwadziecia
Dumbo. Tak go nazywam - w duchu, chocia aden z tych wieniakw raczej nie wie, co to znaczy. Dotychczas go ignorowaam, ale od kiedy ojciec zaprosi go do domu, nie ma o tym mowy. Ten podgldacz nieustannie mnie szpieguje, myl, e si we mnie zakocha. Wczoraj przyapaam go przy szkatuce z moim klejnotem. Odtd znw zaczam nosi kluczyk na szyi. Nie moe si dowiedzie o Robercie i o mnie, nikt nie moe si dowiedzie - tak dugo, dopki nie zdecyduj inaczej. Eliza, 9 sierpnia 1975

Ksiyc by tak jasny, e w jego wietle mona byo czyta gazet. Sta dokadnie nad knajp i oblewa tym blaskiem Davida, ktry siedzia na dachu, tak jak pierwszego wieczoru. Na d docieraa cicha muzyka. - Gdzie bya? - szepn David do Noi. - Mylaem, e bylimy umwieni? - Chod - zawoaa w odpowiedzi i ciszya gos, kiedy na pitrze zapalio si wiato. - Chod do domu, musz ci co powiedzie. - Opowiedziaa mu o seansie? - David usiad przy stole obok Noi. Nie wczyli wiata w salonie, zapalili tylko wieczk. Przed nimi leaa kartka do seansu, a przez otwarte okno dochodzio cykanie wierszcza. Hitchcock tronowa na wycieanym fotelu, ktry Kat zniosa tu ze strychu. Poroe zawiesia w swojej sypialni obok drzwi, a nad nim swoje kilimy. Gilbert zabra z gry stary sekretarzyk, eby ustawi na nim figurki Buddy, a jeden z porcelanowych dzbankw sta na regale z ksikami, suc za wazon. - Nie, o seansie nie wspomniaam sowem - odpara Noa. - Powiedziaam tylko, e Eliza mwia nam o morderstwie, nie powiedziaam, w jaki sposb. - No nie wiem - mrukn David i przejecha palcami po literach zewntrznego krgu. Nie wiem, czy to by dobry pomys. Ale teraz to wszystko jedno, zaczynamy? Noa skina gow. Przyoya czubki palcw do szklanki i ju miaa zada pytanie, gdy nagle si wstrzymaa. - David, syszae? - Co? Noa pooya palec na ustach, pochylia gow i nasuchiwaa, wstrzymujc oddech.

Znw rozleg si nad nimi odgos. Odgos krokw, krokw czowieka, ktry czego szuka. David najwyraniej te go usysza. Po jego twarzy przemkn skonsternowany umiech, a gos mia lekko schrypnity, kiedy podnoszc rce, powiedzia: - To nie ja. - Czy kto nas ledzi? - spytaa Noa. - Widziae kogo, kiedy przyszlimy? David pokrci gow. Pancake przecisna si przez uchylone drzwi. Mruczc, zacza ociera swj gruby, futrzany tuw o go nog Noi. - Jeste pewna, e Kat i Gilbert s jeszcze u Roberta? - zapyta David. - Tak, cakiem pewna. Chcieli jeszcze zje deser, a ja byam u ciebie moe ze dwie minuty, nie mogli nadej przed nami. A wczeniej, gdy siedziae na dachu? Widziae kogo przechodzcego ulic? - Nie. Ale nie siedziaem tam dugo. Chod. - David zamierza wsta. - Chod, sprawdzimy. - Nie. Poczekaj - powstrzymaa go Noa, chwycia jego do i pooya na szklance, a obok opara swoje palce. - Eliza - wyszeptaa z napiciem. - Prosz, powiedz nam, kto to jest. Kto jest na grze? Twj morderca? Dopiero pniej zorientowaa si, e postawia dwa pytania naraz. Rwnie David tego nie zauway. Mia wzrok wlepiony w szklank, ktra si poruszya i zacza wdrowa, podczas gdy kroki nad nimi przemieszczay si po strychu w t i z powrotem. Szklanka przesuna si do D. Nastpnie do U. Do M, B i O. - Dumbo? - David popatrzy na No. - Powiedziaa: Dumbo? Ale szklanka suna dalej. SZUKA MOJEGO KLEJNOTU ALE GO NIE ZNAJDZIE JU GO MA I NIE WIE O TYM I nagle szklanka stana, nie poruszya si wicej. Pancake wskoczya na kolana Noi, miaukna cicho, a potem uniosa epek, nasuchujc. Nad nimi znw rozlegy si kroki. - Kim jest ten Dumbo, David? - Noa zniya gos do szeptu. - Do diaba, nie mam pojcia, ale si dowiem. Cholera, powoli mam ju do tej zabawy w kotka i myszk. Rozejrza si po pokoju, chwyci butelk czerwonego wina i ruszy na korytarz. Drzwi na strych byy zamknite, ale David nie przekrci klucza tkwicego w ich zamku. Umiechn si, by to umiech, w ktry wmiesza si rwnie strach.

- Dostaniemy go - powiedzia. - Schodzimy na d, no ju, chod. Ale byli za pno. Kiedy wybiegli z domu, akurat usyszeli trzask zamykanych drzwi stodoy. Ksiyc skry si za chmur. Byo za ciemno, aby rozpozna posta, ktra rozpyna si w ciemnociach nocy. I byo za pno, aby ruszy za ni w pocig. - Zosta ze mn - szepna Noa do Davida. - Zostart ze mn dzi w nocy.

David spa w salonie. Przynis materace z sofy w pokoju Noi i umoci sobie z nich posanie na pododze. Noa raz wstaa i podkrada si pod drzwi. Syszaa jego spokojny, rwnomierny oddech, ale opara si pragnieniu, aby si obok niego pooy. Pno w nocy otworzyy si drzwi wejciowe. Pancake zeskoczya z ka i podreptaa na zewntrz. Noa syszaa kroki w korytarzu, a potem klapnicie drzwi do sypialni Gilberta. Nie syszaa krokw na schodach. Kat zostaa u Roberta.

Dwadziecia jeden

Na festynie mj ojciec mwi do Dumba, e chciaby mie takiego syna jak on. Stoj obok, kiedy to mwi i patrzy na niego ojcowskim wzrokiem, jakim nigdy nie patrzy na Roberta. W tym momencie nienawidz go z caych si. Ale Dumbo go ubstwia. Nie widzi, e tylko zastpuje kogo innego i jakim ndznym jest zastpc. Ojciec twierdzi, e powinnam by dla niego przynajmniej mia. Sprawi mu t przyjemno - na swj sposb. Eliza, 12 sierpnia 1975

miech Kat dobiega z zewntrz. Dobiega z zewntrz i brzmia inaczej. By mikki i ciepy, troch niemiay i przepeniony uczuciem, ktrego Noa u matki nie znaa. - Wejd - usyszaa jej gos. - Wejd ze mn i zobacz, jak urzdzilimy ten dom. - Nie, Kat. - To by Robert. Z jego tonu wynikao, e nie prosia go po raz pierwszy, aby wszed do rodka. Kiedy Noa podesza do okna, zobaczya obydwoje. Stali rami w rami przed bram do ogrodu. Rude wosy Kat, opadajce jej w dzikich lokach na plecy, wyglday w wietle poranka, jakby pony. - Dlaczego nie? - wiercia mu dziur w brzuchu Kat. - Co z tob? Dlaczego patrzysz w ten sposb? Co to za spojrzenie? Kat uja twarz Roberta w donie, prawie tak samo jak David twarz Noi, kiedy stali w korytarzu pod jego kuchni. Zakochaa si, pomylaa Noa. Moja matka zakochaa si w Robercie. - Musz i, Kat. - Robert wyswobodzi si z jej obj i Kat opucia gow. - Nie jestem do tego przyzwyczajona, Robercie. Nie jestem przyzwyczajona do tego uczucia, boj si go. Ciebie si boj, wiesz? Dlaczego si tak dystansujesz? I skoro nie chcesz wej ze mn do domu, to dlaczego przynajmniej nie wybierzesz si z nami wieczorem na festyn? - Na festyn. - Gos Roberta by jeszcze niszy ni zwykle. - A co niby mam robi na tym festynie? - Na przykad taczy ze mn. - Kat znw si rozemiaa, potem w teatralnym gecie uniosa donie, jakby trzymaa w nich kastaniety i zakrcia biodrami. - No chod, jeszcze nigdy nie byam na wiejskim festynie, po prostu chciaabym to przey.

- No to przeyj, ale beze mnie. Nie jestem typem na takie zabawy. - A jakim jeste typem? - W gosie Kat sycha byo uraz. Zamiast odpowiedzie, Robert odwrci si na picie i odszed, a Kat zawoaa za nim zmienionym gosem: - No to spadaj i zakop si w swoim mynie, ty idioto. Jeeli o mnie chodzi, to udu si t swoj cholern przeszoci, ktr otaczasz tak tajemnic! Noa pospiesznie odsuna si od okna, serce bio jej jak oszalae. Jeszcze nigdy nie widziaa matki w takim stanie. Niedugo potem Kat wesza do domu i trzaskajc drzwiami, znikna w swojej sypialni. David poszed o wicie, zostawi jej kartk, e musi pomc w organizowaniu festynu. Gilbert pojecha do miasta obejrze koci, a Noa, nakarmiwszy koty, ruszya do gospody. Nie bya przygotowana na rze. Dzi by festyn, wiedziaa o tym, ale wypara z pamici to, co miao si wydarzy dzie wczeniej. Nie miaa na ten temat adnego wyobraenia. Bo i skd? Drzwi do gospody byy zamknite, ale nie na klucz, i kiedy nikt nie otwiera, wesza przez korytarz do kuchni. Na kuchni staa ogromna kad z gorc wod. Okna byy zaparowane, powietrze w kuchni wilgotne, a drzwi na tylne podwrko szeroko otwarte. Na dworze unosi si zapach wdki i potu. Gustaw, Maria, Estera i kilka innych osb ze wsi stao wok prostej, drewnianej awy. Noa zauwaya wrd nich te chopca, moe siedmio-, omioletniego. Mia na sobie koszulk Supermana, a drobn twarz okalay anielskie blond loczki. - Teraz, mamo? Teraz? - dopytywa si kobiety obok, cignc j za fartuch. Zniecierpliwienie w jego gosie wiadczyo, e nie pierwszy raz zadawa to pytanie. Rwnie i inni wydawali si tak zaabsorbowani tym, co miao nadej, e wcale nie zauwayli Noi. Akurat chciaa spyta o Davida, kiedy ujrzaa Thomasa Korda prowadzcego z obory zwierz. Bya to jedna ze wi, a jej paniczny kwik zmrozi dziewczynie krew w yach. Thomas Kord mia na sobie biay kitel, w doni trzyma wielki i ostry n, jego srebrna klinga poyskiwaa w socu. Jako jedyny spojrza prosto w oczy Noi wzrokiem penym szyderstwa, ktry wstrzsn ni niemal tak bardzo jak kwik zwierzcia. Byo za pno, aby zawrci. Noa widziaa prowadzon do awy wini, kwiczc coraz goniej, coraz bardziej bagalnie, jak dziecko, i w tej samej chwili z pokoju na grze dobiega muzyka. Rock Jima Carrolla, Noa rozpoznaa piosenk, ktr David piewa pod jej oknem, piosenk o aniele,

ktra staa si teraz marszem pogrzebowym. Kilku mczyzn przywizao do awy wierzgajc jak szalona wini, na jej eb opada paka, a w nastpnej chwili rzenik wprawnym ruchem przeci jej ttnic szyjn. Trysn gorcy strumie krwi, plamic biay kitel Korda. Rwnie rce Estery zbryzgaa krew. Staa obok rzenika, trzymajc pod szyj zwierzcia drewniane naczynie na krew, i spokojnym, niemal zmysowym ruchem mieszaa praw, go rk ciemnoczerwony pyn, wylewajcy si wartkim strumieniem z garda zdychajcej wini. Podczas gdy po podwrku rozchodzi si teraz sodkawy, ciepy zapach, a Jim Carroll wykrzykiwa nad nimi ile si w pucach, winia kwiczaa nadal. Im wicej krwi tracia, tym goniej si dara, jej kwik przeplata si niemal rytmicznie z muzyk, z dudnicymi basami. Chopiec w koszulce Supermana odwrci si, wyszczerzy zby do Noi i pokaza jej jzyk. I wtedy nareszcie znalaza si, eby si poruszy. Potykajc si, wrcia z podwrka do gospody i chciaa wanie z niej wybiec, gdy na korytarzu zagrodzi jej drog rudzielec. Jedyn drog ucieczki pozostay schody w gr. Muzyka dochodzia z pokoju Davida, Noa ruszya za ni, a dotara do otwartych drzwi. David sta przed odtwarzaczem CD, jego stopy koysay si rytmicznie, piewa na gos, a Sucharek siedzia na pododze i podrygujc, porusza si w takt muzyki, z szerokim umiechem zadowolenia na twarzy. David od razu pozna po dziewczynie, co przeya, podbieg do niej i wzi j w ramiona. - Shit, powinienem by ci ostrzec! - krzykn jej do ucha. - Musz tu na grze pilnowa Sucharka, on nie moe tego wytrzyma, ostatnim razem mino kilka tygodni, zanim wyszed z szoku. Tak, pomylaa Noa. Ze mn te chyba tak bdzie. David trzykrotnie odtwarza t piosenk, a zobaczy przez okno, e najgorsze ju mino. - Musz i na plac - powiedzia. - Pomc ustawia namiot. W kuchni kobiety zaczn teraz robi kiebasy, nie sdz, e chciaaby im w tym pomc. Noa niemo pokrcia gow, walczc z obrzydzeniem, ktre j ogarniao. Sucharek podczoga si do niej na kolanach i nagym ruchem obj j za nogi, przycisn gow do jej brzucha i mia si, mia i mia... Noa nachylia si do niego i pogaskaa po loczkach. Byy mikkie, bardzo mikkie, niczym pirka pisklcia. Cay strach znikn, ustpujc miejsca czuoci. - Hej, Sucharku - odezwa si ze miechem David. - Nie odbijaj mi dziewczyny,

syszysz? Kiedy David poszed na plac, Noa wzia aparat i wybraa si na spacer. Zapach krwi unosi si nad ca wsi i Noa przypomniaa sobie sowa Gustawa, e rano w dzie festynu w wielu gospodarstwach bije si winie. Ale na polnych drogach zapach si ulotni i zapanowaa leniwa cisza. Gdy znalaza si na wysokim, poronitym tymi i liliowymi kwiatami wzgrzu, wie leca u stp wydaa si jej tak idylliczna i agodna, e wezbraa w niej zupenie niezwyka tsknota. Pomylaa, e rzeczy straszne trac na sile, gdy mona si nimi z kim podzieli, a rzeczy pikne zyskuj. I zapragna, aby znalaz si przy niej David, poniewa chciaa mu o tym powiedzie.

Na festyn poszli we troje. Gilbert mia na sobie dinsy i koszulk, Noa woya prost, letni sukienk z ciemnoliliowej baweny. Kat ubraa si w spdnic mini z rdzawoczerwonej skry, na to woya czarn koszul w stylu pirackim, z szerokimi rkawami, a rude wosy zaplota w grube warkocze. Na jej twarzy malowaa si zdeterminowana przekora i Noa natychmiast przypomniaa sobie jej rozmow z Robertem. Kat nie wspomniaa o niej ani sowem, ale po powrocie Noi ze spaceru bya niezwykle cicha. Kapela ju graa typow muzyk festynow. Noa syszaa instrumenty dte, perkusj, gitar i mody gos wokalisty. Otwarty po bokach namiot, z ktrego dobiegaa muzyka, pka w szwach. Sprzedawano w nim piwo. Kawaek dalej sta wz straacki, wok niego straacy, modsi i starsi mczyni, wszyscy w granatowych mundurach, a wielu nawet w hemach na gowach. Na wielkim nadmuchiwanym materacu, ktry wyglda jak trampolina, skakao kilkoro dzieci, miejc si do rozpuku i popychajc si nawzajem. Noa nie wiedziaa, e taka maa wie moe mie wasn jednostk stray poarnej, ale Gilbert powiedzia jej, e par dni temu mija remiz w dolnej wsi. - O ile wiem, w dzisiejszych czasach kada miejscowo ma wasn jednostk stray wyjani. - A te nadmuchiwane materace... - Gilbert wskaza na sprzt przypominajcy trampolin, na ktrym jeden z chopcw zrobi wanie salto do tyu. - Te materace s genialne. Widziaem kiedy w Berlinie samobjc, modego faceta, chcia rzuci si z dachu. To byo straszne, wpadem w taki panik, e nie mogem si poruszy. Na szczcie kto z gapiw okaza si przytomny i zadzwoni po stra. Rozwinli takie co pod blokiem. Niesamowite. Napenia si powietrzem w pi sekund i amortyzuje skok z wysokoci do 16 metrw. To musi by uczucie, prawda? Noa ze wstrtem pokrcia gow. Nie bya zainteresowana wyprbowaniem materaca.

