You are on page 1of 248

David Gemmell

Waylander
Przeoy Zbigniew A. Krlicki

T ksik dedykuj Denisowi i Audrey Ballardom, moim teciom, z podzikowaniami za dwudziestoletni przyja. A take ich crce Valerie, ktra zmienia mj wiat 22 grudnia 1965 roku.

Podzikowania
Dzikuj mojemu agentowi literackiemu, Lesliemu Floodowi, ktrego wsparcie pozwolio mi przetrwa chude lata; mojemu wydawcy, Rossowi Lempriereowi, bez ktrego Waylander nie kroczyby przez ciemne lasy; Stelli Graham, najlepszej z korektorek, a ponadto Lizie Reeves, Jean Maund, Shaneowi Jarvisowi, Jonathanowi Pooreowi, Stewartowi Dunnowi, Julii Laidlaw i Tomowi Taylorowi. Specjalne podzikowania skadam Robertowi Breareowi za dobr zabaw i za utrzymanie fortecy na przekr wszystkiemu.

Prolog Potwr patrzy z cienia, jak uzbrojeni ludzie, niosc pochodnie, weszli w ciemnoci gry. Cofa si przed nadchodzcymi, chowajc cielsko za krgiem wiata. Ludzie dotarli do wykutej w skale komnaty i wetknli uczywa w zardzewiae elazne kagace na granitowych cianach. W rodku dwudziestoosobowej grupy szed m w zbroi z brzu, lnicej w blasku pochodni i zdajcej si jarzy ywym pomieniem. Zdj skrzydlaty hem, a dwaj czonkowie wity ustawili przed nim drewnian ram. Wojownik umieci hem na jej czubku i rozpi napiernik. By mczyzn w podeszym wieku, ale wci silnym o przerzedzonych wosach i oczach zmruonych w migotliwym wietle. Poda gruby napiernik dworzaninowi, ktry zawiesi pancerz na ramie i ponownie zapi sprzczki. Jeste pewny, e ten plan si powiedzie, mj panie? spyta chudy starzec w niebieskiej szacie. Tak pewny jak niczego innego, Derianie. Miewam ten sen ju od roku i wierz we. Zbroja ma tak wielkie znaczenie dla Drenajw... Dlatego znalaza si tutaj. Czy nie mgby nawet teraz rozway rzecz ponownie? Niallad jest mody i mgby zaczeka jeszcze co najmniej dwa lata. Wci jeste silny, mj panie. Moje oczy sabn, Derianie. Niebawem bd lepy. Sdzisz, e to mia perspektywa dla krla znanego ze zrcznoci w boju? Nie chc ci utraci, mj panie rzek Derian. Moe jestem zuchway, ale twj syn... Znam jego sabe strony warkn Krl tak samo jak jego przyszo. Stajemy w obliczu kresu wszystkiego, o co walczylimy. Nie teraz... nie za pi lat. Jednak wkrtce nadejd krwawe dni, a wtedy Drenajowie musz mie jak nadziej. A t nadziej bdzie Zbroja. Panie mj, przecie ona nie jest magiczna. Ty bye jej magi. Ona to tylko metal, ktry zechciae nosi. Moga by ze srebra, zota czy skry. To Krl Orien stworzy Drenajw. A teraz nas opuszczasz. Krl, odziany w brzow tunik z jeleniej skry, pooy donie na ramionach doradcy. W ostatnich latach miaem wiele kopotw, ale zawsze mogem polega na twoich dobrych radach. Ufam ci, Derianie, i wiem, e zajmiesz si Nialladem i pokierujesz nim, najlepiej jak potrafisz. Kiedy jednak nadejd krwawe dni, nie zdoa skorzysta z twoich

rad. Zaprawd, czarno widz nasz przyszo: straszliw armi atakujc drenajski lud, nasze wojska rozbite lub w odwrocie i widz t Zbroj lnic jak pochodnia, przycigajc ludzi, dajc im wiar. A czy widzisz zwycistwo, mj panie? Zwycistwo dla jednych. mier dla innych. A jeli ta wizja nie jest prawdziwa? Jeeli to tylko podstp uknuty przez Ducha Chaosu? Spjrz na Zbroj, Derianie rzek Orien, prowadzc go do stojaka. Pancerz nadal lni w wietle pochodni, lecz teraz przybra jaki eteryczny, przedziwny wygld. Wycignij rk i dotknij jej rozkaza Krl. Kiedy Derian zrobi to, jego do przesza na wylot przez Zbroj. Cofn si jak udlony. C z ni uczynie, panie? Nic, zaczyna si spenia sen. Tylko Wybrany moe dotkn Zbroi. Czy kto moe zama zaklcie i ukra Zbroj? Zaiste, moe, Derianie. Spojrzyj jednak za krg wiata. Doradca odwrci si i ujrza tuziny oczu spogldajce na niego z ciemnoci. Cofn si o krok. Bogowie! C to takiego? Pono kiedy byy ludmi. Jednak plemiona zamieszkujce t okolic opowiadaj o strumieniu, ktry czernieje w lecie. Nadal pynie w nim woda, lecz wypita przez ciarn kobiet staje si trucizn deformujc dzieci w onie. Nadirowie zostawiaj te dzieci w grach, eby umary... lecz najwidoczniej nie wszystkie gin. Derian porwa pochodni z kagaca i ruszy do przodu, ale Krl powstrzyma go. Nie patrz, przyjacielu, gdy ten widok przeladowaby ci po kres twoich dni. Wierz mi, s niezwykle grone. Trzeba by znacznej siy, eby zdoby t pieczar, a jeli kto inny prcz Wybranego sprbuje zabra Zbroj, zostanie rozdarty na strzpy przez bestie zamieszkujce ciemnoci. A co ty teraz poczniesz, mj panie? Poegnam si. Dokd podysz? Tam, gdzie nikt nie pozna we mnie Krla. Ze zami w oczach Derian pad na kolana przed Orienem, lecz Krl podnis go z ziemi. Zapomnijmy o hierarchii, stary przyjacielu. Rozstamy si jak towarzysze. Objli si.

Rozdzia 1
Zaczli torturowa kapana, kiedy obcy wyszed z cienia drzew. Ukradlicie mi konia rzek spokojnie. Bandyci byskawicznie odwrcili si do nadchodzcego. Za ich plecami mody kapan bezwadnie zwis na ptajcych go sznurach i unis gow, by zerkn podbitymi oczami na przybysza. Mczyzna by wysoki, barczysty, okryty czarnym skrzanym paszczem. Gdzie mj ko? zapyta. Kto to wie? Ko to ko, a wacicielem jest ten, kto go dosiada odpar Dectas. W pierwszej chwili, syszc gos nieznajomego, poczu dreszcz strachu, spodziewajc si ujrze kilku otaczajcych ich zbrojnych. Jednak teraz, spojrzawszy na pograjce si w mroku drzewa, wiedzia, e ten czowiek jest sam. Samotny i szalony. Z kapana nie mieli wielkiego poytku, bo zaciska zby z blu i nie przeklina ich ani nie baga. Natomiast ten bdzie dugo w noc wypiewywa swj bl. Przyprowadcie konia powiedzia mczyzna lekko znudzonym gosem. Bra go! rozkaza Dectas i miecze zawiszczay w powietrzu, gdy caa pitka runa do ataku. Przybysz szybko zarzuci opocz na jedno rami i podnis rk. Czarny bet przeszy pier najbliszego napastnika, drugi wbi si w brzuch krpego wojownika z uniesionym mieczem. Obcy upuci ma podwjn kusz i zrcznie odskoczy. Pierwszy napastnik nie y, a drugi klcza, trzymajc si za brzuch. Przybysz rozwiza rzemie przytrzymujcy paszcz, pozwalajc mu opa na ziemi. Z bliniaczych pochew wyj dwa noe o czarnych klingach. Przyprowadcie konia! rozkaza. Pozostali dwaj zawahali si, zerkajc na Dectasa. Czarne ostrza wisny w powietrzu i obaj padli, nie wydawszy nawet jku. Dectas zosta sam. Moesz wzi swego konia powiedzia, przygryzajc warg i cofajc si w stron drzew. Mczyzna potrzsn gow. Za pno odpar agodnie. Dectas odwrci si i pomkn w kierunku drzew, lecz silne uderzenie w plecy pozbawio go rwnowagi i rzucio twarz na ziemi. Podparszy si rkami, usiowa wsta. Czyby ten przybysz cisn w niego kamieniem? Ogarnity nag saboci, osun si na ziemi... mikk jak puchowe oe i pachnc sodko jak lawenda. Konwulsyjnie drgn nog. Przybyy podnis paszcz i otrzepa go z kurzu, po czym ponownie zawiza rzemie

na ramieniu. Potem odzyska swoje trzy noe, ocierajc je o szaty zabitych. Na ostatku zabra oba bety, dobiwszy rannego szybkim ciciem w gardo. Podnis kusz i sprawdzi, czy ziemia nie zablokowaa jej mechanizmu, zanim przypi j z powrotem do szerokiego pasa. Nie ogldajc si za siebie, ruszy w kierunku koni. Czekaj! zawoa kapan. Uwolnij mnie. Prosz! Mczyzna odwrci si. Dlaczego? spyta. Tak obojtnie zada to pytanie, e kapan przez chwil nie potrafi znale na nie odpowiedzi. Umr, jeli mnie tak zostawisz rzek w kocu. To nie jest wystarczajcy powd powiedzia mczyzna, wzruszywszy ramionami. Podszed do koni, znalaz swego wierzchowca i przekona si, e jego siodo i juki pozostay nietknite. Zadowolony, odwiza konia i wrci na polank. Przez chwil spoglda na kapana, a potem cicho zakl i przeci mu wizy. Uwolniony osun si w jego ramiona. By ciko pobity i mia pocit pier; skra wisiaa na niej wskimi paskami, a bkitna szata bya poplamiona krwi. Wojownik przetoczy kapana na plecy, rozerwa mu tog, a potem poszed do konia i wrci ze skrzanym bukakiem. Odkrciwszy zakrtk, pola rany wod. Kapan wi si, ale nawet nie jkn. Wojownik wprawnie umieci paski skry na miejscu. Nie ruszaj si przez chwil poleci. Z maych jukw przy siodle wyj ig z nitk, po czym zrcznie pozszywa rozcicia. Musz rozpali ognisko! rzek. Nic nie widz w tym przekltym mroku! Gdy zapon ogie, kapan obserwowa krztajcego si wojownika. Ten mruy oczy w skupieniu, lecz kapan zauway, e byy nadzwyczaj ciemne, brzowe jak sobolowe futro, z migoczcymi zotymi plamkami. By nie ogolony, a szczecina na jego brodzie bya usiana siwizn. Potem kapan zasn... Kiedy si zbudzi, jkn gono, gdy bl ran j ksa go jak warczcy pies. Usiad, krzywic si, czu bowiem kady szew na piersi. Jego szaty znikny, a obok ujrza rzeczy najwidoczniej zdjte z zabitych, poniewa lec wrd nich bluz znaczyy brunatne plamy krwi. Wojownik pakowa juki i troczy koc do sioda. Gdzie moje szaty? spyta kapan. Spaliem je. Jak miae! To by wity strj. To tylko zwyka niebieska bawena. Moesz znale inny w kadym miecie czy

wiosce. Wojownik wrci do kapana i przysiad obok niego. Przez dwie godziny ataem twoje mikkie ciao, kapanie. Bybym rad, gdyby pozwoli mu poy przez kilka dni, zanim rzucisz si w ogie mczestwa. W caym kraju twoi bracia s paleni, wieszani lub wiartowani. A wszystko dlatego, e brak im odwagi, by zrzuci te przeklte szaty. Nie bdziemy si kry broni si kapan. A zatem umrzecie. Czy to takie straszne? Nie wiem, kapanie ty mi powiedz. Zeszego wieczoru bye tego bliski. Jednak pojawie si ty. Szukaem swojego konia. Nie nadawaj temu nadmiernego znaczenia. Czy w dzisiejszych czasach ko jest wicej wart od czowieka? Zawsze tak byo, kapanie. Nie dla mnie. Zatem gdybym to ja by przywizany do drzewa, ocaliby mnie? Prbowabym. I obaj bylibymy martwi. A tak, ty yjesz, a ja co waniejsze odzyskaem konia. Znajd moje szaty. Nie wtpi w to. A teraz musz rusza. Jeli chcesz jecha ze mn, bardzo prosz. Nie sdz, bym mia ochot. Wojownik wzruszy ramionami i wsta. W takim razie egnaj. Czekaj! rzek kapan, z trudem podnoszc si z ziemi. Nie chciaem by niewdziczny i z caego serca dzikuj ci za pomoc. Po prostu jadc z tob, narazibym ci na niebezpieczestwo. To niezwykle uprzejmie z twojej strony odrzek mczyzna. Jak chcesz. Podszed do konia, podcign poprg i wskoczy w siodo, zagarnwszy poy paszcza. Jestem Dardalion zawoa kapan. Wojownik pochyli si nad kiem sioda. A ja jestem Waylander rzek. Kapan drgn, jak uderzony w twarz. Widz, e syszae o mnie. Nie syszaem niczego dobrego. A wic syszae tylko prawd. egnaj. Zaczekaj! Pojad z tob. Waylander cign wodze.

A co z niebezpieczestwem? zapyta. Tylko wagryjscy najedcy chc mojej mierci, ale przynajmniej mam paru przyjaci czego nie mona powiedzie o Waylanderze Zabjcy. Poowa wiata zapaciaby, eby naplu na twj grb. Zawsze przyjemnie by docenianym rzek Waylander. A teraz, Dardalionie, jeli jedziesz ze mn, to w te szaty, bo musimy rusza. Dardalion klkn obok ubra i sign po wenian koszul, lecz gdy wzi j w palce, wzdrygn si i krew odpyna mu z twarzy. Waylander zelizgn si z sioda i podszed do kapana. Dokuczaj ci rany? zapyta. Dardalion potrzsn gow, a kiedy spojrza na Waylandera, ten ze zdziwieniem ujrza w jego oczach zy. Zdumiao to wojownika, widzia bowiem, jak ten mczyzna dzielnie znosi tortury. A teraz paka jak dziecko, cho nikt go nie mczy. Dardalion gboko wcign powietrze. Nie mog nosi tych ubra. Nie s przecie zawszone i wyczyciem je z krwi. Wi si z nimi wspomnienia, Waylanderze... okropne wspomnienia... gwatw, morderstw, nieopisanych potwornoci. Samo ich dotknicie wprawia mnie w przygnbienie... nie mog ich nosi. A zatem jeste mistykiem? Tak. Mistykiem. Dardalion znw usiad na kocu, drc w porannym socu. Waylander poskroba si po podbrdku i wrci do konia, poczym wydoby z jukw zapasow koszul, skrznie i par mokasynw. S czyste, kapanie. Jednak zwizane z nimi wspomnienia mog okaza si rwnie bolesne rzek, rzucajc rzeczy Dardalionowi. Mody kapan z wahaniem sign po wenian koszul. Gdy jej dotkn, nie poczu za, tylko przesza go fala blu podszytego niepokojem. Zamkn oczy i uspokoi umys, a potem podnis gow i umiechn si. Dzikuj, Waylanderze. Te mog nosi. Ich oczy spotkay si i wojownik odpowiedzia krzywym umieszkiem. Teraz pewnie znasz ju wszystkie moje sekrety? Nie. Tylko bl. Bl jest rzecz wzgldn. *** Przez cay ranek jechali przez doliny i pagrki rozdzierane szponami wojny. Na

wschodzie supy dymu unosiy si spiralami i czyy z chmurami. Pony miasta, dusze odchodziy w Otcha. Wszdzie wok, na polach i w lasach, leay porozrzucane trupy, wiele obdartych ju ze zbroi i ora, a w grze kryy stada czarnoskrzydych wron, podliwym okiem mierzc yzn ziemi w dole. mier zbieraa obfite niwo. W kadej dolinie napotykali spalone wioski i na twarzy Dardaliona zagocia udrka. Waylander ignorowa lady wojny, tylko jecha ostronie, wci przystajc, by obejrze si za siebie, i czujnie spogldajc na odlege wzgrza na poudniu. Jeste tropiony? spyta Dardalion. Zawsze pada ponura odpowied. Dardalion ostatni raz jecha konno pi lat temu, kiedy opuci ojcowski dom na szczycie urwiska, eby uda si do odlegej o pi mil wityni w Sardii. Teraz, czujc narastajcy bl ran i drtwienie ng ciskajcych koskie boki, zmaga si z cierpieniem. Zmuszajc umys do koncentracji, skupi wzrok na jadcym przed nim wojowniku i dostrzeg swobod, z jak ten siedzia w siodle, oraz to, e trzyma wodze w lewej rce, prawej nigdy nie odsuwajc od czarnego pasa obwieszonego miercionon broni. Przez jaki czas, gdy droga bya szersza, jechali rami w rami i kapan spoglda na twarz wojownika. Bya wyrazista i w pewien sposb urodziwa, lecz o pospnie zacinitych ustach, a oczach twardych i przenikliwych. Pod paszczem wojownik nosi skrzany kubrak, a na nim krtk kolczug, pokryt licznymi ladami ci i uderze oraz starannie naprawionych rozdar. Dugo yjesz za pan brat z wojn? spyta Dardalion. Zbyt dugo odpar Waylander, znw przystajc, by spojrze na szlak. Wspomniae o mierci kapanw i powiedziae, e umarli, poniewa nie mieli odwagi, by zdj swoje szaty. Co miae na myli? Czy to nie oczywiste? Wydaje si, e mier za wasne przekonania jest aktem najwikszej odwagi stwierdzi kapan. Waylander zamia si. Odwagi? mier nie wymaga odwagi. Jednak potrzeba jej, aby y. Jeste dziwnym czowiekiem. Nie obawiasz si mierci? Obawiam si wszystkiego, kapanie wszystkiego, co chodzi, peza czy lata. Ale zostawmy t rozmow na wieczorne ognisko. Musz pomyle. Wjecha pierwszy w niewielki zagajnik, gdzie znalazszy polank skryt w dolince przy spokojnie pyncym strumyku zsiad z konia i rozluni mu poprg. Wierzchowiec rwa si do wodopoju, lecz Waylander wpierw powoli oprowadzi go wkoo, dajc mu ochon po dugiej jedzie. Potem rozsioda konia i nakarmi go obrokiem z sakwy

przywizanej do ku. Oporzdziwszy konie, Waylander rozpali ognisko, otoczy je krgiem kamieni i rozoy koc w jego pobliu. Spoy posiek zoony z zimnego misiwa z ktrego Dardalion zrezygnowa i suszonych jabek, a nastpnie zaj si swoj broni. Trzy noe tkwice u pasa naostrzy ma osek. Krtk podwjn kusz rozebra i wyczyci. Ciekawa bro zauway Dardalion. Tak, zrobiona na zamwienie w Ventrii. Bywa niezwykle uyteczna; wypuszcza dwa bety i jest skuteczna na odlego do dwudziestu stp. A wic musisz podchodzi blisko swoich ofiar. Pospne oczy Waylandera napotkay spojrzenie towarzysza. Nie prbuj mnie osdza, kapanie. To tylko luna uwaga. W jaki sposb stracie konia? Byem z kobiet. Rozumiem. Waylander umiechn si. O bogowie, mody czowiek przybierajcy pompatyczn min zawsze wyglda miesznie. Nigdy nie miae kobiety? Nie. I od piciu lat nie jadem misa. Ani nie kosztowaem trunkw. ywot nudny, lecz szczliwy zauway wojownik. Mj ywot wcale nie by nudny. ycie to co wicej ni zaspokajanie cielesnych potrzeb. Tego jestem pewien. Mimo to nie zaszkodzi zaspokoi je od czasu do czasu. Dardalion nie odpowiedzia. Jaki sens wyjania wojownikowi harmoni ycia spdzanego na wzmacnianiu siy ducha? Rado szybowania ze soneczn bryz, bezcielenie i swobodnie, podrowania do odlegych soc i ogldania narodzin nowych gwiazd? Skokw przez mgliste korytarze czasu? O czym mylisz? spyta Waylander. Zastanawiam si, dlaczego spalie moje szaty odpar Dardalion, nagle uwiadamiajc sobie, e to pytanie drczyo go przez cay dzie. Zrobiem to pod wpywem kaprysu, nic wicej. Dugo obywaem si bez towarzystwa i zatskniem za nim. Dardalion kiwn gow i dorzuci dwie gazie do ognia. To wszystko? zapyta wojownik. Nic wicej ci nie interesuje? Jeste rozczarowany? Chyba tak przyzna Waylander. Zastanawiam si dlaczego. Mam ci powiedzie?

Nie, lubi zagadki. Co teraz zrobisz? Znajd innych mojego obrzdku i podejm moje obowizki. Innymi sowy umrzesz. Moe. Nie widz w tym sensu rzek Waylander lecz ycie samo w sobie jest bezsensowne. Tak wic to brzmi rozsdnie. Czy ycie miao kiedy dla ciebie sens, Waylanderze? Tak. Dawno temu, zanim dowiedziaem si o orach. Nie rozumiem ci. To dobrze rzek wojownik, kadc gow na siodle i zamykajc oczy. Wyjanij mi, prosz nalega Dardalion. Waylander przetoczy si na plecy i otworzy oczy, spogldajc w gwiazdy. Niegdy kochaem ycie i radowaem si blaskiem soca. Jednak rado bywa czasem krtkotrwaa, kapanie. A kiedy umiera, czowiek spoglda w siebie i pyta: dlaczego? Czemu nienawi jest o wiele silniejsza ni mio? Dlaczego niegodziwi s tak hojnie nagradzani? Czemu sia i zrczno licz si bardziej ni uczciwo i uprzejmo? A potem czowiek zdaje sobie spraw... e nie ma na to odpowiedzi. adnej. I aby nie postrada zmysw, musi zmieni swj stosunek do wiata. Kiedy byem owieczk, bawic si na zielonej ce. Potem przyszy wilki. Teraz jestem orem i latam w innym wszechwiecie. I zabijasz owieczki szepn Dardalion. Waylander zachichota i odwrci si. Nie, kapanie. Za owieczki nikt nie paci.

Rozdzia 2
Najemnicy odjechali, pozostawiajc za sob trupy. Siedemnacie cia leao na poboczu drogi: omiu mczyzn, cztery kobiety i picioro dzieci. Mczyni i dzieci umarli szybko. Z piciu wzkw cignitych przez uchodcw cztery pony ywym ogniem, a pity dymi. Kiedy mordercy zniknli za wzniesieniem na poudniu, moda rudowosa kobieta wysza z krzakw przy drodze i poprowadzia trjk dzieci do dymicego wzka. Zga ogie, Culasie powiedziaa najstarszemu. Sta, patrzc na zwoki szeroko otwartymi ze zgrozy i przeraenia, niebieskimi oczami. Ogie, Culasie. Pom im zgasi ogie. On jednak zobaczy ciao Sheery i jkn. Babciu... wymamrota, ruszajc do niej na drcych nogach. Moda kobieta podbiega do niego, chwycia go w ramiona i przycisna do siebie. Ona nie yje i nie czuje blu. Chod ze mn gasi ogie. Zaprowadzia go do wzka i wrczya mu koc. Dwoje modszych dzieci bliniaczki w wieku siedmiu lat stay obok siebie, plecami do pomordowanych. No ju, dzieci. Pomcie bratu. A potem ruszamy. Dokd moemy pj, Danyal? spytaa Krylla. Na pnoc. Mwi, e na pnocy jest genera Egel z liczn armi. Pjdziemy tam. Nie lubi onierzy powiedziaa Miriel. Pom bratu. Ju, szybko! Danyal odwrcia si, kryjc przed nimi zy. Okrutny, okrutny wiat! Trzy miesice wczeniej, kiedy wybucha wojna, do wioski dotara wie, e Ogary Chaosu cign na Drenan. Mczyni miali si z tego, przewiadczeni o rychym zwycistwie. Jednak kobiety instynktownie przeczuway, e armia zwca si Ogarami Chaosu bdzie trudnym przeciwnikiem. Niewielu przeczuwao, jak trudnym. Danyal moga zrozumie podbj ktra kobieta nie moe? Jednak Ogary nie zadowalay si tym; siay mier i zniszczenie, tortury, udrk i niewiarygodne okropnoci. Kapani rda byli cigani i zabijani, ich zakon wyjty spod prawa przez nowych panw. A przecie kapani rda nie stawiali oporu adnej wadzy, modlc si tylko o pokj, harmoni i szacunek dla autorytetw. Jakim byli zagroeniem? Wiejskie wsplnoty zostay spalone i zniszczone. Kto teraz zbierze plony jesieni? Gwaty, rabunki i mordy bez koca. Ta bezrozumna orgia niszczenia przekraczaa zdolnoci pojmowania Danyal. Trzykrotnie zostaa zgwacona. Raz przez szeciu

onierzy i to, e jej nie zabito, byo najlepszym wiadectwem jej zdolnoci aktorskich, poniewa udawaa zadowolenie i za kadym razem zostawiali j posiniaczon i upokorzon, lecz umiechnit. Instynkt podpowiedzia jej, e dzi bdzie inaczej, wic kiedy pojawili si pierwsi jedcy, zabraa dzieci i umkna w krzaki. Ci jedcy nie chcieli gwaci, tylko grabi i zabija. Dwudziestu zbrojnych wyrno grupk uchodcw. Ogie zgaszony, Danyal zawoa Culas. Danyal wesza na wz, wyszukujc koce i ywno pozostawione przez rabusiw jako zbyt skromny up. Kawakami rzemienia powizaa koce, tworzc trzy wzeki dla dzieci, a potem pozbieraa bukaki z wod i przewiesia je sobie przez rami. Musimy i powiedziaa i powioda trjk na pnoc. Nie uszli daleko, kiedy usyszeli ttent koskich kopyt i Danyal wpada w panik, poniewa znajdowali si na otwartej przestrzeni. Obie dziewczynki zaczy paka, lecz chopiec wyj sztylet z pochwy schowanej w zwinitym kocu. Daj mi to! krzykna Danyal, wyrywajc mu ostrze i odrzucajc je na bok, podczas gdy Culas patrzy na ni z przeraeniem. To nic nam nie da. Suchaj mnie. Cokolwiek mi zrobi, sied cicho. Rozumiesz? Nie krzycz i nie wrzeszcz. Obiecujesz? Zza zakrtu wyjechali dwaj jedcy. Pierwszy by ciemnowosym wojownikiem z rodzaju tych, ktrych poznaa ju a za dobrze; o twardej twarzy i jeszcze twardszych oczach. Drugi zadziwi j, gdy by szczupy i ascetyczny, o szlachetnych rysach i agodnym wyrazie twarzy. Kiedy nadjedali. Danyal odgarna dugie rude wosy i przygadzia fady zielonej tuniki, przywoujc miy umiech na usta. Szlicie z uchodcami? spyta wojownik. Nie. Tylko przechodzilimy tamtdy. Modzieniec o delikatnej twarzy ostronie zsun si z sioda, krzywic si, jakby z blu. Podszed do Danyal i wycign rce. Nie musisz nam kama, siostro, nie jestemy ludmi takiego pokroju. cz si z tob w blu. Jeste kapanem? Tak. Obrci si do dzieci. Podejdcie do mnie, chodcie do Dardaliona rzek, wycigajc ramiona. Zdumiewajce, lecz posuchay; najpierw dziewczynki, a pniej chopiec. Obj ca trjk szczupymi ramionami. Na razie jestecie bezpieczni rzek. Nic wicej nie mog wam obieca. Zabili babci powiedzia chopiec. Wiem, Culasie. Jednak ty, Krylla i Miriel wci yjecie. Przebylicie dug drog. A teraz pomoemy wam. Zaprowadzimy was na pnoc, do Gana Egela.

Jego gos by agodny i kojcy, zdania krtkie, proste i atwo zrozumiae. Danyal staa obok, oczarowana si, ktr emanowa. Nie wtpia w jego sowa, lecz nie moga oderwa oczu od ciemnowosego wojownika, ktry nadal siedzia na koniu. Ty nie jeste kapanem powiedziaa. Nie. A ty nie jeste dziwk. Skd wiesz? Spdziem cae ycie wrd dziwek odpar. Przerzuciwszy nog przez k sioda, zeskoczy na ziemi i podszed do niej. Czu go byo potem, kosk sierci i z bliska by rwnie przeraajcy jak inni jedcy. Jednak odczuwaa ten strach dziwnie sabo, jakby obserwowaa przedstawienie i wiedziaa, e otr jest okropny, lecz nie moe opuci sceny. Czua jego si, lecz nie wyczuwaa zagroenia. Ukrylicie si w krzakach rzek. Mdrze. Bardzo mdrze. Widzielicie? Nie. Czytaem lady. Godzin wczeniej ukrylimy si przed tymi samymi rabusiami. To najemnicy nie prawdziwe Ogary. Prawdziwe Ogary? Co jeszcze musieliby zrobi, eby zasuy na ten tytu? Byli nieudolni zostawili was przy yciu. Ogarom nie uszlibycie tak atwo. Jak to moliwe spytaa Danyal e taki czowiek jak ty podruje z kapanem rda? Taki czowiek jak ja? Szybko wydajesz sdy, kobieto odpar spokojnie. Moe powinienem si by ogoli. Odwrcia si do nadchodzcego Dardaliona. Musimy znale miejsce na obz rzek kapan. Dzieci potrzebuj snu. Dopiero trzy godziny po poudniu powiedzia Waylander. Potrzeba im specjalnego rodzaju snu odpar Dardalion. Wierz mi. Moesz znale odpowiednie miejsce? Chod ze mn powiedzia wojownik, odchodzc trzydzieci stp od szlaku. Dardalion doczy do niego. Co si z tob dzieje? Nie moemy ich zabra. Mamy tylko dwa konie, a Ogary s wszdzie. Tam, gdzie ich nie ma, s najemnicy. Nie mog ich zostawi. Masz racj jed. Co mi zrobie, kapanie? Ja? Nic. Rzucie na mnie zaklcie? Odpowiadaj! Nie znam adnych zakl. Moesz robi, co chcesz, zaspokaja dowolne zachcianki.

Nie lubi dzieci. Tak samo jak kobiet, ktrym nie pac. Musimy znale jakie miejsce, gdzie bd mg uly ich cierpieniu. Zrobisz to, zanim odjedziesz? Odjad? Dokd miabym odjecha? Mylaem, e chcesz nas opuci, uwolni si od nas. Nie uwolnibym si. Bogowie, gdybym sdzi, e rzucie na mnie czar, zabibym ci. Przysigam! Jednak nie uczyniem tego. I nie zrobibym, nawet gdybym mg. Klnc paskudnie pod nosem, Waylander wrci do Danyal i dzieci. Gdy podchodzi, dziewczynki chwyciy si spdnicy Danyal, szeroko otwierajc oczy z przeraenia. Zaczeka obok konia, a Dardalion wrci do dzieci. Czy kto chce jecha ze mn? zapyta. Nikt nie odpowiedzia i Waylander zachichota. Tak mylaem. Jedcie za mn do tamtych drzew. Znajd jakie miejsce. Pniej, gdy Dardalion siedzia z dziemi, opowiadajc im cudowne bajki o pradawnych czarach agodnym, hipnotycznym gosem, Waylander lea przy ognisku, obserwujc kobiet. Chcesz mnie? zapytaa nagle, wytrcajc go z zadumy. Ile? spyta. Dla ciebie za darmo. Zatem nie chc. Twoje oczy nie kami tak dobrze jak wargi. Co to oznacza? To, e mn gardzisz. Nic nie szkodzi; spaem z wieloma kobietami, ktre mn gardziy. Nie wtpi. Wreszcie szczero? Nie chc, eby dzieciom staa si jaka krzywda. Mylisz, e skrzywdzibym je? Mgby. le mnie osdzasz, kobieto. A ty nie doceniasz mojej inteligencji. Czy nie chciae powstrzyma kapana przed udzieleniem nam pomocy? No? Tak, ale... Nie ma adnego ale. Bez pomocy nasze nadzieje przeycia s adne. Czy nie jest to krzywd? Kobieto, masz jzyk jak bat. Nic ci nie jestem winien i nie masz prawa mnie krytykowa. Nie krytykuj ci. To by oznaczao, e dbam o ciebie na tyle, eby chcie ci

naprawi. Pogardzam tob i takimi jak ty. Zostaw mnie w spokoju, niech ci szlag! *** Dardalion siedzia z dziemi tak dugo, a ostatnie zasno, a potem kolejno pooy do na czole kadego z nich i wyszepta modlitw. Obie dziewczynki leay przytulone pod kocem, a Culas wycign si obok nich, z gow na ramieniu. Kapan zakoczy modlitw i usiad, wyczerpany. Trudno mu byo si skoncentrowa, majc na sobie ubranie Waylandera. Niewyrane wizje blu i tragedii troch zagodniay, lecz wci nie pozwalay Dardalionowi wej na najwysze cieki Drogi do rda. Daleki krzyk przywrci go do rzeczywistoci. Gdzie w ciemnociach cierpiaa kolejna ofiara. Dardalion zadra i podszed do ogniska, przy ktrym siedziaa Danyal. Waylander znikn. Obraziam go powiedziaa Danyal, gdy kapan usiad naprzeciw niej. Jest taki zimny. Taki twardy. Tak dostosowany do dzisiejszych czasw. Owszem przyzna Dardalion lecz jest take czowiekiem, ktry moe doprowadzi nas w bezpieczne miejsce. Wiem. Mylisz, e wrci? Tak sdz. Skd pochodzisz? Danyal wzruszya ramionami. Std i owd. Urodziam si w Drenanie. Mie miasto z wieloma bibliotekami. Tak. Powiedz mi o tym, jak bya aktork poprosi Dardalion. Skd... no tak, nic nie skryje si przed rdem. Nie ma w tym adnej magii, Danyal. Dzieci mi powiedziay; mwiy, e kiedy graa w Duchu Circei przed Krlem Nialladem. Graam szst crk i powiedziaam trzy zdania odpara z umiechem. Jednak to byo pamitne przeycie. Mwi, e Krl nie yje, zabity przez zdrajcw. Tak syszaem odpar Dardalion. Ale nie mwmy o tym teraz. Noc jest jasna, gwiazdy pikne, a dzieci pi, nic sodkie sny. Jutro bdziemy si martwi mierci i rozpacz. Nie mog przesta o tym myle powiedziaa. Los jest okrutny. W kadej chwili jedcy mog wyjecha spomidzy drzew i znw zacznie si koszmar. Wiesz, e do gr Delnoch, gdzie Egel szkoli sw armi, jest dwiecie mil? Wiem. Bdziecie za nas walczy? Czy tylko sta i patrze, jak nas zabij?

Ja nie walcz, Danyal, ale zostan z wami. A twj przyjaciel bdzie walczy? Tak. Tylko to umie. Jest zabjc powiedziaa Danyal, otulajc si kocem. Niczym nie rni si od najemnikw czy Vagryjczykw. A jednak mam nadziej, e wrci czy to nie dziwne? Sprbuj zasn nalega Dardalion. A ja postaram si zapewni ci spokojny sen. To byoby mie do takiej magii mogabym si przekona. Lega przy ogniu i zamkna oczy. Dardalion odetchn i znw sprbowa si skoncentrowa, odmawiajc modlitw pokoju i bezgonie otaczajc ni ciao dziewczyny. Zacza miarowo oddycha. Dardalion uwolni swego ducha z okoww i poszybowa w nocne niebo, unoszc si w ksiycowym blasku i pozostawiajc ciao skulone przy ognisku. Wolny! Sam z Otchani. Z trudem powstrzymawszy spiralny lot w gr, spojrza na ziemi, szukajc ladu Waylandera. Daleko na poudniowym wschodzie ponce miasta rozwietlay niebo postrzpion szkaratn un, podczas gdy na pnocy i zachodzie paliy si ogniska, ktre w regularnych odstpach wyglday jak vagryjskie posterunki. Na poudniu, w maym lasku migota wty pomyk i zaciekawiony Dardalion pomkn w tym kierunku. Wok ogniska spao szeciu mczyzn, podczas gdy sidmy siedzia na gazie, zajadajc polewk z miedzianego garnka. Dardalion zawis nad nimi, dostrzegajc budzcy si strach. Wyczu zo i szykowa si, by odlecie. Nagle siedzcy mczyzna spojrza na niego i wyszczerzy zby w umiechu. Znajdziemy was, kapanie szepn. Dardalion si nie ruszy. Mczyzna postawi miedziany garnek obok siebie, zamkn oczy... i Dardalion nie by ju sam. Obok niego unosi si zbrojny wojownik, z tarcz i czarnym mieczem. Mody kapan mign w przestworza, lecz duch wojownika by szybszy i w przelocie dotkn jego plecw. Dardalion poczu przeszywajcy ciao bl i krzykn. Wojownik zawis przed nim, miejc si. Nie zabij ci jeszcze, kapanie. Chc Waylandera. Wydaj mi go, a bdziesz y. Kim jeste? szepn Dardalion, chcc zyska na czasie. Moje imi nic ci nie powie. Nale do Bractwa i otrzymaem zadanie. Waylander musi zgin. Bractwa? Jeste kapanem?

Kapanem? W sposb, jakiego nigdy nie pojmiesz, ty ndzna winio! Sia, zrczno, spryt, strach oto umiejtnoci, ktrym oddaj cze, poniewa umoliwiaj wadz. Prawdziw wadz. A wic suysz Ciemnoci? Ciemnoci czy wiatu... to tylko sowa. Su Ksiciu Kamstw, Stwrcy Chaosu. Dlaczego cigasz Waylandera? On nie jest mistykiem. Zabi niewaciwego czowieka, cho niewtpliwie ten zasuy sobie na mier. A teraz postanowiono, e musi umrze. Wydasz mi go? Nie mog. Zatem odejd, robaku. Twoja bierno mnie obraa. Zabij ci jutro tu po zmroku. Odszukam twego ducha, gdziekolwiek si skryje, i zniszcz go. Dlaczego? Co ci to da? Tylko przyjemno odpar wojownik. Jednak to mi wystarczy. A wic bd ci oczekiwa. Oczywicie. Tacy jak wy lubi cierpie to czyni was witymi. *** Waylander by zy, co go zdziwio, a take zaniepokojony i zabawnie uraony. Wjecha na poronity lasem pagrek i zsiad z konia. Jak moesz gniewa si o sowa prawdy, pyta si w duchu. A jednak bolao go, e potraktowano go jak tych, ktrzy gwacili i grabili niewinnych, bo mimo budzcej strach reputacji siewcy mierci, nigdy nie zabi kobiety ni dziecka. Nigdy te nikogo nie zgwaci i nie upokorzy. Dlaczego wic ta kobieta wprawia go w tak ponury nastrj? Czemu widzia wszystko w tak ciemnych barwach? Ten kapan. Przeklty kapan! Przez ostatnie dwadziecia lat Waylander y w cieniu, lecz Dardalion by jak latarnia owietlajca najciemniejsze zakamarki jego duszy. Usiad na trawie. Noc bya chodna i jasna, powietrze sodkie. Dwadziecia lat. Znikny w mroku pamici. Dwadziecia lat bez gniewu, ktre Waylander przetrwa jak pijawka przyczepiona do nieporuszonej skay ycia. I co teraz? Teraz umrzesz, gupcze powiedzia gono. Ten kapan zabije ci swoj czystoci. Czy o to chodzio? Czy tego tak si obawia? Przez dwadziecia lat Waylander kry po grach i rwninach cywilizowanych

krain, po stepach i pograniczach nadyryjskich plemion, dalekich pustyniach nomadw. Przez ten czas nie pozwala sobie na przyjanie. Nikt nie przebi jego skorupy. Jak ywa forteca, bezpieczny za grubymi murami, Waylander przemyka przez ycie jak najbardziej samotny z ludzi. Dlaczego uratowa kapana? Drczyo go to pytanie. Jego forteca runa, a jej mury rozdary si jak mokry pergamin. Instynkt podpowiada mu, eby dosi konia i zostawi grupk wdrowcw a on ufa swemu instynktowi, wyostrzonemu przez niebezpieczestwa, jakie niosa jego profesja. Ruchliwo i szybko trzymay go przy yciu; mg uderzy jak w i znikn przed nadejciem witu. Waylander Zabjca, ksi zamachowcw. Tylko przypadkiem mg zosta ujty, nie mia bowiem domu jedynie krtk list kontaktw, ludzi zbierajcych dla niego kontrakty w tuzinie rnych miast. Pojawia si tam w rodku nocy, po kolejny kontrakt lub zapat, po czym znika, nim nadszed wit. Zawsze tropiony i znienawidzony, Zabjca porusza si w mroku, skryty w ciemnociach. Wiedzia, e cigajcy s ju bardzo blisko. Teraz, bardziej ni kiedykolwiek, powinien znikn wrd pustkowi lub popyn za morze, do Ventrii i wschodnich krlestw. Ty gupcze szepn. Czyby chcia umrze? A jednak kapan zatrzyma go nie rzuconym zaklciem. Podcie skrzyda oru, Dardalionie powiedzia cicho. Przypomnia sobie wiejski ogrd peen kwiatw: hiacyntw, tulipanw i przekwitajcych narcyzw. Jego syn wyglda tak spokojnie, lec tam, a krew nie odrniaa si od jaskrawego kwiecia. Waylander poczu szarpicy bl, ostry jak krawdzie rozbitego szka. Tanya zostaa przywizana do ka, a potem wypatroszona jak ryba. Dwie dziewczynki... malutkie... Zapaka za utraconymi latami. Wrci do obozu godzin przed wschodem soca i znalaz ich wszystkich pogronych we nie. Potrzsn gow nad ich gupot i podsyci dogasajce ognisko, przygotowujc gorcy posiek z patkw zboowych w miedzianym garnku. Dardalion obudzi si pierwszy; umiechn si na powitanie i przecign. Rad jestem, e wrcie rzek, podchodzc do ognia. Musimy zdoby jak ywno powiedzia Waylander bo mamy niewielkie zapasy. Wtpi, czy znajdziemy jak nie spalon wie, zatem bdziemy musieli zapolowa. Moe bdziesz zmuszony zapomnie o swoich zasadach, kapanie, jeli nie zechcesz pa z godu.

Mog z tob porozmawia? Dziwne pytanie. Mylaem, e rozmawiamy? Dardalion odszed od ogniska, a Waylander westchn i zdj miedziany garnek z ognia, zanim doczy do kapana. Skd to przygnbienie? Czyby aowa, e obciye nas t kobiet i jej dzieciakami? Nie. Ja... musz poprosi ci o przysug. Nie mam prawa... Wydu to z siebie, czowieku. Co si z tob dzieje? Zaprowadzisz je do Egela? Sdziem, e taki wanie mamy plan. Dobrze si czujesz, Dardalionie? Tak... Nie... Widzisz, ja umr. Dardalion odwrci si i wszed na zbocze dolinki. Waylander poszed za nim. Znalazszy si na szczycie, Dardalion opowiedzia mu o spotkaniu z duchem wojownika, a towarzysz wysucha go w milczeniu. Sprawy mistykw byy dla niego zamknit ksig, lecz zna ich moc i nie wtpi, e Dardalion mwi prawd. Nie zdziwio go to, e pocig depcze mu po pitach. W kocu zabi jednego z nich. Widzisz zatem zakoczy kapan dlaczego miaem nadziej, e kiedy mnie ju nie bdzie, zaprowadzisz Danyal i dzieci w bezpieczne miejsce. Czyby by tak dobrze wywiczony w apatii, Dardalionie? Nie mog zabija a to jedyny sposb, aby ich powstrzyma. Gdzie by ich obz? Na poudniu. Nie moesz tam i jest ich siedmiu. Ale tylko jeden, twoim zdaniem, dysponuje Moc? Tak sdz; powiedzia, e zabije mnie tu po zmroku. Prosz, nie id, Waylanderze. Nie chc by powodem niczyjej mierci. Ci ludzie cigaj mnie, kapanie, wic nie mam wyboru. Jeli obiecam zosta z kobiet, na pewno mnie znajd. Lepiej bdzie, jeli sam ich poszukam i podejm walk na moich warunkach. Dzi musisz tu zosta. Czekaj na mnie. Jeli nie wrc do rana, ruszajcie na pnoc. Waylander pozbiera swoje juki oraz ekwipunek i o pierwszym brzasku odjecha na poudnie. Wskakujc na ko, zawoa: Zgacie ogie dym wida na wiele mil. Nie rozpalajcie go do zmroku. Dardalion odprowadza go pospnym spojrzeniem. Dokd on jedzie? zapytaa Danyal, podchodzc i stajc obok niego. Ocali mi ycie orzek Dardalion i jeszcze raz opowiedzia o podry, ktr odby jego duch. Kobieta zdawaa si rozumie go i ujrza lito w jej oczach. W tym

momencie poj, e tym wyznaniem wzi na swoje sumienie ogromny ciar. Opowiadajc o tym Waylanderowi, zmusi go, eby za niego walczy. Nie obwiniaj si. Nie powinienem by mu mwi. A czy w ten sposb nie zgubiby nas wszystkich? On musia wiedzie, e na niego poluj. Powiedziaem mu o tym, eby mnie ocali. Nie wtpi. Jednak musia to wiedzie. Musiae go ostrzec. Tak, cho uczyniem to z egoistycznych pobudek. Jeste czowiekiem, Dardalionie, nie tylko kapanem. Jeste dla siebie zbyt surowy. Ile masz lat? Dwadziecia pi. A ty? Dwadziecia. Od jak dawna jeste kapanem? Pi lat. Ojciec wyuczy mnie na architekta, ale nigdy nie miaem do tego serca. Zawsze pragnem suy rdu. Jako dziecko czsto miewaem wizje, ktre moich rodzicw wprawiay w zakopotanie. Dardalion nagle umiechn si i potrzsn gow. Ojciec by przekonany, e jestem optany, i kiedy skoczyem osiem lat, zabra mnie do wityni rda w Sardii, eby odprawiono nade mn egzorcyzmy. Wciek si, gdy mu powiedzieli, e po prostu mam dar! Od tego czasu chodziem do szkoy przy witynnej. Powinienem zosta akolit w wieku pitnastu lat, lecz ojciec nalega, ebym zosta w domu i uczy si zawodu. Zanim mu to wyperswadowaem, skoczyem dwudziestk. Czy twj ojciec jeszcze yje? Nie wiem. Vagryjczycy spalili Sardi i wymordowali kapanw. Zakadam, e zrobili to samo z okolicznymi mieszkacami. Jak zdoae uciec? Nie byem tam w tej strasznej chwili; opat posa mnie do Skody z wieciami dla monasteru w grach, jednak gdy tam przybyem, klasztor te ju pon. W powrotnej drodze zostaem pojmany i wtedy ocali mnie Waylander. Nie wyglda na czowieka, ktry ratowaby kogokolwiek. Dardalion zachichota. No c, nie. Prawd mwic, odbiera konia najemnikom, ktrzy mu go ukradli, a ja do nieoczekiwanie dostaem mu si jako dodatek. Dardalion zamia si ponownie, a potem uj do Danyal. Dzikuj ci, siostro. Za co?

Za to, e powicia swj czas, eby odwie mnie od litowania si nad sob. Przykro mi, e obarczyem ci tym brzemieniem. To adne brzemi. Jeste miym czowiekiem i pomagasz nam. Jeste bardzo mdra i ciesz si, e ci spotkaem odpar Dardalion, caujc j w rk. Chodmy, zbudmy dzieci. Przez cay dzie Dardalion i Danyal zabawiali dzieci w lesie. Kapan opowiada im rne historie, a Danyal bawia si z nimi w szukanie skarbw, zbieranie kwiatkw, splatanie wiankw. Przez wiksz cz ranka wiecio soce, lecz w poudnie niebo zaczo ciemnie i wkrtce deszcz zagoni ich z powrotem do obozu, gdzie schronili si pod rozoyst sosn. Tam zjedli reszt chleba i troch suszonych owocw pozostawionych przez Waylandera. Robi si ciemno powiedziaa Danyal. Czy moemy ju rozpali ogie? Dardalion nie odpowiedzia. Nie odrywa oczu od siedmiu mczyzn wychodzcych spomidzy drzew, z mieczami w doniach.

Rozdzia 3
Dardalion ze znueniem podnis si z ziemi. Nacigajce si przy tym szwy na piersi i sice na ebrach sprawiy, e si skrzywi. Nawet gdyby by wojownikiem, nie zdoaby sam powstrzyma ani jednego z tych wolno podchodzcych ku niemu napastnikw. Wid ich ten czowiek, ktry tak wystraszy go poprzedniej nocy. Szed z umiechem na ustach. Za nim, postpujc pokrgiem, podao szeciu onierzy w dugich paszczach, narzuconych na czarne pancerze. Hemy zasaniay im twarze, tak e tylko oczy byy widoczne w prostoktnych szczelinach wizjerw. Za plecami Dardaliona Danyal odwrcia si do dzieci i obja je ramionami, aby do ostatniej chwili oszczdzi im strasznego widoku. Kapan poczu, e ogarnia go straszliwa bezradno. Zaledwie kilka dni wczeniej chtnie znisby mczarnie tortury i mier. Jednak teraz czu strach dzieci i poaowa, e nie ma miecza lub uku, eby ich broni. Nadchodzcy przystanli i wojownik, ktry ich prowadzi, obrci si bokiem do Dardaliona, patrzc na przeciwlegy skraj kotlinki. Dardalion obejrza si. W gasncym czerwonym blasku zachodzcego soca sta Waylander, szczelnie owinity opocz. Soce zachodzio za jego plecami i wojownik sta na tle krwawoczerwonego nieba nieruchomy, lecz tak grony, e zdawa si rzuca czar na ca t scen. Jego skrzany paszcz lni w gasncym wietle i na jego widok Dardalion poczu przypyw otuchy. Ju raz na jego oczach rozgrywa si taki dramat i wiedzia, e pod paszczem Waylander mia miercionon kusz, napit i gotow do strzau. Jednak ta nadzieja zgasa rwnie szybko, jak si pojawia. Wtedy mia przeciw sobie piciu niczego nie podejrzewajcych najemnikw, a teraz siedmiu wojownikw w zbrojach. Wyszkolonych zabjcw. Vagryjskie Ogary Chaosu. Waylander nie zdoa stawi im czoa. W tej okropnej chwili Dardalion stwierdzi, e zastanawia si, dlaczego Waylander wrci w tak beznadziejnej sytuacji. Przecie nie mia powodu, eby odda za nich ycie nie z powodu wiary czy niezomnych przekona. Tymczasem sta tam, jak jaki leny posg. Cisza dziaaa na nerwy Vagryjczykom jeszcze bardziej ni Dardalionowi. Wojownicy wiedzieli, e w cigu kilku nastpnych minut rozgorzeje walka, mier spadnie na kotlink i mikk muraw spynie krew. Byli ludmi wojny, na co dzie obcujcymi ze mierci, ktr powstrzymywali zrcznoci lub szalestwem, topic

strach we krwi. Tymczasem teraz stanli z ni twarz w twarz... kady z osobna. Pospny kapan Bractwa obliza wargi i miecz zaciy mu w doni. Wiedzia, e przewaga jest po ich stronie, mia pewno, i Waylander zginie, jeli wyda rozkaz ataku. A jednoczenie doskonale wiedzia... e umrze w tej samej chwili, gdy wyda ten rozkaz. Danyal nie moga duej znie tej ciszy; odwrcia si i ujrzaa Waylandera. Ruch jej ciaa sprawi, e Miriel otworzya oczy i zobaczya wojownikw w hemach. Krzykna. Czar prysn... Paszcz Waylandera zaopota i kapan Bractwa run na wznak z czarnym betem w oku. Zadrga konwulsyjnie i znieruchomia. Szeciu wojownikw nie ruszyo si z miejsca; po chwili pierwszy powoli wsun miecz do pochwy, a inni poszli za jego przykadem. Niezmiernie wolno wycofali si w mrok zapadajcy wrd drzew. Waylander nawet nie drgn. Przyprowadcie konie powiedzia cicho i pozbierajcie koce. Godzin pniej rozbili obz w pytkiej jaskini na wyynie i rozpalili malekie ognisko. Dym unosi si przez szczelin w sklepieniu groty, ktr mimo to wypeni zapach palonego drewna. Bya to przyjemna wo. Kapan podszed do lecej opodal Danyal, a widzc, e nie pi, usiad koo niej. Wszystko w porzdku? zapyta. Dziwnie si czuj przyznaa. Byam tak przygotowana na mier, e opuci mnie strach. A jednak yj. Dlaczego on wrci? Nie wiem. On te nie wie. Czemu oni odeszli? Dardalion opar si plecami o cian jaskini, wycigajc nogi do ognia. Nie jestem pewien. Wiele o tym mylaem i doszedem do wniosku, e to chyba ley w naturze onierzy. S wyszkoleni, by walczy i zabija na rozkaz sucha bez wahania. Nie dziaaj indywidualnie. A gdy dochodzi do walki, zazwyczaj sytuacja jest jasna: trzeba zdoby miasto lub pokona wojska nieprzyjaciela. Pada rozkaz, narastaj emocje zaguszajc strach i atakuj tumnie, czerpic si z otaczajcej ich ciby. Tymczasem dzi nikt nie wyda rozkazu, a Waylander, stojc nieruchomo, nie da im powodu do rozlewu krwi. Przecie nie mg wiedzie, e uciekn upieraa si. Nie mg. Jednak nie dba o to. Nie rozumiem. Prawd mwic, ja te nie jestem pewien, e rozumiem, ale czuem to wtedy. Nie

zaleao mu... i oni o tym wiedzieli. Z nimi byo przeciwnie, im bardzo zaleao. Nie chcieli umiera i nie byli gotowi do walki. Przecie mogli go zabi... zabi nas wszystkich. Owszem, mogli. Jednak nie zrobili tego i za to jestem wdziczny. pij teraz, siostro. Zyskalimy kolejn noc. Na zewntrz Waylander patrzy w gwiazdy. Wci by otpiay po potyczce i raz po raz przywoywa wspomnienia. Znalaz ich obz opuszczony i ruszy za nimi, czujc narastajcy strach. Zsiadszy z konia w lesie, dotar do kotlinki tylko po to, by ujrze nadchodzce Ogary. Napi kusz i przystan. Pj naprzd oznaczao umrze i instynkt kaza mu wraca. A jednak poszed tam, odrzucajc lata dowiadcze, aby odda ycie w imi jakiej bzdury. Dlaczego, do wszystkich diabw, po prostu nie odszed? Obojtnie, ile razy zadawa sobie to pytanie, i tak nie zdoa znale odpowiedzi. Jaki ruch po lewej wyrwa go z zadumy i odwrciwszy si, zobaczy jedno z dzieci wychodzce z jaskini. Dziewczynka nie rozgldaa si na boki. Waylander podszed do niej i lekko dotkn jej ramienia, ale sza dalej, niewiadoma jego obecnoci. Pochyliwszy si, podnis j. Miaa zamknite oczy i opucia gow na jego rami. Bya bardzo lekka, gdy szed z ni z powrotem do jaskini, chcc pooy j obok siostry. Jednak potem zatrzyma si przy wejciu i usiad, plecami oparty o ska, szczelnie otulajc dziewczynk paszczem. Siedzia tak przez kilka godzin, czujc na szyi jej ciepy oddech. Dwukrotnie budzia si i znw zapadaa w sen. Kiedy wit rozjani niebo, zanis j z powrotem do rodka i pooy obok jej siostry. Potem wrci do wylotu jaskini... Sam. *** Krzyk Danyal wyrwa Waylandera ze snu. Z noem w rce zerwa si na rwne nogi i wpad do jaskini, gdzie zasta kobiet klczc obok nieruchomego kapana. Waylander opad na kolana i chwyci przegub Dardaliona. Nie wyczu ladu ycia. Jak? szepna Danyal. Niech ci szlag, kapanie! krzykn Waylander. Twarz Dardaliona bya biaa i woskowa, skra zimna w dotyku. Pewnie mia sabe serce rzek z gorycz. On walczy z tym czowiekiem powiedziaa Miriel. Waylander obrci si do dziewczynki, ktra siedziaa na kocu jaskini, trzymajc si z siostr za rce.

Walczy? spyta. Z kim walczy? Miriel odwrcia wzrok. Chod tutaj, Miriel zachcia Danyal. Z kim walczy? Z tym czowiekiem ze strza w oku. Danyal zwrcia si do Waylandera. To by tylko sen; to nic nie oznacza. Co teraz zrobimy? Waylander nie odpowiedzia. Kiedy wypytywaa dziewczynk, on trzyma rk Dardaliona i w kocu wyczu najsabszy z pulsw. On yje szepn. Id porozmawia z dzieckiem. Dowiedz si czego o tym nie szybko, ju! Danyal przez kilka minut siedziaa spokojnie z dzieckiem, a potem wrcia. Mwi, e ten czowiek, ktrego zabie, pochwyci j i zmusi do paczu. Wtedy przyszed kapan i tamten krzycza na niego; mia miecz i usiowa go zabi. Walczyli wyej ni gwiazdy. To wszystko. On obawia si tego czowieka mrukn Waylander. Wierzy, e tamten ma demoniczn moc. Jeli mia racj, to mier moga go nie powstrzyma. Moe teraz ciga Dardaliona. Ujdzie z yciem? Jak? warkn Waylander. Nie bdzie walczy. Danyal pochylia si, kadc do na ramieniu Waylandera. Wyczua napite, drgajce minie. Zabierz t rk, kobieto, albo ci j utn. Nikomu nie wolno mnie dotyka! Danyal odskoczya, obrzucajc go gniewnym spojrzeniem zielonych oczu, ale powstrzymaa zo i wrcia do dzieci. Niech was wszystkich diabli porw! sykn Waylander. Gboko zaczerpn tchu, opanowujc wrzc w nim furi. Danyal i dzieci siedziay w milczeniu, uwanie go obserwujc. Danyal wiedziaa, co go drczy; kapan by w niebezpieczestwie, a wojownik, mimo swoich mierciononych umiejtnoci, by bezsilny. Do bitwy doszo w innym wiecie i Waylander by bezradnym obserwatorem. Jak moge by taki gupi, Dardalionie? szepn. Kade stworzenie walczy o przetrwanie. Powiadasz, e rdo stworzyo wiat? A zatem stworzyo tygrysa i jelenia, ora i jagni. Mylisz, e chciao, by orze jad traw? Zamilk na kilka minut, wspominajc, jak kapan klcza nago przy szatach rabusiw. Nie mog ich nosi, Waylanderze... Przesun chwyt z przegubu nieprzytomnego na jego do i gdy ich palce zetkny si, poczu sabo wyczuwalny ruch. Gdy mocniej ucisn rk kapana, rami Dardaliona

wypryo si konwulsyjnie, a twarz cigna si z blu. Co si z tob dzieje, kapanie? Gdzie jeste, na wszystkie moce piekie! Na wzmiank o piekle Dardalion ponownie drgn i cicho jkn. Gdziekolwiek jest, cierpi powiedziaa Danyal, podchodzc i klkajc przy kapanie. Drgn, gdy nasze donie zetkny si rzek Waylander. Przynie mi kusz, kobieto tam, u wylotu jaskini. Danyal posza po bro i przyniosa j wojownikowi. W mu j w praw do i zacinij na niej palce. Danyal rozchylia do Dardaliona i zagia jego palce wok hebanowej rkojeci. Kapan wrzasn; palce drgny spazmatycznie i kusza ze szczkiem upada na ziemi. Przytrzymaj mu palce. To sprawia mu bl. Po co to robisz? Bl to ycie, Danyal. Musimy przywrci jego dusz ciau rozumiesz? Duch tego zabitego nie zdoa go wtedy skrzywdzi. Musimy sprowadzi go z powrotem. On jest kapanem, lubowa czysto. I co? Splamisz jego dusz. Waylander zamia si. Mog nie by mistykiem, ale wierz w dusz. To, co trzymasz w doni, to tylko drewno i metal. Dardalion moe by dotknity, lecz nie sdz, by jego duch by tak saby, eby miao go to zabi. Jednak wrg zrobi to na pewno wic decyduj! Zdecydowaam, e ci nienawidz powiedziaa Danyal, rozchylajc do Dardaliona i ponownie wciskajc w ni hebanow rkoje kuszy. Kapan wi si i wrzeszcza. Waylander wyj zza pasa n i rozci nim sobie przedrami. Krew najpierw pocieka, a potem popyna z rany. Gdy wojownik przytrzyma rk nad twarz nieprzytomnego, krew opryskaa skr, ciekajc po zamknitych powiekach do ust i garda. Dardalion wyda jeszcze jeden przeraliwy krzyk i gwatownie otworzy oczy. Potem umiechn si i znw je zamkn. Odetchn gboko i zasn. Waylander sprawdzi mu puls by silny i rwny. Sodki Panie wiata! powiedziaa Danyal. Dlaczego? Dlaczego krew? Wedug rda aden kapan nie moe posmakowa krwi, gdy ta jest siedliskiem duszy wyjani. Bro nie wystarczya, lecz krew sprowadzia go z powrotem. Nie rozumiem ci. I nie chc. On yje, kobieto. Czego jeszcze chcesz?

Od ciebie niczego. Waylander umiechn si i wsta. Wziwszy z jukw may brezentowy woreczek, wyj z niego pcienny banda i niezgrabnie owin nim pytkie rozcicie na przedramieniu. Zechciaaby zawiza to na wze? Obawiam si, e nie odpara. Musiaabym ci dotkn, a nie chc, eby uci mi rk! Przepraszam za to. Nie powinienem by tak mwi. Nie czekajc na odpowied, Waylander opuci jaskini, wpychajc koce bandaa pod opatrunek. Dzie by jasny i chodny, a grskie wiatry ostre od niegu szczytw Skody. Waylander wszed na wierzchoek pobliskiego pagrka i spojrza w bkitn dal. Gry Delnoch byy wci za daleko, aby dostrzec je goym okiem. Przez nastpne trzy lub cztery dni bd podrowa atwo, przemykajc z lasu do lasu, przez niewielkie poacie otwartej przestrzeni. Jednak pniej rozcignie si przed nimi sentraska rwnina, paska i monotonna. Aby niepostrzeenie przekroczy to pustkowie, potrzeba wicej szczcia, ni czowiek ma prawo oczekiwa. Szecioro ludzi i dwa konie! W tempie, w jakim bd zmuszeni podrowa, pokonanie rwniny zajmie im tydzie tydzie bez ogniska i ciepej strawy. Waylander rozway inne szlaki: na pnocny wschd, do Purdol, miasta nad morzem. Mwiono, e vagryjska flota zakotwiczya u wejcia do portu, wysadzajc armi, ktra oblegaa cytadel. Jeli to prawda a Waylander tak podejrzewa to vagryjscy zwiadowcy bd przetrzsa okolic w poszukiwaniu ywnoci i zaopatrzenia. Na pnocnym zachodzie leaa ju Vagria i cytadela Segril, lecz tamtdy wojska wleway si na ziemie Drenajw. Na pnocy rozcigaa si rwnina sentraska, a za ni las Skultik i gry, uwaane za ostatni punkt drenajskiego oporu na zachd od Purdol. Tylko czy Egel nadal trzyma Skultik? Czy ktokolwiek mg z resztkami pobitej armii powstrzyma Ogary Chaosu? Waylander wtpi w to... jednak pozostawaa iskierka nadziei. Egel by najzdolniejszym z drenajskich generaw owych czasw, niezbyt byskotliwym, lecz solidnym i umia utrzyma dyscyplin, w przeciwiestwie do dworakw, ktrych Krl Niallad zazwyczaj wyznacza na dowdcw swych wojsk. Egel by czowiekiem z pnocy, nieokrzesanym i czasem trudnym, lecz charyzmatycznym i silnym. Waylander widzia go kiedy podczas parady w Drenanie i uzna, e Egel wyrnia si w tumie jak odyniec wrd gazeli. Teraz ten odyniec przyczai si w Skultik. Waylander mia nadziej, e utrzyma si tam, przynajmniej do czasu, a on dotrze do

Skultik z kobiet i dziemi. Jeli dotrze. *** Po poudniu Waylander ustrzeli jelonka. Zawiesiwszy tusz na pobliskim drzewie, wyci najlepsze kawaki i zanis je do jaskini. Robio si ju ciemno, kiedy tam przyby, lecz kapan wci spa. Danyal rozpalia ogie, a Waylander sporzdzi prowizoryczny roen, aby upiec dziczyzn. Dzieci usiady przy ogniu, patrzc, jak krople tuszczu spadaj w pomienie miay pusto w brzuchach i gd w oczach. Zdjwszy misiwo z rona, Waylander pooy je na paskim kamieniu, eby ostygo; potem uci porcje dla dzieciakw, a na kocu dla Danyal. Jest troch twarde narzekaa. Jele zobaczy mnie, gdy puciem strza wyjani. Napi minie do ucieczki. Mimo to jest smaczny przyznaa. Dlaczego Dardalion wci pi? spytaa Miriel, umiechajc si do Waylandera i przechylajc gow na bok, tak e dugie wosy opady jej na twarz. By bardzo zmczony odpar wojownik po zmaganiach z tym mczyzn, ktrego widziaa. Posieka go na kawaki powiedziaa dziewczynka. Tak, jestem tego pewna przytakna Danyal. Jednak dzieci nie powinny wymyla bajek szczeglnie okropnych bajek. Wystraszysz siostrzyczk. Widziaymy go oznajmia Krylla, a Miriel pokiwaa gow. Kiedy siedzielicie przy Dardalionie, zamknymy oczy i patrzyymy. By cay srebrny i mia byszczcy miecz dogoni tego niedobrego czowieka i posieka go na kawaki. I mia si! A co widzicie, kiedy zamkniecie oczy? spyta Waylander. Gdzie? zapytaa Miriel. Przed jaskini odpar spokojnie wojownik. Miriel zamkna oczy. Tam nic nie ma powiedziaa, nie podnoszc powiek. A tam dalej, przy szlaku, koo wielkiego dbu. Co teraz widzisz? Nic. Drzewa. Strumyczek. Och! Co to? Dwa wilki. Skacz pod drzewem, jakby taczyy. Podejd bliej. Dopadn mnie zaprotestowaa. Nie nie teraz, kiedy tu jestem. Nie zauwa ci. Podejd bliej.

Podskakuj do tego biednego maego jelonka, ktry jest na drzewie; wisi tam. Dobrze; teraz wr i otwrz oczy. Miriel popatrzya na niego i ziewna. Jestem zmczona powiedziaa. Tak rzek agodnie Waylander. Opowiedz mi najpierw jak bajeczk na dobranoc o Dardalionie i tamtym mczynie. Ty mu powiedz, Krylla. Lepiej opowiadasz bajki. No zacza Krylla, nachylajc si lekko ten niedobry mczyzna ze strza w oku zapa Miriel i mnie. Robi nam krzywd. Potem pojawi si Dardalion i mczyzna puci nas. W jego doni pojawi si wielki miecz. A my uciekymy, prawda, Miriel? Poszymy i spaymy w twoich ramionach, Waylanderze. Tam byymy bezpieczne. Jednak Dardalion by mocno poraniony i lecia bardzo szybko. Nie mogymy go dogoni. Zobaczyymy go znowu, kiedy ty i Danyal trzymalicie go. Zdawa si rosn, by cay okryty zbroj, a jego szaty zajy si ogniem i spony. Potem w jego doni pojawi si miecz, a on zacz si mia. Miecz tamtego by czarny i zama si, prawda, Miriel? Pniej tamten klkn i zacz paka. Dardalion uci mu rce i nogi, a on po prostu znikn. Wtedy Dardalion mia si jeszcze goniej. Pniej te znikn i wrci do domu, tu, gdzie leao jego ciao. I teraz nic nam nie grozi. Tak, teraz nic nam nie grozi przytakn Waylander. Myl, e pora spa. Jeste zmczony, Culasie? Chopiec ponuro kiwn gow. Co ci, chopcze? Nic. No, powiedz mi. Nie. Jest zy, bo nie moe z nami lata zachichotaa Miriel. Nie jestem warkn Culas. A zreszt, i tak wszystko to zmyliycie. Suchaj, Culasie rzek Waylander. Ja te nie potrafi lata i wcale mnie to nie martwi. Teraz przestacie si spiera i pijcie. Jutro czeka nas dugi dzie. Kiedy dzieci skuliy si pod cian jaskini, Danyal podesza do Waylandera. Mylisz, e mwiy prawd? Tak, poniewa Miriel zobaczya miejsce, gdzie ukryem jelenia. A zatem Dardalion zabi swego wroga? Na to wyglda. Czuj si nieswojo nie wiem dlaczego. To by zy duch. Czego spodziewaa si po kapanie? Mia go pobogosawi?

Dlaczego jeste zawsze taki niemiy, Waylanderze? Poniewa taki chc by. W takim razie nie sdz, aby mia wielu przyjaci. Nie mam adnych przyjaci. Czy to nie czyni ci samotnym? Nie. To trzyma mnie przy yciu. C to musi by za ycie, pene radoci i miechu! zadrwia. Dziwi si, e nie jeste poet. Skd ta zo? zapyta. Czemu miaoby ci to obchodzi? Bo jeste czci naszego ycia. Bo dopki yjemy, pozostaniesz w naszych wspomnieniach. Osobicie wolaabym innego wybawc. Tak, widziaem kilka sztuk rzek Waylander. Bohater ma zote wosy i biay paszcz. No c, kobieto, ja nie jestem bohaterem tylko czowiekiem schwytanym w pajczyn kapana. Mylisz, e on si splami? No, ja te. Rnica polega na tym, e on potrzebowa mrocznej strony mojej natury, eby przey. Natomiast jego wiato mnie zniszczy. Czy wy nigdy nie przestaniecie si kci? spyta Dardalion, siadajc i przecigajc si. Danyal podbiega do niego. Jak si czujesz? Godny jak wilk! Odrzuci koc i podszed do ogniska, zrcznie nadziewajc na roen dwa kawaki misa. Zawiesi je nad ogniem i podsyci go kilkoma gazkami. Waylander nic nie powiedzia, ale smutek spowi go jak czarny paszcz.

Rozdzia 4
Waylander zbudzi si pierwszy i wyszed z jaskini. Zdjwszy koszul i skrznie, wszed do lodowatego strumienia i pooy si na plecach, pozwalajc obmywa si wodzie. Strumyk mia ledwie kilka cali gbokoci, za to silny nurt, ktry powoli spycha go po stromym dnie. Przetoczywszy si na brzuch, umy twarz i brod, po czym wsta i wydosta si na brzeg, gdzie usiad na trawie, czekajc, a poranny wietrzyk osuszy mu skr. Wygldasz jak zdecha trzy dni temu ryba powiedziaa Danyal. A ty zaczynasz pachnie tak jak ona odpar ze miechem. No ju, umyj si! Przez moment spogldaa na niego uwanie, a potem wzruszya ramionami i zrzucia zielon tunik. Waylander opar si na okciach i obserwowa j. Miaa wsk tali, krge biodra i skr jak... Odwrci si i patrzy na rud wiewirk skaczc po konarach pobliskiego drzewa, a potem wsta i przecign si. Opodal strumienia rosy gste krzaki, a wrd nich kpa cytrynowca. Zerwa gar tarczowatych lici i zanis je Danyal. Masz, pognie je w doni i wetrzyj sok w skr. Dzikuj powiedziaa, wycigajc rk. Nagle wiadomy wasnej nagoci Waylander znalaz swoje rzeczy i ubra si. Poaowa, e nie ma zapasowej koszuli, ktr nosi kapan, bo ta bya zakurzona od drogi. Ubrawszy si, wrci do jaskini i wcign kolczug na czarny skrzany kubrak. Woy buty, wyj dwa zapasowe noe i starannie naostrzy je osek, po czym umieci je z powrotem w pochwach wszytych w cholewkach. Obserwujcy go Dardalion widzia, jak pieczoowicie szykuje sw bro. Mgby da mi jaki n? zapyta. Oczywicie. Ciki czy lekki? Ciki. Waylander podnis pas i odpi czarn pochw z noem o hebanowej rkojeci. Ten powinien si nada. Klinga jest dostatecznie ostra, by mona si ni goli, i obosieczna. Dardalion przypi n do swego wskiego paska i przesun go na prawe biodro. Jeste leworczny? zapyta Waylander. Nie. To umie go na lewym biodrze. W ten sposb, kiedy go wycigniesz, ostrze bdzie zwrcone do przeciwnika. Dzikuj.

Waylander zapi swj pas i potar podbrdek. Martwisz mnie, kapanie. Dlaczego? Wczoraj obszedby uka na drodze, dzisiaj jeste gotw zabi czowieka. Czyby twoja wiara bya tak saba? Moja wiara pozostaa nie zmieniona, Waylanderze. Jednak teraz widz sprawy troch inaczej. Przekazae mi to z twoj krwi. Zastanawiam si, czy to by dar czy kradzie? Czuj si tak, jakbym obrabowa ci z czego cennego. Jeli tak, to zapewniam ci, e nie odczuwam braku. Czas pokae, kapanie. Nazywaj mnie Dardalionem. Wiesz, e tak mam na imi. Czy kapan ju ci nie wystarcza? Bynajmniej. Czy ty wolaby, ebym nazywa ci zabjc? Nazywaj mnie, jak chcesz. Nic, co powiesz, nie zmieni sposobu, w jaki na siebie patrz. Uraziem ci? spyta Dardalion. Nie. Nie spytae o mj pojedynek z wrogiem. Nie, nie spytaem. Czyby to ciebie nie obchodzio? Wcale nie, Dardalionie. Nie wiem dlaczego, ale obchodzi mnie to. Moje pobudki s o wiele mniej skomplikowane. Moj profesj jest mier, przyjacielu ostateczna. Siedzisz tu, a wic zabie go i on ju mnie nie interesuje. Niepokoi mnie to, e odrbae mu rce i nogi, ale zostawi t spraw, tak jak zostawi was, gdy tylko dotrzemy do Egela. Miaem nadziej, e zostaniemy przyjacimi. Nie mam przyjaci. I nie chc mie. Czy zawsze tak byo? Zawsze to dugi czas. Miaem przyjaci, zanim zostaem Waylanderem. Jednak to byo w innym wszechwiecie, kapanie. Opowiedz mi o tym. Nie widz powodu odpar Waylander. Obud dzieci. Przed nami dugi dzie. Waylander wyszed z jaskini do uwizanych koni, osioda je i pojecha tam, gdzie zawiesi jelenia. Wyj brezentow sakw, wyci kilka kawakw misa i spakowa je na wieczorny posiek. Potem zdj reszt z drzewa i pooy na trawie, dla wilkw.

