You are on page 1of 24

Maja Lidia Kossakowska

BEZNOGI TANCERZ

anioy s zazwyczaj jedynie demonami stojcymi midzy nami a naszym wrogiem.


Gene Wolfe, Miecz liktora

Powiadaj, e w czasach przed Stworzeniem by pord sy !w tancerz, "trego "#nszt nie mia sobie rwnych we wszyst"ich wszechwiatach. $e to, %at"a &emonw, dowiedziawszy si o tym, sprowadzia go do swego paac#, aby zabawia' oczy jego popisami. (edna"e po nied#gim czasie tancerz zats"ni za Podniebn )rain oraz b is"imi, z "trymi zm#szony by si rozsta', i potajemnie op#ci domini#m $e to. %at"a &emonw, wpadszy w wie "i gniew, roz"azaa pojma' #cie"iniera i odrba' m# nogi, aby przed ni"im innym nie zata*czy ten, "to omie i si wzgardzi' jej as"ami. Sawa tancerza nie zgasa jedna". Przeciwnie, nawet w od egych dominiach chwa ono i podziwiano jego szt#". $e to, sdzc, e jej roz"az nie zosta wy"onany, posaa siepaczy, aby zgadzi i sy !a i ostatecznie rozwiza i #po"arzajc syt#acj. )# swem# zdziwieni# #jrze i oni ecego w o# "a e", r#chami doni oywiajcego papierow a " w stroj# tancerza. +im zgin pod ciosami mieczy, mia pono' rzec, -.abierzcie moje ycie, s"oro niczego wicej nie potra!icie mi zabra'/.
Opowieci zasyszane i spisane ku rozrywce i nauce przez anielic Zoe z dworu Janiejcej Mdroci Pani Pistis Sophii awczyni !iedzy i "alentu

Jaldabaot by zadowolony. Ogromna krysztaowa szyba w Komnacie Blasku rozjarzya si i przygasa, ukazujc nowy obraz rozleg przestrze, w ktrej dominoway nagie, ostre niby brzeszczoty skay. Ponad ich grzbietami lnia lustrzana tafla bladego nieba. Krajobraz mia w sobie podnios czysto przywodzc na myl potg chrw niebiaskich. Na tle monumentalnych wzniesie trudno byo z pocztku zauway ogromn liczb poruszajcych si postaci, ubranych w popielate i bure tuniki aniow suebnych. To ich morderczy wysiek przyczyni si do wypitrzenia szczytw, ale Jaldabaot nie zaprzta sobie tym gowy. Rozpieraa go duma. Lubi sobie uwiadamia, e Architektem, co prawda, jest Pan, lecz nadzr nad budow spoczywa w jego rkach. Co za pikny wiat, myla, smukymi palcami muskajc pitrzce si na biurku mapy i plany. Tak, z ca pewnoci by zadowolony, gdy potga, ktr dysponowa, nie miaa rwnych wrd powoanych do tej pory do ycia To miejsce doprowadza mnie do szau powiedzia Daimon Frey. Kiedy ostatni raz miae na sobie czyst koszul? Mam wraenie, e mierdz, moje achy cuchn zgnilizn, a miecz pokrywa brudny nalot. Niedugo zapomn, do czego suy. Wedug niektrych pewnie do dubania w zbach. Zdajesz sobie spraw, jak dugo ju tutaj tkwimy? Czwarty rok, wedug rachuby Krlestwa mrukn Kamael.

Mia szczup, inteligentn twarz i synne z piknoci oczy o barwie czystego nieba. Dugie, sigajce do linii szczki kasztanowe wosy zaczesywa do tyu. Jego wspaniay, nowy wiat! Daimon cisn palcami skronie. On oszala. Uwaa si za Stwrc. Wkrtce udawi si wasnym dostojestwem. aosny, prny demiurg. Syszae, e kaza si nazywa Prawic Pana? Wedug mnie proteza brzmiaaby trafniej. Pozby si nas z Krlestwa, bo trzsie si ze strachu. Dwanacie tysicy Aniow Zniszczenia, nadzorujcych usypywanie gr, kopanie roww pod rzeki, osuszanie bagien i ca reszt tych beznadziejnych, prostackich robt hydraulicznych. Kiedy to si skoczy, kae nam wytycza grzdki pod nasionka, zobaczysz! Kamael westchn. To, co powiedzia Frey, byo prawd, ale nie pozostawao nic innego, jak zacisn zby i przetrwa. Daimon wysczy ostatnie krople wina z trzymanego w rku kielicha i nachyli si, eby sign po stojcy w cieniu za gazem dzban. Hej! krzykn swym ochrypym i niemal bezdwicznym gosem, ktry przypomina plusk kamieni wrzucanych do podziemnego jeziora. Dzbanek jest pusty! Czy mi si zdaje, czy rzeczywicie widz dno?! Od grupy pracujcych najbliej natychmiast oderwaa si maa, przeraona anielica, przechylona pod ciarem pokanej konwi. Racz wybaczy, panie jkna paczliwie. Racz wybaczy. W jej oczach bysny zy. Zacza niezgrabnie napenia dzbanek. Odprawi j ruchem rki. Sam to zrobi powiedzia ze znueniem. Inaczej niechybnie mnie oblejesz. Ukonia si i ucieka. Wino miao cierpki smak i zdecydowanie naleao do gatunku popularnie zwanego cienkuszem. Skrzywi si, odprowadzajc wzrokiem pospiesznie drepczc anielic. Jak mylisz, czy Jaldabaot specjalnie powybiera dla nas najbrzydsze suce, eby nie stwarza niepotrzebnych pokus? Dopiero teraz na drapienej twarzy Daimona pojawi si umiech. Kamael mia przed sob ostry profil przyjaciela. Nie po raz pierwszy przeszo mu przez myl, e nie chciaby zmierzy si z nim w otwartej walce. Daimon spokojnie sczy wino. Czarne wosy, odrzucone do tyu, sigay poowy plecw. W pocigej twarzy pony gboko osadzone, ciemne oczy. Ich spojrzenie, a take gardowy gos, ktry czasem przechodzi w nieprzyjemn chrypk, potrafio wywoa ciarki na plecach najbardziej pewnych siebie. Wielu, w tym sam Kamael, podziwiao Daimona, lecz rwnie liczni bali si go i nienawidzili. Nie bez susznoci, gdy trzymajce kielich silne, ylaste donie naleay do najlepszego szermierza w Krlestwie. Jego pochodzenie take mogo sta si rdem zawici, bo Daimon by anioem krwi czystej, niebezpiecznej i potnej, jak Miecz, ktremu suy. Rycerze Miecza stanowili elit. Penili funkcje oficerw nad dwunastoma tysicami Aniow Zniszczenia, zwanymi Szaracz, poniewa po ich przejciu pozostawaa tylko goa ziemia, bez jednego dba trawy. Dowodzi nimi Kamael, a ich najwiksz witoci by Miecz, ktrym u zarania Przedwieczny rozdzieli ostatecznie wiato od Mroku. Wtedy zostali stworzeni pierwsi, najpotniejsi anioowie, zmuszeni natychmiast dokona wyboru, czy opowiadaj si po stronie adu, czy Chaosu. Wielu wybrao Ciemno. Wkrtce wybucha wojna, a po pierwszych krwawych, lecz nierozstrzygnitych potyczkach Pan stworzy swych najlepszych wojownikw, Aniow Miecza, i posa ich do boju na czele Szaraczy. Posa w sam rodek szalestwa i masakry. Zmusili armi Ciemnoci do cofnicia si poza granice czasu, ale zrby nowego wiata stany na miejscu zbryzganym ich krwi. W Krlestwie szeptano, e to ona nadaa czerwon barw planecie Mars, a zakopane gboko

w ziemi elazo, pochodzce z ich porzuconych na pobojowiskach zbroi i ora, na zawsze zostao naznaczone krwawymi plamami, ktre ludzie nazw potem rdz. Niektrzy przeyli. I tych wanie demiurg Jaldabaot skierowa do nadzorowania robt ziemnych w powstajcym na nowo wiecie, majcym jakoby szczeglne znaczenie w boskim planie Stworzenia. Daimon wznis w gr kielich. Za Marszaka Murarzy i jego niezrwnany talent twrczy! Wypili szyderczy toast. Ich spojrzenia spotkay si na moment. To trwa o wiele za dugo, pomyla Kamael, widzc cie goryczy ostatnio wci obecny w kcikach ust przyjaciela. Moim najlepszym oficerom puszczaj nerwy. Nawet Daimon jest u kresu si. C, otrzymalimy wspania nagrod za wiern sub! Frey odgarn z czoa opadajce kosmyki. Z nieba la si ar, zmusza do mruenia powiek. Na rozpocierajcej si przed nim rozlegej rwninie wyobione byy nieregularne wykopy, przypominajce liszaje. Mdli mnie od tego widoku, pomyla. Stukn paznokciem o brzeg kielicha. Moe lepiej, ebym si upi? Chocia upijanie si takim winem jest zbrodni przeciw dobremu smakowi. Spjrz tam! zawoa nagle Kamael, wskazujc palcem poruszajcy si na horyzoncie punkt. Frey przesoni rk oczy. Zwiadowca? Pdzi, jakby go demony cigay. Daimon skierowa na dowdc spojrzenie, w ktrym bysna iskierka zainteresowania. Mylisz, e Pan wysucha naszych modw? Mam nadziej, e nie odpar ponuro Kamael. Tak mrukn Daimon. Nie mam wtpliwoci, e Pan nas wysucha. Klcza na szczycie wzgrza z domi opartymi o ziemi. Zastanwcie si, o co prosicie, bo przy odrobinie pecha moecie to otrzyma odezwa si cierpko Kamael. Wic lepiej nie procie o nic dokoczy Frey. Wdz Aniow Miecza pochyli si w siodle. Mocne? Jak sama zaraza. Lepiej tu podejd i sprawd. Kamael zsiad z konia i przyklkn obok Daimona. Kiedy pooy rk na ziemi, twarz cigna mu si w nieadnym grymasie. Poderwa si, gwatownie potrzsajc doni. Jak ty to wytrzymujesz? Daimon posa mu krzywy umiech. Rozumiesz, rutyna. Wsta, otrzepa rce i wskoczy na siodo. Jego ko mia sier rwnie czarn jak wosy pana. Nazywa si Pioun. Jak wszystkie konie kawalerii nalea do boskich Zwierzt i jak wszystkie Zwierzta by kompletnie szalony. Odzywa si rzadko, a mwi najczciej zagadkami. Lecz Daimon nauczy si bezgranicznie mu ufa po tym, jak Pioun wielokrotnie uratowa mu ycie. Oprcz rumakw do Zwierzt zaliczali si Chajot, Wieloocy, Bestie, Istoty i potwory jak Lewiatan czy Behemot, lecz kontakt z nimi zawsze by utrudniony, bo zachowywali si nieprzewidywalnie i zdaniem wikszoci aniow mwili od rzeczy. Jednake rumaki, jako najrozsdniejsze z nich, powszechnie suyy za wierzchowce. Dawno obserwujesz te wibracje? spyta Kamael. Zwiadowca, ktry przyprowadzi ich na wzgrze, potrzsn gow.

