You are on page 1of 225

CHRISTIANE F (FELSCHERINOW CHRISTIANE VERA)

MY, DZIECI Z DWORCA ZOO

Serdecznie dzikuj wszystkim, ktrzy wiadomie bd niewiadomie wpynli na ostateczny ksztat jzykowy tej ksiki. umacz ! zapisu ma"neto#onowe"o podali do druku $ai %ermann i %orst &ieck 'rzeoy &yszard urczyn ytu ory"inau ()& $)*+,& -./01%*%.2 344

'itnastoletni wwczas 56ristiane 2. spotkalimy w pocztkac6 roku 789: w 0erlinie, "dzie wystpowaa jako wiadek w pewnym procesie. ;mwilimy si z ni na wywiad, ktry mia by< uzupenieniem naszyc6 bada= nad sytuacj modziey. *a rozmow przewidywalimy dwie "odziny. ! dwc6 "odzin zrobiy si dwa miesice. 0ardzo szybko z prowadzcyc6 wywiad dziennikarzy stalimy si przejtymi suc6aczami. ! zapisu ma"neto#onowe"o tyc6 rozmw powstaa niniejsza ksika. 0ylimy zdania, e 6istoria 56ristiane 2. wicej mwi o sytuacji wielkiej czci modziey w naszym kraju ni najbardziej nawet starannie udokumentowany raport. 56ristiane 2. c6ciaa tej ksiki, poniewa jak niemal wszyscy narkomani odczuwa przemon c6< przeamania wstydliwej zmowy milczenia wok pla"i te"o nao"u wrd dorastajcej modziey. (szyscy jej przyjaciele narkomani, ktrzy przeyli, oraz rodzice poparli ten pomys. (yrazili "otowo< udostpnienia swoic6 nazwisk oraz #oto"ra#ii, aby podkreli< dokumentarny c6arakter tej ksiki. !e wz"ldu na dobro rodzin podalimy jednak w penym brzmieniu tylko imiona. !aczone wypowiedzi matki 56ristiane oraz innyc6 osb, z ktrymi si kontaktowaa, maj suy< rozszerzeniu perspektywy i pomc "bie zrozumie< istot problemu narkomanii. $ai %ermann, %orst &ieck

(yjtki z aktu oskarenia Sdu $rajowe"o w 0erlinie !ac6odnim z dnia 39 lipca 7899 roku .skara si uczennic 56ristiane 2 o to, e jako nieletnia, w peni zdolna do odpowiedzialnoci prawnej, w okresie po 34 maja 789> roku nabywaa w 0erlinie w sposb ci"y i wiadomy rodki oraz preparaty, podle"ajce rozporzdzeniom ustawy #ederalnej o rodkac6 odurzajcyc6, nie posiadajc konieczne"o zezwolenia 2ederalne"o /inisterstwa !drowia .bwiniona jest od lute"o 789> roku konsumentk 6eroiny. (strzykiwaa sobie doylnie ? pocztkowo w duszyc6 odstpac6 czasu, potem codziennie ? okoo 7@A "rama 6eroiny 34 maja 789> roku obwiniona osi"na wiek odpowiedzialnoci karnej. 'odczas dwc6 kontroli, przeprowadzonyc6 7 i 7B marca 7899 roku, obwiniona zatrzymana zostaa w 6ali dworca !oo oraz dworca $ur#Crstendamm i przeszukana. !naleziono przy niej odpowiednio 7: oraz 7A4,9 m" substancji zawierajcej 6eroin. 'onadto 73 maja 7899 stwierdzono, i jest w posiadaniu opakowania ze staniolu z >3,A m" substancji zawierajcej 6eroin. !naleziono te przy niej przybory, uywane przez narkomanw do iniekcji. 1naliza wykazaa na nic6 pozostaoci substancji z zawartoci 6eroiny. &wnie analiza moczu obwinionej wykazaa lady mor#iny. 73 maja 7899 matka obwinionej, ;.2., znalaza w osobistyc6 rzeczac6 crki >3,A m" substancji z zawartoci 6eroiny i przesaa j policji kryminalnej. ( toku skadania wyjanie= obwiniona podaa, e jest konsumentk 6eroiny od lute"o 789> roku. 'onadto zim 789> roku zacza uprawia< nierzd, aby w ten sposb zdoby< pienidze na zakup 6eroiny. &ozpatrujc niniejsz spraw naley uwz"ldni< #akt, e obwiniona w dalszym ci"u jest konsumentk 6eroiny. (D&.$ (yci" z sentencji wyroku wydane"o przez sd w *eumCnster dnia 7A czerwca 789: roku (yrok w imieniu ludu w sprawie karnej przeciwko 56ristiane 2., oskaronej o przestpstwo przeciwko #ederalnej ustawie o rodkac6 odurzajcyc6. .skaron uznaje si winn ci"e"o nabywania rodkw odurzajcyc6 oraz

przestpstwa przeciwko ustawie podatkowej. Eednoczenie sd orzeka warunkowe zawieszenie wykonania. ;zasadnienieF .skarona do 7B roku ycia nie wc6odzia w kon#likt z prawem. (yszy od przecitnej poziom inteli"encji pozwala oskaronej rozumie<, e nabywanie 6eroiny jest dziaaniem za"roonym kar sdow. )stniej wyrane dowody na to, e oskarona bya nao"ow narkomank ju przed 34 maja 789> roku Gto jest przed osi"niciem wieku odpowiedzialnoci karnejH, nie wyczao to jednak ani jej zdolnoci rozpoznania czynu, ani odpowiedzialnoci karnej. .skarona rozumiaa swoj sytuacj i sama prbowaa kuracji odwykowej. (ynika std, e bya w stanie rozpozna< przestpczy c6arakter swoje"o postpowania i dziaa< z"odnie z tym rozpoznaniem, 'ro"noza na przyszo< jest w obecnej c6wili korzystna, jakkolwiek trudno twierdzi< z ca pewnoci, e nie nastpi recydywa. +alsze poczynania oskaronej naley uwanie ledzi< przynajmniej przez najblisze miesice.

o wszystko byo niesamowicie podniecajce. /ama caymi dniami pakowaa walizki i puda. !rozumiaam, e zaczyna si dla nas nowe ycie. /iaam wtedy sze< lat i po przeprowadzce miaam i< do szkoy. $iedy mama bez przerwy pakowaa i robia si coraz bardziej zdenerwowana, ja prawie cay dzie= siedziaam u Dlkelw. 5zekaam, a przyprowadz krowy do obory na dojenie. $armiam winie i kury i wariowaam z innymi dzieciakami na sianie. 1lbo nosiam na rkac6 mae kotki. pikne lato, pierwsze, jakie przeyam wiadomie. (iedziaam, e wkrtce pojedziemy daleko std, do wielkie"o miasta, ktre nazywa si 0erlin. *ajpierw mama poleciaa sama do 0erlina. 56ciaa troc6 urzdzi< to mieszkanie. /oja modsza siostra, ojciec i ja polecielimy dopiero w par ty"odni pniej. +la nas, dzieci, bya to pierwsza podr samolotem (szystko byo niesamowicie ciekawe. &odzice opowiadali wspaniae rzeczy o wielkim szeciopokojowym mieszkaniu, w ktrym bdziemy teraz mieszka<. /ieli te zarabia< duo pienidzy. /ama mwia, e bdziemy miay dla siebie osobny, duy pokj. /ieli kupi< bombowe meble. /ama opisywaa dokadnie, jak bdzie wy"lda ten nasz pokj. 'amitam to do dzi, bo jako dziecko ni"dy nie przestaam "o sobie wyobraa<. ( mojej wyobrani robi si tym pikniejszy, im byam starsza. o byo

Eak wy"ldao mieszkanie, w ktrym si znalelimy, te ni"dy nie zapomn. 'rawdopodobnie dlate"o, e na pocztku miaam potne"o pietra przed tym mieszkaniem. 0yo takie wielkie i puste, e baam si, e w nim zabdz. $iedy si "ono mwio, byo niesamowite ec6o. ylko w trzec6 pokojac6 stao par mebli. ( pokoju dziecinnym byy dwa ka i stary kredens z naszymi zabawkami. ( dru"im pokoju stao ko rodzicw, a w najwikszym stara wersalka i par krzese. akie mielimy warunki w berli=skiej dzielnicy $reuzber" przy 'aul?Iincke?;#er. 'o paru dniac6 odwayam si wyj< na rower na ulic, bo tam bawiy si dzieci troc6 starsze ode mnie. ; nas na wsi starsze dzieci zawsze bawiy si razem z modszymi i uwaay na nie. +zieci pod naszym blokiem od razu powiedziayF 1 ta tu cze"oJ 'otem zabray mi rower. $iedy "o dostaam z powrotem, mia przebite koo i po"ity botnik. .jciec spuci mi lanie za popsuty rower. 'otem jedziam ju na nim tylko po naszyc6 szeciu pokojac6. ( trzec6 pokojac6 miao by< waciwie biuro. /oi rodzice c6cieli zaoy< biuro matrymonialne. 1le biurka i #otele, o ktryc6 tyle mwili, ni"dy nie nadeszy. $redens zosta w pokoju dziecinnym. 'ewne"o dnia wersalka, ka i kredens zostay zaadowane na ciarwk i przewiezione do jedne"o z wieowcw w dzielnicy Kropiusstadt. !ajlimy tam dwu i ppokojowe mieszkanie na jedenastym pitrze. (szystkie te wspaniae meble, o ktryc6 mwia moja mama, nawet by si nie zmieciy w tej powce pokoju dziecinne"o. Kropiusstadt to wieowce na czterdzieci pi< tysicy ludzi, midzy nimi trawniki i centra 6andlowe. ! daleka wszystko wy"ldao na nowe i zadbane. 1le kiedy si weszo midzy bloki, wszdzie mierdziao szczynami i "wnem. 1 to z powodu wielkiej liczby psw i dzieci mieszkajcyc6 na tym osiedlu. *ajbardziej mierdziao na klatce sc6odowej. /oi rodzice klli na dzieci robotnikw, e zanieczyszczaj klatk. 1le one przewanie wcale nie byy temu winne. !rozumiaam to, jak tylko poszam pierwszy raz bawi< si na podwrko i na"le mi si zac6ciao. !anim wreszcie zjec6aa winda i dostaam si na to jedenaste pitro, zdyam zrobi< w majtki. .jciec zbi mnie za to. $iedy par razy nie zdyam z dou na czas do azienki i dostaam baty, te zaczam kuca< "dzie popadnie, byle mnie tylko nikt nie widzia. 1, e z wieowcw zajrze< mona niemal w kady kt, klatka sc6odowa bya najbezpieczniejsza. *a podwrku w Kropiusstadt te byam pocztkowo "upim dzieckiem ze wsi. *ie miaam takic6 zabawek, jak inni. *awet pistoletu na wod. 0yam inaczej ubrana. )naczej

mwiam, i nie znaam zabaw, w jakie bawiy si inne dzieci. *ie za bardzo je te lubiam. ; nas na wsi czsto jedzilimy rowerami do lasu nad strumie= z mostkiem. am budowalimy tamy i zamki otoczone wod. 5zasem wsplnie, czasem kady sobie. 1 kiedy je patem burzylimy, to wszyscy wyraali na to z"od i bya to dla wszystkic6 wielka #rajda. am, na wsi, nie byo te najwaniejszyc6. $ady m" zaproponowa<, w co si bawi<. 'otem tak du"o spieralimy si, a jaki pomys zwycia. *ie byo adnej sprawy, jeli starsi ustpowali czasem modszym. o bya prawdziwa dziecica demokracja. ( Kropiusstadt, w naszym bloku, sze#em by taki jeden c6opak. 0y najsilniejszy i mia najadniejszy pistolet na wod. 5zsto bawilimy si w piratw. .n oczywicie by 6ersztem. 1 najwaniejsz zasad w tej zabawie byo to, e mielimy wykonywa< wszystko, co rozkaza. 'oza tym bawilimy si, bardziej przeciwko sobie ni ze sob. (aciwie zawsze c6odzio o to, eby jako dokuczy< temu dru"iemu. *a przykad zabra< mu now zabawk i zepsu< j. 5aa zabawa pole"aa na tym, eby te"o dru"ie"o zaatwi<, a dla siebie wyci"n< korzy<, zdoby< wadz i t wadz demonstrowa<. *ajsabsi dostawali najwiksze ci"i. /oja modsza siostra nie bya za bardzo silna, a na dodatek bya troc6 bojaliwa. 5i"le j lali, a ja nie mo"am jej pomc. 'oszam do szkoy. 5ieszyam si, e id do szkoy. &odzice powiedzieli mi, e musz si tam zawsze "rzecznie zac6owywa< i robi< wszystko, co kae pan nauczyciel. ;waaam to za oczywiste. *a wsi my, dzieci, miaymy szacunek dla kade"o dorose"o. 5ieszyam si te c6yba, e teraz w szkole bdzie taki pan nauczyciel, ktre"o bd musiay suc6a< take tamte dzieci. 1le w szkole byo cakiem inaczej. Eu po paru dniac6 dzieci bie"ay po klasie w czasie lekcji bawic si w wojn. *asza nauczycielka bya kompletnie bezradna. $rzyczaa tylko ci"le Lsiada< na miejscaM. 1le wtedy one warioway jeszcze bardziej, a reszta si miaa. !wierzta koc6aam ju jako cakiem mae dziecko. ( naszej rodzinie wszyscy niesamowicie lubili zwierzta. +late"o byam dumna z takiej rodziny. *ie znaam dru"iej, co by tak lubia zwierzaki, i zawsze al m i byo dzieci, ktryc6 rodzice nie znosili zwierzt i ktre ni"dy nie dostaway ic6 w prezencie. ! czasem nasze dwu i ppokojowe mieszkanie zmienio si w mae zoo. /iaam w ko=cu cztery myszki, dwa koty, dwa krliczki, papuk i 1jaksa, nasze"o brzowe"o do"a, ktre"o mielimy ju przed przyjazdem do 0erlina. 1jaks zawsze spa przy moim ku. !asypiajc zwieszaam zawsze z ka jedn

