You are on page 1of 39

Jarosław Zieliński

Informacja w czasach Internetu

„Ideą całości jest raczej poszukiwanie w rozmaitych kie-


runkach niż zmierzanie do jednego punktu” 1 .

Uzyskanie informacji jest jednym z najbardziej istotnych problemów rozwoju cywiliza-


cji. Bez zdobycia informacji o otaczającym go świecie człowiek nie mógłby przeżyć. Rozwój
wiedzy, rozwój nauki – nie byłyby możliwe bez jej wymiany. Bez ciągłego pozyskiwania,
gromadzenia i analizowania informacji nie byłyby w stanie istnieć współczesne państwa ani
działać wielkie przedsiębiorstwa. Zasób posiadanych informacji istotnie wpływa na sposób
postępowania człowieka i jego rozwój, na równi z jego nabytymi biologicznie i wykształco-
nymi społecznie cechami 2 .
Stopień poinformowania społeczeństwa nigdy nie był tak duży jak w czasach współcze-
snych. Nigdy też rola środków masowego przekazu nie była tak wielka, jak w ostatnich
dwóch dekadach dwudziestego wieku i w początkach wieku następnego. Ten ogólnoświatowy
i masowy obieg informacji dotyczy zarówno spraw polityki, jak i rozrywki, spraw publicz-
nych i prywatnych, lokalnych i globalnych.
Dla demokracji dostęp do informacji jest kluczową sprawą; społeczeństwa demokra-
tyczne to przede wszystkim społeczeństwa dobrze poinformowane. Środki masowego przeka-
zu, a wśród nich i Internet, przez umożliwienie dostępu do informacji szerokim rzeszom od-
biorców, pozwalają na kontrolę społeczną władzy, a nawet wielkich prywatnych firm 3 ; akty-
wizują działalność polityczną i społeczną obywateli. Podejmowane są liczne inicjatywy zmie-

1
Steward Brand, Długa teraźniejszość, wydawnictwa CIS i WAB, Warszawa 2000, strona 16.
2
Rozważania o informacji i jej znaczeniu dla społeczeństwa i polityki za dziełem Ireneusza Ihnatowicza Czło-
wiek informacja społeczeństwo, wydanym w 1989, a złożonym w wydawnictwie w 1983 roku; nowsze fakty i
porównania pochodzą już ode mnie.
3
Działania tych firm, szczególnie wielonarodowych koncernów, w epoce globalizacji zaczynają mieć nie tylko
skutki gospodarcze, ale także polityczne i społeczne; skutki o zasięgu międzynarodowym.
2

rzające do lepszego poinformowania obywateli, a istotnym medium proponowanym w nich


jest Internet.
Wiele wskazuje na to, że Internet będzie najważniejszym środkiem przekazywania in-
formacji w dwudziestym pierwszym wieku. Jego wpływ na politykę będzie wzrastał. Czy
jednak będą to te same działania polityczne prowadzone innymi sposobami, w innym miej-
scu? Czy raczej Internet jest w stanie zmienić coś w samej treści demokracji, wprowadzić do
niej nowe elementy?
Dziś jeszcze trudno jest odpowiedzieć na te pytania, jako że rozwój Internetu jest w
bardzo niewielkim stopniu przewidywalny. Internet rozwija się w wielu kierunkach, jego stan
obecny jest wypadkową dążeń wielkich koncernów informatycznych, rządów, a także milio-
nów ludzi będących jego użytkownikami.
W jaki sposób zmienia się gromadzenie i przekazywanie informacji do momentu wpro-
wadzenia Internetu? Co zmienia w tych procesach Internet? Odpowiedź na to pytanie leży w
zrozumieniu potrzeb informacyjnych człowieka w toku rozwoju cywilizacji.
Człowiek nauczył się coraz lepiej pozyskiwać informacje, przekazywać je szybciej i na
większe odległości, przechowywać je w sposób bardziej trwały a zarazem łatwiej dostępny.
Jednocześnie potrzebuje coraz więcej informacji, by poradzić sobie z coraz bardziej skompli-
kowanym otoczeniem. Starcie tych dwóch tendencji przypomina wyścig tarczy i pocisku,
gdzie tworzymy coraz lepszą ochronę przed trafieniem, ale zarazem buduje się coraz lepsze
pociski, by przebić tarcze.
Internet dysponuje ogromnym potencjałem dostępu do informacji. Jest w nim to, czego
żąda się współcześnie od informacji: by było jej wiele, by była publikowana szybko, by była
łatwo dostępna, bogata w multimedialne treści, składająca się z powiązanych ze sobą wiado-
mości, które można łatwo przeszukać.
Jednak droga do wykorzystania tego potencjału jest jeszcze długa, najeżona trudno-
ściami. Użytkowników Internetu jest ciągle jeszcze za mało, by mógł wysunąć się przed tele-
wizję, radio, prasę: trzy najważniejsze źródła informacji w dwudziestym wieku 4 . Jest w nim
jeszcze za mało solidnych, sprawdzonych wiadomości, by mógł konkurować z encyklopedią
czy biblioteką pełną książek, stając wiarygodnym źródłem dla uczniów i naukowców. Ko-

4
To się zmienia: młode pokolenie coraz częściej wskazuje Internet jako swe główne źródło informacji.
3

rzystne jest to, że z roku na rok zwiększa się zarówno liczba użytkowników Internetu jak i
zasób wiedzy zgromadzonej w Internecie.

Rozwój środków porozumiewania się

Sposoby ulotne i trwałe


Przekazywanie informacji jest starsze niż pismo, a nawet mowa – rodzi się w sygnali-
zowaniu pewnych treści gestem, mimiką, układem ciała. Wraz z mową dołączyło do nich za-
barwienie głosu i intonacja. Mowa nie zastąpiła gestów, pismo nie zastąpiło mowy – nowe
sposoby przekazywania informacji wzbogaciły stare, poszerzyły ich zakres oddziaływania
w czasie i przestrzeni. Dołączają do nich muzyka, taniec, przedstawienie i pieśń. Te dwa
ostatnie zasługują niemal na miano pierwszych środków masowego przekazu – czy nawet
dziś wiele masowych dzieł może równać się popularnością z Antygoną czy Odyseą?
Dominującym sposobem przekazywania informacji w społeczeństwach ludzkich stał się
język, przez swą formę mówioną i pisaną. Prawdopodobnie język powstał wtedy, gdy gesty
przestały wystarczać. Podobnie było z pismem – trzeba było przekazywać coraz więcej bar-
dziej skomplikowanych informacji na większe odległości, a także przez czas – z wczoraj do
dziś, z dziś do jutra. Gdy zwiększała się ilość informacji i zakres jej wykorzystania, pojawiały
się i upowszechniały coraz bardziej zaawansowane sposoby jej przekazywania i gromadzenia.
Mowa została utrwalona na piśmie już tysiące lat temu. Dopiero w dziewiętnastym wie-
ku utrwalono dźwięk – dzięki fonografowi. Dziś narzędzia do utrwalania dźwięku dostępne
powszechnie, najbardziej popularnym z nich jest magnetofon kasetowy 5 .
Również stosunkowo wcześnie zaczęto utrwalać obraz – w malowidłach i trójwymia-
rowy kształt – w rzeźbach. Jednak dopiero w dziewiętnastym wieku stworzono fotografię jako
wierny środek zapisu nieruchomego obrazu, a na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego
wieku – film jako wierny obraz obrazu ruchomego.
Dopiero mając do dyspozycji tak zaawansowane środki człowiek mógł na wielką skalę
gromadzić informacje o świecie i przekazywać je innym. Zasób zgromadzonych w najrozma-

5
Także w postaci dyktafonu, który – jak łatwo zauważyć na salach wykładowych – staje się obok kserografu
jednym z głównych narzędzi studentów, odsuwając na bok zeszyt i długopis.
4

itszych składach informacji już dziś jest trudny do wyobrażenia... a co stanie się za dziesięć
czy pięćdziesiąt lat?
Pewną informację niosą ze sobą także wygląd budynków i ich wnętrz, kształt przedmio-
tów, strój. Jednak z czasem, gdy coraz bardziej skomplikowaną informację trzeba było prze-
kazywać na coraz większe odległości, tylko pismo potrafiło sprostać temu wyzwaniu, zwłasz-
cza biorąc pod uwagę potrzebę zwielokrotniania zapisu informacji. Wydatnie pomógł w tych
działaniach wynalazek druku.
„Dzięki obrazom, rzeźbom, słowom, pismu powstawał wizerunek świata, druga rze-
czywistość. Dlaczego nie miała ona mieć faktycznego samodzielnego bytu, niezależnego od
pierwszej rzeczywistości?” – zauważa Ireneusz Ihnatowicz 6 .
Informacja jako ów samodzielny byt staje się nie tylko zapisem rzeczywistości, ale tak-
że wpływa na rzeczywistość, staje się jej częścią. Pod koniec dwudziestego wieku mówi się,
że Internet tworzy pewien wirtualny świat, różniący się od rzeczywistego. Takie wirtualne
światy – na mniejszą skalę – tworzyły wielkie dzieła pisma i filmu (a wcześniej także ustnie
przekazywane legendy). Takie światy tworzyły również szeroko znane ideologie i religie ze
wspierającymi je językami propagandy. Ludzie odbierając informacje współtworzyli ich in-
terpretacje. Rozważa to Ihnatowicz: „Rzeczywistość łączyła się z pragnieniami i już jako jed-
ność utrwalana była w przekazywanej dalej informacji” 7 .
Tak więc przez wieki zmieniała się i rozszerzała infosfera – całość czy też suma infor-
macji, jaką odbierać mogło społeczeństwo 8 , a w innym, indywidualnym rozumieniu – prze-
strzeń wokół człowieka wypełniona informacjami.
Indywidualna infosfera kształtowała się w każdej epoce odmiennie, zależnie od stanu
nauki, struktury społecznej, gospodarki, stosunków politycznych. Na kształt indywidualnych
infosfer wywierają nacisk państwo i społeczność: „Opinia społeczna wskazywała, co wypada
wiedzieć, na czym wypada się znać, o czym wypada rozmawiać, wyznaczała tematy tabu” –
wskazuje Ireneusz Ihnatowicz 9 . Istotną rolę miało także otoczenie, rodzina i osobowość czło-

6
Ireneusz Ihnatowicz, Człowiek informacja społeczeństwo, Czytelnik, Warszawa 1989, strona 31.
7
Ireneusz Ihnatowicz, Człowiek informacja społeczeństwo, Czytelnik, Warszawa 1989, strona 35.
8
Za rozważaniami Ireneusza Ignatowicza w: Człowiek informacja społeczeństwo, Czytelnik, Warszawa 1989,
strony 15 i 36.
9
Ireneusz Ihnatowicz, Człowiek informacja społeczeństwo, Czytelnik, Warszawa 1989, strona 115.
5

wieka, wyznaczając kształt, zasięg i pojemność owej infosfery. I vice versa – z infosfery
człowiek mógł uczynić potężne narzędzie swego rozwoju, wywierając wpływ na innych.
Zmagania człowieka z informacją zmierzały w kilku kierunkach jednocześnie: opisy-
wania coraz bardziej skomplikowanych treści i zapisywania ich coraz więcej, przekazywania
coraz szybciej na większe odległości oraz – coraz lepszego utrwalania i coraz szerszego udo-
stępniania.

Księgi i biblioteki
Pismo utrwalano w starożytności na glinianych tabliczkach i na pergaminie. Papier
w Europie w znaczący sposób wszedł w życie na początku czternastego wieku i choć zapew-
nił pisemnemu przekazowi większą powszechność, to nie był zbyt trwały. Przed utratą infor-
macji zabezpieczano się przez sporządzanie kopii. Pomógł w tym druk; sporządzanie kopii
stało się dzięki niemu prostsze i mniej czasochłonne.
Druk wiele uczynił dla propagandy politycznej i religijnej – walka o serca i umysły to-
czyła się od tej pory często dzięki ulotkom i plakatom, a także dzięki masowo rozpowszech-
nianym dziełom. O ile jednak druki ulotne mają dużą siłę oddziaływania dzięki szybkości ich
wytworzenia i szerokiej dystrybucji, to księga – przede wszystkim dzięki długotrwałemu
działaniu. Ważne jest oczywiście, że Biblię można otrzymać nieomal wszędzie, jednak jej siła
leży w tym przede wszystkim, że wielu rodzinom lektura tego dzieła towarzyszy przez całe
życie, z niego czerpią wiedzę o otaczającej je rzeczywistości i starają się postępować zgodnie
z jej wskazówkami.
Druk powiększa także zasięg terytorialny informacji, zmienia jej sposób rozpowszech-
niania; wiele egzemplarzy utworu trafia jednocześnie do wielu miast i krajów. Informację
dzięki temu otrzymują ludzie, którzy nie tylko być może nie mieliby dostępu do niej, ale nie
wiedzieliby nawet – że w ogóle istnieje 10 .
Informacja zaczyna być gromadzona w księgach, a te – przechowywane w bibliotekach.
W starożytności i średniowieczu istnieją tylko nieliczne wielkie zbiory ksiąg, jak Biblioteka

10
To czy ważna dla nas informacja istnieje i gdzie można ją znaleźć – pozostają niestety ciągle najważniejszym
problemem. W dobie Internetu przychodzą na ratunek światowe systemy wyszukiwawcze, takie jak Gogle, ale
nawet ich mrówcza praca pozwala objąć poszukiwaniem ledwie część zgromadzonych w tej sieci informacji,
wedle pesymistycznych ocen – nawet nie większość.
6

Aleksandryjska licząca pół miliona zwojów 11 czy biblioteka kalifa Harun al-Raszyda – mają-
ca milion zwojów.
Więcej bibliotek powstawać zaczyna w czasach Odrodzenia, gromadząc już księgi dru-
kowane. Książka trafia coraz częściej nie tylko do rąk władców i duchownych 12 , ale szlachty
i mieszczan, a wraz z upowszechnieniem umiejętności czytania – do innych grup społecz-
nych.
Dziś za największą na świecie uważana jest Biblioteka Kongresu, której zalążkiem stał
się księgozbiór Tomasza Jeffersona, w swoim czasie oceniany jako największy w Ameryce
(a liczył wtedy ledwie kilka tysięcy tomów), przekazany narodowi amerykańskiemu w maju
1815 roku, już jako zbiór sześciu tysięcy ksiąg skatalogowanych przez samego właściciela.
Biblioteki są dobrym miejscem dostępu do książek, ale i – elitarnym. Umożliwienie mi-
lionom czytelników dostępu do tysięcy książek wymagało stworzenia systemu dystrybucji.
Powstały wydawnictwa tworzące książki i rozprowadzające je przez hurtownie i księgarnie
lub korespondencyjne kluby książki. W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych dwudziestego
wieku ten system dystrybucji uzupełniły księgarnie internetowe, takiej jak Amazon.com. U
progu gwałtownego rozwoju znajdują się e-books: elektroniczne książki przesyłane przez In-
ternet i odczytywane na komputerach.
Wielka fala czytelnictwa książek i gazet pod koniec dwudziestego wieku wydaje się
wygasać. Choć ogromna część populacji umie czytać – to czyta coraz mniej. 13 Książka musi
konkurować z innymi formami zapisu i przekazywania informacji – z filmem, radiem, telewi-
zją, komputerem. Musi konkurować pod względem zawartej w niej informacji i atrakcyjności
jej przekazywania. Pismo pozostaje jednak najważniejszym (bo najbogatszym i najbardziej
powszechnym) sposobem przekazywania informacji, a zmieniać się zaczyna tylko jego nośnik
– z papieru na komputer, z analogowego na cyfrowy. Informacja zaczyna być przechowywa-
na i przekazywana w postaci cyfrowej.

