You are on page 1of 203

Adam Winiewski Snerg Trzecia cywilizacja

1 Dalej nie mona byo jecha. Zatrzymaem samochd w kpie drzew. Bya pita po poudniu. Zd, pomylaem, std do groty jest okoo kilometra. Przedzieraem si przez zarola kierujc si ku zachodowi. W kocu trafiem na rzadko uczszczan ciek. Po kilku minutach marszu wyszedem na sawann. Przede mn, w oddali, cigna si skarpa paskowyu podziurawionego otworami grot. Zawahaem si. Znalezienie groty mogo by trudne. Byem w niej tylko raz i to o zmroku. Zapamitaem, e punktem orientacyjnym by stary baobab stojcy kilkadziesit metrw przed jej otworem. Niestety, w pobliu skarpy roso kilka baobabw. Prbowaem przypomnie sobie inny punkt orientacyjny. By. Szeroka szczelina w skale, z lewej strony wejcia do groty. Teraz ju pewnie ruszyem przez sawann, nieco na pnoc. Podejcie do groty byo strome. Zadyszaem si. Gdy wsunem si do niej przez otwr wejciowy, ogarn mnie przyjemny chd i wo stchlizny. Rozejrzaem si. Matomba powinien ju tu by pomylaem zaniepokojony, siadajc na gazie. Przez owalny otwr wejciowy wpadao wiato, owietlajc cz kiszkowatego wntrza. Z jednej strony groty, po skalnej cianie sczya si woda, druga ciana bya sucha. Dalej wszystko tono w mroku. Nareszcie, pomylaem. Ju niedugo zobacz wit Grot Dogonw. Ja, pierwszy biay czowiek, ujrz dowody podstawowe. Dowody na to, e przed tysicami lat z ukadu Syriusza przylecia na Ziemi kosmiczny statek, a istoty na nim przybye stworzyy na Ziemi cywilizacj. Czy bdzie to rewelacja w skali wiatowej, czy tylko jeszcze jeden prymitywny mit? Nie byem w stanie opanowa podniecenia, nerwowo spojrzaem na zegarek. Bya ju szsta. Poczuem jak ogarnia mnie strach. Matomba si spnia... Podniosem si z gazu i zapaliem latark. Odruchowo ruszyem w gb groty. Nagle co zauwayem w wietle latarki. Podszedem bliej. Pod cian lea

czowiek. Od razu go poznaem. Krew odpyna mi z gowy, a nogi opanowao drenie. Przede mn lea trup Matomby. W jego piersi tkwi n, a w usta mia wcinity kamie. Szkliste oczy patrzyy na mnie by w nich zwierzcy strach. Ucieka! Szybko! pomylaem. Wysikiem woli opanowaem drenie i wyjem z kieszeni pistolet. Odbezpieczyem go i wsunem za pasek spodni. Rozejrzaem si wokoo, ale nie zauwayem nic podejrzanego. Zaczem si wycofywa. *** Dopiero na sawannie uwiadomiem sobie, e nie pamitam, kiedy zbiegem na d. Strach dodaje skrzyde, pomylaem. Szybkim krokiem ruszyem teraz w stron samochodu; obejrzaem si raz i drugi, ale nikt mnie nie ciga. Wszystko diabli wzili, stwierdziem. Musz zacz od pocztku. Szkoda Matomby. Pewnie by nieostrony, a moe si wygada? Gra idzie o du stawk. Oni nie cofn si przed niczym... Gdy dotarem do pierwszych drzew i zaroli, obok mojej gowy przelecia oszczep i wbi si w pobliski pie drzewa. Signem po pistolet i byskawicznie si odwrciem, ale za mn nikogo nie byo. Nie odwayem si przeszuka zaroli. Zerknem na oszczep. Mia dugi stalowy grot. Jego drzewce drao jeszcze od siy uderzenia. Nie pamitam, jak przedarem si przez gszcz do samochodu. Ale kiedy ju znalazem si w nim, przed oczyma miaem jeszcze ten obraz: byszczce szklisto, przeraone oczy Matomby i jego biae silne zby zacinite na tkwicym w ustach kamieniu. Zrozumiaem ostrzeenie. Matomba bdzie milcza jak kamie. A ja? Mam si strzec. Nastpnym razem oszczep utkwi w moich plecach. Dopiero drugiego dnia po poudniu zatrzymaem auto przed

swym bungalowem. W pobliu kopalni manganu, niedaleko Timbuktu. Na tarasie siedziaa Izabela, demonstracyjnie zagbiona w lekturze. Miao to oznacza, e nie zauwaya powrotu ma. Witaj, kochanie! zawoaem, wysiadajc z samochodu. Mam nadziej, e zdyem na obiad? Ju jeste? Izabela raczya mnie zauway. A czy wiesz moe, jaki to dzisiaj dzie tygodnia? Jej gos mia tonacj jadowito-ironiczn. Sdz, e sobota odparem potulnie. wietna orientacja pochwalia. To moe jeszcze przypomnisz sobie, kiedy obiecae wrci do domu? Teraz jej gos wibrowa o ton wyej. Obiecaem, e bd z powrotem w rod, ale... Bez adnych ale! krzykna. Gdy dentelmen obiecuje wrci w rod, to w rod si zjawia. Albo nie jest ju dentelmenem! Pozwl sobie wyjani zaczem. Wszystko przez awari samochodu. Dwa dni straciem na napraw. Nie wierz! wykrzykiwaa dalej swoje. Oszukujesz mnie! Izo, kochanie zaczem czule. Kiedy ja ci oszukaem? Dlaczego nie masz do mnie zaufania? Ju mnie chyba nie kochasz rzuciem z dobrze udan nut goryczy. Teraz bya ju bliska paczu. I dlatego robisz takie sceny... Robi sceny, bo ty cigle gdzie si wczysz, a ja cigle siedz tu sama. Nie jestem jeszcze wdow ani rozwdk, aby oglda na okrgo puste kty, a ma widzie przez dwa dni w tygodniu. Przesadzasz, moesz przecie jedzi ze mn. I tak wanie zrobi! owiadczya kategorycznie. Od teraz bdziemy jedzi razem! wietnie ucieszyem si. I po problemie, jak widzisz. Myj si lepiej i przebieraj, bo za p godziny podadz obiad wesza w rol pani domu, co oznaczao zakoczenie incydentu. Westchnem z ulg i poszedem do azienki.

Trudno, stwierdziem w myli. Kada kobieta, niezalenie od wyksztacenia i zapasu tolerancji, w pewnym zaktku swej wiadomoci jest dyktatork. Iza nie jest, niestety, wyjtkiem od tej reguy. Mieszkaem w Timbuktu od piciu lat. Po skoczeniu politechniki z dyplomem inyniera grnika przyjechaem do Republiki Mali, zachcony wynagrodzeniem znacznie wyszym od tego, jakie oferowano mi w rodzimej Anglii. Pracowaem tu jako gwny inynier w kopalni manganu. Przed rokiem oeniem si z crk francuskiego plantatora baweny. Poza prac zawodow miaem oryginalne jak na inyniera hobby. Interesowaa mnie etnografia i archeologia. Swj wolny czas powiciem wic na wyprawy w teren. W towarzystwie czarnego sucego i lokalnego przewodnika kryem po murzyskich wioskach, zapuszczaem si w gb dungli, sawanny i pustkowi. Sypiaem wtedy w chatach tubylcw, w samochodzie i w odzi. Lokalne choroby jako mnie omijay. Zdobyem duo wiadomoci etnograficznych, a przy okazji przyja i zaufanie czarnoskrych wodzw i czarownikw. Poznaem zwyczaje i gnoz szczepw: Malinke, Bambara i Dogonw. Ci ostatni interesowali mnie najbardziej. Nasze mieszkanie mogo z powodzeniem peni funkcj oddziau jakiego muzeum. Z kadej wyprawy przywoziem bro, maski, narzdzia i przedmioty kultu. Robio si coraz cianiej. Wiksze eksponaty ustawiaem ju na tarasie, ale nie rozwizywao to problemu przestrzeni wystawowej jak mwia Izabela. Kiedy zasiedlimy do obiadu, spytaa: Co tym razem przytargae do domu? Drobiazgi usiowaem zbagatelizowa problem. Kilka masek i jednego boka. I gdzie to postawisz?! Kady kt w mieszkaniu zastawiony, ju ruszy si nie mona! Wkrtce wybuduj specjalny pawilon i zabior z domu wszystkie eksponaty obiecaem.

Niby kiedy? spytaa z nut niewiary w gosie. Nie wiem jeszcze dokadnie, ale na pewno w tym roku. Sowo? Sowo! To pocauj mnie. Ju si za tob stskniam. Skwapliwie skorzystaem z zaproszenia, ale pojednanie przerwa sucy, ktry przynis drugie danie. Powiedz mi zacza Izabela, gdy zostalimy sami po co to wszystko zbierasz? Mona mie kilka eksponatw w celach dekoracyjnych, ale takie iloci? Moja droga usiowaem jej wytumaczy myl, e motywy kierujce postpkami czowieka nigdy nie bywaj cakowicie jasne ani dla innych, ani dla niego samego. Jeli chodzi o mnie, ja po prostu to lubi. Jestem ciekawy, chc wiedzie. Patrz moe nieco inaczej ni inni na nasz dymic i owrzodzon planet. Widz szamoczcego si czowieka, ktry chce rozbi ciany wizienia wasnych ogranicze, tkwicych w nim samym. A mimo to zafascynowany jest sob. Czowieka, ktry jest pyszny, butny i dumny ze swych osigni, a przecie to wszystko nie tak. Chc zrozumie dlaczego jest tak, a nie inaczej. Szukam rda. Pierwotne kultury nie skaone przez cywilizacj i religi s wanie dla mnie takim rdem poznania. Twierdzisz, e Afrykanie nie s skaeni przez religi wtrcia si w mj wywd. A maj przecie swych bokw, obrzdy, gnozy i mnstwo zabobonw... Nie zrozumiaa. W Afryce dawniej nie byo religii, prawa, moralnoci i nauki jako wyodrbnionych autonomicznych dziedzin kultury. Bya jedna aglomeracja przewiadcze bdca wszystkim. Ich wierzenia funkcjonoway w wiadomoci, tak jak w naszej wiadomoci funkcjonuje nauka. Byy ogln teori przyrody, wyjaniajc zjawiska nie dajce si zrozumie w kategoriach zdrowego rozsdku. Owa teoria przyrody u rnych szczepw staa na rnym poziomie zoonoci. Nieraz obejmowaa cay kosmos wszystko, co istnieje. Afrykanin nie czu lku, jego wiat by zrozumiay, bo by wyjaniony. Ich

wierzenia wyraay dla nich prawd absolutn. Zgodz si, e nie s to religie w europejskim sensie tego sowa przyznaa. Ale ich oglna teoria przyrody w konfrontacji z oficjaln nauk jest po prostu mieszna. Przykad: rozbudowana astronomia szczepu Diola, wyrafinowana psychologia Aszantw. To przecie bzdury. Tyle czasu wczysz si po wioskach, zbierasz, spisujesz... Co poznae? Czy jeste pewien, e nie jest to czas stracony? Przesadzasz! zaprotestowaem. Uwaasz, e tak atwo rozwika problemy ich wierze? Musisz przyzna, e ostatnie dwa wieki chyba nie natchny ich zaufaniem do biaych. A co do tego niby straconego cza su, to zapewniam ci, i nie jest on do koca stracony. Zgadzam si, e duo w tym wszystkim jest plew, ale bywa i ziarno. Takim ziarnem jest gnoza Dogonw. Parskna miechem. Zwariowae? Gnoza Dogonw! Zafascynowae si ark, ktr przylecia z kosmosu jaki Nommo, ldujc w jeziorze Debb?! To znaj wszyscy dookoa ju na pami. Przez kilka lat pracowaa nad tym ekipa zafascynowanych etnologw, i bez rezultatu. Spokojnie odstawiem talerz i nalaem w kieliszki wina, potem zapaliem papierosa i dopiero gdy wypuciem kb dymu, odparem: Sdz, e gnoza Dogonw jest przekazem dla tych, ktrzy bd w stanie go zrozumie. Dogoni s jedynie nonikami przekazu. Mnie nur tuje pytanie, kto by jego nadawc? Z analizy gnozy wynika, i zawarta jest w niej wiedza, do ktrej Dogoni nie maj prawa. Nigdy nie mieli pod staw technicznych i naukowych, aby t wiedz mogli osign. Biorc pod uwag, e t gnoz maj od niepamitnych czasw bo nikt nie jest w stanie ustali od jak dawna wyprzedzili oficjaln nauk o kilka wiekw. S tam informacje o budowie materii, o zasadach przemiany materii w energi i odwracalnoci tej reakcji. Poza tym mnstwo wiadomoci o materii ywej, yciu, astronomii, a w szczeglnoci o Syriuszu. Te dane s na poziomie wiedzy dwudziestego wieku,

a czsto j wyprzedzaj. Oczy wicie, e dla nich nic z tego nie wynika. S to formuki zredagowane w ten sposb, by mogy by przekazywane ustnie z pokolenia na pokolenie. Gnoza jest przekazywana nielicznym wtajemniczonym czarownikom, ktrzy nie s w stanie zrozumie jej treci. Kto stara si w mnemotechniczny sposb utrwali w mzgach ich dalekich przodkw teksty, aby byy atwo przekazywalne nastpcom. A ty masz zamiar rozwika ten gordyjski wze? Tak! Mam zamiar go rozwika! przyznaem. Ale pod warunkiem, e bd mia troch szczcia i dotr do groty, w ktrej s przechowywane dowody podstawowe. Na razie, mimo e cz mnie z wieloma czarownikami wizy przyjani, nie udao mi si tam dosta. To jeszcze nikomu si nie udao zauwaya Izabela. Moe innym zabrako wytrwaoci? Moe woli walki? A moe ycia? Musz ci ostrzec! Usiowaam zbagatelizowa problem, ale tak naprawd to boj si o ciebie. Mieszkasz tutaj stosunkowo niedawno. Ja tu si wychowaam i lepiej znam miejscowe warunki. Ci Dogoni dobrze strzeg swych tajemnic. Zbyt ciekawi ludzie nie yj tu dugo. Zapadaj na nieznane, byskawicznie postpujce choroby, czsto zostaj ukszeni przez jadowitego wa lub skorpiona albo znajduj ich z oszczepem w plecach. Prosz! Zrezygnuj z tego! Nie chc ci straci. Spojrzaa na mnie mokrymi od ez oczami, w ktrych by strach i niema proba. Przez chwil patrzyem w te jej zapakane oczy i byo mi naprawd przykro, i nie mog wszystkiego wyzna. Musiaem jednak szybko si otrzsn z tej saboci. Nie zrezygnuj! Nie mog odparem jej. Kady ma swoj ide, ktra istnieje tylko wtedy, gdy czowiek do czego dy, o co walczy. W przeciwnym razie jest ywym kawaem funkcjonalnego misa, nadzianego przekonaniami. Nie mog zrezygnowa, bo to by znaczyo na samym progu dziaania przyzna si do poraki, zdradzi samego siebie. Musz odrzuci strach, bo on wanie wywouje poczucie, e jestemy zatraceni, zagubieni w tumie zdarze, w labiryntach przypadkw. Mam

wol walki i chc wytrwa w tej walce... Chcesz wytrwa w tej walce powtrzya za mn. W walce o co? Co chcesz udowodni? Chc udowodni, e historia ludzkoci zacza si kilkanacie tysicy lat wczeniej, ni ucz wspczesne podrczniki historii. Aby to wykaza, musz mie dowody, ktre zmieni pogldy na rozwj ludzkoci, na ca histori cywilizacji. Nauce nie wystarczy dogoska kosmogonia, konieczne s materialne dowody. Takie, co dadz si zway, zmierzy, poliza wreszcie. Wszystkie kosmogonie przez cae wieki byy czci teologii. Nigdy adna religia nie zrezygnowaa z twierdzenia, e Ziemia, a na niej czowiek, jest ppkiem kosmosu. Wiele wiekw upyno nim kosmosem zaja si astronomia, ale nie znalaza w nim ycia i istot rozumnych. Pogodzono si wprawdzie z faktem, e czowiek oderwa si od Ziemi, ale nigdy nie zgodzono si z tym, e w kosmosie mog istnie inne wiaty. Dlaczego? Bo istoty rozumne ldujce na Ziemi podwaaj zarwno dogmaty wiary, jak i dogmaty nauki nie mogcej pozby si autorytatywnej pewnoci siebie. Stanowisko religii opiera si na niezmiennym dogmacie... Z nauk sprawa jest z gry przesdzona i przegrana, bo wikszo jej przedstawicieli uwaa, e wyjanili w dziejach czowieka wszystko, w sposb jednoznaczny, obiektywny i doskonay. Zalega cisza. Izabela zamylia si. Potem podniosa gow i patrzc na dalekie wzgrza i zachodzce za nimi soce, powiedziaa: Urodziam si kobiet i nie ma we mnie odwagi mczyzny. Walka nie jest ide kobiet. W kodzie zawartym w naszych genach zapisana jest inna idea. Kobieta, poczwszy od praczasw, pragnie jednego: rodzi dzieci. Zmieniy si formy od praczasw, ale nie zmienia si tre. To wy, mczyni, bylicie zawsze wojownikami. Wy szlicie z kamienn siekier na jaskiniowego niedwiedzia. Wy zabijalicie lub bylicie zabijani. A my opatrywaymy wasze rany, rodziymy wasze dzieci i przygotowywaymy wam posiki. Niewiele si zmienio od tych

dawnych czasw. Dalej celem naszego ycia jest rodzi dzieci. Wy, mczyni, jestecie tylko rodkiem prowadzcym do celu. Nie jest wanym, e jestemy ju inne ni nasze prababki, e jestemy wyksztacone, wyemancypowane, rwnouprawnione. To wszystko jest wielkim kamuflaem, bo kod zawarty w nas pozostaje niezmieniony. Dlatego powtarzam, e nie ma we mnie woli walki, ale jest obawa, jest strach przed nieznanym. Boj si o ciebie, bo boj si o nasze wsplne ycie, o nasze niepoczte jeszcze dzieci. Strach o ciebie to strach przed tym, e mog ich nigdy nie urodzi. Wybraam ci na ma, bo ci kocham. A teraz boj si... Wiem, e natura zakodowaa w was instynkt walki, ale w naszych czasach jest on ju absurdem. Niestety wy, gdy nie macie o co walczy, zawsze sobie co wymylicie... A teraz boli mnie ju gowa i id spa. Jestem na ciebie za dodaa podnoszc si z krzesa. *** Jechaem na pnoc do wioski Jugu Doru. Zbliaem si do Sahary. Byo tu coraz mniej rolinnoci, mniej drzew. Jeszcze tylko olbrzymie baobaby nielicznie zalegay horyzont. Wok cigna si typowa sawanna ta i wysuszona, poprzetykana kpami kolczastych krzakw. Gdzieniegdzie sterczaa rozoysta sizalowa agawa lub kandelabrowy kaktus, ale byo ich naprawd mao. Gdy skrciem ku zachodowi, z horyzontu wyrosa przede mn skarpa paskowyu. Droga zwzia si przechodzc w piaszczysty szlak. Koleiny staway si coraz gbsze i coraz bardziej grzskie. Koa tony w sypkim piasku, silnik wy na wysokich obrotach. Widziaem ju wie. Spadajce tarasami, pomaraczowo-rude, przylepione do ska, gliniane dogoskie chaty. Po kilku minutach dotarem do podna. Zostawiem tu samochd i ruszyem pod gr wiejsk drog, a raczej ciek wijc si pomidzy chatami, szopami i murkami oporowymi poszczeglnych tarasikw. Raz po raz musiaem przeskakiwa przez szczeliny i wielkie gazy.

Wie sprawiaa wraenie wielkiego zaniedbanego rumowiska w ostatecznej ndzy i abnegacji. Wikszo domw bya w stanie ruiny, tylko niektre nosiy jakie lady pseudokonserwacji. Nie po raz pierwszy zadaem sobie pytanie: z czego ci ludzie yj? Czy te mae wysuszone poletka mog ich wykarmi? Wok nie roso ani jedno drzewo, ani jeden krzaczek. Dotarem do placu, a raczej do niewielkiego skalnego tarasu, otoczonego glinianymi chatami i szopami krytymi strzech. Ju z dala syszaem odgos bbna i ostre tony piszczaek. Nie zdziwiem si, gdy na placu zastaem gromad Dogonw. Wrd grupy mczyzn wyrnia si czarownik. Nie by jeszcze stary, ale mocno otyy. Ogony opaday mu na wymalowan twarz i ramiona. Puszyste futerka powieway przy kadym podmuchu wiatru. W sztucznie przeduonym i przedziurawionym lewym uchu tkwia zwierzca ko, a rce rytmicznie potrzsay drewnianymi grzechotkami. Gdy mnie dostrzeg, zawoa: Jambo masungu! Zbliyem si wtedy do czarownika i z umiechem sugerujcym wielk rado podniosem rk w gecie powitania. Witaj. Munteso! powiedziaem. Przyjechaem w odwiedziny i mam co dla ciebie dodaem mruc domylnie oko. Czarownik odpar do poprawnie po francusku: Ja si mnstwo cieszy, ale teraz robi czary. Ty poczekaj w ta szopa... Wskaza rk jedn z pobliskich chat. Skinem gow i ruszyem tam. Bya to gliniana rudera, kryta sitowiem, bez okien. Zajrzaem do wntrza. Baagan by totalny. Porozrzucane po ktach kaway drewna, bbny, rogi krw i kz, pira. Przy palenisku caa sterta glinianych garnkw. Na cianach porozwieszane pki zi, skry, maski, grzechotki. Wszystko to przetkane niezliczon iloci pajczyn. Nie miaem ochoty tam wchodzi. Zatrzymaem si przed wejciem. Muntesa wanie czarowa. Na pocztek da koncert na grzechotkach. Gdy wyczerpa repertuar, podano mu kur, ktrej podern gardo, aby jej krwi

pomaza sobie twarz i piersi. Zaraz po tym zacz taczy w rytm bbnw. Jego zamglone oczy wodziy bdnie dookoa. Na ciele pomazanym krwi koysay si w takt taca naszyjniki z koci. W rkach pobrzkiway grzechotki. Dogoni patrzyli na niego z szacunkiem i strachem, gdy na wp pijany, na wp w szale, zacz piewa gosem urywanym, ale tak dzikim i potnym, e adne bstwo nie mogoby oprze si jego mocy. I nagle Muntesa wypry si i mocno odchyli do tyu. Kade niemal wkno jego mini drao i kurczyo si, twarz wykrzywia si konwulsyjnie. Spieniona lina toczya si mu z ust, a na policzkach, czole i piersi wystpi pot. Jakie niezrozumiae dwiki, jakby yczenia, proby, obietnice, nawoywania czy groby wydzieray si z jego ciko dyszcej piersi. Wskazywa na co rk, jakby znaczy ni lini w powietrzu, jakby kogo prowadzi czy przywoywa. Wreszcie zacz si chwia na nogach, rzuca gow, dre, jcze i pad omdlay na ziemi. Czary byy skoczone. Czterech mczyzn podnioso go z ziemi i wnioso do szopy, gdzie pooyli go na legowisko. Pozostaem sam na sam z nieprzytomnym czarownikiem. Mino prawie dwadziecia minut, nim zacz dawa oznaki ycia. Poruszy si i otworzy oczy. Wreszcie usiad na legowisku, a potem patrzc na mnie spyta: Co mi przywioze? Whisky odparem, podajc mu butelk. Twarz Muntesy rozjani umiech zadowolenia. Chwyci butelk, byskawicznie poradzi sobie z nakrtk i zdrowo pocign, nim spytaem: Co czarowae? Ukradli dwie krowy, rzuciem kltw na zodzieja wyjani pomidzy dwoma ykami. A ty jak masz spraw? Chc z tob porozmawia o waszych wierzeniach. Moe co mi znowu opowiesz... Opowiem? Jasne, e opowiem, bo dobry z ciebie buana. Whisky przywozisz... Zastanawia si przez chwil. Tego jeszcze nie syszae. Dziao si to mnstwo lat temu, a byo wtedy bardzo, bardzo wielu ludzi na wiecie. mierci nie znali,

wic yli wiecznie. Byli jednak dumni i ktliwi, wic rozgniewa si na nich Bg Amma, ktry losami ludzkimi kierowa, i zrzuci im na gowy cae sklepienie niebieskie, tak e wszyscy zginli na miejscu. Ale Amma by mdry, bardzo mdry, a mdro nie pozwala burzy ze i na to miejsce nie da lepszego. Tote po jakim czasie zesa on na Ziemi w ognistej arce dwoje ludzi. By to mczyzna Nommo i kobieta Gaaja. Z tej pary urodzi si syn i dwie dziewczyny, a ze zwizku tych trojga pochodz wszyscy ludzie. A skd si wzia ta arka? spytaem. Przyleciaa z gwiazd odpar bez namysu Muntesa. Wierzycie w te opowieci, ale czy to jest prawda udawaem, e nie dowierzam. Nie macie przecie adnych dowodw... Muntesa rozemia si. Oj, buana! zawoa. My na to mamy dowody. Wszystko, co ci do tej pory opowiedziaem, jest prawd. Kade sowo. Kada opowie. I gdzie niby macie te dowody? rzuciem mimochodem. W witej Grocie le dowody podstawowe odpar ostrzejszym tonem czarownik. Ale nic do nich biaym, to nie dla nich... Po tych sowach zapada cisza zakcana tylko bulgotem alkoholu wlewanego do garda Muntesy. Odczekaem jeszcze chwil. Ile masz kobiet? zapytaem nagle czarownika. Na twarzy Muntesy odbio si zdziwienie. By zaskoczony pytaniem. Trzy odpowiedzia. Tak mao? zdziwiem si. Taki mczyzna i tylko trzy kobiety! Dlaczego nie masz wicej? Muntesa rozemia si, jakby usysza dobry dowcip. Oj, buana, buana. Ty nic nie rozumiesz. Biaa kobieta nic nie kosztuje. Czarna kobieta duo kosztuje. Trzeba zapaci jej ojcu okup. Duy okup, due pienidze. A chciaby mie wicej kobiet? naciskaem go dalej.

Czy chciabym? powtrzy czarownik. Pewnie, e chciabym. Kobieta dobra rzecz, ale nie mam pienidzy. Czasy s cikie. Bardzo cikie. Mao czarowa, mao zarabia. Dam ci pienidze! powiedziaem szybko. Dam tyle, e wystarczy ci na trzy kobiety i stado krw. Za to co dla mnie zrobisz... Czarownik odrzuci pust ju butelk i utkwi we mnie oczy. Twarz mu staa, a cae ciao wyraao napicie. ...zaprowadzisz mnie do witej Groty i pokaesz dowody podstawowe dokoczyem. Czarownik wsta z legowiska i zbliy si do mnie. Zblad. Widziaem na jego twarzy gr uczu. Chciwo walczya ze strachem, kroplisty pot wystpi mu na czole. Way wszystkie za i przeciw, ale strach zwyciy. Rce zaczy mu dre jak w ataku febry. Wiedziaem ju, e przegraem, nim usyszaem odpowied. Nie, buana! Tego nie zrobi! Grota jest tabu. Nie chc twoich pienidzy. Chc y. Spadaby na nas kltwa i zemsta, duchw i ludzi. Duchy mona przebaga, ale nie mona przebaga ludzi. Odejd std i nie wracaj. Radz ci, buana, zaniechaj swych zamiarw. Ciekawi naprawd umieraj szybko! orzek proroczo. *** Kolacj jedlimy w milczeniu, przeywaem gorycz poraki. Moe zrezygnowa? Wiedziaem jednak, e nie zrezygnuj. Kochaem to t tajemniczo, niepewno, zagroenie. Jednak nie lep mioci. Bya to cyniczna, budzca pogard we mnie samym, mio mczyzny do kochanki, ktrej w gbi duszy nie wierzy, ale bez ktrej nie potrafi ju y. Cisz przerwaa Izabela: Dzwoniam do ciebie. Powiedzieli, e wyjechae... Tak! Byem w Jugu Doru. Umawialimy si, e bdziemy jedzi razem. Oczywicie, ale na dusze wyprawy.

A dowiedziae si czego wanego? Nie, cakowite fiasko. Ani kroku naprzd! przyznaem. Wiesz zacza po chwili myl, e za bardzo si zaangaowae. Caa dogoska gnoza z ich wit Grot i dowodami podstawowymi moe by zwykym blefem. W najlepszym przypadku, w ktrej z grot maj zgromadzone rne rupiecie symbolizujce wedug nich to i tamto. Wprawdzie nikt z biaych witej Groty nie widzia, ale sdz tu per analogiam. Badano przecie gnozy innych szczepw i co si okazao. Nie zawieraj nawet zalka faktw naukowych, cho utrzymuj, e wyjaniaj wszystko. Afrykanie maj dziwn psychik. Gdy odebra im wszelkie podstawy ich wierze co ma miejsce w przypadku Afrykanw wyksztaconych wcale nie przestaj wierzy w swoj plemienn gnoz. Wszystkie swe przekonania nazywaj wwczas wiar, poniewa s one wedug nich prawdziwe. A s prawdziwe dlatego, e wierz w ich prawdziwo. Jest to nienaruszalny krg faszywej logiki, ktrego nie da si rozerwa. Ze wit Grot moe by podobnie jak ze wzgrzem Gurac. Byam tam kiedy. Miaam nadziej, e zobacz co ciekawego. I zobaczyam same kamienie. Na szczycie wzgrza by dolmen rzekomo wyobraajcy Ark Nommo, gdy schodzia na Ziemi. Nieco dalej, pomidzy menhirami, wyobraajcymi Syriusza i Soce, lea kamie, tym razem wyobraajcy ark na Ziemi. Same wyobraenia... Wiem przerwaem jej wywd te tam byem i widziaem je. Ale ty nie rozumiesz, e nie chodzi o ich wierzenia i wyobraenia. Ju ci to tumaczyem. Chodzi o przekaz zawarty w ich gnozie. Jest to jaki lad... Zaginionej cywilizacji, przybyszw z innej planety. Z bardzo dawnych czasw, zatartych przez czas wydarze... Zrozum, e czas, ktry przemin, wcale nie przemin, bo cech czasu nie jest ulotno, lecz trwao pod warunkiem, e zosta zapisany w pamici yjcych i cokolwiek istniao, istnie bdzie tak dugo, jak dugo ludzie bd o tym pamita. Wiem, e nie zrezygnujesz z poszukiwa stwierdzia.

Trudno, musz si z tym pogodzi. Moe takie jest twoje przeznaczenie, twj los... Uwierz mi, e usiowaem, ale jest to ponad moje siy. Mwisz, e moe taki jest mj los... Nie wierz w los, ktry dowiadcza czowieka, cokolwiek by podejmowa, ale wierz w los dowiadczajcy czowieka wtedy, gdy niczego nie podejmuje... Umiechna si smutno. Wzia moj rk i patrzc mi w oczy powiedziaa: Moje ycie to ty. Ty sam i wszystko, co ci spotyka. Ty jeste moim pocztkiem i kocem, w tobie si wszystko zamyka. Uwaaj na siebie, Tom... Nim co zrobisz, pomyl o mnie... Izo, kade z nas ma w yciu swoj prawd. Ile jest istnie ludzkich, tyle jest prawd. Myl, e nie powinnimy oczekiwa, e spdzimy z sob wiele lat. I lepiej si do tej myli przyzwyczai... odparem brutalnie. Wic to jest tak niebezpieczne? rzucia bezradnie. *** W niedziel przy niadaniu, gdy odstawiem pust filiank po herbacie, oznajmiem: Jutro wyjedam do Algierii. Jad w sprawie subowej, nie bdzie mnie przez siedem dni. Rka Izabeli zawisa nad koszykiem z pieczywem. Dlaczego ty jedziesz? spytaa zaskoczona. Czy nie moe pojecha kto inny? Nie moe odparem sucho. Sprawa jest zbyt wana. Wobec tego pojedziemy razem. Przecie obiecae... Obiecaem, e bdziemy jedzi na wyprawy etnograficzne, ale o wyjazdach subowych nie byo mowy. Zawsze si wykrcisz mrukna z rezygnacj. A dokd konkretnie jedziesz? Do Timimoun. Przez chwil zastanawiaa si. To bardzo daleko. Musisz przejecha p Sahary.

Dlatego zakadam, e wrc dopiero za siedem lub osiem dni. Oby ci si nic zego nie przydarzyo westchna. *** Z Timbuktu wyjechaem o wicie, egnany przez zaniepokojon Izabel. Wyruszyem starym transsaharyjskim szlakiem, ktrym od XI wieku cigny karawany, wiozc zoto, niewolnikw, ko soniow, skry i sl. Waciwie to nie musiaem jecha. Sprawa, ktr miaem zaatwi, bya baha. Z powodzeniem mg to zrobi podrzdny urzdnik kopalni. Ale ja chciaem cho na kilka dni odpocz: od domu, kopalni, Dogonw. Oaza Timimoun leaa na starym skrzyowaniu karawanowych szlakw. Za trzy dni rozpoczynay si w niej wielkie doroczne targi, na ktre cigao zwykle p Sahary. I na nich wanie chciaem by. Pierwsz noc spdziem w dolinie Nigru, ktry olbrzymi ptl przecina szlak biegncy na pnoc. Zjadem kolacj i zamknem szczelnie samochd. Uoyem si do snu na rozoonych fotelach. Gdzie w oddali wy szakal. Botne ptaki zaczy swj wieczorny koncert na tysice gosw. Wiedziaem z dowiadczenia, e nie potrwa to dugo, moe jeszcze z p godziny. Gdy zapadnie noc, razem z ni zjawi si miliony komarw, ktre w poszukiwaniu eru rzuc si na wszystko, co yje. Wschd soca zasta mnie ju w drodze. Niger zosta za mn. Wok cigna si pustynia. Jak okiem sign tylko piasek, miejscami troch kamieni i szum wiatru jedyny dwik pustyni. Najciej bdzie na Tanezrouft pomylaem. To gorcy, suchy paskowy, w samym rodku Sahary. Tanezrouft znaczyo: Tam gdzie nie ma nic. Miejsce szczeglne krlestwo pustki. Zatrzymaem samochd. Szczelnie owizaem gow i zakryem usta du chust. Oczy osoniem ciemnymi okularami. Robiem to bez przekonania, wiedzc, e nie ochroni si przed ziarenkami piasku wciskajcego si dosownie wszdzie. Dochodzio poudnie, gdy w pobliu szlaku, gdzie uchowao si

kilka kpek suchej pustynnej trawy, zauwayem koczujcych dwch Tuaregw. Siedzieli przy maym ognisku z wielbdziego nawozu, a obok nich pasy si dwa wyndzniae wielbdy. Zatrzymaem samochd i wolno ruszyem w ich kierunku. Tuaregowie podnieli si. Wysocy, szczupli, w bkitnych dugich szatach z przysonitymi zawojami twarzami, byli peni godnoci i powagi. Powitaem ich w dialekcie tamanek, ale na tym koczya si moja znajomo ich jzyka. Na szczcie modszy z Tuaregw mwi po francusku. Po kilku powitalnych zdaniach starszy nala z miedzianego kocioka do glinianej czarki gorcej, mocnej herbaty i penym godnoci gestem poda mija, wskazujc miejsce przy ognisku. Usiadem. Herbata bya parzona z mit, bardzo sodka. Jak wymaga pustynny obyczaj, siedzielimy w milczeniu. Pierwsze sowo naleao tu do gocia. Ukradkiem ich obserwowaem. Byli uzbrojeni. W fadach szat kryli wykonane rcznie noe, oryginalnie zdobione, i miecze. Jasna karnacja ich skry wiadczya, e nale do Imharw, arystokracji Tuaregw. Kiedy trudnili si rozbojem lub na czele Imradw wasali wyruszali na wyprawy nad Niger, z ktrych wracali z czarnymi niewolnikami. Teraz wdruj wzdu i w poprzek Sahary, nie zwaajc na pastwowe granice. Najczciej trudni si handlem. aden przymus nie zdoa ich nakoni do ycia osiadego. Urodzili si koczownikami i tkwi w swych zwyczajach, podczas gdy wiat mknie do przodu. Jad do Timimoun na targi przerwaem cisz. A mieszkam w Timbuktu przedstawiem cel podry i miejsce pochodzenia, jak tego wymaga obyczaj. Modszy Tuareg przetumaczy moje sowa w narzeczu tamanek i wtedy midzy nimi wywizaa si dyskusja. Nie rozumiaem, o co chodzio, ale czsto padaa nazwa Timimoun. Modszy usiowa przekona starszego, ale tamten mia wtpliwoci. Widocznie chcc je rozstrzygn, modszy spyta: Czy mog pojecha z tob do Timimoun? Oczywicie! zgodziem si. Zabior ci, ale musimy zaraz

wyrusza. Przed noc chc dojecha do Reggane. Tuaregowie zamienili z sob kilka zda. W kocu modszy podnis z piasku do obszern torb ze skry wielbda. Moemy jecha orzek. Pokoniem si starszemu, wyraajc podzikowanie za poczstunek, i ruszylimy. W samochodzie Tuareg odsoni twarz. Teraz mogem przyjrze mu si bliej. Mia okoo trzydziestu lat, podun twarz o semickich rysach, dugie czarne wosy i ciemne oczy. Przystojny chopak pomylaem. Po co jedziesz do oazy Timimoun? spytaem. Chc kupi wielbda. Mamy tylko dwa, potrzebny nam jeszcze juczny wyjani. Gdzie nauczye si francuskiego? pytaem dalej. Przez kilka lat byem przewodnikiem we francuskim wojsku. Cika suba, ale musiaem zarobi pienidze. Nie mielimy wielbdw, wszystkie nam pady. Napiy si zatrutej wody. Ostatniego pochowalimy z dziadkiem, bo Tuareg umiera ze swym wielbdem. Nie miaem innych moliwoci... Sprzedaem si na trzy lata, bo spotkao nas nieszczcie. Kady czas ma swj cios noem, jak mwi mj ojciec, a to mdry czowiek... Po kilku godzinach jazdy minlimy Bordi-Moktar, sztuczn oaz; mieci si tu algierski posterunek graniczny. Do Reggane dojechalimy o zmroku. Bya to maa oaza kilkadziesit palm i kilkanacie lepianek. Przespaem si w samochodzie, a Tuareg na piasku owinity poyczonym kocem. O wicie kolejnego dnia bylimy ju w drodze. Tego poranka byo pochmurno. Czyby mia spa deszcz? pomylaem. Niebywae. Mogo si tu zdarzy wiele rzeczy, ale nie deszcz. Jechalimy jeszcze dwie godziny, gdy w oddali zaczlimy rozrnia domy Timimoun. Nowa cz miasta miaa szerokie piaszczyste ulice. Stary ksar, otoczony wiekowymi murami o mrocznych popltanych uliczkach, tworzy labirynt. Z Tuaregem rozstaem si w centrum miasta. Zatrzymaem si w jedynym w Timimoun hotelu. Po

upragnionej kpieli i zjedzeniu kolacji natychmiast zasnem. Obudziem si pno. Zaspaem. Gdy w hotelowej restauracji jadem niadanie, widziaem przez okno tumy ludzi, cigncych na skraj miasta, gdzie na wielkim placu odbyway si targi. W miecie panowaa radosna atmosfera bazaru. Czuem to wmieszany w tum podajcy w kierunku targowiska. W pobliu placu targowego tum przypieszy pchajc si w kierunku straganw. Zacz si wielki handel, ktry mia trwa przez cay tydzie. Przepychaem si midzy straganami, wessany wrcz przez tum w gb targowiska. Ludzie przy stolikach targowali si, ogldali, obmacywali towary. Przecie to nard handlarzy, pomylaem. S w swoim ywiole. Nie zamierzaem czegokolwiek kupowa, ale gdy stanem przed straganem ze srebrn biuteri, zdecydowaem si na prezent dla Izabeli. Stragan oblega tumek gapiw i z trudem przepchnem si do pierwszego rzdu. Kupiec, gruby Arab, by chwilowo zajty. Tym razem nie sprzedawa, lecz kupowa. Sprzedajcym by Tuareg. Przed kupcem leao kilka sztuk srebrnej biuterii, a on z min znawcy i konesera oglda oferowane przedmioty. Transakcja odbywaa si przy drugim kocu straganu. Zauwayem, e kupiec trzyma w rku dziwny przedmiot, ktry z zaciekawieniem oglda. Bya to obrcz ze srebrzystego metalu, z przymocowan owaln bry przypominajc przecite wzdu, na poow, due jajo. Ocena przedmiotu wypada niekorzystnie, bo kupiec odda go Tuaregowi. To nie jest srebro! orzek przy tym. Moe jaki stop doda, i zaj si ocen nastpnej sztuki. W tym momencie rozpoznaem Tuarega. By tym, ktrego wczoraj tu przywiozem. Przepchnem si przez tumek i stanem obok niego. Witaj! powiedziaem. Widz, e sprzedajesz biuteri. Salem! odpar ucieszony. Mwiem ci, e mam kupi wielbda...

To poka mi ten przedmiot, ktrego on nie chce kupi. Tuareg wyj z torby obrcz. Przypominaa diadem. Z jej wymiarw naleao sdzi, i bya przeznaczona dla mczyzny. Wykonano j z biaego stopu o matowej powierzchni. Bya zadziwiajco lekka. Nie zauwayem adnych rys ani patyny. Wygldaa, jakby przed chwil opucia wytwrni. Przymocowana do obrczy brya bya jajowat pkul, o dugoci okoo szeciu centymetrw. Na jej szczycie osadzony by kamie, wielkoci ziarna grochu, przypominajcy miniaturow soczewk. Gdy dokadniej obejrzaem obrcz, zauwayem, e w pkuli, a cile w jej dnie jest zakrcona pokrywka. Zdradzay j trzy prostoktne wgbienia przeznaczone do klucza, tak jak w wodoszczelnych zegarkach. Na wewntrznej cianie obrczy zauwayem napis. By wyryty tak maymi literami, e goym okiem nie mona go byo odczyta. Precyzja, z jak obrcz zostaa wykonana, sugerowaa dwudziesty wiek, ale skd to si znalazo u Tuarega? Nic z tego nie rozumiem, mruknem do siebie, ale musz t obrcz kupi. I jeszcze spyta go, skd j ma. Tymczasem transakcja sprzeday biuterii dobiega do finau. Tuareg zainkasowa kilka zmitych banknotw i z min w miar zadowolon szykowa si do odejcia. Wycign rk po obrcz, ale ja nie zamierzaem si z ni rozsta. Ile chcesz za ten przedmiot? spytaem. Pytanie go zaskoczyo nie spodziewa si, e znajdzie we mnie nabywc. Przez chwil si zastanawia. Dwiecie dinarw odpar, przeykajc lin. Rozemiaem si i poklepaem go po plecach. Dowcipny jeste! Cenisz tyle, ile kosztuje p wielbda. To nie srebro. No... tak, ale... jka si. Ale to stara rodowa pamitka. Bya w naszej rodzinie ju za czasw mojego dziadka, a on j dosta od pradziadka. Nie wyglda na star rzecz. Opowiedz mi, jak si w waszej rodzinie znalaza.

To bardzo stara historia. Opowiada mi j dziadek, a on sysza j od swojego dziadka. Kiedy, bardzo dawno, gdy jedzilimy nad Niger po czarnych niewolnikw, na jednej z wypraw napadli na murzysk wie. Porodku wsi staa chata czarownika. Gdy podoyli pod ni ogie, wyskoczy z niej czarny z tym przedmiotem na gowie. Przy podziale upw ten przedmiot przypad mojemu przodkowi i od tamtych czasw by zawsze w naszej rodzinie. Starzy uwaali, e jest ze srebra, ale ja w to wtpiem doda. Obrcz pochodzi z doliny Nigru, a wic od Dogonw stwierdziem w mylach. Jakkolwiek bym zacz, na Dogonach kocz. Moe pochodzi ze witej Groty? A moe jeszcze wtedy nie byo witej Groty? Przecie w tych czasach Dogoni mieszkali nad brzegiem Nigru. Pod skarp paskowyu przenieli si duo pniej. A powiedz mi zwrciem si do Tuarega czy twj dziadek nie opowiada, gdzie leaa ta wioska? Tak dokadnie to nie mwi. Jak pamitam, przed napadem oni kryli si w dungli, a wioska leaa nad rzek. No tak. To by si zgadzao przyznaem w duchu, a gono zapytaem: Ile wic za to chcesz? Ale ju bez fantazji... Daj sto dinarw! Tyle mogem da. Wtedy oczy bysny mu zadowoleniem. Insz Allach rzuci na poegnanie. Bg tak chcia. Miaem kupi jednego wielbda, kupi dwa! *** Wykonany na zamwienie klucz bezbdnie pasowa do otworw pokrywki. Wstrzymujc oddech nacisnem w lewo. Pokrywka stawiaa jednak opr. Zaciekawiona Izabela staa za mn, zagldajc mi przez rami. Sprbuj nacisn nieco mocniej poradzia. Nacisnem. Pokrywka wykonaa p obrotu. Dalej poszo ju gadko.

Gdy j zdjem, zamarlimy z wraenia. Pod ni by jaki ukad elektroniczny. Spodziewalimy si wielu rzeczy, ale nie elektroniki, nie ukadw scalonych. Co to jest? pisna z przejcia Izabela. Tak oglnie, to elektronika. A szczegowo nie wiem. Nie znam si na tym przyznaem. A czy jeste pewien, e ten napis na obrczy jest pisany nieznanym alfabetem, bo moe co przeoczye? Wstaem i bez sowa podaem jej lup i kartk papieru, na ktrej poprzednio przepisaem znaki z obrczy. Sprawd sama! Moe si pomyliem. Przez chwil wpatrywaa si w znaki na kartce. No tak, chyba nie pomylie si orzeka w kocu. Moesz jeszcze porwna te znaki ze znanymi alfabetami w encyklopedii podsunem jej grube tomisko. Troch czasu zajo jej to sprawdzanie. Wreszcie zamkna ksik. Nie ma alfabetu o takich znakach stwierdzia. No wanie. Elektronika, nieznany alfabet, stop, ktry zadziwia fachowcw, bo jest o poow lejszy od aluminium i twardszy od utwardzonej stali. A do tego rzecz wyglda, jakby wysza prosto z wytwrni, co si ma nijak do opowiadania Tuarega o staroytnym pochodzeniu przedmiotu. Niezy pasztet! Sdz, e powiniene pokaza to specjalicie elektronikowi. Obawiam si, e nie znajd kompetentnego specjalisty. Sdz, e nie jest to typowy ukad elektroniczny. Bez schematu, bez elementarnych informacji, jak funkcj mia spenia, niczego si nie dowiemy. Czyli sytuacja bez wyjcia podsumowaa zawiedziona. Moe niezupenie. Znam kogo, kto moe objani nam przeznaczenie tego urzdzenia. Ale tylko w przypadku, jeli zechce si tym zaj zastrzegem natychmiast. Kto to taki? spytaa zaciekawiona. Geniusz stojcy na granicy obdu. Ta granica jest naprawd nieuchwytna. On jest niby z tej, ale czciej bywa z tamtej strony. Jest genialnym elektronikiem, cybernetykiem, wynalaz wiele

rozwiza z tych dziedzin. Z pochodzenia jest Grekiem, nazywa si Dymitrios Papadukulos. Mieszka w Atenach. A gdzie go poznae? Na politechnice. Razem studiowalimy. On elektronik, ja grnictwo, ale przyjanilimy si. Jeszcze teraz, od czasu do czasu, korespondujemy. To napisz do niego. Moe go zainteresujesz. Niestety, tu nie wystarczy napisa. Trzeba mu to zawie, pokaza i opowiedzie ca histori. Wtedy mog mie nadziej, e go zainteresuj. Czyli znowu nie bdzie ci w domu! jkna. To zajmie najwyej trzy dni prbowaem j pocieszy. *** Kiedy wysiadem z takswki na ulicy Kapaneos w Atenach, bya dziewita rano. Odszukaem numer trzydzieci cztery. Nie by to dom. Raczej dziura pomidzy dwoma piciopitrowymi domami, odgrodzona od ulicy czterometrowym murem. W murze stalowa brama i furta. Prawdziwa forteca! pomylaem. Nacisnem przycisk dzwonka. Poczekaem chwil i nacisnem po raz drugi. Na wysokoci gowy zaskrzecza w niezrozumiaym jzyku gonik. Wtedy oznajmiem w stron drzwi. Chc mwi z panem Papadukulosem! Tym razem gonik przemwi po angielsku: Sucham, Papadukulos! Witaj, stary! zawoaem. Mwi do ciebie Tom Burns. Jeli jeszcze pamitasz starych przyjaci, to wpu mnie do rodka. Tom?! rzuci radonie. Ciesz si jak wszyscy diabli! Wchod! Zgrzytno i furta otworzya si. Gdy j przekroczyem, natychmiast si zatrzasna. W pobliu nie byo nikogo. Przede mn cign si do dugi plac, zamknity jednopitrowym budynkiem. Z obu bokw lepe ciany domw, a z tyu wysoki

mur. Cao robia wraenie wwozu. Przez zagracony plac do drzwi budynku wioda cieka wyoona kamiennymi pytami. Kierujc si do widocznego z daleka wejcia, dotarem ju do poowy placu, gdy zza stosu skrzy wyszed na ciek pies. Znieruchomiaem. By wielkoci rebaka. Sytuacja staa si kopotliwa. Pies usiad na kamiennych pytach cieki, obliza si, ziewn, pokaza przy tym czerwony wielki ozr i garnitur biaych zbw. Po chwili z budynku wyszed czowiek, rozpoznaem w nim Papadukulosa. Zabierz to bydle! krzyknem niemal histerycznie. Papadukulos przez chwil patrzy na mnie i umiechn si. Przyoy do ust przedmiot podobny do gwizdka. Dwiku nie syszaem, ale pies podnis si. Powoli, majestatycznie stawiajc apy ustpi ze cieki i skry si pord skrzy. Witaj! Sto lat ci nie widziaem! rzuci wtedy Papadukulos wycigajc do mnie rk. Stojak sto, ale siedem to na pewno mino odparem. Niech ci si przyjrz... Niewiele si zmienie. Ty te nie. Blondyni starzej si wolniej. Suchaj, Dymitrios, co ty za monstrum trzymasz? Pytasz o pieska? To nie jest ywy pies, to twr cybernetyczny. Taka maskotka, zreszt bardzo poyteczna. Pilnuje mojego gospodarstwa. Moe by pieszczochem albo dzik besti rozrywajc czowieka w cigu paru sekund. Chcesz to ci zademonstruj... Dzikuj, ale moe innym razem uznaem. Przyjechaem do ciebie w konkretnej sprawie i jej wolabym powici czas. Skoro tak, to zapraszam do rodka. Papadukulos wzi mnie pod rk i poprowadzi do wntrza budynku. Z zagraconego korytarza trafilimy do pokoju, w ktrym prawdopodobnie mieszka. Pokj nie mia okien. Na rodku sta duy st. W caym pomieszczeniu panowa niesamowity baagan. Papadukulos zrobi nieco miejsca na stole. Wyszuka w stercie laboratoryjnego szka dwie zlewki i wydoby z szafy pkat butelk koniaku. Ustawi to wszystko na oczyszczonym

miejscu. Najpierw oblejmy nasze spotkanie orzek i gestem zaprosi mnie do zajcia miejsca. Potem porozmawiamy o sprawie, z ktr przyjechae doda nalewajc koniak. No, to po raz pierwszy, twoje zdrowie! Pilimy w milczeniu, smakujc koniak i patrzc na siebie. Papadukulos nie by zbyt wysoki, krpej budowy, o czarnych wosach, poprzetykanych siwizn. Z pochodzenia by Grekiem, wiadczy o tym ksztat nosa i ciemny odcie skry, waciwy poudniowcom. Niepokojce byy jego oczy. Due, czarne; byo w nich co przeraajcego, co takiego, e gdy si w nie patrzyo, przenika czowieka nieprzyjemny dreszcz. O czternastej odlatuje mj samolot wyjaniem mu. Poniewa nie mog duej zosta w Atenach, pozwl, e przystpi do sprawy. Wyjem z neseseru obrcz i pooyem przed nim. Obejrzyj to sobie. Z tyu jest pokrywka. A tu klucz do niej. Papadukulos wzi do rki obrcz, przyjrza si jej uwanie i oczy mu zabysy. A kiedy ju odkrci pokrywk i zobaczy wntrze, gwizdn z przejcia: No no! Takiej sztuki jeszcze nie widziaem. Skd to masz? Mw mi wszystko, co o tym wiesz, ale dokadnie... Opowiedziaem mu histori nabycia obrczy i przekaz rodzinny Tuaregw. Nie zapomniaem rwnie wspomnie o napisie i e moim zdaniem obrcz pochodzi od Dogonw. Papadukulos zamyli si. Cisza si przeduaa. Zdyem wypi ju drug zlewk koniaku. Czekaem. Wreszcie ockn si. Bardzo ciekawe orzek. Lubi takie zagadki, wyzwalaj moj inicjatyw. Zajm si tym. Nie wiem, jak dugo bdzie to trwao i nie wiem, czy potrafi to rozgry. Ale zrobi wszystko, na co mnie sta. Gdy bd co wiedzia, zawiadomi ci. Opowiedz mi tylko jeszcze o tych Dogonach. Nic o nich nie syszaem... Dogoni to niewielki szczep, okoo 20 tysicy gw, yjcy na bardzo niskim poziomie. Ca sw gnoz przekazuj z pokolenia

na pokolenie, sowami i rysunkami. O budowie materii mwi ona: Pocztkiem wszechrzeczy jest Amma kto w rodzaju boga energii. Najmniejsz czstk materii jest po. Zacytuj ci dosownie: Wszystko, co stworzy Amma, ma swj pocztek w po. Po jest obrazem pocztku. Ze wzgldu na sw wielko jest ono pocztkiem wszechrzeczy. Amma buduje wszystkie rzeczy tworzc je tak maymi jak po, nastpnie dodaje do ju stworzonych te wanie po. W miar jak Amma czy je, rzecz staje si wiksza. Jest to najwiksza tajemnica Amma, bo po zostao stworzone na podobiestwo swojego stwrcy. Ten swoje miejsce zamieni w po na wiatr. Ziarno po mona przeksztaci jak wiatr, ale nie wolno o tym mwi... A teraz astronomia. Naczelne miejsce w ich gnozie zajmuje Syriusz. Twierdz, e istnieje taki ukad planet-gwiazd. Syriusz jest fragmentem takiego ukadu, ktry obejmuje towarzyszce mu gwiazdy Po-Tolo i Eme Ya-Tolo oraz satelit tej ostatniej gwiazdy Nyan-Tolo. Gwiazda Po-Tolo obraca si wok Syriusza. Czas obrotu trwa 50 lat. Reguluje ona obroty Syriusza, ktre s jedynymi nie przebiegajcymi regularn krzyw. PoTolo jest najciszym z obiektw niebieskich. Gnoza wspomina o momencie, gdy Po-Tolo eksplodowaa. Jej zawarto bya wyrzucana w przestrze pod postaci ziarna po. Potem nastpio skurczenie si i zmniejszenie objtoci. Gnoza Dogonw nie ogranicza si do astronomii i materii. Przekazuje opowieci o tym, jak z grupy gwiazd wok Syriusza przybyli na Ziemi ludzie. Jedna z opowieci relacjonuje o kosmitach z planety, ktrej socem bya Po-Tolo przed wybuchem. Ludzie przebyli przestrze w statku zwanym w gnozie ark. A dowdc tej arki by Nommo. To wszystko. Oczywicie w telegraficznym skrcie. Dodam jeszcze, e Dogoni twierdz, i ca sw gnoz maj udokumentowan dowodami podstawowymi, zoonymi w witej Grocie, ale jak dotd nikt tego nie widzia. Sdzisz, e ta obrcz pochodzi z ich witej Groty? zapyta Papadukulos.