Czy ty miae przyjaci, jelonku? zapyta, patrzc na puste szare oczy. Skierowa konia ku jaskini, wspominajc dawne dni w Dros Purdol. By wietnym modym oficerem, ale sam nie wiedzia dlaczego; nie znosi szar, chocia lubi dyscyplin. On i Gellan byli sobie blisi ni bracia, wci razem na patrolu czy na dziwkach. Gellan by miym kompanem i jedynie podczas turnieju Srebrnego Miecza stawali przeciw sobie. Gellan zawsze wygrywa, gdy by nieludzko szybki. Rozstali si, gdy Waylander pozna Tany crk kupca z Medrax Ford, miasteczka na poudnie od Skeln Pass. By zakochany, zanim si spostrzeg, i zrezygnowa z kariery dla ycia na wsi. Gellan by zaamany. Mimo wszystko rzek ostatniego dnia pewnie niedugo pjd w twoje lady. ycie w wojsku bywa okropnie nudne! Waylander zastanawia si, czy Gellan to zrobi. Czy zosta farmerem? Albo kupcem? A moe poleg w jednej z wielu bitew, jakie stoczyli Drenajowie? Jeli tak, to zapewne jego ciao otacza spory wa trupw, bo porusza ostrzem szybciej ni mija jzykiem. Powinienem by zosta, Gellanie powiedzia do siebie. Naprawd powinienem. *** Gellan by zgrzany i znuony; pot spywa mu po plecach pod kolczug, powodujc nieznone swdzenie. Zdj czarny hem i przygadzi palcami wosy. Nie byo wiatru; zakl cicho. Czterdzieci mil od Skultik i wzgldnego bezpieczestwa obozu Egela a konie byy zmczone, ludzie znueni i zniechceni. Gellan podnis praw rk, zacinit w pi, dajc sygna z koni. Za nim pidziesiciu jedcw zsiado z rumakw; nie byo rozmw. Sarvaj jecha obok Gellana i zsiedli jednoczenie. Gellan powiesi hem na ku sioda i wyj zza pasa lnian chustk. Otarszy pot z czoa, zwrci si do Sarvaja. Nie sdz, ebymy znaleli jak ocala wie rzek. Sarvaj skin gow, ale nie odpowiedzia. Suy pod rozkazami Gellana od p roku i wiedzia ju, kiedy uwagi oficera s czysto retoryczne. Szli obok siebie przez p godziny, a potem Gellan da znak, by zatrzyma si na popas, i wszyscy siedli przy swoich koniach. Morale jest kiepskie rzek Gellan i Sarvaj skin gow. Gellan odpi czerwony paszcz, przerzucajc go przez siodo, splt donie na plecach, przecign si i jkn. Jak wikszo wysokich ludzi, mczyy go dugie godziny w siodle, powodujce

nieustanne ble krzya. Za dugo zostaem w wojsku, Sarvaju. Powinienem zrezygnowa w zeszym roku. Czterdzieci jeden lat to za duo dla oficera Legionu. Dun Esterik ma pidziesit jeden zauway Sarvaj. Gellan umiechn si. Gdybym zrezygnowa, zajby moje miejsce. W doskonaym momencie; z rozbit armi i Legionem kryjcym si w lasach. Nie, dziki! Zatrzymali si w maej kpie wizw i Gellan sam poszed na jej skraj. Sarvaj popatrzy w lad za nim, a potem zdj hem; ciemnoblond wosy mia mocno przerzedzone i ysina wiecia mu od potu. Odruchowo zakry j resztkami wosw i ponownie woy hem. Pitnacie lat modszy od Gellana, a wyglda jak starzec. Zamia si ze swojej prnoci i znw zdj hem. By krpym mczyzn niezgrabnym, gdy nie siedzia w siodle i jednym z niewielu zawodowych onierzy pozostaych w Legionie po drastycznych ciciach z ubiegej jesieni, kiedy Krl Niallad postanowi oprze si na pospolitym ruszeniu. Zwolniono dziesi tysicy onierzy i tylko determinacja Gellana ocalia Sarvaja. Teraz Niallad by martwy, a Drenajowie prawie pobici. Sarvaj nie opakiwa Krla, ktry by gupcem... gorzej ni gupcem! Znw poszed na spacer? usysza gos i podnis gow. Jonat usiad na trawie i wycign si jak dugi, opierajc gow na splecionych doniach. Musi pomyle. Tak. Musi pomyle, jak przeprowadzi nas przez ziemie Nadirw. Mam dosy Skultik. Wszyscy mamy do Skultik, ale nie widz, jak podr na pnoc miaaby nam pomc. Oznaczaaby po prostu walk z koczownikami, a nie z Vagryjczykami. Przynajmniej mielibymy jakie szans. Tu nie mamy adnej. Jonat podrapa si po rzadkiej czarnej brodzie. Gdyby tylko posuchali nas w zeszym roku, nie siedzielibymy w tym bagnie. Jednak nie posuchali rzek ze znueniem Sarvaj. Parszywi dworacy! Mona by rzec, e Ogary Chaosu odday nam przysug, wyrzynajc tych skurwysynw. Nie mw tego Gellanowi straci wielu przyjaci w Skodzie i Drenanie. Wszyscy stracilimy przyjaci warkn Jonat i stracimy ich wicej. Jak dugo Egel zamierza trzyma nas w tym przekltym lesie? Nie wiem, Jonacie. Gellan te tego nie wie i wtpi, czy wie to sam Egel.

Powinnimy ruszy na pnoc, przez Gulgothir, do wschodnich portw. Nie miabym nic przeciwko temu, by osi w Ventrii. Zawsze ciepo, mnstwo kobiet. Moglibymy zosta najemnikami. Tak mrukn Sarvaj, zbyt zmczony, by si spiera. Nie mg zrozumie, dlaczego Gellan awansowa Jonata na kwatermistrza ten czowiek by peen ci i jadu. Jednak co najgorsze mia racj. Kiedy wprowadzano w ycie plan Niallada, dowdztwo Legionu gwatownie sprzeciwiao si. Wszystko wskazywao na to, e Vagryjczycy szykuj si do inwazji. Jednak Niallad twierdzi, e Vagryjczycy obawiaj si ataku silnej drenajskiej armii i taki gest umocni tylko pokj i pozwoli na rozkwit handlu. Powinni upiec drania na wolnym ogniu rzek Jonat. Kogo? Krla, niech bogowie zdepcz jego dusz! Powiadaj, e zabi go patny zabjca. Powinni w acuchach obwozi go po imperium, eby zobaczy skutki swojej gupoty. Zrobi to, co uwaa za najlepsze powiedzia Sarvaj. Mia najlepsze intencje. Och, tak! zadrwi Jonat. Najlepsze intencje! Chcia zaoszczdzi pienidze. Nasze pienidze! Jeli ta wojna przyniosa co dobrego, to jedynie to, e na dobre uwolnia nas od szlachty. Moe. Jednak Gellan te jest szlachcicem. Tak? Chyba nie nienawidzisz go? Nie jest lepszy od innych. Mylaem, e go lubisz. Pewnie nie jest zym oficerem. Troch za mikkim. Jednak w gbi duszy spoglda na nas z gry. Nie zauwayem. Bo nie patrzye do uwanie. Jaki jedziec wpad galopem w zagajnik i mczyni zerwali si na rwne nogi, chwytajc za bro. To by Kapra, zwiadowca. Gellan wyszed spomidzy drzew do zsiadajcego przybysza. Co na wschodzie? zapyta. Trzy zniszczone wioski. Kilku uchodcw. Widziaem kolumn vagryjskiej piechoty okoo dwa tysice. Rozbili obz koo Ostry, nad rzek. Ani ladu kawalerii? Nie. Jonat! zawoa Gellan.

Tak jest. Piechota czeka na zaopatrzenie. We dwch ludzi i jed na zwiady na wschd kiedy zobaczysz wozy, wracaj do nas, najszybciej jak potrafisz. Tak jest. Kapra wemie ywno, wieego konia i pojedzie z Jonatem. Zaczekamy tu na was. Sarvaj umiechn si. Perspektywa nadchodzcej potyczki spowodowaa gwatown zmian w zachowaniu Gellana rozbysy mu oczy, zacz mwi krtko i stanowczo. Znikna gdzie zgarbiona postawa i lekkie roztargnienie. Egel wysa ich na poszukiwanie ywnoci dla swych okronych si, ale jechali ju trzeci dzie bez powodzenia. Wioski zostay zniszczone, a skady ywnoci przejte lub spalone. Bydo spdzono, a owce wytruto na pastwiskach. Sarvaj! Tak jest! Uwiza konie i podzieli ludzi na pi grup. Za tymi krzakami jest kotlinka i miejsce na trzy ogniska jednak nie rozpalajcie ognia, pki gwiazda pnocy nie bdzie jasna i dobrze widoczna. Zrozumiano? Tak jest. Czterech ludzi stanie na warcie, zmiana co cztery godziny. Sam wybierz miejsca posterunkw. Tak jest. Gellan przygadzi czarnego wsa i umiechn si chopico. eby tylko wieli solon woowin rzek. Mdl si o solon woowin, Sarvaju! I sab eskort. Moe warto pomodli si o dziesiciu zbrojnych. Umiech znikn z twarzy Gellana. Niepodobna. Bdzie ich co najmniej kwarta, moe wicej. A ponadto wonice. Jednak przekroczymy t rzek, gdy do niej dojdziemy. Kiedy ludzie bd odpoczywali, zrb przegld broni; nie chc widzie adnej tpej szabli. Tak jest. Po chwili zapyta: Dlaczego nie odpoczniesz? Nie musz. Przydaby si cho krtki sen nalega Sarvaj. Troszczysz si o mnie jak stara baba. Doceniam to, ale daj sowo, e czuj si dobrze. Gellan pokry kamstwo umiechem, lecz nie oszuka Sarvaja. Ludzie byli radzi z odpoczynku, a bez Jonata nastroje poprawiy si. Sarvaj i Gellan siedzieli na uboczu, gawdzc o dawnych czasach. Starajc si unika tematw, ktre

mogyby przypomnie Gellanowi o onie i dwojgu dzieciach, Sarvaj mwi gwnie o rzeczach zwizanych z regimentem. Czy mog o co zapyta? odezwa si nagle. Czemu nie? Dlaczego awansowae Jonata? Poniewa ma zdolnoci, tylko jeszcze ich sobie nie uwiadomi. On ci nie lubi. To bez znaczenia. Obserwuj go dobrze si spisze. Przygnbia ludzi, osabia morale. Wiem. Bd cierpliwy. Namawia, by ruszy na pnoc opuci Skultik. Nie martw si o to, Sarvaju. Ufaj mi. Ufam ci, pomyla Sarvaj. Wierz, e jeste najlepszym szermierzem w Legionie, zdolnym i ostronym oficerem oraz dobrym przyjacielem. A Jonat? Jonat to w i Gellan jest zbyt ufny, aby to zauway. Jeli mu na to pozwoli, Jonat wznieci bunt, ktry rozszerzy si jak poar stepu w zdemoralizowanych szeregach armii Egela. Tej nocy, gdy Gellan lea przykryty paszczem z dala od ogniska, zapad w gboki sen i znw wrciy te sny. Obudzi si nagle i zy popyny mu po policzkach, cho zdusi rodzce si kanie. Kiedy wsta i wyszed z obozu, Sarvaj obrci si na bok i otworzy oczy. Niech to szlag! szepn. *** Przed witem Sarvaj wsta i sprawdzi posterunki. To bya najgorsza pora dla wartownika i czsto czowiek, ktry jednej nocy sta na warcie od zachodu do pnocy, nastpnej nie potrafi wytrzyma do witu. Sarvaj nie mia pojcia, co powodowao to zjawisko, ale wiedzia, jak mu zapobiec: winny spania na warcie dostawa dwadziecia batw, a za drugim razem kar bya mier. Sarvaj nie chcia widzie swoich ludzi na stryczku, dlatego cieszy si saw nocnego Marka. Tej nocy, bezszelestnie skradajc si przez las, znalaz wszystkich czterech wartownikw przytomnych i czujnych. Zadowolony, wrci na posanie, przy ktrym zasta czekajcego na Gellana. Oficer wyglda na zmczonego, ale patrzy przytomnie. Nie spae rzek Sarvaj. Nie, mylaem o tym konwoju. Wszystko, czego nie zabierzemy, musimy zniszczy; Vagryjczykw trzeba nauczy cierpie. Nie rozumiem tego, w jaki sposb oni tocz t wojn. Gdyby zostawili w spokoju wioski, mieliby zapewnione dostawy,

tymczasem gwacc, mordujc i palc, zmieniaj ziemie w pustyni. To musi si na nich zemci. Z nadejciem zimy skocz si im zapasy, a wtedy na wszystkich bogw uderzymy na nich. Ilu wozw oczekujesz? Dla dwutysicznego oddziau? Nie mniej ni dwadziecia pi. A zatem, jeli przejmiemy konwj bez strat, bdziemy musieli eskortowa okoo dwudziestu wonicw i jecha trzy dni po otwartej przestrzeni, eby dotrze do Skultik. Potrzeba nam bdzie wiele szczcia. Chyba zasuylimy na odrobin, przyjacielu odpar Gellan. Zasugi nic nie znacz. Kiedy przegrywaem w koci przez dziesi dni z rzdu! A jedenastego? Te przegraem. Wiesz, e nigdy nie wygrywam w koci. Wiem, e nigdy nie pacisz dugw. Wci jeste mi winien trzy sztuki srebra. Zbierz ludzi Jonat powinien wkrtce wrci. By ju pny ranek, zanim Jonat i dwaj zwiadowcy wrcili na polank. Gellan wyszed im na spotkanie, gdy Jonat przeoy nog przez k sioda i zelizgn si na ziemi. Co nowego? Mia pan racj trzy godziny jazdy na wschd jest konwj. Dwadziecia siedem wozw. Pilnuje go pidziesiciu konnych, w tym dwaj zwiadowcy na szpicy. Zauwayli was? Nie sdz odpar z uraz Jonat. Powiedz mi, jaka to okolica. Jest tylko jedno dobre miejsce na zasadzk, ale blisko Ostry i piechoty. Jednak szlak biegnie tam midzy dwoma pagrkami poronitymi lasem; z obu stron bdzie dobra osona, a wozy pojad tam wolniej, bo droga jest botnista i stroma. Jak szybko moemy tam dojecha? Za dwie godziny, ale zostanie nam niewiele czasu. Moe nawet dotrzemy tam w chwili, gdy pierwsze wozy wjad do lasu. To bardzo niewiele rzek Sarvaj szczeglnie e przodem jad zwiadowcy. Gellan wiedzia, e to bardzo ryzykowne, jednak Egel rozpaczliwie potrzebowa prowiantu. Gorzej, e nie mia czasu, by przemyle wszystko i zaplanowa. Na ko! rozkaza. Gdy oddzia galopowa na wschd, Gellan kl w duchu swoj nieudolno. Przed tak akcj powinien wygosi krtk przemow do ludzi, rozpali ich zapa, ale nigdy nie by dobrym mwc i wiedzia, e onierze uwaaj go za zimnego, flegmatycznego

dowdc. Teraz z przykroci uwiadamia sobie, e wiedzie niektrych z nich a moe nawet wszystkich na pewn mier w zwariowanym ataku godnym takich postrzelecw jak Karnak czy Dundas. Jake podziwianych modych, przystojnych i bezgranicznie odwanych, ktrzy raz po raz wiedli centurie na Vagryjczykw, toczc wojn podjazdow, pokazujc nieprzyjacioom, e Drenajowie jeszcze walcz. Na takich weteranw jak Gellan nie zwracano uwagi. Moe susznie, pomyla, gdy wiatr smagn go w twarz. Powinienem przej na emerytur, pomyla. Mia zamiar zrobi to na jesieni, ale teraz drenajski oficer nie mg myle o spokojnej staroci. Przed upywem dwch godzin dotarli do lasu i Gellan zarzdzi krtk odpraw podoficerw. Dwch najlepszych ucznikw posa, aby zdjli szpic zwiadowcw, a potem rozstawi swj oddzia po lewej i prawej stronie traktu. Sam obj dowodzenie na stoku po prawej, pozostawiajc Jonatowi lew cz, pomimo penego dezaprobaty spojrzenia Sarvaja. Otrzymawszy rozkazy, ludzie zalegli w zasadzce i Gellan zagryz wargi, gorczkowo szukajc sabego punktu w swoim planie punktu, ktry na pewno wszyscy doskonale widzieli. Na zboczu z lewej Jonat skuli si za gstymi krzakami, rozcierajc kark, eby zagodzi napicie. Po obu stronach czekali jego ludzie, ze strzaami na ciciwach ukw. Wolaby, eby Gellan przekaza dowodzenie Sarvajowi; czu si nieswojo, obciony tak odpowiedzialnoci. Dlaczego nie nadjedaj? sykn kto po lewej. Zachowa spokj usysza swj gos Jonat. Przyjad. A wtedy zabijemy ich. Wszystkich! Nauczymy ich, e nie najeda si ziemi Drenajw! Umiechn si do onierza, a kiedy ten odpowiedzia mu umiechem, Jonat poczu, e opuszcza go napicie. Plan Gellana by dobry, ale Jonat niczego innego nie oczekiwa po takim zimnokrwistym typie. Suchajc, jak o tym mwi, mona by pomyle, e chodzi o manewry, ale Gellan pochodzi z klasy wojownikw, niech go szlag! Nie by synem wiejskiego robotnika, znanego jedynie z umiejtnoci tanecznych demonstrowanych po paru kieliszkach. Jonat poczu przypyw gniewu, lecz stumi go, syszc skrzypienie k nadjedajcych wozw. Spokojnie! sykn. Nikt nie strzela bez rozkazu. Poda po linii obedr ze skry kadego, kto nie usucha! Na czele kolumny jechao szeciu jedcw, z opuszczonymi wizjerami czarnych hemw i mieczami w doniach. Za nimi muy cigny cikie wozy i wzki, eskortowane z obu stron przez dwudziestu dwch konnych. Jechali powoli i gdy jedcy na przedzie minli jego pozycj, Jonat naoy strza na

ciciw i czeka, czeka... Ju! wrzasn, gdy ostatni wz wjecha na stromizn. Z obu stron wisny czarne strzay. Konie, kwiczc, staway dba i w lesie rozptao si pieko. Pierwszy jedziec osun si z konia, z dwoma strzaami wbitymi w pier. Inny run na twarz, z gardem przeszytym strza. Wonice pospiesznie zmykali pod wozy masakrowanej kolumny. Trzej jedcy pogalopowali na zachd, nisko pochyleni nad koskimi szyjami. Jeden potoczy si po ziemi, gdy pocisk przeszy kark jego rumaka; kiedy zerwa si na nogi, trzy kolejne wbiy mu si w plecy. Pozostali dwaj zbiegowie wjechali na szczyt pagrka i wyprostowali si w siodach... Tylko po to, by zobaczy, e galopuj na Sarvaja i dziesiciu ucznikw. wisny strzay i oba konie pady martwe na ziemi, zrzucajc swoich jedcw. Sarvaj doskoczy ze swymi ludmi i obaj spieszeni zginli, zanim zdoali si podnie. Tymczasem w lesie Jonat powid swych ludzi do zuchwaego ataku na wozy. Kilku wonicw wypezo spod nich z podniesionymi rkami, lecz Drenajowie nie mieli ochoty bra jecw i nie dawali pardonu. Po trzech minutach od rozpoczcia potyczki wszyscy Vagryjczycy byli martwi. Gellan powoli przeszed wzdu rzdu wozw. Sze z cigncych je muw pado i rozkaza je odci. Atak poszed lepiej, ni mg oczekiwa: siedemdziesiciu Vagryjczykw zabitych, a aden z jego ludzi nie by nawet ranny. Jednak teraz czekaa ich trudniejsza cz zadania musia doprowadzi te wozy do Skultik. Dobra robota, Jonacie! rzek. Wspaniale zgrae wszystko w czasie. Dzikuj, dowdco. Zdejmijcie z trupw hemy i paszcze, a ciaa ukryjcie w lesie. Tak jest. Na jaki czas zmienimy si w Vagryjczykw. Do Skultik daleka droga rzek Jonat. Dotrzemy tam odpar Gellan.

Rozdzia 5
Waylander przystan u stp trawiastego pagrka i zsadzi Culasa oraz Miriel z sioda. Drzewa rosy tu rzadziej i kiedy wjad na szczyt, znajd si na otwartej przestrzeni. Waylander by strudzony; koczyny ciyy mu, a oczy bolay. By silnym mczyzn; nie nawyk do takiej saboci i nie umia sobie wyjani jej przyczyny. Dardalion podszed do niego, a Danyal opucia Kryll w ramiona kapana. Dlaczego stanlimy? spytaa. Dardalion wzruszy ramionami. Waylander wszed na wierzchoek pagrka i pooywszy si na brzuchu, spojrza na rwnin w dole. W oddali rzd wozw zmierza na pnoc, pod eskort vagryjskiej kawalerii. Waylander przygryz warg i zmarszczy brwi. Na pnoc? W kierunku Egela? To mogo jedynie oznacza, e Egel zosta wyparty ze Skultik albo ruszy do Purdol. Jeli to prawda, to nie byo sensu wie dzieci do lasu. A dokd mogy jecha te wozy? Waylander powid spojrzeniem po rwninie: tysice mil kwadratowych paskiego, nie koczcego si stepu, usianego pojedynczymi drzewami i kolczastymi krzewami. Czu, e ta pustka jest zwodnicza. Pozorna rwnina krya tuziny wwozw i paroww, przypadkowo rozsianych wgbie i dolinek. Caa vagryjska armia moga obozowa w zasigu wzroku i pozosta niewidzialna. Obejrza si za siebie i ujrza dziewczynki zbierajce dzwoneczki. Ich miech przelecia echem po zboczu. Waylander zakl pod nosem. Ostronie wycofa si z wierzchoka i ruszy w kierunku towarzyszy. Gdy schodzi po zboczu, spord drzew wyszli czterej mczyni. Waylander zmruy oczy, lecz nie zwolni kroku. Dardalion nie widzia nadchodzcych i rozmawia z chopcem. Tamci szli w szerokich odstpach. Wszyscy czterej mieli brodate, ponure twarze. Kady mia miecz, a dwaj z nich byli uzbrojeni w uki. Kusza Waylandera tkwia przypita do pasa, bezuyteczna, gdy jej metalowe ramiona byy zoone. Dardalion odwrci si, gdy Waylander przeszed obok niego. Bliniaczki przestay zrywa kwiatki i pobiegy do Danyal, a Culas przysun si do Dardaliona, ktry stan za Waylanderem. adne konie powiedzia mczyzna stojcy na rodku. By wyszy od pozostaych i nosi zielony paszcz z samodziau. Waylander nic nie powiedzia i Dardalion poczu narastajce napicie. Otar do o koszul i wsun kciuk za pas, w pobliu rkojeci noa. Mczyzna w zielonym paszczu zauway ten ruch

i umiechn si, mierzc niebieskimi oczami Waylandera. Niezbyt chtnie witasz goci, przyjacielu rzek. Waylander umiechn si. Przyszlicie tu umrze? spyta agodnie. Po co mwi o umieraniu? Wszyscy jestemy Drenajami. Nieznajomy wyranie poczu si nieswojo. Jestem Baloc, a to moi bracia Lak, Dujat i Meloc ten jest najmodszy. Nie chcemy zrobi wam krzywdy. Nie zdoalibycie, nawet gdybycie chcieli odpar Waylander. Powiedz braciom, eby usiedli i rozgocili si. Nie podoba mi si twoje zachowanie rzek Baloc, sztywniejc. Cofn si o krok, a bracia rozstpili si, otaczajc pkolem Waylandera i kapana. Twoje upodobania nie maj dla mnie adnego znaczenia powiedzia Waylander. A jeli twj brat zrobi jeszcze jeden krok w prawo, zabij go. Mczyzna natychmiast znieruchomia, a Baloc obliza wargi. Strasznie jeste grony, jak na czowieka bez miecza. Nie domylasz si, e powinno to co oznacza! Wygldasz raczej na gupca, wic musz ci wyjani. Nie potrzebuj miecza, eby rozprawi si z tak hoot jak wy. Nie, nic nie mw suchaj! Dzi jestem w dobrym humorze. Rozumiesz? Gdybymy spotkali si wczoraj, pewnie zabibym was bez tej gadaniny. Jednak dzi jestem wielkoduszny. Soce wieci i jest mi dobrze. Zatem zabieraj swoich braci i wracajcie tam, skd przyszlicie. Baloc spojrza Waylanderowi w oczy, niepewnie i z rosncym niepokojem. Dwaj mczyni przeciwko czterem, w dodatku bez mieczy. Dwa konie i kobieta jako up. A jednak waha si. Ten czowiek by tak pewny siebie, tak spokojny. W jego ruchach i sowach nie dostrzega odrobiny napicia... a jego oczy byy zimne jak nagrobki. Baloc nagle umiechn si i szeroko rozoy rce. Po co mwi o mierci i zabijaniu... Czy na wiecie mao kopotw? No dobrze, odejdziemy. Wycofa si, nie spuszczajc Waylandera z oczu, bracia poszli za jego przykadem i wszyscy zniknli w lesie. Uciekajcie powiedzia Waylander. Co? spyta Dardalion. Tymczasem czarnowosy wojownik ju pdzi do koni, wycigajc kusz i rozkadajc jej ramiona. Ka si! krzykn i Danyal rzucia si na ziemi, przyciskajc do niej bliniaczki.

Spord drzew wisny czarne strzay. Jedna przeleciaa nad uchem Dardalionowi, ktry rzuci si na traw; druga o kilka cali chybia Waylandera. Naoywszy dwa bety i napiwszy kusz, Waylander pobieg ku drzewom, uskakujc przed strzaami, ktre przelatyway niebezpiecznie blisko. Jedna migna nad Dardalionem; usysza zduszony krzyk i przetoczy si na bok. Chopiec, Culas, nie zdy si pochyli, a teraz klcza, skurczony z blu, ciskajc rczkami strza wbit w brzuch. W porywie gniewu Dardalion z noem w rku skoczy za Waylanderem. Biegnc, usysza w lesie krzyk... a potem drugi. Wpad midzy drzewa, pobieg i zobaczy dwch napastnikw na ziemi i Waylandera, z noami w rkach, stojcego przed pozostaymi dwoma. Baloc rzuci si na wojownika, mierzc mieczem w jego szyj, lecz Waylander uchyli si przed spadajcym ostrzem i wbi trzymany w prawej rce n w pachwin atakujcego. Baloc zgi si wp i upad, pocigajc za sob Waylandera. Gdy ostatni napastnik skoczy ku nim, unoszc miecz, Dardalion byskawicznie unis i opuci rami. Czarne ostrze utkwio w gardle rabusia, ktry run na wznak i wi si z blu. Waylander wyrwa kling z ciaa Baloca, chwyci go za wosy i odgi mu gow w ty. Niektrzy nigdy niczego si nie naucz powiedzia i przeci mu ttnic. Wsta, podszed do wijcego si mczyzny powalonego przez Dardaliona, wyrwa n i otar go o kubrak konajcego, po czym zwrci bro kapanowi. Odzyskawszy swoje dwa bety, oczyci kusz i wcisn oba jej ramiona na miejsce, wzdu kolby. Dobry rzut! pochwali. Zabili chopca powiedzia mu Dardalion. Moja wina rzek z gorycz Waylander. Powinienem zabi ich od razu. Mogli odej w pokoju. We oba miecze, pochwy i jeden uk poprosi Waylander. Zobacz, co z chopcem. Zostawiwszy Dardaliona w lesie, powoli wrci do koni. Dziewczynki siedziay obok siebie, nieme z przeraenia; Danyal pakaa nad Culasem, ktry lea z gow na jej podoku, z otwartymi oczami i rkami wci zacinitymi na drzewcu strzay. Waylander klkn przy nim. Bardzo ci boli? Chopiec kiwn gow. Przygryz wargi, a z jego oczu popyny zy. Umr! Wiem, e tak. Oczywicie, e nie! zawoaa z rozpacz Danyal. Odpoczniemy chwil, a potem wyjmiemy strza. Culas puci drzewce i podnis rk; bya caa we krwi. Nie czuj ng jkn.

Waylander chwyci go za rk. Suchaj mnie, Culasie. Nie masz si czego ba. Za chwil zaniesz, to wszystko. Gbokim snem... i nie bdziesz czu blu. Boli mnie powiedzia Culas. Pali jak ogie. Gdy Waylander spojrza na jego skrzywion w mce twarzyczk, znw zobaczy swojego syna, lecego wrd kwiatw. Zamknij oczy, Culasie, i suchaj mnie. Dawno temu miaem farm. liczn farm i maego kucyka, ktry gna jak wicher... Mwic, Waylander wyj n i dotkn nim uda Culasa. Chopiec nawet nie drgn. Waylander mwi do niego cichym, agodnym gosem i wbi ostrze w pachwin Culasa, przecinajc arteri w udzie. Krew trysna z rany, lecz Waylander nie przestawa mwi, podczas gdy twarzyczka chopca blada, a powieki przybray sin barw. Spij spokojnie szepn Waylander, gdy gowa chopca opada na bok. Danyal zamrugaa oczami i spojrzawszy, zobaczya n w doni wojownika. Zamachna si i uderzya go w twarz. Ty winio, ty ndzna winio! Zabie go! Tak powiedzia. Wsta i dotkn wargi. Krew cieka mu z kcika ust, rozcitego uderzeniem pici. Dlaczego? Dlaczego to zrobie? Lubi zabija chopcw odpar z sardonicznym umiechem i poszed do swego konia. Dardalion doczy do niego; kapan mia u boku miecz Baloca. Co si stao? spyta, podajc Waylanderowi pas z drugim mieczem. Zabiem chopca... cierpiaby przez wiele dni. Bogowie, obym nigdy ci nie spotka! Wsad dzieci na ko i jed na pnoc ja musz rozejrze si po okolicy. Jecha przez godzin, ostronie i czujnie, a znalaz pytkie zagbienie. Wjecha tam, znalaz miejsce na biwak przy zwalonym drzewie i zsiad z konia. Nakarmiwszy go resztkami owsa, usiad na pniu i nie rusza si z niego przez nastpn godzin, a zaczo zmierzcha; wtedy wszed na zbocze i czeka na Dardaliona. Reszta grupki pojawia si w chwili, gdy soce zapado za gry na zachodzie. Waylander zaprowadzi ich do obozu i rozsioda wierzchowce. Nadchodzi jaki czowiek, ktry chce si z tob widzie, Waylanderze powiedziaa Krylla, zarzucajc mu rce na szyj. Skd wiesz? Powiedzia mi; mwi, e przyjdzie na kolacj. Kiedy go widziaa? Przed chwil. Prawie zasypiaam, a Danyal trzymaa mnie i chyba uleciaam. Ten czowiek mwi, e chce si z tob zobaczy dzi wieczorem.

Czy by miy? Mia oczy z ognia odpara Krylla. *** Waylander rozpali mae ognisko w krgu z kamieni, a potem odszed kawaek, by sprawdzi, czy wida ogie. Upewniwszy si, e nie, powoli poszed przez wysok traw ku kotlince. Chmura przesonia ksiyc i rwnina pogrya si w ciemnociach. Waylander zamar. Cichy szelest po prawej sprawi, e z noem w doni przypad do ziemi. Wsta, synu usysza agodny gos. Waylander przetoczy si w lewo i przyklkn, trzymajc przed sob n. Bro nie bdzie ci potrzebna. Jestem sam i jestem bardzo stary. Waylander cofn si o kilka krokw i odskoczy w bok. Jeste ostronym czowiekiem sysza ten sam gos. Bardzo dobrze, pjd do waszego ogniska i tam si spotkamy. Chmura odpyna i srebrny blask obla rwnin. Waylander wyprostowa si. By sam. Szybko rozejrza si wok. Nikogo. Wrci do ogniska. Siedzia tam jaki starzec, grzejc donie nad ogniem. Krylla i Miriel siedziay obok niego, Dardalion i Danyal naprzeciw. Waylander podszed ostronie, a nieznajomy nie podnis gowy. By ysy i bez brody, a skra na jego twarzy obwisaa w mikkich fadach. Widzc jego szerokie bary, Waylander domyli si, e starzec by kiedy bardzo silny. Teraz by chudy jak szkielet i mia zamknite powieki. lepiec! Dlaczego masz tak twarz? zapytaa Miriel. Kiedy wygldaa inaczej odpar stary. Uwaano mnie za przystojnego za modu, gdy miaem zote wosy i szmaragdowozielone oczy. Teraz wygldasz okropnie zauwaya Krylla. Jestem tego pewien! Na szczcie nie mog si ju widzie, co oszczdza mi rozczarowania. Ach, wraca Waylander powiedzia starzec, przechylajc gow. Kim jeste? spyta wojownik. Podrnym, jak i wy. Podrujesz samotnie? Tak... lecz nie tak samotnie ja ty. Ty jeste tym mistykiem, ktry rozmawia z Krylla? Miaem ten zaszczyt to cudowne dziecko. Bardzo uzdolnione, jak na tak mod

osob. Mwi mi, e jeste zbawc, wielkim bohaterem. Patrzy oczami dziecka. Nie wszystko jest takie, jak si zdaje. Dzieci widz wiele rzeczy, ktrych my ju nie dostrzegamy. Gdyby byo inaczej, czy toczylibymy tak okropne wojny? Jeste kapanem, starcze? Mam ju po uszy kapanw warkn ze zoci Waylander. Nie. Jestem po prostu badaczem ycia. Chciabym by kapanem, ale obawiam si, e zawsze ulegaem pokusom. Nigdy nie potrafiem oprze si adnej buzi czy dobremu winu. Teraz, gdy jestem stary, pragn innych przyjemnoci, lecz nawet tych mnie pozbawiono. Jak nas znalaze? Krylla pokazaa mi drog. I pewnie chciaby wdrowa razem z nami? Mczyzna umiechn si. Gdybym tylko mg! Nie, pobd z wami dzi wieczr, a potem musz ruszy w inn podr. Nie mamy wiele ywnoci uprzedzi Waylander. Jednak poczstuj si tym, co mamy rzek Dardalion, siadajc obok starca. Nie jestem godny, ale dzikuj. Jeste kapanem? Tak. Stary wycign rk i dotkn rkojeci sztyletu Dardaliona. To chyba do niezwyka rzecz u kapana? Mamy niezwyke czasy odpar Dardalion, czerwienic si. Najwidoczniej. Starzec obrci gow w kierunku Waylandera. Nie widz ci, lecz czuj twoj moc. A take twj gniew. Jeste na mnie zy? Jeszcze nie. Jednak zastanawiam si, kiedy dojdziesz do celu swojej wizyty. Mylisz, e mam jaki ukryty powd? Bynajmniej odpar sucho Waylander. lepiec wprasza si na wieczerz, korzystajc z mistycznych talentw przestraszonego dziecka, i znajduje nasze ognisko pord zupenej dziczy. C moe by zwyczajniejszego? Kim jeste i czego chcesz? Zawsze musisz by tak napastliwy? zapytaa Danyal. Nie obchodzi mnie, kim on jest jest tu mile widziany. A moe chcesz go zabi? W kocu od paru godzin nikogo nie zabie. Bogowie, kobieto, od twego jazgotania wywraca mi si w odku warkn wojownik. Czego ode mnie chcesz? Chopiec umar. Tak dzieje si na wojnie... ludzie gin. I zanim znw rozpucisz swj jadowity jzor, pamitaj o jednym: kiedy

krzyknem, ebycie padli na ziemi, zdya to zrobi. Moe gdyby pomylaa o chopcu, nie dostaby strza w brzuch. To niesprawiedliwe! krzykna. Takie jest ycie. Zgarn koce i odszed na bok, ze cinitym sercem, z trudem powstrzymujc zo. Wyszed na szczyt wzniesienia i spojrza na rwnin. Gdzie tam byli cigajcy go jedcy. Nie mogli pozwoli mu y. Jeli nie wypeni swojej misji, zapac wasnym yciem. A Waylander da si schwyta w potrzask kapanowi i kobiecie jak mapa w sieci, do ktrej podchodz lwy. Gupota. Czysta gupota. Nigdy nie powinien by przyjmowa zlecenia od tego vagryjskiego wa, Kaema. Ju samo jego imi byo symbolem zdrady: Kaem Okrutny, Kaem Zabjca Narodw pajk tkwicy porodku vagryjskiej armii. Instynkt nakazywa Waylanderowi odrzuci kontrakt, ale zignorowa go. Teraz vagryjski genera rozele grupy mordercw na wszystkie strony wiata; dowiedz si, e nie ruszy na poudnie czy na zachd i zamkn przed nim porty na wschodzie. Pozostawaa mu tylko pnoc a zabjcy bd pilnowa wszystkich szlakw do Skultik. Waylander zakl pod nosem. Kaem zaproponowa dwadziecia cztery tysice sztuk zota za wykonanie zadania i tytuem zaliczki zdeponowa poow tej sumy na jego nazwisko u Cherosa, najwikszego bankiera w Gulgothirze. Waylander wykona zadanie ze zwyk zrcznoci, chocia teraz czu wstyd na wspomnienie tego czynu. Zacisn powieki, eby znw nie widzie leccej strzay... Noc bya chodna, gwiazdy lniy jak ostrza wczni. Waylander przecign si, usiujc wrci do rzeczywistoci, lecz raz po raz widzia twarz ofiary... urodziw twarz, zgnbion porak... agodne oczy i miy umiech. Pochyla si, by zerwa kwiat, gdy bet Waylandera przeszy mu plecy... Nie! krzykn Waylander, siadajc na ziemi i potrzsajc pici, jakby chcia odgoni wspomnienia. Myl o czym innym... czymkolwiek! Po zabjstwie umkn na wschd, podajc do Vagrii i obiecanego zota. Po drodze napotka przybywajcego z pnocy kupca, ktry podczas rozmowy powiedzia mu o mierci bankiera Cherosa. Trzej mordercy zabili go w domu i uszli z fortun w zocie i drogich kamieniach. Waylander wiedzia, e zosta zdradzony, lecz jaki instynkt jaki wewntrzny nakaz gna go naprzd. Dotar do paacu Kaema i wspi si na wysoki mur ogrodu. Znalazszy si tam, zabi dwa psy i wszed do gwnego budynku. Odnalezienie pokoju Kaema byo pewnym problemem, ale zbudzi suc i przyoywszy jej n do garda,

zmusi, by zaprowadzia go do sypialni generaa. Kaem spa w swych apartamentach na drugim pitrze paacu. Waylander oguszy dziewczyn uderzeniem w kark, chwyci padajc i powoli pooy j na biaym futrze lecym na pododze. Potem podszed do ka i przyoy n do garda Kaema. Genera natychmiast otworzy oczy. Nie moge wybra rozsdniejszej pory? zapyta gadko. Waylander nacisn odrobin i krew popyna z rozcitej szyi Kaema, ktry jak zaklty patrzy w czarne oczy zabjcy. Widz, e syszae o Cherosie. Mam nadziej, e nie sdzisz, i to moja robota. N wbi si troch gbiej i tym razem Kaem skrzywi si. Wiem, e to twoja robota sykn Waylander. Moemy o tym pomwi? Moemy pomwi o dwudziestu czterech tysicach sztuk zota. Oczywicie. Nagle Kaem przekrci si i niespodziewanym uderzeniem strci Waylandera z ka. Nagy atak zaskoczy zabjc, ktry zerwa si na rwne nogi i zobaczy, jak ylasty genera zeskakuje z ka i chwyta za wiszcy obok miecz. Starzejesz si, Waylanderze! rzek Kaem. Drzwi otwary si gwatownie i wpad przez nie jaki mody czowiek ze strza naoon na ciciw uku. Waylander machn rk i modzieniec pad z czarnym noem w gardle. Zabjca skoczy do drzwi, kopniakiem odrzucajc ciao. Umrzesz za to! wrzasn Kaem. Syszysz? Umrzesz! Zbiegajcego po schodach Waylandera odprowadzao rozpaczliwe kanie, gdy zabity modzieniec by jedynym synem Kaema... A teraz jego siepacze cigali zabjc. Owinity w koce, oparty plecami o wystajcy gaz, Waylander usysza nadchodzcego starca, szmer jego zgrzebnych szat w wysokiej trawie. Mog si przysi? Czemu nie? Wspaniaa noc, prawda? Jak lepiec moe to pozna? Powietrze jest wiee i chodne, a cisza jak maska jak paszcz skrywajcy tak wiele ycia. Tam na prawo siedzi zajc, zastanawiajc si, dlaczego dwch ludzi podeszo tak blisko jego kryjwki. Dalej na lewo jest czerwony lis lisica, sdzc po zapachu polujca na zajca. A nad nami lataj nietoperze, cieszc si noc tak samo jak ja.

Dla mnie jest za jasna. Ciko by ciganym. Mam wraenie, e o tym wiesz. O czym? Jak to jest by ciganym czy o tym, e tropi ci Czarne Bractwo? O obu. To bez znaczenia. Miae racj, Waylanderze. Szukaem ci i mam ukryty powd. Moe wic zaprzestaniemy tej szermierki sownej? Jak chcesz. Mam dla ciebie wiadomo. Od kogo? To nie jest jej czci. A ponadto wyjanienie tego zabraoby mi wicej czasu, ni mam. Powiem tylko, e dano ci szans odkupienia win. To mio z twojej strony, ale ja nie mam czego odkupywa. Skoro tak twierdzisz. Nie przybyem tu, by si spiera. Wkrtce dotrzesz do obozu Egela, gdzie znajdziesz armi w rozsypce; wojsko skazane na nieuchronn klsk. Moesz im pomc. Czy jeste przy zdrowych zmysach, starcze? Nic nie ocali Egela. Nie powiedziaem ocali. Powiedziaem pomc. Jaki sens pomaga trupowi? A jaki sens ratowa kapana? To by kaprys, do licha! I minie sporo czasu, zanim pozwol sobie na nastpny. Dlaczego tak si zocisz? Waylander zachichota, lecz bez cienia wesooci. Wiesz, co ci si przydarzyo? zapyta starzec. Zostae dotknity przez rdo i to s pta, z ktrymi si szarpiesz. Kiedy bye dobrym czowiekiem i wiedziae, co to mio. Jednak mio umara, a poniewa aden czowiek nie moe y w prni, wypenie j nie nienawici, lecz pustk. Przez te ostatnie dwadziecia lat nie ye bye ywym trupem. Ocalenie kapana byo twoim pierwszym dobrym uczynkiem od dwudziestu lat. A zatem przyszede prawi mi kazania? Nie, mwi to wbrew sobie. Nie mog wyjani ci rda. To gupstwa, cudowny brak rozwagi, czysto i rado. Jednak Ono nie ma wpywu na sprawy tego wiata, rdo bowiem nie wie, co to chciwo, dza, zdrada, nienawi oraz wszelkie zo. Mimo to zawsze triumfuje, poniewa rdo zawsze daje co za nic: dobro za zo, mio za nienawi. Sofistyka. Wczoraj zgin may chopiec on nikogo nie nienawidzi, a jednak

zabi go zy czowiek. W caej tej krainie dobrzy, porzdni ludzie gin tysicami. Nie mw mi o triumfach. Triumfy powstaj z krwi niewinnych. Widzisz? Mwi o gupstwach. Spotykajc ciebie, dowiedziaem si, czym jest triumf. Zrozumiaem kolejny fragment. Ciesz si zadrwi Waylander, gardzc sob za to. Pozwl mi wyjani rzek agodnie starzec. Miaem syna nie najprzystojniejszego, nie najbystrzejszego. Interesowa si losem innych. Raz jego pies zosta ranny w walce z wilkiem i powinnimy go dobi, gdy by mocno poraniony. Mj syn nie pozwoli na to; sam pozszywa mu rany i siedzia przy nim pi dni i nocy, robic wszystko, by pies wyy. Ten jednak zdech. A mj syn by zaamany, bo tak ceni wszelkie ycie. Kiedy dors, przekazaem mu wszystko, co miaem. Zostawiem mu zarzdzanie caym majtkiem, a sam wyruszyem w podr. Mj syn nigdy nie zapomnia tego psa i to rzutowao na wszystko, co robi... Czy ta opowie ma jak puent? To zaley od ciebie, gdy w tym miejscu zjawiasz si w niej ty. Mj syn dostrzeg, e wszystko, co zostawiem pod jego opiek, jest zagroone i rozpaczliwie prbowa to uratowa. Jednak by zbyt mikki i bandyci najechali moje ziemie, zabijajc moich ludzi. Wtedy mj syn zrozumia swoje bdy i naprawd sta si mczyzn, bo dowiedzia si, e ycie czsto zmusza do trudnych decyzji. Dlatego zebra wszystkich generaw i opracowa plan ocalenia swojego ludu. A wtedy zgin z rk zabjcy. Jego ycie skoczyo si... a umierajc, widzia je jako jedn wielk porak i ogarna go straszliwa rozpacz, ktr poczuem z tysica staj. Wpadem we wcieko i zamierzaem ci zabi. Mgbym to zrobi, nawet teraz. Ale wtedy dotkno mnie rdo. I jestem tu teraz tylko po to, aby porozmawia. Krl Niallad by twoim synem? Tak. Ja jestem Orien Dwa Ostrza. A dokadniej, kiedy byem Orienem. Przykro mi z powodu twego syna. Mwisz o mierci niewinnych. Moe gdyby mj syn y wielu tych niewinnych rwnie pozostaoby przy yciu. Wiem. auj tego... ale nie mog niczego zmieni. To nie jest wane rzek Orien. Ty jeste wany. rdo wybrao ci, ale wybr naley do ciebie. Wybrao mnie do czego? Mj jedyny talent raczej nie naley do tych, ktre budz podziw rda. To nie jest twj jedyny talent. Wiesz, kim byem za modu? Syszaem, e bye wielkim wojownikiem, niepokonanym w boju.

Widziae mj posg w Drenanie? Tak. W Zbroi z Brzu. Wanie. Zbroja. Wielu chciaoby wiedzie, gdzie ona jest, a Bractwo szuka jej, gdy ona zagraa vagryjskiemu imperium. A wiec jest zaczarowana? Nie a przynajmniej nie w takim sensie, jak sdzisz. Dawno temu wyku j wielki Axellian. Wspaniaa robota, a te dwa miecze s z niezrwnanego metalu ze srebrzystej stali, ktra nigdy si nie tpi. W tej Zbroi Egel miaby szans nic wicej. Przecie powiedziae, e nie jest zaczarowana? Jej magia kryje si w ludzkich umysach. Kiedy Egel zaoy t Zbroj, wyda im si, e Orien powrci. Orien za nigdy nie zosta pokonany. Ludzie cign pod rozkazy Egela, ktry uronie w si jest najlepszym z nich, czowiekiem z elaza o nieugitej woli. I chcesz, ebym dostarczy mu t Zbroj? Tak. Rozumiem, i wie si z tym jakie niebezpieczestwo? Sdz, e mona tak powiedzie. Jednak bdzie ze mn rdo? Moe tak. Moe nie. Powiedziae, e zostaem wybrany do tego zadania. Jaka korzy z pomocy Boga, ktry bdzie biernym obserwatorem? To dobre pytanie, Waylanderze. Mam nadziej, e znajdziesz na nie odpowied. Gdzie jest ta Zbroja? Ukryem j w gbokiej jaskini w zboczu wysokiej gry. Nie wiem czemu, ale nie dziwi mnie to. Gdzie? Znasz nadyryjskie stepy? Chyba mi si to nie spodoba. A ja myl, e tak. No c, dwiecie mil na zachd od Gulgothiru cignie si grski acuch... Gry Ksiycowe. Wanie. A w rodku tego pasma jest Raboas... wity Olbrzym. Tak odpar z umiechem Orien. To tam. To szalestwo. aden Drenaj nigdy nie wkroczy tak gboko w ziemie Nadirw. Ja to zrobiem. Dlaczego? W jakim celu?

Wtedy te zastanawiaem si nad tym. Zmy to na rzecz kaprysu, Waylanderze; ty wiesz co o kaprysach. Dostarczysz t Zbroj? Powiedz mi, Orienie, ile masz w sobie z mistyka? Dlaczego pytasz? Czy moesz zobaczy przyszo? Czciowo przyzna Orien. Jakie mam szans? To zaley od tego, kto bdzie ci towarzyszy. Powiedzmy, e rdo wybierze mi dobre towarzystwo. Starzec potar puste powieki i odchyli si w ty. Nie masz szans przyzna. Tak mylaem. Jednak to nie powd, by odmwi. dasz, bym przejecha tysic mil przez wrogie ziemie rojce si od dzikusw. Mwisz, e Bractwo take szuka Zbroi? Czy oni wiedz, e ona jest w krainie Nadirw? Wiedz. A zatem oni te bd mnie ciga? Ju ci cigaj. Racja. Jednak nie wiedz, dokd zmierzam. Jeli wyrusz na t twoj wypraw, szybko si dowiedz. Prawda. A zatem... bd mia na karku nadyryjskich wojownikw, czarownikw i vagryjskie oddziay. A jeli tam dotr, bd musia wspi si na witego Olbrzyma, najwitsze miejsce na stepach, po czym ryzykowa ycie w trzewiach gry. Pniej zostanie mi tylko wrci stamtd, obciony ptonow zbroj. Osiemdziesiciofuntow. Obojtnie! S jeszcze potwory, ktre zamieszkuj jaskinie Raboas. One nie lubi ognia. To pocieszajce. A zatem pjdziesz? Zaczynam rozumie twoje uwagi co do gupoty rzek wojownik. Jednak tak, pjd. Dlaczego? spyta Orien. Czy musz poda powd? Nie. Jestem jednak ciekaw. Zatem powiedzmy, e ze wzgldu na pami psa, ktry nie powinien by zdechn.

Rozdzia 6
Dardalion zamkn oczy. Danyal spaa obok bliniaczek i mody kapan uwolni sw dusz w Otcha. Ksiyc by zaczarowan latarni, ktrej srebrny blask oblewa sentrask rwnin, podczas gdy las Skultik rozciga si jak plama u stp gr Delnoch. Dardalion unosi si pod chmurami, umys mia wolny od wtpliwoci i trosk. Zazwyczaj, gdy tak szybowa, spowijay go lnice, bladoniebieskie szaty. Tymczasem teraz by nagi i cho usilnie si stara, nie pojawiy si. Nie przej si tym. W mgnieniu astralnego oka okrya go srebrzysta zbroja, a z ramion spyn mu biay paszcz. U boku mia dwa srebrne miecze, a kiedy je wyj, poczu uniesienie. Daleko na zachodzie obozowe ogniska vagryjskiej armii pony jak lece na ziemi gwiazdy. Dardalion schowa miecze do pochew i polecia tam. Ponad dziesi tysicy zbrojnych obozowao u podna gr Skoda. Osiemset namiotw ustawiono w czterech rzdach, a dla dwch tysicy koni pospiesznie wzniesiono drewnian zagrod. Na zboczach paso si bydo, a przy wartkim strumieniu postawiono szop dla owiec. Dardalion polecia na poudnie, nad rzekami i rwninami, wzgrzami i lasami. Druga vagryjska armia obozowaa pod Drenanem nie mniej ni trzydzieci tysicy ludzi i dwadziecia tysicy koni. Zrobiona z dbiny i brzu brama miasta bya wyamana, a w murach nie byo wida ladu ycia. Na wschd od miasta Dardalion dostrzeg szeroki, wieo wykopany rw i polecia ku niemu a potem skrci w bok, zdjty odraz. Rw by peen cia. Dugi na dwiecie i szeroki na sze jardw grb mieci ponad tysic cia. adne nie nosio onierskiej zbroi. Walczc z odraz, Dardalion wrci nad rw. Ten mia ponad dziesi stp gbokoci. Ponownie unisszy si w nocne niebo, kapan polecia na wschd, gdzie vagryjska armia czekaa u granicy Lentrii. Lentryjskie oddziay, liczce ledwie dwa tysice ludzi, obozoway mil dalej, w ponurym oczekiwaniu na inwazj. Dardalion ruszy na pnoc, podajc wzdu linii brzegu, a dotar do wschodnich dolin, a potem do nadmorskiej cytadeli Purdol. Tam wci trwaa bitwa. Zatopione drenajskie statki blokoway wejcie do portu, a vagryjska armia obozowaa w dokach. Forteca Purdol, z szeciotysiczn drenajsk zaog, powstrzymywaa przeszo czterdziestotysiczn armi dowodzon przez Kaema, ksicia Wojny. Tutaj, po raz pierwszy, Vagryjczycy napotkali silny opr. Bez machin oblniczych nie mogli zdoby trzydziestostopowych murw, na ktre prbowali wspina si za pomoc drabin i lin. Ginli setkami. Dardalion polecia na zachd, a dotar do Skultik, lasu mrocznych legend.

Nieprzebyte tysice mil kwadratowych drzew, polanek, wzgrz i dolin. Pord tego lasu wzniesiono trzy miasta z ktrych jedno byo waciwie osad: Tonis, Preafa i Skarta. Do tego ostatniego pody Dardalion. Egel obozowa tu z czterotysicznym Legionem. Gdy Dardalion zbliy si do polanki, wyczu obecno innego umysu i w jego doni bysn miecz. Ujrza przed sob szczupego mczyzn w bkitnych szatach kapana rda. Nie przejdziesz obok mnie powiedzia spokojnie nieznajomy. Jeli tak mwisz, bracie. Kim jeste, e nazywasz mnie bratem? Kapanem, tak jak ty. Kapanem czego? rda. Kapan z mieczami? Nie sdz. Jeli musisz mnie zabi, zrb to. Nie przybyem, by ci zabi. Jestem tym, kim mwi. A wic bye kapanem? Jestem nim. Czuj wok ciebie mier. Zabie. Tak. Zego czowieka. Kim jeste, aby osdza? Nie osdzaem go sprawiy to jego uczynki. Dlaczego tu jeste? Penimy stra. My? Moi bracia i ja. Powiadomimy lorda Egela, kiedy zobaczymy nadcigajcego nieprzyjaciela. Ilu jest tutaj braci? Prawie dwustu. Na pocztku byo nas trzystu siedmiu. Stu dwunastu poczyo si ze rdem. Zamordowani? Tak przyzna ze smutkiem mczyzna. Zamordowani. Zniszczyo ich Czarne Bractwo. Usiujemy szybowa ostronie, gdy oni s szybcy i bezlitoni. Jeden usiowa mnie zabi rzek Dardalion i nauczyem si walczy. Kady czowiek sam wybiera swoje cieki. Nie pochwalasz tego? Nie do mnie naley chwali czy gani. Nie osdzam ci. Jak mgbym? Mylae, e nale do Bractwa? Tak. Nosisz miecz.

A jednak stawie mi czoo. Masz wiele odwagi. Czy moe by co milszego nad spotkanie z Bogiem? Jak si zwiesz? Clophas. A ty? Dardalion. Niech ci rdo bogosawi, Dardalionie. Myl jednak, e powiniene ju odej. Gdy ksiyc stoi w zenicie, Bractwo rusza w niebo. A zatem zaczekam tu z tob. Nie ycz sobie twego towarzystwa. Nie masz wyboru. Zatem niechaj tak bdzie. Czekali w milczeniu, a ksiyc wspi si wyej. Clophas nie chcia rozmawia, wic Dardalion spoglda na las w dole. Egel stan obozem pod poudniowym murem Skarty i kapan widzia zwiadowcw patrolujcych brzeg lasu. Vagryjczycy nie pokonaj atwo earla z pnocy, gdy w Skultik nie ma wielu miejsc, gdzie mona stoczy regularn bitw. Z drugiej strony, jeli zaatakuj miasta, Egel zostanie z nietknit armi, lecz nie majc czego broni. Egel sta przed podobnymi problemami. Zostajc tutaj, mia na pewien czas zagwarantowane bezpieczestwo, ale nie wygraby wojny. Opuszczenie Skultik byoby samobjstwem, gdy nie mia dostatecznych si, aby pobi Vagryjczykw. Zosta tu oznaczao przegran, wyj oznaczao umrze. A w tym czasie ziemie Drenajw spyway krwi mordowanych. Te rozwaania ogromnie przygnbiy Dardaliona i ju mia zamiar powrci do swego ciaa, gdy usysza krzyk duszy Clophasa. Obejrza si i zobaczy, e kapan znikn, a poniej unosi si piciu wojownikw w czarnych zbrojach, z czarnymi mieczami w doniach. Ogarnity furi Dardalion doby mieczy i zaatakowa. Wojownicy spostrzegli go dopiero wtedy, gdy ich dopad, i dwaj pierwsi zniknli w niebycie, w chwili gdy jego srebrne ostrza przeszyy ich astralne ciaa. Pozostali trzej ruszyli na niego, a on trzymanym w lewej rce mieczem sparowa pchnicie, a drugim odbi cios. Gniew nada mu szybko byskawicy i roziskrzy wzrok. Wygiwszy przegub, omin zastaw wojownika, przebijajc mu krta. Przeciwnik znikn. Pozostali dwaj podali tyy i pomknli na zachd, lecz Dardalion poszybowa za nimi, dopad pierwszego tu nad grami Skoda i zabi go potnym ciciem. Jedyny ocalay zdoa w ostatniej chwili schroni si w sanktuarium swego ciaa. Otworzy oczy i wrzasn. onierze przybiegli do jego namiotu, a on chwiejnie powsta. Wok leeli jego czterej towarzysze, nieruchomi i martwi. Na ognie piekielne, co si tu dzieje? spyta oficer, odpychajc onierzy

i wchodzc do namiotu. Spojrza na trupy, a potem na tego, ktry uszed z yciem. Kapani nauczyli si walczy wymamrota wojownik, z trudem apic oddech. Mwisz, e ci ludzie zostali zabici przez kapanw rda? To niepojte. Jednego kapana. Oficer machniciem rki odprawi onierzy, ktrzy z zadowoleniem oddalili si. Cho nawykli do mierci i zniszczenia, Vagryjczycy obawiali si Czarnego Bractwa. Oficer siad na krzele z brezentowym oparciem. Pulisie, mj przyjacielu, wygldasz, jakby zobaczy ducha. Nie artuj, prosz rzek Pulis. Ten czowiek o mao mnie nie zabi. C, przez kilka ostatnich miesicy zabie wielu jego przyjaci. To prawda. Jednak to niepokojce. Wiem. Czyme sta si ten wiat, skoro kapani rda zniaj si do tego, aby broni swego ycia? Wojownik obrzuci oficera gniewnym spojrzeniem, ale zmilcza. Pulis nie by tchrzem dowid tego wielokrotnie lecz przerazi si tego srebrnego kapana. Jak wikszo wojownikw Bractwa, nie by prawdziwym mistykiem; polega na mocy Licia, ktra uwalniaa go z ciaa. Mimo to miewa wizje... przebyski... intuicyjne przeczucia. Tak byo przed chwil. Pulis wyczu straszliw grob, jak nis srebrny wojownik nie tylko osobiste niebezpieczestwo, lecz odwieczne zagroenie dla jego sprawy, teraz i po kres czasu. Ledwie uchwytne, bdce bardziej emocj ni wizj. Jednak widzia co... co to byo? Gorczkowo szuka w pamici. Tak! Runiczna liczba, wypisana na niebie poncymi cyframi. Jaka liczba. Co oznaczaa? Dni? Miesice? Wieki? Trzydzieci powiedzia na gos. Co mwisz? powtrzy oficer. Trzydziestu? Zimny dreszcz przelecia po plecach Pulisa, jakby jaki demon przeszed po jego grobie. *** O wicie Waylander otworzy oczy, ziewn i stwierdzi, e zosta sam. Dziwne, pomyla, nie pamitam, kiedy zasnem. Pamita jednak obietnic dan Orienowi i ze zdumieniem potrzsn gow. Rozejrza si wok, ale starca nie byo. Waylander potar podbrdek, drapic szczeciniast brod. Zbroja Oriena. Co za bzdury.

Ta misja ci zabije szepn. Wyj zza pasa n, ostrzy go przez kilka minut, a potem starannie zgoli brod. Ostrze drapao skr, lecz poranny wietrzyk mile chodzi twarz. Dardalion wyszed z kotlinki i usiad obok niego. Waylander skin gow, lecz nie odezwa si. Kapan by zmczony i mia wpadnite oczy; jest jakby szczuplejszy, pomyla Waylander, a take troch zmieniony. Starzec nie yje oznajmi Dardalion. Powiniene by z nim porozmawia. Zrobiem to. Nie, naprawd powiniene. Te kilka sw przy ognisku to nie rozmowa. Wiesz, kim on by? To Orien rzek Waylander. Zdziwienie na twarzy Dardaliona byo prawie komiczne. Poznae go? Wczeniej nie. Przyszed do mnie w nocy. Mia wielk moc powiedzia cicho Dardalion. Umar, nie odchodzc od ogniska. Opowiedzia nam wiele historii ze swego ycia, a potem pooy si i zasn. Leaem obok i wiem, e umar we nie. Mylisz si. Nie sdz. O czym rozmawialicie? Poprosi, ebym mu co przynis. Obiecaem, e to zrobi. Co takiego? Nie twoja sprawa, kapanie. Za pno, by mnie odpycha, wojowniku. Kiedy uratowae mi ycie, otworzye przede mn dusz. Gdy twoja krew znalaza si w moim gardle, poznaem twoje ycie i kad jego chwil. Teraz, kiedy spogldam w lustro, widz ciebie. Patrzysz w niewaciwe lustra. Opowiedz mi o Dakeyrasie. Dakeyras umar warkn Waylander. Ale masz racj, Dardalionie. Ocaliem ci ycie. Dwukrotnie! Powiniene da mi prawo do samotnoci. I pozwoli ci znw sta si tym, kim bye? Nie sdz. Spjrz na siebie. Zmarnowae poow ycia. Przeye ogromn tragedi, ktra ci zaamaa. Chciae umrze, lecz zamiast tego zabie tylko cz siebie. Biedny Dakeyras, nieyjcy od dwch dziesicioleci, podczas gdy Waylander przemierza wiat, zabijajc za zoto, ktrego nigdy nie wyda. Tyle dusz posanych w Otcha. I po co? Aby osabi bl, ktrego nie chcesz czu. Jak miesz prawi mi kazania! rzek Waylander. Mwisz o lustrach? Powiedz

mi, kim si stae, od kiedy zabie dwch ludzi. Szeciu poprawi Dardalion. I bdzie ich wicej. Tak, wanie dlatego ciebie rozumiem. Mog bdzi w tym, co czyni, lecz stan przed moim Bogiem i powiem, e robiem to w dobrej wierze sdzc, i broni sabych przed siami za. Ty mnie tego nauczye. Nie Waylander czowiek zabijajcy za pienidze, lecz Dakeyras, ktry uratowa kapana. Nie chc ju o tym mwi rzuci Waylander, wstajc. Czy Orien wiedzia, e zabie jego syna? Waylander gwatownie obrci si. Tak, wiedzia. To by najgorszy z moich uczynkw. Jednak zapac za, kapanie. Postara si o to Orien. Widzisz, zwykem sdzi, i nienawi jest najwiksz si. Jednak minionej nocy poznaem inn. Wybaczy mi... a to rani bardziej ni rozarzone elazo. Rozumiesz? Chyba tak. Dlatego teraz umr dla niego i spac mj dug. Twoja mier niczego nie rozwie. Czego od ciebie zada? Abym przynis jego Zbroj. Z Raboas, witego Olbrzyma. Powiedzia ci? Tak. Mwi mi te, i czowiek imieniem Kaem rwnie bdzie szuka tego skarbu. Kaem szuka mnie. Jednak mdrzej postpiby, gdyby mnie nie znalaz. *** Kaem mia ze sny. Vagryjski genera kwaterowa w adnym domu z widokiem na port Purdol. Strae pilnoway ogrodw, podczas gdy dwaj najbardziej zaufani onierze penili wart przed drzwiami jego komnaty. Pomieszczenie miao tylko jedno zakratowane okno, byo ciasne i duszne. Kaem zbudzi si i gwatownie usiad na ku, szukajc miecza. Drzwi otwary si i wbieg przez nie Dalnor, z broni w rku. Co si stao, milordzie? Nic. To tylko sen. Woaem ci? Tak, milordzie. Mam zosta przy tobie? Nie. Kaem wzi lniany rcznik z krzesa przy nocnym stoliku, po czym otar pot z czoa i szyi. Niech ci szlag, Waylanderze szepn. Milordzie? Nie, nic. Zostaw mnie. Kaem spuci nogi z ka, wsta i podszed do okna. By chudym, zupenie ysym

mczyzn, a pomarszczona skra nadawaa mu wygld wyrzuconego na brzeg wia bez skorupy. Wielu na pierwszy rzut oka uznawao go za zabawn posta, ale wikszo widziaa go takim, jakim by: najlepszym strategiem owych czasw, nazywanym Ksiciem Wojny. Jego onierze darzyli go szacunkiem, cho nie uwielbieniem, zachowywanym dla innych, bardziej charyzmatycznych generaw. Odpowiadao mu to, gdy nie lubi emocji, a ich przejawy u mczyzn uwaa za dziecinne i gupie. Od swoich oficerw da posuszestwa, a od onierzy odwagi. Teraz jego wasna odwaga zostaa wystawiona na prb. Waylander zabi jego syna, a on poprzysig zabi jego. Jednak Waylander to dowiadczony myliwy i Kaem by pewny, e ktrej ciemnej nocy znw obudzi si, czujc ostrze jego noa na gardle. Albo gorzej... nie obudzi si wcale. Bractwo tropio zabjc, ale pierwsze raporty nie napaway otuch. Tropiciel zabity, a teraz wrd Bractwa rozeszy si wieci o tajemniczym wojowniku-kapanie, ktry podruje z zabjc. Kaem, oprcz swych strategicznych talentw, by take ostronym czowiekiem. Dopki Waylander y, zagraa jego planom. Marzy, e po zakoczeniu podbojw zostanie wadc kraju wikszego od Vagrii, kraju zoonego z Lentrii, ziemi Drenajw i pnocnych ziem Sathuli szesnastu portw, dwunastu duych miast i szlakw kupieckich na wschd. Wtedy wybuchnie wojna domowa i Kaem rzuci swoje siy przeciw podupadajcej wadzy Imperatora. Podszed do mosinego lustra na przeciwlegej cianie i spojrza na swoje odbicie. Korona wygldaaby troch zabawnie na jego gowie, ale nie bdzie musia nosi jej zbyt czsto. Nieco spokojniejszy, wrci do ka, zasn. Znalaz si na ciemnej grze, pod obcymi gwiazdami, oszoomiony i zmieszany. Przed nim siedzia jaki starzec w brzowych achmanach. Nie otwierajc oczu, powiedzia: Witaj, generale. Szukasz Zbroi? Zbroi? Jakiej zbroi? Zbroi z Brzu. Zbroi Oriena. Ukry j. Nikt nie wie gdzie. Ja wiem. Kaem usiad naprzeciw starca. Jak kady, kto studiowa wspczesne dzieje, on rwnie sysza o tej Zbroi. Niektrzy twierdzili, e miaa magiczne wasnoci zapewniajce zwycistwo temu, kto j nosi, lecz byli to prostacy lub poeci. Kaem dugo studiowa histori wojen i wiedzia, e Orien by po prostu mistrzem strategii. Jednak Zbroja bya symbolem i to potnym.

Gdzie ona jest? zapyta. Starzec nie otworzy oczu. Jak bardzo jej pragniesz? Chciabym j mie, cho ona i tak nie ma znaczenia. W jaki sposb definiujesz znaczenie? Zwyci z ni czy bez niej. Jeste tego pewien, generale? Purdol broni si, a Egel ma armi w Skultik. Purdol jest moje. Pewnie zajmie mi to miesic, ale bdzie moje. A Egel jest w puapce nie moe mi zaszkodzi. Moe, jeli bdzie mia Zbroj. W jaki sposb? Czyby bya zaczarowana? Nie, to tylko metal. Jednak jest symbolem i Drenajowie cign tumnie pod rozkazy tego, kto j naoy. Nawet twoi onierze syszeli opowieci o jej cudownych wasnociach, wic ich morale ucierpi. Wiesz, e to prawda. No dobrze rzek Kaem. Przyznaj, e moe mi zaszkodzi. Gdzie ona jest? W ziemi Nadirw. To ogromny obszar, starcze. Jest ukryta w sercu Gr Ksiycowych. Dlaczego mi o tym mwisz? Kim jeste? Jestem nicym we nie twoim nie, Kaemie. Moje sowa s prawd i twoje nadzieje zale od tego, jak je zinterpretujesz. Jak znajd t Zbroj? Idc za czowiekiem, ktry jej szuka. Kim jest ten czowiek? A kogo najbardziej si lkasz w wiecie ludzi? Waylander? Ten sam. Dlaczego miaby szuka Zbroi? Jego nie interesuje ta wojna. Zabi dla ciebie Krla, Kaemie. A tymczasem ty prbujesz go zabi. Drenajowie zabij go, gdy si o tym dowiedz, a Vagryjczycy rwnie, jeli go znajd. Moe chce si targowa. Skd wie, gdzie j ukryto? Ja mu powiedziaem. Dlaczego? Co to za gra? Gra mierci, Kaemie. Starzec otworzy oczy i Kaem zacz wrzeszcze, spowity pomieniami.

I obudzi si. *** Przez trzy noce Kaema drczyy wizje brzowej zbroi i dwch synnych mieczy. Raz widzia Zbroj unoszc si nad lasem Skultik, wiecc jak drugie soce. Potem opada, powoli, midzy drzewa i ujrza armi Egela skpan w jej blasku. Ta armia rosa w si, gdy kade drzewo zmieniao si w czowieka w ogromne, nieprzeliczone zastpy wojsk. Za drugim razem widzia Waylandera, nadchodzcego przez las z jednym z tych straszliwych mieczy w rku, a potem poj, e zabjca idzie na niego. Zacz ucieka, lecz nogi mia sabe i cikie, wic po chwili patrzy z przeraeniem, jak Waylander powoli odrbuje mu koczyny. Trzeciej nocy widzia siebie odzianego w Zbroj Oriena, wchodzcego po marmurowych stopniach vagryjskiego tronu. Wiwaty tumw radoway go, a gdy spoglda w oczy swych nowych poddanych, widzia w nich uwielbienie. Rankiem czwartego dnia stwierdzi, e bdzi mylami, suchajc raportw niszych szar generaw. Z trudem skupi uwag na nie koczcej si litanii drobnych problemw, z jakimi boryka si armia toczca wojn. Dostawy z zachodu przychodziy rzadko, poniewa brakowao wozw; dopiero budowano nowe. W pobliu Drenanu zabito szeset koni po tym, jak niektre zaczy kaszle krwi; uwaano, e tylko w ten sposb mona powstrzyma zaraz. Kilku winnych zamania dyscypliny surowo ukarano, a teraz na dodatek naleao oddziaom racjonowa ywno. A co z Lentryjczykami? zapyta Kaem. Xertes, mody oficer bdcy dalekim krewnym Imperatora, wystpi naprzd. Powstrzymali nasz pierwszy atak, milordzie. Teraz zepchnlimy ich w ty. Obiecae mi, e dziesiciotysiczna armia zdobdzie Lentri w cigu tygodnia. Ludziom brak odwagi rzek Xertes. To nigdy nie byo vagryjsk saboci. Brakuje im odpowiedniego dowdcy. To nie moja wina odpar gwatownie Xertes. Kazaem Misalasowi zaj pozycj na wzgrzu, na ich prawej flance, ebym mg rozbi klinem rodek ich szyku. Nie zdoa, lecz to nie moja wina. Misalas dowodzi lekk kawaleri skrzane napierniki i szable. Prawa flanka nieprzyjaciela bya okopana, a wzgrze poronite drzewami. Jak, w imi Ducha, moge oczekiwa, e lekka kawaleria wykona takie zadanie? ucznicy roznieli ich na strzpy. Nie dam si upokarza w ten sposb krzykn Xertes. Napisz do wuja.