rk, eby "o cay czas dotyka<. 'oznaam inne dzieci, ktre te miay psy. ! tymi rozumiaam si cakiem niele. .dkryam, e poza osiedlem Kropiusstadt, w &udow, zostay jeszcze resztki prawdziwej przyrody. am wanie zaczlimy jedzi< z naszymi psami. 0awilimy si na staryc6 wysypiskac6 mieci przykrytyc6 warstw ziemi. *asze psy zawsze bawiy si razem z nami. L'ies myliwskiM to bya nasza ulubiona zabawa. rzeba si byo "dzie sc6owa<, podczas "dy inni przytrzymywali nasze"o psa. 'otem pies mia znale< swoje"o pana. /j 1jaks mia najlepsze"o nosa. )nne zwierzta zabieraam czasem do piaskownicy, a nawet do szkoy. *asza nauczycielka wykorzystywaa je jako materia po"ldowy na lekcjac6 biolo"ii. 'aru nauczycieli pozwolio, eby 1jaks by ze mn w klasie w czasie lekcji. *i"dy nie przeszkadza. 1 do dzwonka lea bez ruc6u obok moje"o krzesa. 0yabym cakiem szczliwa, majc te swoje zwierzta, "dyby z ojcem nie robio si coraz "orzej. /ama c6odzia do pracy, a on siedzia w domu. ! te"o biura matrymonialne"o nic przecie nie wyszo. eraz ojciec czeka na jak inn prac, ktra by mu si spodobaa. Siedzia na zdezelowanej wersalce i czeka. Ee"o wariackie napady szau zdarzay si coraz czciej. Iekcje mama odrabiaa ze mn, jak tylko wracaa z pracy. 'rzez pewien czas miaam trudnoci z rozrnianiem liter % i $. $tre"o wieczora mama wyjaniaa mi to z anielsk cierpliwoci. *ie mo"am si jednak wcale skupi<, bo widziaam, jak ronie wcieko< ojca. !awsze wiedziaam, kiedy miao si zacz<F przynis z kuc6ni ma szczotk do zamiatania i zacz mnie wali< "dzie popadnie. 'otem kaza, ebym mu wyjania rnic midzy % i $. .czywicie ja ju kompletnie nie kontaktowaam, dostaam znowu rnicie i ? marsz do ka. ak wanie odrabia ze mn lekcje. 56cia, ebym bya pilna i wyrosa na ko"o lepsze"o. ( ko=cu przecie jeszcze je"o dziadek mia niesamowit #ors 0y nawet midzy innymi wacicielem drukarni i "azety "dzie na terenie wsc6odnic6 *iemiec. 'o wojnie *&+ "o wywaszczya. +late"o ojciec dostawa wira, kiedy pomyla, e mo" sobie nie da< z czym rady w szkole. 0yy takie wieczory, ktre pamitam jeszcze ze wszystkimi szcze"ami. &az miaam rysowa< domy w zeszycie do rac6unkw. /iay by< szerokie na sze< kratek i wysokie na cztery. Eeden dom ju sko=czyam i wiedziaam dokadnie, jak to trzeba robi<, kiedy na"le ojciec usiad obok. !apyta, dokd trzeba narysowa< nastpny domek. !e strac6u nie liczyam kratek, tylko zaczam z"adywa<. !a kadym razem, kiedy pokazaam z kratk, dostawaam

w eb. $iedy ju tylko beczaam i w o"le nie potra#iam nic odpowiedzie<, podszed do #ikusa. (iedziaam ju, co to znaczy. (yci"n z doniczki bambusowy kij podtrzymujcy #ikus. 'otem wali mnie tym bambusem po tyku tak du"o, e a dosownie mona byo warstwami ci"a< skr. Strac6 zaczyna si ju przy jedzeniu. Eeli mi co skapno, od razu dostawaam w eb. Eeli co przewrciam, pra mnie po tyku. Iedwie miaam odwa" si"n< po szklank z mlekiem. !e strac6u niemal przy kadym posiku przytra#iao mi si jakie nieszczcie. N (ieczorem zawsze bardzo przymilnie pytaam ojca, czy nie wyc6odzi. (yc6odzi dosy< czsto i my, trzy kobiety, dopiero wtedy mo"ymy swobodniej odetc6n<. e wieczory byy tak bosko spokojne. 1le kiedy potem wraca do domu w nocy, znw mo"o by< nieszczcie. 'rzewanie przyc6odzi lekko podcity. (ystarczy byle drobiaz" i dostawa kompletne"o wira. /o"y to by< zabawki albo jakie rzeczy z ubrania lece nie tam, "dzie trzeba. .jciec wci powtarza, e porzdek jest w yciu najwaniejszy, i kiedy w nocy zobaczy jaki niead, zrywa mnie z ka i spuszcza lanie. /ojej modszej siostrze te si co przy tym dostawao. 'otem ojciec wyrzuca nasze rzeczy na podo" i kaza w ci"u piciu minut wszystko posprzta<. *ajczciej nam si nie udawao i znowu dostawaymy rnicie. /ama staa wtedy przewanie w drzwiac6 i pakaa. &zadko kiedy odwaya si nas broni<, bo wtedy bi take i j. ylko 1jaks, mj do", czsto wskakiwa midzy nas. Skowycza cienko i mia bardzo smutne oczy, kiedy zaczynao si lanie. Eemu najatwiej przyc6odzio doprowadzi< ojca do opamitania, bo ojciec, tak jak my wszyscy, bardzo koc6a psy. 5zasem krzycza na 1jaksa, ale ni"dy "o nie uderzy. /imo wszystko czuam do ojca co jak mio< i szacunek. /ylaam sobie, e o niebo przewysza innyc6 ojcw. 1le przede wszystkim baam si "o. ( dodatku uwaaam za cakiem normalne, e tak czsto bra si do bicia. *ie inaczej byo w domac6 u innyc6 dzieci z Kropiusstadt. 5zasami miay nawet #ormalnie si=ce na twarzy, tak jak i ic6 matki. 0yli ojcowie, co leeli pijani na ulicy albo na naszym placu zabaw. ratunku i przyc6odzia policja. 1 wic tak le znowu u nas nie byo. .jciec ci"le czepia si mamy, e za duo wydaje. 1 przecie to ona zarabiaa. (ic czasem mu mwia, e wikszo< idzie na je"o pijackie eskapady, je"o panienki i samoc6d. (tedy awantura bya "otowa. Samoc6d, porsc6e, to byo z pewnoci to, co ojciec koc6a najbardziej. 'ucowa "o niemal codziennie, c6yba, e wz sta akurat w warsztacie. +ru"ie"o porsc6a c6yba w ak bardzo mj ojciec nie upija si ni"dy. !darzao si te na naszej ulicy, e z okien leciay meble, kobiety woay

Kropiusstadt nie byo. ( kadym razie na pewno dru"ie"o bezrobotne"o z porsc6em. .czywicie nie miaam wtedy pojcia, co jest z moim ojcem i dlacze"o bez przerwy mu tak odbija. !awitao mi to dopiero pniej, kiedy zaczam ju z mam czciej o nim rozmawia<. Stopniowo zrozumiaam to i owo. 'o prostu nie dawa rady. 5i"le c6cia si wspi< wysoko i za kadym razem spada na pysk. Ee"o ojciec "ardzi nim za to. +ziadek ostrze"a moj mam przed mae=stwem z takim nieudacznikiem. 0o mj dziadek mia zawsze jakie wielkie plany w zwizku z ojcem. &odzina miaa znw tak wietnie prosperowa< jak dawniej, zanim wywaszczono ic6 w *&+ z cae"o majtku. Kdyby nie spotka mojej mamy, zostaby moe zarzdc dbr i mia wasn 6odowl do"w. (anie uczy si na zarzdc, kiedy spotka moj mam. 'otem bya w ciy ze mn, on przerwa nauk i oeni si z ni. 'ewnie w ktrym tam momencie przyszo mu do "owy, e to mama i ja jestemy przyczyn je"o poraek. !e wszystkic6 marze= zosta mu tylko porsc6e i paru zadzierajcyc6 nosa kole"w. *ie tylko, e nienawidzi rodziny, on j po prostu skreli. +oszo do te"o, e aden z je"o kole"w nie m" si dowiedzie<, e on jest onaty i ma dzieci. Eeli spotykalimy "dzie je"o kole"w albo jacy znajomi odprowadzali "o do domu, zawsze musiaam mwi< do nie"o LwujkuM. 0iciem tak mnie zapro"ramowa, e ni"dy si nie pomyliam. Kdy tylko zjawiali si obcy ludzie, on by dla mnie wujkiem. ! mam byo to samo. *ie wolno jej byo powiedzie< przy je"o kole"ac6, e jest je"o on, a ju w adnym wypadku zac6owywa< si jak ona. .n j c6yba podawa za siostr. $oledzy ojca byli modsi od nie"o. /ieli ycie przed sob, w kadym razie na pewno tak twierdzili. .jciec c6cia by< jednym z nic6. wicej tak to byo z moim ojcem. .czywicie majc te sze<, osiem lat kompletnie nie wiedziaam, co tu jest "rane. .jciec potwierdza tylko yciow zasad, ktrej nauczyam si ju na ulicy i w szkoleF bi< albo by< bitym. /oja mama, ktra w swoim yciu dostaa ju wystarczajce ci"i, dosza do takic6 samyc6 wnioskw. *ieraz wbijaa mi do "owyF *i"dy nie zaczynaj. 1le jeli kto ci co zrobi, oddaj mu. 0ij tak mocno i du"o, jak potra#isz. 0o ona nie mo"a ju odda<. 'owoli opanowaam zabaw pod tytuemF albo masz wadz nad innymi, albo ci stamsz. ( szkole zaczam od najsabsze"o nauczyciela. 5i"le przerywaam mu na lekcji do"adywaniem. &eszta miaa si teraz ze mnie. $iedy zaczam tak robi< take u surowyc6 nauczycieli, zdobyam w ko=cu prawdziwe uznanie w oczac6 caej klasy. *auczyam si, jak mona si przebi< w 0erlinieF zawsze umie< odpyskowa<. akim, dla ktre"o wszystko dopiero si zaczyna. 1 nie takim, co ma ju na "owie rodzin, ktrej nie moe nawet wyywi<. /niej

*ajlepiej tak, jak nikt inny. (tedy mona by< sze#em. $iedy ju tyle osi"nam niewyparzon "b, odwayam si te wyprbowa< muskuy. (aciwie nie byam za silna. 1le potra#iam si wciec. 1 wtedy mo"am urzdzi< i silniejsze"o. 'otem to si niemal cieszyam, kiedy kto mi podpad w szkole i potem spotykaam "o po lekcjac6. 1le najczciej nie potrzebowaam nawet podnosi< rki. !wyczajnie, czuli przede mn respekt. Sko=czyam osiem lat. /oim najskrytszym marzeniem byo szybciej dorosn<, by< dorosa tak jak ojciec, mie< prawdziw wadz nad innymi ludmi. wyprbowywaam wadz, jak miaam na razie. $iedy tam ojciec znalaz prac. *ie tak, co by "o uszczliwiaa, ale tak, ktra dawaa mu pienidze na eskapady i porsc6a. ! te"o powodu popoudniami zostawaam w domu sama z modsz o rok siostr. !aprzyjaniam si ze starsz o dwa lata dziewczynk. 0yam dumna, e mam starsz od siebie przyjacik. ! ni czuam si jeszcze silniejsza. &azem z moj modsz siostr niemal codziennie bawiymy si w co, cze"o si wanie nauczyymy. (racajc ze szkoy wybieraymy pety z popielniczek i koszy na mieci. (yrwnywaymy je, wsadzaymy sobie do ust i paliymy. $iedy moja siostra te c6ciaa peta, dostawaa po apac6. $azaymy jej robi< wszystko w domu, czyli zmywa<, odkurza< i tak dalej, co tam rodzice nam kazali. 0raymy nasze wzki z lalkami, zamykaymy drzwi na klucz i szymy na spacer. !amykaymy j na tak du"o, a zrobia wszystko, co trzeba. ( tym czasie, to znaczy kiedy miaam z osiem, dziewi< lat, w &udow otworzyli szkk jedzieck. *ajpierw bylimy wszyscy wkurzeni, bo za"rodzili i wykarczowali przy tym waciwie ostatni kawaek prawdziwej natury, "dzie mo"limy ucieka< z naszymi psami. 1le potem zupenie niele do"adywaam si z tymi ludmi ze szkki i zaczam poma"a< w stajni i przy koniac6. !a to wolno mi byo par kwadransw na tydzie= jedzi< za darmo. ;waaam, e to "enialnie. ;wielbiaam te konie i osa, ktre"o mieli. 1le w jedzie konnej #ascynowao mnie raczej co inne"o. !nowu mo"am udowodni<, e mam si i wadz. $o=, na ktrym jec6aam, by silniejszy ode mnie. 1le mo"am podporzdkowa< "o swojej woli. Eeli zdarzyo mi si spa< z konia, zaraz dosiadaam "o z powrotem. ak du"o, a ko= znowu mnie suc6a. ! t robot w stajni nie zawsze wyc6odzio i wtedy musiaam mie< pienidze, eby pojedzi< c6ocia z pitnacie minut. $ieszonkowe dostawaymy rzadko, wic zaczam troc6 oszukiwa<. 'odwdzaam mamie drobniaki i wynosiam ojcu butelki od piwa, eby dosta< zastaw. ymczasem

/ajc "dzie tak dziesi< lat zaczam te kra<. $radam w supermarketac6. &zeczy, jakic6 normalnie nie dostawaymy. 'rzede wszystkim sodycze. 'rawie wszystkie inne dzieci mo"y je< sodycze. /j ojciec mwi, e od sodyczy psuj si zby. ( Kropiusstadt czowiek uczy si po prostu automatycznie robi< to, co zabronione. *a przykad zabroniona bya zabawa we wszystko, co byo #ajne. (aciwie wszystko byo zabronione. ( Kropiusstadt co krok stoj tabliczki. dzieciom. 'otem przepisywaam sobie napisy z tabliczek do pamitnika. 'ierwsza tabliczka bya od razu na drzwiac6 klatki sc6odowej. 'o klatce i w najbliszym otoczeniu domu dzieciom wolno byo waciwie c6odzi< tylko na paluszkac6. !abawa, bie"anie, jazda na wrotkac6 i na rowerze ? zabronione. +alej trawniki i w kadym ro"u tabliczka L*ie depta< trawnikwM. akie tabliczki stay przy byle kawaku zieleni. *awet z lalkami nie wolno nam byo rozoy< si na trawniku. 0ya te taka maciupe=ka "rzdka z rami i obok wielka tabliczkaF L eren zielony pod oc6ronM. 'od tym od razu numer para"ra#u, z ktre"o czowieka ukarz, jak za blisko podejdzie do tyc6 ndznyc6 ryczek. /o"limy wic c6odzi< tylko na plac zabaw. $ade par blokw miao swj plac zabaw. Skada si on z zasikanej piaskownicy, paru rozwalonyc6 drabinek do wspinania si i oczywicie wielkiej tablicy. ablica bya w prawdziwej, elaznej "ablocie ze szkem, a przed szyb miaa kraty, ebymy nie mo"li nic z tymi idiotyzmami zrobi<. *a tablicy byo napisane L&e"ulamin placu zabawM, a pod spodem, e dzieci powinny Lwykorzystywa< "o do wypoczynku i zabawyM. ! tym, e nie wolno nam byo Lwypoczywa<M wtedy, kiedy mamy na to oc6ot. 0o nastpne zdanie byo "rubo podkrelone L...w "odzinac6 od: 44do7B44i od 7O44 do 7844M. (ic po powrocie ze szkoy nici z wypoczynku. /nie i siostrze waciwie w o"le nie wolno byo tam by<, bo wedu" tablicy dzieci mo"y si bawi< Lwycznie za z"od i pod nadzorem osoby uprawnionej do opieki nad dzieckiemM, i to te moliwie cic6utkoF Lszcze"lnie naley uwaa<, aby nie zakca< spokoju innym mieszka=com osiedlaM. Krzecznie rzuca< do siebie "umow pik, to jeszcze od biedy byo wolno, bo poza tymF LKry typu sportowe"o s niedozwoloneM. Padne tam dwa o"nie czy pika nona. 56opakom byo z tym szcze"lnie ciko. (yadowywali rozpierajc ic6 ener"i na urzdzeniac6 do zabaw, awkac6 i oczywicie tablicac6 z zakazami. Sporo #orsy musiao i< na odnawianie poniszczonyc6 tablic. *ad przestrze"aniem zakazw czuwaj dozorcy. +o< szybko miaam przec6lapane u nasze"o ciecia. 'o przeprowadzce do Kropiusstadt piero=sko nudzi mnie ten plac zabaw z e tak zwane tereny parkowe midzy wieowcami to przecie parki tabliczek. (ikszo< z nic6 zabrania oczywicie cze"o tam

