You are on page 1of 2

Etyka wg Arystotelesa.

Etyka Arystotelesa wydaje się być dobrze uzasadnioną teorią. Filozof wykładając
swoją etykę nie wychodzi od abstraktów takich jak np. byt czy substancja. Wiedza etyczna
mimo to zachowuje prawo do miana „naukowej”, gdyż na wstępie ustala swe podstawowe
zasady i formułuje reguły akademickiej dyscypliny. „(…) mądrość obejmuje pierwsze zasady,
i nadto to czego dowiedziono przy pomocy pierwszych zasad i co wchodzi w zakres wiedzy
naukowej” (Arystoteles, Etyka wielka, ks. I).
Rzecz ciekawa, że etyka w niektórych kierunkach filozoficznych odwołując się do
intuicyjnie poznawanych zasad, nie prowadzi tym samym do zgody między wielkimi w tej
dziedzinie wiedzy. Przy rozumieniu zasad etyki, co do których jest spór, odwołaniem musi
być, jak się wydaje, pierwiastek intelektualny, który wskaże regułę wyboru jej zasad
podstawowych. Wydaje się więc, że narusza się tu podstawową normę samej prawdy, wybiera
się bowiem inne zasady ontologiczne, oczywiście z zachowaniem reguł porządku
rozumowego, budując nawet przeciwstawne systemy etyczne. Dokonanie w tym kontekście
„prawidłowego” wyboru owych zasad wydaje się być niemożliwe już chociażby z tego
powodu, że nie dysponujemy wglądem w porządek jakiś wyższych zasad, które by ów wybór
czyniły prawdziwym lub przynajmniej dawały kryteria jego falsyfikacji. Nie oznacza to
jednak, że wybór podstawowych zasad etyki musi być z konieczności dowolny. Kto jednak,
jeśli w ogóle, kto kolwiek, miałby je wobec tego wskazać?
Czy w związku z tym Arystoteles nie twierdzi przypadkiem, że te podstawowe zasady
etyki przyjmujemy bezkrytycznie, i bezpodstawnie, odwołując się np. do emfazy
poszczególnego autorytetu? Autorytet moralny może potwierdzić, ale nie może wskazać
podstawowych dla etyki wartości, bo też tyran, przykładowo, który po zdobyciu władzy żyłby
godnie, mógłby tym samym ubiegać się o certyfikat „autorytetu”, a może nawet stał się
wzorem do naśladowania!
Wydaje się zatem, że na temat zasad etyki mogliby nam coś niecoś powiedzieć chyba
filozofowie, bo oni właśnie rozważając, jak głoszą, zasady ostateczne wszystkiego, co jest,
mogliby również o takich w etyce coś oznajmić. Czy można wobec powyższego postawić
tezę, że w zależności od typu ontologii mamy też różną etykę? Odpowiedz jest jasna: tak.
Inna jest bowiem np. etyka Arystotelesa - eudajmonologiczna, a inna Kanta – deontologiczna.
W etyce Arystotelesa szczęście jest faktem w życiu człowieka aktywnego, natomiast
w etyce Kanta jest ono zaledwie postulatem rozumu praktycznego. Pytanie o szczęście, jako
jedną podstawowych zasad etyki Arystotelesa, jest więc najpierw batalią o samą metafizykę.
W tym przypadku wprzód trzeba rozstrzygnąć zasadność krytyki Kanta co do poznania
metafizycznego, potem albo przyjąć koncepcje etyki Arystotelesa albo ją odrzucić. Kant
pozbawia podmiot możliwości poznania noumenów, choć istnienia ich nie neguje. Tym
samym poznanie metafizyczne, w sensie przedkantowskim, jak np. u Locke’a, czyni wprost
niemożliwym.
Jeżeli podstawowe formy naoczności zmysłowej są tworami podmiotowymi to, jakie
racje przemawiają za tym, żeby przyjmować przedmioty noumenalne? Dla Kanta
uzasadnieniem istnienia noumenów są postulaty rozumu praktycznego. Kant tym samym
znalazł się na terenie, który dotychczas zajmowała religia, sprowadzając ją jednakże do
moralności. By zachować autonomie podmiotu, wobec wymogów postulatów rozumu
praktycznego, trzeba – zdaniem Kanta – według tej moralności, wprowadzić podstawową
regułę porządku praktycznego, w jakim się ona (moralność) znajduje, a mianowicie
imperatyw kategoryczny.
Czy zatem nie miał racji Bocheński, kiedy mówił, że filozofia Kanta to po prostu
zakamuflowana teologia?! Bo, na czym opiera się obowiązywalność imperatywu
kategorycznego, jeśli nie na wierze w Boga. Przecież moje chcenie, ażeby postępować tak a
tak, co miało by się stać prawem powszechnie obowiązującym, nie zmienia faktu, że ktoś
inny zechce być, powiedzmy, egoistą, słowo, które o. Bocheński dowartościował, i nikt mu
tego nie może ani zabronić ani zdefiniować je jako złe, tu i tam bowiem podmiotem jest
bowiem wola jednostkowa.
Jak się wydaje, bliżej prawdy jest Arystoteles, który życia moralnego ludzi bogom w
ręce nie oddaje, ale ugruntowuje je na samej tylko naturze?!

You might also like