You are on page 1of 103
Daniel C. Dennett NATURA UMYSEOW itold Turopolski Thumaczyt Wydawnictwo CIS szawa 1997 DAR Copyright © 1996 by Daniel C. Dennett omu: Hanka Milanowiez Oprawa graficzn Redakeja: Anna Majews! wa, Wydawnictwo CIS 150 Warszawa, tel./fax 635 92 16 Warszawa, 1997 Wydanie pierwsze fe 9/1 82-85458-61-1 Drak: Drakarnia Wydawnietw Nauk cych SA, Lid SPIS TRESCI Slowo wstepne Rozdziat1 —_ Jakie istnieja rodzaje umyshéw? Wiedza o swoim umysle My, posiadacze umystu Slowa i umysly Problem nickomunikatywnych umystow Rozdziat2 Intencjonalnosé: systemy intencjonalne Proste poceqthi: narodziny podmiotowosei Nastawienie intencjonalne Bledny cel uScislania sqdéw Intencjonalnosé oryginalna i pochodna u 14 18 22 Rozdzial 3 Rozdziat 4 Rozdziat 5 Rozdzial 6 Cialo i jego umysly Od wrasliwosei do caucia? Medium i preekaz Moje ciato ‘ma sw6j whasny umyst!” Historia intencjonalnosei Wieza Generowania i Testowania W poszukiwaniu ceucia: raport z praebiegu dochodzenia Od fototaksji do metafizyki Narodziny myélenia Naturalni, bezwiedni psychologowie Wytwarzanie narzedzi do myslenia Rozmawianie z samym sobq Nasz umysi a inne umysly Nasza swiadomosé, ich umysty B6L i cierpienie: to, co ma znaceenie Polecane lektury Bibliografia 1 80 89 112, 118 139 155 170 184 193 199 SLOWO WSTEPNE Nie jestem naukowcem, lecz filozofem, a my, filozofo- wie, jestesmy lepsi w zadawaniu pytan niz udzielaniu odpowiedzi. Wbrew pozorom nie zaczalem weale od umniejszania siebie ani swojej dyscypliny. Stawianie co- raz lopszych pytai, przetamywanie starych nawykéw i tradygji pytania, jest bardzo trudna czescig tego wiel- kiego ludzkiego praedsiewziecia, jakim jest zrozumienie nas samych i éwiata, w ktérym Zyjemy. Filozofowie moga wniesé znaczacy wklad do prowadzonych dociekaft i wykorzystaé sw6j profesjonalnie wyostrzony talent do pytania, jezeli tylko beda mieli oczy i uszy otwarte i powstrzymaja sig od pochopnego udzielania odpowie- dzi na podstawie pierwszych ,oczywistych” przestanek. O umysly mozna pytaé na wiele sposob6w; méj sposéb — ten, ktéry przedstawie w tej ksiazce — zmienia sig nie- mal z dnia na dziea; rozwijam go i udoskonalam w mia- re jak dowiaduj sig 0 nowych odkryciach, nowych teoriach i nowych problemach. Przedstawie zbiér pod- stawowych zalozei, ktére spajaja moje stanowisko i nadaja mu stabilna, charakterystyezna forme, lecz naj- bardziej pasjonujgce sq zmienne obrzeza tej formy — tam rozgrywa sig akeja. Zasadnicza intencjq tej ksiqzki jest zaprezentowanie pytatt, ktére zadaje wlasnie teraz 7 — niektére 2 nich prawdopodobnie zaprowadza do- nikad, a zatem niech ezytelnik uwaza. Jednakie méj sposéb pytania sprawdzal sig do tej pory zupelnie niezle, ewoluowal swobodnie, z tatwoseia asymilujae najnowsze odkrycia, w tym takée te, do ktorych wezesniej sig prayezynit. Ini filozofowie proponowa}i konkurencyjne sposoby pytania o umysly, lecz nawet najbardzie} wply- wowe z nich, pomimo swej poczatkowej atrakeyjnosci, prowadzq do wewnetrznych sprzecanosei, szeregu nie- wiadomych lub ealkowicie niezglebionej tajemnicy, co zamierzam zademonstrowaé. A zatem, z pelnym przeko- naniem polecam swoich aktualnych kandydatéw na dob- re pytania. Umyst ezlowieka jest skomplikowang materia, utka- ng z wielu réanych watkéw, laczqeq w sobie wiele r6z- nych wzoréw. Niektére z nich sq tak stare jak samo aycie, inne tak nowe jak dzisiejsza technologia. Umyst czlowieka jest pod wieloma wzgledami doktadnie taki, jak umysly innych awierzqt, pod innymi zag catkowicie sig od nich régni. Perspektywa ewolucyjna pomoée nam zobaczyé, jak i dlaczego skladniki umystu uksetattowaly sig wlasnie w taki sposdb. Lecz éadna prosta droga w caasie, ,od drobnoustrojéw do czlowieka”, nie odstoni nam doktadnego momentu pojawienia sie nowych wat- kow. A zatem, w tym, co nastapi, bede poruszal sig tam z powrotem, od umysléw prostych do zlozonych, siega- Jac ciggle wstecz. po elementy, ktre nalezy uzupelnié, ad, w koricu dojdziemy do ezegos, w ezym bedeiemy mogli rozpoznaé umyst cztowieka. Wtedy spojraymy jeszcze raz za siebie, by zrobié przeglad napotkanych roénie i zastanowié sig, coz nich wynika. Materiat sktadajaey sig na te ksigéke przedstawitem w maju i ezerweu 1995 roku w ramach Wyklad6w Agnes Cuming, prowadzonych w University College w Dubli- nie oraz na Uniwersytecie Canterbury w Christchurch, w Nowej Zelandii. Chee podziekowaé profesorom i sta- dentom tych uezelni za ich konstruktywne uwagi, ktére 8 przyezynily sig do tego, ze ostateczna wersja ksiqzki jest niemal zupelnie inna i Gak ufam) lepsza. Chee podzig- kowaé tez Mareowi Hauserowi, Alvie Néemu, Wei Ciu, Shannon Densmore, Tomowi Schumanowi, Pascalowi Buckleyowi, Jerry’emu Lyonsowi, Sarze Lippincott oraz moim studentom z kursu Jezyk a umys?” w Tufts Uni- versity, ktérzy caytali i zywo dyskutowali przedostatni szkic ksiqéki. ‘Tufts University 20 grudnia 1995 Rozdziat 1 JAKIE ISTNIEJA RODZAJE UMYSLOW? Wiedza o swoim umyéle Cay kiedykolwiek jesteémy w stanie wiedzieé, co sig dzieje w umyéle innego czlowieka? Czy kobieta jest w stanie wiedzieé, jak to jest, gdy sig jest mezczyznq? Czego doswiadeza dziecko w momencie swoich naro- dzin? Czego doswiadcza, jesti w ogdle doswiadcza, ptd w lonie matki? A jak to jest z umyslami innymi nix ludzkie? O czym myéla konie? Dlaczego sepy nie dostaja mdlosci, gdy jedzq rozkladajaca sig padline? Czy gdy ryba nabije sig na haczyk, to boli jq tak bardzo, jak bolaloby ciebie, gdyby przebito ci usta haczykiem? Czy pajaki myéla, czy tex sq jedynie malutkimi robotami, bezwiednie przgdzqcymi swoje misterne pajgczyny? A jedli o tym mow, to dlaczego robot — gdyby by} dosta- tecznie zlozony — nie mégtby byé swiadomy? Istniejq przeciez roboty, ktére potrafiq sig poruszaé i manipu- lowaé przedmiotami prawie tak biegle jak pajaki; czy bardziej_skomplikowany robot méglby odezuwaé bél i martwié sig 0 swojq przyszlosé podobnie jak czlowiek? Czy moze istnieje jakas nieprzekraczalna przepasé oddziclajgca roboty (a moze réwnied pajaki, owady i inne ,sprytne”, lecz bezwiedne stworzenia) od zwie- a raqt, kt6re mySlq? Czy jest motliwe, ze wszystkie awie- vagta z wyjatkiem czlowieka sq w istocie pozbawionymi umyshu robotami? Tak utrzymywat Kartezjusz w sie demnastym wieku. Czy kompletnie sig mylit? Czy jest motliwe, ze wszystkie zwierzgta, a nawet rosliny — a nawet bakterie — posiadaja umys!? Przechodzge w druga skrajnosé — czy rzecaywiscie jestesmy tak pewni, Ze wszyscy ludzie obdarzeni sq ‘umystem? Byé mote (rozwazmy najbardziej skraing moéliwo8é) jestes jedynym umystem we wszechswiecie; byé moze wszystko poza toba, lacznie 2 rzekomym auto- rem te) ksig2ki, jest jedynie bezwiednym mechanizmem, Ten dziwaczny pomyst prayszed? mi do glowy, gdy bylem malym dzieckiem, i calkiem moiliwe, ze prayszed do glowy rowniez tobie. Mniej wigcej jedna trzecia moich studentow twierdzi, 2e sama wpadla na te mysl i rozwa- zata jg w dzieciistwie. Nieraz sq rozbawieni, gdy si¢ dowiadujg, ze jest to tak powszechna filozoficzna hipote- za, #e posiada nawet swoja nazwe — solipsyzm (z laciny aia sam”). Nikt na dluiszq mete nie traktuje solipsyzma serio, przynajmniej z tego co mi wiadomo, jednak rze- ezywiseie prowokuje on do odpowiedzi na waine pyta- nie: jesli wiemy, ze solipsyzm jest niepowaany — jesli wiemy, Ze istniejg inne umysly — to skad o tym wiemy? Jakie istniejq rodzaje umys}éw? I skad o nich wiemy? Pierwsze pytanie dotyezy tego, co istnieje, czyli ontolo- gii, w zargonie filozoféw; drugie dotyezy naszej wiedzy © tym, a zatem odnosi sig do epistemologii. Celem tej ksigzki nie jest udzielenie ostatecznej odpowiedzi na te lez raczej pokazanie, dlaczego musimy na nie odpowiadaé Igcznie. Filozofowie czgsto przestrzegaja pr2ed mieszaniem ontologii z epistemologiq. To, co ist- nieje, to jedna rzecz, méwig, a to, co mazemy o tym wie- dzieé, to druga. Byé mote istnieja rzeczy, ktére sq dla nas calkowicie niepoznawalne, a zatem musimy uwa- iaé, by nie mylié granie tego, co wiemy, 2 granicami tego, co istnieje. Zgadzam sie, ze jest to generalnie dobra 12 zasada, lecz chee pokazaé, ze wiemy juz wystarezajqco wiele o umysle, by zdawaé sobie sprawe, Ze jedng z rze- czy, kt6ra ezyni go czyms odmiennym od wszystkiego innego we wszechswiecie, jest sposdb, w jaki o nim wie- my. Na prayktad: wiesz, 2e masz umyst, i wiesz, 2e masz mézg, lecz sq to dwa réine rodzaje wiedzy. O tym, ze masz mézg, wiesz. w podobny sposdb jak o tym, ze masz Sledzione — ze slyszenia. Nigdy nie widziales swojej éle- dziony ani swego mézgu (mégtbym sie zalozy6), ale skoro podreczniki mowia, ze kaidy normalny zdrowy czlowiek posiada te narzady, wnioskujesz, ze ty rowniez prawie na pewno je masz. Dudo blitszy kontakt masz ze swoim umystem — tak bliski, Ze méglbys nawet powiedzieé, ze jestes nim. (Tak whaSnie méwit Kartezjusz: twierdzi?, ze jest umyslem, res cogitans, czyli rzeczq_ myslqcq.) Z ksiqtki lub od nauczyciela mogibys sie dowiedzieé, caym jest umyst, leez nie musisz. nikomu wierzyé na slo- wo, #e sam go posiadasz. Gdybys zaczal sig zastanawiaé, czy jestes normalny i czy masz umyst tak jak inni la- dzie, od razu zdalbys sobie sprawe, Ze — jak zauwazy! Kartezjusz — sam fakt, ze sig nad tym zastanawiasz, jest bezsprzecznym dowodem na to, Ze rzeczywiscie go posiadasz. Prowadzi to do wniosku, ze kaida osoba 2na doklad- nie jeden umyst od wewnatr2”, i nie ma dwéch takich os6b, ktére by znaly ten sam umyst od wewngtrz. Zadnej innej rzeczy nie znamy w taki sposéb. A jednak cala dotychezasowa dyskusja odnosi sig do tego, w jaki spo- 6b my poznajemy — ty i ja. Zaklada, ée solipsyzm jest biedny. Im wigcej sig zastanawiamy — my! —nad tym zalozeniem, tym bardziej wydaje sig ono nieuniknione. Niemotliwe jest istnienie tylko jednego umystu — a przynajmniej nie takiego, jak nasze umysly. 13 My, posiadacze umystu Jesli cheemy rozwaiyé pytanie, ey zwierzeta (poza czlowiekiem) majg umysly, musimy zaczaé od pytania, czy maja umysly pod jakims wzgledem podobne do naszych, poniewai sq to jedyne umysty, 0 jakich eokol- wiek wiemy — w tym momencie. (Sprébuj zadaé sobie pytanie, czy zwierzeta majq flerby. Nawet nie wiesz, 0 co chodzi w tym pytaniu, jesli nie wiesz, caym jest flerb. Czymkolwiek jeszcze umyst jest, powinien byé caym$ podobnym do naszych umysk6w — inaczej nie nazwalibyémy go umystem,) A zatem nasze umysty, jedyne jakie znamy na poczatku, sq wzorcem, od ktorezo musimy zaczaé. Bez zgody na to bedziemy tylko macié sobie w glowie, mowige od rzeczy i nawet o tym nie wie- dzae. Kiedy zwracam sig do cebie, zaliczam nas obu do kla- sy posiadaczy umystu. ‘Ten nieuchronny punkt wyjscia stwarza (lub uznaje) zamkniet klase uprzywilejowa- nych jednostek, skontrastowang ze wszystkim innym we wszechéwiecie. Jest to tak gleboko zakorzenione ‘w naszym mysleniu i méwieniu, Ze niemal zbyt oczywis- te, by zauwaiyé, lecz musze sig nad tym zatrzymaé. Kie~ dy istnieje my, nie jestes sam, solipsyzm jest bledny, znajdujesz sie w towarzystwie, Ujawnia sie to szezeg6l- nie wyrainie, gdy bierzemy pod uwage jakies osobliwe przypadkii ie i udaligmy sig prosto wa. my z Houston 0 jai moja ciga Dziwne. JeSli ten facet uwata, ze jego cigzarowka jest tak godnym towarzyszem, ze zashuguje na wlaczenie do kategorii ,my”, to pewnie jest bardzo samotny. Albojego cigzaréwka zostala spersonifikowana w spos6b, ktory byiby przedmiotem zawisci kazdego konstruktora robo- tow. W odréznieniu od tego, ,my — ja i méj pies” zupel- 4 nie nas nie razi; lecz ,my — ja i moja ostryga” trudno potraktowaé serio. Innymi slowy, jestesmy raczej pewni, ze pies obdarzony jest umystem, natomiast mamy wat pliwosci, ezy posiada go réwnied ostryga, Praynaleinosé do klasy posiadajgcych umyst daje ewarancje najwiekszej wagi, ewarancje pewnego statu- su moralnego. Jedynie istoty posiadajace umyst mote 08 obchodzié; jedynie one moga przejmowaé sie tym, co sig dzieje. Jezeli robig ci cos, ezego ty nie chcesz, ma to znaczenie moraine, Ma znaczenie, poniewai ma je dla ciebie. Byé moze nie ma wielkiego znaezenia lub z réi- nych wzgled6w twoje dobro jest na drugim miejscu, lub tei (jesli karze cig sprawiedliwie 2a tw6j niedobry uezy- nek) fakt, Ze sig preejmujesz, moze w istocie praema- wiaé za moim dziakaniem. W kagdym razie, fakt, 2 ciebie to obchodzi, jest automatycenie brany pod uwage w rachunku morainym. Jesli kwiaty maja umyst, to nasze zachowanie w stosunku do nich moze mieé zna- czenie dla nich samych, a nie tylko dla tych, ktorzy sie onie troszezq. Jesli nikomu nie zalezy, to nie ma znacze- z kwiatami, Niektérzy by sig z tym nie zgodzili; upieraliby sie, ze Xwviaty posiadaja pewien status moralny, nawet jesli zaden posiadacz umyshi nie wiedzialby 0 ich istnieniu i sie nimi nie przejmowal. Ich piekno, na przyklad, bez wagledu na to jak niedoceniane, jest dobre samo w sobie, a zatem nie powinno sig go niszezyé, bez wzgledu na okolicznosci, Nie jest to poglad, wedlug ktérego piekno tyeh kwiatow ma znaczenie dla Boga, lub ze mogtoby mieé znaczenie dla jakiejé istoty, ktorej obecnosci nie sstesmy w stanie stwierdzié. Jest to poglad, wedlug ktérego ich piekno ma znaczenie, nawet gdy nie ma zna- czenia dla nikogo — ani dla nich samych, ani dla Boga, ani dla kogokolwiek innego. Mnie taki poglad nie prze- konuje, lecz zamiast z miejsca go odraucié, zauwaie tyl- ko, de jest to raczej kontrowersyjne stanowisko i nie ma wielu zwolennikéw. Nie traeba sig natomiast specjalnie 15 staraé, by praekonaé wigks208é ludzi, ze eo8, co posiada umyst, posiada rowniez swoje dobro, ktore ma znacze- nie. Diatego wiasnie ludzie sq tak bardzo przejeci pyta- niem 0 to, co posiada umyst: jakiekolwiek proponowane poprawki granic ,klasy posiadaczy umystow" maja 2a: fadnieze konsekwencje etyezne. —* Moiemy tu popelnié bledy. Mozemy przypisaé posi danie umysiu tym, kt6rzy go nie maja, lub nie dostrzec istnienia umystu u tych, ktérzy rzeezywigcie go posiada- ja. Pomytki te mialyby réing wage. Bledne przypisanie umyshi — na prayklad, ,zaprayjaénienie” sie 2 roslina- mi domowymi lub zamartwianie sig 0 kondycje ,Spia cogo” na biurku komputera — jest, w najgorszym razie, prejawem dziecinnej naiwnosci. Niedostrzeganie umy- shu — niezwazanie, nieliczenie sig lub negowanie pretyé, cierpics, radogci, nie zrealizowanych ambicji, nie speinionych pragnien, posiadajace) umyst osoby czy awierzecia — byloby strasznym grzechem. No bo jak ty bys sig ezul, gdyby potraktowano ci¢ jak przedmiot? (Za- ‘uwaé, jak to retoryezne pytanie odwoluje sie do dzielone- go przez nas statusu posiadaczy umystu.) W istocie oba bledy moglyby mieé powazne kon- seawencje moralne. Gdybysmy blednie przypisywali czemus posiadanie umystu (gdybysmy, na preykiad, wy- robili sobie przekonanie, ze bakterie maja umyst, a za- tem nie wolo nam ich zabijaé), mogtoby to doprowadzié do poswigcenia dobra wielu autentycznych ,nognikéw dobra” — naszych prayjacidl, naszych zwierzat domo- wych czy nas samych — dla czegos bez rzeczywistego moralnego znaczenia. Dyskusje dotyezace aboreji opie~ rajq sie na takim wlasnie dylemacie; dla niektorych jest oczywiste, e dziesigciotygodniowy pléd posiada umyst, dla innych jest oczywiste, ze nie. JeZeli nie posiada, to otwarta jest droga, by dowodzié, ze plod taki nie posiada wigeej dobra niz, powiedzmy, zakazona noga czy ropieja~ cy zab — i moze byé usuniety dla ocalenia zycia (czy zachowania innych débr) posiadacza umystu, ktorego 16 jest ezescig, Jeéli natomiast posiada juz umyst, to cokol- wiek zadecydujemy, 2 pewnoscig musimy wzigé pod uwage jego dobro, na réwni z dobrem jego tymezasowego zywiciela, Pomigdzy tymi skrajnymi pozycjami lezy prawdziwy problem: plod wkrdtce rozwinie sw6j umyst, JeSli pozostawi sie go w spokoju, a zatem, od ktérego ‘momentu powinnismy braé pod uwage jego spodziewane dobro? Znaczenie posiadania umystu dla kwestii statusu moralnego jest szczegélnie wyraéne w takich przypad- kach, poniewad jesli wiadomo, ze pléd jest anencefalica- ny (pozbawiony mézgu), dramatycznie zmienia sig postawa wiekszosci ludzi. Nie wsaystkich. (Nie prdbuje rozstrzygaé tu tych kwestii moralnych, leca chee tylko pokazaé, jak rozszerzaja one nasze zainteresowanie 2a- gadnieniem umystu daleko poza zwykta ciekawos¢.) Nakazy moralne i wymagania metody naukowej ida tutaj w przeciwnych kierunkach. Podejécie etyczne nakezuje — dla bezpieczenstwa — zakladaé istnienie umystu w praypadkach watplivych. Natomiast. pode- Kscie naukowe wymaga dowodu. Jako naukowiec nie ‘moiesz po prostu oznajmié, ze na prayklad obecnosé cza- steczek glutaminianu (podstawowego neurotransmitera zaangazowanego w przesytanie sygnakéw pomiedzy ko- mérkami nerwowymi) jest rownoznaczna 2 obecnoseiq umystu; trzeba tego dowiesé w starciu 2 ,hipatezq zerowa”, wedlug ktérej umystu nie ma, (Domniemanie niewinnosci oskarzonego, a# do momentu udowodnienia mu winy, jest ,hipoteza zerowa” w naszym prawie karnym.) Wéréd naukoweéw istniejq powazne spory co do tego, jakie gatunki posiadaja jaki rodzaj umyslu, lecz nawet najbardziej goracy oredownicy swiadomosei zwie- r2at przyjmujq na sicbie cigzar dowodu — i uwaéajq, 2 5q w stanie go udéwignaé, konstruujgc i testujge rozma- te teorie, majace pokazaé, ktore zwierzeta sq Swiadome. Choé jak dotad zadna z nich nie zostala potwierdzona, okaimy zrozumienie dla tych, ktorzy uznaja taka os- trozng polityke ,poczekamy, zobaczymy” za zagrozenie 17 statusu moralnego istot, 0 ktérych wiedza na pewno, ze sq Swiadome. Przypusémy, Ze pytanie, jakie sobie stawiamy, nie do- tyczy umyshu golebi czy nietoperzy, lecz umysku Iudzi leworeeznych ezy rudych. BylibySmy gleboko oburzeni, gdyby nam powiedziano, ze nalezy dopiero udowodnié, ze ta kategoria istot zywych ma wszystko, ezego potrze- ba, by zaliczyé j4 do uprzywilejowanej klasy posiadaczy umyshu, Wielu ludzi jest podobnie oburzonych, gdy 2qda sig dowod6w na istnienie umyslu u innych gatunk6w, lecz jeéli sq oni uezciwi w stosunku do siebie, to sami powinni przyznaé, ie réwnic# potrzcbujq dowodu w przypadku meduzy, ameby czy stokrotki; a zatem jes- tesmy zgodni co do zasady, a oni obrazajg sig jedynie 2a zastosowanie jej do istot, ktére sq tak bardzo do nas po- dobne. Mozemy troche zlagodzié ich niepokéj, prayzna- jae, #¢ we wszystkich naszych poczynaniach powinnis- my mylié sig po stronie nadmierne} atrybugji, do ezasu dy ustali sig fakty; jednak cena, jaka tracba zaptacié za naukowe potwierdzenie ulubionej hipotezy na temat umystiw zwierzat, jest ryzyko jej obaienia. Slowa i umysly Jednak nie ma powainych watpliwosei, de ty i ja mamy sw6j umys). Skad moge wiedzieé, e masz umyst? Stad, ze kazdego, kto rozumie moje slowa, automatycz- nie, obejmuje zaimkiem ,ty”, a jedynie istoty posiadaja- ce umys! sq w stanie rozumieé, Istnieja komputerowe urzadzenia, ktére ezytajq ksig#ki niewidomym: przekta- dajg strong widzialnego tekstn na strumies slyszalnych sléw, leez jako Ze nie rozumieja stow, ktére ezytajg, nie odnosi sie do nich zadne ,ty”, na jakie sig natykaja; ,ty” przelatuje przez nie na wylot i odnosi sig do tego, kto shucha — i rozumie — ezytane stowa. Stad wlasnie wiem, Ze ty, szanowny ezytelnikw/sluchaczu, masz umyst. Ja tez mam. Mozesz mi wierzyé na slowo. 18 W istocie, wlasnie to rutynowo robimy: wierzymy so- bie na slowo, rozstraygaiae w ten sposéb ponad wszelkq sensowng watpliwosé kwestie posiadania przez nas umystu, Dlaczego stowa mialyby byé tak przekonywajq- ce? Poniewai. sq takim potgznym srodkiem rozstrzyga- nia watpliwosei i niejasnosei. Wyobraé sobie, ze widzisz, jak ktos biegnie w twoim kierunku, pomrukujge gniew- nie i wymachujge siekierg. Rézne mysli praychodza ci do glowy: O co mu chodzi? Czy chee mnie zaatakowaé? Cay mnie 2 kims pomylil? Musisz go zapytaé. Byé moze potwierdzi twoje najgorsze przeczucia, leer byé moze powie, ze przed momentem zrezygnowat z prob otwarcia samochodu (przy ktorym stoisz) i wréeit z siekierg, Zeby rozbié szybe. Mogesz mu nie uwierzyé, ze to jego samo- chéd, lecz dalsza rozmowa — jeéli nie zdeeydujesz. sie uciekaé — z pewnoscig rozwieje twoje watpliwosei i wy- jaéni sytuacje w stopniu zupelnie niemozliwym do osiagniecia, gdybyScie nie potrafili porozumieé si¢ werbalnie, Praypusémy, 2e probujesz zadaé mu pytanie i okazuje sie, Ze on nie zna twojego jezyka. Byé moze uciekniecie sig do gestow i mimiki, Takie sposoby, pray odrobinie pomyslowosei, moga zaprowadzié was daleko, lecz nadal sq tylko kiepskim substytutem jezyka — pomyél tylko, jak skwapliwie szukalibyscie potwierdze- nia swojego mozolnie wypracowanego rozumienia, gdy- by nagle pojawit sig thumacz. Kilka przetlumaezonych pytaii i odpowiedzi nie tylko zmniejszyloby istniejqca jeszcze niepewnoéé, lecz wnioskaby szezegély niemozliwe do przckazania w Zaden inny spos6b: ,Kiedy zobaczyt, te Idadziesz jednq reke na piersiach i wyciqgasz drugq przed siebie, pomyélal, ze cheesz pokazaé, ze jestes cho- ry; probowal spytaé, ezy cheesz, zeby zawidzt cig do leka- rza, kiedy jud rozbije szybe i odzyska swoje kluczyki. Palee w uszach mialy symbolizowaé stetoskop”. No i wszystko sklada sig w logicng calosé, dzieki zaledwie paru slowom. 