Zawiadomiem was, panie, gdy tylko je wyczuem, ale nie wiem, jak dugo trwaj, bo pracujcy tu anioowie suebni niczego nie zgaszali. Daimon wykrzywi usta. No pewnie rzuci gorzko. Pioun przestpi z nogi na nog. Niespodziewanie usyszeli jego gos, wprost w umyle, jak zimne dotknicie stali. To nie byo przyjemne uczucie. W gbokich dolinach zbiera si cie. Ma barw nocy, lecz pachnie jak krew. Nazywaj go mierci, ale nie maj racji. mier przy nim jest peni ycia. Zgadzam si z nim powiedzia Daimon. To nie s adne lokalne manifestacje ciemnoci. Chyba kto chce nam zoy wizyt. Kamael poblad. Mylisz, e to Zawiesi gos. Czue te wibracje? Poparzyy mi rce. Spojrzeli na siebie. Niewiele zostao do powiedzenia. C, Daimon westchn Kamael. Chyba pojedziesz do Krlestwa wczeniej, ni si spodziewae. Niech czeka, zadecydowa Jaldabaot. To dobrze mu zrobi. Nieco zegnie ten swj hardy kark. Bdzie musia pokn upokorzenie, zrozumie, gdzie jego miejsce. Za kogo oni si uwaaj, ci Anioowie Miecza? Banda butnych mokosw. adnego szacunku, adnej pokory. W sumie to pospolici mordercy. Od dawna byli mu sol w oku. Stworzeni, a nie zrodzeni. Nie potrafi zrozumie, dlaczego Pan ofiarowa im a tak wysok pozycj, tak wietne pochodzenie. Stworzy ich osobicie, na dugo po tym, jak nada sowom Metatrona moc powoywania do ycia wci nowych zastpw aniow. A waciwie, dlaczego Metatron? Anioowie niskich krgw, te rzesze ptactwa niebieskiego, nazywaj go po cichu przyjacielem Pana. Czy to tylko brak szacunku, czy moe ju witokradztwo? Jaldabaot tysice razy tumaczy sobie, e Metatron otrzyma ask stwarzania niszych aniow, bo on sam ma zbyt wiele obowizkw przy budowie Ziemi, lecz poczucie krzywdy jtrzyo si jak zbyt gboko wbita drzazga. Pozostawaa przecie jeszcze jedna zniewaga archanioowie. Tego Jaldabaot zupenie nie potrafi poj. Aniow Miecza Pan stworzy do boju z potrzeby chwili, ale po co Mu archanioowie? Bezczelne, nieopierzone kogutki! Agresywne dzieci, ktre bawi si w prawdziwych dostojnikw! Na lito Pana, s przedostatnim z chrw! Trzeba bdzie utrze im nosa. Trzymaj z tymi rycerzykami, tymi krwawymi gnojkami od Miecza. Frey jest z nich najgorszy. Awanturnik. Mroczna, zatwardziaa dusza. Niech czeka. Wytr sobie buty jego dum. Niech czeka. Daimon czeka. Z trudem powstrzymywa si, eby nie kry nerwowo po korytarzu. Mijay godziny, dzie mia si ku kocowi. Wieczr rozbryzga czerwone soneczne plamy na posadzkach Domu Archontw. Jaldabaot omawia wzory na nowe arrasy w refektarzu. Nie mg si zdecydowa, wybiera dugo. Niech czeka.

Daimon stara si nie patrze wyczekujco na drzwi. Czubkiem miecza grzeba w szczelinie midzy marmurowymi pytami podogi. Jaldabaot oglda hafty na swoj now szat. Podobay mu si, ale robi wiele uwag i poprawek. Zgromadzeni w sali audiencyjnej archanioowie zaczli zdradza oznaki zmczenia. Stali tu od rana i Jaldabaot mia nadziej, e ktry zemdleje. Niestety, rozczarowali go. Trudno, jest jeszcze ten Frey. Niech czeka. Teraz trzeba si zaj przebudow altany w Ogrodzie Ranym. Przecie to pilne! Wielki Archont, Budowniczy Wszechwiatw, Eon Eonw, Prawica Pana, Zwierzchnik Wszystkich Chrw, Ksi Ksit Niebieskich, Janiejcy Moc i Sprawiedliwoci Jaldabaot, Pan Siedmiu Wysokoci przyjmie teraz Daimona Freya, Rycerza Miecza! obwieci herold. Daimon ruszy do drzwi. Ale, panie wymamrota wartownik. To sala audiencyjna. Nie moesz tam wchodzi z broni u boku! Na twarzy Freya pojawi si wyjtkowo paskudny umiech. Jestem Anioem Miecza powiedzia. Nie lubi si z nim rozstawa. Jeli ci to nie odpowiada, odbierz mi go. Wartownik przepuci Daimona bez sowa. Powtrz jeszcze raz to, co powiedziae. Nie suchaem ci zbyt uwanie. Daimon po raz trzeci tego wieczoru zacz streszcza sytuacj, ktra zmusia go do odwiedzenia Wielkiego Domu Archontw. Twarz mia kamienn, ale gos nabra chrapliwego, nieprzyjemnego brzmienia. Zwiadowca odkry rdo niezwykle silnych wibracji. W cigu paru godzin w tym samym rejonie znaleziono pi podobnych rde. Moc, ktra z nich pynie, jest bardzo potna. Pochodzi z samego serca Mroku, nie z jego manifestacji. Podejrzewamy, e niebawem nastpi w tej okolicy atak Cienia. Osobisty. W jego wasnej postaci, nie poprzez ktrego z podlegych demonw. Wyjaniam na wypadek, gdyby nie sucha zbyt uwanie... Prawico Pana. Jaldabaot, dotychczas stojcy do niego plecami, obrci si. Wszystkich zgromadzonych w sali audiencyjnej od pocztku zaskakiwa kontrast pomidzy obydwoma anioami, teraz, gdy stali naprzeciw, widoczny jeszcze wyraniej. Daimon ubra si starannie, lecz bez przesady tak jak lubili si nosi Anioowie Miecza. Mia na sobie bia koszul z cienkiego, delikatnego materiau, ukryt pod krtkim, sigajcym talii kaftanem z czarnej skry, wskie czarne spodnie i dugie buty, zapinane na niesamowit liczb klamerek. U boku nosi miecz i sztylet. Wosy zwiza luno na karku, pozostawiwszy wolno dwa pasma, opadajce a na pier. Na palcu prawej rki widniaa jedyna ozdoba, piercie z czarnego kamienia z wyryt pieczci, symbolem znaczenia, pozycji i pochodzenia. Wysoki i smuky, niemal dorwnywa Jaldabaotowi wzrostem. Wielki Archont by pikny. Jego proporcjonalna, doskonaa twarz przypominaa posg z marmuru. Ceremonialne szaty olepiay biel, pokryte mienicymi si, skomplikowanymi