Nie, ale to nic nie zmienia, bo lady prowadz do Dogonw. Ciekawe. Bardzo ciekawe powtrzy Papadukulos. Zamyli si na chwil, a potem spyta nieoczekiwanie: No dobrze, a co poza tym sycha u ciebie, Tom? Waciwie nic si nie zmienio. O tym, e si oeniem, ju ci pisaem. A ty nie masz zamiaru zmieni stanu cywilnego? Papadukulosa rozmieszyo moje pytanie. Oenek byby dla mnie kataklizmem. Przy moim trybie ycia byoby to samobjstwo. Zreszt jest tyle ciekawszych zaj od powielania gatunku doda powanym tonem. *** Od tego spotkania miny cztery dugie miesice. Papadukulos milcza. Z nadziej przegldaem kad poczt, ale listu z Aten nie byo. Zaczem ju traci nadziej. Zwtpiem w to, e Papadukulos rozgryzie elektronik obrczy. Staem si nerwowy. Coraz czciej midzy mn a Izabel wybuchay sprzeczki, ktrych przedtem nie byo. Tym razem pokcilimy si przy kolacji. Chodzio o jaki drobiazg, ktry urs do rangi problemu. Zdenerwowana Izabela podniosa gos: Jeste egoist! Nawet czym gorszym! Jeste po prostu zy! Tak, jestem zy przyznaem jej racj ale nie tylko ja. My wszyscy. Jest to naukowo udowodnione. Dart twierdzi, e jestemy dziedzicznie obcieni, mamy zakodowan asymetri w deniu do dobra i za. Niby dlaczego? spytaa zaskoczona tym wywodem. Dlatego, e nasi przodkowie przez kilkaset tysicy lat byli kanibalami i nie zmusza ich do tego gd. Uprawiali ludoerstwo jako zasad. Przesadzasz! Nigdy o tym nie syszaam odpara, ale wida byo, e wciga j ta dyskusja. Mylisz si! Wiedziano o tym od dawna, ale by to temat wstydliwy. Obecnie uwaa si ludoerstwo za czynnik twrczej

antropogenezy. Nie rozumiem... Po prostu: trawy, lici, owocw byo w brd i nic nie zmuszao zwierzt rolinoernych do mylenia, a tym samym do rozwoju ich inteligencji. Nadmiar poywienia sprawi, e rolinoercy zatrzymali si w rozwoju. Zwierzta drapiene byy zmuszane do rozwijania strategii walki, pocigu, oceny sytuacji, zaplanowania zaskoczenia. Wrd zwierzt drapienych najszybciej rozwija si praczowiek. Bo te zwierzta poloway czsto na rwnych sobie inteligencj. Ograniczony rolinoerca czasem goduje. Ograniczony owca goduje zawsze i w kocu zostaje zjedzony. Dlatego kanibalizm uznano za akceleratora postpu umysowego. Selekcj wewntrz gatunku przeyli najbardziej inteligentni. Nie zgadzam si z Dartem! zastrzega Izabela. Nie wierz w dziedziczenie instynktw, poza popdami. Czowiek nie dziedziczy adnej gotowej wiedzy, stymulujcej okrelone dziaania. A ja sdz jednak, e czowieka uksztatowaa nieustanna walka. Nie zgadzasz si z teori asymetrii, ale spjrz na histori ludzkoci. Ile piknych idei i dobrych zamierze obracao si do regularnie w zo, a metamorfozy odwrotnej nigdy nie byo. We pod uwag, e przez setki tysicy lat nasze mzgi ksztatoway okrelone sytuacje. Asymetria jest tylko skutkiem tego czasu i tych sytuacji. Moe... odpara niezbyt przekonana. Ale to wcale nie tumaczy, dlaczego ty jeste zy. Nie tyle zy, co zoliwy poprawia si. *** Nastpnego dnia, gdy powrciem z kopalni, Izabela wybiega przed dom wymachujc kartk ciskan w doni. Jest telegram od Papadukulosa! woaa zarumieniona z emocji.

W jednej chwili byem przy niej. Daj! rzuciem z napiciem. W telegramie byy cztery sowa: Rozgryzem fantastyczne przyjedaj Dymitrios. Podaem telegram Izabeli. Musiaem usi, bo poczuem si bardzo saby. Moje nerwy nie wytrzymyway tego napicia. Dopiero po chwili zrobio mi si lepiej. Typowe dla Papadukulosa orzekem. Ten telegram nic nie wyjania. On sam wie, do czego suya obrcz. A inni nie musz. Jeli chc, niech si pofatyguj do rda wszelkiej wiedzy. Drobiazg, z Timbuktu do Aten! dodaem z ironi. Pojedziesz? spytaa Izabela, wiedzc z gry, e pojad. Polec, jutro jest samolot do Bamako, dalej przez Algier, Rzym do Aten. To we urlop i polecimy razem, nigdy nie byam w Grecji. Chc pozna ten kraj zdecydowaa. *** Papadukulos wpuci nas ju po pierwszym dzwonku. By zaskoczony przyjazdem Izabeli. Po powitaniu w bramie, gdy szlimy do laboratorium, odcign mnie nieco do tyu i spyta: Musiaa przyjecha? wskaza gow na Izabel. Widocznie musiaa odparem z ironi. ona to nie pies cybernetyczny, odgwizda si nie daje dodaem zoliwie. Trudno. Wzruszy lekcewaco ramionami. Kiedy znalelimy si w rodku, posadzi nas przy stole i wyj z szafy butelk wina. Gorzej byo z kieliszkami. Wreszcie znalaz szklank i dwie laboratoryjne zlewki. Szklank wspaniaomylnie postawi przed Izabel. Gdy nala wina, wsta i wygosi toast: Wypijmy za ludzki geniusz! Wypijmy za geniusz Dymitriosa! poprawiem. I wypilimy. To moe teraz opowiesz ju, o co chodzi z t obrcz, bo jeszcze chwila i rozpacz si z ciekawoci.

Bd cierpliwy, bo wymaga to wszystko okrelonej kolejnoci zaznaczy Papadukulos. Po pierwsze, obrcz nie jest wykonana z metalu. To metalopodobne tworzywo sztuczne o tak skomplikowanej strukturze, i moe dopiero wnuki naszych chemikw bd prboway otrzyma podobne tworzywo. Po drugie, rzekomy kamie osadzony na pkuli nie suy ku ozdobie, ale jest soczewk skupiajc promienie wietlne, rzucane na wiatoczuy element. Element ten przetwarza wiato na prd elektryczny i z kolei aduje akumulatorek zasilajcy. Mona powiedzie, e to nic nowego: takie ukady znamy. Z zastrzeeniem, e nie o takiej wydajnoci. Bo tu przez godzin nawietlania zostaje zgromadzona energia wystarczajca na dziaanie ukadu przez trzy miesice! Po trzecie, obrcz jest bardzo czu anten, ktra w sposb doskonay wychwytuje wszystkie bioprdy z mzgu przesyajc je do centrali, czyli do pamici ukadu gwnego... Czowieku, miej lito i powiedz ju lepiej, do czego to suyo? zniecierpliwiem si. Jest to urzdzenie do zapisu osobowoci podj Papadukulos. Nie wiem, czy mnie rozumiecie? Kady z nas odbiera sygnay z otaczajcego go wiata za porednictwem dozna zmysowych. Wszystko, co dociera do mzgu, przetworzone zostaje na bioprdy i zapisane w szarych komrkach. Ten zapis dozna gromadzony systematycznie przez cae ycie tworzy nasz osobowo. Obrcz suya do zdublowania zapisu. Wszystkie sygnay docierajce i wychodzce z mzgu byy jednoczenie notowane w pamici umieszczonej w obrczy... Dymitrios znowu wszedem mu w zdanie sdz, e poniosa ci fantazja. W pkuli obrczy nie ma przecie miejsca na pami dorwnujc pojemnoci mzgu. Zapis osobowoci przy tak ograniczonej pa mici byby bardzo fragmentaryczny. Nie byaby to osobowo, a raczej jakie lune wspomnienia. Papadukulos spojrza na mnie i umiechn si z wyszoci. Niewierny Tomaszu, o ktrym ju w Biblii pisano rzuci

kaznodziejskim tonem. Do ciebie wci nie dociera fakt, e mwimy o rzeczach wielkich. Mwimy o technologii nie z tej Ziemi, a na pewno nie z tej cywilizacji. Czy przynajmniej wiesz, jak pojemno ma przecitny ludzki mzg? Nie wiesz? Ja ci powiem. Ma okoo 10 do potgi 13 synaps, czyli porwnywaln liczb bitw. Jak mylisz, ile bitw mieci si w tym pudeku? wskaza rk na obrcz. Odpowiem ci: szeciokrotnie wicej. Jedno pudeko rwna si szeciu ludzkim mzgom. I tu wanie nasuwa si pytanie... Do czego im byo to potrzebne? Nie wyjaniem tej zagadki. Nie wyjaniem rwnie, do czego by im potrzebny zapis osobowoci. A czy istnieje jaki sposb na odtworzenie zapisu? spytaem z wahaniem, bojc si, e znw palnem gupstwo. Tak odpar. Znalazem taki sposb, ale nie jest on doskonay, bo nie jest doskona nasza techniczna wiedza. Jeszcze nie ten poziom. Mj sposb daje moliwo penego odtworzenia zapisu. Zastrzegam jednak, e nie bez pewnego ryzyka... To jak zamierzasz tego dokona? Przez wprowadzenie bodcw dokorowych wprost do mzgu. adunki zawarte w pamici obrczy zostan przetransportowane na wizk ultrakrtkich fal wytworzonych przez maser. rednica fal nie moe przekracza jednego neuronu. Musi by dostatecznie zogniskowana i saba, aby nie uszkodzi mzgu, a pobudzi kor mzgow. Jest tu pewne ryzyko, ale innej drogi nie znam. Technik zrozumiaem, ale jakie bd efekty? Efekty... powtrzy. No c, mog powiedzie o tym, czego si spodziewam. Przez czas trwania emisji czowiek, ktry jej si podda, bdzie podlega osobowoci zapisanej w obrczy. Bdzie przeywa to samo, co przey tamten czowiek. Jego osobowo zostanie na czas emisji wyczona, ale nie jestem pewien czy zupenie. Brak analogii. Uznajc swj wykad za zakoczony, nala wina i napi si. Potem postawi zlewk i pytajco zerkn na mnie. Przeprowadzisz na mnie ten eksperyment? spytaem. Tak! pada odpowied.

Izabela patrzya na mnie oczami, w ktrych czaia si rozpacz, ale nic nie powiedziaa. Przy stole zalega cisza. Myli kbiy mi si w gowie. Baem si, ale nie byem w stanie zrezygnowa. To kiedy zaczynamy? pytaem dalej. Papadukulos zastanowi si. Myl, e w cigu tygodnia. Trzeba sprawdzi aparatur, poczenia, wyregulowa je. Zajmie mi to kilka dni. Poza tym musz ci zabezpieczy, tak bym mia przynajmniej osiemdziesit procent pewnoci, e ci si nic nie stanie. Bdziesz mia sta kontrol pracy mzgu i serca. Sprowadz elektroencefalograf i elektrokardiograf. Potrzebny bdzie mi kto do pomocy... spojrza pytajco na Izabel. Bd panu pomaga zgodzia si. Chc przez cay czas by przy nim. A jak niby zamierzasz kontrolowa mj mzg? zapytaem. To proste. W korze mzgu pulsuj bioprdy. Gdy czowiek pracuje umysowo lub jest w stanie natonej uwagi, wystpuje w mzgu fala beta o wartoci 8 30 hercw. I t fal bdziemy kontrolowa. Jej czstotliwo nie powinna przekroczy 30 hercw. Chwilami mona dopuci do 50 hercw, dalej nastpioby przecienie mzgu. Wykonam sprzenie zwrotne pomidzy maserem a encefalografem. I tyle dzi tu mona powiedzie zakoczy Papadukulos. A gdy poegnalimy go i wracalimy do hotelu, ju witao. Izabela siedziaa w takswce napita i cay czas milczaa. Wiedziaem, o czym myli i jakie s jej odczucia. Wiedziaem te, e nic mi nie powie. Aleja te si baem.

2 Siedziaem unieruchomiony na dentystycznym fotelu. cilej, zajmowaem pozycje plec na byym dentystycznym fotelu adaptowanym przez Papadukulosa na fotel operacyjny. Byem unieruchomiony. Z mojej gowy, piersi, rk i ng zwieszay si przewody, czce umocowane do nich elektrody z aparatur kontroln. Nad gow na specjalnym, gwarantujcym stabilno statywie umocowany by maser. Aparatura przetwarzajca zapis osobowoci z obrczy umieszczona bya dwa metry dalej. Cao zmontowano w duej sali na pitrze. Obok mnie staa kredowo blada Izabela. Papadukulos ustawi maser, sprawdzi poczenia i uruchomi aparatur kontroln. Podszed do stou z aparatur przetwarzajc. Przed sob miaem cian z wiszcym na niej zegarem, ktry pokazywa godzin sm pidziesit dziewi. Jego sekundowa wskazwka mina wanie godzin dwunast. Trzymaj si! rzuci wtedy Papadukulos. Wczam: zero, zero, dziewita! Patrzyem w napiciu na sunc w jednostajnym rytmie mechanizmu wskazwk. Dosza do jedenastki. Nabraem w puca powietrza i spryem si w sobie. Zadygotaem. Byo to jak uderzenie motem. Jasno tysica byskawic i po chwili ciemno. Gdzie spadaem. Z ciemnoci dotar do mnie krzyk Izabeli: Wycz! I wrzask Papadukulosa: Zostaw! Ogarn mnie niebyt, ze wiadomoci istnienia. Mylaem wic byem. Bya przestrze i mrok. Byem przestrzeni i mrokiem. Co si przedaro przez mrok. Otworzyem oczy. Bya to rka. Rka Ogga. Sta obok mnie i lekko potrzsa moje rami. By jeszcze gos: Nommo! Zbud si! Ju czas! Czas? powtrzyem za nim. Czas jest przestrzeni i mrokiem i ja jestem przestrzeni i mrokiem... Co ty mwisz? zdziwi si Oggo. Jeste przecie ragonem

Dogonu. Obud si! Podniosem si. W gabinecie panowa pmrok rozjaniony blaskiem ekranu monitora. Obok mnie sta dowdca stray. Mia na sobie pancerz, a za pas wetknity laserowy miotacz. Hem trzyma w rku. Spojrzaem na ekran. Sala zebra bya ju pena. Przybyli ju wszyscy czonkowie Wielkiej Rady. Brakowao tylko mnie. Wstaem i podszedem do okna. Pode mn, w dole, byszczao setkami tysicy wiate miasto Ubb, wielomilionowa metropolia tej planety. By moe ostatni raz patrz na to miasto, pomylaem. Nie rozklejaj si! skarciem si szybko w mylach. Wiesz, e ycie naley do silnych! Przeczuwaem klsk, ale byem wodzem. Musiaem stan do bitwy. Wykonae moje rozkazy? spytaem Ogga. Tak, Nommo! Wszystko jest przygotowane. Wszdzie rozstawiem swoich ludzi. Wozy stoj pod tajnym wyjciem. Czy moi przyjaciele s uprzedzeni? Tak jak polecie. Nie znaj szczegw, ale wiedz, jak si maj zachowa. Dzikuj, Oggo! Chodmy! Nawet na swj pogrzeb nie naley si spnia rzuciem z ironi. Wziem lecy na biurku miotacz i ukryem go w fadach togi. Wyszlimy na korytarz, gdzie otoczy nas oddzia stray. Kiedy wszedem do sali Wielkiej Rady, powita mnie szmer niechtnych gosw. Usiadem naprzeciw ustawionych w pkole miejsc czonkw rady. Po prawej byy miejsca kapanw. Na wprost mnie gonw prowincji. Po lewej delegatw narodu. Poniej mego miejsca zasiedli er-ragoni, Yaami i mj wrg Odires. Zgodnie z procedur otworzyem posiedzenie. Ogosiem punkt pierwszy: zgoszenie tematw i mwcw. Na centralnym ekranie i dwu bocznych ukazao si pierwsze zgoszenie: Nuuza, kapan. Oskarenie ragona o ograniczenie przyrostu naturalnego. Drugie zgoszenie: Geebo, gon dwudziestej prowincji. Oskarenie ragona

o spowodowanie hegemonii technokratw. Trzecie zgoszenie: Odires, pierwszy er-ragon. Oskarenie ragona o faszowanie prognoz astronomicznych. Zaczli. Wywiad nie myli si. Spojrzaem na Odiresa. Patrzy na mnie z ironicznym umiechem. Ju tryumfowa. Jest pewny, e zajmie moje miejsce pomylaem. Ale za wczenie tryumfuje, jeszcze nie przegraem. Udzieliem gosu pierwszemu mwcy. Wsta Nuuza, arcykapan wityni Ammy. Jego nadnaturalnie powikszona posta widniaa na wszystkich ekranach. Wysoka Rado! zacz. Oskaram ragona Dogonu o zbrodnie przeciwko prawom boskim i ludzkim! podnis glos. O zbrodni przeciwko narodowi! Ragon podj bowiem samowoln decyzj dodawania pewnego rodka chemicznego do wody we wszystkich systemach wodnych Dogonu. rodek ten, rzekomo nieszkodliwy dla zdrowia, powoduje zanik owulacji u kobiet. Pod jego wpywem kobiety s zdolne do poczcia zaledwie kilka dni w roku. Te zbrodnicze praktyki spowodoway spadek przyrostu naturalnego o osiemdziesit trzy procent. Tym samym narodowi Dogonu grozi zagada! Niech go za to ukarze wielki Amma! Skoczy. Na sali rozlegy si oklaski i okrzyki: Precz z ragonem! Zbrodniarz! Dzieciobjca! Czekaem, a umilkn. Wreszcie udzieliem gosu drugiemu mwcy. Wsta Geebo gon dwudziestej prowincji. Od dawna czulimy do siebie niech. Geebo by demagogiem. Zacz od efektownego podniesienia rk. Wpatrywa si przez chwil w sufit sali, jakby spodziewa si spynicia na aski niebios. Dugo milcza. I nagle rykn, a wpady w rezonans membrany magnetofonw: Niech mnie ukarze Wielki Amma, jeli skami cho jednym sowem! Oskaram ragona o spowodowanie i popieranie hegemonii technokratw! Oskaram go o zamach na swobody i prawa ludu Dogonu. Ragon, ktrego ide jest technika, stworzy system technokratyczny, oparty na dogmacie wiedzy technicznej.

Jego idea sprowadza si do wykluczenia ze wsplnoty ludzkiej tych, ktrzy nie wiedz. Panowanie nad wiedz techniczn decyduje o uczestniczeniu we wadzy. Ci, ktrzy nie wadaj wiedz, ci, ktrzy nie zostali wprowadzeni w jej sekrety, zostali od wadzy odsunici, przez zasady i przez hierarchi. Tylko posiadanie wiedzy technicznej daje dostp do wadzy. Jedynie wiedza techniczna jest legitymacj dla autorytetu. Technokratyzm jest zamachem na nasze prawa i wolno. dam pocignicia ragona do odpowiedzialnoci za popenion zbrodni stanu. Sala skwitowaa jego przemwienie oklaskami. Pado kilka wrogich okrzykw. Udzieliem gosu trzeciemu mwcy. Wsta Odires. Skoni si. Zaleao mu na popularnoci. Sodkim, modulowanym gosem owiadczy: Jest mi bardzo niezrcznie jako pierwszemu er-ragonowi wnosi skarg. Niestety, inaczej postpi nie mog. Praktycznie zostaem od wadzy odsunity, a sumienie nie pozwala mi milcze. Oskaram ragona o wiadome faszowanie prognoz astronomicznych. Ragon wykorzysta faszyw prognoz dotyczc katastrofy, ktrej ma rzekomo ulec nasze Soce. Prawdziw ide ragona jest ucieczka w bezmiar kosmosu. Usiuje nam wmwi, e katastrofa zagraajca socu, zagraa rwnie Dogonowi. Chce nas z Dogonu wywie w kosmos. Mamy zosta wepchnici do statkw i wywiezieni w nieznane, aby skolonizowa planet, ktrej pooenia i warunkw na niej panujcych nikt nie zna. Wszystkie poprzednio omwione zbrodnie ragona wynikaj z tego wanie. Dlaczego zbrodniczo ograniczy przyrost naturalny? Bo nie ma moliwoci wybudowa tyle statkw, by pomieci w nich sze miliardw dogoczykw. Nie moe rozmnoy statkw, ale moe zmniejszy liczb ludzi. Oto rdo pierwszej zbrodni. Ale nawet wtedy, gdy do przewiezienia pozostanie miliard ludzi, trzeba mie do dyspozycji sto tysicy statkw. Te statki kto musi zbudowa i wyposay. Mog to zrobi tylko ludzie wadajcy wiedz techniczn. Naley wic ich wyrnia, houbi. Mamy tu rdo drugiej zbrodni. Spowodowanie i popieranie hegemonii

technokratw... Na chwil zamilk, jakby szuka odpowiednich sw. Oskaram ragona o zamiar wyniszczenia ludu Dogonu! krzykn. O zamach na jego wolno i ycie! Skoczy. Sala wiwatowaa, wikszo z obecnych wstaa, aby uczci mwc. Byo gorzej ni przypuszczaem. Bitwa bya przegrana. Pozostao mi tylko walczy do koca. Teraz bya moja kolej. Miaem si broni. Wstaem, aby przemwi: Szanowni kapani! Czcigodni gonowie! wiatli delegaci ludu! Wy wszyscy przezacni zgromadzeni tu czonkowie Wielkiej Rady! Wysuchajcie mnie uwanie, chc si przed wami wytumaczy z postawionych mi zarzutw. Nie zaprzeczam, e to, co powiedzieli moi oskaryciele, jest prawd, ale jest to prawda subiektywna, prawda znieksztacona, prawda czciowa. Chc przedstawi wam prawd obiektywn. Ca prawd! Od kilku lat nasi astronomowie ostrzegaj przed kataklizmem, ktry grozi naszej planecie. Nasze Soce zblia si do punktu krytycznego w yciu gwiazdy. Na skutek pewnych praw fizycznych powikszy sw objto trzydziestokrotnie, a jasno kilka tysicy razy. Temperatura na powierzchni Dogonu wzronie o tysic stopni, co spowoduje, e ycie biologiczne czeka zagada. Jedyn moliwoci ocalenia jest ucieczka z planety. Musimy zbudowa tysice statkw i uciec w kosmos. Innej moliwoci nie ma. Prawd jest, e nie moemy zbudowa tylu statkw, aby pomiecio si w nich sze miliardw ludzi. Dlatego ograniczyem przyrost naturalny, aby powstrzyma nasz rozrodczo. Za dwadziecia lat moemy opuci Dogo, unoszc std: ycie, kultur i technik. Gwnym i pilnym zadaniem jest teraz budowa statkw. Od tego zaley nasze ycie! Dlatego oparem si na technokratach. Od ich technicznej wiedzy zaley nasze ocalenie. Jest oczywistym, e ci, ktrzy mniej wiedz, s w tym przypadku mniej warci. Zadaniem tych, co posiedli wiedz techniczn, jest kierowa tymi, ktrzy tej wiedzy nie maj. Obowizkiem tych, ktrzy nie dysponuj wiedz, jest by posusznym. To wicej ni obowizek, to prawo i przymus wynikajcy z interesu narodu. A dla tych, co wiedz, to wicej ni

zadanie to prawo. Bo celem nadrzdnym jest ocalenie naszego ycia. Mam nadziej, e Wielka Rada waciwie oceni moje czyny i moje intencje. Wierz, e pomoecie mi w realizacji tego wielkiego celu... Na sali panowaa cisza, nawet przyjaciele nie nagrodzili mnie oklaskami. Gos mi zadra, gdy powiedziaem: Na mocy przysugujcego mi prawa zarzdzam gosowanie. Na centralnym ekranie zapaliy si napisy Za i Przeciw. Pod nimi w dziesiciu kolumnach zapalay si punkty gosujcych. Patrzyem na ekran z zapartym oddechem. Chwil pniej klska bya faktem. Na trzystu zgromadzonych dwudziestu gosowao Za, dwustu czterdziestu szeciu Przeciw, a trzydziestu czterech wstrzymao si od gosu. By to koniec ragona mj koniec. Zgodnie z prawem miaem pod nadzorem zosta odprowadzony do swego gabinetu i czeka tam na nastpc, ktry przyniesie mi puchar wina zaprawiony trucizn. Wstaem i rzuciem przez rami do stray: Chodmy! Stra otoczya mnie ciasnym kordonem. Gdy wszedem do gabinetu, spojrzaem na ekran monitora. Na sali wybierano nowego ragona. Byo trzech kandydatw: Odires, Nuuza i Geebo. Wierni synowie narodu pomylaem i ironiczny umiech wykrzywi mi wargi. Odires zebra najwiksz ilo gosw. Rada wiwatowaa na cze nowo wybranego wadcy Dogonu. Natychmiast dokonano te zaprzysienia. Teraz mia nastpi ostatni akt objcia wadzy. Odires wzi podany mu puchar i z eskort zoon z szeciu ludzi wyszed z sali. Staem jeszcze przez chwil wpatrzony w ekran monitora. Nagle ogarn mnie niepokj, odwrciem si do stojcego w gabinecie Ogga. Oggo! Jeli wtpisz we mnie, to jeszcze moesz... Nie zwtpiem, ufam ci! pada odpowied. Wobec tego zaczynamy! powiedziaem twardo. Oggo odpi od pasa fonom i rzuci w niego sowa rozkazw: Uwaga! Uwaga! Wszystkie posterunki! Zamkn wejcia do

sali obrad! Widzielimy na ekranie, jak wejcie do sali zamkny stalowe pyty. Burza jeden! Zniszczy central zdalnych sterowa! Burza dwa! Zniszczy central cznoci! Burza trzy! Zablokowa wejcia do budynku! Meldowa o wykonaniu! Po chwili napyny meldunki: Pierwszy, wykonano! Drugi, wykonano! Trzeci, wykonano! Dobrze, chopcy! pochwali Oggo. Opuci posterunki, przej do punktu W. Uwaaj! powiedziaem. Za chwil bdzie tutaj Odires z obstaw, mog nas zaskoczy! Bd spokojny umiechn si Oggo. Czekamy na nich. Nie maj adnej szansy doda. Kiedy pojawi si Odires, chc z nim zosta sam! Bdzie tak, jak sobie yczysz. Wyczyem monitor i usiadem za biurkiem. Nie czekaem dugo. Odires szybkim krokiem wszed do gabinetu. By ju ubrany w tog ragona. W oczach byszczaa mu rado i tryumf. Podszed do biurka i postawi na nim puchar. Wypij! nakaza z nut nie ukrywanej ironii. To twoja nagroda za dwanacie lat panowania. Zaraz wypij odparem. Ale pozwl, e ci jeszcze o co zapytam. W kocu skazaniec ma prawo do ostatniego pytania... Dobrze, pytaj, ale nie marud zbyt dugo. Czy ty naprawd nie wierzysz w to, e Dogo czeka zagada? Uwaasz mnie za idiot? Oczywicie, e wierz! Wic dlaczego mnie zniszczye? Zawaha si. Chwil milcza. Twarz mu staa w grymasie nienawici. Zwone renice utkwi w mojej twarzy. Chcesz wiedzie? Powiem ci! Nienawidziem ci od zawsze. Cae wieki. Bye taki mdry, szlachetny, dumny, a ja byem tylko twoim cieniem. To, co ty osigae bez wysiku, mnie przychodzio z wielkim trudem albo wcale. Miae wszystko:

kobiety, zaszczyty, wadz, pienidze. Ja nie miaem nic albo bardzo mao. Byem skazany na okruchy z twojego stou. Czy miaem ci za to kocha? Rozumiem ci, ale to s sprawy pomidzy nami. Nie pojmuj, dlaczego chcesz dopuci do zagady? Mylisz si. Nie mam takiego zamiaru, a wyraajc si cile, niezupenie. Ja nie widz potrzeby ratowania tego byda zwanego ludem Dogonu. Mam zamiar wybudowa w tajemnicy tyle statkw, aby wywie std milion wybranych ludzi. Uwaam, e jest to wzgldne, czy jest si wadc miliona czy szeciu miliardw. Wanym jest, aby by pierwszym. Zreszt i tak si wkrtce rozmno. Ciesz si, e mi to powiedziae. Nie bd mia wyrzutw, e ci skrzywdziem. Nie rozumiem! Wyraaj si janiej! podnis gos. Po prostu popenie bd, ale kt ich nie popenia. Zlekcewaye przeciwnika. Zreszt nigdy nie mona wszystkiego przewidzie. Nie wiesz o tym, e Wielka Rada jest ju zamknita w sali obrad, e obydwie centrale s zniszczone, a twoja eskorta zlikwidowana. I nie wiesz o tym, e za chwil umrzesz. A ja z moimi przyjacimi odlec w kosmos. Widzisz, jak bardzo s popltane drogi przeznaczenia. Niech ci Amma przyjmie do swej chway... Wycignem miotacz i strzeliem mu w serce, nim zrozumia, e umiera. Sta jeszcze przez chwil. W jego oczach byo jakie niewypowiedziane pytanie, na ktre zabrako czasu. W kocu zachwia si i upad na podog. Wtedy wszed Oggo i spojrza na zwoki. Wykrzywi twarz w umiechu satysfakcji. Wszystko zaatwione zameldowa. Wychodzimy! *** Z wyciem syren pancerne wozy eskorty pdziy ulicami miasta. Siedziaem w pierwszym wozie, obok Ogga, i patrzyem przez pancern szyb, jak liczne o tej porze pojazdy robi na jezdni

miejsce eskorcie ragona. Gdzie reszta? spytaem Ogga. S ju na kosmodromie, wysaem ich przed nami. Nasze wozy jad ostatnie. Ostatnia dziesitka. Zdymy? Musimy! Wierz w ciebie! Masz szczcie! Ilu ludzi zabieramy? Nie miaem czasu ich dokadnie policzy, ale szacunkowo, razem z dziemi okoo trzystu osb. Pomylaem, e zabieram z Dogonu niewielu ludzi. Z szeciu miliardw trzysta osb. Dlaczego tak niewielu miaem przyjaci? Teraz nie jest to ju wane, na refleksje bdzie czas pniej. Oby zdy dojecha na kosmodrom. Czekay tam na nas dwie kontynentalne rakiety, a nad Dogonem na stacjonarnej orbicie kry fotonowiec. Pierwszy i jedyny, ze stutysicznej serii. Wyposaony i przygotowany do lotu. Jego adownie s zapenione wszystkim, co moe by nam potrzebne. Zapasw wystarczy na dugie lata. A potem? Bdziemy przecie lecie. I szuka w bezkresie kosmosu planety obiecanej... Ocknem si z rozmyla, gdy wjechalimy na kosmodrom. Po kilku minutach bylimy ju w rakietach. A kiedy startowalimy, w pobliu rozerwa si pierwszy pocisk. Byo ju za pno, by nas dosign znowu miaem szczcie. *** Lecielimy. Moc fotonowego silnika pdzilimy w otcha kosmosu. Dokd? W nieznane? Nie! Lecielimy ladem mitu. Mitu sprzed dwudziestu trzech tysicy lat. Wedug wskaza tego mitu w odlegoci dziewiciu lat wietlnych od Dogonu jest planeta, na ktrej bdziemy mogli y. Oby bya to prawda... Byo to prawie jedenacie lat temu, wkrtce po objciu urzdu ragona. Lecielimy maym stratoplanem nad Zachodni Pustyni. Ja, czterej ludzie z eskorty i Oggo. Pilotowa Oggo. Nagle obniy

lot zataczajc szerokie koo. Szuka miejsca do ldowania. Pod nami pitrzyy si ostre grzbiety ska i gbokie strome wwozy. Co si dzieje? spytaem. Silnik traci obroty! Musimy ldowa albo bdziemy skaka. Zacie spadochrony! Silnik zakrztusi si. Miaem ju otworzy waz i skoczy, gdy Oggo krzykn: Jest miejsce! Pomidzy skaami bya maa dolinka. Na jej skraju sta budynek. Oggo skierowa stratoplan nad dolin. Wyldowa w ostatniej chwili, gdy silnik ju nie pracowa. Wyskoczy z aparatu, splun na szczcie, a potem si rozemia i rzuci: To si nazywa mie fart! Byo ju pno, zacz zapada zmrok. Napraw stratoplanu musielimy odoy do jutra. Podeszlimy do budynku. By to erem. Wybudowano go w czworobok z szarego grskiego kamienia. Na zewntrz nie mia adnego otworu. W jednej ze cian znalelimy masywnie okut furt. Erem by bardzo stary. Jego ciany zapady si bodaj do poowy w grunt, na ktrym je postawiono. Popkany, poronity mchem mur wiadczy, e opiera si ju wielu wiekom. Nigdy nie syszaem o eremie na Zachodniej Pustyni. Wpatrzony w jego mury mylaem o wiecznie pyncej rzece czasu. Oggo zastuka w furt. Dugo czekalimy, nim otworzyo si w niej mae okienko. W okienku pokazaa si cz twarzy. Gos spoza furty spyta: Czego chcecie? Ragon Dogonu z eskort chce tu przenocowa odpar Oggo. Ilu was jest? pyta dalej gos. Szeciu. Poczekajcie! Zapytam arcykapana. Okienko zamkno si. Dugo nie wraca. Wreszcie usyszelimy zgrzyt otwieranych zamkw. W furcie sta bosy eremita w dugiej, brzowej szacie. Wejdcie! powiedzia, odsuwajc si z przejcia. Pierwszy wszed Oggo, z miotaczem w rku. Za nim ludzie

z eskorty. Ja byem ostatni. Znalazem si na maym, prostoktnym placu, otoczonym ze wszystkich stron jednopitrowym budynkiem, podziurawionym otworami cel. Wok pitra bieg kamienny kruganek. Porodku placu, nad niskim cokoem cztery grube kamienne supy wspieray kamienny dach. Na cokole pon ogie. Podszedem bliej. Nie miaem wtpliwoci, e stoj przed otarzem Wiecznego Ognia. Wtedy skojarzyem: byem w eremie braci Ammanitw, czcicieli ognia. Pamitaem z historii, e Ammanici byli najstarszym zakonem Dogonu. Historia powstania ich zakonu gina w mrokach wiekw, nie przypuszczaem, e jeszcze gdzie yj. Ragonie! usyszaem za sob gos. Arcykapan chce z tob mwi! Odwrciem si. Sta za mn eremita. Nie widziaem jego oczu, zasania je kaptur. Widoczna bya tylko dolna cz twarzy. Wic prowad mnie do niego odparem. Dotarlimy do jednej z cel. Panujcy w niej pmrok rozjania blask ognia z paleniska. Przy palenisku siedzia wiekowy starzec. Wyglda jak martwy. Siedzia wyprostowany, a wszystko byo w nim nieruchome. Twarz, powieki, kociste rce. Nieruchome oczy utkwi w blasku ognia. Usta mia wykrzywione w zastygym umiechu. On ju nie y, on trwa. Pomylaem wtedy, e nie mona ju si bardziej zestarze, e czas si tu zatrzyma, a ten czowiek jest zapewne ponadczasowym wcieleniem rozkadu. Niedocignionym wadc czasu, przed ktrym godzi si bi pokony. Nigdy nie widziaem tak starego czowieka. Przeraliwe oczy arcykapana zwrciy si ku mnie. Czuem, jak mnie te oczy przenikaj, jak widz we mnie wszystko, na wylot, na wskro. Bd pozdrowiony, kapanie! odezwaem si, przerywajc przygniatajc cisz. Jestem Nommo, ragon Dogonu. Prosz o gocin, dla mnie i moich ludzi. Tylko na t noc. Moje oczy przyzwyczaiy si ju do pmroku celi. Patrzyem na arcykapana, ale nie dostrzegaem w nim adnych oznak ycia.

Tylko te oczy, w ktrych bya gbia nieskoczonoci. Ju pomylaem, e si nie odezwie, gdy do uszu moich dobieg szept: Zostacie! Podzielimy si z wami jadem i legowiskiem. Dzikuj, ojcze powiedziaem. Nie dzikuj odpar. Usid! Chc z tob mwi! Usiadem na awie stojcej pod cian. Wok bya cisza, tylko jzyki ognia pegay w palenisku. I znowu z ust starca spyn na mnie szept. By jak szmer wiosennego deszczu. Jeste Nommo, ragon Dogonu. Sprowadziy ci tu drogi przeznaczenia. Czekaem na ciebie. Dugo czekaem. Jeszcze nie narodzili si twoi rodzice, a ja ju czekaem. Wreszcie przybye. Nikt nie ominie swego przeznaczenia. Wysuchaj mnie uwanie, ragonie Dogonu, mam ci przekaza Wielk Tajemnic... Spjrz na tamt cian, co tam widzisz? Tarcz, a na niej symbol Soca. Godo Dogonu. Tak, synu, ale mylisz si, Ten znak nie jest symbolem naszego Soca i nie pochodzi z Dogonu. Ten znak pochodzi z bardzo daleka. Z kosmosu. Gdzie w jego otchani jest Soce i jest planeta, z ktrej ten znak pochodzi. Wysuchaj Wielkiej Tajemnicy i zapamitaj kade sowo... cign starzec. Byo to dwadziecia trzy tysice lat temu, gdy z kosmosu przylecia na t planet statek. Przyby nim Amma z towarzyszami, kobietami i dziemi. Przywieli wiele zwierzt, nasion i wszelkiego dobytku. Rozplenio si na Dogoni tak nazwali t planet pokolenie Ammy i jego braci. Liczne byy ich stada, pola i winnice. A gdy Amma poczu, e zblia si mier, wezwa syna swego Ajnno i rzek mu: Synu mj, zbudujesz erem na Zachodniej Pustyni i bdziesz strzeg w nim witego Ognia i Wielkiej Tajemnicy. Bdziesz zwa si Ajnno Pierwszy. A gdy upyn twoje lata, niech zasidzie w eremie Ajnno Drugi. Jeden po drugim, Ajnnowie niech strzeg witego Ognia i Wielkiej Tajemnicy. A do dnia, kiedy do eremu przybdzie Wadca Dogonu. Wtedy to kolejny Ajnno przekae wadcy Wielk Tajemnic, zgasi wity Ogie i umrze... Ajnno, syn Ammy, wysucha sw ojca i spyta: Ojcze,

Dogo jest du planet, a ludzie si mno. Wadcw bdzie kilku, moe kilkunastu, ktremu mam przekaza Wielk Tajemnic? Przyjdzie czas, gdy nad Dogonem bdzie jeden wadca usysza odpowied Ammy. I stao si wedug woli Ammy. Wrd gr Zachodniej Pustyni Ajnno zbudowa erem i strzeg w nim witego Ognia i Wielkiej Tajemnicy. Po nim przyszli inni Ajnnowie. Nad Dogonem przepyway wieki. Powstaway i przemijay ksistwa, krlestwa, pastwa. Wybuchay wojny, epidemie, kataklizmy. Rodziy si i umieray cywilizacje. Powstaway i upaday potgi. Tylko erem pord gr Zachodniej Pustyni trwa niezmiennie. Przemijali tylko Ajnnowie... Starzec zamilk. Dugo czekaem na now fal szeptu. W kocu znowu usyszaem gos starca, ale by on silniejszy. Jestem Ajnno czterysta szedziesity trzeci, a ty jeste jedynym wadc Dogonu. Zdejm ze ciany Wielk Tajemnic, zabierz j i odejd! Niech si dokona przeznaczenie! Posusznie podszedem do ciany i zdjem tarcz. Byem ju przy wyjciu, gdy odwrciem si jeszcze i zapytaem: Powiedz mi, ojcze, czy my, niewtajemniczeni, ndzni, bo zagubieni na ciekach ycia, odsunici od ksig witych i mdrych bibliotek, niegodni poznania prawdy ycia i jego tajemnic nigdy i znikd nie dowiemy si, kim by Amma? Czy nigdy i znikd nie dowiemy si, co kryje si za wspaniaymi fasadami jego wity? Jaka jest prawda? Jak daleko odbiega nasze wyobraenie bstwa od rzeczywistoci? Co ukrywaj jego kapani przed oczyma wiernych? Po tych sowach cierpliwie czekaem. Synu usyszaem szept. Bogw stworzyli ludzie. Bg jest wynalazkiem koniecznym, a wiara, by sprawnie dziaa, musi ukry swe prawdy w dogmacie. Wszechmoc boga poty jest skuteczna, pki dogmat nie jest przez wiernych rozpoznany. Jego rozpoznanie jest kocem boga. Bg wywodzi si z fundamentw wadzy, bo wadza musiaa nada sobie bosk godno, aby by nietykaln i wymusi ulego poddanych. Wadcy i kapani nigdy

nie przyznali si, e bg jest ich tworem. Mieli objawienia, widzieli znaki na niebie, syszeli gosy z zawiatw, tumaczyli dziaanie ywiow, przypisywali istnienie boga wszystkiemu, byle tylko nie sobie. Fasz wiary i wadzy polega na tym, e rozumn organizacj ycia poddanych uzasadnia ona nielogicznie, bo swe twrcze poczynania w tworzeniu cywilizacji budujc, zarzdzajc przedstawia poddanym jako nie pochodzce od niej, ale z tajemnych rde... Synu! ycie trwa od wielu tysicy lat. Zmieniaj si ludzie, ale nie zmienia si czowiek. On stworzy wszystko nawet sam siebie. Zegnaj i id ju! Wyszedem z celi. Zapadaa noc. Moi ludzie siedzieli na stopniach otarza. Wstali, gdy do nich podszedem. Oddaem tarcz Oggo. Strze jej, tak jak mnie strzeesz powiedziaem. Eremita zaprowadzi nas do celi, gdzie byy przygotowane posania. Przynis wody i skromnego jada. Szybko zapadlimy w sen. Rankiem obudzi mnie Oggo. Ragonie! Tej nocy zgas wity Ogie i zmar arcykapan! A wic dokonao si mruknem do siebie. Co si dokonao? dopytywa si Oggo. Jego przeznaczenie. Moe i nasze... dodaem po namyle. Gdy wychodziem z celi, natknem si na eremit. Czy mog co dla ciebie zrobi? spytaem mnicha. Nic! Ilu was zostao? Zostaem sam odpar, szybko odchodzc. Jak si okazao, stratoplan mia drobne uszkodzenie. Naprawiono go do szybko. Oggo zatoczy nad dolin poegnalne koo. Nigdy tam nie powrciem. ***

Gdy odkrcono tyln cian tarczy, znaleziono w jej wntrzu mapy. Rne. Naszego i obcego nieba. Byy te obliczenia i wytyczone szlaki. Specjalici pracowali nad nimi przez kilka lat. Mieli due trudnoci, bo mapy byy bardzo stare, czciowo ju nieczytelne. W kocu sporzdzili raport: W odlegoci dziewiciu lat wietlnych od Dogonu istnieje gwiazda z ukadem planetarnym. Gwiazd na rnych orbitach obiega dziesi planet. Na znalezionych mapach wytyczona jest droga z trzeciej planety tego ukadu do Dogonu... Tyle mwi raport. Jeeli przekaz Wielkiej Tajemnicy jest prawdziwy. Jeeli Amma czowiek, przyby na Dogo w statku kosmicznym z trzeciej planety, to yj na niej ludzie i istnieje cywilizacja. O zagadzie, ktra spadnie na Dogo, wiedziaem ju wczeniej. Wielka Tajemnica dawaa szans ocalenia dawaa ycie. Powsta plan ewakuacji. Plan ocalenia miliarda ludzi. Bya to nasza ostatnia szansa. Jedyna szansa! I tak lecimy ju szesnacie dni. Moc fotonowego silnika pdzimy w kierunku obcego Soca, ktrego symbol wisi na cianie w mojej kabinie. O Ammo! Boski czowieku! Jak bardzo s popltane drogi przeznaczenia. *** Jednego z tych dni zebraem si z kilkoma przyjacimi. Panowa nastrj oywienia. Zanosio si na dyskusj. Jak sobie wyobraasz cywilizacj trzeciej planety? spyta mnie Hiddo. Trudne pytanie przyznaem ale podejm dyskusj. Punktem wyjcia jest przybycie na Dogo statku kosmicznego. Z tego faktu mona wysnu wniosek, e przybysze reprezentowali ju wwczas wysoki poziom techniczny. Wprawdzie nie wiemy, jaki typ napdu mia ten statek fotonowy czy odrzutowoatomowy. Nie ma to jednak w naszych rozwaaniach istotnego znaczenia. Faktem jest, e cywilizacja, ktr reprezentowali

przybysze, bya na poziomie naszej wspczesnej. Uwzgldniajc czynnik czasu, moemy spodziewa si wielkiego postpu. Moe supercywilizacji. Niestety, nie potrafi wyobrazi sobie supercywilizacji, brak mi wyobrani. Mechanizm wyobrani jest ograniczony, wyobraamy sobie na podstawie pewnych punktw odniesienia. W tym przypadku punktem odniesienia jest poziom naszej cywilizacji. Mog wyobrazi sobie siownie atomowe o mocy tysic razy wikszej ni nasze. Olbrzymie statki kosmiczne lub automaty speniajce ju nie tylko polecenia czowieka, ale nawet jego myli. I by moe popeniam tu bd w rozumowaniu. Moe supercywilizacja wcale nie oznacza najdoskonalszej techniki, ale rozwija si w cakiem innym kierunku. Moe oznacza rezygnacj z liczebnoci przez doskonalsz regulacje i asymilacj z natur... Twoje rozumowanie jest logiczne orzek Mimmo. W erze technologicznej mogli zuy zoa surowcw. Wtedy z koniecznoci byli by zmuszeni przestawi si. Czowiek nie musi by zawsze ekspansywny, nie musi dy do opanowania rodowiska. Jego si jest inteligencja, jego moliwoci przystosowawcze. By moe stworzyli technologi biologiczn, aby przeksztaci siebie. Wtedy mogliby istnie w rodowisku bez potrzeby cigego ataku na materi... Ten problem rozstrzygniecie, gdy dolecimy do trzeciej usyszaem za sob kobiecy gos. Odwrciem si. Staa za mn Gaaja. Promieniowaa radoci i urod. Ubrana bya w krtk zielon tunik ostatni szlagier dogoskiej mody. Na dugich, smukych i bardzo opalonych nogach miaa sanday sznurowane do poowy ydki. Tunika bya przewizana plecionym ze skry paskiem, za ktry zatknity miaa byszczcy sztylecik. Bya to kreacja z serii antycznej. Jej dowiadczenie i mdro dorwnyway urodzie. Bya absolwentk trzech dogoskich uczelni i pomimo modego wieku piastowaa urzd gona jednej z zachodnich prowincji. Szukaam ci zwrcia si do mnie. Chc z tob

porozmawia... Ju wychodzimy szybko zdecydowa Hiddo. Zostacie! wstrzymaem go. To my was opucimy. Gestem wskazaem jej wyjcie. Ruszya pierwsza. Szedem za ni i mylaem, e znam j ju od kilku lat, ale nasze wzajemne stosunki ograniczay si jedynie do bardzo lunej sympatii. Naleaa do moich stronnikw, cho w ostatnim okresie odniosem wraenie, jakby mnie unikaa. Szedem za ni nieco zaintrygowany. Ciekawe, o czym chce ze mn mwi? Gdzie chcesz i? spytaem. Myl, e najlepiej bdzie w twojej kabinie. Tam nikt nam nie prze szkodzi dodaa, jakby chcc usprawiedliwi zamiar wtargnicia do mojego prywatnego apartamentu. Wic chodmy zgodziem si, a w duchu uznaem, e sprawa, z ktr przychodzi, musi by naprawd wana. Przed kabin sta wartownik z miotaczem. Podejrzliwie spojrza na sztylecik Gaaji. Uspokoiem go machniciem rki. Wci byem ragonem. Wprawdzie ju nie Dogonu, ale statku. Poleciem wartownikowi, aby nikogo nie wpuszcza, i weszlimy. Moja kabina bya trzypokojowym apartamentem. Sypialnia, gabinet i pokj wielofunkcyjny. Wanie do niego zaprosiem Gaaj. Usiada w rogu, przy maym stoliku. W pokoju by pmrok, lampa o przymionym wietle stwarzaa intymny nastrj. Nalaem dwa puchary wina hereckiego. Miao cierpko-sodki smak owocu tabez. Nazywaem go smakiem Soca. Soca, ktrego ju nigdy nie zobacz. Sucham ci! zwrciem si do Gaaji, przerywajc wspomnienia i cisz. Widziaem, e byo jej trudno zacz, widziaem, jak si mczy, ale nie mogem jej pomc. Opanowaa si w kocu i z widoczn determinacj rzucia: Kocham ci, Nommo! Musiaem mie bardzo zdziwion min, bo zaraz dodaa: Prosz, nie przerywaj! Odpowiesz mi, jak skocz! Odetchna gboko i ju cichym, spokojnym gosem mwia:

