You are on page 1of 99

Jzef Ignacy Kraszewski

Bracia Zmartwychwstacy
Powie z XI wieku.

Tom pierwszy
Rozdzia 1. Starym by rd Jaksw u Polan nad Odr i Wart a szerokimi tu wada posiadociami. Mwiono o nich, prawili oni sami o sobie, e niegdy z midzy Serbw wyszedszy, gdzie kneziami byli, osiedli tu od rodzinnych chronic si wani; drudzy ich do Leszkw i Pepekw krwi liczyli. To pewna, e do najmoniejszych naleeli wadykw, a cho si rozrodzili, ziemi stao dla wszystkich i skarbca, ubogim aden nie by. Z dostojniejszymi te rody wielu wzami poczeni byli, on sobie wysoko zawsze szukajc, czasem i w krajach ssiednich. Ludzie byli wszyscy rycerskiego rzemiosa, a u siebie doma tak panowali wasn wol, jak kneziowie polascy w Poznaniu i Gnienie, tylko e im poczty na obron kraju stawi musieli. Gdy Mieszko chrzest przyjmowa wity, Jaksowie te nie ocigajc si wiar now si odrodzili; a mwiono nawet, e nieli zostaa ogoszon Polanom, oni j ju w niektrych domach swych potajemnie wyznawali, acz nie wszyscy. W Gnienie do chrztu Mieczysawowego dwu braci stawao, Chroberz i Zbilut, a ci imiona nowe Janka i Andruszki przyjli. Oba starzy ju wojacy byli, acz krzepko swe lata nosili na barkach niezgitych; oba te po dwu synw nastpcw mieli, ktrzy w ich lady chodzi obiecywali. Modzie to bya gorca i butna, do wojny i wycieczek stworzona, tsknica za wyprawami, nierada spoczywa w domu. Od dzieci ich do tego noszono. Stary Jaksa, ktrego Andruszk na chrzcie nazwano, chopcw mia dorosych, wiekiem od siebie o rok si tylko rnicych; ci ju z krlem Bolesawem Wielkim i do Czech, i na Ru chodzili z pocztami, a sprawiali si jak nie mona lepiej. Przy ojcu siedzieli rzadko, ten za zaniemgszy ciko, sam ju

krlowi suy nie mia siy, kochali si z sob jak bracia, trzymali razem nieodstpnie, tak e ich pojedynczo niemal spotka byo trudno. Starszy z nich po ojcu imi Andruszki wzi, drugi si zwa Jurg. Posiado majc niedaleko granic, kdy czste byway napaci, musieli si Jaksowie trzyma czujno a obronnie. Wanie Bolesaw by na Rusi z nimi, gdy stary ojciec, ktry si ju i o kiju ruszy nie mg, ycie zakoczy. Pamita on jeszcze Ziemomysa czasy, na p i po trosz poganin by, cho pniej si ju nawrciwszy, wedle nowej wiary i obyczaju y si stara. Opowiadano potajemnie, e na ou miertelnym subie swej poleci, aby po chrzecijaskim pogrzebie noc z ziemi ciao wydobywszy starym obyczajem na stosie spalili. I tak si te podobno stao, a duchowiestwo, dowiedziawszy si, cho sarkao, przez palce patrze na to byo zmuszone. Gdy synowie potem oba z owego sawnego grodu Kijowa powrcili, w ktrym si pono wszyscy, nie wyjmujc pana, nad miar zabawiali wesoo, znaleli dworzec pusty, sub tylko wiern, stojc na stray dobra paskiego, a w skarbcu ogromne stosy dostatkw niemal krlewskich. Ojcowskiego oka i powagi zabrako, moda krew w nich wojacza zawrzaa i wkrtce bardzo jako, e Bolesaw na now wojn nie wzywa, poczli ycia swobodnie zaywa nie aujc sobie niczego. Starszy Andruszka pomidzy innymi z Rusi upami Greczynk niewolnic z sob przywiz, niewiast dziwnej urody, lecz nad podziw te poch i niepomiarkowan, ktra zbyt wesoe ycie lubia. Stary wic dworzec, niegdy spokojny, gdb si rozlega i piewami, sprawiano uczty cige i goci si nie przebierao. Oba bracia ludzie byli samopas y lubicy, rozpuszczeni jak wojacy, nawykli ycie stawi bez wahania, ale te uywa go bez miary. Duchowni bliej mieszkajcy upominali ich wprawdzie o to, ale sowa ich niewiele skutkoway. Jurga i Andruszka ujmowali ich sobie zapisujc ki i lasy kocioom, aby im pokj dano; bo ziemi wicej mieli, ni im byo potrzeba. Krl Bolesaw Wielki, cho mu moe donoszono o modych Jaksach, dla swojego rycerstwa dosy by pobaajcym, sam te podczas wiodc takie ycie wojacze przebacza sobie i drugim wiele, byle na zawoanie poczet sta cay a dobrze zbrojny. Jurga i Andruszka jedzili niekiedy na dwr paski z pokonem, krl ich po ojcowsku przyjmowa, poi, karmi, o wyprawach mawia z nimi, zawsze obdarzonych odsya, a o rozwize ycie strofowa zaniecha. Jurga w Poznaniu bywajc najrza u boku krlowej bdc pikn Teodor, crk Sieciecha ochmistrza krlewskiego, i myla sa jej druby. Oboje si sobie podobali i jakby stworzeni byli dla siebie. Nie wiedzie czemu to odkada z dnia na dzie, a twarde przyszy czasy.

Na starym grodzie, gdzie oba bracia dzieli si nie chcc ojcowizn siedzieli, dziwy si dzia miay, swawola straszna. Nie bardzo si chciao Jurdze on tu wprowadza, Andruszka te nierad si by od brata odczy. I szo dalej po staremu. owy sprawiano ogromne, uczty ksice, ubogich obdarzano bez miary nie czynic w nich wyboru, z ssiadami na przemiany to si wichrzono, to godzono i zapijano. Przyszo do tego wreszcie, e na owo ycie szalone poczo brakn, ze skarbca powynoszono i rozdrapano, co byo, posiadoci duo rozdano i rozprzedano. Bieda bya za pasem, a upamitanie przyj nie chciao. Obaj nasi rycerze rachowali pono na now jak wojn i upy, ktre by ich zasiliy i majtnoci pozakadane wykupi dopomogy. Wszystkiego pono zego przyczyn by Szwab, przybda, co si tam na dwr wcisnwszy nowe wprowadza zwyczaje, jakie wedug niego na zachodzie Europy rycerstwo i panw odznacza miay. Sam on korzysta z braci, drugim ich upi dozwala, pochlebia, paszczy si, a na wsze ich bezprawia wyciga. Szwabowi imi byo Gwidon. Niegdy za Ottonw duo si pono po wiecie wczy, plt o swych bojach z Saracenami we Woszech, o podry do Bizancjum i o rnych niestworzonych przygodach na cesarskim dworze. A e Jaksom wmawia, i rwnych im dzielnoci rycerzy na caym nie spotka wiecie, dobrze mu si dziao. Ano z nimi byo le. Cho niby suga pokorny, on z Greczynk Antoni trzli dworem i panami swoimi wiodc ich do zguby. Ani si opatrzyli Jaksowie, jak ona nadesza. W skarbcu nie byo ju nic, jeno pki prne i skrzynie otwarte. Ludzie dawa nie chcieli, z ubogich osadnikw drze nie byo atwo. piewano jeszcze i spijano we dworze, ale i pieni nie byy tak gone jak niegdy, i napojem si trzeba byo obchodzi domowym. Stare miody wyschy do kropli, nowych nie stao z czego syci, a i piwo warzono coraz gorsze. W starym dworcu zniky wspaniaoci dawne, rozchwytali je po trosze mniemani przyjaciele, a teraz ich ju wida nie byo. y jeszcze stryj Janko; cho nieco opodal mieszka, sysza, co si u bratankw dziao; raz czy dwa strofowa mocno i grozi, potem synom u stryjecznych bywa zakaza, potem ju, jakby si cale nie znali, zerwao si wszystko. Czek to by stary, ociay, wicej nad to pocz nie mg, a do krla skary si nie chcia. Serce mu si ciskao, e ojcowizna sza tak marnie, e ziemi nawet rozszarpywano, krwi mu swej al byo, a si do powstrzymania nie mia. Gdy wreszcie cikie bardzo nadeszy czasy, pomyleli o tym Jaksowie, by u stryja pomocy szuka i zasiku, a ten rozgniewany, e go dawniej nie suchano, ani przyj, ani mwi, ani wspomc, ni zna nie chcia i drzwi im swe zamkn.

Tymczasem spodziewanej wyprawy, na ktrej si wszelkie opieray nadzieje, jako wcale sycha nie byo. Krl Bolesaw, szeroko zawadnwszy ziemiami sowiaskimi, od Dunaju do Batyku panujc, nowych wojen ani potrzebowa, ani da. Henryk II, cesarz, w pokoju z nim rzekomym by, drudzy te obawiali si wyprbowanej Szczerbca siy. Na dworze w Jaksowym Borze coraz puciej by zaczynao, ludzie uciekali od podupadych. Wanie zima si bya w kocu listopada na dobre ustalia, niegi nawet upady i trzymay si ju, najlepszy czas do oww nadchodzi. W nich dwaj bracia jedyny ratunek znajdowali i pociech. Dniami i tygodniami siedzieli w puszczach i lasach, ano kiedy przecie do domu zajrze trzeba byo, aby w ciepej izbie od pocz. Dnia tego, gdy si nasze rozpoczyna opowiadanie, Jurga i Andruszka z nieodstpnym Szwabem i ludmi do oww wanie si na dworzec przywlekli, oba chmurni, bo mylistwo si te nie wiodo, spocz jaki czas doma zamierzali. Rozpalono wic ogie w wielkiej izbie i suba si krztaa. Gwidon by do koni zszed, nikogo w izbie, oprcz dwch braci. Niegdy oni wesoymi by umieli, wszystko w nich dobr myl budzio, przygody co najtrudniejsze do przebycia witali ochoczo. Teraz oba milczeli pospnie, patrzc na ognisko, to z ukosa na siebie. Nie odzywa si aden, bo powiedzie dobrego nic nie mg, zego nie chcia. Trwao to dosy dugo, gdy si modszy Jurga odezwa z cicha: Co tobie, Andruszku? Chciaem spyta, co tobie, Jurgo? odpar drugi. Jeszczem ci ja takim nie widzia. A ja ciebie, bracie. Bieda u nas... Bieda... Wojny by nam trzeba... Krl ocia, ju mu si na ni nie chce i nie zbiera. Lepiej mu w Poznaniu siedzie, rycerzy przyjmowa i zastawia stoy. Bieda. Westchnli oba. Szwab, ktry przed chwil do izby powrciwszy u progu sta i sucha, odezwa si, gdy zamilkli Jaksowie. Na bied sobie u nas ludzie radzi umiej, gdy gupi pokj trwa nadto dugo... Spojrzano na niego. Trudno rycerstwu da mieczom w pochwach rdzewie. Nie ma nieprzyjaciela, trzeba polowa na podrnych.

Andruszka gow potrzs silnie. U nas tego zwyczaju nie ma rzek ywo go u nas wszelki bywa zawsze bezpieczny. Swj. to pewnie - mwi Szwab niezmiszany a obcy po co si maj po gocicach wczy ze skarby wielkimi. Co maj za prawo w cudzej ziemi handlowa? ... U nas jeli po dobrej woli podrny okupu nie da, idzie do lochu albo i gow naoy musi. Na czyjej ziemi kupiec zdech, do tego skra jego naley. Bracia pospnie milczeli, Niemiec mwi dalej zwolna, po cichu, oczyma na nich rzucajc kosymi, jak gdyby bada, co z nich te sowa uczyni. Tu by si teraz dobrze obowi mona na tych, co do Poznania, do Gniezna z Grecji i Rusi przecigaj. Spotykaem wozy i konie juczne, na ktre a ochota braa. No, ludzie to niby orni, i elaza by si dobyo przecie, co dawno wiata nie widziao, i krwi innej, nad wilcz, nie kosztowao. U nas bo tego zwyczaju nie bywao! powtrzy Jurga kwano. No, a jam sysza cign Niemiec uparty e greckim kupcom niejeden raz Domaradowie w lasach swoich drog zastpowali. Obowili si mao wiele, przecie im za to nikt marnego nie powiedzia sowa, co wzili, to wzili. Andruszka niechtnie co zamrucza. Ludzie te proci, co mieczw nie maj, ledwie paki nasiekiwane, a i ci zastpiwszy gociniec nieraz z tych wczgw cigali danin. Takie to polowanie jak inne, tylko skrka lepsza. Jurga si rozmia, oczy mu bysy. Lepsze to owy ni na jelenie rzek artujc bo te zotych rogw nie maj, a kupcy trzosy wo nabite. Ho! Ho! wtrci coraz si omielajc Szwab, niejeden z nich przy sobie wicej ma srebra i zota, nieli krl posa Prusakom na wykup ciaa witego Adalberta. Wo go w sztabach, w bryach, w pienidzach i rnych kosztownociach. Jest si u nich czym poywi. Andruszka sucha w ogie cigle patrzc, namarszczony i nie rady. Milczaby! zawoa w kocu na co ludziom darmo robi oskom. Mielimy i my zota i srebra dosy powrciwszy z wojny, a teraz go i prszyny nie znajdzie, chyba na rkojeci u mieczyka. Hej! hej! westchn Jurga. Gdzie si to wszystko podziao. li ludzie rozchwytali, a dobrzy rozdarowali rzek Szwab. I od tych, co po pijanemu rwali, si, moc odebra nie byoby grzechu. Zreszt, od biedy, kocioowi by si te z tego co dao. Jurga wsta i wzdychajc ciko, chodzi zacz po izbie. Pikna Sieciechwna przysza mu na myl, nie byo jej teraz gdzie przy prowadzi i czym obdarzy.

Mnie ju tak dokuczyo to gupie ubstwo i ta pustka nasza, e gdyby mi si jaki Grek nawin, nie rczybym za siebie. Andruszka, jako dobry brat, widzc mnie przy robocie, takeby samego nie zostawi, h? Plugawa rzecz. lepiej wojny czeka rzek starszy. Choby si i nie chciao, to musimy doda Jurga, Grecy jak zwierzyna po lasach si nie wcz. acniej tura ni Greka dosta. Szwab si mia pocz z kta. Wanie bym ja odezwa si mwi panom o czym podobnym, gdybym ju co napytanego i napatrzonego nie mia. Oba Jaksowie zerwali si nagle i przyskoczyli do. Myliwska i wojacza yka w nich zagraa podraniona gupi mow. Moe im nie tyle o zdobycz szo, co o samo polowanie. Mwe! krzykn Jurga rk mu kadc na ramieniu, wiesz co? Gadaj! Szwab, ktry by krpy, niepozorny, wyglda z dala jak prosty parobek i zwykle twarz mia jak bezmyln, gdy si czym rozpali, zmienia nagle oblicze. Mae oczki mu si iskrzyy jak u kota, usta miay, a wos, na wp siwy, wp rudy, najeony jak szczecina, zdawa si podnosi gdyby sier na stworzeniu podranionym. Potar brod rozczochran i zbami, jak mia zwyczaj, kapn. Wiem to na pewno odezwa si e przez nasze lasy kupcy bd cignli z Kijowa przed Boym Narodzeniem. To ich zwyczaj, spodziewaj si ju nasi. Jecha przodem na zwiady posany wypatrywa gociniec i po nich pono powrci. Kupcy maj by znaczni, koni jucznych kilkanacie, a skarby wioz wielkie. To pewnie z nimi bez pocztu i stray nie jad rzek Andruszka. Niby to my nie znamy, co to ich stra i najemne pachoki na cudzych mieciach. Zbierane licho, kulawe i chrome, byle plecy do liku stay. Tyle tylko, e na okaz od pospolitego motochu dadz im siak tak dzidk...albo mieczyk zardzewiay. Na nich jakby prawdziwy rycerz chuchn a dmuchn, na ziemi polec jak odzie, aden palcem nie kiwnie. Nie otrzymawszy odpowiedzi Gwido zmilcza troch, oczyma rzucajc po braciach, dawa trucinie si rozgoci. Ech! szepn w kocu, gdyby mi jeno ludzi dano, ja bym sobie i sam z nimi da rad. Za to sprawa wtrci Jurga daj pokj. Czym za? co zego? podchwyci Szwab. Niechby miociwi panowie pojechali dalej do nas, w niemieck ziemi, zobaczyliby, e i najwikszego rodu duki i komesy w to si wolnego czasu zabawiaj. Ci obcy, co si wcz, lada jaki gmin, wyzwolecy, niewolnicy, mieszczuchy, lada jaka druyna. Na wilka czy na

nich polowa wszystko jedno. Nie wiadomo, w jakiego to Boga wierzy. At, i nikt si za to nie ujmie. Przepado, ta przepado! Oba bracia wysuchawszy nie odpowiedzieli ni sowa, Szwab zmiarkowa, e nasienie zejdzie pniej, i troch przycich, jakby mu to byo obojtne. Podano wieczerz niewykwintn, bo i adwent si ju by rozpocz, a misa nie wolno byo uywa. Kasza i ryba go zastpoway, nad piwo mde innego napoju nie stao. Skosztowawszy go Jurga otar wsy i splun. Liche pomyje rzek ani to w odku zagrzeje, ani w gowie nie zaszumi, lepszy mid stary i wino. A skd je u licha bra? Andruszka te, co lepszy napj lubi, usta wykrzywi. Szwab siedzia w kocu stou. H! h, ozwa si, byoby za co wina sprowadzi i miodu nasyci, eby si dobre polowanie udao. Za zoto wszystkiego dosta. Bracia pospuszczawszy gowy siedzieli jakby nie syszc. Pod koniec wieczerzy Andruszka wstajc spyta jakby od nie chcenia. A kiedy to ta zota zwierzyna ma cign? Szwabowi a si oczy zamiay, ju swojego prawie pewien by. Chciao mu si bowiem obowi raz jeszcze i z tej pustki ucieka, ale nie z goymi rkami. Lada dzie zawoa lada godzina... Na ni by ju trzeba by na przesmyku dobre sobie miejsce wybrawszy. Jurga doda: Zaczepi czy nie...alebym rad widzie, jak to wyglda i jak si to wlecze?... Zreszt okup cign na wasnej ziemi nie tak to straszna rzecz. Bior miasta i krl te opat z nich. Gwido spiesznie mwi pocz. Staniemy u mostu, miociwy panie, u mostu na ruczaju, co si Gniym nazywa. Most paski...Albo to dla nich mosty stawiano? Czy to nie kosztuje? Moe ma suszno mrukn Andruszka na swoim mocie przydybawszy upomnie si o zapat nie grzech. To ziemia nasza. Dla jakiego tam lichego okupu na mrozie siedzie nie warto odezwa si Jurga po namyle kto ich wie, kiedy nadjad, a potem nas zbd jak lisi skrk albo kun. Jeeli zechc zby psim swdem zawoa prdko Szwab to na to przecie sposb jest. Zamiast dalszej rozmowy pocza si ju drobna sw wymiana, urywana i niesforna, ale Szwab widocznie zyskiwa coraz wicej na braciach; ju mu si tak bardzo jak wprzd nie bronili. Na niczym jednak skoczyo si tego wieczora, bracia smtniejsi tylko ni zwykle spa poszli. Jurga myla, jakby Andruszce ycie osodzi, Andruszka, jakby bratu do wesela dopomc.

Nazajutrz dugo zaleeli na ranek, nie byo si czego pieszy ni do czego wstawa. Przyszed Szwab nie mwic nic, tylko oczyma rzuca, wiedzia, e go zaczepi sami. Jako z przeaju zaczli o kupcw rozpytywa i niemal przez dzie o niczym innym mowy nie byo, tylko o nich. Sprzeczano si, wahano, pnym wieczorem stano pojecha i zobaczy, ot tak, co tam moe by. Andruszka i Jurga nie chcieli bra ludzi, aby nikt o tym nie wiedzia, tylko Szwaba za przewodnika. Mieli si uzbroi w kaftany podwjne, w hemy skrzane twarde, dobry or i moty, ale to tylko na wypadek. We dwu na dziesiciu pachokw licho uzbrojonych miao si rzuci mogli. Szwab jednak radzi, pewnych dobrawszy kilku parobaczkw, dla powagi z wiksz si wycign na zasadzk. Sprzeczano si dugo i ograniczono na szeciu. Dwaj bracia ufali w sw si i mstwo. Nieraz konni ca trzod piechoty gnali i w niewol imali. Trzeciego tedy dnia, od stp do gw uzbrojeni, wyruszyli w las jakby na owy. Gociniec, w ktrym kupcy cign musieli, by o dwie mile ode dworu. W puszczy przechodzi on parw, ktrego gbin przepywa ruczaj, a na nim dla grzzawicy i topieliska most wystawiono, gdy raz wojsko tamtdy cign miao. Miejsce u mostu byo dogodne, bo z jednej strony wierki mogy ukry ludzi w zasadzce, dopkiby si caa gromada w d nie spucia. Ucieczka pod gr bya std niepodobiestwem, bo mrz ci j i lisk uczyni. Za wierkami czki kawa nad ruczajem do wygodnie obz dozwala rozoy. Gocica tego kupcy, zimow zwaszcza por, wymin nie mogli, by jedyny do Poznania wiodcy, odwieczny. U mostu wic w rozdole pod noc przycignwszy, Jaksowie rozoyli si poza wierkami. Niejeden raz im w wyprawach rycerskich w daleko wikszym niebezpieczestwie i niewygodzie przychodzio koczowa z ma te garstk na liczniejszego czatujc nieprzyjaciela; nigdy jednak tak smutnie a nawet bojaliwie si do dziea nie brali. Nierycerskie te to byo dzieo. Szwab tylko w swoim ywiole si zda, mia si cigle i biega, spod nawisych gazi ku gocicowi wyzierajc. Podug jego rachuby kupcy o innej dnia porze jak ku wieczorowi przejeda tdy nie mogli, gdy nie opodal byo kilka chat osady, ktr zwano Koodzieje, gdzie kada taka podrnych gromadka przy szopach na noc stawa bya nawyka. Pierwszego jednak dnia nadzieja zawioda, nie byo nikogo na gocicu, drugiego te czekano na prno i Jaksowie ju poczynali z pogaska przeklina sw ciekawo a Szwaba namowy. Mrz dojmowa i wiatr smaga.

Gwido da si im wygniewa i naaja, zapowiedzieli mu, e trzeciego dnia, choby po nocy, do domu powrc. Alici wanie zmierzcha poczynao, gdy na gocicu ukazali si jezdni i juczne konie stpajce powoli. W mgnieniu oka wszystko byo w pogotowiu, ludzie si z barogw pozrywali, a Andruszka zapaliwszy si, jakby istotnie zobaczy nieprzyjaciela, sam wnet pocz rozporzdza i ustawia. Niczego si nie domylajc i nie obawiajc orszak w zwolna i ostronie ku mostowi przyblia si zacz. Czekano, a si cay z gry spuci. Gdy pierwsze konie juczne z przewodnikiem na czele ju na most miay wstpowa, Jurga z Andruszk nagle zza krzakw wypadszy drog im zastpili. Kupiecka gromadka miaa moe pitnacie koni, ze szeciu przy nich ludzi zbrojnych na pozr, licho, na czele jej jecha wsaty, czarny mczyzna w kouchu dostatnim, z noami dwoma u pasa, elaznym motem u sioda i mieczem u nogi. Spostrzegszy naprzeciw siebie zbrojnych stan, inni te ludzie jakby do obrony, cisnwszy si, sposobi zaczli. Przewodnik pieszy popatrzywszy tylko, moe poznawszy, z kim mia do czynienia w bok si zaraz rzuci i znikn. Szwab pierwszy do rozmowy wystpi woajc gono, e przejazd bez okupu nie jest wolny. Wsacz odpowiedzia mu te krzykiem mao zrozumiaym, bo cho to niby ze sowiaska brzmiao, zna w wymowie byo cudzoziemca. Na poparcie wyrazw pocz te garci szuka mieczyka. Na widok elaza, ktre dobywa, w Jaksach krew zakipiaa, ju ich powstrzyma nie byo w ludzkiej mocy. Ucieka kupiec nie mg i myle, bo z obadowanymi i znuonymi komi ani si mia na to porywa. Ludzie jego stanwszy po bokach dobyli te, co kto mia, udajc, e si bd broni zacicie. Od okrutnego ajania zaczto z obu stron. Wtem Jurga i Andruszka skoczyli wprost na wsacza i jeden go zaraz przez eb chlasn czapk przeciwszy na dwoje. Grek odda po ramieniu. Wszcza si tedy utarczka oglna, a e u Jaksw i panowie, i ludzie silniejsi byli, skutek atwo mona byo przewidzie. Dwch pachokw zaraz z koni skoczywszy w las pierzchno, inni popadali od razw, bronicy si kupiec take z konia si zwali porbany okrutnie i ducha wyzion. Konie ich zrazu rway si przestraszone, ale z nich para si na lizgawicy wywrcia, reszt pochwytali ludzie. Nie upyno i p godziny, a caa zdobycz, o ktr si pokuszono, zostaa w rku napastnikw rozgrzanych bojem i wcale nie rozwaajcych, co popenili. Odartego trupa rzucono na gocicu, a Jaksowie z komi jucznymi i adunkiem pucili si ywo do dworu swojego.

Znajc wszystkie cieyny, cho ich noc napada, potrafili przebra si lasami do domu. Ju nawet nie zwaali na to, by si ukry z popenionym rozbojem, gorczka ich jaka opanowaa. Ledwie na podwrzec przybywszy kazali ludziom przyj z pochodniami, zdjte z koni juki poznoszono do wielkiej izby na dole, gdzie si czelad i mnstwo ciekawych dworskich zebrao. Na samym dowdcy karawany dwa trzosy zota zabrano, w jukach za byy bogactwa rnego rodzaju. Najwicej midzy nimi byo zotych i srebrnych lam, jakich nawczas panie do okrycia futer i na suknie uyway, bizanckich purpurowych szat, jedwabiw tkanych we wzory, wreszcie zotych naszyjnikw, kolcw, naczy i rnych wyrobw nasadzanych kamieniami drogimi, malowanych emali kolorow. up o wiele przechodzi najmielsze obu braci i Szwaba nadzieje. By tak wspaniay i obfity, i Jaksowie zapomniawszy o tym, w jaki go sposb zdobyli, odzyskali wesoo cieszc si hucznie i gono. Szwabowi te cz udzielono pikn, ktra mu si susznie naleaa, bo i naprowadzi i karku nastawia. Niemal ca noc trwaa uciecha i rozmowa o wypadku, podsycana baryk wina, ktra si midzy adunkiem znalaza. Sami przed sob uniewinniali si bracia, i Grek pierwszy porwa si do miecza, a oni w prawie swym byli wymagajc okupu na mocie. Cudzoziemiec wic sam swej mierci by przyczyn. Co jeszcze w oczach ich niemaej siy dodawao dowodzeniom, to, e jeden z nich acz lekko, ranny by w rami. Pomsta wydawaa si im suszn, a grabie ledwie za krew pacia. Szwab miejc si upewnia i zaklina, e o podrnego i pies si nie upomni. Kt by zreszt mg i chcia, a wiedzia, gdzie winnego szuka? Trupa mwi jak si to po gocicach zwykle zdarza, to albo pobona rka pogrzebie, lub noc wilcy rozszarpi i nie po zostanie ladu. Ostatnie przypuszczenie byo najprawdopodobniejszym. Zwierza si godnego wczyo duo. Dopki rozgorczkowanie trwao, pki szacowano upy, rozmawiano o potyczce i wzajem sobie pomagano uniewinnia si, bracia zdawali si jakby z powrotem po wojennej wyprawie weseli i rani. Poszli spa, dobrze podochociwszy. Nazajutrz dopiero przyszy jakie obawy. Andruszka pierwszy pad na t myl, wnoszc z rzeczy wiezionych, czy kupiec nie by na dwr krla powoany do Poznania i czy go tam nie oczekiwano. Jeeli go tam krl albo krlowa wygldaa? Jeeli si go spodziewano? Nu mia pozwolenie i pork pask? Co nawczas? Kawa zapisanej skrki z pieczci znalaz si u kupca za nadr, ale w domu nikt czyta nie umia i kartk zaraz Szwab do ognia rzuci, aby ladu nie byo.

Jurga pospnie milcza. I on te przebudziwszy si z rana pocz jako na spraw zapatrywa si inaczej. up zdobyty wydawa mu si ju nie bardzo prawnie przywaszczonym. Przez zby cicho kl Szwaba i jego namowy. Oba Jaksowie chodzili niespokojni. Ludziom, co si na wyprawie znajdowali z nimi, nakazano najsurowiej milczenie. Jeden z nich potajemnie zaraz wysany zosta opatrze, co si z trupem dziao. Kazano mu, jeeliby ciao jeszcze na gocicu leao, zwlec je z drogi i w krzakach gami przyrzuci. Dugim wyda si czas, nim posany wrci i donis dotarszy do Koodziejw, e ludzie od dworu krlewskiego powracajcy do Poznania ciao z gocica zabrali i prawdopodobnie musieli je powie z sob. Dopytywali oni u bliej mieszkajcych, czy kogo nie widzieli w okolicy; wypadkiem trafili tu na przewodnika zbiegego, a ten z niedalekiego ssiedztwa bdc rodem mia wrcz powiedzie, i pozna ludzi Jaksw, a e si to na ich gruncie stao, nikt nie mg by sprawc tylko oni. Krlewscy komornicy ujli zaraz tego przewodnika i zwizawszy go poprowadzili z sob. Ten, ktry przywiz tak niepomylne wiadomoci, sam szczliwie potrafi unikn, i go nie zabrano, udajc podrnego i nie dajc si pozna, skd by. Popoch tedy tym wikszy pad na winowajcw, ktrzy jeden na drugiego nie majc serca zrzuci winy, na Szwaba j walili ca, bo on to pierwszy poda te myl nieszczliw. ktrej pokusie ulegli. Andruszka przewidujc oskarenie mia ju w myli sam jecha do krla, aby przed nim opowiedzie rzecz ca, jak naleao. Jurga si temu opiera, boby to byo niemal przyznaniem si do winy. Szwab te zakrzycza wniebogosy i postanowiono w milczeniu czeka, co z tego wyniknie, na najgorsze si gotujc. Tymczasem wszyscy trzej zwoawszy ludzi sposobili si na wypadek wszelki, jak si tumaczy bd mieli: Pierwszy w kupiec grecki doby ora przeciwko rycerzom i srogim ajaniem ich wyzywa. C wic dziwnego, i obelg i napaci wytrzyma nie mogli? Reszta sama za tym posza. Upominanie si o zapat mostow nie byo bezprawiem. Tak si pocieszano dodajc sobie mstwa, chocia bracia znajc dobrze krla, gwatowno jego i surowo nieubagan, nie kryli si z tym przed sob, i gdyby przyszo stawa na sd jego, spraw by sw przegrali. Krlowi szo o to wielce, aby kupcy obcy bezpiecznymi byli wrd krajw jego, bezprawia i gwaty rycerstwa, zarwno jak i kmieci, i osadnikw, kara bezlitonie. Da tego dowd, gdy niedawno osiadych na puszczy okoo Kamierza pustelnikw reguy witego Romualda, otry, chcc im zoto przez krla dane wydrze pomordowali. Natychmiast ciga ich, apa kazano, obsaczono, ujto i na mier wydano.

Jaksowie mieli u krla zasugi i aski, przyjaci na dworze, rodzin mon wszystko to mogo ich broni w potrzebie, ale w oczach krla nie miaoby wagi, gdy raz co postanowi. Niepokj zwikszy si jeszcze, gdy wkrtce po powrocie posaca, ktry dotarszy do Koodziejw przywiz wiadomo o tym, i krlowi musiano ju da zna o zabitym kupcu, nader przewidujcy Szwab, noc zabrawszy cz upu i gwatem porwawszy greck niewolnic, z kilku ludmi namwionymi uszed tak spiesznie i zrcznie w lasy, i go pogo wysana nazajutrz docign nie moga. Nie bardzo im byo al sugi i kosztownoci, ale Andruszka bola nad strat piknej niewiasty, a ucieczka dawaa do mylenia, e i on si obawia pomsty i przeladowania, i od nich uchodzi... Dwa dni z sob samymi spory wiodc, godzc si, pocieszajc, klnc, bracia przetrwali w niepokoju. Nareszcie, gdy nic sycha nie byo, sdzi poczli, e burza ta moe w inn przecigna stron, gdy nagle noc krlewski posaniec we czterdzieci koni nadbieg, dwr osaczy dokoa i przywiz rozkaz Jaksom, aby si z nim natychmiast przed sd krlewski stawili, jako obwinieni o napad gwatowny, zabjstwo i zupienie kupca, ktry dla krla z Kijowa prowadzi zamwione towary. Ani si temu rozkazowi opiera si, ani ucieka nie byo sposobu, a sd krla - mier bya pewn. Stary komornik i dowdca pocztu pancernikw krlewskich Drogosz, dobrze obu braciom z wojen znany, wszedszy do izby, gdy mu przyszo o tym oznajmywa, z blu rce zaama. Sysza on przykaz z ust samego krla i wiedzia, co o nim trzyma. Jak on tak i wszyscy, co z Jaksami pospou bywali na wojnach lubili ich i przywizani byli do braci. Jurg i Andruszk znano jako ludzi serdecznych, ktrzy na mio sobie zarabia umieli, cho nieraz po oniersku pochoci i porywczoci grzeszyli. Drogosz wszedszy do izby dugo sta niemy, nim si zebra oznajmi, z czym by posany, zdj potem z gowy hem, cisn nim o st i pad na aw. Jaksowie w pospnym milczeniu wysuchali oznajmienia, spojrzeli po sobie, aden si z nich nie ruszy nawet. Min dawno sza, ktry ich do wybryku pobudzi, wytrzewili si ju byli, widzieli co ich czekao. W duszy Andruszka pragn tylko ocali Jurg, a Jurga myla, jakby brata oswobodzi. Na pioruna! odezwa si stary pancernik na pioruna! Cecie to za piwa nawarzyli? Wy? najmajtniejsi ze starych wadykw, wy, cocie zoto garciami rzucali wiedmom kijowskim, ebycie si poakomili na kupca i jak proste otrzyki dla mizernego skarbu na ycie podrnego godzili! aden si na razie nie odzywa.

Krl zy, zaprzysig si, e tego nie przebaczy doda Drogosz wzdychajc. Wida byo z jego mowy, e cho tak mwi, rad by by znale jaki sposb ocalenia ludzi walecznych i dobrych towarzyszw... Suchaj, Drogosz odezwa si po namyle Andruszka nie pytaj, jak do tego przyszo. Bies nas skusi w niemieckiej skrze. Co si stao, na to niema rady. Powiem ci jedno, doda wskazujc na brata, ten nie winien nic, jam starszy, jam mu i kaza, co si stao, ze mnie poszo, nie z niego. Wtem Jurga przerwa: Nie suchaj go. Bg wiadek, jam si pierwszy Niemcowi da zwie i skusi. Trzeba da gow, dam j nie targujc si, byle Andruszce si nic nie stao. On poszed za mn, nie ja za nim. Kamie i przechwala si. Jeeli krl nas nie poszczdzi, to Bg si zmiuje. Chcieli mwi i sprzecza si, gdy Drogosz rk zamachn tylko. Jam tu nie sdzia, mnie was obu przystawi kazano. Powiecie krlowi, jak si rzecz miaa. Pospuszczali gowy Jaksowie, a Drogosz zadumany przyrzuci; Pki jeszcze czas, lijcie do stryja, niechaj on przybywa prosi za wami. Dajcie zna przyjacioom, niech jad i prosz, jeeli nie krla, bo do niego w gniewie przystpi trudno, to do krlowej, Wiele ona moe. Ano, Bolesawowskie sowo straszna rzecz jak grom, krl si zakl. Niewiele na tym nadziei. Albo i adnej dokoczy Andruszka. Kto si dzi wstawi za nami? Stryj dawno zagniewany, zna nas nie chce, przyjaciele dopty trzymali z nami, pki szczcie byo. Nikt nie powie sowa, aby si z ask paskich nie wyzu. Niech si dzieje wola boska, moe jedn gow dajc ocalim drug, ja moj poo. Chyba ja mrukn Jurga albo nie, to oba. adnemu z Jaksw na myl nie przyszo uczynku si zapiera, po oniersku, co popenili, do tego si znali, a trzeba byo gin, aden si z nich mierci nie lka. Patrzeli jej nieraz w oczy na po bojowiskach. Drogosz widzc, e o niczym nie myl, sam dworskim szepn musia, aby starego Jaks i innych plemiennych objechali, zaklinajc o pomoc dla nieszczliwych. Wedle rozkazu krlewskiego zabrano towary, jakie si znalazy. konie kupca i wszystko, co do naleao. Z poudnia potem oba bracia na konie siedli dwr swj stary egnajc oczyma i rozpakane sugi, co si w podwrce zwleky zawodzc a jczc. Otoczyli ich wkoo ludzie krlewscy i pucili si jak pogrzebowy pochd milczcy do Poznania. Wiedzieli, e na swj grd stary nie wrc. Rozdzia 2.

