You are on page 1of 27

Lucius Shepard

MODLITEWNIK AMERYKASKI LUIZJASKI BLUES VIATOR


PRZEOY WOJCIECH SZYPUA

WYDAWNICTWO MAG WARSZAWA 2013

Tytu oryginau: A Handbook of American Prayer. Louisiana Breakdown. Viator Copyright 2004, 2003, 2004 by Jerey Ford Copyright for the Polish translation 2013 by Wydawnictwo MAG Redakcja: Joanna Figlewska Korekta: Urszula Okrzeja Projekt graczny serii i opracowanie graczne okadki: Piotr Chyliski Ilustracja na okadce: Tomasz Maroski Projekt typograczny, skad i amanie: Tomek Laisar Fru ISBN 978-83-7480-368-7 Wydanie I Wydawca: Wydawnictwo MAG ul. Krypska 21 m. 63, 04-082 Warszawa tel./fax 22 813 47 43 e-mail: kurz@mag.com.pl www.mag.com.pl Wyczny dystrybutor: Firma Ksigarska Olesiejuk Spka z ograniczon odpowiedzialnoci S.K.A. ul. Poznaska 91, 05-850 Oarw Maz. tel. 22 721 30 00 www.olesiejuk.pl Druk i oprawa: drukarnia@dd-w.pl

MODLITEWNIK AMERYKASKI

Dla PG

ROZDZIA 1

Kiedy czowiek spoglda wstecz i z perspektywy czasu ocenia rzeczy, ktrych mu wstyd, i upiera si, e musia je zrobi kto inny (chocia nie ma pojcia kto), to w rzeczywistoci mwi chocia najczciej nie zdaje sobie z tego sprawy e doskonale zna tamtego czowieka, nie wie natomiast, kim jest obecnie. Wierzy (lub przynajmniej udaje, e wierzy), e wiek i dowiadczenie uczyniy ze osob lepsz, mdrzejsz, wspanialsz, a przez to mniej poznawaln ni jego poprzednie ja, niezdolne do podobnych szubrawstw. Moe akt skrajnej przemocy pomaga nieco rozwia te wtpliwoci, poniewa wiem dokadnie, kim byem tamtej nocy, dwanacie lat temu, kiedy zabiem Mario Kirschnera, i cho od tamtej pory nauczyem si cierpliwoci i wyzbyem pewnych zudze, jestem dzisiaj dokadnie tym samym czowiekiem, tak samo podatnym na gupot. Modlitwa zmienia moje ycie, mimo e wbrew temu, co sugeruj kaznodzieje nie okazaa si wcale cudownym lekiem na cae zo. Oczywicie nie mierz w swoich pacierzach tak wysoko jak ksia i muowie; nie licz na cuda, lecz na uzyskanie drobnych, konkretnie mierzalnych efektw. Do morderstwa podszedem jak aktor do roli. Po tym, jak wyleciaem ze studiw, pracowaem jako barman i wanie za barem nauczyem si, 7

e wystudiowana obojtno bywa powanym wyzwaniem dla pijanych kobiet. Nauczyem si odgrywa wiatowca (chocia nie wyciubiem jeszcze nosa poza stan Waszyngton), wyluzowanego i bez zobowiza, i z biegiem czasu ten faszywy wizerunek przenikn moj prawdziw natur. Do czasu, gdy zim 1991 roku zatrudniem si w Galley, restauracji dla turystw na Lopez Island w archipelagu San Juan, u wylotu Zatoki Puget, wyrobiem w sobie serdeczne niezadowolenie ze wiata. Nudziy mnie nawet kobiety, z ktrymi sypiaem; nasze spotkania byy dla mnie wycznie okazj do popisania si cynizmem. Przypuszczam, e wszyscy mordercy s w mniejszym lub wikszym stopniu podobnymi egoistami. Zim mielimy niewielu turystw i wikszo pracownikw Galley najpniej o dziewitej zmywaa si do domu; zostawaem sam, eby wyprosi maruderw i pozamyka. I to wanie wtedy najlepiej mi si pio. Pewnej nocy pod koniec stycznia siedziaem akurat w boksie przy panoramicznym oknie, sczyem czwart ju podwjn wdk i gapiem si na olepiajce biae wiata odzi kolebicych si na kotwicy na czarnych i poyskliwych wodach zatoki, gdy na parking zajechao czerwone porsche. Niebrzydka babeczka po trzydziestce, z dugimi kasztanowymi wosami, wysiada z wozu, wesza do restauracji i zacza ze mn irtowa, prbujc nacign mnie na drinka. Miaa pikny makija (prawdziwe artystyczne malowido w naturalnych odcieniach skry i delikatnych brzw), wydatne koci policzkowe i jedwabiste usta, ktre przypominay mi usta malowane na fasadach objazdowych teatrzykw ze striptizem. Powiedziaem, e jest mi bardzo przykro, ale nie mog jej pomc. Opara si chwiejnie o oparcie kanapy w boksie, uczepiona sterczcego ze chromowanego wieszaka. Nie wygupiaj si, facet! Mam naprawd spieprzony wieczr! Miaa szare spodnie, buty na obcasie i sweter z niebieskiej angory. Do tego grube zote bransoletki i zote kolczyki z szarami. Sta ci na drinka zauwayem. Zostawiam portfel u swojego chopaka. To do niego zadzwo, niech ci przywiezie. Ale to wanie przez niego mam spieprzony wieczr! Klapna na siedzenie naprzeciwko mnie i ukrya twarz w doniach. Po prostu mi polej, dobrze? poprosia zza splecionych palcw. Jutro si policzymy. Jak si nazywasz? Podniosa splecione donie niczym zason hemu i ypna spod nich tpo. 8