haftami i aplikacjami z bezcennych, przejrzystych jak sama Jasno klejnotw. Sztywny konierz paszcza otacza kunsztownie ufryzowan gow. Wosy Jaldabaota lniy niczym srebro, podobnie jak cudowne, zimne oczy o przenikliwym spojrzeniu. Wskie, niemal porcelanowe donie demiurga zdobiy piercienie z biaego zota i brylantw. Ilekro si poruszy, dawa si sysze suchy szelest kosztownych tkanin. Twierdzisz wic, e Ziemia, ognisko nowego ycia, ktre spodobao si Panu roznieci, zostanie zaatakowana przez Antykreatora, przez Jego Cie, rzucony w czasach przed czasem na otchanie Niebytu. Mam przez to rozumie, e ten, ktrego nazywamy Odwiecznym Wrogiem i Siewc Wiatru, powrci z Czeluci tylko teraz i wanie po to, eby naprzykrza si Rycerzom Miecza? Daimon poczu, jak ogarnia go fala lepej wciekoci. Powoli zaczyna rozumie, e ten szalony despota zlekceway niebezpieczestwo jedynie dlatego, eby go upokorzy. Mimowolnie zacisn pici. Jaldabaot spoglda na niego z triumfalnym umieszkiem na ustach. Wyjanij mi, skd masz pewno, e wibracje pochodz od Antykreatora? Czuem jego obecno. Gos Daimona wci brzmia niemal spokojnie. Ach tak? Jaldabaot unis brwi z wyrazem udanego zdziwienia. Udao ci si po prostu j wyczu? Czy to jaka sztuczka magiczna? Twarz Daimona cigna si. Poblad, a w oczach zapon mu zowrogi ognik. Zapominasz, Wielki Archoncie, e kilka razy miaem okazj widzie go z bliska. Interesujce. Z bardzo bliska? Z tak bliska, jak ty nigdy by si nie omieli. Na wycignicie miecza. Cisza w sali staa si prawie namacalna. Nagle Jaldabaot rozemia si. Twoja bezczelno, rycerzu powiedzia znacznie przewysza odwag. Powtrz gono przed wszystkimi prob, z ktr tu przybye. Przez chwil zdawao si, e Anio Miecza skoczy Jaldabaotowi do garda. Opanowa si jednak. Przyjechaem po pomoc odezwa si chrapliwie. Po oddziay, ktre pozwol nam stoczy wzgldnie rwn walk z potg Cienia. Demiurg znw odwrci si do niego tyem, a Daimon usysza piewny szelest drogocennego jedwabiu. Ju prawie po wszystkim, to niemal koniec, powtarza sobie. Za chwil std wyjd. Spokojnie i powoli. Jedwab nadal piewa, posadzka lekko si koysaa, a kostki zacinitych pici Daimona byy biae jak papier. Gos Wielkiego Archonta, dochodzcy jakby z oddali, nie budzi zdziwienia ani specjalnych emocji. Nie dostrzegam potrzeby przegrupowania adnych oddziaw. Wasze siy s a nadto wystarczajce. Nie mam zamiaru powoa pod bro choby jednego onierza tylko dlatego, e kilku oficerw Miecza popado w bezpodstawn panik. Posiki s potrzebne przy budowie gwiazd i planet. Radz nauczy si panowa nad wasnymi sabociami. Moesz to powtrzy swemu dowdcy. Co do sowa warkn Daimon. Aha, jeszcze jedno. Na przyszo nie bd tolerowa adnej niesubordynacji. Mam na myli opuszczenie przez ciebie posterunku bez wyranego nakazu. Nastpnym razem poniesiesz zasuon kar. Anio Miecza posa mu przecige spojrzenie. Nie bdzie adnego nastpnego razu. Zapewniam ci. Ma wilcze oczy, pomyla Jaldabaot. Za chwil rzuci si gry. C, wilczku, zdaje si, e powyrywaem ci ky.

Moesz odej. Niedbale machn rk. I tak zaje mi zbyt wiele czasu. Daimon skoni si sztywno, ceremonialnie. Jego twarz wydawaa si zupenie bez wyrazu, lecz nie wiadomo jakim sposobem w kadym gecie anioa kryo si wicej pogardy ni w jakimkolwiek ostentacyjnym nietakcie. Jaldabaot nie raczy si odkoni ani nawet spojrze na odchodzcego. Widzielicie, jak go potraktowa? Jak miecia! Gos Lucyfera dra z oburzenia. Nie lepiej obszed si z nami mrukn Razjel. Bezczelny dupek! wrzasn poirytowany Michael, potrzsajc szafranowymi lokami. Zmusi nas do stania cay dzie w swojej pieprzonej sali tronowej za kar, e mu podskakujemy. Niby mae anielta w kcie! Problem w tym, e musimy go sucha. Kto powiedzia, e musimy? Lucyfer waln pici w st. Gabriel bawi si piercieniem z pieczci. Uwaacie, e sytuacja dojrzaa do dziaania? spyta. Rafael poruszy si nerwowo, ju otworzy usta, ale si nie odezwa. Archanioowie trwali w ponurym milczeniu. Zastpy z pewnoci pjd za nami powiedzia wreszcie Micha. Rcz za to. Wiem, Michasiu westchn Gabriel. Ale co z rzesz aniow suebnych, urzdnikw dworu, star arystokracj, gwardi paacow i wszystkimi pozostaymi. Wola Jaldabaota jest dla nich rwnoznaczna z wol samego Pana. Wszdzie narasta niezadowolenie. Razjel wzruszy ramionami. Anioowie Miecza te za nami pjd. Zwaszcza po tym, co si stao wczoraj doda Lucyfer. Jeli ktrykolwiek z nich zostanie przy yciu mrukn milczcy do tej pory Samael. Nie mog uwierzy! wykrzykn Rafa. Na jego twarzy malowaa si udrka. Czy my rzeczywicie rozwaamy moliwo buntu? Samael si skrzywi. Ale skd. Omawiamy plan pikniku w Ogrodzie Ranym. Do rzeczy, panowie powiedzia sucho Gabriel. Co proponujecie? Przygotowywa si powolutku i zwraca na siebie jak najmniej uwagi rzek Razjel. Panowanie Jaldabaota lada chwila si rypnie. Wtedy zgrabnie zajmiemy jego miejsce. No to na co czekamy? Do dziea! Micha umiechn si radonie. Nie moemy teraz zacz przerwa Gabriel bo sprawimy wraenie, e wystpujemy przeciw Panu! Chyba nikt tego nie chce? W adnym wypadku! zawoa Lucyfer, wyranie poruszony. Przeciw Panu?! Nigdy! To nie wchodzi w gr! Zapada cisza. Przerwa j kpicy gos Samaela. Pogadalimy sobie, panowie. Ponarzekalimy. Jak zwykle. Chodmy ju do domu, dobra? Nogi mnie bol. Pan obsadzi Jaldabaota na stanowisku Wielkiego Archonta. Widocznie mia swoje powody, chocia ciko mi zrozumie jakie. Wic zasuwaj i spytaj Go o to, Gabrysiu warkn Samael. Wicej szacunku sykn Micha. Za chwil przegniesz pa i Wiem, pozbieram zby z podogi. Zamknijcie si! Gos Razjela zabrzmia jak trzask bicza. Zachowujecie si jak szczeniaki. Przypominam, e rozmawiamy o wadzy w Krlestwie, a nie o praniu si po pyskach. Wychodzi na to, e czekamy na wyrany znak Pana. Znak, e Jaldabaot utraci ask w Jego

oczach. Tak. Gabriel nerwowo obraca na palcu piercie. Bez tego nic nie zdziaamy. Odmwi?! W gosie Kamaela sycha byo niedowierzanie pomieszane z wciekoci. To niemoliwe! Wytumaczye mu wszystko jak trzeba? Daimon spojrza na niego, a w oczach mia co takiego, e dowdca Aniow Miecza zamilk. Tak odpowiedzia wolno. Trzy razy. Kaza nam pracowa nad sabociami. Kamael dzielnie stara si nie pokaza po sobie, e jest zaamany. No nic. Ewakuujemy z zagroonego terenu wszystkich, ktrzy nie s niezbdni, wzmocnimy posterunki, skrzykniemy chopakw i Przygotujemy si na mier dokoczy Frey. Nikt nie zapamita imion dwch aniow, ktrzy zginli pierwsi. Po prostu nagle ziemia i niebo pky, przedzielone pionow szczelin, ktra rozszerzya si, tworzc wrota zdolne przepuci jednoczenie pidziesiciu jedcw. Fala mrocznej energii wylaa si na rwnin, pochaniajc pracujcych przy wykopach robotnikw. Umierali oguszeni, zatruci, zdawieni, z sercami przepenionymi strachem, jakiego nie dowiadczyli nigdy dotd. Wszystko to trwao nie duej ni mgnienie. Potem przez bram przestpiy nieprzebrane szeregi dziwacznych kreatur, podobnych do kbw ciemnoci, na pozr niezgrabnych, lecz przeraliwie skutecznych. Rycerze Cienia pynli aw. Byy ich dziesitki, setki i setki tysicy, widocznych w przejciu midzy wiatami. Wylewali si przez otwarte wrota powoli, jak poyskliwa rzeka magmy. Powietrze, naadowane potn, zowrog moc, drao. Stojcy na wzgrzu Anioowie Miecza poczuli dobrze znane symptomy obecnoci Cienia ucisk w klatkach piersiowych, szum w uszach i mdoci. Antykreator! szepn Kamael. Jofiel wycign rk. Patrzcie! Jest tam. Rzeczywicie, daleko, widoczny przez szczelin midzy wiatami, drga gsty, wibrujcy Cie. Niech Pan bogosawi wszystkie bramy Krlestwa. Kamael wypowiedzia prastar formu. Niech Miecz prowadzi i zwycia odrzekli. Zajmijcie stanowiska. Zawrcili rumaki i uformowali szyk. Za ich plecami czekao w ciszy dwanacie tysicy doborowej jazdy Krlestwa. Bukraniony ich koni, wymodelowane w ksztat lwich gw, poyskiway matowo. Daimon wysun si na czoo prawego, a Jofiel lewego skrzyda. Kamael zaj miejsce w centrum. Do boju, Szaraczo! krzykn. Witaj, niebycie, pomyla Daimon. Nie mieli adnych szans. W obliczu potgi wroga stanowili garstk desperatw. Moe utrzymaliby si przez jaki czas, gdyby od razu zablokowali wlot otwierajcego si przejcia, ale wtedy fala trujcych wyzieww pozabijaaby ich natychmiast. Wyszarpn miecz, unoszc go wysoko nad gow. Stal schwytaa soneczny promie, ktry zataczy na ostrzu i zgas.

