You are on page 1of 313

STARWARS

Walter Jon Williams Szlak przeznaczenia Sean Williams, Shane Dix Heretycy mocy I: Ruiny imperium Sean Williams, Shane Dix Heretycy mocy II: Ruiny imperium 25...30 25...30 25...30

W ostatniej prbie ratowania galaktyki Luke Skywalker, jego ona Mara oraz Jacen Solo wypalaj nowe granice w nieznanych dotd obszarach. Wielka epopeja Gwiezdnych Wojen trwa dalej...

PROLOG

Czowiek, ktry nie by ju czowiekiem, sta przed Obcym, ktry nie by tym, czym si wydawa. - Wszystko jest przygotowane - rzek czowiek. Obcy posmakowa jzykiem powietrze, jakby szuka w nim kamstw. - Jeste pewien? - Tak, generale - odpar tamten stanowczo. Bardzo starannie kontrolowa swoj postaw. Obcy, z ktrymi sdzi, e ma do czynienia, doskonale umieli odczytywa jzyk ciaa. Najdrobniejszy gest czy drgnienie minia twarzy mogo zosta uznane za niepewno. - Czuj no ludnoci zostaa upiona faszywym poczuciem bezpieczestwa, a jeli nawet nie bezpieczestwa, to przynajmniej nadziei na to, e pewnego dnia bd bezpieczni. Jeli nie zajdzie nic nieprzewidziane go, wszystko powinno pj zgodnie z planem. - Jestem zadowolony - rzek Obcy. Kry niespokojnie przed czowiekiem, stukajc szponami o podog. Czowiek odetchn z ulg. Spenienie warunkw ukadu z jego strony byo istotnie spraw ycia lub mierci. - Czy to znaczy... - Kiedy powrcisz, a ja bd cakowicie pewien, e wywizae si ze swojej czci umowy rzek Obcy ostro - wtedy, ale tylko wtedy dostaniesz to, czego podasz. Ogon obcego uderzy w ziemi. Koniec dyskusji. Nawet sowami nie wyraziby tego janiej. Czowiek wzruszy ramionami i skinieniem gowy przyj warunek. Nie byo powodu, aby sdzi, e co pjdzie 11

inaczej, ni oczekiwano. Dostanie to, czego pragn. Przecie dopilnowa wszystkiego. - Zostawi pana zatem, generale - rzek. - Jeli pan pozwoli. Obcy zerkn na niego przelotnie. - Moesz odej - zgodzi si, wydajc seri odgosw zbyt intensywnych, aby ludzkie ucho mogo ich sucha bez przykroci, lecz jednoczenie tak subtelnych, e tylko niewiele istot mogo je zrozumie. adna ludzka istota nigdy nie wydaa bodaj jednego dwiku w tym jzyku. Lecz od tego czowieka oczekiwano, aby posugiwa si nim pynnie. - Spotkamy si tutaj za kilka dni. - Moesz by pewien, e bd czeka - rzek obcy, wci krc po pododze. - I pamitaj: mamy to, czego chcesz. Czowiek skoni si, wiedzc, e nigdy tego nie zapomni. Opuci statek patrolowy przez wski korytarz startowy, z wystudiowan atwoci przystosowujc si do stanu niewakoci. Niecierpliwie czeka, by zgosi si po to, co mu si susznie naleao - triumfalny pocztek nowego ycia. Niewane, ile istnie to bdzie kosztowa. Stanie radonie przed poncym stosem cia, jeli tego bdzie trzeba, aby ogrza si w ogniu niemiertelnoci. Z umiechem wzi kurs na swoje przeznaczenie.

I WYPRAWA

Luke Skywalker wspina si po kamienistym zboczu. Puca pony mu z kadym cikim oddechem. Z ulg stwierdzi, e jego siostrzeniec rwnie z trudem chwyta powietrze; znaczyo to, e jego wasne problemy ze wspinaczk nie miay nic wsplnego z wiekiem czy brakiem kondycji. Atmosfera na Munlali Mafir bya po prostu zbyt rzadka, to wszystko. Za plecami syszeli przeraajce wycie Krizlaww. Dwik by wysoki i przenikliwy, nawet w tej rzadkiej atmosferze, i przeszywa ich dreszczem. Luke wiedzia, e obce istoty o gadkiej rowej skrze i wielkich, podobnych do rancora bach, pochylonych nisko nad ziemi w poszukiwaniu zapachu, nie mog by daleko. Zbliay si od strony ruin paacu, polujc na grup desantow. Obejrza si przez rami, prawie si spodziewajc, e ju obgryzaj mu pity. Na szczcie nie byy a tak blisko. Na jego oczach caa sidemka wyonia si spod ozdobnej arkady u stp najbliszego muru, potykajc si o siebie i zsuwajc po stercie gruzu, by jak najszybciej dotrze do witego kopca. Z okna wyskoczyy jeszcze trzy i przetoczyy si poza zasig wzroku, ldujc za jednym z posgw. Mae czerwone oczka, dwa cienkie ramiona zakoczone trzema jadowitymi szponami, dwie potne nogi, stworzone do skoku, pyski o elastycznych szczkach, do rozcigliwych, by jednym kapniciem pochon ludzk gow... Ta myl przypomniaa Luke'owi, e powinien si ruszy z miejsca. - Jest ich tylko dziesi - zauwaya doktor Soron Hegerty ze zdziwieniem syszalnym nawet mimo cikiego oddechu. Wydawao si, 15

e idzie z wikszym trudem ni pozostali, nie nadajc nawet z pomoc Jacena. - Zawsze... zawsze bywa ich... jedenacie... Mylaam... e to moe mie... znaczenie. W sekund pniej z okna wyskoczy jeszcze jeden Krizlaw, roztrzaskujc resztki ozdobnej framugi, i ruszy w stron kopca. Pani ksenobiolog pokrcia gow, jakby bardzo mczy j fakt, e zawsze ma racj. - Jedenacie - potwierdzia. - Chodmy, pani doktor - przynagli Jacen. Luke poczu, e siostrzeniec z lekka podbudowuje Moc jej wytrzymao. - Musimy i! - Mylicie, e to rytualna wataha owiecka? - zapyta porucznik Stalgis. Krpy onierz Imperium w lekkiej zbroi bojowej obrci si i strzeli w kierunku wspinajcej si na wzgrze sidemki. Strza trafi jednego z obcych w rami, wywoujc rozdzierajcy wrzask blu, ale nie zatrzyma stworzenia. - Co... w tym stylu - wydyszaa Hegerty. Luke i Jacen wymienili zatroskane spojrzenia. Pani ksenobiolog szybko si mczya, a szczyt kopca wci pozostawa do daleko. Konstrukcja skadaa si z ziemi ubitej na centralnym kamiennym rdzeniu i tworzya wysok, stokow pseudopiramid o citym, paskim, kamiennym szczycie, doskonale nadajcym si na zaimprowizowane ldowisko. Wahadowiec czeka na nich z rozgrzanymi silnikami, gotw od razu wzbi si w powietrze. Jedynym problemem byo tempo: ze sabnc pani doktor nie mieli szans do niego dotrze. Obaj Jedi obejrzeli si jednoczenie. Krizlawowie pokonywali stok pewnymi, rwnymi skokami, wczepiajc si w zbocze mocnymi pazurami i odbijajc niewiarygodnie silnymi miniami ud. W chwili, gdy stworzenia si zorientoway, e Luke i Jacen stoj, przyspieszyy kroku, z kadym skokiem wyjc coraz goniej. Luke widzia, jaki skutek to wycie wywierao na niszych formach ycia - obserwowa kiedy poywiajcych si Krizlaww. Potne wibracje wydawanych dwikw paralioway orodki nerwowe, otumaniay zmysy i wprawiay minie w konwulsje. Krizlawowie zjadali sparaliowan ofiar w caoci. Doktor Hegerty twierdzia, e uwaaj bijce serce za niezbdne do dobrego trawienia. Ale tego Jedi nie strawicie, z determinacj pomyla Luke. Ani w caoci, ani w kawakach! Wysa swoje zmysy gboko pod powierzchni kopca. Co z tego, e grunt by ubity; w kocu gleba to nie elbet. Pod powierzchni kryy si szczeliny, wiele punktw nacisku, ktre po jednym solidnym pchniciu powinny... 16

Jest. Da znak Jacenowi i zwiza si myl z siostrzecem, wykorzystujc technik wizi w Mocy, ktr dugo wiczyli w ostatnim okresie. Wsplnie pchnli punkt nacisku, ktry znalaz pod powierzchni. Ze zbocza poniej nich buchn kurz, jakby zbudzia si do ycia zakopana maszyna. Deszcz grud ziemi ukry poruszajce go siy, wyrzucony w gr grunt spad, poruszajc kolejne warstwy i tworzc niewielk lawin, ktra nabieraa siy, a opada na Krizlaww, spychajc ich z powrotem do podna. Stalgis unis brew. - Nieze - rzek z aprobat i wyran ulg. Przerzuci karabin przez rami i ruszy w gr nieco spokojniejszym krokiem. - To jeszcze nie koniec - upomnia go Jacen. Luke zgodzi si z nim w milczeniu. Zmuszajc si, by i dalej, uruchomi komunikator. - Jestemy w drodze - zameldowa. - Jakie problemy? Pilot imperialnego wahadowca nie traci czasu na rozmowy. - Czysto. Jestemy gotowi do startu. Ponad gowami syszeli ju wycie silnikw. Luke z ulg pomyla, e za chwil wzbij si w gr, i pozwoli sobie na moment zastanowienia, co waciwie poszo le. Z pocztku wydawao si, e wszystko jest w porzdku. Munlali Mafir bya miejscem wskazanym przez Hegerty jako jedna z planet, gdzie miejscowa ludno mwia o wdrownej planecie, ktra pojawia si w ich systemie, pozostaa na krtko, po czym znika. Nie musiaa to by Zonama Sekot, ale wszyscy si zgodzili, e lad wart jest zbadania. Po przybyciu na miejsce okazao si jednak, e co si zmienio. Jostrascy tubylcy Munlali Mafir byli - zgodnie z zapiskami Hegerty - wolno poruszajcymi si stonogami niewiele wikszymi od ludzkiego ramienia. Na planecie znaleli jednak tylko koloni Krizlaww wymienionych jako stadne, krwioercze bestie o inteligencji nie wyszej od przecitnego nerfa i ani ladu Jostran. Co si zdarzyo; co, co wynioso Krizlaww do pozycji istot inteligentnych, jednoczenie niszczc Jostran. Moe tak si stao, a moe zapisy sond imperialnych byy cakowicie mylne. Krizlawowie uywali tego samego jzyka, ktry Hegerty wprowadzia do zapisu. Rnica polegaa jedynie na tym, e przypisywano go Jostranom. Krizlawowie nie byli gatunkiem zainteresowanym gwiazdami. Przybycie wahadowca imperialnego spotkao si z entuzjastycznym przyjciem. Luke, Jacen, Hegerty i niewielka gwardia honorowa szturmowcw zostali zaproszeni na uroczysty bankiet, gdzie gocie mogli podziwia 17

ponure rytuay kulinarne tubylcw. Lokalny kacyk, ktry niczym nie rni si od innych poza tym, e zawiza sobie wok nieistniejcej talii jaskrawy pas, bez wahania podzieli si z nimi legend o Gwiezdnym wiecie, ktry pojawi si na niebie czterdzieci lat temu. Obserwacje byy cokolwiek ograniczone z powodu braku lunet i wszelkich innych instrumentw optycznych, ale wydawao si, e Gwiezdny wiat widnia na niebie Munlali Mafir w postaci niebieskozielonego wiata. Pozosta tam mniej wicej przez trzy planetarne miesice, po czym znik rwnie tajemniczo, jak si pojawi. Przez okres przebywania Gwiezdnego wiata na firmamencie Munlali Mafir przechodzia czas wzmoonej aktywnoci sejsmicznej. Liczne wulkany rozsiane po caej planecie wybuchay, ziemie trzech kontynentw dygotay od wstrzsw. Wszystko to sprawio, e wielu mieszkacw ponioso mier. wczeni tubylcy - Jostranie czy Krizlawowie, tego Luke nie wiedzia na pewno nie mieli adnej wiedzy geologicznej ani te nie rozumieli efektu grawitacyjnego, jakie ciaa niebieskie mog na siebie wzajemnie wywiera. Pomimo to jednak skojarzyli nagy atak katastrof z przybyciem nowej planety. Dla nich Gwiezdny wiat by zwiastunem mierci i chaosu i Luke musia dugo tumaczy kacykowi i jego plemieniu, e niewielkie jest prawdopodobiestwo, aby kiedykolwiek powrci. I wtedy wanie zaczy si kopoty. W chwili gdy Luke stwierdzi, e odwiedziny wdrownej planety to by czysty przypadek i nie ma powodw przypuszcza, aby si powtrzyy, wrd zebranych zapada naga cisza. Luke przypuszcza, e Zo-nama Sekot po prostu szukaa bezpiecznej kryjwki i odleciaa natychmiast, skoro tylko okazao si, e Munlali Mafir jest zamieszkana. Zapewnia kacyka, e prawdopodobnie Gwiezdny wiat znajduje si teraz gdzie po drugiej stronie Nieznanych Obszarw. Wyjani, e straszne konsekwencje jej odwiedzin - zniszczenie niemal wszystkich kamiennych miast planety, zakcenie prdw oceanicznych i wpyw na tak wane czynniki rodowiskowe jak formacje wodonone - byy jedynie tymczasowe. Obiecywa, e wkrtce wszystko wrci do normy. Tubylcy jednak, zamiast ucieszy si z tych zapewnie, wydawali si dziwnie poruszeni. Na sygna kacyka pojawili si stranicy; i gocie - mile widziani jeszcze chwil wczeniej - nagle stali si winiami. Luke zabroni swemu oddziaowi jakiejkolwiek formy oporu, przekonany, e zdoa unikn gwatownej konfrontacji, uywajc tylko perswazji. Dopiero kiedy sprbowa nawiza kontakt z kacykiem poprzez Moc, okazao si, e nie jest to takie proste. 18

Okazao si bowiem, e te istoty maj dwa orodki wiadomoci. Luke mg przekona kade inne stworzenie, aby wypucio ich wolno, jednak w kacyku Krizlaww nie byo miejsca, na ktre mgby wywrze wpyw. Jeden orodek mylowy by wyrany i czujny, i bez trudu ukry si przed jego sond, drugi za tpy i mtny, liski jak jajo nooroopa. Nie mg waciwie wpyn na aden z nich i wiadomo tego na chwil wytrcia go z rwnowagi. Nigdy wczeniej nie spotka si z tak sytuacj. W trakcie zamieszania jeden ze szturmowcw zosta przewrcony na ziemi. Ubrany w dug szat Krizlaw odchyli jego gow do tyu i wcisn mu do ust co w rodzaju wijcej si larwy. Szturmowiec zakrztusi si, sprbowa wyplu malekie stworzenie, ale byo ju za pno. To wystarczyo Luke'owi. Zrezygnowa z prby bezporedniego kontrolowania sytuacji i uy Mocy, by odepchn Krizlawa w dugiej szacie od lecego szturmowca. Mczyzna wci dawa silne oznaki ycia pomimo obrzydzenia, jakie wywoaa w nim nieoczekiwana przekska. Luke odepchn stranikw i podbieg do lecego, Jacen za szybko uwolni siebie i pozostaych. W cigu kilku sekund wyrwali si Krizlawom i uciekli. Luke sysza za plecami skrzekliwy gos kacyka, wydajcego rozkazy swym podwadnym. Wkrtce utworzya si grupa jedenastu rytualnych owcw, jak ich okrelaa Hegerty, i rzucia si za nimi w regularny pocig. Gonitwa po rozpadajcym si paacu bya szybka i zacita. Dwaj szturmowcy zamykajcy grup uciekinierw byskawicznie znaleli si w szponach i szczkach przeladowcw. Ich przeraajce krzyki dugo jeszcze cigay grup, ale swoj mierci podarowali pozostaym kilka cennych sekund. Kiedy jeden z Krizlaww dopada zdobyczy, caa grupa zatrzymywaa si, by wsplnie pore ofiar. Bya to pierwsza wskazwka, ktra pozwolia Hegerty zrozumie charakter rytualnej grupy owcw, skadajcej si z jedenastu Krizlaww. Luke mia nadziej, e teraz, kiedy wikszo jedenastki leaa pod gruzem, przeladowcy dadz im spokj. Bya to przyjemna myl, lecz Luke wci jeszcze nie chcia wierzy, e ich kopoty dobiegy koca. Nawet teraz, kiedy byli ju blisko szczytu ceremonialnego kopca, nie pozwala sobie na ulg, ktr wyczuwa ju ze strony Stalgisa i Hegerty. Pewno siebie to prosta droga do osabienia czujnoci, a to mogo ich kosztowa ycie. Nie chcia wierzy, e udao im si uciec, dopki nie uciekn naprawd. 19

Wreszcie zbocze stracio swoj stromizn i niebawem caa grupa chwiejnym krokiem dotara do paskiej czci szczytu. Wahadowiec klasy Sentinel spoczywa na zerodowanym postumencie, pokrytym reliefami przedstawiajcymi mityczn walk dwch paskudnie wygldajcych bstw. Na szczycie wysunitej rampy sta pilot imperialny w szarym mundurze i, machajc rk, przynagla ich do popiechu. - Co mu si tak spieszy? - oschle mrukn Stalgis, podtrzymujc pod rami szturmowca, ktrego zmuszono do poknicia larwy. Nie mona przez chwil pooglda widokw? - Moe chodzi o to - mrukn Jacen, wskazujc przed siebie. Trzech Krizlaww, ktrzy oddzielili si od reszty grupy u stp wzgrza, zdao ku nim na dugich apach w niezgrabnych, ale zadziwiajco skutecznych skokach. Wida byo, e pierwsi znajd si przy wahadowcu, co w pewnym sensie usprawiedliwiao ich triumfalne wrzaski. Luke zebra Moc wok siebie i Jacena. Uywajc jej do przyspieszenia wasnych ruchw, dawali pozostaym szans na dotarcie do wahadowca. Trzy stworzenia nie stanowiy godnych przeciwnikw dla dwjki zbrojnych w miecze i wyszkolonych Jedi. Zaledwie jednak zrobi dwa kroki, kiedy z drugiego kraca paskowyu po prawej stronie rozlegy si identyczne ryki. Szybki rzut oka pozwoli mu stwierdzi, e zbliao si do nich jeszcze omiu Krizlaww. - Znowu jedenastu - bez tchu szepna Hegerty. Wydawaa si zaamana. - To nie mog by ci, ktrych przysypalimy - stwierdzi Jacen. - To niemoliwe! - Nie s ci sami - wtrci Luke. - Maj inne znaki. Zastpili tamtych. - Skd wiedzieli? - zapyta Stalgis. Pytanie stracio na znaczeniu, kiedy banda jedenastu wyjcych obcych okrya uciekinierw. Dwaj Krizlawowie odczyli si od reszty i ruszyli w kierunku wahadowca. Imperialny pilot uzna, e najwyszy czas schroni si w rodku. W sekund pniej z komr wysuny si lufy dziaek laserowych, strzelajc nieco na olep, bo napastnicy zrcznie unikali zagroenia, zaskakujc strzelca swoj szybkoci. Luke przystan. Nie byo sensu traci energii na szalony bieg w kierunku statku, jeli nie istniaa szansa, by do niego dotrze. Wysanie po nich migacza pokadowego rwnie nie miao sensu, bo to mogo uratowa jedynie dwoje z caej grupy, a i to przy sporym szczciu. Chwila medytacji stumia gniew i frustracj; to nie czas na mrocz20

niejsze uczucia. Musi istnie inny sposb, by uratowa grup przed zbliajcymi si obcymi. Stalgis przyj postaw strzeleck i wypuci ze dwanacie serii jedna po drugiej. Jeden z Krizlaww potkn si i upad. Z miejsca, gdzie przed chwil mia rami, tryska gejzer krwi. Luke ze zgroz ujrza, e stworzenie podnioso si chwiejnie na nogi i, kulejc, paro naprzd. Stalgis zacisn szczki, jakby mia zamiar kogo pogry ze zoci, ale nie przestawa strzela. Luke i Jacen ustawili si na dwch wierzchokach defensywnego trjkta, Stalgis i drugi szturmowiec zajli trzeci. Zmczona Hegerty znalaza si w rodku. Pani ksenobiolog bya tylko troch starsza od Luke'a, ale nie miaa dowiadczenia w walce. Ten typ ekspedycji, do jakiego bya przyzwyczajona, nie musia zbyt czsto ratowa si ucieczk; tak przynajmniej sdzi Luke. Krizlawowie rozstawili si wok nich krgiem. Luke uy Mocy, by zniechci tych, ktrzy podeszli najbliej, ale wiedzia, e nie minie wiele czasu, a wszyscy razem rzuc si na nich. A nie byo sposobu, by odepchn wszystkich dziewiciu naraz. Skoncentrowa si w oczekiwaniu na nieunikniony atak i walk na mier i ycie. Na chwil powdrowa mylami do syna, ktry pozostawa bezpieczny w sercu Sojuszu Galaktycznego, i przesa cich, pozbawion sw prob o przebaczenie do Mary, oczekujcej na orbicie w Cieniu Jade". Wyjcie Sokoa Millenium" z nadprzestrzeni trudno byoby nazwa agodnym. Leia chwycia si kurczowo porczy fotela drugiego pilota, szczliwa, e Han wreszcie zainstalowa siedzisko na miar jej drobnej sylwetki. Za plecami usyszaa brzk i oskot C-3PO. - Och, nie - jkn zocisty robot, niepewnie drepczc w miejscu, by utrzyma rwnowag. - Mam nadziej, e na nic nie wpadlimy! Han pomanipulowa przecznikami, kiedy jednak i to zawiodo, rozpar si w fotelu i kopn podstaw konsoli. W kilka chwil pniej trajektoria si wyrwnaa. - Przepraszam, moi drodzy - rzuci w przestrze. - Normalna praca urzdze przywrcona. Leia wzniosa oczy ku niebu, po czym zerkna na Tahiri. Moda Jedi tkwia stoicko w swoim fotelu ze wzrokiem utkwionym w jaki punkt poza sklepieniem kabiny. Przez ca drog pozostawaa cicha i obojtna na wszelkie prby nawizania rozmowy, skupiona na tym, 21

co dziao si w jej wntrzu. Leia nie naciskaa. Czua, e w umyle dziewczyny odbywa si skomplikowany proces dochodzenia do normy, i nie chciaa go zakca. Czasem jednak odnosia wraenie, e waciwsze byoby bardziej bezporednie podejcie zwaszcza w chwilach, kiedy ponure milczenie trwao godzinami i wydawao si nie mie koca. Naga utrata przytomnoci na Galantos bya niespodziewanym zwrotem w chorobie Tahiri, a wydarzya si w chwili, kiedy Leia bya ju pewna, e dziewczyna jest na najlepszej drodze do wyzdrowienia. Nie mogo jednak by pomyki co do jej reakcji, kiedy si ockna. Bez jej doskonale wytrenowanych instynktw Jedi mogli nie dotrze na orbit ani te nawiza kontaktu z tajemniczym Rynem, ktry pomg jej w ucieczce. Leia westchna w duchu. Cokolwiek dziao si z Tahiri, byo przeraajco nieprzewidywalne. Odbiornik podprzestrzenny zapiszcza. Leia spojrzaa na zakres i otworzya lini. Z gonikw dobieg gos kapitan Mayn. - Sok", oczekuj instrukcji. - Mio, e si przyczacie, Selonia" - odpara Leia. - Udana podr? - Przyjemny spacerek, jak to w nadprzestrzeni. Leia umiechna si na t uwag i spojrzaa na planet, ktra znajdowaa si przed nimi. Bakura bya piknym, zielono-niebieskim wiatem, znanym z eksportu towarw rolniczych oraz podnonikw repulsorowych. Jej dwa ksiyce pokryway kopalnie materiaw wykorzystywanych przy budowie drugiej Gwiazdy mierci. Planeta znajdowaa si na skraju galaktyki, dokadnie po przeciwnej stronie korytarza wiatw, ktre jako pierwsze pady ofiar inwazji Yuuzhan Vongw. Od Bonadanu do Bakury poprzez Bothawui, gosio stare porzekado, sugerujce, e atwiej byo dosta si z Sektora Korporacyjnego na Bakur dugim objazdem przez przestrze Bothan, anieli wprost przez Jdro, pene nakadajcych si cieni planet i zdradzieckich szlakw nadprzestrzennych. czyy one rwnie trzy wysoko rozwinite technicznie, ale poza tym bardzo rne wiaty. O ile Bakura pysznia si zieleni i pastwiskami, Bonadan by penym pusty stepem, znajdujc si na cakowicie przeciwnym biegunie degradacji rodowiska. Belkadan, pierwszy wiat zaatakowany przez Yuuzhan Vongw i jeden z ssiadw Bonadana o ile mona byo go tak nazwa - znajdowa 22

si we wasnym obszarze widma, bo jego biosfera zostaa zmodyfikowana tak, aby odpowiadaa fabrykom biologicznym zaoonym przez obcych, Leia miaa nadziej, e nigdy nie nadejdzie dzie, kiedy taka degradacja ogarnie galaktyk od kraca do kraca, wic wszystkie znane jej wiaty sieci blu i powicenia. Jeli pewnego dnia Shimrra zapanuje nad Bakur, bdzie wiedziaa, e to rzeczywicie koniec. Na razie jednak wiat wydawa si spokojny. Liczne satelity kryy po orbicie planety. Leia domylaa si, e niedugo kto ich zauway i wywoa Sokoa" albo Dum Selonii". Przyjmujc, e wci stosuje si dawne procedury, wszelkie wejcia do systemu byy starannie monitorowane, bo rzd Bakuran cigle jeszcze obawia si kolejnego ataku Ssi-ruukw. Po pierwszej prbie, dwadziecia pi lat temu, zaprojektowano i zbudowano cztery niszczyciele, krowniki Intruz", Stranik", Wartownia" i Obroca", ktre miay strzec systemu. Dwa z nich: Stranik" i statek flagowy si zadaniowych Intruz", zostay zniszczone, kiedy przyczyy si do Nowej Republiki w Selonii i Centerpoint. Twierdzy strzegy ju zatem tylko Obroca" i Wartownia". - Czy co ci to przypomina, Leio? - zapyta Han z krzywym umieszkiem, wycign rk i lekko cisn jej palce. Odpowiedziaa mu tylko umiechem. Odwiedzili Bakur raz, na pocztku ich zwizku. W innej sytuacji pewnie z przyjemnoci wspominaaby te szalone lata. - Szykuj si, Selonia" - polecia Mayn. - Sprawd, czy moesz zaalarmowa sie planetarn. Nie zdradzaj naszej obecnoci, uyj kodw rejestracyjnych Selonii". - Mayn odpowiedziaa twierdzco i Leia przeczya si na inn czstotliwo. - Bliniacze Soca Jeden", utrzymuj formacj i czekaj na dalsze rozkazy. - Rozumiem. - Gos Jainy dochodzcy z kabiny X-winga brzmia rzeczowo. Pozostae z eskadry Bliniaczych Soc myliwce otoczyy dwa statki dowodzenia spaszczonym dwunastoktem bez jednego kta. - Wyczuwasz co, Jaino? - zapytaa Leia. - Nic niezwykego. - A ty, Tahiri? - Tak? - moda Jedi poderwaa si, jakby przebudzona z gbokiej zadumy. - Przepraszam, nie dosyszaam? - Pytaam, czy wyczuwasz co niezwykego poprzez Moc - powtrzya Leia. - O, nie... jeszcze nic, przynajmniej na razie. - Tahiri przymkna oczy i wysaa myli w przestrze na poszukiwania ech jakichkolwiek istot wok Bakury i na planecie. 23

- Tahiri wanie szuka - wyjania Jainie Leia. Jaina skwitowaa to krtkim, lecz znaczcym milczeniem. Leia zauwaya, e stosunki pomidzy Jain a Tahiri znacznie si ochodziy, ale nie miaa jeszcze czasu zapyta o to crki. Obecny ukad - kiedy Jaina wicej przebywaa na warcie anieli z matk, na pokadzie Sokoa" - nie pozwala na dusze chwile spdzone sam na sam. Jeli wydarzyo si co, co zniszczyo przyja obu kobiet, Leia nie miaa o tym pojcia. - Dobrze - odpara wreszcie Jaina. - Bdziemy nadstawia czujniki. Han wprowadzi Sokoa Millenium" w szeroki uk, ktry mia si zakoczy wejciem na orbit. Leia nie chciaa pozostawia adnej niejasnoci co do ich pokojowych zamiarw pomimo eskorty wojskowej. Po niewyranych sugestiach Ryna wolaa unika ryzyka. Znw otworzya kana na Seloni". - Jakie wieci, kapitanie? - Nic - odpara Mayn. - Zbieramy rne szumy, ale niewiele wicej. Na orbicie parkingowej i w dokach stacji jest sporo statkw, ale wygldaj na zwyke frachtowce. - adnych wyrzutni? - Nic nie wida. Leia rozwaaa przez chwil t informacj. - Wywoujcie dalej - polecia. - Albo o nas nie wiedz, albo nas nie zauwayli. Tak czy inaczej, nie potrwa to dugo. Trzyma kurs i zobaczymy, co si stanie. Bdcie gotowi na wszystko. - Zrozumiano. Leia obejrzaa si na Hana. Siedzia obok niej w milczeniu, a czoo mia zmarszczone od troski. -Nic ci nie jest? Spojrza na ni i unis jedn brew. - Naprawd musz potwierdzi? - zapyta. Pokrcia gow z westchnieniem. Nie musia jej mwi, e ma ze przeczucia. Ona te czua, e co si dzieje. Bez dowodw nie moga jednak zachowywa si inaczej ni normalnie. Wreszcie kana podprzestrzenny zatrzeszcza i rozlega si odpowied: - Selonia", tu genera Panib z Bakuraskiej Floty Defensywnej. Jakie macie zamiary? Leia z wczeniejszej wizyty na Bakurze zapamitaa kapitana Grella Paniba. Przypuszczaa, e to ten sam. Niski, sztywny rudzielec obdarzony wdzikiem godnego Wookie. 24

Mayn zignorowaa danie. - Jestemy sprzymierzecami, kapitanie, szukamy wektora dokowania... - Przykro mi, Selonia", potrzebujemy wicej informacji, zanim przekaemy wam dane. - Co za... - mrukn Han. - To cakiem rozsdne danie - cign dalej genera gosem penym napicia, ktrego przyczyny Leia nie umiaa odgadn. Nie poinformowano nas o waszym przybyciu... - Generale Panib, mwi Leia Organa Solo - przerwaa, zanim Han eksplodowa. - Przyjechalimy na wasz planet z misj dyplomatyczn. Poinformowalibymy was wczeniej, ale ostatnio w tym rejonie s problemy z komunikacj. Genera zawaha si lekko. - Dzikuj za to wyjanienie. Istotnie, mamy problemy z komunikacj. Nalegam jednak, abycie teraz wyjanili, z czym przybywacie. - Hej, a moe by troch spuci z tonu? - warkn gniewnie Han. - Jestemy t sam paczk, ktra uratowaa wam skr par lat temu, pamitasz? - Pamitam, natychmiast rozpoznaem ten zdezelowany frachtowiec. Leia ukrya peen troski umieszek, bo zobaczya, e maonek zme w ustach pen oburzenia odpowied. - Teraz jednak sprawy nie wygldaj tak prosto - cign Panib. - Jestemy tutaj w do specyficznej sytuacji. - Jakiej sytuacji? - zapytaa Leia. - Nie jestecie tu mile widziani - rozleg si nowy gos na zamknitej czstotliwoci. - Wynocie si kra statki gdzie indziej! - Co? - wykrzykn Han. Tym razem nic nie byo go w stanie powstrzyma. Poczerwienia i pochyli si do przodu, by wykrzykiwa wprost w komunikator: - Suchaj no, ty... - Czekaj Han - przerwaa mu Leia. Spojrza na ni, marszczc brwi, ale posucha. - Generale Panib, czy ta osoba przemawia za paskim zezwoleniem? - Z pewnoci nie! - odpar genera oburzony. - Kimkolwiek jest, postawi go przed sdem wojennym, jak tylko... - Nie moe pan nikogo wysa pod sd - zadrwi intruz. Zmieni gos, aby ukry swoj tosamo. - Nie zdoasz bez koca ukrywa prawdy! - Kiedy si dowiem, kto jest za to odpowiedzialny wykrzykn genera - przysigam, e... 25

- Prawdy? - podchwycia Leia. - Jakiej prawdy? - Nie ma o czym mwi. - Genera podnis gos, wyranie tracc kontrol nad sytuacj. Nie potrzebujemy waszego wcibstwa! - Nie przybylimy, eby wtyka nos w nie swoje sprawy szybko odpara Leia. - Chocia musz przyzna, e obchodz nas wasze problemy. Sdz, e jestecie w wielkim niebezpieczestwie, generale. Przypuszczam, e kontaktowali si z wami ludzie udajcy, e s wa szymi sprzymierzecami. Zapewniam pana, e nie s tymi, za ktrych si podaj. - A wy i owszem, jak sdz - odezwaa si osoba, ktra wtrcia si do ich rozmowy. Jej gos a ocieka pogard. - Przynajmniej nie kapi jadaczkami po prnicy, udajc przyjaci, podczas kiedy w istocie osabiaj nasz obronno i naraaj nas na atak. Leia zjeya si. - Nigdy nie opucilimy naszych sprzymierzecw. - Nigdy nie opucilicie Dantooine i Ithory? - odparowa obcy. - Ani Duro, ani Tynny, ani... Poczua, e ogarniaj zimna furia. - Utrata kadej planety jest dla nas cikim ciosem. Utrata kadego ycia jest jeszcze wikszym! - Przepraszam bardzo, ksiniczko - niespokojnie wtrci si Panib. Genera zdecydowanie zmieni ton przez ostatnie kilka minut. Tym razem naprawd czu si winny. - Postaramy si jak najszybciej znale rdo transmisji. - Ja te przepraszam, ksiniczko - rozleg si znieksztacony gos intruza. - Chyba jednak nadszed czas, abymy znaleli sobie nowych sojusznikw. - No, no - mrukn Han zza ramienia Leii, bacznie obserwujc ekran. - Co jest? - rzuci a. - Wartownia" wanie otworzya luki wyrzutni - mrukn, zowrbnie krcc gow. Wskaza palcem na ekran. Z wyrzutni krownika Wartownia" wysypa si rj robotw bojowych Ssi-ruuvi, kierujc si wprost na nich. - Jeli przybylimy, aby to powstrzyma, chyba jest ju za pno. - Wujku Luke! Patrz! Jacen wprowadzi wuja w podwjny umys jednego z najbliszych Krizlaww. Uy Mocy, aby zablokowa mdrzejszy, silniejszy umys, ale stworzenie wci napierao. Niszy, mniej rozwinity mzg wy26

starczy, aby koordynowa ciao, kiedy wyej rozwinity kompan by zajty czym innym. - Niby jak miaoby nam to pomc, Jacenie? - zapyta Luke. - Przypatrz si uwaniej - odpar z naciskiem Jacen. - Nie mamy do czynienia z pojedynczymi istotami, to symbionty! - Dwa poczone stworzenia - z powtpiewaniem mrukn Luke. - Nie bardzo rozumiem, jak... Wtem, w jednej chwili, dozna olnienia. Wyszy, inteligentniejszy umys stworzenia nalea do przywdcy Jedca" i stanowi inteligencj sterujc; przekazywa polecenia, ktre wykonywaa reszta ciaa, nie zwaajc na odniesione obraenia. Niszy umys nalea do ciaa, co pozwalao mu porusza si nawet w przypadku, kiedy wyszy umys nie pracowa. Teoria Jacena doskonale pasowaa do faktw - zreszt Jacen znacznie lepiej rozumia zwierzta ni Luke. Jeli jednak mia racj, niszy umys powinien bez trudu ulec blowi. Gdyby za tak miao by, dlaczego ten, ktremu Jacen sparaliowa wyszy umys, nie uciek po prostu przed strzaami z miotacza Stalgisa? Wkrtce zrozumia. Jedcy" byli okrutnymi zabjcami o prymitywnej inteligencji, niezbyt sprawnymi, jeli chodzi o rozumowanie. Zostali wyszkoleni, aby polowa, a nie dyskutowa o rnicach ras. Stado bdzie napierao tak dugo, jak dugo jakikolwiek z przywdcw bdzie trzyma w ryzach nisze umysy. W lad za Jacenem Luke wysa swoje myli w kierunku kolejnego kontrolujcego umysu Krizlaww i otumani przywdczy mzg. I tym razem zwierz, pamitajce ostatnie instrukcje, nie odczyo si od " stada, lecz nadal kapao szczkami, usiujc dosign czwrki uciekinierw. Luke wraz z siostrzecem przechodzili od jednego napastnika do drugiego, oszaamiajc wysze umysy, ale dopiero po obezw adnieniu szstego stworzenia pojawia si zauwa alna zmiana w zachowaniu stada. Stado nagle stracio koordynacj, a ich wycie stao si bardziej niespokojne i agresywne. Luke wyczuwa niepokj ze strony pozostaych wyszych umysw, obserwujcych, jak otaczajcy ich kompani wracaj do naturalnego stanu zezwierzcenia. By moe byo to fascynujce, warte obserwacji zjawisko, ale niewiele pomogo grupie desantowej. Dwie z rozwcieczonych istot rzuciy si na grup, ale zostay odparte przez poczony ogie miotaczy Stalgisa i poszkodowanego szturmowca. Jeden z Krizlaww upad z jkiem, drugi dosta strumieniem energii w gardo i odskoczy, charczc krwi. Mina zaledwie sekunda, kiedy kolejny zaatakowa z przeciwnej 27

strony. Luke wzi go na siebie, zrobi krok naprzd i wznis miecz wietlny. Zatoczy nim wietlisty uk i wbi ostrze w mikkie, rowe podbrzusze stworzenia. Zwierz upado, ale nadal yo - bezsilnie kapao szczkami, peznc niezmordowanie w kierunku stp Hegerty. Stalgis opuci pistolet i jednym celnym strzaem w bok ba ostatecznie pokona besti. Wtedy zaatakowaa kolejna para, lecz ich atak by nieskoordynowany i niezrczny. Luke czu, e jego wiat koncentruje si na wciekej masie rozjarzonych czerwonych lepi i ostrych kw, oplatanej wietlistymi strumieniami energii z ostrza miecza i miotaczy, ktre przydaway walce surrealistycznego charakteru. Kolejny Krizlaw zaatakowa, rozdziawiajc przeraajco elastyczny pysk, by go pochon. Luke znw machn mieczem, tym razem z wiksz si myl o Marze i Benie dodawaa mu mocy i chci przetrwania. Ostrze przecio grne koczyny zwierzcia, ale to nie wystarczyo, by powstrzyma jego skok. Caym rozpdem zderzyo si z Lukiem, przewracajc go na ziemi. Potne, zalinione szczki znalazy si nagle o centymetry od jego twarzy. Zanim Luke zdoa podnie miecz, pi strzaw z niedalekiej odlegoci trafio w gow zwierzcia. Krew i luz obryzgay twarz Luke'a, a Krizlaw ciko upad na bok. Jedi powinien podzikowa szturmowcowi, ktry zastrzeli zwierz, ale musia powici ca uwag innym atakujcym go stworzeniom. Nie byo czasu na grzeczno. Luke zerwa si na nogi, unoszc miecz w oczekiwaniu na kolejny atak, ktry jednak nie nastpi. Nagle wszyscy Krizlawowie cofnli si, wydajc krzyk tak przeraliwy, e pkay od niego bbenki. Luke pozosta w pozycji obronnej, zdumiony, z ostrzem wci wzniesionym do walki. Powietrze wok niego byo a gste od zmieszanych, zwierzcych myli Krizlaww, ktrzy nagle rzucili si do ucieczki, potykajc si w bezadnym tumulcie i skaczc z krawdzi paskowyu. Zaskoczony Luke obejrza si na pozostaych. Stalgis mia skaleczenie na czole, szturmowiec krwawi z rany po ugryzieniu na barku. Hegerty bya caa i zdrowa, ale kiedy Jacen z zadowolon min podszed do niego, wida byo, e oszczdza praw nog. - Zdaje si, e to twoja robota? - zauway Luke. - Udao mi si dotrze do niszych umysw - odpar Jacen. - Wreszcie. Kiedy zdezorientowalimy wystarczajc liczb Jedcw", okazao si, e wierzchowce same nie potrafi si zorganizowa. Stado przestraszyo si nas i ucieko przy pierwszej nadarzajcej si okazji. 28

- Czy stado jest inteligencj grupow? - zapytaa Hegerty, wyranie zaintrygowana tym pomysem. -Tak. O staej liczbie elementw tworzcych stabiln konfiguracj - uzupeni Jacen. - Oczywicie! - wykrzykna Hegerty. - Dlatego zawsze jest ich jedenastu! Prawdopodobnie tak ewoluowali, a kontrolujce je stworzenia po prostu to wykorzystay. - Zawsze wiedz, kiedy pewna ich liczba zostaje zabita - doda Jacen. - Za kadym razem, kiedy w grupie pojawiaa si luka, natychmiast wypenia j kolejny Krizlaw, przy czym nowo przybyli zawsze wiedzieli automatycznie to samo, co pozostali. Luke skin gow na znak, e si zgadza. To miao swj sens. Nie byo jednak czasu na dyskusj. - Powinnimy znale si w wahadowcu, dopki mamy t szans - rzek. - Wolabym raczej nie zwleka z odlotem, zanim przywdca sformuje kolejn grup, tym razem z kompletem umysw sterujcych. Poszli za jego sugesti. Hegerty ruszya pierwsza. Stalgis podpiera swojego rannego towarzysza, Jacen i Luke chronili tyy. - Dobra robota - pochwali siostrzeca. - i w sam por. Nie wiem, jak dugo jeszcze dalibymy rad ich powstrzymywa. Jacen skin gow. Na jego twarzy maloway si duma i ulga. - Musiaem co zrobi. Nie mogem pozwoli, aby pokonao nas stado zwierzt. - Nigdy nie lekcewa siy zwierzcia - powanie poradzi Luke. - Potrafi sam liczebnoci pokona najdzielniejszych taktykw. Nie boj si mierci, wic mog okaza si najlepsz broni przeciwnika. Dotarli do rampy bez dalszych przeszkd, cho odlege wycie Krizlaww przypominao im niezmiennie, e powinni czym prdzej wystartowa, nie ogldajc si za siebie. Luke pomg zranionemu szturmowcowi wej do wahadowca i pooy go na maej leance. Stalgis depta mu po pitach, chwytajc po drodze pakiet medyczny. - Trzeba go bdzie dokadnie zbada - powiedziaa Hegerty znionym gosem, aby chory nie mg jej usysze. - To przymusowe karmienie mogo mu nie wyj na zdrowie. - Teraz wydaje si stabilny - mrukn Jacen. - Jeli nie liczy rany na ramieniu. - Sdz, e doktor Hegerty bardziej martwi obraenia wewntrzne - odpar Luke, ogldajc si przez rami na Stalgisa, ktry opatrywa szturmowca. Teraz, kiedy walka dobiega koca, ranny wyglda na bledszego i sabszego ni przedtem. 29

Hegerty skina gow. - Musimy uprzedzi Mobjc", e moe okaza si konieczna natychmiastowa operacja... i odkaanie. - Ale dlaczego? - zdziwi si Jacen. - Sam powiedziae, e Krizlawowie s symbiontami - wyjania. - Ale czy wiesz, z czym? - Sdz, e z jakim innym gatunkiem - odpar. Doktor znw skina gow. - Pamitasz tych Jostran, ktrych nie znalelimy? Jacen poblad, kiedy dotaro do niego, o co chodzi Hegerty. - Naprawd sdzisz, e... ? Wzruszya ramionami. - Moe gdzie jednak s... - Musimy uprzedzi Tekli - rzek Luke. Czu ciar w odku, ale to byo niczym w porwnaniu z uczuciami szturmowca, kiedy powiedz mu o swoich podejrzeniach. Wyszed z kabiny, mylami wci krc koo sprawy Jostran/Krizlaww, podczas gdy pozostali zajmowali miejsca i przygotowywali si do startu. Teraz wszystko wydawa o si sensowne, jak zwykle, kiedy si oczym myli w jaki czas pniej. Przelot Zonamy Sekot nad planet musia zdestabilizowa lokalne rodowisko na tyle, e jaki miejscowy klan lub wojowniczy podgatunek Jostran przej wadz nad Krizlawami, co dao im pewn przewag. Zonama Sekot pomoga temu klanowi, ale kosztem zagady poprzedniej cywilizacji. Pilot poderwa statek w tym samym momencie, kiedy Luke dotar do kabiny. Usiad i przypi si pasami, nie spuszczajc wzroku ze skanera. Do wahadowca zbliaa si kolejna grupa Jostran/Krizlaww i Jedi by zadowolony, e nie musz ju stawia jej czoa. Klska bya by tylko kwesti czasu. Luke z ulg zauway, e wahadowiec wznis si na bezpieczn wysoko ponad gowy jedenastu wyjcych napastnikw, ale nie uy broni. Artylerzyci mogli bez trudu rozbi grupk w proch, zanim wznios si wyej, ale Luke wielekro podkrela, e to pokojowa misja i nie yczy sobie rozlewu krwi - ani ludzkiej, ani adnej innej. Do tej pory Imperialni bez sprzeciwu przyjmowali te warunki, zwaszcza e kapitanowie Stalgis i Yage popierali t postaw. Wielu czonkw zaogi, w tym rwnie sam Stalgis, miao rodziny i przyjaci, ktrzy yli tylko dziki dziaaniom Galaktycznej Federacji Wolnych Przymierzy w okolicach Orindy. Pomimo wszystko pewne pretensje pozostay. Dla niektrych Luke pozostawa jedynie rebelianckim smarkaczem, odpo30

widzialnym za mier Imperatora Palpatine'a. Niezalenie jednak od uczu, jakie wobec niego ywili, nie pozwoli, aby ich brak szacunku mia wpyw na jego poczucie wasnej wartoci i autorytet. Porzuci te myli, opar si wygodnie o fotel i obserwowa, jak wahadowiec szybko wznosi si w gr, pozostawiajc za sob Munlali Mafir. Cieszy si, e wraca do domu, a raczej do miejsca, ktre t rol speniao bodaj tymczasowo. - Wywoaj Cie Jade" - poleci obsudze czujnikw. Ku zdumieniu Luke'a wezwanie odebraa Danni Quee. - Zdaje si, e mielicie kopoty z tubylcami - zauwaya moda uczona. - Niewielka sprzeczka przy kolacji, nic wicej. Jest tam Mara? - W tej chwili jest troszk zajta, ale to nic wanego. Mam jej przekaza wiadomo? - Nie, nie warto. Powiedz tylko Tekli, eby wzia wahadowiec na Mobjc", bo mamy dla niej pacjenta. - Kto jest ranny? - zapytaa szybko Danni. Nie musiaa nic mwi, Luke wiedzia, e niepokoi si o Jacena. - Jeden ze szturmowcw - odpar krtko. - Waciwie nie ranny, tylko... - przez chwil szuka odpowiedniego sowa. - Sdz, e najodpowiedniejsze bdzie okrelenie zainfekowany". - Powiem Tekli, eby bya przygotowana. Dowiedziae si czego uytecznego na temat Zonamy Sekot? - Bya tam, tak jak sdzilimy... ale niezbyt dugo. - Jeszcze raz ucieka nam sprzed nosa? - Tak mi si zdaje. Szkoda, e nie wiemy, czego szukamy. Z pewnoci mielibymy wiksze szans, eby to znale. - To wielka galaktyka - zgodzia si Danni. - Przepraszam, prosz pana - wtrci pilot. - Jest do pana wiadomo. - Przepraszam, Danni. Musz pdzi. - Luke podzikowa obserwatorowi i podszed do dwch przednich siedze, pomidzy ktrymi znajdowa si holoprojektor. Na ekranie ujrza krp posta Arien Yage, pani kapitan imperialnej fregaty Mobjca". Miaa wosy cignite w ciasny kok, a na twarzy wyraz obojtnoci. - Mamy goci - oznajmia, nie tracc czasu na uprzejmoci. - Pitnacie minut temu do systemu wesza chissaska korweta i dwie pene eskadry szpono statkw. S na wektorze zblieniowym, lec szybko i najwyraniej zamierzaj zacumowa na naszej orbicie. - Komunikacja? 31

- Do tej pory adnej. Wywoywalimy ich par razy, skoro tylko pojawili si na ekranach. Nakazaam eskadrze pen gotowo. - Kiedy znajd si w naszym zasigu? - Mniej wicej za trzydzieci minut. - Musimy do tej pory by ju na pokadzie - odpar Luke. Pani kapitan, prosz mie na nich oko i informowa mnie na bieco. Obraz Yage skin gow i znik w mcej mgiece. Luke zmczony zapad si w fotel. Dwie chissaskie eskadry to a nadto, by pokona tuzin myliwcw imperialnych TIE, ale Cie Jade" z Mar na pokadzie sam wystarczy za cay oddzia. Jeli dojdzie do walki, siy bd rwne. Mia jednak nadziej, e tak si nie stanie. Ostatnio, kiedy Mara znalaza si w przestrzeni chissaskiej, w czasach Thrawna, ich kontakty byy ostrone, ale przyjazne. Poczu zmczenie i sign w Moc, eby si go pozby. Oczywicie, by wyczerpany walk, ale nie mia zamiaru si podda. Poza tym nic jeszcze nie wskazywao na to, e Chissowie szukaj guza. Na ile ich zna, rwnie dobrze mg by to ich zwyky sposb podchodzenia do obcych statkw, na ktre natknli si w Nieznanych Regionach. Chissowie byli sprawni i pragmatyczni, a komu nieznjcemu ich obyczajw mogli si nawet wyda zimni. Dopki Luke nie by pewien ich intencji, mg jedynie patrze i czeka. Zawrci do przedziau pasaerskiego, aby sprawdzi stan rannego szturmowca. Mczyzna by nieprzytomny. Grn cz munduru ju mu zdjto, dziki czemu Stalgis mg opatrzy mu ran na ramieniu. Skra szturmowca lnia od potu. Stalgis pochyla si nad nim ze stymulujcym zastrzykiem, a na jego twarzy malowaa si troska. Na widok Luke'a wyprostowa si. - Szybko sabnie - rzek. - Nie mam tu moliwoci sprawdzi, co to za nowa trucizna. Musimy szybko dostarczy go do oddziau szpitalnego na Mobjcy". Luke kiwn na Jacena. - Sprawd, czy uda si utrzymywa jego oznaki ycia na stabilnym poziomie. Lecimy tak szybko, jak si da, ale i tak moemy nie zdy. Mody Jedi pochyli si nad lecym i pooy mu do na czole. Luke wyczu fale uzdrawiajcej energii pynce od Jacena do rannego. Uj siostrzeca za rami, aby doda mu si. - Zdaje si, e cignlimy na siebie czyj uwag poinformowa go szeptem. - Jaki rodzaj uwagi? - zapyta Jacen rwnie cicho. - Chissowie. 32

Stan onierza pogarsza si stopniowo. Wahadowiec pdzi ku orbicie, na ktrej znajdoway si dwa macierzyste statki misji. Luke czu, e system immunologiczny rannego ustpuje pod naporem intruza, ktry rozpociera chemiczne i genetyczne macki po caym jego ciele i przymusza je do posuszestwa. Jacen nie zaproponowa, aby zabi pasoyta przy uyciu Mocy, i Luke wiedzia, e tego nie uczyni, dopki wybr midzy yciem intruza a onierza nie stanie si cakowicie jednoznaczny. Hegerty obserwowaa ich z zatroskan min, nie ukrywajc jednak ciekawoci. Luke podejrzewa, e kobieta zawsze wyglda na zatroskan, bo jej rysy uoone byy w taki, a nie inny sposb. Ze wzgldu na Stalgisa, a take na wypadek, gdyby ich obawy okazay si bezpodstawne, Luke wola nie pyta pani doktor, czy kiedykolwiek widziaa co takiego. Mia nadziej, e wkrtce sami si o tym przekonaj. Oficer obsugujcy czujniki wystawi gow z kabiny. - Jeszcze jedna wiadomo, prosz pana. Luke wrci do kabiny, pozostawiajc rannego pod opiek Stalgisa i Jacena. Hologram Yage powrci. - Mamy odpowied - zameldowaa. - Komandor Irolia z Floty Defensywnej chce rozmawia z osob, ktra tu dowodzi. Powiedziaam, e wanie wracacie z powierzchni planety, ale ona nalega, aby mwi z panem osobicie. - Chyba lepiej bdzie, jeli pani nas skontaktuje. Drugi pilot bez sowa ustpi mu miejsca. Luke poprawi ubranie i usiad. Twarz Yage znik a z pola holoprojektora w chmurze zak ce , a chwil pniej zastpi j obraz grnej czci ciaa niebieskoskrej kobiety ubranej w winiowo-czarny mundur. Jej oczy miay waciw tej rasie ciemnoczerwon barw, a wyraz twarzy nie zdradza nic, prcz brutalnej arogancji. Chissowie dojrzewali bardzo szybko, ale Luke i tak zdumia si jej modoci. Wydawaa si nie starsza od Jainy. - To pan jest mistrz Skywalker. - Jej gos mia w sobie tyle emocji, co gos robota. Luke chodno skin gow. - Jestem dowdc misji pokojowej Galaktycznej Federacji Wolnych Przymierzy. Znalelimy si w sytuacji awaryjnej. Straciem dwch ludzi z zaogi w walce ldowej z tubylcami planety, trzeci jest powanie ranny. Jeli nie wrcimy na czas na orbit, umrze. Pani przybycie do systemu postawio moj eskadr w stan penej gotowoci, co oznacza, e nasze procedury dokujce bd znacznie bardziej skomplikowane. 33

Gdybym mia straci jeszcze jednego czowieka przez wasz ingerencj, bd bardzo... - Prosz nam nie grozi, Skywalker - przerwaa mu Chissanka spokojnie, spogldajc nieruchomym wzrokiem z migoczcego holoekranu. - Nasz intencj nie jest utrudnianie wam procedur dokowania ani adnych innych. dam jedynie, aby spotka si pan ze mn osobicie przy pierwszej sposobnoci. - Oczywicie - odpar Luke. - Zaatwimy to, skoro tylko znajd si na Mobjcy". - Kiedy i jak to zaatwicie, nie ma najmniejszego znaczenia. Musisz jednak wiedzie, e nie pozostan dugo w tym systemie. Spenij moje danie albo poniesiesz konsekwencje. Obraz zamigota i zgas. - No c, syszae pani komandor - mrukn Luke pod adresem pilota. - Myl, e lepiej si pospieszy. - Wszystkie X-wingi, postawi paty S w pozycji bojowej rozleg si gos Jainy w bojowym kanale podprzestrzennym. - Szpono statek, uzbroi dziaa; cel: nadlatujce obiekty. Plan bojowy A-siedem. - Sysz - odpowiedzia Jag w imieniu pilotw chissaskich Bliniaczych Soc. Leia obserwowaa, jak formacja myliwcw rozdziela si na trzy grupy - dwie pary i trjk. Piloci Sojuszu Galaktycznego i chissascy lecieli skrzydo w skrzydo z doskona precyzj. Spokojny gos crki wydajcej rozkazy napeni j dum. Moda kobieta musiaa by zaskoczona atakiem, lecz nie pokazaa tego po sobie. Nie wydawaa si rwnie zaniepokojona tym, e jej eskadra nie ma adnego dowiadczenia w walce z myliwcami Ssi-ruuvi. Cae opanowanie, jakie genera Panib okazywa do tej pory, zniko zupenie w obliczu tego nagego zwrotu wydarze. - Prosz, zaczekajcie - zawoa rozpaczliwie. - To wielkie nieporozumienie! - Lepiej, eby tak byo - odpar Han. - Wtedy szybko je zakoczymy. To s statki wroga, a my zamierzamy wywali je z waszego firmamentu, jeli zaczn nam si plta pod nogami. Dotaro? - Kolejne eskadry - mrukna Leia, obserwujc nadlatujce od strony Obrocy" statki. - Awingi i B-wingi tym razem. Nie Ssi-ruukowie. Han spojrza na tablic skanerw. - Lepiej, eby tamci lecieli nam na pomoc, Panib. 34

- Sok", bagam was, nie kacie waszym statkom otwiera ognia! - gos generaa wyzby si ju ostatnich ladw spokoju; pozostaa wycznie panika. - Wszystkie te statki to pokojowi wysannicy, ktrzy zapewni wam bezpieczne wejcie na orbit. - Wszyscy co do jednego? - prychn Han. - Jasne, ju to widz. Jeli transfer umysw ludzi i zmuszanie ich do latania tymi myliwcami, ktre wanie tu lec, ma by pokojowym zachowaniem, to chyba si nie rozumiemy. Te statki maj dokadnie trzydzieci sekund, eby zrobi zwrot w ty. Potem otwieramy ogie. - Han, popatrz na to! - zawoaa Leia, wskazujc na ekran. Pokazywa on z bliska jeden ze statkw Ssi-ruuvi. Obraz by nieco zamglony, ale do wyrany, eby wida byo pewne szczegy. Czy te obudowy silnikw nic ci nie mwi? Han zmarszczy brwi. - Co nie tak? - Na moje oko wygldaj jak silniki jonowe albo co bardzo podobnego. - No to co? - Odkd to Ssi-ruukowie montuj w swoich myliwcach standardowe silniki? - Co chcesz powiedzie, Leiu? - e dzieje si tu co, czego nie wida na pierwszy rzut oka - odpara. - Zauwa rwnie, e nikt nie blokuje naszych transmisji. Han zmarszczy brwi. Jego instynkt walczy o lepsze z logik w sowach Leii. - To jaka sztuczka - mrukn, krcc gow. - ebymy przestali si pilnowa. Leia nie bya cakiem przekonana. - To mi nie pasuje, Han. Gdyby naprawd o to im chodzio, dlaczego nie pozwolili nam najpierw wyldowa i nie zaatakowali dopiero wtedy? W jego oczach dosownie widziaa myli, jakie chodziy mu po gowie. A jeli Panib mwi prawd? Bd moe ich drogo kosztowa. By jeszcze ten tajemniczy intruz na bezpiecznych kanaach komunikacyjnych. Milcza od chwili, gdy pojawiy si statki Ssi-ruuvi. Jeli mia zamiar popsu stosunki pomidzy Panibem a gomi, tak aby ci ostatni zareagowali nerwowo na pojawienie si wrogich myliwcw, zdecydowanie odnis sukces. - Piloci tych statkw nie s ludmi - rzeka Tahiri, agodnie wczajc si do dyskusji. Leia obejrzaa si na mod Jedi; jej oczy wci 35

byy przymknite, jakby medytowaa. - Z pewnoci to obcy. I... - zawahaa si na sekund, po czym szybko otworzya oczy - ...wszyscy syszeli historie o Ssi-ruukach i o tym, jak straszny jest transfer umysw. Podobno to powoduje wielkie cierpienia, prawda? Leia skina gow, wci pamitajc wyraz twarzy Luke'a, kiedy wiele lat temu uratowali go z potnego statku Ssi-ruuvi, na ktrym by wiziony. By gboko poruszony kontaktem z brutalnymi metodami transferu, przemoc, z jak wysysano energi ycia z jecw wzitych do niewoli podczas bitwy na Bakurze. - No c, te umysy wcale nie cierpi - mrukna Tahiri. - S czyste. - Wic kim s? - zapyta Han. - Nie wiem - odpara dziewczyna. - Nigdy przedtem nie dotykaam takich umysw. Kiedy i Leia wytya zmysy, poczua, e zbliajce si myliwce nie nios ze sob ani ladu zej woli. - Nic mnie nie obchodzi, e ich myli s czyste jak alderaaski nieg - burkn Han. - i tak nas atakuj! - Na pewno? - zapytaa Leia. Wci zbyt atwo byo snu przypuszczenia. - Chyba nie chcemy przez przypadek wszcz wojny? O ile oczywicie istnieje alternatywa. - A jeli si mylisz? Nie chc, eby wiczyli strzelanie na Jainie. - Ja te nie - odpara Leia i agodnie dotkna jego doni, po czym przeczya si na bezpieczny kana podprzestrzenny eskadry. - Bliniacze Soca, wycofajcie si i otoczcie Seloni" i Sokoa". Polecam wstrzyma si z ogniem, dopki oni nie zaczn strzela. Zrozumiano? - Zrozumiano, Sok". - Pomimo lekkiego wahania w gosie Jainy rozkaz natychmiast przyjto i wykonano. W obliczu szybko nadlatujcego roju myliwcw Ssi-ruuvi poczone eskadry Chissw i Sojuszu Galaktycznego skrciy i zawrciy, aby osania statki dowodzenia. Han wierci si niespokojnie w fotelu, ale nie powiedzia ju nic wicej. Leia przechylia si w swoim siedzisku. Czua si do pewna tego, co robi, ale mimo wszystko nie moga opanowa zdenerwowania. Ostatnim razem, kiedy staa twarz w twarz z myliwcami Ssi-ruuvi, byli przeciwnikami. Utkwia jej w pamici sia tarcz statkw i ich zwinno w walce bezporedniej - a jeszcze lepiej pamitaa, jak krowniki zbieray niedobitki za pomoc zgarniaczy onierzy", by potem wyssa z nich energi yciow i rzuci ich do walki z dawnymi sprzymierzecami. 36

- Strzelcy gotowi - zameldowaa kapitan Mayn na Selonii", kiedy myliwce znalazy si w zasigu strzau. Leia wstrzymaa oddech. Na tablicy skanerw widziaa, e obcy ami szyk i rozpraszaj si, aby stworzy mur obronny wok nadlatujcych statkw, jak kada szanujca si eskorta. Nie pady adne strzay, statki trzymay si w dyskretnej odlegoci zarwno od Sokoa", jak i od Selonii". Kiedy przyby drugi kontyngent statkw - A-wingi i B-wingi - wpasowa si w istniejc struktur z minimalnymi tylko bdami. Odetchna gboko. - Dziki twrcy - westchn C-3PO zza jej plecw. - Moesz to powtrzy jeszcze raz, Zota Pako. - Han pochyli si do przodu i lekko skorygowa kurs Sokoa", eby ukry ulg, jaka go ogarna. - Jeszcze nie wyszlimy z lasu. Na wypadek gdyby nikt tego nie zauway, jestemy w cakiem szczelnej klatce. - Ale przynajmniej nie wszczlimy wojny - odpara Leia. - A w ten sposb moe nawet uda nam si uzyska pewne informacje. - A jeli nam si nie spodoba to, co usyszymy? - ponuro spyta Solo. Wzruszya ramionami. - Zajmiemy si tym, kiedy przyjdzie czas. Han odwrci si w kierunku komunikatora. Panib, ktry rozpaczliwie prbowa zwrci ich uwag przez kana podprzestrzenny, omal si nie rozpaka w przypywie ulgi. - Dzikuj, Sok". Nie poaujesz. - Zachowamy konkluzj dla siebie dopty, dopki si nie dowiemy, co si dzieje - odpar Han. - Rozumiem - odpar genera. - Ale musz raz jeszcze poprosi, ebycie przedstawili swoje intencje. Han zmczonym gestem unis do do czoa. Leia poddaa si. - Chcemy wyl dowa na Salis D'aar - wyja ni a - i spotka si z premierem Cundertolem. - Obawiam si, e to niemoliwe - odpar Panib. - Premier nie jest w tej chwili w stanie rozmawia z nikim. - Nie rozumiem, generale - zdziwia si Leia. - Dlaczego... - Bakura znajduje si obecnie w stanie wojennym - wyjani, nie po zwalajc jej dokoczy pytania. - Do zakoczenia kryzysu ja tu rzdz. - No to moe powinnimy si spotka z panem zaproponowaa Leia. - Nie wiem, na czym polega kryzys, ale z pewnoci bdziemy w stanie jako wam pomc. 37

- Wasza pomoc istotnie bdzie mile widziana - odpar genera, cho nie wydawa si szale z entuzjazmu. - Jednak Salis D'aar nie jest dla was w tej chwili bezpieczne. Zadokujcie na Wartowni", a ja przyl wahadowiec i spotkam si z wami za godzin. Wtedy wszystko wyjani. - Rozumiem - odpar Han. Leia zauwaya cie sceptycyzmu na jego twarzy. - Prosz, nie mw nam tylko, e Ssi-ruukowie to teraz dobrzy chopcy, bo od razu ci melduj, e nie uwierzymy! - Nie Ssi-ruukowie - odpar Panib. - P'w'eckowie. Leia dopiero teraz zrozumiaa wszystko. Z twarzy Hana widziaa, e i jego te owiecio. - wietnie, generale - odpara. - Zobaczymy si za godzin. Komunikator ucich. - P'w'eckowie? - powtrzya Tahiri. - Czy to nie niewolnicy Ssi-ruukw? - Kiedy istotnie tak byo - zgodzia si Leia. - Ale jak... - Chyba wkrtce wanie si tego dowiemy - rzek Han. Napicie, ktre do tej pory z niego emanowao, powoli znikao. Wprowadzi nowy kurs na pulpicie sterowania Sokoa". - Tymczasem moe pokamy tym jaszczurom, jak si lata. Leia przekazaa ocen sytuacji Mayn, Han za rzuci Soko a" w szybki kurs w kierunku Wartowni". ona rozumiaa gotowo, z jak przyj wyranie zaimprowizowane wyjanienie, wolaa jednak zachowa osd do chwili, kiedy usyszy, co Panib ma do powiedzenia. Wiedziaa, e nic nigdy nie jest takie proste, jak si wydaje. Jacen jedynie si woli powstrzyma si przed zwrceniem kilku ostatnich posikw, kiedy obserwowa, jak Tekli operuje zranionego szturmowca. Mczyzna lea twarz w d na stole operacyjnym, nagi do pasa i karmiony przez kilka doylnych wleww i rurek. Z trudem zdyli na czas do skrzyda medycznego na Mobjcy". Gdyby on i Luke nie podtrzymywali zdolnoci obronnej ciaa onierza, obcy ju dawno pokonaby system immunologiczny i zabi biedaka. Saba Sebatyne i tak musiaa wzmacnia rannego, podczas gdy Tekli prbowaa odizolowa organizm, starannie odcinajc delikatne tkanki wibro-skalpelem. Bya to trudna i niebezpieczna robota, ale po prawie czterdziestu piciu minutach metodycznego cicia Tekli wydawaa si ostatecznie bliska celu. Podobne do stonogi stworzenie, ktre wcinito do garda szturmowcowi na Munlali Mafir, okazao si nie posikiem", lecz nieproszo38

nym gociem, co zreszt podejrzewaa Hegerty. Mody Jostranin by w odku czowieka do dugo, aby przebi si przez ciank do jamy brzusznej i zlokalizowa krgosup. Tam uy zakocze licznych ng, aby wlizn si w sploty nerwowe i przedosta do rdzenia. Wdrowa ju do czaszki, po drodze opanowujc cae ciao. Tekli dopada go na samym szczycie krgosupa mczyzny, ju w pobliu puszki mzgowej. Korpus pasoyta wysa ju dziesitki cienkich jak wos czukw, przenikajc do delikatnych tkanek nerwowych, co sprawiao, e ich wydobycie wcale nie byo proste. Tekli nie wtpia, e stworzenie posiadao liczne mechanizmy obronne, utrudniajce usunicie. Wkna mogy mechanicznie uszkodzi tkank nerwow przy wyciganiu, mogy te wydziela rne substancje, zatruwajc otaczajc tkank. Jedynie z pomoc Jacena bya w stanie uratowa szturmowca od straszliwego losu, wycigajc gocia macka po macce. Jacen dostroi swj umys do Jostranina i pilnowa jego posuszestwa, dopki Tekli nie skoczya. Byo to znacznie atwiejsze w przypadku pojedynczego stworzenia ni caej jedenastki. Jacen nie mg si otrzsn z przeraajcych wizji, co mogoby si wydarzy, gdyby Tekli nie wyja wijcego si obcego, wrzucajc go do szczelnego pojemnika na tkanki. Cienkie jak wos czuki wloky si za nim jak korzenie roliny. - Doskonale, przyjaciko - rzek. - Mistrzyni Cilghal byaby z ciebie dumna. - Dzikuj, Jacenie - odpara Tekli, odstpujc od stou. Zdja rkawiczki i pozostawia zszywanie rany pacjenta robotowi medycznemu. - Moe jednak powiniene zachowa gratulacje na chwil, kiedy rodek znieczulajcy przestanie dziaa. Uszy Chadra-Fanki obwisy ze zmczenia, futro wydawao si matowe. Wida byo teraz, e intensywna koncentracja podczas zabiegu odbia si na niej gboko. - Jeste wykoczona - zauway Jacen. Skina gow. - Czuj si tak zmczona, jak ty wygldasz. Jacen skwitowa komentarz bladym umiechem. Nie mia czasu zdj ubrania, w ktrym walczy na Munlali Mafir. Znalaz tylko chwil, eby obmy twarz i rce z brudu i potu. Chyba wyglda na rwnie zmczonego, jak si czu. Pozostawili pacjenta pod opiek imperialnych technikw medycznych. Poza sal operacyjn spotkali Stalgisa, ktry czeka w wskim korytarzu. Zdj hem, odsaniajc dug, pobrudon twarz; teraz wyglda na znacznie wicej ni trzydzieci lat, ale, podobnie jak Jacen, nie mia okazji odwiey si po powrocie. - Co z nim? - zapyta.

39

- Nic mu nie bdzie - zapewni Jacen. - Potrzebuje teraz troch czasu, eby odpocz po operacji. - A to... no, ten Jostranin... - Twarz Stalgisa zmarszczy a si z obrzydzenia. - Czy... - Wyjto go. Porucznik odetchn z ulg. - Nie potrafi wyrazi, jak wdziczny jestem wam obojgu. Tar to przyjaciel i czonek mojej naziemnej grupy. Gdyby umar... gdybymy nie zdyli... - z braku sw bezradnie rozoy rce. Jacen dotkn zbrojonej pyty ochraniajcej rami mczyzny. - Ciesz si, e moglimy pomc. Powiniene jednak teraz troch odpocz. Twj przyjaciel bdzie ci potrzebowa, kiedy si zbudzi. Stalgis sztywno skin gow i odszed. - Moe i ty powiniene zastosowa si do wasnej rady, Solo. Jacen odwrci si i ujrza przed sob Danni Quee. Umiechaa si, cho oczy miaa zatroskane. -Nic mi nie jest. - Jeste wykoczony - skwitowaa z byskiem w zielonych oczach. - Nawet nie prbuj zaprzecza. Lekkie municie doni oznajmio mu odejcie Telki. Przesa jej poprzez Moc fal wdzicznoci, po czym ca uwag skierowa na Danni. Staa przed nim ubrana w strj podrny Jedi, z ramionami skrzyowanymi na piersi. Kdzierzawe wosy sigay ramion. - To prawda - przyzna, podchodzc bliej. - Jestem zmczony. Waciwie dabym wszystko, eby si teraz zwin na koi i przespa dzie lub dwa. - Nawet nie prbujesz zaprzecza? - zdziwia si. - Jestem wstrznita, Jacenie. Niestety, nie bdzie czasu na sen. Potrzebuj ci na mostku. Ogarn go chwilowy niepokj, ale stumi go czym prdzej. - Co si stao? - Nic, co nie mogoby poczeka dziesiciu minut, a si umyjesz. - Chissowie? - naciska. - Za dziesi minut bdziesz wiedzia dokadnie wszystko. Jeli jednak spotkasz si z komandor Iroli w takim stanie, kobieta przyjmie to jako wypowiedzenie wojny. - Nie pozwala nam dziaa? Danni nadal unikaa odpowiedzi. - ...Nielegalne uycie broni biologicznej, takie rzeczy... - Powiedz przynajmniej jedno sowo! 40

- .. .Okrutna i niezwyka kara... - Dobrze ju, dobrze! - Rozemiani, peni energii po tej krtkiej wymianie zda, ruszyli wskim korytarzem w kierunku przydzielonej Jacenowi kabiny. - Powiedz wujkowi Luke'owi, e zaraz przyjd. - Ciekawe, od czego masz komunikator. - Przybraa lekko obraon min, ale zaraz si umiechna i ruszya na mostek. - Ta planeta to legenda - mwia komandor Irolia. Jej modziecze rysy miay wyraz uporu i pewnoci siebie. - Nie mog uwierzy, e naprawd jej szukacie. - Zapewniam pani, e to co wicej ni legenda - odpar mistrz Skywalker. Saba bya zdumiona jego opanowaniem. Wiedziaa, e jest zmczony i poirytowany, ale jego twarz wyraaa jedynie spokj i cierpliwo. - Mamy dowody, e kiedy istniaa, nie wiemy tylko, czy istnieje nadal. - A co to za dowd? - O Zonamie Sekot opowiedziaa nam Vergere, rycerz Jedi z... - Vergere? - brwi Irolii na dwik tego imienia uniosy si w gr. - Ta sama Vergere, ktra udaremnia inicjatyw Alpha Red? Mistrz Skywalker ani mrugn. - Ta sama Vergere, ktra powstrzymaa ludobjstwo, jakiego jeszcze galaktyka nie widziaa. Tak, to ona. Komandor westchna drwico. - I to jej wiadectwu miaabym wierzy? - Nikt nie zmusza pani do dawania wiary czemukolwiek odpara kapitan Yage, wyranie zdenerwowana uporem pani komandor. - Chcemy jedynie zaj si wasnymi sprawami. To wszystko. - Ale co to za sprawy? Tego wanie usiuj si dowiedzie. Spotkanie odbywao si na mostku Mobjcy" na oczach caej zaogi. Irolia zachowywaa si tak, jak gdyby to bya jej zaoga i jej statek. Jej ton i postawa emanoway pewnoci siebie. Saba wiedziaa, e gdyby co si stao Chissance lub niewielkiemu kontyngentowi stray, ktry jej towarzyszy, mistrz Skywalker i caa ekspedycja ponieliby powane konsekwencje. Co wicej, Irolia wiedziaa, e oni to wiedz - i pewnie dlatego bya a tak butna. Saba nie miaa dowiadczenia w ocenie ludzkiego wygldu, ale wyobraaa sobie, e Chissanka pord swoich moga uchodzi za bardzo 41

atrakcyjn. Jej twarz bya szczupa i kanciasta, bkitna skra gadka i mikka. Due czerwone oczy, byszczce zdecydowaniem i inteligencj, byskawicznie objy wszystkich obecnych na mostku, zanim jeszcze pani komandor zaja miejsce. Saba nie wtpia, e ocena towarzystwa bya rwnie szybka. - Prosimy jedynie o moliwo swobodnego rozejrzenia si - odezwa si Luke. Irolia zrobia trzy kroki w lewo, rozwaajc te sowa. - To nasze terytorium - odpara w kocu. - Wiecie o tym. - Uznajemy wasz wadz nad tymi regionami, to chyba jasne. Ale nie wiedzielimy, e Flota Defensywna zaanektowaa ten system. - A jeli powiem, e wanie tak jest, to odlecicie? - Jestemy pokojow ekspedycj - przypomnia Luke. - Czy nie wpuciaby pani na to terytorium misji handlowej albo grupy naukowcw? Komandor si rozemiaa. - Nie prbuj mi mydli oczu, Skywalker. Nie jeste handlowcem bardziej ni ja. A co do waszych naukowych motyww, spytam po prostu: jeli znajdziecie t planet, co z ni zrobicie? Luke zawaha si, ale w tym momencie zza jego plecw rozleg si nowy gos: - Chcemy mie nadziej, e Zonama Sekot pomoe nam w wojnie i ocali tryliony istnie. W tym i pani. Komandor Irolia spojrzaa na Jacena Solo, ktry wanie wszed do pomieszczenia. - Wobec tego wasze zamiary nie maj nic wsplnego z nauk, wrcz przeciwnie, dotycz spraw wojskowych. Dlaczego mielibymy pozwoli wam realizowa cele, ktre pozostaj w tak wyranej sprzecznoci z naszymi? - Alpha Red nie wygraaby w wojnie - spokojnie odpar Luke. - Tyle e wszyscy stalibymy si potworami. - O takiej wojnie mwi - odezwa si Jacen, wchodzc na rodek okrgego mostka, gdzie siedzieli pozostali. - Wojnie przeciwko nam samym. Irolia rozwaaa te sowa przez dusz chwil. - Dziwi si, e zwolennicy Imperium i Nowej Republiki pracuj rami w rami - rzeka wreszcie. - Nikt ju o nas nie mwi jako o Nowej Republice - odrzek Luke. - Mamy teraz now nazw: Galaktyczna Federacja Wolnych Przymierzy. - Wic Imperium ostatecznie przyczyo si do Sojuszu? - zapytaa Irolia, spogldajc na

42

Yage. - Tak - odpara kapitan. - Sdz, e Chissw rwnie chtnie przyjmiecie. Luke wydawa si nieporuszony sarkazmem pani komandor. - Decyzja naley do was. Bylibycie naturalnie mile widziani, gdybycie doczyli do nas w odpowiedniej chwili. Irolia prychna wzgardliwie, ale nie opowiedziaa na komentarz Jedi. Mrukna jedynie: - Myl, e najbardziej mnie niepokoi skad waszego dowdztwa. Mistrz Skywalker wzruszy ramionami. - Ju wyjaniem, e kontyngent wojskowy ma znaczenie czysto obronne. - Moe to istotnie prawda. Ale wszystko zaley od dowdcw. Mara Jade Skywalker, Luke Skywalker, Jacen Solo... sami sawni wojownicy Jedi. - Danni Quee to znana uczona - zauway Jacen. - Tak, rozpoznaj to nazwisko. I znamy rwnie Soron Hegerty, to oczywiste. One pasuj do deklarowanego przez was celu. Danni zdziwia si, e kto zna jej nazwisko, ale byo jej przyjemnie. Hegerty z kolei wydawaa si niewzruszona. - Macie jednak pord siebie Barabelk - cigna Irolia. - Jak to rozumie? Saba zesztywniaa. - Ona jest rycerzem Jedi - wyjani Luke. - Jeszcze jeden wojownik? - Nie w tym sensie, w jakim pani to interpretuje. - Doprawdy? Wikszo jaszczurowatych, z jakimi miaam kontakt, okazywaa agresj i drapieno. Ogon Saby zacz chosta podog. Nic na to nie moga poradzi. Kapitan Yage zrobia krok do przodu. - Prosz mi powiedzie, pani komandor, jak by si pani poczua, gdybym powiedziaa, e wikszo znanych mi Chissw to aroganci i protekcjonalne bubki? Luke uspokoi j gestem. - Saba wyczuwa ywe organizmy. Mamy nadziej, e wykryje Zonam Sekot dziki jej emisji w Mocy, jeli si do niej zbliymy. - Udao wam si czegokolwiek dowiedzie? - Jeszcze nie. Dlatego musimy szuka dalej. Irolia po chwili skina gow. 43

- Doskonale, mistrzu Skywalker. Zgadzam si na to wycznie dla tego, e i my chcielibymy zakoczenia wojny. - Skina rk i jeden z towarzyszcych onierzy poda jej paski, prostoktny pakiet mniej wicej wielkoci doni. - Ten dysk pamici zawiera kody dostpu i procedury, ktre wystarcz, aby doprowadzi was do Csilli. Pozostaj aktywne przez tydzie. W tym okresie musicie osobicie zaatwi pozwolenie poruszania si na naszym terytorium. Bez tego zezwolenia kada prba wejcia bdzie traktowana jako akt agresji, za ktry zostaniecie wydaleni lub zniszczeni. Zrozumiano? Luke z rezygnacj przyj dysk. - A za dobrze. - A zatem moja misja jest zakoczona. - Komandor Irolia przelotnie ogarna spojrzeniem cay mostek. - Moe spotkamy si znowu na Csilli. - To wszystko, co miaa nam pani do powiedzenia? - zdziwia si kapitan Yage. - e mamy si zgosi do pani zwierzchnikw? - Niezupenie - odpara Irolia. - Polecono mi przekaza wam dysk jedynie w przypadku, jeli uznam was za godnych zaufania. - A gdyby tak si nie stao? Chissanka umiechna si, ale nie odpowiedziaa. Skina im gow na poegnanie i krlewskim gestem nakazaa eskorcie, by udaa si za ni. - Co za zadufana... Luke znw gestem uspokoi Yage. - Ona tylko wykonuje rozkazy, Arien. Nie moemy jej za to wini. - Nie szkodzi, bd zadowolona, kiedy ju opuci mj statek. - Odwrcia si i odesza, eby pokierowa odpraw wahadowca Chissw. - Doskonale pani rozumiem, kapitan Yage. - Hologram zmieni si w chmur zakce, aby po chwili ukaza twarz Mary Jade Skywalker u sterw Cienia Jade". - Nie chciaabym widzie tej kobiety nawet w zasigu moich czujnikw. - Syszaa wszystko, Maro? - zapyta Luke hologramu ony. - Gono i wyranie. - Wiecie, czego mam po wyloty silnikw? - warkna Yage. Oni myl, e zmusz nas do posuszestwa. Imperium wsppracowao z Chissami od lat, jeszcze w czasach Thrawna. Ale nie istnieje aden traktat. Nie jestemy im kompletnie nic winni. Na sam myl o tym, e musimy meldowa o kadym naszym zamiarze, mam ochot wy. - Musimy uszanowa fakt, e jestemy teraz na ich terytorium, Arien - przypomnia Luke. - A oni robi wszystko troch inaczej ni my. 44

- Jeli zaoymy, e rzeczywicie jestemy na ich terytorium - sprzeciwia si Mara. - Moe spojrzymy na ten dysk? Jacen wzi go z rk wuja i woy do czytnika. Tak jak obiecaa Irolia, zawiera trasy i kody dostpu, ale nic wicej. Chissowie byli bardzo lakoniczni, jeli chodzi o udzielanie informacji. Dziwne, e przekazali a tyle. - Czy kto ma jakie pomysy? - zapyta Luke. - Rzucamy si gow naprzd czy moe speniamy danie i meldujemy si? - Decyzja naley do ciebie -- odpara Yage. - Tak, ale eby zdecydowa, chciabym usysze opinie pozostaych. - Nie sdz, eby nam zaszkodzio zastosowanie si do ich polece - wypowiedziaa si Mara. Cho mnie osobicie doprowadza to do szau. - A niech ich wszystkich otcha - mrukna Yage. - Nie mog nam mwi, co mamy robi. Luke spokojnym skinieniem gowy podsumowa komentarze obu kobiet. - Jacen? - zapyta. - Potrzebujemy dostpu do ich informacji - odpar mody Solo. - To by znacznie wszystko uprocio. Dane Soron s dokadne, ale nie obejmuj wicej ni dziesi procent Nieznanych Regionw. Pani ksenobiolog przez cay czas trwania dyskusji o polityce wydawaa si mocno znudzona, ale teraz nieco si oywia. - Chissowie prowadzili swoj ekspansj w tej czci galaktyki od wielu lat. Irolia doskonale znaa legend o wdrownej planecie, wic jest to pewnie popularna historia. Uwaam, e dostp do ich danych moe okaza si bezcenny. - Ale czy sdzisz, e nam w czym pomoe? - Luke splt donie przed sob, jak zwykle, kiedy prowadzi powane rozmowy. - Z pewnoci. - Hegerty wskazaa na map. - Ju ta niewielka liczba danych powiedziaa nam wiele interesujcych rzeczy. Spjrzcie na ich zewntrzn granic. Patrzcie, jak twardo si broni przed wtargniciem Yuuzhan Vongw. Albo opracowali podobne sposoby walki i blokad jak twoje myliwce, albo wrg wycofa ofensyw i skoncentrowa si na innych obszarach. Myl, e odpowied na to pytanie zainteresowaaby waszych taktykw. Jej sowa przyjto oglnym pomrukiem aprobaty. Dowdztwo Sojuszu Galaktycznego wydawao si bardzo daleko od Nieznanych Regionw, ale Hegerty - i Irolia - miay racj. Misja Luke'a miaa charakter militarny, przynajmniej w tym sensie, e wszelkie informacje 45

o znaczeniu militarnym natychmiast zostayby uwzgldnione w taktyce wojennej. Cho komunikacja galaktyczna nie docieraa do Nieznanych Regionw, mona byo przekazywa wiadomoci kanaem podprzestrzennym przez samotny holokom na skraju przestrzeni nalecej do Sojuszu Galaktycznego. Wszystkie informacje z misji byy natychmiast przekazywane do Cal Omas. Luke skin gow. - Moe macie racj. Sabo, powiedz mi, czy wyczuwasz w okolicy obecno Zonamy Sekot? Jeli depczemy jej po pitach, moe nie bdziemy musieli w ogle zawraca sobie gowy Chissami. Saba wyprostowaa si, mimowolnie rozdymajc nozdrza. - Nic nie wyczuwam. Jeli Zonama Sekot jest tutaj, to si dobrze ukrywa. - Tak mi si zdawao. To jak szukanie robota na pustyni: prdzej co nas dopadnie, ni go znajdziemy. - Znw skin gow. - Sdz, e powinnimy zrobi tak, jak mwi Irolia, i zgosi si do lokalnych wadz. Jak mwi Soron, to nie zaszkodzi. A kto wie, moe nawet pomc. Powid wzrokiem po twarzach obecnych, jakby si spodziewa, e kto sprzeciwi si jego decyzji. Kiedy nikt si nie odezwa, cign: - Doskonale. Pozostawiam szczegy przygotowania kursu Marze i Arien. Ci, ktrzy wanie wrcili z Munlali Mafir, potrzebuj odpoczynku, zanim wezm si do czegokolwiek innego. Kapitan Yage umiechna si. - Jestem pewna, e doktor Hegerty nie bdzie miaa nic przeciwko temu. Zebrani rozeszli si, pozostawiajc Mar Jade Skywalker i kapitan Yage same, aby mogy przedyskutowa szczegowo chissask map. Luke skin na Sab, Jacena i Hegerty, by doczyli do niego przy wyjciu. - Jak poszo Tekli z Jostraninem? - to byo pierwsze pytanie, jakie zada siostrzecowi. - Przez chwil wszystko wisiao na wosku - wyzna mody Jedi. - Jeszcze centymetr i byoby za pno. Ale zdya., - To dobrze - odpar mistrz Jedi z powanym wyrazem twarzy. - Nie chciabym ju nikogo straci. Wspomnienie dwch szturmowcw zabitych na Munlali Mafir przywoao ich do rzeczywistoci. - Ona zbadaa dane, ktre zebrae, mistrzu - oznajmia Saba. - Istnieje korelacja z innymi regionami, w ktrych pojawia si Zonama Sekot. Symbionci Jostranie/Krizlawowie nie posiadaj dobrze roz46

winitej technologii, nie stanowi zatem bezporedniego zagroenia. S jednak agresywni z natury. ywa planeta wydaje si okazywa zawsze t sam taktyk unikw. - Krizlawowie niewtpliwie s agresywni - zgodzi si Luke. - Inteligencja, ktr dali im Jostranie, tylko pogorszya sytuacj. Zastanawiam si, czy to nie od tego ucieka Zonama Sekot. Wszyscy wiemy, jak silna jest jej obecno w Mocy. Moe po prostu usiuje ukry si przed wszystkim, co w jakikolwiek sposb wie si z przemoc. - To moliwe - mrukna Saba. Nastpia chwila penej zadumy ciszy. Saba podejrzewaa, e milczenie to wynikao gwnie ze zmczenia. Jej wraliwe nozdrza wyczuway to zmczenie, emanujce z trojga otaczajcych j ludzi - zwaszcza od mistrza Skywalkera i jego siostrzeca. - Musicie odpocz - powiedziaa. - Na nic si nie przydacie tacy wykoczeni. - Masz cakowit racj, Sabo - odrzek Luke. - Mylaem tylko o Difie Scaurze. Chyba opowiedzia swoj cz historii Chissom. Saba skina gow. Scaur, szef wywiadu Nowej Republiki, ciko pracowa z naukowcami Chissw nad wirusem Alpha Red, ktry mg cakowicie wybi Yuuzhan i ca ich biotechnologi, gdyby z niego skorzystano. Scaur by wcieky, gdy Jedi powstrzymali ten plan. Mg nawet posun si do tego, by w rewanu udaremni plany mistrza. - Zobaczymy, co nas czeka na Csilli - mrukn Jacen i powdrowa wzrokiem ku miejscu po drugiej stronie mostka, gdzie staa Danni Quee. - Ostrzeony, uzbrojony. - Ale ostrzeenie moe prowadzi do pochopnych wnioskw - zauway Luke. - Nie powinnimy wyrywa si przed orkiestr. Samospeniajce si proroctwo to ostatnia rzecz, jakiej nam potrzeba. - Jak zwykle. Nic nowego - powiedziaa Saba, syczc ze miechu. Jednak nikt si nie rozemia, jak zwykle, kiedy prbowaa artowa. Tylko popatrzyli na ni dziwnie. Pierwsz rzecz, jak zauwaya Tahiri, wchodzc na pokad Wartowni", byo napicie. Rozprzestrzeniao si niczym odr przenikajcy wszystko wok niej - ciany, podogi, wiato, nawet samych ludzi. Skrzywia si lekko; bya to fizyczna reakcja na co -, co wyczuwaa poprzez Moc. Nie wiedziaa jednak, co to byo. Wiedziaa, e istnieje, to wszystko. Drug rzecz, ktra rzucia jej si w oczy, by subisty salut, jakim powitano ksiniczk Lei i Hana, kiedy wyszli ze luzy. Stranicy 47

ubrani w ciemn ziele wypryli si na baczno jak nagle napite struny. Nie sdzia, eby ta reakcja miaa co wsplnego z dyscyplin z czasw Palpatine'a. Bakura bya spokojn planet, a od czasu, kiedy ostatni gubernator imperialny, Nereus, zosta obalony w okresie kryzysu Ssi-ruuvi, nie miaa rwnie dyktatorw. Tahiri uznaa, e widocznie stranicy reaguj na to samo napicie, ktre i ona wyczuwaa w powietrzu. Co sprawiao, e kady podskakiwa na widok wasnego cienia. Niski, sztywny czowieczek o rzadkich rudych wosach i wielkich wsach wyszed zza szeregu bakuraskich stranikw. - Grell Panib - przedstawi si, kaniajc si niedbale najpierw Leii, potem Hanowi. Pozostali czonkowie grupy: Tahiri, Jaina, C-3PO, stranicy Noghri i niewielka gwardia honorowa z Dumy Selonii", zostali powitani lekkim skinieniem gowy. - Witamy na Bakurze. - Mino troch czasu - oschle zauway Han. - Suy pan pod Pterem Thanasem, prawda? - Ksiniczce Leii nie umyka aden szczeg. Po twarzy generaa Paniba przemkn cie smutku. - Ma pani doskona pami, ksiniczko. Spotkalimy si przecie cakiem przelotnie. - Doskonale pamitam t wypraw. - Umiechna si, jakby usyszaa jaki art, po czym przedstawia reszt grupy. - Dzikuj wszystkim... - zacz Panib, ale przerwao mu zamieszanie za plecami stranikw. Sycha byo przepychanki i szuranie, jakby kto usiowa przedosta si przez ich szeregi. - Mwiem, e by zaczeka, a ci zawoam! To nie kto, pomylaa Tahiri, a serce zaomotao jej nagle, gdy za zason ludzi spostrzega gadzi ksztat. Co! Byskawicznie wycigna miecz wietlny, a wspomnienie koszmarw natychmiast wzmoga jej lk. Tahiri... Tahiri.... Tahiri... Boski jaszczur ze snw wzywa j... Mrugna raz i drugi, aby oczyci umys. Miecz sycza i trzeszcza. - To puapka! - krzykna Jaina. Ona take dobya miecza. Jednoczenie szturmowcy podnieli karabiny, a stranicy Noghri wystpili naprzd, eby chroni ksiniczk. - Nie! - Panib byskawicznie zasoni gadopodobne stworzenie wasnym ciaem. - On nie ma wrogich zamiarw! Gad wysun si zza szeregu stranikw. lizgajce si po gadkiej posadzce szpony wyday przeraliwy zgrzyt, kiedy zatrzyma si tu za generaem. 48

Stworzenie byo gadem, ale miao dzib i dugi, muskularny ogon. Zociste oczy pod wystajcymi ukami brwiowymi byskay niepokojco. Mia na sobie skrzan uprz, a do niej przyczepione rozmaite przedmioty, ktre mogy uj zarwno za narzdzia, jak i oznak rangi. - To Lwothin - przedstawi genera Panib, wyranie zaniepokojony reakcj goci. - Zapewniam was, e... Stwr przerwa mu nagym potokiem przenikliwych dwikw. Kiedy skoczy, Han wsadzi palec do ucha, jakby chcia je przeczyci. - Kto co z tego zrozumia? - Ja, prosz pana - wtrci si C-3PO w bogiej niewiadomoci, e byo to pytanie czysto retoryczne. - Powiedzia, e jest gwnodowodzcym Ruchu Emancypacji P'w'eckw i e nas wita. Mwi o nas jako o sprzymierzecach wolnoci". Tahiri wyczuwaa niepewno otaczajcych j osb, kiedy stwr wyda z siebie kolejn seri dwikw. - Nie chc nikomu zrobi krzywdy - przetumaczy C-3PO. - No c, musz przyzna, e czuj ogromn ulg - rzek Han tonem sugerujcym co wrcz przeciwnego. - Przepraszam - powiedzia Panib. - P'w'eckowie nie s przyzwyczajeni do protokou dyplomatycznego, ani ludzkiego, ani adnego innego. Dopiero niedawno pozbyli si kajdan i zaczli mwi sami swobodnie. Leia nakazaa wszystkim opuci bro i wysuna si przed Noghrich, ktrzy przepucili j bez protestu. Podesza do Lwothina z bladym, nieco nerwowym umieszkiem. - See-Threepio, powiedz Lwothinowi, e mio nam go pozna - poinstruowaa robota protokolarnego. - Jeli to rzeczywicie on". - Zapewni nas, e tak wanie jest - odpar Panib. - Nie ma te potrzeby uywa robota. On doskonale rozumie, co mwicie. Nie lubimy zanadto robotw, wic jeli chcecie, moemy wam dostarczy translatorw suchawkowych, ktre doskonale speni to zadanie. C-3PO nadsa si, kiedy usysza, e jego talent moe si okaza niepotrzebny, a nawet niemile widziany. - Z caym szacunkiem, prosz pana, zostaem zaprojektowany wanie do takich zada. Mwi pynnie szecioma milionami jzykw i... - On twierdzi, generale - wtrcia Leia - e sobie poradzimy. Jzyki nosowe Lwothina smakoway powietrze przez cay czas trwania rozmowy. P'w'eck by nieco mniejszy od przecitnego Ssi - ruuka, ale i tak wyszy od przecitnego czowieka. Pod uskowat skr pulsoway minie, a gruby 49

ogon ze wistem koysa si na boki w regularnym, spokojnym rytmie. Bya to dziwnie niepokojca istota; w dodatku, kiedy Tahiri spojrzaa w gr, na pysk stworzenia, stwierdzia, e bursztynowe oczy o trzech powiekach wpatruj si w ni uwanie, jakby czytay w jej mylach. Wiedziaa, e Leia polecia wszystkim opuci bro, ale stwierdzia, e jej kciuk wci wisi nad przyciskiem uruchamiajcym miecz wietlny. - Przywielicie rycerzy Jedi - zapiewa Lwothin ustami C-3PO. - Miaem nadziej, e ich spotkam. Miecz wietlny to wspaniaa bro, eleganckie poczenie energii yciowej i materialnej konstrukcji. W takich urzdzeniach nasze rozbiene technologie staj si jednoci. - Wci stosujecie transfer? - Ostrona postawa Leii staa si nagle zdecydowanie chodniejsza. Panib znw wtrci si do rozmowy. - Nie jest to ani miejsce, ani czas, aby prowadzi tak istotne dyskusje. Czy moglibymy przej do miejsca, gdzie wszystkie istoty poczuj si wygodniej? - Nigdzie nie pjdziemy, dopki Leia nie otrzyma odpowiedzi - oznajmi Han, kadc do na miotaczu. - Nie mam wielkiej ochoty, by wyssano ze mnie energi yciow, kiedy si nie bd pilnowa. Lwothin zataczy niespokojnie w miejscu, gorczkowo wiergoczc do C-3PO. - Zapewnia, e proces nie jest taki sam jak ten, ktry pamitacie - poinformowa zocisty robot. - Zosta w znacznym stopniu udoskonalony. P'w'eckowie przybywaj w pokoju i nie chc wojny. - No i co, Leia? - Han rozejrza si wok podejrzliwie. - Czuj si tym wszystkim nieco zakopotana - wyznaa Leia ale nie widz sensu, by rejterowa wanie teraz. Spojrzaa na Paniba. - Prosz zrozumie jedno: Galaktyczna Federacja Wolnych Przymierzy nie usankcjonuje adnych form sojuszu z rzdem, ktry wykorzystuje energi yciow swoich poddanych, niewane kim s lub byli. - Uwaa pani, e P'w'eckowie bior odwet na swoich dawnych panach? - zapyta Panib. Mog pani zapewni, e tak nie jest. - Nikt ju nie jest transferowany wbrew woli - tumaczy dalej C-3PO. - Jeli pani pozwoli, on wszystko wytumaczy. Leia powanie skina gow. - Chciaabym to usysze. Moe przy okazji wyjani te, co si dzieje z premierem Cundertolem. 50