Szlachetne urodzenie nie zwalnia od odpowiedzialnoci stwierdzi Kaem. Skadae wiele obietnic i adnej nie spenie. Zepchnlicie ich, powiadasz? O ile wiem, Lentryjczycy dali wam po nosie, a potem przegrupowali si, szykujc do powtrki. Kazaem ci z marszu wjecha do Lentrii, nie dajc im czasu na okopanie si. A co ty zrobie? Rozbie obz na ich granicy i wysae zwiadowcw, tak e nawet lepy zobaczyby, i szykujesz atak. Kosztowao mnie to dwa tysice onierzy. To niesprawiedliwe! Milcz, robaku! Jeste zwolniony ze suby. Wracaj do domu, chopcze! Krew odpyna z twarzy Xertesa, a jego do przesuna si do rkojeci zdobnego sztyletu. Kaem umiechn si... Xertes zamar, skoni si sztywno i opuci pokj. Kaem spojrza po zebranych: dziesiciu oficerw stao na baczno, aden nie patrzy mu w oczy. Rozej si powiedzia, a gdy odeszli, wezwa Dalnora. Mody oficer wszed, a Kaem wskaza mu krzeso. Xertes wraca do domu powiedzia. Syszaem, milordzie. To niebezpieczna podr... wiele moe si zdarzy. To prawda, milordzie. Na przykad spotkanie z tym zabjc, Waylanderem? Tak, milordzie. Imperator byby oburzony, gdyby kto taki zabi czonka krlewskiego rodu. Istotnie, milordzie. Uyby wszelkich moliwych rodkw, eby go pojma i zabi. Tak wic musimy zadba, eby nic podobnego nie przytrafio si modemu Xertesowi. Przydziel mu eskort. Zrobi to, milordzie. I jeszcze jedno, Dalnorze... Tak, milordzie? Waylander posuguje si ma kusz i betami z czarnego elaza.

Rozdzia 7
Stary fort mia tylko trzy dobre mury, kady dwudziestostopowej wysokoci, gdy z czwartej strony czciowo rozebrali go wieniacy, uywajcy kamieni pod fundamenty. Teraz wioska bya opuszczona i fort sta jak kaleki stranik nad jej resztkami. W kasztelu panowaa wilgo i chd, cz sufitu zapada si przed kilku laty, a pewne lady wskazyway na to, i gwne pomieszczenie wykorzystywano jako obor, ktrej smrd pozosta jeszcze dugo po tym, jak wyprowadzono std bydo. Gellan kaza ustawi wozy pod odsonit czwart cian, tworzc rodzaj barykady przed vagryjskim atakiem. La deszcz, smagajc kamienie starej fortecy i sprawiajc, e lniy jak marmur. Byskawica rozwietlia nocne niebo i na wschodzie przetoczy si grzmot, gdy Gellan owin si paszczem i popatrzy na pnoc. Sarvaj wspi si po trzeszczcych, zbutwiaych schodach na blanki i stan obok oficera. Mam nadziej, e masz racj rzek. Gellan nie odpowiedzia. Pogry si w rozpaczy. Pierwszego dnia by przekonany, e Vagryjczycy ich znajd. Drugiego niepokoi si jeszcze bardziej. Trzeciego pozwoli sobie mie nadziej, e w triumfie powrci do Skultik. Wtedy spad deszcz i wozy zaczy grzzn w bocie. W tym momencie powinien zniszczy zapasy i umkn w las teraz to wiedzia. Zwleka z tym za dugo i Vagryjczycy przecili mu drog. Jeszcze by czas zostawi wszystko i uciec jak wykaza Jonat lecz do tego czasu Gellan obsesyjnie zapragn dotrze z ywnoci do Egela. Sdzi, e bdzie mia przeciw sobie najwyej dwustu Vagryjczykw, wic skierowa wozy do opuszczonego fortu Masin. Pidziesiciu ludzi mogo utrzyma si tam, odpierajc atak dwustu przez co najmniej trzy dni. Tymczasem posa trzech gocw do Skultik, z daniem niezwocznej pomocy. Jednak jak zwykle opucio go szczcie. Zwiadowcy donieli, e maj przeciw sobie pisetosobowy oddzia, ktry mg rozbi ich w pierwszym ataku. Potem posa zwiadowcw do Egela, wic nie mieli pojcia o dalszych ruchach wroga. Gellan czu si jak zdrajca, nie informujc o tym Sarvaja, lecz morale onierzy to niezwykle delikatna rzecz. Utrzymamy si rzek w kocu nawet jeli maj wicej ludzi, ni sdzilimy. Zachodni mur jest nadwtlony. Dziecko mogoby go zwali rzek Sarvaj. Wozy nie tworz dostatecznej zapory.

Musz wystarczy. Mylisz, e jest ich dwustu? Moe trzystu przyzna Gellan. Mam nadziej, e nie. Pamitaj, co mwi podrcznik, Sarvaju. Cytuj: Dobre fortyfikacje mog powstrzyma nieprzyjaciela dziesiciokrotnie silniejszego od obrocw. Nie chc spiera si z dowdc, ale czy podrcznik nie mwi piciokrotnie? Sprawdzimy to, kiedy dojedziemy do Skultik. Jonat znw narzeka, ale ludzie s zadowoleni, e jestemy pod dachem; rozpalili ognisko w kasztelu. Dlaczego nie wejdziesz tam na chwil? Troszczysz si o moje stare koci? Myl, e powiniene odpocz. Jutro bdzie ciki dzie. Tak, masz racj. Trzymaj strae w pogotowiu, Sarvaju. Zrobi, co bd mg. Gellan podszed do schodw, lecz zaraz wrci. Jest ich przeszo piciuset powiedzia. Domyliem si tego rzek Sarvaj. Przepij si troch. I uwaaj na tych schodach modl si, ilekro po nich wchodz! Gellan ostronie zszed na d i przeszed po brukowanym dziedzicu do kasztelu. Zawiasy bramy byy przerdzewiae, ale onierze ponownie umocowali wrota. Gellan przecisn si przez nie i podszed do wielkiego paleniska. Z przyjemnoci ogrza donie przy ogniu. onierze zamilkli na jego widok, a jeden z nich Vanek podszed do niego. Rozpalilimy dla pana ogie, dowdco. We wschodniej komnacie. Jest tam skadane ko, gdyby chcia si troch zdrzemn. Dzikuj, Vanek. Jonat, pozwl na chwil. Wysoki, kocisty Jonat podnis si z ziemi i poszed za oficerem. Sarvaj znw si poskary, pomyla, szykujc argumenty. Gdy znaleli si w niewielkim pokoiku, Gellan zdj paszcz oraz napiernik i stan przed trzaskajcym kominkiem. Wiesz, dlaczego ci awansowaem? zapyta. Poniewa uwaa pan, e podoam? zaryzykowa Jonat. Wicej. Wiedziaem, e podoasz. Ufam ci, Jonacie. Dzikuj odpar niechtnie Jonat. Powiem ci co i chc, eby na razie zachowa to dla siebie mamy przeciw sobie co najmniej piciuset Vagryjczykw. Nie utrzymamy si.

Mam nadziej, e si mylisz. Musimy, gdy Egel potrzebuje zaopatrzenia. Wystarcz nam trzy dni. Chc, eby utrzyma zachodni mur. Wybierz dwudziestu ludzi najlepszych ucznikw i szermierzy i utrzymaj go! Moglibymy wyrba sobie drog nawet teraz. Egel ma cztery tysice ludzi, ktrym brakuje ekwipunku, ywnoci i lekw; ludno Skarty goduje, eby ich zaopatrywa. To nie moe trwa w nieskoczono. Dzi wieczorem sprawdziem wozy. Wiesz, tam jest ponad dwadziecia tysicy strza, zapasowe uki, miecze i wcznie; a take solone miso i owoce oraz wicej ni sto tysicy sztuk srebra. Sto tysicy... to ich od! Wanie. Za te pienidze Egel moe zacz handlowa nawet z Nadirami. Nic dziwnego, e wysali piciuset ludzi, eby je odbili. Dziwi si, e nie posali tysica. Sprawimy, e tego poauj rzek Gellan. Moesz utrzyma zachodni mur z dwudziestk ludzi? Sprbuj. O nic wicej nie prosz. Kiedy Jonat odszed, Gellan wycign si na skadanym ku. mierdziao kurzem i grzybem, lecz byo wygodniejsze od puchowego oa. Zasn dwie godziny przed witem. Tu przed tym pomyla jeszcze o dzieciach, o tym, jak zabra je, eby bawi si w grach. Gdyby tylko wiedzia, e to ich ostatni spdzony razem dzie, zachowywaby si zupenie inaczej. Przytuliby je i powiedzia im, e je kocha... *** W nocy burza przesza i o wicie niebo byo bezchmurne, wiosennie bkitne. Godzin pniej obudzono Gellana, gdy na horyzoncie pojawili si jedcy. Pospiesznie ubra si i ogoli, a potem wszed na mury. W oddali ujrza dwa konie, mocno obadowane i czapice. Kiedy podjechay bliej, Gellan spostrzeg, e na jednym siedz mczyzna z kobiet, a na drugim mczyzna i dwie mae dziewczynki. Kiedy dojedali, machniciem rki wskaza im zrujnowan bram w zachodnim murze i kaza rozsun wozy tak, eby przepuci konie. Id i przesuchaj ich poleci Sarvajowi. Mody onierz zszed na dziedziniec w chwili, gdy przybysze zsiadali z koni, i jego wzrok natychmiast przyku czowiek w czarnym skrzanym paszczu. By wysokim

mczyzn o ciemnych, przetykanych siwizn wosach i oczach tak ciemnobrzowych, e wydaway si pozbawione renic. Twarz mia spit i pospn, a porusza si ostronie, zachowujc pewny krok. W rku trzyma ma czarn kusz, a przy jego szerokim pasie tkwi rzd noy. Dzie dobry rzek Sarvaj. Przybywacie z daleka? Wystarczajco odpar mczyzna, kierujc wzrok na wozy, ktre przestawiano na miejsce. Moe bylibycie bezpieczniejsi, gdybycie pojechali dalej. Nie odpar spokojnie nieznajomy. Vagryjskie patrole s wszdzie. Poluj na nas powiedzia Sarvaj. Tamten kiwn gow i poszed w kierunku muru, podczas gdy Sarvaj odwrci si do drugiego mczyzny, stojcego obok kobiety i dwch dziewczynek. Witamy w Masin powiedzia, wycigajc rk, ktr Dardalion energicznie potrzsn. Sarvaj skoni si Danyal, a potem przykucn przy dziewczynkach. Jestem Sarvaj przedstawi si, cigajc hem z piropuszem. Przestraszone siostry uczepiy si spdnicy Danyal i odwrciy gowy. Dzieci raczej mnie lubi powiedzia z krzywym umieszkiem. Wiele wycierpiay odpara Danyal ale niedugo si oswoj. Macie co do jedzenia? Oczywicie! Prosz tdy. Zaprowadzi ich do kasztelu, gdzie kucharz przygotowa niadanie zoone z gorcych patkw owsianych oraz zimnej wieprzowiny. Usiedli przy prowizorycznym stole. Kucharz postawi przed nimi talerze patkw, ale dzieci, ledwie skosztowawszy, odsuny je od siebie. To okropne stwierdzia Miriel. Jeden z siedzcych opodal mczyzn podszed do nich. Dlaczego, ksiniczko? S kwane. Przecie masz troch cukru we wosach. Dlaczego sobie nie posodzisz? Nie mam cukru powiedziaa. Mczyzna pochyli si, rozczochra jej wosy, a potem rozoy do, pokazujc lecy na niej skrzany woreczek. Rozwiza go i wsypa troch cukru do patkw. A czy w moich wosach te jest cukier? spytaa z zaciekawieniem Krylla. Nie, ksiniczko, ale jestem pewien, e siostrzyczka podzieli si z tob. Wsypa reszt do talerza Krylli i obie dziewczynki zaczy je. Dzikuj powiedziaa Danyal.

Caa przyjemno po mojej stronie, milady. Jestem Vanek. Miy z ciebie czowiek. Lubi dzieci powiedzia, a potem wrci do stou. Danyal zauwaya, e lekko utyka. Ko przygnit go jakie dwa lata temu wyjani Sarvaj. Zmiady mu stop. To dobry czowiek. Macie moe jaki zapasowy or? zapyta Dardalion. Przejlimy troch vagryjskich zapasw. Mamy miecze, uki i napierniki. Czy musisz walczy, Dardalionie? spytaa Danyal. Syszc trosk w jej gosie, Sarvaj przenis spojrzenie na modzieca. Ten wyglda na silnego, cho mia agodne rysy raczej uczonego ni wojownika, pomyla Sarvaj; wycign rk i bez sowa ucisn do Danyal. Nie musisz walczy, panie rzek Sarvaj. To nie jest obowizkowe. Dziki, lecz ju obraem drog. Pomoesz mi wybra bro? Nie mam dowiadczenia w tych sprawach. Oczywicie. Opowiedz mi o swoim przyjacielu. A co chciaby usysze? Sarvaj umiechn si. Wyglda na samotnika rzek niezrcznie. Nie na kogo, kogo widuje si w towarzystwie kobiety i dzieci. Uratowa nam ycie rzek Dardalion a to mwi o nim wicej ni jego wygld. Istotnie przyzna Sarvaj. Jak si zwie? Dakeyras rzuci szybko Dardalion. Sarvaj dostrzeg wyraz twarzy Danyal i nie rozwija tematu; byy daleko waniejsze sprawy ni czyje przybrane imi. Dakeyras prawdopodobnie by banit, co p roku wczeniej mogo mie jakie znaczenie. Teraz nie miao adnego. Mwi o vagryjskich oddziaach. Widzielicie jakie? Jest ich prawie piciuset odpar Dardalion. Obozowali w parowie na pnocnym wschodzie. Kiedy? Ruszyli godzin przed witem, szukajc ladw waszych wozw. Duo wiesz o ich ruchach. Jestem mistykiem, niegdy kapanem rda. I chcesz mie or? Spojrzaem na sprawy inaczej, Sarvaju. Czy moesz zobaczy, gdzie teraz s Vagryjczycy? Dardalion zamkn oczy, opierajc gow na splecionych doniach. Po chwili znw je

otworzy. Znaleli wasze lady w miejscu, gdzie skrcilicie na zachd. Teraz zbliaj si do nas. Jaki to regiment? Nie mam pojcia. Opisz ich zbroje. Bkitne paszcze, czarne napierniki i hemy zasaniajce twarze. Wizjery s proste czy wypuke? Na czoach maj wizerunek warczcego wilka. Dzikuj, Dardalionie. Wybacz mi rzek Sarvaj, a po chwili wsta od stou i wrci na blanki, gdzie Gellan nadzorowa rozdzielanie strza; kady ucznik otrzyma koczan z pidziesicioma drzewcami. Sarvaj zdj hem i przygadzi palcami rzednce wosy. Wierzysz temu czowiekowi? zapyta Gellan, kiedy Sarvaj przekaza mu nowiny. Sdz, e jest uczciwy, cho mog si myli. Przekonamy si w cigu godziny. Tak. Jeli jednak ma racj, naszym przeciwnikiem bd Ogary. To tylko ludzie, Sarvaju; nie ma w nich niczego nadprzyrodzonego. Nie martwi mnie ich nadprzyrodzone cechy odpar onierz. Tylko to, e zawsze zwyciaj. *** Waylander rozsioda konia, chowajc juki do kasztelu. Potem zanis bro na rozpadajcy si zachodni mur. Pooy na blankach sze noy do rzucania i dwa koczany betw do kuszy. Po chwili zobaczy Dardaliona i Sarvaja, stojcych przy wozie pod wschodnim murem; tam wanie ustawiono wozy krgiem, tworzc zagrod dla muw. Waylander przeszed przez dziedziniec. Dardalion odoy miecz i pochw zabrane zabitemu rabusiowi i wybra sobie szabl z bkitnej stali. Szeroki miecz by za ciki dla szczupego kapana. Sarvaj wyj spod plandeki napiernik. By owinity w nieprzemakaln tkanin i wyjty z niej zabysn jak srebro. To wasno vagryjskiego oficera Bkitnych Jedcw powiedzia Sarvaj. Zrobiony na zamwienie. Przymierz. Signwszy gbiej pod plandek, wycign duy pakunek. Rozerwawszy go, odkry biay paszcz, obszyty skr. Bdziesz si wyrnia jak gob wrd wron rzek Waylander, lecz Dardalion tylko umiechn si i zarzuci paszcz na ramiona. Potrzsajc gow, Waylander

wdrapa si na wz, gdzie wybra sobie dwa krtkie miecze z niebieskiej stali w identycznych pochwach; te przypi do pasa. Byy tpe, wic poszed na blanki, eby je naostrzy. Kiedy Dardalion doczy do niego, wojownik zamruga oczami z kpicym niedowierzaniem. Kapan mia na gowie hem z piropuszem biaych koskich wosw, a pod biaym paszczem lnicy napiernik z wytoczonym leccym orem. Skrzany kilt, nabijany srebrem, chroni uda Dardaliona, a ydki osaniay srebrne ochraniacze. U boku mia kawaleryjsk szabl, a na lewym biodrze dugi, wygity sztylet ukryty w nabijanej klejnotami pochwie. Wygldasz miesznie powiedzia mu Waylander. Zapewne. Moesz przycign do siebie Vagryjczykw jak krowi placek muchy. Rzeczywicie czuj si gupio. Wic zdejmij to i znajd sobie co mniej wystawnego. Nie. Nie mog tego wyjani, ale musz to nosi. A zatem trzymaj si ode mnie z daleka, kapanie. Chc zosta przy yciu! Ty nie nakadasz adnej zbroi? Mam kolczug, a poza tym nie zamierzam sta w jednym miejscu dostatecznie dugo, eby zbiera ciosy. Chtnie skorzystabym z krtkiej lekcji szermierki. Bogowie, litoci! warkn Waylander. Trzeba lat, eby si czego nauczy, a ty masz godzin, moe dwie. Niczego nie zd ci nauczy pamitaj tylko, eby chroni gardo i pachwin. Osaniaj swoich, tnij tamtych! Winien ci jestem pewne wyjanienie. Powiedziaem Sarvajowi temu onierzowi, ktry nas powita e nazywasz si Dakeyras. To bez znaczenia, ale dzikuj. Przykro mi, e ratujc mnie, wpakowae si w co takiego. Sam si w to wpakowaem; nie obwiniaj si. Tylko staraj si zosta przy yciu, kapanie. Mj los jest w rkach rda. Obojtnie. Staraj si mie soce za plecami w ten sposb olepisz ich twym blaskiem! I postaraj si o manierk wody przekonasz si, e wojowanie wysusza gardo. Tak, zrobi to. Ja... Do gadania, Dardalionie. Zaopatrz si w wod i zajmij pozycj przy wozach. Tam zaatakuj.

Czuj, e powinienem co powiedzie. Zawdziczam ci ycie... Jednak sowa wizn mi w gardle. Nie musisz nic mwi. Jeste porzdnym czowiekiem, kapanie, i ciesz si, e ci uratowaem. A teraz, do licha, id ju! Dardalion wrci na dziedziniec, a Waylander napi kusz i sprawdzi ciciwy. Zadowolony, ostronie pooy j na blankach. Potem, wziwszy kawaek rzemyka, zwiza sobie wosy na karku. Podszed do niego mody brodaty onierz. Dzie dobry, panie. Jestem Jonat. Dowodz na tym odcinku. Dakeyras rzek Waylander, wycigajc rk. Twj przyjaciel wystroi si jak na krlewski bankiet. To najlepsze, co zdoa znale. Ale zapewniam ci, e spisze si dzielnie. Jestem tego pewien. Czy zamierzasz zosta w tym miejscu? Taki miaem zamiar odpar sucho Waylander. To chyba najlepsza pozycja do ostrzau i wolabym ustawi tu jednego z moich ucznikw. Rozumiem rzek Waylander, podnoszc kusz i nacigajc grn ciciw. Pooywszy bet w prowadnicy, zerkn na wz tarasujcy rozbit bram. Podniesiony dyszel tworzy krzy z orczykiem. Waylander napi doln ciciw i zaoy drugi bet. Jaki szeroki, wedug ciebie, jest ten orczyk? zapyta. Dostatecznie wski, by stanowi trudny cel przyzna Jonat. Waylander podnis rk i czarny bet mign w powietrzu, by przeszy prawy koniec orczyka. Drugi pocisk przebi lewy. Interesujce rzek Jonat. Mog sprbowa? Waylander poda mu bro i onierz obrci j w rkach. Bya piknie zaprojektowana. Zaoywszy tylko jedn strza, Jonat wycelowa w dyszel i strzeli. Pocisk musn dyszel i trafi w kamienie dziedzica, krzeszc snop iskier. Pikna bro powiedzia Jonat. Chciabym kiedy ni powiczy. Jeli co mi si stanie, moesz j wzi. Jonat skin gow. A wic zostaniesz tu? Tak myl. Nagle ze wschodniego muru rozleg si ostrzegawczy krzyk i Jonat wbieg po schodach na blanki, doczajc do strumienia ludzi pdzcych, by zobaczy wroga. Waylander opar si o mur; ju nieraz widzia wojsko. Pocign yk z manierki i potrzyma wod w ustach, zanim j przekn.

Na wschodnim murze Jonat doczy do Gellana i Sarvaja. Na rwninie pojawio si prawie piciuset vagryjskich jedcw, od ktrych odczyli si dwaj zwiadowcy i pogalopowali w kierunku zachodniego muru. Potem zawrcili. Przez kilka minut nic si nie dziao, a pniej vagryjscy oficerowie zsiedli z koni i usiedli krgiem; po chwili jeden z nich wsta i ponownie dosiad wierzchowca. Pora na rozmowy mrukn Sarvaj. Oficer z podniesion rk podjecha do wschodniego muru. Zdj hem z gowy i zawoa: Jestem Ragic. Mwi w imieniu Earla Ceorisa. Kto mwi w imieniu Drenajw? Ja! odkrzykn Gellan. Jak si zwiesz? Nie twj interes. Co masz do powiedzenia? Jak widzisz, mamy wielk przewag liczebn. Earl Ceoris daje wam szans poddania si. Na jakich warunkach? Kiedy zoycie bro, bdziecie mogli odej. Bardzo wielkodusznie! Zgadzacie si? Syszaem o tym Earlu Ceorisie. Powiadaj, e jego sowo jest tyle warte, co obietnica lantryjskiej dziwki. To czowiek bez honoru. Zatem odmawiacie? Nie paktuj z szakalami. Jeszcze poaujecie tej decyzji! krzykn herold, szarpic wodze i popdzajc konia z powrotem. Myl, e moe mie racj mrukn Jonat. Przygotowa ludzi rozkaza Gellan. Vagryjczycy nie maj lin ani sprztu oblniczego, a to oznacza, e musz atakowa wyrw. Sarvaj! Tak jest. Zostaw tylko po piciu ludzi na kadym murze. Reszta niech idzie z Jonatem. Wykona! Sarvaj zasalutowa i zszed z muru. Jonat poszed za nim. Moglimy si przebi mrukn. Przesta wreszcie gada warkn Sarvaj. Vagryjczycy popdzili konie na prawo i zgrupowali si naprzeciw zachodniego muru, a potem podjechali powoli tu za zasig strza. Zsiadszy z koni, wbili lance w ziemi i przywizali do nich konie; potem, unoszc tarcze i dobywajc mieczy, ruszyli naprzd.

Dardalion patrzy na nadchodzcych i oblizywa wargi. Spociy mu si donie, wic otar je o paszcz. Jonat umiechn si do niego. Przystojne sukinsyny, no nie? Kapan skin gow, a kiedy zobaczy, e mczyni wok nich byli spici, zrozumia, e nie tylko on czuje strach. Nawet Jonatowi oczy byszczay bardziej ni przedtem w cignitej twarzy. Dardalion zerkn do gry, gdzie Waylander siedzia oparty plecami o cian, ukadajc obok siebie bety. Tylko on nie patrzy na nadcigajcych nieprzyjaci. onierz na prawo od kapana wypuci strza, ktra poleciaa w kierunku Vagryjczykw; jeden z nacierajcych unis tarcz i pocisk zelizgn si po niej. Nie strzela bez rozkazu! rykn Jonat. Z przeraliwym wrzaskiem Vagryjczycy runli do ataku. Dardalion przekn lin i sign po szabl. Kiedy wrg znalaz si ju trzydzieci stp od wyomu, Jonat krzykn teraz! Strzay uderzyy w pierwszy szereg nacierajcych, ale wikszo odbia si od okrgych tarcz o mosinych brzegach. Inne zelizgny si od czarnych hemw, ale kilku nieprzyjaci pado z brzechwami sterczcymi z nieosonitych szyj. Druga chmura strza spada na Vagryjczykw, gdy dotarli do wyomu. Tym razem pado wicej ni tuzin wojownikw. W nastpnej chwili byli przy wozach. Krpy wojak z uniesionym mieczem gramoli si na wz, lecz bet Waylandera trafi go tu nad prawym uchem i po chwili run bez jku. Drugi bet przeszy kark podajcego za nim. Jonat dobrze rozstawi obrocw. Tuzin klczao na pnocnym murze, lc strza za strza wrogom usiujcym rozsun wozy, podczas gdy dwudziestu innych stao na dziedzicu, starannie wybierajc cele. Ciaa zabitych pitrzyy si, ale Vagryjczycy atakowali nadal. Waylander usysza jaki chrobot za plecami i odwrciwszy si, ujrza vagryjskiego onierza, ktry wspi si na mur. Za nim nastpny... i jeszcze jeden. Waylander unis kusz, strzeli i pierwszy napastnik run w ty, spadajc z muru. Drugi dosta betem w rami, ale bieg dalej, wrzeszczc jak optany. Zabjca upuci kusz i wyrwa z pochwy sztylet, ktrym zablokowa cicie; potem kopn napastnika w krocze. Gdy onierz zachwia si, Waylander pchn sztyletem w jego szyj i Vagryjczyk spad na dziedziniec, broczc krwi z rozcitej ttnicy. Waylander przykucn, unikajc gwatownego ciosu w gow. Skierowa sztylet w gr i poczu, jak ostrze wbija si w pachwin trzeciego. Kopniakiem strci go z muru i szykowa si na spotkanie nastpnego, lecz ten nagle run na twarz, ze strza sterczc z karku. W drzwiach wiey pojawi si drenajski onierz z ukiem w rku; umiechn

si do Waylandera i pokutyka naprzd. Na dole czterej Vagryjczycy w kocu przedarli si przez barykad i zeskoczyli na dziedziniec. Jonat zabi pierwszego zamaszystym ciosem w kark. Dardalion skoczy naprzd, z mocno bijcym sercem, i pchn nastpnego. Ten odbi ostrze szabli i uderzy kapana tarcz. Dardalion upad, potknwszy si na kamieniach. Vagryjczyk zada cios, lecz kapan przetoczy si w bok i ostrze brzkno o bruk. Zerwawszy si z ziemi, Dardalion wyj sztylet i stawi czoo przeciwnikowi. Ten skoczy, mierzc kapana w pachwin. Dardalion sparowa pchnicie szabl i dgn sztyletem w gardo Vagryjczyka; spod czarnego hemu trysna krew i napastnik upad na kolana. Uwaaj! wrzasn Waylander, lecz Dardalion o uamek sekundy za pno unis szabl i drugi vagryjski onierz nadbieg, zadajc mu cios w gow. Ostrze zelizgno si po srebrzystym hemie i uderzyo w rami. Oszoomiony kapan zatoczy si, a Vagryjczyk zamierzy si do miertelnego ciosu. Jonat wykoczy drugiego przeciwnika i obrciwszy si, zobaczy Dardaliona w opaach. Podbieg i uderzy obiema nogami w napastnika, zbijajc go z ng. Zanim tamten zdy wsta, Jonat przygnit go do ziemi, wyj dugi sztylet, zerwa hem z gowy onierza i podern mu gardo. Krtki dwik sygnawki przedar si przez bitewny zgiek i Vagryjczycy wycofali si poza zasig strza. Uprztn ciaa! rozkaza Jonat. Waylander podnis kusz i policzy pozostae bety. Dwanacie. Zszed na dziedziniec i zacz obszukiwa trupy. Znalaz pitnacie betw, ktre jeszcze nadaway si do uycia. Dardalion siedzia pod pnocn cian, oszoomiony, nie mogc doj do siebie. Waylander podszed do niego i klkn obok. Pij powiedzia. Dardalion sabym gestem odepchn manierk. Niedobrze mi. Nie moesz tu zosta, kapanie; wrc za kilka minut. Wejd do kasztelu. Dardalion podkurczy nogi i sprbowa wsta. Waylander podnis go. Moesz usta? Nie. To oprzyj si o mnie. Niezbyt dobrze si spisaem, Waylanderze. Zabie pierwszego przeciwnika w boju. Dobry pocztek. Razem doszli do kasztelu i Waylander pooy kapana na awie. Danyal podbiega do nich, z twarz poblad z przeraenia.

Nie jest martwy, tylko oguszony rzek Waylander. Dziewczyna zaja si Dardalionem; zdja mu hem i dotkna pytkiego rozcicia w miejscu, gdzie wgi si od uderzenia. Sygna trbki odbi si echem po rwninie. Waylander cicho zakl i ruszy do drzwi.

Rozdzia 8
Aby pozby si blu i saboci, Dardalion uwolni swego ducha i poszybowa, przelatujc przez ciany kasztelu na jasny, soneczny blask. Poniej szalaa bitwa. Waylander, wrciwszy na blanki, starannie celowa, lc bet za betem w szeregi nacierajcych Vagryjczykw. Jonat, tryskajcy szalecz energi, zebra wok siebie dwudziestu wojownikw i run na nieprzyjaci wdzierajcych si w wyom. Drenajscy ucznicy rozstawieni na murach starannie wybierali cele. Na wschodnim murze nieprzyjaciel zdoby przyczek, wspiwszy si po wyszczerbionych blankach. Tam trzej obrocy z trudem powstrzymywali fal nacierajcych i Dardalion polecia w ich kierunku. Jednym z tych trzech by oficer w rednim wieku, zadziwiajco sprawnie posugujcy si mieczem. Nie dla niego zamaszyste ciosy, szalecze ataki; walczy z subtelnym wdzikiem i stylem, a jego ostrze migao jak byskawica, zdajc si ledwie muska wrogw. Padali przed nim jak an zboa, dawic si wasn krwi. Ma tak spokojn twarz, pomyla Dardalion, tak doskonale skupion, e a pikn. Oczami duszy kapan widzia migoczc aur oznaczajc nastrj kadego czowieka. Wszyscy pulsowali jasn czerwieni, oprcz dwch. Ten oficer pon harmonijnym bkitem, a Waylander purpur kontrolowanej furii. Kolejni Vagryjczycy wdarli si na blanki wschodniego muru, podczas gdy Jonata i jego ludzi powoli odpychano od wyomu w zachodniej cianie fortecy. Waylander, wystrzeliwszy wszystkie bety, doby miecza i skoczy z muru na wz w dole, spadajc na grupk Vagryjczykw i zwalajc ich z ng. Poderwa si i zabi pierwszych dwch wrogw, zanim zdyli wsta. Trzeci zgin, gdy zamierzy si do ciosu. Waylander zablokowa cicie i jednym krtkim uderzeniem rozpata mu krta. Tymczasem w kasztelu Danyal zaprowadzia bliniaczki krtymi schodami na wie i siada przy nich, zwrcona plecami do blankw. Tutaj bitewny zgiek by stumiony i obja siostrzyczki ramionami. Jeste bardzo wystraszona, Danyal powiedziaa Krylla.

Tak, jestem. Musicie zaopiekowa si mn. Czy oni nas zabij? spytaa Miriel. Nie... Nie wiem, maleka. Waylander nas uratuje; zawsze to robi stwierdzia Krylla. Danyal zamkna oczy i wypeni je obraz Waylandera; ciemne oczy, gboko osadzone pod gstymi brwiami, wyrazista twarz i kwadratowy podbrdek, szerokie usta z lekko kpicym pumieszkiem. Krzyk umierajcego czowieka wznis si echem nad szczk ora. Danyal pucia dzieci, wstaa i przechylia si przez parapet muru. Waylander sta wraz z grupk mczyzn usiujcych przedrze si z powrotem do kasztelu, ale byli ju prawie otoczeni. Nie moga na to patrze i osuna si z powrotem obok dziewczynek. W kasztelu Dardalion podnis si i zacz szuka swojej szabli. wiadomo nadchodzcej mierci stumia bl i otrzewia go. Podszed do drzwi i otworzy je na ocie. Soce wiecio tak jasno, e zy nabiegy mu do oczu; zamruga i ujrza czterech pdzcych na niego wojownikw. Poczu strach, lecz zamiast go przemc, z potworn si cisn go w nadbiegajcych onierzy. Zachwiali si na nogach, raeni t emanacj. Pierwszy chwyci si za serce i umar w kilka sekund; drugi upuci miecz i z wrzaskiem uciek przez wyom; pozostali dwaj silniejsi ni przecitnie tylko cofnli si. Dardalion podszed do gwnej grupy. Oczy mia szeroko otwarte i zdumiewajco niebieskie, renice prawie niewidoczne. Nabierajc si, cisn swj strach w tum napastnikw w bkitnych paszczach. Uderzeni nim ludzie wrzasnli z przeraenia i w vagryjskich szeregach wybucha panika. Odwrcili si, nie zwaajc na miecze Drenajw, i spojrzeli na nadchodzcego, srebrzystego wojownika. Jeden ze stojcych na przedzie opad na kolana, drc jak li, a potem run nieprzytomny na ziemi. Pniej, nawet podczas najbardziej intensywnych przesucha, aden vagryjski onierz nie potrafi opisa odczuwanego wtedy przeraenia ani straszliwej groby, jaka mu towarzyszya... chocia wikszo pamitaa srebrnego wojownika, ktry wieci jak biay pomie, a ktrego oczy promienioway mierci i rozpacz. Vagryjczycy odwrcili si i uciekli, rzucajc bro. Drenajowie patrzyli z niedowierzaniem, jak Dardalion, z szabl w doni, idzie za nimi a do wyomu. Bogowie wiata szepn Jonat. Czy on jest czarownikiem? Na to wyglda rzek Waylander. onierze zamali szyk i podbiegli do kapana, klepic go po plecach. Zachwia si

i prawie upad, ale dwaj wojownicy wzili go na ramiona i zanieli z powrotem do kasztelu. Waylander umiechn si i potrzsn gow. Dak? usysza czyj gos. To ty? Waylander odwrci si na picie i stan twarz w twarz z Gellanem. Oficer postarza si, mia przerzedzone wosy i zmczone oczy. Tak, to ja. Jak si masz, Gellanie? Nic si nie zmienie. Ty te. Co si z tob dziao? Wiele podrowaem. Widz, e zostae w Legionie, a mylaem, e zamierzasz oeni si i odej. Oeniem si, ale zostaem odpar Gellan i Waylander ujrza bl na jego twarzy, cho Gellan stara si go ukry. Mio ci zobaczy. Porozmawiamy pniej, bo jest wiele do opowiedzenia. Gellan odszed, lecz mczyzna, ktry pierwszy rozmawia z Waylanderem, pozosta. Jestecie starymi znajomymi? spyta Sarvaj. Tak. Jak dugo go nie widziae? Dwadziecia lat. Jego dzieci umary podczas zarazy w Skodzie, a jego ona krtko po tym si zabia. Dzikuj, e mi o tym powiedziae. On jest dobrym oficerem. Zawsze by, lepszym ni sdzi. Zamierza w tym roku przej na emerytur kupi farm pod Drenanem. Waylander patrzy na Gellana, ktry rozkaza ludziom opatrzy rannych i uprztn ciaa zabitych. Innych wysa na mury, eby obserwowali Vagryjczykw. Pozostawiajc Sarvaja w poowie zdania, Waylander pomaszerowa na blanki zachodniego muru, eby wzi swoj kusz. Zasta tam siedzcego obok niej wojownika tego, ktry uratowa go wczeniej dobrze wymierzon strza. Nie majc ochoty na rozmow, Waylander min go i podnis bro. Chcesz? spyta onierz, podajc mu manierk. Nie. To nie woda rzek tamten z umiechem. Waylander pocign yk i wytrzeszczy oczy. Nazywaj to lentryjskim ogniem wyjani Vanek. Rozumiem dlaczego!

Daje sodkie sny rzek Vanek, wycigajc si wygodnie i kadc gow na ramieniu. Obud mnie, jeli wrc, dobrze? *** Vagryjczycy oddalili si poza zasig strzau z uku i stali gromad, suchajc swego dowdcy. Waylander nie sysza sw, lecz gesty byy dostatecznie wymowne. Oficer siedzia na rosym szarym rumaku, w paszczu powiewajcym na wietrze; co chwila potrzsa pici, a jego ludzie kulili si. Waylander podrapa si po brodzie i pocign spory yk lentryjskiego ognia. Jakie zaklcie rzuci kapan, zastanawia si, e tak zdemoralizowa takich wspaniaych onierzy? Zerkn na niebo i wznis toast. Moe jednak masz troch mocy przyzna. Napi si i usiad ciko na murze; zawirowao mu w gowie. Starannie zakorkowa manierk i odoy j. Ty gupcze, powiedzia sobie. Vagryjczycy wrc. Zachichota. Zostawmy ich Dardalionowi! Gboko odetchn i opar gow o zimny kamie. Niebo byo jasne i czyste, lecz nad fortem kooway czarne cienie. Czujecie mier, prawda? rzek Waylander, a wiatr przynis mu chrapliwe wrzaski wron. Zadra. Nieraz widywa, jak biesiaduj te ptaszyska, wydziobujc oczy i wyrywajc smakowite kski z zesztywniaych zwok. Przenis spojrzenie na dziedziniec. Ludzie uprztali ciaa. Vagryjczykw wyrzucano przez wyom, a martwych Drenajw ukadano rzdem pod pnocn cian, zakrywajc im paszczami twarze. Leay tam dwadziecia dwa ciaa. Waylander przeliczy pozostaych. Na nogach pozostao dziewitnastu za mao, by utrzyma fort przy nastpnym ataku. Pad na niego cie. Kiedy podnis gow, ujrza Jonata podajcego mu pk betw do kuszy. Pomylaem, e mog ci si przyda rzek podoficer. Waylander wzi je z krzywym umiechem. Napijesz si? Nie, dzikuj. To nie woda. Wiem, poznaj manierk Vaneka! Dun Gellan chce si z tob widzie. Wie, gdzie jestem. Jonat przykucn i umiechn si ponuro. Lubi ci, Dakeyrasie. Jak by to wygldao, gdybym musia kaza trzem moim ludziom zawlec ci do kasztelu? Dziwnie i miesznie.

Racja. Pom mi wsta. Waylanderowi lekko pltay si nogi, ale zdoa jako przej z Jonatem przez gwn sal do niewielkiej komnaty na tyach. Gellan z pirem w doni siedzia na skadanym ku, piszc raport. Jonat zasalutowa i wyszed, zamykajc za sob drzwi. Z braku lepszego miejsca Waylander usiad na pododze, plecami do ciany. Myliem si rzek Gellan. Zmienie si. Wszyscy si zmieniamy. To cz procesu umierania. Chyba wiesz, o czym mwi. Ty mi powiedz to twj fort. Jeste zimny, Dak. Kiedy bylimy przyjacimi. Brami. Tymczasem przywitae mnie jak przelotnego znajomego. A wic? A wic powiedz mi, co si z tob stao. Jeli zechc si spowiada, znajd sobie wityni. A poza tym masz teraz waniejsze problemy. Na przykad wroga szykujcego si do ataku. Skoro tego chcesz rzek ze smutkiem Gellan moemy zapomnie o naszej dawnej przyjani. Opowiedz mi o swoim przyjacielu. Jakimi potnymi mocami dysponuje i skd przybywa? Niech mnie licho, jeli wiem odpar Waylander. To kapan rda. Nie pozwoliem paru ludziom zamczy go na mier i od tej pory mam go na karku. Jednak do dzi nie wykazywa takich umiejtnoci. Moe by dla nas cenny. Z pewnoci. Dlaczego z nim nie porozmawiasz? Zrobi to. Pojedziesz do Skultik? Zapewne. Jeli przeyjemy. Tak, jeli przeyjemy. Mam dla ciebie rad: nie obno si z t kusz. To dobra bro. Tak i bardzo niezwyka. Wszystkim oficerom kazano rozglda si za czowiekiem noszcym tak bro; podobno zabi Krla. Waylander nic nie powiedzia, lecz jego ciemne oczy napotkay spojrzenie Gellana i umkny w bok. Gellan skin gow. Id ju, Dakeyrasie. Chc porozmawia z twoim przyjacielem. Nie zawsze wszystko jest takie, jak si zdaje rzek Waylander. Nie chc tego sucha. Id ju. Waylander odszed, a po chwili drzwi otworzyy si i wszed Dardalion. Gellan wsta na powitanie i poda mu rk. Kapan potrzsn ni. Ma ucisk stanowczy, ale nie silny,

pomyla Gellan. Siadaj rzek Gellan, wskazujc Dardalionowi ko. Opowiedz mi o swoim przyjacielu. Uratowa mnie... nas wszystkich. Okaza si prawdziwym przyjacielem. Czy znae go tylko jako Dakeyrasa? Dlaczego pytasz, panie? A wic nie znasz jego innego imienia? Nie wyjawi ci go. Rozmawiaem ju z dziemi. Zatem nie potrzebujesz mojego potwierdzenia. Nie. Znaem kiedy Dakeyrasa albo tak mylaem. Czowieka honoru. Okaza si takim przez kilka ostatnich dni rzek Dardalion. Niech to wystarczy. Gellan umiechn si i kiwn gow. Moliwe. Opowiedz mi o sobie i tych straszliwych mocach, jakich dzi uye. Niewiele mog ci powiedzie. Jestem... byem... kapanem rda. Posiadam pewn moc Podrowania i porozumiewania si. Co sprawio, e wrg uciek? Strach odpar Dardalion. Przed czym? Po prostu strach. Mj strach, ktry przenikn w ich umysy. Spraw, ebym go poczu. Dlaczego? Moe wtedy bym zrozumia? Ja teraz nie czuj strachu. Nie mam czego uy. Moesz mi powiedzie, czy nieprzyjaciel wrci? Myl, e nie. Jest wrd nich czowiek nazywa si Ceoris ktry nakania ich do ataku, lecz oni si boj. Przekonaby ich po pewnym czasie, ale w cigu godziny dotr tu wasze posiki. Kto przybywa? Wielkolud imieniem Karnak. Wiedzie czterystu jedcw. To naprawd dobra wiadomo. To bogosawiestwo zna ciebie, Dardalionie. Jakie masz plany? Plany? Nie mam adnych planw. Nie sdziem... Mamy kapanw w Skultik ponad dwustu. Oni jednak nie bd walczy tak jak ty. Gdyby to zrobili, Drenajowie wiele by zyskali. Wykorzystujc twoje zdolnoci, zwikszone stukrotnie, moglibymy sprawi, e caa vagryjska armia rzuciaby si do ucieczki. Tak rzek ze znueniem Dardalion jednak nie tak nakazuje rdo. Staem si

tym, kim jestem, przez moj sabo. Gdybym by tak silny jak wielu moich braci, oparbym si tak jak oni takiemu naduyciu mocy. Nie mog ich prosi, aby stali si tym, czym gardz. Prawdziwa moc rda zawsze leaa w braku siy. Moesz to zrozumie? Nie jestem pewien. To tak, jakby przyoy wczni do piersi wroga, a potem odoy j. Nawet jeli ci zabije jeeli to zrobi wie, e stao si tak za spraw twojego wyboru, a nie jego zrcznoci. Jednak rozwaajc ten przykad tak czy owak byby martwy, prawda? mier nie jest wana. Widzisz, kapani rda wierz, i dla istnienia ycia niezbdna jest harmonia tworzona przez rwnowag. Na kadego czowieka, ktry kradnie lub zabija, przypada inny, ktry daje i ratuje. W mojej wityni nazywali to krgami mioci; mj opat czsto o tym mwi. W kupieckim skadzie dostajesz za duo reszty. Zatrzymujesz j, cieszc si z umiechu losu. Jednak kiedy odchodzisz, kupiec uwiadamia sobie swoj pomyk i jest zy, na siebie i ciebie. Dlatego oszukuje nastpnego klienta, eby wyrwna sobie strat. Z kolei ten klient zauwaa to pniej i moe przenosi gniew na kogo innego. I tak krgi rozchodz si, obejmujc coraz wicej ludzi. rdo naucza nas czyni jedynie dobro by uczciwym i szczerym, odpaca dobrem za zo, aby powstrzyma te krgi. To bardzo szlachetne rzek Gellan lecz cudownie niepraktyczne. Kiedy wilk napada na stado, nie odpdzasz go, karmic go owieczkami! Ale to nie pora na teologiczne dyskusje. Ponadto ju dowiode, co o tym mylisz. Czy mog ci o co spyta, Dun Gellanie? Oczywicie. Dzisiaj obserwowaem ci i widziaem, e walczye inaczej ni inni. Bye opanowany i rozluniony. Pord rzezi i zamtu ty jeden zachowae spokj. Dlaczego? Nie miaem nic do stracenia. Miae wasne ycie. Ach, tak, moje ycie. Chcesz jeszcze o co zapyta? Nie. Wybacz, ale powiem ci co: wszystkie dzieci s wytworem radoci, a wszyscy ludzie s zdolni do mioci. Uwaasz, e stracie wszystko, lecz przecie by czas, gdy twoich dzieci jeszcze nie byo na wiecie i nawet nie znae swojej ony. Czy nie moe by tak, e gdzie jest kobieta, ktra znw napeni twoje ycie mioci i urodzi ci dzieci, ktre dadz ci rado? Odejd, kapanie powiedzia agodnie Gellan.

*** Waylander wrci na mur i obserwowa wrogw. Ich dowdca skoczy przemawia, a oni siedzieli, ponuro spogldajc na fort. Waylander potar oczy. Wiedzia, jak si czuli. Tego ranka byli przewiadczeni o swojej zrcznoci, aroganccy i dumni. Teraz osabia ich wiadomo poraki. Jego myli wtroway ich rozpaczy. Tydzie temu by Waylanderem Zabjc, bezpiecznym dziki swym umiejtnociom i bez poczucia winy. Teraz czu si bardziej samotny ni kiedykolwiek w yciu. Jakie to dziwne, e takie poczucie samotnoci mia teraz, pord ludzi. Nigdy nie czu si tak, yjc samotnie w lasach czy grach. Rozmowa z Gellanem gboko go zrania, wic jak zawsze schroni si za zason kpinek. Ze wszystkich ludzi pozostajcych w jego wspomnieniach tylko Gellana darzy sympati. C jednak mia mu powiedzie? No c, Gellanie, przyjacielu, widz, e zostae w wojsku. A ja? Och, zostaem zabjc. Za pienidze zabij kadego zabiem nawet twojego Krla. To byo atwe: strzeliem mu w plecy, kiedy przechadza si po ogrodzie. A moe powinien wspomnie o wymordowaniu wasnej rodziny. Czy Gellan zrozumiaby jego rozpacz? Dlaczego miaby zrozumie? Czy nie straci swojej? To ten przeklty kapan. Powinien zostawi go przywizanego do drzewa. Kapan mia moc: kiedy dotkn ubra rabusiw, wyczu emanujce z nich zo. Waylander zmieni go w zabjc, plamic jego czyst dusz. Czy jednak taka moc nie bya obosiecznym ostrzem? Czyby kapan zrewanowa si za ten dar, obdarowujc jego dobroci serca? Waylander umiechn si. Z pnocy przygalopowa vagryjski zwiadowca i zatrzyma rumaka przed dowdc. W cigu paru minut Vagryjczycy dosiedli koni i odjechali na wschd. Waylander potrzsn gow i zwolni ciciwy kuszy. Drenajscy onierze pobiegli na mury i wznieli radosny okrzyk na widok zmykajcych nieprzyjaci. Waylander usiad. Lecy obok Vanek ziewn i przecign si. Co si dzieje? zapyta, siadajc i ponownie ziewajc. Vagryjczycy odeszli. To dobrze. Bogowie, ale jestem godny. Zawsze pisz podczas bitwy? Nie wiem, to moja pierwsza bitwa chyba e liczy t, w ktrej zdobylimy wozy, chocia to bya raczej masakra. Oprnie moj manierk? Waylander rzuci mu zapenion do poowy manierk, a potem wsta i poszed do kasztelu. Kucharz otworzy beczk jabek, wic Waylander wzi sobie dwa i zjad je, zanim wszed po krtych schodach na wie. Tam ujrza Danyal opart o parapet

i spogldajc na pnoc. Ju po wszystkim rzek. Jeste teraz bezpieczna. Odwrcia si i umiechna. Na razie. Nikt nie moe oczekiwa wicej. Zosta i porozmawiaj ze mn powiedziaa. Spojrza na ni i dostrzeg, jak soce lni w jej zotorudych wosach. Nie mam nic do powiedzenia. Baam si o ciebie w czasie bitwy. Nie chciaam, eby zgin powiedziaa pospiesznie, gdy wchodzi w cie drzwi. Zatrzyma si, przez kilka sekund sta plecami do niej, a potem si odwrci. Przykro mi z powodu chopca rzek cicho. Rana bya miertelna i cierpiaby okropnie przez wiele godzin, a moe i dni. Wiem. Nie lubi zabija chopcw. Nie wiem, czemu tak powiedziaem. Nie umiem... rozmawia z ludmi. Podszed do muru i spojrza w d, na onierzy zaprzgajcych muy do wozw i szykujcych si do dugiej jazdy do Skultik. Gellan uwija si midzy nimi, razem z Sarvajem i Jonatem. Kiedy byem oficerem. Byem wieloma osobami. Mem. Ojcem. Mj syn wyglda tak spokojnie, lec wrd kwiatw. Jakby spa na socu. Zaledwie dzie wczeniej nauczyem go przeskakiwa na kucyku przez niskie przeszkody. Poszedem na polowanie... chcia i ze mn. Waylander wbi wzrok w szary kamie. Mia siedem lat. Zabili go. Byo ich dziewitnastu renegatw i dezerterw. Poczu jej donie na ramionach, obrci si i wpad w jej objcia. Danyal nie wiedziaa, o czym mwi, lecz w jego sowach wyczuwaa udrk. Usiad na murze, przycigajc j do siebie i przysuwajc twarz do jej twarzy. Danyal poczua jego zy na swoich policzkach. Wyglda tak spokojnie powtrzy. Jak Culas szepna Danyal. Tak. Znalazem ich wszystkich zajo mi to lata. Za ich gowy wyznaczono nagrody i wykorzystywaem kad do finansowania poszukiwa nastpnego. Kiedy zapaem ostatniego, chciaem, aby wiedzia, dlaczego umiera. A kiedy mu powiedziaem, nie mg sobie przypomnie tych morderstw. Umar, nie wiedzc. Jak si czue?

Pusty. Zagubiony. A teraz? Nie wiem. Nie chc o tym myle. Podniosa donie i uja jego twarz, przycigajc do siebie. Przechyliwszy gow, pocaowaa go najpierw w policzek, a potem w usta. Nastpnie wstaa, pocigajc go za sob. Dae nam ycie, Dakeyrasie, dzieciom i mnie. Zawsze bdziemy ci za to kocha. Zanim zdy odpowiedzie, na murach poniej rozlegy si kolejne wiwaty. Przyby Karnak z czterema setkami jedcw.

Rozdzia 9
Gellan rozkaza rozsun wozy przy wyomie i Karnak wraz z dziesicioma oficerami wjecha do fortu. By ogromnym mczyzn, ktry teraz zaczyna ty i wyglda na wicej ni swoje trzydzieci dwa lata. Zsiad z konia obok Gellana i umiechn si. Bogowie, czowieku, jeste cudotwrc! powiedzia. Odwrci si, rozpi zielony paszcz i przerzuci go przez siodo. Wszyscy do mnie! zawoa. Chc zobaczy bohaterw Masin. Ciebie te, Vanek krzycza. I ciebie, Para! Dwudziestu dwch pozostaych onierzy podeszo, umiechajc si niepewnie. Wielu z nich odnioso rany, ale dumnie pryli si przed charyzmatycznym generaem. Bogowie, jestem dumny z was wszystkich! Odparlicie natarcie najlepszych oddziaw, jakimi dysponuj Vagryjczycy. Co wicej, zdobylicie zapasy, ktre wystarcz naszej armii na miesic. A co najlepsze, pokazalicie, ile moe dokona drenajska odwaga. Wasz przykad bdzie wieci jak pochodnia wszystkim Drenajom i obiecuj wam, e to dopiero pocztek. W tym momencie jestemy zepchnici do obrony, ale nie pobici nie wtedy, kiedy mamy takich onierzy jak wy. Przeniesiemy t wojn na terytorium wrogw i sprawimy, e bd cierpieli. Macie na to moje sowo. A teraz ruszajmy do Skultik, gdzie naprawd uczcimy to zwycistwo. Podszed do Gellana i obj go krzepkim ramieniem. Gdzie ten wasz czarownik? W kasztelu, generale. Skd o nim wiesz? Dlatego tu jestem, czowieku. Zeszej nocy skontaktowa si z jednym z naszych kapanw i powiedzia o waszym pooeniu. Do licha, to moe by punkt zwrotny tej wojny.

Mam nadziej. Doskonale si spisae, Gellanie. Straciem prawie poow moich ludzi, generale. Powinienem by zostawi wozy dwa dni temu. Bzdura, czowieku! Gdybymy nie przybyli na czas i gdybycie wszyscy zginli, przyznabym ci racj. Jednak to zwycistwo byo warte ryzyka. Musz przyzna, e nie spodziewaem si tego po tobie. Nie dlatego, e wtpi w twoj odwag, ale jeste takim ostronym czowiekiem. Mwi pan to tak, jakby ostrony byo zniewag. Moliwe. Ale mamy cikie czasy, ktre wymagaj podejmowania ryzyka. Ostronoci nie wygnamy std Vagryjczykw. I nie zrozum mnie le, Gellanie, to, co mwiem do onierzy, to nie zwyczajna retoryka. Zwyciymy. Wierzysz w to? Trudno nie wierzy w to, co pan mwi, generale. Ludzie uwaaj, e gdyby chcia pan zmieni kolor nieba na zielony, wdrapaby si pan na jak gr i przemalowa je. A co ty mylisz? Ze wstydem przyznaj, e zgadzam si z nimi. Ludzie potrzebuj przywdcw, Gellanie. Zwaszcza ludzie z pustymi brzuchami. Kiedy brakuje ducha, nie ma zwycistwa. Pamitaj o tym. Zdaj sobie z tego spraw, generale. Jednak nie umiem przemawia. Nie martw si o to, ja zajm si przemawianiem. Wykonae dzi dobr robot i jestem z ciebie dumny. Wiesz, e Purdol wci si trzyma? Mio mi to sysze, generale. Udaj si tam jutro. Przecie jest okrone. Wiem, lecz jest niezwykle wane, eby forteca si utrzymaa. Wie wiksz cz vagryjskich si. Z caym szacunkiem, generale, ale waniejsze jest to, aby zosta pan wolny. Powiadaj, e za pana gow wyznaczono nagrod w wysokoci dziesiciu tysicy sztuk zota prawie tyle samo, co za gow samego Egela. Ju zapomniae, co mwiem o ryzyku? Jeli dowiedz si, e jest pan w Purdol, podwoj wysiki zmierzajce do zdobycia twierdzy i cign tam wicej oddziaw. Wanie! Przepraszam, generale, ale uwaam, e to szalestwo. Na tym polega rnica midzy nami, Gellanie. Nie widzisz spraw w szerszym wymiarze. Spjrz na mnie! Jestem za duy, eby pewnie siedzie na koniu, i nie jestem

generaem kawalerii ale dajcie mi fortec do obrony, a bd w moim ywiole. Tymczasem Egel jest strategiem i dobrym, sprytnym wojownikiem. Nie potrzebuje mnie w Skultik. Kiedy dostan si do Purdol, Vagryjczycy tam skoncentruj siy, dajc Egelowi szans wydostania si z lasu. Dostrzegam logik tego planu i nie chciabym zosta uznany za lizusa, ale potrzebujemy pana. Gdyby zosta pan pojmany lub zabity, oznaczaoby to klsk Drenajw. Mio, e tak mwisz, ale nie zmieni zdania. Czy chciaby pojecha ze mn? Za nic nie zrezygnowabym z tego odpar z umiechem Gellan. To lubi rzek Karnak. A teraz mw, gdzie ten czarownik? Gellan zaprowadzi generaa do kasztelu, gdzie Dardalion siedzia przy dzieciach. To on? spyta Karnak, wytrzeszczajc oczy na widok modzieca w srebrzystej zbroi. Myl, e tak odpar Gellan. Dardalion odwrci si i wsta, po czym skoni si generaowi. Ty jeste Dardalion? Tak. Ja jestem Karnak. Wiem, generale. Mio mi pana widzie. Jeste najbardziej niezwykym czarownikiem, jakiego widziaem. Nie jestem czarownikiem; nie rzucam czarw. Jednak rzucie jaki na Vagryjczykw ocalie fort i wszystkich jego obrocw. Pojedziesz ze mn? Bd zaszczycony. Karnak umiechn si do dzieci, ale te schoway si za Dardaliona. Wiesz, sdz, e losy tej wojny odwracaj si rzek Karnak. Jeli tylko zdoam wymkn si onierzom otaczajcym Purdol i przekltemu Czarnemu Bractwu, chyba bdziemy mogli zada miertelny cios vagryjskim nadziejom. Poluje na pana Czarne Bractwo? spyta Dardalion. Od miesicy. A ponadto powiadaj, e wynajto Waylandera Zabjc, eby mnie zabi. To absolutnie wykluczone powiedzia kapan. Naprawd? A wic jeste te prorokiem? Nie... tak... to niepodobne do Waylandera. Znasz go? spyta Karnak. Tak, zna go powiedzia Waylander, z kusz w rku stajc na schodach.

Karnak powoli obrci si, a Gellan stan przed nim. Ja jestem Waylander i gdybym chcia ci zabi, ju by nie y. Tak wic teraz musisz wystrzega si tylko Bractwa. Uwaasz, e powinienem ci uwierzy? W tych okolicznociach byoby to rozsdne. Mam tutaj czterystu ludzi. Jednak nie ma ich tu teraz, generale. To prawda przyzna Karnak. A wic nie przybye po to, by mnie zabi? Nie. Mam co innego do roboty. Czy to ma co wsplnego ze spraw Drenajw? A jeli tak? To zapi ci i skrc ci kark obieca Karnak. Na szczcie to tylko pomoe waszej sprawie rzek Waylander. Poproszono mnie, ebym dostarczy Egelowi now Zbroj! *** Jechali ostronie, tuzin zwiadowcw kryo wok gwnych si, pord ktrych jecha genera osaniany przez szeciu jedcw. Dardalion jecha po jego lewej, a Gellan po prawej rce. Za nimi poday wozy, kady cignity przez sze muw. Danyal z dziewczynkami jechaa w pierwszym wozie, razem z Vanekiem. Okaza si miym kompanem. W pewnej chwili, gdy dwa muy zaczy cign w przeciwne strony, powiedzia z powan min: Dobrze wytresowane zwierzta suchaj kadego rozkazu. Zrobiem to specjalnie. Za wozami podaa tylna stra, zoona ze stu wojownikw dowodzonych przez Dundasa, adiutanta Karnaka: modzieca o jasnej czuprynie i przyjaznej, szczerej twarzy. Obok niego jecha Waylander, nie majc wtpliwoci, e praktycznie jest winiem; otaczali go czterej jedcy z domi na rkojeciach mieczw. Waylander skry zo i pozwoli bdzi mylom, a oczom syci si zielonym piknem sentraskiej rwniny w miejscu, gdzie stapiaa si z szaroniebieskimi grami na pnocy. W kocu czy miao jakiekolwiek znaczenie, gdyby go zabili? Czy nie zamordowa ich Krla? Czy ycie byo czym tak specjalnym, eby mia ochot przedua jego trwanie? Nic nie ma znaczenia, poj, patrzc na rosnce przed nimi pasmo gr. Ile mierci widziay te gry? Kogo za tysic lat bdzie obchodzia ta maa wojenka? Jeste bardzo niewymagajcym towarzyszem zauway Dundas, zdejmujc hem i przygadzajc palcami wosy.

Waylander nie odpowiedzia. Skierowa konia w lewo i zamierza wysun si naprzd, lecz jeden z jedcw zagrodzi mu drog. Genera uwaa, e jadc przez terytorium wroga, powinnimy trzyma szyk rzek gadko Dundas. Nie masz nic przeciw temu? A gdybym mia? To nie potrwa dugo, zapewniam ci. W miar jak mija dzie, Dundas zaprzesta prb nawizania rozmowy z czarnowosym wojownikiem. Nie wiedzia, dlaczego Karnak kaza go pilnowa i prawd mwic nie obchodzio go to. Tak wanie postpowa Karnak wyjania tylko to, co konieczne, i oczekiwa, e jego rozkazy zostan wykonane co do joty. Czasem bywao to bardzo denerwujce dla jego podwadnych. Jaki on jest? zapyta nagle Waylander. Przepraszam, zamyliem si powiedzia Dundas. Co mwie? Genera jaki on jest? Dlaczego chcesz wiedzie? Z ciekawoci. O ile wiem, by Pierwszym Dunem dowodzcym obron fortu. Teraz jest generaem. Nie syszae o Hargate i obleniu? Nie. Powinienem pozostawi t opowie generaowi. Obrosa w tak wiele ozdobnikw, e nie zdziwibym si, syszc, i bray w tym udzia smoki. Mimo to... chciaby j usysze? Bye tam? Tak. To dobrze. Lubi relacje z pierwszej rki. No c, jak powiedziae, Karnak by Pierwszym Dunem w Hargate. Fort nie jest duy chyba dwukrotnie wikszy od Masin, a przy nim jest... byo... mae miasteczko. Karnak mia pod rozkazami szeciuset ludzi. Vagryjczycy wkroczyli do Skody i otoczyli Hargate, dajc, abymy si poddali. Odmwilimy i pierwszego dnia odpieralimy ich ataki, a potem patrzylimy, jak rozbijaj obz na noc. Przez ten dzie stracilimy szedziesiciu ludzi, ale trzymalimy si dzielnie i Vagryjczycy sdzili, e maj nas wszystkich w garci. Ilu ich tam byo? Ocenilimy ich siy na osiem tysicy. W kadym razie Karnak wysa zwiadowcw, by obserwowali Vagryjczykw nigdy nie wierzy ich obietnicom pokoju wic wiedzielimy wczeniej o planowanym ataku. Znasz Hargate?

Waylander skin gow. A zatem wiesz, e okoo mili na wschd jest niewielki lasek. Poprzedniej nocy Karnak ukry tam trzystu ludzi. Gdy Vagryjczycy posnli w obozie, tamci spadli na nich w rodku nocy, podpalajc namioty i poszc konie. Nasi wojownicy narobili tyle haasu, co caa drenajska armia, a my otworzylimy bramy i poprowadzilimy frontalny atak. Vagryjczycy cofnli si, by przegrupowa siy, ale my przed witem bylimy ju w Skultik. Zabilimy co najmniej omiuset nieprzyjaci. Sprytnie rzek Waylander jednak trudno to nazwa zwycistwem. Dlaczego tak mwisz? Mieli co najmniej dziesiciokrotn przewag liczebn. Wanie. Kiedy usyszelicie wieci o planowanej inwazji, powinnicie si wycofa. Po co byo walczy? Nie masz poczucia honoru? Dalimy im po nosie pokazalimy, e Drenajowie potrafi walczy, a nie tylko ucieka. Mimo to zajli fort. Nie rozumiem ci, Dakeyrasie... czy jak si tam nazywasz. Jeli tak lubisz ucieka, to dlaczego znalaze si w Masin i pomoge Gellanowi oraz jego ludziom? Poniewa to byo bezpieczne miejsce. A raczej najbezpieczniejsze, jakie zdoaem znale. Hmm, bdziesz do bezpieczny w Skultik. Vagryjczycy nie omiel si tam wej. Mam nadziej, e oni o tym wiedz. Co to znaczy? warkn mody oficer. Nic. Opowiesz mi o Egelu? Po co? Aby wydrwi i jego osignicia. Jeste mody i zapalczywy; widzisz drwin tam, gdzie jej nie ma. Kwestionowanie decyzji militarnych nie jest blunierstwem. Moliwe, e jak powiadasz decyzja Karnaka, by da po nosie Vagryjczykom, bya suszna; na przykad podniosa morale onierzy. Jednak mnie wydaje si ryzykownym przedsiwziciem, ktre mogo obrci si przeciw niemu. A gdyby nieprzyjaciel przeszuka lasy? Karnak musiaby ucieka, pozostawiajc trzystu ludzi uwizionych w forcie. Jednak nie zrobili tego. Wanie i teraz jest bohaterem. Znaem wielu bohaterw. Najczciej ich legendy budowaa mier innych ludzi. Bybym dumny, mogc zgin za Karnaka to wielki czowiek. I wystrzegaj si obraania go, jeli nie chcesz skrzyowa ostrza z kadym w zasigu gosu. Doskonale ci rozumiem, Dundasie. Widz, e go podziwiacie. Nie bez powodu. Nie posya swoich ludzi na spotkanie niebezpieczestwa, jeli

sam nie ryzykuje. Zawsze bierze udzia w walce. Bardzo mdrze zauway Waylander. Nawet teraz zamierza ruszy na pomoc Purdol. Czy to postpowanie prnego czowieka? Purdol? Przecie jest okrone. Dundas przygryz warg i odwrci si, zarumieniony. Bybym zobowizany, gdyby tego nie powtarza. Nie powinienem by o tym mwi. Nie jestem znany z dugiego jzyka. Ju zapomniaem. Dzikuj. Jestem wdziczny. Ponis mnie gniew. Karnak jest wielkim czowiekiem. Jestem tego pewny. A teraz, skoro ju moemy sobie ufa, chyba nie masz nic przeciwko temu, e podjad porozmawia z moimi towarzyszami? Twarz Dundasa wyraaa mieszane uczucia, ale po chwili przybraa zrezygnowany wyraz. Oczywicie, e nie. Ja te chc poczu wiatr na twarzy. Pojad z tob. Obaj popdzili konie kusem i Waylander podjecha na czoo kolumny. Karnak obrci si w siodle do nadjedajcych. Witaj, Waylanderze powiedzia z umiechem. Mina ci opowie o Hargate. Nie, bynajmniej. Dundas opowiedzia mi j. Czy obja rwnie udzia smokw? Jeszcze nie, ale pracuj nad tym odpar Karnak. Podjed tutaj. O ile dobrze zrozumiaem, ty i Gellan jestecie starymi przyjacimi? Znalimy si kiedy rzek Gellan ale niezbyt dobrze. Niewane powiedzia genera. Powiedz mi, Waylanderze, dlaczego poluje na ciebie Bractwo? Zabiem syna Kaema. Dlaczego? Jego ojciec by mi winien pienidze. Boe, niedobrze mi si robi! warkn Gellan. Wybacz, generale, ale musz si przejecha i rozprostowa koci. Karnak kiwn gow i Gellan odczy si od grupki. Jeste dziwnym czowiekiem zauway Karnak. Waylander umiechn si chodno. Ty te, generale. Do czego zmierzasz? Do zwycistwa. A do czeg by innego? Niemiertelnoci?

Karnak umiechn si. Nie zrozum mnie le, Waylanderze nie jestem gupcem. Znam swoje moliwoci. Moj si jest to, e wiem, kim jestem. Jestem najlepszym generaem, jakiego spotkasz, i najwikszym wojownikiem tych czasw. Tak, chc niemiertelnoci. I nie zostan w pamici jako dzielny przegrany. Moesz na to liczy. *** Jechali przez wikszo nocy, gdy naga burza spowolnia marsz i Karnak nakaza popas. Wzdu bokw wozw pospiesznie przyczepiono plandeki, tworzc prowizoryczne namioty, pod ktrymi wojownicy schronili si przed ulewnym deszczem. Waylander pozosta w pobliu Karnaka, jednak nie mg nie zauway obecnoci dwch zbrojnych, ktrzy nieustannie go pilnowali. Dostrzeg te gniewne spojrzenie, jakie genera rzuci Dundasowi, gdy mody oficer odjeda do swoich ludzi. Mimo wszystko na pozr nie traci dobrego humoru. Siedzc pod prowizorycznym namiotem, w mokrym ubraniu przywierajcym do ciaa, Karnak powinien zdaniem Waylandera wyglda miesznie. By otyy i odziany w krzykliwe, zielono-niebiesko-te szaty. A jednak nadal budzi respekt. O czym mylisz? zapyta Karnak, narzucajc paszcz na ramiona. Zastanawiam si, dlaczego, u licha, ubierasz si w ten sposb zamia si Waylander. Niebieska koszula, zielony paszcz, te skrznie! Tak jakby ubiera si po pijanemu. Nie jestem znany z gustownych strojw przyzna genera. Ubieram si tak, eby mi byo wygodnie. A teraz opowiedz mi o tej Zbroi Egela. Pewien starzec poprosi mnie, ebym mu j przynis, a ja si zgodziem. Nie ma w tym niczego zagadkowego. Wspaniale zbagatelizowae swoj misj. Tym starcem by Orien, a Zbroja jest legendarna i ukryta w kraju Nadirw. Powiedzia ci o tym Dardalion. No c, wic nie musisz mnie ju o nic pyta. Wiesz wszystko. Nie wiem, dlaczego zgodzie si pj. Jaki masz z tego zysk? To moja sprawa. Istotnie. Jednak ta Zbroja ma wielkie znaczenie dla Drenajw, a to ju moja sprawa. Przebye dug drog w krtkim czasie, generale. Nie jest to sprawa Pierwszego Duna jakiego ndznego fortu. Zrozum mnie dobrze, Waylanderze. Jestem miym czowiekiem o dobrym sercu...

jeli mnie nie dranisz. Lubi ci i prbuj zapomnie o tym, e pewien czowiek ubrany na czarno i uzbrojony w ma kusz zabi Krla Niallada. Takiego czowieka czekaby krtki proces. Po co ci to wiedzie? Karnak opar si o wz, wbijajc blade oczy w Waylandera. Przydaaby mi si ta Zbroja, mgbym j wykorzysta. Nie pasowaaby na ciebie, generale. Mona j przerobi. Ale obiecano j Egelowi. On o tym nie wie. Jeste czowiekiem, ktrego trudno mi poj, Karnaku. Siedzisz tu, o wos od klski, i ju planujesz swoj wietlan przyszo. C to ma by? Krl Karnak? To dobrze brzmi. A moe Earl Karnak? Nie sigam tak daleko w przyszo, Waylanderze. Wierz mojemu rozsdkowi. Egel jest wietnym wojownikiem i dobrym generaem. Ostronym, ale twardym jak stal. Jeli zapewni mu si pomoc, moe odwrci koleje wojny. Zbroja mogaby by tak pomoc zauway Waylander. Rzeczywicie. Jednak mona by j lepiej wykorzysta gdzie indziej. Gdzie? W Purdol odpar Karnak, nachylajc si do Waylandera i patrzc na niego uwanie. Forteca jest okrona. Mona si do niej dosta. Co planujesz? Wyl z tob dwudziestu moich najlepszych ludzi po t Zbroj. Przywieziesz j do Purdol dla mnie. A ty staniesz na murach w Zbroi z Brzu Oriena i zajmiesz miejsce w historii narodu Drenajw. Tak. Co ty na to? Zapomnij o tym. Orien poprosi mnie o przysug, a ja obiecaem sprbowa. Moe nie jestem wielkim czowiekiem. Karnaku, lecz kiedy co mwi, mona polega na moim sowie. Jeli tylko odzyskanie jej ley w ludzkiej mocy, zrobi to... i dostarcz j Egelowi w Skultik czy gdziekolwiek bdzie. Czy to dostatecznie jasna odpowied? Zdajesz sobie spraw z tego, e twoje ycie spoczywa w moich rkach? Nie dbam o to, generale. To najpikniejsze w tej misji. Nie dbam o to, czy mi si powiedzie a jeszcze mniej o niebezpieczestwa groce mojemu yciu. Nie mam po co y, moja krew nie pynie w yach adnej ywej istoty. Moesz to zrozumie?

A wic nie zdoam ci nakoni bogactwami ani grob? Taka jest prawda. To cakowicie kci si z moj reputacj, czy nie? Czy mog ci jako pomc w wykonaniu tej misji? Troch nieoczekiwana zmiana stanowiska, generale. Jestem realist. Wiem, kiedy odej. Jeli ja nie mog mie tej Zbroi, najlepszym kandydatem dla Drenajw bdzie Egel. Pro wic. Chcesz czego? Nie chc niczego. Mam do pienidzy w Skarcie. Chyba nie zamierzasz wyruszy sam? Najchtniej ruszybym tam z armi lecz jeli tej nie mog otrzyma, to jeden czowiek ma najwiksze szans sukcesu. A co z Dardalionem? Jego przeznaczenie ley gdzie indziej. On moe by i bdzie bardzo uyteczny w Skultik. Kiedy zamierzasz wyruszy? Wkrtce. Nadal mi nie ufasz? Nie ufam nikomu, generale. I nie dbasz o nic? Nawet o t kobiet i dzieci? O nic. Czytam ludzi tak jak inni lady. Jeste dla mnie otwart ksig, Waylanderze, i myl, e kamiesz tak jak skamae, kiedy zapytaem o syna Kaema. Jednak zostawmy t spraw; nie ma adnego znaczenia, moe tylko dla ciebie. Dam ci teraz pospa. Rosy genera podnis si z ziemi i wyszed w noc. Deszcz usta. Karnak wyprostowa si i ruszy wzdu kolumny, w towarzystwie dwch onierzy. Co o nim sdzisz, Rus? zapyta wyszego z nich. Nie wiem, generale. Mwi, e dobrze walczy w Masin. Jest opanowany. Chodny. Zaufaby mu? Chyba tak. Na pewno wolabym mu zaufa, ni z nim walczy. Dobrze powiedziane. Mam pytanie, generale, jeli mog? Bogowie, czowieku, nie musisz pyta. Mw. Chodzi o t Zbroj. Co pan by z ni zrobi? Odesabym j Egelowi. Nie rozumiem, generale. Przecie on te chce to zrobi.

Cae ycie to zagadka, przyjacielu powiedzia Karnak.