19 Cagsto podlkresla sie, jak trudny jest wierny i rzetelny praektad z jednego jezyka na inny. Méwi sie, ze ludzkie kultury sq zbyt rézne, zbyt ,niewspétmierne”, by jeden cztowiek mégt w peli dzielié dostepne mu sensy z dru- gim. Niewatpliwie thimaczenia zawsze odbiegaja troche od ideatu, lecz w szerszym kontekécie nie musi to mieé wigkszego znaczenia. Nawet jesli doskonale umacze- nia sq niemoéliwe, to dobre robi sig codziennie, wreez rutynowo. Dobre thumaczonie da sig abiektywnie odv6a~ nié od niezbyt dobrego oraz od caikiem zlego; takie th- maczenie pozwala ludziom, niezaleznie od rasy, kultury, wieku, piei czy doswiadezenia, na bliskosé zupelnie nie- dostepng dla jednostek innego gatunku. My, ludzie, ielimy sw6j subiektywny Swiat — i wiemy, Ze to robi- my — w spos6b, ktory jest calkowicie poza zasiegiem motliwosei jakichkolwiek innych istot na tej planecie, poniewaz potrafimy ze soba rozmawiaé. Ludzie nie dys- ponujacy (jeszcze) jezykiem, w ktérym mogliby sie porozumiewaé, stanowig wyjatek i dlatego wlasnie tak trudno jest nam sobie wyobrazié, jak to jest, ady sig jest noworodkiem czy gluchoniemym. Rozmowa nas laczy. Mozemy wiedzieé bardzo wiele o tym, jak to jest, gdy sig jest norweskim rybakiem, nigeryjskim taks6wkarzem, osiemdziesigeioletniq za- konniea, pigcioletnim chtopcem niewidomym od urodze- nia, areymistrzem sachowym, prostytutka czy pilotem myéliwea. Mozemy 0 tym wiedzieé znacznie wiecej nid © tym, jak to jest (jesli w ogéle jakos jest), gdy sie jest delfinem, nietoperzem, a nawet szympansem. Bez wagledu na to, jak réznimy sie miedzy soba, my, ludrie, rozrzuceni po calym Swiecie, mozemy rozwataé dzielace nas réznice i rozmawiaé o nich. Bez wzgledu na to, jak podobne sq do siebie antylopy gnu, stojace obok siebie w stadzie, nie moga wiele wiedzieé o swoich podobien- stwach, nie méwige 0 réénicach. Nie moga wymienié pogladéw. Byé moze maja podobne doswiadezenia, lecz nie sq w stanie podzielié sig nimi tak jak my. 20 I | t | | | | Niektérzy 2 was moga w to watpié. Czyé zwierzeta nie rozumiejq sig ,instynktownie”, w spos6b, ktérego ludzie nie potrafig zgtebié? Z pewnoéciq niektorzy tak twier- za, Na prayklad Elizabeth Marshall Thomas, ktéra ww swojej ksigace The Hidden Life of Dogs (1993)*, pisze, te psy posiadaja glebokie zrozumienie swojej wlasnej natury. Jeden prayklad: ,Z powodéw znanych psom, ale nie nam, wiele psich matek nie wspéléyje ze swoimi synami”. Instynktowna niecheé ps6w do kazirodatwa nie ulega watpliwoéci, ale co daje autorce przekonanie, ze ‘maja one lepszy wglad w powody swoich instynktow niz, ludzie? My te2 odezuwamy silna, instynktowna niecheé do robienia wielu rzeczy, nie majge zielonego pojecia dla- czego tak sig dzieje. Prayjecie bez dowodu, ze psy maja lepszy wglad w motywy swoich zachowati niz ludzie, to niedopuszczalne zlekcewadenie hipotezy zerowej — jesli stosujemy podejécie naukowe. Jak wkrétce zobaczymy, bardzo proste organizmy moga byé zdumiewajaco traf: nie dostrojone do swego érodowiska i do siebie nawza- jem, nie posiadajge najmniejszego zrozumienia tego dostrojenia, Natomiast my juz wiemy, z rozmowy, ie Indzie sq z reguly adolni do bardzo wysokiego stopnia zrozumienia siebie i innych. Ocaywiseie mozemy sig mylié. Czesto podkresla sig, jak trudno jest stwierdzié, cay czlowiek méwi prawde. Slowa, bedae najbardziej skutecznym Srodkiem komuni- kacji, 8 réwniez najbardziej skutecznym narzedziem oszustwa i manipulagji, Lecz jesli latwo jest Klamaé, to prawie tak samo latwo jest przylapaé klamce — szcze- gélnie wtedy, gdy ktamstwo sie rozrasta i logistyezny problem utrzymania calej struktury falseu zaczyna przerastaé mofliwosci ktamey. W fantazjach mozemy tworzyé nieskoficzenie poteznych oszustéw, lecz oszust- wa, jakie taki zly demon mégtby ,w zasadzie” popelnié, © Pelny wykex cytowanej literatury znaleéé moéna w bibliografii zamieszezone} na koficu ksiqeki (przyp. red.) 21 ‘modemy bez zadnych obaw zignorowaé w realnym Swie- cie. Wytworzenie i spéjne utraymanie tak wielkiej iloset fatscui bytoby po prostu zbyt trudne. My wiemy, ie ludzie na calym Swiecie maja mniej wigce} podobne checi i nie- , koszmary i halueynacje. Wiemy, ze zapach ezy melodia moze inv przypomnii é ni aycia i Ze o74 nie poruszajge ustami. Na dlugo pred pojawieniem sig psychologii naukowej, na dlugo zanim zaczeto przeprowadzaé staranne obserwacje i eksperymenty, wszystko to bylo powszechnie wiadome. Znaligmy te fakty 0 Iudiach od najdawniejszych czaséw, poniewaé rozmawialismy o nich ze soba, opisujqc je ze wszystkimi szezegétami. Nie wiemy nie podobnego o zyciu umyslo- wym jakiegokolwiek innego gatunku, poniewaé nie mo- z nimi porozmawiaé. Moze nam sig wydawaé, #e ale niezbedne sq badania naukowe, aby potwier- — nasze tradyeyjne domysty. Problem niekomunikatywnych umyslow Bardzo trudno jest stwierdzié, o ezym mysli ktos, kto nie chee lub nie moze, x takiej czy innej prayezyny, nie powiedzieé, Jednak 2wykle zakladamy, ze taki milezek w istocie mysli — Ze faktyeznie obdarzony jest umystem — nawet jesli nie znamy szezegdt6w. To oczywiste, choé- by tylko 2 tego wzgledu, Ze 2 latwoSeig mozemy sobie wyobrazié siebie w sytuacji, w ktérej wytrwale odma- caly czas snujqe swoje prywatne ‘e nawet. mySlae z rozbawieniem o ktopo- tach, ktére ma jakis obserwator 2 cokolwiek) chodzi nam po glowie. Méwienie, bez wzgle- du na to jak rozstrzygajaca bylaby jego obecnosé, nie jest 22 Konieczne dla posiadania umysiu. Z tego oczywistego faktu jestesmy sklonni wyciagaé watplivy wniosek: byé moze istnieja jednostki, ktdre obdarzone sq umystem, lecz nie potrafia powiedzieé, 0 ezym myélg — nie z po- wodu paralizu czy afazji (niezdolnosci do werbalnego porozumiewania sig spowodowanej uszkodzeniami pew- nych ezeéci mézgu), leez dlatego ze w ogéle nie maja gadnych zdolnosei jezykowych. Dlaczego twierdze, Ze Jest to watpliwy wniosek? Najpierw rozwazmy, co przemawia za tym przekona- niem. Oczywiscie: tradycja i madrosé ludowa glosi, Ze 84 umysly bez jezyka. Nasza zdolnosé do dzielenia sig z innymi naszymi myslami to jedynie 2dolnosé peryfe- ryjna, w takim sensie, w jakim drukarka laserowa jest peryferyjnym urzadzeniem komputera (komputer moze spokojnie pracowaé ber niej). Zwierzeta — przynajmniej niektére — obdarzone sa Zyciem umyslowym. Niemow- Ieta, zanim naueza sig méwié, oraz ghichoniemi nawet ci rzadko spotykani gluchoniemi, ktorzy nigdy nie nauczyli sig nawet jezyka migowego — réwnied. Umysty te niewatpliwie moga sie réanié na wiele trudnych do agiebienia sposobéw od naszych umystow — umystéw tych, ktorzy potrafia zrozumieé dyskusje taka jak ta — lecz oczywiscie to sq umysly. Nasza krélewska droga do wiedzy o innych umystach — jezyk — do nich nie docho- dai, lecz jest to jedynie ograniezenie naszej wiedzy, a nie ich umysléw. Pojawia sie zatem mofliwosé, Ze istniejq takie umysly, ktorych zawartosé jest dla nas z natury niedostepna — niepoznawalna, niesprawdzalna, niepo- datna na Zadne badanie. radycyjng reakcjq na te modliwosé jest je} uznanie. Tak, rzeczywiscie, umysty sq ostatecznym terra incogni- ta, poza zasiegiem calej nauki — a w przypadku umys- Yow bez jezyka — rownies poza zasiegiem naszych empatyeznych dialogw. No i co z tego? Troche pokory powinno utemperowaé naszq ciekawosé, Nie naledy mylié pytat ontologicznych (0 to, co jest) z pytaniami 23 epistemologicznymi (0 to, skad 0 tym wiemy). Musimy pogodzié sig z tym zadziwiajgcym faktem, Ze istniejg rzeczy poza granicami naszego poznania. Lecz nim zgodzimy sig z ta konkluzja, powinnigmy rozwazyé konsekwencje innych faktow dotyezacych nas samych, ktdre sq réwnie ocaywiste, Okazuje sig, ze czes- to robimy inteligentne rzeczy bez iadnego zastanowie- ; robimy je ,automatyeznie”, »nieswiadomic”. Jak to jest, na prayktad, gdy korzysta sie z informacji o ksztal- tach w peryferyjnym polu widzenia, w celu ustalenia odpowiedniej Gugosci kroku podezas spaceru w pofaldo- wanym terenie? Od, ied brami — imy w stanie uczynié tego procesu przedmiotem naszej ‘uwagi, nawet gdybysmy sie bardzo starali. Jak to jest, ady podezas gtebokiego snu rejestruje sie, ze lewe ramig wykrecito sie tak niefortunnie, 4 wywiera nadmierny nacisk na lewg lopatke? Nijak — weale sie tego nie do- Swiadeza. Szybko i niegwiadomie praechodzi sie do ,wy- godniejsze;” pozyeji bez przerywania snu. Gay mamy sig wypowiedzieé na temat tych domniemanych fragmen- téw naszego Zycia umystowego — wzruszamy ramiona- mi; cokolwiek sig w nas dzialo, co kicrowalo tymi inteligentnymi dziataniami, w ogdle nie bylo czesciq naszego Zycia umystowego. Zatem nastepna moiliwosé, jaka nalezaloby rozwaiyé, to ta, Ze wéréd stworze nie posiadajgcych jezyka sq takie, ktére w ogéle nie maja umyshu i wszystko robig ,automatycznie” czy ,nieswia- domie’. ‘Tradycyjng reakejq na te moéliwosé jest — réownied — jej uznanie. Tak, rzeczywiscie, niektére stworzenia zu- pelnie pozhawione sq umystu. Niewatpliwie bakterie nie majq umystu, a prawdopodobnie takie ameby i roz- gwiazdy. Catkiem modliwe, #e nawet mréwki, choé zachowuja sie tak inteligentnie, sq jedynie bezwiednymi automatami, drepezqeymi po éwiecie bez. najmniejszego doznania ezy mysli, A pstragi? A kurezaki? A szczury? Moze nigdy nie bedziemy w stanie ustalié granicy 24 pomiedzy stworzeniami, ktére posiadaja umyst, a tymi, ktre go nie posiadaja, lecz jest to po prostu jeszcze jeden przejaw nieuniknionego ograniczenia naszej wis day. Takie fakty moga byé z natury niepoznawalne, a nie jedynie trudne do ustalenia. Mamy tu zatem dwa rodzaje rzekomo niepoznawal- nych faktéw: nie wiemy, jak wygiada aycie wewngtrane tych, ktorzy posiadaja umyst, lecz. nie potrafig mowié 0 swoich myélach, oraz nie wiemy, ktore stworzenia w ogéle posiadaja umyst. Tych dwéch rodzajéw niewie- dzy nie da sig réwnie latwo zaakeeptowaé. Rodnice pomigdzy umystami moglyby byé tego rodzaju, ze zasad- nieze odmiennogei bylyby latwo rozpoznawalne dla obiektywnych obserwatoréw, lecz pomniejsze szezegély stawalyby sie coraz trudniejsze do ustalenia — przypa- dek malejgeych korzyéci 2 rosngeych inwestycji. To, co pozostawaloby nie rozpoznane, nie miatoby specjalnie tajemniczego. charakteru, stanowiloby jedynic nie- uchronng luke w bogatym informacyjnie, lecz ograniczo- nym 2 praktycznych wagledéw katalogu podobiefistw i réimic, Réénice pomigdzy umyslami prypominalyby zatem réénice pomigdzy jezykami czy stylami w muzyce — praktyeznie niewyezerpywalne, leez dostepne w do- wolnym przyblizeniu. Natomiast réénica pomiedzy posiadaniem umyshi a jego calkowitym brakiem — pomigdzy byciem ezymé, co ma swéj wlasny, subiektyw- ny punkt widzenia, a byciem ezymé, co nie posiada zadnego wnetrza, jak kamieh czy obcigty kawalek paz- nokeia — jest w powszechnym odezuciu réinica typu »wszystko albo nic’. Duzo trudniej jest pogodzié sig z myéla, ze niezaleinie od ilosci dalszych badaf nigdy nie uzyskamy odpowiedzi na pytanie, czy jest tos, kogo cos obchodzi, na prayklad, wewnatrz skorupy homara cay za léniqea obudowa robota. Sugestia, ze tak moralnie istotny fakt mégiby byé dla nas z natury niepoznawalny, jest po prostu nie do znie- sienia, Oznacza ona, ée bez. w2gledu na to, jakie przepro- 25 wadzilibyémy badania, nadal moglibyémy poswigeaé au- tentyezne dobro moralne niektérych istot dla calkowicie iluzorycrnego dobra innych. Nie zawiniona niewiedza © konsekwencjach jest czgsto dobrym usprawiedliwie- niem, gdy okazuje sig, de niecheaey zrobilismy cos zlego, lecz. jesli musimy oznajmié juz. na watepie, ze jestesmy nieuchronnie élepi na sama podstawe moralnego mysle~ nia, moralnoéé staje sig pozorem. Na szczescie, wniosek ten jest rownie niewiarygodny, jak nie do zniesienia. ‘Twierdzenie, #e, powiedzmy, ludzie leworgezni to nie- Swiadome automaty, ktére mozna rozmontowaé jak rowery, jest niedorzeczne. Podobnie niedorzeczna jest uga sk yyli twierdzenie, ée bakterie cierpia, czy ie marchewki nie lubia, gdy sig je bezceremonialnie wyrywa z ich ziemnych pieleszy. Jest oczywiste, ze mozemy uzyskaé moralng pewnosé (a to jedynie ma zna- Ze niektére rzeczy posiadaja umyst, a inne nic. nie wiemy jeszcze, skad czerpiemy te wiedze; sila naszych intuicji nie jest zadnq gwarangja ich pewnosei. Rozwazmy kilka przypadkéw, zaczynajqe od spostrzeze- nia ewolucjonistki Elaine Morgan Niesamowite u noworodkéw jest to, Ze od pi swszej chwi Ii ktos ta Jimy sig nad 36zeczkiem i popa trzymy na driecko, nasze spojrzenie zostanie odwzajemnio- ne (1995), Jako obserwacja instynktownej reakeji ludzi na kontakt wzrokowy, zdanie to trafia w samo sedno, leez pokazuje zarazem, jak katwo moiemy sie tutaj pomylié. Mozemy, na przyklad, zostaé wprowadzeni w blad przez robota W Laboratorium 1¢j Inteligeneji w MIT, Rodney Brooks i Lynn Andrea Stein stworzyli zespét zlozony z ro- botykéw (i nie tylko — tez uczestnieze w jego pracach) jalnego robota, o imieniu w celu skonstruowania human Cog. Cog zrobiony jest z metalu, krzemu i szkla, podobnie jak inne roboty, lecz jego konstrukeja jest tak odmienna, 26 tak bardzo praypomina eztowieka, de byé moe pewnego dnia Cog zostanie pierwszym éwiadomym robotem na Swiecie, Czy mozliwy jest Swiadomy robot? Z mojej teorii Swiadomosci, Modelu Wielokrotnych Szkicéw (1991), wynika, Ze Swiadomy robot jest teoretyeznie modliwy, a Cog konstruowany jest z tym odleglym celem na uwa- dze. Leez Cogowi jest jeszcze bardzo daleko do Swiado- mosei. Jak dotad nie potrafi widzieé, slyszeé ani caué, lecz ezesci jego ciala poruszaig sig juz w kudzaco ludzki sposdb. Jego oczy, zlozone z malutkich kamer wideo, wykonuja ruchy sakkadowe — blyskawiczne drgania — by skupié sie na kaidej osobie, ktéra wejdzie do pokoju, a nastepnie éledzié je} ruchy. Bycie sledzonym w ten sposdb jest dziwnie niepokojacym dogwiadczeniem, nawet dia tych, ktérzy znajq caly mechanizm, Spojrze- nie w oczy Coga, gdy on beamyslnie odpowiada swoim spojrzeniem, moze byé ,niesamowite” dla niewtajemni- ezonyeh, lecz tam nie ma nikogo w srodku — w kazdym razie, jeszeze nie ma. Rece Coga, inaczej niz rece stan- dardowych robot6w, ezy to prawdziwych, ezy filmowych, poruszaja sig szybko i plynnie, tak jak rece ezlowieka; jesli dotkniemy ramienia Coga, reaguje on oporem w niewiarygodnie ludzki sposdb, tak Ze cheialoby sie Ikrzyknaé jak na filmach grozy: ,"To zyje! To Zyje!” Nie ayje, ale wraienie jest bardzo mocne. Jesli juz méwimy 0 rekach, rozwaémy historig z in- nym moralem: w potwornym wypadku czlowiekowi uciglo reke, lecz, zdaniem lekarzy, bedzie jg mozna przyszyé 2 powrotem. Czy ta reka, lezaca na stole opera- cyinym, jeszeze miekka i ciepla, odezuwa bél? (Jesli tak, to powinnismy wstrayknaé jej nowokaine — szczegélnie gdy chcemy uéyé skalpela przed polgezeniem jej z resztq ciala). Powiesz pewnie, Ze to bez sensu; zeby byt bél, mu- si byé umyst, a jak dlugo reka nie jest polaczona z cia- Jem obdarzonym umystem, cokolwiek z nig zrobimy, nie spowoduje cierpienia w zadnym umysle. Ale byé moze reka ma sw6j wlasny umyst. Mote zawsze miala, lecz nie 27 byta w stanie nam o tym powiedzieé! No bo dlaczego ic? Ma w sobie przeciez wiele komérek nerwowyeh, nadal aktywnych. Gdybysmy znaledli caly organizm z tak wielkg ilogciq aktywnych komérek nerwowyeh, bylibysmy bardzo sklonni praypuszezaé, ze jest on 2dol ny do odezuwania bélu, nawet gdyby nie potrafit wyrazié tego w zrozumialy dla nas spos6b. Tu intuicje sig zde- raajq: rece nie maja umystu, pomimo ze zawierajq wiele proces6w i materialow, ktérych obecnosé jest w stanie nas przekonaé, Ae niektére zwierzeta go posiadajg. Czy zachowanie jest tym, co sig liery? Praypusémy, #e uszezypnales amputowang reke w palec, a ona uszezyp- nela ciebie! Czy wtedy dalbyé jej nowokaing? A jesli nie, 40 dlaezego? Bo byt to pewnie ,automatyczny” odruch? Skad masz te pewnosé? Czy moze jest cos w organizacji Komérek nerwowyeh, co sprawia, Ze jest inacze}? Dobrze jest lamaé sobie glowe na takich zagadkach; mozemy sig wiele dowiedzieé o swoich naiwnych koncep- +h umystu dociekajgc, dlaczego nasze intuicje sq takie, a nie inne, leez. musi byé lepszy sposdb badania umyslow — i nieumystéw, na ktdre byé mote daligmy sig nabraé. Defetystyczne przckonanie, 4e nigdy sig nie do- wiemy, powinnigmy odsungé na czas nieokreslony, zachowaé na ostatnie tchnienie, gdy naprawde wyezer- piemy jud wszystkie mozliwosei, a nie jedynie wyobrazi- my sobie, ze to zrobiligmy. Moga nas jeszeze spotkaé niespodzianki i olgnienia na tej drodze. Jedna z moéliwosci, jakq nalezatoby rozwazyé (nieza- leénie od tego, cay w koheu jg odrzucimy, czy nie), to ta, de mode jezyk nie jest ezyms peryferyjnym w stosunku do umystu, Byé mode ten rodzaj umystu, jaki otrayma- my, gdy dodamy jezyk, jest tak rézny od umyshu, jaki mozemy mieé bez jezyka, 2e nazywanie obu umystami jest bledem, Innymi stowy, niewykluezone, iz nasze po- ‘caucie, ze inne stworzenia posiadajg bogate zycie umys- lowe — niedostepne dla nas, ale oczywiseie dostepne dla nich — jest zkudzeniem. Ludwig Wittgenstein stwierdait 28 kiedyé, Ze: ,Jesli lew potrafitby méwié, to nie potrafi- libysmy go zrozumieé” (1958). To jedna mosliwosé, bez ‘watpienia, lecz odwraca naszq uwage od jeszcze inne} jesli lew potrafilby méwié, zrozumielibysmy go calkiem niezle — ze zwyktym wysitkiem wynikajacym z koniecz- nogci przektadu z jezyka na jezyk —lecz nasza rozmowa nie powiedzialaby nam prawie nic o umyslach zwyklych wow, jako Ze jego umyst wyposazony w jezyk tak bardzo by sig od nich réznit. Moze dodanie jezyka do ,umyshu” wa, bytoby daniem mu umyshu po raz pierwszy! A moze nie. W kaédym razie, powinnigmy zbadaé taka moéli- swosé, a nie po prostu prayjmowaé, za tradyeja, ze umys- ly nie méwigeych zwierzat preypominajg nasze wlasne. Jesli cheemy znalezé jakas alternatywna metode do- ciekaf, zamiast bezkrytycznie polegaé na naszych po- tocznych intuicjach, od czego moglibysmy zaczgé? Roz- waimy Sciezke historycang, ewolucying. Kiedys nie bylo umyslw. My mamy umysty, lecz nie istniejemy przeciez od zawsze. Pochodzimy od istot z prostszymi umystami (0 ile to byly umysty), ktére pochodzily od istot z jeszcze prostszymi ,kandydatami” na umysty. By taki czas, catery ezy pigé miliard6w lat temu, gdy w ogéle nie byto umystéwi, ani prostych, ani zlozonych — przynajmniej nie na tej planevie. Jakie innowacje sie pojawity, w ja- kim porzadicu, i dlaczego? Glowne etapy widaé wyrad- nawet jeéli o szezegétach dotyezacych czasu i miejsc mozemy jedynie spekulowaé. Kiedy ju opowiemy tg his- torig, uzyskamy przynajmniej pewne ramy, w ktorych bedziemy mogli osadaié nasze dociekania. Byé mote bedziemy chcieli odrdznié klase pseudoumyst6w, proto- umystiw, czy pseudoprotoumysiéw od umystu z praw- dziwego zdarzenia. Jakkolwiek nazwiemy te pierwotne uklady, moze przynajmniej zgodzimy sig co do drogi, po Kt6rej sig wspinajg, oraz warunkéw i zasad, ktore jg okreslily. W nastepnym rozdziale znajdziemy pewne na- r2edzia do naszych docickan. Rozdziat 2 INTENCJONALNOSC: SYSTEMY INTENCJONALNE Zauwaiam oo i szvkam dla tego powodu, co omacza, de szukam W tym intencji, a nade wszystko — kogos, Kto ma intene sprawey; kaide zdarzenie to uc ezlowiek dostrzegal intencje we wezyst sig dzieje, jest to nasz najstarszy nawyk. zwierzgta vez go posiadajq? irich Nietzsche, Wola mocy Fi Proste poezatki: narodziny podmiotowoéei* Zadne ziarenko piasku nie posiada umyshu — zia- ‘0 piasku jest zbyt proste. Weémy cos jeszcze la i czqsteczka wody nie posiadaiq spodziewam sig tutaj powaznego sporu. Leca jak to jest w praypadku wigkszych czqsteczek? Wirus jest pojedyneza, ogromna ezasteczkq — makro- czastecaka zlozong z setek tysigcy, a nawet milion6w od tego, co bedziemy liczyé. Te jqce Na poziomie atomowym czeéci, w swéj oczy- Fragmenty tego podrozdzialy z pewnymi poprawks nigte sq z moje} ksigiiei Darwin's Dangeraus Idea (1995). i zaczerp- 31 wiscie bezmysIny sposéb wchodzq w interakeje, by esiggngé zupeinie nadzwyezajne efekty, Najwazniej- szym 7, punktu widzenia naszych roawazan jest samopo- wielanie. Niektore makroczasteczki, jesli pozostawié je w odpowiednio bogatym srodowisku, posiadaja dumie- wajgqea zdolnosé do bezwiednego konstruowania i rozsie- wania dokladnych — lub prawie doktadnych — kopii siebie. DNA i jego protoplasta, RNA, to wiagnie takie makroczasteczki; sq one podstawa wszelkiego 2ycia na Ziemi, a zatem historyeznym warunkiem wstepnym po- wstania wszystkich umyst6w — a przynajroniej wszyst- kich umystow na tej planecie. Przez okolo miliard lat, zanim proste organizmy jednokomérkowe pojawily sig na Ziemi, istnialy juz samopowielajace sig makro- czasteczki, ktore mutowaly, rosly, nawet naprawialy sie i byly w tym coraz lepsze — a przede wszystkim, nie- ustannie sig powielaly. Jest to oszatamiajqey wyezyn, nadal daleko poza za- siegiem mofliwosci jakiegokolwiek istniejgcego robota. Czy znaczy to, ae te makroezgsteczki posindajq umysly podobne do naszych? Z pewnoscig nie. One nawet nie sq zywe — z punktu widzenia chemii sq jedynie ogrom- nymi krysztalami, Te gigantyczne ezasteczki to minia- turowe maszyny — praypadek imakromolekularne} nanotechnologii. W istocie sq to naturalne roboty. Teo- retyezna moZliwos¢ samopowielajacych sig robotéw 20- stala_matematyeznic zademonstrowana przez Johna von Neumanna, jednego z wynalazeéw komputera, kté rego znakomite projekty nieoZywionych samoreplikato- row wyprzedzily odkrycie wielu szezegdléw konstrukeji RNA i DNA. Patrzae przez mikroskop biologii molekularnej mode- my byé Swiadkami narodzin podmiotowosci u pierw- szych makzoczasteczek, ktére sq na tyle ztozone, by przeprowadzaé dziatania, a nie jedynie mieé skutki. Ich podmiotowosé nie jest w pelni rozwinigta, tak jak nasza. One nie wiedza, co robia. Natomiast my czesto bardzo 32 dobrze wiemy, co robimy. W swoich najlepszych — i naj- gorszych — momentach my, ludzie, potrafimy dziataé intencjonalnie, po Swiadomym rozwazeniu. wszystkich za i przeciw. Makroczasteczkowa podmiotowosé jest inna; istnieja powody, dla ktérych makroczasteczki cos robia, lecz makroczasteczki sq ich nieswiadome. Nii mnigj jednak, ich rodzaj podmiotowosei jest jedynym mozliwym podiozem, na ktérym mogly sie rozwingé kiel- ki naszej podmiotowosci. ‘Jest cos obcego i mgligcie odpychajacego w tej quasi- -podmiotowosei, jaka odkrywamy na poziomie makro- czasteczkowym — cata ta celowa krzatanina, a mimo to »nikogo nie ma w domu”. Maszyny molekularne dokonu- Jace swych zdumiewajaeych wyczynéw sq niewatpliwie znakomicie skonstruowane, lecz réwnie niewatpliwie nie maja najmniejszego pojecia o swoich dziataniach. Rozwazmy ponizszy opis dzialan powielajqcego sig faga RNA — wirusa, ktéry jest wspotczesnym potomkiem nalwezesniejsayeh samopowielajacych sig makroczqste- czel Po pierwsze, wirus potrzebuje materialu, w ktérym mégiby zlozyé i ochronié swoja wlasng informacje genetyez- ng, Po drugie, potreebuje srodkéw na wprowadzenie tej informagii do ‘komérki Zywiciela. Po treecie, potrzebuje mechanizmu do powielenia wiasnej informagji w érodowis. ku, w ktorym przewaza RNA komérki zywiciela. I w koticn, musi zadbaé 0 rozmnoienie swojej informa, od z reguty prowadzi do zniszezenia komérki zywiciela... Wirus jest nawet w stanie zmusié te komérke do przeprowadzenia swojei_wlasne} replikacji; jego jedynym whladem jest pewien rodzaj proteiny, specjalnie przystosowany do wiru- sowego RNA. Enzym ten staje sig aktywny dopiero wtedy, ady w wirusowym RNA pokazuje sig haslo”. Kiedy enzym widzi to haslo, zaczyna bardzo wydajnie kopiowaé wirusowe RNA, ignorujae znacznie wigkszq liezbe czqsteczek RNA komérki aywicisla. W rezultacie, komorka jest wkrétce zalana wirusowym RNA, Jest ono pakowane do ostonkowej proteiny wirusa, ktéra take jest syntetyzowana w ogrom- 33 nych ilosei cza wielka ww kofieu komérka rozrywa sig i wypusz- nowych czgsteczek wirusa. Wszystko to senie i powtarza sig @ dokdad- Biolog molekularny Manfred Eigen, ktéry jest auto- rem powyzszego tekst skorzysta! z calego bogactwa czasownik6w opisuigeych czynnosei zwykle przypisywa- ne Swiadomym podmiotom: aby sig reprodukowaé, wirus ©” 0 rozmnozenie swojej informacji, w trak- musi ,zadbaé fc tego zadania wytwarza enzym, ktéry ,widzi" hasto gnoruje” inne ezasteczki. To licentia poetica — bez watpienia naciqgnieto znaczenie tych stow. Ale czy moi- na sig byto temu oprzeé! Takie ezasowniki kierujq naszq uwage na najbardziej uderzajge ceche zjawiska: ma- kroczasteczki sq systematyczne. Ich systemy kontrolne nie tylko Ze dziatajg sprawnie — one sq odpowiednio wyezulone na zmiennosé, sq pragmatyezne, pomystowe, sprytne, Moina je ,nabraé’, ale tylko na jakas nowosé, nie spotykang regularnie przez ich przodkéw. Te bezosobowe, bezrefleksyjne i bezwiedne drobinki molekularnej maszynerii sq ostateceng podstawa calej podmiotowosei, a zatem znaczenia, a zatem swiadomos- ci, Rzadko sig zdarza, by tak pewny i niekontrowersyjny fakt naukowy még mieé tak potezne implikacje dla calej pdéniejsze| dyskusji na temat czegos tak kontrowersyj- ego i tajemniezego jak umyst. Zatrzymajmy sie zatem, by je sobie upraytomnié. Nie ma juz co do tego zadnych powaznych watpliwos- ci: pochodzimy w prostej linii od tych samopowielajq- cych sig robot6w. Jesteémy ssakami, a wszystkie ssaki pochodza od gadéw, ktére sq potomkami ryb, ktére roz- winely sie z wezeSniejszych morskich stworzen przypo- minajacyeh robaki, Ktére byly potomkami jeszcze prostszych wielokomérkowych istot, éyigcych kilkaset, milionow lat temu. Te, z kolei, rozwinely sie z jednoko- mérkowych stworzeft, bedacych potomkami samopowie- 34 lajgeych sig makroczgsteczek, ktére #yly praed okoto trzema miliardami lat. Jest tylko jedno drzewo rodowe, na ktérym moana znale#é wszystkie zyjqce istoty, jakie kiedykolwiek pojawily sig na tej planecie — nie tylko zwierzeta, ale réwnied rosliny, algi i bakterie. Dzielimy wspélnego przodka z kaidym szympansem, kazdym robakiem, kazdym 4déblem trawy i kaéda sekwoja. Wéréd naszych praodkow byly ted makroczasteczki. Ujmujge rzecz, obrazowo, Twoja pra-pra-pra... prabab- cia byla robotem! Nie tylko ze pochodzisz od takich ma- kromolekularnych robotow, ale sig 2 nich skladasz: twoje czasteczki hemoglobins, przeciwciala, komérki nerwowe, twoja maszyneria dzialah odruchowych (na kazdym poziomie analizy od molekularnego w gore), twoje cialo (gcanie 2 mézgiem, oczywiseie) sktada sie z mechanizméw, kt6re tepo wykonuja wspaniata, per- fekeyjnie zaprojektowang robote. Byé mode nie wadrygamy sig juz na naukowg wirie wirus6w i bakterii, pracowicie i bezmyslnie realizujq- cych swe wywrotowe przedsigwzigcia — wstretne male automaty i ich podte wystepki. Lecz nie mozemy pocie- szaé sie myslq, Ze one sq obcymi najezdacami, tak rozny- mi od tych sympatycanych tkanek, z ktdrych my sie skladamy. Sktadamy sig z takiego samego rodzaju auto- matéw, jakie nas atakuja — zadna specjalna aureola calowieczenistwa nie odroinia twoich preciweial od antygenéw, z ktérymi walcza; twoje przeciwciala nalezq po prostu do klubu, ktorym jestes ty, a zatem bija sie po twojej stronie. Miliardy neuron6w, jakie skladajq sie na tw6j mézg, to komérki, ezyli ten sam rodzaj biologicz~ nych jednostek, co zarazki wywokujqce infekeje lub Komérki droadzy rozmnadajace sie w kadzi, edy fermen- tuje piwo, czy w ciescie, gdy powstaje chleb. Kaila komérka — miniaturowy podmiot potrafiacy wykonaé ograniczong liezbe zadafi — jest mnie} wiece} tak samo bezmysIna jak wirus. Czy jest modliwe, Ze jesli vwystarezajqco wiele tych nierozgarnigtych homunkulu- 35 s6w polgezy sig ze soba, to w rezultacie powstanie praw- dziwa, Sviadoma osoba z autentyeznym umystem? We- @ug wspélezesnej nauki nie ma innego sposobu na powstanie prawdziwej osoby. Oczywiscie 7 faktu, Ze pochodzimy od robotw, nie wynika, Ze sami jestesmy robotami. Bo przcciez pochodzimy tez w prostej linii od ryb, a nie jestesmy