Tak, kocham ci. Kocham ci od pierwszego dnia, w ktrym ci poznaam. Od tego dnia miny trzy lata, nie mam sposobu na to uczucie. Jest silniejsze ni moja wola. A ty nigdy nie dawae powodu, abym moga mie nadziej. Nigdy nie zwrcie na mnie uwagi. Kilka miych sw to byo wszystko, co przez te lata usyszaam od ciebie. Moe spytasz, dlaczego nie przyszam wczeniej? Nie pozwalaa mi na to duma. Ty bye wadc Dogonu, a ja... Teraz ju nim nie jeste, teraz mogam przyj. Nommo! Nie mog bez ciebie y! Przyjmij mnie! Zapada cisza. Zaskoczya mnie tym wyznaniem. Nie kochaem jej. Nie kochaem nigdy adnej kobiety. Nie stroniem od nich, byem normalnym mczyzn. Ale to teraz dotyczyo sfery uczu. Gaaju zaczem bardzo niepewnie. Ja zawsze staraem si by uczciwy. Bd i teraz, Gaaju powtrzyem ja ci nie kocham. Nigdy nie kochaem adnej kobiety. Po prostu nie jestem zdolny do tego typu uczucia. Bd szczery. Lubi ci, podobasz mi si, pocigasz mnie. Jeste pikn kobiet. Ale to wszystko. Nie jestem pewien, czy mona na tym zbudowa wspycie z... Mnie to wystarczy! Chc by z tob! przerwaa mi impulsywnie. Jeli nie moesz mnie kocha, wystarczy mi, e pozwolisz kocha ciebie. Chc lee z tob w jednym ou, tuli si do ciebie. Tak bd szczliwa. Nie jest dla mnie wane, czy bd twoj on czy kochank. Pragn by z tob! Pyn od niej taki ogrom mioci i oddania, e wzbudzia we mnie wspczucie. Czy mam j odepchn? mylaem. Czy znajd rwnie pikn, mdr i oddan kobiet? Dobrze, Gaaju powiedziaem. Zostamy razem. Widocznie los tak chce. Umiech szczcia zakwit na jej ustach, a z oczu spyny dwie wielkie zy. Rzucia si w moje wycignite do niej ramiona, tulc si ca si swego modego ciaa. Pocaowaem j. Oddaa pocaunek. To nie by pocaunek, to by cyklon pocaunkw. Krew zattnia mi w yach, przycisnem j silniej. Wyrwaa si z mych obj i pocigna do sypialni... Nigdy w yciu nie miaem takiej kochanki. Jej oddanie byo dla

mnie wstrzsem i budzio nieznane uczucia. Jej ciao pograo mnie w szalestwie zmysw i dawao cudowne uspokojenie. Nigdy w zblieniu z kobiet, nigdy w dotychczasowym yciu nie odczuwaem takiej nawanicy uczu i dozna, i takiej ulgi po spenieniu. Zasnem, a gdy obudziem si z krtkiego snu, zapaliem lamp, aby znw upaja si i cieszy jej urod. To, co teraz w niej odkryem, byo tak samo wstrzsajce, jak akt zupenego oddania i burzliwej rozkoszy. Jej twarz, otoczona zot aureol wosw rozsypanych na biaej poduszce, tchna czuym spokojem. Due bkitne oczy patrzyy na mnie z mioci i oddaniem. Dawniej te oczy byy pikne, chodnym piknem doskonaoci. Teraz, gdy poznaem ogie w niej poncy i odpowiedziaem ogniem, zostao w nich ciche ukojenie. Piecia moj nago i przestrze midzy nami spojrzeniem penym wdzicznoci, ciepa i rozkosznego znuenia... *** Byo to co biaego. Na biaym tle dwa zielone punkty. By jeszcze trzeci, karminowy i ruchomy usta Izabeli. Wpatrzone we mnie czujne, zatroskane oczy. Odrniaem ju przedmioty. Wracaem. Przede mn na cianie wisia zegar. Wskazywa godzin dwudziest pierwsz. Jak si czujesz? pytaa mnie ju po chwili Izabela. Dobrze! Cakiem dobrze! zdobyem si na odpowied. Napibym si kawy. Zaraz ci podam. Mam ju przygotowan. Panie Papadukulos, niech go pan odepnie! zwrcia si do Dymitriosa. Wstaem i zachwiaem si. Byem niesamowicie cierpnity, w gowie warcza mi traktor. Dopiero po kawie poczuem si lepiej. Dlaczego przerwalicie emisj? spytaem. Ze wzgldw humanitarnych, stary. Nie mam ochoty uczestniczy w pogrzebie przyjaciela i w dodatku by jego

morderc. Wszystko ma swoje granice wytrzymaoci, czowiek rwnie. Przyjdziesz tu za dwa dni, wtedy nastpi cig dalszy... Pytanie: czy pamitasz co z tego, co przeywasz? Wszystko! Ciekawe, miaem pewne wtpliwoci... C wic tam odgrywaj? Interesujce rzeczy, ale opowiem ci innym razem. Jestem teraz bardzo zmczony. Wracalimy do hotelu jak zwykle takswk. Izabela siedziaa milczca, o nic nie pytaa. Gdy wszedem do pokoju, pooyem si na tapczanie i zamknem oczy. Musz przey to wszystko jeszcze raz pomylaem.

3 Tym razem przejcie byo agodne. Papadukulos dokadniej ustawi maser. Znw bya przestrze i mrok. Byem przestrzeni i mrokiem, zagubionym w wirze czasu. Przestrze wypeniaa si. Mrok trwa. Leaem w ciemnej kabinie obok Gaaji. Nie spaem. Od pewnego czasu cierpiaem na bezsenno. O czym mylisz? spytaa. Myl o nas odparem zaskoczony tym, e ona te nie pi. Co mylisz o nas? Wspominam, e dzisiaj miny cztery lata, jak jestemy razem. Sdziam, e zapomniae o rocznicy. Ciesz si, e pamitasz... Dugo si nie odzywaa. Pomylaem ju, e zasna, kiedy nagle spytaa: Co sdzisz o metodzie Ayooba? Sdz, e podarowa nam Niemiertelno. W tym okreleniu jest przesada. Przecie tak cakiem niemiertelni nie bdziemy powiedziaa, odwracajc si do mnie. Oczywicie, e nie. Moemy umrze w wypadku lub na skutek nagej choroby, na ktr nie ma lekarstwa. Poza tym sabym punktem tej metody jest pojemno ludzkiego mzgu. Dlaczego? Przecie Ayoob to objani odparem jej zdziwiony. Niby tak, ale on mwi jzykiem specjalisty, a ty zrobisz to bardziej zrozumiale. No dobrze. Ayoob od wielu lat prowadzi badania biologiczne. Konkretnie chodzio mu o potomka czowieka, genetycznie wiern kopi dawcy komrki, czyli klon... To wiem przerwaa mi. Tylko nie rozumiem, jaka z tego korzy? Wysuchaj do koca, a na pewno zrozumiesz. Ten osobnik, klon, jest identyczny z dawc, ale jego rozwj trwa zgodnie

z prawami natury, czyli lata. Ayoob sign gbiej. Do informacji genetycznej. Kady gen mona wyizolowa, rozmnoy i zbada jego struktur i waciwoci. Udao mu si wyizolowa geny majce wpyw na szybko rozwoju organizmu. Zmieni ich informacj genetyczn doprowadzajc do dziesiciokrotnego przyspieszenia rozwoju organizmu. I cay ten proces odbywa si w organizmie kobiety? Nie. Od kobiety pobiera si tylko jajo. Zapodnione umieszcza si w sztucznej macicy, aby po dwu miesicach embrion przenie do zbiornika wypenionego specjalnym pynem fizjologicznym, gdzie przez cay okres pobytu, wraz z krwi bezporednio do y otrzymuje pokarm i tlen. Zastosowana metoda powoduje bardzo szybki wzrost ciaa osobnika. Po dwch latach jest to ciao dwudziestoletniego czowieka. Jest identyczny pod kadym wzgldem z dawc komrki. Tyle e to nie jest czowiek. On nie ma osobowoci, wiadomoci istnienia! zastrzega szybko. Fizycznie jest czowiekiem, a wiadomo wkrtce otrzyma. Zostanie przeprowadzona transformacja osobowoci. Nastpny eksperyment. Tym razem Tuuna. Ayoob i Tuun od pewnego czasu wsppracuj... I kto pierwszy podda si odmodzeniu? Naat. On by dawc komrki. Jest z nas najstarszy, ma ju dziewidziesit lat. A sens metody jest taki, e nie bdziemy umiera ze staroci. Nasze ycie nie bdzie ograniczone czasem, przecitn ycia. Wkrtce Naat bdzie mia dwadziecia lat i zacznie si od nowa starze. Czyli teoretyczny modzieniec. Dlaczego teoretyczny? Bo sabym punktem metody Ayooba jest pojemno ludzkiego mzgu. Jak mam to rozumie? Mzg ma ograniczon pojemno pamici i przyswajania informacji. Pod koniec ycia jest ju niezbyt odlegy od osignicia wartoci granicznej. Po przeprowadzeniu transformacji do nowego mzgu, ten nowy zaledwie zdoa

pomieci pamiciow cao osobowoci, a z otoczenia napywaj wci nowe informacje. I mona si spodziewa, e wkrtce u Naata pojawi si objawy osignicia przyswajania granicznego. Czyli fiasko metody? Nie sdz. S dwie moliwoci. Wymazywanie z pamici mniej wanych okresw ycia i tym samym stworzenie miejsca na nowe informacje. Druga moliwo dotyczy mzgu. Wykorzystujemy zaledwie jedn pit jego pojemnoci. Cztery pite mamy jakby na wyrost. Nikt jak dotd nie zbada, czy jest to zapas dany nam przez obiektywn natur czy stopie ewolucji. Ayoob ma nadziej, e otworzy dostp do tych czterech pitych mzgu i wtedy jego pojemno zwikszy si piciokrotnie. I bdziemy y po piset lat?! Moe jeszcze duej. Ale w tej chwili jest wiele pyta, a bardzo mao odpowiedzi. Wierz, e na to pytanie odpowie przyszo. Na przykad co? Na przykad wemy sam osobowo. To, co si na ni skada: indywidualno cielesna, materialna tosamo organizmu oraz jego indywidualno psychiczna, bazujca na pamici i charakterze. Co z tego zostanie po kolejnych odmodzeniach i transformacjach? Na pewno bd protesty natury etycznej. Ju s. Ale etyka jest w kocu pewn umow obowizujc w danym rodowisku, ycie jest konkretem. Sdz, e majc do wyboru nieobowizujc umow i mier, wybior ycie i modo. Ja te tak myl! Po tym wykadzie Gaaja miaa do. Zasna. Wsuchiwaem si w jej miarowy oddech. Bya jak dziecko, nie potrafia zasn sama. Musiaa przytuli si do mnie, wtedy natychmiast zasypiaa. Bylimy ze sob ju cztery lata. Nie aowaem tej decyzji. Bya dla mnie wszystkim: przyjacielem, kochank, opiekunk i sekretark. Bya pikna i mdra. Dawaa

z siebie wszystko wierno psa i mio matki. Dwa irracjonalne uczucia. Co dostawaa w zamian? Chyba wszystko, na co byo mnie sta... Ja nie mogem zasn. Powrciem do problemu Niemiertelnoci. Zagadnienia etyczne go nie wyczerpyway. Zasadniczy problem tkwi w tym, e osobowo konkretnej jednostki, a wic ycie, mogo trwa teoretycznie w nieskoczono. Czy osobowo czowieka starzeje si wraz z nim? Na pewno tak, ale w normalnych warunkach. Inna jest osobowo dziecka, modzieca, czowieka dojrzaego i starca. Inaczej bdzie to przebiega, gdy osobowo starca zostanie przetransformowana w dwudziestoletnie ciao. Czy po przeyciu kilku kolejnych wciele dana osobowo bdzie na tyle zmczona yciem, by z niego zrezygnowa? A jeli nie po piciu, to po ilu? I czy w ogle? Czy prawo w tym przypadku moe ograniczy dugo ycia jednostki? A jak bdzie funkcjonowa spoeczno, w ktrej nie bd umiera, ale bd si rodzi nowi? Wiele byo pyta, na ktre nie znaem odpowiedzi. Na razie nie byo problemu. Niemiertelno dotyczya tylko trzystu ludzi. *** Lot trwa. Od dwch lat statek zwalnia swj bieg. Z kadym dniem zmniejsza szybko. Do koca podry pozosta jeszcze rok. Sam pojazd dziaa sprawnie wytrzyma. Zawiedli ludzie. W trakcie lotu pojawi si problem oglnego zakcenia rwnowagi psychicznej. Objawy byy rne, przyczyna zawsze ta sama... Zebralimy si w cisym gronie, aby znale rodki zaradcze. Biolog Ayoob rzeczowo wprowadzi nas w zagadnienie: w ostatnich latach w naszej spoecznoci wystpio zakcenie rwnowagi psychicznej. Sygnaem byo zwikszone zuycie lekw uspakajajcych i nasennych. Potem wystpia epidemia bezsennoci. Obecnie wystpuj oglne zaburzenia, od melancholii do furii, panuje atmosfera przygniatajcej apatii,

niepewnoci i zwtpienia. Nazwa te objawy obsesj czarnej pustki. Dla wielu z nas czas si zatrzyma i zacz ciy, wielu ma poczucie, e stoimy w miejscu. Reakcje ludzi s uzalenione od osobistego temperamentu. Jedni ulegaj apatii, inni szukaj kontaktw z odmienn pci, ale zdarzaj si te ataki furii. Pomylaem, e Ayoob ma racj, ale samo stwierdzenie faktw nie rozwizuje problemu. Musimy znale rozwizanie, w kocu do celu podry pozosta tylko rok. Przyczyny zakce znamy zwrciem si do obecnych. Stan psychiczny naszej zbiorowoci ustalilimy, ale zastanwmy si, jak temu przeciwdziaa. Co proponujecie? Sdz, e nie orientujecie si, jakie podoe maj przypadki apatii, melancholii i w ogle depresji odezwa si Hiddo. To brak uczu pozytywnych, brak radoci. Niezdolno do przeywania przyjemnoci. Brzmi to niegronie, ale im dalej w stron melancholii i depresji, tym gorzej. Badania, ktre od pewnego czasu prowadz, wykazay, e smutek i rado s czym realnym, uchwytnym. Odczucia te s zwizane z produkowanymi przez mzg substancjami chemicznymi, zwanymi endorfinami. Bez tych substancji nie mona odczuwa radoci. Endorfiny otrzymaem na drodze syntezy. Wprowadzenie tych syntetykw do organizmu oszukuje nas tak dokadnie, e zaczynamy odczuwa rado, nie zauwaajc adnej rnicy. Nasze odczucia s uzalenione od biochemicznego podoa. Mwisz o rodkach syntetycznych, ktre dziaaj pozytywnie na stany depresyjne. Czy moemy je zastosowa w naszym przypadku? spytaem Hidda. Oczywicie, e moemy, ale endorfiny syntetyczne s tak udzco podobne do naturalnych, e mzg nie odrnia substancji wytworzonych przez siebie od dostarczonych z zewntrz i zaprzestaje produkcji endorfin. We pod uwag, e bdziemy stosowa je tylko przez rok. Gdy wyldujemy, zmieni si radykalnie warunki i nie bdzie potrzeby ich stosowania. Wszystko powrci do normy. Zadziaaj naturalne bodce pobudzajce. Nastpi wyzwolenie inicjatywy

i energii. Nie bdzie ju problemu czarnej pustki. Chodzi tylko o to, abymy przetrwali ten rok. W tym przypadku sdz, e moemy podj ryzyko zgodzi si Hiddo. Moemy endorfiny dodawa do poywienia, ale stopniowo, bez przesady. *** Niezalenie od stosowania syntetykw, zebraem wszystkich dorosych i wygosiem przemwienie mobilizujce. Wedug zasady: jeli nie pomoe, to na pewno nie zaszkodzi. Przyjaciele zwrciem si do nich za rok ldujemy na trzeciej planecie. Czeka nas bardzo duo cikiej pracy. Licz na was. Starajcie si zdoby kwalifikacje techniczne i naukowe. A ci z was, ktrzy je maj, powinni je doskonali. Kady z was, kto reprezentuje jak wiedz lub umiejtno, bdzie nam bardzo potrzebny. Mam nadziej, e si na was nie zawiod. Tak jak wy nie zawiedziecie si na mnie... Po zastosowaniu endorfin stan psychiczny naszej zbiorowoci z kadym dniem by lepszy. Powoli nastpowao oywienie i wzrost aktywnoci. Ju nie spotykao si osobnikw z melancholi w oczach, snujcych si bez celu po pomieszczeniach statku. Spoeczno zacz ogarnia rytm pracy. Zorganizowano kursy kwalifikacyjne, wykady, odczyty, dyskusje. Urzdzano zabawy, przedstawienia, konkursy. Ludzie zapomnieli o czarnej pustce. *** Wracalimy w trjk z przedstawienia. Rozmawiajc szlimy korytarzami statku. Gaaja zatrzymaa si przed wejciem do Galerii Gwiezdnej. Nigdy tu nie przychodzilimy. W perspektywie galerii ledwie widoczny w sabej powiacie monitorw sta samotny czowiek. Zbliylimy si do niego. By to Wottan.

Czy i was przycigna tu czarna pustka? spyta. Nie! odpar Oggo. Przechodzilimy tdy po prostu, ale co ciebie tutaj przyciga? Tajemnice kosmosu, o ktrych wci myl i ktrych nigdy nie pojm. Chciabym zrozumie, co to jest? Gdzie si zaczyna i gdzie si koczy? Wzgldnie, dlaczego si nie zaczyna i dlaczego si nie koczy? Nie pojmuj, o co ci chodzi przyzna Oggo. Wszystko, co nas otacza, jest w czym. My jestemy w statku, statek jest w kosmosie. A w czym jest kosmos? To ty jeste astronomem. Kosmos jest twoj specjalnoci zauway Oggo. To wszystko prawda. Tylko e jak dotd, poznalimy pewne mechanizmy kosmosu, a nie jego istot. Zawsze powraca to samo pytanie, na ktre nie ma odpowiedzi: Co to jest? Gaaja, jakby mu odpowiadajc, zacytowaa werset ze witej ksigi Keba: Na pocztku wszystkiego by Amma, ktry na niczym nie spoczywa. Jajo-Kula Amma byo zamknite. Kiedy Amma rozbi jajo Wszechwiata i wyszed z niego, powsta wirujcy wicher. Ten fakt spowodowa wyjcie yala ze spirali, ktra wirujc w onie jaja, spowodowaa rozszerzenie si Wszechwiata... I masz ju wyjanienie! Wystarczy? rozemia si Oggo. Niestety, nie! A co sdzisz o istnieniu w kosmosie ycia? spytaa go Gaaja. Patrzc na ciebie wierz, e istnieje. I to cakiem udane zauway rozbrajajco Wottan. Nie artuj! Pytam powanie. Wiem na pewno, e istnieje na tym statku, na Dogoni, i prawdopodobnie na trzeciej planecie, celu naszej podry. Poza tymi przypadkami istniej hipotezy. Wtpisz w nie? Czy wtpi... Z hipotezami jest ten problem, e wikszo z nich jest niesprawdzalna. Zagadnienie ycia w kosmosie naley

wanie do tej kategorii. Mog tylko powiedzie: nie wiem. *** Zblialimy si do celu. Czsto przebywaem teraz w nawigacyjnej. Na rodkowym ekranie widniao mae, dalekie, obce Soce. Lubiem tu przychodzi. Wsuchiwaem si w szum automatw sterujcych, buczenie programatorw, szczk przekanikw. Mruganie sygnaw na pulpitach sterowniczych dziaao uspakajajco. W odpowiedzi na pynce std rozkazy statek wypenia si szmerami i ruchem. Dawao to poczucie pewnoci i siy. Spadaa szybko, przecienie roso. Wchodzilimy w ukad planetarny. Nasze radary zaczy dziaa. Komputer przetworzy dostarczone dane i rzuci na ekran wykres ukadu. Centralna gwiazda i obiegajce j na rnych orbitach dziewi planet. Siedem z nich miao satelity. Nie zgadzao si. To nie by ten ukad. Nie by to ukad z mapy Ammy. Tamten mia dziesi planet, z ktrych sze miao satelity. Zebraa si esencja inteligencji jak to kto zoliwie okreli. Nawigatorzy, astronomowie, cay sztab operacyjny. Przylecielimy, przyjaciele, ale nie tam, gdzie zamierzalimy! Jak to si stao? zadaem im pytanie. Czy sprawdzilicie trajektori lotu? Moe byy odchyki? Sprawdzilimy trajektori, jest zgodna z zaoon odezwa si nawigator Oyaa. adnych odchyek nie stwierdzono! Wobec tego jak wyjani, e przylecielimy do innego ukadu? Nie sdz, e jest to inny ukad zaprzeczy Wottan. Dokadnie sprawdziem mapy Ammy. Oprcz dwch szczegw, ktre s rne, reszta si zgadza. Znikna jedna planeta, ale przyby jeden satelita. Wniosek nasuwa si sam. Jedna z planet zostaa satelit drugiej. Mino przecie tysice lat, a takie przypadki w kosmosie si zdarzaj... Kontynuowa lot na trzeci planet! wydaem rozkaz.

*** Radio bez przerwy nadawao sygna wywoawczy. Rwnolegle z emisj sygnau trwa nasuch. Bez rezultatu. Trzecia milczaa. Gdy nad ni dotarlimy, ogarn nas zachwyt. Bya pikna. Zielonobkitna. Chwilami przysaniay j kbice si chmury. Gdy weszlimy na orbit stacjonarn, byszczaa szafirem swych mrz i oceanw. Nic z tego nie rozumiem powiedziaem do nawigatora. Mielimy zasta na trzeciej rozwinit cywilizacj techniczn. Jak dotd nie mamy adnego kontaktu. Wok planety trwa cakowita cisza radiowa. Na nasze wezwanie nikt nie odpowiada. Czyby si nas obawiano? Nie widz powodu do obawy. W kocu to tylko jeden statek, a nie flotylla. Podejrzewam, e na planecie nie ma cywilizacji, a moe nie ma i ycia odpar Oyaa. ycie jest, i to bardzo bogate zaprzeczy Ayoob. Wysaem prbnik biologiczny. Skad powietrza jest nawet lepszy ni na Dogoni. Nic nie wymylimy odezwa si Oszuun, pilot. Proponuj wysa dwie planetarne i sprawdzi! Zgaszam si pierwszy! To ja lec drug rakiet zdecydowa szybko Oggo. I ja! zawoa Oyaa. Wyznaczyem dwie zaogi. Startowali w odstpie dziesiciu minut. Mielimy stal czno. Schodzili na planet spiral. Widzielimy na ekranach, gdy weszli w atmosfer. Hamowali byskami dysz. Byli ju nad planet, lecieli na niewielkiej wysokoci. Wczyli rejestratory. Na ekranach migay puszcze, acuchy gr, stepy i pustynie. Duej morza i oceany. Rozdzielili si na rwniku jedna na pnoc, druga na poudnie. Ju mona si byo zorientowa, e oceany maj przewag nad ldami. Kiedy dotarli do biegunw, zawrcili ku rwnikowi. Prosz o pozwolenie na ldowanie odezwa si Oggo. Zgadzam si! powiedziaem. Moecie ldowa, ale razem w odlegoci optycznej.

Wyldowali prawie jednoczenie na skraju dungli. Gdy opad py, wyskoczyli z rakiet. Oszoomio ich bkitne, prawie ju zapomniane niebo. Na ich twarzach szalaa rado. Znowu jest przestrze, ziele, wiatr i soce. Jest ycie. Zapomnieli si, gdzie s. Musiaem przywoa ich do porzdku. Uwaga zwiad! krzyknem do mikrofonu. Zachowa ostrono! Przygotowa bro! To nie jest wycieczka! Poskutkowao. Czy pozwolisz na penetracj okolicy? spyta Oszuun. Tak! Ale dwaj pozostan przy rakietach. I penetrujcie nie dalej ni w promieniu dwch begadzerw, wzajemnie si ubezpieczajc. Wczcie osobiste kamery! My te chcemy co widzie! Ruszyli w dungl. Natrafili na ciek wydeptan przez zwierzta, w jej wilgotnym gruncie odcisno si mnstwo zwierzcych ladw. Szli wolno, przystajc i nadsuchujc, wok byo cicho. Huk ldujcych rakiet wyposzy mieszkacw dungli. Mino ju p godziny, a w otoczeniu nic si nie zmienio. Z obu stron cieki staa ciana spltanych rolin o kilkuwarstwowej strukturze. Pod najwyszymi drzewami rosy nisze, w najniszej warstwie krzewy, a wrd nich leay powalone pnie i zeschnite opade gazie. Ju miaem zarzdzi powrt, gdy w perspektywie cieki zauwayem przewit. Po kilku minutach wyszli nad strumie. cieka prowadzia do wodopoju. Szli wzdu brzegu wypatrujc w przezroczystej wodzie ryb. I nagle kamera Oszuuna znieruchomiaa. W nadbrzenym ile odcinity by lad bosych stp czowieka. Zbiegli si w to miejsce. lad by wiey, sprzed kilku godzin. Wchodzi w wod i gin w strumieniu. Uwaga zwiad! zawoaem. Zrbcie zdjcia i pomiar tych ladw. I wracajcie do rakiet! Koniec zwiadu! Rozkaz! odpowiedzia Oggo penicy funkcj dowdcy. Po dwu godzinach weszli do nawigacyjnej. I co tam widzielicie? zapytaem.

Praktycznie to samo co i wy odpar Oggo. Puszcze, gry, morza, oceany. adnych miast, osiedli, konstrukcji technicznych. Mamy wszystko w wideozapisie. Damy to komputerowi, moe co przeoczylimy... lady na pewno byy ladami czowieka. Jego stopy byy szersze ni nasze. Charakterystyczny by lad odcinitych paznokci. Sdzc po ich dugoci, nigdy nie byy obcinane. Z tego wniosek, e osobnik nigdy nie uywa obuwia... Komputer nie znalaz adnych ladw cywilizacji. To nie bya planeta, z ktrej przyby na Dogo Amma. W kocu jest to nasza hipoteza, e Amma przyby z trzeciej powiedziaem wtedy do towarzyszy. Okazuje si, e zaoenia byy bdem. Amma i towarzysze znali prawa kosmosu. Widocznie przewidzieli, e Dogo czeka zagada. W swym przekazie wskazali nam drog ucieczki i ocalenia. Ale to wcale nie oznacza, e oni sami pochodzili z trzeciej. Po prostu znali jej warunki i pooenie w kosmosie. Prawdopodobnie zamieszkiwali inn planet w innym ukadzie. I moe ta ich rodzima planeta ju nie istnieje. W kocu nie ma o czym dyskutowa, nie mamy wyboru! Cieszmy si, e mona tu y. Teraz gwnym i nie cierpicym zwoki zadaniem jest przeniesienie si na planet. Caa nasza spoeczno ma ju do statku i podry. Naley jak najszybciej j zbada, aby pozna warunki na niej panujce. Zarzdziem podzia zada i wyznaczyem ludzi. Rozeznaniem tubylcw zajm si osobicie, z Gaaj i Oggiem orzekem. A wy dobierzcie sobie pomocnikw i nie zwlekajcie, wszystko jest pilne. Kiedy ju odeszli, zwrciem si do Ogga: Co proponujesz? Jak si zabierzemy do zadania? Sdz, e najpraktyczniej bdzie lecie stratoplanem. Oni gdzie musz mieszka. Musz gdzie mie domy, wioski, moe osiedla. Gdy je odkryjemy, bdziemy mogli nawiza kontakt. Dobrze! Lecimy stratoplanem. Przygotuj na jutro sprzt, bro i ywno. Wyruszymy wczesnym rankiem. ***

Bya jeszcze noc, ale ju zaczyna si wit. Soce wschodzio czerwono. Nie, to nie soce. To jutrzenka barwi czerwieni niebo. Ale to nie jest niebo... To wiato jutrzenki przebija przez moje zamknite powieki. Otworzyem oczy i westchnem. Przy mnie staa Izabela. Papadukulos odpi mnie od fotela i doprowadzi do stou. Napiem si kawy i zapaliem papierosa. Wtedy Papadukulos usiad po przeciwnej stronie stou i spyta: Powiedz mi, co przeywasz? Co jest w tym zapisie? Co przeywam? Dziwn histori. Bardzo dziwn. Jestem wodzem garstki wygnacw, ktrzy przybyli z Dogonu na Ziemi i chc si tu osiedli. Chc stworzy na Ziemi now cywilizacj, ale jeszcze nie wiem, jak to zrobi. Czuj w sobie si i strach, strach przed jutrem. Jestem tylko czowiekiem, a domen czowieka jest nadzieja i strach...

4 Stratoplan lecia nisko. Pilotowa go Oggo. Ja z Gaaj obserwowalimy teren. Pod nami na sawannach pasy si stada zwierzt, nad nadbrzenymi szuwarami rzek i jezior latao tysice ptakw. Jak dotd, wsi i osiedli tubylcw nie zauwaylimy. Mino ju poudnie, gdy Oggo zaproponowa: Szukajmy nad rzekami. Zwykle czowiek osiedla si blisko wody. Przelatywalimy tu nad do du rzek... Stratoplan zatoczy koo, po kilku minutach wrcilimy nad rzek. Rzeka w tym miejscu pyna przez rwnin. Na horyzoncie dostrzegem pasmo stromych wzgrz, tam rzeka pyna w wwozie. Lecielimy tu nad powierzchni wody. Penetrowaem przez lornet prawy brzeg. W oddali zauwayem w cianie wwozu otwr pieczary. Zatrzymaj si! rzuciem do Ogga. Stratoplan zawis nad wod. Tam s ludzie! Musimy wyldowa i podej bliej! Droga nie bya atwa, przedzieralimy si przez zarola i wertepy. W kocu zajlimy stanowisko na krawdzi wwozu, po drugiej stronie rzeki. W lornetach mielimy jaskini jak na doni. Bya tam dua grupa. Przed jaskini bawiy si dzieci. Doroli krztali si, zajci swoimi sprawami. Przed otworem prowadzcym do jaskini by obszerny wystp skalny, jakby pka wznoszca si nad rzek. Palio si tam ognisko, zawieszone na erdzi pieko si nad nim zwierz. Obok dwie starsze kobiety oskrobyway kawakami kamienia skr jakiego zwierzcia. Inne kobiety, ubrane w zwierzce skry, zajte byy czynnociami gospodarczymi. Nie widzielimy nigdzie mczyzn. Na prawo od pieczary zauwaylimy idce trzy kobiety. Bya tam skalna ciana. Kobiety niosy na plecach wielkie wizki chrustu, ktre rzuciy obok ogniska. Musiaa je spotka jaka przygoda, bo pozostae kobiety otoczyy przybye, a one co im opowiaday gwatownie

gestykulujc. Tu przed zachodem soca na krawdzi wwozu rozleg si mocny, wielogosowy okrzyk. Powracali mczyni. Byo ich szeciu. Czterech nioso dwa upolowane zwierzta. Podobnie jak kobiety, byli ubrani w skry zwierzt, a uzbrojeni w oszczepy z kamiennymi grotami i maczugi. Upolowan zwierzyn rzucili przed jaskini. Zaja si ni cz kobiet, zaczy ciga skry i wyrywa wntrznoci. W tym czasie dwie z kobiet zdjy znad ogniska piekce si tam zwierz i pooyy je na duym, paskim kamieniu. Najwyszy wzrostem, silnej budowy, poronity czarnymi spltanymi kudami, odkroi udziec zwierzaka. Po nim kolejno odcinali swoje porcje pozostali. Kobiety i dzieci stay z boku, nie zakcajc posiku mczyzn. A oni rwali zbami kaway misa, czasem tylko pomagali sobie noami. Wreszcie nasycili si, kudaty machn rk w stron kobiet i dzieci. Podeszy do resztek pieczeni i znw podzia by hierarchiczny. Pierwsze jady kobiety silne i mode, po nich stare, na kocu dzieci. Kiedy kudaty podszed do krawdzi pki, stan tam i odda mocz, moglimy mu si lepiej przyjrze. Mocnej budowy, o krtkich nogach i dugich rkach. Na uminionym karku dua gowa o bardzo rozwinitej dolnej szczce, na koci czoowej ukowate zgrubienia nad oczodoami. Sta przez chwil obserwujc przeciwny brzeg rzeki. Potem wrci do jaskini i usiad na gazie, przy wejciu. Obserwowa koczce posiek kobiety i dzieci. Nagle ostro krzykn. Natychmiast podbiega do niego jedna z kobiet. Wsta, jedn rk chwyci j za wosy i szarpniciem zerwa z niej okrywajc j skr. Chwil jej si przyglda, a potem pocign j w gb jaskini. Pozostali mczyni wiernie go naladowali. Ceremonia zalotw odbywaa si identycznie. Przed jaskini pozostay dzieci i stare kobiety. S na bardzo niskim szczeblu rozwoju odezwaa si Gaaja. Wiele wiekw upynie, nim bdzie mona nazwa ich ludmi. Niestety westchnem tak dugo nie moemy czeka. We

wasnym interesie musimy ich rozwj przyspieszy. Musz ten problem przemyle. Wracajmy na statek! *** Mino kilka dni. Wszystkie zespoy prowadzce rozeznanie planety pracoway na penych obrotach. Kadego dnia leciaa na planet jedna lub dwie grupy. Szstego dnia zespoy zameldoway, e maj opracowane wyznaczone im zagadnienia. Z raportw wynikao, e na nasz siedzib najbardziej odpowiednia bdzie wyspa leca na oceanie pomidzy dwoma kontynentami. Opywa j ciepy prd morski. Sdziem, e oddzielenie wod naszej siedziby od pozostaych kontynentw bdzie korzystne. Klimat wyspa miaa agodny, morski, jej powierzchni pokryway lasy. Wzdu wyspy cign si acuch gr. Pozostay obszar by rwninny. W grach by pocztek jednej wikszej i kilku mniejszych rzek. Zesp od surowcw zlokalizowa na wyspie bogate zoa. Bya tam mied, platyna, cynk, uran i wiele innych kopalin. W grach odkryto bogate zoa marmuru, granitu, bazaltu i tufu. W lasach i na sawannach wyspy yo wiele zwierzt, ale nie byo tam ludzi. Nastpia pierwsza faza osiedlenia. Rakiety przewoziy na wysp sprzt, ywno, narzdzia i ludzi. Na osiedle wybraem malownicze miejsce. Nadmorsk rwnin otoczon grami, przecit korytem rzeki. Naleao wyci rosnce tam drzewa, oczyci i wyrwna teren, wybudowa na razie drewniane domy. W nastpnym etapie robt przewidziano: budow drg, kanalizacji, wodocigu i zainstalowanie reaktora dostarczajcego energi elektryczn. Pracy byo wiele, ludzie nie oszczdzali si, dwoili i troili swe wysiki. Po dugoletnim pobycie w puszce, jak nazywali statek, przystpili do pracy z entuzjazmem. Widziaem na ich twarzach zadowolenie. Ci, ktrzy pozostali na statku, nie mogli si doczeka dnia, kiedy go opuszcz. Budowniczowie osiedla byli ustawicznie przynaglani przez dzieci i kobiety.

Jednego dnia wybralimy si z Gaaj, aby obejrze postp robt. Budowa zbliaa si do koca. Ludzie i automaty dali z siebie wszystko, na co byo ich sta. Wybudowano obszerne wille, szerokie drogi, budynki komunalne i gospodarcze. Osiedle wkomponowano w naturalne rodowisko, aby zaspokoi gd kontaktu z przyrod. Dla bezpieczestwa cae osiedle otoczono elektrycznym potem. Szlimy wzdu rzeki, aby oceni wygld osiedla z perspektywy. Byo bardzo malownicze, ju z daleka robio wraenie cywilizowanego. Spjrz, Gaaju, na to wzgrze! wskazaem rk na drugi brzeg rzeki. Za kilkadziesit lat, a moe wczeniej, na tym wzgrzu bdzie sta paac i witynia. Wzgrze bdzie otacza woda, a za ni zbudujemy miasto. Zbudujemy je z marmuru i granitu. Paace bd miay zocone bramy, a witynie przezroczyste ciany. W paacu na wzgrzu bdziemy mieszka, miasto bdzie nasz stolic. Nazw je Miastem Zotych Wrt. A jak nazwiesz ten kraj? Nie mam jeszcze nazwy. Nie mylaem o tym. Nazwij go Atlant. To jest ze starodogoskiego, atl to woda, ant znaczy kraj, czyli kraj pord wody. adna nazwa, trafna! I przyja si. Wszyscy nazywali tak wysp, a pniej jej mieszkacw i pastwo. Nastpia dugo oczekiwana generalna przeprowadzka. Najmodsza cz naszej spoecznoci piszczaa z zachwytu. Doroli zachowywali si niewiele lepiej. Czowiek jest dzieckiem przyrody, jej czci, i nie moe bez niej egzystowa. Na orbicie pozosta samotny, opuszczony statek. *** Soce zachodzio za gry. Przez okna wpywaa cisza wieczoru. Gdzie daleko krzyczay dzieci i szczekay psy. Zapada zmrok. Nie chciao mi si zapala wiata. Mylaem: jaka jest

historia tej planety? Zamieszkuj j ludzie. Czy oni s ju ludmi? W jakim momencie, na jakim szczeblu wiedzy, inteligencji, rozumu mona powiedzie: to jest czowiek? Co to jest waciwie czowiek? Czowiek to zwierz, ktre potrafi myle. Zwierzta te potrafi myle. Tak, ale wycznie w kategoriach konkretu. Czowiek potrafi myle abstrakcyjnie. O czowieczestwie decyduje zdolno do abstrakcyjnego mylenia. Zwierz w miar rozwijania zdolnoci formuowania uoglnie i odrniania cech wsplnych w otaczajcych go zjawiskach stao si czowiekiem. Pojcie czowieka wie si nierozerwalnie z abstrakcyjnym sposobem mylenia. Rozmylaem o tym nie bez powodu. Wanie poleciem opracowanie planu populacyjnego, ktrego jednym ze skadnikw mieli by tubylcy. Pierwszym jego aktem miay by polowania na tubylcze kobiety. Cho ten zamiar budzi we mnie i w innych due opory. Nie byem przekonany, czy postpujemy susznie. Mielimy bardzo mao informacji o tubylcach, brakowao nam wci czasu, a ju naleao ich pozna. Nie mona byo tego dalej odkada. Wezwaem Ogga. Oggo wchodzc zatrzyma si przy drzwiach i pooy praw do na sercu oddajc pozdrowienie. Wezwae mnie, ragonie! powiedzia. Daj temu spokj, ju od dawna nie jestem ragonem! Oggo umiechn si. Kt wic jest wadc tej planety? spyta. Dajmy temu spokj powtrzyem. Siadaj i suchaj! Chodzi o tubylcw. Mamy wtpliwoci, czy porywanie ich kobiet bdzie susznym rozwizaniem... Mao o nich wiemy, waciwie nic. Chyba najpierw trzeba znale wiksz grup tubylcw, aby przeprowadzi niezbdne badania. We do pomocy dwch ludzi i szukaj, ale spiesz si, bo czas nagli... *** Oggo zameldowa si po kilku dniach. By bardzo zadowolony

z siebie. Witaj, ragonie! zawoa, wchodzc do mojego gabinetu. Witaj, Oggo! odparem, umiechajc si do niego. Lubiem tego nieustraszonego draba. Los poczy nas przed laty, gdy zostaem wybrany ragonem Dogonu. Od tej pory by dla mnie przyjacielem, powiernikiem i opiekunem. Mogem na niego liczy zawsze i wszdzie. Z czym przychodzisz? spytaem. Zlokalizowaem trzy skupiska tubylcw. Sdziem, e im wicej, tym lepiej. I susznie! Przy wikszej liczbie osobnikw zachodzi wicej interesujcych nas zjawisk. Gdzie zlokalizowae te skupiska? Najblisze jest na pnocnym wschodzie. Jest tam kilka jaski, gdzie mieszkaj. S tej samej rasy, ktr ju podgldalimy. A istniej inne rasy? Nie jestem pewien, czy okrelenie rasa jest suszne. Rni si od siebie wzrostem, budow, stopniem owosienia, a nawet kolorem skry. wietnie! Mamy wic pierwsze spostrzeenia. Mw dalej! Drugie skupisko zlokalizowalimy na poudniowym zachodzie. Ci nie yj w jaskiniach, mieszkaj na sawannie. Buduj prymitywne szaasy i yj z mylistwa. Trzeci grup znalelimy na wschodnim kontynencie. Mieszkaj w dungli nad rzek. wietnie si spisae! Wyl trzy grupy obserwatorw, sprbujemy nawiza z tubylcami kontakt. Potem porwnamy obserwacje i wycigniemy wnioski. Do pokoju wesza Gaaja. Musiaa sysze cz naszej rozmowy, bo od razu si zainteresowaa: Gdzie si wybieracie? Ja te chc do was doczy! Zawahaem si, nie chciaem jej naraa. Zauwaya to. Chc koniecznie! nalegaa. Zgoda! Jeli tak bardzo sobie tego yczysz. Wyznaczyem trzy grupy i termin.

*** Mielimy szczcie. Obz tubylcw znalelimy w dolinie otoczonej wzgrzami. Kilkanacie szaasw sporzdzonych z gazi i kory. Doskonale widocznych w teleskopowych lornetach. Zajlimy stanowisko na stoku wzgrza, w niewielkiej odlegoci od ich obozu. Gdyby tubylcy rozbili obz na lenej polanie, obserwacja byaby utrudniona lub wrcz niemoliwa, a tak ju po dwch dniach obserwacji wiedzielimy sporo. Horda liczya dwudziestu trzech mczyzn, trzydzieci cztery kobiety i okoo czterdziestu dzieci w rnym wieku. Wszyscy byli do wysocy, smukej budowy ciaa. Nie wystpoway u nich way nadczoowe. Mczyni byli umiarkowanie poronici wosami, kobiety prawie wcale. Ich skra miaa barw jasn. Ubierali si w skry zwierzce oprcz dzieci, ktre biegay nagie. Porodku obozu palio si wielkie ognisko podsycane przez penic stay dyur kobiet. Wok ogniska postawiono szaasy. Noc ognia i obozu pilnowa uzbrojony mczyzna. Rankiem, zaraz po wschodzie soca, mczyni wyruszyli na polowanie. Uzbrojeni w maczugi, oszczepy, kamienne siekiery i proce. Towarzyszyy im psy. Po nich sze kobiet i starszych dzieci wyruszyo do puszczy po drewno na opa i lene owoce. Pozostae w obozie kobiety opiekoway si modszymi dziemi i wykonyway rne prace. Naleao do nich czyszczenie zwierzcych skr, dostarczanie wody w skrzanych workach, pieczenie potraw w popiele i ogniu. Szyy rwnie ubrania, czc zwierzce skry za pomoc kocianych igie i zwierzcych cigien. Jak dotd w ich wierzeniach nie moglimy si zorientowa. Niektrzy nosili na szyjach amulety sporzdzone ze zwierzcych koci, wosia lub kawakw drewna. W sferze stosunkw seksualnych istniao wyrane zrnicowanie w uprawnieniach. Wdz, dobrze zbudowany mczyzna, w rednim wieku, mia prawo do wszystkich kobiet. Kadego

wieczoru zaprasza inn do swego szaasu. Pozostali nie korzystali z tak szerokich uprawnie. Na og mieli do wyboru trzy kobiety. W jednym przypadku cztery. Bylimy te wiadkami nieporozumienia, jakie wyniko midzy wodzem a jednym z jego poddanych. Tego wieczoru wdz wybra ju kobiet. Jego poddany, w hierarchii hordy stojcy do wysoko, wybiera jako trzeci. Gdy wskazana kobieta sza z nim do szaasu, wdz zmieni zdanie i wydajc ostre okrzyki zada, aby przysza do niego. Byo to widocznie jaskrawym naruszeniem miejscowych praw i zwyczajw, bo poddany zareagowa szybkimi gniewnymi okrzykami pod adresem wodza. Reakcja wodza na niesubordynacj bya natychmiastowa. W kilku skokach podbieg do buntownika i uderzy go pici w twarz. Buntownik nie pozosta mu duny. Zatoczy si wprawdzie po ciosie, ale gdy odzyska rwnowag, rbn wodza na odlew pici w szczk. Wdz nie by przygotowany na cios, zatoczy si i upad. I to by jego koniec. Z otaczajcej walczcych grupy wyleciaa maczuga, celnie rzucona pod nogi buntownika. Schwyci j i z rozmachem uderzy w gow wodza. Uderzenie byo miertelne, rozbryzg roztrzaskanego mzgu ochlapa najbliej stojcych. Ciao wodza zadrao w ostatnich skurczach agonii i znieruchomiao. Zabjca i horda stali przez chwil w cakowitym osupieniu. Pierwszy ochon zabjca. Potrzsajc nad gow maczug, wyda szybkie gardowe okrzyki. Z gestw i okrzykw wynikao, e wzywa do walki kadego, kto ma na ni ochot, ale chtnych nie byo. Zabjca uspokoi si, opuci maczug i opierajc si na niej, wygosi przemow proklamujc now wadz. Odbyo si co w rodzaju zaprzysienia poddanych. Nowy wdz wymienia imi, a wezwany wydawa okrzyk aprobaty. W kolejnoci wywoa wszystkich mczyzn, na kobiety nie zwraca uwagi. Dalszy cig wydarze by szokujcy. Ciao byego wodza zacignito do ogniska, gdzie uzbrojeni w oszczepy mczyni otoczyli je koem. Dwaj z nich zaczli rytmicznie uderza

w sprchniay pie drzewa. Takt wybijany maczugami by tem i wezwaniem do taca. Kobiety i dzieci schoway si w szaasach. Krg mczyzn powoli, rytmicznie, wysoko podnoszc nogi posuwa si wok zwok. Tempo uderze stopniowo wzrastao. Mczyni wirowali coraz szybciej. Czerwony blask podsyconego ogniska potgowa makabryczno sceny. Tempo uderze wzroso do maksimum. Ju nie wirowali, podskakiwali stojc w miejscu, wijc si i skrcajc. Nagle uderzenia zamilky i wtedy wszyscy rzucili si na zwoki, rozszarpujc je na kaway, ktre sobie nawzajem wydzierali. Bya to uczta ludoercw. Ze wstrtem odsunem si od lornety, nie mogem na to patrze. Obok mnie patrzyli na to Oggo i Gaaja. Niewiele rni si od zwierzt stwierdzi Oggo. To s jeszcze bestie. Niedobrze mi skarya si Gaaja. Oni s okropni. Nie wycigajcie zbyt pochopnych wnioskw odezwaem si w obronie tubylcw. Jest to zapewne zwizane z ich wierzeniami. Jeszcze dugo w nocy syszelimy wrzask ucztujcej hordy. Wreszcie miaem tego dosy i kazaem wyczy nasuch. Rankiem obz wyglda cakiem normalnie. Mczyni, z nowym wodzem, wyruszyli na polowanie. Kilka kobiet ze starszymi dziemi udao si do puszczy po owoce i drewno na opal. Po obozie krciy si kobiety i mae dzieci. Wok spokj, prawie sielanka. Czy zauwaye, e nie ma wrd nich starcw? spytaa mnie Gaaja. Trudno u nich doy staroci zakpi Oggo. Maj doskonae apetyty! Rozmow przerway nam okrzyki dobiegajce z puszczy. Na razie nic nie widzielimy, ale krzyki i zawodzenia byy coraz blisze. Wkrtce z puszczy wysza caa grupa. Kobiety niosy na skrze ciao chopca. Cz z nich wydawaa grone okrzyki w stron puszczy, inne paczliwie zawodziy. Gdy zbliyy si do obozu, przyczyy si do nich pozostae kobiety. Chopiec nie y,

by okrwawiony i poszarpany. Musia napa na niego jaki duy drapienik. Kobiety pooyy zwoki przy ognisku i otoczyy je koem, paczliwie zawodzc. Mamy co na kolacj artowa znowu Oggo. Uwaam, e si mylisz wtrcia si Gaaja. Nie jestem pewna, ale wydaje mi si, e go nie zjedz. Nie wierz upiera si Oggo. Przy ich apetytach... Na pewno nie zrezygnuj z kolacji. Pnym popoudniem wrcili do obozu mczyni. Obstpili zwoki chopca i dugo co radzili. Potem podnieli ciao wraz ze skr, na ktrej leao, i ruszyli tak w kierunku kamienistego stoku jednego ze wzgrz. Po przybyciu na miejsce pooyli zwoki na maej paszczynie, obstawili je przyniesionymi poroami zwierzt i ustawili wok kamienny mur. Mur przybra ksztat kopuy, zakrywajc ciao. Wtedy nad kopu usypali kamienny kopiec. Otoczyli kopiec koem i w cakowitym milczeniu odwrceni do niego plecami wykonywali oszczepami grone ruchy, tak jakby chcieli kogo uderzy. Trwao to do dugo. Wdz pierwszy wyszed z koa i skierowa si do obozu. Nastpny mczyzna kroczy za nim, po jego ladach, za nim nastpny, a do ostatniego. Ten gazi zaciera za sob lady. A jednak go nie zjedli tryumfowaa Gaaja. Widocznie by zbyt chudy! nie zraa si Oggo. Dalsze podgldanie nie miao sensu. Naleao przej do prby nawizania kontaktu. Postanowilimy j przeprowadzi nazajutrz rankiem, nim mczyni wyjd z obozu. Do tej misji zgosili si: Oggo, Yooni i Akk. Oggo mia kontaktowa si bezporednio, pozostali mieli go ubezpiecza z ukrycia. Reszta naszej ekipy miaa rejestrowa spotkanie i na wszelki wypadek tworzy rezerw. Rankiem ochotnicy podeszli pod obz. Obserwacje miay by prowadzone z dwch stron. Oggo z obstaw podczoga si pod obz, wykorzystujc oson krzakw i zaroli. By wit, w obozie zaczyna si normalny ruch. Yooni i Akk leeli za najbliszymi krzakami. Oggo, uzbrojony w miotacz, wyszed z zaroli i powoli

zblia si do ogniska. Pierwsza zauwaya go kobieta. Znieruchomiaa, jakby doznaa paraliu. Potem z przeraenia kucna. Oggo, patrzc na ni, szed w jej kierunku. Wtedy wydaa z siebie przeraliwy okrzyk. Mczyni wybiegli z szaasw, z maczugami i oszczepami w rkach. Jednak to, co zobaczyli, byo dla nich czym tak niesamowitym, e nieruchomieli od razu przed szaasami. Oggo zachowa si, jakby ich wcale nie widzia. Powoli podszed do ogniska i usiad na lecym tam pniu. Mczyni zbici w gromad naradzali si, nerwowo gestykulujc. W kocu wypchnli wodza w kierunku siedzcego przy ognisku intruza. Wdz nie mia chci zblia si do Ogga, ale pod presj gromady zrobi kilka krokw w stron ogniska. Potem stan i wyda kilka gronych okrzykw, ktre na pewno nie byy zaproszeniem na niadanie. Nastpnie miaa miejsce demonstracja siy. Wdz potrzsa i wywija maczug przy akompaniamencie okrzykw wasnych i stojcej za nim gromady. Wida byo, e podnieca si coraz bardziej. W przypywie narastajcej wciekoci zacz tuc maczug o pie drzewa. Sytuacja zacza si komplikowa. Dalszy cig wizyty nie zapowiada si pokojowo. Oggo podnis si z pnia. Wycign miotacz i skierowa go na stare drzewo, w ktrego pie wdz tuk maczug. Olepiajca byskawica przecia powietrze i odcity konar spad obok wodza. Wdz znieruchomia. Druga byskawica i drugi konar spad obok pierwszego. Wtedy Oggo schowa miotacz i usiad. Horda zamara. Dugo nikt si nie ruszy. Pierwszy oprzytomnia wdz. Wycofa si tyem do gromady. I znowu dugo trwaa narada, ale ju przyciszonymi gosami. Dwaj mczyni z wodzem weszli do jednego z szaasw, po chwili wyszli dwigajc upolowanego wczoraj zwierzaka. Potem wpatrujc si w siedzcego Ogga, podeszli do ogniska i w odlegoci trzech krokw pooyli przed nim zwierz. Mczyni wycofali si. Wdz pozosta. Oggo siedzia nieruchomo, patrzc na wodza, ten wskaza na lece zwierz i gestami da do zrozumienia, e oddaje je intruzowi.