Panib skoni si, a Lwothin zataczy w miejscu. - Prosz za mn. Han szed obok Leii, agodnie obejmujc jramieniem. Genera powid ich w gb statku. Jaina i Tahiri szy z tyu, C-3PO pomidzy nimi a zamykajcymi pochd stranikami Sojuszu. Jaina wygldaa jak uosobienie dobrze opanowanej energii. Jej oczy widziay wszystko - z wyjtkiem Tahiri. Wydawao si, e umylnie unika jej wzroku. Tahiri cierpiaa z tego powodu. Jaina od czasw Galantosa ledwie zamienia z ni kilka sw. A Jag Fel nie by lepszy. Od czasu do czasu odnosia wraenie, e obserwuj j z daleka. Nie musieli nic mwi; czua, e jej nie ufaj, a to sprawiao jej bl wikszy ni jakiekolwiek gorzkie sowa. Teraz, kiedy szli razem, Tahiri poczua pieczenie blizn na czole. Miaa ochot si podrapa. Sama zdawaa sobie spraw z istnienia blizn, wolaa jednak nie zwraca niczyjej uwagi na zdradzieckie pitno. Te na ramieniu, ktre sama sobie zadaa, prawie si zagoiy i pozostaway ukryte pod rkawem tuniki. Rozwaaa, czy si ich nie pozby, ale postanowia, e na razie je zachowa. Kierowa ni instynkt, z ktrego nie do koca zdawaa sobie spraw i nie chciaa o tym myle zbyt dugo. Byy o wiele waniejsze kwestie do przemylenia. Wartownia" na poziomie zewntrznym szczycia si ogromn sal konferencyjn z przejrzystym sklepieniem, ktre ukazywao wspaniay widok rozgwiedonego nieba. Podczas walki okno to osaniay stalobetonowe pyty, ale w spokojniejszych czasach jego centraln ozdob bya Bakura. Zielono-niebieski glob niczym opasy ksiyc wisia nad okrgym stoem konferencyjnym, unoszcym si na repulsorach. Miejsc wystarczyoby dla wszystkich obecnych, ale do stou zostay zaproszone jedynie osoby zaangaowane w bezporedni dyskusj. Jaina staa tu za rodzicami z doni na rkojeci miecza. Nie lubia sytuacji, gdy nie moga liczy na posiki, ale bro pod rk zdecydowanie poprawiaa jej samopoczucie. Wszyscy wiedzieli, e Ssi-ruukowie doskonale potrafili manipulowa umysami - skd wiadomo, e genera Panib nie zosta poddany praniu mzgu i e nie jest gotw przy pierwszej sposobnoci dostarczy delegatw z Sojuszu Galaktycznego swoim panom? Obecno P'w'ecka rwnie jej nie uspokajaa. A kiedy jeszcze dwie inne istoty tej samej rasy doczyy do Lwothina, niepokj Jainy znacznie wzrs. Z pozycji, jak przyjli za jego plecami, wnioskowaa, e s ochroniarzami, cho musiaa przyzna, e na oko niczym si nie 51

rnili od swojego zwierzchnika. Na uprzach mieli poprzyczepiane dziwnie wygldajce sztuki broni - paskie tarcze z czym w rodzaju lejka z jednej strony. Przypuszczaa, e to promienniki wiosowe. Promienie energii, ktre wysyay, nie odbijay si od ostrzy mieczy wietlnych, ale mona je byo czciowo odchyli. Sam Lwothin nie mia odpowiedniej postury, aby zaj miejsce w fotelu, jak pozostali obecni, rozoy si zatem na stercie poduszek w wyznaczonym miejscu przy stole. W tej pozycji nie wyglda ani troch agodniej. - Blaine Harris, wicepremier, jedzie ju z Salis D'aar - rzek Panib tytuem wstpu. - Moemy zaczyna bez niego. - Nie powiedziabym, e zamieniamy si w such - rzek Han, krcc si niespokojnie u boku Leii - ale jestemy gotowi pana wysucha. - Przybylicie w bardzo nieodpowiedniej dla nas chwili. Waciwie nie bardzo wiem, od czego zacz. - Moe pan zacz od transferu umysw - podpowiedziaa Leia. - Wiem, e uwaacie to za blunierstwo - odpar Lwothin poprzez C-3PO. - Rozumiem wasz punkt widzenia. Mj gatunek by eksploatowany w ten sposb od tysicy lat. Wiemy, jakie to zo, i pozbylimy si go. - Moe tak, a moe nie - odrzek Han. - Widziaem wiele razy niewolnikw, ktrzy celowali w swych panw z tej samej broni, od ktrej si uwolnili. - Przyznaj, e pokusa bya bardzo silna - zgodzi si Lwothin, z lekkim zgrzytem zatrzaskujc dzib po kadym sowie. - Chyba jednak powinienem opowiedzie wam, jak to si stao, e tu jestemy. Moe wwczas zrozumiecie nas lepiej. Jaina zauwaya, e matka przyzwalajco kiwa gow i zasiada wygodnie w wysokim, mikkim krzele. - Mija ju trzydzieci lat, odkd imperium Ssi-ruuvi prowadzio wojn w tej czci galaktyki - zacz. Jaina znaa t histori. Pocztkowo za przyzwoleniem Imperatora Palpatine'a imperium Ssi-ruuvi rozpoczo agresywn ekspansj w gb terytoriw imperialnych, zaczynajc od Bakury. Nieszczciem dla Ssi-ruukw, natychmiast zostali przyhamowani przez lokalny rzd imperialny, z nieoczekiwan pomoc Sojuszu Rebeliantw. Dalsze wypady w gb galaktyki zostay odparte przez Now Republik, ktra zepchna Ssi-ruukw z powrotem na rodzinne planety. Od tamtej pory nikt o nich nie sysza. Wedug Jainy wszyscy sdzili, e agresorzy albo poszli po rozum do gowy, albo te zbierali siy na bardziej zdeterminowany atak. 52

Tak samo jak Yevetha, pomylaa. - W istocie - cign Lwothin - nasi dawni panowie zaczli dopatrywa si przyczyn klski nie tylko we wasnej taktyce. Spoeczestwo Ssi-ruuvi miao cile klanowy podzia - wyjani - a kady klan wyrnia si kolorem usek. Absolutnym wadc by Shreeftut, ktry mia do pomocy Rad Starszych i Konklawe. Konklawe udzielao rad Shreefrutowi w kwestiach duchowych kolejnym aspekcie ycia, do ktrego Ssi-ruukowie przywizywali ogromn wag. Ich system wierze naucza, e duch kadego Ssi-ruuka, ktry umar z dala od powiconego wiata, by na zawsze stracony. Dlatego wanie Ssi-ruukowie do walki z wrogiem woleli korzysta z robotw bojowych zasilanych przetransferowanymi duszami niewolnikw, anieli angaowa si w walk osobicie. Transfer umysw suy dobrze naszym panom przez wiele stuleci. Nie widzieli powodu, aby wprowadza zmiany. Odraza, z jak przyjlicie t technologi, bya dla nich cakowitym zaskoczeniem. Uwaali, e wszystkie istoty stosuj podobne techniki. To, e wy ich nie stosowalicie, jedynie podkrelao nowatorstwo technologii uywanej przez was: rozbicia atomu i zwykej materii. Sojusz Rebeliantw pokona naszych dawnych panw z innych powodw ni rnice technologiczne, ale oni potrafili si skupi tylko na tym jednym aspekcie. Widzieli statki Imperium i Sojuszu Rebeliantw w akcji wok Bakury. Znali si na fizyce materii w wystarczajcym stopniu, aby odtworzy t technologi w swych laboratoriach. W cigu dziesiciu standardowych lat posiedli prototypowe statki hybrydowe, ktre wykorzystyway wasz technologi w tarczach i silnikach, lecz kieroway nimi przetransferowane umysy. Przy zmniejszonym drena u si ywotnych piloci wytrzymywali znacznie d u ej i o wiele mniej cierpieli. - Ale wci byli przetransferowani - wtrci Han. - Tak. Umys kadego prototypowego robota bojowego pochodzi z duszy wykradzionej z ciaa P'w'ecka. Cierpienie byo mniejsze, ale za to duej trwao. Sytuacja nadal bya niezaprzeczalnie za. I wtedy narodzi si Keeramak. W gosie P'w'ecka pojawia si nowa nuta. To moe by strach, pomylaa Jaina. Albo nabony lk i podziw. - Co to jest Keeramak? - zapytaa Le'ia. - Trudno to wyjani w zrozumiaych dla was pojciach. Wiecie, e Ssi-ruukowie, ktrzy mieli bkitne uski, rzdzili imperium Ssi-ruuvi, ci o zotych uskach byli za kapanami materii i energii. Rdzawe uski oznaczay wojownikw, zielone - robotnikw. Pomidzy nimi, 53

ulokowani tylko nieco powyej mojego gatunku, znajdowali si ci, ktrzy pochodzili z mieszanych lub nieudanych rozrodw: brzowe uski. Niektrzy podejrzewali, e to przodkowie P'w'eckw z dawnych czasw. Byli uwaani za tpe i ordynarne istoty, nadajce si jedynie do najbardziej prymitywnych prac. Wielu z nich, szczeglnie ci zrodzeni z zakazanych zwizkw, byo zabijanych po urodzeniu. W takim wiecie urodzi si Keeramak. Musicie zrozumie to dokadnie, gdy Keeramak nie powinien by istnie. Keeramak, jako jedyny z rodu brzowouskich Ssi-ruukw, mia kolor. Nie oznaczao to, e mia jeden kolor. Mia uski wszystkich barw. To uczynio go wyjtkiem pord Ssi-ruukw. Lwothin wykona skomplikowany gest, co w rodzaju wzruszenia ramionami, ktre obejmowao cae ciao. - Keeramak by przypadkiem, wybrykiem natury, to jasne. Nie mia wyranej pci, by te nienormalnego wzrostu. To jednak nie miao znaczenia. Jego narodziny odbiy si szerokim echem pord Ssi-ruukw. Wiecie, jak wielk wag przywizuj do spraw duchowych, a te narodziny przepowiadano od tysicleci. Mwiono, e Keeramak, dziecko wielu barw, poprowadzi ucinionych i uczyni ich panami; dziki niemu sabi stan si silni. - Chcesz powiedzie - wtrci Han - e Ssi-ruukowie przyjli Keeramaka, poniewa sdzili, i poprowadzi ich do zwycistwa nad nami? - To prawda - zgodzi si Lwothin. - Wychowywali go jak krla, z wszelkimi przywilejami i moliwociami nauki i rozwoju. Keeramak wkrtce okaza si wyjtkowy we wszystkich dziedzinach: by mdry, silny, inteligentny. Sprzecza si ze Shreeftutem na temat ogranicze mocy, wzywa Konklawe do dyskusji na temat teologii i rywalizowa z Rad Starszych w znajomoci prawa. Najwiksz jednak cnot Keeramaka byo wspczucie... ktre okazao si te klsk Ssiruukw. - Wybra was zamiast nich? - zapytaa Leia. - Keeramak poprowadzi nas do zwycistwa nad dawnymi panami. To on przygotowa bunt i skonsolidowa to, co po nim zostao. W cigu roku Lwhekk by nasz i imperium Ssi-ruuvi przeszo do historii. A teraz, pi lat pniej, Keeramak wci rzdzi naszym losem. - Imponujce - zauwaya Leia. - Zrzucenie jarzma wyzysku to tylko pierwszy krok dugiej i trudnej wdrwki. Jaina skina gow, wiedzc, e jej matka mwi z wasnego dowiadczenia. - Po wyzwoleniu kontynuowalimy badania nad transferem - cign Lwothin za porednictwem C-3PO. - Znalelimy sposb kar54

mienia zapisanych umysw, odzyskanych w czasie rewolucji. Energia yciowa destylowana ze skoncentrowanych alg i innych prymitywnych form ycia moe zapobiec rozkadowi, jaki grozi poprzednim niewolnikom. Stanowi rwnie znaczny postp w zwalczaniu dyskomfortu, jaki odczuwaj przetransferowane umysy. Teraz, kiedy wikszo drenujcych ycie zada przekazano waszym formom technologii, zmniejszajc obcienie przetransferowanej duszy, wynagrodzilimy wiele krzywd, jakie wyrzdzono w przeszoci niewolnikom i jecom. Roboty bojowe, ktre widzielicie dzisiaj, s pilotowane przez dusze przetransferowane w ostatnim okresie Imperium. - Potrjne powieki Lwothina zamrugay w skomplikowanym rytmie. - Wci oferujemy transfer jako form suby wojskowej, ale niewielu ma ochot powici fizyczne ycie. Od takiej decyzji nie ma odwrotu i nie podejmuje si jej lekko. - Jestem pewna, e nie - odpara Leia i spojrzaa na generaa Paniba. Z tonu gosu matki i napicia jej mini, ze sposobu, w jaki siedziaa, Jaina moga wywnioskowa, e dugie wyjanienia Lwothina wcale jej nie przekonay - cho zgadzay si z dziwnymi odczytami w Mocy, jakie emitoway roboty bojowe. - Generale Panib, czy widzia pan cokolwiek, co przeczyoby owiadczeniu Lwothina, e nikt nie zosta poddany transferowi wbrew swojej woli? - Nikt z nas nie by poddawany transferowi, jeli do tego pani zmierza - odpar genera. - Istotnie, nie wykonali w stosunku do nas adnych agresywnych gestw. Chocia... - Co? - podchwyci Han, lekko wychylajc si do przodu w swoim fotelu. - No c, jest jeszcze jedna sprawa, o ktrej musimy porozmawia, skoro ju zjawilicie si w tak nieodpowiednim momencie. P'w'eckowie przybyli tu dwa tygodnie temu, oferujc traktat. Premier Cundertol i senat debatowali przez wiele dni, zanim stwierdzili, e naley przyj ofert. Owiadczenie premiera spowodowao zamieszki. Trudno wyjani ogowi, e ich nie sprzedalimy. - To mog zrozumie - mrukn Hart. - Mylelimy, e ludzie ju si uspokoili - cign Panib. Zalety obronne sojuszu z P'w'eckami byy oczywiste, zwaszcza e Yuuzhan Vongowie powoli zaczli si kierowa w t stron. Musimy powiedzie, e wiele im zawdziczamy, w kocu odsunli od nas zagroenie 55

Ssi-ruuvi. - Panib zacz si wierci niespokojnie. - Ale s pewne komplikacje... i warunki. - Na przykad? - zapytaa Leia. - Lwothin wspomnia o religii. P'w'eckowie s pokrewni Ssi-ruukom, dziel pewne ich tradycje. Aby poczuli si swobodniej, musimy opracowa niektre szczegy. Cundertol chcia, aby ten ich Keeramak przyby na Bakur i osobicie podpisa traktat, ale on... no... nie chcia si tu pojawi, dopki Bakura nie zostanie powicona. Widzicie, on podobnie jak caa reszta Ssiruukw wierzy, e jeli umrze z dala od powicanej ziemi, na zawsze straci dusz. A musz przyzna, e zamach polityczny nie jest cakowicie wykluczony, zwaszcza teraz, biorc pod uwag gorce temperamenty niektrych politykierw. - Spojrza na Lwothina wzrokiem penym skruchy. - Jestemy ssiadami, musimy si nauczy handlowa i walczy rami przy ramieniu. Jeli Bakura i P'w'eckowie maj pracowa razem, nale y uwzgl dni wszystkie wierzenia. Chcielibymy, aby podczas odwiedzin u nas czuli si bezpiecznie. Cundertol zdoa wywalczy kompromis: Keeramak przybdzie na Bakur, aby osobicie powici ziemi. Ceremonia bya planowana za dwa dni od dzisiaj. Tak miay si sprawy, kiedy... - .. .kiedy premier Cundertol znik - odezwa si gos od strony wejcia. Jaina instynktownie zacisna palce na rkojeci miecza wietlnego. Odwrcia si i ujrzaa wysokiego, niemodego ju mczyzn w szkaratnej szacie. Szed w kierunku stou. Twarz mia pocig i kanciast, koci czaszki wyranie widoczne pod cienk skr. Dwaj bakurascy stranicy kroczyli tu za nim z karabinami mocno przycinitymi do piersi. - Wicepremier Harris - przedstawi Panib, zrywajc si na nogi. Wyglda, jakby kamie spad mu z serca. - Dobrze, e pan przyjecha. Harris gestem nakaza Panibowi usi, po czym na powitanie skin gow wszystkim obecnym. - Ksiniczko Leio, kapitanie Solo, to wielka przyjemno widzie was znowu. Ciebie oczywicie take, Lwothin. Jeden z asystentw przynis dodatkowe krzeso. Wicepremier zaj miejsce midzy P'w'eckiem a Leia. - Przepraszam za spnienie - zwrci si do Paniba. - W gwnym porcie by alarm terrorystyczny i musiaem wzi wahadowiec z Gracji Mniejszej. Jak widzicie - wyjani pozostaym - mamy tu teraz grone niepokoje polityczne, sprowokowane przez gwatown i po56

zbawion skrupuw mniejszo, ktrej si wydaje, e wie, co jest dla Bakury najlepsze. Ta mniejszo zadecydowaa, e P'w'eckowie s tacy sami jak Ssi-ruukowie, a wizyta Keeramaka na Bakurze jest jedynie sprytnym wybiegiem, ktry spowoduje transfer wszystkich po kolei. Niegdy wrg, na zawsze wrg" - to ich maksyma. Nie ma miejsca na negocjacje. - Bezradnie zacisn pici i spojrza niepewnie na Lei i Hana. - Zdaje si, e mielicie ju z nimi przyjemno. - Istotnie, bezpieczna transmisja zostaa przerwana przez kogo, kto prbowa nas ostrzec odpara Leia. - Kimkolwiek by, mia dostp do kanaw, ktre powinny by zamknite. - S wszdzie - kwano odpar Harris. - W miar jak zblia si termin powicenia, ich desperacja wzrasta. Spowodowali co najmniej pi wama do podprzestrzennych kanaw komunikacyjnych w cigu ostatnich dwch tygodni. Porwanie Molierre'a Cundertola byo aktem rozpaczliwej samobjczej brawury. Moe was to zdziwi, ale o ile nie pochwalam ich metod, podziwiam odwag. - Smutno pokrci gow. - Nigdy jednak nie negocjujemy z terrorystami. - A co z Cundertolem? - zapyta Han. - Wiecie moe, gdzie go trzymaj? - Wkrtce si dowiemy. Zwaszcza teraz, kiedy mamy w rkach przywdc terrorystw. Genera Panib by wyranie zaskoczony t wiadomoci. - Od kiedy? - Zostaa aresztowana na krtko przed moim przybyciem. Trzymamy j w dobrze strzeonej celi, gdzie czeka na przesuchanie. - Czy to... - zawaha si Panib - ...ta osoba, ktr podejrzewalimy? - Malinza Thanas - odpar Harris z zadowolonym umiechem. - Tak. W pomieszczeniu zapanowao zaskoczenie. Jaina znaa to nazwisko. Malinza Thanas bya crk ludzi, ktrych jej rodzice i wujek Luke spotkali na Bakurze w czasie pierwszej wizyty. Kiedy rodzice Malinzy umarli, Luke i Mara oyli na jej utrzymanie i odwiedzali j czasami. Jaina nie wiedziaa jednak nic o powizaniach dziewczyny z ruchem terrorystycznym. - Malinza? - zapytaa Leia. - Jestecie tego pewni? - Cakowicie - odpar Harris. - Sama si do tego przyznaje. - Przyznaa si, e porwaa premiera? - Jeszcze nie, ale to kwestia czasu. - Kiedy mwicie przesuchanie"... 57

- Nie oznacza to tortur, ksiniczko - agodnie zapewni Harris. - Jestemy cywilizowanym narodem i trzeba czego znacznie wicej ni niewielkie zamieszki, aby zmieni nas w dzikusw. - To nie ma sensu. - Han pokrci gow. - Ten, ktry rozmawia z nami przed przybyciem tutaj, prbowa nas ostrzec, sdzc, e czyhamy na wasze statki. Twierdzi, e P'w'eckowie s waszymi sprzymierzecami. Ale jego sowa przecz temu, co przed chwil powiedzia pan o terrorystach. Gdyby byli przeciwni P'w'eckom, nie chcieliby mie z nimi nic wsplnego. - Co mog powiedzie? S zdezorientowani, nie wiedz, w ktrym kierunku si porusza, ich cele nie s jasne nawet dla nich samych. - Harris lekcewaco wzruszy ramionami. - Odkd obalilimy Imperium, nieustannie cierpimy przez takie grupki separatystw. To ludzie, ktrzy maj za ze Nowej Republice wtrcanie si w nasze sprawy. Moe niektrzy z nich sprzymierzyli si z ruchem przeciwko P'w'eckom, eby mie zudzenie siy. Tacy nie bd szczliwi, dopki Bakura nie stanie samotnie przeciwko caej reszcie galaktyki... i, co nie uniknione, rwnie samotnie zginie. - No i co teraz? - zapyta Panib. - Po pierwsze, generale, musimy zrobi porzdki we wasnym domu. Szukajc premiera, powinnimy jednoczenie zakoczy stan wojenny i rozpocz przygotowania do powicenia. Od tego zaley traktat. Premier nie chciaby, eby cokolwiek si opnio. Z paskim pozwoleniem zbior senat i zajm si wszystkim. - Oczywicie. - Ulga w gosie generaa bya a nadto wyrana. - Czasu jest mao, a mamy wiele do zrobienia. Wtedy odezwa si Lwothin: - Rozumiemy, e to dla was trudne chwile - przetumaczy C-3PO. - Jestemy wdziczni za nieustanne starania, aby doprowadzi do spotkania naszych rzdw. - Dzib P'w'ecka kapa z emfaz. Przeka Keeramakowi moje zapewnienia, e wszystko jest w porzdku, i ceremonia przebiegnie zgodnie z planem. - Dziki, przyjacielu - odpar Blaine Harris, skaniajc gow w kierunku ambasadora P'w'eckw. - Oczywicie - doda pod adresem Hana i Leii - zapraszam was na ceremoni . Jestem pewien, e bdzie to fascynujce spotkanie z kultur, o ktrej snulimy teorie przez wiele lat, lecz nigdy nie mielimy okazji zobaczy jej na wasne oczy. - Bdziemy zaszczyceni - powiedziaa Leia. - Galaktyczna Federacja Wolnych Przymierzy jest niezmiernie zainteresowana obserwacj ceremonii. 58

Genera Panib wsta, pozostali poszli za jego przykadem. - Mam nadziej, e si nie obrazicie, jeli zakocz to spotkanie, ale mam wane sprawy do omwienia z wicepremierem. - Ale naturalnie. - Leia przyja wyjanienie z waciwym sobie dyplomatycznym taktem. - Dzikuj rwnie za czas, powicony na wyjanienie nam zaistniaej sytuacji. Wci mam pewne wtpliwoci, ktre chciaabym pniej z panem przedyskutowa, jeli to moliwe. - Z wielk radoci speni pani prob - odpar genera. Wyranie nabra pewnoci siebie, ktrej brakowao mu przedtem, zanim usysza wieci od wicepremiera. - Zapewniam, e port Salis D'aar jest przygotowany na wasze przybycie. Mam nadziej, e teraz, po aresztowaniu Thanas, sytuacja si unormuje. Leia skonia gow na znak wdzicznoci. Wicepremier skoni si rwnie, odprowadzajc wzrokiem Lei, Hana i reszt ich grupy, ktrzy kierowali si do wyjcia. Lwothin oraz jego dwch ochroniarzy szli tu za nimi, a cho jaszczur stara si nie podchodzi zbyt blisko, Jaina pilnowaa, aby zawsze znajdowa si pomidzy nim a rodzicami. Na zewntrz P'w'eck odezwa si znowu melodyjnym, gbokim gosem. - Lwothin twierdzi, e to przeomowy moment dla wszystkich na szych gatunkw - przetumaczy C-3PO. P'w'eck przemwi znowu: - Mwi te, e jest zadowolony, i bdziecie obecni na ceremonii. Keeramak bdzie rwnie rad, kiedy usyszy te wieci. Nie czekaj c na odpowied , P'w'eck ruszy w g b korytarza, a ochroniarze tu za nim. - adnie szczebiocze, no nie? - mrukn Han. - Co mi tu nie pasuje - odezwaa si Jaina, zadowolona, e spotkanie dobiego koca i moe znowu wczy si do dyskusji. - Jak bakuraski ruch oporu moe by wszdzie i wci pozostawa mniejszoci? - Maksymalne zamieszanie przy minimum wysiku - odpara Leia. - Cakiem jakby Brygady Pokoju maczay w tym palce. - A raczej to, co z nich zostao - mrukn Han. - Nawet po Ylezji to tak, jakby kto wyrwa ruszt w deflektorze. - Moe cho tym razem si nie spnimy - powiedziaa Jaina, wci pamitajc zniszczenie N'zoth. - Oczywicie, zakadajc, e usyszelimy ca histori - dodaa Leia. 59

- Opowie, Yu'shaa. Chcemy usysze opowie - szeptali akolici stoczeni w mrocznej sali audiencyjnej. - Opowiedz nam o Jeedai. Prorok spojrza na nich z wysokoci swojego tronu, kryjc wyraz twarzy pod potworn mask. Pord labiryntu blizn i tatuay jego wasna twarz te bya ledwo rozpoznawalna. - Kto prosi? - zapyta zgodnie z rytuaem. - My, Yu'shaa - odpowiedzieli pielgrzymi, jednoczenie skaniajc gowy. - Jestemy Zhabionymi, przybylimy zaczerpn ze rda twej mdroci. Prorok skin gow, zadowolony z formalnej odpowiedzi. Stranicy na zewntrz sali starannie poinstruowali akolitw przed audiencj, co i kiedy maj mwi. Istota ukryta pod mask umiechna si do siebie, wiedzc, e te ceremoniay to jedynie pozory, skaniajce do posuszestwa wobec niego, a w rezultacie do rebelii przeciwko jego wrogom. Nom Anor wsta z tronu i zdj mask. Ohydna sztuczna twarz miaa symbolizowa Shimrr i bogw, a jej zdjcie - odrzucenie dawnych obyczajw. Przy pomocy Shoonmi i Knury, swych gwnych akolitw, dokadnie obmyli kady szczeg ceremonii, ale cho powtarza go wiele razy, wci czu si niezrcznie. Jedynie reakcje nawrconych wiadczyy o tym, e magia dziaa. Akolici z zachwytem wbili wzrok w prawdziw" twarz Noma Anora, nie zdajc sobie sprawy, e to jeszcze jedna maska - masker ooglith przygotowany tak, aby imitowa przynaleno do kasty Zhabionych. - Bogowie obdarzyli mnie wizj - oznajmi. - To wizja galaktyki piknych wiatw... wiatw, gdzie Yuuzhanie mog y w pokoju i chwale, wolni od haby, otoczeni wszystkim, czego podaj ich dusze i serca. W cigu ostatnich kilku tygodni Nom Anor nauczy si zwraca do suchajcych go tumw z wikszym oywieniem i ekspresj. Z pocztku siedzia tylko i przemawia, ale wkrtce stwierdzi, e uwaga Zhabionych szybko si wyczerpywaa przy jednostajnej, monotonnej modlitwie. Przej zatem pewne techniki, ktre zaobserwowa u Vuuruka l'pana - bajarza z grupy Zhabionych, ktra pierwsza przyja go do swego grona, gdy jako wygnaniec bka si po podziemiach Yuuzhan'tar. Nom Anor doskonale pamita, jak I'pan opowiada histori Vui Rapuunga, a zebrani wok niego suchali w skupieniu, zawisajc wzrokiem na jego wargach i chonc kade sowo, cho syszeli t opowie wiele razy. - Kiedy jednak zajrzaem w t wizj - cign Nom Anor z dramatyczn swad - pomidzy moje godne oczy a widok wiatw, ktre 60

powinny by nasze, zakrad si mroczny cie. Ten ogromny czarny cie mia oczy lnice tcz, a jego potnie donie byy czarne od zakrzepej krwi. Zebrani suchali w oczarowaniu, tak samo jak suchacze Fpana chonli jego opowieci. Nom Anor unis do, by nakaza milczenie - gest niepotrzebny, bo i tak panowaa gboka cisza, lecz jednoczenie wany, bo w ten sposb jeszcze bardziej podporzdkowywa sobie tum. - Bogowie stanli przeciwko wielkiemu cieniowi, Tczowookiemu, wysyajc swoich witych wojownikw, by go pokonali. Spojrza w d, na tumy. - Znacie imi tych wojownikw. Szept unis si z dou i otoczy go: Jeedai!" Skin gow z aprobat i pochyli si w d, jakby chcia si podzieli wielk tajemnic. I rzeczywicie bya to wielka tajemnica; samo jej wypowiedzenie mogo oznacza mier dla kadego ze zgromadzonych w pomieszczeniu. - Tak, bogowie zesali Jeedai, by przepdzili Tczowookiego Nieprzyjaciela. Walczyli wiele tygodni i miesicy. Cie zabi wielu witych wojownikw, usuwajc reszt. Noc zapada nad galaktyk, wydawao si, e wojna zostaa na zawsze przegrana. Zabrali nam nasz dom! Yuuzhan Vongowie nie byli ju obdarzani askami bogw, albowiem pohabili si na otarzach Cienia! - Nie! -jkn jeden z zebranych, krcc gow. Nawet z tej odlegoci Nom Anor ponad tumem czu ciki odr unoszcy si z jego gnijcego ramienia. Umiechn si w duchu. Zbyt atwo podporzdkowuje sobie te luno zwizane kongregacje heretykw, ktre byy plag stolicy. Ich czonkowie byli sabi i zdesperowani, a on silny i pomysowy. - Zaiste, nie - rzek. - Nawet gdy ogarna mnie rozpacz nad klsk Jeedai, nawet kiedy si zdawao, e Tczowookiego nie da si powstrzyma, bogowie ofiarowali mi nadziej. Albowiem kiedy wszystko byo ciemne, ujrzaem, jak trawy z pola zwrciy si przeciwko Cieniowi. Widziaem, jak powstaj i owijaj si wok stp Tczowookiego. Nieprzyjaciel potkn si i upad, a wtedy trawy powstay, by spta potne czonki Cienia. Trawy trzymay wroga bogw, owijay si wok jego garda, wyciskajc ze samo ycie, wyrywajc ziemi spod panowania jego czarnego serca! Kade pojedyncze dbo trawy jest sabe, lecz razem stay si potg! Kongregacja odetchna z ulg i radoci. 61

- Bdmy jak ta trawa i owimy si wok stp naszego wroga, aby z hukiem pad na ziemi. Pojedynczo nic nie znaczymy, lecz razem, jak trawa, bdziemy silni! Zebrani zaszumieli radonie, a Nom Anor pawi si w ich szacunku. Przez wszystkie te lata, kiedy suy jako egzekutor, nigdy nie mia takiego posuchu Nie mg nigdy mwi otwarcie i szczerze, bojc si obrazi mistrza wojennego i kapanw... a za ich porednictwem rwnie bogw. Teraz setki wyznawcw chony kade jego sowo. By do mdry, aby wiedzie, e ta uwaga bdzie trwa tylko tak dugo, jak dugo bd si z nim zgadza. Pochaniali te bzdury o Jedi wraz z przesaniem, aby sami roli w si; jeli nawet w pierwsz cz Nom Anor sam nie bardzo wierzy, o tyle druga nadzwyczaj mu odpowiadaa. Zhabieni stan si jego drog na powierzchni. By szczliwy, e mg im ofiarowa pomoc, by samemu osign swj cel. Pomoc ta miaa ogromne znaczenie, ktrego nie lekceway. Jako egzekutor nie docenia potrzeb i potgi niszych kast. Zhabieni istotnie byli sabi jako poszczeglne jednostki, lecz tak, jak ich uczy w swych kazaniach, atwo mogli to nadrobi liczebnoci. Wikszo z nich przed Hab naleaa do kasty robotnikw, lecz niektrzy mieli wysze rangi. Zreszt na wezwanie Noma Anora odpowiadali nie tylko Zhabieni; kult Jedi przyciga rwnie innych modych czonkw uprzywilejowanych kast, od robotnikw i mistrzw przemian po wojownikw, kapanw i intendentw. Mistrzowie przemian znali narzdzia swego fachu, kapani i intendenci wiedzieli, jak wszystko zorganizowa, a wojownicy - jak walczy. Kady, kto by przyby na spotkanie z zamiarem aresztowania jego uczestnikw, natknby si na nieprzyjemn niespodziank. Cho nie zawsze si dao o tym pamita, nie wszyscy suchacze byli rwnie naiwni. Zdarzali si wyksztaceni, wikszo wcale nie bya gupia. Potrzebowali wadzy, a on zamierza j im ofiarowa. Kiedy szepty i pomruki ucichy, wrci na tron i skinieniem zaprosi suchaczy, aby zebrali si wok niego. Komnata bya w rzeczywistoci wielk piwnic, setki metrw poniej wie Yuuzhan'tar, a tron" by tylko fotelem pokrytym mchami o rnych odcieniach, dziki ktrym wyglda na co lepszego. To i tak nie miao znaczenia. Zebrani widzieli to, co chcieli zobaczy, tak samo jak syszeli to, co chcieli usysze. Nom Anor pochyli si do przodu, aby porozmawia z nimi mniej ceremonialnie. Nadszed czas, by przekaza im Wie. 62

- Ilu z was spotkao si twarz w twarz z Jeedai? - zapyta. Ilu z was syszao nowin z ich wasnych ust i w ich wasnym jzyku? Czeka, a kto wreszcie odpowie twierdzco, ale jak zwykle, wszyscy milczeli. W cigu wszystkich kaza, jakie wygosi, nie zdarzyo mu si spotka ani jednego Zhabionego, ktry podszedby i powiedzia, e widzia bodaj jednego przedstawiciela istot, ktre czcili i na ktrych pomoc liczyli. - Ja si spotkaem z Jeedai - rzek. - Patrzyem na Blinita, widziaem ich potg. Zastanawiaem si nad Jeedai-ktra-bya-kszta-towana, byem wiadkiem mierci by moe najwikszego z nich, zwanego Anakinem Solo, ktry odda ycie za to, by nie zginli ci, ktrych kocha. Rozmawiaem z ich starszymi i suchaem ich sw wasnymi uszami. Wszystko to robiem, a teraz stoj przed wami i mog zawiadczy o prawdzie tego, co wam opowiedziaem. Jeli to, co mwi, nie jest prawd, niech bogowie uderz we mnie tu i teraz, aby zniszczy to blunierstwo z samego serca galaktyki! Nom Anor czu, e zebrani wstrzymuj oddech. Ukry jeszcze jeden umieszek, przecigajc pauz nieco duej, ni to byo konieczne. Chcia, eby akolici zdali sobie spraw z tego, e wci jeszcze boj si starych bogw, e dawne zwyczaje trudno wykorzeni. Nigdy go nie mczya bserwacja wraenia, jakie jego sowa wywieray na Zhabionych. Nie przestawaa go bawi atwo, z jak manipulowa ich uczuciami. Szczerze mwic, jego sowa nie byy kamstwem. Spotka w czasie penienia obowizkw wielu Jedi, cho nie w roli sprzymierzecw. Nigdy te nie przestawa wsuchiwa si w ich filozofi. Zazwyczaj znajdowali si po przeciwnej stronie jego planw zniszczenia i zdrady albo to on stara si przey, kiedy te plany zawiody. Milczenie byo ju niczym nacignita do granic moliwoci struna. Zacz wic opisywa histori Vui Rapuunga, Zhabionego, ktry znalaz odkupienie w czynach rycerza Jedi zwanego Anakinem Solo. Wszyscy oczywicie syszeli t opowie wiele razy, aden z nich nie dotarby a tutaj, gdyby nie zna bodaj oglnego jej zarysu, bo to wiadczyo, e kto uzna go za godnego zaufania. Lecz oficjalna" wersja bya taka, jak naucza Prorok. Zawieraa wszystkie szczegy w odpowiedniej kolejnoci, bya te zgodna ze znanymi faktami. Przekazywaa odpowiedni informacj w odpowiednim czasie. A przynajmniej tak yczy sobie Nom Anor. I znw, z braku prawdziwej wiary, mg sdzi jedynie po reakcjach tych, ktrzy przychodzili sucha jego sw. Suchali akomie, wychodzili oywieni, peni 63

siy i gotowi gosi Nowin. Wszyscy wiedzieli, e powizania z Prorokiem oznaczaj tortur i mier; stranicy starych bogw byli zazdroni i nie tolerowali buntownikw przeciwko ich wierze. Trudno byo powiedzie, jak daleko sigaa wiedza o istnieniu kultu. Czy Shimrra traci zdolno do medytacji, rozmylajc nad szybko rozprzestrzeniajc si zgnilizn? Nom Anor mg tylko mie tak nadziej. - ...i tak herezja Jeedai pewnie dobiegaby koca, gdyby jej wiadkami nie byli Zhabieni, obserwujcy walk z boku, z damuteka mistrzw przemian. To oni roznieli Nowin... ktra do dzi dnia niesie si dalej i dalej, z ust do kolejnych uszu takich jak my. Istnieje inna droga, droga, ktra prowadzi do akceptacji, a nowe sowo na okrelenie nadziei brzmi: Jeedai. Nom Anor urwa i pocign yk z bukaka, ktry dziki Shoonmi znalaz si pod rk jeszcze przed wejciem akolitw. Koniec historii by dokadnie taki, jak zasysza go od I'pana. Opowiada go zawsze w ten sposb, aby nie zapomnie pochodzenia opowieci i losu I'pana. Bajarz ponis mier z rk bandy wojownikw, ktra przybya w poszukiwaniu skradzionych zapasw - Nom Anor i I`pan kradli, aby utrzyma przy yciu niewielk grupk wyrzutkw. Ta mier sprawia, e Nom Anor zapragn dziaa. Bez tej motywacji wci jeszcze mg y anonimowo, czekajc, a skoczy mu si szczcie, zamiast by panem wasnego losu. - Teraz bd odpowiada na pytania - rzek po chwili. Zawsze byy pytania. - Czy Yun-Yuuzhan stworzy Jeedai? - brzmiao pierwsze z nich. Wykrzykna je jaka kobieta z gbi sali. - Yun-Yuuzhan stworzy wszystkie rzeczy - odpar Nom Anor. - Jeedai take. S oni czci jego planu w takim samym stopniu, jak my. Pewnie niektrym z was wyda si to niezrozumiae, ale musicie pamita, e nie wolno nam sdzi, i znamy plany Yun-Yuuzhana w caej rozcigoci. Jestemy robakami ghazakl u jego stp. Czy taki robak moe zrozumie nawet najprostsz z wykonywanych przez was czynnoci? - Czy zatem s oni wcieleniami Yun-Shuno? - zapyta jaki mczyzna. - Podobnie jak wszystkie istoty, rni Jeedai odpowiadaj rnym bogom. Bliniacy Jeedai, Jaina i Jacen Solo, s czsto czeni z bliniaczymi bstwami Yun-Xiin i Yun-Q'aah. Jaina wizana jest rwnie z Yun-Harl. Wszyscy Jeedai to zdyscyplinowani wojownicy i walcz 64

dla aski Yun-Yammki, Zabjcy. Szanuj ycie jak Yun-Ne'Shel, Rzebiarz. Powicenie si dla wikszej sprawy to cz ich nauk, podobnie jak Yun-Yuuzhana. Dziaali wic rwnie jako mediatorzy w imieniu Zhabionych, jak Yun-Shuno. Lecz w istocie s podobni nam. Nie s bogami ani troch bardziej ni Shimrra. S miertelni, mona ich zabi. Wiem, poniewa widziaem na wasne oczy, jak umieraj. Istniej opowieci o Jeedai, ktrzy nieli zniszczenie zamiast dobra, wic wiemy, e maj wady, jak my. To ich nauk musimy sucha, abymy byli silni jak oni, aby przyjli nas jak rwnych. - Yu'shaa, co to jest Moc? Nom Anor udawa przez chwil, e zastanawia si gboko nad tym pytaniem. W istocie przemyla ju t spraw bardzo dokadnie. Sam widzia skutki dziaania Mocy, ale nigdy jej nie rozumia. Jednak, w przeciwiestwie do tych, ktrym niegdy suy, nie wini za to Jedi. To byby czysty absurd. Po prostu nie mg zaprzeczy, e rycerze Jedi mieli dostp do czego, do czego Yuuzhan Vongowie najwyraniej dostpu nie mieli. Im duej o tym myla, tym bardziej by przeraony. Jeli, jak twierdz Jedi, Yuuzhanie nie posiadaj tej mistycznej siy ywotnej czy te pola energetycznego, ktre wypenia... a moe napdza... wszystkie ywe istoty w galaktyce, na ktr napadli, czy to mogo znaczy, e Yuuzhan Vongowie, wszystkie ich wysiki... i ich bogowie... byli tak puci i pozbawieni ycia jak maszyny, ktrymi gardzili? Nom Anor przypuszcza, e istniej dwa rozwizania tego problemu. Pierwsze oznaczao przyjcie nauk Jedi, aby dowiedzie si czego wicej o tym dziwnym zjawisku i ocali siebie od bezsensownego, poowicznego ycia. Drugie polegao na odnalezieniu cho najmniejszego dowodu, e Yuuzhanie nie byli tak cakowicie pozbawieni tej nieuchwytnej Mocy... e gdzie w ich wntrzu tkwia ta sama iskra ycia, ktra pona w Jedi. Odpowied na to pytanie zdawaa si czy oba rozwizania w taki sposb, e nie prowadzia do adnych ostatecznych wnioskw. - Moc to aspekt stworzenia, taki sam jak materia i energia. Moe nawet by jedn ze stron Stworzenia, tej pierwotnej ofiary, jaka przywioda do istnienia wszystkie rzeczy z ona YunYuuzhana. Nauczono nas, e Yun-Yuuzhan to rdo ycia, Najpotniejszy, ktry poprzez zadany sobie bl stworzy niszych bogw, a zatem take Yuuzhan Vongw. Przyjmujemy, e jego ofiara skadaa si z ciaa... i dlatego jego wyznawcy ofiarowuj rami lub tysic jecw ku jego chwale. Ale dlaczego miaoby tak by? Dlaczego ograniczamy hojno Yun-Yuuzhana 65

tylko do tego, co moemy ujrze i dotkn? Podobnie jak wiatr jest niewidoczny dla naszych oczu, tak we wszechwiecie istnieje wiele rzeczy, ktre moemy wyczu naszymi cielesnymi zmysami, a wszystkie one maj pocztek w Yun-Yuuzhanie. Moc stanowi ich cz. Ale co to dokadnie jest? - Nom Anor pokrci gow. - Nie mog odpowiedzie na to pytanie, przyjaciele. Nie znam na nie odpowiedzi. W tej sprawie jestem takim samym ignorantem jak wy. Moc to tajemnica i moe pozosta ni na zawsze. Moemy jedynie bka si w ciemnoci i szuka jej po omacku w nadziei, e przypadkiem natrafimy na to, czego nie znamy. Nom Anor pochyli si do przodu, zniajc gos do szeptu, aby musieli uwaniej wsucha si w jego sowa. - Szukam i bkam si, ale odkryem dwie sprawy, ktre powinnicie sobie przemyle, Pierwsza to ta, e nasze nauki i nauki Jeedai niekoniecznie musz by sprzeczne ze sob. Nie proponuj, jak sdz niektrzy, abymy zastpili nasz panteon bogami Jeedai i Moc... je dynie bymy byli prorokami nowej wiedzy. Przerwa znowu, lecz na krtko, by nikt nie zdy zada kolejnego pytania. - Druga kwestia pozostaje bardziej w sferze domysw, ale i tak wam j przeka do przemylenia. Wspomniaem wczeniej, e ofiara Yun-Yuuzhana moga dotyczy czego wicej ni tylko ciaa; e mg odda w ofierze co innego, aby zbudzi wszechwiat do ycia... co takiego, czego ani wy, ani ja nie moemy wyczu. Widzimy tylko pewne tego aspekty, odbite we wszystkim, co nas otacza. Czy nie jest zatem moliwe, e Moc, w caej swojej cudownej tajemnicy, jest tym, co pozostao z duszy Yun-Yuuzhana? Nom Anor rozpar si na tronie, pozwalajc, aby suchacze przez chwil oswajali si z t myl. Nie mia pojcia, czy to, co mwi, ma sens, ale widocznie oni widzieli w tym jak gbi. Odpry si, a oni nadal rozwaali to, co usyszeli. Te pytania byy najtrudniejsze i Nom Anor cieszy si, e ma je ju za sob, ale te na nie by najlepiej przygotowany. Od tej chwili, jeli akolici oka si tacy jak zwykle, padn pytania w najlepszym razie trywialne. - Kim jeste, Yu'shaa? - zapyta znieksztacony wojownik, stojcy z boku. To pytanie zwykle zbywa pust retoryk, mniej wicej tak samo, jak niegdy odbija chrzszcze ostrzem amphistaffa. - Jestem jednym z was, anonimowym sug, wyrniajcym si jedynie pragnieniem goszenia prawdy o tych, ktrzy mog nas wyzwoli. 66

- Skd pochodzisz? - Tak jak wy... jak wy wszyscy... urodziem si i wychowaem na jednym z wielu wiatostatkw, przemierzajcych wielkie odlegoci pomidzy galaktykami w poszukiwaniu wizji naszych przodkw o ziemi obiecanej. Oczywicie, bya to prawda, cho niecaa. Nom Anor dziaa jak zwiadowca, pojawiajc si na wiele lat przed gwn grup emigrantw. Jego misja polegaa na zbieraniu informacji o rzdach i gatunkach zamieszkujcych znajdujce si na ich drodze wiaty. Przygotowywa miejsce dla pniejszych agentw, badajc draliwe punkty i siejc niezgod. Nasiona niezgody kiekoway w rebelie i rebelie przeciwko rebeliom, destabilizujc Now Republik i poszerzajc pknicia, ktre ostatecznie doprowadziy do jej rozpadu. W czasie wojny pomg stworzy Brygad Pokoju, ktra mocno utrudnia ycie Jedi, prcz tego przygotowa wiele innych spiskw i planw. Nie mg jednak im tego powiedzie. - Czy wojna jest zem? - zapyta kto z przodu. Oczy mia rozszerzone i godne wiedzy. Byo to trudne pytanie. Cho Nom Anor trzyma stron Jedi, nie musiao to wcale znaczy, e galaktyka nie zostaa przeznaczona na nowy dom Yuuzhan. Nie oznaczao to te, e zem bya walka z Sojuszem Galaktycznym, skoro nie by on rzdzony przez Jedi i nie popiera otwarcie ich systemu wartoci. Mona byo zatem bezpiecznie popiera Jedi i jednoczenie ostro sprzeciwia si wszelkim sugestiom o zakoczeniu wojny. Problem polega na czym innym. Ot Nom Anor podejrzewa, e Yuuzhan Vongowie wanie t wojn przegrywali. Nie mia zaufania do Shimrry i jego zdolnoci opanowania sytuacji. Rozumia upadek reimu Najwyszego Wadcy - wiedzia o oszustwach, zdradach, desperackich poszukiwaniach antidotum w postaci smego rdzenia. Bez drastycznej zmiany kierunku albo losu Sojusz Galaktyczny wkrtce zwyciy. Dla czcicieli Yun-Yammki, boga rzezi, pojcie klski w ogle nie istniao. Mona byo zwyciy lub umrze. Jeli nie zdoaj pokona Sojuszu Galaktycznego, bd walczyli do koca, do zniszczenia wszystkiego, co bliskie sercu Noma Anora. Jego jedyn nadziej byo zatem zmieni kierunek tej wojny niejako od zaplecza, mcc wody przed wrogiem. Czy Jedi bd gotowi do ataku, wiedzc, e maj zwolennikw w szeregach Yuuzhan? Raczej nie. Byli wojownikami, ale cay czas popeniali grzech wspczucia. 67

- Wojna to aberracja - rzek wreszcie, udzielajc odpowiedzi uywanej zawsze przy tego typu pytaniach. - To kamstwo. Nigdy nie powinnimy byli walczy z Jeedai tak, jak to czynimy, poniewa tylko oni przemawiaj za tych, ktrzy nie maj gosu, takich jak my. Nie powinnimy byli te walczy z sojusznikami Jeedai, poniewa sami Jeedai nie wystarcz, aby zniszczy Najwyszego Wadc. Musimy walczy z tymi, ktrzy popieraj wojn bratobjcz, ktrzy sami zniszczyliby Yun-Yuuzhana, aby tylko zaspokoi swoj chciwo! Walka o to, co nam si naley, nigdy nie bya zem, ale musimy si upewni, e walczymy z waciwych pobudek. Musimy wiedzie, kim jest nasz wrg. A jest nim Haba. Razem, jak ta trawa, moemy zgadzi Hab raz na zawsze. Suchacze entuzjastycznie powitali te sowa. Nom Anor umiechn si lekko. Naleeli ju do niego, zrobi dla wszystko. Podprowadzi ich pod stryczek, a oni sami, chtnie i z umiechem, woyli gowy w ptl. - Co mamy teraz czyni, Proroku? Nom Anor odszuka wzrokiem pytajcego i rozpozna tego, ktry mia zniszczone rami. Jego worki oczne miay intensywnie niebieski kolor i lekko pulsoway krwi. W oczach mia wyraz, jaki Nom Anor widywa ju wiele razy, przed i po zorganizowaniu kultu. Dla niektrych wiara bya czym wicej ni tylko si przewodni, stawaa si samym yciem. Uwaa, e to zrozumiae, kiedy miao si tak niewiele z ycia. - Jestecie jednymi z pierwszych, ktrzy poznali Nowin - rzek, zwracajc si do wszystkich obecnych. - Waszym obowizkiem jest teraz przekaza j innym, aby i oni mogli j dokadnie poj. Niektrzy zapewne zechc powrci tutaj i pobiera dalsze nauki, aby sami sta si zwiastunami. Nowina bdzie si rozprzestrzenia jak potop, zmywajc nasz Hab. Przez zebranych przetoczy si pomruk zadowolenia. - Bd oczywicie i tacy, ktrzy usysz Nowin, lecz nic z ni dalej nie zrobi- cign Nom Anor. - Zachowaj j w swych sercach, ukryt przed innymi, jak rzadki zarodnik, ktry znaleli. Dla tych osb mog czu jedynie lito. Nowina ma warto wycznie kiedy siej syszy; taki i tylko taki jest cel jej istnienia. Jeli zachowacie milczenie po usyszeniu Nowiny, to tak, jakbycie dawali przyzwolenie na swj los, jakbycie sprzymierzyli si z wrogiem... Zawiesi gos i westchn. Pora zakoczy posuchanie. Powiedzia ju wszystko, co mia do powiedzenia. 68

- Przyjaciele, boj si o was wszystkich. Mamy prawd po swojej stronie, lecz wci jestemy uciekinierami, ktrzy mog si spodziewa zagroenia za kadym rogiem. Jeli sowo o naszym istnieniu i tosamoci dotrze kiedykolwiek do wyszych kast, kady z nas zostanie odnaleziony i zginie. Dlatego prosz, abycie podczas roznoszenia Nowiny i szukania nowych wyznawcw podjli wszelkie rodki ostronoci. Krzyk atwo uciszy, lecz szept powdruje daleko. Cierpliwoci i uporem zwyciymy. Prosz, odejdcie teraz z now si i wiedz, e duch wolnoci jest z nami! Nom Anor wsta i rozpostar ramiona, jakby chcia ich wszystkich obj. Na ten znak drzwi w gbi piwnicy otworzyy si, wypuszczajc nowych akolitw. Prorok umiecha si bogo, odprowadzajc ich wzrokiem, promieniowa ufnoci i dobroci. By czas, kiedy popdziby ich krzykiem, przeklestwami i grob, wierzc, e strach nakae im zachowa lojalno. Taka taktyka jednak nie dziaaa na Zhabionych; groc im kar, pokazaby jedynie, e niczym nie rni si od ich panw. Jeli w swoim przebraniu nauczy si czego, to wanie tego, e kiedy strach staje si sposobem na ycie i nie ma ju nic do stracenia, nagroda staje si jedynym bodcem. Kiedy odeszli, opad na tron. Idcie ju, pomyla, wiedzc, e s narzdziami jego wadzy, dziki ktrym dosignie chway, jaka mu si naley. - Dobrzy suchacze, Yu'shaa? Podnis wzrok. Zhabiony wojownik Kunra, ktry by jego ochroniarzem i od czasu do czasu stranikiem sumienia, wszed do pomieszczenia, a za nim drepta najwierniejszy wyznawca Noma Anora, Shoonmi Esh, ubrany w szat kapask pozbawion insygniw bstwa. Kunra nie mia zbroi, zadajc kam opinii tchrza, za ktr zosta poniony. Znajc ich obu, Nom Anor uwaa, e to bardzo aosna gwardia przyboczna niedoszego rewolucjonisty, ale musia przyzna, e nawrceni dobrze na nich reagowali. - Nic szczeglnego - odpar zwykym, szorstkim tonem. Przy tej parze nie musia si maskowa. - Kiedy ronie si w liczb, zawsze traci si na jakoci. Kilku z nich wygldao, jakby miao na miejscu pa trupem. - Wybacz, mistrzu... - Shoon-mi zamacha pokrconymi rkami. - Nie czuem si upowaniony, aby odprawi kogokolwiek w potrzebie. - Wkrtce bdziesz musia to robi, Shoon-mi. - Pod oson irytacji i zmczenia Nom Anor czu ogromn satysfakcj z szybkoci, z jak ruch si rozprzestrzenia Kady dzie przywodzi do ich drzwi 69

kolejnych akolitw, szukajcych prawdy - Nowiny przekazywanej po caym Yuuzhan'tar. - Moe ju czas zacz szkoli Wybranych. Masz list? Shoon-mi skwapliwie przytakn. - Zidentyfikowaem siedemnastu, ktrzy si nadaj. - Lojalni, ale nie zalepieni - mrukn Nom Anor, powtarzajc cechy, jakich wymaga od nowych wybracw. - Szybko mylcy, ale niezbyt inteligentni, tak? - Tak, mistrzu. - Wezwij ich do mnie. - Rozejrza si po sali. - Im szybciej, tym lepiej. Ten smrd zaczyna mnie mczy. Shoon-mi si skoni. - Stan przed tob jutro, mistrzu - obieca i skierowa si do wyjcia. Zanim jednak uszed pi krokw, Nom Anor zatrzyma go. - Shoon-mi! - zawoa. Zhabiony obejrza si. - Bez ciebie bym tego nie dokona. Chc, eby to wiedzia. Najwyszy z akolitw Noma Anora rozpromieni si z dum i pomkn do swoich obowizkw. Samozwaczy Prorok ukry grymas gniewu. W duchu aowa, e nie zabi tego idioty, kiedy jeszcze mg, ale musia przyzna, e Shoon-mi mu si przydawa. By peen powicenia i pomysowy, a Nom Anor uwaa, e winien jest jego ycie crce Shoon-mi, Niiriit, pierwszej prawdziwej wyznawczyni kultu. Gdyby nawet prbowa, Kunra nieomylnie przywoaby go do porzdku. Jednak nie to byo najbardziej irytujce. Gotowo Shoon-mi do pracy za pochwa i nic wicej drczya go jak uparta ko w gardle. Byy wojownik sta w milczeniu u wejcia, obserwujc go. Nom Anor pozna go zbyt dobrze, eby si nie domyla, e co go gnbi. -Co jest? - Lepiej zobacz sam. - Kunra odwrci si i wyszed przez gwne wejcie do przedpokoju. Stamtd krtkim korytarzem poprowadzi Noma Anora do celi, w ktrej zwykle sypia. Teraz, uwiziona w galarecie blorash, leaa tam kobieta ubrana w achmany. Policzek miaa posiniaczony, ale oczy otwarte i penie pogardy. - Miaa przy sobie to - rzek Kunra, podaj c Nomowi Anorowi szcztki maego, podobnego do larwy stworzonka. Jego skrzasta skorupa ulega zmiadeniu i gdyby Nom Anor nie widzia ju podobnych stworze wiele razy, pewnie by go nie rozpozna. Villip. Kobieta prawdopodobnie chciaa przynie go na spotkanie, eby osoba przy drugim villipie moga widzie Proroka w akcji. Nie byo to 70

nic gronego - niektrzy akolici prbowali ju rozpowszechnia Nowin poprzez villipy, a przynajmniej tak twierdzili. Nom Anor wiedzia jednak, e nie moe ryzykowa. - Czy Shoon-mi wie? - zapyta, nie odrywaj wzroku od kobiety. - Nie. Sprawdzaem wszystkich akolitw, zanim dopuciem ich do niego. Ta tutaj przysza sama i zostaa usunita, zanim zdy nabra podejrze. Nom Anor z aprobat skin gow. To znacznie uatwiao spraw. - Musz zna nazwisko osoby, do ktrej naley gwny villip rzek chodno. - Sprawd, co wie, skoro ju j masz w rkach. Uyj wszelkich metod, jakie uznasz za stosowne. Potem moesz j zabi. Kunra nie oponowa. - Rozumiem. Kobieta zacza si szarpa, ale jej protesty tumi knebel. Nom Anor zignorowa j. - Powiem Shoon-mi, e znowu musimy si przeprowadzi. - Nie spodoba mu si to. Nom Anor spojrza na Kunr. - Z pewnoci bdzie wola to od mierci. Odwrci si i odszed, nie zaszczycajc winia ani jednym spojrzeniem.

II PRZEZNACZENIE

Frachtowiec wyskoczy z nadprzestrzeni o wiele za blisko Bakury i natychmiast wpad w korkocig. Jego silniki kasay i prychay, co wcale nie uatwiao manewrowania, a kanay podprzestrzenne emitoway jedynie szumy, ktre Jag Fel kojarzy z brzczeniem owadw. Powici wiele czasu i trudu na zapamitanie producentw i nazw modeli statkw Republiki i Imperium, ale tego nie potrafi zidentyfikowa. Jego wyranie asymetryczna konstrukcja sugerowaa produkt Koreliaskiej Korporacji Konstrukcyjnej, co poredniego midzy YT 1300 a YT 2400, cho nie mg by pewien na sto procent. W kadym razie statek wyglda opakanie i nie rokowa nadziei na szybk popraw. Chtnie zignorowaby go, gdyby nie to, e kimkolwiek by pilot frachtowca, niebezpiecznie zblia si do miejsca, gdzie stacjonowaa Duma Selonii". - Klucze B i C, gotowo. - Jag przeczy si na kana komercyjny. - Niezidentyfikowany frachtowiec, wszede w nasz przestrze. Na tychmiast zmie kurs albo bdziemy zmuszeni podj odpowiedniekroki. Jedyn odpowiedzi by dalszy szum. Odskoczy szponostatkiem od Selonii" i wyszed na spotkanie nadlatujcemu statkowi. Jego partnerka natychmiast doczya, otwierajc paty swojego X-winga. - Kontrola Orbitalna Bakury - odezwa si na kanale lokalnym. - Czy kto da temu frachtowcowi pozwolenie na zajcie naszej orbity? 75

- Nie, Bliniak Jeden" - rozlega si natychmiastowa odpowied. - To lot bez zezwolenia. Ale znamy ju ten statek. - Macie jego rejestracj? - O, tak. Znany jest pod nazw Wesoy Rycerzyk" i naley do Wookiego imieniem Rufarr. Jestem troch zdziwiony, e tu wraca. Ostatnio zwia, nie oddajc mi paru kredytw. Nie jest to wic zwyky Wookie, pomyla Jag, obserwujc nieskoordynowany lot statku. I nie jest to zwyky sposb podchodzenia do orbity. - Myl, e ma teraz inne zmartwienia - przekaza Jag. dam pozwolenia na stuknicie go, zanim wejdzie w szkod. - Jeli obiecasz, e nie bdziesz stuka zbyt delikatnie - zaartowaa kontrola orbitalna. - Rb, co musisz, Bliniak Jeden" - dodaa kapitan Mayn z Selonii". - Zrb wszystko, eby nas nie rozwali. - Wesoy Rycerzyku" - sprbowa znowu Jag. - Masz dziesi sekund na wykonanie moich instrukcji albo ci przechwyc. Odpowiedz. Nic, tylko trzaski. - Dobrze, wchodzimy. - Wczy silniki manewrowe i ustawi Szponostatek na wysokoci krccego si frachtowca. - Klucz B, podejd bliej i pocz swoje tarcze z moimi. Damy mu lekkiego kopniaka. Dwa X-wingi i jeszcze jeden Szponostatek podeszy bliej do Jaga i jego partnerki. Przy jednoczesnej pracy poowy eskadry Bliniaczych Soc frachtowiec stopniowo zmienia kierunek lotu, ale wymagao to przekierowania caej dostpnej mocy na dwa silniki i tarcze wszystkich statkw. Jag czujnym okiem obserwowa tamtego, na wypadek gdyby co niemdrego przyszo mu do gowy. Uzna, e pi stopni to dosy. Wystarczy, aby frachtowiec wymin Seloni" i atmosfer Bakury... Ktem oka pochwyci jaki bysk. W dokadnie tym samym momencie wikszo instrumentw na jego konsoli pokazaa maksymalne wartoci. Zrozumia, e wanie musn go strumie neutrin. - Czy kto jeszcze to poczu? - Potwierdzam, Bliniak Jeden" - odpar dowdca klucza B. Patrz na napd. Jag wycign szyj, eby spojrze przez tyln cz przezroczystej kopuy kabiny. Silniki frachtowca prychay jak optane, szarpic statkiem i zmuszajc go do szalonych akrobacji. - Nie podoba mi si to - mrukn pod nosem. 76

Zaledwie zamkn usta, kiedy napdy tamtego rozbysy jasnym ogniem, po czym cakiem zgasy. - Odczy si! - wykrzykn do komunikatora. - Wszystkie myliwce, wycofa si natychmiast! - Sam te mocowa si ze sterami szponostatku, wznoszc go w gr, byle dalej od uszkodzonego frachtowca. - Pena moc na tylne tarcze! Wszystko, co macie, dajcie midzy siebie i ten statek, bo on zaraz... Za jego plecami pojawi si nagle olepiajcy bysk. Szponostatek porwao i zakrcio nim jak bkiem wok wszystkich moliwych osi. Jag chwyci si porczy fotela, w komunikatorze sysza tylko wycie torturowanej materii. Ostra jazda skoczya si po chwili i gwiazdy rozbysy na nowo. Jag wyprowadzi statek z wirowania i sprawdzi, co z pozostaymi myliwcami. Z ulg stwierdzi, e wszyscy s cali, cho nieco wstrznici. Z Wesoego Rycerzyka" pozosta jedynie postrzpiony kawa porozrywanego metalu, chyba cz przedniej konstrukcji podwozia. Reszta zostaa rozbita na atomy przez uszkodzony silnik. - Kontrola orbitalna Bakury - rzek powanie Jag do komunikatora. - Chyba moesz si poegna ze swoimi kredytami. - Nie spisywaabym ich tak od razu na straty, Bliniak Jeden" - rozleg si gos kapitan Mayn. - Tu przed detonacj zarejestrowalimy wystrzelenie jakiego obiektu z Wesoego Rycerzyka". Wyglda jak kapsua. To zaskoczyo Jaga. - Kapsua ratunkowa? Jestecie pewni? Niczego nie zauwayem. - Jestem pewna - odpara Mayn. - Wystrzelono j po przeciwnej stronie statku, dlatego pewnie nic nie widziae. - To znaczy, e poleciaa na Bakur? - Jag wci by nieco zdezorientowany po kontakcie z fal uderzeniow, ale ju wiedzia, gdzie gra, gdzie d, jak kady pilot w studni grawitacyjnej. - Czy kapsua miaa silniki? - Co tam strzelao, ale to nie wystarczy. Wejcie jest zbyt strome. Pjdziesz po niego czy mam wysa KO z Bakury? - Nic z tego - wtrci kontroler na otwartym kanale. - Nie dotrzemy tam na czas. Przepraszam, Bliniak Jeden", ale albo ty, albo nikt. - Rozumiem - odpar Jag z cich nadziej, e to bya ju ostatnia niespodzianka na dzi. Wczy silniki na maksymalny cig i rzuci si szponostatkiem, omijajc rosnc chmur zomu. Pdzca w d kapsua pojawia si w polu jego czujnikw w kilka sekund pniej. Jej prdko rosa, ale nie bya 77

w stanie uciec przed szponostatkiem na penym cigu. Ostronie zwolni, zrwnujc si z kapsu, ktra teraz wydawaa si ogromna. Nie wida byo adnych puapek ani przecznikw, jedynie jaskrawe mruganie boi awaryjnej na czstotliwociach kanaw podprzestrzennych. Jag nie wiedzia dokadnie, jaki rodzaj komunikacji Koreliaska Korporacja Konstrukcyjna przewidziaa w kapsuach ratunkowych, ale nie ywi wielkich nadziei. Zanim podczy si do kapsuy, zeskano-wa kanay podprzestrzenne w poszukiwaniu transmisji z jakiegokolwiek lokalnego komunikatora, ktrego mgby uywa pasaer jeli w ogle by. Wychwytywa rne nisko energetyczne transmisje, w tym prawie wszystkie boje nawigacyjne w promieniu miesica wietlnego. Wreszcie, dziki niezwykemu szczciu, zdoa uchwyci saby krzyk: - ...awaria! Niech kto wreszcie odpowie, prosz! Potrzebuj pomocy. Czy kto mnie syszy? - Mwi pukownik Jag Fel. Wzywam pasaera kapsuy ratunkowej... - sprawdzi numer identyfikacyjny na boku wolno obracajcego si grubego walca - ...jeden-jeden-dwa-V. Syszysz mnie? - Tak! - odpowied bya natychmiastowa i pena ulgi. - Tak, sysz! Dziki Rwnowadze, znalaze mnie! Ju mylaem, e moja ucieczka bya daremna! Jag rozpocz procedury przygotowawcze do zblienia. Gos najwyraniej nie nalea do kapitana Wookiego ze zniszczonego frachtowca. - Powiesz mi, co si stao? - W poowie skoku zepsu mi si silnik i nie wiedziaem, co robi, eby znw zacz dziaa. Komputer nawigacyjny pad podczas piku energii, ktry nastpi po awarii silnika. Miaem szczcie, e ta kupa zomu dotara cho tu, gdzie dotara... - Czy kto jeszcze przey? - Tylko ja. Zaoga zgina. No i dobrze, jeli o mnie chodzi. Mordercy, ajdaki, co do jednego! Jag zawaha si. - Ty ich zabie? - W samoobronie. - Gos nabra bardziej stanowczych tonw. - Suchaj, masz zamiar mnie ratowa czy wypytywa? - Prbuj si zorientowa, kogo ratuj, to wszystko. I co z ciebie za ziko, doda w mylach. - Chcesz wiedzie, kim jestem? Jestem premier Cundertol, dla twojej wiedzy... i rozkazuj ci w tej chwili przekaza transmisj! Po tym wszystkim, co przeszedem, nie mam zamiaru dopuci, aby jaki zie78

lony pilocik spieprzy akcj ratunkow. Natychmiast pocz mnie z Kontrol Orbitaln albo odbior ci licencj szybciej ni... - Przepraszam, panie premierze - wtrci Jag, przeykajc odpowied, ktra sama cisna mu si na usta. - W tej chwili pana przejmuj. Zbliy Szponostatek do samej kapsuy. Zaciski magnetyczne zadziaay i chwyciy. Jag odpali silniki tylko odrobin gwatowniej, ni trzeba byo, aby wyrwa kapsu z jej samobjczego kursu w kierunku powierzchni planety. Ryk silnikw uniemoliwi jakiekolwiek dalsz rozmowy pomidzy Jagiem a jego pasaerem na gap, o kontroli orbitalnej nie wspominajc. Premier musia przeby ten dugi skok w milczeniu, trzymajc si tego, co u koreliaskich konstruktorw speniao rol uprzy przyspieszeni owej. Pewnie mia wszelkie powody dc zniecierpliwienia, jeli uyte sowa ucieczka" i mordercy" choby w najmniejszym stopniu oddaway jego przejcia, ale Jag nie mia zamiaru mu odpuci. Pilocik, rzeczywicie... - ...siedmiu, dwch ludzi, dwch Rodian i ten cholerny kapitan Wookie. Oczywicie, stawiaem opr, ale wzili mnie z zaskoczenia. Kiedy ju mnie przeszmuglowali z kompleksu senackiego Bakury z przewiezieniem do portu nie mieli najmniejszych problemw. Nikt nie zapyta, nikt nie zatrzyma grupy kupcw, nioscych skrzyni z archiwami... i do tego nikt nie pomyla, eby przeskanowa skrzyni aby sprawdzi, czy rzeczywicie zawiera to, co twierdz. Premier powanie pokrci gow. - by za to polec, zapamitajcie sobie moje sowa. Premier Cundertol by wysokim potnym mczyzn o przerzedzonych jasnych wosach i rowej skrze. Wyglda dobrze na swj wiek, maskujc wszelkie lady saboci energicznymi ruchami i przesadn gestykulacj. Szczciem udao si go bez przeszkd wydoby z kapsuy i teraz siedzia na awce przed skrzydem medycznym Dumy Selonii". Jag i kapitan Mayn siedzieli obok niego. Mayn dorwnywaa wzrostem Cundertolowi, ale bya o poow chudsza. Jej szczupa twarz miaa wyraz skupienia. Tylko Jag, siedzcy z boku, widzia nerwowo drgajc skr jej nagiej czaszki. - Prosz mwi, premierze - ponagli. - Co si stao potem? - Zabrali mnie na statek i oguszyli, oto co si stao! - Pomimo oczywistego wzburzenia wida byo, e Cundertol rozkoszuje si opowieci 79

- Kiedy si ocknem, bylimy w nadprzestrzeni. Nie miaem pojcia, dokd mnie zabieraj. Wsadzili mnie do adowni na rufie. Od czasu do czasu syszaem, jak rozmawiaj, i szybko stao si jasne, e wcale nie byem zakadnikiem... cho pocztkowo tak sdziem. Z tego, co mo gem usysze i wywnioskowa z fragmentw rozmowy, miaem by gdzie zabrany i poddany przesuchaniu... a nastpnie zlikwidowany. Na szczcie niezbyt dokadnie mnie zwizali, wic przy odrobinie wysiku zdoaem uwolni rce. - Czy pascy porywacze zdradzili, dla kogo pracuj? zapytaa Mayn. - Nie bezporednio. Za kadym razem, kiedy o nim wspominali, mwili szef. A moe to miaa by ona", czy to wiadomo? doda ponuro. - No c - podsumowaa Mayn. - Powinien pan by zadowolony, e pascy ludzie w czasie pana nieobecnoci poczynili odpowiednie kroki. Wczoraj aresztowano Malinz Thanas i oskarono j o konspiracj oraz zakcenie pokoju. Zdaje si, e kiedy wrci pan do domu i opowie ca histori, wasi stre prawa bd mogli do tych zarzutw dooy jeszcze prb morderstwa. - Malinza? - Na chwil premier straci gos ze zdumienia. - Oskarona? Nie wierz. - To prawda - odpar Jag. - Wicepremier Harris ogosi to wczoraj osobicie. Premier pogry si w zadumie, najwyraniej zaskoczony. - Wic uwolni si pan - podj Jag po chwili - i co wtedy? - H? - Cundertol otrzsn si z zadumy i spojrza na niego pytaj co. Po chwili odpowiedzia: - Ach, ucieczka. No c, jeden z nich w kocu przyszed sprawdzi, co si ze mn dzieje. Pokonaem go i zabraem mu miotacz. Pozostawiem go zwizanego tymi samymi sznurami, z ktrych si uwolniem, po czym zakradem si na przd statku, aby zaj si pozostaymi. Siedzieli we trjk w gwnej kabinie. Moecie sobie wyobrazi, jacy byli zaskoczeni moim widokiem. Zagnaem ich do kta, kiedy zjawili si jeszcze dwaj. Przy sterach pozosta jedynie pilot. Byo piciu przeciwko jednemu... nie najlepszy stosunek si, nawet jak dla kogo, kto szkoli si w oddziaach specjalnych. - Cundertol wypi z dum pier. - Zadaem, aby zawrcili, ale powiedzieli mi, e nic si nie da zrobi, dopki nie skocz skoku. Tumaczyem, e mog przerwa skok i zawrci od razu, ale oni dalej zasaniali si tymi idiotycznymi wymwkami. Wida byo, e grajna zwok, cho niewiele mogem zrobi, chyba zabi jednego, eby si 80

przekonali, e mwi powanie. Ale wtedy bybym chyba nie lepszy od nich, prawda? Spojrza najpierw na Jaga, potem na kapitan Mayn, szukajc w ich twarzach potwierdzenia. Skinli gowami, ale adne si nie odezwao. - W kadym razie - cign Cundertol - kcilimy si od kilku minut, kiedy nagle Wookie mnie zaatakowa. Musiaem strzeli. Nie miaem wyboru! Gdybym pozwoli, eby mnie znw schwytali, bybym ju trupem. Mogem tylko zabi lub zosta zabity. Wybraem to pierwsze. Premier spojrza na swoje wielkie donie, jakby nie wierzc, e by do tego zdolny. - Zrobi pan to, co byo trzeba, panie premierze - odezwa si Jag po chwili. - Nikt pana nie moe o to wini. Krzepice sowa Jaga spotkay si z obojtnym skinieniem gowy; wida byo, e premier nie jest przekonany. - Nie zabiem wszystkich - doda po chwili Cundertol. - Tylko tych piciu, ktrzy mnie zaatakowali. Tego, ktrego zwizaem, zostawiem w adowni, a pilot siedzia w kabinie do samego koca walki. Jego te zwizaem, kiedy odmwi wsppracy. W kocu musiaem tylko zawrci statek i ruszy do domu. I wszystko byoby dobrze, gdyby ten cholerny wrak nie zapad nagle na gwatowny atak caego systemu nawigacyjnego i si nie rozlecia. Prbowaem gruchota poata, ale skoczyo si na tym, e w tylnej czci wysiad system podtrzymania ycia, zabijajc tych dwch zwizanych, ktrych chciaem po powrocie postawi przed sdem. Upieko im si. mier bya dla nich za agodn kar. O wiele za agodn. Cundertol z rozpacz zacisn zby. Wida byo, e przemawia przez niego gorycz. Jag rozumia go doskonale. Szefowa oddziau medycznego Selonii" staa w wejciu do przedziau, przysuchujc si rozmowie. Kiedy stao si jasne, e premier skoczy mwi, podesza i zapytaa: - Jest pan pewien, e nic panu nie jest, panie premierze? Naprawd powinnam pana zbada... - Nie, nie, wszystko w porzdku - odrzek, z irytacj odpdzajc j ruchem doni. - Trzeba czego wicej ni przepychanek, eby mnie uszkodzi. Lekarka wycofaa si, wzruszajc kocistymi ramionami. - Znalelicie co we wraku? - zapyta Cundertol kapitan Mayn. - Obawiam si, e nic. Niewiele zostao ze statku. - To wielka szkoda - mrukn. - Chciabym, aby winien tego porwania drogo za to zapaci . Je li Keeramak przerazi si mojego 81

porwania i ceremonia powicenia zostaa odwoana, nie wiem, co z nami bdzie. Nie moemy sobie pozwoli na napite stosunki z P'w'ecka-mi. Nie teraz, kiedy z drugiej strony zbliaj si do nas Yuuzhan Vongowie. Nasza flota jest i tak za maa, nie potrzeba nam wicej wrogw. - Czy wie pan, gdzie porywacze mieli zamiar pana zabra? - odezwa si Jag. - Gdybymy to wiedzieli, moe... - Wybacz, mody czowieku - gwatownie przerwa mu premier. - Musisz zrozumie, e miaem wtedy waniejsze sprawy na gowie... na przykad jak si utrzyma przy yciu. Nie by mi dany luksus przesuchania ich, tak jak ty prbujesz to teraz robi ze mn! Jag poczu, e oblewa si rumiecem, syszc to niesuszne oskarenie. - Panie premierze, absolutnie nie miaem zamiaru... Cundertol burkniciem skwitowa przeprosiny. - Kiedy wreszcie przyleci ten wahadowiec? - zapyta, zerkajc na chronometr. - Wkrtce, panie premierze - odpara uprzejmie Mayn. Genera Panib daje panu pen eskort militarn, aby unikn wszelkich dalszych atakw na pana ycie. Tymczasem najbezpieczniejszy jest pan z nami. - Lepiej si ubezpieczy, prawda? - Premier pocign nosem i rozejrza si po ciasnym korytarzu fregaty. - Ciesz si tylko, e yj. Co w wyrazie twarzy Cundertola powiedziao Jagowi, e by moe po raz pierwszy od chwili ocalenia mu ycia premier mwi prawd. Sok Millenium" pod eskort Jainy porzuci orbit zaledwie godzin po pojawieniu si Wesoego Rycerzyka", kierujc si na powierzchni planety, gdzie miao si odby formalne spotkanie z senatem. Wieci o uratowaniu Cundertola i zniszczeniu frachtowca powitay ich, kiedy ju wyldowali w porcie kosmicznym Salis D'aar. Tahiri spoza ramion Hana i Leii obserwowaa Jain wysiadajc z myliwca, aby sprawdzi zabezpieczenia, zanim ktokolwiek dotknie stop pyty. Leia zmarszczya brwi. - Twierdzisz, e sam rozprawi si z siedmioosobow zaog? To chyba nie jest senator Cundertol, jakiego pamitam. - Ja te podchodz do tego sceptycznie - odpar Jag z orbity. - Uwaam jednak, e nie jest to zupenie niemoliwe. Jest sprawny i mia zasob element zaskoczenia. Martwi mnie tylko jedno: e nie zarobi przy okazji adnych ran ani sicw. - Jeste tego pewien? - zapytaa Leia. 82

- W stu procentach. Staem tu obok niego, kiedy opowiada t histori, i nie mia najmniejszego zadrapania. Znasz kogo, kto wyszedby z walki na pici bez podbitego oka albo chocia zdartych kostek? - On ma racj - uzna Han, ktry powica co najmniej tyle samo uwagi gestykulacji Jainy podczas rozmowy z dowdc lokalnych si bezpieczestwa, co sowom Jaga. - Ale czy jest co wicej? Co namacalnego? - Nic. Odmwi badania medycznego. - Gwnym apiduchem Todry, o ile pamitam, jest Duro? A jeli si nie myl, Cundertol jest ludzkim szowinist do szpiku koci. Mam racj, Leio? - Zdecydowanie trci Imperium na kilometr, Jagu potwierdzia Leia. - Pewnie po prostu chcia unikn kontaktu z obcym. - A jednak podpisuje sojusz z P'w'eckiem? - Podpisaby sojusz z pajczakiem, gdyby uzna, e to korzystne politycznie. Jag milcza przez chwil, po czym doda: - Moe to te nic nie znaczy, ale Cundertol by rwnie zaskoczony aresztowaniem Malinzy Thanas, jak ty. - Tym, e chodzi wanie o ni, czy tym, e j dopadli? - Nie mog przysic, ale chyba to pierwsze. - No c, Harris wydawa si cakowicie przekonany o jej winie. - By moe to z mojej strony paranoja i zbdna podejrzliwo - zgodzi si Jag. - Ale jednej rzeczy jestem absolutnie pewien. Cundertol nie jest osob, z ktr chciabym spdzi bodaj minut duej, ni koniecznie musz. Byem szczliwy, e mogem go pozostawi pod opiek kapitan Mayn do czasu przybycia bakuraskiej eskorty. Wanie odlecieli, wic potwierdzam z satysfakcj, e wkrtce bdzie do waszej dyspozycji. Jaina obok statku zademonstrowaa spektakularn rozpacz i zdenerwowanie, po czym obrcia si na picie i ruszya ku Sokoowi", po drodze dyskretnie dajc sygna wszystko czyste". Tahiri bya pewna, e niele daa popali tubylcom. - Doskonale - rzek Han, wyczajc po kolei systemy statku. - Poza tym, e masz podejrzenia co do osoby premiera, chciaby jeszcze co doda? - Raczej nie. - I wszystko w grze jest pod kontrol? - Usunito wrak, nasz korytarz orbitalny jest czysty. 83

- Doskonale. Daj zna, gdyby si co zmienio. Zdaje si, e ten bubek przy wejciu wywouje nasze nazwiska. Han wcisn guzik komunikatora i odwrci si, eby spojrze na on, ktra z niedowierzaniem krcia gow. - O co chodzi? - zapyta, marszczc brwi. - To do zabawne, kiedy kto, kto przez cae ycie kierowa si intuicj, nagle wtpi w przeczucia innych. Han zrobi obraon min. - Hej, wysuchaem, co mia do powiedzenia. Chodzi tylko o to, e nie da nam adnego solidnego punktu oparcia, to wszystko. - Czy to jedyny powd? - Tahiri nie widziaa wyrazu twarzy Leii, ale czua, e ksiniczka si umiecha. - A moe po prostu denerwuje ci, e Jaina ma chopaka o instynkcie rwnie czujnym jak twj? Han zrobi tak min, e Tahiri chtnie by si rozemiaa, ale zdawaa sobie doskonale spraw, e sucha bardzo prywatnej rozmowy. - Zostawi was, porozmawiajcie sobie - powiedziaa, wstajc z siedzenia. Zanim jeszcze wysza z kabiny, dyskusja rozgorzaa na nowo. Jak zwykle kcili si przyjanie, bez gniewu. Pod przykrywk sw Tahiri zawsze wyczuwaa t sam czuo. Powietrze na zewntrz Sokoa" byo cikie od wilgoci i pykw. Zbliao si poudnie czasu lokalnego, temperatura rosa. Tahiri poczua, e oblewa si potem. Musiaa si odwoa do swojego szkolenia Jedi, aby wyregulowa temperatur ciaa. Spocona do to ostatnia rzecz, jak chciaaby zaofiarowa dostojnikom - w przenoni i dosownie. Kilka minut pniej Han i Leia rwnie wychynli z Sokoa". Sdzc z miny ksiniczki, ktra sza obok ma, wci krcc gow, przyjacielska sprzeczka dalej trwaa. - Przynajmniej ma dobry gust - usyszaa Tahiri sowa Hana, gdy oboje z Leia dotarli do koca rampy adowniczej. Jeli jednak Leia odpowiedziaana te sowa, nikt tego nie usysza, bo w tej samej chwili do rodzicw doczya Jaina. Zamienili ze sob kilka sw, ale odlego i stumione glosy sprawiy, e Tahiri nie syszaa, co mwi. Przypuszczaa, e Jaina przedstawia swoj opini na temat obecnie panujcej sytuacji. W kadym razie nie dotyczyo to jej i Tahiri stwierdzia, e nie bdzie przycza si do dyskusji. Sprawdzia dok, ktry im przydzielili. Poza Sokoem" i X-wingiem Jainy by cakowicie pusty - takie byo danie ksiniczki - i mia tylko jedno wyjcie w rogu. Tahiri bez trudu odrnia w p84

mroku grupk dygnitarzy i stranikw. Z jakiej przyczyny poczua niepokj na widok zielonych uniformw. Jedna z trzech blizn na jej skroni zacza swdzie. Przyapaa si na tym, e j drapie, i szybko cofna do, chowajc j za plecami. Nie wiedziaa, dlaczego tak si dzieje, ale zmartwio j to. Przywodzio na myl wspomnienia, przywoywao sny... Odwrcia si od dygnitarzy zgromadzonych za transpastalowymi drzwiami i nagle zauwaya ktem oka technika zbliajcego si do Sokoa Millenium" z dugim czarnym kablem w doni. Szed szybko, ukradkiem zachodzc od tyu Jain i jej rodzicw. Tahiri przypuszczaa, e to on". Kombinezon technika by zaprojektowany tak, by chroni przed nieprzyjaznym wpywem rodowiska, a zatem na tyle gruby, e odrnienie przynalenoci gatunkowej, a nawet pci noszcej go osoby byo niemoliwe. Wiedziaa jednak, e Han nie pozwoli na adne naprawy statku w czasie dokowania. Zatrzymaa si i instynktownie zacisna do na rkojeci miecza wietlnego. - Hej, ty tam, stj! - zawoaa. - Przybywam z wiadomoci - odpara posta. Gos dochodzcy spod hemu by znieksztacony, jak gos szturmowca. Tahiri podejrzliwie zmarszczya brwi. - Jak wiadomoci? I dla kogo? - Dla Hana Solo - odpar technik. - Mam mu powiedzie, eby by ostrony. Wszystko jest inne, ni si wydaje. - To prawie normalne w dzisiejszych czasach - odpara. Lekko rozlunia chwyt na rkojeci miecza. Posta osoby w kombinezonie bya nierozpoznawalna, ale instynkt podpowiada jej nieomylnie, kim jest. - Jeste Rynem, prawda? Posta wydawaa si zbita z pantayku. - Skd wiesz? - Spotkaam jednego z waszych na Galantosie - wyjania, ju nie co pewniejsza siebie, i zrobia jeszcze dwa kroki do przodu. - To wanie on zaproponowa, ebymy tu przyjechali. Powiedzia nam, e... - urwaa w p zdania, kiedy tamten pokrci szybko gow. - Nie czas na to teraz - rzuci Ryn, rozgldajc si wokoo. - Skontaktuj si z wami pniej. Na razie przeka tylko moj wiadomo kapitanowi Solo. Tahiri skina gow. - Dobrze, ale waciwie nie mwisz nic nowego. On zawsze jest ostrony, a teraz przypuszczam, e ju si domyli, co tu si wici. 85

Wydawao si, e Ryn ju jej nie sucha. Rozejrza si, jakby w obawie, e kto zobaczy, jak rozmawia z obcymi. - Musz odej - rzek. - Jeli zechcecie zosta duej, macie przydzielone kwatery. Namawiam, ebycie je przyjli. Znajdziecie tam wszystko co trzeba. Ryn odwrci si i bez dalszych wyjanie oddali si w kierunku, z ktrego nadszed. Tahiri spogldaa w lad za nim. Czua si coraz bardziej zaintrygowana pojawieniem si Ryna, a zwaszcza jego penymi rezerwy sugestiami. - Problemy, Tahiri? Podskoczya, syszc gos Hana nad ramieniem. Pokrcia gow wiadoma, e stranicy obserwuj ich uwanie ze skraju ldowiska. Han ze zmarszczonym czoem odprowadzi wzrokiem odchodzcego Ryna. - Lepiej, eby nie - mrukn. - Czego on w ogle chcia? Tahiri zniya glos. - To by nasz kontakt, Ryn. Powiedzia, eby ci przekaza, e wszystko tu jest inne, ni si wydaje. Han wznis oczy w niebo. - A byo kiedy inaczej? Tahiri zachichotaa nerwowo. - To samo mu powiedziaam. - Co jeszcze? Powtrzya to, co powiedzia jej Ryn na temat przyjcia propozycji noclegu. Han skin gow i raz jeszcze spojrza w lad za Rynem, jakby mia ochot go dogoni. - W porzdku. - Obj j ramieniem i odprowadzi do reszty grupy. - Nic si nie stao - zawoa. - Skoczmy to wreszcie. Jaina obrzucia Tahiri widrujcym spojrzeniem i zawrcia do grupy, ale nie pado ju ani jedno sowo. Razem podeszli do oczekujcych stranikw. Kiedy umundurowani onierze otoczyli ich ciasnym krgiem i poprowadzili do wyjcia, Tahiri poczua dziwny niepokj. Wydawao si, e to dla nich codzienna czynno... Ostra biel odbitego soca nie pasowaa do skutego lodem serca Csilli. Pobieny orbitalny skan nienego wiata ujawni tuziny lodowcw wok rwnika oraz szelfy z twardego lodu pokrywajce wielkie poacie planety. W porwnaniu z tym wiatem klimaty innych nienych planet, takich jak Hoth, wydaway si cakiem umiarkowane. 86

A jednak, o dziwo, wiat ten by zamieszkany. Ogromne miasta pyway po polach lodowcowych jak wodoloty na Kaamarze, unoszc si na wdrujcych lodowcach. Inne zagrzebay si gboko pod niegiem, drc skay w poszukiwaniu ciepa geotermalnego. - Chodno - mrukn Jacen, w niemym podziwie gapic si na roje szponostatkw, milczco otaczajcych Cie Jade" od chwili przybycia na orbit. Nikt przed nimi nie widzia rodzinnej planety Chissw. Wyprawa Luke'a i Mary do przestrzeni Chissw wiele lat temu nie doprowadzia ich nigdy nawet w poblie lodowego imperium. - Mwisz o planecie czy o przyjciu? - zapytaa Danni. Jacen umiechn si. - Mona by pomyle, e majc do wyboru tyle rnych wiatw w Nieznanych Regionach, powinni zdecydowa si na co sympatyczniejszego. Dlaczego mieszkaj tutaj, kiedy w okolicy jest tyle innych planet, o cieplejszych klimatach? - Czysty upr - odpara Mara z siedzenia pilota Cienia Jade". - Widziae, jak dziaa Jag i jego piloci? No to pomn to teraz przez dziesi i moe w rezultacie dostaniesz przecitnego Chissa. Pamitaj, Eskadra Vanguard odznacza si penym wyobrani ryzykanctwem. Po uporze, z jakim codziennie bdziesz si spotyka u mieszkacw Csilli, nawet Hutt wyda ci si przyjemniaczkiem. Lodowaty gos poinformowa nadlatujc delegacj Sojuszu Galaktycznego o przydzielonej jej orbicie. - Nie zejdziecie z tego wektora bez specjalnych instrukcji - ostrzeono ich. - Rozumiemy - odpara Mara, nie prbujc nawet ukry irytacji. - Jednak kto mgby... - Komandor Irolia jest porednikiem, ktrego wam przydzielono. Bdzie was prowadzia na tej czstotliwoci i odpowie na wszelkie pytania i problemy, jakie mog si pojawi. Linia zamilka. - Zdaje si, e nasza przyjacika komandor Irolia bya szybsza - zauwaya Mara. - Przynajmniej jaki znajomy gos - odrzek Jacen. - Wywoaj j- odezwa si Luke z fotela nawigatora. - Powiedz jej, e chcemy zezwolenia na wysanie grupy przedstawicieli. - Jeste pewien, e to dobry pomys? - Co, ldowanie czy proba? - Luke umiechn si blado. Spowania i doda: - Posuchaj, Maro, jeli nie poradzimy sobie z Chissami teraz, z Imperium po naszej stronie, nie poradzimy sobie ju nigdy. Mara zgodzia si bez dalszych dyskusji. Jacen, rozparty w fotelu, przysuchiwa si 87

rozmowie. Bya krtka, jak si spodziewa. Irolia na danie Mary zareagowaa tak byskawicznie, jakby spodziewaa si go ju od kilku tygodni. Przekazaa im okno czasowe i zaadowaa do bankw nawigacyjnych R2-D2 dane korytarza powrotnego. Krpy robot zagwizda na znak, e odebra transmisj, i to by koniec. - Potrzebny wam wahadowiec? - zapytaa kapitan Yage na czstotliwoci dowodzenia. - Sdz, e tym razem usidziemy Cieniem" - odpar Luke. - Prosz uprzedzi doktor Hegerty... - Soron Hegerty tym razem nie wybierze si z wami - ucia Yage. - Incydent na Munlali Mafir okaza si dla niej zbyt duym stresem. Postanowia, e zostanie na pokadzie, jeli wam to nie przeszkadza. Jacen zauway, e wuj jest nieco rozczarowany. Od wyjazdu na t misj pani doktor i porucznik Stalgis wiele razy towarzyszyli Luke'owi i jego grupie. Wuj by im za to wdziczny, poniewa wiadczyo to o wsppracy Imperium i Galaktycznej Federacji Wolnych Przymierzy a im wicej takich wiadectw, tym atwiej byo zachwia pewnoci siebie cynikw z Sojuszu. Decyzja doktor Hegerty o pozostaniu na statku z pewnoci obudzi plotki i spekulacje. - W porzdku - rzek, kiwajc gow. - Czy moesz zorganizowa grup naziemn? Okno mamy na godzin, musimy dziaa szybko. - Sprawdzaj nasz refleks - zauwaya Yage; niemal byo sycha, jak zgrzyta zbami. Chyba ju czas pokaza tej nadtej krlewnie, co potrafimy. Luke umiechn si do ony, gdy tylko Yage si wyczya. - Zdaje si, e Irolia narobia sobie wrogw... - W jej przypadku to nic trudnego - zgodzia si Mara. - Raczej nie zabiegaa o nasz przyja. Jacenowi przysza nagle do gowy dziwna myl. - Jak mylicie, czy mogli przysa j do nas umylnie? Luke okrci si w fotelu. - eby zobaczy, jak zareagujemy? - Zastanowi si na chwil. - Moe kto wyej postawiony od Irolii usiuje nas wyprbowa? - Nie martw si - odrzeka Mara. - Arien ma racj. Jestemy doskonale przygotowani na spotkanie z Chissami. - Wcale w to nie wtpi - zgodzi si Luke. Znw spojrza przed siebie. - Ale to nie Chissowie mnie martwi. 88

Cie Jade" zniy si nad zachodnie rami czego, co na planecie o agodniejszym klimacie mogoby uchodzi za kontynent w ksztacie pksiyca. Radar wykazywa dwa kilometry pod powierzchni skruszone skay, przytoczone ciarem pokrywajcego je lodu. Kanay roztopw i zamarzajce szczeliny utworzyy wewntrz lodowca paskudnie skomplikowan sie kanaw i jaski. W tych wanie tunelach Chissowie zbudowali miasto Ac'siel. Ponad lodowym szelfem widoczny by jedynie rwnoboczny trjkt skadajcy si z trzech przepacistych dokw portw kosmicznych, poczonych szeregami wie, ktre mogy zawiera zarwno potne anteny obserwacyjne, jak i systemy obronne. A moe maj tylko stwarza grone wraenie, pomyla Jacen. Wiatr wy jak wampa w czasie rui, szarpic pokryciem Cienia Jade", kiedy Mara sprowadzaa statek do wskazanego portu. Jej donie zwinnie poruszay si nad kontrolkami, prowadzc maszyn z naturaln wpraw. Jacen czeka w przedziale pasaerskim wraz z reszt grupy. Na zewntrz rnice temperatury chostay statek, tworzc iluzj dynamicznych procesw, ktre mogyby teoretycznie doprowadzi do powstania ycia, ale ld i tak zawsze zwycia. Tam, gdzie woda zamarza, przey i przetrwa mog jedynie najtwardsi. Chissowie najwidoczniej zaliczali si do tej kategorii, zbami i pazurami trzymajc si swego wiata, mimo jego stara, eby ich zamrozi. Danni podesza do Jacena i skierowali si w stron luzy powietrznej, gdy tylko statek osiad na pycie. - Jestem gotowa w kadej chwili - powiedziaa, kiedy luza otworzya si z sykiem. Razem wyszli na zewntrz. Jacen spodziewa si, e znajd si w samym sercu lodowatej burzy, a zamiast tego powitao ich spokojne, ciepe powietrze. Wyldowali we wntrzu ogromnego doku, ktry wysoko ponad ich gowami oddzielao od szalejcych ywiow migoczce pole siowe. Ferrobetonowa platforma pod ich stopami bya czysta i sucha, z lekka nachylona w kierunku, gdzie oczekiwa ich niewielki komitet powitalny. Siedmiu oficerw odzianych w purpurowe i czarne mundury wypryo si na baczno. Ich bkitne twarze w wietle lamp ukowych wydaway si wykute z marmuru. Jacen nie by pewien, czy bya wrd nich komandor Irolia, ale na wszelki wypadek unis do w powitalnym gecie. Bez odzewu. - Nic niezwykego - szepn do Mary i Luke'a przez komunikator. 89