betonu i piac6u z malute=k blaszan liz"awk. 1le jednak znalazam co ciekawe"o. Studzienki w betonie, przez ktre spywa< miaa woda po deszczu. (tedy kratki studzienek daway si jeszcze podnie<. 'otem przymocowali je na stae. (ic podnosiam tak kratk i razem z siostr wrzucaam do studzienki wszelkie moliwe miecie. 'rzyszed dozorca i si zaci"n nas do administracji. am musiaymy obie, ja miaam sze<, siostra pi< lat, poda< nasze personalia. ak jak umiemy. !awiadomiono rodzicw i ojciec mia dobry powd do lania. *ie bardzo nawet rozumiaam, dlacze"o to le, jak si zapyc6a odpyw. ; nas na wsi nad strumieniem nie takie rzeczy si robio i jako nikomu z dorosyc6 to nie przeszkadzao. 1le rozumiaam ju mniej wicej, e w Kropiusstadt wolno si bawi< w to, co przewidzieli dla nas doroli. 5zyli liz"awka i babki w piaskownicy, i, e niebezpiecznie jest mie< wasne pomysy przy zabawie. *astpne spotkanie z dozorc, jakie pamitam, to bya ju "orsza sprawa. /ianowicie wyszam na spacer z 1jaksem, moim do"iem, i wpadam na pomys, eby nazrywa< troc6 kwiatkw dla mamy. ak jak to robiam na wsi prawi na kadym spacerze. 1le midzy blokami byy tylko te ndzne ryczki. 'okrwawiam sobie cakiem palce, eby odama< par kwiatkw z krzaczka. abliczki L eren zielony pod oc6ronM nie umiaam jeszcze przeczyta<, a moe po prostu nie c6wyciam, o co c6odzi. !rozumiaam jednak natyc6miast, kiedy zobaczyam dozorc, jak klnc i wrzeszczc bie"nie w moj stron przez trawnik, ktre"o nie wolno depta<. 'anicznie zlkam si te"o #aceta i zawoaam ? 1jaks, uwaajQ 1jaks oczywicie natyc6miast nastawi uszy, zjeya mu si sier< na karku, cay zesztywnia i spojrza na #aceta naj"roniej, jak tylko potra#i. +ozorca wyco#a si zaraz tyem przez trawnik i odway si znowu wrzeszcze< dopiero pod wejciem do bloku. 0yam zadowolona, ale kwiatki sc6owaam, bo czuam przecie, e znowu zrobiam co zabronione"o. $iedy wrciam do domu, by ju tele#on z administracji. 'owiedzieli, e poszczuam dozorc psem. !amiast buziaka od mamusi, ktre"o c6ciaam (ycy"ani< kwiatkami, dostaam rnicie od ojca. Iatem upa by u nas czasem nie do zniesienia. 0eton, as#alt i kamienie #ormalnie ma"azynoway "orco i wypromieniowyway je potem z siebie. ani basenu, ani brodzika. przepdzali. e par anemicznyc6 drzewek nie dawao najmniejsze"o cienia. 1 bloki doskonale osaniay od wiatru. *ie byo ylko #ontanna porodku nasze"o betonowe"o placu zabaw. 5zasem c6lapalimy si w niej. .czywicie byo to zabronione i zawsze szybko nas

$iedy padao, 6all wejciowy w bloku by #antastycznym torem wrotkowym.

wielkie korytarze w blokac6 te #antastycznie si nadaway. 'oniewa na samym dole nie byo mieszka=, to 6aas nikomu nie przeszkadza. Sprbowalimy par razy i #aktycznie nikt si nie skary. ! wyjtkiem dozorczyni. 'owiedziaa, e od jedenia na wrotkac6 robi si rysy w posadzce. (ic znowu nic. ! wyjtkiem rnicia od ojca. 'rzy brzydkiej po"odzie my, dzieci, miaymy w Kropiusstadt #atalnie (aciwie adne z nas nie mo"o zaprasza< do domu koleanek i kole"w. !reszt, pokoje dziecinne byy na to o wiele za mae. 'rawie wszystkie dzieci dostay, tak jak my, ten najmniejszy pokj, ktry by waciwie poow pokoju. $iedy padao, siadaam nieraz przy oknie i przypominaam sobie, co si dawniej robio w czasie deszczu. *a przykad stru"ao si co z drewna. /ona powiedzie<, e bylimy normalnie przy"otowani na niepo"od. 'rzynosilimy sobie z lasu "rube kaway dbowej kory i w czasie deszczu stru"alimy z te"o mae deczki. 1 kiedy padao za du"o i nie mona ju byo wysiedzie<, to wkadao si co od deszczu i szo si nad strumyk, eby wyprbowa< deczki. 0udowalimy porty i robilimy prawdziwe wyci"i naszyc6 dek z kory. (czy< si midzy blokami w czasie deszczu to naprawd adna radoc6a. (ic trzeba byo co wykombinowa<. 5o, co byoby zabronione, e 6oR i byo co takie"oF zabawa windami. .czywicie przede wszystkim c6odzio o to, eby dokuczy< jakiemu innemu dziecku. Sapao si takie"o, zamykao w windzie i naciskao wszystkie musia wlec si a na sam "r z przystankiem na kadym pitrze. !e mn te czsto tak robili. 1kurat kiedy wracaam z psem i spieszyam si, eby zdy< na kolacj. *aciskali wszystkie "uziki i c6olernie du"o trwao, zanim dojec6aam na jedenaste pitro, a 1jaks strasznie si wtedy denerwowa. 2atalnie byo, jak robio si to komu, kto si spieszy, bo mu si c6ciao siusiu. 0iedak la w ko=cu do windy. 1le jeszcze "orzej byo, jak zabrao si dzieciakowi yk. (szystkie mae dzieci wyc6odziy zawsze na podwrko z yk. 0o tylko du", drewnian yk mo"limy dosi"n< "uzikw w windzie. (ic bez yki czowiek by kompletnie zaatwiony. Eeli si j z"ubio albo inne dzieciaki j zabray, trzeba byo zasuwa< na jedenaste pitro na piec6ot. 0o inni oczywicie nie mieli zamiaru pomc, a doroli myleli, e c6cemy si dosta< do windy tylko po to, eby si ni bawi< i j zepsu<. (indy psuy si czsto i nie bylimy tu bez winy. &obilimy sobie prawdziwe wyci"i wind (prawdzie jedziy jednakowo szybko, ale byo kilka sposobw, eby zaoszczdzi< par sekund. +rzwi zewntrzne trzeba byo zamkn< szybko, ale z duym wyczuciem. 0o jak si je zatrzasno za "watownie, to zamiast si zamkn< odskakiway na par milimetrw.

+rzwi w rodku zasuway si automatycznie, ale jeli pomo"o si rkami, to zamykay si szybciej. 1lbo si psuy. 0yam do< dobra w tyc6 wyci"ac6. (krtce te nasze 7B piter przestao nam wystarcza<. 'oza tym dozorca bez przerwy depta nam po pitac6. (ic w naszym bloku "runt coraz bardziej pali nam si pod no"ami. 1le wc6odzenie do innyc6 blokw byo dzieciom surowo zabronione. *ie byo si zreszt jak dosta<, bo nie mielimy klucza od drzwi do klatki. 1le byo te dru"ie wejcie. *a meble i inne due przedmioty. !awsze byo zamknite krat. .dkryam, jak mona si przez ni przecisn<. *ajpierw "owa. *aprawd trzeba byo mie< sposoby, eby tak krci< "ow, a si j wreszcie przepc6no. &eszt zawsze dao si jako przecisn<. daway rady. ( ten sposb otworzyam dro" do prawdziwe"o windowe"o raju. +o takie"o trzydziestodwupitrowca z niesamowicie sprytnymi windami. +opiero tam zobaczylimy, co tak naprawd mona robi< z wind. Szcze"lnie lubilimy zabaw w L6opkiM. Eeli w czasie jazdy wszyscy naraz podskoczylimy do "ry, winda stawaa. +rzwi wewntrzne si otwieray. 1lbo nawet od pocztku zostaway otwarte. ( kadym razie taka zabawa w czasie jazdy bya niesamowicie emocjonujca. (reszcie sensacyjny trick. $iedy wycznik 6amulca bezpiecze=stwa nacisno si nie na d, ale w bok, drzwi wewntrzne byy otwarte nawet w czasie jazdy. +opiero wtedy byo wida<, jak szybko te windy jed. 0eton i drzwi mijay nas na przemian jak szalone. 'rawdziw prb odwa"i byo nacisn< "uzik alarmu. !aczyna wtedy dzwoni< dzwonek, a z "onika odzywa si "os dozorcy. (tedy trzeba si byo zmywa<. ( takim trzydziestodwupitrowym bloku czowiek ma due szans uciec dozorcy. 0ez przerwy na nas czatowa, ale rzadko kiedy udawao mu si nas dorwa<. *ajbardziej emocjonujc zabaw w czasie deszczu bya zabawa w piwnicac6. e"o te nie wolno nam byo robi< pod adnym pozorem. Eako tam odkrylimy dro" do piwnic w bloku. $ady lokator mia tam swj boks z drucianej siatki. Siatka nie doc6odzia do su#itu. Kr mona wic byo przele<. !aczlimy bawi< si tam w c6owane"o. *azywao si to Lc6owany na cae"oM. 5zyli, e mona byo wszdzie wazi<, eby si sc6owa<. /ielimy przy tym niesamowite"o cykora. *iesamowicie byo ju przez samo siedzenie wrd nieznanyc6 przedmiotw w niezbyt jasnym wietle. +o te"o strac6, e kto moe przyj<. 5zulimy przecie, e robimy co najbardziej zabronione"o ze wszystkic6 rzeczy. 'otem zaczlimy si bawi<, kto znajdzie naj#ajniejsz rzecz w tyc6 boksac6. !abawki, stare klamoty czy ubrania, ktre zaraz na siebie zakadalimy. .czywicie potem nie pamitalimy dokadnie, co skd zabralimy, wic wrzucao si to z powrotem ylko "rubasy nie

"dziekolwiek. *ikt nas ni"dy nie przyapa. ( ten sposb czowiek automatycznie si uczy, e wszystko, co wolno, jest potwornie nudne, a ciekawe tylko to, co zabronione. 5entrum 6andlowe naprzeciwko nasze"o bloku te byo czym w rodzaju mniej lub bardziej zakazane"o terenu. /ieli tam zupenie wcieke"o dozorc, ktry nas ci"le prze"ania. *ajbardziej si wcieka, kiedy przec6odziam z psem. wierdzi, e to przez nas ten brud na je"o terenie. &zeczywicie byo tam obrzydliwie, jak si tak dokadniej przyjrze< i poci"n< nosem. Eeli idzie o sklepy, to jeden by ele"antszy, przyjemniejszy i nowoczeniejszy od dru"ie"o. 1le pojemniki na mieci na tyac6 zawsze byy przepenione i mierdziay. 5o c6wila czowiek wazi w roztopione lody albo psie "wno, potyka si o puszki po coli i piwie +ozorca musia to wszystko wieczorem sprztn<. *ic dziwne"o, e przez cay dzie= czatowa, eby przyapa< ko"o na mieceniu. 1le tym ze sklepu, co wysypywali miecie obok pojemnikw, nie m" nic zrobi<. +o podpityc6 c6uli"anw, ktrzy rzucali na ziemi puszki po piwie, nie mia odwa"i podej<. 1 babcie z pieskami te nie day sobie nic powiedzie<. *o wic ca t swoj wcieko< wyadowywa na dzieciac6. ( sklepac6 te nas nie lubili. $iedy ktre z nas dostao jakie kieszonkowe albo w o"le wykombinowao skd pienidze, zaraz szo do sklepu kawowe"o, "dzie byy sodycze. 1 reszta oczywicie za nim, bo bya to maa sensacja. Sprzedawczynie okropnie si denerwoway, kiedy do sklepu wazia "romada dzieci i zaczynay si narady, co bytu kupi< za te par "roszy. !aczlimy przez to nienawidzi< tyc6 ze sklepu i bylimy zadowoleni, jeli ktremu z nas udao si im co podwdzi<. ( centrum 6andlowym byo te biuro podry, czsto stalimy tam z nosami przycinitymi do szyby, dopki nas kto nie przepdzi. *a wystawie byy liczne obrazki z palmami, pla, /urzynami i dzik zwierzyn. 'omidzy nimi wisia model samolotu. (yobraalimy sobie, e siedzimy w tym samolocie i lecimy na t pla z obrazka, i wspinamy si na palmy, z ktryc6 wida< lwy i nosoroce. .bok biura podry by 0ank %andlowo?'rzemysowy. (tedy nas jeszcze nie dziwio, skd taki bank wzi si akurat w Kropiusstadt, "dzie mieszkaj ludzie, ktrzy wszyscy co do jedne"o pracuj dla 6andlu i dla przemysu. Iubilimy ten bank. ,le"anccy panowie w niena"annyc6 "arniturac6 ni"dy nie byli wobec nas niemili. *ie byli te tak zajci jak te panie w sklepie z kaw. ; nic6 mo"am zmieni< na troc6 "rubsze te drobniaki, ktre podwdzaam mamie ze skarbonki. 0o sprzedawczynie w sklepie z kaw dostaway biaej "orczki, kiedy pacilimy drobniakami. 1 jak si "rzecznie poprosio, to za kadym razem mona byo dosta< w banku jakie zwierztko?skarbonk. /oe ci mili panowie myleli, e

