You are on page 1of 411

PRZEZ NIEG

Jak przedeptuje si drog w nienej calinie? Przodem idzie czowiek, pocc si i przeklinajc, przestawiajc z ledwoci nogi, wiznc co minut w sypkim, gbokim niegu. Czowiek odchodzi daleko, znaczc sw drog nierwnymi czarnymi jamami. Mczy si, kadzie na niegu, zapala papierosa i machorkowy dym snuje si niebieskim oboczkiem nad biaym, byszczcym niegiem. Czowiek ju odszed dalej, a tam, gdzie odpoczywa, wci jeszcze wisi oboczek powietrze jest prawie nieruchome. Drogi przedeptuje si zawsze w czasie spokojnych dni, eby wiatry nie zamioty ludzkiej pracy. Czowiek sam sobie wyznacza punkty orientacyjne w nienym bezkresie - ska, wysokie drzewo; czowiek prowadzi swoje ciao po niegu tak, jak sternik prowadzi dk po rzece od cypla do cypla. Przedeptanym i nierwnym ladem porusza si piciu do szeciu ludzi rzdem, rami przy ramieniu. Stpaj obok ladu, nie w sam lad. Doszedszy do wyznaczonego wczeniej miejsca, zawracaj i ponownie id tak, eby rozdepta nien calizn, miejsce, gdzie nie stawaa ludzka stopa. Droga przebita. Mog po niej i ludzie, karawany sa, traktory. Jeeli i ladem pierwszego, stpajc lad w lad, pojawi si wska, ledwie do przejcia cieynka, a nie droga; jamy, przez ktre przebija si trudniej ni przez

calizn. Pierwszemu jest ciej od wszystkich, kiedy wiec opada z si, do przodu wychodzi nastpny z tej czoowej pitki. Kady z idcych w lad, nawet najmniejszy, nawet najsabszy, powinien stpa na kawaeczek nienej calizny, a nie w cudzy lad. A traktorami i komi jed nie pisarze, lecz czytelnicy.

POD KWIT

W karty grano u wozaka Naumowa. Penicy dyur nadzorcy

nigdy nie zagldali do baraku wozakw, susznie uwaajc, e najwaniejsze w subie to pilnowanie osdzonych na podstawie paragrafu pidziesitego smego. Koni za, zgodnie z zasad, nie powierzano kontrrewolucjonistom. Wprawdzie naczelnicypraktycy zrzdzili po cichu tracili najlepszych, zapobiegliwych robotnikw. Jednake instrukcja bya w tym wzgldzie jasna i twarda. Tak wic najbezpieczniej byo u wozakw i kadej nocy batniacy zbierali si tam na swe karciane pojedynki. W prawym kcie baraku, na dolnej pryczy, rozcieano rnokolorowe kodry. Do supa w rogu przykrcano za pomoc drutu palc si koymk wasnej roboty lampk pracujc na parach benzyny. Do pokrywki puszki po konserwach przylutowywao si trzy lub cztery otwarte rurki miedziane i oto cae urzdzenie. W celu zapalenia lampki kado si na pokrywce gorcy wgiel, benzyna podgrzewaa si, w rurkach unosia si para i benzynowy gaz pon od zapaki. Na kodrach leaa brudna, puchowa poduszka, a po jej obu stronach siedzieli partnerzy", podkurczywszy po buriacku nogi w klasycznej pozie wiziennej bitwy karcianej. Na poduszce leaa nowiutka talia kart. Nie byy to zwyke karty, bya to wasnej roboty wizienna talia wykonana przez mistrzw tej sztuki z niezwyk szybkoci. Potrzebny do tego jest papier (jakakolwiek ksika), kawaek chleba (aby go przeu i przecisn przez szmatk w celu otrzymania krochmalu

potrzebnego do sklejania kartek), ogryzek chemicznego owka (zamiast farby poligraficznej) i n (do wycinania szablonw kolorw i samych kart). Uywane dzi karty byy dopiero co wycite z tomiku Wiktora Hugo - ksiki, ktr kto wczoraj zostawi w biurze. Papier by zwarty, gruby, kartek nie trzeba byo skleja, jak to bywa zazwyczaj, gdy papier jest cienki. Podczas wszystkich rewizji w agrach nieubaganie odbierano owki chemiczne. Odbierano je rwnie w trakcie sprawdzania przysanych paczek. 10

Postpowano tak nie tylko w celu zapobieenia" moliwoci wykonania dokumentw i piecztek (duo byo i tego rodzaju artystw), lecz take, aby zniszczy wszystko, co moe wspzawodniczy z pastwowym monopolem karcianym. Z chemicznego owka robiono atrament i za pomoc szablonu nanoszono na karty wzory: damy, walety, dziesitki wszystkich kolorw... Kolorw nie odrniano wedug barw - odrnienie to nie byo graczowi potrzebne. Na przykad waletowi pikowemu odpowiadao wyobraenie pika w przeciwlegych rogach karty. Rozmieszczenie i forma wzorw byy jednakowe w cigu stuleci - umiejtno wykonania wasnymi rkami kart wchodzi do programu rycerskiego" wychowania modego batniaka. Nowiutka talia kart leaa wic na poduszce, a jeden z grajcych poklepywa j brudn rk z cienkimi, biaymi, nierobociarskimi palcami. Paznokie maego palca by nadnaturalnej wielkoci - to take batniacki szyk, podobnie jak fiksy"-zote, to znaczy koronki z brzu nakadane na zupenie zdrowe zby. Bywali nawet mistrzowie, zapamitali technicy dentystyczni, ktrzy niele sobie dorabiali wykonywaniem takich koronek, niezmiennie cieszcych si popytem. Co si za tyczy paznokci, to polerowanie ich na odpowiedni kolor na pewno weszoby w obyczaj wiata przestpczego", jeli tylko byoby moliwe w warunkach wiziennych wprowadzenie lakieru. Wypielgnowany ty paznokie pobyskiwa jak

drogocenny kamie. Lew rk waciciel paznokcia przeczesywa lepkie i brudne jasne wosy. Ostrzyony by pod boks", nad wyraz starannie. Niskie, bez adnej zmarszczki czoo, te pczki brwi, usteczka jak kokardka wszystko to nadawao jego fizjonomii wan waciwo zewntrznego wygldu zodzieja: niezwracanie na siebie uwagi. Takiej twarzy nie mona byo zapamita. Popatrzywszy na ni, ju si zapominao, gubio wszelkie rysy, nie do rozpoznania przy ponownym spotkaniu. By to Siewoczka, znakomity znawca tierca", stosa" i bury" - trzech klasycznych gier karcianych, natchniony interpretator tysica karcianych zasad, ktrych przestrzeganie miao obowizywa w majcym si odby spotkaniu. O Siewoczce mwiono, e wspaniale odgrywa", to jest wykazuje umiejtnoci i zrczno szulera. W istocie by on szulerem; oczywicie uczciwa zodziejska gra to gra polegajca na oszukiwaniu: led i demaskuj partnera, to twoje prawo; umiej sam oszukiwa, umiej wydyskutowa" wtpliw wygran. Grano zawsze we dwjk - jeden przeciw jednemu. aden z mistrzw nie ponia si do uczestniczenia w grach grupowych w rodzaju oczka".

prawdziwy wirtuoz poszukuje silniejszego przeciwnika. Partnerem Siewoczki by sam Naumow, brygadzista wozakw. Starszy od swojego rywala (nawiasem mwic, ile lat mia Siewoczka - dwadziecia? trzydzieci? czterdzieci?), czarnowosy chopak z takim mczeskim wyrazem czarnych, gboko osadzonych oczu, e nie wiedzc, i Naumow to kolejny zodziej z Kubania, wzioby si go za jakiego pielgrzyma mnicha albo czonka znanej sekty Bg wie", sekty, ktr ju od dziesitkw lat spotyka si w naszych agrach. Wraenie to potgowao si na widok sznurka z cynowym krzyykiem zwisajcego z szyi Naumowa konierzyk jego koszulki by rozpity. Krzyyk ten wcale nie by blunierczym artem, kaprysem ani te improwizacj. W owych czasach wszyscy batniacy nosili na szyjach aluminiowe krzyyki; by to rozpoznawczy znak zakonu, tak jak tatua. W latach dwudziestych batniacy nosili czapki personelu technicznego, wczeniej jeszcze kapitanki". W czterdziestych latach zim chodzili w kubankach, podginali cholewki walonek, a na szyi nosili krzye. Krzy zazwyczaj by gadki, lecz jeli natrafili na plastykw, zmuszali ich do wyrysowania ig wzorw zwizanych z ulubionymi motywami: sercem, krat, krzyem, nag kobiet. Krzy Naumowa by gadki. Dynda na jego ciemnej piersi, uniemoliwiajc odczytanie wykutego na niebiesko tatuau, cytatu z Jesienina - jedynego poety uznanego i kanonizowanego przez wiat przestpczy":

Jak mao przemierzonych drg, Jak duo tam omyek.

Co grasz? - wycedzi przez zby Siewoczka z wyrazem niezmiernej wzgardy. To rwnie uznawane byo za dobry ton, obowizujcy przy rozpoczciu gry. Ot, szmatki. T lepioch"... Naumow poklepa si po ramionach. Gram za piset oceni garnitur Siewoczka. W odpowiedzi rozlegy si gone, wielosowne przeklestwa, ktre powinny byy przekona przeciwnika co do znacznie wikszej wartoci rzeczy. Otaczajcy graczy widzowie cierpliwie czekali na zakoczenie tej tradycyjnej uwertury. Siewoczka nie pozostawa duny i wymyla jeszcze bardziej jadowicie, zbijajc cen. W kocu garnitur wyceniono na tysic. Siewoczka ze swej strony gra" kilka przenoszonych swetrw. 12

Gdy tylko swetry zostay wycenione i rzucone na kodr, Siewoczka przetasowa karty. Ja i Garkunow, byy inynier wkienniczy, piowalimy drewno dla baraku Naumowa. Bya to praca nocna. Po zakoczeniu swego roboczego dnia w wyrobisku trzeba byo napiowa i naupa drewna na ca dob. Zaazilimy do baraku wozakw od razu po kolacji; byo tu cieplej ni w naszym baraku. Sprztajcy Naumowa nalewa po pracy do naszych kociokw chodn juszk" resztki z jedynego i staego dania, ktre wedug jadospisu stowki nazywao si kluski ukraiskie", i dawa nam po kawaku chleba. Siadalimy gdziekolwiek, w rogu, na pododze, i pochanialimy zarobion straw. Jedlimy w zupenej ciemnoci barakowe benzynki" owietlay karciane pole - lecz wedug dokadnych spostrzee dawnych mieszkacw wizie: yk nie trafisz poza usta". A teraz obserwowalimy Siewoczk i Naumowa. Naumow przegra swoj lepioch". Spodnie i marynarka leay koo Siewoczki na kodrze. Grana bya poduszka. Paznokie Siewoczki wyrysowywa w powietrzu wymylne wzory. Karty to znikay, to znw pojawiay si w jego doni. Naumow by w podkoszulku, satynowa rubaszka posza w lad za spodniami. Usune rce narzuciy mu na ramiona tieogriejk, ale on zrzuci j gwatownym ruchem na ziemi. Nagle wszystko ucicho. Siewoczka leniwie poskrobywa paznokciem po poduszce. Gram kodr chrypliwie powiedzia Naumow. Dwiecie - obojtnym gosem powiedzia Siewoczka. Tysic, ty suko! wrzasn Naumow. Za co? To nie jest rzecz! To oksz", lichota - wymawia Siewoczka. - Tylko dla ciebie gram za trzysta. Bj trwa dalej. Zgodnie z zasadami, walka nie moe by

zakoczona, dopki partner jest jeszcze w stanie czymkolwiek odpowiada". Gram walonki! Walonek nie gram - twardo rzek Siewoczka. - Nie gram pastwowych achw. Przegrany zosta jaki ukraiski rcznik z kogutami, wartoci kilku rubli, jaka cygarnica z wytoczonym profilem Gogola. Wszystko przechodzio do Siewoczki. Na ciemnej skrze policzkw Naumowa wystpi gsty rumieniec. Pod kwit - powiedzia, przymilajc si. Wielka mi potrzeba - ywo odpowiedzia Siewoczka i wycign do tyu rk. Natychmiast woono mu w do zapalonego papierosa

z machorki. Siewoczka zacign si i zakaszla. - Co mi po twoim kwicie? Nowych etapw nie ma, skd wemiesz? Moe od konwojentw? Zgoda na gr pod kwit", to jest na kredyt, bya przysug wedug prawa" nieobowizujc, ale Siewoczka nie chcia obraa Naumowa i pozbawia go ostatniej szansy odegrania si. Na sto - powiedzia wolno. - Daj na to godzin. Dawaj kart! - Naumow poprawi krzyyk i usiad. Odegra kodr, poduszk, spodnie i znowu wszystko przegra. Moe by tak czyfirku nawarzy? - powiedzia Siewoczka, skadajc wygrane rzeczy do duej walizki z dykty. Ja poczekam. Zagotujcie, chopcy nakaza Naumow. Rzecz bya o zadziwiajcym napoju Pnocy, mocnej herbacie - gdy w niewielkiej filiance zaparza si pidziesit i wicej gramw czaju. Napj niezmiernie gorzki, pije si go maymi ykami pod zaksk z solonej ryby. Usuwa on senno, dlatego cieszy si uznaniem u batniakw i pnocnych kierowcw na dugich trasach. Czyfir powinien niszczco oddziaywa na serce, jednake znaem dugoletnich czyfirystw, ktrzy wchaniali go zupenie bezkarnie. Siewoczka upi jeden yk z podanej filianki. Cikie, czarne spojrzenie Naumowa obiegao zebranych w krg. Wosy spltay mu si na gowie.

Wzrok dobieg do mnie i zatrzyma si. Jaka myl bysna w mzgu Naumowa. Ano, wyjd. - Wyszedem do wiata. - Zdejmij tieogriejk. Byo ju jasne, o co chodzi, i wszyscy z zaciekawieniem ledzili poczynania Naumowa. Pod tieogriejk miaem tylko pastwow bielizn gimnastiork wydali dwa lata temu i dawno ju zetlaa. Ubraem si. Ty, wychod powiedzia Naumow, wskazujc palcem na Garkunowa. Garkunow zdj tieogriejk. Twarz jego zblada. Pod brudn koszul mia weniany sweter. Bya to ostatnia przesyka od ony przed udaniem si w dalek drog. Ja wiedziaem, jak Garkunow go strzeg. Piorc w ani, suszc na sobie, ani na minut nie wypuszcza z rk; tak rzecz ukradliby od razu towarzysze. Ano, zdejmuj - powiedzia Naumow. Siewoczka aprobujco kiwa palcem, weniane rzeczy byy w cenie. Jeli odda do prania, a jeszcze i wyparzy wszy, mona by samemu nosi, adny wzr.

Nie zdejm - powiedzia chrapliwie Garkunow. - Tylko razem ze skr... Rzucono si na niego i zbito z ng. On ksa! krzykn kto. Garkunow powoli dwign si z podogi, wycierajc rkawem krew z twarzy. I od razu Saszka, sprztajcy Naumowa, ten sam Saszka, ktry przed godzin nalewa nam zupk" za piowanie drewna, przysiad nieco i wyrwa co zza cholewy walonka. Potem wycign rk w kierunku Garkunowa. Garkunow zaszlocha i zacz pada na bok. - Czy nie moglicie bez tego?! - wrzasn Siewoczka. W migajcym wietle benzynki wida byo, jak szarzeje twarz Garkunowa. Saszka rozwar rce zabitego, rozerwa koszul i cign przez gow sweter. Sweter by czerwony i krew bya na nim ledwie widoczna. Siewoczka ostronie, aby nie pobrudzi palcw, zoy sweter do walizki z dykty. Gra bya skoczona i mogem i do domu. Trzeba byo teraz szuka nowego partnera do piowania drewna.

NOC

Wieczerza skoczya si. Glebow niespiesznie wyliza misk, starannie zgarn ze stou okruszki chleba na lew do i unisszy j ku ustom, ostronie zliza je z doni. Nie ykajc, wyczuwa, jak lina w ustach gsto i z podaniem obleka malutk grudeczk chleba. Glebow nie mgby powiedzie, czy byo to smaczne. Smak to co innego, zbyt ubogiego w porwnaniu z tym zapamitaym do utraty wiadomoci odczuciem, jakie dawao poywienie. Glebow nie spieszy si z przeykaniem, chleb sam taja w ustach i taja szybko. Wpadnite, byszczce oczy Bagriecowa nieprzerwanie wpatrzone byy w usta Glebowa; w nikim nie byo tak potnej woli, ktra potrafiaby odwie oczy od pokarmu znikajcego w ustach innego czowieka. Glebow przekn lin i Bagriecow natychmiast przenis wzrok w kierunku horyzontu na wielki, pomaraczowy ksiyc wypezajcy na niebo. Pora - powiedzia Bagriecow. Milczc, poszli po ciece w kierunku skay i wspili si na niewielki wystp otaczajcy stokowaty pagr; chocia soce niedawno zaszo, kamienie, parzce w cigu dnia podeszwy stp poprzez gumowe kalosze wdziane na bos nog, byy ju teraz chodne. Glebow zapi waciak. Chd nie rozgrzewa go. Daleko jeszcze? - spyta szeptem. Daleko odpowiedzia cicho Bagriecow. Siedli, by odpocz. Mwi nie byo o czym, a i myle

nie byo o czym - wszystko byo jasne i proste. Na paskiej powierzchni, u koca skalnego wystpu, leay kupy rozwalonych kamieni i zerwanego, zeschnitego mchu. Ja mgbym to i sam zrobi umiechn si Bagriecow ale we dwjk raniej. No i dla starego przyjaciela... Przywieli ich jednym statkiem zeszego roku. Bagriecow zatrzyma si: Trzeba si pooy dostrzeg". Pooyli si 16

i zaczeli odrzuca kamienne bloki. Duych kamieni takich, eby nie mona byo podnie, przesun wsplnie nie byo, dlatego e ludzie, ktrzy narzucali je tutaj rano, nie byli silniejsi od Glebowa. Bagriecow cicho zakl. Zadrapa palec, cieka krew. Przysypa ran piaskiem, wyrwa z waciaka kawaek waty, przycisn, ale krew cieka dalej. Za krzepliwo - obojtnie powiedzia Glebow. Ty lekarz czy co? spyta Bagriecow, wysysajc krew. Glebow milcza. Czas, gdy by lekarzem, wydawa si bardzo odlegy. I czy w ogle by taki czas? Zbyt czsto ten wiat za grami, za rzekami wydawa mu si snem jakim, wymysem. Realna bya minuta, godzina od pobudki do wieczornego sygnau. Dalej nie siga myl i nie znajdowa w sobie si, by siga. Jak wszyscy. Nie zna przeszoci tych ludzi, ktrzy go otaczali, i nie interesowa si tym. Zreszt, jeeliby jutro Bagriecow oznajmi, e jest doktorem filozofii lub marszakiem lotnictwa, Glebow uwierzyby mu bez zastrzee. Czy on sam kiedykolwiek by lekarzem? Utraci nie tylko automatyzm osdw, lecz take automatyzm postrzegania. Glebow widzia, jak Bagriecow wysysa krew z brudnego palca, lecz nic nie powiedzia. To tylko przelizno si w jego wiadomoci, lecz woli do odpowiedzi znale w sobie nie mg i nie szuka. Ta wiadomo, ktra mu jeszcze pozostawaa i ktra moe nie bya ju ludzk wiadomoci, miaa zbyt mao ostrzy i nakierowana bya teraz jedynie na to, by jak najszybciej usun kamienie. Gboko pewnie? - spyta Glebow, gdy pooyli si, aby

odpocz. Jak ona moe by gboka? - powiedzia Bagriecow. I Glebow poj, e niedorzecznie spyta i e jama rzeczywicie nie moga by gboka. Jest - powiedzia Bagriecow. Dotkn ludzkiego palca. Duy palec stopy wyglda spod kamieni, w wietle ksiyca by doskonale widoczny. Palec ten nie by podobny do palcw Glebowa czy Bagriecowa, ale nie dlatego, e by bez ycia i zesztywniay. W tym bya maa rnica. Na tym martwym palcu paznokcie byy obcite, on sam za by krgy i bardziej mikki od palca Glebowa. Szybko odrzucili kamienie, ktrymi byo przywalone ciao. Zupenie mody - powiedzia Bagriecow. Wsplnie z trudem wycignli trupa za nogi. Jaki duy - powiedzia Glebow, dyszc ciko. Gdyby on nie by taki duy - powiedzia Bagriecow - to pochowano by jak nas chowaj .I nie musielibymy tu dzisiaj i .

Rozgili trupowi palce i cignli koszul. A kalesony zupenie nowe - z zadowoleniem stwierdzi Bagriecow. cignli i podkoszulek. Glebow schowa kbek bielizny pod waciak. W lepiej na siebie - powiedzia Bagriecow. Nie, nie chc - wymamrota Glebow. Uoyli z powrotem trupa w mogile i zarzucili kamieniami. Niebieskie wiato ksiyca, ktry wzeszed, kado si na kamienie, na rzadki las tajgi, ukazujc kady wystp, kade drzewo w niecodziennej postaci. Wszystko wydawao si prawdziwe, lecz nie tak jak za dnia. To byo jakby drugie oblicze wiata. Bielizna trupa ogrzaa si za pazuch Glebowa i ju nie wydawaa si cudza. Zapali by - powiedzia Glebow w rozmarzeniu. Jutro zapalisz. Bagriecow umiechn si. Jutro sprzedadz bielizn, wymieni j na chleb, a

moe nawet dostan troch tytoniu...

CIELE

Przez cae doby utrzymywaa si biaa mga, tak gsta, e na dwa kroki nie wida byo czowieka. Zreszt nikt pojedynczo nie musia nigdzie daleko chodzi. Nieliczne kierunki stowka, szpital, strzeona brama wyjciowa - odgadywane byy nie wiadomo jak przyswojonym instynktem, pokrewnym temu poczuciu kierunku, ktry w peni posiadaj zwierzta; i ktry, w pewnych, sprzyjajcych temu warunkach, budzi si rwnie w czowieku. Termometru robotnikom nie pokazywano, nie byo zreszt takiej potrzeby - do pracy naleao wychodzi obojtnie przy ilu stopniach. Starzy mieszkacy agru prawie dokadnie okrelali, jak wielki jest mrz, bez uycia termometru: jeli utrzymuje si mrona mga, znaczy to, e na zewntrz jest 40 stopni poniej zera; jeli w trakcie oddychania powietrze wydobywa si ze wistem, ale jeszcze bez trudu - to jest 45 stopni; jeli za pojawia si przy tym zadyszka - to na pewno jest 50 stopni. Powyej 55 stopni lina zamarza w locie. Ju od dwu tygodni tak zamarzaa. Kadego dnia Potasznikow budzi si z nadziej czy nie zela moe mrz: z dowiadcze minionej zimy wiedzia, e dla poczucia ciepa, nie zwaajc na to, jak niska jest temperatura, istotna jest wyrana jej zmiana, kontrast. Jeli mrz opadnie nawet tylko do 40-45 stopni, to przez dwa dni bdzie ciepo, a dalej, ponad te dwa dni, nie ma sensu czegokolwiek planowa.
Mrz jednak nie opada i Potasznikow rozumia, e duej

ju nie wytrzyma. niadania starczao najwyej na jedn godzin pracy, potem przychodzio zmczenie i mrz przenika cae ciao do koci" - to ludowe powiedzenie wcale nie byo metafor. Jedno, co mona byo, to rusza narzdziami i podskakiwa z nogi na nog, aby nie zamarzn do obiadu. Gorcy obiad - cienka zupka" i dwie yki kaszy - niewiele siy przywraca, ale jednak ogrzewa. I znw starczao tego na jedn godzin, a potem Potasznikowa zaczyna przenika chd. Dzie jednak wreszcie si 19

Koczy i po Kolacji, napiwszy si gorcej wody z chlebem, ktrego aden z winiw nie jad razem z zup w stowce, lecz zabiera do baraku, Potasznikow natychmiast kad si spa. Spa oczywicie na grnych narach - w dole bya lodowata piwnica i ci, ktrzy mieli tam miejsca, przez p nocy stali przy piecu, obejmujc go po kolei rkami piec by ledwo ciepy. Wiecznie brak byo drzewa - trzeba byo po nie chodzi po pracy, cztery kilometry, i wszyscy, jak mogli, uchylali si od tej powinnoci. U gry byo cieplej, wszyscy jednak spali oczywicie w tym, w czym chodzili do pracy w czapkach, waciakach, buszatach, w watowanych spodniach. U gry byo cieplej, jednak i tam przez noc wosy przymarzay do poduszki. Potasznikow czu, e z kadym dniem coraz bardziej opada z si. Trudno mu ju byo, przy trzydziestu latach, wle na grne nary, trudno byo te zle. Wczoraj umar jego ssiad i nikt si nie zainteresowa, dlaczego to si stao, jak gdyby przyczyna mierci moga by tylko jedna, dobrze wszystkim znana. Sprztajcy cieszy si, e mier nie nastpia wieczorem, lecz dopiero nad ranem caodobowe wyywienie zmarego przypadao sprztajcemu. Wszyscy rozumieli to doskonale i Potasznikow, zdobywszy si na odwag, podszed do sprztajcego. Odam skrk" - ale ten obrzuci go takimi przeklestwami, jakich moe uy czowiek, ktry by saby, a teraz sta si silnym i wie, e jego przeklestwa pozostan bezkarne. Saby wymyla silniejszemu jedynie w wyjtkowych warunkach i jest to odwaga rozpaczy.

Potasznikow zamilk i odszed. Trzeba byo na co sie zdecydowa, co wymyli osabionym mzgiem Albo umrze. Potasznikow nie ba si mierci. Tkwio w nim jednak jakie utajone, namitne pragnienie, ostatnie, uparte aby umrze gdzie w szpitalu, na ku, w pocieli, pod opiek innych ludzi, byle tylko nie na dworze, na mrozie, pod butami konwojentw ani te w baraku, pord wzajemnych wymyla, brudu i przy cakowitej obojtnoci otoczenia. Nie wini ludzi za ich obojtno. Ju dawno zrozumia, skd si bierze to duchowe otpienie, ten chd w duszy. To mrz, ten sam mrz przemieniajcy w ld lecc lin, dobiera si do ludzkiej duszy. Jeli mogy przemarzn na wskro koci, to mg przemarzn i otpie mzg, moga przemarzn na wskro dusza. Na mrozie nie dawao si o niczym myle. I dusza te przemarza, skurczya si, by moe ju na zawsze. Potasznikowowi nie pozostawao nic innego, jak tylko pragn przetrwania, przeczekania tego mrozu i pozostania przy yciu. Przeknwszy misk ciepej zupy, przeuwajc resztk chleba, Po20

tasznikow dobrn do miejsca pracy. Brygada staa uformowana przed rozpoczciem pracy, a wzdu jej szeregw przechadza si jaki czerwonogby grubas w reniferowej czapie, jakuckich futrzanych butach i w biaym pkouszku. Wpatrywa si w wyndzniae, brudne twarze. Brygadzista podszed, mwic co z oznakami szacunku do czowieka w reniferowej czapie. Zapewniam pana, Aleksandrze Jewgienjewiczu, e nie mam takich ludzi. Trzeba by pj do Sobolewa, do kryminalnych, bo tutaj to przecie sama inteligencja, Aleksandrze Jewgienjewiczu, istna mczarnia. Czowiek w reniferowej czapie przesta przypatrywa si ludziom i obrci si do brygadzisty. Brygadzici nie znaj swych ludzi, nie chc ich zna, nie chc nam pomc powiedzia ochrypym gosem. Jak pan chce, Aleksandrze Jewgienjewiczu. Zaraz ci udowodni. Jak si nazywasz? Nazywam si Iwanow. No, to popatrz! Hej, chopcy, uwaga! Czowiek w reniferowej czapie stan przed

brygad. - Zarzdowi potrzebni s ciele - trzeba robi skrzynie do woenia ziemi. Wszyscy milczeli. No widzi pan, Aleksandrze Jewgienjewiczu szepn brygadzista. Potasznikow nagle usysza wasny gos. Jestem. Ja jestem ciel - i zrobi krok do przodu. Z prawej strony szeregu wystpi drugi czowiek. Potasznikow zna go to by Grigorjew. No i co - czowiek w reniferowej czapie obrci si do brygadzisty - zasrana ciapo? Chodcie ze mn, chopcy. Potasznikow i Grigorjew powlekli si za nim. Ale on si zatrzyma. Jeeli tak bdziemy i - wychrypia - to i do obiadu nie zajdziemy. Suchajcie, ja pjd szybciej, a wy idcie do warsztatu, do kierownika robt Siergiejewa. Wiecie, gdzie jest warsztat stolarski? Wiemy, wiemy - zawoa Grigorjew. - Prosz nas poczstowa papierosem. Znajoma proba - mrukn przez zby czowiek w reniferowej czapie i nie wyjmujc z

kieszeni pudeka, wycign dwa papierosy. Potasznikow szed przodem i w napiciu myla. Dzisiaj w cieple warsztatu stolarskiego bdzie ostrzy topr i robi stylisko. Bdzie take ostrzy pi. Nie trzeba si spieszy. A do obiadu bd pobiera"

narzdzia - szuka magazyniera i wypisywa je. A pod wieczr, kiedy okae si, e styliska zrobi nie potrafi, a piy rozwie nie umie, wygoni go i nazajutrz powrci do brygady. Ale dzi bdzie w cieple. A moe te i jutro, i pojutrze, jeeli Grigorjew okae si ciel. Bdzie pomocnikiem Grigorjewa. Zima ju si koczy. A lato, to krtkie lato, ju jako przeyje. Potasznikow zatrzyma si, czekajc na Grigorjewa. Czy ty potrafisz, no... czy znasz si na ciesielce? wykrztusi z nag nadziej, ktra zapieraa mu dech w piersiach. Widzisz - wesoo powiedzia Grigorjew ja jestem aspirantem Moskiewskiego Instytutu Filologicznego i myl, e kady czowiek posiadajcy wysze wyksztacenie, a tym bardziej humanistyczne, powinien potrafi wyciosa stylisko i rozwie pi. Tym bardziej, jeeli trzeba to robi obok gorcego pieca. To znaczy, e i ty... To nic nie znaczy. Nabierzemy ich na dwa dni, a potem co ci do tego, co bdzie potem. Nabierzemy ich tylko na jeden dzie i jutro cofn nas do brygady. Ledwie we dwjk otworzyli przymarznite drzwi. Porodku stolarskiego warsztatu pon rozpalony do czerwonoci piecyk i piciu stolarzy bez waciakw i czapek pracowao przy swoich warsztatach. Przybysze uklkli przed otwartymi drzwiczkami piecyka jak przed bogiem ognia, jednym z pierwszych bogw ludzkoci. Zrzuciwszy rkawice, wycigali ku ciepu pozbawione czucia rce, ale

nie od razu to ciepo odczuli. Po upywie minuty Grigorjew i Potasznikow zdjli czapki i nie wstajc z kolan, rozpili buszaty. Po co tu przyszlicie? spyta ich nieprzyjanie stolarz. Jestemy ciele. Bdziemy tu pracowa powiedzia Grigorjew. Tak zarzdzi Aleksander Jewgienjewicz pospiesznie doda Potasznikow. A wic to o was mwi kierownik robt, aeby wyda wam topory? - spyta Arnsztrem, podeszy wiekiem wydawca narzdzi, strugajcy w kcie trzonki do opat. O nas, o nas... Bierzcie - powiedzia Arnsztrem, przygldajc si im nieufnie. - Tu macie dwa topory, pi i rozwieracz. Potem mi go oddacie. Oto mj topr, wyciosajcie mi stylisko. Arnsztrem umiechn si. Dzienna norma dla mnie na styliska trzydzieci sztuk. Grigorjew wzi z rk Arnsztrema klocek i zacz go ociosywa.
22

Zahuczaa syrena na obiad. Arnsztrem, nie ubierajc si, w milczeniu przypatrywa si robocie Grigorjewa. A teraz ty - powiedzia do Potasznikowa. Potasznikow postawi klocek na pniu, wzi z rk Grigorjewa topr i zacz ciosa. Stolarze poszli ju na obiad i w warsztacie, oprcz ich trzech, nie byo nikogo. Wecie tu moje dwa styliska - Arnsztrem poda dwa gotowe styliska Grigorjewowi - nasadcie na nie topory. Naostrzcie pi. Dzi i jutro grzejcie si przy piecu. A pojutrze wracajcie tam, skd przyszlicie. Macie tu kawaek chleba do obiadu. Dzisiaj i jutro grzali si przy piecu, a pojutrze mrz spad do 30 stopni zima si ju koczya.

INDYWIDUALNY POMIAR

wieczorem, zwijajc tam miernicz, nadzorca powiedzia, e nazajutrz Dugajew bdzie pracowa oddzielnie. Brygadzista, ktry sta obok, proszc nadzorc o kredyt dziesiciu kubikw do pojutrza", zamilk nagle i zacz si przyglda rozbyskujcej za grzbietem nasypu gwiedzie. Baranow, para" Dugajewa, pomagajcy dotd nadzorcy w mierzeniu wykonanej pracy, wzi opat i zacz czyci dawno wyczyszczony d. Dugajew mia lat dwadziecia trzy i wszystko, co tu widzia i sysza, bardziej go dziwio, ni napawao strachem. Brygada zebraa si na apel, zdaa narzdzia i w nierwnym aresztanckim szyku wrcia do baraku. Ciki dzie pracy by skoczony. W stowce Dugajew, nie siadajc, wypi wprost z miski porcj cienkiego, zimnego krupniku. Chleb na cay dzie wydawano rano i nie byo ju po nim ladu. Chciao mu si pali. Rozejrza si, rozmylajc, kogo poprosi o niedopaek. Pod oknem Baranw zbiera w kawaek papieru okruchy machorki wysypane z woreczka na parapet. Zebrawszy je starannie, Baranow skrci i poda mu cieniutkiego papierosa. Zapal, zostawisz mi troch powiedzia. Dugajew zdziwi si z Baranowem nigdy nie byli zaprzyjanieni. A zreszt gd, chd i bezsenno nie

24

sprzyjaj nawizaniu si przyjani. Mimo modego wieku Dugajew rozumia cay fasz przysowia o przyjani sprawdzonej w nieszczciu i biedzie. Aby przyja bya przyjani, jej mocne podstawy musz powsta, zanim warunki ycia sign ostatecznej granicy, poza ktr nie ma ju w czowieku niczego ludzkiego, a pozostaje tylko nieufno, kamstwo i zo. Dobrze pamita obozowe powiedzenie, trzy przykazania winia: nie wierz, nie bj si, nie pro. Chciwie wchania sodki dym machorki, a zakrcio mu si w gowie. Sabn - powiedzia. Baranow nic nie odrzek. Dugajew wrci do baraku, pooy si i zamkn oczy. Ostatnio le

sypia, gd nic pozwala mu spa. Sny mia szczeglnie mczce: bochny chleba, tuste, dymice zupy. Budzi si czsto. Psen nadszed pno, a mimo to ju p godziny przed pobudk oczy mia otwarte. Brygada stana do pracy. Kady zaj swoje miejsce. A ty poczekaj powiedzia do niego brygadzista. Tobie prac wyznaczy nadzorca. Dugajew usiad na ziemi. By ju tak znuony, e wszelka zmiana bya mu obojtna. Zadudniy pierwsze taczki na deskach, zazgrzytay opaty o kamie. Chod no tu powiedzia nadzorca. Tu jest twoje miejsce. Wymierzy kawa ciany i postawi znak, bryk kwarcu. Dotd powiedzia. Przecignie ci si tu desk do gwnego trapu, tam masz wozi. To wszystko. Masz tu opat, kilof, om, taczk i jazda. Dugajew posusznie zacz pracowa. Tak nawet lepiej, pomyla. Nikt ze wsptowarzyszy nie bdzie go kl za to, e le pracuje. Ci byli wieniacy nie musz ani wiedzie, ani rozumie, e jest nowicjuszem, e od razu po szkole poszed na uniwersytet, a z awy uniwersyteckiej tu, do roboty. Blisza koszula ciau. Nie maj obowizku, nie musz wiedzie, e od dawna ju jest godny i osabiony, e nie umie kra; umie kra to gwna cnota obozowa, poczynajc od chleba wspwinia, a koczc na wielotysicznych premiach, ktre zarzd obozu przyznaje sobie za nieistniejce osignicia. Nikomu nic do tego, e nie moe wytrzyma szesnastogodzinnego dnia pracy. Dugajew wozi, kopa, adowa, znw wozi i znw kopa

i adowa. Po przerwie obiadowej przyszed nadzorca, popatrzy na to, co Dugajew zrobi, i odszed bez sowa... Dugajew znw kopa i adowa. Do kawaka kwarcu byo jeszcze bardzo daleko. Wieczorem nadzorca znw przyszed i rozwin tam. Zmierzy to, co zrobi Dugajew. Dwadziecia pi procent powiedzia i spojrza na niego. Dwadziecia pi procent. Syszysz?! Sysz odpowiedzia Dugajew. Zdziwia go ta liczba. Praca bya tak cika, opata nabieraa tak mao kamienia, tak ciko byo wbija om. Wydawao mu si, e dwadziecia pi procent normy to bardzo duo. Doskwieray mu ydki, od ciaru taczki nieznonie bolay rce, ramiona, gowa. Uczucie godu dawno mino. Jad, bo widzia, e inni jedz. Nie chciao mu si je. No c powiedzia nadzorca, odchodzc - bywaj zdrw.

Wieczorem Dugajewa wezwano do ledczego. Odpowiedzia na cztery pytania: imi, nazwisko, paragraf, wyrok. Cztery pytania zadawane winiowi trzydzieci razy dziennie. Potem poszed spa. Nastpnego dnia znw pracowa z brygad, z Baranowem, a noc poprowadzili go onierze za stajni, potem ciek przez las do miejsca, gdzie niemal przegradzajc niewielki wwz, wznosi si wysoki pot z nacignitym gr drutem kolczastym i skd nocami dochodzi daleki warkot traktorw. I zrozumiawszy, poaowa, e niepotrzebnie pracowa, niepotrzebnie mczy si dzisiaj, ostatniego dnia.

PRZESYKA

Przesyki wydawano na wartowni. Tosamo odbiorcy powiadczali brygadzici. Dykta pkaa i trzeszczaa po swojemu, po dykcianemu. Drzewa tutejsze amay si nie tak, nie takim gosem krzyczay. Spoza bariery utworzonej z awek ludzie z czystymi rkami i w przesadnie starannych wojskowych mundurach wykrzykiwali, sprawdzali, wytrzsali, wydawali. Skrzynki z przesykami, ledwo ywe na skutek wielomiesicznej podry, umiejtnie podrzucone paday na podog i si rozlatyway. Kawaki cukru, suszone owoce, nadgnia cebula, zmite paczki machorki rozsypyway si po pododze. Nikt tego nie podnosi. Waciciele przesyek nie protestowali. Otrzymanie przesyki byo cudem ponad cudy. Koo wartowni stali konwojenci z karabinami w rkach w biaej mronej mgle poruszay si jakie nieznane figury. Staem przy cianie i oczekiwaem na swoj kolej. Te niebieskie kawaki to przecie nie ld! To cukier! Cukier! Cukier! Za godzin bd trzyma w rkach takie kawaki i bd si one roztapia tylko w ustach. Taki duy kawaek wystarczy na dwa, trzy razy. A machorka? Wasna machorka! Machorka ze staego ldu, jarosawska Bieka" lub Kriemieczug nr 2". Bd

pali, bd czstowa wszystkich, a przede wszystkim tych, u ktrych dopalaem okurki przez cay rok. Machorka ze staego ldu! Nam dawano przecie w przydziale tyto, usunity z wojskowych magazynw na skutek przeterminowania - wydarzenie o gigantycznej skali: dla agrw skrelano ze stanu wszystkie produkty, ktre nie przetrzymyway okresu przechowywania". Teraz jednak bd pali prawdziw machork. Przecie jeli ona nie wie, e potrzebna jest jak najmocniejsza machorka, to jej podpowiedz. Nazwisko? Paczka trzasna i z puda wysypay si liwki, pomarszczone liwy. A gdzie jest cukier?! I liwek tylko dwie, trzy garstki.

Masz burki! Z gumow podeszw, ha, ha, ha! Takie jak ma naczelnik odkrywki kopalnianej! Trzymaj, odbieraj! Staem zdetonowany. Po co mi burki? Tutaj mona chodzi w burkach tylko od wita - a wit przecie nie byo. Gdyby tak buty ze skry renifera, z futra lub chocia zwyke walonki. Burki to nadzwyczaj szykownie... to nawet nie przystoi. A przy tym... Suchaj, ty. - Czyja rka dotkna mojego ramienia. Obrciem si w taki sposb, aby mie na widoku i burki, i skrzynk, na ktrej dnie byo troch liwek, i wadz, i twarz tego czowieka, ktry trzyma mnie za rami. To by Andrzej Bojko, nasz nadzorca grniczy. Bojko za szepta pospiesznie: Sprzedaj mi te burki. Dam ci pienidze. Sto rubli. Przecie ty nawet do baraku nie doniesiesz, odbior, wyrw tamci. Bojko wskaza palcem bia mg. - A i w baraku te ci ukradn. W pierwsz noc. Ty sam podelesz, pomylaem. No, dobrze, dawaj pienidze. Widzisz, jaki ja jestem! - Bojko odliczy pienidze. - Nie oszukuj ciebie tak jak inni. Powiedziaem sto i daj sto. Bojko ba si, e przepaci. Zoyem brudne papierki w czworo, jeszcze raz zgiem i schowaem do kieszeni spodni. liwki wysypaem ze skrzynki do buszatu - kieszenie jego byy ju dawno wyrwane na kapciuchy. Kupi maso! Kilogram masa! I bd je z chlebem, z zup, z kasz. I cukru! I od kogo zdobd torb torebk ze skrzanym sznurkiem. Nieodzowna przynaleno kadego szanujcego si winia, winia frajera. Batniacy nie chodz

z torebkami. Powrciem do baraku. Wszyscy leeli na pryczach, jedynie Jefremow siedzia, pooywszy rce na ostygym piecyku, podajc twarz za znikajcym ciepem, bojc si wyprostowa, oderwa si od piecyka. Dlaczego nie rozpalasz? Podszed sprztajcy. Dyur Jefremowa! Brygadzista powiedzia: niech bierze, skd chce, a drewno musi by. Ja ci i tak spa nie pozwol. Id, pki jeszcze nie jest za pno. Jefremow wysun si przez drzwi baraku. Gdzie twoja przesyka? Pomylili si...

Pobiegem do sklepiku. Prowadzcy go Szaparenko jeszcze sprzedawa. W sklepiku nie byo nikogo. Szaparenko, daj mi chleba i masa. Ty mnie wykoczysz. No, we, ile ci trzeba? C taki knot jak ty moe mi da? - powiedzia Szaparenko. Widzisz, ile mam pienidzy? Bierz chleb i maso i szybko spywaj. Zapomniaem poprosi o cukier. Kilogram masa. Chleba kilogram. Pjd do Siemiona Szejnina. Szejnin by to dawny referent Kirowa, dotychczas jeszcze nierozstrzelany. Kiedy pracowaem z nim razem w jednej brygadzie, lecz los nas rozdzieli. Szejnin by w baraku. Jedzmy. Maso, chleb. Zgodniae oczy Szejnina zabysy. Zaraz, ja wrztek. Nie trzeba wrztku. Nie, ja zaraz... i znikn. Wtenczas kto uderzy mnie po gowie czym cikim, a kiedy oprzytomniaem i zerwaem si, torby ju nie byo. Wszyscy pozostali na swych miejscach i spogldali na mnie ze zoliw radoci. Rozrywka bya w najlepszym gatunku. W takich wypadkach cieszono si podwjnie: po pierwsze, e si komu le dzieje; po drugie, e to nie mnie. To jednak nie jest zawi. Nie pakaem. Ledwo utrzymaem si przy yciu. Mino trzydzieci lat i wci pamitam wyrazicie pciemny barak, wrogie, rozradowane twarze moich wsptowarzyszy, surowe polano na pododze, blade

policzki Szejnina. Poszedem ponownie do sklepiku. Nie prosiem wicej o maso i nie pytaem o cukier. Wyprosiem chleb, wrciem do baraku, natopiem niegu i zaczem gotowa liwki. Barak ju spa: stka, chrapa, kaszla. We trzech gotowalimy na piecyku, co kto mia. Swincow rozgotowywa zaoszczdzon z obiadu skrk chleba, aby zje j teraz rozmikczon, gorc, i eby potem chciwie wypi gorc wod ze niegu, pachnc deszczem i chlebem. A Gubariew nawtyka do kocioka lici zmarznitej kapusty - szczliwiec i chytrus. Kapusta pachniaa jak najlepszy barszcz ukraiski. Ja za warzyem liwki i przesyki. I wszyscy nie moglimy nie spoziera do cudzych naczy. Kto kopniakiem rozwar drzwi baraku. Z oboku mronej pary wyszo dwu wojskowych. Jeden modszy naczelnik obozu Kowalenko; drugi starszy - naczelnik kopalni Riabow. Riabow by w lotniczych burkach -

w moich burkach! Z trudem uwiadomiem sobie, e to pomyka - to byy jego burki. Wymachujc przyniesionym ze sob kilofem, Kowalenko rzuci si do piecyka. Znowu kocioki! Ja wam zaraz poka kocioki! Poka, jak roznosi boto! - Kowalenko przewrci kocioek z zup, ze skrk chleba i limi kapusty, ze liwkami, i przebi kilofem dno kadego kocioka. Riabow grza rce przy rurze od pieca. S kocioki, to znaczy, e jest co gotowa z gbok rozwag powiedzia naczelnik kopalni. Jest to wic oznaka dostatku. Widziaby ty, co oni gotuj - powiedzia Kowalenko, rozdeptujc kocioki. Naczelnicy wyszli, a my zaczlimy rozgina pogniecione kocioki i zbiera kady swoje: ja liwki, Swincow rozmoknity, nieforemny chleb, Gubariew - okruchy kapucianych lici. Wszystkomy od razu zjedli, tak byo najpewniej. Przeknem kilka liwek i zasnem. Ju dawno nauczyem si zasypia, zanim ogrzej si nogi. Kiedy nie potrafiem, ale co moe zdziaa praktyka, dowiadczenie! Sen upodabnia si do zapomnienia. ycie powracao jak senna jawa - ponownie rozwary si drzwi: biae kby pary przylgnite do podogi, przetoczone do odlegych cian baraku, ludzie w biaych i ciemnych pkouszkach, mierdzcych wieoci, nieznoszonych, i co, co runo na podog nieruchome, lecz ywe, pokwikujce. Sprztajcy, zdumiony, lecz w pozie penej szacunku pochylony przed kouchami dziesitnikw. Czy to wasz czowiek? i nadzorca wskaza grud

brudnych szmat na pododze. To Jefremow - powiedzia sprztajcy. Na drugi raz bdzie wiedzia, jak kra cudze drewno. Jefremow wiele dni przelea obok mnie na pryczy, dopki go nie wywieli. Umar potem w miasteczku inwalidzkim. Odbili mu wntrze" - mistrzw w takiej robocie byo na kopalni wielu. Nie skary si - lea i cicho stka.

DESZCZ

Kopalimy w nowym terenie trzeci dzie. Kady mia swj rozkop, lecz w cigu trzech dni nikt nie wgbi si wicej ni na p metra. Do wiecznej zmarzliny nikt na razie nie dotar, chocia i omy, i kilofy podostrzano bez przerwy. Rzadki przypadek, gdy kowale nie mieli okazji do odcigania" pracowaa tylko nasza brygada. Przyczyn wszystkiego by deszcz. Pada ju trzeci dob bez ustanku. Kamienisty grunt nie pozwala rozpozna, czy pada godzin, czy miesic. Chodny, drobny deszcz. Ssiadujce z nami brygady dawno ju zdjto z pracy, ale byy to brygady batniakw; nie mielimy nawet siy zazdroci. Dziesitnik, w namoknitym ogromnym brezentowym paszczu z kanciastym jak piramida kapturem, pojawia si rzadko. Wadza pokadaa wicej nadziei w deszczu, w mokrych nahajkach z wody spadajcej na nasze plecy. Przemoczeni bylimy ju od dawna nie mog powiedzie, e do bielizny, bo jej nie mielimy. Prymitywna, skryta kalkulacja kierownictwa polegaa na tym, e deszcz i chd zmuszaj nas do pracy. Jednake nienawi do niej bya silniejsza i kadego wieczoru dziesitnik miota przeklestwa, opuszczajc do rozkopu swj drewniany przymiar z naciciami. Konwj pilnowa nas, ukrywszy si pod grzybem", znan agrow budowl. Nie moglimy wychodzi z rozkopw, zastrzelono by nas. Nie moglimy krzycze jeden do drugiego, zastrzelono by nas rwnie. Stalimy wic, milczc, po pas w ziemi, w

31

kamienistych jamach rozcigajcych si jako dugie pasmo rozkopw wzdu brzegw wyschnitego strumienia. W cigu nocy nie zdalimy wysuszy naszych buszatw, a gimnastiorki i spodnie suszylimy w cigu nocy na ciele, i to nam si udawao. Godny i zy, wiedziaem jednak, e nikt na wiecie nie zmusi mnie do samobjstwa. Wanie wtedy zaczem rozumie istot wielkiego instynktu ycia cechy, ktr w najwyszym stopniu obdarzony jest czowiek. Widziaem nasze konie, jak paday z wycieczenia i umieray" - nie mog tego wyrazi inaczej, uy innego czasownika. Konie niczym nie odrniay

si od ludzi. Umieray od pnocnego zimna, od pracy ponad siy, zego jedzenia, bicia - i chocia wszystko to przypadao im w tysickro mniejszym wymiarze ni ludziom, umieray wczeniej od nich. Zrozumiaem to, co najwaniejsze: e czowiek sta si nim nie dlatego, i jest stworzeniem Boym, i nie dlatego, e ma dziwny wielki palec u kadej rki. Dlatego, e by fizycznie silniejszy, bardziej wytrzymay ni wszystkie zwierzta i jeszcze dlatego, e potrafi zmusi swoje duchowe siy do suby siom fizycznym. W owym rozkopie mylaem o tym wszystkim ju setki razy. Wiedziaem, e nie skocz ze sob, gdy sprawdziem t swoj yciow si. W podobnym rozkopie, tylko e gbokim, odkryem niedawno za pomoc kilofa ogromny kamie. Wyzwalaem ten ogrom kamienia ostronie przez wiele dni. Zamierzaem z tego niedobrego ciaru stworzy co piknego zgodnie ze sowami rosyjskiego poety. Mylaem, e uratuj swe ycie, amic sobie nog. Zaprawd, by to wspaniay zamiar - w peni estetycznego pochodzenia. Kamie powinien by run i rozkruszy moj nog. I wtedy na zawsze jestem inwalid! Ten namitny cel naleao wesprze obliczeniem, przygotowaem wic miejsce, gdzie podstawi nog; wyobraaem sobie, jak leciutko porusz kilofem... kamie runie. Dzie, godzina i minuta byy wyznaczone... nadeszy. Podstawiem nog pod zwisajcy kamie, sam siebie pochwaliem za spokj, uniosem rk i obrciem zaoony za kamie kilof niczym dwigni. Kamie spez ze ciany w wyznaczone miejsce. Jednake sam nie wiem, jak to si stao -

szarpnem nog w bok. W ciasnym rozkopie zostaa jedynie potrcona. Dwa siniaki, trzy zadranicia to cay rezultat tak dobrze przemylanego dziea. I wtedy zrozumiaem, e nie nadaj si ani do samookaleczenia, ani do samobjstwa. Pozostao tylko oczekiwanie, kiedy po maym niepowodzeniu nastpi may sukces. Najbliszym za sukcesem" by koniec roboczego dnia i trzy yki gorcej zupy. A nawet jeli zupa bdzie chodna, to si j podgrzeje na elaznym piecyku; przecie posiadam kocioek trzylitrow puszk po konserwach. O moliwo popalenia, a raczej dopalenia, poprosz naszego sprztajcego Stiepana. Tak oto, mieszajc w mzgu sprawy gwiezdne" i drobiazgi, czekaem przemoknity do nitki, ale spokojny. Czy takie rozmylania byy swego rodzaju treningiem umysu? W adnym wypadku. Wszystko to byo naturalne, to byo ycie. Rozumiaem, e ciao, a wic i komrki mzgowe, s niedostatecznie odywiane. Mzg mj od dawna ju jest na godowej racji, co niewtpliwie skoczy si obdem, wczesn skleroz lub jako podobnie... I byo mi wesoo myle, e nie zd doy sklerozy. La deszcz.

Przypomniaem sobie kobiet, ktra wczoraj przesza mimo nas po cieynce, nie baczc na okrzyki konwojentw. Pozdrawialimy j i wydaa nam si piknoci - pierwsza kobieta widziana przez nas od trzech lat. Pomachaa do nas rk, wskazaa na niebo, gdzie w rg niebieskiego sklepienia, i krzykna: Ju niedugo, chopcy, niedugo!" Odpowiedzia jej radosny wrzask. Nigdy wicej ju jej nie widziaem, ale wspominaem przez cae ycie - e tak dobrze potrafia nas zrozumie i pocieszy. Wskazaa na niebo, wcale nie majc na myli wiata pozagrobowego. Nie, ona tylko pokazywaa, e niewidoczne soce koni si ku zachodowi, e zblia si koniec roboczego dnia. Po swojemu powtrzya sowa Goethego o grskich szczytach. O mdroci tej prostej kobiety, jakiej byej lub moe aktywnej prostytutki - w tej bowiem krainie nie byo adnych kobiet oprcz prostytutek - o jej mdroci, jej wielkim sercu wanie mylaem szmer deszczu stanowi dobre to dla tych myli. Szary, kamienny brzeg, szare gry, szary deszcz, szare niebo, ludzie w szarej, porwanej odziey wszystko byo bardzo mikkie i bardzo zgodne jedno z drugim. Wszystko tworzyo jednolit harmoni barw diabelsk harmoni. I wtedy rozleg si saby okrzyk, pochodzcy z ssiedniego rozkopu. Moim ssiadem by niejaki

Rozowski, stary agronom, ktrego powana specjalistyczna wiedza, podobnie jak wiedza lekarzy, inynierw, ekonomistw, nie moga znale zastosowania. Woa mnie po imieniu. Odezwaem si, nie zwracajc uwagi na grony gest konwojenta, widoczny z daleka spod grzyba". Suchajcie! - krzycza. - Suchajcie! Ja dugo mylaem! I zrozumiaem, e nie ma sensu y... nie ma... Wyskoczyem wtedy ze swojego rozkopu i dobiegem do niego, zanim zdy rzuci si na konwojentw. Obydwaj zaczli si zblia. - On zachorowa - powiedziaem. W tym momencie dolecia z dala zaguszony przez deszcz gos obozowej syreny i zaczlimy si ustawia w szeregi. Pracowalimy razem z Rozowskim jeszcze przez pewien czas, dopki si nie rzuci pod toczcy si z gry zaadowany wagonik. Podstawi nog pod koo, lecz wagonik cakiem po prostu odtrci go, nie pozostawiajc nawet siniaka. Mimo to za prb samobjstwa wszczto spraw" i zosta zasdzony. Rozstalimy si, gdy istnieje zasada, e po osdzeniu skazany nigdy nie zostaje skierowany tam, skd przyby. Wynika to z obawy przed dokonaniem na gorco zemsty wobec prowadzcego ledztwo i wiadkw. To mdra zasada. Jednak wobec

Rozowskiego mona jej byo nie stosowa.

KRADZIE

Pada szary nieg, niebo byo szare, ziemia bya szara i acuszek ludzi przeprawiajcych si z jednego nienego wzgrza na drugie rozciga si wzdu horyzontu. Potem za trzeba byo czeka, a brygadzista ustawi swoj brygad tak, jak gdyby za wzgrzem ze niegu ukryty by jaki genera. Brygada ustawia si parami i skrcia ze cieynki stanowicej najkrtsz drog do domu, do baraku, na inn kopn drog. Niedawno przejecha tdy traktor, nieg nie zdy jeszcze zasypa jego ladw podobnych do odciskw jakiego przedhistorycznego zwierzcia. I byo znacznie trudniej ni po ciece, wszyscy spieszyli si, co chwila kto si potyka, w popiechu wyciga pene niegu watowe burki i bieg, doganiajc towarzyszy. Wtem za zakrtem, koo wielkiej zaspy, pojawia si czarna figura czowieka w ogromnym biaym kouchu. W miar zbliania si zobaczyem, e zaspa to niewielki stos workw mki. Przypuszczalnie w tym miejscu ugrzz samochd i po zrzuceniu adunku odholowany zosta przez traktor. Brygada sza wprost w kierunku stra, mijajc stos szybkim krokiem. Potem nieco zwolniono i szyki si pomieszay. Potykajc si w ciemnoci, winiowie wkroczyli wreszcie w krg wiata wielkiej elektrycznej

34

lampy wiszcej nad wrotami obozu. Nie zachowujc wikszego porzdku, brygada ustawia si piesznie przed wrotami, skarc si na mrz i zmczenie. Wyszed nadzorca, otworzy wrota, wpuszczajc ludzi do zony. Wewntrz obozu ludzie w dalszym cigu utrzymywali szyk, a ja wci nic nie rozumiaem. I dopiero nazajutrz, kiedy rozpoczo si rozdawanie mki za pomoc kocioka zamiast miarki, zrozumiaem, e po raz pierwszy w yciu uczestniczyem w kradziey. Nie wywoao to u mnie wikszego zakopotania - nie byo czasu, aby o tym myle; naleao ugotowa swj przydzia w dowolny, dostpny nam sposb, w postaci klusek, zacierki, synnej szczypanki" lub cakiem po prostu: ytnich placuszkw, blinw i nalenikw.

KANT

Sopki byy biae z sinym poyskiem, jak gowy cukru. Okrge i bezlene, pokryte cienk warstw mocno sprasowanego wiatrami niegu. W rozpadlinach nieg by gboki i mocny - utrzymywa czowieka; na stokach za sopek jak gdyby wydyma si w postaci ogromnych pcherzy. Byy to krzaki cielcego si po ziemi cedrowca, zalegego na zimowy sen jeszcze przed pierwszym niegiem. To on wanie by nam potrzebny. Ze wszystkich drzew pnocy bardziej od innych lubilimy cielcy si cedrowiec. Od dawna ju zrozumiay i drogi by dla mnie ten godny podziwu popiech, z ktrym uboga przyroda pnocy stara si podzieli z biednym jak ona czowiekiem swoim skromnym bogactwem zakwitajc dla niego wszystkimi kolorami. Zdawao si, e wszystko rozkwitao w cigu jednego tygodnia, jak gdyby przecigajc si, i po miesicu, na pocztku lata, w promieniach niezachodzcego prawie soca, czerwienio si od jagd, czerniao od ich ciemnosinego bkitu. Na krzakach nisko rosncych, tak e i rki nie trzeba byo podnosi, dojrzewaa wodnista jarzbina. Miodowy grski gg - rowe jego patki byy tutaj jedynymi kwiatami, ktre pachniay jak kwiaty; wszystko inne pachniao tylko wilgoci, botem, i byo to zgodne z wiosennym milczeniem ptakw, z milczeniem modrzewiowego lasu odziewajcego si w zielone igliwie.

35

Gg zachowywa owoce a do mrozw i spod niegu wyciga do nas pomarszczone, misiste jagody, ktrych fioletowa sztywna skrka skrywaa sodki, ciemnoty misz. Znaem wesoo z zmieniajcych wielokrotnie wiosn swoje ubarwienie - to ciemnorowych, to bladozielonych obcignitych jak gdyby kolorow giemz. Modrzewie wycigay cienkie palce o zielonych paznokciach, wszdobylskie kiprzyce pokryway lene pogorzeliska. Wszystko to przepikne, ufne, szalone i spieszne ale wszystko to byo latem gdy matowa, zielona trawa mieszaa si z odblaskiem glazury omszaych, pobyskujcych w socu ska, ktre nagle staway si ani szare, ani brzowe, lecz zielone.

