You are on page 1of 177

Disputatio

Życie

TOM VII

GDAŃSK 2009
ISSN 1898 - 3707

Wydawca:
Stowarzyszenie Pro Societas (www.prosocietas.org)

Redaktor Naczelny:
Jakub H. Szlachetko
jakubszlachetko@gmail.com

Rada Naukowa:
prof. dr hab. Janina Ciechanowicz-McLean
dr Przemysław Kierończyk
dr Oktawian Nawrot
dr Piotr Uziębło

Rada Redakcyjna:
Tomasz Karasek
Jędrzej Maśnicki
Paweł Mazurek
Paweł Szczepański (Sekretarz Rady)
Marta Tymińska
Karol Ważny

Pismo recenzowane

Źródła finansowania:
Prorektor do Spraw Studenckich Uniwersytetu Gdańskiego
Rada Samorządu Studentów Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu
Gdańskiego
Parlament Studentów Uniwersytetu Gdańskiego
Stowarzyszenie Pro Societas

Okładka:
Karol Ważny
Spis treści

Disputatio
Życie

Spis Treści
1. Słowo wstępu, Janina Ciechanowicz-McLean ....................................................................... 4
2. Od Redakcji, Oktawian Nawrot ............................................................................................... 5
3. Grzegorz Węgrzyn, Życie w ujęciu biologicznym .............................................................. 11
4. Andrzej Chmielecki, Sens jako zasada życia ludzkiego ...................................................... 18
5. Stefan Konstańczak, O wartości ludzkiego życia w epoce post-human ........................ 34
6. Ludwik Kostro, Czy Polacy wiedzą, że w Biblii brak zupełnie
dualizmu dusza-ciało? .................................................................................................................... 48
7. Kamil Zeidler, Życie lekkie jak piórko żurawia. O życiu i śmierci
w etosie samurajskim .......................................................................................................................... 59
8. Bartłomiej Gierz, Wolność do życia, życie w wolności ...................................................... 71
9. Jerzy Umiastowski, Biotechnologia prenatalna .................................................................... 83
10. Joanna Senyszyn, In vitro veritas ............................................................................................. 88
11. Oktawian Nawrot, Debata bioetyczna ................................................................................... 97
12. Aleksandra Szlachetko, Jakub H. Szlachetko, Life as a legally protected value ...... 105
13. Leszek Bosek, Konstytucyjna gwarancja ochrony życia ludzkiego ................................. 109
14. Antoni Szymański, Ochrona dziecka poczętego w myśl norm polskiego prawa ........ 122
15. Tomasz Lewandowicz, „Pigułka po” a pomocnictwo z art. 152 § 2 KK .................... 133
16. Filip Czuchwicki, Odpowiedzialność za szkody związane z poczęciem
i urodzeniem dziecka ...................................................................................................................... 141
17. Anna Wolska, Ut alimenta sanis corporibus agricultura, sic sanitatem aegris
medicina promittit ........................................................................................................................... 147
18. Hanna Wolska, Eutanazja – dobrodziejstwo czy cywilizacja śmierci? ............................ 154
19. Beata Riegel, Adam Bochentyn, Wpływ odnawialnych źródeł energii na
zdrowie i życie człowieka ................................................................................................... 170

Disputatio – Tom VII – „Życie” 3


Słowo wstępne

Wymóg ochrony życia jest niezależny od prawa krajowego


i międzynarodowego. Prawo do życia jest najbardziej fundamentalnym prawem
człowieka. Jest ono absolutne i niezbywalne. Rdzeniem tego prawa jest zakaz
arbitralnego, umyślnego pozbawiania życia. Ochrona człowiek przed eutanazją jest
z pewnością wyrazem jego prawa do życia. Czy selekcja ludzkich embrionów do
zapłodnienia in vitro czy do klonowania może być uznana za eksterminację?
Na te i inne pytania dotyczące wartości ludzkiego życia, ochrony dziecka
poczętego, eutanazji, relacji dusza-ciało, zapłodnienia in vitro próbują udzielić
odpowiedzi Autorzy opracowań zamieszczonych w kolejnym tomie „Disputatio”,
tym razem dedykowanym życiu i tak też zatytułowanym. Wypowiadają się
przedstawiciele różnych profesji: filozof, senator, studentka, biblista, lekarz oraz
prawnik. Rola prawników sprowadza się do egzekwowania prawa, które powinno
przede wszystkim stać na straży życia i zakazywać wszelkich działań mogących
skutecznie wpływać na jego skrócenie i dyskomfort. Tak jest w Konstytucji, a jak jest
w życiu?
Dziękujemy Autorom za interesujące przemyślenia wyrażające troskę o życie
we wszystkich jego przejawach. Tom ten wpisuje się znakomicie w toczącą się
publiczną dyskusję o zagadnieniach bioetycznych ludzkiego życia i z tego także
powodu jego lektura ze wszech miar godna jest polecenia.

Janina Ciechanowicz-McLean
profesor nauk prawnych

4 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Zamiast wstępu… prawnik wobec wyzwań XXI wieku

Starożytni Chińczycy, gdy życzyli komuś bardzo źle, podobno zwykli mówić:
„obyś żył w ciekawych czasach”. „Ciekawe czasy” w tym kontekście znaczą tyle co czasy
trudne, czasy, w których wiele się dzieje. „Ciekawe czasy” zmuszają człowieka do
podjęcia określonych działań, do jednoznacznego opowiedzenia się za czymś,
samookreślenia… a z tym każdorazowo wiąże się niepewność, ryzyko. Człowiek, jako
taki, pragnie bowiem bezpieczeństwa, pragnie komfortu, który gwarantuje zdanie się na
innych, przerzucenie na innych ciężaru podejmowania decyzji i brania za nie
odpowiedzialności. Jak mawiał Martin Heidegger, dwudziestowieczny niemiecki filozof,
człowiek pragnie spokoju kamienia. Kamień nie odczuwa, kamień nie musi podejmować
decyzji, dokonywać wyborów, a zatem kamień… nie cierpi. „Ciekawe czasy” pozbawiają
nas komfortu kamienia, to właśnie my musimy ustosunkowywać się do otaczającej nas
rzeczywistości, to właśnie my musimy dokonywać wyborów, które bezpośrednio
wpływają na nasze życie oraz na kształt świata, to właśnie na nas spada
odpowiedzialność za podejmowane decyzje... „Obyś żył w ciekawych czasach”… Zaiste,
dla prawników nastały ciekawe czasy…
Jest rok 1979, dwoje młodych ludzi, Mary Sue i Lewis Davis, poznało się i czując
owo charakterystyczne poruszenie serca, zakochało z wzajemnością. Po mniej więcej
rocznym okresie narzeczeństwa pełni nadziei i planów wzięli ślub. Wkrótce też
zdecydowali się na potomstwo. Pierwsza ciąża Mary zakończyła się jednak tragicznie,
okazało się bowiem, że była to ciąża pozamaciczna. Mary przeszła operację podczas,
której usunięty jej został prawy jajowód. Kolejne cztery ciąże także okazały się
pozamacicznymi. Po piątej ciąży biedna kobieta przeszła drugą operację podczas, której
podwiązano jej lewy jajowód i tym samym stała się niezdolna do naturalnego poczęcia.
Pragnący nadal mieć dziecko Davis’owie w zaistniałej sytuacji zdecydowali się je
przysposobić. Wkrótce skontaktowali się z ciężarną kobietą, która zamierzała urodzić
dziecko i oddać je właśnie do adopcji. Raz jeszcze plany Davis’ów spalić miały się nie
ziścić, tuż przed narodzinami dziecka matka biologiczna zmieniła zdanie, oznajmiając, że
pragnie sama je wychowywać. Kolejne próby adopcji, tym razem z uwagi na czynniki
finansowe, również nie powiodły się. Jedynym wyjściem dla bezdzietnej pary
pozostawało więc zapłodnienie in vitro. Z początkiem 1985 roku Davies’owie pojęli
pierwsze próby sztucznego zapłodnienia. Kolejnych sześć zabiegów nie przyniosło
jednak upragnionych rezultatów. Dopiero 8 grudnia 1988 roku zapłodnienie
pozaustrojowe uwieńczone zostało sukcesem – powstało dziewięć embrionów.
Następnego dnia siedem z nich, zgodnie ze standardową procedurą, zamrożono, zaś

Disputatio – Tom VII – „Życie” 5


pozostałe dwa, bezskutecznie, usiłowano implantować w macicy Mary. Niespodziewanie,
w lutym 1989 roku na Mary spadł kolejny cios, Lewis Davis wystąpił o rozwód i go
uzyskał. Po zakończonym procesie rozwodowym samotna kobieta, nadal marząca
o macierzyństwie, postanowiła podjąć kolejną próbę implantacji. Jej planom
zdecydowanie przeciwstawił się ex-małżonek, argumentując, że embriony powinny
zostać zamrożone do czasu, gdy on sam zdecyduje się zostać ojcem. Sprawa trafiła na
wokandę a zadaniem sądu było de facto ustalenie, czy zamrożone embriony mogą być
traktowane jako wspólny majątek małżonków ulegający podziałowi, czy też należy uznać
je za istoty ludzkie.
21 września 1989 roku, sąd okręgowy Hrabstwa Blount w Maryville Tennessee
wydał wyrok, w którym powierzył „tymczasową opiekę nad siedmioma embrionami
ludzkimi, przechowywanymi w niskiej temperaturze”, Pani Davis w celu implantacji.
Podstawą orzeczenia sądu była konstatacja, że życie ludzkie zaczyna się w momencie
poczęcia, czemu wyraz dał w sentencji wyroku podkreślając, iż od chwili zapłodnienia
„komórki embrionu są zróżnicowane; są niepowtarzalne i wyspecjalizowane
w najwyższym stopniu. (...) Pan i Pani Davis stworzyli na drodze zapłodnienia in vitro
istoty ludzkie mające być ich dzieckiem lub dziećmi. I dalej: Jest oczywiste, że należy do
jak najlepiej pojętego interesu dziecka – lub dzieci – poczętych in vitro, aby zostały
implantowane. Należy do jak najlepiej pojętego interesu tego dziecka lub dzieci, aby ich
matce, Pani Davis, dano możliwość wydania ich na świat, po zastosowaniu metody
implantacji”.
W przedstawionym wyroku sąd jednoznacznie więc orzekł, że zamrożone
embriony są dziećmi a tym samym uznał ich podmiotowy status. Nie był to jednak
koniec sprawy. Junior Davis odwołał się do sądu apelacyjnego, który orzekł, że wyrok
sądu okręgowego naruszył jego konstytucyjnie zagwarantowane prawo do sprzeciwu
odnośnie urodzenia dziecka, w sytuacji, gdy ciąża jeszcze się nie rozpoczęła. Ostatecznie
sprawa trafiła na wokandę Sądu Najwyższego stanu Tennessee. Aby właściwie
zrozumieć sens jego wyroku należy odnotować, że do tego czasu zmieniła się sytuacja
stron. Zarówno Lewis Davis, jak i Mary Sue zawarli nowe związki małżeńskie. Kobieta
nie planowała już podejmowania kolejnych prób implantacji a zamrożone embriony
pragnęła przekazać bezpłodnej parze. Lewis Davis zdecydowanie sprzeciwił się tym
planom, oświadczając nawet, że wolałby, aby embriony zostały zniszczone.
Wydając wyrok Sąd Najwyższy uznał, że decyzja dotycząca losów preembrionów
(takiej właśnie nazwy użył sąd) powinna w pierwszym rzędzie należeć do dawców gamet.
W sytuacji natomiast, gdy nie można ustalić ich woli bądź też, gdy nie są wstanie zająć
wspólnego stanowiska, wówczas powinno się brać pod uwagę ich wcześniejsze zamiary.
Jeśli i to nie jest możliwe, wówczas należy rozważyć partykularne interesy osób, od
których gamety pochodziły. Zazwyczaj, interes osoby, która pragnie uniknąć prokreacji,
powinien być traktowany jako nadrzędny gdyż, według opinii sądu, druga z osób i tak ma
możliwość zostania rodzicem bez wykorzystania zamrożonych preembrionów.

6 Disputatio – Tom VII – „Życie”


„Obyś żył w ciekawych czasach, obyś żył w ciekawych czasach…”

Juliusz Paulus, jurysta rzymski, mawiał „mater semper certa est” – matka zawsze
jest pewna. W oczywistość tych słów przez wieki nikt nie wątpił. O ile z ustaleniem ojca
mogły występować problemy, tak z ustaleniem osoby matki, nie było większych
trudności – była nią kobieta, która urodziła dziecko. Współcześnie sprawa jednak się
skomplikowała. Od lat na świecie spotkać się można z tzw. praktyką macierzyństwa
zastępczego. Pary, które dotychczas z różnych względów nie mogły mieć dzieci, coraz
częściej zawierają umowy z matkami zastępczymi. Sama praktyka macierzyństwa
zastępczego, przybiera rozmaite formy, które generalnie można sprowadzić do
następującego schematu:
1. doprowadza się do pozaustrojowego zapłodnienia komórki jajowej,
2. uzyskany embrion implantuje się w macicy tzw. matki zastępczej,
3. matka zastępcza po zakończeniu ciąży rodzi dziecko i przekazuje je osobom
bądź osobie decydującej się na jego wychowanie.
Naturalnie z reguły matki zastępcze nie działają charytatywnie, lecz za swą usługę
pobierają wynagrodzenie. W zależności od okoliczności cena wacha się w granicach od
15 do 25 000 $. W ramach wspomnianej ceny przewidziana jest opłata na rzecz różnego
rodzaju agencji zajmujących się wyszukiwaniem potencjalnych matek zastępczych
i finalizowaniem umów z przyszłymi rodzicami. W umowach takich, obok zobowiązania
się matki zastępczej do noszenia ciąży, urodzenia dziecka i wydania go rodzicom,
pojawiają się klauzule zobowiązujące matkę zastępczą, do określonych zachowań oraz
prowadzenia pewnego stylu życia, tak by zminimalizować niebezpieczeństwo uszkodzeń
płodu. Ponadto w treściach tych umów można spotkać zapisy zgodnie z którymi matki
zastępcze zobowiązane są do poddania się zabiegowi aborcji w sytuacji gdyby płód
okazał się dotknięty wadami genetycznymi lub wrodzonymi.
Tego rodzaju konstrukcja umowy o macierzyństwo zastępcze prowokuje
krytyków tej instytucji, do porównywania jej z klasyczną umową o dzieło. Oto bowiem
matka zastępcza zobowiązuje się do wykonania określonego dzieła – urodzenia dziecka,
natomiast zamawiający do dokonania zapłaty za wykonane dzieło. Co więcej, w tym
wypadku można powiedzieć, że zamawiający dostarcza materiały niezbędne do
wykonania dzieła. Idąc dalej tym tokiem rozumowania można zapytać, czy
zamawiającemu przysługują roszczenia z tytułu rękojmi za wady fizyczne rzeczy – ukryte
i jawne, co zdaje się właśnie sugerować zamieszczona w scharakteryzowanej umowie
klauzula gwarancyjna. Oznaczałoby to, że zamawiający, w przypadku gdy rzecz
wykonana obarczona będzie wadami, będzie miał prawo odstąpienia od umowy
ewentualnie prawo do żądania obniżenia ceny.
Mogłoby się wydawać, że tak drastyczna interpretacja macierzyństwa zastępczego
„cywilizowanemu” człowiekowi nigdy nie przyjdzie do głowy. Cóż… rzeczywistość
dowiodła czegoś innego.
Jest rok 1983. W Stanach Zjednoczonych, w stanie Michigan, gospodyni
domowa Judy Stiver zamiera umowę o macierzyństwo zastępcze, zobowiązując się do

Disputatio – Tom VII – „Życie” 7


urodzenia dziecka na rzecz Aleksandra Malahoff i jego małżonki w zamian za 10 000 $.
Wszystko przebiega pomyślne do chwili narodzin dziecka. Wówczas bowiem okazuje się,
że jest ono dotknięte mikrocefalią - wadą rozwojową charakteryzującą się nienaturalnie
małymi wymiarami czaszki dziecka, połączoną w tym przypadku z niedorozwojem
umysłowym. Państwo Malahoff zdecydowanie odmawiają przyjęcia dziecka a także
ponoszenia jakichkolwiek kosztów związanych z jego leczeniem, zwracając uwagę na to,
że zamawiali zdrowe dziecko. Judy Stiver również zdecydowanie odmawia zatrzymania
dziecka, twierdząc, że dopełniła wszelkich warunków umowy i sama nie poczuwa się do
macierzyństwa. Co więcej uważa, że „wady” dziecka spowodowane są przez wirus
przekazany w nasieniu pochodzącym od Malahoffa…
W całej tej sytuacji szczególnie szokująca może wydawać się opinia Noela Kane
– prawnika sporządzającego w opisanym przypadku umowę – zgodnie, z którą
motywacja pary kupującej dziecko może być jak najbardziej rozpatrywana w kategoriach
wolnorynkowych, gdyż „leży w naturze ludzkiej, że gdy się płaci pieniądzem oczekuje się
w zamian ekwiwalentu. Rzeczy, za które płacimy, mogą być postrzegane jako artykuły
handlowe”.

„Obyś żył w ciekawych czasach, obyś żył w ciekawych czasach…”

25 lutego 1990 roku, dwudziestosześcioletnia Terri Schiavo, najprawdopodobniej


w związku z zaburzeniami metabolicznymi związanymi z bulimią, przeszła zawał serca.
W wyniku zatrzymania krążenia krwi i związanego z tym niedotlenienia mózgu, doszło
do ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia wspomnianego organu. Lekarze określili jej
stan jako PVS – trwały stan wegetatywny, a szanse na wyzdrowienie równe zeru.
Najbliżsi Terri – mąż, rodzice i rodzeństwo – postanowili zapewnić jej jak najlepszą
opiekę. W tym właśnie celu Michael Schiavo, mąż Terri, zapisał się i ukończył specjalne
kursy pielęgniarskie. Początkowo cała rodzina zdeterminowana była, bez względu na
koszty, walczyć o jej powrót do zdrowia.
Sytuacja zaczęła ulegać zmianie, gdy Michael Schiavo, prawny opiekun małżonki,
otrzymał odszkodowanie za poniesione straty moralne a także chorobę współmałżonka.
Wówczas to doszło do ostrego konfliktu pomiędzy Michaelem a krewnymi Terri. Bob
i Mary Schindlerowie (rodzice nieszczęsnej kobiety) oskarżyli bowiem Michaela o próbę
zbicia majątku na tragedii ich córki i wystąpili do sądu z wnioskiem o pozbawienie go
prawa do opieki nad Terri. Ten, jak i kolejne wnioski, zostały oddalone przez sąd.
Konflikt zaostrzył się jeszcze bardziej, gdy w maju 1998 roku Michael złożył w sądzie
opiekuńczym wniosek o wyrażenie zgody na odłączenie Terry od sondy karmiącej,
argumentując m.in. że taka była wola małżonki wyrażona jeszcze przed wypadkiem.
Na gruncie prawa Stanów Zjednoczonych wniosek tego rodzaju był dopuszczalny. Sąd
przychylił się do prośby Michaela. Wydając taki właśnie werdykt sąd oparł się przede
wszystkim na zeznaniach Michaela, który twierdził, iż Terri przed zawałem mówiła mu,
że nigdy nie chciałaby być utrzymywana przy życiu w sposób sztuczny. Odmienne
stanowisko reprezentowali jednak rodzice i rodzeństwo Terri. Kwestionowali oni

8 Disputatio – Tom VII – „Życie”


zarówno zeznania Michaela, jak i opinie medyczne. Twierdzili, iż nie istnieją żadne
dowody na to, aby faktycznie wolą Terri była odmowa terapii w przypadku znalezienia
się w stanie wegetatywnym. Ponadto zdecydowanie twierdzili, iż ich córka (ewentualnie
siostra) nigdy nie złożyła żadnego oświadczenia woli w tej kwestii. Rodzice starali się
również dowieść, że Terri w istocie zachowuje minimalny stopień przytomności umysłu
i prawdopodobnie może nadal myśleć. Na poparcie tych słów powoływali się na
rzekomy fakt wodzenia za nimi wzrokiem i wydawania cichych dźwięków w chwilach,
gdy znajdowali się w pobliżu córki. Ich zdaniem dalsza rehabilitacja mogłaby znacząco
wpłynąć na poprawę stanu zdrowia Terri. Bob i Mary Schindlerowie atakowali również
bezpośrednio Michaela, starając się wykazać, iż zasadniczym powodem, dla którego
pragnął on odłączenia ich córki od aparatury medycznej, była chęć zawarcia związku
małżeńskiego z inną kobietą. Faktycznie w tym czasie Michael spotykał się z poznaną
u dentysty Jodi Centonze, z którą miał dwoje dzieci jeszcze przed śmiercią Terri.
Odnotujmy, że prawo Stanów Zjednoczonych Ameryki przewiduje swoistą
hierarchię osób uprawnionych do podejmowania decyzji w sprawach najbliższych, którzy
nie mogą wyrazić swej woli, nie pozbawia jednakże pozostałych krewnych możliwości
zaskarżania decyzji, z którymi się nie zgadzają. Tym samym w sprawach dotyczących
„końca życia” dopuszcza się, aby bliskie osoby przedstawiały dowody umożliwiające
ustalenie woli jednostki, która nie jest w stanie wyrazić jej samodzielnie. W wyniku
reprezentowania odmiennych stanowisk, co do dalszego utrzymywania przy życiu Terri,
sprawa toczyła się przed sądami przez kolejnych 6 lat. Sądy różnych instancji rozważały
przede wszystkim dwie podstawowe kwestie: po pierwsze starały się ustalić, czy gdyby
Terri mogła samodzielnie wyrazić swoją wolę zdecydowałaby się na trwanie w stanie
wegetatywnym, czy też zakończenie życia, po drugie czy faktycznie jej stan był
nieodwracalny.
Zarówno sądy niższego, jak i wyższego rzędu dały wiarę zeznaniom męża Terri.
Jednocześnie uznały, iż stan zdrowia, w jakim się ona znajduje jest nieodwracalny,
a Michael jest jedyną osobą uprawnioną do wyrażania jej woli. Wobec powyższego,
w październiku 2003 roku Michael Schiavo nakazał odłączenie aparatury dostarczającej
pokarm małżonce. Jego żądaniu stało się zadość 15 października 2003 roku.
Batalia o życie Terri jednak nie dobiegła końca. W ciągu tygodnia od odłączenia
aparatury dostarczającej pokarm, kontrolowane przez republikanów, władze
ustawodawcze Florydy uchwaliły tzw. „Prawo Terri” („Terri’s Law”), dając tym samym
gubernatorowi możliwość wydania decyzji nakazującej ponowne podłączenie Terri do
wspomnianej aparatury. Jeb Bush, gubernator Florydy, z nowego uprawnienia skorzystał.
Michael Schiavo, będący w dalszym ciągu prawnym opiekunem małżonki, zaskarżył
konstytucyjność „Prawa Terri”. Spór przed Sądem Najwyższym Florydy trwał kolejny
rok. Tym razem jednak nie dotyczył już możliwości odłączenia aparatury medycznej, lecz
kwestii czy dopuszczalna jest ingerencja władzy ustawodawczej ze skutkiem wstecznym
w obszar zarezerwowany dla władzy sądowniczej. Mimo iż sprawa w tym momencie
dotyczyła już jedynie ewentualnego naruszenia zasady trójpodziału władzy,
w świadomości społecznej był to nadal bój o życie Terri.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 9


Dwudziestego trzeciego września 2004 roku Sąd Najwyższy stanu Floryda,
w składzie siedmiu sędziów orzekł, iż „Prawo Terry” narusza zasadę trójpodziału władzy
zagwarantowaną przez Konstytucję stanu Floryda. Rodzice Terri niezwłocznie odwołali
się do Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, lecz ten odmówił rozpatrzenia skargi.
Osiemnastego marca 2005 roku Sąd Najwyższy stanu Floryda zezwolił na
usunięcie rurki dostarczającej pokarm. Theresa Marie Schiavo zmarła śmiercią głodową
trzynaście dni później w czwartek 31 marca 2005 roku o godzinie 9:05.
„Obyś żył w ciekawych czasach, obyś żył w ciekawych czasach…” zaiste żyjemy
w ciekawych czasach. Przedstawione sprawy to zaledwie czubek góry lodowej
problemów, z którymi dzisiaj zmuszeni są mierzyć się właśnie prawnicy. Pytania, które
przez całe wieki były domeną filozofów, problemy, które roztrząsane były w zaciszu
gabinetów, trafiają bowiem obecnie na wokandy sądów całego świata. Najbardziej
fundamentalne pytania: kim jest człowiek?, co decyduje o jego istocie?, kiedy rozpoczyna
się jego życie, kiedy kończy?, czym jest życie człowieka? z całą powagą stawiane są
właśnie prawnikom… i od prawników oczekuje się klarownych odpowiedzi. Niniejszy,
oddawany właśnie do rąk Czytelników tom „Disputatio”, to próba pochylania się nad
tymi, jakże istotnymi, pytaniami.

Oktawian Nawrot
doktor nauk prawnych

10 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Życie w ujęciu biologicznym

GRZEGORZ WĘGRZYN1

Życie w ujęciu biologicznym

Wstęp
Chociaż biologia z założenia jest nauką o życiu, problemem staje się
zdefiniowanie samego pojęcia „życie”. W rzeczywistości nie istnieje jedna, ogólna,
akceptowana przez wszystkich biologów definicja życia. Może to wydawać się
z pozoru paradoksalne, jednakże Benner i in. (1) twierdzą, że jedna, nie trywialna,
a jednocześnie kompletna, definicja życia być może w ogóle nie jest możliwa do
ustalenia. To zresztą nie dotyczy jedynie definicji życia. Podobne trudności występują
w definiowaniu wielu innych podstawowych pojęć. Benner i in. podają przykład
definicji wody. Można stwierdzić, że woda jest to tlenek wodoru, ale pojawia się od
razu pytanie, czy mówimy o wodzie jako o cząsteczce materii, czy o substancji, czy
może jako naturalnym zbiorniku (np. morze, ocean)? Jeśli nawet przyjmiemy, że
wodę określamy jako tlenek wodoru, to można od razu zadać pytanie: co to jest
wodór? Dochodzimy w końcu do etapu, gdzie musimy powiedzieć, że to co chcemy
zdefiniować to jest właśnie „to” na co wskazujemy, co widzimy czy odczuwamy
w inny sposób, ale bez dokładniejszego definiowania. W innym przypadku dojdziemy
zawsze do swoistego pojęciowego „paraliżu”, uniemożliwiającego jakiekolwiek
analizy ze względu na niemożność jednoznacznego zdefiniowania tego czym się
zajmujemy.
Czy jednak życie jest faktycznie takim niedefiniowalnym pojęciem? Mimo
wszystko wydaje się, że wprowadzenie definicji życia jest konieczne aby móc
odróżnić organizmy żywe od materii nieożywionej nie tylko po to aby decydować
czym ma zajmować się biologia, ale przede wszystkim aby zdecydować od jakiego
momentu możemy mówić o organizmie żywym a nie o skomplikowanej strukturze
chemicznej. Ma to z kolei znaczenie nie tylko filozoficzne czy w dociekaniu
mechanizmów powstania życia na Ziemi, ale także bardzo praktyczne, choćby
z punktu widzenia prawa. Można bowiem na przykład zadać pytanie, czy komórki
rozrodcze człowieka są odrębnymi organizmami żywymi? W zależności od tego jak
zdefiniujemy życie, odpowiedź na to pytanie może być różna, zatem różna może być
interpretacja prawna na przykład używania środków antykoncepcyjnych – jeśli
uznalibyśmy komórki rozrodcze jako żywe organizmy, to stosowanie przynajmniej

1 prof. dr hab. Grzegorz Węgrzyn, Prorektor do spraw naukowych, Uniwersytet Gdański.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 11


Grzegorz Węgrzyn
niektórych środków antykoncepcyjnych można by uznać za zabójstwo. Oczywiście
podany przykład jest skrajny i wydaje się jednoznaczny (to znaczy, że komórki
rozrodcze nie mogą być uznane za osobne organizmy, tak samo jak nie uznajemy za
nie komórek skóry czy komórek wątroby), ale już odpowiedź na pytanie czy zygota,
komórka powstała z połączenia dwóch komórek rozrodczych (plemnika i komórki
jajowej), jest od samego początku jej powstania żywym organizmem, zatem czy
zygota ludzka jest człowiekiem, nie jest tak oczywista. A od tego jaką odpowiedź na
to pytanie uznamy za właściwą zależy np. to, czy jakąkolwiek aborcję będziemy
traktować jako zabójstwo człowieka czy nie. Wreszcie zdefiniowanie życia jest
konieczne do uznania za żywe lub nie ewentualne formy materii znalezione
w kosmosie. W tym przypadku nasze intuicyjne pojęcie życia może okazać się
zawodne, gdyż do tej pory znamy przecież jedynie życie na Ziemi, oparte na
chemicznych związkach organicznych (czyli związkach węgla), co nie musi być
regułą w całym kosmosie.
W tym artykule spróbuję zatem przedstawić kilka różnych definicji życia i
zastanowić się, czy któraś z nich jest na tyle ogólna i uniwersalna aby mogła być
przyjęta przez większość biologów.

Definicja życia
Klasyczne definicje życia zwykle wymieniają różne cechy jakie musi spełniać
organizm żywy. Przede wszystkim wymienia się więc konieczność wymiany materii
i energii między żywym organizmem a otoczeniem oraz zdolność do replikacji, czyli
rozmnażania. Często przyjmuje się też, że istotną cechą życia jest zdolność
organizmów żywych do utrzymania wyższego poziomu uporządkowania, a więc
niższej entropii niż otoczenie, kosztem zużycia energii [entropię można najprościej
zdefiniować jako miarę rozproszenia materii; cechą ogólną materii jest dążenie do
rozproszenia czyli inaczej nieuporządkowania – np. gaz (np. dym) rozprasza się
w środowisku a nie układa w skomplikowane struktury, podobnie większość
prostych substancji rozpuszczonych w wodzie]. Wielu autorów uznaje budowę
komórkową za nieodłączną cechę życia. Inni jeszcze bardziej precyzują definicję
życia, zakładając że żywy to system, który charakteryzuje: odżywianie się, oddychanie,
wzrost i rozwój, samoistny ruch, reagowanie na bodźce (pobudliwość), replikacja
i wydalanie. Problemem wszystkich powyższych definicji jest to, że coraz bardziej
poznając bioróżnorodność na Ziemi łatwo dochodzi się do wniosku, że definicji tych
nie spełniają organizmy, które niewątpliwie wszyscy uznają za żywe. Najbardziej
oczywiste przykłady to chociażby rośliny, które nie mają układu wydalniczego –
zatem nie wydalają (co miałoby być jednym z nieodzownych atrybutów życia, według
definicji przedstawionej powyżej) – a jednak nikt nie ma wątpliwości, że są żywe.
Bardziej skomplikowanym przykładem są wirusy. Wirusy są zbudowane najczęściej
z białkowej otoczki, wewnątrz której znajduje się ich materiał genetyczny – kwas
nukleinowy (DNA lub RNA). Są one bezwzględnymi pasożytami i poza komórką
gospodarza nie wykazują żadnych czynności metabolicznych. Niemniej jednak, po

12 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Życie w ujęciu biologicznym
zakażeniu komórki gospodarza zachowują się jak typowe organizmy, namnażając się
intensywnie przy wykorzystaniu substancji zgromadzonych w tej komórce. Od czasu
ich wykrycia, wirusy stały się obiektami zainteresowania biologów i obecnie jest
oczywiste, że wirusologia (nauka o wirusach) mieści się w zakresie nauk
biologicznych. A przecież wirusy – obok wspomnianego już braku metabolizmu poza
komórką gospodarza – nie wykazują budowy komórkowej, co według niektórych
definicji jest konieczną cechą organizmów żywych.
Skoro zatem uszczegółowione i sprecyzowane definicje życia nie są
satysfakcjonujące, gdyż eliminują niektóre organizmy, w stosunku do których
powszechne jest twierdzenie iż są żywe, może definicję życia należało by
maksymalnie uprościć? Jeśli tak, to konieczne było by znalezienie jednej cechy, którą
wykazują wszystkie organizmy żywe, a której nie mają żadne obiekty nieożywione.
Do stosunkowo niedawna mogło się wydawać, że taką cechą jest zdolność do
rozmnażania się (czyli replikacji), przynajmniej potencjalna i przynajmniej dotycząca
części danego organizmu (potencjalna, gdyż na przykład pojedynczy królik nie jest
w stanie wydać potomstwa a mimo to jest niewątpliwie żywy, natomiast do wydania
potomstwa potrzebuje partnera odmiennej płci; potencjalna również dlatego, że
osobniki bezpłodne też są żywe, ale nie mogą się rozmnażać w wyniku konkretnego
defektu, który jeśli zostałby usunięty i dany defektywny organ przybrał by postać
i funkcje analogiczne jak u podobnych osobników, to rozmnażanie było by możliwe).
Co prawda można by spierać się, że rosnące kryształy różnych substancji
chemicznych mogą po oderwaniu ich części stanowić podstawę tworzenia nowych
kryształów, ale takie układy spełniają raczej definicję wzrostu a nie rozmnażania się.
Większy problem pojawił się jednak w momencie stworzenia pierwszych wirusów
komputerowych. Można powiedzieć, że w określonym środowisku mają one pełną
zdolność do powielania się, czyli inaczej rozmnażania czy replikacji. Jeśli tak, to
spełniały by one powyższą definicję organizmu żywego, przeciwko czemu jednak
niewątpliwie była by większość biologów. Aby wyeliminować wirusy komputerowe
spośród obiektów objętych definicją życia, należało by życiu przypisać
bezwarunkową formę materialną. Co prawda rozwiązało by to problem życia
w postaci w jakiej występuje ono na Ziemi, jednakże być może było by zbyt dużym
ograniczeniem w stosunku do potencjalnych form życia jakie moglibyśmy spotkać na
innych planetach.
Pojawiły się zatem inne ujęcia definicji życia. Sagan oraz Joyce i in. próbują
definiować życie jako układ chemiczny zdolny do ewolucji darwinowskiej. Jest to
definicja bardzo ogólna i wydawać by się mogło, że dobrze odróżnia organizmy żywe
od substancji nieożywionych. Niemniej jednak, nie możemy być pewni że ewentualne
życie na innych planetach spełniałoby warunek ewolucji darwinowskiej. Co więcej,
teoria ewolucji Darwina – mimo że akceptowana przez olbrzymią większość
biologów – jest w dalszym ciągu tylko teorią, która spotyka się od czasu do czasu
z krytyką nie tylko przeciwników ewolucji jako takiej, nie traktowanych obecnie
poważnie przez autorytety w zakresie nauk biologicznych, ale także biologów

Disputatio – Tom VII – „Życie” 13


Grzegorz Węgrzyn
uznających co prawda proces ewolucji biologicznej lecz proponujących inne jej
mechanizmy niż te opisane przez Darwina. Niedawnym tego przykładem jest książka
J. Flegr’a, w której autor proponuje spojrzenie na ewolucję zupełnie inne niż w teorii
Darwina.
Pewnym rozwiązaniem tego problemu jest modyfikacja powyższej definicji,
mówiąca mianowicie, że za żywy można uznać każdy układ autonomiczny zdolny do
przechodzenia procesów ewolucyjnych. Skoro jednak procesy ewolucyjne nie są
łatwe do zdefiniowania, zatem ta definicja także nie jest całkowicie jednoznaczna.
Bardzo interesującą propozycję przedstawił Korzeniewski. Jego
cybernetyczna definicja życia głosi, że życie (albo żywy organizm) to sieć
negatywnych (ujemnych) sprzężeń zwrotnych podporządkowanych nadrzędnemu
pozytywnemu (dodatniemu) sprzężeniu zwrotnemu. Aby zastanowić się nad
poprawnością takiej definicji życia, czytelnik musi najpierw zapoznać się
z określeniami negatywnego (ujemnego) i pozytywnego (dodatniego) sprzężenia
zwrotnego. Są to bardzo często używane w biologii pojęcia opisujące procesy
regulacyjne. Z negatywnym (ujemnym) sprzężeniem zwrotnym mamy do czynienia
wtedy, gdy skutek danego działania (danej reakcji) wpływa hamująco na jego
przyczynę. Typowym przykładem negatywnego (ujemnego) sprzężenia zwrotnego
z przyrody nieożywionej jest działanie termostatu w lodówce. Termostat ustawiony
na określoną temperaturę, gdy temperatura otoczenia jest od niej wyższa, daje sygnał
do uruchomienia urządzenia chłodzącego (przyczyna działania), jednakże gdy
temperatura spadnie do takiej, jaka jest ustawiona na termostacie (skutek działania),
chłodzenie zostaje wyłączone (hamowanie przyczyny działania). Gdy w wyniku
braku chłodzenia temperatura ponownie staje się wyższa, następuje uruchomienie
urządzania chłodzącego itd. Dzięki takiej regulacji możliwe jest utrzymanie stałej
temperatury w lodówce. Tego typu mechanizmy regulacyjne są powszechne
w organizmach żywych. Zapewniają one utrzymanie homeostazy, czyli stałego
środowiska wewnętrznego organizmu. W ten sposób regulowany jest stały poziom
różnych substancji w komórkach i w całym organizmie, a mianowicie nagromadzenie
się produktu jakiegoś procesu metabolicznego skutkuje zahamowaniem jego syntezy.
Z kolei pozytywne (dodatnie) sprzężenie zwrotne opisuje sytuację, gdy skutek danego
działania (danej reakcji) wpływa stymulująco na jego przyczynę. Tego typu procesy
nie są częste w przyrodzie, gdyż prowadzą do ciągłego i coraz szybszego zwiększania
się ilości produktu (skutku) reakcji. Niemniej jednak, rozmnażanie się organizmów
można uznać właśnie za przykład pozytywnego (dodatniego) sprzężenia zwrotnego.
Rozmnożenie się organizmu (przyczyna) powoduje bowiem pojawienie się większej
liczby kopii tego organizmu – identycznych albo mniej lub bardziej podobnych
(skutek) – które same mogą się rozmnażać, zwiększając prawdopodobieństwo zajścia
tego zjawiska (stymulacja przyczyny działania).
Ta cybernetyczna definicja życia rozwiązuje wiele problemów, opisanych
wyżej w przypadku innych definicji. Co prawda w świecie nieożywionym można
spotkać wiele przykładów zarówno negatywnego (ujemnego) jak i pozytywnego

14 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Życie w ujęciu biologicznym
(dodatniego) sprzężenia zwrotnego, ale nie występują one w układzie
podporządkowania mechanizmów regulacyjnych nadrzędnemu celowi jakim jest
rozmnażanie się. Przykładami negatywnego (ujemnego) sprzężenia zwrotnego może
być wspomniany już termostat w lodówce lub też znacznie bardziej skomplikowany
układ, np. robot. Te urządzenia wykorzystują regulacje na zasadzie ujemnego
(negatywnego) sprzężenia zwrotnego, ale procesy te nie są podporządkowane
dodatniemu (pozytywnemu) sprzężeniu zwrotnemu. Z kolei jądrowa reakcja
łańcuchowa jest przykładem pozytywnego (dodatniego) sprzężenia zwrotnego, ale
w procesie tym nie występują mechanizmy regulacyjne działające na zasadzie
negatywnego (ujemnego) sprzężenia zwrotnego. To samo można powiedzieć
o wzroście kryształów substancji chemicznej czy też o wirusach komputerowych,
które co prawda powielają się, ale nie mają systemów regulacyjnych utrzymujących je
w jakimś stanie równowagi. Wydaje się zatem, że istnienie sieci negatywnych
(ujemnych) sprzężeń zwrotnych podporządkowanych nadrzędnemu pozytywnemu
(dodatniemu) sprzężeniu zwrotnemu może być cechą charakterystyczną wyłącznie
dla organizmów żywych.

Największe i najmniejsze organizmy – pojęcie ewoluonu


Mimo, że cybernetyczna definicja życia Korzeniewskiego, opisana powyżej,
oddaje w dużej mierze sens intuicyjnie wyczuwanemu znaczeniu słowa „życie” czy
„organizm żywy”, to jednak biorąc pod uwagę występującą w przyrodzie
bioróżnorodność można by dojść do pewnych paradoksalnych wniosków. Weźmy na
przykład robotnice mrówek albo żołnierzy termitów. Są to osobniki bezpłodne,
zatem mimo iż niewątpliwie mają mechanizmy kontrolne oparte o ujemne sprzężenie
zwrotne, to nie mogą się rozmnażać, nie spełniały by zatem warunku pozytywnego
sprzężenia zwrotnego. Z drugiej strony, królowa mrówek jak też para królewska
u termitów, mimo iż mogą się rozmnażać, to nie były by w stanie tego robić bez
opieki (pomocy) osobników bezpłodnych. Aby rozwiązać tego typu paradoksy,
zamiast operować pojęciem organizmu żywego, Korzeniewski wprowadził pojęcie
ewoluonu, jako najmniejszej formacji spełniającej kryteria cybernetycznej definicji
życia. W przypadku mrówek i termitów ewoluonami były by zatem nie pojedyncze
osobniki, ale całe kolonie (mrowiska i termitiery). Tylko bowiem te formacje mogą
działać jako w pełni funkcjonalne systemy (sieci zależności), zdolne zarówno do
utrzymania homeostazy jak i do rozmnażania.
Skoro największe ewoluony mogą składać się z wielu osobników, można
również zadać pytanie jaki najmniejszy znany nam obecnie układ biologiczny spełnia
definicję ewoluonu w aspekcie cybernetycznej definicji życia? Korzeniewski dyskutuje
wiele ciekawych przykładów, które mogą wydawać się z pozoru dziwne, aczkolwiek
po zastanowieniu się konieczne jest przyznanie, że spełniają one powyższe kryteria
życia. W tym artykule dyskutowane były już wirusy, które niewątpliwie według tej
definicji są żywe, gdyż po dostaniu się do komórki gospodarza ich materiał
genetyczny zawiera informację zarówno o procesach regulacyjnych jak też o replikacji,

Disputatio – Tom VII – „Życie” 15


Grzegorz Węgrzyn
przeprowadzanych przez enzymy komórki gospodarza. Komórka ta w tym
przypadku odgrywa rolę środowiska życia wirusa. Skoro wirusy mogą być
ewoluonami, to samo – według Korzeniewskiego – można powiedzieć o jeszcze
prościej zbudowanych strukturach: wiroidach. Wiroidy są zbudowane wyłącznie
z RNA. Zakażają one rośliny, powodując swoiste objawy chorobowe, ale
jednocześnie namnażają się wewnątrz zainfekowanych komórek, zmieniając systemy
regulacyjne gospodarza. Według Korzeniewskiego, za najmniejsze ewoluony można
uznać transpozony, ruchome elementy genetyczne występujące w genomach (czyli
całości informacji genetycznej) wielu organizmów. Transpozony są cząsteczkami
DNA, które mogą wbudowywać się w różne miejsca genomu gospodarza, po czym
wybudować się, przenosić w inne miejsce genomu, przy czym także replikować się.
Temat najmniejszych obiektów, które mogły by zostać uznane za ewoluony
(lub inaczej – najmniejszych organizmów żywych) pojawiał się w literaturze nie tylko
w pracy Korzeniewskiego. Biologowie od dawna zastanawiają się jaka jest minimalna
ilość informacji genetycznej aby organizm mógł przeżyć i rozmnażać się
w specyficznych warunkach. Ponieważ w przypadku każdego znanego obecnie
organizmu żywego informacja genetyczna zawarta jest w kwasie nukleinowym (DNA
lub – rzadko – RNA), pojawiło się pojęcie minimalnego genomu, czyli minimalnego
zestawu genów niezbędnego do utrzymania procesów życiowych. Zazwyczaj mówiąc
o minimalnym genomie ma się na myśli genomy organizmów komórkowych, ale
w obliczu cybernetycznej definicji życia nie ma żadnych powodów aby z rozważań
wykluczyć pasożyty takie jak na przykład wirusy czy wiroidy, a nawet transpozony.
Podobnie do nich, cząsteczkami spełniającymi definicję ewoluonu są także plazmidy.
Plazmidy są niewielkimi cząsteczkami kwasu nukleinowego, w ogromnej większości
DNA, które mogą autonomicznie (czyli niezależnie od reszty genomu) replikować się
w komórkach. Te ewoluony zawierają geny zarówno odpowiedzialne za replikację jak
też za regulację ich liczby w komórkach. Można się zatem zastanowić jaka jest
najmniejsza możliwa długość cząsteczki DNA zawierająca informację wystarczającą
do tego aby plazmid mógł się stabilnie utrzymywać w komórce gospodarza. Taką
informację zawierają specyficzne sekwencje DNA zwane origin replikacji. Analiza
znanych plazmidów wykazała, że najmniejszy znany rejon origin replikacji należy do
plazmidu ColE2, replikującego się w komórkach bakterii – pałeczki okrężnicy
(Escherichia coli) – i składa się zaledwie z 32 par nukleotydów. Czy zatem 32 pary zasad
DNA to minimalna wielkość ewoluonu? Tutaj pojawia się problem, gdyż plazmid
ColE2 musi występować w formie koliście zamkniętej cząsteczki DNA aby móc się
replikować. Wymiary cząsteczki DNA złożonej z zaledwie 32 par zasad nie pozwalają
jednak na utworzenie formy kolistej (Rys. 2). Można zatem postawić wydawało by się
paradoksalną hipotezę, że wielkość najmniejszego ewoluonu nie jest limitowana
długością cząsteczki DNA, czyli ilością informacji genetycznej, ale fizycznymi
właściwościami DNA, nie pozwalającymi utworzyć struktury kolistej ze zbyt
krótkiego łańcucha kwasu nukleinowego.

16 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Życie w ujęciu biologicznym
Podsumowanie: człowiek jako ewoluon
Jeśli przyjmiemy cybernetyczną definicję życia i zastanowimy się nad
najmniejszymi i największymi istniejącymi ewoluonami, możemy dojść do
zaskakujących wniosków. Najmniejszym ewoluonem może być plazmid w komórce
bakteryjnej, pałeczce okrężnicy, która zamieszkuje jelita człowieka. Z drugiej strony
można poddać w wątpliwość twierdzenie, że pojedyncza osoba, jako człowiek, jest
samodzielnym ewoluonem. Czy bowiem współczesny pojedynczy człowiek, żyjący
od dziecka w warunkach cywilizacji i dużej specjalizacji, może samodzielnie
przetrwać i rozmnażać się? Być może bardziej adekwatne byłoby nazwanie
ewoluonem nie pojedynczą osobę ale społeczeństwo, gdyż dopiero warunki życia
społecznego i wykonywanie różnych specjalistycznych funkcji przez różne osoby dają
w rezultacie sieć wzajemnych powiązań pozwalających na utworzenie systemu
negatywnych (ujemnych) sprzężeń zwrotnych podporządkowanych nadrzędnemu
pozytywnemu (dodatniemu) sprzężeniu zwrotnemu? Przypominało by to opisany
wyżej przypadek mrówek i termitów, które dopiero jako swoista społeczność
spełniają warunki ewoluonu. Paradoksalnie wydaje się, że odpowiedź na to pytanie
może okazać się niemożliwa wyłącznie na podstawie analiz biologicznych,
a wymagane może być sięgnięcie do metodologii innych nauk, szczególnie do
szeroko rozumianych nauk społecznych.

Literatura: Benner S. A., Ricardo A., Carrigan M. A., Is there a common chemical
model for life in the universe? Current Opinion in Chemical Biology 8, 2004; Emmeche C.
Life is an abstract phenomenon: is artificial life possible? W: Towards a Practice of
Autonomous Systems. Proceedings of the 1st European Conference on Artificial Life (Varen F.J.,
Bourgine P., red.), Cambridge MA: MIT Press, 1992; Flegr J. Frozen Evolution or that’s
not the Way it is, Mr. Darwin, a Farewell to Selfish Gene. Prague: Charles University of
Prague, Faculty of Science Press, 2008; Giertych M. Creationism, evolution: nothing
has been proved. Nature 444, 2006; Joyce G.F., Young R., Chang S., Clark B.,
Deamer D., DeVincenzi D., Ferris J., Irvine W., Kasting J., Kerridge J., Klein H.,
Knoll A., Walker J. Origins of Life: The Central Concepts (Deamer D.W., Fleischaker
G.R., red.) Boston: Jones and Bartlett, 1994; Korzeniewski B. Cybernetic formulation
of the definition of life. Journal of Theoretical Biology 209, 2001; Pereto J. Controversies
on the origin of life. International Microbiology 8, 2005; Prigogine I. From Being to
Becoming. San Francisco: W. H. Freeman, 1980; Prigogine I., Stengers I. Order Out of
Chaos. London: Heinemann, 1984; Ruiz-Mirazo K., Pereto J., Moreno A. A universal
definition of life: autonomy and open-ended evolution. Origins of Life and Evolution of
Biosphere 34, 2004; Sagan C. ‘Life’. W: The Encyclopedia Britannica. London: William
Benton, 1970; Schrodinger E. What is Life? Cambridge: Press Sindicate of the
University of Cambridge, 1992; von Bertalanffy L. General Systems Theory. New York:
George Braziller, 1968; Węgrzyn G. The minimal genome paradox. Journal of Applied
Genetics 43: 385-392, 2001.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 17


Andrzej Chmielecki

ANDRZEJ CHMIELECKI1

Sens jako zasada życia ludzkiego


Anthropos panton metron
Protagoras

Zakładam, że tematem tego zeszytu Disputatio nie jest życie jako proces
organiczny, zasadniczo jednakowy dla wszystkich istot żywych, lecz pewna jego
odmiana, czy też pewien sposób życia, mianowicie życie swoiście ludzkie – a prawdę
mówiąc jeszcze bardziej zawężone do jego postaci dojrzałej, tj. duchowej
(osobowej). Zakładam dodatkowo, że życie osobowe powstaje w sposób naturalny –
tak w wymiarze filogenezy, tj. ewolucji świata organicznego, jak i w wymiarze
ontogenezy (rozwoju osobniczego) – i kończy się nieodwołalnie z momentem
śmierci, tj. z momentem ustania funkcjonowania organizmu.
Inaczej mówiąc, w niniejszych rozważaniach przyjmuję perspektywę
naturalistyczną, którą jednak należy pojmować jako opozycję supranaturalizmu
(odwołującego się do ingerencji czynników nadprzyrodzonych), a nie jako opozycję
względem anty-naturalizmu, bo w ramach opozycji naturalizm-antynaturalizm zajmuję
właśnie stanowisko antynaturalistyczne, broniąc tezy o autonomii ludzkiego ducha,
tj. o jego nieredukowalności do czynników biologicznych2.
Rozważania moje poświęcone będą filozoficznej charakterystyce
i wyróżnikom tak rozumianego życia osobowego. „Filozoficzność” oznacza, że
odnośna problematyka zostanie skonceptualizowana w oparciu o pewną ogólniejszą
„teorię wszystkiego”, ujęta w kategoriach „pierwszych zasad”. W związku z tym
wpierw wprowadzę kilka pojęć i twierdzeń o charakterze filozoficznym, które
następnie wykorzystam w toku właściwych rozważań – głównie dla eksplikacji
kluczowego dla mych rozważań pojęcia sensu. Celem tych wstępnych rozważań
będzie sporządzenie swego rodzaju „mapy” rzeczywistości, czy też określenie
„układu współrzędnych” w ramach których można będzie umieścić kategorię osoby, to
jest: określić jej naturę, istotę oraz sposób istnienia.

1
Prof. dr hab. Andrzej Chmielecki, Zakład Filozofii Współczesnej, Instytut Filozofii, Socjologii
i Dziennikarstwa, Wydział Nauk Społecznych, Uniwersytet Gdański.
2
Przy takich założeniach główne zadanie polega na tym, aby pokazać, że - i jak - jest możliwa
naturalna geneza ducha ludzkiego i jego autonomia, co postaram się wykazać.

18 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Sens jako zasada życia ludzkiego
W związku z dwojakim znaczeniem słowa "być" – predykatywnym (bycie
czymś/jakimś) i egzystencjalnym (być=istnieć) – można powiedzieć, że bytem jest coś,
co jest czymś określonym i co zarazem jakoś istnieje. Jest to czysto deskryptywne, analityczne
i abstrakcyjne pojęcie bytu – abstrakcyjne, bo charakteryzujące go w oderwaniu od tego,
że każdy byt jest elementem szerszej całości, którą nazywamy „rzeczywistością”.
Aby tę okoliczność uwzględnić zauważmy, że stanowiąc część rzeczywistości,
prawie każdy byt – z wyjątkiem bytu przyjętego za bezwzględnie pierwotny – jest
zależny od innych. W konsekwencji, jego „bycie czymś określonym" jest zawsze byciem
określonym przez coś innego, a moment istnienia "rozkłada się" na momenty zaistnienia oraz
trwania. Można to ująć w ten sposób, że każdy byt posiada swoje czynniki determinacji, to
jest czynniki od których zależy to, czym/jaki on jest, oraz czynniki realizacji, od których z
kolei zależy to, że on w ogóle zaistniał i trwa. Inaczej mówiąc każdy poszczególny byt
może być równoważnie – choć już nie czysto deskryptywnie, lecz eksplanacyjnie –
scharakteryzowany jako „wypadkowa” odpowiednich czynników determinacji oraz czynników
3
realizacji .
Pojęcia czynników determinacji i czynników realizacji posłużą niebawem do
wprowadzenia ważnych pojęć porządków umocowania i ufundowania, które będą stanowić
wspomniany wyżej „układ współrzędnych”. Ale o tym za chwilę. Wpierw spróbuję
skonceptualizować drugi aspekt zawarty w pojęciu bytu, mianowicie kwestię istnienia.
W dziejach filozofii bywało to czynione na wiele sposobów; ja przedstawię tu swoje
własne ujęcie tego zagadnienia.
„Istnienie” jest terminem pierwotnym, nie może zatem być zdefiniowane
w trybie definicji (normalnej, a tym bardziej klasycznej). Można natomiast wprowadzić
względne pojęcie sposobu istnienia, określające jak się ma istnienie danego bytu do istnienia
innych bytów. Uściślając, z uwagi na to, że w obrębie istnienia można analitycznie
wyróżnić moment czy fazę zaistnienia i moment/fazę trwania, chodzić będzie o dwie
grupy sposobów istnienia, mianowicie sposoby zaistnienia i sposoby trwania.
W obrębie tej pierwszej grupy należy według mnie rozróżnić trzy sposoby bycia,
które nazywam subzystencją, egzystencją oraz konzystencją. Subzystują byty bezwzględnie
4
samoistne, tj. takie które do swego istnienia nie wymagają żadnych innych bytów . Byt
subzystujący to, inaczej mówiąc, arche – zasada substancjalna, z której wywodzą się
wszystkie pozostałe byty.
Byty wywodzące się bezpośrednio z owej zasady, jak również te byty, które
powstają w wyniku transformacji tych bytów pochodnych, a zatem – ogólnie – byty
substancjalne (mające pewne „tworzywo”) egzystują. Byty egzystujące cechuje realna
różnica pomiędzy ich istotą (czym są) i ich istnieniem (jak są), gdyż ich czynniki realizacji

3
Dla przykładu: czynnikiem determinacji cytryny jest struktura DNA zawartego w jej jądrach
komórkowych, jako że wszystkie jej cechy są określone przez odpowiednie geny. Natomiast aby z danego
ziarenka cytryny powstała cytryna jako owoc, potrzeba odpowiednich warunków glebowych, klimatycznych
itp.; to z kolei są jej czynniki realizacji.
4
Co – jaki byt – subzystuje, to podstawowe zagadnienie ontologii, na które odpowiedzi mogą być rozmaite
(np. Bóg, bądź materia).

Disputatio – Tom VII – „Życie” 19


Andrzej Chmielecki
(tj. zaistnienia) nie pokrywają się z ich czynnikami determinacji; przykładem wspomniana
wyżej cytryna. Zdecydowana większość bytów należy właśnie do tej kategorii.
Nie wszystkie jednak byty pochodne względem bytu subzystującego egzystują,
bo nie wszystkie mają charakter substancjalny. Przykładem czas, przestrzeń oraz obiekty
matematyczne, które wszak nie są „z czegoś”. Tego rodzaju bytom przypisać należy
zatem odrębny sposób (za)istnienia; wyżej nazwałem go konzystencją. Byty konzystujące
to byty, których czynniki determinacji są zarazem ich czynnikami realizacji.
Przykładowo: obiekty matematyczne powoływane są do istnienia mocą definicji (uwaga:
aksjomaty można traktować jako definicje w uwikłaniu obiektów, do których te aksjomaty
się odnoszą), które zarazem określają, jakie te obiekty są, stanowią więc charakterystykę
5
ich istoty .
Inaczej mówiąc, konzystencja to taki sposób bycia, który wyczerpuje się w byciu
6
czymś określonym .
Jak zobaczymy w dalszym ciągu, wartości, bardzo istotne dla charakterystyki bytu
osobowego, są właśnie tworami konzystującymi.
Jeśli z kolei chodzi o zróżnicowanie bytów pod względem trwania, to stosując
dwa kryteria charakteryzujące łącznie to, co stanowi dziedzinę bytu powszechnie
traktowanego jako realny, mianowicie zdolność działania (wywoływania zmian) oraz
możność bycia zmienionym przez jakieś działanie, uzyskuje się cztery sposoby trwania,
mianowicie realny (oba kryteria spełnione, co można krótko zapisać jako (+,+)), nadrealny
(+,-), irrealny (-,+) i idealny (-,-). Jak stąd widać najsilniejszym (a może: najpełniejszym) jest
7
z tego punktu widzenia istnienie realne, a najsłabszym – idealne .
Wróćmy do naszego zmodyfikowanego, eksplanacyjnego pojęcia bytu, to jest do
pojęć czynników determinacji i realizacji. Zauważmy, że pewne właściwości
poszczególnych bytów zależą od innych ich właściwości (na przykład twardość
diamentu zależy od jego struktury wewnętrznej), inne zaś zależą od czynników
zewnętrznych. Takie zewnętrzne czynniki determinacji jakiegoś bytu będę określał
mianem jego umocowania bytowego i mówił – odpowiednio – o relacji umocowania (tego bytu
8
w innych) . Zauważmy, z drugiej strony, że pewne czynniki realizacji są odpowiedzialne

5
Definicje matematyczne są formułami performatywnymi, tj. zarazem charakteryzują (opisują) i ustanawiają
odpowiednie obiekty czy stany rzeczy (podobnie jak np. wypowiedzenie w odpowiednim kontekście słowa
„obiecuję” stwarza fakt obietnicy, bez którego ona by nie zaistniała). Kiedy np. matematyk mówi: „Niech
będzie dany zbiór n elementów”, to ten zbiór tym samym staje się dany, choć nie ma żadnego rozgrywającego
się w czasie procesu jego stawania się. Taki po prostu jest sens formuł matematycznych.
6
Owo bycie czymś określonym może przy tym znaczyć bądź „określony przez jakiś podmiot”, a więc w trybie
stosowania przez kogoś pewnych predykatów (to jest właśnie przypadek obiektów matematycznych jako
ustanawianych przez definicje i aksjomaty), bądź „zdeterminowany przez inne byty”, w sposób niezależny od
żadnego podmiotu.
7
Proszę zauważyć, że tak zdefiniowana idealność implikuje wprawdzie niezmienność (aczasowość), ale
dopuszcza możliwość zaistnienia.
8
Termin „umocowanie” ma tu sens analogiczny do „umocowania” w sensie prawniczym, kiedy jakąś ustawę
czy rozporządzenie niższego rzędu wprowadza się na mocy aktu wyższego rzędu. Ów akt wyższego rzędu jest

20 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Sens jako zasada życia ludzkiego
jedynie za zaistnienie, lecz nie za trwanie danego bytu (np. piec i energia cieplna jako
czynniki realizacji chleba), inne zaś również za jego trwanie (np. mąka).W odniesieniu do
tych drugich będę mówił, że stanowią one fundament bytowy danego bytu, a o nim samym,
że jest w nich ufundowany. Tym samym określona też zostaje relacja ufundowania.
Fundament bytowy jest bardziej samoistny od tego, co w nim ufundowane, gdyż
może istnieć bez istnienia tego, co ufundowane, podczas gdy sytuacja odwrotna nie
zachodzi. Analogicznie, umocowanie jest bardziej samodzielne bytowo od tego, co
umocowane – to, czym/jakie ono jest, nie zależy od tego, co umocowane, nie jest
przezeń określane, podczas gdy ono determinuje to, co umocowane.
Fundament bytowy jakiegoś bytu sam też jest pewnym bytem, zatem ma też swój
własny fundament; podobnie rzecz się ma z umocowaniem. Ponieważ zaś relacje
ufundowania i umocowania są przechodnie i asymetryczne – a tym samym mają
charakter porządkujący – powstają w ten sposób porządki ufundowania i umocowania. Każdy
byt należy do jakiegoś porządku umocowania i do jakiegoś porządku ufundowania.
Usytuowanie jakiegoś bytu w porządku ufundowania stanowi o jego naturze (tj.
o przynależności do pewnej dziedziny bytów o jednorodnym pochodzeniu i sposobie
funkcjonowania; dziedzina taka stanowi zbiór w sensie mereologicznym), a w porządku
umocowania – o jego istocie (tj. o przynależności do pewnego rodzaju bytów, czyli do
pewnego zbioru w sensie dystrybutywnym).
Z drugiej strony, każdy z takich dwu porządków posiada element pierwszy –
ostateczne ufundowanie bądź umocowanie. Ostatecznym ufundowaniem wszelkiego
bytu jest – według mnie – jakiś byt fizyczny (co, na marginesie, oznacza, że bytem
subzystującym, tj. bezwzględnie samoistnym, jest właśnie jakaś postać bytu fizycznego),
natomiast ostatecznym umocowaniem wszelkiego bytu – tj. z kolei czymś bezwzględnie
9
samodzielnym – jest zawsze jakiś byt idealny .
W zbiorze wszystkich czynników determinacji da się wyróżnić kilka klas
abstrakcji, to jest takie jego podzbiory, których elementy mają wspólną własność – coś w
rodzaju wspólnego mianownika. Taki wspólny mianownik określam mianem zasady
determinacyjnej (jest to pojęcie nadrzędne w stosunku do czynników determinacji – są one
uszczegółowieniem, egzemplifikacją tych zasad). Byty podpadające pod tę samą zasadę
determinacyjną mają taką samą naturę, tj. sposób powstania i funkcjonowania.
Istnieją według mnie cztery takie zasady, mianowicie forma (rozumiana jako
struktura, tj. układ relacji pomiędzy jakimiś elementami), informacja (rozumiana jako
wykryta różnica stanów fizycznych), reprezentacja (=zachowujące pewne relacje
odwzorowanie świata zewnętrznego wewnątrz jakiegoś układu) i sens (=domniemane

tu właśnie wspomnianą zewnętrzną determinacją nowo wprowadzanego. „Determinować” nie znaczy w tym
przypadku „jednoznacznie wyznaczać”, lecz – zgodnie zresztą z łacińską etymologią tego terminu –
„ograniczać” (w domyśle: arbitralność czy dowolność), to jest narzucać pewne warunki ograniczające.
9
W świecie fizycznym rolę takiego ostatecznego umocowania odgrywają pewne prawa fizyczne, zaś w świecie
ludzkim – wartości; i jedne, i drugie, są bytami idealnymi. Oznacza to, między innymi, że chcąc zrozumieć
zachowanie jakichś obiektów fizycznych winniśmy odwołać się do jakiegoś prawa, zaś dla zrozumienia
zachowań ludzkich winniśmy je ujmować jako dokonane w imię pewnych wartości.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 21


Andrzej Chmielecki
przez jakiś podmiot umocowanie bytowe jego stanów wewnętrznych [bądź – ogólniej –
tego, co temu podmiotowi dane, a co zarazem przez ten podmiot jest traktowane jako
niesamodzielne, tj. jako zdeterminowane przez coś innego]).
W szeregu owych zasad: forma-informacja-reprezentacja-sens, każda następna
jest pewnego rodzaju wzbogaceniem poprzedniej – informacja jest pewną relacją
(mianowicie relacją nietożsamości), wzbogaconą o moment identyfikacji (wykrycia) tej
odmienności; reprezentacja jest pewną strukturą informacyjną, tj. zbiorem informacji
stanowiących integralną, ustrukturowaną całość; sens z kolei – jak zobaczymy – jest
10
ściśle związany z reprezentacjami pewnego rodzaju .
Odpowiednio do wspomnianego wyżej zróżnicowania zasad determinacyjnych,
można wyróżnić cztery typy determinizmu, wyznaczające tym samym cztery dziedziny
(warstwy) rzeczywistości o odmiennych zasadach funkcjonowania (a więc o odmiennej
naturze): materii nieożywionej, organizmów żywych, bytu psychicznego oraz bytu
duchowego. Nie są to dziedziny rozłączne, każda następna w tym szeregu jest częściowo
zanurzona (ufundowana) w poprzedniej, gdyż czynnikiem realizacji (a najczęściej
również fundamentem bytowym) tworów warstwy wyższej (ufundowanej) są zawsze
11
jakieś twory warstwy niższej (fundującej) .
Zobaczmy pokrótce na czym to polega w odniesieniu do całej dziedziny
organizmów żywych, czyli do dziedziny życia.
Każdy organizm żywy jest homeostatem, tj. układem samodzielnie utrzymującym
równowagę wewnętrzną (scharakteryzowaną przez pewne parametry fizykochemiczne)
12
za pomocą mechanizmów ujemnego sprzężenia zwrotnego . Niezbędna do tego jest
zdolność do rozróżniania i selekcji, w związku z czym zasadą determinacyjną jest tu
13
informacja, rozumiana jako zarejestrowana (wykryta) różnica stanów fizycznych .
Definiująca informację różnica może być bądź różnicą typu selekcji, czyli
alternatywy rozłącznej (=który z repertuaru stanów rozróżnialnych przez jakiś detektor
został aktualnie zarejestrowany; uzyskaną wówczas informację nazywam informacją
jakościową), bądź różnicą typu zestawu, czyli koniunkcji (=relacja nietożsamości pomiędzy
dwoma współwystępującymi stanami fizycznymi rejestrowanymi z osobna; informacja
strukturalna). Selekcją jest różnica, której tylko jeden element składowy został de facto
zrealizowany i wykryty przez jakiś układ. Nie ma tu więc efektywnego zróżnicowania,
lecz jedynie fakt zrealizowania się jednego z rozróżnialnych stanów. Przykładem takiej

10
Owo powiązanie zasad determinacyjnych, wraz z tezą, iż każdy byt należy do jakiegoś porządku
ufundowania – co oznacza, że nie ma bytów całkowicie izolowanych, nie powiązanych z innymi – zasad-niczo
wystarczają dla wyjaśnienia tego, iż rzeczywistość jest jednością, która mogła powstać w sposób ewolu-cyjny, w
drodze przekształcania wcześniej istniejących bytów. Tym samym wykazana została zasadność wspomnianej
na wstępie perspektywy naturalistycznej: dla zrozumienia struktury rzeczywistości nie musimy się odwoływać
do żadnej nadprzyrodzonej ingerencji bądź do czynników zasadniczo niedostępnych umysłowi.
11
Człowiek różnymi swymi aspektami należy do wszystkich tych warstw (co, na marginesie, pozwoliło
stwierdzić Maxowi Schelerowi, twórcy antropologii filozoficznej, że człowiek jest mikrokosmosem).
12
Procesy takie noszą nazwę regulacji.
13
Informacyjny charakter mają też mechanizmy dziedziczenia i wzrostu (tzw. kod genetyczny).

22 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Sens jako zasada życia ludzkiego
sytuacji może być odczyt temperatury wskazywanej przez termometr. Natomiast
zestawem jest różnica, której oba składniki (człony relacji nietożsamości) są efektywnie
wykryte. Będzie to na przykład różnica wysokości dwu współbrzmiących dźwięków
14
zarejestrowanych przez komórki nerwowe narządu słuchu .
Na poziomie czysto biologicznym osobniki żywe są w stanie wykrywać tylko
różnice typu selekcji, tj. operują jedynie informacjami rzędu pierwszego. Pojawienie się
osobników mających życie psychiczne można w związku z tym scharakteryzować jako
pojawienie się układów zdolnych do generowania i wykorzystywania informacji
wyższego rzędu, tj. pewnych struktur informacyjnych.
Tego rodzaju układem jest centralny układ nerwowy.
Aby terminologicznie odróżnić tę postać psychiki, która właściwa
jest zwierzętom posiadającym centralny układ nerwowy, od jej postaci swoiście ludzkiej,
tę pierwszą będę nazywał animą. Animę cechuje zdolność do kierowania zachowaniem
posiadającego ją osobnika w oparciu o generowane w jego centralnym układzie
nerwowym zmysłowe odwzorowania (reprezentacje) świata zewnętrznego, powstające
w wyniku oddziaływania jakichś bodźców fizycznych na jego receptory zmysłowe.
Bodźce te zostają najpierw w receptorach przekształcone w informacje jakościowe,
które następnie zostają poddane przetwarzaniu przez odpowiednie ośrodki mózgu, co
w efekcie prowadzi do powstania reprezentacji – integralnie traktowanych kolekcji
informacji jakościowych, a więc stanowiących informację wyższego rzędu.
Ponieważ wszystkie informacje zmysłowe – czy to wizualne czy akustyczne czy
zapachowe – kodowane są w układzie nerwowym w podobny sposób, pod postacią
nieswoistych impulsów elektrycznych, zatem zbudowane z takich informacji
reprezentacje wymagają różnicującej interpretacji. U zwierząt interpretacja ta opiera się
bądź na wrodzonych mechanizmach behawioralnych (takich jak odruchy
bezwarunkowe), bądź na uprzednio wytworzonych i zapamiętanych skojarzeniach
(asocjacjach). W toku takiej interpretacji określone zostaje znaczenie danej reprezentacji,
to jest jej „przekład” na coś, co bądź znajduje się w zasobach pamięci danego zwierzęcia,
bądź jest od niego zależne (na przykład czynności motoryczne) oraz jej waga – czym
odebrany bodziec jest dla potrzeb organizmu, określanych przez fizjologicznie
generowane stany nierównowagi wewnętrznej (popędy). Jeśli dana reprezentacja okaże
się popędowo neutralna, nie pociąga za sobą żadnych następstw, potraktowana zostaje
jako „szum informacyjny”. W przeciwnym razie następuje jakaś reakcja behawioralna
w postaci wrodzonych bądź wyuczonych odruchów.
Zachowanie zwierząt nie jest więc bezpośrednią reakcją na bodziec, nie mamy tu
do czynienia z energetycznym związkiem przyczynowo-skutkowym, lecz

14
Proszę zauważyć: dźwięki te musiały zostać przez układ słuchowy zarejestrowane, a więc uzyskane być
musiały odpowiednie informacje jakościowe. Można więc stwierdzić, że informacja strukturalna jest
strukturą relacyjną, której członami są informacje jakościowe. Pozwala to na rozróżnienie rzędu informacji:
informacja jakościowa jest informacją rzędu pierwszego, strukturalna - drugiego. Możliwe są też informacje
wyższych rzędów – wedle zasady, że informacja rzędu n-tego jest iteracyjnie powstałą strukturą relacyjną,
której elementami są informacje rzędu n-1.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 23


Andrzej Chmielecki
z informacyjnym procesem sterowania się reprezentacjami. Odruch, instynkt, uczenie
się, pamięć, asocjacja – wszystkie te podstawowe zjawiska i procesy psychiczne na
poziomie animalnym są uzależnione od pewnych reprezentacji. A zatem to reprezentacja
stanowi w tej dziedzinie zasadę determinacyjną.
Występujące w animie związki pomiędzy samymi reprezentacjami (asocjacje)
oraz pomiędzy reprezentacjami i systemowymi reakcjami na nie (odruchy) mają
charakter realnych związków następstwa czasowego. Nie tylko w tym sensie, że są
procesami rozgrywającymi się w czasie, ale i w tym, że czas jest tu istotnym parametrem
– zwierzę nie skojarzy na przykład dwóch bodźców, jeśli odstęp czasowy pomiędzy nimi
15
będzie zbyt długi (chodzi o odstępy rzędu sekund) .
Psychika typu zwierzęcego tedy to układ sterujący zachowaniem osobnika
żywego za pomocą reprezentacji świata zewnętrznego, czyli za pomocą obiektywnie
zachodzącego, i zachowującego pewne relacje, odwzorowania pomiędzy jej stanami
wewnętrznymi a światem zewnętrznym. Ale same zwierzęta nie wiedzą oczywiście, że są
to reprezentacje, czyli twory coś reprezentujące. Kompetencja tego rodzaju pojawia się
dopiero u człowieka, stanowiąc podstawowy wyróżnik ludzkiego umysłu czy też
ludzkiego ducha.
Owo „uduchowienie” psyche zaczyna się zatem wraz z powstaniem w toku
ewolucji centralnego układu nerwowego zdolności do poznawczego uchwycenia istoty
reprezentacji, do rozpoznania zatem, że jest to reprezentacja właśnie, tj. że reprezentuje
coś poza sobą. Innymi słowy, duchowość zaczyna się, gdy jakaś reprezentacja
psychiczna zostaje potraktowana jako znak do czegoś odsyłający, bo tak właśnie
definiujemy znaki – jako twory coś reprezentujące dla kogoś.
Z nadrzędnego względem animy usytuowania owego układu duchowego
wynika, że winien on móc sprawować kontrolę nad jej aktywnością. Warunkiem takiej
kontroli jest świadomość, czyli stan bycia poinformowanym o tym, co dzieje się na
poziomie animalnym. Tak rozumiana świadomość związana jest, według mnie, z
istnieniem krótkoterminowej pamięci operacyjnej, to jest struktury do której trafiają „kopie”
bieżących stanów psychicznych, będąc z tego poziomu dostępnymi układowi
16
duchowemu .
Ponieważ wszelka pamięć jest jedynie biernym magazynem śladów
pamięciowych, informacje w niej zawarte same nie działają (są irrealne), mogą co
najwyżej być tym, co dane układowi duchowemu. W konsekwencji, zmysłowo-
popędowe stany animalne nie wywołują żadnych nieuchronnych następstw w sferze
duchowej i dlatego układ duchowy cechuje suwerenność względem sfery animalnej:
winien się z nią liczyć, gdyż jedynie poprzez nią może wejść kontakt z zewnętrzną

15
Oznacza to, że anima musi dysponować dwoma rodzajami pamięci – krótkoterminową (dla uchwycenia
związku czasowego następstwa) i trwałą (dla zapamiętania tego związku).
16
Obszar pamięci operacyjnej jest więc czymś w rodzaju wspólnego ogniwa pomiędzy układami animalnym
i duchowym. Nie tylko umożliwia on wgląd w stany animy, ale stanowi nadto jedyny kanał, poprzez który
układ duchowy odbiera informacje o świecie zewnętrznym. Jako istoty duchowe nie mamy bowiem innego
dostępu do rzeczywistości, niż poprzez interpretację własnych stanów wewnętrznych.