11
Powstała około roku 300 przed naszą erą Biblioteka Aleksandryjska uważana jest za największą instytucję
naukowo-badawczą czasów starożytnych. To w niej Euklides pracował nad geometrią, Klaudiusz Ptolemeusz –
nad kartografią, Erastotenes obliczał obwód Ziemi. Stała się symbolem zgromadzonej w jednym miejscu wie-
dzy... a także prawdopodobnie najbardziej znaną biblioteką na świecie.
12
Dopiero druk pozwolił na to, by książka mogła zaistnieć w dziesiątkach egzemplarzy i trafić do szerszego
grona zainteresowanych jej lekturą. Jeśli nawet dziś narzekamy na wysokie ceny książek, to tym bardziej niewie-
lu z nas byłoby stać na średniowieczną ręcznie zapisywaną i ilustrowaną księgę.
13
Badania czytelnictwa za rok 2000 pokazują, że 78 procent Polaków w ogólne nie czyta książek lub sięga po
nie bardzo rzadko; tylko 22 procent przeczytało w ciągu roku siedem i więcej książek.
7

Jednym z najważniejszych nośników informacji spośród wydawnictw książkowych są


encyklopedie i słowniki. W latach dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku zaczynają one
ukazywać się także, obok wydań papierowych, na dyskach CD-ROM i w Internecie. Wydanie
multimedialne na dysku CD-ROM pozwala na uzupełnienie tekstu, zdjęć, schematów i tabel
papierowej encyklopedii o filmy i nagrania dźwiękowe, a z kolei wydanie internetowe – po-
zwala na natychmiastowe uaktualnienia i dotarcie do wielkiej liczby odbiorców 14 . Encyklo-
pedie multimedialne i podobne do nich programy edukacyjne są bardzo zaawansowanymi for-
mami przekazywania wiedzy: oferują wiele informacji w różnej postaci, od tekstu po film,
pozwalają szybko znaleźć informacje, zajmują niewiele miejsca (w porównaniu z ich papie-
rowym odpowiednikiem). Jednak dostęp do nich wymaga posiadania kosztownego sprzętu
komputerowego i pewnej znajomości obsługi komputera; tradycyjna książka ciągle wygrywa
z nimi swą dostępnością i ceną.
W tych różnych formach wydawania encyklopedii odbijają się dzisiejsze dylematy
przekazywania informacji. Wydanie papierowe dotrze do największej liczby odbiorców i jest
dla nich najtańsze. 15 Jednak jest nieaktualne już w momencie gdy trafi na półki księgarń. Wy-
danie na dysku CD-ROM zachwyca bogactwem multimedialnych treści, ale wymaga posia-
dania komputera; jest bardziej aktualne, ale starzeje się równie szybko jak papierowe. Wyda-
nie internetowe może być równie bogate w treści jak te na CD-ROM, a przy tym może być
aktualizowane z dnia na dzień – wymaga jednak tego, by czytelnik miał dostęp do Internetu.
Obok bibliotek istotnym miejscem przechowywania informacji stają się archiwa,
mieszczące dokumenty urzędowe, korespondencję, akty prawne. Powstanie nowoczesnych
państw przyniosło rozszerzenie działalności ich rządów, coraz drobniejsze sprawy pozosta-
wiają swój ślad na piśmie. Mnożeniu dokumentów sprzyjało wynalezienie maszyny do pisa-
nia 16 , a w czasach współczesnych – komputera osobistego.

14
Polska encyklopedia PWN pojawiła się na dysku CD-ROM w 1996 roku, a jej konkurent – encyklopedia wy-
dawnictwa Fogra – w 1998 roku. Ta druga encyklopedia jest dostępna także w Internecie pod adresem
www.encyklopedia.pl, natomiast encyklopedia PWN była wydawana także w formie tematycznych dysków CD-
ROM dostępnych co miesiąc w kioskach.
15
Najtańsze, jeśli brać pod uwagę także koszt urządzeń potrzebnych do odtwarzania dysku CD-ROM czy korzy-
stania z Internetu. Samo wydanie elektroniczne może mieć nawet niższą cenę od papierowego, a encyklopedia w
Internecie może być dostępna bezpłatnie (tak dzieje się z polską encyklopedią WIEM, ale na przykład interne-
towe wydanie słynnej Encyklopedia Britannica jest płatne).
16
Obok maszyny do pisania równie istotnym wynalazkiem była... kalka maszynowa, pozwalająca na tworzenie
kilku kopii tworzonego na maszynie dokumentu. Współcześnie zastąpiła ją w dużym stopniu kserokopiarka, a
samą maszynę – komputer z drukarką.
8

Komputery jako masowy produkt dla zwykłych ludzi – komputery osobiste – pojawiły
się niespodziewanie i na skalę, jakiej nikt nie mógł przewidzieć. Do legendy przeszły już
dwie zupełnie nietrafione przepowiednie szefów wielkich koncernów informatycznych. W
1943 roku Thomas Watson, prezes IBM stwierdził: „Myślę, że światowy rynek potrzebuje nie
więcej niż pięciu komputerów” 17 . A w 1977 roku Ken Olson, założyciel Digital Equipment
Corporation, oceniał: „Nie ma powodu, by ktokolwiek chciał mieć komputer w swoim do-
mu” 18 . Pikanterii dodaje im fakt, że obie firmy – IBM i DEC – nie bacząc na słowa swych
dyrektorów – sprzedały dziesiątki tysięcy komputerów osobistych, z których wiele używa-
nych jest w prywatnych domach.
W zastosowaniach domowych, prywatnych częściej niż maszyna do pisania (czy nawet
komputer) wykorzystywanymi narzędziami są pióra i długopisy. Stalówka została opatento-
wana w 1809 roku, a do masowej produkcji weszła w 1828. Jednak za twórcę wiecznego pió-
ra uważa się Lewisa Watermana, który w 1884 zaprezentował prototyp tego urządzenia.
Wieczne pióro zastąpiło używane od czasów rzymskich gęsie pióro. Dziś jednak bardziej po-
pularnym narzędziem są długopisy. Pierwsze użyteczne urządzenie tego typu stworzył w
1938 roku Laszlo Jozef Biro, a spopularyzowali amerykańscy piloci podczas drugiej wojny
światowej 19 . Jednym z symboli produkcji masowej dwudziestego wieku stały się jednorazowe
długopisy, które po wyczerpaniu wkładu wyrzuca się do kosza; świat zawdzięcza je Marce-
lowi Bitchowi, który w 1958 roku odkupił od Biro i rozpoczął produkcję jednorazowych dłu-
gopisów Bic.
Biblioteki, muzea i archiwa przechowują zmaterializowaną informację, a także metain-
formację – informację o informacji. Już o Bibliotece Aleksandryjskiej wiadomo, że jej kata-
log liczył sto dwadzieścia tomów. Z czasem ta informacja opisująca informację rosła tak, że
nie sposób było ją ręcznie przygotowywać. Komputery pomogły bibliotekom i archiwom opi-
sywać swe zbiory; jednak dotarcie do informacji stało się coraz trudniejsze. Nie wszystko też,
co zapisano, przetrwało.
W trzecim tysiącleciu przed naszą erą chiński cesarz Shi Huang-Ti, twórca Wielkiego
Muru Chińskiego, nakazał spalenie wszystkich ksiąg w swym państwie, z wyjątkiem tych,
które dotyczą rolnictwa, medycyny i przepowiadania przyszłości – po to, by nikt nie mógł

17
“I think there is a world market for maybe five computers” Thomas Watson, prezes zarządu IBM, 1943.
18
“There is no reason anyone would want a computer in their home” Ken Olson, założyciel DEC, 1977.
19
Długopis nie zawodził w lotach na dużych wysokościach, gdzie z wiecznych piór wyciekał atrament.
9

niepokoić jego poddanych krytyką teraźniejszości opartą o studiowanie przeszłości. W cza-


sach współczesnych krok ten powtórzył Hitler, nakazując w maju 1933 roku spalenie wywro-
towych książek. „Te płomienie nie tylko oświetlają ostateczny koniec starej ery; one roznieca-
ją nową epokę” – komentował to posunięcie Joseph Goebbels, hitlerowski minister propagan-
dy 20 .
Niszczenie zapisów nie dotyczy tylko własnych państw. W szesnastym wieku misjona-
rze hiszpańscy palili kodeksy Majów – zniszczonych zostało tysiące ksiąg spisanych na pa-
pierze z kory, zawierających informacje historyczne, astronomiczne, genealogiczne, pieśni i
mity; przetrwało ich zaledwie kilka. Podczas wojny w Jugosławii, w sierpniu 1992 roku, siły
serbskie ostrzeliwały Bibliotekę Narodową i Uniwersytecką w Sarajewie; spaliło się w niej 1,5
miliona tomów, w tym sto pięćdziesiąt tysięcy rzadkich ksiąg i rękopisów 21 .
Palenie książek, lekceważenie a nawet wrogie nastawienie do zgromadzonej informacji
o przeszłości jest charakterystyczne dla państw totalitarnych i przemian rewolucyjnych. Na
tym tle wyjątkiem wydaje się rewolucja amerykańska, której przywódcy szukali swej inspira-
cji właśnie w przeszłości, chcąc stworzyć lepsze rządy opierając się na doświadczeniach in-
nych. „Amerykanie zerwali więź polityczną ze Starym Światem, ale nie zerwali więzi kultu-
rowej. Palili mosty, a nie biblioteki” – ocenia Steward Rand. 22
Informacja była więc na przestrzeni wieków nie tylko gromadzona, ale i niszczona.
Wojny i kataklizmy spowodowały zniszczenie wielu bibliotek i archiwów. Jednak mimo to
przyrastała jej ilość. Pomogło też zainteresowanie człowieka swą przeszłością, pozwalające
odtworzyć zagubioną informację, dodać ją do informacyjnego dziedzictwa ludzkości.
Informacja, poza tym że jest jej coraz więcej, jest zapisywana w coraz trwalszy sposób.
Po części dlatego, że występuje z reguły w wielu kopiach i umieszczana jest w wielu miej-
scach, ale przede wszystkim dlatego, że zapisywana jest na coraz trwalszych nośnikach. Wie-
le informacji z przeszłości zaginęło dlatego, że zapisane było na nietrwałych nośnikach, przez
to, że jedyny egzemplarz nośnika zniszczono, często umyślnie. Dziś sporo informacji prze-
chowuje się trwale. Nawet tak nietrwałe środki przekazu jak gazety mają swe papierowe ar-

20
Steward Brand, Długa teraźniejszość, wydawnictwa CIS i WAB, Warszawa 2000, strona 111.
21
Na wieść o tym wydarzeniu bibliotekarze całego świata ustanowili internetowy program gromadzenia rękopi-
sów bośniackich, którego zadaniem jest dotrzeć do kopii utraconych dzieł i choć w takiej postaci zgromadzić je
ponownie.
22
Steward Brand, Długa teraźniejszość, wydawnictwa CIS i WAB, Warszawa 2000, strona 112.
10

chiwa, a od kilkunastu lat - także wersje elektroniczne archiwalnych numerów. To właśnie


postać cyfrowa wydaje się być przyszłością przechowywania informacji.
„Informacja cyfrowa jest wieczna. Nie zanika i ma niewielkie wymagania, jeśli chodzi o
nośniki materialne”, stwierdza Andy Groove, szef Intel Corporation. Istotnie, przechowywa-
nie informacji w postaci cyfrowej ma swoje liczne zalety. Przechowywana informacja zajmu-
je niewiele miejsca - jedynie małą część dysku komputera lub podobnego nośnika. Jej prze-
chowywanie jest bardzo tanie. Jednak problemem może stać się standard przechowywania
informacji – zarówno nośnik jak i format pliku. To, co kiedyś było wiecznym wydawałoby się
standardem dziś wzbudza tylko śmiech, jako że do dyspozycji mamy o wiele potężniejsze na-
rzędzia. Trudno jest odczytać owe nośniki i pliki, a zgromadzone w nich informacje mogą
zostać stracone, jak zawartość skrzyni, do której zgubiono klucz.
Zastanawiając się nad tym problemem Steward Brand dochodzi do stwierdzenia:
„W kategoriach osobistych ta utrata wygląda jak zwykła niewygoda, cena postępu, jednakże
w skali całej cywilizacji jest to strata katastrofalna. Właśnie kiedy myślimy sobie, że wresz-
cie, dzięki digitalizacji, wszystko, co chcemy zachować, można zachować na zawsze, rzecz
ma się dokładnie odwrotnie. Nigdy nie mieliśmy do czynienia z tak drastyczną i nieodwracal-
ną utratą informacji. Jeśli ta ocena wydaje ci się przesadzona, pomyśl o wielkiej w dzisiej-
szym świecie liczbie ludzi wykształconych, których praca opiera się przede wszystkim na
wiedzy, co oznacza, że w coraz większym stopniu zależy od komputerów. Albo o gospodarce
światowej, która też już się zdigitalizowała”.
Istotnie, jest to ocena przesadzona – barwna i sugestywna, lecz przesadzona. Zapisanie
w nieużywanym dziś (a tak naprawdę z reguły w rzadko używanym) formacie pliku pewnych
informacji oznacza tylko pewną niewygodę w znalezieniu sposobu przeniesienia ich do pliku
o obecnie używanym formacie. Być może oznacza to konieczność odnalezienia i zainstalo-
wania programu, w którym została zapisana informacja, a być może trzeba będzie stosować
formaty pośrednie. Podobnie sprawa ma się z nośnikami. Jest to oczywiście problem dla pry-
watnego użytkownika komputera, może wiązać się z pewnymi kosztami. W przypadku orga-
nizacji, która dysponuje większymi zasobami, bogactwem wiedzy i czasu niż pojedynczy
człowiek, jest to tym bardziej wykonalne. Oczywiście lepiej jest tego uniknąć i dlatego ciągle
pracuje się nad standardami, które pozwoliłyby na jak najbogatsze zapisanie informacji, a za-
razem na jak najbardziej powszechne i łatwe jej odczytanie.
11

Formaty się zmieniają, nośniki się starzeją – zapisywanie informacji w formie cyfrowej
jest wiec procesem ciągłym, gdzie trzeba myśleć z pewnym wyprzedzeniem o tym, co stać się
może z ową informacją za kilka lat. Do tego wniosku dochodzi zresztą i Brand: „Nie potrafi-
my zapewne – a i nie powinniśmy – odwracać tendencji do digitalizacji wszystkiego. Może-
my natomiast projektować oprogramowanie tak, by było nie kruche, lecz odporne; możemy,
zamiast na ślepo przeć naprzód, programować odpowiedzialnie, i dbać, by oprogramowanie,
zamiast psuć się z czasem, czas uwzględniało” 23 .