A ty? Wardlin Stuart. Wardlin? powtrzya z komiczn emfaz i wyszczerzya zby w umiechu. mieszne imi, nie uwaasz? Umiech zblad. Domylaem si, e zastanawia si, czy warto drwi z faceta, od ktrego prbuje wycygani drinka. Ja jestem Wanda dodaa, odrzucajc wosy gestem, ktry sugerowa, e w jej mniemaniu to imi nieodcznie kojarzy si z dzik i rozpustn natur. Wanda i Wardlin... Jakie to milusie. Wanda... powtrzyem w zadumie. Jako mi nie ley. Nie pasuje do ciebie. Wygldasz mi raczej na... Brooke. Tak, tak ci bd nazywa: Brooke. Nie bya zachwycona, ale nic nie powiedziaa. Zdecydowanie tak cignem. Pasuje do twojego wizerunku panny z dobrej uczelni. Z Vassar, na przykad. Po przejciach, ale seksowna. I bystra. Na t bystr wyranie si oywia, zaoya nog na nog i rozsiada si wygodniej. Widz, e prawdziwy z ciebie dupek. Taka praca, Brooke. Wic mam by Brooke, tak? W porzdku. Jestem Brooke. Jestem bardzo, bardzo Brooke. Teraz postawisz mi drinka? A moe pokaesz mi, co tak wypycha od rodka ten liczny niebieski sweterek? Wtedy ci czego nalej. lady tego, co dziao si w jej gowie, przesczay si na twarz: zo, uraza, niezdecydowanie, niech, a w kocu (musiao jej cholernie zalee na tym drinku) konsternacja. Mam ci pokaza cycki? Jeli si odwaysz, ma si rozumie. Mnie tam wszystko jedno. To taki twj... obyczaj? Tak to zaatwiasz z innymi? Ty jeste pierwsza. Rzadko miewamy klientw, ktrych nie sta na drinka. Ja si nie dziwi! A nawet gdyby si tacy zdarzali, nie prosibym ich o zdejmowanie swetrw. Jeli chcesz dodaem agodniejszym tonem moesz to potraktowa jako prowokacyjny komplement. Rozemiaa si krtko, sardonicznie i zerkna na swoje czerwone porsche. Spodziewaem si, e wyjdzie, ale posaa mi spojrzenie typu 9

czytam ci w mylach. Wahaa si chyba, czy powinna mi zaufa, i zastanawiaa, na ile moe pozosta Wand. Dobrze, ale nie tutaj zastrzega si, wskazujc za okno. Kto moe podjecha. Zaprowadziem j na zaplecze, do kuchni. Stana przy gorcym bufecie, w wietle jarzeniwek, wyprya si i zdejmujc sweter przez gow, z icie ekshibicjonistycznym zaciciem wykrcia ppiruet. Piersi miaa due, ale moim zdaniem nie a tak due, eby uzasadniay uycie usztywnionego, masywnego, pancernego stanika, w ktry byy opakowane; sprawdziby si w roli wiktoriaskiego narzdzia tortur, w sam raz dla krnbrnych panienek. Szorstki brudnobiay materia wspiera si na grubych drutach, ramiczka byy szerokie jak pasy do krpowania chorych. Ze wstydliwym umiechem signa rkami za plecy i odpia zapicie. Ramiczka zsuny si z jej barkw, miseczki oddzieliy od ciaa. Skra pod spodem bya caa pokryta tymi i oletowymi siniakami, szwy chirurgiczne krzyoway si na caej jej powierzchni, przecinay nawet brodawki. Piersi narzeczonej Frankensteina. Ksztatne, ale makabryczne. Nie mogem oderwa od nich oczu. Tylko nie ciskaj za mocno, dobrze? uprzedzia Wanda. Dopiero co je sobie pomniejszyam. Czego si napijesz? zapytaem. Szkockiej? Mamy tak jednosodow, jest naprawd doskonaa. Przypuszczaem, e nieuprzedzenie mnie o niedawnej operacji i pniejsze popisanie si niedotykalnymi piersiami byo z jej strony prb wystrychnicia mnie na dudka, ale sprawiaa wraenie autentycznie wkurzonej, kiedy okazao si, e nie mam ochoty jej pomaca. Opara rce na biodrach i patrzya na mnie spode ba, kiedy odwrciem si, eby wrci do baru. Ej! A ty dokd? Ej! Minut pniej, ju ubrana, usiada przy barze i zamwia manhattan, ktry wypia bez sowa, od czasu do czasu zerkajc na mnie ze zoci. Zaczem porzdkowa wieczorne rachunki, a kiedy schyliem si, eby pozbiera rozsypane drobniaki, usyszaem popieszne kroki i odgos otwieranych drzwi wejciowych. Odprowadziem wzrokiem czerwony samochodzik, kiedy ruszy z piskiem opon i mign ukiem wzdu zatoki, po czym wcignem jeden stoek za bar, postawiem sobie pod rk wie butelk ketel one i zadumaem si nad funkcjonowaniem umysu Wandy. Przyjechaa do 10

restauracji bezporednio po jakiej traumatycznej scysji z chopakiem i zgodzia si, ebym j pomolestowa pewnie liczya na to, e takim nic nieznaczcym spotkaniem dokona zemsty. A poniewa bya wstawiona, nie wpada na to, w jaki sposb widok jej wieo zmasakrowanych piersi wpynie na potencjalnego kochanka. Z drugiej strony, mogo by i tak, e zabawia si moim kosztem, a caa ta zo bya po prostu udawana tyle e na Lopez Island nie spotkaem jeszcze nikogo, kto by mia a tyle zimnej krwi. Jednake, bez wzgldu na skal manipulacji z jej strony, byem dla niej peen podziwu; jak na bogatego dzieciaka, ktry po kielichu rozbija si porszakiem, spisaa si naprawd nie najgorzej. Trzy kieliszki po jej odjedzie na parkingu pojawi si szary mercedes, z ktrego wysiad barczysty mczyzna w rednim wieku z ogolon na yso gow, w szarym tweedowym paszczu z aksamitnymi wyogami. Zostawi wczony silnik i skierowa si do drzwi, a ja sobie uwiadomiem, e zapomniaem je zamkn na klucz. Zamknite powiedziaem, kiedy tamten wszed do rodka. To ciebie powinno si zamkn warkn. Podszed do baru, stan naprzeciw mnie i pooy rce na kontuarze. Patrzy na mnie z beznamitnym wyrazem twarzy, ja jednak czuem bijc od niego wrogo. By blady, policzki mia upstrzone szkaratnymi plamami, ozdobna brdka (na razie ledwie naszkicowana kilkudniow szczecin) plamia mu grn warg i podbrdek. Przez kontrast z misistymi rysami twarzy oczy due i byszczce wyglday wrcz kobieco. Oglnie rzecz biorc, prezentowa si paskudnie, ale miao si przynajmniej wraenie, e ciko sobie zapracowa na uzyskanie tego efektu. Jestem Mario Kirschner, przyjaciel Janet zadudni gono i nienaturalnie basowo, jakby obwieszcza co o wiele bardziej zowieszczego. Na przykad Jestem Ringo. Johnny Ringo. Nie mogem si nie rozemia. Janet powtrzyem. Tej Janet? Wiesz, o kim mwi. Mogem by wprawdzie pijany, ale nie gupi; byem waciwie pewien, e wiem, kim jest Janet. Cwana dziewucha, pomylaem. Taka wysoka? Puszysty niebieski sweterek, rudokasztanowe wosy? Powiedziaa mi, e ma na imi Wanda. Dwadziecia lat temu poamabym ci koci powiedzia Kirschner z tskn nut w gosie. Dzi zostawiam to moim adwokatom. Bardziej boli. 11