Chocia w owych czasach osady po krajach z dala od siebie rozsypane byy i wielkie je dzieliy przestrzenie, gony wypadek z Jaksami, z ust do ust podawany, rozszed si zaraz daleko, na wsze strony. By moe, i przyjazny obwinionym stary Drogosz, ktry ich pragn ocali, umylnie powoli z nimi cign, po drodze rozgaszajc, co si stao, aby tym sposobem rodzin obudzi i w pomoc j powoa. Byli te, jakemy mwili, modzi Jaksowie, mimo buty swej i szalestw, lubionymi powszechnie, znano ich wady, a ceniono przymioty, ktrymi je okupywali. Gowy byy zapalone, serca dobre, nierozwaga wielka, pocho bez miary, al te i skrucha serdeczne. Na dworze paskim i w wojsku Bolesawa mao byo rycerstwa tak powszechnie umiowanego, jak Jurga i Andruszka. Nikt ich nie wyprzedzi, gdzie karku trzeba byo nastawi, w niebezpieczestwo si rzuci, za przyjaciela uj, majtkiem lub krwi paci. Ilu towarzyszw wykupili z niewoli, ran odnieli bronic ich i zastawiajc si za nich, nikt by nie zliczy. Cz znaczniejsza mienia posza tak nieopatrznie dla mioci ludzi. Nie odjecha nikt od ich progu daremnie, jeli to, czego da, speni mogli. Oba spoem, we dwu, nie mieli lat pidziesiciu, modzi, silni, zdrowi, pikni, niedawno jeszcze wiele obiecywali po sobie, krl na nich rachowa, teraz wszystko to jedna chwila szalona wniwecz obrcia. al te by powszechny; przeklinano kupca nieszczsnego, ktry mia dwu tak dzielnych rycerzy ycie kosztowa. Wszyscy ich niemal uniewinniali, przypisujc napa t modzieczemu szalestwu, a mier przypadkowi. Inni wiedzc o przewrotnym Szwabie, ktry wisia przy nich, win ca skadali na niego i w tym si nie mylili, e jego poduszczeniu spraw przypisywali. Nikt jednak, posyszawszy, jak si rzecz miaa, dowiedziawszy si o krlewskim gniewie, nie wtpi, i Bolesaw kar domierzy okrutn. Im wyej w askach jego stali dwaj rycerze, tym si nawet sroszej sprawiedliwoci spodziewa byo mona. Po drodze zbiegano si przypatrywa dwm jadcym w tym otoczeniu Jaksom, jakby winowajcom wiedzionym na stracenie, czujc ju, e ich mier nie minie. Drogosz wszystko czyni, co mg, aby podr jak najduej trwaa. Tymczasem stao si te, czego nikt si nie spodziewa, e uchodzcego z zapakan i lamentujc Greczynk Gwidona, ktry za granic przekra si spieszy z upem swoim, pojmali ludzie krlewscy przypadkiem i do Poznania go odstawili. Temu, nieli Jaksowie przybyli, krl po krtkim badaniu zaraz eb ci kaza, niewolnic oddawszy do dworu krlowej. Szwab badany, bronic siebie,

win skada na Jaksw i w ten sposb jeszcze ich wicej obciy, a krla rozsierdzi. Na drodze ju od przejezdnych komornikw paskich dowiedzia si Drogosz, i Gwidon yciem przypaci. Z Jaksowych Borw zaufany suga stary, w chwili, gdy Jurg i Andruszk brano, oklep na konia skoczywszy polecia o mil kilkanacie do stryja, ktry mieszka na grodku swoim w Niemierzyszczach. Czek to by lat ju bardzo podeszych, za ktrego teraz dwu synw na wojn stawao, bo on ju dawno pocztu prowadzi nie mg. Swojego czasu zawoany dowdca, bi si, gdzie tylko zabrzczay miecze, bywa niejeden raz na Czechach i w Pradze, chodzi na Lutykw i Pomorcw, na Prusakw, na Ru, na Wgrw i Niemcw. Kilka razy pokuty i porbany, na pobojowisku zosta za umarego, bywa w niewoli u Sowian, zna i niemieck. Zawsze mu jako szczcie suyo, i przycierpiawszy wyrwa si na swobod i ycie. Teraz rany si stare otwieray, o kiju chodzi musia, wosy i brod zapuci dugie, a ca pociech jego byo, cho chrzecijaninem zosta, starych sucha pieni. Temu niewiasty i dziadowie wdrowni, ktrych ugaszcza i broni, musieli niemal po caych dniach i wieczorach nuci. Ustawao to tylko, gdy duchowny jaki do dworu przybywa. Na starego Janka nieraz donoszono kapanom, e w nim ta mio dawnej pogaszczyzny zostaa, a e nawczas tpienie wszelkich pamitek, do ktrych co ze starej wiary przylgn mogo, byo kapanw obowizkiem, zjedali oni czsto do Niemierzyszcz, aby Jaks w wierze umacnia, a precz odgania zwyczaje, ktre zachowa po kryjomu, tak jak nieboszczyk brat jego, ojciec dwu braci. Nawczas stary przyjmowa duchownych ze czci wielk, jaka im naleaa, milky na czas pieni, wynosili si do lasw dziadowie. Janko stawa si z ksimi pobonym, chocia byle oni za wrota, wszystko znw do starego porzdku wracao. Nie byo na to sposobu. W przekonaniu Jaksy to, co byo, mogo si jako pogodzi z tym, co nastawao, rad by przynajmniej oboje poczy, bo mu przeszoci dusznie al byo. Pobaa te po cichu tym, co z ni trzymali, przez szpary patrza, gdy po lasach, na uroczyskach ciaa palono i tryzny odprawiano, gdy na Kupa gromady ognie rozkaday i stadem chodziy szalejc. Dziady i glarze byli i jego najmilszymi gomi, a e o tym wiedzieli, z caego wiata si tu wlekli i siadywali dugo, bo pod jego dachem byli bezpieczni. Nieraz, gdy mu pieni dawne nucono, Jaksa si spaka, zy otar po cichu i westchn, i kl piorunem, ale tego nie sysza nikt, jeno jego dziadowie. Mimo to nowej wiary obowizki spenia cile, posty zachowywa, do kocioa jedzi, pki mg, a synw do pobonoci na kania.

Dla dzieci po staremu by surowym. Matki ju one dawno nie miay. Czeszka Drahomira, jedyna ona Janka, zmara mu jako wprdce po przyjciu na wiat synw, a potem si ju nie eni. Synowie Janka stryjecznych prawie rwienikami byli i jak oni ludzie rycerscy a wojenni. Starszy Miklasz i o trzy lata za nim bdcy Oleksa chodzili z pocztami na wyprawy, a czasu pokoju u ojca pierwszymi tylko sugami by musieli. Kocha ich, ale im nie folgowa. Albo ludzi do wojny sposobi, lub konie mode objeda, albo osadnikw i wioski nowe opatrywa, co dzie ich posya stary spoczywa nie dajc. Obu im ju od roku on szuka, aby pki pokj trwa, mogli sobie gniazda zaoy i now rozpocz rodzin, lecz nieatwym by w wyborze. Naprzd nie dowierza niewiastom, wiele wymaga od nich, potem rad szuka krwi i plemienia dobrego. Sam bowiem kneziem si mienic, bo z poda to wiedzieli, e niegdy Jaksowie u Serbw panowali, lada jakiej niewiastki do domu wprowadza nie chcia. A e mu z on Czeszk dosy dobrze byo na wiecie, dla synw te si za dziewkami stamtd oglda, niemniejszymi wszake jak Stawniki i Wrszowice. Dumnym by wielce i mao komu kroku ustpi. Dlatego te moe, gdy si rni nowi na przd powysuwali rycerze, na dworze w askach i dostojestwach zaczynajc przodowa, on si powoli od dworu uchyla j i w kocu zosta w ukryciu wiekiem si skadajc. Na grodku swym tak panowa samowadnie jak krl w Poznaniu. Grdek ten w Niemierzyszczach, u cieku dwch rzeczuek na pagrku wystawiony, stary by, nie wyglda pokanie, lecz obroni si mg i niejednemu ju opar si napadowi. Zajmowa przestrze dosy obszern, objt wysoko wysypanymi waami i ostrokoami, bo w razie najcia caa ludno z podzamcza mieci si w nim musiaa. Dwr te by liczny, ludzi ornych, szczeglniej konnych pancernikw, zawsze okoo dwchset stao w pogotowiu. Oprcz dworca starego, jeszcze wedle dawnego obyczaju z drzewa wystawionego, mnogie szopy, obory, stajnie, spichlerze, czeladnie dokoa, byy ustawione. Stary Jaksa w wielkiej izbie swej latem i zim przy ogniu siadywa, nie wygasa on nigdy prawie w ogromnym kominie. Tu to na awach, czsto po kilku na raz, u drzwi, zabierali miejsca dziady, lepce i glarze. Malekie okna niewiele wiata wpuszczay. Janko albo przed ogniem na stoku siadywa, lub te si ukada na skrach, ktre w kcie leay. Gromada psw zawsze go otaczaa, bo jak dawniej myliwym by wielkim, tak teraz cho patrzy na nie lubi, e mu owy przypominay. Niegdy on nawet na wojn idc, po parze psw biera z sob i mwiono, e mu jeden z nich ycie uratowa, gdy na Niemca, ktry ju Jaks z konia obalonego dusi, padszy tak go gry pocz, i panu si da dwign i obroni.

Gdy z Jaksowych Borw przypad tu w suga stary z wiadomoci o losie Jurgi i Andruszki, na podwrku znalaz Miklasza i zaraz mu tu, jak sta, rce zaamujc wszystko wypiewa. Midzy dwoma Jaksw dworami nie byo ju z dawna adnego stosunku z rozkazania Janka, ktry synowcw zna nie chcia i mwi sobie o nich nie dawa. Chocia zakaz ten trwa zawsze, Miklasz si wszake nie waha, posacowi poleciwszy sta i czeka na podsieniu, sam zaraz i do ojca. W izbie na ten raz adnego dziada nie byo, stary sam jeden rce zwiesiwszy u ognia siedzia, a duma. Ledwie stpiwszy na prg syn zaraz odezwa si, jako to byo w obyczaju, e ze z wieci przybywa. Nie trzymaje mi jej jako miecza nad karkiem, a mw zawoa stary. Dusza to bya hartowna, co si lada czego nie ulka. Z Jaksowych Borw suga przybieg rzek Miklasz. Tam si nieszczcie stao. Jurga z Andruszk napadli na gocicu kupca Greka, ktry dla krla z Kijowa wiz kupi, powanili si z nim, zabili i odarli. Krl po nich przysa i kaza ich na sd swj stawi w Poznaniu. Janko wysuchawszy syna gow tylko potrzs, dugo mu sowa brako. Jeli tak jest odpar w kocu cicho jeli prawda, a krl si nie zmiuje nad nimi, da bd musieli szyj. Na Jaksw cay rd padnie haba i sromota niezmazana... Zaama stary donie. Co czyni mrucza co czyni? O miosierdzie prosi dla otrw czy za cudz win hab ponosi? A zda si u Bolesawa baganie? A pomog u niego zy i proby? Zamylony, dugo w ziemi patrza, potem skin, aby mu sug starego przywoano. Ten, gdy wszed i rzuciwszy si na ziemi czoem bi, bo czek by niewolny, z paczem potem szeroko j opowiada, jak si to stao. Tym lepiej mg opisa wszystko, bo cho niemody, ale krzepki i sprawny, nalea do tych, co z Jaksami u mostu byli, kry si z niczym nie widzia teraz potrzeby. Dowiedzia si wic Jaksa, jak si to nieszczcie stao, kto by jego pierwsz przyczyn. Puciy mu si zy milczce, odpraw da czowiekowi rk i siedzia w mylach zatopiony jak martwy. Syn sta czekajc na rozkazy, ale ojciec ani si zwraca ku niemu, jakby zapomnia o nim. Potem do siebie sam niby pocz mwi z blu si zachodzc: Niechaj gin otrowie, niech przepadaj marnie! Niech kkol idzie w ogie, aby czyste ziarno zostao. Mamy si my czyci za pomazanych ujmowa? E! Andruszko! bracie mj miy, nie ich mi al, ale ciebie, jeeli ty z tamtego wiata patrzysz na niegodne ciebie potomstwo!

Miklasz, cho si nigdy nie mia ojcu w niczym przeciwi, rad by by za stryjecznymi przemwi sowo, ano, westchn tylko. Zwrci si Janko z brwi nawis ku niemu, jakby pyta, a chcia sucha. Rodzica dawno stracili, w ze rce popadli pocz cicho Miklasz. A krew to Jaksw bujna, co nie atwo ostyga przyrzuci Janko gow skaniajc. Uderzy w donie i zaama je. Krl, jeli nie im, to nam i rodzinie si umiowa powinien rzek. Nie im ycie, ale nam wemie saw poczciw. I wsta nagle z siedzenia, cho si pod nim nogi trzsy, chwyciwszy za stoek, aby si na nich utrzyma. Spod siwych brwi nawisych oczy mu poyskiway. Jeeli jeszcze czas, jeeli czas miosierdzia prosi, zawoa, nie dla nich, ale dla was, dla mnie, dla tych, co pomarli i co y bd po nas... Jam stary i niedu, ale mi trzeba, ale musz! Miklasz, ty pojedziesz ze mn, konia sioda ka! Stary ju od lat kilku z cikoci chodzi o kiju, konia nie dosiada dawno, rozkaz synowi zda si tak dziwnym, i si ulk. Ojcze miociwy rzek z pokor ale jake wam i pomyle o koniu... jak o podry? Mrony czas, a wycie sabi. Na saniach lee nie mog, pocz Jaksa stokiem bijc o ziemi nie nawykem, to babska i chopska rzecz, jam onierz. Starego mi mojego osioda. Kouch wezm, jecha musz. Na prno si syn ofiarowa jecha z bratem do krla; upar si stary Janko i sucha nie chcia. Nie byo z nim co rozprawia, gdy raz wyda rozkaz, a rzek swoje. Wic na caym dworze poruszyo si wszystko na t niesychan nowin, e pan jedzie do krla. Przestrach ogarn ludzi, bo jake to co gronego by musiao, gdy tego starca, zamanego nie moc, dwigno w tak por na nogi? W milczeniu pospnym wnet si poczto przysposabia do drogi. Stary nie mwic ju nic, dawa znaki. Na ostatek, gdy o koniu oznajmiono, e sta pogotowiu, dwu ludzi go do prowadzio. Trzeba byo starego podnie na ramionach, aby go posadzi na grzbiet wierzchowca, lecz gdy si raz znalaz na nim, ju si nie zachwia. Przeprowadzony przez cay dwr, z garci ludzi i synem wyruszy Jaksa do krla. Padn mu do ng rzek do syna prosi go bd, a nie ubagam, wynios si z tej ziemi, nie chc jej zna, aby nam sromu nie wytykano. Do Serbw pjdziem albo do Czechw. Jakby gorczka jaka owadna starym Jaks, bo cho go podtrzymywa byo potrzeba i widocznie sab ze znuenia, ledwie koniom dajc wypoczynku pospiesza nie tracc chwili.

Zna on porywczo krla, ktry co raz postanowi, nigdy z wykonaniem nie zwleka. Sowo u niego czynem byo. Wic, cho czasu si zdao dosy, nimby sprawa rozsdzon zostaa, niecierpliwy spieszy a pdzi. Czu te moe, azali mu ycia stanie na dokonanie, co postanowi. Drugiego dnia ju mu tchu brakn zaczynao, bo i wiatr by ostry a zimnem smagajcy, i drogi cikie, pozawiewane, a ko stary czsto na nogi szwankowa. Na noc nie dajc si powstrzyma dla spoczynku, gdy konie zjady, sadza si kaza na wierzchowca i cign dalej, lecz nad ranem siy coraz wtlejce nie starczyy ju. Musiano go przy pierwszej chacie nad drog znie z sioda na rku i w izbie pooy, aby si pokrzepi. Stary paka niemal, e dalej jecha nie mg, lecz pada z konia, cho go syn i ludzie trzymali. Chaupa ndzna bya i uboga, wic go w porodku, dla usawszy oe, przy ognisku pooono. Tu zaledwie legszy poczu sam zaraz, e mu ostatnia nadesza godzina. Chcia si orzewi jakim napojem, dano mu wod i wino, ktre syn zabra z sob, ale ju to nie pomogo. ycie, ktrego niewiele w nim byo, nagle si wyczerpao, gasn w oczach, powieki mu zapaday jak do snu. Syn przy nim przyklk paczc, starajc si uspokoi, dopraszajc, aby spokojnie usn i snem si pokrzepi. Jemu chwilami niepokojem i boleci paay oczy, czu ju, a wiedzia, e na drodze, na rozdrou, nie docignwszy celu, marnie zemrze przyjdzie. Miklasz ozwa si gosem osabym Miklasz, zaklinam ci na wszystko, co wite, co najdrosze, na krzy Paski, na mio, jakcie mieli dla mnie, uczycie, prosz, co ka, czego dam. Syn na znak posuszestwa rk przyoy do piersi. Mnie tu umiera przyszo mwi gosem gasncym stary od doli i przeznaczenia nie uwolni si nikt. Jak skoro umr, Miklasz, wsadzicie mnie na mojego konia, przywiecie do niego, trzyma bdziecie, bym nie pad...i pojedziecie ze mn, z trupem do Poznania, przed krla... Powiecie mu, jako nie mogc ywy przybywam umary, prosi za rodem moim. Nie zlitowaby si ywemu moe, nieboszczykowi si umiuje... Rozumiesz to? Miklasz zmilcza przeraony. Rozumiesz powtrzy stary tak ma by! Tak ja chc! Niechaj mnie Bolesaw zobaczy. Suyem mu wiernie, krew laem dla niego. Jeli litoci nie bdzie mia, niech nas Bg sdzi... Zabrako staremu tchu i siy, gow zwiesiwszy na piersi kona zacz. Oddech sta si zrazu przyspieszony, potem wolnia coraz, synowi rk wycign i trzyma go przy sobie, a do mu styga i twardniaa. Nie upyno wier godziny, a stary Jaksa szepnwszy jeszcze po cichu: Dziadw z domu nie pdcie... skona i skostnia.

Miklasz klcza przy nim osupiay z alu, wrd ludzi, ktrzy zbiegszy si do swojego starego pana zawodzili ale. Nierycho wspomnia na sw przysig, nie pozostawao mu nic, tylko speni co rychlej przykazanie rodzica. Dziwne to byo i straszne widowisko, tego umarego starca, zbladego, ze zwis gow, podtrzymywanego przez dwu obok jadcych ludzi, oglda po mierci jeszcze zdajcego na spenienie obowizku. Stawali ludzie po drodze przypatrujc si dziwowi temu, nie umiejc go sobie wytumaczy. Podr, mimo nakazanego popiechu, szybk by nie moga. Opnia j w trup chwiejcy si i opadajcy, przy ktrym ludzie si cigle mienia musieli. Tak w kocu zbliyli si ju do krlewskiego grodu, gdy na gocicu ten sam Drogosz, ktrego krl po Jaksw posya, wyprawiony gdzie znw przez niego, spotka si z aobnym pochodem. By on te Miklaszowi z wyprawy ruskiej dobrze znanym i przyjaznym. Zrazu osupia na widok jadcego nieboszczyka, ale wnet mu Jaksa wytumaczy, jakie od ojca otrzyma przykazanie. A e wanie w tym miejscu, gdzie si spotkali, znuonym koniom popa byo potrzeba i szopa si z gospod trafia, w ktrej mogli ognia rozpali i ogrza si nieco, weszli do niej razem. Pierwszym byo sowem Miklasza spyta, co si dziao ze stryjecznymi. Drogosz ciko westchnwszy zmilcza, zna byo, e nic do powiedzenia nie mia. Gdybycie nie wiem jak spieszyli rzek w kocu nie wiem i nie rcz, azali na czas dla ocalenia ich traficie. Gdym ich obu na grd przywiz, krl na oczy ich widzie nawet nie chcc natychmiast do ciemnicy wrzuci kaza. Dowiedziaa si krlowa, pani miociwa a pobona mwi dalej krlowa, ktrej kada kropla krwi przelanej drugie tyle ez kosztuje, wita i dobra pani nasza, popieszya wic do krla. Mymy wszyscy o to prosili, bo al srogi takich dwu rycerzy postrada ni jednego tam jakiego zadawionego Greka. Prosia krlowa na kolanach i bagali inni, pono nadaremnie. Tymczasem mnie krl wysa precz. Nie wiem, co si stao. Gdym na konia siada, kapelana krl swojego wyprawi do nich aby spowied uczynili, katowi si kazano sposobi do wizienia. Krl jak mwiono, sfolgowa pono o tyle, e nie publicznie mia ich da ci, ale w lochu. Przecie! Bg wielki! Nie wiem...Krlowej zy wiele mog, cud si mg sta. Jedcie, procie, niechaj nieboszczyk stanie przed nim w imi sub swych go bagajc. Jeeli czas, jeeli czas! - westchn Drogosz stary. Miklasz wic i spieszy postanowi, ale koniom znuonym tak, e si zaledwie wloky, da trzeba byo chwil odpoczynku. Drogosz te swoim wydycha dawa. Straszny gniew naszego pana mwi stary pancernik. Widziaem ja go nie raz na wojnie, gdy nieprzyjaciel rozjtrzy, bez opamitania leccego na tumy, ale straszniejszy jeszcze we dworze, pod dachem, rd pokoju, gdy mu niesforno jak albo gwat krew poburzy. Krlowa dobroci sw wiele moe,

pohamuje czasem i wymodli, przecie teraz nie wiem, czy i ona, i wy z nieboszczykiem potraficie go zagodzi. Rozar si okrutnie, moe nie o kupca tego, wicej o to, i rycerstwu caemu zaka zrobili. A i kupiec te czek by zacny. Gdy wie pjdzie o mierci jego, odstrczy i odpdzi od nas innych obcych ludzi. Gdym z Jaksami waszymi przyby, mwi cigle Drogosz, a szedem si miociwemu oznajmi, spostrzegszy mnie, jak jest ciki, z siedzenia wnet porwa si biegnc prawie. S te otry? zawoa. Przywiozem ich odezwaem si. Rzu sptanych do lochu! krzykn, sdu nie ma, jeno stryczek i miecz! Omieliem si skoni. Miociwy panie rzekem modzi s, krewcy, namowa za... Milcz! zawoa Milcz. Przykadu trzeba lub nikt si do nas jecha nie way. Rodu s znacznego, wic im si ni e wszystko dlatego wolno. Zai! Jak dwu im gowy z karku spadn, stu si ulknie i strzyma. Id, ani sowa, do ciemnicy. Nie wiem, co krlowej rzek. Mieli wstawi si duchowni, mieli prosi za nimi powinowaci, Lisowie i Pobogi, i inni, ano, wola krla elazna. Nie zna on pohamowania w gniewie, a gniewem paa strasznym. Zna sam Miklasz krla, widzia go nieraz na polu bitwy, gdy pami traci tak, e go nic pohamowa nie mogo, niewielk te i on mia nadziej. Musia jednak dopeni przykazania rodzicielskiego. Rozstali si wic ze starym Drogoszem i pochd z nieboszczykiem rozpocz si na nowo. Zbliajc si do Poznania i grodu, gdzie coraz wicej ludu uwijao si w pobliu, ledwie si mogli przebi przez gromady ciekawych, ktrych to straszne zwabiao Widowisko zmarego starca wiezionego na koniu, ktrego na rkach niemal ludzie dwigali, za nim jadcego syna z gow odkryt i caej tej druyny, wlokcej si jakby ze wstydem, upokorzeniem i trwog. Kupy ludu poczynay si cisn okoo nich coraz tumniej, tak e gdy do wrt zamku przybyli, rozpdza je musiano. Miklasz tu naprzd wystpi, ciao wyprzedzajc. Za nim wieziono ojca, ktrego zblady i posiniay trup ledwie kilku ludzi w mierze utrzyma mogo. Pieszy pachoek konia w rku powoli prowadzi. Pozna ju w ostatnich latach Mieszkowych rzdw, potem za syna jego, urs by na znaczne miasto. Sam te zamek, ktry niegdy cesarz Otto III jako sprzymierzeniec krla i druh jego odwiedzi, skd pieszo po suknem wysanej drodze boso szed do Gniezna, do grobu mczennika Wojciecha zamek od czasw Mieszkowych wzmg si i rozrs, a krlewsko wyglda. Obok dawnych dworw drewnianych kaza w nim Bolesaw murowane palatium wystawi dla siebie, takie niemal, jakie cesarze mieli w Dziewinie i Merseburgu. Tu na gruzach dawnej pogaskiej kontyny koci katedralny, pierwsza w Polsce z gnieniesk stolica biskupia wznosia si z kamienia ciosowego zbudowana. W porodku niej, naprzeciw wielkiego otarza, spoczy ju zwoki

ojca Bolesawowego, Mieszka, i on te sam zawczasu tu dla siebie grb sposobi kaza, chcc lee obok rodzica. Dubrawka, matka Bolesawowa, w katedrze gnienieskiej, ktr wzniosa, spoczywa chciaa. Zmienio si tu wiele od skromnych owych pierwszych czasw, gdy rzemielnikw brako i starymi si domowymi sprztami obchodzono. Owe sta pancernikw Mieszka urosy teraz na tysice, skromna gromadka dworzan paskich w rj ogromny wspaniaego dworu si rozmoga. Kady poczet wojsk krlewskich zbroj teraz osobliw, orem i barw sukni szczegln si odznacza. Ani cesarskiej Stray zbrojnej Bolesawowska nie ustpowaa. Wojennego pana, ktry wiksz cz ywota spdzi w polu i na koniu, od Moraw do Batyku, odzyskujc i zawojowujc ziemie, aby ze sowiaskich plemion wielu, jedno wielkie stworzy pastwo (czego ojciec pragnc dokona nie mg), wojennego pana dwr te cay by rycerski, zamek onierzem si roi, roi duchowiestwem, posami ze wszech krajw i nieustannym goci napywem. Z Rusi, Moraw, Czech, Chrobacji, Wgier, od pogaskich jeszcze plemion sowiaskich nieustannie szli tu jedni prosi, drudzy przeprasza, kania si, dary nie, aski jedna. Gromadnie, ludno, gwarnie byo na zamku wielkiego krla, a ci, co dawniejsze pamitali czasy, pozna go teraz nie mogli. W tej izbie wielkiej, w ktrej niegdy wadykw Polan Mieszko przyjmowa, dzi by swych goci codziennych krl Bolesaw nie posadzi i poowy. Dla nieustannego ich natoku musiano obok zamku wznie gmach osobny, rozlegy, ktrego izby, na supach porodku sparte, czterdzieci stow gocinnych, powszednich dni zastawionych, pomieci mogy. Gromada te podkomorzych, komornikw, stolnikw, czenikw, podczaszych i wszelkich urzdnikw dworskich czuwaa nieustannie, aby krlewscy gocie po krlewsku byli przyjmowani. Wiksza cz dworu paskiego, gdy na przyjcie cesarza Ottona III, gwoli obyczajowi zachodniemu, na sposb woski i frankoski przebran zostaa, pniej te dla cudzoziemcw i okazaoci wikszej w stroju tym chodzi musiaa. Czelad wic i pacholta, wczesn mod, strj miaa przepoowiony na dwoje, tak e jedna jego strona czerwon barw, druga t bya i kaftan rkawy mia rne, a przez plecy rozcity by na poy. Nie ujrzae ju tam teraz dawnego obuwia sznurowanego, tylko buty i trzewiki, ktrych koce skuwkami lnicymi byy nasadzone, a boki szyte kwiecisto. Co dostojniejsi ze dworu acuchami na szyjach si odznaczali, a paszcze wszystkie zotem lamowane, srebrem naszywane by musiay. Przepych wida byo wszdzie, bo go krl lubi i rad na swym dworze oglda, aby od innych poledniejszym nie zosta. Uzbrojenie te, dawniej proste, wykwintniejszym byo u Bolesawa i jednostajnym. Jednego onierza w jedzie nie mia krl, ktry by cay od stp do gw pancerzem skrzanym, usk elazn

naszywan, nie by okryty. U starszyzny przy takiche hemach, okutych elazem, purpurowe i biae powieway kity. I tarcze te pieszakw wieciy gwodmi i byszczay blachami, a po znakach ich kady poczet i ziemi odgadn byo mona. Zostay dzidy i moty, a mieczw elaznych przybyo, leay ich cae komory, aby ludzi kadego czasu tysice mona uzbroi. Niejeden te na grodzie mieci si dwr krlewski, miaa swj oddzielny krlowa Emnilda, owa wita pani, crka Dobromira, ktr ju trzeci krl zalubi, a nad wszystkie swe szanowa i kocha. Czsto te Mieszko, syn Bolesaww, i modszy Dobromir a starszy od nich Bezprym, z krlowej Wgierki narodzony, i crki paskie tu przebyway, a ona Mieszkowa, siostrzenica cesarska Ryksa i wielu ksit sprzymierzonych i pokrewnych, tak e coraz obszerniejsze gmachy zamkowe czasem ich ledwie mogy pomieci, niekiedy nie mieciy. W podwrcach, jak na targu w uroczyste dnie, w dzie i noc przebi si byo trudno przez tumy. Musiano te cz dziedzica sznurami odgradza, aby codziennym turniejom i zabawom rycerskim, jakie pod okiem paskim dla rozrywki si jego odbyway, plac zostawi swobodny. W chwili gdy Miklasz Jaksa za sob prowadzc ciao ojca wjeda w bram zamkow i oczy wszystkich si na zwracay, komornicy krlewscy postrzegszy wiezionego trupa, z ktrym w podwrzec wprost jechali, ulkli si wielce. Nie mieli powstrzyma, ale wnet oznajmiono starszemu nad dworem, ktrym by Sieciech, aby krla uprzedzi lub rozporzdzi, co naleao. Wybieg wic zaraz Sieciech, w pan powany w czarnej sukni dostatniej, z acuchem na szyi, w kopaku sobolim, z lask kut w rku, aby si sam dowiedzia, co by to oznacza miao, i pochd, ju ku drzwiom murowanego gmachu dcy, zatrzyma. Musia si Miklasz tumaczy, w jakim od umarego jecha poselstwie. Przykazawszy mu stan, Sieciech popieszy do krla, ktry z ulubionym sobie opatem tynieckim, Aronem, na osobnoci si zabawia. Przeszedszy komnat kilka Sieciech u drzwi paskich oznajmi si kaszlem i lekkim laski o ziemi uderzeniem. Krl w sypialni swej odpoczywa. Ogromny ogie paa w kominie : kapturem, przed nim Bolesaw w krzele poduszk nakrytym siedzia. By ju nawczas wielki podbojca i wojak niezmordowany nieco wiekiem ociaym. Ciemny, bujny wos kdzierzawy okrywajcy mu gow siwizna gdzieniegdzie srebrzya, odkryo si wspaniae czoo, ktre troski poryy. Twarz pen, ogorza, rumian dwoje oczw ciemnych zdawao si niemal ca wypenia, tak wzrok ich gasi i ciera, co si na niej innymi wyraao rysy. Ust niewiele wida byo pod wsami i brod, wybuja szeroko. Pier wydatna, rozoyste ramiona, przygarbione nieco, cae ciao bujne i silnie rozrose uczyniy ze olbrzyma, gdyby wzrost odpowiada ich rozmiarom. Otyo przysza z wiekiem i ciarem swym nuya starego bohatera.

Kouch soboli, jedwabiem pokryty, stanowi ubir cay. Spod niego wida tylko byo bielizn cienk i mikkie na nogach buty, futrem bramowane. Obok krzesa krlewskiego sta mczyzna w czarnej sukni dugiej, wzrostu susznego, chudy, twarzy bladej, powanej a mylcej. Wos krtko obcity, wygolona korona, krzy zoty na piersiach oznaczay duchownego. W rysach jego czyta byo trudno, cho jak zagadka nciy tajemniczym swym wyrazem. Bystry tylko rozum zdradza wzrok biegajcy ywo. Krl snad go sucha, gdy Sieciech uchyliwszy drzwi z niskim pokonem do sypialni si wsun. Na obliczu paskim dostrzec byo mona nieco zniecierpliwienia, ale stary Sieciech, ktry pana swojego zna dobrze, a wiedzia, jak sobie z nim poczyna, bynajmniej si tym nie poruszy, cho brwi gronie si cigajce i oczy w siebie wlepione zobaczy. Pogadzi rk brod, nie spieszc z mow, krl cigle zwrcony do czeka, jakby pytajc wzrokiem: C mi powiesz? Lecz milcza ustami. Na twarzy wida byo jakby drgania myli, ktra po gowie si snua. Opat Aron pilno si te wpatrywa w przybyego, zawiesiwszy przerwane opowiadanie. Sieciech w kocu krok naprzd postpi powoli, jakby rozmyla, od czego zacznie. Przebacz, miociwy krlu odezwa si rk spuszczajc ku ziemi musiaem wczas mioci twej przerwa wchodzc. W podwrcu nieboszczyk domaga si twej aski i posuchania. Krl i opat, zdziwieni t mow, gowy podnieli, spojrzeli po sobie. Tak jest, miociwy panie koczy Sieciech spokojnie i powolnie. Stary suga krlewski, Janko Jaksa z Niemierzyszcz, jecha prosi aski i zmiowania paskiego, a w drodze umierajc trupa swojego synowi tu przywie kaza, aby on, u mioci paskiej, o przebaczenie baga dla synowcw... Syn z ojca zwokami stoi przed drzwiami, ludzi gromady si kupi. Na twarzy krla, ktry suchajc brwi strasznie cign, odmalowa si gniew okrutny; oczy poczy ciska pioruny, rk cisn i uderzy ni w porcz siedzenia, lecz sowa zrazu nie rzek, pogldajc na opata. Opat Aron sta niemy nie okazujc po sobie, ani co czu, ani co myla. Sieciech z gow spuszczon na odpowied czeka. Syna mi tu prowad! zawoa Bolesaw nie wstajc. Sieciech pokoni si na znak posuszestwa i natychmiast odszed. Krl i opat patrzali na siebie. Bolesaw zdawa si wyzywa zdania duchownego, ksidz czeka na to, co krl powie. Trwao dugo milczenie, w ognisku tylko pomi syczao i iskry z niego pryskay. Tymczasem kroki idcych sysze si day. Blady Miklasz Jaksa sta w progu chwil, a potem si na kolana rzuci przed krlem. Miociwy panie! pocz.