Język to za mało
Coraz bardziej skomplikowany świat cywilizacji ludzkiej zaczyna wymagać coraz bar-
dziej skomplikowanego jego opisania. W języku pojawia się coraz więcej wyrazów, opisują-
cych przeszłość i teraźniejszość, a także różne aspekty naszej rzeczywistości. Powstają języki
sztuczne, systemy znaków i symboli dla różnych dziedzin nauki, rozwija się terminologia
wojskowa, techniczna, prawnicza, handlowa, informatyczna.
Przeciętny człowiek posługuje się ledwie cząstką tego języka, zna niewiele większą.
Wiedza o języku wyniesiona ze szkół pomaga mu, ale niewystarczająco – język zmienia się
dziś znacząco podczas życia jednego człowieka. Wspomaga go informacja zapisana w księ-
gach – słownikach i encyklopediach, także lektura książek i prasy, zwłaszcza prasy specjali-
stycznej.
Jednak sam język, w mowie i piśmie, przestaje już wystarczać do zapisu informacji. Ra-
tunkiem dla niej stają się multimedia – grafika, dźwięk, ruchomy obraz oraz cyfrowe formy
zapisu informacji, takie jak komputery, dyski CD-ROM i DVD. Są jednak wciąż aspekty rze-
czywistości, które nie jesteśmy w stanie zapisywać i przekazywać na odległość – jak choćby
zapach i dotyk.

Podróże poszerzają wiedzę


Informacja zaczyna być przekazywana na większe odległości wraz z wynalezieniem pi-
sma. Wcześniej ograniczały ją zasięg wzroku obserwatora, siła mięśni i pamięć posłańca.
Pomagały za to w jej poszukiwaniu – podróże.
Podróżni byli istotnymi przekaźnikami informacji – wędrowni aktorzy, rycerze na wy-
prawach wojennych, kupcy, posłowie i misjonarze docierali w miejsca, w które przedtem nie

23
Za: Steward Brand, Długa teraźniejszość, wydawnictwa CIS i WAB, Warszawa 2000, strony 121-129.
12

zawitał nikt z nich rodaków. Podróż lądem, rzeką i morzem była w dawnych wiekach trudna
i czasochłonna, a przy tym niebezpieczna. Informacje przynoszone przez podróżnych dociera-
ły z opóźnieniem, były fragmentaryczne i subiektywne, ale to właśnie one przede wszystkim
rozszerzały horyzont wiedzy człowieka, aż do chwili większego upowszechnienia się ksiąg,
już w czasach druku. Symbolami takich właśnie wielkich, przełomowych podróży mogą być
droga weneckiego kupca Marco Polo do Chin, później – wyprawa Kolumba do Ameryki,
a współcześnie – lądowanie człowieka na Księżycu.
„Z czasem podróże stały się inspiracją dla prawdziwej nauki. Około 1660 roku człon-
kowie akademii francuskich i Towarzystwa Królewskiego w Londynie ruszają w świat i za-
czynają zbierać eksponaty dla ilustrowania swoich odczytów i przeprowadzania eksperymen-
tów, Sto lat później szwedzki naturalista i podróżnik Karol Linneusz stworzył, obowiązującą
do dziś, systematykę roślin. Bez podróży nie powstałyby prace Darwina i Humboldta” –
wskazuje profesor Antoni Mączak 24 .
Dzięki podróżom i wojnom białe plamy z mapy Europy – geograficzne, przyrodnicze i
kulturowe – zniknęły już w średniowieczu. Jednak wiedza o całym świecie zdobywana była
wolniej, w epoce kolonialnej, a nawet w pierwszej połowie dwudziestego wieku.
Przekazywanie informacji na większe odległości wiąże się ściśle z rozwojem środków
transportu. Człowiek, początkowo pieszy, uczy się jeździć konno i budować wozy, tworzy
coraz trwalsze drogi i mosty, konstruuje statki zdolne przemierzyć oceany. Rozwój środków
transportu długo nie był zbyt dynamiczny, prawdziwe przyśpieszenie przyniosły ostatnie dwa
wieki – transkontynentalne koleje, masowe wykorzystanie samochodów osobowych, samolo-
ty pasażerskie, komunikacja miejska.
Podróżni przenoszą się dziś z miejsca na miejsce szybciej i wygodniej niż ich poprzed-
nicy z ubiegłych wieków. Jest ich też więcej niż kiedyś. Choć podróżowanie na duże odległo-
ści – przez pół świata – jest ciągle drogie, to na małe – do sąsiedniego miasta – mieści się w
granicach możliwości większości ludzi. W krajach demokratycznych obywatele nie mają też
ograniczeń poruszania się wynikających z polityki władz czy ich stanu społecznego, uprasz-
czane czy wręcz znoszone są kontrole graniczne. Podróżni przenoszą ogromną ilość informa-
cji o odległych miejscach i ludziach je zamieszkujących. Przekazują informacje na milionach
kartek pocztowych, utrwalają ją na tysiącach zdjęć robionych tanimi automatycznymi apara-

24
Komu w drogę, z Antonim Mączakiem rozmawia Grzegorz Łyś, Rzeczpospolita, 22 czerwca 2001.
13

tami fotograficznymi (coraz częściej cyfrowymi). Jednak to nie oni są już najważniejszym
źródłem informacji o świecie – zdystansowały ich środki masowego przekazu.

Od posłańców do poczty
Początkowo posłańcy przenosili tylko informacje urzędowe – polecenia władcy dla za-
rządców prowincji i raporty wysyłane do stolicy. Takich posłańców znały Chiny, Babilon,
Egipt, Inkowie. Persowie wprowadzili w swym państwie sieć konnych posłańców. Ten spo-
sób przekazywania informacji usprawnił Cezar, tworząc na drogach w regularnych odstępach
stacje, pozwalające posłańcom wypocząć i zmienić konie 25 . Łączność taka, wykorzystywana
wpierw tylko do celów wojskowych, zaczęła z czasem służyć także do celów prywatnych.
Urzędnicy państwowi, a później i zwykli ludzie, przekazywali dzięki niej swe prywatne wia-
domości. W innych cywilizacjach prywatną pocztę przekazywali kupcy.
Poczty powstały w Europie w szesnastym wieku; początkowo były to przedsięwzięcia
prywatne, przewożące na kilku trasach osoby, towary i listy. Stopniowo działały na coraz
większej liczbie tras, wprowadzały ujednolicone opłaty – prawdziwym przełomem było
wprowadzenie znaczka pocztowego. Jednak przekazywanie informacji na sztywnych trasach,
ze średnią prędkością ośmiu kilometrów na godzinę, nie zawsze wystarczało. Listy dostarcza-
no także przez osobistych posłańców, proszono o doręczenie znajomych wybierających się
w podróż w okolice miejsca pobytu adresata.
Już w starożytności stworzono systemy sygnalizacji za pomocą sygnałów wizualnych –
ognia i flag. Afrykańskie plemiona posługiwały się sygnałami dźwiękowymi, a Indianie ame-
rykańscy – dymem. Z sygnalizacji ogniem przeznaczonej dla morskich wędrowców narodziły
się latarnie. Można tak było przekazywać tylko proste treści, a informacja – płynąca przez
wiele stacji pośrednich – często ulegała zniekształceniom.

Od telefonu do telewizji
Od 1877 roku rozpoczyna się era telefonu. W ciągu kilkudziesięciu następnych lat tele-
fon staje się ważnym środkiem porozumiewania się, konkurując z listem i depeszą telegra-

25
Choć dobrze zorganizowana, tak pomyślana służba posłańców nie była zbyt szybka. Pieszy posłaniec poko-
nywał długie trasy ze średnią prędkością pięciu kilometrów na godzinę, a jeździec – osiemnastu kilometrów na
godzinę. Łączność tego rodzaju, zwłaszcza w czasach niepokojów, była także niepewna – z ważnymi wiadomo-
ściami wysyłano różnymi trasami kilku posłańców.
14

ficzną. Dziś można powiedzieć – zwyciężył je. Dużo częściej współczesny człowiek sięga po
słuchawkę telefonu niż pisze list, a telegraf staje się prawie zapomnianą formą komunikacji.
Radio i film pojawiają się w dziewiętnastym stuleciu, jednak ich doskonalenie i upo-
wszechnienie i upowszechnienie przypada na wiek dwudziesty. Po drugiej wojnie światowej
dołącza do niech wynaleziona w latach dwudziestych telewizja. Są to media głównie jedno-
kierunkowe – odbiorca otrzymuje nagrany wcześniej program czy film. Wprowadzenie pro-
gramów na żywo, rozszerzenie kontaktu telefonicznego i listownego ze słuchaczami pozwoli-
ło na pewną dwukierunkowość. W sferze planów ciągle pozostaje telewizja interaktywna, w
której odbiorcy będą mogli wybierać programy, a nawet wpływać na akcję wyświetlanego
właśnie filmu.
Programy w telewizji czy radiu ułożone są po sobie, trzeba o ściśle określonej godzinie
włączyć odbiornik i dostroić się do danej stacji. Podobnie jest z gazetą, gdzie artykuły są uło-
żone na stronach, w stałych działach. Kupuje się ją i przegląda, po czym z reguły nie wraca
do niej, trafia do kosza. Są to środki przekazu o dostępie ograniczonym czasowo. Inaczej jest
z książką z własnej biblioteki – można ją w dowolnym momencie wziąć z półki i przeczytać.
Książka taka jest więc środkiem przekazywania informacji o dostępie nieograniczonym cza-
sowo. Wypożyczona książka czy film są pozornie równie nieograniczone, ale tak naprawdę
nie do końca – należy się z nimi zapoznać w pewnym okresie czasu narzuconym przez wypo-
życzalnię; może też wystąpić sytuacja, w której dana pozycja nie jest w danym momencie do-
stępna. Na tym tle Internet jest środkiem przekazywania informacji nieograniczonym czaso-
wo, a więc dającym większą swobodę w dostępie do informacji.
Z czasem do arsenału narzędzi umożliwiających zapoznanie się z informacją dodane
zostały także magnetowid 26 i kamera wideo. „...Magnetowid umożliwia oglądanie tylu dodat-
kowych rzeczy: filmów kupowanych lub wypożyczanych oraz tych programów, które są
nadawane, kiedy nie ma nas w domu. Jakież to wspaniałe, przed ekranem telewizora można
teraz spędzić czterdzieści osiem godzin na dobę i w taki oto sposób nie trzeba już będzie sty-
kać się z ową odległą fikcją, jaką jest świat zewnętrzny” – stwierdza nieco zgryźliwie Umber-

26
Magnetowid pojawił się na kontynencie amerykańskim w 1975 roku, jednak zyskał popularność dopiero w
latach osiemdziesiątych dwudziestego wieku, wpierw w Stanach Zjednoczonych, później stopniowo w Europie i
na całym świecie. W Polsce na większą skalę magnetowidy weszły do użytku w drugiej połowie lat osiemdzie-
siątych… szybciej niż oficjalne wypożyczalnie kaset wideo.
15

to Eco 27 . W erze komputerów i Internetu odpowiednikiem magnetowidu stają się sieci wy-
miany plików P2P, pozwalające pobierać z Internetu cyfrową kopię filmu nierzadko szybciej,
niż trwa jego obejrzenie.
Nowe środki komunikacji upowszechniały się na świecie nierównomiernie, w zależno-
ści od sytuacji gospodarczej kraju i zastanego w nim poziomu techniki. Tam, gdzie poprzed-
nia fala środków komunikacji została wprowadzona wcześniej i użytkownicy tych środków
przyzwyczaili się do nich, następna upowszechniała się mniej intensywnie niż w krajach,
gdzie trafiła na słabo wyeksploatowany grunt. „W Niemczech, które miały komunikację tele-
graficzną rozwiniętą słabiej niż Anglia i Francja, telefon przyjął się szybciej i rozpowszechnił
bardziej niż w tych dwóch krajach” – wskazuje Ireneusz Ihnatowicz 28 . Podobnie wyjaśnić
można zaskakująco szybki rozwój telefonii komórkowej w Polsce w latach dziewięćdziesią-
tych dwudziestego wieku 29 . Sieć telefonii stacjonarnej w tym czasie była w naszym kraju zbyt
słabo rozwinięta, a jej przyrost za mało dynamiczny na potrzeby Polaków, wynikające ze
zmieniającej się sytuacji ekonomicznej 30 .
Telefonia komórkowa pod koniec lat dziewięćdziesiątych pozwala nie tylko na połącze-
nie się dwóch osób, które w danej chwili mogą podnieść słuchawkę telefonu. Poczta głosowa
pozwala zostawić wiadomość głosową, którą adresat może odsłuchać w dogodnym dla siebie
momencie. Wiadomości tekstowe SMS 31 pozwalają na to samo, ale dla krótkiej informacji
pokazującej się jako tekst na ekranie telefonu komórkowego; są poza tym tańsze dla osoby je
wysyłającej niż rozmowa. Ten miniaturowy następca listu stał się szybko niezwykle popular-
ną formą komunikacji między ludźmi.