Rozdzia 10
Miasto Skarta leao na polance midzy dwoma wzgrzami w poudniowozachodniej czci Skultik. Nie miao murw; wszdzie wida byo lady pospiesznie budowanych umocnie luno poustawiane barykady z kamieni i gbokie rowy. Wszdzie krztali si onierze, podwyszajc zapory lub zamurowujc okna najdalej wysunitych budynkw. Wszelkie prace ustay w chwili, gdy Karnak, jadc na czele kolumny, wprowadzi wozy do miasta. Witaj z powrotem, generale! krzykn jaki mczyzna, siadajc na murze, ktry wznosi. Na kolacj miso. Jak to brzmi? zawoa Karnak. Waylander jecha z tyu kolumny obok Dardaliona. Kolejne wielkie zwycistwo Karnaka zauway Waylander. Patrz, jakie przyciga tumy! Mona by pomyle, e sam obroni Masin. Gdzie jest Gellan w tej godzinie chway? Dlaczego go nie lubisz? spyta kapan. Nie mwi, e go nie lubi. Wedug mnie to pozer. Czy nie uwaasz, e musi by taki? Ma zdemoralizowan armi, ktra potrzebuje bohaterw. Moe. Waylander rzuci okiem na umocnienia. Byy dobrze rozplanowane, rowy dostatecznie gbokie, by zapobiec szary konnicy na miasto, a barykady tak strategicznie rozmieszczone, aby ucznicy mogli zada cikie straty atakujcym oddziaom. Mimo to nie nadaway si do dugotrwaej obrony, gdy nie byy wysokie ani zbyt grube. Ponadto nie byy poczone. Skarty nie dao si zamieni w fortec, wic Waylander podejrzewa, e umocnienia maj suy bardziej podniesieniu ducha mieszkacw miasteczka ni rzetelnej prbie obrony. Przejechawszy przez lini umocnie, wozy wjechay do centrum Skarty. Budynki byy przewanie z biaego kamienia, wydobywanego na pnocy, w grach Delnoch. Zoone gwnie z jednopitrowych domw miasteczko zbudowano wok starego fortu, w ktrym teraz mieci si ratusz i kwatera gwna Egela. Gdy kolumna dotara tam, Waylander cign wodze.

Znajd ci pniej zawoa do Dardaliona, a potem pojecha do wschodniej dzielnicy. Od czasu spotkania z Karnakiem nie pilnowano go, lecz zachowa ostrono, kilkakrotnie sprawdzajc, czy nikt go nie ledzi. Domy tutaj byy ubosze, o pomalowanych na biao cianach imitujcych granit i marmur budowli pnocnej czci miasta. Waylander podjecha pod gospod w pobliu ulicy Tkaczy i zostawi konia w stajni na tyach. Lokal by zatoczony, a powietrze gste od zapachu zastarzaego potu i taniego piwa. Zabjca przepchn si do dugiego drewnianego baru, przeszukujc wzrokiem tum; na jego widok barman podnis cynowy dzban. Piwo? zapyta. Waylander kiwn gow. Szukam Durmasta powiedzia. Wielu ludzi szuka Durmasta. Musi by bardzo lubiany. To winia, ale musz go znale. Jest ci winny pienidze, tak? Barman umiechn si, pokazujc poke i poamane zby. Ze wstydem przyznaj, e to mj przyjaciel. Zatem powiniene wiedzie, gdzie on jest. Ma za due kopoty, std problem ze znalezieniem go. Barman znw si umiechn i napeni dzban Waylandera pienistym ale. Jeli go szukasz, znajdziesz go. Ciesz si piwem. Ile? Pienidze nie maj tu wielkiej wartoci, przyjacielu. Czstujemy za darmo. Waylander pocign yk. Smakuje tak, e powinnicie paci pijcym! Barman odszed, a Waylander opar rce na bar i czeka. Po kilku minutach jaki mody czowiek o szczurzej twarzy klepn go w ramie. Chod za mn powiedzia. Przeszli przez tum do wskich drzwi na kocu gospody, ktre prowadziy na niewielkie podwrze i szereg wskich uliczek. Chudy przewodnik potruchta przodem, skrcajc w tym labiryncie to w lewo, to w prawo, a wreszcie przystan pod drzwiami nabijanymi mosidzem. Zapuka trzy razy, odczeka, potem zastuka jeszcze dwukrotnie i drzwi otworzya kobieta w dugiej, zielonej sukni. Ze znueniem zaprowadzia ich do drzwi na tyach domu, w ktre modzieniec take zastuka. Umiechn si do Waylandera i odszed. Waylander dotkn doni rygla i zamar. Odsun si od drzwi, opar plecami o cian, otworzy rygiel i pchn drzwi. Bet kuszy wbi si w cian po przeciwnej

stronie, obsypujc korytarz deszczem iskier. Czy tak si wita starego przyjaciela? zapyta Waylander. Czowiek musi by ostrony wrd przyjaci pada odpowied. Jeste mi winien pienidze, ty rozpustniku! Chod tu i odbierz je. Waylander odszed od drzwi pod przeciwleg cian. Rozpdzi si, wpad do komnaty i przetoczywszy si po pododze, stan na nogach, z noem w rku. Koniec gry i jeste martwy! usysza gos, tym razem od drzwi. Waylander obrci si powoli. Za drzwiami sta niedwiedziowaty mczyzna trzymajcy czarn kusz, wycelowan w brzuch Waylandera. Robisz si stary i powolny, Waylanderze skomentowa Durmast. Zdjwszy bet z prowadnicy, z trzaskiem zwolni ciciw i postawi kusz pod cian. Waylander potrzsn gow i wepchn n do pochwy. Wtedy wielkolud przeszed przez komnat i obj go niedwiedzim uciskiem. Zanim wypuci go z obj, ucaowa go w czoo. mierdzisz cebul powiedzia Waylander. Durmast wyszczerzy zby w umiechu i usadowi swe wielkie cielsko na skrzanym krzele. By jeszcze wikszy ni dawniej, a jego rudawa broda bya zmierzwiona i nie strzyona. Jak zawsze, mia na sobie zielono-brzowe szaty z rcznie przdzionej weny, nadajcej mu wygld ludzkiego drzewa jakiego magicznego stworzenia. Durmast mierzy prawie siedem stp i way wicej ni trzech przecitnych mczyzn. Waylander zna go od jedenastu lat i jeli ufa komukolwiek, to temu wielkoludowi. No, do rzeczy rzek Durmast. Na kogo polujesz? Na nikogo. A kto poluje na ciebie? Prawie wszyscy, ale gwnie Bractwo. Dobrze wybierasz sobie wrogw, przyjacielu. Masz, czytaj. Durmast pogmera w pogniecionym pku pergaminw i znalaz ciasno zwinity zwj, zapiecztowany czarnym woskiem. Piecz bya zamana. Waylander wzi zwj i szybko go przeczyta. Pi tysicy sztuk zota? To czyni mnie cennym. Raczej martwym. Std powitanie z kusz. Zawodowa duma. Jeli przyjd cikie czasy, zawsze mog liczy na ciebie i nagrod za twj wilczy eb. Potrzebuj twojej pomocy rzek Waylander, siadajc na krzele naprzeciw olbrzyma.

Pomaganie ci moe drogo kosztowa. Wiesz, e mog zapaci. Ju jeste mi winien sze tysicy w srebrze. A wic taka jest cena. Nie wiesz jeszcze, jakiej pomocy potrzebuj. Racja, ale i tak cena si nie zmienia. A jeli odmwi? Umiech znikn z twarzy wielkoluda. To zgarn nagrod wyznaczon za ciebie przez Bractwo. Stawiasz wygrowane warunki. Nie bardziej ni te, ktre wymusie na mnie na zboczu tamtej ventryjskiej gry, kiedy zamaem nog. Sze tysicy za ubki i konia? Nieprzyjaciel by blisko odpar Waylander. Czy twoje ycie byo tak mao warte? Kto inny uratowaby mnie z czystej przyjani. Jednak tacy jak my nie maj przyjaci, Durmacie. A wic zgadzasz si na t cen? Tak. wietnie. Czego ci potrzeba? Kogo, kto zaprowadzi mnie do Raboas, witego Olbrzyma. Dlaczego? Przecie wiesz, gdzie on jest. Chc wrci ywy i przywioz co ze sob. Zamierzasz ukra skarb Nadirw z ich najwitszego miejsca? Nie potrzebujesz przewodnika, ale armii! Zwr si do Vagryjczykw moe oni dysponuj dostateczn si, cho wtpi. Potrzebuj kogo, kto zna Nadirw i jest mile widziany w ich obozach. To, czego szukam, nie naley do Nadirw to wasno Drenajw. Nie bd ci okamywa, Durmacie; to bardzo niebezpieczna wyprawa. Bractwo depcze mi po pitach i oni te chc to zdoby. Cenny up? Wart wicej ni krlestwo. A jaki proponujesz mi procent? Poowa tego, co otrzymam. Sprawiedliwie. A co otrzymasz? Nic. Chcesz mi powiedzie, e to co, co obiecae chorej matce na ou mierci? Nie. Umierajcemu staremu lepcowi.

Nie wierz w ani jedno twoje sowo. Nigdy w yciu nie zrobie niczego za darmo. Bogowie, czowieku, dwukrotnie uratowaem ci ycie, a kiedy miaem kopoty, kazae sobie paci srebrem. Teraz mwisz mi, e stae si bezinteresowny? Nie denerwuj mnie, Waylanderze. Przecie nie chcesz, ebym si zdenerwowa. Waylander wzruszy ramionami. Sam si temu dziwi. Niewiele wicej mog ci powiedzie. Moesz. Opowiedz mi o tym starcu. Waylander opar si wygodniej. Co mia mu powiedzie? W jaki sposb mg przekaza mu t histori tak, aby Durmast zrozumia, co si stao? W aden. Olbrzym by zabjc, bezlitosnym i amoralnym takim samym jak Waylander by zaledwie kilka dni wczeniej. Jak mg poj wstyd, jaki obudzi w Waylanderze stary czowiek? Wojownik nabra tchu i rozpocz opowie, pozbawion jakichkolwiek ubarwie. Durmast sucha w milczeniu, bez ladu uczu na szerokiej twarzy, bez bysku emocji w zielonych oczach. Koczc, Waylander rozoy rce i zamilk. Drenajowie daliby wszystko, eby dosta t Zbroj? spyta Durmast. Tak. A Vagryjczycy jeszcze wicej? Istotnie. A ty zamierzasz zrobi to za darmo? Z twoj pomoc. Kiedy chcesz wyruszy? Jutro. Znasz dbowy zagajnik na pnocy? Tak. Spotkamy si tam i pojedziemy przez Przecz Delnoch. A co z pienidzmi? zapyta spokojnie Waylander. Sze tysicy, powiedziae. Bdziemy kwita. Waylander w zadumie pokiwa gow. Spodziewaem si, e zadasz wicej, zwaywszy na rodzaj zadania. ycie jest pene niespodzianek, Waylanderze. Kiedy wojownik odszed, Durmast zawoa modzieca o szczurzej twarzy. Syszae wszystko? zapyta. Tak. Czy on oszala? Nie, tylko sta si mikki. To si zdarza, Soraku. Jednak nie mona go nie docenia. To jeden z najwikszych wojownikw, jakich kiedykolwiek widziaem, i bardzo trudno bdzie go zabi.

Dlaczego nie zabijemy go dla nagrody? Poniewa chc i t Zbroj, i nagrod. Tyle jest warta przyja umiechn si Sorak. Syszae, co powiedzia. Tacy jak my nie maj przyjaci. *** Danyal zaprowadzia dzieci do maej szkki za ratuszem. Szkk prowadzili trzej kapani rda i byo tam ponad czterdziecioro dzieci, osieroconych przez wojn. Kolejnych trzysta porozdzielano po domach mieszkacw Skarty. Krylla i Miriel wydaway si zadowolone, zostajc tam, i pomachay jej wesoo z placu zabaw, gdy Danyal odchodzia ze starszym kapanem. Powiedz mi, siostro, co wiesz o Dardalionie? zapyta, gdy stanli przed kut z elaza bram. Jest kapanem, tak jak i ty. Kapanem, ktry zabija rzek ze smutkiem. Nie mog ci pomc. Zrobi to, co uwaa za konieczne, aby ocali ludzkie ycie nie ma w nim za. Zo jest w nas wszystkich, siostro, a miar czowieka jest to, jak si przed nim broni. Nasi modzi ludzie wiele mwi o Dardalionie i obawiam si, e on stanowi okropne zagroenie dla naszego porzdku. Albo pomoe go ocali. Jeli musimy by ratowani przez ludzi, zatem wszystko to, w co wierzymy, jest nonsensem. Jeli bowiem czowiek jest ostatecznie silniejszy od Boga, czy trzeba czci jakiegokolwiek Boga? Jednak nie chc ci obcia naszymi problemami. Niech ci bogosawi rdo, siostro. Opucia go i posza biaymi ulicami. Jej suknia bya brudna; i podarta, wic czua si jak ebraczka, widzc spojrzenia mieszkacw. Podszed do niej jaki niski grubas, proponujc pienidze, ale odprawia go gniewnym spojrzeniem. Potem jaka kobieta pooya jej do na ramieniu. Przyjechaa z onierzami, moja droga? Tak. Czy by wrd nich mczyzna imieniem Vanek? Tak, utyka na jedn nog. Kobieta odetchna z ulg. Bya pulchna i kiedy musiaa by adna, lecz teraz miaa twarz pooran zmarszczkami i stracia kilka zbw po prawej stronie, co nadawao jej nieco zabawny wygld.

Nazywam si Tacia. Obok mojego domu jest ania, z ktrej moesz skorzysta. W ani nie byo nikogo, w gwnym basenie brakowao wody, lecz w bocznych salach stay wanny. Jedn z nich Tacia pomoga Danyal napeni wod ze studni na tyach domu, a potem usiada, gdy dziewczyna zdja sukni i wesza do zimnej kpieli. Ju nie podgrzewaj wody powiedziaa Tacia. Nie robi tego, od kiedy wyjecha ten radny. ania naleaa do niego; uciek do Drenanu. Zimna mi wystarczy odpara Danyal. Czy jest tu jakie mydo? Tacia zostawia j i wrcia po kilku minutach, niosc mydo, rczniki, spdniczk i krtk tunik. Bdzie dla ciebie za szeroka, ale mog j szybko zwzi obiecaa. Jeste on Vaneka? Byam odpara. Teraz on yje z mod dziewczyn z poudniowej dzielnicy. Przykro mi. Nigdy nie wychod za onierza czy nie tak powiadaj? Dzieci tskni za nim; by bardzo dobry dla dzieci. Dugo bylicie maestwem? Dwanacie lat. Moe znw si zejdziecie. Moe, jeli odrosn mi zby i wygadz si zmarszczki! Masz si gdzie zatrzyma? Nie. Moesz zosta w naszym domu. Nie jest duy, ale wygodny, jeli nie przeszkadzaj ci dzieci. Dzikuj, Tacia, ale nie jestem pewna, czy zostan w Skarcie. A dokd pjdziesz? Purdol niebawem padnie, jak sysz, mimo obietnic Karnaka i Egela. Chyba uwaaj nas za gupcw. Nikt nie oprze si Vagryjczykom... patrz, jak szybko podbili cay kraj. Danyal nic nie odpowiedziaa, wiedzc, e nie ma antidotum na jej rozpacz. Masz mczyzn? spytaa Tacia. Danyal natychmiast pomylaa o Waylanderze, a potem potrzsna gow. No to masz szczcie stwierdzia kobieta. My zakochujemy si w mczyznach, a oni w mikkiej skrze i jasnych oczach. Wiesz, ja naprawd go kochaam. Nie miaabym nic przeciwko temu, eby przespa si z ni od czasu do czasu. Tylko dlaczego zostawi mnie dla niej? Przykro mi. Nie wiem, co powiedzie. Teraz nie wiesz. Dowiesz si tego pewnego dnia, kiedy w twoich piknych rudych wosach pojawi si siwe nitki, a skra stanie si szorstka. Chciaabym znw by moda.

Chciaabym mie pikne rude wosy i nie wiedzie, co rzec starej kobiecie. Nie jeste stara. Tacia wstaa i pooya ubranie na krzele. Kiedy bdziesz gotowa, przyjd obok. Przygotuj kolacj. Obawiam si, e mam tylko warzywa, ale dodam troch przypraw do smaku. *** Danyal odprowadzia j wzrokiem, a potem namydlia sobie gow i wyszorowaa ciao z brudu i kurzu. W kocu wstaa i wytara si przed mosinym lustrem na drugim kocu pomieszczenia. Widok jej urody jako nie podnis jej na duchu tak jak zwykle. *** Dardalion dotar na przedmiecia, przechodzc przez ukowaty kamienny mostek nad wskim strumieniem. Drzewa rosy tu rzadziej wizy i brzozy, wiotkie i wdziczne w porwnaniu z olbrzymimi dbami lasu. Przy strumyku kwity kwiaty, niebieskie dzwoneczki zdaway si unosi nad ziemi jak szafirowa mga. Jaki tu spokj, pomyla. Harmonia. Namioty kapanw stay rwnym krgiem na ce. W pobliu by nowy cmentarz ze wieymi mogiami, oboonymi kwiatami. Czujc si nieswojo w zbroi, Dardalion wyszed na k, przycigajc spojrzenia wszystkich kapanw. Wywoao to w nim mieszanin najrniejszych emocji: niepokj, bl, rozczarowanie, uniesienie, dum, rozpacz. Wchon je, tak samo jak mylowe obrazy tych, ktrzy je wysyali, i odpowiedzia im mioci zrodzon ze smutku. Podszed bliej i kapani w milczeniu zebrali si wok niego, pozostawiajc przejcie wiodce do namiotu w rodku krgu. Gdy tam dotar, z namiotu wyszed starszy czowiek i skoni mu si nisko. Dardalion uklkn przed opatem i pochyli gow. Witaj, bracie Dardalionie rzek agodnie stary czowiek. Dzikuj, ojcze opacie. Czy zdejmiesz ten wojenny strj i doczysz do swoich braci? Z alem musz odmwi. Zatem nie jeste ju kapanem i nie powiniene klcze przede mn. Sta jak mczyzna wolny od lubw. Nie chc uwalnia si od lubw. Orze nie cignie puga, Dardalionie, a rdo nie akceptuje poowicznych bohaterw.

Starzec wycign rce i delikatnie podnis Dardaliona z klczek. Mody kapanwojownik spojrza mu w oczy, szukajc gniewu, lecz dojrza tylko smutek. Opat by bardzo stary, twarz mia usian pajczymi liniami zmarszczek od trudw ycia. Jednak jego oczy byy bystre, ywe i inteligentne. Nie chc by wolny. Chc poda do rda inn drog. Wszystkie drogi prowadz do rda, po osd lub rado. Nie bawmy si sowami, ojcze opacie. Nie jestem dzieckiem. Widziaem ogrom za na ziemi i dlatego nie zamierzam siedzie, patrzc, jak triumfuje. Kt wie, na czym polega triumf? Czyme jest ycie, jeli nie poszukiwaniem Boga? Polem bitwy, mietniskiem, rajem? Widz twj bl i czuj smutek. A gdzie widz bl, tam nios pociech, jeli za znajduj smutek, nios obietnic przyszej radoci. Istniej, by koi, Dardalionie. Nie ma zwycistwa w mieczu. Dardalion wsta i rozejrza si wok, czujc ciar nie zadanych pyta. Oczy wszystkich byy zwrcone na niego; westchn i zacisn powieki, modlc si o wsparcie. Jednak jego modlitwa pozostaa bez odpowiedzi i ciar nie spad mu z ramion. Przyprowadziem do Skarty dwoje dzieci bystre, mae dziewczynki o niezwykych zdolnociach. I widziaem mier zych ludzi, i wiedziaem, e dziki niej inni niewinni zaznaj ycia. I nieustannie wznosiem mody za moj ciek, moje czyny i moj przyszo. Wydaje mi si, ojcze opacie, i rdo wymaga rwnowagi. owcw i owionych. Wilki chwytaj najsabsze ciel ze stada. W ten sposb w stadzie pozostaj najsilniejsze sztuki. Zbyt wiele wilkw zniszczy stado, dlatego owcy tropi wilki, chwytajc najsabsze i najstarsze. Ile potrzebujemy przykadw, by poj, e rdo jest Bogiem rwnowagi? Po c by stworzyo ora i wilka, szaracz i skorpiona? Na kadym kroku dostrzegamy t rwnowag. A jednak widzc zo czynione przez Bractwo i czcicieli Chaosu niszczcych ca ziemi, siedzimy w namiotach i rozwaamy tajemnice gwiazd. Gdzie tu rwnowaga, ojcze opacie? Chcemy nauczy wiat, by przestrzega naszych wartoci. Jednak gdyby wszyscy yli w celibacie, co staoby si ze wiatem? Ludzko przestaaby istnie. I nie byoby wicej wojen rzek opat. Nie byoby chciwoci, dzy, rozpaczy i smutku. Tak. A take mioci, radoci ni zadowolenia. Czy ty jeste zadowolony, Dardalionie? Nie. Jestem przygnbiony i zagubiony. A bye zadowolony jako kapan? Tak. Niezwykle. Czy to nie dowodzi bdu twojego rozumowania?

Nie raczej mojego egoizmu. Usiujemy by altruistami, pragniemy bowiem by bogosawieni przez rdo. Tymczasem nie jest to ani altruizm, ani mio, lecz egoizm. Nie niesiemy mioci dla niej samej, lecz dla naszej przyszoci jako kapanw rda. Koisz bl cierpicych? Jak? Jak moesz poj ich bl? Wszyscy jestemy mylicielami, yjcymi z dala od realnego wiata. Nawet nasza mier jest moralnym wystpkiem, gdy przyjmujemy j jak rydwan, ktry dowiezie nas do raju. I Gdzie tu ofiara? Wrg daje nam to, czego pragniemy, a my przyjmujemy jak dar mier z jego rk. Dar Chaosu niechlubny, krwawy prezent od samego Szatana. Mwisz jak kto skalany Chaosem. Wszystko, co mwisz, brzmi rozsdnie, lecz taka jest sia Ducha Chaosu. Dlatego by zwany Gwiazd Zarann, a teraz jest Ksiciem Kamstw. Sabi api si na jego obietnice, gdy bierze ich w swe posiadanie. Wejrzaem w ciebie, Dardalionie, i nie znalazem za. Twoja czysto staa si jednak zgubna, gdy zacze podrowa z tym zabjc Waylanderem. Zbytnio ufae w swoj czysto i ten zy czowiek owadn tob. Nie uwaam go za zego czowieka odpar Dardalion. Amoralnego, okrutnego, ale nie zego. Masz racj, mwic, e wywar na mnie wpyw. Czysto to nie paszcz, ktry moe przemokn w czasie burzy. Waylander sprawi tylko, e zaczem kwestionowa wartoci, ktre dotychczas akceptowaem. Nonsens! warkn opat. Nakarmi ci swoj krwi, a z ni i dusz. Gdy stalicie si jednoci, zacz zmaga si z pitnem, ktre wycisne na jego zej duszy. On usiuje czyni dobro, tak jak ty zo. Nie widzisz tego? Jeli ciebie posuchamy, bdzie to oznacza kres naszego porzdku, nasze zasady rozwiej si jak piasek na wietrze. Kieruje tob egoizm, gdy szukasz bezpieczestwa pord innych kapanw rda. Jeli ci zaakceptujemy, osabimy nasze wtpliwoci. Nie moemy ci przyj. Mwisz o egoizmie, ojcze opacie. Zatem pozwl, e zadam ci pytanie: jeli nasz kapaski ywot uczy nas wystrzega si egoizmu, to dlaczego pozwalamy, by zabijali nas czonkowie Bractwa? Skoro brak egoizmu oznacza oddawanie wszystkiego, co cenimy, aby pomc innym, to postpilibymy godnie, walczc z Bractwem? My nie chcemy walczy, lecz gin, tak wic walczc, okazalibymy prawdziw bezinteresowno i pomoglibymy niewinnym, ktrzy w przeciwnym razie zostan zamordowani. Odejd, Dardalionie, jeste skalany w stopniu przekraczajcym moje skromne moliwoci pomocy. Bd walczy z nimi sam rzek Dardalion, kaniajc si sztywno. Odwrci si, kapani rozstpili si, a on przeszed midzy nimi nie rozgldajc si, zamknwszy umys na ich emocje.

Opuciwszy krg namiotw, przeszed po kamiennym mostku i przystan, by popatrze w nurt. Nie czu si ju nieswojo w zbroi, tak jakby zrzuci ciar z ramion. Obrci si, syszc odgos krokw, i ujrza grupk kapanw idcych przez most. Wszyscy byli modzi. Pierwszy z idcych by niewysokim, krpym mczyzn o jasnoniebieskich oczach i krtko citych blond wosach. Chcemy z tob porozmawia, bracie rzek. Dardalion skin gow, a oni otoczyli go pkolem i siedli na trawie. Nazywam si Astila powiedzia jasnowosy kapan a ci moi bracia czekali na ciebie. Czy chciaby zczy si z nami myl? W jakim celu? Chcemy pozna twoje ycie i zmian, jaka w tobie zasza. Zrozumiemy to lepiej, dzielc twoje wspomnienia. A co ze zamaniem lubw czystoci? Jest nas dosy, by si oprze, gdyby nam to grozio. Zatem zgoda. Skinli gowami i zamknli oczy. Dardalion zadra, gdy kapani wniknli w jego myli, i wtopi si w ich gromad. Kalejdoskop wspomnie rozbysn i zamigota. Dziecistwo, rado i cierpienie. Nauka i marzenia. Szalony cig obrazw zwolni, gdy najemnicy przywizali go do drzewa i zaczli kroi noami; wrci bl. A potem... Waylander. Ratunek. Jaskinia. Krew. Dzika rado walki i mierci. Mury Masin. Przez cay czas mody o rad. Wszystkie bez odpowiedzi. Fala mdoci, gdy kapani wrcili do swoich cia. Otworzy oczy i prawie upad, ale wcign powietrze i jako utrzyma si na nogach. I c? zapyta. Co znalelicie? Zostae skalany rzek Astila w chwili, gdy dotkna ci krew Waylandera. Dlatego posiekae przeciwnika na kawaki. Jednak od tego czasu usiowae jak powiedzia opat powstrzyma zo. Uwaacie, e si myl? Tak. Mimo to docz do ciebie. Wszyscy przyczymy si do ciebie. Dlaczego? Poniewa jestemy sabi, tak samo jak ty. Bylimy kiepskimi kapanami, mimo wszelkich wysikw. Jestem gotowy, by rdo osdzio wszystkie moje uczynki, a jeli Ono skae mnie na wieczne potpienie, niechaj tak si stanie. Jednak nie mog ju duej patrze na mier moich braci. Mam do ogldania mierci dzieci Drenajw i chc zniszczy Bractwo. Dlaczego wic nie zrobilicie tego wczeniej? Nieatwo odpowiedzie na to pytanie. Mog tylko mwi za siebie. Obawiaem si,

i mog sta si podobny do czonkw Bractwa. Rosa we mnie nienawi i nie wiedziaem, czy zdoam zachowa czysto i poczucie Boga. Ty zdoae, wic pjd za tob. Czekalimy na przywdc rzek inny kapan. I znalelicie go. Ilu nas jest? Z tob trzydziestu. Trzydziestu rzek Dardalion. To dopiero pocztek.

Rozdzia 11
Waylander odprawi dwie suce i wyszed z wanny, zgarniajc patki kwiatw z ciaa. Owinwszy biodra rcznikiem, podszed do wielkiego lustra i powoli ogoli si. Bolao go rami, minie mia napite i obolae po bitwie o Masin, a na ebrach brzydki siniec we wszystkich barwach tczy. Nacisn go lekko i skrzywi si. Dziesi lat temu taki siniak dawno ju by znikn; a jeszcze dziesi lat wczeniej w ogle by go nie byo. Czas by najgorszym ze wszystkich jego wrogw. Spojrza w swoje ciemnobrzowe oczy, na wyraziste rysy twarzy i siwizn pokrywajc wiksz cz skroni. Przesun spojrzenie w d. Ciao wci byo silne, lecz troch za chude, a minie zbyt napite. Taki stan nie by korzystny dla czowieka uprawiajcego jego profesj. Waylander nala sobie wina i sczy je, przytrzymujc na jzyku i cieszc si ostrym, niemal gorzkim smakiem. Drzwi uchyliy si i wszed Cudin; niski i gruby, z twarz lnic od potu. Waylander skin mu gow na powitanie. Za kupcem pojawia si moda dziewczyna niosca odzienie. Pooya je na pozacanym krzele i ze spuszczonymi oczami wysza z komnaty, zostawiajc nerwowo zacierajcego donie Cudina. Wszystko jest tak, jak chciae, przyjacielu? Bd jeszcze potrzebowa tysic w srebrze. Oczywicie. Czy moje inwestycje przynosz zyski? No c, czasy s cikie. Sdz jednak, e uznasz zyski za zadowalajce. Wikszo z tych omiu tysicy ulokowaem w Ventrii, w handlu przyprawami, wic wojna nie powinna im zagrozi. Moesz odebra je w Isbasie, w banku Tyry. Dlaczego jeste taki zdenerwowany, Cudinie? Zdenerwowany? Nie, to... to przez ten gorc.

Grubas obliza wargi i prbowa si umiechn, ale bez powodzenia. Kto mnie szuka, tak? Nie... tak, ale nic im nie powiedziaem. Oczywicie, bo nic o mnie nie wiesz. Domylaem si jednak, co im obiecae: zawiadomisz ich, jeli kiedy si pojawi. I powiedziae im o tym banku w Tyrze. Nie szepn Cudin. Nie obawiaj si, kupcze, nie winie ci za to. Nie jestemy przyjacimi i nie ma powodu, eby ryzykowa dla mnie ycie; nie oczekuj tego. A nawet miabym ci za gupca, gdyby to zrobi. Czy powiadomie ich o moich przybyciu? Kupiec usiad obok kupki ubra. Twarz obwisa mu, jakby jej minie nagle przestay funkcjonowa. Tak, posaem goca do Skultik. C?... Kto do ciebie przyszed? Cadoras Tropiciel. Bogowie, Waylanderze, mia pieko w oczach. Byem przeraony. Ilu mia ludzi? Nie wiem. Pamitam, e powiedzia, i oni bd obozowa przy Opaowym Strumieniu. Kiedy to byo? Pi dni temu. Wiedzia, e przybdziesz. Widziae go od tej pory? Tak. By w tawernie, pi z tym ogromnym banit tym, ktry wyglda jak niedwied. Znasz go? Znam. Dzikuj, Cudinie. Nie zabijesz mnie? Nie. Gdyby jednak mi nie powiedzia... Rozumiem. Dzikuj. Nie masz mi za co dzikowa... A teraz inna sprawa chodzi o dwoje dzieci, ktre niedawno przybyy do Skarty i zamieszkay z kapanami rda.. Nazywaj si Krylla i Miriel. Zadbasz o to, eby miay dobr opiek? Jest take pewna kobieta, Danyal; ona rwnie bdzie potrzebowaa pienidzy. Na te usugi przeznaczysz zyski z moich inwestycji. Rozumiesz? Tak. Krylla, Miriel, Danyal. Rozumiem. Przyszedem do ciebie, Cudinie, ze wzgldu na twoj reputacj rzetelnego kupca. Nie zawied mnie. Cudin wycofa si z komnaty, a Waylander podszed do krzesa z ubraniami. Na samej grze leaa czysta lniana koszula; podnis j i wyczu zapach r. Woy j

i zapi mankiety. Potem ubra czarne spodnie z grubej baweny, skrzany kubrak i par butw do konnej jazdy. Podszed do okna, wzi kolczug i naoy j na kubrak. Jej ogniwa byy wieo nasmarowane, metal chodny w dotyku. Szybko zapi pas z noami i mieczem. Kusza leaa na szerokim ku, obok koczana z pidziesicioma nowymi betami; przypi je do pasa i opuci pokj. Dziewczyna czekaa na korytarzu; Waylander da jej cztery sztuki srebra. Umiechna si i odesza, ale przywoa j z powrotem, widzc siniaka na jej ramieniu. Przepraszam, e byem brutalny. Bywaj gorsi odpara. Zrobie to nieumylnie. Tak rzek i da jej jeszcze jedn sztuk srebra. Krzyczysz przez sen powiedziaa cicho. Przepraszam, jeli ci obudziem. Powiedz mi czy Hewla jeszcze mieszka w Skarcie? Ma chatk na pnoc od miasta. Dziewczyna baa si, ale wskazaa mu drog i Waylander opuci dom kupca. Osioda konia i pojecha na pnoc. Chatka bya ndzna; nie sezonowane drewno paczyo si i szpary zatkano glin. Za kiepsko dopasowanymi drzwiami wisiaa zasona, chronica przed przecigami. Waylander zsiad z konia, uwiza go do kpy krzakw i zapuka w drzwi. Nie syszc odpowiedzi, ostronie wszed do rodka. Hewla siedziaa przy sosnowym stole, patrzc w miedzian misk, wypenion po brzegi wod. Bya stara i prawie ysa, a take jeszcze chudsza ni przed dwoma laty, kiedy Waylander odwiedzi j ostatnio. Witaj, Ciemnowosy powiedziaa z umiechem. Zby miaa biae i rwne, dziwnie nie pasujce do pomarszczonej twarzy. Kiepsko ci si wiedzie, Hewlo. ycie to wahado. Moe wkrtce bdzie lepiej odpara. Poczstuj si winem albo wod, jeli wolisz. Moe by wino rzek, napeniajc gliniany kielich z kamiennej karafki i siadajc naprzeciw niej. Dwa lata temu zacz cicho ostrzegaa mnie przed Kaemem. Mwia o mierci ksit i kapanie z ognistym mieczem. To byo adne, poetyczne i bezsensowne. Teraz nabrao sensu... i chciabym wiedzie wicej. Ty nie wierzysz w przeznaczenie, Waylanderze. Nie mog ci pomc. Nie jestem fatalist, Hewlo. Toczy si wojna.

Zadziwiasz mnie rzek z ironi. Zamknij si, chopcze! warkna. Niczego si nie dowiesz, trzaskajc dziobem. Przepraszam. Mw dalej. To wojna na innej paszczynie, midzy siami, ktrych natury nie pojmujemy. Niektrzy ludzie nazywaj je Dobrem i Zem, inni Natur i Chaosem. Jeszcze inni sdz, i wywouje j jedno rdo zmagajce si ze sob. Jakakolwiek byaby prawda, ta wojna jest rzeczywista. Osobicie skaniam si ku uproszczeniu: dobra i za. W tej walce s tylko drobne sukcesy i nie ma ostatecznego zwycistwa. Stae si teraz czci tej wojny najemnikiem, ktry w decydujcej chwili przeszed na drug stron. Powiedz mi o mojej misji. Widz, e oglne ujcie nie budzi twojego zainteresowania. Bardzo dobrze. Sprzymierzye si z Durmastem odwana decyzja. To zabjca bez skrupuw, ktry mordowa mczyzn, kobiety i dzieci. On nie ma adnych zasad, nie jest ani dobry, ani zy i zdradzi ci, gdy nie rozumie, co to przyja. Poluje na ciebie Cadoras, Czowiek z Blizn, Tropiciel miertelnie niebezpieczny, gdy, tak jak ty, nigdy nie napotka lepszego od siebie szermierza czy ucznika. Szuka ci Czarne Bractwo, gdy chce Zbroi Oriena i twojej mierci, a imperator Ventrii wysa za tob grup mordercw za zabicie jego siostrzeca. Nie zabiem go. Nie. Zaaranowa to Kaem. Mw dalej. Hewla zerkna w misk z wod. mier otacza ci ze wszystkich stron. Tkwisz w rodku pajczyny losu i zbliaj si pajki. Czy moja misja zakoczy si sukcesem? To zaley od twojej definicji sukcesu. Bez zagadek, Hewlo. Nie mam czasu. To prawda. No dobrze, a wic pozwl, e wyjani ci sens proroctwa. Wiele zaley od jego interpretacji, nic nie jest oczywiste. Gdyby wzi n i rzuci nim w las, jak miaby szans trafi lisa, ktry dusi moje kury? adnej. Niezupenie. Regua prawdopodobiestwa mwi, e mgby go zabi. Mniej wicej tak wyglda twoja misja. Dlaczego ja? Ju syszaam to pytanie. Gdyby ujto mi rok ycia za kadym razem, gdy mi je zadawano, siedziaabym tu przed tob jako dziewicza pikno. Zapytae w dobrej

wierze, wic ci odpowiem. W tej grze jeste tylko katalizatorem. W wyniku twych dziaa zrodzia si nowa sia. Stao si to w chwili, gdy uratowae kapana. Ona jest nietykalna, niemiertelna i trwa bdzie przez stulecia, a do kresu czasu. Nikt jednak nie bdzie pamita twojej roli, Waylanderze. Przysypie ci py historii. Nic mnie to nie obchodzi. Jednak nie odpowiedziaa na moje pytanie. Racja. Dlaczego ty? Poniewa tylko ty masz szans, jakkolwiek nik, zmieni bieg historii tego narodu. A jeli odmwi? Bezsensowne pytanie nie zrobisz tego. Dlaczego jeste tego pewna? Honor, Waylanderze. To twoje przeklestwo. Nie bogosawiestwo? Nie w twoim przypadku. To ci zabije. Dziwne. Mylaem, e bd y wiecznie. Wsta, szykujc si do wyjcia, ale stara kobieta podniosa rk. Dam ci jedno ostrzeenie: wystrzegaj si mioci ycia. Twoj si jest to, e nie lkasz si mierci. Siy Chaosu s liczne i nie wszystkie z nich wadaj blem czy orem. Nie rozumiem ci. Mio, Waylanderze. Strze si mioci. Widz rudowos kobiet, ktra moe wpdzi ci w kopoty. Ju jej nie zobacz, Hewlo. Moe mrukna stara. Gdy Waylander wyszed z chaty, ktem oka dostrzeg cie przesuwajcy si po lewej stronie i byskawicznie rzuci si na ziemi, tak e ostrze wisno mu nad gow. Przetoczy si przez rami, przyklkn i jego n bysn w powietrzu, koczc lot pod brod napastnika. Trafiony mczyzna osun si na kolana, wyrywajc n z rany; krew trysna z niej strug i run na twarz. Waylander odwrci si, spogldajc midzy drzewa, a potem wsta i podszed do trupa. Nigdy przedtem nie widzia tego czowieka. Otar n i wsun go do pochwy, gdy Hewla stana w progu. Jeste niebezpiecznym czowiekiem stwierdzia z umiechem. Jego ciemne oczy przywary do jej pomarszczonej twarzy. Wiedziaa, e on tu czeka, wiedmo. Tak. Powodzenia, Waylanderze! Bd czujny. ***

Waylander jecha na wschd przez najciemniejsze ostpy lasu, z kusz w rku i bacznie wypatrujc w gszczu ladu ruchu. Nad nim promienie wiata przeszyway sklepienie ze splecionych gazi. Po godzinie skrci na pnoc, w rosncym napiciu, od ktrego zacza bole go szyja. Cadoras nie by czowiekiem, ktrego mona by lekceway. Jego imi powtarzano szeptem w najciemniejszych zaukach zakazanych miast: Cadoras Tropiciel, Kat Snw. Powiadano, e nikt nie moe si z nim rwna sprytem, a niewielu okruciestwem, ale Waylander powtpiewa w co straszniejsze opowieci, poniewa wiedzia, jak legenda potrafi ubarwi najzwyklejsze czyny. On, jak mao kto, rozumia Cadorasa. Waylander Zabjca, Zodziej Dusz, Ostrze Chaosu. Minstrele piewali mroczne pieni o wdrownym zabjcy, Waylanderze-wczdze, zawsze koczc swoje wystpy opowieciami o nim, gdy dogasa ogie na kominku, a gocie tawerny ruszali w nocn drog do domu. Waylander siedzia, nie zauwaony, w niejednej gospodzie, suchajc, jak bawili tumy jego niesawnymi czynami. Zaczynali wystpy od opowieci o zotowosych bohaterach, piknych ksiniczkach, nawiedzonych zamkach i srebrnych rycerzach. Jednak w miar upywu czasu dodawali do nich coraz wicej dreszczyku, tchnienia grozy, tak e gocie wychodzili na ciemne ulice i szeroko otwartymi ze strachu oczami szukali w mroku Cadorasa Tropiciela lub Waylandera. Jake taczyliby z uciechy ci poeci, gdyby usyszeli, e Cadorasowi zapacono, eby wytropi Zabjc! Waylander pojecha na zachd wzdu pasma gr Delnoch, a dotar do sporej polanki, na ktrej czekao dwadziecia wozw. Mczyni, kobiety i dzieci siedzieli przy ogniskach, spoywajc niadanie, a olbrzymi Durmast kry midzy nimi, zbierajc zapat. Wyjechawszy spomidzy drzew, Waylander odetchn i skierowa konia ku obozowisku. Zdj bety z kuszy i zwolni ciciwy; przypiwszy bro do pasa, zeskoczy z sioda. Durmast z dwiema skrzanymi sakwami przerzuconymi przez szerokie rami dostrzeg go i pomacha rk. Podszed do najbliszego wozu, cisn sakwy do rodka i pomaszerowa do Waylandera. Witaj powiedzia z umiechem. Wojna to dobry interes. Uchodcy? spyta Waylander. Tak, zmierzajcy do Gulgothiru. Ze wszystkimi ziemskimi dobrami. Dlaczego ci ufaj? Z gupoty odrzek Durmast, umiechajc si jeszcze szerzej. Czowiek moe si

szybko wzbogaci! Nie wtpi. Kiedy ruszamy? Czekalimy tylko na ciebie, przyjacielu. Gulgothir za sze dni, a potem rzeka na wschodzie i pnocy. Powiedzmy trzy tygodnie. Pniej Raboas i twoja Zbroja. Wydaje si atwe, no nie? Rwnie atwe jak wydojenie wa. Syszae w Skultik o Cadorasie? Durmast otworzy oczy w drwicym zdumieniu. Nie! Powiedziano mi, e poluje na mnie. Miejmy nadziej, e ci nie znajdzie. Na jego szczcie rzek Waylander. Ilu masz ludzi? Dwudziestu. Dobrych. Twardych. Dobrych? No nie, waciwie to hoota. Ale potrafi walczy. Chcesz pozna niektrych? Nie, niedawno jadem. Ilu prowadzisz uchodcw? Stu szedziesiciu. Jest wrd nich kilka niebrzydkich kobiet, Waylanderze. To powinno by kilka miych dni. Waylander kiwn gow i rozejrza si po obozie. Uciekinierzy; poaowa rodzin zmuszonych zawierzy takiemu czowiekowi jak Durmast. Wikszo z nich ujdzie z yciem, ale przybd do Gulgothiru jako ndzarze. Przenis spojrzenie na poronite drzewami wzgrza na poudniu. Dostrzeg tam bysk wiata i przez chwil patrzy na odlege zbocza. Co to? spyta Durmast. To mg by tylko bysk soca odbitego od kawaka kwarcu. Jednak ty uwaasz, e to Cadoras? Kto wie? odrzek Waylander, odprowadzajc swego konia na bok i przysiadajc w cieniu rozoystej sosny. *** Wysoko na wzgrzach Cadoras schowa lunet do skrzanego futerau i usiad na pniu zwalonego drzewa. By wysokim, chudym mczyzn, czarnowosym i kocistym. Biegnca od czoa do podbrdka blizna przecinaa mu wargi i zmieniaa oblicze w szydercz mask. Oczy mia szare i zimne jak zimowa mga. Nosi czarn kolczug, ciemne spodnie i buty do konnej jazdy, a na biodrach dwa krtkie miecze. Cadoras czeka przez godzin, patrzc, jak zaprzgano muy do wozw, ktre ustawiano w skierowan na pnoc lini. Durmast pojecha na czoo kolumny

i poprowadzi j ku grom i Delnoch Pass. Waylander jecha z tyu. Cadoras byskawicznie odwrci si, syszc jaki szmer za plecami. Z krzakw wynurzy si mody czowiek, mrugajc oczami ze zdziwienia na widok noa w uniesionej rce zabjcy. Nie pojawi si oznajmi modzieniec. Czekalimy tam, gdzie kazae, ale nie zjawi si. By tam, ale omin was. Brakuje Vulvina. Posaem Macasa, eby go poszuka. Znajdzie go martwego. Skd moesz by tego pewien? Poniewa chciaem, eby nie y odpar Cadoras, odchodzc i patrzc w lad za wozami. Bogowie, dlaczego przysali mu takich gupcw? Biurokraci! Rzecz jasna, Vulvin nie yje. Kazano mu obserwowa chat Hewli, ale pod adnym pozorem nie atakowa Waylandera. Dlaczego, zapyta, przecie to tylko czowiek? Cadoras wiedzia, e ten gupiec zrobi co gupiego, lecz jego mier to adna strata. Godzin pniej wrci Macas niski i krpy, o wydtych ustach i grubiaskim sposobie bycia. Podszed do Cadorasa, ignorujc modzieca. Martwy rzuci krtko. Zabie staruch? Nie. Byy przy niej dwa wilki poeray Vulvina. I nie chciae przerywa im posiku? Nie, Cadorasie, nie chciaem zgin. Bardzo mdrze. Hewla zabiaby ci w mgnieniu oka; ma ogromn moc. Nawiasem mwic, tam nie byo adnych wilkw. Przecie widziaem... Widziae to, co ona chciaa, eby widzia. Zapytae j, jak zgin Vulvin? Nie musiaem. Powiedziaa, e nie ma sensu posya szakali na lwa. Kazaa, ebym ci to powtrzy. Ma racj. Jednak wy, szakale, bylicie czci umowy. Na ko. Nie lubisz nas, co? spyta Macas. Lubi ci, may? Co oznacza to sowo? Na ko. Cadoras podszed do swego wierzchowca i zwinnie wskoczy w siodo. Wozw ju nie byo wida, wic puci si pdem po stoku, siedzc prosto w siodle i trzymajc eb rumaka w grze. Niech to nie bdzie zbyt atwe, Waylanderze szepn. Nie rozczaruj mnie.

Rozdzia 12
Kiedy Karnak wszed do sali obrad, dwudziestu oficerw wstao i zasalutowao. Machn rk, eby usiedli, po czym ruszy do szczytu stou i zdj paszcz, przewieszajc go przez oparcie krzesa. Purdol jest bliskie upadku oznajmi, omiatajc niebieskimi oczami pospne twarze wok stou. Gan Degas jest stary, zmczony i bliski zaamania. W Purdol nie ma kapanw rda i Gan od przeszo miesica nie mia adnych wieci. Sdzi, e jest sam. Karnak czeka, pozwalajc tym nowinom zapa w wiadomo obecnych i zwikszajc napicie. Obserwowa Gellana, zauwaajc brak jakichkolwiek emocji. W przeciwiestwie do Sarvaja, ktry opad na krzeso z wyranie widocznym na twarzy rozczarowaniem. Jonat szepta co do Gellana i Karnak wiedzia co; przypomina popenione bdy. Mody Dundas spoglda z nadziej, bezgranicznie wierzc w Karnaka. Genera powid wzrokiem wok stou. Zna kadego z obecnych mczyzn, ich saboci i zalety oficerw skonnych do melancholii i tych, ktrych odwaga bya niebezpieczniejsza od tchrzostwa. Udaj si do Purdol oznajmi, wybrawszy odpowiedni moment. Wrd zebranych podnis si szmer, wic uciszy go gestem rki. Mamy przeciw nam trzy armie, a pod Purdol stoi najliczniejsza. Jeli forteca padnie, czterdzieci tysicy onierzy ruszy na Skultik. Nie zdoamy powstrzyma takiej siy. Dlatego tam jad. Nigdy tam nie dotrzesz, generale rzek jeden z oficerw, brodaty wojownik Legionw imieniem Emden. Brama jest pilnie strzeona. Jest inna droga powiedzia Karnak. Przez gry. Ziemie Sathuli mrukn Jonat. Byem tam. Zdradliwe przecze, oblodzone wystpy skalne, nieprzejezdne. Nic podobnego owiadczy Dundas, wstajc. Mona je przej mamy ponad pidziesiciu ludzi torujcych nam drog. Przecie przez gry nie dotrze si do fortecy protestowa Gellan. Za Purdol wznosi si pionowa ciana skalna. Nie da si po niej zej. Nie pjdziemy gr odpar Karnak. Przejdziemy doem. Jest tam mnstwo gbokich jaski i tuneli, a jeden z nich wiedzie do lochw pod gwnym bastionem; teraz jest zasypany, ale odkopiemy go. Jonat ma racj; to trudna droga i konie tamtdy nie przejd. Zamierzam wzi tysic ludzi, a kady z nich zabierze szedziesit funtw ekwipunku. Utrzymamy warowni, a Egel wyrwie si ze Skultik...

A jeli nie zdoa? zapyta Jonat. Wtedy wycofamy si przez gry i podzielimy na mae, ruchliwe oddziay. Sarvaj podnis rk. Jedno pytanie, generale. Wedug specyfikacji fortecy, Purdol powinna mie dziesiciotysiczn zaog. Nawet jeli si tam przedrzemy, zwikszymy liczebno jedynie do szedziesiciu procent. Czy to wystarczy? Tylko architekci i biurokraci opieraj si na liczbach, Sarvaju. Pierwszy mur Purdol ju pad, co oznacza, i port i doki zostay opanowane przez Vagryjczykw, a to pozwala wpywa statkom z dostawami i posikami. Drugi mur ma tylko dwie bramy i trzyma si mocno. W trzecim jest tylko jedna brama, a pniej zostaje bastion. Silna zaoga moe utrzyma Purdol przez co najmniej trzy miesice; nie potrzeba nam wicej czasu. Gellan odchrzkn. Czy wiadomo co zapyta o naszych stratach w Purdol? Karnak skin gow. Omiuset ludzi. Szeciuset zabitych, pozostali zbyt ciko ranni, by walczy. A co ze Skart? spyta Jonat. S tu drenajskie rodziny, ktre licz na nasz ochron. Karnak przetar oczy i milcza przez chwil. Tego pytania si obawia. Czasem przychodzi czas trudnych decyzji i wanie nadszed. Nasza obecno tu moe dodaje ludziom otuchy, lecz to zudna nadzieja. Skarta jest nie do obrony. Egel o tym wie i ja te dlatego robi wypady na zachd, aby wiza Vagryjczykw, nka ich i powstrzymywa przed zmasowanym atakiem. My trzymamy siy rozpaczliwie potrzebne gdzie indziej. Zostawimy tu niewielki, dwustuosobowy oddzia... i to wszystko. Ci ludzie zostan wybici rzek Jonat, zrywajc si na nogi, z twarz czerwon z gniewu. I tak zostaliby wybici zacz Karnak gdyby Vagryjczycy zaatakowali. W tej chwili wrg czeka, a padnie Purdol, i nie zaryzykuje wejcia do lasu. Utrzymanie Purdol jest najwiksz szans dla Skarty i innych miast Skultik. Egel zostanie tu, majc zaledwie cztery tysice ludzi, lecz z gr Skoda nadcign posiki. Musimy zyska na czasie. Wiem, co mylicie: to szalestwo. Zgadzam si z wami! Jednak Vagryjczycy maj przewag. Wszystkie wiksze porty s w ich rkach. Lentryjska armia zostaa odepchnita. Drenan pad i szlaki do Mashrapuru s zamknite. Tylko Purdol si trzyma. Jeeli padnie, zanim Egel wyrwie si z okrenia, bdziemy skoczeni, a z nami wszyscy Drenajowie. Vagryjskim wieniakom ju proponuje si drenajskie ziemie, a kupcy robi plany, czekajc na dzie, gdy nasz kraj stanie si czci Wielkiej Vagrii. Bdziemy

zgubieni, jeli nie wemiemy naszego losu we wasne rce i nie zaryzykujemy. To cakiem proste, przyjaciele: nie mamy innego wyjcia. Pozbawieni wyboru, musimy zapa tygrysa za gardo i mie nadziej, e osabnie wczeniej ni my. Jutro jedziemy do Purdol. W gbi duszy Gellan wiedzia, e prawdziwym motywem skaniajcym Karnaka do tego ryzykownego przedsiwzicia bya nie tyle ch przyjcia z pomoc Purdol, wynikajca ze strategii, lecz osobiste ambicje. A jednak... Czy nie lepiej pody za charyzmatycznym generaem do bram piekie ni z ostronym dowdc na spotkanie klski? Odprawa zakoczya si o zmierzchu i Gellan pomaszerowa do swojej malekiej kwatery, by spakowa skromny dobytek do pciennych i skrzanych jukw. Mia trzy koszule, dwie pary wenianych spodni, sfatygowany podrcznik legionisty w manuskrypcie oprawionym w skr, wysadzany klejnotami sztylet i owalny portret na drewnie, przedstawiajcy jasnowos kobiet i dwoje dzieci. Usiad na ku, zdj hem i zapatrzy si w portret. Kiedy ujrza go pierwszy raz, nie spodoba mu si; uzna, e nie oddaje ich umiechw i radoci ycia. Teraz uwaa go za genialne dzieo. Ostronie zawin obrazek w nieprzemakalne ptno i umieci go w jukach, midzy koszulami. Podnis sztylet i wysun go z pochwy; zdoby go przed dwoma laty, by pierwszym czowiekiem, ktry zdoa sze razy z rzdu wygra turniej Srebrnego Miecza. Dzieci byy z niego takie dumne na bankiecie. Ubrane w najlepsze ubranka, siedziay jak doroli, z szeroko otwartymi oczami i umiechami na buziach. A Karys nie ulaa ani kropli zupy na bia sukienk, o czym przypominaa mu przez cay wieczr. Tylko ona, Ania, nie wzia udziau w bankiecie; od zgieku, powiedziaa, tylko rozbolaaby j gowa. Teraz nie yli, ich dusze zginy w Otchani. Byo mu ciko, bardzo ciko, kiedy umary dzieci. Gellan zamkn si w sobie, nie znajdujc si, by pociesza Ani. Sama nie umiaa si z tym upora i w osiemnacie dni po tragedii powiesia si na jedwabnej szarfie... Gellan znalaz jej ciao. Zaraza zabraa mu dzieci. Samobjstwo on. Zosta mu tylko Legion. A jutro ruszy do Purdol i bram piekie. *** Dardalion czeka w milczeniu na gocia. Godzin wczeniej drenajski genera Karnak przyby na k i wyjawi mu plan udzielenia pomocy Purdol. Zapyta Dardaliona, czy mgby mu pomc, powstrzymujc duchy Czarnego Bractwa. Musimy tam przyby niepostrzeenie mwi Karnak. Jeli rozejd si choby

pogoski o naszym marszu, Vagryjczycy bd na nas czekali. Zrobi, co bd mg, generale. Zrb wicej, Dardalionie. Pozabijaj sukinsynw. Kiedy Karnak odszed, Dardalion klkn na trawie przed namiotem i pochyli gow w modlitwie. Pozosta w tej pozycji przez ponad godzin, a nadszed opat i klkn przy nim. Dardalion wyczu jego obecno i otworzy oczy. Starzec wyglda na zmczonego, oczy mia zaczerwienione i smutne. Witaj, lordzie opacie powiedzia Dardalion. Co zrobie? zapyta opat. Milordzie, przykro mi, e sprawiam ci bl, ale robi tylko to, co uwaam za suszne. Dokonae rozamu wrd braci. Dwudziestu dziewiciu kapanw szykuje si na wojn i mier. To nie moe by suszne. Jeli nie jest, zapacimy za to, gdy rdo jest sprawiedliwe i nie znosi za. Dardalionie, przybyem ci baga. Opu to miejsce, znajd jaki monastyr w odlegej krainie i wr do przerwanych studiw. rdo wskae ci drog. Ju to zrobio, milordzie. Starzec pochyli gow i zy spady na traw. A zatem jestem bezsilny? Tak, milordzie, ale ja wcale nie jestem twoim wrogiem. Jeste teraz przywdc, wybranym przez tych, ktrzy pjd z tob. Jaki tytu bdziesz nosi, Dardalionie? Opata mierci? Nie, nie jestem opatem. Bdziemy walczy bez nienawici i nie znajdziemy radoci w bitwie. A gdy j wygramy lub przegramy na powrt staniemy si tym, czym bylimy. Czy nie dostrzegasz bdu w swoim rozumowaniu? Bdziecie walczy ze zem na jego terenie, jego wasn broni. Pokonacie je. Czy to jednak zakoczy wojn? Moe powstrzyma Bractwo, ale bd inne bractwa i inne zo. Ono nie umiera, Dardalionie. Jest jak chwast w ogrodzie. Zetnij go, wyrwij, spal, a on odronie jeszcze bujniej. Twoja cieka nie ma kresu wojna tylko zmienia charakter. Dardalion milcza przez chwil, czujc suszno sw opata. Co do tego, masz racj, milordzie. Teraz to rozumiem. I widz take, i miae j, nazywajc mnie opatem. Nie moemy sta si tylko wojownikami duszy. Musimy mie nasz regu i okrelony cel. Starannie rozwa twoje sowa. Ale nie zejdziesz z obranej drogi?

Nie mog. To, co zrobiem, uczyniem w dobrej wierze i nie mog si z tego wycofa, tak samo jak ty nie moesz zama swoich zasad. Dlaczego nie, Dardalionie? Ju zamae jedn z zasad wiary. lubowae, e zarwno ludzkie ycie, jak i wszelkie ycie, bdzie dla ciebie wite. Zabie ju kilku ludzi i jade miso. Dlaczego miaby przejmowa si takimi aktami dobrej wiary? Nie mog si z tob spiera, milordzie odpar Dardalion. Zasmuca mnie prawdziwo twoich sw. Opat wsta z klczek. Mam nadziej, i historia zapomni o tobie i twoich Trzydziestu, chocia obawiam si, e nie. Akty przemocy zawsze robi wraenie na ludziach. Twrz swoj legend ostronie, inaczej zniszczy wszystko, na czym nam zaley. Opat odszed w gstniejcy zmrok, w ktrym w milczeniu oczekiwa Astila z innymi kapanami. Skonili si przechodzcemu, lecz zignorowa ich. Kapani utworzyli krg wok Dardaliona i czekali, a zakoczy mody. Spojrza na nich. Witajcie, przyjaciele. Dzi wieczr musimy pomc generaowi Karnakowi, lecz przede wszystkim musimy dowiedzie si czego o sobie. Bardzo moliwe, i obrana droga zaprowadzi nas do zguby, gdy moe by tak, e wszystko, co czynimy, jest wbrew woli rda. Dlatego musimy mie w sercach si naszej wiary i przekonanie o susznoci sprawy. Dzi wieczr niektrzy z nas mog umrze. Nie ruszajmy w podr do rda z nienawici. Zaczniemy od odmwienia pacierza. Pomodlimy si za naszych nieprzyjaci i wybaczymy im. Jak moemy im wybaczy, a potem ich zabici spyta mody kapan. Jeli im nie wybaczymy, rozkwitnie nienawi. Pomyl o tym tak: gdyby mia psa, ktry dosta wcieklizny, zabiby go z alem. Nie nienawidziby go. Wanie o to prosz. Pomdlmy si. W zapadajcych ciemnociach zczyli si w modach, a ich dusze uniosy si w nocne niebo. Dardalion rozejrza si wok. Wszyscy kapani mieli na sobie srebrzyste zbroje, a w rkach lnice tarcze i ogniste miecze. Gwiazdy byszczay jak klejnoty, a Gry Ksiycowe rzucay ostre cienie, gdy Trzydziestu czekao na Bractwo. Byo cicho. Dardalion czu rosnce napicie towarzyszy, ich umysy bowiem nadal pozostay zczone. Wtpliwoci i wahania zatrzepotay i zniky. Noc bya jasna i spokojna, las pod nimi skpany w srebrnym blasku. Godziny cigny si nieznonie dugo, a strach rs i ogarn kapanw, dotykajc kadego z nich lodowatymi palcami. Mrok gstnia, a na zachodzie zbieray si grone chmury, przesaniajc ksiyc.

Nadchodz! przekaza Astila. Czuj to. Spokojnie odpar Dardalion. Ciemne chmury napyway i w doni Dardaliona zabys miecz o ostrzu gorejcym biaym ogniem. Chmury zawisy nad nimi i wypluy odzianych w czarne paszcze wojownikw, ktrzy spynli w d na fali nienawici, spowijajc ni Trzydziestu. Dardalion poczu ogarniajcy go mrok, lecz uwolni si i poszybowa na spotkanie napastnikw. Jego ostrze sieko i przecinao, a tarcza dwiczaa pod ich ciosami. Trzydziestu nadleciao mu z pomoc i rozpocza si bitwa. Czarnych wojownikw byo ponad pidziesiciu, ale nie zdoali sprosta kapanom w srebrnych zbrojach i zaczli ucieka ku chmurom. Ruszyli w pogo za nimi. Nagle Dardalion, ktry ju mia wlecie w obok, usysza ostrzegawcze woanie Astili i wycofa si. Chmura zgstniaa, formujc wzdte cielsko, czarne i pokryte uskami. Rozoya ogromne skrzyda i rozdziawia szkaratn paszcz. Wchona w siebie Bractwo, powikszajc swoje ciao. Wycofa si! przekaza Dardalion i Trzydziestu migno nad lasem. Bestia ruszya za nimi, a Dardalion zawis w powietrzu, gorczkowo zbierajc myli. Poczone siy Bractwa w jaki sposb uformoway tego stwora. Czy by rzeczywisty? Instynktownie przeczuwa, e tak. Do mnie! nada. Trzydziestu zebrao si wok niego. Jeden wojownik. Jedna myl. Jedna misja zaintonowa i wszyscy si zjednoczyli. Dardalion zczy si z pozostaymi i poczu oszaamiajcy przypyw mocy. W miejsce kapanw powsta Jeden, z poncymi oczyma i zbatym ostrzem jak zmroona byskawica. Z rykiem wciekoci Jeden rzuci si na besti. Potwr stan dba i wycign szponiaste apy do wojownika, lecz ten straszliwym ciosem odrba mu jedn z koczyn. Bestia zawya z blu i z rozdziawion paszcz skoczya na przeciwnika. Jeden spojrza na okropn paszcz, usian rzdami kw, wygitych jak czarne miecze Bractwa. Zamachn si i cisn miecz jak grom w otcha otwartego pyska. Gdy pocisk sign celu, Jeden stworzy nastpny i kolejny, rzucajc nimi w potwora. Kiedy migotliwe ostrza trafiy w cel, bestia cofna si, zmieniajc rozmiary i ksztat. Czarne sylwetki migny na wszystkie strony i potwr skurczy si. Wtedy Jeden zoy skrzyda i pomkn jak strzaa w sam rodek chmury, rozdzierajc jej astralne ciao. W mylach sysza wrzaski blu umierajcych czonkw Bractwa. Kiedy chmura rozwiaa si i nieliczni pozostali przy yciu wrogowie zaczli chroni si do swych cia, Jeden miota w nich byskawicami wiata, unoszc si pod gwiazdami, ktre zobaczy

dopiero teraz. Jakie pikne, pomyla. Dalekosinym wzrokiem omit planety, zmiany barw, kby odlegych obokw nad wyschnitymi oceanami i w oddali dostrzeg przemykajc ukiem po niebie komet. Tyle piknych rzeczy do obejrzenia. Tymczasem Dardalion, bdc czci Jednego, usiowa odzyska tosamo; zapomnia bowiem swoje imi i zagubi si w tej jednoci. Astila te walczy, mylami snujcymi si jak pasma mgy. Jeden. On Jeden. Wicej ni Jeden. Mnogo. Walczy, lecz czu rosnc rado i olepi go deszcz meteorw eksplodujcych tcz barw. Jeden by ogromnie rad z tego widowiska. Astila uczepi si ostatniej myli. Mnogo. Wielu. Nie... nie Jeden. Powoli przedziera si przez gszcz myli, szukajc tych, ktre naleay tylko do niego. Nagle znalaz jakie imi. Dardalion. Czy to jego imi? Nie. Kogo innego. Zawoa resztkami si, lecz nie otrzyma odpowiedzi. Mnogo. Trzydziestu. Oto odpowied. Trzydziestu. Jeden zadra i Astila uwolni si. Kim jeste? spyta Jeden. Astila. Dlaczego wyszede ze mnie? Jestemy Jednym. Szukam w tobie Dardaliona. Dardaliona? powtrzy Jeden i w gbi niego mody kapan ockn si. Astila wypowiedzia kolejno imiona pozostaych Trzydziestu i kapani budzili si do ycia, oszoomieni i niepewni. Nadchodzi wit, gdy Astila przywrci ich rzeczywistoci. Znalazszy si w swoich ciaach, zasnli na kilka godzin. Dardalion ockn si pierwszy. Zbudzi pozostaych i przywoa Astil. Tej nocy ocalie nas powiedzia. Masz dar wyczuwania podstpw. Przecie to ty stworzye Jednego. Bez niego nie przetrwalibymy. Niewiele brakowao, a nie uszlibymy z yciem. Jeden by dla nas rwnie niebezpieczny jak Chmurotwr i uratowae nas po raz drugi. Wczoraj opat ostrzeg mnie i obiecaem, e przemyl jego sowa. Potrzebujemy regu, Astilo... dyscypliny. Ja bd opatem Trzydziestu. Ty te bdziesz peni wan rol. Ja bd Gosem, a ty Oczami. Razem znajdziemy drog zgodn z wol rda.

Rozdzia 13
Waylander wyprostowa si w siodle i spojrza nad Delnoch Pass, ku

rozpocierajcym si za ni rwninom. Za nim stay ustawione na noc krgiem wozy, gotowe ruszy nazajutrz w niebezpieczn drog w d. Czeka ich prawie milowy zjazd po kilku zdradliwych piarystych pkach i trzeba byo naprawd odwanego czowieka, aby kierowa wozem na takim krtym i wskim szlaku. Wikszo uchodcw zapacia spore sumy ludziom Durmasta, eby przejli od nich lejce, podczas gdy oni sami stosunkowo bezpiecznie pokonaj ten odcinek pieszo. Wia chodny pnocny wietrzyk i Waylander pozwoli sobie na chwil odpoczynku. Nigdzie nie dostrzeg ladu Cadorasa ani Bractwa, chocia bardzo starannie sprawdza lady. Nagle umiechn si. Powiadano, e kiedy widzisz Cadorasa, jeste w niebezpieczestwie, lecz gdy go nie widzisz, jeste martwy. Waylander zsun si z sioda i zaprowadzi konia do prowizorycznej zagrody. Rozsiedla go i wytar, nakarmi owsem i poszed na rodek obozu, gdzie ogniska trzaskay pod elaznymi kociokami. Durmast siedzia z grupk podrnych, czarujc ich opowieciami o Gulgothirze. W czerwonym blasku jego twarz wygldaa mniej gronie, a jego umiech by ciepy i przyjazny. Dzieci otoczyy go krgiem, z podziwem patrzc na olbrzyma i chonc jego niewiarygodne opowieci. Trudno byo uwierzy, e ci ludzie umykali przed okropn wojn, e wielu z nich stracio przyjaci, braci lub synw. Ulga, wywoana perspektyw ocalenia, uwidaczniaa si w zbyt gonych miechach i artach. Waylander powid spojrzeniem ku ludziom Durmasta, siedzcym razem z dala od pozostaych. Twardzi ludzie, powiedzia Durmast, ale Waylander zna ten typ. Nie byli twardzielami, lecz mordercami. W czasach pokoju zacni obywatele, ktrzy teraz miali si i piewali, ryglowaliby drzwi przed takimi jak oni; za adne pienidze nie chcieliby podrowa z Durmastem. Teraz cieszyli si jak dzieci, nie pojmujc, e grozi im rwnie wielkie niebezpieczestwo. Waylander odwrci si, eby wzi koce i zamar. Niecae dziesi stp od niego, twarz do ognia, staa Danyal. Blask pomieni lni w jej rudozotych wosach i miaa na sobie now wenian sukni, przetykan i obrbion zot nitk. Waylander przekn lin i nabra tchu w puca. Podniosa rk, poprawia wosy i odwrciwszy si, zauwaya go. Jej umiech by szczery i za to jej nienawidzi. A wic zauwaye mnie w kocu powiedziaa, podchodzc. Mylaem, e zostaa w Skarcie razem z dziemi? Zostawiam je u kapanw rda. Mam do wojny, Waylanderze. Chc znale si gdzie, gdzie mog w nocy spa, nie obawiajc si jutra. Nie ma takiego miejsca rzek z gorycz. Chod ze mn. Przygotowuj co do zjedzenia. Pniej rzek, idc w kierunku przeczy. Posza za nim na trawiasty pagrek,

gdzie usiedli na sterczcych gazach. Czy wiesz, kto prowadzi t karawan? Tak odpara. Czowiek imieniem Durmast. To zabjca. Tak jak ty. Nic nie rozumiesz. Grozi ci tu wiksze niebezpieczestwo ni w Skultik. Przecie ty tu jeste. To nie ma nic wsplnego ze mn. Dobrze rozumiemy si z Durmastem. Potrzebuj go, eby pomg mi odnale Zbroj; on zna Nadirw, a bez niego nie mgbym przedosta si przez ich ziemie. Czy pozwolisz, eby nas skrzywdzi? Pozwol, kobieto? A jak, do licha, mgbym go powstrzyma? Ma dwudziestu ludzi. Danyal, dlaczego mnie przeladujesz? Jak miesz? wybucha. Nie wiedziaam, e jedziesz z nami. Jeste potwornie zarozumiay. Nie to miaem na myli broni si. Po prostu dokdkolwiek pjd, zaraz tam jeste. Okropne! Daj spokj, kobieto nie moesz si powstrzyma, eby nie skaka mi do garda? Nie chc si z tob spiera. W takim razie powiem ci, e nie bawi mnie rozmowa z tob. Przez chwil siedzieli w milczeniu, obserwujc ksiyc przesuwajcy si nad Delnoch Pass. Nie poyj dugo, Danyal rzek w kocu. Moe trzy tygodnie, moe mniej. Chciabym zakoczy ycie godnie... Wanie takiego gupiego gadania mogam si spodziewa po mczynie! Kogo to obchodzi, czy znajdziesz t Zbroj czy nie? Ona nie jest magiczna, to tylko kawa metalu. Nawet nie drogocennego. Mnie obchodzi. Dlaczego? A c to za pytanie? Grasz na zwok, Waylanderze? Nie, pytam szczerze. Uwaasz za gupcw ludzi podajcych sawy? Ja te. Tu nie chodzi jednak o chwa, lecz o honor. Przez wiele lat yem okryty niesaw i upadem niej, ni przypuszczaem. Zabiem dobrego czowieka... za pienidze. Nie mog tego cofn, ale mog odpokutowa. Wierz w bogw troszczcych si o ludzi. Nie szukam

boskiego przebaczenia. Chc wybaczy sam sobie. Chc znale t Zbroj dla Egela i Drenajw, a take speni obietnic, ktr zoyem Orienowi. Przecie nie musisz w tym celu umiera powiedziaa agodnie, kadc do na jego rce. Nie, nie musz i wolabym y. Ale cigaj mnie. Tropi mnie Cadoras. Szuka mnie Bractwo. A Durmast czeka tylko na odpowiedni chwil, eby mnie sprzeda. A wic dlaczego tkwisz tutaj jako kozio ofiarny? Znikaj std. Nie. Potrzebuj Durmasta podczas pierwszej czci wyprawy. Mam przewag! Znam moich wrogw i na nikim nie polegam. To bez sensu. Tylko dlatego, e jeste kobiet i nie moesz poj prostoty sw. Jestem sam, wic nikt mnie nie zawiedzie. Kiedy uciekn jeli uciekn to bez obcienia. Jestem samowystarczalny i bardzo, bardzo niebezpieczny. Co sprowadza si do tego powiedziaa Danyal e prbujesz wyjani mi, i byabym dla ciebie ciarem. Tak. Durmast nie moe wiedzie, e si znamy, inaczej wykorzystaby ciebie przeciwko mnie. Za pno rzeka Danyal, odwracajc wzrok. Zastanawiaam si, dlaczego zmieni zdanie i pozwoli mi doczy do karawany, chocia nie miaam pienidzy. Sdziam, e moe poda mojego ciaa. Wyjanij poprosi ze znueniem Waylander. Pewna kobieta skierowaa mnie do Durmasta, lecz on powiedzia, e nie majc pienidzy, jestem dla niego bezuyteczna. Potem zapyta, skd przybyam, poniewa wczeniej nie widzia mnie w Skarcie, a ja wyjaniam, e przyjechaam z tob. Wtedy zmieni zdanie, wypyta mnie o wszystko i powiedzia, e mog jecha. Co przemilczaa. Tak, Powiedziaam mu, e ci kocham. Dlaczego? Dlaczego tak powiedziaa? Poniewa to prawda! warkna. Dopytywa, czy ja kocham ciebie? Tak. Powiedziaam, e nie. Jednak nie uwierzy ci. Skd wiesz? Poniewa tu jeste. Waylander zamilk, wspominajc sowa Hewli o rudowosej dziewczynie oraz niejasne ostrzeenia Oriena w sprawie towarzyszy. Co dokadnie powiedzia ten stary

czowiek? Mwi, e sukces czy poraka bd zalee od towarzyszy Waylandera. A raczej od tego, jakich sobie wybierze. O czym mylisz? spytaa, widzc, jak jego twarz wygadza si w umiechu. Waciwie ciesz si, e tu jeste. Wiem, e to bardzo samolubnie z mojej strony. Ja zgin, Danyal. To bardziej ni pewne. Jednak mio mi pomyle, e bdziesz ze mn, cho przez kilka dni. Nawet jeli Durmast wykorzysta mnie przeciwko tobie? Nawet. Czy masz miedziaka? Pogrzeba w sakiewce, wyj drobn monet z wizerunkiem gowy Niallada i poda jej. Po co ci ona? Powiedziae kiedy, e nigdy nie zadajesz si z kobietami, ktrym nie pacisz. Teraz zapacie. Nachylia si i pocaowaa go, a on obj j wp, przyciskajc do siebie. Ukryty wrd drzew Durmast patrzy, jak kochankowie kryj si w trawie obok gazw. Wielkolud potrzsn gow i umiechn si. wit by pogodny i jasny, lecz na pnocy zbieray si ciemne chmury i Durmast gono zakl. Deszcz splun. Tylko tego byo nam trzeba! Pierwszy z wozw wjecha na przecz. Cignity przez sze muw, mia prawie dwadziecia stp dugoci i by mocno wyadowany skrzyniami oraz pudami. Wonica obliza wargi, zwonymi oczami szacujc niebezpieczestwa drogi. Potem trzasn z bicza nad bami muw i wz potoczy si naprzd. Waylander szed za nim, z Durmastem i siedmioma z jego ludzi. Przez pierwsze dwiecie jardw droga bya stroma, cho stosunkowo atwa, poniewa wioda szerokim i rwnym traktem. Jednak potem zwaa si i skrcaa w prawo. Wonica cign lejce i z caej siy wcisn hamulec, lecz wz powoli zsuwa si ku ziejcej po lewej stronie przepaci. Sznury! rykn Durmast i mczyni doskoczyli, wic grube jak palec liny wok osi. Wz przesta si zsuwa. Waylander, Durmast i pozostali chwycili powrozy i przytrzymali go. Teraz! krzykn Durmast i wonica delikatnie zwolni hamulec. Wz cal po calu przesuwa si do przodu i stan mniej wicej dwadziecia krokw dalej. Tutaj szlak skrca i adunek zacz ciga wz w przepa. Ale ludzie przy linach byli krzepcy i nawykli do niebezpieczestw Delnoch Pass.