24 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Sens jako zasada życia ludzkiego
rzeczywistością, ale to od niego samego zależy, czy i jak treści animalne zostaną
spożytkowane.
Takie usytuowanie układu duchowego względem animalnego sprawia, że jest on
bytem nadrealnym, przez co rozumiem to, że może on być podmiotem działania, nie
może natomiast być zmieniony przez działanie z zewnątrz, ze strony tego co realne, może
17
co najwyżej pod ich wpływem zmienić się .
Jeśli w ślad za wspomnianą wyżej zdolnością traktowania reprezentacji
wewnątrzsystemowych jako znaków czegoś, idzie zdolność przejścia (myślowego) od
reprezentacji do tego, co reprezentowane, mamy do czynienia z operacją rozumienia.
Mówiąc ogólnie, rozumienie to operacja uchwytywania bądź znaczenia, bądź sensu
znaków. Znaczenie znaku to jego zawartość informacyjna (albo obecna w nim samym,
albo przypisana mu w trybie jego przekładu na inne znaki, już takie informacje w sobie
zawierające), natomiast sens znaku (tj. pewnej reprezentacji psychicznej potraktowanej
jako znak) to domniemane przez jakiś podmiot umocowanie bytowe tej reprezentacji –
coś, czego istnienie trzeba założyć, aby ta reprezentacja była reprezentacją czegoś.
Przyjrzyjmy się tym pojęciom nieco bliżej.
Pewne znaki, obok tego, że coś reprezentują, również – w ramach danej sytuacji
znakowej – w pewien sposób bezpośrednio prezentują to, co reprezentowane, tj. zawierają
18
informacje o tym, co reprezentowane . Oto np. znajduje się przede mną prostokątne
biurko, które spostrzegam. Moje spostrzeżenie odnosi się zatem do tego prostokątnego
biurka, reprezentuje je. Ale biurko to nie prezentuje mi się bynajmniej jako prostokątne,
lecz – w zgodzie z prawami perspektywy – jako posiadające kształt trapezu. W ogólności
zatem znak może co innego reprezentować (odwzorowywać), a co innego prezentować.
Z uwagi na to, że znak w ogólności co innego reprezentuje, a co innego
prezentuje, należy wyróżnić nie dwie – jak to się standardowo czyni – lecz trzy relacje
semantyczne: znaczenie, oznaczanie oraz wyznaczanie. Znaki mogą, po pierwsze,
coś znaczyć. Znaczeniem znaku jest to, co wyżej nazwałem intensją (treścią) znaku. Jest
ono tym, co może być rozumiane, synonimiczne z innymi znaczeniami, jasne bądź nie,
wewnętrznie sprzeczne, itp. Należy ono – w odróżnieniu od samego znaku, będącego
tworem psychicznym – do warstwy tworów duchowych, ma charakter intersubiektywny,
jest bytem irrealnym.

17
Będąc bytem nadrealnym, tym samym nie stanowi on części świata realnego, nie należy doń, lecz do
pewnej „rzeczywistości wirtualnej” (tj. skonstruowanej na bazie informacji), którą nieco później określę jako
„kosmos wewnętrzny”.
18
Nie wszystkie znaki posiadają tę własność bezpośredniego prezentowania czegoś. Nie posiadają jej na
przykład znaki umowne, a do takich należą wszystkie słowa. Tego rodzaju znaki prezentować mogą jedynie
pośrednio, poprzez przypisany im sposób rozumienia, co wymaga dokonania ich „przekładu” na inne znaki,
bezpośrednio prezentujące. Wszystkie znaki prezentujące – bezpośrednio bądź pośrednio – posiadają w
ramach danej sytuacji znakowej pewną zawartość informacyjną, którą nazywać można ich znaczeniem bądź
intencją (=treścią). Jest to bądź pewna treść zmysłowa, bądź pewne znaczenie słowne, za pomocą których
przedmiot danego znaku jest przedstawiony, uobecniony.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 25


Andrzej Chmielecki
Po drugie, znaki mogą coś oznaczać (desygnować). Desygnatem znaku
jest każdy przedmiot indywidualny podpadający pod intensję znaku, ale istniejący
niezależnie od sytuacji znakowej, poza nią.
Po trzecie wreszcie, znaki mogą – poprzez swoją treść – coś wyznaczać. Tym co
wyznaczone przez intensję znaku jest pewien przedmiot nierealny – irrealny bądź idealny
– ani nie obiektywny, ani nie subiektywny, lecz transsubiektywny, tj. taki który ani nie
istnieje oddzielnie, niezależnie od sytuacji znakowej, ani też jednak nie stanowi treści
podmiotowej (stanu jakiegoś umysłu). Jest on tożsamy z tym, co wcześniej określiłem
jako sens znaku.
Tak rozumiany sens to rzeczywistość pozaznakowa, ale jako ukonstytuowana
przez jakiegoś użytkownika znaków, tj. jako wyznaczona przez znaczenie znaków za
pomocą których jest przedstawiona. Znaczenia znaków przez nas rozumianych tkwią
w naszych umysłach, natomiast to co przez nie wyznaczone czy ukonstytuowane – ich
sensy – umiejscowione jest, zgodnie ze swym sensem właśnie, w odpowiednich, ale
19
również ukonstytuowanych, sferach bytowych .
W konsekwencji tego, żyjemy jednocześnie w dwóch światach. Świat w którym
żyjemy jako istoty „z krwi i kości” to realny świat ciał i procesów, poddany panowaniu
praw przyrody i dzięki temu będący Kosmosem. Natomiast „świat” w którym żyjemy
jako istoty duchowe, to irrealny, podporządkowany prawidłowościom sensu świat
20
uduchowiony – kosmos „wewnętrzny” .
Zasadą determinacyjną warstwy bytów duchowych nie jest więc biernie
powstająca w centralnym układzie nerwowym reprezentacja jakichś cech środowiska, ich
odwzorowanie, lecz czynnie uchwytywany – w trybie przeciwnie skierowanego
21
przyporządkowania – sens takich reprezentacji, tj. pewien irrealny przedmiot .
Rzeczywistość istnieje dla istot duchowych w formie poznawczo uchwytywanych
przedmiotów.
Powyższa eksplikacja pojęcia sensu jest jednak jeszcze niepełna. Sens, tj.
hipotetyczne umocowanie bytowe, posiadają również zjawiska duchowe nie będące
znakami. Składnikami rzeczywistości duchowej są bowiem dwa pierwiastki: kognitywne
(przedstawienia, a więc znaki) oraz witalne czy też egzystencjalne, takie jak uczucia i dążenia
(można je określić jako ekspresje życia, bądź jako fenomeny wyrazowe). Przedstawienia to

19
Dotyczy to wszystkich obiektów jakoś pod względem swego uposażenia scharakteryzowanych,
określonych przez podmiot. Używane ze zrozumieniem słowa i wyrażane przez nie pojęcia nie tylko
bowiem opisują, lecz i „stwarzają” pewną rzeczywistość – w intencji swej opisują mianowicie rzeczywistość
obiektywnie istniejącą, podczas gdy stwarzają rzeczywistość irrealną, transsubiektywną. Ściślej mówiąc, na
pewno stwarzają tę drugą, nie wiadomo natomiast, czy opisują pierwszą.
20
Nie dlatego uduchowiony, że posiada duszę, lecz dlatego, że stanowi zespół przedmiotów i stanów rzeczy
przez nas samych jako istoty duchowe ukonstytuowanych, świat wyznaczony przez nasze ludzkie pojęcia,
naszą wrażliwość, naszą zdolność rozumienia.
21
Przejście od tego co subiektywne do tego co obiektywne, od podmiotu do przedmiotu – owa tajemnicza
moc transcendująca świadomości - polega więc na zdolności uchwytywania sensu, tj umocowania bytowego
reprezentacji. (Na tym też polega mechanizm odsyłania konstytutywny dla wszelkiego znaku).

26 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Sens jako zasada życia ludzkiego
spostrzeżenia, wyobrażenia, pojęcia oraz zbudowane na ich podstawie sądy. Ich cechą
charakterystyczną jest to, że nie są one ważne jako takie, lecz w swej funkcji
reprezentowania czegoś, odsyłania do czegoś; słowem – są one jedynie znakami.
Natomiast fenomeny wyrazowe – akty, postawy, uczucia, dążenia, itp. – nie mają
charakteru znaków, do niczego nie odsyłają, są tym czym są, mianowicie pewnym
sposobem bycia.
Otóż każdy z tych pierwiastków ma swój sens, tj. swoje umocowanie w czymś
bardziej od niego samodzielnym. Sensem przedstawienia poznawczego – czymś, czego
istnienie musimy założyć, aby to przedstawienie było przedstawieniem czegoś, tj. aby
miało sens właśnie – jest przedmiot bądź stan rzeczy wyznaczony przez treść tego
przedstawienia. Natomiast sensem fenomenów wyrazowych (można go nazwać sensem
egzystencjalnym) jest ostatecznie jakaś wartość, gdyż to wartości nadają ostateczny sens
naszej egzystencji. Właśnie „ostateczny”, bo bezpośrednim umocowaniem jakichś
stanów wyrazowych może być coś innego. Na przykład bezpośrednim sensem jakiejś
czynności jest intencja jej podmiotu, a sensem owej intencji z kolei – cel, którego osiągnięciu
ona służy. Ponieważ jednak relacja umocowania jest przechodnia, zawsze można
postawić pytanie o ostateczne umocowanie. W omawianym przypadku sensem celu
będzie właśnie pewna wartość, którą za pomocą osiągnięcia tego celu chcemy
22
urzeczywistnić .
Rozumienie to uchwytywanie (bądź ustanawianie, jak to ma na przykład miejsce
w przypadku ustanawiania celów) tak poszerzonego sensu, tj. zarówno sensu znaków,
23
jak i fenomenów wyrazowych .
W związku z tym, że rozmaite twory bytowe posiadają różny stopień
samodzielności, ich rozumienie może różnić się głębokością. Zwiększa się ona w miarę
tego, jak docieramy do umocowań coraz to bardziej samodzielnych. Możemy pytać czym
coś jest, dlaczego jest takie a nie inne, w jakich zależnościach pozostaje z czymś innym, i tak
dalej, wykrywając w ten sposób funkcjonalne bądź strukturalne współzależności typu
część-całość, np. związki przejawu i istoty, związki celowościowe czy związki
umocowania wartości niższych w wyższych. W ten sposób uchwytujemy pewne związki
24
sensu .
22
Wartości mogą być zatem zdefiniowane jako to, co stanowi ostateczne umocowanie fenomenów
wyrazowych - a tym samym źródło wszystkich sensów egzystencjalnych.
23
Taka poszerzona interpretacja kategorii sensu stanowi o odmienności semantyki i hermeneutyki.
Hermeneutyka jest sztuką rozumienia nie ograniczoną do znaków, lecz uwzględniającą również fenomeny
wyrazowe, tj. uwzględniającą nie tylko przedmiotowe, ale i podmiotowe umocowanie rozmaitych "tekstów".
Jeśli na przykład czytamy, że "krasnoludki są na świecie”, to uchwycenie sensu tych słów musi uwzględnić
odpowiednią intencję ich autora, mianowicie intencję opowiedzenia bajki. Podobnie, kiedy ktoś ironizuje czy
mówi żartem, to sens takiej wypowiedzi jst czymś innym, niż przedmiotowy stan rzeczy przez nią
wyznaczany, wymaga uwzględnienia postawy autora tej wypowiedzi;jeśli ktoś potraktuje ją wyłącznie
przedmiotowo, literalnie, to powiemy, że nie, nie uchwycił jej sensu.
24
Jeśli na przykład widząc czyjąś czynność i starając się uchwycić jej sens - to jest określić czym ona jest jako
czynność ludzka, a nie jako zespół fizycznych ruchów - stwierdzam, że ktoś się modli, to uchwyciłem wszak
pewien związek sensu - niesamodzielnej czynności i determinującej ją intencji. W dalszej kolejności mogę się

Disputatio – Tom VII – „Życie” 27


Andrzej Chmielecki
Nowość u człowieka – w porównaniu z psychiką typu zwierzęcego – polega
zatem nie tylko na zdolności rozpoznania istoty reprezentacji zmysłowych (psychicznych),
o jest na zdolności uświadomienia sobie, że reprezentują ona coś innego, i na
wypływającej stąd umiejętności intelektualnego przejścia od reprezentacji do tego, co
reprezentowane w drodze poznawczej konstytucji stanu rzeczy wyznaczonego przez te
reprezentacje. Ów stan rzeczy, jako ukonstytuowany na podstawie wewnątrz systemowo
generowanych reprezentacji oraz kompetencji znakowej danego podmiotu, stanowi
jedynie etap wstępny rozumienia – przedmiotowy sens tej reprezentacji. Następnie ów
przedmiotowy sens może – choć nie musi – zostać odniesiony do stanów własnych
(wyrazowych) danego podmiotu (jego potrzeb, zamiarów, dążeń, itp.), w wyniku czego
określony zostaje sens egzystencjalny tego, co uprzednio poznawczo uchwycone. Przyjmuje
to postać wartościowania (postawy wartościującej). Nie musi ono być zwerbalizowane,
może też polegać na pewnym sposobie odczuwania.
Ponieważ człowiek uzależnia swe postępowanie od ustalonych przez siebie
sensów, przeto można stwierdzić, że w dziedzinie duchowej to właśnie kategoria sensu
jest zasadą determinacyjną, a mechanizmem działania istot duchowych jest
uchwytywanie i/lub ustanawianie aczasowych, treściowych związków sensu, w szcze-
gólności związków pomiędzy sensami przedmiotowymi i sensami egzystencjalnymi.
W świetle powyższych wywodów przez ludzkiego ducha rozumieć należy nie
jakąś ezoteryczną, niematerialną substancję, lecz ufundowane w tym, co psychiczne
(animalne) centrum sterujące, działające na zasadzie uchwytywania/ustanawiania sensu.
25
Centrum to istnieje w formie „Ja” – podmiotu aktów duchowych . Owo duchowe „Ja”
nie jest związane z żadną konkretną treścią ani z poczuciem tożsamości osobowej, to
jedynie synonim najwyższego w hierarchii, zwierzchniego centrum sterującego: to ja coś
robię bądź czuję – ja, a nie coś we mnie. Duchowe Ja może być więc tylko podmiotem
26
(źródłem, sprawcą, tym co pierwsze) swych aktów poznawczych, nigdy przedmiotem .
Czysto duchowe Ja należy w związku z tym odróżniać od „ja” psychofizycznego
(osobowości), które dla tego pierwszego już może być przedmiotem.
Jedność duchowego, aktowego „Ja” oraz przynależnych do niego (traktowanych
przezeń jako własne) duchowych treści – w tym przekonań o charakterze
aksjologicznym – stanowi osobę. Pojęcie osoby nie jest zatem tożsame ani z pojęciem
człowieka, ani też z pojęciem istoty duchowej. Genetycznie, duch poprzedza
w człowieku osobę. Jakoż, w początkowym okresie swego istnienia (na przykład
u kilkuletniego dziecka) duchowe Ja spełnia wyłącznie funkcje usługowe względem

zastanawiać, dlaczego ten ktoś się modli - wówczas związek sensu będzie zachodził pomiędzy czynnością
już zinterpretowaną jako modlitwa i jej celem. Kresem tej sekwencji jest dotarcie do jakiejś wartości, jako
ostatecznego umocowania fenomenów wyrazowych.
25
Przez ową formę "Ja” nie należy tu oczywiście rozumieć słowa "Ja". Fenomen jaźniowości ma charakter
przedjęzykowy - trzeba już istnieć jako pewne Ja (podmiot) i posiadać samoświadomość, aby móc
zrozumieć znaczenie tego słowa, ono tylko nazywa coś już istniejącego.
26
Epistemologicznie rzecz biorąc jest to więc Ja transcendentalne: nie może być ono bezpośrednio, „naocznie”
uchwycone, możemy o nim mówić jedynie jako o koniecznym warunku możliwości aktów duchowych.

28 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Sens jako zasada życia ludzkiego
potrzeb witalnych, ma instrumentalny charakter narzędzia osiągania celów animalnych.
W okresie tym jest ono już wprawdzie istotą świadomą i zdolną do przedmiotowego
stosunku do rzeczywistości, nie jest jednak jeszcze dysponującym przestrzenią wolności
(wolną wolą) podmiotem wartościowań i decyzji. Osoba zaś to samodzielna istota
duchowa. Aby osiągnąć etap bycia osobą, świadomy siebie osobnik musi posiąść
zdolność do swoiście duchowych motywacji, wyrażonych w kategoriach pewnych
nadzmysłowych przedstawień (idei). Dopiero mogąc się oprzeć na tym, co duchowe,
człowiek może się wyemancypować spod władzy impulsów popędowych (którym na
płaszczyźnie tego co uświadomione odpowiadają kategorie odczuwanych potrzeb
i interesów), usamodzielnić względem sfery czysto witalnej; słowem, uzyskać pełną
autonomię jako istota duchowa właśnie. W funkcjonowaniu osoby to, co duchowe (idee,
przekonania) przestaje spełniać rolę służebną względem sfery witalnej, jak to ma jeszcze
miejsce u dziecka, stając się czynnikiem autodeterminacji ducha.
Osoba funkcjonuje tedy na zasadzie ustanawiania/wychwytywania aczasowych
związków znaczeniowych i związków sensu. Mogą to być na przykład związki przesłanki
i wniosku, intencji i czynności, celu i środka, celu i wartości, czy rozmaite związki
hierarchiczne pomiędzy wartościami. Przy ustanawianiu takich związków sensu
kierujemy się zasadami racjonalności, przez które należy rozumieć zasady poprawnego
wiązania sensów przedmiotowych i egzystencjalnych27. Ratio bowiem w tym kontekście
to nie tylko – i nie tyle – rozum czy racja logiczna, ile odpowiedni stosunek, właściwa
(adekwatna) proporcja. Racjonalne – bądź nie – mogą w związku z tym być jedynie takie
twory, w których występuje połączenie przedstawień i fenomenów wyrazowych. Jest tak
na przykład w przypadku celu, na który składa się wyobrażenie bądź pomyślenie jakiegoś
stanu rzeczy, a więc pewne przedstawienie, oraz wyrazowy moment chcenia (aby ten
stan zaistniał). Podobnie, racjonalne – bądź nie – mogą być przekonania, w których z
kolei można wyróżnić pewną treść coś przedstawiającą (sąd) i wyrazowy moment
uznania bądź odrzucenia tego, co ów sąd stwierdza (akt sądzenia). Natomiast związki
pomiędzy samymi przedstawieniami (ideami, sądami) to domena nie racjonalności (ratio),
lecz logiki (logosu). Inaczej mówiąc, logika to dziedzina związków znaczeniowych,
natomiast racjonalność to dziedzina związków sensu.
Aktywność osoby zdeterminowana jest zatem podwójnie: przez uniwersalne,
formalne zasady racjonalności – zasadniczo takie same dla wszystkich istot duchowych –
oraz przez idee i przekonania, które stanowią o tożsamości i odmienności danej osoby
jako określonego indywiduum.
27
Nieodzowne dla racjonalności powiązanie pierwiastków kognitywnych i wyrazowych może być
jednakowoż osiągane dwojako. Albo tak, że to fenomeny wyrazowe zostają uzależnione od przekonań
poznawczych, tj. podporządkowane wcześniej uzyskanym wynikom poznawczym (wiedzy), albo tak, że to
przekonania zostają dopasowywane do fenomenów wyrazowych, które w takiej sytuacji stają się czynnikami
determinacji odpowiedniej sytuacji; wówczas przekonania w ten sposób uzyskane posiadają obok swego
odniesienia przedmiotowego również charakter wyrazowy, są ekspresjami podmiotu. W pierwszym
wypadku mamy do czynienia z racjonalizmem, w drugim – z racjonalizacją, parapoznawczym (mierzącym
w dostarczanie prawd o świecie, ale nie będącym rezultatem poznania) usensownieniem fenomenów
wyrazowych - uczuć, pragnień, potrzeb, dążeń.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 29


Andrzej Chmielecki
Człowiek zatem, pojęty jako osoba, to nie po prostu egzemplarz pewnego
gatunku biologicznego; to istota, poprzez aktywność której zaistniał – i dla której istnieje
– nowy wymiar rzeczywistości, mierzony nie jednostkami substancji, czasu i przestrzeni,
lecz jednostkami logosu oraz ratio. Z drugiej strony, to, co osobowe, to nie tylko dziedzina
podmiotowych aktów, przeżyć i przekonań (tj. indywiduum duchowe); to również
nieodłączny od nich, wyznaczany przez nie kosmos wewnętrzny – rzeczywistość
wirtualna, której ta osoba jest współtwórcą, zawisła w swym irrealnym bycie od jej
28
umysłu, ale transcendująca umysł, będąca zatem rzeczywistością transsubiektywną .
Na zakończenie tych rozważań chciałbym jeszcze nieco bliżej
scharakteryzować wartości. Stwierdziłem wcześniej, że wartościowaniu może
podlegać pewien przedmiotowy sens, tj. uprzednio poznawczo ukonstytuowany –
dający się opisowo scharakteryzować, posiadający pewną rzeczową treść –
przedstawiony stan rzeczy (obiekt, zdarzenie, zachowanie, etc). Dlaczego tylko może?
Otóż rzecz w tym, że nie wszystkie stany rzeczy podlegają wartościowaniu – na
przykład to, że Ziemia posiada jeden księżyc – a nie dwa, czy jeszcze więcej. A skoro
tak, to musi istnieć jakiś czynnik sprawiający, że pewne stany rzeczy (na przykład
zachowania ludzkie) podlegają wartościowaniu, a inne (na przykład grawitacyjne
przyciąganie się ciał) nie. Co to za czynnik? Spróbuję udzielić odpowiedzi na to
pytanie przy założeniu, że możliwe są uniwersalne, wspólne dla wszystkich ludzi
zasady wartościowania (a w konsekwencji, uniwersalne wartości).
Sądzę, że wspomnianym czynnikiem jest obiektywnie zachodzący stosunek,
w jakim istota jakiegoś stanu rzeczy w świecie pozostaje do człowieczeństwa bądź jakiegoś
29
jego aspektu . Jeśli dany stan rzeczy jest z nim zgodny, jest wartością pozytywną; jeśli
jest niezgodny – jest wartością negatywną; jeśli nijak się do niego nie ma, jest
30
aksjologicznie neutralny .
31
Wspomniany stosunek zgodności jest pewną odmianą kongruencji . Dziedzina
wartości jest tedy dziedziną stanów rzeczy kongruentnych z człowieczeństwem.

28
Człowiek z racji swej duchowości jest istotą wolną, a tym samym niedookreśloną, stwarzającą dopiero
siebie i wyrażającą się poprzez swe własne kreacje. Odwrotną stroną stwarzania samego siebie jako osoby –
samookreślania się – jest stwarzanie wspomnianego kosmosu wewnętrznego. Tworząc swój świat, osoba
stwarza samą siebie i odwrotnie, są to dwie sprzężone ze sobą strony tego samego procesu, nieodłączne od
siebie jak strona lewa i prawa.
29
Człowieczeństwo to zespół tych właściwości, bez których człowiek nie byłby tym, czym jest. Składa się
więc na nie zarówno fakt, że człowiek jest istotą cielesną, jak i duchową, że posiada wolną wolę, działa na
podstawie posiadanej wiedzy, itp. Szczególnie ważną w tym zespole jest świadomość bycia istotą śmiertelną,
bo to jej – jak sądzę - zawdzięczamy wrażliwość na wartości i ich hierarchię.
30
Przykładowo: ponieważ podstawą funkcjonowania istot duchowych jest poznawanie świata, przeto
wiedza - wraz z tym, co ją konstytuuje: prawdziwością, pewnością, uzasadnieniem, etc – oraz z tym, co do
niej prowadzi, co jej zdobywanie ułatwia (oświatą, szkolnictwem, wolnością badań naukowych) – jest
wartością pozytywną, a wszystko, co hamuje postęp wiedzy (obskurantyzm, ingerencja cenzury, inkwizycja
piętnująca "nieprawomyślność", itp.), jest wartością negatywną.
31
Oto jak „kongruencja” definiowana jest (w zawężeniu do zdań) w Wikipedii: „kongruencja (związek
zgody) – relacja między powiązanymi elementami zdania wymagająca, aby jeden miał taką samą formę jak

30 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Sens jako zasada życia ludzkiego
W ramach tego stosunku „formą stałą” jest człowieczeństwo, natomiast zmiennymi są
rozmaite stany rzeczy w świecie. Można więc powiedzieć, że człowieczeństwo jest
generatorem, czy też czynnikiem determinacji wartości, natomiast powstawanie czy
tworzenie odpowiednich stanów rzeczy jest czynnikiem realizacji wartości, ich
32
urzeczywistnianiem – poprzez tworzenie dóbr . Wartość zostaje urzeczywistniona
ilekroć zaistnieje jakiś stan rzeczy kongruentnym z człowieczeństwem, niezależnie od
tego, czy relacja ta jest przez kogoś poznawczo rozpoznana. Na tym polega
obiektywność wartości. Są one takie a nie inne niezależnie od tego, czy nam się to
podoba czy nie. A ponieważ w grę wchodzi odniesienie do człowieczeństwa, a nie do
konkretnego indywiduum ludzkiego, odniesienie to nie jest jakąś relatywizacją wartości,
33
lecz po prostu wyrazem ich relacyjnej natury .
Z uwagi na to, że istota (czegoś) nie podlega zmianom, wartości – określone
jako relacja pomiędzy członami o charakterze esencjalnym – również nie podlegają
zmianie. A ponieważ pozbawione są też mocy sprawczej (czego nie należy mylić z mocą
determinacyjną), przeto zgodnie z wyłożonymi na wstępie ustaleniami, są one w
34
aspekcie swego trwania bytami idealnymi .
A co można powiedzieć o ich pojawieniu się, tj. zaistnieniu? Tutaj odpowiedź
też jest jednoznaczna: ponieważ tym, co (współ)determinuje wartości, jest
człowieczeństwo, zatem wartości zaistniały automatycznie (=zostały określone) wraz z
35
nim . Zatem z tego punktu widzenia wartości są bytami konzystującymi, tj. takimi
36
bytami niesubstancjalnymi, których bycie wyczerpuje się w byciu czymś określonym .
Człowieczeństwo nie jest prostą jakością, ma wiele aspektów. Z drugiej strony,
zróżnicowane są też typy sytuacji w świecie zewnętrznym. W związku z powyższym
odpowiednie stosunki zgodności (kongruencje) mogą występować zarówno w ramach
odniesienia różnych typów sytuacji w świecie do tego samego aspektu człowieczeństwa,
jak i w ramach odniesienia tej samej sytuacji do różnych jego aspektów, generując tym
samym odmienne klasy wartości. W konsekwencji, w uniwersum wartości można
drugi – zwykle jeden z nich ma pewną niezmienną formę, drugi natomiast może występować w wielu
różnych formach i przyjmuje formę wyrazu nadrzędnego”.
32
Należy rozróżniać wartości i dobra na przykład przyjaźń jako taką i czyjąś przyjaźń z kimś. Wartość to
pewien abstrakt (powszechnik, przedmiotogólny), konstytuowany przez stosunek istoty jakiegoś stanu rzeczy
do istoty człowieka. Natomiast dobrem jest każdy jednostkowy przejaw tego istotowego stosunku, a więc
pewien konkretny stan rzeczy w świecie.
33
Jest to jedna z dwu możliwych interpretacji przywołanej jako motto niniejszych rozważań sentencji
Protagorasa, iż „człowiek jest miarą wszystkiego”.
34
Oznacza to w szczególności, że wartości nie można dowolnie tworzyć, resp. ustanawiać. Tworzyć można
jedynie podlegające zmianom dobra, będące urzeczywistnieniem wartości, tj. ich odpowiednikiem w świecie
jednostkowych faktów.
35
Współdeterminuje, gdyż są one dodatkowo determinowane przez pewne istotowe stany rzeczy w świecie.
36
Jako byty idealne i konzystujące, wartości mają zatem status podobny do statusu obiektów matema-
tycznych. Ale jest też różnica, polegająca na tym, że podczas gdy obiekty matematyczne są ustanawiane przez
pewnego rodzaju akty duchowe, to wartości ustanawiane nie są. Są one „czymś określonym” w sensie
determinacji, a nie predykacji.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 31


Andrzej Chmielecki
wyróżnić na przykład wartości hedoniczne (związane z przyjemnością zmysłową, to jest
z posiadaniem określonych zmysłów, a tym samym związane z cielesnym aspektem
człowieczeństwa), witalne (związane z dobrostanem organizmu jako całości, a nie
z poszczególnymi zmysłami), utylitarne (związane z celowym charakterem zachowań
ludzkich, które wymagają stosownych środków czy też narzędzi), duchowe (związane ze
zdolnością rozumienia – np. poznawcze bądź estetyczne), oraz osobowe, wymagające
czynnego zajmowania postaw względem innych osób (np. wierność, szlachetność,
wspaniałomyślność).
Uniwersum wartości jest hierarchiczne, przy czym kryterium miejsca w hierarchii
stanowi stopień w jakim stan rzeczy generujący daną wartość jest kongruentny
z człowieczeństwem, tj. z hierarchiczną strukturą bytową człowieka. Najniżej w tej
hierarchii sytuują się w związku z tym wartości hedoniczne, bo dla swego
urzeczywistnienia wymagają jedynie świadomości (zdolności odczuwania). Wyżej od
nich sytuują się wartości duchowe, które wymagają czegoś więcej niż świadomości,
mianowicie rozumienia. Najwyżej znajdują się wartości osobowe, takie jak przyjaźń czy
miłość, które poza świadomością i kontemplatywnym rozumieniem wymagają
37
dodatkowo spełnienia pewnych aktów – zaangażowania, poświęcenia .
Przedstawiona wyżej koncepcja wartości uzasadnia następującą tezę: wartością
absolutną, nie wymagającą już umocowania w niczym innym, jest samo
człowieczeństwo. Jakoż, człowieczeństwo jest, po pierwsze, istotą pewnego stanu rzeczy
– bycia człowiekiem. Z drugiej strony, spośród wszystkich możliwych stanów rzeczy jest
ono w największym stopniu kongruentne z człowieczeństwem, gdyż jest z nim po
prostu identyczne. A jeśli tak, to człowieczeństwo – a więc pewien obiektywny stan
rzeczy charakteryzujący byt ludzki i jego status w całości bytu – jest nie tylko tym, co
wszelkie wartości generuje, lecz samo jest też wartością, i to wartością bezwzględną.
Tym co wprawia osobę w ruch nie są wartości jako takie (tj. jako twory idealne,
jednakowe dla wszystkich ludzi), lecz jako w pewien sposób poznawczo określone
(przedstawione w trybie predykacji), to jest idee wartości, a więc pewne sensy
przedmiotowo-egzystencjalne, ukonstytuowane na podstawie odpowiednich przekonań.
To nie wartość sama „działa” motywująco na osobę, to raczej osoba pozwala – bądź nie
– motywować się przez uchwycone przez siebie wartości. I dlatego właśnie może być
podmiotem swego działania.
Aby więc wartości mogły stanowić źródło aktywności ludzkiej, muszą wpierw
zostać poznawczo określone, wprowadzone w horyzont ludzkiej świadomości. Może to
się stać jedynie na gruncie określonej kompetencji aksjologicznej podmiotu –
dysponowania przezeń pewną ideą człowieka. Potrzeba do tego dwojako skierowanej
aktywności poznawczej jakiegoś podmiotu. Po pierwsze, uchwycona musi być przezeń
istota jakiegoś stanu rzeczy, musi on go rozumieć. Po drugie, musi on dysponować

37
Od hierarchii wysokości należy – na co pierwszy wskazał Nicolai Hartmann - odróżniać hierarchię mocy,
wartości bowiem można i należy też różnicować na mocniejsze i słabsze. Mocniejsza jest ta wartość, która
jest warunkiem realizacji innej. W tym sensie najmocniejsze są wartości witalne, dotyczące właściwego
funkcjonowania organizmu, najsłabsze zaś wartości hedoniczne i estetyczne.

32 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Sens jako zasada życia ludzkiego
pewną samowiedzą, pewną ideą człowieka. Jeśli któregoś z tych momentów braknie, nie
przejawi się też subiektywnie (a jest to warunek dla bycia źródłem działania konieczny)
38
żadna wartość .
Odwołanie się do posiadanej idei człowieka stanowi zatem jedyny źródłowy
sposób poznawania wartości. Adekwatność poznawcza sądu wartościującego jakiś stan
rzeczy uzależniona jest od adekwatności żywionej przez nas idei człowieka, stanowiącej
39
ostateczne umocowanie tego wartościowania . Ponieważ zaś wartości – a tym samym
również to, co powinno być – są jak wskazywałem wcześniej, umocowane w czymś co jest,
mianowicie w człowieczeństwie, pozwala to sprowadzić dyskurs o wartościach do
zasadniczo poznawczego, rozstrzygalnego na gruncie racji poznawczych, pytania o to, kim
jest człowiek.
A najkrótsza na nie odpowiedź, w świetle powyższych wywodów, jest
następująca:
Człowiek to naturalnie powstała, hierarchicznie zorganizowana jedność układu
somatycznego (wegetatywnego), psychicznego (animalnego) i duchowego (osobowego),
przy czym każdy następny układ w tym szeregu jest ufundowany w poprzednim, bo
może powstać i funkcjonować tylko pod warunkiem uprzedniego istnienia układu
niższego rzędu – psychikę mogą posiadać tylko organizmy żywe, zaś wymiar duchowy
może pojawić się tylko na fundamencie psychiki typu zwierzęcego (animy), gdyż
koniecznym warunkiem zaistnienia wymiaru duchowego jest istnienie przedstawień
zmysłowych, które są niezbędne po to, aby duchowe idee mogły coś prezentować i być
rozumiane. Każdy z tych układów jest autonomiczny względem pozostałych, gdyż
funkcjonuje według odmiennych, właściwych dla siebie zasad: organizm biologiczny –
na zasadzie informacyjnie sterowanego homeostatu o genetycznie zdeterminowanych
wartościach równowagowych i mechanizmie rozwoju; psychika poziomu animalnego –
na wykorzystującej reprezentacje świata zewnętrznego zasadzie asocjacji i odruchów,
przy czym dynamizm nadaje jej struktura wrodzonych popędów; osobowy duch zaś –
na zasadzie wychwytywania/ustanawiania sensu i związków sensu, to jest na zasadzie
rozumienia i racjonalności.

38
Nie jest przy tym czymś koniecznym faktyczne zaistnienie jakiegoś mogącego podlegać wartościowaniu
stanu rzeczy w świecie, wystarcza jego subiektywne przedstawienie. Jest tak dlatego, że czynnikiem
konstytutywnym wartości jest istota jakiegoś stanu rzeczy, a nie jego realne istnienie. Dlatego też już samo
wyobrażenie bądź pomyślenie jakiegoś stanu rzeczy - np. jako możliwego celu działania – może
doprowadzić do przejawienia się wartości i do jej motywacyjnego zafunkcjonowania.
39
Rozbieżności w tym względzie stanowią wytłumaczenie faktycznie istniejącego w kulturze relatywizmu
aksjologicznego. Jest to jednak tylko fakt historyczny, a nie konieczny stan rzeczy, dotyczy bowiem
podatnych na zmiany idei wartości, a nie wartości samych.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 33


STEFAN KONSTAŃCZAK 1

O wartości ludzkiego życia w epoce post-human

Wstęp
Post-human, to słowo, które od kilku lat często pojawia się w literaturze popu-
larno-naukowej, zwłaszcza krytycznie oceniającej rozwój nauki. To właśnie naukę
obwinia się o dehumanizowanie naszej cywilizacji, która miast służyć nam samym,
staje się ponoć przerażającym monstrum pochłaniającym nie tylko jednostki, ale i całe
grupy społeczne zmieniając je w posłuszne i bezwolne mechanizmy.
Obawy, że ludzie mogą stać się bezwolnymi wykonawcami cudzych poleceń
znamy dobrze z mitów, baśni oraz powieści fantastyczno-naukowych. Różnica po-
między dawnymi a współczesnymi wyobrażeniami polega na tym, że w tych dawnych
człowiek stawał się narzędziem w rękach drugiego człowieka. Dziś zaś instrumentali-
zacja człowieka w wizjach katastroficznych jest niejako skutkiem ubocznym skrajnego
zracjonalizowania życia społecznego oraz wypełniania przez środki techniczne wszel-
kich luk spowodowanych fizycznymi ograniczeniami człowieka. To nie człowiek staje
się wszechmocny, ale technika, do której ponoć nie istnieją już żadne ograniczenia
rozwojowe.
Czy taki rozwój świata, jaki serwują nam katastrofiści przepowiadający, że już
niedługo my ludzie staniemy się zbędni w tej idealnie sprawnej maszynerii, jaką jest
cywilizacja naukowo-techniczna, jest w ogóle możliwy? Czy naprawdę jesteśmy już
teraz elementem dysfunkcyjnym w tym doskonałym mechanizmie? A wreszcie, czy
rzeczywiście trzeba będzie nas ludzi poprawiać, czy też „naprawiać”, jak jakiś psujący
się mechanizm, aby te nasze przyrodzone słabości wyeliminować? Próba odpowiedzi
na takie pytania legła u podstaw podjęcia tematu niniejszego wystąpienia. Nie będę
w nim formować nowych wizji epoki, w której człowiek ma stać się przysłowiowym
„trybikiem” w machinie. Zamiarem moim jest podjęcie próby krytycznej oceny nie-
których popularnych wizji ostrzegających przed „końcem człowieka” jako elementu
dysfunkcyjnego w sprawnym mechanizmie współczesnej cywilizacji oraz ocena moż-
liwości urzeczywistnienia się takiej pesymistycznego wariantu przyszłości. Z racji roz-
powszechnienia skoncentruję się przede wszystkim na wizjach upatrujących w rozwo-
ju biotechnologii źródła takiego poprawiania człowieka, aby stać się mógł bezwolnym

1 dr hab. Stefan Konstańczak, Instytut Filozofii, Zakład Etyki, Uniwersytet Zielonogórski.

34 Disputatio – Tom VII – „Życie”


O wartości ludzkiego życia w epoce post-human
mechanizmem w doskonałej, choć bezdusznej, machinie cywilizacji naukowo-
technicznej.
Przedstawiając wizje epoki postludzkiej, określamy zarazem, jak ma wyglądać
życie człowieka w epoce, w której jego funkcjonowanie ma być sterowane z zewnątrz
od momentu narodzin aż do śmierci. Wizji takich nie brakuje zarówno w literaturze
jak i w nauce - wspomnę tylko: Aldousa Huxleya, George Orwela, po części naszego
Nałkowskiego czy ostatnio Lee Silvera, Jurgena Habermasa, Jeremego Rifkina oraz
Francisa Fyuyamę. Postęp bowiem zawsze dokonuje się pomiędzy strachem przed
nowym i nieznanym, a nadzieją zmian na lepsze.

Humanizm i antyhumanizm
Określenie rozumienia humanizmu jest punktem wyjścia do rozważań nad
współczesną i przyszłą kondycją człowieka. Humanizm, bowiem zakłada nadrzędną
pozycję człowieka we wszystkich układach odniesienia. Sygnalizowana epoka post-
human ma zaś pozbawić nasz gatunek tego uprzywilejowania.
W filozoficznym ujęciu należałoby, zatem humanizm rozpatrywać przynajm-
niej na dwóch płaszczyznach: światopoglądowej i aksjologicznej. W pierwszym ujęciu
jest on poglądem na świat, w który zajmujemy określone miejsce. Tradycyjny huma-
nizm umieszczał człowieka w centralnym punkcie wszechświata niezależnie od od-
kryć przyrodników dowodzących, iż w Kosmosie nie ma punktów wyróżnionych.
Próba zmiany takiego ujęcia jest utrudniona, gdyż nawet trudno sobie wyobrazić takie
rozwiązanie, w którym nie jesteśmy centrum zainteresowania. Wszak nauka, w tym i
filozofia, technika, gospodarka, opierają swe podstawy na założeniu, że służą czło-
wiekowi i jemu powinny podporządkować wszystko. Radykalne przeobrażenia w tej
sferze nie wydają się możliwe, gdyż musielibyśmy dobrowolnie zrezygnować z obra-
nego przed wiekami kierunku rozwoju cywilizacji i dokonać radykalnego przeobraże-
nia całej kultury nie tylko duchowej, ale i materialnej.
W czym więc wyraża się humanizm tradycyjny? Odwołuje się on do tradycji
greckiej, a jego założenia z pewnym ryzykiem można przedstawić w postaci trzech
tez 2 :
1.Człowiek jest najwyższą wartością;
2.Wszystko powinno być podporządkowane dobru człowieka i możliwości
osiągnięcia przez niego szczęścia;
3.„Zdobywczy optymizm poznawczy”, czyli przekonanie o nieograniczonym
horyzoncie ludzkiej ekspansji oraz możliwościach opanowania i organizacji
świata przyrodniczego oraz społecznego;

Humanizm tradycyjny jest z założenia antropocentryczny. Przeciwieństwem


jego jest humanizm nieantropocentryczny, czyli taki, w którym gatunek ludzki nie
2 A. Kaczor, Edukacja i humanizm – współczesne konteksty. W: Humanizm. Tradycje i przyszłość, pod red. T.

Szkołuta, „Studia Etyczne i Estetyczne” zbiór VI, Lublin 2003, s. 210-211.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 3


35
Stefan Konstańczak
zajmuje aż tak wyróżnionego miejsca we wszechświecie, jak to czyni tradycja grecka.
Sprowadzenie człowieka do roli „obywatela świata”, choćby nawet pełnoprawnego,
oznacza konieczność rezygnacji z dorobku i dalszego rozwijania cywilizacji material-
nej, co może zrobić tylko sam człowiek, a czego zapewne nikt nie chce. Inaczej mó-
wiąc, ludzkość musiałaby dobrowolnie zrezygnować z tego kierunku rozwoju, na któ-
rym zbudowała swoją dotychczasową pomyślność. To byłaby także rezygnacja z przy-
szłości, którą kreowały pokolenia, a która stanowi główny motyw ludzkich poczynań
eksploracyjnych. Nic dziwnego, że każda próba zmiany paradygmatu antropocentry-
zmu budzi niepokój a nawet otwarty sprzeciw wielu ludzi nauki. Nazywają oni próbę
rewizji założeń dotychczasowego antropocentryzmu wprost antyhumanizmem. Na
czym miałby zatem polegać antyhumanizm do końca nie wiadomo, ale jako główny
kierunek można wskazać 3 :

1.Uprzedmiotowienie człowieka, gdyż ogranicza perspektywę ludzkiego po-


znania uznając, że nigdy nie poznamy w pełni ani siebie ani otaczającego świa-
ta;
2.Traktuje świat przyrodniczy, społeczny oraz innych ludzi jako obszar nie-
pewności, w którym niemożliwe jest osiągnięcie porozumienia i intersubiek-
tywności.
3.Człowiek jest ujmowany jako twór przygodny, jako rezultat gier językowych
i dyskursów, których jest uczestnikiem, a stąd jego tożsamość jest rozmyta.
Traci więc swą otoczkę metafizyczną.

Wielce popularne, zwłaszcza za sprawą ideologii New Age, są koncepcje ma-


jące naturę za jedyne źródło wszelkich wartości. Łatwo jednak wówczas popaść w
paradoks, gdyż nie ma żadnej przeszkody w tym, by niektóre byty uznać za bezwarto-
ściowe lub wręcz szkodliwe dla procesów ewolucyjnych. Nietrudno domyślić się, że
człowiek może być bez przeszkód za taki byt uznany. Takim tokiem myślenia poszli
neonaturaliści, którzy uzasadniają, iż naczelnym obowiązkiem ludzi jest ochrona przy-
rody, stanowiącej podstawę istnienia wszystkiego 4 . Człowiek jest tylko elementem
przyrody, a więc nie może stanowić własnych kryterium wartościowania. Formułując
ogólne założenia aksjologii neonaturalistycznej twierdzi się więc: „Przywrócenie wła-
ściwej rangi pryncypiów moralnych jako adaptacyjnie kluczowych, czyli powrót do
teleonomicznej zwierzęcośći, z równoczesnym – adekwatnym do specyfiki HS [homo
sapiens – przyp. S.K.] – zastosowaniem regulacji typu moralnego w procesie uczest-
nictwa w biosferze jest naczelnym postulatem neonaturalistycznej etyki ekorozwoju
kultury” 5 . Prowadzi to wprost do stwierdzenia, iż ludzkość tego zadania nie spełnia, a
poprzez swą nieuzasadnioną racjami biologicznymi antropopresję odgrywa w biosfe-

3 Tamże, s. 217.
4 J. Wawrzyniak, Teoretyczne podstawy neonaturalistycznej bioetyki środowiskowej, Poznań 2000, s. 286.
5 Tamże, s 171.

3
36 Disputatio – Tom VII – „Życie”
O wartości ludzkiego życia w epoce post-human
rze rolę prawie wyłącznie negatywną. Jest więc czymś na podobieństwo nowotworu -
„rakiem Ziemi”. Zatem taki neonaturalistyczny kierunek rozwoju humanizmu, nie-
uchronnie kończy się jego całkowitym odrzuceniem, i stałoby się w najżywotniejszym
interesie życia w ogóle. Zresztą sam autor nie pozostawia żadnych złudzeń swym
stwierdzeniem: „HS ulega obecnie biologicznej degradacji i autoeliminacji z biosfery
[...] Czy nam się to podoba, czy nie, staliśmy się w biosferze dysfunkcjonalni, a zatem
zbędni” 6 .
Jednak przyjęcie kryterium ewolucji, jako podstawy procesów wartościowania
może być także podstawą optymistycznych wizji humanizmu. Przykładem optymi-
stycznego stanowiska, co do przyszłości naszej cywilizacji, jest ekofilozofia Henryka
Skolimowskiego. Zakłada ona, że cały Wszechświat jest jednością, ewoluującą według
schematu znanego już w starożytności: od materii czystej do czystego ducha. Proces
ten przebiega na kilku etapach, a człowiek jest w szczytowym osiągnięciem procesu
ewolucji. Zmusza to do całościowego spojrzenia na świat, w którym przypada nam do
odegrania rola wynikająca z prawidłowości procesu ewolucji. Jednak zdaniem Skoli-
mowskiego znajdujemy się w punkcie krytycznym, gdyż zaślepieni urokiem oraz potę-
gą nauki i techniki przez swe nierozważne działania doprowadziliśmy nasz świat na
krawędź katastrofy ekologicznej. Musimy się z tym uporać, aby nie przerwać łańcucha
ewolucji. Będzie to możliwe tylko i wyłącznie zerwanie z konsumeryzmem tak charak-
terystycznym dla formacji kapitalistycznej oraz ukształtowanie nowego modelu życia
nastawionego na duchowe doskonalenie się człowieka.

Nauka jako zagrożenie dla człowieka


Skalę naszych obaw oddaje znana wypowiedź Kennedy’ego, iż „życie na in-
nych planetach wymarło, bo nauka była tam znacznie bardziej zaawansowana niż na-
sza” 7 . Skoro współczesny etap rozwoju nauki zwie się wiekiem nauk biologicznych, to
nic dziwnego, że zainteresowanie krytyków kierunku rozwoju cywilizacji zostało skie-
rowane na biotechnologię, której dokonania rzeczywiście przekształcają nasz świat i
są motorem rozwoju nauki. Biotechnologia jest więc tą dyscypliną nauki, którą podej-
rzewa się o przypadkowe bądź celowe stwarzanie niebezpieczeństw dla całego rodzaju
ludzkiego. Zarzuty, które padają, na ogół są pozbawione argumentów racjonalnych,
za to występuje w nich nadmiar argumentów emocjonalnych. W jednym krytycy są
zgodni: niemal wszystkie roztaczane wizje są katastroficzne. Dlatego dyskusja toczy
się na gruncie nauki w sposób dalece odbiegający od reguł dyskursu naukowego?
Można spróbować wymienić przynajmniej kilka przyczyn tego stanu rzeczy:
1. wszystkie możliwe skutki dokonań biotechnologii są odłożone w czasie, z
racji tego że dotyczą następnych pokoleń modyfikowanych osobników. W

6 Tamże, s. 170.
7 Cyt za: J. Czarny, Projekt poznania genomu ludzkiego, w: Genom człowieka - największe wyzwanie współczesnej
genetyki i medycyny molekularnej, pod red. W. Krzyżosiaka, Warszawa 1997, s. 30.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 3


37
Stefan Konstańczak
przypadku ludzi skutki pojawić się teoretycznie mogą dopiero po osiągnięciu
dojrzałości biologicznej przez jednostkę, czyli po ok. 20 latach;
2. zmiany, jakie nastąpią w wyniku ingerencji biotechnologicznych, mają dla
„zmodyfikowanego genetycznie” osobnika charakter nieodwracalny, gdyż nie
ma wtedy żadnej możliwości powrotu do stanu pierwotnego. Wynika to z tzw.
„kumulatywnego” charakteru zmian mających miejsce w genomie osobnika,
co oznacza, że każda zmiana wprowadzona w genomie modyfikuje go w cało-
ści;
3. badania dotyczące możliwych zagrożeń powodowanych przez produkty i
organizmy modyfikowane genetycznie podejmowane mogą być w zasadzie
tylko przez specjalistów (ekspertów), czyli samych biotechnologów, a więc
krytycy nie mogą w sposób prosty i bezpośredni uśmierzyć swoich obaw. Nie
ma także prostych metod sprawdzających skalę istniejącego zagrożenia;
4. część zagrożeń teoretycznie może pojawić się dopiero wówczas, gdy zmiany
obejmą większość ludzi.
Argumentacja, jaka posługują się przeciwnicy biotechnologii jest zróżnicowa-
na, w zależności z pozycji jakiej dyscypliny taka krytykę się prowadzi. Można w niej
wyróżnić kilka płaszczyzn krytyki biotechnologii wykorzystujących argumenty na-
ukowe bądź quasi-naukowe, z których najistotniejsze są następujące:
1. ekologiczna, w której eksponuje się, że nauka i technika doprowadziły w
ubiegłym wieku ludzkość na skraj katastrofy ekologicznej, a teraz biotechno-
logia pod pozorem tzw. czystych technologii robi to samo, poprzez tzw. „ge-
netyczne zanieczyszczenie” biosfery;
2. socjologiczna – następstwem wykorzystania technik biotechnologicznych w
medycynie będzie „wyprodukowanie” udoskonalonego człowieka, w wyniku
czego społeczeństwo rozwarstwi się jeszcze bardziej, gdyż powstanie grupa
beneficjentów, „arystokracja genetyczna” (dłuższe życiea, odporność na cho-
roby, możliwość posiadania wyłącznie zdrowego potomstawa). W efekcie
zmienią się reguły społecznej komunikacji oraz społecznie aprobowane hie-
rarchie wartości;
3. polityczna – ingerencje takie pogłębią różnice istniejące w świecie. Pogłębi
się zwłaszcza luka technologiczna pomiędzy rozwiniętą Północą, która za-
zdrośnie strzeże tajemnic laboratoriów biotechnologicznych obawiając się
zwłaszcza bioterroryzmu, a biednym Południem.
Starając się zabezpieczyć przed taką możliwością postuluje się wprowadzenie
nieprzekraczalnych barier rozwoju nauki. Jakie zatem granice należałoby ustanowić
dla prowadzonych badań naukowych? Skłaniam się ku przekonaniu, że mnożenie
ograniczeń prowadzenia badań naukowych w swej istocie skieruje się przeciwko nam
samym, Dowodzi tego najlepiej historia nauki, w której istnienia instytucjonalnych
ograniczeń wręcz sparaliżowało jej rozwój. Dlatego ilość granic należy minimalizować
i sprowadzić tylko do utrzymywania przynajmniej trzech nieprzekraczalnych granic:

3
38 Disputatio – Tom VII – „Życie”
O wartości ludzkiego życia w epoce post-human
1) „zachowanie całości i integralności biosfery - nie wolno umniejszać bogac-
twa genetycznego na Ziemi. Nawet największe korzyści ekonomiczne nie mo-
gą uzasadniać zubożenia bogactwa Przyrody;
2) zakaz rozbudzania nienaturalnych konfliktów pomiędzy organizmami;
3) zachowanie integralności genetycznej człowieka - ludzka natura musi zostać
niezmieniona, tak jak istotne cechy człowieka, jego umiejętności i możliwości.
Inaczej odhumanizujemy samych siebie. Z chwilą naruszenia tej granicy do-
tychczasowa etyka przestanie być potrzebna. Nie będzie już bowiem nikogo,
kto na świat będzie mógł spojrzeć z ludzkiej perspektywy” 8 .

Wizje katastroficzne
W literaturze filozoficznej nie ma zbyt wielu opracowań dotyczących biotech-
nologii i jej wpływu na świat ludzki. W literaturze popularnej przedstawia się nato-
miast wyłącznie negatywnie możliwy jej wpływ na przyszłość naszego gatunku. W
swoim szkicu przedstawię wyróżniają się cztery takie koncepcje, których autorami są
wybitni intelektualiści współcześni, a ich publikacje w zasadzie wyczerpują całość ar-
gumentacji współczesnych przeciwników biotechnologii.
Na wyróżnienie zasługuje zwłaszcza książka Habermasa Przyszłość natury ludz-
kiej. Czy zmierzamy do eugeniki liberalnej? Punktem wyjścia dla tego autora jest rozstrzy-
gnięcie wątpliwości odnośnie tego, co możemy nazwać życiem dobrym czy też uda-
nym. Zauważa przy tym istnienie rozbieżność pomiędzy indywidualnym przekona-
niem na ten temat, a tym, co nazywa „etyką gatunku”. Zakłada więc tym samym, że
nasza moralność nie jest czymś przypadkowym, a genetycznie zakodowanym przeka-
zem stanowiącym swoistą mądrość ewolucji. Tym samym etyka ma swoje biologiczne
uwarunkowania, czyli jest zawarta w naszej naturze.
Swoje rozważania koncentruje zatem wokół możliwości zmiany zapisu gene-
tycznego jeszcze w stadium przedzarodkowym. Manipulacje tą sferą w tym ujęciu by-
łyby niedopuszczalne choćby z racji, że ich wpływ będzie nieodwracalny i pozbawi
nasz gatunek tego nieomylnego drogowskazu, jakim była dotąd „etyka gatunku”. Za-
uważa więc, że dotychczasowe dyskusje nad problemami związanymi z inżynierią ge-
netyczną były redukowane tylko „do moralnego statusu przedosobowego życia ludz-
kiego” tymczasem w tym przypadku należy przyjąć perspektywę przyszłości, w której
„praktyki dziś sporne okażą się może pionierami eugeniki liberalnej regulowanej przez
rynek” 9 . Zatem ochrona etyczna komórek rozrodczych i ludzkich zarodków jest jakby
wpisana w ową etykę gatunku, a stąd czujemy moralny opór przed wszelkimi manipu-
lacjami dotyczącymi tej sfery. Habermas zauważa potencjalne zagrożenie tkwiące w
możliwości wprowadzenia czegoś na kształt „hodowli ludzi”. Swój wywód wyprowa-
dza z przekonania, iż wielkim pragnieniem ludzi jest chęć posiadania zdrowego po-

8S. Konstańczak, Etyka środowiskowa wobec biotechnologii, Słupsk 2003, s. 134.


9J. Habermas, Przyszłość natury ludzkiej. Czy zmierzamy doi eugeniki liberalnej?, przekład M. Łukasiewicz,
Warszawa 2003, s. 7.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 3


39
Stefan Konstańczak
tomstwa i nic nie powstrzyma nas przed chęcią zapewnienia sobie komfortu pewności
ich posiadania. Na takie oczekiwania nakłada się społeczne przyzwolenie na manipu-
lacje genetyczne, które zapewne zostaną uznane za mniejsze zło od dyskomfortu
związanego z posiadaniem niepełnosprawnych dzieci. Jak ostrzega, ludzkie pragnienia
i oczekiwania splatają się tu z technicznymi możliwościami inżynierii genetycznej, za-
tem sama świadomość istnienia możliwości wystarczy, aby złamać nawet najbardziej
niewzruszone reguły etyczne. Prorokuje więc, że jeśli dalej pójdziemy w tym kierunku,
to nieuchronnie czeka nas perspektywa „cywilizacji eugenicznej”.
Habermas dowodzi, że potencjalność człowieczeństwa polega na nieprzewi-
dywalności tego, kim stanie się zarodek ludzki w przyszłości oraz na nierozporządzal-
ności rezultatem aktu zapłodnienia, co oznacza brak wpływu na jego formowanie się
[płeć, kolor oczu itp.]. Sugeruje też, że dawanie takiej władzy rodzicom jest równo-
znaczne z przejęciem przez nich odpowiedzialności za dalsze losy zarodka, co może
skutkować nawet w przyszłości procesami sądowymi wytaczanymi przez niezadowo-
lone dzieci z decyzji rodziców. Prawo musiałoby zrównać zarodki z rzeczami, którymi
dysponować możemy bez ograniczeń. Na dodatek podejmowane decyzje miałyby
charakter nieodwracalny. Takie prawo automatycznie pozbawiałoby kolejne pokolenie
części naturalnej wolności i odpowiedzialności za własne życie. Stawia więc pytania:
jak będzie wyglądać godność dziecka, które ma historię zaprogramowaną przez rodzi-
ców oraz jakie będzie jego poczucie własnej wartości? W ten sposób nowe technolo-
gie miałyby, zdaniem Habermasa, narzucić nowe rozumienie kultury. Ten proces miał
się rozpocząć już w 1973 r., gdy miała miejsce pierwsza skuteczna ingerencja w obrę-
bie genomu ludzkiego. Epokową datą były narodziny pierwszego dziecka z probówki
w 1978 r. Konsekwencje tych działań są dla etyki ogromne (macierzyństwo zastępcze,
ciąża po menopauzie, leczenie prenatalne, banki komórek rozrodczych, problem em-
brionów zbędnych, diagnostyka przedimplantacyjna, która pozwala eliminować nie-
pełnowartościowe zarodki przygotowane do zapłodnienia in vitro). Doprowadzi to do
eugeniki liberalnej, w której nie rozróżnia się już ingerencji terapeutycznej od ulepsza-
jącej, a decyzje w tej sprawie „pozostawia się indywidualnym preferencjom uczestni-
ków gry rynkowej” 10 . Życie ludzkie w takim kontekście staje się wartościowe bądź
bezwartościowe, a wtedy możliwe do unicestwienia. Habermas uważa, że wszelkie
decyzje prawne w tej kwestii są decyzjami politycznymi. Swe przekonanie motywuje
tym, że każda decyzja w tej kwestii musi hamować bądź przyspieszać zwłaszcza roz-
wój biotechnologii, a wiec musi mieć konsekwencje gospodarcze, społeczne i poli-
tyczne. Rezultatem korzystnych dla biotechnologii uregulowań prawnych będzie bo-
wiem teoretyczna możliwość urzeczywistnienia Nietzscheańskiej idei „człowieka wyż-
szego”. Moralność stanie się wówczas przeszkodą. Zauważa także, że biotechnologia
zaciera bowiem różnice pomiędzy „naturą” a tym, „co zrobione”, między subiektyw-
nym a obiektywnym, a w konsekwencji zmienia naszą samowiedzę etyczną.

10 Tamże, s. 26.

4
40 Disputatio – Tom VII – „Życie”
O wartości ludzkiego życia w epoce post-human
Habermas wykazuje, że dotąd nauka i technika sprzyjały osiąganiu dobrobytu
przy okazji zwiększając zakres naszej autonomii w wymiarze jednostkowym. Jednak
dziś jest możliwe instrumentalne potraktowanie człowieka już na poziomie prenatal-
nym. Stąd bierze się sugestia Habermasa, aby na nowo zsakralizować naturę człowie-
ka tak, aby uczynić z niej obszar chroniony (zaczarowany). Resakralizacja czyli powrót
do tego, co już było. Jak zauważa, natura zewnętrzna człowieka została już odczaro-
wana, teraz tym bardziej chronić należy więc nasze wnętrze. Jest to możliwe, bo prze-
cież nauka i technika nie dają tylko negatywnych możliwości (tworzenie chimer, czy
ubezwłasnowolnionych „ludzkich robotów”), ale także dają nadzieję na zwalczenie
wielu chorób i poprawienie bytu ludzkiego. Poza tym dążenie do poprawy swego bytu
i uczynienia go bezpieczniejszym jest odwieczne i nie da się go powstrzymać. Sugeruje
więc wprowadzenie ochrony prawnej „biologicznych podstaw osobowej tożsamości”,
co miałoby się wyrażać w „prawie do genetycznego dziedzictwa, niedostępnego dla
sztucznej inteligencji” 11 .
Inżynieria genetyczna dając nam świadomość panowania nad naturą przy oka-
zji daje także świadomość panowania nad samym sobą. Ta władza jednak nie dotyczy
nas, ale tych, co będą po nas. W konsekwencji przyszłe pokolenia zostaną uprzedmio-
towione tak samo jak obecnie czynimy to ze sferą nonhuman. Wprowadza pojęcie
„biopolityka” oraz rozróżnienie pomiędzy eugeniką autorytarną a liberalną. Ta pierw-
sza miałaby zmieniać organizmy żywe (a więc także i człowieka) wedle jednego wzor-
ca, druga zaś pozwala na wiele opcji przeprowadzania takich zmian. Zagrożeniem jest
tu fakt, iż zmodyfikowane potomstwo po uświadomieniu sobie, że ich ciała są „wy-
produkowane” zupełnie inaczej będzie traktować siebie jak i innych, niż to się dzieje
dziś. Samoświadomość etyczna gatunku nieuchronnie wówczas musi się zmienić.
Z kolei Francis Fukuyama opublikował w 2003 r. książkę „Koniec człowieka”.
Sam wybór tytułu nie jest przypadkowy, bowiem mieści się ona w całości w nurcie
pesymistycznym, w którym wieszczy się albo koniec naszej cywilizacji albo też nie-
uchronność zagrożenia dla całej ludzkości za sprawą nieskrępowanego rozwoju nauki
i techniki. Fukuyama w swej książce stara się wykazać, że historia gatunku ludzkiego
dobiega końca, a sprawcą tego jest postęp nauki, a konkretnie biotechnologii.
Fukuyama zaproponował dwie alternatywne wizje przyszłości, które nam
przyniósł nieskrępowany rozwój biotechnologii: pierwszą przedstawioną przez Or-
wella w jego słynnej książce Rok 1984 oraz drugą pochodzącą z niemniej znanej po-
zycji Nowy wspaniały świat Aldousa Huxleya. Sam skłania się ku wizji Huxleya, w której
ludzie produkowani są w specjalnych inkubatorach, a po urodzeniu mają natychmiast
zaspakajane wszystkie potrzeby tak, że niczego nie pragną i czują się szczęśliwi. Ni-
czego też więcej od życia nie oczekują.
Inżynieria genetyczna jest dla Fukuyamy „najbardziej rewolucyjną gałęzią bio-
technologii” 12 . Dziś zmienia rośliny, a kolejnym krokiem ma być przemiana człowie-
11 Tamże, s. 34.
12 F. Fukuyama, Koniec człowieka , przekład B. Pietrzyk, Kraków 2004, s. 104.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 4


41
Stefan Konstańczak
ka. W ten sposób ma narodzić się „nowa eugenika”. Zdaniem Fukuyamy laboratoria
biotechnologiczne zmierzają bowiem nieuchronnie w kierunku przekształcenia się w
jakieś „hodowle ludzi”. Zauważa też, że w przyszłości bioinformatyka odczyta infor-
mację zawartą we wszystkich ludzkich genach umożliwiając rodzicom wybór spośród
swoich własnych zarodków tego, który gwarantuje potomka o pożądanych przez nich
cechach.
Podejmuje też wątek o nieuchronnej zmianie natury ludzkiej w sytuacji, gdy
wszyscy ludzie będą się rodzić zdrowi, co wyeliminuje „loterię ewolucyjną”. Konse-
kwencją prorokowanych zmian w naturze ludzkiej ma być całkowita zmiana stosun-
ków społecznych, gdyż ideały równości oraz wolności zostaną ostatecznie odrzucone
i narodzi się zupełnie nowa hierarchia społeczna. Nadto także prorokuje, że jeśli bio-
technologia zmieni ludzką naturę, to właściwy jej „zmysł moralny” [a więc i moral-
ność w ogóle – przyp. S.K.] po prostu zaniknie 13 .
Przytacza obawy głoszone także przez Lee M. Silvera, że techniki genetyczne
umożliwiają, poza pozytywnym ich wykorzystaniem do celów terapeutycznych, także
potęgowanie wybranych ludzkich cech aż do takiego stopnia, iż część społeczności
ludzkiej będzie wyraźnie lepsza np. pod względem możliwości poznawczych od resz-
ty. Taka możliwość stwarzania swoistych „elit genetycznych”, nowego typu eugenicz-
nej arystokracji, doprowadzić ma wprost do rewolucji upośledzonych, czyli pozba-
wionych takich możliwości. Dla zapobieżenia tego typu katastrofie Fukuyama propo-
nuje zastosowanie technik inżynierii genetycznej „od dołu”, czyli do poprawiania ge-
netycznych właściwości najsłabszych w celu wyrównania szans.
W trzeciej kolejności przedstawię argumentację na temat możliwości zmiany
człowieka za pomocą biotechnologii głoszoną przez Jeremego Rifkina, autora wielu
głośnych książek krytykujących kierunek rozwoju naszej cywilizacji. Rifkin poświęca
biotechnologii sporo miejsca w każdej swojej książce niezależnie od tego, czy dotyczy
ona wizji totalnego bezrobocia (The End of Work), czy też nieuchronności nastania
epoki powszechnego niedostatku (The Emerging Order: God in the Age of Scarcity. Świa-
towy bestseller The Biotech Century w całości jest poświęcony problematyce bezpie-
czeństwa ludzkości w związku z postępem biotechnologii 14 . Biotechnologia zaś to dla
Rifkina każda sztucznie wywołana zmiana tego, co dotąd było naturalne. W ten spo-
sób przedmiotem zainteresowania biotechnologii zostaje także żywy człowiek. Dla
Rifkina biotechnologia to algeny, czyli zajęcie równie podejrzane jak średniowieczna
alchemia 15 .
Zdaniem autora skala zagrożeń jest dziś bezprecedensowa, a o jej zakresie
świadczyć ma potrzeba redefiniowania pojęcia „życie”. Trzeba będzie się w konse-
kwencji rozstać z dotychczasowym rozumieniem seksualności, reprodukcji, narodzin,
macierzyństwa. Podobnie trzeba będzie się zastanowić nad ideą równości i demokra-

13 Tamże, s. 139-140.
14 J. Rifkin, The Biotech Century: Harnessing the Gene and Remaking the Word, New York 1999.
15 Tamże, s. 33-36.

4
42 Disputatio – Tom VII – „Życie”
O wartości ludzkiego życia w epoce post-human
cji, a w dalszej kolejności i zakresem ludzkiej wolności oraz pojęciem postępu. Dlate-
go ze współczesnego punktu widzenia społeczeństwo przyszłości będzie dalekie od
potocznego rozumienia normalności. Zasadniczym powodem tego jest hipotetyczna
możliwość uzyskania własności patentowej na wszystkie z naszych genów przez wiel-
kie korporacje biotechnologiczne. I wreszcie znajdujemy tu wizję nowej formy dys-
kryminacji - rasizmu „genetycznego”, gdzie wszyscy będziemy poddani dokładnej
kontroli genetycznej przed przyjęciem do pracy, ubezpieczeniem się itp. Powstanie
więc w skali całego świata bank genetyczny, w którym każdy będzie miał swoje konto,
a dostęp do niego będą mieli tylko ci, którym jest to najbardziej potrzebne czyli wielki
kapitał.
Dalej snuje rozważania nad przejściem pomiędzy epoką industrialną a postin-
dustrialną, czyli do wieku biotechnologii. Istnieje ciągłość logiczna pomiędzy tymi
epokami, z których ta pierwsza najpierw spowodowała katastrofę ekologiczną, a do-
piero potem stworzyła możliwości rozwoju technologii zmierzających do poprawy
stanu środowiska czyli mniej uciążliwych dla natury. Jej upadek był więc nieunikniony,
gdyż kreująca „nową erę” inżynieria genetyczna wprowadza technologie bezodpado-
we, a więc jest technologią „czystą”. W takim zracjonalizowanym, ale rzekomo ekolo-
gicznie nieskażonym świecie zachodzić będą procesy, które zdehumanizują ludzkość,
wprowadzające inne niż naturalne formy zróżnicowania.
Nic więc dziwnego, iż jeden z rozdziałów książki nosi tytuł Second Genesis i ty-
czy się naśladownictwa Boskiego Aktu Stworzenia przez zarozumiałych ludzi. Znaj-
dujemy tutaj znaną tezę powtarzaną chętnie przez Greenpeace o „genetycznym zanie-
czyszczeniu” biosfery oraz o zdrowotnych skutkach samego kontaktu i spożywania
produktów pochodzących od organizmów modyfikowanych genetycznie (GMO).
Wiele miejsca poświęcił także obawom związanym z możliwością urzeczy-
wistnienia się wizji społeczeństwa eugenicznego. Samo pojęcie eugenika źle się koja-
rzy z teorią doboru rasowego praktykowaną w hitlerowskim Niemczech. Nieprzypad-
kowo też Rifkin sięga po ten termin, gdyż dla niego skojarzenia nasuwają się same,
stąd roztacza przed czytelnikami wizję rozlicznych zagrożeń, łącznie z postawieniem
znaku zapytania przed przyszłością religii, które opierają się na założeniu o kreacjoni-
stycznej roli Boga, także jako twórcy człowieka. Oczywiście autor przywołuje jako
możliwą konsekwencję tego typu praktyk wizje społeczeństwa zamawiającego w sto-
sownych laboratoriach dzieci o z góry założonych cechach. W konkluzji zauważa, że
jest to wizja końca człowieczeństwa. Odwołując się do odkryć medycyny już dostęp-
nych dla człowieka Rifkin snuje wizję „produkowania” ulepszonego człowieka. Sporo
miejsca poświęcono sugestiom niektórych psychiatrów jakoby od wyposażenia gene-
tycznego zależało funkcjonowanie człowieka w społeczeństwie, co teoretycznie
umożliwiałoby preferowanie narodzin osobników o cechach pożądanych przez pań-
stwo. Zawsze istnieje możliwość wykorzystania takich technik przez ludzi pozbawio-
nych skrupułów i żądnych władzy lub bogactwa. Dobór genetyczny mógłby więc
przypominać ten, jaki dziś stosuje przy doborze psychologicznym ludzi do wykony-

Disputatio – Tom VII – „Życie” 4


43
Stefan Konstańczak
wania określonych czynności. Rifkin sporo miejsca poświęcił kwestiom prorokowanej
przez siebie dyskryminacji genetycznej ludzi normalnych (nieusprawnionych gene-
tycznie) lub obdarzonych przez naturę niepożądaną cechą. Wizja społeczeństw ludzi
doskonałych, nie popełniających błędów, jednakowych w swej monotonnej perfekcji
wykonania rzeczywiście jest przerażająca.
Swe wywody Rifkin kończy przypomnieniem, iż każda nowa era w dziejach
ludzkości wyznaczała nowe relacje łączące człowieka z naturą. W rezultacie zwięk-
szamy sobie poziom komfortu, ale równocześnie zyskujemy przekonanie, iż akurat
tak musi być. W konsekwencji zmienia się nasz pogląd na świat i sposoby tłumaczenia
relacji w nim zachodzących. Pytania w rodzaju „dokąd zmierzamy?” mają więc w róż-
nych epokach różne odpowiedzi. Teoria Darwina jest taką odpowiedzią, która zdomi-
nowała nasze postrzeganie świata. Kosmos ewoluuje, Ziemia także, a my wraz z nimi.
Tymczasem w epoce upodobniania się do człowieka jego sztucznych tworów
wszechwładna logika ewolucji chwieje się w posadach, bo jakimi kryteriami będzie
posługiwać się sztuczny twór obdarzony inteligencją. Oczywisty w tej perspektywie
konflikt pomiędzy naturalnym a sztucznym zapewne nie zostanie rozwiązany tak, jak
przewiduje to reguła „doboru naturalnego”. Neo-darwinizm, to tradycyjna teoria
ewolucji przesiąknięta ekonomicznym punktem widzenia, a więc to nic innego jak
ideologia „nowej ery”. Osobiste relacje pomiędzy ludźmi nie będą już potrzebne, bo
zastąpią je relacje za pośrednictwem sztucznych tworów. Wypchnięci z głównego nur-
tu spraw będziemy więc coraz mniej potrzebni, staniemy się zawodnym ogniwem w
nowych relacjach. I tu zgodnie z teorią Darwina, „słabe ogniwo ewolucji” może zo-
stać wyeliminowane. W świetle tych słów biotechnologia dehumanizując nasz świat
odrywa ludzi od naturalnego kontekstu bytowania, czyni ich praktycznie bezbronnymi
przed powodowanymi przez siebie skutkami.
Dla odmiany Lee Silver w swojej książce jest zwolennikiem ingerencji gene-
tycznych nawet kosztem zmian w naturze ludzkiej. Tylko on odważył się otwarcie
postawić pytanie: „Dlaczego mielibyśmy zrezygnować ze stosowania metod genetycz-
nych, skoro akceptujemy prawa rodziców do pomagania dzieciom wszystkimi innymi
metodami?” 16 . Tym samym nawet wśród specjalistów opinie na temat tego, jaka ma
być przyszłość naszego gatunku, są podzielone. Trudno się dziwić, że i reszta społe-
czeństwa w tej sytuacji jest zdezorientowana.
Cóż łączy wszystkie te koncepcje zaprezentowane w moim wystąpieniu? Przede
wszystkim uporczywe trzymanie się milczącego przekonania, że modyfikacje gene-
tyczne zmienią naturę człowieka. Tak przecież nie jest i bardzo wątpliwe czy istnieją
jakieś pojedyncze geny na inteligencję czy też urodę. Należy raczej sądzić, że trzeba by
było zmienić cały genom człowieka, aby uzyskać jakiś zauważalny efekt. Zatem za-
pewne usprawnianie człowieka nigdy nie osiągnie poziomu, o jakim się mówi. Poza
tym zaskakujące jest, że mimo zupełnie odmiennego punktu wyjścia z racji różnych

16 L. Silver, Raj poprawiony. Nowy wspaniały świat, przekład S. Dubiski, Warszawa 2002, s. 233.

4
44 Disputatio – Tom VII – „Życie”
O wartości ludzkiego życia w epoce post-human
dyscyplin, jakie prezentują, powtarzają za sobą ciągle te same argumenty. Niewątpliwie
jednak wszystkim przytoczonym autorom przyświeca troska o przyszłość naszego
gatunku. Dlatego miałkość argumentacji nie powinna przesłonić generalnego przesła-
nia wynikającego z lektury książek.