W tym momencie nad obozem przeleciao stado duych ptakw. Oggo by dobrym strzelcem. Nim zdylimy si zorientowa, ju strzela. Trzy byski i trzy ptaki spady w pobliu ogniska. Wraenie byo wstrzsajce. Wdz lea przed Oggiem na brzuchu i nie mia si ruszy. Oggo wsta i podnis go z ziemi. Wskaza zwierzaka i gestem da do zrozumienia, e go nie chce. Nastpnie wskaza na kobiety stojce w zbitej grupie obok mczyzn i zrobi gest przywoujcy. Wdz zrozumia. Krzykn co do mczyzn, a ci bardzo gorliwie popchnli kobiety w kierunku Ogga. Co zamierzasz? spytaem go przez fonom. Wybior trzy lub cztery, ale chc im za nie co w zamian da. Mamy noe i siekiery do cicia zaroli podsunem mu pomys. Dam im dwie siekiery i dwa noe. Jeli si zgodzisz na transakcj. Zgadzam si! Zaraz Yooni ci je dostarczy. Oggo przeprowadzi selekcj wrd kobiet, wybra cztery mode. Wtedy Yooni wyszed z zaroli, niosc siekiery i noe. Bez sowa pooy je przed Oggiem i odszed w kierunku zaroli. Oggo wzi siekier i uderzy ni w pie drzewa, demonstrujc jej zalety. Poda j wodzowi zachcajc gestami, aby ten j wyprbowa. Wdz uderzy kilkakrotnie w pie, obejrza siekier, pomaca ostrze. Z kolei Oggo wzi n i jednym ruchem uci lecemu ptakowi gow. Potem wskaza na siekiery, noe i kobiety. Gestami objani ca istot wymiany. Wdz kiwn wyraajc zgod. Transakcja bya zawarta. Oggo skin na kobiety, aby poszy za nim. Ruszyy bez oporu. Wprawdzie pozostae zaczy zawodzi, ale uciszy je okrzyk wodza. A Oggo z kobietami wszed w zarola, gdzie doczyli do nich Yooni i Akk. Stanowisko zostao zlikwidowane. Zebrany materia powinien nam wystarczy. Naleao przeprowadzi porwnania z wynikami pozostaych grup. Mielimy te troch kopotu z dzikimi kobietami. Byy mocno

przeraone lotem i trzeba je byo pilnowa, aby nie wyskoczyy ze stratoplanu. *** Nie wszystkim udao si podgldanie. Ayoob lea ze zamanym obojczykiem. Prba bezporedniego kontaktu nie wypalia. Musieli uy broni. Czarnowosi, jak nazywano mieszkacw jaski, byli zoliwym i bardzo agresywnym plemieniem. Grupa Ayooba przywioza jednak dwie kobiety. A i grupa Hidda, obserwujc tubylcw na sawannie, wyniki miaa nieze. Przywieli trzy kobiety. Byy redniego wzrostu, o ciemnobrzowej, prawie czarnej skrze. Charakterystyczne byy ich podune twarze. Hiddo przeprowadzi badania genetyczne i anatomiczne wszystkich przywiezionych kobiet. Nie rniy si niczym od naszych. Ewentualne krzywki nie stwarzay problemu. Biologicznie byy ludmi. Z orzeczenia Hidda wynikao, e plemi Czarnowosych jest na najniszym poziomie rozwoju spord badanych grup. Proponowa, by zrezygnowa z kobiet tego plemienia. S bardzo pierwotni, agresywni, i nic nie wskazuje na to, aby plemi to mogo si rozwin motywowa swj wniosek. Zabierajca gos po nim Obba referowaa wyniki bada biologicznych: Badania wykazay, e w obserwowanych i przebadanych grupach yj istoty stojce na najwyszym stopniu rozwoju spord gatunkw wystpujcych na tej planecie. Istoty te rozwiny si ze wiata zwierzcego. Szacunkowo okoo dwustu tysicy lat temu. Czy mona ju ich nazwa ludmi? spytaem. Z biologicznego punktu widzenia z ca pewnoci. Anatomicznie i genetycznie nie ma midzy nimi a nami rnic! odpowiedziaa. Pozostanie nigdy nie wyjanion tajemnic, jak na dwu odlegych planetach powstay takie same istoty?! orzekem

zdumiony identycznoci tubylcw. Mnie to te zdumiewa przyzna Hiddo. Nie pojmuj, w jaki sposb przyroda na dwch odlegych planetach, w trakcie ewolucji, stworzya istoty identyczne. Ewolucja nie jest zdolna do powtarzania si. Nawet gdyby ycie na tej planecie miao rozpocz si drugi raz, nowo powstajce zwierzta i roliny nie przypominay obecnie istniejcych. Obecna posta wiata rolin i zwierzt jest wynikiem wielu czynnikw. Nie jestem w stanie tego poj. Mwic o dwch planetach mylae o Dogoni? spytaem. Nie. Wiemy przecie, e ycie zostao tam przywiezione przez Amm. Mylaem o planecie, z ktrej pochodzi Amma. Wanie. To samo i ja pomylaem. Wiele jest w tym wszystkim zagadek... Wrmy jednak do tematu. Musimy si na co zdecydowa, bo niestety, nie moemy traktowa tubylcw jako rwnorzdnych partnerw. Przyczyny znacie. Pozostaje realizacja pierwszego wariantu planu, ale z poprawk. Rezygnujemy z porywania kobiet, moemy naby je drog wymiany. *** Nastpnego dnia odbyo si zebranie caej naszej spoecznoci. O swej przyszoci mielimy zdecydowa wsplnie. Przyjaciele! zaczem swoj przemow. Wiecie ju, e nasza interpretacja i wnioski, ktre wycignlimy z mitu Wielkiej Tajemnicy, byy bdne. Spodziewalimy si zasta na tej planecie wysoko rozwinit cywilizacj techniczn. Niestety, nie ma tu jej. Trudno! Ale dostalimy w darze bogat we wszystko, co ludziom potrzebne do ycia, planet. Bierzemy j w posiadanie. Mamy do tego prawo i obowizek. Przyjdzie czas, e przepyniemy jej morza, zdobdziemy jej gry, oswoimy jej zwierzta, poznamy j i zrozumiemy. Musimy jednak zdecydowa, do czego dymy. Czy bdziemy y na tej planecie jako obca, wyizolowana grupa, czy te

stworzymy na niej cywilizacj. Pierwszy wariant pozornie nie wymaga od nas adnych ofiar. Zbudowalimy wygodne osiedle, moemy w nim y spokojnie i w dostatku. Istnieje jednak niebezpieczestwo, e ten spokj i dobrobyt, la monotonia istnienia nas zniszczy. Czowiek nie yje wycznie mioci i rdlan wod. Pikno tej planety i leniwa bezczynno nie wypeni nam ycia. Jeli zaniechamy pracy i wysiku, zniknie nasza osobowo. Wszyscy wiemy, e przeznaczeniem czowieka jest praca i cige denie do nowych celw przez pokonywanie trudnoci. Taka jest od praczasw psychika czowieka i dlatego sta si czowiekiem, w szerokim rozumieniu tego sowa. Gdy zabraknie mu bodcw, gdy jutro bdzie takie jak wczoraj, a przyszy rok taki jak ten, ktry min, zdegenerujemy si. Czowiek nie moe y i rozwija si bez perspektyw i pracy. Drugi wariant wymaga od nas wielu wyrzecze. Przede wszystkim wy maga pracy. Jest nas zbyt mao, by stworzy tu cywilizacj. Bdziemy da od naszych kobiet, aby rodziy dzieci, i to w maksymalnej iloci. Ale to nie wystarczy. Nasi biolodzy opracowali plan przypieszonego zaludnienia planety. Plan przewiduje skrzyowanie nas z tubylcami. Egzystuj oni na bardzo niskim szczeblu rozwoju, blisi s zwierzt ni ludzi. Moe za kilka tysicy lat osign poziom predysponujcy ich do partnerstwa. Nie moemy tak dugo czeka. Nasz plan przewiduje zakupienie drog wymiany tysica modych kobiet. Bdziemy je zapadnia nasieniem naszych mczyzn. Kada z nich, w kontrolowanym porodzie, urodzi dziesicioro dzieci. Tylko dziewczynki. A te, gdy dojrzej, bd rodzi dalsze pokolenia. Realizacja tego projektu wymaga duego nakadu pracy. Kobiety i ich potomstwo musimy wyywi, ubra, zapewni im opiek lekarsk i siedzi by. Nauczy elementarnych zasad higieny i opieki nad dziemi. Wszystko to nie bdzie proste i atwe, spotkamy si z wieloma problemami, ktre musimy rozwiza Ale w moim przekonaniu jest to jedyna droga prowadzca do susznego celu. Wtedy wsta Olookun.

Mam zastrzeenia powiedzia. Twoja idea sprowadza si do jak najszybszego zaludnienia planety i stworzenia za wszelk cen cywilizacji. Nie chcesz czeka, zda si na naturalne prawa rozwoju i ewolucji. Twoje argumenty o cigym szukaniu nowych celw i pokonywaniu trudnoci, lece jakoby w ludzkiej naturze, nie s przekonywajce. Czowiek nie szuka trudnoci, one same wynikaj z naturalnych praw ewolucyjnego rozwoju. Byy, s i zawsze bd. Musz sign do analogii. Gdy na Dogo przylecia Amma z towarzyszami, byo ich rwnie niewielu. Moe nieco wicej ni nas. Trwao to dugo, ale Dogo zosta zaludniony, a co do cywilizacji, nie musz ci przypomina. Na Dogoni nie byo ludzi i nie mona byo przyspieszy zaludnienia. Skd wiesz, e amic naturalne prawa rozwoju, osigniesz w przyszoci to, co dzi zakadasz? Twoja wypowied jest pena rozumnych wtpliwoci przyznaem. Niestety, zapomniae o kilku historycznych faktach. Zapomniae, e przed przybyciem Ammy na Dogoni nie byo ycia. W przeciwiestwie do nas, Amma i jego towarzysze nie mieli innych moliwoci. Aby y, musieli posia tam ycie i czeka. Musieli rozmnaa wszystko: ludzi, zwierzta, roliny. Taka bya konieczno i innej drogi nie byo. Tu jest inaczej. Mamy wszystko niezbdne do ycia. Zapomniae i o tym, e grupa Ammy, liczebnie wiksza, nie zdoaa przekaza swym potomkom zdobyczy cywilizacji. Wiemy z historii, e nastpi cakowity upadek cywilizacji technicznej do poziomu zerowego, do rkodziea i konnych zaprzgw. A w sferze struktur do poziomu grup plemiennych. Oczywicie, e zgadzam si z tob, i drg rozwoju jest wiele. Ta, ktr proponuj, jest jedn w wielu moliwych. Pytasz, czy osigniemy w przyszoci to, co dzi zakadam? Nie wiem! dasz ode mnie odpowiedzi, ktrych nie znam. Tak ju jest i tak zawsze byo, e gdy pojawi si niewiadome, najpierw s pytania, a dopiero po wielu latach napywaj odpowiedzi... Teraz dokonajcie wyboru. Zarzdzam gosowanie. Kady z was moe odda jeden gos. Jeli napiszecie

na kartce cywilizacja, bdzie to znaczyo, e mamy realizowa projekt. Czysta kartka oznacza osiedlenie. Wybierajcie! W cigu godziny zakoczylimy gosowanie. Cywilizacja przesza zdecydowan wikszoci gosw. I taki by pierwszy dzie nowej cywilizacji.

5 Pospiesz si! poganiaem Papadukulosa, grzebicego si przy aparaturze. Dochodzi ju dziewita, nie rozpoczniemy punktualnie transmisji! Musz wszystko dokadnie sprawdzi odpar. Popiech jest wskazany tylko przy apaniu pche. Wystarczy, e co przegapi, i bdziemy mieli tu pogrzeb albo znajomego wariata. Sied cicho i nie poganiaj. Zdysz to wszystko przey! Jak si czujesz? spytaa Izabela. Niele. Duo lepiej ni pierwszym razem. Papadukulos nabra wprawy. Teraz wchodz w transmisj cakiem agodnie. W porzdku! Zaczynamy! krzykn Papadukulos, niewidoczny zza stou z aparatur. Uwaga! Wczam! Ostatni rzecz, ktr zanotowaa moja wiadomo, bya tarcza zegara wskazujcego dziewit pi. Dziewita pi, dziewita pi powtarzaem, gdy spyna na mnie noc. Pynem tunelem w kierunku wiata. wiato bio od olbrzymiej tarczy zegara wskazujcego godzin dziewit pi. Spoza tarczy dobiega mnie gos Gaaji i szczekanie psw... piochu! Wstawaj! Zobacz, jakie one s rozkoszne! Patrz! Ten czarny tucioch chce mnie ugry! Otworzyem oczy. Pod oknem sypialni Gaaja siedziaa na dywanie, otoczona kilkoma czarnymi, grubymi szczeniakami. Zabawa bya w punkcie kulminacyjnym, sdzc z radosnych piskw wydawanych przez obydwie uczestniczce w niej strony. Szczeniaki z furi atakoway Gaaj, szarpic jej koszulk z przezroczystej tkaniny, ktr si po to ubiera, aby nic nie zakrywaa. Gaaja przewracaa szczeniaki na grzbiety i szczypaa je po brzuszkach, co doprowadzao je do potwornej zoci. Byy jeszcze bardzo niezdarne i miay pewne trudnoci z wstawaniem na cztery apy, musiaa wic im pomaga w odzyskaniu prawidowej postawy. W refleksach promieni sonecznych Gaaja i szczenita tworzyli

harmoni pikna i modoci. Gaaja ma znowu dwadziecia lat. Przed kilkoma tygodniami zmienia ciao, roboczo nazwane nonikiem osobowoci. Ja zmieniem nonik przed dziesiciu laty. Mam teraz trzydzieci lat biologicznych, a moja osobowo sto czterdzieci lat. Ayoob ju dawno upora si z mzgiem i powikszy jego objto o owe niewykorzystane obszary. Moe teraz nam suy przez piset, a nawet szeset lat, bez obawy przecienia. Ustalilimy okres wymiany nonikw: dla mczyzn co szedziesit lat, dla kobiet co pidziesit. Nonik w chwili transformacji osobowoci ma dwadziecia lat biologicznych. Patrzyem z zachwytem na Gaaj z grup szczeniakw pod oknem. Rozbawiona Gaaja bya kwintesencj modoci i pikna. Jak to dobrze, e moemy znw by modzi. Ktra godzina? spytaem j. O! pioch si obudzi! krzykna. W kilku susach dopada do ka i cigna ze mnie przykrycie. Wstawaj! Ju po dziewitej! Dzi jest wielkie wito i bdzie bal, sztuczne ognie i uczta, a ja si tak wystroj, e wszystkie kobiety zzieleniej z zazdroci. Mczyni te bd zazdroci, ale tobie piochu, e masz tak pikn on! Szczeniaki zorientoway si w kocu, gdzie jest Gaaja i ruszyy caym stadem w kierunku ka. Gaaja skorzystaa z okazji i po chwili byem atakowany ze wszystkich stron. Ukszenia w ydki i palce ng mogem jeszcze wytrzyma, ale gdy szczeniaki zabray si do gryzienia mojego ucha, zerwaem si z ka i uciekem na taras. Zawsze sdziem, e czowiek jest mody przez wieo uczu, ale nie bya to prawda. Jest rwnie mody przez wieo ciaa, przez zakumulowan energi w nim zawart. Dwa czynniki id w parze: powaga wieku i brak sil. Osobowo Gaaji ma ju sto trzydzieci lat. I co z tego, skoro jej ciao ma dwadziecia. Zreszt ze mn te nie jest lepiej. ***

Staem na jednym z tarasw paacu. Od morza wia ciepy wiatr. Na niebie ani jednej chmury. Pode mn rozcigaa si panorama miasta. Mojego miasta. Stolicy przyszego imperium. Cae to miasto, wzr pikna i potgi, przez wieki bd naladowa ludy imperium Atlantu... Tak, Gaaja mwia prawd. Dzisiaj byo wito, wielkie wito. Przed stu laty wyldowalimy na tej planecie. Wszedem do olbrzymiej sali zapenionej ludmi, ubrany w uroczysty strj ragona. Zagrzmiay fanfary. Dwuszereg gwardzistw w zoconych zbrojach trzykrotnie uderzy oszczepami w tarcze. Zgromadzeni oddali mi cze. Skierowaem si do tronu. Za mn szli ludzie ochrony i czonkowie orszaku. Tron by arcydzieem. Cztery zote cielska ww tworzyy jego nogi i siedzenie. Nieco poniej stay dwa mniejsze, rwnie zote, trony. Byy to miejsca Gaaji i Ogga. Gaaja bya moj on i zastpc, Oggo dowdc oddziaw bezpieczestwa i przybocznej gwardii. Zasiadem na tronie. Dostojnicy ustawili si po obu jego stronach. Oggo stan obok swego miejsca. Czekalimy na Gaaj. Znw zagray fanfary, gwardzici zaomotali oszczepami w tarcze, a zadray okna. A rodkiem szpaleru gwardii, w orszaku paziw-dziewczt ubranych w krtkie biae tuniki, szo zotowose zjawisko Gaaja. Ubrana w strj prawie identyczny z tamtym, sprzed stu lat. Ten by jednak bogatszy. Diadem lni byskami brylantw. Pasek nie by ze skry, lecz misternie utkan ze zota plecionk, wysadzan szmaragdami. Rkoje i pochwa sztyletu mienia si od szlachetnych kamieni. W gwarnej przed chwil sali zalega cisza. Wszystkie oczy skieroway si na Gaaj. Mczyni wstrzymali oddech, aby nie sposzy tego zjawiska. Kiedy Gaaja zaja swoje miejsce, Oggo te usiad. Uroczysto moga si rozpocz. Daem znak, znw zagrzmiay fanfary. Na podium, ustawionym z prawej strony tronu, wszed Oyaa. Skoni si nam, zgromadzonym, i zacz w te sowa: Siostry i bracia Alianci, bo

nie mog ju powiedzie Dogoczycy. Z Dogonu przed stu laty przyleciao na t planet trzysta osb, dzi jest nas kilka milionw. Przez ubiege sto lat zbudowalimy potne pastwo. Wtedy, gdy tu przybylimy, mielimy do wyboru: sta si wyizolowanym spoeczestwem, zasklepionym i yjcym bez jutra, lub stworzy now cywilizacj. Wybralimy prac, bo takie jest jedyne i suszne przeznaczenie czowieka. Nie zmarnowalimy tych lat. Stworzylimy baz, z ktrej wyruszamy na kontynenty tej planety, aby nie ludziom tam yjcym wiato cywilizacji. Nie istnieje wrd nas opozycja. Nie ma przeciwnikw myli cywilizacyjnej, ale jest grupa osb zarzucajca nam, e cywilizacja, jak obdarzamy ludy tej planety, to kamufla. Nie mog pogodzi si z tym, e reprezentujc wysok cywilizacj techniczn opart na energii jdrowej, elektrycznoci, cybernetyce, elektronice i skomplikowanej technologii obdarowujemy t planet cywilizacj z dogoskiego redniowiecza. Twierdz, e miasta, witynie, statki, transport, wszystkie dziedziny ycia i techniki, wszystko, co ludom tej planety chcemy przekaza, jest oszustwem. Apeluj do tych osb, aby si zastanowiy i przeanalizoway swoje pogldy. My rozumiemy, e to, co dajemy, nie jest tym, co moemy da. Postpujemy tak z pen odpowiedzialnoci. Naley zda sobie spraw z tego, e ludzie, ktrym niesiemy cywilizacj, yj na bardzo niskim poziomie. Nie znaj oni pisma ani metalu, rolnictwa, hodowli... S to przewanie dzikie hordy koczujcych myliwych i zbieraczy, dla ktrych podstawowym surowcem do wytwarzania narzdzi jest kamie. W jaki sposb pord tych ludzi zaszczepi cywilizacj techniczn? Jak ich przenie z ery kamienia upanego do ery atomowej? Moe nasi oponenci podpowiedz nam, jak tych ludzi mamy nauczy techniki jdrowej, chemii, elektroniki i caej skomplikowanej technologii. Chtnie z porad skorzystamy. Uwaany jednak, e proces cywilizowania musi przebiega etapami. Dlatego zeszlimy do poziomu redniowiecza. I w dalszym cigu utrzymamy dwa poziomy cywilizacji, dla nich i dla nas. Poziom redniowiecza

bdzie dla nich i tak bardzo wysokim progiem, na ktry wielu nie bdzie si w stanie wspi, nawet przy naszej pomocy. Moliwoci przyswajania i asymilacji ludzkiej s ograniczone. Popiech moe tylko zaszkodzi. Cywilizacj naley dawkowa. Ju dzisiaj zwracam si do tych, ktrzy wkrtce poprowadz misje cywilizacyjne do krajw: Affri, Kel-Ttu, Hinndusz, Aamu, Puunti Tartessos. Pamitajcie, e wasze sowa musz zawsze wyraa prawd. Bo sowa s trwalsze od granitu, yj duej ni pastwa, narody, stulecia. Pamitajcie, e wasz podstawow broni, jako nauczycieli cywilizacji, nie jest sia zbrojna. Broni moecie uy tylko i wycznie we wasnej obronie. Wasz broni jest sia przekonywania, handel i osignicia cywilizacji, ktre tym ludom przekaecie. Wszystko przemija, bo czas jest po nad wszystkim. My te przeminiemy. Niech wrd tych ludw pozostanie wspomnienie o nas, e wtedy gdy bylimy, nie byo strachu i zawici. Nikt nie wspzawodniczy o wadz i bogactwo. Nie napada na ssiada i nie przelewa jego krwi. Nie brakowao ywnoci i odziey, a jej zdobycie nie wymagao cikiego trudu. Chciabym, aby ci, ktrzy przyjd po nas i od grzebi ruiny naszych miast, pomyleli o nas, o przemijajcym czasie. Za dumali si nad nietrwaoci dzie czowieka i aby pomyleli: za ich czasw nie byo strachu i przemocy, sowo czowiek brzmiao godnie... Oyaa skoczy. Bya to pikna i mdra przemowa. Przeszlimy na taras. W dole byszczao kolorowo iluminowane miasto. Ulicami przecigay korowody z pochodniami, na placach gray orkiestry. Obywatele Atlantu celebrowali swoje wito, bawic si i ucztujc. Daem znak, aby rozpoczto pokaz. Hukno ze wszystkich stron. Nad miastem pkay rakiety, iskrzc wszystkimi kolorami tczy. Jedne spaday kaskadami, inne zmieniay si w wirujce ogniste koa. Niektre zawisy na spadochronach, tworzc iskrzce brylantowe stosy. Rakiet wci przybywao. Niebo nad miastem zrobio si nierealnie kolorowe. Patrzylimy urzeczeni, gdy nagle hukna jaka wiksza bateria, a po chwili na niebie za pon purpur napis: 100 LAT

ATLANTU. Gaaja przytulia si do mnie. Upyna chwila, nim pord huku pkajcych rakiet zrozumiaem, co mwi. Pomyl, ile razy tam w kosmosie ogarniao nas zwtpienie, jak blisko bylimy rozpaczy i zaamania... Ja zawsze wierzyam w ciebie. Ty bye nasz podpor i nadziej. Dzikuj za wszystko, co mnie otacza. Dzikuj ci za ten wiat, za moj modo, za szczcie! Kochana Gaaja. Przytuliem j mocniej. Ja te byem szczliwy. Przeceniasz moje zasugi odparem. To, co nas otacza, miasto, pastwo, nasza modo, dobrobyt, w ktrym yjemy, nie s wy cznie moj zasug. Jest to suma pracy i inicjatywy nas wszystkich. Kady z nas da z siebie wszystko, na co byo go sta. Ja byem tylko koordynatorem. Nie! Nie zgadzam si! Ty bye mzgiem, inicjatorem. Bez ciebie zginlibymy ju na Dogoni. Odires kazaby nas wystrzela jak kaczki. To, e yjemy, to wszystko, co nas otacza, jest wycznie twoj zasug. I nie usiuj mnie przekonywa, e byo inaczej! Jestem twoj niewolnic, panie mj i wadco, i pozostan ni a do koca dni moich, a najwikszym moim marzeniem jest przey ycie przy tobie owiadczya patrzc mi w oczy. Pokaz si skoczy. Oggo podszed do nas i dwornie si skoni. Prosimy na uczt oznajmi. Poddani Waszych Wysokoci ju si niecierpliwi. Sycha a tutaj, jak niektrym w brzuchach burczy z godu. Chodcie, bo bdzie kopot, jeli ktry z nich zasabnie. Przyznaj si, e twj brzuch najgoniej jczy artowaa Gaaja. Znam twj apetyt, a i od innych syszaam co nieco. Co syszaa? zainteresowa si Oggo. Na pewno jakie niewybredne plotki. Przeciwnie, same ciekawostki... Na samo ich wspomnienie zamiaa si perlistym miechem. artujc z Ogga weszlimy do sali, gdzie zastawiono stoy do

uczty. Sala bya najwiksza w paacu. Stoy ustawiono w podkow. Zasiado przy nich trzysta osb. Czekano na ragona. Podeszlimy do naszych miejsc. Usiadem, majc Gaaj po prawej, a Ogga po lewej stronie. Biesiadnicy zajli swoje miejsca. Z gry dobiegay przytumione dwiki muzyki. Kucharze stanli na wysokoci zadania, stoy uginay si pod ciarem przernych potraw. Byy to szczyty kulinarnego kunsztu, smakowite i wizualne. Miaem wznie toast. Wstaem trzymajc w rku krysztaowy puchar. Gwar ucich. Drodzy przyjaciele! zaczem. Czego mog wam i sobie yczy po upywie stu lat od dnia wyldowania? Myl, e najstosowniejszym yczeniem bdzie, abymy w tym gronie spotkali si za nastpne sto lat. Wypijmy za cztery filary ycia: za modo, mio, rozum i prac! Bez nich ycie byoby szare i smutne. Wypijmy za dobry dzie dzisiejszy i jeszcze lepsze jutro. Wypijmy za Atlant! Spenili toast, zabrzczay sztuce. Biesiadnicy zaatakowali pmiski. Byli ju godni, tote w skupieniu zajli si jedzeniem. W miar zaspakajanie godu zaczto nawizywa rozmowy. Ja zagadnem Ogga, byem ciekaw jego myliwskich opowieci. W ostatnim czasie duo polowa, i to na rnych kontynentach. Syszaem, e wkrtce wybierasz si na nowe polowanie? Tak. Wybieram si z przyjacimi do kraju Aamu. I na co bdziecie tam polowa? Tym razem na tygrysa. Dlaczego akurat na tygrysa? Z dwch powodw. Po pierwsze obiecaem pewnej miej blondynce tygrysie szable do naszyjnika. Po drugie, tygrys jest godnym przeciwnikiem. Polujesz na niego, a on na ciebie. Ja nie lubi bawi si w rzenika. Jaka to przyjemno strzela do zwierzyny, ktra przed tob ucieka? Lubi hazard, emocje, zasad rwnych szans. Tygrys jest urodzonym morderc. Ma wyostrzone zmysy, instynkt agresji, cudown sprawno mini, szybko dziaania. Ja mu przeciwstawiam rozum i bro czowieka. On jest

w swoim rodowisku, o ktrym wie wszystko. Ja jestem tam intruzem. Szans s rwne, moe nawet z lekk przewag dla niego. A jak wyglda taki tygrys? Wielki prgowany kot, z zakrzywionymi szablasto grnymi kami, wystajcymi z paszczy, i cakowitym zanikiem kw dolnych. Std nazwa szablastozbny. Poluje na mastodonty, konie, jelenie. Mniejsze sztuki owi w ostatecznoci. Nie lubi zajmowa si drobiazgiem. Uwaaj na siebie! Nie ryzykuj! Byoby mi ciebie brak. Kady moe spotka swojego tygrysa, ktry bdzie od niego lepszy... upomniaem goOggo zamyli si, twarz mu staa, oczy patrzyy w daleki nie istniejcy punkt, ale trwao to tylko chwil. Teoretycznie rzecz biorc, masz racj odpar. Ale c jest warte ycie bez ryzyka? Ryzykowalimy obydwaj nie jeden raz. Ryzyko jest potrzebne w yciu jak sl do potrawy, aby ycie miao smak i sens. Nieraz naley sprawdzi siebie. Moe to atawizm, ale bywao, e gdy wyszedem cao ze miertelnej gry, gdy czuem wdrujcy mi jeszcze po grzbiecie dreszcz emocji, chciao mi si zabbni piciami w pier i wyda zwyciski okrzyk samca. W kocu i tak umrzemy, pomimo Niemiertelnoci, to tylko kwestia czasu. Zmczy si nasza osobowo i sami powiemy: wystarczy. Dziki tobie osignem i przeyem w yciu duo. Starczyoby na kilka yciorysw. Nie miaem nigdy predyspozycji przewodzenia i nigdy ci tego nie zazdrociem. Ale jest co, czego ci zazdroszcz... Naprawd? Jeli nie zazdrocisz mi wadzy, to wybacz, ale nie rozumiem. Spojrza na mnie z kpiarskim umiechem. Podnis puchar i wznis toast: Wypijmy za wierno i mio! Za wierno graniczc z absurdem i mio, ktra jest samozatraceniem! Wypilimy. Na jego twarzy nie byo umiechu. Chodzi o Gaaj? rzuciem. Tak. Ale nie zrozum mnie dosownie. Nie jej osoba. Ona jako

wzr, przypadek. Czy to ci omino? zdziwiem si. Nigdy nie sdziem, e ta sfera uczu jest dla niego tak wana. Mia opini kobieciarza. To nie tak. Nie omina mnie mio kobiety. Kobiet miaem duo, moe za duo. To tsknota do ideau, do mioci jedynej. To kwestia wiary, e si jest kochanym dla samego siebie, takim jakim si jest, a nie za to, czym si jest... To pewno, e jest to uczucie na cae ycie, cakowite oddanie, bez reszty i bez rachunku. Oggo, nie poznaj ci! Rozmow przerwaa Gaaja, cignc mnie za rkaw. Zatacz ze mn! Posuchaj, jak piknie graj. Ruszyem za ni do sali balowej, gdzie taczyo kilkadziesit par. Nigdy nie byem dobrym tancerzem, ale potrafiem pozorowa taniec. Najwaniejsze jest, aby nie depta mi po palcach pouczaa mnie zawsze Gaaja. Jestem ragonem, a nie tancerk. Gdy wok mnie wirujesz, jest to ju dowodem aski dla twojej dziewczyny. Inne mog tylko podziwia i zazdroci... Po takiej proklamacji budzia si moja ambicja i robiem, co mogem, aby wypa jak najlepiej. Lubiem utwory rytmiczne i niezbyt szybkie. Dyrygent orkiestry zna moje upodobania i stara si mi dogodzi. Taczylimy, jeden po drugim, kilka tacw. Gaaja bya zachwycona, ja peen powicenia i samozaparcia. Oggo taczy z adn blondynk. Pewnie ta od tygrysich kw pomylaem, gdy koo nas wirowali. Puciem do niego oko. Oggo mnie dzisiaj zadziwi. Byem przekonany, e go znam. Pomylaem, e jest to sygna ostrzegawczy. Czy nie za bardzo wierz w swj autorytet? Musz o tym pomyle, aby nie skoczyo si jak na Dogoni. Teraz, gdy ju obrolimy w pirka, mog si zacz tarcia. Moe nawet walka o wadz. S ju tacy, ktrym nie odpowiada mj plan cywilizacji. Gaaji zrobio si gorco. Wyszlimy na taras, z dou dobiegay dwiki muzyki i gwar zabawy. Spojrzaem na usiane gwiazdami

niebo. Na poudniowym skonie byszcza Syriusz. Nasza mnie fala wspomnie... Byo to szedziesit lat temu. Noc bya pogodna. Nie spaem. Tu przed pnoc, roztrcajc wartownikw, wdar si do mojego gabinetu Wottan. O co chodzi, Wottanie? spytaem astronoma. Dogo ginie! krzykn wtedy Wottan. Chod na taras. Chodcie wszyscy! Ruszylimy za nim. Tam, gdzie zwykle odnajdywalimy Syriusza, wiecia jaskrawym, zimnym blaskiem nowa gwiazda. Dokonao si! Soce Dogonu stao si supernow. Dogo zgin. Nie ma ju ycia na Dogoni usyszaem obok siebie gos Wottana. Zginli dziewi lat temu. Stalimy zwart grup, wpatrzeni w gorejc gwiazd. Dla wikszoci Dogo by ojczyzn ich rodzicw, znan z historii i przekazw rodzinnych. Dla nielicznych by czci ycia. By planet ich dziecistwa, modoci, wspomnie. Pozostawili tam rodziny, przyjaci, bliskich. Z wielu oczu popyny zy; za tym, co umaro dla nich przed laty, za tym, co fizycznie zgino dziewi lat temu. Nie wiem, czy pakali nad losem Dogonu, czy opakiwali swoje wspomnienia? By moe jestemy ju ostatnimi ludmi w kosmosie? Ostatnim zwizkiem materii, ktry ma wiadomo istnienia. Moe poza t planet nigdzie nie padn sowa: Myl, wic jestem. Stalimy w skupieniu, wpatrzeni w gorejc gwiazd, morderc szeciu miliardw ludzkich istnie. A ona pona zimnym, dalekim blaskiem, ktrego bya czci i skadnikiem, nieczua, obca. Czym jestemy, my ludzie? mylaem. Co robimy w tym zimnym, bezwzgldnym kosmosie? Czybymy byli pomyk natury, przypadkiem bez precedensu? A moe jestemy jednym z ogniw acucha kolejnych przemian? Moe czowiek, ta gar materii obdarzona wiadomoci, jest jdrem zagadki bytu? Moe w ktrym ze swych wciele bdzie mia moc i wiedz tworzenia

wiatw? Z zakamarkw pamici spyno wspomnienie rozmowy sprzed lat: Ojcze, czy Amma nie by bogiem? Synu, bogw stworzyli ludzie. Czowiek stworzy wok siebie wszystko, nawet samego siebie... Wspomnienia przerwaa mi Gaaja. O czym mylisz? zapytaa i zaraz, jakby istniaa midzy nami telepatyczna wi, dodaa: Nie moge im pomc. Oni ci nie chcieli! Mylisz si, Gaaju. Oszukano cay nard. Tacy jak Nuuza, Geebo, Odires, mdrcy i demagodzy, znajdujcy si poniej granicy tpoty, a powyej granicy starczego uwidu, wmwili narodowi, e ograniczam jego wolno. Wiesz, jak jest z wolnoci. Zawsze mona dowie, e jej nie ma. Bo samo ycie i okolicznoci stwarzaj sytuacje dajce si podcign pod ograniczenie wolnoci. Ale zostawmy ju wspomnienia. Wracajmy do stou. Chc jeszcze porozmawia z Oggiem, ktry jutro wyjeda na polowanie... Lubiem rozmawia z Oggiem. Ceniem jego zdanie. Cechowao go ironiczne poczucie humoru i pewne okruciestwo w operowaniu argumentami. Zastaem go zamylonego nad pucharem. O czym tak dumasz, przyjacielu? spytaem. Czy ta blondynka jest a tak niedostpna? Rozmylaem o samotnoci. I c wymylie? e jest przyjemnoci dla tych, ktrzy jej pragn, i nieszczciem dla tych, ktrzy s do niej zmuszeni. A do ktrych siebie zaliczasz? Do obu przypadkw. Wybraem taki sposb ycia, w ktrym wiele zyskuje ale i wiele trac. Mam nad wieloma przewag, ktr daje samotno, ale jestem od wielu uboszy o sporo przey. Myl, e nie ma sensu licytowa, co jest waniejsze. Naley raczej pyta, co dla kogo jest wane.

Mwic, e jeste uboszy o sporo przey, co masz konkretnie na myli? Rodzin, potomstwo. W kocu nawet Niemiertelni musz si rozmnaa. Choby w minimalnym stopniu, aby utrzyma zudzenie, e wci jeszcze yj. Pomylaem, e ja i Gaaja, jak dotd nie mamy dzieci. Zmieniem temat: Powiedz mi lepiej, jaki wedug ciebie powinien by wadca? To proste pytanie. Aby dogodzi swym poddanym, wadca musi by mdry. Ale eby poddani jemu dogadzali, wadca powinien by silny. Poza tym wadca nie powinien dopuci, aby w jego otoczeniu znaleli si ludzie bardziej przebiegli od niego. Wadca musi by pierwszym: u kobiet i w polityce. Twardy jest twj program, przyjacielu! ycie i wadza nale do twardych! odpar.

6 Byo to tu przed witem. Obudziy mnie podniesione gosy pod drzwiami mojej sypialni. Poznaem gos Ogga. Niemoliwe, pomylaem. On jest przecie na polowaniu. Wstaem z ka i podszedem do drzwi. Jednak by to gos Ogga. Wpucie mnie, zakute by! Mam wan wiadomo dla ragona! Tak energicznie przekonywa gwardzistw strzegcych wejcia do sypialni. A my mamy rozkaz nie wpuszcza nikogo! Sam go wydae! upiera si oficer gwardzistw. Wydaem, a teraz odwouj! Wpuszczajcie! Nie ma mowy! Ten rozkaz moe odwoa tylko ragon! Odejd std, bo uyjemy siy! grozi oficer. Otworzyem drzwi. Zaskoczeni dyskutanci znieruchomieli. Wyszedem szybko z sypialni. Baem si, e obudz Gaaj. Mwcie ciszej! upomniaem ich. Oggo, chod do gabinetu! W gabinecie zapaliem wiato i nalaem wina. Kiedy podawaem mu puchar, zauwayem, e jest bardzo podekscytowany i zmczony. Oczy mia zaczerwienione, a rce mu dray. Siadaj, pij i mw! powiedziaem, zaniepokojony jego stanem. Napi si wina i przekn lin. Na zachodnim wybrzeu kraju Aamu, w grach, znalelimy ruiny staroytnego miasta! oznajmi. Zaskoczenie byo cakowite. Myli kbiy mi si pod czaszk. Takie pikne i mdre hipotezy mielimy dla tej planety. Jak bardzo odpowiadaa nam rola dobroczycw siejcych na tym globie ziarno cywilizacji. I ju po hipotezach. Powrt do stanu zerowego. I to w tempie byskawicznym. Jakie jest to miasto? Due, prawie jak nasza stolica. witynie, paace, twierdza,

wszystko wzniesione z kamiennych blokw. Jest take dzielnica mieszkalna zbudowaa z cegie. W pobliu wielkie jezioro, otoczone grami. Miasto te jest pooone w grach. Byskawicznie si zdecydowaem: Id si przespa! Wyruszymy po poudniu, zorganizuj ekip badawcz! Otworzyy si drzwi i pokazaa si w nich Gaaja. Zawahaa si, widzc Ogga, ale w kocu wesza. Czy si co stao? spytaa. Nic, Gaaju! rzuciem. Nic takiego, co by ci zmuszao do chodzenia nago. Miej lito nad biednymi gwardzistami. Mog dosta zeza lub wylewu krwi do mzgu, a nawet paraliu. Przecie jestem ubrana! Taak! Jeste ubrana! Rzecz w tym, e midzy twoim ubraniem a cakowitym rozebraniem nie widz istotnej rnicy! Zrobie si zazdrosny, a ja nie mam si czego wstydzi! Ale oczywicie! Tylko e masz swe wdziki tak wyeksponowane, e ze wzgldu na bezpieczestwo rodzaju mskiego naleaoby je nieco lepiej zakrywa! Phi! Stary zazdronik! Gaaju! Zmykaj std, i to szybko, bo zaraz nie pozostanie mi nic innego, jak da ci klapsa! Groba poskutkowaa. Gaaja bysna w drzwiach kuperkiem i ju jej nie byo. A Oggo mia si, ubawiony naszym dialogiem. Bardzo si rozpucia rzuciem usprawiedliwiajco. Nie przejmuj si tym. Jest pikna, moda i jest kobiet. Lubi budzi podanie w mczyznach. One maj to w podwiadomoci. Wie, e jest pod twoj opiek i nic nie ryzykuje. Spojrzenia mczyzn s dla nich sprawdzianem atrakcyjnoci, poprawiaj im samopoczucie. Nie zwracaj na to uwagi. Przejdzie jej. *** Stratoplan zatoczy nad miastem koo i wyldowa na

platformie z wielkich blokw andezytu. Bylimy w tajemniczym, staroytnym miecie, wrd niebotycznych turni, cztery tysice derw nad poziomem morza. Kiedy tu, na dachu kontynentu Aamu, ludzie zbudowali miasto. Jego gigantyczne zwaliska wznosiy si na tle panoramy pobliskich gr. Stalimy urzeczeni jego wielkoci. Wok wznosiy si monumentalne budowle, stworzone z wielkich kamiennych blokw. Nad budynkami growaa piramida ze citym wierzchokiem. Obok naszego wyldowa drugi stratoplan, ekipa bya w komplecie. Wszyscy w milczeniu patrzyli na ruiny. Bierzmy si do pracy! przerwaem cisz. Musimy dowiedzie si jak najwicej o tych, ktrzy tu yli. Pracujcie dwjkami, mog tu by dzikie zwierzta. Szczegln uwag zwracajcie na we. Oggo, ty idziesz ze mn! Ruszyem w kierunku prostoktnego nasypu, wyoonego kamiennymi pytami. Wznosia si na nim wielka witynia. Wspinalimy si do niej po stopniach z kamiennych blokw. Szeregi monolitycznych kolumn dwigay kamienny dach. Po dotarciu na wzgrze zbadalimy wntrze wityni. W samym rodku wielkiego prostokta sta bazaltowy posg wyobraajcy brodatego mczyzn, z twarz zwrcon w kierunku wschodzcego soca. Otaczay go mniejsze posgi, wykute z czerwonego piaskowca; stojc dookoa centralnego posgu tworzyy obrys placu. Byo ich czterdzieci osiem. Po czternacie w bocznych rzdach i po dziesi w pozostaych. Wyobraay dziwne twory, jakby postacie ludzi, ptakw i zwierzt. Przeszlimy przez wityni kierujc si do drugiego wyjcia. Bya to brama, cilej dua furta wycita z potnego andezytowego bloku. Zauwayem, e jej frontowa ciana jest pokryta paskorzeb. Porodku, nad wejciem, wyrzebiono centraln posta, ktra trzymaa w rkach dwa stylizowane bera, zakoczone gowami ptakw. Od jej gowy biegy promienie zakoczone gwkami zwierzt. Z obu stron centralnej postaci wykuto czterdzieci osiem postaci bocznych, ktre przyklkay na kolano przed ni. Poniej tej kompozycji przez ca szeroko

ciany bieg fryz, gdzie wyrzebiono jedenacie postaci identycznych z postaci centraln. Kada z nich bya otoczona dwudziestoma czterema promieniami. Ciekawe, co ta rzeba wyobraa? odezwa si Oggo. Pewnie ich bogw odparem, wpatrzony ju w nastpn budowl. Bya to twierdza zbudowana z potnych blokw, w ksztacie szesnastokta. Bazaltowe bloki byy gadko obrobione i dokadnie dopasowane. Ruszylimy dalej. Miasto wznosio si tarasami. Przed nami stay masywy gmachw, posgi, kolumny, schody. Kiedy zostao nawiedzone przez potne trzsienie. Wikszo budynkw bya uszkodzona. Wok leay strzaskane kolumny, posgi, fragmenty murw. Natknlimy si te na dziwny budynek: gmach o dziesiciu cianach, w kadej z nich znajdowaa si brama. By rwnie zniszczony, ale wiksza jego cz ocalaa. Weszlimy przez jedn z bram. Wewntrz zobaczylimy kolumnad zbudowan na obwodzie koa. Podpieraa kopulasty strop. Pomidzy kolumnami stay olbrzymie kamienne posgi przedstawiajce ludzi. Porodku wznosi si okrgy otarz wykonany z czerwonego andezytu. Stay na nim, zwrcone do siebie plecami, posgi czterech nagich kobiet. Ich rce wzniesione nad gowami podtrzymyway zot kul. Byo na niej co wyryte. Podszedem bliej do otarza. Na kuli by wyryty symbol soca godo Dogonu. Z wraenia krzyknem do Ogga: Zobacz, co tam jest wyryte! Ja chyba wariuj! Uspokj si! odpar Oggo. Ju to zauwayem. Na kadym posgu s wyryte znaki, na jednych krzye, na innych symbol soca. Wyryte s te na kolumnach. Twierdz, e tym razem jestemy w domu. Jeli si myl, to zjem swoje buty! Wyszlimy na zewntrz, aby obejrze konstrukcj wityni. Bya zbudowana z blokw piaskowca, dla wzmocnienia spinanych ankrami. Usiadem na przewrconej kolumnie, patrzyem na to miasto

i mylaem. Kto i kiedy zbudowa takie gmachy i witynie? Nie mogo tego ogromu stworzy jedno pokolenie. Zapewne roso trudem kilku, jeli nie kilkunastu pokole. Takie umiejtnoci jak architektura, budownictwo, rzeba, ludzie osigaj na wyszym stopniu rozwoju. Dochodzi si do nich dugo i mozolnie, przekazujc je z pokolenia na pokolenie, a w ktrym kolejnym kunszt dojrzeje, osigajc doskonao. Miasto budowali wybitni architekci, bo przezwyciajc due trudnoci potrafili wznie je na zboczach gr. W tych monumentalnych budowlach synteza sztuk plastycznych wicia swj tryumf. Architektura, rzeba, urbanistyka czyy si, tworzc doskona cao zharmonizowan z krajobrazem. Dziko i groza otaczajcych miasto szczytw miay niewtpliwie wpyw na budowniczych, pewnie dlatego surowe geometryczne formy byy gwn zasad powstaej tu architektury. Zblia si wieczr, namioty rozbilimy obok stratoplanw. Zasiedlimy przy wielkim ognisku do kolacji. Zmrok zapad szybko, cho nad szczytami gr byo jeszcze soce. W zapadajcym mroku gronie pitrzyy si mury miasta. Zbadajcie wszystko, co tylko mona odezwaem si rejestrujcie, opisujcie, mierzcie. To miasto moe wam odpowiedzie na wiele pyta. Przyl wam pomoc, jeli okae si was tu za mao, aby sprosta zadaniu. Przyl sprzt, ywno, skadane domki i stratoplany. Chc, bycie przeszukali ten kraj. Sdz, e znajdziecie tu co wicej. Miasto nie moe by odosobnione, gdzie w pobliu powinny by inne. Ja bd tu jeszcze przez kilka dni, ale potem musz wraca. Interesuje mnie kade odkrycie, kady liczcy si szczeg... Mino kilka dni, ekipa systematycznie penetrowaa miasto. Kad budowl poddawano szczegowym ogldzinom i rejestracji. Pitego dnia wybucha bomba. Buuto przeszukiwa teren przy wityni Dziesiciu Bram. Dochodzi ju do muru, gdy wykrywacz wyda ostry wist, odkrywajc metal. Sygnalizowane miejsce zaczynao si dwa kroki od muru wityni i tworzyo krg o rednicy trzech krokw.