Trudzili si tak przez ponad godzin, a w kocu wz znalaz si na rwninie. Daleko za nimi drugi wz zacz zjeda, ubezpieczany przez siedmiu ludzi Durmasta. Olbrzym usiad i umiechn si, patrzc, jak pracuj. Kiedy jad ze mn, zasu na swoj zapat. Waylander skin gow, zbyt zmczony, by mwi. Stracie form, Waylanderze. Troch wysiku i pocisz si jak winia w upa! Cignicie wozw z adunkiem nie naley do moich zwykych zaj. Dobrze spae? Tak. Sam? A c to za pytanie ze strony czowieka, ktry schowa si w krzakach i podglda? Durmast zachichota i podrapa si po brodzie. Niewiele umyka twojej uwagi, przyjacielu. Moe jeste mikki, ale wzrok masz bystry jak zawsze. Dzikuj, e pozwolie jej pojecha rzek Waylander. Znacznie uprzyjemni mi to pierwsze kilka dni podry. Tyle przynajmniej mog zrobi dla starego przyjaciela. Wpade? Ona mnie kocha odpar Waylander z umiechem. A ty? Poegnam j w Gulgothirze z alem. A wic zaley ci na niej? Przecie obserwowae nas w nocy. Czy widziae, co zaszo, zanim zaczlimy si kocha? Co jej dae. Daem jej pienidze. Mio? Daj spokj. Durmast wycign si na trawie, zamykajc oczy w palcym socu. Chciae gdzie osi? Zaoy rodzin? Kiedy zrobiem to, ale oni umarli. Ja te. Tyle e moi nie umarli ona ucieka z ventryjskim kupcem i zabraa ze sob naszych synw. Dziwi si, e nie pojechae za ni. Durmast usiad i przecign si. Zrobiem to, Waylanderze. I co? Wypatroszyem tego kupca. A ona? Zostaa dziwk w portowych tawernach.

Dobrana z nas para! Ja pac za przyjemnoci, poniewa ju nigdy nie zaryzykuj mioci, podczas gdy ciebie przeladuje wspomnienie o zdradzie! Kto mwi, e mnie przeladuje? Ja. I nie zo si za bardzo, mj przyjacielu, bo cho jestem mikki, nie dasz mi rady. Durmast jeszcze przez chwil mierzy go gniewnym spojrzeniem, a potem zapomnia o zoci i umiechn si. Przynajmniej pozostao co z dawnego Waylandera rzek. Chod, czas wspi si na gr i spuci nastpny wz. Ludzie uwijali si przez cay dzie i przed zmrokiem wszystkie wozy znalazy si bezpiecznie u podna przeczy. Waylander odpoczywa przez reszt popoudnia, gdy instynkt podpowiada mu, e w cigu kilku nadchodzcych dni bdzie potrzebowa wszystkich swoich si. Deszcz przeszed bokiem. Wieczorem rozpalono ogniska i w powietrzu unosi si zapach pieczonego misiwa. Waylander poszed do wozu piekarza Caymala, ktry zgodzi si, by Danyal podrowaa z jego rodzin. Przybywszy, zasta Caymala z podbitym okiem, opatrywanego przez on, yd. Gdzie Danyal? spyta Waylander. Caymal wzruszy ramionami. Jego ona, chuda ciemnowosa kobieta po trzydziestce, zmierzya go gniewnym spojrzeniem. Zwierzaki! sykna. Gdzie ona jest? Zaczekaj na swoj kolej odpara yda drcymi wargami. Suchaj mnie, kobieto jestem przyjacielem Danyal. Gdzie ona jest? Porwa j jaki czowiek. Nie chciaa z nim i i mj m prbowa go powstrzyma, ale tamten uderzy go pak. Dokd poszli? Kobieta wskazaa na ma kp drzew. Waylander wzi zwj sznura wiszcy z tyu wozu, zarzuci go na rami i potruchta we wskazanym kierunku. Ksiyc jasno wieci na czystym niebie i zbliajc si do zagajnika, Waylander zwolni, zamkn oczy i cay zamieni si w such. Tam! Szmer odzienia ocierajcego si o kor drzewa. A na prawo zduszony okrzyk. Waylander powoli ruszy naprzd, kierujc si w lewo, a dochodzc na skraj zagajnika, skoczy pdem. wisn n, lecz Waylander rzuci si na ziemi i przetoczy przez rami. Spomidzy drzew wyoni si jaki cie i w wietle ksiyca bysn zakrzywiony miecz. Waylander zerwa si z ziemi i wyskoczy w powietrze. Praw nog kopn w gow

napastnika i gdy ten zatoczy si, wojownik obrci si na picie i okciem uderzy go w skro. Trafiony pad, nie wydajc jku. Waylander poczoga si w prawo. Tam, w pytkim zagbieniu, leaa Danyal, z rozdart sukni i rozoonymi nogami. Klcza nad ni jaki mczyzna. Waylander zdj lin z ramienia i zawiza ptl. Bezszelestnie zaszed tamtego, zarzuci mu ptl na szyj i zacisn j szarpniciem. Schwytany run na wznak, apic si za szyj, a Waylander powlk go przez polank do wysokiego wizu. Byskawicznie przerzuci sznur przez rosnc dziesi stp nad ziemi ga i poderwa podduszonego na nogi. Zobaczy wychodzce z orbit oczy i spurpurowia cz twarzy nad czarn brod. Nigdy przedtem nie widzia tego czowieka. Jaki cichy szmer za plecami sprawi, e puci lin i uskoczy w prawo. Strzaa wisna obok i z guchym stukniciem wbia si w pier brodacza. Ten jkn i osun si na kolana. Waylander zerwa si do biegu, kluczc na prawo i lewo, by utrudni celowanie ukrytemu zabjcy. Wpadszy midzy drzewa, pochyli si do ziemi i zacz skrada si przez zarola, okrajc kotlink. Syszc ttent kopyt, zakl i wyprostowa si, wsuwajc sztylet do pochwy. Wrci na polank i znalaz Danyal nieprzytomn. Na jej nagich piersiach kto pooy strza z brzech z gsich pir. Waylander zama j na p. Cadoras! Podnisszy Danyal, wrci do wozw, gdzie zostawi j z on piekarza i ponownie ruszy do lasku. Pierwszy powalony napastnik lea tam, gdzie upad; Waylander chcia go przesucha, lecz otr mia podernite gardo. Szybko obszuka trupa, ale nie znalaz niczego, co pozwolioby na identyfikacj. Drugi czowiek mia w pasie trzy sztuki zota. Waylander zabra je i da ydzie. Schowaj je dobrze poleci. Kiwna gow i uniosa brezentow klap, wpuszczajc go do rodka. Danyal bya przytomna, miaa spuchnit warg i siniaka na policzku. Caymal usiad przy niej. Na wozie byo ciasno i obok Danyal leao dwoje picych dzieci. Dzikuj powiedziaa, zmuszajc si do umiechu. Ju nie bd ci niepokoi. Caymal przecisn si obok Waylandera i wdrapa si na kozio. Waylander usiad obok Danyal. Boli ci? Nie. A przynajmniej nie bardzo. Zabie ich? Tak. Jak to jest, e potrafisz robi takie rzeczy! Kwestia wprawy.

Nie, nie to chciaam powiedzie. Caymal prbowa go powstrzyma... jest silny, ale tamten odepchn go jak dziecko. Wszystko polega na strachu, Danyal. Chcesz teraz odpocz? Nie, potrzeba mi powietrza. Przejdmy si gdzie. Pomg jej wyj z wozu, po czym podeszli do stp urwiska i usiedli na skaach. Opowiedz mi o strachu poprosia. Odszed kilka krokw, pochyli si i podnis kamyk. ap go powiedzia i rzuci jej kamyk. Szybko uniosa rk i zrcznie zapaa. To byo atwe, prawda? Tak przyznaa. A gdyby byy tu Krylla i Miriel, a dwaj mczyni trzymali im noe na gardach i mwili ci, e dziewczynki zgin, jeli nie zapiesz tego kamyka, czy nadal byoby tak atwo go zapa? Przypomnij sobie takie chwile w swoim yciu, kiedy denerwowaa si i strach utrudnia ci kady ruch. On robi gupcw z nas wszystkich. Tak samo jak gniew, wcieko i podniecenie. Poruszamy si zbyt szybko i nie panujemy nad sob. Rozumiesz? Chyba tak. Kiedy miaam po raz pierwszy wystpi przed Krlem w Drenanie, zamaram. Miaam tylko przej po scenie, ale nie czuam ng. Wanie. Przypyw lku utrudnia i komplikuje najprostsze czynnoci. Opanowujemy go, kiedy zaczynamy walczy... a ja umiem walczy lepiej ni wikszo, poniewa koncentruj si na szczegach. Kamie pozostaje dla mnie kamieniem, niezalenie od tego, czy czeka mnie sukces czy poraka. Nauczysz mnie tego? Nie mam na to czasu. Nie przestrzegasz wasnej maksymy. To jest szczeg. Zapomnij o misji i skup si na mnie, Waylanderze musz si nauczy. Jak walczy? Nie jak pokona strach. Potem moesz nauczy mnie walczy. Dobrze. Najpierw powiedz mi, czym jest mier? Kocem. Za sabo. Robakami i gnijcym ciaem? Dobrze. I co si z tob dzieje? Nie ma mnie. Umieram. Czy czujesz co? Nie... raczej nie. Chyba, e istnieje raj.

Zapomnij o raju. A wic niczego nie czuj. Ju nie yj. A mier, czy moesz jej unikn? Oczywicie, e nie. Jednak moesz j odwlec? Tak. I co ci to da? Wicej szczliwych chwil. A w najgorszym wypadku? Wicej blu. Staro, zmarszczki, rozkad. Co jest gorsze? mier czy rozkad? Jestem moda. Teraz obawiam si obu. Aby pokona strach, musisz zrozumie, e nie ma ucieczki przed tym, czego si boisz. Musisz to przyj. y z tym. Czu to. Rozumie. Przezwyciy. Rozumiem. Dobrze. Czego najbardziej obawiasz si teraz? Tego, e ci strac. Odszed od niej i podnis kamyk. Chmury czciowo przysoniy ksiyc i z trudem dostrzegaa jego rk. Rzuc ci go powiedzia Waylander. Jeli go zapiesz, zostajesz jeli nie, wrcisz do Skarty. Nie, to niesprawiedliwe! Jest ciemno. ycie nie jest sprawiedliwe, Danyal. Jeeli si nie zgodzisz, ja odjad. Zatem zgadzam si. Nie mwic ani sowa wicej, rzuci jej kamyk trudny rzut, szybki i kierowany w lewo. Byskawicznie machna rk i kamyk odbi si od jej doni, ale natychmiast zapaa go w powietrzu. Poczua gbok ulg i spojrzaa na niego roziskrzonym wzrokiem. Z czego tak si cieszysz? zapyta. Zwyciyam! Nie. To byo co innego. Pokonaam strach? Nie. A wic co? Nie rozumiem. Musisz, jeli masz si nauczy. Nagle umiechna si. Ju wiem, Waylanderze.

A wic powiedz mi, co zrobia. Chwyciam kamyk w wietle ksiyca. *** Przez pierwsze trzy dni podry postpy, jakie czynia Danyal, zadziwiay Waylandera. Wiedzia, e bya silna, zrczna i opanowana, ale odkry take, i ma zdumiewajco szybki refleks i niewiarygodnie szybko przyswaja jego wskazwki. Zapominasz powiedziaa mu e wystpowaam na scenie. Uczono mnie taczy i onglowa, a przez trzy miesice wiczyam z trup akrobatw. Kadego ranka opuszczali karawan wozw i jechali w niekoczcy si step. Pierwszego dnia nauczy j rzuca noem; atwo, z jak opanowaa t sztuk, sprawia, e ponownie przemyla spraw. Pocztkowo zamierza tylko sprawi jej przyjemno, ale teraz naprawd chcia j czego nauczy. Umiejtno onglerki daa jej doskonae poczucie rwnowagi. Jego noe miay rozmait dugo i ciar, lecz w jej rkach zachowyway si tak samo. Braa kady z nich w do, oceniajc wag, a potem rzucaa w cel. Z pierwszych piciu rzuconych noy tylko jeden nie wbi si w pie zamanego drzewa. Waylander znalaz kawaek kamienia z du iloci kredy i narysowa na pniu posta mczyzny. Wrczy Danyal n i obrci j tak, e staa plecami do drzewa. Chc, eby odwrcia si i natychmiast rzucia noem, celujc w szyj powiedzia. Wykonaa obrt na picie, machna rk i n wbi si w drzewo, tu nad prawym ramieniem narysowanej sylwetki. Do licha! powiedziaa. Waylander umiechn si i wyrwa ostrze z pnia. Kazaem ci si odwrci, a nie okrci. Jeszcze obracaa si w lewo, kiedy rzucia dlatego nie trafia w cel. Mimo to poszo ci cakiem niele. Na drugi dzie poyczy dla niej uk i koczan strza. T broni posugiwaa si mniej zrcznie, ale miaa dobre oko. Waylander obserwowa j przez jaki czas, a potem poprosi, eby zdja koszul. Stan za dziewczyn, owin j koszul i mocno zawiza rkawy na plecach, krpujc piersi. To niewygodne protestowaa. Wiem, tylko e nacigajc ciciw, wyginaa plecy, eby nie zahaczya o ciao. To utrudniao ci celowanie. Kiedy ten pomys nie zda egzaminu, Waylander zacz uczy j szermierki. Jeden z ludzi Durmasta sprzeda mu lekk szabl z kocian rkojeci i aurow gard. Bro bya dobrze wywaona i wystarczajco lekka, by Danyal moga szybkoci nadrabia

brak wprawy. Zawsze pamitaj napomina dziewczyn, kiedy usiedli obok siebie po godzinie wicze e miecz przewanie jest uywany jak bro tnca. Twj przeciwnik zazwyczaj bdzie praworczny. Uniesie miecz nad prawe rami i uderzy nim od prawej do lewej, mierzc w gow. Tymczasem najkrtsz odlegoci midzy dwoma punktami jest linia prosta. Dlatego pchnij! Uyj koca szabli. Dziewi razy na dziesi zabijesz przeciwnika. Wikszo bandytw to kiepscy szermierze, siekcy i rbicy jak popadnie atwo ich trafi. Biorc dwa kije, ktre ostruga tak, aby przypominay szable, jeden poda Danyal. No, bd twoim przeciwnikiem. Czwartego dnia zacz uczy j zasad walki wrcz. Wbij sobie do gowy najwaniejsze: myl! Opanuj emocje i oprzyj si na odruchach nabytych podczas wicze. Gniew nic ci nie da, wic wyzbd si go. Myl! Twoj broni s pici, palce, stopy, okcie i gowa. Celem bd oczy, gardo, brzuch i krocze. Trafnie wymierzony cios w jedno z tych miejsc unieszkodliwi wroga. Pamitaj, w tego rodzaju walce masz jedn przewag: jeste kobiet. Twoi nieprzyjaciele bd oczekiwa strachu, przeraenia... i ulegoci. Jeli zachowasz zimn krew, przeyjesz a oni zgin. Po poudniu pitego dnia, gdy Waylander i Danyal wracali do wozw, nadjechaa grupka wojownikw, krzyczc i pohukujc. Na ich widok Waylander wstrzyma konia. Jedcw byo prawie dwustu, obadowanych kocami, towarami, jukami wypchanymi monetami i kosztownociami. Danyal jeszcze nigdy nie widziaa ich koczownikw, ale wiedziaa, e maj reputacj bezlitosnych zabjcw. Byli krpi i barczyci, o skonych oczach i szerokich twarzach; wielu nosio lakierowane napierniki i obszyte futrem hemy; wikszo miaa po dwa miecze i po kilka noy. Nadirowie przystanli, zagradzajc im drog. Waylander siedzia spokojnie, prbujc odnale wrd nich przywdc. Po kilku penych napicia sekundach od grupy odczy si wojownik w rednim wieku; oczy mia ciemne i ponure, a umiech okrutny. Zerkn na Danyal, a Waylander czyta w jego mylach. Kim jestecie? spyta wdz, pochylajc si nad kiem sioda. Jad z Lodowymi Oczami odpar Waylander, uywajc imienia, pod jakim Durmast by znany wrd Nadirw. Tak mwisz. A kto w to wtpi? Czarne oczy spoczy na Waylanderze i Nadir skin gow.

Wracamy od wozw Lodowych Oczu. Dostalimy wiele podarkw. Ty masz jakie podarki? Tylko jeden. Zatem daj mi go. Ju to zrobiem. Obdarowaem ci yciem. Kim jeste, eby dawa mi to, co ju mam? Jestem Zodziejem Dusz. Nadir nie zdradzi adnych uczu. Jedziesz z Lodowymi Oczami? Tak. Jestemy brami. Krwi? Nie. Miecza. Odjed dzi w pokoju rzek Nadir. Pamitaj jednak bd inne dni. Wdz Nadirw unis rk, machn na swych wojownikw i cay oddzia pogalopowa dalej. Co si waciwie stao? zapytaa Danyal. Nie chcia umiera odpar Waylander. To kolejna lekcja, jeli zechcesz j rozway. Chyba miaam do lekcji, jak na jeden dzie. Co mia na myli, mwic o wielu podarkach? Waylander wzruszy ramionami. Durmast zdradzi uchodcw. Wzi od nich pienidze za przeprowadzenie do Gulgothiru, ale wczeniej zawar ugod z Nadirami. Ci obrabowali wozy, a Durmast dostanie z tego udzia. Na razie zostay im jeszcze wozy, ale Nadirowie pojawi si ponownie i zabior je rwnie. Uchodcy, ktrzy przeyj, dotr do Gulgothiru jako ndzarze. To godne pogardy. Nie. Taki jest ten wiat. Tylko sabi uciekaj... a teraz musz zapaci za swoj sabo. Naprawd jeste taki nieczuy? Obawiam si, e tak, Danyal. To wstyd. Przyznaj ci racj. Jeste okropny! A ty jeste niezwyk kobiet jednak pomylimy o tym wieczorem. Teraz odpowiedz mi na nastpujce pytanie: dlaczego ten wdz Nadirw puci nas z yciem?

Danyal umiechna si. Poniewa oddzielie go od jego ludzi i zagrozie mu osobicie. Bogowie, czy te lekcje nigdy si nie skocz? A nazbyt szybko rzek Waylander.

Rozdzia 14
Danyal i Waylander kochali si w osonitej kotlince z dala od wozw i to dowiadczenie wstrzsno Waylanderem. Nie pamita momentu, gdy w ni wszed, ani namitnoci. Chcia tylko by jak najbliej Danyal, ogarn jej ciao swoim a moe zatraci si w niej. I po raz pierwszy od wielu lat zapomnia o otaczajcym go wiecie. Zagubi si w tym miowaniu. Teraz, gdy zosta sam, poczu strach. A gdyby zaskoczy ich Cadoras? Albo gdyby wrcili Nadirowie? Lub jeli Bractwo... Co wtedy? Hewla miaa racj. Teraz jego najgroniejszym wrogiem bya mio. Starzejesz si powiedzia sobie. Jeste stary i zmczony. Wiedzia, e nie jest ju taki szybki i silny jak kiedy, a na skroniach przybywa mu siwych wosw. Gdzie w ciemnociach tego wiata kry si mody zabjca szybszy i groniejszy od legendarnego Waylandera. Czy by nim Cadoras? A moe ktry z czonkw Bractwa? Chwile napicia przy spotkaniu z Nadirami wyday swj plon. Waylander przey je dziki dowiadczeniu i zuchwalstwu. Majc u boku Danyal, nie chcia umiera. Jego najwiksz si zawsze by brak lku, tymczasem teraz kiedy potrzebowa wszystkich swych talentw czu strach. Przetar oczy, wiadomy potrzeby snu, lecz nie chcia jej ulec. Sen to brat mierci, gosia pie. Jednak czuy i miy. Zmczenie powoli opanowao cae jego ciao. Skaa, o ktr si opiera, zdaa mu si mikka i przyjemna. Zbyt strudzony, by nakry si kocem, pooy gow na kamieniu i zasn. Zapadajc w sen, ujrza twarz Dardaliona; kapan wzywa go, lecz Waylander nie sysza jego sw. *** Durmast spa pod wozem, gdy mia ten sen. Ujrza mczyzn w srebrnej zbroi;

przystojnego modego czowieka, barczystego i krzepkiego. Durmast ni o kobiecie z wosami jak pynne zoto i o dziecku, adnym i silnym. Odpycha od siebie obraz modzieca, lecz ten uparcie powraca. Czego chcesz? zawoa wielkolud, gdy kobieta z dzieckiem znikna. Zostaw mnie w spokoju! Twoje zyski zmieni si w proch, jeli si nie zbudzisz rzek wojownik. Zbudz? Ja nie pi. nisz. Ty jeste Durmast i prowadzisz wozy do Gulgothiru. Wozy? Obud si, czowieku! Zbliaj si owcy nocy! Olbrzym jkn i obrci si na bok; usiad, uderzajc gow o podwozie, i zakl gono. Wytoczy si spod wozu i wsta sen odszed, lecz wtpliwoci pozostay. Chwyciwszy krtki obosieczny topr, poszed na zachd. Danyal przebudzia si nagle. Miaa dziwny sen, w ktrym Dardalion kaza jej odszuka Waylandera. Przelizgnwszy si midzy picym piekarzem i jego rodzin, wyja szabl z pochwy i zeskoczya z koza. Durmast byskawicznie odwrci si, gdy wyrosa za jego plecami. Nie rb tego! warkn. Mogem ci ci gow. Potem zauway szabl. Dokd si z tym wybierasz? Miaam sen wyjania Danyal. Trzymaj si mnie rozkaza, oddalajc si od wozw. Noc bya jasna, lecz chmury co chwila przesaniay ksiyc i Durmast zakl pod nosem, usiujc dostrzec co w ciemnociach. Jaki ruch w zarolach po lewej! Machn rk, zwalajc Danyal z ng, i rzuci si na ziemi. Unikn w ten sposb wiszczcych w powietrzu strza. Jaki czarny cie skoczy na niego, lecz topr wielkoluda jednym ciosem rozpata bok napastnika, miadc ebra i rozpryskujc wok krew. Danyal zerwaa si na rwne nogi i w tym momencie chmury si nagle rozeszy. Zobaczya dwch ludzi w czarnych paszczach, ktrzy z uniesionymi mieczami pdzili ku niej. Przetoczya si przez rami, wpadajc pod nogi biegncych i zwalajc ich na ziemi. Natychmiast podniosa si i przeszya szabl kark jednego napastnika; drugi wsta i rzuci si na ni, lecz Durmast wbi mu topr w plecy. Trafiony wytrzeszczy oczy i umar, nie zdywszy krzykn. Waylanderze! rykn Durmast, gdy z ciemnoci wyoniy si kolejne cienie. Oparty o gaz Waylander poruszy si, powoli otwierajc cikie od snu powieki. Nad nim pochyla si jaki czowiek, trzymajc w rku zowrogo zakrzywiony n.

Teraz umrzesz powiedzia. Waylander nie mia szans powstrzyma go. Napastnik nagle zastyg i rozdziawi usta. Zabjca otrzsn si z resztek snu i gwatownym ciosem obali przeciwnika na ziemi. Gdy tamten pada, Waylander dostrzeg strza o brzechwie z gsich pir wbit w podstaw czaszki. Przeturlawszy si w lewo, Waylander zerwa si z noami w obu rkach. Zablokowa cicie mieczem, przyjmujc je na jelec noa trzymanego w lewej rce. Opuci drug i dgn napastnika w krocze; tamten zwin si i upad, wyrywajc przy tym n z doni Waylandera. Chmury znw zasoniy ksiyc i zabjca rzuci si na ziemi, przetoczy kilka jardw i znieruchomia. Wok nic si nie poruszao. Przez kilka minut wyta such. Zamkn oczy i stara si uspokoi myli. Gdy upewni si, e napastnicy uciekli, powoli stan na nogach. Chmury rozeszy si i... Waylander okrci si na picie i byskawicznie machn rk. Czarne ostrze z guchym stukniciem uderzyo w rami klczcego ucznika. Waylander rzuci si pdem ku wstajcemu mczynie, lecz ten zwinnie uchyli si i wpad w las. Chwilowo bezbronny Waylander przyklkn i czeka. Po chwili w gbi lasu rozleg si przeraliwy wrzask. Potem klczcy zabjca usysza cichy gos: Powiniene by ostroniejszy, Waylanderze. Jaki czarny przedmiot przelecia w powietrzu i guchym pacniciem upad obok. To by jego n. Dlaczego mi pomoge? Poniewa jeste mj odpar Cadoras. Bd gotowy. Mam nadziej. Nadbiegli Durmast i Danyal. Z kim rozmawiae? zapyta wielkolud. Z Cadorasem, ale to nie ma znaczenia wracajmy do wozw. We trjk wrcili do w miar bezpiecznego obozu, gdzie Durmast podsyci dogasajce ognisko i otar topr z krwi. Masz wspania kobiet powiedzia. Zabia trzy z tych wi! A udawae, e to tylko pontna dziewka! Jeste podstpnym diabem, Waylanderze. To byli wojownicy Bractwa rzek zabjca i uyli jakich czarw, eby sprowadzi na mnie sen. Powinienem si domyli.

Dardalion ocali ci powiedziaa Danyal. Ukaza mi si we nie. Srebrny wojownik o jasnych wosach? spyta Durmast. Danyal skina gow. Mnie te si pokaza. Masz potnych przyjaci diablic i czarownika. Oraz olbrzyma z toporem dorzucia Danyal. Nie myl interesu z przyjani mrukn Durmast. A teraz, jeli pozwolicie, chciabym si troch przespa. *** Starzec patrzy ze znueniem na vagryjskich wojownikw siedzcych przed nim w ruinach paacu Purdol. Na ich twarzach widzia arogancj zrodzon ze zwycistwa i a za dobrze wiedzia, jak wyglda w ich oczach: stary, zmczony i saby. Gan Degas zdj hem i pooy go na stole. Siedzcy naprzeciw niego Kaem mia kamienn twarz. Rozumiem, e jestecie gotowi podda si powiedzia. Tak. Pod pewnymi warunkami. Wymie je. Moim ludziom nic si nie stanie maj by wypuszczeni, eby mogli wrci do domw. Zgoda... gdy tylko zo bro i forteca bdzie nasza. Do twierdzy ucieko wielu cywilw; oni te maj odej wolno i odzyska domy, ktre zabrali im wasi ludzie. Zwyka biurokracja rzek Kaem. Nie bdzie z tym problemw. Jakie moesz mi da gwarancje? spyta Degas. Kaem umiechn si. A jakie czowiek moe da gwarancje? Masz moje sowo to generaom powinno wystarczy. Jeli nie, moecie nie otwiera bram i walczy dalej. Degas spuci wzrok. Dobrze. A wic mam twoje sowo? Oczywicie, Degasie. Bramy zostan otwarte o wicie. Stary wojownik wsta od stou i odwrci si, by wyj. Nie zapomnij swojego hemu zadrwi Kaem. miech odbija si echem w korytarzu, gdy Degas wychodzi z sali, eskortowany przez dwch ludzi w czarnych paszczach. Wyszedszy na nocne powietrze, pomaszerowa wzdu dokw ku wschodniej bramie. Tam z wiey bramnej spuszczono

lin; Degas woy w ni rk i zosta wcignity do fortecy. Tymczasem w paacu Kaem uciszy swych oficerw i zwrci si do Dalnora: W twierdzy przebywa okoo czterech tysicy ludzi. Zabicie wszystkich wymaga starannego planowania nie chc, by gra trupw rozsiewaa morow zaraz. Proponuj, eby podzieli jecw na dwadziecia grup i kolejno prowadzi je do portu. S tam puste magazyny. Zabijcie ich i zcie ciaa na rozadowanych barkach zboowych. Potem wrzucicie je do morza. Tak, milordzie. To zajmie nam troch czasu. Mamy czas. Zostawimy w fortecy tysicosobow zaog i ruszymy na zachd, do Skultik. Wojna jest prawie skoczona, Dalnorze. Istotnie dziki tobie, milordzie. Kaem obrci si do czarnobrodego oficera po prawej. Jakie wieci o Waylanderze? Wci yje, milordzie. Zeszej nocy razem z przyjacimi odpar atak mego Bractwa. Obawiam si, e nastpi kolejne. Musz mie t Zbroj. Bdziesz j mia, milordzie. Imperator wysa zabjc Cadorasa na poszukiwania Waylandera. Tropi go take dwudziestu moich braci. Ponadto otrzymalimy wiadomo od rozbjnika Durmasta; da dwudziestu tysicy sztuk srebra za Zbroj. Oczywicie zgodzie si? Nie, stargowaem do pitnastu tysicy. Nabraby podejrze, gdybymy przyjli jego ofert bez zastrzee. Teraz nam ufa. Uwaaj na Durmasta ostrzeg Kaem. On jest jak wdrowny lew; zaatakuje kadego. Opacamy kilku jego ludzi, milordzie; przewidzielimy wszystkie ewentualnoci. Zbroja jest nasza, Waylander jest nasz tak samo jak i Drenajowie. Wystrzegaj si nadmiernej pewnoci siebie, Nemodesie. Nie licz lwu zbw, pki nie ujrzysz much na jego jzyku. Milordzie, chyba nie wtpisz w swj sukces? Miaem kiedy konia, najszybszego, jakiego kiedykolwiek posiadaem. Nie mia prawa przegra, wic postawiem na niego fortun. Tymczasem pszczoa udlia go w oko przed wycigiem. Widzisz zatem, e ostateczny wynik jest zawsze niepewny. Przecie sam powiedziae, e wojna ju prawie skoczona protestowa Nemodes. Bo tak jest. Na razie jednak zachowajmy czujno. Tak, milordzie. Trzech ludzi musi umrze. Jednym z nich jest Karnak. Drugim Egel. Jednak przede

wszystkim chc zobaczy zatknit na lancy gow Waylandera. Dlaczego Karnak? spyta Dalnor. Jedna bitwa nie wystarczy, eby uzna go za niebezpiecznego. Poniewa jest zuchway i ambitny. Nie moemy przewidzie, co zrobi. Niektrzy ludzie s dobrymi szermierzami, ucznikami lub strategami. Inni, najwidoczniej obdarzeni zdolnociami przez bogw, s mistrzami we wszystkim, czego si tkn. Jednym z nich jest Karnak nie mog go zrozumie i to mnie niepokoi. Powiadaj, e jest w Skarcie, suy pod Egelem rzek Dalnor. Wkrtce go dostaniemy. Moe rzek z powtpiewaniem Kaem. *** Stojc na czele Drugiego Legionu, w cieniu wschodniej bramy, Kaem z trudem panowa nad rosncym napiciem. Kilka minut wczeniej nadszed wit, lecz za bram wci nie byo sycha adnych dwikw. By bolenie wiadomy wrogich spojrze rzucanych mu przez ucznikw stojcych na blankach wiey, gdy tak sta w penej czerwono-brzowej zbroi i pot ciurkiem spywa mu po plecach. Za nim sta Dalnor, otoczony przez onierzy; czarnookich wojownikw Pierwszej Kadry, najlepszych onierzy Drugiego Legionu Ogarw Chaosu. Skrzypienie napinanych lin i zgrzyt zardzewiaych koowrotw sprawi, e napicie ustpio za okutymi dbowymi wierzejami podnoszono ogromn sztab z brzu. Mino kilka minut, a potem wrota powoli si uchyliy. Kaem czu budzc si rado, ale stumi j. Nie powinien okazywa jakichkolwiek uczu. Za jego plecami onierze szurali nogami, chcc jak najszybciej zakoczy dugotrwae oblenie i wej do znienawidzonej fortecy. Brama otwara si. Kaem wszed w cie portalu, a potem w jasny soneczny blask na dziedzicu... I zatrzyma si tak gwatownie, e idcy za nim Dalnor wpad na dowdc; hem zsun si Kaemowi na oczy, wic poprawi go. Wok dziedzica stali wojownicy z mieczami w doniach. Pord nich, oparty na obosiecznym toporze, sta ogromny mczyzna, nieprawdopodobnie niegustownie ubrany. Wrczy topr jednemu z towarzyszy i wystpi naprzd. Co to za gruby bazen? szepn Dalnor. Milcz! rozkaza Kaem, gorczkowo zbierajc myli. Witamy w Dros Purdol rzek z umiechem nieznajomy. Kim jeste i gdzie jest Gan Degas? Gan odpoczywa. Przysa mnie, ebym omwi z wami warunki waszego poddania.

Co to za bzdury? Bzdury, generale? O czym pan mwi? Gan Degas zgodzi si zoy dzisiaj bro, na pewnych warunkach. Kaem nerwowo obliza wargi, gdy ogromny wojownik wyszczerzy zby w umiechu. Ach tak, warunki rzek. Sdz, e zaszo drobne nieporozumienie. Kiedy Gan Degas zada gwarancji bezpieczestwa dla swoich ludzi, raczej nie chcia, ebycie dzielili ich na dwadziecia grup i mordowali w portowych magazynach. Olbrzym zmruy oczy i przesta si umiecha. Otworzyem bram, Kaemie, eby mnie zobaczy. Pozna mnie... Zrozumia. Nie bdzie kapitulacji. Przyprowadziem trzy tysice ludzi skama Karnak i objem dowdztwo fortecy. Kim jeste? Nazywam si Karnak. No moje imi w pamici, Vagryjczyku, poniewa przyniesie ci mier. Duo gadasz, Karnaku, ale niewielu ludzi obawia si szczekajcego psa. To prawda, ty jednak si mnie boisz, czowieczku odpar spokojnie Karnak. A teraz masz dwadziecia sekund na wycofanie std swoich ludzi. Pniej w powietrzu zrobi si gsto od strza i mierci. Ruszaj! Kaem odwrci si na picie, a spojrzawszy na kilkuset wojownikw kwiat jego armii zda sobie spraw z sytuacji i poczu si tak, jakby wymierzono mu policzek. Oto znalaz si w fortecy, ktrej bram otwarto, a jednak nie mg da rozkazu do ataku, kady ucznik mia bowiem nacignit ciciw i strza wymierzon w jego pier. Aby uj z yciem a bardzo tego chcia musia da rozkaz do odwrotu. Ta wie rozejdzie si wrd onierzy i ich morale znacznie ucierpi. Odwrci si, z twarz purpurow z wciekoci. Ciesz si t chwil, Drenaju! Od tej pory nie bdzie ich ju wiele! Pitnacie sekund oznajmi Karnak. Wycofa si! krzykn Kaem. Z powrotem za bram. Drwicy miech odprowadza vagryjskiego generaa, ktry przepycha si przez szeregi swych onierzy. Zamkn bram! zawoa Karnak. I przygotowa si na przyjcie tych sukinsynw! Gellan przysun si do Karnaka. Co mwie o magazynach i mordowaniu? Dardalion powiedzia mi, e taki mieli plan. Kaem obieca Degasowi, e jego

ludziom nie stanie si krzywda; parszywe kamstwo, jakiego mona oczekiwa po Kaemie, ale Degas by zbyt zmczony, eby je rozszyfrowa. Kiedy sysz o zmczeniu rzek Gellan i przypomn sobie o ponad dziesiciu godzinach spdzonych na przebijaniu przejcia w skale do lochw, sam czuj si troch znuony. Karnak klepn go w plecy. Twoi ludzie dobrze si spisali, Gellanie. Tylko bogowie wiedz, co by si stao, gdybymy przybyli godzin pniej. Mimo to dobrze wiedzie, e jedziemy na szczliwym koniu, no nie? Szczliwym, generale? Przedarlimy si do oblonej fortecy, a ty rozwcieczye najpotniejszego wodza na kontynencie. Co to za szczcie? Karnak zachichota. By najpotniejszym wodzem na kontynencie, ale dzi ten wizerunek znacznie ucierpia. Zosta upokorzony. To mu nie pomoe; oto pierwsze rozdarcie w jego paszczu niepokonanego dowdcy. *** Jonat szed wzdu muru, pokrzykujc na swych pidziesiciu podkomendnych. Tego ranka okryli si niesaw, uciekajc w panice, gdy Vagryjczycy wdarli si na mur opodal wiey bramnej. Z dziesicioma onierzami Jonat skoczy odeprze atak i jakim cudem chudy, czarnobrody legionista wyszed z tego bez szwanku, chocia szeciu towarzyszy zgino u jego boku. Karnak dostrzeg niebezpieczestwo i z setk wojownikw skoczy Jonatowi na pomoc, wywijajc obosiecznym toporem. Bitwa przy wiey bya krtka i krwawa, a pod jej koniec oddziaek Jonata wrci do walki. Teraz, gdy nadchodzi zmierzch i niebo poczerwieniao od zachodzcego soca, Jonat smaga ich ostrymi sowami. Mimo gniewu zna powd ich panicznej ucieczki, a nawet ich rozumia. Jego oddziaek skada si w poowie z onierzy Legionu, a w poowie z farmerw i kupcw. Wojownicy nie wierzyli, e wieniacy utrzymaj mur, natomiast farmerzy gubili si, syszc szczk mieczy i wrzaski konajcych. Co gorsza, to onierze pierwsi rzucili si do ucieczki. Spjrzcie wok krzycza Jonat, wiadomy, e inni onierze obserwuj t scen. Co widzicie? Kamienn fortec? Nie to zamek z piasku, a Vagryjczycy uderzaj w ni jak gniewne morze. Bdzie sta tak dugo, jak dugo ziarnka piasku trzymaj si razem. Rozumiecie, tpaki? Dzisiaj ucieklicie przeraeni i Vagryjczycy weszli na mur. Gdyby natychmiast ich nie odparto, wdarliby si na dziedziniec za bram i forteca zmieniaby si w gigantyczny grobowiec. Nie moecie wbi sobie do gw, e nie mamy

dokd uciec? Musimy walczy lub umrze. Szeciu ludzi zgino dzi przy mnie. Dobrych ludzi lepszych ni wy. Pomylcie o nich jutro, gdy zechcecie ucieka. Jeden z jego podkomendnych, mody kupiec, skrzywi si i splun. Nie prosiem si tutaj rzuci kwano. Mwie co, krliczku? sykn Jonat. Syszae. Tak, syszaem. I widziaem ci dzisiaj, jak uciekae z muru, jakby mia ogie w spodniach. Prbowaem dogoni legionistw warkn kupiec. Uciekali pierwsi. Gniewny pomruk zawtrowa jego sowom, ale ucich, gdy jaki wysoki mczyzna stan obok Jonata. Pooy mu rk na ramieniu i umiechn si przepraszajco. Mog powiedzie par sw, Jonacie? Oczywicie. Oficer usiad midzy ludmi i zdj hem. Oczy mia szaro-niebieskie i znuone po szeciu dniach i nocach nieustannych wysikw. Przetar je i spojrza na modego kupca. Jak si nazywasz, przyjacielu? Andric podejrzliwie odpar zapytany. Ja jestem Gellan. To, co Jonat powiedzia o zamku z piasku, to szczera prawda, ktr naley zapamita. Kady z was jest wany. Panika to plaga, mogca zmieni losy bitwy tak samo jak odwaga. Kiedy Jonat poprowadzi ten samobjczy kontratak z dziesicioma ludmi, wszyscy poszlicie za jego przykadem. Wrcilicie i myl, e teraz jestecie silniejsi. Za tymi murami stoi naprawd grony wrg, ktry przedar si przez ziemie Drenajw, mordujc starcw, kobiety i dzieci. Jest jak wcieky pies. Tu si zatrzyma, gdy Dros Purdol jest jak smycz na szyi wciekego psa, Egel za bdzie lanc, ktra go zabije. Jonat moe zawiadczy, e nie lubi wygasza przemwie, ale chciabym, abymy wszyscy tu byli brami, poniewa wszyscy jestemy Drenajami, a take ostatni nadziej drenajskiej rasy. Jeeli nie wytrwamy razem na tych murach, to nie zasugujemy na przetrwanie. Teraz rozejrzyjcie si wok i jeli zobaczycie jak nieznan twarz, spytajcie tego czowieka, jak si zwie. Macie kilka godzin do nastpnego ataku. Wykorzystajcie je, aby pozna swych braci. Gellan podnis si z ziemi, woy hem i znikn w zapadajcym mroku, zabierajc ze sob Jonata. Oto mdre sowa rzek Vanek, opierajc si o mur i rozluniajc pasek hemu. Jako jeden z dziesiciu onierzy walczcych z Jonatem, on te wyszed z potyczki bez najmniejszego zadranicia, chocia jego hem by wgity w dwch miejscach i przekrzywi mu si lekko na gowie. Suchajcie go zapamitajcie te sowa, jakby

byy wyryte na kamiennych tablicach. Do wiadomoci tych, ktrzy mnie nie znaj nazywam si Vanek. Jestem szczciarzem, wic kady, kto chce zosta przy yciu, powinien trzyma si mnie. Kady, kto czuje, e jutro moe uciec, niech podejdzie do mnie, bo nie mam zamiaru powtarza tej gadki. Mylisz, e utrzymamy twierdz, Vanek? spyta Andric, podchodzc i siadajc przy nim. Przez cay dzie przypyway statki, przywoc Vagryjczykw, a teraz buduj wie oblnicz. No to maj zajcie odpar Vanek. A co do ludzi, to jak mylisz, skd przybywaj? Im wicej jest ich tutaj, tym mniej jest ich gdzie indziej. Krtko mwic, bracie Andricu, gromadz si tutaj jak piana na wrztku. Mylisz, e Karnak przybyby tu, gdyby sdzi, e moemy przegra? Ten czowiek ma olbrzymie aspiracje. To polityczny sukinsyn. Purdol to jego kolejny szczebel do sawy. Jeste niesprawiedliwy rzek suchajcy ich onierz o wydatnej szczce i gboko osadzonych oczach. Moliwe, bracie Dagonie, ale mwi to, co myl. Nie zrozum mnie le szanuj tego czowieka, a nawet gosowaem na niego. Bardzo rni si od nas; ma na sobie pitno wielkoci i sam je sobie wypali, jeli rozumiesz, co mam na myli. Nie rozumiem odpar Dagon. Wiem tylko, e jest wielkim wojownikiem i walczy za Drenajw tak samo jak ja. I na tym poprzestamy powiedzia z umiechem Vanek. Obaj zgadzamy si, e jest wielkim wojownikiem, a tacy bracia jak my nie powinni si spiera. Nad nimi, w wiey bramnej, Karnak z Dundasem i Gellanem siedzieli w wietle gwiazd i suchali tej rozmowy. Karnak z szerokim umiechem da Gellanowi znak, eby przeszed z nim za blanki, gdzie nikt nie usyszy ich rozmowy. Inteligentny czowiek ten Vanek powiedzia cicho Karnak, nie odrywajc oczu od twarzy Gellana. Gellan umiechn si. Tak, niegupi, generale. Jednake traci gow przy kobietach. aden mczyzna nie ma pojcia, jak sobie radzi z kobietami odpar Karnak. Wiem co o tym byem trzykrotnie onaty i niczego mnie to nie nauczyo. Czy niepokoi pana Vanek? Karnak zmruy oczy, lecz Gellan widzia w nich wesoe byski. A jeli tak? Gdyby tak byo, nie byoby mnie tu z panem. Dobrze powiedziane. Lubi ludzi, ktrzy umiej obstawa przy swoim. Czy podzielasz jego zdanie?

Oczywicie, tak samo jak pan. Tu nie ma bohaterw opiewanych w sagach. Kady z nich ma wasne przewanie samolubne powody, by odda ycie: broni ony, domu lub siebie. Twoje marzenia s po prostu wiksze, generale nie ma w tym nic zego. Ciesz si, e tak mylisz odpar Karnak z lekkim sarkazmem w gosie. Kiedy nie bdziesz chcia sysze prawdy, generale, daj mi zna. Potrafi ga rwnie zrcznie jak kady. Prawda to niebezpieczny or, Gellanie. Dla jednych jak sodkie wino, dla innych jak trucizna ale zawsze pozostaje taka sama. Id si przespa; wygldasz na wyczerpanego. O czym rozmawialicie? spyta Dundas, gdy Gellan wszed w krg wiata pochodni. Karnak wzruszy ramionami i podszed na skraj muru, spogldajc na ogniska vagryjskiej armii, obozujcej w porcie. Dwa statki suny po atramentowe czarnym morzu do przystani, na ich pokadach roio si od zbrojnych. Niepokoi mnie Gellan rzek Karnak. Dlaczego? To dobry oficer sam pan tak mwi. Jest zbyt zyty ze swymi ludmi. Uwaa si za cynika, a w rzeczywistoci jest romantykiem, szukajcym bohaterw w wiecie, ktry ich nie potrzebuje. Co go takim czyni? Wikszo ludzi uwaa pana za bohatera, generale. Jednak Gellan nie potrzebuje papierowych bohaterw, Dundasie. Jak nazwa mnie Vanek? Politycznym sukinsynem? Czy to zbrodnia pragn silnego kraju, ktrego nie napadn obce wojska? Nie, generale, ale pan nie jest papierowym bohaterem. Jest pan bohaterem, ktry udaje, e nim nie jest. Karnak ju nie sysza go. Spoglda na port, ku ktremu pyny trzy kolejne statki. *** Dardalion dotkn czoa rannego onierza, a ten zamkn oczy i bruzdy blu znikny mu z twarzy. By mody i jeszcze nie zacz si goli. Jego prawa rka trzymaa si na cienkim pasemku mini, a szeroki skrzany pas przytrzymywa rozcity brzuch. Dla niego nie ma ju nadziei przekaza Astila. Wiem odpar Dardalion. Teraz zasn... snem wiecznym. Prowizoryczny szpitalik by zastawiony kami, pryczami i noszami. Wrd rannych krcio si kilka kobiet zmieniay opatrunki, ocieray czoa, agodnie i wspczujco rozmawiay z pacjentami. Karnak poprosi kobiety o pomoc i ich

obecno agodzia cierpienia nawet umierajcych, gdy aden mczyzna nie lubi okazywa saboci przed kobietami, tak wic ranni zaciskali zby i bagatelizowali swoje obraenia. Gwny lekarz niepozorny chudy mczyzna imieniem Evris podszed do Dardaliona. Zadzierzgny si midzy nimi wizy przyjani, tym atwiej e chirurg z ogromn ulg przyj pomoc kapanw. Potrzeba nam wicej miejsca rzek Evris, ocierajc zakrwawion szmat spocone czoo. Tu jest za gorco mrukn Dardalion. Czuj zaraz w powietrzu. Czujesz wo rozkadu z podziemi. Gan Degas nie ma gdzie grzeba polegych. A wic trzeba ich pali. Zgadzam si z tob, ale pomyl, jak wpynoby to na morale. Widzie, jak przyjaciel pada w walce, to jedno, ale oglda, jak ponie na stosie, to zupenie co innego. Porozmawiam z Karnakiem. Czy spotkae ostatnio Gan Degasa? spyta Evris. Nie. Nie widziaem go ju od kilku dni. To dumny czowiek. Jak wikszo wojownikw. Bez dumy nie byoby wojen. Karnak powiedzia mu wiele ostrych sw nazwa tchrzem i defetyst. Nie mia racji. Nigdy nie widziaem dzielniejszego, silniejszego czowieka. Chcia jak najlepiej dla swoich ludzi i gdyby wiedzia, e Egel wci walczy, nigdy nie pomylaby o kapitulacji. Czego ode mnie chcesz, Evrisie? Porozmawiaj z Karnakiem namw go, eby przeprosi Degasa, uszanowa uczucia starego. Karnaka nic nie bdzie to kosztowao, a Degasowi oszczdzi rozpaczy. Jeste dobrym czowiekiem, Evrisie, skoro mylisz o takich sprawach mimo zmczenia po cikiej pracy z rannymi. Zrobi, jak mwisz. A potem przepij si. Wygldasz dziesi lat starzej ni sze dni temu, kiedy przybye. To dlatego, e w dzie pracujemy, a w nocy strzeemy twierdzy. Znw masz racj. To arogancja z mojej strony przypuszcza, e mog to robi w nieskoczono. Wkrtce odpoczn, obiecuj. Dardalion opuci sal, przeszed do bocznego pokoiku i zdj zakrwawiony fartuch. Szybko umy si, nalawszy do emaliowanej miednicy wie wod z drewnianego wiadra; potem ubra si. Zacz zakada napiernik, lecz ugi si pod jego ciarem i zostawiwszy pancerz na wskim ku, poszed chodnym korytarzem. Gdy dotar do otwartych na dziedziniec drzwi, usysza odgosy bitwy szczk ora i dzikie okrzyki,

wykrzykiwane rozkazy i przeraliwe wrzaski konajcych. Powoli wszed po startych kamiennych stopniach do kasztelu, pozostawiajc za plecami bitewny zgiek. Kwatera Degasa znajdowaa si na szczycie wiey; dotarszy tam, Dardalion zapuka w drzwi i czeka, lecz nie usysza adnej odpowiedzi. Otworzy drzwi i wszed do rodka. Gwna komnata bya czysta i skromnie umeblowana sta w niej rzebiony drewniany st i kilka krzese. Przed wielkim kominkiem lea dywan, a pod oknem sta sekretarzyk. Dardalion westchn i podszed do biurka. Zobaczy na nim medale z czterdziestoletniej suby oraz kilka pamitek rzebion tarcz sprezentowan Gan Degasowi za zuchwa szar, szczerozoty sztylet, dug srebrzyst szabl z wytrawionym na klindze napisem DLA PIERWSZEGO. Usiad przy biurku i otworzy je. W dolnej szufladzie leay dzienniki Degasa, po jednym na kady rok jego suby. Dardalion otworzy kilka, na chybi trafi. Litery byy idealnie rwne, wiadczce o zdyscyplinowaniu, a same zdania zdradzay wojskowy umys piszcego. Jeden z wpisw w dziesitym tomie brzmia nastpujco: Jedenastego przedmiecia Skarty zaatakowaa banda Sathuli. Wysano dwie Pidziesitki, eby zwiza wroga walk i zniszczy. Albar prowadzi pierwszy oddzia, ja drugi. Dopadem ich na wzgrzach za Ekarlasem. Bezporedni atak ryzykowny, poniewa dobrze osaniay ich gazy. Podzieliem ludzi na trzy pododdziay i otoczylimy ich, nkajc z gry strzaami. O zmroku prbowali si przebi, lecz do tego czasu zdyem ukry w pobliskim parowie ludzi Albara i rabusie zostali wybici do nogi. Z alem notuj, e straciem dwch ludzi, Esdrica i Garlana dobrych jedcw. Zabito osiemnastu rabusiw. Dardalion starannie odoy dziennik na miejsce, szukajc najnowszego. Pismo byo troch mniej wyrane. Rozpocz si drugi miesic oblenia i nie widz nadziei na zwycistwo. Nie mog spa. Sny. Po caych nocach drcz mnie ze sny. A potem: Setki zabitych. Zaczem miewa przedziwne wizje. Mam wraenie, e ulatuj w nocne niebo, a w dole widz ziemie Drenajw. Same trupy. Niallad zabity. Egel nie yje. Cay wiat zgin i tylko my stawimy czoo armii duchw.

Dziesi dni wczeniej Degas napisa: Dzi zgin mj syn Elnar, bronic wiey bramnej. Mia dwadziecia sze lat i niedwiedzi si, ale trafia go strzaa i spad z muru, na wrogw. By dobrym czowiekiem i jego matka, pokj jej duszy, byaby z niego dumna. Jestem ju przekonany, e samotnie opieramy si caej Vagrii i nie zdoamy utrzyma si dugo. Kaem grozi, e ukrzyuje kadego mczyzn, kobiet i dziecko w Purdol, jeli si nie poddamy. I znw drcz mnie sny, demony szepcz mi do ucha. Trudno mi zebra myli. Dardalion przerzuci kilka stron. Karnak przyby dzi z tysicem ludzi. Serce roso we mnie, gdy mwi, e Egel wci walczy, lecz potem pojem, jak niewiele brakowao, abym zdradzi wszystko, czemu powiciem cae ycie. Kaem wymordowaby moich ludzi i Drenajowie byliby zgubieni. Od modego Karnaka usyszaem kilka ostrych sw, ale w peni na nie zasuyem. Zawiodem. I ostatnia strona: Sny skoczyy si i odzyskaem spokj ducha. Teraz zdaem sobie spraw z tego, e przez te wszystkie lata naszego maestwa nigdy nie mwiem Ruli o mioci. Nigdy nie caowaem jej w rk, jak to czyni dworzanie, ani nie przynosiem kwiatw. To takie dziwne. Jednak wszyscy wiedzieli, e j kochaem, bo wci si ni chwaliem. Kiedy zrobiem dla niej krzeso rzebione w kwiaty. Zajo mi to miesic. Rula bardzo je lubia. Nadal je mam. Dardalion zamkn ksik i usiad prosto, spogldajc na starannie rzebione i polerowane krzeso. Dzieo zdradzao rk prawdziwego artysty. Dardalion wsta i przeszed do sypialni, gdzie Degas lea ze sztyletem w rku na zakrwawionym posaniu. Oczy mia otwarte. Dardalion delikatnie zamkn mu powieki, zanim zakry twarz starca przecieradem. Panie Wszechrzeczy rzek Dardalion zaprowad tego czowieka do domu.

Rozdzia 15
Cadoras patrzy, jak Waylander odjeda od wozw, kierujc si na pnoc, ku pasmu niskich wzgrz. Tropiciel lea na brzuchu, z brod opart na doniach; za nim, spory kawaek w d zbocza, czeka przywizany ko. Cadoras wycofa si z wierzchoka, powoli podszed do stalowoszarego rumaka, zdj wypchane juki i otworzy je. Owinita w ptno, spoczywaa w nich rozmaita bro od skadanej kuszy po zestaw noy do rzucania o kocianych rkojeciach. Cadoras zoy kusz i wybra dziesi betw, znajdujcych si w koczanie z jeleniej skry, ktry nosi u pasa. Potem starannie umieci po dwa noe do rzucania za cholewami butw, a do pochew u pasa wsun dwa pozostae. Miecz mia uwizany do sioda, tak samo jak vagryjski uk; koczan ze strzaami wisia na ku sioda. Zakoczywszy przygotowania, Cadoras przymocowa juki. Potem wyj troch suszonego misa, usiad na trawie i patrzy w niebo, obserwujc burzowe chmury nadcigajce ze wschodu. Nadchodzi czas zabijania. To polowanie nie sprawiao mu radoci. Mg ju tuzin razy zabi Waylandera lecz ta gra wymagaa dwch graczy, a Waylander nie chcia w niej uczestniczy. Z pocztku irytowao to Cadorasa, ktry czu si tak, jakby ofiara nim pogardzaa. Jednak w miar upywu czasu zrozumia, e Waylander po prostu nie dba o to. Dlatego Cadoras jeszcze nie posa mierciononej strzay. Chcia wiedzie dlaczego. Mia ochot podjecha do wozw, usi naprzeciw Waylandera i go zapyta... Cadoras ju od ponad dziesiciu lat by patnym zabjc i zna swj fach lepiej ni ktokolwiek. By mistrzem najniebezpieczniejszej z gier rozumiejcym kady aspekt, kad elazn zasad: owca tropi, ofiara uciekaa, robia uniki lub podejmowaa walk. Nigdy jednak nie ignorowaa myliwego. Dlaczego wic?... Spodziewa si, e Waylander bdzie na niego polowa, wic zastawia wymylne puapki wok obozu. Noc po nocy kry si z ukiem w rku wrd drzew, podczas gdy koce przy ciepym ognisku okryway tylko kamienie i gazie. Dzisiaj znajdzie odpowied na to drczce go pytanie. Zabije Waylandera i ruszy do domu. Domu? Wysokie mury i puste komnaty oraz zimnoocy posacy proponujcy zoto za czyj mier. Grobowiec z oknami.

Bd przeklty, Waylanderze! Dlaczego tak uatwie mi zadanie? Tylko tak mogem si broni odpar Waylander i Cadoras obrci si na picie, gdy ostry miecz dotkn jego plecw. Zamar, a potem rozluni minie, cal po calu przesuwajc do ku ukrytym w bucie noom. Nie bd gupcem rzek Waylander. Mog rozpata ci gardo, zanim zdysz mrugn. I co teraz, Waylanderze? Jeszcze nie zdecydowaem. Powinienem by ci zabi. Tak, lecz ycie jest pene takich powinienem. Zdejmij buty... powoli. Cadoras wykona polecenie. A teraz pas i kubrak. Waylander zabra mu bro i rzuci j w traw. Zaplanowae to? spyta Cadoras, siadajc i opierajc si na okciach. Waylander skin gow i wepchn miecz do pochwy, po czym usiad dziesi stp od zabjcy. Chcesz suszonego misa? Waylander potrzsn gow, wyj n i trzyma go w prawej rce. Zanim mnie zabijesz, czy mog zada pytanie? Oczywicie. Skd wiedziae, e bd tak dugo czeka? Nie wiedziaem, miaem tylko nadziej. Powiniene wiedzie lepiej od innych, e owca ma przewag nad ofiar. aden czowiek nie moe si czu bezpiecznie, stojc przed zabjc krl czy wieniak. Ty chciae czego dowie, Cadorasie a to uczynio ci atw zdobycz. Niczego nie chciaem dowie. Naprawd? Nawet samemu sobie? Na przykad czego? e jeste lepszym ode mnie, najlepszym z zabjcw. Cadoras przecign si i spojrza w niebo. Duma rzek. Prno. Czyni gupcw z nas wszystkich. I tak jestemy gupcami inaczej bylibymy farmerami i patrzylibymy, jak rosn nasi synowie. Cadoras podpar si okciem i umiechn si. Czy to dlatego postanowie zosta bohaterem? Moe przyzna Waylander. Czy to popaca? Nie wiem. Jestem nim od niedawna.

Wiesz, e Bractwo znw sprbuje? Tak. Nie ujdziesz z yciem. O tym te wiem. Zatem dlaczego to robisz? Widziaem ci z t kobiet czemu nie zabierzesz jej do Gulgothiru i nie pojedziesz na wschd, do Ventrii? Sdzisz, e tam bybym bezpieczny? Cadoras potrzsn gow. Masz racj. Ale miaby jak szans ta misja nie daje ci adnej. Wzrusza mnie twoja troska. Moesz w to nie wierzy, ale jest szczera. Szanuj ci, Waylanderze, ale al mi ciebie. Jeste zgubiony... w dodatku na wasne yczenie. Dlaczego? Poniewa stracie to, co byo twoj si. Nie wiem, co si z tob stao, lecz nie jeste ju Waylanderem Zabjc. Gdyby by, ju bym nie y. Zabjca nie zajmowaby si rozmow. Nie mog si z tym spiera, jednak dawny Cadoras te nie zwlekaby z wypuszczeniem strzay. Moe zestarzelimy si obaj. Pozbieraj swoj bro i jed rzek Waylander, chowajc n do pochwy i zwinnie podnoszc si z ziemi. Niczego nie obiecuj powiedzia Cadoras. Dlaczego to robisz? Po prostu jed. Dlaczego nie dasz mi swego noa i nie nadstawisz garda? warkn Cadoras. Jeste zy, poniewa ci nie zabiem? Pomyl o tym, kim bye, Waylanderze, a bdziesz wiedzia, czemu jestem zy. Cadoras zebra swoj bro, potem woy buty, podcign koniowi poprg i usiad w siodle. Waylander patrzy, jak zabjca odjeda na poudnie, a pniej poszed za szczyt wzgrza, gdzie dosiad swojego wierzchowca. Wozy znikny w rozedrganym z gorca powietrzu na pnocy, lecz Waylander nie mia ochoty dogania ich przed zmrokiem. Przez cay dzie przemierza poronite lasami wzgrza, a potem zrobi sobie dwugodzinny popas na drzemk nad stawkiem w cieniu wierkw. Wieczorem dojrza sup dymu unoszcy si w niebo na pnocy i lk cisn mu serce. Szybko osioda rumaka i pomkn przez las, poganiajc konia do galopu. Jecha tak przez mil, zanim odzyska rozsdek i zwolni. Otpiay z rozpaczy, wiedzia, co zobaczy, zanim jeszcze

wjecha na ostatni pagrek. Dymu byo zbyt wiele, jak na obozowe ognisko, a nawet na dziesi ognisk. Siedzc na koskim grzbiecie, spojrza ze szczytu wzgrza na spalone wozy. Stay pokrgiem, jakby wonice w ostatniej chwili dostrzegli niebezpieczestwo i usiowali ustawi je w piercie. Ziemia bya zasana trupami, nad ktrymi zbieray si stada wrzeszczcych spw. Waylander powoli zjeda po zboczu. Wielu z zabitych wzito ywcem i rozsiekano na kawaki a zatem nie brano jecw. Jakie dziecko przybito do drzewa, a kilka kobiet przywizano do pali i spalono. Nieco dalej, na pnocy, leeli pokotem ludzie Durmasta, a wok nich wznosi si wa zabitych wojownikw. Spy ju rozpoczy uczt i Waylander nie mg zmusi si, by odszuka ciao Danyal. Skierowa konia na zachd. Nawet w nikym wietle ksiyca bez trudu znalaz trop i jadc nim, przygotowa kusz do strzau. W mylach widzia obrazy z przeszoci, a wrd nich twarz Danyal... Waylander zamruga oczami, w ktrych stany mu zy. Stumi rosncy w gardle szloch i co w nim umaro. Wyprostowa si, jakby zrzuci z ramion jaki ciar, i wspomnienia ostatnich dni przesuny si przed nim jak na p zapomniany sen. Zobaczy ocalenie kapana, uratowanie Danyal i dzieci, bitw o Masin oraz obietnic dan Orienowi. Ze zdumieniem ujrza, jak wypuszcza Cadorasa. Syszc swoje sowa o bohaterach, cicho zachichota. Pewnie tamten wzi go za gupca! Hewla miaa racj mio miaa go zgubi. Teraz Nadirowie zabili Danyal i zapac za to. Niewane, e s ich setki. Niewane, e nie moe wygra. Tylko prawda ma znaczenie. Waylander Zabjca wrci. *** Danyal klczaa obok Durmasta na stoku wzgrza opodal wznoszcego si nad rzek miasteczka drewnianych chat. Pagrek by poronity gstym lasem, a ich konie ukryte w kotlince szedziesit krokw na poudnie. Bya zmczona. Poprzedniego dnia w ostatniej chwili uciekli przed jedcami i na myl o tym do tej pory skrcaa si ze wstydu. Durmast pojecha na zwiady na zachd, a potem wrci galopem, z toporem w doni, cigany przez chmar jedcw. Strzay wiszczay mu nad gow, gdy zrwna rumaka z karawan, podjecha do wozu piekarza i zawoa Danyal. Nie zastanawiajc si, usiada za Durmastem, ktry popdzi konia na wzgrza. Skamaaby, mwic, e nie wiedziaa, i uwozi j w bezpieczne miejsce, podczas gdy pozostali s skazani na okrutn i straszn mier. I nienawidzia si za t sabo.

Czterech jedcw pojechao za nimi na wzgrza. Wjechawszy w las, Durmast zrzuci j z sioda i obrciwszy konia, ruszy im na spotkanie. Pierwszy wojownik zgin z ebrami strzaskanymi toporem Durmasta. Drugi dgn lanc, ktr wielkolud odbi bez trudu, po czym ci mu gow z ramion. Pniej wszystko stao si tak szybko, e Danyal nie nadaa za przebiegiem potyczki. Durmast spad na pozostaych jedcw i wszystkie trzy konie runy, wierzgajc i kwiczc. Olbrzym zerwa si pierwszy, stajc jak bg wojny z lnicym toporem migoczcym w socu. Pniej przeszuka juki zabitych, zabierajc ywno i wod, i przyprowadzi jej kuca. Pojechali na pnoc, w las. Noc bya zimna i spali pod jednym kocem. Durmast nadal nie mwic sowa rozebra si i prbowa j obj. Obrcia si do niego ze sodkim umiechem, a on szeroko otworzy oczy, czujc zimn stal przytknit do podbrzusza. Ten n jest bardzo ostry, Durmacie. Proponuj, eby uspokoi si i zasn. Wystarczyoby zwyke nie, kobieto odpar, ciskajc gniewne byski niebieskimi oczami. A zatem mwi nie. Czy dajesz sowo, e mnie nie tkniesz? Oczywicie. Poniewa na twoim sowie mona polega jak na sprchniaym patyku, powiem ci co. Jeeli mnie zgwacisz, zrobi, co w mojej mocy, eby ci zabi. Nie jestem gwacicielem, kobieto. I nigdy nie byem. Mam na imi Danyal. Zabraa n i odwrcia si do niego plecami. Usiad i podrapa si po brodzie. Masz o mnie jak najgorsze zdanie, Danyal. Dlaczego? pij, Durmacie. Odpowiedz. Co za pytanie! Poprowadzie tych ludzi na rze i ucieke, nie ogldajc si za siebie. Jeste zwierzakiem twoi ludzie zostali i zginli, a ty po prostu ucieke. My ucieklimy przypomnia. Tak i nie myl, e nie gardz sob za to. A czego po mnie oczekiwaa, Danyal? Gdybym zosta, zabibym moe szeciu czy siedmiu Nadirw, a potem zginbym tak jak pozostali. Bez sensu. Zdradzie ich. Owszem, lecz sam te zostaem zdradzony miaem umow z ich wodzem, Butaso. Zdumiewasz mnie. Podrni zapacili ci i mieli prawo oczekiwa lojalnoci a ty

sprzedae ich Nadirom. Trzeba zapaci fortun, eby bezpiecznie przejecha przez ziemie Nadirw. Powiedz to zabitym. Zabici nie sysz. Usiada i odsuna si od Durmasta, cigajc koc i zarzucajc go sobie na ramiona. To ci nie wzrusza, prawda? Ich mier? A powinna? Nie straciem przyjaci. Wszystko umiera i na kadego przyjdzie czas. Byli ludmi, mieli rodziny. Zoyli swj los w twoje rce. C to, jeste moim sumieniem? A masz jakie? Twj jzor jest rwnie ostry jak twj sztylet. Zapacili mi, ebym by ich przewodnikiem czy odpowiadam za to, e jaki zjadacz psw nie dotrzyma sowa? Dlaczego mnie ocalie? Poniewa chciaem si z tob przespa. Czy to te zbrodnia? Nie, jedynie niezbyt pochlebny komplement. Bogowie, kobieto, dobralicie si z Waylanderem! Nic dziwnego, e si zmieni jeste jak kwas wylany na ran. A teraz moe dasz mi kawaek koca? Nastpnego dnia jechali w milczeniu, a dotarli do ostatniego pasma wzgrz dzielcego ich od rzeki. Wstrzymujc konie, Durmast wskaza odlege sine gry na pnocnym zachodzie. Najwyszy szczyt to Raboas, wity Olbrzym, a rzeka omija te gry i wpada do morza sto mil na pnoc od Purdol. Nazywaj j Rostarias, Rzeka Umarych. Co zamierzasz? Tutaj jest miasto. Zapac za miejsca na statku i popyniemy do Raboas. A co z Waylanderem? Jeli yje, spotkamy go tam. Dlaczego nie zaczekamy na niego w miasteczku? On tu nie przyjedzie ruszy na pnocny zachd. My skrcilimy na pnocny wschd, eby umkn pogoni. Butaso naley do Spearw, zachodniego plemienia; to jest ziemia Wolfsheadw. Mylaam, e jedziesz tylko do Gulgothiru. Zmieniem zdanie. Dlaczego? Poniewa jestem Drenajem. Czemu nie miabym pomc Waylanderowi odzyska Zbroj z Brzu?

Bo nic na tym nie skorzystasz. Jedmy warkn, popdzajc konia w kierunku drzew. Ukrywszy wierzchowce w kotlince, Durmast wczoga si na szczyt wzgrza nad miasteczkiem. Stao tam prawie dwadziecia chat i siedem skadw otoczonych grubym drewnianym czstokoem. Za magazynami wznosi si dugi niski budynek z zadaszonym gankiem. To gospoda rzek Durmast suca take jako gwny skad handlowy. Nie widz ani ladu Nadirw. A ci ludzie nie s Nadirami? zapytaa Danyal, pokazujc na grupk mczyzn siedzcych pod palisad. Nie. To Notasi bezplemiecy. Kiedy byli wyrzutkami, teraz uprawiaj ziemi, handluj na rzece, a Nadirowie przychodz do nich po elazne narzdzia, bro, koce i tym podobne rzeczy. Znaj ci tu? Znaj mnie prawie wszdzie, Danyal. Razem wjechali do miasta, gdzie uwizali konie do porczy ganku. Gospoda bya mroczna i cuchna potem, skwaniaym piwskiem oraz przypalonym tuszczem. Danyal podesza do stou pod oknem; odsuna rygiel okiennic i otwara je, uderzajc w plecy stojcego na zewntrz mczyzn. Ty niezdarna krowo! krzykn. Danyal odwrcia si i usiada, lecz kiedy z wrzaskiem wpad do karczmy, wstaa i wyja szabl. Mczyzna stan jak wryty. By krpy i odziany w futrzan kurtk przepasan szerokim pasem, przy ktrym wisiay dwa dugie noe. Odejd albo zabij sykna Danyal. Durmast wyrs za plecami mczyzny, chwyci go za pas, unis na chwil w gr i stan obok Danyal. Syszae, co pani mwia mrukn. Odejd! Po chwili cisn mczyzn przez otwarte okno, z zadowoleniem patrzc, jak tamten rozcign si w pyle kilka stp od drewnianego ganku. Potem wielkolud z szerokim umiechem obrci si do Danyal. Widz, e jeste sodka jak zawsze. Obyabym si bez twojej pomocy. Zdaj sobie z tego spraw. Oddaem mu przysug. Gdyby mia szczcie, dgnaby go, ale mogaby straci panowanie nad sob i uy twego ostrego jzora, a wtedy byby zgubiony. To nie jest mieszne.

Zaley od punktu widzenia. Wykupiem dla nas miejsca na statku, ktry odpywa jutro rano. Ponadto opaciem kajut... z dwoma kami doda znaczco.

Rozdzia 16
Butaso siedzia w namiocie, mierzc ponurym spojrzeniem przykucnitego naprzeciw szamana. Starzec rozoy na ziemi wyprawion kol skr i niedbale rozrzuci na niej tuzin koci. Kostki miay ksztat szecianw i dziwne symbole na kadym boku. Szaman przez chwil spoglda na koci a potem podnis oczy, skrzce si ponurym humorem. Twoja zdrada zabia ci, Butaso rzek. Mw janiej. Czy to niedostatecznie jasne? Jeste zgubiony. Nawet teraz czarny cie unosi si nad twoj dusz. Jestem silny jak zawsze! zawoa Butaso, zrywajc si na rwne nogi. Niczego si nie boj! Dlaczego zamae sowo dane Lodowym Oczom? Miaem wizj. Miaem wiele wizji. Jest we mnie Duch Chaosu on mnie wiedzie. W mowie Nadirw nazywamy go Duchem Zych Uczynkw, Butaso. Dlaczego nie uywasz tego imienia? To zy duch. Cho tak powiadasz, starcze, jednak przynis mi potg i bogactwa oraz wiele on. Przynis ci mier. Czego od ciebie chcia? Abym zniszczy wozy Lodowych Oczu. Ale Lodowe Oczy yje. Tak samo jak jego przyjaciel, Zodziej Dusz. I co mnie to obchodzi? Sdzisz, e ja nie mam adnej wadzy? Gupi miertelniku! Od kiedy Zodziej Dusz napeni twoje serce strachem, tego dnia, gdy darowa ci ycie, pona w tobie dza zemsty. Teraz zabie jego przyjaci, a on poluje na ciebie. Nie wiesz o tym? Wiem, e mam setk ludzi, ktrzy szukaj go na stepach. Przed witem przynios mi jego gow. Ten czowiek jest ksiciem zabjcw. Wymknie si twoim tropicielom. To by si tobie podobao, prawda, Kesa Khanie? Zawsze mnie nienawidzie. Rozdyma ci pycha, Butaso. Nie nienawidz ci, lecz gardz tob ale to nie ma adnego znaczenia. Tego czowieka trzeba powstrzyma.