potrzeba nam tyle skarbonek, bo tak pilnie oszczdzamy. Ea w kadym razie nie wrzuciam do adnej ani #eni"a. (ykorzystywalimy te skarbonki w ksztacie soni i winek do zabawy w zoo w piaskownicy. $iedy zaczlimy coraz bardziej rozrabia<, zbudowali nam tak zwany Lplac przy"dM. *ie mam pojcia, co tacy ludzie, ktrzy to planuj, rozumiej przez przy"od. 1le widocznie nie nazywao si to tak dlate"o, e dzieci mo" tam robi< co, co jest dla nic6 przy"od, tylko po to, eby doroli sobie myleli, e ic6 dzieci robi tam jakie zupenie nadzwyczajne rzeczy. (szystko to musiao kosztowa< z pewnoci mas #orsy. ( kadym razie du"o budowali. 1 kiedy wreszcie nas wpucili, to zostalimy przywitani przez miyc6 pracownikw socjalnyc6F *o, co bycie mieli oc6ot robi<J i takie tam. 'rzy"oda pole"aa na tym, e byo si cay czas pod nadzorem. 0yy tam prawdziwe narzdzia, "adko 6eblowane deski i "wodzie. /ona wic byo sobie budowa<. 1 pracownik socjalny uwaa, eby adne z nas nie przydzwonio sobie motkiem w palec. Eak ju si wbio "wd, to koniec. *ic nie dao si ju zmieni<. 1 przecie zanim jeszcze co byo "otowe, czowiek c6cia, eby to wy"ldao zupenie inaczej. Eednemu z tyc6 pracownikw socjalnyc6 opowiadaam raz, jak to dawniej budowalimy jamy i prawdziwe drewniane c6atki. 0ez motka, bez jedne"o "wodzia. ! jakic6 tam desek i "azi, ktre si "dzie znalazo, i kade"o dnia, kiedy tam przyc6odzilimy, zaczynao si od nowa co majstrowa< i przerabia<. o dopiero byo #ajne. *a pewno mnie zrozumia. 1le mia przecie swoje obowizki i przepisy. *a pocztku mielimy jeszcze jakie pomysy, w co by si tam bawi<. &az c6cielimy si bawi< w rodzin z epoki kamiennej i u"otowa< na o"nisku prawdziw zup z "roszku. 'racownik socjalny uzna pomys za wspaniay. 1le niestety, powiedzia, "otowa< zup, nie, nie da rady. /oe mielibymy c6< zbudowa< sobie c6atk. !a pomoc motka i "wodzi ? w epoce kamiennej. *iedu"o potem plac zabaw znowu zamknli. 'owiedzieli, e c6c "o przebudowa<, ebymy mo"li si tam bawi< take przy zej po"odzie. 'rzywieli, elazne supy, przyjec6ay betoniarki i ekipa budowlana. (ybudowali betonowy bunkier z oknami. 'owanie, normalny betonowy silos. Paden tam domek, czy co w tym rodzaju, tylko betonowy "rzmot. Eu po paru dniac6 szyby byy powybijane. *ie wiem, czy c6opaki powybijali te szyby dlate"o, e to betonowe monstrum wywoywao w nic6 a"resj. 1 moe to nasze miejsce do zabawy zbudowano od razu w #ormie bunkra, bo wiadomo byo, e w Kropiusstadt wszystko zostanie natyc6miast zniszczone, co nie bdzie z betonu i, elaza 'otny betonowy silos zajmowa wic teraz spor cz< nasze"o placu przy"d. 'otem tu obok zbudowali jeszcze szko i ona

miaa swj wasny plac zabaw, taki z blaszan liz"awk, drabinkami i kilkoma pionowo wkopanymi drewnianymi palami, za ktrymi cakiem #ajnie mona si byo wysiusia<. Szkolny plac zabaw zajmowa wic cz< placu przy"d i by oddzielony drucian siatk. ! placu przy"d niewiele ju wic waciwie zostao. *a tej resztce placu przy"d coraz bardziej panoszyli si starsi c6opcy, ktryc6 nazywalimy rockerami. 'rzyazili zaraz po poudniu ju troc6 podpruci, terroryzowali dzieci i po prostu niszczyli. (aciwie niszczenie byo ic6 jedynym zajciem. 'racownicy socjalni nie bardzo si do nic6 palili. *o wic tak czy siak plac przy"d by przewanie zamknity. !a to przybya dzieciom prawdziwa atrakcja. !robiono mianowicie "rk do zjedania na sankac6. 'ierwszej zimy byo idealnie. Sami mo"limy wybiera< sobie trasy do zjedania. /ielimy swoj tras mierci i atwiejsze odcinki. 5i c6opcy, ktryc6 nazywalimy rockerami, zaczli si niebezpiecznie zabawia<. &obili a=cuc6 z sanek i #ormalnie umylnie starali si nas rozjec6a<. 1le mona byo zawsze zboczy< na inn tras. e dni, kiedy by nie", nale do moic6 najpikniejszyc6 c6wil w Kropiusstadt. (iosn byo na "rce prawie tak samo #ajnie. (ariowalimy tam ze swoimi psami i staczalimy si w d po zboczac6. *aj#ajniej byo zasuwa< z "ry na rowerze e zjazdy byy bombowe. (y"ldao to "roniej, ni byo naprawd. 0o nawet jak si czowiek wywali, to upada mikko na traw. *iedu"o potem zakazali nam zabaw na "rce. 'owiedzieli, e to "rka do zjedania na sankac6, a nie miejsce na wy"upy czy zwaszcza jazd na rowerze. rawa musi odpoczywa< i tak dalej. 0ylimy ju w tym wieku, e kompletnie nic nie robilimy sobie z zakazw i dalej c6odzilimy na "rk. (ic pewne"o pikne"o dnia przyszli panowie z zieleni miejskiej i postawili wok niej prawdziwe zasieki z drutu kolczaste"o. +alimy za wy"ran tylko na par dni. 'otem kto skombinowa noyce do drutu i wycilimy dziur, wystarczajco du, ebymy mo"li przej< z psami i rowerami. $iedy j zaatali, wycilimy znowu. 'ar ty"odni pniej znowu zjawili si budowla=cy. !aczli obmurowywa<, cementowa< i as#altowa< nasz "rk, z naszej trasy mierci zrobili sc6ody. 'rawie wszystkie zbocza przecinay as#altowe drki. *a paski wierzc6oek pooyli betonowe pyty. *a tor saneczkowy zosta jeden pas trawy. ( lecie nie byo ju tu cze"o szuka<. !im na tym jednym jedynym torze byo normalnie niebezpiecznie. *aj"orzej byo z wc6odzeniem. rzeba byo zasuwa< po kamiennyc6 pytac6 i sc6odkac6. 0ez przerwy oblodzone. &ozbijalimy kolana, nabijalimy

sobie "uzy, zdarza si i wstrzs mz"u. 'o prostu wszystko w Kropiusstadt stawao si z czasem doskonalsze. $iedy si wprowadzalimy, to wzorcowe osiedle nie byo jeszcze "otowe. !waszcza poza terenem wielkic6 blokw nie wszystko byo sko=czone. ( czasie niewielkic6 wycieczek, ktre mo"limy robi< sami nawet jako mae dzieci, tra#ialimy czasem na wrcz bajeczne miejsca do zabawy. *ajlepsze byo pod murem, ktry stoi przecie niedaleko Kropiusstadt. 0y tam taki pas zieleni, nazywalimy "o laskiem albo ziemi niczyj. /" mie< jakie 34 metrw szerokoci i co najmniej ptora kilometra du"oci. +rzewa, krzaki, trawa taka, e nas zakrywaa, porozrzucane deski, doy z wod. am azilimy po drzewac6, bawilimy si w c6owane"o, czulimy si jak badacze, ktrzy kade"o dnia odkrywaj nowy, nieznany kawaek dun"li. /o"limy tam nawet pali< o"niska, piec karto#le i wysya< sy"nay dymne. ( ko=cu jednak zauwayli, e bawi si tam dzieciaki z Kropiusstadt i, e im #ajnie. (ic znowu zjawiy si ekipy i uprztny teren. 'otem ustawili tablice z zakazami. *ic ju nie byo wolno, autentycznie wszystko wzbronioneF jazda na rowerze, wdrapywanie si na drzewa, puszczanie psw bez smyczy. 'olicjanci, ktrzy ze wz"ldu na mur ci"le si tam krcili, sprawdzali, czy nikt nie amie zakazw. *asza Lziemia niczyjaM bya teraz rzekomo rezerwatem ptakw. *iedu"o potem zrobili tam wysypisko mieci. 0ya jeszcze taka stara "ra mieci, przysypana ziemi i piaskiem, na ktrej czsto bawilimy si z psami. E te za"rodzono przed nami najpierw drutem kolczastym, a potem wysokim parkanem, zanim zaczli tam budowa< restauracj z tarasem widokowym. 2ajnie byo te na paru polac6, ktryc6 c6opi ju nie uprawiali. &oso na nic6 jeszcze zboe, c6abry, maki, trawa i pokrzywy, wszystko takie wysokie, e zakrywao czowieka prawie z "ow. 'ola wykupio pa=stwo, eby zrobi< tam wanie prawdziwe tereny wypoczynkowe. .d"radzano kawaek po kawaku. *a jednej czci dawnyc6 pl rozoya si szkka jazdy konnej, na dru"iej zbudowano korty tenisowe. (tedy ju waciwie w o"le nie mielimy "dzie pj<, eby wyrwa< si z Kropiusstadt. /oja siostra i ja poma"aymy przynajmniej w szkce i mo"ymy pojedzi< konno. 'ocztkowo wolno byo jec6a<, dokd si c6ciao. 'otem na wszystkic6 ulicac6 i ciekac6 zabroniono konnej jazdy. 0o zrobili specjaln tras. ak adniutk, z piaseczkiem, wszystko jak si naley. /usiao to mas kosztowa<. rasa bie"a akurat wzdu torw kolejowyc6. .d potu do szyn byo akurat tyle miejsca co na dwa konie. am si teraz jedzio, a obok z oskotem przelatyway poci"i z w"lem. *ie ma c6yba konia, ktry by nie zacz wariowa<,

kiedy par metrw od nie"o z oskotem przelatuje poci" z w"lem. *asze konie w kadym razie ponosiy. 5zowiek mia tylko sodk nadziej, e szkapa nie po"na pod poci", i tak byo mi o wiele atwiej ni innym dzieciom, miaam swoje zwierzaki. 5zasami zabieraam do piaskownicy moje trzy myszki. ( re"ulaminie placu zabaw nie byo przynajmniej nic, e Lmyszy wzbronioneM. $opalimy dla nic6 korytarze i jamy i wpuszczalimy je tam, eby bie"ay. $tre"o popoudnia jedna z myszy ucieka w traw, ktrej nie wolno byo depta<. *ie znalelimy jej ju. 0yo mi troc6 smutno, ale pocieszaam si myl, e na pewno bardziej si jej tam spodoba ni w klatce. 1kurat wieczorem te"o dnia ojciec wszed do pokoju dziecinne"o, zajrza do klatki z myszkami i zapyta tak jako miesznieF 5zemu tylko dwieJ 1 "dzie trzecia myszkaJ *ie spodziewaam si nicze"o straszne"o, kiedy tak miesznie zapyta. .jciec ni"dy nie lubi myszek i wci mi mwi, ebym je komu oddaa. .powiedziaam mu, jak to myszka ucieka mi na podwrku. .jciec spojrza na mnie jak wariat. !rozumiaam, e kompletnie mu odbio. !acz wrzeszcze< i od razu si na mnie rzuci. 0i mnie, a ja byam unieruc6omiona w ku i nie miaam jak uciec. Eeszcze ni"dy mnie tak nie bi, i mylaam, e teraz zatucze mnie na mier<. $iedy potem zacz tuc moj siostr, miaam par sekund luzu i instynktownie staraam si podej< do okna. 56yba bym wyskoczya z te"o jedenaste"o pitra. 1le ojciec zapa mnie i z powrotem rzuci na ko. /ama pewnie znowu staa z paczem w drzwiac6, ale nawet jej nie widziaam. !obaczyam j dopiero wtedy, kiedy rzucia si midzy ojca a mnie. !acza "o okada< piciami. 1 on kompletnie postrada zmysy. 0ijc mam wypc6n j na korytarz. *a"le bardziej zaczam ba< si o ni ni o siebie. 'oszam za nimi. /ama prbowaa uciec do azienki i zamkn< przed nim drzwi. 1le ojciec zapa j za wosy. ( wannie jak co wieczr moczyo si pranie. 0o jak dotd nie sta< nas byo na pralk. .jciec wsadzi mamie "ow do penej wanny. Eako si wyrwaa. *ie mam pojcia, czy ojciec j puci, czy sama si wyrwaa. .jciec blady jak trup znikn w duym pokoju. /ama wzia z sza#y paszcz, zaoya "o na siebie i bez sowa wysza z mieszkania. /ama zaprosia "o do rodka. 0y o wiele modszy ni mj ojciec, troc6 ponad dwadziecia lat. i ni std, ni zowd $laus zapyta mam, czy nie poszaby z nim "dzie na kolacj /ama z miejsca odpowiedziaaF ? +obrze, czemu nie. ? 'rzebraa si i wysza z tym czowiekiem zostawiajc nas same.