W chwil potem oboje doczyli do niego na pycie. Najpierw pojawi si Luke, za nim porucznik Stalgis, a na kocu Mara. Drugi szturmowiec mia czeka na pokadzie Cienia Jade" wraz z Tekli i Saba. luza powietrzna zamkna si za nimi. Przez krtk chwil nic si nie dziao. Stali zakopotani obok luzy, czekajc na reakcj. - Wiecie, spodziewabym si po Chissach wikszej punktualnoci - mrukn Luke. Jacen podchwyci mrugnicie, jakie wuj posa Marze. - Moe wreszcie przyapalimy ich z rk w nocniku - zauway. W tym samym momencie formacja stra nikw si rozst pi a. W drzwiach stany dwie postacie i weszy po rampie, na ktrej usiad Cie Jade". Przodem sza komandor Irolia, czarnowosa, o nieruchomej twarzy. Druga osoba bya czowiekiem potnym, muskularnym mczyzn mniej wicej wzrostu Luke'a. By cakiem ysy, mia wskie wargi, gboko osadzone oczy i nos tak dugi, e mgby miao rywalizowa z Toydarianinem. Kiedy przemwi, nawet nie udawa, e chce by miy. - Jestem gwnym nawigatorem. Nazywam si Peita Aabe - oznajmi gosem rwnie ostrym jak kanty jego spodni. Podszed do nich, przystan i zmierzy kadego lodowatym spojrzeniem. - Zaatwilimy wam spotkanie z odpowiednimi wadzami. - Nie chciaby pan wiedzie, kim jestemy? - zapyta Luke. Spojrzenie Aabe'a spoczo na mistrzu Jedi; wyglda, jakby robi dobr min do zej gry. - To nie jest konieczne. Komandor Irolia zapewnia nam wszelkie niezbdne informacje. Prosz za mn. Odwrci si i poprowadzi ich przez pyt doku. - Prosz zaczeka - odezwaa si Mara. - Chciaabym dowiedzie si o panu czego wicej. Jest pan czowiekiem. Nie prbowa nawet ukry irytacji. Obejrza si przez rami i rzuci: - Czy to sprawia jakie problemy? - Nie, skde. Po prostu nie spodziewaam si, e oprcz admiraa Parcka i Soontira Fela jeszcze inni ludzie zamieszkali pord Chissw. - Wielu chciao, lecz tylko niewielu przyjto. - Lodowata twarz Aabe'a zmika na chwil pod wpywem dumy. - Su jako asystent syndyka Fela pod jego nieobecno. Moje pochodzenie nie ma znaczenia. Odwrci si i ruszy dalej. 90

Asystent syndyka Fela? - myla Jacen, idc za oficerem. Baron musia awansowa. Nie wiedzia jednak, czy to dobrze, czy le. - Wesoa kompania, nie? - mrukna Danni. - Niech si dzieje co chce - odpar Jacen. - Wol ich ni Krizlaww. Kiedy mijali wyjcie z doku, siedmiu stranikw ruszyo za nimi. - Dokd idziemy? - zapytaa Mara. - Ju mwiem - nad si Aabe. - Powiedzia nam pan, e spotkamy si z odpowiednimi wadzami", ale nie wiemy, kim oni s ani dlaczego zabieracie nas na spotkanie z nimi. Aabe przeszed jeszcze par krokw, zanim znw si odezwa. - Czy w tej chwili to naprawd takie wane? Mara wywrcia oczami, najwyraniej zdenerwowana wymijajcymi odpowiedziami. - To pan mi powie. Ku ich zaskoczeniu, na pierwsze pytanie odpowiedziaa Irolia. - Prowadzimy was na spotkanie z przedstawicielami Czterech Rodw i Ekspansywnej Defensywnej Floty Chissw. - Mara odwrcia lekko gow, eby spojrze w twarz Irolii. - Tam przedyskutujemy rol, jak Chissowie odegraj w waszej misji. - Pracuje pani dla rodu Nuruodo - mrukna Mara. - Sprawy zagraniczne i wojskowe, tak? Irolia nie odpowiedziaa. Nie musiaa. Chissowie niczego nie zdradzali, ale rozlega struktura ich rzdu bya doskonale znana. Jacen wiedzia, e sprawy publiczne podlegaj czterem rodzinom: Nuruodo, Csapla, Inrokini i Sabosen. Csapla nadzorowali rozdzia zasobw, rolnictwo i inne sprawy kolonialne, przemys, nauka i komunikacja byy w gestii Inrokini, Sabosen za pilnowali wymiaru sprawiedliwoci, zdrowia i edukacji. - Dla ktrego z rodw pan pracuje, gwny nawigatorze Aabe? - zapyta Jacen. - Nie pracuj dla adnego z nich - odpar sztywno przewodnik, nawet si nie ogldajc. - Jestem zatrudniony przez CEDF. Flota zawsze potrzebuje ludzi, ktrzy maj dowiadczenie w przebywaniu poza zamieszkanymi terenami. - Napaci ze strony imperium Ssi-ruuvi i Yuuzhan Vongw - wyjania Irolia - a take nasze dowiadczenia z Wielkim Admiraem Thrawnem nauczyy nas, e izolacja moe by w rwnym stopniu si i sabo ci . Nie wystarczy by silnym, prawdziwie kwitn ca kultura 91

wymaga elastycznoci. Aby zatem to osign, musimy spojrze dalej ni wszystko, co jest nam znane; musimy pozna naszych ssiadw rwnie dobrze, jak znamy samych siebie. - Wikszo rzdw uruchomiaby po prostu kanay dyplomatyczne - zdziwia si Mara. - Inni wysyaj szpiegw. - Wszystkich tych metod naturalnie prbowalimy, a niektre nadal stosujemy, do pewnego stopnia oczywicie. W kocu teraz rozmawiamy, nieprawda? - umiechna si przelotnie. - Jednak czasami stwierdzamy, e integracja jest optymalnym rozwizaniem do osignicia celu. Wasz dawny Imperator uzna Thrawna za sprzymierzeca, poniewa by on znakomitym strategiem pomimo nieludzkiego pochodzenia. Dlatego i my gotowi jestemy przyjmowa nieChissw do naszej spoecznoci. - A przyjlibycie do waszej spoecznoci Ssi-ruuka? Albo Yuuzhanina? Irolia nawet nie mrugna. Spojrzaa na Luke'a, ktry rzuci jej to wyzwanie, nie zmieniajc wyrazu twarzy. - Gdyby byli wyjtkowo utalentowani i godni zaufania - odpara - to tak, oczywicie. Jacena zaniepokoia ta odpowied, u innych zreszt wyczuwa t sam reakcj. Nietrudno byo to zrozumie. W sercach i umysach wszystkich wok niego bl po stracie najbliszych wci jeszcze by wiey. Porucznik Stalgis straci wielu onierzy i przyjaci podczas klski Bastionu, Danni na pocztku wojny widziaa, jak jej koledzy umieraj na Belkadanie, a potem obejrzaa wicej mierci i tragedii spowodowanych pojawieniem si Yuuzhan Vongw ni ktokolwiek inny ze znajomych Jacena. Mara omal nie stracia dziecka na Coruscant, a sam Jacen wci jeszcze odczuwa straszliw pustk w sercu po mierci brata Anakina. Wuj staranniej ukrywa swoje uczucia i Jacen zacz si zastanawia, o czym myli. Logicznie biorc, wiedzia, i w pewnym momencie naley zapomnie o stratach i uczyni miejsce dla nadziei. Czepianie si przeszoci sprawiao tylko, e przyszo bya trudniejsza do osignicia. A pokj istnia tylko w dalekiej przyszoci. Komentarz Irolii skutecznie zamkn im usta. Grupa sza dalej w pospnym milczeniu. Z braku lepszej rozrywki Jacen obserwowa otoczenie. Zainteresowaa go przejrzysta substancja, z ktrej wykonano ciany. Wydawao si, e to ld, ale kiedy wycign rk i dotkn ciany, okazaa si sucha i ciepa. W tej substancji mniej wicej co metr zatopiono konstrukcj ze srebrzystego metalu, ktry wydawa si 92

stanowi ram dla pudekowatych korytarzy. Kada z nich miaa zielone wiateko, ktre migotao, kiedy si do niego zbliali, a po ich przejciu gaso. Nie mg doj adnej przyczyny istnienia tych konstrukcji, cho nie wtpi, e speniaj jak funkcj. Chissowie nie wydawali si nalee do istot, ktre lubi dekoracje dla nich samych. Danni zauwaya obiekt jego zainteresowania. - Generatory pola - podpowiedziaa. Zmarszczy brwi, zdumiony. Generatory pola? Po co im generatory pola? eby utrzymywa w caoci korytarze? Z pewnoci zuycie energii jest wiksze od osiganych korzyci. I nagle zrozumia: ciany naprawd byy wykonane z lodu. Generatory pola tworzyy granic pomidzy bblem ciepego powietrza, w ktrym szli, a lisk powierzchni pod ich stopami. Utrzymyway dobr izolacj ciepln, nie pozwalay lodowi stopnie. Generatory wczay pole, gdy si do nich zbliali, i wyczay, kiedy si oddalali. Dziki temu zuycie energii zostao zminimalizowane. Oglny koszt by z pewnoci niszy ni zamknicie i podgrzanie kadego metra szeciennego tunelu - zwaszcza gdyby wzi pod uwag koszt wyprodukowania i uoenia materiaw izolacyjnych wok tuneli. Byo to eleganckie rozwizanie liskiego problemu szczeglnie w miejscach nieczsto odwiedzanych. Jacen by pod wraeniem. Dotarli wreszcie do obszaru zaizolowanego i uszczelnionego materiaami bardziej konwencjonalnymi. Uszy zabolay Jacena, kiedy mija ostatni z generatorw pola i otaczajcy go ogrzany bbel znik. Uderzy go zapach kwiatw i stwierdzi, e znajduje si w duym, otoczonym tarasami pomieszczeniu penym rolinnoci. Sklepienie znajdowao si co najmniej dwadziecia metrw nad ich gowami, a przez ca jego dugo biega gruba, jaskrawo wiecca rura. Atmosfera bya spokojna i dziwnie podniosa. Pocztkowo Jacen sdzi, e znaleli si w przestrzeni mieszkalnej - moe w jakim podziemnym parku publicznym. Szybko jednak zmieni zdanie, kiedy stwierdzi, e poza nimi nie ma tu nikogo. Szczerze mwic, od przylotu do Ac'siel nie widzia nikogo poza ich eskort. Wszystkie korytarze, ktrymi szli, byy zupenie puste. Nie mia czasu zastanawia si nad przyczyn tego stanu rzeczy. Gwny nawigator Aabe poprowadzi ich do jednych z trojga drzwi po drugiej stronie ogrodu. Wydawao si, e straci cierpliwo i prbuje zmusi ich do popiechu. Jacen i reszta nie protestowali; weszli do nieduego, kolistego pomieszczenia, umeblowanego tuzinem czarnych krzese otaczajcych okrgy st. ciany, podoga i sufit byy rwnie 93

czarne, a malekie, unoszce si wysoko pod sklepieniem kulki rzucay ostre promienie wiata, rozpraszajc cienie i owietlajc meble. Po przeciwnej stronie znajdoway si drugie drzwi. Aabe usiad na najbliszym krzele, gestem zapraszajc pozostaych, by rwnie zajli miejsca. Rozmiecili si wic pkolem naprzeciwko niego - wszyscy, z wyjtkiem Stalgisa, ktry wola pozosta przy drzwiach obok Irolii. Pilnuje straniczki, pomyla Jacen. Drzwi za plecami Aabe'a otworzyy si bezszelestnie i do pomieszczenia weszy cztery postacie. Twarze miay ukryte pod kapturami; spowijajce je od stp do gw szaty byy w czterech kolorach: brzowa, rdzawoczerwona, srebrzysta i zielonkawa. Bez sowa zasiedli w pozornie przypadkowym porzdku po obu stronach Aabe'a. Niezrczne milczenie przerwaa Mara: - Czy teraz wreszcie dowiemy si, z kim rozmawiamy? - Nie - odpara posta w brzowej szacie, kobieta o gbokim kontralcie. - Tak samo jak nasze rody okrela ich funkcja w spoeczestwie, tak my jestemy okreleni przez nasze rody, jako ich przedstawiciele. Wystpujemy przed wami nie jako ludzie, lecz jako pocztkowy i kocowy punkt procesu decyzyjnego. - adnych nazwisk? - zapytaa Mara, nawet nie kryjc irytacji. - adnych nazwisk - zgodzia si posta w zieleni. Tym razem by to mczyzna, sdzc z gosu, do mody. - Ale wy wiecie, kim my jestemy. - Mamy takie prawo - rzeka Brzowa. - W kocu to wy przychodzicie do nas po pomoc. Nie musicie wiedzie, kto reprezentuje Chissw. A my reprezentujemy wszystkich. - Musicie nam powiedzie , czego chcecie - stwierdzi a posta w rdzawej czerwieni. Szary skin gow na znak zgody. - A wtedy przedstawimy wam nasz decyzj. - Nie podejmujemy decyzji pochopnie - ostrzeg Zielony. - I nasza decyzja bdzie ostateczna - zakoczya Brzowa. - Zgadzacie si na te warunki? - A jeli nie? - zapytaa Mara, opierajc si wygodnie i dumnie krzyujc ramiona na piersi. - Wtedy poprosimy was, abycie odeszli - rzek Aabe. Jego ton nie pozostawia wtpliwoci, e ten zwrot by eufemizmem. - Nasze danie jest proste - rzek Luke, uprzedzajc protest Mary. - Szukamy ywej planety, Zonamy Sekot. Mamy powody, aby przy puszcza, e ukrywa si ona w miejscu zwanym Nieznanymi Regio94

nami. Jako gwna sia rzdzca w tych obszarach, macie pene prawo kwestionowa nasz obecno tutaj. Mam jednak nadziej, e pomoecie nam; albo biernie, pozwalajc bez przeszkd przekroczy wasze granice, albo te czynnie, dopuszczajc nas do wszelkich informacji, jakie macie na ten temat. - I to wszystko? - Szary by wyranie zdziwiony prostot proby. - To wszystko - potwierdzi Luke. - A co udao wam si do tej pory osign? - zapytaa Brzowa. Luke wyjani, dokd doprowadzia ich misja, opisujc liczne systemy na skraju Nieznanych Regionw, ktre przeszukiwali, rne cywilizacje, z jakimi mieli przelotne kontakty, i skpe informacje o Zonamie Sekot, ktre zebrali. Informacje niezmiennie miay posta legendy przekazanej przez dziadkw albo mglistego wspomnienia. Byli zmczeni poszukiwaniem namacalnych dowodw. Skoro planeta miaa tendencj do unikania systemw o zaawansowanych cywilizacjach, nie istniay fizyczne zapisy stanowice dowd, e istotnie tam bya. Wydawao si chwilami, e cigaj ducha, ktry znik wiele dziesicioleci temu. - Ale pomimo wszystko jestecie pewni powodzenia zauway Zielony. - Gdybymy nie uwaali, e ta misja si powiedzie, to bymy jej nie rozpoczynali - wyzna Luke. - Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby zapewni jej powodzenie. - A waciwie po co to robicie? - zapytaa Rdzawa, druga kobieta w tym towarzystwie. Wydawaa si naprawd zaskoczona. - Komandor Irolia nie potrafi tego do koca wyjani. Wierzy, e jestecie godni zaufania, ale wasz cel wydaje jej si niewiarygodny, motywy za trudne do okrelenia. Nie moecie nas wini za ostrono. Luke westchn. - Nie, nie moemy. I gdybym by na waszym miejscu, te zachowabym ostrono. Mog powiedzie tylko, e podejmiemy wszelkie kroki, jakie uznacie za konieczne, aby udowodni nasz prawdomwno. - Z wyjtkiem przerwania wyprawy - rzek Szary. - Tak, z wyjtkiem tego. Bdziemy dalej szuka Zonamy Sekot, z wasz pomoc czy bez niej. Nastpia chwila ciszy. Jacen czu, e przedstawiciele Chissw porozumiewaj si pod kapturami, ale nie by w stanie stwierdzi, co waciwie mwi. Ludzi o silnej woli zwyke trudno byo odczyta, a Chissowie mieli najsilniejsz wol ze znanych mu ras. 95

- Co to za jaki nowy Sojusz? - zapytaa Brzowa. - Czy musimy si do niego przycza? - Nie - odpar Luke. - Cho fakt, e mamy wsplnego wroga, sugeruje, i pewnego dnia mogoby si to okaza korzystne. - Rzeczywicie, mogoby - zgodzia si Rdzawa, powoli kiwajc gow. - Jeli chodzi o wasz obecno w naszych granicach - odezwa si Zielony -jest to kwestia, ktra nas w pewnym stopniu dzieli. - Dwoje z nas pragnie zezwoli wam na peny dostp do terytorium Chissw - cign Szary wiedzc, e nie znajdziecie tu rzeczy, o ktrych nie wiemy lub ktre mogyby nam zaszkodzi. - Gdyby Zonama Sekot istotnie znajdowaa si w naszych granicach - dodaa Brzowa wiedzielibymy ju o niej. - Z drugiej strony - wtrci Zielony - niejasne motywy stawiaj pod znakiem zapytania prawdziwy cel waszej misji. Mona si zastanawia, czy Zonama Sekot nie jest tylko pretekstem do znacznie bardziej ponurych knowa. - Jest jeszcze co - uzupenia Rdzawa. - Nie zauwaylimy wprawdzie adnych waszych nieprzyjaznych zachowa, jednak okazalicie wyjtkow pych i arogancj, zjawiajc si tutaj bez proby o pozwolenie. - I w ten sposb znalelimy si w impasie - podsumowaa Brzowa. - Pat - doda Zielony. Szary skoni gow. - Nie jest to nic niezwykego, biorc pod uwag rnic w naszych potrzebach. - Podobnie jak we wszystkich tego rodzaju sytuacjach, decydujcy gos ma dowdca Ekspansywnej Defensywnej Floty. - Rdzawa skonia si w lewo. - Gwny nawigatorze Aabe? Jacen jkn w duchu. Aabe na pewno nie zagosuje na ich korzy. Byy imperialny dumnie spojrza wzdu wydatnego nosa najpierw na Luke'a, potem na reszt. - Sprawa wydaje mi si cakiem jasna - rzek. - Nie moemy pozwoli, aby intruzi wdrowali swobodnie po naszych terytoriach, bo to stanowioby zdrad zaufania naszego ludu. Ostatnio czsto si zdarzay wtargnicia Yuuzhan Vongw i wszelkie zagodzenie rodkw bezpieczestwa miaoby jedynie zwikszy liczb tego rodzaju incydentw. Z pozycji bezpieczestwa zewntrznego i wewntrznego nie zalecam udzielania pozwolenia na swobodne poruszanie si tej ekspedycji w przestrzeni Chissw. 96

Luke i Mara poderwali si jednoczenie, jakby chcieli oprotestowa jego decyzj. - Jednak - cign Aabe, podnoszc do, aby uci wszelkie dyskusje - jestem prawie pewien, e intencje Skywalkerw s uczciwe, do natury Chissw za nie naley odmawianie pomocy istotom w prawdziwej potrzebie. Dlatego te, w imi dobrych stosunkw i w nadziei, e istotnie wyprawa ta przyniesie jakie efekty, proponuj kompromis. Skywalkerowie bardziej ni swobodnego dostpu do terytoriw potrzebuj informacji. adna pojedyncza misja nie zdoa spenetrowa caych Nieznanych Regionw w rozsdnym czasie, nawet korzystajc z przewodnikw Ruin Imperium. Proponuj, aby umoliwi Skywalkerom i ich sprzymierzecom peny dostp do Ekspedycyjnej Biblioteki tu, na Csilli, aby spokojnie i bezpiecznie mogli dalej prowadzi poszukiwania. Mara niepewnie opada na miejsce. Luke tylko unis brwi z zaskoczeniem. Jacen musia przyzna, e propozycja Aabe'a miaa sens, aczkolwiek nie cakiem jasne si wydawao, dla kogo miaoby to by bezpieczne". Czy gwny nawigator mia na myli zaogi Cienia Jade" i Mobjcy", czy prbowa zasugerowa, e w przestrzeni Chissw nie ycz sobie tych akurat statkw? W obu przypadkach Jacen by tak samo zaskoczony jak jego wuj, e eksoficer imperialny w ogle zaproponowa im cokolwiek. - Jest tylko jeden warunek - doda Aabe. Oho, pomyla Jacen, i tu si zaczynaj schody. - Nie chc, aby Galaktyczna Federacja Wolnych Przymierzy mylnie poja nasze intencje cign Aabe. - Oferta obowizuje na cile okrelony czas. Jeli Skywalkerowie i ich towarzysze nie znajd tego, czego szukaj, w tym terminie, oferta zostanie wycofana i bd oni musieli natychmiast opuci przestrze Chissw. - Jak sdzisz, ile czasu im potrzeba? - zapyta Zielony. - Powinny wystarczy dwa dni standardowe - odpar Aabe. Jak trudno jest znale yw planet, ktra pojawia si i znika w caej galaktyce? Mona przeledzi tylko pewn liczb legend, a nasza biblioteka prawie ich nie zawiera. Cztery zakapturzone postacie zgodnie skiny gowami. - Uwaamy, e to dobry kompromis - powiedziaa Brzowa. - Mistrzu Skywalkerze? Luke wyprostowa plecy i wsta. - Przyjmuj warunki waszej oferty. Jacen wyczu, e Mara ma ochot na dyskusj, ale na razie rwnie Wyrazia zgod. 97

- Moecie zatem zaczyna, kiedy zechcecie - powiedziaa Brzowa. Caa czwrka przedstawicieli jednoczenie podniosa si z miejsc, ale Szary doda jeszcze: - Dostaniecie przewodnika z rodziny Ironkini, ktry pouczy was, jak korzysta z biblioteki. Jeli jestecie gotowi, gwny nawigator Aabe i komandor Irolia zaprowadz was na miejsce. - Dzikuj - skoni si Luke. - To zamyka spraw - rzeka Rdzawa. Przedstawiciele ju bez sowa odwrcili si i wyszli. - I to wszystko? - mrukna Mara, odprowadzajc ich wzrokiem do drzwi. - A czego chciaaby pani wicej? - zapyta Aabe. - Hojnie obdarzylimy was naszym czasem i zamierzamy wspaniaomylnie podzieli si z wami naszymi zasobami. A przecie nie mamy obowizku pomagania wam. Powinnicie by... - Urwa i potrzsn gow. - Miaem uy sowa wdziczni", ale nie byoby ono poprawne. Wdziczno to reakcja emocjonalna, niekoniecznie adekwatna do tego, co zostao zaoferowane. Lepiej byoby powiedzie odpowiednio uhonorowani". - Ale jestemy - odrzek Luke. - I bardzo chcemy zacz prac moliwie jak najszybciej. - Wskaza drzwi. - Moemy? Aabe skin gow i ruszy w kierunku wyjcia. - Ciesz si, e przynajmniej jeden z was docenia i rozumie obyczaje Chissw. Irolia z Aabe wyprowadzili ich do holu-ogrodu. Zaledwie przebyli jego poow, kiedy z niewielkiej wnki wyszed wysoki czowiek, gotw przej opiek nad grup. Mczyzna by szeroki w barach i niewzruszony jak skaa. Stan przed nimi, jakby chcia rzuci im wyzwanie. Na jednym oku mia czarn klapk tej samej barwy co mundur; w czarnych wosach i brdce widniay srebrne nitki. - Mara Jade - odezwa si. - Znowu si spotykamy. Podesza do niego, zostawiajc z tyu Jacena i reszt grupy. - Teraz Mara Jade Skywalker, Soontirze Felu - odpara. Fel skin gow na znak, e przyjmuje to do wiadomoci, ale nie mia zamiaru si poprawia. - Gwny nawigator Aabe dawa nam do zrozumienia, e jeste nie obecny" - zauwaya Mara. - Nie ma to nic wsplnego z prawd. - Dlaczego wic unikae nas wczeniej? 98

- Unikaem procesu decyzyjnego, owszem. - Gos Fela by chropowaty, lecz mocny. Jacen zauway podobiestwo midzy Jaggedem Felem a ojcem, moe z wyjtkiem potnej sylwetki. - Moje myli nie s wolne od emocji w tym wzgldzie. Przypominam sobie, e jaki czas temu oferowaem wam sojusz. Mara skina gow. - Nie przeoczyam tej ironii losu. - Wtedy go nie przyjlicie, a jednak teraz spodziewacie si, e my wyrazimy zgod. - Czowiek, ktry niegdy by najlepszym pilotem TIE w caym imperium, drgn lekko. Jeli Jacen si nie myli, mogo to by wzruszenie ramion. - Taki jest obyczaj Chissw - wyjani. - Jeli nie potrafisz by bezstronny, pozostaw decyzj innym. Wierzyem, e Peita zareaguje z jasnoci umysu, do ktrej ja byem niezdolny. Spojrzenie Fela byo zimne i ostre jak lodowy sopel. Jacen nie wiedzia, skd si bierze wrogo mczyzny. Zadawnione zatargi to jedna sprawa, ale to nie wyjaniao gniewu, ktry wyranie a kipia pod zimn powierzchownoci. Luke podszed i stan u boku ony. - Sdz, e osignlimy zadowalajce rozwizanie. Wycign do. - W innych okolicznociach pewnie byaby to dla mnie przyjemno, Soontirze. Fel zawaha si, po czym zamkn do Luke'a w ogromnej pici. - Jeszcze nie jestemy sojusznikami, Skywalker. - Ale nie jestemy ju wrogami. Z pewnoci to te ma swoje znaczenie. Mara znaczco spojrzaa na swj chronometr. - Naprawd powinnimy ju i - rzeka. - Te dwa dni nie bd trway wiecznie. - Istotnie - odpar Fel. Jego mroczne spojrzenie powdrowao ku grupie za plecami Skywalkerw. - Biblioteka Ekspedycyjna znajduje si do daleko std, w innej enklawie. Nie bdziemy uruchamia waszego statku, pozwlcie wic, e zapewni wam transport. Mam do dyspozycji pojazdy znacznie bezpieczniejsze nawet od tego, co normalnie oferuj Chissowie. Luke si zawaha. Jacen wyczu, e wuj porozumiewa si z Mar. On take mia spore zastrzeenia do tego rozwizania. Decyzja Aabe'a o udostpnieniu im biblioteki zaskoczya go, ale Jacen wiedzia, e to moe by wybieg, aby ich odseparowa od statku. Wiedzia te, e Mara nie zechce oddala si od Cienia Jade" dalej ni jest to absolutnie konieczne. 99

Czy jednak mog ryzykowa, e obra Fela odmow? Czy mog sobie pozwoli na strat cennego czasu, jaki bdzie potrzebny, aby przemieci statek w bardziej odpowiednie miejsce? W kocu, jak powiedziaa Mara, dwa dni to wcale nie tak duo. - Dzikuj- rzek Luke. - Twoja propozycja z pewnoci zaoszczdzi nam czasu. - Jeli jednak zrobisz jakie gupstwo, Soontir... - Mara zawiesia gos, nie koczc groby, ale jej ton i mowa ciaa nie pozostawiay najmniejszych wtpliwoci. Fel prawie si umiechn. - Wierzcie mi, gdybym chcia czego sprbowa, zrobibym to ju dawno temu. - Odwrci si. - Szkoda czasu. Nie moemy sobie pozwoli na gupie pogawdki. Jeli chcecie i ze mn, proponuj, abycie to uczynili teraz. Termin nie ulegnie przesuniciu. - Ju ty si o to zatroszczysz, co? - sykna Mara. Obrzuci j kolejnym lodowatym spojrzeniem. - Moesz na to liczy, Maro Jade Skywalker. Zanim dotarli do kwater po pierwszym dniu spdzonym na Bakurze, Jaina bya wykoczona. Spotkanie z senatem zostao przesunite, aby premier Cundertol mg w nim uczestniczy, co sprawio, e zajli si nimi modsi oficerowie i niespokojne gryzipirki. Kiedy wreszcie nadszed czas, delegacja Sojuszu Galaktycznego zostaa cakowicie usunita w cie przez triumfalne pojawienie si Cundertola i bankiet. Dugie, bezadne i pyszakowate przemwienie premiera zostao powitane gorcym aplauzem przez senat i galeri prasow, ale Jaina musiaa zgodzi si z Jagiem. Cundertol by dobrze wygldajc gadajc gow; to czowiek zbyt zajty wasnymi interesami, by mc by dobrym mem stanu. A jednak bankiet okaza si cakiem udany. Goci obsugiwali mczyni i kobiety w eleganckich strojach, a nie roboty. Jaina czua si nieco zakopotana swoim niezbyt wytwornym mundurem. Jedzenie byo znakomite, miaa rwnie okazj skosztowa nektaru Namana, o ktrym tyle syszaa. Bakuranie byli z niego dumni i Jaina musiaa przyzna, e cakiem susznie. Pomaraczowej barwy napj pieci jej kubki smakowe jak powoli rozgrzewajcy promie soca. Wypia tylko jeden yk - nie chciaa, aby stumi jej refleks. Sdzc po skutkach, jakie zaobserwowaa u otaczajcych j goci, jej decyzja bya suszna. Tylko dwch ludzi zachowywao pen trzewo: Cundertol i jego zastpca, Blaine Harris. Zastanawiaa si, czy nie temu powinna przy100

pisa wraenie, e pod przykrywk przyjacielskich rozmw kryje si potne napicie. Moga by to jedynie wzajemna antypatia, ale Jaina nie potrafia odkry jej powodw. W kocu byli przecie politycznymi partnerami. A moe to po prostu zderzenie dwch potnych i dominujcych osobowoci? Wsppraca w tak bliskich i dokadnie okrelonych rolach z pewnoci powodowaa tarcia. Pomimo wszystko bya zaintrygowana. Zastanawiaa si, jak poczu si Harris, kiedy usysza wie o porwaniu Cundertola. Wyobraaa sobie, e przynajmniej czciowo by zadowolony, e si od niego uwolni. Gdyby premier zgin lub znik na zawsze, wicepremier by naturalnym nastpc. Naleao zatem zada sobie pytanie, czy sam Harris mg by zaangaowany w porwanie premiera. A jeli tak, aresztowanie Malinzy Thanas byo niczym wicej, jak tylko umyln prb wskazania koza ofiarnego. Doprawdy, nie zauwaya nic, co mogoby potwierdza niejasne podejrzenia Jaga czyjej wasne. Obecno Cundertola w Mocy bya wyrana i czysta. By tym, za kogo si podawa, a jego myli naleay do niego. Nawet Lwothin, przywdca ruchu P'w'eckw, wydawa si szczerze zadowolony z powrotu Cundertola. Moe nawet nieco mu ulyo -byo to cakiem zrozumiae, skoro ceremonia powicenia Bakury miaa mie miejsce nastpnego dnia. Jaszczur o ciemnej usce nie prbowa lokalnych specjaw, delektujc si daniem z ffta - wielononego gadopodobnego stworzenia, ktre zostao specjalnie na t okazj sprowadzone z Lwhekk. Przez cay bankiet uwanie obserwowa ludzi i cho Jaina nieraz napotykaa jego wzrok, nie moga nic odczyta z tych zocistych oczu. - Czy jeszcze kto ma wraenie, e bylimy tam cakiem zbdni? - zapyta Han, rzucajc si na pywajc w powietrzu kanap. Ich pokoje nie byy tak eleganckie jak na Galantosie, ale Jainie to cakowicie odpowiadao. Zbyt wyszukana gocinno budzia w niej nie pokj. - S po prostu zajci wasnymi sprawami. - Podobnie jak w wielu innych sprawach, zdanie Leii pozostawao w opozycji do zdania jej ma, ale na znak, e nie ma ochoty na sprzeczk, przysiada na kanapie obok Hana i uja go za rk. Nie chciaa by niemia, prbowaa Jedynie sprawi, aby na kad sytuacj spojrze z rnych punktw widzenia. Jaina dugo musiaa pracowa nad rozwikaniem sposobu mylenia matki. Jej brat bliniak zrozumia to niemal od razu, i to bardzo dawno temu. - Zwrc si do nas, kiedy bd mieli powd. 101

- Moe im trzeba o tym powodzie przypomnie - rzucia Jaina przez rami, rozstawiajc urzdzenia przeciwpodsuchowe, takie same jak na Galantosie. - Maj problemy, ktrych zwyky traktat nie zaatwi. Jeli wzi pod uwag, choby w pewnym stopniu, t nielegaln transmisj, znaczy to, e agenci ruchu oporu s nawet na do wysokich stanowiskach. Zamknicie Malinzy Thanas nie zlikwiduje tego problemu jak za dotkniciem magicznej rdki. Najwyej jeszcze pogorszy spraw. Ktem oka zauwaya, e Tahiri niespokojnie kry po pokoju, jakby czego szukaa. Jaina bya ciekawa, co si dzieje z modsz Jedi. - To zaley, czego chc - wczya si Leia. - Jedna grupa wydaje si sprzyja przymierzu z P'w'eckami zamiast z nami. Druga nie wie, co robi z P'w'eckami. - Wzruszya ramionami. Jeli nasza obecno tutaj odsoni ukryte pknicia, moe si to okaza poyteczne. Zamiast jednego skoncentrowanego ataku na lokalny rzd, ich cele mog si rozproszy w liczne, ale drobne i stosunkowo nieszkodliwe ataki. - Rozproszony promie moe i nie jest celny - odpar Han, bezmylnie bawic si palcami Leii - ale zazwyczaj w co trafia. Albo w kogo. Wolabym jednak, aby celowa do mnie pojedynczy snajper ni tuzin szalecw strzelajcych na olep. Przy snajperze wiesz przy najmniej, gdzie znajduje si zagroenie... Urwa w p zdania, nagle zdajc sobie spraw z niezwykego zachowania Tahiri, ktra teraz zagldaa pod antyczny barek. - O co chodzi, Tahiri? - zagadna Leia. - Co ty... ? - No wanie! - Tahiri zerwaa si na rwne nogi, unoszc w wycignitej doni jaki may przedmiot. - Mam ci! Jaina i jej rodzice wymienili zmieszane spojrzenia. - Co masz? - zapytaa Jaina. Tahiri podesza, by pokaza znalezisko pozostaym. Jaina pochylia si i stwierdzia, e jest to metalowa kapsuka nie wiksza od dziecicego zbka. - Ryn powiedzia, e znajdziemy tutaj to, czego szukamy - wyjania Tahiri. - I to chyba musi by to... - Ryn? - zdziwia si Leia. Han szybko opowiedzia jej o spotkaniu Tahiri z Rynem na ldowisku. - Czy mwi co jeszcze? - dopytywaa si Leia. - Tylko tyle, e musimy by ostroni - odrzeka dziewczyna. Ale wtedy nie mg swobodnie rozmawia, wic powiedzia, e skontaktuje si z nami pniej. Moe to wanie jaka wiadomo. 102

Obracaa kapsuk w palcach na wszystkie strony dopty, dopki nie zauwaya szczeliny porodku. Nic si nie dziao, dopki nie cisna jej palcami: wtedy jeden koniec klikn cicho i pojawi si krtki, ale intensywny rozbysk wiata. Jaina zamrugaa zaskoczona, czekajc, co jeszcze si wydarzy. Ale to byo wszystko. Kapsuka znw wygldaa na martw i pomimo wszelkich wysikw Tahiri bysk wiata si nie powtrzy. - To nie moe by tak - mruczaa moda Jedi. - Czyby nikt si nie upewni, czy to w ogle dziaa? - Przepraszam, pani Leio - zacz C-3PO - ale... Han uciszy go uniesieniem doni. - Spokojnie, Zota Pao. Wanie si zastanawiamy, jak to funkcjonuje. - Ale, prosz pana - nalega robot -ja ju wiem, jak. Caa czwrka znieruchomiaa i spojrzaa na C-3PO. - No to jak? - zapyta Han po prawie pitnastu sekundach. - Powiesz nam? - Zdaje si, prosz pana - zacz C-3PO - e rozbysk wiata zawiera skompresowan wiadomo, a dokadniej holograficzn stron pisma. Moje fotoreceptory zdoay zebra dane i zapisa je w bankach pamici. - List? - z podnieceniem zawoaa Tahiri. - Co w nim jest? - Zdaje si, e zosta napisany w jakim nie cakiem jasnym kodzie giviskim... - Ale moesz go przetumaczy? Robot nad si na sam myl, e mgby tego nie umie. - Oczywicie. Pisz: Malinza Thanas posiada informacje, ktrych bdziecie potrzebowa. Jest przetrzymywana w celi 12-17 wizienia karnego Salis D'aar. Moecie dosta si tam dzi o pnocy przez tylne wejcie numer 23. Haso to prowincjusz. Sprbuj skontaktowa si z wami jutro". Jaina zapamitaa podane szczegy. - Czy to wszystko? - Obawiam si, e tak, panienko Jaino. - To niewiele, co? - westchna rozczarowana Tahiri. - Na razie wystarczy - odpara Leia. - Jak przyjdzie czas, pjd i dowiem si, co Malinza ma do powiedzenia. Jaina pokrcia gow. - Pozwl, e ja pjd - poprosia. - Twoj nieobecno natychmiast zauwa. Spodziewaj si, e zostaniesz, aby zbada sytuacj z P'w'eckami. 103

Jeli zamiast ciebie pjd ja albo ojciec, nie bd si zastanawia, co si dzieje. - Ale czy Malinza ci wysucha? - zapytaa Leia. - W tej chwili nie ma wicej powodw, aby ci zaufa, ni ty, aby zaufa jej. - Bd musiaa chyba uy mojego uroku osobistego. Poza tym, jak sdz, ona raczej nie ma w tym wizieniu zbyt wielu chtnych uszu. Moe to jej ostatnia szansa. - Dobrze. - Leia wstaa i pooya crce rk na ramieniu. Ale uwaaj na siebie, dobrze? Jaina umiechem zbya matczyn trosk, cho ciepo jej si zrobio na sercu. Posza do swojego pokoju, aby si przygotowa. - Sta! - W skradzionym villipie pojawia si twarz stranika. Nom Anor obserwowa, jak Zhabiona niosca villipa - sprytnie ukrytego w martwej, wydronej skorupie k'snella - natychmiast i bez wahania spenia rozkaz wojownika. Tego naleao si spodziewa po przedstawicielce najniszej kasty spoecznej, ktra zabkaa si na pokoje lorda Shimrry. Stranik powoli podszed do Zhabionej z ironicznym grymasem na twarzy. - Tak si spieszya, eby si spotka z Yun-Shuno, e zapomniaa, i nikt nie wchodzi na te pokoje bez zezwolenia Najwyszego Wadcy. - Zatrzyma si kilka krokw od Zhabionej; na groteskowej twarzy malowao si skupienie. - Wyjanij teraz, czemu twoja odraajca obecno kala te podogi. - Zostaam przysana przez wielkiego kapana Jkana wyjkaa agentka Noma Anora. Wiele razy wiczya t wymwk, zanim wyruszya na misj, ale nigdy przedtem nie brzmiaa ona tak sztucznie. - Ka-kaza mi zoy t ofiar... - esz! - Amphistaff wojownika odwin si ze ciskajcego mundur pasa i wypry si do ataku. - Natychmiast powiesz mi, co tu robisz, a potem za twoje wystpki odczujesz na sobie gniew stranika paacowego lorda Shimrry. Wojownik zbliy si do Zhabionej, ktra opada na klczki, tulc do piersi skorup k'snella i ukrytego w niej villipa. - Prosz... - Nom Anor nie mg widzie jej twarzy, ale wyobraa sobie jej strach. - Twoje baganie to afront dla wszystkich Yuuzhan! - warkn stranik, unoszc amphistaffa. Gotuj si na mier! - Jeedai! - wrzasna nagle Zhabiona bez ladu niedawnej pokory. Tak jak to byo zaplanowane, dotkna doni aty na dnie skorupy k'snella - Ganner! 104

Obraz znik w uamku sekundy, zanim amphistaff spad na villipa i Zhabion. Ostatnie, co ujrza Nom Anor w korytarzu, to wykrzywiona wciekoci i nienawici twarz wojownika. - Miaa nic nie mwi na temat Jedi - rzek, wymawiajc to sowo na mod niewiernych, tak jak si tego nauczy w cigu dugich lat tajnej suby. Trudno mu byo powstrzyma narastajcy gniew. Byli ju tak blisko. - At'raoth bya wierna sprawie - zapewni Shoon-mi. Sta obok nowego tronu Noma Anora, umieszczonego w nowej, odpowiednio oddalonej od poprzedniej siedzibie. Dawny Zhabiony najwyraniej by zakopotany niespodziewanym zakoczeniem prby infiltracji paacu Shimrry. - Posza chtnie, wiedzc, e moe umrze. - Tak, ale nie wiadomo, czy umrze we waciwy sposb odpar Kunra. - Czy zostanie schwytana i poddana torturom? Czy dowiedz si o nas? - Nie! - Shoon-mi wydawa si wstrznity sam sugesti. -Z pewnoci podja odpowiednie rodki ostronoci. Nom Anor by pewien, e jego najwyszy akolita ma racj. Odpowiednie rodki ostronoci" w tym przypadku oznaczay skruszenie faszywego zba w ustach i przeknicie rcej trucizny, ktr sam jej dostarczy. Trucizny, ktra zabija natychmiast. Fanatyczna lojalno Zhabionej wobec sprawy gwarantowaa, e spenia i ten ostami rozkaz. Nawet jednak samobjstwo mogo nie wystarczy, aby unikn katastrofy, myla ponuro Nom Anor. Agentka otwarcie przyznaa, e naley do wyznawcw herezji Jedi, wic Shimrra bdzie teraz przygotowany na wszelkie prby wtargnicia do jego domostwa. Nastpnym razem bdzie jeszcze trudniej si tam dosta... i bardziej niebezpiecznie. Co nie znaczyo, e Nom Anor ma zamiar si podda. Nie obchodzio go, ilu akolitw przy tym straci. Informacja na temat ruchw wroga bya absolutnie niezbdna. Wszelka kampania, otwarta czy z ukrycia, zaleaa od wywiadu, a to oznaczao, e musi wprowadzi kogo w te ciany, i to jak najszybciej. Jeli tego nie uczyni, nie bdzie wiedzia, jakie kroki s przeciwko niemu podejmowane, a to oznaczao niedopuszczalne naraanie si na atak." - Dobrze, e udao si cho tyle - rzek Kunra. Bya to desperacka prba robienia dobrej miny do zej gry, ale nie umia ukry zmczenia. - At'raoth dostaa si dalej ni ktokolwiek inny. - Wydaje mi si, e syszaem gosy - odezwa si Shoon-mi. 105

Nom Anor skin gow. On take sysza rozmow dochodzc z pomieszczenia po drugiej stronie korytarza, ktry szpieg prbowa wymin. By prawie pewien, e gosy te naleay do wielkiego prefekta Drathula, wielkiego kapana Jkana i odraajcej marionetki lorda Shimrry, Onimi. Kto si z nimi sprzecza, moe jeden z wojownikw. Dwik by zbyt saby, by rozrni sowa, ale mao brakowao. Gdyby Afraoth przesza jeszcze kilka krokw... Zme w ustach staroytne przeklestwo. Bdy mogy unicestwi wszystko, co prbowa osign. Ruch heretycki by wci zbyt saby, aby przetrwa skoncentrowan czystk. - Musimy prbowa dalej - warkn. - Musimy si tam dosta. Gniew kipia w nim jak burza magnetyczna. Tskni za swoj dawn siatk informatorw, rojem szpiegw, ktrzy dostarczali mu informacji. Pawic si w morzu danych, nie wiedzia, ile ma szczcia, dopki nie zazna pecha. Wygodniay, osabiony przez wasn ignorancj, tskni za powrotem do dawnych czasw. - Jeli nie moemy wprowadzi tam villipa, potrzebujemy informatora. - Ale kogo? - zapyta Shoon-mi. - I jak? - Jest nas coraz wicej - odpar Kunra. - Wieci dochodz do wyszych rang. Dotarcie na najwysze szczeble wadzy jest tylko kwesti czasu. - Nie mog czeka tak dugo! - wykrzykn Nom Anor. - Im bliej bdziemy szczytu, tym bardziej stanie si to dla nas ryzykowne. Nie wiedzc tego, co wie Shimrra, jestemy niczym jego ofiary, na kolanach i z couffee przy gardle, czekajce, a kto je dobije. - Wzruszy ramionami pod szat. Ostatnio cigle ni, jak ucieka przed band wojownikw, zdeterminowanych, by go zabi. Nigdy ich nie widzia, ale czu ich obecno tu za plecami i zawsze sysza kroki. W snach by tylko zaszczutym zwierzciem. Potrzsn gow. Na jawie nie byo czasu na koszmary. - Nie mam zamiaru tu zdechn - rzek.- Nie stan si upiorem kanaw, lepym i pozostawionym na pastw kadego, kto ma wiato. - Tak si nie stanie, mistrzu - niezrcznie zaprotestowa Shoon-mi. - Nie pozwolimy, aby przydarzyo ci si co takiego. Shoon-mi prbowa go uspokaja takimi samymi metodami, jakimi uspokaja si rozkapryszone dziecko, wic Nom Anor potraktowa go z odpowiedni pogard. - Dosy! - warkn i ruszy w kierunku swojego tronu. Usiad ciko. - Znajdcie mi nastpnego ochotnika. Sprbujemy jeszcze raz. 106

Bdziemy prbowa tak dugo, a osigniemy cel. Musimy zama ochron Shimrry, zanim on zamie nasz! Albo nam si uda, albo zginiemy. Shoon-mi z trudem przekn lin i wycofa si w ukonach. Nie wiedzia nic o szpiegu, ktrego przechwycili w ostatniej kryjwce, ale rozumia, jaka naprawd jest ich sytuacja. Byli heretykami, wykltymi dla Shimrry i kapanw, brudem, ktry naley usun. Rdza, pomyla Nom Anor, przypominajc sobie swoje rozwaania na temat gnicia elaza, ktre zaobserwowa we wntrznociach Yuuzhan'tar, zanim przywdzia szat Proroka. - Tak si stanie, mistrzu. - Lepiej, eby nie zawid - odpar Nom Anor. Obj gniewnym spojrzeniem rwnie Kunr. - Dla was obu bdzie lepiej. Kunra pospnie skin gow, nie chcc wspomina, e ochotnicy do takich beznadziejnych misji nie ustawiaj si w kolejkach. Im wicej ich zginie, tym mniej pozostaje do wyboru na nastpny raz. Ofiara musi mie cel, by bya szlachetna. On jednak take rozumia brutaln prawd o ich sytuacji. Zabi albo zgin samemu. Jeli Zhabieni mog zyska jedynie wybr rodzaju mierci, nieche bdzie i tak. To wicej ni kiedykolwiek ofiarowa im Shimrra. Jaina przycupna za kamienn balustrad na dachu magazynu po drugiej stronie drogi, naprzeciwko wizienia. Przyczaia si nisko, eby nie znale si na drodze potnych reflektorw, omiatajcych cay obszar. Spodziewaa si regularnych patroli wok muru wizienia, ale Ryn nie ostrzeg jej, e towarzysz im roje robotw straniczych G-2RD, a ona te tego nie przewidziaa. Zwyka niech Bakuran do robotw ustpia widocznie przed praktycznymi zaletami takiego rozwizania. Obszar by nadzorowany czsto i wyrywkowo, co utrudniao wydedukowanie, kiedy droga bdzie wolna. Co gorsza, podczas pierwszej prby dotarcia do wejcia uruchomia chyba jaki ukryty alarm, bo teraz caa twierdza bya na nogach, gotowa na przyjcie niespodziewanych goci. P godziny uwanej obserwacji przekonao j, e nie da rady wej niezauwaona. A jeli rodki bezpieczestwa wewntrz byy rwnie ostre, jak na zewntrz, to nie ma szans przey nawet minuty, a co dopiero dotrze do celi. Nie, musi sprbowa innego sposobu. Wylizna si z kryjwki i przebiega przez dach magazynu, by zej po wskiej drabince zamocowanej do przeciwlegej ciany. Chodnik 107

biegncy wzdu ciany by zasany gruzem, co dowodzio, e mao kto go uywa. Dosza do wylotu uliczki i przystana. Trzykrotnie gboko zaczerpna powietrza, co uspokoio j i napenio poczuciem pewnoci siebie. Nie jestem agentk, powtarzaa sobie. Jestem przedstawicielk odwiedzajcych planet dygnitarzy, a ludzie, ktrzy mnie otaczaj, s naszymi sprzymierzecami. Szybkim, miarowym krokiem okrya rg i wysza wprost na roboty stranicze. Reflektor natychmiast zawieci jej prosto w twarz, ale Jaina nie zatrzymaa si - najdrobniejsze wahanie mogoby zniszczy iluzj, ktr prbowaa stworzy. Dwa roboty G-2RD natychmiast zjechay do niej ze swoich stanowisk na wysokich ferro betonowych murach, tworzcych tyy wizienia. Byy to unoszce si w powietrzu kule, wyposaone w rne systemy zadawania blu. Zbliyy si do niej, brzczc gniewnie jak poirytowane owady. - Sta - zawoa jeden. Nie wiedziaa, ktry. Zatrzymaa si w odlegoci trzech metrw od tylnego wejcia, emanujc cierpliwym posuszestwem. - Podaj nazwisko i cel swojej obecnoci - rozkaza drugi nosowym, jkliwym gosem, prawdopodobnie obliczonym na zirytowanie zatrzymanego. - Nazywam si Jaina Solo - odpara swobodnie. - Jestem tutaj, aby porozmawia z Malinz Thanas. Oba roboty z brzkiem sprawdzay przez chwil jej status. Po kilku sekundach jeden z robotw zbliy si do niej, wysuwajc trzeszczc od wyadowa pak oguszajc. - Nikt nie dawa zezwolenia na tak wizyt. - Prosz mi nie grozi - odrzeka, lekkim pchniciem Mocy wprawiajc robota w ruch wirowy. - Naprawd szybko si denerwuj. Drugi robot wyda z siebie przenikliwy krzyk, ktry Jaina byskawicznie stumia. Signa Moc gboko do obwodw robota i spalia mu gonik. Otoczyo j jeszcze kilka robotw i reflektorw. Nawet gdyby si staraa, nie mogaby cign na siebie wicej uwagi. Zachowaa jednak cakowity spokj i trzymaa rce daleko od miecza wietlnego. - Przyszam, eby porozmawia z Malinz Thanas powtarzaa spokojnym, pewnym tonem. - Prosz mnie wpuci. Pierwszy robot wyszed z korkocigu i znw zawis przed ni, tym razem przemawiajc innym gosem, nalecym zapewne do ukryte108

go w kompleksie stranika, ktry obserwowa zajcie przez wizjery robota. - Przepraszam, ale nie moemy pozwoli na odwiedziny bez ze zwolenia. Skrzyowaa ramiona na piersi. - Wic prosz je zaatwi, poniewa nie mam zamiaru si std ruszy, dopki nie zobacz si z Malinz. I na pewno nie odejd grzecznie. Daj ci minut do namysu. Robot zahucza, podskakujc w powietrzu, jakby tylko czeka na polecenie, eby j zaatakowa. Obserwowaa go czujnie, liczc w myli do szedziesiciu. Pod koniec minuty usyszaa pospieszne kroki zbliajce si zza rogu. - Wiecie co, nie mam zamiaru tu zapuci korzeni - mrukna, bez trudu odsuwajc od siebie roboty i kierujc si w stron wskazanych przez Ryna tylnych drzwi. - Prowincjusz - powiedziaa. Drzwi natychmiast uniosy si z sykiem. Wesza do lnicego biel korytarza, ktry prowadzi prosto jak strzeli do centralnej czci budynku. Gonio j chralne brzczenie robotw. Z obudowy najbliszego wydoby si nowy gos: - To oburzajce lekcewaenie przepisw. - Stranik nawet nie prbowa ukry irytacji. - Kimkolwiek jeste, nalegam, aby... - Jak ju wyjaniam - odpara - nazywam si Jaina Solo i byabym wdziczna, gdybycie si zdecydowali, czy chcecie mnie aresztowa, czy mi towarzyszy. Naprawd nie chc z wami walczy, ale jeli mnie zmusicie... - Nie spodziewasz si chyba, e ci wpucimy na pogawdk z dowolnym winiem! Syszaa kiedy o protokole? - A syszae kiedy o incydencie dyplomatycznym? - odparowaa. - Wanie to bdziesz mia na gowie, jeli natychmiast nie zobacz si z Malinz Thanas. Tym razem pauza bya dusza, Jaina wyczua, e roboty si wycofuj. Zza nich wynurzy si oddzia onierzy i przystan w oczekiwaniu na jej nastpny ruch. - No i co? - zapytaa po chwili. - Co robimy? - Czekaj tu, gdzie stoisz. - Gos by teraz znacznie pokorniejszy i Jaina zacza podejrzewa, e stranicy dostali rozkaz z gry, aby j wpuci. - Eskorta wkrtce si pojawi. 109

Zaledwie przebrzmiay te sowa, czterech bakuraskich stranikw wybiego zza zakrtu korytarza. Jaina zauwaya, e bro maj w dokadnie zamknitych kaburach. - Chod z nami - rozkaza ten stojcy najbliej. Mwi stanowczo, gniewnie, ale nie udao mu si ukry nuty niepewnoci. Jaina pozwolia sobie na leciutki umieszek. Nie umieli tak dobrze maskowa zdenerwowania, jak ona. Nie poruszya si. - Najpierw musz wiedzie, dokd mnie zabieracie. - Udasz si na spotkanie z winiem, jak daa - brzmiaa odpowied. W gosie stranika usyszaa pogard, ale byy to jedynie brawura i demonstracja. Wiedzia, e Jaina jest gr. Umiechna si szerzej. Nie zaszkodzi podbudowa nieco opini Jedi na peryferyjnych wiatach, a szacunek nie zawsze zdobywa si ostrzem wietlnego miecza. Uprzejmie skina gow robotom na poegnanie, wiedzc, e ten, kto udzieli jej pozwolenia, teraz zapewne j obserwuje. Nie byo ju potrzeby demonstrowa agresywnych postaw oczywicie, dopki jej nie sprowokuj. - Przepraszam za ten kopot. Im prdzej zobacz si z Malinz Thanas, tym szybciej bdziecie mieli mnie z gowy. Nastrajajc zmysy na odbir najmniejszego nawet ladu podstpu, pozwolia czwrce stranikw zaprowadzi si do gwnej czci wizienia. Skrzydo dla szczeglnie strzeonych winiw byo identyczne jak pozostae, rnio si jedynie tym, e na kadym zbiegu korytarzy stacjonoway roboty G-2RD. Mruczay gronie, kiedy je mijaa, jakby chciay j ostrzec, eby nie prbowaa podobnych sztuczek, jak z ich towarzyszami. Prbowaa zapamita mijane zakrty i korytarze, ale nie byo to takie proste. Wszystkie wydaway jej si identyczne, a numery cel nie byy podporzdkowane adnemu systemowi. Dotarli wreszcie do celi numer 12-17. Drzwi wyglday dokadnie tak samo jak wszystkie inne - sterylna biel bez szyb i otworw. Jeden ze stranikw wprowadzi na klawiaturze krtki kod, po czym odstpi na bok. Drzwi zazgrzytay gucho i cela stana otworem. Wewntrz, na wskiej pryczy, siedziaa szczupa ciemnowosa dziewczyna, najwyej pitnastoletnia. Pomimo szarego munduru winiarki i sicw na twarzy i ramionach bya w niej pewna duma - ale i wielkie zmczenie, ktre si za ni kryo. - Co tym razem? - zapytaa. 110

- Go - rzek pierwszy stranik, skinieniem zapraszajc Jain, by wesza. Wskaza zielon pytk przy drzwiach. - Kiedy skoczysz, przycinij ten guzik. - Troch pno na goci, nie? - burkna Malinza, obrzucajc Jain podejrzliwym spojrzeniem. Jaina wesza do jasno owietlonej celi. - Nazywam si Jaina Solo - powiedziaa, kiedy drzwi celi zamkny si za ni. Szybko przyjrzaa si dziewczynie, zastanawiajc si, jak j tu potraktowano. Malinza uniosa twarz. Miaa ostre rysy. Przez chwil przygldaa si Jainie uwanie, po czym skina gow. - Wujek Luke opowiada mi o tobie. Raz nawet pokaza mi holo przedstawiajce ciebie i Jacena, kiedy bylicie mali. Jaina poczua niewytumaczalne ukucie zazdroci. Wujek Luke? Kim bya ta dziewczyna, ktrej nigdy nie miaa okazji pozna, roszczca sobie prawo do wujka Jainy? Oburzenie szybko jednak ustpio miejsca zrozumieniu. Przypomniaa sobie, e Malinza bya dzieckiem przygarnitym przez Luke'a jako sierota. Gaeriel Captison, poprzednia premier Bakury, powicia ycie, aby zniszczy odam niebezpiecznej Triady Saccoriaskiej, Pter Thanas za umar na chorob Knowta kilka lat wczeniej. Luke Skywalker by zatem dla Malinzy jedyn rodzin. Czy Jaina miaa prawo jej tego odmawia? - Szkoda, e nie spotkaymy si w milszych okolicznociach - powiedziaa, podchodzc do dziewczyny. - Mog? - Wskazaa doni na prycz. - Rzeczywicie kiepski moment sobie wybraa na wizyt - odpara Malinza i przesuna si, aby zrobi miejsce Jainie. - Opowiesz mi o tym? Malinza zmierzya Jain nad wiek dojrzaym wzrokiem. Miaa przenikliwe spojrzenie, fascynujce i niezwyke, bo kade jej oko byo innego koloru. Lew tczwk miaa zielon, praw szar. Tak samo jak matka, pomylaa Jaina. Przez dusz chwil wydawao si, e Malinza nie ma zamiaru odpowiedzie na pytanie Jainy. - Wiesz, dlaczego tu jestem - mrukna po jakim czasie. - Zostaa oskarona o porwanie premiera. - Akt oskarenia mwi o zakcaniu spokoju i konspiracji. - Czy to nie na jedno wychodzi? Malinza pokrcia gow. 111

- Rnica jest bardzo istotna. - Dlaczego? Teraz, kiedy Cundertol wrci... - Nie mam z nim nic wsplnego - przerwaa jej Malinza. Reszta to waciwie prawda. - Przepraszam, ale jako nie umiem sobie ciebie wyobrazi jako osoby zakcajcej spokj. Malinza skwitowaa sowa Jainy bladym umiechem. - Spjrz na mnie - rzeka. - Na pewno mogli bi tak, eby nie zostawi ladw. Te sice zarobiam, kiedy opieraam si w czasie aresztowania. Potrzeba byo trzech ludzi i dwch robotw, eby mnie pokona. Jej twarz pona dum, ale pod ni kryo si straszliwe zmczenie, ktre Jaina rozpoznaa bez trudu. Przypomniaa sobie to uczucie rozpaczy i beznadziejnoci, wiadomo, e nie ma si ju nic do stracenia. Poznaa je, kiedy zgin Anakin. atwo pomyli oznaki samozagady z bliznami wojennymi. - O co walczysz? - zapytaa Jaina. - I to wanie jest najdziwniejsze. Tydzie temu jeszcze o nic nie walczyam. - Duma Malinzy znika nagle, zastpi j wyraz prawdziwego zdumienia. - Nie masz pojcia, w co si wpakowaa. Mwi ci, to dom wariatw. - Jak to, Malinzo? - Jaina pochylia si, aby wzbudzi jej zaufanie. Dziewczyna zachichotaa. - Wiesz co? Sama myl, e ci wszystko powiem, jest chyba najbardziej zwariowana - odpara, opierajc si plecami o cian. Jeli mam tu jakiego wroga, to jeste nim ty. Jaina zmarszczya brwi, ale nic nie powiedziaa. Czua, e nie ma sensu nalega. Albo dziewczyna sama co powie, albo... Po jakich pitnastu sekundach Malinza westchna. - No c... W kocu prbowaam to powiedzie chyba wszystkim. - I co, nie wierz? - A jak sdzisz, dlaczego tu jestem? - Dziewczyna wskazaa na podgldajc je kamer. Chyba nic im nie bdzie, jak jeszcze raz sobie posuchaj. A kto wie, moe akurat im si nudzi i wreszcie naprawd usysz? - A nawet jeli nie, bd pewna, e ja usysz - odrzeka Jaina. Malinza umiechna si i kiwna gow. - Dobrze - powiedziaa i znw pochylia si do przodu, rozpoczynajc opowie. - Mniej wicej miesic temu prowadziam komrk aktywistw, korzystajcych z popularnoci moich rodzicw, aby gosi swoje hasa. 112

Byo nas szesnacioro. Na pocztku tylko organizowalimy protesty i gosilimy rne idee, ale z czasem nasza dziaalno bardzo si rozrosa. Nazwalimy nasz organizacj Wolno. - Przewrcia oczami. - Gupie, wiem, ale przynajmniej mwi samo za siebie. - A co ma mwi? - e mamy do mapowania imperialnych doktryn, oczywicie. e musimy zrzuci pta i zacz sami sob rzdzi. - Imperialnych? - powtrzya ze zdumieniem Jaina. Mijao wanie trzydzieci lat, odkd Imperium zostao wygnane z Bakury. - Nie chodzi o tamto Imperium - wyjania Malinza - ale o to, ktre zajo jego miejsce. O Now Republik. Nie wiesz, e natura nie znosi prni? Zwaszcza prni wadzy? Zaledwie wywalczylimy sobie wolno, kiedy znw wkadamy rce w kajdany. Sami ofiarowalimy si Nowej Republice jak domowe zwierztka, bagajce o okruchy czuoci. I wanie to dostajemy: okruchy. Jaina a si skrzywia na ten opis rzdw, ktre pomogli stworzy jej rodzice. - Oczywicie, teraz to si ju nie nazywa Nowa Republika, prawda? Otrzymaa now nazw w dniu, kiedy przegraa wojn z Yuuzhanami. - Melinza prychna pogardliwie. - Nikt nie chce mie nic wsplnego z przegranymi, no nie? Jedyn wasz nadziej na odwet bya przemiana w co innego. Ale ajno cratchsa, nawet nazwane inaczej, wci tak samo cuchnie, nie sdzisz? Pokrcia gow i odwrcia wzrok. - Jeli pokonacie Yuuzhan Vongw, znw wszystkich wemiecie za pyski, jak przedtem. A jeli przegracie, wszystkich pocigniecie za sob. - To nie jest tak... - Nie? Oczywicie, zaraz mi powiesz, e jeli si nie zjednoczymy do walki ze wsplnym wrogiem, to zginiemy wszyscy. Ale zawsze bdzie jaki wsplny wrg, Jaino. Reimy nie funkcjonuj bez niego. Imperium miao Sojusz Rebeliantw, my mielimy Ssi-ruukw; a te raz wy znowu macie Yuuzhan Vongw. Kto si trafi nastpnym razem, kiedy ziemia zacznie wam si usuwa spod ng? - Bd szczliwa, jeli doyj nastpnego razu - zapewnia Jaina. - Ale powiedz mi, Malinzo, co by si stao, gdybymy naprawd przegrali wojn? Co by zrobia, gdyby Yuuzhanie pojawili si na twoim Progu, a my nie bylibymy gotowi z pomoc, jak przy Ssi-ruukach? - Walczylibymy z nimi, naturalnie - odpara pogodnie dziewczyna. - I tak, to prawda, raczej wszyscy bymy zginli. Ale to byaby nasza decyzja, nie jakiego biurokraty bez twarzy na drugim kracu galaktyki. 113

- Czy naprawd o to chodzi, Malinzo? Czy naprawd wszystko si sprowadza do tego, kto ci kontroluje? Albo kto podejmuje za ciebie decyzje? - Oczywicie, e tak. - Nie przypominam sobie, aby Nowa Republika kiedykolwiek daa czego od Bakury. Zawsze prosilimy. - A my zawsze odpowiadalimy tak". Wiem o tym. I to mnie wcieka bardziej, ni moesz sobie wyobrazi. Kiedy my ponialimy si przed Now Republik, ona radonie wydara nam flot obronn, nasze rodziny... Malinza urwaa i z cikim, bolesnym westchnieniem opara si o cian. Jaina z ulg spostrzega w jej oczach zy. Wiedziaa ju, co kryje si pod niechci Malinzy do Nowej Republiki, choby dziewczyna ubraa to w najwspanialsz retoryk. Pod przykrywk stoickiego spokoju wci pozostawaa pitnastoletni dziewczynk, zmuszon do stawienia czoa rzdowi, ktry uwaaa za dyktatorski, do nauki rzeczy, ktrych nie powinno zna adne dziecko. Udao jej si wznie ponad t niedogodno, co wiadczyo chlubnie o jej determinacji i zdolnociach. Wydawao si, e wzia sobie do serca przykad przyszywanego wuja. Sama Jaina nie bya o wiele starsza, kiedy zacza si walka z Yuuzhanami. Dosza do wniosku, e w sprzyjajcych okolicznociach ludzie zdolni s do niezwykych czynw. - Przykro mi z powodu twojej matki, Malinzo - powiedziaa, kadc do na ramieniu dziewczyny. Nie zostaa odepchnita. - Spotkaam j przelotnie na Centerpoint, zanim zgina. Byam wtedy tylko dzieckiem. Wiem, e wujek Luke bardzo j szanowa. - Prawie jej nie pamitam - odpara Malinza, silc si na obojtny ton, ale wida byo, e walczy z napywajcymi do oczu zami. - Pamitam, jak odchodzia, jak ciotka prbowaa mi wyjani, co si stao, kiedy nie wrcia, ale miaam wtedy tylko cztery lata i nigdy tak naprawd tego nie zrozumiaam. Wiedziaam jedynie, kto mi j odebra. Nowa Republika wpltaa j w wojn, ktra nie bya jej, a ona oddaa swoje ycie za innych. Dokonaa czego wspaniaego, a ja z tego powodu cierpiaam. - Bezradnie wzruszya ramionami. Chyba wszechwiat wrci do rwnowagi, jak zwykle. Po prostu akurat w tym momencie to ja oberwaam, i tyle. - Rwnowaga? - zapytaa Jaina. - O czym ty mwisz? - Kosmiczna Rwnowaga. Koo fortuny, rozumiesz? Przesuna si i usiada tak, aby znale si twarz w twarz z Jain. - Kada akcja 114

powoduje reakcj. Wielka i dobra sia nie mogaby istnie, gdyby gdzie tam nie istniaa rwnie wielka za sia. W ten sam sposb dobre uczynki prowadz do za wyrzdzonego komu innemu, nawet wyrzdzonego cakiem nieumylnie. Tak dziaa wszechwiat i tak dziaa Moc. Uratuj dzi kogo na Bakurze, a jutro bdziesz musiaa zabi kogo innego. Dlatego nie chc tutaj tego waszego Sojuszu. Jest zbyt niebezpieczny. Nie mam ochoty, aby mj dom spon przy przyjacielskim ognisku. - Czyli nie chcesz stanowi czci Sojuszu Galaktycznego i wojny z Yuuzhan Vongami. Czy to wanie chcesz powiedzie? - Nie zrozum mnie le, Jaino. Nie mam nic przeciwko wujkowi Luke'owi. Poza cioci Laer, ktra wychowywaa mnie po mierci mamy, jest moj jedyn rodzin. Tata zmar wkrtce po moim urodzeniu, nigdy go nie poznaam. Gdybym miaa opowiedzie si za kim, to tylko za wami. Boj si jednak reakcji ze strony Rwnowagi... i to mnie powstrzymuje. - Jak zatem miao ci pomc porwanie Cundertola? Jest gorcym zwolennikiem sojuszu z P'w'eckami. To przyzwoita alternatywa w stosunku do Sojuszu Galaktycznego i daje wam szans na obron Bakury przed Yuuzhanami. - Wanie! - powiedziaa. - Dlatego mj udzia w porwaniu Cundertola w ogle nie ma sensu. - Ale mog a je zleci... - Nie - stanowczo przerwaa Malinza. - Nie zrobiam tego. Moe i jestem moda, ale to nie oznacza automatycznie, e jestem gupia! - Nie mwi... - Moe i nie, ale suchasz tego, co oni ci mwi. A oni ci mwi, e jestem gupia. - Pozbawiony wesooci miech nie przerwa mrocznego nastroju. - Z drugiej strony moe i maj racj, jeli sdz, e wywinam taki numer. - Nie jeste gupia, Malinzo. - Jaina prbowaa j pocieszy, ale dziewczynka wydawaa si nie sucha. - Prbuj wszystkim wyjani, e celem Wolnoci jest wykopanie Nowej Republiki z Bakury. Nie uywamy siy, a ju z pewnoci nie porywamy ludzi. Nazwij to idealizmem, ale mamy swoje zasady. Na prawd, zastpienie starego reimu nowym to ostatnia rzecz, jakiej bymy sobie yczyli! Jaina poczua, e krci jej si w gowie na myl o szesnastu buntownikach prbujcych przej galaktyczn cywilizacj. Trcio to albo Malestwem, albo niewiarygodn odwag. 115

- Jak moglicie w ogle mie nadziej na zwycistwo? - No c, w tym sk - odpowiedziaa Malinza z pumieszkiem. - Widzisz, mielimy fundusze z prywatnych rde i dziki tym pienidzom moglimy dry gboko w infrastrukturze, poszukujc dowodw, ktre mogyby nam pomc. Dowodw korupcji, brutalnoci, nepotyzmu i tak dalej. Zdziwiaby si, gdyby si dowiedziaa tego, co my. Jaina szczerze w to wtpia; w cigu wielu lat spdzonych u boku matki nasuchaa si o skorumpowanych politykach. - Kto was finansowa? - Oni uznaliby to za wiadomo poufn, jestem pewna stanowczo odpara Malinza. Zwaszcza e chodzi o ciebie. Jaina uszanowaa niech Malinzy do udzielenia tej informacji. Podejrzewaa w duchu, e w pewnym momencie maczaa w tej sprawie palce Brygada Pokoju. Taka podziemna organizacja znakomicie nadawaa si do siania niepokoju i niezgody. - Powiedziaa, Malinzo, e nie jeste zwolenniczk przemocy. A pozostali? - Nikt z czonkw zaoycieli Wolnoci nie by zwolennikiem przemocy. To nie by nasz styl, ale... - Ale co? - No c, zjawili si inni - odpara. - Moliwe, e ich zamiary byy inne. Tak naprawd o paru z nich mogabym miao powiedzie, e przemoc naleaa do ich metod dziaania. Nie zachcalimy ich do pozostania. - Kto si do was przycza? - W sumie rni ludzie. Nie wszystkie dziaania Wolnoci byy tajne. Mielimy wydzia rekrutacyjny i nie krylimy si z nasz polityk. W kocu mamy demokracj. Prawda? A przynajmniej tak si wydaje. Niektrzy z naszych dziaaczy byli znudzeni codziennym yciem i szukali podniety. Nieraz przychodzili ludzie z innych, podobnych podziemnych organizacji. - Wzruszya ramionami. - Odkd pojawili si P'w'eckowie, przycigalimy ju wszystkich malkontentw. - Dlaczego? - No c, moje zaangaowanie w sprawy Wolnoci nigdy nie byo tajemnic. Mam nawet pewn osobowo medialn, poniewa moja matka bya kiedy premierem. Na pocztku zgosio si te paru wariatw, ktrzy prbowali si zaapa na jazd, ale szybko ich przegonilimy. Przynajmniej do czasu. - Spucia wzrok na donie splecione na kolanach. - Uczciwie mwic, wszystko zaczo wymyka si spod 116

kontroli. Ruch przeciwko P'w'eckom da nam do zrozumienia, e jeli nie jestemy z nimi, jestemy przeciwko nim. Mwiam, e nie jestem ksenofobem. Uwaam, e P'w'eckowie mogliby pomc Bakurze, nie chc by przeciwko komukolwiek, poniewa ja wtedy rwnie cierpi. Rwnowaga oddaje ciosy rwnie mocno, jak my je zadajemy. Wierz mi, nie chc ju wicej obrywa. - Chyba zaczynam to rozumie - powiedziaa Jaina. I rzeczywicie rozumiaa. Nie wierzya do koca we wszystko, co mwia Malinza, ale bya te pewna, e dziewczyna nie naley do osb zdolnych zleca porwania i morderstwa, aby pomc swojej sprawie. - A zatem, jak sdzisz, dlaczego si tutaj znalaza? - zapytaa agodnie. - Za dobrze nam wszystko wychodzio - wyjania Malinza. Zbyt wiele palcw podeptalimy. Odkrylimy brudne sprawki kilku senatorw i zagrozilimy, e je wywleczemy. - Szanta? - Czy jeli dziaasz w najlepszym interesie spoeczestwa, nazwiesz to szantaem? - Malinza wzruszya ramionami. - Niech bdzie. Zaczli si denerwowa, ale nie mogli si nas pozby bez wszczynania jeszcze wikszej awantury. Widzisz, nie zrobilimy nic naprawd zego. Trudno byoby im zamkn nas w wizieniu na duej, bo wwczas podalibymy ich sekrety do wiadomoci publicznej, a to przechylioby szal sympatii na nasz stron. Dlatego znalelimy si w pewnego rodzaju impasie. Pozostawao jedynie czeka i patrze, kto pknie pierwszy. - A tymczasem kopalicie w poszukiwaniu dalszych brudw, jak sdz - mrukna Jaina. Co oznacza, e jeli wcale nie s przekonani o twoim udziale w porwaniu Cundertola, musiaa wygrzeba co nowego, co naprawd chcieliby ukry. - Jeli tak byo, to uczciwie ci mwi, e nie mam pojcia, co by to mogo by. - Malinza znw pokrcia gow. - Zaczlimy ledzi pewn transakcj finansow, ktra miaa miejsce tu po przybyciu P'w'eckw. Poza planet wyszy ogromne iloci pienidzy, ale nie moglimy si zorientowa, kto za tym sta ani dokd powdroway. Wygldao to jak transakcja handlowa, moe zreszt faktycznie ni byo. Nasze podejrzenia wzbudzio to, e zarwno rdo, jak i cel byy utajnione. - Spojrzaa na Jain zwonymi oczami. - Zdaje si, e Sojusz Galaktyczny wanie szuka pienidzy, prawda?- Nie. W kadym razie nie na Bakurze. - Branie pienidzy od rzdu Bakury byoby niczym zabieranie drobniakw dziecku, aby sfinansowa zakup statku kosmicznego. - W takim przypadku zreszt wszystko odbywaoby si legalnie i jawnie. 117

Malinza skina gow, gestem obejmujc otaczajc j cel. - Tak czy siak, jestem tutaj. - Urwaa, z uwag patrzc na Jain. - Nie jestem odpowiedzialna za porwanie Cundertola, przysigam. Ale to i tak nie powstrzyma stojcych za t spraw. Nie pozwol, aby prawda wesza im w drog i przeszkodzia w osigniciu celu. - Jeli tego nie zrobia, nie bd w stanie podtrzyma oskarenia. Malinza rozemiaa si. - Uwaasz, e bd miaa uczciwy proces? - Pokrcia gow. - Zrobi proces poszlakowy. Moe ta moda kobieta ma racj, pomylaa Jaina, przypominajc sobie, z jak pewnoci Blaine Harris mwi o winie Malinzy. Z drugiej strony pamitaa reakcj Cundertola na usyszane wieci. On raczej nie by tak pewien tej informacji, jak Harris. - wiadectwo premiera te bdzie miao swoje znaczenie - sprbowaa pocieszy Malinz. - W kocu by tam. Jeli on nie uwaa, e to ty, wtpi, eby byli go w stanie przekona. - Moe - sabym gosem burkna Malinza. Czciowo zdya si ju wypali. Wygldaa bardziej ni na pocztku na samotn, przeraon nastolatk. - Musz po prostu wierzy w Rwnowag. Jeli wyrzdz mi teraz krzywd, moe kiedy wyniknie z tego co dobrego. Przynajmniej jaka pociecha. Jest bardzo samotna, pomylaa Jaina. Ale moe wiara Malinzy w Rwnowag bya rwnie odosobniona, jak jej wasna wiara w Moc? Wstaa, zerkajc na chronometr. Dawno mina pnoc, jej rodzice pewnie ju zaczli si martwi. - Musz i. - Nie powiedziaa mi jeszcze, dlaczego si tu znalaza - zaprotestowaa Malinza. - Po prostu wykonuj moj prac - odpara Jaina z umiechem. - Wiesz, jacy s Jedi, zawsze musz si wtrca. - I zawsze robi swoje. - Malinza odwzajemnia umiech pgbkiem i znw spowaniaa. Musz przyzna, e chtnie bym si std ewakuowaa. Jaina ze wspczuciem pokiwaa gow. - Zobacz, co si z tym da zrobi. - Wcisna zielony przycisk i poraz ostatni spojrzaa na Malinz. - Moe zdoamy wywrze pewn presj, eby przyspieszy twoje przesuchanie i... Urwaa. Drzwi otworzyy si na pusty korytarz. - Dziwne - mrukna. - Co? - Malinza wyjrzaa zza jej ramienia. 118

- Stranicy powiedzieli, e mnie std wyprowadz. - Jaina ostronie wysza z celi, a kady jej nerw krzycza: Puapka!" - A tu nie ma nikogo. Nawet robotw. Malinza wysza za ni. Jaina widziaa z wyrazu jej twarzy, e bya rwnie zaskoczona jak ona sama, kiedy nie rozleg si aden alarm. Wkrtce jednak zdumienie przerodzio si w podniecenie. - To Vyram! - zawoaa - To musi by on! -Kto? - Jeden z czonkw zaoycieli Wolnoci - wyjania Malinza. - Waciwie to on jest mzgiem naszej grupy. Jeli ktokolwiek potrafiby si wama do systemu i wyprowadzi mnie std, to tylko on. - No, nie wiem, Malinzo - mrukna Jaina, rozgldajc si niepewnie. - To mi si nie bardzo podoba. - atwo ci mwi. Tak czy owak wyjdziesz std. - Malinza wyprostowaa si. Teraz prawie dorwnywaa Jainie wzrostem. - Id na to. Ruszya korytarzem, ale Jaina chwycia j za rkaw. - Czekaj! Nie w t stron! - Nie umiaa pozby si podejrze; odnosia dziwne wraenie, e realizuje czyj przemylany plan. Nie miaa jednak wielu moliwoci. - Przynajmniej poka ci drog. Umiech Malinzy by rwnie peen podziwu i obuzerski. - Mylaam, e nigdy tego nie powiesz. Tahiri wloka si kanionem, zmczona i saba. Kady misie ciaa sprawia jej bl. Wydawao si jej, e ucieka ju cae wieki. W odlegoci pidziesiciu metrw od niej po obu stronach wznosiy si poszarpane, potne ciany, zakrzywiajce si coraz bardziej ku grze, a wydao jej si, e zaraz si nad ni zamkn. Zatrzymaa si na chwil, eby spojrze w gr, i ujrzaa nad sob gwiazdy. Nie, nie gwiazdy! Te lnice plamki byy zbyt blisko, by wzi je za gwiazdy. Tak samo jak ciemno za nimi nie bya nieboskonem. Nagle wycie przypomniao jej, e pocig depcze jej po pitach. Wok niej rozpocieraa si pusta, rozlega rwnina, zamieszkana jedynie przez rne stopnie ciemnoci. Ani ladu istoty z jej twarz czy wielkiego jaszczura. Ale wiedziaa, e gdzie tam s, nie miaa co do tego adnej wtpliwoci. Jeli przestanie poda naprzd, jeli przestanie biec, dopadn j i... Odepchna t myl, mozolnie przedzierajc si przez mrok w poszukiwaniu wiata. Jednak tam, gdzie jeszcze przed chwil bya naga ziemia, teraz zewszd nacieray na ni drzewa. Przez chwil czerpaa otuch z ich obecnoci, wierzc, e nic nie moe jej odnale w tej 119

optaczej pltaninie gazi, konarw i pni. Ale otucha bya krtkotrwaa; Tahiri poja, e przeladowcy nie musieli jej widzie - wystarczyo, e j wyczuj. Dlatego cigali j do tej pory. I dalej bd ciga, a wreszcie osabnie i padnie ofiar ich godu. Wycie jaszczuropodobnej bestii brzmiao wrd listowia. Jej dwik nis si na wietrze, poruszajcym ostrymi jak sztylety limi, ktre zwisay z otaczajcych drzew. Biega teraz szybciej, krzywic si, gdy kady odgarniany li przecina jej ciao. Las ustpi miejsca kamiennej cianie, ktra ostro wznosia si w mrok. Na chwil spanikowaa przekonana, e nie ma dokd ucieka, ale wtedy ujrzaa niewielk szczelin w skale. - Tahiri... Gos nadlecia niczym szept na wietrze. Wydawa si odlegy, ale nie na tyle, aby moga sobie pozwoli na odpoczynek. Wcigna brzuch, przycisna ramiona do bokw i wsuna si do wskiej szczeliny. Uatwiaa jej to rosa pokrywajca kamie. Przymkna oczy i wpezaa pomidzy dwie kamienne ciany, odrzucajc od siebie niepokojc myl, e jest poerana. Wolaa ju to, anieli przeladujc j twarz. Wska szczelina nagle si rozszerzya. A wic przeprowadzia j bezpiecznie na drug stron. Tahiri otworzya oczy i serce w niej zamaro - biegnca w dal cieka bya wska i prosta, obramowana drzewami penymi ysalamirw. Wygramolia si ze szczeliny i przez dusz chwil staa tak, drca, zbyt przeraona, by bodaj odetchn. Lk jej nie mia zwizku z koniecznoci przejcia pomidzy drzewami, lecz raczej z sylwetk, ktr, jak jej si wydawao, dostrzega w oddali - zimnej gadziej postaci, ostro odcinajcej si na tle nieba. - Tahiri... Krzykna z przeraenia, odwrcia si i ujrzaa istot o jej twarzy wygldajc ze szczeliny w omszaym kamieniu. Stwr wyciga ku niej krwawe rami, zakrzywione palce szukay jej pokrytego zimnym potem ciaa. - Nie moesz mnie tu zostawi, Tahiri... Tahiri obudzia si z ustami otwartymi do krzyku i z doni w p drogi od miecza wietlnego; dopiero po chwili przypomniaa sobie, gdzie jest. Na Bakurze. Westchna z ulg. To nie wiatostatek na orbicie Myrkra. Bya bezpieczna. Bezpieczna? Czy naprawd? Macajc w ciemnoci, odnalaza panel wietlny i odetchna, kiedy tawe wiato wypenio pokj. ko zakoysao si pod ni, kiedy 120

usiada i przerzucia nogi przez krawd. Na Bakurze prawie wszystko unosio si w powietrzu. Gdzie tylko dao si wstawi repulsory, zaraz je tam pakowano. Pod krzesa, stoy, szafki... prawie wszdzie. Otoczenie skadajce si z samych lewitujcych mebli byo niepokojce, ale nie to j w tej chwili martwio. Nie byo to rwnie napicie, dawice j jak gsta mga. Niepokj, jaki odczuwaa, by jak sygna alarmowy w gbi czaszki, podejrzenie, e ci, ktrzy j otaczali rodzina", do ktrej naleaa wedug zapewnie Jacena na Kaamarze - konspirowali przeciwko niej. Jaina rozmawiaa z matk, zanim posza po Malinz. Leia udaa si do pokoju Jainy, aby obudzi crk z transu Jedi, i wysza dopiero po duszej chwili. Miaa wtedy w oczach dziwny wyraz, jednoczenie czujny i nieobecny. Leia zobaczya co, co j niepokoio. I dostrzega to w Tahiri. Tahiri czua to wyranie, niczym lodowat wod ciekajc po plecach. Prbowaa zignorowa to uczucie, ale nie moga si go pozby. Wstaa jak we nie i powoli podesza do drzwi. Cichutko wysuna si na korytarz czcy pokoje. W przeciwiestwie do Galantosa, gdzie mieli pi pokoi wychodzcych na gwny salon, na Bakurze zajmowali pomieszczenia typu hotelowego. Pokj Leii i Hana by najwikszy, z dodatkow powierzchni, ktr mona byo potraktowa jak salon. Tahiri i Jaina mieszkay w gbi korytarza, w przylegych, ale niepoczonych z sob pokojach. Tahiri podesza pod pokj Jainy, przysuna ucho do drzwi i nasuchiwaa. Wewntrz panowaa zupena cisza. Jaina zapewne wci jest na swojej wyprawie, cho pnoc dawno ju mina. Przez otumaniajc Tahiri mg przebia si przelotna obawa o bezpieczestwo Jainy. Ale tylko na chwil. Jaina bya jedn z tych, ktrzy j podejrzewali, obserwowali, czy nie wykazuje oznak... Czego? Czego szukaa Jaina, kiedy wpatrywaa si w Tahiri? Prawdy o tym, kim naprawd bya? Ta myl uderzya j jak cios w plecy. Nie! W duchu wykonaa salto w przd, przetaczajc si, zadajc cios i wstajc do walki. Nie jestem tym! W duchu odcia t myl mieczem wietlnym, tnc na strzpy. Nie zrobicie ze mnie czego, czym nie jestem! I wtedy przeraajcy moment jasnoci si skoczy, mga spowia znw wszystko wok. Przyja ten dziwny stan p snu, pozwalajc, by ograniczy jej niepokoje i lki do jednego. Wci czua, jak ni szarpie, jakby potworny rybak prbowa zowi j na gigantyczn Wdk. 121

To si musiao skoczy. Nie wiedziaa, jak dugo jeszcze wytrzyma, zanim pknie... albo zdarzy si co jeszcze gorszego. Odsuna si od drzwi Jainy, cicho przebya odlego dzielc j od pokoju Hana i Leii. Tu zrobia to samo - przycisna ucho do drzwi, by wychwyci jakikolwiek ruch. Nie usyszaa nic. Wstukaa kod dostpu do zamka i ostronie uchylia drzwi. Zaskoczyo j, e nawet ochroniarze Leii gdzie si podziali. Nie miaa czasu si nad tym zastanawia. Z pewnoci s gdzie niedaleko, a jeli wrc, zacznj wypytywa, co robi o tak pnej porze w pokoju ksiniczki. Z mroku wyjrzay w jej stron lnice fotoreceptory C-3PO. Podniosa palec do ust. - Ani sowa, See-Threepio - szepna. - Musz tylko zabra co z drugiego pokoju, dobrze? - Prosz bardzo, panienko Tahiri - odpar robot. Mwi normalnym gosem, nie szeptem. Ale czy nie powinna... - Pssst! - uciszya go. - Obiecuj, e si pospiesz. C-3PO niepewnie skin gow w mroku, a Tahiri podya szybko do sypialni Hana i Leii. Kiedy wesza, spali gbokim snem, ich spokojne oddechy byy jedynym dwikiem w pokoju. Staa przez chwil nieruchomo, sigajc w mrok w poszukiwaniu przedmiotu, ktry j wzywa. Znalaza go; czua, jak j przyciga ku sobie. - Musz zniszczy dowd - szepna w mrok. - Zniszcz go i problem zniknie. Uya Mocy, aby bezszelestnie przemkn przez ciemne pomieszczenie; dotara do niewielkiego stolika, na ktrym stay szklanka wody i wazon z kwiatami. Byo tam co jeszcze, co, czego Moc nie zdoaaby jej ukaza. Teraz, kiedy bya blisko, moga to zobaczy: niewielki obiekt odbijajcy delikatn powiat ksiyca wpadajc przez okno. Podobnie jak na Galantosie, gdzie go znalaza, kady z jej fizycznych zmysw dra, pobudzony niewielkim wisiorkiem. Wycigna do, eby wzi srebrny totem z wyrzebion podobizn Yun-Yammki, Rzenika. W chwili kiedy dotkna go palcami, z mroku wynurzya si do i chwycia j za przegub, a gos wymwi jej imi w jzyku, ktry napawa j obrzydzeniem. Jeli nawet gos mwi co jeszcze, nie usyszaa tego, bo ciemno nagle zawirowaa wok niej i pochona jej zmysy. - Prosz, jestemy na miejscu - rzeka bibliotekarka, chuda kobieta o krtkich wosach, imieniem Tris. Doprowadzia ich do cikich, szerokich 122

drzwi zainstalowanych gboko w bezpiecznym pomieszczeniu, zagrzebanym pod grub warstw lodu w izolowanym sektorze chissaskiego wiata. Soontir Fel dowiz ich tam wielk, czarn bark lodow - pancernym pojazdem na potnych repulsorach, ktry swobodnie miga po lodowej skorupie planety. Barka bya do dua, by pomieci pidziesit osb, ale wioza jedynie Luke'a i jego wit, komandor Iroli, gwnego nawigatora Peit Aabe'a oraz samego Fela. Wydawao si, e na barce nie ma pilotw ani zaogi - albo starannie ukrywali si przed wzrokiem pasaerw, albo te Fel ufa bez reszty automatom. Po przybyciu zostali przedstawieni swojej przewodniczce z rodu Ironkini, ktra zawioda ich gboko pod ziemi. Podr turbowind zdawaa si trwa ca wieczno. Fel i pozostali oddalili si pod pretekstem spraw urzdowych. - Jestemy wreszcie na miejscu? - zapyta Jacen. Podobnie jak pozostali, by ju znuony dug podr i chcia jak najszybciej rozpocz poszukiwania Zonamy Sekot. Przewodniczka skina gow i dramatycznym gestem pchna drzwi. - Witajcie w Bibliotece Ekspedycyjnej. Jestecie jednymi z niewielu nie-Chissw, ktrzy przestpili ten prg. Gestem zaprosia ich do wntrza. Jacen i pozostali, wiadomi zaszczytu, z szacunkiem weszli do gigantycznego pomieszczenia. Przez dusz chwil oswajali si ze skal. Przestrze biblioteczna, ogromna, prostoktna, o ostro zarysowanych liniach, bya wielka jak dok kosmiczny. ciany otaczay cztery poziomy chodnikw, do ktrych mona si byo dosta po stromych schodkach, a podoga bya podzielona na nieskoczone rzdy prostoktnych sektorw. Z sufitu na dugich kablach zwisay te lampy, zalewajc przestrze ciepym blaskiem. Powietrze byo nieruchome, ciepe i wiee. Panowaa gboka cisza, jakby ta ogromna masa powietrza pochaniaa kady dwik. - adnie - szepna Mara. Dugie, rude wosy zataczyy jej wok twarzy, kiedy si rozgldaa. - Mamy duo miejsca. Jeli nam pokaesz, gdzie s holoekrany, bdziemy mogli zacz. Tris zmarszczya brwi. - Holoekrany? Tu nie ma holoekranw. - Wic jak cigacie dane? - Poka ci. Bibliotekarka poprowadzia ich przez ogromn przestrze, wzdu przejcia pomidzy dwiema pkami. Jacen bezmylnie przyglda si zawartoci mijanych pek, zastanawiajc si, co to takiego. Wygldao 123

jak cegy, ale rwnie dobrze mogo by jakim skomplikowanym urzdzeniem rejestrujcym. Tak bezpieczna instalacja z pewnoci chronia niezmiernie skomplikowan aparatur do przechowywania danych. Moe te cegieki trzeba rcznie wkada do jakiego czytnika, ktry nastpnie wywietli ich zawarto? Kada z cegieek pamici moga zawiera ogromn mas bezpiecznie ukrytych informacji. Tris skrcia w prawo za pkami i poprowadzia ich do drugiej nawy. - Tu s notatki badawcze ze wiata, ktry odwiedzilicie jako ostatni, Munlali Mafir, przetumaczone na wsplny do trwaego zapisu. - Signa do najwyszej pki i wybraa jedn z cegie. - Wszystko tu jest starannie skatalogowane. Moecie mie chwilowe trudnoci ze zrozumieniem systemu, ale jestem tu po to, eby wam pomc. Podaa ceg Marze, ktra wzia j niepewnie i zwaya w doni, po czym przekazaa Jacenowi. Cega bya cisza, ni si spodziewa, i nie wida byo adnych gniazdek ani zczy. Przd i ty wykonano z tego samego materiau co jeden z bokw - barwy gbokiej czerwieni, ze zotymi napisami we wsplnym. Pozostae trzy boki byy dziwnie mikkie i szorstkie. Widzc konsternacj chopca, Tris wzia od niego ceg i otworzya. Gra podnosia si jak wieczko pudeka, ale wntrze nie byo puste. Od gry do dou zapeniono je tekstem. Dopiero wtedy Jacen poj. Poczu si jak idiota, e nie wpad na to wczeniej. Sdzc jednak po okrzyku zaskoczenia Danni, nie by jedyny w tym towarzystwie. To nie cega. Przedmiot w doni Tris by ksik. - artujesz chyba - mrukna Mara, unoszc brwi. Teraz to Tris zrobia zdziwion min. - Chissowie zawsze w ten sposb zapisywali istotne informacje. To bezpieczne, wygodne i trwae. Zbyt wiele stracilimy danych w burzach lodowych, eby ufa innym, bardziej skomplikowanym formom magazynowania. - Ale jak my tu cokolwiek znajdziemy? - zapytaa Danni. Nie moemy przecie szuka wedug sowa klucza w... w tym! - Istniej sposoby wyszukiwania, a ja jestem tu po to, eby wam pomc - Tris wydawaa si bardzo pewna siebie, ale umys Jacena wzdraga si przed myl o przedzieraniu si przez miliony moe miliardy - stron spoczywajcych na pkach wok nich. Biblioteka pena bya sprawozda z misji, traktatw ksenobiologicznych, zestawie antropologicznych oraz historii kontaktw z eksploracji Nieznanych Regionw przez Eksploracyjn Flot Defensywna Chissw - eksploracji, ktra cigna si przez cae stulecia. 124

Czy to aby na pewno takie trudne? - myla. Jeli mog lecie X-wingiem z zamknitymi oczami, to chyba poradz sobie z przerzuceniem paru ksiek. Podobny proces mylowy musia w tej chwili zachodzi w gowie Saby. - Chcemy znale odniesienia do Zonamy Sekot - oznajmia jaszczurowata Jedi. - Prosz nam w tym pomc. - Oczywicie. - Bibliotekarka odoya ksik na waciwe miejsce i ranym krokiem pomaszerowaa do drugiej alejki, nucc pod nosem. - Prosz za mn! Luke wymieni spojrzenia z Jacenem i Mar, po czym ruszy w lad za Tris. Bya to wielka czelu - okoo trzydziestu metrw gbokoci i prawie kilometr rednicy. W niebo strzelay potne kolumny, sigajc ku planecie, ktra wisiaa w mroku jak przejrzay, ogromny owoc gotw spa w kadej chwili. Wok niej, na gruncie widniao kilka statkw; niektre zamocowane w dokach porodowych krpujcymi skorupami, inne po prostu lece w rnych stadiach rozkadu i zniszczenia. Wiedziaa, e to miejsce to stary port kosmiczny jednoczenie krzepico znajomy i dziwnie obcy. Miaa ochot wsi do jednego z tych zdezelowanych statkw i odlecie na planet nad ni, bo wiedziaa, e tam przynajmniej bdzie bezpieczna. Jednak opakany stan pojazdw uwiadomi jej, e nie bdzie miaa takiej szansy. Port i wszystkie te statki nie byy uywane od wielu lat. Byy tak samo opuszczone, jak cay wiat pod jej stopami, jak ona sama. Kto sta obok niej. Obejrzaa si przestraszona i stwierdzia, e widzi tylko wasne, odlege odbicie. Ale to nie moga by ona. Ta osoba miaa na czole blizny. Signa do twarzy i stwierdzia, e ona nie ma blizn. Miaa tylko szramy na ramionach, i to cakowicie inne. Blizny osoby odbicia byy wyrane, regularne i wida byo, e uszkodzenia Wykonano celowo. Blizny Tahiri byy wynikiem gniewu i gbokiego pragnienia usunicia czego, co, jak jej si zdawao, miaa pod skr. - Nie masz ju dokd ucieka - odezwao si upiorne odbicie. Z oddali dobiego j wycie jaszczura. - Ty te nie - zauwaya Tahiri. Pomimo wszelkich stara, aby to ukry, w oczach jej odbicia byszcza strach. - Dlaczego chcesz mnie skrzywdzi? - zapytaa Tahiri. - Poniewa to ty chcesz skrzywdzi mnie. - Chc, ebycie zostawili mnie w spokoju! Chc tylko by wolna. - Ja te.