Wiem wszystko przerwa rk cigle cinit podnoszc krl wiem wszystko. Stary Janko z grobu przychodzi prosi za krwi swoj, ale ja... przysigem, e nie przebacz. Ka poczestny pogrzeb sprawi sawnemu rycerzowi, a ich gowy jutro rano spa musz... i spadn! Usyszawszy ten wyrok Miklasz wsta powoli. Zdao si, e duma starego Jaksw rodu ju mu do dalszego bagania usta zamkna. Nie rzek nic, nie prosi wicej. Krl gow opuci na piersi i rk da znak. Miklasz nie uchyliwszy nawet czoa wolnym krokiem wyszed z sypialni. Za nim wzrok krlewski pocign i gdy zasona zapada, dugo si na niej zatrzyma. Sycha byo ciche, niepewne odchodzcego kroki, ktre coraz si oddalay... W kominie plemi syczao i iskry z niego pryskay. Z zaoonymi na piersi rkami opat sta oczy w ziemi wlepiwszy. Trwao milczenie grobowe, przykre, ktrego ani krl ani duchowny przerwa nie mia, chwil jak wiek dugie. Z podworcw niby koni ttent guchy i gwar jaki stumiony dochodzi, a potem cisza zalega grd i ognisko tylko mwio co samo niezrozumiaym jzykiem. Rozdzia 3. Chocia na dworze zmierzchao, niezwyczajny widok okoo siedzcego na koniu trupa Starca coraz liczniejsze gromadzi tumy. Przed wszystkimi drzwiami dworcw, po przedsieniach stay niewiasty zaamujc donie, pokrzykujc ze strachu i podziwu. Pachokowie i rycerstwo si cisno, aby starego Janka zobaczy raz jeszcze. We wszystkich sercach lito si budzia. Niecierpliwie oczekiwano krlewskiego sowa, a cho znano nieugit jego wol, cho ju proby krlowej byy nadaremne, spodziewano si jeszcze, e ten jk zza grobu do serca paskiego przemwi i zmikczy je. Gdy z gow na piersi zwieszon wyszed wreszcie Miklasz i ukaza si w przedsieni pogrony w smutku, z rozpacz na twarzy, domylili si wszyscy, i i trup nie mg nic. Szmer jaki smtny, bolesny przebieg z ust do ust, niewiasty sobie oczy poskryway, mczyni nie miejc nic rzec z pospnymi twarzami oddala si zaczli. Miklasz namyla si zdawa, wreszcie, cho go wielu towarzyszw stojc mu na drodze zaczepiao sowy i oczyma, milczcy poszed do konia, siad na i ludziom znak da, aby za nim nazad jechali. Ju siedzc nawraca, gdy z dworca krlewskiego wyszed opat Aron, przed ktrym co yo usuwa si, kania nisko poczo. Niektrzy biegli, cisnli si i przyklkajc w rk go caowali. Wida byo, jak bardzo szanowano krlewskiego ulubieca.

ywym krokiem podszed opat ku Miklaszowi. Stj rzek. Miociwy pan a krl nasz dla winnych tylko jest surowym, askicie nie utracili. Pogrzeb ojca waszego kazano na zamkowym odby kociele. Jedcie wprost do tumu. Miklasz sucha milczcy. Ojcze mj rzek, to uczyni ze zwokami rodzica mego i pana, co by on sam yw uczyni, gdyby mu krl dla rodu jego miosierdzia odmwi. Powioz je std. powioz do pierwszego cmentarza i zo w pierwszym kociele, jaki na drodze znajd. Zhabiona rodzina nasza, co aski paskiej nie bya godn, ni umara; ni ywa progu ju zamku tego nie przestpi. Taka bya zmarego wola. Surowym wzrokiem zmierzy opat mwicego i dugo si we wpatrywa. Nie sprzeciwi si, aby blu nie jtrzy. Miklaszu Jakso rzek po cichu, czycie, jako chcecie, ale rozwacie dobrze, co czynicie, komu wydajecie wojn A gos zniajc doda: Ja z wami dzi jeszcze widzie si potrzebuj dla dobra waszego. Modzieniec skoni tylko gow i pochd aobny, na dany przeze znak, ruszy z grodu powoli, a opat ogldajc si, krokiem ociaym odszed ku tumowi. W podwrcu zostay tylko cicho gwarzce kupki ludzi, oczyma wiodce za Jaksami, poczynajc si zwolna rozprasza i rozchodzi w rne strony, jakby przybite alem i trwog. Od przywiezienia na grd dwu braci poruszenie tu byo wielkie. Mieli oni mnogich przyjaci, a niejeden z dawnych towarzyszw w wyprawach, ktry mia moe na sumieniu daleko wicej ni to, za co oni gowami pacili, czu si niespokojnym. Dawno ju krla Bolesawa nie widziano tak gniewnym, tak zapalczywym, tak strasznym. Takim tylko bywa niegdy, na placu boju, gdy dwa wojska stojc po dwch rzeki brzegach Wzajem si aja Wyzyway do pty, dopki gniewu krwi nie ugasi. Krlowa Emnilda zawsze biorca nieszczliwych stron i tym razem chodzia pa do ng ma, aby ycie skazanych uprosi. Bolesaw sucha nie chcia jej nawet, z grob i fukiem odprawi. Dano zaledwie czas osdzonym do nastpnego ranka, aby si na mier przygotowali przykadnie; zdawao si ju, e adnej nie byo nadziei i nic ich uratowa nie moe. Na dworze krlowej smutek std i al by wielki. Emnilda siedziaa z rkami na kolanach zoonymi, zamylona, zapakana. Pani to bya nie pierwszej ju modoci, lecz jeszcze postawy i lica, ktre dawniejszego szlachetnego wdziku zachowao lady wyrane. Rysy regularne i czyste nie zmieniy si, gbiej tylko zapady oczy, kilka zmarszczek je otaczao, a dokoa ust umiechy i pacze wyobiy drogi, ktrymi na przemian chodziy. Wiek na licznej jej twarzy rozla

pokj chrzecijaski, rezygnacj pobon i smutek agodny, jaki przysta czowiekowi na tym paczu padole. Byy one nowym wdzikiem i urokiem, ktry modo zastpowa. Pobona pani sama siedziaa u gasncego ognia, krosna jej i robota, porzucone w nieadzie, wiadczyy, e niedawno od nich odesza. Dwie suebne przez drzwi zasonione z drugiej komnaty zaglday po cichu, nie dajc zna o sobie najmniejszym szelestem i nie przerywajc spoczynku. Izba krlowej, ktrej ciany cae zawieszone byy obiciami przez ni szytymi, pen staa oznak i gode pobonych. Krzye na wszystkich stoach u cian wida byo, kropielnica brzowa wisiaa u drzwi. Krlowa ocierajc zy dugo by tak w mylach zatopiona pozostaa na siedzeniu w nieruchomym odrtwieniu, gdyby w tej chwili zza zasony stumiony pacz nie da si sysze. Gos ten poruszy j i przestraszy, tak e nagle si zerwawszy pobiega do drugiej izby, w ktrej ju znowu cicho byo. Odsoniwszy opon, ciekawymi oczyma pocza si po niej rozglda. Druga komnata przytykajca do tej, w ktrej krlowa Emnilda przy pracy dnie spdzaa, miecia zwykle gotow na rozkazy sub jej niewieci. I teraz te nie byo tu nikogo, krom trzech modych dziewczt, z ktrych dwie cuciy trzeci, na poy omdla na awie u ciany. Ujrzawszy krlow wchodzc, zapakana z trudnoci podnie si usiowaa, dwie jej towarzyszki stay pomieszane i milczce. Krlowa zdawaa si nie pojmowa, co tu pod jej bokiem sta si mogo. Sza ku osabej, gdy ta nagle skadajc rce i podnoszc je do gry pada przed ni na kolana. Bagajca ta, rozzawiona dziewica bya mod i bardzo pikn. Szafirowe jej oczy, ciemne wosy i niena pe, smuka i gibka postawa czyniy j zarazem powan i wdziczn. Ubrana ciemno, z dugimi warkoczami spadajcymi na ramiona, pikniej i kosztowniej przystrojon bya ni jej towarzyszki i zdawaa si te wyszego nad nie pochodzenia. Zote sprzki, acuchy, iglice, naszyjniki odbijay wietnie od ciemnego stroju i wosa. Bya to jedynaczka crka ochmistrza krlewskiego, Sieciecha, Teodora, wychowana od dziecka na paskim dworze, a Emnildzie jak wasna crka ulubiona. Krlowa te przyczyny tych ez i rozpaczy poj nie moga, bo pieszczone dziewcz nigdy si skary na nikogo nie miao powodu. Kochali je wszyscy. Teodora zachodzc si od paczu pada na ziemi i pocza obejmowa stopy krlowej. Ocal go, miociwa pani! ocal go, albo i mnie niech razem z nim strac! zawoaa kajc. Zarumieniona Emnilda usyszawszy to, skina na towarzyszki Teodory, aby wyszy, i zwolna podnoszc j z ziemi spytaa agodnie. O kim mwisz dziecko moje ja ci nie rozumiem.

zy nierycho si jej wytumaczy day, al te i srom utrudnia wyznanie. Z rozmowy i sw urywanych dorozumiaa si krlowa, e od dwch ju lat pomidzy pikn crk Sieciecha a Jurg Jaks w czasie wit, obchodzonych na grodzie, zawiza si miosny stosunek. Jurga by tak piknym modziecem jak Teodora liczn dzieweczk, charaktery obojga podobne, wesoe myli, serca gorce zbliyy je ku sobie. Jurga, ile razy bywa w Poznaniu, acz si na dworze nie pokazywa, zawsze znalaz sposb zblienia si i widzenia Sieciechwny cho z daleka. Po cichu zapowiedzia jej ju swaty. Pniej nieopatrzno modziecza, nieszczsna ruina i zuboenie wstrzymay je; na dworze ju o wszystkim wiedziano. Dziewcz gotowe byo i cho za ubogiego, lecz byeby j da ojciec? Jurga wic czeka wojny, upw, poprawy w domu, lepszego czasu i Teodora czekaa. Nagle dowiedziaa si, gdy sobie nic o przyszoci obiecywaa szczcie, e Jurga zosta na mier skazany. Rozpacz j ogarna. Zabya wstydu niewieciego i do krlowej pobiega jak do matki. Dziecko moje odezwaa si wysuchawszy Emnilda nim wiedziaam o tym, e Jurga bohdanem by twoim, chodziam upa do ng krla, paczc prosiam go za nimi, ale nie pomogo nic. Miociwa pani, matko moja! krzykna Teodora rce zaamujc nad gow, jeeli on zginie, lijcie mnie do Dziewina, do Rieseburga, gdzie chcecie, pozwlcie zamkn si w klasztorze. Ju ja wiata zna nie chc i y nie mog, jeli go nie ocal. Bg tylko jeden ocali go moe! odpara Emnilda i zy popyny z jej oczw. Uspokj si, dzieci moje, dodaa, uczynimy jeszcze, co jest w ludzkiej mocy. Dziewczta suebne, ktrym odej kazano, musiay pewnie, przestraszone rozpacz Sieciechwny, pobiec da zna jej ojcu i w chwili, gdy krlowa wychodzi miaa, Sieciech stary zjawi si W progu, uchylajc opon. Ujrzawszy crk zapakan, dzieci jedyne, z rkami podniesionymi rzuci si ku niej przestraszony; klczaa jeszcze na ziemi. Teodora, ktrej niebezpieczestwo dodawao odwagi przed ojcem, ujrzawszy go na twarz upada. Ojcze mj rodzony! zawoaa nie tumaczc mu si jawnie, ty masz ask u krla, starym jeste jego sug, ty wypro, ty wybaw go od mierci! Zdumiony ojciec, dla ktrego dotd wszystko byo tajemnic, obrci si do krlowej. Z jej ust dopiero usysza, o kogo Teodora prosia, spuci gow siw i stan jak skamieniay. U krla! U krla wyprosi ask, gdy poprzysig! szepn gosem zamanym tego nawet pani nasza ani opat Aron, ani wity nasz mczennik, Wojciech, gdyby z grobu wsta, nie po trafiby pewnie. C ja? Gdy spadn ich

gowy, a gniew si paski umierzy, gdy krl ochonie, zaprawd posyszemy moe, jak to ju nieraz bywao, al i bl po czasie. Alici one nie wskrzesz. Teodora cigle na ziemi lec, twarz sobie zakrywszy rkami, zanosia si od ez i kania, jki jej stokro wymowniejsze byy ni sowa. Zaduma si Sieciech, krlowa tuli i pociesza j zacza, lecz wszyscy z ni razem pakali. Trwao to do dugo, gdy dziewcz, ktre si zdao bezmylne i z blu zdrtwiae, zerwao si nagle, oczy jej zaczerwienione, ale osche z ez byszczay ogniem jakim i mstwem wielkim, chwycia za rk krlow i namitnie caowa j zacza. Pani moja miociwa! Syszelicie, co mwi ojciec, on krla zna, krl sam straconych bdzie aowa. Odwa si pani. Ocalmy ich mimo wiedzy krla, dla niego samego ocalmy ich! Rzucia si znowu na kolana. Wiem, syszaam mwia e ich w wizieniu traci maj. Nikt wiedzie nie bdzie. Ty rozkaza moesz, niech kat rk powstrzyma, niechaj zostan w ukryciu, w wizieniu, a si gniew paski umierzy. Nikt ciebie, pani, nie zdradzi, bo ci miuj wszyscy, krl nie spyta. Gdy miae dziewcz gorczkowo wymawiao te sowa, Sieciech i krlowa zamilkli strwoeni na sam myl nieposuszestwa temu, ktry cienia jego nie znosi, ktrego gniew by jak piorun bijcy choby w kocioy. Emnilda milczaa dugo. Dzieci szalone rzeka powoli wiesze ty, czego miesz da ode mnie? Przy starym Sieciechu wszystko powiedzie mog. Daam dwch synw krlowi, nie sprzeciwiaam si nigdy adnej woli jego, jak niewolnica byam mu posuszn ale i dla mnie z latami serce jego ostygo, nie jestem ju dla niego ukochan i jedyn. Szanuje mnie, ale powabniejszych twarzy szuka. Gdybym staa mu si nieposuszn, rad by si moe by mnie pozby, jak si zby matki Bezpryma i crki Rygdaga co j poprzedzia. Na siebie bym wyrok wydaa i na sumienie jego. Spuszczajc oczy smutnie wyrazw tych dokoczya krlowa i stali wszyscy niemi. Sieciech duma, bole crki kazaa mu szuka ratunku, gdzie ju adnego nie byo. Miociwa pani odezwa si prne s obawy wasze, krewkim jest nasz pan, ale serce dla was zawsze i poszanowanie. Kt wie, azaliby wdzicznym nie by, eby go od wasnego gniewu uratowaa? Zamylia si trwoliwie krlowa. Kt wie? kto wie? powtrzya cicho. ycie dwch ludzi, ktrzy za grzechy swe odpokutowa czas bd mieli, czy nie wicej warto ni mojego szczcia ostatek? Mieszko i Dobromir ju matki nie potrzebuj. U dworu moda Ryksa mnie zastpi, synowa. Znowu zy z oczu si potoczyy.

Ta iskierka jakiej nadziei w sza wprawia Teodor, przyczogaa si do ng krlowej i ciska a caowa je pocza. Sieciech sta niemy, nie miejc ani namawia ju, ani rzec sowa za nimi. Emnilda zbliya si do i szepna: Procie do mnie ojca Arona, a ty zwrcia si do crki Sieciechowej odejd std, uklknij i mdl si. Wszystko jest w Boej mocy ale Boej woli nigdy si sprzeciwia nie godzi. Id, dziecko moje, w pokoju. To mwic wrcia krlowa do pierwszej komnaty i wprost do klcznika swego doszedszy pada na kolana poczynajc si modli gorco. Dugi do czas upyn, nim powoany opat oznajmi przyjcie swoje, wpuszczono go natychmiast do krlowej. Ojcze mj! rzeka przystpujc do drca, rady twojej prosz. Radcie nie jako krlowej, ale jako ubouchnej chrzecijaskiej niewiecie. Godzi si dla ocalenia ywota ludzkiego kamstwo popeni? Zdumiony opat sta chwil milczcy zdawa si chcie odgadn myl i zastosowanie, jakie odpowiedzi jego nadanym by miao. Miociwa pani rzek po namyle. Ojcowie Kocioa nawet s w tym wzgldzie rnego zdania. Sumieniu spowiednika, rozumowi kapana zostawia Koci ocenienie czynu. Bg way tajemne myli czowiecze, ludzie sdz postpki. Emnilda wpatrzya si w opata, ktry sta nieruchomy. Wyznam ci jak na spowiedzi rzeka. Kuszon jestem, abym dla ocalenia ywota dwch porywczo przez krla skazanych modziecw kamstwo popenia i ludzi do popenienia go skonia. Wy wiecie, ojcze, o kogo chodzi! S to dzieci znacznej rodziny, ktra krla odstpi i gniewn na pozostanie albo si z caym mieniem z kraju wyniesie srom unoszc z sob. Krl sam pniej poaowa moe, i na mier ich skaza. Mamli ja way nieask mojego pana, wzi grzech na sumienie, aeby speni miosierny uczynek? Zimne i nieporuszone oblicze opata przebiego jakby drgnienie jakie niedostrzeone; widocznie tknity by tak wielk krlowej ofiar, tak serdeczn i pikn. Patrza na ni ze zdumieniem, poszanowaniem i z niedowierzaniem razem. Wiem ja, co czyni dodaa Emnilda. Wiem, e moja zwida twarz naprzykrzya si ju moe panu mojemu, e nieposuszn moe mnie wygna sprzed oczw swoich. Jedyne szczcie moje dzieci, i je postrada mog, ale nie nakazae Chrystus, Pan nasz i Zbawiciel, ofiary czyni z siebie, tak jak On sam za nas si sta ofiar? Opat sucha zdumiony powoli gow pocz uchyla przed krlow, rce na piersiach zaoy, cofn si krok.

Nie grzech popenisz, miociwa pani rzek ale zasug mie bdziesz u Boga. Sumienie twe moc kapask rozwizuj. Lecz... cho krlowej naszej, cho pani, cho onie wielkiego Bolesawa, znajdzie si czowiek tak miay a tak pobony, co by chcia by posusznym? Waysz, mio wasza, wiele, ano ten, co ci posucha wbrew rozkazowi paskiemu, wicej jeszcze way musi gow i ycie. Nim domwi tych sw opat, na twarzy krlowej rado zabysa. Ojcze zawoaa to sprawa moja, ja sama odpowiem za wszystkich, ja jedna bd winn. To mwic zdja z palca piercie kosztowny. Na pamitk dnia tego rzeka przyjmijcie may ten dar ode mnie. Dalicie mi mstwo, przynielicie uspokojenie Bg niech wam zapaci. Zawaha si opat dar przyjmujc, lecz zmusia go Emnilda, aby nie odmawia. O tajemnic was nie prosz dodaa, w kocu od niej ich ycie zaley i moje! Czas upywa... Opat odchodzi zamylony, gdy krlowa Emnilda znika ju z komnaty, szelest tylko jej sukni obrciwszy si usysza i drc zobaczy we drzwiach opon. Noc bya nadesza. Na zamku cisza panowaa. Wizienie, do ktrego rzucono dwch Jaksw, opodal od dworcw znajdowao si do waw przyparte. Byy to ciemnice na p w samym usypie ziemnym skryte, z ogromnych balw sosnowych wybudowane. Cikie wrota okute a w nich mniejsza furta zaryglowana sil nie wiody do izb dla winiw przeznaczonych. Wzdu od strony wntrza zamku cigna si duga, wska szyja, poprzecinana gdzieniegdzie maymi okienkami, w ktre zaledwie rka by przecisn si moga. Z tej szyi kilkanacie drzwi, drgami pozasuwanych, prowadziy do ciemnych izb wilgotnych, w ktrych zamknici byli winiowie na mier lub doywotni skazani niewol, na dugie lata powolnego konania. Srogi obyczaj owych czasw, potrzeba surowoci dla ludzi na p dzikich, okruciestwo, ktre po sobie wojny i pogastwo zostawio zmuszay do takiego nielitonego obchodzenia si z winowajcami. W jednej z tych izb, niegdy, przed laty, z rozkazu Bolesawa olepiono Odylona i Prybuwoja, tu czas jaki olepiony take mczy si Bolesaw Rudy, niegdy krlik czeski; tu wielu innych, ktrych imiona zapomniane zostay, dokonali ywota albo po dugiej mczarni wypuszczeni na swobod kryli si gdzie daleko. W wikszych izbach po kilku skazanych siedziao, w mniejszych po jednemu. Gdy wyrok pad na ktrego a zamknitych, kat pod drzwi jego toczy

pieniek krwawy, ktry zawsze w szyi ciemnicy sta w pogotowiu; pachokowie wnosili pochodnie i ciki topr jednym ciciem gow od kaduba dzieli. Wr piasku wysypywano na toczc si krew, wynoszono trupa po cichu, drzwi kani zostawiano otworem, aby wo krwi miaa czas ulecie, nim nowego wtrcono do wizienia. Tak si dziao nawczas, gdy miosierdzie krlewskie sromu chciao oszczdzi rodzinie lub sobie przykrego widoku. Niekiedy ofiar wyprowadzano na plac i w oczach tysica ludzi czyniono z niej przykad dla drugich. W jednej z tych izb wanie, u trzecich drzwi od wnijcia, na garci somy, w ciemnociach leeli teraz Jurga i Andruszka. Znosili oni mnie niedol swoj, ju si nie spodziewajc ocalenia. Dwa razy kapelan krlewski przychodzi spowiada ich i do skruchy nakania. Nie potrzebowali oni namowy jego, dawno wytrzewieni z chwilowego szau, biedni modziecy patrzyli mnie na to, co ich czekao. W tej ostatniej godzinie serca si im otworzyy i oczy. Oba si winnymi czuli, a poczciwa mio braterska wzmagaa si jeszcze. Jurga siebie obwinia, Andruszka jako starszy win kad na si, kady gotw by na mier z rozkosz, gdy by ni mg brata ocali. Lec na somie obok siebie trzymali si za rce i liczyli chwile pozostae. Za kadym szelestem w podziemiu zdawao si, e oto krwawy pieniek o drzwi uderzy i oznajmi: na mier i pora. W wizieniu ciemno panowaa bezdenna; aden najsabszy promyk do niego nie wziera. Cicho te byo jak w grobie, najmniejszego szelestu. Stra staa na zewntrz, w szyi cigle prawie byo pusto. Gdyby krl nas by dopuci do siebie mwi Andruszka gdyby mi przed sob mwi pozwoli, pewien jestem, e ask bym dla ciebie wyprosi. Ty modszy, przy mnie wadza bya, starszestwo, jam za dwu sam odpowiada powinien. Andruszko, bracie zawoa Jurga. Jake ty pomyle moesz, e ja bym y chcia kupiwszy bezkarno krwi twoj. Mie mi ycie, mie, to pewna. Kocham Sieciechwn mia mi si w niej wiat a jednak i jej, i jego nie chciabym bez ciebie. Wspomniae crk Sieciecha, monego ona ma ojca rzek starszy gdyby ci sprzyjaa, ona by przez niego dla ciebie co potrafia uczyni. Nie odpar Jurga czy krla nie znasz? albo go to nie widzia w boju i pod lip, gdy sdzi? i gdy go wrg rozsierdzi? Nawczas on litoci nie zna i opamitania nie ma. A nierycho ochonie! Cicho, nie mw na niego nic wtrci starszy. Juci si go teraz wicej ba nie mam potrzeby porywczo odpar Jurga chybaby mnie komi rozszarpa kaza, a gow musz da, czy tak, czy tak!

Nie dla strachu to mwi westchn Andruszka ano dlatego, e cho on mi ycie bierze, ja go nie winie. Sdzia i krl kto wie? W jego miejscu ja bym te moe kaza ci Andruszk, a Jurg tylko z ywotem puci. Uciszyli si z rozmow, bo koo drzwi co si skroba poczo. Przez szpary zabyso wiateko sabe, odpad drg, str wizienny, ktrego, nie wiadomodlaczego, zwano Ryb, wsun si do lochu z pkiem uczywa w rku. Czek by takiego wzrostu, e musia nieco przygity sta w izbie podziemnej, ktrej dyle nisko leay. Gow mia krg, kudat, z oczyma biaymi siedzcymi na wierzchu jak u aby. Na goe ciao okryty kouchem, z nogami skr poobwizanymi do kolan, straszny by jak kat, ktrego te obowizki niejeden raz i musia sprawowa. Gdy kogo udusi przykazano, zwykle Ryba si podejmowa, w szerokie ylaste donie ujwszy gardo niewiele czasu potrzebowa, by ofiara bez tchu u ng mu pada. Nawczas patrza i mia si uradowany, e mu to przyszo tak atwo. Zwykle chodzi jakby senny, powoli, milczc, oczyma abimi ofiary swe mordujc powoli, nim je rk tkn jeszcze. Gdy Ryba wszed, bracia mimowolnie przycisnli si do siebie, donie ich mocniej si ujy, serca uderzyy, sdzili, e ju po nich przychodzi. Str zza siebie wzi przy otwieraniu zostawiony za drzwiami dzbanek i kawa czarnego chleba, ktrym by pokryty. Nie spiesznie przysun go do barogu i rk czarn wskaza. Andruszka na popatrza. A co nam po tym zamrucza wszak dzi...? Ryba zmierzy go oczyma i dwa szeregi zbw ogromnych bysny zza warg wypukych, ramionami ruszy, gow strzsn, nie odpowiedzia nic, odwrci si tyem i powlk do drzwi, ktre za trzasnwszy ju mia drgiem zawali, gdy szept u wnijcia jaki da si sysze, mruczenie, niby krtka jaka sprzeczka. Drg opad znowu, wiato wrcio i opat tyniecki w czarnym, dugim paszczu wszed wolnym do wizienia krokiem. Ryba podnisszy uczywo do gry przywieca w progu, z miejsca si nie poruszajc. Oba bracia na widok duchownego powstali. Znali go dawniej na dworze krla, bo kt nie zna opata Arona, ktry u Bolesawa by, jak on sam mawia, pierwszym okiem w gowie. Wchodzc odezwa si opat, e im pociech chrzecijask przynosi, i spyta, azaliby co rodzinie do przekazania nie mieli lub pro by jakiej przedmiertnej, ktrej by zado mg uczyni. Mwic to znaczco, spoglda dziwnie na stra. Niezrozumiae to byy zaprawd odwiedziny, gdy Jaksowie ju przez kapelana krlewskiego na mier przygotowani i wyspowiadani byli, a jemu te wszystkie swe zlecenia przekazali.

Mj ojcze rzek Andruszka smutnie nie pozostao nam o nic prosi, chyba o modlitwy za dusze nasze. To obowizek kapaski odezwa si opat. Wprawdzie doda, nadziei mie trudno tam, gdzie adne proby ani ywych, ni umarych nie pomogy nic przecie czowiek do ostatniego tchnienia w miosierdziu Boym i cudach Opatrznoci powinien mie nadziej. Sowa ostatnie wymwi opat z naciskiem jakim i znaczco, a wicej jeszcze nad nie wzrok jego mwi si zdawa. Andruszk tylko uderzyo to, e opat wspomnia proby umarych! A kt umary mg wstawia si za nami? zapyta ze smutnym umiechem. Ludzie z grobw nie wstaj. Tak byo pocz mwi opat i suszn jest rzecz, bycie dla pociechy waszej o tym wiedzieli. Stryj wasz Janko, starzec dogorywajcy, dowiedziawszy si o nieszczciu, ktre rodzin dotkn miao, mimo wieku i choroby na ko kaza si wsadzi i jecha do krla prosi za wami. Jecha dniem i noc do Poznania, a zmar w drodze i umierajc synowi poleci, by go trupem zawiz przed krla i trup jego mwi za wami. Bracia zdumieni spojrzeli po sobie. Ktby si tego po tak zagniewanym stryju mg spodziewa? szepn Jurga. C krl na to? spyta Andruszka. Opat zmilcza, domyle si atwo byo, spucili oczy dwaj bracia. Ojcze mj odezwa si Andruszka nie pacz ja po yciu ani paskiemu wyrokowi zorzecz, karzc mnie krl by za do uczyni sprawiedliwoci. Jam by gow domu, na mnie jednego spa bya powinna pomsta i gniew paski. Jurga powinien by zosta i ocale, abymy caym rodem nie ginli. A! niechby los ten pad na mnie przerwa Jurga jam wicej winien, bom si da Szwabowi pierwszy pocign. W tej chwili jakby korzystajc ze wiata, ktre im w oczy sobie spojrze dozwalao, dwaj Jaksowie wejrzeli na si, rce sobie nagle zarzucili na ramiona, gowy ich spary si na sobie i w ucisku tym sycha byo jakby nierycerski jk boleci. Opat sta poruszony, milczc, Ryba nawet wielkimi oczyma wpatrywa si ciekawie w braci, ktrych przywizania widok zdawa si dla rzecz niepojt. Widzia on wielekro dwch wsplnikw zbrodni, ktrzy win i kar wzajem na si zrzuca usiowali, ale nie zdarzyo mu si nigdy spotka ludzi, co by na mier idc wyrcza si i jeden za drugiego gin chcieli. Potrzsa gow, jakby nie rozumia czy nie wierzy.

Miejcie nadziej w miosierdziu Boym cicho wyszepta opat i podnis rce do bogosawiestwa. Bracia poklkli na somie, zniyli gowy, skupione razem, a kapan po cichu szepczc modlitwy krzy zakreli nad nimi. Oba przyczogali si, aby rk jego ucaowa, a gdy si zbliyli do, mg raz jeszcze powtrzy im dobitnie po cichu. Mdlcie si i miejcie nadziej. Miejcie nadziej! Zatem ywo si zawrciwszy wyszed zaraz i Ryba drzwi za nim zatrzasnwszy drg zaoy. Zostali znowu w ciemnociach, saby tylko promyczek jakiej nieokrelonej tej nadziei im przywieca. Czuli, e nie byby moe przyszed do nich, gdyby nie mia im z sob przynie jakiej otuchy. A! Jeden z nas ocaleje moe? zawoa Jurga. Andruszka milcza. Biedny stryj Janko rzek po chwili i jemumy mimo woli i wiedzy mier przyspieszyli, a krl i jemu nawet ubaga si nie da. I jake tu mie nadziej? Tak to prawda potwierdzi Jurga. Ksidz przyszed, aby nas pocieszy dobrym sowem, pewnie dlatego, e koniec i oprawca bliski. Dziej si wola Boa. To najpewniej mwi Andruszka. I milczeli. W wizieniu tym dnia od nocy rozrni byo nie podobna, chyba po ruchu, jaki w szyi czasem sysze si dawa. Znueni Jaksowie mimo woli po dugiej rozmowie zdrzemnli si lec na somie obok siebie. Sen by przerywany co chwila, niespokojny, najmniejszy szelest zdawa si oznajmywa kata. Noc wydaa si im bez miary dug a cho si spodziewali mierci, gd dokucza zaczyna. Wyszukali dzban i chleb, rozamali si nim, napili wody, nikt nie przychodzi. Po nieskoczenie przecignitym milczeniu na ostatku szelest i stpanie posyszeli w szyi. Kroki jakich ludzi zbliay si ku ich drzwiom, mruczenie i szepty im towarzyszyy. Zaczto odwala drg, zabyso wiato. Jurga i Andruszka widzc nadchodzcy zgon raz jeszcze rzucili si sobie na szyj i uciskali. Gdy oczy podnieli, izb ujrzeli pen ludzi. Pachokowie to byli jacy zakapturzeni, milczcy i wskazujcy im rkami tylko, by natychmiast wstawali i szli z nimi. Ryba sta u drzwi i ciekawie si przypatrywa przecierajc zaspane oczy. Kata wida nie byo. Pomimo to obaj bracia wstali w tym przekonaniu, e ich wiod na stracenie. Ujli si za rce, wyszli razem. Dokoa wnet objli ich pachokowie, a e ludzie byli dorodni, chop w chopa, nie mogli nawet dojrze za ich czapkami ani zmiarkowa, dokd ich prowadz. Z dala czas jaki przywieca Ryba uczywem, potem wiato to zgaso i znaleli si wrd nocnych ciemnoci.

Czuli owiewajce ich powietrze mrone, Jurga podnisszy gow postrzeg nad sob niebo i gwiazdy. Jaki czas postpowali w milczeniu, pod nogami czujc to ziemi umarz, to lodu skorup, to troch niegu, ktrym ziemia bya okryt. Wtem cisnli si pachokowie i bracia z podziwieniem ujrzeli si w jakiej budowli ciemnej. Prowadzono ich popychajc przejciami wskimi, skrzypny jakie wrzecidze, wtrcono ich znowu do izby ciemnej. Wnet cofnli si ci, co im towarzyszyli, i bracia znaleli si sami omackiem w jakim wizieniu nowym, nie mogc tej zmiany wytumaczy sobie. Chwil postawszy w miejscu Jurga ruszy si pierwszy szuka ciany. Pod domi uczu mur zimny. Podoga bya z dylw uoona. Gdy oczy oswoiy si z ciemnoci, u gry ujrzeli przez szpary okiennicy zamknitej wciskajce si blade brzasku jakiego wiateko. Dokoa panowaa cisza gucha, kiedy niekiedy tylko przerywana szmerem jakby ludzkiego gosu stumionego, ktry brzmia jak oddalony piew powolny. Nikt nie przychodzi. Rozdzia 4. Nazajutrz raniej ni zwykle w sypialni krlewskiej ruch sycha byo. Str picy u drzwi natychmiast przyszed ogie roznieci, a gdy w otworze okiennicy wiateko bysno, ruszyli si i dworscy, i starsi komornicy pascy, aby sta pogotowiu na za woanie. Pierwszy, co wszed z ogniem, stary palacz i str progu, zna tak z dawien dawna krla, e do mu byo jednego wejrzenia na jego oblicze, aby zmiarkowa, jaki dzie si zwiastuje. Burza czy pogoda maloway si zawsze tak wyrazicie na tym czole szerokim, zwaszcza gdy w domu osania si nie miay potrzeby, e starego stra pytano, gdy wychodzi z paskiej komory jak tam napisano na czole; jasno czy chmurno? Tego dnia jako nic si dobrego nie wicio, krl, gdy str wszed, siedzia ju na ou, sparty rkami obiema, wos mia rozrzucony, brwi jeyy si gste, zadumany by i ze snu wynis gniewy. Obyczajem wojaka i gospodarza zamrucza naprzd pytanie: Co na dworze? Str klczcy u komina odpowiedzia, e chd i wiatr urosy w nocy, i Bolesaw wicej nie spyta. Zdawa si nawet nie sucha odpowiedzi na pytanie z nawyknienia zadane. Duma. W synu Mieszkowym byo ojcowskiego wiele, ale i z matki przesza we gorca krew Bolesawa Lutego, ktrego imi nosi. Mieszko milczcy by i zamknity i Bolesaw nim by umia, ale zmusza mu si byo potrzeba do

kamania twarz i zaparcia ust. Na twarzy i w mowie wida byo ma potnego, co si sw czuje i adnej si walki nie lka. Pod czoem wypukym i szerokim drgay widocznie niemal bujajc myli nie tajone. Postawa malowaa dum nie maego czowieczka, ktry j nosi jak ran nieustannie obawiajc si dotknicia ale dum bohatera, co wie, i ma prawo stan wysoko z woli Boej. Od mierci Mieszka, ktry z pokor niemal stawi si nieraz u progu cesarskiego paacu w Quedlinburgu i Dziewinie do tej chwili, gdy Bolesaw stan prawie na rwni z cesarzem Niemiec, zawojowawszy szerokie ziemie sowiaskie, marzc o podziale z nim wiata na dwoje, upyny nie lat dziesitki dla Polan, ale jakby cae wieki. Jedna myl od pierwszej chwili do ostatniej zajmowaa Bolesawa: stworzenie pastwa Sowian tak potnego, aeby murem mogo stan przeciwko niemieckiej nawale, cisncej si ku wschodowi i wypierajcej Sowian coraz gbiej ze rodka Europy, z siedzib starych i drogich. Cel ten sta mu na myli cigle. Do tej budowy lea budulec naok, bezpaski prawie, rozrzucony w nieadzie, rozbity, gotowy do uycia temu, kto chcia i mg nim zawadn. Mae krainki, nie trzymajce si z sob, stay otworem silnej doni, co je zagarn zapragna. Bolesaw zabiera je jak swoje, do tego pastwa, ktrego marzenie wielkie ojciec mu przekaza. Odepchnity na chwil, krl wraca nazad, umia czeka lata. Wiza si lubami, przymierzem, przyciga ask i postrachem, usuwa przeszkody mieczem i si, a szed dalej coraz i dalej. Myl t Bolesaw wzi w spadku po Mieszku, rodzicu swym w ktrym ona cichsz, bojaliwsz si wyklua, jasn i gon sta si miaa w synu dopiero. Od Zachodu wiata poyczy, stan z nim na rwni wszystkim, co dawao si, obroni si zarazem najazdowi jego i zaborom, tego chcia i dopi Bolesaw. Imi jego gronym ju byo, strasznym i znienawidzonym u Niemcw. Zwano go wem zdradliwym, lwem ryczcym, miotano na obelgi, ktre stay za najwiksz chwa. Bolesaw panowa w uycach odzyskanych, a Pomorze, Prusakw, Wendw do ujcia aby nie spuszcza z oczw. Posacy jego i sugi skryte byy wszdzie, na cesarskim dworze, we wszystkich stolicach, u plemion najdalszych, wiedzia, gdzie si co ruszyo, drgno, zabolao, gdzie na ratunek mg spieszy i ze saboci korzysta. Wos mu si posrebrzy w tych mylach i trudzie, pastwo stao ju jak budowla, ktrej supy rka cieli wbia w ziemi, ano, dachu i cian brako jeszcze, nie byo waw i ogrodzenia, co by ten gmach bezpiecznym czyniy. Mody Mieszko, syn krlewski, chodzi po granicach wprawiajc si do ich obrony; do mia po ojcowsku rycersk i siln, ale czy myl z ni na rwni potnie urosa, sam ojciec pewien nie by. Dlatego w chwilach ciszy i rozmyla

samotnych zawsze mu prawie czoo zachodzio chmurami i wielki krl patrza na dziedzica swego jakby z przeczuciem smutnym. Aby to pastwo stworzone przeze utrzyma, pieczy trzeba byo nieustannej, zachodw i tego oka, co z gry patrzc widziao na raz, co si dziao, co si dzia miao od brzegw Dunaju do wybrzew Batyku. Na ten up wojen kilkudziesicioletnich zewszd czyhali nieprzyjaciele. W Czechach pokrewni, powinowaci na Wgrzech, zbraceni na Rusi kneziowie, zagodzeni na pozr i poczeni wzami krwi Niemcy, w istocie byli wrogami tajnymi, nieprzejednanymi. Kademu z tych powinowatych Bolesaw oderwa cz jak; Czechom zaj Ru, Morawy i lsk, Wgrom zabra Sowakw, Rusi szerokie kraje za Styrem, Niemcom wydar uyce i mnogie plemiona ssiednie. Najmniejsza oznaka saboci, ktrej upatrywano tylko, moga by hasem rzucenia si wszystkich przyczajonych wrogw na zdobywc. W zbroi spa byo potrzeba, jedno oko trzyma wci niezawarte. Bolesaw nawyk do tego, syna wprawia do ycia na koniu i stray, a jednak w przyszo patrzc smuci si i niepokoi. Mny rycerz, Mieszko, moe a nadto by ojcu posusznym, szed na rozkazanie, ale sam rozkazu da nie spieszy. Spokojniejszy duch mieszka w synu, a jemu spokoju miowa nie byo wolno. I tego dnia, jak czsto, wielki krl wstawa z oa pospnym, ciasno mu byo w sypialni, duszno w zamkniciu, za cicho na dworcu, ciany go ciskay jak wizienie. Przez okiennice zawarte dzie si przeciska szarawy, na kominie ogie pon i trzaska wesoo. Pierwszy po stru wszed do sypialni stary Sieciech gadzc brod i uchylajc gow. Przybywa po rozkazy. Krl dugo na popatrza, nim si odezwa, a pierwsze jego sowo byo: Jaksw stracono? Rozkaz krlewski, wczoraj wydany, brzmia, e dnia doczeka nie mieli, a dzie biay cisn si przez okiennice. Sieciech milczc skoni tylko gow, krl spojrza na i zamilk. Twarz znowu surowsz si staa i pospniejsz jeszcze. Miklasza Jaks, ktry tu ojca przywiz odezwa si krl przywoa do mnie. Sieciech gow potrzs, dziwnie jako zafrasowany, stan i podnis oczy. Miklasz, miociwy panie, wedle przykazania ojca na miertelnym ou, nic nie zyskawszy musia wczoraj zaraz z ciaem std jecha precz. Wola ojca dla dziecka wita. Nie ujrz go tu wicej oczy nasze. Zaklli si Jaksowie wszyscy i powinowaci ich, e progu zamkowego nie przestpi wicej. Wszyscy, ile ich jest! westchn Sieciech. Zarumienia si jakby krwi oblana twarz krla, spojrza grono, pogardliwie, ale nie wybuchn.