Buuto przywoa nas przez fonom. W gruncie jest jaki metal o duej masie! zameldowa. Trzeba go odkopa! zdecydowaem. Wezwij robota. Przybyy robot wkopa si w grunt, odrzucajc gruz i ziemi. W kocu jego narzdzie zazgrzytao o metal. AERO! Poszerz wykop! nakaza mu Buuto. Robot posusznie poszerzy wykop. Bysna w nim srebrzysta pyta. A po kilku minutach zobaczylimy okrg tarcz, bya wykonana z nierdzewnej stali. Gdy robot zgarn z niej resztki gruzu, dostrzeglimy wyryty na niej napis. AERO! Podnie pyt komenderowa Buuto. Robot chwyci za krawd pyty i unis j stawiajc pionowo. Pod pyt byo wejcie do do gbokiego szybu. Szyb by okrgy jak studnia. Przy samym jego dnie, w cianie, znajdowaa si wska nisza. Buuto w tym czasie przyglda si napisowi. A kiedy odwrci si do nas, oczy mia jakie dziwne, zauwayem, e zblad. Co ci si stao! Jest ci niedobrze? spytaem. Ragonie, nie mog uwierzy! Chyba mi si co pomieszao! Na Boga, ten napis jest w starodogoskim! Spojrzaem na napis. Znaem te znaki! Sam nie potrafiem ich odczyta, ale kilkoro z naszej grupy, midzy innymi Gaaja, biegle czytali takie teksty. Opanuj si, Buuto, i przetumacz napis! powiedziaem, z trudem panujc nad sob. Buuto wyj notatnik, przepisa tekst, porwnywa, zastanawia si. Trwao to do dugo. Wreszcie owiadczy, e moe czyta. Czytaj wic! Przecie tylko na to czekamy. To napis nagrobny, bo w szybie jest grb. Ten napis brzmi: Tu spoczywa ciao wielkiego czowieka i obywatela, ktry przez cae swe ycie by opiekunem i obroc Wiecznego Miasta. Dziki jego pracy i powiceniu muzeum zyskao wiatow saw. Spenilimy twe ostatnie yczenie, Mistrzu Moone. Spoczywaj w ukochanym miecie. Uczniowie swemu Mistrzowi. Dnia 10 Seell, 4732 roku Drugiej Ziemskiej Cywilizacji.

Ogarno nas podniecenie, bylimy na progu rozwizania tajemnicy. Napis wyjania ju wiele, ale jeszcze nie wszystko. Przynie drabin, latarki, sprzt fotograficzny! krzyknem do Ogga. Wezwa robota i ruszy z nim do obozu. Syszaem, jak po drodze przynagla go do szybszego biegu woajc: AERO! Szybciej! Szybciej! W kocu wszystko znalazo si na miejscu i moglimy zej do szybu. Wnka bya przejciem do komory grobowca. Sarkofag sta w maej pieczarze, wykutej w skale. W ostrym wietle latarek byszcza czerni polerowanego bazaltu. Przecisnlimy si przez wnk do komory. Buuto zosta na grze. Na pokrywie sarkofagu zauwayem drugi napis. Buuto! zawoaem. Zejd tutaj! Znowu masz pole do dziaania, ale przetumacz napis moliwie szybko! My zrobimy w tym czasie kilka zdj. Odkryjemy sarkofag? spyta Oggo. Oczywicie! Moemy znale w nim wiele interesujcych rzeczy. Robot nie przejdzie przez szczelin, jest dla niego za ciasna. To niech j poszerzy! Powiedz mu, eby si do tego zabra. Oggo wyda robotowi polecenie poszerzenia wejcia do komory. Ten zastanawia si przez chwil, ale w kocu wysun wider i zacz dry ska. W maym pomieszczeniu grobowca haas drenia skay potgowa si jeszcze bardziej. A kurz utrudnia nam oddychanie. Wychodzimy na gr! zdecydowaem. Buuto, przepisz inskrypcj, przetumaczysz j na grze... Siedzielimy nad szybem i jedlimy posiek. W dole robot upa ska. Buuto tumaczy, co nie przeszkadzao mu je. Skoczy jednoczenie jedno i drugie. Kimkolwiek byby czowieku, ktry znajdziesz ten sarkofag, nie otwieraj jego pokrywy i nie zakcaj mi spokoju, nie ma ze mn bowiem srebra ani zota, nie ma nic cennego do zabrania prcz mnie, ktry tu le. Nie zdejmuj mojej pokrywy i nie

zakcaj mi spokoju, to bowiem jest obrzydliwoci dla natury. A jeli zakcisz mi spokj, nie bdziesz mia potomstwa w yciu pod socem, ani mieszkania ze zmarymi... Przykro mi, e narazimy si Mistrzowi Moone, bo sarkofag otworzymy. I nie uczynimy tego z niskich pobudek, ale dla poznania prawdy. Myl, e nam przebaczy... dodaem na usprawiedliwienie. Dopiero dwa roboty razem day rad zdj pyt sarkofagu, bya bardzo cika. Wewntrz leaa mumia mczyzny o dugich siwych wosach. Ubrana bya w czarn szat. Wyglda, jakby by zabalsamowany zauway Oggo ale myl, e jest to wpyw miejscowego klimatu. Cho moe si myl. Tak orzekem. Autorytatywnie wypowiedz si specjalici. Mistrz Moone odpowie nam na wiele pyta, cho nie yje. Dowiemy si, kiedy umar i jak dugo y, czym si odywia i na co chorowa. Jego szaty powiedz nam, z czego i jakim sposobem zostay wykonane. Czym byy barwione. Nawet jego sarkofag bdzie dla nas ciekawostk. Dowiemy si, jakimi narzdziami go wykonano. Obchodcie si z mistrzem bardzo ostronie, bo jest jedynym rdem informacji. *** Koo si zamkno. Bylimy na Ziemi, planecie swych przodkw. Nasi przodkowie yli na Ziemi w okresie Drugiej Cywilizacji. Z tego mona wycign logiczny wniosek, e przed nimi istniaa Pierwsza Cywilizacja. Czyli, e my tworzymy wanie Trzeci Cywilizacj. A e ycie jest skomplikowane, po kadym wyjanieniu nastpuj nowe pytania. Co si stao z naszymi poprzednikami? Jaki to kataklizm zmit ich z powierzchni tej planety? Dlaczego dotd nie znalelimy ladw ich cywilizacji? Przecie Wieczne Miasto nie byo dzieem tych z Drugiej. Byo zabytkiem muzealnym, ktrym opiekowa si Mistrz Moone, prawdopodobnie byo ono tworem Pierwszej

Cywilizacji. Przez kilka kolejnych miesicy prowadzilimy dalsze poszukiwania, ale nie byy one ju tak owocne. Badania zwok Mistrza Moone wykazay, e doy on dziewidziesiciu lat, zmar okoo dwudziestu dwu tysicy lat temu (z dokadnoci do stu lat). Przyczyn mierci bya staro i zakcenia w ukadzie krenia. By poddany kilku operacjom sztuczne arterie w obu nogach i zastawki w sercu. Nie by balsamowany. Materiay, z ktrych wykonano jego ubranie, byy utkane na mechanicznych krosnach i chemicznie barwione. By ubrany w syntetyki. Sanday wykonano ze skropodobnych syntetycznych materiaw. Poza tym okazao si, e nasi przodkowie znali inynieri genetyczn. Badajc zby Mistrza stwierdzono, e do wypenienia prchniczych ubytkw stosowano materia genetyczny, pobudzajcy komrki do wytworzenia czstek proteinowych dla emalii zbowej. Wszczepione w ubytki komrki wytwarzay krysztaki emalii. Jak wykazay badania mikroladw na sarkofagu Mistrza, zosta on wykonany narzdziami o napdzie elektrycznym, a napis na pycie pokrywie szybu wyryto za pomoc uku elektrycznego. Pyta okazaa si stopem stalowo-niklowym. Mistrz Moone zmar tysic lat po wyruszeniu Ammy na Dogo, czyli e Amma opuci Ziemi okoo 3700 roku Drugiej Ziemskiej Cywilizacji. Co si z nimi stao? Dlaczego po ich cywilizacji nie ma adnych ladw? zadaem to pytanie Naatowi. Zniszczy ich kataklizm odpar lakonicznie. Ca cywilizacj? Mamy na ten temat kilka zazbiajcych si i bardzo prawdopodobnych hipotez. Dlatego chciabym, eby zwoa zebranie naukowcw. Niech wypowiedz si na forum. Dobrze! Zajm si organizacj. Mam nadziej, e dyskusja poszerzy nasz wiedz i odpowie na szereg pyta. Oby tak byo! odpowiedziaem, egnajc Naata.

*** Nie byo jeszcze godziny dziesitej, gdy wraz z Gaaj zajlimy miejsca. Sala bya pena. Na jednej ze cian umieszczono wielki ekran. Zgoszono do dyskusji cztery hipotezy. Pierwsz mia referowa Buuto. Stan z lewej strony ekranu. Na ekranie ukaza si obraz przedstawiajcy w naturalnej wielkoci bram do wityni Czterdziestu Omiu Posgw z Wiecznego Miasta. Widzicie tu paskorzeb z Pierwszej Cywilizacji referowa Buuto zdobic bram wityni. Sdz, e ta paskorzeba jest wczesnym kalendarzem. Centralna posta przedstawia Soce i gwny miesic roku. Jedenacie postaci na dolnym fryzie przedstawia pozostae miesice roku. Kada jest otoczona dwudziestoma czterema promieniami. S to dni miesica. Czterdzieci osiem postaci bocznych z obu stron postaci centralnej to tygodnie. Czyli dwanacie miesicy po dwadziecia cztery dni daje dwiecie osiemdziesit osiem dni w roku. Poniewa czas obrotu Ziemi wok Soca nie mg ulec zmianie, wynika z tego, e peen obrt Ziemi wok swej osi wynosi wwczas trzydzieci penych i czterdzieci trzy setne obecnej godziny. Wychodzc z tych zaoe otrzymamy nastpujcy podzia roku: dwanacie miesicy po dwadziecia cztery dni, czterdzieci osiem tygodni po sze dni, doba miaa dwadziecia cztery godziny. Zastrzegam, e nie wspczesne. Wniosek: Ziemia w czasach budowniczych Wiecznego Miasta obracaa si wok swej osi duo wolniej ni obecnie. Rnica wynosi siedemdziesit siedem obrotw, czyli db, w cigu roku. Powstaje pytanie: Co spowodowao przyspieszenie wirowania Ziemi wok swej osi? Tym zakoczy swoje wywody, a wtedy obok ekranu stan Uppule. Na ekranie pokaza si obraz jeziora Wieczne Miasto zacz Uppule ley w grskiej kotlinie, w pobliu jeziora. Na zboczach gr otaczajcych jezioro zauwayem lady dawnego brzegu. Prosz spojrze na ekran,

lady s wyranie widoczne. Z ogldzin wynika, e jezioro w odlegych czasach zajmowao o wiele wiksz powierzchni ni obecnie. Gdy poczyem lini powietrzn obydwa jego brzegi na wysokoci dawnych ladw, stwierdziem, e paszczyzna powierzchni jeziora w dawnych czasach bya do paszczyzny obecnej pochylona. Z proporcji okreliem przebieg warstwie. Analiza ukadu tych warstwie wykazuje, e gry otaczajce Wieczne Miasto byy w przeszoci wysp. Poziom oceanu siga do wysokoci obecnego jeziora. Wniosek: jeeli Wieczne Miasto, lece cztery tysice derw nad obecnym poziomem oceanu, zostao zbudowane na wyspie, to znaczy, e cay kontynent z wyjtkiem szczytw gr, by dnem oceanu. Jedynie nieliczne szczyty byy wyspami. Na ekranie pokazaa si mapa kontynentu z zaznaczeniem hipotetycznych wysp, czyli miejsc pooonych powyej czterech tysicy derw nad poziomem oceanu. Ale stwierdzenie to nie wyczerpuje kwestii cign Uppule bo sam wniosek dotyczy rwnie pozostaych kontynentw. Wszystkie istniejce obecnie ldy Ziemi leay wwczas na dnie oceanu. Nad jego powierzchni wystaway jedynie pasma grskie, tworzc wyspy. Pytanie: Gdzie jest ld, na ktrym egzystoway poprzedzajce nas cywilizacje? Po nim gos zabra Errwa. Na ekranie pokazay si dwie pkule Ziemi. Widzicie tutaj ldy, morza i oceany Ziemi. Czy nie intryguje was, dlaczego na tej planecie jest tak mao ldu? Jest go zaledwie 29 procent oglnej powierzchni planety... Za punkt wyjciowy rozwaa przyjmuj hipotez Uppule, to znaczy, e w pewnym okresie wszystkie istniejce obecnie ldy byy zalane wod. Jak powszechnie wiadomo, ilo wody na Ziemi jest czynnikiem staym. Woda moe si przemieszcza, zmienia swj stan fizyczny, ale jej ilo jest niezmienna. Pytanie brzmi: Skd si wziy na Ziemi tak olbrzymie iloci wody, e zatopia ona wszystkie obecnie istniejce na Ziemi kontynenty? Te olbrzymie iloci wody nie miay skd si wzi. Po prostu wody

oceanu zostay wyparte i spitrzone. Przez co? Przez olbrzymi ld, ktry wwczas istnia na powierzchni Ziemi. Nie jestem w stanie powiedzie, czy by to jeden, czy kilka kontynentw, ale twierdz, e na tym ldzie istniay ludzkie cywilizacje. W ktrym momencie dziejw nastpi kataklizm. Ld, na ktrym yli nasi przodkowie, zapad si w gb planety. Wody oceanw spyny, wypeniajc puste miejsce. Ich poziom obniy si odsaniajc nowe ldy. I tu mamy nowe pytanie: Co spowodowao zapadnicie si ldu, na ktrym yli nasi poprzednicy? Kolejny Gos nalea do Wottana. Jest faktem powiedzia e Ziemia okoo 3700 roku Drugiej Cywilizacji nie miaa satelity. Istnieje na to niezbity dowd w postaci map Ammy, ktry nie zaznaczy na swych mapach satelity Ziemi. Nie mg zaznaczy, bo Ziemia go jeszcze wtedy nie miaa. Nie jestem w stanie okreli czasu pojawienia si satelity. Zamiarem moim jest odpowiedzie na pytania, ktre zadali moi poprzednicy. W trakcie rozwaa wyjani, w jaki sposb Ziemia zyskaa satelit i na skutek czego doszo do kataklizmu. Wedug moich wylicze obecny satelita Ziemi by samodzieln planet krc wok Soca, pomidzy orbitami trzeciej i czwartej planety ukadu. Nazwijmy go roboczo Planet X. Twierdz, e w dziejach Ziemi by taki dzie, w ktrym nastpiy trzy wydarzenia: zyskaa satelit, przyspieszya obroty wok swej osi i utracia rwnowag sejsmiczn. Jak mogo si to sta? Istnieje tylko jedno wyjanienie. Sprawcy naley szuka w kosmosie. Zakadam, e istnieje due ciao kosmiczne, nazwijmy je roboczo planet, ktrego orbita przecina orbit Ziemi. Owego krytycznego dnia lecca z bezkresnych przestrzeni kosmosu planeta napotkaa w pobliu swej orbity planet X i pocigna j za sob. Nastpnie, przecinajc orbit Ziemi, przeleciaa tak blisko niej, e Ziemia odczua to jako potne szarpnicie, ktre wprawdzie nie wyrwao jej z orbity bo na to sia przycigania planety bya zbyt saba ale spowodowao przyspieszenie jej wirowania wok wasnej osi i zakcenia

rwnowagi sejsmicznej. Skorupa Ziemi od strony przelatujcej planety zostaa gwatownie szarpnita. Byo to powodem ruchw sejsmicznych caego globu i zapadnicia si ldw. Planeta X, pocignita w kierunku Ziemi, dostaa si w obszar jej przycigania i stal si jej satelit. Kataklizm, jaki spowodowaa na Ziemi przelatujca planeta, by totalny. Ziemia trzsa si, w nieustajcym dreszczu sejsmicznych ruchw. By to koniec wszelkiego ycia. Niewiele istot ocalao z kataklizmu. A te ndzne resztki ludzi, zwierzt, owadw i rolin, ktre przetrway na wczesnych wyspach Ziemi, stay si przodkami tego bogatego wiata zwierzt i rolin, jaki istnieje obecnie. Czowiek wyszed z kataklizmu najbardziej poszkodowany. Utrzyma wprawdzie cigo gatunku, ale na jakim poziomie... Wottan skoczy mwi. O gos poprosi Taago. Hipoteza Wottana jest hipotez wizjonera. W adnym stopniu nie jest sprawdzalna i nie mona przyj jej za pewnik. Nauka nie lubi uoglnie. Czyli sdzisz, e jeli co nie jest udowodnione, to znaczy, e nie istnieje przerwa mu Orrun. Prawa kosmosu s poza nasz logik i nie dadz si kontrolowa matematycznie, bo zbyt mao o nich wiemy. Tylko czasem, na krtk chwil iluminacji, otwiera si przed kim droga do poznania ich tajemnic. Chcesz wic dowie, e odkrywca to ten, ktry pierwszy da przykad nielogicznego mylenia! upiera si Taago. Nie, ja chc dowie, e odkrywca to ten, ktry przeama si schematw! odpar Orrun. Wtedy, ku memu wielkiemu zdziwieniu, zobaczyem wstajc ze swego miejsca Gaaj. Mam zastrzeenia! powiedziaa bardzo gono. Nie zgadzam si z tez, e ludzie, ktrzy przeyli kataklizm, cofnli si do epoki kamienia upanego, jak to sugeruje Wottan. Nie jest moliwym, by zapomnieli mowy, poj, religii i tego wszystkiego, co byo ich materialnym i duchowym dorobkiem. Pomimo odcicia od zaplecza przekazaliby nastpnym pokoleniom przynajmniej cz kulturalnego dorobku.

Gdy Gaaja skoczya, podnis si Ayoob. Mnie rwnie, tak jak Gaaj, nie przekonuje twierdzenie, e tubylcy s spadkobiercami Drugiej Cywilizacji. Nie mona zakada rwnomiernego rozwoju wszystkich ludzi zamieszkujcych w czasie kataklizmu Ziemi. Na pewno istniay dzikie plemiona zamieszkuj te tereny nie objte cywilizacj. Zaoenie, e wszyscy mieszkacy Ziemi yli na tym samym poziomie, to nonsens. Logicznym jest, e w czasie kataklizmu oni, ci nieucywilizowani, mieli wiksze szans na przeycie, bo byli jeszcze dziemi natury. Sdz, e to z ich potomkami obecnie si spotykamy... *** Budziem si powoli, ociale. Przeciskaem si przez igielne ucho ze wiata iluzji do wiata realnego. Z Trzeciej do Czwartej Cywilizacji. Obok fotela czekaa ju z kaw Izabela. Wypiem j apczywie, ale nie poczuem si wzmocniony. Papadukulos odpi mnie od fotela i chcia mi pomc przy wstawaniu, kiedy zaskoczyem go pytaniem: Geniuszu! A nie masz ty przypadkiem kieliszka koniaku? Mam. Nawet ca butelk przyzna si bez oporu. Unoszc potem szklank napenion koniakiem wzniosem toast: Za wszystkie ludzkie cywilizacje z czwart wcznie!

7 Zebraem ich, aby udzieli ostatnich wskazwek i poegna. Sal wypeniali czonkowie szeciu misji, ktre nazajutrz odpyway do wyznaczonych im krajw. Stanem przed zgromadzonymi, a gdy gwar ucich, powiedziaem: Jestecie pierwszymi, ktrzy na kontynenty Ziemi ponios wiato cywilizacji. Pierwsi zaoycie w wyznaczonych wam krajach placwki, skd bdziecie prowadzi proces cywilizacji na podlegych wam obszarach. Od waszych zdolnoci i pomysowoci zalee bdzie szybko procesu asymilacji plemion myliwych i zbieraczy. Musicie dooy wszelkich stara, aby skoczya si dla nich epoka kamienia, aby od koczownictwa przechodzili do ycia osiadego, do rolnictwa i hodowli. A gdy stan si ju takim spoeczestwem, gdy wybuduj miasta i osiedla, popierajcie i rozwijajcie rzemioso i handel, aby zapewni ich rozkwit. By rzesza rzemielnikw i kupcw bya liczna. Nada to oywiony rozwj miastom i kontaktom midzy nimi. Uczcie budowy statkw morskich i nawigacji. Niech kupcy pyn do innych krain, niech wioz tam rodzime towary, a przywo wyroby obce. Niech kwitnie handel. Chc wam przypomnie, e misja cywilizacyjna jest naszym obowizkiem wobec Ziemi. Std si wywodzimy. Powrcilimy tu, aby dokona swego posannictwa. Osdcie sami, jak bardzo s zawie losy ludzkiego rodzaju... Misjonarze byli peni zapau. Oby wystarczyo im go na dugo, na bardzo dugo. Nastpnego ranka odpynli. Niektrzy z nich mieli przed sob dug drog. yczyem im pomylnych wiatrw i wytrwaoci. Niech los im sprzyja. Czekaa ich walka. Nie w sensie zbrojnego starcia, ale walka z niecierpliwoci czowieka i przeciwnociami ycia. *** Po powrocie do paacu wezwaem Zaago.

Dawno ci nie widziaem. Czyby mnie unika? odezwaem si do wchodzcego filozofa. Tak si zagbiasz w filozoficzne kontemplacje, e nie masz czasu odwiedzi przyjaci... dodaem ironicznie. Nie rozumiesz filozofii odpar Zaago. Ona nie jest obiektem kontemplacji, jej cel ley zawsze poza ni sam, a ona jest drog wiodc ku niemu. Moe nie rozumiem, ale mam kilka pyta, na ktre moesz mi odpowiedzie. Na pewno domylasz si, o co chodzi? Tak, ale nie wiem, czego ode mnie oczekujesz? Filozof nie jest baznem ani pochlebc. Filozof nie potrzebuje ask wadcw, oklaskw i aplauzu. Domylam si, e nie wychodzi ci teoria o dwutorowoci cywilizacji. Mnie to nie zaskakuje, bo przewidziaem zaamanie si tej antyfilozoficznej utopii, ktra miaa rozwiza wszystkie problemy socjalne i socjotechniczne. Przesadzasz! zaprotestowaem. Ta antyfilozoficzna utopia, jak j nazywasz, zaledwie raczkuje i nic nie zapowiada jej upadku. Nie jest zreszt, jak twierdzisz, utopi. Opracowalimy komputerowy, czynnociowo rwnowany model spoecznoci i jest on dla nas wzorcem dziaania. Oparlimy si na metodach matematycznych, fundamentalnych dla procesw spoecznych. Nie przecz, e procesy spoeczne mona uj w pewne reguy, ale nie s one trwae odrzek Zaago bo wszystkie zaoenia zmieniaj si po upywie czasu. System spoeczny ulega przeksztaceniom, ktrych powodem s z reguy warunki ekonomiczne. One z kolei pocigaj za sob zmiany polityczne i kulturalne. Twierdzisz, e kompleksowe oparcie si na modelu jest bdem? Tak. Uwaam, e naley modelowa kolejny etap cywilizacji, zgodnie ze zmieniajcymi si formacjami ekonomicznospoecznymi. W tych modelach powinien dominowa postp techniczny. Wy te uwzgldnilicie pewne zmiany, ale nie kada zmiana jest postpem. Postp wyraa si przede wszystkim w twrczej dziaalnoci ludzi, w doskonaleniu narzdzi produkcji

i charakterze stosunkw spoecznych. Rozumiem, e przewidujesz fiasko naszych poczyna? Na razie nie odczujecie komplikacji, ale w miar powikszania si pastwa wadza bdzie ulega koncentracji. Forma rzdw, jak zaoye, stanie si niedostateczna, bo na wielkich obszarach skuteczno informacji osiga si cznoci radiow, a nie posacami w prymitywnych statkach. Gdy wzronie populacja, interesy poddanych i wadzy stan si bardziej zoone i rozbiene. Atlant jest zbyt odlegy od innych ldw. Fakt, e rzd bdzie bardzo odlegy, wywrze wpyw na poszczeglne prowincje, a tym samym na ycie ich spoeczestw. Przy prymitywnym poziomie techniki wymiana towarw i informacji bdzie znikoma. Te czynniki doprowadz do separatyzmu, lokalnego patriotyzmu i tendencji autonomicznych. Twoje zaoenia obejmuj wspdziaanie i rwnomierny rozwj caego przyszego imperium, a nie niezaleny rozwj kilku prowincji. Nie przekonay mnie jego prognozy. Zrozumiaem, e Zaago nie popiera moich zaoe. A na prognozy jest za wczenie. Pomylaem, e gdyby nawet mia racj, to spjno imperium mona utrzyma si. Zaledwie Zaago zamkn za sob drzwi, do gabinetu wesza Gaaja. Wottan chce si z tob widzie zakomunikowaa mi od progu. Czy mwi, o co mu chodzi? Spad jaki ciekawy meteoryt, ktry zbadali z Ayoobem, i maj zaskakujce wnioski z bada. Jestem zmczony! Za duo pracuj! W tym pastwie nikt nie moe si beze mnie obej. Ten potrzebuje pomocy, tamten rady, w ma ciekawe wnioski, a jeszcze inny co odkry! Podesza i usiada na moich kolanach, oplatajc mi szyj rkami. Caowaa moje czoo, oczy, usta. Przytuliem j mocno. Ona jedna nigdy niczego nie chciaa. Wystarczy jej sam fakt, e bya przy mnie. Kiedy pracowaem, siadaa czsto w moim

pokoju, a zachowywaa si tak cicho, e zapominaem o jej obecnoci. Nieraz, gdy unosiem gow znad papierw, spotykaem jej oczy wpatrzone we mnie. I nie przeszkadzao mi to. Posyaem jej wtedy umiech, na ktry odpowiadaa umiechem. Czuem si nawet lepiej, kiedy bya obok. Mam pomys powiedziaa ucieknijmy na kilka dni. Znam ma bezludn wysepk. Zrobimy sobie chwil wypoczynku. Wyobra sobie zot, piaszczyst pla, skpan w promieniach soca, ciepe, szmaragdowe fale morza, w ktrym bdziemy pywa, dziewiczy las i kozy nie bojce si ludzi, bo nigdy ich nie widziay. No co? Dasz si namwi? Daem, potrzebowaem wypoczynku. *** May stratoplan wyldowa na zotej play. Wyskoczylimy na piasek. Tu naprawd byo piknie. Szybko do wody! krzykna Gaaja, w biegu zrzucajc ubranie. Pobiegem za ni. Brnlimy w gb morza po pycinie, trzymajc si za rce. Gdy poziom wody sign ramion Gaaji, zatrzymaem si. Tutaj moemy ju pyn, ale w kierunku ldu zaznaczyem. Dlaczego? Przecie dobrze pywamy. Gaaju, tu s drapiene ryby. Gdyby nas zaatakoway, bylibymy bezradni. Mogoby si to dla nas le skoczy. Popynlimy w kierunku wyspy. Kolejne dni pyny nam szybko, zbyt szybko. Kpiele morskie i soneczne, wycigi po play, arty z ciekawskimi, a nic nie bojcymi si kozami wypeniy nam czas. A gdy znuyy nas zabawy, mielimy jeszcze siebie. Byo nas tylko dwoje na tej wyspie, a Gaaja bya pikna... Ktrego dnia, gdy przytulia si do mnie, spytaem: Czy mog co dla ciebie zrobi, Gaaju?

Nie, mam wszystko i jestem szczliwa! Pomyl, moe jednak masz jakie niezaspokojone pragnienia? Zamkna oczy. Zauwayem, jak jej twarz oblewa rumieniec. No mw! Widz, e chcesz co powiedzie! Chc mie dziecko! wyrzucia z siebie jednym tchem. No tak, pomylaem. W kocu Gaaja jest kobiet. yjemy z sob ju tyle lat. Nigdy nie rozmawialimy o dziecku. No c, chyba nie powiesz, e nigdy nie zakadae takiej ewentualnoci przyznawaem si w duchu. Byoby przecie dziwne, e ona moe nie pragn kiedy dziecka... Bye po prostu egoistycznie zazdrosny. Nie chciae si dzieli z nikim, zdawae sobie spraw z tego, e jeste dla niej pierwszym i jedynym. Gdy pojawi si dziecko, to ju nie bdziesz ani pierwszym, ani jedynym. Ale to skrajny egoizm. Ona jest kobiet... Czy bardzo tego pragniesz, Gaaju? Bardzo, Nommo! Dobrze! Bdzie tak, jak chcesz obiecaem. Patrzyem na skraj horyzontu, za ktry wanie chowao si czerwone soce. Czyby bya to prognoza dla naszego uczucia? To zachodzce soce ma by symbolem zmierzchu tego, co nas jednoczy? Gaaja wyczua, co myl. Istniaa pomidzy nami jaka czno telepatyczna, ktra dawaa si odczu w wielu momentach naszego wsplnego ycia. Nie bdzie tak, jak mylisz zacza cichym gosem. On, bo zakadam, e bdzie to syn, nie stanie si nigdy pierwszym. Nigdy przed tob, mj mu i panie. Ty bdziesz dawc ycia, siewc, ja bd tylko gleb przyjmujc ziarno. To bdzie twj syn. Nastpne wcielenie twojego ja, tak jak ty jeste wcieleniem twojego ojca. Kiedy odejdziemy std, bo wszystko ma jakie granice. Wszystko, co dzisiaj tworzymy, robimy dla jutra. Czowiek nie yje czasem teraniejszym, yje przeszoci i przyszoci. Pomyl, za sob mamy trzy cywilizacje: dwie tu na ziemi i jedn na Dogoni. Przed sob mamy Trzeci Ziemsk Cywilizacj. T, ktr tworzymy. Ty jeste jej mzgiem

i motorem. Pracujesz i tworzysz dla jutra. Komu chcesz to jutro ofiarowa, jeli masz opory w powoaniu do ycia wasnego potomka? Czy zaoye, e to jutro, ktrego ziarno siejesz, nie bdzie godne twojego syna? Mylisz si, Gaaju! Nie rozpatrywaem tego a z takiej perspektywy. Wyszedem z ciasnych egoistycznych pobudek. Przekonaa mnie, e nie miaem racji. Twa mdro dorwnuje twej urodzie. On nigdy nie bdzie wielkim Nommo cigna swj wywd tym, ktry przyby z Dogonu i stworzy na Ziemi Trzeci Cywilizacj. Moe by w yciu wszystkim, ale nie bdzie Wielkim Siewc. On naley do przyszoci, a ty do przeszoci. Ja zawsze bd tylko twoja, bo naleaam, nale i bd nalee do ciebie! Przytuliem j, smakujc jej wargi w nienasyconym pocaunku, ktry po spenieniu nie dawa ukojenia, a jeszcze bardziej potgowa pragnienie. Bylimy sami na wyspie, na Ziemi, w kosmosie. Dwoje siewcw jutra... W suficie nieba byszczay gwiazdy nieczue, dalekie, obce, czy byo w nich zapisane nasze jutro? Musielimy wraca. Gowa Pastwa niewiele ma czasu dla siebie. Pakowaem nasze rzeczy, a Gaaja chciaa jeszcze popywa. Nie odchod daleko, bo za p godziny odlatujemy! przypomniaem jej. Pjd do zatoki, przy kocu play, tam jest gbiej odpowiedziaa. Wrzucaem pakunki do stratoplanu, gdy nagle odczuem narastajcy w podwiadomoci niepokj. Chwyciem miotacz i pobiegem w kierunku zatoki. To, co zobaczyem, na moment mnie sparaliowao. Przy kocu zatoki, tam gdzie czya si z morzem, Gaaja walczya o ycie. Pyna w spazmatycznym rytmie wyrzucanych ramion w kierunku cypla wrzynajcego si w morze. Za ni cia tafl wody petwa wielkiej drapienej ryby. Czas, w ktrym znalazem

si na kocu cypla, na pewno nalea do superrekordw w biegach. Gaaja miaa ju blisko do ldu, ale i ryba bya tu za ni. Na strza z miotacza daleko, ale musiaem zaryzykowa. Pooyem si i oparem rk na gazie, miaem je obydwie na linii strzau. Gdy petwa zbliya si do Gaaji, strzeliem. Zakotowao si w wodzie, znikna i Gaaja, i petwa. Woda zabarwia si krwi. Zaraz po tym wypyna Gaaja. Ruchy rk miaa sabe i nieskoordynowane. Znowu zanurzya si pod wod. Zrozumiaem, e tonie. Skoczyem i dopynem do niej w ostatniej chwili. Gdy signem nogami dna, wziem j na rce. Leaa mi na rkach blada, gowa zwisaa jej bezwadnie do tyu. Po wyjciu z wody zadraem... Miaa obgryzion praw nog poniej kolana. Kikut krwawi, wystawaa z niego biaa ko golenia. Opamitaem si, nie czas by na rozpaczanie naleao walczy o jej ycie. Pooyem j na piasku i zaoyem opask uciskow powyej kolana. Potem wziem j na rce i pobiegem do stratoplanu. Koysanie j otrzewio, bo gdy dobiegem do maszyny, umiechna si sabo i szepna: Jednak yj! Nic nie mw, napij si wina, to ci wzmocni! Poo ci w stratoplanie i lecimy! Owinem jej nog przecieradem, nie znalazem nic lepszego pod rk. Na szczcie nie bylimy zbyt daleko od Atlantu godzina lotu. Gdy byem ju w powietrzu, nawizaem czno. Centrala! Sucham! zgosi si Atlant. Mwi Nommo. Gaaja miaa wypadek. Potrzebna natychmiastowa pomoc chirurgiczna! Czeka na lotnisku! Lduj za godzin! Bya nieprzytomna, gdy kadem j na noszach. Hiddo zrobi jej zastrzyk wzmacniajcy. Wskoczyem za ni do szpitalnego wozu.

Po kilku minutach bylimy w szpitalu. Od razu wzili j na sal operacyjn. Czekaem w pokoju lekarzy, a kiedy otworzyy si drzwi, omal nie przewrciem wchodzcego Hidda naskakujc na niego i pytajc: Mw! Co z ni? Jak si czuje? Uspokj si, prosz! krzykn Hiddo. Nie yjemy w redniowieczu! Za dwa miesice bdzie zdrowa i caa. Przeprowadzisz transformacj osobowoci? Nie! Nowy nonik byby dopiero za dwa lata, przez ten czas byaby kalek. Wykonamy regeneracj koczyny. No tak. Wiedziaem, e mona przecie regenerowa. Widocznie zupenie trac gow. Porozmawiam z Ayoobem, on opracowa t metod. Jak ona si czuje? Stracia duo krwi, zrobiem transfuzj, teraz pi. Moesz tam zajrze, ale zachowuj si cicho. Bezszelestnie otworzyem drzwi. Spaa, bya bardzo blada, pod oczyma miaa gbokie sice. Biedna maa Gaaja. Gdybym by tam chwil pniej... Teraz dopiero odczuem, jak j kocham i czym bya dla mnie przez te wszystkie lata. Dlaczego docenia si bliskich dopiero wtedy, gdy si ich traci? Na szczcie nie straciem jej, wszystko jeszcze przed nami. Nastpnego dnia wszedem do jej pokoju z wielkim bukietem kwiatw. Powitaa mnie promiennym umiechem. Leaa na specjalnym ku, w ktre bya wmontowana specjalna aparatura regeneracyjna. Kalek nog miaa zanurzon w cieczy, w nodze tkwio mnstwo igie poczonych przewodami z aparatur. Proces regeneracji ju si rozpocz. Jak si czuje moja nieposuszna dziewczyna? spytaem, siadajc przy jej ku. Czy bardzo ci boli? Teraz ju nie boli odpowiedziaa, biorc mnie za rk a czuj si prawie dobrze. Jestem tylko troch saba i senna. Nie mog sobie darowa, e ci puciem sam. Gdybymy

byli razem, na pewno by do tego nie doszo... To moja wina. Byam nieostrona i za daleko wypynam. Kiedy j zobaczyam, byo ju za pno. Nie zaatakowaa mnie od razu, najpierw krya i dopiero rzucia si na mnie i obgryza mi nog. To znaczy, e pyna do mnie ju bez nogi?! Tak! Wiedziaam, e mnie uratujesz i wiedziaam, e ona ponowi atak. Gdy poczuam j tu za sob, wtedy strzelie. Co byo dalej, nie pamitam, straciam przytomno, ale wiedziaam, e jestem uratowana. Dzikuj ci, Nommo, za ycie! Gaaju ty moja! Nie ple gupstw, nie dzikuj! Przytuliem dzieln gwk do piersi. Jaki ona ma hart ducha, jak siln wol ma ta dziewczyna. Lekkomylno musi by jednak ukarana orzekem surowo. Za kar poleysz przez dwa miesice w ku. Trudno, zasuyam odpara z umiechem. Wol lee w ku ni w odku ryby! Ayoob czeka na mnie na korytarzu. Weszlimy do pokoju lekarzy. Jakie s rokowania? spytaem. Bardzo pomylne. Sdz, e za ptora miesica wrci do ciebie. Jest moda. W jej wieku regeneracja nastpuje bardzo szybko, ale nie mw jej o tym, niech si przygotuje lepiej na cae dwa miesice. Czy zostan jakie znieksztacenia? Absolutnie adne. W tej metodzie regeneracji sterujemy odradzaniem si komrek wypeniajcych, ktre powstaj w zranionym miejscu. Chodzi o to, aby tworzyy si rnorodne komrki odrbnych tkanek, czyli renowacja zniszczonych chrzstek koci, mini i nerww, tego wszystkiego, z czego jest zbudowana noga. Nie martw si, wszystko si dobrze skoczy. Lepiej pomyl o uczcie, ktr powiniene wyda z okazji jej ocalenia! Masz racj, naley to uczci, bo by to cud! poparem jego pomys.

8 By wczesny poranek. Staem na tarasie przylegym do mojej sypialni i patrzyem na panoram miasta. Miasto Zotych wrt miao ju szeset lat. Zburzono wiele domw, na ich miejscu wybudowano inne, wiksze i pikniejsze. Miasto roso. Ju nie obejmowaem go wzrokiem, jego krace we mgle poranka zleway si z horyzontem. Przed wejciem do portu czekao kilka statkw, przypyway i odpyway w cigych rejsach do prowincji imperium. Trzecia Cywilizacja kwita na Ziemi. Kadego roku rozszerzaa swe granice. Dzieo mojego ycia byo spenione. ycia? Ktrego ycia? Przeyem ju dziesi przecitnych ludzkich ywotw i odczuwaem zmczenie. Moe wyczerpaa si pojemno mojego mzgu i brak w nim miejsca na rejestracj napywajcych informacji. Moe po prostu zmczyem si yciem, bo czas jest ponad wszystkim... Niemiertelno jest w kocu aktem przeciw naturze. Wielu ju z niej zrezygnowao. Prawo do Niemiertelnoci obejmowao tych, ktrzy przybyli z Dogonu i ich dzieci zrodzone przed pierwsz transformacj. Byy te wyjtki obejmujce osoby niezbdne i szczeglnie zasuone dla imperium, ale byo ich niewiele. Pozostali mieli do dyspozycji sto do stu dwudziestu lat ycia. Kilka dni wczeniej obchodzilimy szesetlecie Atlantu. Bya okazja do spotkania i wspomnie o dawnych, przeytych razem czasach. Grupa dogoczykw bardzo si przerzedzia. Wikszo z nich miaa zmczone twarze i smutne oczy. Pewnie odczuwaj to samo co i ja, zmczenie istnieniem... Dlatego wielu zaprasza przyjaci na poegnaln uczt. Wino, muzyka, kwiaty, lekarz robi agodnie usypiajcy zastrzyk. Nikt nie pacze, nikt nie rozpacza. Czowiek ma prawo decydowa o kocu swojego ycia. Moe ju czas zaprosi przyjaci na uczt? Gaaja twierdzi, e jeszcze nie. Przekonuje mnie, e jest zbyt duo do zrobienia. Mj syn, Prommet zmieni ju sze razy nonik. Rada uznaa

go za osob niezbdn dla pastwa i obdarzya Niemiertelnoci. Czego si nie robi dla kobiety... Tak si zoyo, e Gaaja jest w tej chwili w rednim wieku, nasz syn jest starcem, tu przed transformacj, a ja dwudziestoparoletnim modziecem. Za miesic Prommet znowu bdzie dwudziestolatkiem, bdziemy prawie rwienikami. Zabior go na inspekcj prowincji imperium. Pojedzie te z nami Oggo, w tej chwili trzydziestoletni podrywacz. Po powrocie z inspekcji musz przekona Rad, aby ze wzgldu na dobro pastwa zezwolia na wczeniejsz transformacj Gaaji. Dua rnica wieku pomidzy gow pastwa a jego zastpc i maonk le wpywa na samopoczucie obojga wadcw, co z kolei odbija si na interesach pastwa. Sdz, e jest to usprawiedliwienie dostatecznie motywujce odstpstwo od zasady. *** Szum silnika dziaa usypiajco. Kabina bya wypeniona ludmi. Siedziaem za fotelami pilotw, za mn Prommet i Oggo. Dalej dwch sekretarzy i omiu ludzi ochrony. Poprzez oglny gwar gosw przebija si gos Ogga dyskutujcego z Prommetem. Nie zwrciem uwagi na pocztek tej dyskusji, ale teraz suchaem udajc, e drzemi. Uwaam, e nikt nie urodzi si po to, aby wprawia wadc w dobry humor, zwaszcza e wadca rzadko bywa w dobrym humorze, a gdy ju bywa, to wanie wtedy, gdy nard jest w zym dowodzi Prommet. Jest to normalne zjawisko odpar Oggo. Niedobrze jest wtedy, gdy wadca i poddani s jednoczenie w dobrym humorze, bo wtedy kto jest gupi. Sdzisz, e wtedy, gdy s zadowoleni z siebie, wadca i poddani dopuszczaj si najwikszych gupstw? zapyta Prommet. Sdz, e wszystko, co zrobiono mdrego, zawdziczamy ludziom niezadowolonym odpar wymijajco Oggo.

By moe. Ja jednak uwaam, e zgodno midzy wadc a poddanymi winna panowa w oboplnym niezadowoleniu z siebie samych, a nie z siebie nawzajem. Jest to bardziej logiczne! oponowa Prommet. Operujesz frazesami. Logika Oggo pogardliwie zaakcentowa to sowo w twoim wydaniu, przy cigej gadaninie i faszywej interpretacji okolicznoci, staje si mistyk. Potpiasz tych, ktrzy maj odwag mwi prawd, rozumujesz wycznie w kategoriach imperium. Nie dociera do ciebie, e istnieje naturalne prawo przypywu i odpywu jako prawo rwnowagi. Ten rodzaj odwagi jest reklamow wywieszk dla tchrzw usiujcych zrobi karier w czasach, w ktrych mona o odwadze do woli mwi, ale nie mona jej sprawdzi odci si Oggo. Jak widz, jeste przekonany, e to naturalny przebieg spraw w naszych czasach, e taka jest atomowa i galaktyczna struktura wszechrzeczy. Nie obchodzi ci, e nie ma ju narodw, wolnoci, szczeroci. Dla ciebie tylko cel jest wany to, e istnieje tylko jeden holistyczny system systemw, oddziaujcy wzajemnie na siebie, wielowarstwowe, wieloplemienne imperium. Nie powouj si na wolno i szczero! achn si Oggo. Wolno atwo zmieni w niewolnictwo, szczero w hipokryzj. I wyjdzie z tego taka gmatwanina, e zmarnowane zostanie wszystko. Zmarnowane na dugo i tak dokadnie, e ciko si bdzie z tego podnie. Bo nikt jeszcze nie wynalaz licznikw, ktrymi mona zmierzy potencja gupoty, megalomanii i zawici. Wiem z dowiadczenia, e takie demagogiczne idee su wycznie do tumanienia, indywidualnego i zbiorowego. Przesadzasz! orzek Prommet. Wpadasz w skrajnoci! Nie mona uoglnia. Nie zgodz si z twierdzeniem, e wszystkie nowe idee s tumanieniem! To ju musiao Ogga zirytowa, bo przerwa mu podnoszc ton gosu: Przedstawiam ci prawdy, ktrych dowiadczyem w yciu,

a ty mi odpowiadasz frazesami. Zbyt mody jeste, abym mg z tob dyskutowa. Prommet wzruszy ramionami. Dyskusja si urwaa. Umiechnem si do siebie. Prommet mia ponad trzysta lat. Jakie teraz obowizuj kryteria wieku? Wyjrzaem przez okno. Pod nami by ju kontynent najbliszy Atlantu, nazwany Europ. Wkrtce dolecimy do kraju Tartessos, ktrym wada byy pilot fotonowca Oszuun z on Obb. Nazwa kontynentu powstaa z poczenia imion ich crek. Eur w starodogoskim znaczyo ciemna, a Opa znaczyo rzeka. Mamy zatrzyma si w stolicy prowincji, ktr rwnie nazwano Tartessos. Gdy stratoplan zatacza nad miastem koo, zobaczyem w dole gmachy, paace, witynie i rozlegy port. Wyldowalimy. Stojcy w szeregu oddzia gwardii prezentowa bro. Oszuun z Obb podeszli do stratoplanu niosc powitalne wiece. Za nimi szy ich crki. Staem przed stratoplanem, majc za plecami reszt wity. Witaj, ragonie, w Tartessos! zwrci si do mnie Oszuun. Witaj, Oszuunie, i ty, Obbo! Witajcie, dziewczta zwrciem si do schylonych w ukonie bliniaczek, Eur i Opy. Mam nadziej, e nie sprawi ci kopotu, jeli si tu przez kilka dni zatrzymam? Nie artuj z nas! odpowiedzia Oszuun. Twoje odwiedziny s dla mnie zaszczytem. Zbliy si i zaoy mi na szyj powitalny wieniec. Pozwl, e przedstawi ci moje bliniaczki! Skin na nie, a gdy si zbliyy, zaartowa: Ta to prawdopodobnie Opa, a druga Eur. Nie jestem pewien, bo s identyczne. Mam wprawdzie sposb, aby je odrni, ale w tej chwili nie mog z niego skorzysta. Opa ma na pupie znami, a Eur nie. Sposb nieco kopotliwy, ale jedyny. Ojcze, jak moesz! krzykny zgodnie sponione bliniaczki. Ciesz si, e was poznaem. W jakim jestecie wieku? spytaem z okolicznociowym umiechem. Mamy po osiemnacie lat biologicznych! odpowiedziay

znowu chrem. Ubawia mnie ta ich bliniacza nierozczno. Sympatyczne i adne dziewczta pomylaem. Oszuun ofiarowa mi na rezydencj cz swego paacu. Po kpieli i krtkim odpoczynku zaproszono mnie na uczt. Miaem wtedy pozna miejscowych urzdnikw, kupcw i notabli. Gospodarze robili, co mogli, ale uczta bya nudna i ceremonialna. Zbyt wielki dystans dzieli ragona imperium od tych poczciwych prowincjuszy, aby dobrze si czuli w jego towarzystwie. W kocu byem bogiem bogw, a kto si dobrze czuje w towarzystwie bstwa? Nastrj poprawi si nieco w czasie wystpu baletu. Kil kanacie pnagich, niadych dziewczt taczyo z werw w rytmie skocznych melodii. Ich mode ciaa pryy si i wiroway poczone niewidzialn wizi z tonami muzyki. Oggo, nieco oszoomiony dobrym miejscowym winem, bi gorce brawa i patrzy na tancerki godnymi oczami. Spojrzaem na siedzcego w pobliu Prommeta i przeszed mnie dreszcz. Twarz mojego syna bya wy krzywiona w grymasie pogardy. Wydte dumnie i lekcewaco usta, z przy lepionym umiechem ironii. Oczy pogardliwie patrzce na tancerki. Zaniepokoiem si. Kim waciwie jest mj syn? Co o nim wiem? Dlaczego pogardza tancerkami? Czyby Oggo mia racj twierdzc, e Prommet mwi frazesami? Moe i myli frazesami? A ma przecie by moim nastpc... Uczta skoczya si do pno, byem ju zmczony. W sypialni pomau rozbieraem si mylc o minionym dniu. Nagle w przeciwnym kcie komnaty usyszaem szelest. Odwrciem si byskawicznie i zamarem z wraenia. Oparta o cian, naga, staa jedna z crek Oszuuna. Przez chwil patrzylimy na siebie nic nie mwic. Ona pierwsza przerwaa milczenie. Czy przypadkiem nie przeszkadzam? spytaa bezczelnie. Co ty tu robisz? Kto ci wpuci? Po c przysza w tym stroju, a raczej bez stroju? wyrzuciem z siebie jednym tchem. Na ktre pytanie mam najpierw odpowiedzie? zapytaa,

siadajc na ku. Kolejno na wszystkie! Przyszam do ciebie. Nikt mnie tu nie wpuszcza. Do tej komnaty jest tajne wejcie. Przyszam bez stroju, bo chc wzbudzi twoje podanie. W jakim celu to wszystko robisz? spytaem naiwnie. Chc si z tob przespa. Jeste bardzo cyniczna. Uwaam raczej, e jestem rzeczowa! Wiesz przecie, e mam on! Wiem, ale tu jej nie ma, a poza tym... zawiesia gos. Co poza tym? Ma czterdzieci kilka lat dokoczya. Jeste bezczelna! Zawoam stra, zaraz ci std zabior! Nie zrobisz tego, bo nie bdziesz chcia omieszy mojego ojca. Do tego, wyno si sama tym tajnym przejciem! Zupenie zapomniaam, gdzie ono jest odpowiedziaa, miejc si do mnie. Wszystkie kobiety s takie same w swej gupocie, uporze i maostkowoci mruknem do siebie. Zupenie nie rozumiem, dlaczego tak si upara pytaem dalej. Zaraz ci to wyjani. Jeste bogiem, legend, bohaterem naszych czasw i czasw naszych rodzicw. Nie ma na Ziemi atrakcyjniejszego mczyzny. Pomyl, gdyby by dziewczyn, czy mgby wybra sobie kogo godniejszego na pierwszego kochanka? Co mogem jej odpowiedzie? Nie byem dziewczyn, nie rozumowaem jej kategoriami. Miaem j odtrci, nie speniajc jej marze? W kocu wadca jest sug swych poddanych przynajmniej w zaoeniach. Wycignem do niej rce. Z umiechem szczcia pada bezsilnie w moje ramiona. Przez chwil moja gowa spoczywaa na jej piersi. A jaki czas potem... z jej garda wydoby si jk

spenienia i gbokie westchnienie. Przez mode ciao przebieg dreszcz rozkoszy. Oczy miaa przymknite, twarz wyraaa kocie zadowolenie. Nie aowaem tej nieprzespanej nocy... Gdy o wicie odchodzia, pocaowaa mnie mocno w usta. Dzikuj! powiedziaa bye wspaniay! Wieczorem, gdy powrcisz do tej komnaty, zastaniesz w niej identyczn dziewczyn, ale to nie bd ja. Patrz, tu jest znak rozpoznawczy. Pokazaa mi znami na lewym poladku. Przepraszam ci za to, e jest nas dwie. Mylimy tak samo, kochamy tak samo i wygldamy tak samo. egnaj! Dzie by pracowity. Wizytowaem miasto, kopalnie, port, warsztaty. Wszdzie widziaem porzdek i dobr organizacj. Oszuun by znakomitym gospodarzem. Prowincja kwita. Po powrocie do paacu poprosi o chwil rozmowy. Mam pewien pomys zacz z wahaniem. Chodzi o przekopanie kanau czcego ocean z Morzem Wewntrznym. Z koniecznoci ograniczamy handel do krajw lecych w jego basenie. Kana umoliwiby wypynicie statkw na szersze wody. Mielibymy bezporedni dostp do Atlantu, krajw Hinndusz, Aamu, Puunt i innych. Rozwin trzymany dotd w rku rulon rysunkw. By to projekt kanau. Obejrzaem go z zainteresowaniem. Cztery luzy spitrzay wod wyrwnujc rnic poziomw oceanu i morza. W kanale przewidziano ruch jednokierunkowy, mogy nim przepywa najwiksze statki. Pomys jest dobry, przyznaem w mylach. Bdziemy mieli poczenie morskie z krajami lecymi w basenie Morza Wewntrznego. Bdzie to te punkt kontrolno-strategiczny. W czym tkwi trudno w jego budowie? spytaem. Mamy zbyt skromne fundusze. Prosz ci o pomoc. Udaem gboki namys. Oszuun patrzy na mnie w skupieniu, niepewny odpowiedzi. Mog wam pomc odezwaem si po chwili ale pod jednym warunkiem. Po wybudowaniu kana bdzie kontrolowany, u jego obu kocw zbudujemy fortece.