27
Umberto Eco, Przejrzystość utracona, 1983, w: Semiologia życia codziennego, Czytelnik, Warszawa 1996,
strona 197.
28
Ireneusz Ihnatowicz, Człowiek informacja społeczeństwo, Czytelnik, Warszawa 1989, strona 83.
29
W Polsce na początku roku 2001 działa ponad 6,7 miliona telefonów komórkowych. W roku 2000 przybyło
2,8 miliona nowych abonentów. Przewiduje się jednak, że dynamika wzrostu będzie spadać – w 2001 tylko dwa
miliony, w następnym roku – o pół miliona mniej.
30
Pierwszą sieć telefonii komórkowej w Polsce uruchomiono w czerwcu 1992 roku. Początkowo telefony prze-
nośne były w Polsce używane głównie przez biznesmenów i handlowców. Jednak stopniowo, wraz z wprowa-
dzeniem bardziej przystępnych cen, zaczęli je używać także przedstawiciele wolnych zawodów, ludzie pracujący
na własny rachunek, a także młodzież. Posługiwanie się telefonem komórkowym zaczęło wiązać się z pewnym
stylem życia – szybkim, nie przywiązanym do konkretnego miejsca, ale towarzyskim. Stało się elementem pew-
nego wizerunku, dając poczucie pewności, niezależności... zastępując w tym, jak dowodzą badania, palenie pa-
pierosów. Wprowadzenie takich udogodnień jak poczta głosowa i wysyłanie krótkich wiadomości tekstowych
SMS sprawiło, że telefon komórkowy stał się lepszy i wygodniejszy w użyciu niż telefon stacjonarny.
31
Wiadomości tekstowe SMS to krótkie, liczące sobie do stu sześćdziesięciu znaków komunikaty, które można
odbierać i wysyłać korzystając z telefonu komórkowego.
16

„...Nigdy pisanie nie reagowało tak szybko na pisanie. W końcu osiemnastego wieku
posłaniec z listami z Ciechanowa do Warszawy przybywał raz w tygodniu, a wieści o wybu-
chu rewolucji francuskiej pojawiły się gdzieś w dziesięć dni po tym wydarzeniu. SMS anga-
żuje nas emocjonalnie nie tyle nawet samą treścią, ile faktem, że właśnie nadszedł. Coraz
mniej jest komunikatów na dłużej odłożonych, wszystkie chcą natychmiast wepchnąć się na
ekran i następnie zniknąć, ustępując z miejsca oczekującym. SMS-y unieważniły naszą co-
dzienną, prywatną przestrzeń, ale wyostrzyły też naszą świadomość równoczesności zdarzeń,
bycia w czasie, który dzielimy z innymi ludźmi.” – stwierdza Roch Sulima 32 .
Każdy nowy środek przekazywania informacji jest z początku elitarny: drogi, nieznany
jeszcze odbiorcom, niezbyt szeroko rozpowszechniony. Gdy trafia na podatny grunt – odpo-
wiada potrzebom społecznym, pasuje do sytuacji ekonomicznej, nie potyka się o przeszkody
polityczne czy psychologiczne – staje się coraz bardziej dostępny, popularny, a więc i tańszy.
Tą drogę przebyły takie środki jak telefonia, radio, telewizja; przechodzi właśnie Internet.
W większości przypadków nowe sposoby przekazywania informacji nie zastępują starych, ale
wzbogacają je i poszerzają ich zakres oddziaływania. Nową jakość wprowadzają również po-
łączenia pomiędzy nimi.
„Tolkien dorastał na uboczu świata, gdzie ludzie czuli się bezpieczni i odlegli od zawie-
ruchy, jaka miała się rozpętać nad Europą” – stwierdza narrator dokumentalnego obrazu
„Władca Pierścieni. Kulisy filmu”, opisując życie J. R. R. Tolkiena – filologa i klasyka po-
wieści fantasy, na angielskiej prowincji w przededniu pierwszej wojny światowej. Podobne
doświadczenie było udziałem wielu ludzi na całej planecie, aż do wojen światowych dwu-
dziestego wieku, które pokazały, że są wydarzenia zdolne wstrząsnąć całym światem. Jednak
to dopiero media o zasięgu globalnym – radio, telewizja, Internet – uczyniły z Ziemi jedno
uniwersum, w którym informacja odgrywa bardzo istotną rolę.
Z czasem wzrasta możliwość przekazywania informacji na odległość i szybkość, z jaką
mogą być przesłane. Pojawiają się możliwości przechowywania utrwalonej informacji, do-
stępne również dla zwykłego odbiorcy – w postaci magnetofonów pozwalających zapisać au-

32
Roch Sulima, Dostęp do bóstw, Magazyn Plus GSM, sierpień 2003.
17

dycje radiowe i magnetowidów – programy telewizyjne czy kserokopiarek – uzyskać kopie


dokumentów, notatek, gazet i książek 33 .
W latach dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku ludzie porozumiewają się szybciej
niż w poprzednich dekadach, zarówno jeśli chodzi o czas rozmowy jak i łatwość dotarcia do
partnera. Wynika to z ogromnego rozwoju technologii komunikacyjnych, w tym szczególnie
telefonii komórkowej i Internetu. Zmienia się także charakter rozmów. Mniej już jest takich,
w których chodzi o bycie razem, wspólne przeżywanie wydarzeń, więcej – tych, w których
chodzi tylko o wymianę informacji, dowiedzenie się czegoś nowego. Trudno jest w takich
warunkach zbudować wspólnotę; członkowie rodziny czy znajomi rzadko dłużej ze sobą roz-
mawiają – nie mają na to czasu, ale także nie są do tego przyzwyczajeni. Tracą na tym więzi
rodzinne, głębsze kontakty towarzyskie. Czy tym sposobem człowiek z istoty społecznej staje
się istotą informacyjną?

Na barkach pierwszej rewolucji


Pod koniec dwudziestego wieku zaobserwować można rewolucję informacyjną, której
głównymi nurtami są telewizja satelitarna, telefonia przenośna i Internet. Rewolucja ta roz-
grywa się w latach dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku, a jej korzenie sięgają dwa lub
trzy dziesięciolecia wcześniej.
Jednak nie jest to pierwsza rewolucja; wspiera się na barkach poprzedniej, rozwijającej
się w końcu osiemnastego wieku, narastającej w dziewiętnastym i na początku dwudziestego.
„Dawne sposoby podróżowania i przekazywania informacji na odległość ustępowały miejsca
nowym, sprawniejszym, wygodniejszym, stwarzającym nowe, niewyobrażalne dotychczas
możliwości. Dalekie lądy stały się osiągalne w czasie wielokrotnie krótszym niż jeszcze nie-
dawno, przy przesyłaniu informacji znaczenie odległości malało w niezwykłym tempie” –
pisze o niej Ireneusz Ihnatowicz 34 .
W dziewiętnastym wieku rozwinęły się koleje, stając się głównym środkiem masowej
komunikacji. W Stanach Zjednoczonych połączyły wschodnie wybrzeże z zachodnim i na
równi z późniejszym telegrafem pozwoliły zbudować państwo rozciągające się na cały konty-

33
Rocznie tylko w Polsce kopiowanych jest około pięciu miliardów stron z książek i czasopism, według badań
Stowarzyszenia Zbiorowego Zarządzania Prawami Autorskimi Twórców Dzieł Naukowych i Technicznych. Za:
Łukasz Gołębiewski, Książki odbijane, Rzeczpospolita, 22 listopada 2000.
34
Ireneusz Ihnatowicz, Człowiek informacja społeczeństwo, Czytelnik, Warszawa 1989, strona 72.
18

nent. W Europie sieć kolejowa rozwinęła się znacznie na początku dwudziestego wieku; w
pierwszej wojnie światowej pozwoliła transportować niespotykane dotąd ilości wojska i
sprzętu wojennego. Dopiero w drugiej połowie dwudziestego wieku kolej zaczyna zdecydo-
wanie tracić znaczenie na rzecz samochodu i samolotu. Koleje, statki i samochody umożli-
wiają ogromny rozwój poczty na przełomie wieków.
Zadania szybkiego przekazywania krótkich informacji przejmuje telegraf. W 1861 roku
położono pierwszy kabel podmorski między Anglią a Francją, wkrótce także między Europą a
Ameryką. Przed pierwszą wojną światową pojawia się radiotelegrafia i w ciągu następnych lat
przejmuje większość ruchu telegraficznego. Poczta i telegraf, ze względu na swe dyploma-
tyczne, polityczne i militarne znaczenie, są przejmowane przez państwo. Pod koniec dwu-
dziestego wieku ze względów ekonomicznych pojawia się odwrotna tendencja – prywatyzacji
poczt. Państwo zaś zwraca się w stronę kontrolowania nowszych i potężniejszych dziś środ-
ków przekazywania informacji – telewizji i Internetu.
Dziś znaczenie telegrafu maleje, jego funkcje – zarówno w korespondencji urzędowej
jak i prywatnej – przejmują telefon i faks.
Pojawienie się komputera osobistego, a następnie Internetu, wiele zmieniło w zapozna-
waniu się przez ludzi z informacją i wykorzystywaniu jej. Informacji jest przede wszystkim
coraz więcej; jej ilość rośnie lawinowo, prowadząc do zaskakujących nieraz tendencji.
„Kiedyś sądziliśmy, że rozwój Internetu może spowodować zmniejszenie sprzedaży
drukarek. Okazało się jednak, że jest odwrotnie. Ilość informacji znajdujących się w obiegu
rośnie tak szybko, że nawet jeżeli ludzie drukują procentowo mniej posiadanych informacji
niż kiedyś, to i tak w liczbach bezwzględnych jest to więcej stron niż rok czy dwa lata temu.
Poza tym, w wielu przypadkach ludzie po prostu wolą posługiwać się dokumentami papiero-
wymi niż elektronicznymi 35 . Dokument papierowy jest zawsze pod ręką i nie wiąże nas z
miejscem. Komputer najczęściej zainstalowany jest na stałe, a nawet jeśli jest przenośny, to
wcale nie oznacza, że można go uruchomić w dowolnym miejscu” – stwierdza Paweł Malak z
Hewlett-Packard Polska 36 , ilustrując tym nie tylko ów wzrost informacyjnej masy, ale rów-
nież podkreślając, jak duże znaczenie dla pracy z informacją mają drukarki (a także kopiarki,

35
Wielu użytkowników komputerów woli otrzymane w postaci cyfrowej dokumenty wpierw wydrukować, a
dopiero później zapoznawać się z nimi, dokonywać poprawek. Dotyczy to zwłaszcza dokumentów dłuższych,
nie mieszczących się na ekranie komputera.
36
Kamil Kosiński, Drogie drukarki HP dominują na rynku, Puls Biznesu, 30 kwietnia 2001.
19

faksy, skanery, aparaty cyfrowe – słowem te coraz tańsze i coraz lepsze urządzenia, za pomo-
cą których człowiek może przenieść informacje do postaci cyfrowej i z postaci cyfrowej z
powrotem przelać na papier).

Wykorzystanie informacji przez władzę


Władzy politycznej zależy na posiadaniu informacji i zabiega o jej zdobycie. Podobnie
jest z tymi partiami politycznymi, które choć w danej chwili nie są u władzy, mają zamiar
władzę tą pozyskać, a droga do tego wiedzie przez gromadzenie informacji o sytuacji swego
kraju, a szczególnie – o przeciwnikach politycznych. Zarówno władza jak i opozycja dążą do
uzyskiwania informacji w sposób zorganizowany, tworząc odpowiedni aparat służący groma-
dzeniu informacji, ustalając zasady jej pozyskiwania i przeznaczając odpowiednie środki fi-
nansowe na jego funkcjonowanie.
Władzy państwowej potrzebne są informacje o poddanych, zbierane ze względów go-
spodarczych i wojskowych. Służą temu między innymi spisy ludności, znane już w starożyt-
nych cywilizacjach 37 . Coraz bardziej szczegółowe i częściej aktualizowane rejestry służyły
zbieraniu podatków, pobieraniu opłat celnych; powstawały w tym celu specjalne państwowe
instytucje. Wielkie i wkraczające w coraz to nowe dziedziny, rządzone twardą ręką państwa
gromadziły ogromne jak na tamte czasy ilości danych – tak wielkie, że utrudniały już realne
zorientowanie się w sytuacji opisywanego terytorium czy grupy ludzi.
W drugiej połowie dziewiętnastego wieku w rozwiniętych państwach działały wyspe-
cjalizowane służby statystyczne. W 1885 roku powstał International Statistical Institute (Mię-
dzynarodowy Instytut Statystyczny), pełniący rolę światowego koordynatora prac statystycz-
nych. „Statystyka stała się wyspecjalizowanym kanałem dostarczającym władzy wszelkiego
rodzaju informacji, niezbędnych do kierowania nowoczesnym państwem” – ocenia Ireneusz
Ihnatowicz 38 .
Drugim kanałem informacji, także służącym do podejmowania praktycznych działań,
byli już od starożytności naukowcy. Coraz dłuższe i kosztowniejsze badania zaczynają być