O zastąpieniu człowieka przez jego wytwory


Zwolennicy konekcjonizmu i twórcy sieci komputerowych mówią często o
„sztucznej inteligencji”. Co to znaczy sztuczna inteligencja? Czy chodzi tu o coś stwo-
rzonego rękoma człowieka, czy też o coś, co zrodziło się samo, niejako skutkiem
ubocznym prowadzonych badań czy też eksperymentów? Pojęcie „sztuczna inteligen-
cja” jest w filozofii skutkiem czy też pochodną postrzegania dualizmu ciała i duszy.
Zatem równie dobrze moglibyśmy powiedzieć, że stworzyliśmy duszę w maszynie.
Zdzisław Cackowski nazywa takie postrzeganie tworów człowieka „duali-
zmem cybernetycznym”, gdyż wywodzi się on wprost ze współczesnej nauki i techni-
ki. Jak przewrotnie zauważa autor sformułowany dylemat jest pochodną ich postępu,
bo w przeszłości nikomu taka możliwość by nawet nie przyszła do głowy. Dylemat
„czy komputer myśli czy też nie” jest pozorny, gdyż odpowiedź równie dobrze można
byłoby zastosować do liczydła, albo do jeszcze wcześniejszej formy „maszyny liczą-
cej”, jaką niewątpliwie były palce ludzkie. Jeśli byśmy odpowiedzieli twierdząco, to
równocześnie musielibyśmy przyznać wielu instrumentom wspomagającym ludzką
„moc obliczeniową” status partnera, a nie narzędzia. Tymczasem liczydło nigdy nie
było i nie będzie naszym partnerem, i to niezależnie od stopnia swego skomplikowa-
nia. Operacje wykonywane przez takie urządzenia nie mają dla nich samych żadnego
znaczenia. Zupełnie inaczej przedstawia się jednak pozycja człowieka „uzbrojonego”
w takie „narzędzia”, przecież z samego faktu działania komputera nic jeszcze nie wy-
nika, zyskuje on swe znaczenie dopiero wówczas, gdy zasiada przed nim człowiek.
Zatem „ołówek i liczydło są narzędziami działania (także myślowego), mózg – element
konieczny myślenia – jest tylko substratem procesów psychicznych” 17 . Wydaje się
więc, iż swoiste „uczłowieczanie” narzędzi jest pochodną stopnia ich skomplikowa-
nia, im mniej rozumiemy zasadę ich działania, tym bardziej skłonni jesteśmy uznawać
je za sobie podobne, być może dlatego, iż sami nie rozumiemy zasad rządzących na-
szą psychiką. Każda maszyna bowiem, niezależnie od stopnia swego skomplikowania
operuje tylko w świecie ludzkiej symboliki i znaczeń.
Potrzeby praktyki, czyli zwłaszcza nauki i techniki, wymuszają powstawanie
coraz bardziej wydajnych „liczydeł” (ale tylko liczydeł), ale nie zmieniły jeszcze jako-
ściowo zasady ich działania. Otóż nośnik fizyczny i sam przepływ informacji jest
możliwy do kontrolowania, a na dodatek jest tożsamy z treścią, którą w sobie zawiera.
Chodzi o to, że badając procesy fizyczne zachodzące w komputerze jesteśmy w stanie
bez większych problemów określić, na podstawie zewnętrznych przejawów, jaka jest

17 Z. Cackowski, Zasadnicze zagadnienia filozofii, Warszawa 1989, s. 272-273.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 4


45
Stefan Konstańczak
treść informacji, nad którą w danym momencie pracuje dane urządzenie. Zastosowa-
nie tego typu technik jest zupełnie nieprzydatne dla odtworzenia procesów informa-
cyjnych u człowieka. Dziesiątki lat badań nad komórkami nerwowymi niewiele przy-
bliżyły nas do wyjaśnienia mechanizmów procesów magazynowania informacji w mó-
zgu jak i do zrozumienia treści samych impulsów nerwowych. Stosowanie podziału w
technice komputerowej na oprogramowanie (software) i nośnik fizyczny (hardware) jest
daleką analogią do dualizmu materia-świadomość. Tymczasem nic bardziej błędnego,
gdyż komputer bez owego software jest zwykłym kawałkiem materii ani trochę mą-
drzejszym od zwykłego polnego kamienia. Zatem w technologiach informatycznych
oprogramowanie jest częścią stosowanych urządzeń: „Software – to po prostu część, i
to jak najbardziej fizyczna, komputera, ta mianowicie, którą jest w stanie zmieniać
osoba obsługująca komputer” 18 . Zatem mamy tu do czynienia, jak zauważa cytowany
autor, ze współczesnym mitem, a wizja homoidalnego robota nieodróżnialnego od
naturalnych ludzi nam nie grozi.

Konkluzja
Nie ma dziś żadnej potrzeby, aby „doskonalić” naturę człowieka, wszak dłu-
gość życia ludzkiego i tak jest nam dana w nadmiarze w stosunku do biologicznych
potrzeb przygotowania do życia następnego pokolenia. Za dopuszczalne także uzna-
jemy przypadki zastosowania terapii genowych do leczenia pojedynczych osób. Taka
zmiana nie powoduje bowiem modyfikacji gatunku, a tylko przywróci naturalne moż-
liwości choremu organizmowi. Niebezpieczeństwo należy więc dostrzegać w możli-
wości wymknięcia się badań genetycznych spod kontroli społecznej
Należy zdać sobie sprawę z tego, iż nie powstrzymamy postępu technicznego.
Laboratoria biotechnologów nadal będą pracować pełną parą. Chodzi jednak o to, by
praca tych laboratoriów znajdowała się pod kontrola nie technokratów, lecz ludzi za-
niepokojonych nieprzewidywalnością kreowanego przez nie postępu.

Literatura: Cackowski Z., Zasadnicze zagadnienia filozofii, Warszawa 1989; Czarny J.,
Projekt poznania genomu ludzkiego, w: Genom człowieka - największe wyzwanie współczesnej
genetyki i medycyny molekularnej, pod red. W. Krzyżosiaka, Warszawa 1997; Fukuyama F.,
Koniec człowieka , przekład B. Pietrzyk, Kraków 2004; Habermas J., Przyszłość natury
ludzkiej. Czy zmierzamy doi eugeniki liberalnej?, przekład M. Łukasiewicz, Warszawa 2003;
Kaczor A., Edukacja i humanizm – współczesne konteksty. w: Humanizm. Tradycje i przy-
szłość, pod red. T. Szkołuta, „Studia Etyczne i Estetyczne” zbiór VI, Lublin 2003;
Konstańczak S., Etyka środowiskowa wobec biotechnologii, Słupsk 2003; Rifkin J., The Bio-
tech Century: Harnessing the Gene and Remaking the Word, New York 1999; Wawrzyniak J.,

18 Tamże, s. 273.

4
46 Disputatio – Tom VII – „Życie”
O wartości ludzkiego życia w epoce post-human
Teoretyczne podstawy neonaturalistycznej bioetyki środowiskowej, Poznań 2000; Silver L., Raj
poprawiony. Nowy wspaniały świat, przekład S. Dubiski, Warszawa 2002.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 4


47
Ludwik Kostro

LUDWIK KOSTRO1

Czy Polacy wiedzą,


że w Biblii brak zupełnie dualizmu dusza-ciało?

Od połowy XX wieku obserwuje się w Kościele katolickim na Zachodzie


silną tendencję do powrotu do antropologii biblijnej, która nie zna nieśmiertelnej
duszy stwarzanej człowiekowi w chwili poczęcia bezpośrednio przez Boga. Można
nawet powiedzieć, że już od ponad pół wieku Kościół żegna się z duchową
nieśmiertelną duszą, dopatrując się jej źródeł w wierzeniach pogańskich
inkorporowanych do doktryny chrześcijańskiej przez starożytną filozofię grecką.
W Polsce przeciętny jej obywatel z powodu niedoinformowania nic na ten temat nie
wie, a nawet przekonany jest, że Nowy Testament mówi o nieśmiertelnej duchowej
duszy, która istnieje nadal po śmierci z powodu swej nierozkładalności.
Jednakże biblistyka naukowa także katolicka stwierdza, ponad wszelką
wątpliwość, że Biblia nie zna dualizmu dusza-ciało. Biblijny pogląd na naturę ludzką
nie ma charakteru dualistycznego, lecz monistyczny. Według niego człowiek stanowi
niepodzielną jedność psychofizyczną, natomiast życie pozagrobowe zapewnia mu
wskrzeszenie. Człowiek cały umiera i cały jest wskrzeszany w innych wymiarach.
Dualistyczny pogląd grecki głosił natomiast, że człowiek składa się z dwóch
odrębnych substancji z duszy i z ciała. Materialne ciało umiera i rozkłada się,
a w przeciwieństwie do niego dusza jako nieśmiertelna przenosi się w zaświaty. Oba
poglądy z całą wyrazistością przedstawia w swoich książkach Josef Ratzinger, obecny
papież Benedykt XVI. Podkreśla on najpierw dość powszechną niewiedzę chrześcijan
w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia dotyczącą antropologii biblijnej. Chodzi
mu głównie o Niemcy w tym czasokresie. Cytując Oskara Cullmana pisze:
„Jeśli spytamy dziś (w r. 1962 w Niemczech – L. K.) przeciętnego chrześcijanina, protestanta czy
katolika, intelektualistę czy nieintelektualistę, co mówi Nowy Testament o indywidualnym losie
istniejących w chrześcijaństwie2”.człowieka po śmierci, otrzymamy – z nielicznymi wyjątkami – tę
samą odpowiedź: mówi o nieśmiertelności duszy. Przekonanie to ujęte w taką formę jest jednym
z największych nieporozumień

1 Prof. dr hab. Ludwik Kostro, emerytowany Kierownik Zakładu Logiki, Metodologii i Filozofii Nauki
Instytutu Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa, Wydział Nauk Społecznych, Uniwersytet Gdański.
2 Cullmann O., Unsterbilchkeit der Seele oder Auferstehung der Totten?, Stuttgart 1962, s. 19 [za:] Ratzinger J.,

Śmierć i życie wieczne, Pax, Warszawa 1986, s. 102.

48 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Czy Polacy wiedzą, że w Biblii brak zupełnie...
Jest to jednym z największych nieporozumień, ponieważ w Biblii brak
zupełnie nauki o nieśmiertelnej duszy stwarzanej bezpośrednio przez Boga. Nie uczy
o takiej duszy ani założyciel chrześcijaństwa Jezus z Nazaretu ani Jego uczniowie.
Po zacytowanych wyżej słowach Cullmanna Ratzinger informuje o zmianie,
która dokonała się w Niemczech w latach siedemdziesiątych:

„Otóż dzisiaj (od około r. 1978 w Niemczech – L. K.) właśnie taka odpowiedź byłaby raczej
wyjątkiem, ponieważ opinia, że wynika ona z nieporozumienia, rozpowszechniła się w najszerszych
kręgach z zadziwiającą szybkością3”.

Taka sytuacja jest na Zachodzie zwłaszcza w Niemczech. Dokonały tego


środki masowego przekazu, które informowały, że Biblia nic nie mówi
o nieśmiertelnej duszy. W Polsce jednak prawie wszyscy Polacy w dalszym ciągu
przekonani są, że doktryna o duchowej i nieśmiertelnej duszy jest doktryną biblijną.
Nie zauważyli oni także, że w tekstach liturgicznych (znajdujących się w mszale
i w rytuale pogrzebowym) wprowadzonych po Soborze Watykańskim II w roku 1970
nie wspomina się już więcej o nieśmiertelnej duszy, gdy mowa jest o tych, którzy
zmarli. Według tych tekstów człowiek jako całość istnieje nadal po śmierci. Polacy
w dalszym ciągu nie zauważają, że kapłani odprawiający msze i prowadzący pogrzeby,
gdy używają ustalone nowe teksty liturgiczne, nie modlą się więcej za dusze zmarłych,
ale za zmarłych pojętych jako ludzie kompletni. Na przykład w czasie mszy nie
modlą się za świętej pamięci dusze, ale recytują słowa: Módlmy się za naszych Braci
i Siostry, którzy zasnęli w nadziei zmartwychwstania.

O tej zmianie dokonanej 38 lat temu informuje Benedykt XVI:

„Przekonanie, że nie można mówić o duszy powołując się przy tym na Biblię, umocniło się do tego
stopnia, że nawet w nowym Missale Romanum (w Mszale Rzymskim – L.K.) z 1970 roku usunięto
termin anima (= dusza – L. K) z liturgii dla zmarłych. Zniknął on też z obrzędów pogrzebowych4”.

Dodajmy tutaj, aby uniknąć nieporozumień, że w Biblii i liturgii posoborowej


brak jedynie terminu „dusza” wtedy gdy miałby on oznaczać odcieleśnionego
człowieka żyjącego po śmierci. Według Biblii i liturgii posoborowej, bowiem po
śmierci żyje cały człowiek na skutek wskrzeszenia, a nie jakaś sama istota duchowa
bez ciała. Termin „dusza” ma w Biblii wiele znaczeń, o niektórych z nich
wspomnimy później. Termin ten używany jest w dalszym ciągu także w liturgii
posoborowej, ale nigdy w znaczeniu nieśmiertelnej duszy żyjącej po śmierci. Tylko
w tym znaczeniu wykreślony on został z mszału i rytuału.
Papież podaje też powody tych zmian. Chodzi tu nie tylko o powrót do
przekazów biblijnych:

3 Ratzinger J., Śmierć i życie wieczne, Pax, Warszawa 1986, s. 102.


4 Tamże, s. 103.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 49


Ludwik Kostro
„Co zdołało tak szybko podważyć tradycję tak mocno zakorzenioną w dawnym Kościele i uważaną
zawsze za istotną? Z pewnością nie sama tylko pozorna ewidentność przekazu biblijnego.
Przekonująca siła nowych koncepcji wynika niewątpliwie w dużej mierze stąd, że określane jako
biblijne pojęcie absolutnej nierozdzielności człowieka jest zbieżne z poglądami współczesnej
antropologii, zdeterminowanej przez nauki przyrodnicze. Dla tej antropologii człowiek istnieje tylko
w ciele, stąd nie chce ona nic wiedzieć o jakiejś duszy, mogącej się oddzielać od ciała5”.

Dodajmy tutaj, że koncepcja duchowej i nieśmiertelnej duszy, stwarzanej


osobnym bezpośrednim aktem stwórczym przez Boga przeszkadza również teorii
ewolucji, według której także psychizm ludzki rozwinął się z psychizmu zwierzęcego
drogą naturalnego rozwoju. Celem tego artykułu jest też zwrócenie uwagi na to, że
przy przyjęciu antropologii biblijnej katolicy mogliby uznać, że nie tylko strona
cielesna człowieka, ale także jego strona psychiczna rozwinęła się ze świata
zwierzęcego. Wróćmy na razie jeszcze do antropologii biblijnej i powodów powrotu
do niej ukazywanych przez J. Ratzingera. W swej książce Wprowadzenie w chrześcijaństwo
pisze:
„Odkryliśmy na nowo niepodzielność człowieka; przeżywamy intensywnie rzeczywistość naszej
cielesności i doświadczamy, że jest to konieczny sposób urzeczywistnienia całości bytu człowieka. Na
tej podstawie możemy na nowo zrozumieć biblijną zapowiedź, która obiecuje nieśmiertelność nie
duszy oddzielonej, lecz całego człowieka. W naszych czasach przede wszystkim protestancka teologia
sprzeciwiła się greckiej nauce o nieśmiertelności duszy, uważanej niesłusznie również za myśl
chrześcijańską. W rzeczywistości wyraża się w niej zupełnie niechrześcijański dualizm; wiara
chrześcijańska zna tylko wskrzeszenie umarłych mocą Bożą6”.

Dzisiejsza antropologia przyrodnicza, podobnie jak biblijna, jest monistyczna.


Według niej człowiek tworzy jedność somatyczno – psychiczną. Te dwa aspekty są
traktowane jako nierozdzielne. Nie znamy, bowiem życia psychicznego bez podkładu
materialnego. Nasza świadomość zależy od procesów neuro-chemicznych w naszym
mózgu. Każdy anestezjolog wie, jakie środki chemiczne musi nam podać, abyśmy
stracili świadomość i jakie środki, abyśmy ją ponownie odzyskali. Medycyna potrafi
wprowadzać w śpiączki farmakologiczne. Środki halucynogenne powodują, że mamy
wizje, a środki antydepresyjne, że powracamy do mniejszego lub większego
błogostanu. O zależności psychiki od naszej cielesności zdaje sobie w pełni sprawę
Ratzinger i dlatego odważa się napisać:
„[…]wszystkimi fibrami naszej egzystencji stwierdzamy cielesność człowieka i…zdolni jesteśmy zrozumieć
jego ducha jako wcielonego, jako b ę d ą c e g o ciałem, nie zaś p o s i a d a j ą c e g o ciało7”.

Inny teolog J. Moltmann podkreśla, że według Biblii człowiek jest ciałem myślącym.
Mówi on nawet o myśleniu ciałem 8. W Biblii terminy „ciało” i „dusza” stanowią

5 Tamże.
6 Ratzinger J., Wprowadzenie w chrześcijaństwo, Wyd. Znak, Kraków 2006, s. 366.
7 Tamże s. 292.
8 Moltmann J., Bóg w stworzeniu, Wyd. Znak, Kraków 1995, s. 426.

50 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Czy Polacy wiedzą, że w Biblii brak zupełnie...
synonimy. Cały człowiek nazywany jest „ciałem” i cały człowiek nazywany jest
„dusza żyjącą”. W związku z tym Ratzinger wyjaśnia:
„Tok myśli biblijnej zakłada natomiast niepodzielną jedność człowieka. Pismo Święte na przykład nie zna
żadnego wyrazu, który by oznaczał tylko ciało (jako coś oddzielnego, różnego od duszy), i na odwrót, wyraz
„dusza” przeważnie oznacza całego człowieka. Nieliczne miejsca, w których zaznacza się odmienny pogląd,
wahają się między greckim a hebrajskim sposobem myślenia i w żadnym razie nie odbiegają od dawnego
znaczenia. Wskrzeszenie umarłych (nie ciał!), o czym mówi Pismo, dotyczy, zgodnie z tym, zbawienia j e d
e g o, niepodzielnego człowieka, a nie losu połowy (może jeszcze tej drugorzędnej) człowieka9”.

Powyższy cytat wymaga jeszcze pewnego wyjaśnienia. Papież pisząc o wyrazie


„dusza” podaje, że oznacza on przeważnie całego człowieka. Użył terminu
„przeważnie”, bo hebrajskie słowo nefesz (=dusza) ma jeszcze inne znaczenia np.
gardło, życie, partykułę czasownika zwrotnego „się”. Natomiast gdy mówi
o nielicznych miejscach, w których znaczenie słowa dusza waha się miedzy
hebrajskim i greckim znaczeniem ma na myśli księgę Mądrości. Jest to księga
napisana po grecku w Aleksandrii nie uważana za natchnioną przez wyznawców
judaizmu i protestantów. Została ona włączona do kanonu ksiąg świętych Starego
Testamentu przez katolików wtedy, gdy grecki dualistyczny pogląd na naturę ludzką
zaczął wnikać do chrześcijaństwa. Księga ta pisana była pod wpływem filozofii
greckiej, która zaczęła wywierać wpływ także na judaizm.
O tym, że w Biblii Starego Testamentu terminy „ciało” i „dusza” stanowią
synonimy pisze J. Moltmann:
„Dusza i ciało nie są analizowane jako składniki człowieka. Gdy według jahwistycznej narracji
o stworzeniu, Bóg tchnął swe tchnienie w grudę ziemi, człowiek stał się – dosłownie – „duszą żyjącą”
(Rdz 2,7). Nie p o s i a d a ł duszy. Był duszą. Gdy człowiek umiera, może lamentować: „jestem
otoczony przez śmierć, jestem ciałem”. Człowiek nie posiada też ciała, j e s t ciałem”10.

Nauki o duchowej i nieśmiertelnej duszy brak zupełnie również w Nowym


Testamencie. Nie występuje ona nigdy w wypowiedziach Jezusa z Nazaretu
zawartych w Ewangeliach, a życie pozagrobowe pojmowane jest przez Niego jako
skutek zmartwychwstania (czy wskrzeszenia) całego człowieka. Na przykład
w Ewangelii Łukasza mówi On:
„A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam gdzie jest mowa „O krzaku”, gdy Pana
nazywa Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba. Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych;
wszyscy bowiem dla Niego żyją” (Łk 20, 37-38)

Jezus jest przekonany, że wymienieni Patriarchowie zostali wskrzeszeni i żyją


nadal jako całe jednostki ludzkie w obecności Boga. Sam wierzył, że na trzeci dzień
zmartwychwstanie, że żyć będzie nadal jako cały człowiek a nie jako dusza

9 Ratzinger J., Wprowadzenie… s. 368.


10 Multmann J., dz. cyt., s. 426-427.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 51


Ludwik Kostro
nieśmiertelna. Myśl o wskrzeszeniu całego człowieka pojawiła się już, choć na razie
alegorycznie czy metaforycznie, w księdze Ozeasza:
„Po dwu dniach przywróci nam życie, a dnia trzeciego nas dzwignie i żyć będziemy w Jego obecności”
(Oz 6, 2).

Również główny krzewiciel chrześcijaństwa wśród pogan Paweł Apostoł nie


jest zwolennikiem doktryny o duszy nieśmiertelnej, chociaż wychowany
w zhellenizowanym Tarsie ją zna. W komentarzu wydanym w Serii Prymasowskiej kard.
J. Glempa do jego pierwszego listu do Koryntian czytamy:
„(I Kor 15,18-19).Wersety te sugerują, że Paweł odrzuca grecką ideę nieśmiertelności duszy
pozbawionej cielesnego zmartwychwstania11”.

Jednakże, bywa nieraz, że na dowód istnienia dualizmu dusza-ciało w Nowym


Testamencie przytacza się wypowiedzi Jezusa z Ewangelii Mateusza. Ewangelia ta
jednak już w swoim oryginale greckim zawiera dużo hebraizmów, które powodują
dalsze błędne tłumaczenia.
Oto dwa przykłady:
„Dlatego wam powiadam, abyście nie martwili się o duszę waszą, co będziecie jedli, ani o ciało wasze,
czym się przyodziejecie; czyż dusza nie jest czymś ważniejszym niż ubranie” (Mt 6, 25)

Przy tłumaczeniu tej wypowiedzi zapomniano, że słowo nefesz znaczy nieraz


życie i dlatego poprawne tłumaczenie, które znajduje się już w nowych polskich
wydaniach Biblii czytamy:
„Dlatego mówię wam: Nie martwcie się o swoje życie – o to, co będziecie jeść i pić; ani o swoje ciało – o to,
w co będziecie się ubierać. Czyż życie nie jest ważniejsze od pokarmu, a ciało od odzieży12” (Mt 6, 25)
Oto następny przykład:

„Nie bójcie się tych, co zabijają ciało, ale duszy nie są w stanie zabić; raczej bójcie się Tego, który
może i ciało i duszę unicestwić w gehennie” (Mt 10, 28)

W wypowiedzi tej dualizm wydaje się być zupełnie wyraźny. Znika on jednak
zupełnie, gdy zacytujemy te same słowa Jezusa według Łukasza:
„Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą, Pokażę wam, kogo się
macie obawiać: bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak mówię wam Tego się
bójcie” (Łk 12, 4-5).

11Keener C.S., Komentarz historyczno-kulturowy do Nowego Testamentu, Vocatio, Warszawa 2000, s. 371.
12Pismo Święte Nowego Testamentu i Psalmy, Najnowszy przekład z języków oryginalnych z komentarzem.
Opracował Zespół Biblistów Polskich z inicjatywy Towarzystwa Świętego Pawła, Święty Paweł
Radom 2005 s. 34.

52 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Czy Polacy wiedzą, że w Biblii brak zupełnie...
Biblijna antropologia monistyczna panowała w pierwotnym chrześcijaństwie
do około IV wieku. W związku z tym brak zupełnie wzmianek o nieśmiertelnej duszy
w wyznaniach wiary, pochodzących z tego okresu. Nie ma takiej wzmianki w tzw.
Składzie Apostolskim. Zawiera on tylko słowa: Wierzę w ciała zmartwychwstanie, żywot
wieczny. Przypomnijmy, że ciało pojęte jest tutaj jako cały człowiek. Podobnie nie
wspomina o nieśmiertelnej duszy Nicejskie wyznanie wiary (z roku 325) odmawiane
jeszcze dzisiaj podczas Mszy św. Wyznajemy w nim jedynie Oczekuję wskrzeszenia
umarłych i życia w przyszłym świecie.
A zatem pierwszą antropologią, która panowała w Kościele w pierwszych trzech
a nawet czterech wiekach ery chrześcijańskiej była antropologia biblijna tj. hebrajska13.
Została ona wyrażona w symbolicznym języku człowieka biblijnego. Według tej
antropologii człowiek to istota ukształtowana z prochu ziemi (adama = ziemia, adamach =
ten z prochu ziemi) ożywiona tchnieniem życia „oddechem życia” („I ulepił Bóg Jahwe
człowieka, proch ziemi i tchnął w jego nozdrza ."oddech życia" i stał się człowiek duszą żyjącą” (Rdz.
2, 7-8). Terminy „ciało” (ukształtowane z prochu ziemi) i „dusza żyjąca” (co znaczyło
właściwie istotę charakteryzującą się oddechem, „istotę oddychającą”) stanowiły w Biblii,
jak już podkreślono, synonimy. Terminy te stosowane były także często do zwierząt.
Zwane one były także „ciałami” i „duszami żyjącymi”. Bo także traktowano je jako
powstałe z prochu ziemi i jako istoty oddychały. Różnica pomiędzy człowiekiem a
zwierzęciem polegała na tym, że został on „stworzony na obraz i podobieństwo Boże”
tzn. stanowi on istotę rozumną. Człowiek jednakże podobnie jak zwierzęta jest w pełni
istotą śmiertelną („Prochem jesteś i w proch się obrócisz” (Rdz. 3 ,19). Biblia hebrajska,
podkreślmy to jeszcze raz, nie zna pojęcia nieśmiertelnej z natury duszy mogącej istnieć
po śmierci bez ciała. Pojęcie to jest pochodzenia helleńskiego, a dokładniej orfickiego. W
religii orfickiej wierzono w preegzystencję dusz w zaświatach. Z nich zostały one
strącone na Ziemię i wtrącone do ciała pojętego jako więzienie. Życie dobre zapewnia im
powrót w zaświaty. Jeśli jednak będą grzeszyć zmuszone będą ponownie się wcielać.
W orfizmie wierzono w wędrówkę dusz (w metempsychozę), w ponowne wcielanie się
(w reinkarnację). Ten pogląd przejęli filozofowie greccy między innymi: Pitagoras,
Sokrates i Platon. Występuje on też w neoplatonizmie. z którego, po odpowiedniej
przeróbce, przejęty został do chrześcijaństwa w III, a w pełni w IV wieku po
Chrystusie14.
Chrześcijaństwo, przejmując głównie od neoplatończyka Plotyna doktrynę
o nieśmiertelnej duszy, dokonało w poglądach orfickich i greckich szeregu zmian.
Odrzuciło ideę preegzystencji duszy i uznało, że każda dusza jest bezpośrednio
stwarzana przez Boga i wlewana do ciała. Na ogół przyjmowano, że takie wlanie
duszy dokonuje się, gdy płód jest już ukształtowany. A zatem przyjmowano
przeważnie animację opóźnioną. Odrzucono też wędrówkę dusz.

13 Francoeur R. T., Horyzonty ewolucji, Instytut Wydawniczy Pax, 1969, s. 218.


14 Tamże.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 53


Ludwik Kostro
Dualistyczna antropologia była istotną koncepcją w Kościele do schyłku
wczesnego średniowiecza, kiedy to upowszechniła się antropologia arystotelesowsko
– tomistyczna, co zmodernizowało dotychczasową myśl chrześcijańską. Kościół
zawdzięcza ją głównie św. Tomaszowi z Akwinu i jego interpretacji dzieł
Arystotelesa. Według Arystotelesa wszystkie byty materialne, w tym także istoty
żywe, zwierzęta i ludzie składają się z materii i formy, które stanowią dwa elementy
konstytutywne nierozłączne tych bytów. Byty takie stanowią jedną substancję a nie
zlepek dwóch. Według tej koncepcji dusza stanowi formę ciała. Ciało bez niej nie jest
ciałem. Ona je formuje i ożywia. Dusza bez ciała nie jest czymś kompletnym.
W ujęciu tomistycznym może ona istnieć bez ciała, ale zawsze zachowa dążność do
połączenia z nim, bo stanowi coś niekompletnego. Istnieją trzy rodzaje dusz:
wegetatywna, zmysłowa i rozumna, które kolejno formują i ożywiają rozwijający się
zarodek i płód ludzki. Według Arystotelesa dusza rozumna pojawia się dopiero
wtedy, gdy płód jest już ukształtowany w 40 dniu od chwili poczęcia u osobnika
męskiego i w 90 dniu u osobnika żeńskiego. Również św. Tomasz z Akwinu
przyjmował opóźnioną animację duszą rozumną. Gdy rozwijający się płód stawał się
do tego dysponowany Bóg bezpośrednio stwarzał i wlewał weń nieśmiertelną
rozumną duszę. W filozofii neotomistycznej, która stała się zarządzeniem papieża
Leona XIII (encyklika Aeterni Patris) filozofią oficjalną Kościoła, przyjęto, że dusza
stwarzana i wlewana jest przez Boga w momencie poczęcia. Jest ona z natury swej
duchowa i nieśmiertelna. Antropologia neotomistyczna jest jeszcze stale najbardziej
rozpowszechnioną i głoszoną antropologią w Kościele katolickim zwłaszcza polskim,
pomimo, że w czasie Soboru Watykańskiego II powrócono do pluralizmu systemów
filozoficznych i neotomizm przestał być przez to oficjalna filozofią Kościoła.
Antropologię chrześcijańską zgodną z teorią ewolucji sformułował
i wypracował na początku XX wieku jezuita francuski Pierre Teilhard de Chardin.
Według antropologii Teilharda tak strona cielesna jak i duchowa wyłoniły się drogą
ewolucji ze świata zwierzęcego, który z kolei drogą ewolucji wyłonił się z tworzywa
kosmicznego. Teilhard woli używać tego terminu zamiast terminu materia.
Rozwijającemu się tworzywu kosmicznemu towarzyszy nie tylko coraz wyższy
stopień zorganizowania, ale także coraz wyższy stopień interioryzacji. Dusza ludzka
jest owocem naturalnego procesu interioryzacji. Za te poglądy Theilhardowi
początkowo groziło wyłączeniem z zakonu i z Kościoła. Zakon Jezuitów
przygotował już dokumenty do aktu ekskomuniki. Jednakże papież Pius XII nie
zgodził się na taką procedurę. Lubił czytać książki Theilharda. Ponoć gdy papież
zmarł znaleziono jedną z książek Theilharda pod jego poduszką.
Papież Pius XII, być może także pod wpływem książek Theilharda, zgodził
się w swej encyklice Humani Generis (1950 r.) na uznanie możliwości ewolucyjnego
pochodzenia cielesnej strony człowieka ze świata zwierzęcego ale podkreślił, że
„wiara chrześcijańska nakazuje nam utrzymywać. nadal, iż dusze powoływane są do
istnienia bezpośrednio przez Boga” (Encyklika Humani Generis nr 36). Poglądy
encykliki Piusa XII przyswoiła sobie antropologia neotomistyczna i dzisiaj je krzewi.

54 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Czy Polacy wiedzą, że w Biblii brak zupełnie...
Od szeregu lat mamy do czynienia z próbami ponownego przemodelowania
antropologii chrześcijańskiej z odwoływaniem się przede wszystkim do antropologii
biblijnej oraz z nawiązywaniem do idei Teilharda de Chardin. Zdaniem, ciągle
rosnącej, grupy filozofów i teologów katolickich antropologia neotomistyczna
przyjmująca bezpośrednie stworzenie i wlanie duszy ludzkiej w momencie poczęcia
jest nie do utrzymania w świetle osiągnięć współczesnej embriologii człowieka. Poza
tym pojęcie duszy używane w tej filozofii także jest trudne do pogodzenia z innymi
naukami przyrodniczymi o człowieku i niezgodne jest z antropologią biblijną, która
łatwiej daje się uzgodnić z antropologią przyrodniczą. Zdaniem tej grupy filozofów
i teologów antropologia neotomistyczna będzie musiała ustąpić miejsce nowej, która
uwzględni osiągnięcia antropologii przyrodniczej i wyrazi nowym językiem
antropologię biblijną.
Powrót do źródła jakim jest Biblia to jeden z trendów, który jest obecny
w Kościele po Soborze Watykańskim II. Szereg teologów zaczął wykorzystywać
antropologię biblijną do zaadoptowania w pełni teorii ewolucji przez doktrynę
chrześcijańską, czyli do uznania, że także psychika ludzka jest produktem ewolucji.
Skoro w człowieku nie ma duchowej i nieśmiertelnej duszy stwarzanej przez osobny
nadprzyrodzony akt stwórczy samego Boga to można przyjąć, że psychizm ludzki
rozwinął się z psychizmu zwierzęcego, podobnie jak wyższe formy psychizmu
zwierzęcego rozwinęły się z niższych form psychizmu.
W związku z orzeczeniami Soboru o autonomiczności przyrody i nauk
przyrodniczych15 sformułowana została chrześcijańska koncepcja przyrody
całkowicie samowystarczalnej fizycznie. Według tej myśli przyroda jest drugą
przyczyną wszystkiego, co się pojawia w tym świecie. Rozróżnia się w tej koncepcji
przyczynowość przyrodniczą i poza przyrodniczą, inaczej fizyczną i metafizyczną
(ontologiczną). W porządku przyczynowości fizycznej wszystko jest dziełem
przyrody. W porządku ontologicznym wszystko jest dziełem Boga. On jest stale
Pierwszą Przyczyną wszystkiego. On wszystko stale umieszcza w istnienie (creatio
continua ex nihilo). Co do istnienia drugiego, czyli co do sposobów istnienia przyrody,
wszystko jest dziełem przyrody, która poprzez ewolucyjny proces przekształceń
strukturalnych i funkcjonalnych tego co jest realizuje ten świat ewolucyjnie.
Jezuita Karl Rahner wyraża tę koncepcje i stosuje ją do duszy ludzkiej następująco:
„Podstawowa zasada rozumowania powinna, jak się zdaje, polegać na tym, że gdziekolwiek w świecie
dostrzega się skutek, należy przyjąć istnienie jakiejś ziemskiej przyczyny, którą można i trzeba poszukiwać
właśnie dlatego, iż Bóg (we właściwym rozumieniu tego pojęcia) stwarza wszystko za pośrednictwem
przyczyn wtórnych. Przeto założenie czy odkrycie przyczyny w obrębie tego świata żadną miarą, nie
pomniejsza kierującej całym zjawiskiem Boskiej przyczynowości, ale jest w zasadzie konieczne właśnie po

15Konstytucja duszpasterska O Kościele w świecie współczesnym, 36 [w:] Sobór Watykański Drugi, Konstytucje,
Dekrety, Deklaracje (Tekst łacińsko-polski) Édition du Dialogue, Paris 1967, s. 573.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 55


Ludwik Kostro
to, by oddać wyjątkowy charakter Boskiego działania, odróżniający je od jakiejkolwiek przyczynowości
kosmicznej16.
[…] Stwierdzenie, że Bóg stwarza duszę ludzkiej istoty w sposób bezpośredni, nie sugeruje wcale
odrzucenia tezy o tworzeniu ludzkiej istoty w całej jej pełni przez rodziców. Raczej doprecyzowuje ją ono
wskazując, że prokreacja mieści się w tej kategorii stworzonej przyczynowości sprawczej, w której mocą
Boskiej przyczynowości podmiot działający przekracza w sposób zasadniczy granice zakreślone przez
własną istotę17.
[…] można bez wahania uznać rodziców za przyczynę sprawczą całej ludzkiej osoby, w tym także i duszy,
ponieważ (jak stwierdziliśmy na podstawie wysnutej tu koncepcji przyczynowości) rozumowanie to nie
tylko nie wyklucza, ale niezaprzeczalnie uwzględnia fakt, iż rodzice zawdzięczają swą moc sprawczą jedynie
Bożej mocy18”.
Karl Rahner, idąc za Teilhardem, uznaje dwuaspektowość fizyczno-psychiczną
tworzywa kosmicznego i dlatego łatwiej przyjąć mu powyższą tezę:
„[…] jeśli materia i duch nie są z natury odrębne, lecz materia, będąc w pewnym sensie
„upostaciowionym” duchem, jest ważna o tyle, o ile umożliwia realizacje ducha, to idea ewolucyjnego
rozwoju materii ku duchowości nie jest bynajmniej niewyobrażalna19”.

A zatem jedynie w porządku ontologicznym życie psychiczne człowieka


(dusza = psychizm ludzki) stwarzane jest z niczego przez Boga, podobnie jak życie
cielesne ludzi i zwierząt oraz wszystkie inne rzeczy. Natomiast w porządku fizycznym
wszystko jest dziełem przyrody, także psychizm ludzki20.
Także w Polsce mamy teologów i filozofów, którzy twierdzą, że życie
psychiczne człowieka jest dalszym etapem rozwoju życia psychicznego zwierząt. Jako
przykład posłużyć może Ks. Tadeusz S. Wojciechowski (1917 -2000), który w latach
sześćdziesiątych wystąpił w swoich publikacjach i wykładach z odważną koncepcją
ewolucyjnej genezy duszy ludzkiej. Przez następne lata koncepcja ta była przez niego
rozwijaną. Wzbudziła ona wśród teologów polskich liczne kontrowersje. T. S.
Wojciechowski był prof. zwyczajnym Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie,
będąc przez pewien czas dziekanem Wydziału Filozofii Przyrody oraz Prorektorem
tejże uczelni. Twierdzi on, że psychizm ludzki ma swoją „przedludzką przeszłość”21

16 Rahner K., Hominisation. The Evolutionary Origins of Man as a Theological Problem, Burns and Oates,
1965, str. 95-96 [za:] Mahoney J., Bioetyka I wiara: początek życia, Znak, miesięcznik, Nr 438(11),
Kraków 1991, s. 134.
17 Tamże s. 99 [za:] Tamże, s. 134.
18 Tamże s. 98-99 [za:] Tamże s. 133.
19 Tamże s. 92 [za:] Tamże s. 133.
20 Jezuita E. Nowlan, aby wykazać, że w początkowych etapach rozwoju psychicznego człowieka

powtarzają się etapy rozwoju psychicznego małp wyświetlał, w czasie ćwiczeń z psychologii
eksperymentalnej na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w latach 1963-1970 filmy z doświadczeń
robionych na dzieciach szympańsich i ludzkich. W początkowym etapie oba rodzaje dzieci reagują
identycznie. Zdarza się nawet, że nieraz dziecko szympansie przejmuje inicjatywę, a dziecko ludzkie
uczy się od niego, ale tak jest do pewnego czasu. Potem dziecko ludzkie zaczyna przerastać
umiejętności dziecka szympansiego, uczy się np. mówić itp.
21 Wojciechowski T., Zagadnienie substancjalności duszy ludzkiej w ujęciu ewolucyjnym, Roczniki

Filozoficzne Tow. Nauk. KUL, T. XXVIII, 3 filozofia przyrody, 1980 s. 149.

56 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Czy Polacy wiedzą, że w Biblii brak zupełnie...
i dlatego należy pojąć całego „człowieka jako rezultat historii życia”22. W związku
z tym podawał za H. v. Ditfurthem i H. Beneschem, że „dusza ludzka nie spadła
z nieba”23. Odwołując się do poglądów K. Erbena24 Wojciechowski pisał:

„Psychoewolucja bierze początek z bioewolucji człowieka i jego mózgu. Można manipulować rzeczami jak
się chce, pisze Erben, jednak wszystkie sposoby naszego zachowania się, a więc procesy myślowe, reakcje
uczuciowe i popędowe rozgrywające się na wszystkich płaszczyznach naszej kultury, powstają w komórkach
naszego mózgu i w końcu są rezultatem jego neurofizjologicznych procesów25”.

Natomiast podzielając poglądy H. Benescha pisze:


Filozofowanie nad tym zagadnieniem bez uwzględnienia danych przyrodniczych, pisze Benesch,
stanowi przedsięwzięcie beznadziejne i bezowocne. Duch bowiem nie powstał w akcie stworzenia,
lecz jest wynikiem ewolucyjnego rozwoju. Surowy materiał dla powstania ducha był złożony
w komórkach nerwowych, z których dusza mogła powstać na drodze długiej ewolucjo psychizmu26”.

A oto cytat, który ukazuje istotę poglądu Wojciechowskiego:


„Teoria ewolucyjnej genezy duszy ludzkiej zakłada ciągłość ewolucyjną psychizmu zwierzęcego
i ludzkiego oraz próg przerobienia, na którym psychizm zwierzęcy zostal podniesiony i przekształcony
w procesie hominizacji na psychizm ludzki. Wraz z psychizmem ludzkim została zapoczątkowana
nowa linia rozwoju duchowego czynnika w człowieku. Człowiek odziedziczył całe biologiczne
i psychiczne życie swych zwierzęcych przodków i do tego dziedzictwa dodał, owszem musiał dodać
cos specyficzne nowego, czego nie nie było i nie ma u niższych form, a co jest tylko w człowieku.
Zgodnie przeto z ewolucyjną teorią genezy duszy ludzkiej pierwiastek duchowy, jako nowość
ewolucyjna wniesiona przez hominizacje, powstał nie przez dojście czegoś spoza natury człowieka czy
istoty przedludzkiej, lecz przez przekształcenie i podniesienie części jego natury na nowy poziom
działania i istnienia 27”.

Ks. Prof. Wojciechowski jest prekursorem opartych o Biblię nowych


poglądów w Polsce. Można mieć nadzieję, że także Polscy katolicy dadzą się
wciągnąć w nowy nurt myśli chrześcijańskiej i zaczną uznawać, że powrót do źródeł
umożliwia im uzgodnienie ich przekonań światopoglądowych z wynikami nauk
przyrodniczych głoszących, że psychizm ludzki wyłonił się z psychizmu zwierzęcego.
Na koniec zacytujmy jeszcze raz Ks. Tadeusza S. Wojciechowskiego, pioniera
nowej antropologii w Polsce:

„[…] trzeba zaznaczyć, że u chrześcijańskich myślicieli zaczyna się obecnie powolne odchodzenie od
tradycyjnej nauki o substancjalności duszy ludzkiej. Myśl Teilharda de Chardin o wprowadzeniu

22 Tamże.
23 Tamże.
24 Erben K. Die Entwicklung der Lebewesen, München- Zürich 1976 s. 351-352 [za:] Wojciechowski T.,

dz. cyt. s. 151.


25 Wojciechowski T., dz. cyt. s. 150.
26 Tamże s. 151.
27 Tamże s. 153.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 57


Ludwik Kostro
ewolucyjnej perspektywy do zagadnień chrześcijańskiej antropologii filozoficznej i teologicznej
zaczyna przynosić owoce po dziesiątkach lat przemilczania. Za Teilhardem pisze P. Smulders, że duch
ludzki nie jest intruzem na tej ziemi. Dusza ludzka stanowi tylko część natury człowieka i dlatego nie
należy traktować jej jako osobnej duchowej istoty. Jakakolwiek bowiem wypowiedź o duszy jest
równocześnie wypowiedzią o istocie człowieka. Według P. Schoonenberga tradycyjna nauka
o stworzeniu duszy ludzkiej bezpośrednio przez Boga oraz jej dalsze pozostawanie po rozpadzie ciała
implikuje dualizm, który naprowadza na myśl o sztucznym związku duszy z ciałem. Tradycyjne ujęcie
jako niebiblijne, postuluje konieczność przemyślenia oraz korekty dualistycznego sposobu rozważania
i przedstawiania duszy ludzkiej28”.

Literatura: Cullmann O., Unsterbilchkeit der Seele oder Auferstehung der Totten?, Stuttgart
1962; Erben K. Die Entwicklung der Lebewesen, München – Zürich 1976; Francoeur R.
T., Horyzonty ewolucji, Warszawa 1969; Keener C.S., Komentarz historyczno-kulturowy do
Nowego Testamentu, Warszwa 2000; Mahoney J., Bioetyka i wiara: początek życia, Znak,
miesięcznik, Nr 438/11/, Kraków 1991; Moltmann J., Bóg w stworzeniu, Kraków 1995;
Ratzinger J., Śmierć i życie wieczne, Warszawa 1986; Ratzinger J., Wprowadzenie
w chrześcijaństwo, Kraków 2006; Wojciechowski T., Zagadnienie substancjalności duszy
ludzkiej w ujęciu ewolucyjnym, Roczniki Filozoficzne Tow. Nauk. KUL, T. XXVIII,
3 filozofia przyrody, 1980; Pismo Święte Nowego Testamentu i Psalmy, Najnowszy
przekład z języków oryginalnych z komentarzem. Opracował Zespół Biblistów
Polskich z inicjatywy Towarzystwa Świętego Pawła, Radom 2005; Konstytucja
duszpasterska O Kościele w świecie współczesnym, Sobór Watykański Drugi, Konstytucje,
Dekrety, Deklaracje (Tekst łacińsko-polski) Édition du Dialogue, Paris 1967.

28 Wojciechowski T. S., dz. cyt. s. 148.

58 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Życie lekkie jak piórko żurawia. O życiu i śmierci w etosie samurajskim

KAMIL ZEIDLER1

Życie lekkie jak piórko żurawia.


O życiu i śmierci w etosie samurajskim

„Jestem gotów poświęcić swe życie w obronie mego pana


– przysięgał Takenori –
Mam to za nic. Moje życie jest lekkie jak piórko żurawia.
Być może dziś umrę patrząc w twarz wrogowi,
ale nigdy nie odwrócę się do niego plecami, żeby przeżyć”2

Samuraj, czyli japoński wojownik


Podobnie jak w średniowiecznej Europie doszło do ukształtowania się klasy
społecznej określanej mianem rycerstwa, wraz z zespołem wartości, wzorcami
zachowania, światopoglądem, usposobieniami, postawą moralną, ideałami,
kryteriami, wierzeniami, czyli swym etosem, tak też podobnie w średniowiecznej
Japonii ukształtowała się klasa społeczna samurajów3. Etos samurajski kształtował
się na polach bitew średniowiecznej Japonii, a następnie w okresie pokoju
w nieustannym treningu sztuki bojowej, który miał prowadzić do doskonałości
fizycznej i psychicznej. Przy czym należy podkreślić, że feudalizm w Japonii trwał
dużo dłużej niż w Europie, bo aż do restytucji Meiji, czyli do połowy XIX wieku4.

1 dr Kamil Zeidler, Katedra Teorii Filozofii Państwa i Prawa, Wydział Prawa i Administracji, Uniwersytet
Gdański.
2 Mutsu-waki. Zapiski opowiadań z Mutsu (historia pierwszej wojny dziewięcioletniej – XI w.); dziękuję Andrzejowi M.

Tomczykowi za inspirację powyższym cytatem; dodać warto, że w Hagakure czytamy: „jeśli przyjdzie ci
umierać w walce, bądź gotów to zrobić, patrząc wrogowi w twarz”; Yamamoto Tsunetomo, Hagakure.
Sekretna księga samurajów, Poznań 2001, s. 48.
3 Na temat podobieństw i różnic europejskiego rycerstwa i japońskich wojowników zob.: Inazo Nitobe,

Bushido – dusza Japonii, Bydgoszcz 2001; Takeshi Takagi, Rycerze i samuraje. Tōzai bushidō-no hikaku, Bydgoszcz
2004.
4 Szerzej na temat samurajów w średniowiecznej Japonii zob.: L. Frédéric, Życie codzienne w Japonii w epoce

samurajów (1185-1603), Warszawa 1971; A. Śpiewakowski, Samuraje, Warszawa 1989 (2007); H. Cook,
Samurai. The Story of a Warrior Tradition, London 1993; J. Szymankiewicz, Samuraje. Obyczaje, pochodzenie,
techniki walki, Warszawa 1997; A. Westbrook, O. Ratti, Sekrety samurajów. Studium o japońskich sztukach walki,
Bydgoszcz 1997; H. Socha, Miecze japońskie. Nihontō, Warszawa 2002; J.M. Yumoto, Miecz samurajski.
Podręcznik, Bydgoszcz 2004; Mitsuo Kure, Samuraje. Ilustrowana historia, Warszawa 2006; F.J. Norman,
Disputatio – Tom VII – „Życie” 59
Kamil Zeidler
Tak opisuje ideał japońskiego wojownika
André Louka: „Samuraje, twardzi wojownicy, odporni
na cierpienie fizyczne, poddani losowi, musieli być
gotowi na wypełnienie „powinności” wojownika, nie
ulegając przy tym żadnej słabości, gdyż jedynie od nich
zależało przetrwanie jedności terytorium i życie
samego daimyo. Byli jego strażnikami i musieli
pozostawać „nieustraszonymi rycerzami bez skazy”.
Dlatego też, od początku istnienia, podporządkowali
się niepisanemu kodeksowi postępowania. Nie
przestrzegając go, skazywali się na hańbę, którą mogła
zmyć jedynie śmierć. Ten pierwszy kodeks, zwykle
nazywany „Drogą Łuki i Konia”, był dość
prymitywny, ale nader praktyczny”5.

Kodeks bushidō
Szczególną rolę w średniowiecznej Japonii
odegrał obowiązujący przez wiele wieków system
wartości i norm postępowania wynikający z tzw. kodeksu
bushidō6, który był niepisanym zbiorem prawa
powszechnie obowiązującego. Samo źródłosłowie
bushidō wskazuje na pojęcie „drogi” (chiń. tao, jap. do),
które to słowo ma na Dalekim Wschodzie bardzo bogatą
tradycję filozoficzną. Zawarte w kodeksie normy
skierowane były jedynie do warstw wyższych,
w szczególności do bushi, czyli wojowników, którzy
zajmowali w feudalnym społeczeństwie japońskim
wysoką pozycję. Jednakże poprzez tzw. lustrzane odbicie, Samuraj w sztuce japońskiej,
Źródło: Wikimedia.org

Japoński wojownik, Bydgoszcz 2006; J. Tubielewicz, Od mitu do historii. Wykłady o Japonii, Warszawa 2006;
D. Cunningham, Taiho jutsu. Prawo i porządek w epoce samurajów, Bydgoszcz 2007; St. Turnbull, Samuraje. Dzieje
japońskich wojowników, Warszawa 2007; zob. też: K. Stefański, Stereotypowe wizerunki samuraja (w:) Japonia
Toruniensia. Język i kultura Japonii, (red.) K. Stefański, t. 2, Toruń 2001, s. 105 i n.; R.T. Ames, Bushidō: sposób
życia czy kodeks etyczny (w:) Estetyka japońska, Estetyka życia i piękno umierania, (red.) K. Wilkoszewska, Kraków
2005, s. 145 i n.; A. Tomczyk, Bushi-do – „droga wojownika” (w:) Japonia w oczach Polaków, (red.) J. Włodarski,
Gdańsk 2008, s. 21 i n.; S. Skowron-Markowska, Etos samuraja w feudalnej Japonii (w:) Stereotypy i wzorce męskości
w różnych kulturach świata, (red.) B. Płonka-Syroka, Warszawa 2009.
5 A. Louka, Przedmowa (w:) Yamamoto Tsunetomo, Hagakure. Sekretna księga samurajów, Poznań 2001, s. 6.
6 Bushi – jap. wojownik; do – jap. droga; czyli droga wojownika; taki zabieg słowotwórczy jest często

wykorzystywany w języku japońskim, na przykład przy nazwach japońskich sztuk walki: kendo (ken –
miecz, do – droga), kyudo (ku – łuk, do – droga), judo (ju – łagodny, do – droga), aikido (ai – miłość, ki –
energia, do – droga), czy też karate (kara – pusta, te – ręka).
60 Disputatio – Tom VII – „Życie”
Życie lekkie jak piórko żurawia. O życiu i śmierci w etosie samurajskim
normy kodeksu bushidō oddziaływały na zachowania również innych grup społecznych
dawnej Japonii. Jego normy opierały się na przekonaniu społecznym o ich słuszności.
Sam charakter normatywny kodeksu
bushidō jest godny uwagi. Nigdy nie spisane w
postaci jednolitego aktu normy bardzo
precyzyjnie regulowały postępowanie bushi,
poczynając od spraw życia codziennego, aż po
sprawy wagi państwowej. Normy kodeksu
bushidō miały charakter norm zwyczajowych,
gdzie za zwyczaj przyjęło się uznawać ustalony
jednorodny sposób postępowania uznany za
wiążący przez określoną zbiorowość
społeczną. Do spisania go w formie prawa
pisanego, nigdy nie doszło. Na przestrzeni
wieków powstawały jedynie teksty, zaliczane
dziś do literatury japońskiej, które określić
można jako komentarze do tego kodeksu,
z których aktualnie odtwarzać można treść
składających się na ten kodeks norm. Przy
czym prace na temat kodeksu bushidō
konstruowane były na dwa sposoby; pisano je
albo jako poradniki, jak postępować należy Portret legendarnego samuraja Miyamoto
albo najczęściej już w późniejszym czasie, jako Musashiego, Żródło: D.F. Draeger,
opis i refleksja dotycząca składających się na Tradycyjne Bujutsu, Bydgoszcz 2006
niego norm. Słusznie więc zauważa Robert
Gembal: „Kodeks bushido ma tradycyjnie ustny
przekaz, ale niektóre treści można odnaleźć w literaturze japońskiej. W pierwszych
przykładach literackich moralność ujmowana jest w sposób prymitywny. Podkreśla
się cnoty, które powinny być bliskie wojownikowi: honor, prawość, odwagę czy
bohaterstwo”7. Pisze on dalej: „Kodeks bushido dotyczył wzorców postawy w walce,
w życiu, w relacjach z innymi. Stanowił prawo zwyczajowe. Choć elementy zasad
bushido znajdujemy w różnych tekstach japońskiej literatury, kodeks nie był nigdy
spisany. Znajomość jego zasad dotyczyła wąskiej grupy społecznej samurajów.
Kodeks rozwinął jednak system wartości trwały i obecny do dziś wśród tych, którzy
kontynuują tradycje budo. Są to cele inne niż powszechne i modne aspiracje. Sukces
i kariera – cokolwiek się aktualnie kryje pod tymi hasłami – nie są bliskie
świadomości budo”8. Bushidō sławi całkowite zaufanie i posłuszeństwo wobec
suwerena – daimyo, który winien reprezentować autorytet etyczno-społeczny9.

7 R. Gembal, Aikido. Edukacja ciała i umysłu, Gdańsk 2004, s. 41.


8 Ibidem, s. 41.
9 Ibidem, s. 43.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 61


Kamil Zeidler
Wskazując najważniejsze treści bushidō, zwrócić należy uwagę w szczególności
na shido shichisoku, czyli siedem zasad drogi wojownika, na które składały się:
mądrość, dobroć, odwaga, grzeczność, lojalność, prawda oraz honor10. Ktoś, kto
postępuje zgodnie z tymi zasadami, nabiera zaufania do siebie i działa w sposób
naturalny i pewny. Kodeks bushidō wskazywał więc i chwalił siedem cnót samuraja:
chugi, czyli umiejętność bezwzględnego oddania się sprawie i pokory wobec
zwierzchników. Jest to zarazem brak takiego przywiązania do czegokolwiek, by się
tego żałowało utraciwszy; gi, czuli absolutna równowaga ducha i myśli. Wojownik nie
może nigdy dać się wytrącić z równowagi, niezależnie od tego, co robi. Irytacja bądź
zwątpienie to karygodna oznaka słabości; jin, czyli miłość i wola pomocy światu.
W myśl maksymy, więcej daję niż przyjmuję; makoto, czyli wiara w siebie i innych oraz
przede wszystkim szczerość. Wojownik nie jest kłamcą i krętaczem, myśli i działa po
prostu, tak jak proste i opanowane są jego uczucia; mieyo, czyli budowanie własnej,
doskonałej postawy wobec świata. Wojownik na każdym kroku stara się być lepszym,
a każdy regres uważa za wielkie niepowodzenie; rei, czyli grzeczność, kultura,
odpowiednie zachowanie. Wojownik nie kala się niegodnym postępowaniem,
ponieważ stara się być ciągle lepszym; i w końcu yu, czyli odwaga, dzielność i męstwo
w obronie własnych przekonań11. Jak pisze Inazo Nitobe: „Taka więc była nauka
bushido: znoś i przyjmuj wszelkie przeciwności i nieprzyjazne losy ze spokojem
i czystym sumieniem”12.
Andrzej Tomczyk pisze: „w instrukcjach poświęconych codziennemu życiu
samurajów można odnaleźć na przykład zalecenie ograniczenia wystawnego stylu
życia czy nakazy dotyczące konieczności noszenia skromnych ubiorów. Zarazem
postulowano w owych instrukcjach przestrzeganie moralnego zachowania,
zabraniając kategorycznie pijaństwa, rozpusty i używania ordynarnych słów”13.
Z jednej strony wskazać można takie zalecenia w zakresie postępowania, które dają
się zamknąć w krótkie, a wiele znaczące hasła, z drugie zaś istniało wiele, tak
przekazywanych w drodze wychowania i niepisanych wzorów kulturowych, jak
i często nieoficjalnie spisywanych, szczegółowych zaleceń dla samurajów, co do
zwykłych czynności dnia powszedniego. Warto jednak postawić pytanie co do
praktycznej skuteczności owych wzorców postępowania składających się na kodeks
bushidō. Dann F. Draeger odnosi się do tego następująco: „Historyczne annały podają
zbyt wiele przykładów ilustrujących te cnoty, żeby móc poddać w wątpliwość
powszechność ich występowania”14. Zaznacza przy tym: „Trzeba jednak od razu
przyznać, że zdarzające się skandaliczne przypadki całkowitego braku skrupułów nie

10 Analogicznie jak cztery śluby rycerskie w średniowiecznej Europie: ubóstwo, posłuszeństwo, skromność

oraz najwyższa doskonałość osobista.


11 W oparciu o materiały przygotowane i otrzymane od Andrzeja M. Tomczyka; zob. też: A. Tomczyk,

Bushi-do – „droga wojownika” (w:) Japonia w oczach Polaków, (red.) J. Włodarski, Gdańsk 2008, s. 27 i n.
12 Inazo Nitobe, Busido – dusza Japonii, Warszawa 1993, s. 79.
13 A. Tomczyk, Bushi-do – „droga wojownika” (w:) Japonia w oczach Polaków, (red.) J. Włodarski, Gdańsk 2008, s. 24.
14 D. F. Draeger, Tradycyjne Bujutsu. Japońskie sztuki i szkoły walki, t. I, Bydgoszcz 2006, s. 11.

62 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Życie lekkie jak piórko żurawia. O życiu i śmierci w etosie samurajskim
pozwalają na czynienie zbyt daleko idących uogólnień”15. Niemniej jednak w warstwie
normatywnej zalecenia dotyczące postępowania samurajów istniały, niezależnie od
ich skuteczności w warstwie empirycznej.

Religia w służbie wojny


Istotny wpływ na bushidō miał buddyzm zen. Eugen Herrigel, powołując się
na Daisetz T. Suzukiego, pisze: „kultura japońska ściśle wiąże się z buddyzmem zen;
że japońska sztuka, postawa duchowa samuraja, japoński styl życia, moralne,
estetyczne, a poniekąd także intelektualne życie japończyków temu właśnie
zawdzięcza swą osobliwość, że wyrasta z buddyzmu zen, toteż wymyka się
rozumieniu osób z tą gałęzią buddyzmu nie zaznajomionych”16. Autor ten
dostrzegając związki pomiędzy buddyzmem zen a budo zaznacza także: „Zrozumiały
jest (…) wpływ buddyzmu zen na kodeks samurajów. W rzeczywistości duch samuraja
był w dużym stopniu kształtowany przez zen. Nawet obecnie instrukcje w łucznictwie
czy sztuce walki mieczem wyróżniają się swoją surową dyscypliną”17. Słusznie
zauważa A. Louka: „Samurajowie zaczerpnęli z różnych etyk religijnych zasady
mające im pomóc wzmocnić ducha, tak by mogli wzbogacić przede wszystkim
praktyczne i taktyczne nakazy ich Kodeksu. Buddyzm dostarczył Samurajowi ideał
spokoju, ufności w przeznaczenie i pokorną akceptację tego, co nieuniknione.
Nauczył go przede wszystkim pogardy dla śmierci i braku lęku przed nią. Samuraj
czerpał z tego siłę niezbędna do przejścia od życia do śmierci. Nic nie ilustruje lepiej
tego uczucia jak z lubością powtarzane przez Samurajów porównanie: „Podobny do
kwiatu wiśni, gotów umrzeć przy pierwszym podmuchu porannej bryzy”, co oznacza
– w kwiecie wieku i bez żalu”18. I dalej pisze on: „Sintoizm z kolei wychwalał cnoty
„męskie”, wierność oraz odwagę, mające być podporą na polu walki”19. Co godne
uwagi, w średniowiecznej Japonii istniały wszak także klasztory wojujących
mnichów20. Później zaś także chrześcijaństwo zaczęło odgrywać w Japonii pewną
rolę21.

15 Ibidem, s. 11 i n.
16 E. Herrigel, Zen w sztuce łucznictwa, Warszawa 1987, s. 15 i n.; uwaga ta dotyczy buddyzmu zen, będącego
jednak tylko jednym z elementów kształtujących kulturę japońską.
17 E. Herrigel, Droga zen, Wrocław 1992, s. 21; i dalej pisze on: „Wczesne godziny ranne, kiedy umysł jest

szczególnie klarowny, wybierane są na praktykę. Zmiany pór roku nie mają znaczenia, również
najzimniejsze i najgorętsze godziny są preferowane”.
18 A. Louka, Przedmowa (w:) Yamamoto Tsunetomo, Hagakure …, s. 6 i n.
19 Ibidem, s. 7.
20 Zob.: P. Crepon, Religie a wojna, Gdańsk 1994, s. 225 i n.; B.A. Victoria, Zen na wojnie, Kraków 2005; na ten

temat pisał również A.M. Tomczyk; zob.: A.M. Tomczyk, Z dziejów buddyjskiego „kościoła wojującego”
w średniowiecznej Japonii, „Mówią Wieki” 1996 nr 8, s. 9 i n.
21 Zob.: A. Kozyra, Samurajskie chrześcijaństwo, Warszawa 1995.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 63


Kamil Zeidler
Wolność wyboru czyli seppuku
Buddyzm zen, wraz z jego pogardą dla śmierci, w istotny sposób wpłynął na
ukształtowanie przekonań bushi na temat życia i śmierci. Elementem życia i służby
samurajów był więc nakaz etyczny dotyczący nieustannej gotowości do najwyższego
poświęcenia, w tym i poświęcenia swego własnego życia. Owo poświęcenie życia nie
dotyczyło bynajmniej tylko śmierci w walce, ale także sytuacji, gdy aby zmyć skazę na
swym honorze samuraj w drodze seppuku, co w dosłownym przekładzie znaczy
„rozciąć brzuch”, odbierał sobie życie, bądź też robił to w wykonaniu kary za swe
przewinienie.
Jak pisze Aleksander Śpiewakowski:
„Z kodeksem busido nierozerwalnie
związany jest obrzęd seppuku, który
pojawił się w środowisku wojowników
w czasach narodzin i rozwoju feudalizmu
w Japonii. Samuraje lub inni przedstawi-
ciele wyższych warstw społeczeństwa
japońskiego popełniali samobójstwo (metodą
seppuku) w wypadku poniesienia
uszczerbku na honorze, popełnienia
niegodnego postępku (hańbiącego – według
norm busido – imię rycerza), w przypadku
śmierci suzerena lub też, w późniejszych
czasach, w okresie Edo (1603-1867), kiedy
obrzęd uformował się ostatecznie –
z wyroku sądu jako karę za popełnione
przestępstwo”22. Pisze on dalej: „Seppuku
było przywilejem samurajów, szczycących
się tym, że mogą swobodnie rozporządzać
swoim życiem, przez wypełnienie obrzędu
Seppuku w sztuce japońskiej, demonstrując siłę duch, samokontrolę
Źródło: Wikimedia.org i pogardę wobec śmierci. Rozcięcie
brzucha wymagało od rycerza wielkiego
męstwa i wytrzymałości, gdyż jama brzuszna jest jednym z najwrażliwszych miejsc
w ciele ludzkim, gdzie skupia się wiele zakończeń nerwów. Właśnie dlatego samuraje,
uważający się za najśmielszych, najbardziej opanowanych i zdecydowanych ludzi
w Japonii, przedkładali nad inne ten właśnie bolesny sposób umierania”23.

22 A. Śpiewakowski, Samuraje, Warszawa 2007, s. 22 i n.


23 Ibidem, s. 23.
64 Disputatio – Tom VII – „Życie”
Życie lekkie jak piórko żurawia. O życiu i śmierci w etosie samurajskim
Zwyczaj samobójstwa objaśnia Inazo Nitobe pisząc: „Zacznę od
samobójstwa i ograniczę się do rozpatrzenia seppuku albo kappuku, pospolicie harakiri
zwanym. Oznacza to ofiarowanie samego siebie przez rozprucie wnętrzności. (…)
Seppuku nie jest dla nas niczym wstrętnym. Wybór padł właśnie na tę część ciała,
która wedle przesądu anatomicznego była siedzibą duszy i uczuć”24. I dalej: „(…)
seppuku nie było zwykłym czynem samobójczym. Było to urządzenie prawne
i otoczone ceremoniałem. Było ono wynalazkiem średniowiecznym, procesem,
którym wojownicy pokutowali za swe zbrodnie, naprawiali swe błędy, uciekali przed
hańbą, uwalniali przyjaciół lub też udowadniali swą szczerość. Jeżeli nakładano je
jako prawną karę, to odbywało się z należytą
uroczystością. Było to wysubtelnienie
samobójstwa. Nikt nie mógł go wykonać bez
największego spokoju i obojętności i dlatego
właśnie uważano je za tak bardzo godne
i stosowne dla wyznawców bushido”25.
Jerzy Miłkowski tak opisuje seppuku:
„Ktoś, kto w sposób niewybaczalny naruszył
prawo lub honor, mógł przez seppuku (…)
dokonać „samoukarania”, ocalić część god-
ności, rodzinę i domowników. Seppuku
popełniano też, aby zaprotestować (…)
przeciw czemuś albo dać wyraz usprawiedliw-
wionego gniewu na niesprawiedliwość
zwierzchnika”26. Samą ceremonię opisuje on
tak: „Samobójca zapraszał zwykle kilku
świadków ostatnich chwil. Jeden z nich pełnił
rolę kaishaku, życzliwego kata, a zarazem
eksperta, który ostatecznie skracał męki
samobójcy, gdy ten dał już dowód pogardy
Seppuku w sztuce japońskiej,
śmierci. (…) Bohater ceremonii, ubrany na Żródło: Wikimedia.org
biało, wypijał nieco mocnej sake, pisał ostatnie
słowa, np. w formie krótkiego wiersza, a następnie wbijał sobie w brzuch nóż i – jeśli
zdołał – prowadzi ostrze przez kilkanaście centymetrów”27. Aby seppuku było
prawidłowe, należało upaść twarzą do przodu28.

24 Inazo Nitobe, Bushido – dusza Japonii, Bydgoszcz 2001, s. 70 i n.


25 Ibidem, s. 73.
26 J. Miłkowski, Encyklopedia sztuk walki, Toruń 2008, s. 260.
27 Ibidem, s. 260.
28 J. Szymankiewicz, Samuraje. Pochodzenie, obyczaje, techniki walki, Warszawa 1997, s. 21.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 65


Kamil Zeidler
Tak zakończenie sławnej historii zemsty 47 roninów opisuje A. Tomczyk:
„Ostatecznie, po długich i zażartych debatach zarówno zwolenników, jak
i przeciwników działań 47 roninów – funkcjonariusze shogunatu przecież sami byli
samurajami i sam akt zemsty uznawali naturalnie za jedyne słuszne rozwiązanie
sprawy – rząd uznał, że postępek samurajów z Ako, z punktu widzenia
bezgranicznego przywiązania do seniora,
zasługuje na pochwałę, niemniej za
pogwałcenie prawa i zabójstwo urzędnika
shoguna oraz jego ludzi należy ich potępić
i ukarać. W rezultacie czwartego dnia
drugiego miesiąca 1703 roku władze uznały
zemstę za przestępstwo, lecz w drodze
szczególnej łaski zezwoliły 47 roninom na
popełnienie honorowego samobójstwa
według zasady seppuku, z wyjątkiem
jednego z nich, najmłodszego, którego
ułaskawiono po to, aby mógł opiekować
się grobami towarzyszy. Zgodnie
z wydanym wyrokiem 4 lutego 1704 roku
wierni samuraje oddali swoje życie, a ich
ciała umieszczono obok grobu Naganowi
Asano, w świątyni Sengakuji w Takanawa,
na południe od Shiba”29.
Taki znajdujemy fragment
w biografii Yamamoto Tsunetomo, autora
Żona jednego z 47 roninów popełniająca Hagakure30, jednego z najważniejszych dzieł
samobójstwo, Źródło: Wikimedia.org
samurajskich: „Po śmierci swego pana,
Nabeshimy Mitsushige (1700), Yamamoto zabroniono wykonania junshi, rytualnego
samobójstwa mającego skierować do w objęcia śmierci w ślad za swym panem. Nie
było to bowiem zgodne z obowiązującym dekretem Tokugawy, zabraniającym tych
praktyk, jak i z życzeniem samego Mitsushige Nabeshimy”31. Andrzej Tomczyk
opisuje to następująco: „wasale silnie powiązani emocjonalnie ze swoim seniorem
niejednokrotnie po śmierci swego pana popełniali samobójstwo (oibara). Zwykle

29 A. Tomczyk, Bushi-do – „droga wojownika” (w:) Japonia w oczach Polaków, (red.) J. Włodarski, Gdańsk 2008,
s. 34; zob. też: A.M. Tomczyk, Skarbiec wiernych wasali, czyli historia zemsty 47 roninów z Ako, „Mówią Wieki”
1997 nr 3, s. 40 i n.
30 Zob.: Yamamoto Tsunetomo, Hagakure. The Book of Samurai, Kodanasha International, Tokyo-New

York-London; polskie wydanie: Yamamoto Tsunetomo, Hagakure. Sekretna księga samurajów, Poznań 2001;
oraz fragmenty Hagakure wraz z wprowadzeniem autorstwa Yukio Mishima (w:) Estetyka japońska. Estetyka
życia i piękno umierania, (red.) K. Wilkoszewska, Kraków 2005, s. 109 i n.
31 A. Louka, Przedmowa (w:) Yamamoto Tsunetomo, Hagakure …, s. 9.