Zim wszystko znikao pokryte grzskim, ostrym niegiem, ktry wiatr namiata w rozpadliny, sprasowujc go tak, e aby wej pod gr, trzeba byo wyrbywa toporkiem stopnie. W lesie wida byo czowieka na odlego wiorsty tak wszystko byo obnaone. Tylko jedno drzewo zawsze byo zielone, zawsze ywe cielcy si, wiecznie zielony cedrowiec. Przepowiada on pogod. Na dwadziecia dni przed pierwszym niegiem, kiedy dzie by jeszcze po jesiennemu ciepy i bezchmurny i nikomu nie chciao si myle o zbliajcej si zimie, cielcy si cedrowiec rozciga nagle po ziemi swoje ogromne, dwusniowe apy, lekko zgina prosty, gruby na dwie pici, czarny pie i pasko ukada si na ziemi. Mija dzie po drugim, zjawia si obok i pod wieczr kurzya niena zadymka. Jeeli natomiast pn jesieni gromadziy si niskie, bkitnawe chmury niegowe, d zimny wiatr, ale cedrowiec nie kad si, to mona byo mie absolutn pewno, e nieg nie spadnie. Gdy skoczy si marzec, w kwietniu, kiedy jeszcze nawet nie pachniao wiosn i powietrze byo jak w zimie rozrzedzone i suche, cedrowiec nagle podnosi si, strzsajc nieg ze swojej zielonej, nieco zrudziaej szaty. W cigu dwch dni zmienia si wiatr i ciepe strugi powietrza przynosiy wiosn. cielcy si cedrowiec by przyrzdem bardzo dokadnym i czuym, do tego stopnia, e czasem sam si oszukiwa podnosi si w czasie odwily, gdy ta si nieco przecigna. Nie zdyo si jeszcze ochodzi, gdy on znowu ukada si popiesznie na niegu. Bywao i tak: rozpali si z rana jak najgortszy ogie, aby

w czasie obiadu byo gdzie ogrza nogi i rce, nakadzie si jak najwicej drewna i odchodzi do pracy. Po dwch godzinach cedrowiec wyciga spod niegu swe gazie, rozpociera si, mylc, e to ju wiosna przysza. I nie zdy ognisko zgasn, gdy ponownie ukada si w niegu. Zima jest tutaj dwubarwna sinoblade niebo i biaa ziemia. Wiosn obnaaj si zeszoroczne brunatnote achmany i dugo jeszcze ziemia pozostaje w tej ebraczej szacie, dopki nowa ziele nie przybierze na sile i nie zacznie rozkwita burzliwie i spiesznie. I oto na progu smtnej wiosny, po nieubaganej zimie, byszczy olniewajc, olepiajc zieleni cedrowiec. A przy tym rosn na nim orzechy - drobne cedrowe orzechy. Dziel ten smakoyk midzy sob ludzie, niedwiedzie, wiewirki i burunduki. Wybrawszy miejsce po zawietrznej stronie sopki, nacigalimy gazi? drobnych i wikszych, narwalimy suchej trawy z wymiecin" - odsonitych miejsc gry, z ktrych nieg zerwany zosta przez wiatr. Przynielimy

ze sob z baraku kilka dymicych gowni, zabranych przed odejciem do pracy z palcego pieca - zapaek tutaj nie byo. Nosio si te gownie w duej puszce po konserwie z dorobion rczk z drutu, baczc uwanie, aby nie zagasy w czasie drogi. Po wycigniciu gowni z puszki, rozdmuchaniu i zetkniciu razem tlejcych kocw zapocztkowaem ognisko z suchej trawy i drobnych gazi. Wszystko zostao pokryte wikszymi gaziami i niebawem bkitnawy dymek niepewnie pocign si z wiatrem. Nigdy jeszcze nie pracowaem w brygadach przygotowujcych zapasy igliwia cedrowego. Praca wykonywana bya rcznie, zielone suche igy daro si jak pierze dzikiego ptactwa, napeniao nimi worki, a wieczorem oddawao wypracowany uzysk dziesitnikowi. Nastpnie igliwie odwoono do tajemniczego witaminowego kombinatu", gdzie wygotowywano z niego ciemnoty, gsty i lepki ekstrakt o niewypowiedzianie wstrtnym smaku. Zmuszano nas do picia lub jedzenia (jak kto umia) tego ekstraktu przed kadym posikiem. Jego smakiem psuty by nie tylko obiad, lecz rwnie kolacja i wielu upatrywao w tym leczeniu" dodatkowy rodek agrowego oddziaywania". Jednake bez stopki tego specyfiku nie mona byo otrzyma obiadu tego ostro przestrzegali. Szkorbut by wszdzie, a cedrowiec stanowi jedyne lekarstwo uznane przez medykw. Wiara pokonuje wszystko, chocia wic pniej wykazano zupen niemoc tego preparatu" jako rodka przeciw szkorbutowi i odstpiono od niego, a witaminowy kombinat" zamknito, to jednak za naszych dni ludzie pili to mierdzce

wistwo, pluli i leczyli si ze szkorbutu, lubo wyleczy si nie mogli. Albo nie pili i nie powracali do zdrowia. Wszdzie bya masa gogu, ale nikt go nie zbiera i nie korzysta z niego jako ze rodka przeciw szkorbutowi - w instrukcji z Moskwy nie wspominano o gogu. Po upywie kilku lat zaczto dowozi gg z kontynentu", ale wasnych zbiorw mimo wszystko nie podjto. Za przedstawiciela witaminy C instrukcja uznawaa igliwie cedrowca. Dzisiaj ja byem zbieraczem tego drogocennego surowca - osabem i ze zotego" wykopu zostaem przeniesiony do darcia igliwia". - Pochodzisz troch na cedrowiec - powiedzia z rana dyspozytor. - Dam ci kant na kilka dni. Kant" to okrelenie szeroko rozpowszechnione w agrach. Oznacza co w rodzaju chwilowego odpoczynku, nie penego (w takim przypadku mwi: on puchnie", spuch na dzisiaj"), lecz tak prac, w czasie ktrej czowiek nie opada z si, prac lekk, chwilow.

Praca na cedrowcu uwaana bya nie tylko za lekk, ale wrcz za jedn z najlejszych; bya przy tym prac bez nadzoru stranikw. Po wielu miesicach roboty w oblodzonych przekrojach", gdzie kady przemroony, byszczcy kamyczek parzy rce, po szczkaniu karabinowych zamkw, ujadaniu psw i ordynarnych przeklestwach nadzorcw za plecami, praca przy cedrowcu bya ogromn, odczuwan przez kady misie przyjemnoci. Na cedrowiec wyprowadzano pniej ni zazwyczaj, do normalnej pracy, nie w ciemnoci. Grzejc rce niosce puszk wypenion dymicymi gowniami, dobrze byo i, nie pieszc si, w kierunku sopek; bdc takim niedosinym, dalekim, jak mi si wczeniej wydawao, i wznosi si wci wyej, i wyej odczuwajc przez cay czas swoj nieoczekiwan samotno i gbok, zimow, grsk cisz jak gdyby wszystko zo na wiecie zniko i jakby pozosta tylko ty i twj towarzysz, i wskie, ciemne pasemko bez koca, wiodce gdzie wysoko w gry. Towarzysz niechtnie spoglda na moje

powolne ruchy. On od dawna ju chodzi na cedrowiec i susznie widzia we mnie nieumiejtnego i sabego kompana do pracy. Pracowao si bowiem parami, zarobek by wsplny i dzielono go po poowie. Ja bd rba, a ty siadaj drze igliwie powiedzia. - I ruszaj si wawiej, bo nie wykonamy normy. A wraca std do wykopu nie chc. Narba gazi z cedrowca i przywlk ogromny stos zielonych ap do ogniska. Odamywaem najmniejsze gazie i zaczynajc od gry, obdzieraem igliwie razem z kor. Byo podobne do zielonych frdzli. Trzeba szybciej powiedzia mj towarzysz, wracajc z nowym narczem. Sam rozumiaem, e le pracuj, nie potrafiem jednak szybciej. Dzwonio mi w uszach, a odmroone na pocztku zimy palce rk od dawna doskwieray znajomym, tpym blem. Zdzieraem igy, amaem gazki na kawaeczki, nie obdzierajc ich z kory, i wciskaem do worka. Lecz worek w aden sposb nie chcia si napeni. Ju caa gra obdartych gazi, podobnych do obnaonych koci, wznosia si koo ogniska, a

worek wci si rozdyma i rozdyma, przyjmujc cigle nowe narcza cedrowca . Kolega siad pomaga i praca posza szybciej. Pora do domu powiedzia nagle. Jeszcze spnimy si na kolacj. Na norm i tak nie wystarczy. I wziwszy z popiou ogniska duy kamie, wepchn go do worka. Tam nie rozwizuj doda nachmurzony. Teraz bdzie norma.

Wstaem, rozrzuciem na boki palce si gazie i nagrzebaem nogami niegu na tlce wgle. Ognisko zasyczao, zgaso i od razu zrobio si zimno. Wida byo, e wieczr si zblia. Towarzysz pomg mi zarzuci worek na plecy. Zachwiaem si pod jego ciarem. Wlecz po ziemi powiedzia towarzysz. - Przecie na d, nie w gr. Ledwo zdylimy dosta sw zup. Przy tej lekkiej pracy drugie danie si nie naleao.

NA SUCHEJ RACJI

Kiedymy doszli - caa nasza czwrka do krynicy Duskania", bylimy tak rozradowani, e prawie ze sob nie rozmawialimy. Obawialimy si, e nasza wdrwka tutaj to czyja pomyka, czyj art, e nas zawrc do zowieszczych, zalanych zimn wod, roztopionym lodem, kamiennych wyrobisk kopalni. Pastwowe gumowe kalosze czunie" nie ratoway od zimna naszych wielokrotnie odmraanych ng. Szlimy po ladach traktora jak po ladach jakiego przedhistorycznego zwierza, ale traktorowa droga skoczya si i star wydeptan ciek doszlimy do malekiej zrbowej chatki z dwoma wycitymi oknami i drzwiami zwisajcymi na pojedynczych zawiasach zrobionych z przybitego gwodziami kawaka samochodowej opony. Na malekich drzwiach widnia ogromny drewniany uchwyt, podobny do klamki drzwi restauracyjnych w duych miastach. Wewntrz znajdoway si nagie prycze zrobione z okrglakw; na goej ziemipododze walaa si zakopcona, czarna puszka po konserwach. Podobne puszki, zardzewiae i poke, walay si w duej iloci wok pokrytego mchem malekiego domku. To bya izba zwiadu grniczego; nikt w niej nie mieszka od wielu lat. My za mielimy tu mieszka i wyrba przesiek dostalimy topory i piy. Po raz pierwszy otrzymalimy do rk swoje racje

40

ywnociowe. Miaem drogocenny woreczek z kasz, cukrem, ryb, tuszczem. W kilku miejscach przewizany by sznurkiem - tak jak przewizuje si kiebaski. Sypki cukier i kasza dwu gatunkw - jczmienna i magara". Sawieljew posiada dokadnie taki sam woreczek, a Iwan Iwanowicz a dwa, zszyte po msku grub fastryg. Czwarty nasz kolega, Fiedia Szczapow, lekkomylnie nasypa kaszy do kieszeni buszata, a cukier zawiza w onucy. Wyrwana wewntrzna kiesze buszata suya Fiedii jako kapciuch, do ktrego zbierane byy znalezione niedopaki skrtw. Dziesiciodniowe racje ywnociowe wyglday przeraajco - nie chciao si myle, e wszystko to trzeba bdzie podzieli na caych trzy-

dzieci czci, jeeli bdziemy chcieli mie niadanie, obiad i kolacj, lub na dwadziecia, jeli bdziemy je dwa razy dziennie. Chleba zabralimy ze sob na dwa dni - bdzie go nam donosi dziesitnik, poniewa nie do pomylenia byaby nawet najmniejsza grupa robocza bez dziesitnika. Kim on jest zupenie nas to nie interesowao. Powiedziano nam, e do czasu jego przybycia powinnimy przygotowa kwater. Wszystkim nam dojado ju barakowe jedzenie, gdzie za kadym razem gotowi bylimy paka na widok wnoszonych na drgach do baraku cynkowanych kotw z zup. Bylimy gotowi paka ze strachu, e zupa okae si rzadka. A gdy zdarza si cud, e zupa bya gsta, nie chcielimy wierzy i cieszc si jedlimy j bardzo wolno; jednake nawet po gstej zupie pozostawa w ogrzanym odku sscy bl godowalimy ju od dawna. Wszystkie uczucia ludzkie mio, przyja, zazdro, yczliwo, miosierdzie, dza sawy, uczciwo - odeszy od nas wraz z tym misem, ktrego pozbawieni bylimy przez okres dugotrwaego godowania. W owej nic nieznaczcej ju warstwie mini, ktra jeszcze pozostaa na naszych kociach, ktra pozwalaa nam si rusza, je, oddycha, a nawet piowa pnie i nakada opat kamienie i piasek do taczek, a nawet popycha taczki po niekoczcym si trapie w wyrobisku zota, po wskiej drewnianej drodze prowadzcej ku urzdzeniu do przemywania w tej warstwie mini miecia si tylko zo, najbardziej dugowieczne uczucie ludzkie. Sawieljew i ja zdecydowalimy si ywi indywidualnie. Gotowanie to specjalnego rodzaju rozkosz aresztantw.

Nieporwnywalna z niczym przyjemno przygotowywa jedzenie dla siebie, swoimi rkami, a potem je je, choby gorzej przyrzdzone, ni zrobiyby to wprawne rce kucharza; nasza wiedza kulinarna bya znikoma, umiejtnoci kucharskich nie starczyo nawet na ugotowanie prostej zupy czy kaszy. Mimo wszystko pozbieralimy z Sawieljewem puste puszki po konserwach, poczycili je, opalili na ogniu, a potem co tam moczylimy i warzylimy, uczc si jeden od drugiego. Iwan Iwanowicz i Fiedia poczyli swoje produkty. Fiedia ostronie wywrci kieszenie i przebada kady szew, wydubujc ziarenka kaszy brudnym, poamanym paznokciem. Wszyscy czterej bylimy znakomicie przygotowani do podry w przyszo - czy to niebiask, czy te ziemsk. Wiedzielimy, co znacz naukowo uzasadnione normy ywieniowe, co to takiego tabele zamiennoci produktw ywnociowych, wedug ktrych wychodzio , e wiadro wody zastpuje kalorycznie sto gramw

oleju, nauczylimy si pokory, oduczylimy si dziwi czemukolwiek, nie byo w nas dumy, samolubstwa, mioci wasnej, zazdro i namitno wydaway nam si marsjaskimi pojciami, przy tym bzdurnymi. Znacznie waniejsze byo przyuczy si zapinania spodni na mrozie doroli mczyni pakali, nie mogc niekiedy tego dokona. Rozumielimy, e mier wcale nie jest gorsza od ycia, i nie balimy si obojga, Wadaa nami wielka obojtno. Wiedzielimy, e w naszej mocy ley skrcenie tego ycia choby ju jutro, i czasem decydowalimy si to uczyni, lecz za kadym razem przeszkadzay nam jakie drobnostki, z ktrych skada si ycie. To dzisiaj bd wydawa sklepik" premi w postaci kilograma chleba ; przecie gupio byoby popeni samobjstwo w taki dzie. To znw sprztajcy z ssiedniego baraku obiecywa popali wieczorem odda zadawniony dug. Pojlimy, e ycie, nawet najbardziej ndzne, skada si na zmian z radoci i biedy, sukcesw i niepowodze i e nic naley si obawia, i niepowodze bdzie wicej nili sukcesw. Bylimy zdyscyplinowani, posuszni swoim

kierownikom. Rozumielimy, e prawda i kamstwo to rodzestwo, e na wiecie istniej tysice prawd... Uwaalimy si za prawie witych, sdzc, e podczas lat spdzonych w agrach odkupilimy swoje grzechy. Nauczylimy si rozumie ludzi, przewidywa ich postpki, odgadywa je. Zrozumielimy-i to byo najwaniejsze i nasza znajomo ludzi nie daje nam w yciu adnych korzyci. C z tego, e rozumiem, odgaduj, przewiduj postpki innego czowieka? Przecie swojego postpowania w stosunku do niego nie mog zmieni, nie bd donosi na takiego samego winia jak ja sam, cokolwiek by on uczyni. Nie bd si nawet stara o stanowisko brygadzisty, pozwalajce utrzyma si przy yciu, gdy najgorsze, co moe by w agrze, to narzucanie swojej (lub czyjej innej) woli drugiemu czowiekowi, takiemu samemu winiowi jak ja. Nie bd szuka korzystnych"znajomoci , dawa apwek. I c z tego, e wiem o Iwanowie, e to pody czowiek,a Pietrow to szpieg, a Zasawski to krzywoprzysizca? Niemono korzystania ze znanych rodzajw ora czynia nas sabymi w porwnaniu z niektrymi ssiadami z

agrowych prycz. Nauczylimy si zadowala maym i z maych rzeczy si cieszy. Zrozumielimy take co zadziwiajcego: w oczach Pastwa i jego przedstawicieli czowiek silny fizycznie jest lepszy, wanie lepszy, bardziej wartociowy moralnie, cenniejszy ni czowiek saby - ten, ktry nie moe wyrzuci z wykopu dwudziestu metrw szeciennych ziemi wcigu zmiany42

Ten pierwszy jest bardziej cenny moralnie ni ten drugi. Wanie on wykonuje procenty", to jest wypenia swj gwny obowizek w stosunku do pastwa i spoeczestwa i dlatego jest przez wszystkich szanowany. Suchaj jego rad i licz si z nim, jest on zapraszany na narady i zebrania, ktrych tematyka jest daleka od zagadnie wyrzucania cikiej i liskiej ziemi z oli- zych, mokrych roww. Dziki swojej fizycznej wyszoci nad innymi staje si on si moraln przy rozwizywaniu wielorakich problemw ycia w agrze. Przy tym jest on si moraln dopty, dopki przedstawia sob si fizyczn. Aforyzm Pawa Pierwszego, ktry brzmi: W Rosji zdobywa saw ten, z kim ja rozmawiam, ale te tylko dopki z nim rozmawiam", znalaz nowy, nieoczekiwany wyraz w wyrobiskach Dalekiej Pnocy. W cigu pierwszych miesicy swojego ycia w kopalni by Iwan Iwanowicz przodujcym robotnikiem rabotiag". Obecnie nie mg poj, dlaczego teraz, kiedy osab i wygodnia, wszyscy przy kadej sposobnoci go bij, wprawdzie nie bardzo bolenie, ale jednak bij: sprztajcy z baraku, fryzjer, dyspozytor, starosta, brygadzista, konwojent. Oprcz prominentw- osb urzdowych bij go batniacy-kryminalici". Iwan Iwanowicz by szczliwy, e udao mu si wydosta na t len delegacj. Fiedia Szczapow, atajski podrostek, sta si wczeniej od innych dochodiag", dlatego e jego na wp dziecicy organizm nie zdy jeszcze okrzepn. Z tego wanie powodu Fiedia trzyma si okoo dwch tygodni krcej ni inni, szybciej osab. By on jedynym synem wdowy, a sdzono go za niedozwolony ubj byda-jedynej posiadanej owcy, ktr Fiedia zarn. Ubj taki by wbrew prawu.

Fiedia dosta dziesi lat. Praca w kopalni, pospieszna, niepodobna do pracy na wsi, bya dla niego cika. Fiedia zachwyca si swobodnym yciem batniakw w kopalni, jednake byo w jego naturze co, co nie pozwalao mu na zblienie si ze zodziejami. Ta zdrowa chopska postawa, przyrodzona mio do pracy, a nie pogarda - to mu troch pomagao. Bdc najmodszym spord nas, od razu przyklei si" do tego, kto by najstarszy i jednoczenie najbardziej wartociowy - do Iwana Iwanowicza. Sawieljew, student Moskiewskiego Instytutu cznoci, by moim krajanem z wizienia na Butyrkach. Wstrznity tym wszystkim, co widzia, napisa jako wierny komsomolec list z celi do wodza" partii w przekonaniu, e tego rodzaju doniesienia do wodza dochodz. Jego sprawa bya zupenie baha (korespondencja z wasn narzeczon); dowodem agitacji (punkt 10. pidziesitego smego paragrafu) byy wzajemne listy narzeczonego do narzeczonej. Jego organizacja" (punkt 11. tego

samego paragrafu) skadaa si z dwch osb. Wszystko to jak najbardziej powanie zapisywano w formularzach zezna. Jednak wszyscy myleli, e ponad zesanie, nawet wedug wczesnych miar, Sawieljew nic wicej otrzyma nie moe. W niedugim czasie po wysaniu listu z celi - ktrego dnia, bdcego dniem podaniowym" - wywoano Sawieljewa na korytarz i wrczono mu za pokwitowaniem zawiadomienie. Prokurator naczelny informowa w nim, e osobicie zajmie si jego spraw. Potem ju tylko jeden raz wezwano Sawieljewa po to, aby wrczy mu wyrok sdu specjalnego, osobowo sowieszczanija: dziesi lat agrw. W agrze Sawieljew dopyn" bardzo szybko. Do dzi nie mg poj, dlaczego rozprawiono si z nim tak okrutnie. My obaj nie tyle przyjanilimy si ze sob, ile po prostu lubilimy razem wspomina Moskw - jej ulice, pomniki i rzek Moskw munit cienk warstw ropy, lnic jak masa perowa. Ani mieszkacy Leningradu, ani Kijowa, ani Odessy nie maj pord siebie takich wielbicieli, koneserw, mionikw. Gotowi bylimy mwi o Moskwie bez koca... Przyniesiony przez nas elazny piecyk postawilimy w izbie i mimo e byo lato, rozpalilimy w nim. Ciepe, suche powietrze miao niezwyky, cudowny aromat. Kady z nas przywyk oddycha kwanym zapachem noszonej odziey i potu - dobrze jeszcze, e zy nie wydzielay adnej woni. Zgodnie z rad Iwana Iwanowicza, zdjlimy z siebie bielizn i zakopalimy j w ziemi, oddzielnie kad koszul i kalesony, pozostawiajc jedynie wystajcy na zewntrz rbek. By to ludowy rodek przeciwko wszom, pracujc bowiem w kopalni, bylimy bezsilni w ich zwalczaniu. Rzeczywicie, do rana wszystkie wszy zebray si na tych wystajcych z ziemi

skrawkach. Pokryta wieczn zmarzlin ziemia odtajaa na tyle, e udao si bielizn zakopa. By to oczywicie grunt zawierajcy, jak tu wszdzie, wicej kamieni ni ziemi. Ale na tym kamienistym, zlodowaciaym gruncie wyrastay gste rusztowania olbrzymich modrzewi, ktrych pnie musiaoby obj trzech ludzi - tak wielka bya sia ywotna drzew, wielki pouczajcy przykad dawany nam przez przyrod. Wszy spalilimy, przybliajc do koszul gorejce gownie z ogniska. Niestety, ten przemylny sposb nie zniszczy gnid, a zatem jeszcze tego samego dnia dugo i zawzicie wygotowywalimy bielizn w wielkich puszkach po konserwach; tym razem dezynfekcja okazaa si skuteczna. Z cudownymi wasnociami ziemi zapoznalimy si pniej, gdy owilimy myszy, kruki, mewy, wiewirki. Miso kadego zwierzcia traci swj specyficzny zapach, jeli zakopa je wstpnie do ziemi.

Zatroszczylimy si o to, aby nieustannie podtrzymywa ogie mielimy przecie zaledwie kilka zapaek przechowywanych przez Iwana Iwanowicza. Zawiza on te drogocenne zapaki niezwykle starannie w kawaek brezentu i szmatki, Kadego wieczoru skadalimy razem dwie ponce gownie - tliy si one do rana, nie gasnc i nie wypalajc si. Gdyby byy trzy - spaliyby si. Zasad t znalimy obaj z Sawieljewem jeszcze z awy szkolnej, a Iwan Iwanowicz i Fiedia wiedzieli o tym od dziecka (z domu). Rano dmuchalimy na gownie, zapala si ty ogie i na rozpalone ognisko narzucalimy co grubsze polana... Podzieliem kasz na dziesi czci, ale przerazio mnie to. Nakarmienie do syta piciu tysicy ludzi picioma bochenkami chleba byo prawdopodobnie atwiejsze i prostsze do przeprowadzenia nili dla winia podzia dziesiciodniowego przydziau ywnociowego na trzydzieci czci. Przydziay i kartki byy zawsze dziesiciodniowe. Na kontynencie dawno ju odtrbiono odwrt od wszelkiego rodzaju piciodniwek", dziesiciodniwek", okresw nieprzerwanej pracy", ale tutaj ten dziesitny system utrzymywa si o wiele bardziej uparcie. Nikt tu nie uwaa, e niedziele s dniami wolnymi od pracy, dniami odpoczynku dla winiw. Zsypaem kasz z powrotem, nie mogc wytrzyma tej nowej dla mnie mki podziau.

Poprosiem Iwana Iwanowicza i Fiedi, aby przyjli mnie do wsplnego kota, i oddaem im swoje produkty. Za moim przykadem uczyni to samo Sawieljew. We czterech podjlimy mdr decyzj gotowania strawy dwa razy dziennie; na trzy zdecydowanie nie starczao produktw. Bdziemy zbiera jagody i grzyby - powiedzia Iwan Iwanowicz. Bdziemy owi myszy i ptaki, a przez par dni w dekadzie pozostaniemy na samym chlebie. Ale jeli bdziemy godzi si przez par dni przed otrzymaniem produktw - powiedzia Sawieljew - to jak potem wytrzyma, aby nie zje za duo, gdy przywioz nam ywno? Zadecydowalimy, e w adnym przypadku nie bdziemy je wicej ni dwa razy dziennie. W ostatecznoci bdziemy gotowa jedzenie bardziej rzadkie. Przecie tutaj nikt nas nie okradnie. Otrzymalimy wszystko zgodnie z przysugujc nam norm, nie mamy tutaj kucharzy-pijakw ani zodziejaszkowatych magazynierw, nie ma chciwych obozowych nadzorcw ani zodziei wydzierajcych najlepsze produkty ywnociowe, nie ma tych wszystkich niezliczonych przedstawicieli wadzy, objadajcych i obdzierajcych winiw bez adnej kontroli, bez obaw i bez sumienia.

Otrzymalimy naleny nam tuszcz w penym wymiarze, w postaci grudki hydrotuszczu", otrzymalimy cukier-piasek, ktrego byo mniej, ni udao mi si wypuka zotego piasku na sicie; by te lepki, klajstrowaty chleb, nad ktrego wypiekiem trudzili si jedyni w swoim rodzaju mistrzowie cikiej wagi", zapewniajcy dodatkowe utrzymanie kierownikom piekar. Kasze miay okoo dwudziestu rnych przedziwnych nazw, z ktrymi nic zdoalimy si zetkn w cigu caego naszego ycia: magara", sieczka pszeniczna"... - wszystko to byo zagadkowe. I jednoczenie napawajce strachem. Ryby - zastpujce, zgodnie z tajemniczymi tabelami zamiany produktw", miso zapleniae ledzie, miay uzupeni wzmoony ubytek biaka w naszych organizmach. Niestety, nawet te w caoci otrzymane treciwe pasze" nie mogy nas wyywi ani nasyci. Potrzebowalimy trzy, cztery razy wicej - organizm kadego z nas od dawna morzony by godem. Nie rozumielimy wtedy jednej prostej rzeczy. Wierzylimy normom i nieznane nam byo powszechne spostrzeenie

kucharzy, i atwiej gotowa dla dwudziestu osb ni dla czterech. Zupenie jasne byo dla nas tylko jedno: e produktw nie wystarczy. I to nas nawet nie tyle przeraao, ile dziwio. Trzeba byo koniecznie zacz pracowa, trzeba byo wycina przesiek w wiatroomach. Na pnocy drzewa umieraj, lec, podobnie jak ludzie. Ich ogromne, obnaone korzenie, wczepione w kamie, podobne s do szponw gigantycznego drapienego ptaka. Od tych potnych szponw biegy w d, w kierunku wiecznej zmarzliny, tysice malekich czuek, biaawych odrostkw pokrytych brzow ciep kor. Kadego lata wieczna zmarzlina cofaa si odrobin i w kady milimetr odtajaego gruntu natychmiast wczepiay si i umacniay najdrobniejszymi woskami te korzenie-macki. Modrzewie osigay dojrzao, majc trzysta lat, powoli wznoszc swe cikie, potne ciao, wspierajce si na sabych korzeniach, rozpaszczonych na kamienistej ziemi. Silna wichura z atwoci powalaa tak niepewnie stojce drzewa. Modrzewie paday na wznak, skierowane w jedn stron gowami, i umieray, lec na mikkiej, grubej warstwie mchu

zielonej lub purpurowej. Jedynie poskrcane, pozwijane, niskopienne drzewa, wymczone nieustannym obracaniem si w kierunku soca, ku ciepu,trzymay si mocno, pojedynczo, oddalone jedno od drugiego. Prowadziy one tak dugo wyton walk o ycie, e ich rozszarpywane, rozgniatane drewno

nie nadawao si do niczego. Krtki, skaty pie, omotany strasznymi narostami, jakby ubkami po zamaniach, nie nadawa si do wykorzystania w budownictwie nawet na Pnocy, niestawiajcej materiaom wielkich wymaga. Owe poskrcane pnie nie nadaway si nawet na drewno opaowe, gdy opierajc si uderzeniom siekiery, mogy zmczy kadego. Mciy si w ten sposb za swoje zamane przez Pnoc ycie. Naszym zadaniem byo zrobienie przesieki, miao wic zabralimy si do roboty. Piowalimy od wschodu do zachodu soca, zwalalimy, odrbywalimy i znosilimy w sgi. Zapomnielimy o wszystkim, chcielimy zosta tu jak najduej; obawialimy si wyrobisk kopal zota. Jednake sgi rosy zbyt wolno i pod koniec drugiego tak wypenionego prac dnia okazao si, e zrobilimy niewiele i e wicej zdziaa - to ponad nasze siy. Iwan Iwanowicz zrobi metrowy przymiar, rwny piciu rozpitociom palcw, na zrbanym, modym, dziesicioletnim modrzewiu. Pod wieczr przyszed dziesitnik, obmierzy nasz prac za pomoc swojej ponacinanej paeczki i pokrci gow. Wykonalimy tylko dziesi procent normy! Iwan Iwanowicz co tam udowadnia, mierzy, lecz dziesitnik by nieustpliwy. Burcza co na temat festmetrw", drewna w swojej masie" co byo poza naszymi moliwociami rozumienia.

Jasne byo tylko jedno: bdziemy musieli wrci do agru, za druty, znowu wej przez bram z pastwotwrczym napisem: Praca jest spraw honoru i chway, spraw dzielnoci i bohaterstwa". Podobno na wrotach niemieckich obozw koncentracyjnych widnia cytat z Nietzschego: Kademu za swoje". Beria, naladujc Hitlera, przeszed go jednak w cynizmie. agier by miejscem, gdzie uczono nienawici do fizycznej pracy i do pracy w ogle. Najbardziej uprzywilejowan grup w agrze byli batniacy - czy to przypadkiem nie dla nich praca bya spraw dzielnoci i bohaterstwa? Jednake nie balimy si. Co wicej, to uznanie przez dziesitnika beznadziejnoci naszych wysikw, naszej fizycznej niedonoci, przynioso nam niebywa ulg, bez adnych ladw goryczy czy obaw. Pynlimy z prdem i jednoczenie dopywalimy", jak to si mwi w obozowym jzyku. Nic ju nas nie poruszao, yo nam si atwo we wadzy cudzej woli. Nie troszczylimy si nawet o to, by zachowa ycie, i nawet pic, ulegalimy porzdkowi w agrze. Osignity dziki przytpieniu uczu spokj ducha przypomina o wyszego rodzaju wolnoci koszar, o ktrej marzy Lawrence, lub o Tostojowskim niesprzeciwianiu si zu cudza wola zawsze ochraniaa nasz spokj ducha.

Ju dawno temu stalimy si fatalistami i nie planowalimy naszego

________________________________________________________________________________ /TL

ycia dalej ni na dwa dni naprzd. Zgodnie z logik, najlepiej byoby zje od razu cay przydzia ywnoci, powrci do agru, odsiedzie w karcerze nalen kar i wyj do pracy w wyrobisku. Jednake tak nie zrobilimy. Kada ingerencja w to, co niesie los, w wol bogw, bya czym, co nie przystoi i sprzeczne jest z kodeksem postpowania w agrze. Dziesitnik odszed, a nam pozostao wyrbywanie przesieki, stawianie nowych sgw, jednak ju bardziej spokojnie i z wiksz obojtnoci. Teraz ju nie spieralimy si o to, kto ma stan do dwigania wierzchoka zwalonego pnia, a kto z drugiej strony w trakcie znoszenia w stosy, zwanego w lenej gwarze trelowaniem". Czciej odpoczywalimy, zwracalimy wicej uwagi na soce, las, na bladobkitne, wysokie niebo. Cakiem po prostu zaczlimy si obija. Na drugi dzie rano udao nam si z Sawieljewem powali ogromny modrzew, ktry jakim cudem opar si wichurom i poarom. Pi rzucilimy wprost na traw zadwiczaa, potrcajc kamienie - a sami usiedlimy na pniu zwalonego drzewa. No, tak - powiedzia Sawieljew - sprbujmy pomarzy. Przeyjemy to, pojedziemy na kontynent, szybko si zestarzejemy i zostaniemy chorowitymi staruszkami: to serce zakuje, to ble reumatyczne nie dadz spokoju, to piersi zabol; wszystko, co teraz robimy, w jakich warunkach yjemy w modoci, wszystko to nie minie bez ladu, jeli pozostaniemy ywi. Bdziemy chorowa, nie znajc przyczyn chorb, bdziemy stka i chodzi po

48

przychodniach. Praca ponad siy zadaa nam rany nie do wyleczenia i cae nasze ycie w podeszym wieku bdzie yciem niekoczcego si i rnorakiego blu, fizycznego i duchowego. Jednak pord tych strasznych przyszych dni znajd si i takie, kiedy bdziemy oddycha lej, kiedy bdziemy prawie zdrowi, a nasze cierpienia nie bd nas przeraa. Takich dni bdzie niewiele. Bdzie ich tyle, ile kady z nas potrafi ich w agrze przemarkierowa". A co z uczciw prac"? spytaem. Do uczciwej pracy w agrze nawouj niegodziwcy i ci, ktrzy nas bij, kalecz, wyjadaj nasz ywno, zmuszaj do pracy ywe szkielety - a do samej mierci. Ta uczciwa praca" im przynosi korzy,jakkolwiek oni sami jeszcze mniej w ni wierz ni my. Wieczorem siedzielimy wok naszego miego piecyka, a Fiedia Szczapow z uwag wsuchiwa si w chrypliwy gos Sawieljewa: No wic odmwi wykonania pracy. Sporzdzono protok: ubrany zgodnie z por roku"...

A c to znaczy ubrany zgodnie z por roku"? - spyta Fiedia. Noo, po to, eby nie wylicza wszystkich zimowych czy letnich rzeczy, ktre masz na sobie. Nie mona przecie pisa zim w protokole, e posano ci do pracy bez buszata czy te rkawic. Ile razy pozostawae w baraku z powodu rkawic? U nas nie pozostawiano - niemiao odpowiedzia Fiedia. - Naczelnik zagania nas wtedy do udeptywania drogi. W innym przypadku nazywaoby si to, e nie wyszed do pracy z powodu braku odziey". No wanie. No, to opowiedz o metrze. I Sawieljew opowiada Fiedii o moskiewskim metrze. Nam obu z Iwanem Iwanowiczem rwnie ciekawie si suchao opowieci Sawieljewa, zna on bowiem takie rzeczy, ktrych nawet ja, rodowity moskwianin, nie domylaem si. Czy wiesz, Fiedia mwi Sawieljew, cieszc si, e mzg jego jeszcze pracuje e mahometan zwouje na modlitw muezzin z minaretu? Mahomet wybra gos jako sygna wzywajcy do modlitwy. Wyprbowa on

wszystko: trby, gr na tamburynie, ognie sygnaowe, i wszystko odrzuci... W ptora tysica lat pniej, w czasie bada przydatnoci sygnaw dla kolei metra, okazao si, e ani wist, ani gwizd, ani syrena nie s z tak dokadnoci wychwytywane przez ucho ludzkie, ucho maszynisty kolejki metra, jak gos dyurnego ruchu woajcego: Gotowe!" Fiedia a postkiwa z zachwytu. By on najbardziej z nas wszystkich przygotowany do ycia w lesie i bez wzgldu na swj wiek bardziej dowiadczony ni ktrykolwiek z nas. Fiedia zna ciesielk, potrafi zbudowa prost chatk ze zrbanych w tajdze drzew, wiedzia, jak nakoni drzewo i gaziami wzmocni miejsce noclegu. Fiedia by myliwym - w jego stronach do strzelby przywykano od dziecinnych lat. Wszystkie te zalety Fiedii zostay przez chd i gd zniwelowane do zera, ziemia pogardzaa jego wiedz i jego umiejtnociami. Fiedia nie zazdroci mieszczuchom, on po prostu ich podziwia, a opowiada o osigniciach techniki i innych miejskich cudach gotw by sucha bez wzgldu na drczcy gd. Przyja nie rodzi si ani w nieszczciu, ani w biedzie. Te trudne" warunki ycia, ktre - jak

mwi nam bajeczki literatury piknej - s nieodzownym warunkiem powstawania przyjani, s cakiem po prostu nie a tak trudne. Jeli nieszczcie i bieda spowodoway zblienie, zrodziy przyja - oznacza to, e bieda nie jest skrajna, nieszczcia nie tak wielkie, a zmartwienie nie tak ostre i gbokie, jeli mona je dzieli

49

z przyjacimi. W prawdziwej biedzie poznaje si jedynie wasn wytrzymao ducha i ciaa; okrelone zostaj granice wasnych ,,moliwoci'' odpornoci fizycznej i siy moralnej. Wszyscy rozumielimy, e jedynie przypadek pozwoli nam przey , Dziwna sprawa w czasach mojej modoci, kiedy trafiay si rne niepowodzenia i przegrane, mawiaem no, ale z godu to nie umrzemy". Gboko do mnie przemawiaa ta fraza-pogaduszka. A w wieku trzydziestu lat znalazem si w sytuacji czowieka naprawd umierajcego z godu, walczcego w sposb dosowny o kawaek chleba, i wszystko to na wiele lat przed wojn. Kiedy my czterej zetknlimy si ze sob w krynicy Duskania", wiedzielimy, e nie dla przyjani znalelimy si tutaj; wiedzielimy, e jeli przeyjemy, to nie bdziemy si chtnie spotyka. Przykro nam bdzie wspomina gd zamiewajcy rozum, parzenie wszy w kociokach sucych do jedzenia, niedajce si powstrzyma garstwa przy ognisku, zmylania, rojenia, gastronomiczne banie, wzajemne ktnie i jednakowe u wszystkich sny; wszystkim nam bowiem jawio si jedno i to samo - przelatujce nad nami, jak jakie bolidy czy te anioowie, bochenki ytniego chleba. Czowiek yje dziki waciwej sobie umiejtnoci zapomnienia. Pami zawsze gotowa jest pozby si tego, co ze, i zachowa tylko to, co dobre. Nie byo tego podczas naszego pobytu w krynicy Duskania"; nie byo niczego dobrego przed nami ani poza nami. Pnoc zatrua nasze ycie na zawsze i wszyscymy to dobrze

rozumieli. Trzech spord nas zaprzestao opierania si losowi, jedynie Iwan Iwanowicz odznacza si tak sam tragiczn pilnoci pracy jak poprzednio. Sawieljew prbowa utemperowa Iwana Iwanowicza w czasie jednej z przerw na palenie". Przerwa na palenie" to najzwyklejsza przerwa na odpoczynek dla niepalcych, nie mielimy bowiem ani razu machorki , przerwy natomiast byy. W tajdze amatorzy palenia zbierali i suszyli licie czarnej porzeczki i prowadzili cae dyskusje, po aresztancku zapalczywe , ktry z lici bardziej smakowity" brusznicy czy czarnej porzeczki . Znawcy uwaali, e ani jeden, ani drugi nie jest nic wart, albowiem organizm potrzebuje jadu nikotynowego, a nie zwykego dymu, i nie mona takim prostym sposobem oszuka komrek mzgowych. Ale dla przerw na palenie - na odpoczynek" taki li czarnej porzeczki zupenie dobrze si nadawa, gdy w agrze sowo odpoczynek" w czasie pracy zbyt jaskrawo odbiega od zasadniczych praw produkcyjnej moralnoci,

wpajanych na Dalekiej Pnocy. Odpoczywa co godzin to prowokacja i przestpstwo, ale cogodzinna przerwa na palenie" naley do porzdku rzeczy. Tak tutaj, jak i we wszystkim, co dziao si na Pnocy, jawica si rzeczywisto nie zgadzaa si z zasadami. Suszony li czarnej porzeczki by oczywistym kamuflaem. Posuchaj, Iwanie powiedzia Sawieljew - opowiem ci jedn histori. W Bamagu, na bocznym nasypie", wozilimy piasek w taczkach. Odwozi trzeba byo daleko, a norma wynosia dwadziecia pi metrw szeciennych. Wywieziesz poniej tego, to karna norma ywnociowa: trzysta gramw chleba. I zupka baanda" jeden raz dziennie. Ten za, kto wykona norm, otrzymuje oprcz gorcego poywienia kilogram chleba, a do tego ma prawo dokupi za wasne pienidze w sklepiku dodatkowy kilogram. Pracowalimy parami, a normy byy nieprawdopodobne, wobec tego wpadlimy na taki pomys: dzisiaj wozimy obaj na twj rachunek, z twojego wyrobiska. Wykonujemy limit. Otrzymujemy dwa kilogramy chleba oraz trzysta gramw mojej karnej normy, dla kadego po kilo sto pidziesit gramw. Jutro pracujemy na ciebie. A pojutrze znowu na mnie. Przez cay miesic tak wozilimy. Czego jeszcze chcie od ycia? Najwaniejsze, e dziesitnik by swj chop, bo oczywicie wiedzia tym. Byo to dla niego nawet korzystne, ludzie nie sabli, a urobek si nie zmniejsza. Potem jednak kto z kierownictwa odkry t sztuczk nasze szczcie si skoczyo. No i co, chciaby tu sprbowa? - spyta Iwan Iwanowicz. Ja nie. Cakiem po prostu tobie chcemy pomc.

A wy? Nam, kochany, ju wszystko jedno. Mnie rwnie. Niech przychodzi ten starszy. Starszy, to znaczy dziesitnik, przyszed po paru dniach. Sprawdziy si nasze najgorsze obawy. No, odpoczlicie, ale przysza pora i na przyzwoito. Zrbcie miejsce dla innych. Wasz teren pracy to co jakby Ozdrowieczy Punkt czy Ozdrowiecza Brygada, jakie OP czy OB - pozwoli sobie na dowcip dziesitnik. Tak - odpowiedzia Sawieljew -

OP, OB, wszyscy wiemy: Znak na nog i do ziemi! 51

Pomielimy si troch dla przyzwoitoci.

No, to kiedy z powrotem? Pewnie jutro pjdziemy. Iwan Iwanowicz o nic wicej nie pyta. Noc powiesi si na rozwidlonych gaziach drzewa, dziesi krokw od naszej chatki. Takiego samobjstwa jeszcze nigdy nie zdarzyo mi si widzie. Znalaz go Sawieljew, spostrzeg ze cieki i zacz krzycze. Dziesitnik, podbiegszy, nie pozwoli go zdejmowa do czasu przyjcia funkcjonariuszy", ponaglajc jednoczenie do odejcia. My obaj z Fiedi Szczapowem zbieralimy si bardzo zaambarasowani Iwan Iwanowicz mia dobre jeszcze, cae onuce, woreczki, rcznik, perkalow koszul, z ktrej zdy ju wygotowa wszy, ponaprawiane watowe chodaki-burki; na pryczy lea jeszcze jego waciak. Wszystkie te rzeczy wzilimy, po krtkiej naradzie, dla siebie. Sawieljew nie uczestniczy w podziale odziey umarego przez cay czas chodzi tylko wok ciaa Iwana Iwanowicza. Martwe ciao na wolnoci" zawsze i wszdzie wywouje jak dziwn ciekawo, przyciga jak magnes. Inaczej jest w agrze - pospolito mierci i stpienie uczu anuluj t ciekawo wzgldem zwok. mier Iwana Iwanowicza rozwietlia w duszy Sawieljewa jakie nieznane zaktki, dotkna, poruszya

i naprowadzia na podjcie jakiej decyzji. Wszed do chatki, wzi z kta siekier i przekroczy prg. Siedzcy na przyzbie dziesitnik poderwa si i zawrzeszcza niezrozumiale. Obaj z Fiedi wyskoczylimy na zewntrz. Sawieljew podszed do krtkiej i grubej kody, na ktrej zawsze piowalimy drewno na opa . Bya ona pocita, z porban kor. Pooy rk na pie, rozpostar palce i zamachn si. Dziesitnik zacz przeraliwie krzycze. Fiedia rzuci si do Sawieljewa, ale cztery palce znalazy si w trocinach. Nie byo ich nawet wida pomidzy gazkami i szczapkami drewna. Szkaratna krew buchna z kikutw. Razem z Fiedi rozerwalimy koszul po Iwanie Iwanowiczu, zrobilimy zacisk na rce i opatrzylimy ran. Dziesitnik odprowadzi nas do agru. Sawieljewa do ambulatorium na opatrunek, a potem do ledczego, aby rozpocz spraw o samookaleczenie. Fiedia i ja powrcilimy do tego samego namiotu, z ktrego przed dwoma tygodniami wychodzilimy peni nadziei na oczekuj oczekujce nas szczcie. Nasze grne miejsca na pryczach byy ju zajte przez innych, jednake

nie przejmowalimy si tym - trwao lato i na dole byo chyba lepiej ni na grze. Zanim przyjdzie zima, jeszcze bardzo wiele si zmieni. Zasnem szybko, a przebudziwszy si w nocy, podszedem do stolika sprztajcego-dyurnego tej nocy. Przysiad si tam Fiedia z kawakiem papieru w rce. Przez rami przeczytaem, co on tam nagryzmoli: Mamo pisa Fiedia - mamo, yje mi si dobrze. Mamo, ubrany jestem zgodnie z por roku..."

INEKTOR

Kierownik odcinka Zote rdo" Kudinow L.W. Do Kierownika kopalni tow. A.C. Korolowa RAPORT

Zgodnie z Waszym zarzdzeniem dotyczcym podania wyjanie w zwizku z szeciogodzinnym przestojem 4. brygady z/k z/k, do ktrego doszo 12 listopada br. na odcinku Zote rdo" powierzonej Wam kopalni, donosz, co nastpuje: Temperatura powietrza rano wynosia ponad 50 stopni. Termometr nasz zosta zniszczony przez dyurnego nadzorc, o czym ju Wam meldowaem. Jednake mona byo okreli temperatur, gdy plwocina zamarzaa w locie. Brygada zostaa wyprowadzona na czas, ale nie moga przystpi do pracy, gdy przy bojlerze obsugujcym nasz odcinek przy rozgrzewaniu gruntu zupenie odmwi pracy inektor. O zej pracy inektora niejednokrotnie powiadamiaem gwnego inyniera, ale nie podejmuje si

54

adnych rodkw i inektor zupenie si rozregulowa. W chwili obecnej gwny inynier nie chce go wymieni. Za praca inektora spowodowaa nieprzygotowanie gruntu i trzeba byo brygad trzyma przez kilka godzin bez pracy. Nie ma si u nas gdzie ogrza, a ognisk rozpala si nie zezwala. A na odesanie brygady z powrotem do baraku nie zgadza si konwj. Pisaem ju wszdzie, gdzie tylko mona, e z takim inektorem nie

mog dalej pracowa. On ju przez pi dni tak skandalicznie pracowa, a przecie od niego zaley wykonanie planu caego odcinka. Nie moemy sobie z nim poradzi, a gwny inynier nie zwraca na to uwagi i da tylko kubikw. Za powysze Naczelnik odcinka Zote rdo" Inynier grniczy L.Kudinow Na raporcie, na ukos, napisano wyranym charakterem pisma: Za odmow pracy w cigu piciu dni, ktra spowodowaa zaamanie produkcji i przestoje odcinka, ukara z/k Inektora trzydniowym aresztem bez wyprowadzania do pracy, umieszczajc go w kompanii o zaostrzonym reimie. Spraw przekaza do organw ledczych w celu pocignicia z/k Inektora do przewidzianej przepisami odpowiedzialnoci. Gwnemu inynierowi Goriewowi zwracam uwag w zwizku z brakiem dyscypliny w pracy. Proponuj zamieni z/k Inektora kim z wolnego najmu. Naczelnik kopalni Aleksander Korolow

APOSTO PAWE

Kiedy wywichnem stop, spadajc w szurfie ze liskich schodkw wykonanych z erdzi, naczalstwo zrozumiao, e bd dugo kule, a poniewa nie mona byo tak siedzie bez pracy, przeniesiono mnie jako pomocnika do naszego stolarza, Adama Friihsorgera, z czego obaj - i on, i ja bylimy bardzo zadowoleni. W swym pierwszym yciu" Friihsorger by pastorem w jakiej niemieckiej wsi koo Marksstadtu na Wodze. Spotkaem si z nim na jednym z wikszych tranzytowych punktw w czasie tyfusowej kwarantanny i przyjechalimy razem tutaj do pracy w oddziale zwiadu wglowego. Friihsorger, podobnie jak ja, zdy ju by w tajdze, zdy sta si dochodiag" i na wp obkany trafi z kopalni na punkt tranzytowy. Odesano nas do zwiadu wglowego jako inwalidw, w charakterze obsugi" kadry pracownikw zwiadu kompletowano jedynie wolnymi. Co prawda byli to tylko wczorajsi winiowie, po niedawno odbytym wyroku, nazywani pogardliwie w agrze wolniaszkami". Kiedy jechalimy tutaj, pomidzy czterdziestu ludmi z ledwoci udao si znale dwa ruble na kupno machorki, ale jednak to ju nie byli ci nasi. Wszyscy rozumieli, e gdy min dwa, trzy miesice, oni take bd mogli si ubra, wypi, otrzymaj dowd osobisty, a moe za rok pojad nawet

56

do domu. Te nadzieje byy tym bardziej ywe, e Paramonow, naczelnik zwiadu, obieca im ogromne zarobki i polarne racje ywnociowe. Wszyscy pojedziecie do domu w cylindrach" - stale im powtarza. Natomiast z nami, aresztantami, nie rozpoczynano adnych rozmw o cylindrach i polarnych racjach ywnociowych. Zreszt naczelnik nie by w stosunku do nas ordynarny. Do pracy w zwiadzie nie dawano mu winiw, i tych piciu ludzi do obsugi - to byo wszystko, co Paramonowowi udao si wyprosi. Kiedy wywoano nas, nieznajcych si jeszcze wzajemnie, wedug listy z baraku, i zaprowadzono przed jasne i przenikliwe oczy Paramonowa ten, po przepytaniu nas, wyda si bardzo zadowolony. Jeden z nas by

zdunem - siwowsy kpiarz z Jarosawia, Izgibin, ktry nie utraci w agrze swej wrodzonej ywoci. Jego fach pomaga mu troch i dlatego nie by tak wycieczony jak pozostali. Drugim by jednooki olbrzym z Kamieca Podolskiego - palacz parowozu", jak przedstawi si Paramonowowi. A wic potrafisz co zrobi jako lusarz" powiedzia Paramonow. Potrafi, potrafi" potwierdzi skwapliwie palacz". On szybko zorientowa si w korzyci pracy w zwiadzie zatrudniajcym wolnych. Trzeci, Riazanow, by agronomem. Zawd ten wprawi Paramonowa w zachwyt. Na porwane achmany, stanowice odzie agronoma, nie zwrci oczywicie adnej uwagi. W agrze nie sdzi si ludzi wedug ich ubioru, a Paramonow dostatecznie dobrze zna agier. Czwartym byem ja. Nie byem ani zdunem, ani lusarzem, ani agronomem. Ale widocznie Paramonowa uspokoi mj wysoki wzrost, nie warto byo zreszt mozoli si z poprawianiem listy z powodu jednego czowieka. Skin wic gow. Natomiast nasz pity zachowywa si bardzo

dziwnie. Mamrota jakie sowa modlitwy i zakrywa rkami twarz, nie syszc gosu Paramonowa. Ale i to nie byo nowoci dla naczelnika. Paramonow obrci si do dyspozytora, stojcego tu obok i trzymajcego w rkach plik tych skoroszytw tak zwanych akt personalnych". - To stolarz powiedzia dyspozytor, odgadujc pytanie Paramonowa. Przyjmowanie zostao zakoczone i odprowadzono nas na teren zwiadu. Friihsorger opowiedzia mi pniej, e kiedy go wywoano, to pomyla, e woaj go na rozstrzelanie, tak bardzo go zastraszy ledczy jeszcze na kopalni. Mieszkalimy z nim razem przez okrgy rok w jednym baraku i nie zdarzyo si, ebymy si pokcili. Jest to rzadko w stosunkach pomidzy aresztantami, zarwno w agrze, jak i w wizieniu. Ktnie wynikaj z powodu byle gupstwa, wzajemne obrzucanie si wyzwiskami osiga taki poziom, e dalej to ju moe by tylko n lub w najlepszym wypadku jaki pogrzebacz. Ja szybko nauczyem si jednak nie przywizywa znaczenia do tych tak wyszukanych

przeklestw. Gorczka szybko opadaa i jeeli obaj jeszcze przez jaki czas obrzucali si leniwie wyzwiskami, odbywao si to raczej dla porzdku", dla zachowania twarzy". Ale z Frtihsorgerem nie pokciem si ani razu. Myl, e to jego zasuga, gdy nie byo bardziej od niego zgodnego czowieka. Nikogo nie obraa i niewiele mwi. Gos mia starczy, drcy, ale w jaki sztuczny sposb podkrelajcy jego drenie. Takim gosem mwi modzi aktorzy grajcy w teatrze starcw. W agrze wiele osb stara si (i nie bez powodzenia) uchodzi za starszych i fizycznie sabszych, ni nimi s naprawd. Wszystko to robi si nie zawsze

wiadomie, a jako tak instynktownie. Ironia ycia zawiera si w tym, i wicej ni poowa z tych, co dodawali sobie lat i jakby si pozbawiali si rzeczywicie znalaza si w stanie znacznie gorszym od tego, ktry mia by na pokaz. Ale w gosie Friihsorgera nie byo adnego udawania. Codziennie, rano i wieczorem, Friihsorger cicho si modli, odwrciwszy si od wszystkich i utkwiwszy wzrok w pododze, a jeeli ju bra udzia w oglnych rozmowach, to jedynie na tematy religijne, a wic bardzo rzadko, gdy aresztanci nie lubi takich tematw. Stary bezwstydnik, miy memu sercu Izgibin, prbowa kiedy pokpi sobie z Friihsorgera, ale jego dowcipy napotykay taki spokojny umiech, e wszystek ich adunek szed na marne. Cay zwiad lubi Friihsorgera, nawet sam Paramonow, ktremu Friihsorger zrobi wspaniae biurko, przepracowawszy przy nim chyba z p roku. Nasze ka stay obok siebie, wic czsto prowadzilimy rozmowy i czasem Friihsorger, wymachujc po dziecinnemu niewielkimi rkami, wyraa zdziwienie, zetknwszy si z moj znajomoci jakich popularnych historii ewangelicznych co w prostocie swej duszy uwaa za dostpne jedynie wskiemu krgowi religijnych ludzi. Chichota i cieszy si, kiedy wykazywaem si znajomoci tych spraw. I podniesiony na duchu, zaczyna opowiada mi te miejsca z Ewangelii, ktrych albo nie byem pewien, albo w ogle o nich nic nie wiedziaem. Bardzo mu si te

rozmowy podobay. Ale jednego razu, wyliczajc imiona dwunastu apostow, Friihsorger si pomyli. Wymieni imi Pawa Apostoa jako rzeczywistego twrcy religii chrzecijaskiej, jej przywdcy i teoretyka. Znaem troch biografi witego Pawa i nie przepuciem okazji, aby poprawi Friihsorgera. Nie, nie powiedzia, miejc si. Pan nie wie, prosz - i zacz wylicza na palcach - Piotr, Pawe, Marek... Opowiedziaem mu wszystko, co wiedziaem o apostole Pawle. Sucha mnie uwanie i milcza. Byo ju pno i naleao i spa. W nocy przebudziem si i w migoczcym, dymicym wietle kopciki ujrzaem otwarte oczy Friihsorgera i usyszaem jego szept: Boe, dopom mi - Peter, Paul, Markus..." Do rana ju nie spa i wczenie poszed do pracy. Powrci pno wieczorem, kiedy ju zdyem zasn. Rozbudzi mnie cichy, starczy pacz. Friihsorger modli si, klczc. I Co z panem? spytaem, doczekawszy koca modlitwy.Friihsorger znalaz m rk i ucisn j.Ma pan racj - powiedzia - Pawa nie byo w liczbie dwunastu apostoow.Zapomniaem o Bartomieju.

Milczaem.Pan si dziwi moim zom? - powiedzia. - To zy wstydu. Ja nie mog, nie powinienem zapomina takich rzeczy. To grzech, to wielki grzech. Mnie, Adamowi Friihsorgerowi, obcy czowiek wytyka niewybaczalny bd. Nie, nie, pan tu nic nie zawini - to ja sam, to jest mj grzech. Ale to dobrze, e pan mnie poprawi. Wszystko bdzie dobrze. Ledwo go uspokoiem i od tej pory (byo to krtko przed zwichniciem stopy) stalimy si jeszcze wikszymi przyjacimi. Jednego razu, kiedy w warsztacie stolarskim nikogo nie byo, Friihsorger wydoby z kieszeni zatuszczony notatnik w pciennej oprawie i przywoa mnie skinieniem rki do okna. Spjrz powiedzia, wycigajc do mnie malek poaman fotografi-momentwk". Byo to zdjcie modej kobiety, z jakim przypadkowym, jak na wszystkich momentwkach", wyrazem twarzy. Poka, popkana fotografia bya starannie oklejona kolorowym papierkiem. To moja crka - powiedzia uroczycie Friihsorger. Moja jedyna crka. ona ju dawno umara. Crka co prawda do mnie nie pisze, ale pewnie nie zna adresu. Pisaem do niej wiele razy i teraz te pisz. Tylko do niej. Nikomu tej fotografii nie pokazuj. Jeszcze z domu j mam. Sze lat temu wziem j z komody. W drzwiach warsztatu bezszelestnie pojawi si Paramonow.

Czy to crka? - powiedzia, szybko spojrzawszy na zdjcie. Crka, obywatelu naczelniku - odrzek, umiechajc si, Friihsorger. Pisze? Nie. C to, zapomniaa o starym? Napisz do mnie podanie, aby j odszukano, wyl gdzie naley. Jak twoja noga? Kulej, obywatelu naczelniku - odpowiedziaem. No, to kulej sobie, kulej - i Paramonow wyszed. Od tego czasu, nie kryjc si ju przede mn, Friihsorger po ukoczeniu modlitwy i pooeniu si do ka wyciga fotografi crki i gaska jej barwne obramowanie. I tak ylimy spokojnie przez prawie p roku, a jednego razu przywieziono poczt. Paramonowa nie byo, gdzie wyjecha, i poczt przyjmowa jego sekretarz, wiziei Riazanow, ktry, jak si okazao, wcale nie by agronomem, lecz jakim tam esperantyst, co mu zreszt nie przeszkadzao w zrcznym zdzieraniu skr z padych koni, w wyginaniu grubych

elaznych rur po napenieniu ich piaskiem i rozgrzaniu w ognisku oraz w prowadzeniu kancelarii naczelnika. - Spjrz no - powiedzia do mnie - przysali jakie owiadczenie zwizane z Friihsorgerem. W pakiecie byo oficjalne pismo" zawierajce prob o zapoznanie winia Fruhsorgera (paragraf, wyrok) z podaniem jego crki,ktrego kopia znajduje si w zaczeniu. W podaniu krtko i jednoznacznie napisaa, e po przekonaniu si, i jej ojciec jest wrogiem ludu, wyrzeka si go i prosi, aby uzna jej pokrewiestwo za niebye. Riazanow pokrci papierek w rkach. C to za paskudztwo - powiedzia. - Po co jej to? Czyby miaa zamiar zapisa si do partii?" Ja mylaem o czym innym: po co przesya si ojcuaresztantowi takie owiadczenia? Czy jest to swego rodzaju sadyzm, podobny do praktykowanego zwyczaju zawiadamiania krewnych o rzekomej mierci winia, czy te cakiem po prostu pragnienie przeprowadzenia wszystkiego zgodnie z prawem. A moe jeszcze co innego? Suchaj, Waniuszka - powiedziaem Riazanowowi. Czy ju zarejestrowae poczt? Skde, dopiero co nadesza. Daj mi ten pakiet i opowiedziaem mu, o co chodzi. A list? - powiedzia niepewnie. Przecie ona na pewno napisze te do niego. To list te zatrzymasz.

No to bierz. Zmiem pakiet i wrzuciem go w otwarte drzwiczki palcego si pieca. Po miesicu przyszed take list, rwnie krtki jak podanie. Spalilimy go w tym samym piecu. Wkrtce mnie dokd wywieziono, a Frtihsorger pozosta na miejscu . Nie wiem, jak mu si dalej yo. Czsto go wspominaem, dopki starczao mi na to si. Syszaem wwczas jego drcy, peen przejcia szept Peter, Paul, Markus..."