37
W 1790 roku w Stanach Zjednoczonych zarządzony został pierwszy na świecie regularny spis ludności pań-
stwa – po to, by zagwarantować, że liczba członków Izby Reprezentantów odzwierciedla liczebność narodu.
Wyniki kolejnych spisów dostarczyły szczegółowych danych dotyczących rozwoju, migracji i zmian składu po-
pulacji kraju.
38
Ireneusz Ihnatowicz, Człowiek informacja społeczeństwo, Czytelnik, Warszawa 1989, strona 141.
20

finansowane przez państwo; opłaca ono także instytucje naukowe i edukacyjne dające zatrud-
nienie naukowcom. Powstają towarzystwa naukowe i akademie nauk, uniwersytety.
Jednym z najbardziej interesujących dla władzy rodzajów informacji, które zyskać
można było naukowymi metodami, był obraz jej akceptacji wśród poddanych. Informacje
o pojedynczych osobach lub zorganizowanych grupach zbierały rozmaite policje czy służby
specjalne; jednak całe grupy ludności i składające się z nich społeczeństwo pozwoliły obser-
wować dopiero badania opinii publicznej, podjęte w dziewiętnastym wieku. Badania te po-
przedziło zbieranie informacji w postaci wycinków prasowych; przedsiębiorstwa zajmujące
się zbieraniem wycinków na określony temat powstały także już w dziewiętnastym wieku 39 .
Totalitarne i autorytarne państwa posługują się informacją jak bronią i to bronią skiero-
waną przeciwko swym obywatelom. „Telewizja przestała kłamać z dnia na dzień, w gazetach
piszą prawdę, nikt nie zagłusza radia Index i wyłączono podsłuch w telefonach. To sporo jak
na pierwszych kilkanaście dni demokracji” – pisze Jagienka Wilczak o zmianie jugosłowiań-
skiego rządu z autorytarnego Miloszevicia na demokratyczny Kosztunicy 40 .
W państwach tych pozycja obywatela wobec władzą jest słaba, informacje o nim nie są
objęte ochroną. Sfera prywatności jest niewielka; państwo zbiera informacje o danym czło-
wieku uzyskując je od niego samego, czerpiąc dane z coraz bardziej rozbudowanej maszyny
biurokratycznej, a także podsłuchując go i śledząc, przesłuchując związane z nim osoby.
„W miarę rozwoju społecznego sfera prywatności zmieniała swój zakres. Niektóre in-
formacje dawniej uważane za chronione, stawały się jawne, publicznie dostępne, inne, jak na
przykład poglądy religijne, poglądy na hierarchię wartości, a szerzej w ogóle poglądy osobiste
włączane były do sfery zastrzeżonej” – wskazuje Ireneusz Ihnatowicz 41 . W ostatnich dwóch
wiekach pojawiają się przepisy chroniące prywatność jednostki, takie jak tajemnica kore-
spondencji czy tajemnica lekarska, jednak okazują się być daleko w tyle za rozwojem techniki
i praktyką władzy: „Zgromadzone, jak nigdy dotychczas, bogate informacje w połączeniu
z udoskonalonymi sposobami posługiwania się nimi stwarzać zaczęły nowe, znacznie groź-
niejsze niż dawniej niebezpieczeństwo wykorzystania ich przez władzę przeciw interesowi

39
We Francji takie zadania spełniała Argus de la Presse powstała w 1879 roku, w Wielkiej Brytanii – Press Clipping
Bureau założone w 1851 roku, a w Polsce – Informacja Prasowa Polska powstała w 1920 roku; współcześnie w na-
szym kraju zajmuje się tym biuro Glob, monitorując polską prasę od 1945 roku. W 1975 roku każdego dnia opraco-
wywano w nim dla dwóch tysięcy abonentów niemal dwanaście tysięcy wycinków z 143 gazet i czasopism.
40
Jagienka Wilczak, Wielkie sprzątanie, 28 października 2000.
41
Ireneusz Ihnatowicz, Człowiek informacja społeczeństwo, Czytelnik, Warszawa 1989, strona 152.
21

jednostki. Nowe techniki przekazywania informacji, masowo rozpowszechnione, stwarzały


okazję do udostępnienia informacji i bez wiedzy zainteresowanych” – pisze o tym Ireneusz
Ihnatowicz 42 .
Przeciw temu niebezpieczeństwu zwracają się coraz liczniejsze ruchy walczące o
ochronę prywatności; wyrazem tej walki jest w Polsce dość restrykcyjna ustawa o ochronie
danych osobowych.
Podobnie jak władza chciała się coraz więcej dowiedzieć o społeczeństwie, tak społe-
czeństwo chciało – o władzy. Gdy przeszkodą przestał być strach przed władcą – wysłańcem
boga i jednocześnie najwyższym kapłanem – ludzie zaczęli interesować się rządzącymi, za-
równo ich działaniami jak i nimi samymi. Gdy nie było jeszcze środków masowego przekazu
– królowała plotka, relacja podróżnego przybyłego ze stolicy na prowincję, nieliczne naoczne
relacje. Podróże władcy i innych rządzących po kraju miały ogromne znaczenie informacyjne
– większość poddanych ledwie raz w ciągu swego życia widziała panującego, utożsamianego
przez nich z władzą w państwie 43 .
Informacja o rządzeniu i rządzących zaczęła nabierać zupełnie innego znaczenia w epo-
ce demokracji. Coraz większa część społeczeństwa, a w końcu wszyscy – bez względu na stan
majątkowy, rasę, płeć – zaczyna mieć prawo głosu, zaczyna decydować o tym, kto ma rzą-
dzić. Stan ten uzupełniają instytucje demokracji bezpośredniej, w tym referendum: rządzeni
zyskują prawo przyjęcia lub odrzucenia ważnej decyzji politycznej.
Władza i rządzeni przez nią przez cały czas istnienia państw przekazywali sobie infor-
macje. Panujący wysyłał polecenia i przyjmował raporty, przez heroldów ogłaszał swą wolę
poddanym. Poddani dla podkreślenia swych informacyjnych przekazów organizowali marsze
protestacyjne i demonstracje, pisali odezwy i listy otwarte. W społeczeństwach demokratycz-
nych mają szansę przekazywać swe informacje dzięki opozycji, choć jej działalność ma czę-
sto silne zabarwienie propagandowe, jest nastawiona na osłabienie rządzących sił politycz-
nych, co w konsekwencji ma przynieść opozycji zwycięstwo w najbliższych wyborach. Opo-
zycja wzmacnia negatywne strony oceny sytuacji w kraju i samej władzy, a ta ostatnia stara
się je ukrywać; obie strony czynią wiele dla zafałszowania prawdziwego obrazu sytuacji.

42
Ireneusz Ihnatowicz, Człowiek informacja społeczeństwo, Czytelnik, Warszawa 1989, strona 155.
43
…a dziś prezydenta swego kraju może niemal codziennie zobaczyć w telewizji, gazetach czy kolorowych ma-
gazynach, usłyszeć w radiu.
22

Pozornie wydawać się może, że władza powinna być lepiej poinformowana niż opozy-
cja, nie dysponująca porównywalnymi środkami ludzkimi i finansowymi. Instytucje i armia
urzędników są na rozkazy władzy, ma ona do dyspozycji archiwa; osłonić się może tajemnicą
państwową 44 . Jednak stopień poinformowania władzy często jest wypadkową poparcia spo-
łecznego rządzącej siły politycznej... w tym także poparcia wśród urzędników, którzy nigdy
nie pozostają do końca apolityczni.
„Słyszałem jak mówiono, że kontakty pomiędzy narodami powinny przyczyniać się do
zrozumienia, a więc stanowić rozwiązanie problemu wykorzystania możliwości ludzi. Ale
środki łączności można poddać kontroli i zablokować. To, co jest przekazywane, może być
równie dobrze kłamstwem, jak i prawdą, propagandą lub prawdziwą, wartościową informacją.
Łączność to potęga, ale da się jej używać zarówno w celu szerzenia dobra, jak i zła” – stwier-
dza Richard P. Feynman, zestawiając możliwości ludzi z ich osiągnięciami 45 . W innym miej-
scu stwierdza natomiast: „Przede wszystkim dzięki rozwoju telekomunikacji liczne narody
porozumiewają się ze sobą, nawet jeśli próbują zamknąć swe uszy. Dzięki temu następuje
wymiana rozmaitych opinii i trudno ukrywać jakieś idee” 46 .
Dla każdej władzy, absolutystycznej czy demokratycznej, korzystniejsza jest sytuacja,
w której rządzeni niewiele wiedzą o jej poczynaniach, a najlepiej już – gdy wiedzą i wierzą w
to, co władza im przekazuje. Przed innymi informacjami – próbującymi ten korzystny dla
władzy stan naruszyć – rządzący bronią się stosując cenzurę i inne narzędzia nadzoru obiegu
informacji między poddanymi. W demokracji rządzący starają się brak cenzury zrównoważyć
przez propagandę i wykorzystanie należących do państwa czy sprzyjających rządowi środków
masowego przekazu. Ważnym narzędziem mogą być także agencje prasowe, działające jako
pośrednik między wydarzeniami a opisującymi je środkami masowego przekazu.
„Środki masowego przekazu stwarzają także możliwości wpływania na opinię spo-
łeczną. Pierwotnie służyły one jako droga do informowania o tym, co się wydarzyło bez ich
aktywnego uczestnictwa. Stopniowo jednak same zaczęły stwarzać fakty o publicznym zda-

44
A inne organizacje mogą osłaniać się innymi rodzajami tajemnic... Do tajemnicy wojskowej, państwowej,
lekarskiej, dołączyła tajemnica służbowa. Współcześnie więcej jest spraw objętych tajemnicą niż w przeszłości –
ze względu na łatwość przekazywania i gromadzenia informacji. Państwo stara się na różne sposoby chronić
siebie i swych obywateli przed konsekwencjami niewłaściwego użycia informacji; podobnie postępuje organiza-
cja gospodarcza wobec siebie i swych pracowników.
45
Richard P. Feynman, Sens tego wszystkiego, Prószyński i S-ka, Warszawa 1999, strona 31.
46
Richard P. Feynman, Sens tego wszystkiego, Prószyński i S-ka, Warszawa 1999, strony 95-96.
23

rzeniu” – opisuje Ihnatowicz przejście mediów od roli obserwatora do aktywnego uczestnika


publicznego obiegu informacji 47 , dodając: „Środki masowej informacji przekształcały się
więc w instrument pozwalający wpływać na sytuację władzy i zmieniać układ sił społecz-
nych”. Dziś to właśnie środki masowego przekazu, a nie rodzina, otoczenie, szkoła czy wła-
dza kształtują większą część osobistej infosfery człowieka, a także infosferę społeczeństwa.
„W dyktaturze mieliśmy cenzurę, w demokracjach stosuje się mechanizm manipulacji.
Manipuluje się poprzez dobór tematów, ustalając, co widzowi pokazać, a co trzymać w ukry-
ciu” – ocenia Ryszard Kapuściński, wskazując również, że media pokazują dziś raczej infor-
macje ciekawe i zabawne, niż prawdziwe 48 .
Współczesne rządy demokratyczne stają coraz częściej przed problemem wykorzystania
informacji (information). Jest to nieco nieprzetłumaczalne na język polski, jako że angielskie
słowo information oznacza informację, a więc sieci informacyjne takie jak telewizja; ale i sta-
nowi część wyrażenia information technology (IT), co po polsku oddaje się w innym sposób -
jako „informatyka”, „technologia informatyczna”, a nawet przy pomocy dość nieszczęśliwej
kalki językowej „technologia informacyjna”.
W pierwszym rozumieniu ważne są takie rzeczy jak to, czy telewizyjne wystąpienia
Saddama Husajna podczas drugiej wojny w Iraku były autentyczne, nagrywane na żywo czy
– spreparowane wcześniej. W drugim – takie jak to, czy nieudolne skasowanie danych na
dysku Aleksandry Jakubowskiej podczas afery Rywina mogło rozsadzić rząd Leszka Milera
od zewnątrz…

Przyszłość informacji
Infosfera wokół człowieka zagęszcza się i zmienia, zmusza do odbierania wielu infor-
macji szybko, w większości przypadków – bez głębszego zastanowienia. Odbiorca zdaje się
na nadawcę w ocenie ważności informacji i jej przydatności, a z dwóch konkurujących ze so-
bą informacji wybiera często tę, która mu się bardziej podoba. Zmusza to nadawców do efek-
towniejszego podawania informacji, do traktowania jej podobnie jak wystawianego w sklepie
towaru. Zresztą pod koniec dwudziestego wieku informacja staje się właśnie towarem i walu-
tą zarazem, towarem cenionym jak żaden inny.

47
Ireneusz Ihnatowicz, Człowiek informacja społeczeństwo, Czytelnik, Warszawa 1989, strona 187.
48
Ryszard Kapuściński, We władzy mediów, Polityka, 30 marca 2002.
24

Handel informacją ma wiele zadziwiających cech odróżniających go od innych dziedzin


handlowych. Nabywca kupuje informację, ale sprzedawca często się jej nie wyzbywa. Wy-
kładowca wielokrotnie może tą samą informację przekazać kolejnym grupom studentów.
Właściciel kina wyświetlając film przekazuje jego treść widzom, sam jej nie tracąc. Choć sam
egzemplarz książki zostaje przekazany nabywcy, to jednak można ją jeszcze dodrukować albo
ten sam egzemplarz – przeczytać wielokrotnie 49 . Informacja może być więc sprzedana wielo-
krotnie i może być sprzedana wielu nabywcom, a sprzedający ciągle ją posiada.
„Informacja będzie obecna wszędzie. Internet, a po nim o wiele bardziej zaawansowana
technologia, zapewni każdemu dostęp do dowolnej informacji na dowolny temat lub o do-
wolnej osobie. Cały świat stanie się nieskończoną bazą danych” – tak przewiduje informacyj-
ny rozwój świata profesor Gilles Pronovost 50 .
Można by się zapewne spierać, której rewolucji informacyjnej zawdzięcza swe życie
globalizacja. Jej dwa podstawowe wymiary – gospodarczy i polityczny – rozwijają się od cza-
su drugiej wojny światowej. Wymiar informacyjny wiele zawdzięcza telewizji, jednak rozwi-
nął się naprawdę dzięki telewizji satelitarnej i Internetowi. Podstawowym narzędziem groma-
dzenia, przetwarzania i przekazywania informacji dla coraz szerszej rzeszy ludzi stają się
komputery, a osobistym środkiem komunikacji – telefon komórkowy 51 .
„Przyszłość świata, ekonomiczna, społeczna i kulturalna, jest coraz bardziej związana
z rozwojem informacji. W ciągu ostatnich dziesięcioleci rozwój ten uległ gwałtownemu przy-
śpieszeniu i stał się ważną siłą napędową globalizacji. Zrodził on różnorodne problemy,
w tym i kwestię roli, miejsca i możliwości jednostki w narastającym potoku kierowanej do
niej informacji” – stwierdza profesor Kazimierz Żygulski 52 .
Liczba przedsiębiorstw i instytucji o charakterze międzynarodowym wzrasta z każdym
rokiem, podobnie też liczba ludzi zatrudnionych w strukturach gospodarczych, politycznych i
administracyjnych o tym charakterze. Pracownicy ci potrzebują specjalnych kwalifikacji, by

49
Kolejna lektura, podobnie jak wyświetlanie filmu, nieco pogarsza stan nośnika informacji, jakim jest taśma
filmowa czy książka. Jednak historia informacji to przede wszystkim historia jej coraz trwalszego, tańszego i
bardziej masowego jej utrwalania. Dziś elektroniczne, cyfrowe formy zapisu informacji pozwalają mieć nadzie-
ję, że przetrwa ona całe stulecia w tak wielu miejscach, że nie czeka ją los papirusów straconych w Bibliotece
Aleksandryjskiej.
50
Gilles Pronovost, Gdy praca stanie się czasem wolnym, Rzeczpospolita, 2 listopada 2000.
51
Symbolicznym niejako połączeniem tych środków są komputery przenośne podłączone do telefonów komór-
kowych, po to, by móc przekazywać informacje w dowolnym czasie, z dowolnego miejsca na Ziemi.
52
Kazimierz Żygulski, Jednostka wobec potopu informacji, Trybuna, 8 kwietnia 2000.
25

poradzić sobie z problemami o charakterze ponadnarodowym i rozwiązywaniem ich w specy-


ficznych warunkach danego kraju. Wiele z tych klasyfikacji wiąże się z umiejętnością wyboru
i oceny przydatności informacji.
„To wspaniale – mieć tak dużo informacji do dyspozycji, ale potem należy nauczyć się
je selekcjonować i nie dać się przytłoczyć. Najpierw trzeba nauczyć się korzystania z infor-
macji, a następnie używania jej z umiarem” – stwierdza Umberto Eco 53 , wskazując na naj-
ważniejsze problemy dzisiejszego nadmiaru informacji.