- A samobjca? Skoczy? Gilbert umiechn si. - Nie, nie skoczy, ale wykorzysta materac w inny sposb. Moesz w to wierzy albo nie, facet autentycznie nasika na niego z dachu. Ale wtedy miaem ju do i poszedem. Gilbert wzi No pod rami. - Ojoj, tu naprawd wiele si dzieje. Tak, Gilbert mia racj. Przed namiotem stay dugie stoy, uginajce si pod kiebasami z wieprzowiny, a na awkach siedzieli mieszkacy wsi z wielkimi kuflami piwa i kieliszkami wdki, ktre oprniali, jakby niczego w nich nie byo. Dzieci bawiy si na ce w berka, w dole nad strumieniem jaki tgi chopak okada wanie piciami malucha, ktremu wreszcie udao si uwolni. Drc si wniebogosy, przybieg do matki, pozwoli wytrze sobie nos i znw popdzi do innych. Chocia byo dopiero po smej, poowa obecnych wydawaa si pijana. Noa przypomniaa sobie zapach wdki rozchodzcy si rano po podwrku, prawdopodobnie wielu zaczo pi ju wtedy. Maria obsugiwaa goci przy stoach, miaa na sobie tradycyjny strj: ciemnoniebiesk sukienk w czerwone kwiatki, a na niej biay fartuszek. Jasne wosy zaplota w warkocz i upia z tyu gowy. Wygldaa na zmczon, a cienie pod oczami byy dzi ciemniejsze ni kiedykolwiek. David i Gustaw stali za barem w namiocie i kiedy Noa z matk toroway sobie drog wrd tumu, David skin jej gow. W namiocie panowa ukrop i na czole chopca perli si pot. Gdzie by Sucharek? Z babci Ester w gospodzie? Nie, Estera bya tutaj, wanie wysza zza plecw Davida, otara mu chusteczk pot z czoa i na jej surowej twarzy pojawi si niezwyky wyraz. Nagle wydaa si mikka i zatroskana. A potem Estera odwrcia si do Gustawa, ale on gapi si na Kat, ktra posaa mu causa i pozwolia si zaprosi na kieliszek jednemu z mczyzn siedzcych przy stole. Niczym wielki magnes przycigaa wzrok wszystkich mczyzn. - Dam sobie dzisiaj w szyj - owiadczya i na poparcie tych sw wychylia kieliszek jednym haustem. Przyja jeszcze drug i trzeci wdk, ruszya dumnym krokiem na parkiet drewnian scen w tylnej czci namiotu - i zacza taczy, jako jedyna bez partnera. Mimo e kapela graa dalej, Noa odniosa wraenie, e w namiocie zamar nagle wszelki ruch. Przez uamek sekundy wszystkie spojrzenia byy skierowane na Kat, ktrej warkocze fruway w powietrzu, kiedy krcia si w kko, rozrzucajc ramiona w przypominajcej skrzyda pirackiej koszuli. Nagle wygldaa jak maa dziewczynka, ktra

woya ubrania ze skrzyni na strychu. Wokalista, dugowosy, mody czowiek w czarnych skrzanych spodniach, wyglda na kogo majcego w zanadrzu co wicej ni tylko szlagiery muzyki festynowej Umiechn si do gitarzysty i podkrci wzmacniacz. Noa najchtniej schowaaby si, szczeglnie gdy przy jednym ze stow zobaczya Dennisa. Mia na sobie mundur straaka i dziewczyna omal nie wybuchna miechem. Ognistowosy rudzielec pracuje w stray. Naprawd pasowa tam jak pi do nosa. A jego ojciec by rzenikiem. Na swj sposb obaj s sprzymierzeni ze mierci, pomylaa Noa i ochota do miechu natychmiast jej przesza. Gzy tu we wsi czsto potrzebna jest stra poarna? Noa poczua, e sztywnieje, kiedy Dennis podchwyci jej spojrzenie. Hem, ktry by tylko o ton czerwieszy od jego wosw i rozpalonej alkoholem twarzy, pooy przed sob na stole. Obok niego siedziaa dziewczyna z rozjanionymi na blond wosami i row pomadk na ustach. Miaa krtk kamizelk dinsow, ktra niemal pkaa na obfitym biucie. Wbijajc wzrok w No Dennis obj dziewczyn ramieniem, zmruy oczy w szparki i obliza jzykiem wargi. Noa odwrcia si z obrzydzeniem i ruszya w stron baru. Stana na skraju, ale David by zbyt zajty, eby si ni zajmowa. Nalewa piwo jedno za drugim, ocierajc rkawem pot z czoa. Gustaw wci by przy nim, ale nie pracowa. Sta jak skamieniay i wpatrywa si w Kat, ktra po kilku piosenkach podesza do baru, zamawiajc u Davida kufel piwa. Powietrze w namiocie stawao si coraz gortsze i Noa nie moga znie widoku Kat. Wysza na zewntrz, szukajc Gilberta. Siedzia przy kocu stou i rozmawia z jakim mczyzn - tutejszym ksidzem, jak przedstawi si jej uprzejmie starszy, siwobrody pan. - I co? - spyta. - Jak wam si podoba ycie na wsi? - W porzdku - odpara wymijajco Noa, przygldajc si ludziom, przy czym wci przypominay jej si sowa Elizy. Dumbo. Kim by Dumbo? Ktra z tych osb wygldaa na mogc nosi takie przezwisko - albo nosia je przed trzydziestu laty? - Zna ksidz tu jakiego Dumba? - spytaa wprost ksidza. - Dumbo? - Ksidz zrobi min, jakby nie zrozumia. - Nie, nikogo takiego nie znam, nawet z Biblii. - Ksidz umiechn si, a Gilbert wyjani: - Dumbo to so z tego filmu dla dzieci, prawda? Latajcy sonik z wielkimi uszami. Film jest stary, ogldaem go jeszcze jako dziecko. Noa skina gow. Tak, to si zgadzao, sama moga na to wpa. Dumbo, so z wielkimi uszami. Spojrzaa ukradkiem na ksidza. Jego uszy, z ktrych wystaway kpki

siwych wosw, przylegay cile do gowy. Nie zauwaya nikogo, kto pasowaby do tego opisu - poza jedn z dziewczynek, chud jak szczapa i o bardzo jasnej karnacji. Siedziaa na kolanach matki i bawia si guzikami jej bluzki. Tak, jej uszy bardzo odstaway od gowy, jakby je kto zagi do przodu. Przed trzydziestu laty jednak nie byo jej na wiecie. Ksidz ponownie zwrci si do Gilberta, ktry wcign go w rozmow o zjawach. - Moim zdaniem anioy albo duchy nie s wcale niczym nadnaturalnym - stwierdzi Gilbert, przy czym jego gos podnis si o p oktawy wyej, jak zwykle, kiedy wietrzy szans, e kto da mu si wygada, nie namiewajc si z jego sw. - W moim archiwum a roi si od relacji, w ktrych ludzie spotykali zmarych znajomych. Albo w ktrych zupenie realnie widzieli przed sob zmarych, nie wiedzc, e s to zjawy. Ksidz chyba wie, co mam na myli. Najbardziej fascynujca mnie historia wydarzya si na pocztku zeszego stulecia w Paryu. Mody malarz pohukiwa tematw. Snu si po miecie i w dzielnicy Montmartre odkry dziewczyn. Opieraa si o latarni i na malarzu wywara wraenie bezradnej, niemal zdezorientowanej. Chcia jej zaoferowa pomoc, moe pomyla, e zabdzia. Ale kiedy dziewczyna podniosa na niego wzrok, malarzowi a zaparo dech. Jej twarz bya perfekcyjna, pikna niczym twarz anioa. Taak, a wic mia swj temat. Spyta dziewczyn, czy zostanie jego modelk, a ona si zgodzia. W milczeniu podya za nim do jego atelier. | podczas gdy malarz pracowa nad jej portretem, dziewczyna ca noc spokojnie siedziaa. W ktrym momencie spyta j, skd pochodzi, i usysza dziwn odpowied. Kiedy byam Skandynawk, powiedziaa. Malarz stwierdzi ze miechem, e z ca pewnoci w dalszym cigu jest Skandynawk. Pikna nieznajoma odpara tylko, e nie wie, kim waciwie jest i skd pochodzi. Taak... Gilbert upi yk wody i rzuci ksidzu przelotne spojrzenie. - W kadym razie o wicie portret by gotowy, a artysta bardzo zadowolony ze swojej pracy. Dziewczyna znikna bez sowa poegnania. Malarz pospieszy za ni, ale kiedy wybieg za drzwi, dziewczyny ju nie byo. Rozpyna si w powietrzu. - O mj Boe - powiedzia ze miechem ksidz. Mia inteligentn twarz z wysokim czoem i trzewe, bkitne oczy. - Ta opowie brzmi fascynujco, zapeniby mi pan ni koci. Moe w nastpn niedziel wejdzie pan na ambon i wygosi kazanie, co pan na to? - Nie, dzikuj. - Gilbert, miejc si, pokrci gow. - A tak daleko jeszcze nie zaszedem. Takie sprawy wol pozostawia profesjonalistom, jak ksidz. - Wierzy ksidz w duchy? - spytaa Noa. - Wierz w dusz, ktra ulatuje do nieba - odpar. - Oczywicie znam te historie podobne do tej, ktr przytoczy wanie pan Sonden. Historie, w ktrych duch czowieka

przebywa pomidzy wiatami, poniewa ma jeszcze co do zaatwienia, co, co przeszkadza mu odej do wiecznoci. Ale jak sam pan Sonden powiedzia: s to historie. Mona w nie wierzy albo nie, i myl, e wikszo ludzi wybiera to drugie, zupenie w stylu niewiernego Tomasza, ktry wierzy tylko w to, co mg zobaczy na wasne oczy. Czowiek naprawd wie wtedy, kiedy sam tego dowiadczy. Ale nie jestem przekonany, czy chciabym tego. Noa pokiwaa powoli gow. Znw przypomniao jej si zdjcie Elizy, jak stoi na strychu z rozoonymi do lotu ramionami. Wtedy bya tutaj, na tym wiecie, w tej wsi. A gdzie jest teraz? Co Gilbert i ksidz powiedzieliby na jej histori, histori, ktr Noa przeya i ktra stawiaa tyle pyta, tyle zagadek? - Zna ksidz Eliz Steinberg? - spytaa cicho Noa. - Eliz Steinberg? - Ksidz zmarszczy brwi i chcia wanie odpowiedzie, kiedy muzyka w namiocie ucicha. - Nasz go honorowy, Katharina Thalis - zadudni z mikrofonu gos wokalisty zayczya sobie nastrojow piosenk do biaego tanga. A wic, drogie panie, wybierajcie panw i zaczynamy! Na cze pani Thalis zagramy teraz angielski hit Tears in Heaven. Gilbert westchn. - Ojej, Kat, co ty wyprawiasz? - szepn, bardziej do siebie ni do kogo innego. Uprzejmie skin gow ksidzu i odwrci si do Noi. - Pjd lepiej zobaczy. Kat przez cae popoudnie wydaje mi si jaka dziwna. Noa ruszya za Gilbertem do namiotu. Gra tylko gitarzysta, a wokalista wyjtkowo dobr angielszczyzn piewa piosenk, ktr Eric Clapton napisa po mierci syna:

Would you know my name if I saw you in heaven? Would you feel the same if I saw you in heaven? I must be strong and carry on Cause I know I don't belong Here in heaven.

Taczyy nieliczne pary, wikszo osb staa na obrzeach i wszystkie spojrzenia kieroway si na Kat. Z triumfujcym wyrazem twarzy wcigna na parkiet Gustawa. Oplota go ramionami i zacza porusza si wolno w takt muzyki. Gospodarz zachwia si, ale Kat trzymaa go mocno, pooya mu gow na ramieniu i powoli krcia si z nim w kko. Niektrzy widzowie zaczli wznosi okrzyki, David przesta nalewa piwo. Noa

widziaa, jak najpierw gwizdn przez zby, a dopiero pniej na jego twarzy pojawia si wcieko. Zmarszczka na czole przeksztacia si w gbok bruzd. Obok niego staa Estera, a teraz za bar wesza jeszcze Maria z pust tac. Jeden z mczyzn zapa j brutalnie za rami. Sta tyem do Noi, ale kiedy odwrci si do Marii, poznaa, e by to Thomas Kord. Perswadowa co matce Davida, zbliajc usta do jej ucha. Noa nie moga oczywicie zrozumie, co mwi, ale na pewno nie byo to nic dobrego, poniewa twarz Marii jakby skamieniaa. Kiedy Kord zamilk, Maria wcisna mu co do rki, jaki papier, moe nawet banknot, Noa nie bya w stanie tego dojrze. Widziaa tylko, jak rzenik odwraca si z pogardliw min od Marii - i wtedy jej spojrzenie, jakby przycigane magiczn si, powdrowao w stron wejcia do namiotu. Do rodka wszed Robert i kierowa si wprost na parkiet. Szmer przelecia przez tum mieszkacw, ktrzy stali teraz przed parkietem niczym widzowie prywatnego przedstawienia. Nie odzywajc si sowem, Robert chwyci Kat za rami, odcign grubiasko od Gustawa i wyprowadzi j z namiotu. Wokalista zamilk, zapada grobowa cisza, a na twarzy Gustawa, ktra oblaa si purpur, zapona nienawi.

Dwadziecia dwa

Naga, le przed nim wycignita na szezlongu. wiato wiec rzuca migoczce cienie na jego twarz, na oczy, ktre pon z podania. Leenie bez ruchu przychodzi mi z atwoci. Obserwuj go, podczas gdy na jego oczach powstaj na nowo, wkno za wknem, pocignicie pdzlem za pocigniciem. Eliza, 13 sierpnia 1975

Kat nie wrcia. Byo poudnie, Noa i Gilbert siedzieli pod orzechem w ogrodzie i jedli niadanie, w milczeniu, wci jeszcze poruszeni wydarzeniami poprzedniego wieczoru. Wyszli zaraz za Kat i Robertem, spuszczajc gowy pod ciarem odprowadzajcych ich spojrze. Noa nie odwaya si podej do Davida. Powstrzymaa j przed tym jego mina, wyraajca osupienie i konsternacj. Rwnie za to czua wstrt do Kat. I ten przepeniony nienawici wyraz twarzy Gustawa. Ta grobowa cisza, kiedy Robert wszed do namiotu. Noa wci rozwaaa, czy nie otworzy serca przed Gilbertem i nie opowiedzie mu o wszystkim, co wiedziaa - i czego nie wiedziaa, ale si nie odwaya. Nie rozmawiali te o Kat. Po poudniu przyszed David. By blady, a oczy mia ciemne ze zmczenia. Wyranie poczu ulg, kiedy si dowiedzia, e Kat nie ma, a Gilbert zrobi min, jakby chcia przeprosi za jej zachowanie. Wsplnie wzili si do malowania pokoju Gilberta, przenieli ksiki do kuchni, ko przesunli i pracowali do wieczora, zadowoleni, e mog zrobi co, co przyniesie efekty. Tylko raz, kiedy Gilbert parzy herbat, Noa zagadna Davida o wczorajszy wieczr, o wyraz twarzy Gustawa, o cisz, jaka zapanowaa w namiocie, o spojrzenia skierowane na Roberta. Ale David, podobnie jak ona, nie potrafi sobie tego wytumaczy. Ludzie co pomrukiwali, powiedzia, ale zesp zaraz zacz gra i David niczego nie wydoby z Gustawa i Marii, ktrzy byli dziwnie wstrznici. Pancake i Hitchcock byli w ogrodzie. Kocur zainteresowa si wygrzebanym w kompocie doem, obok ktrego wci leaa opata. Ju od kilku godzin siedzia w nim, wydajc co par minut zdenerwowane miauknicia. Pancake zbliya si do skraju dou i bojaliwie zajrzaa do rodka, jakby chciaa spyta: Co ty tam robisz przez cay czas?.

Na grze w sypialni Kat zadzwoni telefon komrkowy - ju trzeci raz w cigu ostatnich dwch godzin. - Odbior - powiedzia Gilbert. - Moe to co wanego. Kiedy wrci, jego twarz bya czerwona z podniecenia. - Kat przyznano nagrod Bambi, dzwoni jej asystent, akurat otworzy zawiadomienie! Nagrod za najlepsz rol esk w A do krwi, podali to wanie w prasie i chc koniecznie zrobi wywiad z Kat. S gotowi tu przyjecha, jeli tak zechce. Jak sdzisz, Noa, mamdo myna i powiedzie jej o tym? Chyba tam bdzie, prawda? W jego gosie nagle zabrzmiaa niepewno i Noa wycenia z Davidem szybkie spojrzenie. Bya wcieka na pitk, straszliwie wcieka, ale w gbi duszy martwia si o ni. Co Kat wiedziaa o Robercie, o jego yciu, o czasie sprzed trzydziestu lat? Najwyraniej niewiele, biorc pod uwag to, co krzyczaa do niego wczoraj przy furtce. A jednak wystarczajco, eby mwi o cholernej przeszoci. Jak Robert wyjani t niemoliw sytuacj i wczorajszego wieczoru? Te wszystkie pytania przesaniay dum, ktr Noa oczywicie odczuwaa. Otrzymanie nagrody Bambi byo przecie najwikszym zaszczytem, jaki mg spotka niemieck aktork. - Ja pjd - powiedziaa Noa. - Pjd i zapytam.