Dzikuj! Wprawdzie budowa fortec podniesie oglny koszt budowy, ale jeli taki jest twj warunek, musimy go przyj zgodzi si z nutk zawodu w gosie. le mnie zrozumiae. Warunek dotyczy budowy fortec, a nie ich finansowania. Kosztami obci pastwo. Przepraszam i dzikuj! Rzeczywicie nie zrozumiaem przyzna. Kiedy chcecie rozpocz budow kanau? W przyszym roku. Sdz, e za dwa lata bdziemy mogli zaprosi ci na otwarcie. *** Kolejnego dnia to Oggo podrzuci pomys. Poprzestaniesz na oficjalnej inspekcji? spyta przy niadaniu zniajc gos. Masz jak propozycj? spytaem. Przebrani moemy wieczorem wyj prywatnie. Posuchamy, co mwi za naszymi plecami. Zajm si organizacj obieca. To moe by ciekawe przyznaem ale jak wyjdziemy niezauwaeni? Ju tak si ucharakteryzujemy, e nas nie poznaj! Pnym wieczorem przechodzilimy wic od winiarni do winiarni, ale nic, co mogoby nas interesowa, nie usyszelimy. W jednej kto o wybujaej fantazji opowiada akurat o swojej podry do Atlantu: ...Atlant jest siedzib bogw, stoj tam niezliczone miasta ze zota. W jego lasach rosn aloesy i sandaowe drzewa. Na sonecznych zboczach gr stoj paace i witynie z rowego marmuru o zotych dachach... Nie byo sensu sucha tego zotego gldzenia. W nastpnej winiarni trafilimy za to na oywion dyskusj: W imperium czowiek jest niewolnikiem! wywodzi jaki mczyzna z dug czarn brod jest czstk jego organizmu, keczkiem w ogromnej machinie! Poza funkcj w imperium

czowiek jest niczym! Chcesz powiedzie, e imperium jest tworem przypadkowym! doczy do dyskusji ysy z haczykowatym nosem. Twierdzisz, e imperium stosujc przymus, skupia ludzi obcych sobie duchem i aspiracjami? Tak! To wanie twierdz! przytakn brodacz. Ludzie zamieszkujcy dany kraj tworz nard, a nard czy ludzi na zasadzie powinowactwa, wsplnych interesw i bodaj instynktownej mioci. Nie przesadzaj z t mioci, chyba e mylisz o kobietach! pada riposta z sali. Nie przesadzam, to wy mylicie tylko o babach odgryz si brodacz. Imperium nie wymaga mioci, tylko podporzdkowania si i dyscypliny. Nasze denia, interesy, nasze ycie, s dla niego obojtne. Nie s obojtne tylko podatki. Natomiast wsplnota narodowa zakada braterstwo, poszanowanie wsplnych interesw i realizacj wsplnych celw. W onie narodu jednostka odnajdzie swoje ja i wyzwoli sw twrcz energi. O co ci konkretnie chodzi? niecierpliwi si ysy. O wyzwolenie spod jarzma Atlantu! odpar twardo brodacz. Bzdury! krzykn ysy. Zapomniae, e Atlant jest si nie do pokonania, e jego wadc jest niemiertelny Nommo, zdecydowany na wszystko. Bajki i legendy! przerwa mu brodacz. Tak byo kiedy. Wiesz, jaki jest Nommo dzisiaj? No, powiedz. Zdecydowany tylko w niezdecydowaniu, stanowczy tylko w chwiejnoci i wszechmocny tylko w impotencji. Przecie on ma ju szeset lat. Wtedy Oggo ju niemal zapali si do brodacza, ju mia go trzepn pici, ale zatrzyma go mj rozkaz: Oggo! Nie pozwalam! Pospiesznie wyszlimy z winiarni. Jeden wariat o niczym nie wiadczy! skwitowaem

incydent. Bez przeszkd wrcilimy do paacu Oszuuna. Otwieraem drzwi sypialni, czujc wewntrzne napicie. Przygoda zacza mnie wciga. Sdziem, e nie sta mnie ju na modziecze koatanie serca. A jednak... Staa w tym samym miejscu i w takiej samej pozie. Smuka, naga, opalona. Przez chwil patrzylimy na siebie, ona pierwsza przerwaa milczenie. Czy nie przeszkadzam? spytaa. Aby podtrzyma iluzj powielenia czasu, powinienem zapyta: Co tu robisz? Kto ci wpuci? Po co przysza? Nie miao to ju sensu. Podszedem i pocaowaem dziewczyn. Pocignem j w kierunku oa, tak manewrujc, abym mg zobaczy lewy poladek. Nic na nim nie byo, to bya Eur. Reszta... bya kopi minionej nocy. Te same gesty, mimika i temperament. A nastpnego dnia poegnaem Oszuuna i Tartessos. *** Przelecielimy nad pnocn czci kontynentu Affri. Pod nami zieleniy si palmowe gaje i bujne lasy. Nad brzegami rzek stao wiele zabudowa. Wida byo stada dorodnego byda, koowroty nawadniajce pola i kobiety dwigajce dzbany z wod. Kraj pocity sztucznymi kanaami nawadniajcymi, z plantacjami, gajami cytrusowymi i sadami daktylowymi. Bogaty i yzny kraj. Std ruszyli osadnicy, aby osiedli si w dolinie yznej rzeki Jerro. Kto powiedzia, e bogactwo kraju Kamtt to pszenica, mu rzeczny i pot jego rolnikw. Bya to prawda. Urodzajna ziemia, ujta w system irygacyjnych kanaw, dawaa tak due plony, e ich nadwyki stay si fundamentem powszechnego dobrobytu. Jeszcze przed wyldowaniem zaniepokoi mnie zebrany na ldowisku tum. A gdy wysiadem ze stratoplanu, zacza si

autentyczna komedia. Hukny wok nas rakiety, sypice na wszystkie strony kolorowymi iskrami. Zadudniy ukryte gdzie w pobliu potne bbny. Zebrany lud pad na brzuchy. Zdezorientowana ochrona wycigna miotacze nie pojmujc, co si wok dzieje. Nad ldowiskiem zahucza wzmocniony megafonami potny gos: Jestem bg Re, wadca wiata! Jestem jasno i ycie! Przybywam do ciebie, ludu Kamtt, aby si przede mn ukorzy i odda mi cze. Bo oto nadszed dzie sdu! Znowu hukny rakiety sypic iskrami i zaomotay bbny. Lud ze strachu zafalowa zadami i przebiego przez niego jedno wielkie westchnienie zgrozy: Eppff! Ogarna mnie wcieko. No pomylaem, niech ja go dostan, szczeniakowi nogi z kupra powyrywam! Tu w Nechbet, stolicy Kamtt, mia czeka na nas Ozzyr, gon Kamttu. Nie byem uprzedzony do modych, mieli wiele energii i inicjatywy, ale ze starymi przyjacimi rozumielimy si lepiej. Byli mi blisi. Na wyobrani modych dziaaa moja boska niemiertelna osoba, stwarzajc dystans nie do pokonania. To powitanie, jakie przygotowa nam Ozzyr, byo po prostu niesmaczne. Nie by to jeszcze koniec ceremonii, bo nagle z megafonw popyn sawicy Soce hymn, a do stratoplanu zbliaa si procesja rosych kapanw ubranych w biae szaty. Czterech z nich postawio przede mn lektyk. Opieraem si nieco, nie chcc w niej usi, ale posadzili mnie prawie si i podnieli do gry. Ktem oka zobaczyem, jak Oggo z radoci gryzie wasn chusteczk, a Prommet niemal pacze, trzymajc si za brzuch, wstrzsany dziwnymi drgawkami. Z wami te si policz obiecaem im w duchu zemst godn bogw. Kapani osonili lektyk firan. Uformowaa si procesja, moja ochrona otoczya lektyk i wrd ryku megafonw, bicia w bbny, pobonych pieww, wszyscy ruszyli powolnym uroczystym krokiem. Lud lea na brzuchach i tuki w trwodze

gow o ziemi, bo nadszed dzie sdu i kary. A kt jest bez grzechu? Zbliylimy si do wrt wielkiej wityni, na jej progu sta arcykapan otoczony grup kapanw, ktrzy natychmiast padli na twarze przed lektyk. W niej zamierzano wnie mnie do wityni. Wtedy nastpio starcie. Kapani nie chcieli wpuci do wityni ochrony, ktra w adnym wypadku nie moga pozostawi ragona samego chyba e na jego wasny rozkaz. Oggo uchyli wic firank i spyta: Co mam zrobi? Nie doczeka si odpowiedzi. Udaem, e go nie sysz. Sytuacja staa si paradoksalna. Kapani cignli lektyk w gb wityni, a Oggo i ochrona, wspomagani przez Prommeta i sekretarzy, cignli j w przeciwnym kierunku. Teraz ja si miaem, ale niedugo. Jeden z kapanw potne chopisko pchn Ogga, a ten zatoczy si i uderzy o kolumn. Oggo, gdy odzyska rwnowag, z miejsca trafi go pici w szczk. Kapan, jak city, pad na posadzk wityni. Wywizaa si oglna bijatyka. Zewszd nadbiegali kapani wczajc si do walki. Niektrzy byli uzbrojeni w drgi, a nawet miecze i oszczepy. Sytuacja staa si powana. Wyskoczyem z otoczonej przez ochron lektyki. Z kadej strony napierali na nas kapani. To nie byo ju zabawne, to by zamach na ragona. Zamach na mnie! Zaledwie to sobie uwiadomiem, gdy celnie rzucony oszczep utkwi mi w lewym barku. Krew z przecitej ttnicy trysna na Ogga. Zatoczyem si i upadem, ale nie straciem przytomnoci. Poprzez krzyki atakujcych kapanw usyszaem, jak Oggo wyda komend: Salw z miotaczy, pal! Bysno, poczuem swd palonego misa. Z odrtwienia wyrwa mnie pstry bl w barku. Oggo wycign oszczep z rany i zakada opatrunek. Co mwi, ale dopiero po chwili go zrozumiaem. Nadaem sygna alarmu. Oddzia specjalny bdzie tu za kilkanacie minut. Musimy si gdzie ukry, tutaj nas wykocz! Przy bramie wityni stay dwa potne pylony, ich mury

stanowiy dobr oson. Wejcie zabarykadowali sprztami. Przy wskich okiennych szczelinach zajli stanowiska obrony. Zastawili na nas idiotyczn puapk cign Oggo. Chodzio im o ciebie, chcieli ci wzi ywego. Dwch naszych nie yje. Kto strzela z miotacza. Specjalni powinni zaraz ldowa, na namiar. Trzymaj si! Jeszcze par minut i wezm si za ciebie lekarze! Krew przeciekaa przez mj opatrunek. Poczuem, e sabn. Widziaem zatroskane oczy Ogga. W ostatnim bysku wiadomoci usyszaem ryk ldujcych rakiet. Potem ogarna mnie noc. *** W komnacie panowa pmrok, musia by ju wieczr. Wracaem jakby z dalekiej podry. Od okna dobieg mnie cichy szept rozmowy. Gdy poruszyem si, poczuem ostry bl w barku jknem. Dwie postacie szybko podeszy do mojego ka. Rozbyso wiato lampy. Pochylona staa nade mn Gaaja, a obok niej Oggo. Jak si czujesz? spytaa patrzc na mnie zaczerwienionymi oczami. Chyba dobrze, ale jestem bardzo saby odparem. Nie wolno ci si porusza zaznaczy Oggo. Opowiedzcie, jak to si skoczyo poprosiem. Oglnie rzecz biorc paskudnie. Najwaniejsze, e yjesz, a byo ju z tob krucho. Ostrze oszczepu przecio ci ttnic. Gdyby przylecieli kilka minut pniej... Wanie gdy stracie przytomno, wyldowali. Szczcie ci nie opuszczao, bo okazao si, e mamy t sam grup krwi. Kiedy oddzia atakowa wityni, lekarze robili transfuzj. Reszt krwi dala ci Gaaja, ona te ma tak grup. Co zrobilicie z Ozzyrem? Broni si do koca z garstk spiskowcw. Zabarykadowali

si w jego paacu. aden nie wyszed stamtd ywy... P godziny po sygnale alarmu przyleciaa Gaaja z posikami i obja dowdztwo jako er-ragon. Przeprowadzilimy ledztwo i czystk. aden z nich nie ocala. Pierwszy zamach od czasu naszego ldowania na Ziemi zauwayem. Co oni chcieli osign? Chcieli ci odczy od ochrony i wzi ywego. Kapani nie byli kapanami, to byli przebrani spiskowcy. Liczyli na twj snobizm, nie brali pod uwag zbrojnego starcia, nie byli na to przygotowani. Z ich strony bya to improwizacja i bd. Dlatego przeylimy. Nie wszyscy! Jakie s straty? Osiemnastu zabitych, siedmiu rannych i ty. A po ich stronie? Lepiej nie mwi... Jatka! Ilu byo spiskowcw? Okoo czterystu, caa organizacja. Wszyscy z modego pokolenia. O co im chodzio, jaki mieli program? Chcieli na tobie wymc, aby Kamtt by niezalenym pastwem, z Ozzyrem na tronie. Naiwni! Namiesza im w gowach, bo sam by dny wadzy. W kamienioomach bd mieli mnstwo czasu, eby to przemyle. A kto teraz zarzdza Kamttem? Gaaja pozostawia tam Prommeta. Musimy rozbudowa sie wywiadu, powinnimy pierwsi wiedzie o wszelkich spiskach. Na pewnym etapie rozwoju zamachy i walka o wadz s prawem. Masz racj, nieco te sprawy zaspalimy, ale jak zawsze mamy szczcie rozemia si zdrowym, beztroskim miechem. Tak, pomylaem, znowu udao si nam przey. Aby y, trzeba mie troch szczcia. Ilu znanych mi ludzi ju odeszo... Niezastpiony, stary Oggo, zawsze ten sam, wierny i nieustraszony przyjaciel. Przez cae ycie miaem tylko dwoje

przyjaci, czy te a dwoje przyjaci. Stali teraz przy moim ku, ich krew pyna w moich yach, a oni z trosk patrzyli na mnie. Nie martwcie si powiedziaem. Nie opuszcz was, czuj przypyw si, wkrtce bd zdrowy. Jeszcze razem poyjemy. Rozemieli si. Byem im potrzebny, bardzo potrzebny. Poprosiem o zgaszenie wiata. Rozmowa zmczya mnie, teraz chciaem si przespa. Nie zasnem jednak. W mylach widziaem Ziemi i wyznaczone na niej granice prowincji imperium Atlantu. Byo ich ju duo. Na poudniowym zachodzie, za oceanem, ley kraj Aamu, a na zachodzie kraj Puunt. Na wschd od Atlantu le: Tartessos, Affri, Kamtt, Kuusz. Dalej na wschd wielki kraj Urru z miastami Ur, Eridu i Lagasz, w dolinach rzek Indiglad i Buranuu. Czterysta lat temu skolonizowali ten kraj Drawidzi z kraju Hinndusz ich gon, Eaa, wada nim po dzie dzisiejszy. Z Urru ssiaduj: Szubar i Hammazi, s to jeszcze mode prowincje. Na Morzu Wewntrznym ley wyspa Kefftiu, to potga morska, ale wdziera si ju na ld Europy. Na pwyspie Hellen zaoya kolonie z miastami: Myken, Argos, Tiryns i Pylos. Na dalekim wschodzie ley wielki kraj Hinndusz, przez ktry pynie rzeka Gannga. Synne s jego miasta zbudowane z cegy: Mohhedzo, Ummri, Harappa, Czennhu to bogate miasta i bogaty kraj. Jeszcze dalej na wschodzie, tam gdzie wstaje soce, ley kraj Cziin, ze stolic Hattaj, a jeszcze dalej Dziipen, w ktrym yj Ajnowie. Wielkie jest imperium Atlantu tak wielkie, e nie zachodzi w nim soce. Ja jestem jego twrc i wadc. Cho nasuwa si pytanie: czy jeszcze nim jestem? Co wymkno mi si z rk, czego nie zauwayem, nie przewidziaem? Dlaczego Ozzyr chcia si usamodzielni? Co mu to dawao? Czy inni gonowie nie czuj si w swoich prowincjach udzielnymi wadcami? Pewnie ju przywykli, wroli w swoje urzdy, paace, wity. Musz to zmieni! Moj ide jest jedno pastwo, jeden jzyk i wsplna

cywilizacja, a nie szereg pastewek, rny poziom cywilizacji i wiele jzykw. Wiem, co wynika z nacjonalizmu: wojny, rzezie i poogi. Nie dopuszcz do rozszarpania imperium, pki yj nie odstpi od swej idei. *** Wracaem do zdrowia, rana goia si bez komplikacji. Czuem si znowu silny. Nadszed czas dziaania. To si nie moe powtrzy zwrciem si do Ogga. Rozbuduj sie wywiadu. Za specjaln kartotek, bdziesz do niej zbiera wszelkie dane o kadym czowieku zajmujcym jakikolwiek urzd. Pastwo powinno ledzi kadego urzdnika. W tym celu specjalne komrki maj okresowo sporzdza sprawozdania zawierajce szczegy nawet z ycia osobistego. Te szczegy naley zbiera i na bieco uzupenia. Informacje trzeba zdobywa wszelkimi sposobami, nawet zabronionymi przez prawo. Interesuje nas wszystko ycie maeskie i pozamaeskie take. Zastosuj podsuch i nie zapomnij o obsadzeniu zaufanymi ludmi stacji cznoci radiowej! Wszystko zrozumiaem potwierdzi. Mog si pochwali, e przewidziaem twoje decyzje, nie marnowaem czasu. Wywiad jest ju w trakcie organizacji. Mam te przeszkolon kadr. Reszt w najbliszym czasie uzupeni. Ju nas nie zaskocz! Ciesz si, e jeste przewidujcy. Czowiek inteligentny daje si nabra najwyej raz! Drugi raz to ju gupota! Rb swoje, a ja zajm si reorganizacj na szczeblu gonw. Wsadzasz kij w mrowisko! Nie boj si mrwek, gdy mam kij w rku! odparem. *** Zwoaem posiedzenie Rady. Chciaem zachowa pozory prawnej legalnoci dziaania. W zasadzie byem ragonem, wadc absolutnym, moje decyzje

byy ostateczne i nieodwoalne. Ale ustanowiem prawa, ktre obwizyway wszystkich, i nie wypadao samemu ich ama. Pierwszym wnioskiem, jaki postawiem przed rad, bya przedterminowa wymiana nonika osobowoci Gaaji. Wniosek przeszed bez zastrzee. Drugi dotyczy reorganizacji na szczeblu gonw-gubernatorw. Przewidywa: Ograniczenie czasu penienia urzdu do lat piciu. Roczne rozliczenia finansowe podlegej prowincji. Egzamin na stanowisko gubernatora. Dotychczasowi gubernatorzy prowincji take maj zosta poddani egzaminowi, a jeli nie zo go z wynikiem pozytywnym, zostan odwoani z urzdu. Ragon moe-jeli uzna to za korzystne dla interesw pastwa przeduy kadencj gubernatora lub odwoa go z urzdu przed terminem. Gdy sekretarz rady odczyta wniosek, na sali zapada cisza. Spojrzaem na Ogga. Umiecha si. Przewidzielimy wszystkie moliwe reakcje. Oddziay specjalne stay w pogotowiu, czekajc na rozkaz. W cigu godziny mogy osign najdalszy punkt na Ziemi. Sala bya otoczona ludmi z ochrony, a Oggo trzyma w rku wczony fonom. Wystarczyo rzuci do niego sowa rozkazu. Prosz o ustosunkowanie si do wniosku! przypomnia zebranym sekretarz rady. Prosz o wypowiedzi... Zgosio si dwch mwcw. Moone, minister owiaty, i Boaa, najwyszy sdzia. Pierwszy przemwi Boaa: Nie nale do najstarszego pokolenia. Dlatego nie korzystam z przywileju Niemiertelnoci. Ale wiem z historii, e wikszo aktualnie urzdujcych gubernatorw naley do Niemiertelnych. Znaczy to, e byli twrcami prowincji, ktrymi dzisiaj zarzdzaj. Jeli wywizywali si wzorowo ze swych obowizkw przez kilka wiekw, jest dla mnie zupenie niezrozumiaym, dlaczego teraz maj by usunici ze stanowisk? Moone uj spraw inaczej: Sdz, e okres ograniczajcy urzdowanie gubernatora do piciu lat jest zbyt krtki. Gubernator, zanim zapozna si

z prowincj, zanim wdroy si w jej ycie i specyfik, straci na to poow okresu swej kadencji. Co moe zdziaa przez pozostae dwa lub trzy lata? Ponadto roczne rozliczenie finansowe bdzie mu krpowao rce i wszystkie inicjatywy. Powierzona mu prowincja nie bdzie si rozwija i wpadnie w stagnacj. Wniosek przewiduje egzamin na stanowisko gubernatora. Jakie w tym przypadku mog by kryteria oceny? Jaki egzamin? Uniwersalnym egzaminem jest praktyka i bezporednie dziaanie. Taki wanie egzamin urzdujcy gubernatorzy zdali. Zdali go ju bardzo dawno, z wynikiem pozytywnym. Po co ich wic zmienia? Wicej chtnych do zabrania gosu nie byo. Teraz ja miaem odpowiedzie na zarzuty. Czonkowie Wielkiej Rady zaczem. Dwch z waszego grona zakwestionowao przed chwil suszno i celowo wniosku, ktry Wysokiej Radzie miaem zaszczyt przedstawi. To, co mwili, jest prawd. Prawd jest, e wikszo gubernatorw bya kierownikami placwek cywilizacyjnych, e organizowaa prowincj, e zarzdza nimi od kilku wiekw, e zdaa praktycznie egzamin, i tak dalej. Ale prawd jest i to, e nie budowali tych prowincji sami, tylko z setkami tysicy bezimiennych, zapomnianych ju dzisiaj ludzi. Prawd jest te, e gubernatorzy za swj trud i inicjatyw zostali nagrodzeni Niemiertelnoci i maksymalnym zbytkiem, z ktrego korzystali przez wieki. Rachunek midzy nimi a imperium zosta wyrwnany. Prowincje nie s wasnoci gubernatorw, nale do imperium. Chodzi wanie o to, e niektrzy z nich czuj si udzielnymi wadcami podlegych prowincji. Konkretnym dowodem s ostatnie wydarzenia w kraju Kamtt. To ju nie przypuszczenia, to fakty. Mam dowody, e chtnych do usamodzielnienia si jest wicej. Wymiana gubernatorw jest w obecnym stanie rzeczy konieczna. Kto jest przeciw wojnie, poodze i przelewowi krwi, bdzie gosowa za wnioskiem. Zarzdzam jawne gosowanie! Na dwustu czterdziestu gosujcych stu pidziesiciu omiu

byo za, trzydziestu dwch przeciw, reszta wstrzymaa si od gosu. Pochyliem si do siedzcego obok Ogga i cicho rzuciem: Roztocz nadzr nad tymi, ktrzy si wstrzymali, i tymi, ktrzy byli przeciw wnioskowi! Rozkaz odpowiedzia krtko. *** Czekalimy w pogotowiu na reakcj gubernatorw. Mijay dni, tygodnie, ale nic si nie dziao. We wszystkich prowincjach panowa cakowity spokj. Rozesaem wezwania weryfikacyjne, wyznaczajc proczny termin weryfikacji. Chciaem ich zmusi do podjcia dziaania, aby uatwi prac wywiadowi. Wysaem te do prowincji komisje, ktre miay rozlicza gubernatorw z gospodarki finansami. I tu strza by celny. Gubernator prowincji Hinndusz, Keeb, nie wytrzyma presji. Uwizi komisj, podar publicznie wezwanie weryfikacyjne i wypowiedzia posuszestwo, ogaszajc si niezawisym wadc. Walka trwaa krtko. Kilka godzin. Buntownicy niewiele mieli nowoczesnej broni. Miecze i topory nie liczyy si w tym starciu. Keeb i ci z jego stronnikw, ktrzy przeyli walk, poszli do kamienioomw. Na pozostaych gubernatorw pad blady strach. Na razie jak donosi wywiad w prowincjach panowa cakowity spokj. Inne wieci napyway od urzdujcych komisji finansowych. W trzech prowincjach wykryto powane naduycia, tu miaem od razu rozwizane rce. Gubernatorzy prowincji: Kuusz, Puunt i Cziin poszli do kamienioomw. Pi z trzynastu prowincji nie miao ju gubernatorw. Musiaem wybra i obsadzi na tych stanowiskach nowych ludzi. Wezwaem Gaaj i Ogga na narad, niech te myl. S przecie moimi doradcami. Oggo przyszed pierwszy. Kazaem postawi przed nim dzban dobrego wina, aby nie narzeka na zasychanie w gardle. Czekalimy na Gaaj. Zmienia si w ostatnich latach.

Spowaniaa, wygldaa na zmczon. Moe to kwestia jej biologicznego wieku, a moe zmczenie istnieniem. Gdy zjawia si po paru minutach, zaczem: Jak wiecie, mamy wakujce stanowiska gubernatorw w piciu prowincjach: Hinndusz, Kamtt, Kuusz, Puunt, Cziin. Dwie pierwsze to powane prowincje. Kogo proponujecie? Jak jest notowany Tooas? spytaa Gaaja, zwracajc si do Ogga. Nic na niego nie mam. Naduy nie wykryto. Finanse prowincji Affri s w porzdku. Spisku ani objaww nielojalnoci nie zaobserwowano. W oficjalnych wypowiedziach stara si podkreli, e jest lojalny. A co myli i jakie ma zamiary, tego nie wiem. Proponuj przesun go do Kamttu. Sama zajm si prowincj Affri, a Prommeta mona wysa do Hinnduszu! Nie podoba mi si ta propozycja przyznaem. Ju masz duo pracy. Gdy wemiesz jeszcze prowincj Affri, bd widywa on na portrecie! Nie pozwol, by si zamczya! Posuchaj, obejm te prowincj tylko na pewien czas. Jest to prowincja rolnicza, nieabsorbujca i jest blisko. Godzina lotu stratoplanem, nie bd tam mieszka. W tej chwili brak ci odpowiednich ludzi na te stanowiska. Przekonaa mnie. Zgadzam si, ale tylko na pewien okres zastrzegem. Dzikuj! Sdz, e do kandydatury Prommeta nie masz zastrzee? Ja mam zastrzeenie! odezwa si Oggo. Bardzo niezrcznie si czuj, ale moim obowizkiem jest was uprzedzi! Co zarzucasz Prommetowi? nastroszya si Gaaja. Na razie kilka miych cech charakteru: pogard dla wszystkich i wszystkiego, chorobliwy przerost ambicji i nienasycon dz wadzy. Jest przebiegy, zawistny, egoistyczny i wierny tylko sobie. Przebiego nakazuje mu wykorzystywa naiwno innych. Zawi podporzdkowa ich sobie. Wierno sobie objawia si jako niewierno w stosunku do

innych. Mgbym doda jeszcze par szczegw, ale sdz, e tyle wystarczy... Nie wierz w to wszystko! krzyknem i ja dotknity. Pewnie si z nim pokcie! Oggo zblad. Ten ton mojego gosu go chyba urazi. W kocu, silc si na spokj, powiedzia: Znasz mnie od do dawna i sdz, e nie zarzucisz mi oczerniania ludzi. Nawet wtedy, gdy byli moimi wrogami! A Prommet jest przecie synem moich przyjaci. Nic z tego nie rozumiem. Skd masz takie wiadomoci? I takie zdanie o moim synu! dociekaa Gaaja. Z dugotrwaej obserwacji! Naley to przecie do moich obowizkw. Jest mi obojtne, jak postpicie. On jest waszym synem. Czuem si jednak zobowizany, by was ostrzec... Zastanowiem si. Oggo zawsze mwi prawd. Sam kilka razy zauwayem, e z Prommetem co jest nie w porzdku. Spostrzeenia Ogga te obawy potwierdzay, ale to przecie by nasz syn. Co w kocu ryzykuj? Jeli si nie sprawdzi na stanowisku gubernatora, odwoam go. A jeli teraz odrzuc jego kandydatur, zrobi przykro Gaaji. Zatwierdzam kandydatur Prommeta na stanowisko gubernatora prowincji Hinndusz orzekem spokojnym, mocnym gosem. Gaaja spojrzaa na mnie, w jej oczach bya wdziczno. Przeniosa wzrok na Ogga. Patrzya na zimno, na ustach zastyg jej ironiczny grymas. Oggo, przyjacielu pomylaem tych sw ona ci nigdy nie wybaczy.

9 Zebranie miao charakter dyskusyjno-towarzyski. Po prostu spotkanie kilku przyjaci przy pucharze wina. Rozmawialimy o Niemiertelnoci. W pewnym momencie Ayoob powiedzia: Musz si wam przyzna, e nie wszystko rozumiem. Mimo e jestem odkrywc metody. Sama technologia zabiegu, poczwszy od powstania nowego ciaa, czyli nonika, do fazy transformacji osobowoci, jest zrozumiaa i nie ma tutaj adnych wtpliwoci. Niezrozumiaym jest sam proces transformacji osobowoci. Bo c to jest osobowo? Zbir informacji nabytych i wyksztaconych w czasie ycia czowieka. Wykluczabym z tego zbioru informacje w sieci neuronw mzgu, dotyczce sterowania organizmem. To wszystko, z czego si skada mechanizm osobowoci, nic nie mwi o jej istocie. Wiemy, e nonikiem osobowoci w mzgu czowieka jest bioplazma. Mona tu uy pewnych dalekich analogii porwnawczych z zapisem fonii i wizji. Ale zasadniczym czynnikiem wybirczym i koordynujcym osobowo jest adunek elektryczny. Osobowo wyobraam sobie jako stabilne pole elektryczne zawierajce wiadomo. Myl, e si nieco zagalopowae przerwa mu Oggo. Nigdy nie syszaem o stabilnych polach elektrycznych posiadajcych wewntrzn struktur! Ja te nie syszaem przyzna Ayoob ale prbuj je sobie wyobrazi. W kocu mona sobie wyobrazi takie swobodne pole homeostatyczne przez analogi z piorunem kulistym lub wirem powietrznym. To te s zjawiska, ktre nie wiadomo dlaczego przez dugi czas zachowuj swoj struktur! Powrmy jednak do zasadniczego wtku. Jeli osobowo czowieka jest zapisem zawartym w stabilnym polu elektrycznym, to my ju dawno nie yjemy. Transformacja nie jest operacj wyjcia osobowoci z jednego ciaa i woenia w drugie, jest operacj sporzdzenia kopii z wzorcowej osobowoci. Dlatego twierdz, e jestemy ktr z rzdu kopi kopii naszej pierwotnej osobowoci.

Ciko si dzisiaj rozmawia w tym gronie wtrci Oggo. Same zagadki. Jestem kopi osobowoci. Dobrze, mog by, ale yj. ycie jest wtedy, gdy mam pod rk dziewczyn i dzban dobrego wina. A gdy dojrzej do niebytu, wtedy poegnam si z jego boskoci ragonem i zaprosz was na poegnaln uczt. Przesta si wygupia z t boskoci! krzyknem do Ogga. Mog przesta, ale to ju nic nie zmieni. W pojciu ludu my, Niemiertelni, jestemy bogami, z tob na czele panteonu. Inni s pomniejszymi bokami. Istnieje ju nawet caa hierarchia i specjalizacja. No to najbardziej odpowiedzialn funkcj peni Oggo zaartowa Errwa. Co mu przydzielono? Wyobra sobie, e jest bogiem mioci i pijakw! Trafili w samo jdro! Tak, ale za swego patrona uznaj go jeszcze inne profesje. Jakie? Boj si, e gdy powiem, rzuci we mnie pucharem. Nie bj si! Jeli rzuci, zamkn go na miesic do wizienia. Co mnie to pomoe, gdy rozbije mi gow? Nic, ale bdziesz pomszczony, a sprawiedliwoci stanie si zado! No to powiem. Przyznaj si do niego prostytutki i zodzieje. A to dobre! Jako do mnie to nie dotaro! Oggo wcale si nie obrazi, rozemia si tylko i pocign wina. A czyim ja jestem patronem? spytaem. Ty jeste bogiem bogw. Nie moesz bezporednio by patronem, byaby to obraza twej boskoci. Zainteresowany petent modli si i przekupuje ofiarami boga drugiej kategorii, aby za jego porednictwem dotrze do ciebie. Oczywicie tylko wtedy, gdy sprawa jest bardzo wana. Mniej wane sprawy zaatwiamy sami. A mielimy szerzy tylko kult Soca... zauwaya Gaaja. Kult Soca jest cigle oficjalnym kultem. Ale jedno nie

wyklucza drugiego. Po prostu Nommo sta si ucielenieniem Soca na Ziemi. Dziej si jeszcze gupsze rzeczy stwierdzi Ayoob. Wyobracie sobie, e niektrzy z Niemiertelnych przechowuj swoje zuyte ciaa. Oczywicie zabalsamowane ot tak, przez sentyment i na pamitk. W niektrych prowincjach lud, ktry ich z reguy naladuje, rwnie balsamuje zwoki swych zmarych, sporzdzajc ich mumie. Dorobiono do tego ca pozagrobow ideologi. Jak? zainteresowaa si Gaaja. Wierz, e ycie pozagrobowe jest uzalenione od istnienia ciaa zmarego czowieka. Zmary zostaje w yciu pozagrobowym nagrodzony lub ukarany za czyny dobre lub ze popenione w cigu ycia. Jak ustosunkowali si do tych praktyk kapani? Na razie oficjalnie nie zajmuj stanowiska, ale sdz, e po cichu jednak popieraj te praktyki. Z czasem wciel te praktyki do oficjalnego kultu orzek Hiddo. Kapani s cierpliwi i przebiegli. Zmonopolizowali ju wiedz i gromadz bogactwa. Syszaem te, e zaczynaj miesza si do polityki i chc zapewni sobie wpywy. Ronie nowa sia, z ktr wkrtce bdziesz si musia liczy. Tym groniejsza, e jest organizacj. Podobno bardzo prn organizacj. Wiem o tym odparem. Bdcie spokojni, przyjaciele. Wkrtce zajm si kapanami. W imperium bdzie spokj i ad, nie bd tolerowa si, ktre chc by ponad prawem i ponad interesami pastwa. *** Skoczyem z weryfikacj gubernatorw. Stanowiska obsadzono nowymi ludmi. Ze starej grupy pozostao trzech. Byli lojalni, ich prowincje kwity, naduy nie wykryto. Wywiad te nie znalaz obciajcych materiaw. Krysztaowi ludzie? Moe... Pozostawiem ich na stanowiskach, bo chciaem by uczciwy

wobec siebie, ale czuem jaki podwiadomy niepokj. Byo oczywistym, e istniej grupy niezadowolonych ze stanu rzeczy. W imperium panowa pozorny spokj. Nie mamy problemw, tak mwi Oggo. Niezadowoleni, pozbawieni wadzy i majtkw, nie s szkodliwi. Nastpny etap to wity stan kapaski. Ci nie s jeszcze groni. Jednak za kilkadziesit lat bd powan si. Musz temu zapobiec. Postanowiem przeprowadzi niespodziewan inspekcj wity. Chciaem si zorientowa, jak wyglda ich gospodarka i organizacja. *** Stratoplan wyldowa na obszernym placu przed wityni. witynia staa na niewielkim pagrku, prowadziy do niej szerokie marmurowe schody. Weszlimy do witego krgu otoczonego kolumnami. Porodku by basen przeznaczony do rytualnych ablucji. Przeszlimy obok niego na nastpny dziedziniec. Sta tam otarz ofiarny i dwa wielkie, wykonane z brzu naczynia na wod. Przed nami wznosi si fronton waciwej wityni. Weszlimy do przedsionka. Jak dotd nikogo nie spotkalimy. Dalej bya prostoktna nawa, z marmurowym otarzem i stoami na ofiary. Tutaj, w cieniu kolumny, sta chopiec. By sug, sdzc po miotle trzymanej w rku. Sta bez ruchu, przestraszony, patrzc na nas szeroko otwartymi oczami. Zbli si! zawoa Oggo. Nie zareagowa na wezwanie. Nawet nie drgn. Podeszlimy do niego. Jak si nazywasz? spyta z umiechem Oggo. Bego. Ile masz lat? Nie wiem. Co tu robisz? Zamiatam wityni. Widz, ale robisz to w tej chwili, a ja chc si dowiedzie,

czym si zajmujesz? Jestem sug kapanw. A powiedz mi, Bego, czy umiesz ju czyta i pisa? Nie. Nie chciae si uczy? Chciaem, ale takich jak ja nikt nie uczy. Mj ojciec jest biedny. Czym zajmuje si twj ojciec? Jest parobkiem w folwarku. Wic kogo tu kapani ucz? Synw bogatych ludzi. Urzdnikw, tych, co maj folwarki, kupcw i jeszcze innych bogatych ludzi. Czy dziewczta te si tu ucz? Nie, dziewczt nie ucz, one musz zarabia. I co robi? One pi z pielgrzymami. Za to pielgrzymi pac, ale pienidze zabieraj kapani. Spojrzaem na Ogga i umiechnem si ironicznie. A ile jest tutaj dziewczt? spytaem. Zawaha si, nie by zdecydowany, co odpowiedzie. Podnis do gry obydwie donie, pokazujc raz i drugi po dziesi palcw. Tyle ich jest powiedzia. Zaprowad nas do arcykapana. On wczoraj wyjecha do swojego folwarku. Daleko to std? Nie wiem do ktrego folwarku pojecha. To ile tych folwarkw ma? Wiem o trzech, do najbliszego jest p dnia drogi. W takim razie prowad nas do starszego kapana. Teraz nie wolno mu przeszkadza, bo pooy si spa i zapowiedzia, e pobije kadego, kto mu przeszkodzi. Sam pi, czy z dziewczyn? spyta Oggo. Z dziewczyn. Nas na pewno nie pobije. Prowad! Chopiec ruszy z nami na zaplecze wityni, gdzie stao kilka

jednopitrowych budynkw. Zatrzyma si przy drewnianych schodach, prowadzcych do jednego z nich. To tutaj wyjani. Po schodach na gr. Drzwi byy zamknite od wewntrz. Oggo dwukrotnie w nie kopn. Zaraz po tym usyszelimy wrzask: Ty psie parszywy! Ty padlino trdowata! eb ci rozwal! Otwiera! krzycza Oggo, kopic dalej w drzwi. W kocu si otworzyy. Stan w nich niewysoki tucioch o wyupiastych oczach. Mia na sobie tylko krtk rozchestan koszule. Czy ty jeste starszym kapanem? spyta go Oggo. Tak! Czego chcecie? Jestemy komisj. Przybylimy, aby przeprowadzi inspekcj wityni. Chcemy si widzie z arcykapanem! Tucioch z przeraenia zaniemwi. Spojrza bezradnie na swoje goe nogi, potem zerkn do tyu, gdzie na ou leaa naga dziewczyna. Wyda jaki dziwny dwik, przypominajcy gulgotanie. Nagle w paru susach dopad do lecej na pododze kapaskiej szaty i szybko nacign j na siebie. Dziewczyna w tym czasie zaoya koszul i wybiega z komnaty. Kapan przygadzi krtkie, kdzierzawe wosy, rozejrza si po komnacie i ju uspokojony zwrci si do nas. Arcykapana nie ma, wyjecha! wyjani, nieco seplenic. Kiedy powrci? Za kilka dni, ale dokadnie nie wiem. Kto go zastpuje? Ja! Dobrze, porozmawiamy wic z tob. Co chcecie wiedzie? Na pocztek: jakie s dochody wityni? Ilu jest arcykapanw? Ilu macie uczniw? Czego ich uczycie? Dochody wzruszy ramionami jakie dochody? Tych par pszennych plackw i troch zboa. To maj by dochody? Pobono tak upada na wiecie, e wkrtce bdziemy ebra, by przey. A wy mnie pytacie o dochody!

Zaraz, co to nie tak! zatrzymaem potok sw wydobywajcych si z jego garda. Macie przecie pensj. Pensj! rozemia si. Ano niby mamy, tylko ju od dwu lat jej nie widzielimy. Kto j wam powinien wypaca? witynia w Knossos. Ilu jest tu kapanw? Arcykapan, ja, czyli jego zastpca, omiu kapanw i czternastu nowicjuszy. Ilu macie uczniw? Trzydziestu siedmiu. Nie przemczacie si! Nie byo wicej chtnych do nauki odpowiedzia po namyle. Czego ich uczycie? Pisania, czytania, rachunkw, wszystko wedug programu. Ile zatrudniacie suby? Bdzie ze trzydziestu ludzi. Po co wam a tylu sucych? Pracy jest duo, witynia wielka... zacz si jka nie wiedzc, co powiedzie. A te folwarki, ktre widziaem obok wityni, to wasze? Nasze przyzna niechtnie. A co tu robi dziewczta? Zacz si denerwowa i poci. Straci pewno siebie. One s tu jako zastaw za procenty od dugw. Ich ojcowie zacignli w wityni poyczki i nie maj z czego ich spaci. Zirytowa mnie ten opasy wykrtny wieprz. Huknem na niego, ju bez udawania pobaliwoci. Mwisz, e ebra wkrtce bdziecie! Dochody z folwarkw, dochody z prostytucji, dochody z opat za uczenie dzieci! Arcykapan ma trzy folwarki. A ty ile masz? wrzasnem. Zacz si trz ze strachu, ale si nie odezwa. Dopiero gdy Oggo trzepn go pici w brzuch, wychrypia: Dwa! Po ile folwarkw maj inni kapani?

Jeszcze czterech ma folwarki, ale tylko po jednym. adne rzeczy, tylko czterech. Szeciu kapanw, dziewi folwarkw. I to wszystko za pienidze wycinite z ludu. Prostytucja, niewolnictwo, odpatne uczenie, tyle na samym wstpie. Zobaczymy, co jeszcze. Trzeba zebra wszystkich kapanw i nowicjuszy! zwrciem si do Ogga. Wzi ich pod stra i pilnowa! Zajmijcie si te dochodami wityni! poleciem sekretarzowi. A my odwiedzimy arcykapana w jego folwarku. Aby znale ten folwark, wzilimy do stratoplanu Beego. By przeraony, ale jako w kocu si opanowa. Stratoplan musia lecie nisko, ladem drogi, bo Bego nie mg sobie inaczej skojarzy pooenia folwarku. Wreszcie bylimy na miejscu. Wyldowalimy za kp drzew. Ja, Oggo i trzej ludzie z ochrony ruszylimy w stron folwarku. Bego pozosta z pilotem. Folwark lea w malej zadrzewionej dolinie. Nad stawem wznosi si duy, zbudowany z palonej cegy budynek mieszkalny. Dalej stay zabudowania gospodarcze. Dom i staw otacza gsto zadrzewiony, ogrodzony murem ogrd. Wspinajc si jeden po drugim sforsowalimy mur. Nad brzegiem stawu leay dwie dziewczyny. Oggo da znak eskorcie, aby si zatrzymaa. Bezszelestnie, na palcach zbliylimy si z tyu do dziewczt. Gdy bylimy od nich o kilka krokw, pod nog Ogga trzasna ga. Dziewczta krzykny i poderway si gotowe do ucieczki. Witajcie powiedziaem, umiechajc si do nich. Zabdzilimy i szukamy drogi. Tutaj? zdziwia si starsza. Tu przecie nie ma drogi. Ten teren jest ogrodzony, jak si tu dostalicie? Czy jestecie zodziejami? Pytanie to byo tak naiwne, e parsknem miechem. Oggo! rzuciem. Czy my jestemy zodziejami? Nie przypominam sobie, bym ostatnio krad odpar silc si na powag.

artujecie z nas powiedziaa, robic powan min. Odejdcie std, bo zawoam ojca, a on jest arcykapanem dodaa z dum w gosie. To si dobrze skada, bo my wanie go szukamy wyjani jej wtedy Oggo. W tym momencie z lewej strony zatrzeszczay amane gazie i z zaroli wypado czterech ludzi uzbrojonych w kije. Przed ludmi biegy dwa wielkie psy. Na czele tej grupy pdzi z wzniesionym do ciosu kijem wysoki, tgi mczyzna z czarn brod. Hu! Hu! krzycza. Bierz ich! Psy byy ju blisko, ale nie dobiegy. Dwa fioletowe byski zlay si w jeden i psie cierwa pady na ziemi, drgajc w agonii. Napastnicy stanli skamieniali z wraenia. Brodacz zamar, trzymajc wci wzniesion rk z kijem. Rzuci kije! Ochrona, sku ich! zabrzmia gos Ogga. Metalicznie trzaskay zamki kajdanek. Brodacz szarpn si, usiujc wyrwa rce. Gdy mu si to nie udao, zacz z wciekoci wykrzykiwa: Zapacicie mi za to! Wy nie wiecie, kim ja jestem! Jestem arcykapanem, mj brat jest sekretarzem samego gubernatora! Ja was zgnoj! Nie wyjdziecie z kamienioomw, a wasze ony i crki zdechn w domach publicznych! Oggo zielony z wciekoci podszed do brodacza. Spojrza na wrzeszczcego, splun i objani go: Czy nie rozumiesz, gupi czowieku, e s to twoje ostatnie chwile? Mao ci byo okradania wityni to jeszcze zmuszae do nierzdu, bogacie si na niewolnictwie, lichwie i innych machlojkach. Za ukradzione pienidze kupie trzy folwarki, twj zastpca dwa, inni kapani kolejne cztery. A gdy przybywa do ciebie sam ragon, aby sprawdzi, jak gospodarujesz, szczujesz go psami i napadasz na z kijem. Nawet po obezwadnieniu plugawisz jego i jego on. Twoja kapaska pycha tak ci ogupia, e nic ju do ciebie nie dociera. Brodacz jkn i zwali si na ziemi, twarz do niej. Tukc

gow o ziemi, woa: Laski! aski! Nie wiedziaem, kim jestecie! O kradzieach te nic nie wiedziae? O zmuszaniu do prostytucji take? Pewnie i o niewolnictwie nic nie wiesz? Do koca dni swoich pozostaniesz za t niewiedz w kamienioomach, aby mia czas przemyle o swojej winie, a twoje ony i crki pjd do domu publicznego, gdzie bd ci przeklina do koca ycia! Brodacz jkn, nogi zadray mu w ataku skurczw i znieruchomia. Obawiam si, e wykpi si od kamienioomw. Taki spryciarz wie, kiedy umrze orzek Oggo. Do lecych zwok podbiegy z paczem stojce opodal dziewczta. Uklky przy brodaczu zanoszc si kaniem. Zamknijcie gby! wrzasn na nie Oggo. Nie ma po kim paka, to by zodziej! Tak was urzdzi, e do koca ycia bdziecie go przeklina. A wy prowadcie do domu! rozkaza skutym parobkom. ony byy trzy. Dwie w rednim wieku, trzecia dziewczco moda. Prawie dziecko. al mi si zrobio tych dziewczt, co one byy winne? Prawo prawem, ale to byy jeszcze dzieci. Zabieramy je std! Zdecydowaem. Naley przeprowadzi szczegowe ledztwo. Interesuje mnie ten brat arcykapana, sekretarz gubernatora. Jeli mia z tym co wsplnego... Ukara! W kadym razie zdj ze stanowiska! Folwarki i inny majtek skonfiskowa. Innych winnych take ukara! Dugi umorzy! Dziewczta odda rodzicom i wyposay! Niewolnikom zwrci wolno. Sprawdzi, dlaczego kapani nie otrzymywali od dwch lat pensji. Zostawiam tu sekretarzy i czterech ludzi z eskorty. Przyl komisj ledcz. Trzy dziewczyny i Bego zabieram, bd sucymi Gaaji. A co z nimi? Oggo wskaza na stojce w kcie ony arcykapana. Postpi wedug przepisw prawa. odpowiedziaem.