rybami; jestesmy bezposrednimi potomkami bakterii, a nie jestemy bakteriami. Lecz jesli nie istnieje w nas jakig tajemniezy ekstrasktadnik (o jego istnieniu byli praekonani dualisci i witalisci), to shiadamy sig 2 robotéw — lub, eo oznacza doktadnie to samo, jestesmy zbiorem trylionéw makromolekularnych mechanizméw. A wszystkie one ostatecznie pochodza od pierwotnych samopowielajgcych sig makroczasteczek. Zatem, cos, co sklada sig z robotéw, moze przejawiaé autentyezng Swiadomosé, bo jesli cokolwiek jq praeja- wia, to wlasnie ty. ‘Zdaje sobiv sprawe, ze niektérym ludziom wszystko to wydaje sig szokujqce i nieprawdopodobne, leez podejrze- wam, ze nie zwrécili uwagi, jak desperackie sq alterna- tywy. Dualizm (poglad, wedhug ktdrega umys} sklada sig 2 jakiejé niefizyezne), absolutnie tajemniczej substangji) az witalizm (pogiad, wedlug kt6rego organizmy Zywe zawierajq w sobie jakis specjalny, fizyezny, lecz. rownie tajemniczy element —élan vital) zostaly juz odtozone do lamusa wraz z alchemig i astrologiq. Jeéli nie jestes gotéw réwnied na to, by twierdzié, ze ziemia jest plaska, a slofee to ognisty rydwan ciagniety przez skrzydlate konie — jesli, innymi stowy, tw6j opér wobec wspdtezes- nej nauki nie jest calkowity — nie znajdziesz sobie miej- sea, by walezyé o te przestarzale idee. Zobacmy zatem, co moina powiedzieé opierajge sig na ostroznych przeslankach nauki. Byé moie idea, 2 nasze umysty rozwinely sig prostszych umystow, jednak nie jest taka ha. Nasi makroceasteczkowi przodkowie (nie jest to Zad- na metafora) praejawiali pewne cechy podmiotowe, jak 36 to obrazuje cytat 2 igena, a jednak byli réwnied nieza- przeczalnie bierni: unosili sig przypadkowo, popychani to tu, to tam — ezekajge na drialanie w pene} gotowosei bojowej, mozna powiedzieé, lecz nie ezekajqe z nadzieja, zapatem czy przejeciem. Byli gotowi do dzialania, ale tak, jak gotowe sq do dzialania stalowe sidla ktusowni- kw. Co sie zmienito? Nic nie stalo sig nagle. Zanim nasi przodkowie uzyskali umysly — uzyskali ciala. Najpierw stali sig prostymi komérkami, prokariontami, a proka- rionty przyjely do siebie pewnych praybysz6w czy sto- lownikéw, i w ten sposéb powstaly zloZone ezasteczki — eukarionty. Do tego ezasu, okolo miliard lat po pojawie- niu sig prostych komérek, nasi przodkowie stali sie juz nadzwyezaj skomplikowanymi maszynami (zlozonymi z maszyn, ktére zlozone byly x maszyn), lez nadal nie mieli umystow. Byli tak bierni i niesterowni w swoich wedréwkach jak zawsze, lecz teraz mieli juz wiele wy- specjalizowanych podsysteméw stuzqeych do uzyski- wania energii i materialéw ze Srodowiska oraz ochrony i naprawy samych siebie, gdy tylko zaszla taka po- trzeba. Wyrafinowana organizacja wszystkich tych skoordy- nowanych ezesei nie przypominala raczej umystu, Ary- stoteles mial dla niej —lub dla jej potomkéw — nazwe: dusza wegetatywna. Dusza wegetatywna nie jest rzeeza; nie jest na prayklad jednym z mikroskopijnych pod- systeméw unoszacyeh sie w cytoplazmie komérki. Jest zasadq organizagji; jest forma, a nie materia, jak méwit Arystoteles. Wszystkie zyjqce istoty — nie tylko rodliny i zwierzeta, ale réwniez organizmy jednokomérkowe — posiadaja ciala wymagajgce samoregulujqce) i samo- ochraniajgcej organizacji, ktéra moze wywolywaé réane dzialania w réénych okolicznoseiach. Organizacje takie sq znakomicie skonstruowane przez dobér naturalny i skladaia sie, u samych podstaw, z mndstwa malutkich praelacznikéw, ktére moga byé wigezone lub wylqezone 37 ne warunki, na jakie organizmy te natykajg sig w trakeie swoich wedrowek. "Py réwniez, podobnie jak wszystkie inne awierzeta, posiadasz dusze wegetatywng — samoregulujgca, samo- ochraniajges organizacjg dziatania — calkiem réanq i dudo starszq od twojego ukladu nerwowego: sklada sie ona z twojego systemu metabolicanego, immunologicz- nego i innych oszatamiajgco skomplikowanych syste- méw samonaprawy i atraymywania zdrowia w twoim ciele. Liniami komunikagji wykorzystywanymi przez te wezesne systemy nie byly nerwy, lecz naczynia krwio- nosne, Na dlugo zanim pojawily sig telefony i radia, ist- niala poczta, rzetelnie, choé raeze} wolno rozmoszaca fizyezne pakiety wartosciowych informacji po calym Swiecie. I podobnie, na dhugo zanim uksztaltowaly sie ullady nerwowe w organizmach, ciala polegaly na prymitywnym. technologieznie systemie Igeznosei — w organizmie plynow, ktére rzetelnie, choé ej wolno przenosily istotne informacje tam, gdzie byly one potrzebne do sprawowania kontroli i zachowa- nia zdrowia. Widzimy potomkow tego pierwotnego sy- stemu poeztowego zaréwno u zwierzat, jak i roslin. U awiexeat krew przenosi dobra i odpady, ale jest tez, od najwezesniejseyeh ezas6w, autostradg informacyjna, Ruch plynéw w organizmach roslin réwniez zapewnia wzglednie prosty spos6b preesytania sygnaléw z jednej vsliny do drugie). Lecz u zwierzat mozemy zoba- cayé maczqca innowacje konstrukeyjng. ewolugje pros- tych uktadow nerwowych — przodkéw autonomicznego ukladu nerwowego — zdolnych do seybszego i bardzie} skutecanego przesylu informagji, leez nadal oddanych, Ww gléwnej mierze, sprawom wewnetrznym, Autonomicz- ny uklad nerwowy nie jest weale umystem, lez raczej systemem kontrolnym, ezymé bardziej na ksztalt duszy wegetatywnej roslin, ktéra zachowuje podstawowa integralnosé Zywego systemu. 38 Oudrééniamy zdecydowanie te starodawne systemy od naszych umysiéw, a jednak, co ciekawe, im blizej pray- gladamy sie scezegotom ich funkejonowania, tym bar- dzie} wydaja sig one przypominaé umysi! Miniaturowe przelaczniki przypominaja prymitywne organy zmysto- we, a efekty, jakie powstaja, gdy sig je wigezy lub wyla- czy, podobne sq do dzialai intencjonalnych. Jak to 1e? Bo sa to efekty systeméw regulowanych infor- macyjnie i nastawionych na cel. Jest tak jak gdyby te komérki i zbiorowiska komérek byly malutkimi, pros- tymi podmiotami, wyspecjalizowanymi urzednikami, racjonalnie realizujacymi swoje obsesyjne zadania w sposéb, ktéry dyktuje im ich percepeja sytuacji, Swiat r0i sig od takich bytéw, o rozmiarach od molekularnych do kontynentalnych; sq nimi nie tylko obiekty ,natural- ne”, takie jak rogliny, zwierzeta i ich ezesci (i ezesei tych czeSci), leez take wytwory czlowieka. Termostaty 3 dobrze znanym prayktadem takich prostych pscudopod- miotéw. Wszystkie te systemy, od najprostszych do najbar- dzie} skomplikowanych, nazywam systemami intengjo- nalnymi, a perspektywe, z ktére} mozna zobaczyé ich podmiotowosé (pseudo- lub autentyczna), nastawieniem intencjonalnym. Nastawienie intencjonaine Nastawienie intencjonalne jest strategiq interpretacji zachowania jakiegoé bytu (osoby, zwierzecia, wytworu calowieka, ezegokolwiek) polegajaca na traktowaniu go, jak gdyby byt racjonalnym podmiotem, ktéry ,wybiera” takie, a nie inne ,dzialanie”, ,biorge pod uwage” swoje »przekonania” i ,cheei”. Terminy w cudzystowie zostaly tu naciggniete w stosunku do ich zwyklego uéycia w ,psychologii potocznej’, ezyli w codziennym psycholo- gicznym jezyku, w jakim omawiamy aycie umyslowe nas, ludzi. Nastawienie intencjonalne jest postawa czy 39 perspektywa, ktérq rutynowo przyjmujemy wobec siebie hawzajem, zatem przyigcie tego nastawienia w stosun- ku do czegos innego wydaje sie zamierzonym antropo- morfizowaniem. Jakim eudem mégiby to byé dobry po- rays? Postaram sig pokazaé, Ze, jesli bedziemy postepowaé ostroznie, przyjecie nastawienia intencjonalnego jest nie tylko dobrym pomystem, leez Kluezem do tajemnic umystu — wszystkich rodzajéw umyslu. Jest to metoda, ktora wykorzystuje podobiefistwa, by ujawnié rézniee — ogromng ilogé rééic, jakie nagromadzily sig pomigdzy naszymi umyslami a umystami naszych przodkéw, a tak#e pomigdzy naszymi umysiami a umystami innych wspélezesnych mieszkafieéw Ziemi. Nalezy sto- sowa¢ jq ostroznie: musimy posuwaé sig jak linoskoczek pomigdzy pusta metafora, z jednej strony, a dostowng nieprawda — z drugiej. Niewkasciwie uzyte nastawienie jonalne moze powaznie xmylié nieostroznego i obiecujaca perspektywe w kilku réznych dziedzinach, odstaniajge fandamentalng jednosé wielu zjawisk i kie- rujac nasza uwage na kluczowe eksperymenty, jakie na- lezy praeprowadzié Podstawowa strategia nastawienia intencjonalnego jest traktowanie danego bytu jako podmiotu, w cclu przewidzenia — a wige, w pewnym sensie, wyjasnienia — jego dziaian exy posunigé, Wyréaniajqce eechy tego nastawienia widaé najlepiej, gdy porwna sie je 2 dwie- ma bardziej podstawowymi strategiami predykeji: na- stawieniem fizykalnym i nastawieniem konstrukeyinym. Pierwsze jest po prostu standardowa, pracochtonng metod nauk fizycznych, w ktérej_ wykorzystujemy wszystko to, co wiemy na temat praw fizyki i budowy interesujqcych nas obiektow, do sformulowania naszych przewidywan. Kiedy twierdze, 2e kamien wypuszezony z reki spadnie na ziemig, przyjmuje nastawienie fizykal- ne, Nie przypisuje kamieniowi praekonan i ehgci, lecz 40 mase czy energie, a przewidywania opieram na prawie grawitacji, W praypadku rzeczy, ktre nie sq ani ozywio- ne, ani nie sq wytworami czlowieka, nastawienie fizy- kalne jest jedyna dostepna strategia przewidywan, choé moze byé ona prowadzona na réznym poziomie szeze- gotowosci, od subatomowego do astronomicznego. Wy- jaSnienia, dlaczego woda kipi, gdy sie zagotuje, jak powstaly masywy gorskie czy skad pochodzi energia sto- neczna — sq wyjasnieniami fizykalnymi, Kazdy fizyeany obiekt, bez wagledu na to, czy jest wytworem ezlowieka, cay jest o2ywiony, czy nie, podlega prawom fizyki, i dla~ tego jego zachowanie moze byé wyjaSniane i przewidy- wane z nastawienia fizykalnego. Jezeli wypuszcze z reki budzik czy zlota rybke, to tak samo bede praewidywat ich upadek, opierajgc sig na tej samej zasadzie. Model samolotu czy maly ptaszek, ktére po wypuszezeniu z re- ki moga przyjaé zupelnie inna trajektorig lotu, rownied, bedg sie zachowywaly zgodnie z prawami fizyki, na kaz- dym poziomie analizy i w kazdej chwili, Budzik, ktéry jest pewng konstrukeja (inaczej_nié kamien), poddaje sig bardzie) wymyélnemu rodzajowi przewidywan — przewidywaniom z nastawienia kon- strukeyjnego. Nastawienie konstrukcyjne jest wspania- lym skrétem, z ktorego wszyscy caly czas korzystamy. Preypusémy, ze kto$ podarowal mi nowy elektroniczny budzik. Jest to model, ktdrego nigdy nie widziatem, lecz krétki przeglad jego zewnetranych wskaénikow i pray- cisk6w doprowadza mnie do przekonania, Ze jedeli weis- new pewien sposdh pare przyciskow, to po paru godzinach budzik zacenie wydawaé glosny déwi¢k. Nie em, jaki to bedzie déwiek, lecz wiem, ze wystarezy, aby mnie obudzié. Nie potrzebuje weale domySlaé sie konkretnych praw fizyki, ktére wyjasniajq te fantasty- cang regularnosé; nie potrzebuje rozktadaé budzika, waiyé jego czeéci i mierzyé elektrycznych napigé. Po prostu zaktadam, ie stanowi on pewna konstrukcje — konstrukcje, kt6ra nazywamy budzikiem — i ze bedzie 41 zgodnie z nig dziatat. Gotow jestem postawié calkiem wiele na te przepowiednie — mote nie aycie, ale, po- wiedzmy, moéliwosé spéénienia sie na wyklad czy na pocigg. Przewidywania z nastawienia konstrukeyjnego 4 bardziej ryzykowne niz te 2 fizykalnego, ze wagledu na dodatkowe zatozenie, jakie musze poczynié: 2e sys- tem jest skonstruowany tak, jak sadze, ze jest, i ze bedzie dzialat zgodnie ze swoja konstrukcja — to znaczy, 2c sig nie zepsuje. Przedmioty sq czasami Zle skonstru- owane, a ezasami sig psuja. Lecz ryzyko, jakie podejmu- Je, jest umiarkowang cena, ktéra rekompensowana jest 2 nawigzkg przez niewiarygodna latwosé przewidywan ewidywania ze stanowiska konstrukeyjnego, jesli da ¢ je zastosowaé, sq tanim i bezpiecenym skvotem, kt6- unikngé nuzacego stosowania moje) ogra- one} wiedzy 2 fizyki. W istocie, wszysey rutynowo ryzykujemy wlasnym dyciem, stawiajge na praewidy- wania ze stanowiska konstrukeyjnego: bez wahania podiaczamy do pradu i korzystamy 2 najrozmaitszych urzqdzen Ale polgczone; % wlasnej woli wsiadamy do autobuséw, o ktérych wiemy, Ze wkrotce osiagna mordercze dla nas predkosci; beznamigtnie weiskamy guaiki w windach, w ki6ryeh nigdy wezeSniej nie byligmy. Przewidywania z nastawienia konstrukeyjnego spraw- dzajq sig doskonale nie tylko w preypadku dobrze skonstruowanyeh wytworow ezlowieka, leez takée w przypadku wytworéw Matki Natury — aywych organizméw i ich ezesei. Na @lugo zanim poznano fizyke i chemig rozwoju roslin, nasi przodkowie catkiem do- slownie ryzykowali wlasnym éyciem stawiajgc na swojq wiedze z poziomu konstrukeyjnego 0 tym, co stanie sig z nasionami, gay sig je zasadzi. ¢Jezeli weisng w ziemie e nasion tak a tak, ¢o po kilku miesigeach, prey odrobinie troski z mojej strony, bedzie co jess. Stwierdziligmy wkagnie, ée przewidywania 2 nasta- wienia konstrukeyjnego sq ryzykowne w poréwnaniu 42 2 fizykalnymi (ktére sq bezpieczne, ale zmudne), lecz jeszcze bardziej ryzykowne i jeszeze szybsze jest nasta- wienie intencjonalne. Mode byé ono postrzegane jako podgatunek nastawienia konstrukeyjnego, w ktérym analizowang konstrukejq jest swego rodzaju. podmiot. Preypusémy, ze stosujemy je do budzika. Méj budzik jest moim stuga; jezeli rozkaze, by mnie obudzit, dajge mu do zrozumienia, kiedy cheg sig obudzié, polegam na jego zdolnosei do spostraczenia, ze juz czas, i sumiennego wykonania swojego zadania. Gdy tylko dojdzie do prze- Jonania, ie nadszed czas na wydanie déwigku, bedzie, Azigki moim wezesniejszym instrukcjom, odpowiednio »umotywowany” do wlasciwego zachowania. Niewat- pliwie budzik jest tak prostym urzqdzeniem, ie ta wymyslna antropomorfizacia jest, cisle rzece biorac, niekonieezna dla zrozumienia, dlaczego robi to, co robi — leez. zwréémy uwage, #e w ten sposob moglibysmy wyjasnié dziecku, jak nalezy korzystaé z budzika: ,Mé- wisz mu, kiedy cheesz sig obudzié, a on pamieta, 2e ma to zrobié, i w odpowiednim momencie wyda przenikliwy dawigk’. Prayjecie nastawienia intencjonalnego jest bardziej uéyteezne — a w istocie, praktyeznie nieuniknione — gdy wytwér, z jakim mamy do czynienia, jest zacznie bardzie) skomplikowany ni budzik. Moim ulubionym praykladem jest komputer 2 programem szachowym. Istnicjg setki réznych programéw komputerowych, kté- re potrafig zamienié komputer, ezy to laptop, czy super- komputer, w szachiste. Pomimo wszelkich réinie na poziomie fizyeznym i konstrukcyjnym, wszystkie te komputery poddaja sie gladko tej samej prostej strategii interpretacji: po prostu pomysl o nich jak o racjonalnych podmiotach, ktére cheq wygraé, znajq zasady gry w sza- chy i wiedzq, jaka jest pozyeja figur na szachownicy. W jednej chwili tw6j problem przewidywania i interpre- tacji ich zachowania staje sie zdecydowanie latwiejszy, nit bylby wtedy, gdybys prébowal skorzystaé z nasta- 43 wienia fizykalnego lub konstrukeyjnego. W dowolnym mornencie gry po prostu prayjr2yj sie szachownicy i 2rdb ste dozwolonych posunigé, jakie moze wykonaé kompu- ter, gdy jest jego rach (2 reguly bedzie to kilkadziesiqt mozliwosei), Dlaczego ograniezaé sig tylko do dozwolo- nych posunigé? Poniewaz, rozumujesz, komputer chee wygraé i wie, 2 aby wygraé musi wykonywaé jedynie dozwolone ruchy, a wige, jako ze jest racjonalny, ogra- nicza sig tylko do nich, A teraz uszereguj dozwolone po- sunigcia od najlepszych (najmadrzejszych, najbardziej ragjonalnych) do najgorszych (najglupszych, najbardziej autodestrukeyjnyeh), i juz mozesz praewidzieé: kompu- ter zrobi najlepszy ruch. Bardzo moiliwe, ze nie be- dziesz pewny, ktére posunigcie fakiyeanie jest najlepsze (komputer moze ,ocenié” sytuacie lepicj niz ty!), lecz prawie zawsze bedziesz még) wybraé cztery czy pigé prawdopodobnych posunigé, co weigd daje ci olbraymig moe przewidywania, Czasami, gdy komputer znajdzie sig w trudnym poto- deniu, 2 tylko jednym niesamobdjezym ruchem (,wy- muszony” ruch), mozesz praewidzieé jego posunigcie z calkowitg pewnoseig. Nic, co jest 2wigzane z prawami. zyki i nic w konkretnej konstrukeji komputera nie wy- musza tego ruchu, Jest on wymuszony przez nieprzepar- cie dobry powéd do wykonania wiasnie takiego, a nie nego ruchu. Kaédy szachista, bez wzgledu na swoja fizyezna konstrukeje, zrobitby go. Nawet duch albo aniol! Opierasz swojq intenejonalng przepowiednig na mialym zalozeniu, Ze bez wegledu na to, jak skonstru- owany jest program komputerowy, skonstruowany jest wystarezajqco dobrze, by poruszy} go taki dobry powd. Przewiduiess. jego zachowanie, jak gdyby by? racjonal- nym podmiotem. Nastawienie intenejonalne jest bezspraceznie uéy- teeznym skrotem w takich peeypadkach, lece jak powad- je mozemy je traktowaé? Czy dla komputera jest naprawde wazne, ey wygra, czy przegra? Jaki jest sens, 44 by méwié, 4 budzik chce stuchaé swego pana? Mozemy wykorzystaé widocany tu kontrast pomigdzy celami ,na- turalnymi” i ,sztucznymi”, by lepiej uzmystowié sobie fakt, de wszystkie rzeczywiste cele wynikaja, w osta- tecznym yozrachunku, z polozenia Zywych, samo- ochraniajacych sig organizmow. Leca musitay réwnied dostrzec, se nastawienie intencjonalne dziata (jesli dzia- Ja) bez wagledu na to, czy praypisywane czemué cele sa autentyczne, naturalne, ,naprawde uswiadamiane’ przez tzw. podmiot; tolerancja ta jest kluczem do zrozu- mienia, jak autentyczne dazenie do celu w ogéle mogto sie pojawié. Czy makroczasteczka naprawde chce si¢ po- wielié? Nastawienie intenejonalne wyjasnia, co sig dzie- je, bez wzgledu na to, jak odpowiemy na to pytanie. Rozwaimy jakié prosty organizm — na prayktad uplaw- ka ezy amebe — kt6ry porusza sie po dnie laboratoryjne- go naczynia w nieprzypadkowy sposéb: zawsae kieruje sig w strone bogatego w pozywienie kofica akwarium i oddala sig od obszarow toksycznych. Organizm ten dgzy do tego, co dobre, a unika tego, co zte — dobre i zte dla niego, @ nie dla jakiegos udzkiego uéytkownika. Daienie do wlasnego dobra jest fundamentalna cecha keaédego racjonalnego podmiotu, ale cay te proste organizmy daéa, czy jedynie ,dazq”? Nie potrzebujemy odpowiadaé na to pytanie. Organizm taki jest w kazdym przypadku praewidywalnym systemem intenejonalnym. Jest to inny sposdb na wyrazenie mysli Sokratesa, ktéry w Menonie zadaje pytanie, czy mona Swiadomie pragngé zta. My, systemy intencjonalne, czasami rze- caywigcie pragniemy zla, w wyniku nieporozumics, blednych informacji lub ezystego szalefistwa, lecz. w tym wiaSnie lezy istota racjonalnosci, ze pragnie sie tego, co ‘uznaje sie za dobre. Konstytutywny zwigzek pomiedzy tym, co dobre, a daéeniem do dobra jest usankejono- wany — a wlasciwie wymuszony — przez naturalny dobér naszych praodkéw: ci, ktérzy majq pecha mieé genetyeznie zdeterminowang sklonnosé do tego, co dla 45 nich niedobre, na dluzszg mete nie pozostawiaja po sobie 2adnych potomkéw. Nieprzypadkowo wytwory doboru naturalnego dia Jub ,d4zq”) do tego, eo uznaja (ub ,wznaja”) 2a dobre. Nawet najprastsze organizmy, jesli maja wybieraé to, co dla nich dobre, musza mieé jakies organy zmystowe czy wladze réinieujqce— jakies proste przelqczniki, kts- re wlaczaja sig w obecnoéei tego, co dobre, a wylaczaja, gdy tego nie ma — te przelaceniki czy przetworniki muszq byé powiqzane z odpowiednimi reakejami ciala. Wymog taki ornacza narodziny funkeji. Kamien nie mofe sig popsué, poniewa# nie zostal ani dobrze, ani fle skonstruowany, by osiagaé jakies dobro. Gdy decyduje- my sig na to, by interpretowaé jakié byt intengjonalnie, to jest tak, jak gdybysmy przyjmowali role jego opie- kuna i zadawali sobie pytanie: ,Gdybym ja by! w jego polozeniu, to co bym zrobil?” Ujawnia sie tu lezgcy u podstaw nastawienia intenejonalnego antropomor- fizm: traktujemy wszystkie systemy intencjonaine, jak gdyby byly one doktadnie takie same jak my — a oczy- Czy nie jest to zatem chybione przeniesienie naszej wlasne} perspektywy — perspektywy, ktérg dzielimy ny, posiaducze umyslu? Niekoniecznie, Oto co sig stalo punktu widzenia historii ewolueyjnej: przez miliardy organizmy stopniowo ewoluowaly, gromadzge coraz bardzie| wszechstronng maszynerig shuzqcq im do tego, by osiagaé ich coraz bardziej zlozone i coraz lepiej ne dobro. W komen, wraz z ewolueja jezyka, jaka dokonala sig w naszym gatunku, oraz najrozmaitszych rodzajéw refleksyjnosei, na jakie jezyk pozwala (jest to temat nastepnych rozdziatéw), pojawiligmy sig my, nasza zdolnoscia do prowadzenia takich rozwazan, od Jakich zaczglismy te ksiqke — rozwazan na temat umystéw innych bytow. Tego rodzaju spekulacje, prowa- dzone naiwnie przez naszych przodkow, doprowadzily do animizmu, czyli przekonania, 2 wszystko, co sig 46 porusza, posiada umys! czy dusze (anima, po lacinie). Zacaynalismy od tego, ze pytaliémy nie tylko 0 to, ezy tygrys chee nas zjesé — prawdopodobnie chee — lecz takée o to, dlaczego rzeki cheq doplyngé do morza i ezego cheq od nas chmury w zamian za deszez. Gdy stalismy sig bardziej wyrafinowani — a jest to historycanie rzece, biorgc bardzo niedawny postep, coS, co trudno dostrzec w ogromnych przestrzeniach ewolucyjnego czas. — stopniowo wycofaligmy sig z intencjonalnych interpreta- gii tego, co nazywamy obeenie materia nieoywiong, zachowujac je dla rzeczy bardzie) do nas podobnych glownie zwierzat, lecz w wielu sytuacjach takie roslin, Nadal ,oszukujemy” kwiaty, by wezesniej zakwitly, zapewniajqc im cieplo i éwiatlo sztucznej wiosny, lub wzachecamy” warzywa, by giebiej zapuszezaly korzenie, odmawiajgc im wody, ktérej tak bardzo pragna, (Pewien drwal wyjasnil mi kiedys, skad wie, ze nie znajdziemy bialych sosen na jednym ze waniesien w moim lesie — »Sosny lubiq moczyé nogi w wodzie”.) Ten sposéb mysle- nia o roélinach jest nie tylko naturalny i nieszkodliwy, ale stanowi faktyczna pomoc w zrozumieniu i jest zna- eaaca déwigniq odkryé. Gdy biolodzy ustala, ze dana ros- lina posiada jakig elementarny narzad réénicujacy, natychmiast zadajg sobie pytanie, do ezego ten narzad shuiy — jakiez to pokretne przedsiewzigcie realizuje ta roslina, Ze wymaga uzyskania z otoczenia tego rodzaju informacji? Bardzo ezesto sie zdarza, #e odpowiedzia jest waine odkrycie naukowe. Systemy intencjonalne to, z definieji, wszystkie te Gi tylko te) byty, ktorych zachowanie da sie preewi- dziechwyjasnié 2 nastawienia intencjonalnego. Samopo- wielajgce sie makroczasteczki, termostaty, ameby, rodliny, szezury, nietoperze, ludzie, komputery szacho- we, wszystko to sq systemy intencjonalne — niektore duzo bardziej interesujace od innych, Jako Ze istota na- stawienia intencjonalnego jest traktowanie jakiegos bytu jak podmiotu w celu przewidywania jego dziatari, 47 musimy zaloiyé, de jest to w miare sprytay podmiot, po- niewaz tepy moglhy zrobié cokolwiek ghupiego. Ten Emialy kvok polegaiacy na zatozeniu, #e nasz podmiot bedzie wykonywal jedynie inteligentne ruchy (biorge pod uwage jego ograniczong perspektywe), jest whasnie tym, co umozliwia nam praewidywanie. Opisujemy te ograniczong perspektywe praypisuigc podmiotowi okreglone przekonania i chgci na podstawie jego wkasne} sytuacji oraz cele i potrzeby. Poniewaz sila przewidywan zalezy zasadniezo od tej ,okres- — poniewaé jest czula na szczegélny sposéb, w jaki te praekonania i chgei aq wyrazone przez nas, teo- tykéw, lub reprezentowane przez sam system, na- zywam takie systemy systemami intencjonalnymi rzejawiaia one bowiem to, co filozofowie nazywaja intengjonalnoseig pIntencjenalnosé”, w tym specjalnym filozoficznym sensie, jest tak kontrowersyjnym pojgciem, tak ezesto blednie rozumianym i niewlaSciwie stosowanym przez niefilozofow, ze musze sig zatrzymaé, by uscislié jego definicje. Niefortunnie dla interdyscyplinarnych dysku- sji, filozoficany termin ,intencjonalnose” ma_dwoch kuzyn6éw — 2upelnie dobre stowa, ktére jednak latwo moéna z nim pomylié, bo faktycznie sq z nim dosé blisko spokrewnione, Jedno z nich jest pajgciem potocenym, drugie technicznym (przedstawig je 2a moment). W jgzy- eu potocznym ezesto rozwaza sie, czy ezyjes zachowanie bylo intenejonalne, ezy nie. Gay kierowca uderzy! samo- chodem w filar winduktu, to ezy intencjonalnie popelnit samobéjstwo, ezy tez po prostu zasnql? Kiedy nazwales lozoficznym — nie. W filozofieznym sensie intencjonalnosé to odnoszenie sig jednej rzeezy do inne}. Jakas raecz przejawia inten- cjonalnosé, gdy jej zdolnosé w pewien sposdb dotyezy 48 czegos innego. Moina by bylo jeszcze powiedzieé, Ze c08, co przejawia intencjonalnosé, zawiera reprezentacje cze- gos innego — lecz, moim zdaniom, jest to mniej mowigce j bardzie} problematyczne okreslenie. Czy zamek zawie- va