Kat j uprzedzia. Kiedy Noa wychodzia z domu, matka wanie si zbliaa. Oczy miaa spuchnite, ale umiechaa si agodnym, niepewnym umiechem. Kat, pomylaa Noa, nie poznaj ci. - Wybieramy si z Robertem na kolacj do miasta - powiedziaa. - Chciaam zajrze do domu, eby si przebra, przyjedzie po mnie. A u was wszystko w porzdku? - By do ciebie telefon, Kat. - Noa umiechna si. Ogarno j ciepe uczucie. Przyznano ci nagrod Bambi za najlepsz rol w A do krwi. - Co? - Kat wlepia wzrok w crk i nagle si rozpakaa. Opara si o porcz schodw, przycisna donie do twarzy i kaa, drc na caym ciele. - Za duo dla mnie tego wszystkiego! Gilbert wyszed na korytarz, wyglda na przestraszonego i chcia obj Kat, ale Noa go powstrzymaa. - Mog z tob chwil pogada, Kat? Ta skina gow, wyprostowaa plecy i posza za crk do jej pokoju. - Co miao znaczy to wczoraj wieczorem? - spytaa Noa. - Ta cisza w namiocie, kiedy

Robert po ciebie przyszed. Ten wyraz twarzy Gustawa. Czy Robert ci to wyjani? I co miaa na myli wczoraj rano, mwic o jego przeszoci? - Noa badawczo patrzya w twarz matce, ktra teraz wygldaa na poirytowan. - Syszaam was wczoraj pod domem, Kat wyjania, przytrzymujc matk za nadgarstki. - Czy Robert co ci opowiada? Co o Elizie Steinberg? - Eliza Steinberg? - Kat bya teraz zupenie zdezorientowana. - Syszaam ju kiedy to nazwisko... Steinberg, czy to nie byli ci ludzie, ktrzy mieszkali kiedy w naszym domu? Co masz na myli? Dlaczego Robert miaby mi co o niej opowiada? Noa zawahaa si. - Tak tylko - powiedziaa wymijajco. Kat westchna i zacza rozpina pirack koszul, ktra wygldaa na przepocon i pogniecion. - Nie, Noa. Niczego mi nie opowiada. Pytaam o jego rodzin, ale powiedzia, e nie chce o tym mwi i... - Kat pocigna nosem. - Wczorajsz noc przegadalimy waciwie o mnie. Noa, ja... ja nie wiem, co si ze mn dzieje. Po raz pierwszy mam wraenie, e kto zwraca si do mnie, do mnie, nie do aktorki Kathariny Thalis. Robert budzi we mnie uczucia, o ktrych nawet nie wiedziaam, e jestem do nich zdolna. Moje filmy, te wszystkie rzeczy, to go wcale nie interesuje. On... ach, cholera! Noa, co mam robi? - I mnie o to pytasz?- Tak. - Kac wcigna gboko powietrze. - Pytam o to ciebie. Czasami mam wraenie, e w wielu sprawach nlnie przewyszasz. Wiem, e nie byam dla ciebie dobr matk, Noa, wierz mi, wiem o tym. Ale kocham ci i... i jestem z ciebie cholernie dumna. Powiedziaam to wczoraj Robertowi, a on mnie spyta, czy ty w ogle o tym wiesz. Noa spojrzaa na matk. Moment, w ktrym powinny pa sobie w ramiona, ju min, przemkn niczym pdzcy pocig, zatrzymujcy si tylko na chwil. Noa poczua zimno, by to chd wychodzcy z jej serca i ciskajcy je w ma, tward kulk. - Uwaaj na siebie, Kat - powiedziaa cicho. - I gratulacje z okazji nagrody. To wspaniae. Kat spojrzaa crce w oczy i lekko skina gow. W tym ruchu byo nieskoczenie wiele czuoci i nieskoczenie wiele blu.

- Udziel tego wywiadu - powiedziaa Kat, wchodzc do pokoju Gilberta, eby si poegna. Gilbert ukada wanie ksiki na regale, a David kartkowa gruby tom o

wywoywaniu duchw, ktry Gilbert czyta w pierwszych dniach po przyjedzie. - Hej, ten nowy kolor wyglda wietnie. Dom bdzie jak nowy, kiedy odjedziemy. Dzikuj, tobie rwnie, David. - Kat pooya mu do na ramieniu. - Przykro mi za wczoraj. Przeprosz te Gustawa za swoje idiotyczne zachowanie. David popatrzy na ni chodno. - Moe powinna z tym chwil poczeka. Gustaw by do roztrzsiony po twoim wczorajszym wystpie. Nie sdz, eby sobie poradzi, gdyby pojawia si teraz w gospodzie. Dobrze - odpara Kat. - Dobrze. Jak uwaasz. Naprawd nie chc wam robi przykroci.

Tego wieczoru Gilbert poszed wczeniej spa, ale Noi i Davida nie opuszcza niepokj, nawet nie wykorzystali okazji do pocaunkw. Kiedy w domu zapanowaa cisza, David wzi j za rk. - Chod ze mn - powiedzia. - Pjdziemy do myna. - Co? - Noa spojrzaa na niego, ale David tylko mocniej cisn jej rk. - Mam do - owiadczy. - Chc wreszcie znale co, co pomoe nam w tej sprawie. We wsi wieciy latarnie, ale ksiyca nie byo wida, a w dole przy mynie, ktry niczym czarny cie odcina si od otoczenia, byo tak ciemno, e Noa z ledwoci widziaa swoje donie. Las jakby oddycha, by to gboki, szumicy oddech. Drzwi do myna byy zamknite, ale na cianie nad koem myskim byo otwarte okno. - Wdrapi si na gr - szepn David - i otworz ci drzwi od wewntrz, okej? Rozluni ucisk, ale teraz Noa zapaa go kurczowo za rk. - David, to... to, co zamierzasz, to jest wamanie, w dodatku o wiele powaniejsze od odwiedzin na naszym strychu ostatnio. Za co takiego moemy wyldowa w wizieniu, zdajesz sobie z tego spraw? David zamia si cicho. - A co z morderstwem? - sykn. - Za to rwnie powinno si ldowa w wizieniu, prawda? Do diaba, Noa, po wsi chodzi na wolnoci morderca, moe by i tak, e twoja matka wanie dzieli si z nim pizz. Jeeli si boisz wej ze mn do myna, to wracaj. Ja w kadym razie zamierzam dosta si do rodka, zanim bdzie za pno, zdecyduj si wic. Moa pucia jego do. - Okej - powiedziaa niemal bezgonie. - Id pierwszy, ale pospiesz si, syszysz?

Czekam na ciebie pod drzwiami. Odwrcia si tyem do Davida, nie chciaa patrze, jak wspina si po myskim kole, i myle, co by si stao, gdyby Robert przyapa ich w swoim domu. Za plecami Noi rozlego si ciche skrzypnicie, pniej trzask, odgosy wydaway si dobiega z lasu. A potem znw zapanowaa cisza. - David, pospiesz si - szepna zrozpaczona. - Pospiesz si, otwrz. - Napara na drzwi i wydaa stumiony okrzyk, kiedy nagle ustpiy. David zdy j zapa w ostatniej chwili, w przeciwnym razie runaby do rodka.

Kiedy zapalali zabrane z domu wiece, w powietrzu unosi si jeszcze zapach Kat. Pomieszczenie wydao si wiksze ni za pierwszym razem i Noa kada to nie tylko na karb migotliwego pomienia wiec, ale i poczucia wdzierania si w co zabronionego, nieokrelonego. Czy co tu znajd? Czy to si w ogle opaci? Drczce j myli nie day si duej tumi. Co bdzie, jeli Robert wrci wczeniej? Sama Kat powiedziaa przedwczoraj wieczorem, e w tym mczynie jest co nieobliczalnego, a to spojrzenie atramentowoczarnych oczu, jakim obdarowa No na poegnanie w drzwiach, niemal przejmowao groz. Kiedy Noa otworzya zasuwane drzwi do atelier w wykuszu, strach cisn jej odek. Zamalowane ptna wci stay oparte o cian jedno za drugim, w migotliwym pomieniu wiecy abstrakcyjne rysunki sprawiay wraenie jeszcze bardziej dzikich, strasznych, budziy lk agresywnymi barwami i pogmatwanymi ksztatami. Take obraz, ktry Kat odsonia, by jeszcze na swoim miejscu: jedyny nieabstrakcyjny. Przedstawia mod kobiet w wieku Noi z dugimi, prostymi, kruczoczarnymi wosami. Leaa naga na ciemnoczerwonym szezlongu. Bez wtpienia bya to dziewczyna z fotografii. A szezlong by meblem ze strychu ich domu. Sta w tym samym miejscu co dzisiaj. To byo ciemne, prawie czarne, jedynie przez wski lufcik w dachu wlewaa si mlecznobiaa powiata, zanurzajc ciao dziewczyny w nieziemskim wietle. Rwnie jej skra bya biaa, i to w sposb, jaki Noa widziaa po raz pierwszy: ani blada, ani przezroczysta, tylko w najczystszym znaczeniu tego sowa nienobiaa, niczym wiey nieg w ksiycowej powiacie. Tak, wydawao si nawet, e od obrazu wieje chodem. Rka Noi zadraa, kiedy podsuna wiec bliej ptna. Za ni przykucn David, a jego gorcy oddech, ktry czua na karku, zdradza podniecenie - podniecenie, jakie,

nawiasem mwic, odczuwaa te Noa. Moda kobieta - ta dziewczyna... Eliza... w caym swoim chodzie bya tak pikna i godna uwielbienia, e a zapierao dech. Jej ciao byo doskonae, drobne, niemal kruche, jednoczenie jednak miaa krge i kobiece ksztaty, wydatne biodra pod tali osy, cikie i pene piersi. Twarz take miaa doskona. Bya to twarz staromodna, owalna, z drobnym, proporcjonalnym nosem, wyranie zarysowanymi komi policzkowymi i penymi usta, ktrych kciki lekko si unosiy w gr. Due oczy byy osadzone daleko od siebie, co nadawao twarzy cie antyku, jakby pochodzia z bardzo dawnej epoki albo czasw madonn na obrazach Tycjana. Oczy byy w kolorze gbokiego bkitu z odcieniem szaroci, a spokojne spojrzenie sprawiao wraenie nieobecnego. Najbardziej przejmujcy by jednak umiech - ktry nim nie by. Byo to przeczucie umiechu i David, ktrego szept przerwa milczenie, powiedzia co, co trafio w serce Noi jak ostra, duga szpila: - Czowiek marzy o tym, eby ten umiech by prawdziwy. Tak bardzo marzy, e zrobiby wszystko, aby go tylko raz zobaczy. Noa nie odezwaa si. Jej spojrzenie zatrzymao si na doniach dziewczyny. Trzymaa je zoone na brzuchu, nie miaa adnych ozdt ani na szyi, ani na palcach, ale jej donie co obejmoway, Bya to ksika, czerwona jak ciemna krew, zaledwie o ton janiejsza ni szezlong, na ktrym leaa dziewczyna. Noa mimowolnie pomylaa o regale z ksikami, stojcym teraz w salonie ich domu, ale nie moga sobie przypomnie czerwonej ksiki. Prbowaa odcyfrowa tytu, ale bez powodzenia, poniewa donie dziewczyny zasaniay okadk. Odwrcia si do Davida, ale co innego przykuo nagle jego wzrok, co, co pochodzio z zewntrz. Cie - przy oknie. Teraz i Noa go widziaa. - Zga wiato! Szybko, Noa, zga wiec! David zdmuchn wanie swoj, Noa posza w jego lady, ale byo za pno. Ktokolwiek sta przy oknie, musia zauway, e kto jest w mynie. Skrobanie w okno, cholera! David zostawi je otwarte. A potem zabrzmia gos. Cichy, gardowy szept. - Robert? Jeste tam? Robert? To ja, Maria. Noa wstrzymaa oddech, serce bio jej jak oszalae, coraz szybciej, coraz goniej, a pomylaa, e na pewno sycha je na zewntrz. W ciemnociach czua te napicie Davida. Siedzieli na pododze, bez ruchu, wpatrujc si w okno. - Robert, on znw mnie szantaowa. Odpowiedz mi! Robert! Jeste tam? Jeste... sam?

W gosie matki Davida zabrzmia strach, jakby dopiero teraz zrozumiaa, e Robert prawdopodobnie nie by sam, e kto - Kat? - mg u niego by i e przychodzenie tu, woanie go i zdradzanie si byo niebezpieczne. Niebezpieczne i gupie. Cie znikn. Zapada cisza. Sporo czasu mino, zanim Noa i David znaleli siy, eby si ruszy, znw zapali wiece i szuka dalej, nie wiedzc czego. A mimo to znaleli co na grze, w sypialni Roberta, w nocnym stoliku, jedynym meblu oprcz rozgrzebanego ka. W jego szufladzie leao zdjcie dwch chopcw. Byo stare i pozaamywane, wygldao, jakby zostao wyrwane z albumu. Na odwrotnej stronie wida byo jeszcze strzpki papieru, do ktrego byo przyklejone, a liczne odciski palcw na jego zmatowiaej powierzchni zdradzay, e kto czsto bra je do rki. Obaj chopcy stali blisko siebie, wyszym, siedemnasto-, moe osiemnastoletnim, by niewtpliwie Robert. Czarnowosy, z ciemnymi, osadzonymi blisko siebie oczami i czarnym znamieniem. Prawie si nie zmieni. Obejmowa ramieniem mniejszego, majcego moe pitnacie lat, korpulentnego chopaka o zaokrglonej twarzy, ktry umiecha si do obiektywu, podczas gdy Robert by powany i zamknity w sobie. Oczy tego mniejszego byszczay i byy okrge jak kulki. Tak, ksztat oczu zdradza Gustawa - ale to nie to wytrcio No z rwnowagi. Byy jego uszy. Odstaway od gowy. To byy wielkie uszy. Chopiec na zdjciu, ktry bez wtpienia by Gustawem, to Dumbo.

Dwadziecia trzy

Mj ojciec daje mu pienidze, nie mog tego poj! Daje mu pienidze i towarzyszy mu, jakby Dumbo BY jego synem. Dla mnie jednak on pozostanie Dumbem - a ojciec zdziwiby si, gdyby wiedzia, jaka potrafi by mia! Rozpinam bluzk a do miejsca, w ktrym wisi mj kluczyk. Szepcz: Tu jest klucz do mojego klejnotu. Chcesz go dotkn?. Dumbo robi si czerwony jak cega, a ja si zastanawiam, kogo teraz bardziej ubstwia: drogiego wujka doktora czyjego z crk? Eliza, 15 sierpnia 1975

Nad cmentarzem wschodzio soce, arzca si ognista kula, ktra rozpalaa niebo. Dziwaczne strzpki chmur przemierzay chodny, poranny bkit, a powietrze byo tak czyste, e chciao si je czerpa ykami. Noa pstrykaa zdjcie za zdjciem. Miaa za sob bezsenn noc, kolejn. Od czasu do czasu popadaa w stan niepewnoci, w ktrym nie wiedziaa, co byo rzeczywistoci, a co snem, stan, w ktrym nie syszaa ju wiadomie krokw, ktre rozbrzmieway nad ni na strychu. Kiedy na skraju nieba pojawi si biay strzpek, Noa zmusia si do wstania z ka, wzia aparat i wysza z domu. Ruszya drog prowadzc do cmentarza, zatopiona w mylach. Wczoraj w nocy po wymkniciu si z myna David odprowadzi j do domu, a potem poegna si zdawkowo, nawet jej nie caujc. Noa patrzya za nim, dopki nie zla si w jedno z ciemnoci. Latarnie we wsi dawno ju pogasy i Noa czua si podobnie. Jakby w niej samej zgaso wiato. A przy tym a nadto dobrze rozumiaa Davida, wiedziaa, jak si czu, nie musia nic mwi. Gustaw by dla niego czci rodziny, w pewnym sensie nawet zastpczym ojcem, a teraz znalaz si w centrum morderstwa - w ktre by moe bya te zamieszana Maria, jego wasna matka. Jej cie przy oknie, strach w jej gosie, ciche sowa. On mnie szantaowa. Co Maria chciaa przez to powiedzie? Kogo miaa na myli? Rzenika Thomasa Korda? Noa przypomniaa sobie, jak na festynie chwyci Mari za rami. Ten wistek papieru, ktry wcisna mu do rki, czy to rzeczywicie byy pienidze? Splamione krwi pienidze za milczenie? Ale dlaczego rzenik j szantaowa? Dlaczego j, skoro morderc

by Dumbo? Ale czy Dumbo by morderc? Noa dopiero teraz uwiadomia sobie, e podczas ostatniego seansu zadaa Elizie dwa pytania, na ktre szklanka odpowiedziaa jednym sowem: Dutnbo. Noa pytaa, kto jest na strychu oraz czy jest to morderca. Dlatego odpowied Elizy TO DUMBO pozostawaa dwuznaczna. Wiedzieli tylko tyle, e szuka na grze klejnotu. Co dokadnie miaa na myli Eliza - a przede wszystkim dlaczego klejnot mia si rzekomo znajdowa w posiadania Gustawa, chocia on o tym nie wiedzia - wci jeszcze byo wielk zagadk. Noa bardzo pragna porozmawia z Davidem! Podobnie jak wczorajszej nocy bardzo pragna, eby nie zostawia jej samej. Odczuwaa niemal fizyczny bl, kiedy odszed i musiaa wej sama do domu, w ktrym Gilbert ju spa i po ktrym krya Eliza niewidoczna dla jej oczu i pomidzy wiatami, jak powiedzia ksidz na festynie. Jeszcze bardziej jednak bolay j sowa, ktre David powiedzia o Elizie. Czowiek marzy o tym, eby ten umiech by prawdziwy. Tak bardzo marzy, e zrobiby wszystko, aby go tylko raz zobaczy. W jej sercu niczym kolec tkwia zazdro, jeszcze teraz, rano. Sza wzdu grobw, prostych, pozbawionych ozdb kwadratw, na ktrych stay godziki albo chryzantemy. Prawie wszyscy tu pochowani wiedli dugie ycie, co Noa moga odczyta z dat urodzin i mierci. Nad jednym z grobw staa pochylona kobieta i wyrywaa chwasty. Musiaa usysze kroki Noi, bo odwrcia si. Noa a si wzdrygna. Bya to Estera, matka Gustawa, i dziewczyna poczua wzbierajce w niej straszne uczucie wstydu. Moe Estera bya matk zabjcy i nawet o tym nie . wiedziaa. Najchtniej minaby j ze spuszczon gow, ale zmusia si do pozdrowienia, rzucajc ukradkowe spojrzenie na napis nagrobny. Peter Gustaw Kropp, 1924-1960. - Zmar krtko po narodzinach Gustawa - powiedziaa cicho Estera. - Nieatwe jest ycie bez ma, twoja matka na pewno to wie. Ale mj Gustaw zawsze by przy mnie. To dobry chopiec, zawsze taki by. Tak samo jak David. Noa przekna lin. Nie wiedziaa, co powiedzie, ale Estera najwyraniej nie oczekiwaa odpowiedzi. - Jak wam si podoba dom? - spytaa No z lekkim umiechem. - Czy nasz David dobrze wykonuje swoj prace? - Tak, dzikuj. Bardzo nam pomg, bez niego z pewnoci bylibymy jeszcze daleko w lesie. - Potrzebujecie moe te pomocy przy dole?