66 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Życie lekkie jak piórko żurawia. O życiu i śmierci w etosie samurajskim
zresztą działo się tak po przegranej bitwie”32. Stąd nikogo nie powinno dziwić
stwierdzenie przypisywane czternastowiecznemu samurajowi Masashige Kusonoki,
który rzekł: „Chciałbym żyć dziewięć razy, by każde życie poświęcić mej ojczyźnie”33.
Jednakże w 1663 roku, czyli po zakończeniu długoletniej wojny domowej i przejęciu
władzy przez szogunat, zakazano rozpowszechnionego zwyczaju popełniania
rytualnego samobójstwa po śmierci seniora, kwestionując przy tym ideę, zgodnie
z którą wasal winien towarzyszyć swemu zwierzchnikowi również po śmierci34.
Jednak mimo tego zakazu praktyka ta nie zaniknęła zupełnie.
W samym już Hagakure czytamy:
„Odkryłem, że droga Samuraja zasadza się
na śmierci. W sytuacji kryzysowej, kiedy
możliwości przeżycia i śmierci są sobie
równe, musi on bez wahania wybrać śmierć.
Nie ma w tym nic trudnego, należy po prostu
uzbroić się w odwagę i działać”. Ostrzega
Yamamoto Tsunetomo jednak: „Wszyscy
wolimy żyć i jest rzeczą zupełnie naturalną,
że człowiek zawsze wynajdzie sobie jakieś
powody, żaby trwać przy życiu”.
I konkluduje: „Ten, który wybierze życie, nie
podoławszy swojej misji, ściągnie na siebie
pogardę i uznany zostanie za tchórza
i nieudacznika. Ten zaś, który umrze po
nieudanej próbie, odejdzie śmiercią fanatyka,
która może się zdać niepotrzebna. Ten
jednak nie straci honoru. To właśnie jest
droga Samuraja”. Gdzie indziej Yamamoto Seppuku w sztuce japońskiej, Źródło:
Tsunetomo pisze: „Aby zostać Samurajem A. Śpiewakowski, Samuraje, Warszawa 2007
doskonałym, trzeba przygotowywać się na
śmierć rano i wieczorem, przez cały dzień nawet. Jeżeli Samuraj jest gotowy na
śmierć o każdej porze, oznacza to, że osiągnął mistrzostwo na Drodze i może bez
wahania poświęcić całe swoje życie swemu Panu”. W końcu zaś: „Prawdziwym
Samurajem jest się jedynie wtedy, gdy nie ma się innego pragnienia, jak szybko
umrzeć – i stać się czystym duchem – ofiarując własne życie swojemu panu”35.
Hagakure przepojone jest taką właśnie myślą o życiu i śmierci, zaś kolejne
fragmenty tylko utwierdzają w tym czytelnika: „Dzielny Samuraj nie myśli
o zwycięstwie bądź o przegranej, lecz z oddaniem walczy aż do śmierci. Tylko w ten

32 A. Tomczyk, Bushi-do – „droga wojownika” (w:) Japonia w oczach Polaków, (red.) J. Włodarski, Gdańsk 2008,
s. 22.
33 Ibidem, s. 22 i n.
34 Ibidem, s. 25.
35 Yamamoto Tsunetomo, Hagakure. Sekretna księga samurajów, Poznań 2001, s. 20.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 67


Kamil Zeidler
sposób wypełni on swoje przeznaczenie”36. Czytamy tam na temat koniczności
dbania przez samurajów o swój wygląd: „(…) Troszczenie się z taką pieczołowitością
o swój wygląd może się wydawać oznaką próżności, jednakże ten zwyczaj nie wynikał
ze skłonności do elegancji czy chęci bycia przystojnym.
W każdej chwili bowiem można było zostać wyzwanym do walki, a jeśli
przyszłoby w niej zginąć, mając zaniedbany wygląd, dałoby się tym dowód ogólnego
rozprężenia i wystawiało na pogardę i lekceważenie ze strony przeciwnika. Oto
powód, dla którego starzy i młodzi Samurajowie zawsze bardzo dbali o wygląd. Owa
przesadna troska zdawać się może zajęciem mało poważnym, stanowi ona jednak

Seppuku w sztuce japońskiej, Źródło Wikimedia.org


nieodłączną część życia Samuraja. W rzeczywistości zaś wymaga mniej wysiłku
i czasu, niż by się mogło wydawać”37. I zaraz dalej: „Chcąc być stale gotowym na
śmierć, Samuraj musi uważać się za już martwego; jeśli zaś okazuje pilność w służbie,
doskonaląc się jednocześnie w sztukach walki, nigdy nie okryje się hańbą. (…) To
oczywiste, że Samuraj nieprzygotowany na śmierć, umrze śmiercią niezbyt honorową.
Jeśli jednak poświęca swoje życie na przygotowanie własnej śmierci, jakże mógłby
prezentować postawę godna pogardy? Należy poważnie to przemyśleć i odpowiednio
dostosować swoje postępowanie”38. W innym jeszcze miejscu czytamy: „Gdy dzień
po dniu Samuraj przyzwyczaja umysł do myśli o śmierci, będzie potrafił umrzeć
spokojnie w godzinę jej nadejścia. Ponieważ nieszczęścia rzadko okazują się tak
straszne, jak je sobie wyobrażaliśmy, dlatego ciągłe i przedwczesne zamartwianie się

36 Ibidem, s. 28.
37 Ibidem, s. 29 i n.
38 Ibidem, s. 30.

68 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Życie lekkie jak piórko żurawia. O życiu i śmierci w etosie samurajskim
jest zupełnie śmieszne. Lepiej zawczasu przygotować się na myśl, że ostatecznym
losem Samuraja będącego w służbie Pana, jest zostanie roninem lub wykonanie
sepuku”39. Księga ta, jak i wiele jej podobnych, stanowiła zbiór praktycznych
wskazówek i zaleceń, konkretyzując niepisany kodeks bushidō, nakazując w tym ciągłą
gotowość na śmierć, ale także pókim bushi żywy, nieustanną pracę nad
samodoskonaleniem, tak aby móc lepiej służyć swemu daimyo.
Wielu przykładów bohaterstwa i gotowości na najwyższe poświęcenie w walce, a
nawet odebrania sobie życia w klęsce, można doszukiwać się także w kulturze
europejskiej. Jednakże nigdy nie doszło w niej do ukonstytuowania się takiej instytucji,
jaką było seppuku w średniowiecznej Japonii. Jest to wzorzec dla nas kulturowo tak
odległy, niezrozumiały, a nawet budzący odrazę, iż trudno szukać podstaw dla jego
racjonalizacji na gruncie tradycji europejskich. Jednak próbę takiego wyjaśnienia
podejmuje Maurice Pinguet pisząc: „Czy samobójstwo nie było w tych meandrach woli
mocy najbardziej dumnym i najrozsądniejszym zachowaniem zwyciężonych? Zabijając
się, dowódcy odbierali wrogom może nie tyle zwycięstwo, ale z pewnością triumf.
Unikali najgorszych upokorzeń, po których i tak nastąpiłaby niechybna śmierć. I, być
może, odwracając przeciwko sobie samym własny gniew, odnajdywali satysfakcję w
karaniu się za porażkę? Wasale zaś uważali, że podążanie za swoim panem w drogę do
innego świata, a raczej do innego życia, jest ich zadaniem. Pragnęli mu nadal służyć.
Samobójstwo było ostateczną ucieczką tych, którzy nie mogli uciec i nikt nie mógł
odebrać im chwały zdobytej w ostatniej chwili życia. Ale zwycięzcom również takie
rozwiązanie było na rękę. Oszczędzało im nienawistnego trudu zabijania rozbrojonego
przeciwnika i kładło kres ryzyku jego późniejszej zemsty”40.

Etos samurajski dzisiaj


Gotowość na śmierć dotyczyła tak bycia na nią przygotowanym w walce, jak
i przyjęcia, że zawsze istnieje szlachetny sposób na wybrnięcie z sytuacji godzącej
w honor samuraja. W końcu też nakaz odebrania sobie życia był jedną z kar za
popełnienie przestępstwa w średniowiecznej Japonii, przy czym kara ta była
ograniczona podmiotowo, to znaczy, iż skazanym mógł być jedynie szlachetnie
urodzony wojownik. Seppuku, czyli honorowe odebranie sobie życia, było więc
również karą wymierzaną przez organy władzy zwierzchniej samurajom.
Dziś jest to już tylko historia, choć zaznaczyć należy, iż służy ona zapewne
zrozumieniu japońskiej współczesności. Słusznie zauważa D.F. Draeger: „Mimo iż żadna
z klas japońskiego społeczeństwa nie miała monopolu na Yamato-damashii, „japońskiego
ducha”, to jego przejawy nigdzie nie uzewnętrzniały się tak spektakularnie, jak pośród
wojowników. Analiza czynników, które doprowadziły do takiego stanu rzeczy, może
pomóc w lepszym zrozumieniu Japonii – zarówno jej przeszłości, jak i teraźniejszości, a
nawet przyszłości”41. Słusznie zauważa A. Louka w przedmowie do francuskiego

39 Ibidem, s. 39.
40 M. Pinguet, Śmierć z wyboru w Japonii, Kraków 2007, s. 108.
41 D.F. Draeger, Tradycyjne Bujutsu. Japońskie sztuki i szkoły walki, t. I, Bydgoszcz 2006, s. 11.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 69


Kamil Zeidler
wydania Hagakure: „Średniowieczna Japonia przeszło do historii, a przecież dzisiejszy,
oryginalny charakter narodu japońskiego nie pozostaje w zupełnym oderwaniu od
czasów, w których wsławił się ten, którego nazwano Bushi – feudalny wojownik”42. I
dodaje, co tak słusznie dotyczy także seppuku: „bez względu na to, czy chodzi o
malarstwo, sztukę kulinarną, ogrodniczą, czy sztuki walki, Sztuka Japońskie są
spadkobiercami tradycji średniowiecznych. Wyrażana przez nie kultura Wschodu
fascynowała nas, Europejczyków, od zawsze. Głównie dlatego, że wyrafinowanie i
okrucieństwo są w nich tak ściśle ze sobą powiązane”43.
Dziś ów etos samurajski, choć oczywiście dalece zmodyfikowany chociażby w
zakresie podejścia do sprawy życia i śmierci, pozostaję jednak żywy w świecie
japońskich sztuk walki. Etos samurajski został adaptowany do tych systemów,
a może bardziej dokładnie, wyrosły one na jego gruncie. Adepci poszczególnych
japońskich sztuk walki w sposób bezpośredni nawiązują do wzorców samurajskich.
Dokonało się przeobrażenie sztuk walki z narzędzia służącego uprawianiu wojny do
pokojowego w swej istocie narzędzia rozwoju psychofizycznego, jakim są dziś
dalekowschodnie sztuki walki. Innymi słowy było to pokonanie drogi od bushidō do
budo. Uzupełniają go jednak często dodatkowe, częstokroć głęboko pokojowe
i pacyfistyczne treści44. Gdyż, jak się przyjęło mówić, sztuki walki nie uczą jak
walczyć, a uczą jak nie walczyć. Zaś sam legendarny mistrz karate Gichin Funakoshi
mawiał: „Karate nie jest środkiem rozwiązywania sporów”45.

Literatura: Draeger D. F., Tradycyjne Bujutsu. Japońskie sztuki i szkoły walki, t. I, Bydgoszcz
2006; Gembal R., Aikido. Edukacja ciała i umysłu, Gdańsk 2004; Herrigel E., Zen w sztuce
łucznictwa, Warszawa 1987; Herrigel E., Droga zen, Wrocław 1992; Inazo Nitobe, Busido –
dusza Japonii, Warszawa 1993; Inazo Nitobe, Bushido – dusza Japonii, Bydgoszcz 2001;
Louka A., Przedmowa (w:) Yamamoto Tsunetomo, Hagakure. Sekretna księga samurajów,
Poznań 2001; Miłkowski J., Encyklopedia sztuk walki, Toruń 2008; Pinguet M., Śmierć z
wyboru w Japonii, Kraków 2007; Skowron-Markowska, Etos samuraja w feudalnej Japonii (w:)
Stereotypy i wzorce męskości w różnych kulturach świata, (red.) Płonka-Syroka B., Warszawa
2009; Śpiewakowski A., Samuraje, Warszawa 2007; Szymankiewicz J., Samuraje. Pochodzenie,
obyczaje, techniki walki, Warszawa 1997; Takeshi Takagi, Rycerze i samuraje. Tōzai bushidō-no
hikaku, Bydgoszcz 2004; Tomczyk A., Bushi-do – „droga wojownika” (w:) Japonia w oczach
Polaków, (red.) Włodarski J., Gdańsk 2008; Yamamoto Tsunetomo, Hagakure. Sekretna
księga samurajów, Poznań 2001.

42 A. Louka, Przedmowa (w:) Yamamoto Tsunetomo, Hagakure …, s. 5.


43 Ibidem, s. 10.
44 Por.: Morihei Ueshiba, Sztuka pokoju, Gliwice 2007.
45 Zob.: Gichin Funakoshi, Karate-dō. Moje życie, Bydgoszcz 1998; J. Stevens, Trzej mistrzowie budo, Bydgoszcz

2001; warto tu przytoczyć słowa: „W wielu ludziach tkwi strach, a strach rodzi agresję. Karate jako sztukę
mogą uprawiać tylko ci, którzy kpią sobie z jej praktycznego zastosowania na rogu ulicy. Zachwycać się
bronią można tylko wtedy, kiedy ta jest dziełem sztuki, a nie narzędziem zabijania”.
70 Disputatio – Tom VII – „Życie”
Wolność do życia, życie w wolności

BARTŁOMIEJ GIERZ1

Wolność do życia, życie w wolności.


O wybranych prawno-normatywnych
zagadnieniach bioetyki

Craig Edward postanawia umrzeć


10 grudnia 2008 r. angielska telewizja Sky News wyemitowała program
dokumentalny o nieuleczalnie chorym naukowcu. 59-letni Craig Edward cierpiał na
stwardnienie zanikowe boczne, polegające na zanikaniu kolejnych grup mięśniowych
i systematycznym pogarszaniu się sprawności ruchowej, prowadzącym do śmierci
poprzez zatrzymanie pracy mięśni oddechowych. Dzisiejsza medycyna nie zna
lekarstwa na tę chorobę – dostępne leki pozwalają jedynie spowolnić jej przebieg
i tym samym przedłużyć życie pacjenta o dwa, trzy miesiące.
W pełni świadomy rychłego kresu swego życia, Craig Edward postanowił
popełnić samobójstwo, przyjmując śmiertelną dawkę środków usypiających oraz
odłączając się od respiratora. Nieuchronna, rychła śmierć naturalna byłaby
z pewnością bolesna – tak dla samego chorego jak i dla najbliższych mu osób.
Decydując się na samobójstwo, Craig Edward chciał godnie przyjąć to, co i tak go
miało wkrótce spotkać.
Gdyby nie wspomniana emisja telewizyjna, sprawa Craiga Edwarda
umknęłaby prawdopodobnie oczom opinii publicznej, pośród setek tysięcy innych
samobójstw popełnianych rocznie na całym świecie. W samej Szwajcarii,
wspomaganych samobójstw dokonuje się około trzystu rocznie2. Swoiste novum
stanowił tu nie sam fakt cierpienia na nieuleczalną, śmiertelną chorobę, lecz pierwsze
publiczne pokazanie w telewizji momentu zgonu. Premier Wielkiej Brytanii, Gordon
Brown, komentując to wydarzenie, nakazał potraktować je z wrażliwością i bez

1 Student IV roku prawa, Wydział Prawa i Administracji, Uniwersytet Gdański.


2 W Szwajcarii nie prowadzi się państwowych statystyk dotyczących samobójstw wspomaganych, nie
odróżniając ich od pozostałej grupy samobójstw. Według danych różnego rodzaju organizacji
pozarządowych, spośród około 1800 żądań dokonania samobójstwa wspomaganego, 2/3 z nich spotyka się
z odmową, zaś z pozostałej części połowa pacjentów umiera z innych przyczyn. Zob.: Swiss Federal
Statistical Office. Annual population statistics 2001. Neuchâtel: SFSO, 2001 oraz w Internecie:
http://www.chninternational.com/switzerland_and_assisted_suicide.htm#ABSTRACT;_Euthanasia:_a_su
rvey_by_the_Swiss_Association_for_Palliative_Care

Disputatio – Tom VII – „Życie” 71


Bartłomiej Gierz
szukania sensacji3. Wyemitowany dokument jak najbardziej jednak sensację wywołał.
Z jednej strony, zmusił do zadania sobie pytania o granice tego, co na wizji można
pokazać i – czy śmierć istoty ludzkiej, jako jeden z towarów skomercjalizowanego
świata, może być sprzedany. Po drugie, po raz wtóry w debacie publicznej „wybił
się” temat eutanazji, wartości elementarnych i władność jednostki do decydowania
o własnym życiu.
Craig Edward w celu dokonania na sobie eutanazji musiał wyjechać z Wielkiej
Brytanii, gdzie jest ona nielegalna, do Szwajcarii. W Państwie Kantonów, tzw.
samobójstwo wspomagane, jest przy spełnieniu pewnych ściśle określonych
warunków prawnie dozwolone. Emisja omawianego reportażu przez telewizję Sky
News zbiegła się z prowadzoną obecnie w Polsce debatą publiczną nad projektem
ustawy bioetycznej i tzw. testamentem życia. Wspomniana dyskusja jest z jednej
strony pytaniem o wartości, z drugiej zaś o prawną ich regulację. Patrząc wąsko,
możemy dostrzec problem samego prawa człowieka do śmierci. Patrząc na sprawę
z nieco większej perspektywy, ujrzymy kryjące się w jej głębi pytanie – czym jest
ludzkie prawo do życia i prawo do decydowania o jego kształcie? Jakie są i jakie
powinny być granice prawnej ingerencji w autonomię jednostki do decydowania
o własnym życiu, na różnych jego płaszczyznach i na różnych jego etapach, ze
śmiercią włącznie? Niniejszy artykuł tego właśnie szerszego spojrzenia dotyczy.

Czym jest biojurysprudencja?


Pojęcie biojurysprudencji wprowadził do polskiego języka prawniczego prof.
dr hab. Roman Tokarczyk, zestawiając ze sobą greckie słowo bios, oznaczające życie
oraz łacińskie iurisprudentia, oznaczające mądrość prawniczą. Jurysprudencja,
rozumiana jako pewna ogólna nauka o prawie, zyskała więc swoiste nowe oblicze,
nakierowujące refleksję filozoficzno- oraz teoretyczno- prawną na problemy życia
człowieka oraz życia przyrody4. Dzieląc życie ludzkie na trzy podstawowe etapy:
narodziny, życie właściwe oraz śmierć, nauka ta dzieli się na trzy główne działy.
Podkreślając powszechnie uznawaną, niezaprzeczalną wartość życia,
biojurysprudencja stawia sobie za cel jego ochronę przy pomocy tworzonego
bioprawa. Nurt biojurysprudencji analitycznej opisuje prawne uregulowania bioetyki
takimi, jakimi są. Nurt biojurysprudencji normatywnej próbuje odpowiedzieć na
pytanie, czy istniejące prawo jest dobre i jakie ono powinno być. Jako typowy
przykład nauki z pogranicza wielu dziedzin wiedzy, biojurysprudencja powiązana jest
nierozerwalnie z biologią, medycyną, etyką, a nawet techniką.
Jednym z głównych celów jurysprudencji była od wieków ochrona
naturalnych procesów życia. Biojurysprudencja zajmuje się sztuczną ingerencją w te
właśnie naturalne procesy, opisując je, analizując i oceniając. Trudność, jaka rodzi się

3 Zob.: http://news.sky.com/skynews/Home/UK-News/Sky-Real-Lives-Shows-Craig-Ewert-Suicide-
Death-On-Day-Daniel-James-Assisted-Suicide-Inquest-Opens/Article/200812215176021
4 Więcej o samym pojęciu jurysprudencji w jego formie podstawowej znajdziesz w: Z. Brodecki,

jurysprudencja w: Leksykon współczesnej teorii i filozofii prawa, pod red. J. Zajadło, Gdańsk 2007.

72 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Wolność do życia, życie w wolności
w tego typu nauce, wynika przede wszystkim z kolizji różnych systemów
normatywnych i aksjologicznych. Prawna regulacja ważkich dziedzin życia, o wysoce
spornym statusie etycznym musi rodzić wiele problemów, po pierwsze z uwagi na
wspomniany konflikt wartości, po drugie na wymóg praktycznego, a nie tylko
teoretycznego zajęcia się problemami bioetyki. Tworzenie tego dobrego prawa
wymaga po pierwsze szerokiej debaty społecznej, po drugie uzyskania pewnego
rodzaju kompromisu czy konsensusu społecznego.
Tak rozumiana iurisprudentia vitae zajmuje się między innymi problemami
wolności jednostki w decydowaniu o kształcie własnego życia. Pytania
biojurysprudencji w tej materii to pytania o dwie podstawowe wartości: życie
i wolność. Co jest treścią obu pojęć, jak wygląda ich wzajemna relacja i gdzie winna
przebiegać nieprzekraczalna granica prawna pomiędzy nimi? Czy w prawo do życia,
wpisane jest prawo do dysponowania nim przez jego posiadacza, a jeśli tak, to
w jakich granicach?

Od poczęcia do narodzin. Dylematy nienarodzonego


Podtytuł tej części artykułu nieco przewrotnie mówi o dylematach
nienarodzonego. Użyty zwrot należałoby sprecyzować. Pojęcie dylematów
nienarodzonego obejmuje swoim zakresem trzy główne grupy problemów –
dylematy o nienarodzonym, dylematach nienarodzonego sensu stricto oraz dylematy
narodzonego już człowieka, związane z okresem narodziny te poprzedzającym.
Dylematy nienarodzonego sensu stricto zakładają, że nienarodzony wyposażony
w świadomość jest uprawniony do decydowania o swoim życiu. Dylematy
o nienarodzonym to grupa problemów bioetycznych rozważanych przez osoby
trzecie, odnośnie nienarodzonego, w oczywistym braku komunikacji z nim. Grupa
trzecia odnosi się do roszczeń narodzonego już człowieka, związanych z naruszaniem
jego praw w okresie, kiedy o swoim życiu bezpośrednio decydować nie mógł.
W kontekście dyskutowanej przez nas relacji wolność – życie, będzie to oznaczało
problem ekspektatywy prawa do decydowania o własnym życiu, czy też zawieszonej
(lecz nie odebranej) wolności do decydowania o swoim życiu.
Problemy bioetyczne związane z narodzinami człowieka wykraczają poza
sztywne ramy czasowe, zakreślone przez moment poczęcia i moment narodzin.
Dylematy etyczne, medyczne i prawne mogą pojawić się bowiem już na etapie
planowania poczęcia. Za ojca eugeniki – nauki zajmującej się selektywnym
rozmnażaniem zwierząt i ludzi – uważa się powszechnie sir Francisca Galtona,
kuzyna Karola Darwina. Idea sztucznej ingerencji w celu polepszenia naturalnej
jakości rodzaju ludzkiego, jakkolwiek kojarzona mocno z przełomem wieków XIX
i XX, sięga co najmniej czasów Starożytnej Grecji. Za przykład działań eugenicznych
podaje się praktykę porzucania przez Spartan słabych dzieci, które nie podołałyby w
przyszłości roli niezwyciężonych wojowników. Platon, w swoim słynnym dziele
Państwo, pisał zaś:

Disputatio – Tom VII – „Życie” 73


Bartłomiej Gierz

„[...] w Państwie należy zastosować dyscyplinę i jurysprudencję nakazującą zajmować się tylko
zdrowymi na ciele i umyśle obywatelami. Tym natomiast, którzy nie są zdrowi, należy pozwolić
umrzeć [...]”.5

W pierwszej połowie XX wieku ukształtowały się dwa główne nurty eugeniki.


W aspekcie pozytywnym, zachęcano do reprodukowania się najbardziej
wartościowych osobników, poprzez preferowanie doboru par rodzicielskich
o najodpowiedniejszym składzie genetycznym. W aspekcie negatywnym, zniechęcano
do reprodukcji osobników mniej wartościowych. Po kryzysie wiary w eugenikę,
związanym z totalitarnymi praktykami faszystowskich Niemiec, do „planowania
dobrych urodzeń” powrócono w latach 50-tych. Nowa eugenika odrodziła się jako
nowoczesne poradnictwo małżeńskie z jednej oraz sui generis inżynieria genetyczna
z drugiej strony. Co ciekawe, to właśnie genetyka udowodniła, że założenia
eugenicznicznej inżynierii genetycznej oparte są na wątłych podstawach naukowych,
a zastosowanie postulatów eugeniki w celu wyeliminowania wadliwych genów
pozbawione jest większego sensu.
Rozwój nauki sprawił, że akt współżycia seksualnego między płodnymi
kobietą a mężczyzną przestał być warunkiem koniecznym skutecznego zapłodnienia.
Współcześnie, do powstania zarodka ludzkiego może dojść na skutek szeregu
zabiegów sztucznych. Wszystkie one rodzą w mniejszym lub większym stopniu
problemy wymagające regulacji prawnej. Wszystkie też, rodzą pytanie o prawo do
bycia poczętym w naturalny sposób.
Stosunkowo najmniej kontrowersji rodzi sztuczne zapłodnienie kobiety przez
jej własnego męża, zwane skrótowo AIH6. Wątpliwości etyczne i prawne pojawiają
się właściwie dopiero w wyniku zapłodnienia AIH kobiety po śmierci jej męża.
Dziecko urodzone na skutek takiego zabiegu jest bowiem dzieckiem
pozamałżeńskim. Jeśli urodziło się w okresie 300 dni od ustania małżeństwa, może
przysługiwać mu domniemanie ojcostwa męża matki. O zapłodnieniu post mortem
decyduje wyłącznie wdowa, co każe postawić pytanie o ważność uprzedniej zgody
męża jako czynności mortis causa.
O wiele więcej problemów etyczno-prawnych rodzi tzw. heterologiczne
zapłodnienie kobiety. AID7 doprowadza po pierwsze do kolizji rodzicielstwa
biologicznego z rodzicielstwem prawnym. Po drugie, techniczna możliwość takiego
rozwiązania na gruncie medyczno-biologicznym przywołuje problem legalizacji

5 Platon, Państwo, 2006.


6 AIH – Artificial Insemination by Husband. Z tego typu zapłodnienia korzystało np. wielu żołnierzy
amerykańskich podczas wojny w Wietnamie, których zamrożoną spermę przesyłano do kraju, gdzie
następnie zapładniano nią pozbawione możliwości obcowania seksualnego żony.
7 AID – Artificial Insemination by Donor – zewnątrz-małżeńskie sztuczne zapłodnienie kobiety spermą

innego niż jej mąż dawcy.

74 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Wolność do życia, życie w wolności
sztucznego zapłodnienia w małżeństwach homoseksualnych. Prawo takie przyznały
swoim obywatelom min. Holandia, Dania, Francja, Szwecja i Norwegia.
Do wspomnianej gamy problemów, związanych ze sztucznym zapłodnieniem
dochodzą zagadnienia zapłodnienia pozaustrojowego. Zapłodnienie in vitro otwiera drogę
do rodzicielstwa bezpłodnym parom – i w małżeństwie, i poza nim. Sceptycy takiego
rozwiązania podkreślają fakt, że jest to igranie z losami całego gatunku ludzkiego
i wskazują na szereg rodzących się pytań filozoficzno-prawnych. Do wspomnianych już
wcześniej kwestii ogólnych, poruszonych przy omawianiu sztucznego zapłodnienia,
dochodzi problem samego embrionu. Embrion jest połączeniem gamet ludzkich do
ósmego tygodnia jego rozwoju; w późniejszej fazie nazywa się go płodem. Określenie
statusu prawnego embrionu rodzić musi szereg skutków, w postaci legalizacji bądź
delegalizacji eksperymentów przeprowadzanych na embrionach ludzkich oraz regulacji
prawnej losu embrionów, które do ciała kobiety nie wróciły.
Prawo, regulując sytuację prawną embrionu, samo z siebie nie jest w stanie
udzielić odpowiedzi na pytanie czym ten embrion jest. W sukurs prawu przychodzą
nauki biologiczne oraz nauki etyczne, nie udzielając jednakże jednoznacznej
odpowiedzi na pytanie, które cechy embrionu czy dalej płodu decydują o zaliczeniu
go do gatunku ludzkiego. Kwestia ta zależna jest od przyjęcia określonych kryteriów
„człowieczości”8, dzielących się na kryteria genetyczne, rozwojowe i narodzin.
Kryterium genetyczne każe nazywać istotą ludzką każdego, kto został poczęty
przez ludzkich rodziców, od samego momentu poczęcia. Wskazuje się, że
o przynależności do homo sapiens decyduje tu niepowtarzalny kod genetyczny.
Kryterium rozwojowe kładzie nacisk na występujące przejawy życia – wskazując
określony w ten funkcjonalny sposób moment, domagają się ochrony życia od tej
właśnie chwili9. Kryterium narodzin jako moment decydujący w określeniu
człowieczości uznaje chwilę porodu.
Przyjęcie jednego z opisanych wyżej modeli człowieczości determinuje
podejście do problemu aborcji. Rozwiązania etyczno-biologiczne i powstałe na ich
gruncie rozwiązania prawne sprowadzają się do 3 podstawowych uregulowań tego
zagadnienia. Dwa skrajne modele nakazują całkowicie zakazać wszelkiej formy
aborcji lub dozwolić jej na każdym etapie rozwoju płodu. Modele te w warstwie
aksjologicznej odnoszą się kolejno do kryterium genetycznego i kryterium narodzin.
Model umiarkowany, wywodzący się pośrednio z kryterium rozwojowego, nakazuje
różnicować dopuszczalność aborcji w zależności od etapu rozwoju płodu.
Dopuszczalność/niedopuszczalność aborcji w przedstawionych wyżej modelach
bazuje na relacji uznania określonej chwili za początek życia ludzkiego i ochrony
życia od tej właśnie chwili. Jest to główny problem w dyskusji zagadnienia aborcji,
lecz nie problem jedyny. Samo przyznanie płodowi przymiotu życia, nie wyklucza

8 O „człowieczeństwie” mówi się dopiero po narodzeniu.


9 Tak np. od około 8 tygodnia ciąży pojawia się elektryczna aktywność mózgu płodu, między 13 a 20
tygodniem płód po raz pierwszy samodzielnie się porusza, około 24 tygodnia płód zyskuje zdolność
do samodzielnego życia poza organizmem matki.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 75


Bartłomiej Gierz
możliwości takiej uznanej za żywą i ludzką istoty, tegoż życia legalnie pozbawić.
Przesłanką dokonania aborcji podczas całego okresu ciąży może być np. zagrożenie
ze strony ciąży dla zdrowia lub życia matki. Legalizacja takiej czynności może
przyjmować postać szczególnego stanu wyższej konieczności.

Od narodzin do życia, od życia do wolności. O trudnych granicach wolności


„Człowiek rodzi się wolny, a wszędzie tkwi w kajdanach”, brzmi pamiętne
zdanie Jana Jakuba Rousseau. Przynależność do określonej grupy społecznej wiąże
się nieodłącznie z różnego rodzaju ograniczeniami jego wolności. Powszechnie
przyjmuje się, że granice wolności jednostki wyznaczają wolności innych ludzi. Sfera
możności postępowania człowieka ograniczana jest w istotnej mierze za pomocą
norm prawnych, które to jednak normy stanowią narzędzie, a nie przyczynę
ograniczeń. Uzasadnienia uregulowań godzących w wolność człowieka dokonywane
są zawsze w imię pewnych wartości. Kiedy ograniczenie wolności czynione jest
w celu chronienia wolności innych, argumentacja przemawiająca za takimi
ograniczeniami posiada zazwyczaj niełatwe do obalenia podstawy. Trudności
powstają, kiedy wspomniane uzasadnienia odwołują się do wartości zupełnie
abstrahujących od wolności innych jednostek. Te właśnie racjonalizacje norm
prawnych, ograniczających wolność jednostki do decydowania o kształcie własnego
życia niejako w oderwaniu od życia innych jednostek, stanowią przedmiot głębokiej
debaty społecznej. Problemy, jakie stawiane są bioetyce w tym zakresie, koncentrują
się głównie na zagadnieniach seksualizmu i transplantacji.
Temat seksu, jako jednego z elementarnych składników życia ludzkiego, nie
mógł ostać się poza zainteresowaniem wszystkich niemalże kultur i religii świata.
Różne rodzaje kontaktów seksualnych i różne przejawy seksualizmu uznawane były
i są jako moralne lub niemoralne, akceptowane lub nieakceptowane i w końcu –
legalne lub nielegalne. Właściwie każda społeczność ludzka wprowadza pewne
ograniczenia normatywne w wolności człowieka do decydowania o tej sferze jego
życia.
Wielkie religie postrzegają seksualizm jako swoistą obecność świata sacrum
w rzeczywistości profanum – zarówno jako przedsmak tego co ofiaruje niebo, jak
i tego, czym kusi piekło. Afirmację seksualności niosły przez wieki kultury Wschodu,
podczas gdy największa z kultur Zachodu – Chrześcijaństwo, postrzegała je raczej
jako coś nieczystego, kojarzonego z grzechem i nieprzyzwoitością. Starożytni Grecy
sprawy seksu zaliczali do immanentnej sfery stosunków społecznych. Rzymianie, idąc
w ślady Greków, utrzymali zasadę społecznej dominacji mężczyzny nad kobietą
i nierówności w standardach moralnych odnośnie seksualności kobiety i mężczyzny.
Normy seksualne chrześcijan, czerpiąc z wcześniejszego dorobku kultury
judaistycznej, podkreślają wartość małżeństwa monogamicznego nakierunkowanego
na prokreację oraz celibatu, będącego wyrazem przewagi życia wewnętrznego nad
życiem zewnętrznym. Współcześnie, wskazując na wolność stanowiącą jedno

76 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Wolność do życia, życie w wolności
z przyrodzonych praw człowieka, podkreśla się dobrowolność, jako warunek
konieczny, do decydowania o wszelkich przejawach seksualizmu.
Różne systemy etyczne, kładąc nacisk na odmienne aspekty seksualności,
próbują odpowiedzieć na pytanie, gdzie leży granica między normalnością, a dewiacją.
Model prometejski dopatruje się w seksie głównie źródła prokreacji. A contrario,
model apolliński uznaje seks za wartość samoistną, wyrażającą fascynację pięknem
ludzkiego ciała. Model metafizyczny, sięgając do wzorów romantycznych, sens
kontaktów seksualnych łączy z przekonaniem, że dwoje partnerów zostało
stworzonych tylko dla siebie. Definitywne, słuszne rozstrzygnięcie który z modelów
jest właściwych, ergo ustalenie czym jest normalność stosunków seksualnych, wydaje
się nie być możliwe. Nawet jednak jeśli udałoby się ten problem rozwiązać, wciąż stoi
przed nami pytanie, czy samo uznanie, że dane zachowanie jest niezgodne z naturą
ludzką, musi rodzić przekonanie o konieczności delegalizacji takiego zachowania?
O niezgodności różnych orientacji seksualnych z naturą ludzką mówiło się
i mówi bardzo dużo. Homoseksualizm, rozumiany jako miłość do przedstawicieli
własnej płci, uznawany jest przez współczesną medycynę nie jako choroba, lecz
orientacja seksualna mniejszości, obejmująca 2-7% ogółu populacji ludzkiej.
Liberalizacja ocen homoseksualizmu w kulturze Zachodu nastąpiła dopiero w drugiej
połowie XX wieku, zrywając z paradygmatem homoseksualizmu jako szkodliwej
dewiacji seksualnej, wymagającej reakcji prawno-karnej. W Polsce penalizację
stosunków homoseksualnych zniesiono stosunkowo wcześnie w porównaniu do
państw Europy Zachodniej, nastąpiło to bowiem już wraz z wprowadzeniem nowego
kodeksu karnego w roku 1932. Obecne ustawodawstwa przyjęły szereg rożnych
rozwiązań od pełnej penalizacji tego zjawiska, przez karalność niektórych tylko
czynności homoseksualnych lub czynności homoseksualnych podejmowanych przez
osoby w określonym przedziale wiekowym, do całkowitego przyznania
homoseksualizmowi miejsca równego heteroseksualizmowi. Najnowszym trendem
prawodawczym jest przyznawanie parom homoseksualnym prawa do legalnego
zawierania związków małżeńskich i adopcji dzieci.
O ile w kontekście przyjmowanego przez nas uzasadnienia wyznaczania
granic wolności jednostki, granicami wolności innych ludzi przyznanie
homoseksualistom prawa do legalizacji ich stanu cywilno-prawnego w sferze
stosunków prywatno-prawnych nie budzi większych wątpliwości, jako nieszkodliwe,
o tyle problem przyznania im prawa adopcji rodzić musi znaczne problemy. Jeśli
bowiem założymy, że homoseksualizm nie jest normalnym sposobem rozwoju
człowieka, musimy uznać, że zgoda na wychowanie dziecka przez parę
homoseksualną może godzić w wolność tego dziecka, do bycia wychowanym
w normalnych warunkach. Granica wolności pary homoseksualnej do wyboru własnej
drogi życia rodzinnego, byłaby w takim wypadku wyznaczana przez granicę wolności
dziecka, do wzrastania w warunkach naturalnego modelu rodzinnego. Wobec
poważnych wciąż problemów co do natury homoseksualizmu, z daleko idącego
postulatu ostrożności normatywnej, należałoby im chyba tego prawa odmówić.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 77


Bartłomiej Gierz
Odmienności orientacji seksualnych, obok homoseksualizmu, mogą polegać
na miłości do przedstawiciela tej samej płci, uznawanej za miłość heteroseksualną.
Transseksualizm jest poważnym zaburzeniem psychicznej tożsamości płciowej,
wiążącym się z silnym pragnieniem zmiany płci. Stosunki płciowe transseksualistów
łączą się ze sprzeciwem większości wielkich religii, odnajdując zrozumienie jedynie
w buddyzmie. Niektóre z ustawodawstw państw Unii Europejskiej zezwalają na
zmianę aktów urodzenia, uwzględniających zmianę pooperacyjną transseksualistów.
Takie zmiany muszą łączyć się z postawionym wcześniej odnośnie homoseksualistów
pytaniem, o możliwość adopcji przez transseksualistów dzieci. Pytanie to rodzi
naturalnie wiele problemów.
Trzecim wielkim problemem związanym z granicami wolności w decydowaniu
o sferze seksualnej własnego życia jest pytanie o legalność pornografii. Jak można się
zapewne spodziewać, niejednoznaczne jest już samo pojęcie pornografii.
Kontrolowanie pornografii czerpie swe uzasadnienie z jednej z 4 głównych zasad.
Zasada szkodliwości głosi, iż pornografia może być ograniczana, jeżeli przynosi
szkodę innym. Zasada agresywności, pozwala na cenzurę, w wypadku gdy
zachowanie jest agresywne wobec innych. Zasada paternalizmu uzasadnia
ograniczenie dostępu do pornografii ochroną osób niepełnoletnich i ograniczonych
umysłowo. Zasada legalizmu, czerpie swe oparci w przekonaniu, ze prawo może
kontrolować zachowania niemoralne. Trzy pierwsze z wymienionych zasad wpisują
się w rys ograniczeń wolności ludzkiej, wolnościami innych jednostek. Zasadzie
czwartej może być zarzucone ingerowanie w wolność jednostki przy braku
dostatecznych uzasadnień aksjologicznych. Wszystkie cztery uzasadnienia cenzury
w stosunku do pornografii bazują naturalnie w pewnym stopniu na założeniu, że
pornografia może przynosić efekty niepożądane.
Rozwój medycyny doprowadził w XX wieku do powolnej realizacji jednego
z większych marzeń ludzkości – zamiany utraconych bądź chorych tkanek i narządów
na nowe. Osiągnięcia nowoczesnej transplantologii dają nadzieję nieuleczalnie
chorym na dłuższe życie i normalne funkcjonowanie, niosąc jednakże za sobą nowe,
nieznane wcześniej ludzkości zagrożenia. Przed prawem postawiono zatem zadanie
uregulowania kolejnego wycinka życia społecznego – chronienia wolności do bycia
dawcą organu ex vivo oraz ex mortus.
W 1991 roku Komitet Wykonawczy Światowej Organizacji Zdrowia przyjął
tzw. Zasady przewodnie transplantologii i praktyki transplantacyjnej, uzupełnione
w 1997 r. postanowieniami Konwencji o ochronie praw człowieka i godności istoty
ludzkiej wobec zastosowań biologii i medycyny. Zasada legalności pobierania
organów z ciał osób zmarłych wymaga by odbywało się to w zgodności z prawem
danego państwa, w szczególności przy stwierdzeniu braku sprzeciwu osoby zmarłej.
Zasada obiektywizmu wymaga, aby stwierdzenie śmierci potencjalnego dawcy,
usunięcie organu z jego ciała oraz przeszczepienie go biorcy dokonane zostały przez
trzy niezależne od siebie zespoły lekarskie. Trzecia zasada postuluje pobieranie
organów raczej od osób zmarłych, niż żywych. Kolejna zasada wymaga

78 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Wolność do życia, życie w wolności
pełnoletniości dawcy. Zakazuje się jakiegokolwiek obrotu handlowego
przeszczepami, jak również ogłaszania odpłatności za przeszczepy. Lekarzom
zabrania się podejmowania czynności transplantacji, gdyby mieli uzasadnione
przekonanie, że organy były przedmiotem obrotu handlowego, ponadto zabrania się
osobom i ośrodkom dokonującym transplantacji organów pobierania honorariów
przekraczających wartość zwykłych usług. Ostatnia zasada ustanawia prymat potrzeb
zdrowotnych nad innymi względami, w szczególności posiadanych środków
finansowych, w dostępie do organów.
Wątpliwości bioetyczne związane z transplantacjami ex mortus są
zdecydowanie mniejsze niż w wypadku transplantacji od żywego dawcy. Główne
problemy, jakie stawiane są prawodawstwu w tej materii, to problem zgody dawcy,
określenia momentu jego śmierci, jak również baczenie by zabieg miał charakter
rzeczywiście terapeutyczny. Polskie ustawodawstwo w zakresie transplantacji ex
mortus szanuje wolność jednostki do decydowania o pośmiertnych losach jej organów.
Problem zgody dawcy rozwiązano ustalając domniemanie zgody na pobranie
przeszczepów. Jako praesumptio iuris tantum, a więc domniemanie wzruszalne, można
je obalić na jeden z czterech sposobów. Sprzeciw potencjalnego dawcy może wyrazić
się zgłoszeniem go do centralnego rejestru, wpisem do dowodu osobistego,
pisemnym oświadczeniem z własnoręcznym podpisem lub ustnym oświadczeniem
złożonym w obecności co najmniej dwóch świadków.
O wiele większe trudności rodzi problem transplantacji dokonywanych od
żywego dawcy. Jego zgoda na dokonanie przeszczepu traktowana jest tu naturalnie
jako warunek sine qua non, spełnienie go, nie jest jednak warunkiem jedynym.
Zastrzeżenia wobec tego rodzaju transplantacji wynikają między innymi z troski
o integralność cielesną dawcy. Wielu naukowców zajmujących się zagadnieniami
bioetycznymi transplantacji ex vivo twierdzi, iż istnieje konieczny wymóg, by ryzyko
dawcy było mniejsze niż prawdopodobieństwo uleczenia biorcy. Zwolennicy teorii
umiarkowanych, przychylają się raczej do ochrony życia własnego (a więc życia
dawcy) najpierw, uznając problem ochrony życia cudzego (a więc biorcy) za wartość
wtórną. Polski system prawny dopuszcza transplantację ex vivo jedynie dla celów
leczniczych, dokonywaną z użyciem tkanek i organów parzystych. Przeszczepu może
dokonać jedynie osoba posiadająca pełną zdolność do czynności prawnych,
wyłącznie na rzecz najbliższego.

Od życia do śmierci. O złych wyborach i dobrej śmierci


Zagadnienie wolności jednostki do decydowania o końcu własnego życia
rozpoczęło ten artykuł, stanowiąc równocześnie inspirację do jego napisania. Pytanie
o prawo do świadomego decydowania o chwili własnej śmierci omówione zostanie
na przykładzie dwóch głównych problemów – samobójstwa oraz eutanazji. Jako że
myśl przewodnią tejże pracy stanowi relacja wolności do decydowania o własnym
życiu i granic tejże wolności na gruncie bioetyki, poza przedmiotem naszego

Disputatio – Tom VII – „Życie” 79


Bartłomiej Gierz
zainteresowania będą musiały pozostać problemy obrony koniecznej, kary śmierci
i eutanazji niedobrowolnej.
Trudno ująć w schemat powody, dla których ludzie postanawiają odebrać
sobie życie. Najczęstszą przyczyną jest zapewne przeświadczenie jednostki, że dalsze
jej trwanie byłoby niecelowe lub okupione zbyt wielkim cierpieniem. Oceny
filozoficzno-etyczne aktów samobójczych zgromadziły dwa główne nurty –
aprobujące i potępiające. Do zwolenników samobójstw należeli epikurejczycy i stoicy,
naśladowani przez romantyków oraz egzystencjalistów. Dla Benthama i Milla akt
samobójczy był konsekwencją negatywnego bilansu życiowego. Przeciwnicy
samobójstw wskazują, że obiektywny ład moralny oparty na rozumności człowieka
sprzeciwia się możliwości dobrowolnego decydowania przez niego o końcu własnego
życia. W większości wielkich religii: hinduizmu, islamu oraz chrześcijaństwa
samobójstwo nie znajduje aprobaty. Dopuszcza go buddyzm i konfucjanizm.
Współczesne prawodawstwa, co zapewne wydaje się dość oczywiste dla
większości członków dzisiejszego społeczeństwa, nie przewidują karalności aktu
samobójstwa. Jednakowoż to, co nie budzi powszechnej wątpliwości w XXI wieku,
nie zawsze było pojmowane tak jednoznacznie. W antycznym prawie greckim
przewidywano karalność usiłowania samobójstwa zarówno w życiu doczesnym jak
i pośmiertnym. W prawie rzymskim samobójstwo dozwolone było jedynie ludziom
wolnym. W średniowiecznej Anglii zwłoki samobójcy przekłuwano, zaś
w nowożytnej Austrii, na mocy Kodeksu Terezjana z 1786 roku palono je na stosie,
łamano kołem lub wieszano. W Polsce Kodeks Andrzeja Zamoyskiego z roku 1778
nakazywał wieszać ciało lub imię samobójcy na szubienicy. XVII i XVIII – wieczne
ustawodawstwa francuskie, pruskie, austriackie i szwedzkie przewidywały konfiskatę
majątku samobójcy nakazując unieważnić jego testament. Od karalności czynu
samobójczego powszechnie odchodzono dopiero od drugiej połowy XX-wieku, dla
przykładu – w Anglii uczyniono to w roku 1961. Obecnie prawodawstwa niektórych
państw nie penalizują żadnych czynów związanych z samobójstwem. W większości
powszechna jest jednak praktyka karania namowy do oraz pomocy w samobójstwie.
Eutanazja jest efektem połączenia słowotwórczego dwóch greckich wyrazów:
eu – dobry oraz thanatos, czyli śmierć. Pod pojęciem tym rozumie się nienaturalną,
przedwczesną śmierć człowieka będącą jednakże śmiercią godną, bezbolesną
i łagodną. Jeśli eutanat (ofiara aktu eutanazji) jest jednocześnie eutanastą (osobą
eutanazji dokonującej), mówimy o eutanazji samobójczej, nazwanej przez nas
skrótowo samobójstwem. Jeśli eutanazji dokonuje osoba trzecia, mówimy o eutanazji
zabójczej. Współcześnie, dokonanie legalnego zabójstwa eutanatycznego,
w państwach, w których jest ono dozwolone, wymaga zazwyczaj spełnienia
następujących kryteriów: dobrowolnej prośby pacjenta o eutanazję, pełnej informacji
lekarskiej o skutkach tejże prośby, trwałości prośby, nieznośnego cierpienia w braku
nadziei na jego ustąpienie oraz konsultacji lekarza dokonującego aktu eutanazji
z innymi lekarzami. Jako pierwsza w Europie, legalizacji eutanazji dokonała w 1999 r.

80 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Wolność do życia, życie w wolności
Albania. Na dzień dzisiejszy dopuszczają ją również prawodawstwa Belgii, Holandii,
Luksemburga, Szwajcarii, Tajlandii oraz Stanu Oregon.
W świetle prawa natury spór pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami
eutanazji rozpatrywany jest na gruncie sprzeczności zachodzącej pomiędzy dwoma
naturalnymi dążeniami człowieka. Z jednej strony, naturalnym pragnieniem
człowieka jest chęć jak najdłuższego życia. Pragnienie to jest realizowane na wiele
sposobów, głównie w oparciu o coraz to donioślejsze osiągnięcia medycyny.
Z drugiej strony, byt nieuleczalnego cierpienia pozostaje w dalszej mierze faktem,
niemożliwym współcześnie do całkowitego przezwyciężenia. Pragnienie usunięcia
takiegoż cierpienia jest jednakże również aktem naturalnym. Wobec założenia, że
obydwa pragnienia wywodzą się per se z naturalnego porządku rzeczy, mamy do
czynienia z niewątpliwą kolizją dwóch równorzędnych norm prawa natury.
Problem prawa do śmierci zajmuje ważne miejsce we współczesnej debacie
społecznej. Zarówno permisywiści, czyli zwolennicy prawa do śmierci, jak
i restryktywiści, rozumiani jako przeciwnicy tego prawa, wywodzą swoje argumenty
„za i przeciw” z prawa człowieka do stanowienia o własnym losie, a więc z wolności
do decydowania o własnym życiu. Permisywiści zaliczają do treści pojęcia prawa do
życia prawo do śmierci, czy też uznają, że wartość wolności jest wartością większą od
wartości życia. Pełnia tejże wolności urzeczywistnia się według nich w możliwości
wyboru śmierci, uzasadnionej jednakże jako wyjątek, a nie zasada. Wybór śmierci
musi być decyzją świadomą i dobrowolną. Prawo do życia nie może oznaczać
nieznośnego obowiązku życia za wszelką cenę. Praktyka prawnych uregulowań
permisywnych napotyka na największą trudność w ocenie, czy wola potencjalnej
ofiary do odebrania sobie życia, jest jej wolą prawdziwą, świadomą i dobrowolną. Dla
restryktywistów, prawo człowieka do samostanowienia o swoim losie nie obejmuje
prawa do śmierci. Pojęcia życia i śmierci są zbiorami rozłącznymi, a śmierci jako
takiej, według nich, wartości żadnej przypisać nie można. Spór odwołujący się do tak
fundamentalnej aksjologii, wydaje się być sporem nierozstrzygalnym.

Wolność do życia, czy życie w wolności? Zakończenie


W niniejszej pracy prześledzone zostały losy człowieka, od chwili
poprzedzającej jego poczęcie do momentu nieuchronnego odejścia. Tej swoistej
wędrówce przez życie towarzyszyła refleksja nad dwoma wartościami: życiem
i wolnością. Pytania, jakie stawia sobie wielu myślicieli, to pytania o zakresy
pojęciowe obydwu tych wyrazów, ich wartość oraz wzajemną relację. Poruszone
tematy sztucznych zapłodnień, zapłodnień in vitro, aborcji, seksualizmu, transplantacji
oraz eutanazji to zagadnienia w których zasadność tych elementarnych pytań
przejawia się najwyraźniej. Nie stanowiło intencji autora wyczerpanie któregokolwiek
z powyższych wątków, w swej obfitości zasługujących na obszerne, indywidualne
opracowania. Skrótowe ich potraktowanie pozwoliło spojrzeć na sprawę z dalszej
perspektywy, przy jednoczesnym uniknięciu omawiania burzących jasność
szczegółów.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 81


Bartłomiej Gierz
Niepowtarzalność ludzkiego życia - życia jednostki rozumianej podmiotowo
i osobowo wymaga, aby wszelkie ważne decyzje w stosunku do niego podejmować
z głęboką rozwagą. Czy człowiek, który żyje sam swoim życiem i w samotności je
kończy, może być prawa do decydowania o własnym życiu pozbawiony?
Człowiek obdarzony wolnością jest też niejako na tę wolność skazany.
Wolność i życie, immanentnie ze sobą splecione, stanowią zarazem przyrodzone,
niezbywalne prawa, jak i nieusuwalną, nieodłączną odpowiedzialność. Wybory
podejmowane przez człowieka do kształtowania swojego życia winny być świadome
i dobrowolne. Granice tych wyborów, a także tej wolności, nie mogą ingerować
w wolność i odpowiedzialność innych ludzi, za podejmowane przez nich, ich własne
decyzje. Czy można nakazać człowiekowi żyć inaczej, niżby sobie tego życzył,
powołując się na inne niż cudza wolność argumenty? Czy w dobie pluralizmu,
demokratyczna świadomość społeczna może zezwolić na ingerencję w wolną wolę
i wolne decyzje jednostki, niewpływające na życie innych ludzi? Czy demokratyczne,
pluralistyczne państwo może nakazać swojemu śmiertelnie choremu, konającemu
w męczarniach obywatelowi, żyć za wszelką cenę? Czy ktoś inny niż ja sam, może
wymagać ode mnie takiego heroizmu? Z drugiej strony, czy to samo demokratyczne
państwo jest władne, by dozwolić komukolwiek, wolność do decydowania
o własnym życiu odebrać jeszcze na etapie prenatalnym?
Ingerencja w cudzą wolność nie pozbawia jej właściciela wewnętrznej
odpowiedzialności za tę wolność. Ingerujący musi być świadom, że naruszając cudze
prawo do decydowania o jego własnym życiu, ciężaru tego cudzego życia nigdy na
swe barki nie będzie mógł wziąć. Odpowiedź na pytanie czy ograniczać cudzą
wolność, czy nie, musi ten fakt uwzględnić.

Literatura: Bernard J., Od biologii do etyki, Warszawa 1994; Bołoz W., Życie w ludzkich
rękach. Podstawowe zagadnienia bioetyczne, Warszawa 1997; Bowker J., Sens śmierci,
Warszawa 1996; Chyrowicz B., Bioetyka i ryzyko, Lublin 2000; Duda J., Transplantacje
w prawie polskim, Kraków 1998; Fenigsen R., Eutanazja. Śmierć z wyboru, Poznań 1994;
Jan Paweł II, Evangelium Vitae – O wartości i nienaruszalności życia ludzkiego, Kraków
1995; Jasudowicz T., Bioetyka a prawa człowieka, Toruń 1997; Lang W. (red.), Prawne
problemy ludzkiej prokreacji, Toruń 2000; Morowitz H.J., Trefil J.S., Jak powstaje człowiek.
Nauka i spór o aborcję, Warszawa 1995; Nawrot O., Nienarodzony na ławie oskarżonych,
Toruń 2007; Safjan M., Prawo i Medycyna, Warszawa 1998; Smyczyński T. (red.),
Wspomagana prokreacja ludzka. Zagadnienia legislacyjne, Poznań 1996; Szerer R., Kultura
i prawo, Warszawa 1981; Tokarczyk R., Biojurysprudencja. Nowy nurt jurysprudencji, Lublin
1997; Tokarczyk R., Prawa narodzin, życia i śmierci, Kraków 2002; Twardowski T.,
Michalska A., Dylematy współczesnej biotechnologii, Toruń 2000.

82 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Biotechnologia prenatalna

JERZY UMIASTOWSKI1

Biotechnologia prenatalna

Najprostsza definicja człowieka to: organizm żywy należący do gatunku homo


sapiens. Istnienie tego organizmu rozpoczyna się od momentu pojawienia
się kompletu chromosomów (w połowie pochodzących od biologicznego ojca,
a w połowie od biologicznej matki) w ludzkiej komórce jajowej. W tym momencie
genetyczna biblioteka opisująca nowy niepowtarzalny organizm ludzki (patrz James
D. Watson: The Double Helix2) rozpoczyna swoją samorealizację. Każdy z nas - ludzi
- był kiedyś niepowtarzalnym embrionem.
Do niedawna jedyną formą zaistnienia nowego człowieka było zapłodnienie
w narządzie rodnym jego matki. Obecnie istnieją różne procedury prowadzące
do wytwarzania ludzkiego embriona. Cele tych procedur to: klonowanie człowieka
dla celów prokreacyjnych, terapeutycznych, lub eksperymentalnych; sztuczne
wytwarzanie ludzkich embrionów dla uzyskiwania komórek macierzystych
pochodzenia embrionalnego; tworzenie hybryd ludzko-zwierzęcych; oraz inne
eksperymenty na ludzkich embrionach. Wykonawcy wymienionych procedur
i „przemysł medyczny” czasem czynią to dla celów komercyjnych. W takich
procedurach człowiek w stanie embrionalnym bywa przedmiotem, a nie podmiotem.
Skala problemu lawinowo narasta i jej skutki dla gatunku homo sapiens,
jak i dla niepowtarzalnego człowieka , są trudne do przewidzenia.
Szczególnym zagadnieniem jest sztuczne wytwarzanie w probówce człowieka
dla osób niezdolnych do zapoczątkowania ludzkiego życia w drodze naturalnej,
czyli tzw. „zapłodnienie in vitro”. Opinia publiczna mało wie o trudnych problemach
związanych z tą procedurą. Konieczna jest tu racjonalna debata w zakresie etyki
normatywnej i logiki.
Procedury związane z zapłodnieniem in vitro to: sztuczne wytworzenie
ludzkich embrionów w probówce, a następnie implantacja takich embrionów
w narządzie rodnym kobiety niezdolnej do poczęcia dziecka w sposób naturalny, lub
narządzie rodnym tzw. matki zastępczej, która ma dla kogoś donosić i urodzić
sztuczne poczęte dziecko.

1 Jerzy Umiastowski, Doktor Nauk Medycznych.

2 J. D. Watson, The Double Helix, Lowe & Brydone Ltd, London 1968.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 83


Jerzy Umiastowski
Zwykle wytwarza się embriony nadliczbowe, które zostają zamrożone
w ciekłym azocie i ewentualnie mogą po rozmrożeniu być użyte w kolejnej procedurze.
Dawcami komórek rozrodczych (plemników i komórek jajowych) nie muszą
być osoby które procedurę zamówiły – mogą nimi być inne osoby zdolne
do wytwarzania takich komórek. Tak więc tzw. rodzice biologiczni nie muszą
być tymi którzy pragną mieć sztucznie wytworzone dziecko.
Komórki jajowe uzyskuje się w drodze nakłucia jajnika kobiety, która
w wyniku tzw. stymulacji hormonalnej wytworzyła dużą liczbę tych komórek
w jednym cyklu miesięcznym. Stymulacja hormonalna i nakłucie jajnika mogą
stanowić zagrożenie dla zdrowia kobiety. Plemniki pobiera się w drodze masturbacji.
Następnie plemniki wprowadza się do komórek jajowych w wyniku czego powstają
embriony. Szanse na implantację sztucznie wytworzonego embriona są znacznie
niższe, niż embriona wytworzonego w sposób naturalny. Dlatego zwykle
w procedurze in vitro do jamy macicy wprowadza się kilka embrionów, w nadziei że
jeden z nich zostanie implantowany. Czasem jednak działanie takie prowadzi do
niezamierzonej ciąży mnogiej. Z uwagi na fakt, że w takiej sytuacji szanse na
donoszenie ciąży mnogiej jest mało prawdopodobne czasem stosuje się procedurę
tak zwanej „redukcji ciąż” – płody, z wyjątkiem jednego, zabija się poprzez
wstrzyknięcie do ich jamy owodniowej roztworu stężonego chlorku potasu – co
powoduje zatrzymanie czynności serca płodu i jego śmierć. Jeden pozostawiony przy
życiu płód ma wtedy większe szanse przeżycia. Kobieta w ciąży w wyniku
zapłodnienia In vitro wymaga tzw. stymulacji hormonalnej – podaje się jej w czasie
ciąży duże dawki odpowiednich hormonów które zwiększają szanse na donoszenie
płodu. Jednak taka stymulacja hormonalna może spowodować różne ciężkie
powikłania i stanowi znaczne ryzyko zdrowotne dla kobiety.
W prasie krajowej i międzynarodowej3 publikowałem pytania legislacyjne
dotyczące regulacji prawnych w zakresie zapłodnienia in vitro. Pozwalam sobie
zacytować w niniejszej publikacji stosowne pytania:

„Czy procedura tzw. redukcji ciąż związana z zapłodnieniem in vitro


jest dopuszczalna?
Czy pierwsze podziały komórkowe i związane z tym przepisywanie informacji
genetycznej dotyczącej organizmu ludzkiego, dokonywane w probówce nie niosą
ze sobą większego ryzyka dla człowieka, niż podziały komórkowe dokonujące
się w warunkach naturalnych w narządzie rodnym matki?
Czy człowiek w stanie embrionalnym może być przedmiotem własności;
jeżeli tak, to kto jest jego właścicielem, przez jaki okres obowiązuje tytuł własności

3 J. Umiastowski, Trudne pytania, Gazeta Lekarska, nr 3, 2005, s.31.; J. Umiastowski, Hipokrates-2400 lat
temu i dziś, Gazeta Lekarska, nr 4, 2005, s. 30-31.; J. Umiastowski, Ethical Questions on Prenatal
Biotechnology, Ethically Speaking, The European Group on Ethics in Science and New Technologies to the European
Commission, issue 5, August 2005, s. 37-40.

84 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Biotechnologia prenatalna

i jakie daje uprawnienia właścicielowi? Jeżeli nie, to na jakiej podstawie możemy


dysponować ludzkimi embrionami?
Jak rozwiązać etyczny i prawny status zamrożonych ludzkich embrionów?
Czy dawcy ludzkich komórek rozrodczych dla celów zapłodnienia in vitro mogą
zachować anonimowość, a jednocześnie czy urodzony w wyniku zapłodnienia
in vitro człowiek ma prawo do informacji kim są jego biologiczni rodzice;
jak rozwiązać ewentualną sprzeczność prawną?
Czy embrion wytworzony in vitro można implantować w narządzie rodnym
każdej kobiety, np. czy można go implantować, na zamówienie, kobiecie
po menopauzie?
Czy akceptowalna etycznie jest procedura, w wyniku której powstaje dziecko
trojga rodziców? (W sytuacji kiedy matka jest nosicielką chorób przenoszonych przez
mitochondria zlokalizowane w cytoplazmie komórki jajowej przenosi się jądro
jej komórki jajowej do komórki jajowej innej kobiety, tą komórkę jajową zapładnia
się plemnikami ojca i implantuje kobiecie od której pochodziło jądro oocyta)
Kto ponosi odpowiedzialność karną za pomyłkę, lub zamierzone działanie
w wyniku którego sztucznie wytworzone dziecko pochodzi od niewłaściwych
rodziców biologicznych. Kto jest odpowiedzialny za opiekę nad tak wytworzonym
dzieckiem, jeżeli takiej opieki nie chcą sprawować osoby które „zamówiły” dziecko?
Jakiego zakresu informacji o ryzyku zdrowotnym, tak dla matki, jak i dla
dziecka, powinno się udzielać osobom pragnącym poddać się procedurze
zapłodnienia pozaustrojowego ( jak wiadomo ryzyko jest znaczne) ?
Czy wolno zamrażać ludzkie embriony, a po rozmrożeniu implantować
je do narządu rodnego kobiety, wobec braku pewności, że nie szkodzi to zdrowiu
dziecka ?
Jeżeli uznamy, że zamrażanie ludzkich embrionów jest dozwolone, to po
jakim czasie od zamrożenia ludzki embrion winien być uznany za bezużyteczny
i nie powinno się go już implantować?
Czy wolno niewykorzystane ludzkie embriony zabijać?
Czy dopuszczalna jest procedura tzw. matki zastępczej i czy wolno
wynajmować matkę zastępczą za opłatą; bywa, że poszukuje się matki zastępczej
która ma określone cechy. Bywa, że dla zapłodnienia pozaustrojowego poszukuje
się odpowiedniego „materiału genetycznego”. Jednak skutki zabiegu nie są pewne –
sztucznie poczęte dziecko może nie mieć oczekiwanych cech. Powstaje pytanie,
czy biotechnologiczne procedury sztucznego wytwarzania człowieka na zamówienie,
o określonych zamówionych cechach nie naruszają praw tego człowieka? Co robić
z człowiekiem, którego cechy nie odpowiadają oczekiwaniom zamawiających?
Czy komercjalizacja reprodukcyjności jest etycznie pozytywna – zwłaszcza w punktu
widzenia nowo poczętego człowieka?
Jeżeli uznalibyśmy, że procedura matki zastępczej jest dopuszczalna, to czy
wolno implantować ludzki embrion matce zastępczej na zamówienie dowolnych

Disputatio – Tom VII – „Życie” 85


Jerzy Umiastowski
osób, czy tylko na zamówienie osób spełniających określone kryteria (rodzinne, czy
inne)?
Kim w świetle prawa są rodzice sztucznie poczętego dziecka – rodzice
biologiczni czy osoby które zamówiły stosowną procedurę, nawet jeśli nie
są rodzicami biologicznymi?
Czy pozbawienie człowieka informacji o jego rodzicach biologicznych
narusza jego prawa?
Czy dawcami komórek rozrodczych mogą być osoby chore psychicznie
(nawet jeśli są zdolne do działań prawnych), lub osoby obarczone innymi chorobami
np. dziedzicznymi ? Jeśli nie to kto ma sprawować stosowną kontrolę?
Jakie informacje o dawcach komórek rozrodczych powinna otrzymać kobieta,
której wytworzony sztucznie embrion będzie implantowany?
Czy wolno „zamawiać” pożądane cechy sztucznie poczętego dziecka (np.
kolor oczu, czy cechy psychiczne) i według tego >>zamówienia<< selekcjonować
ludzkie komórki rozrodcze, lub zamrożone embriony?
Czy wolno używać do zapłodnienia in vitro ludzkich komórek rozrodczych
po śmierci dawców tych komórek?
Czy mężczyzna żyjący w małżeństwie ma prawo odmówić zgody na
implantację embrionu jego żonie, jeżeli ojcem biologicznym embrionu jest inny
mężczyzna?
Na jakiej podstawie prawnej rozstrzygać związane z poprzednim pytaniem
spory sądowe (np. spadkowe)?
Czy człowiek który powstał w wyniku zapłodnienia in vitro ma prawo
do odszkodowania, jeżeli w wyniku tej procedury poniósł szkodę na zdrowiu
(np. w wyniku zamrożenia), jeżeli tak to gdzie zgłaszać roszczenia?
Kto ponosi odpowiedzialność prawną za ewentualną szkodę zdrowotną
kobiety spowodowaną procedurą zapłodnienia in vitro?
Czy wolno zrezygnować z obowiązków rodzicielskich wobec dziecka
poczętego in vitro, jeżeli nie odpowiada ono stosownym wymaganiom?
Czy zapłodnienie in vitro może być wykonywane w każdym zakładzie opieki
zdrowotnej?
Czy akceptowalna jest stymulacja hormonalna dla utrzymania ciąży w wyniku
zapłodnienia in vitro, wobec faktu, że niesie ona z sobą znaczne ryzyko zdrowotne
i może stanowić zagrożenie życia?”

Powyższe pytania wymagają regulacji prawnej, której (jak wspomniałem


na wstępie) w Polsce brakuje. Polska opinia publiczna nie jest należycie informowana
o problemach etycznych i prawnych związanych z zapłodnieniem in vitro.
Przedstawione pytania etyczne i prawne nie wyczerpują omawianego tematu,
a jedynie wskazują na skalę zagadnienia.
Klonowanie człowieka to procedura polegająca na usunięciu z komórki
jajowej jądra komórkowego i wprowadzenie na to miejsce jądra komórki

86 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Biotechnologia prenatalna

somatycznej, która jak wiadomo zawiera komplet chromosomów, a więc zapis


genetyczny organizmu żywego z którego jądro pochodzi. W wyniku takiej procedury
rozpoczyna się istnienie nowego organizmu ludzkiego, który jest biologiczną kopią
organizmu z którego jądro komórkowe pobrano. Jak wiadomo wytworzony w drodze
klonowania organizm ma szereg wad biologicznych i dlatego klonowanie człowieka
jest w większości krajów świata zakazane. Aktualnie procedurę klonowania nazywa
się klonowaniem reprodukcyjnym, lub terapeutycznym, w zależności od celu któremu
procedura ma służyć. Klonowanie terapeutyczne to wytworzenie biologicznej kopii
już istniejącego organizmu dla pozyskiwania tzw. komórek macierzystych mogących
mieć zastosowanie w wytwarzaniu tkanek do transplantacji. W wyniku takiego
klonowania wytwarzałoby się nowy organizm ludzki jako źródło identycznych tkanek
dla pierwowzoru biologicznego4. Rodzi się pytanie czy wytwarzanie nowego
człowieka jako źródła części zamiennych dla innego człowieka nie jest wyrafinowaną
formą niewolnictwa. Zwłaszcza, że komórki macierzyste można pozyskiwać z krwi
pępowinowej, lub tkanek somatycznych, bez wytwarzania embrionów w drodze
klonowania5
W Wielkiej Brytanii ostatnio wytwarza się hybrydy ludzko zwierzęce dla celów
eksperymentalnych. Nie wchodząc w szczegóły można stwierdzić, że w wyniku takiej
procedury powstaje mowy organizm żywy, który może okazać się zwierzęciem
z elementami cech ludzkich, lub człowiekiem z elementami cech zwierzęcych
(lub może nowym gatunkiem, który dotychczas nie istniał).
We wszystkich opisanych procedurach człowiek staje się podmiotem,
a nie przedmiotem działania. Czy więc takie procedury są dopuszczalne?
Czy eksperymentowanie na procesie powstawania życia człowieka nie zagraża
człowiekowi i gatunkowi ludzkiemu?

Literatura: J. D. Watson, The Double Helix, London 1968; Trudne pytania,


J. Umiastowski, Gazeta Lekarska, nr 3, 2005;, Hipokrates-2400 lat temu i dziś,
J. Umiastowski, Gazeta Lekarska, nr 4, 2005; Ethical Questions on Prenatal Biotechnology,
J. Umiastowski, Ethically Speaking, The European Group on Ethics in Science and New
Technologies to the European Commission, nr 5, 08.2005; Czy można mówić o statusie prawnym
komórek macierzystych?, A. Zoll, Gazeta Lekarska, nr 2, 2005; Zarodki zagrożone,
G. Ciechomska, Gazeta Lekarska, nr 1, 2005.

4 A. Zoll, Czy można mówić o statusie prawnym komórek macierzystych?, Gazeta Lekarska, nr 2, 2005, s. 34-35
5 Ibidem.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 87


Joanna Senyszyn

JOANNA SENYSZYN1

In vitro veritas

Niegdyś uznawano, że zdrowie jest stanem pełnej sprawności fizycznej,


psychicznej i społecznej. Okazało się to pod wieloma względami niewystarczające.
Niekiedy zaś bywało nadinterpretowane. Stąd najprawdopodobniej za chorobę
uważano homoseksualizm i z błogosławieństwem Kościoła przymusowo leczono.
Homoseksualiści bowiem nie wykazywali sprawności psychicznej, a w konsekwencji
i fizycznej w kontaktach seksualnych z przedstawicielami płci przeciwnej ani
sprawności społecznej w zakresie płodzenia nowych obywateli, czyli reprodukcji siły
roboczej. Elektrowstrząsów unikali jedynie hipokryci udający, że są hetero.
Obowiązująca współcześnie definicja, opracowana przez Światową
Organizację Zdrowia, określa zdrowie, jako stan fizycznego, psychicznego
i społecznego zadowolenia, a nie tylko brak choroby lub kalectwa. Człowiek, który
nie zaspokaja swoich potrzeb zawsze jest niezadowolony. Nie ma znaczenia, czy są to
potrzeby obiektywne czy jedynie subiektywne. W przypadku tzw. potrzeb
podstawowych jest to niezadowolenie na tyle głębokie i nie mijające, że kwalifikuje
się do uznania za stan chorobowy. Tak interpretuje definicję WHO m.in.
A.H.Maslow. Według E.Fromma, chore jest całe społeczeństwo, jeśli nie zaspokaja
podstawowych potrzeb ludzkich. Zaspokojenie potrzeb stanowi zatem konieczny
warunek zdrowia jednostek, a w konsekwencji – całego społeczeństwa. Inna sprawa,
że nie jest to warunek wystarczający, co dowcipnie acz z sarkazmem ujął O.Wilde:
Dwie są tragedie człowieka: jedna, gdy nie zaspokoi swych potrzeb, a druga, gdy je zaspokoi.
Istotnym składnikiem ludzkiego zdrowia jest zdrowie reprodukcyjne, będące
dobrostanem fizycznym, psychicznym i społecznym, wynikającym ze spełnienia
oczekiwań rozrodczych. W świetle tej głęboko humanistycznej definicji, niepłodność
jest bez wątpienia chorobą. Ze względu na ogromny i stale powiększający się zasięg
oraz skutki, WHO uznaje ją wręcz za chorobę społeczną. Niepłodność dotyczy 10-
15% ludzkiej populacji, czyli 60-80 mln par. W Polsce – ponad jednego miliona par.
Zgodnie z powszechnie stosowaną definicją, o niepłodności można mówić, jeśli do
ciąży nie dochodzi po roku współżycia płciowego bez stosowania środków
antykoncepcyjnych.