reprezentacj¢ klucza, ktory go otwiera? Zamek i klucz praejawiaja najbardziej elementarna forme intencjonal- nosei; podobnie receptory opiatowe w komérkach mézgu — receptory, ktére przyjmuja czqsteezki endorfiny, wy- twarzane w mézgu od milionéw lat. I te, i te mozna voszukaé” — to znaczy, otworzyé jakims wytrychem. Czgsteccki morfiny stanowiq wlasnie takie wytrychy, niedawno wyszlifowane w taki spos6b, ze rowniez moga otworzyé drawi reeeptor6w opiatowych. (W istocie, odkrycie tych wysoko wyspecjalizowanych receptoréw zainspirowalo poszukiwania, ktére doprowadzily do odkrycia endorfin, czyli naturalnych srodkéw przeciw- bélowych. W mézgu musi juz istnieé cos, rozumowali badacze, do ezego odroszq sig te receptory.) Ta elemen- tarna forma intencjonalnosei, typu ,zamek i kluc2”, jest podstawowym elementem konstrukeyjnym, z ktérego natura uksztaltowala bardziej wyrafinowane rodzaje podsystemow, bardziej zashigujace na miano systeméw reprezentacji, wige bedziemy musieli przeanalizowaé odniesienia tych reprezentacji w kategoriach (quasi?) odniesien ,zamk6w" i ,kluczy”. Naciagajae troche spra- we moglibysmy powiedzieé, ze chwilowy ksztalt spre- ayny bimetaliczne} w termostacie jest reprezentacia aktualnej temperatury w pomieszczeniu, i ze polozenie dawigni sterujacej termostatu jest reprezentacja pozg- dane} temperatury pomieszezenia, choé rownie dobrze moglibysmy zaprzeczyé, 4e sq to Scisle biorac reprezen- tacje, Niemniej jednak, rzeczywieie ucielesniaja one informacje 0 temperaturze pomieszczenia, i wiasnie na mocy tego ucielesnienia podnoszq kompetencje prostego systemu intencjonalnego. Dlaczego filozofowie nazywaja odnoszenie sig ,inten- cjonalnoscia”? Za sprawa sredniowieeznych myélicieli, 49 ktérzy ukuli ten termin dostrzegajae podobienstwo pomigdzy ziawiskiem odniesienia a aktem mierzenia zluku w jakié przedmiot (éntendere arcum in), Mozna powiedziet, 4e fenomeny intencjonalne wyposadone sq w metaforyezne strzaly wymierzone w to ezy tamto — caymkolwiek to jest, do ezego sig odnosza ezy nawigzuja. Oczywiscie, wiele rzeezy przejawiajqcych ten minimalny poziom intencjonalnogci, nie ,robi” nic intencjonalnie w potocznym znaczeniu tego slowa. Na prayldad stany percepeyjne, emocjonalne czy pamigciowe — wszystkie odnosza sie do czegos, choé nickoniecznie sq intencjonal- ne w zwyklym sensie; moga stanowié calkowicie mimo- wolne, automatyezne reakcje na to ezy tamto. Nie ma hic intenejonalnego w dostrzezeniu konia, ktéry wszed? ci w pole widzenia, leez twoje spostrzezenie praejawia bardzo szezegélne odniesienie: rozpoznajesz to cos jako konia. Gdybys blednie spostrzeg? go jako tosia lub czlo- wieka na motocyklu, tw6j stan percepeyjny odnosilby sie juz do. czegos innego. Wymierzytbys swojq strzale inaeze) — w cos, czego faktycznie nie ma, choé mimo to Jest dosyé dobre okreslone: w tosia, ktérego nie bylo, lub w iluzorycznego motocyldiste. Jest ogromna psycho- logicana r6znica pomigdzy blednym przekonaniem, ée strong biegnie 108, a blednym prackonaniem, ew naszq strong jedzie ezlowiek na motocykhy — réz- nica 2 mozliwymi do przewidzenia konsekwencjami. Sredniowieczni teoretycy zauwazyli, ze strzala intencjo- nalnogci moze byé wige wycelowana w cos, czego nie ma, pomimo Ze jest wymierzona w dosé szezegélny spos6b. Przedmiot mysli, rzeczywisty lub nie, nazwali preedmio- tem intencjonalnym. Aby mysleé 0 czym$, musis mieé jakis sposdb — je- den z wielu mozliwych — myslenia o tym. Kazdy system intencjonalny zalezy od swojego szczegélnego ,sposobu — spostrzegania, poszukiwania, rozpoznawa- zypominania ezy obawiania sig tego, caymkolwiek to jest, exego dotyezq jego ,mySli”. Zaleznosé ta stwarza 50 wiele okazji do pomylek, zarowno praktyeznych, jak teo- retycznych, Praktycznie rzecz biorae, najlepszym spo- sobem na zmylenie jakiegos systemu intencjonalnego jest wykorzystanie jakiejé slaboéei w jego sposobie (spo- ‘sobach) spostrzegania lub myslenia o tym, 0 czym potrzebuje myéleé. W naturze pojawily sig niezliczone wariacje na ten temat, poniewaz zmylenie innych syste- méw intencjonalnych jest istotnym celem w Zyciu wiek- szosci systeméw intencjonalnych. Ostatecznie jednym z podstawowych pragnieh kaddego zywego systemu in- tencjonalnego jest pragnienie pozywienia potrzebnego do rozwoju, samonaprawy i reprodukeji. Zatem kazdy aywy organizm musi umieé odréznié pozywienie (dobry budulec) od reszty Swiata. Z tego wynika, Ze nastepnym podstawowym pragnieniem jest unikniecie stania sig pogywieniem innego systemu intencjonalnego. Tak oto kamuflaz, upodabnianie sig, ukrywanie sig i caly szereg innych forteli, wystawily rzemiegInikéw natury na probe prowokujge ewolucje coraz bardziej efektywnych sposobéw odrééniania i Sledzenia rozmaitych rzeczy. Lees, zaden sposdb nie jest daskonaly. Nie ma wjecia bez motliwoSei blednego ujecia. Diatego tak waine jest dla nas, jako teoretykéw, zidentyfikowanie i odréznienie rozmaitych rodzajéw ujmowania (i blednego ujmowa- nia), jakie mogg zachodzié w systemach intencjonal- nych. Aby zrozumieé faktyczne ,ujecie” swoje} sytuacji przez jakié system, musimy mie dokladny obraz zalei- nogci tego systemu od jego szczegéInych zdolnosci do rozréiniania rzeczy — jego sposobéw ,myslenia” o rze- czach. Jednakée my, teoretycy, micligmy niestety skionnosé do przesady w tym zakresie, traktujgc nasze prawie nie- ograniczone modliwosei odrééniania jednej raeczy od drugie), zawdzigezane 2dolnosci do poslugiwania sig Jezykiem, jako oznake wszelkiej autentyeznej intencjo- nalnosei, kaédego fenomenu zaslugujacego na to miano, Gay na przyklad Zaba blyskawieznie wysuwa jezyk, by 51 schwytaé przelatujgey blisko obiekt, to mode popelnié blad — moze potknaé lozysko kulkowe podrzucone praez psotnego dzieciaka, metalowa praynete na zylee wed- karskiej lub jakag inng niejadalng anomalie. Zaba zro- ita blad, lecz jaki dokladnie byt to blad? Co Zaba umyslala”, de lapie? Muche? Latajace poZywienie? Ru- Choma, ciemng wypuklose? My, uéytkownicy jezyka, mogemy tworzyé w nieskohezonosé finezyjne rozréznie- nia w tresei hipotetycznych myéli Zaby i istnieje nie zbadane zalodenie, #e zanim bedziemy mogli przypisaé zabie prawdziwg intencjonalnosé, musimy blizej okres- lié tresci jej stanéw i poczynai, z taka sama precyzja, jaka potrafimy (teoretyeznie) uzyskaé, gdy rozwazamy tresé ludzkich mysli. Jest to znaezacym Zrédiem teoretyeznego zamiesza- na domiar zlego istnieje pewien termin techniczny ww logice, ktéry nawigzuje do tej wlagnie zdolnosci jezyka do tworzenia dowolnie drobnoziarnistych rozréznien: intensjonalnosé, Pisane przez ,,8”. Intensjonalnosé przez jest cechg jezyka; nie ma dadnego bezposredniego zastosowania do innych rodzajéw reprozentacji (zdie¢, map, wykres6w, ,wzoredw poszukiwawezych”, ...umys- fow). Zgodnie z konwencja obowiazujaca wérdd logikow, slowa czy symbole sktadajace sie na jezyk mozna podzie- éjniki logiczne czy funktory (,jezeli”, ,i”, lub”, ', »wszystkie", ,niektére”...) oraz terminy czy predy- katy, ktre moga byé tak réine jak tematy dyskusji Gezerwony”, ,wysoki”, ,dziadek”, ,tlen”, ,drugorzedny "...). Kaédy sensowny termin lub predy- kat jezyka ma ekstensje — rzecz lub zbiér rzeczy, do ktd- rych sig odnosi — oraz intensiy — saezegélny sposdb, w jaki ta rzecz, lub zbiér rzeczy, jest wskazywana lub okreSlana. ,Ojciec Chelsea Clinton” i ,prezydent Stanow Zjednoczonych w 1995 roku” okreslajq dokladnie to samo — Billa Clintona — a wige maja te sama eksten- aja sig na swoim wspélnym przedmiocie ,tréjkgt réwnoboceny” wskazuje na dokladnie ten sam zbidr rzeczy co termin ,tréjkat rownokatny”, a wiee oba te terminy maja te sama ekstensje, lecz wyraénie prze- ciez nie znaczg to samo: jeden termin odnosi sie do r6w- nych bokéw, natomiast drugi odnosi sie do réwnych katow tréjkgta. A zatem intensja (przez. ,s”) rééni sig od ekstengji i oznacza, hmmm... znaczenie. A ezy intencjo- nalnogé przez ,¢" tez tego nie oznacza? W wiekszosei praypadkéw, jak zauwazajq logicy, modemy zignorowaé réznice w intensji terminéw i skon- centrowaé sig na ich ekstensyi. Praecied réza, jakkolwick nazwana, bedzie pachniala réwnie upojnie, a zatem, jes- li méwimy 0 rézy, istnieje dowolnie. wiele sposob6w na ej okreslenie, ktére sq réwnoznaczne 2 logieznego punk- tu widzenia. Poniewaz woda jest HO, wszystko, co powiemy prawdziwie o wodzie poskuguige sie terminem »woda”, bedzie rownie prawdziwe, gdy podstawimy w to miejsce HzO” — nawet jeéli istnieje subtelna réénica w znaczeniu czy intensji obu tyeh termin6w. Swoboda ta jest szczegélnie oczywista i przydatna w takich daiedzi- nach jak matematyka, gdzie zawsze mozemy ,podstawié rowne za rowne” — zamienié 42” na ,16”, lub odwrotnie, poniewaé oba te terminy odnoszg sig do jednej i tej samej liczby. Swoboda podstawiania w kontekstach jezykowych zostala trafnie okreélona jako przejreystosé referencyjna: poprzez terminy mozemy dojrzeé rzeczy, do ktérych sig one odnosza. Leez gdy tematem nie sq roze, ale myslenie-o-rézach lub méwienie-(o-mysleniu)-o-r6. Zach, réinice w intensjach moga mieé znaczenie. A zatem, gdy méwimy o systomach intengjonalnyeh, ich przekonaniach i checiach, stosowany przez nas jezyk Jest czuly na intensje. Logik powiedzialby, ze taki dys- urs jest referencyjnie nieprzejreysty, nieprzezroczysty; same terminy przestaniajg nam obraz, w_ subtelny i mylacy spos6b wplywajqe na temat rozmowy. Aby zobaczyé, jakie faktycznie ma znaczenie referen- cyjna niepreejraystosé, gdy prayjmujemy nastawienie 58 intengjonalne, rozwazmy érédiowy przypadek nastawie- nia intenejonalnego w dzialaniu: w zastosowaniu do czlowieka. Robimy to codziennie, bez wysilku i rzadko preeyzujemy, na ezym caka rzecz polega, ale mamy tutaj przyklad, zaczerpniety z niedawno opublikowanego artykuly filozofieznego, ktéry w osobliwy raczej, lecz pouezajgcy sposob, wehodzi w wigce) szezegdlow niz awykle Brutus cheial zabié Cezara. Byt przekonany, #e Cezar jest zwvyklym Smievtelnikiem, i Ze jesli sig go zasztyletuje (to znaczy zatopi n6z w jego sereu), to sie go zabije. Sydzil, ze jest w stanie zasztyletowaé Cezar pamigtal, ie. A zatem Brutus mial motywacje, by zasztyle- 1 stojgcegn po jego lewe) stronie. Zrobit to sn sposob rabil Cezava, (Israel, Perry, Tutiya, 1993) Zwr66 wage, ze termin Cezar” odgrywa niepostrze- Zenie kluezows podwéjng role w tym wyjasnieniu — nie tylko w zwyklym, przejrzystym sensie, przez wyréinie- ie cztowieka, Cezara, faccta w todze stojacego w Fo- rum, leez takze przez wyréénienie tego eztowieka, tak Jak sam Brutus go wyrdania. Nie wystarczy, ze Brutus ‘widai Cezara stojqcego obok; on musi jeszeze stwierdzié, 2e ten ezlowiek jest Cezarem, ezyli kimé, kogo chee zabié. Gayby Brutus pomylit Cezara, ezlowieka po lewej stro- nie, z Kasjuszem, to nie prbowalby go zabié: nie mialby motywacji, jak méwia autorzy, by zasztyletowaé czlo- wieka po lewej stronie, poniewaz nie dokonalby kluczo- wege skojarzenia w swoje) glowie — utozsamiajacego ezlowieka po lewej stronie z celem swojego zamachu, Bledny cel usciélania sadéw je pudmiotu oparte jest zawsze na jakimé szevegélnym rozumieniu — lub niezrozumieniu — swo- Je} sytuacji, a wyjagnienia i przewidywania intencjo- 54 nalne zalezq od uchwycenia tego rozumienia. Aby prze- Wwidzieé dzialanie systemu intencjonalnego, musisz. wie- dzieé, co jest przedmiotem przekonaf i pragnich tego podmiotu, oraz musisz wiedzieé, praynajmniej w pr7y- bligeniu, w jaki sposdb przekonania i pragnienia odno- szq sig do swojego przedmiotu, abys mégl stwierdzié, czy kluczowe skojarzenia sq ub beda poprowadzone, Lece awréé uwage, iz powiedzialem, ze kiedy przyjmu- jemy nastawienie intenejonalne, musimy wiedziee przy- najmniej w preyblizeniu, w jaki sposcb dany podmiot wyréinia przedmioty swojego zainteresowania. Nieza- uwatenie tego jest znaczgcym Zrédiem nieporozumien. Z reguly nie musimy wiedzieé, w jaki dokladnie spos6b podmiot ujmuje swojq sytuacje. Stanowisko intencjonal- ne jest axykle w stanie dopuscié sporq niescistosé w tym zakresie, i jest to blogostawienstwo, poniewaz dazenie do dokladnego wyraéenia, w jaki sposdb podmiot pojmu- je swoja sytuac, jest chybione — tak bezcelowe jak ezy- tanie wierszy przez mikroskop. Jesli rozpatrywany podmiot nie ujmuje swojego polozenia za pomoca jezyka pozwalajacego na dokonanie pewnych rozréinien, to nie- zréwnana moc analityezna naszego jezyka nie moie byé bezposrednio wykorzystana do wyrazenia poszczegél- nych my3sli, sposobéw myslenia czy rozmaitych rodzajow wradliwosci, przejawianych przez ten podmiot. (Jednak posrednio moze byé wykorzystana do opisu tych kon- kretnych zjawisk, na takim poziomie szczegélowosci, jakiego wymaga teoretyezny kontekst.) Idee te mozna bardzo latwo stracié z oczu we mgle zwodniczo sugestywnej argumentacji, prowadzonej, jak nastepuje. Czy (na przyklad) psy myélq? Jesli tak, to muszq mieé okreslone myéli. Myél nie mogkaby przeciez istnieé, gdyby nie byta jakaé okreglona, ta czy inng mys- lg, czyé nie? Lece okreslona myél musi skladaé sig z okreslonych poieé. Nie da sig pomysleé, a w moje] misce jest pelno wolowiny 55 jesli nie ma sig pojeé miska i wolowina, a zeby mieé te pojecia, treba mieé caly szereg innych pojeé (naczynie, talerz, krowa, mieso...), poniewaz mysl ta moze zostaé z latwoscig odrdzniona (przez nas) od myéli, ze w moim naczyniu jest petno wotowiny a takée od mysli, ze na moim talerzu jest mnéstwo cielece) watrébki nie mowige juz o mysli, e fo czerwone, smakowite migsko w misce, 2 ktorej zwykle jadam, nie jest iq nudng, suchq masa, jakq z reguly mi podajq itd, itp., bex konica... Co dokladnie mysli ton pies? Czy mozemy wyrazié doktadnie — na prayktad po angielsku — mySlenie tego psa? Jesli nie da sig tego zrobié (a nie da sig), to albo psy w ogéle nie mysla, albo ich myéli sq z natury niewyrazalne — a wige poza zasiegiem naszej wiedzy. Zadna z tych moiliwosei nie zachodzi. idei, Ze ,mysl” psa _moglaby byé niewyrazaina (w ludzkim jezyku) tego prostege powodu, ze wyradenia w ludzkim jezyku sq nazbyt finezyjne, ezesto sig nie zauwada, a wraz 2 niq Je} prostej konsckwengji: idei, e niemniej jednak mode- my wyczerpujaco opisaé to, czego nie jestegmy w stanie wyrazié, nie pozostawiajge za soba niczego tajemnicze- g0. Pies musi mieé swoje sposoby na rozréinianie rzeczy, ktére sktadajq sig na jego calkiem szezegdlne, tylko jemu wlasciwe ,poiecia”. Jezeli uda nam sie dojéé do tego, jakie sq to sposoby, i opisaé ich wspélne dziatanie, to bedziemy wiedzieé tyle o tresei myéli psa, ile dowia- dujemy sig o tresei mysli innego ezlowieka na podstawie prowadzonej z nim rozmowy, nawet gdy nie potrafimy 56 znale#é zdania (w jezyku angielskim lub jakimkolwiek innym), ktore wyraza te tres. Kiedy my, ludzie dysponujacy umyslem, spogladamy z naszej wyjatkowo wyniesione} perspektywy i stosuje- my nasz specjalny trik polegajacy na pr2yjeciu nasta- wienia intencjonalnego wobec innych bytw, nakladamy na nie nasze ,sposoby”, ryzykujac wniesienie nadmier- ne} Klarownogci, finezji i wyrafinowania, a zatem nazbyt skomplikowanej organizacji do systemow, ktore staramy sig zrozumieé, Ryzykujemy takée wniesienie zbyt wielu cech pewnego saczegélnego rodzaju organiza- ii, charakterystycanego dla naszych wlasnych umys- iow, do modelu prostszych systeméw. Nie wszystkie nasze potrzeby, a zatem pragnienia, a zatem praktyki umystowe, a zatem umyslowe zasoby, dzielimy z tymi prostszymi kandydatami na umysty. Wiele organizméw ,doswiadeza” slonica, a nawet uza- leania swoje dycie od jego wedrowki po nlebie. Stonecz~ nik moze w ograniczony sposéb éledzié ruch stofea, zwrracajac sie kw niomu, gdy przesuwa sig ono po niebo- sktonie, maksymalizujge w ten sposdb codzienna dawke Swiatla, lecz nie umie poradzié sobie 2 parasolem, ktory mu wejdzie w parade. Nie potrafi praewidzieé, gdzie pojawi sig slorice w jakims mozliwym do skalkulowania czasie, i dostosowaé do tego swojego prostego, powolne- go ,zachowania”. Natomiast zwierze potrafi zdobyé sig na takie wyrafinowanie, regulujac swoje ruchy tak, by ukryé sie w cieniu przed potencjalng ofiara, a nawet przewidujge, gdzie najlepiej rozloiyé sig na draemke ww sloricu, rozumiejae (mgliscie i bezrefleksyjnie), ae cien drzewa wkrotce sie wydluzy. Zwierzeta potrafiq sledzié i rozpoznawaé inne obiekty (partneréw, zer, potomstwo, ulubione miejsca pozywienia) i na podobnej zasadzie ‘mogg Sledzié ruch slofica. Ale my, ludzie, nie tylko Sle- dzimy bieg stoica — my dokonujemy ontologicznego odkrycia: to jest slorice! Doktadnie to samo slonice kazde- g0 dnia, 87 Niemiecki logik Gottlob Frege postuzyl sie praykla- dem, o ktérym logicy i matematyey pisza juz od ponad stu lat — Gwiazda Poranna, znana starozytnym jako Phosphorus, oraz Gwiazda Wieczorna, znana im jako Hesperus, jest jednym i tym samym cialem niebieskim: planeta Wenus. Dzisiaj jest to powszechnie znany fakt, ale odkrycie tej tozsamosci bylo waénym krokiem we wezesnym rozwoju astronomii. Kto 2 nas potrafitby dzi- siaj przeprowadzié odpowiednig argumentacje i zgroma- dzié konieczne dowody bez. patrzenia do ksiqzki? Jednak nawet jué jako mate dzieci bez trudu rozumiemy (i bez sprzeciwu przyjmujemy) te hipoteze. Trudno sobie wyobrazié, aeby jakiekolwiek inne stworzenie moglo adobyé sig na sformulowanie, a tym bardziej potwier- dzenie hipotezy, ze te male éwiecace punkeilki sq tym samym ciatem niebieskim. Czy te wielkic, gorgce tareze, odbywajgce codziennie wa wedrowke po niebie, nie mogtyhy byé nowe kazdego ania? Jestesmy jedynym gatunkiem, ktory w ogéle potrati sformutowaé takie pytanie. Poréwnajmy slorice i ksigzye do pér roku, Wiosna pr2ychodzi co roku, ale nie pytamy (juz), czy jest to ta sama wiosna, ktéra byla przed rokiem. Byé moze Wiosna, uosobiona jako bogini w dawnych czasach, byla postrzegana przez naszych przodk6w jako powracajgey konkret, a nie powtarzajgcy sig powszechnik. Ale dla innych gatunkéw w ogéle nie na takiej kwestii, Niektére gatunki pracjawiaja znako- mita wrazliwosé na zmiennosé: potrafia rozrdanié duzo wigcej szezegdlow w pewnych sferach nié my 2 pomoca naszych golych zmysléw (chociaz wszystko wskazuje na to, #e 2a pomocq naszych protetyeznych przedluzen — mikroskopéw, spektroskop6w, chromatografow gazo- wych itd, — jestesmy w stanie poezynié bardzicj subtel- ne rozréinienia w zakresie kaéde} modalnosei nié Jakiekolwiek inne stworzenie na tej planecie). Lecz te i maja bardzo ograniczong zdolnosé do refleksji, $6 przeklada sig na raczej waskie spek- trum moiliwych ,przekonan”, co wkrétce postaram sig pokazaé. My natomiast jestesmy prawdziwymi wirtuozami przekonan. Najwyrazniej nie ma granic tego, co potrafi- my uczynié przedmiotem naszego praekonania, i tego, co potrafimy w nim rozréznié. Mozemy odréénié przekona- nie, 2¢ Slovice jest i zawsze bylo tq sama gwiazdg, haédego dnia, od praekonanii Slorice jest tq samq gwiazdg, kaédego dnia, od 1 stycz- nia 1900 roku, kiedy to obeene Storice zajelo migjsce poprzedniego. Zakladam, te nikt nie podziela tego ostatniego, leer prieciez bez trudu mozemy zrozumieé, na czym ono polega, i odréénié je zardwno od uznanego pogladu, jak od rownie szalonego, lecz innego przekonania, a mia- nowicie, #e ostatnie zmiana Stoic miala miejsce 12 stycznia 1986 roku. Podstawowa forma wszystkich takich atrybucji sta- now umyslowyeh systemom intencjonalnym sq zdania, ktore wyradaja tzw. postawy orzekajqce [propositional attitudes) x jest preekonany, ie p. y chee, zeby gq. 2 obawia sig, Ze r. Zdania tego rodzaju sktadaja sie z trzech cagSci: ter- minu okreglajqcego dany system intencjonalny (x, ¥, 2), 59 terminu okreslajqeego postawe mu przypisang (przeko- nanie, pragnienie, obawe...) oraz. terminu okreslajacego specyfiezna tresé ey znaczenie tej postawy — pewien sad Iproposition|, oznaczony w naszych atrapowych przykladach literami p, q ir. Gdy faktyeznie dokonuje- my atrybueji, sqdy te sq oczywiseie wyraone w zda- niach (jezyka angielskiego lub jakiegokolwiek innego), a zdania te zawieraja terminy, ktérych nie mozna do- wolnie zastepowaé przez terminy kockstensywne — jest to cecha nieprzejrzystosei refereneyjne}. Zatem sady sa teoretyeznymi konstrukejami, za kt6- rych pomocg identyfikujemy czy mierzymy przekonania. Dwie osoby dzielq to samo przekonanie, gay z definicji przedmiotem ich mysli jest ten sam sad. A czym sq sqdy? Sg to, zgodnie z filozofiezna konweneja, abstrak- cyjne znaczenia dziclone praez wszystkie zdania, kt6- re... oznaczaja to samo. Zlowieszeze bledne koto pojawia sig na horyzoncie. Mozna przypuszezaé, ze jeden i ten sam sad wyraéony jest w nastepujgcych zdaniach: 1. Snieg jest biaty. 2. La neige est blanche. 3. Der Schnee ist weiss. Bo przecie#, gdy przypisuje Teofilowi przekonanie, Ze Snieg jest bialy, chee by Pierre i Wilhelm rownies mogli przypisaé mu to przekonanie w swoich wlasnych jezy- kach, Fakt, 4e Teofil nie musi rozumieé ezynionych przez nich atrybucji, nie ma tutaj znaczenia. Nawiasem mowige, Teofil nie musi rozumieé mojej atrybueji, bo byé moze jest kotem lub nie znajaeym obeych jezykéw Gre- Kiem, Ale czy jeden i ten sam sad jest wyrazony w nastepu- Jaeyeh 2daniach? 1. Pawel udereyt Marcina. 2. Marcin zostat uderzony preez Pawta. 