)nne dzieci byyby moe niezadowolone, moe by si bay o swoj mam. Ea te c6yba co takie"o czuam przez c6wil. 1le potem szczerze si cieszyam. /ama wy"ldaa naprawd na zadowolon, kiedy wyc6odzia, c6ocia staraa si te"o nie okazywa<. /oja siostra czua podobnie i powiedziaaF ? /ama naprawd si ucieszya. ? $laus zacz teraz wpada< czciej, kiedy ojca nie byo. 0ya niedziela, pamitam dokadnie, i mama wysaa mnie na d ze mieciami. (racajc na "r zac6owywaem si bardzo cic6o. /oe umylnie byam cic6o. $iedy zajrzaam do due"o pokoju, zobaczyam, e $laus cauje moj mam. 0yo mi dziwnie. 'rzekradam si do swoje"o pokoju. normalnie nie miaam tajemnic. 'rzy $lausie, ktry przyc6odzi teraz bez przerwy, czuam si nieswojo. 1le by dla nas miy. 'rzede wszystkim by miy dla mamy. !nowu zacza si mia< i w o"le ju nie pakaa. !acza te na nowo marzy<. .powiadaa o pokoju, jaki ja i moja siostra bdziemy miay, kiedy przeprowadzimy si z $lausem do nowe"o mieszkania. 1le na razie mieszkania nie byo. 1 ojciec si nie wyprowadza. *ie zrobi te"o nawet, kiedy byli ju po rozwodzie. &odzice spali w mae=skim ku i nienawidzili si. i nadal nie mielimy pienidzy. 1 kiedy w ko=cu dostalimy mieszkanie, przystanek dalej metrem, w &udow, to te nie wszystko byo idealnie. $laus by teraz niemal bez przerwy w domu i jako tak zawadza. (aciwie dalej by miy. 1le po prostu sta pomidzy mam a mn. (ewntrznie nie zaakceptowaam "o. *ie daam sobie nic powiedzie< temu dwudziestolatkowi. !awsze rea"owaam na nie"o a"resywnie. 'otem zaczy si midzy nami spicia. . drobiaz"i. 5zasem sama te spicia prowokowaam. *ajczciej c6odzio o "ramo#on. *a jedenaste urodziny mama kupia mi "ramo#on, takie"o mikruska, miaam par pyt, disco i taka tam muzyka dla smarkaczy. *o wic wieczorem nastawiaam jak pyt i dawaam "os do oporu, a bbenki pkay. $tre"o wieczora $laus wszed do mnie do pokoju i powiedzia, ebym troc6 przyciszya. Ea nic. 'rzyszed dru"i raz i wyczy. *atyc6miast wczyam z powrotem i stanam tak, e $laus nie m" si"n< do "ramo#onu. (tedy c6wyci mnie i odepc6n. $iedy mnie c6wyci, dostaam jakie"o szau. ( czasie takic6 spi< mama stawaa najczciej ostronie po mojej stronie, i znowu byo "upio, bo robia si z te"o sprzeczka midzy $lausem a mam, a ja czuam si jako winna. *ajwyraniej byo o ko"o za duo. o, e od czasu do czasu byy spicia, nie byo jeszcze naj"orsze. Korzej byo, kiedy panowa spokj, kiedy siedzielimy wszyscy w duym pokoju, $laus prze"lda jaki yc6 dwoje nawet mnie nie widziao, i z nikim nie rozmawiaam o tym, co zobaczyam. *awet z siostr, przed ktr

ma"azyn ilustrowany albo krci przy telewizorze, a mama prbowaa rozmawia< to z nami, to z nim i nic z tyc6 wysikw nie wyc6odzio. &obio si wtedy tak jako niesamowicie nieprzyjemnie. .bie z siostr czuymy, e jestemy tu cakowicie zbdne, i kiedy mwiymy, e c6ciaybymy wyj< na podwrko, nikt nie mia nic przeciwko temu. 'rzynajmniej $laus, jak si nam zdawao, by naprawd zadowolony, kiedy nie byo nas w domu. +late"o przebywaymy poza domem tak czsto i tak du"o, jak si dao. 'atrzc na to po tyc6 paru latac6 nie mam do $lausa adne"o alu. /ia dopiero niewiele ponad dwudziestk. *ie wiedzia, co to znaczy rodzina. *ie docierao do nie"o, jak bardzo mama zwizana bya z nami, a my z ni. Pe waciwie potrzebowaymy jej przez cay ten krtki czas, kiedy si widziaymy, wieczorami i na weekendac6. 'rawdopodobnie by o nas zazdrosny, my o nie"o na pewno. /ama c6ciaa by< blisko i nas, i nie"o i znowu ya pod presj. &ea"owaam na t sytuacj "ono i a"resywnie. /oja siostra za to robia si coraz cic6sza i cierpiaa. *a pewno sama nie wiedziaa dokadnie, co j drczy. 1le coraz czciej mwia, e c6ce wrci< do ojca. +la mnie, po tym wszystkim, co przeszymy z ojcem, by to kompletnie wariacki pomys. 1le pewne"o dnia on #aktycznie zaproponowa nam, ebymy si do nie"o przeniosy. 0y jakby nie ten sam, od kiedy nie mieszka z nami. /ia jak mod przyjacik, i kiedy "o spotykaymy, zawsze by w dobrym 6umorze. !robi si niesamowicie miy. aki waciwie by. +a mi w prezencie do"a, suk. /iaam ju dwanacie lat, co jakby pocztki biustu i w zupenie zabawny sposb zaczam si interesowa< c6opcami i mczyznami. 0yy to dla mnie dziwne stworzenia. (szyscy brutalni. Starsi c6opcy na podwrku tak samo jak mj ojciec i na swj sposb take $laus. 0aam si ic6. 1le jednoczenie #ascynowali mnie. 0yli silni i mieli wadz. 0yli tacy, jak i ja bym c6ciaa by<. ( kadym razie poci"aa mnie ic6 wadza i sia. .d przypadku do przypadku zaczam ukada< sobie suszark wosy. *oyczkami do paznokci podciam je sobie z przodu i zaczesywaam na bok. ( o"le ci"le z nimi co robiam, bo syszaam nieraz, e mam takie pikne du"ie wosy. *ie c6ciaam ju nosi< beznadziejnyc6 dziecinnyc6 spodni w kratk, tylko dinsy. +ostaam dinsy. $oniecznie c6ciaam mie< buty na obcasie. /ama daa mi jakie swoje. ( dinsac6 i na wysokic6 obcasac6 prawie co wieczr aziam do dziesitej po ulicac6 ( domu czuam si paskudnie. 1le za to swoboda, jak miaam, wydawaa mi si #antastyczna. /oe nawet na rk byy mi te ci"e sprzeczki z $lausem. o, e mo"am si sprzecza< z dorosym, dawao mi poczucie siy. /oja siostra nie wytrzymaa te"o wszystkie"o. !robia co, cze"o nie mo"am poj<.

'rzeniosa si do ojca. !ostawia mam i przede wszystkim mnie. 0yam teraz jeszcze bardziej samotna. 1le dla mamy to by potworny cios. !nowu pakaa. 'ostawiona midzy dzie<mi a przyjacielem znw nie mo"a sobie poradzi<. /ylaam sobie, e siostra prdko wrci. 1le jej si spodobao u ojca. +ostawaa kieszonkowe. .paci jej jazd konn i podarowa prawdziwe spodnie jedzieckie. 0ardzo mnie to kopno. Ea dalej musiaam zapracowywa< na jazd poma"ajc w stajni. 1le nie zawsze wyc6odzio i niedu"o potem moja siostrzyczka w swoic6 ele"anckic6 spodniac6 jedzia lepiej ode mnie. 1le potem dostaam odszkodowanie. .jciec zaprosi mnie na wycieczk do %iszpanii. ( szstej klasie dostaam bardzo dobre wiadectwo i wytypowano mnie do "imnazjum. !anim wic rozpocz si nowy rozdzia moje"o ycia, ktry mia si zako=czy< matur, poleciaam z ojcem i je"o przyjacik do %iszpanii, do orremolinos. ;rlop by pierwsza klasa. .jciec by #antastyczny. !auwayam, e na swj sposb mnie koc6a. raktowa mnie teraz prawie jak doros. /o"am nawet wyc6odzi< z nimi wieczorem. .jciec zrobi si cakiem normalny. /ia teraz kole"w w swoim wieku i wszystkim powiedzia, e by ju onaty. Eu nie musiaam mwi< do nie"o wujku. 0yam je"o crk. (y"ldao na to, e jest dumny, e ma tak crk. Eedna rzecz, typowa dla nie"oF urlop ustawi sobie tak, jak byo wy"odnie jemu i je"o kole"om. *a koniec moic6 wakacji, i od razu na pocztek o dwa ty"odnie spniam si do nowej szkoy. !aczam wic od wa"arw. ( nowej szkole poczuam si cakiem obco. ( klasie porobiy si ju paczki, ludzie si zaprzyjanili. Ea siedziaam sama. 1 do te"o przez te dwa ty"odnie, kiedy ja byam w %iszpanii, wytumaczono wszystkim, na czym pole"a system "imnazjum, co jest przecie dosy< skomplikowane dla tyc6 z podstawwki. 'oma"ano im przy wyborze kierunkw, na ktre mieli c6odzi<. Ea byam zdana na siebie. ( o"le nie orientowaam si w zaoeniac6 tej szkoy. *i"dy te nie miaam si ju zorientowa<. *ie byo przecie jedne"o nauczyciela do wszystkic6 przedmiotw, jak w podstawwce, ktry m" si zaj< kadym z osobna. $ady nauczyciel uczy parset dzieci w rnyc6 klasac6 i na rnyc6 kierunkac6. Eak kto c6ce zrobi< matur w takiej szkole, to musi sam wiedzie<, co i jak. rzeba dobrowolnie zdecydowa< si na nauk. rzeba co robi<, eby dosta< si potem na kursy uzupeniajce. 1lbo ma si rodzicw, ktrzy mwi zrb to, zrb tamto, i po"aniaj. 1 ja si w tym wszystkim po prostu nie mo"am zorientowa<. ( szkole czuam si nie akceptowana. &eszta miaa przecie #ory, dwa ty"odnie. ( nowej szkole to bardzo duo znaczy. Sprbowaam i tutaj starej recepty z podstawwki. 'rzerywaam nauczycielom do"adywaniem, stawiaam si. 5zasem, bo miaam racj, czasem tak dla z"rywu. !nowu walczyaTH. 'rzeciwko

nauczycielom i szkole. 56ciaam by< akceptowana. *ajwaniejsza w naszej klasie bya jedna dziewczyna. *azywaa si $essi. /iaa ju prawdziwy biust. (y"ldaa na co najmniej o dwa lata starsz od nas i bya te bardziej dorosa. (szyscy akceptowali j bez zastrzee=. 'odziwiaam j. /oim najwikszym yczeniem byo, eby $essi zostaa moj przyjacik. $essi miaa te ekstra c6opaka. 56odzi do rwnole"ej klasy, ale by starszy. /ilan si nazywa. /ia co najmniej metr siedemdziesit wzrostu i du"ie, czarne, krcone wosy, si"ajce do ramion. *osi obcise dinsy i ekstrabuty. ( /ilanie koc6ay si wszystkie dziewczyny. 1 $essi miaa uznanie nie tylko przez swj biust i dorosy wy"ld, ale rwnie dlate"o, e /ilan by jej c6opakiem. /y, dziewczyny, miaymy wtedy cakiem konkretne wyobraenia o wietnym c6opaku. *ie m" c6odzi< w workowatyc6 spodniac6, tylko musia mie< wanie obcise dinsy. Eak c6opak c6odzi w trampkac6, to by dla nas "upi. /usia mie< jakie modne buty, najlepiej wysokie, na obcasie i z ozdobami. 'o"ardzaymy c6opcami, ktrzy pstrykali w klasie papierowymi kulkami czy rzucali o"ryzkami jabek. o byli ci sami, ktrzy na pauzie pili mleko i u"aniali si za pik. ( porzdku byli tylko ci, ktrzy na przerwie od razu melinowali si "dzie na papierosa. .czywicie musieli umie< pi< piwo. +o dzi pamitam, jakie to na mnie zrobio wraenie, kiedy $essi mi powiedziaa, e /ilan sobie zaprawi. 5i"le mylaam, co tu zrobi<, eby poderwa mnie taki c6opak jak /ilan, i c6cia ze mn c6odzi<. 1lbo, to waciwie to samo, eby taka $essi mnie zaakceptowaa. Eu samo jej przezwisko L$essiM wydawao mi si niesamowicie #ajne. 56ciaam co zrobi<, eby na mnie te tak jako #ajnie woali. 'owiedziaam sobie, co ci obc6odz nauczyciele, ktryc6 widzisz raptem przez "odzin. Krunt, eby zaakceptowali ci ludzie, z ktrymi jeste przez cay czas. !aczam sobie strasznie uywa< na lekcjac6. ! nauczycielami nie czyy mnie przecie adne blisze wizy. (ikszoci z nic6 byo zreszt wszystko jedno. *ie mieli prawdziwe"o autorytetu i robili tylko duo szumu. Eak tylko bya okazja, to pyskowaam im ile wlezie. (krtce potra#iam ju roz6uta< ca klas i rozpirzy< kad lekcj. .czywicie przynosio mi to uznanie klasy. $ombinowaam teraz na wszystkie sposoby, eby mie< #ors na papierosy i wkrca< si do palaczy. $essi c6odzia na kadej przerwie. 1 kiedy potem ja te zaczam przyc6odzi<, zauwayam, e $essi coraz bardziej mnie akceptuje. &ozmawiaymy teraz take po szkole. ( ko=cu zaprosia mnie do siebie do domu i piymy piwo, a mi si tak dziwnie zrobio w "owie. &ozmawiaymy o tym, jak mamy w

domu. ! $essi byo prawie tak samo, jak ze mn. (aciwie to miaa jeszcze wiksze ba"no. 0o $essi bya nielubna. Eej mama czsto zmieniaa #acetw, i ci #aceci oczywicie nie akceptowali $essi. (anie niedawno miaa przec6ery z jakim wirowatym #acetem swojej mamy. e bra si do bicia i ktre"o dnia zdemolowa cae mieszkanie, a na koniec wyrzuci przez okno telewizor. ylko, e mama $essi bya inna ni moja. ( przeciwie=stwie do mojej, staraa si by< bardzo surowa. 'rawie codziennie $essi musiaa by< przed sm w domu. ( szkole zaczam mie< wyniki, to znaczy c6odzi mi o uznanie klasy. o bya twarda, bezustanna walka. *a nauk prawie nie zostawao czasu. /j najwikszy trium# przeyam, kiedy $essi pozwolia mi usi< obok siebie. .d $essi nauczyam si wa"arowa<. Eak miaa dosy<, to po prostu urywaa si z paru lekcji, eby spotka< si z /ilanem albo robi< co inne"o, na co miaa akurat oc6ot. 'ocztkowo miaam troc6 pietra. 1le prdko zauwayam, e jak si opuszczao pojedyncze "odziny, to nie byo prawie siy, eby si kto poapa. ylko na pierwszej lekcji sprawdzali obecno<. *a nastpnyc6 nauczyciele mieli za duo uczniw, eby si zorientowa<, kto jest, a ko"o brakuje. !reszt, wielu z nic6 to kompletnie zwisao. ( tym czasie $essi pozwalaa si ju c6opakom caowa< i dotyka<, i c6odzia ju do L%aus der /itteM. o by taki orodek modzieowy kocioa ewan"elickie"o z czym w rodzaju dyskoteki czy LklubuM w piwnicy. +o klubu wpuszczali tylko powyej 7A lat, ale kto by powiedzia, patrzc na $essi, e ma dopiero 7B. 0a"aam tak du"o, a mama kupia mi biustonosz. (cale mi jeszcze nie by potrzebny, ale powiksza mi biust. !aczam si te malowa<. 1 potem $essi zabraa mnie do klubu, ktry by czynny od pitej po poudniu. 'ierwsze, co naprawd zobaczyam w tej piwnicy, to by c6opak z naszej szkoy. 56odzi do dziewitej klasy i wedu" mnie by najbardziej super z caej szkoy. Iepszy jeszcze ni /ilan. Iepiej wy"lda. 'rzede wszystkim robi wraenie niesamowicie pewne"o siebie. ( klubie porusza si jak "wiazdor. (ida< byo, e uwaa si za lepsze"o od caej reszty. *azywa si 'iet. 'iet nalea do "rupy, ktra zawsze staa albo siedziaa z dala od innyc6. ( kadym razie czowiek mia wraenie, jakby nie mieli nic wsplne"o z tymi smarkaczami, co tu byli. 5aa ta ic6 "rupa bya obdna. (szyscy c6opcy wy"ldali bombowo. *osili obcise dinsy, buty na niesamowicie "rubyc6 podeszwac6 i 6a#towane kurtki dinsowe albo takie #antazyjne z dywanw i innyc6 #ajnyc6 materiaw. $essi znaa tyc6 c6opakw i przedstawia mnie. 0yam caa w nerwac6 i pomylaam sobie, jak to #antastycznie, e $essi moe mnie pozna< wanie z tymi c6opakami. 0o