125

- Ale tu jest moje miejsce. Odbicie rozejrzao si wok i znowu popatrzyo na ni. - Moje te. Wycie potwora rozlego si znowu, tym razem goniej i bliej. - Wyczuwa nas - powiedziao odbicie. - Czuje mj strach i twoje poczucie winy. - Nie mam powodu, aby czu si winna. - Nie, nie masz. Ale wina i tak jest w tobie. Tahiri zajrzaa w siebie i zobaczya poczucie winy, o ktrym mwio odbicie. Zawsze tam byo i wiedziaa o nim, tylko nie chciaa go widzie. Teraz jednak to amorficzne i zaniedbywane uczucie nabrao ksztatu, ukadajc si w sowa, ktre ogarny jej myli i usta, domagajc si wolnoci. Dlaczego ja yj, kiedy mj ukochany umar? Oguszajcy ryk jaszczuropodobnej istoty brzmia wciekoci, wyrzutem, alem. Byo to wycie, ktrego echa wracay do niej z ciemnoci raz za razem, coraz cichsze i cichsze, a wreszcie stay si jedynie odlegym szeptem, dalek plamk w mroku... - Tahiri... Tahiri... - Tahiri? Do szarpica j za rami skuteczniej rozproszya koszmar ni gos woajcy j po imieniu. Zamrugaa, rozejrzaa si pprzytomnie. Otaczajce j ciany wydaway si wrcz ciasne w porwnaniu z sennym krajobrazem, z ktrego powracaa. Ciasne jak wizienie. - No, maa, zbud si. Gos Hana by szorstki i twardy, jak potrzsajce ni donie. Spojrzaa na niego przez mokre od ez rzsy i ujrzaa zmczon, zatroskan twarz. Leia agodnie wesza pomidzy nich, umiechajc si krzepico do Tahiri. - Wszystko w porzdku? - zapytaa. - Obudziam si - wymamrotaa dziewczyna. Nagle zdaa sobie spraw, e nie odpowiedziaa na pytanie i pospiesznie dodaa: - Tak, chyba w porzdku. W gowie jej dudnio, ostre wiato palio oczy jak soce w zenicie. Skrzywia si, prbujc usi. Z jej oczu znw pocieky zy. Czua si dziwnie zmieszana, a zmieszanie jeszcze wzroso, kiedy stwierdzia, e ley na ku w pokoju Hana i Leii. - Co si stao? - zapytaa. Nie dokoczya jeszcze pytania, kiedy si zorientowaa. Stao si to samo, co przedtem na Galantosie i w innych miejscach. Jej jedyn obron byo udawanie niewiedzy. Skd si tu wziam? 126

- Nie pamitasz? - zapytaa Leia. Oboje rodzice Anakina stali nad ni w nocnych strojach. - Ja... - zacza. Jak moe im powiedzie prawd, kiedy sama jej nie zna do koca? - Szukaam czego. Leia podniosa srebrny wisior. Okolona mackami, wykrzywiona twarz wydawaa si jej urga na tle mikkiego, ludzkiego ciaa. - Tego szukaa, prawda? Tahiri zakopotana skina gow. - On... on mnie wzywa. Przypomina mi o... - urwaa, nie majc odwagi uj w sowa swych myli. - O tym, kim jeste? - podsuna Leia. Sowa te przeszyy jej umys jak ostrze. Zareagowaa gniewem. - Wiem, kim jestem! Jestem Tahiri Veila! Leia przykucna obok i zajrzaa w twarz dziewczyny. Tahiri nie chciaa spojrze jej w oczy, ale ksiniczce trudno byo si oprze. - Naprawd? - zapytaa niskim, dociekliwym gosem. - Nie jeste t Tahiri, jak znaam... - O czym ty mwisz, Leio? - zapyta Han, w rwniej mierze zdenerwowany i zmczony. Co tu si waciwie dzieje? - Nieraz zdarza nam si zapomina, co jej si przytrafio na Yavinie Cztery. - Leia mwia cicho, nie spuszczajc z Tahiri ciepego spojrzenia. Po chwili wstaa i podesza do ma. Yuuzhanie robili z ni straszne rzeczy, kiedy bya w ich rkach. Rzeczy, ktrych nawet nie staram si zrozumie. Prbowali zrobi z niej co innego, nieludzkiego. Tego si tak atwo nie zapomina. Potrzeba czasu. - Ale mylaem, e z ni ju wszystko dobrze. Czy nie dlatego pozwolono jej wzi udzia w misji? Zaczli rozmawia, ale Tahiri ju nie suchaa. Moe Han nie uczyni tego umylnie, ale jego sowa wiadczyy o braku zaufania do niej. To zabolao. Przez krtk chwil czua, e ogarnia j rozpacz - rozpacz spotgowana jeszcze sposobem, w jaki rodzice Anakina mwili o niej w trzeciej osobie, jakby jej tam nawet nie byo. Czua si przez to dziwnie odlega od wszystkiego, co si wok dziao. - Nie spaam - mwia Leia w odpowiedzi na jakie pytanie Hana. - Jaina powiedziaa mi, co Jag znalaz na Galantosie. Spodziewaam si, e Tahiri po to przyjdzie. Dlatego poinstruowaam Cakhmaina i Meewalha, eby si ukryli... eby Tahiri moga przyj po wisior. 127

Leia gestem wskazaa w bok i Tahiri po raz pierwszy zauwaya stojcych tam stranikw Noghri. - Wci wolabym, eby mi powiedziaa, co si dzieje westchn Han, - Nie byo takiej potrzeby. Chciaam sprawdzi, co si stanie. - Wic co jest tego przyczyn? - zapyta. - Mylisz, e to moe by Anakin? Leia pokrcia gow. - To co wicej, znacznie wicej. Ona co ukrywa. Przed sob i przed wszystkimi innymi. Oskarenie byo dla Tahiri jak policzek. Zerwaa si na nogi. - Jak moesz tak mwi? - krzykna, rzucajc si w jej stron. Zdya jednak zrobi tylko jeden krok, zanim Cakhmain j zatrzyma. Chwyci Tahiri za ramiona i odsun od Leii. Dziewczyna szarpaa si w jego szczupych doniach, ale nie moga si uwolni. Nigdy nie skrzywdziabym adnego z was! Jestecie... - Urwaa, przypominajc sobie list Jacena na Kaamarze. - Jestecie moj rodzin! Han podszed do niej i uj j za rce. - Hej, spokojnie, maa. - Otar grzbietem doni wiee zy z jej policzkw. - Nikt ci o nic nie oskara, Tahiri. Uspokj si, dobrze? Posuchaa go, dziwnie ukojona szorstkim, ale przyjaznym gosem mczyzny. Zobaczya, e Leia gestem odprawia Noghriego, ktry natychmiast puci Tahiri i znik w cieniu. Leia podesza bliej. - Wybacz, Tahiri. Nie chciaam ci zdenerwowa. Tahiri nie wiedziaa, co powiedzie. Byo jej gupio i wstydzia si swojego wybuchu. Ostatecznie jednak skinieniem gowy przyja przeprosiny ksiniczki i milczaa. - Ale powiedz mi teraz, moja droga - cigna Leia - czy wiesz, co si dzieje w twojej gowie od kilku lat? - Czasami... czasami trac przytomno - wybkaa niezrcznie. - Mam te... dziwne sny, ktre... - Ktre mwi ci, e jeste kim innym? - podsuna Leia. Jej sowa znowu wywoay u Tahiri reakcj obronn. - Nazywam si Tahiri Veila! Nie jestem nikim innym! Leia wzia dziewczyn za ramiona i zajrzaa jej w twarz przenikliwymi, brzowymi oczami. - Wiem, e to nieatwe, Tahiri. Ale musisz sprbowa to zrozumie. Sprbuj przypomnie sobie, co si stao, zanim zemdlaa. Pamitasz, co do ciebie mwiam? 128

Tahiri pomylaa przez chwil. - Wolaa mnie po imieniu. Leia podniosa wzrok na Hana. - No, co jest? - zawoaa Tahiri, rozgniewana t prawie konspiracyjn wymian spojrze. Woaa mnie! Przecie syszaam! W oczach Leii zalnio wspczucie. - Nie zawoaam ci po imieniu, Tahiri. Nazwaam ci Riin. Lodowata fala zimna zalaa ramiona Tahiri i spyna po plecach ohydn, lepk strug. Potworna ciemno zamia jej myli, groc, e zawadnie ni ca. - Nie - wymamrotaa, krcc powoli gow i walczc z przemonym cierpieniem. - Nie, to niemoliwe. - To prawda, Tahiri. Przedtem, zanim zemdlaa, krzyczaa co do mnie po yuuzhasku. Nazywaa mnie takimi sowami, e nawet See-Threepio nie potrafi tego przetumaczy. Wtedy nie bya Tahiri. - Urwaa niepewnie, zanim wygosia straszliw prawd. - Bya Riin z domeny Kwaad, osobowoci, w ktr prbowaa ci zamieni Mezhan Kwaad. Osobowo Riiny wci w tobie tkwi. Tahiri znw pokrcia gow, tym razem ywiej, prbujc zaprzeczy zarwno sowom, jak i ogarniajcej j ciemnoci. -Nie... to nie moe by prawda! Nie moe, nie...! - A jednak, Tahiri - zapewnia Leia. - Uwierz mi. A im szybciej to zaakceptujesz, tym szybciej bdziemy mogli zacz... - Nie! - krzykna Tahiri tak gono, e sama bya zaskoczona, tak samo zreszt jak Leia, ktra a si cofna przed tym wybuchem. Tama pka. Tahiri rzucia si do przodu. Ca si przepywajcej przez ni Mocy, podsycan przez desperacj i pragnienie ucieczki, wyrwaa Leii wisior, przepchna si obok niej i Hana i rzucia do drzwi - zbyt szybko nawet jak dla Cakhmaina. C-3PO sta po drugiej stronie drzwi, gdy wybiegaa, ale nie mia czasu, eby zaprotestowa. Odepchna go na bok najmocniej jak moga, zwalajc z ng, a uderzy o cian. Wypada na korytarz, pdzc tak, jakby zaleao od tego jej ycie. Widziaa przemykajce przed oczami korytarze, a w doni czua twardo i chd wisiora YunYammki, szczerzcego si w ponurym zadowoleniu. Poprzez wasny szloch syszaa, jak kto woa j po imieniu. Nie bya pewna, czy to imi naley do niej - i to sprawio, e pakaa coraz goniej i biega coraz szybciej. 129

Jag wysucha uwanie, kiedy Han i Leia zrelacjonowali mu incydent z Tahiri na bezpiecznej czstotliwoci podprzestrzennej. Oboje wydawali si zmczeni, co nie byo zaskakujce, biorc pod uwag, przez co wanie przeszli. Poza tym by rodek nocy i to z pewnoci tylko pogarszao spraw. - Ale nikogo nie skrzywdzia? - zapyta Jag. - Nie - odrzeka Leia. - I nie sdz, aby bya do tego zdolna. - A co z osobowoci Riiny? Po drugiej stronie zapada niepewna cisza. - Bardziej obawialimy si, e zrobi co sobie ni innym - stanowczo owiadczya Leia. - Gdzie ona teraz jest? - Ucieka - odrzeka Leia. - I wszelki lad po niej zagin - doda Han znuonym gosem. - Biedny dzieciak, bya w okropnym stanie. Jag przyzna z westchnieniem, e jest o wiele za daleko, eby mg im teraz pomc. - Poinformowalicie ochron? - A co im mielimy powiedzie? - zapyta Han. - e po Bakurze biega sobie Jedi, prawdopodobnie znajdujca si pod kontrol yuuzhaskiego umysu? Wadze nie przeknyby tego ot, tak sobie. - Pewnie przymknliby nas wszystkich - zgodzia si Leia. - W kadym razie to nie wchodzi w rachub. Trzeba j jednak odnale, i to szybko. Nie podoba mi si, e jest sama, prbujc sobie z tym poradzi. Potrzebuje naszej pomocy. Jag pokrci gow. - Nie potrafi odgadn, jak to si mogo sta. Z tego, co zrozumiaem, miaa ju za sob konsekwencje tego, co przeya na Yavinie Cztery. - Wszyscy tak sdzilimy - odpara Leia. - Ale jej uwarunkowanie byo bardzo gbokie. Potrafia mwi jzykiem Yuuzhan i lata ich statkami. Niekiedy sam Anakin przyznawa, e dziwnie si zachowuje. Na zewntrz jednak wydawao si, e wszystko jest w porzdku, Wygldao, e wzia si w gar. - A potem Anakin zgin - wtrci Han. - i to chyba zmienio wszystko. Jag wci sysza cie niewygasej rozpaczy w jego gosie. Po chwil li jednak Han zdoa opanowa emocje, przynajmniej pozornie, i cign dalej: 130

- Jeli osobowo Riiny wci jest silna, musimy z tym co zrobi. Jag zgodzi si z nim, ale wiedzia, e to nieatwe. Tahiri moga by teraz wszdzie, a jeli bya tak spanikowana, jak twierdzili Han i Leia, to prawdopodobnie nie bdzie chciaa, eby j szybko odnaleziono. Leia prawdopodobnie miaa racj, e Tahiri nie skrzywdziaby nikogo, jednak Tahiri moga widzie to cakiem inaczej. Skoro nie ma kontroli nad osobowoci Riiny, bdzie staraa si trzyma z dala od swoich przyjaci, wiedzc, e moe stanowi dla nich zagroenie i bojc si, e ich skrzywdzi. - Jagu, martwi mnie jedno - powiedziaa Leia. - Wiedzielicie z Jain, e co jest nie w porzdku, a pomimo to nie powiedzielicie ani sowa. Jag przekn lin, aujc, e to nie Jaina musi teraz odpowiedzie na to pytanie. Leia miaa prawo do zdenerwowania. Kiedy pokaza Jainie wisior, ktry Tahiri znalaza na Galantosie, razem zaczli si zastanawia, co powinni zrobi. Wida byo, e dziewczyna jest doskonale zestrojona ze wszystkim, co yuuzhaskie; zauwayli te, e chwilami obca osobowo uaktywniaa si i prbowaa przej kontrol. Tahiri jednak bya wyszkolon Jedi i czuli oboje, e powinna dosta szans samodzielnego rozwizania swoich problemw. Nie zamierzali w nieskoczono utrzymywa Hana i Leii w niewiadomoci, nie wyobraali sobie te, e cokolwiek zego moe si zdarzy, dopki jedno z nich ma j na oku. - Przykro mi - rzek ostro. - Naprawd si nie spodziewalimy, e cokolwiek moe si wydarzy. - A jednak - wtrci Han. - Gdyby Leia nie domylia si, e co si dzieje, sprawy mogyby wyglda teraz naprawd brzydko. - No c, jeszcze raz przepraszam - westchn Jag. - Gdzie jest Jaina? Miaa pilnowa Tahiri, dopki pozostajecie na Bakurze. - Jaina jeszcze nie wrcia z rozmowy z Malinz Thanas odpara Leia. Jeli nawet bya zaniepokojona, potrafia niele to ukry. - Jeszcze si nie zgosia? - Jaga poinformowano o misji Jainy natychmiast, jak tylko zgosi si na dyur. - Przecie tam na dole pnoc mina ju par godzin temu. Powinna dawno wrci. - Wiemy - odpar Han. Jag poczu, e mimowolnie zaciska pici. Znw ogarno go pragnienie, aby znale si na powierzchni, gdzie mgby si na co przyda. 131

- Moe powinienem poprosi kapitan Mayn o przesanie wam wahadowca z posikami i... - Nie - wpada mu w sowo Leia. - Wierz w Jain. Gdyby potrzebowaa pomocy, skontaktowaaby si z nami. Gdziekolwiek si znajduje, jestem pewna, e... Z konsoli odezwa si nagle alarm, ucinajc w poowie ostatnie zdanie. - Chwileczk - przeprosi Jag. - Mam rozmow na drugim kanale. - Przeczy si na odsuchanie rwnolegego komunikatu. - Sucham. - Pukowniku Fel, w sektorze jedenastym mamy kontakty wychodzce z nadprzestrzeni. Gos nalea do Selwina Markoty, pierwszego oficera Dumy Selonii". Jag czym prdzej otrzsn si z problemw Bakury. Jego obowizki jako dowdcy eskadry miay pierwszestwo ponad obawami o Jain i Tahiri. -Ile? - Trzydzieci, dalsze w drodze. Co najmniej dwa due statki. Wyglda jak flota. - Skontaktowali si z Bakur? - Wanie s wywoywani. Przecz ci na sie floty defensywnej. - Rozumiem. - Jag przeczy si znw na bezpieczny kana. - Przepraszam, Leio, ale musz lecie. - Nas te wanie powiadomili - szybko odpara Leia. - Damy ci zna, gdyby cokolwiek si zmienio. - Klucze A i B, zostajecie tutaj i obserwujecie to wielkie ptaszysko - poleci Jag na czstotliwoci Bliniaczych Soc. - C, lecisz ze mn. Oddzieli si od formacji, a za nim dwa X-wingi i Szponostatek. Na skanerze widzia statki wyaniajce si z nadprzestrzeni. Wyglday jak mgawica. Teraz byo ich ju czterdzieci i nadlatyway kolejne. Jag zosta wprowadzony w sytuacj. Zna jzyk na tyle, aby go rozpozna. Flota pochodzia z Lwhekk, nie wiadomo jednak, pod czyim bya dowdztwem - Ssi-ruukw czy P'w'eckw? Z komunikatora rozleg si gos C-3PO. - Tre komunikatu: Przybywam w pokoju, ludu Bakury, aby powici t ziemi i poczy sojuszem obie kultury". Z Bakury odpowiedzia mu inny glos. Jag rozpozna go: to by premier Cundertol. - Witamy Keeramaka na Bakurze, w nadziei, e ta nowa przyja przyniesie nam wszystkim szczcie i owiecenie. Jagowi zrobio si niedobrze od tej sodyczy. Wznis oczy w niebo. Na szczcie przemwienia dobiegy koca. 132

- Prosz dwr Keeramaka o przyjcie nastpujcych orbit - rozleg si znowu poprzedni gos. Po tych sowach nastpia duga lista da dotyczcych zminimalizowania zakce ruchu zwizanych z pojawieniem si znacznej liczby goci, zakoczonej krtkim zapiewem obcych, ktry C-3PO przetumaczy jako zrozumiano". Jag przeszed z lotu przechwytujcego w agodny, spacerowy lizg, uwanie obserwujc krytycznym okiem obce statki. Chissowie wielokrotnie walczyli z Ssi-ruukami, dyskretnie udzielajc si za kulisami walki z Imperium i wspierajc w ten sposb pochd Nowej Republiki. On sam jednak nigdy nie widzia takich statkw poza symulatorem. Roboty bojowe stanowiy proste, kanciaste piramidy z matrycami broni i czujnikw na kadym rogu, ale statki miay znacznie bardziej organiczny wygld. Byy to wielkie, masywne skorupy o stosunkowo niewielu otworach, tworzce bulwiaste, podobne do muszli konstrukcje, nierwne, lecz dziwnie przy tym pikne. Zauway dwa jajowate planetarne transportowce bojowe klasy Sh'ner, w towarzystwie licznych statkw pikietujcych Fw'Sen. Kady transportowiec mia zaog liczc ponad piciuset P'w'eckw - plus ponad trzysta transferowanych robotw, jeli wci byy w uyciu - i liczy sobie ponad siedemset pidziesit metrw dugoci. Biorc pod uwag typ konstrukcji, przedstawiay sob wiksz pojemno ni gwiezdny niszczyciel klasy Victory. Wydawao si, e jak na misj dyplomatyczn P'w'eckowie przywieli ze sob strasznie duo sprztu. Z drugiej strony Jag uzna, e tamci zapewne boj si w rwnym stopniu Bakuran, jak Bakuranie ich. Skoro dopiero niedawno odzyskali wolno, nic dziwnego, e niechtnie wysaliby swojego duchowego przywdc w sam rodek niepewnej sytuacji bez odpowiedniego wsparcia. Przynajmniej nie wzdragali si przed udostpnieniem swoich danych. Obok wizerunkw najwikszych statkw na ekranie szybko pojawiay si ich nazwy. Krownik w centrum formacji nazywa si "Firrinree", drugi za, nieco z tyu, oznaczony by jako Errinung'ka". Nawet nie prbowa zapamita nazw statkw pikietujcych. Obserwowa teraz przybycie ostatnich maruderw. Formacja rozdzielia si na trzy czci, ustawiajc si na orbitach przydzielonych im przez Bakurask Flot Defensywna. Manewr zosta wykonany sprawnie i bez zamieszania, co wiele mwio o dyscyplinie i elastycznoci floty P'w'eckw. Trzeba przyzna, e cho idea niezawisoci bya dla nich cakiem nowa, Ssiruukowie dobrze przeszkolili P'wiekw w manewrowaniu statkami bojowymi. To byo wida. 133

Jag krci si w okolicach floty do dugo, aby przysucha si, jak ekipa naziemna negocjowaa z gomi warunki ochrony, jak rwnie eby zobaczy start siedmiu cikozbrojnych statkw desantowych klasy D'kee. Keeramak wyruszy na powierzchni planety. Jag mg mie jedynie nadziej, e Bakura bya na to przygotowana.

III NAPA

Ciepe, suche powietrze biblioteczne dranio uski Saby. Drapaa si z nieobecn min, przerzucajc jedn z wielu ksig podsunitych jej przez Tris. Ledwo zauwaaa nieprzyjemne swdzenie, bo jej myli zbyt byy skoncentrowane na informacjach, ktre przegldaa. Sama si sobie dziwia, e tak bez wysiku przestawia si na t form pobierania informacji. Kiedy rozpoczynali, mylaa, e nigdy si nie przyzwyczai do przewracania stronic - wydawao si to tak czasochonne! A jednak teraz chona ksigi rwnie atwo i pewnie, jak w jej rodzinnych stronach jaszczury skotcarp zjeday z upkowych zboczy gry Ste'vshuulsz. - Znalaza co? Saba podniosa wzrok na Mar, ktra staa w gbi nawy penej wysokich pek z ksikami. Pokrcia gow przepraszajco i zamkna przegldan ksig. Czytaa o wiecie na zewntrznych obrzeach Nieznanych Regionw, gdzie w obficie natlenionej atmosferze y gatunek insektw-szczudakw. Ich legendy opowiaday o ognistym bstwie, ktre wynurzao si z jdra planety raz na trzy lata, spalajc ogromne poacie wiata do goej ziemi i inicjujc nowe cykle ycia i mierci. Byo to ogromnie interesujce, ale nie pomagao w niczym poszukiwaniom. Nie trafia na adn wiadomo o tajemniczej planecie, pojawiajcej si znikd na firmamencie. - Ona nie znalaza nic - odpara. Mara skina gow. 137

- adne z nas nic nie znalazo, niestety. Chyba wci prbujemy si przyzwyczai do ksiek. Posuwamy si ogromnie powoli. - Byoby jeszcze wolniej, gdyby to nie by wsplny. Nasz upr na pewno si opaci - odrzeka Saba. - Zawsze tak jest. Mara umiechna si i podesza do Danni. Prawdopodobnie po to, eby sprawdzi jej postpy. Saba odsuna na bok czytan do tej pory ksik i wzia nastpn ze stosu, ktry przygotowaa jej Tris. Kolejny gatunek i kolejna lepa uliczka. Nie szkodzi. Nic nie szkodzi. Rozkoszowaa si rnorodnoci ycia w Nieznanych Regionach. Poszukiwania stanowiy dla niej niezwyk odmian od innych zaj. Wiedziaa, e mog si okaza bardzo trudne, jeli wzi pod uwag ilo materiau, przez ktry musieli przebrn. Wiedziaa te, e znalezienie samych danych prawdopodobnie okae si najatwiejsz czci zadania. Badanie ich i stwierdzenie, czy s to informacje istotne, czy nie, z pewnoci zajmie znacznie wicej czasu. Jeszcze dwie ksiki i czas na odpoczynek. Oczy zaczy j szczypa od czytania, grzbiet by sztywny i obolay. Szukajc nowej listy, zagbia si w wskie korytarzyki porodku pomieszczenia, skd dochodziy gosy Jacena i innych. Syszc jej kroki, Luke i Mara podnieli wzrok znad wielkich stosw ksiek. Zagarnli na swj uytek masywny st ze nienego drewna wielki, ciki i kwadratowy; mogo przy nim bez trudu usi dwudziestu ludzi. Przed nimi leay sterty notatnikw, zawierajcych fragmentaryczne zapiski. Zza regau wyszed porucznik Stalgis, chwiejc si pod jeszcze jedn stert ksiek. Nikt nie zosta zwolniony z poszukiwa. Jedyn osob, ktrej brakowao, bya Soron Hegerty. Jak na ironi, to ona wanie byaby najbardziej zafascynowana badaniami. Zmczona wydarzeniami na Munlali Mafir, pani doktor postanowia, e przeczeka chissask wypraw na orbicie. Bya jednak z nimi duchem i czsto komunikowaa si przez komunikator, znudzonym gosem dajc nowych danych. - Spjrzcie na to - zawoa nagle Luke, podnoszc lec przed nim ksik, aby inni mogli te zobaczy. Saba zajrzaa Jacenowi i Marze przez rami. Wikszo tekstu bya wprawdzie przetumaczona na wsplny, ale zawiera on rwnie czci napisane w lokalnym jzyku Cheunh, ktry wymaga pomocy bibliotekarki. Saba skoncentrowaa si na sensie sw, ktre miaa przed sob. Strony pokazane przez Luke'a ukazyway pooenie i histori wiata o nazwie Yashuvhu. Zosta on zasiedlony przez ludzi okoo trzech 138

tysicy lat standardowych wczeniej, ale dopiero niedawno natrafili na niego Chissowie. Szybkie wertowanie stronic nie ujawnio jednak adnych informacji na temat wdrownej planety, cho znajdowa si tam opis starej kobiety zwanej Prorokini, ktra czuwaa nad duchowym rozwojem kolonii. Kobieta ta nauczaa o ywym polu energetycznym, ktre przenikao i czyo ca materi. Jeli czerpa z niego we waciwy sposb... - Mwia o Mocy - szepna Mara. - Tak sdz - zgodzi si Luke. - Patrz. - Otworzy ksik na stronicy zawierajcej portret Prorokini, ktrej prawdziwe nazwisko, jak si okazao, brzmiao Valara Saar. Portret ukazywa kobiet w zaawansowanym wieku, lecz w znakomitej kondycji. Grupa kontaktowa Chissw prbowaa odwiedzi j w domu w grach Yashaka, ale ich odpdzono. Podobno nikt nie mg zbliy si do siedziby Prorokini bez zaproszenia. Ilustracje byy zaledwie szkicami i przedstawiay pospieszne wycofywanie si grupy badaczy. Jeden szczeg jednak nie mg umkn niczyjej uwagi. - Ona ma miecz wietlny! - zawoa Jacen. - Na to przynajmniej wyglda - zgodzi si Luke, okazujc nieco wicej spokoju ni jego podniecony siostrzeniec. - Jak dugo tam mieszka? - zapytaa Saba. - Zapisy nic o tym nie mwi - odpara Mara. - Jeli jednak bya szkolona jako dziecko, mona myle o dziesicioleciach. - Albo bya szkolona, albo znalaza holocron - podsun Jacen. - Nie wycigajmy pochopnych wnioskw - zastrzeg Luke. No i, prawd mwic, nie tego szukamy. Ale i tak zagbili si w informacjach o Yashuvhu i Prorokini. Saba zauwaya, e wok leay rwnie inne ksiki traktujce o tym samym. Sama kobieta nie raczya porozmawia z grup badaczy chissaskich, ale uczynio to wielu z jej akolitw. Zapiski zawieray list jej gwnych nauk: cierpliwo, pokora, wspczucie, jasno myli, rwnowaga pomidzy sprawnoci fizyczn i umysow, cise przestrzeganie diety, samotne ycie. Przez wszystkie lata, kiedy Valara Saar nauczaa lud Yashuvhu, nigdy nie miaa mczyzny, nie miaa te dzieci. Jej jedynym towarzyszem bya istota zwana duuvhal, ktr wychowaa od szczenicia. - Hej, chyba co znalazam! Wszyscy obejrzeli si na Danni, ktra wysza zza pki z opasym tomiskiem w rku. Oczy pod grzyw rozczochranych wosw byszczay 139

podnieceniem. Pooya cik ksig na stole i zacza przerzuca stronice. - Patrzcie, tu... i tu... Saba i pozostali podyli wzrokiem za jej palcem. Moda uczona znalaza zapis o polu asteroid, ktre niedawno zakciy siy podobne do si przypywu. Miliony odamkw kamieni, wielkoci od ziarnka piasku do gigantycznych gazw, zostay w cigu ostatnich trzydziestu lat wyrzucone z orbity przez co bardzo duego. Samo w sobie nie wydawao si to niezwyke: systemy soneczne czsto byy niestabilne, planety dryfoway w przestrzeni midzygwiezdnej, wdroway, przecinajc sobie wzajemnie orbity lub pozostawiajc je na pastw chaotycznych zakce. Ten jeden zapis by jednak wyjtkowy, poniewa zosta dokonany przez cywilizacj innego wiata przed zasnuciem si chmurami ich atmosfery. Na planet spado kilka wielkich gazw, czynic j niezdatn do zamieszkania. Ruiny zawieray rysunki opisujce now gwiazd na niebie - zielono-niebiesk gwiazd, ktra pewnego lata pojawia si znikd, po czym po p roku znika. Jej pojawienie si wywoao straszliw wojn religijn, ktra jeden nard zniewolia, a drugi stara z powierzchni ziemi. Zwycizcy celebrowali odwiedziny gwiazdy, ale wito rycho zmienio si w aob, kiedy z nieba polay si pierwsze strumienie ognia, a nowe soce zniko. W cigu dwch pokole cakowicie zdziczeli. - Jeszcze jedna przelotna wizyta, jeszcze jedna barbarzyska kultura - mrukna Mara, przerywajc milczenie. - Korelacja jest coraz wyraniejsza. - Nie widz dowodu, e Zonama Sekot umylnie prbuje skrzywdzi ludy, ktre spotyka na swojej drodze - mrukn Luke w zadumie. - Ale to wanie robi - zauwaya Mara. - Moe nieumylnie - zgodzi si Luke. - Na pewno nie celowo. - Moe po prostu nie myli normalnie - podsun Stalgis. - Albo nie mylaa normalnie - doda Jacen. - W kocu to stary zapis. - Zgoda - odrzek Luke. - Dopki nie znajdziemy czego nowszego, dopty nie moemy jej osdza. Saba zrozumiaa nagle, e Luke toczy sam ze sob walk na temat opinii o Zonamie Sekot. Co tak potnego, jak inteligentna planeta, moe rwnie dobrze znale si pod wpywem dobra i za. Nawet jeli j odnajd, Sojusz Galaktyczny bdzie musia zdecydowa, czy mona jej ufa, czy nie. Kady dowd, e bya odpowiedzialna za 140

zniszczenie cywilizacji - umylnie czy nie - bdzie niemile widziany. - Dobra robota, Danni - oceni Luke. - I mwi to do wszystkich. Moe wolno, ale robimy postpy. Saba wzia od Tris kolejn list i podya za Danni przez labirynt ksiek. - Wiesz co, Sabo - zagadna moda uczona - zdaje si, e my tutaj dostalimy najatwiejsze zadanie. Prbowaa kiedy ekstrapolowa mapy gwiezdne z takich starych szkicw, jakie tu mamy? To prawie niewykonalne! - Ona podejrzewa, e to cakiem moliwe - wysyczaa Saba gardowo. Danni wyja ksik o nowym systemie, stojc tu obok miejsca, ktre ogldaa Saba. By to system bardzo odlegy od pozostaych regionw kontaktu. Gdyby znaleli w nim cokolwiek, znaczyoby to, e Zonama Sekot szuka kryjwki na caym obszarze Nieznanych Regionw. Jeli szuka po omacku i na olep, moe si nie pojawi aden wyrany szlak, co oznaczaoby, e wszelkie poszukiwania tutaj s daremne. Trzeba wierzy, e jest inaczej, w przeciwnym razie w ogle nie byoby czego szuka. wiaty, wiaty, wiaty... Saba szperaa po zapiskach martwych, kwitncych i wieo zrodzonych cywilizacji. Byy tu tysice nowych gatunkw do zbadania, ale czas nie pozwala jej zatrzymywa si duej na adnym z nich. Moga jedynie dotyka ich przelotnie, muska powierzchni cudzych aspiracji i filozofii, jak kamyk powierzchni jeziora. - Nie zapomnijcie o przerwach, jeli odczujecie tak potrzeb - odezwa si Luke, kiedy wrcia z kolejn list. - Z pewnoci wszyscy na nie zasuylicie. - Jasne, to niezy pomys - wtrci Jacen, zezujc na sterty woluminw na stole. - Ty i Danni pracowaycie przez sze godzin. Mamy do danych do analizy. Odpocznijcie sobie. Saba przez moment stracia mow. Sze godzin? Nie sdzia, e a tak dugo. Tak przyjemnie byo odseparowa si od wiata, zapomnie na chwil o wasnych problemach. Teraz jednak, kiedy o tym pomylaa, poczua, jak bardzo jej ciao jest znuone. Ogon zwisa bez ycia jak lad Zonamy Sekot. Potrzsna gow. - Czas ucieka - mrukna, biorc kolejn list. - Ona wietnie umie polowa. 141

Z nozdrzami penymi zapachu starych ksig i wystygych ladw usiada i podja na nowo cierpliw, pen determinacji wdrwk przez stosy danych. Jaina z pochylon gow biega za Malinz po paskim, pokrytym dachwkami dachu. - Jeste pewna, e wiesz, dokd idziesz? - zapytaa po chwili. - Najzupeniej - odpowiedziaa uciekinierka, nie odwracajc gowy i nie zwalniajc. - Tdy. Malinza skrcia nad krawd dachu i zeskoczya w d bez wahania. Jaina podbiega w to samo miejsce i dostrzega, e dziewczyna ciko wyldowaa na dachu dwa pitra niej. Pomimo rosncych wtpliwoci bez trudu skoczya w lad za ni Salis D'aar z powietrza wydawao si znacznie elegantsze ni to, co moga zaobserwowa teraz. Promienisty ukad ulic i wysokie wiee przywodziy jej na myl wiele innych napywowych wiatw kolonialnych, ktre odwiedzaa. Na Bakurze od poziomu podpiwniczenia zaczynaa ju pod peza zgnilizna; przy wysokim lustrze wody gruntowej i wilgoci atakujcej bezporednio stalobeton i inne zabezpieczenia, zachcaa ziele do pokrywania dziea czowieka. Kulturowa niech do stosowania robotw oznaczaa, e rczne prace naprawcze czsto pozostaway niewykonane. Od ucieczki z wizienia szybko si zorientowaa, e miasto w istocie ulega rozkadowi. Im dalej od centrum, tym bardziej si stawao nieatrakcyjne. ciany byy tu malowane mniej dokadnie, ulice wsze i brzydsze, mniejsza liczba repulsorw, co znaczyo, e takie przedmioty jak lampy, pojazdy lub budynki nie unosiy si w powietrzu. Wydawao si, e to cakiem odmienny wiat ni ten, do ktrego j wprowadzono. Jaina z atwoci nadaa za Malinz, przez cay czas pozostajc p tuzina krokw za ni. Nie prbowaa jej dogoni, przede wszystkim staraa si pilnowa plecw dziewczyny. Caa ta ucieczka bya zbyt prosta i szybka, a jej napite zmysy ponaglay, eby patrzya, gdzie idzie i co si wok niej dzieje. Jedyn pociech byo to, e droga przez miasto wydawaa si zbyt pokrtna, aby mona byo je ledzi. Zeszy klatk schodow na trzecie pitro budynku. Wyszy przez okno i na rkach przejechay nieczynn lini energetyczn do drugiego budynku, tak zaniedbanego, jakby nie widzia mieszkaca od czasu inwazji Ssi-ruuvi. W przedniej czci byy tylko puste biura i kantory, wntrze stanowio ogromne atrium wypenione zdziczaymi tropikalnymi rolinami. Fasetowy, wysoki dach skada si z brudnych pyt transpastali, ktre wydaway si 142

zaprojektowane tak, aby wpuszcza wiato soca w dzie, a otwiera si w nocy, ale wida byo, e ju dawno przestay dziaa. Mechanizm zardzewia i poza wsk szczelin wpuszczajc deszcz, dach pozostawa zawsze zamknity. Malinza zatrzymaa si na chwil na balkonie drugiego pitra, szybko ogldajc si na Jain. Miaa ju i dalej, kiedy Jaina zapaa j za rami i zatrzymaa. Malinza obejrzaa si zdumiona. Jaina pooya jej palec na ustach, dajc do zrozumienia, eby staa nieruchomo. Przeczucie, e pakuje si w puapk, byo coraz silniejsze. Jedynym dwikiem, jaki syszaa, byo kapanie wody w gszczu tropikalnych rolin w sercu budynku. Jeli siy bezpieczestwa Bakury zdoay je tu odnale, to znaczy, e byy lepsze, ni oglnie sdzono. Jednak Jaina miaa silne przeczucie, e bakuraska bezpieka nie jest jedynym zagroeniem, ktre na nie czyha. W grze, pomidzy drzewami, usyszaa nagle ciche kliknicie. Miecz wietlny byskawicznie powdrowa do jej rki. Woln doni przesuna Malinz za siebie, osaniajc j przed atakiem. - Szybka jest. Jaina zmruya oczy, usiujc co dostrzec midzy konarami, ale nie moga rozpozna waciciela gosu. - Kto to? - Patrz, miecz wietlny - odpowiedzia drugi gos. - To Jedi. - Jeden miecz wietlny na trzy miotacze - zauway pierwszy. - Taka szybka to ona na pewno nie jest. - Chcesz sprawdzi? - rzucia dumnie Jaina, zaciskajc palce na rkojeci. Staraa si zorientowa, skd dochodz gosy. Intruzw byo troje, rnego wzrostu. Dwch mczyzn i jedna kobieta. Delikatny ruch lici sugerowa, e wyej moe siedzie jeszcze jeden. Na razie milcza. Moe dowdca? Niewane, pomylaa. Szybkie szarpnicie gazi Moc zrzuci ich jak ulgaki. - W porzdku. - Malinza zrobia krok do przodu, aby znale si pomidzy Jain i tymi na drzewach. - Wydaje mi si, e jest w porzdku. - Malinza, co ona tu robi? - Sprowadziam j. - Malinza obejrzaa si na Jain. - W porzdku. Moesz schowa bro. To Wolno. Jaina niechtnie wyczya miecz i opucia rce wzdu bokw. Nie bya cakiem przekonana, e wszystko jest w porzdku, ale wolaa nie Wywiera zego wraenia na rebelianckich przyjacioach Malinzy. 143

Miniaturowy las zaszumia, licie rozsuny si i wyszy spord nich trzy osoby. Kobieta bya pikna. Czaszk miaa ogolon po bokach, a reszt jasnych wosw spia w dugi jak pejcz koski ogon. Bliej stojcy mczyzna by ubrany w obszarpany mundur ochrony, za duy o co najmniej dwa rozmiary. Wosy mia rozczochrane i wyglda tak, jakby od tygodnia sienie goli. Trzeci by Rodianinem jego zielona skra doskonale zlewaa si z listowiem. - To jest Jaina Solo - przedstawia Mainza. Jaina powitaa ich krtkim skinieniem gowy, niepewnie zerkajc w kierunku drzewa, jakby spodziewaa si, e ujrzy tam czwart osob, ktr wyczuwaa. - A czego waciwie chce ta Jaina Solo? - zapytaa jasnowosa kobieta. - Co si dzieje tutaj, na Bakurze - odpara Jaina w imieniu Malinzy. - Chciaabym wiedzie, co to takiego. - Chcesz powiedzie, e co innego ni zwykle? - zapyta mczyzna. - Wykorzystywanie sabych przez silnych, grabie zasobw naturalnych, deprawacja niewinnych... - Spoko, Zel - warkna blondynka. - Chcesz j przestraszy, zanim powie, co wie? - Jjorg, lepiej uwaaj - poleci Rodianin chropowatym gosem. - Z tak otwart gow a si prosisz, eby Jedi ci tam nakad rnoci. - To dziaa tylko na sabe umysy - odpara Jaina. - A poza tym nie zamierzam nikomu pra mzgu. Nie po to tu jestem. - I mamy ci tak uwierzy na sowo? - Hej, do tego - stanowczo przerwaa Malinza. - Gdzie Vyram, Jjorg? Musz z nim pogada. - Gdzie si czai - odpar Zel. - Jak zwykle. - To chyba on tam siedzi na drzewie - Jaina wskazaa miejsce, gdzie, jak jej si wydawao, powinna siedzie czwarta osoba. Z zieleni rozleg si krtki miech. - Dobre masz oczy, Jedi - rozleg si gos. - Jeli uywasz oczu. Licie rozchyliy si i spord nich wyjrzaa czwarta osoba. By to chudy jak szczapa, czarnowosy mczyzna, troch starszy od Jainy. Koci policzkowe mia wystajce, widoczne nawet spod nierwnego zarostu. Doskonale si czu na szczycie drzewa. Nauczyam si nie polega tylko na wzroku - odpara. Czowiek, ktrego Malinza opisaa jako mzg organizacji, umiechn si blado. 144

- C, przyprowadzia ci Malinza - rzek. - To mi chwilowo wystarczy. Jaina niemal fizycznie czua iskr, jaka przebiega midzy mod kobiet u jej boku a czarnowosym mczyzn na drzewie, ale adne z nich nie dao po sobie pozna, e czy ich co wicej ni sprawy zawodowe. - Zazimy, Zel, musimy wsiada - zarzdzia Malinza. - Mam ju do wrzeszczenia do ciebie. Rozczochrany czowiek pogry si w listowiu. Jain podprowadzono do najbliszej klatki schodowej. Schodzc, doznaa chwilowego zawrotu gowy, a musiaa przystan i chwyci si czego - dopiero teraz zrozumiaa, e las, ktry opucia, nie by tym, czym si wydawa. Cay obszar by sztuczn konstrukcj, udrapowan pnczami i innymi rolinami, zawieszon w powietrzu na nieodcznych repulsorach Bakury. Przelotne spojrzenie nie miao szans tego odkry. Zastanawiaa si, czy to istniejca konstrukcja, ktr Wolno zaadaptowaa do swoich potrzeb, czy te sami to zbudowali, powoli, tak aby nie zwrci niczyjej uwagi. Z tej odlegoci trudno byo cokolwiek powiedzie. Zanim obie z Malinz dotary na parter, podstawa konstrukcji znajdowaa si na dugo ramienia ponad ich gowami. Nie bya to szczeglnie elegancka robota, przypominaa wielkie, kanciaste kontenery, poczone i spite licznymi warstwami rur rusztowaniowych i cikich kabli. Pokryway j donice i kraty dla rolin, co stanowio doskonae maskowanie. Jaina zaobserwowaa ciemne czelucie, do ktrych prowadziy kolejne drabiny. Malinza signa i chwycia jeden z poziomych prtw zwisajcych z gry, by podcign si do gry, pomidzy licie. Jaina przypia miecz wietlny do pasa i zrobia to samo. Konstrukcja z jkiem opucia si do poprzedniej pozycji, pozostawiajc podog w pewnej odlegoci. Jjorg i Salkeli, Rodianin, znajdowali si u wejcia do dolnego kontenera. Malinza przy ich pomocy wesza do rodka, ale Jaina musiaa sobie poradzi sama. Udao jej si to z pewnym trudem. Vyran czeka w kontenerze, siedzc w kcie na skrzyni. - Witamy w Stercie - mrukn do Jainy i ogarn otoczenie jednym ruchem ramienia. - Niewiele to, ale obawiam si, e wszystko, co mamy. - Gdzie pozostali? - dopytywaa si Malinza. 145

- Gdzie tam chodz - odpar. - Albo s na patrolu. - Jego ciemne oczy lniy w sabym wietle elektrycznym. - Troch trudno byo... - Zmartwilimy si twoim aresztowaniem - mrukn Salkeli. - Ja tam nie - odpar Zel, spadajc do kontenera przez dziur w dachu. - Zimny jestem. - No - zachichotaa Jjorg. - Mniej wicej tak samo, jak czerwony karze. Malinza zignorowaa oboje. - Jestem pewna, e pozostali wrc, kiedy si rozejdzie, e uciekam. - A ta tutaj zapewne ma co wsplnego z twoj ucieczk - zauway Salkeli. - Jaina? Waciwie byam pewna, e to ty, Vyramie. Ciemnowosy mczyzna pokrci gow. - Prbowaem, ale ochrona bya za mocna. Miaem zamiar, sprbowa jeszcze raz jutro, kiedy uwaga wszystkich bdzie skierowana na powicenie. Malinza zmarszczya brwi. - Jeli nie ty, to kto? - Moe kto z innej grupy - wyrazi przypuszczenie Vyram i wzruszy ramionami. - Albo kto z wewntrz. Jaki wspczujcy stranikna przykad. - Albo kto wspczujcy nieco wyej - dodaa Jaina. - Co masz na myli? - Cundertol nie wierzy, e jeste winna - odpara Jaina. Zostaa wrobiona i oficjalnie nie mg z tym nic zrobi, wic moe postanowi, e uatwi ci ucieczk. - Premier? - Zel wydawa si troch zdenerwowany. Pokry to krtkim miechem. - Niemoliwe. To by ju byo przegicie! - Teraz to niewane - odpar Vyram. - Ciesz si, e wrcia. I znw Jaina odniosa wraenie, e pomidzy Vyramem i mod przywdczyni Wolnoci co zaiskrzyo. - To jeszcze nie koniec - odpara. - Pamitaj, Malinza wci jest zbiegiem... niewane, kto jej pomg. Musi pozosta w ukryciu, do pki nie dowiemy si, kto naprawd porwa Cundertola. - Wszyem troch - przyzna Vyram. - Ale dane, ktre znalazem, nie zawieray adnych odpowiedzi. - Czy i ja mogabym zobaczy te dane? - zapytaa Jaina. Mody czowiek niepewnie spojrza na Malinz, ktra skina gow. 146

- Dobrze, chod - rzek, wstajc. - Mam nadziej, e nie masz lku wysokoci. Moja buda jest na samym szczycie Sterty. - Jestem pewna, e dam sobie rad. Vyram z krzywym umieszkiem podcign si do gry przez dziur w kontenerze. Jaina i pozostali podyli za nim. Przez nastpne pitnacie metrw byy tylko drabiny i inne kontenery, ktre doprowadziy ich do samego serca dungli. Buda Vyrama balansowaa na szczycie rebelianckiego stosu. Jaina nie miaa wtpliwoci, e Sterta jest konstrukcyjnie mocna, inaczej Wolno nie uyaby jej jako bazy, ale instynkt podpowiada jej co innego. Kady gwatowny ruch sprawia, e grne pitra chwiay si denerwujco. - We sobie co do siedzenia - rzek gospodarz, wskazujc na stos pustych skrzynek zwalonych w jednym kcie. Jego wasne siedzisko wygldao na znacznie wygodniejsze, bo skadao si z lewitujcego, ortopedycznie uksztatowanego krzesa ustawionego przed skomplikowan konstrukcj ekranw komputerowych i klawiatur. Wiele z nich rwnie unosio si w powietrzu na repulsorach. Jaina przycigna sobie skrzynk, Malinza, Zel i Jjorg natychmiast poszli za jej przykadem. Zielono skry Salkeli pozosta w pozycji stojcej. Vyram uruchomi system - Wiem, e to niewiele, ale... - Biorc pod uwag okolicznoci, jestem pod wraeniem - przyznaa Jaina. Zauwaya lady insektw w rogu skrzynki, a pod biurkiem co, co wygldao na ptasie gniazdo. - Naprawd wamae si std do sieci planetarnej? - Nie na stae. Mamy na dachu holokom, ale stosujemy go tylko wwczas, kiedy potrzebny jest bezporedni dostp. Mniej ryzykowne jest podczy si, wzi co trzeba i dopiero pniej przeglda w poszukiwaniu interesujcych rzeczy. Wanie to w tej chwili robi system. Skanery komunikacji oznaczaj flagami wszystko, co wydaje si cho troch podejrzane. Ja to pniej sprawdzam. Jeli trzeba, wrc i znajd wicej. To ma sens, pomylaa Jaina. Nielegalne wzy byy trudne do wyledzenia w kadej sieci, nawet jeli istniay podejrzenia, lecz nie byo to niemoliwe. Nieregularne wchodzenie do sieci planetarnej z pewnoci utrudniao wykrycie Wolnoci. - Co znalelicie do tej pory? - zapytaa. - Malinza powiedziaa, e wykrylicie dowody na korupcj na poziomie senatu. Jestecie naiwni, jeli sdzicie, e to co wanego. Kady rzd na to cierpi w mniejszym lub wikszym stopniu... mj take. 147

Vyram skin gow. - Dlatego wanie jestemy w opozycji do naszego rzdu. A opozycja musi by na tyle silna, aby zmusi do uczciwoci premiera i senat. Mog nas nawet pozamyka, ale musimy to robi dla ludu Bakury. Jestemy sumieniem planety. - Utrzymujecie wszystko w Rwnowadze - podpowiedziaa Jaina. - Wanie umiechna si Malinza. - Ale jak si finansujecie? - zapytaa znowu. - Nie wyobraam sobie, e te urzdzenia to tanie atrapy. - Zdziwiaby si. - Umiech Vyrama by peen dumy. - Urzdzenia s uywane albo wypoyczone, a Sterta ju tu bya. Zaadaptowalimy tylko to, co znalelimy, do naszych potrzeb. To lepsza strategia, ni zadua si u ludzi, nie sdzisz? - Nasi dzisiejsi sojusznicy mog by jutro naszymi wrogami - zgodzia si Malinza. - Widzisz, nie jestemy tacy naiwni, Jaino. Jedynym sposobem uzyskania penego obiektywizmu jest niezaleno. - Podziwiam wasz prac - odpowiedziaa uczciwie Jaina. Moe i nie zgadzaa si z metodami czy celami Wolnoci, lecz sam fakt, e jej czonkowie zdoali przez tak dugi czas dziaa bez wpakowania si w wiksze kopoty, by istotnie wielkim dokonaniem. - Co jednak si zmienio. Pytanie tylko: co? - To jedyne, co nam przychodzi do gowy... - Donie Vyrama przebiegy po klawiaturze, wstukujc kody dostpu do szyfrowanej pamici. - Odkrylimy tajny przeciek rzdowych funduszy przez wielu porednikw. Kwoty byy rne, patnoci nieregularne, ale nasz program by do inteligentny, eby je wykry i oflagowa. - Gdzie przeciekay pienidze? Vyram pokrci gow. - Nie mamy adnych informacji na ten temat. Ktokolwiek ustawi przeciek, by bardzo ostrony. Zaledwie zaczlimy kopa, kiedy przytrafi nam si kompletny zanik komunikacji. Jaina wiele lat temu syszaa o osawionej Gromadzie, ale nie miaa wasnych dowiadcze. Ciocia Mara opowiadaa maej Jainie o przygodach z Talonem Karrde - opowieci o piratach, banitach i renegatach. Jeli bodaj niewielki procent historyjek, jakie syszaa, by prawdziwy, nie miaa wtpliwoci, e w Gromadzie znalazoby si wiele miejsc, chtnych do cignicia funduszy z Bakury - pochodzenie funduszy nie miao znaczenia. - Uwaasz, e to doprowadzio do aresztowania Malinzy? - zapytaa. 148

- A c by innego? - odpar Vyram. - Nie znalelimy niczego rwnie duego. Mwimy tutaj o milionach kredytw. Stoi za tym kto z rzdu, nie ma innej moliwoci. Nikt inny nie zna kodw niezbdnych, aby dosta si do tych funduszy i okreli system automatycznych patnoci wewntrz. Jeli to si rozejdzie, skandal bdzie niewyobraalny. - Podejrzewamy, e otarlimy si o co, kiedy wybieralimy dane - dodaa Malinza. - S przecie zabezpieczenia przeciwko wykryciu. Stojca za tym osoba musiaa si zorientowa, e zauwaylimy przeciek. Zadziaali natychmiast, zanim zdylimy zebra wystarczajco duo dowodw i opublikowa je. W tej chwili nie mam pojcia, kto moe za tym sta i dlaczego. Vyram ponuro skin gow. - To bdzie nasze sowo przeciwko rzdowemu... a po aresztowaniu Malinzy nasze sowo nie wyglda ju tak adnie. - Musicie mie podejrzanego - stwierdzia Jaina, mylc gorczkowo. - Kogo wysoko postawionego. Do wysoko, eby ustawi patnoci i nakaza niesuszny areszt. - Na przykad? - Na przykad Blaine Harris - zaproponowaa. - To on powiedzia, nam o aresztowaniu Malinzy. Z pewnoci te jest na tyle silny, eby zaatwi wszystko inne. Malinza i Vyram spojrzeli po sobie w sposb, ktrego Jaina nie umiaa zinterpretowa. Po chwili Malinza wzruszya ramionami. - To moliwe. - Mog przyjrze si tym rekordom troch bliej - rzek Vyram, manipulujc przy urzdzeniach. - Wejd do sieci i zobaczymy, czy co znajd. To nieco zbio Jain z tropu. - Chcesz powiedzie, e wamalicie si do prywatnych plikw wicepremiera? Vyram umiechn si przelotnie. - Daj mi minutk, a zobaczysz. Jaina obserwowaa, jak Vyram zamyka dokumenty, ktre dla niej Pootwiera, i uruchamia nowe programy. Jego palce byy szybkie i pewne, gdy przygotowywa system Sterty do podczenia do planetarnej sieci Bakury. Jaina nie bya te jedyn, ktra podziwiaa jego zrczno. Twarz Malinzy promieniaa podziwem na widok pracy chopaka. Nie trwao to dugo. Podziw zmieni si w trosk, kiedy z pulpitu rozlega si seria ostrzegawczych piskw. 149

Vyram zmarszczy brwi. - Problem? - zapytaa Jaina. - Nie mog si poczy. - Sprbowa innego podejcia, ale w odpowiedzi dosta te same piski. - Zdaje si, e wday si jakie zakcenia. - Zaguszanie? - Nie, nie sdz... Raczej jaki niedaleki sygna zasania strumie fal do satelity. Zobaczmy, czy co znajd. - Na ekranie zaczy migota dane, wywietlane przez kolejne programy. - O, posuchaj... Z gonikw sieciowych rozlego si regularne popiskiwanie. - Znam ten dwik - odezwa si Zel zza ich plecw. - To sygna naprowadzajcy! Dynamika we wntrzu Sterty nagle ulega zmianie: wszyscy zerwali si z miejsc i stanli przed Jain. - A, to dlatego ucieczka bya taka atwa - sykna Malinza, ruszajc w jej stron. - Czekaj no! - zaprotestowaa Jaina, ale zaguszy j Salkeli: - Doprowadzia ich prosto do nas! - To szpieg! - zawoaa Jjorg, gronie zbliajc si do Jainy. - Mwi wam, zabi j! - Zaraz! - burkn Vyram, manipulujc kilkoma komputerami naraz i regulujc anten kierunkow. - Ona nie jest rdem transmisji. - Co? - Jjorg zatrzymaa si raptownie i odwrcia, eby spojrze na Vyrama. - Wic skd? Vyram wskaza na Malinz. - Ja? - Twarz przywdczyni rebeliantw poblada. Vyram sprawdzi komputery. - Przykro mi, Malinzo. Sygna dobiega z miejsca, gdzie stoisz ty. Pozostali z ogupiaymi minami spogldali na swoj przywdczyni, nie wiedzc, jak zareagowa. Nawet Vyram wydawa si niezdecydowany. - Czy moemy zawzi zakres miejsca, gdzie znajduje si sygnalizator? - zapytaa Jaina. Moe zdymy go wyj, zanim nas namierz. Vyram wyregulowa anten i przecign ni po ciele Malinzy. Popiskiwanie znacznie przybrao na sile, kiedy antena mijaa jej tali. Dziewczyna podniosa wizienn tunik i odsonia pasek spodni. W tkaninie znajdowao si niewielkie zgrubienie, starannie przeszyte dwoma szwami. 150

- Mieli ci na oku przez cay czas! - Oczy Zela biegay niespokojnie na wszystkie strony, przemykajc po cianach kontenera, prawie jakby widzia stranikw otaczajcych Stert. Mog ju tu by! - We si w gar - odezwaa si Jjorg tonem sugerujcym, e taka panika jest oburzajca. Mamy alarmy na ogrodzeniu, prawda? Nie podejd tutaj bez naszej wiedzy. - Dlaczego teraz? - jkn Salkeli. Jjorg spojrzaa na niego. - Mogli umieci co na Malinzie wiele miesicy temu - wyjani. - Wic dlaczego teraz? - Poniewa teraz jest zbiegiem - odpar Vyram. - A my jej pomagamy i ukrywamy j. To czyste sprawy kryminalne, nie co tak niejasnego, jak hakerstwo. Malinza wstaa. - S kryminalne, jeli moje oskarenie nie jest lipne - rzeka. - A jest. - Tak czy inaczej, musimy si std wynosi - zadecydowaa Jaina. - Ucieczka jest przyznaniem si do winy - stwierdzi Rodianin. - Zgadzam si z Jedi - odpar Zel. - Jeli tu zostaniemy, to nas zapi. Pokj wypeni si nagle gonym buczeniem komputera. Wszystkie oczy pytajco zwrciy si na Vyrama siedzcego przy konsoli. Vyram przybra ponury wyraz twarzy. - To alarm na ogrodzeniu. - Wiedziaem! - krzykn Zel, nerwowo krc po ciasnym pomieszczeniu. - Po prostu wiedziaem! - Zamknij si, Zel! - warkna Malinza. Potem, ju spokojniej, zwrcia si do Vyrama: - Ktry to? - Pnoc czternacie i poudnie siedem. Podchodz z dwch stron. - Powietrze? - Na razie czyste. - Dobrze. - Malinza obejrzaa si na pozostaych. Teraz nie wygldaa ju na przeraon nastolatk, lecz na kompetentn przywdczyni tajnej grupy w stanie zagroenia. - Jestem otwarta na wasze sugestie. - A moe Jedi za nas powalczy? - zapyta Zel zbyt ochoczo i natrtnie, jak na gust Jainy. Przecie bez trudu zaatwi... - Nie! - warkna Malinza. Zel zamilk natychmiast. - Nie bdzie adnej walki. Wiecie, e nie pochwalam przemocy. 151

- Moemy nie mie wyboru, Malinzo - ostrzega Jjorg. - Jest wybr - poinformowaa Jaina. - Moecie wyj nadajnik i da go mnie. A ja zabior go gdzie, gdzie was nie bd szuka. - A nie jest ju na to troch za pno? - zapytaa ostro Jjorg. S praktycznie pod nami. Jaina stumia w sobie ch odpacenia jej piknym za nadobne. Vyram udowodni wprawdzie, e nie ona doprowadzia wroga do Sterty, ale i tak czua si, jakby wszyscy winili j o zaistnia sytuacj. - Ale jeszcze tu nie weszli - odpar Vyram w zadumie. - Tak, ale przecie nie s gupi - odpara Jjorg. - Zorientuj si, e ich nabieramy. - Nie, jeli dostarczymy im naraz zbyt wielu czynnikw. Mamy tutaj co, eby odwrci ich uwag, kiedy przyjdzie pora. Odetchn gboko i spojrza na Malinz. - Chyba pora ju nadesza, jak sdzisz? Malinza skina gow, pospiesznie wyrwaa nadajnik z paska i podaa go Jainie. - S coraz bliej - mrukna, spogldajc na ekrany, gdy rozlega si kolejna syrena. - Na twoim miejscu bym si pospieszya. - Pjd z tob - zaofiarowa si Salkeli. - Znam ulice lepiej od ciebie. Jaina zawahaa si, ale po chwili skina gow. Nie moga zaprzeczy, e to, co mwi Rodianin, ma sens. - Dobrze - odpara i dodaa, zwracajc si do Malinzy: - Powiesz mi chocia, dokd idziesz? - Myl, e lepiej, eby nie wiedziaa. - Dziewczyna wycigna do, Jaina uja j i ucisna. - Jestem pewna, e si znowu spotkamy. Jaina skina gow. Nie byo czasu na dugie poegnania. - Id pierwszy - powiedziaa do Salkelego i Rodianin posusznie wysun si stopami do przodu z kontenera. Praca w bibliotece bya nucym zajciem i po wielu godzinach lczenia nad ksikami Saba zacza czu, jak zmczenie opanowuje jej sztywne minie pod swdzcymi uskami. Na szczcie okazao si, e w niezliczonych wiatach pojawio si wiele aluzji do wdrownej planety - do, aby wszyscy nabrali optymizmu. Po znalezieniu przez Danni pierwszej wzmianki, Saba rycho znalaza inn, a potem Jacen kolejn. Od tego momentu lad by coraz wyraniejszy, odwiedziny nabieray regularnoci. Kiedy zdarzao si, e to, co uwaali za Zonam Sekot, przelatywao obok cywilizowanego wiata, mogli nawet sprecyzowa daty. W innych przypadkach zgadywali na podstawie mniej lub bardziej 152

dokadnych zapisw i dowodw fizycznych. Na szczcie, mylaa Saba, nie szukali wydarzenia, ktre miao miejsce setki lat temu. W wielu przypadkach wiadkowie wci yli i byli w stanie zda grupom kontaktowym Chissw bezporedni relacj z przybycia Nowej Gwiazdy" oraz wschodu Soca mierci" - rnie nazywano to zjawisko. Z tych relacji oraz z nowszych bada wszystkich systemw w obszarze Chissw byli w stanie stopniowo odtworzy trajektori planety. Zonama Sekot po raz pierwszy pojawia si na imperialnych rubieach Nieznanych Regionw, odwiedzajc trzy systemy w cigu kilku lat. Nastpnie wykonaa skok a na zewntrzn krawd galaktyki, gdzie zamieszkane systemy byy rzadsze i bardziej od siebie oddalone. Tam napotkaa istoty, ktre przed zniewoleniem przez Yuuzhan Vongw na pocztku ich inwazji opisay chissaskim badaczom przybycie wiata, ktry wisia na ich niebie przez miesic, ponc i dymic. Z pewnoci nie pasowao to do opisu zielonej i spokojnej planety, jak opisywaa Vergere, ale doskonale zgadzao si z przewidywaniami napre, jakim poddawany by paszcz planety wskutek skokw do i ze studni grawitacyjnych w nadprzestrzeni. Nikt nigdy wczeniej nie sysza o takich wyczynach, wic nie byo eksperymentalnych danych na ten temat, ale nawet najbardziej podstawowa wiedza na temat planety sugerowaa, e Zonama Sekot nie moga wyj bez szwanku z szalonych skokw po caej galaktyce. Pniej planeta wycofaa si ku wntrzu galaktyki, w stron Jdra. Tam napotkaa kilka rnych gatunkw bezporednio jeden po drugim i ostatecznie osiada w jednym z systemw prawie na cay rok. Nowe wiato na niebie spowodowao u zwykle zadowolonych z ycia obywateli zamieszkanego wiata tego systemu pd do konkurencji. Dwa gwne kraje rozpoczy nawet co w rodzaju wycigu kosmicznego", eby sprawdzi, kto pierwszy zdoa postawi sond na tajemniczym gociu. Jednak zanim sondy zdyy dotrze na orbit planety, ta znowu znika. I znw obrazy sporzdzone tu przed jej znikniciem ukazyway wiat cakowicie okryty popioem i dymem, gotujcy si na wasnym ogniu. Saba poczua lito dla uciekajcego wiata, gdy znw porwnaa sobie te obrazy ze wiadectwem Vergere, opisujcej zgodnie ze sowami Jacena wiat ttnicy yciem i w penej harmonii z Moc. Co najdziwniejsze, pniejsze raporty z dalszej drogi planety wok obrzea galaktyki opisyway j znowu jako zielony wiat - albo zatem Zonama Sekot zdoaa si sama uzdrowi, albo nauczya si 153

wykonywa skoki nadprzestrzenne, nie wyrzdzajc sobie wicej bolesnych szkd. Pojawiaa si i znikaa bez ostrzeenia, niemiao przemykajc od gwiazdy do gwiazdy w poszukiwaniu... czego? Saba prbowaa to sobie wyobrazi, ale nie wiedziaa, od czego zacz. Moe gdzie tam po drodze stracia jedyne towarzystwo, jakie znaa - kolonistw ferroaskich, ktrzy od pokole mieszkali na jej powierzchni? Moe szukaa nastpcw? Z drugiej strony Saba czua, e jako jeden z ostatnich przedstawicieli wasnego gatunku, wci pogrona w aobie po stracie wasnej planety, moga przenosi wasne problemy na Zonam Sekot. Skd miaa wiedzie, co dzieje si w umyle istoty tak niezrozumiaej, jak... Nagy, gony i wysoki pisk zaskoczy Sab, a podskoczya i omal nie rzucia ksiki, ktr wanie odstawia na pk. Obejrzaa si i zobaczya wysok kobiet w rednim wieku, ubran w zielony kombinezon pod czarnym paszczem. Kobieta staa po drugiej stronie alejki, zakrywajc usta obiema domi. Wida byo, e jest zaskoczona niespodziewanym pojawieniem si ogromnej Barabelki. Za ni staa jasnowosa dziewczynka, zaledwie wyrosa z wieku dziecicego; mia na sobie czarny mundur, wygldajcy jak miniaturowa wersja munduru CEDF. Dziewczynka z pogard spogldaa na kobiet, jakby zgorszona okrzykiem. - O...ooo - wyj ka a kobieta, opuszczaj c d onie. Nerwowy umiech nie zdoa ukry jej zakopotania. - Przepraszam, przestraszyam si. - Nie warto przeprasza - odpara Saba. - Ona te si przerazia. Mylelimy, e jestemy sami w bibliotece. - Bo jestecie... to znaczy, bylicie. - Kobieta wci wydawaa si nieco niepewna. - Mama chciaa powiedzie, e wanie przyszymy wtrcia dziewczynka. - Szukamy mojego ojca, Soontira Fela. Dziewczynka miaa niespokojnie rozbiegany wzrok, co wiadczyo, e nie mwi caej prawdy. Jednak na dwik nazwiska barona Saba zrozumiaa, co si dzieje. - Wic ty jeste zapewne Syal Antilles. Kobieta umiechna si, tym razem nieco mielej. Nie wydawaa si ju tak niezrczna, cho jeszcze si cakiem nie uspokoia. - Tak, a to moja crka Wyn. Saba zoya jej krtki, peen szacunku ukon. Spotkanie z on Soontira Fela, matk Jaggeda Fela i siostr Wedge'a Antillesa, byo doprawdy zaszczytem. 154

- A ona jest Saba Sebatyne. - Czego szukasz? - zapytaa Wyn, wycigajc szyj, eby spojrze na grzbiet ksiki, ktr Saba wanie odoya. Saba zawahaa si, nie wiedzc, ile moe zdradzi. - Ta ksika opisywaa histori gatunku zwanego Hemes Arbora. Dziewczynka wzruszya ramionami. - Nigdy o nich nie syszaam. Saba wyja ksik i otworzya j na jednej z dziwnych, dwuwymiarowych map, jakie stosowano w archiwum. Postukaa w ni szponem. - Std pierwotnie przybyli. Z Carrivaru. Wyemigrowali tu, na Osseriton, przez Umaren'k. Ona odkrya ich wpyw na kultur Umaren'k'sa. - Co to znaczy? - Wyn! - upomniaa j matka. Syal Antilles czekaa w pewnej odlegoci. Bezpiecznej" odlegoci, uznaa Saba. Pomimo wielu lat przeytych z baronem Felem pord Chissw wci zapewne baa si niehumanoidalnych obcych - jak si wydawao, bya to cecha wielu zwolennikw Imperium. - Musz przeprosi za zachowanie mojej crki - zwrcia si Syal do Saby. - Na pewno masz do pracy, nie musisz odpowiada na jej pytania. - Jej nie przeszkadzaj pytania twojej crki - zapewnia Saba. Odwrcia si do dziewczynki, aby odpowiedzie na poprzednie pytanie. - Szukamy pewnej szczeglnej planety. Poza jednym zamieszkanym wiatem Osseriton jest pustym systemem. Hemes Arbora zauwayliby nowy wiat. Wyn zamiaa si cicho. - Dziwnie mwisz. - Wyn! Dziewczynka, niewiele nisza od Saby, podniosa wzrok na Barabelk i przewrcia oczami, starannie odwracajc si plecami do matki. Saba umiechna si. Nic nie szkodzi - uspokoia. - Ona nie jest uraona jej sowami. Wyn umiechna si tak- Musicie prowadzi fantastyczne ycie. Podr ujecie do tych wszystkich miejsc, macie rne przygody! Saba skina gow, podejrzewajc, e z punktu widzenia dziecka taki obraz ich ycia musi wydawa si prawdziwy. Rycerze Jedi 155 e, po czym zacza przyglda si mapom, a oczy jej byszczay zainteresowaniem.

otoczeni byli aur tajemniczoci. Jednak trudno byoby uzna, e praca, ktr w tej chwili wykonywaa Saba, miaa co bodaj mglicie wsplnego z przygodami, o ktrych mwia Wyn... - Wic to prawda - mrukna Syal, podchodzc bliej. Jej twarz przybraa podejrzliwy wyraz. - Naprawd sdzicie, e uwierzymy w wasze poszukiwania Zonamy Sekot? Saba nie prbowaa protestowa. - Tak, to nasz cel. - Ale Zonama Sekot jest tylko legend, mitem! - Syal pokrcia gow, mruc oczy, jakby przyszo jej na myl pewne podejrzenie. - Czego naprawd szukacie? - Ona nie wie, co chcesz powiedzie przez... - Chc powiedzie, e trudno mi uwierzy, bycie przebyli ca t drog w poszukiwaniu cienia! Saba zmarszczya czoo, jej uki brwiowe skurczyy si w grube fady. Nie rozumiaa, dlaczego nastrj kobiety nagle uleg zmianie ani do czego zmierza. - A po co innego sprowadzaby nas tutaj mistrz Skywalker? - Chodzio o bibliotek CEDF, oczywicie. Dziki niej macie dostp do wszystkich ludw i miejsc znanych Chissom! - Ale po co nam to wiedzie? - Bo szukacie sprzymierzecw - odpara kobieta. Odpieralimy Yuuzhan Vongw lepiej ni wy. Potrzebujecie nas o wiele bardziej ni my was. - Sdzicie, e szukamy sposobu, aby przekona was do przyczenia si do Galaktycznej Federacji Wolnych Przymierzy? - Albo nas zwabi - twardo odpara Syal. - Mamo... - odezwaa si Wyn. W jej gosie brzmiaa nuta zakopotania i wyrzutu. Spojrzaa na Sab przepraszajco. - Ona tak wcale nie myli. Po prostu boi si, e bdziecie prbowali zabra od niej tat, tak jak to zrobilicie z Jagiem. Oczy kobiety zabysy gniewem. - Wyn! - krzykna, prbujc zaprzeczy. - Och, mamo, daj spokj - odrzeka dziewczynka, okrcajc si na picie, by spojrze na matk. - Cay czas od wyjazdu Jaga martwisz si tylko o tat! - To nieprawda - stanowczo odpara Syal, ale w jej oczach byo co, co potwierdzao sowa dziewczynki. Po chwili westchna i pokrcia gow. - Nie, to nie od czasu wyjazdu Jaga, Wyn. Od czasu upadku Coruscant. 156

Saba poczua si niezrcznie. Wolaaby, eby mistrz Skywalker by przy niej i odpowiada na te oskarenia. On znacznie lepiej radzi sobie z takimi sprawami. - Przed Coruscant istotnie prbowaam namwi Soontira, aby przyczy si do walki z Yuuzhanami. - Syal porzucia oskarycielski ton, za co Saba bya jej wdziczna. Teraz prbowaa wyjani swj poprzedni wybuch wrogoci wobec Saby. - Chciaam, eby przyczy si do Nowej Republiki, tak samo jak Jag, albo z reszt Chissw, albo bez nich. Ale on nie chcia walczy. Powiedzia, e Nowa Republika poradzi sobie z Yuuzhanami, tak samo jak my sobie z nimi radzimy po naszej stronie galaktyki. A potem stracilicie stolic i... Zawahaa si lekko, jakby zbierajc myli. - Wiedziaam wtedy, e on zmieni zdanie, a wy przegracie. - Jej oczy biegay pomidzy Wyn a Saba. - Nie pozwol wam zabra go ze sob. Nie pozwol. - Mylisz, e bdzie tutaj bezpieczny, jeli Chissowie nie przycz si do nas? Wyraz twarzy Syal powiedzia Sabie wszystko, co chciaa wiedzie. Kobieta wiedziaa, e Chissowie nie maj szans, jeli caa reszta galaktyki ulegnie Yuuzhan Vongom. W cigu paru lat obcy najedcy pokonaj nawet najsilniejsze szace Chissw. - Nie popenijcie tego bdu, eby nie doceni Yuuzhan odezwaa si Danni z drugiej strony nawy. Wszystkie oczy zwrciy si ku niej. Saba nie syszaa, kiedy uczona podesza, i nie miaa pojcia, jak dugo przysuchiwaa si rozmowie. Twarz miaa szar ze zmczenia, ale mwia z pewnoci wynikajc z wasnego dowiadczenia. Zbyt wielu z nas wanie za to zapacio straszliw cen. Nowa Republika, Imperium, Huttowie, Ithorianie, Rodianie... lista robi si coraz dusza z kadym rokiem tej wojny. Z pewnoci wiesz, co si dziao, zdajesz sobie spraw, jakim zagroeniem s najedcy. Czy sdzisz, e ukrywanie si tutaj uchroni was na zawsze? W kadej chwili mog stwierdzi, e chc was zniszczy, tak samo jak zrobili to z Ruinami Imperium. - Wasza pozycja jest niepewna - dodaa Saba. - Zaprzeczanie nie zmieni faktw. - Nie chc go straci - szepna pani Antilles, a na jej twarzy odmaloway si sprzeczne uczucia. - Nie mog ju tego znie: Nie mog... - Mamo... - dziewczynka wydawaa si przeraona. - Nie bj si - rzeka Saba, wkadajc w swj szorstki, gadzi gos tyle wspczucia, ile moga. - Nie jestemy waszymi wrogami, rozumiemy wasze lki. - Wyn spojrzaa na ni wielkimi, zdziwionymi 157

oczami. - Ale w tej wojnie nie ma prostych rozwiza. Odwrcenie si tyem nie sprawi, e zniknie. Potrzebujemy dugoterminowych planw, potrzebujemy wsppracy. Ona jest tego cakowicie pewna, Syal Antilles. Syal skina gow, cho jej niepewno nie znika. - Ty jeste Syal Antilles? - zapytaa Danni, podchodzc bliej. - Tak - odpara kobieta. - Dlaczego? - Wanie przyby baron Fel - wyjania Danni. - Ale nie spodziewa si tu ciebie. - Nie spodziewa si - przytakna, potwierdzajc wczeniejsze podejrzenia Saby, e Wyn kamaa. - Syszelimy, e wanie przyby kto z domu, i chciaymy si z wami zobaczy. Przeraona matka i ona znika, na jej miejscu staa opanowana, pewna siebie kobieta, z promiennym umiechem na uprzejmej twarzy przemawiajca do obcej osoby, ktra by moe nie syszaa wszystkich jej poprzednich wtpliwoci. - A teraz, kiedy ju porozmawiaymy, chyba powinnymy sobie pj. - Oczy Syal przelotnie spotkay si z oczami Saby, przekazujc wszystkie moliwe uczucia, z ktrych najbardziej widocznym bya wdziczno. - Dzikuj ci za te sowa, Sabo. I prosz, przyjmij moje przeprosiny za to, co powiedziaam. - Nie ma takiej potrzeby - odpara Saba z lekkim ukonem. Syal Antilles odpowiedziaa takim samym gestem. - Chod, Wyn. - Myl, e mogabym zosta i pomc im troch, jeli mi pozwolisz - dziewczynka zwrcia si do Saby i Danni. - Nie sdz, aby to by dobry pomys, Wyn - zaprotestowaa matka. - Nie powinna im przeszkadza w pracy. - Nie, nie szkodzi - zapewnia Danni. - Waciwie przydaaby si nam pomoc. - Jeste pewna? - zapytaa Syal. Wida byo, e wci jeszcze czuje si zakopotana swoim wczeniejszym wybuchem. Saba wiedziaa jednak, e zastrzyk modzieczego entuzjazmu Wyn jest dokadnie tym, czego im potrzeba. - Z ca pewnoci Wyn nie bdzie nam przeszkadza. Twarz maej rozpromienia si natychmiast. - Nie poaujecie. Znam te zapisy lepiej ni wikszo ludzi, nawet Tris! - W to raczej wtpi - odpara jej matka. Wyn nie odpowiedziaa. Spojrzaa na Danni i zapytaa: 158

- Czy to prawda, e jest tu jedno z blinit Solo i Skywalkerowie? Danni skina gow i umiechna si. - Tak, Jacen Solo. - I bd moga go pozna? .- Oczywicie - odpara Danni. - Nie bd taka pewna siebie, Wyn - wtrcia si matka. Wci nie bya pewna, czyjej crka powinna zosta. - Musimy jeszcze wyjani to z ojcem. - Nic mi nie powie, mamo - odpara Wyn, prawie podskakujc w miejscu. Jej entuzjazm dowodzi, e od dawna nie zdarzyo si w jej yciu nic szczeglnie ekscytujcego. - Ona jej dopilnuje, kiedy bdziesz szuka, jeli chcesz. Syal skina gow, cho wci niepewnie. Danni odprowadzia j pomidzy regay. - Dzikuj, tak bardzo ci dzikuj! - wykrzykna dziewczynka, skoro tylko matka i Danni zniky z pola widzenia. - To bdzie fantastyczne! - Ale to bdzie rwnie cika praca - ostrzega Saba. - I do tego bardzo wana. - Och, doskonale to rozumiem - odpara Wyn, zmuszajc si do spokoju. Rozejrzaa si wok, rozpostara ramiona, jakby chciaa obj ca bibliotek, i zapytaa: - To od czego chcecie zacz? Jaina sza za Salkelim tak szybko, jak moga. Jej przewodnik przelizgiwa si przez rury i pncza na dno Sterty. Caa konstrukcja zadygotaa, kiedy Sterta opucia si nieco, aby zmniejszy impet skoku. Jaina rozejrzaa si, eby sprawdzi, czy okolica jest czysta. Bya. Jeli nawet stranicy bakurascy krcili si blisko, to nie na tyle, eby dotrze do parteru. Salkeli machn na ni rk, eby sza szybciej. Wcisna nadajnik do kieszeni kombinezonu, wzia do rki wyczony miecz wietlny i przyspieszya kroku. Jej stopy cicho dotykay podoa pord gruzu i kamieni, ktre sprawiay, e opuszczony budynek biurowy wyglda bardziej na ruiny w dungli. Rodianin wyprowadzi j z atrium i powid seri krtkich korytarzy. Wyszli wreszcie na budynek, ktry kiedy by publiczn ani i po chwili nasuchiwania dwikw dochodzcych z zewntrz otworzyli okno. - Teraz ty pierwsza - zaproponowa Salkeli. Jaina wylizna si przez wsk szczelin w panujcy na zewntrz mrok. 159

Stwierdzia, e stoi w dugiej i bardzo wskiej alejce. Cieszya si, e nie czekaj na nich uzbrojeni stranicy, poniewa nie byo tu do miejsca do obrony. Sdzc z wygldu nieba, wci panowaa noc. Jaina nie przyzwyczaia si jeszcze do lokalnego czasu, ale podejrzewaa, e wit ju blisko. Jeli Malinza i inni czonkowie Wolnoci zamierzaj zwia, niech si lepiej zaczn spieszy. - Jaki rodzaj odwrcenia uwagi mia na myli Vyram? zapytaa Rodianina, kiedy wynurzy si z okna obok niej. - Zaczekaj, to sama zobaczysz - odpar i zamruga. Pobieg alejk, poruszajc si ostronie, lecz szybko. Jaina podaa za nim, czujna na najmniejsz nawet zmian w otaczajcym j rodowisku. Saby wiatr wia jej w twarz, unoszc kurz, mieci i papiery. Doskonale zdawaa sobie spraw z tego, e stranicy nie musz by superinteligentni, eby j znale. Wystarczyo, e bd szli za sygnaem z pluskwy, ktr miaa w kieszeni. Powinna teraz znale dzikiego cratscha albo zagubionego robota, do ktrego mogaby przyczepi pluskw. Do tego momentu musi po prostu przez cay czas by w ruchu i uwaa na siebie. Salkeli znajdowa si o dziesi metrw od wylotu alejki, kiedy nagle przelecia nad nimi miejski pojazd powietrzny. wiata ldowania i potne ukowe migacze rozwietliy wski przesmyk midzy domami. W cigu sekundy ju go nie byo. Jaina syszaa jeszcze ryk turbin, kiedy wchodzi w zakrt, eby zawrci i owietli ich znowu. Poprzez Moc Jaina wyczua miotacz, zanim trzymajca go kobieta zdya pomyle o strzale. Jednym pynnym ruchem zatrzymaa si w p kroku i uruchomia miecz wietlny, opuszczajc ostrze tak, aby znajdowao si pomidzy ni a straniczk. Uczynia to w tej samej chwili, kiedy pad strza. W olepiajcym rozbysku odbity promie uderzy w cian obok, rozpryskujc na wszystkie strony kawaki gruzu. Teraz strzay paday ju jeden za drugim, ale dym unoszcy si w powietrzu utrudnia celowanie i Jaina bez trudu wycofaa si w lad za osaniajcym j Salkelim. Rodianin sykn, eby si pospieszya. Czujc, e nikt na nich nie czeka, odwrcia si i pobiega pdem do wylotu alejki. Salkeli mia miotacz w rku, gotw strzela do kadego, kto stanie im na drodze. Jaina z kolei nie zamierzaa bez potrzeby atakowa ludzi, ktrzy mimo wszystko byli jej sprzymierzecami. Po wyjciu z alejki znalaza na si wikszej, bardziej odsonitej ulicy. Salkeli by ju w poowie jej dugoci, kierujc si do rozbitego 160

okna w budynku po drugiej stronie. Jaina pobiega bez wahania, po drodze wyczajc miecz wietlny. Rzucia si przez ulic i gow naprzd skoczya przez okno sekund po Salkelim. Przetoczya si, wyldowaa i skoczya na nogi, rozgldajc si wok siebie. Szybki rzut oka powiedzia jej, e znajduje si w wielkiej hali biurowej, dawno opuszczonej. Poamane meble walay si po caej pododze. Salkeli wanie gramoli si na nogi, kiedy z wylotu alejki wybiegli pierwsi stranicy. - Ruszaj si! - zawoa i zgity wp wybieg z pomieszczenia. Poprowadzi j w gb budynku, potem jeszcze dalej, do jednej z piwnic. Kopniakiem wywali zablokowane drzwi i odsoni dugi tunel, ktry, sdzc z dugoci, czy budynki wzdu caej ulicy. Pobiegli nim, mijajc wejcia do innych piwnic. - Mam nadziej, e masz jaki plan - zagadna Jaina. - Mniej wicej - odkrzykn. - Zaraz wrcimy na gr, eby ich zmyli. Kiedy bdziemy pewni, e Malinza i inni s ju bezpieczni, zgosz si do ciebie po pomysy. W korytarzu za ich plecami rozlegy si kroki. Jaina okrcia si, zapalajc miecz, i odbia kilka promieni miotacza, ktre wycelowano w plecy uciekinierw. Salkeli wbieg na drug klatk schodow po prawej; Jaina tu za nim. Nie zatrzyma si na parterze, wspina si ku szczytowym partiom budynku. Kiedy wyszli na gr, czeka tam na nich pojazd powietrzny. Wisia nad dachem jak zdalniaki, z ktrymi trenowaa Jaina. Po obu bokach pojazdu stali stranicy, celujc wprost w Salkelego i jego towarzyszk. Uciekajc przed strzaami, uciekinierzy skryli si za szybem wentylacyjnym. Jaina uya Mocy, aby rozkoysa stateczek, Rodianin za odpowiada ogniem. To nieco wyrwnao proporcje, ale wci byli w sytuacji patowej, bo nie mieli dokd uciec. Jaina miaa wanie zamiar mu to powiedzie, kiedy bliska eksplozja sprawia, e zaoga pojazdu przerwaa ostrza. Uwag stranikw przycigna kula rozgrzanych gazw wznoszca si z najbliszego budynku, tego samego, gdzie bya Sterta. Jaina bya tak zdumiona obrotem spraw, e za pno zauwaya kolejn grup stranikw, ktrzy wypadli z klatki schodowej. Na szczcie i oni zajli si nieoczekiwanym widowiskiem, ze zdumieniem wpatrujc si w to, co wyaniao si w miejscu, gdzie do tej pory bya kopua budynku. W ledwo rozjanione witem niebo wznosia si wanie Sterta -w caej okazaoci bezadnej pltaniny kontenerw, luno powizanych rusztowaniami i pnczami. Lnice okruchy potrzaskanej transpastali 161

spaday na budynek poniej jak srebrny deszcz. Napdzana repulsorami konstrukcja bya lekka jak balon wypeniony gorcym powietrzem i poruszaa si dokadnie tak samo. Gdy tylko oderwaa si od budynku, zacza dryfowa, unoszona wiatrem; cigna za sob rosnc chmur mieci i dymu. Statek stranikw ruszy natychmiast, aby przechwyci unoszc si konstrukcj: swoich pasaerw zostawi na dachu. - Nadszed czas na pomysy - sykn Salkeli. - Ci stranicy niebawem sobie przypomn, po co tu przyszli. Na razie stoj dokadnie pomidzy nami i jedyn nasz drog ucieczki. - Jest jeszcze inna - przypomniaa Jaina, spogldajc przez krawd dachu w d. Salkeli popatrzy na grunt, ktry znajdowa si o dobre dziesi metrw niej, i zachichota. - Nie mw mi, e Jedi lataj! Pokrcia gow i si umiechna. - Nie, ale adnie skacz. Chod. Podbiega do krawdzi dachu, nie zatrzymujc si, eby sprawdzi, czy Rodianin idzie za ni. Ufajc w swj instynkt i Moc, skoczya w powietrze. Zamiast jednak wyldowa na drugim dachu, stwierdzia, e znalaza si w gbokim i szerokim kanale, do poowy wypenionym rwc wod. Prd chwyci j natychmiast i przytrzyma. Przez chwil bezradnie wymachiwaa rkami i nogami, eby wypyn na powierzchni. Wreszcie wyskoczya z poncymi pucami, desperacko prbujc zaczerpn tlenu i wykasa jednoczenie poknit wod. Gdzie w pobliu usyszaa chichot Rodianina. - Tutaj! - zawoa, gdy prd unosi ich wysoko sklepionym tunelem. Dzielnie wiosowa rkami o jaki metr od niej. Wyplua reszt wody i podpyna do niego. - Zdaje si, e to wanie byo wspomniane odwrcenie uwagi. Sterta bya pusta, prawda? - Tak. - Gos jej towarzysza odbija si echem w tunelu. Zanim stranicy si rozdzielili, eby sprawdzi, pozostali uciekli przez piwnice. - Ale cay ten sprzt... - szepna. Taka strata dla niewielkiej grupy musiaa by bolesna. - Te wszystkie dane! - Dane i urzdzenia mona zastpi, ycia nie. - Minli otwart studzienk, ktra wpucia do tunelu troch wiata. Odbio si od fasetkowych oczu Salkelego. - No dobrze, jestemy - rzek. Ruszaj na brzegi 162

- Ty naprawd wiesz, gdzie jestemy? - Bya szczerze zdumiona. - Rodianin zawsze ma plan ucieczki - odpar, wierzgajc energicznie, eby dobi do ciany tunelu. - Mylaem, e wszyscy to wiedz. - Ale przecie to ja skoczyam pierwsza! Rodianin zabecza nosowo, co w tunelu zabrzmiao przeraajco gono. - Te o tym pomylaem, ale chciaem sprawdzi, jak sobie dasz rad. Dotar do ciany i znalaz punkt oparcia na liskiej powierzchni. Jaina nie pozostawaa daleko w tyle. Wetkna palce w szczeliny pomidzy cegami, gdzie stara zaprawa zdya si ju wykruszy. - Do gry - poleci Rodianin. - Widzisz? Jaina spojrzaa w gr i ujrzaa otwarty waz, z ktrego schodzia w d zardzewiaa metalowa drabinka. Posza za przykadem towarzysza i zacza powoli przesuwa si w tamtym kierunku. Prd by silniejszy ni przedtem, musiaa wic bardzo uwaa, eby nie da si porwa. W dalszej czci tunelu sycha byo saby pomruk, jakby odlegy ryk. Domylia si, e albo tunel zaczyna si zwa, albo koczy si podziemnym wodospadem. Tak czy inaczej, wolaa tego nie sprawdza osobicie. - Pomog ci - zaofiarowa si Salkeli, podpywajc bliej. Jaina sigaa ju do drabinki. - Nie trzeba. - Delikatnie podsadzia go w gr Moc i z przyjemnoci zauwaya wyraz zdumienia na jego zielonym obliczu. - Musz najpierw co zaatwi. Wspi si po drabince, a ona signa do kieszeni i wyja pluskw. Delikatnie opucia j na wartki prd. Z satysfakcj pomylaa o tych wszystkich stranikach, ktrzy bd jej szuka w kanalizacji. Teraz sama rwnie wysza z wody i wspia si do gry, na stosunkowo wiee powietrze. Soce ju wschodzio nad horyzontem, kiedy wychyna z wazu. Rozejrzaa si i stwierdzia, e dotarli do cakiem innej czci miasta. Ulice byy tu szersze, budynki nisze i lepiej utrzymane. Wygldao to bardziej na dzielnic magazynow ni na opuszczony kompleks biurowy. - Udao si - szepna z westchnieniem ulgi. - Wywalia pluskw? Jaina skina gow, mylc ju, co robi dalej. - Myl, e ju do pomoga Wolnoci jak na jeden dzie rzek Salkeli.. - Podrzuci ci do miasta? - Jeli tylko nie trzeba bdzie pywa... Zamia si i skierowa j gestem do najbliszego budynku. By to dugi, niski skad 163

kontenerowy, zabezpieczony roletowymi drzwiami. Salkeli wstuka kod w zamek i drzwi posusznie zroloway si w gr, odsaniajc zakurzony, ale na oko sprawny dwumiejscowy cigacz. - Nie powiesz mi chyba, e to twoje? - zapytaa Jaina. Fasetkowe oczy zabysy. - A uwierzyaby? - No wiesz - odpara lekko. - Jak to si mwi, Rodianin ma zawsze plan ucieczki. Umiechn si znowu i gestem dugich zielonych doni zaprosi j do rodka, a sam obszed pojazd od tyu, eby poprawi lotk. W chwili, kiedy to robi, zmysy Jainy zaalarmoway j. Nagle zrozumiaa, e dzieje si co zego... co, czego si nie spodziewaa. Wsiadaa ju do cigacza, kiedy jej plecy przeszy palcy bl. Odwrcia si i upada; w ostatnim przebysku wiadomoci zobaczya jeszcze, jak Salkeli opuszcza miotacz. - Zawsze - usyszaa, zanim pochona j ciemno. Biega prawie pustymi korytarzami tak szybko, jak tylko moga, nie wiedzc gdzie jest ani dokd zmierza. Nie miaa pojcia, czy nie biega w kko. To i tak nie miao znaczenia. Wystarczyo, e biega nieustannie w nadziei, e ucieknie od blu, jaki ogarn jej umys. Lecz cho bardzo si staraa, nie moga przecign wspomnie. Jej ycie jawio si jak jedna wielka tragedia, od mierci rodzicw na Tatooine po ostatnie zaamanie na Bakurze. I oczywicie... Anakin... Pamitajcie, razem jestecie silniejsi ni suma waszych osobowoci". Ostatnie sowa mistrza Ikrita, przekazane jej poprzez Moc, pomagay jej zaakceptowa uczucie do Anakina. Ale nie chodzio o sowo sia", lecz o sowo razem". Kochaa Anakina, zawsze go kochaa. Jako dziecko widziaa w nim przyjaciela; w miar jak dorastali, uczya si kocha go jak kobieta. A teraz, przez Yuuzhan Vongw, przez voxyna i Myrkr ta mio nie doczeka si spenienia. Jej ciaem wstrzsa szloch. Skulia si i obja ramionami brzuch. Nieobecno Anakina bya niczym ziejca czarna dziura w jej yciu, przepa, ktrej nic nie jest w stanie zapeni. Przyszo, jaka powinna sta si ich udziaem, nigdy nie nastpi i nic jej tego nie wynagrodzi. Nawet status prawdziwego rycerza Jedi nie jest adn pociech Moc bez Anakina jest jedn wielk pustk. To nie miao by tak! - Chciaaby te sowa wykrzycze wszechwiatowi w twarz. - Zmie to! Popraw! Odwr! Niech ten bl si wreszcie skoczy!" 164

Upada na podog, skulona w pozycji embrionalnej, desperacko usiujc pozby si blu. Anakin powici si dla susznej sprawy i ta myl tylko potgowaa mio, ktr do niego czua. Chciaaby wrci tam i pocaowa go po raz ostatni, zamiast si bezsensownie ukrywa. Chciaaby wrci i walczy u jego boku, pomc mu pokona wojownikw Yuuzhan Vongw, ktrzy go zabili. Chciaaby umrze wraz z nim, bo ycie bez niego byo po prostu niezrozumiae... Wspomnienia... - Nie jestecie niemiertelni - powiedzia im Corran Horn na asteroidzie niedaleko Yag'Dhul. - i nie jestecie niezwycieni. - Kady kiedy dostaje nieprzyjemn niespodziank- odpowiedzia Anakin. - Wol j dosta stojc, ni lec. Wspomnienia... - Przez wikszo mojego ycia mylaem o Ciemnej Stronie. Matka daa mi imi czowieka, ktry sta si Darthem Vaderem. Imperator dotkn mnie w jej onie. Co noc miaem koszmary, w ktrych zawsze koczyem w zbroi dziadka. Z caym szacunkiem, sdz, e mylaem o Ciemnej Stronie wicej ni ktokolwiek inny, kogo znam. Wspomnienia... - Bya pokryta bliznami i wytatuowana jak Tsavong Lab. - powiedzia Anakin. - Bya Jedi, ale ciemnym. Czuem emanujc od ciebie ciemno. - Nie mylisz ju, e mnie to moe spotka? - odpara, przeraona t wizj. - To przecie niemoliwe! Uratowae mnie z ich rk, powstrzymae, zanim skoczyli. - Jego wtpliwoci, jego strach, e mogaby przej na drug stron, ugodziy j gbiej anieli jakakolwiek fizyczna rana, ktr kiedykolwiek otrzymaa. - Anakinie, nigdy nie przycz si do Yuuzhan Vongw... Wspomnienia. - Prociej bdzie, jeli nam si nie uda. To po ich pierwszym pocaunku, kiedy nie mogli ju wrci do poprzednich relacji. - Tak. A co, aujesz? - Nie. Ani troszeczk. - To sprbujmy przey, eby to sobie uporzdkowa, dobrze? Szloch szarpa ni jak szpony. Bya taka samotna. Taka... sama. Rodzina Anakina moga sta si jej rodzin, ale si jej bali. Byli wobec niej podejrzliwi i prbowali j odepchn. Wszyscy j odpychali. Wszyscy, z wyjtkiem... - Tahiri? 165