JAGODY

Fadiejew powiedzia: Poczekajcie no, ja sam z nim pogadam"; podszed do mnie i postawi kolb karabinu koo mojej gowy. Leaem w niegu, trzymajc w objciach bierwiono, ktre upuciem z ramienia, nie mogc go podnie i zaj swego miejsca w szeregu schodzcych z gry ludzi - u kadego z nich spoczywao na ramieniu podobne bierwiono, paka drew", u jednych wiksze, u drugich mniejsze. Wszyscy, konwojenci i winiowie, spieszyli si do domu - wszystkim da si we znaki niekoczcy si zimowy dzie. A ja - leaem w niegu. Fadiejew zawsze zwraca si do winiw per pan". Suchaj pan, staruszku - powiedzia - to niemoliwe, aby takie chopisko jak pan nie miao siy nie takiego polana, prawie kija, mona by rzec. Pan jeste oczywistym symulantem. Pan jeste faszyst. Podczas gdy ojczyzna zmaga si z wrogiem, pan wtykasz kij w jej szprychy. Nie jestem faszyst odpowiedziaem - jestem chorym i godnym czowiekiem. To ty jeste faszyst. Przecie czytasz w gazetach, jak faszyci morduj starych ludzi. Pomyl tylko, w jaki sposb opowiesz swojej narzeczonej o tym, co robie na Koymie?

Byo mi ju wszystko jedno. Nie znosiem tych rumianolicych, krzepkich, sytych, naleycie ubranych... i nie baem si. Zwinem si, chronic brzuch, ale by to wrodzony, instynktowny odruch - wcale nie baem si takich uderze. Fadiejew kopn mnie w plecy. Zrobio mi si nagle ciepo i zupenie nie odczuem blu. Jeeli umr - tym lepiej. Suchaj no pan powiedzia Fadiejew, odwrciwszy mnie czubkiem buta twarz ku niebu nie jeste pan pierwszy, z ktrym pracuj. Widziaem ju takie towarzystwo. Podszed drugi konwojent, Sieroszapka. Ano, poka si, zapamitam ciebie. Jaki ty zy... Zaczo si bicie. A potem, gdy si skoczyo: Zrozumiae?! - warkn Sieroszapka. 61

Zrozumiaem. - Podniosem si, wypluwajc krwaw lin. Powlokem bierwiono, cignc je w takt podszczuwania, krzykw i przeklestw kolegw; w czasie gdy mnie bito, oni marzli. Nastpnego dnia z rana Sieroszapka wyprowadza nas do pracy, do wyrbanego jeszcze w cigu zeszej zimy lasu, aby zbiera wszystko, co nadaje si do palenia zim w elaznych piecykach. Las rbano zim - pozostae po wyrbie pnie byy wysokie. Karczowalimy, wydzierajc je z ziemi za pomoc dwigni, piowalimy i skadali w sgi. Na rzadko stojcych wok miejsca naszej pracy drzewach Sieroszapka porozwiesza wiechy" wizane z wyschnitej trawy, tej i szarej, zakreliwszy w ten sposb zakazan stref". Nasz brygadzista roznieci dla Sieroszapki ognisko na wzgrku - w czasie pracy jedynie konwojenci maj prawo do ogniska; naciga rwnie drew na zapas. nieg, ktry spad przedtem, wydmuchay wiatry. Zastyga, oszroniona trawa lizgaa si w rkach i zmieniaa sw barw przy dotkniciu ludzkich rk. Na pagrkach marz grski gg; jego ciemnoliliowe, przymroone jagody miay niezwyky aromat. Jeszcze smaczniejsze od owocw gogu byy brusznice, tknite ju mrozem, przejrzae, szarobkitne... Na krciutkich, prostych gazkach zwisay jagody ochyni jaskrawoniebieskiego koloru, zmarszczone jak pusta sakiewka, ale zawierajce w sobie ciemny, niebieskoczarny sok o niewypowiedzianie dobrym

smaku. Jagody tknite mrozem byy zupenie niepodobne do dojrzaych, soczystych jagd. Smak ich by o wiele bardziej delikatny. Rybakw, mj kolega, zbiera jagody nie tylko w czasie przerw na palenie" - zbiera do puszki po konserwach - lecz i w chwilach, gdy Sieroszapka patrzy gdzie indziej. Jeeli Rybakw uzbiera pen puszk, to kucharz oddziau stranikw da mu chleba. Przedsiwzicie Rybakowa stawao si od razu wan spraw. Ja nie miaem takich zamwie i sam zjadaem jagody, ostronie i chciwie, przyciskajc kad z nich do podniebienia; sodki, aromatyczny sok rozduszonej jagody na moment mnie odurza. Nie miaem zamiaru pomaga Rybakowowi w zbiorze, a i on sam nie chciaby tego, bo trzeba by si dzieli chlebem. Puszka Rybakowa zapeniaa si zbyt wolno, jagody pojawiay si coraz rzadziej. Niepostrzeenie, nie zauwaywszy tego, pracujc i zbierajc jagody, przybliylimy si do granicy strefy" - wiechy zawisy nad naszymi gowami.

Uwaaj no - powiedziaem do Rybakowa - wracamy. A z przodu, przed nami, byy kpki z owocami gogu, ochyni i brusznicy... Widzielimy je od dawna. Drzewo, na ktrym wisiaa wiecha, powinno by sta dwa metry dalej. Rybakw wskaza na nienapenion jeszcze puszk, na zniajce si nad horyzontem soce i z wolna zacz podchodzi do czarownych jagd. Sucho szczkn strza i Rybakw pad midzy kpy twarz w d. Sieroszapka, wymachujc karabinem, wrzeszcza: Pozosta na miejscu, nie podchodzi! Sieroszapka zarepetowa i wystrzeli ponownie. Wiedzielimy, co znaczy ten drugi wystrza. Wiedzia o tym rwnie Sieroszapka. Powinny by dwa wystrzay, pierwszy zazwyczaj uprzedza. Rybakw lea pomidzy kpami, nagle zmalay. Niebo, gry, rzeka byy ogromne, i Bg jeden wie, ilu ludzi mona uoy w tych grach na ciekach, wrd pagrkw. Puszka Rybakowa stoczya si daleko, zdyem j podnie i schowa do kieszeni. By moe dadz mi chleba za jagody - wiem przecie, dla kogo zbiera je Rybakw. Sieroszapka spokojnie ustawi nasz niewielki oddziaek, przeliczy, wyda komend i poprowadzi do domu. Kocem karabinu szturchn mnie w rami odwrciem si.

Miaem ochot na ciebie - powiedzia Sieroszapka ale nie podlaze, swoocz!

SUKA TAMARA

Suk Tamar przyprowadzi z tajgi nasz kowal, Mojesz Mojeszowicz Kuzniecow. Sdzc po nazwisku, zawd jego by zawodem rodzinnym, Mojesz Mojeszowicz urodzi si w Misku i by sierot, co mona byo wywnioskowa z jego imienia i imienia ojca - u ydw imi ojca daje si jedynie, ale te koniecznie, dzieciom urodzonym po mierci ojca. Pracy w kuni uczy si od maego u swego wuja takiego samego kowala, jakim by jego ojciec. ona Kuzniecowa bya kelnerk w jednej z miskich restauracji. Znacznie

modsza od swego czterdziestoletniego ma, posza za rad przyjaciki od serca - bufetowej i napisaa na ma donos. W tamtych latach sposb ten by o wiele pewniejszy ni jakakolwiek zmowa czy pomwienie, bardziej nawet pewny ni jaki tam kwas siarkowy - m, Mojesz Mojeszowicz, znik natychmiast. Kuzniecow nie by zwykym kowalem. Pracowa w fabryce, by mistrzem troch poet w swoim zawodzie, z tego rodzaju kowali, ktrzy potrafili wyku nawet re. Narzdzia, ktrymi pracowa, wykonywa wasnorcznie. Narzdzia te szczypce, duta grnicze, motki, kamieniarskie moty - odznaczay si niewtpliw elegancj, ukazujc mio mistrza do swego dziea i zrozumienie duszy ukrytej w materiale. Nic bya to sprawa symetrii czy asymetrii, byo to co gbszego, bardziej intymnego. Kada podkowa, kady gwd byy prawie

64

wytworne, kady kady przedmiot wychodzcy z jego rk nis na sobie odbicie jego mistrzostwa . Pracujc nad kadym - rozstawa si z nim z alem: zdawao mu si e naleaoby uderzy raz jeszcze, zrobi to lepiej, waciwiej. Mimo e na potrzeby geologw nie byo wiele pracy do wykonania w kuni, Mojesz Mojeszowicz by bardzo ceniony przez kierownictwo . Pozwala sobie niekiedy na arty z wadz, ale wybaczano mu to przez wzgld na jego dobr prac. Na przykad przekona kierownictwo o tym e widry lepiej hartuj si w male ni w wodzie i naczelnik zapotrzebo.

wa je dla kuni; oczywicie w znikomej iloci. Niewiele z tego wrzuca Kuzniecow do wody i wtedy koniuszki widrw uzyskiway mikki blask, ktrego zazwyczaj nie miay. Reszt masa Kuzniecow zjada wsplnie ze swym podrcznym. Wkrtce doniesiono naczelnikowi o tych kombinacjach" kowala, ale nie pocigno to za sob adnych represji. Pniej Kuzniecow, uparcie zapewniajc, e malane" wiercenie odznacza si wysok jakoci, wyprosi u naczelnika obrzynki nadpleniaych bry masa ze skadu. Obrzynki te przetapia i otrzymywa gorzkawe nieco, topione maso. Kowal by czowiekiem dobrym i dobrze wszystkim yczy. Nasz naczelnik obznajmiony by ze wszystkimi subtelnociami" ycia. Podobnie jak Likurg, zatroszczy si o to, aby w jego gospodarstwie w tajdze byo dwch felczerw, dwch kowali, dwch dziesitnikw, dwch kucharzy, dwch buchalterw. Jeden z felczerw leczy, a drugi pracowa jako zwyky robotnik i pilnowa, czy jego kolega nie dopuszcza si przypadkowo jakiego bezprawia. Jeli felczer niewaciwie posugiwa si narkotykami" - rnymi kodeinkami", kofeinkami" - zostawa zdemaskowany, ukarany i wysany do zwykej roboty, a jego kolega po uoeniu i podpisaniu aktu przejcia wprowadza si do lekarskiego namiotu. Zgodnie z koncepcj naczelnika, rezerwowe kadry specjalistw nie tylko zapewniay zmian w odpowiednim czasie, ale rwnie sprzyjay utrzymaniu dyscypliny, ktra oczywicie od razu by

upada, gdyby cho jeden specjalista poczu, e jest nie do zastpienia. Lecz buchalterzy, felczerzy i dziesitnicy zamieniali si miejscami zupenie bezmylnie, a ju w adnym razie nie odmawiali stopki spirytusu, nawet gdy czstowa nim prowokator. Kowalowi dobranemu przez naczelnika w charakterze przeciwwagi" Mojesza Mojeszowicza nie dane jednak byo chwyci za mot. Mojesz Mojeszowicz by bez zarzutu, na niczym nie mona byo go przyapa, a przy tym posiada wysokie kwalifikacje. On wanie natkn si na ciece w tajdze na nieznanego mu jakuckiego psa, podobnego do wilka; bya to suka z pasmem wytartej sierci na piersiach, a wic pies pocigowy. Wok nie byo adnej osady ani te adnego jakuckiego koczowiska - pies pojawi si nagle na ciece, poraajc strachem Kuzniecowa. Mojesz Mojeszowicz pomyla, e to wilk, i pobieg z powrotem, tupic butami po ciece - za Kuzniecowem szli inni ludzie. Lecz wilk pooy si na brzuchu i krcc ogonem, zacz pezn w ich kierunku. Pogaskali go, poklepali po wychudych bokach i nakarmili.

Pies pozosta u nas. Wkrtce stao si jasne, dlaczego nie odway si szuka swych prawowitych wacicieli. Suka miaa si szczeni jeszcze tego samego wieczoru pocza spiesznie wygrzebywa jam pod namiotem, odrywajc si tylko na dwik ludzkiego gosu. Kademu z pidziesiciu chciao si j pogaska, przytuli, opowiedzie i przekaza sw tsknot za czuoci. Sam Kasajew, prowadzcy prace trzydziestoletni geolog, obchodzcy niedawno dziesiciolecie pracy na Dalekiej Pnocy, wyszed - i nie przestajc brzdka na swej nieodcznej gitarze - obejrza naszego nowego wspmieszkaca. Niech si nazywa Bojec powiedzia. To suka, Walentynie Iwanowiczu radonie oznajmi Sawek Ganuszewicz, kucharz. Suka? Ach tak. No to niech si wabi Tamara. -I Kasajew oddali si. Pies jakby umiechn si w lad za nim i pomacha ogonem. Tamara szybko nawizaa stosunki ze wszystkimi potrzebnymi jej

ludmi. Rozumiaa rol, jak odgrywaj w naszej osadzie Kasajew i dziesitnik Wasylenko, pojmowaa wano przyjani z kucharzem. Na noc kada si obok stra nocnego. Szybko si wyjanio, e Tamara bierze jedzenie tylko z rk i e niczego nie rusza ani w kuchni, ani w namiocie, czy s tam ludzie, czy te ich nie ma. Ten twardy charakter specjalnie rozczula mieszkacw osady, ktrzy wiele widzieli i bywali w wielu sytuacjach. Kadziono przed Tamar na pododze miso konserwowe i chleb z masem. Suka obwchiwaa te zapasy ywnoci, ale wybieraa i unosia zawsze to samo - kawaek solonego syberyjskiego ososia - to, co byo jej najblisze, najsmaczniejsze i na pewno bezpieczne. Wkrtce suka oszczenia si - w ciemnej jamie pojawio si szec malekich szczenit. Zrobiono im bud i przeniesiono je tam.Tamara dugo niepokoia si, asia, krcia ogonem, ale wida wszystko byo w porzdku, szczeniaki byy cae.

W tym czasie zwiad geologiczny musia przenie si okoo trzech kilometrw w gry; od bazy, w ktrej znajdoway si skady, kuchnia , kierownictwo, dzielio nas okoo siedmiu kilometrw. Bud ze szczenitami przeniesiono na nowe miejsce i Tamara dwa, trzy razy dziennie biegaa do kucharza, po czym taszczya szczeniakom jak ofiarowan przez niego ko . Szczenita i tak by nakarmiono, ale Tamara nigdy nie bya tego pewna .

Zdarzyo si, e do naszej osady przyby oddzia narciarzy operatywki", myszkujcych po tajdze w poszukiwaniu uciekinierw. Ucieczka w czasie zimy to niesychanie rzadkie wydarzenie, ale doszy wiadomoci, e z ssiedniej kopalni ucieko piciu winiw, w zwizku z czym przeczesywano" tajg. Oddziaowi narciarzy oddano do dyspozycji jedyn w naszej osadzie budowl z bierwion - ani, a nie namiot podobny do takich, w jakich my mieszkalimy. Zbyt powana bya misja narciarzy, aby przeciwko temu protestowa wyjani nam to prowadzcy roboty Kasajew. Stosunek mieszkacw do nieproszonych goci by obojtnie pokorny. Jedna tylko istota okazaa z tego powodu swe ostre niezadowolenie. Suka Tamara, milczc, rzucia si na najbliszego stranika i przegryza mu jeden z walonkw. Sier si na niej zjeya, a w oczach pojawia si nieposkromiona wcieko. Z trudem psa odegnano i powstrzymano. Naczelnik grupy operacyjnej" Nazarw, o ktrym ju wczeniej co nieco syszelimy, chwyci za automat, eby zastrzeli psa, ale Kasajew przytrzyma go za rk i wcign za sob do ani. Za rad cieli Siemiona Parmienowa naoono Tamarze sznurkow obro i przywizano do drzewa - przecie ci z grupy operacyjnej nie bd tu mieszka wiecznie. Jak kady jakucki pies, Tamara nie umiaa szczeka. Warczaa, starajc si przegry starymi kami sznur; nie by to ju ten sam spokojny pies, ktry przey z nami

zim. Jej nienawi bya niezwyka, a spoza niej wyzieraa przeszo; nie po raz pierwszy pies spotka si z konwojentami" - kady to widzia. Jaka to lena tragedia utkwia na zawsze w psiej pamici? Czyby ta straszna przeszo staa si przyczyn pojawienia si jakuckiej suki w ssiadujcej z osad tajdze? Przypuszczalnie mg co na ten temat powiedzie Nazarw. Jeli pamita ludzi, to chyba i zwierzta. Po piciu dniach trzej narciarze odeszli, a Nazarw wraz z przyjacielem i naszym kierownikiem zbierali si wyruszy nazajutrz. Przez ca noc pili, o wicie poprawili i poszli. Tamara zawarczaa i Nazarw zawrci. Zdj z ramienia automat i I bliska wypuci w psa ca seri. Tamara szarpna si i zamilka. Na dwik strzaw biegli ju z namiotw ludzie, chwytajc topory i omy. Kierownik rzuci si naprzeciw robotnikom, a Nazarw znikn w lesie. Niekiedy yczenia si speniaj, a - by moe nienawi tych pidziesiciu bya tak ywioowa i silna, e staa si realn moc i dogonia Nazarowa.

Nazarw uciek na nartach razem ze swoim pomocnikiem. Nie poszli korytem zamarznitej do dna rzeki najlepsz zimow drog do duej szosy, odlegej o dwadziecia kilometrw od naszej osady -lecz grami przez przecz. Nazarw obawia si pocigu. By doskonaym narciarzem , a droga przez gry bya blisza. ciemniao si ju, gdy osignli przecz; tylko na wierzchokach gr utrzymywa si jeszcze dzie, natomiast zagbienia wwozw byy ciemne. Nazarw zacz zjeda. Na zboczu las gstnia i Nazarw zrozumia, e powinien si zatrzyma, ale narty niosy go w d, a wlecia na ukryty pod niegiem, dugi, wygadzony na ostro przez czas, powalony pie modrzewia. Pie rozpru brzuch Nazarowa i przebi plecy, rozrywajc szynel. Drugi stranik by ju daleko w dole; na nartach dobrn do szosy i dopiero nazajutrz wszcz alarm. Nazarowa odnaleziono po dwch dniach; wisia na owym pniu zesztywniay, zastygy w ruchu, podobny do postaci z panoramy batalistycznej. Z Tamary zdjto skr i rozcignito na gwodziach wbitych w cian stajni. Rozcignito jednak le wyschnita skra

skurczya si tak, e nie sposb byo pomyle, i by to kiedy duy jakucki pies pocigowy. Niedugo potem przyjecha leniczy, aby wypeni dokumenty zwizane z nieprawidowym wyrbem lasu. Kiedy powalalimy drzewa, nikt nie myla o wysokoci pozostawianych pni; okazay si one wysze, ni zezwalaa norma konieczna bya dodatkowa praca. Sprawa okazaa si jednak atwa. Leniczemu umoliwiono zakup czego tam w sklepiku, dano pienidze i spirytus. Odjedajc, leniczy wyprosi jeszcze wiszc na stajni skr psa wyprawi j i uszyje pnocne psie rkawice", futrem na wierzch. Dziury po kulach nie miay wedug niego adnego znaczenia.

SHERRY BRANDY

Poeta umiera. Wielkie, spuchnite od godu kicie rk z biaymi, bezkrwistymi palcami i brudnymi paznokciami, ktre poodrastay w ksztacie rurek, spoczyway na piersiach, nie kryjc si przed chodem. Przedtem chowa je za pazuch, na goe ciao, lecz teraz byo tam zbyt mao ciepa. Rkawice skradziono mu ju dawno do tego potrzeba byo jedynie bezczelnoci kradziono wic w biay dzie. Zmatowiae elektryczne soce, opaskudzone przez muchy i zakute w okrg kratk, umocowane byo wysoko pod sufitem. wiato padao na nogi poety - a on lea jak w pudle, w ciemnej gbi dolnego rzdu pitrowych nar. Od czasu do czasu palce jego rk poruszay si, wydajc suchy dwik, jak kastaniety, i obmacyway guzik, ptelk, wgbienie na buszacie, strzepyway jakie mieci i ponownie nieruchomiay. Poeta tak dugo umiera, e ju przesta rozumie, i rzeczywicie umiera. Niekiedy pojawiaa si, bolenie i prawie dotykalnie przenikajca jego mzg, jaka silna i prosta myl - e ukradziono mu chleb, ktry pooy pod gow. I byo to takie okropne, oblewajce arem, e gotw by si kci, bi, przeklina, szuka, udowadnia. Ale nie mia na to ju si i myl o chlebie stawaa si sabsza... I od razu zaczyna myle o czym innym - o tym, e wszystkich powinni wywie gdzie

za morze, a statek z jakiego tam powodu spnia si, i jak to dobrze, e on jest tutaj. Podobnie atwo i niepewnie zaczyna myle o wielkim znamieniu na twarzy sprztajcego w baraku. Przez wiksz cz doby rozmyla o tych wydarzeniach, ktre wypeniay tutaj jego ycie. Przywidzenia, ktre pojawiay si przed jego oczami, nie byy obrazami dziecistwa, modoci, sukcesw. Przez cae ycie gdzie si spieszy. To wspaniale, e nie trzeba si spieszy, e mona myle powoli. I nie spieszc si, myla o wielkiej jednolitoci przedmiertnych ruchw - o tym, co zrozumieli i opisali lekarze - wczeniej, ni zrobili to artyci i poeci. Twarz Hipokratesa - to przedmiertna maska czowieka, znana kademu studentowi wydziau lekarskiego. Ta zagadkowa jednoli-

najmielszych hipotez. Jednolito i powtarzalno - to niezbdne ugruntowanie nauki. Tego, co jest w mierci niepowtarzalne, poszukiwali nie lekarze, lecz poeci. Przyjemna bya wiadomo, e jeszcze potrafi myle Godowe nudnoci stay si ju od dawna czym zwykym. I wszystko byo dla jednakowo wane Hipokrates, sprztajcy ze znamieniem na twarzy i jego wasny brudny paznokie. ycie powracao do niego, to znw uchodzio, i wtedy umiera. Ale ycie zjawiao si znowu, oczy si otwieray, pojawiay si myli. Jedynie nie pojawiay si pragnienia. On ju od dawna y w tym wiecie, gdzie czsto trzeba byo przywraca ludziom ycie sztucznym oddychaniem, za pomoc glukozy, kamfory czy kofeiny. Martwy znw stawa si ywym. A dlaczeg by nie? On wierzy w niemiertelno, w prawdziw ludzk niemiertelno. Czsto myla o tym, e cakiem po prostu nie ma adnych biologicznych przyczyn, z powodu ktrych czowiek nie miaby y wiecznie... Staro - to tylko uleczalna choroba, i gdyby nie to, do tej chwili niewyjanione, tragiczne nieporozumienie - to on sam mgby y wiecznie. Albo do tego momentu, a si zmczy. On wcale nie zmczy si yciem. Nawet teraz, w tym etapowym baraku, w tej tranzytce", jak czule wymawiali to sowo tutejsi mieszkacy. To by przedsionek zgrozy i rozpaczy, ale w nim samym niczego takiego nie byo. Przeciwnie, panowa tu duch wolnoci, i wszyscy to czuli. Przed nimi by agier, a poza nimi wizienie. To by pokj na drog" i poeta

rozumia to. Istniaa jeszcze jedna droga do niemiertelnoci Tiutczewa:


Szczliwy, kto odwiedzi wiaty Gdy losy jego si wayy.

70

Ale jeli ju, jak wida, nie uda mu si by niemiertelnym, zachowujc ludzk posta, jako kto fizycznie istniejcy, to na niemiertelno jako twrca zasuy na pewno. Nazywano go najwikszym rosyjskim poet dwudziestego wieku i on czsto myla, e tak jest naprawd. Wierzy w niemiertelno swych wierszy. Nie mia swoich uczniw, ale czy poeci mog ich cierpie? Pisa rwnie proz sab, pisa take artykuy. Ale> jak zawsze mu si wydawao, jedynie w wierszach odkry co nowego i wanego dla poezji. Cae jego przesze ycie byo literatur, ksik bani, snem i tylko dzie powszedni by prawdziwym yciem. Mylao mu si o tym wszystkim bez jakich wewntrznych sprzeci-

ww, odbywao si to samo z siebie, gdzie gboko w nim utajone. Rozmylania te pozbawione byy pasji. ju dawno owadna nim obojtno. Jakie to wszystko byo niewane, jaka mysia krztanina" w porwnaniu z niedobrym ciarem ycia. Sam si sobie dziwi - jak on moe tak myle o wierszach, kiedy wszystko zostao ju zdecydowane, i on o tym wiedzia bardzo dobrze, lepiej ni ktokolwiek. I kt to by mg by? Komu on tu jest potrzebny i kto si moe z nim rwna? Po co wic naleao to zrozumie i po co on czeka... i zrozumia. W tych chwilach, kiedy ycie z powrotem pojawiao si w jego ciele jego na wp otwarte, zmtniae oczy zaczynay nagle widzie, powieki zaczynay dre, a palce si porusza powracay rwnie myli i nie wydawao mu si, e s to ju myli ostatnie. ycie pojawiao si samo, jak penoprawny wadca; nie przywoywa go, a mimo wszystko wnikao w jego ciao, w jego mzg, przepeniao go podobnie jak wiersze, jak natchnienie. I znaczenie tego sowa po raz pierwszy ujawnio si przed nim w peni. Wiersze byy t yciodajn si, dziki ktrej on y. To wanie tak byo. On nie y dla wierszy, on y wierszami. Teraz byo to tak oczywiste, tak dotkliwie jasne, e natchnienie to wanie byo ycie: przed mierci dane mu byo pozna, e ycie byo natchnieniem, wanie natchnieniem.

I cieszy si z poznania tej ostatniej prawdy. Wszystko, cay wiat rwna si wierszom - praca, odgosy koskich kopyt, dom, ptaki, skaa, mio cae ycie ukadao si w wiersze i wygodnie tam bytowao. I tak powinno by, gdy wiersze byy sowem. Strofy wierszy i teraz powstaway z atwoci, jedna za drug, i jakkolwiek od dawna ju nie zapisywa ich i nie mg zreszt tego robi, to sowa pojawiay si atwo w jakim zadanym i za kadym razem niezwykym rytmie. A rym by czujnikiem, magnetycznym narzdziem odnajdywania sw i poj. Kade sowo byo czci wiata, odpowiadao na wezwanie rymu, i cay wiat przelatywa z prdkoci waciw elektronicznej maszynie. Wszystko krzyczao - we mnie. Nie, to mnie! Niczego nie trzeba byo szuka. Jedynie odrzuca. Jakby dwaj ludzie tu istnieli - jeden, ktry tworzy, wczywszy pene obroty, i drugi, ktry wybiera i od czasu do czasu zatrzymuje rozpdzon maszyn. I ujrzawszy w sobie dwch ludzi, poeta poj, e wanie teraz tworzy prawdziwe wiersze. C I tego, e niezapisane? Zapisa, wydrukowa - wszystko to marno nad marnociami. To, co najlepsze - to bezinteresowne. Najlepsze jest to, co

nie zostao zapisane, co powstao i zniko, roztopio si bez ladu, i tylko odczucie twrczej pracy, ktrej nie sposb z niczym pomyli, dowodzi, e powsta wiersz, e powstao pikno. A moe si myli? Czy jego twrcza rado nie niesie w sobie bdu? Przypomnia sobie, jakie sabe, jak poetycko bezradne byy ostatnie wiersze Boka, i jak Bok tego, zdaje si, nie rozumia. Poeta zmusi si do powstrzymania tego nawau myli. Byo to atwiej zrobi tu ni gdzie w Leningradzie czy Moskwie. Poapa si naraz w tym, e przecie ju od dawna o niczym nie myli. ycie uchodzio z niego ponownie. Przez dugie godziny lea nieruchomo i nagle ujrza w pobliu siebie co w rodzaju tarczy strzelniczej czy te mapy geologicznej. Mapa bya niema i on na prno stara si zrozumie, co ona przedstawia. Mino wiele czasu, zanim si zorientowa, e to jego wasne palce. Na ich koniuszkach pozostay jeszcze brzowe lady dopalanych, wysysanych do koca machorkowych papierosw na opuszkach wydzielay si

wyranie linie papilarne, jakby odwzorowanie grskiego reliefu. Rysunek ich by jednakowy na wszystkich dziesiciu palcach koncentryczne krgi podobne do sojw citego drzewa. Przypomnia sobie, jak jednego razu, w dziecistwie, zatrzyma go na bulwarze Chiczyk z pralni znajdujcej si w suterenach domu, w ktrym wyrs. Chiczyk przypadkiem chwyci go za rk, potem za drug, obrci donie do gry i co w podnieceniu zawoa w swoim jzyku. Okazao si, e uzna go za szczciarza, naznaczonego przez los. O tym znamieniu szczcia poeta przypomina sobie wielokrotnie, zwaszcza wtedy, kiedy wydrukowa swoj pierwsz ksik. A teraz wspomina Chiczyka bez zoci i bez ironii byo mu wszystko jedno. Najwaniejsze, e jeszcze nie umar. A przy tym, co to znaczy: umar jak poeta? W takiej mierci powinno by co dziecico naiwnego. Albo co rozmylnie teatralnego - jak u Jesienina czy Majakowskiego. Umar jak aktor - to jeszcze da si zrozumie. Ale umar jak poeta' Tak, on domyla si czego, co byo przed nim. Na

punkcie tranzytowym zdy wiele zrozumie i odgadn. I cieszy si, spokojnie cieszy si z wasnej bezsilnoci, majc nadziej, e umrze. Przypomnia sobie dawny ju wizienny spr, co jest gorsze, straszniejsze agier czy wizienie - nikt niczego naprawd nie wiedzia, argumenty byy wydumane . Przypomnia sobie rwnie, jak okrutnie umiecha si przywieziony do tego wizienia czowiek z agru. Zapamita ten umiech na zawsze, tak, e ba si o nim wspomina. 72

Pomylcie, jeli teraz umrze, jak sprytnie ich oszuka tych, co go tu przywiedli na cae dziesi lat. Przed kilkoma laty by na zesaniu i wiedzia, e umieszczono go na specjalnej licie, na zawsze. Na zawsze? Skala odniesie zostaa przemieszczona i sowa utraciy swj sens. Ponownie poczu rozpoczynajcy si przypyw si, tak wanie jak w morzu. Wielogodzinny przypyw. A potem - odpyw. Ale morze nie odchodzi przecie od nas na zawsze. Jeszcze wyzdrowieje. Nagle zachciao mu si je, ale nie mia si, aby si poruszy. Powoli i z trudem przypomnia sobie, e odda dzisiejsz misk zupy swojemu ssiadowi, e jedynym jego poywieniem w cigu ostatniego dnia by kubek gorcej wody. Oczywicie oprcz chleba. Ale chleb wydawano dawno temu, bardzo dawno. A wczorajszy ukradli. Kto jeszcze mia do siy, aby mc ukra. Lea tak, lekki i bez czucia, a nastpi ranek. Elektryczne wiato troch zko i przyniesiono chleb na duych tacach z dykty, tak jak kadego dnia. Ale on ju si nie denerwowa, nie wypatrywa pitki, nie paka, jeli trafia si innemu; nie wpycha do ust drcymi palcami dowaonego" kawaka, ktry natychmiast topnia w ustach, nozdrza rozszerzay si i cae jestestwo przenika smak i zapach wieego, ytniego chleba. A w ustach nie byo ju tego kawaeczka chleba, chocia nie zdy go przekn ani te poruszy szczkami. Kawaek chleba roztopi si,

znik i to byo jak cud, jak wiele z tutejszych cudw. Nie, teraz ju si nie denerwowa. Kiedy jednak woyli mu do rki jego dobow porcj, otoczy j bezkrwistymi palcami i przycisn chleb do ust. Gryz go nadweronymi przez szkorbut zbami, dzisa krwawiy, zby chwiay si, ale on nie odczuwa blu. Z caych si przyciska chleb do ust, wpycha go, ssa, szarpa i gryz... Ssiedzi powstrzymywali go: Nie jedz wszystkiego na raz, potem zjesz, potem... I poeta zrozumia. Nie wypuszczajc okrwawionego chleba z brudnych sinawych palcw, szeroko otworzy oczy. Kiedy potem? - powiedzia wyranie i jasno. I zamkn oczy. Umar pod wieczr. Ale spisali" go w dwa dni pniej - przez dwie doby udawao si pomysowym ssiadom otrzymywa chleb za zmarego; podnosi on rk jak marionetka. Tak wic umar przed oficjaln dat swej mierci - wcale znaczcy szczeg dla jego przyszych biografw.

DZIECINNE OBRAZKI

Wyganiano nas do pracy, nie posugujc si adnymi spisami, odliczajc jedynie pitki przy przechodzeniu przez bram. Ustawiano nas zawsze pitkami, gdy biegle posugiwa si tabliczk mnoenia potrafio bardzo niewielu konwojentw. Jakiekolwiek dziaanie arytmetyczne, wykonywane na mrozie, a przy tym na ywym materiale, to sprawa powana. Miara aresztanckiej cierpliwoci moe si nagle przebra i naczalstwo brao to pod uwag. Dzisiaj mielimy lekk prac, batn piowanie drzewa na tarczowej pile. Pia wirowaa, leciutko postukujc w stojaku. Zwalalimy na ni ogromne bierwiono i z wolna posuwalimy je w kierunku piy. Pia wydawaa jkliwy gos i zaczynaa wciekle warcze jej,

podobnie jak i nam, nie podobaa si praca na Pnocy, ale przesuwalimy pie wci do przodu, a rozpada si na dwie czci, dwa nieoczekiwanie lekkie kawaki. Trzeci nasz towarzysz rozupywa drwa cikim niebieskawym toporem, osadzonym na dugim, tym stylisku. Grubsze kloce rozkuwa , zaczynajc od brzegu, a te ciesze rozrbywa jednym uderzeniem . Uderzenia byy sabe nasz kolega by tak samo godny jak i my, ale przemarznity modrzew rozupuje si atwo. Przyroda na Pnocy wcale nie jest pozbawiona charakteru jest w zmowie z tymi, co nas tu przysali . Skoczylimy prac, poukadali drwa i zaczlimy czeka na konwj . Wprawdzie nasz konwojent by na miejscu, grza si w tym biurze,dla ktrego piowalimy drzewo, ale do domu naleao wraca w penej paradzie, ca grup, ktra rozdzielia si w miecie na mniejsze. Po ukoczeniu pracy nie poszlimy si grza. Ju dawno zauwaylimy wielk kup mieci w

pobliu potu rzecz, ktr nie mona wzgardzi . Obydwaj moi towarzysze zrcznie, utartym sposobem zbadali mietnik zdejmujc zlodowaciae warstwy jedna za drug. Zdobycz ich stanowiy kawaki przemroonego chleba, zamarznita bryka kotletw i porwane mskie skarpety. Najcenniejszym znaleziskiem byy oczywicie skarpety

i aowaem, e nie przypady mi one w udziale. Skarpety, szaliki, rkawice, koszule, wolne" spodnie - cywilne" - to wszystko stanowi wielk warto dla ludzi noszcych przez cae dziesiciolecia pastwow odzie. Skarpety mona byo pocerowa, zaata - i jest tyto, i jest chleb. Powodzenie kolegw nie dawao mi spokoju. Rwnie zaczem odamywa za pomoc rk i ng rnokolorowe kawaki zlodowaciaej kupy mieci; odsunwszy jak szmat, podobn do ludzkich kiszek, ujrzaem po raz pierwszy od wielu lat - uczniowski zeszyt. By to zwyky szkolny zeszyt, dziecinny zeszyt do rysunkw. Wszystkie jego stronice byy zamalowane farbami, starannie i pracowicie. Przewracaem kruchy od mrozu papier, zaszronione, jaskrawe i zimne, naiwne stronice. Ja te kiedy rysowaem - jake to byo dawno usadowiwszy si koo siedmioliniowej naftowej lampy na obiadowym stole. Pod dotykiem czarodziejskich pdzelkw oywa martwy bohater z bajki, jakby spryskany oywiajc wod. Akwarelowe farby, podobne do damskich guzikw, leay w biaym blaszanym pudeku. Iwan-carewicz galopowa przez jodowy las na szarym wilku. Choinki byy mniejsze od wilka. Carewicz siedzia na wilku tak, jak Ewenkowie jed na reniferach, dotykajc prawie pitami mchu. Dym unosi si spiral do gry, a na

granatowym gwiadzistym niebie majaczyy jakie ptaszki, przypominajce urzdnicze znaczki. I czym wyraniej wspominaem swoje dziecistwo, tym bardziej stawao si jasne, e ju si ono nie powtrzy, e nawet nie natkn si na jego cie w cudzym dziecicym zeszycie. A by to grony zeszyt. Pnocne miasta budowano z drewna, poty i ciany domw malowano jasn ochr i pdzel modego artysty uczciwie powtarza t barw wszdzie tam, gdzie chopczyk chcia mwi o zabudowaniach ulic, o dziele ludzkich rk. W zeszycie byo bardzo, bardzo wiele potw. Prawie na kadym rysunku rwne, te poty, zwieczone czarnymi liniami drutw kolczastych, otaczay ludzi i domy. elazne nici wykonane wedug pastwowego wzorca pokryway wszystkie poty w dziecicym zeszycie. Koo potw stali ludzie. Ci ludzie z zeszytu nie byli ani chopami, ani robotnikami, ani myliwymi - byli to onierze, konwojenci i wartownicy 1 karabinami. Podobne do grzybw, chronice przed deszczem budki stay u stp ogromnych wiey straniczych. A na wieach chodzili onierze, rozbyskiway lufy karabinw.

Zeszycik by niewielki, ale chopczyk zdoa namalowa w nim wszystkie pory roku w swoim rodzinnym miecie. Jaskrawa ziemia, jednostajnie zielona, jak na obrazach wczesnego Matissea, i sine, sine niebo, wiee, czyste i jasne. Zachody i wschody soca byy solidnie purpurowe, i nie wynikao to z dziecicej nieumiejtnoci znajdowania ptonw, barwnych przej czy odkrywania sekretw wiatocienia. Nie byo te sztuk wedug recepty Gauguina, zalecajcego malowa wszystko to, co wywouje wraenie zieleni, najmocniejszym kolorem. Zestawienie barw w szkolnym zeszycie bardzo prawdziwie oddawao koloryt nieba na Dalekiej Pnocy, niezwykle czysty i jasny, bez ptonw. Przypomniaem sobie star pnocn legend o Bogu, ktry by jeszcze dzieckiem, gdy stwarza Tajg. Barw byo w niej niewiele, ale byy one po dziecinnemu czyste, rysunek prosty i jasny, a tematy niewyszukane. Pniej, kiedy Bg wyrs i sta si dorosym, nauczy si wycina dziwaczne wzory lici, wymyli mnstwo postaci rnobarwnych ptakw. Dziecicy wiat sprzykrzy mu si jednak i zasypawszy niegiem swoje tajgowe dzieo, odszed na poudnie. Tak mwia legenda. I w zimowych rysunkach dzieciak take nie rozmin si z prawd. Drzewa byy czarne i nagie. To byy daurskie modrzewie, a nie sosny i choiny z mojego

dziecistwa. Odbywao si pnocne polowanie: szczerzcy zby owczarek niemiecki napina smycz, ktr trzyma w rku Iwan-carewicz. By on w czapce uszance wojskowego kroju, w biaym pkouszku z owczej skry i dugich rkawicach - kragach", jak je zw na Pnocy. Na plecach Iwana-carewicza zwisa automat. W niegu tkwiy nagie drzewa o ksztacie trjkta. Dzieciak niczego nie zobaczy ani nie zapamita oprcz tych domw, drutu kolczastego, wieyczek straniczych, owczarkw niemieckich , konwojentw z automatami i sinego, sinego nieba. Mj towarzysz zagldn do zeszytu i pomaca kartki. Lepiej by gazety poszuka na palenie. Wyrwa mi z rk zeszyt , zgnit go i rzuci z powrotem na kup mieci. Zeszyt zacz pokrywa si szronem.

SKONDENSOWANE MLEKO

Z godu nasza zawi, podobnie jak wszystkie inne uczucia, bya tpa i bezsilna. Brakowao nam na nie siy, na to, eby poszuka sobie atwiejszej pracy, eby chodzi, pyta, prosi... Zazdrocilimy tylko znajomym, tym, z ktrymi razem zjawilimy si w tym wiecie, tym, ktrym udao si trafi do pracy w biurze, w szpitalu, w stajni - nie byo tam wielogodzinnej, cikiej, fizycznej pracy, wysawianej na frontonach wszystkich wrt, e jest to sprawa dzielnoci i bohaterstwa. Sowem zazdrocilimy tylko Szestakowowi.Jedynie co z zewntrz mogo odmieni nasze zobojtnienie, odwie od zbliajcej si z wolna mierci. To musiaaby by zewntrzna, a nie wewntrzna sia. Wewntrz wszystko si wypalio, zostaa pustka, byo nam wszystko jedno, i poza jutrzejszy dzie nie planowalimy niczego.Tak byo i teraz chciao mi si pj do baraku, lec na nary, a tymczasem sterczaem u drzwi sklepiku z ywnoci. Mogli w nim kupowa tylko skazani za przestpstwa pospolite", a take zaliczeni do przyjaci ludu" zodzieje-recydywici. Nie mielimy tam co robi, ale nie sposb byo oderwa oczu od chlebnych bochenkw

koloru czekolady; sodki i ciki zapach wieego chleba drani nasze nozdrza - a w gowie si od tego krcio. A ja staem, nie wiedzc, kiedy znajd w sobie do siy, aby odej do baraku, i patrzaem na ten chleb. Wtedy wanie zawoa mnie Szestakow.Znaem go jeszcze z Wielkiej Ziemi", z wizienia na Butyrkach; siedziaem z nim w jednej celi. Nie byo midzy nami przyjani, cakiem po prostu zwyka znajomo. W kopalni Szestakow nie pracowa na przodku. By inynierem, geologiem, wic wzili go do pracy w zwiadzie geologicznym, czyli do biura. Szczliwiec, ledwie raczy si wita ze swymi znajomymi z Moskwy. Nie obraalimy si - nie wiadomo, co mogli mu rozkaza w tym wzgldzie. Wasna koszula blisza ciau itd. Zapal powiedzia Szestakow i poda mi kawaek oderwanej gazety, nasypa machorki, zapali zapak, prawdziw zapak...

Zapaliem.Musz z tob porozmawia powiedzia. Ze mn? Tak.Odeszlimy za baraki i usiedli na skraju starego wykopu. Moje nogi od razu stay si cikie, a Szestakow wesoo majta swoimi nowiutkimi subowymi trzewikami, zalatujcymi tranem. Spodnie mu si odwiny, odsaniajc skarpetki z wzorem szachownicy. Ogldaem jego nogi z prawdziwym zachwytem i nawet z pewn dum - chocia jeden czowiek z naszej celi nie nosi onuc. Ziemia pod nami trzsa si od guchych wybuchw przygotowywano grunt dla nocnej zmiany. Malekie kamyki paday, szeleszczc, koo naszych ng, szare i prawic niedostrzegalne, jak ptaszki. Odejdmy dalej powiedzia Szestakow. Nie zabij, nie bj si. Skarpetki bd cae. To nie o skarpetki chodzi powiedzia Szestakow i obwid horyzont palcem wskazujcym. Jak ty to wszystko widzisz? Pewnie poumieramy powiedziaem. Ju najmniej ze wszystkiego chciao mi si o tym myle. No, nie, nie zgadzam si umiera. A wic?

Mam map z wolna powiedzia Szestakow. Wezm robotnikw, zabior ciebie i pjdziemy na Czarne rda to pitnacie kilometrw std. Bd mia przepustk. Uciekniemy w kierunku morza. Zgadzasz si? Wszystko to wyoy mi szybkim, beznamitnym gosem. A co z morzem? Popyniemy? Wszystko jedno. Wane, eby tylko zacz.Tak y nie potrafi . Lepiej umrze, stojc, ni y na kolanach oznajmi z namaszczeniem Szestakow. Kto tak powiedzia? W rzeczy samej. Znajome zdanie. Ale brakowao si, aby sobie przypomina, kto i kiedy to powiedzia. Wszystko, co byo w ksikach, zostao zapomniane, przestano ksikom wierzy. Podwinem spodnie i pokazaem czerwone rany od szkorbutu. To wanie w lesie je wyleczysz - powiedzia Szestakow - za pomoc jagd, witamin. Przeprowadz, znam drog. Mam map. Przymknem oczy i mylaem. Do morza prowadz trzy drogi - kada dugoci nie mniej

ni piset kilometrw. Nie tylko ja, ale i Szestakow nie zdoa doj. Chyba nie bierze mnie ze sob w charakterze ywnoci . 78

Oczywicie, e nie. Ale dlaczego on kamie? Wie przecie o tym nie gorzej ode mnie; nagle przestraszyem si Szestakowa - jedynego z nas, ktry dosta prac we wasnym zawodzie. Kto go tam urzdzi i za jak cen? Przecie za wszystko trzeba paci. Cudz krwi, cudzym yciem. Zgadzam si - powiedziaem, otwierajc oczy. - Tylko powinienem si odkarmi. No, to piknie, piknie. Oczywicie, e musisz si odkarmi. Przynios ci... konserw. Przecie u nas mona... Istnieje wiele konserw na wiecie misne, rybne, owocowe... Ale najlepsze ze wszystkich s mleczne skondensowane mleko. Oczywicie, e nie naley pi rozprowadzonego wrztkiem. Powinno si je je yk albo rozsmarowywa na chlebie lub te po troszk yka, powoli wyjada z puszki, patrzc, jak knie rzadka, jasna masa i jak przylepia si do cianki cukrowa gwiazdka. Jutro powiedziaem z zapartym od szczcia oddechem - mlecznych. Dobrze, dobrze. Mlecznych. I Szestakow odszed. Powrciem do baraku, pooyem si i zamknem oczy. Nieatwo byo mi myle. Po raz pierwszy w caej okazaoci objawi mi si fizyczny charakter naszej psychiki, w peni odczuwalny. Mylenie sprawiao bl. Ale trzeba byo

myle. On zbierze nas wszystkich i zda" - to zupenie jasne. Zapaci za sw biurow prac nasz krwi, moj krwi. Zabij nas tam na miejscu, na Czarnych rdach, albo przyprowadz ywych i osdz dodadz po pitnacie lat. Przecie on nie moe nie wiedzie, e std uciec nie sposb. Ale mleko, zgszczone mleko... Usnem i w swoim poszarpanym, godowym nie widziaem t jego puszk ze skondensowanym mlekiem ogromne monstrum oklejone granatowym papierem. To gigantyczne, granatowe niczym nocne niebo naczynie podziurawione byo w tysicach miejsc i wyciekao z niego mleko, tworzc szerok strug Drogi Mlecznej. Z atwoci dosigaem rkami nieba i jadem gste, sodkie, gwiezdne mleko. Nie pamitam, co robiem w tym dniu i jak pracowaem. Czekaem, oczekiwaem zachodu soca i renia koni, ktre lepiej ni ludzie odgaduj koniec roboczego dnia. Chrypliwie zahuczaa syrena i poszedem do baraku, w ktrym mieszka Szestakow. Oczekiwa mnie na ganku. Kieszenie jego waciaka odstaway.

Siedlimy za wielkim wyszorowanym stoem w baraku i Szestakow wycign z kieszeni dwie puszki skondensowanego mleka. Rogiem siekiery przebiem wieczko puszki. Gsta, biaa struga pocieka na wieczko i na moj rk. Trzeba byo przebi drugi otwr. Dla powietrza powiedzia Szestakow. Nie szkodzi powiedziaem, oblizujc brudne, sodkie palce. Dajcie yk powiedzia Szestakow, obracajc si do obstpujcych nas robotnikw. Nad stoem pojawio si dziesi byszczcych, wylizanych yek. Wszyscy stali i przygldali si, jak jem. Nie byo w tym wcale niedelikatnoci ani oczekiwania na poczstunek. Nikt z nich nie spodziewa si, e podziel si tym mlekiem. Czego takiego nikt nigdy nie widzia - ich zaciekawienie byo zupenie bezinteresowne, gdy patrzyli, jak jem. Ja te wiedziaem, e nie sposb nie patrze na jedzenie znikajce w ustach innego czowieka. Usadowiem si wygodnie i jadem mleko bez chleba, popijajc od czasu do czasu zimn wod. Zjadem zawarto obu puszek. Widzowie rozeszli si widowisko byo skoczone. Szestakow przyglda mi si ze wspczuciem. Wiesz co - powiedziaem, wylizujc dokadnie yk - rozmyliem si. Idcie beze mnie. Szestakow zrozumia i wyszed, nie powiedziawszy ani sowa.

Bya to oczywicie mizerna zemsta, saba jak wszystkie moje uczucia. Ale co ja mogem jeszcze zrobi? Uprzedzi innych przecie ich nie znaem. A trzeba byo uprzedzi Szestakow zdy namwi piciu. Po tygodniu uciekli; dwch zostao zabitych niedaleko od Czarnych rde, a trzech sdzono po upywie miesica. Sprawa samego Szestakowa zostaa wyczona w zwizku z zatrudnieniem"; w niedugim czasie gdzie go wywieziono, a po p roku natknem si na niego w innej kopalni. Za ucieczk nie otrzyma dodatkowego wyroku naczalstwo prowadzio z nim uczciw gr, a przecie mogo by inaczej. Pracowa w zwiadzie geologicznym, by syty i golony", a jego skarpetki w szachownic wci jeszcze byy cae. Nie wita si ze mn, a przecie nic si nie stao. Dwie puszki skondensowanego mleka to w kocu nic takiego wanego...

CISZA

My wszyscy - caa brygada - siadalimy przy stoach w agrowej stowce ze zdziwieniem, niedowierzaniem, ostronoci i strachem. Stoy byy brudne i lepkie jedlimy przy nich przez cay okres naszego tutaj ycia. Nie wiadomo, od czego te stoy byy takie - przecie nikt tutaj zupy nie wylewa, nikt poza usta yki nie wtyka", nie zrobiby zreszt tego, bo yek nie byo, a rozlan zup zbierano palcami i po prostu j z nich zlizywano. Bya to obiadowa pora dla nocnej zmiany. Na tej wanie zmianie upchano nasz brygad, usunito j sprzed czyich oczu - jeli takie byy! - w naszej brygadzie byli sami sabeusze, bezsilni i godni. Bylimy ludzkimi odpadami, a jednak trzeba nas byo ywi - przy tym wcale nie odpadami, i nawet nie resztkami. Na nas te przydzielono jaki tam tuszcz, gotowane jedzenie, a co najwaniejsze - chleb, zupenie takiej samej jakoci jak ten, ktry otrzymyway najlepsze brygady, zachowujce jeszcze siy i wypeniajce plan przy podstawowej produkcji" dajcej zoto, zoto, zoto. Jeeli jednak wydawano nam jedzenie, to czyniono to zawsze na kocu, czy w dzie, czy w nocy wszystko jedno. Tej nocy rwnie przyszlimy w ostatniej kolejnoci. Mieszkalimy w jednym baraku, w jednej sekcji. Znaem niektrych spord tych ptrupw z wizienia czy z

81

punktu tranzytowego. Codziennie poruszaem si razem z tymi kbami buszatw, pciennych uszanek niezdejmowanych z gowy od ani do ani, obuwia ze starych watowanych spodni poprzepalanych przy ogniskach, i jedynie kierujc si pamici, rozpoznawaem, e to wrd nich jest czerwonolicy Tatar Mutaow - jedyny mieszkaniec Czimkientu, posiadajcy pitrowy dom pokryty blach, i Jefremow - byy pierwszy sekretarz czimkienckiego komitetu miejskiego partii, ktry w trzydziestym roku likwidowa Mutaowa jako klas.

By tu i Oksman, byy naczelnik oddziau politycznego, ktrego marszaek Timoszenko, nie bdc wtedy marszakiem, przegna ze swojej dywizji jako yda. By te upinow, pomocnik prokuratora generalnego ZSRR Wyszyskiego. Zaworonkow maszynista parowozowni sawieowskiej. By rwnie byy naczelnik NKWD z miasta Gorki, ktry na punkcie tranzytowym wszcz sprzeczk z jakim tam swoim podopiecznym". Bili ci? No to co? Podpisae - to wrg, wprowadzasz w bd wadz radzieck, przeszkadzasz nam pracowa. Wanie przez takich gadw dostaem pitnacie lat. Wtrciem si: Sucham ciebie i nie wiem czy mia si, czy naplu ci w twarz. Rni ludzie byli w tej dopywajcej" brygadzie... By te czonek sekty Bg wie", a moe sekta nazywaa si inaczej bya to bowiem jedyna staa odpowied sekciarza na wszystkie pytania naczalstwa. Pozostao w pamici nazwisko sekciarza, oczywicie - Dmitriew, chocia on sam nigdy si nie odzywa, gdy go tak woano. Ustawiay go w szeregu, przesuway i prowadziy rce brygadzisty i kolegw. Konwj czsto si zmienia i prawie kady nowy dowdca stara si poj tajemnic odmowy odpowiedzi na gon komend: Odlicz!" przy

wychodzeniu do tak zwanej pracy. Brygadzista krtko wyjania okolicznoci" i ucieszony konwojent kontynuowa odliczanie. Sekciarz uprzykrzy si ju wszystkim w baraku. Nocami, nie mogc spa z godu, grzalimy si i grzali przy elaznym piecyku, obejmujc go rkami, chwytajc uchodzce ciepo stygncego elaza, tulc do niego twarz. Oczywicie odgradzalimy od tego marnego ciepa innych mieszkacw baraku lecych w pokrytych szronem oddalonych ktach i,podobnie jak my, niepicych z godu. Stamtd to, z tych odlegych zaszronionych ktw, wyskakiwa kto, kto mia prawo krzycze, a nawet i bi, i odgania od piecyka godnych robociarzy wyzwiskami i kopniakami. Przy piecyku mona byo sta i legalnie suszy chleb, ale kt mia chleb, by go legalnie suszy? I ile godzin mona suszy skrawek chleba ? Nienawidzilimy naczalstwa, nienawidzilimy jeden drugiego, a nade wszystko nienawidzilimy sekciarza za jego pieni, za hymny, za psalmyObejmowalimy piecyk w milczeniu. A sekciarz piewa, piewa ochrypym, przezibionym gosem piewa cicho, ale byy to jakie hymny, psalmy, wiersze. piewanie nigdy si nie koczyo.

Pracowaem z sekciarzem w parze. Inni mieszkacy sekcji odpoczywali w czasie pracy od tych hymnw i psalmw, a ja nawet i tej ulgi nie mogem zazna. Pomilcz troch! Dawno ju bym umar, gdyby nie pieni. Uciekbym - w ten mrz. Ale brak mi si. Gdyby mie ich troch wicej! Nie prosz Boga o mier. On wszystko sam widzi. W brygadzie byli jeszcze jacy inni ludzie, obmotani szmatami, jednakowo brudni i godni, z jednakowym blaskiem w oczach. Kim s? Generaami? Bohaterami hiszpaskiej wojny? Rosyjskimi pisarzami? Kochonikami z Wookoamska? Siedzielimy w stowce, nie pojmujc, dlaczego nie daj nam je. Na kogo czekaj? Co to za nowin nam obwieszcz? Dla nas ona moga by tylko dobr nowin. Istnieje taka granica, kiedy wszystko, co moe si jeszcze zdarzy z czowiekiem - to tylko co lepszego. Nowina moe by tylko dobr nowin. Rozumielimy to wszyscy, rozumielimy to ciaem, a nie mzgiem. Otworzyo si do wewntrz okienko do rozdawania posikw i zaczto nam nosi w miskach zup gorc! Kasz - ciep! I kisiel - trzecie danie - prawie chodny! Kademu wydano yk i brygadzista uprzedzi, e trzeba j odda. Oczywicie, e oddamy yki. Po co nam yki? eby zamieni na tyto w drugim baraku? Oczywicie, zwrcimy je. Do czego nam yki? Od dawna przywyklimy je przez burt". Po c tu yka? To, co pozostanie na dnie, mona podsun palcami na brzeg miski... Nie byo si co zastanawia - przed nami stao jedzenie, poywienie. Rozdali nam chleb - kademu po dwusetce do rki. Chleba tylko wedug przydziau uroczycie owiadczy brygadzista - a reszta ile wlizie".

I my jedlimy ile wlizie". Kada zupa dzieli si na dwie czci: gste" i rzadkie". Ile wlizie" dawano nam rzadkiego. Za to drugie danie - kasza - wcale nie byo w niej oszukastwa. Trzecie danie - ciepa woda z lekkim posmakiem krochmalu i ledwo wyczuwalnym ladem rozpuszczonego cukru. By to kisiel. Aresztanckie odki wcale nie s zobojtniae, ich zdolnoci odczuwania smaku wcale nie zostay przytpione godem i prymitywnym jedzeniem. Odwrotnie, smakowe wyczulenie aresztanckiego, wygodzonego odka jest wprost niezwyke. Jakociowa reakcja w odku aresztanta ustpuje pod wzgldem precyzji adnemu laboratorium fizycznemu. aden wolny" odek nie wykryby obecnoci cukru w tym kisielu,

ktry jedlimy, a raczej pili, w t koymsk noc, na kopalni Partyzant" A nam kisiel wydawa si sodki, nieprzecitnie sodki - jak cud, i kady wspomina, e jeszcze istnieje cukier na biaym wiecie i nawet trafia do aresztanckiego kota. Jaki to czarodziej... Czarodziej by niedaleko. Przyjrzelimy si jemu po drugim daniu tego drugiego obiadu. Chleb tylko wedug przydziau - powiedzia brygadzista - reszta ile wlizie". I spojrza na czarodzieja. Tak, tak odpowiedzia czarodziej. By to malutki, czyciutki, czarniutki, dobrze domyty czowiek z niepoodmraan twarz. Nasi naczelnicy, nadzorcy, dziesitnicy, kierownicy robt, naczelnicy agrw, konwojenci wszyscy oni poprbowali ju Koymy, i na kadej, kadej twarzy wypisaa ona swe litery, pozostawia swj lad, wyrya dodatkowe zmarszczki, na zawsze usadowia plamy odmroe, pitna nie do zmycia nacechowaa swym niezniszczalnym znakiem! Na rowej twarzy czyciutkiego czarnego czowieczka nie byo jeszcze ani jednej plamy, adnego pitna. By to nowy starszy wychowawca naszego agru, ktry dopiero co przyjecha z kontynentu. Starszy wychowawca przeprowadza dowiadczenie. Dogada si z naczelnikiem, wymg na nim, eby naruszy stary koymski obyczaj codziennie resztki zupy i kaszy odnoszono zgodnie z dawn tradycj do baraku batniakw to, co najgstsze z dna" i i rozdawano rwnie w barakach lepszych brygad, aeby podtrzyma

nie te najbardziej wygodzone, lecz te najmniej godne brygady, eby wszystko zamieni na plan", wszystko przemieni w zoto dusze i ciaa wszystkich naczelnikw, konwojentw i winiw. Brygady te i batniacy take - przyuczyli si, przywykli liczy na te resztki. Ale nowy wychowawca nie zgodzi si z tym obyczajem i wymg , eby resztki jedzenia rozdawa najbardziej godnym. Wtedy i sumienie si w nich przebudzi. Na miejscu sumienia wyrosy im rogi prbowa wmiesza si dziesitnik, ale wychowawca by nieustpliwy i otrzyma zezwolenie na eksperyment. Aby go przeprowadzi, wybrano najbardziej wygodzon brygad - nasz. Zobaczycie, czowiek podje i z wdzicznoci dla pastwa bdzie lepiej pracowa. Czy mona wymaga pracy od tych dochodiagw. Do84

chodiagi - to pierwsze sowo, z batniackiego narzecza , ktrego nauczyem si na Koymie. Czy dobrze mwi? Dobrze- powiedzia naczelnik odcinka, wolniaszka", stary koymianin, ktry posa pod sopk" niejeden tysic ludzi z tej kopalni. Przyszed podziwia przebieg eksperymentu". Tych nierobw, symulantw trzeba ywi przez miesic misem i czekolad, przy zupenym zwolnieniu od pracy. I nawet wtedy nie bd pracowa. W ich czaszkach co si zmienio na zawsze. To - szlaka, odpady. Dla kopalni wiksz warto przedstawia dokarmianie tych, co jeszcze pracuj, a nie tych nierobw! Przy okiennym okienku zaczto si kci i krzycze. Wychowawca co tam z zapaem dowodzi. Naczelnik odcinka sucha z niezadowolonym wyrazem twarzy, a kiedy pado nazwisko Makarenki, machn na to rk i odszed na bok. Modlilimy si kady do swego Boga, sekciarz te do swojego. Modlilimy si, eby nie zamknli okienka, eby wychowawca zwyciy. Aresztancka wola dwudziestu ludzi napia si - i wychowawca zwyciy. Jedlimy dalej, wcale nie pragnc rozstania z cudem. Naczelnik odcinka wyj zegarek, ale ju zawy sygna - przenikliwy dwik agrowej syreny wzywa nas do pracy. No, robociarze niepewnie wymawiajc to niepotrzebne w tym miejscu sowo, powiedzia nowy

wychowawca. - Zrobiem wszystko, co mogem. Uzyskaem to dla was. Do was naley, aby odpowiedzie na to prac, tylko prac. Popracujemy, obywatelu naczelniku - powanie powiedzia byy pomocnik prokuratora generalnego ZSRR, podwizujc buszat brudnym rcznikiem i dyszc w rkawice, nagrzewajc ich wntrze ciepym powietrzem. Drzwi si otworzyy, wpuszczajc bia par, a my wylelimy na mrz, aeby na cae ycie zapamita ten sukces - jeeli komu bdzie dane przey. Wydao nam si, e mrz zagodnia. Ale to byo niedugo. Mrz by zbyt wielki, aby nie postawi na swoim. Doszlimy do wykopu i usiedli w krg, czekajc na brygadzist. Siedlimy w tym samym miejscu, gdzie kiedy rozpalalimy ognisko i grzalimy si przy nim, dmuchajc na zoty pomie, gdzie przepalalimy rkawice, czapki, spodnie, buszaty, burki, na prno starajc si ogrza, ratowa przed mrozem. Ale ognisko to byo dawno, zdaje si, w zeszym roku. Tej zimy nie zezwalano robotnikom na grzanie si, grza si tylko konwo-

jent, poukada gownie swego ogniska i rozdmucha pomie. Owin si kouchem i usiad na pniu. Biaa mga otaczaa wykop owietlony jedynie pomieniem ogniska.Siedzcy obok mnie sekciarz wsta i poszed mimo konwojenta w t mg,do nieba...Stj! Stj! Konwojent by niezy chop, ale z karabinem umia si dobrze obchodzi, Stj! Potem rozleg si wystrza, suchy szczk karabinu sekciarz jeszcze nie znik we mgle drugi wystrza... Widzisz wic, ty jeleniu - powiedzia po batniacku naczelnik do starszego wychowawcy obaj przyszli do wykopu. - Ale wychowawca nie mia wyraa zdziwienia z powodu zabicia winia, a naczelnika ju takie rzeczy nie dziwiy. Masz tutaj swj eksperyment. Te psy jeszcze gorzej zaczy pracowa. Dodatkowy obiad to dodatkowe siy na walk z mrozem. Od nich robot zapamitaj to sobie, jeleniu - wymusza tylko mrz. Ani twj obiad, ani moje walenie po pysku, tylko mrz. Oni machaj rkami, eby si zagrza. A my wkadamy w nie kilofy, opaty, przecie wszystko jedno, czym macha podstawiamy taczki, skrzynie, grabiarki i kopalnia wykonuje plan. Daje to zotko... Teraz s syci i ju wcale nie bd pracowa. Dopki nie przemarzn. Wtedy pomachaj opatami. A karmi ich nie ma sensu. Sfrajerowae mocno z tym obiadem. Za pierwszym razem wybacza si. Wszyscymy byli takimi samymi jeleniami. Nie wiedziaem, e to takie gady powiedzia wychowawca. Na drugi raz bdziesz wierzy starszym. Jednego ju dzisiaj zastrzelono. Nierb - fion. P roku na darmo jad

pastwowy chleb. Powtrz to fion! Fion powtrzy wychowawca. Staem tu obok, ale naczalstwo nie krpowao si mn. Miaem legalny powd oczekiwania brygadzista powinien mi przyprowadzi innego towarzysza pracy. Przyprowadzi upiowa byego pomocnika prokuratora generalnego ZSRR. I zaczlimy wsplnie nasypywa do skrzy wysadzone wybuchem i rozkruszone kamienie robi to, co robiem razem z sekciarzem. Powracalimy znajom drog, jak zawsze, nie wykonawszy normy ani nie troszczc si o ni. Ale wydawao si, e marzlimy troch mniej ni zazwyczaj. 86

Staralimy si pracowa, ale zbyt wiele dzielio nasze ycie od tego, co mona wyrazi w liczbach, w teczkach, w procentach planu. Liczby byy blunierstwem. Ale na jak godzin, na jak chwil nasze siy - duchowe i fizyczne - okrzepy po tym nocnym obiedzie. I zimno mi si zrobio, gdy odgadem i zrozumiaem, e ten nocny obiad przysporzy si sekciarzowi do samobjstwa. To bya wanie ta porcja kaszy, ktrej brakowao mojemu towarzyszowi w pracy, aeby zdecydowa si umrze. Czasem czowiek powinien si spieszy, eby nie utraci woli mierci. Jak zawsze okrylimy piecyk. Tylko nie byo komu piewa hymnw. I byem bodaj nawet rad e zapanowaa cisza.