Dzi do dnia koczy Sieciech Jaksw powinowaci, dwu najdzielniejszych dowdcw naszych, Szreniawa i Pobg, pojechali te precz ze dworu z druyn. Zaczerwienione oblicze paskie zapono mocniej jeszcze, drgn, co niewyranego jak przeklestwo z ust mu si wyrwao. Sieciech sta ze spuszczon gow siw. Pozwijcie opata Arona do mnie rzek krl. W tej chwili odprawia ofiar wit. Na to nic nie odpowiedzia Bolesaw i da po chwili wynij Sieciechowi. Ledwie za nim opada zasona, gdy si wsuno pachol. Z dala wygldao na wyrostka, z bliska mu si przypatrzywszy pozna w nim byo mona kara i niemodego ju czowieka. Darowa go by niegdy krlowi Guncelin, przyrodni brat jego, a raczej powinowaty, syn wygnanej Ody z drugiego oa. Niemczyk, jak wierny pies niemal przywizawszy si do pana, by poufaym stworzeniem na dworze. W czci przez lito nad sab istot, troch dla zjadej zoci i dowcipu, ktrymi zabawia, Zyg by krlowi upodobanym. Jeli sobie nadto pozwoli, krl nog wyrzuca go za drzwi, czciej jednak sucha tak, jak si cierpliwie sucha brzczenia owadu w lecie. Wolno mu byo wiele, musia przecie patrzy na marszczce si brwi pana, aeby nie przebra miary. Zyg mia waciwy sobie mwienia sposb, rad czy nie, z obowizku powinien by pana zabawia. Dzi na wchodzcego gdy krl spojrza, karze pozosta bojaliwie w dali. Pozna, e zblia si nie byo bezpiecznie. Uchwyci drewna kawa lecy przed kominem i milczc przyrzuci go na ognisko. Stan potem przy nim, rce zaoy na piersiach i patrzc w oczy panu gow pokrca. Psy ca noc wyy pocz niemiao: wilcy nabrali takiego zuchwalstwa, e pod sam grd podchodz. Musieli tu zwietrzy trupy. Koo ciemnic tej nocy si co bardzo ruchano. Pokiwa gow. Bolesaw spojrza na, karze zamilk. Przyby tam kto nowy na zamek? spyta Bolesaw cicho. Peno, miociwy panie, peno. Objedz nas do prszynki. Z Czech ktry ze Sawnikw znowu, koni pewnie czterdzieci, z Rusi turowski kne, koni z p setka, z Niemiec Bawar jaki, zbroi z p kopy, od Wendw starszyzna, chyba te z sorok gw. Za to Szreniawy i Pobogi pogniewali si na mio wasz i wypowiedziawszy wojn pojechali si na ni sposobi. To dopiero bdzie wojna! Sycha ze dwa tysice komarw i trzy tysice much w pomoc sobie przybrali i ju to wojsko cignie. Z bocianami do nas na wiosn przylec, to dopiero krwi utocz! a strach! Zyg mia zwyczaj sam si mia, naprzd z artw swoich, aby drugich rychotaniem do miechu pobudzi i teraz uczyni to, aby panu doda ochoty, ale popatrzywszy nagle miech mu si w poowie urwa. Zamilk i za komin si

ukrywszy, do ciany przytulony, przypaszczy. Nie mia ju myli prbowa rozweseli raz drugi i now sposobi zaczepk. Wrd milczenia przewlk si potem do sypialni, trzymajc cian raz i drugi, jakby si chcia krlowi przypomnie. Widzc, e i to nie poskutkowao, bo krl oczy odwraca, przesun si ku drzwiom. Podnisszy zason skoni si do samej ziemi z przesadzon pokor i rzek: Czoem panu... i znikn. Po wyjciu jego krl w donie klasn, weszo dwu dworzan komornikw, a tym rozkazu nie byo potrzeba, aby wiedzieli, co robi. Odzie nieli i obuwie i poczli do wstania suy. Krl kouch tylko woy i siad przed ogniem, ktry palc si jasno ca komnat ciepem wypenia. W chwil potem opat Aron ukaza si we drzwiach. Na widok jego twarz paska widocznie si wyjania. Chciaem ju widzie was, ojcze odezwa si poufnym tonem. Ca noc sny mnie dziwne drczyy, zmora mi piersi dusia. Zdao si, jakby cae wojsko cesarza Henryka na mnie lego i zgnie mnie chciao. Z nimi, choby si poprzysiga zgoda i przyja, pokoju nie bdzie nigdy. Umiechn si opat agodnie. Nic teraz nie grozi nam rzek cesarz gdzie indziej ma dosy do czynienia, a krl Bolesaw do mocen jest, aby si nie obawia nikogo, nawet cesarza. Mocen! Mocen! powtrzy krl. Ojcze mj, moc ta moja jest jako sznur naprony, twardy on jak elazo, prawda, alici co chwila grozi pkniciem. Trwog musz sia, abym sam jej nie mia... Zamilk patrzc w ognisko i doda jakby pytajc: Jaksw stracono? Czu byo, e ich mia na myli, e oni to, nie wojsko cesarskie, byli dla t nocn zmor. Ja nie wiem rzek opat krtko. Tak! Zginli doda Bolesaw zginli! Szkoda mi ich, ale nieubaganym by musiaem. Rycerstwo elazn doni trzyma potrzeba lub jak stado wilkw si rozwydrzy. Straciem nie tych dwu Jaksw, ale cay ich rd; poszli precz oni, id ich powinowaci. Ubdzie mi rk i serc dzielnych, przyronie gniewu i niechci... Miociwy panie przerwa opat co si stao, rozwaa ju za pno. Mj ojcze mwi nie dajc sobie przerywa Bolesaw krlewska wola, gdy j raz objawi, rzecz niepowrotna. On sam jest jej niewolnikiem. Niewiasty tylko sabe id i powracaj; mowie, gdy raz poszli, wiedz, i wraca srom.Nie podaem tyu nigdy ani w bitwie, ani w sdzie. Gniewny byem, gdym ich skazywa, alem sowo rzek.

Gniew zy doradca zawsze przemwi opat. Sysz, e krom Szreniaww i Pobogw dwu Starw, krewnych im, i Lis jad te precz ze dworu. Gniewnie krl rk rzuci. Niech id! Niech jad! Lecz widocznie go to bolao. Niech id doda byle poczty, gdy wici rozeszl, stawili, bo i im gowy pospada mog, sub peni musz, a dworakw znajd atwo. Sdz, e ze suby wyamywa si nie myl odpar opat spokojnie a trudno, eby sromu nie czuli, blu i alu nie mieli. Zasug niemao byo na szali. Gniewnym by! powtrzy krl. Stao si! I jakby umylnie zwracajc rozmow rzek zmienionym gosem do opata. Czycie myleli, o czym wam mwiem wczora? Nieustannie odpar Aron mylaem i modliem si, miociwy panie... Zrozumiae mnie cign krl oywiajc si. Patrz: starym by poczynam, wos mi co dzie wicej siwieje, ociaem. Ko jeden przez dzie do wieczora mnie nie dwignie. Ja te sobie sam jak koniowi ci. Ciao do grobu cignie. Niech Bg bdzie miociw grzesznej duszy. O zbawieniu myl, a za przyczyn witego mojego opiekuna, Wojciecha, i patrona Maurycego, i Wacawa Bg mnie za przewinienia kara nie bdzie. Trzeba myle, aby pot i krew moja co w t ziemi wsika, nie poszy marnie. Noc i dzie sucham, azali nad granicami krzyk si nie ozwie. Groz tylko mog strzyma napastnikw. T groz dla mnie, dla syna bdzie korona na skroni...krlewska korona...Dlaczeg jej nie mam otrzyma? Co ojciec nasz, Benedykt, straci, gdy mi j da jak inny m, ktrzy ani tyla ziemi, ani takiej nie mieli potgi? Synowi jak zbroi potrzeba korony pobogosawionej w Rzymie. Otto III, niech mu Bg wieci nad dusz, wasn sw cesarsk mi woy na skronie, za bero da mi wczni witego Maurycego, a jednak przecz mi tytuu krla i korony... Ja j musz mie! Ognistymi oczyma popatrza na opata Arona, ktry wzrok trzyma utopiony w ziemi i myla milczcy. C ty mwisz, ojcze? pocz krl oywiajc si coraz wicej ty najlepszym doradc moim, tobie ufam jednemu, ty widzisz jasno, radzisz rozumnie, a way umiesz wszystko. Miociwy panie odpar opat po dugim namyle, jakby z cikoci zdobywa si na sowo nie przecz ja, e blask korony doda wietnoci twej skroni a siy Mieszkowi, ani, uchowaj mnie Boe, sdz, by kto nad ciebie, panie, by jej godniejszym, lecz... C wic? co? zapyta krl porywczo mw mi wszystko, ca prawd, jak ojciec duchowny!

Krlu a panie cign Aron korona nie tyle zwikszy tw potg, co zoci i zawici obudzi. Nieprzyjaci uskromionych drani niebezpiecznie. Sam cesarz Henryk w Rzymie stanie na przeszkodzie nie tylko u papiea, ale gdziekolwiek bdzie mg stawia przeszkody. A ojciec wity, Benedykt, ma mu poddanym by? Nie jeste on Chrystusa nastpc i panem a rozdawc wszystkich koron wiata? Opat sta znowu zadumany i krl nie doczekawszy si odpowiedzi z coraz wiksz pocz mwi gorcoci. Otto III da mi koron, przyrzek mi j pobogosawion. mier nie dozwolia mu wykona tego, co lubowa. Nigdy ja nie opacz dosy tego druha a pana, z ktrym rka w rk bybym doszed do wszystkiego, czego pragnem. Z jego zgonem zachwiao, popsuo si wszystko! Mwi, e Bg go ukara za otwarcie tego grobowca Karomana, z ktrego zote siedzenie przysa mi w darze. Jam Karomanem powinien by by na wschodzie. Wolaby by nie tyka grobu tego... Henryk. Henryk mi go nie zastpi! Nikt zastpi nie moe. wity to pan i pobony! wtrci opat. A nie bye nim Otto mj! zawoa Bolesaw rce podnoszc. Z jego zgonem poowa siy mojej odpada; odtd i trzeba byo przebojem i we krwi brodzi. Moesze, miociwy panie, uskara si na niepowodzenie? szepn Aron. O! Pragi! Pragi straconej nigdy nie zapomn odezwa si Bolesaw i tego poranku na Wyszehradzie, gdy si rg pastuszy odezwa na mocie! Rg mi ten strat pastwa zwiastowa a miaem je w doni! Aron westchn. Panie rzek cicho a nie bye to palec Boy za olepionego Bolesawa ? Miaem tego wciekego okrutnika oszczdza? wybuchn krl gwatownie, podnoszc si z siedzenia. askawym mu byem zostawujc ycie, bo na stokrotn mier ten dziki przechera zasuy. Opat zmilcza. Ale z Czechami, z Czechami rzecz nie skoczona! cign Bolesaw jakby sam do siebie. Dwoje pastw jednego jzyka obok siebie by nie mog. Dwa wilki godne nie pas si obok siebie; jeden drugiego rozszarpa i zadawi musi. Ale czy Mieszko temu podoa? Wszystko jest w mocy Boej ozwa si opat chodno maleki Dawid zwyciy olbrzyma Goliata. Niech mi moc dla dziecka da Boy zastpca na ziemi pocz Bolesaw pilno wpatrujc si w twarz opata, w ktrej myli nie mg wyczyta wy wiecie,

ojcze, e to jedyne moje pragnienie dzisiaj cel mj wielki... Korony mi trzeba naley mi korona i mie j musz! To mwic uderzy Bolesaw rk o porcz krzesa. Aron nie zaraz na odpowied si zebra. Jest to sprawa zbyt wielkiej wagi rzek powoli i chodno, nie spogldajc na krla, oczy trzymajc w ziemi wlepione sprawa zbyt niebezpieczna i liska, aby j mona podj na lekko. Rozway potrzeba wiele. Wy, miociwy panie, jestecie, dziki Bogu, w peni ycia i sile, po c si tym spieszy? Azali nie lepiej i do tego celu z rozwag i powoli? A nie doemy ju zwlekali, rozwaali, rachowali? ozwa si krl, kt wie, kto po Henryku i Benedykcie nastpi? Opat znowu pomilczawszy skoni gow i koczy. Przebacz mi, miociwy panie nie do jeszcze waylimy i rozmawiali. Wycign rk, uczyni pokuszenie, nie dokona tego, co si zamierzyo, takiemu jak wy nie przystao panu. Na pewno dziaa potrzeba, wic baczy pilno... Bolesaw nieznacznie zymn ramionami i zakoczy powstajc. Wic na was skadam obmylenie rodkw i wykonania, ojcze mj. Nadam opactwo wasze ziemiami szerokimi, rozmno zakon wasz, uczyni was monymi i niezalenymi jak kneziowie, uczyni co kaecie, dla powikszenia chway Boej a wy mi pomcie. Znacie drogi do Rzymu i w Rzymie nie siedzi na stolicy, dziki Bogu, taki czarownik jak Sylwester; ojciec Benedykt skoni serce swoje do dziecicia. Dlaczeg Olaf i Kanut lepsi nade mnie by maj, a nawet Ugry niedawno ochrzczone? Dzie ju by wielki, krl ruszy si sprzed ognia, czekano na bowiem na dworze. Opat Aron nie odpowiedziawszy nic pokoni si i wyszed krokiem powolnym do izb gocinnych, na ktrych wszyscy obcy i dwr by zgromadzony. cisk wszdzie zasta ogromny. Nadchodzia posuchania i obiadu, nawczas rannego bardzo, godzina. Wielki gmach, w ktrym stoy zastawiano dla mnogich goci, izby boczne pene byy ludzi widocznie przybyych z rozmaitych stron i krajw. Pozna to byo po stroju. Wiksza cz starszyzny miaa na sobie kouchy kosztowne, rozmaicie pookrywane i wyszywane; rycerstwo stawio si w kaftanach grubych, uskami elaznymi naszywanych, suba paska krcia si w szatach jaskrawych i bramowanych zotem. Wrd tych najwspanialszych strojw i wykwintnej odziey zachodniej wida byo i nader proste odzienie wadykw i upanw z gbi kraju, od kracw jego, z zapadych grodkw przybyych. Na tych wieki przesze wida jeszcze byo. Ci szli w kouchach czarnych, w pasach wenianych i skrzanych, z lada jakim i niepozornym starym orem u boku, wcale si nie zdajc o to troszczy, jak wygldali. Rozstpowano si im jednak z poszanowaniem.

Kilkunastu Ugrw stao w dziwnych strojach jaskrawych z boku, Niemcw te acno byo rozezna mona po kroju sukien cienkich i frankijskich opoczach a strojach, ktrych wiele za Ottonw jeszcze z Woch poprzywoono. Pomidzy gomi gospodarzyli komornicy krlewscy, stolnicy i podkomorzowie, wszyscy odznaczajc si jednakimi cikimi acuchami na szyjach i laskami w rku. Cakiem osobno w pierwszej izbie staa krlewska druyna. T skadali mowie w wojnach i yciu wyprbowani, a bywao ich zwykle dwunastu, ktrzy nad krajami dwunast podlegymi Bolesawowi, zwierzchnictwo mieli czasu wojny i dozr czasu pokoju. Acz krl sam wada, rzdzi i sdzi a nikt pod nim wasnej nie mia woli, dzieli si nimi wadz, a uywa do rady. Oni mieli ucho paskie, zaufanie jego, wiedzieli tajemnice drugim zakryte, oni i opat tyniecki, doradca sumienia krlewskiego, najbliej stali tronu. Gdy u czterdziestu stow codziennie zasiadali gocie, ktrych mienia kady ranek, a nigdy ich tu nie zabrakowao w osobnej izbie, u paskiego stou ci tylko dwunastu zasiada mieli prawo, gdy Bolesaw zawezwa ich do siebie. Byli to najmoniejsi wadycy, najdzielniejsi onierze, najrozumniejsi ze starcw w bitwach ogorzaych. Gdy z nich jeden pad na wojnie albo zmar wiekiem zamany dugo puste stao po nim siedzenie, a krl w miejscu jego nastpc mianowa. Teraz wanie zmar by niedawno stary Jakub Lis, po ktrym stao oprnione miejsce w radzie i u paskiego stou; krl zwleka dotd posadzenie na nim spadkobiercy a kto nim mia by, ani si nawet domylano. Chocia Zyg naprzd, Sieciech i opat tyniecki oznajmili byli krlowi, i wszyscy krewni Jaksw zaaleni od dworu si oddalili stary Pobg sta jeszcze, sam z nich wszystkich, u progu wielkiej izby wraz z dworem krla i dotd si nie oddali. Konie jego i ludzie tylko w podwrcu ju gotowi do podry czekali. Sparty na kiju kutym z rkojeci motem opatrzon, stary wdz z twarz blem jakim pomarszczon i pofadowan czeka si zdawa niecierpliwie na co u proga. Oglda si i porusza, oczyma wodzi, a ci, co go znali, ani go pyta, ani zagadn nie mieli, tak chmurnym wejrzeniem i brwi naspion ich odstrcza. Z siw i wyysia gow, przygarbiony, wrd tego oywionego tumu sam jeden zdawa si obojtnym na to, co si wkoo niego dziao. Sieciech si do przybliy. Gdzie krl? spyta Pobg. Dlaczego nie przybywa? Bdzie za chwil odrzek Sieciech. Panie mj szepn na ucho pochylajc si ku niemu, jestli to prawda, co sysz, e chcecie dwr opuci? Druyna wasza stoi przed drzwiami! Tak jest niezawodnie krtko odrzek Pobg jad. Dlaczego? Wy to wiecie. Krl dzi bardzo pospny, nie pora.

Ramionami ruszy Pobg. Nie ulkn si zamrucza gow mi moe wzi! Szreniawy i Lisy pojechali w milczeniu nie egnajc pana zamrucza Sieciech. Tak lepiej... Co komu lepiej odpar Pobg. Wtem sta si ruch wielki, gwary umilky, w nieadzie rozproszeni zaczli si ustawia gromadkami, z dala sycha byo stpanie cikie, powolne i szelest jaki jakby szat jedwabnych. W oddaleniu ukaza si krl okryty sobol szub podpasan, z kopakiem na gowie. Pod tym zwierzchnim okryciem mia drug sukni wenian, bramowan zotem, a u pasa may w miecz z rkojeci z koci, pochw zocon, miecz, ktry go nie opuszcza nigdy. By to "Szczerbiec". Lask trzyma w rku. Szed zwolna, pogldajc w prawo i lewo po twarzach, niekiedy gow skin nie zatrzymujc si i oczyma da znak jaki. Pachol strojne nioso za krlem miecz jego wielki; dalej szo szeciu komornikw i cay dwr suebny. Bystrym okiem obejrza krl wszystkich zdao si, e adna twarz, w zaktku nawet stojca, nie usza jego wejrzenia, a nie potrzeba mu byo stawi i mianowa nieznajomych, bo wiedzc o nich zgadywa, kogo mia przed sob. Niskimi pokonami, rkami zwieszonymi do ziemi witali przytomni nadchodzcego pana. Doszed tak wolnym krokiem a do drzwi wielkiej izby stow czterdziestu, gdzie sta Pobg. Rk zwolna pooy starcowi na ramieniu i lice, spojrzawszy na, rozchmurzyo mu si nieco. By to bliski Jaksw pokrewny, rodzi si z niewiasty ich imienia i plemienia. Pobg rzek krl czeka na ci oprnione dwunaste siedzenie po Lisie, tobie je przeznaczam, ty jeden godny. Oczy otaczajcych krla biega zaczy po sobie, nie spodziewano si zna tego. Stary, nieporuszony, nie dzikujc sta pospny. Wnet czoo paskie marszczy si zaczo i rk mu z ramienia zdj krl. Nie, miociwy panie odpar chodno i miao starzec nie. Ja nie jestem godzien siedzie u stou twojego. Krew Jaksw pynie we mnie. Przybyem ci, miociwy panie, podzikowa za aski twoje i poegna. Za starym Jankiem, szwagrem pojad, tam miejsce moje, gdzie wszyscy nasi. Ani si mej krwi zapr w niedoli. Miejsce moje nie u stou i rady paskiej, ale na wygnaniu lub w grobie. miaej tej mowy suchajc przytomni pobledli z przeraenia. Bolesawowskie brwi zeszy si nad oczyma i zwiny w jeden wa czarny, rka mimowolnie pada na mieczyk i drca leaa na nim. Drug uj si w bok krl i dugo patrza na wyzywajcego miaka. Stary jeste rzek w kocu bie si mnie ze mn nad Bugiem i Wetaw, gowy ci nie zdejm. Id! Id! z Bogiem!

I rk gniewnie wskaza poza siebie, a dokoczywszy sw, gdy jeszcze brwi trzsy mu si gniewnie, ustami umiecha si pocz dziko i strasznie. Rzd biaych zbw, jak lwia paszczka, ukaza si spod warg wybladych. Kilka razy powtrzy coraz goniej coraz silniej Id! Id! Stary Pobg, do ktrego si to stosowao, jakby umylnie porusza si zwolna i nie pieszc wcale. Przechodzc pozdrowi krla w milczeniu i pominwszy go, wrd rozstpujcych mu si dworzan i rycerzy, nie patrzc na nikogo, ku drzwiom powlk si prosto, nie okazujc wcale trwogi ani pomieszania. Wrd milczenia w izbie panujcego kady krok jego sycha byo, krl tymczasem, ktrego umiech przymuszony wnet z ust znikn, prosto si ku Wgrom obrci. Miejsce to opuciwszy, gdzie go stary wojak obrazi mow zuchwa, zdawa si razem zapomina o tym, co zaszo przed chwil, wypogodzi twarz, sta si znowu sob, takim jakim bywa dni powszednich w gronie oddanych mu powiernikw. Wedle obyczaju zachodniego na dworze krlewskim niewiasty te do stou zasiaday. Wioda je zwykle z sob krlowa, a Bolesaw rad by, aby mu one jak kwiaty st ubieray. Wanie krl z Wgrami rozmawia poczyna, gdy we drzwiach gwnych cay szereg niewiast si ukaza. Przodem sza krlowa Emnilda tak skromnie ubrana jak wczoraj, w sukni ciemnej, w czepcu biaym, na ktrym lekki acuszek zoty by opleciony. Nieco klejnotw nakazywaa jej woy dostojno byy one niejako zewntrzn oznak godnoci krlewskiej, lecz obok innych niewiast swojego dworu krlowa niemal zakonn odznaczaa si prostot. Tu przy niej sza w purpurowej dugiej sukni, naszywanej kwiatami zotymi, janiejca klejnotami i od nich pikniejsza Ryksa, ona syna krlewskiego Mieszka, cesarskiej krwi pani, crka Ezzona, palatyna Renu, z siostry cesarza Ottona zrodzona, w ktrej rysach wida byo, i o swym pochodzeniu pamitaa. Czarne jej oczy z gry i dumnie poglday dokoa, a usta zdaway si nie umie czy nie chcie umiecha. Mimo modoci i wdziku, surowoci wyrazu twarzy i postaw pask obudzaa raczej obaw ni cze dla siebie. Rozum i wola mska byszczay w jej wejrzeniu miaym i dumnym. Nie byo adnej z crek krlewskich, rozproszonych po wiecie, oprcz Matyldy, ktra sza te za krlow w wianku dziewiczym na gowie i paszczu niebieskim. Tak ona jak i inne po niej nastpujce panie szeregiem dugim z niezmiernym przepychem byy postrojone. Obyczajem owych czasw niewiasty wystpujc publicznie kady na si takie mnstwo klejnotw cikich, paszczw z grubych tkanin zocistych, podszytych futrami, acuchw kowanych grubo,

kamieni drogich, i niektre z nich suebne podtrzymywa musiay, aby pod tym brzemieniem nie upady. Starsze niewiasty, ony upanw i wadykw, miay na piersiach po dwa i trzy acuchy, ogromne kolce na rkach, pasy kamieniami sadzone, na gowie rodzaj wiecw zotych, plecionych jakby ze sznurw, u uszw zausznice cikie schodzce a na ramiona. Najwiksza rozmaito jaskrawych barw orszak ten odznaczaa. Panoway wrd nich purpura i fiolety u starych, ty i niebieski kolor u modszego pokolenia. Wszystko to bramowane, naszywane, sadzone perami, dawao miar bogactw, jakie wojny w kraju i handel nagromadziy. Srebro byo tak pospolite, i je zaledwie na najprociejsze naczynia codziennego uytku obracano; konwie i beczki kute byy z blach srebrnych, krl jada na zocie. Nie wyczerpa si skarbiec jego tym, co przyjmujc Ottona III po kadej uczcie cesarskiemu sudze oddawa kaza. W kocioach otarze cae blachami i tablicami zotymi okryte byy... Wyroby owego czasu nie wszystkie si wytwornym kunsztem odznaczay, wiele z nich grubo i dosy nieforemnie wyciosanych byo, na niektrych tylko rnobarwna emalia grecka i wschodnia ywoci barw z kamieniami drogimi sza o lepsz. Przy piknych twarzach, dobranych do krlowej orszaku, zote paszcze, purpura, lazurowe sukienki, przepych klejnotw i kolorw odbijay jak bogata oprawa tego ywego twarzy wieca. Wrd nich wida te byo Teodor, crk Sieciecha, wzrostem i postaw grujc nad towarzyszkami swoimi, z twarz blad i oczyma ju od ez oschymi, ale jeszcze gorejcymi wewntrzn boleci. Sza widocznie jakby zmuszona, jak ofiara, usiujc na prno na twarz powoa umiech nieprawdziwy, skamany, trwoliwy, mczeski. Na innych te, nie wyjmujc oblicza krlowej, gboki smutek by rozlany. Emnilda niemiao, bojaliwie niemal, spogldaa na oddajcych jej cze i pokony. Gdy szelest sukni niewiecich da si sysze, krl ku wchodzcym si odwrci, jakby rad, e moe przerwa witania i rozmowy. Tego dnia na sowo zebra mu si ciko byo, czoo mia dumne i usta leniwe. Tu za niewiastami wchodziy pacholta, niosc misy nad gowami, dzbany w rkach, nalewki, miednice i rczniki. Bolesaw skinwszy gow gociom, zwolna na miejsce swe przy krlowej Emnildzie pody. U paskiego stou zasiaday tylko niewiasty krlewskiego i powinowatego im rodu; tu te miejsce byo jednej z dziewczt orszaku krlowej, przybranej do jej boku, znacznego rodu crki Ekarda markgrafa, Ody. Przebywaa ona z woli ojca na dworze i w gocinie krlowej, cho Emnilda chodno i z pewn nieufnoci si z ni od niejakiego czasu obchodzia.

Po Ryksie, onie Mieszkowej, bya to najpikniejsza pewnie z niewiast na dworze, chocia tu na urodziwych i gadkich nie zbywao twarzach. Wysokiej postawy, silna, wyrosa bujno, z warkoczami zotymi, ktre si ledwie pod wiecem pomieci mogy, wyraz miaa na obliczu licznym niemiy; kwitna kras modziecz, a wesela dziewiczego jej brako; patrzaa niby szydersko i nie chtnie dokoa, wzrokiem zuchwalszym ni inne. Niebieskie jej oczy due miao spoglday nie tylko na krlow i mode towarzyszki, ale na samego krla, ktrego wyzywa si zdaway. Strojem te crka markgrafa Ekarda odznaczaa si wrd swych rwienic, tak bya caa klejnotami kosztownymi obwieszona i przybrana, tak starannie i zalotnie wystpowaa, oczy wszystkich kuszc i zwracajc ku sobie. Krlowa raz spojrzawszy na ni widocznie unikaa jej, wzrok trzymajc spuszczony, a twarz cigle smutkiem obleczon. Dwr jej, jakby si stosujc do humoru pani, tak samo wyglda zafrasowanym i smutnym, jedna tylko pikna Oda umiechaa si jakby na przekor wszystkim, a gdy krl usiadszy rzuci na ni okiem, wejrzeniem i umiechem wyrazistszym jeszcze odpowiedziaa mu, wcale si nie troszczc o wiadki. Bolesaw dugo trzyma w ni oczy wlepione, ale nie rzek do niej sowa. W tej chwili ukaza si opat tyniecki i wszyscy, krla nie wyjmujc, wstali. Miejsce dla byo przy krlewskim stole zostawione. Lecz nim je zasiad, surowym obyczajem tamtych wiekw opat rozpocz gono modlitw i bogosawiestwo. Im modsz bya wiara chrzecijaska w tych krajach, tym duchowiestwo i krl sam cilej pilnowali, aby wszystkie obrzdy przez Koci zalecane zachowywane byy. Pierwszy Bolesaw duchownych na rwni z ksitami postawi i powaa kaza, nada im nazwanie ksidzw, czyli ksit, i to im na przyszo zostao, cho dla odrnienia ksita inaczej zwa potem poczto. Dugo jednak wszyscy duchowni stali na tym wysokim stanowisku spoecznym, nadajcym im w oczach tumw powag i dostojno. Chocia Zyg, ubrany na p to, p niebiesko, zjawi si przy stole obok krzesa krlewskiego, czekajc, azali go Bolesaw nie zagadnie i nie da mu si popisa z dowcipem, chmura, ktr z sob przynis pan przychodzc do stou, nie zesza mu z czoa i Zyg niemym pozosta. Przyczyn wszyscy atwo odgadywali. Nie byo prawie dnia, w ktrym by krl, jedyny nawczas szafarz sprawiedliwoci, nie by zmuszonym sdzi kogo i kara, rzadko si jednak trafiao, by z koa celniejszych rycerskich rodw, co go otaczay, paday ofiary. Oszczdzano je, wzgld miano na usugi, wyrozumienie dla krewkoci i obyczajw zaledwie chrztem obmytych ludzi, w ktrych wiele jeszcze dzikiego z przeszoci pozostao. mier dwu Jaksw wiele kosztowaa temu, co na ni skaza ich musia, i tym, co o niej zasyszeli, podziwem bya. Groza i strach przejmoway wszystkich, aby starzejcy krl nie nabra smaku w okruciestwie, jakim si olepiony przeze Bolesaw Ryy odznaczy.

Ze wszystkich stron sali spogldano na krla ukradkiem, jakby chciano czyta z jego oblicza, jaki lad w duszy zostawi wyrok ten krwawy. Chmura nie schodzia z czoa paskiego, wszyscy siedzieli milczcy. Nie uszo i to oka i ucha ludzi, jak stary Pobg, najwyszego nawczas dostojestwa odmwiwszy, na zawsze dwr paski opuci. Kilka razy Bolesaw podnis wzrok na krlow, ale jej oczw nie spotka, nastrczay mu si za to owe niebieskie, zuchwae, cho straszne oczy Ody, ktra szuka si zdaa krla i na przekr wszystkim okazywa spokj i wesele. Tak samo pono, gdy inni weseli bywali, ona smutn i gniewliw by si staraa, aby nie godzi si ze dworem, a i wol swoj. Ulubione psy krlewskie otaczay st i chciwie rzucay si na koci, ktre zwyczajem byo ciska na podog. Zyg kilka razy prbowa, dranic je, zabawi pana, ale stworzenia te zuchwae, nie szanujc jego dostojestwa ni stroju, zbami wyszczerzonymi kapic i burczc na, odstraszyy kara, ktry musia ustpi. Cay niemal obiad przeszed bez rozmowy, w milczeniu, tylko gosami z izby czterdziestu stow dochodzcymi przerywany. Niewiasty szeptay do siebie, krl par sw zamieni z opatem, krlowa go kilka razy o bliskie wita kocielne spytaa. Proste i niewykwintne jado, ktre roznoszono obficie, nasycio goci wprdce, wyprniay si misy, kubki z miodem i winem gciej kry zaczy... krl te spenia je chciwie i dopiero pod koniec uczty z weselsz nieco twarz ku wspbiesiadnikom si obrci. Rozdzia 5. Po uczcie, w podwrcu zamkowym prbowano koni, ukw i oszczepw, wyprawiano rodzaj maych turniejw, ktrych zwyczaj ju na dworze cesarskim nawczas si ustala zaczyna. Niewiasty ustpiy zaraz do komnat swoich idc szy, w krosnach prz lub zabawia si piewem i grami. Krl wyszed nieco na przedsienie, aby si przypatrzy igrzyskom modziey. Opat znik udajc si na modlitw. Cae ycie zamkowe skupio si w dziedzicach, gdzie si popisywali krlewscy komornicy, suba rycerska i niektrzy z goci podochoconych. Kady z nich mia albo or nieco inny, lub sposb wadania nim odmienny, wic prbowano i chadzano o lepsze, a kto gr wzi, temu okrzykami prym dawano... i drudzy zaraz imali si teje szermierki. cigano si komi, wyzywano na bary, a gawied z dala si przypatrywaa. Gdy si to dziao w podwrcach, w maej izdebce przy dworcu, na rogu zabudowa, siedziao dwch ludzi, w ktrych z ubioru pozna byo mona duchownych.