Gos dochodzi spoza jej gowy, spoza wspomnie. Byo to tak nieoczekiwane, e natychmiast zerwaa si na nogi. Miecz zahucza, wznoszc si byskawicznie, zanim jeszcze zauwaya, kto j wzywa. A nawet kiedy spojrzaa, mga ez skutecznie zasaniaa jej pole widzenia. - Nie, zaczekaj! - Kimkolwiek by, cofn si nerwowo i bagalnie wycign ramiona w desperackiej probie, aby opucia bro. - Sprbuj tylko do mnie podej - sykna - to niech mnie, jeli... - Nie, nie, obiecuj! - Nie rozpoznaa gosu. - Syszaem tylko, e zagina. To wszystko. Przyszedem ci pomc. - Pomc? - powtrzya podejrzliwie, ale miecz zadra jej w doniach. - Dlaczego miaby mi pomaga? Przecie mnie nie znasz. - Ale znam - zapewni gos. - Jeste Jedi-ktra-bya-przemieniona. Jeste... Poczua, e krew odpywa jej z twarzy. - Nigdy mnie tak nie nazywaj! Cofn si jeszcze o krok, uciekajc przed kocwk wietlistego ostrza, ktre pomkno w jego stron. - Przepraszam! - zawoa. - Nie wiedziaem, e ci to obraa! - No tak, wanie - odpara, wlewajc w te sowa cay swj gniew. - Przypomina mi o sprawach, o ktrych wolaabym nie pamita. - Mog to zrozumie. Jeste w wielu aspektach podobna do nas. Gniew rozgorza znowu. Prbowa ni manipulowa. - A kime ty jeste? - Przyjacielem. Spotkalimy si niedawno w porcie, pamitasz? - Ryn? - Zamrugaa, eby usun wilgo przesaniajc jej wzrok i dokadniej przyjrzaa si stojcej przed ni istocie. Miaa szar skr i dzib zamiast nosa. Gitki ogon chosta powietrze za plecami. I ten zapach... zapach charakterystyczny dla jego gatunku. - To rzeczywicie ty - szepna zaskoczona, wyczuwajc znajom, osob, cho nigdy nie widziaa jego twarzy. Skin gow. - Nazywam si Goure - rzek, prbujc zmusi si do umiechu, ale wyranie przeszkadza mu w tym uniesiony w powietrze miecz wietlny. - Suchaj, moesz to zabra? Jeszcze niechccy zwrcimy na siebie niepotrzebnie uwag. Tahiri z pewnym zakopotaniem stwierdzia, e istotnie znajduj si w miejscu publicznym. Po drugiej stronie korytarza zaczynali si ju 166

zbiera gapie, z ciekawoci obserwujc Jedi i Ryna. Szybko wyczya miecz i przyczepia do paska. - Przepraszam - rzeka, przeraona wasn gupot. - Nie myl normalnie. Goure dobrotliwie wzruszy ramionami. - Nie ma si czego wstydzi - rzek pgosem. - Chod, pjdziemy tam, gdzie nie bdziemy mie publicznoci. Ale nie moe to wyglda tak, e ja ci prowadz. Jestem sucym, musisz mi rozkaza, ebym ci zaprowadzi. Skina gow. - Zgubiam si, zabierasz mnie do domu. - Wanie. - Zmieni pozycj pod prostymi szarymi szatami i pochyli si, jakby ze staroci. Chod za mn. Posza za Rynem z wysoko podniesion gow i twarz wypran z wszelkich emocji, ktre czua jeszcze kilka chwil wczeniej. Przepchna si przez tum na kocu korytarza, a jej zimne spojrzenie rzucao kademu wyzwanie, kto sprbowaby j zatrzyma. Potrzebowaa caej kontroli Mocy, aby uspokoi co bardziej ciekawskich; nie przeoczya ironii sytuacji, e sama nie moe zastosowa tej sztuczki na sobie. Pod fasad spokoju jej umys wci cierpia. Goure prowadzi j przez korytarze i sklepy Salis D'aar obok unoszcych si w powietrzu pomnikw i eleganckich fontann. ycie rolinne opanowao planet, rozkwitajc w bogatym powietrzu i yznej glebie. Pnie drzew wystrzelay ze starannie rozmieszczonych otworw w cianach i chodnikach; ich pokryte pnczami pdy odwracay uwag od punktw ochrony, stacji komunikatorw i okienek informacyjnych. Gdzieniegdzie Salis D'aar wydawao si tak zaronite, jakby to dungla zwyciaa, lecz ferrobeton by do silny, by dumnie i skutecznie oprze si naporowi korzeni i pnczy. Miasto musi przetrwa - to najpotniejszy bastion cywilizacji w walce z natur. - Tutaj - rzek Goure, przepuszczajc j do wskiego korytarza pomidzy dwoma dekoracyjnymi posgami. Bez wahania i pyta podya we wskazanym kierunku, bo nie wyczuwaa od niego zagroenia czy niebezpieczestwa. Goure rozejrza si uwanie, zanim wsun si w lad za ni. Wchodzc, dotkn wycznika i uruchomi may holoprojektor, ktry zakry wejcie iluzj solidnej ciany. - Nikogo nie zatrzyma - wyjani, prowadzc j korytarzem ale przynajmniej zmyli ich na chwil. - Czy stranicy mnie szukaj? - zapytaa. 167

- Och, nie. To nie ma nic wsplnego z tob. - Jego ogon zwija si i rozwija w zakopotaniu. Wolimy po prostu nie pozostawia po sobie zbyt wielu tropw. Pomieszczenie na kocu korytarza byo puste, jeli nie liczy dwch krzese i niskiej skrzyni. Nagie kamienne ciany i pojedyncze, odkryte rdo wiata sprawiay nieprzyjemne wraenie, ale Tahiri nie czua si zagroona przez stojcego za ni Ryna. Emanowa jedynie pewnoci siebie i ufnoci. - Siadaj - poprosi. Pogrzeba w skrzynce i wyj dwa pogite metalowe kubki oraz butelk wody. Tahiri usiada bliej wejcia, zadowolona, e nareszcie moe odpocz. Poczua si wyzuta z wszelkiej energii a do samego jdra swojej istoty, jakby biega od wielu dni. Poda jej kubek wody - przyja go z wdzicznoci. Woda bya dobra, orzewiajca i dziewczyna popijaa j z przyjemnoci, przymykajc oczy. - Co ci si stao w ramiona? - Goure wskaza blizny, wyranie widoczne pod cienk tunik. - Nic takiego - odpara skrpowana, splatajc ramiona tak, aby ukry wasnorcznie zadane obraenia z czasw Kalamara. Niestety, niewiele moga zrobi z blizn na czole. - Ktra godzina? - zapytaa, eby zmieni temat. - Kilka godzin do witu. Zdziwia si - cho to czciowo tumaczyo jej zmczenie. Nie chciaa zada nastpnego pytania, ale musiaa to zrobi, aby si uspokoi. - Co ja robiam? Goure spojrza wspczujco. - Nikogo nie zrania, jeli o to ci chodzi. - Powiedziae, e syszae o moim zaginiciu. - Pomylaa, e to bardzo uyteczny eufemizm. - Skd? - Mam sposoby, eby si dowiedzie, co si dzieje - odrzek. - Rynowie s w najlepszym przypadku ignorowani. Pracujemy na najniszych szczeblach drabiny spoecznej, wykonujc prace, ktrych nie chce si podj nikt inny. To pozwala mi wchodzi w rne miejsca i daje mi dostp do informacji, o jakich ludzie w ogle nie wiedz. Sucham plotek, skanuj czstotliwoci ochrony, grzebi w mieciach... - Tahiri skrzywia si niewiadomie, co wywoao umiech na jego twarzy. - Tak, wiem. To nie jest najpikniejszy zawd na wiecie, ale mam wyniki. Obserwowali ci uwanie, nie wiedzc, co kombinujesz. Uznaem, e lepiej si do ciebie dosta, zanim stwierdz, e trzeba ci 168

zgarn. - Wzruszy ramionami. - Nie byo trudno si zorientowa, gdzie jeste i dokd si wybierasz. Wolaa nie myle, co by si dziao, gdyby stranicy postanowili dobra si jej do skry w czasie tej niezwykej ucieczki w siebie. Uczucie gniewu i blu byo tak przytaczajce, e rwnie dobrze moga wykorzysta stranikw, aby da upust wasnym emocjom. Goure twierdzi jednak, e nie skrzywdzia nikogo. Za to przynajmniej powinna by wdziczna. - A co z Hanem i Leia? - zapytaa. - Czy oni wiedz? - Obawiam si, e maj w tej chwili inne sprawy na gowie. Ryn spowania nagle. - Wkrtce po pnocy wydano nakaz aresztowania Jainy. - Co? Dlaczego? - Roboty stranicze zarejestroway, e pomagaa w ucieczce Malinzy Thanas z wizienia, gdzie j przetrzymywano. Zostaa oskarona o pomoc i wspudzia, jak rwnie ukrywanie winia... a raczej bdzie oskarona, jeli j zapi. Stwierdzili, e jest uzbrojona i niebezpieczna. Stranicy maj uciec si do uycia siy w razie oporu. Te wieci wstrzsny Tahiri tak, e zapomniaa o wasnych problemach. Jaina cigana? Natychmiast pomylaa, e powinna jej pomc. Wizi z rodzin, ktra omal nie staa si jej wasn, byy silne, ale nie tak silne, jak nage ostrzegawcze drenie, ktre przebiego jej ciao. Nazwaam ci Riin"... Te sowa wrciy do niej jak fala. Twarz Leii w pmroku sypialni, srebrny wisior. Jaina powiedziaa mi, co znalaz Jag". Signa do kieszeni szaty i dotkna wisiora, wyczuwajc wypukoci i krawdzie wyszlifowane szponami Yuuzhan. Prawdopodobnie Brygada Pokoju pozostawia go przypadkiem na Galantosie. Spad pod ko w skrzydle dyplomatycznym, gdzie mieszkali. Co w tym kawaku metalu wzywao j, wyzwalao jej instynkty. Powiedzieli jej, e co si dzieje, e na Galantosie jest co wicej ni to, co wida z pozoru. Szukajc, zostaa zwabiona do zakurzonej kryjwki wisiora i... Ona co ukrywa. Przed sob i przed wszystkimi innymi". Wtedy zemdlaa. A kiedy si zbudzia, wisiora nie byo. Widocznie znalaz go Jag i przekaza Jainie, ktra z kolei wyjawia swoje podejrzenia matce. A przez cay ten czas wisior drczy Tahiri, jak swdzenie, ktrego si nie da zagodzi drapaniem, tumani jej umys, wzywa... 169

Nie. Nie j. Wzywa Riin z domeny Kwaad. Potwora, w ktrego prbowali j zmieni Yuuzhan Vongowie. Osobowo Riiny wci pozostaje w tobie". Jej umys zakrya gboka ciemno, groc pochoniciem, jak za kadym poprzednim razem. Walczya z ni tak samo jak zawsze, usiujc zdawi w sobie osob, ktra dya do przejcia kontroli. Nie jestem Riina! Jestem Tahiri Veila! - Pomimo determinacji jej glos wewntrzny brzmia dziwnie sabo. Jestem Jedi! Mrok cofn si, a ona z cichym szlochem skulia si na krzele. Co ma ze sob zrobi? Jeli samo wspomnienie o Yuuzhan Vongach tak gboko j rozstrajao, jak moga mie nadziej, e bdzie uyteczna w czasie wojny z wrogiem? A jeli wwczas Riina przejmie kontrol? Co stanie si z ni i z otaczajcymi j ludmi? - Tahiri? Pomimo agodnego brzmienia gos wdar si przemoc w jej myli, a drgna konwulsyjnie. Taka bya szczliwa, syszc tylko wasne imi, e nagle si rozpakaa. - Hej, Tahiri, przepraszam. Co si dzieje? Pogrona w rozmylaniach zapomniaa o Gourze, Rynie, ktry przycupn przed ni; teraz przenikliwy zapach wypeni jej nozdrza, wnikajc w najgbiej pogrzebane miejsca umysu, wdzierajc si w przestrzenie ukryte w jej mylach. Wydawa si zmywa pajczyny, dry spltane korytarze jej myli niczym potny, oczyszczajcy wiatr. Jaina nie bya winna jej sytuacji. Ani Jag. Ani rodzice Anakina. Bya tylko jedna winna: ona sama. To ona musi udowodni wszystkim, e mona jej zaufa, e to ona przeja kontrol, a nie Riina. - Nie przepraszaj - umiechna si do zatroskanego Ryna. Otara zy z twarzy i zdawia ciemno, ktra wci prbowaa przedrze si na powierzchni. Wisior, ktry dotd trzymaa w doni, wepchna z powrotem do najgbszej kieszeni szaty, gdzie nie bdzie musiaa na nie go patrze. - Pom mi tylko uratowa przyjacik. - Wanie zamierzam to zrobi powiedzia Ryn, choszczc ogonem jak pejczem. - Po pierwsze, musimy sprawdzi, czyj zapano. Nakaz obejmuje tylko Jain, wic Han i Leia prawdopodobnie s bezpieczni. Ale nie jestem tego pewien. Musimy pozna istot sprawy, jeli mamy ich mie na oku. - Zrobi wszystko, co trzeba - owiadczya z determinacj. Chc wszystko naprawi. - Dobrze zrobisz, korzystajc z mojej pomocy... jeli oczywicie bdziesz si mnie trzyma jeszcze przez chwil. 170

Spojrzaa mu w oczy z tak si, na jak byo j w tej chwili sta. Jedna cz jej osoby chciaa od razu biec do Hana i Leii, by naprawi szkod, ale druga wolaaby nie robi tego teraz. Nie, najpierw musi si zorientowa, na czym stoi. A poza tym, jeli dowie si dokadniej, co kombinuje may Ryn, bdzie to po powrocie wiadczyo na jej korzy. To wane, kto im pomaga i dlaczego. Goure powoli kiwa gow, jakby z aprobat. - Doskonale, Tahiri Veila. - Wsta. - Po pierwsze, poprosz ci, aby tu zaczekaa. Nie moesz tak chodzi. Spojrzaa na swoj szat i zmarszczya brwi. - Tak, to znaczy jak? - W tym, co masz na sobie. Jeli nawet jeszcze nie zaczli obserwowa, z pewnoci nie pozwoliliby ci swobodnie wej tam, gdzie musimy si dosta. Widzisz, nasza sztuczka polega na udawaniu, e nas nie ma. - Potrzebuj przebrania, prawda? Skin gow z umiechem. - Obiecuj, e to nie potrwa dugo. - Dugo, to znaczy ile? - zapytaa szybko i wstaa. Pustka pokoju zaczynaa j przytacza. Nie bdzie miaa nic do roboty w czasie nie obecnoci Ryna, nie zdoa oderwa si od swoich myli. Na sam myl, e jest sama w obcym miecie, denerwowaa si jeszcze bardziej. A co bdzie, jeli przyjd po ni stranicy? A jeli Goure nie wrci? - Postaraj si nie ba, Tahiri. Wszystko bdzie dobrze. Z niezdecydowanych ruchw jego ramion wnioskowaa, e najchtniej objby j i pocieszy, ale nie wiedzia, jak si do tego zabra. Pewnie dlatego e obawia si kolejnego ataku paniki i wymachiwania mieczem wietlnym. - Po prostu boj si zosta sama, i tyle. - Spucia wzrok, zakopotana tym wyznaniem. Byo to przyznanie si do saboci, jaka nie przystoi rycerzowi Jedi. - Czuj si bardzo zagubiona. - Mamy takie powiedzenie - odezwa si Goure. - W najciemniejszej dziurze zawsze moesz znale wiato, ale musisz otworzy oczy, eby je zobaczy. - My te mamy takie powiedzenie - odpara. - Im mroczniejszy cie, tym janiejsze jest wiato, ktre go rzuca. - Bardzo mdre - pokiwa gow. - Powiedz mi jedno, Tahiri Veila: kiedy mwisz my", masz na myli Jedi czy ludzi pustyni? Umiechna si na wspomnienie chwili, kiedy Sliven po raz pierwszy powiedzia do niej te sowa. 171

- Ludzi pustyni - odrzeka. - A ty kogo masz na myli: Rynw czy Bakuran? - Rynw. - Jego dzib drga przez chwil, po czym rozdziawi si w niezwykym umiechu, jakby rozbawi go jaki wyjtkowy art. Ostronie wycign do i dotkn jej ramienia. - Zaraz wrc, Tahiri. Patrzya, jak odchodzi, znikajc za hologramem maskujcym wejcie. Miasto za kamiennymi cianami mruczao odlegym, bezosobowym rytmem. Nie przejmowao si ni- tym, kim bya, czego chciaa, czyjej przyjaciele yj, czy nie. Ta obojtno dziaaa dziwnie kojco na jej bolesny nastrj, przypominajc o proporcjach wiata, gdzie wcale nie byo wane, kim jest Tahiri. Ale dla niej bya to najwaniejsza rzecz na wiecie. Jeli ustpi kontrol Riinie i wizja Anakina stanie si faktem, kto wwczas stawi czoo Yuuzhanom? ycie w galaktyce zginie pod peznc fal ciemnoci, ktrej aden wit ju nigdy nie rozproszy. Potrzsna gow, aby przepdzi myli, i usiada ze skrzyowanymi nogami na kamiennej pododze, czekajc na powrt Goure'a. Z pospn determinacj wesza w relaksujcy trans Jedi. Od tak dawna nie spaa, a teraz bdzie potrzebowaa caej swojej siy i wytrzymaoci. Jej ciao musi by silne, zmysy wyostrzone; koncentracja jak krysztaowa wcznia, tnca poprzez warstwy uudy ku ukrytej w gbi prawdzie... W trans zakrad si jednak robak zwtpienia, gdy przysza jej do gowy niepokojca myl. Niewane, dokd pjdzie, nigdy ju nie bdzie sob. W gbi jej umysu pozostanie ukryta Riina i zawsze bdzie prbowaa przej kontrol. Zawsze ju zostanie z ni pytanie drce mzg: Kim naprawd jestem?" Jak mona przey tak cae ycie, jak mona przey tak jeszcze jeden dzie? Jestem Tahiri Veila, powtrzya z moc, rycerz Jedi i dziecko ludzi pustyni. Zwyci! Albo umr po drodze... Audiencja nie sza dobrze. - Yu'shaa, twoje sowa wdruj z kadym dniem dalej i dalej, a jednak pozostajemy ponieni. Jestemy bici i zabijani, jak zawsze. Jak dugo jeszcze potrwa, zanim staniemy si wolni jak niegdy? Nom Anor odpar: - Bdziemy wolni dopiero wtedy, kiedy nie Zhabieni przyjm nas jako rwnych sobie, jakimi jestemy w oczach bogw. Nasza Nowina, filozofia Jeedai, przekona ich, jeli rozejdzie si do daleko i szeroko. 172

Jeli tak si nie stanie, trzeba bdzie zmusi ich, aby j zaakceptowali, a nas razem z ni. Dopiero wwczas osigniemy nasz cel. - Zrobi znaczc pauz. - Wiem, e to trudna droga... ale musimy j przej. - A jeli bdziemy wykonywa prac Yun-Yuuzhan, wwczas jego wola musi sta si jasna rwnie dla nieprzyjaciela. Czy wtedy i oni ujrz prawd, ktr nios ze sob Jeedai? - Moecie pokaza co lepcowi tysic razy, a on i tak tego nie zobaczy; moecie powtarza guchemu wie do koca wszechwiata, a on nigdy jej nie usyszy. Tylko ci, ktrzy s otwarci, przyjm t prawd, ktr przynosz Jeedai. A ci, ktry tego nie uczyni, ktrzy nadal bd pielgnowa zwyrodnia filozofi blu i bezsensownych ofiar, sami teraz stan si ofiar. Odkupienie moe nastpi tylko wrd tych, ktrzy sobie na nie zasu. Akolitka, ktra zadaa pytanie, skina gow powoli, niepewnie, jakby odpowied Noma Anora jedynie czciowo j zadowolia. Nom Anor uwanie przyjrza si tej Zhabionej, usiujc zrozumie, co sprawiao, e wyrnia si z reszty kongregacji. Wrd zwykej procesji kalekich i chorych coraz czciej pojawiay si osoby zdrowe i wyej urodzone. Pomimo mnstwa blizn i nieudanych bioimplantw, ktre naznaczay t akolitk jako Zhabion, Nom Anor nie mg pozby si wraenia, e co j wyrnia. Ubrana w sukni bez ozdb, bya smuka, lecz nie chuda. Oczy miaa pene dzikiej inteligencji istoty szarpanej wtpliwociami. Brakowao jej zgitej, pokornej postawy wikszoci akolitw. - Powiedz, mistrzu - cigna akolitka - co si stanie, jeli jeden z nieprzyjaci zakwestionuje nauki, ktre mu wpojono? Trudno zwalczy kamstwo trwajce cae ycie. Zwaszcza jeli prawda pozostaje ukryta. Nieprzyjaciel, ktrego oskarasz, syszy tylko to, co mu si mwi, przefiltrowane po drodze przez wiele uszu i ust. Wie jest znieksztacona, zmcona przez tych, ktrzy istotnie s twoimi wrogami, ktrzy przypisz ci wszelkie herezje po to tylko, aby ci pogry. Co z tym, ktry chce usysze prawd, lecz nie moe jej otrzyma? Czy ignorancja jest usprawiedliwieniem w oczach Yun-Yuuzhana? Oczy Noma Anora pod maskerem zwziy si lekko. - Nasza misja powinna dotrze do wszystkich Yuuzhan Vongw, niezalenie od kasty i rangi, aby wszyscy mieli szans ujrze prawd. Zaczynamy od dolnych kast, nie tylko dlatego e s one najatwiej dostpne, lecz rwnie dlatego e s najliczniejsze. Widzimy wrd nich najwiksz potrzeb. 173

- Potrzeba wolnoci to jednak nie to samo, co potrzeba odkupienia, mistrzu. - Jedno nie przychodzi bez drugiego. - To prawda, lecz jeli nawet zbierzesz wszystkich Zhabionych i wszystkich rozczarowanych, wci bdziesz musia walczy z tymi na szczycie, ktrzy posiadaj ogromn wadz nad organami pastwowymi. Obalenie ich zajmie cae lata... lata, ktrych prawdopodobnie nie mamy. Nawet teraz, kiedy rozmawiamy, przygotowywane s plany wykorzenienia twojego ruchu i zdeptania twoich marze w py. Kongregacja znieruchomiaa, Nom Anor rwnie, przejty upiorn fascynacj. To nie bya zwyka akolita. Zbyt dobrze mwia, zbyt dokadnie przemylaa temat; nie powtarzaa nieodmiennie tych samych pustych pyta, ktre zazwyczaj paday z ust przychodzcych ujrze Proroka, pyta bez odpowiedzi w istniejcym, rzeczywistym wiecie. Ona jedna ujrzaa problemy, z ktrymi zmaga si Nom Anor, i starannie je przemylaa. I, podobnie jak Nom Anor, potrafia znale jedynie niekompletne rozwizania - jeli w ogle istniay. Byli i inni, o rwnie przenikliwych umysach. Kunra i Shoon-mi wybrali ich na uczniw i nauczyli wykadw, ktre Nom Anor chcia rozpowszechni, a potem wysali w wiat, by gosili Nowin dalej. Do tej pory byo szeciu takich uczniw, a Nom Anor doskonale wiedzia, e bdzie potrzebowa ich znacznie wicej, jeli maj dotrze do tych, ktrzy akn odkupienia. Wicej takich jak ta Zhabiona. Ale zwtpienie w jej oczach... Nie, pomyla znowu Nom Anor. To nie jest zwyczajna akolitka. - Syszelimy plotki o podjtych rodkach zaradczych - rzek, starannie dobierajc sowa. Najchtniej oprniby sal, aby pooy kres wyzywajcym pytaniom tej osoby, ale to wzbudzioby wtpliwoci. - Podjlimy kroki, aby sprawdzi, ile w nich jest prawdy. - Ale kroki te zawiody. - Tak. - Zostay rwnie zauwaone. Nom Anor wbi wzrok w twarz akolitki i przypatrywa jej si przez kilka sekund, zanim odpowiedzia: - Oczywicie. Ale nie moemy zrobi nic innego. - Zawsze jest alternatywa, mistrzu. Nie ma sensu atakowa niezdobytej twierdzy z zewntrz. Naley j osabi od rodka. - atwiej powiedzie, ni zrobi - mrukn Nom Anor. - Jak mamy to osign, jeli nie moemy wej do twierdzy? 174

Jak ona to zdoaa odwrci? - zdumia si Nom Anor. Teraz to ja jej zadaj pytania. - Musicie czeka, a okazja sama si nadarzy - odpara akolitka. - A kiedy si zjawi, musicie j chwyci i wykorzysta najlepiej, jak potraficie. W sali zapanowaa cakowita cisza. Wreszcie Nom Anor zrozumia. - Kim jeste? - zapyta. - Czy to wane? - odpara. - Jestem tutaj i chc do was doczy. Myl... nawet zaczynam by pewna... e znalaze odpowiedzi, w poszukiwaniu ktrych Yuuzhanie przybyli do tej galaktyki. A jeli nawet nie ty, to Jeedai. Bogowie nie przemawiaj ju przez tych, ktrzy twierdz, e za nich mwi, a ja nie chc ju duej by wrogiem prawdy. Nom Anor wyczu szczero w jej sowach, nawet jeli rozumia ich niepewno. Oto istota, ktra myli tak jak on. Nie by to umys zwykego wyznawcy, poeranego namitnociami niewiele szlachetniejszymi ni uczucia zwierzcia. Nie, to by umys wyszy, podobnie jak Noma Anora. Ci, ktrzy spogldali ku Yun-Yuuzhanowi w poszukiwaniu odpowiedzi, niezmiennie si rozczarowywali. C, nawet jeli bogowie istnieli, dlaczego prawdy, ktre zsyali, nie miayby by nieskoczenie bardziej skomplikowane ni wszystko, co moe poj miertelnik? Twarz akolitki nie wyraaa niczego... poniewa bya rwnie faszywa jak twarz Noma Anora. Ona take nosia maskera ooglitha, zaprojektowanego tak, aby stwarza podobiestwo do Zhabionej. Wszystko byo iluzj, oszustwem. Czy to moe by ona? - zastanawia si Nom Anor. Czy to moe by ta ni powizania z Shimrra, na ktr czekaem? Nie mg by a tak naiwny, by wierzy, e zjawi si wysokiej rangi wojownik lub intendent. Oni wszyscy mieli dokadnie wyprane mzgi. Wystarczyby zwyky suga - kto, kto ma dostp do prywatnych miejsc, ktrych on ju widzie nie moe, kto mgby podsuchiwa przebieg spotka, na ktrych decyduje si o polityce. Majc szpiega w samym sercu wewntrznego krgu Najwyszego Wadcy, mgby istotnie pore swego wroga od wewntrz, tak jak to powiedziaa akolitka; wykorzysta wiedz uzyskan z takiego rda do prowadzenia kampanii i rekrutowania dalszych agentw, aby nie opiera si na jednej tylko osobie. Lecz jak moe komu uwierzy, nie znajc jego imienia? A jeli akolitka zostaa umylnie wprowadzona tutaj przez Shimrr, by rozprzestrzenia faszywe informacje o jego zamiarach? Czy Najwyszy Wadca zdolny jest do takiej subtelnoci? 175

Ogarny go wtpliwoci. - Podejd bliej - poleci, skinieniem nakazujc akolitce podej. Czu na sobie ciar spojrze caej sali. Byli wiadkami czego istotnego i dobrze o tym wiedzieli. Wszystko bdzie zaleao od tego, jak poprowadzi kolejne minuty. Akolitka zbliya si na wycignicie ramienia - do blisko, aby zabi z honorem, pomyla Nom Anor. Skin, by podesza jeszcze bliej, a prawie zetknli si policzkami. - Skd mam wiedzie, czy mog ci zaufa? - szepn Nom Anor. - Moesz mi wierzy. - Gos akolitki nie by goniejszy ni wydychane powietrze. - Bogowie doprowadzili mnie a tutaj, nieprawda? Nom Anor odsun si nieco i wbi stalowe spojrzenie w oczy akolitki. - Odsiewamy infiltratorw, nie pobonych. Oczy znw umiechny si do Noma Anora. - Wic przeszam oba sita. - Moe - odpar Nom Anor. - Ale nie jestemy a tak szaleni, aby uwierzy, e zapiemy kadego szpiega, ktry si pojawi. Przybywaj do wyboru, do koloru i maj rne twarze. - Wiesz na ten temat wicej ode mnie, Nomie Anorze - szepna. - W kocu to bya twoja specjalno. Nom Anor skamienia. Odepchn akolitk od siebie. -Sk d...? - Rozpoznaam ci natychmiast, kiedy ci ujrzaam, nawet pod tym ooglithem. - Oczy akolitki nie odryway si od jego twarzy; miay wyraz triumfu, jak gdyby reakcja Noma Anora potwierdzia to, co do tej pory byo jedynie domysem. - Z pocztku wydawao mi si to niemoliwe... opowiadano, e nie yjesz. Im wicej jednak suchaam twoich sw, tym pewniejsza byam, e to ty. miao i zaskoczenie zawsze byy twoimi zaletami, Nomie Anorze. Kiedy Shimrra ci wyrzuci... - Do! - Nom Anor odepchn j daleko, jakby ucieka przed czym nieczystym. - Do ju usyszaem! Rozejrza si desperacko za Kunra i Shoon-mi. Mieli plany na tak ewentualno, przewidziano odpowiednie kroki. Powinni ju zamkn wszystkie wyjcia i szykowa si na rze - nie moe pozwoli, aby ktokolwiek opuci to pomieszczenie teraz, kiedy pado jego prawdziwe imi. 176

Lecz oni si nie ruszali. Stali z tyu, przy drzwiach, ze zdziwionymi minami. Nie syszeli szeptu akolitki! Nie wiedzieli, co si dzieje! Akolitka bya zdecydowana. - Poczekaj - rzeka, podchodzc bliej i jedn skat doni sigajc pod szat. - Mam co dla ciebie... Nom Anor zareagowa instynktownie. Nie mia czasu do namysu. Kto, kto go rozpozna, by ju wystarczajcym zagroeniem - najdrobniejsza sugestia, e tamten mgby doby broni, wystarczya, aby zadziaa. Krew napyna do mini wok lewego oczodou. W miejscu, gdzie niegdy bya gaka oczna, cinienie nagle wzroso. Poczu ostry, krtki bl i plaeryin boi eksplodowa, plujc w twarz akolitki zatrutymi igami. Napastniczka z ostrym krzykiem upada w ty. Widzowie oszaleli. Nom Anor opad na tron, czujc, e zamiast mini ma galaret. Sysza zamieszanie, krzyki nawoujce do porzdku. Wewntrz czu jedynie pustk. Znalaz si tak blisko mierci. Plaeryin boi w miejscu lewego oka ocali go. Zawsze wierzy, e pewnego dnia uratuje mu ycie. Wiedzia te, e ulga jest jedynie tymczasowa. Przyby najemny morderca, ktry mia go zniszczy, i udao mu si podej tak blisko! Teraz nadejd inni i ju nigdy nie bdzie bezpieczny! Zmusi si, by wsta, myle, dziaa. Kunra i Shoon-mi zaprowadzali porzdek wrd tumu, zerkajc na niego w oczekiwaniu na instrukcje. Akolitka u jego stp wia si, wstrzsana paroksyzmami wywoanymi przez trucizn penetrujc jej system nerwowy. Nom Anor uklkn przy niej i przycisn szpony do miejsc po obu stronach nosa akolitki, szukajc punktu nacisku, ktry spowoduje otwarcie si ooglitha. Nic go nie obchodzio, e stworzenie moe zedrze p skry z twarzy szpiega. Musia wiedzie, kogo posa Shimrra; musia spojrze w twarz niedoszego mordercy. Ooglith zsun si z twarzy kobiety z groteskowym dwikiem rozdzieranej tkaniny. Spod niego wyjrzaa twarz bardziej znajoma, ni tego oczekiwa. Nie naleaa do stranika ani do bezimiennej sucej, o nie. Akolitk bya Ngaaluh, kapanka sekty oszustw. Znana bya z tego, e w przeszoci usiowaa dokona infiltracji niewiernych. Widywa j w towarzystwie Harrara, innego dobrze zapowiadajcego si kapana na dworze Shimrry. - Ty? - zmarszczy brwi w gbokiej zadumie. - Dlaczego ty? 177

- Ja... - oczy Ngaaluh byy wielkie i przeraone, niebieskie worki pod nimi prawie niewidoczne. Trucizna palia ogniem jej system nerwowy, uniemo liwiaj c oddychanie. Wkrtce serce si zatrzyma i wszystko bdzie skoczone. Pomimo blu prbowaa co powiedzie. Wycigna rk, lecz Nom Anor odskoczy. Wtedy jego wzrok pad na co, co wysypao si z trjpalczastej doni kapanki. Nie bya to bro, jak podejrzewa. By to ywy unrik - kawaek tkanki wycitej z ciaa Ngaaluh jako wotywna ofiara dla bogw. Unrik, utrzymywany przy yciu przez biotechnologi, suy jako symbol posuszestwa - a ona ofiarowywaa go Nomowi Anorowi! - Ty idiotko! - Przyklk przy Ngaaluh, ktra zaczynaa ju dygota. Istniao antidotum na trucizn plaeryin boi, ale nie spodziewa si, eby kiedykolwiek chcia go uy. cieki pocze nerwowych byy zaronite i musia si dobrze skoncentrowa, aby obudzi do ycia zapomnian biostruktur. Kostka prawego kciuka wyprostowaa si z lekkim trzaskiem. Zagryz wargi, kiedy staw przeszy mu straszny bl. Spod szpona wysuna mu si cienka jak wos iga. Wbi j w szyj Ngaaluh w miejscu, gdzie wci pulsowaa ya. Bl wzrs, kiedy surowica przepyna do ciaa kapanki, ale by on niczym w porwnaniu z cierpieniem, jakie przeywaa leca przed nim kobieta. Nom Anor przytrzyma Ngaaluh, gdy kady jej misie zadrga nagle w dzikim spazmie, spalajc energi yciow w ostatnim paroksyzmie agonii. Skrzekliwy, syczcy dwik wydoby si z zacinitych szczk kapanki, narastajc z kadym drgniciem. Nagle kapanka zwiotczaa. Nom Anor pochyli si nad ni, obawiajc si najgorszego. - Yu'shaa... Sowo zabrzmiao niewiele goniej ni westchnienie; Ngaaluh przymkna oczy. Nom Anor przycisn do do miejsca na szyi kapanki, gdzie wczeniej wstrzykn antidotum. Wyczu saby, leniwy puls, ktry wiadczy o tym, e kapanka jeszcze nie rozstaa si z tym wiatem. Podnis wzrok. Widzowie spogldali na niego z niepokojem i zdumieniem. Nie wiedzia, ile zrozumieli z tego, co si wanie wydarzyo, ale wtpi, aby ktrykolwiek zbliy si na tyle, eby zrozumie prawdziwe znaczenie sceny. Bogowie odpowiedzieli na mody Noma Anora, zsyajc mu kapank... a on omal jej nie zabi! Unrik spoczywa obok nieprzytomnej Ngaaluh. Nom Anor wzi go do rki. By ciepy i agodnie pulsowa w jego doni. Ngaaluh musiaa go skra z sanctum sanctorum najwyszego kapana, zanim przysza tu, aby ofiarowa go nowym bogom. Jak i dlaczego zacza w nich 178

wierzy, Nom Anor nie mg sobie wyobrazi, ale umia pozna okazj, kiedy si nadarzya, a tej z ca pewnoci nie zamierza zmarnowa. Da znak Shoon-mi, aby si zbliy. Suga uczyni to natychmiast, przepychajc si przez cib. - Mistrzu, czy wszystko w porzdku? - T akolitk naley potraktowa z najwiksz trosk, na jak nas sta. - Nie byo to wiele, biorc pod uwag skromne zasoby, jakimi dysponowali, ale lepsze to ni nic. - Ona jest wana, Shoon-mi. Rozumiesz? Nie moe jej si nic sta. Shoon-mi skoni si. - Tak te bdzie, mistrzu. - Zhabiony pobieg zorganizowa jakie nosze. Nom Anor wezwa teraz Kunr. Byy wojownik podszed i uklk obok Noma Anora, by mc mwi szeptem. - Co si stao? - zapyta. - Kim jest ta kobieta? - To kapanka z krgw Shimrry. Znaem j przed moim upadkiem. Nazwaa mnie po imieniu, Kunro. - Byy wojownik wytrzeszczy oczy i Nom Anor zauway, e zrozumia znaczenie tego faktu. Sdz jednak, e mona jej zaufa. Przyniosa mi... dowody lojalnoci. Powolne pulsowanie unrika naladowao rytm ttna widoczny na grubej yle w szyi Ngaaluh. - Moe by tym, czego teraz potrzebujemy - mrukn Kunra. - Wanie. Ale najpierw musimy si upewni, e nikt nie sysza. - Tum zacz si niepokoi; wierni krcili si bez celu i mruczeli midzy sob. - Moe podj odpowiednie rodki? - Nie. - Nom Anor wiedzia, e Kunra z przyjemnoci zabije wszystkich akolitw, aby zapewni sobie bezpieczestwo, ale nie byo to rozwizanie optymalne. Ngaaluh bdzie si zastanawiaa, co si z nimi stao, podobnie jak Shoon-mi. - Nie moemy sobie pozwoli na marnowanie zasobw i dostarczanie tematu do plotek. Jeli wszyscy znikn, niektrych mog zacz szuka. Lepiej sprawdzi, czy mj sekret jest bezpieczny, i wypuci ich. Kto wie? Moe to nawet zadziaa na nasz korzy. - Obroniemy legend - mrukn Kunra i skin gow. - Tak si te stanie. Nom Anor wsta i zwrci si do tumu. - To niezwyky dzie! - rzek dramatycznie, wiedzc, e prawda jest zbyt niebezpieczna, by j wyrazi. - Przeyem atak i jestem po 179

nim silniejszy. Idcie teraz i powiedzcie wszystkim! Trzeba czego wicej ni to, aby odebra nam naleny szacunek! Tum zaakceptowa to owiadczenie z niejak niepewnoci, ale nie odrzuci go. Nom Anor zdy im przekaza wikszo informacji, zanim pytania Ngaaluh zbiy go z pantayku. Usyszeli zatem wszystko, co trzeba. Jeli jeszcze Kunra upewni si, e nie syszeli nic wicej, bd mogli rozpocz swoj misjonarsk prac. - Nasz czas nadchodzi - rzek, kiedy zaczli pojedynczo opuszcza sal. - Po tym, co zdarzyo si dzi, spodziewam si, e nadejdzie wkrtce. - Jeszcze chwilka i zaraz si roztopi - szepna Tahiri, ocierajc czoo grzbietem doni. - Popraw wentylacj - poradzi Goure stumionym gosem, dochodzcym spod kombinezonu ochronnego. Potny egzoszkielet, o metr wyszy ni on sam, na wysokoci twarzy by wyposaony w kolekcj elektronicznych czujnikw i dysponowa znaczn si, ktr Ryn mg wykorzystywa przy wykonywaniu mniej przyjemnych prac. Tahiri miaa taki sam strj - pomalowany na matowy brz, z zatartymi oznaczeniami na piersi i plecach - i obserwowaa wiat za porednictwem oszaamiajcego rnorodnoci zestawu widokw i dodatkowych informacji. Miaa wraenie, e nosi staroytn zbroj. - Przykr termostat i zaraz poczujesz si lepiej. - Przykrciam go tak, e bardziej ju si nie da - odpara. Mogli porozumiewa si przez komunikator, ale Goure obawia si, e kto ich podsucha. Korzystali zatem z zewntrznych gonikw i mikrofonw, ktre do dobrze speniay swoj rol - w przeciwiestwie do systemu klimatyzacji. Dgna podbrdkiem w kontrolki, prbujc pozby si z oczu sonego potu. Wyrosa wrd ludzi pustyni, bya przyzwyczajona do wysokich temperatur, ale to ju przestawao by zabawne. Poczua uderzenie w plecy, po ktrym nastpi wyrany trzask. Kombinezon natychmiast wypeni si lodowatym powietrzem. Ulga bya tak ogromna, e Tahiri tylko westchna z wdzicznoci. - Miaa zapchany przewd chodzenia - wyjani Arrizza, kurtzeski sprztacz, ktry towarzyszy im w dugiej podry turbowind. Goure opisywa go jako konspiratora na p etatu, nie nalecego do sieci Rynw. Zbada, jak dziaa od wewntrz bakuraski kompleks senacki, i nie by zainteresowany niczym wicej. Nie majc zada politycznych, 180

chtnie pomaga Goure'owi i Tahiri wydostawa si i wraca do kompleksu niepostrzeenie. - Chyba uratowae mi ycie - wyznaa Tahiri, tylko czciowo artujc. Krcia si przez chwil we wntrzu kombinezonu, aby chodne powietrze dotaro do kadego centymetra jej spoconej skry. Kombinezon - ktry by zaprojektowany tak, aby przejmowa najdrobniej sze ruchy jej ciaa i wzmacnia je, zwikszajc ich si i zrczno - zareagowa na to dziwnymi wygibasami. - Znaem kiedy kogo, kto zmar z przegrzania w czasie pracy - wyjani Kurtzen. - Musicie si wzajemnie pilnowa. Nie wiedziaa, jak zareagowa na ten przejaw ponurego pragmatyzmu. - Dziki - odpara po chwili. - Postaram si pamita. Turbowind zatrzymaa si z brzkiem i szeroka stalowa klatka si otworzya. Arrizza poszed pierwszy. Jego kombinezon wyglda gorzej ni Goure'a, jeli to w ogle byo moliwe. Jedyn rzeczywist rnic by szeroki skrzany pas peen kieszeni. Tahiri przypuszczaa, e to narzdzia, cho szczerze wtpia, czy grube paluchy kombinezonu byyby w stanie manipulowa czym tak drobnym. Szli jedno za drugim korytarzem wiodcym do podpiwniczenia. By on do wysoki i szeroki dla kombinezonw, bo musia rwnie by przejezdny dla wszelkiego rodzaju maszyn serwisowych. Oczywicie, nie byy to roboty. Bakuranie nie lubili automatw. Jeli roboty nie mogy wykonywa brudnej pracy, musieli j odwala ludzie. Std wziy si kombinezony, ktre nosili. Arrizza wid ich do drugiej turbowindy, ktra prowadzia prosto pod gwne sale senatu. Stamtd mogli dosta si do samego kompleksu, omijajc zabezpieczenia, w jakie zwykle byy wyposaone wszelkie wejcia. Po wmieszaniu si w du grup sprztaczy wykonujcych swoje codzienne zadania bd mogli niepostrzeenie - a przynajmniej bez przeszkd - porusza si po dolnych poziomach kompleksu. Prawdopodobnie nie zdoaj dosta si do samej sali senatu, ale z pewnoci bez szczeglnego trudu dotr do wewntrznych sieci danych. - Wiecie, co si waciwie dzieje? - zapytaa. - Nie. Suby bezpieczestwa szalej od chwili porwania Cundertola. Nie dowiedziaem si, kto za tym stoi, ale wiem, e to nie Malinza Thanas. To nie w jej stylu. - Wic kto? 181

- Nie jestem pewien. Po krtkim milczeniu Tahiri przeczya si na kana prywatny i odwaya zada kolejne pytanie. - Czy zawsze tdy chodzisz? Musz by przecie prostsze drogi. - Niestety, suby bezpieczestwa tak si boj, e pozamykay moje zwyke rda - odpar. Zwaszcza z okazji przybycia Keeramaka i dzisiejszej ceremonii. Wiem, e to mao wygodne, ale tylko to mi narazie zostao. Mam nadziej, e mnie nie zapi i nie wykryj mojej dziaalnoci. - A co si stanie, jeli zapi? Zastpi ci kim innym? - Jeli si rozniesie, to tak, przyl innego przedstawiciela mojego gatunku na to miejsce. - Ale jak miaoby si roznie? Jeli komunikacja jest wyczona, jak to moliwe? - No c, pierwsz rzecz, jak robimy po przybyciu na nasze posterunki, jest ustalenie planu na wypadek takich wanie sytuacji awaryjnych. Przedstawiciele mojej rodziny nie uywaj Mocy, nie korzystamy te z konwencjonalnych metod komunikacji. Widzisz, na tym polega nasza sia. Wchodzimy w miejsca, w ktrych teoretycznie nie powinno nas by, tylko dlatego e jestemy ignorowani, a nie z powodu skomplikowanych technologii i niezwykych mocy, ktrych wszyscy si spodziewaj i szukaj. Kto zauway informacj czy dwie doczone do listu przewozowego? Szept pracownika doku do robota? Opowie niewinnie wysuchan w tawernie? Nawet w czasie embarga komunikacyjnego Bakura przyjmuje bardzo duo frachtowcw i statkw handlowych. Wszyscy potrzebuj repulsorw. Stosujemy najprostsze i najbardziej uniwersalne techniki rozpowszechniania informacji za porednictwem podrnych. Moe czasem trwa to dugo, ale jest skuteczne. Tahiri zadumaa si nad t koncepcj. - Chcesz powiedzie, e jeste czym w rodzaju pangalaktycznego plotkarza? - Mwisz tak, jakby to byo co zego, a to bardzo skuteczna metoda. Jeli ktra z moich informacji nie dotrze codziennie na oznaczone miejsce o oznaczonej godzinie, wwczas wiadomo zostanie przesana kolejnemu Rynowi, ktry zada zastpstwa. - Od kogo? - Tahiri nie bya w stanie pohamowa ciekawoci. Istnienie ryskiej siatki pozostawao cakowit tajemnic do czasu Galantosa, ale okazao si, e jej wpywy s co najmniej tak samo wszech obecne, jak Brygad Pokoju. 182

Goure zachichota. - Nie mog ci wszystkiego powiedzie, Tahiri. Tajna organizacja moe dziaa skutecznie jednie wwczas, jeli jej dziaania pozostaj tajne. Skoro wiesz ju, e istniejemy, mog ci powiedzie, e Rynowie nie posiadaj tak cile hierarchicznego systemu jak Jedi. Mamy jednak dowdc, ktry dostaje wszystkie informacje zbierane przez nas. To on podejmuje gwne decyzje. - Czy on ma imi? - Oczywicie. Ale ujawnienie go stanowioby zagroenie jego bezpieczestwa. My, z tego koca acucha informacyjnego, rwnie go nie znamy. Wiemy tylko, e kto zauway potrzeb powstania takiej sieci szperaczy i ten sam kto przeszkoli w sztuce infiltracji mnie... a potem wielu innych, po czym zostalimy wysani na nasze stanowiska. Zapamitaj moje sowa: kiedy bd o nim piewa pieni, jeli ju tego nie robi. Goure zatrzyma si przed drug turbowind. Bya rwnie zniszczona i wyeksploatowana, jak wszystko na tym poziomie. Drzwi otworzyy si z gbokim zgrzytem. Zaledwie weszli do rodka, winda skoczya w gr. Tahiri stwierdzia, e szuka oparcia i walczy o rwnowag. Kady misie jej ciaa by nieprzyjemnie spity. Prbowaa o tym nie myle, zadajc kolejne pytanie. - Jak mona piewa pieni o kim, kto nie ma imienia? Z gonikw kombinezonu Goure'a rozleg si dwik, ktry nie przypomina niczego znajomego, ale Tahiri domylia si, e to miech. - Jeste strasznie praktyczna, prawda? - Zanim Ryn odpowiedzia na jej pytanie, Arrizza podnis rk i uciszy oboje. - Jestemy prawie na miejscu - wyjani. - Pamitajcie ukad. Tahiri skina gow wewntrz szczelnego hemu. Od tej chwili mieli mwi do siebie Yon, Gaitzi i Scod i grali rol czonkw podziemnej brygady sprztaczy o nazwie Trjng. Platforma windy zatrzymaa si ze zgrzytem w sekund pniej, a masywne drzwi si rozsuny, odsaniajc kolejny korytarz serwisowy, ktry nie wydawa si wiele rni od poprzedniego tyle tylko, e ten koczy si o kilka metrw dalej grubymi ognioodpornymi przegrodami. Tahiri podya za Arrizz, ktry podszed do przegrody, starannie naladujc jego ciki, chwiejny chd, jakby chciaa sprawi wraenie, e ciki strj jest rwnie wygodny, jak kade normalne ubranie. - Identyfikacja- rykn jaki gos z drugiej strony drzwi. Promienie laserowe omioty kombinezony, odczytujc kody identyfikacyjne wymalowane rozmaitymi odblaskowymi farbami. 183

- Ekipa Trjng - zameldowa Arrizza znuonym gosem. Po kilku sekundach czekania doda burkliwie: - Daj spokj, Schifl! Wpu nas ju, co? Nie mamy caego dnia. - I tyle wanej pracy do zrobienia, nie? - Podwjne drzwi rozwary si z sykiem hydrauliki. W zgniataczu J jest zatkany wylot, zaznaczony specjalnie dla ciebie, Yon. Musiae wczoraj by bardzo niegrzeczny. Arrizza tylko co mrukn, prowadzc pozostaych przez posterunek. Dwaj stranicy w otwartej wartowni przygldali im si leniwie, z broni wspart na udach i z gupimi minami. Kombinezony do cikich prac mogyby ich zetrze na proch, ale sia fizyczna nie miaa znaczenia przy tak duej rnicy statusu spoecznego. Tahiri pokornie podreptaa za towarzyszami, uzupeniajc ciki krok koysaniem si na boki. Wydawao si jej, e tak wanie powinien chodzi robotnik najniszej rangi. Bya zbyt przejta rol, by zauway, e jeden ze stranikw mwi do niej. Zatrzymaa si powoli, wykorzystujc te kilka sekund, jakie byy jej potrzebne do odwrcenia si, aby sign do umysu stranika i sprawdzi, o co mu chodzio. Odkrya, e sdzi, i jest sprztaczk imieniem Gaitzi. - Masz dla mnie dzisiaj causa, Gaitzi? - pyta stranik, groteskowo wysuwajc usta. Jego partner chichota jak najty. Tahiri cmokna wargami, dbajc o to, eby dwik by odpowiednio gony i wilgotny, po czym odwrcia si i ruszya dalej. - Rozkoszniaczki - mrukn Goure, kiedy oddalili si od punktu kontrolnego i bezpiecznie podali za Arrizza do samych wntrznoci bakuraskiego kompleksu senackiego. - Nigdy nie przestanie mnie zadziwia, co si dzieje z mczyznami wikszoci gatunkw, kiedy dasz im pukawk i wsadzisz w mundur. - Przypuszczam, e mczyni Rynw s ponad to, prawda? oschle odpara Tahiri. - A eby wiedziaa! - broni si z oburzeniem. - Dlatego pracuje my w tajemnicy, bez eleganckich tytuw i przywilejw. Istniejemy jako przeciwiestwo tych pompatycznych metod, jakie stosuj grupy podobne Brygadom Pokoju. Mwi, e nasz zaoyciel zainspirowa si Wielk Rzek, sieci bezpiecznych domw i drg ucieczki, stworzonych przez mistrza Skywalkera, aby ratowa Jedi przed zdrad. - Czy dlatego Rynowie pomogli nam na Galantosie? - Wieci o tym, co si tam wydarzyo, jeszcze do mnie nie dotary rzek. - Ale tak, gdyby tam bya Brygada Pokoju, zrobilibymy wszystko, eby stawi im opr. 184

Spjrzmy na to jako na nasz udzia w dziaaniach wojennych. Nie moemy bezporednio dobra si do skry Yuuzhanom - nawet my nie jestemy w stanie wkrci si w ich spoeczno wic celujemy niej, w tych, ktrzy siej zgnilizn w Sojuszu Galaktycznym od wewntrz. - Druga linia obrony - podsuna Tahiri. - Wolimy o niej myle jako o pierwszej linii - odparowa. Nie ma sensu pokonywa Yuuzhan Vongw, jeli po drodze pokonamy samych siebie. Brzmiao to do tajemniczo, lecz w stwierdzeniu tym rozbrzmieway echa filozoficznych rozwaa Jacena na temat konsekwencji zwycistwa za pomoc samej tylko siy. Dotyczyo te w duym stopniu jej wasnych problemw. - Chyba nie bdziemy musieli rzeczywicie przetyka tego zgniatacza mieci, co? - zapytaa, eby zmieni temat. Nie chodzio jej nawet o dymice sterty wszelkich odpadkw, lecz rwnie o zamykajce si ciany. - Nie - uspokoi j Arrizza. - Zajmijcie si swoimi sprawami. Ja dopilnuj, eby praca zostaa wykonana. - Mamy sygnay, ktre moemy sobie przesya, kiedy jestemy potrzebni w innym miejscu - wyjani Goure. - Jeli kto was zaczepi - doda Kurtzen - albo jeli si rozdzielicie, powiedzcie tylko, e zepsu si wam lokalizator i szukacie sektora C. Znajd was tam. Tahiri skina gow. Dotarli do poprzecznego korytarza i rozdzielili si bez dalszych sw - Arrizza ruszy na prawo, eby wywiza si z zada, Tahiri i Goure cikim krokiem skrcili w lewo na swj rekonesans. Od tej chwili ryzyko roso. Nie wiedziaa, jak dokadnie monitorowane s grupy sprztaczy ani jak gboko mog si zapuszcza w kompleks, zanim kto zauway, e nie postpuj zgodnie z normalnymi procedurami. Moga jedynie pracowa szybko i mie nadziej, e wystarczy im czasu, aby zrobi to, po co przyszli. Goure prowadzi j dug, krt tras wiodc przez rne poziomy Podpiwniczenia, czasem przesiadajc si do turbowindy na grne lub dolne pitra i wymijajc magazyny pene zapiecztowanych kontenerw. - Ten kompleks jest wikszy, ni si wydaje - zauwaya, kiedy mijali ogromny podziemny bunkier, po sufit zaadowany racjami ywnociowymi. 185

- Po wojnie z Ssi-ruukami zosta przeprojektowany na schron - wyjani Goure. - Senat i dua cz populacji Salis D'aar moe przetrwa tu przez duszy czas, oczywicie dopki zapory czce go z powierzchni nie zostan przerwane. - A jeli zostan? - Jest tu rwnie schowek z broni - odpar Ryn. - Wystarczy dla maej armii. Wierz mi, nie oddadz ycia bez walki. Biorc pod uwag okropno transferu, Tahiri moga zrozumie metody, jakich uywa senat, aby go unikn. Majc przez cae dziesiciolecia przed oczami widmo zniewolenia i mierci, musieli by uwarunkowani strachem przed powtrn inwazj. Nic dziwnego zatem, e niektrzy ludzie nie chcieli mie nic wsplnego z P'w'eckami, nawet jeli przedtem i oni byli niewolnikami. Skd taki nagy zwrot w polityce? - zastanawiaa si. Ksiniczka Leia mwia przecie, e Cundertol w okresie swojej pracy dla senatu Nowej Republiki by bardzo przeciwny nieludziom, skd wic teraz taka zmiana? Zmusia si do odsunicia tych rozwaa na pniej i skupia na tym, co miaa do zrobienia w tej chwili. - Jeli umieszczaj tu ywno i bro - zauwaya - z pewnoci maj te centrum zarzdzania. - Maj - odpar Goure. - Wanie tam si wybieramy. Nadoyli nieco drogi, aby znale niewielk froterk do podg, po czym ruszyli dalej. Przeszli przez pusty punkt kontrolny i zjechali w d jeszcze jedn wind. Tahiri cay czas sprawdzaa, czy przestrze wok nich nie nosi ladw zamieszkania, ale caa ta cz podziemi wydawaa si zupenie pusta. Gdyby nie wiedziaa, gdzie jest, mogaby pomyle, e wdruj przez doskonale zachowane ruiny podziemnego, opuszczonego miasta. Tu jednak na kadym zakrcie ledziy ich oczy kamer ochrony. Wystarczyo, aby jedna osoba nabraa podejrze.... Dwie poowy wielkich, odlewanych drzwi rozsuny si na boki, ukazujc ich oczom nieuywane centrum dowodzenia. Tahiri i Goure pewnie weszli do rodka, jakby bywali tu co najmniej raz dziennie. Dziewczyna, zamiast krci kaskiem na hydraulicznej szyi, omiataa puste ekrany i upione holoprojektory pomieszczenia wszelkiego rodzaju czujnikami, w jakie by wyposaony kombinezon. Byo tu do miejsca na pidziesit lub wicej osb, ktre mogy pracowa swobodnie na wzniesionej okrgej platformie. Przypuszczaa, e w tym 186

miejscu mieli urzdowa w czasie wojny premier i jego gwnodowodzcy. Wprawdzie centrum byo puste od wielu lat, ale wida byo, e pozostaje w stanie penej i natychmiastowej gotowoci, czekajc, a nadejdzie jego moment. Nic straconego, pomylaa cynicznie. Jeli intencje Keeramaka s inne, ni si wydaj... Goure przystan porodku wielkiego pomieszczenia i uruchomi maszyn sprztajc. Przesuwajc j w przd i w ty, mwi powoli, monotonnym gosem stapiajcym si z cierpliwym zapiewem silnika. - Udawaj, e sprztasz. Wami si do systemw i sprawdz, czy znajd Jain. Przecz monitory na kana siedemnasty, eby moga ledzi moje poczynania. - Czy nikt nie zauway, co robimy? - Nie, jeli bd do dobry. - Umiechn si do niej przez kask. - A jestem do dobry. - Po czym doda ju powaniej: - Musimy by w centrum, eby wej do sieci, ale nie zamierzam robi nic tak oczywistego, jak wczanie ekranw. Kombinezony zaatwi spraw za nas. - Potne ramiona jego cikiego kombinezonu drgny. - Podejrzewam, e to nasza jedyna szansa, wic musimy skorzysta, ile si da. Tahiri przyja pouczenie i zaja si prac, demonstracyjnie wykorzystujc si i elastyczno kombinezonu na uytek ewentualnych obserwatorw. Pracujc, przez cay czas jednym okiem obserwowaa postpy Goure'a za pomoc grnej czci wntrza hemu, ktre stanowio do prymitywny ekran wideo. Na pocztku widziaa jedynie dugie szeregi skomplikowanych kodw maszynowych, kiedy Ryn za pomoc prostej hakerskiej techniki wamywa si do gmatwaniny sieci o niszym poziomie zabezpiecze. Pniej zadanie stao si nieco trudniejsze; potrzebowa wicej czasu, aby wama si na kolejny poziom. Wreszcie dosta si do danych administracyjnych, takich jak aresztowania i zwolnienia, ale nie znalaz ani sowa o Jainie. Kolejne dwadziecia minut pracy doprowadzio Goure'a wprost do serca bakuraskiej biurokracji, gdzie, jak twierdzi, przechowywane s prawdziwe tajemnice. Pocztkowo Tahiri bya zdumiona jego zrcznoci, ale przypomniaa sobie, e Rynowie cieszyli si wtpliw saw najlepszych hakerw. Poza tym Bakura, jako system na izolowanym kracu wiatw Rubiey, prawdopodobnie nie korzystaa ze skomplikowanego oprogramowania, gwarantujcego poufno - takiego, jakie uwaaa za oczywiste na Kaamarze. Pomimo to przebicie 187

si przez najsilniejsze szace obronne systemu w cigu zaledwie ptorej godziny mogo wywrze wraenie. - Interesujce - mrukn wreszcie, - Znalaze co? - natychmiast zainteresowaa si Tahiri. Miaa ju do polerowania i odkurzania, - Niestety, chyba nie chodzi o Jain. Dostaem si do ukrytych holokamer w pomieszczeniach, w ktrych nie powinno ich by. Widok w grnej czci kasku zmieni si w obraz wideo i Tahiri ujrzaa wielkie, okrge oe otoczone bogatymi draperiami. - Zdaje si, e kto si bawi w podgldanie - mrukna. - Wtpi. Prawdopodobnie jaki nadgorliwy szef ochrony. Takie rzeczy wida wszdzie, gdziekolwiek si udasz. Lewa rka nie ufa prawej. Przeglda widoki z ukrytych kamer, sprawdzajc, co dzieje si w rzekomo bezpiecznych pomieszczeniach. Jako obrazu zmieniaa si od penego 3D do ziarnistego, czarno biaego 2D. Wikszo zdj pochodzi a z pustych biur senatorw, zajmuj cych si porannymi przygotowaniami do ceremonii powicenia. Nic szczeglnie ekscytujcego. Tahiri tak dugo przypatrywaa si migajcym obrazom, e zacza si zastanawia, czy w ogle znajd cokolwiek. Nagle... - Czekaj! - zawoaa. - Wr! Ale Goure ju tam by, wywoujc obraz Hana i Leii i manipulujc ostroci. Stali w elegancko urzdzonym biurze, przed wielkim, polerowanym biurkiem premiera Cundertola. Twarz Leii bya pozornie spokojna i opanowana, jak zwykle, lecz frustracja Hana bya oczywista. Tahiri ju miaa spyta, czy jest dwik, kiedy Goure postara si i o to. - .. .rozumiem wasz trosk - mwi Cundertol - ale na tym etapie doprawdy nie mog nic zrobi... zwaszcza kiedy wydaje si, e moga by wsplniczk podczas ucieczki niebezpiecznej kryminalistki. Han zjey si. - Jeli pomoga w ucieczce Malinzy, to musiaa mie dobry powd. - Moe i miaa, kapitanie Solo, ale fakt pozostaje faktem, e zamaa prawo. Jeli paska crka wierzya w niewinno Malinzy, to istniej legalne sposoby, ktrych moga uy. W obecnej sytuacji musi pan zrozumie, e mam zwizane rce. Z legalnego punktu widzenia nie mona zaprzeczy, e jest winna. - Winna, bo pomoga w ucieczce niewinnej osobie? - zapyta Han. 188

- Malinza Thanas nie jest niewinitkiem - powanie odpar premier. - Ona i jej banda mciwodw narobili ju do szkody Bakurze, aby uzna j za osob wyjt spod prawa. By ju najwyszy czas, eby j przymkn. - Ale sam pan przecie powiedzia, e jest niewinna! - zaprotestowa z niedowierzaniem Han. Wyraz twarzy Cundertola stanowi mieszanin zdumienia i namysu. - Skd to panu przyszo do gowy? Leia wtrcia si spokojnie, aby zapobiec icie koreliaskiemu wybuchowi. - Panie premierze, podejrzewam, e Jaina pada ofiar prowokacji. Skontaktowa si z nami kto, kto twierdzi, e ma dla nas informacje. Dziaajc zgodnie z t informacj, Jaina wybraa si na spotkanie z Malinz Thanas, lecz miaa z ni jedynie porozmawia. Z pewnoci nie zamierzaa jej pomaga w ucieczce. Jeli miaaby w tym uczestniczy, to tylko pod przymusem. - Wic dlaczego si nie ujawnia, eby wszystko wyjani? - zapyta Cundertol. - Na zdjciach wyranie wida, jak wyprowadza Thanas z celi z wasnej i nieprzymuszonej woli. Nie byo adnego przymusu. - Wic to by podstp - zdecydowaa Leia. - Dlaczego? - Gdybymy to wiedzieli, nie tracilibymy czasu w tym biurze, nie sdzi pan? Trudno, sami zaatwimy t spraw - warkn Han. Leia pooya do na ramieniu ma. - Nie chcemy nikogo krytykowa - wtrcia. - Po prostu martwimy si o crk. - A co z wasz drug towarzyszk? T drug Jedi? Wrcia? Han skrzywi si gniewnie, lecz wyraz twarzy Leii pozosta spokojny i uprzejmy. - Niestety, nie. O jej bezpieczestwo te zaczynam si obawia. - A wic mamy dwch rycerzy Jedi, ktrzy bez nadzoru poruszaj si po Salis D'aar. Jestem pewien, e wybaczycie mi, jeli uznam, e dzieje si tu co podejrzanego, ale czas jest bardzo nieodpowiedni, w przeddzie przypiecztowania przez Bakur trwaego pokoju z odwiecznym wrogiem pojawia si Sojusz Galaktyczny i wszczyna zamieszanie. Mog si tylko zastanawia, czy chcecie, abymy zerwali stosunki z reszt galaktyki, czy moe jest co, czego jeszcze od nas potrzebujecie i boicie si, e wam odmwimy... 189

- Nie sdz, aby pan sam w to wierzy, premierze - odpara Leia, niewzruszona tymi oskareniami. - Zna pan nas, wic wie, e dziaamy tylko w interesie pokoju. - Obawiam si, e jeszcze nie mam adnego powodu, aby tak sdzi, ksiniczko. W tym momencie na biurku premiera rozlego si gone brzczenie. Jednym pynnym ruchem premier wsta i przygadzi wosy. Zmiana w jego zachowaniu bya uderzajca. Przed chwil wydawa si zupenie niewzruszony grobami Hana, lecz dwik alarmu cakiem wytrci go z rwnowagi. - Przepraszam, musicie mi wybaczy, mam kolejne spotkanie. Zapewniam was, e zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby odnale zbiegych rycerzy Jedi... razem z Malinz Thanas. Jakby po namyle, doda jeszcze: - Mam nadziej, e zobaczymy si na ceremonii powicenia. To ju niedugo i nie chciabym, aby z powodu ostatnich wypadkw uznali nas pastwo za zbyt maostkowych, aby odmwi wam zaproszenia. Ksiniczko Leio, kapitanie Solo, pozostajecie naszymi gomi honorowymi do czasu, kiedy bdziemy mieli powd, aby zdecydowa inaczej. Leia praktycznie musiaa wywlec ma z biura. Wida byo, e oboje nie s zadowoleni z audiencji u premiera, ale nawet Tahiri, patrzc z boku, wiedziaa, e nie mog nic wicej zrobi. Skoro tylko drzwi zamkny si za nimi, Cundertol usiad. Przez dug chwil siedzia zupenie nieruchomo, jakby pogrony w medytacji prbowa zebra myli. - Leia wspomniaa o tobie - powiedziaa Tahiri do Goure'a. - To ty si z nami skontaktowae, ty wysae Jain do wizienia. Prawdopodobnie myli, e jeste wpltany w t kaba. - To jeszcze jeden powd, eby si dowiedzie, co si z ni stao. Zobaczmy, czy jeszcze co znajdziemy... - Zaczekaj, patrz! - Drzwi biura Cundertola otworzyy si znowu. Weszo czterech stranikw P'w'eckw o matowych uskach, ubranych w skomplikowane skrzane uprze i z promiennikami wiosowymi u bokw. Stanli po obu stronach biurka i podejrzliwie rozejrzeli si po pokoju. Wtedy dopiero pojawi si Lwothin, a za nim dostojnym, penym doskonaego wdziku krokiem wesza posta, ktra, oglnie rzecz biorc, przypominaa P'w'ecka, lecz w kadym szczegle bya zupenie odmienna. Keeramak, pomylaa Tahiri. Mimo woli podziwiaa przepikne, zmienne barwy usek stworzenia. Wzr, ktry tworzyy, lni w 190

tle lamp biura wszystkimi kolorami tczy. Kady ruch sa nowe taczce iskry. Z caej sylwetki Ssi-ruuvi emanowaa zwinno owcy, utrwalona tysicami lat dominacji nad tpawymi, nerwowo wygldajcymi P'w'eckami. Keeramak trzyma si bardziej prosto, a jego krok by pewniejszy, czonki dusze, minie gadsze i smukejsze, oczy za byszczay inteligencj i sprytem, co sprawiao, e Lwothin wyglda przy nim rwnie gronie jak Ewok. Za nim weszli jeszcze dwaj stranicy. Drzwi zatrzasny si. Keeramak podszed wprost do biurka Cundertola i sta tam, machajc grubym ogonem. Cundertol wsta i skoni si oficjalnie. Keeramak powiedzia co w gbokim, piewnym jzyku Ssi-ruuvi. Tahiri suchaa w oczekiwaniu na tumaczenie, ktre jednak nie nastpio. Przyja, e Cundertol ma do uszny translator, przekazujcy sowa Keeramaka od razu we wsplnym wprost do ucha. Niefortunna sytuacja, ale nie katastrofalna. Przynajmniej moemy usysze jego odpowied, pomylaa. Lecz to, co wwczas nastpio, zupenie zbio j z tropu. Kiedy Keeramak przesta mwi, premier Cundertol otworzy usta i odpowiedzia obcemu w pynnym Ssi-ruuvi - jzyku, ktrego sw aden czowiek nie jest w stanie wymwi. Tahiri wytrzeszczya oczy, obserwujc grdyk Cundertola wdrujc w gr i w d w rytm podobnych do dwikw fletu sw wydobywajcych si z jego ust. - To nie jest moliwe - szepna w osupieniu. Mowa Cundertola zostaa przerwana przez gony komentarz Keeramaka. Szponiasta do zacisna si w powietrzu midzy nimi. Cundertol z jakiego powodu zaprotestowa, ale Keeramak nie da mu doj do sowa. Wreszcie z kwan min skin gow i usiad, krzyujc ramiona na piersi. Premier znowu przemwi w obcym jzyku, na co Keeramak odpowiedzia prychniciem, ktre mogo by wersj miechu Ssi-ruuvi. Lwothin prbowa wtrci si do rozmowy, ale Keeramak szorstko odepchn go na bok. Cundertol umiechn si tylko. - Wcale mi si to nie podoba. - Mnie te nie - odpar Goure. - Gdybym mia moliwo, eby to jako zarejestrowa! A przynajmniej skierowa do tumacza! Ale nie mog nic zrobi, eby nie zaalarmowa sub bezpieczestwa. - Moe wanie to powinnimy zrobi - powiedziaa Tahiri. Kto musi si o tym czym prdzej dowiedzie! 191

Zaledwie wypowiedziaa te sowa, kiedy rozmowa pomidzy Keeramakiem a Cundertolem dobiega koca. Premier wsta i skoni si lekko. Lwothin i jego szef Ssi-ruuvi w towarzystwie swoich uzbrojonych ochroniarzy opucili pomieszczenie. Cundertol znw zosta sam. Opad na fotel, tym razem z wyrazem ulgi na twarzy. - Nie mam pojcia, co tu waciwie miao miejsce - mrukn Goure - ale masz racj, musimy o tym komu powiedzie. - Ale co im powiemy? - zapytaa Tahiri. Incydent zdarzy si zaledwie par sekund temu, a ona ju ledwie wierzya wasnym wspomnieniom, wic jak uwierz im inni, jeli nie maj adnych dowodw? - Wyjdziemy i zameldujemy, e premier to jaka hybryda czowieka i Ssi-ruka? Nigdy nam nie uwierz! - A moe znajdzie si kto, kogo to zainteresuje... - w zadumie odpar Goure. - Kto? - Taka wpadka bez wtpienia zakoczy karier Cundertola... nie zalenie od tego, jakie byy jego pierwotne intencje. Jak sdzisz, kto uzyska z tego najwicej korzyci? Tahiri skina gow. - Wicepremier. - Wanie. Ma motyw, eby co zrobi, a przy okazji odpowiedni wadz, eby zrobi to szybko. Jeli tylko zdoamy si do niego dosta... - .. .przed ceremoni! - dokoczya. - Jeli Keeramak ma zamiar wyprowadzi Bakur w pole, musimy zacz dziaa natychmiast. Jedyne, co powstrzymuje ich przed otwartym atakiem, jest lk o wasn dusz. Kiedy Bakura zostanie powicona, nikt ich nie powstrzyma. - Zgadza si. A to nam nie daje zbyt wiele czasu. - Obraz premiera Cundertola znik, zastpiony schematem sieci komunikacyjnej kompleksu. - Ciekawe, gdzie teraz moe by Harris? Zanim zdyli namierzy wicepremiera, w pustym centrum rozleg si tubalny gos: - Uwaga, sprztacze. Na czyje polecenie dziaacie? Goure uruchomi zewntrzny komunikator, a jego gos rozleg si nieprzyjemnie blisko ucha Tahiri. - Brygadzista Jakatis, prosz pana. - Brygadzista Jakatis twierdzi, e nie da ekipy w tym miejscu - pada natychmiastowa odpowied. - Wasza obecno jest nielegalna. 192

- Jestem pewien, e jeli spytacie go jeszcze raz... - Popenilicie wykroczenie w trybie rozdziau od czwartego do szesnastego ustawy o tajnoci. Pozostacie tam, gdzie jestecie, dopki nie zjawi si oddzia, ktry was odeskortuje do obszaru zatrzymania, gdzie zostaniecie poddani formalnemu procesowi. Sygna z centrum sterowania zgas. Tahiri zakla pod nosem i pomimo klimatyzacji w kombinezonie znw zacza si poci. Zbyt wiele uwagi powicili Cundertolowi, a zbyt mao udawaniu, e sprztaj. Teraz, kiedy wpadli, suba bezpieczestwa na pewno ich podsuchuje. Goure przytkn hem swojego kombinezonu do hemu Tahiri, aby upewni si, e nikt ich nie usyszy. Przynajmniej na razie nie wiedz, z kim maj do czynienia. - Szlag trafi plan - mrukn. - Musimy si std wynosi - wykrztusia i poczua, jak w jej odku narasta nieprzyjemne uczucie. Nie wyczuwaa wok nikogo, ale w kocu oddzia mg si skada z robotw. - Nie ma obaw - rzek. - Ju si robi. Chod za mn i rb dokadnie to samo co ja. - A Harris? - Znalazem go, zanim nas odcili - odpar Goure. - Musimy si tylko do niego dosta. - A Arrizza? - Potrafi o siebie zadba. Chod! Zanim zdya zapyta o co jeszcze, pocign j i zacz przepycha swj kombinezon do wyjcia. Wprawdzie masywny sprzt by ciki i raczej nieprzewidziany do szybkiego poruszania si, ale mg rozwin niez prdko, jeli zasza taka potrzeba. Pobiega za nim. omot stp o podog przenosi si drganiami wzdu metalowych ng i szarpa ciao. Wycie przecionej hydrauliki byo oguszajce. Goure poprowadzi do pierwszej turbowindy, ktr jechali. Wiedzc, e stranicy bd ich obserwowa, nawet nie pomyla, eby jej uy. Pocign Tahiri do kolejnej serii korytarzy wiodcych do spiralnej klatki schodowej. Schody dygotay niebezpiecznie pod ich poczonym ciarem, ale lepsze to ni znale si w puapce windy i oczekiwa aresztowania. Przebyli dziesi piter jednym cigiem. Problem stabilnoci schodw nabra cakiem innego wymiaru, kiedy z gry zjechay dwie czarne kule, wyjc i migajc wiatami. 193

- Roboty! - wrzasn Goure. Jego okrzyk rozbrzmia po caej klatce schodowej. Tahiri podniosa wzrok. Ograniczone przez schody roboty opady w d centralnej czci klatki. Na szczcie byy tylko te dwa, ale bez wtpienia zaraz nadlec nastpne. Ich prty oguszajce byy nieszkodliwe w starciu z kombinezonem zbroj, ale miay i potniejsz bro. - Jestecie aresztowani - oznajmiy. - Jestecie aresztowani! Rzuci bro i nie rusza si! No jasne, czemu nie? - pomylaa Tahiri, otwierajc metalow klapk na zewntrznej czci kombinezonu i sigajc do rodka. Przed wejciem do egzoszkieletu ukrya miecz laserowy pomidzy narzdziami do czyszczenia, wanie na tak okazj. W wielkiej metalowej pici wydawa si maleki i musiaa si jeszcze bardziej skoncentrowa, eby zwalczy naturaln nieruchawo kombinezonu, ale od razu poczua si lepiej, majc go w doni. - Nie! - krzykn Goure, widzc, co robi. - Jeli go wczysz, bd wiedzieli, kim jeste! A co to za rnica? - chciaa zapyta. Jeli jeszcze nie wiedz, to wkrtce si dowiedz, kiedy j aresztuj i ka zdj kombinezon. Instynkt jednak podpowiada jej, eby wierzya Goure'owi. Wydawao si, e nie prowadzi ich bez celu. Gdziekolwiek j zabiera, najwyraniej by pewien, e zdoa uciec. I przecie istnieje tyle sposobw walki, ktre nie wymagaj uycia miecza wietlnego. Wysaa impuls psychokinetyczny, aby strci najbliszego robota. Robot straci sterowno i zacz si krci, uderzajc o cian, a w fontannach iskier skrzesanych o kamie spad na dno szybu. Drugi wycofa si o jaki metr, unoszc gronie wszystkie rodzaje broni. Tahiri przesaa impuls Mocy przez jego obwody repulsorowe, dziki czemu wyskoczy w gr i spotka go taki sam los, jak towarzysza. Jego wrzaski protestu ucichy szybko, gdy znik w mroku. - Dobra robota - rzek Goure, sigajc w gr, aby rozbi najblisz kamer. Opucili klatk schodow trzynacie piter powyej poziomu tajnego centrum dowodzenia. Obszar, w ktrym si znaleli, nie by przewidziany do cikiego serwisu, i Tahiri musiaa si pochyli, eby si zmieci w korytarzu. Goure nawet si nie fatygowa. Kopua jego metalowej gowy tara o powierzchni sufitu, zrywajc pytki i oprawy wiate, pozostawiajc za sob przeoran bruzd. Kiedy mija kamery, nie zatrzymywa si. Wyciga rk i miady je, nie zwalniajc nawet kroku. 194

- Mam nadziej, e wiesz, dokd idziesz? - zapytaa Tahiri. Jej poprzednia ufno zacza si rozwiewa. Nie bya ju pewna, czy Rynma plan, czy tylko zamierza narobi tyle szkd, ile si da. - Jeli dobrze pamitam, gdzie tu musi by szyb konserwacyjny... Przed nimi znajdowaa si dwumetrowa cylindryczna kolumna, biegnca od podogi do sufitu. Goure podszed i wykorzystujc si kombinezonu, wybi dziur w jej podstawie. Wewntrz wida byo liczne skrcone kable i rury. Widocznie kolumna cigna si przez wiele piter wyej i niej, dostarczajc niezbdne media do otaczajcych j obszarw. Goure przez chwil szuka potrzebnego kabla. Wreszcie zdenerwowanie wzio gr i zacz szarpa je penymi garciami. - No, daj spokj - mrukna Tahiri, rozgldajc si nerwowo w poszukiwaniu kolejnych robotw. - Nie mog by daleko. Potne donie kombinezonu Goure'a szarpay przewody i kable. Z kolumny trysny pki iskier i kby pary. Dopiero kiedy zanurzy rce po okcie w bulgoczcych pynach i dymicych izolatorach, chwyci co, co znalaz w gbi i pocign z caej siy. wiata zgasy. Cae pitro pogryo si w ciemnociach. - W porzdku - usyszaa w ciemnoci jego lekko zdyszany gos. Przeczya si na podczerwie i zobaczya, jak Goure odchodzi od kolumny i rusza w stron szybu wentylacyjnego. - Nie mamy wiele czasu. To ich nie zatrzyma na dugo. Rozleg si syk i kombinezon Goure'a rozstpi si na plecach. Ryn wysun z otworu gow, potem ramiona. Tahiri podesza, eby mu pomc. Jej kombinezon podnis go jak lalk. Ryn rano zamacha ogonem, uwolnionym nareszcie z ciasnego wizienia. - Podporzdkuj swoje obwody sterujce moim, zanim wyjdziesz - poleci. Usuchaa i przycisna przycisk SZYBKIE ZWALNIANIE. Odetchna gboko, radujc si wieym, chodnym powietrzem, ktre omywao jej ciao. - Co teraz? - zapytaa, wyjmujc miecz wietlny z bezwadnej pici kombinezonu. Goure wskaza na otwarty szyb. - Wazimy. Ale najpierw... - sign pod pach swego kombinezonu i przeczy jak dwigni. Oba kombinezony zamkny si z sykiem, odwrciy i ruszyy korytarzem, pozostawiajc za sob gboki lad zniszczenia na niskim sklepieniu. - No, tego ladu ju nikt nie przeoczy - oceni. Iskry przelotnie owietliy jego twarz, gdy oba kombinezony odmaszeroway w mrok. 195

- Zaprogramowaem je na swobodne poruszanie si w gr za kadym razem, kiedy to moliwe. Jeli dotr do klatki schodowej, sprawy mog si okaza interesujce; jeli nie... no c, podaruj nam przynajmniej minut lub dwie. Pomg jej wej do szybu, po czym wszed sam, starannie zamykajc pokryw. - Gdzie tu niedaleko powinien by centralny szyb wentylacyjny. Jeli go znajdziemy, ruszamy pod gr. Kiedy dotrzemy na powierzchni, bdziemy mogli wyj z szybu. I bdziemy wolni. - Miejmy nadziej - dodaa Tahiri. Goure skin gow z powag. - Miejmy nadziej. - A co z wicepremierem? - Jeli Harris nie oddali si za bardzo, bdziemy mogli go znale na czas. Ale mamy tylko godzin do rozpoczcia ceremonii i siedemnacie piter. - No to moe si ruszmy, jak sdzisz? Na zewntrz szybu zapaliy si wiata awaryjne. Z dali dobiega omot stp kombinezonw i trzask strzaw z miotaczy. W czerwonawym mroku Goure znw skin gow i oboje bez sowa pezli przed siebie. - Wolisz zostawi walk swojej siostrze? Co przez to rozumiesz? - Wyn Antilles spojrzaa na Jacena, jakby nagle oszala. W surowym czarnym mundurze jasnowosa wygldaa jak uczennica udajca wielkiego moffa; moe i znaa zasady, ale nie miaa do dojrzaoci, eby je odpowiednio zaprezentowa. - Tam, skd pochodz - dobrotliwie odpar Jacen - nie ma zwyczaju zabrania kobietom walki. Waciwie chyba tutaj te nie, o ile wiem... - Nie, nie ma - odpara. - Przecie to byoby gupie. Prawda, pani komandor? Siedzca po drugiej stronie stou Chissanka sztywno skina gow-Do tej pory obserwowaa jedynie, jak Jacen wprowadza zebrane dane do notatnika, eby je pniej opracowa. Wyn przysiada si do Jacena i Danni, ktrzy przegldali dane metod elektroniczn, podczas gdy pozostali czonkowie grupy dalej rozmawiali z rodzicami dziewczynki. Pocztkowo Wyn bya bardzo podniecona spotkaniem z Jacenem i marzya tylko o tym, aby porozmawia z nim o Zonamie Sekot. Kiedy jednak ten temat si wyczerpa, dziewczynka uznaa widocznie, e ciekawie bdzie podroczy si z Jacenem, wic z determinacj zacza 196

sobie artowa z jego miejsca w misji i wszechwiecie w ogle. Nie mg si zorientowa, czy artuje, czy te rzeczywicie si z nim sprzecza, by sprawdzi, jak dalece moe rozdrani Jedi, zanim jego cierpliwo si wyczerpie... - Chodzi mi o to, e powiniene walczy, kiedy musisz. Twoje preferencje nie maj z tym nic wsplnego. Twj wrg nie bdzie czeka, tylko dlatego e akurat nie chcesz walczy. Albo stawisz mu czoo, albo umrzesz. Ostre sowa, pomyla Jacen, jak na kogo tak modego. C, z jej pochodzeniem, kultur i w czasach, w jakich zostaa wyksztacona... moe nie powinno to by a tak zaskakujce. - Powinienem raczej powiedzie, e wol stawia si w sytuacji, kiedy licz si umiejtnoci inne anieli sztuka walki. - Prbowa ubra swoje uczucia w sowa z odpowiedni starannoci i precyzj, aby Wyn nie miaa okazji przyczepi si do kolejnej niejasnoci. Zmczenie nie uatwiao mu zadania. - Nie kady konflikt mona rozwiza za pomoc siy, Wyn. Niektre komplikuj si w stopniu wykadniczym, jak tylko do rwnania dojdzie przemoc. Moc moe potrzebowa obu stron ycia: narodzin i mierci, aby utrzyma rwnowag, ale to nie znaczy, e nie moemy szuka rozwiza pokojowych. Nawet wtedy, kiedy przemoc wydaje si jedynym, a przynajmniej najatwiejszym rozwizaniem. Ku jego wielkiej uldze Wyn przyznaa mu racj skinieniem gowy. - Dobrze, rozumiem. Ale co z twoj siostr? Jak ona reaguje, kiedy pozwalasz jej ryzykowa ycie, sam korzystajc z atwiejszej" opcji? - Nie sdz, abym mg pozwala" jej na cokolwiek - odpar. - Ona jest po prostu lepsza, kiedy istnieje potrzeba, aby pj t drog. Ja spdzam p ycia na filozofowaniu, na rozwaaniu rnych spraw, a ona koncentruje swoj energi na zewntrz, na rzeczach, ktre moe zmieni. Jeli o mnie chodzi, uwaam, e oboje suymy tej samej sprawie, ale w rny sposb. - Ale nosisz miecz wietlny - zauwaya Wyn. Wzruszy ramionami. - To symbol Jedi. Co jak insygnia na mundurze komandor Irolii. - Ale i tak bro u twojego boku wydaje si nie na miejscu, kiedy mwisz, e nie lubisz przemocy. Jak ja mam na to odpowiedzie? - zastanawia si Jacen. Jeli powiem, e nie nienawidz przemocy, podwa wszystko, co jej do tej Pory powiedziaem. Jeli za potwierdz, wystawi moje przekonania na pomiewisko. W jaki kt si znowu zapdziem? 197

- Czy aby troch nie zeszlimy z tematu? - zapytaa Danni, przecigajc si ze znueniem. Szukalimy Zonamy Sekot. Jacen skin gow. To bya bardzo wyczerpujca sesja i do tego nie zakoczya si powodzeniem. Liczba trafie", czyli systemw, gdzie odnotowano opowieci o wdrownej planecie, powoli przestawaa rosn - wyczerpali ju wszystkie najatwiejsze do znalezienia moliwoci. Do tej pory mieli szedziesit potwierdzonych lub przypuszczalnych wystpie przez czterdzieci lat. Zonama Sekot osiadaa zawsze tam, gdzie mniej wicej dwadziecia lat po niej mieli pojawi si Yuuzhan Vongowie. - Ale powiedziaa przedtem, e szukamy w niewaciwym miejscu - odpara Wyn. Danni westchna, a kiedy si odezwaa, bya wyranie zdenerwowana. - Pocztkowo szukalimy w zapisach socjologicznych - wyjania. - Dane astronomiczne byyby najlepsze. Musimy szuka systemw, ktre przyjy now planet w zamieszkanych obszarach, niezalenie od tego, czy te strefy s teraz zamieszkane, czy nie. - Ale przecie w przestrzeni Chissw i wok niej s setki tysicy gwiazd - odrzeka Wyn. Plus mniej wicej drugie tyle osieroconych wiatw dryfujcych w przestrzeni midzygwiezdnej. Przez cay czas musz by jakie przechwytywane albo gubione planety. - A wanie, e nie. - Odkd Danni odniosa spektakularny sukces, odkrywajc biologiczne sekrety Yuuzhan Vongw, czsto zapominano, e jej waciw specjalizacj jest astronomia. Przechwycenie planet spoza ukadu sonecznego zdarza si naturalnie, cho jest to bardzo rzadkie wydarzenie. A porodku zamieszkanej strefy nawet jeszcze rzadsze. Duy procent tych systemw by nieraz odwiedzany przez robosondy w czasie misji badawczych, a podstawowe konfiguracje innych zostaj zwykle zarejestrowane przez wielkie detektory interferometryczne w najbliszych systemach. Chissowie sprawdzali kady system docelowy przynajmniej dwa razy w cigu ostatnich szedziesiciu lat. Wszelkie rnice byyby natychmiast widoczne nawet na najprostszym skanie. Wyn skina gow. - Moemy ustawi szukanie na wszystko, co zostao dodane do jakiegokolwiek z systemw figurujcych w rejestrach. Pogadam z Tris i... Urwaa, kiedy pomidzy regaami pojawi si Luke, a za nim Saba. 198

- Przepraszam, e przeszkadzam - rzek. - Zdecydowalimy, e przeniesiemy Cie" do jakiego bliszego portu. Jeli chcecie si umy i odpocz, to moe by najlepszy moment. - Myl, e przyda mi si i jedno, i drugie - odpara Danni. - A ty, Sabo? - zapyta Luke, stajc przed Barabelk, ktra niosa wanie kolejny gruby tom do przejrzenia. - Prysznic brzmi niele - przyznaa. W jej gosie sycha byo znuenie. - Nawet najlepsi owcy musz czasem si umy. - Doskonale, zatem spotkamy si wkrtce na barce zdecydowa Luke. - Wracajc, zabierzemy ze sob Artoo. Moe si przyda przy przeszukiwaniu mniej oczywistych danych. - Dobry pomys - powiedziaa Danni i wstaa. Spojrzaa na Jacena. - Idziesz? Pokrci gow. - Chyba tu zostan. Kto musi przejrze dane, ktre zebralimy. Jest tyle do przerobienia, a zosta nam tylko jeden dzie. Rozczarowanie Danni byo bardzo widoczne, ale Luke nie mia nic przeciwko temu. - Nie przesad tylko, Jacenie. Jestem pewien, e komandor Irolia zaoferuje ci prycz i prysznic, jeli tego zapragniesz. - Oczywicie - zapewnia pani komandor. - Syal i Soontir polec z nami na barce lodowej - cign Luke. - Oczywicie, ty te moesz lecie, Wyn, jeli ci to interesuje. - Wolaabym chyba zosta tutaj i pomc Jacenowi, jeli mona. Jacen skin gow. - Nie ma problemu. Moemy zacz to przeszukiwanie, o ktrym mwia, Danni. A jeli co si pokae, to obiecuj da ci zna. Danni spojrzaa chodno na Jacena i Wyn i bez entuzjazmu skina gow. - Jasne - mrukna i obejrzaa si na Luke'a. - Kiedy wyjedamy? - Nawet zaraz, jeli chcesz. - Z wielk przyjemnoci- mrukna Danni. Przelotnie zerkajc na Wyn, dodaa: - Im szybciej, tym lepiej. Luke, Mara i porucznik Stalgis poegnali si krtko i wyruszyli na bark. Za nimi wyszy Danni i Saba. - No to co robimy? - zapytaa Wyn, kiedy wszyscy wyszli. Mog ci oprowadzi, jeli chcesz, albo na przykad... - Nie sdz, aby to by dobry pomys - uci Jacen agodnie, ale stanowczo. Komandor Irolia w milczeniu zaja miejsce przy cianie; 199

pozycja ta pozwalaa jej mie na oku zarwno Jacena, jak i Wyn. - Naprawd nie ma duo czasu. Jeli nie dowiemy si niczego, bdziemy w punkcie wyjcia. Dziewczynka wywrcia oczami, wzdychajc z czciowo tylko udanym zawodem. - Moe w takim razie zacznijmy... Nie, pomyla Jacen. Wanie tego nie zrobimy. Przecie jeli cokolwiek znajd, wszystko wyjdzie na jaw i to bdzie pocztek koca tego, co przez ostatnie kilka lat uwaali za oczywiste. Zachowa to dla siebie. Kiedy myla o przyszoci, obraz przekazywany mu przez Moc by niezmiennie zamglony. Wizja galaktyki pograjcej si w mroku wci pona w jego sercu i nie chcia dopuci, aby najdrobniejszy bd z jego strony spowodowa t katastrof. Gotw by zrealizowa pokojowe rozwizania wuja i pomimo pewnego poczucia winy nie mg dopuci, aby uczucia Wyn mu w tym przeszkodziy. Powinnam si bya domyli..." Jaina kurczowo chwycia si rzeczywistoci. Wyaniaa si z dawicych oparw niewiadomoci, ktre prboway j wessa. Jedyny sygna, jaki przesyao jej wasne ciao, ogranicza si do palenia midzy opatkami, gdzie zostaa postrzelona. Przypuszczaa, e nie jest powanie ranna, ale miotacz by pewnie ustawiony na oguszanie w grnej czci zakresu mocy i jej system nerwowy jeszcze nie doszed do siebie. Kiedy wreszcie ciemno zacza si cofa i Jaina wysza z niej na wiato dzienne, nie potrafia stwierdzi, czy miny tygodnie, czy minuty. Jkna i sprbowaa si ruszy, ale stwierdzia, e Salkeli ciasno zwiza jej rce i nogi. Nawet na gowie miaa przezroczysty kaptur. - Widz, e si ockna - usyszaa go gdzie z bliska. Podnis glos, eby przekrzycze wycie silnika cigacza. Ze sposobu, w jaki wiat koysa si pod ni, wywnioskowaa, e pooono j na tylnym, ukonym siedzeniu pojazdu. W tej sytuacji uznaa to za dobry znak: to znaczyo, e nie bya dugo zemdlona. - Dokd mnie zabierasz? - zapytaa. - Masz si z kim spotka. - Z kim? - To nieistotne. On ma kas, a tylko to mnie w tej chwili interesuje. Signa w siebie, aby odnale orodek spokoju; miaa nadziej, e wyuska zamiary Rodianina wprost z mzgu, ale na razie bl i oszoomienie uniemoliwiay jej koncentracj. 200

- Zdradzie ich - mrukna z odraz. - Mwisz o Wolnoci? - Sprzedae ich. - Sami si sprzedali. A waciwie na co liczyli? Jeli idziesz na armaty, moesz si spodziewa, e zostaniesz postrzelony. - Ale to ty nacisne spust. - Lepiej by z tej strony wylotu lufy ni z drugiej. Poza tym, gdyby tak nie narozrabiali, to nic by si nie stao. - Wic rzeczywicie wpadli na jaki lad? - Mylisz, e wycigniesz ode mnie jak informacj? zamia si. - Nie sdz, Jedi. Raz jeszcze sprbowaa uy Mocy i tym razem poczua reakcj. Uczepia si jej, jakby to bya tratwa ratunkowa. - Mgby mnie po prostu wypuci - rzeka, wkadajc w te sowa tyle perswazji, ile moga. Nie jestem wcale wana... - Masz racj - odrzek. - Waciwie rwnie dobrze mog ci zastrzeli. Usyszaa, jak wyciga miotacz z kabury. - Nie, zaczekaj! Strza trafi j w rami i znw pogrya si w ciemnoci. Setki tysicy gwiazd... atwo byo powiedzie, lecz znacznie trudniej zrozumie, co to tak naprawd znaczy. Na mapie Nieznane Regiony obejmoway jedynie pitnacie procent cakowitej objtoci galaktyki; ale kiedy te pitnacie procent stawao si obszarem poszukiwa czego tak maego jak planeta, w kosmicznej skali o wiele mniejszego ni przysowiowa iga w stogu siana, prawdziwy rozmiar zadania stawa si a nadto widoczny. A oni musieli tego dokona w cigu dwch dni! Jacen skoncentrowa si na przegldaniu danych, ktre Saba i Danni odkryy, Wyn za opracowywaa algorytm przeszukiwania. Na przeszukanie czekay tysice raportw z misji. Wdrowne asteroidy i bliskie spotkania z kometami zdarzay si do czsto i nie zawsze atwo je byo odrni od pojawienia si tajemniczej planety. Wkrtce Jacen straci rachub wszystkich nieznanych nazw, ludw i miejsc, ktre napotyka. - Kto to jest Jer'Jo Cam'Co, ktry cigle podpisuje zapisy? - zapyta Wyn. - Zabij mnie, ale nie wiem - wzruszya ramionami. 201

- Jer'Jo Cam'Co by jednym z naszych syndykw zaoycieli - odezwaa si Irolia z miejsca, gdzie tkwia cierpliwie, aby nie wchodzi w drog Wyn i Jacenowi. - Zaproponowa stworzenie Ekspansywnej Floty Defensywnej po serii ekspedycji badawczych, ktre dostarczyy licznych i wanych danych. Jacen skin gow. To by wyjaniao, dlaczego nazwisko tego czowieka tak czsto pojawiao si na starszych raportach. Jego imieniem nazwano co najmniej siedem statkw i dwa systemy. W starszych i nowych zapisach Nowej Republiki nie byo o nim wzmianki - z czego naleao wnioskowa, e na temat Chissw musz si jeszcze bardzo wiele nauczy. Dlatego te rozbawio go, kiedy si okazao, e ignorancja dziaa w obie strony. - Opowiedz mi, jak jest na Coruscant - poprosia Wyn. Jacen postara si jak najlepiej opisa wiat stolic, tak jak j pamita. Jego wspomnienia byy czciowo znieksztacone przez niedawne dowiadczenia z Yuuzhanami i przez wiadomo, e wszystko, co pikne, ulego teraz zniszczeniu lub znieksztaceniu. Smutno mu byo na myl o ruinach dawnego paacu imperialnego, o pomniku Plaa zamienionym na pola koralu yorik, ale bya to cakiem prawdopodobna moliwo. A najsmutniejsza z tego wszystkiego bya myl, e nawet jeli Sojusz Galaktyczny pokona Yuuzhan Vongw choby jutro, prawdziwe szkody wyrzdzone Coruscant by moe nigdy nie dadz si naprawi. Przyszym pokoleniom pozostan wic jedynie wspomnienia. Wyn suchaa powanie, tylko od czasu do czasu przerywaa mu, eby zada pytanie. Pomys wiata pozbawionego naturalnego ycia, na ktrym wikszo ludzi mieszka pod ziemi, nie zaskoczy jej chyba tak bardzo, jak spodziewa si Jacen. Na Coruscant paszcz planety by zakryty miastem, na Csilli lodem, ale efekt by mniej wicej ten sam. - Myl, e chciaabym tam kiedy pojecha - powiedziaa, kiedy skoczy mwi. - Kiedy wojna si skoczy, oczywicie. Zapytam, czy ojciec pozwoliby mi wzi Gwiezdny Bysk", nasz rodzinny jacht. Mam licencj, eby go pilotowa, wiesz? Ale niestety nie mam okazji, bo Cem cigle go gdzie zabiera! Prawdopodobnie spodziewaa si zaproszenia i zapewnie, e chtnie j oprowadzi, ale Jacen nie zapa przynty. Umiechn si tylko i nic nie powiedzia. - Och... no c, jeli Saba i Danni maj racj, to chyba rzeczywicie nie ma znaczenia - powiedziaa, kiedy zmarszczy brwi. - Czasem co mwi, 202

kiedy im si zdaje, e nie sysz. - Podniosa wzrok, lekko zaenowana. - Naprawd uwaasz, e moemy nie da rady pokona Yuuzhan Vongw? Jacen powoli pokiwa gow. - To bardzo realna moliwo, Wyn. Tak. Ona rwnie skina gow, tak samo powoli, ale z nieskoczonym smutkiem, jak nastolatka, ktrej powiedziano, e dugo nie poyje. - Nieraz tak sobie myl... - Urwaa w p zdania, spuszczajc wzrok. Wydawao si, e sama myl j przeraa. - Co sobie mylisz, Wyn? - Niewane - mrukna. - Nikogo to nie obchodzi. - Nie pytabym, gdyby mnie to nie obchodzio - odpar powanie. Spojrzaa na niego z umiechem. - Nieraz mi si zdaje, e im szybciej pozbdziemy si Yuuzhan Vongw, tym lepiej. Nie chc, aby to, co stao si na Coruscant, powtrzyo si tutaj, Jacenie. Uwaam, e powinnimy zrobi wszystko, co moliwe, aby do tego nie dopuci. - Nawet gdyby to oznaczao przyczenie si do nas? - Tak - pokiwaa energicznie gow. - Niestety, ojciec i ja jestemy w mniejszoci. Wikszo ludzi uwaa, e Yuuzhanie uderz dwa razy mocniej, jeli dowiedz si, e jestemy po waszej stronie. Inni z kolei obawiaj si, e przejmiemy wasze ze obyczaje, co uatwi Yuuzhan Vbngom pokonanie nas. A zachowanie Jaga chyba tylko pogarsza spraw. - O co ci chodzi? Jakie znw zachowanie Jaga? - Jag i jego eskadra mieli wrci kilka miesicy temu... i nie wrcili - wyjania. - Niektrzy interpretuj to jako oznak zego wpywu, jaki na niego wywieracie. Nigdy wczeniej nie wyjeda na tak dugo. - Nie wiedziaem, e to stanowi jaki problem - zdziwi si Jacen. Ciekaw by, czy Jaina zdaje sobie z tego spraw. - Ale musz powiedzie, e jest nam bardzo pomocny w walce z wrogiem. Mam nadziej, e ludzie to wiedz. - Moe i tak. Ale poniewa nie zgosi si w odpowiednim czasie, nikt tak naprawd nie wie, co robi. - Moe by zbyt zajty walk z Yuuzhanami, eby si z wami skontaktowa? - Moe - odpara. - A moe po prostu spdza troch za duo czasu ze swoj now dziewczyn ? Jacen przyglda jej si przez dusz chwil. 203