A zanim zadzwonisz po tych swoich adwokatw, nie zechciaby mi powiedzie, co niby zrobiem? Tobie si, kurwa, wydaje, e to jaka zabawa? Nie traktujesz mnie powanie? Niech pomyl: Wanda... Nie, przepraszam, Janet! Janet przyjeda do knajpy po ktni z tob. Nawalona jak szpak. Tak bardzo chce si napi, e pokazuje mi cycki. Nawiasem mwic, ich widok nawet pitbulla odstraszyby w pizdu. Stawiam jej, ona pije, wychodzi, a potem zjawiasz si ty i straszysz mnie prawnikami. Pocignem yk wdki. Wiesz, chyba masz racj: nie traktuj ci powanie. Kirschner zmierzy mnie lodowatym spojrzeniem. Wprawdzie byem gwnie rozbawiony ca t sytuacj, ale w tym momencie poczuem ukucie paranoi. A wedug niej jak byo? zapytaem. Co to za pierdolenie?! Stary, mwi serio. Zaintrygowae mnie. Bo widzisz, ja jej palcem nie tknem, ale widz, e wcisna ci jaki kit, wic... Moe ona co kombinuje? Prbuje namiesza? Moe powinienem j przyprowadzi? Spojrzysz jej w twarz po tym, co zrobie? Zerknem na dymicego bia mg spalin mercedesa, usiujc dojrze jaki ksztat za zaparowanymi szybami. Przyjechaa z tob? To j przyprowad. Po tym, jak widziaem te cyce, nic mnie ju nie ruszy. Nic, kurwa. Kirschner zapa mnie garci za bluz na piersi i przycign do siebie. Ty skurwysynu! wycedzi, obryzgujc mnie lin. Powiedzia co jeszcze, ale cig dalszy mi umkn. Ciepa lina, zapach perfum i pudru... Dosownie wszystko w tym wyokowanym palancie tak mnie odrzucao, jakbym nagle zobaczy, e pajk maszeruje mi po rce. Zdystansowaem si od niego, od caej tej sytuacji, i wepchnem mu przedrami pod brod. Pchnem go w ty, a gdy prbowa mi si wyrwa, wyrnem go butelk wdki w sam czubek gowy. Butelka nie pka, zadwiczaa tylko bonk! gucho i niewinnie, jakby kto uderzy si gow o nadproe drzwi. Twarz Kirschnera stracia wyraz i osun si na ziemi, jakby kto wycign mu wtyczk. Teraz ju wiem, e od chwili, gdy pad na podog, powoli umiera na skutek pknicia czaszki i krwotoku podpajczynwkowego, ale wtedy nigdzie nie byo wida krwi, a puls mia silny i regularny. Spodziewaem 12

si, e ocknie si za minut albo dwie, podszedem wic do okna i wyjrzaem na dwr. Wanda (z domu Janet Pietkowski) wychuchaa sobie may otworek w zaparowanej przedniej szybie. Dostrzegem jej sweter, ram z wosw wok twarzy, byszczce czerwone usta rozwarte w okrgym O. Nie ulegao wtpliwoci, e wszystko widziaa. Patrzylimy na siebie dug chwil, na mj gust co najmniej dwadziecia, trzydzieci sekund, i to w tej wanie chwili uksztatowa si cig dalszy mojego ycia; przez te dwadziecia albo trzydzieci sekund Wanda (nigdy nie myl o niej jako Janet ani Brooke) ustalia szczegy swojej wersji wydarze, opowieci o niczym nieuzasadnionej napaci, ktra natchna prokuratora okrgowego do postawienia mi zarzutu zabjstwa. Kiedy dzi myl o tamtej chwili, odczuwam pokus, eby podrasowa wspomnienia, wmwi sobie, e czuem, jak przeznaczenie gstnieje wok mnie, teje skbion chmur jak biay tuman spalin z mercedesa prawda jest jednak inna: nie miaem za grosz poczucia, e dzieje si co niezwykego. Zastanawiaem si, co Wanda nakamaa Kirschnerowi; prbowaem si domyli, co ni kierowao. Miaa powody, eby wcieka si na nas obu, moe wic poszczua na mnie swojego kochasia, ebymy nawzajem zrobili sobie krzywd? Zoya donie jak do pacierza, czubkami palcw dotkna podbrdka i zamkna oczy. Zacza porusza ustami. Po duszej chwili otrzsna si, wybraa numer na komrce i odbya z kim krtk rozmow. Nie przejem si tym zbytnio. Pomijajc fakt, e byem pijany, miaem prawo oczekiwa, e moje zeznania, poparte nienagann opini z miejsca pracy (w Galley pracowaem ju wtedy od p roku), przewa nad zeznaniami kobiety, ktra wykrci dwuprocentowy wynik na alkomacie. Zapaliem papierosa, wydmuchnem dym w jej kierunku i pomachaem jej lekcewacym, beztroskim gestem. Przez ten czas skoczya rozmawia i nasze oczy spotkay si przez podwjn warstw szka. Umiechna si. By to umiech tak rozbrajajcy, tak, zdaoby si, wyzbyty wszelkiej dwulicowoci, e odruchowo odpowiedziaem w ten sam sposb. I przez te krtkie sekundy, zanim usyszelimy syren zbliajcego si wozu policyjnego, miaem wraenie, e jestemy prawie, prawie przyjacimi a z pewnoci wsplnikami w zbonym dziele.