CHLEB

Ogromne ,dwuskrzydowe drzwi rozwary si i do etapowego baraku wszed rozdawca . Stan w szerokim pamie porannego wiata odbijanego przez niebieskawy nieg. Ze wszystkich stron spogldao na niego tysice oczu: z dou - spod nar, na wprost, z boku, z gry z wysokoci trjpitrowych nar, dokd wdrapali si po drabince ci ,co jeszcze zachowali siy. Dzisiaj by dzie ledziowy i za rozdawc niesiono ogromn tac z dykty, uginajc si pod gr ledzi, poprzecinanych na p . Za taca szed dyurny nadzorca w biaym,byszczcym jak sonce pkouszku z garbowanej owczej skry. ledzie wydawano rano co drugi dzie po poowie. Jakie tu przeprowadzono obliczenia dotyczce iloci biaka i kalorii - tego nikt nie wiedzia i nikt zreszt nie interesowa si tego

rodzaju scholastyk. Szept setek ludzi powtarza jedno i to samo sowo: ogonki. Jaki mdry naczelnik, biorc pod uwag psychologi aresztantw, z aby wydawano jednoczenie albo gowy ledzi, albo ogony. Zalety jednych i drugich zostay ju wielokrotnie przedyskutowane: w ogonkach byo chyba wicej rybiego misa, ale za to gowa dawaa znacznie wicej zadowolenia: wysysano skrzela, wyjadano rybi mzg. ledzie wydawano nieoprawione i wszystkim to dogadzao: przecie jedli je z omi, ze skr- al, e to nie gowy, przemkn i znik: ogonki byy faktem,zostay dane . A do tego taca ju si zbliaa i miaa nastpi najbardziej denerwujca chwila jakiej wielkoci kawaek si trafi nie mona byo go zamieni ani zaprotestowa wszystko byo na los szczcia wycignit kart w tej rozgrywce z godem. Czowiek nieuwanie dzielcy ledzie na porcje nie zawsze rozumie (albo szybko zapomnia), e dziesi gramw wicej czy mniej dziesi gramw, tak na oko moe

doprowadzi do dramatu moe nawet do krwawego dramatu. A o zach nawet nie warto mwi. zy si czsto zdarzaj, wszyscy je rozumiej i nikt si nie mieje z paczacego .Zanim rozdawca si zbliy, kady ju wyliczy, jaki wanie kawaek

zostanie mu podany przez t obojtn rk. Kady zdy ju si zmartwi, ucieszy, przygotowa na cud i znale na krawdzi rozpaczy, jeeli pomyli si w swoich spiesznych obliczeniach. Niektrzy przymykali oczy, nie panujc nad zdenerwowaniem, aby otworzy je dopiero wtedy, gdy rozdawca szturchnie, podajc przydzielon porcj. Schwyciwszy ledzia brudnymi palcami, gadzc go i przyciskajc szybko i delikatnie, eby oceni, jaki kawaek si trafi - chudy czy tusty (zreszt ledzie z Morza Ochockiego nie bywaj tuste i ten ruch palcw to take oczekiwanie na cud), nie mog si powstrzyma, eby nie obrzuci szybkim spojrzeniem rk tych, co si znajduj obok i co rwnie gadz i ciskaj swe porcje, bojc si zbyt spiesznie przekn ten maleki ogonek. Nie zjadaj ledzia od razu. Li, li, a ogonek po trochu wylizguje si z palcw i znika. Pozostaj oci, przeuwane ostronie i delikatnie, a roztaj i znikn. Potem bior si do chleba - piset gramw wydaje si z rana na cay dzie - odszczypuj go po kawaeczku i wsuwaj do ust. Wszyscy zjadaj cay chleb od

razu dziki temu nikt go nie ukradnie i nie odbierze, a i tak nie starcza siy woli, aby go zostawi na pniej. Nie naley si tylko spieszy, nie naley zapija wod, nie naley go przeuwa. Trzeba go ssa jak cukier, jak landrynk. Potem mona wzi kubek herbaty ciepawej wody, zabarwionej palon chlebow skrk. Zjedzony zosta led, zjedzony chleb, wypita herbata. Od razu robi si gorco i nie chce si nigdzie i, tylko pooy, ale ju trzeba si odziewa naciga na siebie oberwany waciak, ktry by twoj kodr, podwiza sznurkiem podeszwy do porwanych burek z pikowanej waty, do burek, ktre suyy ci za poduszk, i trzeba si spieszy, gdy drzwi ju otwarto na ocie i za ogrodzonym kolczastym drutem placykiem oczekuj konwojenci z psami. Odbywamy kwarantann, tyfusow, ale nie daj nam prnowa. Goni" nas do pracy - nie wedug list, a cakiem po prostu odliczaj pitkami w bramie. Istnieje sposb, dostatecznie pewny, aeby kadego dnia trafi do wzgldnie

89

korzystnej pracy. Trzeba tylko cierpliwoci i opanowania. Korzystna praca - to zawsze taka, do ktrej bior mao ludzi - dwch, trzech, czterech. Praca, do ktrej bior dwudziestu, trzydziestu, stu - to praca na pewno cika, najczciej roboty ziemne. I chocia aresztantom nigdy zawczasu nie podaj miejsca pracy dowiaduj si o tym w drodze - sukces w tej strasznej loterii przypada w udziale ludziom odznaczajcym si cierpliwoci. Naley przeciska si do tyu, do cudzych szeregw,

odchodzi na bok i rzucac si do przodu, kiedy ustawiaj maa grupk Natomiast dla duych grup najbardziej korzystna praca - to przebieranie warzyw w magazynie, piekarnia, jednym sowem, te wszystkie miejsca, gdzie praca wie si z ywnoci, czy to w stanie surowym, czy te nadajcym si do spoycia tam zawsze znajduj si resztki, odamki, skrawki tego, co da si zje. Ustawiono nas i poprowadzono po grzskiej kwietniowej drodze. Nogi konwojentw wawo czapay po kauach. Nie zezwalano nam ama szyku w obrbie miasta - nikt wic tych kau nie omija. Nogi robiy si mokre, ale nikt na to nie zwraca uwagi - przezibie si nie obawialimy. Zdarzao si to nam tysice razy, a przy tym najbardziej niebezpieczne, co mogo nas spotka - powiedzmy, zapalenie puc zaprowadzioby nas do upragnionego szpitala. W szeregach sycha byo urywany szept: Do piekarni, suchajcie, do piekarni" istniej ludzie, ktrzy zawsze o wszystkim wiedz i wszystko odgaduj. S take tacy, ktrzy we wszystkim chc widzie to najlepsze. Dla innych, przeciwnie, wszystko idzie ku gorszemu i kade polepszenie przyjmuj z niedowierzaniem, jak jakie niedopatrzenie losu. I ta rnica w sposobie podejcia niewiele zaley od wasnego dowiadczenia - jest jakby dana w dziecistwie na cae ycie... Nasze najmielsze nadzieje ziciy si stalimy przed bram piekarni. Dwudziestu ludzi, wsunwszy rce w rkawy, dreptao w miejscu, odwracajc si plecami do przejmujcego wiatru. Konwojenci odeszli na bok i zapalili. Przez malekie drzwi wycite w

90

bramie wyszed czowiek bez czapki, w granatowym fartuchu. Pogada z konwojentami i podszed do nas. Z wolna obwid wszystkich wzrokiem. Koyma z kadego robi psychologa, a on musia w jednej chwili we wszystkim si zorientowa. Spomidzy tych dwudziestu oberwacw trzeba wybra dwch ludzi do pracy wewntrz piekarni, w oddziaach". Powinni mie do siy, aby mogli dwiga nosze z potuczon ceg, ktra pozostaa po przebudowie pieca. Nie mog by zodziejami, batniakami", gdy wtedy cay roboczy dzie zejdzie na rnego rodzaju spotkaniach, przekazywaniu grypsw", karteczek, a nie na pracy. Trzeba, eby nie osignli jeszcze tej granicy, poza ktr kady z godu staje si zodziejem, bo przecie na oddziaach nikt ich pilnowa nie bdzie. Trzeba, eby nie byli skonni do ucieczki". Trzeba... I wszystko to trzeba wyczyta w jednej chwili z dwudziestu aresztanckich twarzy i od razu wybra. Wychod powiedzia do mnie czowiek bez czapki. - I ty- -

Wskaza na mojego piegowatego, wszechwiedzcego ssiada wezm tych powiedzia do konwojenta. - Dobrze - obojtnie odpowiedzia tamten. Odprowadzay nas spojrzenia pene zazdroci,

U ludzi pi zmysw nigdy nie dziaa jednoczenie w tym samym penym napiciu. Nie sysz radia, kiedy uwanie czytam. Linijki tekstu przebiegaj mi przed oczami, kiedy sucham audycji radiowej - automatyzm czytania zostaje zachowany - podam wzrokiem za nimi i nagle okazuje si, e nic nie pamitam z tego, co przed chwil przeczytaem. To samo bywa, kiedy w czasie czytania pomylisz o czym innym - dziaaj tu jakie wewntrzne przeczniki. Ludowe powiedzonko kiedy jem, tom guchy i niemy" znane jest kademu. Doda by mona i lepy", gdy przy takim jedzeniu z apetytem funkcja wzroku skupia si na pomocy smakowym odczuciom. Kiedy staram si co wymaca gboko w szafie i cay mj zmysowy odbir lokalizuje si w koniuszkach palcw - niczego nie widz ani nie sysz wszystko zostaje wyparte przez napicie tego, co odczuwam. Tak i teraz, przekroczywszy prg piekarni, staem, nie widzc yczliwych i wspczujcych twarzy robotnikw (pracowali tu i byli, i rzeczywici winiowie), nie syszaem sw majstra - tego znajomego bez czapki, ktry mwi nam, e mamy wynie na dwr potuczon ceg, e nie

powinnimy chodzi po innych oddziaach, e nie powinnimy kra, bo chleba i tak nam da - niczego nie syszaem. Nie odczuwaem te tego ciepa silnie nagrzanego oddziau, ciepa, za ktrym stsknio si moje ciao przez dug zim. Wdychaem zapach chleba, gsty aromat bochenkw", w ktrych zapach przypalonego tuszczu miesza si z zapachem podpiekanej mki. Znikom cz tego upajajcego aromatu usiowaem wyowi kadego ranka, przycisnwszy nos do skrki niezjedzonej jeszcze porcji" chleba. Ale tutaj istnia on w caej swej stonej mocy i wydawao si, e rozrywa moje nieszczsne nozdrza. Ten czar przerwa majster. - Zapatrzye si - powiedzia. - Chodmy do kotowni. Zeszlimy do piwnicy. W czysto wymiecionej kotowni siedzia ju przy stoliku palacza mj towarzysz pracy. W takim samym granatowym fartuchu jak u majstra sta przy piecu palacz, mic papierosa, i przez otwory w eliwnych drzwiczkach paleniska wida byo, jak wewntrz, Pobyskujc, szala pomie, to czerwony, to ty, a ciany kota dray

i huczay od ognistych konwulsji. Majster postawi na stole czajnik,kubek z powidem i pooy bochenek chleba. Daj im si napi - powiedzia do palacza. Ja przyjd za dwadziecia, minut. Tylko nie cignijcie, jedzcie szybko. Wieczorem damy jeszcze, tylko poamiecie na kawaki, bo w agrze wam odbior. Majster wyszed. Widziae psa powiedzia palacz, obracajc w rkach ten bochenek chleba. - Poaowa gad trzydziestki. Ale poczekaj. Wyszed w lad za majstrem i po minucie powrci, podrzucajc w rkach nowy bochenek. Cieplutki powiedzia, rzucajc chleb piegowatemu chopakowi. Z trzydziestki. A to, widzisz, chcia was zby mieszanym. Daj go tu. I wziwszy w rce bochenek, ktry pozostawi nam majster, palacz otworzy drzwiczki kota i wrzuci chleb w huczcy i wyjcy ogie. Zatrzasn drzwiczki i zamia si. No tak - powiedzia wesoo, odwracajc si ku nam. Po co to? spytaem. Lepiej wzilibymy ze sob. Ze sob to jeszcze wam damy powiedzia palacz. Ani ja, ani piegowaty chopak nie moglimy przeama chleba. Nie masz noa? spytaem palacza. Nie mam. Po co ci n? Palacz uj bochenek w dwie rce i z atwoci go przeama. Z rozamanego bochenka unosia si aromatyczna para. Palacz tkn palcem misz.

92

Dobrze piecze ten Fiedka, zuch z niego pochwali. Ale my nie mielimy czasu na dopytywanie si kto taki Fiedka. Zabralimy si do jedzenia, parzc si i chlebem, i wrztkiem,, ktry mieszalimy z powidem. La si z nas strumieniami gorcy pot. Spieszylimy si majster ju po nas wrci. Przynis ze sob nosze, przycign je do kupy potuczonej cegy, przynis te opaty i sam zaadowa pierwsz skrzyni. Przystpilimy do pracy. I nagle stao si jasne, e to nie na nasze siy. Krcio si w gowie, kiwao nami. Drugie nosze ja sam adowaem i naoyem o poow mniej, ni wynosi poprzedni adunek. Starczy, starczy powiedzia piegowaty chopak. By jeszcze bardziej blady ni ja, a moe to tylko piegi podkrelay jego blado. Odpocznijcie, chopcy wesoo i nie namiewajc si z nas wcale, powiedzia przechodzcy mimo piekarz i my posusznie usiedlimy. Przeszed obok nas majster, ale te nic nie powiedzia. Odpoczwszy, znowu zabralimy si do roboty, ale po kadych dwu noszach siadalimy - kupa gruzu nie zmniejszaa si.

Zapalcie, chopcy - powiedzia ten sam piekarz, pojawiajc si ponownie. Nie mamy tytoniu. No to dam wam na papieroska. Tylko trzeba wyj. Tutaj nie wolno pali. Podzielilimy machork i kady zapali swojego papierosa - luksus ju dawno zapomniany. Zacignem si wolno kilka razy, ostronie przygasiem palcem papierosa, zawinem go w papier i schowaem za pazuch. Susznie - powiedzia piegowaty chopak. - A ja nawet o tym nie pomylaem. Do przerwy obiadowej oswoilimy si tu na tyle, e zagldalimy i do ssiadujcych pomieszcze z takimi samymi piekarniczymi piecami. Wszdzie wychodziy z nich z piskiem elazne formy i blachy, a na pkach wszdzie lea chleb. Od czasu do czasu podjeda wagonik na kkach, adowano do niego wypieczony chleb i gdzie go wywoono, tylko nie tam, gdzie mielimy powrci wieczorem - to by biay chleb. Przez szerokie okno (bez krat) wida byo, e soce koni si ku zachodowi. Od drzwi pocigno chodem. Przyszed majster. No, to koczcie. Nosze zostawcie na gruzie. Co mao zrobilicie. Dla was tygodnia nie starczy na wyniesienie tej kupy gruzu, pracusie. Dali nam po bochenku chleba, porozamywalimy kady na kawaki, ponapychali kieszenie... Ale ile chleba moe wej do naszych kieszeni? Chowaj wprost do spodni - komenderowa piegowaty

chopak. Wyszlimy na zimne wieczorem podwrze grupa ju si ustawiaa poprowadzono nas z powrotem. Przy przejciu przez agrow wartowni" nikt nas nie rewidowa - nikt z nas nie nis w rkach chleba. Wrciem na swoje miejsce, podzieliem si z ssiadami przyniesionym chlebem, legem i zasnem, od razu jak nagrzay si przemoknite i zzibnite nogi. Przez ca noc przemykay przed moimi oczami bochenki chleba i pojawiaa si obuzerska twarz palacza, wrzucajcego chleb w ognist gardziel pieca.

ZAKLINACZ WY

Siedzielimy na powalonym przez burz ogromnym modrzewiu. W kraju wiecznej zmarzliny drzewa ledwo trzymaj si niegocinnej ziemi i burza z atwoci wyrywa je z korzeniami i wali na ziemi. Patonow opowiada mi wanie histori swojego ycia tutaj powtrnego naszego ycia na tym wiecie. Gdy wspomnia o kopalni Danchara, nachmurzyem si. Bywaem w rnych trudnych i parszywych miejscach, jednak straszna sawa Danchary huczaa wszdzie. I dugo pan by w Dancharze? Rok cicho powiedzia Patonow. Oczy mu si zwziy, zmarszczki ostro uwydatniy; przede mn by inny Patonow, starszy o dziesi lat od poprzedniego. Zreszt, trudno byo tylko z pocztku, przez pierwsze dwa, trzy miesice. Tam s sami zodzieje. Ja byem jedynym wyksztaconym czowiekiem. Opowiadaem im powieci, ciskaem romanse", jak to mwi batniacy; opowiadaem Dumasa, Conan Doylea, Wellsa. W zamian za to oni mnie ywili, odziewali; pracowaem niewiele. Przypuszczam, e pan w swoim czasie rwnie wykorzystywa t jedyn zalet wyksztacenia? Nie - odpowiedziaem. - Nie. Wydawao mi si to zawsze kracowym ponieniem. Kocem. Za zup nigdy nie opowiadaem romansw". Ale wiem, co to takiego. Syszaem tych opowiadaczy".

94

Czy to potpienie? - spyta Patonow. Ani troch powiedziaem. - Godnemu czowiekowi mona wiele wybaczy, bardzo wiele. Jeli przeyj - Patonow wypowiedzia uwicon formu rozpoczynajc wszystkie myli o czasie wykraczajcym poza dzie jutrzejszy - napisz o tym opowiadanie. Ju nawet wymyliem tytu: Zaklinacz wy . adny? adny. Trzeba tylko przey. To najwaniejsze. Andrzej Fiodorowicz Patonow, w swoim pierwszym yciu scenarzysta ,

umar w trzy tygodnie po tej rozmowie. Umar tak, jak umierao wielu - zamachn si kilofem i upad twarz na kamie. Wstrzyknita doylnie glukoza czy inne rodki nasercowe mogyby go na pewno przywrci do ycia, a tak, chrapliwie oddycha jeszcze przez jakie ptorej godziny i ucich, gdy przysano nosze ze szpitalika. Sanitariusze unieli malekie martwe ciao do trupiarni - niewak mas skry i koci. Lubiem Patonowa za to, e nie przestawao go ciekawi to odlege za morzami i grami ycie, od ktrego oddzielao nas tyle wiorst i tyle czasu i w ktrego istnienia ju prawie przestalimy wierzy; a raczej wierzylimy tak, jak uczniacy wierz w istnienie jakiej tam Ameryki. Patonow miewa rwnie ksiki, ktre Bg jeden wie jak do niego trafiay, i gdy nie byo zbyt zimno, na przykad w lipcu, nie uczestniczy w rozmowach na tematy, ktrymi ya caa nasza spoeczno": jaka bya lub bdzie zupa na obiad, czy chleb wydawany bdzie trzy razy dziennie, czy te w caoci z rana, czy bdzie jutro deszcz, czy te pikna pogoda. Lubiem Patonowa, sprbuj wic napisa projektowane przez niego opowiadanie Zaklinacz wy.Koniec pracy wcale jeszcze nie oznacza jej zakoczenia. Po sygnale naley jeszcze zebra narzdzia, odnie je do skadu, zda, ustawi si, przebrn przez dwukrotne przeliczanie (dwukrotne z

codziennych dziesiciu) przy wtrze ordynarnych przeklestw konwojentw, bezlitosnych, obraliwych krzykw wasnych towarzyszy niedoli, jeszcze na razie silniejszych od ciebie, ale take zmczonych, spieszcych si do domu i wciekych z powodu kadego opniania powrotu. Trzeba odliczy jeszcze raz, uformowa si i wyruszy do odlegego o pi kilometrw lasu po drewno; pobliski las dawno ju wyrbano i spalono. Drewno na opa przygotowywane jest w lesie przez brygad drwali i kady z pracujcych robociarzy zabiera po jednym polanie. W jaki sposb te cikie bierwiona, ktre trudno unie nawet dwm ludziom, docieraj na miejsce, tego nikt nie wie. Samochodw po drewno nigdy si nie posya, a wszystkie konie stoj chore w stajni. Konie sabn o wiele szybciej ni ludzie, jakkolwiek rnica pomidzy ich poprzednim i obecnym bytowaniem jest oczywicie niewspmiernie mniejsza ni w przypadku ludzi. Wydaje si czsto, chyba tak jest naprawd, e czowiek wanie dlatego opuci krlestwo zwierzt i sta si istot ludzk, tj. tak, ktra potrafia wymyli co takiego, jak te nasze wyspy z niewiarygodnym na nich bytowaniem, i wytrzymaoci fizyczn przewysza kade zwierz. To nie posugiwa-

nie si rkami przeksztacio map w czowieka, ani zarodek mzgu ani dusza trafiaj si i psy, i niedwiedzie, ktre postpuj rozumnie i wykazuj wicej charakteru ni czowiek. Nie byo to te zawadnicie ogniem; gwny warunek przemiany pojawi si przed tym. W swoim czasie w tych samych warunkach czowiek okaza si silniejszy i bardziej wytrzymay ni jakiekolwiek zwierz. Powiedzenie ywotny jak kot" nie jest suszne w odniesieniu do czowieka. To o kocie naleaoby raczej powiedzie ywotny jak czowiek". Ko nie wytrzymuje nawet miesica w warunkach tutejszej zimy w chodnej stajni po wielogodzinnej pracy na mrozie. Chyba e jest to ko jakucki. Ale jakuckich koni nie uywa si do takiej pracy. I nie karmi si ich. Podobnie jak renifery, rozgrzebuj one kopytami nieg i wyszczypuj zeszoroczn such traw. A czowiek- yje. Czyby nadziej? Przecie on nie ma nadziei. Jeeli nie jest durniem, to nie moe y nadziej. Dlatego jest tak wielu samobjcw. Jednake uporczywe fizyczne trzymanie si ycia, instynkt samozachowawczy, ktry rzdzi jego wiadomoci ratuje go. yje on tak samo jak kamie, drzewo, ptak czy pies. Ale trzyma si ycia mocniej. I wytrzymaoci gruje nad kadym zwierzciem. O tym wszystkim myla wanie Patonow, stojc z bierwionem na ramieniu u wrt wejciowych w oczekiwaniu na ponowne przeliczanie. Po przyniesieniu i zoeniu drewna ludzie, cisnc si, spieszc i przeklinajc, weszli do ciemnego, zbudowanego z

96

drewnianych bali baraku. Gdy oczy przywyky do ciemnoci, Patonow zauway, e wcale nie wszyscy wychodzili do pracy. W odlegym kcie baraku, na prawo, na grnej pryczy, w wietle zawaszczonej, jedynej w baraku lampy benzynowego kopcida bez szka - siedziao siedmiu czy omiu ludzi otaczajcych dwch, ktrzy skrzyowawszy po tatarsku nogi i pooywszy midzy sob zatuszczon poduszk, grali w karty. Kopccy kaganek drga i wydua swoim pomieniem chybotliwe cienie grajcych. Patonow przysiad na skraju pryczy. Czu amanie w barkach, a kolana i minie dray. Dopiero dzi rano przywieziono go do Danchary i by to jego pierwszy dzie pracy. Na pryczach nie byo wolnego miejsca. Jak wszyscy wyjd, to si poo - pomyla Patonow i zacz drzema . Na grze skoczono gra. Czarnowosy czowiek z wsikiem i dugim paznokciem na lewym maym palcu przewali si na skraj pryczy. Zawoaj no tego Iwana Iwanowicza" powiedzia. Kuksaniec w plecy obudzi Patonowa. Ty, woaj ciebie.

No, gdzie on jest, ten Iwan Iwanowicz?! - woano z grnej pryczy.Ja nie jestem Iwan Iwanowicz - powiedzia Patonow, mruc oczy.Fiedieczka, on nie idzie! Jak to nie idzie? Wypchnito Patonowa na wiato. Czy ty mylisz y? - spyta cicho Fiedia, krcc przed oczyma Patonowa odhodowanym, brudnym paznokciem. Myl - odpowiedzia Patonow. Silne uderzenie pici w twarz zwalio go z ng. Patonow podnis si i wytar krew rkawem. Tak nie mona odpowiada - dobrotliwie wyjani Fiedia. - Czyby was, Iwanie Iwanowiczu, tak w instytucie uczono odpowiada? Patonow milcza. Id, bydlaku - wycedzi Fiedia. - Id i kad si przy kiblu. Tam bdzie twoje miejsce. A jeli bdziesz krzycze, zadusimy. To nie bya czcza pogrka. Dwukrotnie na oczach Patonowa w rezultacie jakich wasnych zodziejskich porachunkw duszono ludzi rcznikiem... Patonow pooy si na mierdzcych deskach. Ale nudno, koledzy! powiedzia Fiedia, ziewajc. Chociaby ktry pity poskroba, czy co... Maszka, hej, Maszka, chod skroba pity Fiedieczce! W smudze wiata pojawi si Maszka, blady, adniutki, osiemnastoletni zodziejaszek. Zdj z ng Fiedieczki znoszone, te pbuciki, ostronie cign brudne, porwane skarpetki i umiechajc si, zacz skroba Fiedii pity. Fiedia chichota, podrygujc z askotek. Poszed won! - wykrztusi nagle. - Nie potrafisz skroba,

nie umiesz... Przecie ja, Fiedieczka...Poszed won, jak ci mwi. Skrobie, drapie bez adnej delikatnoci...Dookoa kiwano ze zrozumieniem gowami.By u mnie na Krzywym taki yd. Ten dopiero skroba pity. Ten dopiero skroba! Inynier! I Fiedia pogry si we wspomnieniach o skrobicym go w pity ydzie. Fiedia, posuchaj, a ten nowy? Nie chcesz sprbowa? A niech go - powiedzia Fiedia. - Czy tacy jak on potrafi skroba? A zreszt, kacie mu wsta. Patonowa wprowadzono w krg wiata.

Ej, ty, Iwanie Iwanowiczu, podkr lamp zadysponowa Fiedia. - I bdziesz w nocy dorzuca drew do pieca. A rano wyniesiesz kibel Sprztajcy pokae, gdzie wyla... Patonow pokornie milcza. Za to - wyjani Fiedia - otrzymasz miseczk zupki. Ja przecie i tak tej wody nie jem. A teraz id, pij. Patonow pooy si na starym miejscu. Prawie wszyscy spali, przytuliwszy si jeden do drugiego, a nawet w trjk. Tak byo cieplej. Ech, nuda, a noce takie dugie przecigajc si, powiedzia Fiedia. Choby kto jaki romans cisn. Ot, u mnie na Krzywym... Fiedia, suchaj, Fiedia, a moe ten nowy? Nie chcesz sprbowa? A wanie - oywi si Fiedia. No, to podniecie go na nogi. Kazano Patonowowi wsta. Suchaj powiedzia Fiedia, umiechajc si prawie przymilnie - troch si tu pogorczkowaem. Nie szkodzi rzek przez zby Patonow. Suchaj, a romanse ty potrafisz ciska? Zmtniae oczy Patonowa zabysy ogniem. Jeszcze by nie! Caa cela w wizieniu ledczym zasuchiwaa si, gdy opowiada Hrabiego Drakul. Tam jednak byli ludzie. A tutaj? Zosta baznem na dworze ksicia Mediolanu, baznem, ktrego ywiono w nagrod za dobre arty, a bito za ze? Mona jednak na to spojrze rwnie z innej strony. Zapozna ich z prawdziw literatur. Bdzie krzewicielem

owiaty. Rozbudzi w nich zainteresowanie dla kunsztu sowa i tutaj, bdc na dnie ludzkiego ycia, wypeni swoje dzieo, wykona swj obowizek. Zgodnie ze starym przyzwyczajeniem Patonow nie chcia si przyzna przed sob, e cakiem po prostu bdzie dokarmiany, bdzie otrzymywa dodatkow zupk nie za wynoszenie kibla, a za inn, szlachetniejsz prac. Czyby? To przecie blisze jest czochraniu brudnych zodziejskich pit ni krzewieniu owiaty. Ale przecie gd, chd, bicie... Fiedia umiecha si w napiciu, oczekujc odpowiedzi. Ja Potrafi - wymamrota Patonow i po raz pierwszy w cigu tego tak trudnego dnia umiechn si. - Potrafi cisn. Ach, mj ty kochany - rozweseli si Fiedia - chod, wa tutaj. Masz tu chlebek. Jutro poywisz si lepiej. Siadaj tu, na kocu. Masz, zapal. Niepalcemu od tygodnia Patonowowi machorkowy niedopaek dostarczy niebywaej rozkoszy. A jak ci na imi?

Andriej - powiedzia Patonow. No to, Andrieju, znaczy si, co duszego, mocnego. Tak jak Hrabia Monte Christo. O oberach nie trzeba. Ndznicy mog by? - zaproponowa Patonow. To o Zanie Walanie? To mnie na Krzywym ciskali. No to moe Klub waletw kierowych albo Wampira?. Wanie, wanie. Dawaj te walety. Uciszcie si, bydlaki! krzykn Fiedia. Patonow odkaszln. W Petersburgu roku tysic osiemset dziewidziesitego trzeciego popeniono tajemnicze przestpstwo... witao ju, gdy Patonow zupenie opad z si. Na tym koczy si pierwsza cz - powiedzia. To rozumiem! zawoa Fiedia. - Jak on j! Kad si tu, razem z nami. Dugo wprawdzie nie popimy, ju wita. Przepisz si troch w pracy. Nabieraj si na wieczr. Patonow zasn. Wyprowadzano do pracy. Wysoki, wiejski chopak, ktry przespa wczorajsze walety kierowe, popchn ze zoci Patonowa przy przechodzeniu przez drzwi. Ty gadzie, nie rozgldaj si! Natychmiast powiedziano mu co szeptem na ucho. Ustawiano si w szeregi, gdy do Patonowa podszed ten wysoki chopak. Nie mw Fiedii, e ci uderzyem. Ja, bratku, nie wiedziaem, e ty opowiadacz. Nie powiem - odrzek Patonow.

TATARSKI MUA I CZYSTE POWIETRZE

Taki upa panowa w wiziennej celi, e nie wida byo ani jednej muchy. Ogromne, okratowane elazem okna otwarte byy na ocie, ale nie dawao to adnej ulgi - rozpalony asfalt wiziennego podwrca wysya w gr fale gorca i w celi byo nawet cieplej ni na zewntrz. Zrzucono wszystk odzie i setki nagich cia, buchajcych cikim, wilgotnym arem, wiercio si na pododze, ociekajc potem - na narach byo zbyt gorco. Winiowie ustawiali si w samych kalesonach w czasie komendanckich apeli, godzinami sterczeli w ustpach podczas zaatwiania potrzeby", polewajc si wod z umywalni. Pomagao to jednak nie na dugo. Ci, ktrzy z powodu ciasnoty zmuszeni byli lee pod pryczami, stali si nagle posiadaczami najlepszych miejsc. artowano, w zwizku z nieuniknionym przygotowywaniem si do odlegych obozw" - arty byy po wiziennemu ponure - e to tortura pary przed tortur mrozu. Tatarski mua, wizie znajdujcy si w ledztwie dotyczcym synnej sprawy Wielkiej Tatarii", o ktrej wiedzielimy o wiele wczeniej, nim wspomniay o niej gazety, silny jeszcze szedziesiciolatek o typie sangwinika, z potn piersi pokryt siwymi wosami i

ywym spojrzeniu ciemnych oczu, mwi nieustannie, wycierajc mokr szmat ys, lnic czaszk. Byle tylko nie rozstrzelali. Dadz dziesi lat, gupstwo. Taki wyrok przerazi moe tylko tego, kto zbiera si y do czterdziestki. A ja mam zamiar doy osiemdziesiciu lat. (Mua, wracajc ze spaceru", wbiega na czwarte pitro bez adnej zadyszki). Jeeli dadz wicej ni dziesi - cign swoje wywody - to w wizieniu zdoam przey dwadziecia lat. A w agrze - tu mua zamilk - na czystym powietrzu, to dziesi. Przypomniaem sobie dzisiaj tego rzewego, mdrego mu gdy ponownie czytaem Wspomnienia z domu umarych. Mua wiedzia? co to jest czyste powietrze".
100

Mikoaj Morozow i Wiera Figner przebywali w Twierdzy Pietropawowskiej, przy nadzwyczaj srogim reimie, przez dwadziecia pi lat i wyszli na wolno jako ludzie cakowicie zdolni do pracy. Wiera Nikoajewna, nie zmuszajc si do tego, znalaza w sobie siy do dalszej aktywnej pracy dla rewolucji, a potem napisaa wielotomowe wspomnienia o przebytych okruciestwach. Mikoaj Aleksandrowicz z kolei napisa szereg znanych prac naukowych (ktrych zasadniczy trzon stworzy jeszcze w twierdzy) i oeni si z mioci z jak gimnazjalistk. W agrze, aby sta si dochodiag" - cieniem czowieka, mody, zdrowy czowiek rozpoczynajcy sw karier w wyrobisku na czystym powietrzu" potrzebuje nie mniej ni dwadziecia do trzydziestu dni przy szesnastogodzinnej pracy bez wolnych dni, przy staym godzie, porwanej odziey i noclegach w dziurawych brezentowych namiotach na szedziesiciostopniowym mrozie; bijcy dziesitnicy, bijcy starostowie-kryminalici, bijcy konwojenci - przyspieszaj nieco ten proces. Sprawdzono to wielokrotnie. Brygady rozpoczynajce sezon wydobywania zota i noszce imiona swoich brygadzistw nie zachowuj w skadzie do koca sezonu ani jednego czowieka z tych, ktrzy go rozpoczynali. Oczywicie oprcz samego brygadzisty, sprztajcego i jeszcze kogo z osobistych przyjaci brygadzisty. Pozostay skad brygady zmienia si kilkakrotnie w cigu lata. Kopalnia zota nieustannie wyrzuca ludzkie odpady produkcji do szpitali, do tak zwanych brygad ozdrowieczych, do miasteczek inwalidzkich i na bratnie cmentarze.

Sezon wydobywczy rozpoczyna si pitnastego maja, a koczy pitnastego wrzenia. O pracy w zimie nie ma nawet co mwi. Wraz ze zbliajcym si latem podstawowe brygady do pracy formuje si z ludzi nowych, ktrzy jeszcze nie zimowali. Winiowie, po otrzymaniu swojego terminu", rwali si z wizienia do agru. Tam praca, wiejskie powietrze, przedterminowe zwolnienia, moliwo korespondencji i paczek od rodziny, moliwo zarobienia pienidzy. Czowiek zawsze wierzy w to, co lepsze. Przy szczelinach w drzwiach wagonu towarowego, ktrym wieziono nas na Daleki Wschd, bez przerwy toczyli si pasaerowie wiziennego etapu, z upojeniem wdychajc poruszane przejazdem pocigu chodne, przesycone zapachem polnych kwiatw powietrze agodnego wieczoru. Byo ono odmienne od gstego, pachncego karbolem i ludzkim potem powietrza wiziennej celi, tak znienawidzonej przez wiele miesicy ledztwa. W celach tych zostawiano wspomnienia ponie i zniewag, wspomnienia, ktrych nie chciano zachowa.

Ludzie prostodusznie wyobraali sobie, e wizienie ledcze jest najbardziej okrutnym przeyciem, ktre tak gwatownie obrcio wniwecz ich egzystencj. W szczeglnoci aresztowanie stao si niesychanie silnym wstrzsem moralnym. Teraz, wyrwawszy si z wizienia, podwiadomie chcieli uwierzy w wolno, chociaby wzgldn, ale jednak wolno, i ycie bez przekltych krat, bez obraajcych i poniajcych przesucha. Rozpoczynao si nowe ycie, bez tego napicia woli, koniecznego w czasie przesucha w ledztwie. Gbok ulg sprawiaa im wiadomo tego, e otrzymany wyrok pozwala nie myle, co akurat naley mwi ledczemu, e nie trzeba ukada yciowych planw, nie trzeba walczy kawaek chleba poddani bowiem zostali cudzej woli, bez moliwoci adnej zmiany ani opuszczenia tej drogi wyznaczonej przez byszczce tory powoli, lecz nieustpliwie wiodcej na pnoc. Pocig szed na spotkanie zimie. Kada noc bya chodniejsza od poprzedniej, a zielone, grube licie topoli pocignite ju byy blad cizn. Soce przestao ju tak jaskrawo wieci ani tak nie grzao; jak gdyby jego zocista moc zostaa pochonita przez licie topoli, klonw, brzz osik. Licie same jarzyy si zocistym wiatem. A blade, anemiczne soce, skrywajce si przez wiksz cz dnia za ciepymi chmurkami, od ktrych jeszcze nie pachniao niegiem, nie potrafio nawet ogrza wagonw. Ale i do niegu nie byo ju tak daleko. Punkt tranzytowy to jeszcze jeden element marszruty"

wiodcej na
A

Pnoc. Dalekowschodnia zatoka powitaa ich niewielk zamieci. nieg jeszcze si nie trzyma - wiatr zdmuchiwa go z przemarznitych, tych urwisk do jam wypenionych mtn i brudn wod. Zamiecie tworzyy lekk, przezroczyst siatk, podobn do sieci rybackiej, ktrej biae nici tworzone przez opad niegu narzucono na miasto. Nad morzem niegu w ogle nie byo wida ciemnozielone, grzywiaste fale nabiegay na olize, zielonkawe kamienie. Patrzc z gry na stojcy na redzie parowiec, mona byo mie zudzenie, e jest zaadowany; i nawet kiedy ich podwieziono kutrem pod sam burt i gdy wdrapali si jeden za drugim na pokad, aby od razu si rozproszy i znikn w gardzielach adowni - nawet wtedy parowiec wyda si nieoczekiwanie may, tak wiele wody go okrao. Po piciu dniach wyadowano ich na surowym, pospnym brzegu , gdzie rozpoczyna si tajga, i rozwieziono ciarwkami do tych rnych miejsc, gdzie mieli y i przey.Zdrowe wiejskie powietrze pozostawili za morzem. Tu otaczao ich

przepojone zapachem bot, rozrzedzone powietrze tajgi. Stokowate wzgrza pokryte byy warstw bota i tylko ich niezalesione miejsca poyskiway nagim, wypolerowanym przez burze i wiatry wapieniem. Nogi tony w grzskim mchu i rzadko kiedy w cigu lata byy suche. Zim wszystko skuwa ld. Pidziesiciostopniowy mrz skuwa wszystko w jedn cao zowieszcz i nieprzyjazn; a gry i rzeki, i bota zdaway si by jak jedn istot. Dla sercowcw powietrze byo latem zbyt cikie, zim za nie do wytrzymania. W czasie wielkich mrozw ludzie oddychali nierwno. Tutaj nikt nie porusza si biegiem, chyba tylko bardzo modzi; a i to nie biegiem, tylko jakimi zrywami. Twarze oblepiay chmury komarw - bez siatki nie mona byo zrobi kroku. W czasie pracy trudno byo przez ni oddycha, a na uniesienie jej nie pozwalay komary. Pracowali wtedy po szesnacie godzin na dob i normy byy obliczone na szesnacie godzin. Jeli uwzgldni, e ranne wstawanie, posiek, wyprowadzenie do pracy i dojcie na miejsce zajmuj minimum ptorej godziny, to na sen, po cikiej, morderczej fizycznej pracy na wieym powietrzu, zostaway tylko cztery godziny. Czowiek zasypia natychmiast, z chwil gdy przestawa si rusza, lecz udawao si take zasypia, stojc, a nawet w marszu. Brak snu zabiera wicej si ni gd. Niewykonanie normy grozio kar w postaci czterystu gramw chleba

na dzie i pozbawienia zupy - baandy". Z pierwsz iluzj rozprawiono si szybko. Bya to iluzja pracy, tej pracy, o ktrej nad wrotami wszystkich agrw gosi ustawowy napis: Praca to sprawa honoru i chway, sprawa dzielnoci i bohaterstwa". Ale agier nie potrafi zaszczepi mioci do pracy - jedynie nienawi i wstrt. Raz w miesicu obozowy listonosz odwozi do ocenzurowania nagromadzon korespondencj. Listy szy z kontynentu i na kontynent po p roku - jeeli w ogle szy. Paczki wydawano tylko tym, ktrzy wykonali norm, pozostae podlegay konfiskacie. Wszystko to w adnym wypadku nie byo bezprawiem. Na ten temat czytano odpowiednie zarzdzenia, a w szczeglnie wanych przypadkach wszyscy musieli zoy podpis pod zarzdzeniem. Nie by to wybryk dzikiej fantazji jakiego naczelnika-degenerata, byo to zarzdzenie z gry. Jeeli jednak paczki do kogo docieray (mona byo na przykad obieca jedn poow zawartoci paczki jakiemukolwiek agrowemu nadzorcy, drug wwczas otrzyma samemu), to nie byo takiej przesyki gdzie

zanie. W baraku batniacy tylko czekali, eby na oczach wszystkich odebra paczk i podzieli si ze swoimi Wanieczkami" i Sienieczkami" Trzeba j byo natychmiast zje (co fizycznie niemoliwe) lub sprzeda. Nabywcw byo ilu tylko chcie: dziesitnicy, naczelnicy, lekarze. Byo jeszcze trzecie wyjcie, najbardziej rozpowszechnione. Paczki oddawao si na przechowanie swoim znajomym z agru czy te z wiezienia, pracujcym na rnych stanowiskach i w miejscach, gdzie mona byo paczki schowa i zamkn. Oddawano te komukolwiek z wolnych pracownikw. I w jednym, i w drugim przypadku zawsze jednak istniao ryzyko nikt nie wierzy w rzetelno owych powiernikw, ale by to jedyny sposb ratowania otrzymanych przesyek. Pienidzy nie pacono wcale. Ani kopiejki. Pacono tylko najlepszym brygadzistom, ale i to byy miechu warte sumy, niemogce w niczym pomc. Wielu brygadzistw postpowao w taki sposb: to, co brygada wypracowaa, zapisywali na konto dwch, trzech ludzi, dajc im taki procent wykonania normy, za ktry przysugiwaa premia pienina. Pozostaym dwudziestu, trzydziestu ludziom w brygadzie przypadaa w udziale karna norma ywnociowa. Byo to sprytne rozwizanie. Gdyby rozdzieli ten zarobek po rwno nikt nie dostaby kopiejki. A w ten sposb otrzymywao go dwch, trzech ludzi, wybieranych zupenie przypadkowo, czsto bez udziau brygadzisty, przy sporzdzaniu raportu. Wszyscy wiedzieli, e normy s nie do wykonania, e zarobkw pieninych nie ma i nie bdzie, mimo to

chodzono w lad za dziesitnikiem, interesujc si urobkiem, czy biegano naprzeciw kasjerowi, zachodzono do biura po informacje. C to wic takiego? Czyby to byo pragnienie, aby przedstawi si jako prawdziwi robociarze", czy te podnie swoj reputacj w oczach kierownictwa? A moe cakiem po prostu byo to jakie psychiczne zboczenie na tle spadku wyywienia i oglnej saboci? To ostatnie chyba najbardziej prawdopodobne. Jasne, ciepe, czyste wizienne powietrze, tak jeszcze niedawno i jednoczenie nieskoczenie dawno opuszczone, wydawao si wszystkim, absolutnie wszystkim, najlepszym miejscem na ziemi. Zapominano wszystkie wizienne urazy i wszyscy z entuzjazmem wspominali, jak to suchali wykadw prawdziwych uczonych i opowiada ludzi bywaych w wiecie, jak czytali ksiki, jak spali i jedli do syta, chodzili do cudownej, pachncej farb wiziennej ani, jak wyranie czuli, e ich rodziny znajduj si tutaj blisko, za podwjnymi elaznymi wrotami, jak mwili

swobodnie, o czym tylko chcieli (w agrze naley si za to dodatkowy wyrok), nie bojc si ani szpiegw, ani nadzorcw. Wizienie ledcze wydawao im si blisze ni dom rodzinny i niejeden, cho zostao mu niewiele dni ycia, mwi w rozmarzeniu, lec na szpitalnym ku: Chciabym, oczywicie, zobaczy si jeszcze z rodzin, wyjecha std. Ale jeszcze bardziej chciabym trafi do celi wizienia ledczego - tam byo lepiej i ciekawiej ni w domu. I teraz dopiero opowiadabym wszystkim znajomym, czym jest czyste powietrze". Do tego trzeba doda szkorbut (na ktry chorowali prawie wszyscy), stajcy si jak za czasw Beringa gron, niebezpieczn epidemi, porywajc dziesitki istnie; dyzenteri, poniewa jedzono wszystko, co udao si znale, w deniu do napenienia odka, zbierajc kuchenne odpadki z wysypisk gsto pokrytych muchami; pelagr - t chorob biedakw, wycieczenie organizmu, objawiajce si tym, e skra na stopach i doniach schodzia jak stara rkawiczka, na caym ciele uszczya si w postaci patkw przypominajcych odciski daktyloskopijne; i wreszcie synn dystrofi godow chorob godujcych, ktr dopiero po blokadzie Leningradu zaczto nazywa waciwym imieniem. Przedtem nosia ona rne nazwy: OWF tajemnicze litery figurujce w historiach chorb, oznaczajce ostre wyczerpanie fizyczne; czciej jednak - poliawitaminoza, pikna aciska nazwa mwica o braku caego szeregu witamin w organizmie ludzkim, a uspokajajca lekarzy

tym, e znaleli wywodzc si z aciny wygodn i uprawnion form mwienia o skutkach zawsze tego samego, godu. Nieopalane, wilgotne baraki, gdzie wszystkie szczeliny pokryte byy od zewntrz grub warstw lodu, podobn do stearyny spywajcej z jakiej ogromnej wiecy w rogu baraku, marna odzie i godowe porcje, odmroenia - mki, ktrych skutki pozostan ju na zawsze, nawet bez uciekania si do amputacji. Jeli wyobrazi sobie, ile przy tym, w owych pokrytych botem grach, tak zgubnych dla sercowcw, musiao pojawi si zachorowa na gryp, zapale puc, rnego rodzaju przezibie i grulicy. Jeli przypomnie cae epidemie samookalecze. Jeli jeszcze uwzgldni zarwno ogromn moraln udrk, jak i brak nadziei, to jasno wida, jak czyste powietrze" growao nad wizieniem, zagraajc ludzkiemu yciu. Dlatego nie ma co polemizowa z Dostojewskim na temat pracy" na katordze w porwnaniu z wizienn bezczynnoci i zalet czystego
105

powietrza". Czasy Dostojewskiego to inne czasy i katorga nie wzniosa si wwczas na te wyyny, o ktrych bdzie mowa. Trudno sobie to wczeniej dokadniej wyobrazi, dlatego e wszystko to jest zbyt niezwyke i nieprawdopodobne, a biedny ludzki mzg nie moe po prostu stworzy konkretnego wyobraenia o tym yciu, o ktrym mgliste, sabo zarysowane, chwiejne pojcie mia znajomy z wizienia - tatarski mua.

TERMOMETR GRISZKI OGUNA

Ogarno nas takie zmczenie, e przed odejciem do domu usiedlimy wprost na niegu przy drodze.
Zamiast wczorajszych czterdziestu stopni byo ich zaledwie dwadziecia i dzie wydawa si letni. Obok nas przeszed ubrany w kouszek Griszka ogun, kierownik robt z ssiedniego odcinka, trzymajc w rku nowy trzonek od kilofa. Griszka by mody, gorcy, zadziwiajco czerwonolicy. Wywodzi si z dziesitnikw, a nawet z modszych dziesitnikw, i czstokro nie mg si powstrzyma, by samemu nie podeprze grzzncego w niegu samochodu, nie pomc dwign jakiej kody lub nie ruszy z miejsca przymarznitego do gruntu kosza penego ziemi; byy to postpki jawnie nielicujce z funkcj kierownika robt. On stale zapomina, kim jest. Sza mu naprzeciw brygada Winogradowa - robociarze byle jacy, tak jak i my. Jej skad osobowy by dokadnie taki sam jak u nas: byli sekretarze komitetw wojewdzkich i miejskich, profesorowie, docenci, wojskowi redniej rangi... Ludzie bojaliwie zbili si w gromadk przy nienym obrzeu, chcc zrobi przejcie Griszce ogunowi, on jednak zatrzyma si - brygada pracowaa na jego odcinku. Z grupy wysun si Winogradow - gadua, byy dyrektor jednego z ukraiskich POM-w.

107

ogun zdy ju znacznie oddali si od tego miejsca, gdzie siedzielimy, i jego gos do nas nie dociera. Ale i bez sw wszystko byo zrozumiae. Winogradow objania co ogunowi, wymachujc rkami. Potem ogun pchn Winogradowa w pier trzonkiem kilofa i ten upad na wznak. Nie podnosi si. ogun skoczy na niego nogami, depczc i wymachujc trzonkiem. aden z dwudziestu czonkw brygady Winogradowa nie ruszy si W obronie swego brygadzisty. ogun podnis z ziemi czapk, ktra mu spada z gowy, pogrozi pici i ruszy przed siebie. Winogradow za wsta

i poszed jak gdyby nic Rwnie pozostali - brygada przechodzia mimo nas - nie wyraali ani swego wspczucia, ani oburzenia. Zrwnawszy si z nami, Winogradow skrzywi rozbite, krwawice wargi. No, termometr to ma ten ogun - powiedzia, majc na myli trzonek kilofa. Tak depta - to po batniacku taczy". Albo: Ach w tej sieni mojej sieni". No - rzekem do Wawiowa, mego przyjaciela, z ktrym razem przyjechaem do kopalni a z samego wizienia na Butyrkach - i co ty na to? Trzeba co przedsiwzi. Do wczoraj nas jeszcze nie bito. Mog to zrobi jutro. Co by zrobi, gdyby ogun potraktowa ci tak jak Winogradowa? Co? Pewnie wytrzymabym odpar cicho Wawiow. Zrozumiaem, e od dawna ju zastanawia si nad tym, co nieuchronne. Potem i ja pojem, e wszystko polega na przewadze fizycznej, jeeli odnie to do brygadzistw, sprztajcych, nadzorcw wszystkich funkcyjnych nienoszcych broni. Dopki jestem silniejszy, nikt mnie nie uderzy. Jeeli osabem, bije mnie kady. Bije sprztajcy, bije aziebny, fryzjer i kucharz. Dziesitnik i brygadzista, bije kady batniak, nawet najsabszy. Natomiast fizyczna przewaga konwojenta to jego karabin. Sia bijcego mnie naczelnika to prawo i sd, i trybuna wojskowy, i stra obozowa, i wojsko. Nietrudno mu by silniejszym ode mnie. Sia batniakw ley w ich liczbie, ich kolektywie", w tym, e mog po paru sowach zarn czowieka (jak widziaem to wiele razy). Ale ja te jeszcze

jestem silny. Moe mnie bi naczelnik, konwojent, batniak. Sprztajcy, dziesitnik, fryzjer jeszcze mnie bi nie zdoaj. Niegdy Polaski, w przeszoci dziaacz sportowy, otrzymujcy wiele paczek, ktry nigdy nie podzieli si z nikim najmniejszym kawakiem, mwi mi w formie zarzutu, e zupenie nie rozumie, jak ludzie mog doprowadzi si do takiego stanu, e ich bij - i obrusza si, gdy byem innego zdania. Nie min jednak rok, a spotkaem Polaskiego ju jako dochodiag", knota" zbierajcego niedopaki, szukajcego okazji, aby podrapa pity przed noc jakim batniackim wodzom -pachanom . Polaski by uczciwy. Targay nim jakie tajemne mczarnie, tak silne, ostre, drce, e zdoay si przebi przez ld, przez mier, przez obojtno i bicie, przez gd, bezsenno i strach. Kiedy wydarzy si dzie witeczny, a w wita sadzano nas pod klucz - nazywao si to witeczn izolacj - i byli ludzie, ktrzy spotkali

si, poznawali wzajemnie, zaczynali darzy zaufaniem wanie na tych izolacjach". Jakkolwiek okropna byaby izolacja, jaka bd poniajca - bya jednak dla winiw z pidziesitego smego paragrafu lejsza ni praca. Przecie izolacja bya wypoczynkiem - choby chwilowym. Kt wtedy by w stanie si zorientowa, czy wanie minuta, doba czy rok lub stulecie potrzebne s nam, aby odzyska kondycj fizyczn? Bo na powrt do poprzedniego stanu ducha nie liczylimy. I tak si oczywicie dziao. Od dawna chc ci o co spyta. C to takiego? Gdy przed paru miesicami patrzyem na ciebie, jak chodzisz, jak nie moesz przekroczy lecej na drodze kody, ktr przekroczyby pies, i obchodzisz j, jak szurasz nogami po kamieniach i jak najmniejsza nierwno, nieznaczny wzgrek napotkany na drodze wydaje ci si przeszkod nie do pokonania, wywoujc bicie serca, zadyszk i wymagajc duszego odpoczynku, mylaem: to symulant, to spryciarz, dowiadczona swoocz, prniak. No, a potem zrozumiae? Potem zrozumiaem. Pojem, kiedy sam osabem. Gdy wszvscy poczli mnie szturcha, bi; a dla czowieka nie ma nic przyjemniejszego ni wiadomo, e kto jest jeszcze sabszy, w gorszym stanie. Dlaczego przodownikw zaprasza si na zebrania, dlaczego sia fizyczna stanowi miar moraln? Fizycznie

silniejszy oznacza, e lepszy ode mnie, cenniejszy moralnie. No bo jakeby. Podnosi gaz wacy dziesi pudw, a ja zginam si pod ppudowym kamieniem. Ja to wszystko zrozumiaem i chc ci o tym powiedzie. Dziki i za to. Wkrtce potem Polaski zmar, upad gdzie tam na wyrobisku. Uderzy go pici w twarz brygadzista. Brygadzist tym by nie Griszka ogun, lecz swj, Firsow, wojskowy z pidziesitego smego paragrafu. Ja sam doskonale pamitam, kiedy uderzono mnie po raz pierwszy. Pierwszy z setek tysicy razw otrzymywanych w dzie i w nocy Zapamita wszystkie razy to niemoliwe, ale pierwsze uderzenie pamitam dobrze - byem nawet na to przygotowany, poniewa widziaem zachowanie Griszki oguna i pokor Wawiowa. Pord godu i chodu, czternastogodzinnego roboczego dnia w mronej mgle kamienistego wyrobiska zota bysno nagle co innego, jakie szczcie, jaka jamuna wetknita po drodze - nie jamuna chleba czy lekarstwa, ale czasu, dodatkowego wypoczynku.

Nadzorc grniczym dziesitnikiem na naszym odcinku, by Zujew, wolniaszka", byy wizie, ktry zazna agru. Byo co takiego w czarnych oczach Zujewa, jak gdyby wyraz jakiego wspczucia dla nieszczsnego ludzkiego losu. Wadza to deprawacja. Spuszczone z acucha zwierz ukryte w duszy czowieka szuka podliwie wypenienia swej ludzkiej treci w biciu i zabjstwach. Nie wiem, czy moe sprawia zadowolenie podpis na wyroku skazujcym na rozstrzelanie. Pewnie w tym rwnie kryje si ponura rozkosz, imaginacja nieszukajca usprawiedliwienia. Widziaem ludzi, wielu ludzi, ktrzy kiedy rozkazywali rozstrzeliwa, a teraz zabijano ich samych. Sama w nich ju tylko tchrzliwo i krzyk: To przecie jaka omyka!", To nie ja!", Ja sam umiem zabija tego, kogo trzeba zgadzi w interesie pastwa!" Nie znam ludzi, ktrzy wydawali rozkazy dotyczce rozstrzela. Widziaem ich tylko z daleka. Myl jednak, e wydanie takiego rozkazu opiera si na istnieniu tych samych stanw duszy, tych samych si duchowych, co rzeczywiste rozstrzelanie, wasnorczne zabjstwo. Wadza to deprawacja. Upojenie wadz nad ludmi, bezkarno, zncanie

si, ponienia i zachty to moralna miara subowej kariery naczelnika. Lecz Zujew by taki w mniejszym stopniu ni inni mielimy szczcie. Dopiero co przyszlimy do pracy i brygada stoczya si w zaciszu", schowaa si przed ostrym, tncym wiatrem za wystp skalny. Zakrywajc twarz rkawicami, podszed do nas Zujew, dziesitnik. Rozprowadzono nas do rnych prac, do rnych wykopw, a ja pozostaem bez zajcia. Mam do ciebie prob powiedzia Zujew, dawic si wasn miaoci. (Prob! To nie rozkaz!) Napisz mi podanie do Kalinina. eby skrelono karalno. Powiem ci, w czym rzecz... Miao to by w malekiej budce dziesitnika, gdzie pali si piecyk i dokd nasz ludek nie by wpuszczany; wyganiano kuksacami, szturchacami kadego robociarza, ktry omieli si otworzy drzwi, aby cho troch, przez chwil odetchn tym gorcym, yciodajnym powietrzem. Ale zwierzcy instynkt wid nas wci do owych upragnionych drzwi. Wymylano proby i zapytania: Powiedzcie, ktra godzina? Czy wykop pjdzie w prawo, czy w lewo? Pozwlcie przypali! Nie ma tu Zujewa? A Dobriakowa? Lecz proby nie myliy nikogo w budce. Tych, co chcieli wej, wyszturchiwano z otwartych drzwi. Mimo wszystko, ta chwila ciepa.