*** Trzeci wityni, jak odwiedzilimy, bya witynia w Tartessos. Pozornie byli zaskoczeni. Nasze nage zjawienie si wywoao popoch i zamieszanie. Jednak odniosem wraenie, e tu nas si spodziewano. Niezbyt naturalnie ten popoch wyglda. Scenariusz zaskoczenia by przygotowany z wyprzedzeniem. Bardzo prna organizacja przypomniaa mi si opinia, jak syszaem o kapanach. Wanie zauwayem, e bardzo prna. Ciekawe, w jaki sposb ta prna organizacja korzysta z pastwowych rodkw cznoci? Gdy po pgodzinnej wizycie usyszaem za plecami gos Oszuuna, wykrzykujcy sowa powitania, byem ju zupenie pewny, e kapani nie byli zaskoczeni. Witaj, Oszuunie! odpowiedziaem na jego powitanie. Pewnie przechodzie tdy i zauwaye mj stratoplan? rzuciem ironicznie. Tak potwierdzi bez zajknicia wanie wracaem z portu, gdy was zauwayem. Co u ciebie sycha? Mam kopoty rodzinne... zacz powcigliwie. Co takiego? Czy kto zachorowa? Gorzej! Znacznie gorzej! Nie rozumiem, moe kto umar? Zostaem podwjnym dziadkiem! No to przyjmij moje gratulacje z okazji powikszenia rodziny! powiedziaem, jeszcze bardziej zdziwiony jego sowami. Dzikuj odrzek kwano ale problem jest w tym, e ja nie znam moich ziciw. Wic Eur i Opa urodziy dzieci, a ty nie znasz ich ojcw? Oczywisto tego faktu dotara do mnie dopiero teraz. Wanie przytakn. Urodziy dwch chopakw, tego samego dnia i godziny, ale nie chc powiedzie za czyj to

sprawk... Co moesz zrobi rzuciem wymijajco. Musisz si z tym pogodzi. Usiuj, ale ciko mi to przychodzi. Nie jest to takie proste doda po chwili. A jak postpuj roboty przy budowie kanau? zmieniem temat. Kiedy koczycie? Sdz, e za rok. Tak jak zaplanowalimy. Mam nadziej, e otworzysz go osobicie? W tej chwili nie mog tego obieca. Nie wiem, czy bd mg przyjecha odparem, nie chcc si zobowizywa. Czy fortece s ju zbudowane? Tak. Wszystko jest tak, jak sobie yczye, ale daj mi dla nich nazwy. Sam nie chc decydowa. Zastanowiem si. Przyszed mi do gowy pomys... Czy twoi wnukowie maj ju imiona? Jeszcze nie, urodzili si pi dni temu. Czy zgodzisz si, e ja nadam im imiona i nazw ich imionami fortece. Chc ich w ten sposb wyrni. Dobrze, nie sprzeciwiam si, ale nie rozumiem, po co to robisz. Nazwij ich Att i Lass. Czy nie wstpiby do paacu, aby powiedzie to moim crkom? Nie. Twoje crki s jeszcze chore i nie naley ich niepokoi. Poza tym bardzo si spiesz, nie przewidywaem wizyt. Oszuun zamylony poegna si i odszed. Moi ludzie te zakoczyli inspekcj wityni. Wszystko byo w porzdku, kapani dobrze si przygotowali. Nie bdzie to takie proste pomylaem ten problem trzeba rozgry inaczej. Oni ju s bardzo prn organizacj! *** Wracalimy z inspekcji. Siedzc naprzeciw Ogga w stratoplanie

rozmylaem. Moja sytuacja zrobia si dwuznaczna. Zwariowane bliniaczki dopiy swego... Oszuun zosta dziadkiem, a ja ojcem dwch chopcw. Co powinienem z tym zrobi? Jak postpi? Nigdy nie miaem tajemnic przed Gaaj. Powiedzie jej? Czy zatai? Nie mogem si zdecydowa, denerwowa mnie ten brak decyzji. Spojrzaem na Ogga, umiecha si pgbkiem. Co si tak gupio miejesz? spytaem. Przypomnia mi si dowcip o kapanie, mog ci go opowiedzie ofiarowa si z podejrzan gorliwoci. Opowiedz zgodziem si. W jednej wityni by kapan nauczyciel o nazwisku Baran. Zacz uczy grup dzieci, ktre pierwszy raz przyszy do szkoy. Widzc niebywa tpot swych uczniw, zniecierpliwiony krzykn w kocu: Chyba baran by waszym ojcem, e jestecie takie tpe! Tak chrem odpary dzieci. Niby skd to wiecie, nicponie? zainteresowa si kapan. Na co dzieci wyjaniy: Mamusie nam mwiy, e mamy by grzeczne, bo bdzie nas uczy tatu... Intencja dowcipu bya tak jaskrawa, e nie miaem wtpliwoci. On wiedzia o wszystkim i kpi ze mnie. Nie mog tego zatai, powiem Gaaji. I powiedziaem jej, gdy po obiedzie zostalimy sami. Gaaju, mimo mej woli zostaem ojcem dwu chopcw. Nic nie odpara, patrzya na mnie smutnymi oczami. Potem umiechna si i usyszaem jej cichy gos: Wiedziaam o tym jeszcze przed ich urodzeniem. I tyle mi powiesz? Bo jeste tylko czowiekiem i w dodatku mczyzn. Jako czowiek masz prawo si myli, a jako mczyzna poda kobiet. Podanie jest zapisane w waszym kodzie genetycznym, w waszej podwiadomoci. Nie mam adnych pretensji. Wiem jednak, e byam pierwsz, ktr kochae, i bd ostatni...

10 To ju dziewita transmisja policzy Papadukulos, przypinajc mnie do fotela. Jeszcze najwyej dwie, na wicej si nie zgadzam. Zmizerniae, wicej by nie wytrzyma. Rozdwajanie jani jest ryzykown spraw. Mzg jest delikatnym instrumentem, nie lubi, gdy si go oszukuje! Co znaczy oszukuje? To znaczy, e na si pakuje si w niego przeycia innego czowieka. Na pewno masz racj powiedziaem gono. Ale czy mia j rzeczywicie? Bo ja miaem ju wtpliwoci, czy byy to przeycia innego czowieka czy moje przeycia w innym yciu. Uwaga! Wczam! wyrwa mnie z rozmyla gos Papadukulosa. *** Zmierzchao, od morza wia lekki, ciepy wiatr. W czwrk siedzielimy na tarasie paacu. Wottan koczy wanie dugi wywd o wpywie, jaki mogy mie supernowe na rytm ziemskiej cywilizacji. Wybuchajca gwiazda mwi emituje rne rodzaje promieniowania, midzy innymi promieniowanie twarde. Tak silne promieniowanie mogo zniszczy otaczajc Ziemi warstw ozonu, a tym samym mieszkacy planety zostali pozbawieni ochronnej tarczy. Prawdopodobnie wpyw promieniowania na geny spowodowa zmian rytmu ewolucji. Rozpatrujc to zagadnienie z naukowego punktu widzenia mona zaoy, e wanie wtedy czekoksztatna mapa zacza myle. Z naukowego punktu widzenia powtrzy ironicznie Oggo. Od pewnego czasu by nastawiony antynaukowo. Zrobilicie sobie z nauki boga! Pozujecie na wtajemniczonych kapanw. Was ju nie interesuje poznanie nieznanego. Wy celebrujecie wiedz objawion. Wasze tytuy, dostojno, naukowa powaga,

mdre miny to wie pancerze, pod ktrymi kryjecie naukowy konserwatyzm i abnegacj! Zaraz, Oggo! przerwa mu Ayoob. Chyba nie zaprzeczysz, e posiadamy jak wiedz? W kocu ju co zrobilimy! Nie twierdz, e nic nie zrobilicie. Usiuj tylko wytumaczy ubstwo waszych naukowych osigni. Rozprawiacie mdrze o prawach natury na Ziemi, ba nawet prawach kosmosu. Tumaczycie maluczkim, dlaczego natura postpia tak a nie inaczej. Wiecie ju wszystko. Ja chc od was niewiele. Nie twrzcie nowych wiatw. Stwrzcie jedn ma pch! No i co? Ju po wielkiej nauce? Gdzie s ci wielcy uczeni? Masz absurdalne dania! orzek Ayoob. Dla natury, o ktrej niby wszystko ju wiecie, stworzenie pchy nie byo adnym wyczynem. Dla was jest! W tym momencie cisz wieczoru przerwa ryk silnikw ldujcej rakiety. Wyldowaa na peryferiach miasta, w bazie oddziaw specjalnych. Taka rakieta bya rzadkoci. Musiao si wydarzy co wanego. Oggo przerwa rozmow. Wsuchiwa si w ryk silnikw. Gdy umilky, wsta i podszed do balustrady tarasu. Nie mwi nic, tylko nadsuchiwa. Po kilkunastu minutach usyszelimy odgos silnikw zbliajcego si pojazdu. Oggo w milczeniu szybkim krokiem wyszed z paacu. Ruszyem za nim. Dogoniem go na korytarzu, przy drzwiach mojego gabinetu. Rozmawia tam z penicym sub gwardzist. Usyszaem tylko koniec tej rozmowy: ...przyprowad go tu, do gabinetu ragona! Rozkaz! odpar gwardzista i pobieg korytarzem. Co si stao? spytaem, podchodzc do Ogga. Jeszcze nie wiem, za chwil sam usyszysz. Wszedem do gabinetu. Oggo, wchodzcy za mn, nie usiad, spacerowa po gabinecie od drzwi do biurka. Nic nie mwi, twarz mu staa, rysy si zaostrzyy. Wyglda jakby w cigu paru minut przybyo mu dwadziecia lat ycia. Zapukano do drzwi.

Wej! krzykn. Pokaza si czowiek w mundurze oficera oddziaw specjalnych. W hemie i z broni. Sam jego wygld by zwiastunem wanych wieci. Jakby by onierzem wracajcym z pola bitwy. Oficer oddziaw specjalnych Akk! zameldowa. Przywiozem meldunek od Auuna z prowincji Hinndusz! Sucham ci! W prowincji wybuch bunt, wszystkie oddziay specjalne zostay zniszczone. Buntownicy dziaali z zaskoczenia. Maj due iloci nowoczesnej broni, w tym jdrow. Z oddziaw spec ocalao jedynie kilkunastu ludzi. Ucieklimy dwoma rakietami. Reszt sprztu i obiektw spec zniszczono. Buntownicy opanowali rwnie prowincj: Dziipen i Cziin. Teraz kieruj si na prowincj Urr. Auun poleci mi zameldowa, e zamknie si w twierdzy Hattuszas, na granicy prowincji Urr. Prosi o posiki, bo inaczej nie wytrzyma ataku broni jdrowej. To wszystko, co mam do przekazania! W gabinecie zapada cisza. Co do mnie nie dotaro, czego nie zrozumiaem. Przerwaem cisz pytaniem: A co si stao z Prommetem? Oficer spojrza na Ogga, potem na mnie. Zauwayem, e si zmiesza. Wreszcie, patrzc gdzie w przestrze ponad moj gow, powiedzia: Prommet ogosi si jedynym wadc caego imperium! By to cios, na ktry nie byem przygotowany. W mzgu czuem pustk. Olbrzymi rosnc pustk. Prommet... mj syn?! Dzikuj ci! zwrci si do oficera Oggo. Moesz odej! Gdy ten wyszed, Oggo usiad. Milczelimy obydwaj, pogreni w mylach. Wiedziae o tym? spytaem po chwili. Tak! Dlaczego nic nie powiedziae? Czy uwierzyby, gdybym powiedzia? Pamitasz, co mwiem wtedy, kiedy mianowae go gubernatorem?

Pamitam. Gdybym przyszed z podejrzeniami, zrobibym sobie z was obu wrogw. Musiaem czeka na fakty, by to udowodni. Teraz masz fakty! Musz z nim porozmawia. Jak chcesz, to twj syn. Poleciem nawiza czno z buntownikami. Dugo to trwao. Dopiero nad ranem usyszaem gos Prommeta. Podobno chcesz ze mn mwi, Nommo? Tak, synu, witaj. Chc z tob mwi! Zostaw, stary, te rodzinne czuoci! odpowiedzia z lekcewaeniem. Nasze przypadkowe pokrewiestwo nie ma tu adnego znaczenia. O czym chcesz mwi? Chc wiedzie, o co ci chodzi, po co ten bunt? Mam ju do czekania na wadz! Ju dawno powiniene by wyprawi poegnaln uczt. Bior to, co mi si od dawna naley. Jeli si bdziesz opiera, zniszcz ci! Skapituluj natychmiast, a dam ci jeszcze poy, ale ju bez wymiany nonika. Wybieraj! Takich sw si nie spodziewaem, nawet od zbuntowanego syna. Mwio do mnie zachanne, bezwzgldne bydl. Bya to kropla, ktra przepenia czar mojej cierpliwoci. Otrzsnem si ze saboci, ogarn mnie gniew. To ty wybieraj! powiedziaem twardo albo zaraz zoycie bro, zdajc si na moj ask, albo wszyscy twoi stronnicy zostan zniszczeni. Dla ciebie bd mia specjalne wzgldy. Nie pozbawi ci nonika. Nawet wtedy, gdy bdziesz mnie o to baga! Chwil milcza. Moje zdecydowanie zaniepokoio go. Odezwa si mniej pewnym gosem: Zmierzymy si w walce, przyszo rozstrzygnie, kto bdzie gr! Dla mnie przyszo jest jasna odpowiedziaem. Nie mam takich wtpliwoci! Po tych sowach wyczyem aparat. Dalsza rozmowa nie miaa sensu. Naleao zacz dziaa. Czas zrobi si drogi.

Zbierz wszystkie moliwe oddziay i przetnij mu drog do Urr! powiedziaem do Ogga. Zastosuj wszelkie rodki, z broni jdrow wcznie. Ja zbior rezerwy i zajm Hinndusz, musz odci go od zaopatrzenia. Trzeba dziaa szybko! Rozkaz! odpar. Chc ci tylko powiedzie, e ich sab stron jest transport. Prommet ma cztery kontynentalne rakiety i ma ilo pojazdw mechanicznych. Zdecydowan wikszo swych si musi przerzuca w sposb tradycyjny. Naley to wykorzysta. Rozumiem powiedziaem. Oggo wyszed, zostaem sam. Przez chwile opanowaa mnie gorycz osobistej poraki, straconych zudze i nie ziszczonych nadziei. Otrzsnem si jednak, nie czas by na to. Wczyem fonom i zaczem wydawa rozkazy. Zarzdziem stan alarmu i mobilizacj. Moja wola jeszcze si liczya w imperium. Za kilka godzin zgrupuj si sprawne, uzbrojone po zby oddziay i pjd tam, gdzie im rozka. Gdy skoczyem wydawa rozkazy, zauwayem Gaaj. Nie syszaem, jak wesza do gabinetu. Co si dzieje? spytaa. Wojna! odpowiedziaem lakonicznie. Z kim? Wczyem zapis rozmowy z Prommetem. Wysuchaa bez sowa komentarza, tylko dwie wielkie zy stoczyy si po jej twarzy. Co teraz bdzie? spytaa bezradnie. Usiadem naprzeciw niej i patrzc jej w oczy, powiedziaem: Z kadej sytuacji jest wyjcie. Z tej te. S dwie moliwoci. Rozumiem i szanuj twoje uczucia, jeste jego matk. Daj ci szans wyboru. Bdzie tak, jak zechcesz, ale musisz wybra: on albo ja! Trzeciej moliwoci nie ma. Wybieraj! Nie mog, Nommo! Musisz powtrzyem. To nie ja doprowadziem do tej konfrontacji, mam czyste sumienie. Teraz ju nie mona zamkn oczu i powiedzie: nie widz!

Zrb mi lask i pozwl si zastanowi! Wstaa i ruszya do drzwi. Tam si zatrzymaa, dodajc: Odpowiem ci za godzin. Prawie witao, byem bardzo zmczony, nie spaem ca noc. Zacz si ju nowy dzie, peen pracy i niepokoju. Kazaem si obudzi dyurnemu gwardzicie za dwie godziny i pooyem si na sofie w gabinecie. Niemal od razu zasnem. Obudzio mnie szarpanie za nog i gos: Wasza wysoko raczy si obudzi! Wasza wysoko kaza si obudzi za dwie godziny! Otworzyem oczy. Stali przy mnie: gwardzista i Bego, pokojowiec. Dzikuj powiedziaem, odzyskujc przytomno. Dzikuj wam! Bego, przynie mi niadanie i popro tu Gaaj! Usiadem przy fonomie, mobilizacja bya zakoczona. Oddziay skoncentroway si w wyznaczonych rejonach. Operacja przebiegaa sprawnie. Najdalej za godzin musz doczy do armii. Wtedy si zacznie... Trzasny z rozmachem pchnite drzwi. Stan w nich kredowo blady Bego. Z trudem zapa oddech i wykrztusi: Gaaja! Co Gaaja? Jej wysoko Gaaja nie yje! wypowiedzia jednym tchem. *** Leaa na ou. Blada, pikna, daleka. Na jej ustach zastyg grymas pogardy. Ujem jej rk, bya zimna. Bya trzecia moliwo, pomylaem. Nie chciaa wybiera... Lekarza! krzyknem. Wezwijcie lekarza! Ju idzie odezwa si kto z tyu. Hiddo wyrzuci wszystkich z sypialni. Czekaem na korytarzu. Myli kbiy si w gowie. Rosa we mnie zimna, bezwzgldna nienawi do Prommeta. Umara natychmiast orzek w kocu Hiddo. Okoo dwch godzin temu; Uya silnej trucizny, poraenie centrw nerwowych. Nie, nie mczya si doda, widzc w moich oczach

nieme pytanie. mier nastpia natychmiast... Zawaha si, nim zapyta: Wiesz, dlaczego to zrobia? Bya trzecia moliwo, nie przewidziaem tego. To mj bd, a za bdy si paci. Wiem, e nic z tego nie rozumiesz, kiedy ci wytumacz. Teraz nie mog. Jest wojna, musz by przy armii. Zajmij si jej pogrzebem. Zwoki zabalsamuj. Pochowaj j na tej wysepce, gdzie stracia nog. Postaw tam mae mauzoleum z przezroczystymi cianami. Nigdy ju potem nie bya szczliwa. Niech tam spoczywa w spokoju... *** Z rozezna powietrznych wyniko, e gwne siy buntownikw byy w tej chwili na wyynie pomidzy prowincj Hinndusz i Urru. Oggo mia racj, e sab stron przeciwnika by brak nowoczesnych rodkw transportu, ale myli si co do tego, e Prommet ma tylko cztery rakiety. Mia ich dziesi. Dawao mu to moliwo wydzielenia operatywnej grupy uderzeniowej. Praktycznie w cigu bardzo krtkiego czasu grupa moga osign kady punkt na Ziemi. To stwarzao due zagroenie. Atak mg nastpi niespodziewanie i w kadym miejscu. Armia buntownikw cignca na Urru nie liczya si w tej wojnie. Powolno jej skazywaa j na zagad. Naczelnym problemem byo zaskoczenie Prommeta i zniszczenie jego rakiet. Zdecydowaem si na zajcie prowincji Hinndusz. Desant zaskoczy przeciwnika. Bronili si sabo, ju po kilku godzinach walki pozosta im tylko punkt oporu w jednej ze wity. Wtedy postawiem im ultimatum: kapitulacja w cigu dziesiciu minut albo zostan zniszczeni broni jdrow. Skapitulowali. Wychodzili ze wityni z podniesionymi rkami i strachem w oczach. Jaka silna jest w czowieku wola ycia. y za wszelk cen, nawet wtedy gdy ju nie warto... Przyprowadzono do mnie ich dowdc. Wielki, niady chop o niespokojnych oczach. Jak si nazywasz? spytaem.

Arduna. Stanowisko? Zastpca gubernatora prowincji Hinndusz, Jego Wysokoci Prommeta. Wysoko ju zaszede, Arduna. Za co tak ci wyrniono? Pomagaem Prommetowi przygotowa powstanie. Bunt, Arduna! Bunt, nie powstanie! poprawiem. Bunt powtrzy. Co wam za ten bunt obieca Prommet? Mwi nam: Mog wam da wszystko oprcz niemiertelnoci. Dostaniecie ode mnie bro, ktr wadaj bogowie. Bdziecie tak potni jak oni. Ja jestem bg Prommet, to znaczy: przemylny. Ukradem iskr ognia z rydwanu Soca. I wam oddam j we wieczne wadanie. Uwierzylicie jego sowom? Uwierzylimy, bo pokaza nam dziaanie tej broni. Mielicie czno z Prommetem? spytaem Ardun. Mielimy, ale w czasie walki pocisk rozbi radiostacj. Czy zawiadomilicie Prommeta o ataku? Nie zdylimy. Chcesz y, Arduna? Chc! Bdziesz wic y, bo jeste rozsdnym czowiekiem. Nadasz tylko do Prommeta wezwanie: Przybywaj natychmiast z pomoc! Ldowisko jest w naszych rkach. piesz si! Walczy ze sob, ale ch ycia przewaya. Co za to dostan? spyta. ycie! odpowiedziaem. ycie w kamienioomach? Nie, bdziesz wolny od winy i kary! Nadam to wezwanie zgodzi si ju bez wahania. *** Leelimy zamaskowani wok ldowiska. Od strony miasta

dobiegay odgosy walki. Dymy, uny poarw, wybuchy, strzelanina. Wszystko byo dopracowane. Prommet nie powinien si zorientowa, e to puapka. Z dala narasta huk rakietowych silnikw. Ldoway jedna po drugiej. Dziesi. Wysypali si z rakiet, formujc oddziay. Ruszyli w kierunku miasta. Mogem ich zniszczy ju w rakietach, ale chciaem dosta go ywego. Tylko ywego. Poczekaem, eby odeszli dalej od rakiet. Ognia! krzyknem do fonomu. Bysk tysica soc rozbys nad ldowiskiem. Pomimo zastosowania specjalnych oson i okularw, byem cakowicie olepiony. Gdy odzyskaem moliwo widzenia, rakiet ju nie byo. Po ldowisku biegaa bezwadna, przeraona ciba, strzelajc na wszystkie strony do niewidzialnego przeciwnika. Bomby! wydaem kolejny rozkaz. Z dala, z niewidocznych stanowisk hukny salwy. Pociski pkay nad ich gowami. Nie zabijay, zawieray gaz usypiajcy. Zaoyem mask. Wida byo, jak fala gazu pynie z wiatrem do naszych stanowisk. Moi ludzie te mieli maski. Tamci bezwadnie padali na muraw ldowiska. Po pitnastu minutach byo po wszystkim. Zebra ich bro. Skoczy pozorowanie walki! Oczyci teren! rozkazaem. I wtedy ruszyem na spotkanie Prommeta. Nie interesowaa mnie reszta. Dla mnie tylko on istnia, tylko on by mi potrzebny. Chodziem po ldowisku zagldajc w twarze lecych. Obok szed Akk z dwoma onierzami. Wiedzieli, kogo szukam. Wielu zasno padajc na twarz, trzeba byo ich odwraca. By! Lea na plecach z szeroko rozrzuconymi rkami. W prawej trzyma miotacz. Akk schyli si, wyj mu miotacz i wsun go za swj pas. Tak bdzie bezpieczniej orzek. Zrewiduj go, zrb to bardzo dokadnie! Od tej chwili ty odpowiadasz gow za jego ycie, bo on na pewno bdzie chcia umrze. Pilnuj go we dnie i w nocy, zawsze!

Rozkaz! odpowiedzia Akk. Miaem ju odej, gdy dopdzi mnie onierz z meldunkiem. Ragonie! zwoa. Mam meldunek z prowincji Urru! Przeczytaem. W pierwszej chwili nie zrozumiaem treci, bya absurdalna: Dzi rano Prommet zaatakowa twierdz Hattuszas. Na skutek dziania broni jdrowej twierdza zostaa cakowicie zniszczona. Zgino czterystu ludzi, wrd nich Oggo. Podpisano: Auun. Oggo nie yje. Dotaro do mnie dopiero po chwili. Bezmylnie gapiem si na meldunek. Nie ma ju Ogga. Zniszczono go, nim zacz si broni. Moe nawet nie mia czasu pomyle, e umiera... Uwiadomiem sobie straszn prawd, e nie mam ju przyjaci, e pozostaem sam. Ale co mi jeszcze zostao. Miaem wroga. Pokonanego wroga. By ju czas skoczy t wojn. Kazaem nawiza czno z Auunem. Wkrtce wezwano mnie do aparatu. Usyszaem gos Auuna: Melduj si z prowincji Urru! Czekam na rozkazy, ragonie! Opowiedz mi o zniszczeniu Hattuszas! Wyjechaem dzie wczeniej, wieczorem, na inspekcj oddziaw wzdu linii obrony. Dlatego ocalaem. Atak widziaem z duej odlegoci, by byskawiczny. Dziesi rakiet w locie koszcym, skoncentrowao si na twierdzy, nawet mury stopiy si na szko. Nie mieli adnych szans obrony, cakowite zaskoczenie. Uwaaj, ragonie, aby ci Prommet nie zaskoczy! Prommet ju nikogo nie zaskoczy odpowiedziaem. Rakiety ju nie istniej! dodaem z mciwa satysfakcj. Gratuluj! odezwa si Auun. Teraz kolej na armi Prommeta. Czy za godzin moesz wysa swoje rakiety? Tak! Oczywicie, e mog! To suchaj teraz uwanie: Za godzin twoje i moje rakiety spotkaj si nad wyyn. Tam gdzie trwa przemarsz armii Prommeta w kierunku Urru. Atak z powietrza! Zniszczy wszystkich! Zrzuci desant, wykoczy tych, ktrzy ocalej!

Sprzt i bro zabezpieczy lub zniszczy! Za dwie godziny nie powinno by po nich ladu! Zrozumiae? Rozkaz! Przystpuj do wykonania. Powodzenia! Pomylaem, e jestem potny jak bg. Te kilkanacie tysicy ludzi nie wie, e ich czas liczy si ju na minuty, e ich los jest ju przesdzony. Potny jak bg powtrzyem w myli, czujc gorycz ironii. Bg, ktry moe niszczy, ale nie moe tworzy. Moc zawarta w nienawici i bezsilno w mioci. Jeste uomnym bogiem, Nommo! Rozmylania przerwa mi jeden z onierzy Co mamy zrobi z jecami? zapyta. Odesa do kamienioomw! A co z Ardun? Obdarowa i puci wolno! Przecie to dwukrotny zdrajca! Niby tak, ale pierwsz zdrad odkupi drug zdrad, a za drug niech go sdzi jego sumienie! Rozkaz! Ragonie! Skinem na Akka. Kiedy zbliy si, poleciem: Przewieziesz Prommela do paacu gubernatora. Tam bd czeka! *** Wprowadzili go do komnaty. Rce mia skute. Oczy byszczay mu zwierzcym strachem. Wosy mia mokre od potu, wstrzsay nim nerwowe drgawki. Skinem na onierzy, by wyszli. Zostalimy sami. Sta porodku komnaty, wzrok ucieka mu gdzie na bok. Ja patrzyem na niego zimnym, fachowym spojrzeniem rzenika kupujcego wieprza na rze. Nie wytrzyma napicia. Ojcze! zaskamla. Zostaw te rodzinne czuoci odparem. Nasze przypadkowe pokrewiestwo nie ma w tej chwili adnego

znaczenia! Co ze mn zrobisz? Bd spokojny, nie utn ci gowy i nie obedr ze skry. Wiesz dlaczego? Bo byoby to za atwe. Zawsze bye godny wadzy. Nie wystarczyo ci, e wadasz najwiksz prowincj. Ty odczuwae gd wadzy nad imperium. Twoj przyszoci bdzie wic gd. Na zboczach gr Ka-Kus jest stara twierdza. Zostaniesz tam zamknity i skazany na gd. Gd wszystkiego. Nie masz pojcia, jak wiele jest rodzajw godu. To nie tylko gd pokarmu i napoju. Bdziesz godny przestrzeni, bo twoja cela bdzie maa; bdziesz godny wiata, bo w celi bdzie pmrok; blasku soca, bo nigdy go nie zobaczysz; ciepa, bo cela bdzie zimna; dwiku, bo oprcz swojego gosu innego nie usyszysz. Kobiety, mikkiego posania, obmycia brudnego, mierdzcego ciaa; dotyku innego czowieka. Dugo mog jeszcze tak wylicza, bo wiele jest odmian godu. A ja ci skazuj na wszystkie jego rodzaje. I nie licz na to, e si wymkniesz. Ja tobie nie bd aowa nonikw. Bdziesz y dugo. Bardzo dugo, cae wieki, a moe tysiclecia. A ja bd y dla ciebie, oce, jak si powicam! Sucha i dra. Dotaro do niego, co go czeka. Twarz mu zzieleniaa, na czoo wystpiy nabrzmiae yy. Za co mnie tak nienawidzisz? wycharcza. Za par drobiazgw, ktrych by pewnie nigdy si nie domyli: za mier Gaaji, za zamordowanie Ogga, za zdrad, za wszystkie zawiedzione nadzieje, jakie z twoj osob wizaem, za mier kilku tysicy ludzi. Bdziesz mia czas o tym wszystkim pomyle. Bdziesz mia duo czasu... Stra! krzyknem. Wszed Akk z onierzami. Wyprowadzi winia! Ty zosta! zwrciem si do Akka. Jutro zawieziesz go do fortecy w grach Ka-Kus, szczegowe instrukcje dostaniesz od sekretarza! Rozkaz! odpowiedzia. Gdy otworzy drzwi, zobaczyem Prommeta ostatni raz w yciu. Sta na korytarzu pomidzy dwoma stranikami. Nasze

oczy spotkay si, trwao to krtk chwil, ale zdy posa mi spojrzenie pene nienawici. Po godzinie dostaem meldunek od Aunna: Rozkaz wykonano! Buntownicy zniszczeni! Gratuluj strategii! Wojna bya skoczona, trwaa pi dni. Buntownicy ponieli druzgocc klsk. Taki komunikat usysz poddani w caym imperium. Taki lub podobny. Moe bdzie w nim wicej szczegw. Liczba zabitych i rannych. Ale nie bdzie w nim tego, e najwiksz klsk ponis sam ragon. e w tej piciodniowej wojnie straci wszystko, co kocha: on, syna, przyjaciela, wiar, nadziej i mio. Pozosta mu zapas nienawici i moc niszczenia. *** Wyldowaem jak kiedy, na play. Nic si tu nie zmienio. cili tylko wierzchoek nadmorskiej skay, aby stworzy ma platform. Postawili na niej kwadratowy cok z polerowanego granitu. Cztery kolumny podtrzymyway granitowy dach. Pod dachem pooono marmurowy blok, a na nim osonita przezroczyst pokryw, leaa Gaaja. Staem i patrzyem. Ubrali j w krtk, zielon tunik. Jej tali otacza pasek ze zotej plecionki z zatknitym sztyletem. W zote rozpuszczone wosy wpito jej diadem, lew rk podoono jej pod gow, praw oparto na rkojeci sztyletu. Znowu miaa dwadziecia pi lat. Spaa. Na jej twarzy zastyg kamienny spokj. Nie wygldaa tak, kiedy ya. Gaaju! zakao co we mnie. Gaaju, nie rozumiem, kto ci zabi? Ja, Prommet, czy ty sama. Nie zrozumiem i nikt mi tego ju nie wyjani. Mwia kiedy, na tej wyspie, e zawsze bd pierwszym... Pacz wydar mi si z garda. Niemski pacz upokorzenia i blu. I pakaem tak jeszcze dugo. ***

Czas pyn. Mijay dni, miesice, lata. Staem si odludkiem. Starzy przyjaciele unikali mnie, niewielu ich ju pozostao. Auun zaj miejsce Ogga, ale nasze kontakty ograniczay si wycznie do spraw subowych. W moim wielkim paacu zrobio si pusto. Czsto uciekaem teraz na wysp. Nazwaem j Wysp Gaaji. yem przeszoci i wspomnieniami. W przyszoci nie czeka mnie ju nic. Moe zbuntowa si ktry z gubernatorw, moe zbuduj nowe miasto, nic mnie to ju nie obchodzio. Moja przyszo bya acuchem podobnych, szarych dni. Nie mogem zej ze sceny ycia, byem winiem swojej nienawici. Ktrego dnia odwiedzia mnie trjka starych przyjaci, Ayoob, Hiddo i Tuun. Na gowach mieli obrcze z biaego tworzywa, ktre wygldao jak metal. Na kadej obrczy bya przymocowana niewielka pkula. Co to, jaka nowa moda? spytaem wskazujc na ich gowy. Nie. To nasz najnowszy wynalazek wyjani Ayoob. Rejestrator osobowoci. Rwnolegle z mzgiem zapisuje wszystkie doznania i sygnay. Jego moliwoci nie kocz si na tej czynnoci. Rejestruje rwnie doznania wsteczne, ktre byy ju w mzgu zapisane. W razie nagej mierci Niemiertelnego przeprowadzamy transformacj z rejestratora do nonika osobowoci i po dwch latach Niemiertelny powraca do ycia. W ten sposb Niemiertelni stali si niezniszczalni doda Hiddo. Rejestrator te jest praktycznie niezniszczalny zaznaczy jeszcze Tuun. Wytrzymuje wysokie cinienie i temperatur, nie tonie, jest odporny na uderzenia, sam si aduje energi elektryczn. A gdy zginie czowiek, ktry go uywa, nadaje sygna alarmu na wysokich czstotliwociach pozwalajcy go odszuka. Zapomnielicie, e nie macie zapasowych nonikw! zaatakowaem ich ide. Gdy osobowo przetransformujecie w inny nonik, nie bdzie to ju ten sam czowiek.

Nie mamy zapasowych nonikw odpowiedzia Ayoob ale lepiej przez dwa lata nie istnie, ni nie istnie na zawsze. W kocu to tylko dwuletnia przerwa, ktra si nie liczy. A skd wemiecie komrk do zapodnienia? Czy zapomniae, e wszyscy Niemiertelni oddali swoje komrki do banku. Le ju od dawna zmroone w pynnym helu. Nie mamy wic adnych problemw. Jeden egzemplarz przynielimy dla ciebie. Warunkiem sprawnego dziaania jest noszenie go na gowie, na noc mona go zdejmowa. Noszenie rejestratora nie jest uciliwe, jest bardzo lekki, mona si do niego szybko przyzwyczai. Dzikuj, e o mnie pamitalicie! powiedziaem. Szkoda, e nie wynaleli tego pi lat temu. pomylaem. Gaaja byaby ze mn... Czy na pewno? Czy mona zatrzyma tych, ktrzy chc odej? Ju nigdy si nie dowiem. *** Oficer gwardii wszed do mojego gabinetu i wypry si subicie. Dwie kobiety chc z tob mwi, ragonie! zameldowa. O co im chodzi? Nie mam czasu! Skieruj je do sekretarza powiedziaem, nie odrywajc oczu od lecych przede mn papierw. One twierdz, e musz rozmawia z tob, sprawa jest podobno wagi pastwowej. Wprowad je! Zdecydowaem. Znowu mnie zaskoczyy. Gdy oficer otworzy drzwi, wbiega ich czwrka. Eur, Opa i dwch picioletnich malcw. Witaj, Nommo! zawoay jednoczenie, dodajc szybko: Chopcy, przywitajcie si z tatusiem! Nim zdyem zareagowa, Att i Lass ju siedzieli na moich kolanach i cmokali mnie w podbrdek. Atak by skoncentrowany, z prawej i z lewej flanki, rwnie od frontu. Co mogem zrobi? Objem i przytuliem chopcw.

Witajcie! rzuciem chodno. Nie przypominam sobie, bym was zaprasza... Przybyymy bez zaproszenia! odpowiedziaa jedna z nich. W rodzinie nie jest to konieczne dodaa. W rodzinie, mwicie... powtrzyem. Chyba nie zaprzeczysz, e jestemy matkami twych synw? Nie zaprzeczam odparem, patrzc na malcw. Jestemy wic i twoimi onami. A poniewa chopcy potrzebuj ju opieki ojca, zamieszkamy razem z tob. Jest u Niemiertelnych zwyczaj, e ma si jedn on. Ty moesz mie dwie. Nikt si nie zorientuje, nie bdziemy si razem pokazywa! Rozbawiy mnie. Miay ju po dwadziecia cztery lata, a w gowach wci zwariowane pomysy. Suchaj! powiedziaem. Nie wiem, ktra ty jeste, czy Eur czy Opa. To w kocu nie jest wane, bo dotyczy obu. Ot, aby by rodzin, mem i on, nie wystarczy przypadkowy kontakt seksualny i urodzenie dziecka. Potrzebny jest fundament tego zwizku, uczucie zwane mioci. Chodzi o psychiczn potrzeb dwojga ludzi, aby by razem. Nie moemy by rodzin co najmniej z dwch powodw. Po pierwsze, ja was nie kocham i nie odczuwam potrzeby waszej obecnoci. Po drugie, nie jestem w stanie wyobrazi sobie uczuciowego trjkta. C ty wygadujesz! krzykna ta druga. Przecie my ci kochamy, i to od dziesiciu lat. Przez cay ten czas bardzo chciaymy by z tob, ale jak miaymy to zrobi? Miae on. Teraz jeste sam i wolny. A to, e nas nie kochasz, jest logiczne. Jak moge nas pokocha, jeli nas tu nie byo? O uczuciowym trjkcie nie warto nawet mwi, kochaj jedn z nas, a my si ju podzielimy. Ty twierdzisz, e nie jestemy rodzin. Spjrz na swoich synw, oni tak bardzo chc mie ojca! Nie miaem na nie argumentw, dla nich nie byo problemw. Malcy siedzieli grzecznie na moich kolanach. Byli bardzo podobni do siebie i do mnie.. W kocu byem ich ojcem, nie mogem ich odrzuci.

Zostacie! wyrwao mi si mimo woli. W szale radoci przewrciy mnie z fotela. Nie mogem si broni, rce miaem zajte chopcami. Przestraszeni malcy rozbeczeli si na cay gos. Na pododze kbio si pi cia. Ja leaem na samym dole przygnieciony reszt. Ktem oka zobaczyem stojcego przy drzwiach oficera, ktry drapa si w gbokim namyle po gowie, nie mogc si zdecydowa, czy to, co widzi, jest zamachem na ragona. Ledwie im si wyrwaem. Silne, zdrowe, wysportowane dziewczyny to ju nie dla mnie. Suchajcie! odezwaem si surowo. Prosz, abycie w przyszoci swoj rado objawiay w mniej spontaniczny sposb. Takim postpowaniem podwaacie mj autorytet. Zrozumiano! Zrozumiano! powtrzyy chrem. Bdziemy zachowywa powag godn on ragona. *** Gdy tylko wszedem do sypialni, zauwayem, e ley w moim ku. Ktra ty jeste? spytaem. Eur. Czeg wic tu szukasz, Eur? Gupie pytanie! Gdzie syszaam, e istnieje zwyczaj spania z mem... To gupi zwyczaj! orzekem. Niehigieniczny! Nie wykrcaj si, wiesz o co chodzi! Pooyem si obok niej i odwrciem plecami, udajc, e zasypiam. Szybko przytulia si do mnie. Mylisz pewnie, e my to takie gupie gsi, co nic nie rozumiej. Wiemy, kogo stracie i jak jest ci ciko Rozumiemy, e trudno ci si przestawi, bo wci tkwisz w przeszoci. Dlatego tu jestemy. Chcemy ci pomc, eby zacz y od nowa. y mioci i przyszoci, a nie nienawici

i przeszoci. Kochamy ci i chcemy, aby nasza rodzina bya szczliwa. Dla ciebie zrobimy wszystko. Eur! Czy ty musisz mwi w liczbie mnogiej? Musz, bo nas jest dwie. Jest to przypadek kliniczny. Syszae o podwjnej osobowoci. W jednym ciele dwie rne osobowoci. Z nami jest odwrotnie, dwa ciaa i jedna osobowo. My z sob nie rozmawiamy, ona myli tak samo, i odwrotnie. Ta identyczno istnieje nawet wtedy, gdy jestemy daleko od siebie. Identyczna anatomia i identyczne odruchy fizyczne i psychiczne. Jedno w dwch ciaach. Dlatego jestemy tu obie. Nie odczuwasz zazdroci? Czy mona by zazdrosn o siebie? Pomylaem, e jest to przypadek bez precedensu. Ale fakt pozostawa faktem. Jaka on bya? spytaa nagle. Pikna i mdra! My te jestemy pikne, chocia w innym typie, a mdro jest niewymierna. Jest to okrelenie subiektywne, z ktrego nic nie wynika. Bardzo mnie kochasz, Eur? spytaem. Mog moje uczucia okreli jednym zdaniem, bo nie znam innych miernikw. Kocham ci jak sam siebie! Dlaczego jak sam siebie? Kady jest dla siebie najwyszym dobrem. Jeli kto twierdzi inaczej, po prostu kamie. Otaczajcy nas wiat, wszystkie sprawy, wydarzeni, sytuacje sprowadzamy do wsplnego znaku rwnania, ktrym jest nasze ja. Moga powiedzie, e mnie ubstwiasz, e tak mnie kochasz, e umaraby dla mnie, albo inne takie mie sowa... To s tylko sowa, deklaracje bez pokrycia. W yciu licz si czyny, a nie sowa. Mwi mona duo. Nie kosztuje to wiele i do niczego na og nie zobowizuje. Powiedz mi, skd si wzia u was ta sympatia do mojej osoby? Bo czego tu nie rozumiem. Waciwie to dzieli nas wszystko, a nic nie czy...

To byo bardzo dawno, dla nas oczywicie, gdy zobaczyymy ci pierwszy raz. Miaymy wtedy po czternacie lat. Zakochaymy si w tobie, na mier i ycie, jak mwi dziewczta. Do dzisiaj nie wiem dlaczego, w kocu nie wszystko mona wyjani. I wtedy to postanowiymy zosta twoimi onami. Nic w tym spisku nie byo spraw przypadku. Ani to, e przyjechae do Tartessos, ani sypialnia, w ktrej spae, ani nasze cie. Wszystko byo przewidziane i wyliczone. Pniej pozostao nam tylko jedno czeka. Czekaymy na ciebie dziesi lat. My nie jestemy Niemiertelne i nie chcemy nimi by. Oce sam, co si bardziej u ciebie liczy: sowa czy czyny? Odwrciem si do niej i przytuliem j do piersi. Naleao si im to za lata wytrwaoci. Za stracone dziesi lat z krtkiego ludzkiego ycia. *** Budziem si. Jak zawsze znajdowaem siebie w pracowni Papadukulosa. Obok fotela staa jak zawsze Izabela, z filiank kawy. Wszystko byo normalne, zwyke. Na pozr. Co si jednak we mnie zmienio. Na granicy przejcia z jednej do drugiej osobowoci odczuem wyran niech i opr przed powrotem do wiata realnego. Wolaem zosta tam, w Atlancie!

11 Natknem si na t misj zupenie przypadkiem. Lecielimy nad krajem Affri w czasie burzy i pilot straci orientacj. Huragan zepchn stratoplan w gb kontynentu. Pod nami cigna si bezkresna dungla. Burza szalaa, niebo poczyo si z ziemi. Lecielimy tu nad wierzchokami drzew, wypatrujc miejsca do ldowania. Widoczno by zerowa. Wyej, bo zawadzisz o wzgrze! krzycza Auun do pilota. Z gry nic nie widz! odkrzykn pilot. Z dou te nic nie widzisz, wzbij si ponad chmury! To nic nie da! Przyrzdy nie dziaaj, nie wiem gdzie lecie! Wanie wtedy, w wietle byskawicy zobaczylimy ma polan w dungli. Pilot zatoczy koo i zmniejszy wysoko. Teraz widzielimy lepiej. Pod nami bya polana, a na niej kilka budynkw. Wyldowalimy. Do najbliszego budynku byo z pidziesit derw. Pobieglimy przeskakujc co wiksze kaue. Wewntrz byo ciemno, kto z obstawy zapali latark. Poduna sala, zastawiona rzdami aw. ciany lepione z gliny, bielone wapnem, dach z trzcinowej strzechy. Pod szczytow ciana co w rodzaju katedry. Na wprost wejcia otarz z symbolem Soca, a nad nim wielki napis duymi literami: Najtrwalsze jest sowo. Gdzie my trafilimy? zdziwi si Auun. witynia jaka czy szkoa? Wyglda na jedno i drugie odpowiedzia Oann, sekretarz. Trzeba znale ludzi odezwa si pilot. Wtedy dowiemy si, gdzie jestemy. Auun! Wylij kogo, niech poszuka po chatach! poleciem. Rozsiedlimy si na awach. Na zewntrz szalaa burza. Wziem od onierza latark. Na cianach zauwayem wiele rysunkw. Sama astronomia. Ukad Soca, Syriusza. Rysunki konstelacji widocznych z Ziemi i konstelacji, ktre byy widoczne z Dogonu. Pojedyncze planety z ich satelitami. Co to jest? Do czego i komu to suy?

Ogldanie przerwa mi powrt onierza z jakim czowiekiem. Czy wiesz ju, gdzie jestemy? spytaem onierza. Tak! Osada nazywa si Sig i ley na poudnie od Morza Wewntrznego. Ale nie wiem, w jakiej odlegoci. Oni mwi, e dwadziecia dni drogi. Nie potrafi przeliczy dni na begadery. Kto tu mieszka? Misjonarze cywilizacji. Maa misja. Ucz dzikusw na czarownikw. Niemoliwe! Musiae co przekrci! Moe zgodzi si. Ich przeoony zaprasza ragona do swego domu. Przysa tego czowieka, aby wskaza drog. My mamy pozosta tutaj. Przynios nam tu posanie i ywno. Idmy wic! powiedziaem do przewodnika. We eskort! krzykn za mn Auun. Nie trzeba! odparem przekrzykujc burz. Nie szlimy dugo, ale przemokem. Nie pomoga pachta, jak mnie okry przewodnik. Zatrzymalimy si przed jedn z chat. Izba, do ktrej wszedem, by do obszerna. Na palenisku pali si ogie, przy stole siedzia wiekowy czowiek w szatach kapana. Podnis si na mj widok. Witaj, kapanie! powiedziaem. Witaj, przybyszu! odpowiedzia. Wejd i wysusz swe szaty, a i jadem pewnie nie pogardzisz? Sid tu przy stole, zaraz przynios wieczerz, ale nie spodziewaj si nic sutego. Skromnie tu u nas. Dawniej lepiej bywao. Od mierci er-ragona Gaaji zapomniano o nas. Zaskoczy mnie wspominajc Gaaj i jej zainteresowanie t osad. Nic jednak nie powiedziaem. Usiadem przy stole i przyjrzaem si starcowi. Mia ju ponad szedziesit lat, ale krzepko si jeszcze trzyma. Wysoki, o regularnych rysach twarzy, ju w pierwszym odruchu budzi sympati. Oczy byszczay mu inteligencj. Podano wieczerz. Kasza jczmienna z kozim mlekiem, ser i chleb. Skromnie yj pomylaem, ale zjadem, co podano. Kim jeste, przybyszu? spyta kapan, gdy skoczylimy

je. Jestem Nommo, ragon Atlantu przedstawiem si. Skd i dokd podasz? Powiedz, jeli masz ochot. Zabdzilimy w czasie burzy. Zgubilimy kierunek i wyldowalimy tu przypadkiem. Jutro rano odlecimy. W izbie panowaa cisza, tylko ogie trzaska na palenisku. Za cian szalaa burza, wiatr w porywach szarpa dachem chaty. Bywaa tu kiedy twoja ona. Kiedy, dawno. To ona zaoya t misj. Bya wtedy gubernatorem Affri. Ile to ju lat mino... Zastanowi si. Bdzie ze czterdzieci, a wszystko pamitam tak dokadnie... Wezwaa mnie do siebie i powiedziaa: Jeste mdrym czowiekiem, kapanie Inno. Syszaam to z wielu ust. Czy chcesz by przeoonym misji? Uprzedzam, e nie chodzi o du misj i uczenie cywilizacji. Ty i czterej kapani bdziecie uczy dzikich nowej religii. Po co mamy to robi? spytaem, bo zdziwia mnie propozycja. Czyby rzd zamierza zmieni obowizujc religi? Uspokj si odpara. Rzd nie zmienia religii, nie o to chodzi. Pomyl lepiej, co jest najtrwalsze? spytaa. Myl, e czas odpowiedziaem. Nie zrozumiae mnie. Co jest najtrwalsze z dzie czowieka? Chyba sowo przyznaem po namyle. Masz racj! Najtrwalsze jest sowo. Ono oprze si potdze czasu, ale trzeba mu nada form i tre. Form bdzie religia, w jej treci bdzie to, co chcemy utrwali. C chcesz utrwali? zapytaem wtedy. Histori przybycia ludzi z Dogonu na Ziemi. A czy trzeba utrwala j w ten sposb? Przeczucie mwi mi, e trzeba. Czas jest potny, on zatrze wszystkie lady. Pragn, aby nasz lad na Ziemi opar si jego niszczcej sile. Dlatego chc w pamici dzikich zaszczepi przekaz, nasz histori. Jej nonikiem bdzie religia, ktr bd przekazywa z pokolenia na pokolenie. A w jej dogmatach bdzie

tre, ktr chc przekaza. Czy podejmiesz si tej misji? Zgodziem si, umiaa przekonywa. Bya mdr kobiet, urodzon na bogini i wadc. Ju nigdy nie spotkaem podobnej. Od tego czasu ucz dzikusw. Nazywamy ich Dogonami, czyli wtajemniczonymi. Wbijamy w ich by wiedz tajemn, z ktrej nic nie rozumiej. Nie musz rozumie, nie o to chodzi. Musz si jej wyuczy na pami, aby przekazali j nastpnym pokoleniom czarownikw, bo uczymy ich rwnie innych rzeczy, by podnie ich autorytet w plemieniu troch medycyny i praktycznych wiadomoci oglnych. Trwa to ju czterdzieci lat i bdzie trwao do naszej mierci. Myl, e swoje zadanie spenimy; lawina ruszya, dalej poleci ju wasnym pdem. Najtrudniej jest poruszy pierwszy kamie... Czy nie zmczya ci ta praca? spytaem, gdy umilk. Przyrzekem jej, e do mierci. A ona mwia, e to jest warte ycia! Posali mi na szerokiej awie, nie mogem zasn. Mylaem o niej. Kiedy powiedziaa do mnie: Czas leczy wszystkie rany zapomnieniem. Moich nie wyleczy nie zapomniaem. Miaa jakie przeczucie zagady, kataklizmu? Nigdy mi o tym nie mwia. Pragna ocali nasz lad przed dziaaniem czasu? Nie rozumiaam pobudek jej dziaania. Naszej historii uczy si w szkoach ju od dwudziestu pokole. Opisano j w ksikach. Zarejestrowano na wizji i fonii. Zna je kade dziecko i dorosy. Piknie to wyglda i tak powinno dalej by, ale gdyby zdarzyo si z nami to, co spotkao Drug Cywilizacj? Kto wtedy by ocala? Pewnie o tym mylaa Gaaja. Rni mdrcy twierdz, e historia si nie powtarza, e nie jest to moliwe. A jednak w moim yciu spotkaem si ju z dwoma kataklizmami. Niech wszystko pozostanie tak, jak yczya sobie Gaaja zdecydowaem. Rankiem przed odlotem powiedziaem do Inna: Dzikuj ci za gocin i za twoj prac! Dzikuj w imieniu swoim i jej! Przyl wam zapasy jedzenia, abycie nie godowali. Zegnaj!