LUIZJASKI BLUES

22 czerwca Syszelicie kiedy o Grail? To taka miecina w Luizjanie, nad Zatok Meksykask, dziura zabita dechami. Mieli tam cukrowni, ale j zamknito. W przybrzenych wodach prawie nie ma ju ryb. Na stacji benzynowej wymizerowani staruszkowie w skarpetkach na podwizkach suchaj radiowych transmisji meczw baseballowych, pluj tytoniem Red Man i gapi si na tablice rejestracyjne samochodw, ktre mijaj ich w pdzie, nawet nie zwalniajc jad do innych, lepszych miejsc, chocia aden z dziadkw nie przyznaby tego otwarcie. Dzielnica biznesowa: Monroe Street i jej dwie przecznice. Sklepy w dwupitrowych domach z cegy klinkierowej, ktre byy nowe na zdjciach z przeomu wiekw. Namalowane na murach wyblake reklamy maszyn do szycia, lodwek i butw z lat trzydziestych, a okna wystawowe tak zakurzone, e Bg jeden wie, co si w rodku sprzedaje. Poobijane osobwki i sfatygowane pikapy stojce na pochyym parkingu, upstrzone szarymi plamami szpachli na botnikach i kalkomaniami Ragin Cajuns na przednich szybach. Sklep wdkarski, ogrodniczy, oglnospoywczy, wszystkie oboone biaym plastikowym sidingiem, i szyldy na supach, a na nich 261

wypisane czarnymi samoprzylepnymi literami nazwy towarw (z bdami) i kolawe przywieszki z cenami. odzie rybackie przycumowane przy sfatygowanym pomocie wybiegajcym w zatok, ktra w tym miejscu ma mae wcicie; wszystkie metalowe powierzchnie pokryte rdz, zamany maszt przewizany brudn niebiesk szmat jak opask uciskow. Bijcy od supw pomostu odr kreozotu. Zapach morza i benzyny. Pelikan przycupnity z rozpostartymi skrzydami na beczce po oleju. Wystarczajco duo barw, eby dwa razy wiksze miasteczko cae mogo chodzi wiecznie nawalone, i wystarczajco duo pijaczkw, eby te bary nie narzekay na brak zajcia. Przy przecznicach gwnej ulicy domy oboone aluminium, niektre mniejsze od grobowcw na drugim cmentarzu witego Ludwika w Nowym Orleanie. Szkoa podstawowa noszca imi synnego futbolisty. Koci Zgromadzenia Boego wygldajcy jak biae koszary wojskowe, a po drugiej stronie schludnie utrzymanego trawnika koci witego Judy, ramowa konstrukcja z szalowan wie, ktra bardziej ni z Kocioem Rzymskokatolickim kojarzy si z Episkopalnym Kocioem Nowej Anglii. Wierni wylewaj si strumieniem ze rodka i mieszaj na trawniku synkretyzm mistycznych animistw i kaznodziejw pokrzykujcych o ogniu piekielnym. Rumiani mczyni w kraciastych marynarkach i pastelowych spodniach z biaymi paskami dyskutuj o nieruchomociach i gole ze szczuplejszymi mczyznami, noszcymi bokobrody la Elvis i czarne garnitury. ony umiechaj si i przyciskaj torebki do brzucha. Niedzielne myli lizgaj im si po gowach jak obrusy z kraciastej baweny. Dalej ceglane domy si kocz, przy Monroe ubywa rm i biur, midzy budynkami pojawiaj si puste, zachwaszczone parcele, z ziemi tryskaj mae palmy, krzewy hibiskusa i nieliczne karowate dby, ziemia usana puszkami po piwie, kondomami i pokymi gazetami. W Crossons Hardware mona kupi dowoln bro, zagra w totka, doczy do Klanu. Joe Dill Realty, Joe Dill Brokerage i Joe Dill Construction wszystkie mieszcz si w Dill Building, razem z dentyst, lekarzem, ksigowym i miejscowym papug. Komisariat. Fryzjer. Whitney Bank. 262

Zabity deskami salon gier, mae betonowe pudeko oblepione nieskoczon liczb plakatw i aszy wielkich powrotw, festiwali, niespenionych politykw. Dairy Queen. Wieczorami dzieciaki siadaj na wystawionych przed sklep awkach i w powodzi wiata znad kasy popijaj koktajle mleczne albo jedz mikkie lody z tym takim loczkiem na samej grze; inne zataczaj samochodami ciasne krgi wok budynku, z rykiem silnika i podkrconym na maksa radiem. Dzieciaki z tutejszej szkoy redniej, Grail Crusaders. Druyna koszykarska dosza w tym roku do pnau rozgrywek stanowych, wszyscy byli z nich dumni. Kiedy patrzy si na nich z daleka, ma si wraenie, e dzieje si tu co wicej, co, czego nie wida na pierwszy rzut oka, jak w koszmarze sennym Normana Rockwella na przykad, e dzieciaki, zaprogramowane przez jak moc z pieka rodem, mwi po acinie wspak i poluj na wrogw szatana. Czarne sylwetki osaniaj oczy przed blaskiem samochodowych reektorw, usiuj rozpozna kierowc. Jaka para zaczyna taczy do heavymetalowej muzyki z bumboksa. my wirujce nad ich gowami to potpione dusze. Radiowz stoi naprzeciwko, na rogu, pomrukuje wczonym silnikiem, za szyb arzy si rubinowy ogieniek papierosa. Krzyki, wariacki miech, brzk tuczonego szka. Dwa cienie szybkim krokiem mijaj fryzjera, alkoholowy, Rupieciarni Jollyego. Na wystawie sklepu ogrodniczego wisi ogromny plakat przedstawiajcy lnice czerwone traktory, zielone kultywatory i te kosiarki samobiene przemierzajce idealny rolniczy krajobraz. Jest jak okno wychodzce na inny, lepszy wiat. TO KRAJ JOHNA DEERE, obwieszcza transparent nad plakatem. Motel Gulfview: sze domkw w rowych stiukach plus ozdobna gipsowa fontanna dla ptakw przy recepcji. Po drugiej stronie ulicy Club Le Bon Chance, niski budynek z betonowych pustakw, czarne okna wytatuowane elektronicznymi reklamami Dixie Beer, neonowy szyld w ksztacie dwch kostek, ktre tocz si po dachu, a trjka i czwrka na ich ciankach zmieniaj si w dwie jedynki. Parking nigdy nie jest pusty, muzyka nigdy nie milknie. Panna Sedele Monroe starzeje si na ostatnim stoku przy barze i koi swoj rudowos dusz tajemniczymi eliksirami, dzie w dzie od drugiej po poudniu do momentu, 263