Mnie teraz nie goniono, siedziaem przy samym piecyku. C to, jeste prawnikiem ? - sykn kto pogardliwie. Tak, poleci mnie Pawe Iwanowicz. No dobrze. - Starszy dziesitnik pobaliwie potraktowa potrzeb swojego podwadnego. Sprawa Zujewa (skoczy odsiadk w zeszym roku) bya najzwyklejsz wiejsk spraw o pacenie alimentw rodzicom - oni wanie wsadzili go do wizienia. Do zakoczenia terminu pozostawao ju niewiele, ale naczalstwo zdyo przerzuci Zujewa na Koym. Kolonizacja kraju wymaga trzymania si twardej linii, stwarzania wszelkiego rodzaju przeszkd przy prbach wyjazdu, okazywania pomocy pastwa i powicania uwagi wszystkiemu, co zwizane jest z przyjazdem i przywoeniem ludzi na Koym. Transport winiw to najprostszy sposb zaludniania nowego, trudnego terytorium. Zujew chcia odej z pracy w Dalstroju, prosi o skrelenie karalnoci i wypuszczenie go chociaby na kontynent". Pisanie sprawiao mi trudno i to nie dlatego, e zgrubiay mi rce, e palce zginay si w ksztat trzonka opaty czy kilofa i nieprawdopodobnie trudno daway si rozgina. Jedyne, co mona byo zrobi, to owin owek czy piro grubszymi szmatkami, aby uczynni te drzewca. Jak tylko na to wpadem, byem gotw do pracy. Pisanie sprawiao mi trudno rwnie dlatego, e

podobnie do rk miaem zgrubiay mzg; dlatego, e tak jak rce, mzg ocieka krwi. Trzeba byo oywi, wskrzesi sowa, ktre dawno uleciay z mojego ycia i jak sdziem - na zawsze. Zapisywaem ten papier, pocc si i cieszc. W budce byo gorco, od razu poruszyy si i zaczy peza po ciele wszy. Baem si poskroba, eby - jako zawszonego - nie wyrzucono mnie na mrz; baem si obudzi wstrt w swoim wybawcy. Pod wieczr ukoczyem to zaalenie do Kalinina. Zujew podzikowa mi i wsun do rki porcj chleba. Naleao j natychmiast zje. Zreszt, nic, co mona zje od razu, nie powinno by odkadane do jutra - tego mnie ju nauczono.Dzie si koczy i wedug zegarkw dziesitnikw, bo biaa mga bya jednakowa i rano, i o pnocy, i w poudnie - poprowadzono nas wic do domu. Spaem i, jak zawsze dotychczas, niem swj stay koymski sen: bochenki chleba, ktre pyny w powietrzu, zapeniay wszystkie ulice, ca ziemi.

Z rana oczekiwaem spotkania z W Zujewem - moe da zapali. I Zujew przyszed. Nie kryjc si przed brygad i konwojem, wrzasn, wycigajc mnie z zacisza na wiatr: - Oszukae mnie, psie! W nocy przeczyta podanie. Nie spodobao mu si. Jego ssiedzi, dziesitnicy, take przeczytali i nie zaaprobowali tego podania. Zbyt suche. Za mao ez. Takiego podania nie ma nawet co posya. Takim byle czym nie rozczuli si Kalinina. Ja nie mogem, nie potrafiem wycisn ze swego wysuszonego przez agier mzgu ani jednego zbdnego sowa. Nie udao mi si zaguszy nienawici. Nie poradziem sobie z t prac i to nie dlatego, e istniaa zbyt wielka przepa midzy wolnoci i Koym, nie dlatego, e mzg mj by zmczony i chory, lecz dlatego, e tam, gdzie powinny kry si w nim przymiotniki wyraajce uniesienie, nie byo niczego oprcz nienawici. Pomylcie, jak biedny Dostojewski przez cae dziesi lat swojej sybirskiej onierki, ju po napisaniu Wspomnie z domu umarych, sa aosne, zawe, poniajce, ale poruszajce dusz wadz listy. Dostojewski pisa nawet wiersze do carycy. W Domu umarych" nie byo jednak Koymy. Dostojewskiego dosigaby niemota, ta sama niemota, ktra nie daa mi napisa podania Zujewowi.

Oszukae mnie, ty psie! - rycza Zujew. - Ja ci poka, co znaczy mnie oszukiwa! Ja nie oszukiwaem... Cay dzie przesiedzia w budce, w cieple! Ja naraam si na wyrok przez ciebie, ty gadzie, przez twoje markieranctwo! Mylaem, e ty czowiek! Ja jestem czowiekiem wyszeptaem niepewnie sinymi, poodmraanymi wargami. Zaraz ci poka, jaki z ciebie czowiek! I Zujew wyrzuci rk, a ja poczuem lekkie, prawie niewakie dotknicie, nie bardziej silne ni podmuch wiatru, ktry nie raz zbija mnie z ng w tym samym wykopie. Upadem i zakrywajc twarz rkami, zlizaem jzykiem co sodkiego, lepkiego, co pojawio si na skraju warg. Zujew przyoy mi kilka razy w bok walonkami, ale mnie to nie bolao.

PIERWSZA MIER

Wiele mierci widziaem na Pnocy, chyba nawet za wiele jak na jednego czowieka, ale pierwsz, jak widziaem, zapamitaem na cae ycie. Tej zimy musielimy pracowa na nocnej zmianie. Na czarnym niebie widzielimy maleki, jasnoszary ksiyc, otoczony tczow aureol. Soca nie widywalimy wcale przychodzilimy do baraku (nie do domu - domem nikt go nie nazywa) w ciemnociach i wychodzili z niego te, gdy byo jeszcze ciemno. Zreszt soce ukazywao si na tak krtko, e nie potrafio nawet obejrze ziemi poprzez bia, gst tkanin mronej mgy. Pooenie soca okrelalimy, zgadujc - nie dawao ani wiata, ani ciepa. Musielimy daleko chodzi do kopalni dwa, trzy kilometry, droga prowadzia midzy dwoma ogromnymi, wysokimi na trzy snie zwaami niegu - tej zimy nanioso go bardzo duo i po kadej zawiei trzeba byo kopalni odgrzebywa. eby umoliwi przejazd samochodom, tysice ludzi wychodzio z opatami. Wszystkich pracujcych przy odnieaniu okra zmieniajcy si konwj z psami i trzyma ich okrg dob przy pracy, nie zezwalajc na ogrzanie si ani na zjedzenie czegokolwiek w cieple. Konie dowoziy przemarznite chlebowe racje", a czasem, jeeli praca si przecigaa, rwnie konserwy - po jednej puszce na dwch. Tymi samymi komi odwoono do agru chorych i tych, co

zupenie osabli. Puszczano dopiero wtedy, kiedy praca bya skoczona - po to, aby mogli si wyspa i ponownie wyj na mrz do swej prawdziwej" roboty. Spostrzegem wtedy co zadziwiajcego - w takiej wielogodzinnej pracy ciko i bardzo trudno jest tylko przez pierwszych siedem-osiem godzin. Potem traci si poczucie czasu, podwiadomie jedynie uwaajc, eby nie zamarzn: drepczesz na miejscu, machasz opat, o niczym nie mylc, niczego si nie spodziewajc. Zakoczenie takiej pracy bywa zawsze czym nieoczekiwanym, nagym szczciem, na ktre jakby w ogle nie mia liczy. Wszyscy staj 113

si weseli, haaliwi i na jaki czas nie ma ju godu ani miertelnego zmczenia. Szybko uformowawszy si w szeregi, wszyscy wesoo biegn do domu . A po bokach wznosz si nasypy ogromnego nienego okopu, way odcinajce nas od caego wiata. Zamieci ju dawno nie byo, sypki nieg osiad, sprasowa si i wydawa si jeszcze bardziej mocny i twardy. Mona byo i po grzbiecie wau, zupenie si nie zapadajc. Z obu stron przecinay je w kilku miejscach biegnce w poprzek drogi. Na obiad przychodzilimy o drugiej w nocy, wypeniajc barak haasem przemarznitych ludzi, szczkiem opat, gonym gwarem tych, ktrzy dopiero co przyszli z dworu, gwarem, ktry stopniowo cichnie i ganie, powracajc do normalnego poziomu ludzkiej mowy. Noc obiad by zawsze w baraku, a nie w wymroonej stowce z wybitymi szybami, ktrej wszyscy nienawidzilimy. Po obiedzie ci, co mieli machork, zapalali, a tym, co nie mieli, koledzy zostawiali popali" i w rezultacie kady zdy podysze dymem". Nasz brygadzista, Kola Andriejew, byy dyrektor MTS - stacji naprawy traktorw i samochodw, a obecnie prawdziwy wizie, zasdzony na dziesi

lat wedug modnego pidziesitego smego paragrafu, chodzi zawsze na czele brygady i zawsze szybko. Nasza brygada chodzia bez konwoju. Brakowao go w owych czasach tym dao si tumaczy to zaufanie" naczalstwa. Jednake, chocia to bardzo naiwne, poczucie wasnej odrbnoci, moliwo chodzenia bez konwoju, stanowiy co istotnego. Takie chodzenie do pracy wszystkim si rzeczywicie podobao, byo przedmiotem dumy i przechwaek. Brygada naprawd pracowaa lepiej ni potem, kiedy starczao konwojentw, i brygad Andriejewa zrwnano w prawach ze wszystkimi. Tej nocy Andriejew prowadzi nas now drog nie doem, lecz wprost, grzbietem nienego nasypu. Widzielimy migotanie zotych ognikw kopalni, ciemny masyw lasu i stapiajce si z niebem dalekie wierzchoki wzgrz. Po raz pierwszy noc ujrzelimy z daleka nasze miejsce zamieszkania. Dochodzc do skrzyowania drg, Andriejew nagle skrci ostro w prawo i zbieg w d, wprost po niegu. Za nim, pokornie powtarzajc jego niezrozumiae ruchy, posypali si w d ludzie ca hurm,grzechoczc omami, kilofami, opatami narzdzi nigdy nie pozostawiano w pracy,

kradziono je tam, a za utrat narzdzia grozia kara. Dwa kroki od skrzyowania sta czowiek w mundurze. By bez czapki ,

krtkie ciemne wosy mia jakby zjeone i przysypane niegiem a szynel rozpity. Troch dalej,wprowadzony wprost , w gboki nieg, sta ko zaprzony w lekkie sanie z koszem.A koo ng tego czowieka leaa na wznak kobieta.Futerko byo rozpite, a pstra sukienka pomita. Koo gowy wala si pognieciony czarny szal, wdeptany w nieg podobnie jak jasne wosy kobiety, prawie biae w ksiycowym wietle. Chudziutka szyja bya obnaona, a z prawej i lewej strony wystpoway ciemne, owalne plamy. Twarz bya biaa, bezkrwista i dopiero gdy si przypatrzyem, rozpoznaem Ann Pawown, sekretark naczelnika naszej kopalni. Wszyscy znalimy j dobrze z widzenia - na kopalni byo mao kobiet. Przed szecioma miesicami, latem, przechodzia wieczorem koo naszej brygady i jej chudziutk figurk dugo odprowadzay zachwycone spojrzenia aresztantw. Umiechna si do nas wtedy i wskazaa na soce, ociale ju opuszczajce si ku zachodowi. - Ju niedugo, chopcy, niedugo! - krzykna. Jak agrowe konie, przez cay roboczy dzie mylelimy tylko o momencie jego zakoczenia. I to wanie tak nas wzruszyo, e te nasze nieskomplikowane myli zostay tak dobrze zrozumiane, a do tego jeszcze, wedug naszych wczesnych poj, przez tak pikn kobiet. Nasza

brygada lubia Ann Pawown. A teraz leaa przed nami martwa, uduszona rkami czowieka w mundurze, ktry z zakopotaniem i jednoczenie z dzikim przeraeniem w oczach rozglda si dokoa. Jego znaem znacznie lepiej. To by nasz ledczy z kopalni, Sztiemienko, ktry wielu winiw obdarzy sprawami". Niestrudzenie przesuchiwa, najmowa za machork lub misk zupy faszywych wiadkw, werbujc ich spord wygodniaych winiw. Jednych zapewnia, e pastwo tego wymaga, by kamali, niektrym grozi, innych przekupywa. Nie zadawa sobie trudu, aby przed momentem aresztowania swojego nowego obiektu ledztwa pozna go osobicie, wezwa do siebie, chocia wszyscy mieszkali na terenie tej samej kopalni. To wanie Sztiemienko by tym naczelnikiem", ktry odwiedzajc nasz barak przed trzema miesicami, poniszczy wszystkie aresztanckie kocioki" zrobione z puszek od konserw - gotowano w nich wszystko, co tylko mona byo ugotowa i zje. Noszono w nich obiad ze stowki - eby zje go, siedzc i na gorco, podgrzawszy na piecyku we wasnym baraku. Jako zwolennik czystoci i dyscypliny, Sztiemienko zada, aby podano mu

kilof i wasnorcznie poprzebija denka kociokw. 115

Teraz, spostrzegszy Andriejewa dwa kroki od siebie, chwyci za kabur pistoletu, lecz zobaczywszy tum ludzi uzbrojonych w omy i kilofy, nie wycign jednak broni. Ale ju wizano mu rce. Robiono to z zaciekoci wze zosta tak mocno zacignity, e trzeba byo potem sznur rozcina noem. Zwoki Anny Pawownej pooono do kosza sa i ruszono do osady, do domu naczelnika kopalni. Nie wszyscy tam poszli z Andriejewem - wielu rzucio si co prdzej do baraku, do zupy. Naczelnik dugo nie otwiera, gdy dostrzeg przez okno tum aresztantw zebranych przed jego domem. Na koniec Andriejewowi udao si wyjani, o co chodzi, i razem ze zwizanym Sztiemienk i dwoma winiami weszli do rodka. Tej nocy jedlimy obiad bardzo dugo. Andriejewa za cigali na przesuchania. Potem przyszed, zarzdzi wyjcie do pracy i poszlimy. W niedugim czasie Sztiemienk skazano na dziesi lat za zabjstwo z zazdroci. Kara bya minimalna. Sdzono go w naszej kopalni i po wyroku dokd go wywieziono. Byych naczelnikw agrw trzymaj w takich przypadkach gdzie oddzielnie - nikt ich nigdy nie spotyka w zwykych agrach.

CIOCIA POLA

Ciocia Pola umara w szpitalu na raka odka w wieku pidziesiciu lat. Sekcja potwierdzia diagnoz lekarza, ktry j leczy. Zreszt w naszym szpitalu diagnoza patologiczno-anatomiczna rzadko kiedy nie pokrywa si z kliniczn - tak wanie bywa w najlepszych i najgorszych szpitalach. Nazwisko cioci Poli znano tylko w biurze. Nawet ona naczelnika, u ktrego ciocia Pola bya sprztajc", czyli suc, nie pamitaa jej nazwiska. Wszyscy wiedz, kim jest sprztajcy czy sprztajca, ale nie wszyscy wiedz, kim oni mog by. Zaufana osoba niedostpnego wadcy tysicy ludzkich istnie; wiadek jego saboci i ciemnych stron jego osobowoci. Czowiek znajcy mniej wietlane sekrety jego domu. Niewolnik, ale te nieodczny uczestnik podwodnej czy podziemnej wojny domowej; uczestnik lub co najmniej obserwator domowych star. Utajony arbiter w ktniach ma z on. Prowadzcy gospodarstwo rodziny naczelnika, pomnaajcy jego bogactwo i to nie tylko przez oszczdno oraz uczciwo. Pewien sprztajcy handlowa dla naczelnika machorkowymi papierosami, sprzedajc je winiom po dziesi rubli

117

sztuka. Lagrowe biuro miar i wag ustalio, e do pudeka od zapaek wchodzi machorki na osiem papierosw, a semka" machorki to osiem takich pudeek. Podobne miary cia sypkich uywane s na 1/8 terytorium Zwizku Radzieckiego w caej Syberii Wschodniej. Nasz sprztajcy otrzymywa za kad paczk machorki szeset czterdzieci rubli. Ale i ta liczba nie stanowia, jak to si mwi, granicy moliwoci. Mona byo nasypa niepene pudeko - rnica prawie niezauwaalna, a przy tym nikt nie zechce kci si ze sprztajcym naczelnika. Mona zawija" ciesze papierosy. Cay skrt to dzieo rk i sumienia sprztajcego. Nasz sprztajcy odkupowa od naczelnika Machork po piset rubli za paczk, a stu czterdziesto rublowa rnica trafiaa do jego kieszeni.

Gospodarz cioci Poli nie handlowa machorki w ogle nie zdarzao jej si zajmowa adnymi ciemnymi sprawkami . Ciocia Pola bya doskona kuchark, a sprztajcy, ktrzy posiadali wiedz kulinarn, cenieni byli szczeglnie wysoko. Ciocia Pola moga - i rzeczywicie podejmowaa si urzdzi kogo chciaa z rodakw-Ukraicw: zaatwi lejsz prac lub wczy do jakiejkolwiek listy na zwolnienie. Pomoc cioci Poli dla nich bya naprawd powana. Natomiast innym nie pomagaa, chyba tylko wspieraa rad. Ciocia Pola pracowaa u naczelnika sidmy rok i mylaa, e wszystkie swoje dziesi rokiw" przeyje dostatnio. Ciocia Pola bya przezornie bezinteresowna i susznie uwaaa, e jej obojtno na podarunki i pienidze nie moe nie przypa do gustu naczelnikowi. Przypuszczenia jej sprawdziy si. Bya swoim czowiekiem w rodzinie naczelnika i zaplanowany ju zosta sposb jej zwolnienia - miaa figurowa na licie pracownikw kopalni, gdzie pracowa brat naczelnika, jako adowaczka samochodw ciarowych, a kopalnia wystpiaby o jej zwolnienie. Jednak ciocia Pola zachorowaa, czua si coraz gorzej i odwieziono j do szpitala. Lekarz naczelny przydzieli cioci Poli oddzieln izb szpitaln. Dziesi ptrupw wywleczono na zimny korytarz, aby zwolni miejsce dla sprztajcej naczelnika.

118

Szpital oywi si. Kadego dnia po poudniu zajeday willisy, podjeday ciarwki; z kabin wychodziy damy w kouchach i wojskowi - wszyscy spieszyli do cioci Poli. I ciocia Pola kademu obiecywaa: jeeli wyzdrowieje, to szepnie swko naczelnikowi. W kad niedziel wjedaa w szpitalne wrota limuzyna ZIS-110 - to przywoono cioci Poli paczk i kartk od ony naczelnika. Ciocia Pola przekazywaa wszystko sanitariuszkom; poprbuje yeczk i oddaje. Ona znaa swoj chorob. Ale przyj do zdrowia ciocia Pola nie moga. I oto kiedy w szpitalu pojawi si z kartk od naczelnika niezwyky go: ojciec Piotr (tak przedstawi si dyspozytorowi). Okazao si, e ciocia Pola chce si wyspowiada. Tym niezwykym gociem by Pitka Abramw. Znali go wszyscy. Lea par miesicy wczeniej w tym samym szpitalu. A teraz by to ojciec Piotr. Wizyta witobliwego poruszya cay szpital. Okazao si, e w naszej krainie s duchowni! I spowiadaj chtnych! W najwikszej sali szpitalnej, sali nr 2, gdzie zawsze kto z chorych opowiada pomidzy obiadem i kolacj jakie historie gastronomiczne - nie dla polepszenia apetytu

W kadym razie, a z potrzeby wygodniaego czowieka,dla emocji zwizanych z odywianiem ,w tej sali mwiono tylko o spowiedzi cioci Poli,Ojciec Piotr ubrany by w buszar , gowie mia czapk. Watowane spodnie wpuszczone byy w cholewy vuuicwy starych kirzowych butw. Wosy ostrzyone krotko jak na osob duchown przystao - znacznie krcej ni wosy elegantw lat pidziesitych. Ojciec Piotr rozpi buszat i watowan kurtk-tieogriejk, ukazujc niebiesk kosoworotk i wielki krzy na piersi. Nie by to prosty krzy, lecz krucyfiks; wykonany rcznie, umiejtnie, ale bez niezbdnych narzdzi. Ojciec Piotr wyspowiada cioci Po i odszed. Duszy czas sta przy drodze, podnoszc rce do nadjedajcych ciarwek. Dwa samochody przejechay, nie zatrzymujc si. Wtedy ojciec Piotr wyj zza pazuchy przygotowanego skrta, podnis go nad gow i od razu pierwsza z nadjedajcych maszyn przyhamowaa, a kierowca gocinnie otworzy drzwi szoferki. Ciocia Pola zmara i pochowano j na szpitalnym cmentarzu. By to duy cmentarz u podna gry (chorzy mawiali zamiast umrze" - trafi pod sopk"), tworzcy uk z bratnich mogi A", B", C", D"; kilka szeregw pojedynczych mogi umiejscowiono na ciciwach uku. Na pogrzebie

cioci Poli nie byo ani naczelnika, ani jego ony, ani ojca Piotra. Obrzdek pogrzebowy odby si jak zawsze: dyspozytor przywiza do lewej goleni cioci Poli drewnian deseczk z numerem. By to numer jej sprawy. Wedug instrukcji numer powinien by napisany zwykym czarnym owkiem, w adnym przypadku nie chemicznym - tak jak na lenych zaciosach, tworzcych repery topograficzne. Przyzwyczajeni do tego sanitariusze-grabarze zarzucili kamieniami wysuszone ciao cioci Poli. Dyspozytor umocowa w nich kijek - znowu z tym samym numerem sprawy. Mino kilka dni i w szpitalu zjawi si ojciec Piotr. By ju na cmentarzu i teraz grzmia w biurze: Krzy trzeba postawi, krzy! Jeszcze czego - odrzek dyspozytor. Kcili si dugo. W kocu ojciec Piotr owiadczy: Daj wam tydzie. Jeeli w cigu tego tygodnia nie stanie krzy, poskar si kierownikowi Zarzdu. Gdy ten nie pomoe, napisz do naczelnika Dalstroju. Jeli i ten odmwi, poskar si na niego Radzie Ministrw. Gdy ci odmwi, napisz do Synodu! - wrzeszcza ojciec Piotr. 119

Dyspozytor by starym winiem i dobrze zna t krain cudw" wiedzia zatem, e mog si tam zdarza najbardziej nieoczekiwane sprawy i, pomylawszy, zdecydowa si powiadomi naczelnego lekarza. Naczelny, bdcy kiedy czy to ministrem, czy to wiceministrem, poradzi, aby si nie spiera i postawi ten krzy na grobie cioci Poli. Jeli pop gada tak pewnie, znaczy to, e co w tym jest. Co on tam wie. Wszystko by moe, wszystko by moe mrucza byy minister. I postawiono krzy, pierwszy na tym cmentarzu. Wida go byo z daleka. Chocia by to krzy jedyny, cay teren przybra dziki niemu charakter prawdziwego cmentarza. Wszyscy mogcy porusza si chorzy chodzili oglda ten krzy. I przybit deseczk z napisem w czarnym obramowaniu. Wykonanie napisu poruczono staruszkowi malarzowi, ktry lea w szpitalu ju drugi rok. Waciwie to on nie lea, a tylko zapisany by jako lecy chory; cay swj czas powica na masow produkcj trzech rodzajw kopii: Zota jesie, Trzej bohaterowie i mier Iwana Gronego. Malarz przysiga, e potrafi je malowa z zawizanymi oczami. Zamawiajcymi byli ludzie ze szpitalnego naczalstwa i z osady. Ale deseczk na grb cioci Poli malarz zgodzi si zrobi. Spyta tylko, co ma napisa. Dyspozytor zacz ry w swoich wykazach. Nie znajduj niczego oprcz inicjaw powiedzia. Timoszenko P.I. Pisz: Polina Iwanowna. Umara takiego to dnia, miesica i roku. Malarz, nigdy niespierajcy si z klientami, tak te napisa. A dokadnie w tydzie pniej pojawi si Pitka

Abramw, to znaczy ojciec Piotr. Powiedzia, e ciocia Pola zwaa si nie Polina, lecz Praskowia, i nie Iwanowna, lecz Iljiniczna. Poda te dat jej urodzenia i zada wstawienia jej do napisu na mogile. Napis poprawiono w obecnoci ojca Piotra.

KRAWAT

Jak tu opowiedzie o tym przekltym krawacie?

Jest to prawda specjalnego rodzaju, prawda rzeczywistoci. Nic jest to jednak esej, lecz opowiadanie. Jak mam je uczyni utworem prozy przyszoci - czym w rodzaju opowiada Saint Exupery'ego, ktry odkry dla nas powietrze? Obecnie, podobnie jak i w przeszoci, niezbdne jest, aby pisarz chccy osign sukces by jakby cudzoziemcem w kraju, o ktrym pisze. Aby pisa z punktu widzenia ludzi, pomidzy ktrymi wyrs - ich zainteresowa, horyzontw mylowych; ludzi, ktrych upodobania i ktrych pogldy zostay przez niego przejte. Pisarz wyraa si jzykiem tych, w ktrych imieniu pisze. I nic ponad to. Bo jeeli pisarz zna materia zbyt dobrze, to ci, dla ktrych pisze, nie zrozumiej go. Przeszed bowiem, sprzeniewierzywszy si, na stron swojego materiau. Nie powinno si by nadmiernie obznajomionym z materiaem. Tacy s wanie wszyscy poprzedni i obecni pisarze, ale proza przyszoci wymaga czego innego. Przemwi nie pisarze, lecz przedstawiciele rnych profesji obdarzeni zdolnoci pisania. I opowiedz oni tylko o tym, co wiedz i co sami widzieli.

Autentyczno oto sia literatury przyszoci. A moe te rozwaania nie maj sensu i najwaniejsze to stara si przypomnie we wszystkim, co jej dotyczy, Marusi Kriukow, chrom dziewczyn, ktra trua si weronalem? Zgromadzia troch drobniutkich, byszczcych, owalnych, tych tabletek i przekna je. Na weronal wymienia chleb, kasz, porcj ledzia u ssiadek ze szpitalnej izby, ktrym ten rodek przepisano. Felczerzy wiedzieli o handlu weronalem i zmuszali chorych, aby poykali tabletk na ich oczach, ale powoka tabletki bya twarda i zazwyczaj chorym udawao si wsun tabletk pod jzyk lub skry za zbami w policzku; wypluwali j na do po odejciu felczera. Marusia Kriukowa nie odmierzya waciwej dawki. Nie umara, lecz cakiem zwyczajnie zwymiotowaa, zatem po udzieleniu pierwszej 121

pomocy - pukaniu odka wypisano Marusi na punkt tranzytowy. Ale wszystko to byo w wiele lat pniej ni historia z krawatem.Marusia Kriukowa przyjechaa z Japonii pod koniec lat trzydziestych. Crka emigranta mieszkajcego na przedmieciu Kioto, wstpia z bratem do zwizku Powrt do Rosji", skontaktowaa si z sowieck ambasad i w 1939 r. otrzymaa rosyjsk wiz. We Wadywostoku Marusia zostaa aresztowana ze wszystkimi swoimi towarzyszami i bratem, przewieziona do Moskwy i wicej ju nikogo z nich nigdy nie spotkaa.W ledztwie zamano Marusi nog, a gdy ko si zrosa, zawieziono na Koym, aby odbya tam dwudziestoletni kar pozbawienia wolnoci. Marusia bya znakomit rkodzielnic, mistrzyni haftu - z jej wyszywania utrzymywaa si w Kioto caa rodzina. Na Koymie naczelnicy rycho odkryli t umiejtno Marusi, ale nigdy jej nie pacili za wyszy wanie; przynoszono czy to kawaek chleba, czy dwie kostki cukru, czy papierosy, ktrych Marusia zreszt nie nauczya si pali. I tak cudownej roboty rczny haft pozostawa w rkach naczalstwa. Dowiedziawszy si o zdolnociach winiarki Kriukowej, naczelnica oddziau sanitarnego pooya Marusi w szpitalu i odtd wyszywaa ona lekarce. Kiedy do sowchozu - pastwowego gospodarstwa

rolnego, w ktrym nominalnie pracowaa Marusia przyszed telegram, aby wszystkie mistrzynierkodzielnice skierowa najbliszym samochodem do dyspozycji... naczelniczka agru ukrya Marusi, gdy miaa due zamwienie dla wspaniaej hafciarki. Jednake kto napisa donos wyej i musiano Marusi wysa. Dokd? Przez trzy tysice kilometrw cignie si i wije centralna koymska trasa" - szosa pord wzgrz i wwozw, supki, szyny, mosty".... Szyn nie ma na koymskiej trasie", ale wszyscy powtarzali i powtarzaj tu Niekrasowowsk Kolej elazn - po co ukada wiersze, skoro ma si pod rk nadajcy si, odpowiedni tekst. Caa droga wybudowana zostaa kilofem i opat, za pomoc taczki i widra... Co piset, szeset kilometrw na trasie" tej stoi Dom Dyrekcji" ponad miar wystawny hotelluks", bdcy do osobistej dyspozycji dyrektora Dalstroju, innymi sowy, generaa-gubernatora Koymy. Jedynie on moe tam nocowa podczas swoich podry po powierzonym mu kraju. Drogie dywany, brzy i lustra. Obrazy-oryginay; niemao nazwisk pierwszorzdnych malarzy, jak np. Szuchajewa. Szuchajew by na Koymie dziesi lat. W 1957 roku odbya si wystawa jego prac na Kunieckim Mocie, ksiga jego ycia. Rozpoczynay j jasne pejzae

Belgii i Francji oraz autoportret w zocistej kamizeli arlekina. Potem okres magadaski - dwa niewielkie portrety olejne: ony i autoportret (w mrocznej, ciemnobrzowej tonacji) - dwie prace w cigu dziesiciu lat. Na portretach ludzie, ktrzy widzieli rzeczy straszne. Oprcz tych dwu portretw - projekty teatralnych dekoracji. Po wojnie zwalniaj Szuchajewa. Jedzie do Tyflisu na poudnie, unoszc nienawi do Pnocy. Jest zaamany. Maluje obraz Przysiga Stalina w Go podlizuje si. Jest zaamany. Portrety szturmowcw przodownikw produkcji. Dama w zotej sukni. W portrecie tym jest blasku bez miary - zda si, e malarz zmusza siebie do zapomnienia ubstwa pnocnej palety. I to wszystko. Mona umiera. Dla Domu Dyrekcji" malarze wykonywali rwnie kopie: Iwan Grony zabija swojego syna i Poranek w lesie Szyszkina - te dwa obrazy zaliczaj si do klasyki chatury. Lecz najbardziej zadziwiay tam hafty. Jedwabne zasony, story, portiery ozdobione byy rcznym haftem. Dywaniki, narzutki, rczniki - kada szmatka stawaa si drogocenna po tym, kiedy si znalaza w rkach mistrzy-winiarek. Dyrektor Dalstroju nocowa w swych domach - byo ich kilka na trasie - dwa, trzy razy w roku. Przez reszt czasu oczekiwali go str, zaopatrzeniowiec, kucharz i administrator domu - czterech ludzi wolnych, otrzymujcych dodatki za prac na Dalekiej Pnocy;

123

oczekiwali, przygotowywali si, palili zim w piecach, wietrzyli Dom". Do haftowania zason, narzut i wszystkiego, co do gowy przyjdzie, przywieziono tu wanie Masz Kriukow. Byy jeszcze dwie mistrzynie haftu dorwnujce jej umiejtnociami i pomysowoci. Rosja to kraina staego sprawdzania i kontroli. Marzeniem kadego szczerego Rosjanina - zarwno winia, jak i wolnego - jest, aby mu powierzono sprawdzanie czego lub kogo. Po pierwsze: kim komenderuj. Po drugie: okazano mi zaufanie. Po trzecie: ponosz mniejsz odpowiedzialno ni za bezporedni prac. A po czwarte - pamitacie, jak wyglda atak w powieci W. Niekrasowa W okopach Stalingradu?. Dla nadzorowania Marusi i jej nowych znajomych zatrudniono kobiet, czonka partii, ktra kadego dnia wydawaa im materia i nici. Na koniec roboczego dnia przyjmowaa i sprawdzaa wykonan prac, kobieta ta nie pracowaa, lecz figurowaa w spisie etatw Centralnego Szpitala jako starsza siostra operacyjna. Nadzorowaa ona pilnie wi-

niarki w przekonaniu, e jak tylko si odwrci od razu gdzie zniknie kawaek cikiego, niebieskiego jedwabiu. Hafciarki ju od dawna przywyky do tego rodzaju opieki. I chocia oszukanie tej kobiety na pewno nie wymagaoby wikszego wysiku, nie krady. Wszystkie trzy bowiem osdzone zostay na podstawie pidziesitego smego paragrafu - politycznego. Umieszczono je w agrze, w zonie", za drutami, gdzie na wrotach, jak wszdzie w sowieckich agrach, wypisane byy niezapomniane" sowa: Praca to sprawa honoru i chway, sprawa dzielnoci i bohaterstwa". I nazwisko autora cytatu. Sowa te miay ironiczny wydwik, w zadziwiajcy sposb ujmujc sens i tre sowa praca" w agrze. Praca bya tam bowiem wszystkim, tylko nie spraw chway. W 1906 roku wydawnictwo, w ktrym partycypowali eserowcy, wypucio ksik Kompletny zbir przemwie Mikoaja II. Byy to przedruki z Goca Rzdowego" z czasu koronacji cara, na ktre skaday si wygoszone wtedy toasty: Pij za zdrowie Keksholmskiego puku" i Pij za zdrowie chwatwczernihowcw". Toasty te poprzedzono sowem wstpnym, utrzymanym w hurra-patriotycznej tonacji: W sowach tych, jak w lustrze wody, odzwierciedlaa si mdro naszego wielkiego monarchy" itd. Autorw tego zbioru zesano na Sybir. A co stao si z ludmi, ktrzy wynieli sentencj o pracy na wrota agrowych zon w caym Zwizku

Radzieckim? Za wzorowe zachowanie i pomylne wykonanie planu pozwolono hafciarkom na uczestniczenie w seansie filmowym kina dla winiw. Aparat by tylko jeden - pomidzy poszczeglnymi czciami filmu robiono przerwy. Pewnego razu wywietlano film Biada temu, kto ma rozum. Skoczya si pierwsza cz, jak zawsze zapalio si wiato, jak zawsze zgaso i zaterkota projektor - ta smuga wiata dotkna ekranu. Wszyscy zaczli tupa i krzycze. Operator, to jasne, omyli si - ponownie biega pierwsza cz... Trzysta osb, byli frontowi onierze, zasueni lekarze, ktrzy przyjechali na konferencj - wszyscy posiadacze biletw na ten seans przeznaczony dla wolnych krzyczeli i tupali nogami.

Operator, nie spieszc si, przejecha" pierwsz cz i zapali wiato w sali. Wtedy wszyscy pojli, w czym rzecz. W kinie zjawi si zastpca dyrektora szpitala do spraw gospodarczych, Domatow; spni si na pierwsz cz, wic film wywietlano jeszcze raz od pocztku. Zacza si druga cz i wszystko poszo dalej jak trzeba. Koymskie obyczaje znane byy wszystkim - nieco mniej frontowym onierzom, wicej natomiast lekarzom

Kiedy biletw sprzedawao si niewiele, seans by wsplny - lepsze miejsca dla wolnych, z tyu, a pierwsze rzdy dla winiw: kobiety z lewej, mczyni z prawej strony przejcia. Przejcie dzielio widowni na krzy, co byo bardzo wygodne z punktu widzenia agrowych prawide. Chroma dziewczyna, ktr zauwaano i na seansach w kinie, znalaza si w szpitalu na oddziale kobiecym. Maych izb szpitalnych jeszcze wtedy nie wybudowano - cay oddzia umieszczony zosta w powojskowej sypialni, co najmniej na pidziesit ek. Marusia Kriukowa trafia na leczenie do chirurga. I Co jej jest? Osteomelitis - powiedzia chirurg Walentin Nikoajewicz. Czy noga przepadnie? No, dlaczego ma przepa? Chodziem opatrywa Marusi Kriukow i ju opowiedziaem o jej yciu. Po upywie tygodnia temperatura spada, a gdy min nastpny - wypisano Marusi ze szpitala. Podaruj panu krawat. Panu i Walentinowi Nikoajewiczowi. To bd adne krawaty. Dobrze, dobrze, Marusiu. Pasek jedwabiu wrd dziesitkw, setek metrw kilku kompletw tkaniny wyszytej i przyozdobionej dla Domu Dyrekcji". A kontrola? Poprosz o to Ann Andriejewn. - Tak chyba nazywaa si nadzorczym.

Anna Andriejewn zezwolia. Wyszywam, wyszywam, wyszywam... Nie wiem, jak to powiedzie. Domatow wszed i odebra. Jak to: odebra? No, jak wyszywaam. Dla Walentina Nikoajewicza krawat by ju gotowy. A dla pana zostao niewiele do zrobienia. Koloru szarego. Nagle otworzyy si drzwi: Krawaty szyjecie?" Zrewidowa szafk, woy krawat do kieszeni i wyszed. Teraz pani std wyl. Mnie nie wyl. Jeszcze jest duo pracy. Ale tak bardzo chciaam panu krawat... Drobiazg, Marusiu. Ja i tak bym go nie nosi. Chyba e na sprzeda. Na koncert agrowego zespou amatorskiego" Domatow spni si podobnie jak na film. Ociay, z duym, nieproporcjonalnym do wzrostu duchem, kierowa si do pierwszej pustej awki.

Kriukowa podniosa si z miejsca i machaa rkami. Zrozumiaem, e te znaki przeznaczone s dla mnie. Krawat, krawat! Zdyem obejrze krawat naczelnika. Krawat Domatowa by wzorzysty, w szarym kolorze i wysokiej jakoci. Paski krawat! - woaa Marusia. - Pana albo Walentina Nikoajewicza. Domatow usiad na swojej awce, kurtyna si rozsuna jak zwykle i rozpocz si koncert zespou amatorskiego.

DWA SPOTKANIA

Moim pierwszym brygadzist by Kotur, Serb, ktry trafi na Koym po rozgromieniu klubu midzynarodowego w Moskwie. Kotur nie odnosi si powanie do swoich obowizkw, rozumiejc, e jego los - tak jak i wszystkich nas - nie rozstrzyga si w sztolniach kopalni zota, a zupenie gdzie indziej. Pomimo to Kotur codziennie rozstawia nas na stanowiskach pracy, mierzy jej wyniki, kiwa z wyrzutem gow. Wyniki byy opakane. No, na przykad ty, znasz przecie agier. Poka, jak trzeba macha opat - poprosi Kotur. Wziem opat i rozpulchniwszy kilofem lekki grunt, naadowaem taczk. Wszyscy si rozemiali. Tak pracuj tylko markieranci. Pomwimy o tym za dwadziecia lat. Jednake nie udao nam si spotka po dwudziestu latach. Do kopalni przyjecha nowy naczelnik, Leonid Michajowicz Anisimow. Ju podczas pierwszego obchodu wyrobisk usun Kotura z pracy. I Kotur znikn. Nasz brygadzista siedzia w taczce i nie wsta, gdy zbliy si naczelnik. Taczka bez wtpienia stanowi trafne rozwizanie jako narzdzie pracy, ale jeszcze

lepiej, zwaszcza jej skrzynia, nadaje si do odpoczynku. Trudno jest wsta, podnie si z tak gbokiego fotela potrzeba na to wysiku woli, niezbdna jest sia. Kotur siedzia w taczce i nie zdy wsta na widok nowego naczelnika. Rozstrzelany. Wraz z przyjazdem nowego naczelnika - pocztkowo by on zastpc naczelnika kopalni - kadego dnia, kadej nocy zabierano z barakw i wywoono. Nikt z nich nie wraca ju do kopalni. Aleksandrw, Kliwaski - nazwiska zatary si w pamici. Nowe uzupenienie nie miao ju cakiem nazwisk. W zimie trzydziestego smego roku naczalstwo zadecydowao, aby etapy z Magadanu do kopalni Pnocy wysya piechot. Z piset osobowej kolumny w czasie piset kilometrowego marszu dochodzio do Jagodnego trzydzieci do

czterdziestu osb. Pozostali osuwali si w drodze godni, poodmraani, zastrzeleni. Nikogo z tych, co przybyli, nie znano z nazwiska; byli to ludzie z obcych etapw, niernicy si pomidzy sob ani odzie, ani gosem, ani plamami odmroe na policzkach, ani pcherzami odmroe na palcach. Brygady topniay liczebnie w drodze do Serpentynki", bo tam w ekspozyturach kierownictwa Pnocy rozstrzeliwano cz ludzi; i w dzie, i w nocy toczyy si powracajce bez adunku maszyny. Kady naczelnik kopalni wiedzia, e nie zostanie obciony odpowiedzialnoci za tych ludzi - tego by jeszcze brakowao; a przecie to, co najwaniejsze, to ludzie, kadry. Wszystko to kady naczelnik zgbia na zebraniach koa ksztacenia politycznego, a praktyczn ilustracj znajdowa w zotych wyrobiskach swojej kopalni. W tym czasie naczelnikiem kopalni Partyzant", nalecej do Pnocnego Zarzdu Grniczego, by Leonid Michajowicz Anisimow - w przyszoci wielki naczelnik Koymy, ktry cae swe ycie powici Dalstrojowi jako naczelnik Zarzdu Zachodniego i jako naczelnik Czukotstroju. Swoj agrow karier rozpocz Anisimow wanie w kopalni Partyzant", w mojej kopalni. Pod jego to kierownictwem kopalnia zostaa dosownie zalana onierzami stray wiziennej, wybudowane zostay zony - odrutowane strefy; powikszono zarzd aparatu operacyjno-ledczego, rozpoczy si

rozstrzeliwania pojedynczych osb i caych brygad. Zaczo si odczytywanie na apelach i przy wyjciach do pracy niekoczcych si rozkazw o rozstrzaach. Rozkazy te nosiy podpis pukownika Garanina, ale nazwiska ludzi z kopalni - a byo ich wiele przekazywa Garaninowi Anisimow. Kopalnia Partyzant" to mae przedsibiorstwo. Na jego licie osobowej w 1938 roku figurowao wszystkiego razem dwa tysice nazwisk. Ssiednie kopalnie Waturiach" i Szturmowa" liczyy po dwanacie tysicy osb. Anisimow by naczelnikiem gorliwym. Osobicie doskonale zapamitaem dwie bezporednie rozmowy z obywatelem Anisimowem. Pierwsza odbya si w styczniu trzydziestego smego, kiedy obywatel Anisimow raczy si pojawi podczas wyprowadzania do pracy i sta z boku, przygldajc si, jak jego pomocnicy poruszaj si pod naczelnikowym spojrzeniem wawiej, ni si tego zazwyczaj wymaga. Jednake dla Anisimowa byo to jeszcze zbyt wolno. Wanie ustawia si nasza brygada i kierownik robt Sotnikow, wskazawszy na mnie palcem, wywlk mnie z szeregw i postawi przed obiliczem Anisimowa.

Oto markietant.Nie chce pracowac. Kim jeste? Jestem dziennikarzem, pisarzem. Podpisywa to ty bdziesz tutaj puszki od konserw. Pytam ci: kim jeste? Rbacz przodowy brygady Firsowa, wizie, imi, nazwisko, wyrok: pi lat. Dlaczego nie pracujesz? Dlaczego przynosisz szkod pastwu? Jestem chory, obywatelu naczelniku. _ Ty - chory? Taki zdrowy byk? Mam chore serce. Serce. Masz chore serce. Ja sam choruj na serce. Lekarze zabronili mi przebywa na Dalekiej Pnocy. Jednake jestem tu. Pan to co innego, obywatelu naczelniku. Patrzcie go! Ile sw na minut! Powiniene milcze i pracowa. Zastanw si, pki nie jest za pno. Bo inaczej rozliczymy si. i Tak jest, obywatelu naczelniku! Druga pogawdka z Anisimowem odbya si latem, na czwartym odcinku, gdy pada deszcz i trzymano nas na wskro przemoknitych. Wiercilimy szurfy. Brygad batniakw dawno ju zwolniono do barakw z powodu ulewy, ale my bylimy pidziesity smy paragraf, polityczny, i tylko grzyb chroni nas od ulewy. W t wanie ulew, w ten deszcz odwiedzi nas Anisimow, razem z kierownikiem sprawujcym w kopalniach nadzr nad pracami przy uyciu materiaw

wybuchowych. Naczelnik przyszed sprawdzi, czy aby porzdnie mokniemy, czy wypeniany jest jego rozkaz o pidziesitym smym paragrafie, do ktrego nie stosuj si adne ulgi i ktry powinien przygotowywa si do raju, do raju, do raju... Anisimow ubrany by w dugi paszcz z jakim specjalnym kapturem. Szed, wymachujc skrzanymi rkawicami. Znaem zwyczaj Anisimowa - bicia winia rkawicami po twarzy. Znaem te rkawice, ktre zim przemieniay si w zachodzce a po okcie futrzane kragi", znaem owo przyzwyczajenie bicia rkawicami po twarzy. Dziesitki razy widziaem rkawice w akcji. O tym osobliwym zwyczaju Anisimowa wiele mwiono w winiarskich barakach kopalni Partyzant". Byem wiadkiem burzliwych dyskusji, niemal krwawych sporw toczcych i w baraku o to, czy naczelnik bije rkawicami, czy pici, czy pak, czy trzcin, czy nahajk, czy przykadajc rczny rewolwer". Czowiek

to skomplikowana istota. Omal nie dochodzio do bjek w rezultacie tych sporw, a przecie ich uczestnicy to byli profesorowie, partyjniacy , kochonicy, dowdcy wojskowi...A w ogle to chwalono Anisimowa: bije, ale kto nie bije? Za to jego rkawice nie zostawiaj sicw, a jeli komu rozbi nos a do krwi to przecie z powodu patologicznych zmian w systemie ukrwienia czowieka na skutek dugotrwaego uwizienia" - jak to wyjani pewien lekarz ktrego za anisimowskich czasw nie dopuszczano do praktyki medycznej, lecz zmuszono do pracy razem z nami. Dawno ju daem sobie sowo, e jeli zostan uderzony, to bdzie to jednoczenie koniec mojego ycia. Uderz naczelnika i zostan rozstrzelany. Niestety, byem tylko naiwnym dzieciakiem. Kiedy osabem fizycznie, osaba rwnie moja wola i rozsdek. Z atwoci przekonaem sam siebie, e trzeba cierpie, i nie znalazem w sobie siy, aby odpowiedzie uderzeniem, popeni samobjstwo, zaprotestowa. Byem

najzwyczajniej dochodiag" i yem wedug praw rzdzcych tak psychik. Wszystko to dziao si jednak duo pniej, bo wwczas, gdy spotkaem si z obywatelem Anisimowem, byem jeszcze silny fizycznie, silny wiar, twardy i zdecydowany. Skrzane rkawice Anisimowa przybliyy si, a ja przygotowaem kilof. Jednake Anisimow nie uderzy.Spojrzenie jego adnych, duych, gbokich, czarnych oczu spotkao si z moim i Anisimow odwrci wzrok. - Wszyscy oni tacy - powiedzia naczelnik kopalni swojemu towarzyszowi. - Wszyscy. Nie bdzie z nich pociechy.

ZOTA TAJGA

Maa zona" to obz przejciowy. Dua zona", agier Zarzdu Grniczego, to niekoczcy si cig niskich barakw, winiarskie ulice, potrjne ogrodzenie z drutu kolczastego, wieyczki stranicze podobne do domkw dla szpakw w ich zimowej szacie. W maej zonie jest jeszcze wicej kolczastego drutu, wicej wieyczek, zamkw i klamek bo przecie mieszkaj tam winiowie przejedajcy tranzytem, po ktrych mona spodziewa si wszystkiego najgorszego. Architektura maej zony jest idealna. To pojedynczy, ogromny, kwadratowy barak, zawierajcy cztery rzdy nar, formalnie posiadajcy nie mniej ni piset miejsc, co oznacza, e jeli zachodzi potrzeba, mona pomieci tam tysice osb. Jednake teraz jest zima, przychodzi mao etapw i zona od wewntrz wydaje si pusta. Barak nie zdy jeszcze w spodku wyschn unosi si w nim biaa para, a sosnowe drewno pokryte jest lodem. Przy wejciu ogromna, tysic wiecowa lampa elektryczna, ktrej wiato raz knie, raz olepia swym blaskiem. To dopyw energii tak si zmienia. W cigu dnia zona pi. A nocami drzwi si

131

otwieraj, pod lamp pojawiaj si ludzie trzymajcy w rkach zapaki i zachrypymi, przezibionymi gosami wykrzykuj nazwiska. Wywoani zapinaj na wszystkie guziki swoje buszaty, przekraczaj prg i znikaj na zawsze. Czekaj tam na nich konwojenci, warcz gdzie silniki ciarwek. Winiowie uwoeni s do kopal, do sowchozw, do rejonw drg. Ja te tutaj le, niedaleko od drzwi, na dolnych narach. Na dole jest zimno, ale wyej, tam gdzie ciepo, nie decyduj si wle - wyrzuciliby mnie z powrotem na d. Miejsca na grze przeznaczone s dla silniejszych, przede wszystkim dla zodziei. A przy tym nie dabym rady wdrapa si tam po szczebelkach przybitych gwodziami do supa. Tu mi najlepiej, na dole. Jeli za powstanie spr o miejsce na dolnych narach, po prostu pod nie wpezn.

Nie potrafi ksa ani bi si chocia doskonale przyswoiem sobie wszystkie sposoby wiziennych bjek. To ograniczono przestrzeni wiziennej celi, aresztanckiego wagonu, ciasnego baraku narzucia te chwyty": apania, ksania, wyamywania. Teraz jednak nie starcza na to siy. Potrafi tylko drze gardo i kl. Walcz o kady dzie, o kad godzin odpoczynku. Kady strzp mojego ciaa podpowiada mi, jak mam si zachowa. Wywouj mnie ju podczas pierwszej nocy, jednake ja nie opasuj si sznurkiem, chocia go posiadam, nie zapinam porzdnie wszystkich guzikw. Drzwi zamykaj si za mn i stoj w sieni. Brygada - dwudziestu ludzi (jest to zwyka norma dla jednej ciarwki) stoi ju przy nastpnych drzwiach, skd bucha gsta, mrona para. Dyspozytor i starszy konwojent przeliczaj i przegldaj ludzi. A z prawej strony stoi jeszcze jeden czowiek w pikowanym kubraku, watowanych spodniach, w czapce-uszance; macha futrzanymi kragami" rkawicami z duymi mankietami. Tego wanie mi trzeba. Woono mnie ju tyle razy, e znaem prawida gry"

znakomicie. Czowiek z kragami" to przedstawiciel", ktry przyjmuje ludzi i ktry ma prawo odmwi ich przyjcia. Dyspozytor wykrzykuje na cay gos moje nazwisko, zupenie tak samo, jak robi to w ogromnym baraku. Ja patrz tylko na czowieka z kragami". Nie bierzcie mnie, obywatelu naczelniku. Jestem chory i nie bd pracowa w kopalni. Ja musz i do szpitala. Przedstawiciel" waha si. W kopalni, u niego, mwiono mu, eby wybra tylko robociarzy"; innych kopalnia nie potrzebuje. Po to wanie przyjecha. Przedstawiciel" przypatruje mi si. Mj podarty buszat, zatuszczona bluza bez guzikw, pod ktr wida brudne ciao z porozdrapywanymi miejscami uksze przez wszy, strzpy szmatek,ktrymi poobwizywane s palce u rk, sznurkowe obuwie na nogach,sznurkowe przy szedziesicio stopniowym mrozie, oczy zaognione,wygodniae, niezwyka kocisto on doskonale wie, co to oznacza. Przedstawiciel" bierze czerwony owek i

stanowczym ruchem wykrela moje nazwisko. Id, draniu - mwi do mnie dyspozytor zony. I drzwi zamykaj si, i znowu jestem wewntrz maej zony. Moje miejsce zostao ju zajte, ale odcigam na bok tego, co si na nim pooy. Ten mimo woli si drze, ale rycho si uspokaja. A ja zapadam w sen podobny do utraty przytomnoci, budzc si przy najmniejszym

szmerze. Nauczyem si budzi jak zwierz, jak dziki czowiek, ktry nie wie, co to psen. Otwieram oczy. Z grnych nar zwisa noga w znoszonym do ostatecznoci, ale jednak pantoflu, nie w pastwowym bucie. Pojawia si przede mn brudny chopak, batniaczek, i mwi gdzie w gr melancholijnym gosem pederasty: Powiedz Waliuszy - informuje kogo niewidocznego na grnych narach - e przyprowadzili artystw... Pauza. Potem ochrypy gos z gry: Waliusza pyta, kim oni s? Artyci z kultbrygady". Iluzjonista i dwch piewakw. Jeden pochodzi z Charbina. Pantofel poruszy si i znikn. Da si sysze gos z gry: Prowad ich. Przesunem si na brzeg nar. Pod lamp stao trzech ludzi: dwch w buszatach, a jeden w wolnej" kurtce moskwiczce". Twarze ich wyraay pokor i cze. Kto tu jest z Charbina? - zapyta gos. To ja z uszanowaniem rzecze czowiek w bekieszy. Waliusza rozkazuje, aby co zapiewa. Po rosyjsku? Po francusku? Po wosku? Po angielsku? pyta piewak, wycigajc szyj w gr. Waliusza powiedzia: po rosyjsku. A stranicy? Mog piewa cicho.

To nic, to nic... Wal, bracie, na caego. Tak, jak w Charbinie. piewak odstpi par krokw i odpiewa kuplety toreadora. Wraz z kadym jego wydechem ukazywaa si para. W grze co jakby guche warczenie i gos: Waliusza przecie powiedzia: jakkolwiek piosenk. Poblady piewak zacz:

Szumi zootaja, szumi zootaja, Moja zootaja, tajga, Oj,wiejties\ dorogi, odna i drugaja W razdolnyje naszi kraja.
Gos z gry: Waliusza powiedzia: dobrze.

piewak odetchn z ulg! Z mokrego od podniecenia czoa unosia si para, tworzc co na ksztat nimbu wok jego gowy. Jak tylko wytar doni czoo, nimb znikn, No, a teraz - powiedzia gos z gry - zdejmuj swoj moskwiczke". Masz tu na zmian! - Z gry zrzucono waciak. Milczc, piewak zdj z siebie moskwiczk" i wdzia waciak. Id teraz - nakaza gos z gry. - Waliusza chce spa. Charbiski piewak wraz z towarzyszami rozpynli si we mgle wypeniajcej barak. Ja za odsunem si, skurczyem mocno, zasunem rce w rkawy i zasnem. Prawie natychmiast, jak mi si wydawao, rozbudzi mnie wyrazisty szept: W trzydziestym sidmym w Uan Bator idziemy z koleg ulic. Nadchodzi pora obiadu. Na rogu chiska jadodajnia. Wchodzimy. Zagldam do spisu potraw: chiskie koduny. Jako Sybirak znam syberyjskie, uralskie koduny, a tu nagle chiskie. Zdecydowalimy si wzi ich po setce. Gospodarz, Chiczyk, mieje si: dua bdzie. I szczerzy zby od ucha do ucha. No, a po dziesi? Chichocze: dua bdzie. No to po parze! Wzruszywszy ramionami, poszed do kuchni i taszczy, kady kodun wielkoci doni, a wszystko zalane gorcym tuszczem. Zjedlimy p koduna we dwch i wyszlimy. A ja na przykad... Caym wysikiem woli zmuszam si, eby nie sucha, i ponownie zasypiam. Budzi mnie zapach dymu. To gdzie tam, w grze, pal w zodziejskim krlestwie. Ktry z nich zlaz na d z

134

machorkowym papierosem i sodkawy aromat dymu rozbudzi tu wszystkich. I ponownie szept: W Pnocnym, w komitecie rejonowym, Boe, Boe,ile i tych niedopakw! Ciocia Pola, sprztaczka, klnc cay czas, nie nadaa z podmiataniem. A ja nie rozumiaem wtedy, co to znaczy niedopaek papierosa, pet, byczek. Znowu zasypiam. Kto szarpie mnie za nog. To dyspozytor. Jego zaognione oczy pene s zoci. Ustawia mnie w smudze tego wiata przy drzwiach. No tak - mwi do kopalni ty jecha nie chcesz. Milcz. A do sowchozu? Niech ci diabli porw! Do sowchozu Ciepy'' sam bym pojecha. A na odcinek drogowy wiza mioty? Pomyl.

Znam to - mwi. _ Dzlsiaj wiza mioty a jutro taczki do rk. Czego wic chcesz? Do szpitala. Jestem chory. Dyspozytor co tam notuje w zeszycie i odchodzi .Po trzech dniach do maej zony przychodzi felczer i wywouje mnie. Daje termometr oglda wrzody karbunkuw na plecach i wciera jak ma .

WAKA DENISOW-WINIOKRAD

Na t wieczorn jazd trzeba byo poyczy buszat od kolegi. Wasny buszat Waki by zbyt brudny i podarty - nawet dwch krokw nie mona by zrobi po osiedlu, pierwszy lepszy wolniaszka" od razu by go capn, Takich jak Waka prowadz konwojenci tylko w szyku zwartym. Ani wojskowi, ani cywilni mieszkacy nie lubi, kiedy podobni Wace chodz pojedynczo po osiedlu. Nie wywouj oni podejrze jedynie wtedy, gdy nios drwa; niewielki pieniek lub, jak tu mwi, pak drew" na ramieniu. Taka wanie paka" zakopana bya w niegu niedaleko garau, za supem telegraficznym w przydronym rowie. Zrobiono to jeszcze wczoraj po pracy. Teraz znajomy szofer przyhamowa i Denisw, przegiwszy si przez kraj skrzyni adunkowej, zsun si na ziemi. Od razu znalaz to miejsce, gdzie zakopa kawa pnia; sinawy nieg by tu odrobin ciemniejszy i przygnieciony wida to byo w rozpoczynajcym si zmierzchu. Waka wskoczy do rowu i rozrzuci nieg nogami. Ukaza si kloc, szary, o spadzistych bokach, jak wielka zamroona ryba. Waka wytaszczy pie na drog, ustawi go w pozycji pionowej, ostuka ze niegu i przygi si, podstawiajc rami i unoszc pie rkami. Kloc zakoysa si i spocz na barku. Waka ruszy w

136

kierunku osiedla, zmieniajc co pewien czas rami. By saby i wycieczony, dlatego szybko si rozgrza; ale nie na dugo. Nie pomaga dokuczliwy ciar pnia - Waka nie mg utrzyma ciepa. Zmierzch zgstnia od biaej mgy, w osiedlu zapalono wszystkie tawe, elektryczne wiata. Waka umiechn si, zadowolony ze swojej kalkulacji - w tej biaej mgle z atwoci dotrze do celu niezauwaony. Oto zamany ogromny modrzew, srebrzca si od szronu koda, a wiec - do nastpnego domu! Waka zrzuci pie przy ganku, obi rkawicami nieg z walonek i zapuka do mieszkania. Drzwi otworzyy si i wpuciy Wak. Starsza ju kobieta w kouszku i bez chustki na gowie z obaw spogldaa na winia. - Przyniosem wam drwa na opa - powiedzia Waka, z trudem

rozcigajc w umiechu zmarznit Chciabym z Iwanem Pietrowiczem.

skr

twarzy.