Jeden z nich wychudym by i przygarbionym, twarz mia t, zaspion i napitnowan jak zgryliwoci kwan i gniewn. cinite usta jego wyraay kryte szyderstwo i nieubagan zoliwo. Skulony siedzia u stou, na ktrym wida byo rodzaj pulpitu i obok niego lece narzdzia, jakich nawczas do pisania uywano; natarte farby w miseczkach, pira i pdzle, noe i zrzynki pargaminu i sznury jedwabne i kaway wosku. Ogromne, wysche, posmolone rce z dugimi palcami trzyma cinite pod brod podpierajc nimi gow, ktrej siwe byszczce oczy zwrcone byy na siedzcego naprzeciw czowieka. Ten zdawa si wieo przybywa z dugiej podry. U drzwi sta kij krzywy, futrzana leaa czapka i paszcz czarny, lisami podbity. By to mczyzna w sile wieku, duchown sukni okryty, ale do kapana skromnego niepodobny twarz, barczysty, postawy rycerskiej, zuchwaego wejrzenia, twarzy okrgej i jakby nalanej. Czarna suknia i wygolona gowa same tylko w nim duchownego wskazyway. Trzyma si, jakby do szat, w ktre by odziany, nie nawyk, jak by cigle miecza szuka brakncego mu u boku. Wyjwszy zakonnikw, nie byo te nawczas rzadkoci wyszych dostojnikw Kocioa widywa we zbroi, przy mieczu, na koniach i owach. Wielu biskupw, jako panw wieckich obszernych pastw ponadawanych Kocioowi i im podlegych, chadzali nawet na czele swych wojsk na ich obron. Mczyzna, ktry stoek zaj naprzeciw zgarbionego ksiyny siedzcego u pulpitu, zdawa si jednak by raczej zakonnikiem ni wieckim kapanem. Krj jego sukni przypomina mnichw reguy witego Benedykta. Odzie na nim, dug podr zapewne zszarzana bya i powalana. W izbie, w ktrej ci dwaj zasiadali, na kominie pon ogie ju zaniedbany i resztki gowien dojadajcy, mrok w niej panowa. Ubog bya jak cela mnisza i w wygodniejszy sprzt nie obfitowaa. Na stole w prostej misce glinianej wida byo szcztki nie dojedzonej ryby i okruszyny porzuconego chleba. Dwaj rozmawiajcy pochyleni ku sobie siedzieli cicho, mierzc si wzrokiem i mienic skpe sowa. Mwicie mj ojcze szepta skulony ksiyna, ktry tu by gospodarzem e was tu czci najgodniejszy mj dobroczyca, biskup merseburski, przysya. Chc temu wierzy, chc wierzy, nie wtpi, lecz najdostojniejszy ten zwierzchnik zwyk zawsze czym dla wiarogodnoci posw swoich opatrywa. Posyszawszy te sowa naprzeciw siedzcy mnich rzuci si niemal obraony nimi, ciemne oczy jego zaogniy si, spojrza na mwicego dumnie, z gry i nic nie odpowiadajc, rk sign za sukni, doby z niej zrzynek may pargaminu i ukaza go pytajcemu. By to paseczek wski, na ktrym adnego sowa napisanego wida nie byo, na wosku tylko staa wycinita piecztka jaka, ktr pochwyciwszy ksidz do samych prawie oczw j podnis, aby si jej lepiej przypatrzy i rozezna na niej

znaki. Po chwili dopiero gow skoni nic nie mwic i zrzynek odda siedzcemu mnichowi, ktry mu si przypatrywa niemal gniewny. Zwyciski umiech przebieg po jego ustach i piecz natychmiast zawinwszy woy j do bocznej kieszeni, przysun si bliej do siedzcego ksidza i rk mu kadc na kolanie odezwa si ywo. Widzicie wic, e ze mn moecie mwi otwarcie i ufnie. Nie jest mi nic tajno, wiem, e suycie temu... krlowi - (wyraz mu ciko przeszed przez usta), abycie skuteczniej przez to kocioowi i cesarzowi suy mogli, wiem, e tu jestecie dlatego, aby z bliska patrzy, co si snuje i zamierza. Wiem, e ten zjadliwy wrg imperii, cho sug jego jestecie, panem waszym nie by i nie jest. Wszystko wiem. Mwmy wic, jak przystao ludziom, co do jednego pocztu nale i po jednej stronie walcz. Uderzy si rk w piersi i doda: Na mnie si wy nie zawiedziecie. Nie! Ja te krwi i sercem cesarski suga jestem wierny, suga kocioa, ja te tego ppoganina (zniy nieco gos) nienawidz, brzydz si nim, chytroci jego, przewrotnoci, drapiestwem, chciwoci. Wilk to nie syty i pki on yje, cesarstwo spokoju mie nie bdzie nigdy... Przychodz do was, aebym z bliska rozpozna, co si dzieje, i odnis to tam, gdzie myl i pracuj nad odzyskaniem zagrabionych przez niego krajw. Bg sprawiedliwy, doda, cierpi on dugo, wynosi nawet przestpc nieraz, ale na to, aby go z wikszej strci wyyny w przepacie. Mwic tak, mnich si zapali i pici siln, grub o st uderzy. Siedzcy naprzeciw niego drgn cay, jak gdyby w tym ruchu znalaz przypomnienie czyjego obyczaju. Nastpio milczenie. Kocistymi palcami powid po czole i twarzy ksidz, westchn i odezwa si bojaliwie, po cichu. le jest u nas, le! Chytry ten w poczyna sobie zbyt rozumnie, chytrzejszy nade doradca, opat tyniecki Aron, prowadzi tego ubra za rogi. Bez opata on by si dawno rozbi gdzie o mur gow. Na prno si tu staramy, zabiegamy, aby nieufno obudzi, aby zrodzi w nim podejrzenie, by go usun, a wkra si w aski. Opat jest lisem przebiegym. Ten radzi, ten prowadzi, ten czyni wszystko, a ja, c ja mog? Patrz tylko i zymam si. I, nie mona rzec inaczej, rozum w tym jest, a wielki. Wierniejszych sug kocioa nie znajdziecie na oko nad nich nigdzie, ale oni by swj koci osobny chcieli mie u siebie! Z magdeburga, gdzie cesarz zwierzchno postanowi, oni rozkazw odbiera nie radzi. Swoje biskupstwa i arcybiskupie katedry stanowi samowolnie, pod pozorem, e Otto III na to pozwoli. Ju i t nitk, co ich z cesarstwem wizaa, zerwali. Jawna rzecz, e Bolesaw cesarstwu niczym nie chce by dunym, w niczym zalenym od niego. On! On mie si sam zwa cesarzem na wschodzie, jak

gdyby ju i tak dwch ich nie byo, w Rzymie i Bizancjum. Duma jego i samowola daleko siga, dalej ni or... A wszystko to przerwa wybuchajc mnich wszystko to na krwi, na mordach, na upiestwie ugruntowane. Wiecie przecie, jak poczyna? Gdy m zacny, stary Mieszko umiera, nie by Bolesaw panem caego kraju, musia go wedle woli ojca ostatniej dzieli z trzema brami, z Ody zrodzonymi. Winni mu oni byli tylko, jako najstarszemu, cze i posuszestwo, przymierze i pokj, ale kady z nich na swojej ziemi by panem. Trzy lata trwa niepokj, ale ciga walka i mka, dopki pobonej krlowej Ody nie wygna precz i synw jej z ni nie wypdzi razem, aby ich dzielnice sobie przywaszczy. A kt Odylona i Prybuwoja olepi, aby im te wydrze ich ziemie? I synw Ody ten sam los by spotka pewnie albo gorszy, gdyby si zawczasu nie ratowali, z matk uchodzc razem. Czy we trzech nie mogli stawi czoa jednemu? zapyta ksidz. Oni? Otoczeni byli zdrajcami cign mnich dalej, co raz si bardziej unoszc gdzie nie sign orem, tam zotem, obietnicami ujmowa. Dwr krlowej Ody, jej synw, wojsko, urzdnicy, wszystko zawczasu przekupione byo i zjednane. Jedna tylko zostawaa ucieczka. Oda schronia si do Rzymu, do Ojca witego, papiea, a nie mogc odzyska ju tego, co do niej i synw naleao, wszystkie te ziemie, jej i dzieciom wydarte, zoya w ofierze Apostolskiej Stolicy. To przywaszczyciel, ktry siedzi na papieskiej ziemi. Ksidz suchajcy westchn. Tyle lat upyno od tych czasw odezwa si ju na to nie ma ratunku. Dlaczego? podchwyci mnich. Ofiara uczyniona bya Apostolskiej Stolicy, aby te ziemie z jej rk, jako jej nalene, otrzymali na powrt synowie Ody. Oda yje przecie do dzi dnia w klasztorze w Quedlinburgu, a jej dzieci... C si stao z jej synami? zapyta suchajcy pomarli? Nie, yj. Mieszko, najstarszy, jest przy cesarzu, chocia i tam z obawy trucizny i zdrady (bo Bolesaw i na dworze cesarza ma swych ludzi.), i tam imi swe i dostojno ukrywa musi. Bolesaw swoich ludzi ma wszdzie rzek ksidz cicho oko jego siga daleko i rce ma dugie. Drugi koczy mnich woy sukni duchown, trzeci si tua po Niemczech czekajc pory dogodnej. A lata upywaj, upywaj i nic nie przynosz z sob. To mwic westchn i zaama donie. ywe przejcie si tym, co mwi, przybyego posa merseburskiego biskupa obudzio zna ciekawo suchacza, coraz pilniej pocz si w milczeniu w gocia wpatrywa. Ten tak by uniesiony

zgroz i niechci, i nie zwaa nawet na zwrcone ku sobie oczy i wnet znowu pocz mwi dalej. Przecie mu si zawsze tak szczci nie moe! Raz mu si noga polizn musi, jak mu si polizna w Czechach i na Rusi. Prag utraci bezpowrotnie. Dzie i noc myli o jej odzyskaniu! zawoa ksidz cicho, potrzsajc gow. A nie ma on tam caego zastpu Sawnikw, z ktrych tu jeden wisi przy dworze? Ma on swoich i w Kijowie, i wszdzie. Zymnwszy si wsta ze stoka go i rzuci rkami jakby milczcym przeklestwem. Wic nie ma na rady? zawoa. A nie mona jawnie, nie godzi si przeciw temu zdrajcy i okrutnikowi stawi side jak na zjadliwe i krwi chciwe zwierz? Ksidz nierycho odpowiedzia: Sam on sobie d moe wykopie... Wyrazy te obudziy w mnichu zajcie i ciekawo gorc, usiad znowu na stoku i przybliy si do ksidza. Sdz szepta ten dalej e chyba pobono krlowej i jej cnoty dotychczas ratoway go od zguby. Ale tej czcigodnej pani, crce Dobromira, pono si gotuje los crki Rygdaga i matki Bezpryma, dni jej tu policzone. Nie do temu bykowi niewolnic i naonic, zwida krlowa ju mu si co dzie wicej przykrzy. Gdy jej na grodzie nie stanie, piorun z niebios uderzy w to gniazdo nieprawoci. O! Moe by... moe umiechajc si zoliwie, dokoczy szeptem ledwie dosyszalnym z widoczn radoci ksidz, Tak! Moe to by! Pikna crka markgrafa Ekarda nie darmo bawi na naszym dworze. Chce si jej bardzo zosta krlow, wyzywa krla oczyma, kusi go sowy, pociga modoci i wdzikiem szataskim. To mwic splun stary i przeegna si. S znamiona, e krl ku niej powzi namitno wielk. Czy dlatego miaby a jej lubowa? odpar mnich. On, co sobie pozwala wicej ni cesarz i inni krlowie, sdzc, e dla koci bdzie mie prawa osobne. O! On by si pewnie obszed bez kocioa i bogosawiestwa dokoczy ksidz ale Oda chce korony i imienia ony, a nie da mu si do siebie zbliy inaczej. Co dzie go sobie wicej jedna, co dzie go kusi potniej. Szatan by w niej siedzia, a nie byaby niebezpieczniejsz. A opat Aron c na to, witobliwy ten czek? szydersko mnich si odezwa. Patrzy i milczy, bo mu si jeszcze krl z tym nie zwierzy. Sroma si go. Opat surowym dla jest. Ja wiem najlepiej, jak stoi sprawa. Aron dla mnie nie ma tajemnic, ja przez niego zagldam jak przez okno w krlewsk dusz.

Mwic umiechn si chytrze, dziwnie, i noykiem ostrym nie mylc rzeza st, jakby nim co innego chcia kraja. Kogo nie zgubi gupota, bo to m rozumu i woli wielkiej cign dalej tego obali namitno, zwyciy krew, zje ryczce zwierz, ktre w nim samym siedzi. Czekajmy troch, a bdziemy widzieli wit krlow biorc zakonn zason i mod pani wodzc starego lwa. Nawczas Pan dopiero rk sw spuci na cudzoonika i zgniecie olbrzyma. A tymczasem, mwi na przemiany gos zniajc, to podnoszc mimo woli, tymczasem on sam sobie czyni nieprzyjaci nowych, jak gdyby ich ju nie mia dosy. Suchacz ciekawie chyli si ku mwicemu chwytajc kade jego sowo z upragnieniem. Wszystko si powoli skada na zgub jego cign opowiadajcy ze zjadliwym wyrazem mciwej uciechy. Los chcia, by si jedna mona rodzina rzucia na swawol, Jaksowie, ktrzy si czasu wojen nauczyli by gwatownikami, napadli i zamordowali kupca tam jakiego. Krl ich porwa kaza i da pocina. Z Jaksami spokrewnione s rody mone, wszystko to, gniewne teraz, pierzchno od krla i dworu precz, wszystko to wrogiem mu si stanie. Strata niemaa! Grona! Prosia za Jaksami krlowa, klczeli i prosili inni, nie pomogo nic; litoci tam w tym sercu nie szuka. To mwic westchn ksidz i jakby si opamita, e za duo powiedzia, zamilk nagle. Jedna tylko rzecz wtpliwa doda namyliwszy si i po cichu. Kaza ich ci, ale czy ich cito? Badaem dobrze, nie wiadomo, gdzie i kto speni wyrok krlewski. Nu si ich odwaono ukry i ocali? Krla okama? Kt by si to omieli uczyni, chyba jedna ta miosierna i pobona krlowa. A jeli ona to uczynia, al mi jej: tajemnica si nie utrzyma, krl jej nie przebaczy, wystpi nawczas namitno dla Ody, potpi Emnild i dopeni miary i kropla ostatnia kielich gniewu paskiego domierzy. Zatar rce. Padn gromy! Ale mogaby si na to way krlowa? zapyta mnich zdziwiony. Ona go zna przecie. Tak, ale crka Dobromira jest pobon niewiast, gotowa siebie zaofiarowa dla ocalenia dwu ywotw. Wiecie pewno, e si tak stao? spyta mnich. Nie wiem, nie, proste to s domysy tylko rzek ksidz ywo ale po nici do kbka si idzie, a zdaje mi si, e albo nitk mam w rku, lub j rycho pochwyc. Jeeli si to stao, opat Aron musi wiedzie o tym, a jeli on wie, ja wiedzie bd, ja dobd z niego! Gdy ja si dowiem, dokoczy mruczc, na wczas uczyni, co mi mciwa boa prawica wskazuje. Nawczas Oda rychlej

moe tronu dostpi, krl kochanki, a Bg wywrze zemst swoj, bo nie bdzie komu od niej modlitw zasania! Milczc z uwag wielk sucha mnich, nieco zadumany, zdziwiony troch; wyzywa dalsze zwierzenia nie wac si je nawet natrtnymi przerywa pytaniami. Z kolei opowiadajcy ksidz, nie bdc ju panem siebie, coraz gortszemu uczuciu dawa si unosi, jak wprzdy mnich, gdy na Bolesawa narzeka. Jeeli si tak stao doda jeszcze jeeli si stao, jak si domylam, tajemnica dugo si utrzyma nie moe ani si zachowa. Gdzie ich podziej? Gdzie ukryj? Jak im uatwi ucieczk? Nie mog si oby bez ludzi, kto podpatrzy a szepnie sowo. Sdzicie, e si tak stao z tymi Jaksami? powtrzy mnich. Domylam si, domylam tylko, ale rzadko si myl rzek ksidz krlowa moga si na to odway, serce jej miosierdzia pene, kad krew obmywa zami; na ostatek jest przy niej crka Sieciecha, z ktr jeden ze skazanych na stracenie mia si eni. Ojca i krlow moga skoni. Zamisza si ich wiele. Zatar rce ze zoliw radoci. Jakie mog by skutki? szepn mnich. Odrzucenie krlowej za przeniewierstwo mwi ksidz a potem panowanie modej niewiasty, ktra nam jest oddan i cesarsk, wiern poddank. Jej modo bdzie dla niego zgub, zniewieci go i si mu odbierze. Lecz Jaksowie, na ktrych nienawi rachowalicie, zostan przejednani? wtrci mnich. Wdziczno zachowaj chyba dla krlowej, co ich ocalia, jeeli w istocie potrafia to uczyni, ale dla kata tym wiksz nienawi. Tak rozpoczta rozmowa, gdy si oba z sob coraz wicej porozumiewali, stawaa si te poufniejsz co chwila. Skulony ksiyna, ktrego na dworze znano pod imieniem ksidza protonotariusza Petrka, by jedynym na dworze krlewskim (z wyjtkiem duchownych na nim przebywajcych), co pisa i czyta umia. By on tu niewidomym szpiegiem niemieckim. Pose merseburskiego biskupa doby z niego, co mia w duszy. Nie zatai przed nim, jakimi uczuciami dla krla by oywiony. mija to bya, odgrzana na miociwym onie ask paskich, zazdrosna wpywu opata Arona, knujca jego zgub, spiskujca z wrogami, gotowa na wszystko dla dogodzenia zemcie i uzyskania wyszego stanowiska. Protonotariusz umia si jednak tak zrcznie i chytrze obraca, a kry z tym, co w duszy nosi, e nikt, nawet (jak mu si zdawao) opat Aron, nie mia go posdza o przecherstwo. Po dugich szeptach, gdy si pyta i odpowiedzi przebrao, ksidz Petrek, zupenie ubezpieczony ukazan mu pieczci, wylawszy si przed posem ze

wszystkim, co czu i myla, zapyta opamitawszy si, e nie wiedzia jeszcze, z kim mia do czynienia. Mj ojcze, a wy skd przybywacie? Z jakiego jestecie klasztoru? Jakiego narodu? Co was tu do nas przywiodo? Czy sam rozkaz biskupa? Czy ciekawo widzenia tej smoczej jamy? Czy inny jeszcze cel jaki? Mnich usyszawszy to pytanie stan w postawie dumnej, rozprostowa si, podnis gow, spojrza z gry na pytajcego, jakby si namyla, co mu ma odpowiedzie. Oczy ksidza Petrka potwierdzay pytanie. Kt wy jestecie? Bolesny umiech przelecia po ustach mnicha, zbliy si do ksidza, pochyli mu si do samego ucha i rzuci w nie jedno sowo. Musiao ono mie wielkie znaczenie, gdy usyszawszy je, zerwa si nagle protonotariusz, zaama rce drcy i z trwog popatrza na umiechajcego si gocia. Na twarzy bladej ksidza Petrka niedowierzanie, zdumienie, strach maloway si na przemiany, patrza strwoony to na drzwi, to na gocia, to po pustej izdebce swojej. Na rany Paskie! zawoa wreszcie gos tumic. Lecz jeli tak jest, o czym nie wtpi (skoni gow) jeli tak jest, jak moglicie stop przekroczy tego zamku bram?... We krwi mamy zuchwalstwo! odezwa si mnich umiechajc si. Pomnijcie, ile to lat nikt tu mojej nie widzia twarzy. Kt by zreszt mg co podobnego przypuci? Twarz ta z modzieczej na wygnaniu miaa si czas odmieni w zestarzae, pomarszczone oblicze, na ktrym przeszo si zatara do szcztu. Mgbym si oko w oko spotka z nieprzyjacielem matki rodu mojego i nie zadrabym, bo nawet jego wejrzenie jaszczurcze w tym brudnym mnichu nie poznaoby czowieka, ktry si w nim ukrywa... Nie mwcie tego! Nie mwcie! przerwa ksidz Petrek. Mylicie si. Ten czowiek wzrokiem przebija na wskro jak wczni, widzi czarownik pod ziemi, zgaduje to, czego nie wie. Szatana ma na posugi, co mu szepce, a do by byo domysu, podejrzenia tylko, aby was skaza jak Jaksw. Nawet suknia ta by mnie nie obronia? rzek mnich podnoszc czarn po habitu. Suknia? Wtpi odpar ksidz. ycie by moe darowa, ale oczw bycie nie uratowali. Olepi trzech wasnego rodu, a miaby czwartego oszczdza? Mnich mimo grb tych nie zdawa si bynajmniej strwoony. Przyszedem tu rzek wasnymi oczyma widzie, co si dzieje, czy moemy na przyszo rachowa? Nastrcza mu si nie mam potrzeby. A nie bdziecie mieli sposobu go unikn, jeeli tu zostaniecie choby do jutra rzek ksidz Petrek. Chce on uchodzi za najwierniejszego syna

kocioa, czci i szanuje duchownych, take i najuboszego kapana nie pominie nie ucaowawszy rki jego. Jeeli si dowie, e mnich wdrowny przyby do Poznania, zawezwie was do stou swego, zmusi przyj dar jaki. Zechcecie unikn go, podejrzenie si obudzi. Mnich namyla si pocz, czoo zmarszczy zdajc si way, co ma uczyni. Milcza dugo. Kt mu tam ma donie o mnie? rzek w kocu. Dwr ludzi peen, duchownych jest mnstwo, wtpi, by mnie postrzeono. A ja pewnym jestem tego odezwa si ksidz ywo. Nie sdcie, aby tu co uszo bacznoci ludzi, ktrzy nic do roboty nie maj nad ledzenie cudzych czynnoci. Bolesaw wie nie tylko, co robiemy, ale nawet, co mylemy. Rozmia si dziko. Oprcz mnie! Ale ja twarz przed nim padam, a kraj szaty opata cauj i prochy cieram przed nimi! Ja donosz, jestem gorliwy, czerni, kami. Bg wszechmogcy mi odpuci, bo dla Jego suby to czyni. A c ja tu znacz? Ka mi pisa, co opat Aron podyktuje, jestem posusznym; pisz nawet na dwie rce, bo posyam i tam, gdzie o tym wiedzie potrzebuj. Zreszt maluczki suka Boy, stworzenie biedne i drobne, ocalam si tym, e mnie nie wida nawet. Nieraz mwi dalej ze miechem nieraz szukano tego zdrajcy, co wyda tajemnic, ledzono na wsze strony...i ja pilno te szukaem razem z nimi, nikomu ani na myl nie przyszo mnie posdza! A gdyby? zapyta mnich. Gdyby? Mwicie? doda ksidz Petrek spokojnie. Nie jestem ja kocioa mojego sug, obowizanym za da ycie? Wiem, e za dusz moj odprawiono by dziesi razy tyle mszy, ile mam lat, o duszy zbawienie trwogi nie mam. Miaebym dba o mizerne ciao? Jestem jak onierz postawiony na stray, ktry wodzowi winien ycie i daje je z ochot. Pokaza sukni sw. Wziem t zbroj i walczy musz do koca. To mwic przeegna si, rce zoy i zda si modli w duchu. Twarz jego, ktra w czasie rozmowy czsto odraaa szyderstwem i zoci tumion, wypogodzia si, staa spokojn a bez barwn. Chytre to czecze byo w istocie onierzem wpadajcym chwilowo w zapa bojowy, lecz rycho odzyskujcym krew zimn, aby nie utraci siy. I znowu po cichu rozpocza si rozmowa, a trwaa dugo, gdy nagle do drzwi zapukano, otwary si one i najstraszniejsze zjawisko, jakiego si oba mogli lka, stano w progu; wszed wolnym krokiem, rozgldajc si, opat Aron. Ujrzawszy tu nieznajomego mnicha zdumia si zrazu mocno, ksidz Petrek poblad nieco, obcy zakonnik sta prawie nie poruszony usiujc pokorn przybra postaw, o co mu nie atwo byo. Nim opat mia czas zapyta o niego, podszed ku

Aronowi, uklk przed nim, obyczajem mnichw skoni gow i prosi o bogosawiestwo. Opat, niezmiernie zdziwiony tym zjawiskiem, zrazu, zmilcza i pytanie zamaro mu na ustach. Pobogosawiwszy klczcego i dawszy znak, aby powsta, ksidz Aron zapyta go po acinie. Skd to jestecie? Co was tu przywiodo? Z Korbei jestem odpowiedzia mnich, imi moje Benedykt, mam od przeoonego pozwolenie wdrowania i nawracania. Ciekawo i pobono prowadzia mnie do Trzemeszna naprzd, a teraz tu, Najprzewielebniejszy Ojcze. Aron dugo si we wpatrywa. Gdycie tu przybyli, bracie mj rzek jubycie pozosta powinni. Duchownych zawsze jeszcze mamy mao na nasze potrzeby, kraj na p pogaski, nawracajcych apostow dobrej woli nam braknie. witobliwy krl nasz obsypuje ich zotem, rad kademu, co przybywa. Dlaczeg bycie nie mieli pozosta z nami, jeeli gorliwo was tu przywioda? Pole szerokie... Dlatego, Ojcze Najprzewielebniejszy odezwa si mnich i uczyniem lub powrotu i przeoony nasz rachuje na mnie. Pokoni si w Gnienie u grobu witego mczennika i powraca musz. Opat cigle si z wielk ciekawoci wpatrywa w mwicego. Gos, postawa, rysy twarzy widocznie w nim jakie myli obudzay, ktre si w oczach i na czole maloway. Jeeli pozosta nie zechcecie odezwa si po przestanku przynajmniej gociem bdcie u krla, ktry was szczodrze obdarzy, u krlowej, pobonej pani, ktra wiadczy wiele duchowiestwu i kocioom. Przebaczcie rzek mnich ywo ja wedle lubu mego dzi dalej w drog i musz. lubu ama si nie godzi. I w rk pocaowa opata kaniajc mu si nisko. Pjd nieszporne pacierze odmwi do kocioa, a potem... w drog. Skoni si i nie czekajc ju, w obawie, aby go nie zatrzymywano, poszed po swj kij, paszcz i czapk, chwyci je prdko i za drzwi si wysun. Popiech ten by uderzajcy. Opat i ksidz Petrek poprowadzili za nim oczyma. Zaprawd! odezwa si po wyjciu jego opat Aron zaprawd, co jest dziwnego w tym mnichu. A wy, ksie Pietrze, nie uwaalicie tego? Ja? z pokor wielk i zdumieniem ozwa si ksidz protonotariusz. Ja? Oprcz wielkiej witobliwoci nic mnie w nim nie uderzyo. Osobliwsze w nim podobiestwo nie tylko twarzy, ale gosu i ruchw, do naszego krla Bolesawa! Gdy przemwi, ulkem si. dao mi si jakby snem dziwnym to widzenie, uszom moim wierzy nie chciaem. Rodzeni bracia podobniejsi by nie mog! Ksidz Petrek ramionami ruszy.

Nie miem przeczy rzek ale ja tego wcale nie spostrzegem, cho dosy z nim mwiem dugo. Dziwne! Dziwne! powtrzy opat. Skde i jak dawno si on tu zjawi? Przed godzin moe rzek zimno protonotariusz. Prosi mnie, aby si mg nieco w izbie ogrza i odpocz. Trzeba go byo nakarmi i da zna o nim do dworu. Krl nierad bdzie, gdy si dowie, e zakonnik min dwr jego nie obdarzony. Chciaem to uczyni, ale mi wzbroni odpar ksidz Petrek z wielk cigle pokor i przesadnymi pokonami. Wypytywaem go pilno o cel podry, zdaje si, e innego nie ma nad pobon modlitw u grobu witego apostoa naszego. Mnich witobliwy i skromny, o wiecie nie wiedzcy wiele lub nic prawie. Przynise jakie nowiny z Niemiec? pyta opat. adnych. Wida, e ich nie szuka i pogardza wiatowymi wieciami. Nie obchodz go one. Od grobu witego Maurycego przywdrowa tu prosto. Mwi co o Magdeburgu? Nie pytaem go o nic zby krtko ksidz Petrek. Opat si zaduma gboko. Kt wie! rzek jakby sam do siebie. Rozmaite postacie zwyky przybiera podstp i zdrad. Nie rczybym za to, e pod t sukni mnicha ukrywa si moe jeden z synw Ody, czyhajcych na spucizn Bolesawa. Usyszawszy to ksidz Petrek podnis do gry rce i wykrzykn jakby z podziwu. Syn Ody! Miaeby ktry z nich odwag cisn si sam w szpony zwyciskiego ora naszego? Lwu w paszczk? Kt wie? Kto wie? powtarza opat zamylony i niespokojny. Podobiestwo do krla nadzwyczajne, gos ten sam. Trzeba posa po mnicha, aby mu si bliej przypatrzy. Pooy rk opat na ramieniu protonotariusza i w oczy mu patrzc szepn cicho. Idcie, znajdziecie go w kociele na wieczornej modlitwie. Prosz was, zawezwijcie go do dworu lub, jeliby si waha, zaprocie do siebie. Bliej zbada go potrzeba. Jeden z synw Ody wdzia, jak wiemy, sukni zakonn. Co mi to apostolstwo mnicha samotnego dziwnie wyglda. Idcie! idcie! Posuszny ksidz Petrek zakrztn si natychmiast speniajc rozkaz przeoonego swojego. Ksidz Aron wyszed krokiem powolnym. Gdy si za nim drzwi zamkny, z rkami zoonymi sta dugo ksidz Petrek. Nie jeste to cud siy jakiej nieczystej, e ten czowiek wszystko na wskro przenika! Odgad go! Odgad!

Powtarzajc ten wyraz pospieszy zaraz protonotariusz kierujc si ku tumowi, ktry cay dzie do pnej nocy sta otworem. Koci by pusty, jedna lampa gorejca wiecznie pona przed otarzem. W porodku, na czterech grubych supkach kamiennych oparty, sta nieforemnie wyciosany grobowiec, na ksztat skrzyni ogromnej, zawierajcy zwoki krla Mieszka. Tu take dwie lampki paliy si rzucajc mde wiateko. Przy tumbie tej znalaz wchodzcy ksidz Petrek klczcego z gow o kamie opart mnicha. Gdy na szelest krokw jego podnis si nieznajomy, blada twarz jego okryta bya zami, rce mu dray. Szybko, egnajc si, wsta od grobowca ujrzawszy ksidza i uspokojony podszed ku niemu. Na Boga litociwego! zawoa do ksidz Petrek uchodcie co najprdzej, ksidz opat podejrzenie ma, a raczej, chytry wzrok bazyliszka, pozna was, znalaz w rysach waszych i gosie podobiestwo do krla, powiedzia mi: To jeden z synw Ody. Kazano mi was cign do zamku albo do mnie, dla badania. Uchodcie niezwocznie, spieszcie! Ja powiem, em was nie znalaz, nie widzia. Na podzamczu znajdziecie schronienie. I do ucha mu si nachylajc szepta co zacz. Mnich rk skin obojtnie. Ale mam ja tu wiernych naszych sug dosy rzek umiechajc si bdcie spokojni o mnie. Bywajcie zdrowi. Bg z wami. Ksidz Petrek sta jeszcze we drzwiach tumu, gdy mnich szybkim krokiem wyszedszy z kocioa, z widoczn miejsca wiadomoci, ciasnymi przejciami uda si w gb zamku i z oczw mu znikn. Odetchn protonotariusz lej i powolnym krokiem do swojej celi powrci. Niedugo potem pachol przyszo od ksidza opata z wezwaniem ksidza Petrka do niego. Cecie uczynili? Gdzie mnich? zapyta Aron. Ruchem rk rozpaczliwym odpowiedzia posany. Nigdzie ani ladu! I ja, i suba kocielna w tumie, okoo niego na prnomy mnicha szukali, ani na grodzie, ani na drodze, ani w okolicy ladu ni wieci nie dopytalimy. Znik, nie wiem jak. Znik! szepn Aron. Popatrzy pilno na ksidza Petrka i z dziwnym twarzy wyrazem doda. Nie ma wic potrzeby nikomu o nim wspomina, rozumiecie; tym bardziej, i troch winy na was spada, ecie o duchownym obcym natychmiast zna mi nie dali. Ksidz Petrek chcia si tumaczy, lecz opat da znak rk, by zamilk. Bg z wami, idcie w pokoju! Rozdzia 6.

Ksidz Petrek oprcz swych obowizkw pisarza, ktrymi wiele do czynienia nie mia, bo w wolnych chwilach nawet przepisywanie kanonw bardzo szo opieszale spenia te inne duchowne na zamku posugi, nie tak moe z gorliwoci wielkiej, jak raczej, aby si wcisn wszdzie i dowiedzie o wszystkim, co go obchodzio. Najmniejsze drobnostki nie byy mu obojtne. Obchodzi by zwyk wizienia niosc pociech duchown winowajcom i skazanym, nawraca po trosze rozpuszczonych wojakw, apostoowa midzy czeladzi pogaskimi jeszcze przesik przesdami. Suba zamkowa mska i niewiecia wszelkich stopni bya mu poufale znajom. Mimo pozoru wcale nie ujmujcego, przebiegy czeczyna umia sobie jedna ludzi rozmaitymi przysugami, dobrym sowem, datkami i dla niego chtnie si wszystkie usta otwieray. Znano te jego stosunek z opatem Aronem, u Bolesawa wszechwadnym, przyczyniao si to do nadania mu powagi. Nie byo wic dziwnym ukazanie si ksidza Petrka w adnym zaktku zamkowym, prawo wnijcia swobodnego, ktre suknia sama dawaa, suyo mu wszdzie. Domylano si tam czsto rozkazw z gry, gdzie ich wcale nie byo. Ksidz miao korzysta z przywilejw swego stanu i pooenia pewien, e mu tego nikt za ze nie wemie. Nie zadziwio te nikogo, gdy ksidz pisarz jak go pospolicie na dworze nazywano tego dnia wieczorem bdzc po podwrzach znalaz si u wnijcia do ciemnic. W szyi otwartej siedzia w kouchu str wizienny, a naprzeciw niego oprawca. Pierwszy z nich jad co z garnka, ktry starannie kuli midzy kolanami, drugi mu si przypatrywa. Byli z sob w dobrej z dawna przyjani. Zobaczywszy ksidza przed sob oba natychmiast powstali. Ryba na bok usun garnuszek, przyszli przyklkujc pocaowa go w rk i odebra bogosawiestwo. Ksidz si zwrci do kata. Gdzie Jaksowie siedz? zapyta jakby omyk. Ryba i kat popatrzeli na siebie. Ano ich do dnia jeszcze wyprowadzono na stracenie! ozwa si Ryba. Stracono ich? spyta ksidz Petrek. Ryba ramionami poruszy, a kat si odezwa: Jam ich nie cina ani wiesza, co ja wiem! A kt? mwi przybyy. Ryba i jego towarzysz pomyleli, nim si na odpowied zdobyli. Kt to tam wiedzie moe! szepn Ryba. Gdzie ich poprowadzono? Za okopy? bada ciekawy ksidz. Ciemno byo jeszcze, nie wiem rzek Ryba powoli. Dlaczego ich poprowadzili? Gdzie? Kt to wie. Co nam do tego.