Za mn! zawoa ochryple. Spi konia i nie ogldajc si, run w d wzgrza. Wpadli w poyskliw, stalow rzek. Zakotowao si. elazo wystpio przeciw elazu, i rozpocz si krwawy taniec. Szaracza wbia si klinem w bok czarnej kolumny, prbujc przeci j na p i opanowa bram. Miecze rycerzy Krlestwa wyrbay gbok szczerb w cibie onierzy Mroku niby przesiek w gstym, ciemnym lesie. Rumaki pary naprzd, tratujc i miadc strconych z siode jedcw. Ziemia spyna krwi i dziwn, lepk posok rycerzy Cienia. Ich szeregi rozluniy si nieco, wpuszczajc rozpdzon jazd Krlestwa do rodka kolumny. le, pomyla Daimon. Chc nas otoczy. Okraj nas! wrzasn, prbujc zwin prawe skrzydo i uderzy nim w tworzc si mack zoon z oddziaw onierzy Ciemnoci. Wtem ich szyki rozstpiy si, wypluwajc nieksztatne, zakute w elazo bestie, ktre ziony pomieniami wprost w walczcych aniow. Pod ich oson wojsko Chaosu przystpio do kolejnego ataku. Dym zasnu pole bitwy. Wszdzie rozlegay si rozpaczliwe krzyki, kwik koni i szczk ora. Wydawao si, e wystarczy chwila, aby armia Mroku rozniosa formacje Krlestwa, ale anioowie postanowili drogo sprzeda swoje ycie. Miadeni, cici i tratowani wci nie dawali si rozproszy i wybi jak rzene bydo. Szaracza zbieraa krwawe niwo, wic wkrtce rumaki deptay po trupach. Lecz z bramy wyleway si coraz to nowe szeregi brzydkich, pokracznych, morderczych onierzy. Pomiot Chaosu. Synowie Cienia. Z wolna doborowa kawaleria Krlestwa pocza sabn i umiera. Jedcy walili si w boto, powstae pod koskimi kopytami z pyu i krwi. Ich pancerze, te jak siarka, czerwone jak ogie, granatowe jak dym, wyglday niczym konfetti rozsypane na strudze smoy. Daimon walczy w samym rodku bitwy, siejc popoch w szeregach Mroku. Ci, ktrzy omielali si do niego zbliy, jechali po mier. Musia zerwa z gowy hem trafiony ognist lin jednego z potworw Chaosu, wosy mia wic skbione i pozlepiane krwi. Wyglda jak upir z blad twarz i okrwawionym mieczem, niezmordowanie zagbiajcym si w ciaach wrogw, ktrzy padali, nie zdywszy nawet skrzyowa z nim ora. Ale w kocu i on zacz sabn. Pot zalewa mu oczy, ramiona mdlay, a potniejce z kad chwil tchnienie Antykreatora wysysao siy, zamiewao wzrok, mcio myli. Niemal mechanicznie podrywa i opuszcza miecz, oguszony bitewnym wrzaskiem i szczkiem broni. Nagle powietrze rozdar potworny ryk. Daimon poczu podmuch smrodliwego gorca i ujrza tu przed sob rozwart paszcz ognistej bestii. Ci j skonie przez pysk. Zawya, strzykajc pomienn lin. cisn wierzchowca kolanami, Pioun wykona ciasny piruet i stan dba. Daimon unis si w strzemionach i potnym pchniciem wbi miecz w wytrzeszczone, zdumione oko potwora. Pomie osmali anioowi twarz, wypali w ziemi spory lej. Besti wstrzsn dreszcz, z wizgiem zwalia si w boto, omal nie podcinajc Piounowi ng. Uzbrojone w pazury apy dary ziemi, a ko Daimona taczy midzy nimi, usiujc unikn ciosu. Frey pochyli si w siodle, eby rozpru brzuch zdychajcego potwora i nagle poczu, jak po ebrach przelizguje si co zimnego i gorcego zarazem: ostrze topora rozdaro mu bok. Wyprostowa si, ci przeciwnika szeroko przez klatk piersiow. Tamten zachwia si i zwis w siodle swego opancerzonego rumaka, a Daimon w ostatniej chwili uchyli si przed zabjczym ciosem w gow, zadanym przez kolejnego czarnego rycerza. Pioun byskawicznie targn bem, miadc zbami twarz przeciwnika, ktry zala si krwi i zwali na ziemi.

Trac refleks, pomyla Daimon. Niedugo bd mnie mieli. Czubek czyjego miecza rozdar mu rkaw, gboko kaleczc przedrami. Czy jest co pikniejszego ni dachy Hajot Hakados, fioletowiejce z nadejciem wieczoru? usysza jaki gos i zrozumia, e Pioun si z nim egna. Spotkamy si w niebycie, stary szepn, rozcinajc niemal na p wyrosego jak spod ziemi wielkoluda w hemie z kit. Sytuacja przedstawiaa si rozpaczliwie. Rycerze Miecza z niedobitkami Szaraczy prbowali przedosta si w kierunku wrt z desperack nadziej, e uda si je zablokowa. Z rozdziawionej na ksztat ust dziury we wszechwiecie wci wylewali si jednak nowi czarni onierze, lecz ju nie tak gwatownie, tylko w sile pozwalajcej wyrwna zadane przez Szaracz straty. Przewaga Mroku okazaa si tak dua, e mona byo sobie pozwoli na niespieszne dokoczenie dziea zniszczenia. Wtem Pioun obrci si gwatownie, tratujc podnoszcego si z ziemi jedca, ktrego jego pan przed chwil strci z sioda, a Daimon przez sekund spojrza w paszcz otwartych wrt. To, co ujrza, wstrzsno nim. Rzesze onierzy Mroku, ktrzy wanie zadawali im mier, stanowiy zaledwie forpoczty caej armii. Jej trzon czeka nienaruszony! W wiecie Cienia stay gotowe do boju oddziay, a ich koca nie byo wida po horyzont. Stawi im czoo mogyby tylko wszystkie Zastpy Paskie, miriady aniow rozproszonych po caym kosmosie, aby wytycza trajektorie gwiazd i planet. Nawet jeli przybd posiki, armia, ktr uda si skrzykn w por, nie wystarczy, eby pokona Cie. Zagroone jest wic nie tylko nowe dzieo Pana, ale istnienie samego Krlestwa. Daimona ogarny al i wcieko na wspomnienie wyniosej gby Jaldabaota. Moliwo upokorzenia mnie bdzie kosztowaa droej, ni ktokolwiek mg przypuszcza, pomyla. Z gorycz przypomnia sobie udzielone przed bitw rozkazy Kamaela. Starajcie si zepchn ich na bok i zastawi bram. Jest wska, bronic jej, mamy jak szans. Zepchn ich! Imponujcy pomys. Gdyby istnia jaki sposb, eby zamkn to pieprzone wejcie! Olnienie przyszo nagle, gdzie midzy pchniciem miecza a unikiem. Sposb by szalony i waciwie nie mia prawa si powie, ale obudzi w nim odrobin nadziei. Wynie mnie std, Pioun! wrzasn w samo ucho wierzchowca, rzucajc si na koski kark, bo tam, gdzie przed chwil znajdowaa si jego gowa, przelecia potny mot. Ko zadrobi w miejscu nogami. Ruszaj si, cholerna chabeto! Moe zdymy! Zaraza na twoj dusz, Daimon! wycharcza rumak. Jest szalona! Wyda z siebie dugi, przecigy wizg i stan dba. Anio Miecza zachwia si w siodle, ale nie upad, uczepiwszy si kurczowo grzywy. Potne kopyta znalazy si niespodziewanie tu przed twarz najbliszego rycerza Cienia i Daimon ujrza w jego oczach paniczny strach, przez krtk chwil, zanim podkowy Piouna roztrzaskay mu czaszk. W gr! krzykn do konia, siekc mieczem na prawo i lewo, eby wywalczy dla niego troch miejsca. I nagle stao si co niespodziewanego. Potny rumak, stknwszy, odbi si od ziemi, zawis w powietrzu, i run na karki i ramiona walczcych, na hemy i wzniesione miecze rycerzy Mroku, tratujc ich niby an modego zboa. Ci, ktrzy ujrzeli ten widok, zamierali w przeraeniu, pewni, e spotkali sam mier. Z wyszczerzonego pyska rumaka toczya si piana. Zarwno on, jak i siedzcy na nim rycerz sprawiali wraenie, jakby zostali odlani z poyskujcego rdzawo metalu, bo cali schlapani byli zastygajc krwi. Do Krlestwa, Pioun! wychrypia Daimon. Do Szstego Nieba! Z trudem utrzymywa si na siodle. W uszach sysza monotonny szum, a wszystko, na co patrzy, podbarwiao si na czerwono, rozmywao i krzywio. Poczu nage szarpnicie i ujrza pustk kosmosu wypenion gwiazdami, ktre natychmiast rozmazay si w zociste smugi.