- Przy dole? - Noa zmarszczya brwi. Czy Estera miaa na myli rozgrzebany kompost w ogrodzie? - Nie sdz .. odpowiedziaa ostronie. - Kat, moja matka, postanowia zrobi now kompostowni, najchtniej sama robi takie rzeczy. Dziadkowie zajmowali si ogrodnictwem, Kat zna si na tym i to j relaksuje. - Mogabym przysa Gustawa - zaproponowaa Estera. - Taka rozgrzebana ziemia w ogrodzie nie wyglda zbyt adnie. Mgby nawie nowej. - Nie, dzikuj, nie trzeba - bronia si przestraszona Noa. Propozycja Estery bya mia, ale wizja Gustawa przekopujcego teraz ich ogrd bya nie do pomylenia. Tym bardziej e Noa nie wierzya, eby po wystpie Kat na festynie zrealizowa propozycj matki, bez wzgldu na to, jak dobrym by chopcem. - Powiem o tym mojej mamie, na pewno w najbliszych dniach uporzdkuje ogrd. Do widzenia. Kiedy Noa wracaa wsk drog do wsi i mijaa gospod, przyspieszya kroku, a prawie biega. Nie wytrzymaaby teraz spotkania z Gustawem i bya szczliwa, e okna w gospodzie byy zasonite. We wsi byo cicho, jedynie z obr dochodzio ciche porykiwanie krw, ktre niedugo zostan wyprowadzone na pastwiska, a w szopie Hallscheita zawarcza uruchamiany traktor. Noa przestraszya si, gdy spostrzega Davida. Siedzia na przyczepie traktora, trzymajc w doniach mot kowalski, i nie wydawa si szczeglnie zachwycony jej widokiem. Byo tak, jakby pomidzy nimi wyrosa niewidzialna ciana. - Mog si zabra? Zanim zdya pomyle, jej usta same zaday to pytanie. David zrobi odmown min, ale kierujcy traktorem skin gow. - Wsiadaj, dziecino - mrukn, umiechajc si do niej. Noa usiada obok Davida, ktry w milczeniu zapala papierosa, a Hallscheit skierowa traktor na drog do stacji kolejowej i jecha ni, dopki nie skrci w poln drog, prowadzc na pastwisko. Jedno z ogrodze byo popsute, wiatr je przewrci, i David razem z gospodarzem wzili si do wbijania powyrywanych supkw z powrotem w ziemi, przy czym Hallscheit tylko je przytrzymywa, a waciw prac wykonywa David. Zdj koszulk i jego muskuy napinay si przy kadym uderzeniu motem. Byy to wcieke, zacite uderzenia, kademu z nich towarzyszyo sapnicie. Noa nie moga si powstrzyma. Skoro David uciek w milczenie, w takim razie ona zacznie stawia pytania, a poniewa nie przychodzio jej do gowy, jak zagadn o ten temat gospodarza, postanowia spyta prosto z mostu.

- Prosz pana, pan... zna pan Gustawa od dawna? To znaczy, od dziecka, jak by jeszcze chopcem? - Gustawa? Jake mgbym go nie zna. To nie jest wielkie miasto, dziecino. David przerwa wbijanie i rzuci jej wcieke spojrzenie, ona jednak, z przekor i zdecydowaniem, pytaa dalej. - A czy Gustaw przyjani si z tym malarzem, ktry mieszka tam na dole we mynie, z Robertem? - Przyjani? - Hallscheit najpierw si zdziwi, a potem rozemia. - Oni s brami, dziecino, byli nierozczni. Mimo e Robert by bkartem. Tak go nazywali z powodu tego faceta, ktry porzuci jego matk. Co? Noa pokrcia gow, nie do koca zrozumiaa. Co powiedzia gospodarz? Kompletnie zdezorientowana spojrzaa na Davida, ale na jego twarzy malowa si szok. Skonsternowany wpatrywa si w Hallscheita, a potem z jego ust popyny sowa. - Gustaw i Robert s brami? I pan o tym wiedzia? - Chopcze. - Gospodarz wyda si nagle bardzo zakopotany. Pokrci gow, jakby sam si dziwi temu, co wanie mu si wymkno. - Chopcze. Kady o tym wie. Mylaem, e ty te. Nikt o tym nie mwi, ale nie mylaem... O Boe, przecie nie mam nic wsplnego z tymi ludmi ze wsi, ja... - Zamilk, jakby nie starczao mu sw, eby wyrazi gonitw myli, ale David upuci mot i podszed do gospodarza. - No ju, niech mi pan opowie. Niech pan gada! - Gos Davida brzmia gronie, jego oczy pociemniay z gniewu. Hallscheit schyli si po mot, co przyszo mu z trudem, jkn, prostujc si. Patrzy to na No, to na Davida, sprawia wraenie, jakby chcia si wykrci, zauway jednak, e byo za pno, e musia mwi dalej. - Ojciec Roberta by z ssiedniej wsi. Robi sodkie oczy do Estery. A potem j zostawi, jeszcze zanim chopak si urodzi. Wzi nogi za pas, uciek ze wsi. Estery aden ju nie chcia, tylko Peter, kocha si w niej. Potem j polubi i zaoyli gospod. Zmar, kiedy Gustaw przyszed na wiat, i znw zostaa sama. Nie miaa atwo ta wasza Estera, na Boga, nie miaa atwo. Ale bya dzielna i synowie zawsze byli przy niej, bkart te, a Gustaw tak czy owak. Znasz go przecie, David. Znasz go przecie, to porzdny chop. Gospodarz zagryz doln warg i wci trzyma gow lekko pochylon, podczas gdy David opar si o jeden z wbitych pali. Jego klatka piersiowa unosia si i opadaa w szybkim tempie, a twarz bya jak skamieniaa. Noa zamkna oczy. Zdjcie, pomylaa. Obaj chopcy o tak rnych twarzach rami w rami. Byli brami. Wszyscy o tym wiedzieli, tylko David,

ktry mieszka z Gustawem pod jednym dachem, ktry wychowa si w tej maej wsi, gdzie wszyscy znali wszystkich, nie mia bladego pojcia. Gustaw, Estera, jego matka Maria, nikt mu o tym nawet nie wspomnia. - Ale dlaczego? - zacza dalej dry temat Noa. - Dlaczego nie maj ju nic wsplnego ze sob, skoro wczeniej byli nierozczni? Co si wydarzyo i dlaczego nikt o tym nie mwi? Czy to... ma zwizek z Eliz? Czy Roberta co z ni czyo? Gospodarz wlepi wzrok w mot, ktry trzyma w rkach, i pogadzi doni jasny trzonek. - Kady chcia j mie, t Eliz. Bya pikna jak szklana lalka. Potrafia si umiecha, ech, czowiekowi robio si ciko na sercu. Bya smutna, zawsze to powtarzaem. - Cie umiechu przemkn mu przez usta, a w gosie brzmiaa lekka ironia, kiedy mwi dalej. Jestem tylko ze wsi, ale co widz, to widz. Rwnie to, co nie grao z jej rodzicami. Matka pokazywaa si rzadko, przewanie siedziaa w domu, ojciec poza domem, w ogrodzie, w gospodzie, zawsze umiechnity, gada z ca wsi. Ale na Eliz nie zwraca uwagi. Czasami staa przy nim, a jakby jej w ogle nie byo. Zawsze to wtedy powtarzaem teciowej. Mwiem, e ojciec nie lubi swojej wasnej crki. Gustawa, o tak, jego lubi. Robert pracowa u niego w domu, a Gustawa to Steinberg zaprasza. Traktowa go jak syna. Wszystko mu finansowa, nawet uszy. - Uszy? - Noa poczua, jak krew uderza jej do gowy na wspomnienie zdjcia z myna. - Co chce pan przez to powiedzie? - Da mu pienidze - fukn gospodarz. - eby chopak poprawi sobie uszy. miali si, caa wie si miaa. Nawet ja musiaem umiechn si pod nosem. Ale Gustaw to zrobi. Pojecha z doktorem do szpitala i wrci z nowymi uszami. Wielkie uszy, pomylaa Noa. Gustaw je zoperowa. A ojciec Elizy za to zapaci. Teraz przynajmniej miao to jaki sens. Ale wci jeszcze nie dawao odpowiedzi, dlaczego bracia si pornili. Na pewno nie z powodu operacji uszu. - Pewnego dnia znikna - mwi dalej gospodarz. - Wrcia z rodzicami do miasta. Poegnaa si z nami jeszcze. Chcieli przyjecha w nastpny weekend, ale nie przyjechali. Przyjechaa za to policja. Wypytywali, kto zna t Eliz. Ba. Kady j zna, nie mieszkamy tu w wielkim miecie. I kady j lubi, Gustaw, Robert, Thomas, wszyscy. Czy co j z kim czyo, tego nie wiedziaem i to mnie nie obchodzi. Powiedziaem to te policji. Nie wciubiam nosa w sprawy innych ludzi. W gospodzie policjanci te byli, ale pniej odjechali i Robert te pniej si wynis. W d, do myna. Nalea do jego ojca, tam si wprowadzi.

Nie pokazywa si waciwie we wsi, do dzi si nie pokazuje. Te si zastanawiaem, jaki to miao zwizek z dziewczyn. Skoro zgina w miecie, nie tutaj. Tak przecie napisali w gazecie. Nikt nie wiedzia, o co chodzi. Tylko moja teciowa bajdurzy, bajdurzya te do policji, kiedy tu przyjechali. Mwia co o Krlewnie niece i czarnym ksiciu, ale co tu o tym myle. Biedna kobiecina jest chora na gow, zawsze bya. Hallscheit spojrza na No, potem na Davida. Wyglda na wyczerpanego, jakby mia za sob dug, cik prac. David splun na ziemi. Nastpnie odwrci si na picie i odszed. Noa najpierw staa jak wryta, a potem zerwaa si nagym ruchem i pobiega za nim.

- Poczekaj! David, prosz, poczekaj! Stana porodku ulicy przed domem Hallscheita, gdzie siedziaa teraz stara, ale Noa nie zwracaa na ni uwagi, liczy si tylko David. Zawoaa go po imieniu i chopak zatrzyma si, odwrci do niej i tak mocno zacisn do na koszulce, e a pobielay mu palce. - Co? - zabrzmiao to jak wystrza z pistoletu. Noa podesza do niego i zatrzymaa si w odlegoci metra. Kocham ci, David. To byo wszystko, co zdoaa pomyle. Jej gowa, cae ciao, serce byy przepenione tym uczuciem. Wdychaa je i wydychaa, wdychaa i wydychaa. I to byo jedyne, co si liczyo, nie potrafia jednak tego wykrztusi. Staa tylko i patrzya na Davida. A David patrzy na ni i nic si nie dziao. Nic. Pozornie nie dziao si po prostu nic. Wreszcie Noa si odwrcia i skrcia w drog do swojego domu. Kat wrcia, staa w korytarzu i szukaa czego w kieszeniach kurtki. - Zadzwoniam do mojego asystenta - zawoaa do Noi. - Jad jutro wczenie rano do Dusseldorfu, chc przeprowadzi ze mn wywiad z powodu nagrody. Gilbert jedzie ze mn. A teraz musz znale te cholerne kluczyki, nie widziaa ich gdzie przypadkiem? Noa pokrcia gow. Prawdopodobnie tkwiy w stacyjce, zazwyczaj tam je zostawiaa. - Hej - powiedziaa Kat, mierzc crk zatroskanym spojrzeniem. - Co ci jest? Jeli miaaby ochot, moglibymy tam zosta na jedn noc, w jakim hotelu, tylko my troje. Gilbert poszed do gospody, eby spyta Mari, czy nakarmi koty, nie bdziemy musieli si o nie martwi.

Kat spojrzaa na No. - Byabym szczliwa, gdyby pojechaa. Noa nie musiaa si dugo zastanawia. - Jad z wami.

Tej nocy kroki day si sysze z ogrodu. Byy ciche, niemal bezszelestne, niky w wilgotnej trawie. Ale Noa znw bya czciowo pogrona we nie, w ktry mieszay si kroki, tak samo jak przytumione i niewyrane odgosy. Ciche zgrzytanie blachy, metaliczne postukiwanie, grzechotanie. Noa chciaa wsta, ale sen by ciszy, spyn na ni i mocno trzyma. Westchna i odwrcia si, a potem nia o Davidzie - dugi, intensywny sen, z ktrym rozstaa si rankiem z wielkim trudem.

Dwadziecia cztery

Wracamy do miasta, ale to nie jest dom. To tylko inne miejsce, w ktrym ja nie istniej. W domu na wsi bd istniaa. Czy nie powiedziaam, e chciaabym mie histori? I teraz j mam. Ojciec niewiadomie wymyla j razem ze mn. Byam uprzejma dla Dumba i on mnie teraz kocha. On kocha, podczas gdy Robert mnie poda. A to jest ogromna rnica. Eliza, 19 sierpnia 1975

Kluczyki rzeczywicie byy w stacyjce, znalaz je Gilbert i przeprosi Kat. To on je tam zostawi, przyzna skruszony, za co Kat wytargaa go za ucho. Koty zamknli w domu, Maria zgodzia si je dokarmia, ale Kat nie chciaa zostawi uchylonego okna. Uwaaa, e to zbyt niebezpieczne. Powietrze byo przytaczajce, bkitne niebo ostatnich dni zabarwio si na szaro, a przez szar warstw przebijao si blade soce. Przejanio si dopiero, kiedy Kat wjechaa na autostrad. Chocia bya sobota, nie byo duego ruchu, miejscami autostrada bya pusta, natomiast silnik momentami pracowa nierwno, wydajc przy tym dziwne odgosy. - Co zrobie Alfredowi, Gil? - spytaa Kat. Nadawaa swoim samochodom imiona, ostatni nazywa si Pani Mler-Ldenscheid, a pierwszy niebieski volkswagen Ciocia Friedchen. - le zatankowae? Gilbert pokrci gow i wyglda na zaniepokojonego. - 95 - powiedzia. - Zatankowaem benzyn 95-oktanow, przecie on zawsze tak pije, prawda? Kat pokrcia gow. - Alfred jedzi waciwie tylko na super. Jeli si nie poprawi, kaemy go sprawdzi na najbliszej stacji benzynowej. Zaraz jaka bdzie.

Kiedy dwie godziny pniej Kat zaparkowaa landrovera w silosie parkingowym na starwce Dusseldorfu, wiecio soce. Wskie, wybrukowane uliczki byy pene ludzi, panowa tu wyjtkowy nastrj - a przynajmniej takie Noa odniosa wraenie. Jakby wiat nagle przestawi si ze slow motion na fast forward. Wszyscy ludzie bez wyjtku gdzie si spieszyli, mimo przyjemnej, letniej pogody wszyscy byli napdzani jakim wewntrznym zegarem. Byo gono, wszystkie

moliwe haasy mieszay si ze sob, kcce si pary, pomstujce matki, szczekanie psw, muzyka jazzowa, docierajca z pootwieranych kafejek i knajp, oraz krzyk jakiego mczyzny, ktry sta na plastikowym wiadrze przed Woolworthem. Mia na sobie ubranie w jodek, na gowie rowy kapelusz i gosi na cae gardo prawd o zmartwychwstaniu Jezusa. - Hej, Gilbert, moe doczysz si do niego, jak mylisz? - zaartowaa Kat i tym razem to ona dostaa od niego w ucho. Noa umiechna si. Wywiad Kat by o drugiej, mia jej towarzyszy Gilbert, natomiast Noa postanowia pj na spacer. Chciaa oddali si od tego mrowia ludzi i obiecaa, e o pitej spotka si z Kat i Gilbertem w muzeum. Kat chciaa obejrze wystaw sztuki abstrakcyjnej, na ktrej znajdoway si te prace Roberta. Stare miasto ley nad Renem. Noa sza dug, nadbrzen promenad, bez celu, a mina budk telefoniczn. Przez cay czas tuka jej si gdzie po gowie myl o artykule w gazecie na temat zniknicia Elizy, a teraz wysuna si na pierwszy plan, i kiedy stana przed wysmarowan graffiti budk telefoniczn, nagle zadraa z podniecenia. W zniszczonych ksikach telefonicznych znalaza trzy nazwiska Steinberg. Wrd nich by jeden doktor, mieszka przy Markgrafenstrasse 4, a od pewnej starszej pani Noa dowiedziaa si, e to niedaleko. Ulica leaa w dzielnicy Oberkassel, zaraz po drugiej stronie Renu, i bya jedn z najadniejszych dzielnic miasta, jak wyjania jej ta pani. Kawaek wyej na mocie by przystanek tramwajowy, stamtd dojedzie tam bezporednio. Kiedy Noa wysiada z tramwaju, ogarno j dziwne uczucie. Po raz pierwszy odkd Eliza nawizaa z ni kontakt w ten niezwyky sposb, zdaa sobie spraw, e ma co wsplnego z t dziewczyn. Obydwie pochodziy z duego miasta i obie trafiy na wie, do tej samej wsi, do tego samego domu. Czy rwnie Eliza znalaza tam mio? Kochaa Roberta, tak jak Noa kochaa Davida? Czy Robert odwzajemnia jej mio? Czy David odwzajemnia jej, Noi, mio? I jakie stosunki miaa Eliza z rodzicami? Sdzc po sowach gospodarza, tragiczne. Noa umiechna si, przypominajc sobie ironiczny ton, w jakim Hallscheit powiedzia, e jest ze wsi, ale co widzi, to widzi, jak to jest, kiedy ojciec nie dostrzega wasnego dziecka? Czasami stal przy nim, a jakby jej w ogle nie byo. Jakby ju wtedy bya duchem, pomylaa Noa, przynajmniej w oczach ojca. A co z matk? Hallscheit powiedzia, e zawsze siedziaa w domu. Opakiwaa Jonathana, brata Elizy? W gazecie napisano, e straci ycie w wypadku motocyklowym, i Noa nagle przypomniaa sobie dedykacj, jego sowa w ksice

Bracia Lwie Serce. Jonathan napisa, e bdzie zawsze przy niej. A teraz byli martwi, oboje. A Noa bya w miecie, w ktrym kiedy mieszkaa Eliza. Markgrafenstrasse atwo byo znale, Noa musiaa spyta tylko dwa razy i ju bya na miejscu: wska, brukowana boczna uliczka z eleganckimi, reprezentacyjnymi willami, wiele z nich byo w stylu secesyjnym, pomalowane na rne kolory, liliowe, jasnozielone, te. Dom numer 4 by czerwony. Ciemna, powcigliwa czerwie, tylko drzwi wejciowe z cikiego, wypolerowanego na bysk drewna byy pomalowane na ciemnoniebiesko. Porodku nich wisiaa stara, mosina koatka w ksztacie gowy lwa. Kiedy Noa podesza do drzwi, te si otworzyy, i to tak gwatownie, e a si cofna. Przed ni pojawi si starszy mczyzna o siwych, prawie srebrnych wosach, zaczesanych do tyu. Jego kanciaste rysy miay w sobie pewn ostro, a oczy byy szeroko rozstawione, tak samo jak oczy Elizy na akcie namalowanym przez Roberta. - W czym mog pani pomc? - spyta mczyzna z uprzejmoci zabarwion irytacj. Noa nie wiedziaa, czego oczekiwaa. Na pewno nie tego, e stanie przed ojcem Elizy tak nagle, a przede wszystkim oko w oko. Mia na sobie spodnie od garnituru, jasn koszulk polo, a na niej ciemnozielony sweter z wyciciem w karo drogiej marki Krokodil. Pachnia wod kolosk i wyglda, jakby dopiero co si ogoli, ale w jednym miejscu si zaci, bya tam wiea krew. Byszczca, plastyczna kropla. Noa szukaa w twarzy mczyzny jakiego wyrazu, moe uczucia, ale malowa si na niej wycznie uprzejmy dystans i nieokrelony chd. Noa pokrcia gow, wymruczaa przeprosiny i ucieka z powrotem na starwk, zadowolona z otaczajcego j tumu ludzi, zadowolona z Kat i Gilberta, ktrzy czekali ju na ni w holu wejciowym muzeum.