Jeszcze tego nie bywao nawet odezwa si oprawca eby gdzie indziej tracono panw jak tu! Wskaza na gb wizienia. Wieszaj i wbijaj tu za okopami! Zmilk pytajcy, zagadn potem dla niepoznaki o kilku innych uwizionych, po krtkiej chwili skin gow dwom drabom i uszed na stron. Ryba i jego przyjaciel usiedli na piekach, str powid za odchodzcym oczyma, miejc si jakby sam do siebie. Potem z towarzyszem patrzali sobie w oczy dugo i gowami potrzsali prychajc. Co ja mam gada to, czego nie powinienem wiedzie? zamrucza kat. A mnie co do tego? Mnie tylko al odziey ich, co by mi bya naleaa, a bya co warta! Nie i ta przepada! Albo, albo doda miejc si i gos zniajc. Wcha ja dobrze, cay dzie, gdzie ich tracono, gdzie pochowano! Nieprawda! nie stracono i nie pochowano! Nieprawda! Licho wie, co si z nimi stao! jakby ich cina mieli, to kto by to lepiej zrobi nade mnie? Albo to nie wiedz ludzie, e ja woom za jednym zamachem eb utn, mieliby innego szuka, co dwa i trzy razy tnie, nim dusz z ciaa wypdzi! H, h! Sam krl jasny pan nieraz si dziwowa i lubowa, jak ja tn. A kto potrafi lepiej? Kto lepiej? Ten Zyrkacz, co mu si rka trzsie. Niedoczekanie... Albo Chartak, co jak cina jednego zbjc, ledwie go czwartego razu dobi, a i tak jeszcze gowa na skrze wisiaa. Nieprawda! Nie cinali ich. Nie. Tu pochyliwszy si do stra j mwi poufnie i cicho: Jak si std wyprowadzili ja wstaem z barogu, poszedem za nimi. Nie w lad, nie gupim. Opodal, na niegu stopy byo zna, bo wieo poprszyo. Krlowej dwornia prowadzia i zawiedli ich do ksiego domu, do izby na tumie. Tam ich posadzili. Pocz si mia rad wasnemu rozumowi. Str si ulk. Tst, ty gupi! zawoa. Nie pltby. A tobie co do tego? To pewnie stao si z rozkazu krla i pana. Milcz i gb stul. Kat gow potrzs, a oczy zmruone miay mu si szydersko. Ty gupi sam rzek. Co ty wiesz! Co ty znasz! Drgiem drzwi zawali, wody przynie i tyle. Z tob o tym i gada nie ma co. Ryba wcale si tym nie obraajc zajada znowu z garnka, i uznaniem wyszoci swojego towarzysza spogldajc na niego, gdy ten jakby od niechcenia mrucza dalej powoli. Krl! Krlewskie przykazanie! Ale! to nie krlewska rzecz, to ksidzowska. Ksidze tu i od krla mocniejsi, robi, co chc. Komu chc ycie odbior, komu chc, je dadz, komu chc, je powrc. Prawdziwi czarodzieje. Dlatego, pooy palec na ustach i ja mwi milcze! A co nam tam!

Gow potrzs i zby mu si miay w ustach otwartych. E! kiedy ksiowska rzecz to j ksidzu mona byo powiedzie odezwa si Ryba. Taki bo ty gupi na wieki! zawoa kat. Czy to on o tym nie wie, o co pyta? Oni o wszystkim wiedz! A pyta, eby prbowa. Str zagbi si w garnuszku, wida byo, i sam uczu, e do odgadywania tajemnic stworzonym nie by. Westchn i koczy kasz wystyg. Kat z triumfem podnis czoo i szepta zaczli po cichu. W czasie rozmowy tej poufnej ksidz Petrek szed ku dworcowi krlowej. Otworzy sobie furt wiodc w podwrko, obejrza si dokoa i namyliwszy nieco, dokd si ma pokierowa, nieznacznie koujc podsieniami uda si w gb dziedzica. Chd jego tak by ostrony i cichy, ruchy tak mao widoczne, i gdyby kto nawet znajdowa si na podwrku, mg go nie usysze i nie dostrzec. Jedne drzwi stay potwarte a za nimi sie wida byo ciemn. Ksidz pisarz wcisn si do niej z t sam ostronoci, tym samym chodem cichym i zapukawszy leciuchno, natychmiast bliskie drzwi do komnaty, w ktrej licznych gosw szmer sycha byo otworzy. Bya ona dosy obszerna, z jednej strony okienkami opatrzona, pod ktrymi rzdem krosna do szycia stay. Pod przeciwn cian aw szerok zajmoway przdki jednako ubrane, ktre tu jeszcze z kdzielami w rkach siedziay. Na kominie szerokim, naprzeciw ogie si pali wielki. W rodku u stou cikiego na nogach krzyowych, zarzuconych rnym przyborem niewiecim, wida byo kilkanacie rnego wieku dziewczt, ktre zna tylko co od krosien powstay. Byy to krlowej suebne. Pomidzy nimi licem i piknoci odznaczaa si moda jeszcze niewiasta niewielkiego wzrostu, z kruczymi wosami czarnymi, pci smagej nieco, ubrana z cudzoziemska, pstro i wiecco, ktr inne o jasnych licach i wosach otaczay. Dziewczyna oczy miaa zapakane, twarz jakby blem obkan. W chwili, gdy ksidz wchodzi, rozmowa midzy ni a reszt suebnych yw by bardzo musiaa, ale na widok przybyego nagle wszystko ucicho. Dziewczta zaczy si ustawia pochliwie i spoglda po sobie. Te, ktre siedziay u kdzieli, powstaway wszystkie z kolei i poczy si cisn z pokonami do ucaowania rk jego. Na ostatku podesza niemiao czarnowosa. Po odbyciu tej ceremonii ksidz stan, rce zoy, przeegna si i na gos zacz odmawia modlitwy. Wszystkie suebne poklkay i zwrcone ku wschodowi modliy si niby za kapanem. Niby, gdy w istocie wiele z nich suchao ciekawie, wiele mu si przypatrywao z trwog, a mao zdawao si rozumie, co mwi. Pomidzy dziewcztami byy jeszcze mnogie na p poganki, ktre ledwie znak krzya ka si na sobie nauczyy. Ksidz Petrek z polecenia krlowej raz lub

dwa w cigu dnia przychodzi tu naucza religii i odmawia razem z nimi modlitwy. Byy one bardzo proste. Ojcze nasz, Wierz, Pozdrowienie anielskie, Dziesicioro, krtkie modlitewki tumaczone z aciskich. Gdy si modlitwy skoczyy, dziewczta z ziemi powstaway, ksidz do kilku przemwi z powag, a na ostatku zwrciwszy si do czarnowosej zagadn j w obcym jzyku. Dziewczyna spojrzaa na mielej ni inne, patrzaa mu w oczy dugo i odpowiedziaa nie trwoc si z ywoci wielk. aujesze ty niezbonego ycia twojego odezwa si ksidz do niej. Powinna zami Pana Boga przebaga, aby ci przebaczy. Z twojej to naprawy, z twojego zego ycia przysza kara na tych, co byli jego wsplnikami. Przez ci zgin Gwido, przez ci straceni zostali Jaksowie. Dziewczyna suchajc nagle si zalaa zami. Bya to niewolnica Greczynka, Antonia. Ukrya twarz w donie i pucia wodze alowi swemu, a towarzyszki zdaway si na ni patrze z wielkim wspczuciem. Cem ja winna? Com winna? Mj ojcze dobry zaszlochaa. Ja niewolnic byam, nie miaam swej woli! Wszystko ze poszo z tego otra Gwidona, ktry na mier zasuy. Gwatem rozbjnik porwa mnie z sob, cho si broniam, zwizali mi rce, zamknli usta. Biedny mj pan, biedny, dobry pan pad jego ofiar. On nie by winien, oni oba niewinni byli, to byy zote serca, to byli ludzie, jakich nie ma w wiecie. O! ja nieszczliwa! Potracono ich, zabito! wybuchna, oczy zakrywajc. Czas do pokuty! I by ci si oczyci do klasztoru rzek duchowny wosiennic wdzia na grzeszne ciao! Nie... Nie! krzykna gwatownie dziewczyna. Nie. Ja do klasztoru nie chc, nie pjd. Ja przy krlowej pani zostan, wiern sug. ja... Nie wdajc si ju z ni w dusz rozmow ksidz pisarz odwrci si od paczcej i poszed dalej ku drugim komnatom niewiecim. W trzeciej znalaz siedzc Teodor Sieciechwn zapakan, zaduman, tak e nie posyszawszy, gdy wchodzi, ulka si i krzykna, zobaczywszy go przed sob. Wstaa, by go w rk po caowa. Tu ksidz Petrek nierwnie agodniejszym si stawi, twarz okazywa wicej wypogodzon. Dzi wszdzie zy na drodze spotykam odezwa si. C to za przyczyna? Sieciechwna zarumienia si mocno. Nic... Ach! Nic, mj ojcze! Kto tam czasem wie, czego pacze? rzeka po cichu, oczy spuszczajc. Choby on nie wiedzia, to si drudzy domyl odezwa si ksidz Petrek.

Dziewcz zarumienio si mocniej jeszcze, ale nie majc wida ochoty do zwierzania si z blw swoich, zamilko trwone. Po chwilce ksidz si pokoni, przesun si cicho i szed dalej, zawsze ostronie i nie czynic najmniejszego szmeru, stpajc z umysu tak, by go sycha nie byo. Obyczaj mia taki skromny... Sie i izba niewielka dzieliy t komnat od mieszkania Ody, crki markgrafa Ekarda. Przed komnat siedziay postrojone Niemki, jej suebne, z pospnymi twarzami u kdzioek. Ksidz Petrek przemwi do nich w ich jzyku i lica si im rozjaniy, a usta umiecha zaczy. Na zapytanie o pani wskazay mu drzwi prowadzc ku nim uprzejmie. W komnacie, do ktrej wszed, siedziaa w istocie Oda. Izba bya niewielka, ale z przepychem przystrojona. Kobierce leay na pododze, oponami obwieszone byy ciany. St w porodku zasany jedwabnym szytym obrusem, zastawiony by i zarzucony naczyniami i fraszkami niewiecimi, poyskujcymi zotem. Oda siedziaa sparta na rku, smutna, w postawie dumnej, nad krosnami. Wida byo na nich nacignit tkanin purpurow, ktr szya zotem i jedwabiami. W tej chwili jednak robota bya przerwana, a pikna pani patrzaa na ni obojtnymi oczyma, gdy ksidz wszed do izby. Na widok jego lice si troch rozjanio, przywitaa go poufaym pumiechem, wskazujc niedaleko siedzenie. Sama jednak nie poruszya si. Ksidz Petrek, codzienny zna go u markgrafwny, usiad rozpoczynajc cich rozmow po niemiecku. Mwi tym jzykiem jak gdyby si z nim w ustach urodzi. C wy mi tam przynosicie, mj ojcze? zapytaa Oda. Ja z mojej celi c mog wam przynie, oprcz modlitwy za pomylno wasz? Dzikuj za ni, ja take ju wieczorne odmwiam modlitwy. Ale, nie wiecie co nowego o krlu? o krlu? spytaa. Dzi nawet miociwego pana nie widziaem na oczy rzek pisarz. Smutny jest cigle. Uwaalicie to?. Wydaje si nieszczliwym pocza, bawic si nimi z krosien wzitymi, pikna Oda. A na c by potny pan nasz mg si skary? udajc dobrodusznego prostaczka odezwa si ksidz Petrek. Oda ramionami ruszya, chciaa co powiedzie i umilka. Obejrzaa si po komnacie, pochylia nieco i pocza wreszcie z niejakim wahaniem. Nieprawda, mj ojcze, e niewiasta, ktra ma swojego a pana oszukuje i kamie przed nim, przez maonka odrzucon by moe i wydalon? Z tak si ma prawo rozsta? Ksidz gow potrzs zamylony. Niewiasta, ktra by mu si staa niewiern?

W jakikolwiek sposb ywo dodaa Oda niewiasta, ktra by spiskowaa przeciw mowi z nieprzyjacioy jego? Popatrzaa na czekajc odpowiedzi, ale ksidz Petrek nie spieszy z ni. Nie tak atwo, miociwa pani odezwa si po chwili nie tak to atwo osdzi stopie winy. Koci, matka nasza, zostawuje sobie prawo wyrokowania. Po krtkim milczeniu Oda dodaa z troch niecierpliwoci. A wy, wy jestecie kocioem? Wy duchowni? nieprawda? Ruchem gowy potwierdzi to ksidz Petrek. Przez jaki czas znowu powalczywszy z sob markgrafwna wybuchna nagle, jakby si nie moga utrzyma duej. Charakter i wychowanie czyniy j odwan, czua si ze sw modoci, piknoci i rodem pani i krlow. Wy wiecie dobrze, o kim ja myl i mwi. Krla Bolesawa tu zwodz, jego okamuj. Miociwa pani, ktr wy wszyscy wit nazywacie, nie waha si potajemnie spiskowa z wrogami maonka i krla. Ksidz przez ostrono ca twarz wyrazi zdziwienie wielkie, a Oda ywiej jeszcze szydersko dodaa. O! Tak jest, mj ojcze, i wycie nie lepi! A ja patrz i wiem wszystko, lituj si nad losem krla, ktry wart jest lepszego. Chcia susznie, sprawiedliwie ukara tych otrw. C? mylicie, e speniono jego rozkazy? Ksidz cigle jeszcze zdumionego udawa. Nieprawda! Oszukano go, okamano. Ich wykradziono, oni yj, aby si mcili. A kto to uczyni? Wasza wita krlowa, ktr wy tak pod niebiosa wynosicie. Tak, ona. C wy na to? Ja? Ja? przerwa ksidz Petrek, ja si zdumiewam, przeraam i milcz. To nie moe by, miociwa pani, kt by mia! Tak jest! Tak jest! z gorczk, bijc rk o krosna cigna dalej Oda, ja wam przysign, e tak jest, wszyscy s lepi, ale ja mam oczy, bo czcz i szanuj wielkiego krla. Oszukuj go. To mwic ze wzruszenia zarumienia si pikna Oda i oczyma byszczcymi spojrzaa na Petrka. Nie mwcie o tym nikomu szepna widzc go jakby przelkym dojd ja tej tajemnicy, jestem na ladzie. Z wielk radoci i wzburzeniem dokoczywszy tych sw markgrafwna porwaa si z siedzenia. Ksidz te podnis si milczcy. Bdcie ostroni, miociwa pani szepn ciszej tyle tylko powiedzie wam mog. Bdcie bardzo ostroni. Bdc z czci dla was i dla ojca waszego, prosz o to. Dwr peen side i zasadzek. Wasza pikno obudza zazdro i niepokoje, robi wam nieprzyjaci.

Z ufnoci w siebie rozmiaa si pogardliwie wspaniaa dziewica i rk rzuciwszy, znak daa, jak si mao lka. Ksidz Petrek poszepta co cicho, wysuchaa go, gow skina i pokorny ksiyna szed dalej. Teraz z kolei zblia si do pomieszkania krlowej Emnildy. Twarz jego, ju dwakro zmieniona, po raz trzeci jeszcze si przeobrazia przybierajc wyraz agodnoci i udzcej pokory. Postawa nawet zastosowaa si do niej. Gdy podnisszy zason stan w progu komnaty, prawie mia pozr ubogiego, niemiao przy chodzcego po jamun. Wspaniale przybran bya ta wielka izba ony Bolesawa, a najpierwej uderza w niej otarzyk domowy z klcznikiem, cay zotymi obity obiciami, z cikim krzyem u gry i dwoma zotymi take wiecznikami. Naczynia mnogie na stoach wieciy w mroku. Od stropu zwieszony by wiecznik z rogw jelenich, misternie spleciony i ujty zotymi obrczami. Krlowa staa w porodku komnaty jakby na modlitwie z rkami zoonymi, w czepcu swym biaym na gowie i skromnej szacie obcisej. Na zwidej jej twarzy obok smutku, ktry prawie zawsze mieszka na niej, malowa si spokj i sodycz wielka. Oczy patrzay z miosierdziem i dobroci. Witajc krlow ksidz si niemal do samej ugi ziemi, a gdy oczy podnis, przybray i one wyraz udzcej dobrodusznoci i pokory. Ludziom wybranym na ziemi dostaj si dary, jakich drudzy nigdy zdoby nie mog. Przychodz one im same, rosnc z natury tych istot, ktra jest rol urodzajniejsz nad inne. Tak krlowa Emnilda, pobona i wita pani, miaa szczliwy instynkt poznawania, a raczej przeczuwania ludzi. Ufaa jednym, wstrt czua do drugich wyrzucajc sobie jak grzech nieufno swoj, a nie mogc jej obroni. Przez pobono szanowaa ona wszystkich duchownych i w nich kapanw boych, gosicieli sowa ywota; przecie ten tak uniony, cichy, posuszny na skinienie ksidz Petrek obudza w niej jak nieufno i obaw. Nie lubia go krlowa Emnilda. Dlaczego, tego sama sobie wytumaczy nie umiaa, nie da jej do tego adnego powodu. Obawiajc si czsto nad miar surowego opata Arona, dla niego miaa powaanie i mio, ksidz Petrek, cho pada przed ni, budzi jaki wstrt i instynktown trwog. Usiowaa to uczucie na prno zwyciy krlowa. I teraz, gdy go ujrzaa zbliajcego si tym cichym krokiem, z aszc postaw, niemal cofn si i uciec miaa ochot. Musiaa si zwyciy. Ksidz pisarz powtarzajc ukony zbliy si do krlowej, rce zoy na piersiach, westchn gboko i rzek z cicha. Co serce naszej miociwej witej pani pod te czasy wycierpie musiao! Ja to czuem najlepiej! Cikie to zaprawd byy chwile. Przecie, Bogu dziki, skoczone wszystko.

Badajcy wzrok posa ku krlowej, ktra z dala staa milczca. Miy ksie rzeka po dugim przestanku powinnicie byli wspiera mnie modlitwami waszymi. Tak jest, cierpiaam wiele, pragnam krlowi a panu memu miemu oszczdzi alu i strapienia, lecz woli Boej trzeba si podda we wszystkim. Westchna i nie rzeka nic wicej. Miociwa pani odezwa si ksidz Petrek kt to wie, azali ich ocali nie byo mona? Ciszej doda: W jakikolwiek sposb. Usta zadray krlowej, jakby co powiedzie chciaa, ale si powstrzymaa. Westchna znowu, ksidz oczyma przenikajcymi ciga j cigle, najmniejszy ruch ledzc pilnie. Mona ich byo ocali, przechowa, a w dobr godzin potem, gdy ju wszelki gniew ostygnie, znale przystp do krla. Kt skuteczniej nad was, miociwa pani, mgby im wyjedna miosierdzie i tym, co rozkazom dobroczynnym staliby si posuszni? Krlowa Emnilda drgna nieznacznie i dodaa po cichu. Mylisz si, ojcze mj, przypisujc mi wadz i moc jak nad panem a krlem moim. Ubogam jego suebniczka, by moe czas, gdym nad wielkim sercem jego miaa ma przewag, ale wystyga owa mio, zwida twarz moja, naprzykrzya si sama ulego. Dzi ja tu jestem jemu tylko moe ciarem, a drugim zawad. Ksidz Petrek obruszy si bardzo widocznie. A! Miociwa pani! zawoa. Czy si to godzi i pomyle! Nie skar si rzeka z agodnoci i rezygnacj krlowa wierzajcie mi! Byabym wystpn, gdyby skarga skazia usta moje. Byam i jestem szczliw. Wicej nieli mnie naley szczcia panu mojemu, bo na jego barkach spoczywa ciar straszny. Dla niego te gotowam zawsze wszystko moje powici. Miociwy i sprawiedliwy te krl nasz doda ksidz czczc cnoty witej swej maonki najszczliwszym si czuje w jej posiadaniu. Krlowa Emnilda umiechna si aonie. Niech mu na wszystkim Bg bogosawi rzeka. Dzi miociwy pan mwi ksidz chmurniejszy pono ni zwykle. Ju samo wykonanie wyroku na Jaksach smutkiem jego te serce napeni musiao, c dopiero zuchwae, nierozsdne postpowanie rodziny, ktra si caa odsuna od dworu i pana. Mj ojcze, sdzicie, e ich kara to za sob pocignie? niespokojnie spytaa krlowa. Bye moe? Lkacie si jakich skutkw? Kt to obrachuje cicho i skromnie rzek pisarz rodzina mona, liczna, spowinowacona z najpierwszymi w kraju. Widzielimy nieraz zuchwaych

buntw przykady, z mniejszych ni teraniejsza obraz wynike. Sudzy wierni i poddani krlewscy musz by niespokojni. A! I ja, i ja te pacz i niepokoj si ojcze mj odezwaa si Emnilda. Ale modl si i mam w miosierdziu Boym nadziej. Wszechmocny Pan cuda czyni! Ksidzu bysny oczy, bo ostatnimi wyrazy niemal si zdradzia krlowa. Przewrotne czecze w dwiku ich poczuo nadziej, domylio si niemal ukrywanej tajemnicy, po ktrej doledzenie wanie tu przybywa. Dla niego rozmowa bya skoczona, wynosi z niej wewntrzne przewiadczenie, e Jaksowie za spraw i wiedz krlowej ocaleni by musieli. Wicej tu zdoby i dowiedzie si od Emnildy na teraz przynajmniej si nie spodziewa. Pobonymi wic wyrazy zamknwszy rozmow skoni si z t sam pokor przesadn z jak wita, i posun si na powrt ku drzwiom komnaty. Wieczorna jego przechadzka po zamku jeszcze nie bya skoczona. Ksidz Petrek nawyk by zaglda w kady ktek, gdy mg podsucha szeptw, rzuci okiem w najciemniejsze gbie, po drodze chwytajc, co si nawino, aby co wyssa z kadej oznaki. Pobona gorliwo o duszne zbawienie za pokrywk dobr suya. Ze dworca krlowej wszed pisarz w dziedzice krlewskie, gdzie peno rnej gawiedzi obcej i gocinnej zawsze bywao. Znajdowa mu si tu nawet czasem trafiao posw pruskich, wendyjskich, pomorskich, pogan niechrzczonych jeszcze, ktrzy na widok ksidza cofali si ze wstrtem i obaw, wszystkich ich majc za czarnoksinikw. Przeszedszy zgromadzone tu kupki, rozstpujce mu si z uszanowaniem, ksidz Petrek dosta si do wrt na mae podwrko wiodcych. Tu sta karze Zyg, w krtkim kouszku, ogromnej wysokiej czapie, z rkami w rkawy pozakadanymi. Karze nalea do tych, co z pisarzem nie byli w najlepszym porozumieniu, warcza na niego zawsze, nawet gdy go widzia przechodzcym z daleka, ale ksa nie mia. Duchowni byli na dworze pierwszymi po krlu. Na widok nadchodzcego Zyg ywo ustpi na bok, udajc, e niby go nawet nie zobaczy. Petrek jednak umylnie wprost natar na niego. Dla kara mia ju twarz wesoo umiechnit i artobliwy pogotowiu. Czeg to, niepoczciwy, tak uciekasz ode mnie? rzek ksidz agodnie. Ja uciekam? A tobycie mnie nie zjedli! rzek Zyg przy tym, e i post. Cho tusty nie jestem, zawsze misa kawaek. No... i nadto jeste potrzebny miociwemu rzek wesoo Petrek nikt ci nie ruszy. E, e! Miociwy ju si beze mnie obchodzi nauczy mrukn Zyg. By najtuciejsza kasza, jak j co dzie je daj, naprzykrzy si.

Ksiyna go poklepa po ramieniu. Rozum masz wikszy ni wzrost ozwa si pochlebnie szkoda, e statku jeszcze od statury mniej. Ono to prawda rozmia si Zyg a jeszcze i takim gupi, e co zrobi, to gono, gdy drudzy jak po cichu i po ciemku co spodz, nikt przynajmniej nie wie o tym. Ksidz troch kwano si umiechn. Czemue to pod ten czas nie w izbie u krla? spyta przydaby si ku rozrywce, a tu lada gawied mieszysz. Nog dzi dostaem, to si lecz na chodnym powietrzu odpar karze pan mj chmurny i pioruny z niego bij jak z obokw, a ja tego nie lubi, gdy we mnie lec. Na ciebie one nie padn. Karze gow potrzsa z powtpiewaniem. Pjdcie no, poprbujcie. Gdyby co i oberwa miejc si i gadzc kara, ktry stara si tych pieszczot unikn doda ksidz Petrek tobie si kady guz opaca. Odstpi je wam za t sam cen bez zarobku mrukn Zyg i wnet usta sobie zatuli rkami, wspomniawszy, e z duchownym mia do czynienia. Ksidz si jednak nie obrazi wcale, owszem, mia si zacz nawet. Jeeli ci tu tak le mrukn popiesznie byo ci z Jaksami dzi rano wyjecha do lasw. Prbowa tak kadego ksidz Petrek, napomykajc o nich cigle, azali si kto z czym przed nim nie wygada. Do lasu? spyta Zyg. A ktrzy to do lasw pojechali? Jedni podobno poszli pa robaki, a drudzy... Nie dokoczy i wawo dorzuci: Co nam tam do nich? Bye pewnie, gdy ich tracili, bo to ty ciekawy wszystkiego mwi dalej ksidz Petrek, uwanie si w kara wpatrujc. Zaspaem rzek Zyg szkoda. Gdy mnie pies lic po twarzy obudzi, ju byo, sysz, po wszystkim. Gdzie si to odbyo? nie wiesz? A, nie wiem. Jam nie ciekawy, gdzie umieraj, ksidz tam by potrzebniejszy ode mnie. To rzekszy Zyg wymkn si spod rki lecej mu na ramieniu i pobieg ku krlewskiemu dworcowi, nie ogldajc si ju za siebie. Ksidz te powoli do swej celi si posun. Po drodze nikt mu ju bliej znany i potrzebny si nie nastrczy.

Dopiero u drzwi swoich zasta czekajcego na niepoczesnego, rednich lat czowieka, ktrego ubir oznacza komornika paskiego. Zafrasowany i wylkej twarzy, wejrzenia kosego, ruchw nie cierpliwych razem i pokornych, oczekujcy w progu, zobaczywszy nadchodzcego ksidza, ruszy si ywo do pocaowania jego rki. Ksidz Petrek drzwi otworzywszy wszed pierwszy i wprowadzi go za sob do celi. Tu ciemno ju byo, zupenie ogie wygas na kominie, ksidz Petrek uderzy w cian i chopak nadbieg z uczywem spieszc roznieci drzewo przygotowane. Klk na ziemi i dmucha z caej siy, a sucha olszyna pomieniem si nie zaja. Dopki by t robot zajty, przybyy milcza, naglda na, pokazywa mu, co mia robi, a ku ksidzu spoziera. Dopiero gdy si drzwi za chopcem zamkny, pisarz przystpi bliej do komornika i rozmowa gosem cichym si zacza. C tam z tob si dzieje, Harno? Zagadnity pocz ciko wzdycha i kilka razy si w piersi uderzy. A! zawsze jeszcze le! rzek. W sumieniu i na duszy niepokj ten sam. Trup ten za mn chodzi. Nie odstpuje mnie dniem i noc. Wy wiecie, ojcze, spowiadaem si, pokutuj, na kocioy daj, za grzech auj, a kamieniem mnie przywala...nieboszczyk. Pokuta, duga by musi odezwa si pisarz. Ale bd spokojny, ja czuwam nad dusz twoj i wyrw j ze szponw szatana. Harno pocaowa ksidza w rk. Petrek przysun si do niego bliej jeszcze i rzek cicho. Co mwi krl Ugrom? Nie wiesz? Grozi! odezwa si rwnie cicho Harno grozi nie im tylko jednym, ale wszystkim. Zy by dzi, bardzo zy, a trwoga ogarniaa. Dreli wszyscy. Pyta kogo o Jaksw? Nie wiem. Gdzie ich stracono? Mwi, e za okopami odezwa si komornik. Sawasz i Dudziec widzieli w tym miejscu ogromn krwi kau. Zdziwiony ksidz Petrek a si cofn brwi namarszczywszy. Moesz to by? Ale pewnie! dokoczy Harno bijc si swym obyczajem w piersi. A kt ich traci? Bo nie wizienny oprawca. Pewnie uprosili sobie kogo z rycerzy, aby nie gin z rki kata, i t ask im wywiadczono mwi komornik e ich cina kto ze swoich. Ten, co si tego przez miosierdzie podj, chwali si z tym nie bdzie.

Zamyli si ksidz Petrek mocno, rzecz mu si zdaa bardzo prawdopodobn. Pisarz mwi zamylony. Sami widzieli krwi kau, powiadasz? Sawasz i Dudziec? A bye kto przy traceniu? Nie wiem mwi Harno umylnie pewnie do dnia to sprawiono, aby ludzkich oczw unikn, ale, nie wiem. E, ty bo nic nie wiesz! z wyrzutem zawoa ksidz niemal gniewnie. A ciaa? Co zrobiono z nimi? Powinny by pogrzebione na wiconej ziemi. Pewnie rodzina wzia je do siebie odezwa si zafrasowany Harno. Ojcze mj, trudno bo mnie wiedzie wszystko. Na dworze nikt o tym wiedzie nie chce. Jaksowie mieli krewnych duo i druhw, swojego czasu rozdawali wiele, a teraz al po nich u ludzi, nikt i gby nie otworzy. Milcz? A bo si skomle boj odezwa si Harno. Jak psy piszcz, to je psiarze wicz. Ksidz przysun si prawie do ucha swojego wiernego sugi. Wiesz, rzek, na dworze tu rnie gosz, rozumiesz. Gadania s rozmaite. S i tacy, co upewniaj, e Jaksw nie stracono, e ich tylko gdzie przechowano albo uatwiono ucieczk. Zagadnity, ktry o niczym podobnym nie sysza, oburzy si mocno tym przypuszczeniem. A kaua krwi! zawoa. To nie moe by, krl kaza... Dojde mi ty tego, kto to takie sieje banie zamrucza ksidz, doj mi i dotrze. Za pokut ci to naznaczam, Harno. Jeste, nie przecz, posuszny, pobony, pokorny, ale nie umiesz nic wyszpera, nic mi powiedzie... Ksie dobrodzieju caujc go w rk paczliwie pocz Harno i w nad si nie pocignie, ja cign z caej siy. W piersi si uderzy znowu i mwi dalej. Kto to moe powiedzie, e ich nie tracono? Kto by ich ywi, sam by mier karmi swoj, krl by tego nie darowa, spadaby mu gowa, choby na wysokim karku siedziaa. A! przeciw woli krlewskiej! I rce zaama Harno. miej to ludzie mwi. Kt wie dooy cicho ksidz Petrek mg si te kto omieli to uczyni. Mona wiedzie, jak daleko siga zuchwalstwo ludzkie? led, dowiaduj si, suchaj, podpatruj. Daj ci to za pokut, rozumiesz? Harno doby garsteczk drobnych pienikw srebrnych, cienkich jak blaszki, ktre nawczas we Wrocawiu bito, i z wzeka je wytrzsszy ksidzu na do zsypa caujc j.

Ojcze dobrodzieju, kilka mszy na intencj biednego grzesznika! eby ten trup nie chodzi za nim! Po nocach go sysz stpajcego dokoa i stkajcego strasznie. Budzi mnie ze snu zimn doni, pokoju mi nie daje. Jczy i wyje pod oknami. Kiedy ja od niego bd wolnym? Ojcze! Modli si trzeba, pokutowa, a kocioowi suy z oczyma zamknitymi odpowiedzia ksidz Petrek surowo. Zdejmiemy z ciebie ten ciar, gdy przyjdzie godzina. Ano, krew, krew braterska nie atwo si zmywa! Mdl si! Harno zakry sobie oczy doniami obiema, a gow potrzs milczc. Jutro zwracajc mow dokoczy ksidz Petrek jutro ebycie mi koniecznie wiadkw tracenia znaleli, aby zamkn gby plotkarzom, ebycie mi wiadomo o tym przynieli. Jeeli nikt nie widzia, nikt nie by? Kt wie, co si stao? Rodzina mona i zuchwaa! Ale kt by mia ich wykra? krzykn Harno Kto? Nie odbierajc dugo adnej odpowiedzi komornik popatrza na ksidza milczcego z poszanowaniem i pokor, posta, powzdycha i widzc, e rozmowa skoczona, pocaowa go w rk i wyszed. Rozdzia 7. Zima ostra bya i niena, nie przeszkadzao to jednak do oww po lasach. Owszem, zwierz si zdradza zostawujc po sobie lady, niektre z nich za erem szy w miejsca przez owcw przewidywane, inne opuszczay gstwiny lene i wybiegay na polanki lub do nie zmarzych strumieni. Krl, cho wiekiem ociay, jak ojciec by do mylistwa nawykym, czasu pokoju zastpowao ono wycieczki wojenne, nie dawao gnunie komornikom, dworowi, licznym tumom modziey, ktre Bolesawa otaczay. Lasy te wczesne do dzisiejszych nie byy podobne, nie spldrowane, dziewicze, obfitoway we wszelkiego rodzaju zwierza, ktre dzi z nich zniko na wieki. y w nich jeszcze pan puszcz, dziki tur, chodziy ubry stadami wielkimi, osie, jelenie. W gbokie zastpy lasw rzadko si dostawa czowiek lub na krtko przerywa uroczyst ich cisz. Puszcze jakby jednym pasmem poczonym z sob okryway cae obszary ziem polaskich, gdzieniegdzie tylko z rzadka przetrzebione, na pola powypalane, na ki i wypasy bliej ludzkiej sadyby. Stay one jeszcze tak, jak je po oschniciu tych nizin stworzya natura ca sw si na nie szafujc, wyrose bujno, gsto cinite, tak e obalony starzec, ktremu ciao zbutwiao, gdy mia lec, nie pad na ziemi, ale si opiera na pniach ssiednich dopki w proch si rozsypujc nie znik po latach wielu, nowe sob karmic pokolenie. Na kadym z tych supw potnych zielonej wityni wypisane byy wiekowe jej wzrostu dzieje a wieki te spyny im nie postrzeone, nie policzone,

przenione jak nam przechodz lata. Tam gdzie olbrzymie rosy drzewa, dla modziey ju miejsca nie byo, nic si pod cieniem ich wyywi nie mogo i przebi w gr do soca. Ledwie mchy i borwki skromne, co drobnymi wiata kropelkami si karmi, u stp starcw pezay. Lasy latem jak zim miay swe ycie odrbne, ktrego tajemnice znali tylko ci, co do lenego naleeli wiata, a w nim zamknici skadali z nim cao jedn. Czowiek wdziera si tu jak najedca, jak podbjca, niszczc i psujc, rozpdzajc i pustoszc. Przed hukiem siekier jego uchodzc, dawni mieszkace opuszczali legowiska swe i gniazda odwieczne, idc coraz gbiej szuka ciszy, pokoju i swobody. Tu zim pod kodami i gami na ou z suchych lici zasypia niedwied nie budzc si a z wiosn, bartnik gospodarz, o ktrym prawiono, e by dzikim czowiekiem, nie chccym si przyzna do ludzkiej mowy, aby si uwolni od pracy. Niedwied by bohaterem wielu powieci. Prawiono o niedwiedziach, co przywaszczyy sobie dzieci i jak wasne je karmiy, o niedwiedziach, co chwytay dziewczta. Straszne bywao spotkanie z dzikim a rozjuszonym meszk, gdy spiwszy si na apy wyzywa myliwca, aby si z nim wzi za bary. Silniejszy od niego tur, nie tak obrotny, ciki, podanym by take dla myliwcw upem dla misa, skry i cudownych wasnoci wichru, ktry mu ciemi okrywa. ubry zastawano czsto na zielonych kach wpord lasu, ale biada bya myliwemu, gdy on go na drzewo zmusi uchodzi, bo je potem rozjuszony nieprzyjaciel tuk gow i rogami, dopki go nie obali i nie zgnit napastnika. atwiejsze byy za osiem pogonie, za pierzchliwym jeleniem i kozami. Nie lkano si te wilka, jeli nie by przemienionym czowiekiem, wilkoakiem, ktrego strzaa nie braa, ktry mia rozum ludzki a drapieno wciekego zwierzcia. Na wszystkich tych mieszkacw puszcz czyhali mnodzy nieprzyjaciele nie liczc zwierzt drapienych, wzajem na siebie wyprawujcych owy krwawe. Kneziowie, panowie, osadnicy, parobczaki szli z oszczepami, z ukami i procami, zastawiali sida, kopali doy. Dzieci zaprawiay si na drobnym ptactwie, a wyrostki tskniy za si, aby co rychlej pj w zapasy ze straszniejszym zwierzem, ktre podpatrze, podkra si do picego, chwyci przebiegoci najmilszym byo zwycistwem. Pomidzy lasem, zwierzem a czowiekiem wzy byy jeszcze silniejsze, znano si nawzajem lepiej. Puszcza bya spiarni dla ludzi. Trop na niegu powiada nie tylko o rodzaju zwierza, ale o jego rozmiarach, sile i charakterze. Dzieci znay nory, pacholta instynktem domylay si legowisk. Wiedzia kady, o ktrej porze ptacy do snu id i wstaj, kiedy ze zwierza nieopatrznoci mona skorzysta, a kiedy si jego srogoci najbardziej obawia potrzeba. Daleki gos, ledwie pochwycony uchem, by nawczas dla ludu zrozumia mow, znaczy