60 3. Pawel byt spraweq uderzenia, ktérego oftarg stat sig Marcin, Wszystkie one ,méwig to samo”, a jednak wszystkie méwig to” inaczej. Czy nalezaloby uszeregowaé sady wedlug sposobu wyrazenia, czy tego, co sig méwi? Pros- tym, teoretyeznie przekonywajacym sposobem rozwig- zania tej kwestii byloby zapytanie, czy osoba moze podzielaé jedno i odrzucaé drugie zdanie, Jeéeli tak, to 89 to réine sady. Bo przeciez, jesli sady majg byé teore- tyczng miarg przekonaf, nie chcielibySmy, by byta to miara zawodna. Lecz w jaki spos6b mozemy to spraw- dzié, jeéli Teofil nie méwi po angielsku albo w ogéle nie poshuguje sig jezykiem? My, ktérzy dokonujemy atrybu- gi — przynajmniej wtedy, gdy wyrazamy atrybucje w jeayku — jestesmy ograniczeni przez pewien system wyraten, pewien jezyk, a jezyki réiniq sie w swojej strukturze i terminach. Zniewoleni przez taka lub inng strukture jezyka, cheac nie cheac wprowadzamy wigce} rozréinien niz wzasadnialaby to sytuacja. O to wlasnie chodzito w moim wezesniejszym ostrzezeniu dotyezgeym preyblizonej atrybucji tresci, wystarezajqcej do powodze- nia interpretacji intencjonalnych. Filozof Paul Churchland (1979) poréwnal sady do liezb — réwnie abstrakeyjnych obiekt6w, wykorzysty- wanych do pomiaru wielu wlasnosci fizyeznych x ma wage-w-gramach 144, y ma predkosé-w-metrach-na-sekunde 12. Oczywiseie, liczby zachowuja sig bardzo grzecznie w tej roli. Mozemy ,podstawié réwne za réwne”. Bez problemu mozemy sig zgodzié, 4 x ma wage-w-gramach 2x72 lub ée y ma predkosé-w-metrach-na-sekunde 9+3. Jest jednak problem, jak to whagnie widzielismy, gdy probujemy zastosowaé te same zasady transformacji i réwnoznacznoéci do réinych wyrazen tego, co jest rze- 61 mym sqdem, Sady, niestety, nie zachowuja komo tym h liezby. Bardziej przypominajq dola- sig tak greecenie erby! Ta koza jest warta 50 dolaréw. operacyjng miare tej wartosci, wymieniajaeja —lub wyob- 4e to robimy —na pieniadze, zhoto, chleb tub ne] war- nie ma Zadnego stalegu, neutralneg takie systemy; swiat bytby prostszy, a wiejsza. Lecz taki standardowy, wane} na kaida sytuace i kazdy Ww intencjonalnych nie zagraza Ww pomiarze znaczenia w tym sprawe 2 tej le poradzié ze wiek prowizoryczny system pomiarowy, na jaki sig 2deey- dujemy. raktyeznie nieogra- do formulowania treseiprzekonah istosujemy jg do ,nizszych” stworzen, to uporzadkuie sszystkie dane: wskaze, ydzie szukaé dale}, usta- am on 62 li warunki graniczne, uwypukli podobieristwa i réznice. Lecz jesli nie bedziemy ostrozni, moze okropnie znie- ksatalcié nam obraz. Jedna rzecz to traktowaé organizm lub ktérys z jego podsysteméw jako elementarny system intencjonalny, ktéry prosto i bezwiednie zmierza do swo- ich bezsprzecznie wyrafinowanych cel6w, a zupelnie inna — to praypisywaé mu refleksyjne zrozumienie tego, co robi. Nass. rodzaj refleksyjnego mySlenia jest bardzo nie- dawnym wynalazkiem ewolugji. Pierwsze samopowielajace sie makroczasteczki miaty powody, dla ktérych robily to, co robily, lecz nie mialy Zadnego poceucia tych powod6w. W odréénieniu od nich, my nie tylko znamy — lub myslimy, ze znamy — powo- dy naszego zachowania; my potrafimy je formutowaé, omawiaé, oceniaé, dzielié sig nimi. Nie sq to po prostu powody, ktére nami powoduig; sq to powady dla nas. Pomiedzy makroczasteczkami a nami wydarzylo sig bardzo wiele, Rozwaimy, na prayklad, piskle kukutki wysiadywane w obcym gniezdzie przez niczego nieswia- domych, praybranych rodzicéw. Pierwszym dzialaniem keukubki po wyklucit sig z jaja jest wypehniecie innych jaj z gniazda, Nie jest to latwe zadanie i naprawde mod- ra wpasé w ostupienie, gdy obserwuje sig okrutna deter- minagje, z jakq malutki ptaszek prezwycieza wszelkie praeszkody na drodze do tego celu. Dlaczego kukulka to robi? Poniewaz inne jaja zawierajq konkurentow do opieki zapewnianej przez jej przybranych iywi Pozbywajge sig tych Konkurentéw, maksymalizuje ilosé pozywienia i opieki, jaka dostar Nowo narodzone piskle jest oczywiscie niezego niegwiadome; nie ma zad- nego poczucia racji swego bezlitosnego drialania, ale ta racja istnieje i bez watpienia uksztaltowala to wrodzone zachowanie na przestrzeni calych tysigcleci. My te racie idzimy, nawet jesli kukulka nie jest w stanie tego zro- bié. Nazywam jq ,swobodnie unoszaca sig racja”, ponie- wai nie jest ona reprezentowana ani w samym piskleci ani nigdzie indziej, choé przeciez dziala — w skali 63 — ksztaltujge i ,racjonalizujae” omawiane jakie sq tu realizo- hn zakodowane explicite, Jeez whudowane w konstrukeje poszezegélnych cech, W jaki sposéb nie- ktérym umystom, jakie wyewoluowaly, udato sie uchwy- cié i wyartykulowaé te racje? Dobre pytanie. Bedzie zajmowalo naszq uwage przez kilka rozdzialiw, lec zanim je rozwazymy, musze odniesé sie do podejrzenia wyrazonego przez niektérych filozofow, a mianowicie, 2e wszystko postawilem na glowie. Proponuje, by auten- tyczng intencjonalnosé wyjasniaé w kategoriach pseudo- intenejonalnosei! Co wigec), wyglada na to, 3e nie uznaje waanego rozréinienia pomigdzy intencjonalnoseig oryet- nalng tub wsobnq a intencjonalnosciq pochodng. Na czym polega to rozréanienie? ewolueyjn zachowani IntencjonalnoSé oryginalna i pochodna lozoféw idaeyeh Sladem Johna rodzaje intencjonalnosci: odna. Wsobna [intrinsic] Wedlug niektérych (1980), ia ezy intenge (inteneje w potocznym na oczywistym Zrédlem wyraénie nego i pochodnego rodzaju intenejonalno: wianej przez niektére z naszych wytworow: slowa, ania, ksiazki, mapy, obrazy, programy komputerowe. Sq one intengonalne jedynie dzicki swego rodzaju hoj- hej potyezce naszych umysiéw. Pochodna intencjo- nalnosé tych wytworéw pasozytuje na autentyczne}, orygina wsobnej intenejonalnosei, ktéra_lezy 1u Zr6del ich powstania, > praemawia za tym twierdzeniem. Jesli pray- 1, ocay \ porayslisz 0 Paryzu albo 0 swojej mamie, twoja mysl odnosi sig do swojego przedmiotu w najbar- dziej elementarny i bezposredni sposéb, w jaki cokol- ite adnosié sig do ezegos innego. Jesli na kartce 64 opiszesz Paryé albo narysujesz mame, to reprezentacje, jakie powstana na papierze, beda dotyczyé Paryéa lub mamy tylko dlatego, ze taka jest twoja autorska inten- cja (potoczne znaczenie). Ty decydujesz 0 swoich repre- zentacjach, ty oznajmiasz, czego dotyeza twoje dziela, Istniejg konwentje jezykowe, ktére pomagaia ci wtloczyé znaczenie w bezmysine znaczki na papierze, Jezeli nie oswiadezyleg wezesniej, ze od tej chwili bedziesz miat na myéli Boston, gdy powiesz lub napiszesz.,Pary2”, lub de decydujesz sig nazywaé Michelle Pfeiffer ,mama”, pray- muje sie, 2e obowigzujg standardowe odniesienia usta- Jone w ramach twojej spolecznosci jezykowej. Konwen- Ge te, 2 kolei, opierajg sig na wspélnych intencjach tej spolecznogci. A zatem, zewngtrane reprezentacje wzy- skujg swoje znaczenie — swoje intensje i ekstensje — ze naezeh wewnetrznych stanéw i aktéw umyslowych ludzi, ktéray je tworza i z nich koraystaja, Te stany i akty umystowe posiadajg oryginalng intenejonalnosé Teza o zaleinym statusie wytworzonych przez nas reprezentacji nie podlega ayskusji. Jest jasne, ze znacz- ki zrobione na papierze same w sobie me nie znacz Widaé to szezegélnie wyraénie w praypadku 2dan nie- Our mothers bore ws, Do ezego sig to odnosi? Czy jest to uskarzanie sig na nude w czasie teraéniejszym, ezy truizm na temat na- szego pochodzenia w czasie przeszlym? Musimy zapytaé osobe, ktéra napisala to 2danie. W samych znaczkach znajdziemy nic, co pozwoliloby ustalié odpowiedé One 2 pewnoscig nie maja wsobne} intencjonalnosei, czymkolwiek moglaby ona byé. Jegeli w ogéle cokolwiek * Nieprzetlumaczalna gra sl6w. 2danie to moe snaczyé: ,Nasze ‘mati nas urodzly” lub ,Nasze matki nas nudeq” (prayp. thu). 65 anacza, to tylko dzigki funkeji, jaka pelnig w calym sy- stemie reprezentacji, ktry jest zakotwiezony w umys- Jach istot reprezentujqeych. Lez, jak to jest ze stanami i aktami tych umysl6w? Co daje im ich intenejonalnosé? Popularng odpowiedziq na to pytanie jest stwierdzenie, ze owe stany i akty umys- lowe majg znaczenie, poniewa? same sq skomponowane Ww swego rodzaju jezyku — jezylu mysli. Jest to bezna- dziejne rozwigzanie. Jest ono beznadziejne nie dlatego, ze niemodiiwe jest, by istnial taki system w ludzkim mézgu, Byé moze istnieje — choé zaden system tego rodzaju nie by!by dokladnie taki sam jak jezyk natural- ny, np. angielski czy francuski. Jest ono beznadziejne jako odpowied? na nasze pytanie, poniewaz jedynie je odracza, Zalzmy, 7c istnieje taki jezyk mysli. A teraz — skad jego terminy czerpia swoje znaczenie? Skad wiesz, co oznaczaja zdania w twoim jezyku mysli? Problem ten zarysowuje sig wyraéniej, gdy pordwnamy hipoteze © istnieniu jezyka mysli z je) poprzedniczka i glowng rywalka, obrazowa teorig mysli. Wedlug togo pogladu, nasze mysli sq jak obrazy; 8q 0 tym, o ezym sq, poniewad podobnie jak obrazy przypominajg swoje przedmioty. W jaki sposéb odrézniam swoja idee kaczki od swojej idei krowy? Zauwazam, ze idea kaczki wyglada jak haczka, a idea krowy nie! To réwnie: jest beznadziejne, poniewaz natychmiast wywoluje pytanie: A skad wiesz Jak wyglada kaczka? I znowu, rozwiqzanie to nie jest beznadziejne dlatego, 2e niemodliwe jest, by istnial jakis system wyobrazeniowy w twoim mézgu, ktéry wyko- rzystywalby obrazowe podobiefistwa pomigdzy wewng- trznymi mézgowymi obrazami a rzeczami, ktére reprezentuja; w istocie, méglby istnieé taki system. Paktyeznie — istnieje i zaezynamy dopiero rozumieé, jak on dziala. Jest to jednak beznadziejna odpowiedé na nasze podstawowe pytanie, poniewaz opiera sig na tym wlasnie zrozumieniu, ktére ma wyjasnié, i w konsek- wengji tworzy bledne kolo. 66 Rozwiazanie problemu naszej intencjonalnosei jest proste. Wlasnie zgodziligmy sie, Ze sztuczne reprezen- tacje (zapisane teksty ezy rysunki) posiadaja pochodna intencjonalnosé dzieki funkeji, jakqa polniq w dziata- niach swoich tworedw. Lista zakupéw sporzadzona na kawalku papieru posiada jedynie pochodng intencjonal- nogé, ktérej Zrédlem sq intencje podmiotu, ktory ja spo- rzqdzil. Tak samo jest z lista zakupéw, jaka ten podmiot utrzymuje w pamigci! Jej intencjonalnosé jest doktadnie tak samo pochodna, jak intencjonalnosé listy na papie~ rze, i 2 tych samych powodéw. Podobnie umyslowy obraz twojej mamy — lub Michelle Pfeiffer — odnosi sie do swojego przedmiotu w tak samo pochodny spos6b jak portret, ktéry narysowales. Jest wewnetrany, a nie ze- wnetrzny, leez nadal jest wytworem twojego mézgu ioznacaa to, co oznacza, dzieki swojej szczegélnej pozyeji w ekonomii wewnetranych dzialan twojego mézgu oraz ich roli w kierowaniu zlozonymi dzialaniami twojego ciala w realnym, otaczajacym cig éwiecie. ‘A jak to sie stalo, de twa) mézg wytworzyl organizacje tak zadziwiajgcych stanéw, obdarzonych tak niewia- rygodng moca? Zagraj jeszcze raz ta sama karta: mozg jest wytworem i jakakolwiek intencjonalnosé posiadaja Jjego czeéci, pochodzi ona 2 funkeji, jaka pelnia w rozgry- ‘wajqce] sig ekonomii wigkszego systemu, ktérego moze jest ezescig — innymi slowy, z inteneji swego twércy, ‘Matki Natury (inaezej znanej jako proces ewolucji droga doboru naturalnego). Idea, Ze intencjonalnosé stanéw mézgu jest pochodna intencjonalnosci systemu ezy procesu, ktéry je wytwo- rzyl, jest, trzeba przyznaé, idea, ktéra z poczatku wyda- je sig dziwna i niepokojqca. Mozemy zobaczyé, do ezego sprowadza sie ta idea wyobrazajqe sobie sytuacje, w kt6- rej jest ona 2 pewnoseig prawdziwa: praypadek (po- chodnej) intenejonalnosei standw ,mézgu” jakiegos wy- produkowanego przez ludzi robota. Przypusémy, Ze spotykamy w supermarkecie robota, ktéry prowadzi 67 rka od ezasu do czasu na kawalek symbolami, Jedna linijka ma wozek na zakupy i papieru pokryty jalcim nastepujgcy postaé: MLEKO@.5xGALjestiC <2xKWNC-inaczei2x MLEKO@KW Co oznacza, jesli cokolwiek, ten betkot? Pytamy robo- ta, A on nam na to: ,.To tylko zebym nie zapomnial, Ze mam kupié pét galona mleka, ale tylko wtedy, gdy cena pot galona bedzie niésza od podwojone} ceny kwarty. Kwarty latwiej mi sig niesie”. Sygnal déwiekowy wyemi- towany przez robota jest w giéwne} mierze jedynie thu- maczeniem tekstu zapisanego na papierze na jezyk polski — pochodna intencjonalnogé, z korzySciq dla naszego przykladu, jest w obu praypadkach zupelnie oczywista. Skad ona pochodzi? Niewatpliwie od pomys- lowych konstruktoréw robota, lecz. byé moze w bardzo posredni spos6b. Jest moéliwe, Ze inzynierowie ci sfor- mulowali i wprost zainstalowali zasade oszezednoéci, ktora byla bezposrednig przyezyna tego konkretnego zapisu, ale jest to raczej nieciekawa motliwosé — po- chodna intencjonalnosé tyeh stanéw sprowadzalaby sig wylgeznie do intencjonalnosei samych konstruktoréw robota, MielibySmy duzo bardziej interesujqcy przypa- dek, gdyby konstruktorzy uczynili cos bardzie} sprytne- g0. Jest mofliwe — na krawedzi dzisiejszych mozliwosei technologicznych — ie zaprojektowaliby swojego robota w taki sposob, by by! oszezedny na wiele sposobow, i pozwolili mu ,wykombinowaé” na podstawie jego whas- nego ,doswiadezenia”, Ze powinien prayjaé jakas zasade tego rodzaju. W takim przypadku dana zasada nie byla- by sztywna i w niedalekiej przyszlosei robot mogiby stwierdzié na podstawie swojego ,doswiadezenia”, de jej zastosowanie nie préynioslo spodziewanych efektow, i ze bedaie kupowal mleko w wygodnych kwartach bez wagledu na ich cong. Jak wiele w konstrukeje robota wlo2yli konstruktorzy, a jak wiele pozostawili samemu 68 robotowi? Im bardziej wyrafinowany jest system kon- trolny, 2 towarzyszqeymi mu podsystemami pobierajq- cymi i oceniajacymi informacje, tym wiekszy whlad samego robota, a wiee jego wieksze pretensje do tego, 2 jest ,autorem” swoich znaczen — znaczeni, ktore 2 uply- ‘wem ezasu moga staé sig calkiem nieodgadnione dla jego konstruktoréw. Taki robot jeszeze nie istnieje, leez pewnego dnia byé mote powstanie. Podaje ten prayklad, aby pokazaé, ze w jego Swiecie wylacznie pochodnej intencjonalnosei mozemy przeprowadzié to samo rozr6énienie, ktére na samym poczatku legto u podstaw podziatu na oryginal- ng i pochodna intencjonalnosé. (Musieligmy ,skonsulto- waé sig z autorem”, by odkryé znaczenie wytworu) Prayklad ten jest pouczajacy, poniewaz pokazuje, ze pochodna intencjonalnosé moze pochodzié od pochodne} intencjonalnoéci. Pokazuje ted, jak mogto si pojawié zhudzenie calkowicie oryginalnej intencjonalnosei (meta- fizycanie wsobnej). Mogloby sig wydawaé, ze autor ja- Kiegos zagadkowego wytwora musi mieé wsobng intencjonalnosé, deby byé Zrédtem pochodnej intencjo- nalnosci tego wytworu, ale weale tak nie jest. Widzimy, ze przynajmniej w tym przypadku, nie ma zadnej roli dla wsobnej intencjonalnosei. Wyimaginowany robot bylby dokladnie tak jak my zdolny do przenoszenia swo- Je} pochodnej intencjonalnogei na swoje wytwory. Cho- dzilby sobie po Swiecie, realizowal swoje praedsiewziecia i unikat szkody, na mocy ,jedynie” pochodnej intenejo- nalnogei, wmontowanej w jego konstrukeje — najpierw przez jego konstruktoréw, a nastepnie, w miarg jak nabywatby coraz wigeej informagji 0 swoim otoczeniu, w procesie samokreacji. Byé moze znajdujemy sie w tym samym polodeniu, prowadzge swoje zycie w Swietle ,je- dynie” pochodnej intenejonalnosei. Co dobrego moglaby nam daé wsobna intencjonalnosé (ezymkolwiek ona Jest), ezego nie moglibysmy mieé jako wytwory procesu ewolucji? Byé moe uganiamy sie za blednymi ognikami. 69 obra spektywa, nam mo nawiaé sie nad tymi wszystki- mi eudami, ym i zlozonym efek m procesu ewolucyjnego, ktéry zrodzil tez prostsze formy intencjonalnosei — dyskredytowane przez Sear- nych jako ,jedynie jak gdyby intencjonalnos bedgce zarowno je} poprzednikami, jak i wspétczesnymi skladnikami. Pochodzimy od robotw i skladamy ja_intencjonalnogé, jaka _mozemy od bardziej fundamentalnej in- ch systeméw in- sea, musimy mocno stanaé na ziemi, przed nami dluga 0B Rozdziat 3 CIALO | JEGO UMYSLY Widze, jak w odlegle| prayszlosei otwiera sig praestrzef dla daleko wazniejszych badan. Psy- chologia uzyska nowe fundamenty, zakladajqce koniecanosé stopniowego nabycia kazdej wladzy i zdolnosci umystu. Pochodzenie eztowieka i jego historia zostang ukazane w nowym éwietle. Charles Darwin, O powstawaniu gatunkow. Od wrailiwosci do ezucia? Zacznijmy w kofeu nasza wedréwke. Matka Natura — lub jak jq dzisiaj nazywamy: proces ewolucji droga doboru. naturalnego — nie posiada zadnej zdolnosci przewidywania, lez. stopniowo uformowala istoty zdol- ne do antycypacji. Zadaniem umyshi jest tworzenie przyszlosci, jak to kiedys ujat poeta, Paul Valéry. Umyst jest zasadniczo antycypatorem, generatorem oczekiwat. Z.terafniejszosei wydobywa wskazéwhi, ktore oczyszeza za pomoca tego, co zachowal z przeszlosei i przeksztalca w przewidywania praysztoiei. Na podstawie tych z tru- dem wypracowanych prognoz podejmuje swoje racjonal- ne dzialania. a eunikniong ryw lizacig w Swiecie neq tego, co ty posiadasz. Najwez replikatory, makroczasteczki, réwniez mialy swoje potrzeby i roawingly proste — weglednie proste! — spo- jednak raczej beztadne wedrowanie z odpowiednio przy- wanym aparatern chwytnym. Gdy natykaly sig na odpowiednie tworzywo, przechwytywaly je. Pierwsi zadnego planu, Zadnego ym, jak i powiesciowym: Zaden tajny agent nie powinien wiedzieé wigcej niz jest to absolutnie koniecz- ne do wykonania jego ezeéci zadani obowigzywala przez miliardy lat i nadal obowiazuje w trylionach przypadkéw w konstrukeji kazdego zywego organizmu. Podmioty (lub mikropodmioty, lub pseu- dopodmioty), 2 ktorych kaida Zywa istota jest zbndowa- na — podobnie jak tajni agenci CIA czy KGB — dostajq Jedynie takie informacje, jakich potrzebujq do wykona- ja swoich bardzo waskich, specjalistyeznych zadan. W Swiccie wywiadéw motywem jest bezpieczeistwo; w prayrodzie motywem jest ekonomia, Naj prostszy system zostanie najpierw ,odkryty’ Nawiasem mowige, wane jest, by zrozumieé, Ze naj- a konstrukeja nie zawsze jest najbardziej efektyw- cay najmniejsza, Matee Naturze moze sig bardziej oplacaé dolozyé — lub pozostawié — wiele dodatkowego, nie funkejonujqeego materialu, 2 tego prostego powodu, ze material taki powstaje w procesie powielania i rozwo- ju, i nie da sig go usunaé bez szalenie wygérowanych koszt6w. Wiadomo obecnie, ze wiele mutacji wprowadza kod, ktéry po prostu ,wylgcza” okreslony gen, nie usu- wajac go — najtafisze posunigcie, jakie mozna zrobié Ww prestrzeni genowej. Analogiczna procedure moéna zaobserwowaé w Swiecie programistéw komputerowyeh, Gdy ulepszajq oni jakig program (tworza powiedzmy WordHit 7.0 w miejsce WordHlita 6.1), standardowa praktyka jest tworzenie nowych, aktywnyeh kodéw Zradlowych w sasiedztwie starych przez proste skopio- wanie starego kodu i zredagowanie czy zmutowanie tej kopii. Nastepnie, przed uruchomieniem czy skompilo- waniem nowego kodu, programisci ,biora w nawias” sta- ry kod — nie wymazuja go, leez opatruja stara wersie specjalnymi symbolami, ktére méwiq komputerowi aeby przeskoctyt tak zaznaczone polecenia, gdy bedzie wykonywal program. Stare instrukeje pozostaja w ,ge- lecz sq oznaczone w taki sposéb, ze nigdy nie w ,fenotypie”. Utrzymanie starego kodu prawie nic nie kosztuje, a pewnego dnia moze sig on bar- dzo przydaé. Na przyktad warunki panujgce w éwiecie moga ulee zmianie — powodujae, ze stara wersja okaze sig jednak lepsza. Albo ted dodatkowa kopia starej wer- sii moze pewnego dnia zmutowaé w cos wartosciowego. Cigzko wypracowanych konstrukeji tego rodzaju nie po- winno sig wyrzucaé lekkg reka, poniewad trudno byloby Je odtworzyé calkiem od nowa. Coraz ezeseiej sig okazu- je, de ewolucja czesto stosuje te taktyke, wykorzystujac powtérnie pozostalosei wezesniejszych proceséw kon- strukeyjnych. (Zasade gospodarnego akumulowania konstrukeji omawiam szerzej w ksiqiee Darwin's Dan- gerous Idea.) Makroczasteczki nie mialy zadnej potrzeby, by wie- dzieé o tym, co robia; organizmy jednokomérkowe, ktére 13 x nich powstaly, byly duzo bardziej skomplikowane, lecz rownied nie musialy wiedzieé o tym, co robig i dlaczege jest im to niezbedne do Zycia. Przez miliardy lat istnialy powody, leez nie bylo wyrazicieli powodéw, nie byto nikoge, kto posiadalby ich reprezentacje, nikogo, kto w mocnym sensie potrafilby je docenié. (Matka Natura, cayli proces doboru naturalnego, przejawia swoje uzna- nie dla dobrych powodéw milezaco — niemo i bezwied- nie pozwalajge na prosperowanie jedynie najlepszym konstrukejom.) My, pézno zakwitli teoretycy, jestesmy pierwszymi, ktérzy sq w stanie dostrzee panujgce regu- larnoéei i domyslié sig ich racji — swobodnie unoszaeych sig racji wszystkich tych konstrukcji, ktére powstawaly na przestrzeni milionéw lat. Opisujemy te regularnosci [patterns] przyjmujge na- stawienie intencjonalne. Nawet niektére z najprost- saych cech budowy organizméw — stale wlasnoéei pros- tsze nawet od ,wlacznikéw” i ,wytacznik6w” — moga zostaé zainstalowane i udoskonalane przez proces pod- dajgcy sig intepretaejom intencjonalnym. Na przykiad, jakkolwiek bysmy wysilali wyobraznig rosliny nie posia- daja umystu, lecz w czasie ewolucyjnym ich wlasnosci_ setattowane sq przez rywalizacje, ktéra mozna modelo- waé za pomocq matematycznej teorii gier — rosliny i ich konkurenei zachowuja sig jak gdyby byli podmiotami podobnymi do nas! Rosliny, ktére w swoim ewolueyjnym dogwiadezeniu stale padaly ofiarg roslinozercéw, rozwi- jaja czesto — niejako w odwecie — produkcjg szkodli- wych dia nich toksyn. Z kolei, roslinozercy rozwijaja ezesto w swoich uktadach pokarmowych specyficana tolerancje na te wlasnie toksyny i ponownie mogq zasiasé do obiadu — do ezasu, gdy rosliny, pokonane Ww pierwszej prébie, rozwing jeszeze wigksza toksycznosé lub wyheduja ostre kolee, jako nastepne posunigcie w narastacej spirali zbrojeh. W pewnym momencie roslinozerey maga ,zdecydowaé sig” na zaniechanie dziatan odwetowych, dokonanie rozréénienia i przejécie 74 na inne érédto pozywienia, a wtedy inne, nietoksyezne rosliny, moga zacz9é ,imitowaé” toksyezne, bezwiednie wykorzystujae stabosé systemu réénieujqcego — wzro- kowego Iub wechowego — roilinazeredw, lapige tym samym darmowa okazje i ,jadac” na toksyeznej obronie innego gatunku. Swobodnie unoszaca sig racja jest tutaj wyraéna i prognostyczna, chociaz ani rosliny, ani ukta- dy trawienne roslinozercéw nie sq obdarzone umystem w nawet zblizonym do zwyktego znaczeniu tego slowa. Wedlug naszych standardéw, wszystko to dzieje sig w przeraéliwie wolnym tempie. Jeden ruch w tej grze w chowanego moée ciagnaé sie przez tysiqce pokolen, ty- sigce lat (chociad w niektérych praypadkach tempo jest szokujgco szybkie). Konfiguracje ewolucyjnyech zmian vwylaniaja sie tak wolno, ze sa zupelnie niewidocane przy naszym zwyklym tempie pobierania informagji, a zatem jatwo jest pomingé ich intencjonalne interpretacje lub odraucié je jako jedynie dziwactwo czy metafore. To uprzedzenie na korzyéé naszego normalnego tempa moz- na by nazwaé szowinizmem skali czasu, Wez najbardzie}j btyskotliwa osobe, jaka znasz, i sfilmuj jej dzialania w maksymalnie 2wolnionym tempie — powiedzmy, traydziegci tysigey kadréw adjetych w ciqgu jednoj sekundy wyéwietlasz w zwyklym tempie traydziestu kadréw na sekunde. Blyskotliwa riposta, doweipna uwa- ga raucona ,bez wypadania x rytmu”, wylonilaby sig teraz jak lodowiec, zanudzajae nawet najbardziej cierp- liwych amatoréw kina. Kt6é bylby w stanie domyélié sig inteligengji w tym zachowaniu, inteligengj, ktra ujaw- nitaby sig z calq mocq w normalnym tempie? Natomiast jestesmy pod wrazeniem, gdy skala czasu niedopaso- wana jest w druga strone, jak to spektakularnie zade- monstrowala fotografia poklatkowa. Gdy widzi sie, jak kwiaty rosna, paczkuja i kwitna w przeciqgu kilku sekund, to prawie nie moéna sie oprzeé interpretacjom intencjonalnym, Spéjrz tylko, jak ta roglina wysuwa sig do gory, walezy z sqsiadem o najlepsze miejsce w storicu, 6 jak bokser! Dokladnie to Ipatterns| pokazywane w réznym. odstonié (lub zataié) obeenosé umyshu — ynajmniej na to wyglada. (Rownied skala wielkosei ne whudowane uprzedze wyly wielkosci mew, wigcej ludzi byloby przekonanych, de sq one obdarzone umyslem; gdybysmy musieli pa- 7, mikroskop, zeby dostrzee blazefistwa wydr, ydry lubig sig bawié.) ebyémy mogli dostrzec, Ze vos jest obdarzone umys- m, musi sig to przejawiaé w odpowiednim tempie, ie widzimy w caymé dzialanie tradno sig o naszych nastawieniach, jako obserwaterow, czy jest to akt méwigcy 0 umystach? Jaka jest rzeczywista rola rownie prawdziwe jak kaéde inne, lecz le raedy wielkosci wolniej od niaszych? Oto pow6d, by m ayby istnieé takie umysly: gdy- by naszq planet odwiedzili Marsjanie, myslacy podob- 0 nas, leez tysigce czy miliony razy szybeiej, ‘awilibysmy na nich wrazenie mniej wiece) tak samo tepych jak drzewa, i raezej Smialiby sig z hipotezy, te my takie posiadamy umysly. A przeciez myliliby sic, ry. nie? — staliby sig ofiarami wlasnego szowinizmu skali czasu. A zatem jezeli chcomy zaprzeczyé mozliwos- i istnienia skrajnie wolno myslacego umystu, musimy znaledé jakis inny argument; nasza preferencja dla tem- pa ludzkiej mysli to za malo. Jaki to méglby byé argument? Byé mofe, mogtby$ pomySleé, istnieje jakas minimalna szybkogé dziatania umyshu, cos na ksztalt minimalne} ,predkosei ucieczki”, koniecznej do praezwy- cigzenia grawitacji i opuszezenia naszoj planety. Aby idea taka mogta nas zainteresowaé — a co dopiero prze- konaé — musielibysmy dysponowaé jakaé teorig wyjas- 16 niajqcq, dlaczego tak whagnie musi byé, Co musialoby sie kryé za coraz szybszym dzialaniem systemu, ktére w kofieu ,przelamywaloby barierg umyshu” i tworzylo umys! tam, gdzie go wezesniej nie byto? Czy tarcie poru- szajgeyeh sie czesci podnosi temperature ponad pewien poziom i w konsekwencji prowadzi do jakiejé transfor- macji na poziomie chemicznym? I dlaczego mialby wte- dy powstaé umys}? Czy jest to tak jak z czqstkami rozpedzanymi w akceleratorach, ktére zblidajgc sie do predkosei swiatta nabieraja ogromnej masy? W jaki spo- 6b mialoby to doprowadzié do powstania umystu? Czy gwaltowne wirowanie poszezegélnych czeéci mézgu wy- twarza jakiS obszar przyciagania, uniemoiliwiajacy ucieczke gromadzacych sie czqstek, dopéki praekro- czenienie masy krytycznej nie doprowadzi do powstania umyslu? Do momentu gdy jakies wyjasnienie teg rodzaju bedzie mozna zaproponowaé i obronié, idea, Ze szybkosé jako taka jest istotnym warunkiem umystu, bedzie nieprzekonywajqca, poniewaz istnieje dobry powéd, by sadzié, ze to wzgledna szybkosé sig liezy: spo- strzeganie, roawadanie i dzialanie powinny byé wystar- ezajqco szybkie — relatywnie do tempa istotnych zdarzeh zachodzacych w srodowisku — by arealizowaé zadania umystu. Tworzenie reprezentacji preyszlosei nie przyda sig Zadnemu systemowi intencjonalnemu, jesli jego ,przewidywania” pojawiaja sig za poéno, by moina byto dzialaé na ich podstawie. Ewolucja, w tych samych warunkach, zawsze bedzie praedkladaé by- strzejszych nad wolniejszych oraz climinowaé tych, kté- ray systematyeznie nie potrafiq zdqzyé na czas. A co by bylo, gdyby istniala planeta, na ktérej pred- koéé Swiatla wynositaby 100 kilometréw na godzine i wszystkie inne zdarzenia i procesy fizyezne bylyby odpowiednio spowolnione? Poniewaa w istocie nie moz~ na tempa zdarzen w Swiecie fizyeznym przyspieszyé lub zwolnié o cale rzedy wielkosei (2. wyjatkiem fantastyez- nych eksperymentéw myslowych przeprowadzanych 17 ‘ez filozofow), wzgledny wymég szybkosci dziala tak samo dobrze jak wymég absolutny. Jezeli uwzglednimy -dkosé, z jaky reucony kamieh zbliza sig do celu, pred- , 2 jak Swiatlo odbija sie od zblizajqcego sie kamie- , predkosé, z jaka wyartykulowane ostrzezenie moze -ezchodaié sig w atmosferze, oraz sile, jaka traeba wlo- ayé, by szarpnaé gwaltownie 100 kilograméw ciata szybkogci 20 kilometrow na godzine w prawo lub w lewo — jesli weémiemy pod uwage to wszystko oraz svereg innych dobrze okreslonych warunk6w rozpatry- wanego zachowania, to okaée sig, Ze efektywne mézgi musz dziataé z pewnym minimum szybkosei, niezalez- nie od jakiché ekstrawaganckich ,wlasnosei emergent- nych”, ktore takée moglyby powstaé jedynie przy okreslonej szybkosci dzialania. Z kolei okreslone wyma- gania co do s7ybkosci dziatania zmuszajq mézgi do sto- sowania takieh mediéw transmisji informacji, ktére sq w stanie te szybkogci zapewnié. To jeden dobry powéd, dla kt6rego material, z ktorego zrobiony jest umys}, mode micé znaczenie. Moga byé i inne powody. Gdy zdarzenia zachodza w bardziej majestatyeznym tempie, cos na ksztalt umyslowego dzialania moze mieé miejsce w innych mediach. Regularnosei te dostrzegalne sq jedynie wtedy, edy prayjmiemy nastawienie intencjo- nalne, Na przestrzeni bardzo dlugiego czasu, gatunki lub cate linie rozwojowe roglin i zwierzat moga przeja- winé wrazlivoosé na zmieniajqce sig warunki w otocze- niu i racjonalnie reagowaé na te zmiany. To wszystko czego trzeba, by nastawienie intencjonalne dato nam sile przewidywania i wyjagniania. Na przestrzeni duzo krétszego czasu, pojedyneze rogliny potrafiq odpowied- nio reagowaé na zmiany, ktére rejestrujg w swoim sco- dowisku; wypuszezajg nowe ligcie lub odgalezienia, aby w pelni wykorzystaé dostepne swiatlo sloneczne, wydtu- zajq swoje korzenie w kierunku wody, a nawet (u nie- ktérych gatunk6w) czasowo zmieniajg sklad chemiczny 18 swoich jadalnych ezeéci, aby uchronié sig preed spodzie- wanym atakiem sezonowych roslinozercéw. Slamazarna wraéliwosé tego rodzaju, podobnie jak sztuczna wrailiwosé termostatéw i komputeréw, moze uderzyé nas jako drugorzedna imitacja zjawiska, ktore naprawde sig liczy: ceucia. Byé moze moglibysmy odréz- nié ,proste systemy intencjonalne” od ,autentyeznych umysléw” pytajae, czy nasi kandydaci do umyslu czuja No dobrze, ale ezym jest eaucie? ,Czucie” nigdy nie 2o- stato dobrze zdefiniowane, lecz jest to mniej lub bardziej standardowe okreglenie na to, co ma stanowié najnizszy stopieti Swiadomosei. Moglibysmy sprobowaé zastoso- waé tu strategie skontrastowania ctucia ze zwykta wradliwoscia, ezyli zjawiskiem przejawianym praez organizmy jednokomérkowe, rosliny, wskaznik paliwa w samochodzie i klisze w aparacie fotograficanym. Wradliwogé weale nie musi sig Iqezyé ze Swiadomoscia, Filmy do aparatéw fotograficznych moga mieé rézne stopnie wraéliwosci na swiatlo; termometry zrobione sa z materialéw wrailiwych na 2miany temperatury; papierek lakmusowy jest wradliwy na obecnosé kwasu. 