Wywiad wypad dobrze, Kat bya w znakomitym nastroju i po obejrzeniu wystawy, na ktrej rzeczywicie pokazano dwie prace Roberta, zaprosia ich do przesadnie drogiej restauracji japoskiej. Dwukrotnie jacy ludzie podchodzili do ich stolika, raz maestwo, a raz moda kobieta. Prosili Kat o autograf i obrzucali ciekawskimi spojrzeniami No i Gilberta. Przy deserze Kat spytaa lekko zaenowana, czy Noa i Gilbert zgodz si wraca jeszcze dzisiaj, poniewa bardzo stsknia si za Robertem.

Noa ju z daleka widziaa busa Davida. Rozpoznaa go w ciemnoci, moe nawet

wyczua. Wanie wyjeda z drogi dojazdowej do wsi na szos, kiedy Kat, ktra jak zwykle jechaa o wiele za szybko, krzykna, e hamulce nie dziaaj, jak szalona szarpna dwigni hamulca rcznego i w nastpnej chwili uderzya z impetem w bok busa. Byy to uamki sekundy, ale Noa widziaa wszystko z pen ostroci i czas nie by ju rzek, tylko pdzcym, urywanym szeregiem obrazw, kada nanosekunda bya zamroon jednostk. Bus by coraz bliej - i bliej - i bliej, niczym jaki obiekt zoomowany aparatem. Twarz Davida rozbysa w wietle reflektorw, malowao si na niej zdziwienie, usta byy rozchylone, a oczy bardzo szeroko otwarte. Uderzenie, ciao Noi poleciao do przodu, potem do tyu, pas wpi jej si w pier. Huk, brzk, szko wyleciao w powietrze, odamki, niezliczone odamki, jake byy pikne, jak rnorodne, niemal perfekcyjne w swoich ksztatach, krysztaowy deszcz. W ustach Noi metaliczny posmak, w prawym nadgarstku przejmujcy bl. Krzyk dobywajcy si z garda Kat, jk z miejsca obok kierowcy. A potem krew, wszdzie krew. Twarz Davida nad No, caa w strukach krwi, gdzie z poblia, a mimo to jakby z daleka muzyka. Jim Carroll piewajcy o gwiazdach. I nagle ciemno przed oczyma Noi.

Dwadziecia pi

Jest taka historia o lepych sierotach, stojcych wok sonia. Pierwsza dotyka trby i mwi: So jest jak dugie rami. Druga dotyka ucha i twierdzi: So jest jak wysoki rega. Trzecia dotyka ogona i uwaa: So jest jak krtki sznurek ze szczeciniastym kocem . Tak samo jest z konstrukcj mojej historii. Robert, Dumbo, Maria, wszyscy znaj cz prawdy, ktr uwaaj za cao. Eliza, 20 sierpnia 1975

Noa bya raz w dziecistwie w szpitalu na operacji migdakw. Pamitaa jeszcze mnstwo lodw, ktre przynosia Kat, byy waniliowe, jej ulubiony smak. Jada je kubeczek za kubeczkiem, a gruba dziewczynka na ku obok, ktra przesza operacj wyrostka i bya skazana na diet, pakaa, bo i ona chciaa loda, a nie to okropne szpitalne jedzenie. Teraz Noa leaa na czteroosobowej sali razem z dwoma starszymi paniami po operacjach bioder i mod kobiet, ktra miaa opatrunek na gowie. Wydawaa si niewiele starsza od Noi i leaa w ku naprzeciwko, tu przy oknie. Bya jaka nieobecna, apatyczna, jakby znajdowaa si pod wpywem silnych rodkw uspokajajcych, ale w rodku nocy zacza nagle krzycze, przejmujco i piskliwie niczym zwierz w miertelnym strachu, a przysza pielgniarka, usiada przy niej i zacza uspokajajco przemawia. Nastpnie daa jej zastrzyk, a kiedy wysza z sali, kobieta zacza szlocha, nieprzerwanie, bez powodu i nie zwracajc uwagi na pozostae pacjentki, ktre zaczy si uskara, poniewa chciay mie spokj. Noa chtnie podeszaby do niej, ale tego nie zrobia. Leaa i wpatrywaa si w okno. wiato ksiyca sczyo si midzy gaziami brzozy i rzucao delikatny, mleczny promie na zimn podog z linoleum w szpitalnej sali. Droga Mleczna, pomylaa Noa i chwycia si kurczowo tych sw, wypowiadaa je bezdwicznie, raz za razem, a przestay mie sens. Ale nie miay traci sensu, miay tylko trzyma z daleka obrazy, ktre siedziay w jej gowie, przyczajone, gotowe do skoku, do ataku, do ataku na mzg, wszystkie na ni, raz, dwa, trzy, start. Twarz Davida, po ktrej spyway struki krwi, Kat wcinita pomidzy kierownic a siedzenie, zwichnita rka Kat, do Kat szukajca komrki, Gilbert, niemy, nieruchomy, z gow pochylon do przodu, jakby spa, sanitariusze, karetka, syreny policyjne. Pytania, o wiele za gone pytania, sowa niczym uderzenia mota, podr do szpitala, Gilbert, wci

nieruchomy na noszach, Kat z uamanym zbem, jej przeraona twarz, dokd zabieraj Gilberta, co z nim jest, czy... Nie umieli tego powiedzie. Gilbert mia poamane nogi, obie nogi, stuczenia w okolicy ramion, twarz pocit odamkami, wybit szczk. Nie to jednak byo najgorsze. Najgorszy by spadek cinienia, dlatego musieli go zabra na oddzia intensywnej terapii. Podejrzenie wylewu. I to bya informacja, z ktr Noa leaa przez ca dug noc. Jedynie komrka Gilberta ocalaa, Kat zwichnit rk wyja j z kieszeni jego dinsw. Leaa teraz w jednoosobowej sali dla prywatnych pacjentw, poza uamanym zbem i zwichnit rk bya caa, ale w szoku, dlatego bdzie musiaa zosta jeszcze kilka dni, podczas gdy No wypisz rano - ze zwichnitym nadgarstkiem i ran cit na czole. Trafi j odamek, jeden jedyny, dokadnie midzy brwi. Take David by w dobrej kondycji, tak si wyrazi pielgniarz, to cud, e nikt nie zgin, busa da si jeszcze nawet naprawi, powiedzieli policjanci, tylko samochodu Kat ju nie, pozosta z niego tylko wrak, ktry sta teraz na policyjnym parkingu w celu stwierdzenia przyczyn wypadku.

Kat spaa, kiedy Noa zajrzaa do niej nastpnego ranka, a Gilbert - tak, Gilbertowi ju nic nie grozio. Nie mia wylewu i ju nie lea na intensywnej terapii, tylko w trzyosobowej sali z dwoma starszymi mczyznami, ktrzy siedzieli na kach i grali w szachy. Gilbert nie spa. Unis palec i mrugn do niej spod wieego opatrunku, ktry mia na gowie. Szepta co o aniele, wicej Noa nie zrozumiaa, przycisna do do ust, aby stumi szloch dawicy j w gardle, i wybiega na zewntrz do hali wejciowej, gdzie czeka na ni David. Zaoono mu szwy, dua ilo krwi wypyna z gbokiego rozcicia na koci policzkowej, poza tym nic mu si nie stao. Niczym dwoje dzieci chwycili si za rce. Przyjechaa po nich Maria. Kiedy wysiadaa z samochodu pod szpitalem, miaa rozpuszczone blond wosy, opadajce na bia sukienk i wygldaa zupenie jak anio, o ktrym szepta Gilbert. Sucharek lea w swoim pokoju i spa. Maria wezwaa lekarza, aby da mu zastrzyk, poniewa przez ca noc wola brata, a straci gos. - Poza tym rozrabia w pokoju - powiedziaa zachrypnitym gosem. - Przewrci cay rega z ksikami, na szczcie wszystko uporzdkowaam, zanim Estera i Gustaw wrcili z ogrodu. Martwi si o Gustawa, ale Estera, wiesz, jaka jest. Nieporzdek wytrca j zupenie

z rwnowagi. Mj Boe, David, co ja plot. Ja... jestem kompletnie rozbita. Moge zgin. Musiae mie anioa stra, jestem taka wdziczna, Taka wdziczna. Maria pooya rk na kolanie Davida, ale on si nie odezwa. Siedzia milczcy i patrzy przez okno, a zatrzymali si przed gospod. Estera ju staa w drzwiach. Bya trupioblada, ruszya w stron Davida, rzucia mu si na szyj, i paczc, powtarzaa: - Mj chopiec! Mj kochany, kochany, dobry chopiec. Gustaw gotowa w kuchni zup. Sprbowa si umiechn, ale jego twarz bya niczym maska, czerwone plamy wspinay mu si a do uszu, cile przylegajcych do gowy uszu, za ktrych operacj zapaci trzydzieci lat temu ojciec Elizy. - Byli tu z gazety - powiedziaa Estera, a jej ton by tak peen wyrzutw, jakby Noa bya sprawczyni caego nieszczcia. - Ju dwa razy, odesalimy ich, mam nadziej, e zgodnie z wasz wol. Twojej mamie chyba nie zaley, eby j publicznie oskarano o ten wypadek. - To nie bya wina Kat - wykrzykna Noa, oburzona jej sowami. - Hamulce nie zadziaay. Kat bya bezsilna. Estera skina gow, zacisna wskie usta i nie spuszczaa wzroku z Davida, ktry wyszed z kuchni, eby zajrze do brata. Noa zostanie tu, dopki Kat nie wyjdzie ze szpitala, to si rozumie samo przez si, powiedzia pospiesznie Gustaw i Noa nie wiedziaa, czy powinna by wdziczna, czy raczej przestraszona t propozycj. Ale oczywicie j przyjmie. Nie chciaa nawet myle, e miaaby sama spdzi noc w domu. Musimy powiadomi Roberta, przemkno jej przez gow, czua si jednak zmczona, tak straszliwie zmczona. Maria zaproponowaa jej, aby pooya si w ku Davida, David bdzie spa w pokoju z Sucharkiem, a ona, Maria, na sofie w pokoju gocinnym. Pokj gocinny by nieduym pomieszczeniem zaraz obok kuchni. Stara, zielono-brzowa sofa, awa z koronkowym obrusem i kiczowatymi szklanymi figurkami, tapety w kwiaty, rega na ksiki z ciemnego dbu. Nie byo ju wida ladw rozrabiania Sucharka, wszystko byo skrupulatnie uporzdkowane, ksiki na regale, figurki na stole, poduszki z doeczkiem w rodku na sofie. Pokj wyglda, jakby tu nie wchodzono. I tak te pachnia: politur meblow i samotnoci. Noa zajrzaa do rodka, zanim wesza na schody do gry. W korytarzu przed pokojem Sucharka i Marii sta David. Jego twarz zastyga w przeraeniu, gos by ledwie syszalnym szeptem.

- Popatrz na to - wykrztusi. - Chod i zobacz to. - Rzuci przepenione strachem spojrzenie ponad ramieniem Noi, jakby si obawia, e kto mgby za ni wej na gr, potem chwyci j za rk i wepchn do maego pokoju, ktry Maria dzielia z Sucharkiem. Przycign j do ka brata, ktry lea pod kodr i chrapa. Z kcikw ust sczya mu si lina. David ostronie odsoni kodr. Sucharek trzyma co w objciach. By to ciemnobrzowy, sfatygowany futera, na ktrym widniay dwie zmatowiae donie zoone do modlitwy. Noa przypomniaa sobie sowa Marii, e Sucharek przewrci na dole rega z ksikami i Maria wszystko uporzdkowaa. Czy matce Davida umkno, e Sucharek zabra jedn z ksiek? Ale dlaczego ta ksika wprawia Davida w takie zdenerwowanie? Noa poirytowana zmarszczya czoo. O co tu chodzio? Sucharek spa tak gboko, e David mg podnie jego rk. W futerale tkwia ksika, ale to nie bya Biblia. By to oprawiony w krwistoczerwony jedwab pamitnik. David wyj go, zerkajc wci w stron drzwi. Noa zesztywniaa. Bya to ksika z obrazu Roberta, ktry widzieli w mynie. Trzymaa j w doniach Eliza. Jedn doni zasaniaa okadk, ale teraz byo wida ca ksik. Nie miaa tytuu, ale na okadce widnia maleki, poyskujcy czerwieni kamie. Sztuczny kamie w kolorze rubinu. Klejnot Elizy. Znaleli go.

Dwadziecia sze

Taki jest plan. To jest moja historia. Teraz musi si jeszcze wydarzy. Eliza, 21 sierpnia 1975, godzina 17:00

Nienawidz, nienawidz, nienawidz go! Zabiera mnie do tego domu jak co, co naley do bagau, nie dlatego, e jest adne, ale dlatego, e musi zosta zabrane, zo konieczne jak nieporczny parasol. Nie jestem potrzebna, ale jeszcze mu poka, jaka jestem za, ma to jak w banku. To by pierwszy wpis. Pierwszy wpis do klejnotu Elizy, jej pamitnika. Pochodzi z 3 lipca 1975 roku. Zrobia go czerwonym atramentem, filigranowe, lekko wygite pismo lnio, jakby byo jeszcze zupenie wiee. Rwnie zapach by wiey, zapach perfum Elizy. Strony byy nim jeszcze przesiknite, pachniay sodkawo i ciko. Noa i David siedzieli na pododze, tu pod lufcikiem w pokoju Davida. Drzwi byy zamknite na klucz. Siedzieli obok siebie, midzy nimi lea pamitnik, kade z nich trzymao w doni jego cz, David dodatkowo w drugiej doni wiec. Musieli poczeka do teraz, a wszyscy zasnli. Noa trzymaa praw cz pamitnika, jej do draa przy przewracaniu stron, a przejmujca je do Davida bya zimna. Wpisy byy krtkie, niektre czytao si jak wiersz, inne przypominay migawki albo zdjcia, miay jednak swoj kolejno, ukaday si w cao, tworzc histori. I niczym w prawdziwej ksice, ktrej zakoczenia nie mona si doczeka, No a swdziay palce, eby zajrze dalej, na ostatni stron, na koniec. Ale tego nie zrobia. Wsplnie z Davidem pochaniaa histori Elizy. Czytali o tym, jak Eliza pierwszego wieczoru siedziaa obok ojca w gospodzie i pragna, aby kto pokaleczy si o jej twarz. Jak na nocnym stoliku matki znalaza Braci Lwie Serce! chciaa uchwyci si swojego zmarego brata Jonathana. Jak poznaa Roberta, chopaka ze znamieniem i ciemnymi oczami. Pomaga przy remoncie, a jej ojciec daremnie prbowa zdoby jego sympati. Chce mie namiastk Jonathana, jakby mnie w ogle nie byo. Nienawidz go za to jeszcze bardziej!