1
prof. dr hab. Joanna Senyszyn, Posłanka na Sejm RP, Sojusz Lewicy Demokratycznej

88 Disputatio – Tom VII – „Życie”


In vitro veritas
Wśród skutków niepłodności najczęściej wymienia się utratę zainteresowania
codziennymi zajęciami, nie opuszczającą depresję, napięte kontakty z rodziną,
partnerem, znajomymi, trudności w myśleniu o czymkolwiek innym niż niepłodność,
wysoki poziom niepokoju, zmniejszoną zdolność wykonywania zadań, trudności
z koncentracją. Wśród objawów psychologicznych występują również zaburzenia
snu, zmiany apetytu (wzrost lub obniżenie), nadużywanie leków i alkoholu. Pojawiają
się myśli o śmierci lub samobójstwie. Dochodzi do społecznej izolacji i głębokich
zmian w układzie partnerskim, w tym do rozwodów.
Tzw. „stres niepłodności” porównywalny jest ze stresem po rozpoznaniu
chorób nowotworowych oraz zawału mięśnia sercowego. Tylko AIDS jest
postrzegany jako choroba o większym negatywnym wpływie na życie. Pomimo to,
w Polsce niepłodność jest bagatelizowana, a niekiedy wręcz wyśmiewana. Jest to
związane z wielowiekową dyskryminacją kobiet i powszechnym przeświadczeniem,
że to one są odpowiedzialne za brak potomstwa. Przez tysiące lat mężczyźni
pozbywali się żon oskarżonych o niepłodność, chociaż z kolejnymi też nie mogli
mieć dzieci. Współcześnie choroba niepłodności częściej dotyka mężczyzn.
Zmniejsza się nie tylko zawartość plemników w 1 mililitrze spermy, ale też odsetek
plemników o właściwej budowie i prawidłowej ruchliwości. Ponieważ co roku
przeciętny mężczyzna produkuje jeden milion plemników mniej, WHO wciąż obniża
normy umożliwiające zapłodnienie. W latach 50. ubiegłego wieku było to 60 mln
plemników (w mililitrze spermy), w latach 70. – 40 mln, a w latach 90. już tylko 20 mln.
Wyróżnia się trzy grupy metod leczniczych stosowanych w niepłodności.
Pierwsza obejmuje postępowanie farmakologiczne, Druga – leczenie zabiegowe
w tym chirurgię, mikrochirurgię i endoskopię zabiegową. Trzecia grupa to techniki
rozrodu wspomaganego medycznie (ART), w tym pozaustrojowe zapłodnienie
i przeniesienie embrionu, czyli metoda in vitro. W wielu przypadkach metoda in vitro
stanowi jedyną szansę na ciążę. Jest metodą ostatniej szansy, gdy wcześniejsze
leczenie było nieskuteczne. Skuteczność leczenia tą metodą waha się w przedziale 15-
40%, a przy powtarzaniu cykli terapeutycznych zwiększa się do 70%. Wbrew
opiniom przeciwników in vitro, to znakomity wynik, gdyż w rozrodzie naturalnym
obumiera do 70% embrionów.
Nie uznawanie metody in vitro za leczenie jest wyrazem ignorancji.
Przeciwnicy upowszechniają pogląd, że techniki rozrodu wspomaganego medycznie
nie leczą niepłodności, a jedynie umożliwiają zajście w ciążę i urodzenie dziecka. To
argument z gruntu fałszywy. Po pierwsze, po procedurze in vitro zdarzają się
przypadki zajścia w ciążę, ale wcale nie to jest decydujące. Wielu chorób nie da się
skutecznie wyleczyć, a mimo to chorym nie odmawia się pomocy i nie każe cierpieć.
Dlatego w medycynie mianem leczenia określa się nie tylko działania prowadzące do
całkowitego wyzdrowienia pacjenta, ale i te, które nie usuwając choroby (cukrzyca,
nadciśnienie tętnicze) pozwalają żyć. Nie ulega wątpliwości, że po skutecznym
zastosowaniu metody in vitro, chorzy na niepłodność, mają upragnione, własne
dziecko (biblijne „kość z kości moich i ciało z ciała mego”), wychodzą z depresji i na

Disputatio – Tom VII – „Życie” 89


Joanna Senyszyn
nowo cieszą się życiem. Metoda ta leczy zatem nie tylko niepłodność, ale także wiele
poważnych chorób będących jej następstwem.
W Polsce stosowanie metody in vitro jest całkowicie legalne i zgodne z prawem, choć
nie regulowane żadnymi przepisami. Dostęp do tej metody ograniczają jedynie
wysokie koszty procedury zapłodnienia pozaustrojowego. Wynoszą one średnio ok.
5 000 zł, a z uwzględnieniem poprzedzającego leczenia farmakologicznego ok. 9 000
zł. Stanowi to swoistą dyskryminację chorych ze względu na stan zamożności. Jest
więc sprzeczne z Konstytucją RP, której art. 68 p. 2 stanowi, że „Obywatelom,
niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do
świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych”.
W 2004 roku, w konsultacji z organizacjami kobiecymi, napisałam i złożyłam
u Marszałka Sejmu projekt ustawy o świadomym rodzicielstwie, który m.in. zawierał
regulacje dotyczące obowiązkowej edukacji seksualnej, liberalizacji przerywania ciąży
oraz finansowanie ze środków publicznych środków antykoncepcyjnych i zabiegów
in vitro. W 2005 roku, po przegłosowaniu przez Sejm nie wprowadzenia projektu do
porządku obrad, złożyłam osobny projekt ustawy regulujący jedynie finansowanie
zapłodnienia pozaustrojowego. Został odrzucony w pierwszym czytaniu, latem 2005
roku. Złożyłam go ponownie w czasie V kadencji Sejmu (2005-2007), ale także nie
doczekał się pozytywnego rozpatrzenia. Jesienią 2007 roku, zaraz po objęciu władzy
przez Platformę Obywatelską, minister Kopacz zapowiedziała finansowanie
zabiegów in vitro z budżetu państwa. Pomysł poparł premier Tusk, oświadczając, że
to „metoda warta wsparcia”.
Rozpętała się burza. Jako pierwsi do akcji przystąpili biskupi. Wcześniej na
temat in vitro się nie wypowiadali. Nie odwodzili wiernych od jej stosowania. Nie
rozważali aspektów etycznych. Milczeli. Poruszyła ich dopiero wiadomość
o ewentualnej refundacji. Zainteresowanie przeznaczaniem społecznych pieniędzy
ubrali w szaty troski o morale społeczeństwa. Rząd, ustami premiera Tuska,
natychmiast wycofał się z propozycji refundowania zapłodnienia pozaustrojowego.
Zgodnie z zasadą, że kiedy nie wiadomo, co robić, należy powołać komisję,
dokonano tego zarządzeniem nr 38 Prezesa Rady Ministrów z 7 kwietnia 2008 r.
w sprawie Zespołu do Spraw Konwencji o ochronie praw człowieka i godności istoty
ludzkiej w odniesieniu do zastosowań biologii i medycyny: Konwencji o prawach
człowieka i biomedycynie. Zespół jest organem opiniodawczo-doradczym Prezesa
Rady Ministrów. W jego skład weszli:

1. Jarosław Gowin – poseł na Sejm RP, przewodniczący Zespołu


2. Adam Fronczak – podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia,
wiceprzewodniczący Zespołu
3. Joanna Mucha – poseł na Sejm RP, sekretarz Zespołu
Prawnicy:
1. prof. dr hab. Andrzej Zoll
2. prof. dr hab. Eleonora Zielińska

90 Disputatio – Tom VII – „Życie”


In vitro veritas
3. dr hab. Włodzimierz Wróbel
4. dr Maja Grzymkowska
5. dr Leszek Bosek
Biolodzy/lekarze:
1. prof. dr hab. Andrzej Paszewski
2. prof. dr hab. Ewa Bartnik
3. prof. dr hab. Krzysztof Marczewski
4. dr Jerzy Umiastowski
5. prof. dr hab. Jacek Zaremba
Etycy/teologowie:
1. siostra dr hab. Barbara Chyrowicz
2. prof. dr hab. Jacek Hołówka
3. prof. dr hab. Zbigniew Szawarski
4. pastor dr hab. Marcin Hintz
5. ks. dr hab. Franciszek Longchamps de Berier

Wśród członków Zespołu, dobranego osobiście przez Jarosłąwa Gowina, nie ma ani
jednego lekarza zajmującego się leczeniem niepłodności. Jest za to oficjalny
przedstawiciel Episkopatu. Jednak najpoważniejsze zastrzeżenia budzi osoba
przewodniczącego. Dotyczą one nie tylko jego kompetencji merytorycznych, ale
i postawy moralnej. Poseł Jarosław Gowin jest doktorem nauk politycznych.
Wprawdzie o etyce i moralności wypowiada się często i chętnie, ale w tej dziedzinie
jest raczej niepraktykujący. Chyba, że za rekomendację uznać sprawę, jaką miał przed
Komisją Etyki Poselskiej, za zachowanie niegodne posła. Polegało ono na
reklamowaniu w Sejmie, podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej, założonej
wspólnie z kolegami prywatnej Szkoły Liderów Politycznych. W poprzedniej
kadencji, jako senator, miał więcej szczęścia. Uniknął odpowiedzialności, mimo że
nie powiadomił organów ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa pedofilii
w szczecińskim Kościele, choć miał takie informacje, a z racji pełnionej funkcji
publicznej – także obowiązek. Zachował się wówczas nie jak praworządny
funkcjonariusz Rzeczypospolitej Polskiej, ale jak wierny syn Kościoła i ograniczył do
ostrzeżenia metropolity Kamińskiego przed ewentualnymi przykrościami, gdyby
o sprawą zainteresowały się media. Jarosław Gowin twierdzi, że na szefa Zespołu
został powołany „nieprzypadkowo”. Przezornie nie dodaje, że jako kreujący się na
sumienie PO pupil kościelnej hierarchii i praktykujący wyznawca etyki Kalego.
Do zadań Zespołu, zwanego Komisją Gowina, należała analiza stanu
prawnego w zakresie objętym Konwencją Biomedyczną, wypracowanie kierunków
zmian ustawodawstwa polskiego w tym zakresie oraz przedstawienie Prezesowi Rady
Ministrów opinii w sprawie ratyfikacji Konwencji Biomedycznej. Konwencja ta
ustanawia reguły w sprawach eksperymentów medycznych na ludziach,
przeszczepów, manipulacji genetycznych, zapłodnienia in vitro, postępowanie
z ludzkimi zarodkami, z komórkami jajowymi i plemnikami. Stanowi także, że nie

Disputatio – Tom VII – „Życie” 91


Joanna Senyszyn
można nikogo leczyć ani ratować mu życia, jeśli nie wyraża na to zgody. Polski rząd
podpisał ją w 1997 roku. Dotychczas nie została ratyfikowana.
24 kwietnia 2008 r. podczas inauguracyjnego posiedzenia Zespołu premier
Donald Tusk wyraził „nadzieję, że interesy polityczne nie będą zakłócały
intelektualnego i etycznego wymiaru tej debaty”. Nadzieja, nawet, jeśli była szczera,
nie miała szans na spełnienie, o czym szef rządu, znając choćby tylko Jarosława
Gowina, musiał wiedzieć. W konsekwencji, po dwóch spotkaniach podzespołu
prawnego (29.05.2008 i 19.06.2008) oraz siedmiu posiedzeniach plenarnych
(05.06.2008, 26.06.2008, 10.07.2008, 24.07.2008, 10.09.2008, 02.10.2008,09.10.2008)
Zespół nie uzgodnił wspólnego stanowiska w sprawie in vitro. Członkowie Zespołu
podjęli decyzję, by nie przeprowadzać w tej sprawie głosowań, a jedynie
zaprezentować Premierowi alternatywne rekomendacje.
Kierując się zasadą dążenia do konsensu i kompromisu, Zespół zgodnie
stwierdził, że:
- zagadnienia związane z wspomaganą prokreacją wymagają regulacji ustawowych,
- procedury wspomaganej prokreacji mogą być wykonywane jedynie w ośrodkach,
które uzyskały odpowiednią licencję,
- działalność tych ośrodków powinna być poddana nadzorowi i kontroli ze strony
centralnego podmiotu (ewentualnie podmiotów) powołanego na mocy ustawy,
- należy zakazać tworzenia zarodka z gamet ludzkich dla celów naukowych,
- należy zakazać ingerencji w linię komórek rozrodczych człowieka,
- należy zakazać handlu zarodkami ludzkimi oraz gametami,
- należy wprowadzić odpowiednie sankcje związane z powyższymi zakazami.

W pozostałych kwestiach nie uzgodniono wspólnego stanowiska. Najpoważniejsze


kontrowersje dotyczyły czterech zagadnień:
1. Dostępu do procedury wspomaganej prokreacji (tylko dla małżeństw, dla
wszystkich par, które wspólnie przejdą cykl leczenia niepłodności, także dla osób
samotnych).
2. Dopuszczalności lub zakazu tworzenia zarodków nadliczbowych.
3. Dopuszczalności lub zakazu diagnostyki preimplantacyjnej.
4. Dopuszczalności lub zakazu sztucznego zapłodnienia o charakterze
alogenicznym, czyli z użyciem komórek rozrodczych dawców trzecich.

W związku z zaistniałymi rozbieżnościami, powołano dwie grupy redakcyjne,


które sformułowały różne, częściowo sprzeczne rekomendacje. W konsekwencji
premier otrzymał ostatecznie dwa warianty zaleceń w sprawie in vitro: liberalny
(pragmatyczny), opracowany pod kierunkiem prof. E. Zielińskiej, i konserwatywny
(restrykcyjny), napisany przez grupę kierowaną przez dr hab. W. Wróbla, oraz zdanie
odrębne prof. K. Marczewskiego, będące próbą uzgodnienia wspólnego,
kompromisowego stanowiska.

92 Disputatio – Tom VII – „Życie”


In vitro veritas
Wariant pragmatyczny opiera się na założeniu, że „świadczenia zdrowotne
związane ze stosowaniem technik wspomaganej prokreacji powinny być dostępne
z poszanowaniem praw i wolności wszystkich osób zainteresowanych. Prawa
obywatelskie i dobro dzieci urodzonych w wyniku stosowania tych technik muszą
mieć pierwszeństwo przed interesem finansowym podmiotów i instytucji
zaangażowanych w udzielanie tych świadczeń. Nie powinno się arbitralnie ograniczać
prawa jednostki do korzystania z najwyższego osiągalnego stanu zdrowia fizycznego
i psychicznego oraz do korzystania z osiągnięć współczesnej medycyny. Z kolei
rekomendacja finansowania ze środków publicznych wynika z uznania zapłodnienie
pozaustrojowego (in vitro) za „jedną z metod leczenia niezamierzonej bezdzietności”.

W tym wariancie konkretne zalecenia w czterech kontrowersyjnych zagadnieniach są


następujące:
1. Dostęp do procedury wspomaganej prokreacji – dla wszystkich par, które
wspólnie przejdą cykl leczenia niepłodności oraz dla osób samotnych.
2. Dopuszczalne jest tworzenie „nadliczbowych zarodków oraz ich zamrażanie
w celu zwiększenia szansy na powodzenie leczenia niezamierzonej bezdzietności.
Jest to rozwiązanie czasowo optymalne, ponieważ jego zastosowanie zmniejsza
liczbę cykli leczniczych, którym musi być poddana kobieta w trakcie terapii
niepłodności, a w części przypadków zmniejsza lub eliminuje ryzyko poważnych
powikłań zdrowotnych dla matki.
3. Dopuszczalna jest diagnostyka preimplantacyjna.
4. Dopuszczalne jest sztucznego zapłodnienia o charakterze alogenicznym, czyli
z użyciem komórek rozrodczych dawców trzecich.

Wariant restrykcyjny oraz zdanie odrębne dopuszczają stosowanie procedury


wspomaganego rodzicielstwa (rozrodczości) jedynie wyjątkowo. Wynika to z braku
uznania, że in vitro jest nowoczesną metodą leczenia niepłodności. U podstaw
nagromadzenia zakazów i sankcji leży przeświadczenie autorów, że zarodek musi
korzystać z wszystkich praw człowieka, choć człowiek, zwłaszcza, jeśli jest kobietą –
już niekoniecznie. W konsekwencji hipotetyczne dobro zarodka jest nadrzędne
(„Dobro dziecka, które ma się narodzić, powinno być traktowane jako wartość
nadrzędna”), także w stosunku do zapisów Konstytucji RP.

W czterech kontrowersyjnych kwestiach stanowisko grupy dr hab. W. Wróbla


jest następujące:

1. Dostęp do procedury wspomaganej prokreacji – tylko dla małżeństw ze stażem


co najmniej 3 lata, pod warunkiem, że kobieta nie ukończyła 45 lat.
2. Zakaz tworzenia zarodków zapasowych, ich mrożenia i implantowania więcej niż
jednego zarodka, co oznacza dopuszczalność zapłodnienia tylko jednej komórki
jajowej.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 93


Joanna Senyszyn
3. Zakaz diagnostyki preimplantacyjnej.
4. Zakaz sztucznego zapłodnienia o charakterze alogenicznym, czyli z użyciem
komórek rozrodczych dawców trzecich.
Zakazy te budzą poważne zastrzeżenia natury prawnej, medycznej, i etycznej.
Zakaz stosowania in vitro u par nie będących małżeństwem oraz u kobiet powyżej
45 roku życia jest sprzeczny z art. 32 Konstytucji RP („p.1. Wszyscy są wobec prawa
równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne. p.2.
Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub
gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny. Ograniczenia związane ze stanem cywilnym
lub wiekiem naruszają zakaz dyskryminacji z jakichkolwiek względów”).
Nieuzasadniony medycznie jest zakaz tworzenia zarodków zapasowych
i implantowania więcej niż jednego zarodka. Jego stosowanie spowodowałoby
znaczne pogorszenie skuteczności leczenia niepłodności metodą in vitro, co
niewątpliwie odbiłoby się negatywnie na zdrowiu kobiet korzystających z tej metody.
Nieetyczny, a zarazem sprzeczny z obowiązującym w Polsce prawem jest
zakaz diagnozowania zarodków i odrzucania obciążonych chorobami genetycznymi.
Ustawa z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego
i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży w art. 4a dopuszcza bowiem
przerywanie ciąży w przypadku gdy „badania prenatalne lub inne przesłanki
medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwom ciężkiego i nieodwracalnego
upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu”. Ciążę można
wówczas usunąć także po 12 tygodniu jej trwania, do chwili osiągnięcia przez płód
zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej” (art.4a p. 2).
Przepisy te powodują zarazem, że postulowany w wariancie restrykcyjnym
„zakaz niszczenia zarodków i obowiązek ich trwałego przechowywania do czasu
wprowadzenia empirycznie sprawdzalnego systemu braku szans przeżycia”
wprowadza nierówność praw zarodków: w odróżnieniu od poczętych in vitro, poczęte
w sposób naturalny można – zgodnie z w/w ustawą z 1993 roku – usunąć, choć
jedynie w ściśle określonych przypadkach. Warto też pamiętać, że w naturze ponad
70 proc. zarodków ulega zniszczeniu w wyniku naturalnego poronienia w pierwszych
kilkunastu dniach ciąży.
Komisja Gowina, nie przedstawiając jednej, wspólnie uzgodnionej
rekomendacji, nie sprawdziła się jako organ doradczy i nie zrealizowała celu,
w którym została powołana. Ostateczną decyzję w sprawie kierunku prowadzenia
prac legislacyjnych ma podjąć premier. Jest to niezgodne z zaleceniami Konwencji
bioetycznej oraz rekomendacjami Rady Europy i Unii Europejskiej, według których
sprawy te powinny być regulowane w oparciu o publiczną debatę i osiągnięty w jej
ramach konsensus, a nie narzucane przez polityków.
Wbrew pierwotnej deklaracji, nie czekając na decyzje premiera, 17 grudnia
2008 r. poseł Gowin przedstawił klubowi PO projekt ustawy o ochronie genomu
ludzkiego i embrionu ludzkiego oraz Polskiej Radzie Bioetycznej i zmianie innych
ustaw. Reguluje on m.in. kwestie związane z zapłodnieniem pozaustrojowym.

94 Disputatio – Tom VII – „Życie”


In vitro veritas
Projekt jest oparty na założeniach restrykcyjnych wyrażonych w rekomendacji
grupy dr hab. W. Wróbla i w zdaniu odrębnym prof. K. Marczewskiego.
Nadrzędnym celem było uzyskanie dla projektu aprobaty Kościoła katolickiego.
Poseł Gowin mówił o tym zupełnie otwarcie: „politycy, którzy są katolikami,
w sytuacjach, w których nie mogą doprowadzić do rozwiązań w pełni zgodnych
z nauczaniem Kościoła, powinni dążyć do polepszania prawa”. To jawne naruszenie,
gwarantowanej w Konstytucji RP, neutralności światopoglądowej państwa.
Zwłaszcza, że proponowane rozwiązania pogarszają prawo, naruszając prawa
obywatelskie gwarantowane w Konstytucji RP.

Istota szczegółowych rozwiązań sprowadza się do:


1. zakazu niszczenia embrionów (art. 6);
2. zakazu badań genetycznych embrionu w celach innych niż terapeutyczne,
mających na względzie dobro tego embrionu (art. 11);
3. dopuszczalności procedur medycznie wspomaganej prokreacji tylko dla
małżeństw i to pod warunkiem, że żaden z małżonków nie jest obciążony
chorobami lub upośledzeniami genetycznymi, a kobieta nie ukończyła 40 roku
życia (art. 16);
4. zgody na tworzenie tylko jednego embrionu w celu transferu do organizmu
kobiety; tworzenie dwóch embrionów jest dopuszczalne wyłącznie pod
warunkiem ich jednoczesnego transferu do organizmu kobiety (art.21), co
oznacza zakaz mrożenia embrionów.

W art. 13 zawarta jest niedopuszczalna prawnie negatywna ocena moralna leczenia


metodą in vitro: „Nikt nie może być zobowiązany wbrew swojemu sumieniu do
udziału w procedurze medycznie wspomaganej prokreacji”. Tego rodzaju zapisów
nie ma w odniesieniu do leczenia jakichkolwiek innych chorób. Znajdują się
natomiast w regulacjach dotyczących przerywania ciąży. Oznacza to swoiste
zrównanie zapłodnienia pozaustrojowego z aborcją. W związku z tym uzasadnione
wydaje się przypuszczenie, że zawarty w projekcie zakaz niszczenia embrionów
stanowi wstęp do absolutnego zakazu przerywania ciąży.
Projekt Gowina to bubel prawny, nie nadający się do przyjęcia. Zawiera
regulacje o charakterze dyskryminacyjnym. Ingeruje w szczegółowe metody leczenia
niepłodności czyniąc je mniej skutecznymi terapeutycznie, a zarazem bardziej
uciążliwymi dla pacjentów. Wynika to z niezrozumienia faktu, że in vitro leczy
niepłodność, choć zazwyczaj jest to jedynie leczenie objawowe, a nie przyczynowe.
Jest niewyobrażalne, aby ustawy regulowały np. metody leczenia raka jąder
czy jajników, choć sprowadzają się one zazwyczaj do usunięcia chorych narządów.
W tym wypadku nikt nie przejmuje się naukami Kościoła katolickiego. A przecież Jan
Paweł II, w encyklice „Evangelium vitae” z 1995 r., sterylizację (niezależnie od
przyczyny) uważa za jednoznacznie negatywną. Stawia ją w jednym rzędzie z aborcją,
uznając za element „spisku przeciw życiu”. Teolog moralista, ks. Stanisław Olejnik,

Disputatio – Tom VII – „Życie” 95


Joanna Senyszyn
podkreśla, że kastracja jest niegodziwa, bo odbiera człowiekowi godność istoty
odpowiedzialnej, ciało ludzkie zaś sprowadza do poziomu rzeczy. W kwestii
onkologicznych operacji narządów płciowych milczą także prawnicy, choć art. 156.
§ 1. kodeksu karnego za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu „w postaci
pozbawienia człowieka zdolności płodzenia” przewiduje karę pozbawienia wolności
od roku do lat 10.
Wszyscy jednak rozumieją, że moralne potępienie i prawny zakaz sterylizacji nie
odnoszą się do niej, jako metody leczenia. Za oczywiste uznaje się także jej
finansowanie przez NFZ.
W tej sytuacji najlepiej byłoby nie uchwalać specjalnej ustawy o zapłodnieniu
metodą in vitro. Zwłaszcza, że nie jest to konieczne do ratyfikowania Konwencji
bioetycznej. Lepszy jest brak prawnych regulacji niż złe przepisy. Wystarczy
znowelizować ustawę o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków
publicznych.
Projekt takiej zmiany złożyłam 5 września 2008 r. Zmierza on do
ustanowienia czytelnego porządku prawnego dla medycznych procedur wspomagania
rodzicielstwa. Jest niezwykle prosty i czytelny. Zakłada finansowanie ze środków
publicznych do trzech cykli terapeutycznych. Jest to propozycja pragmatyczna, a nie
ideologiczna. Nie rozstrzyga dylematów moralnych, nie jest stanowiskiem w sporze
światopoglądowym. Zmienia jedynie sposób finansowania legalnych, dostępnych
fizycznie procedur medycznych, czyniąc je dostępnymi ekonomicznie dla wszystkich
potrzebujących.
Mój projekt jest odpowiedzią na społeczne zapotrzebowanie w zakresie
regulacji prawnych dotyczących leczenia niepłodności. Zdecydowana większość
Polaków popiera metodę in vitro, 39 proc. uważa, że powinna być za darmo, a 38
proc., że częściowo odpłatna. Krytyka projektu Gowina w jego własnym klubie
dowodzi, że możliwe jest uchwalenie przepisów zgodnych z Konstytucją RP
i międzynarodowymi konwencjami, nawet jeśli sprzeciwia się temu Konferencja
Episkopatu Polski.
Sejmowa dyskusja o zapłodnieniu in vitro będzie dla polityków testem prawdy.
Uchwalenie ustawy restrykcyjnej spowoduje jedynie powstanie podziemia oraz
kwalifikowaną turystykę, jak ma to miejsce w przypadku ustawy z dnia 7 stycznia
1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach
dopuszczalności przerywania ciąży. 16 lat obowiązywania ustawy antyaborcyjnej nie
doprowadziło do zmniejszenia rzeczywistej liczby zabiegów, która wciąż kształtuje
się na poziomie ok. 100 tysięcy rocznie. Tak samo byłoby w przypadku in vitro Jeśli
rzeczywistą intencją prawicy jest kontrola nad zapłodnieniem pozaustrojowym, może
to zapewnić tylko regulacja liberalno-pragmatyczna.

96 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Debata bioetyczna po polsku

OKTAWIAN NAWROT1

Debata bioetyczna po polsku

Parafrazując słowa księdza Benedykta Chmielowskiego, autora pierwszej


polskiej encyklopedii powszechnej, chciałoby się rzec: polska debata bioetyczna jaka
jest, każdy widzi. Mimo, iż media niemal każdego dnia bombardują odbiorców
bulwersującymi informacjami o śmierci osoby odłączonej od aparatury dostarczającej
pokarm, narodzinach dziecka „na zamówienie”, aborcji przeprowadzonej na
ośmiomiesięcznym płodzie, finansowaniu bądź niefinansowaniu z budżetu państwa
zabiegów zapłodnienia pozaustrojowego, eksperymentach z wykorzystaniem
komórek macierzystych etc. większość z nich pełni funkcję typowego „newsa” i po
wygaśnięciu emocji, które zostały przez nie wywołane, zostaje zapomniana. Pojawia
się bardziej atrakcyjny „temat dnia”. Tymczasem poziom emocji, które jednak są
wyzwalane, przy okazji wspomnianych doniesień medialnych dowodzi, że
problematyka bioetyczna jest doniosła społecznie i ewentualne regulacje prawne
w tym zakresie są nieobojętne z punktu widzenia wielu środowisk. Truizmem
naturalnie jest stwierdzenie, że interesy wspomnianych środowisk, jeśli wręcz nie są
dychotomiczne, to niewątpliwie są przeciwne. Konieczny tym samym jest dialog,
który mógłby doprowadzić do konsensusu w zakresie projektowanych regulacji
prawnych. Jak jednak ten dialog wygląda?

O bioetyce w ukryciu…
Głównym grzechem polskiej debaty bioetycznej, przy założeniu, że takowa
w ogóle istnieje, jest jej niejawny charakter. O bioetyce, zwłaszcza w kontekście
projektowanych aktów normatywnych, albo nie mówi się wcale, albo bardzo
ogólnikowo. Celem jest swoiste „nie wywoływanie wilka z lasu”. Podjęcie bowiem
akcji legislacyjnej w zakresie bioprawa jest ryzykowne politycznie samo w sobie.
Przedstawienie zaś osądowi opinii publicznej propozycji konkretnych rozwiązań
normatywnych może być wręcz politycznym samobójstwem. Przy tak wielkim
ryzyku, i stosunkowo niewielkich profitach (w optymistycznej wersji poparcie
określonego środowiska), przyjęta przez zespół Gowina strategia – „zróbmy to po
cichu” (bo niestety zrobić to trzeba) staje się nawet zrozumiała. Przypomnijmy, że
celem powołanego zarządzeniem nr 38 Prezesa Rady Ministrów z dnia 7 kwietnia
1
dr Oktawian Nawrot, Katedra Teorii i Filozofii Prawa, Wydział Prawa i Administracji, Uniwersytet
Gdański.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 97


Oktawian Nawrot
2008 roku Zespołu do Spraw Konwencji o ochronie praw człowieka i godności istoty ludzkiej
w odniesieniu do zastosowań biologii i medycyny: Konwencji o prawach człowieka i biomedycynie
(dalej – ZSK) była:
1. analiza stanu prawnego w zakresie objętym Konwencją Bioetyczną;
2. wypracowanie kierunków zmian ustawodawstwa polskiego;
3. przedstawienie Prezesowi Rady Ministrów opinii w sprawie ratyfikacji
Konwencji Bioetycznej2.
Prace Zespołu, od samego początku, osnute były zasłoną milczenia.
Argumentowano, iż problematyka bioetyczna, wymaga spokojnego namysłu, a tym
samym szum medialny wokół prac Zespołu byłby niepożądany. Starano się przy tym
stworzyć wrażenie, iż sprawa jest w rękach właściwych osób, ekspertów, którzy się na
rzeczy znają. Faktycznie w ramach Zespołu niewątpliwie znalazły się osoby, do
których merytorycznych kompetencji nie można mieć najmniejszych zastrzeżeń3.
Przy tym jednak, często uwadze publicznej, umykał pewien oczywisty fakt.
Wspomniany Zespół, mimo fachowców którzy weszli w jego skład oraz
opiniodawczego (a zatem typowo eksperckiego) charakteru4, był w istocie ciałem…
politycznym. Przede wszystkim odnotować należy, że przewodniczącym Zespołu
została osoba (poseł Jarosław Gowin) powołana przez Prezesa Rady Ministrów,
wiceprzewodniczącym, zgodnie ze wspomnianym zarządzeniem, mógł zostać tylko
minister właściwy ds. zdrowia lub wyznaczony przez niego sekretarz lub
podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia, pozostali członkowie zespołu powołani
zaś zostali przez Szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów działającego
z upoważnienia Prezesa Rady Ministrów. W tym świetle już sam dobór członków
Zespołu był decyzją polityczną i polityka. Znów można by powiedzieć, że nie było
w tym nic złego, określony organ dobrał sobie takich doradców, jakich mieć pragnął.
W praktyce – należy uczciwie powiedzieć – Zespół potrafił w dosyć dużym zakresie
uwolnić się spod wpływów określonych formacji politycznych i światopoglądowych.
Nie zmienia to jednak faktu, iż już na wstępnie, za sprawą procedury wyłaniania
członków Zespołu, jej politycznego charakteru, organ ten nie mógł stać się
inicjatorem rzetelnej debaty publicznej dotyczącej problemów bioetycznych. Mimo
niewątpliwej fachowości osób wchodzących w skład Zespołu rola ich została

2
Por. § 2 ZSK.
3 Przypomnijmy, że w skład zespołu weszli: Jarosław Gowin (poseł na Sejm RP, przewodniczący
Zespołu), Adam Fronczak (podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia, wiceprzewodniczący
Zespołu), Joanna Mucha (poseł na Sejm RP, sekretarz Zespołu), a także prawnicy: prof. dr hab.
Andrzej Zoll, prof. dr hab. Eleonora Zielińska, dr hab. Włodzimierz Wróbel, dr Maja Grzymkowska
(zrezygnowała z członkostwa w Zespole), dr Leszek Bosek; biolodzy/lekarze: prof. dr hab. Andrzej
Paszewski, prof. dr hab. Ewa Bartnik, prof. dr hab. Krzysztof Marczewski, dr Jerzy Umiastowski, prof.
dr hab. Jacek Zaremba; etycy/teologowie: siostra dr hab. Barbara Chyrowicz, prof. dr hab. Jacek
Hołówka, prof. dr hab. Zbigniew Szawarski, pastor dr hab. Marcin Hintz, ks. dr hab. Franciszek
Longchamps de Berier.
4 Zob. § 1.2 ZSK.

98 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Debata bioetyczna po polsku

sprowadzona do roli „cichych doradców”. Ich celem było wypracowanie opinii,


z której miał skorzystać Prezes Rady Ministrów i w zasadzie… nikt więcej.
Ponadto Zespół Gowina sam ograniczył bardzo wyraźnie zakres swoich prac.
Naturalnie wspomniane wyżej zarządzenie precyzyjnie określało cele prac zespołu,
niemniej jednak wydaje się, że Zespół miast wykorzystać swoją wyjątkową pozycję by
zainicjować debatę (zauważmy, że same jego prace tego rodzaju debatę
prowokowały) obejmującą całe spektrum problemów bioetycznych, chętnie przystał
na te ograniczenia. Dla przykładu Przewodniczący Zespołu, jak i inni posłowie
Platformy Obywatelskiej, wielokrotnie bywał nagabywany na okoliczność
ewentualnej zmiany ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie
płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży5. Odpowiedź
padająca z ich ust najczęściej sprowadzała się do tego, iż kwestia nowelizacji
wspomnianej ustawy nie wchodzi w zakres kompetencji Zespołu, a ponadto ustawa
ta stanowi efekt osiągniętego konsensusu i – jako taka – powinna zostać zachowana
w obecnym kształcie. Argumenty wskazujące na fakt, iż nie można wyodrębniać
pewnej grupy problemów bioetycznych, w tym wypadku związanych z przerywaniem
ciąży, z całości regulacji bez wpływu na jej koherencję, trafiały w próżnię.
Przewodniczący nie widział więc np. żadnej sprzeczności w tym, że w świetle jednej
z rekomendacji Zespołu lekarz może zostać zobligowany do zainicjowania procesu
implantacji obarczonego wadami genetycznymi zarodka, aby po kilku tygodniach
jego rozwoju, z powodu wspomnianych wad, zgodnie z ustawą o planowaniu
rodziny, dokonać zabiegu aborcji…
Zasłona milczenia wokół prac Zespołu nie przyniosła spodziewanego efektu.
Zespół, mimo wysiłków, bardzo wyraźnego wyznaczenia zakresu prac, zamknięcia
debaty na jej wymiar publiczny, nie był w stanie wypracować jednolitej rekomendacji.
Podziały w obrębie samego Zespołu okazały się na tyle silne, że określony
w zarządzeniu cel w zasadzie nie został osiągnięty…

Słuchamy tych, których… słuchać chcemy


Drugim grzechem polskiej debaty bioetycznej jest sprowadzenie jej do
typowej argumentacji ad personam6. Dla przykładu, w niniejszym tomie, znajduje się
tekst jednego z bardziej rozpoznawalnych polityków lewicowych. W tekście tym
czytamy m.in.: „najpoważniejsze zastrzeżenia budzi osoba przewodniczącego
[Zespołu do Spraw Konwencji o ochronie praw człowieka i godności istoty ludzkiej
w odniesieniu do zastosowań biologii i medycyny: Konwencji o prawach człowieka
i biomedycynie – O.N.]. Dotyczą one nie tylko jego kompetencji merytorycznych, ale
i postawy moralnej. Poseł Jarosław Gowin jest doktorem nauk politycznych.
Wprawdzie o etyce i moralności wypowiada się często i chętnie, ale w tej dziedzinie
jest raczej niepraktykujący. Chyba, że za rekomendację uznać sprawę, jaką miał przed

5 Dz. U. 1993 nr 17, poz. 78 ze zm.


6 Szerzej na temat argumentum ad personam zob. np.: K. Szymanek, Sztuka argumentacji. Słownik
terminologiczny, Warszawa 2004, s. 52-57.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 99


Oktawian Nawrot
Komisją Etyki Poselskiej, za zachowanie niegodne posła…”. Oczywiście tego
rodzaju argumentację, mającą na celu zdyskredytowanie określonej osoby, a przez to
i poglądów przez nią głoszonych, można stosunkowo łatwo odeprzeć. Wystarczy
poprosić, by osoba posługująca się wspomnianym argumentem, po prostu trzymała
się tematu, czyli w przypadku wspomnianego tekstu, problematyki zapłodnienia
In vitro. Można więc powiedzieć: Oczywiście, zgadza się, że nie jestem bioetykiem – ale
powiedz, dlaczego moje stanowisko w kwestii zapłodnienia pozaustrojowego jest błędne?, czy też,
schodząc do zaproponowanego poziomu dyskursu, można zakończyć pytaniem: ale
powiedz, dlaczego zabijanie dzieci powinno być legalne i słuszne z punktu widzenia interesów
państwa?. Można również poprosić, by adwersarz raz jeszcze wyraźnie sformułował
przesłanki i wniosek, który z nich wyprowadza i w ten sposób unaocznić brak
związku między nimi. Można zrezygnować z dalszej dyskusji i to w zasadzie
najczęściej ma miejsce. Można też posłużyć się dokładnie takim samym argumentem
– argumentum ad personam. Wspomniany polityk, w dalszej części swojego artykułu
stwierdza bowiem: „W tej sytuacji (…) wystarczy znowelizować ustawę
o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Projekt
takiej zmiany złożyłam 5 września 2008 r. Zmierza on do ustanowienia czytelnego
porządku prawnego dla medycznych procedur wspomagania rodzicielstwa. Jest
niezwykle prosty i czytelny. (…) Mój projekt jest odpowiedzią na społeczne
zapotrzebowanie w zakresie regulacji prawnych dotyczących leczenia niepłodności”.
Uciekając się do wspomnianej strategii wystarczy więc odbić piłeczkę i zapytać: skoro
doktor nauk politycznych, nie posiada stosownych kwalifikacji, by kierować
Zespołem mającym zaopiniować ratyfikację Konwencji Biomedycznej, to na
podstawie jakich przesłanek można domniemywać, że profesor nauk ekonomicznych
posiada kompetencje niezbędne do przygotowania dobrego projektu zmian
w zakresie dostępu do procedury in vitro? Czyżby dlatego, że jest członkiem
Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami?...
Wracając jednak na bardziej stosowny poziom dyskusji rozważmy istotę
przytoczonego powyżej argumentu: „istotnymi sprawami powinny się zajmować
osoby posiadające do tego stosowne kompetencje”. Argument ten w sporach
bioetycznych pojawia się stosunkowo często. Podnosi się więc, że kwalifikacje
większości członków społeczeństwa do podejmowania decyzji zakresie rozwoju
biotechnologii pozostawiają wiele do życzenia. Podkreśla się, że nadzwyczaj często
opinia konkretnej osoby uzależniona jest np. od sposobu, w który zostanie zadane jej
pytanie. Dla przykładu, podejmując na forum publicznym problematykę legalizacji
przerywania ciąży, można się spodziewać, że w sytuacji, w której postawione zostanie
pytanie: „czy jesteś za dostępem do legalnej i bezpiecznej aborcji?” uzyskamy
zdecydowanie inne odpowiedzi, aniżeli w sytuacji, gdy zadamy pytanie: „czy kobiecie
powinno przysługiwać prawo do swobodnego zabijania własnych dzieci, nawet jeśli
jeszcze się nie urodziły?”. W ten sposób niezwykle łatwo można manipulować opinią
publiczną i… oczywiście się manipuluje. Tym samym, pozostawienie możliwości

100 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Debata bioetyczna po polsku

podejmowania decyzji, w rękach osób nie posiadających do tego stosownych


kwalifikacji, przynieść może opłakane skutki.
Zauważyć jednak należy, że źródła powyższego poglądu tkwią… w krytyce
demokracji przeprowadzanej już przez starożytnych filozofów. Największy z nich,
nic niewiedzący Sokrates, bez ogródek stwierdzał, iż najlepiej by było, gdyby każdy
zajmował się tym, na czym się zna. Jeśli więc ktoś przejawia uzdolnienia językowe,
niech para się tłumaczeniami, pisaniem powieści lub zostanie dziennikarzem, jeśli
określona osoba ma talenty matematyczne, niech zajmuje się ekonomią lub zostanie
księgowym, ten zaś kto posiada uzdolnienia artystyczne, niech poświęci się którejś
z dziedzin sztuki itd. Niewątpliwe źle by się działo, gdyby stolarz przeprowadzał
operacje na otwartym mózgu, zaś nefrolog przyjmował odbiór techniczny stadionów
miejskich. Analogiczna reguła powinna, zdaniem Sokratesa, odnosić się do polityki
i polityków. Oczywistym bowiem jest, że nie każdy ma uzdolnienia, chęci
i odpowiednie przygotowanie do tego, by zajmować się sprawami państwa. To, iż
ktoś jest świetnym spawaczem, malarzem nie upoważnia go samo przez się do
zabierania głosu w sprawach dotyczących rządzenia państwem. Rzecz ma się
podobnie we współczesnych sądach: jeśli potrzebny jest głos lekarza – powołuje się
stosownego biegłego, sprawowanie wymiaru sprawiedliwości pozostawania się zaś
w rękach fachowców – prawników.
Polityka, zdaniem Sokratesa, była więc swego rodzaju rzemiosłem – aby
dobrze się nim zajmować, z jednej strony należało posiadać niejako z natury
stosowne predyspozycje, a nadto przygotowanie, okupione solidną pracą. Dobitnie
pogląd ten wyraził najmądrzejszy z ludzi „prostując” Glaukona, przyrodniego brata
Platona, który śnił o zostaniu politykiem. Sokrates, w charakterystycznym dla niego
stylu, postawił młodzieńcowi kilka pytań, które wykazały niedostatek, a wręcz brak
wiedzy tego ostatniego w kwestiach pierwszorzędnych dla rządzenia państwem.
Sokrates uświadomił mu więc, iż ten nic nie wiedział o ekonomii państwa, jego
bezpieczeństwie, gospodarce etc. Nie wiedział absolutnie niczego, co powinno być
oczywiste dla osoby, mającej sprawować władzę. Podobne zdanie Sokrates zapewne
miałby o większości współczesnych parlamentarzystów. Współczesnych sobie
członków Zgromadzenia Ludowego, charakteryzował jako „foluszników, szewców,
cieśli, kowali, rolników, handlarzy i wreszcie straganiarzy na rynku, którzy o to się
tylko troszczą, by towar najtaniej kupić, najdrożej sprzedać (…) ludzi, którzy nigdy
nie troszczyli się o sprawy publiczne”7. Kłopot w tym, że poglądy takie uderzają
wprost w istotę demokracji – oto bowiem odbiera się większości obywateli prawo do
wpływania na losy państwa. Z tego właśnie powodu Sokrates przeszedł do historii
jako pierwszy amator cykuty…8

7 Ksenofont, Wspomnienia o Sokratesie, 3.7.6.


8 Szerzej na temat procesu Sokratesa zob. np.: Platon, Obrona Sokratesa, (w:) Platon, Eutyfron, Obrona
Sokratesa, Kriton, Kęty 2006; R. Legutko, Komentarz do Obrony Sokratesa, (w:) Platon, Obrona Sokratesa,
Kraków 2003; O. Nawrot, Prawo kontra religia: Mądrość o smaku cykuty, (w:) J. Zajadło (red.), Fascynujące
ścieżki filozofii prawa, Warszawa 20008, s. 91 – 101; I.F. Stone, Proces Sokratesa, Poznań 2003.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 101


Oktawian Nawrot
Wracając do zasadniczego problemu niniejszego opracowania, należy
zauważyć, że standardy demokratycznego państwa prawnego narzucają pewien styl
debaty bioetycznej. Przede wszystkim nie wolno dyskredytować żadnego
z uczestników tegoż dyskursu, jedynie z tego względu, że jego kompetencje nie
odpowiadają wizji dyskursu przyjmowanej przez określoną osobę czy środowisko.
Bez wątpienia nie powinna czynić tego osoba, która sama posiada mandat
demokratyczny. Naturalnie brak stosownych kompetencji może uzasadniać
odrzucenie określonych argumentów, bądź propozycji rozwiązań legislacyjnych, nie
może jednak stanowić przesłanki do wykluczenia „niekompetentnych” jednostek
z samego dyskursu. Uwaga ta odnosi się, tak do podmiotów indywidualnych, jak
i zbiorowych – określonych ugrupowań politycznych, związków wyznaniowych etc.
Na marginesie warto nadmienić, że zarzut „niekompetencji” w środowiskach
politycznych często przywoływany jest nadzwyczaj arbitralnie, a w istocie jest
synonimem zwrotu „osoba, która ma odmienne od nas poglądy”.
Ponadto podkreślić należy, że brak kompetencji, nie przekłada się
automatycznie na brak interesów – fakt, że kierowca X nie zna się na mechanice
samochodowej, nie powinien pozbawiać go wpływu na jakość świadczonych mu
usług w warsztatach samochodowych. Brak więc dostatecznej wiedzy np. w zakresie
ludzkiej embriologii u większości członków społeczeństwa, nie uzasadnia w żaden
sposób wniosku, że osoby te nie mają interesów związanych bezpośrednio lub
pośrednio ze sztuczną prokreacją lub też nie są zainteresowane w takich bądź innych
rozwiązaniach legislacyjnych. Pozbawienie ich, na etapie projektowania określonych
aktów normatywnych, prawa do wyrażania opinii – poprzez wyłącznie z danego
dyskursu – narusza elementarne zasady demokratycznego państwa prawnego.
Możemy, tak jak Sokrates, mieć zastrzeżenia odnoście wspomnianych zasad, lecz –
jeśli je uznajemy – powinniśmy być w tym konsekwentni.
Na zakończenie tego wątku warto odnieść się jeszcze do wspomnianego na
jego wstępie zarzutu związanego z możliwością manipulowania opinią publiczną…
cóż, gdyby tego rodzaju zarzut miał był relewantny, należałoby konsekwentnie
zrezygnować i z kampanii wyborczych i… z demokratycznych wyborów. Zapytajmy
bowiem: czy istnieje chociaż jedno demokratyczne państwo, w którym wyborcy nie
są manipulowani?
Debata… której nie ma
Mimo wyraźnej potrzeby, publiczna debata bioetyczna w zasadzie jeszcze się
nie rozpoczęła. Naturalnie różne środowiska inicjują przedsięwzięcia mające na celu
precyzyjne określenie ich stanowisk w podstawowych kwestiach bioetycznych, jednak
w dalszym ciągu nie są podejmowane działania zmierzające do sprowokowania
rzetelnego dyskursu publicznego. Tymczasem, sama Konwencja Biomedyczna,
nakłada wręcz na jej Strony obowiązek tego rodzaju dyskursu. Przypomnijmy, że
rozdział X Konwencji zatytułowany „Debata publiczna”, składający się tylko
z jednego artykułu wyraźnie stanowi: „Strony uznają, że podstawowe problemy
związane z rozwojem biologii i medycyny mogą być przedmiotem debaty publicznej,

102 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Debata bioetyczna po polsku

uwzględniającej zwłaszcza istotne implikacje medyczne, społeczne, ekonomiczne,


etyczne i prawne tych problemów; oraz uznają, że możliwe zastosowania osiągnięć
biologii i medycyny podlegają odpowiednim konsultacjom”9. Przytoczony zapis ma
w istocie stanowić gwarancję, że regulacje prawne w sferze bioetyki nie zostaną
skonstruowane arbitralnie, lecz poddane zostaną osądowi społecznemu10.
Oczywiście nie oznacza to, że projekty ewentualnych ustaw muszą stać się
przedmiotem referendum, celem twórców Konwencji było właśnie sprowokowanie
publicznej debaty11. Wyraźnie zaznaczyć należy, że Polska jak dotąd nie jest stroną
Konwencji, jeśli jednak zamierza do niej przystąpić, czyli przyjąć obowiązki, które
Konwencja nakłada, a jednym z tych obowiązków ma być przeprowadzanie
konsultacji społecznych i prowokowanie debaty publicznej nad kwestiami
związanymi z regulacjami prawnymi w zakresie biomedycyny, to wydaje się naturalne,
że takowa debata powinna również obejmować samą ratyfikację Konwencji
Biomedycznej.
Zauważmy, że szansa na sprowokowanie takiej debaty coraz wyraźniej się
zarysowuje. Jednym z zaleceń sformułowanych w Raporcie Zespołu ds. Konwencji
Bioetycznej jest „powołanie ciała inicjującego debatę nad etycznymi, prawnymi,
ekonomicznymi i społecznymi uwarunkowaniami rozwoju biomedycyny
i biotechnologii”12. Ciało to, roboczo określone mianem Polskiej Rady Bioetycznej
miałoby ponadto dostarczać organom państwa informacje z zakresu biomedycyny
i biotechnologii, tworzyć raporty oraz rekomendacje, opiniować akty prawne z tych
zakresów, jak również inicjować ich tworzenie, analizować skutki ich wprowadzania,
formułować standardy bioetyczne oraz reprezentować stanowisko polskiego
środowiska naukowego na arenie międzynarodowej. Co istotnie, w świetle Raportu,
Rada miałaby być organem niezależnym, zaś gwarancją wspomnianej niezależności
byłoby:

• ustanowienie jej na mocy ustawy,


• zapewnienie niezależności finansowej poprzez finansowanie jej działalności
bezpośrednio z budżetu państwa,
• zapewnienie odpowiedniego składu Rady,
• kadencyjność i nieodwoływalność członków Rady,
• odpowiednie usytuowanie Rady w strukturze instytucjonalnej państwa,
• wprowadzenie zasady, że członkowie Rady wypowiadają się we własnym
imieniu13.

9 Tekst Konwencji Biomedycznej w języku polskim odnajdzie Czytelnik m.in. w: M. Nesterowicz,


Prawo medyczne, Toruń 2001, s. 545-555.
10 Por. CORED 9-12/11/92.
11 Zob. CDBI 27/06-1/07/94.
12 Por. pkt V,1 Raportu Zespołu do spraw Konwencji Bioetycznej, Warszawa, dnia 28 października 2008 r.
13 Ibidem, pkt V,2.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 103


Oktawian Nawrot
Jeden z najistotniejszych postulatów dotyczących powołania Polskiej Rady
Bioetycznej, a mianowicie zapewnienie odpowiedniego jej składu, zrealizowany
miałby być na jeden z trzech alternatywnych sposobów. Mianowicie jej członkowie
mieliby być:
a) powołani ad personam przez organ, przy którym Rada byłaby usytuowana,
spośród kandydatów wysuniętych przez określone w ustawie instytucje
i środowiska (np. krajowe towarzystwa naukowe, senaty uczelni
o uprawnieniach akademickich, odpowiednie komitety PAN i PAU, Naczelną
Radę Lekarską, największe Kościoły i wspólnoty religijne, organizacje
pozarządowe zajmujące się zagadnieniami wchodzącymi w zakres bioetyki
itd.);
b) powołani przez organ, przy którym Rada byłaby usytuowana, przy czym
połowa członków powoływana byłaby ad personam, a połowa wskazana przez
wyszczególnione w ustawie instytucje;
c) wyłonieni w drodze otwartego konkursu14.
Czy i jaki kształt ostatecznie przybierze Rada – czas pokaże. Nie ulega jednak
wątpliwości, że apolityczny organ, który sprowokowałby i w pewnym zakresie
moderował rzetelną, publiczną debatę bioetyczną jest potrzebny. Nie trzeba
dodawać, że polskie regulacje prawne w zakresie bioprawa, w stosunku do
ustawodawstw najbardziej zaawansowanych w tym zakresie, są daleko w tyle. Stan ten
nie powinien jednak prowadzić do sytuacji, w której, jak najszybciej, bez względu na
jakość projektowanych aktów normatywnych, staramy się nadrobić stracony czas.
Skoro tyle go straciliśmy, możemy poczekać jeszcze jakiś czas. Ważne, aby
wspomniane akty normatywne były wynikiem dojrzałego namysłu, a temu
niewątpliwie przysłuży się rzetelna debata bioetyczna.

14 Ibidem, pkt V,3.

104 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Life as a legally protected value

ALEKSANDRA SZLACHETKO1
JAKUB H. SZLACHETKO2

Life as a legally protected value

Introduction
Life is a fundamental right of man. The value of life does not depend on its
stage of development – it has value in and of itself. It is the bounden duty of every
society, country and citizen to care for life. Public authorities do this by establishing
rules. Basic legal sources of the matter mentioned are the Constitution, statutes and
other legal acts.

Protection of human life


The constitutional regulations valid in Poland since 1989, did not specify the
issue directly. Art.1. of the Constitution, which stated that Poland is a democratic
state ruled by law fulfilling the requirement of social justice, was a basic principle to
be referred to. What follows from this statement, is the clause of a legal state. Be-
cause of a deficiency in the constitutional regulations of human rights and freedom
in 1989 – 1997, the judgements of the Constitutional Tribunal were often based on
the clause. In that period, the principle of a democratic state ruled by law was re-
garded to be a collective expression of a set of the principles which are not explicitly
written in the Constitution, but they may be derived from it indirectly. The principles
which would complete the Constitution were searched for. The principles gained at
last constitutional rank, which in turn required the legislator to respect them. The
right to court, privacy and life were established in this manner. Due to the new con-
stitutional order, in 1997 it seemed that the situation would change, but it did not.
The principle of a democratic state ruled by law was confirmed in art.2 of the Consti-
tution, but the content of the article was not modified at all. A question arouse,
whether the judgements issued during the validity of the old Constitution are still in
force. The Constitutional Tribunal answered the question in the judgement K 26/97
from November 25th 1997, in which it stated that the main idea of the principle of
a democratic state ruled by law, expressed in art.2 of the new Constitution, may and

1Studentka II roku filologii angielskiej, Wydział Filologiczny, Uniwersytet Gdański.


2Student IV roku prawa oraz III roku administracji, Wydział Prawa i Administracji, Uniwersytet
Gdański.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 105


Aleksandra Szlachetko, Jakub H. Szlachetko
should be understood in the same way as it was understood during the previous con-
stitutional order. In art.38 the new Constitution refers to the issue of the life protec-
tion directly – “the Republic of Poland shall ensure legal protection of life of every
human being”3, which was an important novelty.
The judgement K 26/96 from May 28th 1997 quoted above defines the inter-
actions existing between the principle of a democratic state ruled by law and the pro-
tection of life, which was regulated by a set of the legal documents, particularly by an
amendment to the act from January 7th 1993, concerning Family Planning, Human
Embryo Protection and Conditions of Legal Pregnancy Termination. The fundamen-
tal thesis appearing from the judgement states that “in a democratic state ruled by
law human being and his/her values are of the paramount importance. Life, which in
a democratic state ruled by law should remain under the protection of the Constitu-
tion on every stage of its development, is one of such values”.
On November the 20th 1989 the United Nations General Assembly ratified
a convention on the rights of the child. The convention states that “bearing in mind
that, as indicated in the Declaration of the Rights of the Child, the child, by reason of
his physical and mental immaturity, needs special safeguards and care, including ap-
propriate legal protection, before as well as after birth"4. A reflection of this idea can
be found in Polish legislation. The act on Family Planning, Human Embryo Protec-
tion and Conditions of Legal Pregnancy Termination states in art.1 that “the right to
life is protected also in prenatal phase”5. According to the convention a child means
“every human being below the age of eighteen years unless under the law applicable
to the child, majority is attained earlier”6. At the same point art.6 declares inalienable
rights to life of every child.
The national legislator considered such actions as pregnancy termination as
a crime. The crimes are defined in the Penal Code from 1997:
“Article 152. § 1. Whoever, with consent of the woman, terminates her pregnancy in
violation of the law shall be subject to the penalty of deprivation of liberty for up to
3 years.
§ 2. The same punishment shall be imposed on anyone, who renders assistance to
a pregnant woman in terminating her pregnancy in violation of the law or persuades
her to do so.
§ 3. Whoever commits the act specified in § 1 or 2, after the foetus has became capa-
ble of living outside the pregnant woman's body shall be subject to the penalty of the
deprivation of liberty for a term of between 6 months and 8 years.
Article 153. § 1. Whoever, through the use of force against a pregnant woman or by
other means, without her consent, terminates the pregnancy or induces her by force,

3 Dz. Ust. 1997 nr 78 poz.483 with later amendments.


4 http://www.unhchr.ch/html/menu2/6/crc/treaties/crc.htm.
5 Dz. Ust. 1993 nr 17 poz. 78 with later amendments.
6 http://www.unhchr.ch/html/menu3/b/k2crc.htm.

106 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Life as a legally protected value
an illegal threat, or deceit to terminate the pregnancy shall be subject to the penalty
of the deprivation of liberty for a term of between 6 months and 8 years.
§ 2. Whoever commits the act specified in § 1, after the foetus has become capable
of living outside the pregnant woman's body shall be subject to the penalty of the
deprivation of liberty for a term of between 1 and 10 years”7.
The regulations mentioned above protect life from the beginning of its exis-
tence. The law involves also a set of the regulations referring to life at each stage of
its development. The Penal Code, which contains the chapter on the crimes against
life and health, is an appropriate example of that thesis.
Euthanasia- death at a request is a sensitive issue as well. The international
legal norms regulating the crimes against humanity, war crimes or genocide are also
of paramount importance.

Protection of animals' life


The law protects life not only of human beings, but also of its other forms.
The most important source concerning protection of animals' life is the act from Au-
gust 21st 1997 on animals' protection. A legal definition, included in art.1 of the act,
defines an animal “ as a live creature, capable of suffering”8. Due to this fact an ani-
mal should not be identified with a thing in legal terms. However, all matters that are
not regulated by this Act will be governed by the regulations applicable to things.
Man should respect, protect and provide care to an animal. "Unjustified or inhu-
mane killing of animals and their abuse is forbidden”9. A cruel treatment refers in
the act to “the cases of animal abuse and other behaviour of the owner or another
person leading to the results comparable to those of abuse”10. If the owner breaches
the regulations in the act, the animals will be taken to an animal shelter, a zoological
garden or an organisational unit running a farm. The animal can be collected only
upon the consent of an administrative officer of the commune, a mayor or a presi-
dent of the town. A decision is reached ex officio or at the request of ,for example,
police, a vet or an authorised entity of an organisation whose statutory goal is the
protection of animals.
A set of legal acts sanction the behaviour defined by the legal regulations.
The act on animals' protection contains penal provisions that regulate the conse-
quences of: cruel treatment , animal slaughter which is in discrepancy with the act,
breeding or maintaining the breed of a dog that is regarded as aggressive without the
required permit. An example of it may be art. 181.:” § 1. Whoever causes destruction
of plant or animal life of considerable dimensions shall be subject to the penalty of
the deprivation of liberty for a term of between 3 months and 5 years. § 2. Whoever,
in violation of the provisions in force in the protected area, destroys or damages

7 http://www.era.int/domains/corpus-juris/public_pdf/polish_penal_code1.pdf.
8 http://www.internationalwildlifelaw.org/PolandAnimalProtectionAct.html.
9 Ibidem.
10 Ibidem.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 107


Aleksandra Szlachetko, Jakub H. Szlachetko
plants or animals, causing serious harm shall be subject to a fine, the penalty of re-
striction of liberty or the penalty of deprivation of liberty for up to 2 years”11.
Preservation of nature
The nature preservation act from April 16th 2004 and the Environmental
Protection Law from April 27th 2001 are the fundamental acts referring to this issue.
The nature preservation act regulates purposes, principles and forms of pro-
tection of both nature and landscapes. According to the act nature means animals,
plants, fungi ( growing wild in nature, under protection), their habitats and green ar-
eas in the cities and countries. The Nature preservation aims to:
1. maintain biological diversity,
2. maintain continuity of existence of various species of plants, animals and
fungi,
3. protect landscapes, green areas in the cities and countries,
4. form appropriate attitudes of people.
The purposes mentioned above are realised in various manners. The act asserts the
forms of nature preservation such as national parks, nature reserves, landscape park,
the area of the Nature 2000, plants, animals, fungi and other species protection.
According to the act a national park involves an area of minimum 1000ha.,
which has some unique environmental, scientific, social, cultural and educational val-
ues. In the area of national parks all the environmental and landscape values are pro-
tected. “a nature reserve involves the areas preserved in their natural conditions, eco-
systems, natural habitats of plants, animals, fungi and all the constituents of nature
that carry scientific,environmental, cultural and landscape values”.
A landscape park in turn is the area that is protected due to its environmental, his-
torical, cultural and landscape value. The Nature 2000 programme was established in
order to protect birds and their habitats.
The act on nature preservation defines the principles of nature preservation
and the terms on which people can use its resources. It regulates the assumptions of
ecological politics and programmes of nature protection, their principles and the
procedure of their foundation. Every citizen is entitled to collect information on en-
vironment and its condition. All subjects acting to the detriment of the environment
will be obliged to bear a criminal liability.
The article presents only a broad outline of the issues of legal protection of
life. Life, its essence and meaning reflect the necessity of absolute protection. From
this principle there should be no exceptions which would breach status quo specified
by the laws of nature. In the authors’ opinions this principle refers to each form of
life on earth. It is a paradox, that man, looking for new forms of life in the universe
and spending great amounts of money on it, forgets the life which exists on earth
nowadays. And time acts to the detriment of life on earth. Quo vadis?

11 http://www.era.int/domains/corpus-juris/public_pdf/polish_penal_code2.pdf.

108 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Konstytucyjna gwarancja ochrony życia ludzkiego

LESZEK BOSEK1

Konstytucyjna gwarancja ochrony życia ludzkiego

Zasada ochrony życia ludzkiego należy do tych zasad prawa, które są


aprobowane powszechnie bez względu na granice kulturowe, etyczne i prawne.
Znajduje ona wyraz w licznych aktach prawa międzynarodowego i niemal wszystkich
współczesnych konstytucjach. Zasada ta została wyrażona także w art. 38 Konstytucji
RP, zgodnie z którym: „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi
prawną ochronę życia”.
W swoim opracowaniu chciałbym skupić się na dogmatycznej wykładni art.
38 Konstytucji RP. Wydaje się bowiem, że w dyskusjach publicznych a i debacie
naukowej zaobserwować można istotny deficyt precyzyjnej logicznej i systemowej
analizy konsekwencji obowiązywania zasady ochrony życia ludzkiego. W debacie
publicznej dominują hałaśliwe, powierzchowne, motywowane politycznie oceny,
które nie pozostają z reguły w jakimkolwiek związku z rozstrzygnięciami
normatywnymi. Również w dyskusji naukowej o zakresie zastosowania
konstytucyjnej gwarancji życia ludzkiego zaobserwować można dominację
argumentów językowych i celowościowych, które w prawie konstytucyjnym i praktyce
konstytucyjnej do najważniejszych nie należą.
Z uwagi na ograniczone ramy opracowania koncentrować się będę na
problemie dyskusyjnym, czyli ochrony życia ludzkiego w fazie prenatalnej. Problem
ten rodzi bowiem najwięcej kontrowersji i emocji.

Wnioski z wykładni logiczno-językowej


Punktem wyjścia do rozważań o konstytucyjnej gwarancji ochrony życia
ludzkiej musi być stwierdzenie, że zgodnie z dominującym w doktrynie
i orzecznictwie konstytucyjnym poglądem gwarancja ochrony życia każdego
człowieka obejmuje w zasadzie cały okres jego rozwoju, w tym życia prenatalnego2.

1 dr Leszek Bosek, Katedra Prawa Cywilnego, Wydział Prawa i Administracji, Uniwersytet Warszawski.
2 Wyrok pełnego składu TK z 7 stycznia 2004 r., K 14/03, OTK ZU 2004, nr 1, poz. 1; wyrok z 23 marca
1999 r., K 2/98, OTK ZU nr 3/1999, poz. 56; orzeczenie pełnego składu TK z 28 maja 1997 r., K 26/96,
OTK ZU 1997, nr 2, poz. 19; uchwała TK z 17 marca 1993 r., W 16/92, OTK w 1993 r. cz. I, poz. 16;
postanowienie TK z 7 października 1992 r., U 1/92, OTK w 1992 r. cz. II, poz. 38; orzeczenie TK z 15
stycznia 1991 r., U 8/90, OTK w 1991 r., poz. 8; a także A. Zoll, Opinia prawna w sprawie oceny konstrukcji
prawnej i skutków projektu zmiany art. 30 i 38 Konstytucji RP, [w:] Konstytucyjna formuła ochrony życia, Warszawa

Disputatio – Tom VII – „Życie” 109


Leszek Bosek
Na gruncie obowiązującej Konstytucji RP aktualne pozostają tezy orzeczenia
Trybunału Konstytucyjnego z 28 maja 1997 r., w którym stwierdzono, że „życie
ludzkie podlega ochronie konstytucyjnej od momentu poczęcia, ponieważ
dotychczasowy stan nauk empirycznych nie daje dostatecznych podstaw do
wskazania innego momentu powstania życia ludzkiego”3, a ponadto, że „jeżeli życie
człowieka, w tym życie dziecka poczętego, stanowi wartość konstytucyjną, to ustawa
zwykła nie może prowadzić do swoistej cezury i zawieszenia obowiązywania norm
konstytucyjnych. Zakaz naruszania życia ludzkiego, w tym życia dziecka poczętego
wynika z norm o charakterze konstytucyjnym. W takiej sytuacji ustawodawca zwykły
nie może być uprawniony do decydowania o warunkach obowiązywania takiego
zakazu, czyniąc tym samym normy konstytucyjne normami o charakterze
warunkowym. Nie może w szczególności uzależniać go od regulacji zawartych
w ustawach zwykłych. Stąd też sprzeczne z normami konstytucyjnymi jest
stanowienie przez ustawodawcę zwykłego wszelkich takich regulacji, które
prowadziłyby jedynie do warunkowego obowiązywania gwarancji konstytucyjnych”.

2007, s. 104; A. Bałaban, Opinia w sprawie zgodności z Konstytucją projektu ustawy o świadomym macierzyństwie,
Przegląd Sejmowy 2004, nr 6, s. 114; D. Dudek, Opinia w sprawie poselskich poprawek do projektu nowelizacji art.
38 oraz projektu nowego art. 226a Konstytucji RP, Przegląd Sejmowy 2007, z. 3, s. 127-137; M. Gałązka, Prawo
karne wobec prokreacji pozaustrojowej, Lublin 2005, s. 75; M. Granat, Opinia w sprawie zgodności z Konstytucją projektu
ustawy o świadomym macierzyństwie, Przegląd Sejmowy 6/2004, s. 143; M. Masternak-Kubiak, Opinia w sprawie
zgodności z Konstytucją projektu ustawy o świadomym macierzyństwie, Przegląd Sejmowy 2004, nr 6, s. 119-121;
W. Łączkowski, Spór o wartości konstytucyjne, [w:] Trybunał Konstytucyjny. Księga XV-lecia, red. F. Rymarz,
A. Jankiewicz, Warszawa 2001, s. 152-156; F. Rymarz, Zasada ochrony przyrodzonej i niezbywalnej godności
człowieka w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego, Przegląd Sądowy 2003, nr 6, s. 23; P. Sarnecki, Komentarz do
art. 38 Konstytucji, [w:] Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej. Komentarz, red. L. Garlicki, Warszawa 2003, s. 2-7;
tenże, Opinia w sprawie zgodności z Konstytucją projektu ustawy o świadomym macierzyństwie, Przegląd Sejmowy 2004,
nr 6, s. 149-152; T. Smyczyński, Opinia prawna o poselskim projekcie zmiany (art. 38) Konstytucji Rzeczypospolitej
Polskiej, [w:] Konstytucyjna formuła ochrony życia, Warszawa 2007, s. 18; W. Wróbel, Opinia prawna o poselskim
projekcie zmiany (art. 38) Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, [w:] Konstytucyjna formuła ochrony życia, Warszawa 2007,
s. 21; L. Wiśniewski, Wolności i prawa jednostki oraz ich gwarancje w praktyce, [w:] Podstawowe problemy stosowania
Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej. Raport wstępny, Warszawa 2004, s. 120-123; K. Wojtyczek, Ochrona godności
człowieka, wolności i równości przy pomoc skargi konstytucyjnej w polskim systemie prawnym, [w:] Godność człowieka jako
kategoria prawa, red. K. Complak, Wrocław 2001, s. 205-206; M. Zdyb, Dobro wspólne w perspektywie artykuł 1
Konstytucji RP, [w:] Trybunał Konstytucyjny. Księga XV-lecia, red. F. Rymarz, A. Jankiewicz, Warszawa 2001,
s. 190-202; P. Czarny, który pojęcie godności człowieka odnosi wprost do całego gatunku ludzkiego,
Konstytucyjne pojęcie godności człowieka a rozumienie godności w polskim języku prawnym, [w:] Godność człowieka jako
kategoria prawa, red. K. Complak, Wrocław 2001, s. 198. Por. też M. Zubik, który stwierdza: „nie wydaje się,
aby bez zmiany art. 30 i 38 Konstytucji z 1997 r. lub radykalnego odejścia od dotychczasowej linii
orzeczniczej sądu konstytucyjnego, istniała możliwość poważnej i zgodnej z Konstytucją liberalizacji
ustawowych kryteriów dopuszczalności przerywania ciąży (…) Stwierdzenie to w żadnym wypadku nie
przesądza, że obecne rozwiązania ustawowe w zakresie ochrony życia człowieka w sposób ostateczny
można uznać za zgodne z Konstytucją. Kontroli konstytucyjności tychże przepisów [art.4a ustawy
o planowaniu rodziny w pełnym zakresie – przyp. L. B.] Trybunał Konstytucyjny nie miał okazji jeszcze
dokonać.” tenże, Ochrona prawna początku życia człowieka w rozwiązaniach międzynarodowych i konstytucyjnych
w Europie, Przegląd Sejmowy, s. 42-43. Odmiennie E. Zielińska, Konstytucyjna ochrona prawa do życia od momentu
poczęcia (uwagi krytyczne do projektu zmiany art. 38 Konstytucji), PiP 2007, z. 3, s. 3-8.
3 Orzeczenie pełnego składu z 28 maja 1997 r., K 26/96, OTK ZU nr 2/1997, poz. 19.

110 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Konstytucyjna gwarancja ochrony życia ludzkiego
Z punktu widzenia samej logiczno-językowej wykładni art. 38 Konstytucji RP
można stwierdzić, że rozumowanie TK jest trafne pod dwoma warunkami:
a) prawne pojęcie <<życie ludzkie>> jest nie jest oderwane od ustaleń
biologii i medycyny;
b) zakresy pojęć <<życie każdego człowieka>> i <<życie ludzkie>> są
tożsame.
Nie ma wprawdzie wątpliwości we współczesnej embriologii i naukach
biologicznych, że życie osobnicze, w tym człowieka rozumianego gatunkowo
rozpoczyna się w chwili zlania się materiału genetycznego zawartego w gametach lub
powstania embrionu ludzkiego w inny sposób (np. klonowania), ale z tego jeszcze nie
wynika per se, że norma konstytucyjna gwarantuje prawną ochronę życia ludzkiego
właśnie od tej chwili, ani też że Konstytucja posługuje się gatunkowym pojęciem
<<człowiek>>. Nie ma też wprawdzie wątpliwości, że norma konstytucyjna nie
różnicuje ochrony życia ludzkiego wedle kryterium okresu jego rozwoju, jakości lub
stopnia inteligencji (samoświadomości), ani też że nie zawiera technicznej, oderwanej
od ustaleń biologii i medycyny definicji życia, ale trzeba mieć na uwadze, że samo
brzmienie art. 38 Konstytucji nie wyklucza też definitywnie argumentacji idącej
w kierunku ograniczenia zakresu zastosowania tej normy. Na płaszczyźnie logiczno-
językowej nie można wykluczyć, że ochrona prawna życia człowieka powstaje
w innym niż „poczęcie” momencie, np. ze względu na logicznie zrozumiały postulat
odróżniania sfery powinności normatywnej od rzeczywistości (soll od sein). Nie
można też per se na płaszczyźnie logiczno-językowej wykładni wykluczyć, że
Konstytucja po prostu nie rozstrzyga samodzielnie o tym, kiedy postaje człowiek lub
o tym czy powstaje on w jedym zdeterminowanym momencie, czy też, że człowiek
powstaje wskutek procesu biologicznego, który niekonieczne kończy się wraz ze
zlaniem się materiału genetycznego.
Przekonujące wydaje się wprawdzie twierdzenie, że życie ludzkie nie może
istnieć w oderwaniu od człowieka, co mocno implikuje tożsamość tego pojęcia
z przynależnością gatunkową, ale przyznać trzeba, że samo brzmienie normy
konstytucyjnej o tym definitywnie nie rozstrzyga.
Brzmienie art. 38 Konstytucji zdradza natomiast wyraźnie intencję
ustawodawcy konstytucyjnego przyznania szerokiej ochrony prawnej życiu
ludzkiemu. Przepis ten jak żaden inny przepis konstytucyjny określa swój krąg
adresatów poprzez użycie nie tylko słowa <<człowiek>> czy <<każdy>>, lecz
<<każdy człowiek>>, co trudno uznać za superfluum4. Ponieważ wykładnia
logiczno-językowa nie pozwala przyjmować rozumowania, że przepis (jego element)
nie ma żadnego znaczenia normatywnego, dlatego trzeba dostrzegać w tym

4 Por. M. Zubik, Podmioty konstytucyjnych wolności, praw i obowiązków, Prz. Leg. z 2007, nr 2, s. 28-30. Autor
dostrzega niezwykłość tego rozstrzygnięcia ustawodawcy, ale nie wyprowadza z tego faktu wniosków,
zapewne dlatego, że uznaje, że problem ochrony życia człowieka TK w wyroku K 26/96. Autor zwraca
przy tym uwagę, że w konstytucjonalizmie światowym „określenia takie jak istota ludzka czy równoważne…
jednoznacznie podkreślają intencję ustawodawcy objęcia ochroną również naciturusa, tamże.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 111


Leszek Bosek
rozstrzygnięciu ustawodawcy realizację umowy konstytucyjnej w kwestii normatywnej
koncepcji człowieczeństwa, o czym niżej.
Ponadto, konstrukcja legislacyjna art. 38 Konstytucji wskazuje, że przepis ten
eksponuje obowiązki ochronne Rzeczypospolitej Polskiej. Można więc rozsądnie
zakładać, że obowiązek ochrony prawnej życia ludzkiego nie zależy od tego, czy
„człowiek zaistniał w pełni”, czy też nie. Argument ten jest jednak obosieczny, bo
można też argumentować, skoro człowiek nie zaistniał, to przepis po prostu się nie
stosuje.
Powyższe uwagi nie powinny prowadzić jednak do pesymistycznego
i wątpliwego wniosku, że skoro samo brzmienie art. 38 Konstytucji jednoznacznie
nie przesądza o ochronie życia człowieka „od momentu poczęcia”, to znaczy, że
Konstytucja RP nie odpowiada standardom praw człowieka lub etyce aprobowanej
przez istotną część społeczeństwa. Banalne jest bowiem stwierdzenie, że wykładnia
prawa to nie tylko wykładnia logiczno-językowa. Można nawet stwierdzić, że prawie
konstytucyjnym i orzecznictwie konstytucyjnym wykładnia logiczno-językowa
z reguły ustępuje miejsca wykładni systemowej, w świetle zasad i wartości
konstytucyjnych.