Transport towarów a gospodarka


„Z ekonomicznego punktu widzenia każda gospodarka koncentruje się na towarach,
które można przetransportować. W czasach, gdy głównym środkiem transportu były konie,
którymi można było przewozić głównie żywność, mieliśmy do czynienia z gospodarką agrar-
ną. Po odkryciu transportu kolejowego i morskiego gospodarka obróciła się ku surowcom na-
turalnym, a jej symbolem była fortuna Rockefellera. Potem transport samochodowy spowo-
dował przeorientowanie gospodarki na masowe towary konsumpcyjne. Powstała gospodarka
industrialna.
Widać, że pojawienie się nowego, masowego środka transportu i komunikacji między-
ludzkiej odmienia gospodarkę. A na naszych oczach powstaje właśnie taki środek – Internet.
Dziś ma jeszcze dość skromne możliwości, ale już jutro stanie się multimedialną infostradą
o połączonych cechach dzisiejszego Internetu, telefonii i telewizji.
Problemy techniczne takiego nowego medium zostały już praktycznie rozwiązane, po-
zostają jeszcze tylko kwestie związanych z nim dużych inwestycji. Ale te inwestycje nastąpią
lada chwila, a wówczas przekształcenie gospodarki industrialnej w elektroniczną, i w konse-
kwencji powstanie globalnego społeczeństwa informacyjnego, będzie przebiegać wybucho-
wo. Różnice między społeczeństwem informacyjnym a industrialnym będą co najmniej tak
duże, jak poprzednio między industrialnym a agrarnym. Tyle że zmiany nastąpią w znacznie
krótszym czasie.” – stwierdza Wojciech Cellary 54 .

53
Umberto Eco, To filozofia nauczy nas, jak korzystać z informacji, lipiec 1994, w: Trzecie zapiski na pudełku
od zapałek, Historia i Sztuka, Poznań 1997.
54
Wypowiedź profesora Wojciecha Cellary, w: Zbigniew Domaszkiewicz, Sprzedajmy Chińczykom Chopina,
Gazeta Wyborcza, 25 stycznia 2001.
26

To stwierdzenie wydaje się dużym uproszczeniem. Przejście od jednej gospodarki do


drugiej spowodowane było pojawieniem się całej gamy wynalazków i środków technicznych,
z których te dotyczące transportu był tylko częścią, choć bez wątpienia istotną. Przede
wszystkim jednak transport odpowiadał na rosnące potrzeby, dotyczące szybkości, ładowno-
ści i jakości przewożenia towarów na miejsce. Podobnie było z technikami komunikacyjnymi.
Widać tu różnicę między odkryciem naukowym czy wynalazkiem, a ich zastosowaniem w
gospodarce: masowe zastosowania pojawiają się nie tylko wtedy, gdy jest to możliwe – na
przykład gdy produkt można wytwarzać masowo i tanio – ale wtedy przede wszystkim, gdy
istnieje na nie rosnące zapotrzebowanie. Nie zawsze zapotrzebowanie to daje się przewidzieć;
historia komputerów osobistych (a także telefonów komórkowych) pokazuje, że przekroczyły
one najśmielsze wyobrażenia swych twórców.
Na początku dwudziestego pierwszego wieku stało się też jasne, że powstanie społe-
czeństwa informacyjnego nie będzie przebiegać tak szybko i wybuchowo, jak to przewidywa-
no zaledwie parę lat wcześniej. Gospodarka przeżyła ochłodzenie, inwestycje zmniejszyły się,
skierowano je głównie w stronę komercyjnego wykorzystania Internetu, a nie rozwoju no-
wych technologii.
W tej nowej gospodarce elektronicznej, jak ją określa Cellary, zmienia się główny
przedmiot obrotu gospodarczego: „Teraz najważniejsza będzie informacja – produkty i usługi
cyfrowe, występujące w czterech kategoriach: dokumenty, pieniądze, utwory autorskie i
oprogramowanie”, wskazuje profesor Cellary „Przedmiotem handlu będzie sama informacja,
a nie – jak dziś – medium informacyjne. Nie będziemy kupować gazet, tylko konkretne arty-
kuły 55 . Nie będziemy uiszczać co miesiąc abonamentu telewizyjnego, tylko płacić za obejrza-
ne filmy” 56 . To przyszłość, choć pojawiają się pierwsze jej jaskółki... nawet w tak nieoczeki-
wanych dziedzinach jak płatność za dostęp do umieszczonych na stronach internetowych do-
datkowych kamer wymierzonych w uczestników programu Big Brother.
W innym miejscu tak Cellary przedstawia przepis na owe informacyjne produkty przy-
szłości: „Aby powstał dobry informacyjny produkt cyfrowy, konieczna będzie współpraca i

55
Już dziś można w prosty sposób zapłacić za dostęp do pojedynczego artykułu z numerów archiwalnych pism;
na przykład za dostęp do artykułu z archiwum polskiej edycji Computerworld płaci się SMS-em o podwyższonej
wartości.
56
Wypowiedź profesora Wojciecha Cellary, w: Zbigniew Domaszkiewicz, Sprzedajmy Chińczykom Chopina,
Gazeta Wyborcza, 25 stycznia 2001.
27

wzajemne zrozumienie w firmie między inżynierem – człowiekiem od komputerów, ekono-


mistą odpowiedzialnym za to, by produkt się sprzedał na rynku i artystą, by nadał produktowi
treść”. Taka współpraca zachodzi już w firmach zajmujących się tworzeniem stron i reklam
internetowych; tworzy się tam małe wirtualne zespoły skoncentrowane na stworzeniu skom-
plikowanego efektu – produktu cyfrowego.
„Zatrze się granica między produktem a usługą. Dziś, jeśli chcę posłuchać muzyki, ku-
puję jej materialny nośnik – CD albo kasetę. Ale jeśli uzyskam pewność, że w każdym miej-
scu, w dowolnym momencie mogę posłuchać tej muzyki z Internetu, płyta przestanie mi być
potrzebna” – stwierdza Cellary 57 .
Internet jest więc dobrym, wygodnym narzędziem do przekazywania informacji. Staje
się podstawą gospodarki opierającej się na wymianie informacji – zapisanej cyfrowo, dostęp-
nej w Internecie dla milionów ludzi, a opłacanej z elektronicznych portfeli, zasilanych z inter-
netowych kont banków.

Właściwości przekazywania informacji

Więcej informacji od zwykłych ludzi


Wraz z rozwojem techniki i pojawianiem się nowych form zapisu informacji pojawiały
się coraz liczniejsze profesjonalne organizacje trudniące się tworzeniem i rozpowszechnia-
niem informacji – drukarnie, agencje informacyjne, redakcje, wydawnictwa, stacje radiowe i
telewizyjne – ale jednocześnie rozwijała się działalność amatorska w tym zakresie, działal-
ność zwykłych ludzi.
Działalność amatorska stała się coraz bardziej powszechna w dwudziestym wieku, wraz
z pojawieniem się tanich, masowych aparatów fotograficznych, magnetofonów, kamer wideo,
maszyn do pisania i wreszcie – komputerów. Jej rola w zapisywaniu informacji była spora,
ale w jej obiegu – niewielka. By dotrzeć do masowego odbiorcy milionami egzemplarzy ga-
zet, radiami i telewizjami o krajowym, a w końcu i światowym zasięgu potrzeba było coraz
większego kapitału i coraz wyższych kwalifikacji.

57
Wypowiedź profesora Wojciecha Cellary, w: Zbigniew Domaszkiewicz, Sprzedajmy Chińczykom Chopina,
Gazeta Wyborcza, 25 stycznia 2001.
28

Dopiero Internet pozwala na zmianę tych proporcji, a przynajmniej daje większą szansę
działalności amatorskiej. Działalność ta – miedzy innymi dzięki powstającym masowo pry-
watnym stronom internetowym i wypowiedziom w grupach dyskusyjnych – staje się dostępna
dla milionów ludzi korzystających z Internetu. Działalność prywatnych ludzi, nie gromadzą-
cych informacji ani dla rządu, ani dla uczelni ani dla organizacji komercyjnych, lecz – dla sie-
bie. Infosfera pojedynczego, zwykłego człowieka staje się dostępna tym, którzy nie stykają
się z nim bezpośrednio, mogą być od niego oddaleni o tysiące kilometrów.
Użytkownik Internetu ma ułatwioną drogę w publikacji swej twórczości w tym me-
dium, w przekazywaniu posiadanych przez siebie informacji. Publikacja taka jest stosunkowo
tania i nie wymaga wielkiej wiedzy technicznej. Jednak – poza nielicznymi wyjątkami – nie-
wielki jest też krąg jej odbiorców. Tak opublikowana informacja dosłownie ginie w zalewie
dziesiątków milionów stron internetowych.

Pomiędzy nadawcą a odbiorcą


Nadawca wysyła komunikat do odbiorcy i przekazuje w tym komunikacie odbiorcy in-
formację. Może być nim człowiek, grupa ludzi, urządzenie wysyłające sygnały, a także
przedmiot, dzięki któremu odbiorca uzyskuje informację. Odbiorcą komunikatu może być
także ktoś nie będący jego adresatem – to, kto nim jest decyduje nie intencja nadawcy, lecz
rzeczywisty odbiór komunikatu. Nadawca może być zależny od odbiorcy, odbiorca od
nadawcy, mogą być w sytuacji równorzędnej albo komunikat może być przeznaczony do wie-
lu odbiorców czy też odbiorcy nieokreślonego w momencie nadawania 58 .
W idealnej sytuacji komunikat zawiera tylko informacje prawdziwe i wystarczające do
opisu danego wycinka rzeczywistości. W tej idealnej sytuacji odbiorca potrafi bezbłędnie
ocenić przydatność informacji i dokonać selekcji – jedne informacje zatrzymywać, zapisując
lub zapamiętując, a inne puszczać w niepamięć w obawie przed nadmiarem. Jednak w sytu-
acjach realnych często informacje są niewystarczające (zwłaszcza dotyczące szybko zmienia-
jących się warunków), zdarzają się informacje nieprawdziwe, przekazywane celowo lub mi-
mowolnie. Dochodzi do tego czasem niezrozumienie, gdy wiedza o świecie odbiorcy i jego
emocje faktycznie deformują odbiór komunikatu, doprowadzając do nieporozumień, czy

58
W przypadku środków masowego przekazu to właśnie ta ostatnia sytuacja następuje najczęściej. Szczególnie
ważne wydaje się branie tego pod uwagę w przypadku Internetu, gdzie teoretycznie odbiorcą informacji opubli-
kowanej na stronie World Wide Web może być każdy użytkownik sieci.
29

wręcz rozpoczynając lawinę błędnych komunikatów. Niesławną rolę odgrywają tu stereotypy;


choć wiemy o ich istnieniu, to – nie potrafimy się zwykle od nich uwolnić.
Im bardziej specjalistyczne są informacje i im większym fachowcem w danej dziedzinie
jest odbiorca, tym lepszej dokonać może selekcji informacji. Jednak także on, trafiając na nowe
zjawisko w swej dziedzinie, staje przed trudnym wyborem. To właśnie zasób poprzednio zdoby-
tych informacji, fakty i zależności pomiędzy nimi, pozwalają mu dokonać lepszej selekcji. Posia-
dana już informacja funkcjonuje jako fundament i punkt odniesienia zarazem.
Natomiast zwykły odbiorca 59 wybiera tę informację, która jest w pewien sposób
wzmocniona, postawiona przed innymi. Kieruje się autorytetami, zarówno globalnymi (mar-
kami) jak i lokalnymi (zdaniem znajomych). Sięga częściej po produkty reklamowane i stwo-
rzone przez znane firmy, na tej samej zasadzie głosuje na większe i głośniejsze partie, wypo-
wiada opinie przeważające i akceptowane w swym otoczeniu.
W publicznych sposobach wymiany informacji role nadawcy i odbiorcy nie są syme-
tryczne. Nadawcą jest z reguły potężna instytucja, dysponująca większym zasobem wiedzy
i lepszymi technikami reklamy czy też przekonywania niż odbiorca, który ma ograniczony
zapas możliwości i kompetencji. W prywatnych sposobach wymiany informacji jednostka
występuje jednocześnie w dwóch rolach – nadawcy i odbiorcy, odbiorca jest na równym lub
bliskim równego poziomie co nadawca w zakresie przekazywanych informacji. W Internecie,
w przeciwieństwie do prasy, radia i telewizji, występują zarówno publiczne jak i prywatne
sposoby przekazywania informacji.
Jednostka postrzega rzeczywistość indywidualnie, przez co otrzymuje informacje nie-
dostępne dla innych osób. Umożliwia to jej szeroki krąg zachowań, determinowanych przez
zakres posiadanych informacji. Otrzymywane informacje – „ogromne zasoby informacji sta-
nowiące zazwyczaj tylko nieznaczący szum”, jak pisze Jan Szczepański 60 – są następnie opra-
cowywane: „...Otóż opracowanie informacji także zawiera elementy psychiczne, społeczne,
kulturowe, także może być opracowaniem schematycznym, stereotypowym, włączaniem jak-
by mechanicznym w istniejące systemy opracowanych informacji, albo też opracowaniem
indywidualnym, wykrywającym nowe możliwości skojarzeń, powiązań zależności. W co-

59
Nie będący specjalistą w danej dziedzinie, czyli także fizyk jądrowy podczas wyboru kremu do golenia.
60
Jan Szczepański, O indywidualności, Instytut Wydawniczy Związków Zawodowych, Warszawa 1988, strony
207-208.
30

dziennej praktyce ciągłość życia społecznego i jego mała zmienność jest spowodowana także
stereotypowymi interpretacjami bieżąco otrzymywanych spostrzeżeń i informacji”.