Ale rwnie Eliza postanowia polubi Roberta. To zdanie Noa przeczytaa kilka razy. Chyba postanowi go polubi. Eliza odwiedzia Mari, dziewczynk z blond warkoczami i w spdnicy z samodziau. Matk Davida. Dla Elizy bya szesnastolatk, ktra wierzya w duchy jak mae dziecko. Eliza namiewaa si z tego, ale pniej, w ciszy nocy, zastanawiaa si, co by si stao, gdyby sama bya duchem. Czy ojciec rozmawiaby z ni wtedy, woa j we nie, tak jak Eliza woa Jonathana. Strych uznaa za swoje krlestwo, tam chciaa stworzy histori, histori, ktr sama bdzie ksztatowa. We wsi kryy plotki o Robercie, e rzekomo by ju karany, e pono co go czyo z jak dziewczyn. Eliza jednak uwaaa, e jest pikny niczym noc bez gwiazd. Podarowa jej szkatuk. Szkatuk w ptaki, ktr Noa znalaza na strychu za belk, owinit w kimono Elizy. Suya jako kryjwka dla leiki ojca Elizy. I bya jakby stworzona dla jej klejnotu. Eliza uwaaa, e strach przed przepaci jest w rzeczywistoci tsknot. Tsknot, eby si w ni rzuci - albo rozoy ramiona i pofrun. Nie zwierzaa si nikomu, ale jej zwierzya si Maria, opowiadajc o swojej mioci do Roberta. W tym miejscu David wzdrygn si, jakby go kto uderzy. Noa chciaa przewrci kartk, ale on w obronnym gecie unis do. Widziaa ruchy jego szczki, tak mocno zaciska zby podczas czytania. Pomylaam, e byoby mio, gdybym bya niewinna. Niewinna i gupia, jak Maria. Widz blask w jej oczach, ale widz te, e on zniknie. Bdzie coraz sabszy i sabszy, jak ogie, ktry najpierw staje si arem, a pniej popioem. Nad jeziorem Eliza przypomniaa sobie sowa Jonathana. Sowa o mioci, przepikne sowa, od ktrych zy napyny do oczu Noi, poniewa byy odzwierciedleniem jej uczu do Davida. Sowa, ktre odday te obraz Jonathana, brata Elizy - moe jedynego czowieka, ktrego kiedykolwiek kochaa. Doszo do bjki midzy Robertem a Thomasem Kordem. Robert zaatakowa Korda noem, a brat Roberta sta obok i umiecha si od ucha do ucha. Zaatwi tego, kto tknie mojego brata choby palcem. To byy sowa Roberta. Dumbo. Jak pno pojawia si jego przezwisko, daleko poza rodkiem pamitnika. Ojciec Elizy zaprasza go do domu i Dumbo szpiegowa. Twierdzia, e by w niej zakochany. Przyapaa go przy szkatuce z klejnotem, od tego czasu znw nosia kluczyk na szyi. Nie moe si dowiedzie o Robercie i o mnie, nikt nie moe si dowiedzie - tak dugo, dopki nie zdecyduj inaczej. Ojciec pragn takiego syna jak Dumbo. W przeciwiestwie do Roberta poszo mu z

nim atwo, Dumbo go ubstwia i Noa czua wrcz nienawi Elizy do ojca, ktra a buchaa z zapisanych linijek. Robert namalowa Eliz. Malowa j nag na szezlongu, ponc przy tym z podania, ale ona leaa bez ruchu. Jej ojciec sfinansowa Dumbo operacj plastyczn uszu, nawet mu towarzyszy. Eliza miaa by mia dla chopca i taka te jest. Na swj sposb, ktry wywouje rumiece na policzkach Noi. Robert poda Elizy, podczas gdy Dumbo j kocha. A to jest ogromna rnica. 19 sierpnia, na dwa dni przed mierci, Eliza wraz z rodzicami wyjeda ze wsi. Ma teraz swoj histori - ale Robert, Maria, Dumbo, oni wszyscy znali tylko cz tej historii, cz, ktr kade z nich uwaao za prawd.

Noa oddychaa gwatownie, chciaa odwrci kartk, ale David przyoy palec do ust i pospiesznie zdmuchn wiec. Na schodach rozleg si jaki szmer. Kroki na korytarzu, zatrzymay si pod drzwiami Davida. Kto nacisn na klamk, bezszelestnie. Przez nieskoczenie dugie sekundy klamka bya w takiej pozycji, a potem, rwnie bezszelestnie, wrcia do gry. Kroki oddaliy si. Jake byy ciche. Do Davida odnalaza na pododze zapaki, ale kiedy chcia ponownie zapali wiec, jego do tak draa, e Noa musiaa mu pomc. Nastpny wpis by duszy. By to jedyny duszy tekst. Dzi s moje urodziny. Maria odbierze mnie tak, jak si umwiymy. Mj pocig przyjeda na stacj o 23:05. Maria przyjedzie rowerem, na piechot byoby za daleko. Rowerem z grki, jako damy rad. Maria bdzie wiedziaa, e nie mog wytrzyma z rodzicami, e chc wrci na wie, do domu, na strych, do mojego krlestwa. Nie pjdzie ze mn, to te wie. Nie wie, kto przyjdzie. Bdzie mylaa, e wituj sama, jest na tyle gupia, eby mi wierzy i nawet nie musz kama. Wystarczy tylko, e jej powiem, aby z nikim nie rozmawiaa, poprosz o dochowanie tajemnicy. Zrobi to dla mnie, wszystko dla mnie zrobi, widz to w jej oczach. Dumbo jest moim gociem honorowym. Opacio si bycie mi. To nie do wiary, jak szybko mona skoni czowieka do mioci. Szybko jak strzaa. Wycelowa, strzeli, trafi. W samo serce. Kocham ci, Eliza. Jestem w tobie miertelnie zakochany. Dumbo tak powiedzia, wci to powtarza, przez cay wieczr przed naszym

powrotem do miasta. Umiechnam si i powiedziaam, e wrc, ju niedugo, i to bez rodzicw. Przyjad z powrotem sama i bd na niego czeka na strychu. 21 sierpnia o pnocy. Punktualnie o pnocy ma by na grze, ani minuty wczeniej, ani minuty pniej. To bd moje urodziny i przygotuj dla Dumbo prezent. Dokadnie mu opisaam, gdzie ma sta. Przy drzwiach, za prawym oknem, skd wida szezlong. Tam bd. I poka mu mio. Tak mu powiedziaam, to jest prawda Dumbo. Robert jest moim drugim gociem - i Dumbo nic o nas nie wie, nic, nic, nic. Jest dokadnie tak, jak chciaam, eby byo. Mia nic nie wiedzie, dopki o tym nie zadecyduj. A Robert nic nie wie o Dumbo! Dzi wieczorem bdzie pracowa w gospodzie - do pnocy. O tej porze Dumbo bdzie ju na grze, na strychu, za prawym oknem, podczas gdy ja bd si rozbiera... Powoli, z umiechem... I wtedy nadejdzie Robert. Nie po schodach w domu, jak Dumbo - tylko od tyu, przez stodo, a stamtd po drabinie. Ma si zjawi dokadnie dziesi minut po pnocy. Ani minuty wczeniej. Ani minuty pniej. Robert musia mi to przysic. Wok szezlonga bd pony wiece. Duo wiec. Bd wok niego stay niczym ognisty krg, rozwietl go, podczas gdy okno pozostanie w cieniu. Robert nie bdzie widzia Dumbo. Swojego gupiego brata, ktrego tak kocha. Ale tej nocy Robert bdzie kocha mnie. A jego brat bdzie si nam przyglda. Taki jest plan. To jest moja historia. Teraz musi si jeszcze wydarzy. Eliza, 21 sierpnia 1975, godzina 17:00.

Dwadziecia siedem

Powietrze jest przytaczajce i cikie. Na zewntrz zaczyna podnosi si mga, unosi si nad kami. Kiedy otwieram okno w pocigu, pachnie deszczem. Nie ma ksiyca, nie ma gwiazd, tylko mga i zapach deszczu. Moe nawet nadcignie burza. Eliza, 21 sierpnia 1975, godzina 22:30

Notatki w pamitniku byy podpisane imieniem Elizy i dat, tylko w ostatnich podana bya dodatkowo godzina. Zostay sporzdzone 21 sierpnia 1975 roku. W dniu mierci Elizy. David i Noa siedzieli w milczeniu, nie znajdujc sw. Noa mylaa o obrazie Elizy, o jej piknoci, zimnej, szklanej twarzy, umiechu, ktry nie by umiechem, i o samotnoci, ktra si za tym wszystkim krya. Nie zwierzya si z niej nawet swojemu pamitnikowi, jakby i on by przeciwnikiem. Ale t samotno si wyczuwao, unosia si pomidzy wierszami, taczya wok nich jak duch, zaklty w czerwonym atramencie, uwiziony midzy stronami. - Co bdzie, jeli to jednak Robert? - szepn w ktrym momencie David, przerywajc cisz. - Powiedzia do Elizy, e zaatwi tego, kto tknie jego brata choby palcem. Eliza co zrobia jego bratu. Znamy histori, ale nie wiemy, jak si potoczya, nie znamy te jej koca. A co, jeli Robert go zobaczy? Co, jeli Robert spostrzeg, do czego chciaa go wykorzysta? Noa wstaa. - Zaraz j o to spytamy. Cicho wykradli si na zewntrz.

Koty wci jeszcze byy w domu. Noa zupenie o nich zapomniaa, na szczcie Maria je nakarmia, ale zwierzta nie byy przyzwyczajone by tak dugo same. Pancake miauczaa rozdzierajco, a Hitchcock min No obraony, z postawionym ogonem, i wybieg do ogrodu, pachniao burz. Zerwa si lekki wiatr. Muska licie drzew, a nad ciemn traw tworzyy si delikatne kaczki mgy. Byo jednak co jeszcze. W ogrodzie co si zmienio, pocztkowo Noa nie moga pozna co, ale pniej zobaczya. D na kompost. By przysypany. Na obmurowanym dole leaa wiea ziemia, a stara, wygrzebana przez Kat, znikna. Przez chwil Noa staa, nie

mogc wykrztusi sowa. Ogarno j przeczucie, straszliwe przeczucie, stumia je jednak i ruszya za Davidem na gr, do salonu.

- Mamy go - szepna Noa, trzymajc palce na szklance. - Znalelimy twj klejnot i przeczytalimy. Dlaczego Gustaw szuka go u nas na strychu, skoro by u niego w domu? Czy ty... - Noa, to nie jest najwaniejsze! - Przerwa jej pospiesznie David. - Syszaa kroki pod drzwiami mojego pokoju, jeeli Gustaw si zorientuje, e mamy pamitnik, moe nam si dobra do skry. Chodzi o to, czy to on. Powiedz nam, Elizo. Powiedz nam! Czy to by Gustaw, ten, ktrego nazywasz Dumbo? Brat Roberta? Czy Dumbo ci zamordowa? Panowaa cisza, nieskoczenie duga cisza, zanim szklanka ruszya. Eliza zmienia pytanie Davida w odpowied. TO DUMB David zerwa si na rwne nogi. - Okej. Wystarczy. Chodmy do Roberta.

Tymczasem zapada ju gboka noc, ale w mynie palio si jeszcze wiato, i kiedy David i Noa zapukali, malarz otworzy natychmiast. Wyglda, jakby w ogle nie spa. - Kat do mnie dzwonia - powiedzia. - Dzi w poudnie, po waszym wyjciu. Ju u niej byem. Mj Boe. Mj Boe, mielicie takie szczcie. Jak si czujecie? Wszystko w porzdku? Zamiast odpowiedzi Noa wyja zza plecw klejnot i podaa go malarzowi. Jego twarz poblada. - Skd to macie? - Przeczytaj po prostu - odezwa si David. Podczas gdy Robert czyta, Noa i David siedzieli przy stole. Stay tam jeszcze resztki jedzenia, oliwki, ser, wiey chleb, suszone pomidory i roszponka, a obok niemal pusta butelka czerwonego wina. Noa nie zjada duo zupy Gustawa i samo spojrzenie na jedzenie wywoao burczenie w brzuchu. Ale nie moga nic je, kady ks utknby jej w gardle. David czu si podobnie. Pali papierosa za papierosem, patrzy przez okno na las, gdzie mga gstniaa, a powietrze robio si coraz cisze. Noa natomiast utkwia wzrok w

Robercie. Jego twarz bya jak skamieniaa, bez adnego wyrazu, jedynym odgosem w pomieszczeniu byo przewracanie stron. Kilkakrotnie zadzwoni telefon, a wczaa si automatyczna sekretarka, wtedy kto odkada suchawk. Kiedy Robert zamkn pamitnik, unis gow i zapatrzy si w przestrze. Jego twarz wci jeszcze nie miaa adnego wyrazu. Wyglda jak odurzony. Nie wiedzia, pomylaa Noa. Spa z Eliz, ale nie wiedzia, e jego brat im si przyglda. - Ta dziewczyna - odezwa si nagle ostrym gosem David. - Ta dziewczyna, z ktr co tam byo, jak zanotowaa Eliza w pamitniku. Co ci z ni czyo, tak mwili we wsi. Czy to moja matka? Robert pokrci gow. - Nie. To kto inny. Bya ze mn w ciy, a jej rodzice przeprowadzili si razem z ni do innej wsi. Nie wiem, czy urodzia to dziecko, nigdy wicej nic o niej nie syszaem. Twoja matka i ja... bylimy przyjacimi. Nie wiedziaem nawet, e si we mnie kochaa. Eliza dobrze strzega jej tajemnicy. - A ta sprawa z pobiciem? Robert rozemia si gorzko. - To by Thomas Kord. Przywiza Gustawa do drzewa w lesie. Przez p nocy go szukaem. Gdy go znalazem, straciem panowanie nad sob. Myl jednak, e s teraz waniejsze rzeczy od wyjaniania mojej przeszoci. Co jeszcze wiecie? Co wie mj brat? Co wie Maria? I skd macie ten cholerny pamitnik? - Od mojej matki i Gustawa niewiele wycignlimy - powiedzia David, nie dajc odpowiedzi na pytanie o klejnot Elizy. - Ale wiemy, e Gustaw go szuka. Syszelimy jego kroki, noc, na strychu domu Noi. I wiemy, e kto prbuje szantaowa Mari. - Thomas Kord - dorzucia Noa. - Uwaamy, e to on j szantauje. Robert skin gow. - Tak, ten ajdak widzia tej przekltej nocy Mari z Eliz na rowerze. Bya straszna burza, gsta mga, ywego ducha na ulicy, ale Kord akurat plta si po obejciu, diabli wiedz, dlaczego, i je rozpozna. Kiedy tydzie pniej przyjechaa policja, Kord niczego nie zezna przeciwko Marii, ale potem zacz j nka, dopki nie zoyem mu krtkiej wizyty. Robert woy oliwk do ust. Jego twarz bya ciemna, w oczach byska gniew i Noa pomylaa o pamitniku Elizy, o tym, co dziewczyna napisaa o malarzu: e lubia t aur niebezpieczestwa, jaka go otaczaa, i e uwaaa go za dziwnie piknego niczym noc bez

gwiazd. Robert wyplu pestk z oliwki na do i wrzuci j na talerz. - Potem Kord zostawi j w spokoju, niedawno jednak znw zacz. Na festynie, dokadnie rzecz biorc. - Robert wymieni krtkie spojrzenie z No. - Maria przysza wczoraj do mnie, eby mi o tym powiedzie. Mwia te, e ju raz bya, w noc po festynie. Widziaa wiato w domu, ale mnie nie byo. To wy tu bylicie, prawda? - Tak. To my. Widzielimy obraz Elizy - powiedziaa Noa. - Byo te zdjcie. Zdjcie Elizy na strychu. Miaa na sobie jasne kimono i staa nad przepaci. Rozpostara ramiona, a ty - ty zrobie zdjcie. Noa nie sformuowaa ostatnich sw jak pytania i Robert wydawa si zdziwiony. Jego donie pogadziy pamitnik, ktry wci jeszcze lea na jego kolanach. By to lekki, czuy ruch, podczas gdy wyraz jego twarzy wci jeszcze by mroczny. - Eliza czsto mwia o lataniu. O tym, eby skoczy w d i polecie. A potem zawsze si miaa, jakby to by art, zabawa. Ale jej miech... - Robert zamkn oczy, jakby chcia odepchn wspomnienia. - Jej miech by waciwie paczem. Krzykiem. Tak, zrobiem jej zdjcie. Prosia mnie o to. Ukrada ojcu aparat i ukrya na strychu. Zawsze powtarzaa, jak bardzo nienawidzi ojca. Kiedy jednak na niego patrzya, kiedy czasem wchodzia do ktrego z pokoi, w ktrym akurat pracowalimy, w jej oczach nie byo ladu nienawici. By tylko bl. - A matka? - spytaa Noa. - Co byo z matk Elizy? Robert wzruszy ramionami. - Miaa depresj. Nigdy jej nie widziaem, myl, e tylko leaa w ku. Eliza powiedziaa mi kiedy, e matka nie pogodzia si ze mierci syna. Brat Elizy zabi si na motorze, gdy ona miaa dwanacie lat. Mia na imi Jonathan. Eliza mwia, e by ulubiecem ojca, ale myl, e ona te go kochaa. Czasem miaem wraenie, e chce pj za nim. - Robert podnis gow. - Zdjcie ze strychu. Skd je macie? - Wywoaam je - powiedziaa cicho Noa. - Byo jeszcze w aparacie, ja... Zostao podwjnie nawietlone. Mog ci je pokaza, jeli chcesz. Robert pokrci gow i odoy klejnot Elizy na st. - Znalelimy jeszcze jedno zdjcie - odezwa si David, gaszc papierosa na biaym talerzyku, ktry podsun mu Robert. - Tu, w twoim domu. Twoje i Gustawa. W stoliku nocnym. Jestecie brami. Wy dwaj jestecie brami, a ja nie miaem o tym pojcia. Spdziem niemal cae ycie z Gustawem i nie wiedziaem, e jestecie brami. e Estera... e ona jest twoj matk. Cholera, Robert, co si wydarzyo? Co wydarzyo si tej nocy? Robert poszed do kuchni i wrci z butelk whisky i trzema szklankami. Noa i David