Wnioski z wykładni systemowej


Podstawowym punktem odniesienia do wykładni systemowej art. 38
Konstytucji jest jej art. 30. Trybunał Konstytucyjny w ślad za nauką prawa podkreśla
immanentny związek konstytucyjnej gwarancji ochrony życia każdego człowieka oraz
konstytucyjnej gwarancji godności człowieka, której poszanowanie i ochrona jest
obowiązkiem władz publicznych (por. np. wyrok TK z 1 września 2006 r., SK 14/05,
OTK ZU nr 8/2008, poz. 97; wyrok TK z 7 stycznia 2004 r., K 14/03, OTK ZU nr
1/2004, poz. 1; a także J. Giezek, Konstytucje Rzeczypospolitej oraz komentarz do Konstytucji
RP z 1997 roku, pod red. J. Bocia, Wrocław 1998, s. 78; P. Winczorek, Komentarz do
Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 2000, s. 58). W konsekwencji Trybunał
Konstytucyjny uznaje, iż skoro prawo do życia jest prawem wobec państwa
pierwotnym (przyrodzoność godności) i w zasadzie nienaruszalnym, to wszelkie
wątpliwości co do ochrony życia ludzkiego powinny być rozstrzygane na rzecz tej
ochrony – in dubio pro vita humana (wyrok z 7 stycznia 2004 r., K 14/03, OTK ZU
nr 1/2004, poz. 1; por. też wyrok TK z 1 września 2006 r., SK 14/05, OTK ZU
nr 8/2008, poz. 97).
Artykuł 30 ma następujące brzmienie: „Przyrodzona i niezbywalna godność
człowieka stanowi źródło wolności praw człowieka i obywatela. Jest ona
nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych”.
Przepis ten ma charakter „źródłowy”, co oznacza, że ma on centralne
znaczenie dla wykładni wszystkich gwarancji konstytucyjnych z zakresu praw
osobistych. Innymi słowy wykładnia wszystkich norm konstytucyjnych z zakresu
praw człowieka powinna być dokonywana na tle tej normy i w granicach przez nią
wyznaczonych. Nie można bowiem sensownie analizować funkcji np. normy

112 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Konstytucyjna gwarancja ochrony życia ludzkiego
chroniącej życie prywatne (art. 47) lub zakazującej eksperymentów na organizmie
ludzkim bez dobrowolnie wyrażonej zgody (art. 39), bez odniesienia się do
normatywnie określonej koncepcji człowieka. Podstawowe elementy tej koncepcji są
zdefiniowane właśnie w art. 30 Konstytucji: „przyrodzoność”, „niezbywalność”,
„nienaruszalność” i „obowiązek ochrony [wszystkich] władz publicznych”.
Przed przejściem do analizy szczegółowej normatywnych atrybutów
konstytucyjnej koncepcji człowieka, warto byłoby już w tym miejscu zasygnalizować,
że godność człowieka jest ikoną kultury europejskiej, nieprzypadkowo legitymizującą
Traktat z Lizbony i Kartę Praw Podstawowych Unii Europejskiej, w których została
wskazana jako pierwsza z wartości, na których opiera się Unia Europejska. Jest to
wartość dużo starsza od idei praw człowieka, uniwersalna, wspólnotowa, określona
przez chrześcijaństwo5, a przez to niepoddająca się prostej instrumentalizacji
w dyskursie normatywnym. Godność człowieka jest wartością silnie zakorzenioną
w polskiej kulturze, która była wypisana na sztandarach opozycji demokratycznej
w Polsce i nie została splamiona grzechem przemocy6. Stąd też polski system
konstytucyjny przypisuje jej szczególną doniosłość7. Wynika to już z brzmienia
Konstytucji RP, która godność człowieka czyni nienaruszalnym rdzeniem całego
systemu ochrony praw i wolności człowieka, „niewzruszoną podstawą
Rzeczpospolitej Polskiej” (preambuła), a normę ją chroniącą wprost określa jako
konstytucyjne prawo podmiotowe, co jak wiadomo ma istotne znaczenie z punktu
widzenia ochrony tego prawa w trybie skargi konstytucyjnej8.

5 R. Speamann, Granice, Warszawa 2006, s. 149-150. Por. też S. Świeżawski, Dzieje filozofii europejskiej.

Człowiek, t. VI, Warszawa 1983, s. 187-204. Por. też E. Picker, Godność człowieka a życie ludzkie, Warszawa
2007.
6 Por. np. renesansowe traktaty o godności człowieka Jana z Trzciany: De natura ac dignitate hominis czy

Mikołaja Dłuskiego: Oratio de praestantia et excellentia humanae naturae. Zob. S. Świeżawski, Dzieje filozofii
europejskiej…, s. 187-192; J. Czerkawski, Renesansowe koncepcje godności człowieka, [w:] Zagadnienie godności
człowieka, red. J. Czerkawski, Lublin 1994, s. 63-101. Por. też K. Wojtyła, Wykłady lubelskie, wyd. II, Lublin
2006; Jan Paweł II, Redemptor hominis, 1979.
7 L. Bosek, Ochrona godności człowieka w prawie Unii Europejskiej a konstytucyjne granice przekazywania kompetencji

państwa, Przegląd Sejmowy 2/2008, s. 61-93.


8 Art. 233 ust. 1 Konstytucji RP expressis verbis mówi o „godności człowieka” jako prawie, które nie podlega

ograniczeniom nawet w warunkach formalnie ogłoszonego stanu wojennego. Por. też wyroki TK,
w których wprost mówi się o „prawie do godności” lub „prawie do ochrony godności”: z 7 marca 2007 r.,
sygn. akt K 28/05, OTK ZU 2007, seria A, nr 3, poz. 24; z 5 marca 2003, sygn. akt K 7/01, OTK ZU 2003,
seria A, nr 3, poz. 19; z 25 lutego 2002, sygn. akt SK 29/01, OTK ZU 2002, seria A, nr 1, poz. 5; z 4
kwietnia 2001 r., sygn. akt K 11/00, OTK ZU 2001, nr 3, poz. 54; z 9 października 2001 r., sygn. akt SK
8/00, OTK ZU 2001, nr 7, poz. 211. Zob. M. Safjan, Refleksje wokół konstytucyjnych uwarunkowań ochrony dóbr
osobistych, Kwartalnik Prawa Prywatnego 2002, nr 1, s. 226–227 i 243–245; L. Garlicki, komentarz do art. 30,
[w:] Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Komentarz, red. L. Garlicki, Warszawa 2003, t. III, s. 10; P. Tuleja,
Stosowanie konstytucji w świetle zasady jej nadrzędności (wybrane problemy), Kraków 2003, s. 127–128; K. Wojtyczek,
Ochrona godności człowieka, wolności i równości przy pomocy skargi konstytucyjnej w polskim systemie prawnym, [w:]
Godność człowieka jako kategoria prawa, red. K. Complak, Wrocław 2001, s. 205–206; odmiennie M. Jabłoński,
Rozważania na temat znaczenia pojęcia godności człowieka w polskim porządku konstytucyjnym, [w:] Prawa i wolności
obywatelskie w Konstytucji RP, red. B. Banaszak, A. Preisner, Warszawa 2002, s. 96–97.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 113


Leszek Bosek
Odnosząc się do normatywnych atrybutów godności człowieka i wyrażonej
w niej koncepcji człowieczeństwa, należy stwierdzić, co następuje:

1. Przyrodzoność. „Godność nie może być rozumiana jako cecha czy też zespół
praw nadanych przez państwo. Jest ona bowiem w stosunku do państwa
pierwotna, w konsekwencji czego zarówno ustawodawca jak i organy stosujące
prawo muszą respektować treści zawarte w pojęciu godności, przysługującej
każdemu człowiekowi.” (wyrok TK, K 11/00). Godność przysługuje każdemu
od początku życia (wyrok pełnego składu TK z 7 stycznia 2004 r., K 14/03,
OTK ZU nr 1/2004, poz. 1). Jak to ujmuje Federalny Sąd Konstytucyjny RFN
dokonując wykładni art. 1 ust. 1 Ustawy Zasadniczej: „gdzie istnieje życie ludzkie
przynależy mu godność człowieka”9. W ocenie polskiego i niemieckiego TK dla
ustalenia, czy zasada godności człowieka znajduje zastosowanie, nie ma
znaczenia umiejętność podmiotu ochrony swojej godności lub nawet
świadomość zagrożenia lub naruszeń; odmienny kierunek wykładni prowadzi do
wniosków afirmowanych przez Petera Singera, który – trzeba przyznać – dość
arbitralnie rozstrzyga, którzy „członkowie gatunku homo sapiens” nie warci są
życia.
2. Niezbywalność. Oznacza zakaz rozporządzania swoja i cudzą podmiotowością –
aksjomat tomistyczno-kantowski. Z zakazu rozporządzania swoją
podmiotowością wynikają zakazy niewolnictwa, poddaństwa, handlu ludźmi, a
także – co współcześnie już nie jest bezwarunkowo akceptowane – zakaz
rozporządzania swoimi dobrami osobistymi (np. specyficzny problem
wizerunku)10.
3. Nienaruszalność. Czy można naruszyć <<nienaruszalną godność>>?
W doktrynie i niekonsekwentnie w orzecznictwie TK wskazuje się, że godności
człowieka nie można naruszyć. Wydaje się jednak, że godność można naruszyć,
bo można naruszyć same podstawy osobowości człowieka, można go
torturować, a nawet zabić. Jeśli to nie są naruszenia godności, to godność traci
jakąkolwiek funkcję gwarancyjną. Naruszenia te muszą być jednak zawsze

9 Wyrok II Senatu FSK z 28 maja 1993 r., sygn. 2 BvF 2/90 i 4,5/92, BVerfGE t. 88, s. 203 i n.; wyrok I

Senatu FSK z 25 lutego 1975 r., sygn. 1 BvF 1,2,3,4,5,6/74, BVerfGE t. 39, s. 1 i n. FSK uznaje, że przepisy
kodeksu karnego dopuszczające przerywanie ciąży uchylają jedynie zakaz karny, w odniesieniu do czynów
z zasady bezprawnych.
10 Por. moim zdaniem błędne ustalenia wyroku SA w Warszawie z 7 lipca 2008 r., sygn. akt VI ACa

1620/07, w sprawie Maciej Żurawski przeciwko Telekomunikacji Polskiej, w którym przyjęto, iż związek
sportowy ma prawo wykorzystywać wizerunek członka kadry narodowej do swoich celów reklamowych
nawet bez jego zgody. SA uznał, iż art. 33 ustawy o sporcie kwalifikowanym, zgodnie z którym członek
kadry narodowej udostępnia na wyłączność swój wizerunek w stroju reprezentacji polskiemu związkowi
sportowemu, który jest uprawniony do wykorzystania go w zakresie wyznaczonym przez regulaminy
związku, jest samodzielną i wystarczającą podstawą prawną do korzystania przez związki z wizerunków
sportowców bez ich odrębnej zgody. Pogląd Sądu oznacza, że ustawodawca ma kompetencję do
skutecznego rozporządzania dobrami osobistymi jednostki.

114 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Konstytucyjna gwarancja ochrony życia ludzkiego
uznane za bezprawne. Paradoks przeciwnego poglądu próbuje łagodzić FSK
RFN uznając, że godność jest nienaruszalna, ale „uprawnienie do domagania się
szacunku może być przedmiotem naruszeń”. Wydaje się jednak, że nawet ta
koncepcja jest nie do przyjęcia, ponieważ zakłada ona że treść normatywna
zasady ochrony godności wyczerpuje się w prawie podmiotowym do szacunku, a
tak nie jest. Dlatego myślę, że <<nienaruszalność>> w rozumieniu art. 30
Konstytucji, znaczy tyle co kategoryczny zakaz stosowania zasady
proporcjonalności (tu jest zgoda w orzecznictwie). Dodatkowo
z nienaruszalności godności wynika bezwarunkowy nakaz adresowany do
państwa ustanawiania skutecznych mechanizmów chroniących godność lub
stosowania istniejących w taki sposób, aby godność nie była naruszana. Podzielić
należy pogląd przedstawiony w wyroku TK dotyczącym „zniesławienia”, SK
10/06, który nawiązuje do ugruntowanego w doktrynie niemieckiej poglądu
o konieczności pełnej ochrony godności człowieka, co z reguły implikuje nie
tylko stosowanie efektywnych mechanizmów cywilnoprawnych czy
organizacyjnych, ale także ochrony karnej lub karno-administracyjnej (w tym też
kierunku TK w wyroku SK 8/00 i K 26/96). Warto też zwrócić uwagę na wyrok
dotyczący NFZ, w którym stwierdzono: „Nie można mówić o ochronie
godności człowieka, jeżeli nie zostały stworzone wystarczające podstawy do
ochrony życia”.
4. „Źródłowy” charakter. W wyroku pełnego składu z 4 kwietnia 2001 r., K 11/00,
wskazano, że: „Będąc źródłem praw i wolności jednostki, pojęcie godności
determinuje sposób ich rozumienia i urzeczywistniania przez państwo”. Ponadto,
w wyroku K 7/01 – lustracja, stwierdzono, że pojęcie godności „obejmuje
najważniejsze wartości, które nie korzystają z innych, samodzielnych gwarancji
na gruncie konstytucyjnym, a które dotykają istoty pozycji jednostki
w społeczeństwie, jej relacji do innych osób oraz do władzy publicznej”.
W wyroku SK 10/06 – zniesławienie: „w treści każdego prawa i wolności należy
poszukiwać pewnego rdzenia treściowego, którego naruszenie jest wykluczone
z uwagi na to, że stanowi on conditio sine qua non zasady godności”. Widać
wyraźnie, że z jednej strony analiza konstytucyjnej koncepcji człowieczeństwa
pozwala ustalić nienaruszalną istotę konstytucyjnych praw i wolności, chronioną
bezwzględnie przez art. 31 ust. 3 zd. 2, z drugiej strony analiza struktury
istotnych elementów poszczególnych szczegółowych praw i wolności człowieka
pozwala wnioskować o godności człowieka, czyli chronionej prawnie koncepcji
człowieka.

Podsumowując, należy stwierdzić, że na gruncie obowiązującej Konstytucji zasada


ochrony życia ludzkiego i zasada ochrony godności ludzkiej jest normą prawną
wyrażającą samodzielne treści normatywne11, a wątpliwości co do normatywnego jej

11Por. wyroki TK, w których za samodzielną podstawę rozstrzygnięcia przyjęto art. 30 Konstytucji: wyrok z
7 marca 2007 r., K 28/05, OTK ZU nr 3/2007, poz. 24; wyrok TK z 4 kwietnia 2001 r., K 11/00, OTK

Disputatio – Tom VII – „Życie” 115


Leszek Bosek
charakteru zostały rozstrzygnięte jeszcze przed wejściem w życie Konstytucji z 1997 r.12
Chroni ona bezpośrednio osobowość i dobra niematerialne ściśle związane z istotą
człowieczeństwa, które nie są bezpośrednio chronione przez szczegółowe normy
konstytucyjne (życie – art. 38, wolność od bycia przedmiotem eksperymentów – art.
39, etc.)13. Zasada ta jest więc nie tylko źródłem praw i wolności człowieka –
najistotniejszą wskazówką do interpretacji szczegółowych norm konstytucyjnych – w
tym gwarancją nienaruszalności ich <<istoty>> w rozumieniu art. 31 ust. 3 zd. 2
Konstytucji, lecz także samodzielną i nadrzędną w całym systemie prawnym
gwarancją ochrony podmiotowości człowieka14.
Zasada ochrony godności ludzkiej wyrażona w art. 30 Konstytucji ma
złożoną strukturę normatywną. Jest ona źródłem obowiązku władz publicznych do
podejmowania działań pozytywnych nakierowanych na ochronę godności przed
naruszeniami osób trzecich np. w stosunkach cywilnoprawnych (aspekt pozytywny)
oraz <<poszanowania>> godności przed naruszeniami samej władzy (aspekt
negatywny)15. Artykuł 30 Konstytucji jest nadto normą wyrażającą samodzielne
prawo podmiotowe do ochrony godności ludzkiej16, skuteczne w zasadzie w relacjach
horyzontalnych17. Przeciwne założenie byłoby trudne do uzgodnienia z wyraźnie
wyeksplikowanym w tekście Konstytucji założeniem o nienaruszalności godności
ludzkiej i najwyższej randze tego dobra w hierarchii wartości konstytucyjnych, a także

ZU 2001, nr 3, poz. 54, a także wyrok z 9 października 2001 r., SK 8/00, OTK Zuy nr 7/2001, poz. 211.
Por też M. Safjan, Refleksje wokół konstytucyjnych uwarunkowań ochrony dóbr osobistych, KPP 1/2002, s. 226-227
i 243-245; P. Tuleja, Stosowanie konstytucji w świetle zasady jej nadrzędności (wybrane problemy), Kraków 2003, s. 117
i 127; J. Bucińska, Godność człowieka jako podstawowa wartość porządku prawnego, Prawo, Administracja, Kościół
2001, nr 2/3, s. 31 i n.; K. Complak, Uwagi o godności człowieka oraz jej ochrona w świetle nowej konstytucji, Przegląd
Sejmowy 1998, nr 5, s. 41 i n.; tenże, O prawidłowe pojmowanie…, s. 63; J. Zajadło, Godność i prawa człowieka
(Ideowe i normatywne źródła przepisu art. 30 Konstytucji), Gdańskie Studia Prawnicze, t. III, s. 53-63.
12 Uchwała TK z 17 marca 1993 r., W 16/92, OTK w 1993 r. cz. I, poz. 16.
13 M. Safjan, Refleksje wokół konstytucyjnych…, s. 227. Por. też P. Tuleja, Stosowanie konstytucji w świetle zasady jej

nadrzędności (wybrane problemy), Kraków 2003, s. 125-127.


14 M. Safjan, Refleksje wokół konstytucyjnych…, s. 237.
15 W kwestii odróżnienia aspektu pozytywnego od negatywnego zob. K. Wojtyczek, Ochrona godności

człowieka, wolności i równości przy pomoc skargi konstytucyjnej w polskim systemie prawnym, [w:] Godność człowieka jako
kategoria prawa, red. K. Complak, Wrocław 2001, s. 205-206.
16 Podzielam pogląd, że z art. 30 Konstytucji wyprowadzać należy nie tylko zasadę prawa przedmiotowego

czy wskazówkę interpretacyjną, lecz także prawo podmiotowe, które może być chronione skargą
konstytucyjną. Por. L. Garlicki, Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Komentarz, red. L. Garlicki, Warszawa 2003,
komentarz do art. 30, s. 10; P. Tuleja, Stosowanie konstytucji w świetle zasady jej nadrzędności (wybrane problemy),
Kraków 2003, s. 127-128; K. Wojtyczek, Ochrona godności…, s. 205-206; K. Complak, O prawidłowe
pojmowanie…, s. 79; M. Safjan, Refleksje wokół konstytucyjnych…, s. 229; odmiennie M. Jabłoński, Rozważania na
temat znaczenia pojęcia godności człowieka w polskim porządku konstytucyjnym, [w:] Prawa i wolności obywatelskie
w Konstytucji RP, red. B. Banaszak, A. Preisner, Warszawa 2002, s. 96-97 .
17 Preambuła Konstytucji wskazuje wyraźnie, że nakaz ochrony godności nie jest skierowany tylko do

władzy publicznej, lecz do wszystkich. Zgodzić się też należy z P. Tuleją, który stwierdza, iż: „zakaz
naruszania godności człowieka ma charakter bezwzględny i dotyczy wszystkich. Natomiast obowiązek
poszanowania i ochrony godności nałożony został na władzę publiczne państwa”. Por. P. Tuleja, Stosowanie
konstytucji w świetle zasady jej nadrzędności (wybrane problemy), Kraków 2003, s. 124.

116 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Konstytucyjna gwarancja ochrony życia ludzkiego
wyraźnym brzmieniem art. 233 ust. 1 Konstytucji, który expressis verbis mówi
o <<prawie do godności>>, które jest niederogowalne nawet w warunkach
formalnie ogłoszonego stanu wojennego.
Wydaje się, że na tle gwarancji ochrony godności ludzkiej określonej w art. 30
Konstytucji nie jest możliwe przekonujące zakwestionowanie prezentowanej
w orzecznictwie TK zasady in dubio pro vita humana. Oznacza to, że niejednoznaczne
wyniki wykładni logiczno-językowej należy rozstrzygać na korzyść ochrony życia
każdego człowieka. Wolno więc uznać, że orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego
z 28 maja 1997 roku, K 26/96, ma pełne uzasadnienie w obowiązującej Konstytucji.

Wnioski z wykładni historycznej i celowościowej


W analizach dogmatycznych konstytucyjnej zasady ochrony życia ludzkiego
i godności ludzkiej tylko sporadycznie zauważa się jeden z kluczowych argumentów.
Chodzi tu umowę (ugodę) konstytucyjną, która otworzyła drogę do przyjęcia
Konstytucji w referendum z 1997 r. Nie ulega wątpliwości, że rzetelność naukowa
i elementarne reguły dyskursu publicznego wymagają, aby ostentacyjnie nie
ignorować osiągniętego kompromisu w kwestii tak ważnej jak ochrona życia
ludzkiego.
Kompromis konstytucyjny w kwestii ochrony życia ludzkiego został zawarty
m.in. dzięki stanowczej postawie Tadeusza Mazowieckiego oraz tzw. strony
społecznej, w tym Kościoła Katolickiego, domagających się uznania
personalistycznej koncepcji człowieka w polskim porządku konstytucyjnym18. Marek

18 Por. ostre polemiki T. Mazowieckiego – współautora Preambuły do Konstytucji RP obok Stefana


Wilkanowicza – z M. Borowskim. Dowodzą one, że kompromis konstytucyjny w 1997 r. został osiągnięty
dzięki uznaniu przez środowisko polityczne dominujące w Komisji Konstytucyjnej chrześcijańskiej
(soborowej) „koncepcji człowieka” w Konstytucji RP. Por. np. wypowiedzi: T. Mazowieckiego,
A. Andrzejewskiego, I. Lipowicz, J. Cierniewskiego, M Borowskiego, M. Mazurkiewicza w Komisji
Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego w dniu 27 listopada 1996 r., [w:] Biuletyn Komisji
Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego, t. XLI, s. 54-55. Tekstowym dowodem (a nie tylko
historycznym) zawarcia tego kompromisu jest treść Preambuły do Konstytucji RP, która zawiera
tomistyczną (soborową) definicję „Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna” oraz
zobowiązuje wszystkich do respektowania „tych uniwersalnych wartości”. Zgodzić się więc należy
z L. Garlickim, że: „centralnym punktem odniesienia dla rozważań o konstytucyjnym pojęciu godności staje
się ujmowanie tego pojęcia w chrześcijańskiej (katolickiej) nauce społecznej (…) Pojęcie to nie jest
aksjologicznie indyferentne, bo nieprzypadkowo Wstęp do Konstytucji statuuje je na tle
<<chrześcijańskiego dziedzictwa Narodu i ogólnoludzkich wartości>>” (L. Garlicki, Konstytucja
Rzeczypospolitej Polskiej. Komentarz, red. L. Garlicki, Warszawa 2003, komentarz do art. 30, s. 7). Potwierdza
ten pogląd P. Winczorek, który trafnie wskazuje, że: „W dyskusjach konstytucyjnych nie pojawiły się niemal
w ogóle propozycje, aby odwołaniu do prawa naturalnego nadać jakiś inny sens [inny niż tomistyczny –
przyp. L. Bosek], taki na przykład, jaki mu przyznaje teoria prawa o zmiennej treści.” Por. P. Winczorek,
Problem prawa naturalnego w dyskusjach konstytucyjnych, [:w] Powrót do prawa ponadustawowego, red. M. Szyszkowska,
Warszawa 1999, s. 132 i 137. Por. też pogląd wybitnego konstytucjonalisty Ch. Starcka, zgodnie z którym
konstytucyjna gwarancja ochrony godności człowieka nie jest osadzona w próżni filozoficzno-duchowej,
lecz znajduje się w pewnym historyczno-duchowym horyzoncie, który przy jej wykładni nie może być
pomijany Ch. Starck, Wolność badań naukowych i jej granice, Przegląd Sejmowy 2007, z. 3, s. 55.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 117


Leszek Bosek
Borowski – początkowo główny antagonista tego kompromisu – wyjaśniając jego
sens mówił publicznie w Zgromadzeniu Narodowym, że płód jest człowiekiem
a Konstytucja RP zawiera podstawy do wyciągnięcia tego wniosku (Biuletyn Komisji
Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego t. XLV, debata dnia 13 marca 1997 r.,
s. 45-46; por. też wypowiedzi: T. Mazowieckiego, A. Andrzejewskiego, I. Lipowicz,
J. Cierniewskiego, M Borowskiego, M. Mazurkiewicza w Komisji Konstytucyjnej
Zgromadzenia Narodowego w dniu 27 listopada 1996 r., [w:] Biuletyn Komisji
Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego, t. XLI, s. 54-55; na temat kompromisu z
Kościołem Katolickim zob. też A. Smolar, Wojna światów, GW z dnia 30 maja 1997 r.).
Oznacza to przede wszystkim, że zasada ochrony godności ludzkiej
w Konstytucji RP zakazuje uprzedmiotawiania człowieka i odmawiania mu
człowieczeństwa ze względu na brak określonych cech lub zdolności (np. stopnia
rozwoju intelektualnego, stopnia samoświadomości, ułomności, rasy lub odczuwania
bólu), także w okresie prenatalnym19. W polskiej kulturze prawnej, której przypisuje
się moc walidacyjną, a nie tylko interpretacyjną – służącą wyjaśnieniu treści ogólnych
pojęć, jak np. człowiek20, za konstytutywny element człowieczeństwa uznaje się samo
biologiczne istnienie (życie) istoty ludzkiej21. Dominujące przekonanie
o człowieczeństwie istoty ludzkiej w okresie prenatalnym wyjaśnia m.in., dlaczego
pomimo wyraźnego wyłączenia zdolności prawnej nasciturusa przez art. 8 k.c.
dominujący pogląd naukowy i orzecznictwo Sądu Najwyższego oraz NSA uznają

19 M. Piechowiak, Filozofia praw człowieka, Lublin 1999, s. 344-345. Trudno byłoby w tym kontekście
uwzględnić postulaty P. Singera, aby zaaprobować swobodę zabijania niemowląt lub osób
niepełnosprawnych ze względu na brak, jego zdaniem, istotnych cech człowieczeństwa tych „osobników
gatunku homo sapiens”. Por. P. Singer, Etyka praktyczna, Warszawa 2003, s. 93-94.
20 W. Łączkowski analizując obowiązujący art. 38 Konstytucji w świetle zasady godności człowieka

stwierdza, że zapewnia on każdemu człowiekowi prawną ochronę życia na każdym etapie jego rozwoju.
Dodaje: „…uprawnione jest pytanie, jak Trybunał Konstytucyjny miałby rozstrzygać, gdyby konstytucja
zapewniała każdemu człowiekowi prawną ochronę życia, ale dopiero po upływie określonego czasu od
poczęcia, albo przed osiągnięciem określonego wieku lub stanu zdrowia. Pytanie to w aktualnych
warunkach polskich jest hipotetyczne…Można jednak przypuszczać, że znaleźliby się sędziowie Trybunału,
którzy zakwestionowaliby kompetencje prawodawcy konstytucyjnego do regulowania spraw wykraczających
poza jego uprawnienia (…)”. W. Łączkowski, Spór o wartości konstytucyjne, [w:] Trybunał Konstytucyjny. Księga
XV-lecia, red. F. Rymarz, A. Jankiewicz, Warszawa 2001, s. 153. Podobnie M. Zdyb, Dobro wspólne
w perspektywie artykuł 1 Konstytucji RP, [w:] Trybunał Konstytucyjny. Księga XV-lecia, red. F. Rymarz, A. Jankiewicz,
Warszawa 2001, s. 197 i 200; S. Wronkowska, O stanowieniu i ogłaszaniu prawa oraz o kulturze prawnej, PiP
4/2007, s. 9-15. Autorka stwierdza: „Zdarzają się i takie normy stanowione przez prawodawcę – a bywa, że
zamieszczane w konstytucjach – które, choć tetycznie obowiązują, nie zyskują powszechnej akceptacji i nie
wchodzą do wspólnoty myśli o prawie”. W tym wyraża się funkcja ochronna kultury prawnej.
21 Z bardzo obszernej literatury por. np. M. Safjan, Prawo wobec ingerencji w naturę ludzkiej prokreacji, Warszawa

1990 r., s. 340-342; M. Piechowiak, Filozofia praw człowieka, Lublin 1999, s. 344-354; M. Zdyb, Dobro wspólne w
perspektywie artykułu 1 Konstytucji RP, [w:] Trybunał Konstytucyjny. Księga XV-lecia, red. F. Rymarz, A. Jankiewicz,
Warszawa 2001, s. 197; W. Łączkowski, Spór o wartości konstytucyjne, [w:] Trybunał Konstytucyjny. Księga XV-lecia,
red. F. Rymarz, A. Jankiewicz, Warszawa 2001, s. 153; M. Gogacz, Filozoficzna identyfikacja godności osoby, [w:]
Zagadnienie godności człowieka, red. J. Czerkawski, Lublin 1994, s. 127-129; M. Krąpiec, Człowiek jako osoba,
Lublin 2005, s. 93-94.

118 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Konstytucyjna gwarancja ochrony życia ludzkiego
dopuszczalność bądź to wnioskowań a simili z wyjątków potwierdzających
podmiotowość nasciturusa, bądź to interpretują pojęcie „osoby” jako obejmujące
nasciturusa22. Ten sposób rozumowania zaprezentowano także w najnowszych
orzeczeniach Sądu Najwyższego zasiadającego w Izbie Karnej. W pierwszym z nich
sformułowano tezę, iż art. 160 k.k. chroni życie płodu przebywającego w ciele
kobiety jako życie <<człowieka>>, co oznacza, że zdaniem SN sam fakt połączenia
płodu z matką nie odbiera mu przymiotu człowieczeństwa.23 W postanowieniu SN z
30 października 2008 r., I KZP 13/08, niepublikowane jeszcze, stwierdzono
natomiast, że:
„Pełna [ochrona przed aborcją jest niepełna – przyp. L.B.] prawnokarna
ochrona życia i zdrowia przysługuje dziecku nienarodzonemu od:
a) rozpoczęcia porodu (naturalnego);
b) w wypadku operacyjnego zabiegu cięcia cesarskiego kończącego ciąże na
żądanie kobiety ciężarnej – od podjęcia pierwszej czynności medycznej
bezpośrednio zmierzającej do przeprowadzenia takiego zabiegu;
c) w wypadku konieczności medycznej przeprowadzenia zabiegu cięcia
cesarskiego lub innego alternatywnego zakończenia ciąży – od zaistnienia
przesłanek takiej konieczności.” (może to dotyczyć bardzo wczesnej fazy
ciąży).
W wyroku tym SN podkreślił, iż obowiązujące regulacje prawnokarne w
zakresie ochrony dziecka poczętego są niekonsekwentne (np. brak ochrony karnej
dziecka przed nieumyślnymi działaniami osób trzecich, a także fakt, iż dziecko
urodzone przez cesarskie cięcie we wczesnym etapie ciąży korzysta z pełnej ochrony
podczas, gdy dziecko urodzone naturalnie w tym samym stadium rozwojowym nie
korzysta z takiej samej ochrony) a dysproporcje w zakresie ochrony karnej będą
narastać wraz z rozwojem medycyny, gdy będzie możliwe odłączenie od organizmu

22 Por. uchwałę pełnego składu Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN z dnia 30 listopada 1987 r., III
PZP 36/87, OSN z. 2-3 z 1988 r., poz. 23; a także wyroki NSA z 23 marca 2006 r., II OSK 601/05 i z 20
lipca 2006 r., II OSK 986/05, w których NSA pojęciem „osoby” z art. 4 ust. 1 ustawy o kombatantach oraz
niektórych osobach będących ofiarami represji wojennych i okresu powojennego z dnia 24 stycznia 1991 r.
objął nasciturusa. Por. też B. Walaszek, Nasciturus w prawie cywilnym, PiP 7/1956, s. 121-132; A. Mączyński,
K. Zawada, Zamierzona nowelizacja kodeksu cywilnego, KPP 1995, z. 3, s. 418, którzy stwierdzają, iż art. 8 ust. 2
nie wprowadza nowości normatywnej; a także Zb. Radwański, który stwierdza, iż: „art. 8 k.c. stanowiący, że
człowiek uzyskuje zdolność prawną od chwili urodzenia uznać należy za archaiczny oraz niezgodny
z wieloma przepisami szczególnymi i panującym poglądem naukowym, który opowiada się za przyznaniem
nasciturusowi warunkowej zdolności prawnej – już od chwili poczęcia”, [w:] Zielona Księga. Optymalna wizja
Kodeksu cywilnego w Rzeczypospolitej Polskiej, red. Zb. Radwański, Warszawa 2006 r., s. 38.
23 Uchwała Izby Karnej SN z 26 października 2006 r., I KZP 18/06, OSN IKW 2006, z. 11, s. 1. Sąd

stwierdził, że art. 160 k.k. penalizujący bezpośrednie narażenie człowieka na utratę zdrowia lub życia chroni
płód od chwili wystąpienia akcji porodowej lub rozpoczęcia zabiegu cesarskiego cięcia. Ustawa karna
w rozdziale dotyczącym przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu człowieka odrębnie bowiem typizuje
przestępstwa przeciwko <<dziecku poczętemu>>, co czyniło niemożliwym do przyjęcia de lege lata
szerokiej interpretacji pojęcia <<człowiek>> w rozumieniu art. 160 k.k. L. Paprzycki – prezez Izby Karnej
SN wyjaśniając sens tej uchwały stwierdza wyraźnie, że dziecko poczęte jest podmiotem prawa.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 119


Leszek Bosek
matki i utrzymanie życia dziecka w jeszcze wcześniejszym okresie ciąży niż to jest
obecnie. Zdaniem Sądu rozwiązanie problemu dysproporcji w ochronie karnej
dziecka poczętego i urodzonego leży wyłącznie po stronie ustawodawcy, który może
swobodnie, ale nie dowolnie, mając na uwadze standard konstytucyjny ochrony życia
człowieka, pozostawić dotychczasowy stan ochrony prawnokarnej albo poszerzyć
zakres ochrony „co byłoby nawiązaniem do rozwiązania modelowego przyjętego
w obowiązującym kodeksie karnym także w zakresie tzw. przestępstw
antyaborcyjnych”.
Wydaje się, że rozumowanie Sądu Najwyższego bazuje na aprobowanym
w polskim systemie prawnym rozumieniu godności człowieka, w tym godności
człowieka w razie prenatalnej. Co istotne wreszcie, w polskim systemie
konstytucyjnym pogląd, zgodnie z którym godność człowieka może być różnicowana
(na zasadzie dziecko mniej, bo jest nieświadome, dorosły więcej, bo jest mądrzejszy)
nie wchodzi w rachubę, ponieważ byłoby to niezgodne z aprobowanym
i w dokumentach międzynarodowych i polskiej kulturze paradygmatem równej
godności wszystkich ludzi24. Z tego rozumienia godności człowieka wynikają więc
konkretne postulaty w zakresie ochrony prawnokarnej.

Literatura: Konstytucyjna formuła ochrony życia, Warszawa 2007; Opinia w sprawie zgodności
z Konstytucją projektu ustawy o świadomym macierzyństwie, Bałaban A., Przegląd Sejmowy
6/2004; Gałązka M., Prawo karne wobec prokreacji pozaustrojowej, Lublin 2005; Opinia
w sprawie poselskich poprawek do projektu nowelizacji art. 38 oraz projektu nowego art. 226a
Konstytucji RP, Dudek D., Przegląd Sejmowy 3/2007; Opinia w sprawie zgodności
z Konstytucją projektu ustawy o świadomym macierzyństwie, Granat M., Przegląd Sejmowy
6/2004; Opinia w sprawie zgodności z Konstytucją projektu ustawy o świadomym macierzyństwie,
Masternak-Kubiak M., Przegląd Sejmowy 6/2004; praca pod redakcją Rymarza F.,
Jankiewicza A., Trybunał Konstytucyjny. Księga XV-lecia, Warszawa 2001; Zasada ochrony
przyrodzonej i niezbywalnej godności człowieka w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego,
Rymarz F., Przegląd Sądowy 6/2003; praca pod redakcją Garlickicego L.,Konstytucja
Rzeczpospolitej Polskiej. Komentarz,, Warszawa 2003; Opinia w sprawie zgodności z Konstytucją
projektu ustawy o świadomym macierzyństwie, Garlicki L., Przegląd Sejmowy 6/2004;
Podstawowe problemy stosowania Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej. Raport wstępny, Warszawa
2004; praca pod redakcją Compolak K., Godność człowieka jako kategoria prawa,
Wrocław 2001; Ochrona prawna początku życia człowieka w rozwiązaniach międzynarodowych
i konstytucyjnych w Europie, Zubik M., Przegląd Sejmowy; Konstytucyjna ochrona prawa do
życia od momentu poczęcia (uwagi krytyczne do projektu zmiany art. 38 Konstytucji),
E. Zielińska, PiP 2007; Zubik M., Podmioty konstytucyjnych wolności, praw i obowiązków,

24 Nie wchodzą więc w rachubę np. holenderskie koncepcje zakładające z natury rzeczy arbitralne
przydzielanie godności przez władze publiczne ze względu na określone cechy, jak to proponuje się w
doktrynie holenderskiej. Por. E. Hondius, V. Derckx, The rights of the Embryo…, j.w.

120 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Konstytucyjna gwarancja ochrony życia ludzkiego
Prz. Leg. 2007; Speamann R., Granice, Warszawa 2006; Świeżawski S., Dzieje filozofii
europejskiej. Człowiek, t. VI, Warszawa 1983; Picker E., Godność człowieka a życie ludzkie,
Warszawa 2007; Jan z Trzciany, De natura ac dignitate hominis; Dłuski M., Oratio de
praestantia et excellentia humanae naturae; praca pod redakcją Czerkawskiego J.,
Zagadnienie godności człowieka, Lublin 1994; Wojtyła K., Wykłady lubelskie, wyd. II,
Lublin 2006; Jan Paweł II, Redemptor hominis, 1979; Ochrona godności człowieka w prawie
Unii Europejskiej a konstytucyjne granice przekazywania kompetencji państwa, Bosek L.,
Przegląd Sejmowy 2/2008; Refleksje wokół konstytucyjnych uwarunkowań ochrony dóbr
osobistych, Safjan M., Kwartalnik Prawa Prywatnego 1/2002; Tuleja P., Stosowanie
konstytucji w świetle zasady jej nadrzędności (wybrane problemy), Kraków 2003; praca pod
redakcją Banaszak E., Preisner A., Prawa i wolności obywatelskie w Konstytucji RP,
Warszawa 2002; Tuleja P., Stosowanie konstytucji w świetle zasady jej nadrzędności (wybrane
problemy), Kraków 2003; Godność człowieka jako podstawowa wartość porządku prawnego,
Bucińska J., Prawo, Administracja, Kościół 2001, nr 2/3; Uwagi o godności człowieka
oraz jej ochrona w świetle nowej konstytucji, Complak K.,Przegląd Sejmowy 5/1998;
Complak K., O prawidłowe pojmowanie…; Godność i prawa człowieka (Ideowe i normatywne
źródła przepisu art. 30 Konstytucji), Zajadło J., Gdańskie Studia Prawnicze, t. III;
Biuletyn Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego, t. XLI; praca pod
redakcją Szyszkowskiej M., Powrót do prawa ponadustawowego; Warszawa 1999; Wolność
badań naukowych i jej granice, Ch. Starck, Przegląd Sejmowy 2007; Piechowiak M.,,
Filozofia praw człowieka, Lublin 1999; Singer P., Etyka praktyczna, Warszawa 2003;
O stanowieniu i ogłaszaniu prawa oraz o kulturze prawnej, Wronkowska S., PiP 4/2007;
Safjan M., Prawo wobec ingerencji w naturę ludzkiej prokreacji, Warszawa 1990; Krąpiec M.,
Człowiek jako osoba, Lublin 2005; Nasciturus w prawie cywilnym, Walaszek B., PiP
7/1956; Zamierzona nowelizacja kodeksu cywilnego, Mączyński A., Zawada K., KPP
3/1995; praca pod redakcją Radwańskiego Z., Zielona Księga. Optymalna wizja Kodeksu
cywilnego w Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 2006; Hondius E., Derckx V., The rights of
the Embry...

Disputatio – Tom VII – „Życie” 121


Antoni Szymański

ANTONI SZYMAŃSKI1

Ochrona dziecka poczętego


w myśl norm polskiego prawa
Polska w najnowszej historii przeszła wyjątkowo głębokie zmiany. W sposób
pokojowy odrzuciła narzucony jej przemocą system komunistyczny, organizując się
w masowym ruchu społecznym „Solidarność”, wprowadzając ład demokratyczny.
Od tego czasu nastąpiły zmiany w różnych dziedzinach życia. Jedną z nich jest
odrzucenie powszechnej w latach 1956-1993 ,,aborcji na żądanie” i przyjęcie jako
zasady ochrony życia i zdrowia człowieka od jego poczęcia. Gwarantuje to ustawa
O planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży
z 7 stycznia 1993 roku, a także polska konstytucja.
W Polsce powojennej zmianę stanu prawnego w zakresie dopuszczalności
przerywania ciąży przyniosła ustawa z kwietnia 1956 r. narzucona przez
komunistyczne władze. Zgodnie z jej zapisami aborcja była dopuszczalna, jeżeli
dokonał jej lekarz, a za przerwaniem ciąży przemawiały wskazania medyczne, trudne
warunki życiowe kobiety ciężarnej oraz gdy zachodziło uzasadnione podejrzenie, że
ciąża powstała w wyniku przestępstwa. „Trudne warunki życiowe” ciężarnej były
ustalane na podstawie oświadczenia kobiety, a jego treść nie była weryfikowana.
W praktyce oznaczało to, że przerywanie ciąży było dopuszczalne na żądanie
kobiety. Aborcji „na życzenie” nie wolno było dokonać, jeżeli zachodziły
przeciwwskazania lekarskie, a za takie uważano m. in. zaawansowanie ciąży ponad 12
tygodni. Wskazania medyczne przesuwały tę granicę.
Nowy etap prawnej regulacji dopuszczalności przerywania ciąży wyznaczyła
ustawa z 7 stycznia 1993 r. O planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach
dopuszczalności przerywania ciąży. Ustawa ograniczyła listę powodów legalnego
przerwania ciąży przez wykluczenie tzw. względów społecznych, którymi najczęściej
motywowano aborcję. Jej uchwalenie było uważane za kompromis w toczącej się
kilka lat żywej dyskusji wokół problematyki prawnego uregulowania ochrony życia
dziecka poczętego. Ustawa dopuściła przerwanie ciąży przy zaistnieniu przesłanki
zdrowotnej, eugenicznej i jurydycznej.
W sierpniu 1996 r. znowelizowano ustawę i wprowadzono istotne zmiany
w zakresie warunków dopuszczalności aborcji. Polegały one głównie na tym, że
obejmowały również tzw. względy społeczne. Jednak grupa senatorów złożyła do

1
Antoni Szymański, Senator IV kadencji, Prawo i Sprawiedliwość.

122 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Ochrona dziecka poczętego w myśl norm polskiego prawa
Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie zgodności znowelizowanej ustawy
z konstytucyjnymi gwarancjami ochrony praw człowieka oraz ochrony macierzyństwa.
W opinii senatorów nie wolno chronić sytuacji materialnej i życiowej jednego
istnienia ludzkiego przez odebranie prawa do życia drugiemu istnieniu, zaś ochrona
macierzyństwa oznacza ochronę zarówno matki, jak i jej poczętego dziecka. Trybunał
Konstytucyjny (orzeczenie z maja 1997 r.) uznał, że przepis dopuszczający aborcję
z powodu trudnych warunków życiowych kobiety ciężarnej jest niezgodny
z obowiązującą Konstytucją. Zrównanie wartości życia ludzkiego z prawem innej
osoby do niepogarszania jej położenia materialnego zdyskwalifikowało „wskazania
społeczne”. Orzeczenie to oznaczało przywrócenie warunków ustawy z 1993 roku.
Obecnie obowiązująca ustawa O planowaniu rodziny… jest głównym aktem
normatywnym, regulującym sferę praw i wolności prokreacyjnych. Preambuła ustawy
mówi, że życie jest fundamentalnym dobrem człowieka, a troska o życie i zdrowie
należy do podstawowych obowiązków państwa. Ustawa uznaje prawo każdego
człowieka do podjęcia odpowiedzialnej decyzji o posiadaniu dzieci, prawo do
informacji, oświaty, poradnictwa i innych form w zakresie planowania rodziny.
Ustawa zezwala na przerwanie ciąży w trzech przypadkach (Art. 4a, ust.1):
1. gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej;
2. gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże
prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo
nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu;
3. gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu
zabronionego (np. zgwałcenie, kazirodztwo).
Ciąża zagrażająca życiu matki lub ciąża, w której stwierdzono genetyczne
uszkodzenie płodu, może być przerwana wyłącznie w szpitalu. Zaświadczenie
stwierdzające, iż ciąża stanowi zagrożenie dla zdrowia matki, musi wydać lekarz inny
niż ten, który ma przeprowadzić aborcję. W przypadkach, w których stwierdzono
upośledzenie płodu lub jego nieuleczalną chorobę, ciąża może być przerwana zanim
płód osiągnie zdolność do samodzielnego życia poza organizmem matki. Jeśli do
zapłodnienia doszło w wyniku przestępstwa, aborcja może być dokonana przed
końcem dwunastego tygodnia. W takich przypadkach wymaga się zaświadczenia
prokuratura, stwierdzającego, iż ciąża rzeczywiście powstała wskutek czynu
zabronionego. Aborcja może być wówczas przeprowadzona w placówce prywatnej.
Polskie ustawodawstwo nie przewiduje, by mężczyzna miał prawo sprzeciwić się
decyzji kobiety o poddaniu się aborcji.
Ustawa O planowaniu rodziny… nie jest jedynym aktem prawnym odnoszącym
się do aborcji. Jej zapisy respektuje ustawa O zawodzie lekarza oraz Kodeks Karny.
Zgodnie z zapisami Kodeksu Karnego, nie podlega karze kobieta poddająca się
nielegalnemu przerwaniu ciąży. Natomiast osoba przeprowadzająca nielegalną
aborcję podlega karze więzienia do lat dwóch. Wzrosła odpowiedzialność za

Disputatio – Tom VII – „Życie” 123


Antoni Szymański
dokonanie aborcji przemocą, za zabójstwo noworodka oraz za spowodowanie
uszkodzenia ciała dziecka poczętego lub rozstroju zdrowia zagrażającego jego życiu.

Skutki ustawy O planowaniu rodziny...


Od wprowadzenia w życie ustawy O planowaniu rodziny, ochronie płodu
ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży minęło piętnaście lat.
Analiza sytuacji w zakresie skutków funkcjonowania ustawy, w oparciu o dane
statystyczne i informacje pozyskane od organów administracji rządowej
i samorządowej, uprawnia do stwierdzenia, że ustawa spełnia swoje zadania. Nie
sprawdziły się żadne przewidywania przeciwników ustawy obawiających się
szerokiego rozwoju podziemia aborcyjnego, uprawiania ,,turystyki aborcyjnej” na
masową skalę, więzień pełnych lekarzy ginekologów, rosnącej liczby zgonów kobiet
wskutek powikłań po nielegalnej aborcji, masowego porzucania noworodków
i powszechnego dzieciobójstwa, czy gwałtownego wzrostu demograficznego.
Przeciwnicy ustawy O planowaniu rodziny, często ze środowisk proaborcyjnych
i skrajnie feministycznych, wysuwają pod jej adresem niemerytoryczne zarzuty,
a także przekłamują, również na forum międzynarodowym, dane obrazujące jej
funkcjonowanie. Tymczasem ustawa O planowaniu rodziny… jest jedną z najlepiej
monitorowanych ustaw – dokonuje tego sejm, rząd, organizacje pozarządowe, środki
społecznego przekazu oraz opinia publiczna. Podstawę merytorycznej dyskusji
stanowi doroczne sprawozdanie Rady Ministrów z wykonania ustawy oraz
o skutkach jej stosowania rozpatrywane przez sejmowe komisje oraz media.
Po wprowadzeniu ustawy O planowaniu rodziny… nastąpił radykalny spadek
liczby przeprowadzanych aborcji. Przebieg tego procesu ilustruje Tablica 1. W 2006
r. wykonano w Polsce 340 legalnych zabiegów przerywania ciąży. Wszystkie zabiegi
zostały wykonane w szpitalach. Z powodu zagrożenia życia lub zdrowia matki
wykonano 82 aborcje. Z powodu nieuleczalnej choroby dziecka poczętego dokonano
246 aborcji. W 12 przypadkach ciążę przerwano, gdyż dziecko poczęło się w wyniku
czynu zabronionego – zgwałcenia lub kazirodztwa.
Ze względu na bezpieczeństwo matki i dziecka, ustawa nałożyła na służbę
zdrowia zadanie upowszechnienia opieki prenatalnej nad dzieckiem poczętym oraz
opieki medycznej nad kobietą ciężarną, noworodkiem i kobietą w połogu. Wszystkie
kobiety ciężarne objęte zostały systemowymi badaniami profilaktycznymi. Dzięki
temu wzrosły szanse donoszenia ciąży przez kobiety z przewlekłymi schorzeniami
oraz zmniejszyła się liczba powikłań okresu okołoporodowego. Wdrożono
szczególną opiekę podczas ciąży u kobiet chorych na cukrzycę i nadciśnienie tętnicze.
Odnotowano spadek liczby przypadków konfliktu serologicznego.

124 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Ochrona dziecka poczętego w myśl norm polskiego prawa
Tablica 1. Liczba zarejestrowanych aborcji w latach 1990-2006
Ciąża
Zagro-
z przestęp- Przyczyny Trudna
żenie Choroba
Aborcja stwa, medyczne sytuacja Na
Lata zdrowia dziecka
ogółem (zgwałcenie i jurydyczne materialna życzenie
lub życia poczętego
lub razem kobiety
matki
kazirodztwo)
1990 59 417 1 500 24 400 33 400
1991 30 878 1 500 11 900 17 200
1992 11 640 1 300 3 900 6 400
1993 777 736 32 9 777 0 0
1994 782 689 74 19 782 0 0
1995 559 519 33 7 559 0 0
1996 505 457 40 8 505 0 0
1997 3 047 409 107 7 523 2 524 0
1998 253 199 45 9 253 0 0
1999 151 94 50 1 151 0 0
2000 138 81 55 2 138 0 0
2001 124 63 56 5 124 0 0
2002 159 71 82 6 159 0 0
2003 174 55 102 3 174 0 0
2004 193 62 128 3 193 0 0
2005 225 54 168 3 225 0 0
2006 340 82 246 12 340 0 0
Źródło: Rządowa Komisja Ludnościowa, Sytuacja Demograficzna Polski, raporty 1993-2000;
Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej, raporty 1997-2000; Centrum Systemów Informacyjnych
Ochrony Zdrowia, sprawozdania Programu Badań Statystycznych Statystyki Publicznej 2001-2006.

Systematycznie zmniejsza się liczba poronień samoistnych. Należy zauważyć,


że niektóre poronienia zakwalifikowane jako samoistne w rzeczywistości mogą być
przypadkami nielegalnej aborcji farmakologicznej. Z drugiej strony nie ma także
żadnych przesłanek na obronę tezy, że kobiety masowo prowokują poronienia w celu
aborcyjnym.
Ważnym parametrem jakości opieki nad kobietą w czasie ciąży, porodu
i połogu jest liczba zgonów kobiet z przyczyn położniczych. Liczba ta
w początkowych latach funkcjonowania ustawy malała, a następnie ustaliła się i od
ośmiu lat wynosi około 20-30 przypadków rocznie. Jest to kolejny wskaźnik, który
podważa hipotezę o występowaniu w Polsce na szeroką skalę zjawiska tzw.
podziemia aborcyjnego. Każdy zabieg aborcji jest niebezpieczny, zagrażający życiu
kobiety, ponieważ nie ma bezpiecznej aborcji. Zabieg przeprowadzony nielegalnie
jest obciążony szczególnie dużym ryzykiem, a zatem w konsekwencji dużej liczby
nielegalnych zabiegów, na skutek powikłań, powinien rosnąć wskaźnik zgonów
położniczych. Takiego zjawiska jednak nie obserwujemy.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 125


Antoni Szymański
Tablica 2. Liczba poronień samoistnych w latach 1990-2003
Rok 1990 1992 1994 1996 1998 2000 2002 2003
Liczba poronień 59454 51802 46970 45054 43959 41007 41707 41381
Liczba poronień
na 1000 kobiet
6 5 4 4 4 4 4 4
w wieku
rozrodczym
Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych: Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej,
raporty 1997-2000, Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia, dane z lat 2001-2003.

Polskie ustalenia potwierdza raport The World Mortality Report: 2005


opracowany przez United Nations Population Division. Wynika z niego, że w Rosji,
kraju charakteryzującym się jednym z najwyższych wskaźników aborcji na świecie, na
każde 100 tys. porodów umiera 67 kobiet. W USA, gdzie aborcji można dokonać na
żądanie – na każde 100 tys. porodów umiera 17 kobiet. W Polsce, gdzie służba
zdrowia ma poważne problemy, ale prawo chroni życie matki i dziecka, na 100 tys.
porodów umiera 13 kobiet. W Irlandii, gdzie standardy w służbie zdrowia można
porównać z rozwiązaniami amerykańskimi, a prawo chroni życie matki i dziecka, na
100 tys. porodów umiera 5 kobiet. Dane te wskazują na to, że w krajach, w których
prawo chroni życie poczętego dziecka, tam w związku z macierzyństwem umiera
znacznie mniej kobiet, niż w krajach, gdzie aborcja jest legalna.

Tablica 3 Liczba zgonów kobiet w okresie ciąży, porodu i połogu w latach 1990-2006
1990 1992 1994 1996 1998 2000 2001 2002 2003 2004 2005 2006
70 51 36 21 30 29 31 26 23 23 24 21
Źródło: „Roczniki Demograficzne”, GUS, Warszawa 1995-2001; Centrum Systemów Informacyjnych
Ochrony Zdrowia, dane z lat 2001-2006.

W opinii specjalistów ds. zdrowia publicznego i organizacji ochrony zdrowia,


najbardziej czułym parametrem jakości opieki medycznej nad kobietą w ciąży i jej
dzieckiem jest współczynnik urodzeń martwych (urodzenia martwe na 1000 urodzeń
ogółem). Wartość tego współczynnika systematycznie obniża się dzięki rozwojowi
medycyny oraz postrzeganiu płodu jako małego pacjenta. Obserwujemy poprawę
opieki medycznej nad tą grupą pacjentów. Należy podkreślić, że to właśnie ustawie
o planowaniu rodziny zawdzięczamy upowszechnienie standardów podmiotowego
traktowania dziecka poczętego.

Tablica 4.Współczynnik urodzeń martwych w latach 1995-2006 (w promilach)


Rok 1995 1996 1997 1998 1999 2000 2001 2002 2003 2004 2005 2006
Urodzenia
7,3 7,0 6,1 6,2 6,2 5,6 5,5 5,0 4,9 4,9 4,7 4,9
martwe
Źródło: „Roczniki Demograficzne”, GUS, Warszawa 1995-2001, Centrum Systemów Informacyjnych
Ochrony Zdrowia, dane z lat 2001-2006, obliczenia własne.

126 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Ochrona dziecka poczętego w myśl norm polskiego prawa

W ostatnich latach Polska charakteryzuje się malejącym wskaźnikiem


umieralności niemowląt. Utrzymanie stałej, bardzo korzystnej tendencji spadku
umieralności niemowląt stawia nasz kraj pod tym względem w czołówce krajów Unii
Europejskiej.

Tablica 5. Umieralność niemowląt na 1000 urodzeń żywych w latach 1990-2006


Rok 1991 1993 1995 1997 1999 2000 2001 2002 2003 2004 2005 2006
Zgony
niemo 18,2 16,2 13,6 10,2 8,9 8,1 7,7 7,5 7,0 – 6,4 6,0
wląt
Źródło: Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej, raporty1998-2001 r.; Roczniki Demograficzne,
GUS, Warszawa 1995-2001; Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia, dane z lat 2001-
2006 (brak danych z 2004 r.).

Wzrosła w ostatnich latach liczba świadczeń zdrowotnych obejmujących


badania prenatalne, zarówno inwazyjne, jak i nieinwazyjne. Badania prenatalne
nieinwazyjne (np. USG) stanowią obecnie element standardu postępowania
medycznego w opiece nad kobietą w ciąży. W odniesieniu do inwazyjnych badań
prenatalnych (np. biopsja trofoblastu, amniopunkcja i kordocenteza) liczba
wykonanych badań wzrasta. Zwiększyła się również liczba porad genetycznych.
W przypadku stwierdzenia choroby lub wady płodu, której leczenie jest możliwe,
wczesne ustalenie rozpoznania umożliwia optymalne postępowanie terapeutyczne,
zarówno w okresie ciąży, jak i po urodzeniu dziecka. W przypadku rozpoznania
ciężkiej, nieuleczalnej wady lub choroby rodzice mają prawo, zgodnie z przepisami
ustawy, podjąć decyzję o przerwaniu ciąży.
Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej przedstawiło dane o liczbie
noworodków pozostawionych w szpitalach z przyczyn innych niż zdrowotne.
Zjawisko to charakteryzuje się niewielką tendencją wzrostową. Częściowo
spowodowane jest akcją informacyjną o prawnej możliwości pozostawiania
noworodka w każdym polskim szpitalu przez matkę, która nie ma warunków do
wychowania dziecka. W 2003 r. matki pozostawiły w szpitalach 1090 dzieci. Szpitale
współpracują z sądami rodzinnymi, ośrodkami adopcyjnymi i rodzinami zastępczymi.
Dzieci, których rodzice zostali pozbawieni lub zrzekli się praw rodzicielskich, mogą
zostać przysposobione przez rodziny adopcyjne lub trafić do rodzin zastępczych.
Z informacji Komendy Głównej Policji wynika, że po wprowadzeniu ustawy
O planowaniu rodziny… liczba zabójstw noworodków uległa zmniejszeniu.

Tablica 6. Dzieciobójstwo oraz porzucenie ze skutkiem śmiertelnym w latach 1992-2006


Rok 1992 1994 1996 1997 1998 1999 2000 2001 2002 2003 2004 2005 2006
Przy-
59/0 52/3 44/2 43/3 38/4 31/1 47/0 26/0 28/3 25/0 19/1 12/2 10/1
padki
Źródło: Zespół Prasowy Komendy Głównej Policji, materiały statystyczne, Warszawa 2003-2006.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 127


Antoni Szymański

Ustawa nałożyła na organy administracji rządowej oraz samorządu


terytorialnego obowiązek zapewnienia kobietom w ciąży nie tylko opieki medycznej,
ale także socjalnej i prawnej. Zgodnie z ustawą należy udzielić pomocy kobiecie,
która znajduje się w trudnych warunkach materialnych w czasie ciąży, porodu i po
porodzie. Analizując dane dotyczące świadczeń z tytułu ochrony macierzyństwa,
należy stwierdzić, że zakres i poziom pomocy finansowej i rzeczowej od 2006 roku
uległ poprawie w zakresie zasiłku z tytułu urodzenia dziecka i dożywiania.
Ważną formą pomocy matce i dziecku jest prowadzenie domów dla
samotnych kobiet w ciąży oraz samotnych matek z małoletnimi dziećmi. Kobiety
mogą tam znaleźć nie tylko opiekę, schronienie i pomoc rzeczową, ale także pomoc
psychologiczną, pedagogiczną i porady prawne. W tym zakresie nawiązano
współpracę z organizacjami społecznymi, Kościołem katolickim i innymi kościołami,
fundacjami, stowarzyszeniami oraz osobami fizycznymi i prawnymi działającymi
w sferze pomocy społecznej.
Na mocy ustawy O planowaniu rodziny… do programów nauczania szkolnego
wprowadzono wiedzę o życiu seksualnym człowieka, o zasadach świadomego
i odpowiedzialnego rodzicielstwa, o wartości rodziny, życia w fazie prenatalnej oraz
metodach i środkach świadomej prokreacji. W 2003 r., w celu zebrania informacji
związanych z realizacją wyżej wymienionych zajęć w ponad połowie polskich szkół
przeprowadzono monitoring. Oceniano stopień realizacji zajęć, kwalifikacje
nauczycieli prowadzących zajęcia edukacyjne oraz wybór podręczników. W 100%
badanych szkół prowadzone były zajęcia edukacyjne „Wychowanie do życia
w rodzinie”, a 95% szkół dodatkowo uwzględniało tę tematykę w szkolnych
programach wychowawczych i profilaktycznych. Oprócz podstawy programowej
realizowano następujące programy: „Różowa wstążeczka” (profilaktyka chorób
nowotworowych układu rozrodczego), „Następstwa wczesnej inicjacji seksualnej”,
„Między nami kobietami”, „Życie bez ryzyka AIDS”, „Tolerancja”. Spośród objętych
badaniem nauczycieli 83% posiadało pełne kwalifikacje, zgodne z wymogami resortu
oświaty. W odniesieniu do nauczycieli i wychowawców zorganizowano ogólnopolską
konferencję „Prewencja przemocy seksualnej i komercji seksualnej z wykorzystaniem
dzieci i młodzieży”.
Przedmiot szkolny „Wychowanie do życia w rodzinie” realizowany jest od roku
1999. Wyniki prowadzonych co 4 lata międzynarodowych badań HBSC2 nad
zachowaniami seksualnymi 15-latków wskazują, że wiek inicjacji seksualnej wśród
polskiej młodzieży obniżał się w latach 1990-1998, zaś w okresie 1998-2002 uległ
podwyższeniu. (Barbara Wojnarowska i inni, 2004)3. Jest prawdopodobne, że
zmniejszenie liczby młodzieży po inicjacji jest po części skutkiem masowego
wprowadzenia zajęć „Wychowania do życia w rodzinie”. Profil tych zajęć w wyraźny

2 Heatlh Behaviour in School Children.


3 B. Wojnarowska i in., Inicjacja seksualna i stosowanie prezerwatyw oraz zapobieganie ciąży przez młodzież 15-
letnią w Polsce, w: ,,Ginekologia Polska” 8(2004).

128 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Ochrona dziecka poczętego w myśl norm polskiego prawa
sposób akcentuje wstrzemięźliwość seksualną jako oczekiwaną postawę dla
młodzieży w wieku szkolnym. Przeprowadzone w Polsce badania ewaluacyjne nad
wybranymi programami uczącymi wstrzemięźliwości seksualnej pokazują, że
oddziaływania tego typu mogą skutecznie zmieniać postawy młodzieży (Grzelak,
2006)4.
Warto zaznaczyć, że polski model wychowania w sferze seksualności
w znaczny sposób odbiega od niektórych modeli zachodnioeuropejskich. Na przykład w
Wielkiej Brytanii zdecydowanie dominuje edukacja i profilaktyka nakierowana na
motywowanie do korzystania z antykoncepcji i pozostawiająca na marginesie
kształtowanie postaw wstrzemięźliwości (Peersman, 1996)5. Co więcej, edukacja ta
ma dużą możliwość wpływu na brytyjską młodzież, gdyż według badań naukowych
dla obecnego pokolenia młodzieży szkolna edukacja seksualna stanowi najczęściej
wymieniane źródło wiedzy o seksualności (Wellings i inni, 2001)6. Wyniki brytyjskich
badań epidemiologicznych nie potwierdzają słuszności przyjętego modelu. Według
danych z szeregu poważnych badań ogólnokrajowych w Wielkiej Brytanii jest bardzo
wysoki odsetek ciąż wśród nastolatek, a liczba zakażeń przenoszonych drogą płciową
w brytyjskiej populacji rośnie w bardzo szybkim tempie (AVERT7, 2004; PHLS8
2000; Wellings i inni9, 2001 Co ciekawe, równolegle do wzrostu zachorowań
w brytyjskim społeczeństwie rośnie wskaźnik korzystania z prezerwatyw. Okazuje się
jednak, że wzrost tego wskaźnika nie jest w stanie zrównoważyć skutków obniżania
się wieku inicjacji seksualnej, wzrostu liczby partnerów seksualnych, częstszych zmian
partnerów seksualnych i kontaktów z równoległymi partnerami.
Ustawa O planowaniu rodziny… zapewnia dostęp do metod i środków
służących świadomej prokreacji. W Polsce dopuszczonych do obrotu aptecznego jest
wiele środków i preparatów antykoncepcyjnych, zarówno produktów
farmakologicznych, jak i wyrobów medycznych. Według danych pozyskanych
z Departamentu Polityki Lekowej Ministerstwa Zdrowia w polskich aptekach można
dostać ponad trzydzieści nowoczesnych produktów z grupy hormonalnych środków
antykoncepcyjnych, w tym produkty zawierające progestageny i estrogeny w dawkach
stałych i sekwencyjnych oraz produkty zawierające progestageny. Według danych
udostępnionych przez Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów
Medycznych i Produktów Biobójczych, np. w 2003 r. sprzedano w Polsce 751 tys.
opakowań hormonalnych środków antykoncepcyjnych. W Polsce, zgodnie
z zaleceniami WHO, nie dyskredytuje się naturalnych metod oznaczania płodności –

4 S. Grzelak Profilaktyka ryzykownych zachowań młodzieży. Aktualny stan badań na świecie i w Polsce,
Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006.
5 G. Peersman i in. ,,Review of Effectiveness of Sexual Health promotion interventions for Young

People”. London EPI-Centre, London Institute of Education, 1996.


6 K. Wellings i in., Sexual behaviour in Britain; early heterosexual experience, w; ,,The Lancet”2001,358, 1843-

1850.
7 AVERTing HiV And Aids, Horham, Wielka Brytania.
8
Public Health Leadership Society.
9
Ibidem.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 129


Antoni Szymański
są one traktowane na równi z innymi metodami planowania rodziny. Wiele kobiet
chętnie z nich korzysta, uznało je bowiem za bezpieczne i skuteczne metody służące
świadomej prokreacji.

Nowe zagrożenia dziecka poczętego


Klasyczna aborcja jest w Polsce zjawiskiem malejącym (choć wymagającym
skutecznego przeciwdziałania), czemu sprzyja narastające przekonanie
społeczeństwa, zarówno o jej szkodliwości, jak i konieczności rezygnacji z tej metody
ze względów etycznych i prawnych. Nie oznacza to jednak, że ochrona dziecka
poczętego jest bliska optymalnej realizacji. Pojawiły się bowiem w ostatnich latach
nowe metody niszczenia dzieci poczętych, wobec których świadomość i wrażliwość
społeczna jest niewielka, a prawo wydaje się ich nie uwzględniać. Sytuacje te dotyczą
coraz powszechniej stosowanej procedury in vitro oraz korzystania ze środków
wczesnoporonnych. W sytuacji in vitro dochodzi do sztucznie prowokowanego,
pozaustrojowego poczęcia i powołania wielu embrionów ludzkich, z których część
nie jest nawet wszczepiana do łona matki. Skala tego zjawiska nie jest znana, ale
z enuncjacji prasowych wynika, że jest bardzo wysoka, rozwija się gwałtownie,
a standardy postępowania w tej sprawie wyznaczają dowolnie poszczególne kliniki
zajmujące się wykonywaniem in vitro. Zapowiedź refundowania in vitro przez ministra
zdrowia Ewę Kopacz spowodowała gwałtowną dyskusję wokół tego problemu. Jak
wskazują badania opinii publicznej, dyskusja wokół tej sprawy zaowocowała większą
świadomością społeczną, co wyraża się we wzroście liczby osób będących
przeciwnikiem tej metody. Symptomatyczne było w tej sprawie oświadczenie wydane
przez ministra zdrowia Ewę Kopacz, w którym stwierdzała: Zwracam się z gorącą prośbą
do wszystkich, lekarzy, pielęgniarek, rodziców, aby w trakcie procedur związanych z zapłodnieniem
pozaustrojowym postępowali z zarodkami ludzkimi w sposób zapewniający ich poszanowanie,
a w szczególności, by ich nie niszczyli.
Skutkiem tej dyskusji jest powołanie rządowego zespołu ds. bioetyki, który
ma wypracować standardy postępowania w tym zakresie oraz tezy do rozwiązań
prawnych. Powstał też zespół do spraw bioetyki przy Konferencji Episkopatu Polski.
Daje to szansę na przybliżenie się do rozwiązania tego problemu.
Drugim rosnącym zagrożeniem jest stosowanie środków poronnych, coraz
skuteczniejszych i łatwiejszych w użyciu, których dostępność rośnie. Niewielka jest
świadomość, że poprzez korzystanie ze środków poronnych bezpośrednio uderza się
w poczęte życie ludzkie, a instytucje państwa są zdystansowane wobec tego zjawiska.
Umarzane są doniesienia do prokuratury o tym, że środki poronne pozostają
w sprzeczności z zapisami ustawy o planowaniu rodziny, mówiącej o ochronie
poczętego życia.. Środki te propagowane są nawet za pomocą Internetu i podlegają
sprzedaży także wysyłkowej. Jakkolwiek są tu prawne możliwości przeciwdziałania,
ponieważ jest sprzeczne z prawem reklamowanie i rozprowadzanie w ten sposób
środków, które mogą być sprzedawane wyłącznie na receptę, , jednak te możliwości
są rzadko wykorzystywane.

130 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Ochrona dziecka poczętego w myśl norm polskiego prawa
Oceniając zatem w Polsce skalę zjawiska niszczenia poczętego ludzkiego
życia, uważam, że najpowszechniej jest ono związane ze stosowaniem środków
poronnych, następnie metody in vitro, i w kolejności - chirurgicznej aborcji.
Przeciwdziałanie dwóm pierwszym zjawiskom wymaga przede wszystkim
wzbogacenia świadomości społecznej i rozbudzenia wrażliwości moralnej. In vitro
kojarzy się najczęściej raczej z walką o życie dziecka niż z eliminacją dzieci poczętych.
Generalny jest brak świadomości człowieczeństwa dziecka poczętego w pierwszych
dniach jego życia, co wiąże się m. in.: z jego niedostrzegalnością fizyczną, podczas
gdy w przypadku problemu aborcji chirurgicznej w uwrażliwianiu społeczeństwa
skutecznie korzystano ze zdjęć i filmów przedstawiających kilkutygodniowe dziecko
i opisów jego intensywnego rozwoju.