wszystkim w klubie imponowaa ta paczka. 1 nam pozwolili si nawet przysi<. $iedy nastpne"o wieczora przyszam do klubu, c6opaki z paczki przynieli wielkie nar"ile. *ajpierw w o"le nie wiedziaam, co to jest. $essi wyjania, e oni pal 6aszysz, i, e mo" si przyczy<. *ie bardzo wiedziaam, co to jest 6aszysz. 'amitaam tylko, e to narkotyk i strasznie zabroniony. 56opaki zapalili #ajk i pucili w obie" "umow rurk. $ady ci"n po kolei. $essi te. Ea odmwiam. (aciwie to wcale nie c6ciaam odmwi<. 56ciaam przecie nalee< do paczki. 1le jako nie mo"am si jeszcze na to zdoby<, eby pali< narkotyk. 'o prostu autentycznie si zlkam. 5zuam si koszmarnie nieswojo. *ajc6tniej rozpynabym si w powietrzu. 1le nawet nie mo"am odej< od stou, bo wy"ldaoby na to, e zrywam z nimi, bo pal 6aszysz. 'owiedziaam im wic, e akurat mam c6< na piwo. 'ozbieraam puste butelki, ktre poniewieray si po klubie. !a cztery butelki dostawao si :4 #eni"w albo butelk piwa. $iedy oni tak ci"nli z tyc6 nar"ili, ja po raz pierwszy w yciu si upiam. &ozmawiali o muzyce. . muzyce, o ktrej niewiele jeszcze wiedziaam. Iubiam sweet. ;wielbiaam wszystkie te zespoy "rajce dla smarkaczy. ak czy inaczej nie mo"abym z nimi po"ada<, wic dobrze si stao, e byam zalana, bo przynajmniej nie drczy mnie kompleks niszoci. 5i ludzie dominowali w sposb dla mnie cakowicie nowy. *ie byli "oni, nie bili si, nie przec6walali. 0yli bardzo spokojni. )c6 wyszo< braa si jakby z nic6 samyc6. przyc6odzc, by witany przez pozostayc6 pocaunkiem w usta. idiotycznyc6 roz"rywkac6 midzy c6opakami a dziewczynami. ( jaki czas potem znowu urwaymy si z $essi ze szkoy. ! ostatnic6 dwc6 lekcji. $essi umwia si z /ilanem na dworcu metra przy (utzkyallee. Saziymy wic po dworcu i czekaymy na /ilana roz"ldajc si, czy nie idzie kto z nauczycieli, ktrzy o tej porze mo"li si ju pojawi<. $essi zapalaa wanie papierosa, kiedy zobaczyam 'ieta i je"o kumpla $at6ie"o, te jedne"o z naszej paczki. o bya c6wila, o jakiej od dawna marzyam. !awsze c6ciaam spotka< 'ieta albo jakie"o c6opaka z paczki w ci"u dnia. i c6ciaam wtedy zapyta<, czy nie wstpiby do mnie. .czywicie absolutnie nic z tyc6 rzeczy. Eako mczyni c6opcy w o"le mnie jeszcze nie interesowali. $o=czyam przecie dopiero dwanacie lat i nawet nie miaam jeszcze okresu. 56ciaam po prostu mc opowiada<, e 'iet by u mnie w domu. (tedy inni by sobie myleli, e z nim c6odz, albo przynajmniej, e oni ju na dobre przyjli mnie do ake w swoim "ronie byli niesamowicie opanowani. *ie byo mowy o ktni, i kady z paczki on nadawali wprawdzie c6opcy, ale dziewczyny byy akceptowane. ( kadym razie nie byo mowy o tyc6

swojej paczki. Spotkaymy wic 'ieta i $at6ie"o. . tej porze u nas w domu nie byo niko"o, bo mama i $laus pracowali do wieczora. (ic mwi do $essiF ? 56od, podejdziemy do c6opakw po"ada<. ? Serce mi bio. 1le ju po paru minutac6 cakiem pewnie zapytaam 'ietaF ? *ie wpadlibycie do mnie na troc6J Eest wolna c6ata. 1 #acet mojej mamy ma par #antastycznyc6 lon"wF LIed !eppelinM, +aUid 0owie, L en Dears 1#terM, L+eep 'urpleM i podwjny album z (oodstock. /nstwo si ju nauczyam. !naam nie tylko muzyk, ktra ic6 braa, nauczyam si te ic6 jzyka. 0y inny, jak wszystko w nic6. 5a uwa" skupiaam na nowyc6 wyraeniac6, ktre u nic6 syszaam. o byo dla mnie waniejsze ni swka z an"ielskie"o i wzory matematyczne. 'iet i $at6i z"odzili si z miejsca. 5ieszyam si jak nie wiem co. 0yam pewna siebie. ( domu powiedziaamF Suc6ajcie, kurwa, ale nie mam nic do picia. !robilimy zrzutk i wyszam razem z $at6im. 'oszlimy do supermarketu. 'iwo byo za dro"ie. rzeba byo mie< par marek, eby si troc6 pod6ajcowa<. $upilimy litr czerwone"o wina za mark dziewi<dziesit osiem #eni"w. 56opaki nazywali je sikacz. *o wic pilimy wino i "adalimy. 'rawie cay czas mwio si o policji. 'iet powiedzia, e musi teraz piekielnie uwaa< z "linami ze wz"ldu na 6asz. *ie 6aszysz mwili 6asz. $lli na "liny i mwili, e u nas jest pa=stwo policyjne. +la mnie to wszystko byo niesamowicie nowe. +otyc6czas waciwie tylko dozorcy byli dla mnie przedstawicielami wadzy, ktryc6 trzeba nienawidzi<, bo zawsze si czepiaj, kiedy czowiek akurat #ajnie si bawi. 'olicjanci jeszcze mieli dla mnie autorytet niepodwaalny. 1 teraz dowiaduj si, e wiat dozorcw Kropiusstadt jest jednoczenie wiatem "lin. i, e "liniarze s o wiele bardziej niebezpieczni ni dozorcy. *iezalenie od wszystkie"o, to, co mwili 'iet i $at6i, byo dla mnie absolutn i ostateczn prawd. $iedy wino si sko=czyo, 'iet powiedzia, e ma jeszcze w domu troc6 6aszu. $essi i $at6i strasznie si ucieszyli. 'iet wyszed przez balkon. /ieszkalimy teraz na parterze i te najczciej wyc6odziam przez balkon. *iesamowicie mi si to podobao po tyc6 latac6 spdzonyc6 na jedenastym pitrze. 'iet wrci z tak sprasowan tabliczk prawie wielkoci doni, podzielon na porcje po 74 marek. (yci"n #ajeczk do palenia 6aszyszu. o taka drewniana rurka, du"a na dwadziecia centymetrw. *ajpierw woy troc6 tytoniu, eby nie pali< do spodu. 'otem zmiesza tyto= z 6aszyszem i napc6a mieszank rurk. 'rzy paleniu trzeba odc6yla< "ow i trzyma< rurk moliwie pionowo w "r, eby ar nie wypad.

+okadnie przy"ldaam si, jak oni to robi. *ie miaam wtpliwoci, e teraz, kiedy zaprosiam do siebie 'ieta i $at6ie"o, nie mo" powiedzie< nie. *o wic zupenie zdecydowanie powiedziaamF +zisiaj te mam oc6ot si sztac6n<. !ac6owywaam si tak, jakbym palia ju po raz nie wiadomo ktry. Spucilimy rolety. ( wietle, ktre przez nie przec6odzio, unosiy si smu"i dymu 'uciam pyt +aUida 0owie, zaci"nam si i trzymaam dym w pucac6 tak du"o, e a dostaam ataku kaszlu. (szyscy byli jacy tacy skupieni. $ady "api si w przestrze= i suc6a muzyki. 5zekaam, a co si ze mn zacznie dzia< /ylaam sobie ? teraz, kiedy wzia narkotyk, musi si z tob sta< co niesamowicie nowe"o. 1le jako nic nie mo"am zauway<. 5zuam si tylko odrobin oszoomiona, i to te waciwie od wina. *ie wiedziaam jeszcze, e wikszo< palcyc6 po raz pierwszy w o"le nic wiadomie nie odczuwa. !upenie powanie trzeba mie< troc6 wprawy, eby zapa< wiadomie ten #eelin", jaki daje 6asz. ! alko6olem jest o wiele atwiej. !obaczyam, e 'iet i $essi, ktrzy siedzieli na kanapie, przysunli si do siebie. 'iet "adzi $essi po ramionac6. 'o c6wili oboje wstali, poszli do moje"o pokoju i zamknli drzwi. !ostaam teraz sama z $at6im. ;siad obok na porczy #otela i obj mnie rk. *atyc6miast spodoba mi si jeszcze bardziej ni 'iet. 0yam nawet szczliwa, e $at6i do mnie przyszed i daje do zrozumienia, e si mn interesuje. !awsze si baam, e c6opaki widz po mnie, e mam dwanacie lat, i myl o mnie jak o smarkatej. $at6i zacz mnie pieci<. *ie miaam pojcia, czy mam by< z te"o zadowolona. !robio mi si potwornie "orco. 56yba ze strac6u. Siedziaam jak skamieniaa i prbowaam co tam mwi< o pycie, ktrej wanie suc6alimy. $iedy $at6i dotkn moje"o biustu, a raczej te"o, co miao by< dopiero biustem, zerwaam si, podeszam do "ramo#onu i zaczam co tam strasznie du"o "mera<. 'otem 'iet i $essi wyszli z moje"o pokoju. (y"ldali jako dziwnie. !awstydzeni i jacy tacy smutni. $essi bya cakiem czerwona na twarzy. .boje ani razu ju na siebie nie spojrzeli i nie zamienili ju ze sob ani sowa. 5zuam, e $essi ma za sob jakie bardzo nieprzyjemne przeycie. Pe jej to w kadym razie nic nie dao. Pe dla obydwoj"a musiao to by< dosy< przykre. ( ko=cu 'iet zapyta, czy te wpadn dzisiaj do klubu, i znowu si ucieszyam. *iesamowicie duo ju osi"nam. Stao si dokadnie tak, jak sobie wymarzyam. Pe zaprosz do siebie 'ieta i $at6ie"o i potem ju tak naprawd bd naleaa do paczki.

'iet i $essi wyszli przez balkon. $at6i wci jeszcze by w pokoju. !nowu zaczam si troc6 ba<. *ie c6ciaam zosta< z nim sama. 'owiedziaam mu wprost, e musz troc6 posprzta<, a potem zabra< si do lekcji. *a"le byo mi wszystko jedno, co sobie pomyli. ( ko=cu poszed. 'ooyam si u siebie w pokoju, patrzyam w su#it i prbowaam sobie wszystko uoy<. $at6i wy"lda niby cakiem #ajnie, ale jako przesta mi si podoba<. !a p "odziny kto zadzwoni do drzwi. 'rzez judasza zobaczyam, e to $at6i. *ie otworzyam i na palcac6 wrciam do swoje"o pokoju. *ormalnie baam si by< z nim sama. ( tej c6wili miaam "o naprawd dosy< i jako tak si wstydziam. *ie miaam zreszt pojcia, dlacze"o. 5zy to przez 6asz, czy ze wz"ldu na $at6ie"o. ak jako nie najwyraniej byo mi na duszy. !robio mi si troc6 smutno. eraz, kiedy ju przyjli mnie na dobre do swojej paczki, pomylaam sobie, e tak waciwie to w o"le si do nic6 nie nadaj. *a to, eby krci< z c6opakami, byam za moda. eraz wiedziaam na pewno, e nie potra#i si zmusi<. 1 to, co mwili o policji i pa=stwie, byo dla mnie kompletn abstrakcj i waciwie w o"le mnie bezporednio nie dotyczyo. 1 jednak ju o pitej byam w orodku. ym razem nie poszlimy na d do klubu, tylko do sali kinowej. 56ciaam usi< midzy $essi i takim jednym, ktre"o nie znaam, ale $at6i wepc6a si midzy nas. ( czasie #ilmu znowu zacz mnie pieci<. ( ktrym momencie wsadzi mi rk midzy no"i. *ie broniam si. 0yam normalnie sparaliowana. *ie wiedziaam, co jest, ale baam si niesamowicie. Eu c6ciaam nawet wsta< i uciec. 1le pomylaam sobieF 56ristiane, to jest cena za przyjcie do paczki. !nosiam wic wszystko w milczeniu. 0d co bd $at6i niesamowicie mi przecie imponowa. 1le kiedy powiedzia, ebym ja te "o piecia i prbowa przyci"n< moj rk, to kurczowo przycisnam obie donie do podoka. *iesamowicie si ucieszyam, kiedy #ilm si sko=czy. *atyc6miast urwaam si od $at6ie"o i poszam do $essi. (szystko jej opowiedziaam i owiadczyam, e nie c6c o nim wicej sysze<. $essi na pewno mu wszystko potem powtrzya, bo okazao si pniej, e ona si w $at6im niesamowicie buja. ( klubie zacza becze<, bo $at6i nie zwraca na ni wikszej uwa"i ni na inne dziewczyny. $iedy potem opowiadaa mi, jak bardzo si w nim koc6a i, e zawsze c6ce jej si rycze<, kiedy $at6i jest "dzie blisko. /imo tej sprawy z $at6im dalej naleaam do paczki. (prawdzie byam dla nic6 ta maa, ale jednak byam z nimi. Paden z c6opakw nie prbowa si ju do mnie dobiera<. (szyscy przyjli do wiadomoci i po"odzili si z tym, e czuj si troc6 za moda, eby ju co kombinowa< w tyc6 sprawac6. ! tym byo u nas inaczej ni powiedzmy u takic6 opw. Popami