odmwili, ale Robert nala sobie p szklanki i oprni j jednym haustem. - Czytalicie, co si wydarzyo - powiedzia z gorycz. - Wypeniem swoj cz historii. Pniej poszedem. Eliza mnie odesaa, wic odszedem, po drabinie z powrotem na d. Uciekem, jak zodziej z pustymi rkami. Nastpnego ranka Elizy nie byo. Tydzie pniej przyjechaa policja. To wszystko, co wiem. - A Gustaw? - David chwyci Roberta za rami, ten jednak strci jego do. - Cholera, czy ja mwi niewyranie? Nie wiem nawet, czy Gustaw w ogle by tam na grze! Wiem tylko, e nastpnego dnia nie opuci pokoju. e godzinami musiaem bbni w jego drzwi, zanim otworzy, eby splun mi w twarz. e od tego dnia nie odezwa si do mnie ani sowem. e matka poprosia mnie, abym opuci dom i nigdy wicej si tam nie pokazywa. - Dobrze - powiedzia chodno David. - Albo niedobrze, wszystko jedno. Mamy dowd, mamy pamitnik. Pjdziemy na policj. Nareszcie mamy w rku co, czym moemy zakoczy t histori. Co ty na to, idziesz z nami? Odpowied Roberta uprzedzi dzwonek telefonu. Tym razem mczyzna podszed do aparatu. - Tak - powiedzia. - Tak, s tutaj, oboje. Chcesz No? Co?... CO? - Robert zamilk, a Noa syszaa Kat w suchawce, nie rozumiejc jej sw. Gos Kat brzmia histerycznie, bya totalnie roztrzsiona, Noa jeszcze nigdy nie syszaa jej w takim stanie, a przynajmniej nie w prawdziwym yciu. W telewizji Kat czsto graa kobiety, ktrym przytrafiaj si straszne rzeczy, a ich gosbrzmia tak samo jak jej teraz. Gilbert, na lito bosk, czy chodzio o Gilberta? Czy moe jednak... Noa chciaa si zerwa i podbiec do telefonu, ale Robert unis rk, a David j obj. Nic jednak nie byo w stanie jej uspokoi, zacza dre na caym ciele i jak zaklta wpatrywaa si w Roberta. - O Boe - jkn. - Nie, zosta. Zosta, prosz, nie martw si, nie mog ci teraz wszystkiego opowiedzie, to duga historia, ja... Zaufaj mi. Zadzwoni do ciebie. A teraz uwaaj na siebie, uspokj si i zosta, gdzie jeste, okej? Wszystko jest w porzdku, wszystko jest okej. Kat? Syszysz mnie? Syszysz? Hej! Kat, kocham ci. Kiedy Robert odoy suchawk i odwrci si do Noi i Davida, na jego twarzy malowa si szok, kamienny wyraz znikn. Jego rysy zagodniay, jakby wypowiedzenie dwch ostatnich sw uwolnio go od czego. Noa nagle poczua, e nie chodzio o Gilberta, e musiao wydarzy si co innego, co tak wytrcio Kat z rwnowagi. - Co? - spytaa. - Co si dzieje? - Policja sprawdzia samochd Kat - odpar Robert bezdwicznie. - Krtko po moim

wyjciu przyszli do niej z wydziau kryminalnego. Potem te gupie pielgniarki tak j naszpikoway rodkami uspokajajcymi, e nie bya w stanie powiedzie sowa. W kadym razie - Robert ciszy gos, jakby si obawia, e kto moe podsuchiwa. - W kadym razie przyczyn wypadku nie by niesprawny silnik. Te odgosy, ktre syszelicie na autostradzie, to przewody zaponowe. Chyba jaka kuna wlizgna si pod mask i je przegryza, takie rzeczy czsto si zdarzaj, szczeglnie tu, na wsi. Std te haasy, szczeglnie w trakcie przyspieszania. Ale do wypadku doszo przez hamulce, dokadnie tak, jak powiedziaa Kat. Robert milcza przez chwil, potem spojrza na No. Patrzy jej prosto w oczy. - Kto co majstrowa przy waszych hamulcach. Kto musia by w waszym samochodzie. Kto musia grzeba w ukadzie hamulcowym pod kierownic. Tak w kadym razie powiedzieli ci z policji, ja si na tym nie znam. Robert zachwia si, musia przytrzyma si ciany, a Noa gwatownie zaczerpna powietrza. Odgosy wczorajszej nocy w ogrodzie, przemkno jej przez myl. Ciche kroki, metaliczne postukiwanie, ktre uznaa za sen. Ale to nie by sen. I nagle Noa oczyma duszy ujrzaa obraz, raco ostry obraz. Gustaw, mechanik amator, w nienobiaej koszuli przed busem Davida. Byo to tego dnia, kiedy Noa i David pocaowali si pierwszy raz. Idcie, modzi, sam sobie jako z tym poradz - powiedzia wtedy Gustaw. Najwyraniej poradzi sobie sam rwnie z innymi sprawami, pomylaa Noa. Prbowa nas zabi.

Dwadziecia osiem

Burza ustaa, nadcigna i mina tak szybko, e si zastanawiam, czy to nie by tylko sen. Tu na grze panuje niezmcona cisza. Po raz pierwszy zwracam uwag, jaka cisza tutaj panuje. Eliza, 21 sierpnia 1975, godzina 23:30

Nie poszli na policj. Zostali u Roberta, a on zadzwoni do gospody. Wydawao si, e Gustaw sta przy aparacie, tak szybko si zgosi. Noa i David syszeli, jak Robert mwi bratu, e wie. e ma to, czego Gustaw szuka. e chce z nim porozmawia. Nie, nie tutaj. Na strychu, w tamtym domu. Teraz. Natychmiast. W przeciwnym razie pjdzie na policj. Robert ruszy w drog, a Noa i David zostali w mynie, mieli tu na niego czeka, tak mu obiecali, musieli mu to obieca. Rozptaa si burza, nadcigna zupenie niespodziewanie. Trzaskaa okiennicami, targaa gaziami drzew, gnaa byskawice po czarnym niebie, ciskaa grzmoty. Luno. Krople due jak pestki czereni bbniy w okno, dudniy o ziemi, a wiatr pocign Roberta, kiedy ten wyszed z myna. Noa i David patrzyli za nim. Kiedy pochony go ciemnoci nocy, ruszyli w jego lady, biegiem do domu, i w cigu kilku sekund byli przemoczeni do suchej nitki. Jednak tak samo nagle, jak nadcigna, burza ucicha. Chmury si rozeszy, jakby wielka rka pospiesznie stara je z ciemnego nieba. Byo cicho, wszdzie byo cicho, jakby wie przed udaniem si na spoczynek wzia jeszcze raz gboki oddech. Kiedy Noa i David wchodzili na strych, boso, aby nie wydawa adnego odgosu, cikie, ciemne skrzyda drzwi pomidzy dwoma pomieszczeniami wci jeszcze byy otwarte. Przypuszczalnie Robert im zaufa, e rzeczywicie zostan w mynie, e nikt nie bdzie tu podsuchiwa jego rozmowy z bratem. Najciszej jak umieli, zakradli si pod lewe okno. Przez nieoszklony otwr wszystko byo wida, jednoczenie na strychu byo wystarczajco ciemno, eby oboje pozostali niezauwaeni. Noa spojrzaa w prawo, eby sprawdzi drugie okno, ale otwarte skrzydo drzwi ograniczao jej widoczno - i znw

przemkna jej przez gow ta sama myl, co kiedy: ta dziwna wizja. Dwoje ludzi za oknami, jedno z prawej, drugie z lewej strony, oboje ukryci za skrzydami drzwi, oboje ze wzrokiem utkwionym w szezlongu, jakby by scen. Noa przycisna do do ust. Tak, to Gustaw, naprawd tu wtedy sta, tu na grze, za jednym z tych okien, wpatrujc si w dziewczyn, ktrej wystarczyo tylko kilka dni, aby zdoby jego serce, i zaledwie par minut, eby je zama. A teraz, trzydzieci lat pniej, stali tu oni, Noa i David, i patrzyli na obydwu braci. Robert siedzia na szezlongu. Z jego ciemnych wosw kapay krople deszczu, mokra koszula kleia si do ciaa, znw trzyma na kolanach pamitnik Elizy. Gustaw sta przed nim, rwnie cay przemoczony, z opuszczonymi ramionami. By zwrcony do nich plecami, z rkaww ciekaa mu woda. - Skd to masz? - Gos Gustawa dra. - Od Noi i Davida, przynieli mi ten pamitnik. Nie wiem, skd go wzili. Mwili jednak, e i ty go szukae. Syszeli kroki na strychu. Twoje kroki. - A co ci to obchodzi? - Ciao Gustawa napryo si, zrobi krok do przodu i przez krtk chwil No zdj strach, e rzuci si Robertowi do garda. - Gustaw, nie wiem, czy zdajesz sobie spraw, co to oznacza. - Robert unis pamitnik. - Noa i David wiedz, i kady, kto wemie go do rki, te bdzie wiedzia. Kto go przeczyta, nie bdzie mia najmniejszych wtpliwoci, kim jest morderca Elizy. Proponuj, eby zacz wreszcie mwi. Ramiona Gustawa znw opady. - Tak - odezwa si, a w jego gosie sycha byo kompletne wyczerpanie. - Tak, szukaem tego pamitnika. Byem tu na grze kilka razy, po tym jak matka Noi opowiadaa o starych meblach. Mylaem, e ich ju nie ma. Mylaem, e niczego tu nie ma. Mylaem, e ju po wszystkim. Ale nie jest po wszystkim. Jak to si adnie mwi: nie na wszystko da si spuci zason milczenia? - Gustaw wybuchn okropnym, suchym miechem i Noa widziaa, jak zaciska pici. - Ty winio - sykn. - Ty winio, co mi zrobie? - Nie wiedziaem, Gustawie. Nie miaem pojcia, sam moesz o tym przeczyta, Eliza wszystko spisaa. Bylimy dla niej pionkami, niczym wicej. Pionkami w pewnej historii, ktr sama sobie obmylia. A my odegralimy swoje role. Tak jak ty niczego nie wiedziae o nas, ja nie miaem pojcia o was. Nie wiedziaem nawet, e bye w niej zakochany. - Zakochany? - Gos Gustawa zabrzmia, jakby wypluwa sowa na podog. Uwielbiaem j, od pierwszej chwili, gdy j zobaczyem, kiedy jeszcze w ogle nie zwracaa na mnie uwagi, kiedy przypuszczalnie byem dla niej tylko twoim modszym bratem. Ale ona

bya dla mnie wszystkim. Nawet z jej ojcem zadawaem si wycznie z jej powodu, udawaem przy nim dobre dziecko, grzecznego, wesoego chopca, ktrego Steinberg we mnie widzia. Suchaem jego gadaniny, niekoczcych si opowieci, miaem si z jego artw. Ale zawsze miaem si wycznie dla niej. Nawet operacj zrobiem dla niej, a kiedy wyszedem ze szpitala, nagle zrobia si dla mnie sodka jak mid, diabelsko sodka, mj Boe, jakim byem idiot. Na jej widok wszystko we mnie zamierao, ja... Ach, cholera, jaki sens ma jeszcze to wszystko? Wykorzystaa mnie, bawia si mn niczym pieczk, a ja podskakiwaem. Byem tu, punktualnie o pnocy, tak jak mi nakazaa. Oniemiaem, gdy wyjawia mi wtedy swj plan. Bya u nas niedugo przed wyjazdem, wesza na gr do mojego pokoju, zamkna za sob drzwi, pocaowaa mnie, powiedziaa, kiedy mam przyj na strych i co ona mi tam pokae, gdzie mam stan, co mam robi, a czego nie robi. A ja si na to zapaem, wszystko wykonaem dokadnie tak, jak tego chciaa! Staem za tym cholernym oknem i wlepiaem w ni wzrok. Umiechaa si do mnie z szezlonga, gdy zacza si rozbiera. Z jej wosw kapay jeszcze krople deszczu, biaa skra lnia niczym skra anioa, ale swoim spojrzeniem trzymaa mnie na dystans, a... a przyszede ty. Ciebie powinienem by zabi, ciebie! Ale nic nie zrobiem. Staem tam tylko, jakby kto przybi mi stopy do podogi. I musz powiedzie, e dobrze si sprawilicie. Eliza mnie nie okamaa, pokazaa mi mio, i to jeszcze jak! Z tob, z moim starszym bratem, ktry by zawsze dla mnie, ktry mnie chroni przed wszystkim i przed wszystkimi, ktry zawsze trzyma moj stron. Ciebie te kochaem, ty winio. Robert ukry twarz w doniach. Klejnot Elizy zsun mu si z kolan, upad na zakurzon podog, a Gustaw zacz po nim depta, jakby chcia wgnie go w podog. Wybuchn paczem. Paka niepohamowanie, jakby pka w nim jaka tama. Brzmia jak zrozpaczone dziecko, a Noa przytrzymaa za rami Davida, ktry te zacz dre na caym ciele. - To nie ja, Robert - powiedzia wreszcie wyczerpany Gustaw. - Mylaem, e ty to zrobie, mylaem, mj Boe, nie wiem, co mylaem. W ktrym momencie std wybiegem, chciaem by daleko, jak najdalej. Zamknem si w pokoju i zamierzaem ju nigdy z niego nie wyj. Robert podnis si z szezlonga. Powoli, jak w zwolnionym tempie, podszed do brata i chwyci go za ramiona. Gustaw nie broni si, sta, jakby go opuciy wszystkie siy, ze spuszczon gow, chwiejc si niczym drzewo podczas burzy. Robert potrzsn nim agodnie, bardzo agodnie, a Noa przycisna do do ust, eby si nie rozpaka. David trzyma jej drug do, ciskajc j mocno midzy swoimi palcami.

- Gustaw - odezwa si Robert. - Nie zabiem Elizy, rozumiesz? To nie ja. Ale skoro ty te jej nie zabie, to wobec tego kto? Kto to zrobi? I kto grzeba w samochodzie Kat, kto zaj si jej hamulcami, kto, skoro nie ty, chcia zabi j, No i Gilberta? Jedynym, ktry si na tym zna, jeste ty, rozumiesz? Ty i moe jeszcze David, ale poza tym... Ale poza tym... Noa pucia rk Davida, ktry przestraszony zrobi krok w bok. Dwik, wysoki, zaskoczony dwik, ktry rozbrzmia teraz na strychu, dobywa si z ust Noi. W ogle go nie usyszaa, pojawi si razem z myl, ktra przemkna jej przez gow niczym byskawica. Znw ujrzaa przed sob obraz. Gustaw przed busem, jego umiech, poczciwa twarz. Jednak poza nim i Davidem by tam kto jeszcze. Kto jeszcze sta i zaglda mu przez rami, podawa narzdzia. A podczas ostatniego seansu... David przerwa Elizie, kiedy odkrywaa ostatni kart. Nie, nie chciaa przeliterowa DUMBO. TO DUMBA MATKA. To chciaa powiedzie Eliza. A czarownica, teciowa Hallscheita - co powiedziaa do Noi? Widziaam go, czarnego ksicia. Przyszed tamtej nocy. Przyszed, eby sobie zabra, co uwaa za swoje. Ale poszli za nim inni i kiedy wrci, zniszczy, gupi, gupi ksi. Poszli za nim inni. A Gustaw nie wiedzia, e klejnot znajduje si w jego wasnym domu, poniewa kto inny go tam przechowywa. Estera. Robert i Gustaw odwrcili si, ale nie patrzyli w stron Noi, patrzyli za ni, w ciemno. Rwnie David si odwrci, sapn i stan jak wryty. Kroki po drewnianej pododze, kroki w ciszy, niesamowicie ciche, niesamowicie szybkie kroki. Noa nie miaa nawet czasu, eby si poruszy. Kto przyoy jej do garda ostrze: ostre jak brzytwa, cikie, chodne i gadkie.