'W powszechnej opinii rosliny i byé moze ,nizsze" zwie- ragta — meduzy, gabki i im podobne — przejawiaja wratliwosé, lecz nie majq ezucia, natomiast ,wyzsze” zwierzeta odezuwajq. Podobnie jak my, nie sq one tylko wyposazone we wrailiwy aparat tego lub innego rodzaju —aparat, ktory w roiny sposdb reaguje odpowiednio na to czy tamto. Posiadaja one jeszeze inna wlasnosé, nazy- wang czuciem — tak przynajmniej utrzymuje sie ‘w powszechne} opinii. Leez czym jest ta powszechnie uznawana whasnoge? Czym jest ezucie poza i ponad wrailiwoseiq? Pytanie to jest rzadko stawiane i nigdy nie znaleziono dobre} odpowiedzi. Nie powinnigmy jednak zakladaé, ze istnie- je dobra odpowied#. Innymi slowy, nie powinnigmy zakladaé, Ze jest to dobre pytanie. Jezeli cheemy wyko- rzystaé pojecie czucia, bedziemy musieli skonstruowaé 19 je 2 ezeSei, ktére rozumiemy. Wszyscy sq 2godni co do tego, #e na ezucie sklada sig wrazliwos plus pewien dodatkowy, jak dotad niezidentyfikowany ezynnik x, a gatem jeveli skupimy uwage na réznych rodzajach wrailiwosei i sposobach ich wykorzystania, bacznie wypatrujae ezegos, co uderzy nas jako istotne vzupelnie- nie, to byé mode po drodze odkryjemy ezucie. Tym spo- sobem bedziemy mogli wiaezyé zjawisko czucia do vo2.wijajaee) sie opowiesei — lub te?, to druga mozliwosé, idea czucia jako specjaine) kategorii moze nam wyparo- waé. Tak ezy inaczej, obejmiemy cala przestrzen oddzie- lajaea nas, istoty swiadome, od jedynie wrazlivych, pozbawionyeh czucia makroczqsteezek, od ktérych pochodzimy. Necace jest, by poszukaé tej kluczowe} r62- nicy pomiedzy wrazliwosciq a czuciem w wykoraystywa- nym tworzywie — mediach, przez ktore podréduja i w ktéryeh sq przetwarzane informacje. Medium i przekaz Musimy sie blige) prayirzeé rozwojowi wypadkow, jaki naszkicowalem na wstepie drugiego rozdzialu. Naj- wezeSniejsze uklady kontrolne stuzyly w istocie do ochrony ciala. Rogliny ayja, ale nie maja mozgow. Nie potrzebujg ich, bo ich styl zycia tego nie wymaga. Muszq jednak ochraniaé swoje organizmy i tak je umiejscawiaé, by mée koraystaé 2 bezposredniego otaczenia, i dlatego wyewoluowaly uklady samosterowania czy kontroli, kiére biorg pod uwage kluczowe zmienne i reaguja odpo- wiednio do nich, Ich uwaga — a zatem rudymentarna intencjonalnosé — byla skierowana albo do srodka na warunki wewnetrzne, albo na warunki panujace na najbardzie} istotne| granicy: granicy pomiedzy soba a okrutnym gwiatem. Odpowiedzialnosé za monito- rowanie i dokonywanie edpowiednich dostosowai nie byla scentralizowana, lecz rozproszona. Lokalnie zare- jestrowane zmiany warunkéw wywolywaly lokalne re- 80 akcje, ktdre w duzym stopniu byly od siebie niezalezne. Czasami moglo to powodowaé problemy z koordynacia, jeSi deialania jednego zespolu mikropodmiotéw mialy odwrotne skutki nié dziatania innego zespohu. Sq chwile, gdy niezaleine podejmowanie decyzji sig nie sprawdza; jesli wszysey deeyduja sig przeskoczyé na prawa burte, dy 16dz przechyla sig w lewo, to w efekcie 16dz moze wywréeié sie w prawo. Lecz na ogét minimalistyezne strategie roslin moga byé zupelnie nieZle realizowane przez rozproszone ,podejmowanie decyzji”, skromnie koordynowane na drodze powolnej, rudymentarne) wymiany informacji, zachodzace) dzighi dyfuzji plynw w organizmie, Czy zatem rosliny to ,bardzo powolne zwierzeta”, kté- rych czcie przeoczyligmy x powodu naszego szowiniz mu skali czasu? Poniewaz ,czucie” nie ma ustalonego maczenia, mosemy przyjaé takie znaczenie, jakie sami wybierzemy, jesli tylko potrafimy je umotywowaé. Wol- na, leez solidna reaktywnosé roslin moglibysmy nazwaé ,czuciem”, \ecz musielibymy mieé jakig powéd, by odréaniaé te wlasnosé od zwykle| wradliwosci praejawia- nej przez bakterie i inne jednokomérkowe formy zycia (nie wspominajac 0 Swiatlomierzach w aparatach foto- graficznych). Nie mamy zadnego kandydata na taki pow6d, natomiast mamy dosé przekonywajacy powéd, by zarezerwowaé ,czucie” dla ezegos bardziej specjal- nego: zwierzeta posiadajg powolne uktady konserwacji ciala, przypominajace uktady wystepujqce u roélin i w powszechnej opinii odréznia sig ich driatanie od czu- cia zwierzecia. ‘Zwierzeta dysponowaly powolnymi ukadami konser- wacji ciala od czasu, gdy sig pojawily. Niektére 2 czasteczek unoszacych sic w takich mediach jak krew same sq wykonawceami, ktérzy wprost ,robiq cos” dla ciata (ma przyktad niszczq toksycznych najezdzcow w bezpogredniej walce). Niektéray przypominaja raczej postaicow, ktorych praybycie t ,rozpoznanie” preez al isze podmioty, méwi tym wigkszym, #e naleiy bie” (na preyklad przyspieszyé akeje serea lub wywolaé wymioty). Czasami takim wigkszym podmit tom jest eale cialo. Na przyklad, gdy szyszynka uniekts- rych gatunkéw rejestruje ogélny ubytek dziennego Swiatla, wysyla do calego ciala hormonalny przekaz, by zaczaé przygotowywaé sig na zime — zadanie skladajgce sie 2 wielu pomniejszych, a wszystkie uruchamiane przez jedna wiadomosé. Chociaé dzialaniu tych staro- dawnych hormonalnych ukladéw moga towarzyszyé spektakularne prayklady tego, co, jak mozemy przy- puszezaé, jest ezuciem (na prayklad fale nudnosei, zawroty glowy ezy dreszez pozadania), uklady te dziala- ja niezaleznie od towarzyszaeych im odezué — na pray- klad u zwierzat w stanie snu lub gpigezki, Ludzie, u ktérych nastapila émieré mézgu i ktorzy utrzymywani sq przy Zyciu za pomoca respiratoréw, pozostaja, wedlug okreslen lekurzy, ,w stanie wegetatywnym”, w ktérym dzialaja jedynie uklady konserwujace cialo. Czucia juz ie ma, ale zachowana jest réznego rodzaju wraéliwosé, utrzymuje cialo we wzglednej réwnowadze. ww takim znaezeniu wielu ludzi chcialo- by uzywaé tych dwéch slow. U 2wierzat ten zlozony system biochemieznych pakie- tw informacji kontrolnych zostal w pewnym momencie uzupelniony przez system szybszy, wykorzystujacy inne medium: impulsy elektryczne przenoszone we wiknach nerwowyeh. Otworzylo to ealq przestrzen nowych modli- wosei dia szybszych reakeji, a takée umodliwilo inng dystrybucje kontroli, dzieki inne} geometrii powiqzan mozliwych w nowym systemie — autonomicznym ukta- dzie nerwowym. Zadania nowego systemu mialy nadal charakter wewnetrzny — a w kazdym razie dotyezyly zdarzen bliskich w czasie i w przestraeni: cay cialo powinno teraz zadréeé, ezy sig spocié? Czy procesy tra- wienne w Zoladku nalezy odroczyé ze wagledu na bar- dziej_naglaca potrzebe zaopatrzenia w krew? Czy 82 powinno sig jué zaczaé odliczanie do ejakulacji? 1 tak dalej. Powiqzania pomigdzy nowym a starym medium ly zostaé dopracowane praez proces ewolucji, a historia prayjetych rozwigzah pozostawila élady w naszej obecnej konstrukeji, sprawiajqe, te jest ona daleko bardziej skomplikowana ni moina by sig bylo spodziewaé. Niedostrzeganie tych zlozonosei ezesto pro- wadzilo teoretykow umyslu — w tym i mnie — na manowee, a zatem zatrzymajmy sig na moment, by sig im preyjrz0é Jednym z fandamentalnych zalozen dzielonych przez wielt: wspétezesnych teoretykéw umystu jest funkejo- nalizm. Zasadnicza idea jest dobrze znana i wyrazona w licznych przyslowiach, np. niewaane jak wyglqda, wane co robi. O tym, czy cos jest umystem (przekona- niem, bélem, lekiem), nie decyduje to, z czego sie to skla- da, lecz to, co to potrafi zrobié. Uznajemy te zasade za niekontrowersyjna w innych dziedzinach, szczegélnie gdy oceniamy rozmeite wytwory eztowieka. O tym, czy cof jest Swiecg zaplorowa, decyduje to, czy to cos jest w stanie zaiskrayé, gdy trzeba. Tylko to si¢ liczy; jej bar- wa, tworzywo, struktura wewnetrana czy ksztalt moga byé catkowicie dowolne, jesli tylko pozwalaja na spelnic- nie je} funkeji. W Swiecie istot 2ywych funkejonalizm jest szeroko uznawany: seree jest ezyms, co sluzy do pompowania krwi; sztuczne serce tub serce Swini moze to robié mniej wieeoj tak samo dobrze, a wiee moana je wszezepié do ciata cztowicka w miejsce chorego serca. Isinieje ponad sto chemicznie réznych rodzajéw cennej proteiny lizozymowej. O tym, Ze sq one wszystkie pray- ktadami lizozymy, decyduje wiasnie to, co jest w nich tak cenne: to co potrafig zrobié. Praktycznie biorge sq wige zupetnie takie same. W standardowym argonie funkcjonalistéw, byty 2de- finiowane funkejonalnie dopuszczaja wielorakie reali- zacje. Diaczego sztuczny umyst, podobnie jak sztuczne serce, nie mégiby zostaé zbudowany z dowolnego niernal 83 tworzywa? Kiedy ustalimy, co umyst robi (co robi bél, co robig przekonania itd.), powinnigmy byé w stanie skon- struowaé umys! (ub ezesci umystu) 2 réinych tworzyw o takich kompetencjach. Wielu teoretykom — w tym i mnie — wydawalo sig oczywiste, Ze to, co robi umyst, to preetwarzanie informacii; umyst jest ukladem kont- rolnym ciaka i, aby még? wykonywaé nalozone na niego musi zbieraé, réénicowaé, przechowywaé, é i inaczej jeszcze przetwarzaé informacje dotye: kontroinych, jakie wykonuje. Jak dotad wszystko dobrze. Punkejonalizm, podobnie jak gdzie indziej, obiecuje utatwié zycie teoretykom, abstrahujac od niektérych niezmiernie pogmatwanych szezegétow dzialania i skupiajac sie na pracy, ktora faktyeznie jest wykonywana. Lecz jest prawie regula, ze funkejonaligei upraszczaja swoja koneepeje togo zadania i nadmiernie utatwiaja sobie zycie. Istnieje pokusa, by mysleé, ze uktad nerwowy (zarow- no autonomiceny uklad nerwowy, jak i jego pééniejszy towarzysz, centralny uklad nerwowy) stanowi sieé infor- ktéra jest zakotwiczona w rozmaitych, sciéle wych). Preetwornikiem jest kaide urzadzenie, ktore przyjmuje informacje w jednym medium (zmiana steze- nia tlenu we przyémienie éwiatla lub wzrost tem- peratury w oteczeniu) i przeklada je na inne medium. Komérka fotoclektryezna przeklada energie Swietlna w postaci uderzajacych fotonéw na sygnai elektronicany w postaci elektronéw plyngeych przez. przew6d. Mikro- fon przeklada fale dzwigkowe na sygnaly w tym samym clektronieznym medium. Sprezyna bimetaliczna w ter- mostacie przeklada zmiany temperatury w otoczeniu na swoje odksztalcenie (ktére x kolei jest przektadane na sygnat elektroniczny, aby wigezyé lub wylgezyé grzej- nik). Czoplei i preciki w siatkéwee oka sq przetwornika- mi éwiatla na medium impulséw nerwowych; blona 84 bebenkowa w uchu przeklada fale déwigkowe na wibra- je, ktére w koricu zostajg przetworzone (przez komérki wloskowe blony podstawowej) na to samo medium impuls6w nerwowych. W calym ciele rozmieszczone sq przetworniki temperatury, przetworniki ruchu (w uchu wewngtrznym) i caly szereg innych, odpowiedzialnych za inne informacje. Natomiast efektorem jest katde urzadzenie, ktére pod wplywem jakiegos sygnalu w jed- nym medium moze spowodowaé cos w innym ,medium” (zgigcie ramienia, zamknigcie poru, wydzielenie plynu, wytworzenie déwieku). W komputerze istnieje wyragna granica pomiedzy Swiatem ,zewngtrznym” a kanalami informacji. Urz9- dzenia wejsciowe, np. klawisze na klawiaturze, mysz, mikrofon czy kamera telewizyjna, praekladajq informa- cig na wspdine, elektroniczne medium, w ktérym ,bity” sq przesylane, praechowywane i pracksztalcane, Kom- puter mode mieé tez wewnetrane przetworniki, np. prze- twornik temperatury, ktéry ,informuje” o przegrzaniu, lub przetwornik ostrzegajgey o nieregularnoéciach w za- silaniu, ale zalicza sie je do urzqdzen wejsciowych, jako ze czerpiq informacje ze srodowiska (wewnetrznego) i przekladajq je na wspélne medium przetwarzania informagji. Byloby to teoretyeznie piekne, gdybysmy mogli odizo- lowaé kanaly informacyjne od ,zewnetrznych” 2darzea, w ukladzie nerwowym, tak zeby wszystkie istotne inter- akeje zachodzily w dajgcyeh sig zidentyfikowaé prze- twornikach i efektorach. Podzial pracy, na jaki by to pozwolito, jest ezesto bardzo pouczajacy. Rozwazmy sta- tek, na kiérym kolo sterowe ulokowane jest w duzoj odleglosei od steru, ktéry kontroluje. Mozemy polgczyé kolo ze sterem za pomocg lin, praekladni i lancuchéw rowerowych, kabli i déwigni albo hydraulicanego ukadu wysokopreznych przewodéw wypelnionych olejem (lub wodg, lub whisky!). Tak ezy inaezej, do steru przekazy- wana jest energia, ktérg sternik wklada w obracanie 85 Lub tvé mozemy polaezyé kolo ze stevem jedynie rutkimi drucikami, przez ktére biegna impulsy elektryezne. Nie musimy przesylaé ener a jedynie informacje, jak sternik chee ustawié ster. Mozemy przelozyé te informacje z kola sterowego na sygnat, a site przylozyé lokalnie, na drugim kofcu, 2a pomocg efektora, ezyli silnika jakiegos rodzaju. (Mote my rdwnied dodaé informacje zwrotne, ktére praetwa- ane sq w e7eseci silowo-sterowej i przesytane do kola, by kontrolowaé jego opér — tak Zeby sternik még! odezué cignienie wody na sterze. Takie spragzenie 2wrot- ne jest obeenie standardowa ezeseiq samochodowego ukladu kierowniczego ze wspomaganiem, a jego brak stwarzal powazne zagrozenia we wezesnych zastosowa- niach tego wynalazku.} Jezcli decydujesz sig na taki system — ezysto sygna- Tizaeyjny system przenoszgey informacje, a prawie \w ogdle energii — to wtedy naprawde nie ma znaczeni cay sygnatami sq elektrony biegnace w przewodzie elek- trycznym, fotony biegnace we widknie szklanym cay fale radiowe w otwartej przestrzeni. We wszystkich tych przypadkach waine jest tylko, by informaeja nie zostala zagubiona lub znieksztalcona 2 powodu opéénienia pomiedzy obrotem kola a obrotem steru. Jest to réwniez kluezowy wymog w przypadku system6w przesy}ajqeych energig — systemow wykorzystujacych mechaniczne polaezenia, takie jak taicuchy, liny ezy przewody hy- Arauliczne. Diatego elastycane tagmy nie sq tak dobre Jak nierozciagliwe kable — choé informacja jest w kote prsekarana — i diatego niescisliwy olej jest lepszy niz powietrze w ukladach hydraulicznych" © Prayldad urzqdzenia sterujgcogo ma waény historycany rodo- 6d, ‘Termin ,eybernetyka” zostal ukuty przez Norberta Wienera na podstawie grockiago slowa ozuezajqcego ,sternika”. Angielskie slow governor (zarzadca) pochod2i 2 Lego samego Zrédla, Koneepeja spra- wowania kontroli za pomocg pruckazu i praetwarzania informacii uostala po ras pierwszy wyrainie sformulowana przez Wienera 86 We wspélezesnych maszynach czesto mona w ten spos6b oddzicli¢ uktad kontroiny od systemu kontrolo- wanego po to, by uklad kontrolny mozna bylo latwo zamienié bez 2adnego ubytku funkeji. Popularne ,piloty” stuzqce do zdalnego sterowania urzqdzen elektronice- nych 89 tego ocaywistym przyktadem, podobnie elektro- niczne urzqdzenia zaplonowe (zastepujace stare, mechaniczne) i inne urzqdzenia samochodowe oparte na komputerowych uktadach scalonych. Ta sama swoboda w odniesieniu do medidw jest do pewnego stopnia eecha zwierzecych uktadéw nerwowych, ktéryeh ezeéei mozna dasé wyraénie posegregowaé na peryferyjne przetworni- ki i efektory oraz posredniczgce sciezki prackazu. Na pryklad, jednym z powod6w utraty sluchu jest zanik nerwu sluchowego w procesie nowotworowym. Czesci ucha wratliwe na déwiek sq nadal nienaruszone, ale przekaz wynik6w ich pracy do reszty mézgu zostaje preerwany. Zniszezonq droge moéna jednak zastapié protezowym polgczeniem, malutkim kabelkiem zrobio- nym z innego materialu (druty, takiego jak w standar- dowych komputerach), a poniewaz polaczenia na obu kofieach mo’na dopasowaé do wymagan istniejacych zdrowych tkanek, sygnaly beda praebiegaé w sposdb niezaklécony. Sluch powraca. Nie ma éadnego znacze- nia, 2 czego zrobione jest medium przekazu, jesli tylko informacje przechodza bez strat ezy znieksztaleei. Ta wana teoretycanie idea prowadzi jednak czasem do powaénych nieporozumies, Najbardzie) narzucajace sig nieporozumienie mozna by nazwaé Mitem Podwéjne- g0 Przekladu: najpierw uklad nerwowy pr7eklada Swiat- 10, déwigk, temperature itd. na sygnaly nerwowe (ciagi impulséw we wloknach nerwowych), a nastepnie, W pewnym specjalnym centralnym miejscu, dokonuje sig przelozenie tych impuls6w na jeszcze inne medium, ww ksigaee Cybernetics; or, Control and Communication in the Ani ‘mal and the Machine (1948). 87 — na tajemnieze, niefizyezne me- \yshu. Obeenie prawie nikt z Indzi zajmujaeyeh myslem nie sqdzi, Ze istnieje takie niefizyczne m. Niemniej jednak, choé to dosyé dziwne, idea dvugiego przelozenia na jakies specjalne fizycene czy medium, kt6re dokonywaloby sie w jakims jak dotad niezidentyfikowanym miejscu w mézgu, nadal pocigga lekkomysInych teoretykéw. Jest tak jakby — lub mySleli, 2e widza — ze poniewaé. peryfe- wukladzie nerwowym to zwykla wrad- istnieé jakies bardziej centralne miejsce, owstaje ezucie, Bo przeciez, np. 2ywe oko, odizolowane od reszty mézgu, nie widzi, nie ma éadnego ono pojawié si +i, gdy tajemniezy ezynnik x zostaje dodany do zwyktej wrazliwosci, by zrodzié czucie, Nietrudno znale#é powody, dla ktéryeh idea ta jest nadal pociqgajqca. Mamy ski impulsy nerwowe nie moga byé tworzywem swiadomosei — #e wymagaja przekladu na cos innego. W przeciwnym razie uktad nerwowy praypominalby sieé telefoniczng bez nikogo, kto méglby podniesé stuchawke, telewizje bez widz6w ezy statek bez sternika. Wydaje sig, ge musi stnieé jakis centralny Podmiot, Szef czy Widz, ktory odbiera (przeklada) wszystkie informacje, rozumie je i ,steruje statkiem”. Idea, ée sama sieé — dzighi swej niezmiernie ‘zonej a przez to zdolnosciom do kierowania ciakem — mogtaby byé wewngtrznym Szefem, a -dliskiem Swiado- mosei, wydaje sig niedorzeezna. Z poczatku. Lecz ktérag z wersji te} koncepaji jest najwigkszq nadziejq materia- stow. Na pomoc naszej wyobragni mozemy przywotaé dokladnie te same komplikacje, ktére rujnuja wizje 88 uktadu nerwowego jako czystego ukladu przetwarzaja- cego informacje, i ktére przenosza czesé tego ogromnego zadania, jakim jest ,rozumienie”, z powrotem do ciata. »Moje cialo ma sw6j whasny umysl!” Wyglada na to, # prayroda zbudowala aparat racjonalnego mySlenia nie tylko na aparacie biologicene} regulacii, lecz takie 2 niego i z nim. Antonio Damasio, Descartes’ Error: Emotion, Reason, and the Human Brain Nognikiem praekazu informacji w ukladzie nerwo- wym sq elektrochemicane impulsy, biegngce wadhuz dlu- gich galezi komérek nerwowych — nie tak jak elektrony, ktore pedzq przez praew6d z szybkoscia Swiatla, lecz w znacznie wolniejszej reakcji taricuchowej. Widkno ner- wowe jest czymg na ksztalt wydluzonej baterii, gdzie chemiezne réznice pomiedzy wewnetrang a zewnetranq strong éciany komérki wywohuja aktywnos¢ elektryczna, ktora rozchodzi sig wadiui. éciany komérki ze zmienng predkosciq — znacznie szybeie) niz pakiety ezasteczko- ‘we moglyby byé przetransportowane przez plyny ustro- jowe, ale duzo, duzo wolniej od predkosci éwiatla. Gay komérki nerwowe wehodzg ze soba w kontakt na 2 ach zwanych synapsami, nastepuje mikroefektorowo- -mikroprzetwornikowa interakeja: impuls elektryceny uwalnia czasteczki neurotransmivera, ktore przekracza- Ja odstep pomigdzy komérkami droga staromodnej dyfu- 7ji (odstep jest bardzo niewielki), a nastepnie zostajq przeloione na kolejne impulsy elektryczne. Mozna by sadzié, Ze jest to krok do tylu, w kierunku starych me- chanizméw czasteczkowych typu ,zamek i kluez”. Szeze- gélnie gdy okazuje sie, ze oprécz takich neurotransmite- row jak czasteczki glutaminianu, ktére sprawiaia wraienie uniwersalnych ,przewodnikéw” synaptyez- nych, istnieje caly szereg rozmaitych neuromodu- 89 latoréw, ktore, jesli znajda_odpowiednic w sqsiednich komérkach nerwowyeh, wywolujg rozmai- te zmiany swoiste dla siebie. Czy moina powiedzieé, ze komérki nerwowe przektadajq obeenosé tych neuromo- dulatoréw w taki sam spos6b, jak inne przetworniki ,re- jestruja” obeenosé antygenéw, tlenu czy ciepta? Jesli tak, to przetworniki znajdujg sig na praktyeznie kazdym spojeniu uktadu nerwowego, wnoszqc swéj wktad do strumienia informacji niesionego jud przez impulsy clektrycane, Wszedzie sq tea efektory, ktore wydziclaja neuromodulatory i neurotransmitery do ,zewnetrznega” Swiata reszty ciala, gdzie te sie rozprzestrzeniaja, wywo- hujac rozmaite skutki, Wyraéna granica oddzielajqca system przetwarzania informagji od reszty éwiata — od reszty ciala — ulega zatarciu. Zawsze bylo jasne, ze gdzickolwick sq praetworniki i efektory, sneutrainose” systermu informacyjnego wobec mediow, czyli mozliwosé jego wielorakiej realizagji, zan ka. Po to, by, na przyktad, wykryé obecnosé Swiatta, musimy dysponowaé czymé éwiatloczulym — czymé, eo jest w stanie szybko i rzetelnie zareagowaé na fotony, przektadajgc ich subatomowe przybycie na_zdarzenia w wigkszej skali, ktére 2 kolei moga wywolaé jeszcze inne 2darzenia. (Rodopsyna jest taka substanejq; prote- ina ta zostala wybrana jako budulec wszystkich natural- nych oczu, od mréwek -— przez. ryby i ory — do ludzi. Sztuczne oczy moglyby wykorzystywaé jakis inny Swiat- loczuly clement, lecz nie wazyatko sig do tego nada.) Aby tidentyfikowa¢ i unieszkodliwié antygen, konieczne jest przceiwcialo, ktore ma wiasciwy ksztalt, poniewaé.iden- tyfikacia dokonuje sig metodg ,klueza i zamka”. Ograni- cza to wybor materialow nadajgcych sie do budowy przeciweiat do tych jedynie czqsteceek, ktére potratig prayigé odpowiedni ksztalt, a to 2 kolei drastycznie ogranicza ich chemiczny sktad — chociaé nie calkowicie (jak pokazuje przyktad 2 rénorodnosciq lizozymy). W teorii kaidy system przetwarzajqcy informacje jest, 90 moéna powiedzieé, uwigzany 2 dwéch stron przez prze- twomiki i efektory, ktérych budowa fizyczna jest podyk- towana praca, jaka maja wykonaé; wszystko, co dzieje sig pomiedzy nimi, mode zostaé zrealizowane przez pro- cesy zachodzace w dowolnym medium, Uklady kontrolne statkéw, samochodéw, rafinerii naftowych i innych wytworéw cztowieka sq neutralne w stosunku do mediéw, jesli tylko zastosowane media sq w stanie wykonaé swojq prace we wlasciwym czasie. Natomiast neuronalne uklady kontrolne zwierzat nie sq tak naprawde neutralne — nie dlatego ze musza skladaé sie z jakiegog szczegélnego tworzywa, wywolujacego Jakieg specjalne ,omanacje”, ,wibracje” czy co tam jesz~ cze, lecz. dlatego ze rozwinely sig w organizmach, ktére juz byly obficie wyposazone w rozproszone ukiady kontrolne i musialy zostaé zbudowane na i w Scislej wspélpracy z tymi wezesnymi uktadami, stwarzajac astronomiczng liezbe punktéw prackladu. Czasami mogemy zignorowaé to wszechobeene przenikanie sie réinych mediéw — gdy na przyklad zastepujemy poje- dynczq autostrade nerwowa, taka jak nerw stuchowy, narzqdem protetycznym — leez tylko w fantastyeznych eksperymentach myslowych moglibyémy zaniedbaé to przenikanie sie w calosei. Na przyktad: molekularne klueze potrzebne do otwar- cia zamkéw, ktére kontroluja kazdq transakeje po- miedzy komérkami nerwowymi to (migdzy innymi) caqsteczki glutaminianu, dopaminy i noradrenaliny; ale »w zasadzie” wszystkie te zamki moglyby zostaé wymie- nione, to znaezy zastapione przez chemieznie odmienny system. Bo przecicz funkeja tych chemikaliéw polega na ich dopasowania do zamka oraz efektach wywolanych przez. informacje ,otwarte” — i na niczym innym. Lecz rozloienie odpowiedzialnosei na obszarze catego ciala sprawia, Ze wymiana tyeh zamkow jest praktyeznie nie- modliwa, Zbyt wiele practwarzanych informacji — azatem przechowywanych informacji — jest juz whudo- 91 ‘wanych w te konkretne materialy. Jest to nastepny dob- ry powéd, dla ktorego — gay budujemy umyst —tworzy- ‘wo ma znaczenie. A zatem mamy juz dwa dobre powody: szybkogé prackazu informacji oraz wszechobecnosé prze- twornikow i ofektoréw w calym uktadzie nerwowym. Nie sadze, by istnia} jeszeze jakis inny powéd. Rozwazania te praemawiaja za intuieyjnie przekony- wajaea tezq, gloszong ezesto przez krytyk6w funkejona- lizmu: rzeczywigeie ma znaczenie, z czego zbudowany jest umyst. Nie moglibyémy skonstruowaé czujqcego umyshi z krzemowych uktadéw scalonych, drutu, sekla czy puszek po piwie powiqzanych sznurkiem, Cay jest to powéd do porzucenia funkejonalizmu? W aadnym razie. W istocie, sita tego argumentu opiera sig na zasadni- czych intuigjach funkejonalizmu, Jedynym powodem, dla ktérego umyst zalezy od skta- du chemieznego swoich mechanizméw czy noénik6w, jest to, Ze aby modliwe byto wykonanie tego, co maja wykonaé, musza byé one zbudowane, ze w2gledéw bio- historycznych z substaneji ,kompatybilnych” 7. wezes- nie) istniejacymi cialami, ktére kontroluja. Funkejona- lizm przeciwstawia sig witalizmowi i innym formom mistyeyzmu gloszaeym ,wsobne wlaseiwosci” rozmai- tych substangji, Nie ma wigee} gniewu ezy leku w adre- nalinie mié glupoty w butelee whisky. Substancje te, jako takie, sq tak bez znaczenia dla tego, co umyslowe, Jak benzyna ezy dwutlenek wegla. Tylko wtedy, gdy ich zdolnogé do funkejonowania w charakterze skladnikow wiekszych ulkdadow funkejonalnych zalezy od ich we- wnetrznego sktadu, ich tak 2wana ,wewngtrana natura” sig liczy. Fakt, Ze twoj uldad nerwowy, odmiennie nit uklad kontrolny wspétezesnego statku, nie jest odizolowanym, niezaleznym od nosnikow ukladem kontrolnym (efek- tory i przetworniki znajduja sie na prawie kazdym zlq- cau) zmusza nas do mySlenia o funkejach jego czesci w bardziej skomplikowany (i bardziej realistycany) spo- 92 sdb. Odkrycie tego utrudnia nieco zycie funkejonalis- tyeznym filozofom umystu. Setki filozoficznych ekspery- mentéw myslowych (tqcenie 2 moja historyjkq ,Where am I?” (1978) opieralo sig na intuicji, Ze ja nie jestem moim ciatem, lecz... whaécicielem mojego ciala, W opera- Gji transplanta¢ji serea cheesz byé biorea, nie dawea, ale ‘w operacji transplantacji mézgu cheesz byé dawea — idziesz 2 mézgiem, nie z cialem. W zasadzie (jak dowo- dzilo wielu filozoféw) méglbym nawet wymienié sw6j obecny mézg na inny, zastepujae nognik i zachowujge jedynie przekaz. Mégtbym, na przyklad, przemieszezaé sig za pomoea teleportagji, jesli tylko wszystkie informa cje daloby sig w pelni zachowaé, W zasadzie, tak — ale dlatego ze bylyby to informacje z catego ciala, a nie tylko z ukladu nerwowego. Nie mozna mnie wydrz0¢ 2 ciala pozostawiajac czyseiutkie krawedzie, jak to ezesto filo- zofowie przypuszezali. Moje ciato zawiera tyle mnie, moich wartosei, zdolnogci, wspomnieh i dyspozyeji decy- dujacych o tym, Ze jestem tym, kim jestem, ile zawiera méj uklad nerwowy. Daiedzictwo kartezjanskiego dualizmu umystu i ciala wychodzi daleko poza éwiat akademicki do naszego codziennego myglenia. Nasi sportowey s3 przygotowani zaréwno fizycznie, jak i psychicznie”, ,Twojemu cialu nie nie dolega — problem leéy w twojej psychico”. Nawet wéréd tych 2 nas, ktéray zmagali sie z wizjq Kartezju- za, istniala silna tendengja do traktowania umystu (to maczy mézgu) jako Szefa ciata, kapitana statku. Gdy wpadamy w ten standardowy sposéb myélenia, umyka nam inna mofliwosé: mézg (a zatem umyst) to jeden 2 wielu narzqdéw, stosunkowo niedawny uzurpator kon- troli, ktérego funkeji nie da sie wlasciwie zrozumieé, dopoki sie na niego nie spojrzy nie jak na szefa, lecz jak na nieeo krnabrnego sluge, pracujqcego dla pozytku cia- Ja, ktre go Zywi i ochrania oraz nadaje sens jego dziata- niom. 93 ‘Ta historyezna cay ewolucyjna perspektywa praywo- dzi mi na myél zmiany, jakie nastapily w Oksfordzie w ciagu trydziestu lat, od kiedy tam studiowalem. Kie- dy deiekani posiadali wkadze, a kwestorzy i inni biu- rokraci, a do wieckanclerza, dziatali pod ich kierow- nictwern {na ich zlecenie. Natomiast teraz dziekani, jak ich odpowiednicy na wydziatach amery- kafiskich uniwersytetéw, stajq sig coraz wyraéniej pra- cownikami zatrudnianymi przez centralng administra- cig. Lecz.z ezego w kofeu uniwersytet ezerpie sw6j sens? W histori ewolucyjnej podobne zmiany zaszly powol nasze ciala, podobnie Jak oksfordzey dziekani, nadal posiadajq pewna moe decydowania — a w kazdym razie mofliwosé buntu, gdy centralna administracja dziala niezgodnie z ich ,poli- tykq”. ‘Trudniej jest mySleé funkcjonalistyeznie 0 umysle, dy porzucamy wyrazng identyfikacje umystu 2 méz- giem i pozwalamy mu objaé takcie inne ezesci ciata, lecz ogromne. Fakt, ae nasze uklady kontrolne, odmiennie niZ uldady kontroine statkéw ezy innych wy- twordw eztowieka, sq tak otwarte, pozwala naszym cia- tom (jesli odréanié je od ukladu nerwowego, ktéry zawierajq), by same byly siedliskiem pokaZnej czeSci te} ayciowe) madrosei, jaka wykorzystujemy (,my”) w toku naszych codziennych decyzji. Friedrich Nietzsche wiedzia? to juz dawno i opisal z charakterystyezng bra- warg w Tako rzecze Zaratustra (we fragmencie trafnie zatytukowanym ,O wagardzicielach ciala”): ialem jestem i duszq” — méwi dziecko. I dlaczegéz by nie nalezalo maviag jako dzieci. igty i uswiadomiony rzecze: cialem jestem sm ponedto; zaé dusza jest tylko slowem na ego. Cialo jest wielkim fozumem, mnogoseig o jednej treéci, {jest wojng i pokojom, jest treoda i pasterzem. 94 Narzedziem twego ciala jest tw6j maly rozsadek, bracie mij, ktéry zwiesz ,duchem”, narzedziem jest on i igraszka ‘twojego wielkiogo rozumu. Poza twemi myélami i uecuciami, bracie méj, stoi wladea potezny, medrzec nieznany — awie sig on yty sam”. W two- Jem ciele on mieszka, twojem jest cialem. Wigce rozsqdku jest w twem ciele, nizli w twej najwigk- sszej madrosei (tlum, Waclaw Berent). Ewolucja ucielesnia informacje w kazdej czesci kaéde- go organizmu. Fiszbiny wieloryba ucielegniaja infor- macje 0 jego pozywieniu oraz plynnym Srodowisku, w ktérym sig ono 2najduje. Skraydio ptaka — informacje © Srodowisku, w ktérym wykonuje sw prace. Skéra kameleona, bardziej spektakularnie, zawiera informacje © jego aktualnym otoczeniu. Wngtrznosci i uklady hor- monalne zwierzgt ucielesniajq mnéstwo informacji 0 Swiecie ich przodkéw. Informacje te weale nie musza byé kopiowane do mézgu. Nie musza byé ,reprezento- wane” w ,strukturach danych” ukladu nerwowego. Niemniej jednak, moga byé wykorzystywane przez uklad nerwowy, ktéry jest tak skonstruowany, by még! opieraé sig na informacjach 2zawartych w ukladzie hor- monalnym, ucielesnionych w kofezynach ezy oczach. W calym ciele zawiera sig madrosé, szezegélnie dotyeza- ca naszych preferengji. Stare systemy stanowiq dla cen- tralnego ukladu nerwowego swego rodzaju trybung wiecowa, zywo reagujaca widownig czy ,opinie publi- canq’, ktéra moze go prowadzié — ezasami popychaé, czasami ganié — w kierunky rozsadnych dzialaf, Inny- mi slowy, jesli cog zamierzamy zrobié, ciato gasuje, ezy jest za, ezy przeciw. By oddaé sprawiedliwosé staremu Kartezjuszowi, musimy przyznaé, e nawet on dostrze- gal — przynajmniej mgliscie — znaczenie tej jednosci ciala i umyshu: Uezy mnie takie natura przez owe wrazenia bélu, glodu, pragnienia itd,, 4e ja nie jestem tylko obecny w moim cicle, 95 tak jak deylanz na okrgcie, lecz 4 jestern 2 nim jak najécistej Algezony i jak gdyby zmieszany, tak de tworze «nim jedng calosé (Medytacia Szésta, thm. Maria i Kazimierz Ajdukie- wiezowie) Kiedy wszystko sig dobrze uklada, panuje harmonia réine érédia madrosei wspétdzialaja dla dobra catosci, leez a nadto dobrze znamy te konflikty, ktére moga sprowokowaé osobliwe zawolanie: ,Moje cialo ma swéj wlasny umysi!” Najwyraéniej czasami kusi, by scalié niektéve z ucielesnionych informacji w oddzielny umyst, Dlaczego? Poniewaz jest on zorganizowany w taki spo- , Ze mofe czasami niejako niezaleénie dokonywaé zrdinicowan, praejawiaé sktonnosei, podejmowaé decyz- je i realizowaé strategic, ktére stojq w spreecanosci ‘2 twoim umysiem, W takich chwilach kartezjafska wiz- ja jaéni-lalkarza, starajqcego sig usilnie pokierowaé krngbrnym ciatem-jalka, bardzo przemawia do wyob- raéni. Twoje cialo potrafi bezceremonialnie zdradzié tajemnice, ktére (y usilnie starasz sig zataié — ru- mieniae sie, dr2ae ezy poege, by wspomnieé tylko 0 naj- bardziej oczywistych praypadkach. Mote ono ,zadeeydo- waé", Ze pomimo twoich planéw, wtasnie teraz bytby dobry moment na seks, a nie dyskusjg intelektualna, i podjaé zawstydzajgce kroki zmierzajqce do ,zamachu stanu”. Przy inne) okazji, ku twojej jeszcze wieksze} agrozie i frustracji, moze zupelnie zlekcewazyé twe sta- rania, by zwerbowaé je do seksualnej kampanii, zmusza- gc cig do chwytania sie wszelkich groteskowych sposo- bow, aby je preekonac. Jezeli nasze ciala posiadaly jué swoje umysly, to dla- cxego wytworzyly dodatkowe — nasze umysty? Czy jeden umyst nie wystarezy? Nie zawsze. Jak widzielis- my, stare cielesne umysly radzily sobie zupelnie niczle 2 utrzymywaniem Zycia na przestrzeni miliardéw lat, lecz sq stosunkowo powolne i maja stosunkowo prymi- tywne zdolnogei réfnicujqce. Ich intencjonalnosé ma 96 bliski zasigg i tatwo daje sig oszukaé, Do bardziej wyra- finowanych potyczek ze swiatem potrzeba szybszego i bardziej dalekowzrocanego umystu, ktéry potrafidby wytworzyé wigcej praysztosei i o lepszej jakosci. Rozdziat 4 HISTORIA INTENCJONALNOSCI Wieza Generowania i Testowania* Aby méc widzieé dalej w czasie, dobrze jest widzieé dalej w przestrzeni. Poczgtkowe, wewngtrzne i obwodo- we systemy Kontroine, rozwinely sie powoli w systemy zdolne nie tylko do réznicowania tego, co bliskie, ale tak- ie tego, co dalekie. Od tego momentu mozna juz mowié © percepeji. Zmyst wechu ezy powonienia opiera sig na niesionych 2 daleka zwiastunach ,kluczy” do miejsco- wych ,zamkéw”, Wedréwki tych ,kluczy” 8q stosunkowo wolne, a trajektorie ich lotu zmienne i niepewne, ze wagledu na preypadkowe rozpraszanie i ulatnianie; a zatem informacje na temat ich érédta sq ograniczone ‘Zmysl stuchu zalezy od fal déwigkowych docierajacych do praetwornikéw systemu, a poniewai fale te rozcho- za sig szybeiej i bardziej regularnie, percepeja ,zdarzett w oddali” mote byé bardziej wierna. Lecz fale dawieko- we moga sig zalamywaé i odbijaé, tak ze ich Arddto staje sig niepewne. Zmyst wzroku opiera sie na duzo szybszej wedrowee fotondw, odbijajacych sie od réznych obiektow * Fragment ten, 2 pewnymi poprawkemi, zaczerpniety jest 2 mo- Jed keiqiki Darwin's Dangerous Idea. 99 ww otoczeniu, wadluz zdecydowanie prostych trajektorii, a wige za pomocg odpowiednio uksztaltowanego ,okien- ka” (w ktorym mode 2 ewka), organizm moze uzyskaé natychmiastowa i bardzo wierng infor- macje 0 zdarzeniach i powierzchniach w oddali. W jaki osob odbyto sig to przejécie od wewnetranej, przez bliska, do dalekiej intenejonalnosei? Ewolucja wykre- owala armie specjalistycznych wewnetrznych ,podmio- téw” do pobierania informacii z peryferiéw ciala Dole tyle samo informagji zakodowanych jest w Swietle padajgcym na sosng, ile w swietle padajqeym cz wiewidrka wyposazona jest w mi y mikropodmiotéw skonstruowanych specjalnie po to, by je zbieraé, a nawet wyszukiwaé i interpretowaé. ‘dwierreta sq nie t jerne lub migsozerne. Sq réwnie?, jak to trafnie okrestil psycholog George Mi ler, informacjozerne. Ich giéd epistemiczny jest efektern acji i znakomite} organizacji_ indywidualnego glodu epistemieznego milionéw mikropodmiotow, zespo- lonych w dziesiqtki, a nawet setki tysigcy podsystemow. Kaady tyeh malusieikich podmiocikow moze zostaé uznany 2a absolutnie minimalny system intencjonalny, kt6rego ayciowe zadanie polega na nieustannym staw niu jednego pytania — ,Czy jest cog do mnie TERAZ?", Czy jest cos do mnie TERAZ”” — i podejmowaniu ogra- niczonego, leez odpowiedniego a: i odpo- wiedi brzmi TAK", Bez tego glodu epistemicznego nie byloby éadne} pereepeji, zadnego poboru informagji. Fi- ozofwie ezesto starali sig rozré2nié w percepeji to, co Dane, i to, eo umyst z tym nastepnie robi. To, co Dane, jest, oczywigcie, Pobrane, ale pobieranie tego, co Dane, jest wykonywane przez, jednego Glownego Pobierajg- , ulokowanego w jakiejé centrali dowodzenia w méz- Zadanie pobierania jest rozdzielone omigdzy wszystkich indywidualnie zorganizowanych robierajgeych. Pobierajacy to nie tylko peryferyjne prze- tworniki — np. ezopki i preciki w siatkéwee oka, wy- 100 specjalizowane komérki nablonka w nosie — lecz. take wewnetrzni pracownicy karmieni przez tamtych: ko- mérki i grupy komérek polgezone w sieci na obszarz calego mézgu. Ich pozywka nie sq worce Swiata czy cis- nienia (fal déwigkowych lub dotykw), lecz wzorce impul- s6w neuronalnych, ale, pomijajac zmiang diety, pelniq ‘one podobng funkeje. Jak wszystkie te podmioty zostaly zorganizowane w wieksze systemy, zdolne do podtrzy- mania coraz bardzie) wyrafinowanych rodzajéw inten- cjonalnosci? Oczywigcie, w wyniku procesu ewolucji droga doboru naturalnego — leez nie jednego procesu. Cheialbym zaproponowaé pewne ramy, w ktorych bedziemy mogli usytuowaé rézne opeje konstrukeyjne dla mézgéw, aby zobaczyé, skad pochodza ich wkadze. Jest to bardzo uproszezony schemat, lecz idealizacja jest cona, ktora czgsto warto 2aplacié za wglad w calosé zagadnienia. Nazywam ten schemat Wieza Generowa- nia i Testowanja, Kolejno dobudowywane pigtra tej wie- iy symbolizujq coraz wigksze zdolnosei organizme do znajdowania coraz lepszych posunieé w coraz, skutecz~ niejszy sposob Warost zdalnogei organizmu do tworzenia prayszlosei moina zatem przedstawié jako serie kolejnych krokéw. Kroki te prawie na pewno nie oddaja zdefiniowanych wyraznie okreséw przejéciowych w historii ewolucyjng} — niewatpliwie byly podejmowane w réiny spos6b przez rééne linie rozwojowe i naktadaly sig w czasie; niemnie} jednak kolejne pigtra Wiezy Generowania i Testowania oznaczaja istotny postep w rozwoju whadz. poznawezych Gay zobaczymy w zarysie kilka wybijajqeych sig cech kazdego etapu, reszta ewolueyjnych krokéw stanie sie bardziej zrozumiata. Na poczatku byla darwinowska ewolucja gatunkéw droga doboru naturalnego, Rozmaite organizmy byly Slepo ,generowane” przez mniej lub bardziej arbitralne procesy rekombinacji i mutacji genéw. Organizmy te byly testowane w praktyce i jedynie najlepsze konstruk- 101 cje byly w stanie przetrwaé. Jest to parter naszej Wiezy. Nazwijmy jego mieszkaneéw éstoramt darwinowskimi. Proces ten eszedl przez wiele milionéw cykli, wy- twarzajae wiele wspanialych konstrukeji, zaréwno ros- jak i zwierzat. W pewnym momencie pomiedzy jego nowymi wytworami pojawity sie konstrukeje, ktore zaczely przejawiaé plastycznosé fenotypowa: to znaczy, indywidualne organizmy nie byly W pelni skonstruowa- ne w chwili narodzin — istnialy takie elementy ich kon- strukeji, ktére mogly byé dostosowane do zdarzeri zachodzqcych w ezasie ich praktycznego testowania. Mozemy przypuszezaé, 2e niektore z tych organizmow weale nic wyehodzily na tym lepie} nig ich kuzyni, sztywno skonstruowane istoty darwinowskie, gdyz nie potrafily faworyzowaé (powtarzaé) poszczegélnych opeji behawioralnych, ktore ,,wyprébowywaly”. Lecz mozemy te zakladaé, Ze inne mialy tyle szezescia, Ze posiadaly wbudowane ,wemocnienia”, faworyzujace Dobre Posu- nigcia — czyli te dzialania, ktére byly dla nich korzyst- nigjsze niz inne dostepne opeje. Tak oto, jednostki te konfrontowaly sig ze Srodowiskiem generujac rozmaite dziatania, ktére wyprobowywaly jedno po drugim, do momentu, gdy znajdowaly takie, ktére bylo dobre O tym, ezy jakies dzialanie jest dobre, czy nie, mogly sie praekonaé jedynie dzigki pozytywne} lub negatywnej odpowiedzi srodowiska, ktére regulowalo prawdopodo- biefistwo ponownego pojawienia sie tego dzialania przy nastepnej okazji. Organizmy #le skonstruowane — z niews n waoreem Wewngtrznego wzmachiania — byly oczywigcie skazane na zaglade. Jedynie te, ktére mialy szezeScie urodzié sig 2 odpowiednim wzorcem wamacniania mogly przetrwaé. Ten podzbidr istot dar- winowskich mozemy nazwaé istotami skinnerowskimi, poniewaz, jak to psycholog B. F. Skinner lubit podkres- laé, ,warunkowanie instrumentalne” jest nie tylko ana- logiczne do darwinowskiego doboru naturalnego, lecz stunowi jego przedludenie: ,Tam gdzie dziedziczone 102 darwinowskie, ‘genotypowo muy okredione fenotypy i ED =) QD rozmnoéenie najlepszego genotypu ‘oysmopo1g RYSUNEK 4.1 zachowania sig kofieza, dziedziczona plastycznosé proce- su warunkowania wkracza do akeji” (1953), Rewolucja poznaweza, ktéra uwidocznila sig w latach siedemdziesiatych, wyparta behawioryzm z dominujace| pozyoji w psychologii i od tego czasu istnieje sktonnosé do niedoceniania sily skinnerowskiego warunkowania (ub jego odmian) do ksztaltowania kompeteneji be- hawioralnych organizmbw w wysoce przystosowaweze i Swietnie réanicujace struktury. Lecz bujnie rozwijajgce sig prace nad sieciami neuronalnymi i ,koneksjonizm” lat dziewigédziesiatych, zademonstrowaly na nowo czes- 103 | to zaskakujgea wivtuozerig prostyeh sieci, ktére zaczy- naja swoje Zycie od mnie} lub bardziej preypadkowych a nastepnie dostosowuja te polgezenia w toku dzo prostego doswiadezania — historii wzmoc- niet, 2 ktoryini sig stykaja, Zasadnicza idea slepej, ale selektywnej roli srodowis- aw ksztaltowanit umysku (ub mézgu, lub ukladu kon- trolnego) ma rodowéd starszy jeszeze od teorii Darwina, Intelektualnymi przodkami dzisiejszego koneksjonizmu i wezorajszego behawioryzmu sq asocjacjonisci: filozofo- wie tacy jak David Hume, ktéry w osiemnastym wieku prébowal wyobrazié sobie, jak ezeéci umystu (ktore nazywal wrazeniami i ideami) moglyby sig same zorga- nizowaé, bez pomocy wszechwiedzacego dyrektora cate] rganizag) Jak to trafnie wyrazil jeden z moich studentéw: ,Hu- me cheial, by idee myslaly same za siebie”. Hume miat fantastyczne intuicje, jak wrazenia i idee moglyby wig- zaé sie ze sobq w procesie przypominajacym wigzania chemiczme, a nastepnie wytwarzaé ubite éciezki.nawy- k6w w umysle, lecz domysly te byly nazbyt mgliste, by ins bylo je testowaé. Niemniej jednal, jego asocjacjo- nizm byt bezposredniq inspiracjg dla slynnych ekspery- mentéw Pawlowa nad warunkowaniem zachowania wierzat, ktére 2 kolei doprowadzily do nieco innych teo- i warunkowania E. L. Thorndike’a, Skinnera oraz innych behawiorystéw w psychologii. Niektorzy z tych badaczy — szezegéInie Donald Hebb — starali sig moe- nie) powigzaé sw6j behawioryzm 2 éwezesna wiedza 0 mézgu. W 1949 roku Hebb zaproponowal modele pros- tych mechanizméw warunkowania, ktére potrafily regu- powigzania pomigdzy komérkami nerwowymi. Modele te — nazywane obecnie hebbowskimi regulami uczenia sig — oraz te, ktére powstaly na ich podstawie, sq motorem zmian w koneksjonizmie, najswiezszym przejawie tej tradyeji. 104 ie SS |) es none tne > $ | seyprobowule rine reakse.. iv \Nastepnym razom, wybranym zachowanlem ‘bedzle wemocniona reakc] RYSUNEK 4.2 Asocjacjonizm, behawioryzm, koneksjonizm = — w porzadku historycznym i alfabetyeznym mozemy przesledzié ewolucje modeli pewnego prostego rodzaju tuczenia sie, ktore mozna by nazwaé uczeniem sie ABC*. Nie ma zadnych watpliwosei, ze wiekszosé zwierzat jest zdolna do uezenia sig ABC, tan. do odpowiedniej mody- fikagji (lub przeobrazenia) swojego zachowania w efek- cie dlugiego i regularnego treningu w kontakcie 2e srodowiskiem. Istniejq obecnie niezle modele o réznym stopniu realizmu i uszezegdlowienia pokazujace, jak taki proces warunkowania czy treningu méglby zacho- dzié naturalnie w sieci ztozonej 2 komérek nerwowych. * Od pierwsze) litery angielskiego slowe ,connectionism” (prayp. thum.) 105 Do wielu funkeji mogacych nawet ocalié zycie (np. roz- poznawania wzoreéw, réznicowania, generalizacii czy dynamicznej kontroli ruchéw) sieci ABC nadajq sig naprawde znakomicie — sq efektywne, zwarte, mocne, odporne na bledy i szybko dajq sie modyfikowaé. Ponad- to, sieei tego rodzaju sq barwna ilustracja teay Skinnera, ie nie ma wielkiej rééniey pomigdzy ksztaltowaniem przez selekcjg naturalng, przekazywanym genetycznie potomstwu (Konstrukeja, 2 jaka sig rodzisz) a ksztalto- waniem zachodzqcym u jednostki pééniej (konstrukeja, jaka ostatecznie osiqgasz w wyniku indywidualnego doswiadezenia i treningu). Natura i wychowanie zlewa- ja sig w jedno, Istniejq jednak pewne sztuezki poznaw- eze, ktorych sieci ABC nie nauczyly sie jak dotad wykonywac, oraz — co wazniejsze — istniejg tez takie, ktére najwyragniej w ogéle nie sq efektem treningu. Vyglada na to, ze nicktére zwierzeta sq zdolne do ucze- pierwszym podejéciu”; potratig wykombino- waé, co naledy zrobié, bez. koniecznosei przechodzenia — w tym brutalnym swiecie — przez zmudny proces prob i bled6w, ktéry jest praeciex gléwnym wyznacenikiem kaadego uezenia sig ABC, Warunkowanie skinnerowskie jest dobre tak dlugo, jak diugo nie zginie sig przez. jeden z wezesnych bledow. Lepszy system opiera sie na preselekaji pomiedzy wszystkimi moaliwymi zachowaniami czy dzialaniami, aby ewidentnie glupie posunigeia mozna byto wyelimi- nowaé, zanim zaryzykuje sig je ,w realnym éwiecie”. My, ludzie, jestesmy zdolni do takiego wyrafinowania, ale nie jestesmy sami, Beneficjentow traeciego pietra naszej Wiezy mozemy nazwaé istotami popperowskimi, ponie- wai, jak to Sir Karl Popper elegancko kiedys ujal, owo usprawnienie konstrukeyjne ,pozwala, by nasze hipote- zy umieraly za nas”, Inaezej niz zwykle istoty skinne- rowskie, z ktérych wiele preedywa jedynie dlatego, ze ma seezescie 2robié dobry rueh jako pierwszy, istoty pop- perowskie daja sobie rade, bo sq na tyle sprytne, by od 106 razu wykonywaé ruchy lepsze od przypadkowych. Oczy- wigeie, one po prostu maja szezescie, Ze sq sprytne — ale to lepiej ni po prostu mieé szezescie, Jak dokonuje sig ta preselekeja u istot popperow- skich? Musi istnieé jakis filtr, a kazdy taki filtr to swego rodzaju wewnetrzne srodowisko, w ktérym bezpiecanie mogna dokonaé prob — wewngtrane cos, ustrukturo- wane w taki spos6b, ae zastepeze dziatania, ktére prefe- ruje, sq najezesciej tymi samymi, ktére realny swiat rowniez by poblogostawil, gdyby faktycznie zostaly wykonane. Méwige w skrécie, wewnetrzne Srodowisko, czymkolwiek ono jest, musi zawieraé bardzo wiele infor- macji 0 zewnetrznym érodowisku i jego regularnos ciach. Nic innego (poza magia) nie mogloby zapewni presolekeji, 0 ktéra warto by bylo zabiegaé. (Zawsze moina by raucié monet lub skonsultowaé sie z wrézkg, ale nie jest to aden postep w stosunku do slepej metody prob i biedow — chyba de wyniki rzutu moneta lub wrétka sq systematycznie ustawiane przez kogos lub cos posiadajacego prawdziwe informacje o Swiecie.) Piekno idei Poppera przejawia sie w niedawnym roz- woju realistyeznych symulatoréw lotu, stosowanych w szkoleniu pilotéw. W symulowanym éwiecie piloci moga sig nauczy¢, co nalezy zrobié w jakiej sytuagji, bez narazania zycia (i kosztownych samolotéw). Jako przy- kiad popperowskiej sztuczki, symulatory lotu sq jednak