Ale wanie Iwan Pietrowicz wychodzi zza zasony, uchylajc j rk. Dobra. Gdzie one s? Na dworze - powiedzia Waka. No to poczekaj, popiujemy. Zaraz si ubior. Iwan Pietrowicz dugo szuka rkawic. Potem obaj wyszli na ganek i bez koza, dociskajc pie nogami i unoszc, przepiowali go. Pia bya nienaostrzona i le rozwiedziona. Pniej zajdziesz powiedzia Iwan Pietrowicz - i rozwiedziesz. A teraz we topr i porb. Potem zoysz, ale nie w korytarzu. Wtaszcz je wprost do mieszkania. Wace krcio si w gowie z godu, ale porba wszystkie drwa i zacign je do mieszkania. No, to ju po wszystkim - powiedziaa kobieta, wyac zza zasony. - Koniec. Ale Waka nie odchodzi i przestpowa z nogi na nog przy drzwiach. Iwan Pietrowicz pojawi si ponownie. Suchaj powiedzia nie mam teraz chleba, zup take ca odniesiono prositom. Nie mam ci co teraz da. Zajd w tygodniu... Waka milcza i nie odchodzi. Iwan Pietrowicz pogrzeba w portfelu. Masz tu trzy ruble. To tylko dla ciebie za takie drwa. A tytoniu, sam rozumiesz, tyto obecnie drogi. Waka schowa za pazuch papierek i wyszed. Za te trzy ruble nie kupiby nawet szczypty machorki. Cigle

137

sta jeszcze na ganku. Nudzio go z godu. Jego chleb i zup zjady prosita. Waka wyj zielony papierek i porwa go na drobne kawaeczki. Podchwytywane wiatrem, dugo jeszcze przewracay si po wypolerowanej, byszczcej, przemarznitej skorupie nienej. A gdy ostatnie strzpki zniky w biaej mgle, Waka zszed z ganku. Z lekka chwiejc si z osabienia, szed nie do domu, lecz w gb osiedla, szed i szed w kierunku parterowych, pitrowych i dwupitrowych paacw... Wszed do pierwszego z brzegu przedsionka i szarpn za klamk. Drzwi zaskrzypiay, otwierajc si z trudem. Waka wszed do ciemnego korytarza, skpo rozjanionego przymionym wiatem elektrycznej arwki, przeszed obok drzwi prowadzcych do mieszka. W kocu korytarza znajdowaa si komrka; Waka, napierajc na drzwi, otworzy

je i przestpi przez prg. W komrce stay worki z cebul, a moe z sol. Waka rozerwa jeden z workw - kasza. Ze zoci, podniecony, napar barkiem i odwali worek na bok - pod spodem leay zamroone tusze wi. Waka westchn z radoci, zabrako mu jednak si, aby oderwa chocia kawaek od tuszy. Lecz dalej pod workami leay zamroone tuszki prosit i Waka przesta ju cokolwiek widzie. Oderwa jedno przymarznite prosi i trzymajc je w rkach jak lalk czy dziecko, ruszy w kierunku wyjcia. Ale ju z mieszka wychodzili ludzie i biay ar wiata napeni korytarz. Kto krzykn: Stj!" i rzuci si Wace do ng. Waka uskoczy, trzymajc mocno prosi, i wybieg na zewntrz. Pomknli za nim mieszkacy domu. Kto strzeli w lad za nim, kto inny rycza jak zwierz, a Waka lecia, nie zwaajc na nic i niczego nie widzc. Po paru minutach spostrzeg, e nogi same go nios w kierunku jedynego pastwowego budynku, ktry zna w osiedlu - do Zarzdu Delegatur Witaminowych; w jednej takiej Waka pracowa jako zbieracz cedrowca. Pogo zbliaa si. Waka wbieg do przedsionka, odepchn dyurnego i pomkn wzdu korytarza. Za nim dudniy kroki tumu przeladowcw. Waka wpad do gabinetu zawiadujcego dziaalnoci kulturaln i wylecia przez drugie drzwi do

czerwonego kcika. Dalej nie byo gdzie ucieka. Waka teraz dopiero spostrzeg, e zgubi czapk. Zamroony prosiak wci jeszcze by w jego rkach. Waka zoy go na pododze, obrci masywne awki i zagrodzi nimi drzwi. Zawlk tam rwnie co, co byo katedr czy trybun... Kto ruszy drzwiami i zapada cisza. Wtedy Waka siad na pododze, chwyci w obie rce prosiaka i surowego, zamarznitego pocz gry, gry, gry... Gdy po zawezwaniu oddziau onierzy otworzono drzwi i rozebrano barykad, Waka zdy ju zje p prosiaka.

SERAFIN

List lea na czarnym, zakopconym stole niczym kawaek lodu. Drzwiczki zrobionego z blaszanej beczki pieca byy otwarte, wgiel jarzy si w nim podobny do konfitury z borwek w konserwowej puszce i ten kawaek lodu powinien by si roztopi, stoczy si, znikn. Jednake ld nie topnia i Serafin zlk si, zrozumiawszy, e to nie ld, lecz list, i to list wanie do niego, do Serafina. Serafin lka si listw, zwaszcza tych nieopacanych, ze subowymi pieczciami. Wychowa si w wiosce, gdzie po dzi dzie otrzymany czy wysany, wystukany" telegram mwi o tragicznym zdarzeniu: pogrzebie, mierci, cikiej chorobie. List lea na stole Serafina odwrcony adresow stron do dou. Rozwizujc szalik i rozpinajc zesztywniay od mrozu barani kouch, Serafin spoglda na kopert, nie odrywajc od niej oczu. Odjecha ju na odlego dwunastu tysicy wiorst, za wysokie gry i sine morza, chcc o wszystkim zapomnie i wszystko przebaczy. Jednake przeszo nie chce pozostawi go w spokoju. List przyszed spoza gr, z tego niezapomnianego jeszcze wiata, skd wieziono go pocigiem, samolotem, parostatkiem, samochodem, wreszcie reniferami - a do tego osiedla, gdzie si schroni. I oto list jest tutaj, w malekim laboratorium chemicznym, w ktrym Serafin jest laborantem. ciany wykonane z bierwion, sufit i laboratoryjne szafy

139

poczerniay nie ze staroci, lecz od caodobowego palenia w piecu; i dlatego wntrze domku wyglda jak wiejska izba. Kwadratowe okienka laboratorium podobne s do okienek wykonywanych za czasw Piotra Wielkiego z miki. Szko pochodzi z kopalni. Oprawa okienna wykonana jest w postaci drobnej kraty, tak aby wykorzysta kady najmniejszy odamek szka, a w razie potrzeby nawet rozbit butelk. ta, elektryczna lampka, zwisajca pod abaurem z drewnianej belki, podobna bya do samobjcy. Jej wiato to ciemniao, to znw rozjarzao w elektrowni zamiast agregatw pracoway traktory.

Serafin rozebra si i przysiad u pieca, wci jeszcze nie dotykajc koperty. By w laboratorium sam. Rok temu, gdy wydarzyo si to, co zazwyczaj nazywa si rodzinnym nieporozumieniem", on nie chcia ustpi. Wyjecha na Dalek Pnoc wcale nie dlatego, eby by romantykiem czy te czowiekiem obowizku. Wielki rubel" te go nie interesowa. Uwaa jednak, podobnie jak tysice filozofw i dziesitki znajomych obywateli, e rozka niszczy mio, e wiorsty i lata poradz sobie z kadym nieszczciem. Min rok, a w sercu Serafina nic si nie zmienio i trwao tego uczucia po cichu go zdumiewaa. Przecie nie dlatego, e przesta ju rozmawia z kobietami. Cakiem po prostu ich nie byo. Te za, ktre byy, to ony wysokich naczelnikw - klasy spoecznej niepomiernie odlegej od laboranta Serafina. Kada z nich, dobrze odywiona dama, uwaaa si za pikno. I takie damy mieszkay w osiedlach, gdzie wicej byo rozrywek, a znawcy ich wdzikw byli bogatsi. Do tego za w osiedlach tych byo wielu wojskowych, nie zagraa wic nagy grupowy gwat ze strony szoferw czy te batniakw-winiw (tego typu przypadki zdarzay si co rusz w drodze lub na maych odcinkach roboczych). Dlatego pracownicy zwiadu geologicznego i naczelnicy agrw pozostawiali swoje ony w duych osiedlach - w miejscach, gdzie manikiurzystki dorabiay si majtkw. Bya te druga strona medalu - tsknota ciaa". Okazao si, e nie jest ona tak straszna, jak myla Serafin kiedy, w modoci. Cakiem po prostu trzeba byo mniej o tym myle.

W kopalni pracowali winiowie i Serafin wielokrotnie patrzy na szare, aresztanckie szeregi, wpezajce do gwnej sztolni albo wypezajce z niej przy kocu zmiany. W laboratorium pracowao dwch inynierwwiniw. Przyprowadzali ich i odprowadzali konwojenci. Serafin obawia si z nimi rozmawia, oni za zwracali si do niego tylko w sprawach subowych - o wyniki analizy czy te prby. Odpowiada im, odwracajc wzrok.Nastraszono go jeszcze przedtem, w Moskwie, kiedy zgosi si do pracy na Dalekiej Pnocy. Powiedziano mu, e przebywaj tam groni przestpcy i Serafin ba si nawet przynie kawaek cukru czy te biaego chleba swoim towarzyszom pracy. Zreszt uwaa na niego kierownik laboratorium Priesniakow, komsomolec, ktremu zakrcio si w gowie od wasnej niezwykle wysokiej pensji i wysokiego stanowiska, otrzymanego zaraz po skoczeniu instytutu. Za swj gwny obowizek uwaa on nadzr

polityczny nad pracownikami - by moe tego tylko od niego dano - nad wolnymi i winiami. Serafin by starszy od swojego kierownika, ale posusznie wypenia wszystko to, co tamten nakazywa w sferze przysowiowej czujnoci" i rozwagi. W cigu caego roku nie zamieni z tymi inynieramiwiniami nawet dziesiciu sw na tematy niezwizane z prac. A ze sprztajcym i nocnym strem Serafin w ogle nie rozmawia. Po upywie kadych szeciu miesicy paca kadego takiego kontraktowego" zwikszaa si o dziesi procent. Po otrzymaniu drugi raz dodatku Serafin wyprosi sobie zwolnienie na wyjazd do ssiedniego osiedla, pooonego raptem o sto kilometrw dalej, aby co kupi, pj do kina, zje obiad w prawdziwej jadodajni, popatrze na baby", ogoli si u fryzjera. Wdrapa si do skrzyni ciarwki, podnis konierz, szczelnie si zawin i samochd pomkn. Po upywie ptorej godziny maszyna zatrzymaa si obok jakiego domku. Serafin zlaz i przymruy oczy od wiosennego, ostrego wiata. Przed nim stao dwch ludzi z karabinami. Dokumenty! Serafin sign do kieszeni marynarki i zrobio mu si zimno - dowd osobisty zostawi w domu. I jak na zo, adnego papierka potwierdzajcego jego personalia. Nic poza analiz powietrza w kopalni. Rozkazano Serafinowi wej do domku. Nieogolony i krtko ostrzyony nie wzbudza zaufania u naczelnika. Skd ucieke? Znikd...

Nieoczekiwany policzek zwali Serafina z ng. Odpowiada jak naley! Ja zo zaalenie! Ooo, to ty bdziesz si na nas skary? Hej, Siemion! Siemion przymierzy si i zgrabnie, jak na gimnastyce, uderzy Serafina nog w splot soneczny. Serafin jkn i straci wiadomo. Co mu si majaczyo, e go gdzie wlekli wprost po ziemi i e zgubi czapk. Dwikn zamek, skrzypny drzwi i onierze wrzucili Serafina do jakiej mierdzcej, ale ciepej komrki. Po kilku godzinach Serafin przyszed do siebie i zrozumia, e znajduje si w izolatorze", gdzie zbierano wszystkich uciekinierw I podlegajcych karze winiw z osiedla. Masz tyto? - spyta kto z ciemnoci.

141

Nie, jestem niepalcy - z poczuciem winy odpowiedzia

Serafin.

No, to dure. Czy on ma cokolwiek? Nie, nie ma nic. Czy cokolwiek moe si osta po tych bakanach? Z wielkim trudem Serafin poj, e to o nim mowa, a bakanami" nazywaj, jak wida, onierzy konwoju, za ich chciwo i wszystkoerno. Miaem pienidze - powiedzia Serafin. No wanie, miae. Serafin ucieszy si i zamilk. Wzi ze sob na drog dwa tysice rubli i chwaa Bogu, e zabrano mu te pienidze, bo s pewnie na przechowaniu u konwojentw. Wszystko si niebawem wyjani, Serafina zwolni i oddadz mu pienidze. Serafin powesela. Trzeba bdzie da ze setk konwojentom pomyla. Za przechowanie. Ale waciwie za co dawa? Za to, e go pobili? W ciasnej izdebce bez adnego okna, gdzie dostp wieego powietrza by moliwy jedynie przez drzwi wejciowe i poronite lodem szczeliny w cianach, leao wprost na pododze dwadziecia osb. Serafinowi zachciao si je i spyta ssiada, kiedy bdzie kolacja. Czy ty naprawd jeste wolny, czy co? Jutro sobie zjesz. Jestemy przecie na pastwowym wikcie: kubek wody i norma chleba, trzysta gramw na dob. Oraz siedem kilogramw drew. Serafina nigdzie nie woano i przey tu caych pi dni. Pierwszego dnia krzycza i stuka do drzwi, ale po tym, jak dyurujcy konwojent, przymierzywszy si sprytnie, przyoy mu kolb w gow, przesta si skary. Zamiast

zagubionej czapki dano mu jaki strzp materiau, ktry z trudem nacign na gow. Szstego dnia wywoano go do biura", gdzie za stoem siedzia ten sam naczelnik, ktry go przyjmowa", a pod cian sta kierownik laboratorium skrajnie niezadowolony zarwno z nieobecnoci Serafina w pracy, jak i z niepotrzebnej straty czasu na t jazd dla powiadczenia personaliw laboranta. Priesniakow jkn z lekka, zobaczywszy Serafina pod prawym okiem niebieski siniak, na gowie porwana, brudna, szmaciana czapka bez tasiemek. W porwanej, watowanej kurtce bez guzikw, zaronity, bez brudnego koucha (ktry trzeba byo zostawi w karcerze),z czerwonymi z , zaognionymi oczami wywiera silne wraenie. No - powiedzia Priesniakow - to rzeczywicie on. Moemy ju i? - Kierownik laboratorium pocign Serafina ku wyjciu. A pie... pienidze? - wybekota Serafin, opierajc si i odpychajc Priesniakowa.

Jakie pienidze? - w gosie naczelnika zadwicza metal. Dwa tysice rubli. Miaem je ze sob. Widzi pan - zamia si naczelnik, szturchajc palcem w bok Priesniakowa. - Przecie opowiadaem panu. Po pijanemu, bez czapki... Serafin przekroczy prg i milcza a do samego domu. Po tym wypadku zacz przemyliwa o samobjstwie. Zapyta nawet jednego z inynierw, dlaczego on, bdc winiem, nie popenia samobjstwa? Inynier by zdumiony - przez cay rok Serafin nie zamieni z nim nawet dwch sw. Milcza, starajc si zrozumie. A jak pan... jak pan yje? - gorczkowo szepta Serafin. Zycie winia to nieprzerwany acuch ponie, od tej chwili, kiedy otworzy oczy i zacznie sysze, a do momentu zapadnicia w dobroczynny sen. Tak, to wszystko prawda, ale do wszystkiego si przywyka. Tutaj te bywaj lepsze i gorsze dni. Dni pogrone w beznadziejnoci przeplataj si z dniami przepenionymi nadziej. Czowiek yje nie dlatego, e w co wierzy czy te czego si spodziewa. Chroni go instynkt ycia, tak samo jak kade zwierz. To samo mogoby powtrzy dowolne drzewo i kady kamie. Naley uwaa na siebie w chwili, kiedy nerwy s napite, rozognione. Trzeba wystrzega si obnaenia swojego serca, swojego umysu nagle i z jakiejkolwiek strony. Koncentrujc ostatki si przeciw jakiemukolwiek wydarzeniu, trzeba

wystrzega si ciosu z tyu. Dla nowej walki, do ktrej si nie przywyko, moe nie starczy si. Kade samobjstwo jest wynikiem podwjnego oddziaywania co najmniej dwch przyczyn. Czy pan mnie zrozumia? Serafin rozumia. Siedzia teraz w zakopconym laboratorium i wspomina t swoj jazd z jakim nie wiadomo dlaczego wstydem, z poczuciem przytaczajcej odpowiedzialnoci, ktra zalega w nim na zawsze. Nie chcia ju y. List wci jeszcze lea na czarnym laboratoryjnym stole, a strach nie pozwala wzi go do rki. Serafin wyobraa sobie linijki listu zapenione pochylonym nieco w lewo pismem jego ony; charakter tego pisma zdradza jej wiek - w latach dwudziestych nie uczono ju w szkoach, e trzeba pisa z lekkim pochyleniem w prawo. Pisaa wic, jak chciaa. Serafin przedstawi sobie wiersze tego listu, jakby przeczyta go bez rozrywania koperty. Zaczyna si mg od sw: Mj Drogi" albo Drogi Sima", albo Serafinie". Tego ostatniego wanie si obawia. A co by byo, gdyby nie przeczytawszy tego listu, porozrywa go na drobne kawaeczki i rzuci do paajcego rubinowym ogniem pieca? Skoczy si ta zmora

I znw bdzie mg spokojnie oddycha chociaby tylko do nastpnego listu. Ale przecie w kocu nie jest takim tchrzem! W ogle nie jest tchrzem. To inynier jest tchrzem i on mu to udowodni. Wszystkim udowodni. Serafin wzi list do rki i obrci adresem ku grze. Domyla si susznie - list by z Moskwy, od ony. Z wciekoci rozerwa kopert i podszedszy do lampki, przeczyta list na stojco. ona pisaa o rozwodzie. Serafin rzuci list do pieca. Biay pomie, obramowany niebieskim obrzeem, buchn i znikn. Serafin zacz dziaa pewnie i bez popiechu. Wydosta z kieszeni klucz i otworzy szaf w pokoju Priesniakowa. Ze szklanego soika nasypa do menzurki szczypt szarego proszku, zaczerpn z wiadra kubek wody, dola do menzurki, pomiesza i wypi. Palenie w gardle, lekki odruch wymiotny - i to wszystko. Przesiedzia tak, spogldajc na chodzcy zegar i o niczym nie mylc, cae trzydzieci minut. Oprcz blu w gardle, adnego dziaania. I wtedy dopiero Serafin zacz si pieszy. Odsun szuflad stou i wyj swj skadany n, potem za otworzy y na lewej rce. Na podog polaa si ciemna krew. Serafin poczu radosne uczucie saboci, ale krew cieka coraz sabiej i wolniej. Zrozumia, e krew nie spynie, e pozostanie przy yciu, e samoobrona wasnego organizmu jest mocniejsza nili ch mierci. Od razu sobie przypomnia, co naley zrobi. Byle jak, na jeden rkaw zaoy kouszek bez kouszka na dworze byo zbyt chodno - i bez czapki, podnisszy tylko konierz, pobieg w kierunku rzeczki, ktra przepywaa w odlegoci stu krokw od

laboratorium. Bya to grska rzeczka z wypukanymi przez siebie wskimi, gbokimi jamami, ktre teraz, w ciemnym, mronym powietrzu, dymiy jak wrztek. Serafin wspomnia, jak zeszego roku spad pn jesieni pierwszy nieg i rzek zacigno cienkim lodem. I kaczk, ktra nie odleciawszy, pozostaa i usiada na wieym lodzie, osabiona walk ze niegiem. Wspomnia, jak na ld wybieg czowiek, jaki wizie, i rozstawiwszy miesznie rce - prbowa pochwyci kaczk. Kaczka odbiegaa po lodzie do wypukanej jamy, nurkowaa pod ld i wyskakiwaa w innym miejscu. Czowiek biega, przeklinajc ptaka; zmczy si wcale nie mniej ni kaczka, ale wci biega za ni od jamy do jamy. Dwukrotnie zaama si pod nim ld i on dugo, ordynarnie przeklinajc, gramoli si na z powrotem . Dookoa stao wielu ludzi, ale nikt nie pospieszy z pomoc ani kaczce ,

ani polujcemu. Bya to przecie jego zdobycz, on j znalaz, a za pomoc musiaby paci, dzieli si... Umczony czowiek pezn po lodzie, przeklinajc wszystko na wiecie. Skoczyo si na tym, e kaczka, kolejny raz zanurkowawszy, nie wynurzya si. Pewnie utona ze zmczenia. Serafin wspomnia, jak usiowa wtedy wyobrazi sobie mier kaczki, gdy tucze ona gow o ld, widzc przeze bkitne niebo. Obecnie Serafin bieg w kierunku tego samego miejsca na rzeczce. Wskoczy wprost do lodowatej, dymicej wody, odamujc niepokryty niegiem brzeek niebieskawego lodu. Woda sigaa po pas, ale prd by silny i zwali Serafina z ng. Zrzuci z siebie kouszek i zczy rce, zmuszajc si do zanurzenia pod ld, jednake ju dookoa krzyczeli i biegli ludzie, cignc deski i ukadajc je w poprzek jamy. Kto zdy pochwyci Serafina za wosy. Zaniesiono go wprost do szpitala, rozebrano i ogrzano, starajc si wla do garda troch ciepej, sodkiej herbaty. Serafin milcza i tylko rusza gow. Podszed do niego szpitalny lekarz, trzymajc w rku strzykawk z roztworem glukozy, ale spostrzegszy rozszarpan y, podnis oczy i spojrza na Serafina. Serafin umiechn si. Glukoz wstrzyknito mu do prawej rki. Staruszek lekarz, ktry ju wiele widzia w yciu, rozwar szpachelk zby Serafina, obejrza gardo i wezwa chirurga. Operacj przeprowadzono natychmiast, ale byo ju za pno. Kwas zdy przere cianki odka i przewodu pokarmowego zaoenia Serafina okazay si suszne.

WOLNY DZIE

Dwie wiewirki o niebieskawym odcieniu futra, z czarnymi mordkami i czarnymi ogonkami, przypatryway si z wielkim zajciem czemu', co dziao si za srebrzystymi modrzewiami. Podszedem prawie na styk do drzewa, na ktrym siedziay, i dopiero wtedy mnie spostrzegy. Zaszuray pazurki po korze drzewa, niebieskawe ciaa zwierztek migny w gr i ucichy gdzie tam wysoko, wysoko. Drobinki kory przestay osypywa si na nieg. Ujrzaem to, co obserwoway wiewirki. Na lenej polanie modli si czowiek. Czapka-uszanka ze zwykego materiau leaa zwinita u jego ng i szron zdy ju wybieli ostrzyon gow. Twarz jego wyraaa co dziwnego - to samo, co bywa na twarzach ludzi wspominajcych dziecistwo albo co rwnie drogiego i cennego. Czowiek z rozmachem kreli znak krzya, jakby cign w d trzema zoonymi palcami sw gow. Nie od razu go rozpoznaem - tak wiele nowego rysowao si na jego twarzy. By to wizie Zamiatin, duchowny, z tego samego baraku co ja. Wci jeszcze mnie nie widzia i wargi jego, niemiejce od chodu, poruszay si, wymawiajc cicho i uroczycie zwyczajne, zapamitane przeze mnie z dziecistwa sowa. Byy to starocerkiewne formuy liturgii. W tym srebrzystym lesie Zamiatin odprawia msz. Powoli przeegna si i wyprostowa i spostrzeg mnie. Uroczysty nastrj oraz wzruszenie malujce si na jego

146

twarzy znikny, a codziennie zmarszczki pomidzy brwiami cigny je ku sobie. Zamiatin nie lubi drwin. Podnis czapk, otrzsn ze niegu i woy na gow. To bya liturgia? rozpoczem rozmow. Nie, nie odrzek Zamiatin, umiechajc si z powodu mojej ignorancji. - Jake mgbym odprawia msz? Przecie nie posiadam ani chleba, ani wina, ani stuy. To jest pastwowy rcznik. I poprawi zwisajcy mu z szyi brudny, waflowy"rcznik , ktry rzeczywicie przypomina stu. Mrz pokry tkanin rcznika krysz-

takami zmarznitego niegu, ktre lniy w socu, upodabniajc j do wyszywanej cerkiewnej szaty. A przy tym wstydz si, bo nie wiem, gdzie jest wschd. Obecnie soce wschodzi na dwie godziny i zaraz zachodzi za t sam gr, zza ktrej si pojawio. Gdzie wic wschd? Czy to takie wane: wschd? Nie, oczywicie. Prosz nie odchodzi. Przecie mwi panu, e nie odprawiam mszy i e nie mog jej odprawi. Cakiem po prostu wspominam i odtwarzam niedzieln msz. I nie wiem, czy dzi jest niedziela. Czwartek - powiedziaem. - Mwi rano nadzorca. No, widzi pan, czwartek! Nie, nie, nie odprawiam mszy. Po prostu tak jest mi lej. A i je mniej si chce umiechn si Zamiatin. Ja wiem, kady czowiek tutaj ma co swojego, co, co jest najbardziej OSTATECZNE i najwaniejsze, co, co pomaga y, czepia si tego ycia, odbieranego nam tak usilnie i z takim uporem. Jeli dla Zamiatina tym ostatecznym bya liturgia Jana Zotoustego, to moj wartoci ostateczn" byy wiersze, ulubione wiersze pisane przez innych, ktre przedziwnym sposobem pozostay w pamici, tam gdzie wszystko inne dawno ju zostao zapomniane, wyrzucone i wygnane. To jedyne, co nie zostao jeszcze zdawione przez zmczenie, gd, mrz i niekoczce si ponienia. Soce zaszo. Napierajca mga wczesnego zimowego wieczoru zapenia ju przestrze midzy drzewami. Pobrnem do baraku, w ktrym mieszkalimy, do niziutkiej izdebki z malekimi oknami, podobnej do stajni. Chwyciwszy obiema

rkami za cikie, oblodzone drzwi, usyszaem jaki szmer w ssiednim pomieszczeniu. Znajdowaa si tam instrumentaka" skad narzdzi, gdzie przechowywano piy, opaty, topory, omy i kilofy robotnikw grniczych. W dni wolne od pracy by on zamknity, ale tym razem kdki nie byo. Przekroczyem prg i cikie drzwi omal mnie nie przytrzasny. W skadzie byo tyle szpar w cianach, e oczy szybko przywyky do pmroku. Dwch batniakw askotao duego szczeniakaowczarka, majcego ju chyba ze cztery miesice. Szczeniak lea na grzbiecie, popiskujc i podrygujc wszystkimi czterema apami. Starszy z batniakw przytrzymywa go za obro. Moje wejcie w niczym im nie przeszkodzio - bylimy z jednej brygady. Ej ty, czy jest kto na zewntrz? Nie ma nikogo - odpowiedziaem.

No to ju - powiedzia starszy Poczekaj, daj mi si jeszcze troch pogrza - odpowiedzia mody,... Widzisz, jak si rzuca? - Pomaca ciepy bok szczeniaka w pobliu serca i poaskota go. Szczeniak ufnie zapiszcza i poliza rce czowieka. O, chce ci si liza... No to nie bdziesz ju liza. Sienia! Siemion, trzymajc lew rk szczeniaka za obro, praw wycign zza plecw topr i szybko, krtkim rozmachem opuci na gow psa. Szczeniak szarpn si, na lodowat podog skadu bluzna krew. Trzymaj go mocniej! - wrzasn Sieni, wznoszc powtrnie topr. Po co mam go trzyma, to nie kogut odpar mody. Zdejmij no skrk, pki ciepa - poucza Siemion. - I zakop j w niegu. Wieczorem w baraku zapach misnej zupy nie pozwala nikomu zasn, dopki nie najedli si batnicy. Ale w naszym baraku byo ich zbyt mao, eby zje caego szczeniaka. W kocioku zostay resztki misa. Siemion kiwn palcem na mnie. We. Nie chc powiedziaem. No to Siemion powid oczami po pryczach - no to oddamy miso popu. Ej, ojczulku, przyjmij od nas baranink. Tylko kocioek umyj... Zamiatin wychyn z ciemnoci na te wiato benzynowej kopciki, wzi kocioek i znikn. Po piciu minutach wrci z wymytym ju naczyniem. Ju? spyta z zainteresowaniem Sieni. - Szybko

ykasz, jak mewa. To ojczulku, nie baraninka, lecz psie miso. Tutaj do ciebie piesek przychodzi. Wabi si Nord. Zamiatin milczco spoglda na Siemiona. Potem obrci si i wyszed . Wyszedem w lad za nim. Sta na niegu za drzewami,wymiotowa. W wietle ksiyca twarz jego wygldaa jak z oowiu. Lepka, klejca si lina zwisaa z jego sinych warg. Zamiatin otar twarz rkawem i gniewnie spojrza na mnie. To parszywcy powiedziaem. Tak, oczywicie - odpar. - Ale miso byo smaczne. Nie gorsze od baraniny.

DOMINO

Z platformy wagi dziesitnej sprowadzili mnie sanitariusze. Mocne, chodne rce nie pozwoliy mi osun si na ziemi. Ile? krzykn lekarz, maczajc ze stukiem piro w nieprzelewajcym si kaamarzu. Czterdzieci osiem. Uoono mnie na noszach. Mj wzrost to sto osiemdziesit centymetrw; normalna waga ciaa osiemdziesit kilogramw. Ciar koci stanowi czterdzieci dwa procent cakowitej wagi ciaa, czyli trzydzieci dwa kilo. W ten lodowaty wieczr pozostao na mnie wszystkiego szesnacie kilogramw: skry, misa, wntrznoci i mzgu. Nie mogem tego wszystkiego wwczas policzy, ale rozumiaem niejasno, e czyni to spogldajcy na mnie spode ba lekarz. Odemkn biurko, wysun szuflad, ostronie wyj termometr, potem pochyli si nade mn i ostronie woy go we wnk pod moim lewym ramieniem. Natychmiast jeden z sanitariuszy przycisn mi rk do piersi, a drugi obiema rkami obj zapistek mojej prawej rki. Sens tych wyuczonych, wydoskonalonych ruchw sta si dla mnie jasny dopiero pniej - w caym szpitalu na sto ek by tylko jeden termometr. W stosunku wic do innych przedmiotw szkieko to

zmienio sw warto 1 chroniono je niczym jak drogocenno. Jedynie ciko chorym i nowo przybyym zezwalano na pomiar temperatury za pomoc tego przyrzdu. Zdrowiejcym wpisywano temperatur wedug pulsu" jedynie w wtpliwych przypadkach otwierano szuflad biurka. Wahado zegara odliczyo dziesi minut, lekarz ostronie wyj termometr, rce sanitariuszy zwolniy ucisk. Trzydzieci cztery i trzy - stwierdzi lekarz. - Czy ty jeste w stanie odpowiada na moje pytania? Odpowiedziaem ruchem oczu: potrafi". Oszczdzaem siy. Sowa daway si wymawia wolno i z trudnoci; to byo co jak tumaczenie . 149

z obcego jzyka. Zapomniaem wszystko, Odwykem od wspominania. Spisywanie historii choroby dobiego koca i sanitariusze lekko unieli nosze, na ktrych leaem na wznak. - Na szst - powiedzia lekarz. - Jak najbliej pieca. Pooono mnie na pryczy koo pieca. Materace byy wypchane gazkami cedrowca, igy poodpaday i nagie witki niebezpiecznie wyginay si pod pasiast tkanin. Z brudnej, ciasno napchanej poduszki sypay si przegnie resztki siana. Przetarty, wysuony sukienny koc z naszytymi szarymi literami nogi" ukry mnie przed caym wiatem. Bardziej doskwieray podobne do powrozw minie rk i ng, swdziay odmroone palce. Jednake zmczenie byo silniejsze od blu. Zwinem si w kbek, objem nogi rkami, podbrdek podparem brudnymi kolanami pokrytymi szorstk, jakby krokodyl skr - i zasnem. Obudziem si po wielu godzinach. Na pododze przy ku stay moje niadania, obiady i kolacje. Wycignem rk, chwyciem najbliej stojc blaszan misk i zaczem je wszystko po kolei, odgryzajc od czasu do czasu drobniutkie kawaki od mojej pajki" chleba lecej tu obok. Chorzy z ssiednich prycz przypatrywali si, jak ykam poywienie. Nie pytali, kim jestem i skd - moja krokodyla skra mwia sama za siebie. Nie patrzyliby na mnie, ale - wiedziaem to z wasnego dowiadczenia - nie sposb odwrci wzroku od czowieka, ktry zajada ze smakiem. Przeknem pozostawione koo mnie jedzenie. Ciepo, cudowna ociao odka i ponowny sen - niedugi, bo

przyszed po mnie sanitariusz. Narzuciem na ramiona jedyny tutaj wyjciowy szlafrok - palto - brudne, przepalone niedopakami, przycikie od wchonitego potu setek ludzi; wsunem stopy w ogromne czapaki i z wolna przestawiajc nogi, aby nie upa, pobrnem za sanitariuszem do zabiegwki". Przy oknie sta ten sam lekarz i patrzy przez szyb, oszronion i kosmat od naronitego lodu. Z rogu parapetu zwisaa szmatka; kropla po kropli skapywaa z niej woda do podstawionej obiadowej miski. elazny piec hucza. Stanem, chwyciwszy si obiema rkami sanitariusza. No, to kontynuujemy - powiedzia lekarz. Zimno - odrzekem cicho. Zjedzone niedawno poywienie przestao ju mnie grza. Sid przy piecu... Gdzie pan pracowa na wolnoci? Rozwarem wargi, poruszyem szczkami - powinien z tego wyj umiech. Lekarz zrozumia i w odpowiedzi rwnie si do mnie umiechn .

Nazywam si Andriej Michajowicz - oznajmi. Nie ma potrzeby, aby pan si leczy. Poczuem ssanie w piersiach. Tak - powtrzy lekarz - nie ma potrzeby si leczy. Trzeba pana tylko odywia i my. Powinien pan lee, lee i je. Co prawda nasze materace to nie to, co pierzyna, ale z panem nie bdzie tak le. Trzeba si czsto przewraca z boku na bok i nie bdzie odleyn. Poley pan dwa miesice, a potem to ju wiosna. Lekarz umiechn si. Oczywicie, e odczuwaem rado. Jakeby nie. Cae dwa miesice! Brakowao mi jednak siy, aby wyrazi t rado. Trzymaem si rkami taboretu i milczaem. Lekarz co tam zapisa w historii choroby. Prosz i. Powrciem do sali. Spaem i jadem. Po upywie tygodnia chodziem chwiejnym nieco krokiem po sali, po korytarzu, po innych salach. Odszukiwaem ludzi przeuwajcych, przeykajcych, zagldaem im w usta, czym bowiem wicej odpoczywaem, tym bardziej chciao mi si je. W szpitalu, podobnie jak w agrze, nie dawano yek. Bez widelca i noa nauczylimy si obchodzi jeszcze w wizieniu ledczym. Od dawna przyuczeni bylimy do przyjmowania poywienia przez burt", bez yki; ani zupa, ani kasza nigdy nie byy tak gste, eby potrzebna bya yka. Palec, skrka od chleba i jzyk doczyszczay

dno kocioka lub miski bez wzgldu na gboko. Poszukiwaem przeuwajcych i pragnem ich widzie. Bya to prawdziwa, wadajca mn potrzeba. Andriej Michajowicz zna to uczucie. W nocy rozbudzi mnie sanitariusz. Sal wypeniay zwyke odgosy szpitala w nocy: chrypienie, stkanie, rozmowy przez sen, kaszel; wszystko to mieszao si, tworzc swoist symfoni, jeli z takich dwikw mona uoy symfoni. Niech tylko kto zaprowadzi mnie z zawizanymi oczami w takie miejsce, natychmiast rozpoznam agrowy szpital. Na parapecie - lampa, blaszane naczynko napenione jakim olejem (byle nie tranem!), z dymicym knotem skrconym z waty. Przypuszczalne nie byo jeszcze zbyt pno. Nasza noc zaczynaa si po capstrzyku '' godzinie dziewitej wieczorem i zasypialimy od razu, jako dziwnie, byle nieco rozgrzay si nogi i rce. Andriej Michajowicz wzywaj - powiedzia sanitariusz. - To Kozioek, on ci zaprowadzi. Chory nazwany Koziokiem sta przede mn. Podszedem do blaszanej

umywalki, obmyem si i wrciwszy do sali, wytarem twarz i rce o wczk. Na ca sal liczc trzydzieci osb by tylko jeden ogromny rcznik ze starego pasiastego materaca i wydawano go tylko rano. Andriej Michajowicz mieszka przy szpitalu, w jednej z malekich salek przy kocu budynku; kadziono tam chorych pooperacyjnych. Zapukaem do drzwi i wszedem. Na stole leay odsunite na bok ksiki. Byy dla mnie obce, nieprzyjazne i niepotrzebne. Obok ksiek sta czajnik, dwa blaszane kubki i miska napeniona jak kasz... Nie chciaby pan zagra w domino? - spyta Andriej Michajowicz przyjanie mi si przygldajc... - Jeeli ma pan czas. Nienawidz domina. Jest to najbardziej nudna, najbardziej bezmylna i gupia gra. Ciekawsze jest lotto, nie mwic o kartach, jakiejkolwiek grze w karty. Najlepsze byyby szachy lub chociaby warcaby; popatrzyem z ukosa na szaf, czy nie wida tam szachownicy, ale niestety nie byo. Nie mogem jednak obrazi Andrieja Michajowicza odmow. Powinienem go rozerwa, odpaci dobrem za dobro. Nigdy w yciu nie graem w domino, jednak byem przekonany, e opanowanie tej sztuki nie wymaga wikszej mdroci. A przy tym na stole stay dwa kubki herbaty i miska kaszy. I byo ciemno. Napijmy si herbaty powiedzia Andriej Michajowicz. - Oto cukier, prosz si nie krpowa. Niech pan je kasz i opowiada. Chocia... te dwie

czynnoci nie bardzo daj si wykona jednoczenie. Zjadem kasz, chleb i wypiem trzy kubki herbaty z cukrem. Cukru nie widziaem ju od dziesiciu lat. Rozgrzaem si i Andriej Michajowicz zmiesza kostki domina. Wiedziaem, e gr rozpoczyna ten, kto posiada podwjn szstk . Wyoy j Andriej Michajowicz. Potem grajcy dostawiaj po kolei kostki, odpowiednio do znajdujcych si na nich oczek. Niczego wicej do nauczenia si tu nie byo, miao wic wczyem si do gry,bezustannie pocc si i czkajc z sytoci. Gralimy na ku Andrieja Michajowicza. Z przyjemnoci patrzyem na olepiajco bia powok wypenionej pierzem poduszki. Patrze na czyst poduszk i widzie, jak drugi czowiek ugniata j rkami,byo dla mnie wprost fizyczn rozkosz. Nasza gra powiedziaem pozbawiona jest swojego najwikszego uroku: gracze w domino powinni, kadc kostki, stuka nimi z penego rozmachu o st. Wcale nie artowaem. Wanie to wydawao mi si najwaniejsze w czasie gry w domino. 152

Przeniemy si wic na st - odpar Andriej Michajowicz. Nie, no co pan, ja po prostu przypominam sobie wielostronno tej gry. Rozgrywalimy parti wolno, opowiadalimy sobie wzajemnie wasne ycie. Andriej Michajowicz, bdc lekarzem, nie pracowa na tak zwanych oglnych robotach" w wyrobiskach kopalni i widzia jedynie ich odbicie w postaciach ludzkich resztek, odpadw, wymiocin, ktre kopalnia wyrzucaa do szpitala i kostnicy. No prosz, wygra pan - powiedzia Andriej Michajowicz. - Gratuluj, a jako premi prosz... - Tu wyj z szafy plastikow papieronice. - Dawno temu pan pali? Oderwaem kawaek gazety i skrciem machorkowego papierosa. Niczego bardziej pasujcego do machorki nili papier gazetowy nie da si wymyli. Pozostaoci farby drukarskiej nie tylko nie psuj machorkowego bukietu", ale wrcz znakomicie go uwydatniaj. Przyoywszy pasek papieru do arzcych si w piecyku wgli, przypaliem skrta, chciwie wcigajc w puca duszcy, sodkawy dym. Cierpielimy na stay brak tytoniu i ju dawno naleao rzuci palenie - sprzyjay temu warunki specjalne. Lecz ja nigdy nie przestawaem pali. Strach nawet byo pomyle, e sam, z wasnej woli, mog si pozbawi tej wielkiej aresztanckiej przyjemnoci. Dobranoc powiedzia, umiechajc si, Andriej Michajowicz. - ju szedem spa, ale tak zachciao mi si rozegra partyjk. Dzikuj panu. Wyszedem z pokoju do ciemnego korytarza. Przy cianie sta kto na mojej drodze. Po sylwetce poznaem Kozioka. To ty? Czego tu chcesz?

Popali. Chciabym popali. Nie da? Zrobio mi si wstyd mojej chciwoci, wstyd, e nie pomylaem ani o Kozioku, ani o nikim z sali, eby im przynie niedopaek papierosa, skrk chleba, gar kaszy. A Kozioek wyczekiwa przez kilka godzin w ciemnym korytarzu. Gino jeszcze par lat, skoczya si wojna, w kopalni zota zastpili nas wasowcy, a ja trafiem do maej zony", do etapowych barakw Zarzdu Zachodniego. Ogromne baraki z wielopitrowymi pryczami mieciy po piset, szeset osb. Std wysyano do zachodnich kopalni. Nocami zona nie spaa - przychodziy etapy i w czerwonym kciku" do wycieanym brudnymi kocami batniakw, kadej nocy odchodziy

koncerty. I to jakie koncerty! Z udziaem najznamienitszych piewakw i narratorw - nie tylko tych z agrowych agitbrygad, ale i wysokiego szczebla. Jaki charbiski baryton naladujcy Leszczenk i Wertyskiego, naladujcy samego siebie Wadim Kozin i wielu, wielu innych wypiewywao batniakom swj najlepszy repertuar. Obok mnie lea wiecznikw, porucznik wojsk pancernych, delikatny, rowolicy modzieniec, ktry zakoczy sub wojskow. Znajdowa si tu take jako wizie pod ledztwem w czasie pracy w kopalni przyapany zosta na tym, e jad ludzkie miso, miso trupw z kostnicy, wyrbujc kawaki oczywicie nie tuste", jak najspokojniej wyjania. Na punkcie agrowym nie wybiera si ssiadw i pewnie s jeszcze gorsze sprawy ni obiad z ludzkich zwok. Rzadko, bardzo rzadko pojawia si w maej zonie felczer i przyjmowa gorczkowcw". Na gsto oblepiajce mnie czyraki nie chcia nawet spojrze. Natomiast mj ssiad, znajomy felczera ze szpitalnej kostnicy, rozmawia z nim jak z dobrym znajomym. Nieoczekiwanie felczer wymieni nazwisko Andrieja Michajowicza. Ubagaem felczera, aby przekaza Andriejowi Michajowiczowi kartk. Szpital, w ktrym pracowa, pooony by w odlegoci jednego kilometra od maej zony". Plany moje ulegy zmianie. Naleao teraz utrzyma si w zonie do chwili nadejcia odpowiedzi od

Andrieja Michajowicza. Dyspozytor zdy ju mnie zauway i wcza w skad kadego odchodzcego etapu. Jednake przyjmujcy etap przedstawiciele rwnie nieustpliwie wykrelali mnie z listy. Podejrzewali, e co ze mn niedobrze, a przy tym mj wygld mwi sam za siebie. Dlaczego nie chcesz jecha? Jestem chory. Powinienem i do szpitala. Nie masz co robi w szpitalu. Jutro bd wysya do robt drogowych. Czy chcesz wiza mioty? Nie chc na roboty drogowe. Nie chc wiza miote. Mija dzie za dniem, odchodzi etap za etapem, a o felczerze i Andrieju Michajowiczu ani sychu, ani dychu. Pod koniec tygodnia udao mi si wkrci na przegld lekarski w ambulatorium, odlegym okoo stu metrw od maej zony". Nowa karteczka do Andrieja Michajowicza tkwia zacinita w mej pici. Wzi j ode mnie statystyk z ambulatorium i obieca przekaza nazajutrz Andriejowi Michajowiczowi. W czasie przegldu spytaem kierownika przychodni o Andrieja Michajowicza. 154

Owszem, jest taki lekarz, wizie. Nie ma potrzeby, aby pan si z nim widzia. Ale ja go znam osobicie. _ C z tego, e kto go zna osobicie? Zaraz obok sta felczer, ktry w maej zonie" wzi ode mnie karteczk. Cicho spytaem go, gdzie ona si podziaa. adnej kartki na oczy nie widziaem... Jeeli do pojutrza nie dowiem si niczego o Andrieju Michajowiczu, to jad... Na roboty drogowe, do sielchozu, do kopalni, do diaba wreszcie... Nastpnego dnia wieczorem, ju po apelu, wezwano mnie do dentysty. Poszedem, mylc, e to jaka pomyka, ale w korytarzu ujrzaem znajomy czarny kouszek Andrieja Michajowicza. Uciskalimy si. Gdy mina nastpna doba, wywoano mnie i pord czterech chorych z agru poprowadzono i powieziono do szpitala. Dwch leao, objwszy si nawzajem, na wiejskich saniach, a dwch pozostaych szo za nimi. Andriej Michajowicz nie zdy mnie uprzedzi, jaka ma by diagnoza; nie wiedziaem, na co jestem chory. Nkajce mnie choroby - dystrofia, szkorbut, pelagra nie dorosy jeszcze do tego, aby by powodem hospitalizacji w agrze. Wiedziaem, e id na oddzia chirurgiczny. Tam wanie pracowa Andriej Michajowicz, ale jaki mogem zgosi rodzaj choroby wymagajcej interwencji chirurgicznej? Przepukliny nie miaem. Zapalenie koci czterech palcw u nogi po odmroeniu to mczce, ale niewystarczajce dla hospitalizacji. Byem pewien, e Andriej Michajowicz potrafi mnie uprzedzi przy jakim spotkaniu. Ko podwiz pod szpital, sanitariusze wycignli

lecych", a my-ja wraz z nowym towarzyszem - rozebralimy si na aweczce i rozpoczlimy mycie. Kademu dawano tu miednic ciepej wody. Do azienki" wszed starszy wiekiem lekarz w biaym fartuchu i patrzc sponad okularw, obejrza nas obu. - Ty na co? - spyta, dotykajc palcem ramienia mojego towarzysza. Ten obrci si i wymownie pokaza ogromn przepuklin pachwinow. Oczekujc na to samo pytanie, zdecydowaem, e bd si uskara na ble brzucha. Jednake stary lekarz spojrza na mnie obojtnie i wyszed. Kto to? - spytaem. I Mikoaj Iwanowicz jest tutaj naczelnym chirurgiem. Kierownikiem oddziau. Sanitariusz wyda nam bielizn.

155

Ciebie dokd? - odnosio si to do mnie. A czort jego wie! Kamie spad mi z serca i przestaem
ju si ba

No, ale co ci naprawd" dolega, powiedz. Brzuch mnie boli. Pewnie lepa kiszka powiedzia obeznany z tym
sanitariusz.

Andrieja Michajowicza ujrzaem dopiero nastpnego dnia. Naczelny chirurg zosta przez niego uprzedzony o mojej hospitalizacji w zwizku z podostrym zapaleniem lepej kiszki". Tego samego dnia Andriej Michajowicz opowiedzia mi swoj nieweso histori. Zapad na grulic. Zdjcie rentgenowskie i analizy w laboratorium wskazyway na silne zagroenie. Szpital rejonowy czyni starania, aby wywie Andrieja Michajowicza na kontynent" na leczenie. Znajdowa si on ju na statku, gdy kto donis naczelnikowi wydziau zdrowia, Czerpakowowi, e choroba Andrieja Michajowicza jest nieprawdziwa, pozorowana tufta", wedug uywanego w agrze argonu. A moe nawet nikt nie donis major Czerpakw by godnym synem swojego wieku, wieku podejrze, nieufnoci i czujnoci". Major rozgniewa si, kaza zabra Andrieja Michajowicza ze statku i posa do najgbszej guszy, daleko od tego odlegego Zarzdu, w ktrym si z nim spotkaem. I Andriej Michajowicz odby tysickilometrow podr na mrozie. Jednake w tym odlegym Zarzdzie okazao si, e nie ma ani jednego lekarza, ktry potrafiby

zakada odm. Robiono to ju przedtem Andriejowi Michajowiczowi kilka razy, ale dziarski major orzek, e odma to oszustwo i szachrajstwo. Tymczasem z Andriejem Michajowiczem byo wci gorzej i gorzej. By ju ledwie ywy, gdy udao si uzyska u Czerpakowa zwolnienie na odesanie Andrieja Michajowicza do Zarzdu Zachodniego -najbliszego , w ktrym lekarze umieli zakada odm. Teraz Andriej Michajowicz mia si lepiej. Kilkakrotnie wdmuchiwanie przeprowadzono pomylnie. Za jego poparciem i zgodnie z jego daniem pojechaem na kursy felczerw, ukoczyem je i praktykowaem jako felczer. W szpitalu, w ktrym obaj pracowalimy, ylimy w przyjani . Wyroki nasze koczyy si w tym samym czasie i to jakby wizao nasze losy, zbliao. Pniej powrciem na kontynent". To Andriej Michajowicz jest tym czowiekiem, ktremu zawdziczam ycie. On sam dawno ju umar - grulica i major Czerpakw zrobili swoje. Przypominam sobie teraz, jak kiedy w szpitalu, gdy
ukoczono wie-

czorne sprztanie, sanitariusze zasiedli w kcie do gry w domino i poczli stuka kostkami. Durna gra Powiedzia wtedy Andriej Michajowicz, wskazujc na sanitariuszy i marszczc si od stuku kostek. Tylko raz w yciu graem w domino i odrzekem. Z panem. Pan mnie zaprosi. I nawet wygraem. - Nie sztuka wygra - powiedzia Andriej Michajowicz. - Ja te wtedy wziem po raz pierwszy domino do rk. Chciaem zrobi panu przyjemno.

HERKULES

Ostatnim, spnionym gociem na srebrnym weselu naczelnika szpitala, Sudarina, by lekarz Andriej Iwanowicz Dudar. Nis on w rku pleciony koszyk, obwizany merl ozdobion malowanymi kwiatami. Przy dwiku szka i gwarze pijanych gosw ucztujcych Andriej Iwanowicz ofiarowa koszyk jubilatowi. Sudarin spyta, wac go na rce: Co to? Zobaczy pan. Zdjto merl. Na dnie koszyka lea duy, czerwony kogut. Krci z niewzruszonym spokojem gow, spogldajc na poczerwieniae twarze haaliwych, pijanych goci. Ach, Andrieju Iwanowiczu, jak to w por zaszczebiotaa siwa jubilatka, gadzc koguta. Cudowny prezent zaterkotay lekarki. I jaki czerwony! To przecie nasz ulubieniec, prawda, Andrieju Iwanowiczu? Jubilat z uczuciem ucisn rk Dudara. Pokacie, pokacie! nieoczekiwanie zabrzmia cienki, zachrypnity gos. Na honorowym miejscu u szczytu stou, po prawej rce gospodarza, siedzia znamienity go z zewntrz, dawny przyjaciel Sudarina, ktry przyjecha jeszcze z rana z wojewdzkiego miasta, odlegego o szeset wiorst, swoj osobist Pobied" na srebrne wesele kolegi. Przed zmtniaymi oczami przybyego gocia pojawi si kosz.

Tak, wspaniay kogucik. Czy to twj? Palec honorowego gocia wskaza na Andriej a Iwanowicza. Teraz to mj - umiechajc si, pospieszy zameldowa jubilat. Honorowy go by wyranie modszy od otaczajcych go ysych i siwych neuropatologw, internistw, psychiatrw. Mia czterdzieci lat . Niezdrowa, ta, obrzmiaa twarz, niewielkie oczka, elegancki mundur. I ze srebrnymi naramiennikami pukownika suby sanitarnej.Mundur 158

wyranie uciska pukownika; wida byo, e uszyto go jeszcze wtedy, gdy brzuszek nie by tak wyrany, a szyja nie napieraa na stojcy konierz. Twarz honorowego gocia wyraaa nud, ale wraz z kadym wypitym kieliszkiem spirytusu (jako Rosjanin, a do tego jeszcze mieszkaniec Pnocy, honorowy go nie uznawa adnych innych napojw rozgrzewajcych) oywiaa si i go coraz czciej spoziera na otaczajce go medyczne damy i coraz czciej wtrca si do rozmw, ktre niezmiennie cichy na dwik naderwanego tenorka. ! Gdy temperatura wewntrzna osigna odpowiedni poziom, honorowy go wydosta si zza stou, odepchn jak lekark, ktra nie zdya si usun, zakasa rkawy i pocz podnosi cikie modrzewiowe krzesa, chwytajc je za tyln nog na przemian to praw, to lew rk, czyli demonstrujc harmoni swego fizycznego rozwoju. Nikt spord zachwyconych goci nie potrafi tyle razy unie owych krzese, ktre podnosi honorowy go. Z krzese przenis si na fotele i podobnie jak przedtem, towarzyszy mu sukces. Podczas gdy inni podnosili krzesa, honorowy go mocarn doni przygarnia do siebie rowe ze szczcia lekarki i zmusza je do obmacywania swych napitych bicepsw, co te czyniy z jawnym zachwytem. Po tych wiczeniach nasz honorowy go, ktrego pomysowo nie ustawaa, przeszed do nastpnego numeru, rosyjskiego, narodowego: opart na okciu rk przygniata do stou podobnie ustawion rk przeciwnika. Siwi i ysi neuropatolodzy i terapeuci nie potrafili mu stawi czoa i jedynie gwny chirurg wytrzyma nieco duej ni inni.

Honorowy go chcia podda prbom swoj rosyjsk si. Przeprosiwszy damy, zdj z siebie mundurow kurtk, natychmiast podchwycon i powieszon na oparciu krzesa przez gospodyni domu. Po nagym oywieniu twarzy wida byo, e honorowy go znowu co wymyli. Ja baranowi, rozumiecie, baranowi przekrcam do tyu gow. Trach i gotowe! Honorowy go zapa za guzik Andrieja Iwanowicza. - A temu Mojemu... podarunkowi ywcem oderw gow - powiedzia, rozkoszujc si wywartym wraeniem. - Gdzie kogut? Wywleczono go natychmiast z domowego kurnika, dokd zosta puszczony przez zapobiegliw gospodyni. Na Pnocy wszyscy naczelnicy trzymaj (oczywicie w zimie) po kilkadziesit kur w mieszkaniach; czy onaci, czy kawalerowie - dla wszystkich kury to bardzo, bardzo dobry interes. Honorowy go wyszed na rodek pokoju, trzymajc koguta w rkach.

Ulubieniec Andrieja Iwanowicza lea przez cay czas tak samo spokojni zoywszy nogi i zwiesiwszy na bok gow. Andriej Iwanowicz ze dwa lata houbi go w swoim samotnym mieszkaniu. Mocarne palce chwyciy koguta za szyj. Na twarzy honorowego gocia poprzez nieczyst, grub skr wystpi rumieniec. Podobnie jak rozgina si podkowy, takim ruchem honorowy go oderwa kogutowi gow Odprasowane spodnie i jedwabn koszul /bryzgaa kogucia krew. Damy chwyciwszy jedwabne chusteczki, na wycigi rzuciy si wyciera spodnie honorowego gocia. Wody koloskiej! Amoniakiem! Zamoczy w zimnej wodzie! Ale sia! To dopiero po rosyjsku! Trach i gotowe! - zachwyca si jubilat. Honorowego gocia pocignito do azienki, aby si obmy. Taczy bdziemy w sali - zakrztn si jubilat. - Ale Herkules... Nakrcono patefon. Zasyczaa iga. Andriej

Iwanowicz wydosta si zza stou, aby wzi udzia w tacach (honorowy go lubi, by wszyscy taczyli), i nastpi nog na co mikkiego. Nachyliwszy si,ujrza martwe ciao koguta, bezgowe zwoki swego ulubieca. Wyprostowa si, ogldn i nog wepchn gboko pod st martwego ptaka. Potem spiesznie wyszed z pokoju - honorowy go nie lubi, gdy si spniano na tace.

TERAPIA WSTRZSOWA

Jeszcze w tych bogosawionych czasach, kiedy Mierzlakow pracowa jako wozak i mona byo we wasnego wyrobu uszczarce (duej puszce po konserwach, z podziurawionym na wzr sita dnem) produkowa z przeznaczonego dla koni owsa kasz dla ludzi, gotowa j i zagusza gd t gorzk, gorc mas - wtedy jeszcze zastanawia si on nad jednym prostym zagadnieniem. Due taborowe konie z kontynentu codziennie otrzymyway porcj pastwowego owsa, dwukrotnie wiksz ni malekie i kosmate koniki jakuckie, chocia jedne i drugie woziy rwnie mao. Mieszacowi-perszeronowi o imieniu Grom sypano do obu tyle owsa, e starczyoby go dla piciu jakutkw". Byo to suszne, wszdzie tak postpowano i nie to mczyo Mierzlakowa. Nie mg poj, dlaczego przydzia ywnociowy dla czowieka w agrze, ten tajemniczy wykaz biaka, witamin, tuszczw i kalorii przeznaczonych do spoycia przez winiw i nazywany arkuszem kotowym, sporzdzany jest bez uwzgldnienia wagi czowieka. Jeeli stosunek do niego jest taki sam jak do zwierzcia roboczego, to w

zagadnieniach przydziau ywnoci naleaoby by bardziej konsekwentnym i nie wkada tyle trudu w obliczanie jakiej redniej arytmetycznej, stanowicej jedynie biurokratyczny wymys. Ta straszna rednia w najlepszym wypadku odpowiadaa jedynie niskorosym osobnikom i rzeczywicie i mali dochodzili" pniej od innych. Kompleksja Mierzlakowa odpowiadaa perszeronowi Gromowi 1 aosne trzy yki kaszy na niadanie powikszay tylko bolesne ssanie w odku. I przecie oprcz swej ustawowej porcji pracujcy w brygadzie nie mg otrzyma prawie niczego wicej. Wszystko, co najbardziej wartociowe i tuszcz, i cukier, i miso - trafiao do kota w zupenie innej proporcji, ni wpisywano do arkusza kotowego. Mierzlakow wiedzia jeszcze co innego: przede wszystkim umierali ludzie roli. aden nawyk do cikiej pracy nic tu nie potrafi zmieni. Szczuplutki inteligent mimo 161

wszystko

duej ni gigant-kauanin, urodzony kopacz, jeli byli jednakowo ywieni wedug agrowej racji". Ze zwikszonego za wyrobione procenty przydziau rwnie niewiele byo korzyci, bo zasadniczy przydzia skadnikw ywnoci pozostawa bez zmiany zupenie nieobliczony na dorosych ludzi. Po to, aby lepiej zje, trzeba byo lepiej pracowa; aby za lepiej pracowa, trzeba byo lepiej je. Estoczycy, otysze, Litwini zawsze umierali pierwsi. Zawsze pierwsi dochodzili", co byo przyczyn wyraanych przez lekarzy spostrzee: caa Przybatyka jest sabsza nili lud rosyjski. Normalne warunki bytowania otyszy i Estoczykw o wiele bardziej rniy si od bytowania w agrze ni ycie rosyjskiego wieniaka i byo im znacznie trudniej. Ale rzeczywisty powd tkwi w czym innym - oni nie to, e byli mniej wytrzymali, lecz cakiem po prostu bardziej roli. Ptora roku temu, po szkorbucie, ktry szybko powali nowicjusza, trafia si Mierzlakowowi praca sanitariusza w miejscowym szpitaliku. Tam dowiedzia si, e dozowania lekarstw dokonuje si wedug wagi ciaa. Badanie nowych lekarstw przeprowadza si na krlikach, myszach, winkach morskich, a doza lekarstwa przeznaczonego dla czowieka wyliczona jest na podstawie wagi jego ciaa. Doza dziecica jest mniejsza ni dla dorosych. Jednake racjonowanie w agrze nie jest obliczone odpowiednio do masy ludzkiego ciaa. To wanie byo to zagadnienie, ktre dziwio i niepokoio Mierzlakowa. Ale

trzyma

si

zanim ostatecznie osab, udao mu si cudem urzdzi w charakterze wozaka tam, gdzie mona byo okrada konie z owsa i napycha nim swj odek. Mierzlakow myla ju, e uda mu si przezimowa, a potem bdzie, co Bg da. Tak si jednak nie stao. Kierownik bazy konnej usunity zosta za pijastwo, na jego miejsce wyznaczono starszego wozaka, jednego z tych, ktrzy w swoim czasie wyuczyli Mierzlakowa obchodzenia si z blaszan uszczark. Starszy wozak sam nakrad niemao owsa i doskonale wiedzia, jak to si robi. Dc jednak do przedstawienia si w jak najlepszym wietle przed naczalstwem, wasnorcznie poniszczy wszystkie uszczarki, nie bdc sam zainteresowany pozyskiwaniem owsianej kaszy. Zaczto wic owies pray, gotowa i je w naturalnej postaci, w peni dorwnuje koniom pod wzgldem odkw. Nowy kierownik napisa raport i kilku wozakw, w tym Mierzlakowa, posadzono do karceru za kradzie owsa , a potem odesano z bazy konnej z powrotem tam, skd przyszli -na roboty oglne".