Dwadziecia dziewi

Niebo znw si wypogodzio. Nie ma ksiyca, ale jest jedna gwiazda. Dua, jasna gwiazda. wieci dokadnie przez lufcik w dachu. Gwiazdy nigdy nie s na wycignicie rki. S nieskoczenie odlege, to oznacza bl, ktry czowiek odczuwa, spogldajc na nie w gr. To delikatne rwanie w gbi serca. Czasami si zastanawiam, czy Jonathan jest tam w grze. Eliza, 21 sierpnia 1975, godzina 23:45

- Jeden ruch, a podern jej gardo - powiedziaa Estera. - I ani sowa, adne z was. Teraz ja mwi. Woln rk odcigna No od okna, popchna przez drzwi w kierunku szezlonga i dalej, nad sam skraj przepaci. Noa chciaa krzycze, ale nie wydobya z siebie gosu. Ciki oddech Davida, spojrzenia Roberta i Gustawa, ich bezsilno - wszystko to widziaa jak przez mg, jakby bya w malignie. W gardle ttni jej miertelny strach, sprawiajc, e puls wci dotyka ostrza. Przypomniaa sobie wini, ktrej Kord podern gardo, i Ester, mieszajc go rk ciep krew. - Od pocztku - zacza cicho Estera, nie zdejmujc ostrza z garda dziewczyny - od pocztku przejrzaam gr tej maej dziwki. Widziaam, co Eliza z wami wyprawiaa, z tob. Robercie, i z tob, Gustawie. Widziaam to w waszych oczach, w waszych twarzach. Matka zna swoje dzieci. swoje gupie, gupie dzieci. Syszaam, co do ciebie powiedziaa przed wyjazdem, Gustawie. Staam pod twoimi drzwiami i podsuchiwaam. Syszaam, jak jej powiedziae, e j kochasz, e jeste w niej miertelnie zakochany, mj Boe, jakim bye gupcem! I wci jeszcze jeste. Tamtej nocy, 21 sierpnia, nie zmruyam oka. Syszaam, jak si wymkne. I syszaam, jak wychodzi Robert, kilka minut po tobie. Nie znaam tej czci historii, nie miaam jeszcze pamitnika. Przekltego pamitnika. Ale wiedziaam do, eby pj za Robertem. Tak, ja te tam byam, niezaproszona, ale zjawiam si na waszej prywatnej uroczystoci punktualnie. Drzwi byy otwarte, tak samo jak teraz. - Estera zachichotaa, jakby j to wszystko bawio. - Tak, w gruncie rzeczy wszystko byo dokadnie jak teraz. Stae na prawo przy oknie, dokadnie jak nakazaa ci ta maa dziwka. Byo jednak i lewe okno, i to za nim wanie stanam. Tego nie przewidziaa ta maa ajdaczka, tej czci

nie byo w jej planie - a ty mnie nie zauwaye, tak bye zafascynowany, a std wybiege, przyciskajc donie do ust, olepiony zami. Ale ja zostaam. Zostaam, a Robert zszed po drabinie i znikn. Zostaam, a ta maa dziwka znw si ubraa. Wszystko mi uatwia, bardzo uatwia. Pakaa, cakiem cicho, nawet si nie obejrzaa. Podesza na skraj przepaci, dokadnie tutaj. Staa dokadnie w tym miejscu i rozoya ramiona. No ju, poka im to! Estera przycisna mocniej n do szyi Noi. Ju dawno nie by zimny, rozgrza go strach dziewczyny. - No ju - szepna jej do ucha, a Noa poczua rozchodzcy si po szyi oddech Estery. - No ju, rozrzu ramiona, poniewa zaraz pofruniesz. Tak samo jak Eliza. Noa dusia si, dusia si swoim strachem i okropnym przeraeniem. Zrobia jednak to, do czego zmuszaa j Estera. Powoli, niczym w transie, uniosa ramiona. - Mamo. - Gos dobieg z tyu, od strony szezlonga. - Mamo, oszalaa? Mamo! Przecie Noa nie jest temu winna, ona nie ma z tym nic wsplnego, mamo! Gos Roberta, by to gos Roberta, podczas gdy Gustaw ka. A David? Gdzie by David? Dlaczego nic nie mwi, pomylaa zrozpaczona Noa, dlaczego nic nie robi? Dlaczego mi nie pomoe? Na lito bosk, dlaczego nikt mi nie pomoe? Poniewa nikt nie mg jej pomc. Kady faszywy ruch natychmiast skoniby Ester do zepchnicia jej w d. Wycignite rce Noi szukay oparcia, ale niczego takiego nie znajdoway. Bya tylko przepa, zaledwie o krok przed ni, a Estera staa tak blisko z tyu, e Noa moga oddycha jej zapachem. Oddycha. Jak dugo bdzie jeszcze oddycha? - Mamo, oprzytomniej, prosz! - tym razem mwi Gustaw, gos mia zdawiony paczem, ale Noa zdawaa sobie spraw, e to byo wszystko, co mogli zrobi. Zagadywa Ester, zyska na czasie i czeka na cud. - Prosz, mamo, przecie nie chcesz jej wyrzdzi krzywdy, pu j. Chod, poradzimy sobie z tym. Noa nie pjdzie na policj, syszysz, zachowa wszystko dla siebie. Spalimy ten pamitnik, nic z niego nie pozostanie. Mamo, prosz, nie rb jej nic. Estera rozemiaa si. Zimnym, przeraliwie zimnym miechem. - Nic jej nie zrobi, mj chopcze. Tylko podern jej gardo. A potem poleci. Ostrze byo tak ostre, e Noa nie poczua wcale cicia, tylko krew. Ciepe krople spyway jej po szyi, a Estera znw si rozemiaa. - Bez obaw, to dopiero pocztek. Kawaeczek skry, nic wicej. Zaledwie lekkie dranicie, tylko kilka kropel krwi. Reszt zaatwimy zaraz. Czarna dziura przed oczami Noi, widoczne byy zaledwie zarysy stodoy, ktra

znajdowaa si przed ni w dole, mury, belki, pajczyny, upiorne i nierzeczywiste, ale by te zapach. Zapach perfum Elizy. By tak wyrany, e Noa wcigaa go z kadym oddechem. Po jej policzkach stoczyy si zy, cieplejsze od krwi na szyi, a spady na donie Estery i Noa ju ich nie czua. - Ta szyja nie jest tak liczna jak Elizy - kontynuowaa zimnym, spokojnym gosem Estera. - Poza tym jednak obie s naprawd podobne, nie sdzicie? Czy to nie dziwne, jak to wszystko si powtarza? Maa miejska dziwka, nieodrodna crka swojej matki, ktra zabawia si moimi synami, ktra wdziera si do naszej wsi i razem z crk wszystko niszczy. Powinnam bya ostatnio bardziej sumiennie zatru grzyby pani Thalis, wtedy ta historia z samochodem nie byaby potrzebna, nie musiaabym wysuchiwa twojego obszernego wykadu o hamulcach, Gustawie. A tobie, Davidzie, nic by si nie stao. Wiesz, Noa, dokd wybiera si nasz chopak, mam ci zdradzi? Guptas, chcia jecha za wami, prawda, mj chopcze, tak przecie byo? Chciae si wybra do Dusseldorfu, nie wiedzc, gdzie bd, po prostu za nimi, zupenie bez gowy, jak wtedy moi synowie, zupenie jak oni. Nie, ta zabawa bdzie miaa koniec, rwnie i ta zabawa. Ta maa dziwka nas zdradzia, zdradzi te i ciebie, Davidzie. Opuciby nas dla niej, zostawiby nas samych, nieprawda? Zostawiby na lodzie nawet swoj matk i chorego brata, ale tak nie bdzie, ju ja si o to postaram. W gruncie rzeczy nie potrzebuj nawet noa. Od czego mam rce, prawda, Davidzie? David nie odpowiada. Po prostu nie odpowiada, a ogarnita szalestwem Estera wcale nie oczekiwaa odpowiedzi. Pchna No w plecy, dziewczyna potkna si i zachwiaa. Opieraa si o twardy grunt tylko pitami, czubki palcw znalazy si nad przepaci. Wszystko, co miaa przed sob, rozmazao si i zlao w jedno, mury, belki dachowe. Estera upucia n. Rozleg si przejmujcy brzk, kiedy po duszej chwili n wyldowa na klepisku stodoy. Cztery metry, pi? Co mwi David, jak gboko tu byo? Donie Estery spoczy na szyi Noi. Byy szorstkie i suche, a palce powykrcane niczym szpony ptaka. Nie ciskay mocno, ale obejmoway j, pasoway do niej dokadnie jak imado. Noa poczua obrczk na palcu Estery, gadk i chodn jak pocztkowo ostrze noa. Zacisna oczy, tak mocno, a zobaczya roztaczone gwiazdy. Czy jej szyja wci krwawia? Noa nie czua, krcio jej si w gowie, tak bardzo jej si krcio. Chciaa si szybko odwrci, ale kady ruch, kad prb ruchu przypaciaby yciem. Tak wic po prostu staa z wycignitymi ramionami, ktre ju ciyy i drtwiay, odczuwajc paraliujce mrowienie w caym ciele. - Mamo - rozleg si ponownie gos Roberta. Spowodowa przynajmniej tyle, e Estera na moment rozlunia chwyt. - Co zrobia z ciaem Elizy? Gdzie je ukrya?

- Ciao Elizy? - kobieta zachichotaa. Zabrzmiao to prawie tak, jakby bya ma dziewczynk, ktr spytano, gdzie schowaa czekolad. - Och, ley zupenie niedaleko std, sama j zakopaam. Potrzebowaam na to caej nocy. Niewiele brakowao, a pani Thalis odgrzebaaby jej koci. Za to znalelicie pamitnik, gratulacje, z tym si nie liczyam. Sprytnie go ukryam, prawda? Zachowaam go dla siebie, na pamitk, e postpiam susznie. Eliza poniosa kar. Wasnorcznie j udusiam. O tak, widzicie? Dokadnie tak. Palce Estery zaszy na siebie, zacisny si, obrczka wbia si w szyj Noi, akurat w miejsce, ktre zostao rozcite. Znw kapaa krew. Noa zacza rzzi, jej ramiona opady, a kolana mogy si ugi w kadej chwili. Nie rusza si, to bya jedyna myl koaczca si jej po gowie. Nie rusza si, nie rusza si. Serce walio jej coraz szybciej, coraz rozpaczliwiej i Noa zacza jcze, powtarzajc imi matki, jczaa za Davidem. Gdyby tylko moga go usysze, gdyby tylko co powiedzia, cokolwiek, gdyby tylko wiedziaa, e przy niej jest. Ale go nie syszaa, mwili tylko Gustaw i Robert, na zmian, ich sowa jednak nie miay ju sensu, byy to puste przyrzeczenia, rozpaczliwe prby zrobienia czego, na co Estera ju nie reagowaa, a do Noi docieray one jeszcze tylko jako mgliste odgosy. Nie byo innej rzeczywistoci poza elaznym uciskiem Estery wok jej garda. Gdybym teraz skoczya, pomylaa Noa, gdybym si jej wyrwaa i skoczya, to moe szybko nastpi koniec. Syszaa kiedy, e zamanie karku nie boli. Okrutny moment, ale tylko moment, potem jest ju po wszystkim. Byo tak cicho, e Noa syszaa oddech Estery. Cichy podmuch, spokojny i regularny. Syszaa jednak co jeszcze. Jaki szmer pod ni, na dole, w stodole. Szelest, kroki, jakby zdejmowanie czego, brzknicie. Estera te chyba co usyszaa, poniewa zacisna palce jeszcze mocniej, blokujc dopyw powietrza do puc Noi. Noa chciaa opuci gow, ale jej si to nie udao, moga tylko porusza oczami i spojrze w gr, przez lufcik w dachu. Niebo znw byo pogodne i wida byo jedn gwiazd, do du, lnic gwiazd, ktrej wiato przenikao przez zakurzon szyb okienka. A potem rozmazao jej si przed oczami. Poczua w ustach dziwnie sodkawy smak, zaczo jej szumie w uszach. Czy to pocztek? Pocztek mierci? Ale co to... co to za syk, ten gony, syczcy odgos? Nie mia nic wsplnego z szumem w uszach, dochodzi z dou. Brzmia, jakby kto co nadmuchiwa a potem rozleg si gos.

- NOA, SKACZ! WYRWIJ SI I SKACZ, JESTE BEZPIECZNA! David, pomylaa Noa. O Boe. To gos Davida! Wymkn si, dlatego z jego strony nie pado adne sowo. Estera staa tak blisko Noi, e odwracajc gow, moga zobaczy najwyej Gustawa i Roberta, ale nie Davida za oknem, pod oson ciemnoci. Ale co zamierza? Jak moga skoczy? Jak moga by bezpieczna? Sprowadzi pomoc, jeszcze kogo? Ale kogo? Kto zjawiby si tak szybko? Ssiedzi? Serce Noi bio teraz inaczej, zmysy si wyostrzyy, ale jej pucom niedugo zabraknie si. . Na dole rozbyso wiato, latarka, reflektor, co w tym rodzaju, a z tyu rozlegy si kroki, pospieszne kroki Gustawa i Roberta. Noa poczua, jak Estera zostaa odcignita do tyu, kto szarpn j za rce i starucha wydaa okrzyk, wysoki i ochrypy jak skrzek. Jej donie puciy szyj Noi, ale do przodu wystrzelio kolano. Byo to twarde, ostre kolano, ktre wbio si w udo Noi, spychajc j znad krawdzi. Odruchowo rozpostara ramiona. Oczy miaa szeroko otwarte, zauwaya wic daleko w dole nadmuchiwany materac. Tak, David sprowadzi byskawiczn pomoc. Sta obok materaca - razem z Dennisem. Spadajc, czua si, jakby fruwaa. A ldowanie byo takie mikkie. Noa o mao si nie rozemiaa.

Trzydzieci

Koniec. Nie wymyliam adnego koca. Moja historia zaraz si rozpocznie, ale nie mam dla niej zakoczenia. Czy tak si w ogle da? Mona wymyli sobie histori i zostawi jej koniec otwarty? Eliza, 21 sierpnia 1975, godzina 23:55

Lato si zmienio. Min zaledwie tydzie od znalezienia ciaa Elizy i aresztowania Estery. Tydzie od spalenia mebli ze strychu i zniknicia z domu zapachu Elizy. Zapach znikn jeszcze tej samej nocy, jeszcze zanim Robert zadzwoni na policj i po Mari, z prob, aby odebraa Kat ze szpitala. Do domu przyjechay odchodzca od zmysw, rozhisteryzowana Maria i opanowana, spokojna Kat. Noa po raz pierwszy dostrzega na twarzy matki drobniutkie zmarszczki. Jedynymi osobami, ktrym Noa opowiedziaa o seansach spirytystycznych, byli Kat i Robert. Uwierzyli jej, nawet Kat uwierzya. Gilbertowi mieli nic nie mwi. Lea jeszcze w szpitalu. Kat nakupia mu w ksigarni w miasteczku ksiek: biografii i powieci, nic innego nie chcia. Klejnot Elizy spalili w piecu. Gorce jzyki pomieni objy pamitnik i pochaniay go strona za stron. Pozosta tylko czerwony kamie. Noa zakopaa go nastpnego dnia midzy rami w ogrodzie. Tego ranka nazwaa dom Whisper. Tak, lato si zmienio. Powoli przygotowywao si do poegnania, chocia soce wci jeszcze mocno grzao, a noce byy ciepe. Jak ta, jak dzisiejsza noc. Wczoraj Robert z Davidem przyprowadzili z warsztatu busa. Sta teraz na polanie, gdzie kiedy David pokazywa jej gwiazdy. Kiedy? Tak, kiedy, w innym czasie. Drzwi busa byy otwarte, wpuszczajc do rodka noc, cisz i gwiazdy. Noa i David leeli na materacu, on na plecach, ona na boku. Na zewntrz byo cicho, w busie byo cicho, David by cichy i Noa te. Przez dusz chwil. - Powiedz mi jeszcze raz, jaki jest Berlin. - Gos Davida by szeptem, ciepym podmuchem w uchu Noi. Rozemiaa si. - Berlin jest wielkim, mierdzcym monstrum - odszepna. - Ale potrafi te by

bardzo pikny. David pocaowa j, prosto w usta. jego wargi dotkny jej skry i natychmiast si cofny. - Dobranoc, Noa. Sodkich snw. Jaki cichy gos w rodku Noi spyta: Boisz si? Wcigna powietrze. Nie. Nie, nie boj si. Jeste gotowa? Noa wypucia powietrze. Tak, jestem gotowa. Jej do powdrowaa w stron Davida. Wlizgna si pod jego koszulk i suna po brzuchu, po niesamowicie mikkiej skrze. Drenie pod miniami jego brzucha, delikatne, leciutkie drenie. Powoli zbliyli si do siebie. David gadzi j po twarzy, jego palce dotykay, nie: muskay jej oczy, nos, wargi. Lekko rozchylia usta. Jej do rwnie chciaa dotkn twarzy Davida, jego ust Koniuszek jej palca objo co mikkiego, gorcego, co niesamowicie przyjemnego. Tym razem nie byo drzazgi w jej palcu, a w sercu nie byo strachu. Nie byo myli o przeszoci. Byo tylko tu i teraz. I teraz bdzie mj pierwszy raz, pomylaa Noa. Tutaj, z Davidem, to bdzie mj pierwszy raz. Dugo trwao, zanim ich usta si spotkay. Wszystko si zmieszao. David nachyli si nad ni, wzi j w ramiona i Noa o niczym ju nie mylaa, zupenie o niczym, caa bya uczuciem. Patrzyli na siebie przez cay czas. Ich oczy si umiechay, wszystko si umiechao. Byo tak ciepo.

Jutro wyjedaj. Z powrotem do Berlina. Kat i Noa pocigiem, Gilbert karetk. Reszta bya otwart kwesti. Byo tak, jak zanotowaa Eliza w ostatnim wpisie do pamitnika. Na jej ostatnie pytanie Noa odpowiedziaa sobie: tak. Tak, mona wymyli sobie histori i zostawi jej koniec otwarty.

Podzikowania dla:

Mamy i Leny za album o Ingelbach, za jak zwykle byskawiczne czytanie i wiatr w plecy, Inai i Eduarda za dugie rozmowy, ch suchania i cenne rady, Sylvii Englert za codzienne e-maile (nawet z Monachium do Sao Paulo, za wspaniale sugestie dotyczce postaci i oczywicie za przeczytanie, Susanne Krebs, mojej cudownej redaktorki, cenn prac nad maszynopisem i zachcajcy entuzjazm, Steffi i Schrerw za pomoc z zakresu wiedzy szpitalnej i dziaania hamulcw, Bozisa Rostami za informacje dotyczce ciemni i pomys leic, Petri za histori o tupeciku spod pachy, Cafe Mathilde za moje miejsce pomidzy kaw a literatur, Sofii za jej i tym razem magiczne talizmany oraz Barbary, Gtezfc, Klausa i Dietera za niezapomniany czas w Ingelbach.

Isabel Abedi urodzia si w 1967 roku w Monachium, ale wychowaa si w Dusseldorfie. Po maturze wyjechaa na rok do Los Angeles i tam pracowaa jako opiekunka do dzieci i jako praktykantka przy produkcji filmw. W Hamburgu zdobya wyksztacenie jako copywriter. W tym zawodzie pracowaa 13 lat. Wieczorami pisywaa historyjki dla dzieci i marzya, aby pewnego dnia zosta pisark. To marzenie si spenio. Obecnie Isabel Abedi z zamiowania jest autork ksiek dla dzieci. Jej ksiki zostay przetumaczone na wiele jzykw i uhonorowane wieloma nagrodami. Isabel Abedi mieszka z mem i dwiema crkami w Hamburgu.

You might also like