Pomoesz mi? On zagraa przyszym pokoleniom Nadirw. Poszukuje Zbroi z Brzu Zguby Nadirw; nie moe wypeni tej misji. A wic uyj Zmiennoksztatnych niech go wytropi. Uyj ich tylko w ostatecznoci warkn Ksa Khan, wstajc z ziemi. Musz pomyle. Schowawszy wrebne koci do woreczka z kolej skry, wyszed z namiotu i spojrza na gwiazdy. Wok panowa spokj; poruszali si tylko wartownicy strzegcy Butaso: omiu mczyzn z mieczami w doniach stao wok namiotu, milczc i od czasu do czasu przytupujc z zimna. Ksa Khan poszed do swojego namiotu, gdzie niewolnica Voltis rozpalia wgle na palenisku, eby ogrza powietrze. Ponadto nalaa mu czark Llyrdu i woya trzy gorce kamienie do ka. Umiechn si do niej i jednym ykiem wypi Llyrd, czujc, jak alkohol rozgrzewa jego ciao. Dobra z ciebie dziewczyna, Voltis. Nie zasuguj na ciebie. Jeste dobry, panie. Chciaaby wrci do domu? Nie, panie. Chc suy tobie. Rozczulony t odpowiedzi pochyli si i unis jej gow... po czym zamar. Omiu! Namiotu Butaso zazwyczaj pilnowao siedmiu stranikw! *** Butaso odwrci si do wchodzcego wartownika. Czego chcesz? Odebra mj dar odrzek Waylander. Butaso byskawicznie obrci si, otwierajc usta do krzyku przecitego szecioma calami lnicej stali, ktra przebia mu kark. Usiowa chwyci palcami ostrze, wybauszajc oczy z przeraenia; potem osun si na kolana, wpatrzony w stojc przed nim spokojnie nieruchom posta. Ostatnim dwikiem, jaki usysza, zanim zamkn oczy, by szczk stali, gdy jego wartownicy wpadli do namiotu. Waylander odparowa pierwsze cicie. Wygi przegub i miecz wyfrun z rki przeciwnika. Ten wyrwa z pochwy n, ale zgin, gdy ostrze zabjcy wbio mu si miedzy ebra. Nadbiegli kolejni stranicy, spychajc Waylandera na rodek namiotu. Od miecz sykn Kesa Khan od wejcia. Waylander spojrza beznamitnie na otaczajcy go krg stali.

Chod i we go powiedzia. Gdy Nadirowie runli do ataku, ci i kolejny wojownik pad z wrzaskiem. Potem Waylander otrzyma silny cios w gow i ugiy si pod nim kolana. Usiowa wsta, lecz spad na grad ciosw i ogarno go morze ciemnoci... Przebudzi go bl pulsujcy, uporczywy. Palce mia spuchnite, a soce bezlitonie palio jego nagie ciao. Wisia, powieszony za rce na supie porodku obozu; zdarli z niego odzienie zabitego Nadira i wystawili na soce, ktre ju spieko jego niezwykle bia skr. Opalonym na ciemny brz rkom i twarzy nic nie grozio, lecz reszty ciaa nigdy nie wystawia na soce, wic pier i ramiona ju paliy go jak ogniem. Usiowa otworzy oczy, ale widzia tylko na lewe; prawe byo zapuchnite. Mia spierzchnite wargi i suchy jeyk. Rce bolay go i byy niemal purpurowe. Stan na nogach i wyprostowa si, aby uly spuchnitym przegubom. Natychmiast kto uderzy go pici w brzuch i Waylander skrzywi si, przygryzajc warg tak, e pocieka z niej krew. Czekaj ci pikne chwile, ty okrgooki synu dziwki powiedzia kto. Waylander przechyli gow i ujrza przed sob niewysokiego modzieca z tustymi wosami zawizanymi w koski ogon i twarz posypan aobnym popioem. Kiedy odwrci gow, tamten uderzy go ponownie. Zostaw go! rozkaza Ksa Khan. Jest mj. Rb, co mwi, Gorkai rzek starzec. Musi umrze w mczarniach i suy memu ojcu w Otchani. Modzieniec odszed, a Waylander spojrza na starca. Dobrze zrobie, Zodzieju Dusz, pozbawiajc ycia gupca, ktry cignby na nas zgub. Waylander nie odpowiedzia. W ustach mia peno krwi, ktra zwilya mu wyschnity jzyk i gardo. Ksa Khan umiechn si. Krew ci nie napoi. Dzisiaj zabierzemy ci na pustyni, gdzie bdziemy patrze, jak ponce piaski zabieraj twoj dusz. *** Dzie mija powoli i bl narasta. Waylander zamkn umys przed cierpieniem i usiowa zachowa spokj, oddychajc gboko i powoli, zachowujc resztki si na t chwil, kiedy Nadirowie go rozwi. Jeli chc go wywie na pustyni, bd musieli odwiza go od pala a wtedy zaatakuje ich i zmusi, eby go zabili.

Bdzi mylami, wspominajc minione lata. Znw ujrza modego, idealistycznego Dakeyrasa; chopca, ktry zosta onierzem i suy w armii Oriena, Krla-Wojownika z Brzu. Wspomina ten dzie, gdy Orien poprowadzi swoje zwyciskie wojska ulicami Drenanu, a tumy wiwatoway i obrzucay go kwiatami. Krl, w zbroi lnicej w ostrym socu, wydawa si dziesicioletniemu Dakeyrasowi olbrzymem. Orien trzyma przed sob trzyletniego syna i chopczyk, przestraszony zgiekiem, zala si zami. Wtedy Krl wzi go w ramiona i ucaowa. Dakeyras radowa si tym przejawem ojcowskiej troski. Jego umys podsun mu teraz inne wspomnienie: chwil, gdy Krl Niallad pad z betem kuszy w plecach. Ten obraz przywoa go do rzeczywistoci i znw poczu bl. W jaki sposb szlachetny modzieniec sta si bezlitosnym zabjc? Bolay go przeguby i zda sobie spraw, e znw ugiy si pod nim nogi; z trudem wyprostowa si i otworzy oko. Otaczaa go gromadka ich dzieciakw i jeden z nich uderzy go kijem w nog. Nadiryjski wojownik podszed do nich i obali chopca celnym kopniakiem. Waylander znw pogry si w mylach. Serce cisno mu si, gdy powrci obraz chopca trzymanego przez dumnego ojca. Pocaowany chopczyk uspokoi si i umiechn, naladujc zachowanie Krla, machajcego tumom. May Niallad, nadzieja Drenajw. Pewnego dnia, myla wtedy Dakeyras, bd mu suy tak, jak mj ojciec suy Orienowi. Waylanderze usysza gos i ponownie otworzy oko. Nie zobaczy nikogo, lecz wci sysza ten gos, gboko w swoim umyle. Zamknij oczy i odpr si. Waylander usucha i bl usta, gdy zabjca zapad w sen. Zobaczy, e stoi na nagim wzgrzu pod obcymi gwiazdami, jasnymi, wielkimi i idealnie okrgymi. Na niebie wieciy dwa ksiyce jeden srebrny, a drugi z bkitnymi i zielonymi ykami, jak marmur. Na stoku siedzia Orien, modszy i bardziej podobny do krla ze wspomnie Waylandera. Chod tu i usid przy mnie. Czy umarem? Jeszcze nie, lecz mier jest blisko. Zawiodem ci. Prbowae nie mona da wicej. Zabili kobiet, ktr kochaem. A ty zemcie si. Poczue ulg? Nie. Nie czuem niczego. T prawd powiniene zrozumie przed wieloma laty, kiedy tropie ludzi, ktrzy wymordowali twoj rodzin. Jeste sabym czowiekiem, Waylanderze, pozwalajc wypadkom tak manipulowa sob. Jednak nie jeste zy.

Zabiem twego syna. Za pienidze. Tak. Nie zapomniaem. Moe to miesznie zabrzmi, jeli powiem, e auj tego, ale tak jest. To wcale nie jest mieszne. Zo nie jest jak skaa, trwae i nieruchome jest jak toczcy ciao rak. Nigdy nie zapomnisz pierwszego czowieka, ktrego zabie, ale za cae zoto wiata nie przypomnisz sobie dziesitego. Pamitam dziesitego rzek Waylander. By rabusiem imieniem Kityan, pkrwi Nadirem. Dopadem go w miasteczku na wschd od Skeln... I zabie goymi rkami, wyupiwszy mu najpierw oczy. Tak. By jednym z tych, ktrzy zabili moj on i dzieci. Powiedz mi, dlaczego nie szukae Danyal wrd trupw? Waylander odwrci gow i przekn lin. Widziaem ju jedn kochan kobiet po tym, jak j zamordowano. Nie chciaem oglda tego po raz drugi. Gdyby znalaz w sobie si do poszukiwa, nie byby teraz przywizany do tego pala. Ona yje, bo uratowa j Durmast. Nie! Czy okamabym ci, Waylanderze? Moesz pomc mi uciec? Nie. Zatem umr. Tak rzek ze smutkiem Orien. Umierasz, ale bezbolenie. Waylander kiwn gow, lecz zaraz poderwa j. Teraz? Oczywicie. Zwr moj dusz, do diaska! Chcesz wrci na mki i mier? To moje ycie, Orienie. Moje! Zaznaem blu i potrafi go znie, lecz nie poddam si a do mierci. Ani tobie, ani Nadirom, ani nikomu. Zwr moj dusz ciau! Zamknij oczy, Waylanderze, i przygotuj si na bl. Waylander jkn z gbi suchego, opuchnitego garda. Usysza czyj miech i otworzywszy oko, ujrza zgromadzony wok tumek. Mody wojownik, Gorkai, umiecha si z zadowoleniem. Mwiem wam, e yje. Doskonale! Dajcie mu pi chc, eby czu kade cicie. Przysadzisty wojownik odchyli Waylanderowi gow i wla mu do ust wod z kamiennego dzbana. Zabjca z pocztku nie mg yka, wic pozwala, by cienki

strumyk cieka mu do garda. Wystarczy! powiedzia Gorkai. Wiedz, zabjco, e ponacinamy twoje ciao i wysmarujemy je miodem. A potem zakopiemy ci przy mrowisku. Rozumiesz? Waylander nie odpowiedzia. Mia usta pene wody i co chwila przeyka odrobin, zwilajc wyschnite gardo. Gorkai wyj zakrzywiony n i zrobi krok naprzd, lecz przystan i odwrci si, syszc ttent kopyt. Tum rozstpi si na boki, gdy jaki jedziec wpad galopem do obozu; Waylander spojrza na, lecz przybysz mia soce za plecami. Na widok jedca Nadirowie rozpierzchnli si, a Gorkai, osaniajc oczy doni, wrzasn: Zabi go! Nadirowie skoczyli po bro; Gorkai cisn n i obrci si do Waylandera. Bysno ostrze... Bet kuszy wisn w powietrzu, trafi go w skro i Nadir run na ziemi. Jedziec cign wodze przy supie i jednym ciosem miecza przeci sznury krpujce przeguby Waylandera. Zabjca zatoczy si, odzyska rwnowag i ruszy do konia, gdy nadbiegli dwaj Nadirowie ze sztyletami w rkach. Wypuciwszy z rki kusz, jedziec pochwyci Waylandera i przerzuci go przez siodo; potem zamachn si mieczem i obaj wojownicy odskoczyli. Strzay zawistay w powietrzu, a przybysz spi konia do galopu. k sioda wbija si Waylanderowi w bok i zabjca o mao nie spad z pdzcego ku wzgrzom rumaka. Namioty szybko zostaway w tyle, lecz dwukrotnie widzia midzy nimi ich wojownikw napinajcych uki. Ko ciko dysza, gdy wjechali midzy drzewa. Z tyu dobiega ttent kopyt i przeraliwe wrzaski pogoni. Jedziec zatrzyma rumaka w dolince i zrzuci Waylandera na ziemi. Zabjca run jak wr mki, lecz zaraz klkn; rce mia nadal zwizane. Podnis je, a Cadoras zamachn si mieczem; ostrze przecio sznury. Waylander rozejrza si, zobaczy swojego wierzchowca uwizanego do krzaka, z ubraniem i broni przy siodle. Pod drzewem lea nagi trup wojownika, ktrego zabi minionej nocy. Pokutyka do konia, odwiza go i z trudem dosiad. Nie tracc ani chwili, ruszyli, trzymajc si wskiego szlaku biegncego midzy drzewami. Nadirowie zbliali si i strzay zaczy przelatywa niebezpiecznie blisko uciekajcych. Po chwili obaj zbiegowie wyjechali spomidzy drzew i znaleli si na odsonitej przestrzeni. Mam nadziej, e twj ko umie skaka krzykn Cadoras. Waylander wyty wzrok i z dreszczem lku zobaczy, e szlak koczy si nagle na krawdzi urwiska. Cadoras ubd konia ostrogami. Za mn! zawoa. Jego kary ogier przelecia nad przepaci, a Waylander uderzy obcasami boki konia i poszed w lady Cadorasa. Rozpadlina miaa niecae dziesi stp szerokoci. Rumak

Cadorasa wyldowa po drugiej stronie, lizgajc si na piargu; wierzchowiec Waylandera o mao nie run w przepa, ale jedziec jako utrzyma si w siodle. Jego ko ledwie zdoa przeskoczy szczelin, przenis go jednak na drug stron i dalej, poza zasig strza. Obaj jedcy wjechali w skalny labirynt sterczcych gazw i grskich strumieni. Waylander zachwia si w siodle, a potem zdj z ku manierk i napi si. Potem sign po swj paszcz i narzuci go na spieczone ramiona. Przed zmrokiem, gdy dotarli do kpy drzew, Cadoras nagle zsun si z konia. Waylander zsiad, uwiza rumaka i klkn przy lecym. Dopiero wtedy zobaczy trzy strzay sterczce z plecw Cadorasa. Paszcz zabjcy by mokry od krwi. Waylander delikatnie posadzi rannego i opar jego gow na swoim ramieniu. Zerknwszy w d, ujrza czwart strza wbit gboko w lewy bok Cadorasa. Ranny otworzy oczy. Nieze miejsce na obz szepn. Dlaczego po mnie wrcie? Kto to wie? Daj mi pi. Waylander delikatnie opar umierajcego o pie drzewa, a potem poszed po manierk. Cadoras pi chciwie. ledziem ci. Znalazem Nadira, ktrego zabie, i zobaczyem, e wzie jego ubranie. Wtedy domyliem si, e zamierzasz zrobi co gupiego. Rwnie gupiego jak zaatakowanie w pojedynk caego obozu Nadirw? Cadoras zachichota i skrzywi si. To byo gupie, no nie? Jednak ja nigdy nie byem bohaterem. Pomylaem, e sprbuj cho raz chyba ju nigdy tego nie zrobi. Chcesz, ebym wyj ci te strzay? Po co? Rozerwaby mnie na strzpy. Czy wiesz... przez te wszystkie lata tylko raz byem ranny... powierzchowne cicie, po ktrym zostaa mi ta okropna szrama. Dziwne, prawda? Przez cae ycie robiem okropne rzeczy, a kiedy raz chciaem zrobi dobry uczynek, zostaem zabity. Nie ma sprawiedliwoci! Dlaczego to zrobie? Powiedz mi. Cadoras odchyli gow i zamkn oczy. Sam chciabym wiedzie. Mylisz, e istnieje niebo? Tak skama Waylander. Czy sdzisz, e jeden czyn moe zmaza cae niegodziwe ycie? Nie wiem. Mam nadziej. Pewnie nie. Wiesz, e nigdy nie byem onaty? Nigdy nie spotkaem nikogo, kto by mnie lubi. Nic dziwnego sam te nie przepadam za sob. Posuchaj nie ufaj

Durmastowi, on ci sprzeda. Wzi pienidze od Kaema za dostarczenie Zbroi. Wiem. Wiesz? I jedziesz z nim? ycie to zagadka odpar Waylander. Jak si czujesz? Zabawne pytanie. Nie czuj ng, a plecy piek mnie jak diabli. Czy miae kiedy przyjaci, Waylanderze? Tak. Dawno temu. Czy to mie uczucie? Tak. Wyobraam sobie. Chyba powiniene ju i. Nadirowie wkrtce tu bd. Zostan tu jeszcze chwil. Nie bd taki szlachetny! warkn Cadoras. Jed i znajd t Zbroj! Nie chciabym umiera na darmo. I we mojego konia nie chc, eby jedzi na nim jaki zjadacz psw. Tylko uwaaj na niego, bo to zoliwa bestia; moe odgry ci rk. Bd uwaa. Waylander chwyci do Cadorasa, i ucisn j. Dzikuj, przyjacielu. Jed ju. Chc umrze w samotnoci.

Rozdzia 17
Drenajski oficer, Sarvaj, spa gbokim snem. Skuli si w zagbieniu murw, owinity grubym kocem, oparszy gow na rozdartych jukach, ktre znalaz opodal stajni. Byo mu zimno i czu kade ogniwo kolczugi, nawet przez skrzany kaftan i wenian koszul. Spanie w zbroi nigdy nie byo wygodne, lecz na deszczu i wietrze stawao si nie do zniesienia. Sarvaj obrci si, zahaczajc uchem o mosin sprzczk; zakl i usiad, sigajc po n. Po kilku minutach przeci mokry rzemie i cisn zawadzajc klamr za mur. Po niebie leniwie przetoczy si grom i nowa fala deszczu smagna szare kamienne ciany. Sarvaj poaowa, e nie ma nieprzemakalnej brezentowej peleryny, cho i ta nie ochroniaby go w takiej burzy. Obok spali Vanek i Jonat, szczliwie niewiadomi kiepskiej pogody. Prawd mwic, powitali deszcz z zadowoleniem, poniewa uniemoliwi nocne ataki nkajce obrocw. Byskawica przecia niebo, owietlajc kasztel, sterczcy wrd szarych granitowych ska jak zamany zb. Vagryjskie triremy koysay si i szarpay na kotwicach we wzburzonych wodach zatoki. W porcie stao ponad czterdzieci statkw i armia Kaema liczya prawie szedziesit tysicy wojownikw co wiadczyo,

zdaniem Karnaka, o rosncej rozpaczy Vagryjczykw. Sarvaj nie by tego taki pewien. W cigu ostatnich czternastu dni polego prawie tysic onierzy, a drugie tyle nie nadawao si do walki w wyniku cikich ran. Kiedy wiatr zmienia si, sycha byo krzyki lecych w szpitalu. Elbanowi, dobremu onierzowi, amputowano zgangrenowan nog, lecz i tak umar w trakcie bolesnej operacji. Sidrikowi, znanemu artownisiowi, strzaa przeszya gardo. Pami podsuwaa Sarvajowi kolejne nazwiska i strzpy wspomnie. A Gellan by taki zmczony. We wosach lniy mu srebrne nitki, oczy mia wpadnite i przekrwione. Tylko Karnak wcale si nie zmieni. Troch schud, ale wci by potnej postury. Poprzedniego dnia, podczas krtkiej przerwy w walce, przyszed na odcinek Sarvaja. Kolejny dzie przyblia nas do zwycistwa powiedzia z szerokim umiechem nadajcym mu chopicy wygld. Mam nadziej rzek Sarvaj, ocierajc miecz z krwi i chowajc go do pochwy. Traci pan na wadze, generale. Zdradz ci sekret: chudzielec nie wytrzymaby takiego tempa! Mj ojciec by dwa razy grubszy i doy prawie setki. Byoby mio odpar z umiechem Sarvaj. Ja chciabym doy dwudziestych pitych urodzin. Nie pokonaj nas; nie maj na to jaj! Uprzejmo nakazywaa przytakn i Karnak odszed, szukajc Gellana. Teraz Sarvaj sucha odgosw burzy; wydawaa si odchodzi na wschd. Przechodzc przez picych onierzy, dotar do wschodniej wiey bramnej i wszed po krtych schodach. Tutaj te spali ludzie, szukajcy suchego miejsca. Nadepn komu na nog, lecz mczyzna tylko mrukn co i nie obudzi si. Wyszedszy na baszt, Sarvaj zobaczy Gellana siedzcego na kamiennym stopniu i spogldajcego na zatok. Ulewa przesza w drobn mawk, jakby jaki mroczny bg zrozumia, e do witu pozostaa ledwie godzina, a Vagryjczycy potrzebuj dobrej pogody, eby pi si na mury. Nigdy nie pisz? spyta Sarvaj. Gellan umiechn si. Jako nie czuj potrzeby. Od czasu do czasu zdrzemn si chwil. Karnak mwi, e zwyciamy. To dobrze. Zaczn si pakowa. Sarvaj opad na stopie obok niego. Wydaje mi si, e jestemy tu od zawsze jakby wszystko, co zaszo wczeniej,

byo tylko snem. Znam to uczucie. Wczoraj zaatakowali mnie dwaj wrogowie jednoczenie, a ja zabiem ich obu, mylc o zeszorocznej zabawie tanecznej w Drenanie. To byo niesamowite dowiadczenie, jakby moje ciao dziaao samodzielnie, pozwalajc bdzi mylom. Nie pozwl, aby odeszy za daleko, przyjacielu. Nikt z nas nie jest nietykalny. Przez chwil siedzieli w milczeniu; Gellan pooy gow na kamieniach i przysn. Potem Sarvaj odezwa si znowu: Czy nie byoby mio zbudzi si w Drenanie? egnaj, zy nie? Tak... Dzisiaj umar Sidrik. Nie syszaem. Strzaa w gardle. Szybko? Tak, mam nadziej, e umar szybko. Jeli mi umrzesz, wstrzymam ci od zagrozi Gellan. Pamitam to sowo. Czy to co, co dostawalimy, zanim wiat zwariowa? Tylko pomyl, jaki bdziesz bogaty, kiedy to si skoczy! Skoczy?... mrukn Sarvaj, gwatownie tracc poczucie humoru. To si nigdy nie skoczy. Nawet jeli zwyciymy, czy sdzisz, e zdoamy przebaczy Vagryjczykom? Zmienimy ich ziemie w pogorzelisko i zobaczymy, jak im si to spodoba. Wanie tego chcesz? W tej chwili? Tak. Jutro... zapewne nie. Co by to dao? Zastanawiam si, jak idzie Egelowi? Dardalion mwi, e za miesic sprbuj si przebi. A Lentryjczycy rozbili armi Vagryjczykw i wkroczyli na ziemi Drenajw. Pamitasz starego Ironlatcha? Tego starca na bankiecie? Tak. Tego, ktry nie mia zbw i musia je zup i mikki chleb? Wanie. On dowodzi lentryjsk armi. Nie wierz! Wszyscy mialimy si z niego. mieszny czy nie, odpar ich. Na pewno nie mog si z tym pogodzi. Nie przywykli do poraek. To ich sabo rzek Gellan. Czowiek czy armia musi od czasu do czasu przegra. Tak jak elazo hartuje si w ogniu jeli nie pknie, bdzie mocniejsze.

Karnak nigdy nie przegra. Wiem. Czy twoja filozofia sprawdza si i w jego przypadku? Zawsze zadajesz trudne pytania. Tak, myl, e tak. Kiedy Karnak mwi o rychym zwycistwie, szczerze w nie wierzy. A ty? Jeste moim przyjacielem, Sarvaju, wic nie bd ci okamywa. Mamy szans nic wicej. Nie mwisz mi niczego, o czym nie wiem. Natomiast chc dowiedzie si jednego: czy sdzisz, e moemy zwyciy? Dlaczego moje przewidywania miayby by suszniejsze ni Karnaka? Poniewa ci ufam. A ja ceni sobie to zaufanie, ale nie mog ci odpowiedzie. Myl, e ju to zrobie. *** Wysoko w kasztelu Karnak zacz traci cierpliwo do chirurga, Evrisa. Z trudem powstrzymujc gniew, przeci spr, walc pici w st. Nie pozwol wprowadzi rannych do kasztelu! Rozumiesz? Jak mam ci to powiedzie, Evrisie? Czy nie wyraam si dostatecznie jasno? Och, najzupeniej, generale. Mwi ci, e ludzie niepotrzebnie umieraj tuzinami a ciebie to nie obchodzi. Nie obchodzi? Oczywicie, e mnie obchodzi! rykn Karnak. Ty zuchway pokurczu! Audiencja skoczona. Wyno si! Audiencja, generale? Mylaem, e udzielaj ich krlowie. Nie rzenicy! Karnak dwoma krokami okry st i zapa drobnego lekarza za zakrwawiony fartuch. Poderwany w powietrze Evris zawis przed rozwcieczonym onierzem. Ten trzyma go tak przez kilka sekund, a potem rzuci nim o drzwi. Evris uderzy w nie i osun si na podog. Wyno si, zanim ci zabij sykn Karnak. Dundas, ktry w milczeniu obserwowa t scen, podnis lekarza z podogi i pomg mu wyj na korytarz. Posune si za daleko, lekarzu powiedzia cicho. Jeste ranny? Evris wyrwa si z obj Dundasa. Nie, nic mi si nie stao, Dundasie. Gangrena nie rozchodzi si po moich koczynach. Robaki nie roj si w moich ranach. Sprbuj spojrze na to z innego punktu widzenia nalega Dundas. Mamy wielu

wrogw, a jednym z najgroniejszych jest widmo zarazy. Nie moemy wprowadzi rannych do kasztelu. Sdzisz, e nie jestem w stanie poj strategii i dlatego chcesz karmi mnie takimi prymitywnymi przykadami jak twj wdz? Wiem, co myli, lecz szanowabym go znacznie bardziej, gdyby szczerze to wyzna. Nie zdoamy dugo broni murw. onierze wycofaj si do kasztelu. Karnak chce mie w nim tylko zdolnych do walki wojownikw nie potrzeba mu tam tysica czy wicej rannych, ktrych trzeba karmi... poi... my i leczy. Dundas nic nie powiedzia i Evris si umiechn. Dzikuj, e si nie spierasz. Kiedy si wycofacie, Vagryjczycy zabij wszystkich rannych wymorduj ich w kach. Karnak nie ma wyboru. Wiem o tym, niech ci szlag! Zatem dlaczego si z nim spierae? Poniewa on tu dowodzi! On za to odpowiada; takie s konsekwencje wadzy. A take dlatego, e nim gardz. Jak moesz tak mwi o kim, kto walczy w obronie wszystkiego, czym ye? W obronie? Tego, czym yem, nie mona obroni mieczem. Nie moesz tego poj, prawda, Dundasie? Nie ma adnej rnicy midzy Karnakiem a Kaemem. S jak bracia. Jednak nie mog sta tu i bawi ci rozmow, kiedy umieraj ludzie. Pokutyka korytarzem, ale odwrci si jeszcze przy schodach. Dzi rano znalazem trzech martwych ludzi w piwnicy pod stajni, gdzie musiaem ich pooy. Szczury poary ich ywcem. Odszed, a Dundas westchn i wrci do komnaty generaa. Wzi gboki oddech i otworzy drzwi. Karnak siedzia za stoem. Nadal by wcieky. Ndzny robak! stwierdzi, gdy Dundas wszed do rodka. Jak mia tak do mnie mwi? Kiedy bdzie po wszystkim, oddam go pod sd. Nie, generale rzek Dundas. Nagrodzisz go medalem i przeprosisz. Nigdy. Oskary mnie, e zmusiem Degasa do samobjstwa i nie dbam o moich ludzi. To doskonay lekarz i dobry czowiek. Ponadto wie, dlaczego nie pozwalasz umieci rannych w kasztelu. Skd? Skd wie? Poniewa on te jest onierzem. Jeli wie, to dlaczego, do diaba, na mnie napada? Nie mam pojcia, generale.

Karnak umiechn si i gniew mu przeszed. Jak na takiego mikrusa, dzielnie stawi mi czoo. Spisa si cakiem niele. Dam mu tylko may medal i adnych przeprosin. A teraz powiedz, jak stoimy z wod? Przenielimy szeset beczek do kasztelu. Tyle mamy. Na jak dugo nam to wystarczy? To zaley, ilu zostanie nam ludzi. Powiedzmy, e wycofaj si dwa tysice? W przyblieniu na sze tygodni. To za mao, o wiele za mao. Dlaczego Egel si nie przebija? Jeszcze nie nadszed czas; nie jest gotowy. Jest zbyt ostrony. On wie, co robi, generale. To rozsdny czowiek. Brak mu polotu. Chce pan powiedzie, e nie jest zuchway? Nie mw mi, co myl warkn Karnak. Odejd i odpocznij troch. Dundas wrci do swojej kwatery i pooy si na wskim ku. Nie byo sensu zdejmowa zbroi; do witu pozostaa niecaa godzina. Zapadajc w sen, zobaczy w mylach Karnaka i Egela. Obaj byli potnymi ludmi. Karnak by jak burza, dramatyczny i inspirujcy, podczas gdy Egel bardziej przypomina wzburzone morze gbokie, ciemne i miertelnie grone. Nigdy nie bd przyjacimi. Nigdy nie zostaliby przyjacimi. Wizje rozwiay si, zastpione przez tygrysa i niedwiedzia otoczonego przez warczce wilki. Zaatakowane przez wsplnego wroga, te dwa zwierzta walczyy razem. C si jednak stanie, gdy wilki uciekn? *** Sarvaj zapi pasek hemu i naostrzy miecz na czarnej osece. Obok niego Jonat w milczeniu patrzy na nieprzyjaci nadbiegajcych z drabinami i zwojami lin. Na murach stao niewielu ucznikw, poniewa zapasy strza mocno skurczyy si przez ostatnie trzy dni. Wiele bym da, eby siedzie na koniu wrd piciu tysicy legionistw mrukn Vanek, spogldajc na szeregi piechoty sunce ku twierdzy. Sarvaj kiwn gow. Szara kawaleryjska przeszaby przez oddziay nieprzyjaciela jak lanca przez poe soniny. Pierwsi Vagryjczycy dotarli do murw i obrocy cofnli

si o kilka krokw, gdy cikie elazne haki, zaczepiajc si, przeleciay nad blankami. Zaczyna si kolejny dzie rzek Vanek. Mona by pomyle, e ju powinni mie do. Czekajc na pojawienie si pierwszego onierza, Sarvaj bdzi mylami. Dlaczego kto zawsze chce i pierwszy? Pierwsi zawsze gin. Zastanawia si, jakby si czu jako napastnik, stojcy u stp muru. O czym myleli, pnc si po drabinach ku mierci? Na murze pojawia si do, grube palce chwyciy kamie. Vanek ci mieczem i odrbana do upada pod nogi Sarvaja, kurczowo zaciskajc palce. Podnis j i rzuci za mur. Pojawili si kolejni wojownicy i Sarvaj pchn, wbijajc ostrze w usta napastnika, a wyszo przez kark. Wyszarpn miecz i szerokim ciciem rozpata gardo nastpnego Vagryjczyka. Walka jeszcze si dobrze nie zacza, a ju bolao go rami. Przez godzin wrg nie zdoa zdoby przyczka na murach; potem olbrzymi wojownik wdar si na mur na zachd od wiey bramnej, torujc drog innym. Nastpni Vagryjczycy weszli na mur i sformowali klin. Gellan dostrzeg niebezpieczestwo i z picioma onierzami wypad z wiey, przeprowadzajc byskawiczny kontratak z flanki. Potny Vagryjczyk obrci si i wymierzy straszliwy cios wysokiemu Drenajowi. Gellan uchyli si i ci mieczem w bok przeciwnika. Ten jkn, ale utrzyma si na nogach. Jego ostrze opado ze wistem, lecz Gellan zablokowa i natar. Zabijecie! wrzasn Vagryjczyk. Gellan nie odpowiedzia. Napastnik rzuci si na niego, ale drenajski oficer wykona zrczny unik i odpowiedzia pchniciem w gardo. Wojownik upad, dawic si wasn krwi, lecz zdoa jeszcze zada ostatni cios, ranic w nog onierza walczcego obok Gellana. Klin Vagryjczykw rozsypa si i Gellan natar na, wyjmujc sztylet. Pchn pierwszego napastnika, ktry stan mu na drodze, i wojownik run z muru, by roztrzaska si na skaach w dole. Gellan sysza gos Sarvaja, zagrzewajcego onierzy do ataku. Powoli wyparto Vagryjczykw i oczyszczono mur tylko po to, by trzydzieci krokw dalej wrg zdoby nowy przyczek. Tym razem Karnak poprowadzi kontratak, walc obosiecznym toporem, ktrym przecina zbroje, amic ebra i koczyny przeciwnikw. Sarvaj potkn si o czyje ciao i run jak dugi, uderzajc gow o kamienne stopnie. Przetoczywszy si na plecy, ujrza bysk opadajcego ostrza. Inne ostrze odbio cios i miecz uderzy w kamie obok gowy Sarvaja. Ten zerwa si na rwne nogi, gdy Vanek zabi napastnika, ale nie zdy mu podzikowa, gdy obaj znw rzucili si w wir walki. Miarowy omot zaguszy szczk stali i Sarvaj zrozumia, e wrg znw uywa tarana, ktrego mosina gowa wali o okute elazem dbowe wrota. Soce prayo

z bezchmurnego nieba i czu sony pot zalewajcy mu oczy. W poudnie odparli atak i Vagryjczycy wycofali si, zabierajc ze sob rannych, podczas gdy drenajscy noszowi znieli ranionych na dziedziniec. W rodku nie byo ju dla nich miejsca. Inni onierze chodzili wzdu muru, niosc wiadra wody, z ktrych obrocy napeniali manierki. Jeszcze inni zmywali krew z murw i posypywali je trocinami. Sarvaj posa trzech swoich ludzi po chleb i ser dla oddziau, a potem usiad i zdj hem. Przypomnia sobie o Vaneku, ktry ocali mu ycie, i rozejrzawszy si, ujrza go siedzcego pod murem obok bramy. Z trudem podnis si z ziemi i podszed do niego. Ciki dzie rzek. Vanek umiechn si ze znueniem. Bdzie jeszcze ciszy. Dzikuj za uratowanie mi ycia. Drobiazg. Szkoda, e nikt nie zrobi tego dla mnie. Sarvaj zobaczy, e Vanek siedzi w kauy krwi, przyciskajc do do boku, i twarz ma poszarza z blu. Zawoam noszowych powiedzia Sarvaj, podnoszc si. Nie... nie ma po co. A zreszt, nie chc, by w nocy poary mnie szczury. Nie ma sensu nie czuj blu, a mwiono mi, e to zy znak. Nie wiem, co powiedzie. Nie przejmuj si tym. Syszae, e opuciem moj on? Tak. Gupio zrobiem. Za bardzo j kochaem, eby patrze, jak si starzeje. I wiesz co? Zadaem si z mod kobiet. Z pikn dziewczyn. Zabieraa mi kady grosz, a na boku miaa modego kochanka. Dlaczego musimy si starze? Sarvaj nie odpowiedzia, tylko przysun si bliej, gdy gos Vaneka opad do szeptu. Rok temu uniknbym tego ciosu. Teraz jestem za powolny... ale zabiem tego drania. Obrciem si, przytrzymujc ostrze, i rozpataem mu jego przeklte gardo. Myl, e zabi mnie ten unik. Wiesz co? Chciabym, eby bya tu teraz moja ona! Czy to nie gupota? Chcie, eby widziaa ten rozlew krwi i mier? Powiedz jej ode mnie, Sarvaju powiedz, e mylaem o niej. Bya kiedy taka pikna. Ludzie s jak kwiaty... Bogowie! Spjrz na to! Sarvaj odwrci si, ale niczego nie dostrzeg. Co takiego? Jednak Vanek ju nie y.

Wracaj! krzykn Jonat.

Rozdzia 18
Waylander zazna w yciu wiele blu i zawsze uwaa, e jest w stanie znie kade cierpienie, jakie moe przynie mu los. Teraz zmieni zdanie. Mia wraenie, e tysic pszcz roi si po jego spieczonej skrze, gryzc i dlc, a gowa kiwaa mu si w rytmie wstrzsajcych ciaem mdoci. Z pocztku, gdy odjeda z polanki, na ktrej pozostawi Cadorasa, bl by jeszcze znony, ale teraz, z nadejciem nocy, sta si nie do zniesienia. Nowa fala blu sprawia, e jkn, przeklinajc swoj sabo. Usiad, drc, po czym przeszed w gb jaskini, gdzie trzscymi si rkami odupa troch kory z gazi i rozpali ogie. Jego konie, uwizane w gbi jaskini, zaray i ten odgos otrzewi go. Wsta, zachwia si, lecz zaraz odzyska rwnowag. Podszed do wierzchowcw i poklepa je po szyjach. Odwizawszy zrolowany koc od sioda, okry nim grzbiet rumaka i wrci do ogniska. Podrzuci troch grubszych gazi, po chwili poczu oywcze ciepo rozchodzce si po ciele i powoli zdj koszul, krzywic si, gdy materia podrani mu pcherze na ramionach. Otworzy skrzany mieszek przy pasie i wyj dugie zielone licie, nazbierane przed zmrokiem. Lorassium byo niebezpieczne w uyciu. W maych ilociach agodzio bl i zsyao kolorowe sny; w duych zabijao. A Waylander nie mia pojcia, ile lici powinien uy ani jak przygotowa lek. Zgnit li w doni i powcha, a potem woy go do ust. Poczu gorycz i zakrztusi si. Zakrcio mu si w gowie, ale u jeszcze energiczniej. Kiedy po dziesiciu minutach nie poczu adnej ulgi, zjad drugi li. Pomyki zataczyy nad ogniskiem, skrcajc si w piruetach wysoko i wycigajc sypice iskrami ramiona, ciany jaskini zatrzeszczay i rozstpiy si, a Waylander zachichota, gdy jego koniom wyrosy rogi oraz skrzyda. Przesta si mia, widzc, e rce ma pokryte uskami i szponiaste. Z ognia wyonia si twarz, szeroka, pikna, okolona pomiennymi wosami. Czemu mi si sprzeciwiasz, czowieku? spyta ogie. Kim jeste? Jestem Gwiazd Porann, Panem Ciemnego wiata. Waylander odchyli si i rzuci patykiem w twarz. Z ust zjawy trysn ogie i pochon gazk; Waylander zauway rozdwojony pomienny jzyk. Znam ci rzek zabjca.

Powiniene, dziecko, gdy suye ci przez wiele lat. Zasmuca mnie, e teraz chcesz mnie zdradzi. Nigdy ci nie suyem. Zawsze byem wolny. Tak sdzisz? A wic zostawmy ten temat. Nie powiedz swoje. A o czym tu mwi, Waylanderze? Tropie i zabijae przez wiele lat. Mylisz, e twoje czyny pomagay rdu? Suyy dzieu Chaosu. Mojej sprawie! Jeste mj, Waylanderze zawsze bye mj. A ja na swj sposb chroniem ci, odbijaem ostrza wymierzone w mroku. Nawet teraz chroni ci przed wojownikami, ktrzy poprzysigli pore twoje serce. Dlaczego miaby to robi? Jestem dobrym przyjacielem tych, ktrzy mi su. Czy nie posaem Cadorasa, eby pomg ci w potrzebie? Nie wiem. Wiem jednak, e jeste Ksiciem Oszustw, wic wtpi w to. Ostre sowa, miertelniku. Sowa mierci, jeli tak mi si spodoba. Czego ode mnie chcesz? Chc, eby pozby si tego brzemienia. Nie jeste ju tym, kim bye, od kiedy udzielia ci si sabo Dardaliona. Mog uwolni ci od tego prawie to zrobiem, kiedy tropie Butaso lecz teraz widz, e znw ronie w twoim sercu, jak rak. A jak uwolniby mnie od tego brzemienia? Wystarczy, e powiesz sowo, a ju go nie bdzie. Nie mam zamiaru. Mylisz, e przyjmie ci rdo? Jeste splamiony krwi niewinnych, ktr przelae. Twoj dusz pochonie Otcha i zatrzyma na wieczno, lecz ja odnajd j i bd smaga ogniem. Czy pojmujesz, na co si naraasz? Twoje groby atwiej zaakceptowa ni twoje obietnice. Bardziej pasuj do twej reputacji. Zostaw mnie w spokoju. Bardzo dobrze, ale wiedz jedno: nie moge wybra gorszego wroga, zabjco. Mam dugie rce i ostre szpony. Twoja mier jest pewna; zostaa zapisana w Ksidze Dusz i przeczytaem o niej z przyjemnoci. Jednak powiniene pomyle o Danyal. Ona podruje z jednym z tych, ktrych dusze nale do mnie. Durmast jej nie skrzywdzi rzek Waylander, ale te sowa zabrzmiay sabo i bez przekonania. Zobaczymy. Zostaw mnie, demonie! Jeszcze tylko podaruj ci co na poegnanie. Patrz i ucz si!

Twarz zadrgaa i znikna, pomienie buchny wysoko i Waylander zobaczy w nich Durmasta cigajcego Danyal przez ciemny las. Zapa j nad brzegiem rzeki i przycign. Chciaa uderzy go w twarz, ale zasoni si przed ciosem. Potem on uderzy j i dziewczyna upada; rozerwa jej tunik... Waylander obserwowa wszystko w milczeniu i krzykn dopiero wtedy, gdy Durmast podern jej gardo. Wtedy straci przytomno. I bl usta. *** Dardalion i Trzydziestu klczeli na dziedzicu obok stajni, poczywszy umysy. W skupieniu pomykali duchem przez sklepienia piwnic pod stajni. Pierwszy szczur spa, lecz w panice otworzy paciorkowate lepia i czmychn, czujc obecno Czowieka. Poruszy nozdrzami, lecz w wilgotnym powietrzu nie wyczu zapachu wroga. Odwrci si, ogarnity przeraliwym strachem, pisn i wybieg na otwart przestrze. Kolejni jego pobratymcy przyczali si do tej panicznej ucieczki. Z piwnic, ciekw i zapomnianych kanaw szczury wybiegay na dziedziniec, otaczajc kapanw. Pierwszy leg u stp Astili, wiedzc, e to jedyne bezpieczne miejsce. Tutaj, w ksiycowym cieniu Czowieka, nic mu nie grozi. Inne poszy za jego przykadem, tworzc szeroki krg wok kapanw. Zafascynowany Karnak obserwowa to z murw, a otaczajcy go oficerowie i onierze ukradkiem robili znak Ochronnych Rogw. Setki szczurw kbiy si wok kapanw, wspinajc si po ich szatach, a na ramiona. Sarvaj przekn lin i odwrci wzrok. Gellan potrzsn gow i podrapa si. Dardalion powoli unis rk i Gellan dostrzeg ten gest. Otwrzcie bram. Powoli, nie wicej ni na stop czy dwie! rzek Gellan i spojrza na onierza nad bram. Co widzisz? Ani ladu nieprzyjaciela. Najciszej jak zdoali, onierze zdjli mosine sztaby wzmacniajce bram i uchylili j. Pierwszy szczur zamruga lepkami i zadra, pozbawiony miego poczucia bezpieczestwa. Podbieg do bramy i caa horda posza w jego lady. Noc bya zimna i cicha, gdy czarne stado zbiego ze wzgrza na wyludnione ulice Purdol, na place targowe i stokowate namioty vagryjskiej armii. Szczury przeszy po brukowanych ulicach i rozbiegy si wrd namiotw. Jaki onierz obudzi si, gdy szczur przebieg mu po twarzy; Vagryjczyk zerwa si z wrzaskiem, wymachujc rkami. Drugi szczur spad mu z ramienia i wyldowa na

podoku, wbijajc zby w udo. W obozie rozlegy si przeraliwe krzyki. Miotajcy si ludzie wywracali supki namiotw i grzli w fadach brezentu; inni biegali ulicami lub skakali do morza. Potrcony trjng paleniska upad, podpalajc suchy brezent, a wschodni wiatr podsyci pomienie i przerzuca je z jednego namiotu na drugi. Wysoko na murach Purdol miech Karnaka odbi si echem wrd gr, gdy z dou nadleciay przeraliwe wrzaski. Rzadko tak wiwatuj na powitanie krewnych rzek Sarvaj. Jonat zachichota. Bogowie, ale zamieszanie powiedzia Gellan. Dardalionie! zawoa. Chod tu i popatrz na swoje dzieo. Kapan w srebrzystej zbroi potrzsn gow i poprowadzi Trzydziestu z powrotem do szpitala, gdzie czeka Evris. Doskonale, modziecze rzek, ciskajc do Dardaliona. Naprawd doskonale. A co moesz zrobi z karaluchami? Dardalion umiechn si. Chyba zostawimy to na inny dzie, Evrisie, jeli pozwolisz... Astila, czujny jak zawsze, pochwyci padajcego Dardaliona. Wniecie go tutaj rzek Evris, otwierajc na ocie drzwi do swojego pokoju. Astila pooy Dardaliona na wskim ku i zdj mu srebrny pancerz, podczas gdy Evris trzyma rk nieprzytomnego. Puls jest silny. Chyba jest po prostu wyczerpany. Od jak dawna nie spa? Astila wzruszy ramionami. Nie wiem, lekarzu. Ja przespaem tylko trzy z ostatnich osiemdziesiciu godzin. Mamy tyle roboty tylu rannych i konajcych. A w nocy... Wiem. Bractwo skrada si w mroku. Nie powstrzymamy ich dugo. Wkrtce umrzemy. Ilu ich jest? Kto wie? odpar ze znueniem Astila. Dostali posiki. Zeszej nocy o mao nie stracilimy Baynha i Epwaya. Dzi?... Odpocznij troch. Za duo wzie na siebie. Taka jest cena winy, Evrisie. Przecie nie powiniene czu si winny! Astila pooy donie na ramionach chirurga. Wszystko jest wzgldne, przyjacielu. Uczono nas, e ycie jest witoci. Wszelkie ycie. Kiedy wstaem z ka i rozdeptaem uka czuem si zhabiony. Mylisz, e jak si czuj dzisiaj, kiedy na dole umieraj tuziny ludzi? Jak czujemy si my wszyscy? Nie ma w tym dla nas radoci, a brak radoci to rozpacz.

*** Szeciu mczyzn klczao przed szamanem, szeciu wojownikw o byszczcych oczach i ponurych twarzach: Bodai, ktry przed dwoma laty straci rk; Askadi z krgosupem przetrconym po upadku z urwiska; Nenta, niegdy wietny szermierz, dzi pokrcony przez artretyzm; lepy Belikai; trdowaty Nontung cignity z jaski Mithegi oraz optany Lenali, ktry coraz czciej miewa ataki i podczas jednego z nich odgryz sobie jzyk. Ksa Khan, odziany teraz w szat z ludzkich skalpw, da kademu z nich yk Lyrrdu, doprawionego aromatycznymi grskimi zioami. Patrzy im w oczy, gdy pili, obserwujc rozszerzenie renic i postpujce oszoomienie. Moje dzieci rzek powoli jestecie Wybracami. Wy, ktrych ycie pozbawio si, odzyskacie je. Bdziecie szybcy i silni. Krew zacznie wawo kry w waszych yach. A zakosztowawszy potgi, umrzecie i wasze dusze popyn w Otcha na falach radoci. Poniewa suylicie krwi z waszej krwi i wypenilicie przeznaczenie Nadirw. Siedzieli nieruchomo, wpatrujc si w niego. aden nie poruszy si nie mrugn okiem, nawet nie odetchn. Zadowolony Ksa Khan lekko klasn w donie i do jaskini weszo szeciu jego akolitw, prowadzc sze szarych lenych wilkw, gronie spogldajcych ponad krpujcymi pyski kagacami. Ksa Khan kolejno podchodzi do kadego wilka, zdejmujc najpierw obro, a potem kaganiec. Kad kociste palce na ich lepiach, a zwierzta posusznie szy i siaday tam, gdzie je prowadzi, a wszystkie waroway przy nieprzytomnych wojownikach. Akolici odeszli. Ksa Khan zamkn oczy, pozwalajc mylom bdzi po jaskini i w ciemnoci nadyryjskiej nocy, wyczuwajc puls ziemi i dostrajajc go do swego. Czu, jak ogromna pierwotna sia gr wypenia jego umys, ronie w nim, groc rozerwaniem cienkiej skorupki jego ziemskiej powoki. Szaman otworzy oczy, wstrzymujc rozpierajc go moc. W tej jaskini obozowa zabjca. Na skaach jest jego zapach. Waszym ostatnim wspomnieniem bdzie ten czowiek: wysoki, okrgooki Drenaj, ktry usiuje zagrozi przyszoci naszej rasy. Jego obraz wypali si w waszych umysach, tak jak wilki maj w nozdrzach t znienawidzon wo Waylandera Zabjcy. Zodziej Dusz kry w mroku. Jest silny lecz nie tak silny jak wy. Jest szybki i miertelnie niebezpieczny ale nie tak jak wy, moje dzieci. Jego ciao bdzie sodkie, a krew jak wino z gr. adne inne miso nie bdzie wam smakowa. Kady inny pokarm bdzie dla was trucizn. Tylko on jest waszym yciem.

Ksa Khan odetchn gboko i wsta, a przechodzc midzy warujcymi wilkami, lekko dotyka rk szyi kadego z nich. Napinay minie i warczay, wbijajc lepia w milczcego czowieka. Nagle szaman wrzasn i wilki skoczyy, chwytajc kami za garda siedzcych przed nimi ludzi. Ci nawet nie drgnli, gdy wilcze szczki rozerway im ciao i koci. Wilki zadygotay. Zaczy rosn... Podczas gdy ludzie zapadali si w sobie, w fadach obwisej skry, wilki wycigay si, prostoway obleczone futrem paluchy, zakoczone czarnymi i dugimi pazurami. Ich torsy pczniay, obcignite nowymi miniami; stwory powoli staway na tylnych apach, upuszczajc na ziemi kupki starych gnatw pozostae z ich ofiar. Spjrzcie na mnie, moje dzieci rzek Ksa Khan. Sze bestii usuchao go i poczu na sobie ich krwawoczerwone lepia, mierzce go gorejcym spojrzeniem. Ruszajcie i zabijcie szepn. Sze bestii znikno w mroku. Po chwili wrcili akolici. Usucie std ciaa poleci szaman. Czy to mona nazwa ciaami? spyta jeden z nich, modzieniec o szarej jak popi twarzy. Nazywaj je, jak chcesz, chopcze, ale zabierzcie je std. Ksa Khan patrzy, jak odchodzili, a potem rozpali ognisko i owin si w szat z kolej skry. Rytua wyczerpa go, czu si bardzo stary i bardzo zmczony. Niegdy posyano tylko najsilniejszych wojownikw, lecz Ksa Khan sprzeciwia si temu. Tak byo lepiej, poniewa dawao to ostatnie chwile prawdziwego ycia ludziom pokrzywdzonym przez los. Odnajd Waylandera i por go. A potem umr. Jeli napij si wody, udawi si. Jeeli zjedz miso, otruj si. W cigu miesica poumieraj z godu. Wczeniej jednak zjedz jeden porzdny posiek, gdy ich wielkie szczki pochwyc Waylandera. *** Kaem siedzia w milczeniu, suchajc raportw: szedziesiciu omiu zabitych, czterdziestu siedmiu rannych. Czterysta namiotw ulego zniszczeniu, a dwa magazyny doszcztnie spony w obu byo miso i zboe. Jeden z zakotwiczonych statkw straci w pomieniach agle, ale poza tym pozosta nietknity. Szczury dostay si jednak do pozostaych skadw ywnoci i grasoway w magazynach. Kaem odprawi oficerw i zwrci si do czarno odzianej postaci siedzcej obok niego.

Spraw, ebym odzyska dobry humor, Nemodesie. Powiedz mi jeszcze raz, jak Bractwo widzi swoje ryche zwycistwo nad kapanami. Nemodes wzruszy ramionami, a jego osonite grubymi powiekami oczy unikay spojrzenia generaa. Przywdca Bractwa by maym, chudym mczyzn z grubym i wystajcym nosem, ktry nie pasowa do jego wskiej twarzy. Usta mia niemal pozbawione warg, a zby jak duta. Trzej z nich umarli zeszej nocy. Koniec jest bliski szepn. Trzej? Ja straciem szedziesiciu omiu. Ci trzej s wicej warci ni twoja hoota warkn Nemodes. Wkrtce zabraknie im si, by nas powstrzymywa, a wtedy zabierzemy si za Karnaka tak, jak przedtem za Degasa. Twoje obietnice s jak pierdnicia wini rzek Kaem. Gone, ale nietrwae. Czy wiesz, jak bardzo potrzebna mi ta twierdza? Ironlatch rozbi nasze wojska na poudniu i maszeruje na Drenan. Nie mog wysa ludzi, eby go powstrzymali, poniewa Egel wci trzyma si w Skultik, a Karnak broni fortecy. Nie mog przegra... ale nie mog te zwyciy. Zabijemy tych kapanw zapewni go Nemodes. Nie chc, eby poumierali ze staroci, Nemodesie! Obiecae mi, e forteca padnie. Nie pada. Obiecae mi, e kapani zgin. Nadal yj. Obiecae mi Waylandera. Jakie ze wieci masz z tego frontu? Cadoras zdradzi nas. Wydosta zabjc z wioski Nadirw, gdzie czekaa go pewna mier. Dlaczego? Czemu Cadoras miaby zrobi co takiego? Nemodes wzruszy ramionami. Nie mam pojcia. Przez cae ycie Cadoras nigdy niczego nie zrobi bezinteresownie. Moe dogada si z Waylanderem. To nie ma znaczenia, bo Cadoras nie yje. Za to dziewiciu moich braci zblia si teraz do Raboas; to moi najlepsi wojownicy, a wic najlepsi na kontynencie. Poza tym zawsze mamy Durmasta. Nie ufam mu. Dlatego mona mu ufa. Chciwo to silny bodziec, a on zawsze sprzeda si temu, kto najlepiej paci. Przygnbiasz mnie, Nemodesie. Mam te naprawd dobre wieci, generale. Trudno mi w to uwierzy. Znalelimy w grach wejcie do twierdzy drog, ktr wjecha tam Karnak. Kaem odetchn i umiechn si.

Chc za godzin mie tysic ludzi gotowych do wymarszu. Dopilnuj tego obieca Nemodes.

Rozdzia 19
Lasek nie by rozlegy, lecz Waylander znalaz w nim dolink, w ktrej mg rozpali ognisko. Przemarz cay i chocia szybko dochodzi do siebie po torturach, nadal odczuwa skutki gorczki wywoanej oparzeniem sonecznym. Przez trzy dni wypoczywa w jaskini; potem ruszy na pnoc i spotka gromadk Notasw, ktrzy sprzedali mu jak okropnie mierdzc ma do smarowania ramion i plecw. Kiedy by wrd nich, moda kobieta opatrzya mu ran na skroni, a stary wdz Notasw nada mu imi Muli eb. Waylander obejrza ran w mosinym lusterku. Bya opuchnita i purpurowa, z zygzakowat szczelin pknitej skry. Przypomnia sobie cios mieczem w gow i poj, e ostrze musiao obrci si w doni napastnika i uderzyo na pask. Opuchlizna z oka prawie zesza, ale wci z trudem widzia na nie w ostrym socu, na ktrym mocno zawio. Wdz Notasw chudy, jowialny starzec obejrza mu gow, obmacujc j i naciskajc. Nie ma pknicia, Muli bie. Przeyjesz. Jak daleko do Raboas? Pi dni ostrej jazdy. Siedem, jeli pojedziesz ostronie. Podesza dziewczyna z kamiennym dzbanem wypenionym wod i spukaa ni gow Waylandera. Bya drobna i liczna, miaa delikatne rce. Moja najmodsza ona rzek stary. adna, prawda? adna przytakn Waylander. Nosisz wiele broni, Muli bie. Prowadzisz wojn? Waylander skin gow. Bybym niezadowolony, gdybym odjedajc, mia jej mniej ni przedtem. Twj czarny ko jest niebezpieczny odparowa starzec. Ugryz mojego najstarszego syna w rami. Jest pochliwy. Kiedy twoi ludzie odnios mi moje rzeczy, sam zapakuj je do jukw. Mnie ko nie ugryzie. Stary zachichota i odprawi dziewczyn, lecz umiech znikn z jego twarzy, gdy tylko klapa namiotu opada i zosta sam na sam z przybyszem. cigaj ci, Muli bie. Szuka ci wielu, wielu jedcw.

Wiem o tym. Nadirowie. Poudniowcy. O tym te wiem. Poudniowcy maj czarne paszcze i zimne oczy. S jak chmura przesaniajca soce i nasze dzieci boj si ich dzieci s takie wraliwe. To li ludzie rzek Waylander. Ich obietnice to proch, za to ich groby s piecztowane krwi. Wiem powiedzia wdz Notasw. Obiecali mi zoto a za wieci, a mier za milczenie. Kiedy powrc, powiedz, e tu byem. I tak bym to zrobi. Dlaczego ci szukaj? Czyby by krlem na wygnaniu? Nie. A wic kim? Waylander rozoy rce. Czowiek ma wielu wrogw. Starzec ponuro pokiwa gow, nie odrywajc czarnych oczu od zabjcy. Wiesz, dlaczego yem tak dugo? spyta, pochylajc si i podajc gociowi puchar Lyrrdu. Waylander wzruszy ramionami, przyj puchar i wypi do dna. Poniewa jestem bogosawiony. Widz rzeczy we mgle umysw. Krocz drogami ducha i ogldam narodziny gr. Nic si przede mn nie ukryje. Ci Poudniowcy wielbi ciemno i ywi si sercami dzieci. Zaywaj dugie zielone licie i szybuj z wiatrami nocy. Jednak ciebie nie mog znale. Ci ludzie, ktrzy mog zowi malekiego nietoperza w mrokach jaskini, nie potrafi odnale jedca na nagiej rwninie. Kiedy zamkn oczy, widz rozmaite rzeczy dzieci bawice si za tym namiotem, twoje konie skubice traw, moj najmodsz on mwic najstarszej, e obawia si moich dotkni, poniewa przypominaj jej o mierci. Ciebie jednak nie mog dojrze, Muli bie. Dlaczego? Nie wiem. Mwisz prawd. Ale ja wiem. Masz gdzie przyjaciela bardzo potnego przyjaciela, ktry rzuci czar na twojego ducha. Mona ci ujrze tylko na jawie. Mam takiego przyjaciela. Czy on znajduje si w oblonej twierdzy? Moliwe. Nie wiem. Jest w wielkim niebezpieczestwie. Nie mog mu pomc. Jednak ty jeste kluczem do tej sytuacji.

Zobaczymy. Jak dawno temu byli tu ci jedcy? Przed dwoma dniami. Czy mwili, e wrc? Nie... ale ja wiem. Przyjad tu o zachodzie soca. Skd? Ze wschodu. Jadc na pnoc, unikniesz ich lecz tylko na jaki czas. Wasze drogi skrzyuj si i nic tego nie zmieni. Potrzebujesz przyjaci, Muli bie inaczej bdziesz zgubiony. Stary Notas zamkn oczy i zadra. Kiedy gwatowny zimny podmuch wtargn do namiotu, gaszc wiece, stary otrzsn si i szeroko otworzy oczy. Musisz std odej, a ja musz przenie mj obz rzek, a w jego skonych oczach zapali si strach. Co widzisz? Twoi wrogowie s naprawd potni. Otwarli dziewite wrota Piekie i spucili Zmiennoksztatnych. Musisz odjecha szybko i daleko, Muli bie. Kim s ci Zmiennoksztatni? Nie mog powiedzie ci nic wicej. Czas mija i kade uderzenie serca przyblia nas do zguby. Zapamitaj sobie jedno: nie prbuj z nimi walczy! Uciekaj! S potni i nios mier. Uciekaj! Stary zerwa si z ziemi i wybieg z namiotu. Waylander usysza, jak w panice wykrzykiwa rozkazy. Stwierdziwszy, e jego dobytek starannie uoono opodal wierzchowca, szybko spakowa si i odjecha z obozu, zostawiajc konia Cadorasa jako zapat za okazan pomoc. Teraz, rozbiwszy obz osiem mil dalej, zastanawia si nad sowami starca: Nie walcz. Uciekaj. Kim byli ci Zmiennoksztatni? Dlaczego nie moe ich zabi? Czyby nie biy w nich serca? Jakie stworzenie moe przey potyczk z Waylanderem Zabjc? Starzec nie by tchrzem. Wyczuwa zo jedcw Bractwa, ale nie ulk si ich. Tymczasem to nowe zagroenie po prostu przerazio go. Dlaczego przenis obz? Waylander podrzuci kilka patykw do ognia i ogrza sobie rce. Nocny wietrzyk porusza gaziami drzew, a w oddali zawy wilk. Zabjca przejrza swoj bro i naostrzy noe do rzucania. Potem sprawdzi kusz, pikn bro zaprojektowan wedug jego wskazwek i sporzdzon przez ventryjskiego zbrojmistrza. Kolb zrobiono z hebanu, a oba spusty z matowego brzu. Kusza bya niezwykle starannie wykonana i Waylander zapaci za ni fortun w opalach. Fakt, e byy kradzione, w niczym nie umniejsza wartoci daru i zbrojmistrz zamruga oczami ze

zdumienia, gdy Waylander wsypa mu je w zoone donie. Jeste artyst, Arlesie, a ta kusza to arcydzieo. Nagle ko Waylandera kwikn przeraliwie i zabjca skoczy na rwne nogi, byskawicznie napinajc kusz i wkadajc dwa bety w prowadnice. Zwierz szarpao wodze, usiujc zerwa si z nisko zwieszonej gazi, do ktrej byo przywizane. Uszy pooyo po sobie, a lepia miao szeroko otwarte z przeraenia. Nie walcz. Uciekaj!, przypomnia sobie Waylander sowa starca. Chwyciwszy koc, Waylander zrolowa go i pobieg do konia. W kilka sekund docign poprg i przytroczy koc, a potem rozwiza wodze i wskoczy w siodo. O mao nie spad, gdy ko pomkn galopem, wypadajc z lasu i pdzc na pnoc. Waylander obrci si w siodle z tyu dojrza kilka ciemnych postaci wyaniajcych si z lasu. Zamruga oczami, ale chmura zasonia ksiyc, skrywajc postacie w cieniu. Z trudem odzyska panowanie nad wierzchowcem, cigajc wodze. Galopowanie po ciemku przez step graniczyo z szalestwem. Jakakolwiek dziura, krlicza nora czy kamie i ko mg zama nog. Przebiegszy okoo mili, ko zacz zdradza objawy zmczenia i Waylander zatrzyma go, a potem wolniutko ruszy naprzd. Wierzchowiec mia pian na bokach i ciko dysza. Waylander pogadzi go po szyi, szepczc uspokajajco. Obejrza si, ale nic nie dostrzeg. Widzia przeladowcw tylko przez moment, lecz w pamici pozosta mu obraz olbrzymw w wilczych skrach, nisko przygitych do ziemi. Potrzsn gow chyba wzrok go zmyli, bo biegli zadziwiajco szybko. Teraz, jadc nieco wolniej, zdj bety z kuszy i zwolni ciciwy. Kimkolwiek byli ci ludzie, nie mieli koni, wic nie dogoni go tej nocy. Zsiad z rumaka i poprowadzi go na pnoc, przystajc tylko po to, eby otrze go z piany. Chyba uratowae mi ycie szepn, gadzc aksamitny kark. Chmury rozeszy si i ksiyc lni srebrzycie nad odlegymi grami, gdy Waylander jeszcze przez mil prowadzi konia, zanim znw go dosiad. Przetar oczy i ziewn, mocno owijajc si paszczem. Potrzeba snu rosa w nim, spowijajc umys jak ciepym kocem. Sowa migna mu nad gow i runa jak kamie, z wycignitymi szponami... schwytany, may gryzo pisn przeraliwie. Jaki cie poruszy si na prawo od Waylandera, ktry obrci si w siodle, lecz nie dostrzeg niczego prcz gszczu niskich zaroli. Czujnie zerkn w lewo i zobaczy dwa ciemne ksztaty, ze straszliw szybkoci wyaniajce si z traw. Ko stan dba i pomkn galopem, gdy Waylander mocno uderzy go obcasami w boki. Z pochylonym nad szyj jedcem gna jak byskawica.

Przed nimi wyrosa jaka posta i ko skrci w bok. Napastnik skoczy, a Waylanderowi krew zastyga w yach na widok demonicznych rysw i wyszczerzonych kw napastnika. Pici rbn atakujcego w eb, a ko uderzy barkiem potwora, odrzucajc go w powietrze. Tym razem Waylander nie usiowa powstrzymywa gnajcego na olep zwierzcia. Sam by okropnie przeraony, a w oczach wci mia widok tych czerwonych lepi i ociekajcych kw. Serce jak motem walio mu w piersi. Nic dziwnego, e starzec chcia jak najszybciej przenie obz zabra go z miejsca, gdzie Waylander pozostawi swj lad. Trzy mile dalej Waylander odzyska panowanie nad sob. Ko by okropnie zmczony i ledwie truchta. Zabjca wstrzyma go i zerkn za siebie. Niczego nie dostrzeg, ale wiedzia, e tam s; gnajc jego tropem, czujc jego strach. Poszuka na horyzoncie jakiego schronienia, lecz nie znalaz. Ruszy dalej, wiedzc, e bestie w kocu go dogoni, gdy jego rumak by znuony i cho szybszy na krtkie dystanse, nie zdoa wytrzyma dugotrwaej pogoni. Ile byo tych bestii? Widzia co najmniej trzy. Trzy to nie tak duo czy poradzi sobie z trzema? Wtpi w to. Poczu gniew. Dardalion powiedzia, e suy rdu, lecz jaki to bg pozostawia czowieka w takiej sytuacji? Dlaczego tylko wrg ma si? Czego ode mnie chcesz? krzykn, spogldajc w niebo. Przed nim cigno si pasmo niskich wzgrz; bez drzew i jakichkolwiek kryjwek. Ko powoli wjecha po stoku, na szczycie Waylander cign wodze i obejrza si. Z pocztku nie widzia nic, lecz potem w oddali dostrzeg je sze ciemnych ksztatw biegncych razem jego tropem. Byy zaledwie kilka minut za nim. Waylander napi kusz i pooy bety na prowadnice. Dwie bestie powinien pooy, a trzeci moe usiecze mieczem. Zerkn na drug stron pagrka i w dole zobaczy rzek, wijc si jak srebrna wstga wrd gr. U stp pagrka staa chatka, a obok niej by przycumowany may prom. W przypywie nadziei Waylander popdzi konia w d. W poowie drogi zacz nawoywa przewonika. W oknie chaty zabysa latarnia i na progu stan wysoki mczyzna. Przewie mnie przez rzek poprosi zabjca. Zrobi to rano odpar mczyzna. Moesz przespa si w domu. Rano obaj bdziemy martwi. Goni mnie sze bestii z pieka rodem. Jeli masz w chacie rodzin, zabierz j na prom. Mczyzna podnis latarni. By wysoki, barczysty i czarnobrody; jego oczy, cho skone, zdradzay mieszan krew. Moe mi wyjanisz... Wierz mi, nie ma na to czasu. Dam ci dwadziecia sztuk srebra za przewiezienie,

ale jeli zaraz nie ruszysz, sprbuj przepyn rzek. Nie zdoasz prd jest zbyt silny. Zaczekaj. Mczyzna wrci do chaty i Waylander zakl, widzc, e tamten si nie spieszy. Po kilku minutach wrci, prowadzc troje dzieci; jedno tulio do piersi lalk. Zaprowadzi ich na prom i podnis barierk, pozwalajc rumakowi Waylandera wgramoli si na pokad. Zabjca zsiad z konia i umieci barierk na miejscu, a potem odwiza cumy, gdy przewonik przeszed na przd promu, chwyci lin i zacz cign. Prom powoli ruszy naprzd i mczyzna pocign silniej; Waylander sta na rufie i spoglda na zbocze wzgrza. Bestie pojawiy si na szczycie i ruszyy pdem. Prom by dopiero kilka jardw od przystani. Na wszystkich bogw, co to takiego? krzykn przewonik, wypuszczajc lin. Cignij, jeli chcesz y! wrzasn Waylander i mczyzna chwyci lin, szarpic j ze wszystkich si. Stwory zbiegy po stoku i na przysta, prowadzone przez olbrzymi besti o gorejcych lepiach. Waylander nacisn spust kuszy i bet wpad w rozdziawiony pysk bestii, przebijajc koci i mzg. Stwr run na barierk, przeamujc j na p. Ko Waylandera zara i stan dba, gdy skoczy drugi stwr. Drugi bet odbi si od czaszki potwora, ktry wskoczy na prom i zachwia si. Waylander podbieg i obun kopn go w pier z tak si, e bestia zleciaa z promu i wpada w spienion rzeczn kipiel. Pozostae bestie rykny z wciekoci, gdy Waylander podnis si i naoy kolejne dwa bety. Wypuci jeden przez dwudziestostopow przestrze, patrzc, jak wbija si w pokryt futrem pier. Stwr zawy wciekle, a potem wyrwa pocisk i cisn go do rzeki. Szponiasta apa chwycia Waylandera za nog. Upuciwszy kusz, wyrwa miecz z pochwy i ci z caej siy. Ostrze wbio si gboko w ramie stwora, ale nie przecio koci. Waylander musia uderzy jeszcze trzy razy, zanim szponiasta apa rozwara si, uwalniajc tym samym nog zabjcy. Bestia przetoczya si na plecy, z betem sterczcym z pyska i krwi tryskajc z odrbanej koczyny. Leaa na skraju promu, wic Waylander doskoczy i kopniakiem strci j do wody posza na dno jak kamie. Gdzie jeszcze mog si przeprawi? spyta przewonika. Ponad dwadziecia mil w gr lub pitnacie w d rzeki. Co to byo? Nie wiem. I nie chc wiedzie. Dzieci skuliy si w najdalszym kcie promu, zbyt przestraszone, aby paka. Lepiej zajmij si nimi poradzi Waylander. Ja przez chwil pocign.

Mczyzna puci lin i uklk przy dzieciach, mwic co do nich cicho i obejmujc je. Otworzywszy skrzyni na dziobie promu, wyj koce i dzieciaki pooyy si na pokadzie, przytulajc si do siebie. Mina godzina, zanim przeprawili si przez rzek, i Waylander dzikowa losowi, e nie musia przez ni przepywa. Na rodku rzeki nurt by o wiele za silny dla kadego pywaka. Gdy zamajaczya przed nimi przysta, przewonik przeszed na dzib, szykujc cum. Za przystani bya nastpna chata i Waylander przenis do niej pice dzieci, kadc je na dwch kach stojcych pod cian. Mczyzna rozpali ogie i obaj usiedli przy nim, patrzc na rosnce pomyki. Do miaem kopotw z plemiecami rzek nagle przewonik ale teraz chyba wynios si std. Te bestie poluj na mnie. Nie sdz, eby wrciy, by ci niepokoi. Mimo wszystko musz myle o dzieciach to nie jest odpowiednie dla nich miejsce. Jak dugo tu mieszkacie? Trzy lata. Od mierci mojej ony. Miaem farm koo Purdol, ale rabusie ograbili mnie zabrali ziarno na siew i zapasy na zim. Osiadem tutaj, pomagaem staremu Notasowi. Umar w zeszym roku wypad za burt. Plemiecy nie atakuj ci? Nie, dopki obsuguj prom. Ale nie lubi mnie. Jestem mieszacem! Jeste wyszy od przecitnego Nadira zauway Waylander. Moja matka bya Vagryjk. Ojciec by Notasem, tak wic przynajmniej z nikim nie jestem zwaniony. Sysz, e na poudniu toczy si wojna. Tak. A ty jeste Waylanderem. Widz, e byli tu jedcy. To Nadirowie czy Vagryjczycy? I jedni, i drudzy odpar mczyzna. Jednak nie zdradz ci; ja i moje dzieci zawdziczamy ci ycie. Niczego mi nie zawdziczacie wprost przeciwnie, to ja sprowadziem wam ich na kark. Kiedy jedcy wrc, opowiedz im, co si stao. Powiedz im, e pojechaem na pnoc. Dlaczego miabym to zrobi? Z dwch powodw. Po pierwsze to prawda, a po drugie i tak wiedz, dokd jad. Mczyzna skin gow i przegania ar, zanim dorzuci drew do ognia. Jeli wiedz, to dlaczego tdy jedziesz? Bd na ciebie czekali.

Poniewa nie mam innego wyjcia. To nonsens. ycie to nieustanny wybr. Moesz std odjecha w dowolnym kierunku. Daem sowo. Przewonik umiechn si ze zrozumieniem. Z tym nie mog si spiera. Nawet nie bd prbowa. Jestem jednak ciekawy dlaczego czowiek obiecuje co takiego? Nie mona wykluczy gupoty. Przecie ty nie jeste gupi. Wszyscy ludzie s gupi. Ukadamy plany, jakbymy mieli y wiecznie. Sdzimy, i nasze wysiki porusz gry. Jednak oszukujemy si one nie maj adnego znaczenia, a wiat nigdy si nie zmienia. Wyczuwam w tym gorycz, Waylanderze. Twoje czyny nie pasuj do sw. Cokolwiek zamierzasz, na pewno jest to co wanego. Inaczej dlaczego ryzykowaby ycie? Czy mi si powiedzie czy nie, za sto lat moe mniej nikt nie bdzie o tym pamita. Nikogo nie bdzie to obchodzi. Moe sprawi, e przez godzin soce bdzie wiecio na zbocze gry; jeli nie, przez godzin bdzie la deszcz. Czy to ma jakie znaczenie dla gry? Dla gry moe nie odpar przewonik ale ma dla ciebie. A to wystarczy. Na wiecie jest za mao troski za duo chciwoci i przemocy. Lubi patrze, jak co ronie. Lubi sysze miech. Jeste romantykiem, przewoniku. Nazywam si Gurion powiedzia mczyzna, wycigajc rk. Waylander ucisn j i umiechn si. A mnie kiedy nazywano Dakeyrasem. Ty take jeste romantykiem, Dakeyrasie, poniewa tylko romantycy dotrzymuj sowa na przekr wszystkiemu. To powinno uczyni nas silniejszymi, ale tak nie jest. Honor to potny acuch, ktry krpuje ruchy. Filozof i romantyk? Powiniene by nauczycielem, Gurionie, a nie przewonikiem. Jakie jest twoje zadanie, Dakeyrasie? Szukam Zbroi z Brzu. W jakim celu? Mam j dostarczy pewnemu drenajskiemu generaowi imieniem Egel. Ona pomoe mu wygra wojn. Widziaem j.