O krok za techniką
Obieg informacji był i jest odmienny w poszczególnych społeczeństwach – w różnych
okresach historycznych i na różnych obszarach. Decydujący wpływ miała nań technika, ale
nie można zapominać także i wpływie kultury, formy rządów, zasad gospodarki, stopnia wy-
kształcenia. Zmiany w sposobie obiegu informacji występowały z opóźnieniem w stosunku
do zmian społecznych i gospodarczych, funkcjonowały rozległe sfery przejściowe.
„W ciągu ostatnich sześćdziesięciu lat powstało więcej nośników informacji niż w całej
dotychczasowej historii ludzkości” – zauważa Jerzy Górski 61 , dodając następnie: „...co może
i powinien robić człowiek, aby poradzić sobie z tą niewiarygodnie wielką i coraz bardziej ro-
snącą sumą wiedzy, zawartą w dostępnej mu obecnie informacji? Czy prawnukowie Guten-
berga, będący twórcami tej lawiny, sami nie staną się największą barierą, utrudniającą gospo-
darcze i społeczne wykorzystanie tych osiągnięć? Czy nasz umysł poradzi sobie z otaczają-
cym go światem informacji, a jeżeli tak, to za pomocą jakich narzędzi i instytucji?”.
Człowiek rozwija się dziś wolniej niż technika pozwalająca mu na dostęp do informacji.
Nie może przez to wykorzystywać w pełni tej wiedzy, jaką nauka i technika dają mu do dys-
pozycji. Nowe środki techniczne wykorzystywane są przez to mało efektywnie.
„Sprawność technicznych środków przekazu informacji przekroczyła już ludzkie moż-
liwości odbioru” – stwierdzają badania Instytutu Gallupa i Uniwersytetu Stanowego San Jo-
se 62 . Współczesny człowiek nie jest w stanie zapamiętać wszystkich istotnych dla niego in-
formacji; posiłkuje się w tym kalendarzami, elektronicznymi notatnikami, komputerami, ale
są to tylko środki zastępcze, a przy tym zabierające czas, który można by poświęcić na wła-
ściwe działanie. W takiej sytuacji raczej dąży się do tego, by wiedzieć, gdzie znaleźć infor-
macje i znać narzędzia, pozwalające je pozyskać.
Co więcej, współczesny system edukacji nawet w najbardziej rozwiniętych krajach nie
jest w stanie przekazać swym podopiecznym wiedzy o nowoczesnych sposobach gromadze-
nia i przekazywania informacji. Pojawia się w odpowiedzi hasło kształcenia ustawicznego –

61
Jerzy Górski, Prawnukowie Gutenberga, Rzeczpospolita, 15 stycznia 2000. Artykuł ten korzysta z raportu
Banku Światowego z roku 1998, zatytułowanego Knowledge for Development.
62
Piotr Gajdziński, Tajemnica szarych komórek, Rzeczpospolita, 26 listopada 1998.
31

uczenia się przez całe życie, jak w tradycyjnym przysłowiu – i choć edukacja taka pozwoliła-
by dotrzymać kroku zmieniającym się sposobom dostępu do informacji, jedynie w niewielu
dziedzinach widać zaczątki jej realizacji 63 . Takie nauczanie, a także nauczanie coraz więk-
szych rzesz ludzi – czego wymaga współczesna cywilizacja – stawia wiele wręcz egzysten-
cjalnych pytań przed obecnym systemem edukacji. Prawdopodobnie powstaną nowe instytu-
cje i nowe rynki edukacyjne, wykorzystujące między innymi techniki nauczania na odległość
– pozwalające uczącym się na szybkie dostosowanie ich umiejętności zawodowych do po-
trzeb szybko zmieniającej się gospodarki i rynku pracy. Istotne znaczenie będzie miał tu kapi-
tał prywatny, uzupełniający wysiłki państwa i instytucji publicznych. Edukacja musi dorów-
nać zmianom na rynku pracy. Absolwenci uczelni z przełomu wieków będą najprawdopodob-
niej co najmniej trzy razy w ciągu swego życia zmieniać zawód. Już dziś młodzi ludzie często
zmieniają pracę, szukając odpowiadającego im zawodu i dobrego pracodawcy, To, co dawniej
było źle widziane – zmiana pracy, przenoszenie się z miasta do miasta w jej poszukiwaniu –
dziś staje się normą, pewną drogą kariery w szybko zmieniającym się świecie.
Przyczyną tych zmian w edukacji jest wzrastająca rola informacji i tworzenie się gospo-
darki opartej na wiedzy (knowledge economy). W gospodarce tej liczą się przede wszystkim
pracownicy o rozwiniętych zdolnościach kreatywnych i twórczej postawie zawodowej. „To
oni tworzą nowe produkty i usługi, bądź wdrażają je w życie. To oni są w swej kategorii za-
wodowej, bądź na swoim stanowisku pracy tymi, bez których nie byłoby innowacji w jakiej-
kolwiek dziedzinie ludzkiej działalności” – pisze o nich Jerzy Górski 64 .
„Stoimy przed wielkim wyzwaniem, jakie niesie cywilizacja informacyjna. W tej nowe
epoce rozwój gospodarki zależeć będzie od wiedzy i kwalifikacji kadr, od tego, czy potrafimy
podjąć i wygrywać wyścig innowacyjny w najważniejszych dziedzinach” – wtóruje mu profe-
sor Zdzisław Sadowski 65 . Czy jednak Polska jest w stanie podjąć wyścig innowacyjny choć
w niektórych dziedzinach? Polska staje się rynkiem zbytu i miejscem, gdzie można znaleźć
wykwalifikowanych pracowników – ale to państwa zachodnie, Stany Zjednoczone, Japonia są
liderami gospodarki opartej na informacji i rozwiązaniach technicznych jej służących. Na te-

63
Miedzy innymi wśród informatyków, uczestniczących w kursach i szkoleniach kończących się egzaminami,
w których podnosi się kwalifikacje dotyczące tajników ich zawodu. Szkolenia te mają często charakter cyklicz-
ny, dotycząc na przykład nowych wersji oprogramowania czy urządzeń komputerowych.
64
Jerzy Górski, Prawnukowie Gutenberga, Rzeczpospolita, 15 stycznia 2000.
65
Wypowiedź Zdzisława Sadowskiego podczas VII Kongresu Ekonomistów Polskich, za: Jerzy Sieradziński,
Jaka gospodarka przyszłości, Trybuna, 26 stycznia 2001.
32

renie Polski ledwie wprowadza się je w życie (i to często ze sporym opóźnieniem), przysto-
sowuje do własnych lokalnych potrzeb.
„Z komputerów i Internetu potrafimy już korzystać i w ciągu najbliższych lat będziemy
korzystać coraz powszechniej, ale to jest tylko jeden z warunków przejścia do nowej epoki...”
– stwierdza w kontekście właściwości przejścia z cywilizacji przemysłowej do cywilizacji
informacyjnej profesor Zdzisław Sadowski 66 . Ocenia, że o przejściu tym decydować będzie
raczej zdolność polskiej gospodarki do uczestniczenia w światowej konkurencji. A według
niego zdolność ta jest obecnie bardzo niska. Cywilizacja informacyjna ma być oparta na wie-
dzy: „We współczesnych procesach wytwórczych najważniejsze znaczenie uzyskała faza two-
rzenia nowej wiedzy, obejmująca przygotowanie innowacji technicznych, produktowych
i organizacyjnych” – stwierdza Sadowski. W tym systemie liczyć się mają wąskie grupy wy-
soko wykwalifikowanych specjalistów.
Dla tej grupy dobrze wykształconych, dysponujących szeroką wiedzą i doświadczeniem
zawodowym ludzi, mających jasną perspektywę awansu i pracy w różnych regionach świata,
zaczyna się używać określenia „złote kołnierzyki” 67 . Grupa ta staje się kluczowa dla nowej
gospodarki, pozwalając na sprawny rozwój globalnego rynku. Jej istnienie pozwala między-
narodowym korporacjom na stały dopływ kompetentnej, wysoko opłacanej, dyspozycyjnej i
lojalnej kadry.
„...Uważam jednak, że firmy i państwa coraz częściej zdają sobie sprawę z tego,
że najważniejszą wartością są idee, a nie dobra materialne” – stwierdza Carly Fiorina, szefo-
wa Hewlett-Packard 68 . „Pieniądze coraz więcej tracą na znaczeniu, natomiast informacje o
nich – to dopiero bogactwo. Pod tym względem wkraczamy w erę informacji – liczą się idee i
wiedza. Wynikają z tego istotne konsekwencje dla państw i firm. Firmy muszą zdać sobie
sprawę z tego, że najważniejszą wartością, jaką należy chronić, są pomysły pracowników.
Państwa muszą natomiast położyć nacisk na edukację. Oznacza to również, że kraje będą
wkraczały w gospodarkę globalną nie dlatego, że są bogate, czy mają korzystne położenie
geograficzne, ale z powodu intelektualnego potencjału swych obywateli”.

66
Jerzy Sieradziński, Gdzie niesie nas ten rozwój?, Trybuna, 24 stycznia 2001.
67
W powiązaniu z obecnym od lat dwudziestych ubiegłego wieku określeniami „niebieskie kołnierzyki” dla
pracowników fizycznych, od koloru ich kombinezonów i „białe kołnierzyki” – od noszonych przez nich białych
koszul pod ciemnymi garniturami. Za: Kazimierz Żygulski, Złote kołnierzyki, Trybuna, 27 stycznia 2001.
68
Krzysztof Król, Koniec początku, rozmowa z Carly Floriną, prezesem zarządu Hewlett-Packard, Wprost, 15
kwietnia 2001.
33

„Wiedza jest filarem społeczeństwa informacyjnego. Jeśli jakaś gospodarka ma być


konkurencyjna, jej jedynym wyjściem jest masowe produkowanie wykształconych specjali-
stów. W polskich realiach kształcenie wąskiej, elitarnej grupy fachowców nic nie da, gdyż
zostaną oni w lwiej części podkupieni przez inne, zamożniejsze kraje” – stwierdza Wojciech
Cellary 69 .
Za największe zagrożenie ze strony rozwijającej się nowej gospodarki profesor Cellary
uważa powstawanie dwubiegunowego społeczeństwa, podzielonego na dwie części żyjące w
zupełnie innym rytmie. Pierwsza grupa to ludzie wykształceni, mający pracę, zamożni, korzy-
stający z najnowszych osiągnięć techniki. Druga – to ludzie niewykształceni, nieprzydatni dla
nowej gospodarki, a przez to nie mogący znaleźć pracy, biedni. Przepaść pomiędzy tymi
dwoma częściami będzie się pogłębiała, a zapobiec temu może odpowiednia edukacja – fi-
nansowana w dużym stopniu przez państwo.
Ta „cyfrowa przepaść” (digital divide) może być zasypana przez inicjatywy rządowe. W
marcu 2001 roku rząd brytyjski rozpoczął program przeciwdziałania bezrobociu, nazwany
Ambition: IT, którego istotą są szkolenia informatyczne dla bezrobotnych i współpraca z du-
żymi firmami teleinformatycznymi w tworzeniu dla nich miejsc pracy; uczestnicy programu
otrzymają także dostęp do strony internetowej z ofertami pracy. Rząd brytyjski zamierza rów-
nież wyposażyć w komputery dwanaście tysięcy szkół i domów w biedniejszych regionach
kraju. Takie inicjatywy, gdzie rządy wspierają się o firmy prywatne i instytucje edukacyjne w
walce z bezrobociem są ledwie kroplą w morzu potrzeb; nie są rozwiązaniem, pokazują jed-
nak kierunek działań.

Miejsce Internetu

Przełamywanie barier informacyjnych


Istotą rewolucji informacyjnej – wskazuje Krzysztof Teodor Toeplitz 70 – jest autonomi-
zacja systemów informacyjnych. Systemy te z narzędzi informujących o faktach dziejących
się poza ich obrębem, stały się czynnikiem samodzielnym, tworzącym wydarzenia. Stały się

69
Wypowiedź profesora Wojciecha Cellary, w: Zbigniew Domaszkiewicz, Sprzedajmy Chińczykom Chopina,
Gazeta Wyborcza, 25 stycznia 2001.
70
Krzysztof Teodor Toeplitz, Medium is a message, Dziś, październik 1999.
34

czynnikiem zmian cywilizacyjnych równie istotnym jak armie, kompleksy przemysłowe czy
wielkie ruchy społeczne. Systemy informacyjne stały się osławioną „czwartą władzą” zarów-
no w poszczególnych krajach jak i w skali światowej. Codziennie kształtują poglądy, zacho-
wania i postawy miliardów ludzi. Cywilizacja w dwudziestym wieku jest kształtowana przez
środki masowego przekazu, ocenia Toeplitz.
Autonomizacja systemów informacyjnych jest również zasługą wykorzystania mediów
przez propagandę państw totalitarnych i autorytarnych, a także propagandę wojenną wszyst-
kich walczących w obu światowych wojnach stron. Jednak wydaje się, że pod koniec dwu-
dziestego wieku, po załamaniu się wielkich systemów totalitarnych „...media powróciły do
sfery obiektywizmu, stając się na powrót nośnikami i opinii, i pozwalając w ten sposób swo-
im odbiorcom na swobodne kształtowanie własnego obrazu świata, a więc w rezultacie posze-
rzając ich zakres wolności. Wolne media uchodzą za podstawowy instrument demokracji, bez
którego niemożliwa jest demokratyczna kontrola elit rządzących ani wyrażanie opinii pu-
blicznej” – pisze Toeplitz 71 . Jednak te współczesne środki masowego przekazu również czę-
sto pokazują świat inny niż jest w rzeczywistości – ukształtowany przez ich twórców i zara-
zem wychodzący naprzeciw zapotrzebowaniom odbiorców. Odwołują się do uczuć, wzbudza-
ją emocje. „Nie używając argumentów propagandowych, manipuluje się emocjami, które
wzbudzają autentyczne i aktualne, pokazywane na żywo obrazy” – zauważa Krzysztof Teodor
Toeplitz 72 . Wielka jest tu rola – czy może wina? – telewizji, dysponującej najbardziej suge-
stywnymi narzędziami przekazu.
Wpierw telewizja satelitarna, a później Internet sprawiły, że utrzymywanie blokady in-
formacyjnej i kulturowej przez jakiekolwiek państwo stało się bardzo trudne, jeśli nie niemoż-
liwe. Już przedtem stacje radiowe przypadkowo lub celowo 73 przenikały na terytorium
państw ograniczających wolność informacji, ale dopiero dużo bardziej sugestywne medium,
jakim jest telewizja i bogaty wybór kanałów satelitarnych sprawił, że stanęliśmy na progu in-
formacyjnej globalizacji. „Spowodowała ona przede wszystkim głęboką erozję systemu ra-
dzieckiego, opartego w dużym stopniu na blokadzie informacyjnej, mającej zahamować
wpływ Zachodu na sposób myślenia społeczeństw, znajdujących się w strefie wpływów ra-
dzieckich” – pisze o tym Toeplitz.