Wiatr uderzy go w twarz, rozwia wosy. Zrozumia, e si udao. Pioun pdzi do Krlestwa. Dija, moda suebna ze wity Matki Rachel, przerwaa piew. Midzy znajomy wiergot ptakw i szelest lici wdar si obcy dwik, jak gdyby ttent. Narasta, lecz Dija nie potrafia rozpozna jego rda. odygi kwiatw zgiy si jakby w nagym podmuchu wiatru, a anielica poczua wilgotne krople spadajce na donie i twarz. Byy czerwone. Dija z krzykiem odrzucia piewnik, rozmazujc szkaratne smugi na wosach i policzkach. Jej pikna twarz wykrzywia si w grymasie paniki i obrzydzenia. Urodzia si przecie w Szstym Niebie. Nigdy nie widziaa krwi. Po ziemi przesun si cie, wic podniosa gow i krzyk zamar na jej ustach. Podniebnym szlakiem pdzi jedziec. Dugie wosy powieway za nim niczym czarny sztandar. Jego twarz bya mask szalestwa i rozpaczy. W doni ciska nagi miecz. Wyglda jak burzowa chmura na tle bkitu Szstego Nieba, gdzie nigdy nie spada ani kropla deszczu. Dija zasonia rk oczy i pada na mikki dywan szmaragdowej trawy. Musz zej niej, na ziemi. Gos Piouna ama si z wysiku. Poruszanie si podniebnymi szlakami pozwalao rozwija zawrotne prdkoci, ale byo bardzo mczce. W Krlestwie obowizywa cisy zakaz ich uywania, z uwagi na zamieszanie wywoane obecnoci w powietrzu wielu aniow naraz, lecz tym ograniczeniem Daimon postanowi si nie przejmowa. Kilka razy andarmi Jaldabaota prbowali go zatrzyma, rozpierzchali si jednak, ustpujc mu z drogi, gdy stawao si jasne, e nie ma zamiaru zwolni. W porzdku, schod! zawoa, peen zych przeczu, bo gocice Krlestwa zawsze byy bardzo zatoczone. W tej sytuacji wydawao si bezpieczniej przejecha na przeaj przez Ogrody. Runli w d, tratujc nienagann muraw, rwnajc z ziemi klomby r i lilii, roztrcajc spacerujcych. Przejechali przez grup muzykujcych aniow i anielic, rozganiajc ich niby stadko biaych kuropatw. Daimonowi mign przed oczami roztrzaskany kopytami Piouna klawikord. Podniosy si okrzyki trwogi i blu, lecz nie mia czasu zwraca na nie uwagi. Za zakrtem cieki wpadli wprost na kilku Aniow Lata, w ktrych pieczy znajdoway si Ogrody Krlestwa. Z drogi! rykn Daimon. Zaskoczeni ogrodnicy bezadn, pierzast kup wzbili si w powietrze. W przelocie dostrzeg czyj przeraon twarz, co mikko uderzyo go w bok, usysza jk. Do Paacu Cudownych Przedmiotw nakaza koniowi, nie obejrzawszy si nawet. Paac, a raczej obszerna kaplica, mieci w sobie Boskie Narzdzia Kielni i Cyrkiel, ktrym Pan wytyczy wszechwiat, oraz Klucz do wymiarw, za pomoc ktrego otwiera kolejne rzeczywistoci. Ten wanie Klucz wydawa si Daimonowi jedyn szans ocalenia Krlestwa. Pioun zary kopytami w wir cieki przed samym frontem biaego, aurowego niczym tort z cukru pawilonu. Opuci nisko eb, dysza z wysiku. Daimon zsun si z jego grzbietu. Kiedy dotkn stopami ziemi, zakrcio mu si w gowie. Musia schwyci si ku, eby nie upa. Do tej pory nie zdawa sobie sprawy, jak bardzo jest poraniony. Lewy bok, nogawk spodni i but pokrywaa lepka, krzepnc krew. Nie wolno mi teraz zemdle, pomyla, i najszybciej jak potrafi pobieg chwiejnie w kie-

runku wejcia do budynku. Natychmiast zastpio mu drog dwch stranikw z toporami u bokw. Wpucie mnie! wychrypia. Krlestwo jest w niebezpieczestwie! Precz! warkn wyszy. Kalasz swoj obecnoci wity przybytek! Daimona ogarna furia. Tam gin jego przyjaciele, jego bracia, a tych dwch tpych sukinsynw omiela si sta mu na drodze? Albo mnie wpucicie, albo przemodeluj wasze gupie pyski! wrzasn wciekle. Signli po bro, ale nawet nie zdyli jej wyj. Daimon trzasn jednego w twarz rkojeci miecza, drugiego powali na ziemi kopniakiem, wyrwa mu topr zza pasa i rbn w gow obuchem. Wszystko to trwao nie duej ni westchnienie. Wpad do chodnego, cichego wntrza. Powietrze zdawao si gstsze ni na zewntrz, wibrowao wyczuwalnie potn moc. ciany lniy zotawym poblaskiem. Porodku pomieszczenia stay trzy krysztaowe szkatuy zawierajce wite przedmioty. Dotkn misternie rzebionego wieka, przez ktre mona byo dostrzec zarys zotego Klucza. Wybacz mi, Panie szepn. Osaniajc twarz zgitym ramieniem, z caej siy uderzy w szkatu rkojeci miecza. Ozwa si piewny jk, a odamki krysztau z trzaskiem rozsypay si na posadzce. Zoty Klucz, ktrego dotykaa do tej pory jedynie rka Pana, lea na szkaratnej poduszeczce, poyskujc oleicie. Pokryway go pajcze ornamenty, tak delikatne, e ledwie widoczne. Daimonowi wydao si, e drzemie w nim potne, zowrbne ycie. Wycign rk, wstrzymujc oddech. Drce palce dotkny metalu, zacisny si na nim. Wyj Klucz ze szkatuy. By zaskakujco ciki. Nagle poczu, e Klucz si poruszy, jakby nie by przedmiotem, ale ywym zwierzciem, moe ma jaszczurk. Niemal w tym samym momencie rozjarzy si biaym blaskiem. Anio Miecza krzykn. Targn nim bl. Odruchowo rozwar palce, lecz nie upuci magicznego przedmiotu. Pozwoli mu lee na otwartej doni, ktra pona, a fale blu obejmoway szybko cae rami niby jzyki ognia lice such szczap. Zacisn zby. Wszystko w nim krzyczao, eby wypuci Klucz z rki, ale wiedzia, e nie wolno mu tego zrobi. W kocu biay blask przygas i znik zupenie. Klucz sta si znowu martwym kawakiem metalu. Na wewntrznej stronie doni anioa ziaa ogromna, pksiycowata rana, przypominajca rozdziawione w szyderczym umiechu usta. Daimon, pomagajc sobie zbami, odpru zoty sznureczek, obszywajcy szkaratn poduszeczk, i zawiesi sobie Klucz na szyi. Jasne wiato soca na zewntrz niemal go olepio. Podcign si na siodo, wyj miecz z pochwy i przerzuci do lewej rki. Wracamy, Pioun powiedzia. Ko bez sowa zerwa si do biegu. Gna jak wicher. Bitwa wci trwaa. Przybye z Krlestwa oddziay w pewnej chwili zdaway si zdobywa przewag, ale teraz byy konsekwentnie spychane w ty i popychane przez czarne mrowie onierzy Cienia. Cofnijcie si! Odwrt! Daimon na prno stara si przekrzycze bitewny zgiek. Rba mieczem z ca si, na jak mg si zdoby, prbujc wyci sobie drog do pierwszej linii. Rozbija czarne hemy, rozcina pancerze i kubraki niby worki paku. Kademu ciosowi towarzyszy jk lub wrzask blu. Nagle dostrzeg jasn plam twarzy Kamaela, poszarza i poznaczon ctkami krwi. W duchu podzikowa Panu, e przyjaciel wci jeszcze yje. Dalej! krzykn do konia, ktry utkn na chwil w kbowisku cia i elaza. Musimy zostawi wszystkich naszych za sob!

Jak powiedzia ebrak na widok darmowej garkuchni warkn Pioun, posusznie prc naprzd. Przed oczami Daimona zaczy przeskakiwa czarne i zote iskry. Dugo tak nie wytrzymam, myla. Jego do pulsowaa nieprzerwanym, tpym blem. Miecz zadawa ciosy coraz wolniej. Czu, e kilka razy drasno go jakie ostrze. Cofn si! krzycza do kadego napotkanego anioa. Wreszcie stwierdzi, e otacza go jednolite morze czarnych hemw. Zerwa z szyi Klucz, wycign rk i przekrci go w powietrzu. Czelu powiedzia. Bezdenna Czelu poza czasem i wymiarami. Ziemia zatrzsa si i rozstpia. W miejscu, gdzie przed momentem byy wrota Antykreatora, otworzy si lej. Cie i jego armia zapadli si we w jednej chwili. Lej rozszerza si, wcigajc nacierajcych na oddziay Krlestwa onierzy Siewcy Wiatru. Ziemia uciekaa spod kopyt oszalaych, kwiczcych ze strachu rumakw. W niebo wzbi si chralny krzyk rozpaczy. Zastpy Antykreatora giny w Czeluci. Kilku aniow, ktrzy nie zdyli wycofa si w por, zelizgno si do rodka leja. Pustka przybliaa si byskawicznie. Daimon balansowa na skraju Czeluci ze lnicym Kluczem w doni. Zginby, gdyby nie Pioun. Kiedy ziemia, na ktrej stali, zacza si osuwa w bezdenn szczelin, ko wykona rozpaczliwy zwrot i odskoczy w ty, na pewniejszy grunt. Daimon przekrci Klucz w powietrzu. Do wymamrota z trudem. Czarne byski przed oczami rozpyny si we mgle. Ostatnim wysikiem woli spojrza na pole bitwy. Rozpocieraa si przed nim znajoma, pokryta liszajami wykopw rwnina. Antykreator wraz ze sw armi znikn. Za plecami mia ziemi zacielon trupami. Sysza jki i przeklestwa rannych. Oddziay Krlestwa cigay nielicznych ocalaych onierzy Mroku. Daimon upuci Klucz, zakoysa si w siodle i ciko zwali z konia. Jest witokradc i morderc! wrzasn Jaldabaot. Jednak niewtpliwie uratowa Krlestwo powiedzia ze znueniem Wielki Archont Jao, sekretarz demiurga. Tylko Pan moe decydowa o losach Krlestwa! Tylko On moe wybawi je lub zgubi, zgodnie ze Swoj wol! W takim razie wybawi je jego rkami. Bronisz mordercy, Jao? Trzy niewinne dusze, trzech czystych aniow zgino z tych jego bohaterskich rk! Dwch zatratowa w Ogrodach, a jednego z zimn krwi zaszlachtowa toporem, gdy broni witego przybytku przed zbezczeszczeniem. Jao westchn. Po prostu uwaam, e skazanie go na mier nie jest najlepszym pomysem politycznym. Cae Krlestwo, wszystkie Zastpy, uwaa go za bohatera. Jaldabaot spiorunowa go wzrokiem. Wic wyka im bd w rozumowaniu! Zalepienie i niewaciwy ogld sprawy. Jak miesz mwi o jakiej polityce! Tu chodzi o zasady! O witokradc, ktrego brudny dotyk zbruka najczystsz wito! Jeli ju musisz go zgadzi, zrb to szybko i cicho, po krtkim, cichym procesie Proponujesz mi postpek godny skrytobjcy? Nigdy! Wszyscy obejrz t egzekucj! Wszyscy, od samych Ksit Sarim poczwszy, a skoczywszy na najmarniejszym z aniow suebnych. A ten zbrodniarz, ten obrazoburca, publicznie si przed nimi pokaja! Jao mia ochot jkn.