godziny, przepowiada pogod, myli wytumaczy sobie, co wy wilk godny na polu i co ptaki w powietrzu pieway. Zim, gdy wiksza cz wesoego ptastwa odleciaa, a pozostae musiao niespokojnie na skpy er pracowa, w lesie bez tych gosw i pobudek martwo byo i smutno. nieg zalega doy, wiesza si na gaziach, utrudnia pochody i zdradza. Bojaliwsze stworzenia jak przy opadaniu licia tak w nieyce uchodziy z lasw, wygodnisie grzebali sobie doy, aby im w nich cieplej byo. Wszyscy tsknie spod tego cauna wygldali wiosny. A dla czowieka to bya pora oww atwych i obfitych, zwaszcza gdy niegi okryy si lodow skorup, ktra ucieczk zwierza czynia trudn i niebezpieczn. wczesne owy byy istotnie jeszcze wycigami o lepsze: zrcznoci, przebiegoci, siy. Czsto trzeba byo ycie stawi, myl pracowa, podstpy knowa, lady zaciera, posta zmienia, aby nie by poznanym i up swj pochwyci. Z dala sigajca strzaa niewielk bya pomoc, drania raczej, ni zabijaa. Dzida i oszczep a pocisk ostry waciwy or stanowi. Dzielnego oka i dzielnej potrzeba byo doni, aby tura, ubra lub osia obali i niedwiedziowi wydrze ycie. W zdart skr stroi si myliwy z dum, bo j czsto wasn krwi okupi musia. Myliwymi byli nawczas wszyscy, co wojakami byli, a najpikniejsza cz narodu garna si do rycerstwa. Rzadki dzie upyn bez oww i rzadko one tylko dzie jeden trway. Najczciej tygodnie w puszczach spdzano legajc pod szaasami noc, aby z brzaskiem by gotowym. Zapdzano si tak bez wieci czsto na nieprzyjacielskie ziemie i owiec sam stawa si zwierzyn zmuszon do walki lub uchodzenia przed przewan si. Pospnych dni kilka w bezczynnoci spdziwszy u ogniska, krl Bolesaw ruszy nagle, nazajutrz oznajmujc owy. nieg by przyprszy wanie, niebo obiecywao si pogodne, powietrze agodne. Szuka widocznie w tej rozrywce zapomnienia frasunku i rozpdzenia zych myli: Stanli mu do boku jego ulubiecy, zwykle towarzyszcy w tych wycieczkach, Sagan, owczy paski, ktry mia zwierzchni dozr nad myliwsk czeladzi i psiarni, i Radzisz, co nie mia sobie rwnego w rzucaniu oszczepem a tropieniu zwierza. Oprcz nich kilkadziesit gw dobranej modziey towarzyszyli panu. Sagan zwierzchnictwo mia nad wszystkimi. Tu niemal za miastem rozpoczynay si puszcze rozgaziajc na wsze strony, tak e raz w nie si zapuciwszy ca niemal ziemi przejecha byo mona nie wynurzajc si z lasw. Wszystkie one wizay si z sob. O brzasku dnia ruszono znad Cybiny, gdy w tumie pierwsze wiata na jutrzni zapalano. Krl wyda rozkazy, aby lasami kierowano si ku Gnieznu. Domylano si, e zarazem owami rozerwa si pragn i u grobu witego Prus apostoa

pomodli. Czsto on tam w chwilach cikich przybywa niosc troski swoje, i dusznej szukajc pociechy. Zwyk drog, ktr umylnie wytrzebiono i rozkopano, gdy Otto III pieszo j mia przebywa mil tylko sze dzielio Gniezno od Poznania, lasami i owieckimi manowcami liczy byo mona prawie tyle dwoje. Sagan przy wyjciu z dworca, gdy krl dosiada buanego, postrzeg od razu, i owy nie bd wesoe, pan by chmurnego oblicza. Orszak te jadcy za nim trzyma si milczco, ledwie miejc szepta midzy sob. Przodem nieco wysano czelad i owcw ze psy, aby zwierza osaczywszy, na dany znak trbk, napdzaa na myliwych. Stpi krl wyjecha za okopy. Tu w prawo byo miejsce, gdzie zwykle winowajcw tracono. Bolesaw cugle puci buanemu, a ko niepostrzeenie zwrci si ku prawej stronie. Tu nieg szerokim patem zamarz czerwono, bya to cita krwi kaua. Ko krlewski chrapn i rzuci si w bok gwatownie, a oko Bolesawa padszy na drog ujrzao na niej plam krwaw, poblad krl, konia uderzy i jecha dalej. Dwr szepta midzy sob spogldajc z ukosa. Jaksw krew! mwili po cichu. Jeszcze pospniejsz, gniewliwsz staa si twarz krlewska. W puszczy ju dzie si zrobi jasny, niebo jakby nie zimowe czystym si obloko lazurem, wiecio soce niby wiosenne, mrz zela. Wjechawszy midzy drzewa, wielk otaczajce polan, stanli wszyscy. Sagan si tu zwierza spodziewa. Jako nie czekano dugo i na k osiw kilka wypado, ktre zaledwie przystanwszy na chwil natychmiast nazad pierzchliwie si w puszcz cofny. Jele jak strzaa nie zatrzymujc si przesadzi przez polan i znikn, kilka kz przemkno bliej, tak e pociskami dosign je moga modzie odbieawszy i pooya ich dwoje. Krl z konia si nie ruszywszy sta, patrza i rka mu nie drgna. Pocztek ten oww nie by bardzo szczliwy, co grubszy zwierz wszystek uj zdoa. Wkrtce te Sagan, ju si tu nic wicej nie spodziewajc, dalej poprowadzi. Orszak krlewski podzieli si na kilka oddziaw, rozstpi szerzej, obj przestrze znaczniejsz. Krl Bolesaw pozosta w jego rodku przy boku majc Radzisza, ktry nie zwyk go by odstpowa. Pod jak niefortunn wrb rozpoczte owy i dalej si nie wiody. Zwierz znajdowa zawsze przesmyki, ktrymi pierzcha bezkarnie. owcy le obejmowali knieje. Trafiano tylko na drobn zwierzyn, ktra nikomu nie robia uciechy. Krl, co si czasem by zwyk zapala, teraz obojtny jecha i zimny. Pi godzin moe po lesie tuajc si szczcia prbowano na prno. Sagan kl okrutnie, aja wszystkich straszliwie, ale to szczcia nie poprawiao. Cho

prnych wiader nikt przy wyjedzie nie widzia, zaczynano si jakich zoliwych domyla czarw. Czarom nawczas wiele przypisywano i sia nieczysta przeszkody stawia czsto. Znuenie czu si dawao silnie, gd i pragnienie dokuczay. Druyna paska chcc poprawi owy rozbia si na wszystkie strony, rozpierzcha i pozbiera nie moga. Krl Bolesaw zosta z Radziszem jednym i dwoma pacholtami tak chmurny, jak wyjecha z zamku, ale mocno znuony. Zdawa mu si to z twarzy czyta Radzisz i rozpoznawszy si w lesie, bo tu w caej okolicy kad zna cieyn i niemal kade drzewo stare, nadbieg do krla z wiadomoci, e o kilkoro staj jest dworzec, w ktrym by spocz i posili si mona. Krl gow odwrci, posucha go i da znak przyzwolenia. Wzito si zaraz we wskazanym przez Radzisza kierunku i po krtkiej przejadce z dala ukaza si stary dwr w waach, opasany ostrokoem. Grodzisko to byo w gbi puszcz mao komu znane i dostpne. Zwano je Komor. Czy przewodnik bolesawowski wiedzia, do kogo naleao, trudno odgadn, krl, cho dobrze kade niemal obronniejsze miejsce mia w pamici wraone, o wacicielu Komory mg zapomnie. Siedzia tu jeden ze starych Jaksw, ktry za Mieczysawa okaleczawszy na nogi w wojnie z Niemcami, z domu si dawno nigdzie nie rusza i sychu o nim nie byo. Co zreszt krla obchodzi mogo, kto na grodku by panem, gdy on nad kadym z nich by panem i wadc? Wprost od lasu puszczono si ku wrotom. Zza wysokiego okopu i tynw dworu tak jak nie wida byo. Dwa supy dymu wznosiy si tylko z ich rodka. Gdy Bolesaw podjecha bliej, Radzisz i pachokowie skoczyli przodem otwiera, a towarzysz paski wrotnemu wnet oznajmi, i krl w gocin przybywa. Rzucili si od wrt ludzie do dworu jak poposzeni. Krl jecha bardzo powoli, tak e nim si przybliy i wjecha do rodka, ju miaa czas wie o nim grodek obiec cay. Ogromny ruch wida byo okoo dworu, lecz gdy w przedsieniu stan krl Bolesaw, nikt na jego powitanie nie wyszed wedle obyczaju chleba i soli nie podano. Staa suba tylko, gospodarza i rodziny jego wida nie byo. Krl jakby nie zwaajc na to, wszedszy, skierowa si ku wietlicy. I t zasta pust. Palcy si ogie wiadczy, i niedawno byli tu ludzie, ale znikli. Radzisz musia sam panu gospodarzy. Wyszed razy par, a krl pozna mg z jego zaspionej twarzy, i nie wszystko tu byo w takim porzdku, w jakim si znale spodziewano; co niespodzianego, niemiego mcio przyjcie w tym domu. Bolesaw jednak o nic nie spyta, zapatrzy si w ogie, zaduma. Dopiero gdy po duszej oczekiwania chwili suba pocza na st przynosi jado i dzbany, krl popatrza uwanie. Uderzya go niebytno gospodarza.

Susznego wzrostu mody mczyzna, postawy piknej, oczu jasnych, ale ubrany ubogo, sta z boku. Zdawa si tylko czeka na pytanie i mnie do odpowiedzi gotowa. Twarz mu pona, to blada. Kto tu gospodarzem? zapyta krl. Pan mj, stary Tomko Jaksa rzek podniesionym gosem suga. Nie ma go doma? odpar krl, ktremu si brwi cigny. Na odpowied, duej teraz zbiera si zapytany... By tu, miociwy panie, ale si do lasu wynie kaza zostawujc dwr i sugi dla mioci waszej, a kaza mi rzec, gdybym pytany by, e naley do tego rodu, ktry krwi swej pacze, przeto si gociowi radowa nie moe. Wszyscy pobledli suchajc tych sw mnie i dobitnie wypowiedzianych przez miaego sug, krl ani na spojrza nawet, ani mu odpowiedzia. Lice jego zmienio si nieco, poblado, do, w ktrej kubek trzyma, zadraa, czoo si pofadowao, ale usta sowo wstrzymay. Nie wsta jednak od tego stou nieprzyjacielskiego, czujc si i tu, i wszdzie jedynym panem i gospodarzem. Wzgardzi doznan obelg. Umylnie moe jad powoli i dugo, pi wiele, psom rzuca reszty usiujc si okaza bezpiecznym i obojtnym. Lecz Radzisz widzia na wskro, e w nim wrzao i gotowa si gniew srogi burzyo si kryjomo wszystko. Nie nadszed jeszcze wieczr, lecz ju do niego byo blisko. Tu si waciwie nocleg nalea zmordowanym, ktrych za krlem coraz wicej si pocigao i obozowao we dworze a podwrzach, ale wkrtce krl da znak do pochodu i sam ruszy z awy ku przedsieniu, gdzie mu ju przemienionego konia, bo jeden przez cay dzie dwiga go nie mg siodano. Na skinienie pana rzucili si wszyscy do swoich koni. Sagan, ktry si tu znalaz take, zapowiedzia, e jelenia rogacza miano nie opodal na oku, niemal osaczonego, na krla z nim czekajc tylko. Tak wyruszyli z Komr. Nikt tu nie wita, nikt nie egna, suba nawet cofna si i znika. Krl te dobrego sowa nie rzekszy za gocin wyruszy nazad tak milczcy a pospniejszy, ni przyby. Jechali znowu ku lasom, Sagan prowadzi. Sta br sosnowy przed nimi jak ciana czarna, wygodnie przeze jecha byo, bo nie mia podszycia. Ogromne sosny zguszyy pod sob, co yo. Ale tu za nim zaraz rozpoczynay si inne drzewa, zarolami objte, gszczami poprzerzynane. Sosny coraz byy rzadsze, a zniky zupenie. Kawa tego lasu przebywszy, gdy na dany znak uciszyli si wszyscy i czas jaki w milczeniu jechali, na kraju polany porwa si jele przeciw krla tak blisko, e Bolesaw cisn mg oszczepem. Jako cisn nim ale kuty pocisk trafiajc zwierza olizn mu si tylko po grzbiecie bezsilny. Jele pomkn rczo, a krl, pomimo tuszy swej, czujc wieego konia pod sob rzuci si pogoni za lekko

ranionym zwierzem. Pucili si te towarzysze krlewscy, kto jak mg, zdoa i umia. Zachrzszczay gazie, zattni br, kilka krzykw sysze si dao; pod jednym z komornikw ko si zaraz zwin i pad z nim razem, ale na to nie zwaano. Krl ciga zwierza, konie pdzc bez miary, jakby na zwierzciu i na wierzchowcu chcia inne gniewy spdzi i wyla je z siebie. Z okiem zapalonym, przygity, miotajc, co mia pod rk. Bolesaw ubieg znaczny kawa drogi lasem, cigle zmuszony koowa i wymija drzewa, gdy jele, ktry si coraz bardziej odsadza, znik mu z oczw nareszcie. Jaki czas krl bieg jeszcze, a konia zasapanego i spienionego buchajcego par zatrzyma. Otacza go las guchy, nikogo za sob, nikogo nie postrzeg przy sobie, nigdzie szelestu i ttnienia sycha nie byo, tylko zowrogo wrony krakay nad starych dbw konarami. Zdaway si szydzi i grozi gosy dziwnymi, przekornymi. Mia krl na piersiach przywiezion z Kijowa, misternie rzebion trbk z koci soniowej, zotem sadzon. Mg j do ust przyoy tylko, by dwr powoa do siebie, lecz czy e sam by wola, czy o niej zapomnia, zwolniwszy koniowi kroku pocz stpi jecha dalej noga za nog, cugle purpurowe z rk puci i obojtnie rozglda si dokoa. Puszcza bya dzika, gszczami zarosa, niedostpna, poprzerywana strumieniami w czci zamarzymi, czci oparzelistymi, u ktrych mimo zimy jakby wieczn zieleniao wiosn. Kody i poway przerzynay j w rnych kierunkach. Na niektrych leay naway niegu zbite i sterczay jak pagrki. Mnogie lady zwierza wida byo wszdzie, nigdzie oznak konia i czowieka. Ta pustynia o mroku, bo noc nadchodzia szybko, wcale zna krla nawykego wypraw nie trwoya. Koniem przesta kierowa i da mu si obraca, jak sam chcia. Stworzenie to byo nawyke do paszy i swobody, do wdrwek po kach i puszczach. Jak tylko uczuo si swobodnym, gow podnioso do gry, okiem bystrym rzucio dokoa si rozpatrujc, prychno, zarao. Zdawao si, e ko zrozumia zbkanie si i osamotnienie pana i na pomoc mu ludzi przyzywa. Sta, sucha strzyc uszami, lecz nic mu wzajem nie odpowiedziao. Sycha byo guche milczenie, cichym szumem gazi, jak tajemniczym szeptem przerywane. Zostawiony sam sobie wierzchowiec krlewski pocz potem i zwolna, nozdrzami zaczerpn powietrza, aby ono mu co po wiedziao, gdy nikt si nie odzywa. Jeszcze raz dokoa bystrymi potoczywszy oczyma miaym krokiem skierowa si w stron, gdzie si zapewne spoczynek znale spodziewa. Krl sdzi moe, i lady jego konia pogo za nim sprowadzi musz jecha wic spokojny, lecz mrok pada gstszy coraz, w lesie by on wczeniejszym jeszcze, noc nadchodzia czarna.

Nieco przyspieszywszy kroku ko, jakby zna jak drog niewidoczn, prowadzi ni coraz mielej. Bolesaw cale na to nie zdawa si zwraca uwagi, dokd jedzie. W istocie inszej te rady nie byo, tylko albo si w trbk ozwa do orszaku, a ta wrd ciszy wieczornej rozlegaby si bya daleko lub zda na konia roztropno. Stary kasztan krlewski, ktry buanego zastpi, szed wyszukujc sobie drog, mijajc zaway, przeskakujc oparzeliska, cigle w jednym kierunku. Czasami stawa chwil i nozdrzami znowu bada powietrze potem szed dalej krokiem pewnym, a coraz w miar nadchodzcej nocy przyspieszonym. Mrok wieczorny zastpia ju noc pospna. nieg tylko przywieca nieco i wskazywa drog. Par razy co pierzchno na uboczach, co zamruczao jak zwierz sposzony, lecz kasztan nie ulk si wcale. Z paszczyzny na wzgrze zacz wstpowa ko, cho mu z ciarem, jaki dwiga, i byo trudno. Krl przypadkiem oko na d spuciwszy na niegu dostrzeg lady stp ludzkich wiee. Puszcza cigle gsta, ku wierzchokowi wzgrza cokolwiek jednak przerzedzon bya. Spomidzy pni grubych zdziwiony krl dostrzeg sabe wiateko. Ko zara w tej chwili, jakby je pozdrawia. Wprdce te podbiegszy kilka krokw stan rozpatrujc si dokoa. Bolesaw dostrzeg malek ubog lepiank. Przez szpary okiennicy przerzynao si troch blasku, ponad daszkiem dymu oboczek lekki si unosi. Ko ra cigle, jakby nawoywa. Jako, nim krl mia czas z konia zle, szmer da si sysze u drzwi, uchyliy si one i gos odezwa si z nich pierwszy. Niech bdzie pochwalony! To powitanie chrzecijaskie rwnie jak krzy byo znamieniem wiernych wrd mnstwa jeszcze skrytych i ukrywajcych si bawochwalcw. Ale wrd puszcz najmniej si go mg krl spodziewa, bo wanie lasy byy pogan schronieniem, w nich oni bezkarnie sprawowali swe obrzdy. Uroczyska zastpoway kontyny. Usyszawszy pozdrowienie to, krl prdko i dononym gosem odpowiedzia na, zlaz z konia zostawujc go swobodnym i zbliy si ku drzwiom lepianki. Tu dopiero mg dostrzec, e witajcy go starcem by przygarbionym z dug brod siw. Czarna czapeczka okrywaa mu gow, wypeza, ciemna, duga suknia, sznurem grubym ujta w pasie, suya za odzie ca. Stary gospodarz ndznej chatki wrd ciemnoci mg tylko rozezna, e mia przed sob podrnego i jego konia, ale pozna go ani si domyle, kim by, nie byo mu podobna. Podrny jestem, rzek zbliajc si krl, zabkaem si w lesie, dajcie mi si ogrza i spocz u siebie.

Co niewyranego odpowiedzia staruszek, ale drzwi uchyli wziuchne i niskie, a krl, cho zgiwszy si, wcisn do maej sionki. Std drugie drzwi podobne, z prostych desek zbite wprowadziy go do wntrza chaty. Bya to raczej nora jakiego biednego stworzenia nieli mieszkanie czowieka. Niezgrabnie i krzywo wzniesione ciany niskie, polepione glin, malutk bardzo przestrze obejmoway. Za podog suya uklepana na tok ziemia, kamieniami otoczony kilk polnymi saby ogienek tli si w ktku. Maleki stolik przy drugiej cianie spoczywa na dwu ledwie z kory obdartych piekach. Przy nim chwiejca si aweczka staa oparta na kokach w ziemi wbitych, a w rogu z lici suchych, nie pokryte niczym wida byo posanie liche jak barg, wyleane i wskie. Na jednej ze cian uderza oczy krzy wielki, czarny, ktrego nisza cz, wida pocaunkami wytarta, zbielaa. Drugi krzy mniejszy, cynowany sta na stoliku, a przy nim leao, co miaa najdroszego lepianka ta, co nawczas na rwni ze zotem i drogimi kamieniami lub wyej nad nie ceniono maa ksieczka z kart pergaminowych zoona, w cikich okadzinach drewnianych z zawiaskami srebrnymi. Wida byo, e w chwili, gdy si ko krlewski odezwa, modlono si na niej, leaa bowiem otwarta, a na kartkach przezieray malowane purpur wielkie jej goski. Za krlem wsun si staruszek powoli ciekawymi mierzc go oczyma. Na piersiach jego wiszcy krzyyk, suknia, na ktrej teraz krl mg dostrzec szkaplerz zakonny, day mu w gospodarzu pozna duchownego. Zbliy si wic gow obnaywszy do pocaowania rki jego. Pobogosawcie podrnemu, ojcze mj odezwa si Bolesaw zdziwiony pobogosawcie naprzd, a potem powiedzcie mi, jakecie si tu na t puszcz i kiedy dostali? Staruszek wpatrujc si bacznie w gocia milcza dugo westchn potem. Pustelnikiem jestem rzek ycie zakonne wiatu si nie opowiada, przed ludmi kryje. Tak samo przybyem tu jak ci, ktrzy za wiedz krla Bolesawa niegdy si osiedlili, jak bogosawieni mczennicy a bracia moi w regule witego Romualda: Benedykt, Mateusz, Jan Izaak, Krystyn i ten, co ich przey, Barnaba. Czemu mi si dziwujesz, synu mj? Azali my prosi potrzebujemy o to, aeby si nam modli dozwolono i Boga za grzechy ludzkie baga i swoje? Jestli to win, e nikt oprcz Barnaby i braci w Trzemesznie o mnie nie wiedzia? Krl oglda si ze zdumieniem i poszanowaniem razem. W takiej ndzy rzek na takim bezludziu i wrd dzikiego zwierza, moe dzikszych jeszcze pogan, ktrych lasy s pene, jake wyy moglicie? Jak wszystko stworzenie, co yje ask Bo odpar starzec spokojnie.

Czy wiele potrzeba, aby ywot ndzny utrzyma? Czy ta aska, co zwierza odgania trwog, jak koem czarodziejskim od pogan nie odgradza tej lepianki lepiej ni murem i rowami? Cigle ze zdumienia wynij nie mogc, krl spoglda oczom prawie nie wierzc. Oprcz opisanego sprztu, wiaderko z wod, dwa mae garnuszki, gliniana miska czarna, yka drewniana, grubo wyciosana, skaday cae gospodarstwo pustelnika. Ale wy tu ani kocioa, ani otarza nie macie? zawoa krl. Mylisz si, dziecko moje odpar umiechajc si pustelnik. Na wielkie wita chodz do braci witego Augustyna do Trzemeszna, na dni powszednie ja sam sobie zbudowaem kapliczk ma. Gdzie? spyta krl ogldajc si dokoa i coraz wiksze okazujc zdziwienie. Gdzie? Przy chatce nie wida innej budowy? Chcecie j widzie? spyta uradowany staruszek. Prosz was. Pustelnik ruszy si ku ognisku; tu staa lampka gliniana, na peniona jak tustoci, z zanurzonym w niej knotem. Zapaliwszy j u ognia, pustelnik poszed w ciemny kt izdebki poprzedzajc krla. Tu na ziemi lece podnis drzwi, z opkw zbite. W gbi pod nimi wida byo wschodkw kilka wyobionych nieforemnie w glinie. Kaplica pustelnika bya krypt razem i katakumb. Wasnymi rkami powoli wykopa j, ziemi na starych wynoszc plecach brat Antoni. Z trwog pobon i zdumieniem krl zacz si za staruszkiem spuszcza powoli do krypty ciasnej. Nie szo mu to atwo. Podziemie byo daleko obszerniejsze od izdebki na grze, z czystymi, rwnymi cianami i rodzajem sklepienia, ktre na dwch cikich pozostawionych supach gliny si spierao. Pomidzy nimi, z ziemi take i kamieni, po czci drzewem rzebionym okryty, wznosi si prosty otarzyk z krzyem porodku i dwoma lichtarzami drewnianymi. Na nim sta cynowy kielich maluczki, tak przykryty patyn. Na supach wisiay ubogie odzienia kapaskie do mszy niezbdne: humera, alba, pas, stua (orarium), wreszcie ornat (paenula), nie wiecce zotem ani jedwabiem i perami, ale czyste i wiee, jak wszystko, co ojca Antoniego otaczao. Ksidz poszed naprzd na chwil przed swym otarzem uklkn. Krl sta te poruszajc ustami, jakby si modli. A tu doda gospodarz powstajc z umiechem prawie wesoym a tu, dziecko moje wskaza na otarz stoi przygotowane ostatnie oe moje, w ktrym ja i teraz sypiam czsto. Bya to z prostych desek grubych zbita trumienka, wewntrz limi wysana, o ktr wsparte leao wieko z wyciosanym na nim krzyem.

Widzc pobone krla zdumienie oywi si staruszek poczuwszy w nim dusz pobon. Mam prawo si troch pochwali doda bo to wszystko, co tylko tu widzicie dokoa, dzieem jest rki mojej. Sam wykopaem powoli krypt, sam j sobie przystroiem, ulepiem chatynk, wyciosaem sprzty, a Bg mi da si skoczy tak, jakom pragn, i cieszy si tym trudem na chwa Jego. Bo i tu, w tej guchej puszczy brzmi teraz cze Zbawiciela! Wracali ju z krypty do izdebki. Ojciec Antoni drzwi zamkn za sob i lampk zagasi. Sidcie na awie, jak moecie rzek do krla albo lepiej legnijcie na liciach, ktre s suche. Twarde to oe, ale rycerzem jestecie, jak widz, i do niewygd nawykym. Ognia wam naniec. Niestety oprcz posania i ogrzania, Bg widzi, nie wiem, czym bym was mg przyj i posili. A czyme si wy sami karmicie? zapyta Bolesaw, coraz wiksz czci dla wesoego anachorety przejty, ktrego usta tajemniczo si i agodnie umiechay. Ja? rzek pustelnik. Oto naprzd modlitw i ask Bo, bo te ywi i zasilaj najlepiej a potem ju lada czym, jak prszyn. Troch krup ugotowanych w wodzie, troch korzonkw wykopanych z ziemi, czasem rybka w strumieniu zapana. Misa nie jem od lat trzydziestu, chleb rzadko. Nawykem do tego ycia, za lepszym nie tskni. Widzicie, trzyma mnie Bg ask swoj. Nic nie odpowiadajc krl go w rk pocaowa. Stary postrzegszy, e ogie wygasa, wizk chrustu z sionki przynis i przyoy. Usuchawszy rady Bolesaw zbliy si do posania i rzuci na nie czujc znuonym. Na gd i niewygod mge si poskary widzc to dobrowolne zaparcie si starca, tak surowego dla siebie? Gdy krl pad na ubogie posanie, ojciec Antoni usiad z boku na awie przy stoliku. A wy skd jestecie, dziecko moje? zapyta. Ja od dworu krla jestem rzek Bolesaw wyjechalimy z nim dzi na owy i obkaem si w lesie pdzc za zwierzem. Zaprawd, niemaocie si zabkali odpar pustelnik. Jest to, mona rzec, samo jdro tej puszczy, dokoa moczarami i naturalnymi otoczone zasiekami, do ktrego si nawet dosta trudno. Zwierz tu czasem zaglda tylko, czowiek nigdy prawie. Dziady i czarownice stare boj si mnie, za wikszego od siebie majc czarownika, i nie napastuj, cho nieopodal maj swe uroczyska, na ktrych piewy, a podczas i plsy odprawiaj. Zamyli si staruszek i widocznie zafrasowa spogldajc na lecego. Jake mi to al, e was strudzonego, zgodniaego, niczym pokrzepi nie mam. Ale zaprawd!

To mwic wsta z awy uradowany. Zaprawd! Ojcowie z Trzemeszna dali mi do mszy witej ze dwie flaszki wina! Starczy mi go na dugo, bom oszczdny a dla siebie, krom mszy witej, nie uywam. Wina wam zagrzej? Nieprawda? Dobrze, mj ojcze! wina mi zagrzejcie, a za kad jego kropl oddam wam dzbanek! - zawoa Bolesaw uradowany. W istocie osabym si czuj, bo tak jak wy ciaa martwi nie zwykem. O! nie bdcie tak rozrzutni! umiechajc si pochwyci stary. C bym ja pocz z takim zapasem? Nie miabym go nawet gdzie pomieci. I nuby mi to bogactwo tak mi si nie poszczcio jak w dar krla Bolesawa dla mojej biednej braci, co ginli za jego zota bry? A! krzykn zapomniawszy si na chwil krl i bijc w piersi. A ! ta nieszczsna brya zota do koca ycia na piersi ciy mi bdzie. Zaledwie tych wyrazw domwiwszy Bolesaw postrzeg, e si sam zdradzi, ale mia nadziej, e go moe pustelnik nie zrozumia. Ojciec Antoni sta patrzc na spokojny, nie okazujc wcale zdumienia, z umiechem swym agodnym na ustach. Jeste wic krlem Bolesawem! zawoa lekko skaniajc gow. Cze ci, krlu pobony! Rad jestem, e ci moje oczy ogldaj. Synem jeste tego, co wiato wiary na ziemi t sprowadzi, opiekunem jej i krzewicielem. Bg niech ci bogosawi. Rk zakreli krzy w powietrzu; krl by w usposobieniu smutnym i przerwa ojcu Antoniemu. Grzesznikiem tylko jestem wikszym ni inni! A nadzieja moja w zasugach witego mczennika Adalberta, i mi on przebaczenie wyjedna. Wszyscy si modlimy za ciebie panie odpar ojciec Antoni bo gdyby silna do twoja nie trzymaa pogan, ktrych tu nad chrzecijan wicej jest jeszcze, padlibymy wszyscy ofiar jak od dzikich zwierzt poarci. To rzekszy stary pustelnik poszed do kta izdebki szuka wina, wypuka garnuszek, przyoy do ognia gazi i zaj si pilno zagrzaniem napoju dla krla. Nad ten czarny garnek innego nie byo i Bolesaw miejc si do ust go przyoy, a orzewiajcy napj wychyliwszy podzikowa staruszkowi. Teraz odezwa si spokojnie, mog czeka ranka. Biedny mj ko tylko o godzie i chodzie noc przebdzie. W istocie dla kasztana miejsca tu nigdzie nie byo ani paszy. Ukrywszy si od wiatru za cian sta smutny ze bem spuszczonym. Wkrtce jednak instynkt si obudzi, pocz grzeba nogami szukajc pod niegiem zeschej trawy. Rozdzia 8.

Sen nie bra krla. Przyby tu z mylami czarnymi, podraniony w drodze nowym dowodem niechci caego Jaksw rodu, gniewny i smutny dopiero widok tego dobrowolnego, ubogiego wygnaca, mczennika, spokojnego i niemal wesoego, kaza mu nieco o sobie zapomnie. Przyjcie we dworze u Jaksw mogo daleko straszliwiej krla rozjtrzy, gdyby przytomno umysu Sagana nie zapobiega najokropniejszej obrazie, jak zagniewany stary Tomko zgotowa. Szczciem w por podsuchawszy wydawane rozkazy, Sagan zagraajc mierci sugom - wstrzyma ich wykonanie. Tomko uchodzc ze dworu przed krlem, z ktrym pod jednym dachem by nie chcia nakaza sudze, aby utoczywszy mis krwi z jagnicia poda j przed krla, mwic, i mu j stary Jaksa przysya jako najmilsz Bolesawowi potraw. Kto wie, co by si byo stao, gdyby suga omieli si speni, co mu surowo i pod grob przykazano. Gniew Mieszkowego syna, gdy raz wybuch, strasznym by i bezpamitnym. Daby by gow suga, moe by nawet dwr poszed w popi i stary Tomko nie unikn zemsty. Samo nawet oddalenie si wzgardliwe starego Jaksy bolao ju krla srodze, lecz bl ten tumi w sobie. W lepiance ojca Antoniego ustpi gniew i uczucie obrazy czci dla pobonego staruszka. Nie tylko krla, wszystkich niedawno nawrconych i pogan, to dobrowolne mczestwo ciaa, ubstwo wesoe, chtne ycia ofiary przejmoway zdumieniem, czci i trwog. Wicej ni apostolstwo samo, nawraca ywot witych zakonnikw, mne na mier naraanie si apostow, jak Wojciech wity, ktry rzuciwszy dostojestwo biskupie, dwr cesarski i krlewski, poszed szuka mczestwa jak korony. Tacy mowie jak on nawracali w istocie tysice, a trzymali przy wierze wieo jej przyswojonych, na p jeszcze dzikich ludzi. wity Wojciech, po zgonie nawet, by ojcem duchownym i Bolesawa Wielkiego, i Ottona III, ktrzy go opaka nie mogli. U grobu apostoa, ci co znali ywot jego niezmordowanego trudu i walki a powice, czuli si nim pokrzepieni i utwierdzeni w wierze. To samo wraenie czyni na krlu Bolesawie skromny mnich na nieznanej pustyni yjcy w krypcie wasnymi wygrzebanej rkami, picy w trumnie, ywicy si korzonkami, oderwany od wiata caego, oddany Bogu i modlitwie. Czowiek ten zda si ju nie y na wiecie, po ktrym stpa jeszcze, ale ju nalee do drugiego. Ciaem by na nim tylko, dusz w niebiesiech, za ktrymi tskni, przebywa. Godzina mierci bya dla w istocie wybawieniem z cikiej ciaa niewoli, powrotem do ojczyzny. Dlatego ziemska owa wielko i potga krla a mocarza, ktrego mia przed sob starzec, nie czynia na nim wraenia. Nawyk

by co dzie obcowa duchem z Panem Zastpw, z Krlem Krlw, a biedny ziemski pan wydawa mu si prostym miertelnikiem, dwigajcym ciar wielkiego posannictwa na ramionach. I przyjmowa go tak, jakby by ugoci w lepiance zzibego ebraka, godnego zbkanego przechodnia. Bolesaw nawyky by do czci i hodw, ktre mu jego duchowiestwo skadao, a cho on sam mu wielkie wszdzie okazywa poszanowanie, uderzonym by musia t prostot i spokojem ducha witego czowieka, co si majestatu jego nie lka. Z wyszoci tych, co si wszystkiego wyrzekli na ziemi, ojciec Antoni przyjmowa krla swojego, szanujc w nim wadc, ale bawochwalczo nie upadajc przed nim. Ta duszna wyszo ubogiego czowieka nie podajcego nic, umiechajcego si wasnej ndzy, w podziw krla wprawiaa. Kady ruch, kade sowo starca si w nim odbijao. Lea, spoglda na krztajcego si jak na jakie nadziemskie zjawisko. Po rozmowie z Bolesawem pustelnik czas jaki pomilczawszy wzi ze stou otwart ksig swoj. Miociwy panie rzek ty krlem ziemskim, ale dla ciebie suby Pana niebieskiego zaniedbywa si nie godzi. Mamy naszej modlitwy godziny, pjd odprawi je i powrc. Staruszek zapaliwszy lampk pospiesznie wszed do krypty. Krl pozosta sam w mylach zatopiony. Kt wie? Porwnywa moe spokojne ycie tego ndzarza ze swoim, jego ukojenie wewntrzne z t walk, ktr cae ycie w piersi nosi. wiee i dawne wypadki napeniay go trwog w sumieniu. Mge znale lepszego doradc i powiernika nad tego witobliwego czowieka, ktry w sdzie swym o ludziach i czynach nie mg si adnym powodowa wzgldem i stronnoci dla nikogo, a patrza tylko wiecznej sprawiedliwoci. Z podziemnej krypty sycha byo szept modlitwy i westchnienia. Dokoa szumia las pospnie. Niekiedy ywiej wiatr puszcz zamiata i wdziera si otworem dymnika do izdebki. Na kamieniach ogie dogorywa. Krl lea zadumany, niemal rad bdc, e go opucia druyna, e na chwil pozosta sam z sob i pustyni. Cichym krokiem nareszcie wrci ojciec Antoni zasaniajc wiato rkami, bo sdzi, e krl usypia, ale Bolesaw zobaczywszy go odezwa si ywo. Chodcie, ojcze mj, nie bierze mnie sen, rad jeszcze chwil spdz z wami. Na sumieniu mi ciko, na duszy mi smutno. Znacie wy ycie moje? Ja? zapyta ojciec Antoni a skdebym ja mia je zna? Tyle tylko wiem, i synem jeste wielkiego Mieszka i e dzieo jego nawrcenia i chrztu ziemi waszej przeduacie na chwa Bo, e wznosicie kocioy, e zocicie witynie