nazywalimy tyc6, co 6ajcowali si piwem i wd. ; nic6 strasznie brutalnie traktowao si dziewczyny, ktre nie c6ciay. 0yy wymiewane, wyzywane, po prostu nie miay ycia. ; nas w o"le nie byo brutalnoci. 1kceptowalimy si nawzajem takimi, jakimi jestemy. (aciwie to wszyscy bylimy do siebie w pewnym sensie podobni albo przynajmniej szlimy t sam dro". &ozumielimy si bez zbdne"o trzepania dziobem. *ikt z nas si nie wydziera ani nie rozrabia. *ic nas nie obc6odzio, o czym "adaj inni. 5zulimy si lepsi. .prcz 'ieta, $essi i mnie wszyscy ju pracowali. !e wszystkimi byo podobnie. *ie mo"li si znale< ani w domu, ani w pracy. )naczej ni opy, ktrzy przyc6odzili ze swoimi stresami do klubu i byli a"resywni, ci z naszej paczki potra#ili si kompletnie wyczy<. 'o robocie apali si po prostu za to, co lubi, palili 6asz, suc6ali #antastycznej muzyki i wszystko byo okay. !apominao si o tym caym ba"nie, w ktrym si czowiek musia babra< przez cay dzie=. *ie czuam si jeszcze tak samo jak reszta. 56yba byam jeszcze na to za maa. 1le oni byli moim wzorem. 56ciaam w miar moliwoci by< taka jak oni, albo sta< si taka. 56ciaam si od nic6 uczy<, bo mi si zdawao, e oni wiedz, co zrobi<, eby si #ajnie yo, i, eby mie< totalny zwis na ca reszt i ten denny wiat. ym, co truli rodzice i nauczyciele, przestaam si w o"le przejmowa<. eraz moja paczka bya dla mnie jedyn wan w yciu spraw ? oprcz moic6 zwierzt. o, e tak kompletnie wsikam w to towarzystwo, miao te przyczyny w domu. 'owoli robio si tam nie do wytrzymania. *ajbardziej nieznone byo to, e $laus, #acet mojej mamy, nie cierpia zwierzt. ak mi si wtedy przynajmniej zdawao. (szystko zaczo si od te"o, e $laus bez przerwy mendzi, e kto to widzia trzyma< tyle zwierzt w takim maym mieszkaniu. 'otem zabroni, eby mj nowy do", ktre"o dostaam od ojca, kad si w duym pokoju. u ju mnie trzc6no. *asze psy zawsze naleay do rodziny. raktowao si je zawsze jak ko"o bliskie"o. 1 tu przyazi ten #acet i mwi, e nie wpuci do"a do due"o pokoju. 'otem byo jeszcze weselej. 56cia mi zabroni<, eby pies spa przy moim ku. !upenie na serio kaza mi zrobi< w tym miniaturowym pokoiku specjaln prze"rod dla psa. .czywicie ani mi si nio. (reszcie $laus postawi spraw jasno. .wiadczy, e w tym mieszkaniu nie bdzie adne"o zwierzaka. /ama jeszcze "o popara i stwierdzia, e przestaam si zajmowa< swoimi zwierztami. *o, to ju by koniec. *iby rzeczywicie ostatnio czsto nie byo mnie wieczorami w domu, i czasem ktre z nic6 musiao wyprowadzi< psa. 1le poza tym, powiedziaam, to kad woln c6wil powicam psu i reszcie zwierzt.

*ie pomo"y jednak adne "roby, krzyki i pacze. 'ies zosta oddany. 'oszed do jednej pani, ktra nie bya jeszcze naj"orsza, naprawd "o lubia. 1le niedu"o potem dostaa raka i musiaa psa odda<. Syszaam, e podobno do jakiej knajpy. o by niesamowicie wraliwy pies, przy byle awanturze dostawa prawie wira. (iedziaam, e w knajpie prdko si wyko=czy. .bwiniaam o to $lausa i mam. *ie c6ciaam mie< nic wsplne"o z ludmi, ktrzy tak nie cierpi zwierzt. (szystko to dziao si w okresie, kiedy zaczam c6odzi< do orodka L%aus der /itteM i po raz pierwszy zapaliam 6aszysz. !ostay mi dwa koty. 1le one nie potrzeboway mnie przez cay dzie=. ( nocy spay ze mn w ku. $iedy nie byo ju psa, nie widziaam sensu w siedzeniu w domu. *ie miaam tam ju cze"o szuka<. 'rzestaam te lubi< samotne spacery. 5zekaam tylko, eby ju bya pita i, eby otworzyli klub. 5zasami spdzaam z $essi i innymi ludmi z paczki rwnie wczesne popoudnia. 'aliam co wieczr. 5i z nas, ktrzy byli przy #orsie, dawali troc6 innym. 'rzestaam mie< jakiekolwiek opory. 'alilimy przecie w orodku zupenie jawnie. 'racownicy socjalni z kocioa, ktrzy czuwali w klubie, przyczepiali si do nas czasami, kiedy palilimy. &ni byli. 1le wikszo< z nic6 zaraz przyzna waa, e sami te ju palili. 5i byli z uniwerku, z or"anizacji studenckic6, a tam palenie 6aszyszu byo c6yba czym zupenie normalnym. /wili nam potem tylko, eby nie przesadza<, nie traktowa< te"o jako rodka ucieczki i takie tam "adki?szmatki. 'rzede wszystkim ostrze"ali, eby si nie przerzuca< na LtwardeM narkotyki. Eednym uc6em si suc6ao, a dru"im wypuszczao. !reszt, co oni mieli do "adania, skoro przyznawali, e sami pal. Eeden c6opak od nas powiedzia raz takiemuF ? (am si wydaje, e jak studenci pal 6asz, to wszystko jest okay. .ni wiedz, co robi. 1le jak pali kto z zawodwki albo robotnik, to wtedy jest "ronie. ! takimi ar"umentami to nie do nas. ? amten nie wiedzia, co na to odpowiedzie< /usia naprawd czu< si wobec nas nie w porzdku. *ie tylko paliam, jak nie byo 6aszu, piam wino i piwo. 0rao mnie zaraz po szkole albo ju przed poudniem, jak urywaam si z lekcji. 5i"le musiaam si czym 6ajcowa<. 0ez przerwy byam kompletnie odurzona. e"o wanie c6ciaam, eby nie musie< patrze< na to cae ba"no w szkole i w domu. Szkoa i tak dokumentnie mi wisiaa. 0ardzo szybko zjec6aam w redniej z czwrek na trje i lu#y. !ewntrznie te kompletnie si zmieniam. *iesamowicie sc6udam, bo mao co jadam. (szystkie moje spodnie byy na mnie za szerokie. 'oliczki mi si zapady. +uo staam przed lustrem. 'odobao mi si, e si tak zmieniam. &obiam si coraz bardziej

podobna do ludzi z mojej paczki. *areszcie pozbyam si tej dziecinnej twarzyczki. 0yam kompletnie zwariowana na punkcie swoje"o wy"ldu. /ama musiaa mi kupi< buty na wysokim obcasie i obcise spodnie. !robiam sobie przedziaek na rodku "owy i sczesywaam wosy na oczy. 56ciaam wy"lda< tajemniczo. *ikt nie m" mnie przejrze<. *ikt nie m" zauway<, e wcale nie jestem taka cwaniara, jak c6ciaam by<. $tre"o wieczora 'iet zapyta mnie w klubie, czy braam ju kiedy kwas .dpowiedziaamF ? Easne, e tak, stary. ? +uo ju syszaam o IS+, na ktre mwili pastylka albo kwas. 5zsto przysuc6iwaam si, jak kto opowiada, jak mu byo ostatnim razem na tripie. $iedy zobaczyam, e 'iet umiec6a si pobaliwie i wcale mi nie wierzy, e ju braam IS+, zaczam wciska< mu ciemnot. !ebraam do kupy wszystko, co udao mi si zapamita< z opowiada= innyc6, i zrobiam z te"o moj wasn wersj tripu. (iedziaam, e 'iet dalej mi jednak nie wierzy. Ee"o trudno byo wykoowa<. 'oza tym le si do te"o zabraam i normalnie byo mi teraz wstyd. 'iet powiedziaF ? Eak c6cesz, moesz sprbowa<. ( sobot bd mia wietne pastyle. /oesz si podczy<. *ie mo"am doczeka< si soboty. /ylaam sobie, e jak ju wezm kwas, to bd tak naprawd jedn z nic6. $iedy przyszam do orodka, $essi ju wzia 'iet powiedziaF ? Eeli naprawd c6cesz, to mo" ci da< powk. *a pierwszy raz wystarczy. ? 'iet poda mi zwinit w kulk bibuk od papierosw, w ktrej by kawaek pi"uki *ie potra#iam wzi< ot tak przy wszystkic6. 0yam niesamowicie podniecona. 0aam si te, eby mnie kto nie nakry. 'oza tym c6ciaam to zrobi< jako tak uroczycie. 'oszam wic do toalety, zamknam si w kabinie i poknam ten kawaek pi"uki. $iedy wrciam, 'iet powiedzia, e wrzuciam pi"uk do kibla. ! niecierpliwoci czekaam, a stanie si ze mn co takie"o, eby inni uwierzyli, e naprawd poknam. $iedy o dziesitej zamykali klub w orodku, nic jeszcze nie czuam. 'oszam z 'ietem na dworzec metra. *a dworcu spotkalimy dwc6 je"o kumpli, 2ranka i 'aule"o. &obili wraenie niesamowicie spokojnyc6. Spodobali mi si. 'iet powiedzia do mnie. S za<pani. !naczy na 6eroinie. *ie zrobio to na mnie wraenia. 5akowicie zajta byam sob i pi"uk, ktra stopniowo zacza dziaa<. $iedy wsiedlimy do kolejki podziemnej i kolejka ruszya, mylaam, e ocipiej. o by czysty obd. (ydawao mi si, jakbym bya w blaszanej puszce, w ktrej kto "mera olbrzymi yc6. en oskot metra w tunelu by obdny. (ydawao mi si, e nie o znaczy, tak ylko, e teraz mona byo o wiele wyraniej wytrzymam te"o 6uku. Iudzie w wa"onie mieli przeraajce mordy. waciwie wy"ldali jak zwykle. $otuny.

zobaczy< po ic6 twarzac6, co za obrzydliwe z nic6 kotuny. ;przytomniam sobie, e te tuste cielska wracaj z jakiej zasranej knajpy albo jeszcze bardziej zasranej pracy. 'otem wlez takie wi=skie ryje do wyra, potem znowu do roboty, a potem o"lda< telewizj. 'omylaam sobieF moesz si cieszy<, e jeste inna. Pe masz swoj paczk. Pe jeste teraz na kwasie, masz pen jasno< i widzisz, co za zasrane kotuny jad tym metrem. /niej wicej tak sobie mylaam. ( czasie pniejszyc6 tripw te. 'otem zaczam si ba< tyc6 mord. 'opatrzyam na 'ieta. .n te Lby jaki brzydszy ni normalnie. Ee"o twarz w przeciwie=stwie do tyc6 wi=skic6 ryjw bya jaka taka maa. 1le mimo to wy"lda jeszcze normalnie. $iedy wysiedlimy w &udow, ucieszyam si. eraz zaczo si na dobre. (szystkie wiata byy niesamowicie jasne. Iatarnia uliczna nad nami wiecia janiej, ni mo"oby wieci< so=ce. ( kolejce podziemnej byo mi zimno. eraz zrobio mi si potwornie "orco. (ydawao mi si, jakbym bya "dzie w %iszpanii, a nie w 0erlinie. 0yo zupenie jak na ktrym z tyc6 piknyc6 plakatw w biurze podry w Kropiusstadt. +rzewa byy palmami, ulica pla. 0yo niesamowicie jasno. *ie powiedziaam 'itowi, e si zaczo. 56ciaam by< sama na tym niesamowicie wspaniaym tripie. 'iet, ktry przecie te by na tripie, powiedzia, e mo"libymy jeszcze wpa< do je"o dziewczyny, jeli jej rodzicw nie ma w domu. /ia dziewczyn, ktr bardzo koc6a. 'oszlimy do podziemne"o "arau w bloku, "dzie mieszkaa ta dziewczyna. 56cia zobaczy<, czy stoi auto jej rodzicw. ( "arau zaczam si ba<. *iski su#it opuszcza si coraz bardziej ? *ormalnie a si wy"ina. 0etonowe supy c6wiay si na wszystkie strony. Samoc6d by na miejscu. 'iet powiedziaF 56olera, zasrany "ara. 1 potem widocznie przyszo mu na"le do "owy, e tylko on wszed na trip i zapyta ? *o, "dzie wywalia t pi"ukJ 'rzypatrzy mi si i po c6wili powiedziaF +ziewczyno, nie byo rozmowy. 'rzecie ty masz renice jak spodki. 'rzed blokiem znowu byo piknie. ;siadam w trawie. Vciana domu bya tak pomara=czowa, jakby odbijao si w niej wsc6odzce so=ce. 5ienie poruszay si, jakby wszdzie c6ciay zrobi< miejsce dla wiata. Vciana wybrzuszaa si i wy"ldaa, jakby na"le stana w pomieniac6. 'oszlimy do 'ieta. 'iet niesamowicie #ajnie malowa. ; nie"o w pokoju wisia jeden je"o obraz. 0y na nim niesamowicie tusty ko=. *a koniu siedzia szkielet z sierpem. Eu przedtem widziaam ten obraz par razy i mylaam, e to po prostu mier<. eraz wcale si "o nie baam. 'rzyc6odziy mi do "owy zupenie naiwne myli. /ylaam sobie, e ten szkielet ni"dy nie da sobie rady z koniem. Eu straci nad nim panowanie. +u"o "adalimy o

tym obrazie. *a koniec 'iet wcisn mi jeszcze par pyt. 'oszam do domu. /ama oczywicie nie spaa. !aczo si zwyke "adanie. Kdzie byam. ak dalej nie moe by<. i w o"le. /ama wydaa mi si niesamowicie mieszna. &ozlaza i "ruba w swojej biaej nocnej koszuli, twarz wykrzywiona z wciekoci. Eak te kotuny w metrze. *ie powiedziaam ani sowa, i tak ju zreszt przestaam z ni rozmawia<. .dzywaam si tylko, kiedy ju musiaam, i to te c6odzio o duperele. *ie c6ciaam od niej czuoci i bliskie"o kontaktu. (ydawao mi si ? przynajmniej czasami ?, e nie potrzebuj ju ani mamy, ani rodzinne"o domu. /ama z tym swoim #aciem i ja ylimy od pewne"o czasu i tak w zupenie rnyc6 wiatac6. *ie mieli zielone"o pojcia o tym, co robi. /yleli c6yba, e jestem cakiem zwyczajnym dzieckiem, ktre wanie wc6odzi w okres dojrzewania. !reszt, co ja bym im mo"a powiedzie<J i tak by przecie nic nie zrozumieli. 'o prostu by zabronili i koniec. ak sobie mylaam. /amy byo mi jeszcze co najwyej al. $ompletnie zestresowana przyc6odzi z tej pracy i zabiera si do orki w domu. 1le mylaam sobie, jarecka sama jest sobie winna, e ma takie kotu=skie ycie. /1 $1 5%&)S )1*, 5zsto zadawalam sobie pytanie, jak to moliwe, e nie zauwayam wczeniej, co dzieje si z 56ristiane. .dpowied jest prosta, ale potra#iam j znie< dopiero po rozmowac6 z innymi rodzicami, ktrzy mieli ze swoimi dzie<mi podobny problem. 'o prostu nie c6ciaam przyj< do wiadomoci, e moja crka wpada w na". ak du"o, jak si tylko dao, prbowaam si jeszcze udzi<. /j przyjaciel, z ktrym yj od rozwodu z mem, ju wczeniej mia jakie podejrzenia. !awsze odpowiadaam tylkoF 5o ty sobie wmawiasz. 'rzecie to jeszcze dziecko. 'rzekonywanie same"o siebie, e nasze dzieci s na to jeszcze za mode, to prawdopodobnie najpowaniejszy bd. $iedy 56ristiane zacza si izolowa<, kiedy coraz czciej unikaa kontaktu z rodzin i wolaa spdza< weekendy z przyjacimi, zamiast z nami, powinnam bezwz"ldnie doj<, dlacze"o i z jakie"o powodu. !a wiele rzeczy zlekcewayam. Eak czowiek pracuje zawodowo, to widocznie nie do< starannie pilnuje swoic6 dzieci. 56ce si mie< po prostu wity spokj i czowiek nawet jest zadowolony, jeli dzieci c6odz wasnymi dro"ami. &zeczywicie, czasami 56ristiane #aktycznie przyc6odzia do domu za pno. 1le zawsze miaa pod rk jak wymwk, a ja a nazbyt c6tnie jej

wierzyam.