Na robotach oglnych Mierzlakow szybko zrozumia, e mier ju blisko. Gi si pod ciarem bierwion, ktre musia taszczy. Dziesitnik, ktremu nie spodoba si ten leniwy eb" (w miejscowym argonie eb" znaczy rosy), za kadym razem ustawia Mierzlakowa pod komelek", zmuszajc go do dwigania grubszego koca pnia - komla". Pewnego razu Mierzlakow upad, nie mg od razu powsta w niegu i zdecydowawszy si nagle, odmwi dwigania tego przekltego pnia. Byo ju pno, ciemno, konwojenci spieszyli si na szkolenie polityczne, winiowie chcieli jak najprdzej dosta si do baraku, do jedzenia, dziesitnik spniony ju by tego wieczoru na karciane boje a win za ca t zwok ponosi Mierzlakow. Ukarano go. Najpierw pobili wani koledzy, potem dziesitnik i konwojenci. I tak pie pozosta w niegu. Zamiast pnia przyniesiono do agru Mierzlakowa. Dosta zwolnienie i lea na narach. Bolao go w krzyu. Felczer posmarowa plecy Mierzlakowa solidolem innych rodkw do nacierania nie byo w ambulatorium. Mierzlakow cay czas lea na wp zgity, skarc si na uporczywe ble w krzyu. Blw dawno ju nie byo, ebro zroso si bardzo szybko, lecz Mierzlakow za cen kadego rodzaju kamstwa stara si odsun moment wypisania go do pracy. I nie wypisywano go. Ktrego razu ubrano go i pooono na noszach, umieszczajc wraz z innymi chorymi w skrzyni ciarwki. Odwieziono ich do szpitala rejonowego, gdzie nie byo rentgena. Naleao pomyle o wszystkim powanie i

Mierzlakow pomyla. Przelea tak, nie rozginajc si, kilka miesicy i zosta przewieziony do szpitala centralnego, gdzie oczywicie by gabinet rentgenologiczny i gdzie umieszczono Mierzlakowa na oddziale chirurgii, w sali wypadkw urazowych traumatycznych, ktre chorzy w prostocie ducha nazywali dramatycznymi", nie mylc nawet, ile goryczy zawiera ten kalambur. To jeszcze i tego przenosimy do pana, Piotrze Iwanowiczu - powiedzia chirurg. - Nie ma co z nim zrobi na chirurgii.Ale przecie pisze pan w diagnozie: ankiloza na tle urazu krgosupa. C mi tu on? - powiedzia neuropatolog. Oczywicie, e ankiloza. Co jeszcze mog napisa? W kopalni Szary" zdarzy si taki przypadek. Dziesitnik pobi robotnika...Nie mam czasu, Sierioa, sucha o paskich przypadkach. Pytam, dlaczego pan go przenosi? Przecie napisaem: dla przeprowadzenia bada nad niezdolnoci

163

do pracy. Pokuje go pan igami, spiszemy protok i na statek. Niech si stanie wolnym czowiekiem. No, ale przecie pan robi zdjcia. Uszkodzenia powinny by widoczne i bez igie. Robiem. Niech pan raczy spojrze. - Chirurg nakierowa ciemn bon negatywow na firank z merli. - Ni czorta tu nie pojmiesz. Dopki nie bdzie dobrego wiata, dobrego prdu, nasi technicy od rentgena cay czas oddawa bd takie mty. Rzeczywicie, mty - powiedzia Piotr Iwanowicz. No, niech bdzie i podpisa swoje nazwisko na historii choroby, zgod na przeniesienie Mierzlakowa do siebie. Na oddziale chirurgicznym, haaliwym, baaganiarskim, przepenionym odmroeniami, wywichniciami, zamaniami, oparzeniami - z kopalniami Pnocy nie byo artw - na oddziale, gdzie cz chorych leaa wprost na pododze w salach i korytarzach, gdzie pracowa jedyny chirurg, mody, bezgranicznie zmczony, wraz z czterema felczerami (wszyscy oni sypiali po trzy, cztery godziny na dob) tam nie byo moliwoci uwanego zajcia si Mierzlakowem. Zrozumia on, e prawdziwe dochodzenie zacznie si dopiero na oddziale neurologicznym, dokd go przeniesiono. Caa jego wola zdecydowanego na wszystko aresztanta skupia si na jednym: nie rozgi si. I on si nie rozgi. Jake ciao tego pragno cho na sekund!

Ale wspomina kopalnie, chd zatykajcy oddech, obmarze, liskie, byszczce od mrozu kamienie w wyrobiskach zota, misk zupki", ktr wypija w czasie obiadu jednym haustem, nie uywajc zupenie niepotrzebnej do tego yki, kolby konwojentw, buty dziesitnikw - i znajdowa w sobie do siy, aby si nie rozgi. Zreszt, teraz byo ju atwiej ni przez pierwsze tygodnie. Spa mao, bojc si, aby si nie wyprostowa we nie. Wiedzia, e dyurujcym sanitariuszom nakazano go ledzi, aby przyapa na oszustwie. A w lad za tym - to take Mierzlakow wiedzia szo wysanie do karnej kopalni. A jaka musiaa by ta karna kopalnia, skoro zwyka pozostawia Mierzlakowowi tak straszne wspomnienia? Nastpnego dnia po przeniesieniu poprowadzono Mierzlakowa do lekarza. Ordynator oddziau krtko wypyta go o pocztek choroby, pokiwa ze wspczuciem gow. Wyjani jakby od niechcenia, e nawet zupenie zdrowe minie, gdy w cigu wielu miesicy s niewaciwie uywane, przywykaj do tego i czowiek sam moe zrobi z siebie inwalid- Nastpnie Piotr Iwanowicz przystpi do badania. Na pytania zadawane

podczas nakuwania ig, postukiwania gumowym motkiem, przy uciskaniu Mierzlakow odpowiada na chybi trafi. Wicej ni poow swego czasu pracy traci Piotr Iwanowicz na ujawnianie symulantw. Oczywicie, rozumia przyczyny skaniajce winiw do symulacji sam by niedawno winiem i nie dziwi go ani dziecinny upr symulantw, ani lekkomylna prymitywno ich udawania. Piotr Iwanowicz, byy docent jednego z syberyjskich instytutw, utraci, zakopa sw naukow karier w tych samych niegach, w ktrych jego chorzy, ratujc swoje ycie, oszukiwali go. Nie mona byo powiedzie, aby nie litowa si on nad ludmi, ale by w wikszej mierze lekarzem ni czowiekiem, by przede wszystkim specjalist. Dumny by z tego, e rok pracy fizycznej nie zdusi w nim lekarza specjalisty. Zadanie ujawnienia symulantw pojmowa wcale nie z jakiego oglno- pastwowego punktu widzenia ani te z pozycji moralnoci. Widzia w tym zadaniu moliwo odpowiedniego i godnego wykorzystania swojej wiedzy, swojej psychologicznej umiejtnoci zastawiania puapek, w ktre, w penej chwale nauki, powinni byli wpada godni, na wp obkani, nieszczni ludzie. W tym starciu lekarza i symulanta byo po stronie lekarza wszystko - i tysice przemylnych lekarstw, i setki podrcznikw, i dua liczba aparatury, i pomoc konwojentw, i dowiadczenie specjalisty; a po stronie chorego jedynie

przeraenie tym wiatem, z ktrego przyszed do szpitala i do ktrego obawia si wrci. I wanie ten strach dawa siy do walki. Piotr Iwanowicz odczuwa gbokie zadowolenie, demaskujc kolejnego szachraja; jeszcze raz w yciu zawiadcza, e jest dobrym lekarzem, e nie utraci swoich kwalifikacji, a na odwrt - dopracowa i doszlifowa swe umiejtnoci; jednym sowem, e jeszcze potrafi"... Durnie, ci chirurdzy, myla, skrcajc papierosa po odejciu Mierzlakowa. Anatomi topograficzn albo zapomnieli, albo jej nie znaj, a odruchw to pewnie nigdy nie poznali. Ratuj si jedynie za pomoc rentgena, ale gdy brak zdjcia, to ju nie potrafi niczego powiedzie z ca pewnoci nawet o prostym zamaniu. A jaki fason! To, e Mierzlakow jest symulantem, byo dla Piotra Iwanowicza zupenie jasne. No, ale niech poley z tydzie. W cigu tego czasu zgromadzimy wszystkie analizy, eby wszystko byo w porzdku. Podkleimy do historii choroby wszystkie papierki. Piotr Iwanowicz umiechn si, odczuwajc ju przedsmak teatralnego efektu swojej demaskacji. W tydzie pniej kompletowano w szpitalu etap dla przewozu chorych parostatkiem na Wielk Ziemi. Protokoy spisywano na miejscu,w szpitalnej sali, i przewodniczcy komisji lekarskiej, przysany przez 165

kierownictwo, osobicie dokonywa przegldu chorych wytypowanych przez szpital do wyjazdu. Caa jego rola sprowadzaa si do przejrzenia dokumentw, sprawdzenia prawidowoci ich wystawienia; badanie chorego zajmowao mu p minuty. Na mojej licie powiedzia chirurg znajduje si niejaki Mierzlakow. Przed rokiem konwojenci zamali mu krgosup. Chciabym go odesa. Niedawno zosta przeniesiony na oddzia neurologiczny. Oto dokumenty przygotowane na wyjazd. Przewodniczcy komisji odwrci si do neuropatologa. Przyprowadcie Mierzlakowa powiedzia Piotr Iwanowicz. Przyprowadzono na wp zgitego pacjenta. Przewodniczcy obrzuci go krtkim spojrzeniem. Ale to goryl powiedzia. Tak, oczywicie, nie ma po co takich trzyma. I wziwszy piro do rki, nachyli si nad list. Ja nie zo swego podpisu owiadczy Piotr Iwanowicz dwicznym, jasnym gosem. - To symulant i jutro bd mia zaszczyt udowodni to i panu, i chirurgowi. No to odmy obojtnie rzek przewodniczcy, odkadajc piro. I w ogle to koczmy, ju pno. On jest symulantem, Sierioa - powiedzia Piotr Iwanowicz, biorc pod rk chirurga, gdy wychodzili z sali. Chirurg wyswobodzi rk.

By moe powiedzia, marszczc si pogardliwie. Niech Bg przysporzy panu powodzenia w demaskacji. Bdzie pan mia mnstwo zadowolenia. Nastpnego dnia na zebraniu u naczelnika szpitala Piotr Iwanowicz zreferowa szczegowo spraw Mierzlakowa. Myl, e ujawnienie symulacji Mierzlakowa przeprowadzimy w dwch etapach. Najpierw bdzie to narkoza rauszowa, o ktrej pan zapomnia, Siergieju Fiodorowiczu - powiedzia triumfalnie, obracajc si ku chirurgowi. - Trzeba byo to zrobi od razu. A jeeli ju i rausz nic nie da, to... - Piotr Iwanowicz rozoy rce wtedy terapia wstrzsowa . To bardzo interesujce, zapewniam was. Czy tego nie za wiele? - odezwaa si Aleksandra Siergiejewna, ordynator najwikszego w szpitalu oddziau gruliczego, otya, korpulentna kobieta, ktra niedawno przyjechaa z kontynentu. No - odpowiedzia naczelnik szpitala - ale taka swoocz... - Niezbyt krpowa si w obecnoci dam.

166

Zobaczymy Potem po wynikach rauszu - rzek pojednawczo Piotr Iwanowicz. narkoza rauszowa to oguszajca, o krtkim, doranym dziaaniu narkoza za pomoc eteru. Chory zasypia na pitnacie, dwadziecia minut, a w tym czasie chirurg powinien zdy nastawi zwichnicie, amputowa palec czy te otworzy jakikolwiek bolcy wrzd. Ubrane w biae fartuchy kierownictwo okryo st operacyjny w pokoju zabiegowym, gdzie pooono posusznego, na wp zgitego Mierzlakowa. Sanitariusze chwycili za pcienne tamy, ktrymi przywizuje si zazwyczaj do stou operacyjnego.

Nie trzeba, nie trzeba! - krzykn, podbiegajc Piotr Iwanowicz. - Wanie nie trzeba tam. Twarz Mierzlakowa odwrcia si ku grze. Chirurg naoy mu mask do narkozy i wzi do rki buteleczk z eterem. Prosz zaczyna, Sierioa! Eter zacz skapywa. Gbiej, gbiej oddychaj, Mierzlakow! Licz gono! Dwadziecia sze, dwadziecia siedem Mierzlakow odlicza leniwym gosem i przerwawszy nagle liczenie, zacz wymawia jakie niezrozumiae, oderwane wyrazy, przeplatane ordynarnymi przeklestwami. Piotr Iwanowicz trzyma w swojej doni lew rk Mierzlakowa. Po kilku minutach rka

rozlunia si. Piotr Iwanowicz wypuci j - rka martwo i mikko opada na brzeg stou. Piotr Iwanowicz z wolna i triumfalnie rozgi ciao Mierzlakowa. Wszyscy wydali okrzyk zdziwienia. Teraz dopiero go przywicie - powiedzia Piotr Iwanowicz do sanitariuszy. Mierzlakow otworzy oczy i ujrza owosiony kuak naczelnika szpitala. No c, gadzie - chrypia naczelnik - pjdziesz teraz pod sd. Zuch z ciebie, Piotrze Iwanowiczu, zuch powiedzia przewodniczcy komisji, klepic neuropatologa po ramieniu. - A ja wczoraj byem prawie gotw obdarzy go wolnoci. Rozwicie go! - komenderowa Piotr Iwanowicz. Za ze stou! Mierzlakow jeszcze do koca nie oprzytomnia. Walio mu w skroniach, w ustach mia nudzcy, sodkawy smak eteru. Jeszcze i teraz nie pojmowa - sen to czy jawa? By moe widzia
niejednokrotnie takie sny i

ju wczeniej.A niech was wszystkich jasna cholera! - rykn nieoczekiwanie i zgi si jak przedtem. Szerokoplecy, kocisty, dotykajcy prawie ziemi dugimi, 167

grubymi palcami, z mtnym spojrzeniem i zmierzwionymi wosami, rzeczywicie podobny do goryla, Mierzlakow wyszed z pokoju zabiegowego Piotrowi Iwanowiczowi doniesiono, e chory Mierzlakow ley na ku w swojej zwykej pozie.Lekarz kaza go przyprowadzi do gabinetu. Zostae zdemaskowany, Mierzlakow powiedzia neuropatolog. - Ale ja prosiem naczelnika: nie oddadz ci pod sd, lecz pjdziesz do karnej kopalni. Cakiem po prostu wypisz ci ze szpitala i wrcisz do starej pracy. Chwat z ciebie, przez cay rok zawracae' nam gow. Ja nic o tym nie wiem powiedzia goryl, nie podnoszc oczu. Jak to nie wiesz! Przecie dopiero co ciebie rozgito! Nikt mnie nie rozgina. No, mj miy rozsierdzi si neuropatolog. Tego ju za wiele. Chciaem z tob po dobremu. A tak, zobaczysz, sam bdziesz prosi za tydzie, eby ci wypisano. Eee, co tam jeszcze bdzie za tydzie cicho odrzek Mierzlakow. Jak mia wyjani lekarzowi, e nawet dodatkowy tydzie, dodatkowy dzie, dodatkowa godzina przeyta poza kopalni to jest wanie jego Mierzlakowowskie szczcie. Jeeli lekarz sam tego nie pojmuje, to jak mu to przekaza? Mierzlakow milcza i patrzy w ziemi. Odprowadzono go, a Piotr Iwanowicz uda si do

naczelnika szpitala. Mona przecie jutro, nie za tydzie - powiedzia naczelnik, wysuchawszy propozycji Piotra Iwanowicza. Obiecaem mu tydzie - odpar Piotr Iwanowicz. Przecie szpital nie zbiednieje. No dobrze - mrukn naczelnik. - Niech bdzie za tydzie. Tylko prosz mnie zawoa. A bdziecie go przywizywa? Nie wolno przywizywa - powiedzia neuropatolog. Wywichnie jeszcze rk lub nog. Bd go trzyma.I neuropatolog, wziwszy do rki histori choroby Mierzlakowa, wpisa w rubryce postpowanie": terapia wstrzsowa. Nastpnie postawi dat. Podczas terapii wstrzsowej wprowadza si do krwi chorego olej kamforowy w iloci kilkakrotnie przekraczajcej dawk tego lekarstwa, ktre zazwyczaj aplikuje si podskrnym zastrzykiem osobom ciko chorym do podtrzymania pracy serca. Dziaanie takiej iloci olejku prowadzi do nagego ataku, podobnego do ataku szau lub epilepsji. Pod uderzeniowym dzia niem kamfory ostro wzmaga si czynno wszystkich mini, wszystkich ruchowych si czowieka. Minie doprowadzone zostaj do stanu niebywwaego napicia i sia nieprzytomnego staje si dziesiciokrotnie wiksza

168

Mino kilka dni, a Mierzlakow nawet nie myla o tym, aby si rozgi z wasnej woli. Nadszed jednak poranek wpisany do historii choroby i przewieziono Mierzlakowa do Piotra Iwanowicza. Na Pnocy ceni si rozrywk - gabinet lekarski by zapeniony. Omiu krzepkich sanitariuszy ustawio si wzdu ciany. Na rodku gabinetu staa kozetka. Bdziemy to robi tutaj - powiedzia Piotr Iwanowicz, wstajc zza stou. - Nie pjdziemy do chirurgw. Ale, ale, gdzie jest Siergiej Fiodorowicz? On nie przyjdzie powiedziaa Anna Iwanowna, siostra dyurna. - Powiedzia: jestem zajty. Zajty, zajty - powtrzy Piotr Iwanowicz. - Przydaoby mu si popatrze, jak wykonuj za niego robot. Mierzlakowowi podwinito rkaw i felczer posmarowa mu przedrami jodyn. Wziwszy strzykawk do prawej rki, felczer wprowadzi ig do yy w pobliu zgicia okcia. Z igy trysna do wntrza strzykawki ciemna krew. Mikkim ruchem duego palca felczer nacisn toczek i ty roztwr zacz wpywa do yy. Szybciej, szybciej prosz wprowadza! - odezwa si Piotr Iwanowicz. - I prdko odstpi. A wy - zwrci si do sanitariuszy - trzymajcie go. Ogromne ciao Mierzlakowa podskoczyo i poczo si rzuca w rkach sanitariuszy. Trzymao go omiu ludzi, a on chrypia, rzuca si, kopa. Sanitariusze trzymali go jednak mocno i powoli zacz si uspokaja. Tak mona tygrysa utrzyma, tygrysa! - krzycza triumfalnie Piotr Iwanowicz. - Na Zabajkalu tak tygrysy rkami chwytaj. Prosz zwrci uwag - mwi teraz do

naczelnika szpitala-jak Gogol przesadza. Pamita pan koniec Tarasa Bulby Bez maa trzydzieci osb zawiso u jego rk i ng". A ten goryl przecie wikszy od Bulby. I tylko omiu ludzi. Tak, tak, rzeczywicie powiedzia naczelnik. Wprawdzie Gogola nie pamita, ale terapia wstrzsowa niezwykle mu si spodobaa. Nazajutrz w czasie obchodu Piotr Iwanowicz zatrzyma si przy ku Mierzlakowa. No to jak? - spyta. - Jaka jest twoja decyzja? Wypisujcie - powiedzia Mierzlakow.

CEDROWI EC

Na Dalekiej Pnocy, na styku tajgi i tundry, pord karowatych brzz, nisko rosncych krzakw jarzbiny z ich nieoczekiwanie duymi, jasnotymi jagodami, pord szesetletnich modrzewi osigajcych dojrzao w trzysta lat, wiedzie swj ywot dziwne drzewo cedrowiec. Jest to daleki krewny cedru wiecznie zielonego iglastego krzewu z pniami grubszymi od ludzkiego ramienia, a wysokiego na dwa do trzech metrw. Cedrowiec jest niewybredny i ronie na kamienistych stokach gr, uchwyciwszy si korzeniami szczelin. Jak wszystkie drzewa Pnocy, jest mny i uparty. Niezwyka jest rwnie jego wraliwo. Ju pna jesie. Dawno pora, by spad nieg i nastaa zima. Po brzegach biaego nieboskonu przez wiele dni przesuwaj si niskie, zaniebieszczone, jakby cae w siniakach chmury. A dzisiaj jesienny, przejmujcy chodem wiatr zowrogo ucich z samego rana. Czy to

pachnie niegiem. Nie. niegu nie bdzie. Jeszcze nie pooy si cedrowiec. I mijaj dni za dniami, niegu nie ma, chmury bdz gdzie za sopkami, wysoko na niebie pojawia si blade, malekie soce i wszystko jest tak jak jesieni. A cedrowiec? Przygina si ku ziemi. Chyli si wci niej, jakby pod narastajcym bez miary ciarem. Ju skrobie wierzchokiem kamienie i przyciska si do gruntu, rozcigajc swe szmaragdowe apy. ciele si podobny do upierzonej, zielonej omiornicy. Lec tak, czeka jeden dzie, drugi, i oto z biaego nieba sypie si jak proszek nieg, i cedrowiec pogra si, na podobiestwo niedwiedzia, w zimowym nie. Na biaej grze pczniej ogromne niene bble - to krzewy cedrowca zalegy na zim. A pod koniec zimy, kiedy nieg pokrywa jeszcze ziemi trzymetrow warstw, a w rozpadlinach tkwi ugnieciony przez zawieje w zwart, ustpujc tylko elazu mas, ludzie na prno wypatruj oznak wiosny, cho wedug kalendarza ju pora, by nadesza. Dni jednak nie rni si od zimowych, powietrze jest rozrzedzone i suche jak w styczniu. Na szczk zdolno odczuwania u czowieka jest zbyt nika, percepcja

otaczajcego go wiata zbyt prosta, a przy tym posiada on


tylko pi zmysw; wszystko to nie pozwala odgadn i prognozowa. Przyroda jest w swoich odczuciach bardziej subtelna ni czowiek. Co tym wiemy. Pamitacie o rybach ososiowatych skadajcych ikr tylko w tej rzece, gdzie urodziy si same ze zoonej tam ikry? Pamitacie o tajemniczych trasach przelotw ptakw? Niemao jest te rolin-barometrw ,kwiatw-barometrw. I oto pord nienej, bezkresnej bieli, pord penej beznadziei podnosi si nagle cedrowiec. Strzsa z siebie nieg, wyprostowuje si na ca wysoko, wznosi ku niebu swe zielone, oblodzone, zrudziae nieco igliwie. Syszy nieuchwytny dla nas zew wiosny i wierzc w ni, podnosi si wczeniej od innych na Pnocy. Zima si skoczya. Bywa te inaczej. Oto ognisko. Cedrowiec jest zbyt atwowierny. Tak bardzo nie lubi zimy, e gotw jest zawierzy ciepu ognia. Jeli zim roznieci si ognisko obok zgitego, po zimowemu zgarbionego cedrowca podniesie si on. Ale gdy ognisko zganie, rozczarowany cedrowiec, paczc uraony, ponownie uoy si na starym miejscu. Zostanie zaniesiony niegiem. Nie, nie jest jedynie przepowiadaczem pogody. Cedrowiec jest drzewem nadziei, jedynym na Dalekiej Pnocy wiecznie zielonym drzewem. Pord byszczcej bielizny niegu jego matowozielone, iglaste apy mwi poudniu, o cieple, o yciu. Latem wyglda skromnie i nie

wyrnia si - wszystko dokoa rozkwita spiesznie, starajc si zdy z kwitnieniem przez okres krtkiego, pnocnego lata; wiosenne, letnie i jesienne kwiaty przeganiaj si wzajemnie w bujnym rozwoju. Lecz jesie ju blisko oto, obnaajc drzewa, osypuje si te, mikkie igliwie modrzewi, zwija si i usycha polna trawa, pustoszeje las. I tylko z daleka wida, jak pord bladotej trawy i szarego mchu gorej w lesie ogromne, zielone pochodnie cedrowca. Dla mnie cedrowiec jest zawsze najbardziej penym poezji rosyjskim drzewem, bardziej ni rozsawione paczce wierzby, bardziej nili wschodni jawor czy cyprys. I drwa z cedrowca pon gorcej.

CZERWONY KRZY

ycie w agrze tak jest zorganizowane, e naprawd realn pomoc winiowi moe okaza jedynie pracownik medyczny. Ochrona pracy to ochrona zdrowia, a ochrona zdrowia to ochrona ycia. Naczelnik agru i podporzdkowani mu nadzorcy, dowdca stray wraz z oddziaem onierzy suby konwojenckiej, naczelnik rejonowego oddziau MWD ze swoim aparatem ledczym, naczelnik wydziau kulturalno-wychowawczego, dziaajcy wraz ze swym inspektoratem na niwie agrowej owiaty oto jak liczne jest naczalstwo agru. Woli tych ludzi, dobrej lub zej, powierza si stosowanie reimu". W oczach winia wszyscy ci osobnicy stanowi symbol ucisku i przymusu. Zmuszaj winia do pracy, pilnuj dniem i noc, aby nie uciek, ledz, eby nie zjad i nie wypi niczego ponad norm. Wszyscy ci ludzie codziennie, co godzin powtarzaj tylko to jedno: Pracuj! Pracuj!" I tylko jeden czowiek w agrze nie mwi winiowi tych uprzykrzonych, znienawidzonych i strasznych sw. Jest nim lekarz. Mwi on do winia inaczej: odpocznij, jeste przemczony, nie id jutro do pracy, jeste chory. Jedynie lekarz nie wysya winia w zimowych ciemnociach do oblodzonego, kamiennego wykopu kadego dnia na wiele godzin. Lekarz to obroca winia z urzdu, chronicy go przed samowol naczelnikw,

172

strzegcy przed gorliwoci weteranw agrowych sub. Bywao, e w agrowych barakach wisiay na cianach wielkie drukowane obwieszczenia: Prawa i obowizki winia". Byo tam wiele obowizkw i mao praw. Prawo" pisania poda do naczelnika, byle nie kolektywnych... Prawo" do pisania listw do rodziny, przechodzcych przez agrow cenzur... Prawo" do pomocy lekarskiej. To ostatnie prawo byo niezmiernie wane, jakkolwiek biegunk leczono w wielu kopalnianych ambulatoriach roztworem nadmanganianu potasu. I tym samym, nieco gstszym roztworem opatrywano ropiejce rany czy odmroenia.

Lekarz moe czowieka oficjalnie zwolni z pracy, wpisawszy go do ksigi; moe pooy do szpitala, skierowa na punkt ozdrowieczy"; moe zwikszy porcj ywieniow... A co najwaniejsze w obozie pracy" - lekarz ustala kategori robocz", stopie zdolnoci do pracy, na podstawie ktrego oblicza si robocz norm. Lekarz moe nawet przedstawi do zwolnienia - jako inwalid, zgodnie ze synnym paragrafem 458. Zwolnionego z pracy z powodu choroby nikt nie moe do niej zmusi - w tego rodzaju dziaaniach lekarz jest poza kontrol. Jedynie oficjalnie wysi rang lekarze mog go sprawdzi. W pracy medycznej lekarz nikomu nie podlega. Trzeba jeszcze pamita, e kontrola nad umieszczaniem produktw ywnociowych w kotle" to obowizek lekarza; podobnie jak nadzr nad jakoci przyrzdzanej strawy. Jedyny zatem obroca winia, realny obroca, to agrowy lekarz. Posiada on wielk wadz, gdy nikt z agrowego naczalstwa nie potrafi kontrolowa czynnoci tego specjalisty. Jeeli lekarz stawia nieprawdziw diagnoz, niesumienn, stwierdzi to mg jedynie take lekarz na rwnorzdnym lub wyszym stanowisku - rwnie specjalista. Prawie wszyscy naczelnicy agrw wojowali ze swymi lekarzami. Sam rodzaj pracy stawia ich na rnych stanowiskach. Naczelnik pragn, aby grupa W" (czasowe zwolnienie chorobowe) bya jak najmniejsza, najmniej liczna, eby agier wystawia jak najwicej ludzi do pracy. Lekarz natomiast widzia, e

granice dobra i za" dawno tu ju przekroczono, e ludzie udajcy si do pracy - chorzy, zmczeni, wycieczeni maj prawo do zwolnienia w znacznie wikszej liczbie dni, ni si to wydawao wadzy. Majc wystarczajco twardy charakter, lekarz mg si uprze i nie wypuci ludzi do pracy. Bez zgody lekarza aden naczelnik agru nie wysaby ludzi do pracy. Lekarz mg uchroni winia przed cik harwk wszyscy robotnicy byli podzieleni jak konie wedug kategorii roboczych". Owe grupy zatrudnienia bywao ich cztery, trzy, pi - nazywano roboczymi kategoriami", cho wydawaoby si, e jest to termin ze sownika filozoficznego. To jeden z yciowych kawaw, a raczej grymasw ycia. Przyznanie lekkiej" kategorii pracy byo czsto ratunkiem czowieka przed mierci. Jednak najbardziej smutne byo to, e ludzie starajcy si o | lekk kategori pracy i usiujcy oszuka lekarza byli w rzeczywistoci o wiele bardziej chorzy, ni im si to wydawao. Lekarz mg da odpocz od pracy, mg skierowa do szpitala,

a nawet spisa", co oznaczao spisanie aktu inwalidztwa, i wtedy wizie podlega wywozowi na kontynent. Co prawda szpitalne ko i spisanie aktu w komisji lekarskiej nie zaleao od lekarza, ale najwaniejszy by pocztek tej drogi. Wszystko to, a i wiele jeszcze innych, codziennych spraw towarzyszcych, doskonale rozumieli i uwzgldniali batniacy. Do kodeksu zodziejskiej moralnoci wprowadzony zosta specjalny stosunek do lekarza .Razem z wizienn porcj" i zodziejem-dentelmenem' zakorzenia si w wiecie agrw i wizie legenda o Czerwonym krzyu ''. Czerwony krzy" to termin batniacki i za kadym razem je si gdy sysz to wyraenie. Batniacy w sposb demonstracyjny okazywali swj szacunek pracownikom medycznym, obiecywali im wszelk pomoc i wsparcie, wydzielajc lekarzy z przeogromnego wiata frajerw i sztympw". Stworzono legend do dzi yje ona w agrach jak to mae zodziejaszki-szpice" okrady lekarza i jak wielcy zodzieje odszukali i z przeprosinami zwrcili ukradzione przedmioty. Nic doda, nic uj. Co wicej, lekarzy nie okradali, starali si u nich nie kra. Jeli to byli wolni lekarze, sprawiali im nawet podarunki z przedmiotw czy pienidzy. Natomiast upraszali i grozili zabjstwem, jeli lekarze byli winiami. Wychwalali okazujcych im pomoc. Mie lekarza na haczyku to marzenie kadej batniackiej kompanii. Batniak moe by grubiaski i zuchway wobec kadego naczelnika

w pewnych okolicznociach jest nawet zobowizany pokaza ten ,szyk tego ducha" ale przed lekarzem paszczy si i podlizuje, i nie pozwala sobie na ordynarne sowa wobec niego dopty, dopki nie spostrzee, i nikt mu nie wierzy, i nikt nie zamierza speni jego zuchwaych da. Waciwie aden pracownik medyczny nie musiaby si troszczy o swj los batniacy wespr go materialnie i moralnie: pomoc matrialna to kradzione lepiochy" i szkiery" (marynarki i buty); moraln pomoc stanowi to, e batniak zaszczyci lekarza swoimi wizytami, sympati i rozmow. Chodzi waciwie o rzecz bah aby zamiast chorego frajera", wycieczonego prac ponad siy, bezsennoci i biciem, pooy do szpitalnej ka rozronitego pederast, morderc i wymusiciela. Pooy i trzyma go w tym ku, dopki sam askawie nie zgodzi si wypisa. Chodzi waciwie o niewiele: aby regularnie zwalnia batniakw z pracy, by mogli potrzyma krla za brod"

174

Aby posya ich ze skierowaniami do innych szpitali, jeli tego im trzeba dla wyszych" batniackich celw. Aby kry symulujcych - a wszyscy oni to symulanci i kreatorzy chorb, z ich wiecznymi mostyrkami" wrzodw wyhodowanych na goleniach i biodrach, z lekkimi, ale robicymi wraenie, czstymi ranami brzucha i temu podobnymi. Aby czstowa batniakw proszeczkami", kodeink", kofeink", wydzielajc cay apteczny zapas narkotykw i roztworw spirytusowych na uytek dobroczycw".

Przez szereg lat przyjmowaem etapy w wielkim agrowym szpitalu. Sto procent symulantw, ktrzy przybywali na podstawie skierowa lekarskich, to byli zodzieje. Albo przekupywali, albo zastraszali swojego lekarza i ten produkowa faszywy dokument medyczny. Bywao czsto i tak, e miejscowy lekarz lub naczelnik agru, chcc pozby si dokuczliwego, a przy tym niebezpiecznego elementu ze swojego gospodarstwa", wysya batniakw do szpitala w nadziei, e jeli nawet nie znikn, to gospodarstwo" troch odpocznie. Jeeli lekarz by przekupny - to le, to bardzo le. Natomiast jeeli by zastraszony, mona mu byo wybaczy, bo pogrki batniakw to wcale nie puste sowa. Do ambulatorium kopalni Spokojna", gdzie byo wielu batniakw, oddelegowano modego lekarza, a co najwaniejsze - modego staem aresztanta Surowego, ktry niedawno ukoczy Moskiewski Instytut Medyczny. Koledzy odradzali mu. Mona byo odmwi

i pj na roboty oglne", nie podejmujc si jawnie niebezpiecznej pracy. Lecz Surowy trafi do szpitala wanie z robt oglnych i obawiajc si powrotu, zgodzi si pojecha do kopalni, aby pracowa w swoim zawodzie. Kierownictwo dao mu instrukcje, ale nie poradzio, jak ma przyj postaw. Tyle e kategorycznie zabronio mu skierowywa do szpitala zdrowych zodziei. Po upywie miesica zosta zabity w trakcie przyjmowania chorych - na jego ciele naliczono pidziesit dwie rany zadane noem. W kobiecej zonie innej kopalni starsza ju lekarka o nazwisku Szicel zostaa zarbana toporem przez wasn sanitariuszk, batniaczk Kruszynk", ktra wykonaa wyrok batniakw. Tak w praktyce wyglda Czerwony krzy" w tych przypadkach, gdy lekarze nie byli ugodowi i nie brali apwek. Naiwni medycy szukali wyjanienia sprzecznoci u ideologw batniackiego wiata. Jeden z takich filozofw-przywdcw lea w tym czasie w szpitalu na oddziale chirurgicznym. Dwa miesice wczeniej, znajdujc

si w izolatorze" i pragnc stamtd wyj, zastosowa zwyky i pewny, ale niezupenie bezpieczny sposb: nasypa sobie do oczu proszku z owka chemicznego. Tak si zoyo, e pomoc lekarska przysza z opnieniem i batniak olep; lea w szpitalu jako inwalida, przygotowujc si do wyjazdu na kontynent". Ale podobnie jak w synny sir Williams z Rocambole, mimo lepoty uczestniczy w opracowywaniu planw przestpstw a ju w sdach honorowych" by wprost niepodwaalnym autorytetem. Na pytanie lekarza o Czerwony krzy" i zabjstwa lekarzy dokonywane przez zodziei w kopalniach sir Williams" odpowiedzia, zmikczajc samogoski po dwikach syczcych, jak czyni to batniacy: W yciu mog si zdarzy rne sytuacje, w ktrych prawo nie znajduje zastosowania. Ten sir Williams" by dialektykiem. Dostojewski we Wspomnieniach z domu umarych z rozrzewnieniem zwraca uwag na postpowanie nieszczliwych", ktrzy zachowuj si jak due dzieci" - zabawiaj si teatrem, po dziecicemu, bez gniewu sprzeczajc si. Dostojewski nie spotyka i nie zna ludzi z prawdziwego wiata kryminalistw. W stosunku do tego wiata nie pozwoliby sobie na wyraanie adnego wspczucia. Trudno wyliczy wszystkie zodziejskie zbrodnie w agrze. Robociarze to nieszczni ludzie, ktrym zodzieje wydzieraj resztki odzienia, ostatnie pozostae

pienidze. Boj si oni poskary, bo widz, e zodziej jest silniejszy od wadzy. Zodziej bije robociarza i zmusza go do pracy; dziesitki tysicy ludzi zostao na mier pobitych przez zodziei. Setki tysicy ludzi, ktrzy byli winiami, zostao zdeprawowanych przez zodziejsk ideologi i przestao by ludmi. Co batniackiego na zawsze osiado w ich duszach - zodzieje ze swoj moralnoci zostawili na zawsze w wiadomoci kadego z nich lad nie do zatarcia. Grubiaski i okrutny naczelnik, zakamany agrowy wychowawca, pozbawiony sumienia lekarz to drobiazgi w porwnaniu z deprawujc si batniackiego wiata. Tamci to jednak ludzie i od czasu do czasu wyjrzy z nich co ludzkiego. Batniacy za to nie ludzie. Ich wpyw na ycie w agrze jest wszechstronny i nie ma granic. agier to w caej peni negatywna szkoa ycia. Nikt nie wyniesie stamtd niczego, co potrzebne i moe przynie korzy - ani sam wizie, ani jego naczelnik, ani stra, ani mimowolni wiadkowie owego ycia, inynierowie, geolodzy, lekarze ani kierowcy, ani podwadni. Kada minuta ycia w agrze jest trucizn.

176

Jest w nim zbyt wiele tego, o czym czowiek nie powinien wiedzie ani czego widzie; a jeli widzia, to lepiej mu
umrze. Wizie uczy si tam nienawici do pracy i niczego innego nauczy si nie moe. Uczy si tam schlebiania, kamstwa, drobnych i wikszych podoci, staje si egoist. Powracajc na swobod", spostrzega, e nie tylko si w agrze nie rozwin, lecz jego zainteresowania si skurczyy, stay si ndzne i prostackie. Gdzie odsuny si bariery moralne. Okazuje si, e mona czyni podoci i y. Mona kama i y. Mona obiecywa i nie dotrzymujc obietnic, mimo wszystko y. Mona przepi pienidze kolegi. Mona wyprasza datki i y! Zebra i y! Okazuje si, e czowiek nie umiera po dokonaniu podego czynu. Przyucza si do markieranctwa, oszustwa, nienawici do wszystkich i wszystkiego. Opakujc swj los", obwinia cay wiat. Ponad miar ocenia wasne cierpienia, nie pamitajc o tym, e kady czowiek ma swoje nieszczcie. Oduczy si wspczucia wobec zmartwie innych ludzi; cakiem po prostu nie rozumie, nie chce ich rozumie. Sceptycyzm to jeszcze dobrze, to jeszcze najlepsze z agrowego dziedzictwa. On si boi sta si tchrzem. Obawia si powtrzenia swojego losu, obawia si donosw, obawia si ssiadw, boi si wszystkiego, przed czym czowiek nie powinien

odczuwa strachu. Jest moralnie zgnieciony. Jego pojcia o moralnoci ulegy zmianie i on sam tego nie zauwaa. Naczelnik przyucza si w agrze do prawie niekontrolowanej wadzy nad aresztantami, uczy si patrze na siebie jak na boga, jak na jedynego przedstawiciela wadzy, jak na czowieka wyszej rasy. Konwojent, w ktrego rkach wielokrotnie znajduje si ludzkie ycie i ktry czsto zabija tych, co przekroczyli zakazan stref" - c on opowie swej narzeczonej o pracy na Dalekiej Pnocy? Czy o tym, jak wali kolb godnych, niemajcych siy si porusza, starych ludzi? Mody wieniak, ktry trafi za kratki, widzi, e jedynie urki" - zodzieje yj wzgldnie dobrze, e z nimi si licz, a wszechmocne naczalstwo czuje respekt przed nimi. Zawsze s ubrani i syci, wspomagajc si wzajemnie. 177

Wieniak zastanawia si. Zaczyna mu si wydawa, e prawda ycia w agrze jest w posiadaniu batniakw, e tylko naladujc ich, znajdzie realn drog ratunku dla swego ycia. Bo okazuje si, e s ludzie", ktrzy potrafi y" take na samym dnie". I tak oto wieniak zaczyna i za przykadem batniakw, podobnie si zachowujc i postpujc. Potakuje kademu sowu batniaka, gotw wypeni kade jego polecenie. Mwi o batniakach ze strachem i czci. Spiesznie ubarwia swj jzyk batnymi swkami bez ich wpywu nie pozosta zreszt aden czowiek, mczyzna czy kobieta, wizie czy wolny, ktry kiedykolwiek by na Koymie. Owo sownictwo to jad, trucizna sczca si w dusz czowieka; wanie opanowanie batniackiego dialektu jest pocztkiem zblienia frajera" z batniackim wiatem. Wizie-inteligent zostaje przez agier zaduszony. Wszystko, co dotd byo mu drogie, rozdeptano w proch; powoka cywilizacji i kultury pka w najkrtszym moliwie czasie, liczcym si w tygodniach. Argumentem w sporze jest kuak i paka. rodkiem przymusu - kolba karabinu i cios w zby. Inteligent przemienia si w tchrza i wasny jego mzg podpowiada, jak usprawiedliwi" swoje postpowanie. Moe sam siebie przekona do wszystkiego, moe doczy do ktrejkolwiek ze stron

sporu. W batniackim rodowisku inteligent widzi nauczycieli ycia", bojownikw o prawa ludu". Kuak, uderzenie przemienia inteligenta w pokornego sug jakiego Sienieczki" czy Kostieczki". Oddziaywanie fizyczne staje si oddziaywaniem moralnym. Inteligent nastraszony jest na zawsze. Jego duch zosta zamany. Ten przestrach i traum duchow przenosi potem do ycia na wolnoci. Inynierowie, geolodzy, lekarze przybywajcy na Koym na podstawie umowy z Dalstrojem szybko si demoralizuj: wielki rubel", prawo-tajga", niewolnicza praca innych, ktr posugiwa si jest tak atwo i zyskownie, zawenie zainteresowa kulturalnych - wszystko to deprawuje, demoralizuje; czowiek, ktry dugo pracowa w agrze, nie wyjeda ju na kontynent"; tam nie jest wart zamanego grosza, a przyzwyczai si do bogatego" i zabezpieczonego" ycia. Ten wanie typ demoralizacji nazywa si w literaturze zewem Pnocy". Za ow deprawacj ludzkiej duszy w znacznej mierze ponosi win wiat batniakw. Kryminalistwrecydywistw, ktrych gusty i naogi wyciskaj swe pitno na caym yciu Koymy. 178

SPISEK PRAWNIKW
Do brygady Szmielowa zgarniano ludzk szlak - odpady wyrzucane przez kopalni zota. Z wyrobiska", gdzie zdejmowano torf" i wydobywano piaski", prowadziy trzy drogi: pod sopk" do bratnich bezimiennych mogi, do szpitala albo do brygady Szmielowa - trzy drogi dochodiagw". Brygada Szmielowa pracowaa tam, gdzie i inne brygady, tylko poruczano jej mniej wane zadania. Hasa: wykonanie planu - rzecz wita" i uwiadomi plan rbaczom" nie byy tylko zwykymi sowami. Rozumiano je w ten sposb: nie wykonae normy naruszye prawo, oszukae pastwo, wic powiniene za to odpowiada, odsiadujc kar, a nawet tracc ycie. I dlatego szmielowcw" karmiono gorzej, dawano im mniej do jedzenia. Ale ja doskonale znaem tutejsze powiedzonko: W agrze zabija dua porcja chleba, a nie maa". Nie usiowaem wic zarobi na du porcj w jednej z podstawowych - przodkowych brygad. Do brygady Szmielowa zostaem przeniesiony niedawno, przed trzema tygodniami i nie widziaem dotd jego twarzy - bya penia zimy, gowa brygadzisty bya przemylnie omotana jakim porwanym szalem, a wieczorem w baraku byo ciemno - benzynowa koymka" zaledwie owietlaa drzwi. Nie pamitam wic jego twarzy. Jedynie gos ochrypy i przezibiony.

Pracowalimy w grudniu na nocnej zmianie i kada noc wydawaa si tortur - pidziesit stopni to nie arty. Mimo to noc byo lepiej, spokojniej, mniej naczalstwa w przodku, mniej wyzwisk i bicia. Brygada ustawiaa si do wyjcia". Zim robilimy to w baraku i te ostatnie minuty przed wyjciem w lodowat noc na dwunastogodzinn zmian nawet dzisiaj wspominam bolenie. Tutaj, w tym niezdecydowanym cisku przy na wp otwartych drzwiach, skd wpezaa lodowata Para, ujawniay si cechy ludzkiego charakteru. Jeden, opanowujc drenie wkracza wprost w ciemno, drugi spiesznie dosysa nie wiadomo znaleziony niedopaek machorkowego skrta, chocia nawet nie 179

pachnia machork, nie byo po niej ladu; trzeci osania twarz przed zimnym wiatrem, czwarty sta, trzymajc nad piecykiem rkawice, naadowujc je ciepem. Tych ostatnich wypycha z baraku sprztajcy. Postpowano tak zawsze z najsabszymi, w kadej brygadzie. Mnie jeszcze w tej brygadzie nie wypychano. Byli tu ludzie sabsi ode mnie i to przynosio mi jakie uspokojenie, jak niespodziewan rado. Byem tu jeszcze czowiekiem. Wypychanie i pici sprztajcego pozostay za mn, w tej zotej brygadzie", skd przeniesiono mnie do Szmielowa. Brygada staa przy drzwiach gotowa do wyjcia. Podszed do mnie Szmielow. Zostaniesz w domu wychrypia. Przeniesiono mnie na rano, czy co? powiedziaem z niedowierzaniem. Z jednej zmiany do drugiej przenoszono zawsze w kierunku przeciwnym do wskazwek zegarka, aeby nie traci roboczego dnia i eby wizie nie mg zyska kilku dodatkowych godzin odpoczynku. Znaem ten mechanizm. Nie, wzywa ci Romanow. Romanow? Kto to taki Romanow? Ot, gad, nie zna Romanowa - wmiesza si sprztajcy. Penomocny, zrozumiae? Mieszka przed biurem. Masz tam by o smej. O smej! Opanowao mnie uczucie wielkiej ulgi. Jeeli penomocny przetrzyma mnie do dwunastej, do nocnego" obiadu, a moe i duej - to mam prawo wcale nie wychodzi dzisiaj do pracy. Od razu w caym ciele poczuem zmczenie. Ale byo to radosne zmczenie, cho minie zaczy

doskwiera. Rozwizaem to co, czym byem przepasany, rozpiem buszat i siadem koo piecyka. Od razu zrobio si ciepo i pod bluz poruszyy si wszy. Obgryzionymi paznokciami podrapaem szyj, piersi, i zapadem w drzemk. Ju czas, ju czas. Sprztajcy targa mnie za rami. Id, a nie zapomnij przynie popali. Zastukaem w drzwi domu, w ktrym mieszka penomocny. Szczkny zasuwy, zamki wiele ich byo - i kto niewidoczny krzykn zza drzwi Kto tam? Wizie Andriejew, na wezwanie.

Ponownie szczkny zasuwy, zadwiczay zamki - i wszystko umilko. Zimno wciskao si pod buszat, marzy stopy. Zaczem obija jedn drug, odziane w burki nogi - nie nosilimy walonek, lecz zszyte ze starych spodni i waciakw, wypchane wat, pikowane burki. Znowu szczkny rygle i otworzyy si podwjne drzwi, przepuszczajc smug wiata, ciepa i dwiki muzyki. Wszedem. Drzwi do pierwszego pokoju nie byy zamknite - grao w nim radio. Przede mn sta Romanow, penomocny. Dokadniej - to ja staem przed nim, a on, niziutki, peny, pachncy perfumami, ruchliwy, krci si koo mnie, przygldajc si mojej postaci czarnymi, ywymi oczkami. Zapach winia dotar do jego nozdrzy, wyj wic nienobia chusteczk do nosa i wstrzsn ni. Ogarna mnie fala muzyki, ciepa zapachu wody koloskiej. Najwaniejsze - to ciepo. Holenderski piec by mocno rozpalony. No to poznalimy si - z entuzjazmem stwierdzi Romanow, krcc si koo mnie i wymachujc naperfumowan chusteczk. - No to poznalimy si. Wejd. - I otworzy drzwi do ssiedniego pokoju - gabineciku z biurkiem i dwoma krzesami. - Siadaj. Za nic nie zgadniesz, dlaczego ci wezwaem. Zapal. - Zacz przerzuca jakie papiery na biurku. - Jak masz na imi i po ojcu? Powiedziaem. A rok urodzenia? - 1907. - Prawnik?

Waciwie to ja nie jestem prawnikiem, ale uczyem si w Moskiewskim... A wic prawnik. No to wietnie. Na razie sied, a ja gdzie zadzwoni i razem pojedziemy. Romanow wylizn si z pokoju i zaraz potem w stoowym wyczono radio - rozpocza si rozmowa telefoniczna. Siedzc na krzele, zdrzemnem si. Zaczo mi si nawet co ni. Romanow co pewien czas pojawia si i znika. Suchaj, czy ty masz jakie rzeczy w baraku? - Wszystko mam na sobie. No to wietnie, naprawd wietnie. Samochd zaraz bdzie i obaj pojedziemy. Czy wiesz, dokd pojedziemy? Nie odgadniesz? Do samego Chatynnachu, do Zarzdu! Bye tam kiedy? No, artuj, artuj...

Wszystko mi jedno. No to dobrze. Zdjem moje obuwie, rozmasowaem rkami palce ng, przewinem onuce. Stojcy na stole budzik wskazywa p do dwunastej. Nawet jeeli to art z tym Chatynnachem - to wszystko jedno, dzisiaj ju do roboty nie pjd. Zawarcza w pobliu samochd i wiato latarni przelizno si po okiennicach, zahaczajc o sufit gabinetu. Jedmy, jedmy. Romanow by w biaym pkouszku, jakuckiej czapie z nausznikami i wyszywanych, reniferowych futrzanych butach. Zapiem buszat, podpasaem si, potrzymaem przez chwil rkawice w pobliu pieca. Wyszlimy do samochodu. Bya to ptoratonwka z otwarta skrzyni. Ile dzi stopni, Misza? spyta Romanow szofera. Szedziesit, towarzyszu penomocny. Nocne brygady odwoano z pracy. A wic i nasza, szmielowska jest w domu. Nie tak ju bardzo mi si udao. No, Andriejew powiedzia penomocny, krcc si koo mnie - siadaj na gr. To niedaleko. A Misza pojedzie jak najszybciej. Prawda, Misza? Misza przemilcza. Wlazem do skrzyni i zwinem si w kebek, obejmujc rkami nogi. Romanow wcisn si do kabiny i pojechalimy. Droga bya marna i tak rzucao, e nie zamarzem. Nie chciao mi si o niczym myle, zreszt przy takim mrozie nawet nie daje si myle. Po dwu godzinach zamigotay wiata i samochd zatrzyma si koo pitrowego domu, zbudowanego z ociosanych pni. Wszdzie byo ciemno,

tylko w jednym oknie na pitrze palio si wiato. Koo duego ganku stao dwu wartownikw w kouchach. No i dojechalimy, to wietnie. Niech on tu zaczeka. - I Romanow znik na wielkich schodach. Bya druga w nocy. Wszdzie wiata byy zgaszone, tylko na stole dyurnego palia si lampka. Nie trzeba byo dugo czeka. Romanow - ju rozebrany, w munduru NKWD - zbieg ze schodw i pomacha rkami. Tdy, tdy. Razem z pomocnikiem dyurnego poszlimy na gr i na korytarzu na pitrze zatrzymalimy si przed drzwiami z tabliczk St. penomocny 182

MWD Smiertin. Taki grony pseudonim (bo przecie to nie prawdziwe nazwisko) nawet na mnie, bezgranicznie zmczonym wywar wraenie. To ju za wiele jak na pseudonim, pomylaem, ale trzeba byo ju wej i i dalej przez ogromny pokj z portretem Stalina na ca cian zatrzyma si przed gigantycznych rozmiarw biurkiem i spoglda w blad twarz rudego czowieka, ktry cae swoje ycie spdzi wewntrz, w takich wanie pokojach. Romanow, w penej szacunku postawie, sta przed biurkiem. Mtne, niebieskie oczy starszego penomocnego zatrzymay si na mnie. Na krtk chwil. Szuka czego na biurku, przekadajc papiery. Usune palce Romanowa znalazy to, co trzeba byo znale. Nazwisko? - spyta Smiertin, wpatrujc si w papiery. Imi i imi ojca? Paragraf? Wyrok? Odpowiedziaem. Prawnik? i Prawnik... Blada twarz uniosa si znad stou. Skargi pisae? Pisaem. Smiertin zacz sapa: Z powodu chleba? Z powodu chleba i tak, cakiem po prostu. Dobrze! Wyprowadzi go. Nie staraem si nawet niczego wyjania ani o nic pyta. Po co? Przecie nie jestem na mrozie ani noc w przodku kopalni zota. Niech wyjaniaj, co tam chc.

Przyszed pomocnik dyurnego z jak kartk i poprowadzono mnie przez ciemne osiedle na sam jego koniec, gdzie pod stra trzech wieyczek straniczych, za potrjnym rzdem drutw kolczastych mieci si ,,izolator", agrowe wizienie. Byy w nim pojedyncze cele, ale byy te due. Wepchnito mnie wanie do jednej z nich. Opowiedziaem o sobie, nie oczekujc od ssiadw spowiedzi i o nic ich nie pytajc. Tak powinno by, aby nie pomyleli, I jestem podsadzony". Nasta ranek, kolejny koymski zimowy ranek, bez wiata, bez so niczym niernicy si od nocy. Uderzyli w szyn, przynieli wiadro 183

dymicego wrztku. Przyszed po mnie konwj i poegnaem si z towarzyszami. Nie wiedziaem o nich nic. Przyprowadzono mnie do tego samego domu. Wyda mi si mniejszy ni noc. Przed wietlane oczy Smiertina nie zostaem ju dopuszczony Dyurny kaza mi siedzie i czeka, i ja siedziaem i czekaem, dopki nie usyszaem znajomego gosu: No i dobrze! No i wietnie. Zaraz pan pojedzie. - Na obcym terytorium Romanow mwi mi per pan". Myli leniwie przewalay mi si w mzgu - prawie fizycznie odczuwalne. Naleao myle o czym nowym, do czego nie byem przyzwyczajony, czego nie znam. To nowe nie ma nic wsplnego z kopalni. Jeli wracalibymy do swojej kopalni Partyzant", to Romanow powiedziaby: Zaraz pojedziemy". A wic wioz mnie gdzie indziej. Niech to licho porwie! Po schodach zbieg, prawie w podskokach, Romanow. Wydawao si, e mao brakuje, aby siad na porcz i zjecha po niej jak may chopczyk. Trzyma w rkach prawie cay bochenek chleba. Prosz, ma pan na drog. I jeszcze to. Znik gdzie na grze i powrci z dwoma ledziami. W porzdku, co? Zdaje si, e to wszystko. Aha, zapomniaem o najwaniejszym - co to znaczy niepalcy! Romanow znw uda si na gr i wrci z gazet. Z wierzchu nasypana bya machorka. Pewnie ze trzy pudeeczka oceniem to dowiadczonym okiem. W paczce-semce miecio si osiem zapaczanych pudeeczek. Bya to agrowa miara objtoci. To dla pana na drog. Suchy prowiant, mona powiedzie. Milczaem. Czy konwj ju wezwany?

Wezwany powiedzia dyurny. Starszego prosz przysa na gr. Przyszo dwch konwojentw - jeden starszy, ospowaty, w papaszy kaukaskiego typu na gowie; drugi mody, chyba dwudziestoletni, z rowymi policzkami w czerwono armijskiej, sukiennej pikielhaubie. To ten - powiedzia dyurny, wskazujc na mnie. Obaj - mody i ospowaty - obejrzeli mnie bardzo uwanie od stop do gw. A gdzie naczelnik? - spyta ospowaty. Na grze. I pakiet te jest tam. Ospowaty poszed na gr i szybko wrci razem z Romanowem. 184

Obaj cicho rozmawiali i ospowaty pokazywa na mnie. Dobrze - powiedzia w kocu Romanow - damy na pimie. Wyszlimy na dwr. Koo ganku, tam gdzie w nocy zatrzymaa si ciarwka z Partyzanta", sta teraz komfortowy czarny kruk" - wizienny autobus z zakratowanymi oknami. Wszedem do rodka. Zakratowane drzwi zamkny si, konwojenci usiedli w przeznaczonej dla nich klitce i samochd ruszy. Przez pewien czas jechalimy tras - centraln drog, przecinajc przez p ca Koym, ale potem skrcilimy gdzie w bok. Droga wia si pomidzy sopkami, samochd cay czas rzzi na podjazdach, wzdu skalnych nawisw, poronitych rzadkim liciastym lasem i oszronionymi krzakami wikliny. W kocu, kilkakrotnie okrywszy sopki, samochd posuwajcy si wzdu koryta strumienia wyjecha na niewielkie paskie miejsce. Bya to przesieka, przy ktrej znajdoway si wieyczki stranicze, a w gbi, trzysta metrw dalej, widniaa ciemna masa barakw, otoczona drutem kolczastym, z wieyczkami po rogach. Otworzyy si drzwi malekiej budki czy domku stojcego przy drodze i wyszed dyurny z rewolwerem na pasie. Szofer wyskoczy z kabiny i przeszed mimo mojego okna. Ale krcio. Rzeczywicie Serpentynowe". Bya to znajoma nazwa i moja reakcja na ni bya chyba silniejsza ni na nazwisko Smiertina. Byo to Serpentynowe" sawne wizienie ledcze Koymy, gdzie tak wielu ludzi zgino w zeszym roku. Jeszcze ich trupy nie zdyy si rozoy. Zreszt ich zwoki pozostan niezniszczalne - zmarli wiecznej zmarzliny. Starszy konwojent poszed po ciece w kierunku wizienia, a ja siedziaem przy okienku i mylaem, e

nadszed mj czas, e i na mnie przysza kolej. Mylenie o mierci przedstawiao tak sam trudno jak o czymkolwiek innym. Nie staraem si wyobrazi sobie, jak mnie rozstrzelaj. Siedziaem i czekaem. Zacz ju zapada zimowy zmierzch. Drzwi czarnego kruka" otworzyy si i starszy konwojent rzuci mi walonki. Obuwaj! Zdejmuj burki. Zdjem je z ng i przymierzyem te walonki. Nie, nie wa, za mae. W burkach nie dojedziesz - powiedzia ospowaty. Dojad. Ospowaty cisn walonki w kt samochodu. | Jedziemy. Samochd wykrci i pomkn - czarny kruk" oddala si od Serpen-

cynowego". Po niedugim czasie, widzc migajce za oknem samochody zorientowaem si, e znowu jestemy na trasie". Samochd zwolni wok paliy si wiata wielkiego osiedla. Autobus podjecha przed ganek jasno owietlonego domu i wszedem do jasnego korytarza, bardzo podobnego do tego, gdzie gospodarzem by Smiertin - za drewnian barierk, przy wiszcym na cianie aparacie telefonicznym siedzia dyurny z pistoletem u boku. Byo to osiedle Jagodne. Pierwszego dnia podry przejechalimy tylko siedemnacie kilometrw. Dokd pojedziemy dalej? Dyurny odprowadzi mnie do odlegego pokoju, ktry okaza si karcerem, z prycz, wiadrem wody i kiblem. W drzwiach wycity by judasz". Przemieszkaem tam dwa dni. Zdyem nawet wysuszy i przewin bandae na nogach ropiay rany spowodowane szkorbutem. W domu rejonowego oddziau MWD panowaa jaka gucha cisza. Siedzc w swoim kcie, przysuchiwaem si w napiciu. Nawet w cigu dnia rzadko kto maszerowa po korytarzu. Rzadko otwieray si wejciowe drzwi, rzadko obracay klucze w zamkach. I stranik, zawsze ten sam, nieogolony, w starym waciaku, z naganem przewieszonym przez rami - wszystko wygldao bardzo zaciankowo w porwnaniu ze wspaniaym Chatynnachem, gdzie towarzysz Smiertin tworzy wielk polityk. Telefon te dzwoni bardzo rzadko. Tak, tankuj. Tak. Nie wiem, towarzyszu naczelniku. Dobrze, przeka im. O kim tu bya mowa? O moich konwojentach? Raz dziennie, pod wieczr, otwieray si drzwi mojej celi i

dyurny wnosi menak zupy i kawaek chleba. Jedz!" To by mj obiad. Pastwowy. Przynosi te yk. Drugie danie zmieszane byo z pierwszym, z zup. Braem w rce menak i wylizywaem do poysku, zgodnie z kopalnianym nawykiem. Trzeciego dnia otworzyy si drzwi i ospowaty onierz, odziany w baranic z wierzchu swego pkouszka, przekroczy prg karceru. No co, odpocze? Jedziemy. Staem na ganku rejonowego oddziau. Mylaem, e znowu pojedziemy ocieplonym", wiziennym autobusem, ale nigdzie nie byo wida czarnego kruka". Przy ganku staa zwyczajna trzytonwka. Siadaj. Posusznie przelazem przez burt. Mody onierz wlaz do kabiny szofera. Ospowaty usiad obok mnie. Samochd ruszy i po paru minutach znalelimy si na trasie". Dokd mnie wioz? Na pnoc czy na poudnie? Na zachd czy na wschd? Nie naleao 186

pyta, a konwj i tak nie ma prawa mwi. Przekazuj na inny odcinek? Na jaki? Samochd trzs mn tak przez wiele godzin i nagle si zatrzyma. - Tutaj zjemy obiad. Za. Zlazem. Weszlimy do stowki na trasie". Trasa" to aorta i gwny nerw Koymy. W obydwu kierunkach nieprzerwanie pyn adunki techniki - te s bez stray; ywno koniecznie z konwojem: uciekinierzy napadaj i grabi. Przed szoferem i zaopatrzeniowcem konwj stanowi by moe niepewn ochron, ale jednak jest zdolny zapobiec zodziejstwu. W stowkach spotykaj si geolodzy, pracownicy grniczego zwiadu, jadcy na urlop z wypracowanymi wielkimi rublami", konspiracyjni handlarze tytoniem i herbat, pnocni bohaterowie i pnocni szubrawcy. Wszdzie w stowkach sprzedaje si spirytus. Wszyscy oni spotykaj si, pij, przekazuj nowoci i spiesz si, spiesz. Samochody zostawiaj z pracujcymi silnikami, a sami kad si przespa w kabinie na dwie, trzy godziny. Tutaj te prowadz winiw: czyciutkich, w rwnych szeregach w gr tajgi; z gry jako odpady z kopalni o porozbijanych, brudnych ciaach ludzi, ktrzy ju nimi by przestali. Tutaj s te wywiadowcy operatywnicy wyapujcy zbiegw. I sami uciekinierzy - czsto w wojskowych mundurach. Tdy przejeda w czarnych zisach naczalstwo, panowie ycia i mierci tych wszystkich ludzi, winiw i wolnych. Dramaturgowi naley pokazywa Pnoc wanie w przydronej stowce - to najlepsza scena. Wszystko to umieciem w mej opowieci oczywicie pniej.