gdy wydarzy si co interesujcego. Jej ycie jest szkaratn plotk. Ludzie mwi, e nie zna ycia ten, komu nie pobawia si wacusiem, ale lepiej po prostu do niej nie podchod, nie pozwl, eby spojrzaa na ciebie tym swoim zielonym okiem, lewym. W klubie grywa czasem perkusista Presleya, D.C. Fontana. Opowiada o tym, jak z Krlem objedali Luizjan w rowym cadillacu. Jakie mieli kobiety i jak wszystkie wsioki chciay je rypa. Ludzie schodz si ze wszystkich stron, gapi si na niego jak na jak relikwi. Jaki on stary, zauwaaj z czuoci i delikatnym zdumieniem. Jaki stary! Ostatnio zabito w klubie dwch mczyzn: jeden zosta zadgany przy stole bilardowym, drugi pobity w kiblu na mier. Dwa lata temu, w pewien kwietniowy wieczr, taczya tu Charlotte Sliddell (l. 23) z Golden Harvest. O tej porze roku ma si wraenie, e po zmierzchu upa jeszcze si wzmaga. Zachody soca s tu niesamowite. Pracy nie ma, za to patriotyzm a buzuje. Podobno jest to wietne miejsce do wychowywania dzieci. Ugruntowane wartoci, czyste powietrze. Dzieciaki nie mog si doczeka, kiedy si std wyrw. Mona by si zastanawia, dlaczego kto w ogle chce mieszka w takim miejscu jak to, miejscu, ktrego egzystencja ma tyle samo sensu, co ycie muchy krcej nad czym nienadajcym si do zjedzenia. Co kae ludziom rok w rok znosi nud, kopoty z zasikiem, huragany i upa? Wiara, tak brzmi odpowied. Niekoniecznie wiara w Boga czy w Ameryk, to by byo za proste. Tutejsi maj talent do wierzenia. Nauczyli si wierzy we wszystko, co niezbdne do podtrzymania chwilowego zudzenia. Bd wam opowiada o Dziecku z Bagien, o krlestwie Dobrego Szarego Czowieka, o voodoo i hoodoo, i o tym, e mona w ten sposb zaatwi, kogo si chce, jeli tylko ma si kas na opacenie staruchy z igo, ktra mieszka w mangrowym lesie, gdzie jazgocz komary, a aligatory tarzaj si w czarnej wodzie. Jezus yje. Podobnie jak Shango, Erzulie, Damballa i p tuzina innych. Przylepiona do ciany plastikowa Maryja Dziewica, a na otarzyku pod ni papierowe serduszka, zamane noyczki i bransoletka z koziego wosia. Pie cyprynika przewizany bia wstk. Sto czerwonych wiec poncych na werandzie. Wierni oddychaj cicho. Szepcz waciwe sowa. Umiechaj si, kiwaj gowami. Atmosfera gstnieje od mistycyzmu. Sycha gosy. Manifestuj si anonimowi wici, patroni wytrwaoci. To jedyny 264

prawdziwy dom. Nie obchodzi ich, czy i wy w to wierzycie. Oni wiedz. Wiedz. Obcy nie rozumiej ich tajemnic. Panna Nedra Hawes, wrby i proroctwa. Pksiyce, ankhy i siedmioramienne gwiazdy. Z odgosem przywodzcym na myl szelest rutu w listowiu nagy podmuch wiatru miota piaskiem w okna Vidas Moonlight Diner, wagonu kolejowego pomalowanego na biao i ozdobionego skupiskami jaskrawych kolorowych linii. Veves. Symbol voodoo. Za restauracyjk, na wschodnim skraju miasteczka, obstawiona wskimi domkami bita droga prowadzi nad Zatok. Tam mieszkaj czarni, ubodzy biali i inne wyrzutki. Domy gin wrd cyprynikw, dbw i mokrade. Jeszcze dalej, za granic miasta i wysypiskiem mieci, za asfaltow drog prowadzc do osiedli zamieszkanych przez wikszo szanowanych mieszkacw, biegnie cieka ledwie widoczna z gwnej drogi, wydeptana w dawicym j gszczu cykorii, dzikiego indygo i paproci. Nikt ni nie chodzi, wszyscy o niej albo zapomnieli, albo przynajmniej chc zapomnie. Stojc na niej, patrzc, jak wysoko w koronie dbu wilgowrony skacz po gaziach, a skone smugi zakurzonego wiata muskaj wierzchoki krzeww, suchajc wiergotw, treli i abiego rechotu, ma si wraenie, e co si czai w pmroku, nie tylko dwugowe jaszczurki i albinotyczne aby, ale take zrodzone ze skaonej ziemi mutanty, wielkie, cikie, powolne i smutne, grone tylko dla samych siebie, przemierzaj zielone cienie, zagubione pomrukuj niezrozumiale, zerkaj spomidzy lici, chowaj si na widok jadcego samochodu, uciekaj do nor. To miejsce skrywa tajemnic. Potn tajemnic. Powietrze wibruje od wiekowego napicia. Kto rzdzi tymi istotami? I kim one rzdz? To sekret, ktrego nikt nie chce pozna. Wstga ciemnej wody wije si w stron rozcigajcych si w gbi mokrade. Wiatr marszczy jej powierzchni, drzewa wydaj jk. Pajczyna dry, lecz pajczycy nie ma w domu. wiato ksiyca spywa po niciach jak srebrna ciecz, caa konstrukcja wydyma si, niezwyky, jedwabisty szkielet utkany z ycia na wskro czasu, delikatny, a mimo to wytrzymay, pikny mimo tkwicych w nim skorup niedawnych oar i nieskonsumowanego odna martwego kochanka. Skoczy si mecz baseballu. Staruszkowie chowaj woreczki z tytoniem, szykuj si do powrotu do domu. Jeden z nich z niesmakiem 265

uderza otwart doni w odbiornik. Niektrym udaje si wsta z krzesa dopiero za drug lub trzeci prb. Na przystani Joe Dill, muskularny brunet w dinsach i niebieskiej roboczej koszuli, wychodzi z kabiny kutra rybackiego i odrzuca na pokad klucz francuski. Niech to szlag! krzyczy w niebo. Parking na tyach Dill Building pustoszeje, samochody wyjedaj z miasteczka, ruszaj na wschd, niektre zajedaj do Club Le Bon Chance. Sznur pelikanw przelatuje nad falochronem, machaj skrzydami, potem szybuj, krelc na zachmurzonym niebie fraz z tajemniczych czarnych sylab. uraw brodzi w pytkiej wodzie z egipsk wytwornoci. Brodce biegaj po poszarpanym skrawku powej play na zachd od pomostu; brzuchate, z odrzuconymi w ty gowami, przystaj i pozuj jak malutcy nadci profesorowie. Czerwone jak landrynka camaro Z-28 pali gum na Monroe, na co ysy mczyzna zamykajcy sklep w jednym z ceglanych budynkw marszczy brwi i krci gow. Chuda, pomarszczona staruszka w sukience z koronkowym konierzykiem ostukuje lask chodnik, wracajc z Dills Liquors; torb ma cik od tygodniowego zapasu wdki. Dwie nastolatki, palce ukradkiem skrta w zauku midzy bankiem i salonem gier, z powanymi minami odprowadzaj j wzrokiem, ale gdy tylko znika im z oczu, spogldaj po sobie i wybuchaj miechem. Uwizany gdzie na acuchu pies ujada wciekle. Lata wiruj, dziel si, uszcz na dni. Dni spywaj jak deszcz po szybie. Nadciga zmierzch.