- A skd ty to moesz wiedzie? - Nie powiedziaam przecie, e w ogle si nie zgosi, tylko e si nie zgosi w odpowiednim czasie. - Zamiaa si zoliwie. - Dla Chissa to ogromna rnica, wiesz? Miaa min uraonej niewinnoci... przekornej uraonej niewinnoci. A jej umiech nie pozostawia adnych wtpliwoci: maa doskonale wiedziaa, e dziewczyna Jaga jest siostr Jacena. - No c, moe woli, eby jego prywatne ycie pozostao prywatne - zauway Jacen takim tonem, jakby chcia powiedzie, e nie jest przygotowany do podania tym torem rozmowy. Oczy jej zabysy; wiedziaa, jak si manipuluje ludmi. - Hej, jeli robi do niej sodkie oczy, to jego sprawa, mnie nic do tego. Przynajmniej nie zawraca mi gowy. Potrafi by nieznony. Pomimo oczywistej inteligencji dziewczyny takie komentarze uwiadamiay Jacenowi, jak bardzo jest moda - wahaa si wci pomidzy dziecistwem a dorosoci. Nie wtpi, e kocha Jaga, ale wida byo te, e czyny brata nie imponoway jej w najmniejszym stopniu. - A co z ojcem? - zapyta Jacen, zmieniajc czciowo temat. Co on sdzi? - No c, on sam te potrafi wywiera niszczycielski wpyw - odpara. - Chissowie nie lubi uywa robotw w walce, twierdzc, e s zbyt sabe i powolne. Ojciec zgadza si z tym, ale nie zawsze. Twierdzi.. . hm... e moliwo zastpowania moe by decydujcym czynnikiem w czasie wojny. Grupa jego inynierw pracuje wanie nad prototypowym robotem bojowym, ktry powinien... Urwaa nagle, kiedy Irolia chrzkna znaczco. Komandor spojrzaa na Jacena ostrzegawczo, jakby chciaa powiedzie, e ani przez chwil nie wierzy, aby zadawa te pytania z czystej ciekawoci. - Przepraszam - rzuci szybko, kierujc przeprosiny do obu pa. - Nie powinienem by pyta. Moja obecna misja polega na znalezieniu Zonamy Sekot, a nie wsadzaniu nosa w wasze sprawy. - Po czym doda pod adresem Wyn: - Bardzo mi pomoga, jestem ci ogromnie wdziczny. Nie chciabym, aby przeze mnie narobia sobie kopotw. - Nie narobi - zapewnia, przelotnie i ze skruch spogldajc na Iroli. - Moe jednak zmiemy temat. Oboje wrcili do holoekranu, ktry lea przed nimi. - Jak ci idzie ten algorytm? - zapyta Jacen po chwili studiowania danych. - Gotowy? - Oglnie rzecz biorc, gotowy. Musisz mi tylko poda granice. 204

- Jak powiedziaem ci wczeniej, naley oznakowa wszystkie systemy, ktre maj dodatkow planet, i wiaty zamieszkane w cigu ostatnich szedziesiciu lat. Jeli Danni ma racj, powinno to znacznie zawzi poszukiwania. Moesz tak to zrobi? - Jasne. - Dziewczyna pochylia si nad zadaniem, nie podnoszc wzroku, kiedy w bibliotece rozleg si odgos krokw. Jacen te nie musia si odwraca, eby wiedzie, kto to jest: domyli si zarwno z tego, e komandor Irolia w jednej chwili stana na baczno, jak i z wrogoci, emanujcej ze strony mczyzny, ktry wszed do pomieszczenia. - Spocznij, komandorze - rzek gwny nawigator Aabe. Jacen i Wyn odwrcili si, eby na niego spojrze. ysy mczyzna zwinnie podszed do stou w otoczeniu dwch chissaskich stranikw. Pooy do na ramieniu siedzcej przy stole Wyn. - Ojciec przysa mnie po ciebie. Dziewczyna wydawaa si zaniepokojona. - Wiem, e to by bd, kiedy wspomniaam o robotach, naprawd - wykrztusia. - Przysigam! Prosz mi pozwoli zosta, a ja... - Jedno z drugim nie ma nic wsplnego, dziecko - Aabe mwi gosem nieznoszcym sprzeciwu. - Ale nieposuszestwo wobec instrukcji te na pewno mu si nie spodoba, prawda? Oklapa lekko, westchna i wstaa. - Przykro mi, Jacenie - rzeka, nerwowo zerkajc na niego. - Powodzenia w poszukiwaniach. - Dziki. - Niezdolny zaprotestowa, obserwowa, jak Aabe wyprowadza j z biblioteki. Mam nadziej, e kiedy odwiedzisz mnie w domu. Umiechna si przelotnie i drzwi zamkny si za ni. Odesza, pozostawiajc go sam na sam z komandor Iroli, ktra usiada ciko, unikajc jego wzroku. Czu, e i jej nie spodoba si sposb, w jaki wyprowadzono Wyn. Nic nie zostao powiedziane, ale nie mg si pozby zych przeczu w zwizku z tym, co zaszo. Co byo nie w porzdku. Wyszukiwarka Wyn wydawaa si rzeczywicie dziaa zgodnie z obietnic. Wywoa list referencji w notatniku i zacz si zastanawia, od czego zacz. Siedzia przez kilkanacie minut, pogrony w zadumie; cho raz nie myla o Zonamie Sekot. Odczepi komunikator od paska i odwrci si tyem do Irolii. - Wujku Luke, syszysz mnie? - Stara si ciszy do maksimum zarwno gos, jak i poziom gonoci przyrzdu. 205

- Sysz ci, Jacenie. Znalaze co? - Jeszcze nie. Chciaem si tylko upewni, czy wszystko w porzdku. - Wszystko dobrze. Wci jestemy na barce lodowej, niedaleko portu kosmicznego. Powinnimy wrci za dwie godziny. Zawaha si na moment. - A u ciebie wszystko dobrze? - No c, zdarzyo si co dziwnego. Nie wiesz, czy w cigu ostatniej p godziny Soontir Fel kontaktowa si z gwnym nawigatorem Aabe'em? - Nic na ten temat nie wiem. By z nami przez cay czas. A wic Aabe skama, e zosta wysany po Wyn przez Fela. Ale po co? Jacen myla gorczkowo. Co kombinuje Aabe? - zastanawia si. Moe chce go izolowa? Obejrza si na komandor Iroli. Siedziaa cakiem nieruchomo i wpatrywaa si w niego w milczeniu. Nie wyczuwa w jej mylach nic niezwykego - adnej niecierpliwoci, adnego zdenerwowania - i nic w Mocy nie sugerowao, e miaaby zamiar go zaatakowa. Zagroenie jest zatem gdzie indziej. - Jacen? - Luke wydawa si zaniepokojony. - Co si dzieje? - Prawdopodobnie nic - odpar. - Tylko... Zanim zdy dokoczy zdanie, poprzez Moc wyczu ogromny niepokj. Nie pochodzi on od Luke'a, raczej od kogo w jego pobliu. W tle byo wraenie zimnego, biaego pustkowia i wyjcego wiatru. - Zaatakowali nas! - rozleg si rozgorczkowany krzyk w komunikatorze. - Ciocia Mara! - Wprawdzie bya od niego oddalona o tysice kilometrw, lecz instynktownie poderwa si na nogi i ruszy po swj miecz. Irolia rwnie wstaa, zdumiona niewytumaczalnym wybuchem Jacena, automatycznie signa po wasn bro. - Co si dzieje? - zapytaa niespokojnie. Jacen nie odpowiedzia. - Wujku Luke! Ciociu Maro! - krzycza w komunikator. - Odpowiedzcie! Zanim wuj si odezwa, mogo min zaledwie kilka sekund, ale dla Jacena trwao to ca wieczno. - Jacenie, nie mog teraz mwi - rzek Luke ochrypym gosem. I oto by ju sam. Desperacko pragn dowiedzie si, co si zdarzyo, ale jednoczenie mia wiadomo, e zanim to nastpi, moe upyn sporo czasu. W powietrzu wyczuwa zdrad, tak gst i dawic, e przez moment wydawao si, i nie zdoa oddycha. 206

- Niech Moc bdzie z tob- szepn cicho do wuja, niechtnie rozluniajc uchwyt na rkojeci miecza. Jego myli pobiegy do Wyn, gdziekolwiek bya. - I z tob. Jaina otworzya oczy w jasny wietle. Skrzywia si i skulia przed nagym napywem wrae. - Gdzie jestem? - wychrypiaa, zmruonymi oczami rozgldajc si dokoa i prbujc usi. Przy tych prostych czynnociach kady misie jej ciaa a krzycza z blu. Przez chwil aowaa, e odzyskaa przytomno. Wydawao si jej, e jest w jakim gabinecie, cho szczegy wci jeszcze pozostaway niewyrane. Otacza j silny zapach skry, a badawczymi palcami szybko wyczua pluszow kanap . - Witaj z powrotem, Jaino. Odwrcia si powoli w kierunku gosu i ujrzaa niewyran plam o zielonej twarzy, stojc obok innej plamy, ktra chyba bya drzwiami. Doprawdy, nawet nie musiaa patrze, eby wiedzie, do kogo naley gos. - Salkeli, ty may zdrajco... - Nie ma go tam - odezwa si drugi gos, kiedy odruchowo signa rk do miecza wietlnego. Gos by znajomy, ale nie kojarzy si natychmiast z konkretn osob. - Nie szkodzi. Nic ci si nie stanie, jeli oczywicie bdziesz rozsdna. Bez miecza wietlnego czua si naga, zwaszcza przy takim osabieniu. Dwa strzay oguszajce w tak krtkim czasie jeden po drugim doprowadziy do chaosu jej system nerwowy. Oczy bardzo powoli przypominay sobie, jak skupi si na przedmiocie. Zabrano jej nie tylko miecz wietlny, ale i komunikator, wraz ze wszystkim innym, czego mogaby uy do wezwania pomocy. Zmusia si, aby usi prosto, zwracajc si do drugiej osoby. On take by tylko plam, ale nie musia o tym wiedzie. - Salkeli powiedzia, e kto chce ze mn porozmawia odezwaa si. - Przypuszczam, e tym kim jest pan. Ktokolwiek to by, siedzia za szerokim biurkiem, ubrany w strj barwy gbokiej czerwieni. - Twoje przypuszczenia s suszne. - Gdzie ja waciwie jestem? - zapytaa znowu, rozgldajc siew nadziei, e zobaczy co znajomego. - Jeste w moim prywatnym apartamencie - wyjani mczyzna. - Pokoje s dwikoszczelne i chronione przed wszelkimi formami 207

infiltracji elektronicznej. Drzwi s odporne na eksplozj i otwiera je wycznie mj odcisk kciuka. - Skra fotela zatrzeszczaa, kiedy rozpar si w nim, widocznie prbujc przybra poz pen spokoju i pewnoci siebie. - Musisz mi uwierzy, e nie wyjdziesz std bez mojej zgody. - Tak, zaczynam dochodzi do tego samego wniosku - odpara, rozgldajc si znowu. Gboko pola widzenia wracaa powoli, pozwalajc na lepszy odbir otoczenia. Gabinet by umeblowany wrcz luksusowo; wzd u cian sta y szafy z polerowanego drewna, pe ne delikatnych krysztaowych ozdb - maych szklanek i misek, niektrych poykowanych jaskrawymi barwami. Doskonao tych przedmiotw gasa jednak do pewnego stopnia przez obecno Salkelego, stojcego przed nimi. Jego zielona twarz wyraaa absolutne zadowolenie z siebie. Jaina znw przeniosa spojrzenie na osob siedzc za biurkiem i wtedy wzrok jej nagle wrci. Wicepremier Blaine Harris spojrza na ni przenikliwie, a jego duga twarz wygldaa jak znak zapytania. - No i co? - zapyta, wycigajc ramiona. - Bdziesz rozsdna? Starannie ukrya zdumienie. - To zaley. - Od czego? - Od tego, co pan zamierza ze mn zrobi, oczywicie - odpara. - I od tego, co pan zrobi z kredytami. Zmarszczy brwi. - Kredytami? Jakimi kredytami? - Kredytami, ktre wyprowadza pan ze skarbca Bakury, to chyba jasne - odpara, wcale nie majc pewnoci, czy to prawda. Wolno odkrya przecieki. Dlatego kaza pan zamkn Malinz. Nie rozumiem jednak, po co panu byo a tyle. To znaczy... co mona kupi za takie miliony? - Ach, o to chodzi! odezwa si Harris i skin gow ze zrozumieniem. - Salkeli co mi wspomina o twojej teoryjce. Popraw mnie, jeli si myl, ale chyba Wolno nie zdoaa nic na mnie znale. - Owszem, ale Vyram z pewnoci poradziby sobie z tym, gdyby mia moliwo. - Szczerze w to wtpi. - Harris zoy palce w piramidk i umiechn si zza niej blado. - Bo widzisz, to nie ja ukradem te kredyty. Jaina zmusia si do umiechu penego niedowierzania. - Chce mi pan wmwi...? 208

- Cakiem uczciwie - wtrci. - Nie obchodzi mnie, czy mi wierzysz, czy nie. Poniewa to prawda. To nie byem ja. Gdybym mia dostp do takich kwot, czy sdzisz, e zatrudniabym takich szpiegw? Wskaza na Salkelego. Rodianin wydawa si cakowicie niewzruszony t oczywist zniewag. - Przykro mi, e musz ci rozczarowa, Jaino - cign Harris. - Ale to nie ja jestem twoim szpiegiem. Chciaem jednak dowiedzie si czego wicej i podobnie jak ty, bardzo jestem ciekaw, kto to taki. Kiedy ta aosna farsa si skoczy, z pewnoci przyjrz si temu dokadniej. Nie pozwol na wysysanie finansw publicznych Bakury. Jaina przyjrzaa si wicepremierowi, szukajc w jego oczach ladw nieszczeroci. Pomimo wszelkich stara nie znalaza nic. Ale i tak mu nie wierzya. - Co kombinujesz, Harris - uznaa w kocu. - Wiem o tym. - O, wcale tego nie neguj - odpar ze miechem. - Ale nie to, co mylisz. Harris przycisn przycisk na biurku. Fragment ciany biura odsun si na bok. Za nim znajdowa si holoprojektor o rednicy trzech metrw. Wicepremier wsta, aby lepiej widzie obraz, ktry si na nim pojawi. Jaina rozpoznaa widok zapamitany w czasie podchodzenia do Salis D'aar: potny amfiteatr, ktrego ciany okryway wielobarwne proporce i sztandary, noszce symbole P'w'eckw i Bakury. Pomidzy masywnymi filarami wok zewntrznej jego czci porozwieszano transparenty z powitaniami dla goci, nad gowami za unosi si ogromny baldachim, osaniajcy centraln aren i ozdobiony od dou godem Bakury. Soce wznosio si na niebie poza zakresem obiektyww holokamery, oblewajc zotym blaskiem kamienne schody i filary. Ludzie ju zajmowali miejsca, stranicy w zielonych mundurach pilnowali, aby nikt nie zabka si na okrgy placyk porodku stadionu, ktry jednoczenie by najobficiej udekorowanym fragmentem amfiteatru. - Ceremonia - szepna Jaina. Blaine Harris skin gow. - Za godzin si zacznie. O ile dobrze zrozumiaem, to miaa by naprawd wielka uroczysto. - Bdzie pan prbowa j przerwa? Harris przelotnie odwrci wzrok od hologramu, obrzucajc j wzgardliwym spojrzeniem. 209

- Nie bd gupia, dziewczyno - rzek z wyran wyszoci i znw odwrci si w kierunku obrazu. - Moje intencje s znacznie bardziej zoone. Jaina prbowaa si zmusi do mylenia. Co si szykowao, ale co? - Powiedzia pan farsa" - przypomniaa. - Nie mwiem o ceremonii, jeli o to ci chodzi. Na hologramie pojawiy si oddziay P'w'eckw. Poyskujc potnymi miniami pod szar usk, rozproszyli si, aby sprawdzi krg porodku stadionu, gdzie, jak przypuszczaa Jaina, bdzie miaa miejsce gwna ceremonia. - Jeli chodzi o sam obrzdek, nie puszczaj pary z gby cign w zadumie Harris, wci obserwujc rozgrywajce si wydarzenia. - Sdz, e to ich przywilej. Powinnimy by zaszczyceni, e w nim uczestniczymy. - Mylaam, e Bakuranie maj by tylko widzami. - O, tak, oczywicie. Ale nasza planeta staje si dzi witym miejscem, a to nieczsto si zdarza. - Naprawd pan w to wszystko wierzy? - zapytaa. Uzna, e to zabawne. - Oczywicie, e nie wierz. Ale P'w'eckowie wierz, a to mi wystarczy. - Odwrci si znowu do Jainy. - Zauwaya kiedy podobiestwo Ssi-ruukw do Yuuzhan? Obie kultury s ksenofobiczne, podzielone klasowo, religijne i ekspansjonistyczne. Obie wykazuj te tendencje w sposb gwatowny. Obie s lub byy potnymi wrogami Nowej Republiki. - Tak samo jak Yevetha - przypomniaa Jaina. Harris zmarszczy brwi. - A co oni maj z tym wsplnego? Pokrcia gow. - Moe nic. - Albo wszystko, dodaa w duchu. - Prosz dalej. - Zarwno Ssi-ruukowie, jak i Yuuzhan Vongowie uywaj pokonanych wrogw jako niewolnikw; to brzydka praktyka i z przyjemnoci stwierdzam, e P'w'eckowie z niej rezygnuj. To jedno, czego nauczyli si od swoich dawnych panw. - A druga to...? - Koniec z ksenofobi, naturalnie - odpar, jakby stwierdza rzecz oczywist. - Mam nadziej, e do tego dojdzie jeszcze trzecia. Pozwalajc im przeprowadzi swoje rytuay, moe ich nauczymy, jak przeksztaci religi i uwolni j od przemocy. Potem popracujemy nad 210

ich systemem kastowym i sprawdzimy, czy mona nieco uelastyczni mentalno niewolnicz. Widzisz, akceptacja moe by rwnie efektywnym narzdziem jak dominacja i sia. Zmarszczya brwi. Rozumiaa sowa, ale nie moga poj kontekstu. - Przepraszam, ale jako nie mog zrozumie, o co chodzi. Odszed od hologramu z westchnieniem i zacz kry po pokoju. - Chodzi mi o to, Jaino, e nie potrzebujemy Nowej Republiki, aby nam mwia, co mamy robi tu, na Bakurze. Moemy podejmowa wasne decyzje, a to, e stoicie nam nad gow, tylko wszystko komplikuje. - Ale przecie nie po to tu jestemy - zapewnia. - Chcielimy tylko sprawdzi, czy wszystko w porzdku z... - Doprawdy? - wpad jej w sowo. - Jako trudno mi w to uwierzy. Odszed kilka krokw, wwiercajc si spojrzeniem w jej oczy. - W przeddzie najwikszego zdarzenia w historii... zawarcia sojuszu ze spadkobiercami naszego starego wroga, pojawiacie si i zaczynacie rozrabia. Zbieg okolicznoci? - Chwileczk. Zostalimy wezwani na Bakur przez kogo, kto obawia si, e dzieje si co zego. - A kto to by? Odwrcia wzrok. - Informator - powiedziaa, nie mogc wyjawi wicej. Prychn. - W wojsku nauczyem si jednej wanej rzeczy. le poinformowany informator moe narobi wicej szkody ni przekonujcy podwjny agent. Jest tylko jeden sposb, aby si o tym przekona, drogie dziecko, to znaczy ujrze to na wasne oczy. A nawet wtedy... Wrci do projekcji, nie koczc zdania. Kiedy znw si odezwa, ju agodniejszym tonem, zmieni temat. - Nigdy nie sdziem, e doczekam tego dnia. Po tych wszystkich latach strachu i zwtpienia Bakura nareszcie znalaza sposb, aby sta si tym, czym zawsze chciaa by: planet bezpieczn i niezawis. Od tego dnia Bakura bdzie wiatem decydujcym o swoim losie, wolnym od kajdan Imperium, Republiki i Ssi-ruukw. Z P'w'eckami stworzymy nowy sojusz, sojusz z naszego wasnego wyboru, niewymuszony okolicznociami. Ju nigdy adne siy z zewntrz nie narusz naszego pokoju. Nadszed czas, abymy i my byli silni. Jaina przypomniaa sobie, co syszaa na temat zamieszek i protestw. 211

- Obawiam si, e nie wszyscy podzielaj paskie uczucia. - Mona si byo tego spodziewa. Ludzie potrzebuj czasu, eby si zorientowa, co dla nich dobre. - Na jego kanciastej twarzy pojawi si przepraszajcy umieszek. - Jestem do samokrytyczny, eby zda sobie spraw z tego, e zdradzam w tej chwili wasne zasady. Ale jak twierdz ci, ktrzy wierz w Kosmiczn Rwnowag, czasem wielkie zo przynosi najwiksze dobro. - O jakim rodzaju za pan mwi? Zignorowa jej pytanie. - Wiesz, to dziwne, e my tutaj, na Bakurze, tak odwanie sprzeciwiamy si woli Jedi. Chodzi mi nie tylko o twojego wuja, Luke'a Skywalkera, ktry odegra istotn rol w ocaleniu nas przed Ssi-ruukami wiele lat temu, ale o to, e nasze opinie s tak bardzo zbiene z waszymi. Wy rwnie wierzycie w kosmiczny system zalenoci i rwnowagi, ktry ostatecznie zapewnia rozkwit ycia. Nie wiem, czy znasz wierzenia tubylcw, Kurtzenw; wierz oni w uniwersaln si yciow, niewiele rnic si od waszej wszechogarniajcej Mocy. Poczcie jedno z drugim, a moemy sta si jednoci. A jednak na Bakurze nigdy nie byo Jedi. Uwaam, e to dziwne. - Sdzi pan, e was zaniedbujemy, wicepremierze, prawda? Tam s miliony wiatw. Trzeba czasu, aby je wszystkie pozna... czasu, ktrego teraz nie mamy przez Yuuzhan Vongw. Przerwa jej wybuchem miechu. - Moim motywem nie jest zazdro! Widzisz... Od drzwi dobieg brzczcy, przenikliwy sygna. Harris spojrza na Salkelego, ktry wyprostowa si i podnis miotacz. - To moe by to. - Wicepremier okry biurko, eby co sprawdzi, i skin gow. - Ani o sekund za wczenie. - Spojrza na Jain z umiechem. - Zdaje si, e przybyy posiki. Mona by rzec, e cakiem przypadkiem. Ale s... - Skin na Salkelego, a ten przeszed przez gabinet, wzi Jain pod rami i przycisn jej do boku luf miotacza. Postanowia, e na razie nie bdzie si broni. Prbowaa wczeniej i dostaa po gowie. Uznaa, e rozsdniej bdzie zaczeka chwil i sprawdzi, na czym waciwie polega plan Harrisa - i czy istnieje jaki sposb, aby go powstrzyma. Salkeli zaprowadzi j w kt gabinetu, z dala od drzwi. Podnis miotacz i wbi go w podbrdek Jainy, a drug skrzasta doni zatka jej usta i da znak Harrisowi. Wicepremier podszed do drzwi i przycisn kciuk do zamka. 212

Podwjne drzwi rozsuny si i do pomieszczenia wbiega trjka ludzi. Jaina nie rozpoznaa ich od razu - wszyscy mieli paszcze i kaptury- ale wiedziaa, e to nie jej rodzice ani Tahiri. Chyba jednak nie byy to te posiki", o ktrych myla Harris. Dopiero kiedy drzwi si zatrzasny, a jedna z postaci odwrcia si przodem do Harrisa, Jaina rozpoznaa, kim s. - Mamy kopoty - odezwaa si Malinza Thanas. Jej towarzysze odrzucili kaptury, ukazujc twarze Jjorg i Vyrama. Harris wydawa si zatroskany. - A gdzie Zel? - Zgin, kiedy uciekalimy ze Sterty - odrzeka Malinza gosem ochrypym z gniewu i paczu. - Zabili go, Blaine! - Najwaniejsze, e jestecie bezpieczni - odpar chodno. Teraz wszystko bdzie dobrze. - Jak moesz tak mwi? Wiesz, ile nas to kosztowao, eby tu do trze niepostrzeenie? I udao nam si tylko dlatego e wszyscy s zajci ceremoni. Nigdy nie bdziemy si mogli pokaza na ulicy, dopki si nie dowiesz, kto za tym stoi. - Za czym, kochanie? - Najpierw wrobili mnie w porwanie, potem pozwolili mi uciec, tak jakbym bya winna. Jeszcze mnie wsadz za mier Zela! Melinza wydawaa si na skraju zaamania nerwowego, ale z widocznym wysikiem opanowaa emocje. - Salkelego te stracilimy. Odciga ich, kiedy uciekalimy, ale nie spotka si z nami w umwionym punkcie. Obawiam si, e... - Powinna wiedzie, e nigdy nie pozwolibym si zabi ani uwizi, Malinzo - odezwa si Rodianin, wychodzc z miejsca, gdzie si ukrywa, cignc za sob Jain. - Ale chyba nie znaa mnie zbyt dobrze, co? Malinza odwrcia si, jeszcze bardziej zaskoczona, kiedy ujrzaa Jain. - N-nie rozumiem. - A przecie wszystko si staje coraz janiejsze - odpar Harris, wyjmujc miotacz spod szkaratnej szaty. - Prosz pooy bro na pododze, jeli aska. Malinza poblada, ale upucia swj may miotacz na dywan. Jjorg usuchaa z pogardliwym umiechem, a Vyram spokojnie, zachowujc swoje zdanie dla siebie. - Co zamierzasz zrobi? - zapytaa Malinza, z jeszcze wikszym trudem opanowujc emocje. 213

- Zrobi? - Harris skinieniem kaza Salkelemu doczy Jain do pozostaych. - To, co wy zaczlicie, naturalnie. Z jakiego innego powodu miabym was finansowa, Malinzo, gdyby nasze cele nie byy takie same? Zamierzam zjednoczy lud przeciwko Sojuszowi Galaktycznemu. Przy pomocy P'w'eckw sprawi, e Bakura bdzie zabezpieczona przed inwazj z zewntrz. Ju na zawsze bdziemy panami wasnego losu. - Umiechn si zimno. - Jedyna rnica pomidzy waszymi a moimi planami polega na tym, e kiedy mj plan wejdzie w ycie, lud Bakury bdzie zjednoczony pod moim, a nie waszym przewodnictwem. Szkoda, oczywicie, bo to twoja tragiczna mier bdzie czynnikiem mobilizujcym. I jeszcze straszliwa zdrada Jedi, ktrzy przybyli, aby znowu nas zniewoli. - Co? - wykrzykny jednoczenie Malinza i Jaina. - Oczywicie, wszystko w swoim czasie, zapewniam ci. A teraz, Salkeli, czy moesz im zwiza rce? Rodianin wsadzi miotacz do kabury i z szuflady w biurku Harrisa wyj elektroniczne kajdanki. Teraz, kiedy wycelowany by w nich tylko jeden miotacz, Jaina wyczua wyrane podniecenie i niepokj wrd czonkw Wolnoci. Prbowaa pochwyci wzrok Malinzy, ale ta umylnie j ignorowaa - nie wiadomo, czy z powodu zakopotania, czy gniewu. - Zwariowae, jeli sdzisz, e uda ci si z tego wywin rzeka Jaina, usiujc wzi na siebie ciar buntu. - Wywin z czego? - zamia si Harris. - Przecie nawet nie wiesz, co zamierzam. Wicepremier zbyt dobrze si bawi, jak na gust Jainy. Bardzo j to niepokoio. Podobnie jak zimna gotowo, z jak trzyma miotacz wycelowany w swoje ofiary. Malinza gniewnie spojrzaa na Salkelego, ktry zacz zakada jej kajdanki. - Ufalimy ci - sykna. - Jeli to sprawi, e si lepiej poczujesz, Malinzo, to by zapewne twj ostatni bd. - Malinzo, nie! - krzykna Jaina, widzc, e dziewczyna sztywnieje. Ale byo ju za pno. Nie czekajc na zamknicie si kajdankw na jej przegubach, Malinza odepchna rce Salkelego i wbia mu kolano w krocze. Rodianin zgi si wp, a wtedy ona obalia go na ziemi. Zaledwie zdy zrobi zdumion min, kiedy ruszya Jjorg Dugonoga blondynka przemkna przez gabinet, sigajc po bro Harrisa. 214

Ten nawet nie drgn, tylko przycisn spust. Rozleg si jeden strza i Jjorg upada na ziemi z ponurym, guchym stukiem. Miotacz skierowa si na Jain. - Cokolwiek planujesz, odradzam ci - rzek cicho. Malinza cofna si z otwartymi ze zgrozy ustami, nie odrywajc wzroku od bezwadnego ciaa Jjorg. Vyram zrobi ruch, jakby chcia pomc lecej, ale Jaina go odcigna. - On nie artuje - rzeka. - A miotacz nie jest nastawiony na oguszanie. - Dlaczego nic nie zrobia? - zapytaa Malinza oskarycielskim tonem. Gos miaa piskliwy, a policzki zalane zami. Jaina pokrcia gow. Nie wiedziaa, jak to uj, nikogo nie uraajc. Harris zaoszczdzi jej kopotu. - Gdyby Jjorg si nie stawiaa, jeszcze by ya. Jaina moe sformuowaaby to mniej bezporednio - i dodaa co na temat moliwoci ucieczki pniej, kiedy si dowiedz, co kombinuje Harris - ale sens byby podobny. Salkeli pozbiera si z podogi, szary na twarzy. Podszed do Malinzy i warkn: - Wicej tego nie prbuj. Zamocowa kajdanki i Jaina ujrzaa na twarzy Malinzy grymas, gdy je zaciska - widocznie o wiele mocniej ni trzeba. Dziewczyna si nie skarya, pozwolia mu na to z zacinitymi zbami. Nie moga ukry gniewu i zawodu. - Dla mnie to nawet dobrze - rzek Harris, kiedy Salkeli skrpowa Vyrama. - Oszczdzia mi decyzji, ktre z was mam zabi. Nie ma to jak zwoki, kiedy chce si udokumentowa walk. Niestety, suby bezpieczestwa byy tak zajte Keeramakiem i ceremoni, e nie zauwayy pojedynczego zakcenia na kamerach monitorujcych moje biuro i korytarze. Kiedy go dostrzeg, z pewnoci opowiem im, Vyramie, o twojej zrcznoci we wamywaniu si do systemw publicznych. Takie zakcenie nie sprawioby ci chyba wikszych trudnoci, co? Jaina bez sowa wycigna rce, kiedy na ni przysza kolej zakadania kajdankw. Kiedy Salkeli mocowa jej wizy, wysaa mu wprost do mzgu prost sugesti - kliknicia zamykajcego si zamka. Popara to grymasem podpatrzonym u Malinzy, jakby kajdanki wbijay si jej w ciao. Wyszczerzy szyderczo zby i odstpi do tyu, pewny, e wszyscy jecy s skutecznie skrpowani. Wizy wok przegubw Jainy byy 215

ciasno zacinite, ale nie zamknite. Jedno dobre szarpnicie i si otworz. I dopiero wtedy pomoe Malinzie i jej przyjacioom w ucieczce. Salkeli wyj miotacz i stan obok Harrisa. Malinza obrzucia go ponurym, penym nienawici wzrokiem. Harris przesta obserwowa rosncy tum w holoprojektorze, wyczy go i zamkn panel. - Za godzin ta planeta bdzie uwicon czci Ruchu Wyzwolenia P'w'eckw. A ty, Malinzo, bdziesz mczennic za spraw. Czy to nie napenia ci dum? Malinza spluna na podog u jego stp. Harris umiechn si tylko z obrzydliwym triumfem w oczach. - Zachowujesz si jak na rebelianta przystao. - Odwrci si do wsplnika. - Salkeli, prosz, zajmij pozycj. Rodianin podprowadzi winiw bliej wyjcia i Harris otworzy drzwi odciskiem kciuka. Jaina, Malinza i Vyram wyszli na zewntrz z luf miotacza za plecami. - Dokd nas zabierasz? - zapytaa Malinza. - Poczekaj, to si przekonasz - odpar Harris. - Gwarantuj, e si nie rozczarujesz.

IV KONSEKRACJA

- Rozczarowany? - zawoa Jag z niedowierzaniem, z trudem kryjc irytacj. - Jainy cigle nie ma, a ja mam by rozczarowany, e nie id na ceremoni? Gos Bliniaczego Soca Trzy" zamilk. Prba poprawy nastroju speza na niczym. Jag klikn dwukrotnie, aby przypomnie pilotom, eby nie zamiecali kanaw komunikacyjnych, a sam skarci si w myli za niegrzeczn odpowied. By zmartwiony przeduajc si nieobecnoci Jainy, ale chcia jednoczenie uwierzy, e Jaina umie o siebie zadba. Poza tym, gdyby stao si co strasznego, Leia by to z pewnoci wyczua. Jaina nie wzywaa te pomocy przez Moc, co sugerowao, e wci ma kontrol nad sytuacj. A dopki nie skontaktuje si z kim, dopty musi po prostu dziaa tak, jakby wszystko byo w normie - co oznaczao skupienie si na locie. Zabra mieszan eskadr na lot patrolowy wok orbity Selonii", czujny na wszelkie przejawy niedozwolonej" dziaalnoci, kiedy oczy wszystkich skierowane by y na ceremoni . Kontyngenty Bakury i P'w'eckw zachowyway si spokojnie, dwa wielkie krowniki Errinung'ka" i Firrinree" orbitoway w dwch przeciwlegych kwadrantach, naprzeciw Obrocy" i Wartowni". Ten ostatni ssiadowa z dwiema penymi eskadrami myliwcw P'w'eckw i dwoma krpymi statkami pikietowymi. Gdyby sprawy z jakiegokolwiek powodu przybray niemiy obrt, mogliby narobi mnstwo szkd, zanim 219

Bakuranie si pozbieraj. Jag wprawdzie stara si wierzy, e nie zdarzy si nic zego, ale musia myle taktycznie. - Nie moesz by tylko sprytniejszy od swego nieprzyjaciela - powtarza mu ojciec. - Musisz te widzie wczeniej i wicej ni on. Zawsze przyjmuj, e on o dwa kroki wyprzedza aktualn pozycj, i bd trzy kroki do przodu. Jag wprowadzi Szponostatek i dwch partnerw z trjki w szeroki uk wok Selonii". Fregata bya skpana w socu Bakury, jak gdyby otaczajce j siy w ogle jej nie dostrzegay. Czu, e wszdzie wok niego rozgrywaj si gry, z wolna prowadzce do finiszu. Znw poczu irytacj, e znajduje si tak daleko od centrum wydarze. Ale jeli nic z tego nie wyniknie, jego podejrzenia oka si bezpodstawne i wszystko odbdzie si zgodnie z przewidywaniami, nie bdzie rozczarowany. Czciowo zgadza si nawet z Leia, e by moe, ale tylko by moe, ten traktat z P'w'eckami okae si najlepsze, co mogo spotka Bakur... Tok jego myli przerwa nagle gos operatora z Selonii". - Wykryto kolejne pojazdy! - Ju lec - mrukn i szybko zawrci Szponostatek w kierunku licznej gromady statkw, ktra zgodnie ze wskazaniami czujnikw opucia doki Wartowni". Jego towarzysze trzymali si tu za nim, eby si lepiej przyjrze. - Czy Bakuraska Flota Defensywna poinformowaa nas o wysaniu statkw? - zapyta. Z krownika wyleciao ju ze dwadziecia statkw i cigle przybyway nowe. - O ile ich znam, nie czuli takiej potrzeby - brzmiaa odpowied. - Ale naturalnie sprawdz. Jag by ju do blisko, aby rozrni typy statkw wyaniajcych si z dokw, ale to tylko zbio go z tropu. Bya to dziwna mieszanina, skadajca si z Y- i X-wingw z Bakuraskiej Floty Defensywnej, a obok nich robomyliwce klasy Rj, nalece do Ssi-ruukw... nie, P'w'eckw, poprawi si w myli. Tworzc eleganck formacj, poday z dokw wprost na orbit, rozdzielajc si na pitki i trjki, wci w mniej wicej takiej samej proporcji si. - Chyba to gwardia honorowa - nadesza odpowied z Selonii". - Poinformuj kapitan Mayn. Gwardia honorowa? Bardzo prawdopodobne wyjanienie. Statki leciay w ciasnym szyku, wida byo, e dugo wiczyy manewry. To wskazywao na skuteczn wspprac pomidzy obu armiami - a zatem i zaufanie. 220

Ale wci co nie dawao mu spokoju. Liczba statkw zbliaa si ju do pidziesiciu, o wiele za duo, jak na mocno przetrzebione siy Bliniaczych Soc. Sami sobie nie poradz, zwaszcza wzici z zaskoczenia. Bd o trzy kroki do przodu"... - Jak sdzisz, czy bd mieli za ze Sojuszowi Galaktycznemu, jeli si przyczy do parady? zapyta Seloni". - Dowiem si. Czekajc na odpowied, na innym kanale zaalarmowa tych pilotw Bliniaczych Soc, ktrzy pozostawali w gotowoci, eby zbierali manatki i startowali. - Ju lecimy - odpar Jocell i doda ponuro: - Chyba nikt z nas nie oczekiwa, e to bdzie miy, spokojny dzie... Jacen wybra klucz trzech statkw, z ktrych dwa byy robotami, i pody za nimi wok planety. Trio nie zareagowao na jego obecno, ale transmisja z Selonii" wkrtce potwierdzia, e zostali zauwaeni, - daj, abymy si trzymali z daleka - powiedziaa kapitan Mayn na otwartym kanale. - Poinformowaam, e chtnie bymy ich posuchali, ale musimy podj niezbdne kroki w celu zapewnienia bezpieczestwa. Jag umiechn si do siebie. Mayn chciaa powiedzie, e dopki on sam nie wywoa wymiany strzaw, dopty moe robi, co uzna za stosowne. Pamitajc o tym, ledzi dalej trjk myliwcw. Cakowita liczba statkw gwardii honorowej przekroczya ju setk - i nadal rosa. Atakuj nas! Saba zbudzia si w jednej chwili i chwiejnie stana na apy. Oszoomiona prbowaa si zorientowa, co si dzieje. Nagle sobie przypomniaa: odpoczywaa w duym fotelu na wielkim pokadzie obserwacyjnym barki lodowej. Przysna i miaa spokojny sen o odpoczynku na zboczach wzgrz Listian. Niebo byo czerwone i zachmurzone, zapach unoszony wiatrem dziaa odprajco, a ona leaa pord ciepych gazw i wsuchiwaa si w spokojne pomruki odpoczywajcych obok gniazda towarzyszy. Krzyk Mary przez Moc wyrwa j z bogostanu i przywrci do rzeczywistoci, a wtedy z pewnym rozczarowaniem stwierdzia, e pomruki syszane przez sen byy w istocie sapaniem licznych repulsorw barki nad powierzchni lodu. Stkna i otrzsna si ze snu, po czym udaa si w kierunku pozostaych czonkw grupy. 221

Barka bya pytkim, owalnym statkiem, ktry lizga si po powierzchni lodowca i pl lodowych szybko, ale niezbyt sprawnie. Trzy pokady pasaerskie pitrzyy si ku grze, jakby dodane po gbszym namyle. Otaczay je potne generatory i repulsory, ktre utrzymyway bark w powietrzu. Miaa cikie tarcze, ktre chroniy przed lodowatym wiatrem, ale jego wycie wci byo syszalne, jak cienkie, dalekie zawodzenia lxlla. Wzdu wygitej krawdzi barki ulokowano cztery stanowiska dziaek, w tej chwili wszystkie skierowane w jaki obiekt przebyskujcy przez gst zason niegu po prawej stronie. - Dwa jeszcze za nami - rzek Soontir Fel, dziabic palcem w ekran. W sumie bark otaczao dziesi szybkich obiektw. Oprogramowanie identyfikowao je jako mniejsze od lizgacza nienego, ale rwnie ciko uzbrojone i wyposaone w osony. Wyglday jak grube monety ustawione na sztorc, tnce powietrze ostr krawdzi. - Jednoosobowe, jak mi si zdaje, sdzc z szybkoci, z jak si poruszaj. Strza ostrzegawczy z lewej strony odbi si od tarczy i trafi w nasyp nieny. Z punktu trafienia uniosa si para, wysyajc w powietrze bia chmur. - Piraci? - zapyta mistrz Skywalker. - Moliwe. - Fel zatoczy bark uk w kierunku jednego z pojazdw, zmuszajc go do odstpienia. - Czy nie powinnimy skontaktowa si z portem, eby ich powiadomi? - zapytaa Mara. - Prbowaem ju - odpar Fel, nagle skrcajc bark w prawo. Rozlego si gone upnicie, kiedy tarcze barki zahaczyy kolejny pojazd. - Ale nas blokuj. - Jeli to nie piraci, czy mog to by jacy twoi wrogowie? zapyta Stalgis. - Jasne, ale ktrzy? - burkn Fel. - Kimkolwiek s, nie moemy im uciec ani si ostrzela. Jedynym naszym ratunkiem s tarcze. Jestem pewien, e ich nie przestrzel. Dopki nie sprowadz czego wikszego, jestemy bezpieczni. Syal Antilles pooya mu do na ramieniu. - Kiedy dotrzemy do portu, suby bezpieczestwa pozbd si ich. Barka zatrzsa si od dzioba po ruf od niebezpiecznie bliskiej eksplozji. Kawaki lodu odbiy si od tarczy barki i poleciay w ty. Kolejna eksplozja roztrzaskaa ld przed nimi, rozrzucajc wok lodowe pociski. Fel przechyli bark, eby unikn utraty stabilnoci. Kiedy jednak prbowa wrci na stary kurs, kolejne strzay zmusiy go do odwrotu. 222

- Chciaa chyba powiedzie: jeli dotrzemy - odpowiedzia z pewnym opnieniem na sowa Syal. - Prbuj nas zbi z kursu - ocenia Mara. - Chyba masz racj - mrukn Fel. - Gdybym by sam, sprbowabym szczcia przez te szczeliny, ale... - obejrza si na Syal, stojc obok wci z doni na jego ramieniu. - Nie jestem przygotowany, aby dzisiaj podj takie ryzyko. - Przykro mi - rzek Luke. - Oni chc nas dosta. - Nie bd taki pewien. Nie jestem popularny wrd niektrych syndykw, poniewa chc zmieni nasze obyczaje. Wystarczy, e tylko jeden zdecyduje si, aby zrobi ruch, kiedy ja si odwrc... Kolejna eksplozja zaatakowaa bark, zmuszajc ich do skrcenia jeszcze dalej w prawo. - Tak czy inaczej - odezwaa si Mara - siedzimy w tym wszystkim po uszy. - Moe gdybym odda si w ich rce, zostawi reszt w spokoju. - Nie! - zawoaa Syal. - Nie pozwol ci na to. Luke zgodzi si z ni. - To by byo niepotrzebne powicenie. Nie zostawi adnych wiadkw, wiecie o tym. W najgorszym przypadku sfinguj walk. Walka midzy starymi przeciwnikami to nic dziwnego, zwaszcza kiedy oskareni zostan zabici przy prbie aresztowania. Fel skin gow. - Co proponujesz? - Nie ma chyba sensu ucieka, a nie wygramy z nimi sam si. - Luke rozejrza si wok i zacz myle. - Przestamy w ogle prbowa. - Mwie chyba, e nie powinnimy da im tego, czego chc. - Tak. - A wic co chcesz teraz powiedzie? Mistrz Skywalker umiechn si. - Chc powiedzie, e mog teraz dosta troch wicej, ni si spodziewali. Leia podaa za przewodnikiem na swoje miejsce. Za ni szli Han, C-3PO oraz dwaj ochroniarze Noghri. Stadion by olbrzymi; wyglda jak gigantyczny krater wyoony krzesami, z wygodniejszymi loami rozmieszczonymi wyej, co pozwalao uprzywilejowanym gociom swobodniej obserwowa spektakl, ktry wkrtce si rozpocznie w centrum stadionu. Delegacja Sojuszu Galaktycznego znajdowa a si 223

oczywicie wrd goci uprzywilejowanych. Mieli zarezerwowane miejsca po prawej stronie stanowiska premiera Cundertola, ktry siedzia w otoczeniu ministrw na trybunie ustawionej na duym podium wysunitym poza krg siedze. Dzie by ciepy, unoszce si w powietrzu parasole kryy leniwie nad tumem, napdzane wszechobecnymi repulsorami. Pord tumu Leia widziaa goda i proporce, ale nie potrafia odczyta, co na nich jest napisane. Domylaa si, e ich autorami s zarwno oponenci, jak i zwolennicy Keeramaka i rewolucjonistw P'w'eckw. By to wielki dzie dla Bakury, wiele pooono na szali. Na razie jednak nic si nie dziao. Premier jeszcze si nie pojawi, a po porannym spotkaniu nie ulegao wtpliwoci, e jeli tylko zdoa, bdzie z dala omija Sojusz Galaktyczny. Pidziesiciu onierzy P'w'eckw tworzyo idealny krg wok obszaru, na ktrym miaa si odbywa ceremonia, dokadnie porodku stadionu i z dala od widzw. Han odnalaz rk Leii i ucisn lekko. Ogarno j ciepo, przypomniaa sobie, za co go kocha. Nawet w najtrudniejszych chwilach zawsze by przy niej. Przebyski irytacji czsto przymieway gbi uczu, ktre zaskakiway czasem nawet jego, a ktre ona przyjmowaa z najwiksz wdzicznoci. - Mylisz, e pogoda si utrzyma? - zapyta. Podya za jego wzrokiem. Na zachodnim horyzoncie nawarstwiay si gste chmury, zapowiadajc tropikaln burz. - wietnie. Naprawd, tylko tego im trzeba. Zajli miejsca, kiedy rozlegy si fanfary, anonsujc formalne przybycie przywdcw P'w'eckw i Bakuran. Cundertol, ubrany we wspaniay szkaratny paszcz, i Keeramak prowadzili ogromny orszak P'w'eckw, ludzi i Kurtzenw od wejcia a do centralnego piercienia. Tu, przy dwikach hymnu Bakuran, odwrcili si w stron tumu - czyli, symbolicznie, samej Bakury. - Mj ludu - zacz Cundertol. Jego gos wzmocniy tysickrotnie goniki unoszce si wysoko nad stadionem. - Witajcie wszyscy w dniu tej wspaniaej uroczystoci. Dziki naszym nowym sojusznikom, P'w'eckom, zdoamy wsplnie wej w now er dostatku i pokoju. Jako ssiedzi i przyjaciele, przyjmiemy uniwersalne prawdy, ktre cz wszystkie kultury. Dzisiaj Bakura wychodzi na spotkanie swemu przeznaczeniu, wolna od strachu przed dawnymi wrogami i wsppracujca z nowym sprzymierzecem, aby zbudowa lepsz przyszo. Skoczy i ustpi miejsca Keeramakowi. Tum zareagowa w poowie wiwatami, w poowie wyciem. Mutant Ssi-ruuk wyglda wspaniale w lnicej srebrnej uprzy, 224

ozdobionej rnobarwnymi wstgami i srebrnymi dzwoneczkami, ktre brzczay delikatnie przy kadym ruchu. Jego uski lniy w bladym wietle poranka, a trudno byo powiedzie, gdzie koczy si strj, a zaczyna skra. Nawet rosnce zachmurzenie nie mogo przymi jego niezwykej urody. Potne tony, dobywajce si z garda gocia, rozniosy si grzmotem po caym stadionie. - Ludu Bakury - zabrzmiao tumaczenie, kiedy skoczy mwi. - Jestem dumny, stojc tu wrd was jako przywdca wyzwolonego ludu. Rd P'w'eckw ju nie jest zwizany z reimem ucisku, opierajcym si na okruciestwie i rozlewie krwi, a teraz czy si z wami w duchowej komunii. Nasze dwa wspaniae narody stworz wi sigajc znacznie gbiej anieli zwyka przyja. Podpisujc ten traktat, staniemy si jednoci, a nasze losy bd zwizane na zawsze! Odpowied tumu bya rwnie mieszana, jak w przypadku Cundertola, ale to nie zbio z tropu przywdcw. Skonili si sobie, po czym premier i jego wita wrcili na miejsca na trybunie. Jak przypuszczaa Leia, premier przywita j i Hana jedynie lekkim skinieniem gowy. Han mrukn co pod nosem, co miao znaczy, e nie oddaby za Cundertola nawet tyle mynockowego ajna, ile si przylepi do buta, i to gdyby mia dobry dzie. Nie byo ladu wicepremiera - o tej nieobecnoci nikt nie wspomnia, co czynio j tym bardziej zastanawiajc. Leia nie miaa czasu zastanawia si nad tym, bo natychmiast rozpocza si ceremonia. Kapani P'w'eckw, obwieszeni wstgami, zaintonowali monotonn pie, a Keeramak kry po krawdzi oczyszczonej powierzchni, rozsypujc lnice okruchy w doskonaym krgu wok obcego oddziau. Co kilka sekund, jako kontrapunkt do piewu, podnosi gow i wypowiada zdanie we wasnym jzyku. Tym razem nie byo publicznego tumacza, ktry wyjaniby, co mwi. - Moesz to przetumaczy? - szepna Leia do C-3PO. - Tylko czciowo, prosz pani. Dialekt nie jest taki sam jak ten, ktrym posuguj si P'w'eckowie. Wydaje si, e to stary jzyk rytualny, zachowany prawdopodobnie dla... - Oszczd nam szczegw, Zota Pao - przerwa Han z irytacj. - Do rzeczy, zgoda? - Prosz bardzo, prosz pana. Keeramak zwraca si do ducha galaktyki, proszc, aby ten go wysucha i speni jego yczenia. Zote wiato tego poranka jest twoje - mwi. - Niebieskie niebo i biae chmury s twoje. Kiedy licie s zielone, a kwiaty kwitn kolorami, jeste tutaj- Gdzie dzieci rosn silne na ciele i duszy, jeste tutaj..." 225

- Bardzo poetyczne - mrukn Han. - Ile to jeszcze moe potrwa? - Ceremonia jest przewidziana na godzin. - Znakomicie. - Han wycign nogi daleko przed siebie i zaoy donie za gow. - Obud mnie, jak to si skoczy, kochanie. Repulsorowy busik zatrzyma si przed niestrzeonym wejciem na stadion. Goure, siedzcy przy sterach pojazdu jadcego za busem, wymin go, skrci za rg i si zatrzyma. Tahiri wysiada pierwsza i natychmiast podbiega do rogu. Goure depta jej po pitach. Teraz oboje wyjrzeli - dokadnie w tym momencie, kiedy Blaine Harris wyprowadza Jain, Malinz Thanas i dwch innych na stadion. - I to si nazywa ochrona - mrukna Tahiri, podnoszc gos, eby zaguszy piew dochodzcy z gonikw. - Przy bramach nie ma nikogo. Tak sobie weszli! - Myl, e wanie tak miao by. - Ogon Ryna chosta rytmicznie jego nogi. - A jeli bdziemy do szybcy, moe nawet i my skorzystamy z tej sytuacji. Razem podeszli do wejcia, szybko, ale ostronie, wiedzc, e w kadej chwili mog si rozdzwoni alarmy. Ostatecznie udao im si dotrze bez przeszkd do bramy i wlizn do rodka. Gwar tumu obj ich jak ciepy i krzepicy ucisk. Cokolwiek dziao si na stadionie, brzmiao imponujco. - Wyczuwasz przyjacik? - zapyta Goure. Umys Jainy lni niczym latarnia morska od chwili poprzedzajcej opuszczenie biura Blaine'a Harrisa, w kilka minut po przybyciu Tahiri i Goure'a. Podczas kiedy razem z Rynem prbowali przekona stranika, aby wpuci ich do wicepremiera, Tahiri odkrya, e Jaina jest niedaleko. Wycofujc si z apartamentu wiecepremiera, Tahiri i Goure znaleli interfejs dla robotw, dziki ktremu Ryn na podstawie obrazw z kamer zdoa okreli, e Harris przemieszcza si wraz z Jain. Wprawdzie nie wiedzieli, dokd wicepremier zabiera dziewczyn, lecz ruszyli w pocig. Tahiri zaczynaa si obawia, e nie dotr do wicepremiera przed rozpoczciem ceremonii. Mieli prawdziwe szczcie, e wyldowali akurat na stadionie, gdzie odbywaa si caa impreza. By moe wicepremier mia ten sam pomys co oni i chcia zatrzyma ceremoni przed wprowadzeniem w ycie planu Cundertola - czymkolwiek on by. W mylach Jainy bya jednak pewna nuta, ktra zachwiaa pewnoci Tahiri. Co byo nie do koca w porzdku. Jeli Jaina bya winiem Harrisa, co to mogo oznacza? Tahiri z coraz wikszym trudem 226

rozrniaa, kto jest po czyjej stronie - a przez to w ogle nie wiedziaa, co ma robi. - No i co? - Zapyta Goure. Tahiri skina gow. - Tak, wyczuwam j doskonale. W milczeniu ruszyli korytarzem, ladem obecnoci Jainy, wprost w czelu stadionu. - Dokd nas zabierasz? - zapytaa Jaina. Harris, idcy o kilka krokw przed ni, zignorowa jej pytanie. Salkeli pchn j w rami kolb miotacza. Komunikat by prosty: Zamknij si i ruszaj". Posuchaa, maszerujc za wicepremierem po dugiej i szerokiej rampie, a potem seri podcieni, zaledwie do duych, aby pomieci jego wielk posta. Wkrtce potem zatrzymali si przed zamknitymi drzwiami, do duymi, aby przepuci migacz terenowy. Otworzyy si, kiedy Blaine Harris wstuka w zamek dug sekwencj alfanumeryczn. - Wchodzi - rzek ostro, przepuszczajc Jain i ocalaych czonkw Wolnoci przed sob. Jaina znalaza si w magazynie na sprzt, pustym, jeli nie liczy metalowego pojemnika porodku pomieszczenia. - Jak dla mnie troch pustawy - rzeka oschle. - Ale na razie chyba musi wystarczy. - Takie samo dobre miejsce na mier, jak kade inne, nie sdzisz? - odparowa Harris. Zamkn drzwi i podszed do Jainy. - Popatrz sobie na t skrzynk, powiedz, co widzisz... Jaina przykucna, eby przyjrze si lepiej, przez cay czas udajc, e przeguby doni ma dokadnie zwizane. Po chwili zadumy stwierdzia: - Zdalny detonator? - Doskonale - odpar Harris. - A teraz przycinij czerwony guzik. Zamiaa si ponuro. - Nie mwisz chyba... - Zrb to - nalega Harris, podnoszc pistolet i przykadajc go do czoa Malinzy. - Zrb to albo j zastrzel. Jaina spojrzaa na Malinz. Dziewczyna miaa zdecydowan min, ale nie moga ukry lku w oczach. Obie wiedziay, e Harris nie artuje. - Dobrze - rzeka, wycigajc pozornie zwizane rce, i przycisna przycisk. Cyfrowy zegar oy, odliczajc w d dziesi standardowych minut. 227

Harris z satysfakcj skin gow, opuszczajc miotacz. - A teraz, kiedy twoje odciski palcw znalazy si na przycisku, twj los zosta ostatecznie przypiecztowany. Kiedy zginiesz i bomba wybuchnie, nie bdzie komu ci broni. Jaina skoncentrowaa ca energi, zmuszajc si do zachowania spokoju. Zaraz, powtarzaa sobie. Jeszcze tylko chwilk. - Wiesz - powiedziaa - wysadzenie stadionu nie poprawi stosunkw z P'w'eckami. Miaa nadziej, e zyska na czasie i wydobdzie z niego jakie informacje. - Gdyby taki by mj zamiar - rzeki - to owszem, nie wtpi, e co takiego w znacznym stopniu zniszczyoby te stosunki. Ale tak nie jest. W kadym razie nie cay stadion. Tylko t cz, gdzie siedz moi wrogowie. Moi wrogowie"... - Premier Cundertol? - dopytywaa si. - Moi rodzice? Umiechn si szeroko i okrutnie. - Tak, moja droga. Kiedy poskadaj kawaki, stanie si jasne, e to ty podoya bomb, aby nie dopuci do podpisania traktatu. Jedi nie chc, eby Bakura opuszczaa Sojusz Galaktyczny, i postanowili nie cofn si przed niczym, by temu zapobiec. Twoi rodzice, niestety, byli koniecznymi ofiarami dla sprawy. Malinza Thanas, sdzc, e chcesz jej pomc, ulega twoim namowom, a teraz porywa mnie i zabiera na stadion, gdzie czeka bomba. Na szczcie twoje pode plany zostay wykryte w odpowiednim czasie przez zbkan, ale lojaln mod Malinz, ktra kosztem ycia wasnego i przyjaci pomoga mnie uwolni. Niestety, nie zdylimy na czas zapobiec eksplozji bomby. Premier zginie, wraz z wikszoci senatu. - A ty si pojawisz, eby ceremonia przebiega dalej zgodnie z planem - dokoczya za niego Jaina. - Na cze dzielnej Malinzy Thanas, oczywicie - doda, wci szeroko umiechnity. - Nie sdzisz, e to bardzo poetyczne? - Ohyda - mrukna Malinza, ju nie prbujc ukry drenia gosu. - Chyba skuteczne" brzmi lepiej. Podczas gdy Harris napawa si zwycistwem, Jaina spojrzaa na zegar. Miaa tylko siedem i p minuty, eby zaatwi Harrisa i Salkelego i zdezaktywowa bomb. Do duo, nawet jak na Jedi. Leia z zainteresowaniem patrzya, jak kapan P'w'eckw uzupenia dziwaczne pienia koyszcym si, pynnym tacem. Keeramak dokoczy okrenia i teraz zwraca si do niebios, otwierajc ramiona, jakby chcia obj cay wiat. 228

- Oceany przestrzeni rozstpiy si, aby stworzy t wysp obfitoci - tumaczy dalej C-3PO. - Nawet w pustce przestrzeni musz istnie oazy. Zapraszamy ci, aby dzieli j z nami w duchu jednoci galaktycznej: jeden umys, jedno ciao; jeden duch, jeden... obawiam si, e nie zdoam przetumaczy tego jednego zdania. - Przypomnij mi jeszcze raz, po co my tu waciwie jestemy - mrukn Han. Leia uciszya go znowu. - Gwiazdy z mioci wiec nad tym wiatem - mwi Keeramak. - Albowiem miejsce to jest bogosawione. Leia nie bya tego wcale taka pewna. Bakura przetrwaa ju-niejed-n burz i z pewnoci adne kosmiczne bogosawiestwo nie zdoa tego zmieni. Jeli Yuuzhanie bd dalej posuwa si naprzd, trzeba bdzie czego znacznie skuteczniejszego ni machanie rkami i kilka dzwoneczkw, aby ich odeprze. Pamitaj, pomylaa, jeli P'w'eckowie oka si w walce rwnie dobrzy jak Ssi-ruukowie, istnieje szansa, e dadz Yuuzhan Vongom popali. Ssi-ruukowie walczyli naprawd dobrze, kiedy byli do tego zmuszeni. Ich strach przed mierci z dala od powicanego wiata nadawa kadej walce poza Imperium byskawiczny, wrcz optaczy charakter - dlatego, jak sdzia Leia, s tacy dobrzy w szybkich atakach. Wypracowali sobie t taktyk przez lata, a stali si jej mistrzami. A im wicej wypadw koczyo si zwycistwem, tym silniejsi si stawali, skoro ich celem byo nie tylko niszczenie, lecz rwnie branie jecw do transferu. Pomimo wszystko, w miar jak ceremonia si rozwijaa, Leia nie moga opanowa narastajcego uczucia niepokoju. piew nabra niemal gorczkowego rytmu, C-3PO mia coraz wiksze problemy, aby nady z tumaczeniem intonacji Keeramaka. Tum milcza. Nawet Han przesta udawa brak zainteresowania. Pochyli si naprzd, jakby zahipnotyzowany przez koyszcych si i piewajcych obcych. - ...zacisn wi ...poczone w chwalebnej synergii cho przestrze moe rozdzieli jak w kolebce gwiazd... Nagle Leia poczua, jak chwyta j za gardo gwatowna potrzeba Popiechu. Nie wiedziaa z pocztku, skd si to wzio, ale wkrtce stwierdzia, e pochodzi z Mocy. I z zewntrz. - Han - szepna, po czym goniej, eby przekrzycze P'w'eckw, doda: - Han, to Jaina! 229

Natychmiast zerwa si na nogi. - Gdzie? - zawoa. Rozejrza si w tumie, szukajc crki. Gdzie ona jest? Wszystko w porzdku? Nie widz jej! - Nie ma jej tutaj! - Leia prbowaa zinterpretowa miotajce ni uczucia. - Wzywa mnie poprzez Moc. Jest w kopotach... ale jej myli nie s skupione na niej samej. Prbuje nas ostrzec... ona... - Pokrcia gow, nie potrafic waciwie odczyta komunikatu. - Co si ma za chwil sta... Han spojrza na on. - Ale co? Leia przymkna oczy, aby opanowa szaleczy wir pozbawionych sw wrae. Obrazy, ktrych nie umiaa zinterpretowa, zaleway jej gow w gorczkowym, szalonym tempie. - Han, chyba musimy si std wynosi. Szybko! Han zerwa si na nogi. Nie by na tyle gupi, aby kwestionowa instynkt swojej ony i crki. Cakhmain i Meewalh otoczyli ich ciasnym krgiem i grupka zacza przepycha si do wyjcia ze stadionu. Nikt nie zwraca na nich uwagi, wszyscy byli zbyt przejci spektaklem, ktry rozgrywa si na ich oczach. Dotarli bez przeszkd do koca trybuny. aden morderca nie rzuci si na nich, nikt nie prbowa im grozi. Nie mona byo jednak zaprzeczy, e Leia nadal si denerwowaa. Cokolwiek Jaina prbowaa jej powiedzie poprzez Moc, z kad chwil stawao si coraz pilniejsze. - Co si dzieje, Leio? - dopytywa si Han. - Gdzie ona jest? - Gdzie niedaleko. Nie chc jej rozprasza, Han, ona... Nagle w jej umyle wytworzy si prawie doskonay obraz - materiay wybuchowe, zegar, szybko upywajce sekundy... - Och, nadchodzi! -jkna. - Musimy ucieka! Ucieka! Wszyscy ucieka! - Krzyczaa do otaczajcych j ludzi, ale nikt nie zwraca na ni najmniejszej uwagi. Wszyscy byli pochonici tym, co dzieje si na dole. Noghri bezlitonie pchali przed sob oboje Solo i C-3PO w kierunku wyjcia ze stadionu. - Nie! - krzykna. - Nie ma czasu. Padnij! Padnij! Jej stranicy przycisnli j do ziemi, jaszczurczymi oczami badajc tum w poszukiwaniu tego, co si zbliao. Pie obcych osigna apogeum, wypeniajc wyciem wszystkie goniki, uniemoliwiajc jakkolwiek form komunikacji. Jeszcze jeden desperacki obraz przesany przez Jain, tak wyrany, e w umyle Leii odezway si sowa: 230

Tahiri, nie! wiat sta si nagle olepiajco biay i jej poczenie z Jain zostao zerwane. Barka lodowa zwolnia i zatrzymaa si u stp gigantycznej nienej wydmy. Chropawe wycie repulsorw milko powoli, gdy osiadaa na rozoystym dnie. Donie Fela z wpraw poruszay si nad konsol, prowadzc statek do prawie doskonaego ldowania. Kiedy statek znieruchomia, potny mczyzna spojrza niepewnie na Luke'a, jakby chcia spyta: Wiesz na pewno, co robisz?" Luke skin gow, a Fel wyczy tarcze. Barka zadygotaa, kiedy omit j lodowaty, wyjcy wiatr. - Bdziemy potrzebowa kombinezonw - zauwaya Syal. Fel pokrci gow. - Nie bdziemy na zewntrz a tak dugo. Wszystko skoczy si w cigu minuty lub dwch. Danni zmarszczya brwi, kiedy dziesi okrgych ksztatw otoczyo bark. Jej oczy a pociemniay ze zmczenia. - Nadlatuje - zauwaya, wskazujc na cigacz nieny, podchodzcy do ldowania obok barki. - O, jeszcze jeden - rzek Stalgis, rwnie wskazujc palcem. Saba obserwowaa, jak dziwaczne statki ldoway na krawdziach dyskw. Ich silniki pony w podczerwieni janiej ni zimne soce. Cztery pajcze podpory wysuny si, aby unieruchomi pionowy dysk na niegu. Skoro tylko statek si ustabilizowa, na jego boku otworzy si okrgy panel, dajc przejcie kobiecie w czarnym, niczym nie-ozdobionym mundurze, bez szlifw i identyfikatora. Posta bya wysoka i smuka, jak wszyscy Chissowie. Saba obserwowaa, jak kobieta miao podchodzi do zakrzywionej burty barki, po czym lekko wskakuje na pokad. Doczy do niej drugi pilot, z dwurczn rusznic w doni. Saba widziaa ju takie. Dowiedziaa si te, e Chissowie nazywali je spalaczami. Pierwsza pilotka zdja hem, odsaniajc osmagane wiatrem rysy pod krtko obcitymi wosami. Niebieska skra twarzy wydawaa si zimniejsza ni otaczajcy ich ld. - Ganet - mrukn Fel. - Powinienem si spodziewa. - Kim ona jest? - zapyta Luke. - Dowodzi falang konkurencyjnych syndykw, ktra nie zgadza si ze zmianami, jakie prbuj przeforsowa. Wiem, e was te nie lubi. 231

Mistrz Luke umiechem zby ukryte ostrzeenie. - Moe ju czas, ebymy si spotkali - mrukn. - Zobaczymy, czy nie zmieni o nas zdania. Fel nie odpowiedzia umiechem. Wsun donie w cienkie czarne rkawiczki i spojrza na on. - Wszystko gotowe? Syal skina gow i przycisna przycisk na panelu sterowania. Na ekranie z boku pojawi si zegar odliczajcy w ty. Dwie minuty... minuta pidziesit dziewi sekund minuta pidziesit osiem sekund... Gwne drzwi si podniosy i ciepe powietrze natychmiast zostao wyssane z kabiny. Lodowaty chd owin si wok Saby, ktra zacisna zby, prbujc przetrzyma szok. Podobnie jak u wikszoci jaszczurowatych, zimno powodowao spowolnienie jej ruchw. Bdzie musiaa zaczerpn si z Mocy, aby to powstrzyma. Zrobia to zatem czym prdzej, rozpalajc kul ciepa w piersi, ktra rozpyna si powoli po caym ciele. Jedynie koce palcw zachoway wraliwo na zimno, wic zacisna rce w pici, a ogonem owina stopy. Soontir Fel pierwszy opuci bark, emanujc spokojem i pewnoci siebie. Obserwowa przez chwil scen przed sob, po czym przekroczy prg, aby zrobi miejsce pozostaym - za nim wyszli mistrz Luke, potem Saba, Mara i Stalgis. Danni i Syal pozostay w rodku. Minuta czterdzieci pi sekund... Fel stan przed pilotk i zmierzy j wzrokiem od stp do gw ze spokojn dezaprobat. Wreszcie pokrci gow. - Nie wygldasz na osob, ktra stosowaaby otwarty bunt, Ganet. - Mnie si bardziej podoba sowo usunicie" - odpara spokojnie. - Wszystko, co usprawiedliwia twoje dziaania, tak? Drugi pilot sta za kobiet ze spalaczem w stanie gotowoci. Dwa kolejne cigacze wyldoway w pobliu. - Nie jestem tu po to, eby si z tob droczy , Fel oznajmi a Ganet. - Potrzebuj twojej wsppracy. I dostan j, bo mamy twoj crk. Saba zauwaya lekkie drgnicie mini na plecach Fela, ale jego wyraz twarzy i ton pozostay bez zmian. - Kto to jest my", Ganet? - To nie ma znaczenia - odrzeka i podniosa bro, celujc w jego pier. - W tej chwili najwaniejsze jest, e j mamy, nieprawda? - Przynajmniej powiedz mi, dlaczego. - Fel zrobi krok naprzd, jego potna pier rzucaa wyzwanie lufie jej karabinu. - Wszystko, 232

co miaem, ofiarowaem Chissom, kiedy si do nich przyczyem. Z pewnoci mam... - Przyczye si do Thrawna, Fel! To nie to samo co Chissowie. Mamy swoje tradycje i obyczaje, do ktrych on si odwrci plecami, a przyczajc si do niego, udowodnie, e i ty take ich nie szanujesz, - Czy do tych tradycji naley rwnie nie strzelanie do nieprzyjaciela, dopki on nie strzeli pierwszy? Ganet umiechna si spokojnie. - Ale ty nie jeste moim nieprzyjacielem, Fel. Mylisz si w tej kwestii. Jeste jedynie niewygodnym problemem, ktrego musz si pozby. Jedna minuta... - A co z nami? - zapyta mistrz Luke. Ganet zrobia krok w prawo, poza zasig rk Fela, i popatrzya na pozostaych. - Zostalicie tu zaproszeni pod pretekstem, ktrego CEFD nie uznaje - odpar a. - Moglicie zwie Rody, ale wasze bajeczki na nas nie robi wraenia. Zonama Sekot to zasona dymna, pod ktr kryje si co znacznie gorszego. Na razie jeszcze nie wiemy, co. - Wic i nas si zamierzasz pozby. Ganet rozemiaa si. - Przecie my zawsze chcielimy si was pozby, Jedi! Nie zamierzalimy w adnym przypadku was tutaj zostawi. - Czyli ten termin... - zacz Stalgis. - By tylko wybiegiem, eby da nam czas na wykonanie ruchu. - A zatem bylimy jedynie pionkami w grze o wadz gwnego nawigatora Aabe'a? - Luke pokrci gow. - Co mu obiecaa? Stanowisko Soontira, jak ju si zwolni? Trzydzieci sekund... - Dostarczy nam moliwo uregulowania trudnej sytuacji - pokiwaa gow Ganet. - Zostanie za to odpowiednio wynagrodzony, kiedy nadejdzie czas. - Tak samo, jak teraz wynagradzacie" Soontira? - rzucia Mara. - Czy wy, ludzie, w ogle nie macie sumienia? - Znamy to pojcie - odpara Ganet, podnoszc spalacz. - Ale nie ma na nie miejsca w czasie wojny. A teraz jest wojna, Maro Jade. Nie powinna w to wtpi. W walce z Yuuzhanami nie ma szarych stref. Mog by tylko wrogowie lub przyjaciele. Chissowie nie potrzebuj przyjaci . Obawiam si , e to pozostawia jedynie drug opcj . - Skina na drugiego pilota i kazaa mu podej bliej. Kolejni dwaj 233

weszli na pokad barki. - Prosz odsun si od drzwi i obrci... wszyscy. Dziesi sekund... - Fel, to dotyczy rwnie twojej ony. Fel skin na Syal i Danni, aby podeszy. Posuchay go skwapliwie. - Obiecuj ci czyst mier, Fel - rzeka Ganet. - Nie ma haby w pogodzeniu si z wasnym losem. - Trzy sekundy... - Za Chissw! - Istotnie - odpara Ganet, biorc bojowy okrzyk Fela za stwierdzenie faktu. - ZaChi... - Teraz! - rozkaza Luke. Saba, Danni i Mara ruszyy do akcji - a wraz z nimi Soontir Fel - na uamek sekundy przed tym, jak cztery dziaa barki wypaliy jednoczenie. Uamek sekundy by dokadnie tym, czego potrzebowa Jedi. Fel zwinnie odstpi na bok. Ganet instynktownie posza w jego lady, ze spalaczem w rku gotowym do strzau. Miecz wietlny Luke'a oy z sykiem, tnc gadko przez luf broni Ganet. Fel kopniakiem podci jej nogi, a Luke zwrci si ku drugiemu pilotowi, bez wysiku obalajc go na ziemi jednym pchniciem Mocy. - Syszae mnie?! - zawoa Luke do Fela. - Nie wiedziaem, e jeste wraliwy na Moc. - Nie jestem - odpar Fel. - Ale umiem liczy. Mara okrcia si, gdy strumie energii wisn koo gowy Luke'a, i zobaczya dwch pozostaych pilotw, przyjmujcych na burcie barki pozycj do ostrego strzelania. Pierwszy strza odbia mieczem wietlnym, roznoszc w py nien zasp sto metrw dalej. Drugi strza chybi cakowicie. Saba wycigna do i si umysu wyrwaa pilotowi karabin. Drugi pilot skierowa na ni swj spalacz i strzeli. Strza by celny i trafiby Sab w gow, gdyby nie odbia go mieczem wietlnym z powrotem do niego. Spad tyem z barki wprost w nieg. Rozdzierajcy wrzask zapowiedzia atak z gry. cigacz nieny przelecia nad nimi i zawrci. Strzay z miotacza kreliy grube czarne linie na dachu barki, o wos mijajc Sab. Dwa z pozostaych piciu przygotowyway si do tego samego. - Podnie tarcze! - wrzasn Stalgis, chwytajc spalacz i strzelajc za uciekajcym cigaczem. Strza odbi si od burty statku, ktry nawet nie zwolni. - Chod, Saba - powiedziaa Mara, wskazujc na dwa cigacze po zostajce na ziemi. - Pki jest czas! 234

Saba natychmiast zrozumiaa, o co chodzi. Nawet przy podniesionych tarczach barka lodowa bya wystawiona na strzay pozostaych cigaczy. Jeli maj w ogle dotrze do portu, musz zacz dziaa ofensywnie. Saba napia minie potnych ng, pobiega wzdu burty i rzucia si w nieg. W sam por. Zahaczya ogonem o skraj wczanej wanie tarczy. Wyginaa go przez chwil, aby pozby si nieprzyjemnego, swdzcego mrowienia, po czym pobiega na wydm do najbliszego ze cigaczy. Mara wybraa inny, po prawej. Uywajc Mocy, przedzieraa si przez gsty nieg. cigacze byy wiksze, ni si wydaway z powietrza - co najmniej dwa razy wysze od Saby i gruboci trzech dugoci jej ciaa. Wyglday jak lnice, czarne koa wetknite w nieg. Saba dotara do swojego i wskoczya na drabink. Stery nie przypominay niczego, co widziaa do tej pory, lecz podobnie jak spalacze dziaay na zrozumiaych dla niej zasadach. Statek nie mia skomplikowanych systemw zabezpiecze i reagowa na dotknicie jej zmarznitych palcw. Owina ogon wok bioder i wczya silniki. Nogi cigacza wcigny si z cichym warczeniem, a sam pojazd unis si lekko nad ziemi, by nastpnie, z kabin drgajc w rytm potnych repulsorw, wystrzeli si w niebo. Sab wcisno w fotel, a jkna, gdy na chwil przysiada sobie ogon. System uzbrojenia cigacza by przejrzysty i prosty w obsudze, Uzbroia dziako laserowe i wycelowaa w jeden z szeciu nieprzyjacielskich cigaczy, ktre ju si zbliay, aby poradzi sobie z nowym zagroeniem. Pierwszy strza mocno chybi. Poprawia ustawienie, szybko zapoznajc si z reakcjami statku. Drugi by ju nieco celniejszy, ale musiaa jeszcze dokona pewnych korekt. Z trudem przychodzio jej ignorowanie szaleczego taca horyzontu, kiedy statek, ktry gonia, nagle skrci w nadziei, e j zgubi. Mino wiele czasu, od kiedy braa udzia w bezporednich walkach wok Barab Jeden, ale z przyjemnoci stwierdzia, e nie wysza z wprawy. Warkna nisko i gardowo, kiedy cigacz znalaz si na celowniku, i wypalia. Z trafionego statecznika trysn snop iskier jak ogon komety. cigacz zakoysa si niezgrabnie; pilot prbowa go posadzi w sposb kontrolowany na niegu, ale Saba nie czekaa, eby sprawdzi, czy mu si to uda. Bya zbyt zajta zawracaniem w poszukiwaniu kolejnego celu. 235

Mara te strcia jeden cigacz, ale to nie zniechcio pozostaej czwrki. Przegrupoway si w ciasn formacj i porzuciy atak na bark lodow, ktra teraz sama strzelaa ze swoich dziaek i uywaa wasnych tarcz. Saba i Mara nie miay moliwoci komunikowania si ze sob, ale Moc w znacznym stopniu to kompensowaa. Subtelne instrukcje Mary kieroway Sab w odpowiednich kierunkach i ku nowym celom. Stosowaa si do nich bez dyskusji, nawet jeli wydaway si sprzeczne z tym, co mwi jej instynkt. Kiedy zatem Moc kazaa jej wprowadzi cigacz w beczk i tak przelecie przez sam rodek romboidalnej formacji Chissw, Saba posuchaa, rozbijajc ich i rozpraszajc w czterech rnych kierunkach. Mara, przelatujc w lad za Saba, strcia jednego, co zredukowao stosunek si do znacznie przyjemniejszej proporcji trzy do dwch. Masz go na ogonie, Saba! Saba okrcia si na siedzeniu, eby sprawdzi, co si dzieje za jej plecami, ale natychmiast poaowaa swojej impulsywnej reakcji. Nagy ruch w ciasnym fotelu omal nie zama jej ogona. Strza z tyu wisn bardzo blisko prawej czci powoki kabiny. Zmusia si, aby zignorowa niewygod, i mocno wcisna drek najpierw w d, a potem od razu w gr, unoszc statek w wysok ptl, dziki ktrej znalaza si za przeladowc. Tamten skoczy naprzd w nadziei, e j zgubi, ale nie by do szybki, aby unikn salwy ognia laserowego, ktry ci mu luf armatki i wybi dziur w powoce. Uszkodzeniem zaj si wiatr, spychajc statek z kursu i wbijajc go w nasyp niegowy w jaskrawej eksplozji, ktra rozsypaa jego szcztki w promieniu wielu metrw. Mara wykonaa spektakularny manewr, ktry strci z nieba kolejnego przeciwnika, pozostawiajc j na trajektorii zbienej z jedynym pozostaym cigaczem. Chissaski pilot nie zamierza nawet na jot ustpi z kursu i dwa statki leciay wprost na siebie. Saba czua wyrany niepokj, kiedy na to patrzya, wiedzc, e Mara nigdy si nie cofnie przed takim wyzwaniem. Otwierajc si cakowicie na Moc, przymkna oczy i wystrzelia trzy szybkie salwy. Kiedy je znw otworzya, statek Chissa spiralnym lotem spada ku ziemi z uszkodzonymi klapami manewrowymi. Przed ldowaniem szybko obleciay ca bark. Mistrz Skywalker i pozostali zgarnli Ina'ganet'nuruodo i pozostaych trzech pilotw, zakuwajc ich w kajdanki. Caa czwrka klczaa na burcie barki, z gorycz obserwujc, jak Syal wycza tarcze, a Saba i Mara lduj obok. 236

Ogon Saby z wdzicznoci chosta powietrze, kiedy wchodzia do barki, by spotka si z przyjacimi. Rozgrzanym bitw zimne powietrze wydawao si jeszcze zimniejsze. - adny lot - pochwali Luke, zwracajc si do Mary i Saby. Saba bya zadowolona, syszc komplement z ust tak znakomitego pilota jak sam mistrz Jedi. - Dzikuj - odpowiedziaa, czujc, jak pod uskami rumieni si na ciemnozielono. - Blokada jest w cigaczu Ganet. - Luke wskaza na jeden z zaparkowanych opodal cigaczy. - Nie wyczylimy go, eby nie mogli zawoa pomocy. - Ale teraz ju chyba mona? - zapytaa Mara. Wszystkie oczy zwrciy si na Fela, ktry z nich wszystkich najlepiej wiedzia, jak lokalne siy bezpieczestwa zareaguj na to wydarzenie. - Powinnimy ruszy do portu, tak jak planowalimy - rzek po chwili namysu. - Pki jestemy tutaj, wci jeszcze istnieje moliwo usunicia nas razem z dowodami. Sdz, e najlepiej bdzie postawi ich przed faktem dokonanym i wrci w jednym kawaku. - Rzuci ponure spojrzenie Ganet, ktra klczaa przed nim z wciek min. - Kiedy Chissom pokazuje si to, co najgorsze, zwykle wydobywa si z nich to, co najlepsze. By moe wanie tego nam byo trzeba: pokaza, jak bezsensowna jest nasza bezczynno w czasie, gdy caa galaktyka jest w stanie wojny. Nie ma sensu udawa, e jestemy silni, kiedy caa nasza struktura dowodzenia rozpada si na kawaki przy pierwszym dotkniciu. Syal podesza do ma. - Nie chc, eby szed na wojn - powiedziaa - ale wol ju to, ni gdyby mia zdradzi nasz lud. Fel pooy jej do na ramieniu i cisn delikatnie. Nie powiedzia nic, ale jego oczy zdradzay uczucia, ktre ywi dla ony. - Powinnimy zebra pozostaych pilotw ze strconych cigaczy - zaproponowa Luke. - Nie moemy ich tu zostawi, eby umarli z zimna. - Dlaczego nie? - zapyta Salgis, zezujc na Ganet. - Zdaje si, e oni nie mieli skrupuw, eby nas wykoczy. Ganet obdarzya go podobnym spojrzeniem, nie zamierzajc przeprasza. - Ale my nie jestemy nimi - odpar mistrz Jedi. - Sabo, wyczuwasz tam kogo? 237

Szybki odczyt emanacji pustkowia w Mocy pozwoli bez trudu zlokalizowa pozostaych pilotw. - Czterech yje, w tym trzech rannych. Ona was do nich zaprowadzi. Fel poleci jecom wsta. - Do rodka - rozkaza. - I nie prbuj niczego, Ganet, bo wierz mi, nie zamierzam okazywa wam takiego miosierdzia jak Jedi. Kobieta zwrcia ku niemu czerwone, zoliwe spojrzenie. - A co z Wyn? - zapytaa Syal. - Co z ni zrobimy? - Nie obawiaj si - odpar Luke. - O ile znam Jacena, ju si tym zaj. Rozpacz nie bya uczuciem, ktremu Jaina potrafia si podda - a ju na pewno cakowicie - ale frustracja to cakiem inna sprawa. Dwa razy prbowaa odwrci uwag Salkelego, ale Rodianin obserwowa j bardzo uwanie. Otwarty atak z luf miotacza skierowan na Malinz i pozostaych by zbyt ryzykowny. Wtedy poczua dotknicie poprzez Moc - jednoczenie znajome i przeraajco nieznane. Tahiri bya blisko, coraz bliej. Jaina niechtnie mylaa o kontakcie umysowym z mod Jedi, ale postanowia, e uczyni swoj obecno w Mocy tak siln, jak to tylko moliwe. Jeli Tahiri zdoa j namierzy i przybdzie na czas... Niewiadom subtelnych energii yciowych krcych wok niego, Harris wyj z fad szaty miecz wietlny Jainy i triumfalnie uruchomi lnice ostrze. - Pozostaje zatem do zrobienia tylko jedna rzecz, eby historia nabraa wiarygodnoci oznajmi. - Jeli Jedi naprawd maj by wrogiem, nasz bohater potrzebuje realistycznych ran, nie sdzicie? Salkeli wyszczerzy zby, gdy Harris podszed do Malinzy. Dziewczyna cofna si z przeraeniem. Vyram zastpi drog wicepremierowi. Harris wcale nie by tym zdziwiony. - Jedno czy drugie, co za rnica? - mrukn, unoszc nad gow fioletowe ostrze, gotw zabija. - Naprawd mnie nie obchodzi, kto bdzie pierwszy. Jaina nie moga ju duej czeka. Jeli miaa dziaa, musiaa to zrobi teraz. Szybkim ruchem ramion uwolnia si z kajdanek i jednym silnym pchniciem Mocy wytrcia miecz wietlny z doni Harrisa. Zrobia unik i przetoczya si, kiedy zdumiony nieoczekiwanym zwrotem akcji Salkeli wycelowa w ni miotacz. 238

Harris nie traci czasu i wycign swoj bro, ale Jaina w por stana na nogi i odbia pierwsze dwa strzay, kierujc je w cian. Kolejne dwa strzay wisny koo ucha, rozpryskujc si gono gdzie za jej plecami. Trzema szybkimi susami rzucia si na wicepremiera i oguszya go rkojeci miecza. Wyrn w cian z wyrazem zdumienia i gniewu na twarzy, po czym osun si na ziemi. Jaina zyskaa pewno, e Harris nie jest ju dla nich grony, i moga zaj si znowu Salkelim. Malinza jednak ju j w tym wyrczya. Przygniota Rodianina do ziemi z ramieniem wykrconym na plecach. Jaina skina gow, zadowolona. - Doskonale - pochwalia i, podnoszc miecz, polecia: - Podajciemi rce. Dwoma ruchami przecia wizy na rkach Malinzy i Vyrama. - Zapacisz za to - warkn Salkeli z podogi. - Przyjdzie na ciebie czas, ty jedajowski mieciu! - Mam go przymkn? - zapyta Vyram, podnoszc miotacz Harrisa z podogi. - Jeszcze nie - odpara Jaina, dezaktywujc miecz. - Moemy potrzebowa jego pomocy. Z przeraeniem stwierdzia, e detonator jest rozbity. Jeden z zabkanych strzaw z miotacza uderzy wprost w obudow. Rodianin pody za ni wzrokiem i na widok dymicej, na wp spalonej skrzynki wybuchn drwicym miechem. Malinza take spojrzaa. - Co teraz zrobimy? Jaina rozmylaa gorczkowo. - Ile czasu mielimy na zegarze? Vyram pokrci gow. - Nie mam pojcia. - Przegralicie, Jedi! - zachichota Salkeli. - O nie, jeszcze nie - odpara, chwytajc go pod podbrdek. - Powiedz, gdzie jest bomba, i to natychmiast. Rodianin spojrza na miecz wietlny trzeszczcy tu przed jego twarz. I tak nie mo ecie nic z tym zrobi . Jest w lo ach, bezpiecznie ukryta pod ferrobetonowym wspornikiem. - To nam nic nie pomoe - zauwaya Malinza. - Jestemy tutaj jak w puapce. Z drugiej strony zablokowanych drzwi rozlego si gorczkowe bbnienie. Jaina signa Moc do Tahiri, ktra prbowaa zwrci jej uwag, ale drzwi byy zbyt grube, aby przez nie krzycze, a dwoje Jedi nie wystarczyo, by stworzy wi Mocy.