Wnioski
I. Ustawa O planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności
przerywania ciąży, która postawiła na troskę o życie i zdrowie matki oraz dziecka
poczętego, jako fundamentalne dobro człowieka, spełnia swoje zadanie dobrze
w zakresie przeciwdziałania aborcji. Wskazują na to jednoznacznie dane statystyczne
i informacje udostępnione przez administrację rządową i oraz samorządową.
Zaobserwowano następujące skutki wykonywania tej ustawy:
− zmniejszyła się radykalnie liczba zabiegów przerywania ciąży;
− systematycznie zmniejsza się liczba poronień samoistnych;
− spada liczba poronień samoistnych w przeliczeniu na 1000 kobiet w wieku
rozrodczym;
− systematycznie maleje liczba zgonów kobiet w czasie ciąży, porodu i połogu (tzw.
przyczyny położnicze). Potwierdza to tezę, że w krajach, w których prawo chroni
życie poczętego dziecka, mniej kobiet umiera z tzw. przyczyn położniczych niż w
krajach, w których aborcja jest dopuszczalna;
− od kilku lat utrzymuje się stała, bardzo korzystna tendencja spadku wskaźnika
urodzeń martwych oraz wskaźnika umieralności niemowląt;
− dostęp do badań prenatalnych, w tym także badań inwazyjnych, mierzony
bezwzględną liczbą badań i wskaźnikiem w odniesieniu do liczby kobiet w ciąży,
z roku na rok ulega podwyższeniu;
− po wprowadzeniu ustawy liczba zabójstw noworodków (dzieciobójstwo
i porzucenie ze skutkiem śmiertelnym) zmniejszyła się;
− rozwija się pomoc instytucjonalna, dzięki której kobieta w ciąży i kobieta z małym
dzieckiem znajduje schronienie, opiekę oraz pomoc psychologiczną i prawną;
− wzrósł szacunek do życia ludzkiego w jego prenatalnej fazie i upowszechniły się
standardy podmiotowego traktowania dziecka poczętego;
− zmieniło się nastawienie społeczne do aborcji, która traktowana jest częściej jako
zło, zarówno dla kobiety jak i dla jej poczętego dziecka.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 131


Antoni Szymański
Polskie społeczeństwo zaakceptowało ustawę. Według sondaży i ankiet
przeprowadzonych kilkakrotnie przez główne ośrodki badania opinii publicznej
w społeczeństwie przeważa opinia, że obecne przepisy regulujące dopuszczalność
aborcji uwzględniają prawa kobiet oraz ochronę ich życia i zdrowia.
II. Dyskusja w Polsce dotycząca ochrony ludzkiego życia nadal koncentruje się na
problematyce aborcji, w tym szczególnie wyjątków w zakresie ochrony życia
w ustawie o planowaniu rodziny. Taki charakter miała w dużej mierze m. in. dyskusja
o wzmocnieniu konstytucyjnej gwarancji ochrony ludzkiego życia w 2006 r.
Tymczasem aborcja chirurgiczna, choć nadal jest zjawiskiem groźnym i wymaga
wszechstronnego przeciwdziałania, ilościowo jest coraz mniej znacząca. Większym
od niej problemem jest korzystanie z środków wczesnoporonnych oraz procedur in
vitro. Jeśli pragniemy wielkiej zmiany, na miarę realnych zmian, jakie wprowadziła
ustawa o planowaniu rodziny z 1993 roku, polegającej na zminimalizowaniu
niszczenia życia ludzkiego w pierwszych dniach jego życia, niezbędny jest wielki
wysiłek społeczny. Konieczne jest m. in.:
– uwrażliwienie społeczeństwa poprzez media, edukację oraz katechezę na
potrzebę ochrony ludzkiego życia, szczególnie w pierwszych jego dniach;
– zadbania o wprowadzenie najwyższych standardów biotycznych z zakresie
ochrony prenatalnej dziecka oraz odpowiednich unormowań prawnych;
– wykorzystywania obecnych środków prawnych dotyczących ochrony życia, w tym
np. zakazu reklamowania i sprzedaży środków, które mogą być sprzedawane
wyłącznie na receptę.
III. Trudno będzie utrzymać i rozszerzyć ochronę życia bez wzrostu
etycznego poziomu ludzi tworzących społeczeństwo. To zaś zależy w znacznej
mierze od sytuacji i znaczenia rodziny w Polsce. Trudno sobie wyobrazić skuteczną
ochronę poczętego dziecka bez ochrony rodziny, która jest podstawową wspólnotą.
Takie zjawiska, jak coraz bardziej masowe rozwody, zwiększanie liczby dzieci
w różnych formach opieki poza rodziną biologiczną, małodzietność, trudności
wychowawcze – to poważne symptomy osłabienia polskiej rodziny.

Literatura: Sprawozdanie Rady Ministrów z realizacji ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r.


o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży,
Doroczne sprawozdania z lat 1994-2006 (druki sejmowe); Ustawa działa dobrze.
Stanowisko Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia dotyczące wykonania ustawy
O planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży
(oprac. M. Wyszyńska), w: ,,Międzynarodowy Przegląd Polityczny”, nr 2/2003;
Radosław Krajewski, Rozważania wokół dopuszczalności przerywania ciąży z tzw. względów
społecznych, w: ,,Polityka Społeczna”, nr 1/2004; Szymon Grzelak, Profilaktyka
ryzykownych zachowań seksualnych młodzieży. Aktualny stan badań na świecie i w Polsce,
Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa, 2006.

132 Disputatio – Tom VII – „Życie”


„Pigułka po” a pomocnictwo z art. 152 § 2 KK

TOMASZ LEWANDOWICZ1

„Pigułka po” a pomocnictwo z art. 152 § 2 KK

Wstęp
Celem niniejszego artykułu jest analiza przestępstwa polegającego na
pomocnictwie w przerwaniu ciąży, w celu odpowiedzi na pytanie czy jego znamiona
zostają wyczerpane w przypadku stosowania tzw. „pigułki po” (ang. morning after pill). Tak
jak wskazuje nazwa, pigułkę tego typu stosuje się po stosunku, najczęściej jeżeli wynikł on
ze gwałcenia, zakończył się pęknięciem prezerwatywy oraz w przypadku nieregularnego
używania tabletek antykoncepcyjnych. Pigułki te, nazywane przez jednych środkami
wczesnoporonnymi a przez drugich antykoncepcją awaryjną, zawierają bardzo dużą dawkę
hormonów (progestagen, estrogen lub estrogen połączony z progestagenem). W Polsce do
obrotu dopuszczone są dwa preparaty progestagenowe – Postinor Duo i Escapelle2. Oba
środki zostały zarejestrowane przez Urząd Rejestracji Leków w grupie środków
antykoncepcyjnych i są dostępne wyłącznie na receptę. Dokładne działanie „pigułki po”
nie jest w pełni znane. Wiadomo jednak, że działa ona na trzy sposoby. Po pierwsze
pigułka hamuje owulację, czyli wydostanie się komórki jajowej z jajnika. Po drugie blokuje
migrację plemników przez kanał szyjki macicy. Uniemożliwia to dotarcie plemników do
komórki jajowej, o ile komórka znalazła się już w macicy3. Obydwa te działania mają
charakter antykoncepcyjny – nie dopuszczają do zapłodnienia komórki jajowej. Jeżeli
natomiast do zapłodnienia już doszło, to pigułka poprzez oddziaływanie na błonę śluzową
macicy nie dopuszcza do zagnieżdżenia się zarodka we wnętrzu macicy. Zarodek nie mając
możliwości zagnieżdżenia i dalszego rozwoju ginie i zostaje wydalony z ciała kobiety.

Analiza czynu zabronionego z art. 152 § 2 KK


Wiedząc na czym polega działanie „pigułki po” należy rozpatrzyć czy po-
mocnictwo w ich stosowaniu realizuje znamiona przestępstwa określonego w art. 152
§ 2 Kodeksu Karnego.
Art. 152. § 1. Kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega
karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Tej samej karze podlega, kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży z narusze-
niem przepisów ustawy lub ją do tego nakłania.

1 Student IV roku Prawa, Wydział Prawa i Administracji, Uniwersytet Gdański.


2 Antykoncepecja Postkoitalna, http://pl.wikipedia.org/wiki/Antykoncepcja_postkoitalna, [24.11.2008].
3 Poroniony pomysł, http://www.informacje.pharmacy.pl/drukuj.php?id=339, [24.11.2008].

Disputatio – Tom VII – „Życie” 133


Tomasz Lewandowicz
§ 3. Kto dopuszcza się czynu określonego w § 1 lub 2, gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do
samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6
miesięcy do lat 8.

Zakaz karny wyrażony w art. 152 par 2 KK obejmuje pomocnictwo oraz nakła-
nianie kobiety do przerwania ciąży. Zwrot „przerwanie ciąży” (poronienie, abortus) defi-
niowany jest, jako przedwczesne wydalenie płodu. Poronienie może być samoistne,
z przyczyn naturalnych i w takiej postaci jest ono dla prawa karnego obojętne. Ocenia się,
że ok. 50% zapłodnionych komórek nie ulega zagnieżdżeniu i ginie w sposób niezauwa-
żalny dla kobiety4. Natomiast w sytuacji gdy poronienie jest prowokowane i wywołane
świadomie to wówczas, jeżeli zostało spowodowane w warunkach określonych w art.
152-154 KK, stanowi przestępstwo5. Zwrot „przerywa ciążę” nie opisuje żadnego kon-
kretnego zachowania się sprawcy, wskazuje jedynie na związek, pomiędzy językowo bli-
żej nie określoną czynnością sprawczą a skutkiem w postaci przerwania ciąży. Należy
zatem przyjąć, że znamię „przerywa ciążę” urzeczywistnić może każde zachowanie
człowieka przerywające dalszy rozwój płodu w łonie matki6, w tym także działanie z wy-
korzystaniem środków farmakologicznych. Aby móc w pełni odpowiedzieć na pytanie
czy pomoc w stosowaniu „pigułki po” jest przestępstwem z art. 152 § 2 KK, trzeba naj-
pierw określić granice czasowe, w których może dojść do „przerwania ciąży”. Kluczo-
wym staje się pytanie: czym jest i kiedy zaczyna się ciąża?

Znaczenie terminu „ciąża”


Teoria prawa nakazuje korzystać w pierwszym rzędzie z wykładni językowej.
Zgodnie z domniemaniem języka potocznego, normie należy przypisać takie znacze-
nia, jakie ma ona w języku potocznym7, które można ustalić między innymi za pomo-
cą słowników.
Słownik języka polskiego PWN definiuje ciążę jako „okres i całokształt zmian
zachodzących w organizmie kobiet i samic ssaków od zapłodnienia do urodzenia”8.
Podana definicja wskazuje bez żadnych wątpliwości, że ciąża zaczyna się z momentem
zapłodnienia. Takie same stanowisko prezentowane jest w najpopularniejszych encyklo-
pediach i leksykonach internetowych, które wyraźnie wskazują moment zapłodnienia
jako początek ciąży. Jedynie encyklopedia Wikipedia podaje w sposób bardziej zacho-
wawczy: „umownie przyjmuje się, że ciąża zaczyna się zapłodnieniem”9.

4 Cyt. za: Ciąża wikipedia, http://pl.wikipedia.org/wiki/Ciąża, [26.11.2008] - Rozród ssaków t. 5, Sztuczna

kontrola rozrodu, pod redakcją K. Tarkowskiego, Warszawa 1979, podobnie A. Paszewski, Ludzki zaro-
dek czyli człowiek, http://www.magazynfamilia.pl/artykuly/Ludzki_zarodek_czyli_czlowiek,489,111.html
[27.11.20008].
5 B. Michalski [w:] A. Wąsek (red.), Kodeks Karny, część szczegółowa, t. I, Warszawa 2004, s. 256.
6 J. Majewski , Karalność Aborcji w Polsce w świetle ostatnich zmian legislacyjnych, Teza nr 3, „Prokuratura

i Prawo” 1997, nr 4, s. 65.


7 L. Morawski, Wstęp do Prawoznawstwa, Toruń 2002, s. 170.
8 M. Szymczak (red.), Słownik Języka Polskiego Wydawnictwo Naukowe PWN, wyd. IX, Warszawa 1994.
9 Ciąża wikipedia, op. cit.

134 Disputatio – Tom VII – „Życie”


„Pigułka po” a pomocnictwo z art. 152 § 2 KK

Początek ciąży według najpopularniejszych polskich słowników i encyklopedii


Źródło Zapłodnienie nierozstrzygnięte Implantacja
Słownik języka polskiego PWN10 x
encyklopedia.pwn.pl11 x
portal wiedzy.onet.pl 12 x
encyklopedia.interia.pl13 x
leksykony.interia.pl14 x
wikipedia.pl15 x

W przypadku ustalania znaczenia terminu „ciąża” warto rozważyć czy nie na-
leży odstąpić od domniemania języka potocznego, na rzecz domniemania języka spe-
cjalnego. W myśl tej dyrektywy, w sytuacji w której dany termin należy do terminów
specyficznych w określonej dziedzinie wiedzy lub praktyki społecznej, to należy przy-
jąć, iż termin ten ma takie znaczenie, jak w tych dziedzinach16.

Początek ciąży według polskojęzycznych źródeł medycznych17


Źródło Zapłodnienie nierozstrzygnięte Implantacja
Mała Encyklopedia Medycyny PWN18 x
Rodzinna Encyklopedia Zdrowia19 x
Seskuologia – zarys encyklopedyczny20 x
Encyklopedia Pielęgniarstwa21 x

Jak wykazuje powyższa tabela polskojęzyczne encyklopedie medyczne


początek ciąży utożsamiają z momentem zapłodnienia. Jednak mimo tak
jednoznacznego stanowiska polskich źródeł często można się spotkać
z wykorzystywaniem w Polsce definicji z poza naszego kraju, najczęściej
anglojęzycznych. Termin ciąża jest określany w języku angielskim wyrazem
„pregnancy”. Kluczem do ustalenia jego zakresu pojęciowego, jest zdefiniowanie
pojęcia „conception” (w języku polskim jest tłumaczone ono jako poczęcie). Słowo

10 M. Szymczak, op. cit.


11 Ciąża PWN, http://encyklopedia.pwn.pl/haslo.php?id=3886415, [26.11.2008].
12 Potral Wiedzy, http://portalwiedzy.onet.pl/57558,,,,ciaza,haslo.html, [26.11.2008].
13 Encyklopedia Interia, http://encyklopedia.interia.pl/haslo?hid=131162, [26.11.2008].
14 Leksykony Interia, http://leksykony.interia.pl/szukaj?szukaj=ci%B1%BFa&leks=null, [26.11.2008].
15 Ciążą wikipedia, op. cit.
16 L. Morawski, op.cit., s. 171.
17 Tabela opracowana z wykorzystaniem definiujących ciążę polskojęzycznych źródeł medycznych dostęp-

nych w Bibliotece Głównej Uniwersytetu Gdańskiego w październiku 2008 r.


18 T. Różniatowski (red.), Mała Encyklopedia Medycyny, t. I, wyd. 3, Warszawa 1987, s. 170.
19 A. Garrido (red.), Rodzinna Encyklopedia Zdrowia, tłum. J. Krzyżanowski, t. II, Warszawa 1998, s.150.
20 Kazimierz Imieliński (red.), Seksuologia – zarys encyklopedyczny, Warszawa 1985, s. 37.
21 J. Bogusz (red.), Encyklopedia Pielęgniarstwa, Warszawa 1976, s. 72.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 135


Tomasz Lewandowicz
to w swoim pierwotnym znaczeniu było rozumiane tożsamo z zapłodnieniem. Próba
przedefiniowania pojęcia ciąży nastąpiła w sierpniu 1965, kiedy to Amerykańska
Akademia Położnictwa i Ginekologii (American Academy of Obstetrics and
Gynecology – ACOG) w swoim oficjalnym komunikacie ogłosiła „Poczęcie jest to
implantacja zapłodnionego jajeczka”22. Nowa definicja nie została jednak
powszechnie zaakceptowana przez świat nauki. Po ponad czterdziestu latach od tego
wydarzenia większość anglojęzycznych słowników medycznych nadal słowo
„Conception” rozumie jako zapłodnienie nie zaś jako implantację.

Definicja poczęcia wg źródeł medycznych anglojęzycznych23


Publikacje Zapłodnienie nierozstrzygnięte Implantacja
American College of Physicians Complete
Home Medical Guide X
American Medical Association Complete Med-
ical Encyclopedia X
Barron's Medical Guide: Dictionary of Medical
Terms for the non-medical person X
Harvard Medical School Family Health Guide X
Mosby's Medical Dictionary X
Stedman's Medical Dictionary 28th Edition X
Tabers Cyclopedic medical dictionary,
20th edition X
Websters New World Dictionary (Niektóre
źródła jako Medline Plus Medical Dictionary) X
National Cancer Institute X

Sprawca
Przestępstwo z art. 152 § 1 KK polegające na przerwaniu ciąży za zgodą kobiety
ma charakter powszechny. Jego sprawcą może być zatem każdy, z wyłączeniem samej
kobiety ciężarnej, której przerwanie ciąży dotyczy. Kobieta przerywając swoją własną
ciążę z naruszeniem przepisów ustawy sama nie realizuje znamion czynu zabronionego
pod groźbą kary. Z tego powodu zarówno pomocnictwo, jak i nakłanianie do takiego
czynu nie może być karane na zasadach ogólnych, wynikających z artykułu 18 § 3.
W powyższej sytuacji ustawodawca oceniając pomocnictwo i nakłanianie do przerywania
ciąży jako społecznie szkodliwe, musiał je odrębnie stypizować i stworzyć typ przestęp-

22 R. Obregon, Contraception Deception: The Abortion Rights Movement Plays Word Games to Hide Abortion,
http://www.noroomforcontraception.com/Articles/Redefine-Pregnancy-Conception-021.htm,
[26.11.2008].
23 R. Obregon, Medical Dictionaries Prove Plan B Advocates Wrong

http://www.noroomforcontraception.com/pregnancy/Medical-definition-pregnancy-
conception.htm#DEFINITIONS, [26.11.2008].

136 Disputatio – Tom VII – „Życie”


„Pigułka po” a pomocnictwo z art. 152 § 2 KK
stwa sui generis. Przedstawiciele doktryny wskazują jednak, że czynność sprawcza z art.
152 § 2 w pełni odpowiada pomocnictwu w znaczeniu artykułu 18 par 3 KK24.

Art. 18 § 3. Odpowiada za pomocnictwo, kto w zamiarze, aby inna osoba dokonała czynu za-
bronionego, swoim zachowaniem ułatwia jego popełnienie, w szczególności dostarczając narzędzie,
środek przewozu, udzielając rady lub informacji; odpowiada za pomocnictwo także ten, kto wbrew
prawnemu, szczególnemu obowiązkowi niedopuszczenia do popełnienia czynu zabronionego swoim
zaniechaniem ułatwia innej osobie jego popełnienie.

Pomocnictwo
Artykuł 18 §3 KK przewiduje różne odmiany zjawiskowej formy przestęp-
stwa: pomocnictwo fizyczne, pomocnictwo psychiczne oraz pomocnictwo przez za-
niechanie. Jako przykłady pomocnictwa fizycznego ustawodawca wskazał dostarcze-
nie środka przewozu oraz dostarczenie narzędzi. Termin narzędzia należy rozumieć
szeroko, jako wszystkie środki mające służyć do popełnienia czynu zabronionego25.
Mogą to być zarówno przyrządy jak i środki chemiczne26. W kategorii tej mieści się
także „pigułka po”. „Pojemny” jest również termin „dostarcza” – obejmuje on
wszelkie, zarówno legalne jak i nielegalne, formy udostępniania i umożliwienia korzy-
stania27. Należy zatem uznać, że dostarczanie przez producenta, lekarza czy farma-
ceutę środków powodujących przerwanie ciąży, niezgodne z ustawą o planowaniu
życia w rodzinie, ochronie płodu ludzkiego i dopuszczalności przerywania ciąży, wy-
pełnia znamiona przestępstwa z art. 152 § 2 bez względu na to, czy dostarczanie ta-
kich środków jest legalne w myśl innych ustaw czy też nie.
W przypadku „pigułki po” krąg osób odpowiadających za pomocnictwo
w przerwaniu ciąży nie musi się ograniczać do osób, które dostarczyły kobiecie środek
powodujący przerwanie ciąży. Ustawa przewiduje także odpowiedzialność za pomocnic-
two psychiczne, realizujące się w szczególności poprzez udzielanie rady lub informacji.
Możliwe jest więc konstruowanie odpowiedzialności osób, które ułatwiają przerwanie
ciąży poprzez radę lub informację o tym jak wejść w posiadanie i zastosować „pigułkę
po”. Ustawodawca nie wymaga aby rada i informacja miały być przekazywana ustnie.
Możliwa jest zatem odpowiedzialność pomocników działających poprzez media, czy
strony internetowe. Nie jest wymagane by pomocnictwo miało charakter kauzalny
w stosunku do czynu bezpośredniego sprawcy (w tym znaczeniu, że ma by dlań warun-
kiem sine qua non)28. Należy zwrócić uwagę, że do określenia działania pomocnika usta-
wodawca posłużył się słowem „ułatwia”, nie zaś słowem „umożliwia”.
Szczególną odmianą pomocnictwa jest pomocnictwo poprzez zaniechanie, które
zachodzi gdy osoba mająca prawny szczególny obowiązek niedopuszczenia do popełnie-

24 A. Zoll, Kodeks Karny, część szczegółowa, komentarz, t II, wyd. II, Zakamycze 2006, s. 305.
25 O. Górniok (red.), Kodeks Karny, Komentarz, t. I, Gdańsk 2005, s. 290.
26 A. Marek, Kodeks Karny Komentarz, wyd.2, Warszawa 2005, s. 394.
27 O. Górniok, Kodeks ..., Gdańsk..., op. cit., s. 290.
28 O. Górniok, Kodeks..., Gdańsk..., op. cit., s. 289.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 137


Tomasz Lewandowicz
nia czynu zabronionego, wbrew temu obowiązkowi swoim zaniechaniem ułatwia innej
osobie jego popełnienie. Taką osobą mógłby być kurator ustanowiony dla dziecka po-
czętego na podstawie art. 182 Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego29. W przypadku
„pigułki po” jest to jednak tylko możliwość teoretyczna. Ustanowienie kuratora dla
dziecka poczętego jeszcze przed momentem implantacji wydaje się niemożliwe ze wzglę-
du na trudności z udowodnieniem, że do poczęcia doszło. Obecnie pierwszym możli-
wym sposobem zbadania czy doszło do zapłodnienia jest test na obecność białka EPF
(early pregnancy factor), które jest wykrywalne w krwi kobiety już po 48 godzinach od
zapłodnienia. Niestety test EPF jest długotrwały i kosztowny, dlatego ciąże są obecnie
diagnozowane za pomocą testów na obecność hCG (human chronic gonadotropin), któ-
ry jest wykrywalny dopiero po momencie implantacji.30

Wina
Podstawowym warunkiem zakwalifikowania pomocnictwa w przerwaniu cią-
ży za pomocą „pigułki po” jako przestępstwa jest możliwość przypisania sprawcy
winy w momencie popełnienia czynu. Definiując pomocnictwo ustawodawca posłu-
żył się zwrotem „w zamiarze” co oznacza, że przestępstwo to może zostać dokonane
jedynie w formie umyślnej. Powstaje pytanie, czy osobie pomagającej w zastosowaniu
„pigułki po” można przypisać winę umyślną w momencie popełnienia czynu.
W momencie działania nie wie ona bowiem czy kobieta jest w ciąży, czy może wcale
nie doszło do zapłodnienia. Z pomocą przychodzi nam zamiar quasi-ewentualny,
sformułowany przez Igora Anderejewa. Charakteryzuje się on tym, że sprawca chce
realizacji czynu zabronionego, obejmuje w szczególności zamiarem bezpośrednim
jego znamię czynnościowe (czasownikowe)31, jednak nie ma pewności co do wystą-
pienia wszystkich z jego znamion oraz godzi się na jego zaistnienie. Przykładowo
sprawca chce dokonać obcowania seksualnego z osobą, co do której ma wątpliwości,
czy ukończyła 15 lat, ale godzi się z taka możliwością (art 200 par 1 KK) Jest to od-
miana zamiaru bezpośredniego, gdyż sprawca chce zrealizować czynność wykonaw-
czą dyspozycji (dokonać obcowania płciowego) a godzenie się dotyczy tylko jednego
ze znamion czynu zabronionego32. Taka sama forma winy zachodzi przypadku opi-
sywanym przez artykuł. Sprawca przestępstwa z art. 152 § 2 chce pomóc kobiecie
w niezgodnym z ustawą przerwaniu ciąży za jej zgodą. Wprawdzie nie ma pewności
co do zaistnienia stanu ciąży, jednak godzi się z taką możliwością. Warto zwrócić
uwagę, że przestępstwo jest dokonane już z chwilą udzielenia pomocy, niezależnie od

29 J. Potulski, Dziecko jako przedmiot czynu zabronionego, Gdańsk 2007, s. 176.


30 Beginning of pregnancy controversy,
http://en.wikipedia.org/wiki/Beginning_of_pregnancy_controversy [26.11.2008]
31 J. Warylewski, Prawo Karne część ogólna, wyd. 1, Warszawa 2004, s. 294.
32 A. Marek, op. cit. s. 137, podobnie T. Bojarski (red.), Kodeks Karny, komentarz, wyd. 1, Warszawa

2006, s. 34.

138 Disputatio – Tom VII – „Życie”


„Pigułka po” a pomocnictwo z art. 152 § 2 KK
tego, czy do przerwania ciąży doszło, czy nie, bez względu na przyczyny Wynika to
z formalnego charakteru pomocnictwa33.
Zamiar pomocnika musi obejmować cały czyn, wszystkie jego znamiona, lecz
nie musi to być czyn ściśle zindywidualizowany, np. z ustaleniem czasu, miejsca, czy
osoby pokrzywdzonego34. Można zatem uznać winną pomocnictwa osobę produku-
jącą oraz sprzedającą środki, które w jej zamiarze mają służyć przerwaniu ciąży nie-
zgodnie z ustawą, nawet jeżeli w momencie wykonywania przez nią czynności nie
wiadomo jeszcze kto, gdzie i kiedy będzie dokonywał przerywania ciąży. Brak ko-
nieczności indywidualizacji ofiary został podkreślony przez Sąd Najwyższy w wyroku
z 19 grudnia 1933 roku35:

„Działanie, które zgodnie z wolą działającego ma umożliwić, ułatwić lub w jakikolwiek sposób
poprzedzić zabicie człowieka przez inna osobę, mieści w sobie wszystkie istotne cechy pomocnictwa
do zbrodni zabójstwa, chociażby osoba ofiary w czasie działania pomocnika nie była jeszcze indy-
widualnie oznaczona”36

Podsumowanie
Celem pracy było znalezienie poprzez analizę pomocnictwa z art. 152 § 2 KK
odpowiedzi na pytanie czy znamiona tego przestępstwa mogą zostać zrealizowane
w przypadku stosowania tak zwanej „pigułki po”, której jedną z form działania jest
niedopuszczenie do implantacji zarodka w ściance macicy kobiety. Analiza językowa
terminu „ciąża” ukazała, że zarówno język potoczny jak i specjalistyczny określa, iż
ciąża zaczyna się wraz z zapłodnieniem,. Wobec tego każde działanie człowieka
w celu niedopuszczenia do implantacji należy uznać za przerywanie ciąży. Z woli
ustawodawcy przerywająca ciążę kobieta nie popełnia przestępstwa, jednak odpowie-
dzialność ponoszą pomocnicy, którzy przykładowo dostarczają jej narzędzi, środka
przewozu, rady lub informacji. Jako że „pigułkę po” należy zakwalifikować jako na-
rzędzie, to przestępstwo z art. 152 § 2 KK może być popełnione przez tych, którzy
taką pigułkę dostarczają: producenta, lekarza, farmaceutę. Warunkiem jest, aby osoby
te działały w zamiarze przerwania ciąży, nie jest natomiast wymagane aby w konkret-
nym przypadku osoby te były pewne czy doszło do zapłodnienia. Przestępstwo jest
popełnione już w momencie udzielenia pomocy, niezależnie od tego czy do przerwa-
ni ciąży dojdzie, czy nie.

Literatura: Bogusz J. (red.), Encyklopedia Pielęgniarstwa, Warszawa 1976; Bojarski T.


(red.), Kodeks Karny, komentarz,, Warszawa 2006; Garrido A. (red.), Rodzinna Encyklope-
dia Zdrowia, tłum. Krzyżanowski J., t. II, Warszawa 1998;; O. Górniok (red.), Kodeks

33 A. Zoll, Kodeks Karny, część szczegółowa...., s. 306, podobnie A. Wąsek, op. cit., s. 272.
34 R. Góral, Kodeks Karny, wyd. 4., Warszawa 2005, s. 28.
35 J. Warylewski, op. cit., s. 320.
36 Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 19.12.1933, II Aka 115/02, KZS 2002, nr 6, poz. 12.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 139


Tomasz Lewandowicz
Karny, Komentarz, t. I, Gdańsk 2005; Imieliński K. (red.), Seksuologia – zarys encyklope-
dyczny, Warszawa 1985; Majewski J., Karalność Aborcji w Polsce w świetle ostatnich zmian
legislacyjnych, Teza nr 3, „Prokuratura i Prawo” 1997, nr 4; Marek A., Kodeks Karny Ko-
mentarz, wyd.2, Warszawa 2005; Michalski B. (w:) Wąsek A. (red.), Kodeks Karny, część
szczegółowa, t. I, Warszawa 2004; Morawski L., Wstęp do Prawoznawstwa, Toruń 2002;
Potulski J., Dziecko jako przedmiot czynu zabronionego, Gdańsk 2007; Różniatowski T.
(red.), Mała Encyklopedia Medycyny, t. I, wyd. 3, Warszawa 1987; Szymczak M. (red.),
Słownik Języka Polskiego Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1994; Warylewski J.,
Prawo Karne część ogólna, wyd. 1, Warszawa 2004; Zoll A., Kodeks Karny, część szczegółowa,
komentarz, t. II, 2006.
Źródła prawa:
Góral R., Kodeks Karny, Warszawa 2005
Źródła internetowe:
http://en.wikipedia.org/wiki/Beginning_of_pregnancy_controversy
http://encyklopedia.interia.pl/haslo?hid=131162
http://encyklopedia.pwn.pl/haslo.php?id=3886415,
http://leksykony.interia.pl/szukaj?szukaj=ci%B1%BFa&leks=null,
http://pl.wikipedia.org/wiki/Antykoncepcja_postkoitalna
http://portalwiedzy.onet.pl/57558,,,,ciaza,haslo.html
http://www.informacje.pharmacy.pl/drukuj.php?id=339
http://www.magazynfamilia.pl/artykuly/Ludzki_zarodek_czyli_czlowiek,489,111.html
http://www.noroomforcontraception.com/Articles/Redefine-Pregnancy-Conception-021.htm
http://www.noroomforcontraception.com/pregnancy/Medical-definition-pregnancy-
conception.htm#DEFINITIONS

140 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Odpowiedzialność za szkody związane z poczęciem i urodzeniem dziecka

FILIP CZUCHWICKI1

Odpowiedzialność za szkody związane z poczęciem


i urodzeniem dziecka

Szkoda i odpowiedzialność.
Pojęcie szkody jest pojęciem przez ustawodawcę niezdefiniowanym, jednak
na podstawie dorobku doktryny można stwierdzić, w ślad za prof. Radwańskim, iż
„szkoda odnosi się do wszelkich uszczerbków w dobrach i interesach prawnie
chronionych, których poszkodowany doznał wbrew swojej woli”2. Dla potrzeb
artykułu szkoda będzie rozumiana w szerszym jej pojęciu tj., jako szkoda typu
majątkowego i niemajątkowego.
Termin odpowiedzialność na gruncie prawa cywilnego jest wieloznaczny.
Dominującym poglądem jest utożsamianie odpowiedzialności prawnej z „ujemnymi
następstwami prawnymi przewidzianymi dla jakiegoś podmiotu w związku ze
ziszczeniem się pewnych zdarzeń kwalifikowanych negatywnie przez system
prawny”3.
W polskim prawie odpowiedzialność za szkody związane z problematyką
poczęcia i urodzenia dziecka w wypadku, gdy szkoda miała miejsce przed
urodzeniem dziecka określa przepis art. 446¹ k.c. w brzmieniu „ z chwilą urodzenia
dziecko może żądać naprawienia szkód powstałych przed urodzeniem”. Istnieje
również, inna, różna od wyrażonej w art. 446¹ k.c. podstawa odpowiedzialności,
określona w literaturze terminologią anglojęzyczną wrongful birth – niechciane
urodzenie, wrongful life – krzywdzące życie i wrongful conception – niechciane
poczęcie. Problematyka ta zaczyna być coraz bardziej dostrzegana w Polsce, choć od
dawna jest przedmiotem żywego zainteresowania judykatury zagranicznej.

Czy dziecko może pozwać rodziców za fakt swoich narodzin?


Najbardziej kontrowersyjnym, z punktu widzenia polskiej ustawy aborcyjnej a
nawet uregulowań zagranicznych jest pojęcie wrongfoul life. Oznacza ono
krzywdzące życie i charakteryzuje się tym, iż dziecko ma prawo wnieść roszczenie
przeciw rodzicom za to, że pozwolili na jego urodzenie wiedząc, iż urodzi się kalekie

1 Student IV roku prawa, Wydział Prawa i Administracji, Uniwersytet Gdański.


2 Z. Radwański, A. Olejniczak, Zobowiązania, s. 90.
3 Ibidem, s. 19.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 141


Filip Czuchwicki
bądź upośledzone. „Doktryna polska w większości wskazuje na brak uregulowań
prawnych, które pozwalałby na zastosowanie koncepcji wrongfoul life”4. Regulacja ta
pozostaje, zatem w sferze rozważań doktrynalnych. Podstawą domniemanego
zarzutu, jest kontrowersyjna teza określająca, że dla dziecka upośledzonego bądź
byłoby lepiej gdyby się w ogóle nie narodziło.

Wrongfoul conception i wrongfoul birth, czyli kto odpowiada za


szkody wynikłe z poczęcia oraz urodzenia dziecka ?
Wrongfoul conception dotyczy roszczeń związanych z poczęciem dziecka
i jego urodzeniem, ale tylko w zakresie niechcianego poczęcia np.: w następstwie
błędnie przeprowadzonej sterylizacji. Przykładowo roszczeń z tego tytułu może
dochodzić kobieta, która w wyniku błędnie przeprowadzonego zabiegu sterylizacji
zaszła w ciążę.
Wrongfoul birth oznacza niechciane urodzenie np.: w związku z błędem
lekarza podczas dokonywania zabiegu aborcyjnego w skutek, którego dziecko
poczęto i urodzono.
Analiza orzeczeń Sądu Najwyższego pozwala określić aktualnie kształtujące
się stanowisko polskiej nauki. Wspólna dla orzeczeń SN jest teza wskazująca na
odpowiedzialność odszkodowawczą zawinionego. SN zauważył, iż zawiniony,
bezprawny czyn nie może odbywać się kosztem interesów majątkowych rodziców
i dziecka.

Wrongfoul conception
Mianem niechcianego urodzenia określa się przypadki, w których de facto
osoba trzecia decyduje czy osoby zainteresowane mają mieć dziecko. Istotą, jest fakt
poczęcia i urodzenia dziecka, który dla zainteresowanych był zdarzeniem
niechcianym. Rodzice nie planowali i nie chcą mieć dziecka, lecz poprzez działania
bądź zaniechania osoby trzeciej zainteresowanym uniemożliwia się podjęcie zgodnej
z ich wolą decyzji, zmuszając do urodzenia dziecka.
Judykatura zagraniczna posiada bogate orzecznictwo w zakresie niechcianego
urodzenia. Ewolucja orzecznictwa zagranicznego szła w kierunku rozpoznawania
spraw z tytułu niechcianego urodzenia bez brania pod uwagę względów moralnych
i wartości chrześcijańskich. „Sądy, rozpatrując coraz więcej spraw z zakresu
niechcianego urodzenia, pod wpływem coraz drastyczniejszych przypadków (min.
ubogich wielodzietnych rodzin, które zmuszane były do urodzenia dziecka poprzez
działania bądź zaniechania lekarza czy aptekarza) przemawiających za rozszerzeniem
zakresu odszkodowania zasądzają
• zwrot kosztów ciąży i porodu,
• utracone zarobki (ze względu na konieczność opieki nad dzieckiem,),
• zadośćuczynienie za doznaną krzywdę

4 Ibidem, s. 264.

142 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Odpowiedzialność za szkody związane z poczęciem i urodzeniem dziecka

Zasądzenie kosztów utrzymania niechcianego dziecka było w orzecznictwie


rozstrzygane niejednolicie”5.
Pierwsze orzeczenie Sądu Najwyższego dotyczące wrongfoul conception
pochodzi z 1965 r. i dotyczy przypadku nieprawidłowego przeprowadzenia aborcji
w wyniku, której u urodzonego dziecka stwierdzono rozszczep szczęki górnej
i podniebienia. Zarzut pozwalający na zastosowanie mechanizmu wrongfoul
conception nie został jednak podniesiony a matka żądała zadośćuczynienia za
krzywdę. Dziecko domagało się odszkodowania za szkody powstałe przed
urodzeniem na podstawie art. 446¹ k.c. Sąd Najwyższy zauważył, że „ nie może ona
(matka) dochodzić zadośćuczynienia z tytułu uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia
jej żyjącego dziecka a jedynie z tytułu własnych cierpień fizycznych i krzywdy
moralnej, o ile takie nastąpiły w wyniku czynu niedozwolonego sprawcy”. Według
Justyńskiego „stwierdzenie to można interpretować, jako niewykluczające
przynajmniej pewnej części roszczeń z tytułu wrongfoul conception. Wobec treści
pozwu Sąd Najwyższy został niejako zwolniony od zastanawiania się nad istotą
wrongfoul conception a więc nad dopuszczalnością roszczeń o pokrycie kosztów
utrzymania „niechcianego dziecka”6.
Precedensowe orzeczenie Sądu Najwyższego, które bezpośrednio odnosi się
do kwestii wrongfoul conception zostało wydane w 2003 r.
Sąd Najwyższy uznał, że „bezprawne uniemożliwienie wykonania zabiegu
przerwania ciąży – w sytuacji określonej w art. 4a ust. 1 pkt. 3 ustawy z dnia 7 stycznia
1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach
dopuszczalności przerywania ciąży (Dz. U. Nr 17, poz. 78 ze, zm.) – uprawnia
kobietę do dochodzenia wyrównania szkody wynikłej z tego zdarzenia.”
Sąd wydając orzeczenie brał pod uwagę następujący stan faktyczny.
Małgorzata A i jej małoletni syn Kamil A. zastępowany przez matkę wnieśli pozew
przeciwko Skarbowi Państwa oraz Gminie. Powódka domagała się zasądzenia od
pozwanych kwoty 20.000zł tytułem zadośćuczynienia za naruszenie jej dóbr
osobistych w związku z art. 448 k.c. oraz odszkodowania w wysokości 15.000 zł na
podstawie art. 444 § 1 k.c. z racji uniemożliwienia wykonywania przez nią pracy
zarobkowej. Domagała zasądzenia na rzecz małoletniego syna renty po 800 zł
miesięcznie, stanowiącej równowartość kosztów jego utrzymania na podstawie art.
444 § 2 k.c.
Według matki pozwany szpital nie wykonał zleconego zabiegu przerwania
ciąży będącej następstwem gwałtu. Przyczyną odmowy było niewłaściwe określenie
zaawansowania ciąży, jako 14-tygodniowej, zamiast 11-tygodniowej. Konsekwencją
uniemożliwienia aborcji były wydatki na utrzymanie dziecka oraz utrata możliwości
zarobkowania. Ponadto, wskutek „zmuszenia do urodzenia dziecka pochodzącego
z przestępstwa”, doszło do naruszenia dóbr osobistych powódki w postaci jej
zdrowia i wolności.

5 T. Justyński, Wrongful conception w prawie polskim, „Przegląd Sądowy” 2005, nr 1, s. 34.


6 Ibidem, s. 38.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 143


Filip Czuchwicki
Ginekolog Poradni Rejonowej w D.G. Andrzej K. potwierdził ciążę
powódki, określił wiek płodu, jako 11-tygodniowy i wystawił skierowanie powódki –
na jej żądanie – do Szpitala Miejskiego w D.G. z zaleceniem usunięcia ciąży będącej
wynikiem przestępstwa. Podczas pobytu w szpitalu odczyt wykonanego badania USG
wykazał ciążę 14-tygodniową.
Na wykonanie zabiegu aborcyjnego konieczna była zgoda prokuratora, który
wobec ujawnionej rozbieżności w rozpoznaniu zaawansowania ciąży – wydał
postanowienie o powołaniu biegłego ginekologa celem określenia stanu ciąży
Małgorzaty A., a w szczególności, czy ciąża mogła być skutkiem gwałtu. Na
wyznaczone dwa terminy badań powódka nie stawiła się; pierwszy raz – ze względu
na chorobę, drugi raz – wskutek złego samopoczucia. W rezultacie nie została
wydana zgoda na dokonanie zabiegu przerwania ciąży i powódka urodziła syna.
Apelacja powodów, kwestionująca w całości wyrok Sądu Okręgowego,
została oddalona przez Sąd Apelacyjny w Katowicach, który podzielił ustalenia
faktyczne dokonane w postępowaniu pierwszo instancyjnym, dopuścił jednak
możliwość istnienia związku przyczynowego między rozpoznaniem zaawansowania
ciąży w szpitalu a utrudnieniem (uniemożliwieniem) uzyskania przez powódkę
zaświadczenia prokuratora o dopuszczalności przerwania ciąży.
Powodowie w kasacji wnieśli o uchylenie wyroków i przekazanie sprawy
Sądowi Okręgowemu do ponownego rozpoznania.
Sąd Najwyższy zważył, co następuje:
Ustawa z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu
ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (Dz. U. Nr 17, poz. 78 ze
zm. – dalej: „ustawa”) umożliwia legalne wykonanie zabiegu przerwania ciąży przez
lekarza m.in. w sytuacji,
• w której zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku
czynu zabronionego (art. 4a ust. 1 pkt. 3).
• potwierdzenia „uzasadnionych podejrzeń” przez prokuratora, pisemną
zgodą kobiety ciężarnej oraz zaawansowaniem ciąży nieprzekraczającym 12 tygodni (
art. 4a ust. 2, 4 i 5).
Po spełnieniu powyższych przesłanek kobieta ma prawo żądać wykonania
zabiegu aborcyjnego, m.in. w publicznych zakładach opieki zdrowotnej, a zabieg
przeprowadzają odpowiednio wykwalifikowani lekarze, obarczeni tym obowiązkiem.
Poród odbył się normalnie, a dziecko urodziło się zdrowe, donoszone, bez
wad i uszkodzeń. Potwierdziła to powódka. Podłożem roszczeń zgłoszonych w
pozwie jest, więc wyłącznie „zmuszenie powódki do urodzenia zdrowego dziecka
pochodzącego z przestępstwa”. W terminologii angielskiej takie przypadki
„niechcianego urodzenia” określa się terminem wrongful conception.
Rozpoznawana sprawa ma charakter precedensowy, brak także wypowiedzi
doktryny w tej kwestii. Judykatura innych krajów zajmowała się od kilkudziesięciu lat
problematyką wrongful conception, mającą również odniesienia etyczne, polityczne
i religijne, kształtowaną w nawiązaniu do aktualnych rozwiązań ustawodawczych

144 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Odpowiedzialność za szkody związane z poczęciem i urodzeniem dziecka

zezwalających na aborcję w określonych sytuacjach. Ostatecznie ukształtowała się tam


praktyka orzecznicza, poparta stanowiskiem doktryny, odróżniająca osobę dziecka, (jako
dobra) od kosztów związanych z jego urodzeniem, (jako szkody). Za nieuzasadnione
uznano stanowisko tolerujące sprawców naruszenia prawa i zapewniające im
nieodpowiedzialność odszkodowawczą kosztem interesów majątkowych urodzonego
dziecka i jego rodziców. Uznaje się także prawo kobiety do uzyskania zadośćuczynienia,
nie przyznaje się natomiast roszczeń odszkodowawczych dziecku zdrowo
urodzonemu.
Roszczenie powódki o zasądzenie zadośćuczynienia za doznaną krzywdę (art.
448 k.c.) jest konsekwencją „zmuszenia jej do narodzenia dziecka pochodzącego
z przestępstwa zgwałcenia”, rozumianego, jako naruszenie dóbr osobistych.
Z istnieniem szkody związany jest problem oddania „niechcianego” dziecka
do adopcji. Powódka – jak wyjaśniła – miała taki zamiar przed porodem, jednakże po
urodzeniu syna zmieniła decyzję, a to może oznaczać niezapobieżenie powstaniu
szkody w zasadniczej części. Istotna jest jednak odpowiedź na pytanie, czy powódka
miała obowiązek oddania syna do adopcji. Obowiązek taki należy wykluczyć, bo
godziłby w prawo dziecka do wychowywania się w rodzinie naturalnej oraz w prawa
rodzicielskie powódki. Wartości te są chronione konstytucyjnie (art. 18, 48 ust. 2, art.
71 i 72 Konstytucji). Z poprzednich rozważań wynika, że kobieta – w sytuacji
określonej w art. 4a ust. 1 pkt. 3 ustawy – ma prawo do aborcji, zatem
uniemożliwienie tego zabiegu przez zobowiązanego uprawniają do dochodzenia
wyrównania szkody wynikłej z tego zdarzenia.
Doktryna wskazuje kontrakt pomiędzy pacjentem a lekarzem, jako źródło
odpowiedzialności z tytułu wrongful conception. Treścią kontraktu jest zabieg
wykonywany przez lekarza mający na celu np.: sterylizację mężczyzny w wyniku
zabiegu wazektomii. Zabieg ma zapobiec możliwości urodzenia dziecka, ponieważ
zainteresowany chce uniknąć kosztów utrzymania i wychowania dziecka w związku,
z czym w momencie, gdy ze względu na błąd lekarza dziecko się rodzi mamy do
czynienia z powstaniem szkody. Określona w wrongfoul concepiton szkoda
powoduje odpowiednie jej naprawienie.
Jednakże w ślad za Justyńskim stwierdzić należy, że odpowiedzialność
kontraktowa nie będzie zawsze odpowiedzialnością, z której wywodzi się prawo do
naprawienia szkody. W niektórych przypadkach będziemy mieć do czynienia
niewątpliwie z odpowiedzialnością deliktową z tytułu wrongfoul conception np.: gdy
lekarz odmówi aborcji. O odpowiedzialności kontraktowej można byłoby mówić
w sytuacji, w której lekarz zgodził się na przeprowadzenia zabiegu aborcji, zabieg ten
przeprowadził jednakże jego w wyniku niestaranności aborcja nie przyniosła
pożądanych efektów.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 145


Filip Czuchwicki
Literatura: Justyńki T., Poczęcie i urodzenie się dziecka jako źródło odpowiedzialności
cywilnej, Kraków 2003; Radwański Z., Olejniczak A., Zobowiązania – część ogólna;
Czachórski W., Zobowiązania, Warszawa 2004; Justyński T., Wrongful conception w prawie
polskim, „Przegląd Sądowy” 2005, nr 1; Wild. M., Roszczenia z tytułu wrongful birth w
prawie polskim, „Przegląd Sądowy” 2005, nr 1.

Źródła prawa:
1. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r. Dz. U. Nr 78,
poz. 483, z późn. zm.
2. Ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny, Dz. U. Nr 16, poz. 93,
z późn. zm.
3. Ustawa z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu
ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, Dz. U. Nr 17,
poz. 78 z późn. zm.

Orzecznictwo:
1. Wyrok SN z dnia 8 stycznia 1965 r., II CR/65, OSPiKA 1967, nr 9 z glosą
A. Szpunara
2. Wyrok SN z dnia 21 listopada 2003 r., V CK 16/03

146 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Ut alimenta sanis corporibus agricultura…

ANNA WOLSKA1

Ut alimenta sanis corporibus agricultura,


sic sanitatem aegris medicina promittit

Wprowadzenie
W dzisiejszym cywilizowanym świecie tempo życia zmusza współczesnych
ludzi do nieustannego pośpiechu2. Biegamy do szkoły, do pracy, do biur, chcąc do-
gonić społeczność wpadamy w rytm pracy. Próbując zatrzymać się w miejscu choć na
chwilę, odbiegamy od reszty. W pogoni za życiem zatracamy siebie. Ciągły wyścig
przerywa nagle śmierć, która jest ostatecznym kresem wszystkiego. Wartości niemate-
rialne i materialne, trudy dokonywane w celu zachowania życia, modlitwy i pomnaża-
nie sfery duchowej, stają się niczym w obliczu śmierci. Celowość istnienia staje się dla
wielu nieistotnym pytaniem, na które de facto nie potrafimy udzielić odpowiedzi.
Fakt, iż każdy z nas chce i pragnie żyć jest tak oczywiste, iż często zatracamy
się i tak naprawdę nie potrafimy żyć. Schematyczne czynności dokonywane przez nas
każdego dnia, stają się dla nas ważniejsze niż prawdziwe życie. Chcąc żyć pełnym ży-
ciem musimy doznać nie tylko radości, ale także bólu i cierpienia3. W obliczu rozcza-
rowania, bądź zawodu współczesny człowiek zaczyna zastanawiać się nad sensem
ludzkiej egzystencji. Refleksja nad życiem nie wynika tylko z przeżywania niniejszych
uczuć. Nasuwa się ona również tym, którym życie dało wszystko, czego tylko zapra-
gnęli4. Fragmentaryczność i delikatność ludzkiego życia pozwala nam uświadomić, jak
często niezależna od nas przyczyna może przerwać tak kruchą nić, jaką jest życie.
Szczególne znaczenie w medycynie ma troska o dobra tak cenne jak zdrowie
i życie pacjenta5. Ustawodawstwo poszczególnych państw zmierza do precyzyjnego
unormowania stosunków prawnych pomiędzy pacjentem, a lekarzem, jak również
podstaw prawnych, granic działania, praw i obowiązków lekarzy6. Wskutek czego
„prawo medyczne” zmierzające do jak najbardziej efektywnej ochrony życia ludzkie-

1 Studentka V roku prawa, Wydział Prawa i Administracji, Uniwersytet Gdański oraz III roku Ra-

chunkowości, Wydział Zarządzania, Uniwersytet Gdański.


2 S. Kaczmarek, Rozważania nad sensem życia, PW „Wiedza Powszechna”, Warszawa 1997, s. 8.
3 H. Cyrzan, Życie ludzkie jako wartość w świętych księgach i tradycji Judaizmu, Chrześcijaństwa, Islamu, WUG,

Gdańsk 2004, s. 179.


4 S. Kaczmarek, ibidem, s 10.
5 M. Sośniak, Cywilna odpowiedzialność lekarzy, Warszawa 1968, s. 12.
6 M. Nesterowicz, Prawo Medyczne, Toruń 2007r., s. 14.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 147


Anna Wolska
go staje się przedmiotem szczególnego zainteresowania zarówno doktryny, jak i prak-
tyków.

Negotiorum gestor
Kwestią coraz częściej poruszaną wśród polskiej opinii publicznej jest zagad-
nienie procedury medycznej dotyczącej ratowania życia ludzkiego na wyraźne lub
domniemane życzenie chorego. Stosownie do art. 8 EKPC każda osoba ma prawo
do poszanowania swojego życia prywatnego. W związku z powyższym niedopusz-
czalna jest ingerencja kogokolwiek w korzystanie z tego prawa, z wyjątkiem przypad-
ków określonych w przepisach prawnych. Zgodnie z art. 17 MPPoiP. prawo do życia
prywatnego należy utożsamiać jako prawo do życia zgodnego z własnym wyborem.
Naruszenie art. 8 Konwencji związane z zmuszeniem chorego do poddania się inter-
wencji medycznej wbrew jego woli stoi w opozycji z art. 2 chroniącym życie ludzkie.
Szczególny przypadek ratowania życia ludzkiego został uregulowany w ustawie o za-
wodzie lekarza i lekarza dentysty z dnia 5 grudnia 1997 roku. Zgodnie z przepisami
powyższej ustawy lekarz ma obowiązek udzielać pomocy lekarskiej w każdym przy-
padku, gdy zwłoka w jej udzieleniu mogłaby spowodować niebezpieczeństwo utraty
życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia, oraz w innych
przypadkach niecierpiących zwłoki. Podobne zastosowanie ma artykuł 69 kodeksu
etyki lekarskiej, który stanowi iż lekarz nie może odmówić pomocy lekarskiej w przy-
padkach niecierpiących zwłoki, jeśli pacjent nie ma możliwości uzyskania jej ze strony
instytucji powołanych do udzielenia pomocy. Co do zasady, na lekarzu jako świadku
wypadku spoczywa prawny obowiązek ratowania życia ludzkiego.
Szczególny przypadek lekarza ratującego życie ludzkie wbrew woli przedsta-
wiciela ustawowego chorego lub samobójcy przedstawił M. Nesterowicz7. Wyróżnił
on trzy sytuacje niniejszego działania:

1. pierwsza dotyczy samobójcy, który znajduje się w stanie nieprzytomności i który


nie pozostawił żadnego oświadczenia woli,
2. druga sytuacja dotyczy samobójcy, który również jest nieprzytomny, lecz po-
zostawił oświadczenie woli, w którym sprzeciwił się podjęciu zabiegowi lecz-
niczemu.
3. w trzeciej sytuacji samobójca jest przytomny i sprzeciwia się podjęcia zabiegowi
leczniczemu.

Przedstawione przypadki przez M. Nesterowicza mają na celu wskazanie jak


daleko sięgają granice obowiązku podtrzymywania przez lekarza życia ludzkiego. Za-
chowanie lekarza znajdującego się w sytuacji, w której zobowiązany jest do ratowania
życia ludzkiego poprzez zaniechanie pomocy będzie oceniane jako bezprawne,
a w konsekwencji będzie podlegać odpowiedzialności karnej. Jednakże lekarz, który

7 M. Nesterowicz, Prawo i Medycyna, Warszawa–Poznań 1972, s. 64.

148 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Ut alimenta sanis corporibus agricultura…
nie jest zobowiązany do ratowania życia pacjenta zaniechawszy udzielenia pomocy
nie będzie podlegał odpowiedzialności karnej.
W pierwszej sytuacji w której nie można ustalić woli samobójcy lekarz ma
prawo do podjęcia wszelkich działań zmierzających do uratowania życia. W niniej-
szym przypadku lekarz powinien uwzględnić sytuację, w której istnieje możliwość
gdzie samobójca żałowałby podjętej decyzji i zdecydowałby się na udzielenie pomocy
przez lekarza. Zgodnie z powyższą tezą należy przyjąć, iż lekarz w przypadku braku
oświadczenia woli ma obowiązek podjęcia działań w celu ratowania życia.
Drugi przypadek przedstawia samobójcę, który pozostawił oświadczenie woli,
gdzie nie zgadza się na podjęcie jakiejkolwiek pomocy medycznej. W powyższym
przypadku nie należy wykluczyć sytuacji, w której samobójca żałowałby podjętej de-
cyzji i gdyby był świadomy zdecydowałby się ją zmienić. Zarówno w pierwszym, jak
i w drugim przypadku oświadczenie woli pacjenta jest uważane za nieskuteczne i nie
zawęża granic obowiązku lekarza do ratowania życia. W powyższych sytuacjach le-
karz ratując życie będzie działał jako „ negotiorum gestor”.
Trzecia sytuacja w doktrynie jest bardzo kontrowersyjna. Osoba, która po-
pełnia samobójstwo często znajduje się w stanie psychicznym wyłączającym możli-
wość właściwej oceny sytuacji i czasem pod wpływem sytuacji samobójca składa wa-
dliwe oświadczenie woli, które powinno zostać pozbawione skutków prawnych.
Odmienne zdanie przedstawił J. Sawicki, który uważa iż samobójca świadomy jest
wyrażonej przez siebie woli i nie można sprzeciwić się jej.
Ingerencja we własne życie, jaką jest próba popełnienia samobójstwa jest
próbą zabicia samego siebie. Oświadczenie woli w powyższych przypadkach nie po-
winno zostać uznane za skuteczne, ponieważ godzi ono w powszechnie przyznane
wartości, głównie trwanie i ochronę życia. Lekarz ratujący życie ludzkie nie może kie-
rować się oceną, czy przedłużenie życia ma sens, czy go nie ma. Lekarz jest zobowią-
zany uczynić wszystko, aby utrzymać życie także wtedy, gdy nie będzie mógł urato-
wać człowieka8. Życie, które pod względem biologicznym nie ma już żadnej wartości,
może mieć z innego punktu widzenia wartość dla umierającego i innych osób. Teza,
iż należy uczynić wszystko, aby ratować życie ludzkie znajduje przede wszystkim uza-
sadnienie w medycynie.

Decyzja na temat życia ludzkiego


W literaturze medycznej został również przedstawiony problem dotyczący pa-
cjentów, którzy nie są w stanie w sposób świadomy podjąć decyzję dotyczącą zaniechania
zabiegu medycznego. Jak słusznie zauważył M. Śliwka9 „przyznanie prawa do żądania zanie-
chania uporczywej terapii osobie, która nie jest przecież zdolna do świadomego podjęcia decyzji wymaga
ustalenia odpowiednich procedur, w ramach których prawo to byłoby egzekwowane”.

8 M. Szeroczyńska, Eutanazja i wspomaganie samobójstwa na świecie, Kraków 2004, s.18.


9 M. Śliwka, Prawa pacjenta w prawie polskim na tle prawno porównawczym, Toruń 2008, s. 303.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 149


Anna Wolska
Na potrzeby „prawa medycznego” została opracowana procedura, która w sto-
sunku do pacjentów, którzy nie są w stanie w sposób świadomy podjąć decyzję po-
winna składać się z trzech elementów:

1. przypadku gdy pacjent nie jest w stanie w sposób świadomy podjąć decyzję doty-
czącą zaniechania terapii należy ustalić jego rzeczywistą wolę. Przede wszystkim
należy ustalić, czy chory złożył oświadczenie pro futuro, wyrażając swoją wolę
odnośnie stosowania ewentualnych procedur podtrzymujących życie,
2. brak pozostawienie przez pacjenta dokumentu o powyższej treści, który wskazy-
wałby wolę pacjenta, należy ustalić jaką decyzję podjąłby, gdyby w tej chwili był
świadomy,
3. w przypadku braku dowodów, przy pomocy których można by odtworzyć rze-
czywistą wolę chorego, podmiot podejmujący decyzję w jego imieniu powinien
samodzielnie ustalić, co leży w najlepszym interesie pacjenta.

W sytuacji braku oświadczenia woli pacjenta może zostać ono odtworzone


przez sąd lub inną osobę, która podejmuje decyzję w imieniu pacjenta w przypadku
gdy prawo państwa na to zezwala. W celu odtworzenia woli pacjenta należy kierować
się w pierwszej kolejności jakimi przekonaniami kierował się pacjent w świadomym
życiu. Ustalając powyższą przesłankę należy wziąć pod uwagę zeznania świadków,
zazwyczaj członków rodziny, którzy znają pacjenta. W przypadku gdy pacjent nie
wypowiedział się na temat niniejszej sprawy należy uwzględnić charakter danej osoby,
styl życia, stosunek do medycyny i jej usposobienie. W celu ustalenia niniejszej decyzji
należy wziąć pod uwagę jaką decyzję podjąłby pacjent w przypadku gdyby obudził się
z śpiączki, mając świadomość, że zaraz ponownie w nią zapadnie.
Ustawa o zawodach lekarzy i lekarza dentysty dopuszcza dwa przypadki ni-
niejszej procedury. Pierwszy przypadek dotyczy pacjenta ubezwłasnowolnionego cał-
kowicie lub częściowo, w której decyzję dotyczącą podjęcia dalszych działań w celu
ratowania życia podejmuje opiekun ustanowiony przez sąd. W przypadku gdy przed-
stawiciel ustawowy nie zgadza się na stasowanie procedury podtrzymujących życie
pacjenta, lekarz powinien zwrócić się do sądu opiekuńczego z wnioskiem o podjęcie
decyzji. Drugi przypadek występuje gdy pacjent ma pełną zdolność do czynności
prawnych, ale nie jest zdolny do podjęcia decyzji, w tym przypadku decyzja o ewen-
tualnym zaniechaniu leczenia pacjenta należy do sądu.
W sytuacji gdy nie sposób ustalić, jakiego wyboru dokonałby pacjent jeśli byłby
do tego zdolny należy uwzględnić jaka decyzja leży w najlepszym jego interesie. Nale-
ży w tym przypadku uwzględnić czynniki czysto subiektywne: prawdopodobieństwo
wyleczenia, ryzyko i skutki uboczne, jakość podtrzymywanego życia, alternatywy.
Wadą niniejszego odtworzenia woli pacjenta może być podjęta decyzja w oparciu
o kryterium jakości życia. Kryterium jakości życia, jest pojęciem abstrakcyjnym, gdyż
każde życie ludzkie ma taką samą wartość, podlegającą takiej samej ochronie, bez
względu na jakiekolwiek czynniki obiektywne towarzyszące życiu danej jednostki,

150 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Ut alimenta sanis corporibus agricultura…
które zgodnie z zakazem dyskryminacji nie mają znaczenia przy zapewnieniu i reali-
zacji jej prawa- w tym wypadku prawa do życia.
Sąd w wyroku wydanym w sprawie Saikewicz10 stwierdził, iż „ kwestię stan-
dardu prawnego dotyczącego podejmowania decyzji o zastosowaniu lub nie środka
leczniczego przedłużającego życie osoby niezdolnej do decydowania należy rozpa-
trywać w dwóch płaszczyznach. Po pierwsze, należy ustalić, czy mamy tu do czynie-
nia z wyborem, czy może też z bezwarunkowym obowiązkiem ciążącym na państwie,
nakazującym leczenie takiej osoby w każdym przypadku? Po drugie, jeżeli taki wybór
jednak istnieje w pewnych sytuacjach, jakie czynniki należałoby uwzględnić w proce-
sie decyzyjnym? Uważamy, że zasady równości oraz szacunku wobec jednostki wy-
magają przyjęcia, że taki wybór istnieje [...]. Uznajemy tu ogólne prawo wszystkich
osób do wyrażenia sprzeciwu w pewnych przypadkach. Uznanie tego prawa musi się
rozciągać zarówno na pacjentów niezdolnych, jak i zdolnych do podjęcia decyzji, po-
nieważ wartość jaką przedstawia godność ludzka dotyczy obu przypadków[...]. W ce-
lu rzeczywistej ochrony osoby niezdolnej do podjęcia decyzji państwo musi uznać
godność oraz wartość takiej osoby i zagwarantować jej taki sam zakres praw i wybo-
rów, jakie przyznaje osobom zdolnym do decydowania o sobie”.

Prawno – karna ochrona zdrowia i życia dziecka nienarodzonego


Zgodnie z postanowieniem Sądu Najwyższego z dnia 30 października 2008
roku11 „Pełna prawnokarna ochrona zdrowia i życia przysługuje dziecku nienarodzo-
nemu od:
a) rozpoczęcia porodu (naturalnego),
b) w wypadku operacyjnego zabiegu cięcia cesarskiego kończącego ciążę na żądanie
kobiety ciężarnej – od podjęcia pierwszej czynności medycznej bezpośrednio
zmierzającej do przeprowadzenia takiego zabiegu,
c) w wypadku konieczności medycznej przeprowadzenia zabiegu cięcia cesarskiego
lub innego alternatywnego zakończenia ciąży – od zaistnienia medycznych prze-
słanek takiej konieczności”.

W dniu 5 grudnia 2003 roku starszy lekarz dyżurny Oddziału Położniczo –


Ginekologicznego został oskarżony o nieumyślne popełnienie przestępstwa podlega-
jące karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5 określonego w artykule 155
kodeksu karnego. Przeprowadzone badania nad ciężarną wskazywały na bardzo duże
prawdopodobieństwo zagrożenia życia i zdrowia nienarodzonego dziecka. Zaniecha-
nie hospitalizacji, jak również nie wykonanie cięcia cesarskiego spowodowały śmierć
płodu poprzez uduszenie.
Stanowisko Sądu pierwszej i drugiej instancji co do rozpatrywanego stanu
faktycznego znacznie się różniły. Sąd pierwszej instancji umorzył postępowanie

10 Superintendent of Belchertown v. Saikewicz, 370 N.E. 2 d 417 (1997).


11 I KZP 13/08.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 151


Anna Wolska
przyjmując, iż życie nienarodzonego dziecka, niezależne od stopnia jego rozwoju, nie
jest przedmiotem ochrony czynu określonego w artykule 155 kodeksu karnego, jeżeli
nie rozpoczęła się akcja porodowa. Na skutek zażaleń Sąd drugiej instancji uchylił
postanowienie pierwszej instancji, wyrażając przy tym pogląd, iż przedmiotem
ochrony przepisu artykułu 155 kodeksu karnego jest byt w aspekcie biologicznym,
a więc życie od momentu rodzenia się człowieka. Stanowisko Sądu pierwszej instancji
prowadzi do absurdu uwzględniając fakt, iż postępowanie lekarzy w odniesieniu do
kobiet w ciąży aż do momentu porodu w zdecydowanej większości wypadków pozo-
stawałoby prawnie indyferentne. Stwierdzenie za słuszne stanowisko Sądu pierwszej
instancji spowodowałoby, iż ochrona życia i zdrowia człowieka, jak również poglądy
doktryny odnośnie problemu błędu w sztuce medycznej w rozpatrywanym przypad-
ku nie miałyby żadnego uzasadnienia aksjomatycznego.
W świetle polskiego prawa karnego pełna prawnokarna ochrona życia czło-
wieka rozpoczyna się z wystąpieniem skurczów macicy poprzedzone z zmianami
w organizmie kobiety będącej w ciąży. W przypadku zaistnienia konieczności prze-
prowadzenia zabiegu medycznego w postaci cięcia cesarskiego, bądź innego alterna-
tywnego zakończenia ciąży prawnokarna ochrona życia człowieka rozpoczyna się
z chwilą podjęcia czynności zmierzających do podjęcia niniejszego zabiegu. Powyższe
sytuacje narodzin dziecka są zasadniczo różne z punktu widzenia medycyny, jednakże
są identyczne z punktu widzenia prawa karnego, których celem jest doprowadzenie
do zakończenia ciąży i urodzenia żywego dziecka.
Ocena, czy w konkretnej sytuacji zaistniały okoliczności niedokonania cięcia
cesarskiego należy rozpatrywać na podstawie poszczególnych stanów faktycznych
spraw. Organ prowadzący postępowanie powinien każdorazowo ustalić czy, a jeżeli
tak, to kiedy okoliczności takie wystąpiły, oraz czy przy dochowaniu sztuki i wiedzy
medycznej lekarz miał możliwość je ustalić. Na podstawie wiadomości specjalnych
z udziałem biegłego ocena wskazań, jak również podejmowania decyzji co do prze-
prowadzenia zabiegu cięcia cesarskiego wymaga wiedzy i doświadczenia12. Jak słusz-
nie zauważył Z. Ziembiński, iż definicja życia ludzkiego (jego początek) jest zabie-
giem perswazyjnym na rzecz żądania ochrony takiego stanu rzeczy13.

Podsumowanie
„Nigdy nikomu, ani na żądanie, ani na prośby niczyje, nie podam lekarstwa śmier-
telnego, ani też sam nie powezmę takiego zamiary, jak również nie udzielę żadnej
niewieście środka poronnego”. Powyższy fragment przysięgi Hipokratesa będący
fundamentem etyki lekarskiej zawiera zakazy dotyczące przerywania ciąży oraz po-
mocy przy popełnianiu samobójstwa. Zgodnie z tekstem przysięgi celem lekarza
i każdego przedstawiciela zawodu medycznego jest ochrona życia począwszy od eta-
pu prenatalnego, aż do naturalnej śmierci. To właśnie jednoznaczne radykalne opo-

12 G. Bręborowicz, T. Pisarski, Położnictwo i ginekologia, Warszawa 2002, s. 570.


13 Z. Ziembiński, Prawne i moralne problemy śmierci i umierania, Warszawa 1975, s. 108.

152 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Ut alimenta sanis corporibus agricultura…
wiedzenie się Hipokratesa za bezwzględną ochroną życia jest współcześnie aktualne
w obszarze coraz to trudniejszych zagadnień moralnych związanych z wykonywa-
niem zawodów medycznych.

Literatura: Bręborowicz G., Pisarski T. Położnictwo i ginekologia, Warszawa 2002; Cy-


rzan H., Życie ludzkie jako wartość w świętych księgach i tradycji Judaizmu, Chrześcijaństwa,
Islamu, WUG, Gdańsk 2004; Kaczmarek S., Rozważania nad sensem życia, PW ”Wiedza
Powszechna”, Warszawa 1997; Nesterowicz M., Prawo Medyczne, Toruń 2007; Neste-
rowicz M., Prawo i Medecyna, Warszawa–Poznań 1972; Sośniak M., Cywilna odpowie-
dzialność lekarzy, Warszawa 1968; Superintendent of Belchertown v. Saikewicz, 370 N.E. 2 d
417 (1997); Szeroczyńska M., Eutanazja i wspomaganie samobójstwa na świecie, Kraków
2004; Śliwka M., Prawa pacjenta w prawie polskim na tle prawno porównawczym, Toruń 2008;
Ziembiński Z., Prawne i moralne problemy śmierci i umierania, Warszawa 1975.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 153


Hanna Wolska

HANNA WOLSKA1

Eutanazja – dobrodziejstwo czy cywilizacja śmierci?

Dokonujący się na naszych oczach burzliwy postęp naukowo-techniczny oraz


towarzyszące mu nieuchronnie zmiany społeczne, prowokują nas do stawiania na
nowo pytań o fundamenty moralności i antropologii. Życie ludzkie, które przez wieki
uznawane było za wartość autoteliczną coraz częściej oceniane jest z perspektywy
jego jakości. Media, niemalże każdego miesiąca, bombardują nas bardziej lub mniej
szokującymi doniesieniami o osobach, które nie mogąc znieść towarzyszących ich
codziennej egzystencji cierpień fizycznych proszą o ,,dobrą śmierć”, o skrócenie mę-
czarni.
Trudność zagadnienia eutanazji polega na niejednoznacznym określeniu tego
terminu, gdyż w ciągu wieków doszło do wykształcenia się różnorodnych postaw
etycznych, czasami zbyt nasyconych emocjonalnie2. To zróżnicowanie sprawia, iż
obiektywna dyskusja na temat eutanazji staje się niemożliwa. Tak więc precyzyjna
definicja ,,eutanazji” jest warunkiem koniecznym, żeby podjąć próbę omówienia tego
zagadnienia.

Zagadnienia semantyczne związane z prawem do śmierci


Etymologicznie pojęcie eutanazja znaczy tyle, co ,,dobra śmierć”, ,,śmierć
szczęśliwa”, ,,śmierć spokojna”3. Antonimem eutanazji jest ,,dystanazja” – śmierć
zła4. Za dystanazję uważa się ,,śmierć zbyt wczesną” albo ,,śmierć zbyt późną”. Nale-
ży jednak zauważyć, że z przytoczonych definicji tak naprawdę nic nie wynika.
W związku z powyższym właściwą drogą mogącą doprowadzić do sprecyzowania
znaczenia słowa ,,eutanazja” i sformułowani jej definicji wydaje się w pierwszym rzę-
dzie prześledzenie ewolucji wspomnianego pojęcia na przestrzeni wieków.
W piątym wieku przed Chrystusem, w jednej ze swych komedii o nieznanym
dziś tytule, poeta Kratinos5 użył przymiotnika ,,euthanatos”, nazywając w ten sposób
osobę mającą ,,dobrą śmierć”, jednakże nie określając bliższego znaczenia tego sło-

1
Studentka V roku administracji i II roku prawa, Wydział Prawa i Administracji, oraz III roku zarzą-
dzania, Wydział Zarządania, Uniwersytet Gdański.
2 M. Szeroczyńska, Eutanazja i wspomagane samobójstwo na świecie, Kraków 2004, s. 20.
3 H. P. Dunn, Etyka dla lekarzy, pielęgniarek i pacjentów, Tarnów 1997, s. 84.
4 R. Krajewski, Prawne kontrowersje ochrony życia człowieka, Płock 2004, s. 141.
5 Grecki komediopisarz żyjący w latach 520 – ok. 423 p.n.e.