VIATOR

1
...M DRZEWA LIPOWEGO...

Wilander przyzwyczai si do swojej kabiny na pokadzie Viatora. Maa i skromna, odpowiadaa mu po czci dlatego, e jego aspiracje byy rwnie mae i skromne, ale take dlatego, e przywodzia skojarzenia z romantycznym losem poszukiwacza przygd w zamorskich krainach, ktre to marzenia dawno zdyy w nim obumrze, a teraz teoretycznie wanie si speniay: wyldowa przecie na frachtowcu, ktrego kapitan wpakowa go na mielizn z tak prdkoci, e statek wbi si gboko w ld i prawie cakowicie znikn wrd jode, wawrzynw i innych drzew, tak e kiedy opywao si cypel dookoa (co Wilander zrobi w zeszym miesicu na pokadzie holownika dostarczajcego poczt i zapasy na ten odcinek alaskiego wybrzea; sta w rozkroku na dziobie stateczku, mocno zaciska na relingu opatrzone masywnymi knykciami donie, wiatr odwiewa mu jasne blond wosy i chosta kocist, smtn twarz wypisz, wymaluj prawdziwy odkrywca, z niepokojem obserwujcy tajemnicz ciemn smug ldu na widnokrgu), widziao si tylko ciemny punkcik rufy Viatora, z tej odlegoci maleki i okrgy jak kropka oddzielajca dwa pikne, zielone zdania. Kabina miecia si w nadbudwce. Za dnia niezwykle jasne i czyste naturalne wiato dostawao si do rodka przez iluminatory, przesczywszy 379

si uprzednio przez gszcz szerokich jak do lici lipy, ktrej korona zostaa przycinita do zewntrznej ciany kajuty, noc za, w blasku szedziesiciowatowej arwki nad umywalk i nocnej lampki ze starekim abaurem zrobionym ze skorupy wia (Wilander kupi j od Arlene Dauphinee, rudowosej zarzdczyni faktorii handlowej w osadzie Kaliaska), kremowe ciany pony zotem, a przestrze jakby si kurczya wok niego, cile dopasowywaa do sfery jego pragnie, bezpiecznej, ciepej, tajemnej. Czu wtedy wyranie, e wiato przescza si na zewntrz, w gb mrocznych skbie paproci, pnczy i korzeni, przydajc rozwizej gstwinie niemal teologicznej doniosoci, tak jakby las by pozbawiony wszelkiego sensu czy raczej jakby w kadej chwili mg ulec przypadkowej, chaotycznej, przeraajcej przyczynowoci sennego koszmaru, gdyby nie ta emanujca wiatem komrka otorbiona w samym jego sercu i zamieszkana przez czowieka nicego kojce, mnisie sny. Wieczorami czterej mczyni, ktrzy zamieszkali na Viatorze przed przybyciem Wilandera, odwiedzali go czasem w jego kajucie, nie zdarzao si to jednak czsto. Ba, musia upyn prawie tydzie, zanim udao mu si porozmawia z ktrym z nich wczeniej widywa ich tylko przelotnie, bkajcych si po wypatroszonych trzewiach statku, a kiedy bez entuzjazmu odpowiadali na jego powitalne okrzyki (albo nie odpowiadali wcale), wraca do swoich spraw. Przypuszcza, e krc nosem na jego zwierzchnictwo, poniewa przyby ostatni; spodziewa si, e bdzie musia zdoby ich zaufanie cierpliwoci i szacunkiem dla ich ekscentrycznych obyczajw, ale kiedy szstej nocy do jego kajuty wparowa Peter Halmus niski, krpy, ze saczaymi miniami, ogolon gow i starannie przystrzyon brod, ktra chyba tylko zdaniem samego Halmusa korzystnie obramowywaa misiste rysy twarzy: wiercalowej szerokoci pasek ciemnych wosw podkrela lini uchwy, a ciesza pionowa kreska czya podbrdek z doln warg (taka koncepcja zarostu bardziej pasowaaby do staroytnego perskiego arystokraty) rozmowa nie przebiega bynajmniej zgodnie z przewidywaniami Wilandera, ktry oczekiwa ostronego i sympatycznego budowania podwalin nowej znajomoci... Nic z tego: Halmus burkliwym, rozedrganym od gniewu gosem powiedzia, e widzia, jak Wilander wyamywa resztki szka z rozbitego iluminatora, i przestrzeg go, eby nigdy wicej tego nie robi. Wyjani, e szko na Viatorze to jego wyczna dziaka; jest jedyn osob odpowiedzialn za zbadanie zasobw szka i oszacowanie ich wartoci i nie 380

yczy sobie, eby kto mu si do tego wtrca. Kiedy za Wilander, wolc nie wytyka mu irracjonalnoci tych twierdze, zasugerowa, e chcia w ten sposb tylko unikn zranienia i nie mia na myli nic zego, Halmus odpowiedzia mu jak czowiek szalony, i to po dwakro: nie do, e mwi bez adu i skadu, to jeszcze okaza si zwolennikiem jakiej obkanej estetyki. Zacz tumaczy, e szko, od dwudziestu dwch lat porzucone na pastw ywiow i pozostawione bez konserwacji, wykazywao przebarwienia nadajce kademu jego okruchowi warto naturalnego minerau, lustra za wyewoluoway przez ten czas w istne dziea sztuki. Wygaszajc to kazanie i ciskajc gromy na Wilandera, przez cay czas spacerowa od drzwi do umywalki i z powrotem, dwa szybkie kroki, w ty zwrot, i od nowa, podkrela nieczce si w logiczn cao zdania uniesieniem pici albo klepniciem si w udo, rozsadzajca go energia drania Wilandera, ktry czu si uwiziony na swojej koi, kiedy, siedzc na niej skulony, czubkiem gowy niemal dotyka spodu pki, na ktrej stao par ksiek, lea portfel, klucze, kilka monet i innych drobiazgw wszystko, co zachowa ze swojej przeszoci. Zgoda powiedzia. Nie bd ju usuwa adnego szka. Musisz jednak zrozumie, e szko... szko wcale nie jest tu najwaniejsze. Mamy wyceni metal na zom. Nie tak powiedzia wam Lunde? Od metalu jest Arnsparger odpar Halmus beznamitnie, jakby stwierdza niepodwaalne prawo, nienaruszaln zasad rzdzc wszechwiatem. Arnsparger... powtrzy Wilander. Tak. Zajmuje si kadubem i nadbudwk. Reszta, to znaczy instalacje, kambuz, silnik, no, w kadym razie to, co zostao z silnika... To ju sprawa Nygaarda. A Mortensen? Halmus chwil si zastanawia, zanim odpar: Ostatnio jest pochonity adowni. Pochonity, powiadasz... Wilander przerzuci nogi przez krawd koi i usiad na niej bokiem. Wyglda na to, e nie potrzebujecie moich wskazwek, ale jednak przypomn ci, e mamy tu konkretn robot do wykonania. Nie powinno nas nic pochania. Lunde na nas liczy. Lundego nie interesuje, co tu robimy. Wprost przeciwnie, w rozmowie ze mn bardzo jednoznacznie przedstawi swoje oczekiwania: mamy przedstawi mu swoje szacunki, eby mg zdecydowa, co zrobi z tym starym wrakiem. 381