71
Krzysztof Teodor Toeplitz, Medium is a message, Dziś, październik 1999.
72
Krzysztof Teodor Toeplitz, Medium is a message, Dziś, październik 1999.
73
W przedsięwzięciach propagandowych takich jak Radio Wolna Europa czy Głos Ameryki.
35

Internet, a szczególnie jego część określana jako World Wide Web, idzie w upowszech-
nieniu dostępu do informacji jeszcze dalej niż telewizja satelitarna. Liczba jego użytkowni-
ków rośnie w ogromnym tempie, z ponad dwustu milionów w 2001 roku do – jak się ocenia –
ponad miliarda za pięć lat. Codziennie powstają dziesiątki nowych stron internetowych peł-
nych informacji. Co więcej, inaczej jak w przypadku telewizji satelitarnej, gdzie do głosu
mogły dojść tylko rządy i wielkie koncerny medialne, w Internecie każdy jego użytkownik
może stać się nadawcą – i wielu korzysta z tej możliwości.
Tak powiedział kiedyś o informacjach zgromadzonych w Internecie Tim Berners-Lee,
jeden z jego twórców: „Nie musisz wszystkiego odwiedzać, ale przyjemnie jest wiedzieć, że
wszystko tam jest. Zwłaszcza różnorodność i wolność”. 74
Według Michaela Leska Biblioteka Kongresu, największy dziś zbiór informacji na pa-
pierze, zawiera trzy petabajty75 informacji. Cyfrowa zawartość World Wide Web, najbliższej
bibliotece części Internetu, przekroczyła jej objętość w roku 1998 i co kilka miesięcy się po-
dwaja. Natomiast całość informacji na świecie oceniana jest przez niego na dwadzieścia ty-
sięcy petabajtów. W tym samym roku 1998 dostępna pojemność Internetu przewyższyła cał-
kowitą objętość informacji na świecie. Możliwe jest zachowanie tej informacji w postaci cy-
frowej i udostępnienie jej ludziom łączącym się z Internetem 76 .
Dzięki Internetowi – ocenia Lester C. Thurow – i zbudowanym na jego podobieństwo
sieciom komputerowym wielkich korporacji staje się możliwe zarządzanie z dowolnego miej-
sca na świecie dowolnymi miejscami produkcyjnymi odbywającymi się w miejscach oddalo-
nych od siebie o tysiące kilometrów. Przez to zrywa się dotychczasowa struktura gospodarcza
świata, w ramach której bogactwa naturalne i środki produkcji znajdujące się na terenie jakie-
goś kraju dawały mu przewagę nad innymi, wymagając zgromadzenia wokół nich odpowied-
niej kadry pracowniczej, zarządzającej i badawczej. Dziś czynnikiem decydującym staje się
ruch kapitału zdolnego połączyć umieszczone na całym świecie bogactwa naturalne, techno-
logie, wiedzę i doświadczenie oraz ośrodki decyzyjne. Państwa i wspólnoty narodowe tracą
swe znaczenie na rzecz ponadnarodowych ośrodków kapitałowych.
Przepływ informacji i porozumiewanie się pozostają istotnymi czynnikami w polityce,
choć w nowym wymiarze. Służą dziś bardziej osobom prywatnym niż państwom, korpora-

74
Za: Steward Brand, Długa teraźniejszość, wydawnictwa CIS i WAB, Warszawa 2000, strona 119.
75
Petabajt (petabyte) to 1,024 terabajtów, czyli milion bilionów znaków informacji.
76
Za: Steward Brand, Długa teraźniejszość, wydawnictwa CIS i WAB, Warszawa 2000, strony 130-131.
36

cjom bardziej niż instytucjom publicznym – wynika to z faktu, że technologie informacyjne


są tworzone i rozwijane raczej przez prywatne przedsiębiorstwa niż państwo 77 .

W czasach Internetu
Internet zaczyna spełniać rolę najważniejszego środka przekazywania informacji. Po-
zwala gromadzić i przekazywać informację w postaci cyfrowej, dostępną niemal natychmiast
dla milionów ludzi. Jest środkiem przekazywania informacji nieograniczonym czasowo, dają-
cym większą swobodę w dostępie do informacji niż książka, gazeta czy telewizja.
Częścią indywidualnej jak i społecznej infosfery są informacje polityczne prezentowane
w Internecie, na które składają się nie tylko fakty, ale i analizy, komentarze i opinie. W Inter-
necie publikują informacje zarówno instytucje rządowe, partie polityczne, jak i pojedynczy
obywatele lub ich grupy. Istnieją obok siebie wydania internetowe tradycyjnych mediów –
takich jak gazety czy serwisy radiowe lub telewizyjne, a także egzystujące tylko w Internecie
źródła informacji, jak działy informacyjne portali internetowych lub internetowe serwisy in-
formacyjne. Zainteresowany polityką użytkownik Internetu ma do dyspozycji wiele różno-
rodnych źródeł informacji, choć naturalnie zwraca się w stronę najbardziej znanych, takich
jak wydania internetowe dużych gazet czy największe portale internetowe.
Podobnie jak inne współczesne media, Internet zagęszcza infosferę wokół człowieka;
pozwala mu odbierać więcej informacji, ale i czyni ich odbiór bardziej powierzchownym.
Internet pozwala na zwiększenie stopnia poinformowania społeczeństwa, a dzięki temu
kontrolę społeczną władzy i koncernów wielonarodowych; umożliwia także różnorodne for-
my aktywności politycznej, zarówno w kontaktach pomiędzy obywatelami jak i na styku
obywateli i rządzących.
Użytkownicy Internetu mogą zapoznawać się z informacjami politycznymi i komento-
wać je na bieżąco na forach dyskusyjnych. Organizowane są dla nich również internetowe
pogawędki, gdzie znane postacie życia politycznego odpowiadają na pytania internautów, a
zapisy z tych rozmów są publikowane na stronach internetowych.
Internet pozwala na zapisywanie coraz bardziej skomplikowanych treści – nie tylko tek-
stu, ale i rysunków, zdjęć, dźwięku i ruchomego obrazu. Bez wątpienia w całej historii ludz-

77
Przedsiębiorstwa te sprzedają następnie dostęp do nich osobom prywatnym, a także instytucjom rządowym,
jednak te ostatnie rzadko mają wystarczające środki finansowe i doświadczone kadry, by móc je skutecznie wy-
korzystać.
37

kości nie zostało w jednym miejscu 78 zgromadzonych aż tyle informacji, a co więcej – może
ich zostać dodanych jeszcze wiele więcej, łatwiej i szybciej niż korzystając z innych środków
masowego przekazu.
Pozwala także na przekazywanie informacji bardzo szybko – dosłownie w ciągu sekund
z kontynentu na kontynent, udostępniając ją potencjalnie ogromnym rzeszom ludzi, liczonym
w setkach milionów. Informacja ta jest stosunkowo dobrze utrwalona – nie niszczy się pod-
czas odtwarzania, nie płowieje z upływem czasu.
Jednak tak ogromna ilość informacji i dynamika jej przyrostu rodzi wiele problemów.
Użytkownicy Internetu często nie wiedzą, że dana informacja istnieje, muszą zastosować w
celu jej znalezienia skomplikowane narzędzia 79 . Do części informacji szybki dostęp jest moż-
liwy z tego powodu właściwie tylko wtedy, gdy zna się jej dokładny adres w sieci. Łatwość
publikacji i wypowiadania się na różne sposoby w Internecie sprawia, że trudno ocenić wia-
rygodność i wagę owych wypowiedzi, inaczej niż w tradycyjnych mediach, gdzie liczba auto-
rów i marek medialnych jest ograniczona i nieźle znana. Od osoby aktywnej politycznie w
Internecie wymagany jest większy wysiłek zarówno w znalezieniu jak i ocenie informacji, co
podkreśla jeszcze elitarność tego środka przekazu.
Z racji szerokiej dostępności informacji i łatwej ich publikacji Internet jest niejako natu-
ralnym wrogiem systemów totalitarnych i autorytarnych, z reguły ograniczających dostęp do
informacji i wprowadzających do niej przekłamania. Powoduje to, że jest strażnikiem demo-
kracji, narzędziem jeśli nawet nie jej bezpośredniego propagowania, to budowania zachowań
sprzyjających myśleniu i działaniu demokratycznemu.
Jednym z takich zachowań jest działanie w środowisku ludzi pochodzących z różnych
grup społecznych, różnej płci i wieku, rozmaicie wychowanych, prezentujących różne filozo-
fie i poglądy polityczne. Internet nie tylko zapewnia pluralizm wypowiedzi, ale i pozwala na

78
Internet jako sieć połączonych ze sobą komputerów można uznać za jedno miejsce, za jedną sztucznie utwo-
rzona przestrzeń (określaną, za powieściami fantastycznonaukowymi, jako „cyberprzestrzeń”). Można z jego
jednego punktu dotrzeć w bardzo krótkim czasie do dowolnego innego (jeśli tylko się zna drogę i nie natrafi na
przeszkody techniczne) i zapoznać się ze zgromadzonymi tam informacjami lub skontaktować z podłączonym
do niego użytkownikiem sieci. Żaden inny środek masowego przekazu nie tworzy takiej przestrzeni, a przede
wszystkim – nie angażuje aktywnie tak wielkich rzesz ludzi.
79
Takie jak katalogi adresów internetowych lub usługi wyszukiwawcze, skomplikowane w porównaniu z pro-
gramem telewizyjnym czy spisem treści książki lub czasopisma, wystarczającymi do znalezienia informacji w
innych środkach przekazu.
38

dyskusję, ścieranie poglądów i dochodzenie do konsensusu. Umożliwia również wspólne


działanie grupy ludzi, której członkowie być może nigdy nie zbiorą się w jednym miejscu.
Internet jest dziś elitarnym środkiem masowej komunikacji, o mniejszym zasięgu niż te-
lewizja, radio i prasa. Jego użytkownikami są w Polsce przede wszystkim młodzi mężczyźni o
wyższym wykształceniu, mieszkający w dużych miastach, zainteresowani techniką i obeznani
z nią. Jednak ta charakterystyka typowego użytkownika zaczyna podlegać zmianom; w Sta-
nach Zjednoczonych już ponad połowa użytkowników Internetu to kobiety, rośnie też liczba
ludzi starszych. Im prostszy i tańszy staje się dostęp do Internetu, tym szersze kręgi zatacza
ów środek przekazu.
Bez wątpienia w ostatnim dziesięcioleciu dwudziestego wieku Internet trafił na podatny
grunt – zarówno pod względem ekonomicznym jak i społecznym; pozwala to na jego rozwój
równie dynamiczny co przed nim telewizji, a równolegle – telefonii komórkowej. Nie zastę-
puje starych środków masowego przekazu, ale uzupełnia je – dość wspomnieć o interneto-
wych wydaniach gazet, transmisjach radiowych i telewizyjnych przez Internet.
Żaden inny środek przekazu nie był w tak dużym stopniu współtworzony przez jego
odbiorców – użytkowników Internetu. O ile gazeta czy telewizja przypomina monarchię,
gdzie z jednego miejsca płyną informacje, a poddanym-odbiorcom przychodzi tylko ich słu-
chać, to Internet jest jak republika – to jej obywatele mają równie dużo do powiedzenia co
rządzący.

Bibliografia

1. Steward Brand, Długa teraźniejszość, wydawnictwa CIS i WAB, Warszawa 2000.


2. Zbigniew Domaszkiewicz, Sprzedajmy Chińczykom Chopina, Gazeta Wyborcza,
25 stycznia 2001.
3. Umberto Eco, Przejrzystość utracona, 1983, w: Semiologia życia codziennego,
Czytelnik, Warszawa 1996.
4. Umberto Eco, To filozofia nauczy nas, jak korzystać z informacji, lipiec 1994, w:
Trzecie zapiski na pudełku od zapałek, Historia i Sztuka, Poznań 1997.
5. Richard P. Feynman, Sens tego wszystkiego, Prószyński i S-ka, Warszawa 1999.
6. Piotr Gajdziński, Tajemnica szarych komórek, Rzeczpospolita, 26 listopada 1998.
7. Łukasz Gołębiewski, Książki odbijane, Rzeczpospolita, 22 listopada 2000.
39

8. Jerzy Górski, Prawnukowie Gutenberga, Rzeczpospolita, 15 stycznia 2000.


9. Ireneusz Ihnatowicz, Człowiek informacja społeczeństwo, Czytelnik, Warszawa 1989.
10. Ryszard Kapuściński, We władzy mediów, Polityka, 30 marca 2002.
11. Kamil Kosiński, Drogie drukarki HP dominują na rynku, Puls Biznesu, 30 kwiet-
nia 2001.
12. Krzysztof Król, Koniec początku, Wprost, 15 kwietnia 2001.
13. Grzegorz Łyś, Komu w drogę, Rzeczpospolita, 22 czerwca 2001.
14. Gilles Pronovost, Gdy praca stanie się czasem wolnym, Rzeczpospolita, 2 listopa-
da 2000.
15. Roch Sulima, Dostęp do bóstw, Magazyn Plus GSM, sierpień 2003.
16. Jerzy Sieradziński, Gdzie niesie nas ten rozwój?, Trybuna, 24 stycznia 2001.
17. Jerzy Sieradziński, Jaka gospodarka przyszłości, Trybuna, 26 stycznia 2001.
18. Jan Szczepański, O indywidualności, Instytut Wydawniczy Związków Zawodo-
wych, Warszawa 1988.
19. Krzysztof Teodor Toeplitz, Medium is a message, Dziś, październik 1999.
20. Jagienka Wilczak, Wielkie sprzątanie, 28 października 2000.
21. Kazimierz Żygulski, Jednostka wobec potopu informacji, Trybuna, 8 kwietnia 2000.
22. Kazimierz Żygulski, Złote kołnierzyki, Trybuna, 27 stycznia 2001.

17 maja 2001

You might also like