pod jednym wegledem mylqce: reprodukuja éwiat realny nazbyt dostownie. Musimy bardzo uwaaé, by nie mys- leé 0 wewnetranym érodowisku istoty popperowskie} jako po prostu o kopii zewnetranego Swiata, z jego wszystkimi fizyeznymi uwarunkowaniami. W takim fantastycznym miniaturowym swiecie, malutki piecyk w twojej gtowie bytby na tyle gorgcy, by naprawde spa- rzyé twoj malutki paluszek, gdybys go do niego przyto- ayl! Niezego takiego nie musimy zakladaé. Jedynie informagja o efekcie praytozenia palca do pie- ca musi sig tam znajdowaé i musi mieé ona taka forme, 107 Eat ron selektywne srodowisko, \\ ANY ee \X — konkurencyine dziatani \ y\ / / Jud 2a pierwszym razem { Azata ozumnie (opie, | (2 riz preypadkowo) RYSUNEK 4.3 ktora, gdy trzeba, wywola efekt ostrzegawezy, ale moze byé on uzyskany bez. konstruowania kopii rzeczywistos- ci. Bo przeciez byloby rownie popperowskie, gdyby uezyé pilotow 2 ksiqéki opisujacej wszystkie sytuacje, na jakie moga sig natknaé w samolocie. Byé moze nie bylaby to swnie efektywna metoda uezenia, lecz.i tak bytaby zna nie lepsza od prob i bledéw juz w powietrau! Wspélng tot popperowskich jest to, ze w taki czy inny spo- s6b (albo przez dziedziezenie, albo przez doswiadezenie) uzyskujg one informacje — doktadne informacje o Swie- cie, na ktéry (prawdopodobnie) sie natkna — a informa- cje te ujete sq w takiej formie, Ze sq w stanie wywolaé ten preselektywny efekt, ktéry jest ich racja bytu. dednym ze sposobow, w jaki istoty popperowskie do- mujq filtrowania opeji behawioralnych jest stawianie ich przed trybunalem ciala i korzystanie z madroéci, 108 jakkolwiek nieaktualnej lub krétkowzrocznej, ktéra jest w nim nagromadzona. Jeéeli ciato sie buntuje — na prayklad, poprzez tak typowe reakcje jak mdlosci, zawroty glowy lub strach i dréenie — to jest to przynaj- mnie} czesciowo rzetelny sygnal (lepszy niz rzut mone- ‘q), de rozwazane dzialanie byé moze nie jest najlepszym pomystem. Widzimy tu, ze zamiast tak zmieniaé pola- czenia w mézgu, aby wyeliminowaé pewne opeje (ezynige je zupetnie ,nie do pomyslenia”), ewohucja moze sprawié, Ze samo myslenie o nich spotka sig z tak mocng negatywng reakeja, Ze stanie sie wysoce nieprawdopo- dobne, by wygraly one rywalizacje 0 wykonanie. Infor- macja w ciele, stanowigca podstawe te} reakeji, moze pochodzié albo 2 genetyeznego przepisu, albo 2 doswiad- czenia indywidualnego. Gdy ludzkie niemowle ucay sig raczkowaé, pr7ejawia wrodzona niecheé do wehodzenia na szklang platforme, przez ktérq widzi ,wizualng prze- pase’, Nawet gdy mama, stojgca pare krokéw dalej, praywoluje je i zacheca do przejécia, niemowle cofa sig bojaéliwie, choé nigdy w zyciu nie przezyto upadku. Do- Swiadezenie jego przodkéw sprawia, 2e dziecko woli zachowaé ostroznosé. Jezeli szezur sprobuje jakiegos no- ‘wego podywienia, a potem wstrzyknie mu sig substancje powodujaca wymioty, to bedzie przejawiat silng niecheé do jedzenia, ktére wyglada i pachnie jak to, ktére zjadt przed zwymiotowaniem, Tutaj inf , ktéra spra- wia, Ze szezur woli zachowaé ostroznosé, zostala uzyska- na w wyniku wlasnego dogwiadezenia. Zaden z tych filtréw nie jest doskonaty — bo przecie# szklana platfor- ma jest w istocie bezpiecana, a nowe pozywienie szczura weale nie jest trujace — ale lepiej sig pomylié niz stracié iycie. Sprytne eksperymenty psycholog6w i etolog6w suge- ruja inne sposoby zwierzat na probowanie dzialat ,w glowie” i odniesienie popperowskich korzySei. W latach trzydziestych i ezterdziestych behawiorysei wykazywali sobie czesto, ze ich zwierzeta eksperymentalne byly 109 zdolne do ,latentnego uezenia sie” swojego otoczenia — uczenia, ktére zachodzilo bez jakiegokolwiek wykrywal- nego wzmocnienia. (Obalanie przez behawiorystow wlasnych teorii jest znakomitym przyktadem innego ywu Poppera: nauka posuwa sig naprzéd tylko wte- dy, gdy stawia hipotezy motliwe do obalenia.) Jezeli umiesei sig szezury w labiryncie, w ktorym nie ma ani ni Zadnej innej nagrody, szezury po prostu wuezq sig drogi w okolicy w toku swoich normalnych dzialan; jesli nastepnie umiesci sig tam jakas cena dia specurow r2ecz, te, ktére juz wezesniej poznaly labirynt, ja znalesé ae ie jest zaskakujg- , kt6re widza labirynt poywienia, po raz. pierwszy w kiego odkrycia sze oczywiste, te szezury sa na tyle sprytne, by orientowaé sig w swoim eniu? 1 tak, i nie. Moglo sig wydawaé oczywiste, lecz jest to wlasnie ten rodzaj testowania — w starciu z hipotezq zerowa — ktéry musimy preprowadzaé, jesli cheemy sig upewnié jak inteligentne, jak mySlace, sq atunki. Jak zobaezymy, inne eksperymenty ze trujq ich zaskakujqco bezmysine uczenie sig z modelami ABC. Jedng z najbardziej wy mownych prob zalatania tej dziury bylo postulowanie apopedu ciekawosei”, ktéry dawal sig zaspokoié (ub redukowaé”, jak méwili) przez eksploracjg. A wigc bylo tam jednak wamoenienie, w tyeh pozbawionych wemocnieh srodowiskach. Kazde Srodowisko jest pelne bodéesw wzmacniajqeych po prostu dlatego, Ze jest sro- skiem, w ktérym modna sig czegos nauczyé. Byla to daremna préba uratowania ortodoksyjnego behawioryz- 1u, leez nie znaczy to, de idea ta jest beznadziejna nych kontekstach; uznaje ona fakt, #e ciekawosé — w 110 gléd epistemiczny — musi stanowié naped kazdego zho Zonego systemu, w ktorym zachodzi uczenie sie. My, ludzie, poddajemy sig warunkowaniu typu ABC, a zatem jesteémy istotami skinnerowskimi, lecz nie ty/- ko nimi. Korzystamy 2 dziedziczonych genetyeznie dys- pozycji, a wige jestesmy rownie istotami darwinowski- mi, Lecz jestesmy jeszcze czymé wiecej. Jestesmy istotami popperowskimi. Ktdre jeszeze awierzeta sq isto- tami popperowskimi, a ktére jedynie skinnerowskimi? Gotebie byly ulubionymi zwierzetami eksperymentalny- mi Skinnera; on i jego nastepey rozwingli technike warunkowania instrumentalnego do bardzo wysokiego poziomu, doprowadzajac u golebi do nadzwyczaj dzi- wacznych i wyrafinowanych wyuczonych zachowat. Jednak nigdy nie udalo sig skinnerowskim behawiorys- tom udowodnié, ze golgbie nie sq istotami popperowski- mi; réwniez badania wielu innych gatunkéw, od ogmior- nic, przez ryby, do ssakéw, moeno praemawiaja za tym, ae jezeli istniejq jakiekolwick czysto skinnerowskie isto- ty, zdolne tylko do Slepego uczenia sie metoda préb i bte- déw, to mozna je znalezé jedynie wsréd prostych bezkre- gowcow. Ogromny glimak morski (lub zajge morski), Aplysia californica, praktycznie zastapil golebie jako obiekt zainteresowania badaczy mechanizméw prostego warunkowania. Fakt, ée jestesmy istotami popperowskimi, nie rééni nas zatem od wielu innych gatunkéw. Przeciwnie: ssaki, ptaki, gady, plazy, ryby, a nawet wiele bezkregowcow, praejawia zdolnogé do korzystania z ogélnych informacji uzyskanych ze Srodowiska do preselekeji opeji behawio- ralnych przed wykonaniem ruchu, W jaki spossh te nowe informacje ¢ zewnetrznym otoczeniu asymilowane sq przez. ich mézgi? Drigki percepeji, oczywiseie. Srodo- wisko zawiera takie bogactwo informacji, Ze nawet kognitywny aniob nie potrafitby ich wszystkich wyko- rzystaé. Mechanizmy percepcyjne skonstruowane po to, by zignorowaé wigksz0s6 z tej powodai bodéeow, koncen- qt sig na najbardzie} przydatnych i rzetelnych infor- macjach. A w jaki sposdb zebrane informacje sq w sta- nie wywolaé ow selektywny efekt, gdy poszezegéine opeje sq ,rozwaéane”, pomagajac zwierzeciu osiagaé coraz wieksze sukcesy w interakcjach z otoczeniem? Bez watpienia jest wiele réznych mechanizméw i metod, day nimi rownied te, ktdre wykorzystuja cialo jako rybung wiecowa’ W poszukiwaniu czucia: raport z przchiegu dochodzenia Stopniowo dodajemy sktadniki do naszego przepisu na umys!. Czy mamy juz pétprodukty potrzebne do czu- cia? Z pewnoscig pr2ecigtne zachowanie wielu opisywa- nych tu zwierz@t 2daje intuicyjay egzamin na czucie z wyréinieniem. Gay patraymy na szezeniaka lub dziec- ko, dragce ze strachu na krawedzi pozornej przepasci, czy te na szczura reagujgcego na wort praypuszczalnie trujgcego pozywienia x grymasem wyraénego obr2y- dzenia, mamy ktopot z wyobrazeniem sobie, ze nie pa- trzymy na istoty ceujgce. Leez odkrylismy tez wazny powéd do ostro#noéci: widzielismy, ze ezasami zaskaku- Jaco przemysine zachowania moga byé wytworzone przez weglednic proste, mechaniezne — i najwyraéniej bezmysine — uktady kontrolne. Sita naszych instynk- townych reakeji na sama szybkos¢ i ,iywose” ruchu, na prayktad, powinna wyczulié nas na autentyezng —a nie jedynie filozoficzng — mozliwos, #e modemy mylnie rypisaé wigce| wyrafinowania i zrozumienia jakiejs moglyby to zagwarantowaé okolicznosci. Wiedzge, ie zewngtrane zachowanie moze nas occaro- my bardziej docenié potrzebe postawienia ko- leinego pytania — 0 to, co sie 2a nim kryje. Rozwatmy bél. W 1986 roku raqd brytyjski wni6st poprawki do praw chronigeych zwierzeta poddawane eksperymentom, dokgezajae osmiornice do uprzywilejo- 12 wanego kregu zwierzat, ktérych nie moina operowaé bez znieczulenia, Osmiornica jest migczakiem, fizjolo- gicanie blizszym ostrygom niz pstragom (nie méwiac juz. © ssakach), lecz zachowanie omiornicy i innych glowo- nogéw (kalamarnic, matw) jest tak uderzajqco inteli- gentne i — wydawaloby sie — przepojone czuciem, Ze wladze naukowe zdecydowaly sig przedtozyé behawio- ralne podobieristwo nad wewngtrane réénice: glowonogi (lecz. nie pozostale migczaki) uznaje sig oficjalnie za zdolne do czucia bélu — na wypadek gdyby rzeczywiscie byly. W odréénieniu od nich malpy makaki rezusy sq nam fizjologicznie i ewolucyjnie bardzo bliskie, a wige mamy sktonnosé przypuszezaé, ée sq zdolne do cierpie nia w ten sam sposdb jak my. Jednak czasami pracja- wiaja one zachowania zdumiewajaco odmienne od ludzkich. Prymatolog Mare Hauser powiedziat mi kie- dys, Ze w okresie godowym samce rezusa zaciekle wal- cza ze soba i weale nierzadko sie 2darza, e jeden powala drugiego na ziemig, po ezym odgryza mu jadro. Zraniony ‘miee ani nie wrzeszezy, ani nie robi Zadnego grymasu — po prostu lize rang i odchodzi. Dzient lub dwa pééniej moina zaobserwowaé, jak zranione zwierze lacey sie z samica! Trudno uwierzyé, te doSwiadezylo ono czegos, co choéby troche przypominato cierpienia podobnie do- tknigtego ezlowieka — na sama mysl o tym robi sig stabo — pomimo naszego biologicznego pokrewiefstwa. A zatem nie mozemy mieé juz nadziei, ze fizjologiczne i behawioralne dane szezesliwie sig zbiegna, by daé nam jednoznaczne odpowiedzi, poniewaz znamy juz praypad- ki, w ktorych te dwa rodzaje sugestywnych, choé nie roz- strzygajacych danych, popychaja nas w_ przeciwnych kierunkach. Co zatem mozemy sadzié w tej sprawie? Kluczowa funkeja bélu jest wzmocnienie negatywne — ,kara”, ktéra zmniejsza prawdopodobieristwo powts- rzenia sig okreslonego dzialania — i kadda istota skinnerowska moze zostaé wytrenowana za pomocg wzmocnienia negatywnego, tego czy innego rodzaju. Czy 113 kaide wzmocnienie negatywne jest bélem? Doswiadeza- nym bolem? Czy jest moiliwe, zeby istnial nieSwiadomy lub nie dogwiadczany bél? Istnieja proste mechanizmy wamocnienia negatywnego, ktére najwyraénie} ksztal- tuja zachowanie bez zadnych dalszych efektow umysto- wych, a zatem bledem byloby odwolywanie sie do ezucia w kazdym przypadku skinnerowskiego warunkowania. Inng funkejg bélu jest przerwanie normalnego wzorca cielesnej aktywnosei, ktory mogiby rozjatrayé rane — bél sprawia, ze 2wierze traktuje zranionq kohezyng ww spossh uprzywilejowany, do czasu gdy bedzie znowu sprawna — z reguly osigga sig to dzigki cate) powodzi neurochemikaliow, ktore tworza samoutraymujacg sig petle interakeji z ukladem nerwowym. Czy obecnosé tych substancji swiadezy o pojawieniu sig bélu? Nie, poniewai same w sobie sq one jedynie ,kluezami”, uno. szacymi sig wokolo w poszukiwaniu swoich ,zamk6w Jjezeli cykl takiej interakeji zostaje przerwany, nie ma w ogdle Zadnego powodu, by sqdzié, Ze bél sie utraymuje. Cay te szezegélne substangje sq koniecznym warunkiem pojawienia sig bélu? Czy nie moglyby istnieé istoty z innym systemem ,zamkéw” i ,kluezy"? Odpowieds zaleiy moe bardziej od historyeznego procesu ewoluji na naszej planecie, niz od jakichkolwiek wewnetranych wlaseiwosei tych substancji, Prayklad 2 oSmiornicg pokazuje, Ze powinnismy staraé sie ustalié, jakie istniejq warianty chemieznych realizagji, iz jakimi réénicami w swych funkejach, leez nie powinnismy oczekiwaé, ze fakty te same w sobie odpowiedza na nasze pytanie o caucie. Jakie sq inne cechy takiego cyklu interakeji? Jak prosty moze byé ,system bélowy”, by nadal moana go bylo uznawaé za czucie? Co bedzie mialo tu znaczenie i dlaezego? Rozwaimy, na przyklad, ropuche ze zlamana noga. Czy jest to istota ezujgca, ktora doswiadeza bélu? Z pewnoscig jest to istota Zywa, ktore| normalne zycie zostalo zakiécone przez uszkodzenie czeéei organizmu, 4 } { uniemoliwiaigce podejmowanie dziatan, ktore sq jej zwyklym sposobem na ,utrzymanie”. Co wiecej, znajdu- je sie ona w stanie przejawiajgcym wielki potencjat Wemoenienia negatywnego ~~ mona ja latwo uwarun- kowaé, by unikala takich stanéw. Stan ten jest utrymy- wany przez cykl interakeji, ktéry zaburza naturalng dyspozyeje ropuchy do skakania — choé w razie koniecznosei i tak skoczy. AZ kusi, by widzieé w tym wszystkim bol, Lecz. kusi réwniez, by obdarzyé ja mono- logiem, w ktérym ze zgrozq prayjmuje moéliwos¢ takiej nagle) potrzeby, marzy, by skoiegy? sig praezywany koszmar, boieje nad swoim stanem, gorzko zalyje tych nierozsqdnych dziatai, ktére doprowadzily do je} obec- nego polozenia itd., a tego rodzaju dodatki nie sq w 4aden sposob uprawnione przez naszq wiedze o ropu- chach. Odwrotnie, im wigce) sig o nich dowiadujemy, tym bar stajemy sie pewni, ze ich uktady nerwowe sq tak skonstruowane, by przeniesé je przez zycie bez jakichkolwiek kosztownych zdolnogci refleksyjnych tego rodzaju, Ico z tego? Co ma wspélnego ezucie z takimi ekstra- waganckimi 2dolnoéciami intelektualnymi? Dobre pytanie, a to znaczy, 2e musimy sprébowaé na nie odpo- wiedzieé, a nie zadawaé je retorycanie, by zatraymaé nasze dochodzenie. Mamy tu sytuacje, w ktérej od spo- sobu postawienia pytania zalezy bardzo wiele, poniewad na tym etapie tatwo mozemy wmanewrowaé sig w stwo- raenie pozornego problemu. W jaki spos6b? Przez brak rozeznania, gdzie jestesmy w naszym procesie dodawa- nia i odejmowania, Praypomnijmy: szukamy x, specjal- nego skladnika, ktéry odréénia zwykla wratliwosé od autentycznego czucia, i pracujemy nad tym problemem dwukierankowo. Gay od prostych przypadk6w porusza- my sig w gore, dodajgc rudymentarne wersje kazdej ze zdolnosei, raezej nie jestesmy pod wraieniem: choé moz- na dowodzié, e kaada nich jest istotnym skladnikiem czucia, to caucie 2 pewnoscia jest czyms wigce| — to 115 mégiby praejawié nawet zwykly robot, bez adnego czu- cial Natomiast, gdy 0@ naszego bogatega doswindezenia poruszamy sig w dé}, dostrzegamy, Ze innym stworze- ajwyraéniej brakuje niektérych jego specyficanie tem odejmujemy je jako nieistotne. jexciwi wobec naszych 2wierzeeych az widzimy, ie wiele z tego, co myslimy, my okropienistwo bélu (i jego moralne zna- wyobrazenie tych antropomorficznych dodatkéw, wspaniatomysinie deeydujemy, 20 to jedy- nie dodatki, nieistotne dla fenomenu ezucia (i jezo Inie najwazniejszej postaci, bélu). Mozemy tatwo przeoczyé modliwosé — gdy te dwa statki mijaja sie Ww mroku — jednej drodze odejmujemy dokladnie to, czego wypatrujemy na drugiej. Jesli tak wiasnie robi- my, to nasze preekonanie, ze musimy jeszcze odnaledé x brakujgce ogniwo” czucia — byloby stworzonym ze nas samych zhudzeniem. iamy blad tego rodzaju, lecz ze moe go popemiamy. To na razie wystarezy, ponie- wae przenosi cigzar dowodu. Oto jak wyglada ostrozna hipoteza na temat ezuci eje Zadne dodatkowe wisko tego rodzaju. ,Czucie” moze mieé dowolny wy- 2alny stopien e7y intensywnosé— od najprostszych, robotyeznyeh”, iajbardzie}_ subtelnie eaktywnych, ,ludzkich”, Jak widzie- m, raeczywiscie musimy linie podziatu w tym rozgak padkiwr, poniewae wymag: postawa moralna, leez mo: 1y pewien prdg — moralnie istotny réwni pochytej — jest nie tylko skraj- podobna, ale réwniez moralnie mato pociagajaca ‘waamy jeszeze raz naszq ropuchg. Po ktérej stro- strony, wybierz jakiekolwiek inne stworzenie, ktére mieéci sig w péleieniu twojej niepewnosci. Wybierz mrdwke, meduze, golebia lub szczura.) Preypusémy, ze snaukowo udowodniono’, ze u ropuchy wystepuje mini- malna ilosé autentyeznego czucia — ze, dla przyktadu, b61” ropuchy jest realnym, doswiadezanym bélem. Ro- pucha kwalifikuje sie teraz do specjalnego traktowania, przystugujgcego istotom czujaeym. A teraz praypusémy, 4e odwrotnie — ropucha okazuje sig nie posiadaé x, gdy juz ustaliligmy, czym x jest. W takim praypadku ropu- cha wpada do scufladki ,zwykly automat”, mozemy x nig robié, co nam sie zywnie podoba bez zadnych moralnych skrupulw. Biorge pod uwage to, co juz my 0 ropuchach, czy wydaje sig prawdopodobne, e mog- laby istnieé jakas jak dotqd niepojeta wlasnosé, ktorej odkrycie mogloby usprawiedliwié tak ogromna réénice naszych postaw? Oczywiseie, gdybyémy odkryli, ze ropu- chy to w istocie malutkie ludziki uwigzione w cialach ropuch, na podobiefistwo ksigcia z bajki, natyehmiast mielibysmy podstawe do najwiekszej troski, bo wied \ihyétay, 2 whrew wszelkim behawioralnym pozorom, ropuchy sq zdolne do przezywania wszystkich tych cier- pien i lekéw, kt6re uwazamy za tak wazne w naszym praypadku. Lecz wiemy juz, 2e ropucha nie jest taka istota. Mamy zatem wyobrazié sobie, ze istnieje jakies x, ktére zupelnie nie przypomina ksiecia uwiezionego w skérze ropuchy, lecz niemniej jednak jest moralnie zobowiazujgce. Ale wiemy juz réwnied, ze ropucha nie Jest zwykiq nakrecang zabawka, lecz niewiarygodnie ‘“otonym 2ywym stworzeniem, zdolnym do oszalamiaja- co r6inorodnych dziatan samoobronnych, umozliwiajq- cych jej wypelnienie przeznaczonego dla niej zadania, jakim jest wytworzenie nastepnych generaqji ropuch. Czy to nic wystarezy, by zagwarantowa¢ jakig specjainy szacunek z naszej strony? Mamy sobie wyobrazié, Ze ist- nieje jakieg x, ktore jest ezymé zupelnie innym nid zwy- kle wyrafinowanie-strukturkontrolnych, lecz ktére uy wie, gdybysmy je odkryli. Mamy sobie wyobrazié co8, co, jak podejrzewam, wykracza daleko poza granice fanta- “ji. Kontynuujmy jednak nasze poszukiwania i zobace- , co dalej sig dzieje, bo nadal jestesmy daleko od Iudzkiego umystu. Od fototaksji do metafizyki Kiedy doszligmy juz do istot popperowskich — istot, ktérych mézgi sq 2dolne do utrzymywania wewnetr2- nego srodowiska, posiadajacego zdolnosé preselekcji — co dalej sig dzieje? Niewatpliwie wiele, lecz skoncentru- jemy sig na jednej szezegéIngj innowacji, ktorej znacze- nie mozemy wyraénie dostrzec. Wéréd sukcesoréw awyklych istot popperewskich znalazly sig takie, kto- rych wewngtrane srodowiska sq formowane przez shon- struowang ezesé zewnetrznego Srodowiska. Jedng z fundamentalnych mysli Darwina byla uwaga, ée kon- struowanie jest drogie, lez kopiowanie — tanie; to zna- czy, tworzenie ealkiem nowej konstrukeji jest bardzo trudne, leez rekonstruowanie juz istniejaeych jest sto- sunkowo proste. Niewielu 2 nas potrafiloby ponownie wymyslié kolo, lecz nie musimy tego robié, edy2 zaczerp- neliémy konstrukeje Kola (i ogromng ré¢norodnosé innych konstrukeji) z kultury, w kt6rej wyrosligmy. Ten pod-pod-podzbiér istot darwinowskich mozemy nazwaé istocami gregoriariskimi, poniewai brytyjski psycholog Richard Gregory jest wedlug mnie najbardziej znamic- nitym teoretykiem roli informacji (a dokladniej tego, co nazywa Inteligencja Potenejalna) w generowaniu Dob- rych Posunieé (czyli Inteligeneji Kinetycznej, 2godnie z jego okresleniem). Gregory zauwaia, ze nozyezki, jako dobrze skonstruowany wytwor, sq nie tylko wynikiem inteligencji, lecz takée jej fundatorem (zewnetrznej, potencjalnej inteligencji) w bardzo prostym i intuieyjnie zvozumialym sensie: gdy dajesz komus do reki nozyezki, 1s podnosisz jego motliwosci hezpieczniejszego i seybszego dojécia do Dobrych Posunigé. Antropologowie juz od dawna zauwazali, ze pojawie- niu sie narzedzi towarzyszy! znacany skok inteligencji. Szympansy zyjace na wolnogci poluja na termity pray udyciu prymitywnie oporzadzonych patykéw, ktére wktadajg gleboko w ich gniazda, a nastepnie szybko wyciggaja i zlizuja rojace sie na nich owady. Fakt ten nabiera dodatkowego znactenia, gdy dowiadujemy sie, Ze nie wszystkie szympansy znaia te sztuczke; w niekto- rych ,kulturach” szympanséw, termity sq nie wykorzy- stanym érédlem potywienia. Praypomina nam to, ie stosowanie narzedzi jest oznakq inteligencji w dwo- jakim rozumieniu; nie tylko wymaga inteligenc)i, aby dostrzec i zadbaé o narzedzie (nie mowige juz 0 jego spo- rzadzeniu), leez narzedzie nadaje inteligencje tym szczesciarzom, ktdrzy je dostali do reki. Im lepiej skon- struowane narzedzie (im wigeej informacji jest whudo- wanych w_jego konstrukeje), tym wigce} potencjalnej inteligeneji przekazuje ono swoim udytkownikom. A wér6d najbardzie} znaczacych narzedzi sq te, ktére Gregory nazywa narzedziami umystu: slowa. Stowa i inne narzedzia umyshu daja istocie gregorian- skiej Srodowisko wewngtrane, ktére pozwala na skon- struowanie coraz bardziej wyrafinowanych generatorow i testeréw posunigé. Istoty skinnerowskie zadajq sobie pytanie: ,Co mam teraz zrobié?”, i nie wiedza jak odpo- wiedzieé, dopéki pare razy sie nie sparza. Istoty poppe- rowsicie robiq wiclki postep, pytajae siebie: ,O czym mam teraz pomysleé?”, zanim zadadza sobie pytanie: »Co powinienem teraz zrobié?” (Nalezy podkreslié, ze ani istoty skinnerowskie, ani popperowskie nie muszq na- prawde méwié do sicbie czy mieé takich mysli. Sa po prostu tak skonstruowane, 2e dzialaja jak gdyby zada- waly sobie te pytania, Widzimy tu zaréwno sile, jak i ryzyko nastawienia intencjonalnego: powodem, dla ktérego istoty popperowskie sq bardziej inteligentne — 19 RYSUNEK 4.4 Istota gregorianske importuje narzedeia umyslu z (kulturowego) sro dowiska; narzeilzia te pownduja udoskonalenie zaréwno generatoréw, Jak: testeréw. powiedzmy, bardziej udatnie przemysIne — ni? istoty skinnerowskie, jest to, ze reaguja one adaptacyjnie na wigee| informacji i 0 wyészej jakoSci, w sposdb, ktory motemy barwnie, choé niescisle opisaé z pozyeji inten- cjonalnej w kategoriach takich wyobrazonych monolo- gdw. Lece biedem byloby przypisywanie im wszystkich subtelnosei 2wigzanych ze zdolnogcia do faktyeznego sformulowania tych pytan i odpowiedzi, na podstawie ludzkiego modelu pytan zadawanych sobie, Istoty grego- riafiskie robiq wielki krok w kierunku ludzkiego pozio- mu umystowej zrecznosei: korzystajg 2 doswiadczen innych eksploatujge madrosé ucielegniona w narze- dziach umystu, ktére ci inni wymyélili, udoskonalili i przekazali dalej; w ten sposdb uezg sie, jak lepie} mys- leé 0 czym pééniej powinny pomysleé — i tak dalej, budujge cela wieze kolejaych wewnetranych refleksji, bez ustalonego czy wyraénego pulapu. W jaki sposob dokonato sig wejscie na poziom gregorianski, mozemy najlepiej zobaczyé siggajge znowu wstecz j praygladajac sig dawnym zdolnosciom, 2 ktérych te nadzwyezaj ludz- kie umigjetnosei umyslowe musag byé skonstruowane, { | RYSUNEK 4.5 Jedna 2 najprostazych, podtraymujacych Zycie prak- tyk, jakie mozna 2aobserwowaé u wielu gatunkéw jest. fototaksja — odrdznianie swiatia od ciemnosci i dqzenie do niego. Swiatlo moze zostaé tatwo przetworzone, a bio- rae pod uwage sposéb, w jaki emanuje ze swego Zrédka (intensywnosé stopniowo sie zmniejsza w miarg jak sie od niego oddalamy), calkkiem proste polczenie pomigdzy przetwornikami a efektorami moze wytworzyé solidna fototaksje. W niewielkiej, eleganckiej ksiqéce neurospe- calisty Valentino Braitenberga, zatytulowanej Vehicles, znajdujemy najprostszy model takiego mechanizmu (por. pojazd na rysunku 4.5), Maszyna Braitenberga wyposazona jest w dwa praetworniki gwiatla, a efekty ich dziatania, doprowadzane sq — krayéujac sie — do dwéch efektoréw (pomysl 0 nich jak o silnikach moto- réwki umocowanych za burta). Im wiges} przetwarza sig Swiatla, tym szybeiej pracuja silniki. Praetwornik bliz~ szy #rédla éwiatla bedzie napedzal sw6j silnik troche 121 beiej niz ten bardziej oddalony, co zawsze spowoduje uch pojazdu w kierunku Swiatla, az w koneu uderzy on w jego Zrédlo lub bedzie je okrqzaé po ciasne} orbicie. Swiat takiego prostego bytu zawiera tylko jedno pas- mo modliwosei — od Swiatla, przez mniej

You might also like