239

Zdenerwowanie wrcio, ale tylko na chwil. Spojrzaa na Salkelego i nagle sobie przypomniaa... Podbiega do Rodianina, wci lecego na pododze pod kolanami Malinzy. Szybko przeszukaa mu kieszenie i wkrtce znalaza to, co byo jej potrzebne -jej komunikator. - Tahiri, syszysz mnie? Sekunda pauzy. - Jaina? Jestemy tutaj, za drzwiami. - Wiem, ale czy moecie je otworzy? Chwila wahania. - Sekwencja kodowa moe zaj minut albo dwie. Ale tak, chyba sobie z tym poradzimy. - Nie mamy minuty czy dwch, Tahiri. Suchaj, podoyli tu bom le i rozbroi. - Gdzie ona jest? Jaina powtrzya informacj, ktr jej przekaza Salkeli. - Ile mamy czasu? - Nie jestem pewna, ale raczej niewiele. Zegar by ustawiony na dziesi minut i odlicza czas ju do dawno. Lepiej jej poszukajcie, a ja si dowiem, jak j rozbroi. - Dobrze. Goure tutaj zaczeka i sprbuje otworzy drzwi. -Kto... - To Ryn, ktry nam pomaga. Mona mu zaufa. Jaina skina gow. - Nie martw si o nas. Prawdopodobnie jestemy tutaj bezpieczniejsi ni ty. Ruszaj si! Wyczua Tahiri, biegnc korytarzem. Dziewczyna czerpaa z Mocy, by przyspieszy. Jaina wyczuwaa te jej zmczenie i aowaa, e nie zdoa jej przesa nieco wasnych si. Niestety, nie moga wiele zrobi. Musiaa skierowa swoj uwag gdzie indziej. Zawrcia od drzwi i przykucna przy wijcym si Salkelim, ktry wci daremnie usiowa si uwolni. - Mylaam, e Rodianin zawsze ma plan ucieczki - zauwaya. Salkeli splun na ni i spojrza zym wzrokiem. Nie przeja si tym. - Jak si rozbraja bomb, Salkeli? - A skd ja mam wiedzie? - burkn. - I w ogle skd ci przyszo do gowy, e powiedziabym ci, nawet gdybym wiedzia? I tak wygadaem za duo. Jaina westchna. - Dobrze. Od pocztku - zarzdzia, tym razem dodajc nieco perswazji poprzez Moc. - Jak 240 b. Musicie j zna-

si rozbraja bomb? Oczy zrobiy mu si nieco szklane, ale powiedzia: - Teraz ju nie mona jej rozbroi. To nieco zbio j z tropu. - Musi by jaki sposb! Raz jeszcze uya Mocy. Nie wierzya ani przez chwil, e Rodianin nie ma pojcia o bombie Harrisa. - Powiedz mi grzecznie, Salkeli. Jak si rozbraja t bomb? - Zdalny detonator - odpar bez wahania. Obejrza si przez rami i umiechn nieprzyjemnie. - Tak jak powiedziaem, teraz nie ma sposobu, aby j rozbroi. Tahiri zakla pod nosem. Nie przypuszczaa, e Rodianin ma do silnej woli, aby oprze si perswazji Mocy. Prawdopodobnie mwi prawd - albo tak prawd, jak zna. A jeli nawet wicepremier wiedzia, jak rozbroi bomb, z pewnoci nie zd go ocuci, eby to z niego wydoby. - Jestem prawie na miejscu - odezwaa si Tahiri poprzez komunikator. Po przeflltrowaniu przez dziesitki metrw durastali i ferrobetonu transmisja bya do saba. - Masz t informacj? Jaina pokrcia gow. Zaczynao jej si robi niedobrze. - Tahiri, myl, e jej nie mona rozbroi. -Co? - Harris poczy j tak, e nie mona jej rozbroi bez zdalnego detonatora... a ten zosta zniszczony! - Musi by jaki sposb, Jaino. - Nie ma. Widziaam ju takie urzdzenia. Bdziemy mieli szczcie, jeli nie wybuchnie wczeniej. - Wic co robi? - Sprbuj ostrzec rodzicw i przekaza, eby uprzedzili Cundertola. Jeli si pospieszymy, moe zd oprni trybun i ewakuowa wszystkich zanim... - Ile mamy czasu? - Nie wiem, Tahiri. Ale niewiele, wic uciekaj stamtd, kiedy tylko bdziesz moga, dobrze? Prbowaa uprzedzi matk przez komunikator, ale sygna by zbyt saby. Signa zatem poprzez Moc. Leia Organa Solo bya tylko jednym umysem pord tysicy, ale jej charakterystyka mylowa bya 241

rozpoznawalna natychmiast. Jaina porednio wyczuwaa hipnotyczn moc ceremonii konsekracji odbywajcej si na stadionie i musiaa walczy, aby si przez ni przebi. Mamo! Musisz stamtd ucieka! Tam jest bomba! Przez Moc trudno byo przekaza co wicej ni wraenia, ale staraa si jak moga. Udao jej si uzyska lekk reakcj. Nie bya jednak pewna, czy matka zrozumiaa. - Znalazam - odezwaa si Tahiri. - Mam bomb tu przed sob. Niepokj Jainy si podwoi. - Tahiri, rb, co ci mwi! Uciekaj stamtd i sprbuj ostrzec pozostaych! - Jaino, nie wiem, ile mamy czasu. A jeli nie zd usun wszystkich? Jaina przekna gniewn odpowied. - Nie wiesz przecie, co masz zrobi! - No to bd improwizowa - zabrzmiaa odpowied. Jaina signa poprzez Moc z ca si, usiujc si spoi z Tahiri. Wi bya saba, ale dziki niej udao jej si na chwil zobaczy bomb poprzez oczy Tahiri. Urzdzenie nie byo przewidziane do rozbrojenia rcznego, ale miao zegar. Grube, niebieskie cyfry mwiy, e zostao im siedemdziesit sekund. Szedziesit dziewi... Co zimnego i mrocznego odepchno j i wi znika. Mamo, syszysz mnie? - woaa Jaina, walczc z narastajc desperacj. - Zabierz stamtd wszystkich... szybko! Drzwi sykny i do rodka wpad Ryn imieniem Goure. Ogon stercza mu jak wcznia. - Co si dzieje? Jaina sprawdzia na chronometrze. Mieli tylko trzydzieci sekund. - Zamknijcie te drzwi! - zawoaa ostro. - Bomba zaraz wybuchnie! Wi z Tahiri powrcia, ale bardzo saba. - S postpy - powiedziaa. - Udao mi si zdj pokryw i chyba... Posypay si iskry i Jaina poprzez Moc poczua ostry odr palonej izolacji. Jednoczenie targno ni rwnie ostre uczucie beznadziejnoci, kiedy Tahiri zorientowaa si, e nie ma pojcia, co robi dalej. - Tahiri, musisz stamtd ucieka! - Nie, musi by jaki sposb! - Nie ma! Uciekaj! - Dam sobie rad, Jaino. Musz zosta! 242

- Dlaczego? eby zgina, jak Anakin? - Potworny bl, jaki by reakcj na te sowa sprawi, e natychmiast ich poaowaa. - Tahiri... prosz... - Nie ufasz mi, Jaino! - Nie musisz mi niczego udowadnia, Tahiri. Prosz, tylko... - Mog to zrobi! Wiem, e mog! - Nie moemy podyskutowa o tym pniej, Tahiri? Co mrocznego i potnego znowu przerwao wi. Jego obecno odbijaa si w umyle Jainy czarnym cieniem. Mon-mawl rrish hii camasami! Sowa rozdary Jain jak ostrze. -Tahiri! - Nie! - krzykna Tahiri, a jej desperacja strzaskaa kruchy mrok. - Zostaw mnie w spokoju! Jej woanie dorwnywaa jednak siom ciemnoci. Rozsypane okruchy cienia scaliy si na nowo, jeszcze potniejsze ni przedtem. Do-ro 'ik vong pratte! Gos w komunikatorze nie by podobny do gosu Tahiri, ale Jaina rozpoznaa sowa. Syszaa je z ust wroga w przeszoci - niejeden raz. By to krzyk bojowy Yuuzhan Vongw. - Riina? - zawoaa Jaina. Gos przeszed na wsplny z niezwyk swobod. - Anakin mnie zabi... A teraz ty chcesz, ebym zgina! Nie pozwol na to! Krel nag sh 'n rrushfek! - Czekaj, Riino! Za pno. Czas si skoczy. Bomba eksplodowaa ze zdawionym hukiem, ktry Jaina raczej wyczua, ni usyszaa. Podoga pod jej nogami zakoysaa si i podniosa, przewracajc wszystkich. wiata zgasy; kto krzykn. Jaina pozbieraa si, kiedy wstrzsy si uspokoiy. Gorczkowo szukaa w ciemnoci umysu Tahiri, ale nie moga go znale. Tahiri odesza. Jacen bardzo wyranie czu w myli strach Wyn, kiedy ledzi j oraz jej chissask eskort w tunelach lodowych pod zamarznit powierzchni Csilli. Wyczuwa, jak bardzo jest przeraona, ale nie wiedzia nic konkretnego, aby mc zrozumie jej strach. Wprawdzie wida byo wyranie, e nie lubi gwnego nawigatora Aabe'a, ale do tej pory nie uczyni on nic, aby jej zagrozi. I niech lepiej tak zostanie, pomyla. 243

- Nie rozumiem - sykna za jego plecami Irolia. - Po co Aabe miaby porywa crk asystenta syndyka Fela? - Nie mam pojcia, pani komandor. Wiem tylko, e j zabra i e musimy go powstrzyma, zanim stanie jej si co zego. - Ale jak mona to zrobi? - zapytaa. - Nie mamy tej twojej Mocy. Skd mam wiedzie, e mwisz prawd? Z tego, co widz... Gestem nakaza jej milczenie. Dotarli do przecicia korytarzy. Kiedy wyjrza za rg, jego oddech zacz formowa gste, mrone oboki. Nie mia czasu tumaczy Irolii swoich dziaa albo prbowa przekona j o istnieniu Mocy. Wyn bya blisko; czu j. Droga przed nimi krya saby poblask wiata - bbel ciepa, obejmujcy Aabe'a, dwch stranikw i najmodsz crk Soontira Fela, szybko si od nich oddala. - Kieruj si do stacji kocowej kolejki lodowej - zauwaya Irolia, zagldajc mu przez rami. - To znaczy? - To stacja transportu podziemnego. W litej skale, gboko pod lodem, wykuto tunele. Jed nimi wagony. Jacen szybko rozway wszystkie moliwoci. - Musimy dotrze do nich, zanim si tam dostan. - Zgadza si, bo jeli zdoaj wsi do wagonu, mog w cigu godziny znale si po drugiej stronie planety. Obejrza si na ni. Pani komandor patrzya przed siebie z determinacj, bkitna skra i czerwone oczy kontrastoway ostro z lodowym otoczeniem. Wydawao si, e opuciy j ju wszelkie wtpliwoci, jakie przed chwil wyraaa. Nawet jeli nie bya przekonana co do motyww Jacena, z pewnoci zrobi wszystko, aby odzyska Wyn w jednym kawaku. Byo mu jej troch al. Obarczono j rol niaki goci Sojuszu Galaktycznego w przestrzeni Chissw i na Csilli. To nie jej wina, e zostaa zdradzona przez starszego oficera, ktrego rozkazw nigdy nawet nie miaa kwestionowa. Mg zrozumie, e chciaa zaatwi spraw, zanim wie ojej bdzie si rozniesie. wiato zamigotao i zgaso na kocu tunelu. Jacen wiedzia, e w pewnym momencie bdzie musia sprbowa podej bliej. Nie potrafi wymyli adnego sensownego sposobu ukrycia si w ciemnym i lodowatym korytarzu, aby Aabe i oficerowie ich nie zauwayli, ale nie mg te pozwoli sobie na zwok. Im duej zwleka, tym bardziej oddalaa si od niego Wyn. - Chodmy, pani komandor. Musimy biec, eby ich dogoni. 244

- Jeste pewien, e dasz rad? Bieg w tych temperaturach moe by bardziej mczcy, ni si ludziom wydaje. - Martw si, eby nie zostawa w tyle. Pozwoli, aby Moc przepywaa przez niego i kierowaa jego krokami, wzmacniajc minie ng. Zmczenie spyno po nim wraz z obaw o Wyn i innych. Skoncentrowa si wycznie na biegu - byo to odosobnione, czyste dziaanie, ktre pozwalao mu na skupienie myli. Nie wiedzia jeszcze, co zrobi, kiedy ju dogoni Aabe'a. To zreszt i tak nie miao znaczenia. Nic nie miao znaczenia. Jacen istnia tylko po to, eby pokona ten krtki odcinek lodu, jaki dzieli ich od Wyn, a dopki pozostawa skoncentrowany na tym jednym zadaniu, dopty mg wykonywa je z atwoci atlety. Irolia dotrzymywaa mu kroku, ale znacznie wikszym kosztem. Zanim dotarli do zakrtu, za ktrym znik owietlony odcinek, nabieraa powietrza cikimi, gbokimi haustami. Zanim Jacen wyjrza zza kolejnego rogu, opara si o cian. Wydawao si, e s ju bardzo blisko - tak blisko, e w bblu blasku bez trudu mona byo rozrni lnic odbitym wiatem, nag czaszk Aabe'a. - Moesz biec dalej? - szepn do Irolii. Skina gow. - Jestem w doskonaej kondycji fizycznej - zapewnia, ocierajc pot z czoa. - Mog przebiec ten dystans jeszcze trzy razy i potem jeszcze walczy. - Dobrze to sysze - odpar Jacen - bo zdaje si, e tak wanie to bdzie wygldao. - Jeszcze raz wysun gow zza lodowego wga. - Jak sdzisz, ile mamy czasu, zanim dotr do wagonw? - Jeszcze dwa skrzyowania i dotrzemy do stacji kocowej. - No to lepiej ruszajmy, Jeste pewna, e dasz rad? - Martw si, eby nie zostawa w tyle - odpara. Umiechn si z jej artu i wystartowa. Teraz by znacznie ostroniejszy, poniewa znajdowali si w zasigu wzroku Aabe'a i jego grupy. Nie wiedzia, jak gos przenosi si przez pola utrzymujce ciepo, ale nie mg liczy na to, e podejd ich niezauwaeni. Nie wiedzia nawet, czy dadz rad przeby cianki pola bbla. Jeszcze dwa zakrty dadz jemu i Irolii do czasu, aby dogoni Aabe'a i Wyn, zanim dotr do stacji, gdzie bd poza polami ochronnymi. Jacen zbliy si jeszcze bardziej i wtedy usysza cichy syk, mccy cisz korytarza. Dwik pochodzi od cianek pola, ktre ocieray si o lodowe powierzchnie. Przez ten dwik dochodziy rwnie gosy, zbyt ciche, aby mg usysze co wicej ni tylko pojedyncze sowa. 245

Z tego, co pochwyci, zrozumia, e Wyn zaczynaa kwestionowa intencje Aabe'a, pytajc, dlaczego ojciec kae jej podrowa kolejk lodow zamiast bark. Aabe wymamrota co, czego nie dao si podsucha. Podobnie niezrozumiaa bya odpowied dziewczyny - cho nietrudno byo si domyli obaw z tonu gosu. Skrcili raz, potem drugi. Teraz od stacji dzieli ich ju tylko prosty odcinek tunelu. Jacen i Irolia utrzymywali takie samo tempo jak baka pola, czajc si tu za plam wiata, jak rzucaa. Jacen odpi miecz wietlny od pasa i trzyma w gotowoci, z kciukiem na wyczniku. Bbel rozpyn si i Aabe, stranicy oraz Wyn wyszli z tunelu. Za nimi bya ju tylko stacja przestrze o wiele mniejsza, ni sobie wyobraa Jacen. Dugi, wski hol mia w przeciwlegej cianie wprawione szeregi przesuwnych paneli. Jacen przypuszcza, e s to luzy powietrzne do wagonw. Jacen i Irolia zatrzymali si na kocu tunelu, obserwujc spokojnie, jak Aabe i pozostali przechodz przez wskie pomieszczenie do przesuwnych drzwi. Dopiero kiedy jedne z nich si otworzyy, Wyn otwarcie wyrazia swj protest, ktry Jacen wczeniej sysza w jej gosie. - Chc rozmawia z moim ojcem - zadaa, odsuwajc si od byego przedstawiciela Imperium i jego chissaskich pomocnikw. Chc wiedzie, dokd mnie wysya. - Nie za pno przypadkiem na takie pytania? - warkn Aabe. Jego usta, ledwie widoczne w cieniu wielkiego nosa, wykrzywiy si w nieprzyjemnym grymasie. Niespokojnie pokrcia gow. - To nie w porzdku - powiedziaa, cofajc si znowu. - Kamiesz. Mj ojciec nie dopuciby, eby mnie tu zabra! Aabe stan tak, aby odci jej drog ucieczki. - A jaki miabym powd, eby ci okamywa, dziecko? Jestem zaufanym sug twojego ojca. Wiesz o tym. Dlaczego mnie obraasz takimi oskareniami? - Zaufanym sug? - warkna, przeraona, lecz wyranie zdeterminowana. - Ojciec twierdzi, e nigdy o tobie nie sysza, dopki nie pojawie si na chissaskiej granicy, szukajc azylu. On uwaa, e jeste dezerterem! Jacen nie widzia ju twarzy Aabe'a, ale jego sylwetka wyranie zesztywniaa. - Twoje oskarenia rozwijaj si razem z histeri, dziecko rzek lodowatym tonem. - Powinna uwaa na to, co mwisz. 246

- Zaprzeczysz? - cigna, nie zwaajc na oczywiste niebezpieczestwo, w jakim si znajdowaa. - To nieistotne - odpar, odpinajc kabur. - Idziesz ze mn, czy ci si to podoba, czy nie. I nie chc wicej sysze ani sowa o twoim ojcu. Jego czas si skoczy. CEDF ma waniejsze sprawy do roboty, ni opdzanie si od ssiadw, ktrzy nie potrafi pilnowa swojego nosa. Im szybciej i on, i ty znikniecie z pola widzenia, tym lepiej bdzie dla wszystkich zainteresowanych. Wyn cofna si jeszcze o kilka krokw, prosto w ramiona jednego ze stranikw. Aabe wyj miotacz i podszed do niej. Jacen uzna, e sysza ju do. Przedtem istniaa pewna moliwo, e Aabe wykonuje rozkazy, ale teraz nie byo ju adnych wtpliwoci co do jego intencji. - Myl, gwny nawigatorze, e lepiej bdzie, jeli oddasz mi t bro i pucisz dziewczyn - owiadczy, wczajc miecz wietlny i wychodzc z cienia korytarza. Aabe okrci si na picie, kierujc miotacz w Jacena. Nagle zobaczy Iroli i jego twarz skurczya si w grymas gniewu. - Co to ma znaczy? dam wyjanie! - Zabawne, miaam wanie to samo powiedzie - odezwaa si pani komandor, wycigajc miotacz. - Nie musz si przed tob tumaczy, komandorze - warkn Aabe. - Jestem twoim zwierzchnikiem, pamitasz? Rozkazuj ci zrobi w ty zwrot i wrci do swoich normalnych zada. - Jako oficer Ekspansyjnych Si Obronnych uwaam, e moim obowizkiem jest zapewnienie bezpieczestwa krlestwa Chissw. A ta dyrektywa, jak zapewne wiesz, ma priorytet ponad wszelkimi innymi. I wierz wicie, e wanie w tej chwili postpuj zgodnie z ni. - Irolia podniosa miotacz i spojrzaa na Aabe'a wzdu jego lufy. - Jeli pan zatem zechciaby rzuci bro... - Idiotka! Jacen poczu, jak przepywa przez niego fala Mocy na chwil przedtem, zanim Aabe wypali. Instynkt kaza mu rzuci si do przodu, podnie miecz wietlny i odbija nim promie, zanim zdy trafi w Iroli. W uamek sekundy pniej ona take oddaa strza. Jacen nie waha si ani przez chwil - znw opuci miecz i odbi rwnie ten strza. - Co robisz? - krzykna. Nie mia czasu, by jej wytumaczy, e nikt nie musi gin. Zbyt by zajty okraniem z wolna cofajcego si Aabe'a. Stranicy stali z tyu, sparaliowani niezdecydowaniem. 247

- Wy tchrze! - wrzasn na nich Aabe. - To tylko chopak! Bierzcie go! Ale stranicy cofnli si jeszcze o krok, dajc jasno do zrozumienia Jacenowi i Irolii, e Aabe w tym przypadku jest sam. Kiedy komandor nakazaa im rzuci bro, uczynili to bez wahania, kadc miotacze na pododze u swoich stp. Pniej trzeba bdzie doj, czy uczestniczyli w spisku, czy te po prostu wykonywali rozkazy. Aabe zorientowa si w swoim pooeniu i chwyci Wyn, ustawiajc j przemoc tak, aby osaniaa go przed Jacenem. Odwrci si i pobieg do otwartych drzwi wagonu kolejki lodowej, jedynej szansy na wolno. Jacen potrzebowa zaledwie trzech krokw, aby znale si w zasigu uciekiniera. Podnis miecz wietlny i czeka w napiciu. Krtkim wysikiem woli wspomaganej Moc pchn i zatrzasn drzwi wagonika. Aabe uderzy w nie caym rozpdem, przewrci si na ld i wyldowa lizgiem u stp Jacena. Miotacz wypad mu z doni i ze szczkiem po koziokowa po pododze. Wyn chwycia go czym prdzej i wycelowaa w przeladowc. - Nie masz dokd ucieka - zauway Jacen. Spokojny, rwny szum miecza wietlnego unosi si w zimnym powietrzu. Czu na sobie peen zachwytu wzrok Wyn, kiedy pochyla si nad Aabe'em, si woli zmuszajc go do poddania si. Zadziorne byski w spojrzeniu Aabe'a szybko zgasy. Mczyzna z westchnieniem rezygnacji opad na podog. Jacen odstpi od niego i opuci miecz, zadowolony, e kryzys si skoczy... i e nikt nie dozna krzywdy. Uruchomi komunikator, ktry natychmiast zasygnalizowa rozmow. - Jacen? Wszystko w porzdku? - Teraz ju tak - odpar. - A Wyn? - Nic jej nie jest. Pniej ci opowiem. - Wspaniale, Jacenie. Udao ci si unikn naprawd trudnej sytuacji. - Dziki, wujku Luke - odrzek i wyczy miecz, mocujc go znw do paska. Irolia ju rozmawiaa przez komunikator nacienny, - wzywajc posi ki. - Jak tam u was? - Pod kontrol. Mielimy wiadomo od Tekli. Kto prbowa, cho bez przekonania, wama si do luzy powietrznej Cienia Jade". Ochrona portu ju bada ten wypadek. Zdaje si, e wyszlimy z tej burzy mniej wicej w jednym kawaku, jak sdzisz? 248

Jacen, ktry wanie obserwowa, jak stranicy stawiaj Aabe'a na nogi, poczu, e moe jedynie skin gow w milczeniu. Nieudana prba wyeliminowania ich z gry sprawia, e Chissowie stali si ich sprzymierzecami, cznie z Felem. Prawdziwi przywdcy, ktrzy kierowali zamachem - przyjmujc, e Aabe nie by tym najwyszym -z pewnoci na chwil si przyczaj, obawiajc si represji ze strony zarwno Chissw lojalnych wobec obecnej struktury wadzy, jak i Galaktycznej Federacji Wolnych Przymierzy, ktra z pewnoci le przyjmie atak na pokojowo nastawionych dyplomatw. Moe si nawet okaza, e przedu im dwudniowy termin. - Jak sdzisz, ile czasu minie, zanim wrcisz? - zapyta wuja. - Prawdopodobnie godzina - odpar Luke. - Wtedy podejmiemy dalsze poszukiwania. Jacen znw skin gow, zadowolony, e moe ju zapomnie o incydencie i wrci do pracy. - Jacenie - doda nagle Luke. - Niech ci si nie wydaje, e to wszystko, co si wydarzyo, nie jest istotne. Nawet najdrobniejsze dziaania mog mie ogromne konsekwencje. Dobra robota, ktr dzisiaj wykonae, moe si okaza brzemienna w skutki... takie, jakich dzisiaj moemy si jedynie domyla. - Wiem, wujku Luke odpar Jacen. - Porozmawiamy, kiedy wrcisz, dobrze? - Uwaaj na siebie, Jacenie. - Ty te. Przerwa poczenie i przypi komunikator do paska, zastanawiajc si nad prawdziwoci i prostot sw wuja. Mg si tylko zastanawia, jakie konsekwencje bdzie mia ten dzie. Moe uratowanie Wyn pozwoli jej speni marzenie i zobaczy Coruscant? Pewnego dnia, kiedy wojna si skoczy, dziewczyna moe pj w lady brata i porzuci Przestrze Chissw, doczajc do Sojuszu Galaktycznego. Wyczuwa w niej si, determinacj i wielk inteligencj. Jeli bdzie czego bardzo chciaa, bez wtpienia znajdzie sposb, aby to zdoby. Co z ciebie wyronie, Wyn Fel? - zastanawia si w duchu. Podejrzewa, e tylko czas zna na to odpowied. A skoro nie moe jej da nic wicej, ofiaruje jej przynajmniej to - czas, aby mona byo zrealizowa potencja jej i Chissw, a take caej galaktyki. . Otrzsn si z zadumy i zmusi do powrotu do rzeczywistoci. Wyn staa z boku, miotacz w jej doni dra lekko. Spogldaa na niego z prawie nabonym podziwem. - Nic ci nie jest? - zapyta. 249

Pokrcia gow. - Troch jestem rozdygotana, ale to przejdzie. - Wydawao si, e nie moe oderwa od niego wzroku. - Dzikuj, e si zjawie. Bye niesamowity! Poczu, e rumieni si lekko, zarwno z powodu komplementu, jak i oczywistego uwielbienia dziewczyny, ktre popchno j do tego wyznania. Zmusi si jednak, by je zignorowa. Byy teraz o wiele waniejsze sprawy, na ktrych naleao si skoncentrowa. Waniejsze ni Wyn i Aabe, a nawet ni on sam. Poszukiwanie Zonamy Sekot byo niezwykle istotne. Wszystko inne to jedynie rozpraszanie uwagi. - No c, taka praca - odpar z umiechem, ktry, jak mia nadziej, ukryje jego skrpowanie. ycie Jedi naprawd nie jest nudne. Mamo! Mamo! Po tym wybuchu umys Jainy wypenia psychiczny bl. Wysaa swoje myli pomidzy umierajcych i rannych, szukajc matki. Znalaza zarwno j, jak i ojca, w samym centrum wydarze, przepychajcych si przez spanikowany tum, aby dotrze do tych, ktrzy najbardziej potrzebowali pomocy. Jaina siedziaa w pmroku wiate awaryjnych. Magazynek by peny pyu, ale pozosta nietknity - dokadnie tak, jak przewidzia to Harris. Malinza wstaa powoli, niepewnie potrzsajc gow. Vyram i Goure rwnie gramolili si do pozycji stojcej. Obaj kasali mocno od kurzu, ktry zalepi im usta. Salkeli lea skulony w kbek, patrzc w sufit z umiechem na twarzy. Cieszy si widocznie, e wszystkie ich wysiki, aby rozbroi bomb, spezy na niczym. Harris lea tam, gdzie go pozostawia Jaina. Nadal by nieprzytomny. Podniosa komunikator z podogi i szybko go wczya. - Mamo? - Otworzya drzwi magazynka, aby zmniejszy zakcenia. - Mamo, syszysz? Mino kilka chwil, zanim Leia odpowiedziaa: - Sysz ci, Jaino. - Dziewczyna poczua ogromny przypyw ulgi. - Wszystko w porzdku? - Tak, ze mn w porzdku, ale, mamo... Tahiri! - Wiem, te to poczuam. - Mylisz, e nic jej nie jest? - Nie wiem, Jaino... - Nigdy sobie nie wybacz, jeli... Leia nie pozwolia jej dokoczy. - Nie moesz si wini za nic, co si tu zdarzyo, Jaino. Jaina wiedziaa, e to nieprawda. Gdyby nie bya taka nieprzystpna dla dziewczyny, gdyby 250

staraa si od pocztku pomc jej w walce z problemami zamiast... Oderwaa si od penych poczucia winy myli. - Jak tam wyglda, mamo? - Cakowity chaos. Wybuch zniszczy trybun i lo premiera. Teraz ochrona prbuje oczyci teren. Jaina przechwycia przelotne myli matki - przeraone twarze, skbione, pogite konstrukcje, krew... morze krwi. Zanim zapytaa, co mogaby zrobi i jak pomc, Salkeli skorzysta z okazji, eby jej dokuczy. - Wydajesz si troch smutna, Jedi - rzuci z ironicznym, zoliwym p umieszkiem. - Ju nie jeste taka pewna siebie, ty... Tym razem Vyram nie zadawa zbdnych pyta, tylko oguszy go kolb miotacza. - I co teraz? - zapyta, podchodzc do Jainy. - Idziemy na gr pomc - odpara. - Poza tym ochrona musi si dowiedzie o tych ptaszkach. - Ja pjd - ofiarowaa si Malinza. Jaina pokrcia gow. - Mog ci nie uwierzy. - Owszem - odpara dziewczyna - ale bd mnie sucha. - A ja mog tu zosta i mie na oku tych dwch, jeli chcecie - zaofiarowa si Vyram. Jaina przemylaa to i skina gow. - Dobrze. Zmieni ci, jak wrc. - Czekaj - zawoa Goure. - Dokd idziesz? - Znale Tahiri. - Ja te id - oznajmi. Ryn mia w oczach taki wyraz, jaki Jaina czsto widywaa u ojca; wiedziaa, e nie ma sensu si z nim spiera, Wzruszya wic bezradnie ramionami i pozwolia mu towarzyszy sobie, kiedy ruszya ladami Tahiri, po drodze informujc Lei o postpach. Konstrukcja stadionu wytrzymaa, ale bdzie wymagaa znacznego remontu. Im bardziej si zbliali do centrum eksplozji, tym wicej byo szkd. Stropy si zawaliy, ferrobeton popka, supy ulegy skrceniu, a powietrze pene byo kurzu. - Chyba tam - powiedziaa, korzystajc z niewyranych obrazw ktre przesaa jej Tahiri. W tej chwili wszystko wygldao inaczej. Nie byy to ju gadkie, czyste korytarze, lecz ruiny pod otwartym 251

niebem. Krzyki rannych z tej odlegoci byy bardzo realne, a odr dymu i pyu okropnie silny. W sercu zniszczenia znaleli niewielkie puste miejsce o rednicy najwyej dwch metrw. Wybuch zniszczy wszystko wok tego obszaru, lecz porodku zostao puste miejsce. I tam leaa zwinita w kbek Tahiri. Jaina podesza do skraju nietknitego krgu, z sercem tukcym si w piersi przeraliwie mocno. Prbowaa dotrze do dziewczyny poprzez Moc, ale nie moga jej znale. - Co tu si stao? - zapyta Goure. - Musiaa otoczy si bblem Mocy - wyjania Jaina. Uwaniej przyjrzaa si szkodom. Zdaje si, e odchylia wikszo eksplozji, ktra sza z gry. - Wycigna do w poszukiwaniu bbla, ale z zaskoczeniem stwierdzia, e znik. - Chyba si zamkn, kiedy zemdlaa. Goure podszed do dziewczyny i przetoczy j na plecy. Tahiri pozwolia na to bez oporu i leaa teraz na wznak, z otwartymi oczami. - Tahiri? - Ryn pomaca jej przegub w poszukiwaniu pulsu. - yje. Jaina prbowaa dosign j poprzez Moc. Jeszcze raz. Tahiri? Nic. Jaina nigdy w yciu nie spotkaa nikogo, kto byby tak pusty. Dziewczyna wydawaa si prni w Mocy, prawie jak... Zatrzymaa t myl, usiujc nie dopuci jej do siebie. Ale ju byo za pno. Prawie niewidzialna, pomylaa. Jak Yuuzhanie. Komunikator Jainy zapiszcza. - Jaina? - rozleg si znowu gos matki. Odwrcia si od Tahiri i podniosa przyrzd do ust. - Tak, mamo? - Ekipy ratunkowe dotary do epicentrum wybuchu. Podniosa wzrok i zobaczya ruch przez dziur w sklepieniu. - Jestemy tu pod spodem. Jeste z nimi? - Tak, zaczli wyciga ciaa z gruzw. Ogarno j okropne, miadce poczucie winy. Gdyby dziaaa szybciej, gdyby nie tracia czasu na przekonanie, e bomb mona rozbroi ... - Ilu...? - zapytaa. - Na razie cztery osoby. I... Wahanie Leii oznaczao, e s jeszcze gorsze wieci. - Sucham, mamo? - Premier Cundertol, Nie yje. 252

Jaina spojrzaa w nieruchome, oskarajce oczy Tahiri. Pustka, jak emanoway, bya zaraliwa. - Jaina? Syszaa? - Syszaam, mamo. Id na gr. Goure wzi Tahiri na rce i razem ruszyli przez gruzy. Kiedy dotarli na gr, Jainie przyszy do gowy sowa wypowiedziane przez Malinz na temat Kosmicznej Rwnowagi. Dobre czyny prowadz do zych rezultatw". Jaina prbowaa zrobi co dobrego, ale wszystko wyszo cakiem le. Salkeli j zdradzi, Zel i Jjorg zginli, Tahiri bya nieprzytomna, a premier zosta zamordowany. A wszystko to pomimo jej wysikw. I nie tylko jej. Wujek Luke uwolni Bakuran z jarzma Imperium tylko po to, eby ujrze, jak odwracaj si plecami do Sojuszu Galaktycznego. Nowa Republika stworzya Flot Obronn Bakury, aby chroni planet przed Ssi-ruukami, ale poowa jej zostaa zniszczona w innych czciach galaktyki, znw pozostawiajc Bakur bezbronn. Bakura nigdy nie bya agresorem, a jednak cigle przytrafiao jej si co zego. Nic dziwnego, e ludzie szukali alternatywy. A jeli si okae, e traktat z P'w'eckami jest legalny? - zastanawiaa si. Co wtedy? Jakie zo moe to jeszcze przynie tej nieszczsnej planecie? Wdrapali si na gr, na wiato soneczne i ujrzeli niewielk grupk skupion wok ciaa premiera, uoonego na prowizorycznych repulsorowych noszach. Nadpalone szcztki purpurowej szaty rozdarte byy na piersi, a technik medyczny daremnie prbowa go reanimowa. Uwaga Leii bya skupiona na zwokach i czynnociach, ktre wok nich wykonywano. Pomimo to odwrcia gow, aby powita Jain. Pod smugami sadzy jej twarz bya bardzo blada. W oczach miaa zgroz, zy i bl. Raporty z dou dochodziy znieksztacone, ale wraenie katastrofy byo zbyt silne jak na upodobania Jaga Fela. Informacje, podawane przez komentatorw i z nieoficjalnych rde, przekazywano Jagowi z Selonii", wic moliwoci przekama byo mnstwo. W czasie konsekracji nastpia podobno jaka eksplozja, co jednak stumio wybuch i dziki temu szkody wyrzdzone przez bomb nie byy a tak wielkie. Ale i tak dwch senatorw nie yo, jak rwnie dwunastu stranikw i kilku goci. Czterdzieci osb ponioso rne szkody - od utraty suchu po utrat koczyn. I, oczywicie, bya jeszcze sprawa Cundertola. 253

- Ktah - sykn. Chissowie rzadko wyraali emocje sowami, ale jeli nadarzaa si okazja, znali odpowiednie przeklestwa. Morderstwo to paskudna taktyka, niezalenie od tego, kto jej uywa, a jeli do tego okazaoby si, e to terroryci prbowali rozbi ceremoni konsekracji, pewne byo, e rewan bdzie szybki i brutalny. To nie byli terroryci, mwiy te gorsze plotki, ale sam wicepremier... Odnalezienie si Jainy stanowio pewn pociech - niewielk i krtkotrwa, poniewa jej sowa potwierdziy tylko najgorsze lki: to Blaine Harris podoy bomb w nadziei, e zdoa obarczy win za zamach Sojusz Galaktyczny i zrobi z Malinzy Thanas mczennic sprawy, a przy okazji pozby si Cundertola. Implikacje tego wydarzenia przeraziy Jaga. Pokrci gow na sam myl. Cundertol nie yje, Harris przed sdem, Bakura skutecznie pozbawiona najwyszych urzdnikw pastwowych... Zaledwie skoczy t myl, z Dumy Selonii" nadszed komunikat. - Wanie otrzymalimy wiadomo z Wartowni" powiedziaa kapitan Mayn. - Genera Panib ogosi stan wojenny. Zada, aby nie zalenie od tego, co si wydarzy, nie podejmowa bezporednich dziaa. Informacja ta przechodzi przez kolejne poziomy od samej gry po obu stronach barykady. Nie jest cakowicie pewne, co z tym zrobi Keeramak, ale mwi si o aktywnoci w rejonie portu kosmicznego Salis D'aar, gdzie stacjonuj statki P'w'eckw. Uwaam, e nie bd siedzie na tykach i udawa, e nie widz, jak wok ich drogocennego przywdcy wybuchaj bomby. Jag skin gow. To by sensowny pomys - na razie si odsun, pniej sprbowa jeszcze raz. Nigdzie nie byo powiedziane, e ceremonia musi si odby w okrelonym czasie, wic prawdopodobnie nie bdzie problemu z podjciem jej w miejscu, gdzie zostaa przerwana. - Wic co mamy robi? zapytaa Mayn. - Cofnijcie si. To trudny czas. Nie wiem, od czego naprawd jest ta gwardia honorowa", musimy po prostu zostawi ich przez chwil w spokoju. - Zrozumiano. - Przekaza rozkaz pilotom i zmieni wektor wasnego oddziau, pozwalajc trjce, za ktr lecieli, odpa w bok. Teraz bardziej ni kiedykolwiek chcia poprosi o pozwolenie wyldowania - nie tylko po to, aby nie pomoc na powierzchni planety, lecz rwnie, co znacznie waniejsze, aby mc by z Jain. Goure przyczy si do akcji ratunkowej dopiero wwczas, kiedy Tahiri przypito pasami do noszy repulsorowych. Han unis brew na 254

widok Ryna, ale by zbyt wdziczny za dodatkow par rk, aby kwestionowa jego obecno. Dwch ludzi zostao przysypanych gruzem i pomimo zastosowania zaimprowizowanych podnonikw repulsorowych ich wydobywanie szo bardzo wolno. Jaina pomagaa wszdzie, gdzie tylko moga - uywajc Mocy, wyszukiwaa sabe punkty w stercie gruzu, przykadaa nacisk tam, gdzie ratownicy nie mogli dosign, i chronic siy yciowe ofiar, ktrych nie mona byo od razu opatrzy - lecz wci wydawao jej si, e robi zbyt mao. W pierwszych minutach po eksplozji, kiedy panika przyspieszya masow ewakuacj obszaru, chaos i zamieszanie sprawiy, e suby awaryjne nie mogy si przedosta. Ci, ktrzy si przedarli lub zostali zrzuceni z pojazdw napowietrznych z pakietami medycznymi na plecach, pracowali ciej ni kiedykolwiek w yciu. Pod gronie wygldajcym niebem, pociemniaym jeszcze bardziej od gstej chmury dymu unoszcej si nad stadionem, ochroniarze P'w'eckw zacienili krg wok Keeramaka. Kolorowy mutant Ssi-ruuvi z bezpiecznego schronienia obserwowa tragedi z nieprzeniknionym wyrazem oblicza. Jaina ledwie zdya uciska rodzicw z radoci, e znw ich widzi. Dopiero pniej, kiedy przybyy posiki medyczne, miaa czas naprawd spokojnie przystan i rozejrze si wok. Wszyscy byli pokryci kurzem i splamieni krwi, a tam, gdzie te dwie substancje si mieszay, tworzyy paskudn, ciastowat ma. Wszyscy, ktrzy przeyli, mieli w oczach przeraenie, nawet ci, ktrzy tylko pomagali przy ratowaniu innych. Senatorzy i ochroniarze nagle znaleli si na tym samym poziomie, zjednoczeni straszliw tragedi, ktra ich otaczaa. Nikt nie zwraca uwagi na burz, ktra nadchodzia nad ich gowami; wydawaa si prawie bahostk w obliczu tego, co ju si wydarzyo. Byo jednak jeszcze co, co trudno byo zignorowa - dwik, ktry drczy Jain ponad pomrukiem tumw. Byo to dziwne i przeraajce zawodzenie, wycie, ktre oscylowao wok nuty rozpaczy. Ojciec podnis gow i zmarszczy brwi. - Syszysz to, Leio? Leia obejrzaa si z niedowierzaniem. - Oni znowu zaczli! Jaina podya wzrokiem za jej spojrzeniem. Rzeczywicie, w sercu stadionu ceremonia zostaa podjta na nowo. Widziaa smuke gadzie cielska taczce w krgu i jeden wielobarwny ksztat w rodku, wszystko to przy akompaniamencie krzykw, ktre mgby wydawa jaki potworny ptak. 255

- Co to jest? - Zamierzaj dokoczy robot - odpar Han, ocierajc kurz z podbrdka. - Mona tylko podziwia ich upr, nie? Podziwia ich? - pomylaa Jaina. Niby za co? Przecie to tragiczny brak wraliwoci. Pie P'w'eckw, przebijajca si przez chrzst przesypywanego gruzu i jki rannych, doprowadzaa j do szau. - Nie rozumiem - mrukna. - Po co Keeramak miaby koczy to teraz, kiedy pniej byoby znacznie bezpieczniej? - To obcy - odpar jeden z technikw. - Kto wie, co im si tam w gowach roi? - See-Threepio - zawoaa Leia. - Moesz to przetumaczy? Robot protokolarny podnis si z miejsca, gdzie zbiera kawaki gruzu i umieszcza je w nosidle. Przechyli gow, eby lepiej sysze narastajc kakofoni. - Przepacie kosmosu nie s dla nas domem - tumaczy - ani nagie wiaty. wiaty ognia i wiaty lodu nie s dla nas domem. Gdzie ponie tlen i pynie woda, gdzie wgiel czy, a ozon chroni, tu zapucimy korzenie. Nasienie naszego gatunku jest podne, potrzebujemy tylko ziemi, aby je zasadzi. - I tak dalej, to samo, tylko innymi sowami - rzek Han. Wci jednak nie pojmuj ich popiechu. Jak mona koczy ceremoni, kiedy wok panuje taki chaos! Jaina przypomniaa sobie, co mwi Harris o podobiestwach pomidzy Ssi-ruukami i Yuuzhanami. Wojownicy Yuuzhan Vongw nie pjd w bj, nie zoywszy najpierw odpowiedniej ofiary Yun-Yammce. Ssi-ruukowie z kolei nie chcieli ryzykowa dusz na wiecie, ktry nie zosta powicony. Moe otaczajcy ich obraz katastrofy sprawi, e zapragnli zakoczy ceremoni tak szybko, jak to moliwe, gdyby miay nastpi kolejne ataki? Trudno jej byo zrozumie logik prowadzc do takich wnioskw. Moc nie wymagaa powice ani te nie preferowaa konkretnych miejsc. Po prostu bya i otaczaa wszystko. Myli Jainy znw wrciy do sw Malinzy na temat Kosmicznej Rwnowagi. Musiaa szybko zrelacjonowa rodzicom, co si przydarzyo modej aktywistce, chciaa te dowiedzie si od Goure'a, jaka waciwie jest jego rola. Byy jeszcze inne, pilniejsze sprawy do zaatwienia a zorientowanie si, jak postpi rzd Bakury, kiedy wszystko si uspokoi, byo jedn z waniejszych. Czy znowu wsadz Malinz Thanas za kratki? A moe i Jain, za pomoc w ucieczce? Bez obiektywnych wiadkw zdrady Harrisa ledztwo moe si cign latami. I jeszcze Tahiri... Dobre uczynki prowadz do zych rezultatw"... 256

Pranie mzgu, jakiemu zostaa poddana Tahiri u yuuzhaskiej mistrzyni przemian Mezhan Kwaad, byo czym strasznym, ale uratowanie jej i pozorne wyzdrowienie zrwnowayo cierpienia. Rozkwitajca mio Anakina skoczya si wraz z jego yciem. Co teraz jej zostanie? Pojawienie si osobowoci Riiny Kwaad z pewnoci nie poprawi sytuacji. Jeli istnieje w galaktyce jaka rwnowaga, to kiedy znowu si przechyli na korzy Tahiri? Myli Jainy zmieniy bieg, kiedy do zawodzenia obcych doczyo wycie silnikw. Stawao si coraz goniejsze. Jaina rozejrzaa si wok, potem popatrzya w gr. Zza chmur wyaniay si trzy statki desantowe P'w'eckw klasy D'kee. Bulwiaste, zwajce si do wyduonej iglicy na rufie, powoli schodziy w kierunku stadionu. Wielka flaga baldachim rozdara si pod wspornikami ldujcego statku i teraz jej strzpy powieway luno na wietrze. - Posiki? - zapyta w przestrze Han. Cz tumu zignorowaa suby ochroniarskie i wyniosa si na rodek stadionu, gniewnie wymachujc tablicami. Jaina zastanawiaa si, czy tamci uwaaj, e to P'w'eckowie stoj za tym zamachem. P'w'eckowie, uzbrojeni w promienniki, byli doskonale przygotowani do odparcia tumu, ale zdawali sobie chyba spraw z tego, e sprowokowane rzesze mog szybko zwrci si przeciwko nim. - Moe chc si std szybko wynie - podsuna Jaina. - S gotowi przeprowadzi konsekracj w tym caym chaosie, ale nie zamierzaj pozosta tutaj ani chwili duej. - Moe i masz racj, kochanie - rzek ojciec. Jaina patrzya na nie go z mieszanymi uczuciami. Wyranie si postarza, a przecie stawa si taki oywiony, ilekro sytuacja si komplikowaa. Mg poci si i nudzi podczas negocjacji, ale kiedy sprawy przybieray bardziej fizyczny obrt, najczciej to on pierwszy bra si do roboty. Obce statki obrciy si w powietrzu i opady na pyt stadionu w bezpiecznej odlegoci od piercienia stranikw P'w'eckw. Wizg silnikw wznis si do poziomu niemal bolesnego dla uszu; Bakuranie rozbiegli si, wygraajc piciami w powietrzu. Haas stumi wszelkie protesty. Jednostki klasy D'kee byy do mae jak na statki kosmiczne, ale i tak od podstawy do szczytu miay prawie cztery pitra wysokoci. - Przepraszam pani- odezwa si C-3PO. - Popatrzcie! - zawoa Han, przekrzykujc haas. - Jeszcze trzy?!

257

Jaina osonia oczy doni i spojrzaa we wskazanym kierunku. Kolejna trjka statkw schodzia na ziemi poza murami stadionu. By to taki sam typ jak te, ktre ju wyldoway. - Co oni robi? - zapytaa Leia. Jaina zauwaya zdenerwowanie w gosie matki. Ona take zaczynaa mie ze przeczucia. - Je li mog pani przerwa na s wko... - sprbowa znowu C-3PO, ywo gestykulujc. Desperacko prbowa zwrci na siebie uwag, ale haas zagusza wszystko, co mia do powiedzenia. Nagle silniki wszystkich trzech statkw na stadionie umilky i zapanowaa wzgldna cisza. piew rwnie ucich i Keeramak sta teraz porodku swej ogromnej wity, lnic, jakby mia na sobie tczow zbroj. Stranicy stali z ogonami pasko na ziemi i promiennikami gotowymi do strzau na ukos przy piersi. Przez chwil panowaa zupena cisza. Nagle Jaina, nie spuszczajc oka z tego, co dziao si pord P'w'eckw, pochylia si ku C-3PO i zapytaa pgosem: - Co mwie, See-Threepio? - Ceremonia zostaa zakoczona, panienko - odpar robot. - Dziki, Zota Pao - odpar Han. - Ale to jest doskonale widoczne nawet z miejsca, gdzie stoj. - Ale, prosz pana, prbuj wanie wytumaczy, e ceremonia wymagaa, aby Keeramak nada Bakurze nowe imi: Xwhee. Leia stana przodem do niego. - Czy by uprzejmy powiadomi o tym Bakuran? - Wtpi, prosz pani - rzek C-3PO. - Widzi pani, Keeramak zadedykowa rwnie Xwhee Imperium Ssi-ruuvi. Han i Jaina jednoczenie odwrcili si, eby spojrze na C-3PO. Jakby w odpowiedzi na sowa robota, z tropikalnego nieba rozleg si grzmot. Pierwsze grube krople zaczy spada na jego metalow czaszk, zmieniajc pokrywajcy j py w czerwonawe boto. - See-Threepio, jeste tego pewien? - zapytaa Leia. - O, cakowicie. Waciwie zostao to powiedziane kilka razy i w rny sposb, jak chwalebne Imperium Ssi-ruuvi", wite Imperium Ssi-ruuvi", majestatyczne Imperium Ssi-ruuvi", bezgraniczne i nieporwnywalne Imperium Ssi-ruuvi". Han zwrci si do Leii, przekrzykujc C-3PO. - Czy to nie jest po prostu cz ceremonii? Rytua przeniesiony z dawnych czasw? Wiecie, w kocu my te cigle mwimy o Nowej 258

Republice, zamiast o Sojuszu Galaktycznym. Moe to nowe Imperium Ssi-ruuvi nie ma nic wsplnego ze starym... - Nie sdz - odpara Leia. - Spjrz na statki. Deszcz uderzy gstymi strugami w pyt stadionu. Wazy statkw otworzyy si, wysuwajc rampy. Jaina zmruya oczy, eby lepiej widzie przez kurtyn wody i sprawdzi, co jest w rodku. Matowa brunatna farba zacza odpada w deszczu patami, odsaniajc zote uski, znak kasty kapanw Ssi-ruuvi. Kapani nie potrzebowali ju przebrania; wyprostowali si, zrzucajc baga lat udanej sualczoci i przyjmujc zimn, sztywn postaw, ktr Jaina pamitaa z hologramw. Objawienie spado na ni jak fizyczny cios. Oczywicie! Traktat z P'w'eckami by tylko zason dymn dla prawdziwej taktyki: jak tylko Bakura bdzie naleaa do Ssi-ruukw, jak tylko zostanie powicona, bd mogli ruszy na ni ca si. - Nic dobrego z tego nie wyniknie - zapewni Han, widzc, jak z kolejnego desantowca zaczynaj wychodzi kolumny wojownikw Ssi-ruuvi o rdzawych uskach. Frustracja Jaga natychmiast wzrosa, kiedy w apogeum ceremonii konsekracji sygna z planety zanik w kbach zakce. Wszystkie transmisje przerwano, zastpi je biay, widrujcy w uszach szum. Szybko sprawdzi komunikator i upewni si, e wszystko z nim w porzdku. Z pewnoci winne byy urzdzenia poza statkiem. - Selonia"! Zdaje si, e mam problemy z komunikacj. Dostajecie jakie sygnay? - Nie, Bliniak Dwa" - brzmiaa odpowied, znieksztacona, ale zrozumiaa. - Stracilimy rwnie poczenie nadrzdne. Nie ruszaj si, dopki tego nie sprawdzimy. Jag czeka niecierpliwie, suchajc uporczywego szumu zakce. Wreszcie, pord trzaskw i sykw, usysza inny dwik. By niczym skowyt, pojawiajcy si i znikajcy. Niepokoi, przeraa i hipnotyzowa zarazem. - Mam obiekty! Gos jednego z pilotw wyrwa go z zadumy. Szybkie spojrzenie na tablic potwierdzio raport - najbliszy ze statkw P'w'eckw, Errining'ka", wypluwa w otaczajc go przestrze dziesitki mniejszych maszyn. Jego komputer natychmiast rozpozna i oznaczy dobrze znane robomyliwce, ale, jak si okazao, bya to jedynie poowa prawdy. Pozostae statki naleay do typu niespotykanego poza granicami 259

imperium Ssi-ruuvi. Byy to myliwce klasy V'sett. Jeli Jag dobrze pamita, miay one dwukrotnie wiksz si ognia ni normalne robomyliwce, jak rwnie lepsz zwrotno. A co najwaniejsze, kierowali nimi piloci z krwi i koci. Jag potrzebowa zaledwie chwili, eby si zorientowa, co si dzieje. Oferta pokoju zoona przez P'w'eckw bya pen mistyfikacj: konsekracja planety miaa na celu oczyszczenie drqgi siom inwazyjnym! Nie trzeba byo geniusza, eby sobie wyobrazi, e sprawy bardzo szybko przybior nieprzyjemny obrt. - Bliniacze Soca, pena gotowo. Selonia", widzisz to? - Mamy ich na ekranach. Prbujemy zapa generaa Paniba... Komunikacja naprawd jest zablokowana... - transmisja rozpyna si w szumie zakce. Gos powrci na krtko: - .. .jako s blokowane. Bd na... Sygna zanik pod wyciem narastajcej interferencji. Jag zmniejszy gono. Co teraz? Maj nieprzyjacielskie statki na ekranach i jak do tej pory adnej odpowiedzi od si lokalnych. Pomidzy nim a wrogiem znajdowaa si mieszana flota, obejmujca gwardi honorow" zarwno bakuraska, jak i P'w'eckw. Gromada liczya sobie ju ponad dwiecie statkw. Sdzc z tego, e cay czas latay w formacji, nie dostay jeszcze rozkazw, aby si wczy do walki lub zwolni pole. Jag by nieco zdziwiony. Nawet jeli blokowano czno, przynajmniej jeden z bakuraskich pilotw powinien si zorientowa, e co jest nie w porzdku. A jednak wszystkie myliwce leciay w doskonaej formacji, jak gdyby nic si wok nich nie dziao. Wywoujc towarzyszy, sprowadzi Szponostatek do kursu rwnolegego z jedn trjk honorowej gwardii. Dwa robomyliwce oskrzydlay bakuraskiego Y-winga w idealnej harmonii, naladujc kady jego ruch wok planety. Sprawdzi emisj energii z formacji i wkrtce odkry, e trudno byo popeni wikszy bd, anieli nazwa ten lot naladowaniem". Dwa robomyliwce miay po prostu potne promienie cigajce, ktrymi blokoway Y-winga i zmuszay do lotu wedug wasnego uznania. Wykreli jego kurs. Na dwch orbitach by zbieny z krownikiem Firrinree". Jag poczu, e po plecach przechodzi mu zimny dreszcz. Robomyliwce poryway pilota! Szybkie przeskanowanie otoczenia przekonao go, e to samo dotyczyo wszystkich pozostaych kluczy gwardii honorowej. Piloci bakurascy byli bezsilni wobec promieni cigajcych P'w'eckw i bezradni, odkd puapka zatrzasna si nad nimi. Poowa Bakuraskiej Floty Defensywnej miaa podzieli ich los.

260

Nie byo sposobu, aby uprzedzi Bliniacze Soca, Seloni" czy generaa Paniba. Jednak nie mia zamiaru siedzie i czeka, a porw pilotw i poddadz transferowi. Mg mie jedynie nadziej, e pozostali zrozumiej jego zachowanie i zaczn je naladowa. Uzbroi przednie baterie i rzuci si w stron robomyliwca. Strza z dziaek laserowych odbi si od jego tarcz, ktre okazay si mocniejsze, ni Jag pocztkowo sdzi. Osabi je troch, ale z pewnoci nie przebi. Kiedy wymin robota, ten rzuci si za nim w pocig. Pierwszy z jego towarzyszy z klucza, Bliniak Sze", obsypa go gradem promieni laserowych, ktre zmusiy robota do zmiany kursu. Robomyliwiec odskoczy, cho zdy jeszcze posa w stron Bliniaka Trzy" wizk energii. Drugi robot i jego podopieczny" prbowali uciec, nie trudzc si ju udawaniem wsppracy. Zamiast stopniowo wznosi si nad planet, para skierowaa si wprost do Firrinree". Szybkie spojrzenie na ekrany poinformowao Jaga, e pozostali robi to samo. Maskarada si skoczya, teraz ju nikt nie mg wzi gwardii honorowej za to, czym nie bya. Jag ustawi si za uciekajcym robomyliwcem i wysa seri promieni w osabione tarcze, byskawicznie redukujc go do stanu pyu kosmicznego. Uwolniony Y-wing natychmiast zmieni kurs, ale przedtem zakoysa si wzdu osi, co Jag przyj jako gest podzikowania. Bliniak Dwa" zaatwi drugiego robota i zawrci do formacji. Y-wing polecia za nim, emitujc seri klikni. Jag nie potrzebowa dalszej zachty. Na czele romboidalnej formacji mieszanego typu zaatakowa kolej trjk gwardii honorowej". Tymczasem jego ekrany taktyczne wypeniy si nowymi celami. Obce krowniki wyprniay swoje doki, setki napakowanych paliwem myliwcw ruszyo w pocig za jecami. Chmura statkw z Wartowni" i Obrocy" dobitnie wiadczya o tym, e Bakuraska Flota Defensywna rwnie zorientowaa si, o co chodzi. Wkrtce niebo wok Bakury zawrzao, gdy obie siy spady na gwardi honorow", przy czym jedna poowa staraa si ocali statki, a druga odeprze prb ich uwolnienia. Jag lata tak, jak mu si dawno nie zdarzyo. By zadowolony, e walczy z wrogiem wykorzystujcym znan mu technologi - nawet jeli ten wrg znacznie przewysza liczebnoci jego eskadr. Wydawao mu si, e znw siedzi w akademii na symulatorze, angaujc si 261

w walk, a instruktor ledzi jego poczynania. Ucieszy si, e czas spdzony na walkach z Yuuzhan Vongami nie pozbawi go refleksu, jaki trenowa od dziecka. Myliwce V'sett byy trudne do strcenia. Te nieco spaszczone wersje myliwcw z robotami, jakie Ssi-ruukowie najczciej wysyali w bj, byy wyposaone w generatory tarcz i panele czujnikowe na kadym spojeniu kaduba. Ich silniki przy maksymalnym obcieniu lniy olepiajcym fioletem, bro plua jaskraw biel. Kady pilot ukryty by pod nieprzezroczyst kopuk i za tarczami, ktre rzucay lustrzane byski, kiedy jaki strza przelecia zbyt blisko. Tu bya wczeniejsza wersja tych tarcz. Jag zna je z akademii. Podobno Imperator Palpatine bardzo chcia je mie, dlatego prbowa zawrze traktat z Ssi-ruukami, tu przed tym zanim rebelianci pobili go na Endorze. Jag obawia si myle, co mogoby si sta, gdyby speniy si marzenia Imperatora. Gdyby zdoby te tarcze, rebelia z pewnoci zostaaby zdawiona, a wynik bitwy o Endor wygldaby cakiem inaczej. Poza tym Chissowie, bezpieczni w Nieznanych Regionach, ju niedugo mogliby si cieszy swoim bezpieczestwem. Ale Chissowie walczyli ju przedtem z myliwcami Ssi-ruuvi i nawet po wielu latach modernizacji technicznych wci dawali sobie rad. Myliwce V'sett, jak szybko zauway Jag, byy niedostosowane do zmasowanego ataku. Zacienianie ptli z rnych ktw byo trudne bez skutecznej cznoci, ale wszyscy piloci podobnie postrzegali t sytuacj i udawao im si zorganizowa. Po kilku ciosach poniej pasa stosunek si znacznie si poprawi, a wkrtce potem myliwce V'sett zaczy gin w takim tempie, e z pewnoci dao to Ssi-ruukom do mylenia. Ulotne orbity otaczajce Bakur stay si niebawem jedn mas energii, niebezpieczn w nawigacji dla pilotw obu stron. Widzc, jak jeden z X-wingw jego eskadry usiuje zrzuci z ogona myliwiec V'sett, Jag rzuci si w pogo. Udao mu si doczepi do leccego za X-wingiem myliwca; wystrzeli natychmiast, jak tylko uzna, e ma szans trafi. Myliwiec jednak skrci gwatownie i strza chybi. Jag zakl pod nosem i skierowa Szponostatek z powrotem na ogon tamtego. Zanim zdoa przygotowa si do oddania kolejnego strzau, dwa myliwce zaatakoway z lewej strony, zalewajc go ogniem. Zacisn zby, sykn i umkn spod ich luf. W sekund pniej, kiedy znw mg si rozejrze za X-wingiem, ujrza jego szcztki w rozbysku ognia pod lufami miotaczy V'sett. 262

Dwa myliwce, ktrym wanie uciek, wracay. Reszta eskadry bya zaangaowana w innych rejonach, wic wiedzia, e nikt mu nie przyjdzie na pomoc. Musi zawierzy swojemu szczciu. Han cofa si, szukajc najbliszego wyjcia. Z dou rozlegay si krzyki tumu uciekajcego przed nawa obcych. Suby ochrony otworzyy ogie do wojownikw Ssi-ruuvi, ktrzy odpowiedzieli parzcymi stnirgami ze swoich promiennikw. Ssi-ruukowie, silni i skoczni, doskonale posugujcy si muskularnymi nogami i ogonami, wkrtce pokonali onierzy Bakury. Stranicy P'w'eck, ktrzy do tej pory chronili Keeramaka przed atakiem, okazali si prawdziwymi P'w'eckami, w przeciwiestwie do przebranych kapanw. Bronili swojego przywdcy, kryjc go za murem wasnych cia uzbrojonych w promienniki. - Przydaby si taktyczny odwrt - zasugerowaa Jaina rodzicom. Teraz, kiedy Bakura zostaa powicona, ci chopcy chyba przestan ba si walki. - Jeli dotrzemy do Sokoa" - mrukna Leia zza swoich Noghrich, ktrzy osaniali j i gronie obserwowali spod oka wojownikw Ssi-ruuvi. - Bdziemy mieli wiksze szans zaatwienia ich. - Czy Selonia" wie? - zapyta Han. Leia pokrcia gow. - Zaguszaj. Jaina pomylaa o Jagu. Moga tylko mie nadziej, e wszystko w porzdku. Trudno byo powiedzie, co dzieje si na orbicie. Jeli trwaa tam walka cho w poowie tak zaarta, jak na ziemi, szybko si skoczy. aowaa, e nie siedzi za sterami swojego X-winga i nie leci u boku Jaga, martwic si wycznie o to, by mie wroga na celowniku. W walce bezporedniej wszystko wydawao si o wiele prostsze. Ale marzenia nie wyprowadz jej rodziny z tego niebezpiecznego miejsca. Musiaa dziaa i to szybko. Odwrcia si do Goure'a, ktry sta przy noszach Tahiri. - Musimy si std wydosta - powiedziaa. Spojrza na ni i oczy zabysy mu nagle w wietle byskawicy. - Gwne wejcia zaraz zostan zablokowane! - zawoa, przekrzykujc grzmot przetaczajcy si nad ich gowami. Jaina rozejrzaa si znowu. Deszcz pada coraz gstszy, wic coraz trudniej byo dostrzec, co si dzieje w niecce stadionu. Wizki z promiennikw z sykiem przecinay powietrze, tkajc gst i miercionon tkanin energii pod ich stopami. Front bitwy zblia si coraz szybciej. 263

Po chwili skina gow. - Naley przyj, e te trzy ostatnie statki przyleciay po to, eby nam odci drog ucieczki. - Wic chodmy t drog, ktr przyszlimy. - Ryn wskaza na krater pomidzy loami. Bezpieczniej bdzie, ni pozostawa na zewntrz. Jaina zgodzia si i razem zaczli gromadzi oszoomionych ratownikw i gapiw, wci jeszcze krccych si w pobliu. Wyjania swoje zamiary moliwie jak najprociej, proszc, aby jej zaufali, kiedy kae im zej na d. Ludzie si nie opierali, z braku innego planu wikszo bya wrcz szczliwa, e kto ich poprowadzi. Kiedy wszyscy zeszli na d, przysza kolej na Hana i Lei, po czym Goure spuci do otworu Tahiri wraz z noszami. Jaina i stranicy Noghri szli z tyu kolumny. - A co z premierem? - zapytaa jedna z kobiet, mijajc Jain. - Jak to co? - odkrzykna przez bbnicy deszcz. - Nie yje! - Nie moemy go zostawi fujarom! - Ale... -Protest zamar jej w gardle. - Dobrze! Zobacz, co da si zrobi! Pozostawia rodzicw, eby pilnowali porzdku przy ewakuacji, a sama zacza si rozglda za noszami, na ktrych ostatni raz widziaa ciao. Znalaza je wcinite za wystajcy gaz, schowane w worku. Pomylaa, e jeli zdoa podpi worek do noszy Tahiri, moe zdoaj zabra oboje. Kiedy zwoki zaczn jej przeszkadza, po prostu si ich pozbdzie. ywi maj priorytet nad... Przestaa si nad tym zastanawia, kiedy podesza do noszy, eby je przenie. Worek na ciao zahaczy o zamane krzeso i spad. Okazao si, e by pusty. Jej zdumienie nie trwao dugo. Kto pewnie musia przeywa te same rozterki i zabra ciao w bezpieczne miejsce. Moe jeden ze stranikw lub senatorw, ktry nie czeka na innych, eby pochowa premiera. Nie szkodzi. Problem spad z jej gowy, a to byo najwaniejsze. Wrcia do krateru, w ktrego otworze znika wanie ostatni z ocalaych. Uradowana, e wkrtce si std wynios, obejrzaa si przez rami na bitw rozgrywajc si na arenie. Deszcz pada cigle i by coraz silniejszy, ale i tak widziaa grupy postaci, wypeniajcych caa pyt. Ogie z miotaczy by teraz sporadyczny, bo opr Bakuran kruszy' si pod naporem Ssi-ruuvi. Niedugo stadion w caoci bdzie nalea 264

do Ssi-ruukw. Wkrtce potem skrpowani jecy zostan zabrani do statkw na transfer... Obejrzaa si, gdy poczua dotknicie na ramieniu. - Chod, Jaino - odezwa si ojciec. - Nic wicej tutaj nie zdziaamy. Nienawidzia si za to, e musi opuci bitw, ale stosunek si by tak nierwny, e nie miaa waciwie wyboru. Zanim zesza do krateru, spojrzaa po raz ostatni w zachmurzone niebo. Niech Moc bdzie z tob, Jag, pomylaa. Gdziekolwiek teraz jeste. Jag zauway jeden z dwch ksiycw Bakury i podnis Szponostatek, na penej mocy kierujc si w jego stron. Nie musia si oglda, eby wiedzie, e myliwce lec za nim - przestrze przed jego oczami bya pena eksplozji pochodzcych od ich niecelnych strzaw. Wprowadzi Szponostatek strom wiec ponad pnocn czci ksiyca, w nadziei, e znajdzie jak kryjwk, ktra pozwoli mu na ucieczk przed przeladowcami. Im bardziej si zblia, tym mniej prawdopodobna wydawaa mu si ta moliwo. Zawrci statek z prawie pionowego podejcia, kierujc si teraz rwnolegle do powierzchni ksiyca. Grunt by gadki i agodnie pofalowany; Jag pomyla, e wyglda jak zrobiony z ogromnego strumienia lawy, ktry dawno wysech. Nie byo tam jednak adnej kryjwki - a w tej chwili tylko tego potrzebowa. Kluczy i skrca, starajc si unika jednoczenie ognia i promieni cigajcych, ale wiedzia, e nie bdzie tak mg ucieka w nieskoczono. Przekl si w myli - ten may manewr postawi go jeszcze w gorszej sytuacji, ni by przedtem. Powierzchnia ksiyca bez ostrzeenia zapada si przed nim, a gadki grunt, na ktry do tej pory patrzy, nagle jak nieruchomy wodospad spyn do ogromnego kanionu o gbokoci okoo pidziesiciu kilometrw. Z mroku wyoniy si szczeliny, potne kamieniste nawisy wystaway ze cian kanionu jak karmazynowe pici. Myliwce V'sett leciay za nim bez wysiku, nie prbujcgo ju zestrzeli. Piloci zamierzali prawdopodobnie cign go promieniami. Widocznie uzna-li, e i tak im si nie wymknie - wystarczy troch cierpliwoci. Sprowadzi Szponostatek w d, moliwie najbardziej zbliajc si do dna kanionu. Manewrowa rozpaczliwie, aby unikn zderzenia 265

z wystajcymi z ziemi gazami. Byy ogromne - szerokie na dziesi metrw i co najmniej trzykrotnie wysze. Wyglday jak ogromne skamieniae drzewa. I byo ich duo, co zmuszao Jaga do wykorzystania wszystkich umiejtnoci, aby si nie rozbi. Dopiero kiedy niechccy zawadzi tarcz o jedn z przeszkd, stwierdzi, e waciwie nie ma znaczenia, czy unika ich, czy nie: drzewo" rozsypao si w py, ktry bezszelestnie spyn mu po owiewce. Od tej pory przesta si zastanawia, jak przelecie pomidzy tymi dziwacznymi tworami. Gna prosto, cinajc wszystko, co mia na drodze. Mia nadziej, e powstay kurz skutecznie olepi jego przeladowcw, choby na minut lub dwie. Zawsze to co. Kanion zwzi si nagle i Jag zrozumia, e zaraz - po prostu natychmiast - bdzie musia go opuci albo skoczy jako lad na jego cianie. Unis statek, kierujc si ku skalistemu wystpowi na grnej pce ciany kanionu. Dwa kociste palce skalne wbijay si w niebo, jakby wskazujc na rozgrywajc si w grze bitw. Jeli zdoa dotrze do gwnego pola walki, moe dostanie pomoc od innych chopcw z eskadry, ktrzy zdejm mu te dwa myliwce z ogona. Myliwce zorientoway si w jego intencjach i znw otworzyy ogie. Z pobliskiej ciany kanionu odprysny kawaki skay, gruz zabbni o tarcze Jaga. Wycelowa pomidzy palce i ska, ale le oceni szeroko przejcia i otar si o kamie. Krzykn ze strachu, kiedy statek straci sterowno i, wirujc, wystrzeli w przestrze nad ksiycem. Wyprowadzi Szponostatek z korkocigu w fatalnym stanie i na skraju sterownoci. Dwa V'setty na jego ogonie przedary si przez grad odamkw i nie ustpoway. Szarpn Szponostatek i zakoysa nim z boku na bok w desperackiej prbie uniknicia kontaktu z ich promieniami cigajcymi, ale przez kolizj ze ska straci nieco dystansu. Teraz to kwestia sekund zanim... Za owiewk migna mu nagle biaa plama. Jego czujniki zaledwie zdyy zarejestrowa Ywinga, ktry przelecia kilka metrw od niego, odpalajc torpedy ze wszystkich otworw. Piloci Ssi-ruuvi nie mieli czasu wyczy promieni cigajcych, ktre gadko wessay torpedy protonowe. Jeden eksplodowa natychmiast, drugi zarobi bezporednie uderzenie, ktre wprawio go w niekontrolowane wirowanie i strcio na powierzchni ksiyca, gdzie rozkwit krtk bezdwiczn eksplozj. Tylne ekrany Jacena znw byy puste, ale ten krtki rajd nad Bakur nie pozosta bez skutkw. Uszkodzony silnik manewrowy rzzi i wy 266

przy kadym szybszym zwrocie. Y-wing zawrci i ruszy wektorem rwnolegym do niego. Pilotka - ta sama, ktr Jag ocali wczeniej -zamachaa przez owiewk, ale niezbyt radonie. Jacen zorientowa si, dlaczego, kiedy obejrza si za siebie. Bakuraska Flota Defensywna bya w kiepskiej formie. Wartownia" zostaa zbombardowana i jej tarcze przestay dziaa. Obroca" opiera si dzielnie, ale bez dostatecznej liczby myliwcw nie mg mie wpywu na efekt bitwy. Siy Ssi-ruuvi szybko rozprawiay si z kadym wysanym przez niego oddziaem. Bakura przegrywaa zarwno pod wzgldem liczebnoci, jak i przygotowania. Bya otwarta na ataki. Cakowity kontrast stanowia obecno dwch gigantycznych krownikw klasy Sh'ner, ktre wisiay, lnice i niezwycione, nad polem bitwy. Ich nieprzenikalne tarcze odbijay wszystko, co w ich stron wystrzelono. Gromady przechwyconych statkw wisiay obok, czekajc na przetworzenie. Setki pilotw uwizionych w durastalowych trumnach, ktrym odmwiono aski chwalebnej mierci w walce, mieli ju tylko czeka na transfer. Trjktna formacja siedmiu myliwcw V'sett przyspieszya nad horyzontem maego ksiyca i ruszya na Jaga i Y-winga. Jag prbowa zmusi Szponostatek do szybszego lotu, ale nie mg ju wycign wicej. Siedem w peni uzbrojonych myliwcw przeciwko jego uszkodzonemu statkowi i Y-wingowi... ta partia bya z gry przegrana. Blokada sygnau zanika na chwil i Jag mg sprawdzi, co z jego eskadr. - Bliniacze Soca, prosz o raport. - Wywin mynka, eby unikn dobijajcego ciosu. - Trjka" si melduje. - Cztery". - Sze". - Osiem". - Nastpia krtka pauza. - Jag, maj mnie. - I mnie - doda Szstka". - Z tego wynika, e mam towarzystwo. - To Trjka". - Mnie te maj. Jag zakl. Poza nim samym pozosta mu tylko jeden wolny pilot. W dodatku nie wiedzia, jak dugo pozostanie wolny! Z przeraeniem obserwowa, jak Y-wing prbuje uciec przed nadlatujcymi statkami, lecz zostaje schwytany przez siedem poczonych Promieni cigajcych. Pilotka znika bez sowa albo miaa uszkodzony komunikator, albo nie chciaa obarcza go swoj rozpacz. 267

Jag przysig wtedy, e nie podzieli jej losu. Prdzej wysadzi silniki, ni dopuci, aby jego dusza zostaa wyssana i wcinita w robota bojowego. Ale jak teraz mgby speni t przysig, gdy wci jeszcze istniaa szansa dla niego i jego pilotw? Pki ycia, poty nadziei. Jag by tak zrozpaczony, e mia ochot krzycze, aby wyrzuci to z siebie. Nawet nie poczu, kiedy promie cigajcy owin si wok jego walecznego szponostatku i zacz ciga go w niewol. Jaina obserwowaa tyy kolumny ocalaych, ktra powoli przemieszczaa si przez tunele pod stadionem, za jedyny drogowskaz majc czerwone wiateko awaryjne. Pomimo otaczajcego ich ferrobetonu wci moga sysze trzaski promiennikw i krzyki dochodzce z gry. Jej miecz wietlny wci wisia przy pasie, ale przez cay czas trzymaa na nim rk. Nie zauwaaa adnych biecych problemw, ale wiedziaa, e pocig jest niedaleko. Ryn prowadzi kolumn szybko, ale ostronie, wracajc po wasnych ladach. Nosze Tahiri zawsze znajdoway si w jego pobliu. Z przodu wida byo ciekajce strumienie wody, niosce brud i gruz w gb budynku. Podoga bya liska i zdradziecka od wilgoci. - Nie wiem, czy moje obwody wytrzymaj jeszcze jedn minut tej wilgoci, prosz pani - poskary si C-3PO, kiedy polizn si po raz szsty. Skarga bya skierowana do ksiniczki Leii, ale wypowiedzia j do gono, eby i inni zostali poinformowani o tym fakcie. - Przesta marudzi, Zota Pao - skarci robota Han i klepn go po plecach, a metaliczne echo ponioso si po wilgotnym tunelu. C-3PO omal nie potkn si po raz sidmy. - Przecie gorsze rzeczy ju przechodzie i yjesz. Pamitasz, co to byo z mundurem szturmowca, kiedy tu bye ostatni raz? Jaina bya pewna, e gdyby C-3PO mg zadre, dygotaby od metalowych podeszew stp do czubka metalowej czaszki przez dobrych par minut. - Obawiam si, e a za dobrze, prosz pana - rzek, a jego serwomotory warczay piewnie przy kadym kroku. Fotoreceptorowe oczy lniy ostro w pmroku. - Moja pami jest taka, e nie pozwala mi atwo zapomina. Jaina przestaa sucha, bo nagle dotary do niej odgosy dziwnego zamieszania z przodu kolumny. Miecz wietlny znalaz si zapalony w jej rku, zanim jeszcze zrobia dwa kroki przez poprzedzajc j gromad ocalonych. 268

- Ksiniczko Leio! Kapitanie Solo! Co wy tu robicie?

Jaina rozpoznaa ten gos. - Malinza? - zapytaa, przepychajc si do przodu. Ludzie rozstpowali si przed buczcym, lnicym ostrzem. - Powinno ci tu ju nie by. - Wyjcie byo zablokowane. - Dziewczyna na czele niewielkiej grupy trzymaa bro przy boku. Vyram sta pomidzy ni a jej jecami - nadsanym Salkelim i aroganckim Harrisem. Obaj byli zwizani i zakneblowani. - Ssi-ruukowie s wszdzie! Jaina obejrzaa si na Goure'a. - Jest std inne wyjcie? - zapytaa. - Nie jestem pewien. Ryn wydawa si spokojny i niewzruszony, ale jego ogon nerwowo chosta podog. - Ale on moe wiedzie - doda, wskazujc na Harrisa. - Doszlimy przecie za nim a tutaj. Jaina gestem nakazaa Malinzie zdj mu knebel. - No i co? - O co ci chodzi? - zapyta z oczami byszczcymi gniewem. - Czy jest std inne wyjcie? - A dlaczego miabym to zdradzi? eby wam pomc? zamia si cicho i pokrci gow. - Wanie, ju si rozpdziem... - Gdyby przypadkiem jeszcze tego nie wiedzia, twj plan si spektakularnie zawali. P'w'eckowie okazali si tylko zason dymn dla Ssi-ruukw. Moge nawet zabi premiera, ale to nie przerwao konsekracji. Po jej zakoczeniu na planecie wyldoway siy inwazyjne. Harris w przymionym wietle tunelu wyranie poblad. - Inwazja... - Wida byo, e zabrako mu sw, ale nie na dugo. - Jeli Cundertol nie yje, Bakura bdzie potrzebowaa silnego przywdcy. Mog wam si nie podoba moje metody, ale potrafi si zabra do tej pracy. Wypucie mnie i... - Ju za pno - wyjania Jaina. - Jest spora szansa, e nie przeyjesz nastpnej godziny, wic nie rb sobie nadziei na stoek. - A wic ty tu teraz rzdzisz? - zamia si szyderczo. - Czy tak to dziaa, Solo? - Odwrci si do Malinzy i pozostaych ocalaych. - Czy to nie jest niezwykle wygodne, e Sojusz Galaktyczny znalaz si wanie tu i teraz, by ratowa nas z kryzysu, o ktrym nawet nie wiedzielimy? W chwili, gdy... - Zamknij si, Harris - wtrcia Jaina. - Nikt ci nie sucha. Nie ma wtpliwoci, co widzielimy. Ssi-ruukowie dziaaj na Bakurze i to po czci twoja wina, e si tu znaleli. Powiniene by lepiej pozna nowych sojusznikw, zanim zaprzedae im dusz. 269

- To nie on zaprzeda im dusz- rozleg si nowy gos, dobiegajcy z cienia, w ktrym pogrony by korytarz. W krg wiata wesza wysoka posta. Z pocztku Jaina go nie rozpoznaa. Jasne wosy byy spalone, twarz znaczyy sice i lady oparze. Szcztki ceremonialnych szat wisiay jak achmany, ukrywajc donie przybysza. - Rynek politykw - powiedzia premier Cundertol - jest cakiem nieduy, jak wida. - Pan? - Leia nie moga ukry zdumienia w gosie. - Ale przecie pan... - Nie yje? - Potny czowiek umiechn si. - Nie do koca. Na szczcie strza tylko mnie oguszy. Ocknem si tutaj, zdezorientowany i zagubiony. Usyszaem kroki i gos Malinzy, ale nie chciaem si ujawni, dopki si nie dowiem, co waciwie kombinuj razem z Blaine'em. Mylaem, e to Wolno go porwaa i przy okazji podoya bomb. Ale zdaje si, e si co do ciebie myliem, Malinzo. Musz ci za to przeprosi. Dziewczyna ostronie skina gow. - To by Harris - wyjania. - On nas wrobi. - To niemoliwe - zaprotestowa oskarony. - Ta bomba bya.... No, przecie mwili, e nie yjesz! - No i si pomylili. - Cundertol wyj praw do spod szaty, ukazujc miotacz. - Tak samo jak ja si myliem, ufajc ci, Blaine. Nie mog uwierzy, e to ty jeste odpowiedzialny za to wszystko, co si dzisiaj wydarzyo. Wprawdzie bro bya wymierzona jedynie w Harrisa, ale Jaina instynktownie napia minie. Uniosa lekko miecz. Ochroniarze Noghri Leii, syczc ostrzegawczo, ustawili si pomidzy Cundertolem a ksiniczk. Co w osobie premiera byo nie cakiem takie, jak powinno. Jaina wyczuwaa to, nawet jeli nie potrafia powiedzie, o co tu chodzi. Kiedy go sondowaa, eby sprawdzi, czy nie jest szpiegiem Yuuzhan Vongw, napotkaa dziwn substancj. Obecno premiera w Mocy bya zupenie odmienna od wszystkiego, co do tej pory znaa. Jak gdyby byo mao jej instynktu i czujnoci ochroniarzy matki, wyczuwaa silnie emanujcy niepokj Goure'a. Ryn musia co wiedzie, ale nie mg zdradzi tego w obecnoci Cundertola. Postanowia nie wycza miecza, dopki nie dowie si na pewno, co si dzieje. - Musi mi pan wybaczy zaskoczenie, panie premierze odezwaa si Leia - ale ostatnia godzina, ogldnie mwic, bya bardzo trudna. 270

Moe pan zauway, e pokojowy plan P'w'eckw by zwyk mistyfikacj dla przemycenia ataku Ssi-ruuvi. Skin gow, nie spuszczajc oczu z Harrisa. - Te fujary musiay to planowa ju od jakiego czasu. Nie sdz, aby mia jakikolwiek pomys na odparcie tego ataku. Jaina skrzywia si na to rasistowskie okrelenie obcych. Syszaa je ju nieraz, ale w ustach premiera brzmiao szczeglnie obraliwie. - Z pewnoci flota obronna i Selonia" wanie co teraz wymylaj - zauwaya Leia. Niestety, kanay komunikacyjne s zablokowane i Ssi-ruukowie depcz nam po pitach. Musimy wynosi si std moliwie jak najszybciej. Jeli zdoamy dotrze do Sokoa", sytuacja bdzie idealna. Premier skin gow. - Cakiem rozsdny plan - zauway. - Blaine, wanie miae nam powiedzie, czy jest std jakie inne wyjcie, jak mi si zdaje. Byem tak niegrzeczny, e ci przerwaem. - A ja ci powiem to samo, co powiedziaem jej - odpar wicepremier, wskazujc gow na Jain. - Dlaczego miabym wam pomaga? Z tego, co widz, nie mam wiele do stracenia. Spojrza gniewnie na Cundertola i podnis obie donie, potrzsajc kajdankami. - Masz jeszcze ycie - rzek spokojnie Cundertol. - Wolisz transfer razem z nami, kiedy fujary wreszcie nas dogoni? Harris spiorunowa go wzrokiem. - Obawiam si, e nie mog ci pomc. Widzisz, to dlatego e nie ma wyjcia. Wszystkie s zablokowane. Moemy tylko ukry si w magazynach na sprzt, dopki Ssi-ruukowie sobie nie pjd, a wtedy si wylizn. - Nie musz si chowa - odpar Cundertol i smutno potrzsn gow. Miotacz w doni premiera wypali i Blaine Harris upad na podog. Zgin, zanim jej dotkn. - Wybacz, przyjacielu, ale to bya nie waciwa odpowied. Jaina przerazia si, gdy miotacz wypali. Harris by winien masowego mordu, ale ona sama nigdy nie zgodziaby si na egzekucj z zimn krwi zamiast sdu. Nie spodziewaa si te czego podobnego po Cundertolu. Salkeli opad na kolana, bagalnie wznoszc rce. Widocznie spodziewa si takiego samego losu. Jaina zrobia krok do przodu, aby zapobiec tej parodii sprawiedliwoci. Jednak Cundertol nie by ju zainteresowany Rodianinem. Zamiast tego jednym pynnym ruchem przyoy miotacz do skroni Malinzy. - C, skoro nie ma innego wyjcia... 271

Jaina zamara. Przypuszczaa, e nic ju nie moe jej bardziej zdziwi, ale teraz miaa si przekona, jak mylny byby to osd. Bakuraski premier otworzy usta tak szeroko, jak tylko mg, i wyda z siebie dwiki jzyka Ssi-ruuvi. Zdanie skadao si z tylko trzech nut, ale wypowiedzianych tak gono, e nawet od echa bolay uszy. Odpowied zabrzmiaa niemal natychmiast. Jaina zakla pod nosem. Dlaczego daa si tak nabra? Potwierdziy si jej najgorsze przypuszczenia. Rzucia si naprzd, ale szybko si zatrzymaa, gdy Cundertol przycisn mocniej miotacz do gowy Malinzy. Premier zamia si triumfalnie. Nie musia si rusza, nie musia nic mwi. Wiedzia ju, e Jaina nie ma zamiaru ryzykowa ycia Malinzy. Jedno przycinicie spustu i bdzie po wszystkim. Jaina opucia miecz i sprbowaa innego podejcia. - Pu j . Mentalny rozkaz towarzyszcy tym sowom zmusiby do posuszestwa kadego normalnego czowieka. Ale premier tylko pokrci gow. - Raczej nie - rzek z umiechem. - Czym ty jeste? - zapytaa Jaina. Umiech Cundertola sta si jeszcze szerszy, o ile to w ogle moliwe. - Czym nowym - rzek. - Ale nie mamy teraz na to czasu. Musimy pj, eby pozna waszych nowych panw. Z obu kierunkw korytarza rozleg si tupot krokw. Dwie zbliajce si do siebie w korytarzu serwisowym grupy obcych wymieniay gbokie, piewne nawoywania. Ocaleni skupili si w ciasn grupk, instynktownie przesuwajc si w kierunku kta. Jaina ustawia si pomidzy nimi a Cundertolem, nie spuszczajc oka z obu wej do korytarza. Za plecami czua rodzicw i Goure'a oraz dwch stranikw, ktrzy robili to samo co ona. Gdyby tylko przegnali Cundertola, kiedy jeszcze mieli szans... Gdyby... Prawie przemoc zdawia w sobie te myli. Byy co najmniej nieproduktywne. Pniej bdzie czas na al. Jeli oczywicie bdzie jakie pniej... - Wiedziae o Ssi-ruukach - sykna Malinza, wci unieruchomiona jego silnym uciskiem. Jej gos peen by odrazy. Zdradzie Bakur! Nie jeste lepszy od Harrisa! - W tym wzgldzie si mylisz, zapewniam ci - odpar Cundertol. - Jestem pod kadym wzgldem lepszy od Harrisa. 272

Jaina nie miaa czasu zastanawia si nad tym, co mia na myli. Z korytarza po lewej wyskoczyo szeciu wojownikw Ssi-ruuvi, sadzc dugimi skokami, ktrym towarzyszyy miarowe ruchy potnych ogonw. W szponiastych apach mieli promienniki. Ich oczy i uski lniy czerwono w blasku wiate awaryjnych. Na widok uciekinierw zatrzymali si, syczc i skrzeczc midzy sob. Dowdca zwrci si do Cundertola seri przenikliwych tonw. Premier odpowiedzia w tym samym jzyku. - See-Threepio! - przywoa Han robota kcikiem ust. - To chyba standardowe powitanie - rzek robot, patrzc to na Cundertola, to na Ssi-ruuka. Ogromny jaszczur wskaza ciao Harrisa i machn ogonem. - Teraz karci premiera, e zmarnowa tego czowieka. Druga grupa dotara do nich, zanim Cundertol zacz si broni. Na czele sta najwikszy Ssiruuka, jakiego Jaina kiedykolwiek widziaa - pikna, czerwona samica o wyranych grzebieniach biegncych wzdu pyska i przez szczyt czaszki. Miaa na sobie czarn uprz, przyozdobion srebrnymi medalami, ktre brzczay za kadym krokiem. Jej nozdrza zafaloway, kiedy zobaczya Jain i pozostaych. Za ni szo piciu wojownikw zwykej wielkoci, pod oson czterech zotych kapanw Ssiruukw oraz sam Keeramak. Jego jaskrawe ubarwienie w przymionym wietle wydawao si nieco bledsze. Grup zamykao kilkunastu wojownikw P'w'eckw, ktrzy rozstawili si tak, aby odci wszystkie drogi wyjcia. Keeramak z wdzikiem atlety ruszy naprzd. Jego masywne szczki kapay, jakby chwyta niewidzialne insekty. Jego zotouscy towarzysze czujnie ypali oczami na Bakuran, jakby wyzywali ich do sprzeciwu. Wszyscy milczeli. Z pyska mutanta Ssi-ruuka popyna seria melodyjnych, do upiornych dwikw. - Poddajcie si od razu - tumaczy C-3PO - a ja zapewni, e po transferze zostaniecie przydzieleni do produktywnych zada. - Powiedziano nam, e nie potrzebujecie ju transferu odpara Leia z nieukrywan dezaprobat. - Podejrzewam, e to byo tylko jeszcze jedno kamstwo. Keeramak skoni si wytwornie. - Jedno z wielu, Leio Organo Solo - odpar za porednictwem C-3PO. - Prawda jednak jest taka, e istotnie udoskonalilimy proces transferu. Istnieje teraz moliwo podtrzymywania energii yciowe w nieskoczono. Niektre energie, takie jak twoja, s zbyt silne, by si im oprze. Bdziesz nas wzbogaca przez cae wieki! 273

Leia zacisna usta. Spod szat wyja miecz wietlny - robia wycznie wtedy, kiedy wszelkie prby uycia dyplomacji zawid Miecz rzuca czerwone wiato na pysk Keeramaka. - Nigdy nie dostaniesz mojej energii yciowej - powiedziaa z grona determinacj. - Ani mojej - Jaina wspara sowa matki swoim gosem i mieczem Keeramak cofn si i zapiewa do zamykajcych krg stranikw - Keeramak mwi: Jak chcecie" - przetumaczy C-3PO. - Nie bdcie gupi! - zawoa Cundertol. - Nie rozumiecie, co si wam oferuje? - A za dobrze - warkn Han. - Syszycie sowa, ale ich nie rozumiecie. Transfer nie jest tym, co mylicie. Nie jest kocem! Jest pocztkiem! To wolno, nie niewola! - Chyba sam w to nie wierzysz - westchna Leia. Cundertol zignorowa j, zwracajc si do pozostaych. - Wyobracie sobie, e jestecie kontrolerami na wasnym robostatku, sercem napdu midzygwiezdnego, nadzorc caego miasta! Wyobracie sobie wolno, jak uzyskacie, kiedy zrzucicie kajdany ciaa i krwi. Bdziecie mogli y wiecznie! - Wolno? - powtrzya Jaina. - Przecie bdziemy niewolnikami. - Niemiertelnymi niewolnikami! C to jest kilka lat suby w zamian za wieczno? Przemin jak kilka chwil. Nagle wszyscy zrozumieli, dlaczego Cundertol wyda Bakur Ssi-ruukom. - A wic to ci obiecali - szepna Leia. - Niemiertelno! Sprzedae swj lud i planet za obietnic duszego ycia? Cundertol umiechn si szeroko i odpar: - Waciwie, ksiniczko, oni mi nic nie obiecywali. Sam to sobie wymyliem. To nie oni przyszli do mnie z propozycj dobicia targu.. spotkalimy si w p drogi. A wtedy pozostawao ju tylko dopracowa szczegy. Jaina pokrcia gow. - Przecie nie moesz by a tak naiwny! Jeli sdzisz, e si tak stanie, to jakby... - Nie stanie si... lecz si stao! Jeli nie chcecie zaakceptowa prawdy, to ja wam w tym nie mog pomc. Wasz los zosta przypiecztowany. Keeramak szczkn szponami i poowa P'w'eckw ruszya do przodu, mieszajc si z szeregami stranikw Ssi-ruuvi. Gdyby miaa si wywiza walka, to oni pjd na pierwszy ogie. 274

Jaina poczua bl w odku. Myl o transferze i niewoli bya okropna, ale wiedzie, e jedyn nadziej na ucieczk jest walka z niewolnikami i by moe zabijanie... Lwothin, jeszcze bardziej niespokojny ni zwykle, prowadzi kontyngent. Zwrci si do Keeramaka i skoni gow gestem, ktry Jaina uznaa za znak szacunku i poddania. Potny Ssiruuka wyda z siebie gboki, olbrzymi warkot, ktrego C-3PO nawet nie musia tumaczy. Jej zdaniem mogo to oznacza tylko jedno - Keeramak nakazywa stranikom P'w'eck spacyfikowa winiw. Lwothin skin dugim gadzim bem i wyprostowa si na ca wysoko. Jaina napia minie, zapalajc miecz wietlny naciniciem kciuka, i przygotowaa si na atak. Z krzykiem, ktry w rwnym stopniu zaskoczy j i przerazi, Lwothin podnis promiennik i wypali z bliskiej odlegoci. Silniki szponostatku Jaga zaczynay si przegrzewa. Pomimo to wci pozostawa mocno uwizany do myliwcw V'sett, ktre go pochwyciy i bezlitonie cigny w kierunku rosncej grupy schwytanych ju statkw Bakury i Sojuszu Galaktycznego. Skadaa si ona w tej chwili z ponad stu statkw. Powoli wcigano je do wskiej przerwy w tarczach potnego krownika ,,Errinung'ka". Towarzyszyy im dwa statki pikietujce Fw'Sen, pilnujc, eby nie byo problemw. Ogromna, zakrzywiona linia dziobu krownika pochylaa si nad nimi, co sprawiao, e Jag i jego los stali si nagle cakiem niewani. W komunikatorze rozlegy si kliknicia - to witaa go formacja schwytanych myliwcw. Mocno skrpowani potnym promieniem cigajcym, zarwno on, jak i jego koledzy z eskadry mogli sobie jedynie dawa sygnay, zanim zostan odcignici ku swojej zgubie. Obok Jag zobaczy pilotk Y-winga z rkami nad tablic kontroln i z gniewnym, skupionym wyrazem twarzy. Patrzc w jej oczy przez szyb kabiny, Jag nie wtpi, e bdzie walczya - na mier i ycie, jeli zajdzie potrzeba. Jej oczy miay t sam mroczn determinacj, ktr on czu w sercu. Ale adnej moliwoci nie byo. Skoro ju znajdowali si po tej stronie tarcz, to koniec. Nie ma nadziei na ratunek. Przykro mi, ojcze, pomyla, aujc, e baron Soontir Fel nie moe go usysze. Ani matka. Wizali z nim takie nadzieje. Przez cae ycie walczy, aby okaza si godny tego, co sobie wymarzyli. Powoli dojrzewajce dziecko obcych w zaarcie konkurencyjnym spoeczestwie, wyrastajce w cieniu Thrawna i ambicji swego ojca. Czy kiedykolwiek mg sdzi, e spotka go taki wanie los? 275

- Tu kapitan Mayn - rozleg si nagle gos z komunikatora. - Mwi do was na otwartej czstotliwoci. Blokada zostaa przerwana, abym moga przekazywa rozkazy z ziemi. Wszystkie myliwce musz si podda albo natychmiast rozpocznie si bombardowanie planety. Maj bro paraliujc, ktra moe zaatwi cae miasto. Salis D'aar bdzie pierwszym celem. Dlatego te, w najlepszym interesie niewinnych cywilw, prosz o zaprzestanie wszelkiego oporu. Jag wsuchiwa si w te sowa z rosncym zdumieniem. Czy to aby na pewno mwi Todra Mayn? Sama myl o poddaniu si Ssi-ruukom sprawia, e zrobio mu si niedobrze. - Jeli si teraz poddamy, to i tak jakbymy ju byli martwi - zauway Jag na tej samej czstotliwoci. - Mamy zapewnienie od Ssi-ruukw, e kiedy planeta znajdzie si pod kontrol Imperium, bdziemy traktowani uczciwie. Jag szarpn drek sterowniczy, aby nie czu przeraajcego uchwytu promieni cigajcych. - Tak samo, jak P'w'eckowie? Jako stado rozrodowe dla robomyliwcw? - Wszystko jest lepsze ni mier. Sdzc z odgosu, jaki wydaway silniki Jaga, nie wytrzymaj duej na penym cigu. Ale jeli eksploduj, to i tak bdzie lepsze ni skoczy w klatce umysowej robomyliwca. Tylko niech to si ju stanie - dopki w ogle ma silniki! - Musisz mi zaufa, Jag. - Gos kapitan Mayn by ochrypy z napicia. - Maj Jain. No i co z tego? - chcia krzykn. Czy jedno ycie warte jest wicej ni caa planeta? Ale nie mg tego powiedzie. Serce mu si krajao na myl, e Jaina cierpi. Pozbawionymi czucia palcami zamkn przepustnic i pozwoli, aby obce tarcze zamkny si nad nim. Same tarcze byy niewidoczne dla wszystkich z wyjtkiem jego przyrzdw, ale widzia je jako szczk potnej istoty, czekajcej, by go pore. A kiedy ju go strawi, palce soki odkowe wyrw z niego dusz i wydal niepotrzebn skorup... Bariera zamkna si za nim i ju byli w rodku. W niezrcznym milczeniu i bezruchu czu si jak w zupenie innym wszechwiecie. Na zewntrz, poza barier, grupki walczcych wci jeszcze stawiay opr najedcom Ssi-ruuvi, niczym punkciki wiata na gwiadzistym niebie. Statki pikietujce, gdy tylko dostarczyy swj adunek, zawrciy do patrolowania obszaru. Wewntrz tarcz Errinung'ka" bya tylko cisza. 276

Uchwyceni w sie zarzucon przez roboty i myliwce V'sett, jecy mogli jedynie przeklina swj los. I czeka. Wszystko nagle znieruchomiao, gdy Keeramak, bez gosu skargi, osun si na ziemi. Przez uamek sekundy Ssi-ruukowie byli tak zaskoczeni czynem Lwothina, e nic nie zrobili. Stali tylko i gapili si na ciao Keeramaka, lece na ziemi i spywajce szar, lepk ciecz z rany na piersi. P'w'eckowie szybko skorzystali z zamieszania wrd Ssi-ruukw i kolejne promienniki zaczy byska w sabo owietlonym tunelu. Przez moment Jaina rwnie bya zaskoczona, ale na krtko. Wida byo wyranie, co si dzieje - Lwothin i P'w'eckowie wszczli bunt przeciwko swoim panom Ssi-ruuvi! Ssi-ruukowie byli lepiej wyszkoleni i wyposaeni ni P'w'eckowie i wkrtce odzyskali przewag, odgryzajc si z przeraajcym okruciestwem. Jaina nie miaa wtpliwoci, po ktrej jest stronie, wic kiedy wojownik Ssi-ruuvi machn promiennikiem w kierunku Lwothina, szybko cia mieczem wietlnym, wytrcajc bro z apy stworzenia. Okrcio si, atakujc j trzema ostrymi szponami, a ona z trudem zdoaa zada cios i ci mu eb. Jaszczur by ogromny, ale Jaina zabawiaa si walk z Saba Sebatyne do czsto, aby wiedzie, jakich wyczynw moe w walce dokona ogon. Bya jeszcze Moc, ktra kierowaa kadym jej ruchem i wyzwalaa jej instynkty. Walka z Ssi-ruukami na szczcie nie przypominaa walki z Yuuzhanami, ktrych wszystkie intencje byy ukryte. Uchylia si i przetoczya, uderzajc stopami w brzuch Ssi-ruuka, ktry z rykiem wypuci powietrze i chwiejnie odskoczy w ty. Podpar si ogonem, szybko odzyska rwnowag i znw skoczy, ale ona znalaza si poza jego zasigiem, zanim zdy uderzy. Znw przeturlaa si pod jego tncymi powietrze szponami, znalaza si u jego boku i, oburcz chwytajc rkoje, cia po szyi stworzenia, ktre z okropnym wrzaskiem upado na ziemi, rozbryzgujc fontann krwi. Kolejny wojownik zawy i prbowa nadzia j na promie swojego promiennika. Miecz wietlny nie by w stanie odbi promienia tak skutecznie jak strzau z lasera, ale udao jej si odgi go bezpiecznie w kierunku ciany. P'w'eck wskoczy na grzbiet wojownika i rzuci go na ziemi. Jaina wycigna promiennik z jego apy i rzucia Vyramowi, ktry zwinnie zapa go w locie i wycelowa w twarz Cundertola. Patrzy na premiera spokojnym wzrokiem. 277

- Nie zawaham si nacisn spustu, jeli od tego twojego miotacza Malinza bdzie miaa bodaj siniec. adne z nich si nie poruszyo, kiedy walka wok nich dosza do zaskakujco szybkiego koca. Wstrzs spowodowany mierci przywdcy sprawi, e pocztkowa odwaga Ssi-ruukw nagle si ulotnia. Kiedy ostatni z wojownikw, ktrzy przeyli, pozwoli si skrpowa, premier opuci miotacz. - Zniszczye to - rzek, pustym wzrokiem spogldajc na Keeramaka. - Zniszczye wszystko. - Naprawd? - zapyta Han, zerkajc na P'w'eckw zbierajcych bro i rozdzielajcych j pomidzy Bakuran. Promienniki nie byy wygodn broni, ale lepiej mie cokolwiek ni puste rce. - Jako nie widz, eby kto si skary. Przywdca Ruchu Wyzwolenia P'w'eckw przemwi, a raczej zapiewa po swojemu. - Lwothin prosi, ebycie si natychmiast skontaktowali z myliwcami - przetumaczy C-3PO. - Mwi, e przerwano blokad cznoci, eby przekaza informacj. - Co ja mam im powiedzie? Lwothin zapiewa znowu. - O, nie - zawoa C-3PO. - On mwi, e mamy ich skoni, aby nie stawiali oporu! eby pozwolili si schwyta! Leia otworzya usta, ale jej m odezwa si pierwszy. - Nikt niczego podobnego nie powie! Lwothin wyjani swj plan moliwie najlepiej, jak pozwala na to ograniczony czas. Kiedy skoczy, Jaina zauwaya, e Leia patrzy na ciao Keeramaka z pewnym powtpiewaniem i podejrzliwoci. - Skd mam wiedzie, e nie chcesz wcign moich myliwcw w puapk? - zapytaa. - Nie moesz tego wiedzie - zawiergota P'w'eck przez C-3PO. - Ale jeli nie powiesz nic, tamci piloci jakby ju nie yli. To ich jedyna nadzieja. - Oczy P'w'ecka byszczay ostro pod szybko poruszajcymi si potrjnymi powiekami. - Czas kamstw i puapek ju si skoczy. Teraz jestemy rwnymi sobie sojusznikami. Nie zdradzimy was. Wszystkie instynkty Jainy krzyczay, e powinna mu uwierzy. Po raz pierwszy pomylaa, e dotarli do serca konspiracji otaczajcej Bakur. Leia widocznie czua to samo. Skina gow i wczya komunikator, eby skontaktowa si z Dum Selonii". Rozmowa bya krtka i treciwa. Nastpnym komunikatem, jaki usyszaa Jaina z komunikatora, by gos kapitan Mayn, przemawiajcej 278

do wszystkich myliwcw Sojuszu Galaktycznego na oglnej czstotliwoci. - Tu kapitan Mayn. Mwi do was na otwartej czstotliwoci. Kiedy skoczya, odpowiedzia jej gos Jaga. - Jeli si teraz poddamy, to i tak jakbymy ju byli martwi. Na dwik jego gosu co w Jainie nagle pko. Gdy Lwothin opisywa walki, jakie toczyy si na orbicie nad Bakur, najpierw pomylaa o Jagu, zastanawiajc si, czy jeszcze yje. Albo - co gorsza - czy nie zosta wzity do niewoli i nie czeka na transfer. - Mamy zapewnienie od Ssi-ruukw, e kiedy planeta znajdzie si pod kontrol Imperium, bdziemy traktowani uczciwie. - Tak samo jak P'w'eckowie? Jako stado rozrodowe dla robomyliwcw? - Wszystko jest lepsze ni mier. W kanale sycha byo przez cay czas wysoki jk, jakby jaki myliwiec zosta poddany napreniom, do ktrych nie by przystosowany. Jaina czekaa na odpowied Jaga, ale odpowied nie nadesza. Czua jego niepewno i desperacj, zupenie jakby sta obok niej. Jego troska o ni pona niczym maa, ale intensywna gwiazda. Kapitan Mayn chyba te j wyczua. - Musisz mi zaufa, Jag. - Gos kapitan Mayn by ochrypy z napicia. - Maj Jain. To kamstwo ugodzio Jain bardzo gboko, ale wiedziaa, e to najlepsze, co mogli powiedzie. Jeli cokolwiek byoby w stanie zmusi Jaga do stawienia czoa swoim najgbszym, najbardziej zakorzenionym instynktom, to wanie te sowa. Troszczy si o ni bardzo -znacznie bardziej ni chcia to gono przyzna. Nie odpowiedzia, ale wiedzieli, e skapitulowa. - Mam nadziej, e wiesz, co robisz, ksiniczko - doda gos kapitan Mayn na prywatnym kanale. Leia wyregulowaa komunikator, aby odpowiedzie na tej samej czstotliwoci. - Wiem, Todro. - Spojrzaa na Lwothina morderczym wzrokiem. - Moesz mi wierzy. Wydawao si, e czas stan w miejscu. Sptany sieci tarcz Ssi-ruuvi Jag a dra z napicia. Nie wiedzia, co si dzieje na planecie ani w innych miejscach orbity. Blokada wrcia wkrtce po zakocz transmisji przez Mayn. Poczu si izolowany i bezradny, jak wszyscy inni piloci wok niego, uwizieni w swoich myliwcach, oczekujcy na przeladowcw, ktrzy wkrtce po nich przyjd. 279