Twarz Halmusa cigna si w przykrym grymasie, jakby nie spodoba mu si ten stary wrak. Chcesz, ebym ci co powiedzia o twoim ukadzie z naszym panem Lundem? Jeli twoim zdaniem to wane... Wane?! Halmus spojrza spode ba na Wilandera. A skd ty moesz wiedzie, co jest wane, a co nie?! Jeste tu od tygodnia! Wiem, e nie chc straci tej pracy: stabilnej, niezbyt ambitnej, praktycznie bez kosztw wasnych. To wanie jest dla mnie wane. Halmus podnis praw rk na wysoko ucha, zwrcon doni ku przodowi, z podkurczonymi palcami, jakby zamierza cisn niewidzialny kamie. Zaniemwi na dusz chwil. Po co ja w ogle z tob rozmawiam? burkn w kocu z pogard. Opuci rk. Jeste mem drzewa lipowego. Nie masz adnej specjalnoci. Par wieczorw pniej Arden Nygaard zapuka grzecznie do drzwi kabiny i zapyta Wilandera, czy mgby dosta jakie narzdzie do odzyskiwania metalu z powok chromowych. By drobnej budowy, gadko ogolony, mia przywide szpakowate wosy, garbi si lekko i w okularach w drucianych oprawkach do zudzenia przypomina nauczyciela. Za to jego spojrzenie poczciwy, niewzruszony wzrok ograniczonego umysowo prostaczka wywlekao z gbin pamici Wilandera obrazy bezdomnych z ulicznych przytukw i noclegowni, ludzi, ktrych intelekt (zmasakrowany ubstwem i alkoholem i przykrojony do dziecicych rozmiarw) pozwala im godzinami wpatrywa si z fascynacj we wasny but albo w plam na cianie, w ktrych dostrzegali cudowne ksztaty i obrazy ze swoich fantazji. To wraenie upoledzenia, agodnego obdu, wzmogo si jeszcze, gdy na pytanie, dlaczego sam nie uda si do Kaliaski i nie kupi stosownego narzdzia, Nygaard odpar, e nie lubi jedzi do miasteczka, po czym dugo, z namaszczeniem kiwa gow, jakby chcia w ten sposb wzmocni wymow swojego wytumaczenia; jakby przyglda mu si z rnych punktw widzenia i raz za razem utwierdza si w przekonaniu o jego trafnoci. Wilander mia go nawet ochot zapyta, dlaczego nie lubi bywa w Kaliasce, domyla si jednak, e kolejna odpowied Nygaarda i tak niewiele mu wyjani, a poniewa towarzystwo tego smutnego, maego czowieczka bolenie przypominao mu nie tak odlegy czas, gdy sam y wrd takich ludzi i przypadkowemu obserwatorowi rwnie mg si wyda upoledzony, skrci dalsz rozmow do 382

minimum i obieca, e przy okazji nastpnego wypadu zaopatrzeniowego kupi odpowiedni sprzt. Nygaard poczapa do umywalki, pieszczotliwie pogadzi jeden z chromowanych kurkw, umiechn si pgbkiem do Wilandera i wyszed. Po takich dowiadczeniach ze spotka z Halmusem i Nygaardem Wilander obawia si, e pozostali dwaj czonkowie ekipy rwnie mog by niepenosprawni umysowo, ale Henrik Arnsparger pulchny, rumiany, ysawy i gadatliwy blondyn po czterdziestce, z brzuchem wylewajcym si z poplamionych tuszczem drelichowych spodni i yczliwym sposobem bycia, ktry swobodnie mieci si w granicach normalnego zachowania rozwia jego obawy. Kiedy zwali si ciko na obrotowe krzeso przy malutkim biurku przyrubowanym do ciany kabiny i zacz gada jak nakrcony, jakby byli starymi dobrymi znajomymi, ktrzy od lat si nie widzieli, Wilander doszed do wniosku, e oto znalaz sprzymierzeca, czowieka, ktremu mona zaufa i ktry bdzie udziela prostych odpowiedzi na proste pytania, zamiast bredzi od rzeczy, dlatego z miejsca poprosi go o wyjanienie kilku nkajcych go kwestii: dlaczego Halmus nazwa go mem drzewa lipowego? Co mg mie na myli, mwic, e Lunde nie interesuje si pracami ekipy? No i dlaczego Nygaard nie lubi jedzi do Kaliaski? Z Nygaardem to nigdy nie wiadomo, co sobie myli odpar Arnsparger. Facetowi brakuje pitej klepki, jakby mia dziur w gowie; jak mu tylko co do niej wleci, to zaraz wylatuje z powrotem. Ale za Kaliask to aden z nas nie przepada. Sam widziae, e to paskudna dziura: ule, wredne psy, nieprzyjazne spojrzenia... A Halmus mia chyba na myli t lip. T pod twoim oknem. Mnie te nic innego nie przychodzi do gowy. Arnsparger rozpar si wygodnie i wydmuchn powietrze, jakby gasi wiec. Kiedy przyjechaem, Mortensen powiedzia co takiego... Wtedy bylimy tu tylko my dwaj. Przygarn mnie, wzi pod swoj opiek. Ale facet mia wtedy gadane... Nie to, co dzi. Od dawna tu jest? Nie jestem pewien, ale podobno, kiedy przyjecha, byo jeszcze od groma niegu. To on uruchomi generatory, wiesz. I ca instalacj hydrauliczn. Tak czy inaczej, powiedzia mi, e dokonujc penetracji lasu, Viator skonsumowa maestwo organicznego z nieorganicznym. To jego sowa, nie moje, bo ja cay czas nie mam pojcia, o co mu chodzio. 383