Bye na Raboasie? Kiedy, przed wieloma laty. Zbroja spoczywa w jednej z gbokich jaski. Jest jednak dobrze strzeona. Przez Nadirw? Nie, przez daleko groniejsze stworzenia wilkoaki yjce w ciemnociach w gbi gry. A wic jak moge j widzie? Byem tam z plemieniem mojej ony z Wolfsheadami; byo nas pidziesicioro. To bya ceremonia zalubin najmodszego syna Khana. Chcia zobaczy legendarn Zbroj. Dziwi si, e Nadirowie nie zabrali jej stamtd. Nie mogli odpar Gurion. Nie wiedziae? Ona nie istnieje. Mw janiej, czowieku. Zbroja to tylko obraz; moesz przesun przeze rce. Powiadaj, e prawdziwa Zbroja jest ukryta gdzie w gbi gry, ale nikt nie wie gdzie. Wida tylko jej upiorny, zwiewny obraz i dlatego oddaj jej cze. Waylander nic nie powiedzia. Spoglda w ogie, zatopiony w mylach. Mylaem, e wiesz, gdzie ukryta jest prawdziwa Zbroja rzek Gurion. Waylander zachichota i potrzsn gow, a potem wybuchn miechem. Gurion odwrci gow, gboko zasmucony. Przeklci niech bd romantycy powiedzia Waylander, skoczywszy si mia. Niechaj zgnij w piekle! Nie mwisz powanie. Waylander przegania palcami wosy i wsta. Nie potrafi ci powiedzie, jaki jestem znuony. Czuj, e ton w morzu ruchomych piaskw, a przyjaciele pomagaj mi, przywizujc kamienie do ng. Rozumiesz? Jestem zabjc, ktry zabija za pienidze. Czy to brzmi romantycznie? Poluj na ludzi. Tymczasem teraz na mnie poluj... ludzie i bestie, a take upiory ciemnoci. Wedug mego przyjaciela Dardaliona, moja misja suy rdu. Syszae o rdle? Gurion skin gow. No c, przyjacielu, powiem ci, e suba dla rda nie jest atwa. Nie moesz go zobaczy ani usysze, a ponadto ono w niczym ci nie pomoe. Doprowadzio ci do mojego promu przypomnia Gurion. Waylander zachichota. Moi wrogowie szybuj po niebie jak niewidoczne demony, przywouj wilkostwory z piekie i czytaj w mylach. Po naszej stronie jest bg, ktry potrafi doprowadzi czowieka do promu!

Jednak wci yjesz. Na razie, Gurionie. Jutro to inny dzie.

Rozdzia 20
Dardalion odwrci si plecami do Astili i opar si na szerokim parapecie okna. Tak jak wszystkie okna kasztelu, szerokie na pocztku, stopniowo zwao si do niewielkiej szczeliny. Zbudowane byy w celach obronnych, a nie ze wzgldu na widok czy wiato. Zapewniay szerokie pole ostrzau ucznikom, ktrzy mogli wypuci strzay na prawo lub lewo, podczas gdy oblegajcy nie mogli wedrze si przez nie do rodka i jedynie przypadkiem trafi w wski otwr. Dardalion podpar si okciami i spojrza na szace w dole. Po murach znowu kroczya mier, ale obrocy trzymali si. Pod cian leay zwglone resztki dwch vagryjskich wie oblniczych, z rozrzuconymi wok nich, poczerniaymi ciaami. Trzeci wie powoli podtaczano do murw, a obrocy czekali z wrzcym olejem i uczywami. Dalej staa vagryjska armia, oczekujc na rozkaz do ataku. Dardalion zamruga i przenis wzrok na szary kamie okna. Dlaczego mnie nie suchasz, Dardalionie? zapyta Astila. Dardalion odwrci si. Sysz ci, bracie, ale nie mog ci pomc. Potrzebujemy ci tutaj. Umieramy. Ju siedmiu z nas poszo do rda, i potrzebujemy twojej siy. Waylander te mnie potrzebuje. Nie mog go opuci. Tracimy ducha, Dardalionie. Astila opad na wskie ko i usiad z gow w doniach. Po raz pierwszy Dardalion ujrza zmczenie na jego twarzy; zgarbione ramiona, ciemne smugi wok niegdy bystrych oczu. Odszed od okna i usiad obok Astili. Nie mog by wszdzie, a jest tyle do zrobienia. Szczerze wierz, i misj Waylandera jest wybawienie Drenajw. Nie potrafi wytumaczy dlaczego. Mimo moich modw Zbroja ni mi si co noc i wci widz j wiecc w tej mrocznej jaskini. A cho jest tak dla nas wana, szuka jej tylko jeden czowiek. Jeden czowiek, Astilo! I ma przeciw sobie Bractwo, Nadirw, a teraz jeszcze demony... Beze mnie nie ma adnych szans. Sprbuj to zrozumie. Prosz! Astila przez moment nic nie mwi, a potem podnis oczy i napotka spojrzenie kapana. Jego jasnoniebieskie oczy byy przekrwione i podkrone. Ty jeste naszym przywdc i pjdziemy za tob wszdzie. Jednak nasz koniec jest bliski. Nie chwalc si, jestem najsilniejszy z braci, a ju prawie nie mam si. Jeli wyrusz tej nocy, ju nie wrc. Jeli taka jest twoja wola, niechaj tak bdzie. Jednak

uwierz mi, Dardalionie, albo obronisz Trzydziestu, albo Waylandera. Zdaj si na twj osd. Dardalion pooy do na ramieniu Astili. Ja take jestem u kresu si. Wiele mnie kosztuje utrzymanie ochronnej tarczy nad Waylanderem. I nie mog jej zabra, nawet dla ciebie. Rozumiem odpar beznamitnie Astila. Pjd przygotowa si do nocnej warty. Nie. Musimy pogodzi si z tym, e przegralimy t bitw bdziemy osania tylko Karnaka i niektrych jego oficerw. Bractwo zaatakuje twierdz. Niech tak bdzie. To silni ludzie, Astilo. Dobrzy ludzie. Wytrwaj, nawet gdy ogarnie ich rozpacz. Wierzysz w to? Naprawd? A c innego mi pozostaje? Jedni zaami si, niektrzy zgin. Inni bd walczy. Nie mog uwierzy, e zo zatriumfuje. Nie mog! Zatriumfowao wszdzie i cay nasz kraj ley w zgliszczach. Nie triumfuje tutaj, Astilo. Wojna jeszcze si nie skoczya, Dardalionie. *** Jonata mczyy ze sny i obudzi si z jkiem. Widzia martwego ojca, gdy odcinali go ze stryczka, z posinia twarz i opuchnitym jzykiem. Mimo to taczy, gdy szlachta miaa si i rzucaa miedziaki szlachta, zajadajca si sowiczymi jzykami, podczas gdy jego ojciec ebra o kromk chleba; pacca wicej pienidzy za puchar wina ni jego rodzina miaa na cay miesic. Usiad, drc jak li. Wysoko na murach Karnak przechadza si z Gellanem i Dundasem. Jonat splun. Gdyby tylko suchali go rok temu, Vagryjczycy nigdy nie najechaliby ich ziemi. Ale szlachta uwaaa inaczej. Zredukowali Legion. Pozwalniali porzdnych onierzy. Niech goduj, bo farmy nie zdoay wyywi wszystkich. A kogo obchodzi los zwykego onierza? Nikogo. Na pewno nie szlachcicw w jedwabiach i z wysadzanymi klejnotami mieczami. Co zrobiliby, gdyby zwykli onierze poszli do domw? Zarwno Vagryjczycy, jak i Drenajowie? Czy szlachta walczyaby sama? Nie. Byby to koniec zabawy. Nadejcie Gellana wyrwao go z zadumy. Oficer usiad obok niego. Widz, e nie pisz. Mog si dosi? Czemu nie?

Jak si czujesz? Niele. Chciabym tak powiedzie. Nie sdz, ebym wytrzyma wiele takich dni jak ten. Czue si tak kiedy? Czasami. To minie kiedy jutro przypuszcz pierwszy atak. Mam nadziej. Dobrze si dzi spisae, Jonacie; utrzymae pozycj, kiedy wszystko wydawao si stracone. To prawdziwy dar i od pocztku dostrzegem go w tobie. Jestem z ciebie dumny naprawd. Dlatego ci awansowaem. Nie dlatego, e byem hulak? warkn Jonat. Nie. Bye nim, poniewa zaleao ci na Legionie, prawdziwym Legionie na ludziach. Ponadto masz niespoyte siy i szacunek onierzy. Oficer potrzebuje szacunku. Tytu jest niczym, jeli nie nosi go odpowiedni czowiek. Ty bye odpowiedni. Jeste odpowiedni. Lecz nie z racji urodzenia. Nie znam twojego pochodzenia i nie dbam o nie, ale jeli ma to dla ciebie takie znaczenie, to powiem ci, e mj ojciec by handlarzem ryb. Tylko handlarzem. I jestem z niego dumny, poniewa harowa jak w, eby da mi wyksztacenie. Mj ojciec by pijakiem powieszono go za kradzie konia szlachcicowi. Ty nie jeste taki jak twj ojciec. To racja! I powiem ci jedno: nigdy nie bd suy nastpnemu krlowi. Ani ja. Jednak t bitw stoczymy kiedy indziej. Teraz id si przespa. Gdy Gellan wsta, Jonat umiechn si. Czy twj ojciec naprawd by handlarzem ryb? Nie, by earlem. Powiedziaem to, eby ci rozzoci. W to prdzej bym uwierzy. Ja take. Dobranoc, Jonacie. Dobranoc, dowdco. Przy okazji, Dardalion mwi, e kapani nie mog duej powstrzymywa Bractwa. Kaza zwaa na oznaki rozpaczy wrd onierzy wrg bdzie atakowa najsabszych. Dlatego miej oko na wszystko. Zrobi to. Wiem. Nie martwi si o twj oddzia. Gellan znikn w mroku i zachichota. Jego ojciec posiada flotyll statkw rybackich i Gellan zastanawia si, jakby earlowi podobao si, e nazwa go handlarzem ryb. *** Waylander spa przez godzin, a potem wsiad na ko i poegna przewonika. Noc

bya jasna i odlege gry wznosiy si jak mur na kracu wiata. Uwaaj na siebie rzek Gurion, wycigajc rk. Ty te, przyjacielu. Na twoim miejscu przepynbym z powrotem rzek. Te bestie cigaj mnie nie wrc, eby ciebie niepokoi. Przez trzy dni jecha czujnie, najlepiej jak mg zacierajc lady, brnc korytami strumieni i po skalistych zboczach, maskujc swj trop i zapach. Jednak wtpi, by te wysiki przyniosy co wicej ni spowolnienie pocigu. Oprcz demonicznych przeladowcw, musia strzec si take innych wrogw. Dwukrotnie zatrzymywa si w obozach Notasw, a raz spoy posiek z grupk, myliwych. Czterej mczyni przyjli go chodno i zastanawiali si, czy go nie obrabowa. Jednak co w zachowaniu wysokiego poudniowca powstrzymao ich nie jego kusza, noe czy miecz, ale zimne spojrzenie jego oczu i zwinne ruchy. Nakarmili go i z wyran ulg patrzyli, jak odjeda. O zmroku pojma ich spory oddzia Nadirw; myliwi zostali przesuchani i zamczeni na mier. Ich ciaa nastpnego dnia znalazo dziewiciu wojownikw Bractwa, przybycie ktrych sposzyo spy. Jedcy nie zabawili tam dugo. Przed zmrokiem na polanie pojawili si Zmiennoksztatni, zwabieni zapachem krwi. Ich pyski ociekay lin, a lepia jarzyy si jak wgle. Spy czmychny na ich widok, tukc wielkimi skrzydami, z trudem unoszc si z ziemi. Obsiady gazie pobliskich drzew, skd gniewnymi spojrzeniami obrzucay intruzw. Wilkostwory wyoniy si z chaszczy i podeszy do szcztkw. Jeden trci pyskiem okrwawione ciao i wygodniay chwyci w paszcz kawa misa i koci. Potem zacharcza i wyplu ks. Zawy przecigle. Cztery bestie pomkny na pnoc. Czterdzieci mil dalej Waylander dojeda do poudniowego skraju grskiego pasma. Tutaj step przecinay liczne gbokie wwozy, jakby stworzone ciciami gigantycznego noa. W ich gbi spotykao si drzewa i strumienie, opuszczone szopy i chaty. Na stokach pasy si dzikie owce i kozy, a na pnocnym wschodzie Waylander dostrzeg stado dzikich koni pasce si przy wodospadzie. Popdziwszy wierzchowca, zjecha po stoku w las. Ziemia bya tu dobra, yniejsza ni na stepach czarna i tusta jak na sentraskiej rwninie. Jednak nie dostrzeg adnych farm. Nie widzia pl uprawnych, sadw ani poletek kukurydzy. Nadirowie byli nomadami: myliwymi, wojownikami i rabusiami, ktrzy niczego nie budowali, nie troszczc si o niepewn przyszo. Podbijaj lub gi tak brzmiao yciowe motto wikszoci plemion. Chocia waciwie, pomyla Waylander, powinno

ono brzmie podbijaj i gi. Jaka przyszo czekaa nard bez adnych podstaw i dorobku? Gdzie ich ksiki, poematy, architektura, filozofia? Gdzie cae ogromne dziedzictwo cywilizacji? Nadirowie byli zgubieni przyszy py historii, miotany wichrem wani i wojen po powierzchni planety. Jaki by sens ich istnienia? Rozproszone szczepy pene nienawici, nieustannie walczce ze sob, nigdy nie zjednocz si w nard. Przynajmniej to byo pocieszajce, gdy oznaczao, e plemiecy nigdy nie zagro mieszkacom poudnia. Ci jednak mieli do wasnych problemw. Waylander zatrzyma si na krtki popas w jaskini na kocu kanionu. Wyjwszy z jukw szczotk, wygadzi ni sier na grzbiecie konia i zaprowadzi go do wodopoju. Rozpali mae ognisko i ugotowa zup z suszonego misa, a potem zdrzemn si dwie godziny. Kiedy znalaz si w siodle, znw rozpocz dug wspinaczk po stoku. Czsto oglda si za siebie, a wreszcie, po raz pierwszy od zejcia z promu, ponownie dostrzeg przeladowcw. Gdy wjeda na pnocn gra, oni wjedali do wwozu od poudnia. Naliczy dwudziestu jedcw. Pojecha dalej. Mia nad nimi cztery godziny przewagi, ale w nocy jeszcze j powikszy. Nie obawia si pogoni, przed nim wznosi si Raboas, wity Olbrzym cel podry, przy ktrym spotkaj si wszyscy. Wrci mylami do Cadorasa. Dlaczego zabjca odda ycie, ratujc prawie nieznajomego czowieka, ktrego obieca zabi? Co skonio zimnokrwistego morderc do takiego czynu? Waylander zachichota. A co skonio jego, eby ocali Dardaliona? Dlaczego tak zawzicie walczy o ycie Danyal i dzieci? Czemu teraz jecha na spotkanie pewnej mierci, podjwszy si tak zuchwaej i niewykonalnej misji? Przed oczami stana mu twarz Danyal, natychmiast zastpiona przez brodat, ponur twarz Durmasta. Jeszcze raz przypomnia sobie obrazy widziane w ogniu, ale nie mg w nie uwierzy. Czy jednak Durmast nie zabija kobiet? I dzieci? Ko truchta dalej i soce skryo si za horyzontem. Nocne powietrze byo chodne, wic Waylander odwiza przytroczony do sioda paszcz i narzuci go sobie na ramiona. Z nadejciem nocy coraz bardziej obawia si wilkostworw. Gdzie byy teraz? Rozglda si na prawo i lewo, czsto obracajc si w siodle, by w szybko zapadajcym zmroku spojrze na szlak. Chwyci kusz i opar si chci zaadowania jej. Dugotrwae napicie osabioby metal, a na te bestie potrzebowa w peni sprawnej

broni. Ksiyc obla ziemi bladym wiatem, gdy rozeszy si chmury, ukazujc poronite gstym lasem zbocze. Waylander nie mia ochoty wjeda po zmroku midzy drzewa, ale las cign si daleko na zachd i wschd. Zaklwszy pod nosem, popdzi konia. Kiedy znalaz si w lesie, serce uderzyo mu mocniej, a oddech przyspieszy Waylander z trudem opanowa narastajcy lk. W grze wieci miesic, przeszywajc srebrnymi wczniami promieni otwory midzy gaziami. Koskie kopyta gucho stukay o mikk muraw, a po prawej wypad z krzakw i przebieg mu drog borsuk z futrem wysrebrzonym ksiycem w lnic zbroj. Waylander zakl i tym razem nie powstrzyma chci naadowania kuszy. Nagle cisz nocy rozdaro wilcze wycie. Waylander drgn i jeden z betw ze wistem przeszy gazie drzew. Ty durniu! powiedzia do siebie Waylander. We si w gar, czowieku! Woywszy drugi bet, ponownie napi kusz. Wycie nadleciao ze wschodu, a sdzc po dwiku, wilcze stado osaczyo ofiar zapewne rogacza ktry stacza ostatni walk. Wilki cigay go przez wiele mil, mczc i pozbawiajc si potne zwierz. Teraz dopady jelenia. Waylander pojecha dalej, ale wilki zamilky i zabjca domyli si, e ofiara umkna im jeszcze raz. cign wodze, nie chcc przecina jej drogi ucieczki. Ko zara i usiowa zawrci, lecz Waylander osadzi go w miejscu. Trzydzieci krokw dalej jaka posta wybiega spomidzy drzew. Mczyzna by ranny i powczy lew nog; w rkach trzyma ogromn drewnian maczug. Pierwszy wilk wypad z chaszczy i skoczy. Czowiek odwrci si, paka migna w powietrzu i z chrzstem uderzya w bok zwierzcia, amic ebra. Wilk z oskotem run na ziemi dziesi stp dalej. Mczyzna by wielki, najwikszy, jakiego Waylander widzia w swoim yciu; jego twarz zakrywaa okropna maska z bia kul na rodku czoa. Dolna cz maski miaa bezwargie usta, pene dugich kw. Waylander nie widzia go wyranie, ale nieznajomy nie wyglda na Nadira. Nadbiegy kolejne wilki; olbrzym rykn gniewnie, doczapa do najbliszego drzewa i opar si o nie plecami. Stado rozstawio si w pkole i powoli ruszyo na ofiar. Nagle wilk z prawej skoczy na mczyzn, ktry obrci si do napastnika. Natychmiast ruszya do ataku bestia z lewej. Zaatakowany cofn si i wilcze szczki kapny tu przed jego gardem. Zamachn si maczug, lecz w tym momencie skoczy na niego trzeci wilk. Bet przeszy kark zwierzcia, ktre runo na ziemi.

Waylander wyda donony okrzyk i puci konia galopem. Wilki rozbiegy si, ale dopiero wtedy, gdy drugie zwierz pado z betem w czaszce. Mczyzna pod drzewem zachwia si i run na twarz. Waylander zeskoczy z sioda i przywiza wodze do mocnego krzaka. Ponownie zaadowa kusz i rozejrza si wok. Wilki ucieky... na razie. Podszed do czowieka, ktry teraz klcza, ciskajc doni paskudnie broczc ran na ramieniu. Miae szczcie, przyjacielu rzek Waylander. Tamten spojrza na niego... i Waylander zblad. Mczyzna nie nosi maski. Mia tylko jedno oko na rodku czoa, skadajce si z dwch renic otoczonych zot tczwk. Nie mia nosa, tylko dwie pokryte bon szczeliny. A najokropniejsze byy jego usta. Otwr w ksztacie odwrconej litery V ukazywa rzdy ostrych jak groty strza kw. Waylander widzia kiedy ogromn bia ryb z takim pyskiem i nigdy jej nie zapomnia. Najad si wtedy strachu i poprzysig nigdy wicej nie wypywa w morze.. Ale to? W rce trzyma kusz i zastanawia si, czy nie powinien cofn si i wypuci oba bety, zanim ten stwr zdy go zaatakowa. Jednak stworzenie zamkno wielkie okrge oko i osuno si na ziemi. Okazja bya a nazbyt dobra, eby z niej nie skorzysta, wic Waylander cofn si do swego wierzchowca, zamierzajc odjecha. Nie mg jednak. Co kazao mu pozosta i podej do rannego stworzenia. Tak jak kiedy Dardalionowi, Waylander zaszy rany na ramieniu i nodze stworzenia, po czym obandaowa je, najlepiej jak umia. Stwr mia na sobie tylko przepask z wyjedzonego przez mole futra, wic zabjca okry go kocem i rozpali ognisko. Po godzinie stworzenie otworzyo oko i usiado. Waylander podsun mu kawaek suszonego misa; wzi je bez sowa. Kapn szczkami i miso znikno. Umiesz mwi? zapyta Waylander. Wielkie oko tylko spojrzao na niego. Waylander wzruszy ramionami i poda mu nastpny pasek woowiny, ktry byskawicznie znikn w przepastnej paszczy. Rozumiesz mnie? Stwr kiwn gow. Nie mog tu zosta i ci pomc. cigaj mnie. Ludzie i bestie. Rozumiesz? Tamten podnis rk i wskaza ni na poudnie. Zgadza si, nadjedaj z poudnia. Musz jecha, ale zostawi ci jedzenie. Waylander podszed do swego konia, zastanawia si chwil, a potem rozwin koc

i wyj dwa dugie, ostre jak brzytwa noe myliwskie z kocianymi rkojeciami. Zanis je do ogniska. Masz. Mog ci si przyda. Stwr wycign rk. Palce mia niewiarygodnie dugie, z paznokciami zakrzywionymi jak szpony; chwyci za kociane rkojeci i wzi noe. Zamruga oczami i odwrci wzrok, widzc swoje odbicie w ostrzach; potem kiwn gow i podnis si z ziemi, stajc przed Waylanderem. Zabjca przekn lin. Z twarzy stwora nie mg niczego wyczyta, ale mia nieprzyjemn wiadomo tego, jak ostre s noe, ktre mu da. egnaj, przyjacielu powiedzia z wymuszonym umiechem. Wrci do konia i wsiad na, odwizawszy wodze od krzaka. Stwr zrobi krok naprzd, poruszy szczkami i wyda guchy pomruk, na dwik ktrego wierzchowiec Waylandera cofn si. Stworzenie przechylio gow. Egaj szczel powiedziao. Nie zrozumiawszy, Waylander skin gow i ruszy. Zegaj pszczelu. W kocu zrozumiawszy, Waylander obrci si w siodle i pomacha mu rk. egnaj, przyjacielu zawoa i odjecha w mrok.

Rozdzia 21
W grskiej przeczy na wschd od Purdol, dwaj modzi ludzie jedli niadanie zoone z chleba i sera, snujc soczyste opowieci o legendarnych portowych dziwkach. Soce wiecio jasno i wyszy z tych dwch Tarvic, sucy od piciu lat w wojsku wsta i podszed na skraj urwiska, spogldajc na pustyni na pnocy. By zadowolony z przydzielonego mu zadania; obserwowanie grskiej cieki byo o wiele mniej niebezpieczne ni obrona murw twierdzy. Wci umiecha si, gdy strzaa przeszya mu gardo, przebijajc podniebienie i mzg. Drugi onierz spojrza na zataczajcego si, trzepoczcego jkami towarzysza. Co si stao, Tarvic? zawoa Milis. Gdy Tarvic upad, uderzajc gow o poszarpany biay gaz, Milis zobaczy strza i rozdziawi usta. Przestraszony, rzuci si do ucieczki. Strzaa odbia si od skay na prawo od niego i przeleciaa mu nad uchem. Biegnc ile si w nogach, Milis kierowa si do jaskini. Co mocno uderzyo go w plecy, ale nie powstrzymao. Wylot jaskini by niedaleko i jeszcze dwukrotnie trafiono go w plecy, lecz nie czu blu i zdoa schroni si w tunelu. W kocu bezpieczny, zwolni kroku. Uderzy twarz o skaliste dno jaskini, ktre nagle przed nim wyroso. Usiowa wsta, ale nie mia siy. Zacz pezn, lecz rce odmwiy mu posuszestwa. Nadchodz Vagryjczycy szepn. Wiem powiedzia vagryjski onierz i podern mu gardo. *** By sam tak jak zawsze. Siedzia nad ciemn toni poronitego liliami stawku i patrzy na swoje odbicie w srebrzystym ostrzu myliwskiego noa. Wiedzia, e jest potworem; obrzucano go tym sowem od pocztku tak samo jak kamieniami i wczniami. Polowali na niego jedcy z lancami, wilki o ostrych kach i lnicych lepiach, dugozbne niene tygrysy schodzce z gr razem z zimowym niegiem. Nigdy jednak go nie schwytano. Jego szybko bya legendarna, a sia przeraajca. Opar szerokie plecy o pie wierzby i unisszy wielk gow, spojrza na dwa bliniacze ksiyce wysoko nad drzewami. Wiedzia, e jest tylko jeden ksiyc, lecz renice jego olbrzymiego oka nie ogniskoway si tak jak normalne oczy. Nauczy si z tym y, tak jak z innymi zdolnociami, jakimi obdarowaa go Natura. Z jakiego powodu mia niezwyke dobr pami, chocia nie zdawa sobie z tego

sprawy. Doskonale pamita moment swych narodzin i twarz starej kobiety, ktra sprowadzia go na wiat z czarno-czerwonego tunelu Otchani. Wrzasna, upucia go i upad, wykrcajc sobie rk i uderzajc o krawd drewnianego ka. Wtedy wszed jaki czowiek i podnis go z podogi. Wyj n, lecz powstrzyma go krzyk innej kobiety. Pamita, e przez jaki czas karmia go piersi ciemnowosa, smutnooka dziewczyna. Wkrtce wyrosy mu zby, ostre jak igy krew mieszaa si z mlekiem i dziewczyna pakaa przy karmieniu. Potem zaniesiono go gdzie i zostawiono pod rozgwiedonym niebem, suchajcego cichncego w oddali stukotu kopyt. Cichncego, zamierajcego... Jeszcze teraz czu smutek, syszc stukanie kopyt o such ziemi. Nie mia imienia ani przyszoci. Co nadeszo z gr i zabrao go w ciemno... Byo ich wielu, skrzeczcych i piszczcych, dotykajcych go i potrcajcych, a on rs wrd nich przez lata Mroku, rzadko widujc blask soca. A potem, pewnego letniego ranka, usysza przecigy okrzyk z Zewntrz, odbijajcy si w skalnych korytarzach, a do samego serca gry. Zwabiony nim, wyszed na wiato dnia. Wysoko w grze kooway i nurkoway biae ptaki, a ich gosy zdaway si zawiera cae jego ycie. Od tej pory myla o sobie jako o Kaju i codziennie przez wiele godzin lea na skaach, obserwujc biae ptaki, czekajc, a zawoaj jego imi. Tak zaczy si dugie lata, w cigu ktrych nabiera si. Nadirowie rozbijali obozowiska u stp gr, a potem odjedali ku zieleszym kom i gbszym strumieniom. On obserwowa plemiecw, widzia, jak bawi si ich dzieci, a kobiety przechadzaj si i miej. Czasem podchodzi zbyt blisko i miech zmienia si w przeraliwe wrzaski, po ktrych pojawiali si myliwi. Kai ucieka albo odwraca si, szarpa i gryz, dopki znw nie by wolny. Ile lat y w ten sposb? Las, w ktrym teraz siedzia, by niegdy niewysokim zagajnikiem. Czy to dugi czas? Nie potrafi oceni. Ktre plemi koczowao tu duej ni inne, a on patrzy, jak jedna dziewczynka staje si kobiet, jak siwiej jej wosy i przyginaj si plecy. Ci Nadirowie yli tak krtko. Kai spojrza na swoje rce. Wiedzia, e ma niezwyke donie. Powoli odwin banda na ramieniu i wyj szwy zaoone przez Waylandera. Krew pojawia si w ranie i pocieka strumieniem. Kai nakry ran doni i skoncentrowa si. Poczu, jak powietrze wok niego rozgrzewa si, kujc go tysicami igieek. Po kilku minutach podnis do.

Rozcicie znikno, na skrze nie pozosta nawet lad blizny czy szramy. Zdjwszy banda z nogi, powtrzy ten zabieg. Po odzyskaniu si podnis si z ziemi i odetchn. Pozabijaby te wilki, ale ten czowiek pomg mu i da mu noe. Kai nie potrzebowa noy. Potrafi dogoni antylop, zabi j goymi rkami, a kami rozszarpa jej ciepe ciao. Po co mu ten lnicy metal? Jednak te noe to prezent, pierwszy, jaki kiedykolwiek otrzyma, a ich trzonki byy gadkie i piknie rzebione. Kiedy mia ju n, lecz ten szybko zrobi si czerwonobrzowy, amliwy i bezuyteczny. Pomyla o ofiarodawcy niskim, maym czowieku na koniu. Dlaczego nie wrzasn i nie zaatakowa Kaja? Dlaczego zabi wilki? Czemu zabandaowa mu rany? Dlaczego da mu noe? Same zagadki. egnaj, przyjacielu. Co to znaczyo? Przez te wszystkie lata Kai nauczy si mowy ludzi, skadajc oderwane dwiki w sensowne zdania. Nie umia mwi, bo nie mia do kogo, ale rozumia. Tamten czowiek powiedzia, e jest cigany. To Kai zrozumia. Przez bestie i ludzi? Kai zastanawia si, na czym polega rnica. Wzruszy ramionami i westchn. Dziwne, lecz dzi czu si bardziej samotny ni wczoraj. Tskni za tym maym czowiekiem. *** Karnak spa na pododze wielkiej sali, nakrywszy potne ciao jednym kocem. Ogie na ogromnym kominku przygasa, a drenajski genera lea na kolej skrze, nic o czasach dziecistwa i swoich ambicjach. Chocia bogata, rodzina Karnaka hodowaa surowym obyczajom i dzieci wczenie uczono samodzielnoci. May Karnak pomaga owczarzowi na pnocnym skraju rodzinnych woci i pewnej nocy, kiedy obozowali w wysokich grach, wielki szary wilk zaatakowa stado. Siedmioletni Karnak wzi solidn pak i ruszy na drapienika. Ten przez dug chwil nie rusza si z miejsca, spogldajc tymi lepiami na nadchodzce dziecko, a potem zawrci i znikn w ciemnoci. Kiedy Karnak wrci do domu, z dum opowiedzia o tym ojcu. Wiem o tym odpar zimno ojciec. Jednak pomniejszye swj czyn, chepic si nim. Z jakiego powodu nigdy nie zapomnia tej reprymendy i ta scena raz po raz

powracaa w jego snach. Czasami ni, e walczy z tuzinem tygrysw i czoga si do stp ojca, umierajc z upywu krwi. A starzec zawsze przyjmowa to obojtnie. Dlaczego nie przebrae si do obiadu? pyta zakrwawionego chopca. Poraniy mnie tygrysy, ojcze. Wci si przechwalasz, Karnaku? picy genera jkn i otworzy oczy. W sali byo cicho, lecz jaki dwik wyrwa go ze snu, a teraz usysza jakby odlege dudnienie. Karnak wycign si i przyoy ucho do kolej skry. Potem odsun j i przytkn ucho do posadzki. Na dole byli ludzie... wielu ludzi. Karnak zakl i wybieg z sali, chwytajc po drodze swj obosieczny topr. Na korytarzu kilku onierzy grao w koci. Zawoa ich i pobieg w kierunku zejcia do lochw. Mody wojownik z obandaowanym ramieniem wanie wchodzi po schodach i Karnak zatrzyma go. Znajd Gellana i ka mu natychmiast przysa do lochw setk ludzi. Rozumiesz? Natychmiast! Z tymi sowami genera odepchn onierza i zacz zbiega po schodach. Dwukrotnie o mao nie polizgn si na zaboconych stopniach, lecz w kocu znalaz si w wskim korytarzyku lochu. Ostatnie drzwi prowadziy do szerszej komnaty, a na jej kocu Karnak dostrzeg wykuty w skale otwr podziemnego tunelu. Otarszy spocone palce o zielon tunik, Karnak unis topr, przebieg przez owietlon komnat i wpad do tunelu. Byo tu zimno, a na nierwnych, czarnych cianach byszczay krople wody. Tunel by wski; tylko trzech mczyzn mogo w nim stan obok siebie. Karnak przystan, nasuchujc, a wtedy za jego plecami wyrs jaki onierz i zakl. Cicho! sykn genera. Z oddali dolatywa szmer skradajcych si krokw. W miejscu, gdzie tunel skrca w lewo, na cianie taczyy cienie rzucane przez wiato pochodni. Karnak podnis topr i powoli, z naboestwem, ucaowa oba ostrza. Vagryjczycy minli zaom tunelu i powita ich donony krzyk oraz migoczce stalowe ostrze, ktre rozpatao pierwszego wojownika. Upuszczajc pochodnie, sigali po miecze i kolejne wrzaski przeszyy powietrze, gdy topr siek i powala kbicych si onierzy. Obute stopy zadeptay pochodnie i w tunelu zalega ciemno, wzmagajc panik. Karnak znalaz si w dogodnej sytuacji by sam wrd wrogw i kady jego cios trafia przeciwnika. Natomiast Vagryjczycy w ciemnociach rbali si wzajemnie albo siekli mieczami po kamiennych cianach. Zamieszanie rycho zmienio si w chaos i napastnicy rzucili si do ucieczki. Nagle krtkie ostrze wbio si w twarz Karnaka, zelizgujc si po lewej koci

policzkowej i wybijajc oko. Karnak zachwia si. Cinity n upad na kamienie, a genera przycisn do do twarzy, z ktrej tryskaa krew. Zakl i pobieg za Vagryjczykami, wrzeszczc jak optany, a echo nioso ten ryk jak gos rozwcieczonego olbrzyma. Wybite oko bolao go nieznonie, w tunelu byo niemal zupenie ciemno, lecz Karnak gna przed siebie, z uniesionym toporem. Tunel powoli stawa si szerszy, a mrok coraz bardziej przerzedza. Trzej Vagryjczycy, pozostawieni jako tylna stra, skoczyli na Karnaka. Pierwszy pad z rozupan czaszk, a drugi w chwil pniej, gdy ostrze topora zatoczyo uk i przecio mu ebra. Trzeci rzuci si szczupakiem na generaa, ktry odskoczy i rbn go kolanem w twarz; nieprzytomny Vagryjczyk run na ziemi, a Karnak zarba lecego. Pobieg dalej, szukajc wrd ska lin i modlc si, eby nie odkryli ich Vagryjczycy. Zobaczy je w najszerszym miejscu tunelu, zwinite i czciowo ukryte za wystpem czarnej skay. Doskoczy do nich, podnis sznury i woy rami w ptl. Zacz cofa si tunelem, napinajc lin, ale Vagryjczycy w kocu zauwayli, e maj przed sob tylko jednego czowieka, i ruszyli do ataku. Karnak zrozumia, e ju po nim, i wpad w sza. Upuciwszy topr, chwyci oburcz lin i pocign ze wszystkich si. Skrzypienie drewnianej konstrukcji wiadczyo o tym, e dwignie i bloki przenosz ten ruch. Vagryjczycy byli ju o dwadziecia krokw od generaa, wrzeszczc oguszajco w ciasnym tunelu. Karnak zapar si praw nog o cian i szarpn. Pod sklepieniem rozleg si przecigy trzask i ogromny gaz spad na biegncych onierzy. Potem na granitowej cianie pojawio si zygzakowate pknicie i wielki kawa sufitu run z oskotem. Karnak ujrza, jak Vagryjczycy gin, pogrzebani pod tonami ziemi i ska. Odwrci si i zacz ucieka. Wok paday kamienie i gazy, ale wci gna w ciemno, a potkn si i upad. Co uderzyo go w ebra. Potoczy si po ziemi i zakaszla, duszc si w kbach kurzu. Taki bieg w ciemnociach i gradzie kamieni wydawa si zupenie bezsensowny, ale Karnak mimo to pobieg dalej. Kolejny gaz rozsypa si nad jego gow, zwalajc go z ng i czciowo grzebic pod lawin kamieni. Podnisszy si, chwiejnie brn naprzd, a ziemia umkna mu spod stp i run na twarz. -Gellanie! krzykn, gdy ciany zamkny si, wic go. Kamie uderzy go w gow... nastpne przysypay mu nogi do pasa. Osoni rkami twarz i usiowa wsta. Wtedy co uderzyo go w czoo i znieruchomia.

*** Ludzie Gellana przez cay dzie i noc pracowali w tunelu, oczyszczajc go cal po calu, podczas gdy na murach szalaa bitwa. Wielu oficerw polego, wic Gellan awansowa Sarvaja i Jonata, ktrzy teraz dowodzili pisetosobowymi oddziaami. Liczba rannych ogromnie wzrosa i teraz mniej ni dwa tysice ludzi bronio twierdzy przed vagryjsk nawa. Jednak sam Gellan pozosta w zdradliwym tunelu, z gniewem odpierajc protesty innych oficerw. On nie yje, wic po co to? mwi jeden. Potrzebujemy go odpar Gellan. Sklepienie runo, czowieku! Kada stopa, o jak posuwamy si do przodu, zwiksza ryzyko nastpnej lawiny. To szalestwo! On jednak ignorowa ich, nie dopuszczajc adnych argumentw do siebie, poniewa wiedzia, e musiaby zaakceptowa ich logik. Wiedzia, e to czyste szalestwo. Jednak nie zamierza rezygnowa. Tak samo jego ludzie. Pracowali niestrudzenie, wciskajc swe kruche ciaa w ciemno, miedzy tony grocych zawaleniem ska wok nich i nad nimi. Jak do licha chcesz go znale? Ci, ktrzy z nim byli, mwi, e pobieg naprzd. Przebicie si na drug stron zajmie nam lata a liny byy sto krokw za pierwszym zakrtem. Idcie i zostawcie nas w spokoju. Oszalae, Gellanie. Odejd albo ci zabij. Drugiego dnia nawet najwytrwalsi stracili nadziej, ale pracowali dalej. Potrzebujemy ci na murach, Gellanie. Ludzi ogarnia rozpacz. Tym razem sowa speniy swj cel, trafiajc w czue miejsce. Jeszcze godzin rzek, tracc wszelk nadziej. Za godzin docz do was. *** Bl wybitego oka ocuci Karnaka, ktry sprbowa si ruszy, i z przeraeniem poj, e jest uwiziony... pogrzebany ywcem. Bliski szalestwa, zacz szamota si jak szalony i przesta dopiero wtedy, gdy poczu, e skay wok niego zaczynaj si chwia. Dlaczego nie przebrae si do obiadu, Karnaku? Przygniota mnie gra, ojcze. Gupkowaty miech wzbiera mu w gardle, ale opanowa go i zacz szlocha. Przesta! Jeste Karnakiem, powiedziaa mu silna wola. Jestem kawakiem ciaa uwizionym w skalnym grobowcu, krzyczaa sabo.

Oto koniec wszystkich moich planw. Moe tak bdzie lepiej, pomyla. W swej pysze uwaa, e zdoa pokona Vagryjczykw i wyprze ich z ziemi Drenajw. Nowo zyskany status bohatera zapewniby mu przywdcz rol. Egel nigdy nie zdoaby mu zagrozi. Nie potrafi radzi sobie z tumem nie mia charyzmy. A politycznych przeciwnikw mona usun z drogi. Waylandera i jemu podobnych atwo znale. Tymczasem teraz skoczyy si jego plany. Nie bdzie szkaratnych szat. Ani powszechnego aplauzu. Dlaczego, zastanawia si, w pojedynk ruszyem na wroga? Poniewa nie zastanowi si. Dundas przejrza go: by bohaterem udajcym, e nim nie jest. Nie jest to taki rodzaj mierci, o jakim marzye, Karnaku, podpowiadaa silna wola. Gdzie tu dramatyzm? Gdzie zachwycone tumy? Jeli drzewo runie w lesie i nikt tego nie syszy, czy pada z oskotem? Jeeli czowiek umiera bez wiadkw, jak opisz jego mier? Niech ci licho, ojcze szepn Karnak. Niech ci licho! Zatrzs si ze miechu. Potem zapaka. Niech ci licho! wrzasn. Skaa obok niego poruszya si i Karnak zamar, czekajc na nieuniknion mier. Nagle promie wiata pad na jego twarz i z wielu garde wyrwa si donony krzyk radoci. Karnak zmruy oczy i umiechn si z wysikiem. Nie spieszye si, Gellanie szepn. Ju mylaem, e bd musia odkopa si sam!

Rozdzia 22
Danyal leaa na rufowym pokadzie barki, nasuchujc agodnego plusku fal o kadub. Kilka krokw na lewo Durmast opiera si o reling, spogldajc na wschodni brzeg. Obserwowaa go od pewnego czasu, zamykajc oczy za kadym razem, gdy kudata gowa obracaa si w jej kierunku. Przez ostatnie trzy dni by milczcy lub ponury, a ilekro spojrzaa na niego, napotykaa jego paajce podaniem spojrzenie. Z pocztku irytowao j to, lecz niebawem zacza si ba, gdy Durmast nie by przecitnym mczyzn. Emanowaa z niego zwierzca sia. Tylko cieniutkie nitki rozsdku i logiki utrzymyway na wodzy jego natur dzikusa. Danyal wiedziaa, e przez cae ycie zdobywa wszystko, co chcia, si, sprytem lub wyrachowanym okruciestwem. A teraz pragn jej. Danyal wiedziaa o tym czytaa to w jego oczach, ruchach, milczeniu. Niewiele moga zrobi, eby sta si mniej atrakcyjn. Miaa tylko jedn tunik, ktra nie maskowaa jej ksztatw. Odwrci si od relingu i podszed do niej, kroczc jak olbrzym w zapadajcym mroku. Czego chcesz? zapytaa, siadajc. Przysiad obok niej. Wiedziaem, e nie pisz. Chcesz porozmawia? Nie... tak. To mw. Nigdzie si nie wybieram. Co to ma znaczy? To, e musz ci sucha. Nie jeste winiem. Moesz zosta albo odej, jeli chcesz. Usiad i podrapa si po brodzie. Dlaczego przez cay czas chcesz si ze mn kci? Pewnie dlatego, e budzisz we mnie wszystko, co najgorsze, Durmacie. Kiedy wysiadamy? Jutro. Kupimy konie i przed zmrokiem rozbijemy obz na Raboas. A potem? Zaczekamy na Waylandera jeli jeszcze go tam nie bdzie. Chciaabym ci wierzy powiedziaa zoliwie.

Dlaczego nie miaaby? Rozemiaa si, a on byskawicznie chwyci j za rami, przycigajc do siebie. Ty suko! sykn, a w jego oczach ujrzaa szalestwo, furi berserka. Zabierz rce powiedziaa, z trudem zachowujc spokj. Dlaczego? Lubi zapach twojego strachu. Przygarn j do siebie, przyciskajc rce do bokw. Otar si twarz o jej twarz i poczua na policzku jego ciepy oddech. Chyba mwie, e nie jeste gwacicielem szepna. Jkn i puci j, odpychajc od siebie. Doprowadzasz mnie do szalestwa, kobieto. Kady twj ruch, kade spojrzenie zachca mnie, ebym ci wzi bo chcesz mnie, wiem, e chcesz... Mylisz si, Durmacie. Nie chc mie z tob nic wsplnego. Nie gadaj bzdur! Takie kobiety jak ty nie pozostaj dugo bez mczyzny. Wiem, czego ci potrzeba. Nic nie wiesz; jeste zwierzakiem. Mylisz, e Waylander jest inny? On i ja to dwie strony tej samej monety. Jestemy zabjcami. Dlaczego miaaby poda jednego, a drugiego nie? Poda? prychna. Wanie tego nigdy nie zrozumiesz. Podanie niewiele ma z tym wsplnego. Kocham go i chc by z nim. Chc rozmawia z nim, dotyka go. A mnie nie? A ktby mg ci pokocha? warkna. Masz obsesj na swoim punkcie. Mylisz, e zwiode mnie gadaniem o tym, e pomoesz Waylanderowi? Ty chcesz mie t Zbroj i sprzeda j temu, kto najwicej zapaci. Jeste tego taka pewna? Oczywicie, e jestem, bo znam ci bardzo dobrze; fizycznie jeste siaczem, ale masz moralno szczura. Ruszy ku niej i zamara, zdajc sobie spraw z tego, e posuna si za daleko i powiedziaa za duo. Jednak nie dotkn jej. Umiechn si i w jego oczach pojawiy si iskierki humoru, zastpujc gniewne byski. Bardzo dobrze, Danyal, przyznaj, e zamierzam sprzeda Zbroj temu, kto da najwicej. Czyli Kaemowi i Vagryjczykom. A take zamierzam zabi Waylandera i zgarn nagrod. I co teraz zrobisz? Jej do migna ku jego twarzy, mierzc w gardo stalowym sztyletem, lecz byskawicznym ruchem wykrci jej nadgarstek. N wypad jej z palcw. Nie zdoasz mnie zabi, Danyal szepn. Nawet Waylanderowi nie poszoby atwo, a ty jeste tylko jego zdoln uczennic. Musisz znale inny sposb.

Jaki? zapytaa, rozcierajc zdrtwiay przegub. Przebi ofert Kaema. Sowa te otrzewiy j jak cios. Ty ndzna winio! Ty ndzniku! Kiwn gow. Co ty na to? A tak mnie pragniesz? Tak, chc ci, kobieto. Zawsze chciaem, od kiedy zobaczyem, jak kochalicie si z Waylanderem na wzgrzach Delnoch. A co ty mi dasz, Durmacie? Pozwol Waylanderowi zatrzyma Zbroj. I nie bd prbowa go zabi. Zgoda powiedziaa cicho. Tak mylaem odpar, wycigajc rce. Czekaj! powiedziaa i tym razem usucha, widzc w jej oczach bysk triumfu. Zgadzam si na twoje warunki i speni je, gdy Waylander odjedzie ze Zbroj. Ty i ja zostaniemy na Raboas. dasz ode mnie wiele zaufania, Danyal. C, w przeciwiestwie do ciebie, mona mi ufa. Skin gow. Sdz, e mona przyzna i odszed w ciemno. Dopiero gdy nareszcie zostaa sama, w peni poja, jak okropn zoya mu obietnic. *** Dundas, Gellan i Dardalion czekali w przedpokoju, gdy Evris opatrywa nieprzytomnego Karnaka. Gellan, jeszcze brudny po pracy w tunelu i wygldajcy dziwnie krucho bez zbroi, opad na szeroki skrzany fotel. Dundas kry od okna do drzwi sypialni, od czasu do czasu przystajc i nasuchujc, jakby chcia usysze pracujcego chirurga. Dardalion siedzia w milczeniu, walczc z sennoci; wyczu napicie obu towarzyszy i uwolni swj umys, by uspokoi ich myli. Poczy je z Gellanem i wyczu jego wewntrzn si blisk wyczerpania i osabian wtpliwociami. Dardalion przekona si, e to dobry czowiek, bardzo wraliwy na cierpienia innych ludzi. Gellan myla o Karnaku, obawiajc si, e jakie wewntrzne obraenia mog pozbawi Drenajw ostatniej nadziei. Rozmyla take o murach i straszliwym niwie, jakie codziennie zbieraa mier.

Dardalion opuci Gellana i wnikn w myli wysokiego, jasnowosego Dundasa. Ten rwnie modli si za Karnaka, ale nie tylko z przyjani. Ciar odpowiedzialnoci przygniata Dundasa jak gra. Gdyby Karnak umar, nie tylko straciby najlepszego przyjaciela, ale te na niego spadaby caa odpowiedzialno za obron twierdzy. Znalazby si w sytuacji bez wyjcia. Muru nie da si duej utrzyma, a odwrt oznaczaby mier tysica rannych. Dundas ju widzia t scen: obrocy bezsilnie patrzcy z bezpiecznego schronienia w kasztelu, jak Vagryjczycy wywlekaj rannych i morduj ich na oczach towarzyszy. Dundas by onierzem, i to dobrym, podziwianym przez onierzy za wrodzon uprzejmo i wyrozumiao. U czowieka te cechy byy godne podziwu. U wojownika byy sabymi punktami, ktre mg wykorzysta wrg. Dardalion pogry si w rozmylaniach. Nie by wojskowym ani strategiem. Co zrobiby, gdyby to on musia decydowa? Cofn si? Trzyma? Potrzsn gow, jakby odpycha od siebie te myli. By zmczony, a wysiek zwizany z utrzymywaniem tarczy nad Waylanderem z kad godzin pozbawia go si. Zamkn oczy i wysa myli, wyczuwajc rozpacz panujc w fortecy. Bractwo byo wszdzie; do tej pory ju czterech onierzy popenio samobjstwo, a dwch innych pochwycono, gdy usiowali otworzy zatarasowan boczn furt w pnocnym murze. Drzwi sypialni otworzyy si i wyszed z nich Evris, wycierajc donie w lniany rcznik. Gellan zerwa si na nogi, lecz chirurg unis rce i rzek spokojnie: Wszystko w porzdku. Odpoczywa. Jakie odnis obraenia? spyta Gellan. Straci jedynie lewe oko. Nic wicej. Jest mocno potuczony, moe ma zamane ebro lub dwa. Nie straci wiele krwi. Uratowaa go masywna budowa ciaa. Evris opuci pomieszczenie, by zaj si innymi rannymi, a Dundas usiad na krzele przy owalnym stoliczku. Jeden promyk nadziei rzek. Teraz, gdyby jutro przyby Egel z pidziesicioma tysicami ludzi, uwierzybym w cuda. Jeden cud mi wystarczy rzek Gellan. Musimy teraz podj jak decyzj nie utrzymamy muru. Sdzisz, e powinnimy si wycofa? spyta Dundas. Myl, e musimy. A ranni... Pamitam o nich. Dundas zakl wciekle, a potem ponuro zachichota.

Zawsze chciaem by generaem Pierwszym Ganem i dowodzi pukiem kawalerii. A wiesz dlaczego? Abym mg mie biaego konia i paszcz z czerwonego aksamitu. Bogowie, chyba ju wiem, jak czu si biedny Degas! Gellan odchyli gow w ty i zamkn oczy. Dardalion obserwowa ich przez chwil. Zaczekajcie na Karnaka. Niech on podejmie decyzj poradzi cicho. Gellan natychmiast otworzy oczy. Czy to nie nazbyt proste? Zrzuca trudne decyzje na cudze barki. Kocz nam si strzay jeli ju si nie skoczyy. Nie ma misa, w chlebie s robaki, a ser jest zielony od pleni. Ludzie s wykoczeni, a niektrzy walcz jak w transie. Vagryjczykom jest rwnie ciko, Gellanie powiedzia Dardalion. Moe maj przewag liczebn, lecz kocz im si zapasy ywnoci, a w ich obozie szerz si choroby. Moe powstrzymali Ironlatcha na poudniu, ale za ogromn cen. Ich siy s na wyczerpaniu, a do zimy pozostay tylko dwa miesice. Nie mamy dwch miesicy rzek Dundas. Kiedy zdobd Purdol, rusz na gry Delnoch i Skoda, eby okry Ironlatcha. Zima im w tym nie przeszkodzi. Chodziem po murach rzek Dardalion lecz nie w taki sposb jak wy. Wy widzicie walczcych ludzi. Ja kryem po murach duchem i czuem ich moc. Nie bdcie zbyt pewni poraki. Jak sam powiedziae, Dardalionie warkn Gellan nie chodzie po murach tak jak my. Wybacz mi, Gellanie. Nie chciaem by zarozumiay. Gellan potrzsn gow. Nie o to chodzi, kapanie. Znam moich ludzi. S silniejsi, ni sdz, i ju dokonali cudw. Nikt nie oczekiwa, e wytrwaj tak dugo. Zastanawiam si tylko, ile jeszcze wytrzymaj. Zgadzam si z Gellanem powiedzia Dundas. Tej decyzji moe bdziemy aowa do koca ycia, ale musimy j podj. Musimy si wycofa. Wy tu jestecie onierzami przyzna Dardalion i nie chc wam niczego narzuca. Jednak ludzie walcz jak szaleni i nie zamierzaj ustpi. Mwiono mi, e dzi rano pewien czowiek z odrbanym ramieniem zabi trzech Vagryjczykw, zanim spad z muru. A spadajc, pocign ze sob jeszcze jednego wroga. To nie wiadczy o poczuciu klski. Widziaem to z wiey rzek Dundas. Ten czowiek by farmerem i kiedy rozmawiaem z nim najemnicy wymordowali mu ca rodzin. Jeden czowiek nie zmienia sytuacji stwierdzi Gellan. Wymagamy od nich nadludzkiego wysiku i prdzej czy pniej zaami si.

Drzwi sypialni otwary si na ocie i obejrzawszy si, ujrzeli stojcego w nich Karnaka, opartego ogromn doni o drewnian futryn. Nie zaami si, Gellanie powiedzia. Krew przesczaa si przez banda na lewym oku i twarz mia szar jak popi, lecz emanowa si. Powiniene odpoczywa, generale rzek Dardalion. Odpoczem sobie w tunelu. Nie masz pojcia, co to by za odpoczynek! Najwaniejsze, e wrciem. Sucham was od pewnego czasu i dochodz do wniosku, e kady z was ma troch racji. Jednak moja decyzja jest ostateczna i brzmi nastpujco: utrzymamy mur. Nie wycofamy si do kasztelu. Nasi ludzie s wspaniali i nadal bd. Jeli jednak wycofamy ich, by patrzyli, jak morduj ich towarzyszy, strac ducha. A wtedy kasztel padnie w cigu kilku dni. Przeszed par krokw i opad na fotel. Dundasie, przynie mi jakie ubranie eleganckie ubranie. I znajd mi skrzan opask na ten banda. Ponadto przynie mi drugi topr. Id na mury. To szalestwo, generale stwierdzi Gellan. Nie jeste w stanie walczy. Walczy? Nie zamierzam walczy, Gellanie. Chc by widziany. Oto Karnak, powiedz. Przywalia go gra, ale wrci! A teraz przyniecie mi ubranie! Obrci si do Dardaliona. Jeden z twoich kapanw mwi mi kilka dni temu, e zmniejszylicie wasze siy, ktrymi odpieracie Bractwo, aby osoni magiczn tarcz Waylandera. Czy to prawda? Tak, generale. Gdzie jest teraz Waylander? Tu przy grze. Zatem zdejmijcie t tarcz. Nie mog. Suchaj mnie, Dardalionie, ty wierzysz w moc rda przeciwstawiajc si siom Chaosu i walczye dzielnie, zgodnie z tym przekonaniem. Jednak teraz chyba grzeszysz arogancj. Nie mwi tego lekcewaco, ani nawet krytycznie. Ja sam jestem arogancki. Uznae, e Waylander jest waniejszy dla Drenajw ni Purdol. Moe masz racj. Teraz on znalaz si w pobliu Zbroi i ty go tam doprowadzie. Pozwl rdu sprowadzi go z powrotem. Dardalion podnis wzrok i napotka spojrzenie Karnaka. Musisz zrozumie, generale, e Waylander stawia czoo nie tylko ludziom. Tropi go Nadirowie i Bractwo, oczywicie, ale i inni bestie z pieka rodem. Jeli zabior tarcz, on zostanie sam. Zrozum jedno: jeli zostanie sam, to bdzie oznaczao, e nie ma rda. Nadasz

za tokiem mojego rozumowania? Tak sdz, chocia obawiam si, e jeste w bdzie. Oto przejaw twojej arogancji. rdo istniao, zanim si narodzie, i bdzie istnie po twojej mierci. Nie jeste jego jedyn broni. A jeli si mylisz? Wtedy on zginie, Dardalionie. Drzewa bd rosy, strumienie pyny do mrz, a soce bdzie wieci. Podnie t przeklt tarcz! Kapan dwign si z krzesa i ruszy do drzwi. Zrobisz to? spyta Karnak. Ju to zrobiem. Dobrze! A teraz wypdcie Bractwo z Purdol! *** Dochodzia pnoc i ostatni Vagryjczycy pokutykali do swych ognisk. Jonat wskoczy na mur i zawoa za nimi: Wracajcie, dranie, jeszcze z wami nie skoczylimy. Noszowi znosili rannych, a zabitych zrzucano z muru. Jonat posa tuzin ludzi po ywno i wod, a potem ruszy na obchd, oceniajc straty. Ju od wielu dni czu na swych barkach ciar odpowiedzialnoci, a tkwice w nim rozgoryczenie sprawiao, e by bliski rozpaczy. wiadomo, e to dzieo Bractwa, niewiele mu pomagaa, ale tego wieczoru poczu si wolny. Gwiazdy lniy, wietrzyk znad morza by wiey i oywczy, a wrogowie czmychnli do namiotw jak wybatoone psy. Jonat czu si silniejszy ni kiedykolwiek w yciu, umiecha si szeroko i artowa z mijanymi onierzami. Nawet pomacha Sarvajowi przy wiey bramnej, w przypywie dobrego humoru zapominajc o gbokiej niechci, jak do niego ywi. Nagle usysza gone wiwaty i odwrciwszy si, ujrza wchodzcego po schodach Karnaka. Za nim szo czterech onierzy, niosc flaszki z winem. Widz ci, Jonacie, ty obuzie rykn Karnak. Jonat zachichota i chwyci butelk rzucon mu przez Karnaka. Napijesz si ze mn? Czemu nie, generale? Karnak usiad i przywoa do siebie onierzy. Pewnie syszelicie, e o mao nie zginem w tunelu rzek z umiechem. To oznacza, e mona std wyj tylko przez gwn bram. Jak wam si to podoba? Tylko powiedz nam, kiedy chcesz wyj, generale! zawoa kto z tylnych szeregw. No, powiedziabym, e zaraz, ale wrogowie i tak dzi zdrowo oberwali rzek

Karnak. Przecie nie chcemy, eby wpadli w przygnbienie. Czy to prawda, e zwalie gr? zapyta kto inny. Obawiam si, e tak. Moi inynierowie rozmiecili w tunelu dwignie i bloki, czc je przemylnie z jednym z gwnych filarw. Nie zostawia si otwartych tylnych drzwi do twierdzy. Syszelimy, e zgine powiedzia Jonat. Bogowie, czybycie myleli, e jaka gra moe mnie zabi? Widz, e nie wierzycie we mnie! A jak wam si tu powodzio? Karnak siedzia i gawdzi z nimi przez kilka minut, a potem poszed dalej. Dwie godziny pniej wrci do swojego pokoju; oko bolao go okropnie i cakiem opad z si. Osun si na ko, wycign na wznak i jkn. W sali poniej Dardalion otworzy oczy i rozejrza si wok. Omiu kapanw napotkao jego spojrzenie, dziewiciu innych poruszao si, lecz szeciu leao bez ycia wok stou. Bractwo przestao by zagroeniem rzek Astila ale cena zwycistwa jest wysoka. Zawsze jest wysoka rzek Dardalion. Pomdlmy si. O co powinnimy si modli, Dardalionie? spyta mody kapan imieniem Baynha. Bymy zabili wicej wrogw? Dzi w nocy zgino szedziesiciu czonkw Bractwa. Nie mog znie ju zabijania. Mylisz, e si mylimy, Baynho? spyta agodnie Dardalion. Rzecz raczej w tym, e nie wiemy, czy mamy racj. Czy mog co powiedzie, Dardalionie? spyta Astila, a kiedy kapan skin gow, zacz: Nie jestem obdarzony takim intelektem jak niektrzy nasi bracia, wybaczcie mi to. Pamitam sowa wypowiedziane przez opata, kiedy odbywaem nowicjat. Mwi: Gupiec wiadom swej gupoty, przestaje by gupcem; a czowiek wiadom swej mdroci, staje si gupcem. Dugo zastanawiaem si nad tym zdaniem, poniewa wydawao mi si zwyk gr sw. Jednak po latach doszedem do wniosku, e tylko w pewnoci tkwi moralne niebezpieczestwo. Wtpliwoci s darem, ktry winnimy pielgnowa, gdy zmuszaj nas do nieustannego sprawdzania naszych motyww. Wiod nas do prawdy. Nie wiem, czy dobrze wybralimy drog, po ktrej kroczymy. Nie wiem, czy postpujemy susznie. Jednak podamy ni w dobrej wierze. Gardz zabijaniem, lecz nadal bd zwalcza Bractwo ze wszystkich si, jakimi obdarzy mnie rdo. Jeli ty, Baynho, uwaasz, e to le, nie powiniene ju walczy. Baynha skin gow i umiechn si. Nie jestem mdry, Astilo. Czy wiadomo tego czyni mnie mdrym?

Czyni ci ludzkim, bracie i jestem z tego rad. Najbardziej obawiaem si tego, e polubimy walk. Bd walczy dalej rzek Baynha i zgodnie z twoj rad bd podsyca moje wtpliwoci. Zastanawiam si jednak, jaka czeka nas przyszo. Co si stanie, jeli zwyciymy? Czy zaoymy zakon kapanw-wojownikw? Czy wrcimy do dawnego ycia? Stworzylimy co, czego nie zna wiat. Jakie jest nasze przeznaczenie? Dardalion podnis rk i wszyscy spojrzeli na niego. Moi przyjaciele, to wakie pytania. Ale nie powinnimy teraz szuka na nie odpowiedzi. O naszej przyszoci zdecyduj ci, ktrzy przeyj. Mimo to musz wam rzec, i w ostatnich dniach miaem wiele snw, nocnych koszmarw. Kady koczy si tak samo. Widz pustyni zagubionych dusz i straszliwych bestii. Porodku niej jest oaza a w niej drzewo. Pod jego gaziami ludzie znajduj cie, odpoczynek i spokj. adna z bestii nie moe zbliy si do drzewa, adne zo nie moe do podej. I jak mylisz, co oznacza ten sen? spyta Astila. To drzewo ma trzydzieci gazi odpar Dardalion.

Rozdzia 23
Waylander spa i we nie znw znalaz si na nagim zboczu pagrka ze lepym Krlem Orienem. Otworzy oczy i spojrza na niebo oraz obce gwiazdy. Witaj! rzek Orien. Waylander usiad, a starzec uj go za rk i poklepa po niej ojcowskim gestem. Uradowae mnie, Waylanderze. Wskrzesie moj wiar. Twoja odwaga jest wielka i okazae si czowiekiem honoru. Nie nawykem do komplementw rzek Waylander, odwracajc si i uwalniajc rk. Orien pokiwa gow. Pytaj zatem o to, czego si lkasz. Gdzie jest Zbroja? Odnajdziesz j. Jutro, jeli pobogosawi ci rdo, wjedziesz na stoki Raboas. Tam znajdziesz wsk ciek prowadzc do jaskini. Jej wylot zobaczysz na skalnej pce; tam bdzie druga cieynka. Te dwie cieyny to jedyna droga do serca gry. Wejdziesz do jaskini i zobaczysz trzy tunele. Wybierzesz ten z prawej i pjdziesz nim, a dotrzesz do rozlegej, wysokiej sali. Tam ujrzysz Zbroj. To wizja, ktrej nie mona dotkn. Nie, to prawdziwa Zbroja, lecz moe j podnie tylko Wybrany. I ja jestem tym Wybranym? O tym przekonasz si jutro. Czy Danyal jest bezpieczna? Nie mog powiedzie, poniewa nie wiem. Nie jestem Bogiem, Waylanderze. A wic kim? Niczym innym jak wizj w twoich snach. Musisz by czym wicej. Zatem myl o mnie jako o duchu Oriena, ostatnim wspomnieniu dawnego Krla. Kiedy zdobdziesz Zbroj, ja znikn i nigdy nie wrc. Dokd pjdziesz? Czy jest jaki raj? Czy istnieje rdo? Nie mog odpowiedzie na te pytania. Tylko ty moesz o tym zdecydowa. Teraz musisz ju i, jeste bowiem w wielkim niebezpieczestwie. Dardalion nie moe ci ju osania przed Bractwem. Id! Waylander znw otworzy oczy i podnis si. Siedzia na posaniu u podna Raboas.

A jego ko znikn. Zerwa si z ziemi i zobaczy, e krzak, do ktrego przywiza wierzchowca, jest wyrwany. Zwierz musiao przestraszy si czego. Tylko czego? Waylander napi kusz i popatrzy na chaszcze. Niczego nie dostrzeg, ale zamkn oczy i nasuchiwa. Z prawej usysza cichy szmer. Byskawicznie obrci si i wypuci oba bety w szarujcego wilkoaka. Strzay trafiy w cel, lecz utkwiy w twardych miniach szerokiej klatki piersiowej stwora, nie sigajc serca i puc. Waylander odskoczy w prawo, gdy przed nim wyrs drugi przeciwnik. Zabjca wykona szybki przewrt w przd i wyskoczy w powietrze, a jego miecz bysn i spad na eb potwora. Cofa si przed czterema nadchodzcymi bestiami, ktre szczerzyy ky, wywiesiy jzory i mierzyy go paajcymi nienawici lepiami. Chwyciwszy oburcz miecz, podnis go nad prawe rami, gotowy zabra ze sob przynajmniej jedn z nich. Nagle jaki ogromny cie wyrs za nadchodzcymi potworami i Waylander zamruga oczami, gdy ogromna do chwycia wochaty kark i cisna. Przeraliwe wycie urwao si gwatownie, wilkoak zosta bowiem uniesiony wysoko w powietrze. Dugie ostrze przeszyo mu pier, a jego ciao przeleciao dziesi stp i upado w krzaki. Pozostae bestie odwrciy si do atakujcego, lecz on wskoczy midzy nie jednym susem i potnym zamachem drugiego noa rozpru brzuch drugiej z nich, bdcej optanym Lenlajem. Trzeci potwr skoczy na Kaja i zapa go i zbami za rami, lecz olbrzym oderwa besti, chwyci za szyj i przytrzyma w wyprostowanych rkach. Waylander skrzywi si, syszc ohydny trzask amanych koci, a Kai niedbale cisn cierwo na bok. Czwarty wilkoak uciek. Waylander wepchn miecz do pochwy i z ponurym zaciekawieniem patrzy, jak stwr zacisn doni rozszarpane rami. Po kilku minutach, kiedy j odj, po ranie nie byo ladu. Kai podszed do trupw i wyrwa z nich noe. Nie czujc ng, Waylander usiad, opierajc si plecami o drzewo. Kai wrci do niego i przykucn, podajc mu noe. Waylander wzi je bez komentarza. Kai patrzy na niego przez kilka sekund, a potem podnis do i klepn si w szerok pier. Pszczel powiedzia. Przyjaciel przytakn Waylander. Po chwili podszed do posania, wyj z jukw troch wdzonego misa i suszone owoce. Jedzenie znikno w mgnieniu oka, a potem Kai bekn i znw klepn si

w pier. Kai rzek, przekrzywiajc gow z wysiku. Waylander. Kai skin gow, nastpnie wycign si, opar gow na ramieniu i zamkn jedyne oko. Jaki odgos w pobliskich zarolach zaalarmowa zabjc, ktry zacz podnosi si z ziemi. On rzek Kai, nie ruszajc si. Na polank wyszed ko Waylandera. Waciciel poklepa go po karku i nakarmi reszt owsa, a potem uwiza do grubej gazi. Wzi koc, pooy si koo czekostwora i spa do witu. Kiedy zbudzi si, by sam. Ciaa wilkoakw znikny, tak samo jak Kai. Waylander zjad resztki zapasw i osioda konia. Opuszczajc polank, spojrza na masyw Raboas. wity Olbrzym. Niezwyky, gboki spokj ogarn Waylandera, gdy skierowa rumaka na zbocza Raboas. Soce przewiecao przez zason chmur nadajcych wspania gbi piknemu niebu, na ktrym mewy kooway i nurkoway, jak kaczki ywych obokw. Waylander cign wodze i obejrza si za siebie. Jeszcze nigdy nie oglda takiego wspaniaego widoku; dzikiego pierwotnego pikna wiadczcego o arogancji wiecznoci. Na prawo strumyk szemra wrd biaych gazw, tryskajc ze szczeliny w skale. Waylander zsiad z konia i zdj ubranie; potem umy si, ogoli i uczesa, zawizujc wosy w kitk z tyu gowy. Woda chodzia mu skr, gdy szybko ubiera si, otrzepawszy szaty z kurzu. Z jukw wyj szal z czarnego jedwabiu, ktry zarzuci sobie na gow i ramiona, jak burnus Sathuli. Potem ponownie woy kolczug. Na rkach zapi sobie szerokie srebrne naramienniki, a na biodrach pas z szecioma noami do rzucania. Naostrzy noe i miecz, po czym wsta, spogldajc na gr. Dzisiaj umrze. Dzi odnajdzie spokj. W oddali ujrza chmur kurzu, zbliajc si do Raboas. Wielu jedcw galopowao w kierunku gry, ale Waylander nie dba o to. Dzi jest jego dzie. Nadesza jego godzina. Dosiad konia, odnalaz wsk ciek midzy gazami, po czym ruszy. Wiedzia, e przez cae ycie szuka tej cieki. Kade yciowe dowiadczenie przybliao go do tego miejsca. Od chwili gdy zabi Niallada, czu si tak, jakby wszed na szczyt, z ktrego nie ma powrotu. Wszystkie cieki byy przed nim zamknite, mg jedynie rzuci si

z wierzchoka i lecie. Nagle przestao mie dla niego znaczenie, czy odnajdzie Zbroj, czy Drenajowie zwyci lub zgin. Nadesza godzina Waylandera. Po raz pierwszy od dwudziestu lat zdoa spokojnie popatrze na ukochan Tany stojc w drzwiach domku i machajc mu rk. Zobaczy synka i dwie creczki wesoo bawice si wrd kwiatw. Tak bardzo je kocha. Dla bandytw byy tylko przedmiotami. Jego on zgwacili i zamordowali; dzieci zabili bez wahania czy alu. Zaspokoili dz, zdobyli kilka workw ziarna i gar srebrnych monet. Ich kar bya mier, powolna i straszna aden z nich nie umiera krcej ni godzin. Dakeyras farmer umar bowiem ze swoj rodzin. Bandyci stworzyli Waylandera Zabjc. Jednak teraz nie czu nienawici... znikna jak dym na wietrze. Waylander umiechn si, wspominajc swoj pierwsz rozmow z Dardalionem. Kiedy byem owieczk, bawic si na zielonej ce. Potem przyszy wilki. Teraz jestem orem i latam w innym wszechwiecie. I zabijasz owieczki oskary go Dardalion. Nie, kapanie. Za owieczki nikt nie paci. cieka wia si coraz wyej, nad poszarpane skay, midzy ogromnymi gazami. Orien mwi, e Zbroi strzeg wilkoaki, ale Waylanderowi byo wszystko jedno. Zsidzie z konia, wejdzie do jaskini, wemie Zbroj i zaczeka na wroga, ktrego nie zdoa zabi. Jego ko ciko dysza, gdy dotarli na skaln pk. Dalej ujrza szeroki wylot jaskini, a przed nim ognisko, przy ktrym siedzia Durmast i Danyal. Nie spieszye si rzek olbrzym z umiechem. Waylander zsiad z konia, a Danyal podbiega do niego i obja go ramionami; ucaowa jej wosy, zaciskajc powieki, by powstrzyma zy. Durmast odwrci gow. Kocham ci powiedzia cicho Waylander, dotykajc palcami jej twarzy. W tych sowach byo tyle alu, e Danyal odsuna si i spojrzaa na niego. Co si stao? Potrzsn gow. Nic. Dobrze si czujesz? Tak. A ty? Nigdy nie czuem si lepiej. Wzi j za rk i podszed do Durmasta. Olbrzym podnis si z ziemi, obrzucajc

ich czujnym spojrzeniem. Mio ci widzie rzek Waylander. Wiedziaem, e zdoasz tu dotrze. Ja te na ciebie liczyem. Czy z tob wszystko w porzdku? Oczywicie. Jeste jaki dziwny. To bya duga podr i jestem zmczony. Widziae chmur kurzu? Tak. Mamy nieca godzin. Waylander skin gow. Sptawszy konie, we trjk przygotowali pochodnie i weszli do jaskini. Bya mroczna, cuchnca i jak zapowiedzia Orien rozgaziaa si na trzy korytarze. Waylander poprowadzi ich i weszli w gsty mrok. Cienie taczyy i rosy na granitowych cianach, a Danyal, z mieczem w doni, trzymaa si blisko towarzyszy. W pewnej chwili dotarli do rozlegej sali, w ktrej blask pochodni nie dociera do cian. Danyal pocigna za paszcz Waylandera i zabjca odwrci si. Co jest? Za krgiem wiata byszczay tuziny zowrogo byszczcych oczu. Nie zwracajcie na nie uwagi rzek Waylander. Durmast przekn lin i wyj topr z futerau przy pasie. Poszli dalej, a spojrzenia towarzyszyy im. Wreszcie doszli do komory opisanej przez Oriena. Wzdu jej cian umieszczono nasczone ywic uczywa. Waylander kolejno pozapala wszystkie, a ich blask rozjani komnat. Na jej przeciwlegym kocu, na drewnianej ramie, wisiaa Zbroja z Brzu: skrzydlaty hem, wspaniale rzebiony napiernik z wizerunkiem ora z rozoonymi skrzydami, brzowe rkawice i dwa przepikne miecze. Troje wdrowcw stano w milczeniu przed Zbroj. Czowiek zaczyna wierzy w czary szepn Durmast. Nie moe przegra ten, kto j nosi powiedziaa Danyal. Waylander podszed do Zbroi i wycign rce. Przeszy przez ni na wylot. No dalej, we j! popdza Durmast. Nie mog. Nie jestem Wybranym. Coo? sykn Durmast. O czym ty mwisz? Waylander zachichota, a potem usiad obok Zbroi. Rzucono na ni czar, Durmacie. Stary Krl Orien mwi mi o tym. Tylko Wybrany moe zabra Zbroj. Pewnie zabezpieczyli j w ten sposb Drenajowie jest dla nich zbyt wana, aby ryzykowali, e zdobdzie j nieprzyjaciel. Jednak to bez

znaczenia. Bez znaczenia? wybuchn Durmast. Ryzykowalimy nasze ycie, eby zdoby ten przeklty blaszany strj! W tej chwili Nadirowie szykuj si na nas i nie wiem, co zamierzaj te oczy w jaskini. Jak moesz mwi, e to nie ma znaczenia. Wane jest tylko to, e prbowalimy. Odpowied Durmasta bya krtka, wulgarna i gwatowna. Koskie gwno! wiat jest peen nieszcznikw, ktrzy prbowali, a ja nie zamierzam by jednym z nich. I co teraz zrobimy? Zaczekamy na jakiego zotowosego, umiechnitego drenajskiego bohatera, ktrego pobogosawio wite rdeko? Danyal podesza do Zbroi i prbowaa j wzi, lecz ta pozostaa zudzeniem. Co ty wyprawiasz? warkn Durmast. Ty sprbuj powiedziaa. Po co? Czy ja wygldam na drenajskiego bohatera? Wiem, kim jeste, Durmacie. Jednak sprbuj. Co moesz straci? Olbrzym podnis si z podogi i podszed do Zbroi. Wygldaa tak solidnie. Wzruszy ramionami, sign rk... I natrafi na metal! Danyal rozdziawia usta. Bogowie! To on! Durmast stan jak wryty, a potem przekn lin i sprbowa jeszcze raz. Tym razem zdj hem i z szacunkiem pooy go przed Waylanderem. Potem spojrza na swoje donie. Zabjca zobaczy, e dray mu jak w febrze. Sztuka po sztuce, Durmast zdj Zbroj z wieszaka. Potem usiad obok Waylandera, milczc. Pochodnie dogasay i Danyal klepna Waylandera w rami. Musimy i. Waylander i Durmast pozbierali Zbroj i poszli za Danyal do wyjcia. Na zewntrz spojrzao na nich morze oczu. Danyal zamara, a potem wysoko uniosa pochodni i oczy cofny si w cie. To bdzie dugi spacer mrukn Durmast. Wysun si naprzd i blask uczywa pad na Zbroj z Brzu. Wok nich rozleg si zowrogi pomruk, lecz niebawem ucich. Oczy cofny si i Danyal powioda ich z powrotem. Wyszedszy na otwart przestrze, Durmast i Waylander przywizali Zbroj do grzbietu jucznego konia Durmasta i nakryli byszczcy metal szarym kocem. Syszc stukot kopyt na kamieniach, Durmast zakl, chwyci uk i pobieg w kierunku cieki. Waylander doczy do niego, z kusz w doni.