Zegnaj, ragonie! odpowiedzia, nie komentujc moich sw. Mijajc biay budynek usyszaem odgosy lekcji: Wychodzc z arki mwi gos. Wychodzc z arki powtrzy chr. -* Nommo postawi stop na Ziemi! Nommo postawi stop na Ziemi zabrzmiao jak echo. Byem ju blisko stratoplanu, gdy chr skandowa: Co oznaczao, e bierze j w posiadanie! Miaa racj Gaaju, pomylaem, e najtrwalsze jest sowo. *** Moje ycie rodzinne jako si uoyo. Chopcy byli inteligentni i zdolni, byem dla nich wzorem. Starali si we wszystkim mnie naladowa. Miaem ju nastpcw. Ich matki potrafiy stworzy atmosfer rodzinnego ciepa i przyjani. Nie byo w naszym trjkcie problemw, ale w dalszym cigu nie byem w stanie ich odrni. Ubieray si jednakowo. Powierzchowna identyfikacja nie by moliwa. Przyj si midzy nami zwyczaj, e rozmawiajc ze mn podaway swoje imi. Chopcy te nie identyfikowali matek. Byo to dziwne, ale kada z sistr bya dla obu matk. Kiedy zapytaem ich o to. Czy wiecie o tym, e nie jestecie bliniakami? Wiemy potwierdzili. Wytumaczcie mi wic, dlaczego uwaacie za matk zarwno Eur jak i Op? Spojrzeli na siebie i nie wiedzieli, co maj odpowiedzie. One obydwie s naszymi matkami powiedzia Att. Nie moemy ich odrni. Nie wiemy, ktra ktrego z nas urodzia. Zreszt nie odczuwamy potrzeby odrnienia. Gdy mamy jaki problem, zwracamy si do tej, ktr akurat spotkamy. Nie zdarzyo si, by druga bya innego zdania lub nie wiedziaa, o co chodzio. Po co mamy je odrnia, jeli nie jest to moliwe. Mieli racj, nie byo to moliwe. Sam nie mogem zrozumie, jak jest z bliniaczkami. Przeprowadziem nawet eksperyment.

Zamknem je w dwch odlegych komnatach. Rozpoczem rozmow zjedna, a zakoczyem z drug. Sprawa bya beznadziejna. Kada z nich pamitaa ca rozmow od pocztku do koca. One yy na jednej fali. Nigdy ze sob nie rozmawiay, nigdy nie miay odmiennych pogldw na dany temat. ycie jednej byo yciem drugiej. Miay ju po trzydzieci pi lat. Ja miaem akurat znowu czterdzieci. Namawiaem je na Niemiertelno odmwiy. Wystarczy nam jedno ycie tumaczyy osignymy w nim peni swego szczcia. Po co mamy je przedua? Szczcie nie trwa wiecznie, powi nam jeszcze dwadziecia lat, potem zmienisz nonik. Znowu bdziesz mody. My, stare kobiety, odejdziemy, aby gdzie na prowincji dokoczy swoich dni. Bdziemy miay co wspomina. Samotne nie bdziemy, jestemy przecie dwie. Jak chcecie mwiem ale to nieadnie zostawia mnie samego. Mamy tylko jedno ycie i powiciymy je tobie odpowiaday. Miaem nadziej, e z czasem rozmyl si, i dawaem im spokj. Niekiedy odzyway si we mnie wspomnienia. Miaem wtedy czarne dni. Bliniaczki byskawicznie orientoway si w moich psychicznych stanach, znay mnie, miay ju swoje sposoby na moj chandr. W dzie schodziy mi wtedy z drogi i nie spotykaem ani ich, ani chopcw, ale noc zawsze ktra dyurowaa w mojej sypialni. Stosoway psychoterapi, najtrudniejszy by pocztek. Zaczynao si rnie, byy w tym do pomysowe. Napij si, Nommo, zrobiam wietny napj! mwia Eur czy Opa podajc mi puchar z apetycznie pachncym pynem. Chodzio oczywicie o rozpoczcie pogawdki, ktra niezalenie od tematu wyjciowego koczya si na wspominaniu przeszoci. Innym razem proponowaa: Po si, wygldasz na zmczonego, zrobi ci masa!

A potem od sowa do sowa i temat zahacza o przeszo. Pozwalay mi wspomina, prowokoway mnie do wspomnie. Suchay, podtrzymujc umiejtnie rozmow rzadkimi pytaniami lub trafnymi uwagami. Najlepiej mi si wspominao w trakcie masau, ktry koczyy zawsze sakramentaln formu: A teraz zamknij oczy i o niczym nie myl. Wyobra sobie, e ci nie ma! *** Kiedy byo mi naprawd le, leciaem stratoplanem na wysp Gaaji. Tam si nic nie zmieniao. Czas si zatrzyma. Tak jak przed laty zocia si w socu plaa i szumiao morze. Ona leaa na swej skale, w wiecznym nie zapomnienia, i nie czekaa ju na nic. Pikna, daleka, obojtna. Siedziaem nieraz godzinami na granitowej pycie jej mauzoleum i patrzyem na morze, na zachodzce za widnokrgiem soce, na gwiazdy, byszczce w granitowej toni. Patrzyem te wtedy gdzie gboko w siebie. Mylaem o nich wszystkich, byli we mnie, tkwili w mej pamici, byli moim yciem. Nakadali si w mojej wiadomoci warstwami przey, sytuacji, zdarze. Byli kwintesencj mojego ja. Ju drugi dzie byem tym razem na wyspie, gdy na horyzoncie zauwayem zbliajcy si stratoplan. Zatoczy koo nad wysp i wyldowa na play. Najblisze otoczenie orientowao si, gdzie co pewien czas znikaem. Nigdy o tym nie mwiem, ale miejsce moich wycieczek nie byo tajemnic. Musiao zaj co bardzo powanego, skoro zdecydowano si mnie tu niepokoi. Ruszyem w kierunku stratoplanu. Wysiad z niego Auun, spotkalimy si w poowie drogi. Co ci tu sprowadza? spytaem, widzc jego powan min. Wojna. Z kim? Zbuntoway si cztery prowincje: Tartessos, Kamtt, Kofftiu i Affri.

Czego chc? Chc, aby zrezygnowa ze stanowiska ragona! Przeprowadzie mobilizacj? Mobilizacja jest w toku, ale tym razem sprawa jest trudna. Dlaczego? Wyglda to tak. W czterech prowincjach oddziay specjalne zostay zaskoczone. Zaatakowano je w jednym czasie. Uyto bomb i granatw usypiajcych. Jak dotd aden czowiek nie zgin. Buntownicy przejli bro i sprzt oddziaw. Flota inwazyjna pynie ju w kierunku Atlantu. Koncentracja nastpia na Morzu Wewntrznym. Bez przeszkd przepynli przez kana. Jak si to stao? Fortece Att i Lass zaj Oszuun, posugujc si sfaszowanym rozkazem, rzekomo przez ciebie wystawionym. On jest najbardziej aktywny z caej czwrki. Podobno ma osobiste powody. Jakie? spytaem bez zastanawiania si. No, sprawa bliniaczek! odpowiedzia mruc oko. Dobrze, niech bdzie skwitowaem przechodzc nad tym do porzdku. Mw dalej! Mobilizacja idzie niemrawo. Nastpiy liczne tajemnicze awarie jednostek latajcych. Ale mona zmobilizowa jednostki podlege gubernatorom... Niestety, nie mona. Przypadkowo wysali je, w wanych oczywicie sprawach, wanie do tych czterech zbuntowanych prowincji. I podobno nie mieli pojcia, e wybuch bunt! Wic to tak! Zmowa! Wanie tak! Moemy zniszczy ich flot z powietrza! Niestety, w powietrzu maj nad nami dwukrotn przewag. Flota wprawdzie pynie wolno, ale jest pod sta oson z powietrza. Czuj w tym rk Oszuuna, to przecie byy pilot. Bdziemy wic broni wybrzey Atlantu! zdecydowaem. Nic mdrzejszego i mnie nie przyszo do gowy przyzna. Zanosi si na rze, Auunie...

Tak, ragonie. Mog zniszczy cay Atlant. Chyba, e wymylisz jaki sposb, aby nie dopynli do wyspy. Nie bdzie to takie proste. Wracajmy na Atlant! orzekem, kierujc si do stratoplanu. *** Staem pochylony nad stoem z map sytuacyjn, pord oficerw jednostek specjalnych. Rozmylaem, co mona zrobi? Flota buntownikw dopynie do Atlantu wczesnym rankiem. Jak ich zatrzyma? Jak odeprze inwazj? Reszta staa i patrzya na mnie jak na wszechmogcego boga. Tak jakbym sam mg zatrzyma buntownikw. A ja nie miaem adnego pomysu, cakowita pustka w mzgu, nic. Ile mamy rakiet? spytaem. Niby czternacie, ale tylko cztery s pewne! odpowiedzia Auun. Dlaczego? Tutaj te buntownicy maj swoich sympatykw. Dolano czego do zbiornikw z paliwem rakietowym. W dziesiciu rakietach nie mona uruchomi silnikw. Na kogo, w kocu, mog liczy? spytaem z gorycz. Tylko na nas odpar Auun niezbyt pewnym gosem. O ich wiernoci te nie byem przekonany. Co robi wywiad? Dali si podej? Dlaczego nie byo adnych sygnaw? Czy Auun jest lojalny? Zaczem omawia plan obrony. Rozmieszczenie oddziaw na odcinkach wybrzea, sprzt, zaopatrzenie. Caa ta strategia bya ju beznadziejna w samym zaoeniu. Teoretycznie inwazj mona byo odeprze, ale za jak cen. Obrona mia szans pod warunkiem, e wszystkie jej ogniwa wytrzymaj atak buntownikw. Nie wierzyem, e wytrzymaj. Ci ludzie nie chcieli si bi. W kocu, o co? Chodzio tylko o moj osob. Bdc przy mnie niewiele ju mieli do zyskania, a w przypadku poraki wszystko mogli straci.

Byo to tak oczywiste, e bitwa ju okazaa si przegrana. Do sali wszed oficer cznoci. Ragonie! Buntownicy chc z tob mwi! zameldowa. Wic porozmawiajmy zgodziem si i do podstawionego aparatu powiedziaem: Tu Nommo. Z kim mwi? Oszuun odezwa si gos. Sucham ci! Proponujemy ci kapitulacj! To bardzo uprzejme z waszej strony. A na jakich warunkach? Przylemy parlamentariuszy, omwisz z nimi warunki. A jeli odmwi? Sdz, e masz do rozsdku, aby nie podpala wasnego domu! To byo to! Olnienie! Mj mzg skojarzy dwa fakty. Nieprzydatne paliwo rakietowe i poar. Byo wyjcie, ale potrzebny by czas. Jeste tam? spyta Oszuun. Jestem. Myl. I co wymylie? Przyjm parlamentariuszy, ale pod pewnymi warunkami! Sucham! Wasza flota zatrzyma si a do ich powrotu. Zgadzam si odpar Oszuun po namyle. Ile osb przylecie? Trzy. Niech przylec stratoplanem. Zawieszenie broni liczy si od tej chwili. Daj rozkaz flocie, aby si zatrzymaa. Zgoda! Spodziewaj si nas za godzin. Na twarzach otaczajcych mnie oficerw zauwayem zdziwienie, moj zgod na przyjcie parlamentariuszy zrozumieli jako wstp do kapitulacji. Gdy patrzyem na nich, unikali mego wzroku. Mylicie si! powiedziaem. Kapitulacji nie bdzie. Bitwa jest wygrana. W jaki sposb? zawoa Auun.

Zaraz si dowiesz. Wszystko w swoim czasie odpowiedziaem bardzo spokojnie. Mj mzg zacz znowu pracowa. Nie dostan mnie! Jeszcze nie tym razem! Jak due s zapasy paliwa rakietowego? spytaem. Dokadnie nie wiem, jest go bardzo duo. Tu przecie s jego gwne magazyny. Natychmiast przetransportowa do portu cay zapas paliwa! Nie rozumiem w jakim celu? spyta. Do portu wpynie flota buntownikw, a wtedy... Zrozumia, zblad. Czy nie mamy innej moliwoci obrony? Niestety nie! Pozostan ich siy powietrzne. One pierwsze wpadn w zasadzk! Auun sia i rozmyla, zgarbi si, wzrok utkwi w pododze. Rozkaz powiedzia w kocu, bez entuzjazmu. Id wykona. Wydaem polecenia dotyczce przyjcia parlamentariuszy. Gdy wylduj, naley przewie ich bezporednio do mnie i pilnowa, aby si z nikim nie kontaktowali. Wyznaczyem na ich eskort zaufanych oficerw gwardii. Rwnie rodki cznoci obsadziem gwardzistami, wydawali mi si najbardziej lojalni. adna wiadomo nie moga by przekazana z Atlantu. Parlamentariusze przybyli w oznaczonym czasie. Przewodniczy im Oszuun. Eskorta doprowadzia ich do mojego gabinetu. Siadajcie! Wskazaem im krzesa. Moemy zaczyna! Nikogo wicej poza tob nie bdzie? spyta Oszuun. Nie, nie bdzie. Sprawa dotyczy wycznie mnie! Sucham, co proponujecie? Bezwarunkow kapitulacj! odpowiedzia Oszuun. Sdziem, e bdziemy mwi o warunkach kapitulacji. Przez bezwarunkow kapitulacj rozumiemy, e zrzekniesz si stanowiska ragona, oddasz Atlant i wszystkie oddziay tu stacjonujce.

Skromne dania! A co chcecie zrobi z moj osob? Obejmiesz urzd gubernatora prowincji. Ktrej? Tej, ktr sobie wybierzesz? Co stanie si z rodzin i osobistym majtkiem? Rodzina i majtek pozostan przy tobie. S twoj wasnoci. A prawo Niemiertelnoci dla mnie i mojej rodziny? Odmawiamy! Prommet? Zostanie uwolniony. Nie podobaj mi si te warunki! Nie masz wyboru! Jeszcze jestem ragonem, jeszcze nie przegraem wojny! To fakt, e jeszcze nie przegrae, ale szans masz zerowe! Moesz jedynie doprowadzi do zniszczenia Atlantu. Do tej pory unikalimy rozlewu krwi, ale gdy spotkamy si z oporem... Po bitwie, jeli j przeyjesz, postawimy ci przed sdem! Grozicie mi! Nie musimy, taka bdzie logika faktw! Musz si zastanowi. Prosz o p godziny przerwy. Zgoda! Ka przynie wam co do jedzenia i picia powiedziaem wychodzc. Nie miaem zamiaru kapitulowa. To bya gra na czas. Chciaem maksymalnie przecign rozmow. Puapka, jak przygotowywaem, nie miaa nic wsplnego z uczciwoci, ale oni te zaatakowali mnie podstpnie. Zorientowaem si, w jakim stadium s przygotowania do obrony, i wrciem do parlamentariuszy. W podanych przez was warunkach s dwa punkty, ktrych nie mog przyj! Jakie? spyta Oszuun. Zauwayem, e tylko on rozmawia, pozostali uparcie milcz. Dotyczce Niemiertelnoci i Prommeta. Co proponujesz? spyta Oszuun.

Z Niemiertelnoci mog zrezygnowa, ale wycznie na korzy moich synw i pod warunkiem, e odziedzicz po mnie prowincj. Natomiast Prommet ma pozosta tam, gdzie jest! Musimy si naradzi odpowiedzia Oszuun. Dobrze! Wrc tu za kilka minut. Gdy wrciem znowu, Oszuun owiadczy: Zgadzamy si na twoje poprawki! Wobec tego przystpmy do sporzdzenia umowy. Najpierw spiszemy akt kapitulacji i rezygnacj ze stanowiska ragona. A moje zabezpieczenie?! Okrelimy je w oddzielnej umowie. Jak mam gwarancj dotrzymania przez was umowy? Podpiszemy j w imieniu wasnym i trzech pozostaych przywdcw powstania. Ich podpisy nic nie gwarantoway. Gdybym dotrzyma warunkw kapitulacji, zdabym si na ich ask. Ten, za kim stoi sia, ma racj, mwio stare dogoskie przysowie. Bezbronny, nie miabym nic do powiedzenia. Po godzinie podpisalimy wszystkie dokumenty. Kiedy chcecie zaj wysp? Jak najszybciej! Macie ju plan przekazania? Jeszcze nie. Moe ty masz jak propozycj? Proponuj, by wasza flota wpyna do portu, a w tym samym czasie jednostki powietrzne wyldoway na ldowisku. Dlaczego w tym samym czasie? Chodzi o moich onierzy, Wikszo z nich nie bdzie zadowolona z kapitulacji, mog was zaatakowa. Postaram si ich odcign od portu i ldowiska. Kiedy chcecie ldowa? Za cztery godziny. Kapitulacja bya podpisana. Puapka zastawiona. Pozostao czeka. Szedem wanie do sali strategicznej, gdy drog zastpi mi Wottan. By bardzo zdenerwowany, czuem, e z trudem panuje

nad sob. Nommo! zawoa. Mam bardzo wan spraw! Teraz nie mog z tob rozmawia! odparem zniecierpliwiony. Nie czas na to, mamy wojn! Wiem o tym, ale wiadomo, ktr chc ci przekaza, dotyczy losu nas wszystkich. Caego Atlantu. Jeli to takie wane, chod do mojego gabinetu powiedziaem. A kiedy siadem ju z biurkiem naprzeciw Wottana, zaznaczyem: Mog ci powici tylko kilka minut. Mam straszn wiadomo. Za dwie godziny wszyscy zginiemy, cay Atlant. Przesadzasz! odparem, mylc o inwazji. Nie martw si. Sytuacja nie jest a tak tragiczna! O czym ty mwisz? spyta ze zdziwieniem w gosie. O grocej nam inwazji! Niestety, nie o to chodzi. Za dwie godziny spadnie na Atlant ciao kosmiczne! Z przestrzeni kosmosu leci w stron Ziemi planetoida, nastpi kataklizm w skali caego globu. Nasza wyspa przestanie istnie. Jak dua jest ta planetoida? spytaem, nie wierzc do koca w to, co sysz. Ma rednic okoo dziesiciu begaderw, objto proporcjonaln do rednicy i odpowiedni mas. Teraz dopiero uwiadomiem sobie si jej uderzenia i rozmiar katastrofy. Historia si jednak powtarza pomylaem. Dlaczego nie zawiadomie mnie o tym wczeniej? Na dwie godziny przed kataklizmem jest na wszystko za pno! Nie mogem ci zawiadomi, bo nie wiedziaem! Posuchaj! Ta planetoida krya wok Soca po bardzo wyduonej orbicie. W swym punkcie przysonecznym zbliaa si do Soca na odlego mniejsz ni planeta Tho. Paszczyzna orbity planetoidy bya pod niewielkim ktem nachylona do Ziemi. Od czasu do czasu nastpowao zblienie tych dwch cia do siebie. Tym razem Ziemia w swym ruchu wok Soca znalaza si na skrzyowaniu drg. Nastpio zczenie si Edy ze Socem

i Selem. Cztery ciaa niebieskie znalazy si w linii prostej. Zacza dziaa sia przycigania, ktra zmusia planetoid do zboczenia z dotychczasowej orbity. Wyjtkowe usytuowanie Edy i Selu spowodowao, e pod wpywem ich si przycigania orbita planetoidy ulega w swym ostatnim odcinku wikszemu zakrzywieniu i planetoida zderzy si z Ziemi. Dlatego nie mogem przewidzie tego wczeniej. Nie ma pewnoci, e akurat spadnie na nas! Niestety, komputer obliczy, e akurat dokadnie na nas! Rozumiem, e to bdzie koniec Atantu? Tak, Nommo! Co mona zrobi? zastanawiaem si gono. O ewakuacji nie ma mowy. Tylko cztery rakiety zdolne s do startu. Mona w nich uratowa niewielk grup ludzi. I jest to wszystko, co moemy zrobi, nic wicej. To niewiele, prawie nic przyzna Wottan. Niestety, w sytuacji buntu, inwazji, nawet przy naszej technice w cigu dwch godzin nie mona zrobi nic wicej. Wstaem i z cikim sercem podszedem do drzwi. Sprowad tu szybko Auuna, moje ony i synw! poleciem penicemu wart gwardzicie. Pierwszy wszed Auun. Przywita si z Wottanem i usiad. Czyby jakie zmiany w planie obrony? zapyta. Bd zmiany i to zasadnicze! odparem. Po chwili weszy Eur i Opa z chopcami. Za niespena dwie godziny zaczem wtedy z dreniem w glosie spadnie na Atlant ciao kosmiczne, planetoida. Nastpi cakowita zagada. Atlant przestanie istnie, caa Ziemia odczuje skutki tego kataklizmu. Nic ju nie moemy zrobi, na jakiekolwiek dziaania brak jest czasu. Mamy cztery rakiety... Zwrciem si do Auuna: Zbierz grup modych ludzi, mczyzn i kobiety, zabierz te moje ony i chopcw. Lecie na orbit, przeczekacie kataklizm nad Ziemi! A ty? spyta. Ja zostaj! Mj czas min!

Zostajemy z tob! krzykny nagle bliniaczki. Po co? Macie szans przey! Zostajemy! Auunie, zaopiekuj si chopcami! Ruszaj wic, Auunie. I dziaaj tak, aby nikt si nie zorientowa, nie naley wzbudza paniki. Lepsza jest niewiadomo swego losu. Auun wsta i podszed do chopcw. Poegnajcie si z rodzicami! powiedzia do nich. Przypadli do mnie, przygarnem ich do piersi w ostatnim ojcowskim pocaunku. Rozbeczeli si. Bdcie mczyznami upomniaem ich tak trzeba, chopcy! Pchnem ich w objcia matek. Obsypani pocaunkami, ukradkiem ocierali zy, podobnie jak Eur i Opa. Musimy ju i! Auun przerwa to poegnanie. Zegnaj, ragonie! Zegnajcie zwrci si do bliniaczek i Wottana. egnaj, Auunie! Odprowadziem ich do drzwi i kazaem gwardzicie przynie chronoder. Czas znowu pyn wolno, siedzielimy bez ruchu, pogreni w mylach. Z odrtwienia wyrwao nas dopiero wejcie gwardzisty, ktry przynis chronoder. Nastaw go, Wottanie poprosiem. Ty wiesz, kiedy nastpi czas zero. Wottan wyj z kieszeni kartk i sprawdzi czas na zegarze. Uruchomi aparat. Po chwili ciepy gos kobiecy pyncy z aparatu oznajmi: Minus osiemdziesit siedem. Czas na mnie. Wottan podnis si z krzesa. Id do swoich. Czy wiedz? spytaem. Nie. Tak jest atwiej odpar. Minus osiemdziesit pi odezwa si gos. Pomylaem, e jest podobny do gosu Gaaji. Dlaczego nie chciaycie odlecie z Auunem? spytaem bliniaczki. Nommo, nie bd dzieckiem odpowiedziaa jedna z nich. Przeyymy z tob nasze szczcie. Czy warto y dla samego

ycia? Jest to kwestia indywidualnej filozofii zauwayem. Podszedem do okna, miasto spao. Ostatnia noc i ostatni sen tego miasta. Jego przeznaczenie nie przewidziao nastpnego witu. Jego czas si dokona. Za horyzontem pynie flota buntownikw. Pyn po zwycistwo, s ju blisko. Tak jak nas, czekaa ich klska i mier. Tylko e dla nich nic si nie zmienio. Minus siedemdziesit powiedzia gos. Ostatnie siedemdziesit minut Trzeciej Cywilizacji, pomylaem. Czy co po nas zostanie? Co z naszych dzie na tej planecie przetrwa kataklizm? Moe nic. Nie, to niemoliwe. Kto przeyje, musi zosta jaki lad. Moe Dogoni? Gaaja miaa przeczucie. Minus pidziesit. Cisz nocy rozdar ryk rakietowych silnikw. Wystartowali, moe ci ocalej... Moe bd nasieniem Czwartej Cywilizacji...? Bliniaczki opuciy mnie na chwil i wrciy do gabinetu z dzbanem wina i pucharami. Jedna z nich podaa mi puchar mwic: Wypij, Nommo, to nektar zapomnienia. Ambrozja. Wypilimy patrzc na siebie. Potem podeszy i przytuliy si do mnie. Tak, to bya ambrozja, ale nie dawaa radoci, modoci i niemiertelnoci. Bya nektarem umierajcych bogw. Minus trzydzieci oznajmi gos. Usiedlimy w trjk na sofie, objem ich szyje rkami, one nigdy nie miay problemw, nawet z wasn mierci. Usypiay, tulc si do mnie. Minus dwadziecia. Jednoczenie przestay oddycha. Miay to ju za sob. Czuem te narastajc senno, ogarniaa mnie noc, broniem si. Spojrzaem w okno, czer nocy zmienia si w czerwie. Minus dziesi powiedziaa Gaaja. Przez okno wpyn strumie czerwieni. Sza po nim Gaaja,

wycigaa do mnie rce, umiechaa si i co do mnie mwia. Nie zrozumiaem. Zauwaya to, bo powiedziaa goniej. Minus pi. Wtedy moj wiadomo porwaa fala czerwieni i zrozumiaem, e odpywam.

12 W otchani czerni bya dziura. Wdary si przez ni gosy. Mczya mnie rozmowa prowadzona w nieznanym mi jzyku. Otcha powinna by szczelna! krzyknem oburzony. Gosy na moment zamilky. Ju byem przekonany, e otcha si zasklepia, gdy glosy wybuchy now kaskad dwikw. Panie Burns! Panie Burns! Otworzyem jedno oko. Uprzytomniem sobie, e le w ku. Obok niego stao dwch ludzi w biaych fartuchach. To oni haasowali. Dlaczego tak krzyczycie? Nie jestem guchy! powiedziaem otwierajc drugie oko. Nareszcie! zawoa ten wyszy. Co nareszcie? Obudzi si pan, po trzech dobach. Tak dugo spaem? Nie spa pan. Straci pan przytomno. Gdzie jestem? W klinice, na oddziale neurologicznym. Jestemy lekarzami. Bardzo mi przyjemnie panw pozna! Wycignem do nich rk. Jestem pacjent Burns! Pan ju artuje, to wiadczy o dobrym samopoczuciu. Mam do panw prob. Suchamy! Prosz kaza poda mi obiad i moje ubranie. Obiad zaraz zaatwimy, ale z ubraniem bdzie trudniej Czy skradziono moj garderob? Nie! Po prostu jeszcze nie moemy wypuci pana z kliniki. A gdzie jest moja ona? Jest tutaj w ssiednim pokoju. pi. Czuwaa przy panu przez dwie doby. Prosz wic jej nie budzi. Oczywicie, niech odpoczywa. Bya bardzo zmczona. Jak dugo tu pozostan?

Jeszcze nie wiemy, co panu dolega. Najpierw musimy przeprowadzi niezbdne badania. Ja wiem, co mi dolega. Co? Nic! Jestem zupenie zdrowy! Nie traci si na trzy doby przytomnoci, gdy jest si zdrowym. W tym przypadku nie ma to nic do rzeczy. Podejrzewamy, e jednak co panu dolega. Nigdy nie ma skutkw bez przyczyny. Ja znam przyczyny. Moe je pan nam poda? Niestety, nie mog! Trudno, bdziemy szuka sami. Naszym obowizkiem jest panu pomc. Wobec tego rezygnuj z leczenia! owiadczyem kategorycznie. Chc jak najszybciej opuci klinik! Podniosem si na ku i przez chwil tak siedziaem. Nie miaem zawrotw gowy. Niech pan jeszcze to przemyli powiedzia lekarz. Naprawd nie ma si nad czym zastanawia. odparem, wstajc z ka. Prosz mnie zaprowadzi do ony! Spaa w pokoju lekarzy. Twarz miaa szar, zmczon, pod oczami sice. Biedna Izabela, pomylaem, martwia si o mnie. Kiedy zasna? spytaem lekarza. Spojrza na zegarek. Prawie cztery godziny temu. Musz j obudzi, wypi si w hotelu. Izabelo! zawoaem dotykajc jej ramienia. Obudzia si i usiada na kanapie. Tom! rzucia po chwili. Wracamy do hotelu oznajmiem. Trzeba tylko zaatwi zwizane z tym formalnoci. Nie chcesz zosta w klinice? Nie widz potrzeby, jestem zupenie zdrowy. Nie nalegaa, po godzinie jechalimy takswk do hotelu.

Co si tam stao? spytaa. Koniec Atlantu. Na wysp spada planetoida, wszyscy zginli. Ja te. Uratowao si zaledwie kilkanacie osb. Rozumiem, przeye wstrzs! Tak, std utrata wiadomoci. Bardzo si przestraszylimy! Przykro mi. Moe ju zrezygnujesz? Nie, wytrwam do koca. Tam nie moe by ju nic dramatycznego. Boj si o ciebie! Teraz si nie bj, najgorsze mam za sob. Z hotelu zadzwoniem do Papadukulosa. Ucieszy si, e nic mi ju nie dolega. Gdy zaproponowaem ostatni transmisj, troch si wykrca, by wyranie przestraszony, ale w kocu zgodzi si. Ustalilimy termin: za dwa dni. *** Co w tym zapisie moe by, jeli wszystko si skoczyo? mylaem, gdy Papadukulos przypina mnie do fotela. Przejcie byo agodne. Wszedem w inn osobowo, ale nie byem pewny, czy jestem Nommem. I tak, i nie. Jakby jaki konglomerat osobowoci, wystpujcy rwnolegle, mojej i jego nie byo to ostre ani podzielone. Sceneria te bya dziwna. Byem na piaszczystej pustyni, przed niewielk wityni. Wok, jak daleko siga wzrok, bya pustka. Porodku biaej kolumnady wityni wznosi si otarz, na ktrym leaa czarna kula. To byo wszystko. Biae kolumny, czarna kula, arzce si Soce i ja. Wszedem pomidzy kolumny i powoli zbliaem si do otarza. Drgnem lekko, gdy usyszaem za sob gos zadajcy mi pytanie: Skd przybywasz? Odwrciem si w kierunku gosu. Sta przede mn starzec w dugiej biaej szacie. Jego twarz, duga biaa broda i wosy byy

mi znane. Ju gdzie widziaem tego czowieka. Przypomina mi kocielne malowida. Nagle skojarzyem. On jest podobny do Boga Ojca, pomylaem. Stamtd! wskazaem w kierunku horyzontu. Czego szukasz? spyta. Prawdy absolutnej odpowiedziaem sam nie wiem dlaczego. Nie ma prawdy absolutnej. Prawd jest wiele. Czy ty jeste bogiem? zapytaem. A kt to jest bg? Istota, ktra wszystko moe. Co znaczy: wszystko moe? To znaczy, e jest rdem wszystkich moliwoci, nieskoczonych i nieograniczonych. Ale przecie wszystko ma pocztek, koniec i granice. Nie, nie jestem bogiem. To moe jeste filozofem? Kto to jest filozof? Kto, kto dy do poznania istoty, struktury i zasad bytu. Do zrozumienia prawd oglnych. Wiele jest bytw i wiele prawd odpar, wzruszajc ramionami. Rozsiane w czasoprzestrzeni, w przenikajcej si mnogoci wiatw rodz si i umieraj, aby ustpi miejsca innym. Istniej krtko, przez mgnienie oka, i nie warto si nimi zajmowa. Ja mwi o ludzkim bycie. Nic mi ten termin nie mwi. Czy nigdy nie syszae o czowieku? To kim ty jeste? A czy kady wie, kim jest? Podobno jestem pamici. Wieczn pamici? Co znaczy: wieczn? To znaczy tak, ktrej czas i przestrze nie s ograniczone. Wieczno, jest czym, co nie miao pocztku i nie bdzie miao koca. Ju ci mwiem, e wszystko ma pocztek i koniec.

Tak, mwie, ale to jest kwestia skali, punktu odniesienia, porwnania z okrelonym wzorcem. Z jakim wzorcem chcesz porwna wieczno? Nie miaem porwna, wic nic mu nie odpowiedziaem. To wszystko byo jakie nierealne, nierzeczywiste. Dziwny jest ten zapis, pomylaem. Do czego suy ta czarna kula? spytaem. Ona jest pamici Mwie, e ty jeste pamici. Tak mwiem, ale ona jest mn, a ja jestem ni. Czyli, gdy ciebie nie ma, to i jej nie ma. Nie, to nie tak. Gdy jej nie ma, to i mnie nie ma, ale gdy ona jest, ja nie musz by. Jeste jej tworem? Tak A ona czyim jest tworem? Ona nie jest tworem. Ona jest kwintesencj wszystkiego: czasu, przestrzeni i bytu. S w niej zawarte wszystkie prawdy i wszystkie wymiary, wiaty i przestrzenie, to co jest, co byo, co bdzie. W tak maej kuli? spytaem z powtpiewaniem. Wymiar jest pojciem wzgldnym. Sam mwie, e to kwestia skali, punktu odniesienia, porwnania z okrelonym wzorcem. Czy mona j o co zapyta? O co? Chc wiedzie, co byo po kataklizmie, ktry zniszczy Imperium Atlantu. Co byo potem? Popro j, moe si zgodzi. Jak? W mylach, skoncentruj si! Czarna Kulo, ktra wszystko moesz, kwintesencjo czasu, przestrzeni i bytu, spraw, abym zobaczy powierzchni Ziemi po kataklizmie... wzniosem w mylach modlitw.

*** Zawirowa mj wiat, zakrzywia si przestrze, zmieni si czas. Szybowaem nad powierzchni Ziemi, unoszony jak niezrozumia si. Pode mn cigna si ruina planety. Przesuna si o ziemska, zmieni klimat, brzegi ldw i oceanw, zgina wikszo zwierzt. A ludzie? Gdzie s ludzie? Kto bdzie budowa Czwart Cywilizacj? Obniyem lot. Leciaem kanonem rzeki. Z otworu jaskini wyszed czowiek. Ubrany by dziwacznie, na podart szat nacign surow niedwiedzi skr. Schyli si i podnis z ziemi nieudolnie wykonan maczug. To ma by jeden z twrcw przyszej cywilizacji, pomylaem. A dziwne, e zaczynamy zawsze od jaskini i maczugi! A moe... Bysna mi nadzieja. Moe ocalaa wyspa Gaaji? Przyspieszyem lot. Znalazem si nad oceanem, tam gdzie by kiedy Atlant. Widziaem kilka obcych mi wysp, ale wyspy Gaaji nie byo. Gaaja! Gaaja! kao co we mnie. O, Czarna Kulo, kwintesencjo czasu, przestrzeni i bytu zaczem si znowu modli w ktrej zawarte s wszystkie prawdy i wymiary, wiaty i przestrzenie. Ja, ndzny robak, ndzny byt ludzki, bagam ci o ask: Spraw, abym przey jeszcze jeden dzie z Gaaj! Zawirowa wiat, zakrzywia si przestrze, zmieni si czas. *** Leelimy na zotej play bezludnej wyspy. Morze, piasek, soce, ona i ja. Uprzytomniem sobie jednak, e nie jestem Nommem, a Tomem Burnsem! Ale kim jest ta dziewczyna, Gaaj? Kim jeste? spytaem. Nie zdziwio jej to pytanie. Umiechna si. Jestem t, ktr chciae widzie! odpowiedziaa. Ale ja nie jestem Nommem, nazywam si Tom Burns.

adnie brzmi twoje imi stwierdzia, znowu si umiechajc. To jak bdzie z nami? spytaem. Nie wiem. Ty jeste Tomem Burnsem, ale jest w tobie pami osobowoci Nomma. Ja byam Gaaj, ale moja pami poszerzya si o inne wymiary. Nie jestemy ju sob? Sob jestemy zawsze, nie jestemy takimi jak wtedy, gdy ty bye Nommem, a ja Gaaj. Mamy ju inne wcielenia i inny byt. Wiesz, e kataklizm zniszczy Atlant? Nic po nim nie pozostao, nawet lad. Wiem o tym odpara ale sdz, e lad pozosta. Dogoni? Nie tylko Dogoni, zabezpieczyam te inne lady. Jakie? Nie, nic ci nie powiem, ty naleysz ju do innego wiata. Nie mog zakca twojej rzeczywistoci! Podniosa si i ruszya w stron oceanu. Stana na styku ldu i wody i dugo patrzya na skraj horyzontu. Obserwowaem j. Czy ona jest Gaaj? Bya jaka inna, obca. Zewntrznie taka sama jak kiedy, ale rnia si od tamtej sposobem bycia, formuowaniem zda, czym nieuchwytnym a rozdzielajcym, niewidzialn barier. Gdzie my jestemy, Gaaju? spytaem, gdy wrcia do mnie. W twoim mzgu. To znaczy, e nie ma tu nic rzeczywistego? Nic prcz ciebie. Czy mona mie a tak plastyczn wyobrani? To sprawa techniki. Wic ty nie istniejesz? Istniej w twojej wiadomoci. Masz racj, wszystko jest wzgldne. Jednak przekonaem ci! Tak przyznaem, kadc jej rk na biodrze. Przekonaa mnie. Ale nie ze wszystkim si zgadzam.

Na przykad? Wiem, e jeste Gaaj. Czuj twoje ywe ciao, kocham ci i podam, a nie mog si do ciebie zbliy. Dlaczego? Bo wiesz, e nie yj. Jest to zapisane w twojej wiadomoci i nie mona tego wymaza. To wanie ta obco i ta bariera, ktra nas dzieli. Ty znasz moje myli?! Znam, bo jestem ich tworem. Jestem ju zmczony, chc wrci do mojego czasu i przestrzeni. Wyobra je sobie, a stanie si, jak zechcesz. egnaj, Gaaju! rzuciem, wyobraajc ju sobie pracowni Papadukulosa. *** Zaskoczyem ich swoim przebudzeniem. Emisja nie trwaa nawet pitnastu minut. Co si stao? pyta Papadukulos. Nic! Po prostu zapragnem, aby si ju skoczyo! Zmczyo ci? Tak! Ju nie ta osobowo i nie ta historia. Jaki konglomerat dwch osobowoci, sam nie wiem... Na czym to polegao? Wariacje wasnej wyobrani. Ciekawe, jak to osignli? zainteresowa si. Nie wiem. Emitowany sygna modelujesz wasn wyobrani. Oczywicie w zakresie posiadanych informacji. Z tym, e s wyzwalane rwnie informacje z podwiadomoci. Interesujce! Moliwe, ale tylko z technicznego punktu widzenia. Sama emisja pozostawia pewien niesmak. Dlaczego? Jest to dziwaczne, teatralne. Zdajesz sobie spraw ze sztucznoci tych sytuacji.

Moe jest to sprawa indywidualnego odbioru? Moe zgodziem si na koniec. Miaem ju do tych dywagacji. Zbieralimy si ju do odejcia, gdy Papadukulos poprosi: Tom, zostaw mi obrcz jeszcze na jaki czas. Po co? Chc nad ni popracowa, interesuj mnie pewne szczegy techniczne. Dobrze zgodziem si trzymaj j do soboty. Trzy dni, troch krtko... Nie mog duej. W niedziel rano odlatujemy. Przyjd po ni w sobot wieczorem. Dziki i za to. To do soboty rzuciem wychodzc. Izabela wysza chwil przede mn i kiedy otwieraem drzwi, zobaczyem, e stoi nieruchomo na ciece prowadzcej do bramy. Przed ni, w odlegoci trzech metrw, siedzia cybernetyczny pies. Wanie pynn francuszczyzn wygasza pogadank o szkodliwoci palenia papierosw. Widziaem, e bya przeraona i nic z tego nie rozumiaa. Co za idiota! pomylaem. Trzymaj si go naprawd gupie kaway. Wrciem do Papadukulosa z pretensjami: Co za kretyskie kaway urzdzasz! Zidiociae na staro, eby tak straszy kobiety! Natychmiast wycz psa! Wyglda jednak na kompletnie zaskoczonego. O co ci chodzi? Nie rozumiem... Twj cybernetyczny pies przed domem napastuje Izabel! Niemoliwe! zawoa i wybieg z sali. Nie trwao dugo, gdy wrci ze sowami: Bardzo ci przepraszam, co mu si rozregulowao, pewnie jakie przebicie. Musz go jutro przejrze. Kiedy wyszedem na zewntrz, psa ju nie byo. Izabela staa jednak jak wryta. Przestraszy ci? spytaem. On by niesamowity, jak koszmar. Ju jego wygld mnie

sparaliowa, a gdy zacz mwi po francusku o tym paleniu, mylaam, e zwariowaam. Co to byo, Tom? Cybernetyczny pies. Maskotka Papadukulosa. Podobno nawet piewa operowe arie, ale co si w nim popsuo, bo pojawi si tam samowolnie, bez zgody swojego pana... W takswce Izabela zaproponowaa: Powinnimy uczci zakoczenie eksperymentu. Moe zaprosisz mnie do restauracji, mam ochot si napi... Dobry pomys, ale wobec tego szkoda, e nie zabralimy naszego geniusza. Chc by tylko z tob. Zreszt nie lubi go, on jest taki dziwny... Dopiero gdy koniak zacz dziaa, Izabela si rozlunia. Tom powiedziaa. Ciesz si, e mamy ten eksperyment ju za sob. Nie masz pojcia, jak si o ciebie baam! W kocu okazao si, e nie by on tak bardzo niebezpieczny. Teraz tak mwisz, sam te si bae. Masz racj! Baem si, ale nie auj, e si zdecydowaem. Warto byo. Znam teraz ca histori Atlantu. Jako jedyny czowiek na Ziemi? Wszystko opublikuj, przewrc histori cywilizacji do gry nogami. Obrcz jest konkretnym dowodem. W wiecie nauki wybuchnie rewolucja, jakiej jeszcze nie byo. A si tego boj przyznaa Izabela. Zamylia si, a po chwili patrzc mi w oczy spytaa: Czy bya tam kobieta? Bya odparem. Zdradzae mnie z ni? Ale, Izo! Bd rozsdna! Przecie to nie byem ja! Moe i nie ty odpowiedziaa, ale wiedziaem, e nie bya przekonana. *** W sobot wieczorem staem przed fortec Papadukulosa i od dobrych dziesiciu minut bezskutecznie przyciskaem dzwonek.

Pewnie gdzie wyszed, pomylaem. Postanowiem, e wrc tu za godzin. Powczyem si troch krtymi uliczkami Aten ogldajc wystawy sklepw. W kocu wstpiem do najbliszego lokalu na kieliszek wina. Stary Grek za barem prbowa od razu nawiza rozmow, ale ja nie znaem greckiego, a on angielskiego. Umiechnem si wic do niego, bezradnie rozkadajc rce. Kiedy wrciem pod fortec, nic si nie zmienio. Papadukulos nie otwiera. Zaniepokoiem si. Przeczucie mwio mi, e co si tam stao, a ja musiaem odebra obrcz. Rankiem odlatywalimy z Aten. Wyjem z kieszeni plan miasta, by odszuka najbliszy komisariat policji. By dwie ulice dalej, przy Kalipoleos. Dyurny policjant zna tylko ojczysty jzyk. Rozkada bezradnie rce i co zawile mi tumaczy. Wreszcie po dwudziestu minutach konwersacji wpad na pomys, aby przywoa kogo wadajcego zrozumiaym dla mnie jzykiem. I po kolejnym kwadransie do biura wkroczy niski, krpy brunet w rednim wieku. Jestem porucznik Gryvas odezwa si po angielsku. Prosz mwi, o co chodzi! Nie mog dosta si do domu przyjaciela. Jestem pewien, e nie wyjecha, podejrzewam, e stao si co zego. Prosz o interwencj policji. Jestem bardzo zaniepokojony. Gdzie mieszka ten pana przyjaciel? W pobliu komisariatu, przy ulicy Kapaneos. Jak si nazywa? Dymitrios Papadukulos. Prosz o paski paszport! Obejrza go dokadnie, sprawdzi wano wizy. Zwracajc, zaznaczy: Moemy otworzy zamki, ale wycznie na pana odpowiedzialno! Zgadzam si! Najpierw spiszemy protok zgoszenia. Po tych formalnociach ruszylimy w trjk, z policyjnym lusarzem, na ulic Kapaneos.

Otworzenie zamka nie byo atwe nawet dla policyjnego fachowca. Dopiero po pgodzinnych manipulacjach lusarz otworzy zamek furtki. Weszlimy na plac przed budynkiem. W laboratorium na pitrze palio si wiato. Na parterze nie zastalimy nikogo. Weszlimy na pitro. Gryvas otworzy drzwi do laboratorium Papadukulosa i znieruchomia. Spojrzaem w gb nad jego ramieniem. Laboratorium byo zdemolowane, jakby przeszed przez nie huragan. Na pododze leaa porozbijana w drobny mak caa aparatura cznie z wszelkim sprztem. Oszoomieni patrzylimy przez chwil na ten kataklizm. W kocu weszlimy do rodka. Papadukulos lea za laboratoryjnym stoem. By zmasakrowany, z jego ran wycieka na podog kaua krwi. Wida byo, e dugo walczy, nim zosta pokonany. I to chyba przez kilku napastnikw. Gdzie moe by moja obrcz? zastanawiaem si gorczkowo. Zaczem rozglda si po laboratorium. Prosz niczego nie dotyka! zastrzeg Gryvas. Nie byo to ju potrzebne. Sam ju zrozumiaem, e obrcz znikna. Przeknem lin, co mnie dawio w gardle. Druga zagada Atlantu... Teraz ju nic nikomu nie udowodni! Schyliem si, aby zajrze pod st. Prosiem, aby pan niczego nie dotyka! powtrzy z wymwk w gosie Gryvas. Zaraz bdzie tutaj grupa dochodzeniowa, musimy wszcz ledztwo! Jestem zmuszony zatrzyma pana jako wiadka. Dobrze, ale najpierw zadzwoni do ony. Prosz, niech pan dzwoni. Izabela czekaa chyba przy telefonie, bo od razu podniosa suchawk. Musiaa si ju mocno niepokoi. Opowiedziaem jej przebieg wypadkw. To znaczy, e jutro nie odlecimy? spytaa. Niestety. ledztwo bdzie trwao na pewno kilka dni, a ja jestem jedynym wiadkiem. Rozumiem! Odwoam rezerwacj biletw.

Tak bdzie najlepiej. Trzymaj si, Tom! dodaa cicho. Pamitaj, e masz jeszcze mnie. Dzikuje ci, Izo! powiedziaem i odoyem suchawk. Do laboratorium wkroczya grupa dochodzeniowa. Policyjni eksperci rozbiegli si wokoo jak mrwki. Byskay flesze, zdejmowano odciski linii papilarnych, sporzdzano plan sytuacyjny. Zwyka proceduralna kolejno. Zabrano zwoki Papadukulosa na sekcj. Obrczy nikt nigdzie nie znalaz. Czy denat mia krewnych? spyta mnie Gryvas. Nie mam pojcia, nigdy o nich nie wspomina. A co do tej pory ustalono? teraz ja wypytywaem Gryvasa. Wyglda na napad rabunkowy odpar. Znalelimy na murze lady po zaczepach drabiny. Prawdopodobnie przyszli noc i dziaali z za skoczenia. Szkoda, e nie trzyma psa, wtedy by go tak nie zaskoczyli. Mia psa, ale elektronicznego, ktry si akurat zepsu wyjaniem. Interesujce, z czym takim si jeszcze nie zetknem przyzna Gryvas. A kim denat by z zawodu? Inynierem elektronikiem, cybernetykiem, a tak poza tym geniuszem techniki dodaem. A w myli stwierdziem, e znowu uby je den z tych, ktrzy tworz nowe. Gdzie pan mieszka? pyta dalej Gryvas, a kiedy podaem adres, zaznaczy: Prosz nie wyjeda do zakoczenia ledztwa. Dobrze, ale mam nadziej, e nie bdziecie tego przeciga, bo koczy mi si urlop. Postaramy si zaatwi wszystkie formalnoci jak najszybciej obieca. Wsiadem do takswki i kazaem si zawie do hotelu. Dziaaem jak w transie. Izabela jeszcze nie spaa, czekaa na mnie. Czy mamy co mocniejszego do picia? spytaem. Mamy jaki koniak odpowiedziaa, zagldajc do lodwki.

Nalaa dwa kieliszki. Uniosem jeden, patrzc przez zocisty pyn, i wzniosem toast: Wypijmy, Izabelo, za fatum, ktre zalego nad Atlantem. Wypijmy za los, ktry zniszczy Imperium w przeszoci i lady jego istnienia w naszych czasach! Wypilimy. Nalaem po raz drugi. A teraz za czowieka, ktry przers sw epok, Dymitriosa Papadukulosa! Kiedy wypilimy, nalaem po raz trzeci. Wypijmy jeszcze raz, bo Bg trjc lubi, jak mwi Rosjanie. Wypijmy za to, e nie bdzie rewolucji w historii ludzkiej cywilizacji, i w dalszym cigu bd uczy dzieci w szkoach, e na pocztku by pot, a pod potem Pan Bg ustawi glinianego Adama, eby wysech... Moe jednak troch przesadzasz prbowaa mnie pocieszy Izabela. Przecie masz co o Atlancie. Praktycznie nic! Zostay tamy z relacjami nagrywane bezporednio po transmisjach. Troch zdj, ktrych autentycznoci nie da si udowodni, bo fotografowany obiekt wyparowa. I jednego osobnika z rozdwojon osobowoci. Mog sobie da z tym spokj... *** Soce zachodzio. Za kilka minut mia nastpi zmrok. Siedziaem na tarasie hotelu Imperial w San Sevara, nad morzem Tyrreskim. Maa urocza miejscowo okoo szedziesiciu kilometrw od Rzymu. Byo ciepo, druga poowa czerwca. Z Aten odlecielimy w tydzie po mierci Papadukulosa. Nastpnego dnia po jego pogrzebie. Skromny by to pogrzeb, prosta sosnowa trumna i cztery osoby. Izabela, ja i dwch panw z wiecem. Na szarfie wieca napis: Odchodzcemu Przyjaciele. Nie rozmawialimy z tymi panami, ograniczylimy si do wymiany sztywnych ukonw. Wtedy to ogarna mnie apatia. Nie mogem si z niej

otrzsn, pozbiera. Czuem, e Atlant tkwi cigle we mnie, w wiadomoci i podwiadomoci, wspomnienia nakadaj si na rzeczywisto. Siedzc na tarasie hotelu Imperial i popijajc aperitif te to czuem. Byem sam. Izabela zaatwiaa wypoyczenie samochodu. Rankiem mielimy jecha do Volterry i San Gimigano. Zapatrzyem si w alej wysadzan palmami, na jej kocu topio si w morzu soce. Tak samo jak wtedy, pomylaem. Teraz powinna zjawi si Gaaja i powiedzie: Chod, Nommo, pobiegamy po play... Witaj, ragonie! odezwa si nagle kto obok. Spojrzaem w tym kierunku. Przy moim stoliku sta Oggo. Witaj, Oggo! odpowiedziaem zaskoczony. Czy mog si przysi? zapyta. Prosz! Nic si nie zmieni, jak dawniej jego twarz wyraaa stanowczo i energi, jak dawniej patrzy na mnie stalowoszarymi oczami, w ktrych czaiy si byski ironii. Co sycha u ciebie, Nommo? zagadn. Nic ciekawego. Oeniem si, jestemy tu na wycieczce. Wiem! odpar. Wiem, e wiesz, ale nie wiem, po co pytasz? Trzeba od czego zacz... Poza plecami usyszaem nagle gos Izabeli: Z kim ty rozmawiasz, Tom? Podniosem si z krzesa. Wy si jeszcze nie znacie powiedziaem. To jest Oggo, a to moja ona Izabe... Urwaem widzc, e Izabela patrzy na mnie dziwnie. Spojrzeniem, w ktrym daje si wyczyta bl i rozpacz.

You might also like