Mwi te, e wszyscy jestemy czci tego zwizku. Ja zostaem polubiony elazu, tak powiedzia. Halmusowi powiedzia, e jest wybracem szka. Stale tak gada, lozof jeden... Dla mnie to brzmi jak fantastyka, nie lozoa. A jaka to rnica? Arnsparger szturchn nog swj marynarski worek. Zmierzam do tego, e moe Mortensen rozwin t metafor i powiedzia Halmusowi, e jeste mem drzewa lipowego. Halmus nie jest taki cwany, eby samemu co takiego wymyli; niby chodzi do collegeu, ale ciemny jest, jak ci mog... Powiniene zapyta Mortensena. Zao si, e jeli tylko uda ci si go namwi na rozmow, bdzie mia dla ciebie jakie nieprzecitne wyjanienie. Wilander odkrci butelk z wod, ale zamiast si napi, zamyli si nad sowami Arnspargera. Dziwne to wszystko cign Arnsparger. Nie uwaasz? Wszyscy si nad tym zastanawiamy: czterech facetw... z tob to ju piciu. Piciu pechowcw, Skandynaww, szuka pracy. Traaj do agencji prowadzonej przez nastpnego Skandynawa, zaprzyjaniaj si z nim, a on ich wysya na Viatora. Z tob te tak byo, nie? Zaprzyjanilicie si z Lundem? Wszyscy? A co, mylae, e tylko ty? e jeste wyjtkowy? Ja te tak sobie mylaem. Wyobraaem sobie, e bdziemy kumplami do koca ycia, ja i Lunde. Stawia mi obiady, zabiera mnie do kina, rozmawialimy o Szwecji... chocia gwno o niej wiem, bo moja rodzina wyemigrowaa, kiedy miaem trzy latka. Z pocztku mylaem, e to jaki podstarzay pedryl, ale w kocu doszedem do wniosku, e jest po prostu samotny i lubi sobie powspomina. Z tamtymi byo tak samo? Mhm. Tylko e jak ju tu przypyniesz, to Lunde przestaje by taki rozmowny. Przez telefon si nie rozgaduje, zawsze tylko konkrety i do widzenia. Masz co nowego? pyta. Ty mwisz, e nie albo wciskasz mu jaki kit. On wtedy pyta, czy zauwaye co niezwykego. Nie, mwisz, nic a nic. No to w porzdku, on na to. Dobra robota. Tak trzyma. Bg jeden wie, co on sobie myli, e my tu robimy. Bo tu nie ma nic do roboty. Wiatr porusza gaziami lipy, licie kleiy si do szyby jak zielone donie z czuoci masujce szko, a Arnsparger wykada Wilanderowi cae szalestwo planu Lundego: przecie to niedorzeczne, sprowadza tutaj specjalnie czterdziestu czy pidziesiciu chopa, eby rozmontowali statek; po opaceniu im kosztw mieszkania, wyywienia i zapaceniu za 384

robot nigdy si nie wygrzebie z dugw. Co innego, gdyby Viator dopyn na miejsce przeznaczenia... Czy Lunde wspomnia Wilanderowi, e statek pyn akurat do Ameryki Poudniowej? Tam go mieli poci na yletki. Tak, tak wanie byo. Pyn do ktrej z tych dziur, gdzie tubylcy specjalizuj si w rozbieraniu statkw na kawaki. To musi by jakie straszne zadupie. No i na pewno nie przejmuj si tam rakiem, bo te stare statki s cae wypchane azbestem i innymi truciznami. Przed wyjazdem z Fairbanks Arnsparger zajrza do biblioteki publicznej, usiad przy komputerze, poszuka takich miejsc, pooglda: pustkowia, dugie plae, dziesitki wycignitych na brzeg kadubw stercz kolawo z piasku, czasem ju same szkielety, wrgi, i te setki robotnikw, ktrzy gsiego aduj si do rodka; wygldaj jak skazacy maszerujcy do komr gazowych. W takim miejscu obeszoby si bez zbdnych kosztw i pocicie Viatora byoby tanie jak barszcz; nikogo przecie nie interesowao, ilu ludzi zachoruje przy okazji albo umrze, byle mogli zarobi te par dolcw. A tutaj? Od pocztku nic, tylko wydatki, wydatki, wydatki. I jeszcze zwizki zawodowe patrz czowiekowi na rce, na si chc uszczliwia robotnikw. Tyle zachodu dla jednego statku? Bez sensu. Arnsparger wsta, zarzuci worek na rami i poda Wilanderowi rk na poegnanie. To na razie, Tom powiedzia. Do zobaczenia. Mog ci mwi Tom? W naszej sytuacji Thomas brzmi jako... sztywno. Tom bdzie w porzdku. Arnsparger plasn si otwart doni w czoo. Bybym zapomnia... Z kieszeni spodni wyuska telefon komrkowy i poda go Wilanderowi. Twoja kolej. Wilander spojrza na niego pytajco. Zmieniamy si, wszyscy po kolei. Poza Nygaardem. Przy skadaniu raportw i tak dalej. Ach, rozumiem. Gupio mi, e tak od razu musz ci zagoni do roboty, ale czy mgby zamwi dla mnie troch pudeek na kompakty? Takich plastikowych, przezroczystych. Dwiecie, dwiecie pidziesit sztuk. W hurcie s za pdarmo. Do czego s ci potrzebne? Na prbki. Wpadnij do mnie kiedy wieczorem, poka ci. Nie do koca zrozumiaem, co miae na myli, opowiadajc mi o Lundem. Chcesz powiedzie, e przysa nas tu bez powodu? 385

Co ja ci mam powiedzie? Kiedy rozmawiam z nim przez telefon, zawsze podrzucam mu par liczb, podaj zaktualizowane szacunki... eby by zadowolony, rozumiesz. Lubi t robot. Ale kiedy prbuj pocign go za jzyk, dowiedzie si czego wicej, kiedy przyjedzie reszta ludzi, na przykad, albo po prostu zapytam, co sycha, to zawsze mi mwi albo e ma drugi telefon, albo e musi komu pomc co tam zrobi w biurze. Kiedy mylaem, e wywiadcza nam, swoim kumplom, przysug, dlatego da nam tak lekk robtk, ale on naprawd nie zachowuje si ju jak przyjaciel. Zreszt, moe sam ci to wyjani. Zwaszcza e to ty teraz bdziesz do niego dzwoni. Ty tu rzdzisz. Arnsparger wyszczerzy zby w umiechu i zasalutowa z werw. Jeste mem drzewa lipowego.

You might also like