154 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Eutanazja – dobrodziejstwo czy cywilizacja śmierci?
wa. Można by wnioskować, że owa ,,dobra śmierć” miała być przeciwieństwem cier-
pienia śmiertelnie chorych osób6. Z kolei w IV wieku przed Chrystusem poeta Mean-
der użył tego terminu w znaczeniu ,,łatwej śmierci”. Uważał, że osobie, która nie jest
zbyt związana z życiem doczesnym jest łatwiej umrzeć. Jednak samo podejście tej
osoby do życia nie wystarczy, konieczne jest dobre przygotowanie do nadchodzącej
śmierci.
Pojawiające się w starożytności pojęcie ,,eutanazja” było ujmowane w pozy-
tywnym znaczeniu. W takim właśnie kontekście w I wieku przed naszą erą używał go
Filon z Aleksandrii7 pisząc, iż ,, szczęśliwy wiek i dobra śmierć są najwyższymi dob-
rami człowieka”8.
Zgodnie z poglądami filozofów ,,spokojna śmierć” mogła być tylko wynikiem
cnotliwego, godnego, odważnego oraz szybkiego umierania. Pomimo zachwytu dla
bolesnej śmierci mitycznych bohaterów (którą wychwalał m.in. Cyceron), spotkanie
z nieznośnym długotrwałym cierpieniem spowodowało, że ideałem stała się łagodna
i wolna od bólu śmierć9.
Wydaje się, iż ,,eutanazja” w czasach antycznych nie wiązała się ze śmiercią
samobójczą. Wobec braku dowodów źródłowych można domniemywać, iż samobój-
stwo z powodu ciężkiej choroby było bardzo rzadkie. Dopiero stoicy określają za-
kończenie bólu przez mędrca mianem ,,łagodnej śmierci”10. Z czasem informacje
źródłowe zawierają dowody, że starożytni lekarze odstępowali od kontynuacji terapii
nieuleczalnie chorych a nawet zachęcali do odebrania sobie życia w celu uniknięcia
bólu poprzez zastosowanie trucizny. Uczeń Arystotelesa Theophratus w jednym ze
swych dzieł wychwalał lekarza Tharyesa z Matineii za to, że stworzył truciznę, dzięki
której było możliwe przyspieszenie śmierci. Wraz z tym obrazem po raz pierwszy
w sposób wyraźny uwidacznia się rola lekarza jako pomocnika przy exitus finalik. Warto
zwrócić uwagę na to, że dla starożytnych eutanazja nie oznaczała odebrania życia drugiej
osobie, była co najwyżej śmiercią spowodowaną ,,własną samobójczą ręką”11.
Do wizji ,,pomocników śmierci” odnoszą się pisarze w czasach nowożytnych.
Przykładowo Tomasz Morus w Utopii z 1516 roku odwołał się do antycznych leka-
rzy śmierci. Na stworzonej przez pisarza wyspie Utopia istniały szpitale, w których
leczono chorych. Ludzie ci leczeni byli niezależnie od tego czy mieli szanse na wy-
zdrowienie, czy też nie. Jednak pacjent, który cierpiał na nieuleczalną chorobę, był
odwiedzany przez przedstawicieli władz12. Kapłani i urzędnicy chcąc uwolnić chore-

6 R. Citowicz, Prawnokarne aspekty ochrony życia człowieka a prawo do godnej śmierci, Warszawa 2006, s. 29.
7 Filozof żydowski żyjący w latach 10 p.n.e. – 40 n.e.
8 M. Szeroczyńska, op. cit., s. 23.
9 U. Benzenhöfer, Der gute Tod? Euthanasie und Sterbehilfe in Geschichte und Gegenwart, München 1999, s. 18.
10 U. Benzenhöfer, op. cit., s. 34-35.
11 Maret, L’eutthanasie. Alternative sociale et enjeux pour l’ethique chrétienne, Langres 2000, s. 16.
12 M. Szeroczyńska, op. cit., s. 24. Niejako na marginesie zaznaczyć należy, iż większość interpretato-

rów Morusa uważa, że opis Utopii, w tym opis ,, dobrowolnej śmierci”, jest dziełem ironicznym,
opartym- przynajmniej w tym wątku - na bajkach Jambolusa, który opisał leżące na siedmiu wyspach
państwo, gdzie na starców niepełnosprawnych lub nieuleczalnie chorych nakładano obowiązek samo-

Disputatio – Tom VII – „Życie” 155


Hanna Wolska
go od cierpienia, a także ciężaru dla niego samego i jego bliskich, nakłaniali go do
śmierci. Jeśli pacjent dał się przekonać był usypiany i umierał bezboleśnie. Jeśli nie
zdecydował się na śmierć, to traktowano go z należnym szacunkiem i nadal opieko-
wano się nim, aż do naturalnego zgonu. Zaś ten, kto pozbawił się życia bez zgody
dostojników, był traktowany jako samobójca i odmawiano mu prawa do pogrzebu,
a zwłoki wrzucano do bagna. W Utopii została wyraźnie podkreślona inicjatywa
,,eutanazji”, dokonywanej przez dostojników państwowych, którzy przekonywali
chorego, że śmierć jest dobrym wyborem dla niego, jak i dla jego najbliższych, że jest
zgodna z wolą Boga. Jednakże jest ona dokonywana za zgodą chorego, a pragnienie
dalszego życia zostaje poszanowane.
W 1605 roku Francis Bacon13 jako pierwszy w dziele zatytułowanym Of the
Proficience and Advancement of Learning, Divie and Human posłużył się pojęciem
,,eutanazja”, zmieniając perspektywę zwracania uwagi na śmierć chorego ze sprawy
publicznej na problem etyki medycznej – traktując ją jako obowiązek lekarza wobec
chorego. W 1623 roku Bacon w De dignitate et augmentin scientiarum pisze:
,,obowiązkiem lekarza jest nie tylko dążenie do wyleczenia pacjentów, ale także łago-
dzenie bólu i cierpień związanych z chorobą; lecz też wtedy, gdy nie ma już nadziei –
aby dało pacjentowi łagodną i spokojną śmierć, gdyż nie ma nic szczęśliwszego niż ta
eutanazja”14. Autor wyróżnił ,,eutanazję wewnętrzną” i ,,eutanazję zewnętrzną”.
Pierwsza oznacza dla niego duchowe nastawienie duszy na śmierć, w której pacjent po-
winien otrzymać wsparcie od lekarzy. Druga – udzielenie wszelkiej dostępnej opieki me-
dycznej, która ma złagodzić bólu i pomóc odejść na tamten świat łagodnie i łatwo.
Na Uniwersytecie w Halle w 1735 roku student medycyny Zachariasz Phi-
lippus Schulz obronił rozprawę doktorską pod tytułem De Euthanasia Medica. Vom
Leichten Todt. Określił on ,,eutanazję” jako spokojny, szybki i łagodny przebieg proce-
su naturalnej śmierci15. Taka śmierć może występować zarówno w przypadku star-
ców, jak i niemowląt. Schulz uważał, że istnieje pewna dziedziczna dyspozycja do
,,łagodnej śmierci”16. Przejawem tego, miały być – z metafizycznego punktu widzenia
wyciszenie i spokój duszy, a z cielesnego punktu widzenia – tak zwana faciem hippocra-
tica, czyli opisany w Korpus Hippocratium wyraz twarzy chorego, u którego rysy stają się
ostre, nos szpiczasty, oczy i wargi zapadłe, a cera blada17. Pisząc o zasadach medycz-
nego traktowanie pacjenta, autor zabrania służbie zdrowia podawania jakichkolwiek

dzielnego odebrania sobie życia. Nieufnie można podejść do faktycznej dobrowolności owej śmierci
i Morusa. Jak bowiem można uznać za całkowicie swobodny wybór cierpiącego człowieka pod presją
najwyższych władz? Interpretatorzy twierdzą również, iż zdanie o dalszym traktowaniu pacjenta jest
ironiczne. Co więcej reprezentowana przez Morusa podstawa katolicka pozwala wątpić, czy był pro-
pagatorem opisanej przez siebie wizji Utopii. Patrz: M. Szeroczyńska, op. cit., s. 25.
13 Angielski filozof żyjący w latach 1561-1626.
14 R. Citowic, op.cit., s. 33.
15 U. Benzenhöfer, op. cit., s. 70.
16 Ibidem, s. 70.
17 Ibidem, s. 71.

156 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Eutanazja – dobrodziejstwo czy cywilizacja śmierci?
środków przeciwbólowych, które przyspieszyłyby śmierć. Pozwala jedynie na zwilgo-
cenie zaschłych warg i języka.
Z kolei profesor medycyny Nicolas Paradys w przemówieniu z 1794 roku
o Euthanasia naturalia opublikowanym w 1796 roku w ,, Neuen Magazyn für Aerzte”,
zdefiniował ,,eutanazje naturalną” jako ,,sztukę uczynienia śmierci jak najbardziej
znośną”18. Paradys uważał, że obowiązkiem lekarza jest ułatwienie śmierci pacjentowi
poprzez podanie odpowiednich środków. Proponował on również podanie środków
wzmacniających w sytuacji, w której osłabienie doprowadziłoby do zmiany sposobu
reagowania organizmu. Podkreślał nadto, że bardzo istotny jest dla osiągnięcia przez
niego ,,spokojnej śmierci” nastrój pacjenta umierającego19.
Tak więc poza ,,dobrowolną śmiercią” u Morusa, wszyscy lekarze i filozofo-
wie XVI–XVIII-wieczni przedstawiali eutanazję jako proces naturalnej śmierci
w chorobie, poprzez wsparcie psychiczne i leczenie objawowe zapewniane pacjento-
wi aż do końca. Jedynym czynnym wsparciem dopuszczalnym przez niektórych było
użycie środków przeciwbólowych, ale nie po to, aby przyspieszyć przebieg umierania,
ale by ułatwić i tym samym dać możliwość choremu na ,,naturalną eutanazję”20.
Samuel Williams i Lionek Tollemache w drugiej połowie XIX wieku powra-
cają do wizji lekarzy późnego antyku oraz do Morusa. W 1870 roku Williams w wy-
danym eseju Eutanazja, domaga się, aby lekarze mogli legalnie w przypadku
nieuleczalnie i beznadziejnie chorych pacjentów podać na ich życzenie środki prowa-
dzące do szybkiej śmierci. Dla Tolemache’a pojęcie ,,eutanazji” w eseju The New Cure
for Incurables oznaczało pomoc lekarza zgodnie ze świadomą wolą chorego w przy-
padku nieuleczalnej choroby poprzez podanie środków anestetycznych21.
Porównując poglądy lekarzy XVII i XVIII wieku z przesłankami Williama
i Tollemache’a, Bruce Fey w artykule wydanym w 1884 roku po raz pierwszy zdefi-
niował pojęcie ,,eutanazji biernej” i ,,eutanazji czynnej” w sposób obecnie obowiązu-
jący. Jednakże z pojawieniem się poglądów eugenicznych, definicja eutanazji jako
,,uśmiercanie chorych” nabrała dopiero swojego oddźwięku.
W 1883 roku pojawiło się pojęcie ,,eugeniki” określające naukę mająca na celu
polepszenie jakości rasy poprzez eliminację osobników słabych. Za ojca pojęcia uwa-
ża się Anglika Francisa Galtona. Myślenie eugeniczne wyrosło z myśli Charlesa Dar-
wina, który w dziele The Descent of Man and Selection In Relation to Sex twierdził, że
opieka jaką obywatele zapewniają nieuleczalnie chorym i niepełnosprawnym wynika
z sympatii i współczucia, a nie z zasady przetrwania gatunku22, a takie postępowanie,
zgodnie z owym współczuciem, może doprowadzić od osłabienia gatunku.
Friedrich Nietzsche w Fröliche Wissenschaft z 1882 roku pisał, że jeżeli życie
przynosi tylko cierpienie i pozbawione jest sensu, to człowiek powinien je zakończyć.

18 Ibidem, s. 72.
19 Ibidem, s.72-73.
20 M. Szeroczyńska, op. cit., s. 27.
21 Ibidem, s. 27.
22 C. Darwin, O pochodzeniu człowieka, Lwów 1875, s. 168.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 157


Hanna Wolska
Zaś w dziele Tako rzecze Zaratustra wychwalał ,,wolną śmierć”, która miała być śmiercią w
odpowiednim momencie, po ukończeniu dzieła. Jej dokonanie miało być pełne nadziei,
a zarazem przygnębiające. Przykładem ,,wolnej śmierci” dla Nietzschego była m.in.
śmierć Jezusa Chrystusa i Sokratesa23. O ile w pierwszym dziele decyzję o tym, czy życie
ma jeszcze jakąś wartość pozostawia dysponentowi, to w utworze Tako rzecze Zaratustra
ocena ta zostaje zobiektywizowana i przynależy społeczeństwu. Jeszcze dalej posunął się
głosząc aktywną eliminację słabych w dziele Götzen – Dämmerung.
Innym przedstawicielem eugeniki był Ernst Hackel, który w dziele z 1904 roku
zatytułowanym Die Lebenswunder użył argumentu tak zwanej ,,eutanazji weterynaryjnej”
pisząc, iż jeśli ludzie nie mają na tyle współczucia dla zwierząt, że usypiają je, gdy są bar-
dzo stare lub nieuleczalnie chore, to współobywatel ma równe prawo, a nawet obowią-
zek, zachowywać się analogicznie do cierpiących ludzi, których stan nie wskazuje nadziei
na poprawę ich zdrowia, a choroba jest posunięta tak daleko, że sami nie są zdolni się
wyzwolić24. Hackel jednoznacznie stwierdza, że owe posunięcia oszczędziłyby wiele
bólu i strat finansowych, ale tego typu akty powinny być kontrolowane przez komisje
lekarskie, a nie przez pojedynczego lekarza. Tym samym stał się zwolennikiem ,,śmierci
na życzenie”, ,,eutanazji niedobrowolnej” i ,,niepotrzebnych istnień”.
Do bardziej drastycznych poglądów posunął się Alfred Polecz. W 1895 roku
stworzył on w książce Die Tüchtigkeit unserer Rasse und der Schutz der Schwachen wizję
społeczeństwa, w którym nowo narodzone dziecko ocenione przez kolegium lekar-
skie jako słabe lub krępe zostanie pozbawione życia poprzez odpowiedniego środka
powodującego śmierć. Takie działanie miało być zawsze zastosowane w wypadku
bliźniąt, szóstego dziecka i dziecka rodziców w wieku od 45 lat, jeśli chodzi o matkę,
lub od 50 lat jeśli chodzi o ojca. Następnie podczas których byłyby oceniane pod
względem psychicznym i fizycznym. Dopiero po zdaniu owego egzaminu mogłyby
zawierać związki małżeńskie25.
Wraz z rozwojem ruchów eugenicznych w Monachium w 1907 roku zostało
założone pierwsze stowarzyszenie na rzecz higieny rasowej. W ślad za nim w 1912
roku powstało Francuskie Stowarzyszenie Eugeniczne we Francji
W tym samym roku Charles Richrt ( który rok później zdobył Nagrodę No-
bla w dziedzinie medycyny i filozofii) proponował po eliminacji ras niższych
,,przystąpienie do eliminacji osób nienormalnych.'”26 W 1935 roku Alexis Carrel po-
stulował, aby kryminalistów i psychicznie chorych zamykano w ,,instytucjach eutana-
tycznych” ze względów ekonomicznych i humanitarnych. Najbardziej znanym
wystąpieniem zwycięzców Nagrody Nobla był tak zwany Manifest opublikowany w
,,The Humanist” w 1974 roku, opowiadając się ze względów etycznych za eutanazją,
przedstawioną jako metoda lub czyn skierowany na położenie kresu cierpieniom

23 M. Szeroczyńska, op. cit., s. 28-29.


24 U. Benzenhöfer, op. cit., s. 96.
25 Ibidem, s. 87.
26
M. Szeroczyńska, op. cit., s. 31.

158 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Eutanazja – dobrodziejstwo czy cywilizacja śmierci?
nieuleczalnie chorych pacjentów, poprzez zgodzenie się na ich śmieć lub spowodo-
wanie bezbolesnej śmierci.
Karl Binding i Alfred Hoche w 1920 roku opublikował Die Freigabe der Ver-
nichtung lebensunwerten Leben, w którym wyrazili pogląd, że kosztem społecznym
utrzymuje się niepotrzebne istnienia, których organizm społeczny powinien się po-
zbyć, bo na nim pasożytują. Dla osób śmiertelnie chorych nie ma już znaczenia, czy
śmierć nadejdzie w wyniku choroby, czy zostanie przyspieszona przez podanie od-
powiedniego środka. Binding przedstawia trzy grypy ludzi, których prawnie można
uśmiercić. Do pierwszej grupy zaliczają się osoby śmiertelnie chore lub ranne, które
wyrażają życzenie uwolnienia się od bólu. Do drugiej grupy zalicza się osoby psy-
chicznie chore, które nie odczuwają woli życia, ani woli śmierci. Do trzeciej grupy
Binding zaliczał osoby, które straciły przytomność powodu wypadku. Bendig stoi na
stanowisku, że inicjatywa eutanazji powinna pochodzić od pacjenta, lekarza czy ko-
goś z jego rodziny, nie od państwa27. I taka inicjatywa powinna być skierowana do
odpowiednich władz państwowych, których obowiązkiem jest sprawdzić, czy chory
rzeczywiście cieplni na śmiertelną chorobę. W tym celu zostaje powołana komisja,
w której skład wchodzi lekarz, psychiatra, prawnik oraz przewodniczący bez prawa
głosu. Do podjęcia decyzji o eutanazji konieczna jest jednomyślność komisji. Cała
procedura powinna być protokołowana, a chory w każdej chwili może wycofać chęć
odejścia.
W XIX i XX wieku nie odróżniano pojęcia eutanazji od eliminacji osób sła-
bych, ułomnych i chorych. Pojęcie to było traktowane jako droga do eliminacji ze
społeczeństwa osób zdegradowanych, gorszych, psychicznie chorych, które realizują
interesu państwa. Niestety do wizji takiego świata doszło w hitlerowskich Niem-
czech, gdzie faktycznie kierowano się poglądami ,,czystości rasy”28.
Adolf Hitler w Mein Kampf pisał, że prawa do życia nie mają osoby słabe,
gdyż takie prawo należy się silnym. Za osoby, którym nie przysługuje prawo do życia
według narodu niemieckieg uznano osoby psychicznie chore, niepełnosprawne
fizycznie i intelektualnie. Propaganda selekcji była prowadzona bardzo umiejętnie.
Obywatele i lekarze wierzyli, że owe działania są prowadzone dla dobra narodu nie-
mieckiego. Przyczyniały się do tego wystąpienia polityków, którzy deklarowali, że
w przypadku wojny trzeba będzie zmniejszyć posiłki w szpitalach psychiatrycznych,
co doprowadzi chorych do śmierci głodowej, więc rzeczą lepszą będzie pozbawienie
ich cierpienia teraz29. W 1939 roku Hitler podpisał tajny dokument zezwalający na
eutanazję osób nieuleczalnie chorych. Cała eksterminacja nieuleczalnie chorych po-
zostawała tajna, lekarze musieli złożyć przysięgę tajemnicy zawodowej pod groźbą
zdrady stanu30. Został utworzony Komitet do Spraw Eutanazji, w skład którego
wchodziło dwudziestu pięciu lekarzy, w tym siedmiu neurologów lub psychiatrów.

27 R. Citowicz, op. cit., s. 40.


28 M. Szeroczyńska, op. cit., s. 33.
29 Ibidem, s. 34.
30 R. Citowicz, op. cit., s. 44.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 159


Hanna Wolska
Wszyscy lekarze byli zobowiązani do zgłaszania pacjentów niezdolnych do pracy albo
zdolnych tylko do pracy mechanicznej. Wytypowani pacjenci byli wywożeni do spe-
cjalnych centrów eksterminacji, gdzie byli uśmiercani. Akcja ta została przerwana
w 1941 roku z powodu rosnącej opozycji lekarzy, kościołów i części armii. Mimo jej
zakończenia praktyka masowej eksterminacji w szpitalach psychiatrycznych nadal
było stosowana. Eliminacja życia ludzkiego została w Niemczech rozszerzona o nie-
pełnosprawne dzieci. Zapoczątkowała ją sprawa Knauer Kind. Ojciec niepełno-
sprawnego chłopca napisał list do Hitlera z prośbą o zastosowanie wobec dziecka
eutanazji czynnej. W 1939 roku Hitler wysłał do jego rodziny lekarza Karla Brandta
w celu zbadania dziecka. Lekarz po badaniach zezwolił na zastosowanie eutanazji.
W wyniku tego zderzenia wydano zarządzenie, które zobowiązywało położne do
informowania o krępych noworodkach. Z czasem zaczęto stosować eutanazję wobec
dzieci do 16 – 17 roku życia. Do końca wojny zginęło 5 – 8 tysięcy dzieci niezależnie
od woli ich rodziców31 .

Definicje pojęcia eutanazji według poszczególnych słowników


i klasyfikacje zachowań eutanatycznych
Pojęcie eutanazji na przestrzeni wieków było różnie interpretowane. Od bez-
bolesnej śmierci naturalnej, w której umierający jest panem swojego istnienia, aż do
eliminacji niepełnosprawnych i chorych osób w celu przetrwania czystego gatunku.
Współczesne definicje pojęcia eutanazji podają sformułowania nic nie znaczące albo
stosują cały konglomerat wyjaśnień. Sprzeczność między sobą wykazują ponadto
poszczególne słowniki.
Oksfordzki słownik języka angielskiego z 1988 roku definiuje eutanazję jako spo-
wodowanie łagodnej śmierci osoby nieuleczalnie chorej kierowane współczuciem.
Zaś francuski słownik Le Robert z 1991 roku zawiera stwierdzenie, iż eutanazja to
teoria, która dopuszcza moralne powodowanie śmierci osób cierpiących. Z kolei
niemiecki słownik Leisering z 1994 roku podaje dwie mniej precyzyjne definicje euta-
nazji:
1)pomoc w umieraniu,
2)zabijanie chorych psychicznie.
Mało spójne są również definicje zawarte w polskich encyklopediach i słow-
nikach. Mały słownik języka polskiego z 1969 roku określa eutanazję jako zabójstwo
człowieka pod wpływem współczucia dla jego bólu, czasem na jego żądanie. Słownik
wyrazów obcych wydany w 2001 roku bardziej precyzyjniej określa ten termin, podając
eutanazji jako podanie trucizny czy odłączenie od aparatu podtrzymującego życie.
Nowy słownik poprawnej polszczyzny z 1999 roku stwierdza, że jest to rozmyślne przy-
spieszenie śmierci pacjenta. Z kolei Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych
Kopalińskiego 2000 roku przedstawia różnice między pojęciem eutanazji, zabój-
stwem z litości, a ortotanazją. Najbardziej precyzyjną definicję eutanazji zawiera

31 U. Benzenhöfer, op. cit., s. 118.

160 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Eutanazja – dobrodziejstwo czy cywilizacja śmierci?
Wielka Encyklopedia PWN z 2002 roku, która definiuje eutanazję jako zabicie nieule-
czalnie chorego spowodowane współczuciem albo żądaniem pacjenta. Rozróżnia
eutanazję według licznych kryteriów na różne rodzaje w tym na: eutanazję czynną,
eutanazję bierną, eutanazję dobrowolną, eutanazję niedobrowolną, eutanazję bezpo-
średnią, eutanazję pośrednią32.
Odmienną klasyfikację zachowań eutanatycznych przedstawił Albin Erser.
Rozbudowana przez niego klasyfikacja uwzględnia występowanie sześciu czynników:
udział osoby zainteresowanej, motywacje osoby trzeciej, stan zdrowia chorego, wyra-
żenie woli do swojej śmierci, przyczyny podjęcia takiej decyzji, stosunek między oso-
bą trzecią a chorym31.
Eser ze względu na zaistnienie poszczególnych czynników wyróżnił kilka
typów zachowań eutanatycznych:
1) ze względu na stopień udziału osoby zainteresowanej:
a) samobójstwo bez udziału osoby trzeciej,
b) samobójstwo z udziałem osoby trzeciej, podczas której samobójca może
w każdej chwili odstąpić od odebrania sobie życia,
c) samobójstwo z udziałem osoby trzeciej, podczas której ostateczna decyzja
zostaje podjęta przez pomocnika,
d) pomocnictwo do samobójstwa przez osobę, na której spoczywa szczegól-
ny obowiązek zapobiegania śmierci samobójcy (na przykład lekarz),
e) łagodzenie bólu przez osobę trzecią,
f) pozwolenie na śmierć poprzez zaniechanie stosowania środków,
g) pozwolenie na śmierć poprzez odłączenie aparatury,
h) zabójstwo z litości,
i) niszczenie życia niewartego,
2) ze względu na motywację osoby zainteresowanych:
a) ze względu na motywację chorego: uwolnienie od cierpienia, relacja na do-
tychczasowe życie, odciążenie rodziny;
b) ze względu na motywacje osoby trzeciej: litości, dla spadku, jako ekono-
miczny interes szpitala, dla lepszej opieki chorych z większymi szansami
przeżycia;
c) ze względu na zdrowe chorego: osoba czująca się wewnętrznie rozbita
z przyczyn ekonomicznych, rodzinnych i osobistych, cierpiąca na silne
bóle, osoba nieuleczalnie chora, osoba głęboko niepełnosprawna, osoba
umierająca,osoba chora psychicznie, osoba nieprzytomna, osoba po wy-
padku, u której zanikły wszystkie funkcje mózgu;
3) ze względu na sposób wyrażenia woli chorego: świadoma i swobodna decyzja,
świadoma zgoda pacjenta, także w postaci oświadczenia, w przypadku chorego
niezdolnego do podejmowania decyzji, ale mającego zdolności komunikacji

32 M. Szeroczyńska, op. cit., s. 38.


31 Ibidem, s. 40.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 161


Hanna Wolska
z otoczeniem: domniemana wola pacjenta, decyzja podjęta przez osobę
najbliższą, decyzja podjęta przez lekarza; w przypadku pacjenta pozbawionego
zdolności komunikacji z otoczeniem: decyzja lekarza, decyzja gremium lekarzy;
4) ze względu na przyczynę podjęcia decyzji o skróceniu życia: przemyślane żądanie,
w wyniku depresji, wynikające z cierpienia lub pod wpływem leków, pogodzenie
się z nieuniknionym, ze względu na najbliższych;
5) ze względu na relacje między osobą trzecią a chorym: członek rodziny, lekarz,
osoba z personelu medycznego, znajoma lub przypadkowa osoba.
Bernard Beartschi przedstawił odmienną kategorię eutanazji wynikającą
z połączenia podziału ze względu na wolę chorego z podziałem na formę czynu.
Rozróżniając tym samym eutanazję na: bierną dobrowolną, bierną niedobrowolną,
bierną wbrew woli chorego, czynną pośrednią dobrowolną, czynną pośrednią
niedobrowolną, czynną pośrednią wbrew woli chorego, czynną bezpośrednią
dobrowolną, czynną bezpośrednią niedobrowolną, czynną bezpośrednią wbrew woli
chorego.
Spośród wymienionych wyżej form eutanazji sporą aprobatą cieszy się eutanazja
bierna, zwłaszcza dobrowolna. Coraz więcej zwolenników w ostatnim okresie ma
eutanazja bierna niedobrowolna. Pod względem społecznym, zwłaszcza w Holandii,
znajduje się eutanazja czynna dobrowolna. Najmniejszą społeczną akceptacją, zgodnie
z powyższą terminologią cieszy się eutanazja czynna niedobrowolna.
We wszystkich powyższych pojęciach pojawiają się elementy istotne dla słowa
,,eutanazja”. Spróbujmy je jeszcze bardziej określić, wychodząc z opracowania
dokonanego w Deklaracji z 1980 roku o eutanazji wydanej przez watykańską
Kongregację do Spraw Wiary, według której: ,,przez eutanazję rozumie się podjęte w
celu zakończenia czyjegoś cierpienia działania lub zaniechania, które przez swoją
naturę lub świadomy zamiar powodują śmierć”33. Dla całkowitego zrozumienia
konieczne jest przyjrzenie się każdemu słowu powyższej definicji.
Należy jednak zaznaczyć, iż problematyka eutanazji obejmuje czyny dokony-
wane na człowieku. Cała konwersacja etyczno-prawna dotyczy moralnej i legalnej
dopuszczalności ,,zabójstwa na żądanie” innego człowieka. Trzeba także zauważyć,
że wobec zwierząt stosuje się również eutanazję, jest to tak zwana eutanazja wetery-
naryjna34. Ma to istotne znaczenie, gdy porównuje się cierpienia osoby pragnącej
skrócenia jej bólu do usypianych zwierząt jako argument za eutanazją. Dla samej de-
finicji nie jest istotny stan zdrowia pacjenta, którego śmierć się powoduje. Takie roz-
szerzenie terminu może zdumiewać, gdyż o ,,łagodnej śmierci” przyjęto dyskutować
wyłącznie w stosunku do osób umierających. Zgodnie z Kongregacją do Spraw
Wiary wymogiem jest jedynie, aby ta osoba cierpiała. Nie definiując zakresu bólu,
można przyjąć, że chodzi o ból fizyczny jak i psychiczny. Wynika z tego, że eutanazja
może być dokonywana na osobie starej, umierającej jak i nieuleczalnie chorej.

33 M. Szeroczyńska, op. cit., s. 44.


34 Ibidem, s. 44.

162 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Eutanazja – dobrodziejstwo czy cywilizacja śmierci?
Można więc uznać za zabójstwo eutanatyczne skrócenie życia swojej nieule-
czalnie chorej matki przez lekarkę Geertruidę Postma-von Bove w 1973 roku, ale
i też zachowanie doktora Jacka Kevorkiana wobec Janet Adkins, która znajdowała się
w początkowej fazie Alzheimera. Identycznie można traktować zachowanie Christie
Malevre, która uśmiercała swoich pacjentów ze szpitala w Mantes-la Jolie, dlatego że
ich dolegliwości dostarczały im wiele bólu35. Podobnie można ocenić śmierć sparali-
żowanych pacjentów Jean – Marie Laurand, czy Hermy Eckert36, którzy nie mogli
pogodzić się ze swoją niepełnosprawnością i bezradnością. Zachowanie doktor
Boudewija Chabota, która pomogła połączyć pacjentkę z nieżyjącymi już synami,
można mówić o bólu fizycznym czy nieuleczalnej chorobie. Jej cierpienie wynikało
z duchowej choroby psychicznej.
Uregulowania prawne w tym zakresie różnią się zasadniczo. Większość ustaw
nie bierze pod uwagę znamienia stanu zdrowia pacjenta (jak polski Kodeks karny),
inne wymagają, by był nieuleczalnie chory (jak ustawa belgijska). Zaś przepisy holen-
derskie są zgodne z definicją watykańską, uznając tylko cierpienie osoby. Przyjęcie za
element definicji cierpienia człowieka wyraźnie wskazuje, że życie jakieś osoby z róż-
nych przyczyn nie jest optymalne i prowadzi do oceny jakości życia. I takie myślenie
doprowadza do wartościowania na lepsze i gorsze okoliczności życiowe.
Samo pojęcie ,,jakości życia” pojawiło się w drugiej połowie XX wieku, będąc
miernikiem czy dana egzystencja warta jest kontynuacji, czy też nie. O ile eugenicy,
aby dojść do takich przesłanek, zrównywali życie różnych osób: niepełnosprawnych
do pełnosprawnych, chorych psychicznie do zdrowych psychicznie, słabych do sil-
nych i wysuwali stąd wniosek, że życie tych pierwszych nie jest nie warte przedłuże-
nia, to we współczesnym świecie wyobrażenie ,,jakości życia” chodzi o subiektywne
zrównanie życia pojedynczej osoby – takiego, jakie było, jest i jakie najprawdopo-
dobniej będzie w przyszłości37. Przekonanie, że każda osoba ma prawo do życia
w odpowiedniej dla niej jakości, zakłada, iż ustawodawca powinien dać każdemu
prawo dokonania wyboru kontynuowania terapii, czy też odstąpienia od niej zgodnie
z własnym standardem jakości. Ocena owej decyzji pozostanie zindywidualizowana
i podlega jej konkretna osoba. Niezależnie od tego, czy jest w stanie zaakceptować
jakąś wartość w imię cierpienia i bez względu na inne wartości. Ocena ta będzie po-
dejmowana dla dobra jednostki.
Kolejnym ważnym elementem jest motywacja sprawcy. Z powyższej definicji
wynika, że osoba pomagająca przy zakończeniu życia działa w celu zakończenia czy-
jegoś bólu, motywowana współczuciem. Jeśli sprawca kieruje się innymi pobudkami,
jak na przykład ekonomicznym, nie można mówić o akcie eutanatycznym, tylko
o zwykłym zabójstwie. Niestety historia ukazuje, jak zostało wcześniej wskazane,
różne praktyki eksterminacji osób pod hasłem eutanazji, czego przykładem jest nazi-

35 M. Szeroczyńska, op. cit., s. 45.


36 U. Benzenhöfer, op. cit., s. 189.
37 M. Szeroczyńska, op. cit., s. 46.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 163


Hanna Wolska
stowskie Gnadentot38. Obecnie z przykładami eutanazji ekonomicznej mamy do czy-
nienia we francuskich szpitalach, gdzie ze względów oszczędnościowych podaje się
pacjentom mieszankę narkotyków. Należy brać jednak pod uwagę fakt, że używanie
tego pojęcia do eliminacji ,,niegodnych istnień” prowadzi całkowicie do spaczenia
sensu tego pojęcia. Jeśli ponownie zwrócimy uwagę na poszczególne ustawodaw-
stwo, to możemy dostrzec, że waga przykładana do motywacji sprawcy jest różna –
jedni kierują się współczuciem jako znamieniem łagodzącym odpowiedzialność karną
(jak w Kodeksach karnych: polskim, norweskim, portugalskim, szwajcarskim czy
greckim), w innych nie ma on istotnego znaczenia prawnego (w prawie Austrii, Belgii,
Finlandii, Danii czy Holandii)39.
Nieleczenie niepełnosprawnych niemowląt często motywuje się znikomymi
szansami na godne życie. Dla określenia tej praktyki używa się pojęcia ,,eutanazja
neonatalna” albo ,,neoeutanazja”. Przykładem eutanazji neonatalnej jest antyczna
Sparta, gdzie powszechnie zabijano słabe i chore niemowlęta. O życiu dziecka, zgod-
nie z opisem Plutarcha decydowała starszyzna plemienia, która je badała. Jeśli dziec-
ko było silne, to pozostawiano je przy życiu i przydzielano mu kawałek ziemi. Jeśli
zaś było kalekie lub słabe wysyłano je na wzgórze Tajgetos, gdzie porzucano. Uwa-
żano, że tak będzie lepiej dla państwa i dla samego dziecka40. Eutanazja noworodków
była powszechnie praktykowana w kulturach prymitywnych. Tylko około dziesięć
procent urodzonych dziewczynek przeżywało w kanadyjskich plemionach eskimo-
skich. Pozostałe były porzucane, chyba że przygarnęła je jakaś inna rodzina. Przy-
czyną takich zachowań był brak żywności, której dostarczycielami byli przede
wszystkim mężczyźni. Jeżeli kobieta zdecydowała się na wychowanie córki, to przez
okres karmienia (do dwóch - trzech lat) nie zachodziła w ciążę, tym samym nie mo-
gła dać rodzinie przyszłego żywiciela – syna. Niebezpieczeństwo polowań zimowych
sprawiło, że więcej było kobiet niż mężczyzn. Selekcja żeńskich noworodków umoż-
liwiała zachowanie równowagi płci. Podobne praktyki dzieciobójstwa były znane
wśród buszmeńskich plemion żyjących na pustyni Kalahari. Plemiona te przemiesz-
czały się pieszo, przy czym kobieta musiała nieść cały dobytek również dzieci. Kobie-
ty nie znały metod antykoncepcyjnych a jedyną im dostępną metodą było
dzieciobójstwo. Było ono stosowane w stosunku do dzieci krępych, słabych, gdy
było karmione piersią jeszcze jedno dziecko, do słabszego bliźniaków i wtedy gdy
kobieta czuła się zbyt stara41. Dzieciobójstwo nie było tylko praktykowane w plemio-
nach, w których brakowała żywność, ale też w plemionach ze względu na regulację
przyrostu naturalnego. Przykładem jest wyspa Tikopia, o łagodnym klimacie, łatwym
dostępie do morza i urodzajnej ziemi. Mimo dobrych warunków mieszkańcy musieli
uważać, żeby ich zasoby nie wyczerpały się, a więc musieli utrzymać równowagę
między liczbą dzieci w rodzinie, a zasobami żywności. W tym celu ziemia była dzie-

38 Ibidem, s. 42.
39 Ibidem, s. 47.
40 U. Benzenhöfer, op. cit., s. 48.
41 M. Szeroczyńska, op. cit., s. 48.

164 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Eutanazja – dobrodziejstwo czy cywilizacja śmierci?
dziczona przez najstarszego syna, a pozostali bracia nie zakładali rodziny. Utrzymy-
wane przez nich stosunki pozamałżeńskie z kobietami niezamężnymi kończyły się
w razie ciąży aborcją, a mężatki stosowały dzieciobójstwo. Decyzję podejmował oj-
ciec rodziny po przeliczeniu zasobów żywności. Jeśli jego rozważania były negatywne
to kładziono dziecko twarzą do ziemi pozwalając mu się udusić42. W Japonii z powo-
du braku żywności zostało również rozpowszechnione dzieciobójstwo. Liczba
mieszkańców w XVII-XIX wieku była tak wysoka, że panował głód. Antykoncepcja
nie była znana w tamtych czasach, jedynie bogate rodziny dysponowały środkami
chemicznymi dla regulacji urodzeń. Rodziny biedniejsze uciekały się do dzieciobój-
stwa ze względów finansowych. Szacuje się, że aż od 10 do 25% noworodków było
zabijanych43. W kulturze żydowskiej, która zakazywała odbierania życia drugiej osobie
w tym niemowlętom, wprowadzono okres, w którym uśmiercenie nowonarodzonego
dziecka nie było karane.
Prawo przewidywało karanie osoby, która pozbawi życia noworodka urodzone-
go po dziewięciomiesięcznej ciąży.Natomiast dzieci, które przyszły na świat wcześniej,
nawet aż do trzydziestego dnia po urodzeniu uznawane były za niezdolne do życia i jeśli
ktoś pozbawi je życia przed upływem powyższego terminu, nie podlegał karze prawnej.
Przyczyny eutanazji noworodków są przeważnie związane z chęcią utrzymania zdrowego
i silnego społeczeństwa. Współcześnie tego typu zabiegi zaliczane są do zachowań euta-
natycznych, gdyż motywacja uległa zmianie ze społecznej na indywidualną.
Kolejnym istotnym elementem definicji Kongregacji do Spraw Wiary jest sposób
działania sprawcy. Zachowanie eutanatyczne według Deklaracji może polegać na dwóch
podziałach, jeśli chodzi o formę dokonania, czyli na działaniu lub zaniechaniu. Z jednej
strony mówi się o eutanazji czynnej i biernej, a z drugiej o spowodowaniu skutku, czyli
o eutanazji bezpośredniej i pośredniej. Należy dodać do pierwszego podziału eutanazję
zwaną czasem autoeutanazją. Włączenie samobójstwa eutanatycznego do zachowań
eutanatycznych jest istotne ze względu na fakt, iż czasami uważa się, że zabójstwo na
życzenie jest formą samobójstwa wspomaganego przez pośrednika44.
Zwróćmy uwagę na poszczególne formy zachowań eutanatycznych. Różnice
między eutanazją czynną a bierną wydają się oczywiste. O ile eutanazji czynnej chodzi
o działanie mające na celu spowodowanie lub przyspieszenie śmierci, na przykład poda-
nie śmiertelnej dawki narkotyku, o tyle w przypadku eutanazji biernej to zaniechanie lub
niestosowanie odpowiednich środków, na przykład nie podanie koniecznych leków. Jeśli
przyjrzymy się dokładniej formom eutanazji biernej, to podział przestanie być łatwy.
Eutanazja bierna z założenia polega na pozostawieniu pacjenta samemu sobie i pozwo-
leniu mu na naturalną śmierć. Można rozumieć ją też jako odłącznie od respiratora, son-
dy żołądkowej lub innej aparatury sztucznie podtrzymującej życie. Dwuznaczność tego
pojęcia jest wykorzystywana zarówno przez oponentów jak i zwolenników.

42 Ibidem, s. 49.
43 Ibidem, s. 49.
44 Ibidem, s. 50.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 165


Hanna Wolska
Istotne znaczenie ma podział na środki zwyczajne i nadzwyczajne. Te pierw-
sze dają nadzieję na wyleczenie pacjenta, te drugie nie. Współcześnie można założyć,
że nawet żywność może stanowić środek nadzwyczajny. Zaś sztuczne podtrzymywa-
nie przy życiu chorego za pomocą środków nadzwyczajnych, które przedłużają ból
pacjenta określane jest jako dystanazja. Opieka paliatywna przeciwstawia się dystana-
zji45. O prawo do ,,godnej śmierci” walczą jedni i drudzy. Z tym, że ,,godna śmierć”
jest rozumiana inaczej, w zależności od poglądów religijnych, hierarchii wartości
i poziomu akceptacji. ,,Godna śmierć” będzie dla jednych naturalną śmiercią, dla in-
nych zadaną na własne życie. Dla obu powinna być pozbawiona cierpienia, a pacjent
powinien być traktowany podmiotowo, a nie przedmiotowo.
Istotne znaczenie ma to, kto dokonuje aktu pozbawienia życia (eutanazja
czynna i bierna). Jeśli chodzi o eutanazję zawsze mamy do czynienia z osobą trzecią,
a w przypadku samobójstwa nie zawsze.
Gdy mówi się o samobójstwie eutanatycznym ma się na myśli te same oko-
liczności, motywacje i chęć odebrania życia jak przy eutanazji. Samodzielne popeł-
nienie śmierci w literaturze zwane jest samobójstwem racjonalnym, zaś popełnienie
śmierci przy interwencji osoby trzeciej samobójstwem wspomaganym. Czasami nie-
które stanowiska zrównują eutanazję czynną z samobójstwem wspomaganym, twier-
dząc, że osoba która wyraża wolę uśmiercenia, chce tak naprawdę popełnić
samobójstwo, a osoba, która jej pomaga jest tylko narzędziem wyrażającym wolę tej
osoby. Czasami niektórzy teoretycy sięgają dalej uważając, że niepodejmowanie tera-
pii lub odstąpienie od niej jest przejawem woli samobójczej, a postawę lekarza zga-
dzającego się z wolą pacjenta można zakwalifikować jako pomoc w samobójstwie.
Niemniej jednak należy wspomagane samobójstwo zaliczyć do szeroko rozumianego
pojęcia grupy zachowań eutanatycznych.
Jeśli chodzi o różnice zamiaru w jakim działa sprawca, to istotny jest podział
na eutanazję bezpośrednią i pośrednią. Gdy chodzi o eutanazję bezpośrednią nie ma
znaczenia jakie środki zostały zastosowane, liczy się tylko cel pozbawienia życia.
W wypadku eutanazji pośredniej śmierć jest efektem ubocznym udzielonej pacjento-
wi pomocy w postaci środków zmniejszających cierpienie. Jeżeli zwrócimy uwagę na
definicje ustawowe eutanazji pod względem sposobu jej popełnienia, to zobaczymy
liczne przyjęte rozwiązania. Niektóre kraje przyjmują za zabójstwo eutanatyczne tylko
działanie (na przykład federalne prawo Szwajcarii), inne traktują też zaniechanie (jak
polski Kodeks karny), jeszcze inne jako nie udzielenie pomocy ( przykładowo francu-
ski Kodeks karny). Jedne państwa zakazują tylko działań zamierzonych (poszczegól-
ne stany w Australii), inne zaś formy pośredniej (jugosłowiański Kodeks karny).
Jedyną cechą wspólną jest niezrównanie do eutanazji czynnej samobójstwa wspoma-
ganego46. Carole Girault odrzuca podział na eutanazję czynną, pośrednią i bezpo-

45 J. Łuczak, Etyka w opiece paliatywnej, w: Eutanazja a opieka paliatywna. Aspekt etyczne, religijne, psychologiczne
i prawne, Lublin 1996, s. 32-33.
46 M. Szeroczyńska, op. cit., s. 54.

166 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Eutanazja – dobrodziejstwo czy cywilizacja śmierci?
średnią. Wprowadził on klasyfikacje czynów eutanatycznych ze względu na związek
przyczynowy jaki występuje pomiędzy czynem a faktem śmierci.
Można by uznać omawianie definicji zgodnie z opisem przyjętym przez Kon-
gregację do Spraw Wiary za wyczerpaną. Jednak jeśli założylibyśmy, że zostały
omówione wszystkie części definicji, to zostałby pominięty najistotniejszy element-
wola osoby uśmierconej.
Ze względu na fakt dokonywania eutanazji można podzielić eutanazję na do-
browolną i niedobrowolną, którą można rozróżnić dalej na dokonaną bez jedno-
znacznej zgody chorego i na dokonaną wbrew jednoznacznej woli chorego. W języku
angielskim podział ten jest bardziej przejrzysty – pierwszy rodzaj określa się mianem
,,nonvoluntary euthanasia”, natomiast drugi – ,,involuntary euthanasia”. Podział ten
jest dużo jaśniejszy w języku niemieckim, gdzie mówi się o ,,nichtfreiwillige Euthana-
sie” w przypadku eutanazji bez jednoznacznej woli pacjenta oraz o ,,unfreiwillige
Euthanasie” dla określenia dokonania wbrew jednoznacznej woli pacjenta.
Fundamentalnym rodzajem czynu eutanatycznego jest eutanazja dobrowolna,
która występuje, gdy pacjent wyraża wolę przyspieszenia swojej śmierci. Owe pra-
gnienie powinno być wyrażone w sposób stanowczy i zrozumiały. Żądanie odejścia
musi być podjęte dobrowolnie, bez żadnego nacisku zewnętrznego. Nieistotna jest
forma wyrażenia woli. Znaczenie ma jednoznaczny sposób wyrażenia życzenia.
Wskazane jest, aby osoba wyrażająca wolę śmierci była w pełni świadoma swojego
pragnienia i nie działała pod wpływem impulsu.
Często jednak zdarza się, że pacjent nie jest już w stanie wyrazić życzenia co
do swojej śmieci czy życia. W takich sytuacjach, należy uczynić wszystko, aby dowie-
dzieć się czego chciałby, gdyby mógł porozumieć się z otoczeniem. Najbardziej zro-
zumiałym przykładem postępowania zgodnie z życzeniem osoby nie mogącej podjąć
decyzji o zastosowaniu eutanazji jest ,,living will”47. ,,Testament życia” to dokument
spisany przez pacjenta w pełni zdrowia, zawierający instrukcję postępowania lekarzy
wobec chorego w momencie zawansowanej choroby i niesposobności wyrażania woli
przez pacjenta. Ma on na celu powstrzymanie lekarzy od podejmowania działań
zbędnych, jeśli nie będzie istniała już żadna nadzieja na godne życie, oraz zachęcania
do podawania środków łagodzących cierpienie, nawet jeśli spowodowałoby to skró-
cenie życia chorego. Podobny mechanizm do ,,testamentu życia” stosuje się w przy-
padku ,,pełnomocnictwa do spraw zdrowia”, w którym pacjent w pełni władz
umysłowych wyznacza osobę trzecią do podejmowania za nią decyzji w zakresie
zdrowia i życia, kiedy on nie będzie w stanie podjąć tych decyzji.
Kłopot zaczyna się dopiero wtedy, gdy osoba nie pozostawiła ,,testamentu
życia” ani ,,pełnomocnictwa do spraw zdrowia”. W zależności od uregulowań praw-
nych decyzja należy wówczas do rodziny, sądu, komitetów etycznych albo do lekarzy.
Sąd decyduje w przypadku, gdy istnieje konflikt miedzy opinią rodziny a lekarzy.
Zwrócić należy jednak uwagę na to, że bez względu na to kto podejmuje decyzję, nie

47 M. Szeroczyńska, op. cit., s. 55.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 167


Hanna Wolska
robi tego za osobę nieautonomiczną, lecz w imieniu tego podmiotu48.Wywód sądu,
członków rodziny czy lekarzy ma na celu odpowiedzenie na pytanie czy dana osoba
chciałaby znajdować się w takim stanie, czy obecna jej jakość życia byłaby dla niej
zadawalająca, biorąc pod uwagę jej filozofię, religię i inne czynniki.
Takiego schematu nie można przedstawić w przypadku niemowląt, niepełno-
sprawnych intelektualnie i chorych psychicznie, gdyż nie są one zdolne wyrazić swojej
woli. Zdaniem Davida Lanhama, ,,sprawiedliwość i zasady fair play sugerują, iż prawo do
samostanowienia stosuje się do wszystkich ludzi, starych i młodych, sprawnych intelektu-
alnie czy psychicznie niepełnosprawnych, świadomych i nieświadomych”49, jednak na-
danie danej osobie jakiegoś prawa nie oznacza, że będzie on w stanie samodzielnie je
urzeczywistniać. W przypadkach, które teraz rozważamy, osoby nie są w stanie samo-
dzielnie wykonywać swojego prawa. Można więc wyobrazić sobie dwa wyjścia: albo pra-
wo nie jest w ogóle wcielane w życie, albo wykonawcą w imieniu tej osoby jest osoba
trzecia. Tyle, że w tym drugim mówimy o realizacji władzy decyzyjnej o losach innych,
a nie o samostanowieniu. Jeśli taka wola podejmowana jest w imię samostanowienia, to
musi ona być wyrazem najlepszego interesu tej osoby.
Jeżeli zwrócimy uwagę na poszczególne ustawodawstwo to dopatrzymy się,
że takiemu elementowi jak wola osoby uśmierconej nadawane jest różne znaczenie
przy określeniu karygodności czynu. O ile w ustawodawstwie szwajcarskim, polskim,
japońskim, włoskim, duńskim czy niemieckim wola śmieci wyrażona przez
pokrzywdzonego stanowi znamię odpowiedzialności za zabójstwo eutanatyczne,
o tyle w ustawodawstwie francuskim, szwedzkim, amerykańskim, jugosłowiańskim,
brytyjskim, australijskim czy kanadyjskim jej występowanie nie ma najmniejszego
znaczenia, gdyż według ich prawa odpowiada się jak za zwykłe zabójstwo.
Reasumując powyższe rozważania można przedstawić następującą całość
definicji eutanazji: eutanazja to czyn eutanatyczny polegający na pozbawieniu życia –
poprzez pośrednie lub bezpośrednie wywołanie śmierci, nieunikniecie jej nadejściu,
pomocnictwo w samodzielnym odebraniu sobie życia człowieka chorego przez oso-
bę trzecią kierującą się współczuciem, działające dla dobra tej osoby i postępujące
zgodnie z wolą cierpiącego człowieka, a przynajmniej nie wbrew jego woli50.
Należy wspomnieć, że coraz częściej pojawiają się opinie o zrezygnowaniu
z pojęcia ,,eutanazja”, jako określenie pejoratywnego. Za zmianami postulują zarówno
zwolennicy jak i przeciwnicy. Chęć zmiany bierze się z negatywnego zabarwienia, jakie
nadaje się obecnie pojęciu ,,eutanazja”. Zmniejszyć wpływ tego procesu starają się inicja-
torzy przepisów legalizujących oraz ustawodawcy. Wiele inicjatyw ustawodawczych na
przykład amerykańskich, francuskich czy australijskich przyjmuje zamiast pojęcia eutana-
zja takie określenia jak ,,godna śmierć”, ,,godne umieranie”, czy ,,umierania w godności”.
W Holandii eutanazją określa się mianem ,,decyzji związanej z końcem życia”, w Australii
mówi się o ,,asystowaniu w śmierci”, zaś ustawa oregońska posługuje się pojęciem

48 Ibidem, s. 56.
49 M. Szeroczyńska, op. cit., s . 51.
50 Ibidem, s. 57.

168 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Eutanazja – dobrodziejstwo czy cywilizacja śmierci?
,,uzyskania pomocy w godnym i ludzkim zakończeniu życia”, uznając jednocześnie, że
takie działanie nie może być uznane za zabójstwo, ani za samobójstwo jeśli będzie zgod-
ne z regulacjami prawnymi. Od niedawna belgijski ustawodawca w ostatniej uchwalonej
ustawie przyznaje jednoznacznie, że mówi o eutanazji51.
Zgodzić należy się z Grassinem, który twierdzi, że nie jest ważne czy na-
zwiemy dane działanie eutanazją, czy też nie, istotne jest, czy pozostaje ono właściwe
ze względu na okoliczność, w której chory się znajduje52.

Podsumowanie
Obecne czasy niosą nie tylko postęp techniczny, ale i zewsząd alarmują
o narastaniu różnego rodzaju kryzysów. Mówi się o groźbie światowego kryzysu eko-
nomicznego, nie mniej głośno sygnalizuje się o kryzysie wiary, moralności oraz upad-
ku autorytetów. ,, Świętość życia” coraz częściej zastępuję się bardzo modnym
określeniem ,,jakości życia”, czego przykładem może być z całą pewnością eutanazja.
Żywot ludzki zostaje zagrożony całkowitemu relatywizmowi. Coraz częściej sprawy
człowieka stają się przedmiotem porozumień i rokowań. Tak naprawę problem nie
polega na opowiedzeniu się za lub przeciw eutanazji, ale na podjęciu kroków zapew-
niających efektywnych gwarancji dla praw człowieka poprzez zabezpieczenie przed
nadużyciami i to w państwach dopuszczających zachowania eutanatyczne, jak
i w krajach ich zabraniających.
,,Choć samo zjawisko eliminacji wielu ludzkich istot poczętych lub bliskich
już kresu życia jest niezwykle groźne i niepokojące, głównie groźny i niepokojący jest
fakt, że nawet ludzkie sumienie zostaje jak gdyby zaćmione przez oddziaływanie wie-
lorakich uwarunkowań i z coraz większym trudem dostrzega różnice między dobrem
a złem w sprawach dotyczących fundamentalnej wartości ludzkiego życia (...)”.
(Jan Paweł II, Evangelium vitae, Rzym 1995, nr 4.)

Literatura: Benzenhöfer U., Der gute Tod? Euthanasie und Sterbehilfe in Geschichte und
Gegenwart, München 1999; Citowicz R., Prawnokarne aspekty ochrony życia człowieka a
prawo do godnej śmierci, Warszawa 2006; Darwin C., O pochodzeniu człowieka, Lwów 1875;
Dunn H. P., Etyka dla lekarzy, pielęgniarek i pacjentów, Tarnów 1997; Grassin M., Le
nouveau-né entre la vie et la mort, Paryż 2001; Krajewski R., Prawne kontrowersje ochrony
życia człowieka, Płock 2004; Łuczak J., Etyka w opiece paliatywnej, [w:] Eutanazja a opieka
paliatywna. Aspekt etyczne, religijne, psychologiczne i prawne, Lublin 1996; Maret,
L’eutthanasie. Alternative sociale et enjeux pour l’ethique chrétienne, Langres 2000; Szeroczyń-
ska M., Eutanazja i wspomagane samobójstwo na świecie, Kraków 2004.

51 Ibidem, s. 58.
52 M. Grassin, Le nouveau-né entre la vie et la mort, Paryż 2001, s. 39.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 169


Beata Riegel, Adam Bochentyn

BEATA RIEGEL1
ADAM BOCHENTYN2

Wpływ odnawialnych źródeł energii


na warunki życia człowieka

Ostatnimi czasy coraz częściej podkreśla się potrzebę poszukiwania nowych


metod pozyskiwania energii: odnawialnych, tańszych i przede wszystkim przyjaznych
otaczającej nas przyrodzie, jak i nam samym. Powodem owej tendencji jest z jednej
strony stopniowe wyczerpywanie się paliw konwencjonalnych, z drugiej natomiast
powodowane przez konwencjonalne źródła zanieczyszczenie środowiska,
objawiające się w powstawaniu dziury ozonowej, efektu cieplarnianego, smogów czy
też kwaśnych deszczy. Zjawiska te powodują nie tylko niszczenie flory i fauny, lecz
również są przyczyną chorób oraz zaburzeń u ludzi3. Zachodzą one przede
wszystkim na terenach silnie uprzemysłowionych. Tam też w wyniku skażenia
powietrza, ziemi i wody niszczeją wszelkie budowle oparte na konstrukcjach
żelbetowych (np. mosty, stadiony) oraz zabytkowe budynki4.

Prawne regulacje odnawialnych źródeł energii


Największe znaczenie dla energetyki ma w Polsce ustawa z dnia 10 kwietnia 1997r.
Prawo energetyczne, w której art. 3 pkt. 20 pojawiła się pierwsza definicja odnawialnego
źródła energii (OŹE) („źródło wykorzystujące w procesie przetwarzania energię wiatru,
promieniowania słonecznego, geotermalną, fal, prądów i pływów morskich, spadku rzek
oraz energię pozyskiwaną z biomasy, biogazu wysypiskowego, a także biogazu
powstałego w procesach odprowadzania lub oczyszczania ścieków albo rozkładu
składowanych szczątek roślinnych i zwierzęcych”5). Ustawa nakłada m.in. na określone
w niej przedsiębiorstwa energetyczne obowiązek zakupu energii oraz ciepła ze źródeł
niekonwencjonalnych i odnawialnych.
Wspieranie działań mających na celu „całkowitą lub częściową zamianę
konwencjonalnych źródeł energii na źródła niekonwencjonalne, w tym źródła

1 Studentka IV roku fizyki, Wydział Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej, Politechnika Gdańska.
2 Student IV roku prawa, Wydział Prawa i Administracji, Uniwersytet Gdański.
3 G. Jastrzębska, Odnawialne źródła energii i pojazdy proekologiczne, Warszawa 2007, s. 23.
4 W. M. Lewandowski, Proekologiczne odnawialne źródła energii, Warszawa 2006, s. 35.
5 Definicja ta nie uwzględnia m.in. ogniw paliwowych, które w literaturze klasyfikowane są jako

odnawialne źródło energii. Wydaje się, że w dziedzinie tak prężnie rozwijającej się jak energetyka
odnawialna, błędem jest tworzenie definicji zamkniętych, gdyż ulegają one szybkiej dezaktualizacji.

170 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Wpływ odnawialnych źródeł energii na życie człowieka

odnawialne” zakłada Ustawa z dnia 18 grudnia 1998 r. o wspieraniu przedsięwzięć


termodernizacyjnych. Z kolei w rezolucji z dnia 8 lipca 1999r. w sprawie wzrostu wykorzystania
energii ze źródeł odnawialnych Sejm RP uznał, że „użytkowanie odnawialnych źródeł
energii umożliwia osiągnięcie korzyści ekologicznych, gospodarczych i społecznych”
oraz stwierdził, że „wzrost wykorzystania energii ze źródeł odnawialnych powinien
stać się integralnym elementem zrównoważonego rozwoju państwa”.
W 2000 roku, w celu realizacji obowiązku wynikającego z rezolucji,
sformułowano dokument Strategia Rozwoju Energetyki Odnawialnej, w którym za cel
strategiczny postawiono zwiększenie udziału energii ze źródeł odnawialnych
w bilansie paliwowo-energetycznym kraju do 7,5% w 2010 r. i do 14% w 2020 r.
w strukturze zużycia nośników pierwotnych.
W celu konkretyzacji obowiązków określonych w Prawie energetycznym wydane
zostało rozporządzenie Ministra Gospodarki z 19 grudnia 2005 r. w sprawie szczegółowego
zakresu obowiązków uzyskania i przedstawienia do umorzenia świadectw pochodzenia, uiszczenia
opłaty zastępczej oraz zakupu energii elektrycznej i ciepła wytworzonych w odnawialnych źródłach
energii. W myśl rozporządzenia udział ilościowy energii wytworzonych w OŹE
wynieść powinien 4,8% w 2007 r., 6% w 2008 r., 7,5% w 2009 r., a w latach 2010-
2014 – 9%.
Z punktu widzenia polityki Unii Europejskiej bezpieczeństwo energetyczne,
konkurencyjne systemy energetyczne oraz ochrona środowiska przyrodniczego
stanowią trzy priorytetowe cele w zakresie zrównoważonego rozwoju, na których
opierają się wszystkie stare, jak i te obecnie tworzone unijne regulacje prawne
z dziedziny energetyki. Ze starszych aktów warto wymienić przyjętą 26 listopada
1997 r. Białą Księgę: Energia dla przyszłości - odnawialne źródła energii, Zieloną Księgę: Ku
europejskiej strategii bezpieczeństwa energetycznego z 29 listopada 2000 r. czy też Dyrektywę
Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 27 września 2001 r. w sprawie promowania energii
elektrycznej produkowanej z odnawialnych źródeł energii na wewnętrznym rynku energetycznym.
Duże znaczenia dla OŹE ma również zaprezentowana 8 marca 2006 r. przez
Komisję Europejską Zielona Księga: Europejska strategia na rzecz zrównoważonej,
konkurencyjnej i bezpiecznej energii przedstawiająca sugestie i opcje, które mogą stanowić
podstawę nowej kompleksowej europejskiej polityki energetycznej. Wśród sześciu
kluczowych dziedzin określonych w owym akcie, szczególne znaczenie dla OŹE
mają – „zróżnicowanie form energii”, tj. wszelkie działania mające na celu wspieranie
przyjaznego dla klimatu zróżnicowania źródeł energii, „zrównoważony rozwój”
oznaczający m.in. stworzenie długoterminowych, bezpiecznych i przewidywalnych
ram dla inwestycji w dalszy rozwój źródeł czystej i odnawialnej energii w UE oraz
„innowacje i technologia”, czyli poszukiwanie takich źródeł energii, które z jednej
strony przyniosłyby oszczędności, z drugiej natomiast byłyby przyjazne dla
środowiska6.

6 Zielona Księga: Europejska strategia na rzecz zrównoważonej, konkurencyjnej i bezpiecznej energii, 2006
(dostępna na stronie internetowej Komisji Europejskiej).

Disputatio – Tom VII – „Życie” 171


Beata Riegel, Adam Bochentyn

Odrębnym źródłem prawa regulującym kwestie energetyki są umowy


międzynarodowe. Należy wspomnieć w tym miejscu podpisany w Lizbonie
17 grudnia 1994 r. przez kraje europejskie, kraje byłego ZSRR, Japonię, Australię
i niektóre państwa śródziemnomorskie Traktat Karty Energetycznej, który w art. 19 –
Aspekty ochrony środowiska nałożył na sygnatariuszy obowiązek uwzględniania rozwoju
i wykorzystania odnawialnych źródeł energii oraz protokół Karty Energetycznej dotyczący
efektywności energetycznej i odnośnych aspektów ochrony środowiska (akty te weszły w życie
w stosunku do Rzeczypospolitej Polskiej dnia 23 lipca 2001 r.).

Szanse i zagrożenie jakie niosą nowe źródła energii


Potencjał tkwiący tylko w jednym z możliwych źródeł energii odnawialnej –
Słońcu, najlepiej oddaje cytat: „Gdyby zgromadzić całą energię paliw naszego globu,
tj. energię z węgla, drewna, gazu, ropy naftowej i spalić ze sprawnością 100%, to
wartość uzyskanej energii równałaby się energii słonecznej dostarczonej do Ziemi
zaledwie przez cztery dni”7. Wśród tych sektorów energetyki odnawialnej, które
ostatnimi czasy cieszą się największą popularnością, warto wymienić: energetykę
wiatrową, słoneczną, wodną, pozyskiwaną z biomasy, ogniw paliwowych oraz pomp
ciepła.
Przykładowo, wdrożenie w 2010 r. 1600 MW instalacji wiatrowych na lądzie
oraz 300 MW na morzu pozwoliłoby na redukcję emisji do atmosfery wielu
szkodliwych związków: 18200 tys. ton CO2, 123 tys. ton SO2, 58 tys. ton NOx oraz
3,7 tys. ton PM8. Ponadto, do wyprodukowania danej ilości energii potrzebna jest
zdecydowanie mniejsza powierzchnia niż w przypadku źródeł konwencjonalnych
(trzykrotnie mniejsza niż dla energii z węgla), jak również, pięciokrotnie mniejszy jest
stosunek energii włożonej w proces produkcyjny do energii wyprodukowanej. Warto
również zwrócić uwagę na zagospodarowanie przestrzenne terenów pod siłownie
wiatrowe. Po pierwsze, mogą być one wykorzystywane do celów rolniczych.
Po drugie, istnieje możliwość umiejscawiania siłowni w bezpośrednim sąsiedztwie
odbiorców energii, co pozwala osiągnąć minimalne straty przesyłu. Po trzecie,
turbiny wiatrowe są przez niektórych uważane za cenny element krajobrazu, przez co
stają się obiektem dużego zainteresowania turystów.
Z kolei przeciwnicy tego źródła energii wśród kontrargumentów wymieniają m.in.
oślepiające błyski i hałas emitowane przez poruszające się turbiny, zagrożenie, jakie
stanowią one dla przelatujących ptaków, dewastację naturalnego krajobrazu na skutek
sztucznej ingerencji w jego porządek oraz wysokie koszta inwestycyjne. Wadą jest
również zmienność mocy w czasie, stąd też źródło to nie może stanowić głównego

7 J. Żurawski, Energie odnawialne, http://cieplej.pl/index_artykuly.php5?dzial=2&kat=13&limit=24.


8 Pilotowy program wykonawczy do „Strategii Rozwoju Energetyki Odnawialnej” w zakresie wzrostu produkcji energii
elektrycznej ze źródeł odnawialnych ze szczególnym uwzględnieniem energetyki wiatrowej na lata 2003-2005,
Ministerstwo Środowiska, wrzesień 2002.

172 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Wpływ odnawialnych źródeł energii na życie człowieka

źródła energii elektrycznej w danym rejonie9.


Drugim pod względem możliwości efektywnego wykorzystania na terenie
Polski źródłem energii jest biomasa10. Mimo, że podczas spalania wytwarza się CO2,
jest bezpieczna, ponieważ emisja ta jest równoważona przez pochłanianie owego
gazu cieplarnianego przez rośliny, które z kolei odtwarzają biomasę w procesie
fotosyntezy. Ostatecznie współczynnik emisji CO2 oraz podtlenku azotu jest bliski
zeru, zaś ilość wytwarzanych NOx jest pięciokrotnie mniejsza w stosunku do spalania
oleju napędowego. Podkreślić należy również, że proces tworzenia bioenergii11, tj.
energii uzyskiwanej w wyniku przemian energetycznych zachodzących w układach
żywych, jest szansą na skuteczną ochronę środowiska naturalnego, przed odpadami
i ściekami przemysłu rolno-spożywczego oraz na ich utylizację12, a w dalszej
kolejności na decentralizację produkcji energii oraz na aktywizację terenów wiejskich.
Zbyt duże jednak zainteresowanie biomasą niesie ryzyko zmniejszenia
bioróżnorodności w przypadku monokultur roślin energetycznych, takich jak
eukaliptus, wierzba, czy topola oraz rodzi problem zanieczyszczeń powietrza
popiołami, dioksynami i furanami, które mają działanie rakotwórcze, a emitowane są
w trakcie spalania biomasy nasączonej pestycydami i pomieszanej z odpadami
tworzyw sztucznych13.
Energia Słońca z kolei, może być wykorzystana za pośrednictwem
kolektorów słonecznych lub ogniw fotowoltaicznych. I tutaj, podobnie jak w
przypadku prawie wszystkich rozważanych odnawialnych źródeł energii, udaje się
uniknąć wytwarzania wielu szkodliwych związków. Dla kolektora dającego energię
ok. 715 kWh/m2 rocznie unikamy średnio emisji zanieczyszczeń w ilości: 4 kg/m2
SO2, 3 kg/m2 NOx, 500 kg/m2 CO2, 35 kg/m2 pyłu i żużlu. Ponadto, dzięki temu, że
pracują zupełnie bezgłośnie oraz charakteryzują się estetycznym wyglądem, długą
żywotnością oraz dużą efektywnością, mogą być na stałe wkomponowane w dachy
lub ściany budynków. Podobnie rzecz się ma w przypadku ogniw fotowoltaicznych.
Niestety, żadna ze wspomnianych technik przetwarzania energii słonecznej nie jest
wolna od problemu utylizacji paneli po zakończeniu ich eksploatacji, co wynika
z obecności w ich powłokach selektywnych metali ciężkich takich jak: chrom, nikiel,
kobalt14.
Kolejnym z potencjalnych źródeł energii jest woda – niewyczerpany, bo będący
w nieustannym obiegu czynnik roboczy. Elektrownie wodne w trakcie pracy nie
wytwarzają ścieków, ani nie emitują spalin i pyłów. Wytworzenie za ich pomocą 1GWh

9 K. Garbala, A. Patejuk, Integracja energii wiatrowej ze środowiskiem, a aspekty społeczne (w:) Energia w nauce
i praktyce. V konferencja naukowo-praktyczna, Białystok-Suwałki 2006, s. 209.
10 Polityka energetyczna Polski do 2025 roku, Dokument przyjęty przez Radę Ministrów w dniu 4 stycznia

2005 r.
11 J. Kumider, J. Zielnica, Bioenergetyka szansą dla środowiska naturalnego – wybrane zagadnienia, Poznań

2006, s. 8.
12 Ibidem, s. 66 i n.
13 W. M. Lewandowski, op. cit., Warszawa 2006, s. 332.
14 Ibidem, s. 205.

Disputatio – Tom VII – „Życie” 173


Beata Riegel, Adam Bochentyn

energii elektrycznej to unikniecie emisji: 7 ton SOx, 960 ton CO2, 3 ton NOx, 0,19 tony
PM15. Dodatkowo ogromną zaletą jest tworzona ochrona przeciwpowodziowa oraz
możliwość regulowania stosunków wodnych w najbliższej okolicy, głównie poprzez
małą retencję wodną. Mają one również wpływ na rozwój turystyki, ponieważ sztuczne
zbiorniki wodne często stanowią cenny element krajobrazu oraz mogą służyć do
uprawiania sportów wodnych i rybołówstwa. Ponadto lokalizacja Małych Elektrowni
Wodnych w pobliżu odbiorców pozwala zminimalizować straty przesyłu oraz może
stanowić czynnik aktywizujący w środowiskach wiejskich16.
Niestety, mimo tak wielu zalet należy również przeanalizować wady, a wśród
nich utrudnianie wędrówek ryb na tarło i rozwój narybku, likwidowanie miejsc lęgowych
ptaków poprzez podnoszenie się poziomu wód w rzece i naturalną erozję brzegów oraz
zamieranie życia w zbiornikach na skutek ich zamulania i odtleniania. Ponadto powstaje
niebezpieczeństwo zakłóceń sejsmicznych17.
Wśród cieszących się coraz
większym zainteresowaniem źródeł energii
warto również wymienić pompy ciepła,
które pracują cicho, ekologicznie
i energooszczędnie, a przy tym same
wpływają na rozwój innych niekonwen-
cjonalnych źródeł energii odnawialnej,
wykorzystywanych w układach kogenera-
cyjnych. Jednakże nadal nierozwiązany jest
fakt wykorzystywania szkodliwych
czynników roboczych w niektórych ich Katastrofa ekologiczna na Bobrze – obraz po
typach (np. freony, NH3, H2SO4), które opróżnieniu zbiornika elektrowni wodnej przy
przyczyniają się do powstawania efektu Perle Zachodu. Źródło: Słowo Polskie Gazeta
cieplarnianego18, choć coraz popularniejsza Wrocławska, 2006-08-04.
jest tendencja używania bardziej
przyjaznych środowisku środków zastępczych. Ograniczona jest również możliwość
zagospodarowania działki w przypadku instalacji kolektorów poziomych, co zmniejsza
ilość drzew znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie gospodarstw domowych.
Ponadto, co ważniejsze, pobór ciepła z gleby przyczynia się do wyziębienia gruntu, które
w okresach przejściowych (wiosna, jesień) znacząco zaburza funkcjonowanie drobnych
zwierząt oraz mikroorganizmów19.
Na koniec warto przyjrzeć się wdrażanemu dopiero rozwiązaniu
energetycznemu, jakim są ogniwa paliwowe. Jak podaje Urząd Regulacji Energetyki,
zastąpienie tradycyjnych metod wytwarzania energii elektrycznej przez te urządzenia

15 Jednostkowe wskaźniki emisji dla polskiego sektora elektroenergetycznego, patrz przypis 6.


16 G. Jastrzębska, Odnawialne źródła energii i pojazdy proekologiczne, Warszawa 2007, s. 55-56.
17 Ibidem, s. 56.
18 I. Soliński, Pompy ciepła, Energia – Ekologia – Ekonomia, Kraków 2002, s. 36-41.
19 Ibidem, s. 42-43.

174 Disputatio – Tom VII – „Życie”


Wpływ odnawialnych źródeł energii na życie człowieka

powinno zmniejszyć emisję CO2 o 40-60% i NOx o 50-90%. Choć scenariusz


zastosowania ogniw paliwowych na tak szeroką skalę jest jeszcze bardzo odległy, to
nawet wykorzystywanie ich w mniejszym stopniu wskazuje na niepodważalne
korzyści, takie jak bezgłośna praca, rozwój energetyki rozproszonej i minimalizacja
strat przesyłu energii dzięki bliskiej lokalizacji względem odbiorcy.
Ponadto wodór, będący paliwem dla tych urządzeń, podobnie jak woda ma
praktycznie niewyczerpane zasoby. Niestety problem stanowi proces jego
pozyskiwania. Jest on energochłonny, często połączony z emisją szkodliwych gazów
(np. CO2 w procesie reformingu parowego z metanu) oraz niesie ryzyko wybuchu
w trakcie niekontrolowanego połączenia wodoru z tlenem. Warto jednak zauważyć,
że owo emitowanie trujących gazów pojawia się bezpośrednio w miejscu wytwarzania
wodoru, dlatego jest łatwiejsze do opanowania i zagospodarowania niż w przypadku
zanieczyszczeń powietrza pochodzących z innych źródeł.

Podsumowanie
Stopniowe zastępowanie konwencjonalnych źródeł energii źródłami
odnawialnymi jest procesem wymagającym zarówno dużych nakładów finansowych,
jak i intensywnych prac badawczych. Bez wątpienia jednak odnawialne źródła energii
wraz z upływem czasu będą coraz szerzej stosowane. Każde ze wskazanych OŹE,
w generalnym rozrachunku, posiada dodatni bilans zysków, jakie człowiek i środowisko
naturalne odnoszą w momencie zastępowania nimi energetyki konwencjonalnej,
mimo, iż niejednokrotnie nie są one wolne od wad, a korzyści ekonomiczne
zaczynają się pojawiać dopiero w bardzo odległej przyszłościowo perspektywie.
Pamiętać należy, że niektóre z odnawialnych źródeł energii nie są środowisku, a tym
samym pośrednio i człowiekowi, tak do końca „przyjazne”, co należy uwzględnić
przy wprowadzaniu ich do przemysłu, jak również i do gospodarstw domowych.

Literatura: Kumider J., Zielnica J., Bioenergetyka szansą dla środowiska naturalnego –
wybrane zagadnienia, Poznań 2006; Jastrzębska G., Odnawialne źródła energii i pojazdy
proekologiczne, Warszawa 2007; Soliński I., Pompy ciepła, Energia – Ekologia –
Ekonomia, Kraków 2002; Garbala K., Patejuk A., Integracja energii wiatrowej
ze środowiskiem, a aspekty społeczne, [w:] Energia w nauce i praktyce, V konferencja
naukowo-praktyczna, Białystok-Suwałki 2006; Jastrzębska G., Odnawialne źródła energii
i pojazdy proekologiczne, Warszawa 2007; Lewandowski W. M., Proekologiczne odnawialne
źródła energii, Warszawa 2006; Jabłoński W., Wnuk J., Odnawialne źródła energii w polityce
energetycznej Unii Europejskiej i Polski. Efektywne zarządzanie inwestycjami – studia
przypadków, Sosnowiec 2004; Kieć J., Odnawialne źródła energii, Kraków 2007; Kalotka J.
(red.), Odnawialne źródła energii, Radom 2005; Tytko R., Odnawialne źródła energii: wybrane
zagadnienia, Kraków 2007; Chełmicki W., Woda: zasoby, degradacja, ochrona, Warszawa
2001; Siemiński M., Środowiskowe zagrożenia zdrowia, Warszawa 2001; Wiśniewski G.,
Gołębiowski S., Gryciuk M., Kolektory słoneczne: poradnik wykorzystania energii słonecznej,

Disputatio – Tom VII – „Życie” 175


Beata Riegel, Adam Bochentyn

Warszawa 2001; Klugmann E., Klugmann-Radziemska E., Alternatywne źródła energii.


Energetyka fotowoltaiczna, Białystok 1999; Klugmann E., Klugmann-Radziemska E.,
Ogniwa i moduły fotowoltaiczne oraz inne niekonwencjonalne źródła energii, Białystok 2005;
Świat Nauki, Nr 10 (182).

176 Disputatio – Tom VII – „Życie”

You might also like