paskie i opiekujecie si sugami Chrystusa. C mnie moe obchodzi wicej? Modlimy si za was! Mj ojcze pocz podnoszc si z posania Bolesaw dobrze czynicie modlc si za mnie, albowiem potrzebuj pomocy z niebios od Boga. Cikie jest brzemi moje. Westchn Bolesaw. Ciki jest i by cay ywot mj mwi cho w nim jasne miaem godziny. Grzechy moje i niepokj mj, chc wyzna przed wami, ojcze i myli moje tajemne. Wy mi powiecie najlepiej, jak cikie s winy i czy grzeszne mam pragnienia. Chcecie mi da ucha, tak jakbym spowied ze skruch skada przed wami? Miociwy panie, czycie jako sumieniowi waszemu lepiej, jako duszy lej. Wszakci za cud niemal uwaa musz, e was tu noc i obd przywiody do mnie. Nie jestli to dzieem Opatrznoci, ktra sabego i grzesznego chce uczyni lekarzem? I jam te myla, ojcze mj odrzek krl poruszony nie darmo si tu znalazem nie wiedzc o was ani szuka mogc. Niech si wic wyspowiadam przed wami, ciar mi moe spadnie z piersi. Tu zamilk krl na chwil, jakby myli chcia zebra, i cichym gosem pocz opowiadanie. Syszae o ojcu moim, o macierzy mej. Doszy do ciebie ich imiona, ale zna ich nie moge, ojcze. Wziem ciao mne po rodzicu mym, a ducha gorcego po matce. Mieszko si urodzi poganinem, a przeczu wiato i zapragn go. Matka moja wysza z domu krwi. Stryja miaa mczennikiem, ojca katem i pokutnikiem. Rycerski duch i w niej mieszka, a miae bio serce, Sza za poganina, na pomiewisko ludzkie, yjc z nim, aby go owieci, Jej spraw stany kocioy i lud przywdzia szaty biae. Niewiasta bya pogardzajca wiatem, bo w duchu swym silna. Dzieckiem uczono mnie rycerstwa i razem przebiegoci. Otoczeni bylimy wrogami, kraj nam kawaami odszarpywano, polowano na nas jak na zwierzta dzikie. Na granicy zatkn rodzic mj krzy jak tarcz przeciw niemieckiej napaci. Poszed si pokoni cesarzowi, aby go przejednawszy mia czas si umacnia i zbroi. Ja biem si dzieckiem. Gdy dorosem, ojciec mi mwi: Ziemie jednej mowy do jednej powinny nalee doni, albo Czesi, lub my nimi zawadn musimy. Od morza do Dunaju, jak szeroko brzmi sowo nasze, to musi by krlestwo twoje, a mieczem i krwi je zdobywa trzeba. Cesarz niech sobie Zachd dziery w przymierzu z nami, my z pomoc jego i kocioa wschodnie ziemie zagarn musimy. Trzeba wydrze, co zarwane, przywaszczone, oddarte,

zjednoczy i podbi. To dzieo twoje, ja granice myl oborz i ty je masz orem elaznym jak supami obwarowa. Zamki niech stan na rubieach i strzeg ich... Suchaem dzieckiem tej mowy, do serca j braem, roso to ze mn i pjdzie ze mn do grobu. Nie wypoczem i godziny, speniajc przykazanie ojcowskie. Ale i rodzic mj Mieszko, i ja ludmi bylimy, ojcze mj. Zmara witobliwa macierz moja, gdy ja miaem lat dziesitek. Niemcom potrzeba byo na miejscu czeskiej niewiasty swoj mie u tronu. Pokazali staremu urodziw zakonnic w Kalwe, Od, crk markgrafa Dytmara, ktra wdziaa ju bya sukni i zoya luby. Skusili go do nowego maestwa. Duchowiestwo nie rzeko nic. Dali mu j, aby przez ni owadnli ojcem moim. Przybya na zamek dumna macocha, gdy ja ju miaem lat trzynacie, ale mi serca ojca nie odebraa. Wprdce potem chodziem ju na wojn. W domu mi byo duszno. Przybywao rodzestwo nowe. Siostr rodzon miaem jedn, Sygryd, ktr za duskiego wydano Swenona. Teraz z Ody przyszli po kolei witopek, Wadywj, Lambert, synowie mniszki. Syszaem ju, jak mwiono, e pastwo podzieli si miao. Ojciec bijc mnie po gowie powtarza: To bd wojewody twoje, ty nad nimi panem i krlem. Ale z oczu dzieci mniszki patrzao, e mnie one sucha nie zechc. Starza Mieszek, posya mnie w wiat wojowa, sam onie posuszny spokoju pragn. Niemcom si kania. Wracajc z wojny, szeptano coraz czciej, e si pastwo na braci musi podzieli. Znaczyo to rozbi je i pokraja na sztuki jak miso, aby wrogom acniej kaway poyka byo. Niemce, co nam dali Od, aby za ni okupem tysice niewolnika swojego odebra, czyhali na przyrodni bracie, aby ich te z Niemkami poswata, Niemki przy nich posadza. I mnie zawczasu markgrafa Rygdaga crk, przywieziono, ktrejem nie chcia, a y z ni musiaem. Ojciec panem by, woli jego sucha bya synowska rzecz. Co matka moja posiaa, chwast pocz ogarnia. Krzewiono wiar, ale pastwo wczeniej, ni doroso, ju si padao. Cierpiaem posuszny. Szedem bi si na rubiee, a krla opasywano, aby czyni po ich woli. Mia ojciec brata, Sydbora, a po nim dwu bratankw, Odylona i Prybuwoja. Ci mniszce si zawczasu kaniali, jam si bi, a mnie tam moj ojcowizn zawczasu na kaway darto. Ojciec milcza. Naznaczono pastwo jedno dla witopeka, dla Wadywoja drugie, a dla Lamberta trzecie. Dwu synom Sydbora dano ziemie szerokie, aby te sobie w nich panowali. Gdym suchajc o tym milcza, bomci sowa rzec nie mg, ojciec czasem poklepa po ramieniu i do ucha mi szepta: Przy tobie bdzie stolica, wadza i zwierzchnictwo. - A dzieci mniszki patrzyy na mnie koso urgajc i mnie, i stolicy. Milczaem. Wiedzia Bg pewnie, co czyni, e mi dwr ojcowski obmieri, bom od niego ucieka w bory i szuka nieprzyjaciela, wojowa musia i do wojny, ktr cay ywot prowadz, zaprawia si.

Zmar Mieszko, gdy mnie doma nie byo. Wrciwszy zastaem go na marach, macoch znowu w sukni zakonnej, modszych moich gospodarujcych z ni i Niemcami w moim domu. Jam by starszym i pierworodnym przecie i gow rodu mojego. Dziay stay wol ojca. Kademu z synw kraj osobny, witopekowi Gniezno, dwie szerokie ziemie Odylonowi i Prybuwojowi. Macocha za modszych na dwch dziaach rzdzi miaa. Ledwie, e mi Pozna oddano. Jkn Bolesaw mwic to i doni w posanie uderzy. Miaem ja da rozpa si temu, co ojciec wasnymi krwawymi zlepi rkami? Byem starszym i wodzem, nikt mnie sucha nie chcia, ja jeden za wszystkich stawa musiaem w obronie. Wrg targa, jak zapragn. Lud do pogastwa powraca, rozprzgao si wszystko. Rycerstwo tylko, z ktrym ja chodziem na wojny, byo ze mn. Cierpiaem trzy lata, mj ojcze, patrzc, jak w gruzy si walio Mieszkowe budowanie, a serce si krwawio. Saem niejeden raz do macochy, ludzi mi dawajcie na obron. Odprawiano posy moje niemal z urgowiskiem. Odylon i Prybuwoj nie ze mn, ale z tamtymi trzymali. Byem sam przeciw piciu i macosze. Nadesza godzina, gdy si cierpienie przebrao. Noc naszedem na zamek Ody, jej i dzieciom i kazaem precz z mej ziemi, gdzie chcieli, do klasztoru, do swoich, do Niemcw... Musiaem raz by panem w domu lub dach by mi zwali si na gow. Szli precz ze zoci i zemsty pragnieniem, Odylon i Prybuwoj powstali na mnie z orem. Pokonaem ich obu, dostali si w rce moje. Nieposusznych mogem da pocina, miaem lito, olepi ich kazaem, aby szkodliwymi by nie mogli. yciem im darowa, cho wzi je miaem prawo. Mnich suchajc westchn, krl w piersi si uderzy. Mw, ojcze, winienemli? Byemli okrutnym? Ojciec Antoni milcza dugo. Mw dalej odezwa si po przestanku mw dalej. Sam zostaem panem tego kraju caego, sam z myl ojcowsk. Chrobackie ziemie trzeba byo wydrze Czechom, stanem z Czechami do wojny, z Bolkiem Pobonym, z krwi wasn, ale kraj mi sta bliej krwi. Od Rusi trzeba byo odebra zawojowane kraje, woali mnie na Ru. Wgry trzymay Sowakw, musiaem si bi z Wgrami. W Niemczech przyszy niepokoje, Serbw trzeba byo od nich odbi do swoich. Nie byo spoczynku. Miecza ani otrze, ni do pochew schowa. Prusy podbija sowem witym poszed aposto Wojciech i zgin. Sta on najbliej serca mojego, czci go cesarz Otto III i ja i kady, kto si zbliy do niego, bo on istotnie witym by mem.

Wycie go znali! zawoa pustelnik rce skadajc. A! Tocie byli szczliwi! Prawdcie rzekli doda krl. Chrystus Pan ywym obrazem swoim uczyni go na ziemi i dlatego chcia, aby mczesk mierci umiera. Po mierci jeszcze dobroczyc by moim mwi Bolesaw z uczuciem. Przeprowadziem wite zwoki jego do Trzemeszna, a wkrtce potem do Gniezna. Rozpromieniaa od nich witynia nasza i rzucia promienie na wiat cay. Duch witego apostoa przywid mi tu Ottona i uczyni go druhem moim. U grobu Wojciecha podalimy sobie donie, koron swoj woy na skro moj i rzek mi nawczas: Panuj u siebie tak, jak ja w moim wadam cesarstwie, a bd Kocioowi wiernym i mnie sprzymierzecem wiecznym. Ottonowa bytno na mojej ziemi uwicia j, oswobodzia. On mnie uzna bratem i druhem swoim i cesarstwa swojego. Ale zawici zawrzay wszystkie markgrafy niemieckie i co yo wrogiego mnie i mojej ziemi. Czuem si silnym przeciw nim wszystkim, lecz nie byem ni na chwil bezpiecznym. Wstawao, com przytumi, podnosio si, co zawojowaem, szarpano mnie zewszd, nkano. Byem ju Czech i Morawy panem! Ojcowska myl spenia si przeze mnie, widziaem j ju oczyma moimi, a teraz znowu niknie, gdy ciao sabnie, gdy duch ganie we mnie, a mroki zwtpienia opasuj. Mieszko, syn mj, dzielny jest, ale do ma silniejsz od woli i rozkazywa nie umie. Com ja krwi polepi moj, wytrzyma czy rozpadnie si i pjdzie marnie, jak trup od robactwa zjedzony? Ojcze mj, powiedz mi, co czyni, aby dzieo utrwali? Widzisz ty przyszo? Synu mj odpar mnich z pokor o przeszoci mw, o teraniejszoci, nie tykaj tej zasony, ktr tylko do Boa podnie moe sprzed oczw chrzecijanina. Przyszo jest w rku Boga. Mnie koniec bliski odezwa si krl co bdzie po mnie? Nim on nadejdzie nawet, zdoamli ja utrzyma, co zdobyem? Ma si mj gmach rozsypa w gruzy i proch? Nieprzyjaciele milcz, a rosn. Czekaj pory, a gromadz zo swoj, aby wiksz bya, patrz, bym osab... Zamilk Bolesaw, a wkrtce doda znowu. I teraz, mamli ja na sumieniu krew tych ludzi, winnych zabjstwa? Dwaj rycerze znacznego rodu zamordowali na drodze wiozcego kupi bogatego czowieka niewinnego. Skazaem ich na mier. Rd ich i powinowaci zwracaj si przeciw mnie. Surowym byem, ubaga si nie daem, przykadu na monych zuchwalcw potrzeba byo, aby nie rzeczono, e rycerzom moim czasu pokoju upi i zabija wolno bezkarnie. A nie mwi Zakon nasz: oko za oko, zb za zb?

Tak odezwa si pustelnik mwi to Zakon stary, dopki nie przyszed Pan wiatoci, Sowo wcielone i nie rzek natomiast: przebaczaj nieprzyjacioom, jako pragniesz, abym ja ci twe winy przebaczy. Nie byli to nieprzyjaciele moi odpar krl kochaem ich, druhami byli mi i towarzyszami. Lecz cem czyni mia sdzi bdc przeciwko zakonowi ludzkiemu, ktry mierci za mier karze? Miaem szczdzi tych, co si nie litowali niewinnemu dla chciwoci bogactw jego? Pustelnik ze spuszczonymi oczyma mrucza co, jak gdyby od mawia modlitw. Nie jeste winnym rzek po namyle niech spadnie brzemi z serca twojego, a jeli powstan na ci nieprzyjaciele twoi, miao podnie si przeciwko nim, bo zakon ludzki tarcz twoj. Nie ty sdzie i karae, ale zakon sdzi by i katem. Krlu mj doda pustelnik jako sdzia najwyszy czystym jeste. Jako chrzecijanin i ojciec ludu twojego mogeli uczyni miosierdzie, niech ci to powie serce twoje. Dugo milcza Bolesaw, spuci gow i podpar j na doni patrzc na wygasajce ognisko i nie mwic sowa. Potem jakby ocucony nagle zawoa. Miosierdzie uczyni mogem, ojcze mj, winienem moe, i krew zburzya si we mnie, a nie powstrzymaem jej! auj uczynku mojego, al mi ludzi tych. Pustelnik usyszawszy te wyrazy podnis rce obie i cicho zamrucza jakby rozgrzeszenia sowa. Niech ci Bg wszechmogcy odpuci winy twoje. Tak skoczya si boleciwa spowied krlewska, ale nie przerwaa rozmowa, nie rozjanio si lice Bolesawa, ciar jaki pier mu toczy. Koczy si ywot mj rzek i dobiega do kresu swojego, a nie mam pociechy tej, abym utrwalonym widzia, co rce ojca i moje podniosy. Stoi pastwo szerokie, jak up na pastw dzikiego zwierza czyhajcego dokoa. Truje to dni moich ostatek. Zaledwie zwoki moje obok ojcowskich poo, podnios si ci, co nauczyli si mnie trwoy. Widz ich zastpy dokoa. Ru, Czechy, Ugry, Niemcy, Prusacy i Pomorce. Synowie Ody mog si obudzi, wrogw jest dosy, a naprzeciw nich jeden Mieszek, wojak, ale nie wdz, rycerz, a nie wiem, czy krl? W snach i na jawie widz losy pastwa po zgonie i boleje dusza moja, jak Chrystus w Ogrjcu, ma pa i rozszarpanym by kraj mj, dzieo moje, wielko i potga? zoy krl rce. witobliwy czowiecze zawoa westchnij do Boga, aby spuci na ci wiato i powiedz mi przyszo. Nie dajcie ode mnie tego, czego ja wam da nie mog odpar staruszek a gdyby ono byo w mocy mojej, nie dabym dla dobra waszego. Nie chce Bg, abymy wiedzieli losy przysze, albowiem kto je przeczuwa, ten

krwawym zlewa si potem i sabnie dusza jego. Wiesz, krlu, z Pisma witego, ktre ci czytaj kapani twoi, jakie byy pastw wielkich i potg ziemskich losy. Jestli co trwaego na ziemi? Ostoi si co na niej przeciw wyrokom niezmiennym? Mowi przystao czyni, co mu Bg przy kaza i w sprawiedliwo jego wierzy, a podda si woli paskiej. To mwic powsta mnich, jakby znuony chcia unikn pyta i odpowiedzi. Unij, gociu mj doda ja pjd do mojej trumny i spoczn take. Potrzebujesz spoczynku i ukojenia. Niech Bg ci je zele. Posuszny krl Bolesaw skoni gow i zabiera si wycign na posaniu, a e u boku mia miecz powicony, ktry go nie opuszcza nigdy, j pasa zwalnia, aby go mg przy sobie zoy. Oko pustelnika pado na rkoje, ktr krl caowa, i ciekawie si na niej zatrzymao. Wyraone na niej byy misterne znaki czterech ewangelistw, w tetramorfon mistyczny, ktry zawieszano nawczas po wszystkich kocioach, malowano we wszystkich ksigach i szanowano jako symbol czworakiego zgodnego wiadectwa prawdy. Widzc, i ojciec Antoni spoglda na miecz, ktry trzyma w rku, Bolesaw podnis go tak, i od lampki, ktr mnich dla wyjcia do krypty zapali, wiato pado na rzeby od rkojeci. I przeczyta mg mnich imiona Boe, tajemnicze, stojce wypisane na niej i wyrazy, ktre im towarzyszyy. "Quicumque haec nomina Dei secum tulerit, nullum periculum ei omnino nocebit. Amen". (Ktokolwiek imiona te Boe nosi bdzie przy sobie, adne niebezpieczestwo mu nie uszkodzi. Amen). Z poszanowaniem przypatrywa si ojciec Antoni krlewskiemu mieczowi, ktrego cudowna sia zdaa si w istocie spoczywa w Boych imionach, a nie w rozmiarach elaza; gownia bowiem jasna i ostra, na ktrej jednej stronie znaczne szczerby wida byo, niewielk bya. I nie nadaremnie miecz maym zosta uczyniony, lecz aby potwierdza, co stao na nim wypisane, e nie elazo si daje, ale Bg i sowo jego. Gdy opatrzywszy ojciec Antoni do rk krla wrci mieczyk jego, odezwa si Bolesaw patrzc na z poszanowaniem. Nie skama ten napis, ojcze mj, a jeli mnie widzicie ywym, pewniem to winien bogosawiestwu temu, jakie ten dar cudowny przynis mi z sob. Nie opuszcza on mnie nigdy, w adnej przygodzie i po tysickro wyprbowan zostaa moc jego niepoyta. Jestli to dar Ottona? spyta mnich niemiao. Zaprawd witobliwym mem by cesarz Otto III rzek Bolesaw lecz sdz, e ten, z czyich go rk otrzymaem, czystszym nad niego i nad wszystkich by ludzi miertelnych.

Pustelnik spojrza zdziwiony wielce. Stare to mojego ycia dzieje odezwa si krl wpatrujc w pobone wizerunki rkojeci. Miecza tego rodowd cudowny, a jakom go dosta, nie wiem nawet i to tylko powiem wam, ojcze mj, co sam wiem. Jest temu lat wiele cign dalej krl, y jeszcze ojciec mj, wprawiaem si nawczas wyrostkiem bdc do wojny, ale mi na ni jeszcze chodzi nie dawano. Prosiem si na prno i wyrywaem... W podwrcu z koniem, oszczepem i mieczem musiaem wojowa z pachokami, ktrych stawiano jak cieniaki, aby mi wroga udawali. Niejednemu z nich nawczas w gorczce modzieczej krwawo si dostao, niejeden kalek na cae ycie wyrwa mi si z rk lub dugo leczy musia. Dochodziem lat osiemnastu, gdy na ostatek gorcym probom moim da si ojciec ubaga. Dziwna rzecz, pomagaa mi w tym macocha Oda, namawiajc ojca, aby w pole mnie puci, gdy druga modzie ju w tym wieku na wojny chodzia. Starego wojewod da mi krl za opiekuna, szlimy na granic przeciwko Pomorcom, z ktrymi nigdy staego nie byo pokoju. Padem do ng Mieszkowi dzikujc, dosiadem konia i z caym oddziaem ruszylimy nad wieczr znad Cybiny ku granicom. Majc pierwszy raz w yciu prawdziwej wojny i boju zakosztowa, niecierpliwy byem nad miar i nagliem starego, pod ktrego rozkazy mnie oddano. Noc i dzie bybym do granicy bieg, gdyby mi dozwolono, ale baczny wdz posyajc naprzd szpiegi szed zwolna i ostronie. Na noc rozbijano namioty i musielimy spoczywa. Pierwszy nocleg i obozowisko po wyjciu naszym z Poznania, emy si dla niepoznaki lasami przerzynali, przypado te na po lanie wrd puszczy. A bya wiosna pikna i noc najkrtsza, tak e na sen si ka nawet nie zdawao godziwym. Przecie stary mnie zmusi lec proszc i zarczajc, e po krtkim spoczynku sam mnie zbudzi. Mylaem kadc si, i pewnie oka nie zmru, alici zaledwie gow pochyliem, ogarn mnie sen twardy, gboki, dziwny tym, e mi si zdao, i wszystko widz i sysz, co si dziao dokoa, a ruszy si ani ust otworzy nie mogem. Widziaem w mroku namiot i lecego nie opodal wojewod, i chodzc przed namiotem stra, syszaem rce konie i szmer ludzi, i naszczekiwania psw obozowych, i piewy ranne ptastwa w ssiednim lesie. Spaem mocno, jakby z otwartymi oczyma i za ostrzonym suchem; a w duszy miaem jedno tylko to, eby mi Bg da z pierwszej walki wynij z chlub i zwycistwem. Frasowa si duch mj na sam myl, i sromotnie moemy by zmuszeni uchodzi albo, przewan si zgnieceni. Modliem si o to zwycistwo, gdy wrd modlitwy ujrzaem przed uchylonym ptnem namiotu jakby jasno dnia. Zdao mi si, emy zaspali i e weszo soce zawstydzi nas, chciaem si zerwa z posania, lecz byem jakby skrpowany i przykuty do skry, na ktrej leaem. Ruszy si nie mogem. Jasno u wnijcia namiotu wnet w sam rodek jego si wcisna i owiecia go.

Przez zamknite powieki widziaem najdrobniejszy sprzt i w ktach nawet zoony or nasz byska od tej jasnoci. Oczy moje zdziwione, dopiero oswoiwszy si z ni, dojrzay biaego modzieca z wosami zotymi, promienistego, piknoci nadzwyczajnej. Czujc w nim jakie zjawisko cudowne zerwa si chciaem i upa przed nim, aby mu cze odda, lecz ciao byo jak kamienne, nie wadaem nim. Widziaem, jak wolnym krokiem szed w modzian promienisty wprost ku miejscu, w ktrym leaem, i stan nade mn, w rkach biaych trzyma on oto ten miecz i patrza na mnie z umiechem. Nawczas stano wyranie w myli mej, i powinienem by prosi o miecz ten majcy mi zapewni zwycistwo i otrzyma go. I zaczem woa z baganiem wielkim domagajc si miecza, na ktry chciwie patrzaem, a modzieniec promienny patrza na mnie z umiechem dobrotliwym, ale go z rk nie puszcza. I trwaa ta moja modlitwa tak dugo, i z wysiku cay oblaem si potem, a gdy mi i sw brako ju, modzieniec pochyli si nad oe moje i miecz u boku mojego pooy mwic: Na wiary i sprawiedliwoci obron. Czuem jakby oddech jego wonny nad sob, dusz moj ogarna rado niewysowiona i z krzykiem obudziem si. Modzieca nie byo przy mnie, namiot sta w ciemnoci, saby brzask zaledwie poczynajcego si dnia wpada przez uchylone nieco ptno. Spostrzegem dopiero, e wszystko to snem byo. Krzyk tylko mj przez sen zbudzi starca picego nie opodal, ktry upamitywa mnie i do uspokojenia zachca pocz. al mi si sta wielki ze snem razem straconego miecza, gdy rce wycignwszy po ciemku rkoje jego uczuem wanie w tym miejscu, gdziem ni, e zosta zoony. Z podziwem zaczem woa o wiato i domaga si go natychmiast. Stra, ktra okoo namiotu czuwaa, pobiega do pogaszonych w obozie ognisk i przyniesiono zapalone uczywo. Miecz cudowny! ten sam, ktry we nie widziaem, miaem w rku. Skd i jakim sposobem zjawi si on przy mnie, nikt nie umia wytumaczy. Pocaowaem go i przypasaem natychmiast, a staremu towarzyszowi opowiedziaem widzenie moje. Nie dowierzano mi. Pytano stray, ktra staa u namiotu, azali nie widziaa kogo wchodzcego.. Pachoek wyzna, e wprawdzie nie postrzeg nikogo, lecz w namiocie wiecio co, jakby w nim zapalono pochodnie, i gos mj sysza wyranie. Od tej chwili ojcze mj dokoczy krl miecz ten nie opuszcza mnie nigdy. Bogosawiestwu, z nim przyniesionemu mi, winienem moje szczcie w bojach, zwycistwa i szeroko rozlegajce si dzi pastwa granice. Nic nie odpowiadajc pustelnik skoni gow i ju mia odchodzi do swej krypty, gdy daleki szum puszczy zda si nagle jakby rosn, wzmaga i zmienia nagle w gosy dziwne. Ojciec Antoni przysuchujc si temu zatrzyma w miejscu.

Ko krlewski stojcy pod cian gwatownie re zacz. Bolesaw podnis si z posania. omot jaki i wrzaw wyraniej coraz sycha byo w lesie. Stadoli zwierza biego gnane jakim popochem czy burza amaa w puszczy gazie? Ludzkie gosy sysz! zawoa pustelnik zwracajc si do krla. Jeeli macie obaw jak rzek Bolesaw znijdcie do kaplicy waszej, ja si nie lkam niczego. Ani ja o siebie odpar pustelnik raczej o was, miociwy panie. Zamilkli przysuchujc si baczniej, a krlowi rozjanio si lice. Wsta z posania, przybliy si ku oknu, odsun okiennic, ktr byo przywarte, i dobywszy rg, co na piersi wisia, zatrbi. Przez otwr blask bi z podwrza i okrzyk wesoy odpowiedzia gosowi trbki. Chat otacza orszak krla, ktry go szukajc dugo po lesie ladami konia nareszcie dobi si na gr. Rado midzy dworem bya niezmierna; niemniejsza te musiaa by i obawa, aby krl gniewnym nie by, i go tak nieopatrznie opucili wszyscy. Wnet te do drzwi lepianki pocz si dobija Sagan i Radzisz i weszli uznojeni. Saganowi zdao si, i najlepiej uczyni, gdy nie czekajc wymwek i wyrzutw z alem wystpi i pokoniwszy si do ziemi j woa. Miociwy Panie! Litocicie nie mieli nad sugami swoimi! nie chcielicie odezwa si do nas i da nam znak! Jak poszaleli bdzilimy po puszczy. A e kady niemal pojedynczo si wyrwa w inn stron, zamiast ladw waszych, miociwy panie, wasnemy uganiali. Westchn Sagan, krl si umiecha. Nic si zego nie stao! rzek, wskazujc na staruszka doda: witego ma, co mi da schronienie, powitajcie! Poszli tedy rce jego caowa urzdnicy krlewscy. Ojciec Antoni, ktry si tu czu wicej zawad ni pomoc, wycofa si do podziemia. Suba paska zakrztna si zaraz okoo posania, ognia i co krlowi potrzebnym w sakwach si znalazo. W maej lepiance ledwie dwu ze starszyzny pozosta mogo, reszta pooya si dokoa obozem dla spoczynku, dopkiby nie rozedniao. Wkrtce uciszyo si dokoa i krl twardym snem znuony, usn. Otworem stao wnijcie do podziemia i ledwie na brzask ukazao si w nim wiateko, gdy ojciec Antoni jutrzni i modlitwy Odmawia po cichu. Krl podnis si dopiero, gdy rozedniao, i spuciwszy si do kapliczki wraz z Saganem i Radziszem mszy witej ojca Antoniego wysucha. Czas byo sposobi si do dalszej drogi i Bolesaw te, gdy mu dano zna, i konie byy gotowe, zbliy si do ucaowania rki pustelnika. Ojcze mj rzek nie moe to by, aebym std odjecha nie zostawiwszy po sobie pamitki ni ladu; powiedz mi, prosz ci, co chcesz, abym dla ciebie lub tutaj na chwa Pask uczyni? Zbuduj koci, cho zaprawd takiego jak wy, gdybym nie wiem ile zota da nie potrafi wznie.

Uczycie jedno dla mnie odpar pustelnik abycie mi dali doy dni moich nie odmieniajc tu nic, nie przysparzajc mi niczego. Przypomnijcie sobie, panie miociwy, los braci mojej, ktrcie obdarzy pragnli! Wprawdzie dalicie jej najwiksze dobro, bo mono przelania krwi za wiar wit. Krl rce zoy nie dajc mu dokoczy. Niech Bg was szczliwie prowadzi doda ojciec Antoni niech bogosawi na kadym kroku, niech pociesza i ukaja. To mwic schylon krla gow pobogosawi pustelnik i idc z nim przeprowadzi za prg lepianki. Z kolei cay dwr krlewski przyszed po bogosawiestwo staruszka i orszak ruszy ju o dniu jasnym w dalsz ku Gnieznu drog, z ktrej si w bok zbito. Dnia tego ju tylko modzie za zwierzem si puszczaa. Bolesaw do oww nie mia ochoty ani do rozmowy. Z poudnia natrafiono na osad Rybniki zwan, nad jeziorkiem pooon, w ktrej ubodzy tylko osadnicy mieszkali. Ci na widok paskiego orszaku strwoeni, jak tylko si z dala ukaza, rozpierzchnli si na wszystkie strony i gdzie kto mg, pochowali, co krla zagniewao. Widzia bowiem w tym dowd, e druyny paskie po kraju wdrujce musiay biednemu ludowi ciy, gdy tak przed nimi mia obaw. Chaty stay otworem, gdy przyby Bolesaw, ale ywej duszy nigdzie nie znaleziono. Do najprzestronniejszej z nich wprowadzono krla, ktry surowo przykaza, aeby czelad nie ruszya nic i nie czynia szkody najmniejszej. W istocie trudno te byo pldrowa wrd tej ndzy, jaka tu panowaa. Lepianki osadnikw niewiele byy lepsze i przestrzesze od tej, ktr sobie skleci ojciec Antoni, i dostatek w nich nie by wikszy. Najprostszy sprzt drewniany, troch sieci i przyrzdu rybackiego, gdzieniegdzie kawa chleba czarnego si znalaz. Ludzie yli tu w wikszej czci i z ryb, i rybami, ktre w jeziorze si poawiay. Z rozkazu paskiego w kadej z ubogich chat, ktre zajmowa dwr, zoono na stole jaki may datek za gocin i gdy konie wytchny, krl puci si ju prost drog do Gniezna, gdzie si ku wieczorowi stan spodziewa, u grobu matki i witego apostoa. niena zamie, ktra si zerwaa, gdy z Rybnikw wyruszono, opnia wprawdzie podr, ale czasu zostao dosy zawsze, aby celu przed noc docign. Ju zmierzchao, gdy w dali ukaza si krzy kocioa i way zamkowe. Krl, ktry dla grobu witego Wojciecha mia cze nadzwyczajn, zobaczywszy dach katedry i znami nad nim, z konia zsiad, pieszo, wedle zwyczaju, robic reszt drogi. Cay te dwr, idc za przykadem paskim, szed jakby pobonym

pochodem ptnikw ku kocioowi w milczeniu. Niektrzy po cichu odmawiali modlitwy. Ju si zbliano do waw zamek i katedr otaczajcych, gdy mimo zawiei nienej ujrzano we wrotach stojcego czowieka z chopiciem, ktry zdawa si go prowadzi. Pozna wida Bolesaw z dala tego lepca i na twarzy jego wyrazio si niewysowione uczucie, jakim wywoane wspomnieniem. Stojcy w we wrotach mczyzna z oczami krwawymi, w ktrych renic nie byo, z dugimi wosami siwymi, ktre mu na ramiona spaday, z rozwian brod wp bia, na p zk, w tuub barani odziany, z kijem w rku, spiera si na ramieniu chopaka i zdawa sta przeciw burzy i wiatru, jakby mu one mie byy i podane. Z gow podniesion do gry napawa si t za wiej i chodem, wcigajc usty szeroko otwartymi powietrze. Wyrostek, ktry lepego prowadzi, zoczywszy orszak krlewski z dala i poznawszy go, musia chcie nazad na grd go odcign i z drogi sprowadzi. Wida byo upart walk midzy chopcem, ktry go cign za poy, i starcem, co si opiera chcc w miejscu pozosta. Spostrzegszy to Sagan chcia si puci przodem, aeby panu niemiego oszczdzi widoku, wejrzenie krla go wstrzymao. Na prno przewodnik usiowa lepego nakoni do ujcia, ten chwyci si wrt, u ktrych sta, i uderzywszy wyrostka uparcie jak wkuty w nich pozosta. By to stary Odylon, w olepiony niegdy z Bolesawa rozkazu, ktry dni reszt na zamku gnienieskim doywa. Ilekro tylko mg jak ywy wyrzut i przypomnienie stan przed Bolesawem, Odylon zawsze mu si nastrcza. Mia jakie przeczucia, gdy krl przybywa do Gniezna, czu zblianie si jego i czasem dni par stawa we wrotach, dopki si go nie doczeka i nie zatru mu ycia godziny. Nie obawia si on ju ciszego losu nad ten, jakiego dozna, nie lka si gniewu ani mierci, czu rozkosz jak, gdy si mg Bolesawowi ze sw ndz pokaza i szyderskim gosem go przywita. Przez lito nie zamykano go i nie czyniono mu nic, aby krla od tego widoku uwolni. Bolesaw, srogi dla innych, dla tego nieszczliwego mia politowanie, osobliwie od mierci Prybuwoja, ktry zmarszy przed kilku laty zostawi go na wiecie samego z jego ciemnoci i szaem. Wiedzia ju dwr krlewski, co tu czekao Bolesawa, i ludzie si, nie chcc by wiadkami spotkania, bocznymi furtami udali do zamku, krl sam wolnym krokiem nie chcc okaza obawy poszed wprost na lepego. Odylon, cho usysze nie mg nadchodzcego, po przeraeniu chopca, na ktrym si opiera, domyli si zbliajcego i krzykn: Witaj, miociwy panie! witaj! skoni gow szydersko. W progu grodu zawsze stoi suga wasz wierny z pozdrowieniem. Dawnocie nie ogldali go, a on was, jeszcze dawniej, bo od tej godziny, gdy mu oczy ze ba wyjto.

Dobrzecie uczynili, miociwy panie, ecie mu wzrok odjli, nie byo na co patrze, a o wielkoci waszej dosy sucha, aby si jej dziwowa! mia si lepiec. Bolesaw nie odezwawszy si sowa pomin go. Szelest jego krokw usyszawszy przy sobie Odylon obie rce wycign, jakby go chcia pochwyci lecz krl ju min starca i szed wprost do kocioa, ktry by otwarty, a e dano zna natychmiast duchowiestwu, ju ono te we drzwiach na przybywajcego oczekiwao z krzyem i wod wicon. Za Bolesawem, mimo oporu chopca, ktry prowadzi go nie chcia, rzuci si natychmiast lepy ku kocioowi, aby i tam u grobu apostoa stan na oczach

Jan Matejko Bolesaw Chrobry przed Zot Bram w Kijowie

krlowi. Mrok panowa w katedrze, owieconej tylko naprdce rozpalonym wiatem, gdy Bolesaw wchodzi do niej. Za filarem kruchty, w sukni czarnej, mniszej, przytulony, w cieniu ukryty sta mnich, ktregomy widzieli w celi ksidza Petrka. Sta i oczyma rozognionymi spoglda na wchodzcego, a wejrzenie to zdawao si pon ogniem i ciska pioruny. Gdy krl Bolesaw wprost ode drzwi skierowa si do grobu witego apostoa, aby przy nim uklkn, z jednej strony stan mnich mierzc go nienawistnym wzrokiem, z drugiej, za supem przyparty, nie dajc si od niego oderwa, zatrzyma si, gwatem do kocioa wdarszy, Odylon. Obu ich jednak nie mg widzie krl, ktry z gow pochylon pobonie sucha nuconego powolnie przez duchowiestwo piewu na cze apostoa. KONIEC TOMU PIERWSZEGO

You might also like