Mde ogniki pochodni pegaj, na cianach rodz si i umieraj fantastyczne cienie. Gdzie bardzo daleko sycha kapanie wody. A moe to krew? Jeste morderc! Podym, bezlitosnym zbrodniarzem! Pozbawie ycia niewinne istoty! Wiesz, czym jest ycie? Bezcennym darem Pana! A ty splugawie ten dar. Wicej! Zbezczecie wito! Odwaye si sign po to, co naley do samej Jasnoci! Krwaw rk! Tak, krwaw rk! Teraz ta krew krzyczy! Woa do mnie, do wszystkich. Jeste potworem. Twoja dusza to wiadro pomyj. Grzeszysz! Nawet teraz grzeszysz pych i zatwardziaoci serca. Ukorz si, dopki nie jest za pno! Pokajaj si! Bagaj o przebaczenie! Na kolana, zbrodniarzu! Powiedziaem, na kolana! Nigdy! Nigdy, choby przyszo mu tu zdechn. Nie ukorzy si przed t blad gb szaleca, przed tymi domi, nerwowo drgajcymi jak porcelanowe bibeloty, domi, ktre nigdy nie trzymay miecza, ktre nigdy nie dotkn sowa honor. Lekkie, biae machnicie, zgrzyt. Krwawy sukinsyn! Kaza poluzowa acuchy. A nogi nie chc go utrzyma, gn si. Kolana zaraz uderz o brudn kamienn posadzk. Chwyci cikie ogniwa kajdan, podcign si na pokaleczonych doniach. Zachowaj dla maluczkich swoje tanie sztuczki. Nie ujrzysz Anioa Miecza na kolanach przed tob, Protezo Pana! Przyznaj, kim jeste! Wyznaj swoje zbrodnie! syczy wielki, biay nietoperz o srebrnych wosach i oczach. Odpowiadaj! Poranione usta winia obnaaj w umiechu zby. Jestem wiernym rycerzem Pana szepcze. A ty, Wielki Archoncie? Pan Siedmiu Wysokoci odskakuje, jakby nadepn na wa. Wilcze oczy wiec nieugitym, zowrogim blaskiem. W lochach mierdzi pleni i mdlcym odorem spalenizny. Jao czuje narastajce obrzydzenie do Jaldabaota, do caej tej sprawy, do swojej funkcji. Gdyby kto mu to zaproponowa, zrzekby si wadzy, choby natychmiast. Jaldabaot nerwowo skubie rkaw. Widzi sekretarza, w srebrnych oczach tacz iskierki lku. To demon mwi. Ma przeklt dusz. Jao ze wistem wciga powietrze. Oszalae?! Zabijesz go! To demon! powtarza Wielki Archont. Ani ladu skruchy! Po wszystkich tych zbrodniach Na lito Pask, ka go natychmiast rozku! Chcesz dokona egzekucji na trupie?! Kazae postawi na nogi cae Krlestwo! Jaldabaot, skonsternowany, rozkada rce. Jego kosztown bia szat pokrywaj rdzawe plamy. Jao, jestem przeraony Ja te! wrzeszczy sekretarz. Wyjd std, przebierz si i zostaw ca reszt mnie! Najpierw wszystkie dwiki zaczy z wolna cichn, a potem zewszd usysza dzwonienie ciszy. Z trudem rozklei powieki. Jedno oko mia tak zapuchnite, e waciwie nic na nie nie widzia.

Witaj, Rycerzu Miecza rozleg si ledwo syszalny szept. Rany, jak kiepsko wygldasz! Spoza krat obserwowaa go brzydka, inteligentna twarz. Duma powiedzia, ledwie poruszajc wargami. Przez ostatnich par godzin nauczy si eliminowa wszystkie zbdne ruchy. Kop lat! Przyszede pogawdzi? Przykucnity przed drzwiami Anio miertelnej Ciszy, w nieodcznych czerwieniach i czerniach, umiechn si, pokazujc krtkie, ostre ky. Wpadem popatrze, jak sobie radzisz. Powiadaj, e nawet nie krzykne. To prawda? Nie zrozum mnie le, pytam z czystej ciekawoci. Daimon zdoby si na krzywy umiech. Jak mylisz? Jako trudno mi byo uwierzy, ale chyba zmieni zdanie zaszemra Duma. Nie przepadamy za sob, Daimon, ale waciwie przyszedem powiedzie ci co, co moim zdaniem masz prawo wiedzie. Nikt nie chce wykona na tobie wyroku. Biaaczka si wciek, pozdejmowa ze stanowisk wikszo urzdnikw sdowych i wiziennych. W kocu proponowa nawet t fuch mnie, Afowi i Chemie. Kupa miechu, co? Jestem pod wraeniem. Bliniaki wci maj do mnie al? No chyba! szepn Duma. Po tym, jak obie ich pazem na rodku Niebiaskiego Placu? Co oni ci waciwie zrobili? Mieli faszywe informacje. Twierdzili, e Anioowie Miecza to dne krwi sukinsyny. Wyprowadziem ich z bdu. Ale nawet ich nie drasnem Byli sini mrukn czarno-czerwony anio. Nie chcieli si zemci? No co ty? W ten sposb? Nawet oni maj krztyn honoru. Daimon przymkn powieki. Mcz ci, co? zaszepta widmowy gos. Trzymasz si resztkami si. egnaj, Aniele Miecza. Moe si kiedy spotkamy po drugiej stronie. Do zobaczenia w niebycie powiedzia Daimon, nie otwierajc oczu. Nikt tego nie zrobi. Nie moesz wzi pierwszego lepszego siepacza. On jest anioem krwi, arystokrat. Musimy kogo znale! Jaldabaot ciska si po komnacie. To zaczyna zakrawa na bunt! Jao milcza znaczco. Myl, e jest taki kto odezwa si rozlewnym, modulowanym gosem archont Astafajos, wadca pierwszego elementu. No to mw! krzykn demiurg, zwany Prawic Pana. Raguel. Mody, bardzo obowizkowy. Rozkaz to dla niego wito. Jest kapitanem bursy w Drugim Niebie. To archanio. Jaldabaot rozpromieni si. Cudownie! Widzisz, Jao, jakie to proste? Chcie znaczy mc. W dodatku archanio. Prawdziwy policzek dla tych butnych szczeniakw z bandy Gabriela. Pokaemy im modzieca wieccego przykadem, ktry szanuje tradycje i zna swoje miejsce. Natychmiast go przyprowadcie. Raguel nerwowo przekn lin. Ten koszmar odbywa si naprawd, pomyla. Wielki Archont przechadza si po komnacie z rkami zaoonymi do tyu.

Twoje zdolnoci i przykadna postawa zostay zauwaone rzek. Nie myl, e mody wiek wyklucza odpowiedzialne stanowisko. Umiemy dostrzega diamenty w bocie. Niniejszym otrzymujesz awans. Zostae mianowany egzekutorem. Bdziesz wykonywa wyroki boskiego sdu na wysokich dostojnikach niebiaskich. Zaczniesz od pokazowej egzekucji obrzydego witokradcy i zbrodniarza, niejakiego Daimona Freya. Tak jest, Wasza Jasno wymamrota Raguel, przekonany, e wszystkie nieba Krlestwa kolejno spadaj mu na gow. Jaldabaot obrci si na picie tak gwatownie, a zafurkotay poy paszcza. C to? Nie dzikujesz? Archanio przyklk na jedno kolano, spuszczajc gow, eby Wielki Archont nie mg dostrzec wyrazu jego twarzy. Jestem niewypowiedzianie wdziczny, Wasza Jasno. Nie zasuguj na t ask. Jaldabaot zatar rce. Doskonale! zawoa. A teraz id przygotowa si do nowej roli. I pamitaj! Wszystko musi by zorganizowane w perfekcyjny sposb. To rozkaz! Tak jest szepn zdruzgotany Raguel. Nie przewrc si. Nawet si, kurwa, nie potkn, powtarza sobie dobitnie, eby rozkaz dotar do plczcych si ng. Panie, jake to daleko! Szafot stercza jak pokryta bkitnym i zotym suknem wyspa porodku ogromnego Niebiaskiego Placu. Wok niego rozpocierao si morze gw i skrzyde nieprzebrane rzesze aniow. Szpaler prowadzcy od wrt Paacu Sprawiedliwoci wydawa si przez to wski. Po obu jego stronach sta co pidziesit krokw andarm w ceremonialnym stroju. Tu przy samym podecie Jaldabaot ustawi naprzeciw siebie dwie milczce, trwajce w bezruchu grupy archaniow i Rycerzy Miecza, ktrzy umknli mierci podczas niedawnej rzezi. Za szafotem wznosiy si trybuny, gdzie zasiadaa Rada Wielkich Archontw, Ksita Sarim, w tym tytularny zwierzchnik Miecza, ksi Soket Hezi, z bardzo kwan min, oraz wysocy dostojnicy dworscy. Blask soca olepia Daimona, ktrego oczy przywyky do ciemnoci, wic mimo e wyta wzrok, widzia na trybunach tylko zamazane plamy. Czas i powiedzia jeden z czterech eskortujcych go stranikw i lekko popchn w plecy. Jaldabaot spoglda z wyyn trybuny na plac z min wynios i srog, nie dajc po sobie pozna zadowolenia. Ceremonia wygldaa imponujco. Napawa si triumfem nad wrogami. Napawa si wadz. Zerkn na siedzcego daleko po lewej stronie Metatrona. Jego twarz bya spokojna i waciwie pozbawiona wyrazu, cho zdawaa si emanowa wielk dobroci. Ulubiony anio Pana pokornie przyj przyznane mu przez demiurga niezbyt zaszczytne miejsce, nawet nie usiujc protestowa. Wielki Archont uzna, e niepotrzebnie si go obawia. Tu obok brata siedzia zacity i chmurny Sandalfon, rzucajcy co pewien czas pene niechci spojrzenia w stron Jaldabaota, lecz demiurg nie zamierza si nim przejmowa. Wtem Jao delikatnie dotkn jego rkawa. Spjrz na Rycerzy Miecza szepn. Jaldabaot wychyli si lekko. Co to ma znaczy? sykn.