Staem w stowce, starajc si przecisn do pieca, ogromnego pieca- -beczki, rozpalonego do czerwonoci. Konwojenci wcale nie obawiali si, e im uciekn - zbyt byem osabiony i byo to dobrze wida. Dla kadego byo zupenie jasne, e przy 50-stopniowym mrozie dochodiaga nie ma gdzie ucieka. Siadaj tu, jedz. j i Konwojent kupi mi talerz gorcej zupy i da chleba. Zaraz pojedziemy dalej - powiedzia mody. - Przyjdzie starszy 1 pojedziemy. Ale ospowaty przyszed nie sam. Towarzyszy mu niemody bojec" (onierzami ich jeszcze w tych czasach nie nazywano), z karabinem 1 w pkouszku. Spojrza na mnie, a potem na ospowatego. I No c, niech bdzie - powiedzia. Chodmy - zwrci si do mnie ospowaty.

Przeszlimy do drugiego kta ogromnej stowki. Siedzia tam skuczony przy cianie, na pododze, czowiek w buszacie i bamagowskiej czapce, w czarnej flanelowej uszance. Siadaj tu powiedzia do mnie ospowaty. Posusznie usiadem obok tego czowieka. Nie odwrci do mnie gowy. Ospowaty i nieznajomy onierz gdzie poszli. Z nami zosta mj" konwojent. Id sobie odpocz, zrozumiae? zaszepta do mnie nagle czowiek w aresztanckiej czapeczce. Nie maj prawa. A niech ich szlag trafi - powiedziaem. - Niech robi, co chc. Co ci do tego le ci si dzieje? Czowiek podnis gow: Mwi ci nie maj prawa. A dokd nas wioz? spytaem. Dokd ciebie wioz, to nie wiem, a mnie do Magadanu. Na rozstrzelanie. Na rozstrzelanie? Tak. Zostaem skazany. Z Zachodniego Zarzdu. Z Susumana. Wcale mi si to nie spodobao. Ale przecie nie znaem postpowania, procedury przy najwyszym wymiarze kary". Zmieszany zamilkem. Podszed tymczasem ospowaty onierz razem z naszym nowym towarzyszem drogi. Zaczli o czym ze sob rozmawia. Jak tylko konwojentw zrobio si wicej, od razu zaczli si surowiej odnosi, stali si bardziej szorstcy. Wicej mi ju nie kupowali zupy w stowce. Przejechalimy jeszcze kilka godzin i w kolejnej stowce przyprowadzono do nas jeszcze trzech zebra si ju

pokany etap caa partia". Nie wiadomo, w jakim byli wieku, tak jak wszystkie koymskie dochodiagi; napita biaa skra, napuchnite twarze mwiy o godzie i o szkorbucie. Widniay te na nich plamy odmroe. Dokd was wioz? Do Magadanu. Na rozstrzelanie. Jestemy ju skazani. Leelimy w skrzyni ciarwki, skuleni, oparci plecami o siebie, z podkurczonymi kolanami. Trzytonwka miaa dobre resory, a trasa" dobr nawierzchni, prawie nas nie podrzucao - zaczlimy wic zamarza . Krzyczelimy, jczeli, ale konwj by nieubagany. Trzeba byo jeszcze za dnia dojecha do Spornego. Skazany na rozstrzelanie, ten pierwszy baga o rozgrzanie si", chociaby w cigu piciu minut. Saniocho wlecia do Spornego, gdy ju paliy si wiata. 188

przyszed ospowaty. - Zostaniecie ulokowani w agrowym izolatorze, a jutro pojedziecie dalej. Przemarzem do koci i oniemiay od mrozu resztkami si tupaem podeszwami burek o nieg. Ale nie mogem si rozgrza. Bojcy" wci poszukiwali agrowego naczalstwa. W kocu, po godzinie, odprowadzili nas do wychodzonego, nieopalanego izolatora na teren agru. Wszystkie jego ciany pokrywa szron, a na pododze by ld. Kto wnis wiadro wody. Zazgrzyta zamek. A drwa? A piecyk? Wanie tutaj, w t noc na Spornym, ponownie odmroziem wszystkie dziesi palcw u ng, bezskutecznie starajc si zasn chociaby na minut. Rano nas wyprowadzili i wsadzili do samochodu. Znowu mijane sopki, znowu warkot silnikw napotykanych samochodw. Zjechalimy z przeczy i zrobio si nam tak ciepo, e chciao si nigdzie nie jecha, poczeka, cho troch pochodzi po tej cudownej ziemi. Rnica wynosia nie mniej ni dziesi stopni. A i wiatr by jaki taki ciepy, prawie wiosenny. Konwj! Zaatwi si...! Jak jeszcze mona powiedzie onierzom, e radzi jestemy ciepu, e cieszy nas poudniowy wiatr i wyzwolenie od dzwonicej cisz tajgi. No to wyazi! Konwojentom te byo przyjemnie rozprostowa nogi, popali. Mj poszukiwacz sprawiedliwoci ju zblia si do konwojenta. Zostawi pan dopali, obywatelu onierzu? Zostawi. Id na miejsce. Jeden z tych nowych nie chcia zazi. Ale widzc, e zaatwianie si" co si przecigno, przysun si do

burty skrzyni i kiwn do mnie rk. Pom zle. Podaem rk temu bezsilnemu dochodiadze i nagle poczuem niezwyk lekko jego ciaa, jakby mierteln lekko. Odszedem. Trzymajc si burty samochodu, czowiek ten zrobi kilka krokw. Jak ciepo. Ale oczy mia mtne, bez adnego wyrazu. No, jedmy, jedmy. Trzydzieci stopni, z kad godzin robio si coraz cieplej. Na Stowce osiedla Namiot" nasi konwojenci zjedli obiad po raz ostatni. Ospowaty kupi mi kilogram chleba. | We tu, biaego. Wieczorem ju przyjedziemy na miejsce. 189

Pada drobny nieg, gdy daleko w dole pokazay si ognie Magadanu Byo dziesi stopni. Bez wiatru. nieg spada prawie prostopadle - drobne, mikkie nieynki. Samochd zatrzyma si w pobliu rejonowego oddziau MWD. Konwojenci weszli do rodka. Pojawi si czowiek, ubrany po cywilnemu, bez czapki. W rkach trzyma rozerwan kopert. Wywoa czyje nazwisko, nawykym, dwicznym gosem. Czowiek o lekkim ciele powlk si na jego znak na bok. Do wizienia! Czowiek w garniturze znik w budynku i zaraz pojawi si ponownie. Trzyma w rkach nowy plik papierw. Iwanow Konstantin Iwanowicz! Do wizienia! Urgackij Siergiej Fiodorowicz! Do wizienia! Simonow Jewgienij Pietrowicz! Do wizienia! Nie egnaem si ani z konwojem, ani z tymi, co jechali ze mn do Magadanu. To nie jest przyjte. Przed gankiem rejonowego oddziau staem tylko ja sam z moimi konwojentami. Czowiek w garniturze znw pokaza si na ganku z kopert. Andriejew! Do rejonowego oddziau! Zaraz wam dam pokwitowanie powiedzia do moich konwojentw. Wszedem do pomieszczenia. Przede wszystkim gdzie piec? O, jest kaloryfer. Za drewnian barierk dyurny. Telefon. Troch skromniej ni u towarzysza Smiertina w Chatynnachu. A moe tak mi si wydaje, gdy taki gabinet widziaem po raz pierwszy w moim koymskim yciu. W kocu korytarza strome schody prowadziy na gr. Wszed czowiek w cywilnym ubraniu, ktry przyjmowa nas na dworze.

Prosz tdy. Po wskich schodkach weszlimy na pitro i doszli do drzwi z tabliczk: J. Atas, st. penomocny". Prosz siada. Usiadem. W malekim gabinecie gwne miejsce zajmowa st. Na nim papiery, teczki, jakie spisy. Atas mia chyba ze trzydzieci osiem- -czterdzieci lat. Peny, o sportowym wygldzie mczyzna, czarnowosy troch ysiejcy. Nazwisko? Andriejew. Imi, imi ojca, paragraf, wyrok? Odpowiedziaem. 190

Prawnik? Prawnik. Atas zerwa si z miejsca i obszed st: wietnie!" _ Bdzie z panem rozmawia kapitan Riebrow! A kto to jest kapitan Riebrow? _ Naczelnik SPO - specjalnego politycznego oddziau. Prosz zej na d. Powrciem na swoje miejsce koo kaloryferu. Pomylawszy, zdecydowaem, e naley zawczasu zje ten kawaek biaego", co dali mi konwojenci. Bak z wod i przykuty do niego kubek znajdoway si tu obok. Na cianie rytmicznie tyka zegar. Pdrzemic, syszaem, jak kto szybko przeszed koo mnie i zaraz dyurny mnie rozbudzi. Do kapitana Riebrowa! Poprowadzono mnie na pitro. Otworzyy si drzwi niewielkiego gabinetu i usyszaem ostry gos: Tutaj, tutaj! Zwyczajny gabinet, troch wikszy od tego, w ktrym byem przed dwoma godzinami. Szkliste oczy kapitana Riebrowa skierowane byy wprost na mnie. Na rogu biurka staa niedopita szklanka herbaty z cytryn, na spodeczku obgryziona resztka sera. Telefony. Teczki. Portrety. Nazwisko? Andriejew. Imi, imi ojca, paragraf, wyrok? Prawnik? Prawnik. Kapitan Riebrow przechyli si przez biurko, zbliy do mnie swoje szklane oczy i spyta: Parfientjewa pan zna?

Tak, znam. Parfientjew by moim brygadzist w brygadzie pracujcej na przodku w kopalni, jeszcze zanim trafiem do brygady Szmielowa. Stamtd przeniesiono mnie do Poturajewa, a z niej do Szmielowa. U Parfientjewa Pracowaem przez kilka miesicy. Tak. Znam. To mj brygadzista, Dmitrij Timofiejewicz Parfientjew. Dobrze. Wic zna pan Parfientjewa? Tak, znam. A Winogradowa? Winogradowa nie znam.

Winogradowa, przewodniczcego sdu w Dalstroju? Nie znam. Kapitan Riebrow zapali papierosa, gboko si zacign i wycedzi gaszc papierosa o spodeczek: A wic znasz Winogradowa i nie znasz Parfientjewa. Nie, ja nie znam Winogradowa... Ach, tak. Znasz Parfientjewa i nie znasz Winogradowa, No c! Kapitan Riebrow nacisn guzik dzwonka. Znajdujce si za mn drzwi otworzyy si. Do wizienia! Spodeczek z niedopakiem i niedojedzon resztk sera pozosta w gabinecie naczelnika SPO na biurku, po prawej stronie, obok karafki z wod. Gbok noc konwojent prowadzi mnie przez upiony Magadan. Id szybciej. Nie mam dokd si spieszy. Powiedz jeszcze jedno sowo! onierz wycign pistolet. - Zastrzel jak psa. Spisa protok nietrudno. Nie spiszesz powiedziaem. Odpowiesz przed kapitanem Riebrowem. Id, zarazo! Magadan to mae miasto. Szybko wic dotarlimy do Domu Wakowa", jak nazywa si tu miejscowe wizienie. Wakow by zastpc Bierzina, gdy budowano Magadan, a drewniane wizienie byo jednym z pierwszych magadaskich budynkw. Zachowao ono imi czowieka, ktry je wybudowa. W Magadanie ju dawno wybudowano nowe, kamienne, nowoczesne" wizienie, wedug najnowszych osigni techniki penitencjarnej, ale

ono rwnie nazywa si Domem Wakowa". Po krtkich pertraktacjach na wartowni wpuszczono mnie na podwrzec wizienny. Znajdowa si tam niski, przysadzisty blok, zbudowali z gadkich modrzewiowych pni. A w poprzek stay dwie drewniane przybudwki zwane salkami". Do drugiej - powiedzia gos za mn. Chwyciem za klamk, otworzyem drzwi i wszedem. Podwjne nary zapenione ludmi. Ale nie jeden na drugim. Podogi" goa ziemia. Na dugich nkach piec - pbeczka. Zapach potu, i brudnych cia. Z trudem wpezem na grne nary na grze zawsze cieplej - i przelazem na wolne miejsce. Mj ssiad przebudzi si. Z tajgi? 192

- Z tajgi. I z wszami? Z wszami. __ To kad si w kcie. U nas nie ma wszy. Tu dezynfekcja dziaa. Dezynfekcja - to dobrze, mylaem. A najwaniejsze - e ciepo. Z rana dawano je. Chleb, wrztek. Mnie si jeszcze chleb nie nalea. Ujem z ng burki, pooyem je pod gow, opuciem w d watowane spodnie, eby zagrza nogi, i zasnem, aby obudzi si po dwudziestu czterech godzinach, gdy dawano ju chleb, a ja zostaem wpisany na pene utrzymanie Domu Wakowa". Na obiad dawano wod, w ktrej gotoway si kluski, i trzy yki pszenicznej kaszy. Spaem do rana nastpnego dnia, a do tej chwili, kiedy rozbudzi mnie dziki gos dyurnego. Zlazem z nar. Wyjd na podwrzec i id do tego ganku. Drzwi prawdziwego Domu Wakowa" otworzyy si przede mn i wszedem do niskiego, sabo owietlonego korytarza. Nadzorca przekrci zamek, odcign masywn elazn zasuw i otworzy malutk cel z podwjnymi narami. W kcie, na dolnych narach siedzieli, zgiwszy si, dwaj ludzie. Podszedem do okna i usiadem. Kto szarpa mnie za rami. By to mj brygadzista z agru, Dmitrij Timofiejewicz. Czy ty co rozumiesz? Nic nie rozumiem. Kiedy ciebie przywieli? Przed trzema dniami. Osobowym samochodem. Atas przywiz. Atas? On mnie przesuchiwa w oddziale rejonowym. Czterdzieci lat,| ysawy. Po cywilnemu.

Ze mn jecha w mundurze. A o co ci pyta kapitan Riebrow? Czy nie znam Winogradowa. No i co? Skde mam go zna? Winogradow - to przewodniczcy sdu w Dalstroju. To ty wiesz, a ja nie - kto to taki Winogradow. Uczyem si z nim. . Zaczynaem ju co rozumie. Parfientjew, karelski prokurator by przed aresztowaniem obwodowym prokuratorem w Czelabisku, Wino-

gradow, bawic przejazdem w kopalni Partyzant'' dowiedzia si e jego uniwersytecki kolega pracuje w przodku, przekaza mu wic pienidze i poprosi naczelnika Partyzanta", Anisirnowa, eby pomg Parfientjewowi. Przeniesiono go do kuni jako pomocnika kowala, Anisimow donis o probie Winogradowa do MWD Smiertinowi, a ten do kapitana Riebrowa, ktry jako naczelnik SPO przystpi do rozpracowania sprawy Winogradowa. Zostali aresztowani wszyscy prawnicy we wszystkich kopalniach Pnocy. Reszta bya dzieem techniki ledczej. A po co my tu jestemy? Ja byem w salce ... Nas wypuszczaj powiedzia Parfientjew. Wypuszczaj? Na wolno? To znaczy, nie na wolno, na punkt tranzytowy, tranzytk? Tak powiedzia trzeci czowiek, pojawiajc si w wietle i ogldajc mnie z jawn pogard. Odkarmiona, rowa morda. Ubrany w czarne futerko, w zefirowej koszuli, rozpitej na piersiach. Co, znajomi? Jeszcze was nie zdy wydusi kapitan Ricbrow. Wrogowie ludu... A ty co, przyjaciel ludu? W kadym razie nie jestem polityczny. Rombw nie nosiem. Nie zncaem si nad ludmi pracy. To przez was, przez takich jak wy, to i nas sadzaj Batny czy co? Komu batny, komu zdatny. No, przestacie, przestacie - stan w mojej obronie Parfientjew, Gad! Nic znosz takich. Szczkny drzwi.

Wychodzi! Koo wartowni cisno si siedmiu ludzi. Podeszlimy z Parfientjewem troch bliej. Wy co - jestecie prawnikami, tak? Tak! Tak! A co si stao? Dlaczego nas wypuszczaj? Kapitan Riebrow zosta aresztowany. Kazano zwolni wszystkich aresztowanych z jego nakazu powiedzia cicho kto wszystkowiedzcy

KWARANTANNA TYFUSOWA
Czowiek w biaym fartuchu wycign rk i Andriejew woy mu pomidzy rowe, czysto domyte palce z krtko obcitymi paznokciami sw bluz-gimnastiork, kruch od sonego, zaschnitego potu. Czowiek odsun si i strzepn doni. Nie mam bielizny - powiedzia obojtnie Andriejew. Wtedy felczer wzi gimnastiork Andriejewa w obie rce i zrcznym, nawykym ruchem wywrci rkawy i przyjrza si im. S, Lidio Iwanowna. Ce si tak zawszawi, co?! wrzasn na Andriejewa. Lecz lekarka, Lidia Iwanowna, przerwaa mu. Czy oni s winni? powiedziaa cicho i z wyrzutem, kadc nacisk na sowo oni". I wzia ze stou stetoskop. Andriejew na cae ycie zapamita t rudaw Lidi Iwanown, bogosawic j tysickrotnie i wspominajc ciepo, tkliwie. Ale za co? Za to, e podkrelia sowo ONI" w tym zdaniu jedynym, ktre od niej usysza. Za dobre sowo na czas wypowiedziane. Czy dotary do niej te bogosawiestwa? Ogldziny nie trway dugo. Stetoskop nie by w tym przypadku potrzebny. Lidia Iwanowna chuchna na fioletow piecz i z si, obiema rkami, przycisna j do jakiego drukowanego blankietu. Wpisaa tam kilka sw i Andriejewa odprowadzono. Czekajcy w sieni ambulatorium konwojent nie poprowadzi Andriejewa z powrotem do wizienia, lecz w

gb osady, do jednego z duych kadw. Przylegajcy do skadu dziedziniec ogrodzony by drutem kolczastym w dziesi przepisowych rzdw, z furtk, przed ktr chodzi odziany w kouch wartownik z karabinem. Weszli na dziedziniec i zbliyli magazynu. Przez szczelin w drzwiach przebijao jaskrawe wiato elektryczne. Konwojujcy onierz z trudem rozwar te ogromne drzwi, wykonane raczej dla samochodu ciarowego ni dla ludzi. Na Andriejewa 195

wiono smrodem brudnych cia, zleaej odziey i kwanego ludzkiego potu. Niewyrany gwar ludzkich gosw wypenia t ogromn drewnian skrzyni. Czteropitrowy cig nar wyciosanych z modrzewia, bez przej, by budowl wieczn, obliczon na wiekuiste trwanie jak mosty Cezara. Na pkach tego ogromnego magazynu leao ponad tysic osb By to jeden z dwudziestu skadw wypenionych a po sufit wieym ywym towarem; w porcie obowizywaa kwarantanna tyfusowa i ju ponad miesic nie byo wywozu czy - jak to si mwi w wiziennym argonie - etapu". Krwiobieg agru, ktrego erytrocytami byli ywi ludzie, zosta naruszony. Przewoce ludzi ciarwki stay. W kopalniach zwikszono winiom dniwki. W samym miecie zakad piekarniczy nie nada z wypiekiem chleba, albowiem kademu trzeba go byo da po piset gramw dziennie; prbowano zatem dodatkowo piec w prywatnych domach. Zo kierownictwa bya tym wiksza, e z tajgi trafia z wolna do miasta wyrzucony przez kopalnie aresztancki odpad. W sekcji", jak zgodnie z mod nazywano ten skad, do ktrego przyprowadzono Andriejewa, znajdowao si ponad tysic osb, nie od razu jednak mona to byo spostrzec. Z powodu gorca ludzie leeli na grnych narach rozdziani do naga, a na dolnych narach i pod nimi w waciakach, buszatach i czapkach. Wikszo z nich leaa na wznak lub na brzuchu (nikt nie potrafi wyjani, dlaczego aresztanci nie pi na boku); na masywnych pryczach ciaa ich podobne byy do naroli, drewnianych garbw lub zgitych desek,

Ludzie zbijali si w ciasne grupy obok lub wok opowiadacza-,,romansisty" albo te z okazji jakiego przypadku - a wydarzay si one co chwila, wymuszane przez takie mnstwo ludzi. Leeli tutaj ju ponad miesic, nie chodzili do pracy jedynie co ani i do dezynfekcji odziey. Tracono codziennie dwadziecia tysicy dni roboczych, sto szedziesit tysicy roboczogodzin, a moe i trzysta dwadziecia tysicy - dni robocie bywaj rne. A moe to dwadziecia tysicy uratowanych dni ludzkiego ycia? Dwadziecia tysicy dni ycia. Rnie mona myle o liczbach statystyka to przewrotna nauka. W czasie rozdawania jedzenia wszyscy znajdowali si na swoich miejscach (rozdawano je w grupach po dziesi osb). Ludzi byo wielu, e rozdawcy zaledwie zdyli wyda niadanie, gdy nastawa czas obiadu. A gdy koczono rozdawanie obiadu, przychodzia pora na kolacj. W sekcji" od rana do wieczora rozdawano jedzenie. A przecie rano wydzielano tylko przeznaczony na cay dzie chleb i herbat ciep. 196

gotowan wod, i co drugi dzie po powce ledzia. Na obiad - tylko zup, na kolacj - tylko kasz. I mimo wszystko nie starczao na to czasu. Dyspozytor podprowadzi Andriejewa do nar i wskaza mu miejsce na drugim poziomie. Z gry zaprotestowano, na co dyspozytor odpowiedzia przeklestwami. Andriejew uczepi si skraju pryczy, bezskutecznie starajc si zarzuci na ni nog. Podepchna go mocna rka dyspozytora i ciko zwali si na deski pord nagich cia. Nikt nie zwraca na niego uwagi. Procedura meldunku i wprowadzenia si bya zakoczona. Jakkolwiek w tym tranzytowym pomieszczeniu niewiele byo osb z tajgi, nikt go o nic nie wypytywa, chocia wszystkim pozostaym sdzona bya jedynie ta droga. Oni doskonale to rozumieli i wanie dlatego nie chcieli niczego wiedzie o tej nieuniknionej tajdze. Andriejew uzna to za suszne. To wszystko, co on widzia, do niczego nie byo im potrzebne. Niczego tu si nie da unikn, niczego nie mona przewidzie. Dodatkowy strach - po co? Tu jeszcze byli ludzie, Andriejew za by przedstawicielem umarlakw. I jego wiedza, wiedza martwego czowieka, nie moga im, jeszcze ywym ludziom, do czegokolwiek si przyda. Po upywie dwch dni przysza pora na ani. Dezynfekcje i anie tak ju wszystkim dojady, e zbierano si niechtnie; ale Andriejew mia wielk ochot rozprawi si ze swoimi wszami. Mia teraz mnstwo czasu i kilka razy dziennie przeglda wszystkie szwy swojej bluzy. Lecz ostateczny efekt zapewni moga jedynie komora dezynfekcyjna. Dlatego szed tam z chci i chocia nie dano mu wieej bielizny - na goe ciao trzeba byo wdzia

zrudzia bluz to nie czu ju wicej dobrze znanych uksze. Wod w ani wydawano wedug normy: miednic gorcej i miednic zimnej, ale Andriejew oszuka aziebnego i otrzyma dodatkow ilo. Dawano jedynie okruch myda, ale na pododze mona byo nazbiera niezmytych kawakw i Andriejew postanowi wypucowa si jak naley. w cigu ostatniego roku bya to najlepsza ania. I niech cieknie krew i i ropa z wywoanych szkorbutem ran na goleniach Andriejewa. Niech odskakuj od niego ludzie w ani. Niech z obrzydzenia odsuwaj si od jego zawszawionej odziey. Z komory dezynfekcyjnej wydano rzeczy i ssiad Andriejewa, Ogniew, zamiast skarpet z owczego futra otrzyma zabaweczki, tak skurczya si skra. Ogniew rozpaka si - futrzane skarpety byy ratunkiem na Pnocy. Andriejew jednak nie patrzy na to ze wspczuciem. Tak wielu 197

widzia paczcych mczyzn i to z tylu rnych powodw. Byli w te liczbie symulanci-chytrusy, byli nerwowo chorzy, byli ci, co stracili wszelk nadziej, byli rozwcieczeni. Byli paczcy z zimna. Paczcych z godu Andriejew nie widzia. Wracali przez ciemne, milczce miasto. Kaue wyglday jak zastyge aluminium, ale powietrze byo wiee, wiosenne. Po tej ani Andriejew spa szczeglnie mocno, spa syto", jak powiedzia jego ssiad Ogniew ktry zdy ju zapomnie o swojej przygodzie z komor dezynfekcyjn. Nikogo nigdzie nie wypuszczano, jednake w sekcji" byo stanowisko, ktre umoliwiao wyjcie za druty". Co prawda nie chodzio tu o wyjcie z agrowej osady, poza zewntrzne odrutowanie - poza trzy przegrody po dziesi nitek" kolczastego drutu wraz ze stref zakazan", otoczon nisko nacignitym drutem. O tym nawet nikt nie marzy. Chodzio jedynie o wyjcie z odrutowanego podwrka. Tam bya stowka, kuchnia, szpital, skady, jednym sowem - ycie niedostpne dla Andriejewa. Jedynym czowiekiem, ktry wychodzi poza druty, by asenizator. I kiedy on nagle umar (ycie pene jest bogosawionych przypadkw), Ogniew, ssiad Andriejewa, objawi cuda energii i domylnoci. Przez dwa dni nie jad chleba, a potem zamieni go na wielk fibrow walizk. U barona Mandela, Andriejew! Baron Mandel! Potomek Puszkina! O, tam, tam. Baron, wysoki, wski w ramionach, z malek ys czaszk, widoczny by z daleka. Jednake Andriejewowi nie udao si z nim pozna. Ogniew przechowa, jeszcze z wolnoci", wenian

marynark - na kwarantannie by dopiero kilka miesicy. Podarowawszy dyspozytorowi marynark i fibrow walizk, Ogniew otrzyma miejsce po zmarym asenizatorze. Po upywie dwch tygodni batniacy przydusili Ogniewa w ciemnociach, na szczcie nie na mier, i zabrali mu okoo trzech tysicy rubliW czasie tego rozkwitu handlowej kariery Ogniewa Andriejew prawie si z nim nie spotyka. Teraz, pobity i wymczony, Ogniew wyspowiada si Andriejewowi w nocy ze swoich przej, zajwszy stare miejsce Andriejew mgby mu opowiedzie co nieco z tego, co widzia w kopalni, ale Ogniew nie skary si wcale ani niczego nie aowa. Dzisiaj oni mnie, jutro ja ich. Ja ich... ogram... W stosa, w terca w bur ogram. Wszystko odzyskam! Ogniew nie wspomg Andriejewa ani chlebem, ani pienidzmi w takich przypadkach nie byo to przyjte - z punktu widzenia agrowej etyki wszystko byo w porzdku. 198

Ktrego dnia Andriejew ze zdziwieniem stwierdzi, e jeszcze yje. Jakkolwiek by byo trudno wdrapywa si na nary, to jednak mu si to udawao. Najwaniejsze, e nie pracowa, lea i wystarczao piset gramw ytniego chleba, trzy yki kaszy i miska rzadkiej zupy dziennie, aby czowiek by wskrzeszony, byle tylko nie pracowa. Wanie tutaj poj, e nie opanowa go jeszcze strach i e nie przywizuje wielkiej wagi do ycia. Zrozumia i to, e poddany zosta wielkiej prbie i zachowa ycie. e okropne dowiadczenia wyniesione z kopalni musi zuy na swoj korzy. Poj, e jakakolwiek by bya mizerna moliwo wyboru i wolnej woli winia, to jednak ona istnieje: jest to poczucie realizmu, ktre moe przy okazji uratowa ycie. I Andriejew przygotowany by do tego wielkiego starcia, w ktrym bestii powinien przeciwstawi zwierzc chytro. Oszukiwano jego, to i on oszuka. Nie umrze, nie szykuje si na mier. Bdzie spenia pragnienia swojego ciaa - te, o ktrych mu ono mwio w kopalni zota. Tam przegra bitw, ale nic bya to bitwa ostatnia. Jest odpadem wyrzuconym z kopalni. Oszukaa go rodzina, oszukaa ojczyzna. Mio, energia, zdolnoci - wszystko zostao rozdeptane i rozbite. Wszystkie usprawiedliwienia, ktrych szuka umys, byy kamliwe, faszywe; i Andriejew to rozumia. Jedynie rozbudzony przez pobyt w kopalni instynkt samozachowawczy mg podpowiedzie i podpowiada - wyjcie z tej sytuacji. Wanie tu, na tej pryczy na miar cyklopw, Andriejew zrozumia, e jest co wart, e moe sam siebie szanowa.

Pozosta jeszcze przy yciu i nikogo nie wyda ani nie zdradzi, czy to w ledztwie, czy w agrze. Udao mu si wyjani wiele prawd, udao mu si zwalczy strach, co nie oznacza, e si zupenie przesta ba. Nie, to bariery moralne zarysoway si wyraniej, wszystko stao si prostsze i janiejsze. Jasne byo na przykad, e Andriejewa nie mona obciy adn win. Posiadane przedtem zdrowie naruszone zostao na zawsze, uleciao bez ladu po dawnej kondycji. Czv jednak na zawsze? Gdy przywieziono Andriejewa do tego miasta, myla, P pozostao mu ycia dwa lub trzy tygodnie. A eby odzyska poprzedni si, konieczny jest wielomiesiczny, peny odpoczynek na wieym powietrzu, i - jak w kurorcie - z mlekiem i czekolad. Poniewa jednak takiego kurortu Andriejew nigdy nie zobaczy, trzeba bdzie umrze. Zreszt, to jest nie takie straszne. Umaro wielu jego towarzyszy. Co silniejszego od mierci nic dawao mu jednak umrze. Czy to mio? Czy nienawi? Czowiek yje dziki tym samym przyczynom, co drewno, kamie, 199

pies. To wanie poj i nie tylko poj, ale doskonale odczu wanie tu w tym miejskim punkcie tranzytowym, w czasie tyfusowej kwarantanny Rozdrapana skra zagoia si o wiele wczeniej ni inne rany Andriejewa .Powoli zanika ten jakby wi pancerz, w ktry przeistoczya si w kopalni ludzka skra. Pociemniaa jaskrawa rowo odmroonych palcw zgrubiaa pokrywajca j zaraz po pkniciu pcherzy odmroeniowych cieniutka skrka. A wreszcie co najwaniejsze rozgia si ki lewej rki. W cigu ptora roku pracy w kopalni kicie obu rk dogiy si do ksztatu i gruboci trzonka opaty lub kilofa i zastygy - jak si Andrieiewowi wydawao na zawsze. Jedzc, trzyma rczk yki, podobnie jak jego towarzysze, koniuszkami palcw i zapomnia, e mona j trzyma inaczej. ywa do podobna bya do haczykowatej protezy, bo wykonywaa tylko ruchy protezy. Oprcz tego mona si byo ni przeegna, gdyby Andriejew si modli. Niczego jednak nie byo w jego duszy oprcz przepeniajcej j zoci. Jego rany duchowe nie zaleczyy si tak atwo. Nigdy nie byy zaleczone. Wszake rk Andriejew rozgi. Raz, byo to w ani, rozgiy si palce jego lewej rki. Zdziwio to Andriejewa. Przyjdzie jeszcze kolej na praw, zgit po staremu. I po nocach Andriejew leciutko dotyka prawej, prbujc odgi palce. Zdawao mu si, e ju, ju i rka si rozegnie. Jak najdokadniej poobgryza paznokcie, a teraz kawaek po kawaku odgryza brudn, grub, troch ju odmoczon skr. Ten zabieg higieniczny byt jedn z niewielu rozrywek, kiedy nie jad i nie spa. Krwawe pknicia na stopach nie byy ju tak dotkliwie

bolesne jak przedtem. Wrzody na nogach, po szkorbucie, nie zagoiy si jeszcze i wymagay opatrunku, ale ran byo coraz mniej - ich miejsce zajmowa)' sinoczarne plamy, podobne do pitna wypalonego przez waciciela niewolnikw. Nie goiy si tylko palce obu ng tam odmroenie signo szpiku kostnego i wyciekaa stamtd ropa. Oczywicie byo jej znacznie mniej ni podczas pobytu w kopalni, kiedy ropa i krew tak naciekay do gumowych kaloszy zwanych czuniami (bdcych letnim obuwiem winiw), e chlupao przy kadym kroku, jakby noga tkwia w kauy. Minie jeszcze wiele czasu, nim zagoj si palce Andriejewa. Przez dugie lata po wygojeniu przy najmniejszym zimnie bd przypomina micym blem o pnocnej kopalni. Ale Andriejew nie myla o przyszoci. Przyuczony w kopalni do tego, by nie myle o yciu dalej ni na dzie naprzd, stara si walczy o to, co obok niego - jak czyni to 200

kady czowiek niedaleki od mierci. Na razie pragn tylko jednego: aby ta tyfusowa kwarantanna cigna si bez koca. Tak jednak by nie mogo i nadszed dzie, gdy kwarantanna si skoczya. Tego ranka wszystkich mieszkacw sekcji" wygnano na dziedziniec. Przez wiele godzin winiowie toczyli si w milczeniu za drucian zagrod i marzli. Dyspozytor, stojc na beczce, wykrzykiwa nazwiska okropnym, zachrypnitym gosem. Wywoani szli do furty, aby ju nie wrci. Na szosie huczay ciarwki; huczay tak gono w mronym powietrzu, e przeszkadzay dyspozytorowi. - eby tylko nie wywoali, eby tylko nie wywoali - tym dziecinnym zaklciem Andriejew stara si przebaga los. Nie, nie uda mu si. Jeeli nawet dzi nie wezw, to wezw jutro. Znowu pojedzie do wyrobisk zota, na gd, na bicie i mier. Zaczy doskwiera, day zna o sobie odmroone palce rk i ng, uszy i policzki. Andriejew coraz czciej przestpowa z nogi na nog, chuchajc, zgiwszy si, na palce zwinitych w rurk doni; ale nie byo to takie proste rozgrza zdrtwiae nogi i chore rce. Wszystko nadaremno. W walce z t gigantyczn machin, ktrej zby rozgniatay jego ciao, by bezsilny. Woronow, Woronow! nadrywa gos dyspozytor. Woronow, przecie jeste tu, psie! i dyspozytor rzuci ze zoci cieniutk, t teczk sprawy" na beczk, i przydepta j nog. I wtedy Andriejew wszystko zrozumia. Byo to jak wiato byskawicy wskazujce drog ratunku. Rozgorczkowany i wzburzony zbliy si natychmiast do dyspozytora, a ten wymienia nazwisko za nazwiskiem. Ludzie opuszczali dziedziniec jeden za drugim, jednak tum by jeszcze duy.

To ju zaraz, zaraz... Andriejew! krzykn dyspozytor. Andriejew milcza, przygldajc si wygolonym policzkom dyspozytora. Potem wzrok jego skierowa si na teczki spraw". Byo ich niewiele. Ostatnia ciarwka, pomyla Andriejew. Dyspozytor potrzyma teczk Andriejewa i nie wywoujc go po raz drugi, odoy j na bok, na beczk. Syczkow, odzywaj si! Imi i po ojcu! Wadimir Iwanowicz - odpowiedzia jak naley jaki podeszy wiekiem aresztant i przepchn si przez tum. Paragraf? Ile lat? Wychod! Jeszcze par osb odpowiedziao na wezwanie i odeszo, a po nich 201

odszed dyspozytor. Pozostaych winiw cofnito z powrotem do sekcji". Kaszel, tupot, okrzyki - wszystko rozpyno si i wyrwnao w rozgwarze setek ludzi. Andriejew chcia y. Postawi przed sob dwa cele i postanowi je osign. Byo nader oczywiste, e trzeba si utrzyma jak najduej, do ostatniego dnia. Nie popenia bdw, panowa nad sob... Zoto to mier. Nikt lepiej od Andriejewa nie wie o tym. Trzeba za wszelk cen unikn tajgi z wyrobiskami zota. Jak moe to osign on, znajdujcy si poza prawem niewolnik Andriejew? A tak: w czasie kwarantanny tajga wyludnia si; chd, gd, cika, wielogodzinna praca i bezsenno pozbawiy j ludzi. A wic w pierwszej kolejnoci ciarwki z ludmi z kwarantanny bd kierowane do zotych" zarzdw; i tylko wtedy, gdy zapotrzebowanie kopal na ludzi (Przylijcie dwiecie drzew" jak pisz w telegramach) bdzie zaspokojone, tylko wtedy bd wysya nie do tajgi, nie do wydobywania zota. A dokd to ju Andriejewowi obojtne. Byle nie na zoto. O tym wszystkim nie powiedzia Andriejew ani sowa. Z nikim si nie naradza ani z Ogniewem, ani ze swoim koleg z kopalni, Parfientjewem, ani z adnym z tego tysica ludzi, ktrzy leeli z nim razem na narach. Wiedzia bowiem, e kady, komu opowie o swoim planie, wyda go wadzy za cen pochway, machorkowego okurka lub tak, cakiem po prostu... On wiedzia, jaka jest waga tajemnicy, i potrafi j zachowa. Tylko w takiej sytuacji mg si niczego nie obawia. Jednemu byo atwiej. We dwch, trzech czy czterech nietrudno byo wpa w zby machiny. Jego gra bya jego wasn gr tego si doskonale nauczy w kopalni.

Przez wiele dni Andriejew nie odpowiada na wezwania. Ale jak tylko kwarantanna si skoczya, zaczto winiw wygania" do pracy i przy wychodzeniu trzeba byo tak pokombinowa, eby nie trafi do ktrej z duych grup, bo prowadzono je zazwyczaj do prac ziemnych, zomami kilofami i opatami. Malekie grupy, po dwie, trzy osoby, stwarzay zawsze nadziej na zarobienie dodatkowego kawaka chleba lub nawet cukru - od ponad ptora roku Andriejew nie widzia cukru. Oczywicie posyanie do pracy ludzi znajdujcych si na etapie" byo nielegalne, ale znajdowao si wielu chtnych do wykorzystania darmowej siy roboczej. Ci, ktrzy trafiali do prac ziemnych, chodzili tam, liczc na to, e wyprosz gdziekolwiek tytoniu czy chleba. Udawao si to nawet dosta od przechodniw. Andriejew chodzi do skadu warzyw, gdzie do woli jad buraki i marchew; przynosi take do domu" po kilka surowych ziemniakw, ktre piek w piecu, w popiele, i zjada w stanie psurowym - ycie tu wymagao 202

aby wszelkie ywieniowe operacje" przeprowadza szybko - dokoa zbyt wielu byo godujcych ludzi. Nastay dni, ktre jakby miay jaki sens, wypenione byy jakimi czynnociami. Co dzie z rana trzeba byo przesta na mrozie dwie godziny, a dyspozytor krzycza: Hej, wy, odzywajcie si! Imi i po ojcu! I kiedy codzienna ofiara skadana Molochowi bya ju zakoczona, a wszyscy tupic, biegli do baraku, dopiero wtedy wyprowadzano stamtd do pracy. J| Andriejew trafia do pracy w piekarni, wynosi mieci z eskiego punktu tranzytowego, my podog w pomieszczeniu obozowej stray, gdzie w pciemnej stowce zgarnia z pozostawionych talerzy lepkie i smaczne resztki z oficerskich stow. Po pracy wynoszono do kuchni pene miednice sodkiego kisielu i gry chleba, wszyscy wic - zasiadszy w krg - jedli i napychali kieszenie chlebem. Tylko jeden raz kalkulacja Andriejewa si nie sprawdzia. Czym mniejsza grupa, tym lepsza to byo jego haso. A najlepiej w pojedynk. Jednake rzadko kiedy brano jednego. Pewnego dnia dyspozytor, pamitajc jego twarz (zna go jako Murawjowa), powiedzia: Znalazem ci tak robot, e nigdy jej nie zapomnisz. Piowanie drewna na opa u wysokiej rangi naczelnika. Pjdziesz we dwjk z kimkolwiek. Pobiegli wesoo przed przewodnikiem w kawaleryjskim paszczu. Ten za, w butach, lizga si, potyka, przeskakiwa kaue, a potem dogania ich biegiem, przytrzymujc obiema rkami poy paszcza. Wkrtce dotarli do niewielkiego domu z zamknit furtk w pokrytym kolczastym drutem pocie. Przewodnik zastuka.

W podwrzu zaszczeka pies. Otworzy im sprztajcy naczelnika, zaprowadzi milczco do drewutni, gdzie ich zamkn, a na podwrze wypuci ogromnego owczarka. Przynis wiadro wody. I dopki winiowie nie przepiowali i nie porbali wszystkiego drewna, dopty trzyma ich w zamkniciu. Pno wieczorem zostali odprowadzeni do agru. Nastpnego dnia chciano ich tam posa ponownie, lecz Andriejew schowa si pod nary i w ogle nie wyszed do pracy. Na drugi dzie rano, przed wydawaniem chleba, wpad mu do gowy pewien prosty pomys, ktry od razu urzeczywistni. Zdj z ng kurki i pooy je na skraju nar, jeden but na drugim, podeszwami na Zewntrz - tak jakby sam lea w burkach na pryczy. Pooy si przy nich brzuchu i opar gow na okciu. Rozdawca szybko przeliczy kolejn 203

dziesitk i wyda Andriejewowi dziesi porcji. W ren sposb dostay si dwie porcje. Lecz sposb nie by pewny i mg uda si tylko jeden raz. Andriejew znw zacz szuka pracy poza barakiem. Czy rozmyla wtedy o rodzinie? Nie. O wolnoci? Nie. Czy deklamowa wiersze z pamici? Nie. A moe wspomina przeszo? Nie. On y tylko przepeniajc go spokojn zoci. 1 wanie wtedy natkn si na kapitana Sznajdera. Miejsce w pobliu pieca zajmowali batniacy. Nary zacielone byy brudnymi, watowanymi kodrami i pokryte mnstwem rnego rodzaju poduszek z pierza. Watowana kodra to nieodczny towarzysz zodzieja, ktremu dobrze si powodzi; jedyna rzecz, ktr taszczy ze sob po wizieniach i agrach. Kiedy jej nie posiada, to kradnie lub zabiera si. A poduszka? Poduszk nie tylko kadzie pod gow, lecz stanowi ona rwnie karciany stolik podczas niekoczcych si gier. Mona temu stolikowi nada dowoln form, a mimo wszystko pozostaje poduszk. Karciarze wczeniej przegrywaj spodnie ni poduszk. Na kodrach i poduszkach rozkadali si zodziejscy przywdcy, a raczej ci, ktrzy nimi byli w danym czasie. Jeszcze wyej, na trzecich narach, gdzie byo ciemno, rwnie leay kodry i poduszki zacigano tam kobieto podobnych modych zodziejaszkw; i nie tylko - prawie kady zodziej by pederast. Zodziei otaczaa rzesza fagasw i lokajw nadwornych opowiadaczy, albowiem u batniakw do dobrego tonu naley interesowanie si romansami"; nadwornych fryzjerw z flakonikami perfum - nawet w tych warunkach; i jeszcze rzesza speniajcych rne posugi, gotowych na

wszystko, byle im tylko odamano kawaek chleba lub nalano zupki. - Ciszej! Sienieczka co mwi. Ciszej! Sienieczka kadzie si spa. - Obrazek znany z kopalni. Nagle pord tej ebraczej rzeszy, wiecznej wity otaczajcej batniakw, Andriejew ujrza znajom twarz, znajome rysy, posysza znajomy gos. Bez wtpienia by to kapitan Sznajder towarzysz Andriejewa w wizieniu na Butyrkach. Kapitan Sznajder by niemieckim komunist, dziaaczem Kominternu. Znakomicie wada jzykiem rosyjskim, by znawc Goethego i wyksztaconym teoretykiem-marksist. W pamici Andriejewa zachoway si prowadzone z nim dyskusje w dugie wizienne noce, dyskusje o wysokim napiciu". Wesoek z natury, byy kapitan eglugi wielkiej podtrzymywa bojowego ducha w wiziennej celi. 204

Andriejew nie wierzy teraz wasnym oczom. Sznajder! No, czego chcesz? Sienieczk obudzisz. Ale ju unis si brzeg kodry i blada, niezdrowa twarz wysuna si do wiata. Aa, kapitan zadwicza rozmarzony tenorek Sienieczki nie mog zasn bez ciebie... Zaraz, zaraz zakrztn si Sznajder. Wlaz na nary, usiad, podnis kodr, wsun pod ni rk i pocz skroba Sienieczcc pity. Andriejew z wolna szed na swoje miejsce. Nie chciao mu si y. I chocia nie byo to ani wielkie, ani straszne wydarzenie w porwnaniu z tym, co ju widzia i co jeszcze mia zobaczy, zapamita kapitana Sznajdera na zawsze. A tymczasem ludzi byo coraz mniej. Tranzytka pustoszaa. Andriejew zetkn si twarz w twarz z dyspozytorem. Jak twoje nazwisko? Ale Andriejew ju dawno si na to przygotowa. Gurow - odpowiedzia pokornie. Poczekaj! Dyspozytor przekartkowa cieniutki papier spisw. - Nie, nie ma. Mog i? Id, bydlaku! - rykn dyspozytor. Pewnego razu Andriejew trafi do sprztania i mycia naczy w stowce punktu tranzytowego tych, ktrzy odbyli wyrok i wyjedali na wolno. Partnerem jego by wycieczony, o nieokrelonym wieku knot", dochodiaga, dopiero co wypuszczony z miejscowego wizienia. Byo to pierwsze wyjcie do pracy tego dochodiagi. Wci rozpytywa, co bd robi, czy dadz im co zje i czy wypada prosi o jedzenie przed rozpoczciem pracy.

Dochodiaga powiedzia, e jest profesoremneuropatologiem i Andriejew zapamita jego nazwisko. Z dowiadczenia wiedzia, e agrowi kucharze, i nic tylko oni, nie lubi Iwanw Iwanowiczw", jak pogardliwie nazywali inteligentw. Powiedzia profesorowi, eby o nic wczeniej nie prosi, i pomyla ze smutkiem, e gwna robota zwizana z myciem i sprztaniem stanie si udziaem jego, Andriejewa, Profesor by zbyt saby. To byo suszne i nic 205

naleao si gniewa. Ile razy w kopalni Andriejew sam by marnym sabym partnerem dla wczesnych swoich kolegw i nikt nie powiedzia mu ani sowa? Gdzie oni wszyscy? Gdzie Szejnin? Riutin? Chwostow? Wszyscy poumierali, a on, Andriejew, oy. Tak naprawd to jeszcze nie oy i wtpliwe, czy oyje. Ale bdzie walczy o ycie. Przypuszczenia Andriejewa okazay si suszne - profesor krzta si, ale by zbyt saby jako pomocnik. Zakoczyli robot i kucharz usadzi ich w kuchni, stawiajc przed nimi ogromny baniak gstej, rybnej zupy i duy, elazny talerz kaszy. Profesor zaklaska w donie z radoci, ale Andriejew, ktry widzia w kopalni, jak jeden czowiek potrafi zje dwadziecia obiadowych porcji z trzech da, z chlebem, krzywo spojrza na to ugoszczenie. Bez chleba czy jak? spyta, chmurzc si, Andriejew. No jake bez chleba. Dam troch i kucharz wyj z szafy dwie pajdy chleba. Z poczstunkiem uporali si szybko. Bdc w takiej gocinie, przewidujcy Andriejew zawsze jad bez chleba. Take teraz schowa chleb do kieszeni. Profesor natomiast ama chleb, yka zup, u, a na jego krtko ostrzyonej gowie pojawiy si krople brudnego potu. Macie tu jeszcze po rublu powiedzia kucharz. - Chleba dzi nie mam. Byo to wspaniae wynagrodzenie. Na punkcie tranzytowym znajdowa si kiosk-sklepik, gdzie wolni mogli kupowa chleb. Andriejew powiedzia o tym profesorowi. Tak, tak, ma pan racj - odpar profesor - ale ja widziaem, e sprzedaj tam sodki kwas. A moe to lemoniada? Ogromnie chce mi si lemoniady, w ogle czego

sodkiego. To paska sprawa, profesorze, ale ja na pana miejscu raczej bym kupi chleb. Tak, tak, ma pan racj powtrzy profesor - ale bardzo chce mi si sodkiego kwasku. Niech i pan wypije. Lecz Andriejew kategorycznie odmwi. W kocu Andriejew dopi swego dosta prac w pojedynk. Zacz my podog w biurze dziau gospodarczego przy punkcie tranzytowym. Kadego wieczoru przychodzi po niego sprztajcy, ktrego obowizkiem byo utrzymanie czystoci w biurze. Byy to dwa malekie pokoiki po cztery metry kwadratowe kady, zastawione stoami. Podogi byy malowane. Robota mieszna, na dziesi minut, i pocztkowo Andrie206

jew nie mg poj, dlaczego sprztajcy wynajmuje" kogo do takiego sprztania. Przecie nawet wod do mycia nosi sam przez cay agier, a czyste szmaty take byy zawczasu przygotowane. A wynagrodzenie byo szczodre machorka, zupa i kasza, chleb i cukier. Sprztajcy obieca nawet da Andriejewowi lekk marynark", ale nie zdy. Wida sprztajcemu wydawao si, e to wstyd, aby sam my podogi, choby przez pi minut dziennie, skoro moe naj do tego robociarza". T waciw Rosjanom cech zauway Andriejew ju w kopalni. Gdy naczelnik da sprztajcemu gar machorki za sprztnicie baraku, ten poow jej wysypie do kapciucha, a za drug poow najmie sprztacza z baraku pidziesitego smego paragrafu - politycznego. Z kolei ten znowu przepoowi" machork i wynajmie robociarza ze swego baraku za dwa machorkowe skrty. Tak oto, po czternastogodzinnej zmianie, robociarz myje w nocy podogi za dwa skrty tytoniu. Uwaa to jeszcze za szczcie - przecie zamieni tyto na chleb. Problemy walutowe to najbardziej skomplikowane zagadnienie teoretyczne ekonomii. Rwnie w agrze problemy walutowe nie s proste odniesienia wartoci s zadziwiajce herbata, tyto, chleb; ich cena podlega wahaniom kursu". Sprztajcy dziau gospodarczego paci niekiedy Andriejewowi talonami do kuchni. Byy to opiecztowane kawaki kartonu, co jakby etony - dziesi obiadw, pi drugich da itp. Kiedy sprztajcy da Andriejewowi eton na dwadziecia porcji kaszy i te dwadziecia porcji nie pokryo dna blaszanej miedniczki. Andriejew widzia, jak batniacy wtykali w okienko zamiast

etonw podobne do nich jaskrawopomaraczowe trzydziestorublwki. Dziaao to niezawodnie. W odpowiedzi na taki eton" miedniczka napeniaa si i wyskakiwaa z okienka. Ludzi na punkcie tranzytowym byo cigle mniej, a wreszcie nasta dzie, kiedy po wyprawieniu ostatniej ciarwki pozostao na dziedzicu wszystkiego okoo trzydziestu osb. Tym razem nie puszczono ich do baraku, lecz uformowano i poprowadzono przez cay agier. Chyba jednak nie prowadz nas na rozstrzelanie powiedzia idcy obok Andriejewa ogromny, z bardzo duymi rkami, jednooki czowiek. No wanie, przecie nie bd rozstrzeliwa, pomyla take Andriejew. Przyprowadzono wszystkich do dyspozytora, do dziau ewidencji. 207

Bdziemy bra wasze odciski palcw - powiedzia dyspozytor wychodzc na ganek. Jeeli chodzi o palce, to mona i bez palcw - wesoo rzek jednooki. Moje nazwisko Filipowski. Gieorgij Adamowicz. A twoje? Andriejew. Pawe Iwanowicz. Dyspozytor odszuka ich sprawy osobowe". Co dawno was poszukujemy - powiedzia bez zoci. Idcie do baraku, pniej wam powiem, dokd was wyznacz. Andriejew wiedzia ju, e wygra bitw o ycie. Po prostu nie mogo tak by, eby tajga nie nasycia si jeszcze ludmi. Jeli nawet bd wysyki, to tylko na bliskie, miejscowe punkty. Albo te w samym miecie, to jeszcze lepiej. Daleko wysya nie mog nie tylko dlatego, e Andriejew posiada kategori lekkiej fizycznej pracy". Znana mu bya praktyka nagych komisji rewizyjnych". Nie mog wysya daleko, dlatego e zapotrzebowanie tajgi" zostao ju wypenione. I tylko pobliskie punkty, gdzie ycie jest atwiejsze, prostsze, bardziej dostatnie, gdzie nie ma zotych" wyrobisk, a wic gdzie jest nadzieja na uratowanie si - oczekuj w kolejce. W cigu dwuletniej pracy w kopalni wymczy si dostatecznie, aby mc teraz stan przed tak ewentualnoci. Sprony jak zwierz do skoku. Zbyt wiele zostao zrobione i nadzieje powinny si speni, cokolwiek by si miao sta. Trzeba byo czeka na to tylko jedn noc. Po niadaniu dyspozytor wlecia z list do baraku, z malek list, jak to od razu zauway Andriejew. Kopalniane listy zawieray po dwadziecia pi osb na

jedn ciarwk i takich papierkw byo zawsze kilka, a nie jeden. Andriejewa i Filipowskiego wywoano wedug tej listy; byo na niej wicej ludzi i jakkolwiek niewiele, nie byy to jednak ani dwie, ani trzy osoby. Wywoanych poprowadzono w kierunku znajomych drzwi dziau ewidencji. Stao tam jeszcze trzech mczyzn siwy, dostojny, o powolnych ruchach staruszek w adnym baranim pkouszku i walonkach oraz brudny, wierccy si czowiek w waciaku i watowanych spodniach, majcy na nogach gumowe kalosze i onuce. Trzecim by urodziwy starzec spogldajcy sobie pod nogi. Opodal sta czowiek w wojskowym kouszku i kubance na gowie. To wszyscy - powiedzia dyspozytor. - Nadadz si? Czowiek w kouszku kiwn palcem na staruszka. 208

| Kto ty? Izgibin, Jurij Iwanowicz, pidziesity smy paragraf, wyrok dwadziecia pi lat - dziarsko zoy raport staruszek. Nie, nie. - Ten w kouszku si zmarszczy. - Kim ty jeste z zawodu? Wasze dane znajd i bez was... Zdun, obywatelu naczelniku. A co jeszcze potrafisz? Znam si jeszcze na blacharce. Bardzo dobrze. Ty? - naczelnik skierowa si do Filipowskiego. Jednooki wielkolud odpowiedzia, e jest palaczem z Kamieca Podolskiego. A ty? Urodziwy starzec nieoczekiwanie wymamrota kilka sw po niemiecku. C to? - powiedzia ten w kouszku z zaciekawieniem. Prosz si nie niepokoi wtrci si dyspozytor. To stolarz, dobry stolarz, Friihsorger. Jemu troch nieswojo, ale przyjdzie do siebie. A dlaczeg to on po niemiecku?... On jest spod Saratowa, z republiki autonomicznej. Aaa... A ty? - byo to pytanie do Andriejewa. On potrzebuje specjalistw i w ogle dobrych robotnikw, pomyla Andriejew, ja bd tym od skry. Garbarz, obywatelu naczelniku. Bardzo dobrze. A ile masz lat? Trzydzieci jeden. Naczelnik pokiwa gow. Poniewa jednak by czowiekiem dowiadczonym i widywa ju zmartwychwstania, przemilcza i przenis wzrok na

pitego. Pity, wierccy si czowiek okaza si ni mniej, ni wicej, tylko dziaaczem towarzystwa esperantystw. W ogle ja, rozumie pan, jestem agronomem, agronomem z wyksztacenia. Nawet wykady prowadziem. Ale moja sprawa zwizana jest z esperantystami. Szpiegostwo. Czy nie tak? - obojtnie rzuci ten w kouszku. Wanie, wanie, co w tym rodzaju powiedzia wierccy si czowiek. 209

No to jak? - spyta dyspozytor. Bior - powiedzia naczelnik. - Wszystko jedno, lepszych nie da si znale. Nie ma teraz bogatego wyboru. Wszystkich piciu poprowadzono do oddzielnego pokojuceli, znajdujcego si przy baraku. AJe na licie byy jeszcze dwa czy trzy nazwiska i Andriejew dobrze to zauway. Przyszed dyspozytor. Dokd jedziemy? Tutaj, na miejscowy punkt, dokd by jeszcze - powiedzia dyspozytor. A tamten to wasz naczelnik. Za godzin was odelemy. Trzy miesice wakonilicie si tutaj, przyjaciele, i pora ju mie troch honoru. Po upywie godziny wywoano ich, ale nie do samochodu, lecz magazynu odzieowego. Oczywicie, aby zmieni uniformy, myla Andriejew. Przecie wiosna za pasem kwiecie. Wydadz im latem a te zimowe, znienawidzone, kopalniane, odda si, wyrzuci, zapomni Lecz zamiast letnich wydano im zimowe. Przez pomyk? Nie. Na licie byo zaznaczone czerwonym owkiem: zimowe'' . Niczego nie rozumiejc, odziali si wiosennego dnia w waciaki -wtrnego uytku . I w buszaty, i w stare, naprawiane walonki. W strachu przeskakujc jak bd kaue, dobrnli do tego pokoju w baraku, skd poszli do magazynu. Wszyscy byli niezwykle strwoeni i milczeli, jedni Friihsorger mamrota i mamrota po niemiecku. To on modlitwy odmawia, jego ma... szepn Filipowski Andriejewowi. Siwy, podobny do profesora zdun wyliczy wszystkie najblisze punkty": port, czwarty kilometr, czterdziesty sidmy... Dalej zaczynay sic ju odcinki drogowe, miejsca niewiele lepsze od kopalni zota. Przybieg dyspozytor.

Wychodzi! Marsz do wyjcia! Wszyscy wyszli i skierowali si ku wrotom punktu tranzytowego.Po drugiej stronie staa dua ciarwka przykryta zielonym brezentem Konwj, przyjmujcie! Konwojent przeprowadzi odliczanie. Andriejew poczu, jak robi mu si chodno w nogi, w plecy... Siada do samochodu! Konwojent odrzuci skraj brezentu pokrywajcego ciarwk - ona zapeniona przez siedzcych ludzi, jak ka przepisy. Wazi! Wszyscy w piciu siedli razem. Wszyscy milczeli. Konwojent siad do210

kabiny. Zadudni silnik i samochd ruszy szos, wyjedajc na gwn tras'. Na czwarty kilometr wioz - powiedzia zdun. Supy oznaczajce wiorsty przepyway obok. Piciu mczyzn zbliyo gowy do szczeliny w brezencie i nie wierzyo wasnym oczom... Siedemnasty... Dwudziesty trzeci - powiedzia Filipowski. Na miejscowy, parszywcy! - gniewnie zachrypia zdun. Samochd od dawna ju jecha drog wijc si midzy skaami. Szosa podobna bya do liny, przy pomocy ktrej wleczono morze do nieba. Wlekli je, zginajc plecy, buracy - gry. Czterdziesty sidmy bez nadziei w gosie zapiszcza wierccy si esperantysta. Samochd przelecia mimo. Dokd jedziemy? - spyta Andriejew, chwyciwszy kogo za rami. Na Atce, na dwiecie smym, bdziemy nocowa. A potem? Nie wiem... Daj zapali. Ciarwka, pracujc ciko, wdrapywaa si na przecz Jabonowego Grzbietu.

You might also like