Dwaj Nadirowie wypadli na pk, unoszc lance do ciosu. Obaj wylecieli z siode, jeden z betem w oku, drugi z dug strza midzy ebrami. To tylko przednia stra; chyba mamy kopoty rzek Durmast, wyjmujc drug strza z koczana. Niestety, jestemy w puapce. Druga cieka moe by nie pilnowana powiedzia Waylander. Zabierz Danyal i uciekajcie. Ja zatrzymam ich tutaj i docz do was pniej. To ty we j i uciekaj mrukn Durmast. Ja ju mam dosy jej towarzystwa. Suchaj mnie, przyjacielu. Bractwo szuka mnie na wszystkie sposoby. Dokdkolwiek uciekn, znajd mnie. Jeli zostan tutaj, przycign ich jak mid pszczoy, co da wam szans dotrze ze Zbroj do Egela. Teraz id zanim bdzie za pno. Durmast zakl, a potem wrci do Danyal. Osiodaj konia powiedzia. Jedziemy. Nie. To jego pomys i cholernie dobry. Id si poegna; sam osiodam twojego przekltego konia. Danyal pobiega do Waylandera. Czy to prawda? spytaa ze zami w oczach. Tak, musisz jecha. Przykro mi, Danyal. auj, e nie mielimy szansy na wsplne ycie. Jednak od kiedy ciebie poznaem, staem si lepszym czowiekiem. Obojtnie, czy uciekn, czy zostan, jestem zgubiony... wic zostan tu. Ale bdzie mi lej, poniewa wiem, e pomog wam wykona zadanie. Durmast zdradzi ci. Jeli tak, niech tak bdzie. Zrobiem swoje i nie mog zrobi nic wicej. Prosz, jed. Wycigna rce, lecz w tym momencie na pk wypad jedziec. Waylander odepchn j i wypuci bet, ktry trafi wojownika w rami; trafiony spad z konia i na czworakach umkn pod oson ska. Kocham ci, Dakeyrasie szepna Danyal. Wiem. Id ju. Waylander sysza, jak odjedali, lecz nie odwrci si, by na nich popatrze, i nie widzia, jak Danyal obrzuca go poegnalnym spojrzeniem. Nadirowie zaatakowali i dwaj pierwsi natychmiast runli z koni. Dwaj nastpni zginli od strza, gdy Waylander pochwyci uk Durmasta. Potem znaleli si przy nim, a on z przeraliwym okrzykiem skoczy im na spotkanie, wywijajc mieczem. cieka bya wska i nie mogli go otoczy. ci dwch nastpnych i wycofali si przed jego

wciekym atakiem. Zabi szeciu. Chwiejnie podszed do swej kuszy i naadowa j. Krew cieka mu ciurkiem z rany w nodze. Otar pot z czoa i sucha. Usysza szelest odzienia ocierajcego o ska i zerkn w gr w chwili, gdy wojownik z noem w rce skoczy na niego z pobliskiego gazu. Waylander odskoczy, odruchowo naciskajc jzyki spustowe kuszy. Oba bety przeszyy wojownika, lecz spadajc, wbi jeszcze n w rami zabjcy. Waylander zepchn ciao na bok i dwign si z ziemi. N Nadira stercza mu z rany, ale nie wyrywa go gdyby to zrobi, wykrwawiby si na mier. Z trudem napi kusz. Soce opadao coraz bardziej i cienie wyduay si. Nadirowie zaczekaj na nadejcie nocy... A on nie zdoa ich powstrzyma. Zdrtwiay mu palce lewej doni i zacisn je w pi. Wbity w rami n powodowa silny bl i Waylander zakl. Najlepiej jak mg, owiza ran w udzie, lecz nadal sczya si z niej krew. Byo mu zimno i zacz si trz. Kiedy podnis rk, by otrze pot z czoa, zza ska wyskoczy ucznik i wypuci strza. Waylander rzuci si w bok i posa mu bet. Strzelec znikn. Waylander usiad, opierajc si plecami o ska, a gdy spojrza w d, zobaczy, e strzaa o czarnej brzechwie trafia go nad lewym biodrem, przebijajc ciao. Ostronie sign rk. Grot strzay przeszed na wylot, wic Waylander z jkiem odama go. Nadirowie zaatakowali. Dwa kolejne bety trafiy w cel i wrg znikn za skaami. Teraz byli ju bliej i wiedzieli, e jest ciko ranny. Sprbowa nacign kusz, ale palce mia liskie od krwi i kady ruch powodowa przeszywajcy bl w zranionym boku. Ilu ich tam byo? Nie pamita, ilu zabi. Oblizawszy wargi wyschnitym jzykiem, ponownie opar si o ska. Mniej wicej dwanacie krokw dalej lea okrgy gaz i Waylander wiedzia, e za nim czai si wojownik. Z pobliskiej skay stercza ostry wystp. Waylander wycelowa i posa we bet, ktry odbi si od wystpu i polecia w prawo. Przeraliwy wrzask rozdar powietrze i zza gazu wytoczy si Nadir, krwawic z rany w skroni. Drugi bet trafi go midzy opatki i wojownik run na ziemi. Zabjca jeszcze raz nacign kusz. Zupenie nie czu lewej rki. Okropny krzyk

zmrozi mu krew w yach. Zaryzykowa i wyjrzawszy zza gazu, zobaczy ostatniego wilkoaka otoczonego przez Nadirw. Rbali i siekli besti, lecz ta szarpaa ich pazurami i rozdzieraa kami garda. Szeciu pado, przy czym co najmniej trzech zgino od razu i tylko dwaj wojownicy pozostali na nogach, by stawi czoo bestii. Skoczya na pierwszego, ktry dzielnie usiowa wbi jej miecz w brzuch; ostrze przeszyo pokryte sierci ciao w tej samej chwili, gdy potwr zacisn szczki na gowie wojownika, miadc j w fontannie krwi. Ostatni Nadir uciek po zboczu. A wilkoak ruszy na Waylandera. Zabjca wsta, zachwia si i odzyska rwnowag. Bestia sza powoli, z trudem, broczc krwi z niezliczonych ran. Bya aonie chuda, a jzyk miaa czarny i opuchnity. Miecz Nadira stercza z jej brzucha. Waylander wycelowa kusz i czeka. Bestia bya tu, tu, wbijajc w niego paajce wciekoci lepia. Waylander nacisn spusty i dwa czarne bety trafiy w pysk potwora, przebijajc mzg. Wilkoak upad i potoczy si po ziemi, a Waylander osun si na kolana. Bestia podniosa si, unoszc szponiast do ku niebu. Potem zaszkliy si jej lepia i runa w przepa. A teraz ty zgnijesz w Piekle usysza czyj gos. Waylander odwrci si. U wylotu drugiej cieki stao dziewiciu wojownikw Bractwa z czarnymi mieczami w doniach, a ich czarne zbroje jarzyy si w gasncym wietle, gdy ruszyli naprzd. Waylander usiowa wsta, ale upad na zimn ska i jkn, kiedy strzaa wbia mu si przy tym gbiej. Wojownicy Bractwa nadchodzili, z twarzami zasonitymi czarnymi hemami, w czarnych paszczach powiewajcych na wietrze. Waylander wyj zza pasa n i rzuci nim, lecz do w czarnej rkawicy wzgardliwie odbia ostrze. Ogarn go lk, ktry przytumi bl. Nie chcia umiera. Odczuwany wczeniej spokj duszy prysn, zostawiajc go wystraszonego i bezradnego jak dziecko w ciemnoci. Pomodli si o si. O wybawienie. O piorun z jasnego nieba. A czarni wojownicy miali si. Obuta stopa kopna go w twarz i upad na ziemi. Ndzny robaku, dosy sprawie nam kopotw. Jeden z wojownikw klkn przy nim, chwyci strza sterczc z boku Waylandera i zakrci ni. Wbrew sobie zabjca krzykn. Nabijana mosidzem rkawica uderzya go w twarz i usysza chrzst amanego nosa. Do oczu nabiegy mu zy. Poczu, jak sadzaj go na ziemi. Kiedy rozjanio mu si w oczach, ujrza przed sob ciemne oczy szaleca,

spogldajce na niego przez szczeliny czarnego hemu. Bye szalony rzek wojownik wierzc, e zdoasz oprze si mocy Ducha. Zapacisz za to, Waylanderze. Wasnym yciem. Durmast ma Zbroj i twoj kobiet. I wykorzysta obie. Zniszczy je. Wojownik chwyci rkoje noa sterczcego z ramienia Waylandera. Lubisz bl, zabjco? Waylander jkn, gdy tamten powoli obrci ostrze w ranie. Ja lubi. Straci przytomno, zapadajc w ciemne morze niepamici. Jednak znaleli go nawet tam i jego dusza pomkna po niebie, cigana przez ziejce ogniem bestie. Ocuci go ich miech i zobaczy, e ksiyc stoi wysoko na Raboas. Teraz ju wiesz, czym jest bl rzek przywdca czarnych wojownikw. Bdziesz cierpia za ycia i cierpia po mierci. Co mi dasz, ebym uwolni ci od blu? Waylander nie odpowiedzia. Teraz zastanawiasz si, czy znajdziesz do siy, aby wyrwa n i zabi mnie. Sprbuj, Waylanderze! Prosz, sprbuj! Masz, pomog ci. Wyj n zza pasa zabjcy i wcisn mu go w rk. Sprbuj mnie zabi. Waylander nie mg poruszy rk, chocia napina minie, a krew popyna mu z rany. Z twarz szar jak popi opad na ziemi. Najgorsze dopiero nastpi, Waylanderze obieca mu przywdca. Teraz pchnij si w nog. Waylander zobaczy, jak jego wasne rami unosi si i opada... krzykn, gdy ostrze wbio si w udo. Jeste mj, zabjco. Ciaem i dusz. Inny wojownik klkn obok przywdcy i przemwi: Czy pojedziemy za Durmastem i dziewczyn? Nie, Durmast jest nasz. On zawiezie Zbroj Kaemowi. Zatem jeli pozwolisz, chciabym porozmawia sobie z tym zabjc. Oczywicie, Ensonie. Jakie to samolubne z mojej strony. Kontynuuj. Wojownik pochyli si nad Waylanderem. Wycignij n z rany rozkaza. Waylander by bliski bagania o ask, ale zacisn zby. Jego rka opada i mocno szarpna za rkoje, ale ostrze nie wyszo. Uspokj si, Ensonie rzek przywdca. Podniecenie osabia twoj moc. Wybacz mi, Tchardzie. Mog sprbowa jeszcze raz? Oczywicie. Do Waylandera ponownie chwycia n i tym razem wyrwaa go z rany.

Bardzo dobrze rzek Tchard. Teraz sprbuj czego delikatniejszego. Niech powoli wyupi sobie jedno oko. Bogowie, nie! szepn Waylander. Jednak n unis si powoli, a jego zakrwawione ostrze nieubaganie zbliao si ku twarzy zabjcy. mierdzce sukinsyny! rykn Durmast, a Tchard obrci si i ujrza stojcego na ciece, brodatego olbrzyma z obosiecznym toporem w doniach. Enson te si odwrci i Waylander poczu, jak znika ptajcy go czar. Spojrza na ostrze oddalone zaledwie o kilka cali od oczu i ogarn go gniew, tumicy bl. Ensonie! powiedzia cicho. Gdy czarny wojownik obrci si ku niemu, Waylander wbi n a po rkoje w szczelin jego hemu. Tchard uderzy pici w gow Waylandera, ktry osun si na ziemi obok martwego Ensona. Potem przywdca Bractwa wsta i spojrza na Durmasta. Po co tu przyszede? Przyszedem po niego. Nie ma potrzeby mamy go. Jeli jednak niepokoisz si o swoj nagrod, postaramy si, eby j dosta. Nie chc nagrody. Chc jego... ywego. Co si z tob dzieje, Durmacie? To zupenie nie ley w twoim charakterze. Nie mw mi o moim charakterze, ty kupo kurzego ajna! Zostawcie go w spokoju. Albo?... warkn Tchard. Albo zginiecie. Chcesz zabi omiu czonkw Bractwa? Chyba pomieszao ci si w gowie. Sprawd sam zachca Durmast, podchodzc z uniesionym toporem. Tchard ruszy mu na spotkanie, a pozostali wojownicy rozstawili si za nim pkolem. Nagle Tchard wskaza palcem na Durmasta. Nie moesz si ruszy! wrzasn, a olbrzym zachwia si i stan jak wryty. Tchard zamia si ponuro, powoli wyj miecz i ruszy ku niemu. Ty gupcze! Ze wszystkich ludzi nie nadajcych si na bohaterw, akurat tobie si tego zachciao. Jeste jak wielkie dziecko wobec starszych i lepszych od siebie i jak kade niesforne dziecko, zostaniesz ukarany. Bd sucha twojej pieni blu przez wiele, wiele godzin. Co ty powiesz mrukn Durmast i jego topr przeci obojczyk Tcharda, odwalajc mu rami a do biodra. Jeszcze kto chce co powiedzie? Nie? No to zacznijmy si zabija! Z dononym okrzykiem run na wojownikw, zataczajc mordercze krgi migoczcym ostrzem. Odskoczyli, przy czym jeden potkn si i upad, a inny pad

z czaszk rozcit toporem. Waylander usiowa wsta, ale nie zdoa. Wyj n do rzucania i czeka, modlc si o siy, eby pomc olbrzymowi. Pchnity w szyj Durmast okrci si, wyrywajc bro z doni przeciwnika i ciosem na odlew rozpata mu gardo. Inny miecz przeszy mu pier, lecz jego posiadacz zgin w tej samej chwili, gdy Durmast rbn go pici w krta. Pozostali skoczyli na olbrzyma, siekc i kujc. Ostrze topora nadal zataczao miercionone krgi. Po chwili tylko dwaj czonkowie Bractwa pozostali na nogach, a i ci odsunli si od rannego Durmasta. Waylander czeka, gdy cofali si plecami do niego. Otarszy o kubrak spocone i zakrwawione palce, chwyci n i rzuci nim z caej siy. Ostrze wbio si pod okapem hemu wojownika po lewej, przecinajc ttnic. Krew trysna z rany i trafiony zachwia si, chwytajc rk za gardo i daremnie usiujc zatamowa krwotok. Durmast run na ostatniego wojownika, ktry uchyli si przed opadajcym ostrzem i wbi mu miecz w brzuch. Olbrzym wypuci topr i chwyci przeciwnika za szyj, po czym jednym energicznym ruchem skrci mu kark. Potem opad na kolana. Waylander z trudem doczoga si do umierajcego Durmasta, ktry klcza, zaciskajc ogromne donie na rkojeci miecza sterczcego z brzucha. Durmacie! Olbrzym osun si na ziemi obok Waylandera. Umiechn si zakrwawionymi wargami. Dlaczego? szepn. Co, przyjacielu? Dlaczego to ja zostaem wybrany? Waylander potrzsn gow. Wycign rk i uj do Durmasta, by mocno j ucisn. Olbrzym broczy krwi z tuzina ran. Zakl pod nosem, a potem powiedzia: Jaka pikna noc. Tak. Zao si, e ten dra by zaskoczony, kiedy przeciem go na p. Jak zdoae to zrobi? Niech mnie licho, jeli wiem! Durmast skrzywi si i gowa opada mu w ty. Durmacie? Jestem tu... na razie. Bogowie, co za bl! Mylisz, e jego moc nie dziaaa na mnie, poniewa jestem Wybrany? Nie wiem. Prawdopodobnie. To mio. Dlaczego wrcie?

Durmast zachichota, ale zaraz zakaszla i krew popyna mu z ust. Chrzkn i splun. Przyszedem zabi ci dla nagrody rzek w kocu. Nie wierz ci. Czasem sam sobie nie wierz! Przez chwil leeli w milczeniu. Mylisz, e mona to uzna za dobry uczynek? spyta Durmast gosem niewiele goniejszym od szeptu. Tak sdz odpar z umiechem Waylander. Nikomu nie mw powiedzia Durmast. Gowa opada mu na bok i wyda ostatnie tchnienie. Waylander obrci si, syszc jaki cichy chrobot. Z jaskini wyoni si tuzin bestii, pokrconych i zdeformowanych. Podbiegy do trupw, chichoczc z radoci. Waylander patrzy, jak wlok ciaa w ciemny otwr jaskini. Nikomu nie powiem szepn martwemu Durmastowi. Stwory pochyliy si nad nim.

Rozdzia 24
Gellan i Jonat czekali z setk wojownikw pod murem, nasuchujc odgosw bitwy na grze. Wszyscy mieli na sobie czarne zbroje Vagryjskich Ogarw, niebieskie paszcze na pozacanych napiernikach. Tylko Gellan nosi oficerski hem ozdobiony piropuszem z koskiego wosia. Dochodzia pnoc i Vagryjczycy znw atakowali. Gellan przekn lin i zacisn pasek hemu. Nadal twierdz, e to szalestwo szepn Jonat. Wiem. W tym momencie jestem skonny przyzna ci racj. I tak pjdziemy mrukn Jonat. Pewnego dnia kto usucha mojej rady, a wtedy pewnie umr ze zdziwienia! Drenajski onierz zbieg po schodach, trzymajc w rku okrwawiony miecz. Odchodz powiedzia. Przygotujcie si! Skuli si na schodach, obserwujc blanki. Teraz! krzykn. Gellan machn rk i setka onierzy posza za nim po schodach i na mur. Drabiny i sznury pozostay na miejscu; Gellan uj drewniany szczebel i zerkn w d. Trzej Vagryjczycy jeszcze nie zeszli po drabinie do podna muru. Przerzuciwszy nog za mur, zacz schodzi. Za nim onierze wywijali mieczami, udajc walk, aby zmyli ewentualnych obserwatorw przeciwnika; Gellan uzna, e robi to niezbyt przekonujco. Szybko zszed na d i czeka, a docz do niego. Potem ruszy w kierunku obozu przeciwnika. Przyczyo si do nich kilku onierzy wroga, ale nie byo rozmw. Ludzie byli miertelnie strudzeni i zdemoralizowani po kolejnym kiepskim, bezowocnym dniu. Gellan zerkn na Jonata. Ten by spity, jednak twarz mia spokojn i jak zawsze zapomnia o swoich urazach, gotowy jak najlepiej wykona swoje zadanie. Wszdzie wok onierze siedzieli przy ogniskach, a na prawo kucharze przygotowywali gorcy posiek w trzech wielkich kotach. Zapach podrani nozdrza Gellana i jego wyschnite usta nagle wypeniy si lin. Obrocy Purdol ju od trzech dni nie jedli. Autorem miaego planu by Karnak. Przebrani za vagryjskich onierzy, wojownicy Drenajw mieli uderzy na magazyny i zdoby ywno dla godujcych obrocw. Pomys wydawa si niezy, kiedy omawiano go przy wielkim stole w biesiadnej sali Purdol. Jednak teraz, kiedy szli przez nieprzyjacielski obz, wydawa si samobjczy. Jaki oficer wyszed z ciemnoci.

Dokd idziecie? spyta Gellana. Nie twj cholerny interes odpar Drenaj, rozpoznawszy rang pytajcego po mosinych paskach na epoletach. Chwileczk rzek oficer nieco agodniejszym tonem. Kazano mi nikogo nie wpuszcza do wschodnich kwater. No c, skoro mamy pilnowa dokw, to chtnie usysz, jak mamy tam dotrze, nie przechodzc tdy. Dokw pilnuje trzeci szwadron powiedzia Vagryjczyk. Mam to zapisane. wietnie mrukn Gellan. W takim razie zignoruj rozkazy generaa i ka moim ludziom odpoczywa. A gdyby pyta mnie, dlaczego tak zrobiem, to... jak si nazywasz? Antasy, szsty szwadron odpar oficer, stajc na baczno. Jestem pewien, e wymienianie mojego imienia nie bdzie konieczne. Najwidoczniej zasza jaka pomyka. Najwidoczniej przytakn Gellan, odwracajc si do niego plecami. Naprzd! Gdy onierze powlekli si krtymi uliczkami portu, Jonat zrwna si z Gellanem. Teraz bdzie najtrudniejsza cz zadania powiedzia cicho. Istotnie. Przed nimi szecioosobowy oddziaek onierzy sta na warcie przed drewnianym magazynem. Dwaj siedzieli na pustych skrzyniach, a czterej pozostali grali w koci. Wsta! rykn Gellan. Kto tu dowodzi? Czerwony na twarzy onierz wystpi naprzd, chowajc koci do mieszka przy pasie. Ja. Co to ma znaczy? Prosz o wybaczenie. My... no c, nudzilimy si. Nie bdziesz si nudzi, jak dostaniesz sto batw, chopcze! Nie. Nie jeste z mojego szwadronu, a ja nie zamierzam bawi si w biurokratyczn pisanin. Dlatego zapomn o waszym niedbalstwie. Powiedz mi, czy wasi koledzy na tyach take graj w koci? Nie wiem. Ilu ich tam jest? Dziesiciu. Kiedy zmiana warty? onierz zerkn na zegarek. Za dwie godziny.

Bardzo dobrze. Otwieraj magazyn. Sucham? Czyby by nie tylko niedbay, ale i guchy? Nie, panie. Po prostu nie mam klucza. Chcesz powiedzie, e nie przysano tu klucza? Nie rozumiem. Genera powiedzia powoli i cierpliwie Gellan kaza nam przenie cz zapasw z tego magazynu do jego kwatery. Wasz drugi oficer... jak on si nazywa? Erthold, panie. Wanie, Erthold mia spotka si z nami tutaj albo zostawi klucz. Gdzie on jest? No... No co? On pi, panie. pi powtrzy Gellan. Dlaczego nie przyszo mi to do gowy? Oddzia wypoczywa sobie na subie. Grajc w koci, ni mniej, ni wicej, tak e setka ludzi moe przej tdy niepostrzeenie. Co innego mgby robi oficer? Jonacie! Tak, dowdco. Bd tak dobry i wywa te drzwi. Tak jest odpar uradowany Jonat i z dwoma onierzami podbieg do magazynu. W kilka sekund wyamali boczne drzwi, weszli do budynku, odsunli sztab ryglujc wrota i otworzyli je na ocie. Gellan machniciem rki skierowa swj oddzia do rodka i onierze wpadli do magazynu. Erthold bdzie wcieky, panie powiedzia onierz. Czy mam posa kogo, eby go obudzi? Jak chcesz odrzek Gellan z umiechem. Jednak moe ci wtedy zapyta, kto pozwoli ci zej z posterunku. Chciaby tego? Mylisz panie, e lepiej mu nie przeszkadza? Sam zdecyduj. Pewnie tak byoby najlepiej rzek onierz, czekajc na aprobat. Gellan ruszy naprzd, ale odwrci si, syszc tupot ng. Zza wga wypado dziesiciu onierzy z mieczami w doniach. Zobaczyli Gellana i stanli. Trzej pierwsi zasalutowali nerwowo, a pozostali poszli za ich przykadem. Wracajcie na posterunki rozkaza Gellan. Tamci zerknli na swego dowdc, ktry wzruszy ramionami i odprawi ich machniciem rki.

Przepraszam za to, panie rzek ale jestem ci wdziczny, e nie oddae nas pod sd za gr w koci. Od czasu do czasu sam grywam powiedzia Gellan. Drenajowie, obadowani ywnoci, zaczli wychodzi z magazynu. Jonat dopilnowa aprowizacji, starajc si wybiera tylko najlepsze towary: mk, suszone owoce, wdzone miso, patki zboowe i sl. Na zapleczu znalaz te may magazyn medyczny i spakowa trzy worki zi, ktre na pewno przydadz si Evrisowi. Zamknwszy wrota i zaoywszy sztab, wyszed z magazynu ostatni. Jego onierze stali szeregiem, trzymajc na ramionach cikie paki. Jonat podszed do dowdcy stray. Niech nikt nie wchodzi do magazynu, mimo wyamanych drzwi. Jeli wypijecie cho kropl trunku, bdziecie mieli kopoty! Znaczco mrugn okiem. Vagryjczyk zasalutowa i Gellan poprowadzi swj oddzia z powrotem w kierunku obozu. Kolumna sza pustymi uliczkami, mina namioty i strae, a dosza na przedpole fortecy. Zerknwszy w prawo, Gellan ujrza widok, ktry zmrozi mu krew w yach. Za rzdem domw, ukryte przed oczami obrocw twierdzy, budowano trzy wielkie machiny. Bdc przejazdem w Vagrii, widzia, jak dziaaj. Balisty wielkie katapulty suce do miotania gazw w mury warowni. Kiedy zostan ukoczone, mier zbierze obfite niwo wrd obrocw. Zapewne przysano je drog morsk z Vagrii, wok lentryjskiego przyldka, i skadano tu z czci. Klepn Jonata w rami i wskaza na robotnikw krztajcych si przy wietle latarni. Jonat zakl, a potem spojrza na Gellana. Chyba nie zamierzasz?... Prowad ludzi z powrotem do Purdol, Jonacie. Zobaczymy si pniej. Nie moesz... Bez gadania. Ruszaj! *** Dardalion wrci do fortecy i swego picego ciaa. Otworzy oczy i spuci nogi z ka. Poczu gboki smutek, schowa twarz w doniach i zapaka. Patrzy, jak umierajcego Waylandera zaniesiono do jaskini i czu gd jej mieszkacw. Astila w milczeniu wszed do komnaty i usiad przy paczcym kapanie. Waylander nie yje powiedzia mu Dardalion.

By twoim przyjacielem rzek Astila. Tak mi przykro. Nie wiem, czy w tych okolicznociach mona mwi o przyjani. Chyba bylimy towarzyszami. Da mi nowe ycie, nowy cel. Z daru jego krwi powstao Trzydziestu. A zatem nie wykona zadania? Jeszcze nie. Na razie Zbroja jest bezpieczna, lecz samotna kobieta wiezie j przez ziemie Nadirw. Musz do niej dotrze. To niemoliwe, Dardalionie. Kapan-wojownik umiechn si. Wszystko, czego dotychczas dokonalimy, z pocztku wydawao si niemoliwe. Astila zamkn oczy. Nasi wracaj z ywnoci rzek. Baynha raportuje, e nie ponieli adnych strat, tylko ich oficer jeszcze nie wrci. Dobrze. Co z Bractwem? Dzisiaj nie atakowali. Zbieraj siy czy te pobilimy ich? Nie sdz, aby byli pokonani. Nie przyzna ze smutkiem Dardalion. To byoby zbyt pikne. Wyczuwajc, e kapan chce zosta sam, Astila opuci komnat i Dardalion podszed do wysokiego okna, eby spojrze na odlege gwiazdy. Spogldajc w ich wieczno odnalaz spokj i oczami duszy ujrza twarz Durmasta. Potrzsn gow, wspominajc, jak poszybowa duchem do Raboas, aby ujrze Waylandera. Przyby tam w sam por, by zobaczy, jak czonkowie Bractwa torturuj Waylandera, a olbrzymi Durmast stawia im czoo. Dardalion zebra wszystkie siy i osoni Durmasta tarcz, niweczc czar rzucony przez Tcharda. Nie zdoa jednak zapobiec temu, by ostre miecze przeszyy ciao olbrzyma. Sysza rozmow Waylandera z Durmastem i serce cisno mu si z alu na sowa wielkoluda. Mylisz, e jego moc nie dziaaa na mnie, poniewa jestem Wybrany? Dardalion z caej duszy pragn, aby to byo prawd, a nie zwykym zbiegiem okolicznoci: jeden czowiek, jeden duch we waciwym miejscu i czasie. Nie wiedzie czemu, ale czu, e Durmast zasugiwa na co wicej. Zacz zastanawia si, czy rdo przyjmie Durmasta. Czy cae ycie drobnych wystpkw znaczy wicej ni jeden moment heroizmu? Waciwie tak, ale... Kapan zamkn oczy i pomodli si za dusze obu tych mczyzn. Potem umiechn si. A po c takim jak oni spokojny raj obiecany przez staroytno? Modli si i piewa przez wieczno! Czy nie woleliby raczej, aby ich dusze te umary? Jedna z dawnych religii obiecywaa bohaterom ogromn sal, w ktrej powitaj ich

wojowniczki, piewajce o ich czynach i odwadze. Durmast zapewne wolaby co takiego. Dardalion spojrza na ksiyc... i zadra. Nagle zada sobie jedno proste pytanie. Czym jest cud? Wyaniajca si z gbi jego umysu odpowied na to nie wypowiedziane pytanie oszoomia go. Cud to co, co zachodzi nieoczekiwanie w odpowiedniej chwili. Nic wicej. I nic mniej. To, e uratowa Durmasta, byo cudem, gdy Durmast nigdy nie oczekiwa takiej pomocy. A dlaczego Dardalion znalaz si tam we waciwej chwili? Poniewa chciaem odszuka Waylandera, powiedzia sobie. A dlaczego? Nagle kapan zrozumia wszystko, odszed od okna i usiad na ku. Durmast zosta wybrany wiele lat temu, jeszcze przed narodzeniem. Jednak bez Waylandera pozostaby zabjc i zodziejem. A bez Dardaliona Waylander byby jedynie ciganym zabjc. Wszystko to tworzyo wzr spleciony z serii pozornie przypadkowych wydarze. Dardalion opad na kolana, czujc ogromny wstyd. *** Gellan siedzia za krgiem wiata i obserwowa inynierw budujcych balisty. Uwijao si przy nich okoo dwustu robotnikw, mocujc ogromne ramiona katapult i wbijajc drewniane koki w ram. Na kocu kadego ramienia by przytwierdzony brezentowy kosz, w ktrym mona byo umieci gazy wace prawie wier tony. Gellan nie wiedzia, jaki zasig maj te machiny, lecz w Ventrii widzia kamienie miotane na setki stp. Balisty umieszczono na drewnianych stelaach zaopatrzonych w drewniane koa. Podtocz je pod mury, zapewne naprzeciw wiey bramnej. Nabijane mosinymi wiekami dbowe wrota dotychczas wytrzymay wszystkie ataki. Czy opr si tym niszczycielskim machinom? Gellan zerkn na fortec, srebrzycie bia w blasku ksiyca. Ostatni onierze weszli na mur; do tej pory ywno umieszczono w magazynie, a nad ogniskami zawisy mosine koty z bulgoczc polewk. Gellan poaowa, e nie poegna si z Jonatem. Mia wraenie, e postpi grubiasko, odsyajc go bez sowa.

Podnisszy si z ziemi, miao podszed do machin i przystan, podziwiajc je zdumieway go solidne spojenia i ich ogrom. Szed dalej, nie budzc niczyjego zainteresowania, a dotar do baraku z materiaami. Wszedszy tam, znalaz beczki z oliw do lamp i kilka wiader. Zdj hem i napiernik, napeni wiadra oliw i wynis je na zewntrz, stawiajc przed chat. Kiedy napeni sze wiader, znalaz pusty dzban, do ktrego rwnie nala oliwy. Wziwszy latarni wiszc na pobliskim supie, podszed do najdalej stojcej machiny i spokojnie pola oliw szerok belk czc dugie rami z ram. Potem podszed do drugiej machiny i spokojnie oprni drugi dzban. Zdjwszy szko z latarni, Gellan przyoy pomie do nasczonego drewna. Rama stana w pomieniach. Co robisz? wrzasn jaki inynier. Gellan zignorowa go i podszed do pierwszej balisty, po czym podpali i j. Mczyzna chwyci go za rami i obrci do siebie, a Gellan wbi mu sztylet midzy ebra. Ludzie nadbiegali ze wszystkich stron. Szybko! krzykn Gellan. Przyniecie wody. Tam jest! Kilku mczyzn usuchao go, chwytajc wiadra, ktre Gellan pozostawi przed barakiem. Z polanego oliw drewna trysn w niebo ogromny sup pomieni. Drugi, chocia nie tak widowiskowy, stan nad drug machin. Nie majc czasu, by zniszczy trzeci balist, Gellan odszed od szalejcych pomieni, nie wierzc w swoje szczcie. To byo takie proste, pewnie dlatego, e porusza si bez popiechu i w ten sposb nie zwrci na siebie uwagi. Teraz wrci do fortecy na porzdny posiek. Odwrci si, eby uciec i stan przed tuzinem zbrojnych, dowodzonych przez ciemnowosego oficera ze srebrzyst szabl. Oficer wystpi naprzd, uniesion rk powstrzymujc onierzy. Gellan, prawda? spyta. Gellan powoli wyj swj miecz. Zgadza si. Spotkalimy si dwa lata temu, kiedy byem honorowym gociem na turnieju Srebrnych Mieczy w Drenanie. O ile wiem, wygrae go. Gellan rozpozna w nim Dalnora, vagryjskiego szermierza i adiutanta generaa Kaema. Mio znw ci spotka powiedzia. Rozumiem, e nie zamierzasz si podda?

Taka myl nie przysza mi do gowy. A ty chcesz si podda? Dalnor umiechn si. Widziaem, jak walczysz, Gellanie. Bye bardzo dobry chocia nazbyt podejrzliwy. Dostrzegem pewne luki w twojej obronie. Mog ci zademonstrowa? Bardzo prosz. Dalnor wystpi naprzd i sprezentowa bro. Gellan skrzyowa ostrze z jego szabl, po czym odskoczyli i zaczli kry wok siebie. Wska szabla Dalnora migna naprzd i natychmiast napotkaa opr przeciwnika, ktry natychmiast skontrowa i cofn si. Za nimi pony balisty i pojedynek toczy si w blasku pomieni. Raz po raz szczkay i zgrzytay ostrza, lecz aden z walczcych nie zosta jeszcze ranny. W kocu Dalnor zamarkowa fint w lewo i szybkim ruchem nadgarstka skierowa ostrze w prawo. Gellan zablokowa je i odpowiedzia mocnym pchniciem w brzuch. Dalnor uskoczy, odbijajc miecz, i ciosem na odlew uderzy w gow Gellana. Drenajski oficer przykucn. Klingi skrzyoway si ponownie i tym razem Dalnor markujc cios w pier, przeszy bok Gellana nad prawym biodrem. Szabla przecia ciao, cofajc si w mgnieniu oka. Widzisz, Gellanie? rzek Dalnor. To luka w dolnej zasonie jeste zbyt wysoki. Dzikuj, e zwrcie mi na to uwag. Popracuj nad tym. Dalnor zachichota. Podobasz mi si, Gellanie. Szkoda, e nie jeste Vagryjczykiem. Gellan by zmczony i gd pozbawi go si. Nie odpowiedzia, lecz ponownie sprezentowa bro i Dalnor unis brwi. Jeszcze jedna lekcja? Ruszy naprzd i ostrza zetkny si. Przez kilka sekund aden z walczcych nie uzyska przewagi, a potem Gellan osoni si niedbale i ostrze Dalnora natychmiast wbio mu si midzy ebra. Gellan natychmiast zacisn je w doni, blokujc ostrze w ranie, po czym szybkim pchniciem przeci ttnic szyjn Dalnora. Vagryjczyk run na wznak, ciskajc doni gardo. Gellan upad na twarz, wypuszczajc bro. Dzikuj za rad, Vagryjczyku powiedzia. Jaki onierz doskoczy do niego i wbi mu miecz w kark. Dalnor unis rk, jakby chcia go powstrzyma, ale spieniony strumie krwi trysn mu z szyi i Vagryjczyk znieruchomia obok zabitego Drenaja. Dalej pony balisty, a sup czarnego dymu unosi si nad szar fortec i zawis jak

pi nad jej obrocami. O wicie Kaem obejrza pogorzelisko. Dwie machiny zostay zniszczone. Jednak trzecia pozostaa nietknita. Kaem uzna, e to wystarczy.

Rozdzia 25
Karnak patrzy na unoszce si wysoko nad domami pomienie i wypatrywa na przedpolu Gellana. Nie spodziewa si go ujrze, ale nie traci nadziei. Z uwagi na przyszo jeli mia przed sob jak przyszo moe nawet dobrze si stao, e Gellan zgin. Nigdy nie byby dobrym poplecznikiem; by zbyt niezaleny, by mona liczy na jego lep lojalno. Ale Karnak wiedzia, e bdzie mu go brakowao; tak jak kolca ry, przypominajcego o saboci ciaa. To wyglda na dwa ogniska rzek Dundas, idcy obok generaa. Tylko dwa. Jonat mwi, e byy trzy balisty. Mimo to cakiem niezy wynik jak na jednego czowieka. Czowiek moe zrobi wszystko, jeli wkada w to serce. Stracilimy dzi trzystu ludzi, generale. Karnak skin gow. Egel wkrtce tu bdzie. Chyba pan w to nie wierzy. Wytrzymamy, dopki nie nadejdzie, Dundasie. Nie mamy wyboru. Powiedz Jonatowi, e musi zaj miejsce Gellana. Sarvaj jest starszy. Wiem, kto jest starszy. Niech Jonat obejmie dowdztwo. Tak jest. Dundas chcia odej, ale Karnak zatrzyma go. W czasie pokoju nie zrobibym Jonata nadzorc chopcw stajennych. Jednak teraz toczy si miertelna gra. Tak jest, generale. Karnak powid spojrzeniem od bramy ku blankom, patrzc na ludzi na murach. Jedni siedzieli i jedli, inni leeli pogreni we nie; jeszcze inni ostrzyli miecze stpione w bezustannych potyczkach. Za mao, pomyla. Zerkn na kasztel. Wkrtce bdzie musia podj trudn decyzj. Niej, na murze, Jonat siedzia obok Sarvaja. Przez jaki czas obaj wypatrywali Gellana; teraz wiedzieli ju, e zosta schwytany lub zabity. By dobrym czowiekiem rzek w kocu Sarvaj. By gupcem sykn Jonat. Nie musia da si zabi. Nie przyzna Sarvaj. Bdzie mi go brakowa.

Mnie nie! Nie obchodzi mnie, ilu jeszcze oficerw zginie. Zastanawiam si tylko, dlaczego zostaem w tej przekltej fortecy. Miaem kiedy marzenie albo jeli wolisz ambicje... Bye kiedy w grach Skoda? Nie. S tam szczyty, na ktrych nigdy nie stana ludzka stopa; przez dziewi miesicy w roku spowijaj je gste mgy. Chciaem wybudowa dom u podna jednego z tych szczytw w ukrytym wwozie, gdzie mona hodowa konie. Znam si na koniach. Lubi je. Mio mi sysze, e jest co, co lubisz. Lubi wiele rzeczy, Sarvaju. Cho niewielu ludzi. Gellan ci lubi. Przesta! Nie chc ju sysze o Gellanie. Rozumiesz? Nie sdz. Poniewa to dla mnie wane. Czy to ci zadowala? To chciae usysze? Przykro mi, e zgin. Wanie tak! I... nie chc o tym mwi. Sarvaj zdj hem i wycign si na zimnym kamieniu. Ja te miaem kiedy marzenie. W Drenanie bya pewna dziewczyna mdra, utalentowana i wolna. Jej ojciec posiada flot kupieck, eglujc od Mashrapuru po wschodnie porty. Miaem polubi j i zosta kupcem. Co si stao? Wysza za innego. Nie kochaa ci? Mwia, e kocha. No to lepiej, e tak si stao. Sarvaj zachichota. Uwaasz, e teraz mi lepiej? Przynajmniej jeste wrd przyjaci rzek Jonat, wycigajc rk. Sarvaj ucisn j. Zawsze chciaem umrze wrd przyjaci. No, to marzenie na pewno si speni. *** Danyal od czterech dni jechaa przez surow, dzik rwnin. Przez ten czas nie napotkaa nikogo, ale teraz, jadc przez gsty las, czua, e nie jest sama. W gszczu po prawej przemyka jaki cie, kryjc si w zarolach i za grubymi pniami. Popdzia konia, cignc za sob jucznego kuca.

Cie nadal jej towarzyszy. Rzadko widziaa go duej ni przez moment, ale porusza si bardzo szybko i bezszelestnie. Nadchodzi zmierzch i obawy Danyal rosy. Zascho jej w ustach, a donie miaa liskie od potu. Poaowaa, e nie ma przy niej Waylandera albo przynajmniej Durmasta. Na chwil zapomniaa o lku, przypominajc sobie ostatni rozmow z Durmastem. Kiedy ujechali moe z pi mil, napotkali grupk wojownikw w czarnych paszczach. Durmast zakl i sign po topr, lecz tamci przejechali obok, ledwie zaszczyciwszy ich spojrzeniem. Durmast po prostu wpad w furi. Zignorowali mnie warkn. Ciesz si z tego powiedziaa mu Danyal. Chciae z nimi walczy? To wojownicy Bractwa, szukajcy Zbroi. Umiej czyta w mylach, zatem wiedzieli, e j mamy. Dlaczego wic nam jej nie zabrali? Zeskoczy z konia i podszed po pobliskiego gazu, na ktrym usiad i spojrza na odlegy Raboas. Danyal doczya do Durmasta. Nie moemy tu zosta. Waylander ryzykuje ycie, eby da nam czas na ucieczk. Oni wiedzieli rzek Durmast. Co wiedzieli? Znali moje myli. Nie rozumiem. Wiesz, kim jestem, Danyal... albo kim byem. Nie ma we mnie prawdziwej siy prcz tej, ktra tkwi w miniach tego przeronitego cielska. Jestem ndznikiem i zawsze nim byem. We Zbroj i jed. A co ty zrobisz? Pojad na wschd moe do Ventrii. Powiadaj, i widok Gr Opaowych zim to co wspaniaego. Nie poradz sobie sama. Nic nie rozumiesz, prawda? Zdradzibym ci, Danyal, i ukradbym Zbroj. Jest warta fortun. Dae sowo. Moje sowo to wiskie ajno. Wracasz, eby pomc Waylanderowi. Durmast zamia si. Czy wygldam na durnia? To byby czyn szaleca. No ju. Jed! Ruszaj, zanim zmieni zdanie.

Mijay dni, a Danyal wci miaa nadziej, e ujrzy doganiajcego j Waylandera. Nie moga poj, e mg zgin nie chciaa przyj tego do wiadomoci. By silny. Niezwyciony. Nikt nie zdoa go pokona. Wspominaa ten dzie w lesie, kiedy stawi czoo wojownikom Bractwa. Sta samotnie w zachodzcym socu, oblany czerwon powiat. I zwyciy. Zawsze zwycia nie mg zgin. Gwatownie wrcia do rzeczywistoci, gdy zy stany jej w oczach szybko wzia si w gar. Szlak by wski i zapada zmrok; nie miaa ochoty stawa tu na nocleg, ale konie byy strudzone. Zerkna w prawo, zagldajc w gszcz, ale nie dostrzega ani ladu nieuchwytnego przeladowcy. Moe to by niedwied, albo po prostu wytwr jej wyobrani. Jechaa, a usyszaa szum pyncej wody, a wtedy rozbia obz nad pytkim strumieniem, postanawiajc czuwa z mieczem w doni przez ca noc. Obudzia si o wicie i przecigna si. Szybko wykpaa si w lodowatym strumieniu, zimna woda odgonia resztki snu. Potem zacisna poprg i wsiada na klacz. Durmast radzi, by kierowaa si na poudniowy wschd, a dotrze do rzeki. Tam znajdzie prom, a przebywszy brd, powinna pojecha na poudnie, do przeczy Delnoch. Las by cichy, a dzie ciepy i pogodny. W polu widzenia pojawili si czterej nadyryjscy jedcy i Danyal z mocno bijcym sercem cigna wodze, gdy podjechali bliej. Jeden z nich mia przywizan do sioda antylop, a inni trzymali w rkach uki. Pierwszy jedziec zatrzyma si przed ni. Tarasujesz szlak powiedzia. Danyal zjechaa na bok, a Nadirowie pojechali dalej. Tej nocy rozpalia niewielkie ognisko i w cigu kilku sekund zasna. Obudzia si tu po pnocy i ujrzaa ogromn posta siedzc przy ognisku, dokadajc gazie do ognia. Najciszej jak umiaa, wyja sztylet i odchylia koc. Siedzia tyem do niej, jego naga skra lnia w wietle ksiyca by tak wielki, e nawet Durmast byby przy nim karem. Podniosa si z posania. Odwrci si... I zobaczya wpatrzone w ni jedno okropne oko nad szczelinami nosa i otworem penym ostrych kw. Pszczel mrukn Kai, klepic si w pier. Pszczel. Pod Danyal ugiy si kolana, ale odetchna gboko i podesza z wycignitym noem. Odejd powiedziaa. Kai wystawi szponiasty paluch i zacz kreli nim po ziemi. Nie patrzy na ni. Szykujc si do skoku i byskawicznego pchnicia sztyletem, nagle zobaczya, co robi: w twardej glinie nakreli prymitywny rysunek czowieka z ma kusz.

Waylander powiedziaa Danyal. Ty znasz Waylandera? Pszczel odpar Kai, kiwajc gow. Wskaza na ni. Anyal. Danyal. Tak, tak. Jestem Danyal. Czy Waylander yje? Pszczel. Kai zacisn do w pi, jakby trzyma w niej sztylet. Potem uderzy ni w rami i biodro. Jest ciko ranny? To chcesz mi powiedzie? Stwr tylko na ni spojrza. A wojownicy Bractwa. Czy znaleli go? Wysocy mczyni w czarnych zbrojach. Martwi rzek Kai, pokazujc ciosy miecza lub topora. Danyal schowaa sztylet i usiada obok Kaja, po czym wycigna rk i dotkna jego ramienia. Posuchaj. A ten czowiek, ktry ich zabi... czy on yje? Martwy rzek Kai. Danyal zgarbia si i zamkna oczy. Kilka miesicy temu wystpowaa przed Krlem. Par tygodni pniej zakochaa si w jego zabjcy. Teraz siedziaa sama w lesie, z potworem, ktry nie umie mwi. Zacza mia si z caej tej sytuacji. Kai sucha jej miechu, sysza, jak zmienia si w pacz, i widzia, jak zy pyn po jej gadkich policzkach. Taka liczna, pomyla. Tak jak ta dziewczyna Nadirw, ktr obserwowa. Taka maa, krucha, o ptasich kosteczkach. Dawno temu Kai chcia zaprzyjani si z tak istot. Zapa dziewczyn, ktra praa szaty w strumieniu, i zanis j w gry, gdzie zgromadzi owoce i pikne kamyki. Jednak kiedy tam dotar, bya nieruchoma i martwa, z ebrami poamanymi od jego ucisku. Nawet jego kojce rce nie zdoay przywrci jej ycia. Nigdy wicej tego nie prbowa... *** Szeciuset ludzi ustawio balist pidziesit krokw od bramy. Potem pojawio si sze wozw cignitych przez muy i Drenajowie patrzyli, jak wrogowie uwijaj si, wyprzgajc zwierzta. Potem za balist zamontowano koowrt. Karnak zawoa do siebie Dundasa, Jonata i kilku innych oficerw. Wycofajcie wikszo ludzi do kasztelu. Zostawcie na murach tylko strae. W cigu kilku minut onierze znaleli si w kasztelu i zajli stanowiska na blankach. Karnak otworzy skrzany mieszek u pasa i wyj placek z patkw i cukru. Odgryz kawaek i u go w zadumie, patrzc na nieprzyjaci. Kilku onierzy przesuno potny gaz na ty wozu i owizao go linami. Na dany

sygna czterej onierze zakrcili koowrotem, umieszczajc pocisk w koszu balisty. Oficer machn rk, pocignito za dwigni i rami balisty zatoczyo uk. Karnak patrzy, jak kamie szybuje w powietrzu, zdajc si rosn w oczach. Z oguszajcym hukiem gaz uderzy w mur obok wiey bramnej. Trysny kamienie i cay fragment muru ukruszy si i run. Karnak dokoczy placek, podszed na krawd muru i wszed na blanki. Tu jestem, sukinsyny! rykn. Potem zeskoczy z powrotem i zszed schodami na gwny bastion. Zej z muru! krzykn. Wycofa si do kasztelu! Drugi fragment muru run jakie trzydzieci stp od generaa, a kamienie i spore gazy ze wistem przeleciay mu nad gow. Dwaj onierze spadli z muru i roztrzaskali si na brukowanym dziedzicu. Karnak zakl i podbieg do nich. Obaj nie yli. Gaz rbn w wie bramn, odbi si i upad na dach szpitala. Belki zatrzeszczay, ale nie zaamay si. Wiea zniosa jeszcze dwa takie uderzenia, ale przy czwartym zatrzsa si i osiada. Z przecigym zgrzytem kamienne bloki pky i wiea przechylia si w prawo, po czym runa na dziedziniec za bram. W szpitalu Evris koczy zszywa brzuch modemu onierzowi. Chopak mia szczcie; pchnicie miecza nie uszkodzio adnych wanych narzdw i teraz musia obawia si tylko gangreny. ciana zwalia si i ostatni rzecz, jak ujrza Evris, bya gsta czarna chmura spowijajca komnat. Malutki chirurg zgin przygnieciony do przeciwlegej ciany, obok ciaa swego pacjenta. Jeszcze cztery gazy uderzyy w szpital i przewrcona latarnia podpalia koszyk z lnianymi bandaami. Pomienie przeskoczyy na drewniane drzwi, a potem na dalsze pomieszczenia. Poar rozszerza si byskawicznie. W wielu salach nie byo okien i setki rannych dusiy si w dymie. Sanitariusze najpierw prbowali ugasi poar, a potem wynie rannych; w kocu zostali odcici przez pomienie. Dbowa brama pka, trafiona kamieniem z balisty. Drugi pocisk dokoczy dziea i masywne zawiasy puciy; lewa cz wrt obwisa i upada. Karnak splun i gono zakl. Potem poszed do bramy kasztelu. To ju koniec, generale rzek stojcy tam onierz na widok dowdcy. Nie wyglda to najlepiej zgodzi si Karnak. Zamknij bram. Moe kto jeszcze wyjdzie ze szpitala protestowa tamten. Nikt nie wydostanie si z takiego pieka. Zamkn bram. Karnak poszed do wielkiej sali, gdzie Dardalion z dwunastoma pozostaymi przy yciu kapanami Trzydziestu siedzieli zatopieni w modlitwie.

Dardalionie! Kapan otworzy oczy. Tak, generale? Powiedz mi, e Egel ju nadciga. Nie mog. Bractwo jest wszdzie i nie moemy si przebi. Bez Egela bdziemy zgubieni. Skoczeni. Wszystko bdzie na darmo. Zrobilimy wszystko, co moglimy. Nikt nie moe da od nas wicej. Ja mog. Prbuj tylko przegrani liczy si tylko zwycistwo. Waylander nie yje rzek nagle Dardalion ale Zbroja jest wieziona do Egela. Zbroja dotrze do niego za pno, eby moga nam pomc. Jeli Egel jeszcze nie zebra armii, nie bdzie miaa adnego znaczenia. Dla nas nie, generale. Ale Egel moe poczy si z Ironlatchem. Karnak nie odpowiedzia. Uderzya go nieodparta logika takiego posunicia i zacz podejrzewa, e by moe Egel od pocztku je zaplanowa. Zapewne zrozumia, e na dusz met Karnak jest dla niego niebezpieczny i pozwoli, by Vagryjczycy rozwizali za niego ten problem. Ponadto poczywszy si z Ironlatchem, mgby wbi klin we flank vagryjskich si, uwalniajc stolic kraju. Purdol moga zaczeka. Egel bdzie mia wszystko: Zbroj, armi i cay kraj. Przybdzie, jeli zdoa rzek Dardalion. Dlaczego miaby to zrobi? Egel jest czowiekiem honoru. Co to oznacza? warkn Karnak. Mam nadziej, e dokadnie to samo, co ty zrobiby na jego miejscu. Karnak rozemia si, odzyskujc dobry humor. Mam nadziej, e nie, Dardalionie. Licz, e jednak zjawi si tutaj! *** We nie Danyal usyszaa czyj gos, mieszajcy si z sennymi mylami. Powoli oprzytomniaa i poznaa Dardaliona; by szczuplejszy i starszy, przygnieciony ciarem odpowiedzialnoci. Danyal, syszysz mnie? Tak odpara i umiechna si ze znueniem. Dobrze si czujesz? Nie jestem ranna; tylko tyle mog powiedzie. Czy nadal masz Zbroj?

Tak. Gdzie jeste? Niecay dzie drogi od rzeki i przeprawy. Jest ze mn kto pewien okropny stwr. Widzia mier Waylandera. Otwrz oczy i poka mi go poleci kapan i Danyal zrobia to. Kai siedzia przy ogniu, wielkie oko mia zamknite, a straszne usta rozdziawione. Nie ma w nim za orzek Dardalion. Teraz suchaj mnie, Danyal. Sprbuj dotrze do Egela i sprawi, by przysa ci eskort. Zaczekaj przy przeprawie na wiadomo ode mnie. Gdzie jeste? W Dros Purdol, lecz sytuacja tutaj jest rozpaczliwa i tylko dni dziel nas od klski. Mniej ni szeciuset ludzi broni fortecy i jestemy zabarykadowani w kasztelu. Koczy nam si ywno i brakuje wieej wody. Co mog zrobi? Czekaj przy przeprawie. Niechaj ci bogosawi rdo, Danyal. I ciebie, kapanie. Ju nie kapanie. Wojna ogarna mnie i zabijaem. Wszyscy jestemy zbrukani, Dardalionie. Tak. Jednak koniec jest bliski, a wtedy si dowiem. Czego si dowiesz? Czy miaem racj. Teraz musz i. Czekaj przy przeprawie! Danyal i Kai dotarli do niej o zmierzchu nastpnego dnia. Nie dostrzegli adnego ladu ycia, a prom sta opuszczony na drugim brzegu rzeki. Danyal rozsiodaa konia, a Kai przenis ciki tob ze Zbroj do chatki. Dziewczyna rozpalia ogie i ugotowaa posiek, odwracajc oczy na widok Kaja, ktry jad z miski palcami. Spaa na wskim ku, podczas gdy stwr siedzia ze skrzyowanymi nogami przy ognisku. Tu po wicie zbudzia si i zobaczya, e jest sama. Po niadaniu zoonym z suszonych owocw posza nad rzek i wykpaa si, brodzc nago w sigajcej do pasa wodzie przy brzegu. Nurt by wartki i z trudem utrzymywaa si na nogach. Po kilku minutach wysza na brzeg i najlepiej jak moga, upraa tunik, uderzajc ni o kamie, eby usun brud. Z krzakw po lewej wyonili si dwaj mczyni. Przetoczya si w prawo, chwycia szabl i wyrwaa j z pochwy. Nieza orzek pierwszy mczyzna, krpy wojownik w brzowej skrzanej kurtce, z wygitym sztyletem za pasem. Gdy umiechn si do niej, zobaczya, e brak mu dwch przednich zbw; by nie ogolony i brudny, tak jak jego kompan grubas

z opadajcymi wsami. Spjrz na ni! powiedzia pierwszy. Ma ciao jak anio. Patrz odpar z umiechem drugi. Nigdy nie widzielicie kobiety, waachy? zapytaa Danyal. Waachy? Zaraz zobaczysz, czy nam czego brakuje warkn szczerbaty wojownik. Tchrzliwy gwnojadzie! Nie zobacz niczego prcz twoich flakw. Uniosa szabl i obaj cofnli si. Bierz j, Caelu! rozkaza Szczerbaty. Odbierz jej bro. Sam to zrb. Boisz si? Nie bardziej ni ty. Gdy tak si spierali, Kai wyrs za ich plecami i rozoy ramiona. Gowy mczyzn zderzyy si z ohydnym trzaskiem i obaj osunli si na ziemi. Kai pochyli si, chwyci Szczerbatego za pas i niedbaym ruchem cisn nieprzytomnego do rzeki. Kompan w mgnieniu oka te w niej wyldowa i fale pochony obu. Kai obrci si do Danyal. li powiedzia, potrzsajc gow. Teraz ju nie odpara Danyal ale poradziabym sobie sama. Wieczorem, gdy Danyal znosia drewno do chatki, sprchniaa podoga pka jej pod nogami i dziewczyna gboko skaleczya si w ydk. Pokutykaa do ognia i zacza, przemywa ran, ale Kai klkn przy niej i nakry ran doni. Danyal poczua przeszywajcy bl i usiowaa wyrwa si, lecz bl zaraz zela, a kiedy Kai zabra rk, rana znikna. Nie ma! rzek, przechylajc gow na bok. Ostronie dotkna nog; skra bya caa. Jak to zrobie? Podnis rk i wskaza na do. Pszczel powiedzia. Potem poklepa si po ramieniu i biodrze. Aynander. Jednak nie zrozumiaa go. W poudnie nastpnego dnia na drugim brzegu pojawi si oddzia legionistw i Danyal patrzya, jak przecigaj prom na jej stron. Zwrcia si do Kaja. Musisz i powiedziaa. Nie zrozumieliby ci. Wycign rk i lekko dotkn jej ramienia. Egnaj, Anyal. egnaj, Kaju. Dzikuj.

Poszed na skraj lasu i gdy prom dobija do brzegu, obejrza si jeszcze, wskazujc na pnoc. Aynander! zawoa, a ona pomachaa mu i obrcia si do nadchodzcego oficera. Ty jeste Danyal? zapyta. Tak. Zbroja jest w chacie. Kim by ten wielkolud w masce? To przyjaciel, dobry przyjaciel. Nie chciabym mie wroga w kim takiego wzrostu. Oficer by przystojnym modziecem o ujmujcym umiechu i Danyal wesza za nim na prom. Gdy Zbroja znalaza si na pokadzie, Danyal usiada i po raz pierwszy od wielu dni opucio j napicie. Nagle co przyszo jej do gowy i pobiega na ruf promu. Kaju! zawoaa. Kaju! Jednak las milcza, a olbrzym znikn. Aynander! Waylander. Wielkolud uleczy go. Wanie o tym usiowa jej powiedzie. Waylander yje! *** Kasztel trzyma si pi dni, zanim mosiny eb tarana w kocu rozbi belki wrt. Vagryjczycy runli naprzd z toporami i hakami, wybijajc przejcie do kasztelu. Za bram, w ukowatym portyku, Sarvaj czeka z pidziesicioma onierzami i tuzinem ucznikw. Ci naoyli na ciciwy ostatnie strzay i wypucili je, gdy brama runa i Vagryjczycy wypenili przejcie. Pierwszy szereg nieprzyjaci run pod gradem strza, lecz zaraz nadeszli kolejni wojownicy, kryjc si pod oson tarcz. ucznicy wycofali si, a Sarvaj poprowadzi swoich ludzi do gwatownego kontrataku. W wietle sczcym si przez rozbit bram zamigotay ostrza. Oba oddziay wpady na siebie i na chwil Vagryjczykw zepchnito w ty. Potem daa o sobie zna ich liczebno; zaczli spycha Drenajw po zakrwawionym bruku przejcia. Sarvaj siek i ku mieczem napierajce na ciaa, oguszony przez wrzaski i wojenne okrzyki wtrujce szczkowi mieczw i tarcz. Sztylet zrani go w udo, a on ci mieczem w kark napastnika, ktry run pod obute nogi kamratw. Sarvaj z tuzinem ludzi wyrbali sobie drog i usiowali zamkn drzwi do wielkiej sali. Inni wojownicy drenajscy zbiegali z murw, spieszc im na pomoc, lecz Vagryjczykw byo zbyt wielu i zepchnli ich do rodka. Tam wrogowie otoczyli obrocw, drwic z nich i szydzc. Drenajowie sformowali obronny krg i czekali w pospnym milczeniu. Jaki vagryjski oficer wszed do sali i wskaza na Sarvaja. Poddajcie si powiedzia. To ju koniec.

Sarvaj popatrzy na swoich ludzi. Zostao ich mniej ni dwudziestu. Czy kto chce si podda? zapyta. Tym mieciom? odpar jeden z jego onierzy. Vagryjczyk da sygna do ataku. Sarvaj cofn si o krok przed szarujcym napastnikiem, zanurkowa pod opadajce ostrze i wbi mu miecz w krocze, wyszarpujc je, zanim wpad na niego nastpny wojownik. Odbi wcieke cicie i zachwia si, gdy lanca uderzya go w napiernik. Oberwa mieczem w twarz, upad i potoczy si po ziemi. Jednak zdy jeszcze pchn mieczem i usysza wrzask agonii. Kilku wojownikw rzucio si na niego, rbic i kujc. Nie czuj blu, pomyla, zanim zadusi si wasn krwi. W grze, na blankach, Jonat bez hemu, ze stpionym mieczem patrzy bezsilnie na nadbiegajcych Vagryjczykw. Jaki wojownik rzuci si na niego; Jonat odparowa cios i byskawiczn ripost przeszy mu gardo. Wypuciwszy miecz, porwa szabl zabitego i kciukiem sprawdzi ostrze. Byo wci ostre i Jonat umiechn si z zadowoleniem. Drenajowie powoli cofali si przed nacierajcym wrogiem, wycofujc si po krtych schodach na pitro. Jonat sysza odgosy walki i wiedzia, e to koniec. Ogarn go gniew i gorycz nagromadzona w cigu dwudziestu siedmiu lat ycia. Nikt go nigdy nie sucha. Od czasu, gdy jako dziecko baga darowanie ycia ojcu, nikt go nigdy nie sucha. Teraz nadeszo najgorsze mia zgin na wojnie, zaledwie kilka dni po zaszczytnym awansie. Gdyby zwyciyli, Jonat byby bohaterem najmodszym z Pierwszych Dunw Legionu. W cigu dziesiciu lat zostaby generaem. Teraz nie bdzie niczym... nawet przypisem w historii. Dros Purdol, powiedz czy to tam kiedy toczya si jaka bitwa? Wyparci ze schodw Drenajowie sformowali bojowy klin na korytarzu, lecz Vagryjczycy nadcigali teraz z dou i z gry. Z lewej nadbieg Karnak z Dundasem oraz tuzinem wojownikw, doczajc do oddziau Jonata. Przykro mi, stary rzek Karnak. Jonat nie odpowiedzia, gdy wrg zaatakowa z lewej i Karnak rzuci si do szaleczego kontrataku, wyrbujc sobie drog toporem. Dundas jak zawsze u jego boku pad z wczni w sercu, ale wciekle rbicy Karnak wyszed z utarczki bez szwanku. Jonat ci i dga napierajcych wojownikw, ryczc z wciekoci i rozpaczy. Topr uderzy go w pier, odbi si od napiernika i trafi bokiem w gow. Jonat pad, broczc krwi z pytkiej rany na skroni; usiowa wsta, lecz przygnit go jaki zabity drenajski onierz. Odgosy bitwy cichy i Jonat zapad w ciemno.

Drenajowie ginli jeden po drugim, a pozosta tylko Karnak. Z wysoko uniesionym toporem cofa si przed napierajcymi, skrytymi za tarczami Vagryjczykami. Ciko dysza i krew pyna mu z ran na rkach i nogach. Bra go ywcem! zawoa oficer. Genera chce go ywego! Vagryjczycy ruszyli naprzd i topr opad ze wistem. Grad ciosw spad na drenajskiego generaa, ktry polizgn si na zalanej krwi posadzce. Obuta stopa kopna go w twarz i uderzy gow o mur. Jeszcze zamachn si pici i znieruchomia. Na drugim pitrze pozostali przy yciu kapani Trzydziestu zabarykadowali si w bibliotece. Dardalion przez chwil sucha omotania do drzwi, a potem zawoa swoich braci. Oprcz niego aden nie mia broni. To ju koniec, moi bracia rzek. Astila wystpi naprzd. Nie bd z nimi walczy. Chc jednak, aby wiedzia, Dardalionie, e nie auj niczego, co uczyniem. Dzikuj, przyjacielu. Mody Baynha podszed i ucisn mu do. auj, e wysalimy szczury przeciw zwykym onierzom, ale nie wstydz si naszych bitew z Bractwem. Sdz, e powinnimy si pomodli, bracia, poniewa mamy mao czasu. Uklkli razem na rodku biblioteki, a ich myli poczyy si. Nie syszeli trzasku wywaanych drzwi ani oskotu padajcej barykady, ale wszyscy poczuli, jak ostrza przeszyy serce Astili, ciy gow Baynhy, zagbiy si w nie stawiajce oporu ciaa. Dardalion zosta pchnity w plecy i poczu przeszywajcy bl... Za murami fortecy Kaem sta na balkonie swej kwatery, z ledwie skrywan uciech obserwujc, jak bitwa wchodzi w ostatni faz. ysy vagryjski genera ju planowa nastpne posunicie kampanii. Zostawi w Purdol silny oddzia i ruszy z reszt armii do Skultik, eby pobi Egela, a potem uderzy na poudnie i zniszczy Ironlatcha oraz Lentryjczykw. Nage dostrzeg jaki olepiajcy bysk i spojrza w lewo, gdzie pasmo niskich, poronitych lasem wzgrz cigno si a do Skultik. Tam, na wspaniaym rumaku, siedzia wojownik w zbroi lnicej w jasnym socu. Zbroja z Brzu! Kaem zmruy oczy przed olepiajcym blaskiem i poczu, e zascho mu w ustach. Wojownik unis rk i nagle wzgrza poruszyy si, gdy tysice jedcw runy w kierunku fortecy. Nie byo czasu, by zorganizowa obron Kaem patrzy z przeraeniem, jak niezliczone szeregi wojownikw pdz po zboczach

pagrkw. Pi tysicy? Dziesi? Dwadziecia? Nadjedali. Pierwsi Vagryjczycy dostrzegli ich i chwycili za bro, tylko po to, by pa jak an pod nadcigajc fal. Kaem zrozumia, e wszystko przepado. Liczebno jego armii nie miaa teraz adnego znaczenia. Nieprzyjaciel rozbije szyk uderzeniem z flanki, rozpraszajc j w proch i py. Wojownik z Brzu sta na szczycie wzgrza, spogldajc na fortec. Kaem widzia, e zwrci gow w kierunku portu, i z dreszczem strachu poj, e wojownik szuka wanie jego. Cofn si od okna, gorczkowo zbierajc myli. Vagryjskie statki wci stay w pobliu mg uciec z Purdol i dotrze do swych si na poudniu. Tam mgby utrzyma si do zimy, a na wiosn rozpocz now ofensyw. Odwrci si i... W progu staa jaka zakapturzona posta, wysoka i szczupa, w czarnym paszczu na ramionach, z ma kusz w rku. Kaem nie widzia ocienionej kapturem twarzy, ale wiedzia. Wiedzia. Nie zabijaj mnie! baga. Nie! Cofn si a na balkon, wychodzc na jasne soce. Milczca posta sza za nim, krok za krokiem. Kaem odwrci si i wspi na balustrad balkonu, po czym skoczy na czekajcy trzydzieci stp niej bruk. Wyldowa na stopach, amic obie nogi, a ko lewego uda przebia mu biodro i odek. Upad na plecy i ujrza nad sob pusty balkon. Poczu potworny bl i umar, wyjc w mczarniach. Zakapturzona posta posza do portu i zesza po sznurowej drabince na pokad maej aglwki. Zerwa si wiatr i stateczek szybko lizga si po falach. Wkrtce wypyn z portu. W kasztelu Vagryjczycy wlekli Karnaka zalanym krwi korytarzem. Jedyne oko mia podbite, a wargi rozcite i zakrwawione. Sprowadzili go po schodach, do zasanej trupami wielkiej sali. Karnak usiowa i, lecz zwichnita w kostce lewa noga nie moga utrzyma ciaru jego ciaa. Vagryjczycy wyszli na soce i zamrugali oczami ze zdziwienia. Cay dziedziniec by zapchany drenajskimi onierzami, a wrd nich sta czowiek w lnicej Zbroi z Brzu, z dwoma mieczami w rkach. Pucie go rozkaza gosem guchym i dwicznym jak metal. Vagryjczycy cofnli si. Karnak zachwia si i prawie upad, lecz wojownik w Zbroi z Brzu doskoczy

i podtrzyma go. Vagryjczycy zostali pokonani rzek Egel. Zmienilimy koleje wojny. Dokonalimy tego? wyszepta Karnak. Przysigam na wszystkich bogw. Kaem? Zabi si. Karnak usiowa otworzy oko, ale stany w nim zy. Zabierzcie mnie std powiedzia. Niech nikt na mnie nie patrzy.

Epilog
Po mierci Kaema i rozsypce gwnych si vagryjskich wojna skoczya si przed kocem jesieni, kiedy Egel i Karnak poprowadzili drenajsk armi na przedmiecia Drenanu, na spotkanie z siami Lentryjczykw dowodzonymi przez Ironlatcha. Rok pniej Karnak najecha Vagri i strci z tronu cesarza. Arystokracja Drenajw nie chciaa sysze o wskrzeszeniu monarchii, wic ustanowiono republik, a na czele jej rzdu mia stan Egel. Genera odmwi, ale przyj tytu Ksicia z Brzu i wrci do Delnoch, gdzie kierowa wznoszeniem potnej, otoczonej szecioma murami fortecy na przeczy. Jego doradc by kapan imieniem Dardalion, ktrego znaleziono ciko rannego w bibliotece Purdol. Egela bardzo krytykowano za koszty budowy Dros Delnoch, lecz nic nie zdoao osabi jego wiary w mdro Dardaliona. Pi lat po zwycistwie pod Purdol Egel zosta zamordowany w swoich pokojach w fortecy. Wybucha wojna domowa, w wyniku ktrej wadc Drenajw zosta Karnak. Jonat przey oblenie Purdol i awansowa do stopnia generaa. Zgin sze lat po bitwie, dowodzc podczas wojny domowej oddziaami zbuntowanymi przeciw Karnakowi. Danyal, za zoto otrzymane od Egela w nagrod za dostarczenie Zbroi, kupia dom w Skarci, gdzie zamieszkaa razem z Kryll i Miriel. Czsto jednak widywano j na przeczy Delnoch, z ktrej wypatrywaa czego na pnocy. Sze miesicy po klsce Vagryjczykw ona i dziewczynki opuciy miasto. Dwie ssiadki rozmawiay o ich znikniciu z wartownikiem przy poudniowej bramie. Widziaem, jak odjedaa powiedzia. Miaa towarzystwo. Jecha z ni jaki mczyzna. Rozpoznae go? Nie, to by kto obcy. Waylander.

You might also like