Stali z odkrytymi gowami i wosami szarymi od popiou. Na policzkach mieli grube kreski namalowane krwi. aoba powiedzia sucho Jao. Oni nosz aob. Jaldabaot zatrzs si ze zoci. Odebra Rycerzom Miecza bro, kac zastpi j paradnymi mieczykami, wic nie spodziewa si z ich strony adnych ekscesw. To nic, uspokoi si, baha demonstracja. Nie s w stanie odwrci biegu wydarze. Nie s w stanie sprzeciwi si mojej wadzy. Daimon ze wszystkich si stara si nie potkn. Wyglda strasznie w porwanym, zakrwawionym ubraniu, z blad i pokaleczon twarz i zmierzwionymi wosami. Gdy si pojawi w drzwiach Paacu Sprawiedliwoci, przez tum przebieg szmer podobny do westchnienia. Jego opakany wygld nie budzi jednak litoci, lecz raczej lk i szacunek, gdy w kadym sztywnym kroku, w kadej prbie utrzymania wysoko uniesionej gowy byo wicej godnoci ni w wystudiowanych pozach caej Rady Archontw. Zgromadzone na placu rzesze pokornych, pracowitych aniow suebnych niemal namacalnie czuy pogard i gniew, jakie kierowa ku nim skazaniec, i byy gotowe ugi karki przed jego bkitn krwi, jego nienawici i niszczcym szalestwem, ktrym w chwili Stworzenia naznaczy go Pan, aby ustanowi go wojownikiem Miecza Swojego gniewu. W oczach Daimona wygldali jak bydo i czuli si jak bydo, przygldajce si schwytanemu lampartowi. I wysawiali Pana za nieskoczon dobro, dziki ktrej mogli pracowa w trudzie i znoju bez pitna morderczej wciekoci, bez sztyletu mieszkajcego na dnie serca. Daimon zrwna si ze stojcymi niemal przy samych stopniach szafotu Rycerzami Miecza. Jego spojrzenie na chwil skrzyowao si ze wzrokiem Kamaela, ktrego twarz bya szara jak ptno. Kreski, namalowane krwi na policzkach, krzyczay to, czego nie mogy wypowiedzie zacinite usta. Kamael nie da adnego znaku, nie wyrzek ani sowa, lecz nagle szereg nieruchomych i milczcych Aniow Miecza zaama si, gdy wszyscy rwnoczenie uklkli, prezentujc bro te paradne zote mieczyki, ktre rozkaza im wyda Jaldabaot. Promienie soca taczyy na bezuytecznych klingach, kiedy doborowi rycerze Krlestwa egnali najlepszego spord nich. Daimon wspi si na szafot. Tak wiele razy stawa naprzeciw mierci, e waciwie przesta si jej ba. Niemal przesta. Tum przypomina z lotu ptaka wiosenny klomb, na ktrym dopiero zaczynay kiekowa i kwitn najwczeniejsze roliny, gdy kolorowe szaty wyszych rang aniow rozmyway si wrd popielatych i burych tunik ptactwa niebieskiego. Odczu ulg, e udao mu si bez pomocy pokona schody. Kto mgby pomyle, e straci siy ze strachu, a on po prostu by bardzo zmczony. Niebiaski Plac nigdy nie wydawa mu si tak szeroki. Zdawa sobie spraw, e w rodku w nim huczy bl, niby rj zdenerwowanych os. To powinno znacznie bardziej go obchodzi, ale byo mu obojtne. Wszystko wok wygldao, jakby zostao wycite z kartonu. Nie sposb przejmowa si dwuwymiarow dekoracj. Na stopniach schodw i surowych deskach podestu czyja rka wykrelia cieniutki, falisty wzr, jakby cigncy si za nim drobny szew. Krwawi, pomyla. Jaldabaotowi chyba udao si mnie zabi i bez tego aosnego przedstawienia. Spojrza w stron loy dostojnikw, lecz dostrzeg tylko zamazane kontury. Pozbawi ycia anioa krwi wcale nie jest atwo, powtarza sobie poblady, dygoczcy Raguel. To musi by cios prosto w serce. Jeden cios w samo serce. Onyksowa rkoje dugiego, pokrytego magicznymi inskrypcjami sztyletu lizgaa si w jego spoconej doni. Trzyma j, jakby bya bem wa. Nigdy, przez cae swoje krtkie, nawyke do posuszestwa ycie, nie czu si tak nieszczliwy. Z trudem prbowa przeyka lin w suchych

jak wir ustach. To on wyglda jak skazaniec, i przez chwil zgromadzonym wok szafotu wydawao si, e prawda przedstawia si odwrotnie, e czarnowosy anio przyszed po ycie egzekutora, a moe take ycie wszystkich obecnych. Raguel spojrza na smuk, nieruchom posta Daimona. W serce? pomyla w popochu. Na lito Pask, czy on je w ogle ma? Frey odetchn gbiej. Dziwne oszoomienie powoli mijao. Dopiero teraz dostrzeg Raguela. W oczach na chwil zapon mu wilczy blask. Hej, Raguel powiedzia niskim, bezdwicznym tonem. adny awansik, co? Archanio drgn. Przypomnia sobie o cicych na nim obowizkach. Przywiza go! rozkaza oczekujcym pachokom. Jego gos brzmia piskliwie i niepewnie. Daimon przymkn powieki, da si popchn w kierunku stojcego porodku podestu dziwnego rusztowania z belek. Pozwoli przyku sobie rce, cho pod czaszk eksplodowa mu snop iskier, kiedy zgrzytny kawaki zamanej koci. Herold monotonnym gosem odczytywa list jego zbrodni. Przynajmniej uratowaem Krlestwo, pomyla z gorycz. Umr jako bohater. Bl zacz przypomina o sobie coraz natarczywiej. Zachowywa si jak tancerz, prbujcy wci nowe kroki, jakby ciao Daimona byo scen, na ktrej trzeba wystpi przed wymagajc publicznoci. Anio Miecza zacisn zby. Skocze wreszcie! warkn w mylach do herolda. Ten zacz jednak odczytywa tytuy Jaldabaota, wic Daimon skonstatowa z ironi, e to jeszcze jaki czas potrwa. Wtem pojawia si przed nim blada, przeraona twarz Raguela. Wybacz mi usysza szept. Co?! Z pewnym trudem unis gow, eby spojrze mu w oczy. Daruj sobie, dobra? To nie by moment na okazywanie wspczucia. Prosz, wybacz Ja tylko wykonuj rozkaz Gdyby zostao mu wicej siy, Daimon wpadby w sza. W jego nieugitych, szyderczo zmruonych renicach Raguel dostrzeg wasne odbicie obraz sabego, podego chopca, ktry zawsze bdzie dra z lku przed kim potniejszym. Zadygota na myl, e drapiena, pikna twarz anioa, ktrego za chwil zabije, pozostanie na zawsze, niczym pitno, odcinita w jego pamici. Ostry, drwicy umiech rozcign wargi Daimona. Jeste nikim powiedzia. Pyem na wietrze. Spjrz na nich, na Rycerzy Miecza, archaniele. S niemiertelni. Ich krew nie umiera. Raguel postpi dwa kroki w ty. Zobaczymy, pomyla tpo, wypatrujc znaku od Jaldabaota. Ju za chwil. Witaj, niebycie, powiedzia do siebie Daimon. Prawie si nie ba, ale jednoczenie wcale nie pragn umiera. Nie pociga go niewzruszony spokj i majestat mierci. Przypomnia sobie cierpki smak wina, ktre przyniosa mu brzydka suca. Kamaela, wachlujcego si pergaminem z rozkazami Jaldabaota, kpicego, e tylko do tego moe si to przyda. Piouna, tratujcego lilie w Rajskim Ogrodzie. Anielic Amerit, ktra zbyt gono si miaa, ale tak piknie graa na harfie Witaj, niebycie. Jaldabaot, biay i elegancki jak ozdoba z pianki, wychyliwszy si z trybun, da znak. Raguel zamachn si sztyletem i uderzy. wiat cofn si gwatownie, malejc do rozmiarw szpilki. Bl by przeraliwie ostry, ale bardzo odlegy. Czynno tak prosta, jak nabranie oddechu, staa si nagle zdumiewajco skomplikowana. Czarno-czerwona cisza, przenikliwa niczym szept anioa Dumy, piewaa w uszach. Z wolna wszystko poczo gasn. Witaj, niebycie! Raguel wyszarpn ostrze. Ciao Daimona zadrgao i znieruchomiao. Rozsypane wosy okryy go jak caun.