Wtedy stao si co dziwnego. Jego czujniki odnotoway minimalne poluzowanie promieni cigajcych, ktre go trzymay. Podejrzewa, e cz eskorty Ssi-ruuvi odleciaa, czujc, e myliwce s bezpieczne w uwizi tarcz. Sprawdzi na czujnikach. Eskorta bya na miejscu. W sekund pniej odczyty promieni cigajcych znw spady. Poruszy sterami i stwierdzi, e jego statek czciowo odzyska mobilno. Siedzia przez chwil, walczc z chci wyrwania si. O co tu chodzi? A jeli si wyrwie, co ma zrobi? Tarcze wok krownika i tak nie pozwol mu uciec, wydawao si to wic bezsensowne. Wtedy nastpi kolejny spadek odczytw. Tym razem nie mg si ju powstrzyma; poczu, e wraca mu nadzieja. Nie dotyczyo to tylko jego. Uchwyt Ssi-ruukw, trzymajcych jecw, zela nagle. Przebieg go dreszcz podniecenia, kiedy si zorientowa, co si dzieje. Statki-roboty P'w'eckw, ktre towarzyszyy bakuraskim myliwcom w gwardii honorowej", powoli przekierowyway swoje promienie cigajce. Po dostarczeniu nieuszkodzonych eskadr pod tarcze wroga uwalniali je teraz - stopniowo, tak aby Ssi-ruukowie tego nie zauwayli. P'w'eckowie buntowali si przeciwko swoim panom i drczycielom tym razem naprawd wykorzystujc si ognia Bakury jako bro! Jag klikn trzy razy, eby zwrci na siebie uwag. Schwytani piloci Bliniaczych Soc odpowiedzieli natychmiast. W komunikatorach rozlega si coraz goniejszy szum, w miar jak pozostali zauwaali zmian i zastanawiali si, co si dzieje. Nie mia duo czasu, musia dziaa szybko, zanim Ssi-ruukowie si zorientuj. Promienie cigajce znw osaby. Klikn wtedy dwa razy, po czym znw dwa razy. By to kod eskadry oznaczajcy atak". Reakcja bya natychmiastowa. Jag i piloci pchnli statki z pozycji stojcej do penej prdkoci niemal w tej samej chwili. Wyrywajc si z coraz sabszych wizw, wylecieli z formacji i zawrcili, aby zaatakowa nieprzygotowanych Ssiruukw. Ku zdumieniu wszystkich, myliwce V'sett zostay skutecznie schwytane w promienie cigajce robotw, co znacznie zmniejszyo ich zwrotno. W cigu kilku sekund byo po wszystkim. Ssi-ruukowie zostali zniszczeni, a promienie cigajce utrzymujce pozostaych winiw odpady cakowicie. Formacja natychmiast rozpada si w luny szyk. Powrcia czno. Jag otworzy kana na wszystkich czstotliwociach w nadziei, e zdy przywrci porzdek, zanim blokada wrci. 280

- Spokojnie, ludzie! - rozkaza. - Utrzyma pierwotn formacj! Nie strzela do robotw! Powtarzam, nie strzela do robotw. S pilotowane przez P'w'eckw, pamitajcie o tym... i s po naszej stronie. To one nas tu sprowadziy. - A dlaczego tu ma by tak dobrze? - zapyta jeden z bakuraskich pilotw. - Bo tutaj mamy cel - spokojnie odpar Jag, obracajc Szponostatek w kierunku statku obcych. - Jestemy wewntrz tarcz, a ich eskadry na zewntrz. Nie mog wezwa posikw, nie otwierajc si na atak Selonii". Albo Wartowni". - Zamia si na sam myl, jaka czeka go bitwa. Teraz, kiedy to zobaczy, wszystko wydao mu si nagle takie oczywiste. - Dali nam szans, chopaki, nie zmarnujmy jej! Dramatyczne, potrjne nawrcenie P'w'eckw - z wroga w sprzymierzeca, potem znw we wroga i znw w sprzymierzeca - sprawio, e bakurascy piloci byli susznie zdezorientowani, ale usuchali rozkazu Jaga i pozostawili ich w spokoju. Znowu sformowali si w klucze po trzy i pi statkw, po czym przemiecili si w kierunku wewntrznej czci tarcz, aby zaatakowa krownik. Jag zebra niedobitki Bliniaczych Soc wok siebie i zrobi to samo. Doki statku nie byy cakiem puste i na spotkanie wylecia im z tuzin statkw V'sett. Sze robomyliwcw zaatakowao je od tyu. Akcja obronna Ssi-ruukw zostaa rozbita doszcztnie. - Do generatorw promieni cigajcych - poleci Jag rojcym si wok niego pilotom, szukajcym celu. - Potem krtkie loty koszce przez projektory deflektorw. Postarajcie si zminimalizowa szkody strukturalne. Mamy tam przyjaci i wolabym raczej nie straci ani jednego z was z rk sprzymierzecw. I znw by w akcji, szukajc celw i wystrzeliwujc smugi promieni laserowych tak szybko, jak to tylko byo moliwe. Kilkakrotnie przelecia nad dziakami jonowymi, ktre okalay tali statku, i udao mu si zniszczy trzy. Pozostali z eskadry zajli si reszt. Reakcja krownika bya leniwa. Zoy to na karb P'w'eckw, ktrzy walczyli o swoje zarwno wewntrz statku, jak i na zewntrz. Ale nie by tak gupi, aby sdzi, e ich szczcie bdzie trwa wiecznie. Statek dugoci siedmiuset pidziesiciu metrw jest imponujcym przeciwnikiem nawet dla setki myliwcw. A jednak, myla, kada szkoda, jak zdoaj wyrzdzi krownikowi, jest wana i potrzebna. Im wicej zdziaaj tutaj, tym mniej pracy bdzie miaa pniej Jaina... 281

Informacja o wyrwaniu si myliwcw Sojuszu Galaktycznego z niewoli przysza z Selonii" w cigu kilku chwil od przywrcenia cznoci. Jaina nie miaa jednak czasu zainteresowa si szczegami. Jej uwag przycign nagy ruch. Mylaa pocztkowo, e to jeden z jecw Ssiruuvi prbuje si uwolni, i okrcia si na picie, jednoczenie wczajc miecz wietlny, ale zamiast uciekiniera ujrzaa plecy byego premiera oddalajcego si korytarzem. Vyram lea na plecach, rozcierajc prawe przedrami. - Przepraszam - bkn, dwigajc si na nogi. - On zwia tak szybko! Jaina nie czekaa, natychmiast rzucia si w pogo za Cundertolem. Nie moga pozwoli mu uciec. Jeli dobierze si do komunikatora, moe wszystko ujawni i Jag zostanie uwiziony naprawd. Podaa za szybkim klapaniem jego stp po zakurzonych korytarzach; usyszaa, jak zatacza ptl i rusza w stron otworu, ktry bomba Harrisa wyrwaa w pycie stadionu. Wkrtce zrozumiaa, o co chodzio Vyramowi, kiedy mwi, e Cundertol jest szybki. Tempo premiera robio wraenie. Odgos jego krokw skrci w bok, w nowym kierunku. Dwa zakrty i pidziesit metrw dalej zrozumiaa, dlaczego. Korytarzem w jej kierunku, blokujc wyjcie na stadion, sza grupa P'w'eckw, ktrzy wanie pozbyli si swoich panw. Cundertol nie mia ochoty na nich wpa, wic skrci do innego tunelu, prawdopodobnie kierujc si do wyjcia, ktre Malinza i inni ju wczeniej sprawdzali. Jaina nie wahaa si; sama take skrcia w ten tunel. Przestraszya po drodze grup P'w'eckw, ale nie miaa czasu si im tumaczy. Syszaa, jak Cundertol biegnie w d po schodach dwa pitra niej. Jego kroki byy cikie, i co dziwniejsze, bardzo mocne. rdo jego siy i wytrzymaoci martwio j troch. Nawet ona, pomimo Mocy, ktra wspomagaa jej siy, zaczynaa czu zmczenie. Gdzie daleko przed ni trzasny drzwi. Wiedziaa, e Cundertol opuci klatk schodow na pitym poziomie podpiwniczenia. Zmusia si, aby biec szybciej i z caej siy rzucia si na drzwi, kiedy do nich dobiega. Rozsuna je pchniciem przez Moc i odtoczya si na bok. Kiedy wstaa i przyja postaw obronn, miaa akurat do czasu, eby zauway Cundertola w drugim kocu korytarza. Co wisno jej koo ucha. Odchylia gow, a maa strzaka odbia si od przeciwnej ciany, pozostawiajc gbok wyrw. Pocztkowo sdzia, e premier korzysta z procy, ale widziaa, e rce ma puste. Nie miaa jednak czasu na zastanawianie si nad tym, bo koo twarzy wisna, jej kolejna strzaka, tak blisko, e prawie czua jej municie na wosach. 282

To on je wyrzuca! - pomylaa z niedowierzaniem. Jego sia prawdopodobnie przewyszaa celno, ale Jaina nie miaa zamiaru czeka, a nabierze wprawy. Posaa mu pchnicie Mocy tak potne, e kadego czowieka zwalioby z ng. Cundertol jednak tylko straci rwnowag i zatoczy si w ty. Niewiele, ale wystarczyo. Zanim si pozbiera, rzucia si ku niemu przez otwart przestrze. Nie mia chyba zamiaru czeka na walk. Uciek przez kolejne drzwi z zastanawiajc szybkoci. Posza za nim, ale tym razem znacznie ostroniej. Dokd on szed? Skd bra tyle siy i szybkoci? Cokolwiek si dziao, czua, e nie zdoa go dogoni, uywajc samej tylko siy mini. Musi sprbowa czego innego. Kroki premiera ucichy w kolejnym korytarzu i nagle przystany. Jaina zawahaa si na rogu i ostronie wyjrzaa. Ciemny korytarz wydawa si pusty, ale wiedziaa, e on tam gdzie jest. - Musisz wiedzie, e nie uda ci si tak atwo uciec, Cundertol - zawoaa w nadziei, e jeli odpowie, bdzie znaa przynajmniej w przyblieniu jego pozycj. - Co takiego! - odpowiedzia. Jego gos by stumiony nie tylko przez odlego. - I to ty mnie masz zatrzyma, dziewczynko? - Taki mam zamiar, istotnie. - Zmarszczya brwi. Jako nie bya w stanie go zlokalizowa. - Obawiam si, e najbardziej ambitne zamiary czasem spezaj na niczym - powiedzia, spadajc za jej plecami. - Nawet wtedy, kiedy stawk jest przetrwanie. Okrcia si na picie, eby go zaatakowa, ale odrzuci j na bok, jakby bya szmacian lalk. By znacznie szybszy i mocniejszy ni normalny czowiek. Jaina odepchna si od ciany i rzucia ku niemu, celujc w gow, a drug rk byskawicznie uruchamiajc miecz. Uchyli si przed ciosem, zanim ostrze doszo, i uderzy j pici, a poleciaa na pi metrw w powietrze, a jej miecz zatoczy wietlisty uk w powietrzu. Udao jej si nie wypuci go z rki. Cundertol nie traci czasu na rozmowy. Jego wykrzywiona twarz wiadczya o tym, e obchodzi go wycznie jedna rzecz - ucieczka. Dopki bdzie staa pomidzy nim a tym celem, dopty bdzie prbowa j wyeliminowa. Skoczya na nogi, zanim zdy j dopa, i odstraszya go kocem miecza. Zrobi zwd w lewo, ale zaatakowa z prawej, przewijajc si pod ostrzem. Uderzy j pici w pier tak mocno, e poczua si, jakby trafio j ostrze piki oguszajcej. Znw poleciaa ukiem i wyldowaa na siedzeniu z bolesnym jkiem. Tym razem nie utrzymaa miecza 283

i bro potoczya si po pododze. Zanim zdya na powrt uchwyci go Moc, Cundertol podszed, eby j dobi. - Dobrze walczya - rzek, pochylajc si nad ni gronie. - To jeszcze nie koniec - mrukna, Moc cigajc ku sobie miecz wietlny. Bro przecia powietrze z sykiem i wistem. Syszc go, Cundertol odtoczy si na bok, ale skwierczca klinga zdya go zahaczy. Odskoczy z rykiem, chwytajc si za zranione rami. Jaina skorzystaa z okazji, aby wsta, cho z wielkim trudem. Nogi miaa mikkie, a wiat chwia si jak szalony. Zdoaa jednak utrzyma si w pozycji stojcej, znw kierujc myli w stron miecza wietlnego. Tym razem przylecia wprost do jej rki. Cundertol jednak zdy ju wzi nogi za pas. Widziaa go na kocu korytarza, jak obejmuje zranione rami, a potem skrca za rg i znika z jej pola widzenia. Miaa zamiar znowu za nim pogna, kiedy za jej plecami rozleg si odgos krokw. - Jaina! - Matka ju bya przy niej i obejmowaa j ramieniem. - Wszystko w porzdku? Skina gow. - Cundertol - wykrztusia, machajc rk w kierunku, gdzie widziaa go po raz ostatni. Tam pobieg! - Nie martw si, dziecko. Zajmiemy si nim. - Ojciec poprowadzi mieszan grup ludzi i P'w'eckw w lad za premierem. - Uwaaj! - zawoaa za nim, gdy matka zmusiaj do pooenia si na pododze, gdzie wiat litociwie przybra pozycj poziom. Pozostawaa tak przez dusz chwil, skulona, walczc z mdociami. Cundertol uderzy j mocniej, ni sdzia. - Nic ci nie bdzie - zapewnia matka. - Wszystko bdzie dobrze. Jaina wiedziaa, e nie bdzie dobrze. Miaa zamt w gowie, strzpy myli kooway, jak oszalae. Co w walce z Cundertolem jej nie pasowao. Ale co? Zrania go, tyle widziaa. Zrania go w rami... Wtedy to zobaczya. Leao w mroku o kilka metrw od niej. Wysuna si z obj matki i podesza, wlepiajc oczy w przedmiot z mieszanin satysfakcji i zdumienia. - Co to jest? - zapytaa matka zza jej plecw. - Jego rami - odpara Jaina, wpatrujc si w odcit koczyn. A wic nie tylko zrania go w rami, ale nawet ucia je poniej okcia! - Przynajmniej dolna cz. Koczyna jednak wygldaa dziwnie. Poza niewielkim przypieczeniem i odrobin osocza wok kikuta nigdzie nie byo ani ladu krwi. 284

Miecz wietlny czasem przyega naczynia krwionone w ranie i likwiduje krwawienie, to prawda, ale to nie sama krew obudzia jej podejrzenia, lecz jej zapach. mierdziaa przypieczon syntskr. - Ju dobrze, Jaino - mwia matka, siadajc obok. - Ju po wszystkim, zaraz go dopadn, zwaszcza e jest ranny. Sowa matki nie docieray do niej. Dopiero teraz z zaenowaniem odkrya, z kim przyszo jej walczy. Cundertol by robotem! - Nie, nie zapi go - odpara, tpo spogldajc na sztuczne rami. - Nawet ranny, ucieknie. Zanim zdya wyjani, z ssiedniego pomieszczenia dobieg j melodyjny zapiew. - Przepraszam panienk - wtrci C-3PO. - Ale Lwothin twierdzi, e Errinung'ka" podda si P'w'eckom. Firrinree" wkrtce pjdzie w jego lady. To powinno wam wynagrodzi strat Wartownika", pomylaa Jaina. - A co z Jagiem? - zapytaa. - S jakie wieci? - Tak - odpara matka, kiwajc gow. - Wanie teraz prowadzi atak na Firrinree". Moe Leia miaa racj, ale Jaina wtpia, czy potrafi si pozbiera, dopki nie bdzie wiedziaa na pewno, e Jag jest w pobliu i obojgu nie grozi ju aden transfer...

EPILOG

Jacen z niedowierzaniem patrzy na wyniki. Wyczuwa poczon uwag wszystkich osb obecnych w pomieszczeniu, gdy dane z wyszukiwania wedug algorytmu Wyn w rejestrach bibliotecznych przewijay si przez holonotatnik. Wymieniony tu zosta kady system, ktry w cigu ostatnich szedziesiciu lat zyska now planet. Saba i Danni sprawdziy wikszo z nich w plikach CEDF; okazao si, e to albo normalne dodatkowe planety, albo przelotne spotkania z yw planet. W sumie zebrano pitnacie takich przypadkw i jeszcze czterdzieci spotka. Niestety, ku wielkiej frustracji poszukiwaczy, kade z nich mona byo wyeliminowa. Jacen pokrci gow z rozpacz. - Nie ma jej. - Ale musi tu by - zaprotestowaa Mara. - Nie moga polecie nigdzie indziej! - Chyba e chowa si w innej czci galaktyki - zmczonym gosem odpar Luke. - Ale gdyby tak byo, wiedzielibymy o tym - zauwaya Mara. - Moe nie szukalimy do dokadnie. Moe to jeden z mniejszych, zacofanych wiatkw, na przykad gromada Minos. - A moe w ogle opucia galaktyk. - W gosie Danni byo zmczenie. - Albo umara. - Nie - zaprotestowa Jacen. - Nie umara. Mamy hologramy z dwch systemw, ktre odwiedzaa. - Z trudem ukrywa drce w gosie 287

zdenerwowanie. - I galaktyki te nie moga opuci... jeli nie wie o nadprzestrzeni czego, czego my nie wiemy. - A moe znalaza sposb, aby istnie bez soca - podsun Luke. Jacen pokrci gow. - adna z tych moliwoci mi nie odpowiada. - No to co robimy? - zapyta Fel konkretnie i rozsdnie. - Jeli szukalicie bezskutecznie, jeli wyeliminowalicie wszystkie inne moliwoci, co wam zostaje? Moe Zonama Sekot naprawd jest tylko legend. - Nie - stanowczo odpar Jacen. - Nie, nie wierz w to. Vergere by mnie nie okamaa. - Moesz by tego absolutnie pewien? - Tak. - Jacen z uporem i determinacj spojrza w zdrowe oko asystenta syndyka - Tak, mog. Zonama Sekot jest prawdziwa. Musimy tylko j znale. - Zwrci si znw w stron hologramu. - Jako... - No c... Rody mog wam pomc, jeli zamierzacie dalej szuka w przestrzeni Chissw rzek Fel. Jacen mia ju do. Poczu, jak do wuja muska jego ramieni w gecie pocieszenia. Saba i Mara dotkny go umysami, eby ofiarowa mu pomoc. By im za to wdziczny, ale nie mg uciszy wtpliwoci, ktre wyrazi Soontir Fel. A jeli Vergere rzeczywicie go okamaa? Jeli Zonama Sekot bya tylko snem? Z dala, z odlegoci prawie wierci obwodu galaktyki, wyczu, jak Jaina poddaje si zmczeniu po skoczonym zadaniu. Czasem miewa przebyski kontaktu z bliniaczk, nawet jeli znajdowaa si tak daleko. Byo mu z tym dobrze. aowa, e nie moe pj w jej lady. Od przybycia na Csill prawie nie zmruy oka, a w tej chwili by tak skonany, e nie umia ju normalnie myle. Czu si saby, pusty i wraliwy. Gdyby Moc nie trzymaa go w ryzach, z pewnoci ju wiele godzin temu zasnby na stojco. Pomimo jednak wsparcia Mocy wiedzia, e musi kiedy odpocz. Tpo wpatrywa si w dane - po raz tysiczny zreszt - ale one nie chciay udzieli mu adnej odpowiedzi. - Trudno, dobrze to czy le - rzek, wstajc - obawiam si, e na razie musicie sobie beze mnie poradzi. Musz odpocz. Bez dalszych wyjanie wymin ciotk i zagbi si w korytarze biblioteki, ignorujc nawet zatroskane spojrzenie komandor Irolii. Danni odnalaza go po ptorej godzinie. Wcisn si w kcik na najwyszym poziomie biblioteki. Spokojne, mao wyszukane miejsce. Doskonae na oczyszczenie umysu. 288

- Hej! - Usiada obok niego i opara si o cian. Siedzieli tak obok siebie w milczeniu, lekko stykajc si nogami. Czu, e powinien co powiedzie, ale nie umia wyrazi tego, co czuje. - Wiesz... - zacza po dugim milczeniu, ktre ledwie zauway. - Przyszo mi co do gowy. Obejrza si na ni. - Na temat Zonamy Sekot? Skina gow. - A jeli si rozpada? Naprenia przy skokach musiay zrobi swoje. wiaty s do delikatne. Wystarczy jeden nieprzemylany ruch i planeta pka. Pasa asteroid nie szukalimy. Jacen zgodzi si z jej sugesti uprzejmym skinieniem gowy, ale waciwie w to nie uwierzy. Nie mg sobie na to pozwoli. Zonama Sekot na pewno tam bya, musiaa by! W tych danych musi si czai co, co przeoczy... albo czego jeszcze nie szuka. - Gniewasz si na mnie? - z wahaniem zapytaa Danni. - Co? - Pytanie wytrcio go z zadumy. - Gniewa si? Dlaczego miabym si gniewa? Wzruszya ramionami. - Wydaje si, e nie chcesz ze mn rozmawia, to wszystko. - Nie, nie gniewam si, Danni. Jestem tylko zmczony. Nie spaem. Przyszedem tutaj, eby sobie przemyle rne rzeczy. - Rne rzeczy? - zapytaa. - Rzeczy takie jak Zonama Sekot? Skin gow z umiechem. - Tak, dokadnie takie jak Zonama Sekot. - Ja te mylaam o rnych rzeczach - mrukna. - Na przykad o nas. - Naprawd? Skina gow, na chwil przenoszc spojrzenie na ogromne przestrzenie pene ksiek, jakie si przed nimi rozpocieray. Szukaa sw, ktre najlepiej oddadz jej myli. - Wiesz, to dziwne. Potrafi rozgry biologiczne sekrety Yuuzhan Vongw, potrafi okreli prawdopodobiestwo, z jakim system soneczny przechwyci now planet, ale czasem nie potrafi si domyli, co dzieje si w twojej gowie, Jacenie Solo. Uj j za r k . -Danni, wiesz... - Nie, pozwl mi skoczy. Znamy si ju od kilku lat... od rozpoczcia wojny, kiedy uratowae mnie z Helska Cztery. Ale dopiero wtedy, na rafie Mester, zobaczyam ci takiego, jaki jeste. Nie jeden 289

z Solo, nie rycerz Jedi ani brat Jainy... po prostu ty. I spodobao mi si to, co zobaczyam. Jacen przypomina sobie ten dzie: rnorodno ycia na rafie koralowej i wok niej, ziele oczu Danni i brz jej skry... obietnica jej umiechu... - Jeste silny - cigna. - Moe ci to zaskoczy, jeli powiem, e uwaam ci za najsilniejsz osob w caym Sojuszu Galaktycznym. Tylko ty masz odwag kwestionowa to, co inni uwaaj za wielki przywilej. Wikszo ludzi z chci przyjaby honor zostania rycerzem Jedi, ale nie ty. Ty patrzysz dalej ni honor i prbujesz zrozumie, co to znaczy by Jedi. Takiej siy nie mona si nauczy, Jacenie. Gna przychodzi z wntrza. A w dodatku jeste miy dodaa. - Nie, patrz na mnie - polecia, kiedy si odwrci, bo zacz czu si niezrcznie. Musisz tego wysucha. Porodku wojny nieraz trudno pamita dobre rzeczy. Ludzie s nagradzani za to, e s dobrymi pilotami, ale rzadko za to, e okazuj agodniejsze cechy, takie jak dobro i wspczucie... albo t lojalno, ktra raczej kwestionuje ni akceptuje. Twoja siostra dostaje wszystkie medale, a ty kryjesz si w cieniu. - Medale mnie nie interesuj - zapewni. - No i nie zazdroszcz Jainie, e je dostaje... - Wiem - wesza mu w sowo. - Nigdy nie bdziesz nikomu zazdroci sukcesu. To jeszcze jedna twoja sia. - Przerwaa z umiechem. - Mam mwi dalej? Pokrci gow, rwnie z umiechem. - Chyba wiem, o czym mwisz. - Jacenie, nie mwi tego, aby ci wprawi w zakopotanie albo skoni, aby mi si czym podobnym zrewanowa. Nawet o tym nie myl. Mwi to, dlatego e uwaam, i powiniene to usysze. - Dlaczego? - Poniewa uznae, e twoim sukcesem moe si sta tylko znalezienie Zonamy Sekot. Rozumiem to, jak rwnie rozumiem jej rol w wikszym kontekcie. Ale jest rwnie inny, mniejszy kontekst... a tu widz, e ju odniose sukces. Po latach mijania si jak wdrowne satelity, ciesz si, e wreszcie jestem przy tobie do blisko, aby mc ci powiedzie, e wyrose na mczyzn, ktrego z dum mog nazwa przyjacielem. - Wytrzymaa jego spojrzenie wzrokiem penym siy i powagi, pasujcej do tych sw. Ucicha i lekkim uciniciem doni daa mu znak, e teraz jego kolej. Wiedzia, e musi powiedzie co w zamian, niewane, czy czuje si z tym dobrze, czy nie. Rozumia, e Danni mwi o czym wicej 290

ni przyja, ale nie mia pojcia, jak zdefiniowa wasne uczucia. Doskonale pamita dzie, w ktrym ocali j z Helska Cztery. Wtedy wydawaa mu si taka pikna, starsza i o wiele bardziej dojrzaa i zupenie nieosigalna. Co z tego, e wyzwoli j z rk Yuuzhan, kiedy pod koniec tamtego dnia on by chopcem, a ona kobiet. Wci jeszcze czu w sobie to wraenie. Teraz by z ni i rozmawia jak rwny z rwnym, ale chopiec w nim zachowywa dystans, nie wierzc, e cokolwiek innego moe by prawd. Jak wdrowne satelity..." Wanie mia wyjani Danni, co do niej czuje, kiedy wrciy do niego te sowa. Drczyy go, domagajc si uwagi. Z jakiego powodu ta metafora go zaniepokoia, ale nie z powodu znaczenia, ktre miaa. Przypomniay mu si bezowocne poszukiwania, na jakie wysaa go Vergere... cho waciwie nie mg zrozumie, czemu tak proste sowa wywoay od razu tak gwatown reakcj. Satelity? O ile wiedzia, Zonama Sekot nie miaa satelitw. Nie mogaby ich przy sobie utrzyma, wykonujc te wszystkie skoki w nadprzestrze... Chyba e zdobya jakiego, kiedy... Nagle rozwizanie uderzyo go jak olepiajcy rozbysk. Byo tak oczywiste, e waciwie powinien sam sobie wymierzy kopniaka! Pochonity tym rozwaaniem cakiem zapomnia o Danni i ich rozmowie. Obawia si straci bodaj minut, przegapi okazj. Zerwa si. - Jacen? - zdziwia si Danni, kiedy jej do nagle wyldowaa na kolanach. - Co... - Mam! - Okrzykowi towarzyszy miech. - Chod, Danni, pdzimy! Zbieg po schodach, cignc j z powrotem na parter, do ogromnej sterty ksiek, ktre razem sortowali. Ledwie sobie uwiadamia, e Danni biegnie za nim, e prosi, by si zatrzyma i powiedzia, co si waciwie dzieje. On jednak nie mia czasu; bdzie musiaa wysucha wyjanie wraz z pozostaymi. Wszyscy podnieli gowy, kiedy podbieg do stou. Danni zjawia si zaledwie w kilka chwil po nim, a jej zmieszana mina niewiele rnia si od wyrazu twarzy pozostaych. - Musimy zrobi jeszcze jedno wyszukiwanie - rzek zdyszany, podchodzc do Wyn. Jej wuj odezwa si pierwszy. - Jeszcze jedno wyszukiwanie? Ale Jacenie, przeszukalimy ju wszystkie moliwe planety w... 291

- Nie planety - przerwa Jacen. - Ksiyce. Luke zmarszczy brwi. - A dlaczego mielibymy to robi? - zapyta. - Pomylcie tylko - cign Jacen bez tchu. - Gdyby Zonama Sekot wesza w system wok giganta gazowego, nie pojawiaby si jako wiat, prawda? Zostaaby zarejestrowana jako satelita, dokadnie tak, jak Yavin Cztery. Nadajcy si do zamieszkania wiat w zamieszkanej strefie, ale na licie umieszczony jako ksiyc. Nie widzicie tego? Musielimy j przeoczy! - Ale Jacenie - wtrcia Danni zza jego plecw. - Pywy przy takiej konfiguracji byyby niewiarygodnie wielkie... Machniciem rki zby jej protest. - Jestem pewien, e Zonama Sekot znalaza jakie wyjcie. Tak samo, jak zawsze umiaa znale drog ucieczki, kiedy jej potrzebowaa. Jest pomysowa i zdeterminowana. - Spojrza na wuja, chcc, aby przynajmniej mistrz Jedi mu uwierzy. - Wiem, e mam racj. Musimy zrobi to wyszukiwanie. Wuj zastanawia si przez chwil, po czym spojrza na Wyn. - Czy to zajmie duo czasu? - zapyta. Dziewczyna wydawaa si speszona, e skupia na sobie uwag wszystkich - To zaley od tego, ile moe by takich moliwych celw - odpara. - Pewnie nie bdzie ich duo - zastanowia si Danni. Przejcie planety przez system jest rzadkim wydarzeniem, ale przejcie przez gazowego giganta ksiyca o wielkoci wiata spoza ukadu to wyjtkowo rzadki przypadek. Byabym zdumiona, gdybym znalaza bodaj jeden taki w cigu ostatnich stu lat. Prawdopodobiestwo takiego wydarzenia w systemie zamieszkanym jest minimalne. - Czy zatem Jacen moe mie racj? - zapytaa Mara. Danni z uwag przyjrzaa si Jacenowi, po czym z umiechem wzruszya ramionami. - Chyba jest tylko jedna moliwo, eby si przekona.,. Jacen przesa w jej stron fal ciepa i wdzicznoci. Grymas wciekoci na twarzy Shimrry by najbardziej satysfakcjonujcym widokiem, jaki kiedykolwiek oglda Nom Anor. Nawet z odlegoci i widziany poprzez villipa ukrytego w szacie Ngaaluh przej go dreszczem a po gbi czarnego serca. - Opowiedz mi to jeszcze raz - rozkaza Shimrra ze szczeglnym, zbyt starannie kontrolowanym spokojem, ktry zwykle stanowi zapowied 292

eksplozji gniewu. - Mw, jak twoja niekompetencja doprowadzia do ucieczki zbiegw. - Tak, o Straszliwy! - Komandor Hreven Karsh powtrzy prawie sowo w sowo swoje wyjanienie, jak to jego wojownicy pozwolili wylizn si przez palce stosunkowo niegronej i raczej bezradnej grupie Jedi i imperialnych w Nieznanych Regionach. Nom Anor do pno zacz sucha, ale wydawao si, e ta grupa pod wodz Skywalkerw staa si powodem klski operacji, ktra miaa usun z mapy wszechwiata izolowany, ale bardzo wojowniczy nard znany jako Ruiny Imperium. Stamtd przenieli si w Nieznane Regiony. Karsh, wysany przez dowdc ataku na Ruiny Imperium, ledzi misj z pewnej odlegoci, ale zgubi ich na skraju przestrzeni Chissw. Obecne pooenie Skywalkerw pozostawao nieznane, ku wielkiemu zakopotaniu i smutkowi Karsha. Hreven Karsh by niedowiadczonym dowdc. Jego krewny, Komm Karsh, zgin, usiujc uzyska informacje z blunierczych bibliotek na Obroa-Skai, a on ambitnie i z radoci zaj puste miejsce. Jego rytualne modyfikacje - skorupa kraba vonduun wszczepiona pod skr, zmuszona do rozrostu i nakadania si pod dziwnymi ktami, tak e skra wygldaa jak najeony kolcami, powyginany pancerz - zostay przeprowadzone w popiechu. Waciwie rany wci jeszcze si sczyy. Ale bl, jaki mu sprawiay, by niczym w porwnaniu ze wstydem, jaki odczuwa, relacjonujc swoj klsk Najwyszemu Wadcy, i z kar, ktra bez wtpienia nastpi. - Obecnie przeczesujemy obrzea imperium Chissw w poszukiwaniu uciekinierw... - Przeczesujecie? - przerwa Najwyszy Wadca, gronie wstajc ze swojego kolczastego, czerwonego jak krew tronu z korala yorik. Jego pokryta bliznami i ciciami twarz wykrzywia si w ironicznym umiechu. Implanty mqaaq'it w oczodoach lniy a zanadto dobrze znanym byskiem. - Powiedziae przeczesujemy"? Na widok Najwyszego Wadcy, zbliajcego si ostronymi, odmierzonymi krokami, Karsh niepewnie przekn lin. - Tak, o Wielki. - Sowa te zabrzmiay jak pokorna proba o wybaczenie. - Kim ty jeste, Karsh? Pokojwk niewiernej ksiniczki? - warkn Shimrra, zbliajc twarz do twarzy komandora. - Panie, nie! Chciaem tylko powiedzie... - Jestemy Yuuzhan Vongami, Karsh. My nie przeczesujemy. My zabieramy. Galaktyka i wszystko inne naley do nas... wiaty Nieznanych 293

Regionw take! Przypomnij Chissom o tym drobnym fakcie. Jeli ukrywaj uciekinierw, ktrych szukasz, nie pozwl, aby ich granice ci zatrzymay. Nie daj im te pielgnowa manii wielkoci. Ustawisz ich na waciwym miejscu... i zrobisz to, biorc wszystko, co susznie do nas naley, a nie przeczesujc delikatnie to, co Chissowie omykowo bior za swoje. Czy wyraam si jasno? - Tak, o Najwyszy! - Karsh zesztywnia, podjwszy decyzj. - Zapewniam ci, e Jeedai zostan odnalezieni. Przysigam na imi mojej domeny. Z jego gosu znikn lk. Wydawao si, e odczuwa ulg, i audiencja u Shimrry dobiega koca. Jeli bdzie mia szczcie, moe zdoa wyj z tego spotkania bez szwanku. Nom Anor, cieszcy si luksusem sporego oddalenia od Shimrry, by mdrzejszy. Wysyajc Karsha do Nieznanych Regionw, Shimrra skutecznie powici go w gambicie, ktry przysporzy mu tylko jeszcze jednego wroga. - Doskonale, Karsh, doskonale. - Shimrra zawrci na tron i jeszcze raz spojrza na dowdc. A teraz podejd i daj mi rk. Karsh posucha, nerwowo przeby kilka krokw dzielce go od Shimrry i wycign jedn szponiast, pokryt bliznami do. Najwyszy Wadca spojrza mu w oczy i umiechn si. - Nie - rzek, otulajc si czarno-szar szat. - Odetnij j i dopiero mi daj. Zachowam j jako gwarancj spenienia twojej obietnicy. Jeli jeszcze raz mnie zawiedziesz, powic ciebie i wszystkich z twojej domeny bogom. Zrozumiae? Karsh w napiciu skin gow, a za dobrze rozumiejc, co mia na myli Shimrra. Wyj z pochwy u boku ostr jak brzytwa couffee, podnis j jedn rk i z pustk w oczach gadko odci drug. Odcita koczyna upada na ziemi. Rozlegy si lekkie kroki i zgarbiony, znieksztacony bazen Shimrry podbieg, aby j podnie, podczas gdy Karsh sta nieruchomo na baczno. Shimrra odczeka, a ywa krew Karsha spynie na ziemi, plamic jego buty. Wtedy skin gow z aprobat. - Moesz odej. Karsh szybko ruszy w kierunku wyjcia. Widok w villipie by bardzo wyrany. Wreszcie Nom Anor wiedzia dokadnie, to co chcia -mia wgld w wewntrzne sanktuarium Shimrry, sysza kade sowo i poznawa kad myl przywdcy Yuuzhan Vongw. Wida byo, e Najwyszy Wadca nie miewa si najlepiej. Brak postpw od dnia opanowania Yuuzhan'tar wydawa si wpywa na wszystkie siy Yuuzhan. Tam, gdzie przedtem dostp by atwy, teraz 294

pojawi si opr, szlaki dostawcze byy sabotowane, ksztatowanie oblicza nowego wiata ulego zahamowaniu, a kapani nieustannie ostrzegali o coraz wikszych postpach herezji, ktra rozprzestrzeniaa si w dolnych szeregach. Ta ostatnia sprawa najbardziej si podobaa Nomowi Anorowi. Jego wysiki zaowocoway przypywem niezgody, ktry zarysowywa ju ciany paacu Shimrry. Satysfakcja Noma Anora pogbia si jeszcze, kiedy rozmowa w paacu Shimrry przesza na inne tematy. Doskonale sysza kade sowo. Okazao si przy tym, e atak na Ngaaluh to bya najlepsza rzecz, jak mg zrobi. Nie do, e nie przerazi kapanki, to jeszcze wzmocni jej postanowienie, aby zbuntowa si przeciwko Najwyszemu Wadcy. - Jestem ci winna ycie, mistrzu - wyszeptaa Ngaaluh ze swojego legowiska na pododze, kiedy ju spotkali si w nowych okolicznociach. Bya saba i blada, ale stopniowo odzyskiwaa siy. Antidotum, jakie poda jej Nom Anor, powoli zaczynao dziaa. - Naprawd jeste Yu'shaa, wspczujcy, a ja jestem twoj pokorn sug. Nom Anor potrafi rozpozna okazj, kiedy ju si nadarzya, i nie mia oporw przed jej wykorzystaniem, gdy mg to uczyni na swoj korzy. - Oddaem ci ycie - rzek do kapanki. - Jak chcesz mi za to odpaci? - Odpac ci moim yciem, o panie. - Zaryzykujesz je dla mnie? - Bez wahania, mj mistrzu. - A jeli ka ci zaryzykowa je dla Jedi? - Jeli kaesz mi to uczyni dla robaka ghazakl, zrobi to bez zastanowienia - odpara Ngaaluh. - Ale dla Jeedai powic je chtnie, wierzc, e znowu stan si czci Mocy. Nom Anor doskonale pamita sowa Ngaaluh. Takie stwierdzenie nie mogo pochodzi z jego kaza, a wic musiaa wymyli je sama. A cigu kilku nastpnych dni Nom Anor wysondowa rda tej i innych konkluzji, do jakich Ngaaluh dosza, zanim si zdecydowaa na poszukiwanie Proroka i ofiarowanie mu swoich usug. Okazao si, e Ngaaluh wesza w kontakt ze zdradzieck istot Vergere, ktra zasiaa ziarno zwtpienia w jej umyle, podczas gdy przebywaa z sekt oszustw. Ngaaluh od tego czasu zwtpia w ustalony panteon i staraa si znale sposb, aby wczy Jedi i Moc do wiatopogldu, ktry wpojono jej wraz z wychowaniem. Niektre wnioski kapanki zawieray fikcyjne proroctwa Noma Anora, na przykad to, e Moc jest echem 295

ducha Yun-Yuuzhan - ale inne byy naprawd jej autorstwa. Pomys, e mier na nowo jednoczy Yuuzhan Vongw z duchem ich stwrcy, by w opinii. Noma Anora doskona inspiracj dziki temu mg zaoferowa Zhabionym powd, dla ktrego chcieliby ryzykowa ycie w jego subie. Jako osoba doskonale obeznana z oszustwem i zdrad, Ngaaluh bez trudu wyledzia Nowin Proroka a do rda, i dziki swojej szczeroci znalaza si pomidzy akolitami. Nom Anor nie by a tak naiwny, aby sdzi sualczo kapanki po pozorach. Wiedzia, e Ngaaluh moe by podwjn agentk, bezmylnie powtarzajc sowa, ktre Nom Anor chcia usysze. Jednak taka okazja, aby wysa Ngaaluh z powrotem do Shimrry, w dodatku wyposaon w villipanadajnik, bya zbyt dobra, aby j zmarnowa. - .. .zaznaczy tendencj spadkow w dalekosinym programie destabilizacji - mwi podwadny. - Faza infiltracji zostaa zakoczona w wielu rywalizujcych spoecznociach, przy konfliktach eskalujcych w otwarte wojny. Przynajmniej jednak w dwch wanych przypadkach niewierni wtrcili si i powstrzymali nasze prace. W obu tych przypadkach dziaania naszych agentw nie tylko zostay zniweczone, lecz wrcz wykorzystane do wzmocnienia niewiernych. Obawiam si, e to niweluje sukcesy odniesione na innych polach. - To by chyba program zainicjowany przez Noma Anora? - zapyta adiutant. - Jeli tak... - Nie wymawiaj tego imienia w mojej obecnoci! - przerwa Shimrra ostro, zrywajc si z miejsca. Po chwili uspokoi si nieco i doda: - Dopki nie bd mia przed sob jego odcitej gowy i nie wo na grzbiet skry zdrajcy, nie chc sysze jego imienia. - Implanty mqaaq'it Najwyszego Wadcy byszczay jak mae soca. - Musisz o tym pamita. Inaczej najpierw zechc dosta twoj gow. Adiutant cofn si. - Tak, o Najpotniejszy i Najwspanialszy. Chciaem tylko wskaza, e fakt, i program ten zosta zapocztkowany przez... pewnego byego egzekutora, moe w pewnym stopniu wyjania jego klsk. Od pocztku mia wady, mj panie, moe te z tej przyczyny naley go porzuci. - Nie - w zadumie odpar Shimrra, schodzc e stopni tronu. To by dobry plan, kiedy zosta wymylony, i nadal jest dobry. Bdziemy go na razie kontynuowa. To bardzo skuteczne wykorzystanie zasobw w regionach z dala od gwnego frontu. Wszelkie tymczasowe 296

sojusze, zawarte w wyniku niekompetencji naszych agentw, zostan skorygowane, kiedy padnie reszta galaktyki. Podwadny wycofa si do anonimowej grupy. Nom Anor powiedzia sobie, e powinien si czu usatysfakcjonowany, a nie zraniony. Shimrra, wypowiadajc si pochlebnie o jego planie destabilizacji, obdarzy go najwysz pochwa, jak zdarzyo mu si otrzyma od Najwyszego Wadcy. Mio byo usysze, e cho odsunity od ask, wci jeszcze by doceniany. Nie spodobao mu si jednak okrelenie pewien byy egzekutor". Zirytowao go. - A co z heretykami? - zapyta Shimrra. Najwyszy Kapan Jakan z szacunkiem wysun si do przodu. - Nasi szpiedzy nie zdoali przedrze si do wewntrznego krgu - rzek. - Nasz brak wiedzy na temat ich doktryny jest zbyt wielki, a ich lojalno zbyt silna. - Lojalno wobec kogo? - Ich przywdcy, Wielki Panie. To on jest autorem herezji. - A jake on si nazywa, ten tak zwany przywdca? - Nazywaj go Yu'shaa, Prorok. - Prorok? - Shimrra zamia si krtko i gronie. - A co on widzi, ten Prorok? Rzeczy, ktre si wydarz? - Tak powiadaj, o panie. - A czy zobaczy ju swoj mier? Ciekawe... - Najwyszy kapan nic na to nie odpowiedzia. Shimrra zreszt nie spodziewa si odpowiedzi. Najwyszy Wadca zacisn skat pi i podsun j kapanowi pod nos. - Chc, ebycie go zniszczyli. Syszysz? Macie go znale i zniszczy. Chc go zmiady razem z tymi wszystkimi, ktrzy wyznaj jego herezj! - Nie bdzie to atwe - spokojnie oznajmia Ngaaluh, ukrywajc gos serca pod raportem z wywiadu. Twierdzc, e zebraa informacje dziki pracy sekty, przekonaa kapana Harrara, aby zabra j do sali tronowej. - Wyznawcy Yu'shaa mno si z kadym dniem. Jego nowina rozprzestrzenia si bardzo szybko. Jego gos, za porednictwem wiernych, powoli narasta od szeptu do krzyku, ktry wkrtce usyszymy rwnie tutaj i ktry trudno bdzie uciszy. Shimrra spojrza na ni. Jego twarz bya mask lodowatej wciekoci. Sdzc ze stabilnoci ogldanego obrazu, Ngaaluh ani nie zadraa, ani nie cofna si przed nadchodzcym Najwyszym Wadc. - A c oni bd krzycze, kapanko? - zapyta. By teraz tak blisko niej, e poorana bliznami i ciciami twarz dawnego pana Noma Anora zdawaa si wypenia villipa. - Czego oni chc? 297

Ngaaluh nie zawahaa si. - Chc statusu, Najwyszy Wadco. Chc by zrehabilitowani. Chc akceptacji. Ohydna twarz Shimrry skrzywia si ze zdumienia. Akceptacja? Rehabilitacja? Nom Anor z trudem powstrzyma chichot. Prawie sysza myli Najwyszego Wadcy: co to za nonsens wymylony przez niewiernych? Zdumienie opado. Shimrra si odsun. Nie by gupcem, nie pomyli si co do ostatecznego celu herezji. Koncepcja rehabilitacji Zhabionych uderzaa w samo serce hierarchii Yuuzhan Vongw. Podwaaa autorytet tych, ktrzy stali na szczycie tej hierarchii. Dawaa gos tym, ktrzy zostali zmiadeni na dnie. Tego chwalebnego dnia, kiedy Nom Anor wejdzie do sali tronowej jako przywdca narastajcego ruchu Zhabionych, spojrzy Shimrrze w oczy i stanie przed nim jak rwny przed rwnym. Dopiero wtedy Shimrra dowie si, jak cik ponis klsk i jak wielki triumf odnis Nom Anor. Sam dowd, e pewien byy egzekutor" zdoa si ze swoich najniszych lochw wlizn do twierdzy Najwyszego Wadcy, pokae kademu, e naley si z nim liczy. Jego imi ju nie bdzie przeklte. Onimi, ohydny bazen Najwyszego Wadcy, zaintonowa piskliwym, piewnym gosikiem: - Wiedz, mj panie, e nie zdoaj Szalonych snw zamieni w jaw. Shimrra spojrza na poczwar. - Wiem, e to brzmi niewiarygodnie, niemoliwie, ale gdyby Zhabieni mieli chwyci za bro... - Liczebno sama nie do bdzie Ani ofiary skadane wszdzie, Lecz w dzie i w noc bd ci strzegli . Stranicy twoi w zabjstwie biegli. - Istotnie - powiedzia Shimrra, rozgldajc si wokoo ze zmarszczonymi brwiami. Jego myli znw byo wida jak na doni: oprcz mistrzw przemian, intendentw i kapanw, ktrzy z coraz wikszym trudem utrzymywali w caoci jego krlestwo, zawid go Hreven Karsh, doskonay plan stworzony przez zbiega zaczyna si rozpada, a kapanka wanie przyniosa mu wyrok mierci. I to s ludzie, ktrzy maj go chroni! Nie, z pewnoci dla Najwyszego Wadcy Shimrry sprawy nie szy gadko. 298

- Istotnie - powtrzy Nom Anor z rosnc radoci. - Jeli wyjdzie na moje, Shimrra, sprawy przyjm dla ciebie jeszcze gorszy, tysickrotnie gorszy obrt! Leia wesza do bakuraskiego oddziau szpitalnego z uczuciem, e ju tu kiedy bya. Przesza przez tyle oddziaw medycznych, e wszystkie wyglday dla niej tak samo, a ten nie stanowi wyjtku. Jednak to nie on by rdem jej deja vu. Prawdziwe wraenie znajomoci miejsca stwarzaa pacjentka. Tahiri leaa nieprzytomna na jedynym ou w pomieszczeniu, tak samo jak na Kaamarze. Jedyn rnic stanowiy jej oczy. Tym razem byy otwarte i nie widziay nic. Mogoby si wydawa, e odpoczywa spokojnie, gdyby nie rozpalone blizny. Znaki, pozostawione na jej czole przez gwnego mistrza przemian Yuuzhan Vongw na Yavinie Cztery wydaway si pon, jakby w odpowiedzi na jej rozstrj nerwowy. Technicy medyczni Salis D'aar nie znaleli sposobu, aby zagodzi jej cierpienia wewntrzne. Dziewczyna nie zaznaczaa si te w Mocy, nie dajc Leii adnej moliwoci interwencji. Moga jedynie sobie wyobraa, co dzieje si w ciele i umyle modej kobiety. Jaina i Jag podnieli wzrok ze swojego miejsca przy ku. Jaina wci jeszcze powinna siedzie w fotelu na repulsorach, ktry jej przynieli technicy, ale w typowej dla siebie demonstracji niezalenoci pozbya si go w cigu kilku chwil po wyjciu z ka. Jag nie odstpowa jej ani na krok od chwili przebudzenia, cho przecie musia by rwnie zmczony jak ona. Kiedy tylko znajdowali si obok siebie, ich donie splatay si mocno, jakby w strachu, aby znw si nie pogubi. Leia, widzc to, bya szczliwa. Sama ju wiele razy si tak czua, wic rozumiaa, o co chodzi. Najbardziej jednak cieszyo j to, e Jag powoli rezygnowa z ukrywania czuoci w miejscach publicznych. Odniosa wraenie, e dziki otarciu si o transfer zda sobie spraw z ulotnoci czasu, ktrego nie warto byo marnowa na zastanawianie si, co ludzie pomyl. - Co z ni? - zapytaa Leia. - Bez zmian. - Jaina znw spojrzaa na Tahiri. - Nie reaguje na nic, czego prbuj medycy, a ja nie mog si do niej przedrze. Moe Mistrzyni Cilghal mogaby co zrobi, ale... - wzruszya. ramionami bezradnie. - Tak jakby jej tu w ogle nie byo. Przez dusz chwil wpatrywali si w rann dziewczyn. Smutek ich myli wypeni cae pomieszczenie. Wreszcie Jaina z widocznym wysikiem podja prb zmiany nastroju. Wstaa, prostujc ramiona. 299

- Czy ratyfikowano ju nowy traktat? - Podpisany, opiecztowany - Leia z radoci przyja zmian tematu. - Ruch Wyzwolenia P'w'eckw zawar formalny sojusz z Bakur. Lwothin i Panib zoyli swoje podpisy na papierach jakie pgodziny temu. Uzgodnili, e za miesic przeprowadz wybory, podziel si sprztem Ssi-ruuvi zdobytym w bitwie i przygotuj program uwolnienia P'w'eckw, ktrzy zostali na planecie. Myl, e kiedy sprawa si rozejdzie, zaczn zbiera uchodcw z caego imperium, a potem nastpi kontratak. Mam nadziej, e wtedy Bakura bdzie ju do silna, eby sobie poradzi. Przynajmniej wiedz, co si szykuje, wic bd przygotowani. - A co z Keeramakiem? - zapyta Jag. - Ciao jest ju w drodze do Lwhekk. Zamierzaj zwrci je Wielkiemu Shreeftutowi, co zapewne na jaki czas uspokoi Konklawe Ssi-ruuvi, nawet jeli Rada Starszych si wzburzy. Konflikt, jaki nastpi, powinien ich na chwil zaj. Leia wci nie moga wyj z podziwu nad stopniem skomplikowania i miaoci planu Keeramaka. Doszed do wadzy dziesi lat po rozpadzie Imperium dziki Nowej Republice i wykorzysta swj wyjtkowy status, aby przygotowa rewan, ktry omal si nie powid. Mistyfikacja powstania P'w'eckw nie bya zbyt trudna; wiaty Nowej Republiki atwo reagoway na ide rebelii, wic dla miejscowych ta historia miaa cechy prawdopodobiestwa. Drczcy lk, e P'w'ec-kowie mog by rwnie li jak ich dawni panowie, mona byo atwo uspokoi zapewnieniami z samego szczytu rzdu Bakury, Keeramak za znalaz elegancki sposb rozwizania problemu. - Technicy robotyki skoczyli analiz ramienia Cundertola - powiedziaa Leia. Twarz Jainy staa. -I co? - Tak jak mylaa. To by humanoidalny robot replikant. Jaina zadraa. Jag obj j ramieniem i lekko przytuli. - Wydawa si taki realny. Leia skina gow, rozumiejc obrzydzenie crki. - Specyfikacje jego doni i nadgarstka zgadzay si z danymi robotw produkowanych przez Ingoianina Simonelle ponad trzydzieci lat temu. Koci to stal polistopowa, minie i inne organy wykonano z biowkien, skra za zostaa wyprodukowana w zbiorniku do klonowania. Wszystko inne to syntskra. Pomijajc fakt, e to odraajce, trzeba przyzna, e jest te dzieem sztuki. 300

- Nic dziwnego, e nie da si zbada na Selonii" - mrukna Jaina. - Nie sdziem, e takie rzeczy s w ogle moliwe - zwrci si Jag do Leii. - Wywiad imperialny twierdzi, e projekt Sobowtr" si nie powid. - Bo tak byo. Nigdy nie zdoalimy doprowadzi umysw robotw do odpowiedniego poziomu, cho Simonelle zrobi to poprzez modyfikacj werbomzgu AA-1. Mog by uyteczne w pewnych przypadkach, ale zazwyczaj s niezgrabne i mao przekonujce. - Ani jedno, ani drugie nie pasuje do Cundertola - stwierdzia Jaina i znaczco rozmasowaa mostek, ktry widocznie wci jeszcze bola po ciosie otrzymanym od premiera. - Kto na czarnym rynku musia dokona ogromnych postpw przez ostatnie dwadziecia pi lat. No a kto inny postanowi zapaci za ten trud, Jaino. HRR-y kosztoway ponad dziesi milionw kredytw. Nie mam pojcia, ile mogyby kosztowa dzisiaj. - Jestem pewna, e si dowiemy, kiedy Vyram i Malinza skocz ledzi uciekajce kredyty. - W ramach planu rehabilitacji" para byych buntownikw zostaa wynajta przez rzd w celu zademonstrowania, e wczeniej podana informacja bya prawdziwa. Wprawdzie zarzut porwania zosta uchylony, ale Wolno wci pozostawaa organizacj podziemn, a niektre komrki rzdu tymczasowego domagay si, aby zaprzestaa swojej nielegalnej dziaalnoci. Salkeli z kolei zosta postawiony przed sdem pod ca kolekcj zarzutw. Rodianin nie ujrzy wiata dziennego przez dugi, dugi czas. - Zaraz, niech to zrozumiem - zastanowi si Jag, marszczc czoo. - Cundertol paci komu niewyobraaln fur kredytw za zbudowanie wasnej repliki? Zgadza si? Jaina skina gow. - Nastpnie wsiada na pokad Wesoego Rycerzyka", aby odebra robota od producenta, i dostarcza go gdzie tutaj. Jeszcze nie wiemy, gdzie. Moe do jakiej opuszczonej bazy albo tymczasowej stacji. Nie ma to wielkiego znaczenia, byle miejsce byo ukryte i odosobnione. - Potem finguje wasne porwanie - cigna Leia. - To ta najtrudniejsza cz. Musi wylecie poza planet i wrci, nie wzbudzajc podejrze. Nie moe zabiera ochroniarzy i doradcw. Przez cay okres trwania procesu musi by sam. - A ten proces to oczywicie transfer. - Jag a poblad na sam myl. - Nie wierz, e sam odda si w rce Ssi-ruukw, eby mogli mu wyssa dusz...

- No c, musia by pewien, e nie wsadz go w robomyliwca i nie wyeksploatuj. On by ich kluczem do Bakury. A gdy tylko dali mu to, co chcia, odwdziczy si im. - W gruncie rzeczy chyba zasuguje na podziw - odezwaa si Jaina. - Plan by naprawd genialny. Za uczynienie Cundertola niemiertelnym mieli dosta cay wiat. I prawie im si udao. - Ale czy udaoby si do koca? - zapyta Jag. - Mylaem, e transfer nie jest stay... e energia yciowa jego przedmiotu wyczerpuje si stopniowo. Jaina skina gow. - Lwothin wyjani mi to podczas spotkania. Podobno poczynili znaczne postpy w technologii transferu. To przynajmniej okazao si prawd. - By taki ucze Jedi, nazywa si Nichos Mart - wyjania Leia. - Z powodw medycznych poddano go takiemu samemu procesowi. Zgin z Okiem Palpatine'a", wic nie wiemy, jak dugo by y. - Cundertol nie by takim niezgrabnym robotem jak Nichos. Wygl da normalnie i... mia normalny zapach, inaczej nie zmyli by Meewalha i Cakhmaina. Kiedy Ssi-ruukowie wsadzili go w HRR-a i odesali, musia tylko unikn inwazji i zwia. Pniej mg rozwiza pozostae problemy i nikt by si o niczym nie dowiedzia. Jag pokrci gow. - Szkoda tylko zaogi Wesoego Rycerzyka". Cundertol powici ich ycie, eby nie mogli zaprzeczy jego opowiastce. - To cecha zego czowieka - powiedziaa Leia, przypominajc sobie poprzedni podr na Bakur i pierwsze spotkanie z duchem ojca. - Nie ma ceny zbyt wysokiej, aby zapewni sobie przetrwanie. Jaina spojrzaa na Tahiri. Dziewczyna przez ca ich rozmow nie poruszya si ani razu. Oczy, wlepione w sufit, mrugay od czasu do czasu z regularnoci co do uamka sekundy. Tylko to oraz powolne wznoszenie si i opadanie klatki piersiowej wiadczyo, e dziewczyna jeszcze yje. - Nie znaleziono jego ciaa - powiedziaa Jaina. Nie byo to pytanie. - Nie - odpowiedziaa mimo wszystko Leia. Wyczuwajc jaki ruch w drzwiach, Leia odsuna si przekonana, e przyby technik medyczny, aby zbada Tahiri. By to jednak Goure, Ryn, z ktrym Tahiri si zaprzyjania. Towarzyszy mu bakuraski tubylec, Kurtzen, ubrany w piaskow, surow szat bez rkaww, przepasan szerokim skrzanym pasem. Pas zdobiy liczne kieszenie, grzechoczce przy kadym ruchu. 302

- Przepraszam - rzek zakopotany Ryn. - Nie chciaem przeszkadza. - Nie, nie... wejd prosz. - Jaina opowiedziaa Leii o nim tyle, ile sama dowiedziaa si od Tahiri. Nie byo tego wiele. - Han wkrtce si tu zjawi, wiem, e chcia z tob porozmawia. Goure zrobi zakopotan min. - Tak? - Han ma przyjaciela, od ktrego ju od jakiego czasu nie mia wieci. To Ryn imieniem Droma. - Droma? - Zastanawia si przez chwil nad tym imieniem - Przykro mi, ale to nie brzmi znajomo. Jednak jeli chcecie, mog go poszuka. Istniej spore szans, e zna go ktry z moich kolegw. - Nie szkodzi - odpara Leia. - To nie ma znaczenia. Jestem pewna, e nic mu nie jest, gdziekolwiek trafi. Han by po prostu ciekaw. - Goure okaza si miym, spokojnym osobnikiem, budzcym autentyczn sympati. - Ma ten sam talent, co mj maonek. Szare czoo Goure'a zmarszczyo si od wysiku mylowego. - To znaczy? - Talent do przetrwania, oczywicie. - Odpowiedziaa umiechem na jego radosny umiech i odwrcia wzrok. Kurtzen sta cierpliwie z boku, a jego grzebieniasta gowa lnia w ostrym wietle szpitalnym. - To jest Arrizza - przedstawi go Goure. - Poprosiem go, eby przyszed. - Bardzo mi mio - powiedziaa Leia, podesza do Kurtzena i skonia lekko gow na powitanie. - To moja crka, porucznik Jaina Solo, i pukownik Jagged Fel. - Oboje si ukonili, Arrizza rwnie. - Myl, e przyszede zobaczy si z Tahiri, a nie z nami - dodaa, kiedy prezentacja dobiega koca. - Przyszlimy jej pomc, wanie - wpad jej w sowo Goure. To dlatego e oni nie wiedz, co jej jest. Szukaj choroby fizycznej. Nie znajd jej, bo Tahiri nie walczy z chorob. Walczy z sam sob. Jaina spojrzaa na Lei, potem znw na Goure'a. - Opowiedziaa ci o tym? - Widziaem do, aby potwierdzio si to, co syszaem wczeniej. Wszyscy w rodzinie Rynw znaj histori o Przemienionej Jedi. Wiemy, e Zhabieni Yuuzhan Vongw opowiadaj j jako przypowie o nadziei. Wiemy take, e nie jest oha mile widziana w niektrych krgach Sojuszu Galaktycznego. Jeli si rozejdzie, e Jedi zostaa przeksztacona przez mistrzw przemian Yuuzhan Vongw, e taka przemiana w ogle jest moliwa, rosnce na razie wsparcie dla Jedi moe dramatycznie spa. 303

Nie byo sensu zaprzecza temu, co powiedzia Goure. - To prawda - przyznaa Leia. - Mezhan Kwaad prbowaa zamieni Tahiri w Yuuzhank, dajc jej now osobowo: wojowniczki Yuuzhan Vongw imieniem Riina. Mj syn Anakin ocali j i zdoa zniszczy uwarunkowanie. Sdzilimy, e ta nowa osobowo zostaa usunita, ale zdaje si, e Tahiri po prostu to ukrya. - Nie to" - rzek Goure. - J. Riina Kwaad nie chce tkwi w ukryciu. Chce y, jak kada inteligentna istota. Dopki si jej na to nie pozwoli, dopty nie da si atwo pokona. - Czy to znaczy, e ona jest prawdziwa? - zapyta Jag. - Nie jest jedynie wytworem wyobrani Tahiri? Ryn pokrci gow. - W pewnym sensie Riina jest rwnie realna, jak sama Tahiri. Widzisz, Tahiri nie zostaa po prostu poddana praniu mzgu, eby zachowywa si jak Yuuzhanka. Mezhan Kwaad zaprojektowaa Riin tak, aby bya samodzieln osob, ze wszystkimi tego skutkami. Kiedy Tahiri wrcia, przyniosa ze sob co wicej ni tylko znajomo jzyka i zwyczajw Yuuzhan Vongw; przyniosa rwnie zacztki nowej osobowoci, chccej przej kontrol nad jej ciaem. - Ale z Tahiri byo ju lepiej - zaprotestowa Jag. - Byo nawet cakiem dobrze. - Tylko do momentu mierci Anakina - zauwaya Leia. - Od tam tej chwili jedynie walczy. - Ale ta Riina nie moga tak po prostu znw si pojawi bez powodu - zaoponowa Jag. - Co musiao wywoa jej powrt. - Zgadzam si - odpar Goure. - Myl, e wyzwolia si teraz, kiedy Sojusz Galaktyczny zacz osi ga pewne post py w walce z Yuuzhanami. Nie zapominaj, e kiedy Riina przysza na wiat, jej lud triumfowa. Moga nawet zgin, ale zgin te Coruscant, zgin senat. Jej osobista strata pozostawaa w cieniu zwycistw, jakimi cieszyli si jej wspbracia. Ostatecznie chyba si nie spodziewaa, e Yuuzhan Vongowie kiedykolwiek przegraj, tak jak to si moe zdarzy teraz. W obliczu klski duch Yuuzhan walczy. Nieszczciem dla Tahiri, ma to miejsce raczej w jej wntrzu ni na zewntrz. - Jak si jej pozby? - zapytaa Jaina ze zami w oczach. Leia wiedziaa, e Jaina wci czuje si odpowiedzialna za zaamanie i za obraenia Tahiri na Bakurze. Podejrzewaa obecno Riiny ju na Galantosie, ale nie wiedziaa wtedy, co zrobi. - Istnieje tylko jeden pewny sposb, eby to zwalczy rzek Goure. 304

- To znaczy? - naciskaa Jaina. Ryn spojrza na ni uwanie spokojnym, chodnym wzrokiem. - Oczywicie, zabi Tahiri. - Co? - Gos Jainy by peen wciekoci. - Jak moesz tak artowa? - Zapewniam ci, e to nie art. - Ogon Ryna zadra tumion energi. - Podstawowy bd, jaki robi wszyscy w tym pokoju, polega na zaoeniu, e Riin mona wyci z Tahiri. Ale Riina to nie rodzaj guza. Jest tak sam czci Tahiri jak ona sama. Jag pokrci gow. - Nie rozumiem. Ryn spojrza przepraszajco. - Ja te nie jestem cakowicie pewien, czy rozumiem - wyzna. - Podejrzewam jednak, e nasz gatunek ma wiksze zrozumienie dla wyrzutkw i uciekinierw ni jakikolwiek inny, poniewa sami spdzilimy wikszo ycia jako jedni lub drudzy albo i jedni, i drudzy. Od Yavina Cztery Tahiri bya odsuwana przez wszystkich z powodu swoich dowiadcze i znajomoci wroga. Anakin j akceptowa, ale kiedy umar, zostawi j sam. Wiemy, e pord Yuuzhan Vongw idea rodziny jest czym niezmiernie wanym, wic moga podejmowa prby zwizania si z wami, z rodzin Anakina. Ostatecznie jednak to nie wystarczyo, aby zapewni jej stabilno. Nikt jej nie mg da tego, czego potrzebowaa, z wyjtkiem jej samej. Ryn podszed do Tahiri i pooy do na jej czole. Jeli nawet zauwaya jego obecno, nie daa tego po sobie pozna. - Mistrzowie przemian wiedz, co robi. Kiedy postanowili zrobi z Tahiri wojowniczk Yuuzhan Vongw, zrobili dokadnie to, co zamierzali. - Ale nie pozbyli si Tahiri - zauwaya Leia. Goure kiwn gow. - Dziki Anakinowi moga wrci... aby si przekona, e jej umys jest zamieszkiwany teraz przez kogo innego. I ten kto nie ma najmniejszego zamiaru, eby si wynie bez oporw. Z punktu widzenia Riiny, to Tahiri jest intruzem. Tahiri od ponownego przebudzenia Riiny tylko si jej opieraa. Niestety, takiej bitwy nie mona wygra. Stanowi ona straszne obcienie dla jej organizmu. - Jeli nie mona jej wygra - zastanowia si Jaina - to co mona zrobi? - To proste - odpar Ryn, odwracajc si do niej. - Musimy nauczy je y ze sob. Nauczy, jak sta si jednoci. 305

Peen niedowierzania umiech Jainy przypomina raczej krtkie, zoliwe szczeknicie. Zerwaa si z ka. - Nie sdz, eby to byo moliwe. Leia podesza, aby uspokoi gniew crki. - Jaino... - Nie, mamo - odpar a szybko. - Nauczy Tahiri akceptowa Yuuzhank, ktr w sobie nosi? Po tym wszystkim, co jej zrobili? Po tym, co zrobili Anakinowi? - Pokrcia stanowczo gow. - Nie pozwol na to. Musi by inny sposb, by usun Riin, nie uszkadzajc Tahiri. Musi by. Goure bez zmruenia oka znis jej wyrzuty. - Naprawd nie ma - rzek powanie, kiedy si troch uspokoia. - Tak jak Bakuranie nie zintegruj si z P'w'eckami, jeli chc pozosta takimi, jacy byli do tej pory, tak samo Tahiri nie zintegruje si z Riin. Co wicej, obie sprawy s bodaj rwnie pilne. P'w'eckowie i Bakura nie musz pracowa razem, aby uratowa planet przed Ssi-ruukami. Tahiri musi pracowa ze swoj drug osobowoci, Riin, aby uratowa siebie od szalestwa. Jaina otworzya ju usta, eby si sprzeciwi, ale zamkna je, gdy poczua na ramieniu do matki. Leia wspczua crce. Sam pomys, e Tahiri nie mona wyleczy z tego, czym obdarzyli j Yuuzhanie, brzmia nieco niesamowicie, ale wiedziaa, e wszystko, czego do tej pory prbowali, zawiodo zupenie. - W porzdku - rzek Jag. - Przyjmijmy, e jest tylko ta jedna opcja. Wic jak si do tego zabra? Kurtzen zrobi krok do przodu. - Podobnie jak Riina, mj lud by odrzucany i wypdzany z miejsca, gdzie czu, e powinien pozosta. Omal nas to nie zabio, ale poniewa wielu innych jest w takiej samej sytuacji, znalelimy nasz wasny sposb na przeycie. Wierzymy, e sia ycia koncentruje si w przedmiotach, ktrymi si otaczamy. Nieumylnie lub umylnie zbierane przez nas rzeczy czasem wzmacniaj nasz osobowo, a czasem j osabiaj. W zrwnowaonym yciu wiat wewntrzny i zewntrzny odzwierciedlaj si idealnie. Jeli yciu brak rwnowagi, aspekty wewntrzne i zewntrzne musz by odpowiednio dostrojone. - Wszystko piknie - odezwa si Jag - ale znw musz zapyta: jak to si ma do pomocy Tahiri? Tubylec Kurtzen otworzy jedn z sakiewek przy boku. Sign do rodka i wyj niewielki drewniany totem, o rzebionej powierzchni wygadzonej przez czas. 306

- My, Kurtzenowie, koncentrujemy aspekty energii naszego ycia w takich przedmiotach jak ten. Kiedy naszemu wewntrznemu ,ja" brakuje jakiego aspektu, wykorzystujemy te przedmioty, aby przywrci rwnowag. Goure twierdzi, e Tahiri te ma taki przedmiot. Srebrny totem, ktry zdobya w chwili kryzysu. Leia signa do kieszeni szaty i wyja wisior, ktry Tahiri tu przed ucieczk zabraa z ich sypialni. - Tego szukasz? - Pooya srebrny przedmiot na stwardniaej doni Arrizzy. May wizerunek Yun-Yammki spojrza na ni gniewnie, jak by przysiga jej zemst. - Tahiri zemdlaa, kiedy znalaza go na Galantosie. Zemdlaa po raz drugi, kiedy obudzia mnie wtedy w nocy w moim pokoju. Kiedy j tu przynieli, rwnie miaa go w doni. - Wic to jest to - rzek Arrizza. Zamkn wisior w doni i przymkn oczy. Przez t krtk chwil wydawao si, e zapada si w siebie. Jego odbicie w Mocy zmienio si w sposb, jakiego Leia dotd nie dowiadczya. Bya bardzo ciekawa, co on teraz robi i co czuje. Wisior nalea do Yuuzhan Vongw, a oni byli niewidzialni dla Mocy, wic nie mogli pozostawi adnego ladu na niewielkiej statuetce. Chyba e sia ycia", o ktrej wspomnia Kurtzen, bya czym zupenie innym. Wszyscy zgromadzeni w pokoju skierowali swoj uwag na Arrizz, ktry sta nieruchomo, niczym w transie. Mamrota co niewyranie pod nosem i mocno ciska wisior w doni. Leia w swoim yciu na rnych odwiedzanych wiatach spotkaa si z wieloma dziwnymi tradycjami. To, co robi Kurtzen, nie byo ani niezwyke, ani dziwaczne, zreszt czyni to w dobrej intencji, a ona nie miaa serca powiedzie mu, e to nic nie pomoe. Jaina z kolei nie miaa ochoty przyj tego daru w duchu, w jakim zosta ofiarowany. Wci przygldaa si Tahiri, krcc gow. Jakby czytajc w jej mylach, Goure podszed i serdecznie pooy jej do na ramieniu. - Wiem, jak si z tym musisz czu - rzek. - Ale pamitaj, cho osobowo Riiny jest niezaprzeczalnie yuuzhaska, nie przedstawia ona sob tego, co Yuuzhanie zrobili przez te ostatnie lata. Jeli mona j o cokolwiek oskary, to tylko o pragnienie przetrwania. - Nic mnie to nie obchodzi - upara si Jaina. - Wci jest Yuuzhank. - Ale w tych okolicznociach jest tylko ofiar- upiera si Goure. - Tak samo jak Tahiri. 307

Jaina chciaa ju zaprotestowa, kiedy Ryn przerwa jej w p sowa: - Powiedz, czy Tahiri bya sob, kiedy bomba wybucha? - Co? Nie. Wtedy przeja j Riina. A dlaczego pytasz? - A zatem to Riina stworzya ten bbel Mocy, to Riina uratowaa ycie ludzi na trybunach nad ni, a sama pozostaa blisko bomby, gdzie skutki mogy by najgorsze. - Spojrzenie Ryna byo przenikliwe i Leia widziaa, e pod jego moc upr Jainy miknie. - Czy tak postpuje kto, kto zasuguje na nasz pogard? Kto, kto zasuguje na to, by go zabi? Mamy wybr. Moemy albo pomc obu, albo patrze, jak obie umieraj. Leia poczua, e odpowiedzialno, jak przekazywa im Goure, ciy jej niczym gaz. Prosi, aby zrobili co, co potencjalnie byo bardzo niebezpieczne. Wiedziaa o wizji Anakina, przedstawiajcej Riin jako mroczn moc przemierzajc galaktyk. Wiedziaa te, e wizja ta moe sta si prawdziwa, jeli Riina zostanie uwolniona i zacznie korzysta z caej wiedzy zgromadzonej przez Tahiri jako Jedi. Cilghal kiedy opisywaa jedn z hybryd Yuuzhan Vongw - voxyna jako cz tej galaktyki i cz galaktyki Yuuzhan". Jeli Goure ma racj, Tahiri osignie ten sam stan, aby w ogle moga przey; nie ma adnej gwarancji, e nie skoczy jako istota rwnie mordercza i okrutna, jak voxyny. Ciche mamrotanie Arrizzy ucicho i Kurtzen otworzy oczy. Goure odstpi na bok, kiedy Arrizza podszed do oa Tahiri. Nikt si nie odezwa, gdy w jednej doni unis wisior, a drug dotkn czoa dziewczyny. Jego wargi cay czas poruszay si bezdwicznie. Tahiri nie zareagowaa nawet wtedy, gdy agodnie pooy wisior na jej piersi. - Jeste pewien, e mona to tak zostawi? zapytaa Jaina z lekkim niepokojem. Arrizza skin gow. - To tradycja. Wspomoe jej oczyszczenie duchowe. Kurtzen z szacunkiem pochyli, si nad dziewczyn, przez moment wstrzymujc oddech, po czym wypuci powietrze i si odsun. Cisz panujc w pokoju zakci nagle odgos butw omoczcych po pododze korytarza. Leia obejrzaa si i zobaczya Hana z min wiadczc o tym, e co si stao. - Wanie otrzymalimy wiadomo od Luke'a - rzek. Nie witajc si z nikim, podszed prosto do ony. - Mwi... Zatrzyma si nagle i rozejrza po pokoju, po raz pierwszy zauwaajc ludzi otaczajcych oe Tahiri. - Co tu si dzieje? 308

Leia miaa pocztkowo zamiar wyjani mu ceremoni uzdrowienia, ktr Arrizza prbowa przeprowadzi, ale zrezygnowaa. Nie miaa ochoty wysuchiwa cynicznych komentarzy ma, e to wyglda na jakie czary mary". - Pniej ci wyjani - powiedziaa i wzia go za rk. Han skin gow na znak, e si zgadza. - Syszaem, e jest tu Ryn. Dokd poszed? - Jest tutaj... - Teraz to ona zawiesia gos w p zdania. - No c, by tutaj - Mj przyjaciel nie mia zamiaru pozostawa tu ani chwili duej ni konieczne - wyjani Arrizza, podchodzc bliej. - Jednak zanim przyszlimy tutaj, da mi ten list do was. Kurtzen poda Leii arkusik flimsiplastu. Rozwina go i odczytaa. Han czyta jej przez rami. Wybaczcie, e musiaem wyj tak nagle. Dowiedziaem si dzi rano, e jestem potrzebny gdzie indziej. Czci instrukcji, jakie otrzymaam, byo przekazanie wam, e powinnicie jecha na Onadax, i to moliwie jak najszybciej. Spotkaj si tam z wami. Kiedy Tahiri si ocknie, przekacie jej ode mnie podzikowania z gbi serca za wszystko, co uczynia. Z wdzicznoci - Goure - Przykro mi - rzek Kurtzen. - Nie szkodzi - odpar Han. - To nie twoja wina. Miaem tylko nadziej, e zapytam go o Drom. - Wzi licik z rk Leii i przeczyta go jeszcze raz. - Spotkaj si tam z nami - powtrzy. - Czy to znaczy, e spotkamy kolejnego Ryna, gow rodziny, a moe w ogle jeszcze kogo innego? - Nie jest to napisane zbyt wyranie - zauwaya Leia. Pomimo to, a moe wanie z tego powodu, jej ciekawo zostaa silnie pobudzona. - Czy Onadax nie ley w gromadzie Minos? - zapytaa Jaina". Leia skina gow. - To nie tak daleko od Bakury. Han wyglda na zatroskanego. - Co si stao, tato? - No c, to nie jest najlepsze miejsce na odwiedziny. Nieprzyjemne, pene wszelkiego rodzaju obuzerii. Nie chc, eby kto sobie pomyla, e ta wycieczka to romantyczne wakacje czy co w tym stylu. - Hanie, po raz pierwszy pocaowalimy si w brzuchu kosmicznego robala - zauwaya Leia. - Moe wanie dlatego moje oczekiwania 309

dotyczce romantycznych wakacji z tob nigdy nie byy szczeglnie wygrowane. Umiechna si do ma i z radoci stwierdzia, e jego ponury nastrj rwnie si rozwia. Obj j ramieniem i delikatnie poprowadzi na zewntrz. - C, Wasza Kultowo - rzek smutno. - Musisz pogada z Lukiem, zanim wyjedzie zobaczy si z Benem. - Zaraz, zaraz. - Obejrzaa si na Arrizz. - Co z Tahiri? Kurtzen wzruszy ramionami. - Nie wiem, ile czasu zajmie jej powrt do zdrowia. Moe godzin, a moe rok. Moe nigdy nie wyzdrowieje. Przykro mi, ale nie mog udzieli wam definitywnej odpowiedzi. Moecie tylko czeka. Leia raz jeszcze spojrzaa na lec na ku dziewczyn. Przez cay czas, kiedy wszyscy byli w pomieszczeniu, Tahiri nie poruszya si ani razu. Nie, zaraz... to nieprawda. Leia nagle zdaa sobie spraw z tego, e co si zmienio - oczy modej Jedi byy teraz zamknite, jakby spaa. Leia nie wiedziaa, co to oznacza, miaa jednak nadziej, e to przynajmniej dobry znak. pij dobrze, Tahiri, przesaa Moc w spokojny mrok wypeniajcy umys dziewczyny. pij dobrze i zbud si silna. Niewielki wahadowiec wyskoczy z nadprzestrzeni na granicy imperium Ssi-ruuvi. Jego adownie byy prawie puste, podobnie jak sam pokad. W sumie nis omiu pasaerw, ale tylko jeden z nich by ywy. Cundertol ze stanowiska dowodzenia obserwowa, jak wahadowiec zatacza agodny krg. Sam zmieni oryginalne namiary wkrtce po wylocie z Bakury, natychmiast przejmujc kontrol nad statkiem. By tu tylko raz. Zdarzenie, ktra diametralnie zmienio jego ycie, miao miejsce niedaleko std, w niewielkiej bazie badawczej pozostawionej przez Now Republik w czasie jej ofensywy przeciwko Imperium. Porzucone od wielu lat budynki byy atwym upem dla kogo, kto szuka tajnego centrum operacyjnego. Skaner wahadowca odnalaz stacj i zaparkowany niedaleko niej statek pikietujcy klasy Fw'Sen, a potem ustawi wahadowiec na kursie zbienym, emitujc umwiony sygna. Odpowied nadesza w cigu kilku sekund. Statek wysun haki dokujce, a kiedy oba pojazdy zbliyy si do siebie, spi je razem. Potne klang!", ktre ponioso si po caym statku, poinformowao go o kontakcie. 310

Cundertol chrzkn z satysfakcj, wsta z fotela dowdcy i ruszy w kierunku luzy, przekraczajc po drodze ciaa martwych P'w'eckw. Kikut odcitego ramienia zagoi si idealnie, pozostawiajc gadk skr, ktra bya tylko odrobin wraliwsza na dotyk. - Czekaem - odezwa si genera Ssi-ruuvi, ktrego Cundertol zna pod imieniem E'thinaa. Mwi w jzyku Ssi-ruuvi, ktrego rozumienie twrcy ciaa Cundertola zaprogramowali w ukadach wewntrznych robota. - Przyjechaem najszybciej, jak mogem. - Cundertol zoy bardzo chodny ukon, na granicy zniewagi. W pustym pokoju nie byo stray, ale bez wtpienia by obserwowany. - Byy... komplikacje. Gruby czarny grzebie odgrywajcy rol brwi E'thinai powdrowa w gr z dezaprobat. - A Keeramak? - Nie yje - odpar Cundertol natychmiast i bez emocji. Mam jego ciao na pokadzie wahadowca, jako dowd. Nie wspomnia, e statek mia pierwotnie zawie ciao do Lwhekk w gecie pojednania, ani o tym, e musia ukry si na statku, eby go porwa - i przey. Genera skin gow na znak aprobaty, a jego jzyki wchowe smakoway powietrze. - Skoro cel zosta osignity, wszystko inne nie jest wane. - Musz przyzna, e nie rozumiem, po co ci to byo. Akurat to - odpar Cundertol. - Twj lud postrzega Keeramaka jako co w rodzaju boga. Z pewnoci zabicie go spowoduje chaos i wojn domow... wicej zamieszek ni Imperium moe znie. Tyle czasu spdzie na odbudowie Imperium... Dlaczego teraz je niszczysz? Masywny ogon generaa stukn raz o ziemi, jakby nakazujc cisz. - Nie musisz rozumie niczego, czowieku. Cuchniesz kamstwem. Cundertol skin gow, unikajc spojrzenia generaa. Sysza zbyt wiele opowieci o sile perswazji Ssi-ruukw, eby teraz da si zapa. Jego ciao HRR-a moe i jest silne fizycznie, ale nie jest w stanie ochroni go przed puapkami, jakie czyhaj na jego umys... Jednak... Jego umys zatrzyma si na sowach generaa. Jak E'thinaa mg wykry odr oszustwa, skoro tkanka skadajca si na zewntrzn powok jego nowego ciaa zostaa zaprojektowana tak, aby emitowa zapach waciwy naturalnemu, spokojnemu ludzkiemu organizmowi, niezalenie od stanu umysu i tego, co kryo si za fasad? Uzna, e genera mg po prostu blefowa. 311

Nieatwo jednak byo si otrzsn z tych nagych podejrze. W kocu Ssi-ruukowie nieczsto blefuj. Zazwyczaj maj bardzo bezporednie podejcie do manipulacji i postpowania z istotami nalecymi do tego, co uwaali za gorsze" gatunki. A teraz, kiedy o tym myla, doszed do wniosku, e wysublimowany zmys wchu nowego ciaa wychwytuje co dziwnego w Ssi-ruukach... Nagle poczu si wyjtkowo nieprzyjemnie. Zapragn wynie si std, i to jak najszybciej. Co nie byo w porzdku, a jemu si to bardzo nie podobao... - Wywizaem si ze swojej czci umowy - rzek, zadowolony, e po transferze odzyska swoj sabakow twarz. -Acoz tob? - Masz nowe ciao. Czego jeszcze chcesz? - Wiesz, czego chc. Powiedziae, e zwrcisz mi poow kwoty zapaconej za ciao, jeli dam ci Bakur. Zrobiem to, wic teraz i ty dotrzymaj sowa. Genera zacz kry po pokoju, stukajc szponami i wiszczc ogonem. - O ile dobrze rozumiem, Xwhee nie jest ju czci Imperium. - Zostaa powicona... - A zdrajcy P'w'eckowie zabrali j dla siebie, prawda? - Tak, ale moecie o ni walczy. Moecie wysa onierzy, nie obawiajc si o ich dusze... Genera uci te sowa jednym ruchem potnego ramienia. - Nie wywizae si ze swojej czci umowy, a oczekujesz, e ja dotrzymam swojej! - rykn, zbliajc pysk do twarzy Cundertola i spryskujc go lin. Cundertol skrzywi si, a genera podnis gow. - Jestem rozczarowany, ale nie mog powiedzie, e zaskoczony. Twj gatunek nie synie z poczucia honoru. Cundertol czu, e kontrola nad sytuacj szybko wylizguje mu si z rk. - Suchaj, obaj mamy tu co do zrobienia, a wiesz sam, e nie zawsze mona speni wszystkie oczekiwania. Doprowadziem ci do poowy drogi... - My te doprowadzilimy ci do poowy drogi - wtrci genera. Masz swoje nowe ciao, masz dusz w butelce... Chyba to ci wystarczy. Moe i wystarczy, pomyla Cundertol. Z umysem bezpiecznie zamknitym w puszcze HRRa mg y wolny od chorb i staroci. Naprawd mg y wiecznie, jeli bdzie ostrony. Przy odpowiednich 312

kontaktach mg nawet doprowadzi do naprawy ramienia, zaoy gdzie jak baz, zacz budowa sobie ycie. W tak wielkie galaktyce jest tyle moliwoci. Musi tylko... Cundertol zatrzyma si na tej myli. Co za przyjemno marzy jeli nie masz pienidzy, aby zrealizowa te marzenia? Bez pienidzy nie bdzie w stanie zastpi brakujcej koczyny ani kupi nowych kontaktw. Nie bdzie mia nawet na paliwo do wahadowca. Nie ma sensu by niemiertelnym, jeli nic nie moesz zrobi... lub, co gorsza, jeli koczysz jako mie unoszcy si w przestrzeni, nie wiedzc, dokd lecisz. - Nie odejd std, dopki nie dostan pienidzy, ktre mi si nale - rzek powoli i stanowczo, spogldajc wprost w lepia wielkiego jaszczura. - Nie? - Genera wyprostowa si i napi potne muskuy. - A co bdziesz ze mn walczy? Cundertol poczu, jak sia rozpiera jego sztuczne ciao. C znaczyy ciao i krew wobec koci ze stali wielostopowej i wzmocnionych mini z biowkien? Jeli moe zwyciy Jedi, Ssiruuk nie powinien stanowi problemu. Cundertol skin gow. - Bd - poinformowa. - Zmiad ci jak owada. Genera zamia si. - Pisklak grozi matce? - Mwi powanie. - Cundertol zacisn i rozprostowa pici. - Oddaj mi moje pienidze. Genera bez zmruenia oka przyj wyzwanie i zrobi krok naprzd przyszpilajc spojrzeniem Cundertola. Ze mierciononym spokojem stwierdzi: - Jedyn rzecz, jak ode mnie dostaniesz, bdzie mier. Cundertol przygotowa si do walki, gdy nagle stwierdzi, e nie moe si porusza. Jakby przyrs do miejsca. Kady misie jego ciaa by sztywny, jak gdyby nagle zmieni si w posg. Nie mg po rusza oczami, ustami, nie mg nawet oddycha! A jego serce zatrzymao si w p uderzenia. Szyderczo rozemiany pysk generaa znalaz si tak blisko jego twa rzy, e czu oddech obcego. Podwjnie jzyki wchowe smakoway go zlizujc strach, jaki z pewnoci emanowa ze syntciaa. - Nie jeste gupcem, czowieku - rzek E'thinaa. Oddech genera; cuchn, a Cundertol nawet nie mg odwrci gowy. - Czy naprawd sdzie, e nie bdziemy na to przygotowani? Sdzisz, e tacy z nas 313

gupcy? Od przybycia do tej galaktyki nauczylimy si wiele o waszych odraajcych maszynach. Wiemy, jak zmusi waszych nieczystych technologw do pracy dla nas, do budowania blokad, ktre uruchamiaj si na dwik konkretnego zdania. Jestemy w stanie ukra wszystko, co trzeba, aby osign cel - cel, ktry pomoge nam zrealizowa. Zasiae chaos, teraz zbierzesz nagrod. Cundertol marzy, eby si cofn. Od przybycia do tej galaktyki"... Ogarna go panika. Ohydny pysk obcego wydawa si kurczy i odpada. Dugi ryj zwin si i spyn po szyi, zabierajc ze sob potrjne powieki i jzyki wchowe... Pod nimi znajdowaa si twarz tak straszliwa, e Cundertol nigdy nie umiaby jej sobie wyobrazi. Dugie, strome czoo przechodzce w chude, wytatuowane policzki. Purpurowe worki pod czarnymi, zimnymi oczami. Gbokie blizny znaczyy szare ciao jak szczeliny na lodowym ksiycu. Ostre zby wyszczerzyy si do Cundertola, gdy zrozumia, jaki popeni bd. - Jeste dla mnie niczym - sykn gos faszywego generaa. - Moe gdyby pozosta ywy, nadaby si na niewolnika lub ofiar, ale taki, jaki jeste teraz, nie masz adnej wartoci, ty martwy mieciu. Obmylimy maszyn, ktra ci stworzya, krwi tysica jecw i oczycilimy donie, ktre jej dotykay. Nie ponialimy si nigdy do zajmowania si martwymi materiaami, z ktrych ty si teraz skadasz. ycie to tkanka, to gleba, to krew. - Istota przerwaa i umiechna si. - To mier. Twarz, ktra miaa by ostatni rzecz, jak kiedykolwiek ujrza Cundertol, odsuna si spoza zasigu jego wzroku. By tak gboko unieruchomiony przez ogranicznik blokady, e nie by w stanie nawet skupi wzroku. Wszystko w odlegoci wikszej ni metr pozostawao plamplam, ktra wypenia si cieniami, gdy wicej istot tej samej rasy weszo do pokoju. Okryy go, drgajc si i wijc w niewyobraalnych ksztatach. Jedyn rzecz, jak ode mnie dostaniesz, bdzie mier". Tak powiedzia E'thinaa - czy te istota, ktra si pod tym imieniem ukrywaa - i tymi sowami skazaa go na mier. Ostatni rzecz, jak Cundertol poczu, byy bolesne ukucia i uderzenia amphistaffw, szarpicych na czci jego sztuczne ciao. Nie mg si rusza, ale obcy upewnili si, e wci moe odczuwa bl. A bl by niewyobraalny. Trudno go byo nawet obj umysem. 314

Gdy pola podtrzymujce Cundertola rozpady si wreszcie i jegc umys odpyn, bya to prawdziwa, czysta ulga. Wreszcie pozosta tylko jeden. Klasse Ephemora by to izolowany system na skraju przestrze: Chissw po przeciwnej stronie Jdra galaktyki. Zosta nazwany imieniem badacza, ktry wiele setek lat temu pierwszy okreli system posiadajcy wwczas niewielki kamienioom, wok wielkiego gazowego giganta, wzdtego potwora tu poza granic zamieszkanej strefy gwiazdy. Wielokrotne zakcenia atmosferyczne sprawiy jednak, e kopalnia przestaa by zyskowna, wic opuszczono j ponad pidziesit lat standardowych wczeniej. Od tamtej pory Klasse Ephemora; popad w zapomnienie - brakowao mu nadajcych si do zamieszkania wiatw, ktre zachcayby do kolonizacji; by zbyt odlegy, aby sta si interesujcy z punktu widzenia handlowego, a take zbyt daleko od granic Chissw, aby usprawiedliwia chocia elementarn obsad wojskow. Co kilka dziesicioleci automatyczna sonda przelatywa a przez system w celu uaktualnienia danych astronomicznych i sprawdzenia, czy punkty nawigacyjne ustawione podczas pocztkowego badania pozostay na miejscach. Poza tym by kompletnie ignorowany. I mogo tak pozosta na zawsze, gdyby ostatnia sonda, ktra przeleciaa przez niego jakie dwadziecia pi lat temu, przypadkiem nie zauwaya, e jedyny gigant gazowy systemu, Mobus, zyska nowego satelit. Satelita ten doczy do rodziny siedemnastu innych satelitw wok Mobusa, ale mas przekracza dziesiciokrotno pozostaych! razem wzitych. By to wiat sam w sobie, otulony chmurami, ktra nie pozwalay na wizualne sprawdzenie przez sond. Obecno par wodnej moga stanowi podstaw do dalszych bada, ale sonda ni bya nastawiona na zmian kursu dla tak ulotnej przesanki. Gdyby n ksiycu-wiecie wida byo wyranie lady ycia rozumnego, sond mogaby zahamowa, ulokowa si na orbicie Klasse A i obejrze nowy ksiyc bardziej szczegowo, a nastpnie donie o swoich spostrzeeniach zwierzchnikom w CEDF. Planeta jednak nie emitowaa nic n kanaach podprzestrzennych ani te nie wysyaa adnych transmisji; w zakresie widma elektromagnetycznego. Sonda odnotowaa pater tylko pojawienie si ksiyca, po czym ruszya swoj drog. Istnienie ksiyca pozostawao wic od tamtego czasu ukryte w B: bibliotece Ekspedycyjnej Chissw, skatalogowane wraz z tysicami innych raportw z tysica innych, identycznych sond. Cho przechwyceni 315

na orbit byo rzadkie, nie stanowio wystarczajcego ewenementu, aby cign na siebie uwag astronomw studiujcych dane z powrotu sondy. W Nieznanych Regionach byo wiele innych, bardziej interesujcych odkry, ktre na nich czekay. C zatem z tego, e jaki zapomniany system uzyska jeden lub dwa nowe ksiyce? Jacen obserwowa obrazy z ksiyca przywiezione przez sond z uczuciem graniczcym z gbokim podziwem. Ujrza szar kul owietlon pospnym wiatem kipicego, czerwonotego giganta gazowego. Atmosfera pochaniaa podczerwie, ale radar ukazywa wzdu rwnika agodne wzgrza z kilkoma paskimi fragmentami, ktre mogy by morzami rozrzuconymi rwnomiernie po obu pkulach. Istniay dowody niedawnych erupcji i ruchw skorupy, jak naleao si tego spodziewa po wiecie, ktry cakiem niedawno zosta przechwycony nie tylko przez soce, lecz rwnie przez gazowego giganta. - Oto ona - szepn, z trudem opanowujc emocje. - To Zonama Sekot. - Na mapie figuruje jako M-Osiemnacie. - To Zonama Sekot - upiera si Jacen. - To musi by ona. Jakie to miay by te szans, Danni? - e takie zjawisko wystpi w sposb naturalny? Minimalne - odpara zapytana. - Ale to nie znaczy, e to si nie mogo sta. - Wiem - odpar beztrosko. - Ale si stao. R2-D2 zagwizda radonie, jakby na potwierdzenie jego sw. - Powinnimy przynajmniej to sprawdzi - zauwaya Mara. - Sprawdzimy - zgodzi si Luke. - W kocu to najlepsza poszlaka, jak do tej pory mielimy. - Jeli jest co, w czym moglibymy wam pomc - odezwa si Soontir Fel - macie to zaatwione. - Zawaha si przez uamek sekundy, zanim doda: - Oczywicie, w granicach rozsdku. Nie byy to czcze obietnice. Chissowie dostarczyli ju szczegowe mapy taktyczne Nieznanych Regionw, ukazujce przeraliwie niebezpieczne szlaki handlowe przez obszary, ktre mogyby si wydawa nie do przebycia. Co gorsza, dane te pokazyway, e Yuuzhanie byli w tej czci galaktyki bardziej aktywni, anieli wiedzia o tym wywiad Sojuszu. Od pierwszych atakw na systemy Nowej Republiki siy zadaniowe Yuuzhan Vongw dotary do przestrzeni Chissw i skieroway si w Nieznane Regiony. Od tamtej pory such o nich zagin - a moe adna inna sia zadaniowa nie zdoaa si przedrze przez Chissw - ale nie stanowio to podstaw do samozadowolenia. Dalsza pomoc Chissw moga okaza si w pewnym momencie bezcenna. 316

Luke umiechn si w zadumie. - Dzikuj - rzek. - Obiecuj nie wspomnie o traktacie z Sojuszem Galaktycznym a do nastpnego naszego przyjazdu. - Jeli w ogle bdzie nastpny raz - dodaa Mara. Jacen skin gow, mylc o ataku na Ruiny Imperium, o Krizlawach na Munlali Mafir, o gwnym nawigatorze Aabie, a potem, oczywicie, o samych Yuuzhan Vongach, ktrych wyprawy do przestrzeni Chissw z kadym dniem wydaway si coraz czstsze. Wystarczajco trudno byo dotrze do tego punktu, pomyla. A wtpi, eby pniej byo cho troch atwiej. Poczu w pobliu wsparcie i ufno ze strony Danni i umiechn si ciepo. Przynajmniej nie brakowao im wsparcia - ani jemu, ani Galaktycznej Federacji Wolnych Przymierzy. Musieli jedynie pj za gosem serca i pozwoli, aby Moc kierowaa ich decyzjami, a z pewnoci dotr, gdzie zechc - by tego pewien. Nie wiadomo byo jednak, co zastan, kiedy ju tam bd...

You might also like