Archanioowie patrzyli na siebie w milczeniu. Niektrzy bezwiednie zaciskali pici. Twarz Razjela cigna si tak, e przypominaa mask. Gabriel nerwowo bawi si piercieniem. Kamael przesun doni po czole i policzkach. Jego usta tworzyy zacinit, prost kresk. Nagle niebo pko. Bkitne wiato, ktre zalao plac, wduszao oddechy z powrotem do puc, olepiao, powalao na kolana, na twarz. Wszyscy anioowie suebni, onierze i dostojnicy czogali si w pyle. I wszyscy suchali. Tylko Metatron klcza z uniesionymi w gr rkami i spojrzeniem promieniejcym nieopisanym szczciem. Bkitny wir porwa Daimona, wyszarpn z ciemnoci. Wypeni go olepiajcym blem, potg zmuszajc do krzyku. Cisn midzy nieskoczone przestrzenie, pokazujc dokadnie, czym s ycie, mier i dzieo Stworzenia. Ogarn go, zniszczy, stworzy, zniszczy i znw odbudowa. A potem przemwi, chocia Daimon by pewien, e nie uywa sw. ANIELE MIECZA, STWORZONY Z GNIEWU, PRZYNALENY CHAOSOWI BEZCZELNY, DUMNY, LECZ, PRZYZNAJ, ODWANY OTO MIANUJ CI NISZCZYCIELEM ABADONN, BURZYCIELEM STAREGO PORZDKU, TACZCYM NA ZGLISZCZACH I ANIOEM Z KLUCZEM DO CZELUCI, BO OMIELIE SI PO NIEGO SIGN TAK BEZCEREMONIALNIE. PRZEKONAE SI PRZECIE, E TO TWOJE POWOANIE. A TERAZ WRACAJ, EBY MI SUY. TWJ CZAS SI JESZCZE NIE WYPENI. I oszoomiony, pprzytomny Daimon z hukiem spad na deski szafotu. Dwign si na czworaki, potrzsajc gow, eby odzyska ostro widzenia. Zdawa sobie spraw, e przed chwil sysza nie tyle Gos Pana, ile wasne myli, lecz z pewnoci dobrze poj sens Jego przekazu. Umar i zosta wskrzeszony. Z nosa cieka mu krew, a rozdzierajcy bl w klatce piersiowej przekonywa, e sztylet Raguela nie chybi. Przycisn rce do rany i sprbowa wsta. Chcia jak najprdzej zej z tego przekltego podestu. Min skulonego, paczcego archanioa, niechccy potrci nog sztylet z onyksow rkojeci i czerwono lnicym ostrzem. Czu si bardzo saby i chory. Plac przyblia si i oddala, budowle wyprawiay niezwyke podskoki. Z ziemi niemrawo podnosili si anioowie, pustymi oczami przygldali si sobie nawzajem. Nagle kto krzykn, wycigajc rk w stron szafotu. Daimon dzielnie pokona pierwszy schodek. Niemal wszystkie gowy obracay si ju w jego stron. Nowo mianowany Niszczyciel chwiejnie i niezwykle powoli zmaga si ze schodami. Rce wci przyciska do piersi, jak gdyby nis tam co niesychanie cennego. Na ostatnim stopniu potkn si i penym gracji, nienaturalnym ruchem zgi wp niby w ukonie. Kamael i Razjel skoczyli ku niemu rwnoczenie, lecz jako dziwnie niezgrabnie. Daimon skierowa na nich olbrzymie, bezdenne renice, w ktrych odbijaa si kosmiczna pustka. Byy to oczy starsze ni czas. Pomcie mu! krzykn archanio do otpiaych ze zdziwienia andarmw. aden si nie poruszy, a Daimon na uamek sekundy zastyg w miejscu i upad na bok, midzy buty onierzy. Sprbowa si poruszy, ale to wywoao tylko dalekie echo jakiego dwiku, ktry przypomina jk.

Chyba odzyskuje przytomno usysza peen napicia gos Kamaela. Daimonie, to ja, Kamael. Poznajesz mnie? yjesz? Nie szepn, mimo woli przywoujc na twarz cie umiechu. Syszysz mnie? teraz pyta Razjel. Aha. Widzisz? Ostronie rozchyli powieki. Nad sob zobaczy nieco rozmazane profile przyjaci. Tak potwierdzi. Chwaa Jasnoci westchn z ulg Kamael. Nawet sobie nie wyobraasz, jakie szalestwo ogarno Krlestwo z twojego powodu! Ciesz si, e was widz szepn Daimon. Sprbowa zaczerpn gbszego oddechu, ale powietrze eksplodowao biaym pomieniem. Razjel pochyli si ku niemu. Boli ci? spyta z lekkim niedowierzaniem. Zaraza! Daj mu spokj, Razjel! wrzasn poirytowany Kamael. Widzisz przecie! Razjel spojrza na niego wymownie. Zaoyem mu potrjne wizane zaklcie umierzajce. Nie powinien nic czu. Poza tym jest... Przerwa, bo Kamael spiorunowa go wzrokiem. Daimon wyczuwa powstae nagle napicie. Czym jestem? spyta cicho. Trupem powiedzia sucho archanio. W gruncie rzeczy, ty nie yjesz, Daimon. Czujesz, mylisz, oddychasz, twoje serce bije, lecz mimo to nie ma w tobie ycia w takim sensie jak przedtem. Nie rozumiem, jak to moliwe. Nie pytaj mnie. Pan ci wskrzesi, a moja wiedza jest niczym w obliczu Jego mocy. Ciesz si tylko, e odzyskaem przyjaciela. Ja te rzek powanie Kamael. Uratowae Krlestwo, zachowywae si tak, e wszyscy pojli, co znaczy honor dla Rycerza Miecza. Jestem dumny, e naleae do mojej formacji. Naleaem? Kamael rozoy rce. Pan wyznaczy ci inne zadanie. Od tego czasu stoisz ponad nami. Masz prawo dowodzi wszystkimi Anioami Zniszczenia, nie tylko Szaracz. Przekonasz si, e dysponujesz mocami, o ktrych my nawet nie marzymy. Otrzymae Klucz do Czeluci i prawo burzenia wiatw. Wci jestem twoim przyjacielem, Daimonie, lecz teraz nie omielibym si wydawa ci rozkazw. Frey na chwil przymkn oczy. Nie potrafi zebra myli. To, co usysza, wstrzsno nim. Jestem ywym trupem, powtarza sobie. Co za szalestwo! Przecie czuj si tak samo jak zawsze. Co mwi w Krlestwie? spyta z wysikiem. Twarz Kamaela spochmurniaa. Zanim zdy si odezwa, gos zabra Razjel. Rnie. Wikszo uwaa ci za bohatera, a twoje wskrzeszenie za cud. Dwr uznaje twoj pozycj, stae si teraz wybracem Pana, kim wanym, cho niebezpiecznym. Przyszed tu nawet nasz ksi Soket Hezi, ale nie wpucilimy go, bo bye nieprzytomny i tylko by przeszkadza. S jednak tacy, ktrzy przeklinaj twoje imi, robi z ciebie demona. Wielu si ciebie boi. Nazywaj ci upiorem. Moge mu tego oszczdzi sarkn Kamael. I miesz twierdzi, e jeste urodzonym dyplomat. Lepiej, eby dowiedzia si od nas ni od nich uci archanio. Daimon sucha ich, jakby mwili o kim obcym. Ja si prawie nie zmieniem powiedzia wolno.

Wiem. Razjel skin gow. Jego gos zabrzmia wyjtkowo agodnie. Problem w tym, co myl inni. Daimonowi nagle wiat zawirowa przed oczami. Bl i ucisk w klatce piersiowej nasiliy si. Duo czasu mino? Troch niechtnie przyzna Razjel. Par dni. Nie wicej ni dwa tygodnie. Daimon nie mia siy si zdziwi. A Proteza Pana? Jaldabaot Kamael machn rk. Nim nie masz si co przejmowa. Sytuacja lekko si zmienia. Daimon patrzy na przyjaci pytajco. Razjel wzruszy ramionami. Rozumiesz, may pucz. Upragniony znak od Pana i zgadnij, kto wkracza na scen? Gabry dokoczy dowdca Aniow Miecza. Za starym demiurgiem prawie nikt si nie opowiedzia, tak ewidentnie popad w nieask. Smutne, co? Daimon zdoby si na blady umiech. To co tu jeszcze robicie? Kochamy ci! Kamael wyszczerzy zby. Speniamy obowizek wzgldem miosierdzia i przyjani. Nie bj si, nie zapomn o nas. Teraz nastpi pajdokracja! Pod naszymi rzdami Krlestwo stanie si wreszcie normalne. No dobrze, prawie normalne. Przysigam, e postaramy si lepiej ni Jaldabaot. I nikt nie bdzie skazywa na mier bohaterw wojennych. Razjel si umiechn. Nie wtpi mrukn Daimon nie bez sarkazmu, chocia nie wtpi w szczere intencje przyjaci. Wadza polityczna wydawaa mu si zawsze kskiem raczej zgniym ni kuszcym. W sumie jednak wierzy, e zmiana wyjdzie Krlestwu na dobre. Jaldabaot by szalecem, a archanioowie mieli cakiem rozsdne pogldy. Ucieszy si w duchu, lecz zabrako mu si, eby to okaza. Z kad chwil czu si gorzej i mwienie sprawiao mu ogromn trudno. Powiedzcie mi zacz, ale Razjel podetkn mu pod usta kubek z gorcym, gorzko pachncym pynem. Nie jeste teraz cakiem zwyczajny, Daimon powiedzia. Twoje rany goj si paskudnie i bardzo powoli. Nie reagujesz na zaklcia umierzajce ani uzdrawiajce. Faszeruj ci bardzo potn magi, uywajc caego mego kunsztu i wiedzy. Uszanuj te wysiki, co? Wypij to wistwo, odpocznij, sprbuj zasn i przesta wreszcie gada, dobra? Jaldabaot w milczeniu spoglda na plany i mapy zawalajce biurko. Precyzyjne rysunki taczyy mu przed oczami, skadajc szydercze ukony. Kosztowne, wyszywane szaty szeleciy melodyjnie przy kadym ruchu. Ale Jaldabaot tego nie sysza. Uporczywie i natrtnie powracao w jego gowie wypowiedziane pokaleczonymi wargami zdanie; nieugita deklaracja lojalnoci. Jestem wiernym rycerzem Pana. A ty, Jaldabaocie? A ty? Wielki Archont, Wadca Siedmiu Wysokoci, przekadajc smukymi palcami zapisane pergaminy, nie by w stanie odpowiedzie sam sobie, w ktrym momencie przesta by wiernym rycerzem Pana.

Ilustracja na stronie drugiej: Yoshitaka Amano

Rautha 2011

You might also like