e jej wyskoki oraz do< nieprzyjemne niekiedy zac6owanie uwaaam za

zupenie normaln #az rozwoju i mylaam, e to z czasem minie. *ie c6ciaam 56ristiane do nicze"o zmusza<. 'oznaam to wystarczajco dotkliwie na wasnej skrze. /j ojciec by przesadnie surowy. ( 6eskiej wiosce, w ktrej wyrosam, by powszec6nie szanowanym wacicielem kamienioomu. 1le je"o metoda wyc6owawcza skadaa si z samyc6 zakazw. . c6opcac6 nie wolno mi byo wspomnie< ani swkiem, bo zaraz bi mnie po twarzy. 'amitam jeszcze dokadnie taki popoudniowy spacer z koleank w ktr niedziel. Krubo ponad sto metrw za nami szo dwc6 modyc6 mczyzn. 'rzypadkowo spotkaymy wtedy moje"o ojca, wracajce"o z meczu pikarskie"o, zatrzyma si i przy ludziac6 strzeli mnie w twarz. Si wepc6n mnie do samoc6odu i zawiz do domu. 1 wszystko tylko dlate"o, e za nami szo tyc6 dwc6 modyc6 mczyzn. 0ardzo si wtedy zawziam. /iaam szesnacie lat i mylaam tylko, jak si std wydosta<. /oja mama, kobieta "obie"o serca, nie miaa ni< do powiedzenia. *ie mo"am nawet uczy< si moje"o wymarzone"o zawodu i zosta< akuszerk. .jciec zadecydowa, e mam zdoby< zawd 6andlowy, eby prowadzi< mu ksi"owo<. ( tym czasie poznaam &ic6arda, moje"o pniejsze"o ma. 0y ode mnie starszy o rok i uczy si w szkole rolniczej. /ia zosta< zarzdc dbr. e na yczenie swoje"o ojca. 'ocztkowo bya midzy nami tylko przyja=. 1le im wicej ojciec robi, eby j zniszczy<, tym bardziej byam zawzita. (idziaam tylko jedn szansF zaj< w ci i by< zmuszon do mae=stwa i w ten sposb zdoby< upra"nion wolno<. *o i stao si, kiedy miaam 7: lat. &ic6ard natyc6miast przerwa nauk i przenielimy si do pnocnyc6 *iemiec, "dzie mieszkali je"o rodzice. *asze mae=stwo byo jednym wielkim nieporozumieniem, od same"o pocztku. Eu w czasie ciy nie mo"am liczy< na ma, na cae noce zostawia mnie sam. ( "owie byy mu tylko ten je"o porsc6e i jakie nierealne projekty. Padna praca mu nie pasowaa. $oniecznie c6cia by< kim lepszym i znaczy< co w oczac6 innyc6. 56tnie mwi o tym, e przed wojn je"o rodzina te co sob przedstawiaa. Ee"o dziadkowie mieli we wsc6odnic6 *iemczec6 "azet codzienn, sklep jubilerski i rzeni. +o te"o jeszcze jak posiado< ziemsk. o byo c6yba dla nie"o miar sukcesu. $oniecznie c6cia si usamodzielni<, zosta< przedsibiorc jak je"o przodkowie. &az marzy o otwarciu #irmy spedycyjnej, raz mia to by< 6andel samoc6odami, innym znw razem zamierza zaoy< ze znajomym przedsibiorstwo budownictwa rolno?o"rodnicze"o. ak naprawd, to ni"dy nie wyszed poza wstpne kontakty. Swoj zo< wyadowywa w domu na dzieciac6, a jeli sprbowaam si wtrci<, to

potra#i podnie< rk na mnie. 'ienidze potrzebne na ycie zarabiaam "wnie ja. $iedy 56ristiane miaa cztery latka, dostaam bardzo dobr prac w biurze matrymonialnym. $iedy pod koniec ty"odnia trzeba byo robi< bilans, &ic6ard mi w tym poma"a. Szo nam stosunkowo niele przez dwa lata. 'otem &ic6ard ci si z moim sze#em i straciam prac. &ic6ard postanowi teraz sam otworzy< biuro matrymonialne w wielkim stylu. *a siedzib #irmy wybra 0erlin. 'rzeprowadzilimy si w 78>: roku. /iaam nadziej, e wraz ze zmian miejsca zamieszkania zmieni si co na lepsze w naszym mae=stwie. 1le zamiast w reprezentacyjnyc6 pomieszczeniac6 biurowo?mieszkalnyc6 wyldowalimy w dwu i p pokoju w dzielnicy Kropiusstadt na skraju 0erlina. &ic6ardowi nie udao si zebra< niezbdne"o kapitau. (szystko byo znw po staremu. &ic6ard wyadowywa swoj wcieko< na mnie i na dzieciac6, i w najlepszym razie pracowa czasem jako sprzedawca. 'o prostu nie m" si po"odzi< z myl, e bdzie jednym z tyc6 szaryc6 ludzi, ktrzy mieszkaj w Kropiusstadt. 5zsto mylaam o rozwodzie, ale nie miaam do< odwa"i. &esztki samodzielnoci, ktre zdoaam uratowa< przed ojcem, zniszczy we mnie mj wasny m. *a szczcie w 0erlinie szybko dostaam sta prac jako stenotypistka za tysic marek netto. 'oczucie, e jestem doceniana i mo" co osi"n<, dodao mi si. 'rzestaam znosi< pokornie wszystkie wybryki ma. !acz mi si wydawa< mieszny z t swoj mani wielkoci. arcia midzy nim a mn staway si coraz bardziej nie do zniesienia. $ilka prb odejcia nie wyszo. 0yam przecie bardzo do nie"o przywizana. /oe dlate"o, e by moim pierwszym mczyzn. 1 take ze wz"ldu na dzieci. *ie udao mi si zaatwi< przedszkola dla dziewczynek. !reszt i tak nie byabym w stanie za to zapaci<. (ic wolaam, eby c6ocia &ic6ard posiedzia od czasu do czasu w domu. i tak raz po raz przesuwaam termin rozwodu, a wreszcie w 789B miaam do< si, eby naprawi< swj bd. 'oszam do adwokata. 56ciaam oszczdzi< 56ristiane te"o, co sama przeszam. Eak tylko si urodzia, przysi"am sobieF bdzie wyc6owywana tak, eby ni"dy nie musiaa wplta< si w takie mae=stwo jak moje 0dzie si rozwija< swobodnie, nie bdzie pc6ana lepo w jednym kierunku, w odrnieniu ode mnie bdzie miaa swobod, jakiej wyma"a prawdziwe nowoczesne wyc6owanie. 'niej za wiele jej c6yba pozwalaam. 'o rozwodzie musiaam najpierw znale< nowe mieszkanie, bo &ic6ard nie c6cia si wyprowadzi<. !nalazam co w ta=szym budownictwie. 5zynsz wynosi sze<set marek, wcznie z "araem, c6ocia nie miaam samoc6odu. (aciwie byo to dla mnie o wiele za

dro"o. 1le nie miaam wyboru. 56ciaam raz na zawsze uwolni< si od koszmaru moje"o mae=stwa !a wszelk cen pra"nam zacz< od pocztku, ja i dzieci. &ic6ard nie by te w stanie paci< na dzieci. 'owiedziaam sobie, nie pozostaje mi nic inne"o, jak tylko zakasa< rkawy, nie ba< si nad"odzin, ebym c6ocia mo"a co da< tym swoim dzieciom. ( ko=cu maj ju jedno dziesi<, dru"ie jedenacie lat, a w dzieci=stwie miay tylko najniezbdniejsze meble. *ie byo nawet porzdnej kanapy, wszystko sklecone byle jak. Serce mi si krajao, e nie mo"am stworzy< moim dzieciom nawet przytulne"o domu. 56ciaam to naprawi< po rozwodzie. 56ciaam mie< wreszcie adne mieszkanie, w ktrym nam wszystkim byoby dobrze. o byy moje marzenia. 'o to pracowaam. 1le i po to, eby czasem speni< jakie specjalne yczenie dzieci, adne ubranka, wsplne wycieczki w czasie weekendu, ktre mo" sobie spokojnie kosztowa< tyc6 par marek. ! entuzjazmem dyam do te"o celu. +ostay tapet, jak sobie wybray, i pokoik z piknymi meblami, a w 789O sta< mnie byo, eby podarowa< 56ristiane "ramo#on +ual. o byo co, co dawao mi szczcie. ak si przecie cieszyam, e wreszcie mo" co zrobi< dla dzieci. (racajc pnym popoudniem z pracy, czsto mo"am im co przynie< w prezencie. (prawdzie drobiaz"i, ale sprawiao mi przyjemno< kupowanie cze"o dla nic6 u (ert6eima albo $arstadta. *ajczciej jakie tanie okazje. 1 to jakie wymylne sodycze, a to zabawn temperwk albo co inne"o w tym "ucie. &zucay mi si wtedy na szyj. 5zuam si jak na 0oe *arodzenie, +zisiaj wiem ju oczywicie, e przede wszystkim c6ciaam si tym uwolni< od wyrzutw sumienia, bo tak mao czasu miaam dla dzieci. 'owinnam raczej postawi< kresk na pienidzac6. 'owinnam zaj< si dzie<mi, zamiast c6odzi< do pracy. +zi sama siebie nie rozumiem, jak mo"am zostawia< je same. Eakby mona to byo naprawi< kupowaniem piknyc6 rzeczy. 'owinnam raczej y< z zasiku, jak du"o dzieci mnie potrzeboway. 1le pomoc opieki spoecznej to byo dla mnie dno upadku. Eu w domu rodzice kadli mi do "owy, e nie naley by< dla pa=stwa ciarem. /oe powinnam te zaskary< bye"o ma o alimenty. *ie mam pojcia. ( kadym razie dokadajc wszelkic6 stara=, eby mieszkanie adnie wy"ldao, zupenie zapomniaam, o co w tym wszystkim tak naprawd c6odzi. /o" to sobie tumaczy< na rne sposoby, a i tak w ko=cu zawsze stawiam sobie ten sam zarzut. !byt czsto zostawiaam dzieci same sobie. 1 56ristiane z pewnoci wyma"aa wikszej troski, pokierowania ni. 0o ona jest troc6 c6wiejna i bardziej wraliwa ni jej modsza siostra. +o "owy mi wtedy nie przyszo, e 56ristiane moe zej< na z dro". /imo, e wiedziaam, co si wyprawia na co dzie= w rodzinac6

mieszkajcyc6 tak jak my w tej pery#eryjnej dzielnicy. 0ez przerwy jakie bjki. 'ito niebywae iloci alko6olu, nierzadko widziao si w rynsztoku pijan kobiet, mczyzn czy mode"o c6opaka 1le udziam si, e jak bd dla swoic6 dzieci wzorem, jak nie bd si szlaja< i poniewiera< po ulicy, to przecie wezm ze mnie przykad. *aprawd mylaamF zaczyna si dla nas lepsze ycie. 'rzed poudniem dzieci szy do szkoy. ( poudnie same robiy sobie co do jedzenia. 1 po poudniu c6odziy czsto do szkki jedzieckiej przy Iippsc6itzallee. .bie bardzo lubi zwierzta. *awet do< du"o byo cakiem dobrze. 'omijajc drobne wybuc6y zazdroci u dzieci i $lausa, moje"o przyjaciela, ktry z nami zamieszka. .prcz pracy, domu i dzieci miaam przecie i je"o, dla nie"o te c6ciaam by<. .n by dla mnie czym w rodzaju oparcia, i tu c6yba popeniam jeszcze jeden istotny bd, powodowana pra"nieniem, eby mc powica< mu wicej czasuF pozwoliam siostrze 56ristiane przenie< si do ojca, ktry stara si j do siebie ci"n< wszelkimi moliwymi obietnicami, bo czu si samotny. .dtd 56ristiane wracajc ze szkoy bya w domu sama. ( tym czasie nawizaa przyjanie, ktre stay si jej nieszczciem. 1leja te"o nie dostrze"aam. $essi, jej koleanka ze szkoy, mieszkajca w ssiedztwie, z ktr czsto spdzaa popoudnia, wydawaa mi si bardzo rozsdna. /atka $essi miaa od czasu do czasu na oku obie dziewczynki. 5zasem 56ristiane bya u $essi, to znw $essi u nas. .bydwie byy w wieku "dzie dwunastu, trzynastu lat, kiedy czowiek jest strasznie ciekawy i wszystkie"o musi c6o< raz sprbowa<. *ie widziaam w tym nic ze"o, e wieczorami c6odziy do klubu modzieowe"o L%aus der /itteM, orodka kocioa ewan"elickie"o w Kropiusstadt. .czywicie byam przekonana, e 56ristiane jest tam w dobryc6 rkac6. +o "owy by mi nie przyszo, e nastolatkom wolno w tym klubie pali< 6aszysz. (prost przeciwnie, byam uspokojona, e 56ristiane rozwina si w po"odn nastolatk i nie tskni ju tak bardzo za siostr. .d kiedy zaprzyjania si z $essi, zacza si czciej mia<. 5zasami obie byy tak przekomicznie zabawne, e musiaam mia< si razem z nimi. Skd mo"am wiedzie<, e te ic6 ataki miec6u wywoane byy 6aszyszem czy jakimi tabletkami odurzajcymi. /oj rodzin bya paczka. 5zuo si w niej co takie"o jak przyja=, czuo< i w pewnym sensie take mio<. Eu ten pocaunek na powitanie niesamowicie mi si podoba. $ady caowa kade"o czule i przyjacielsko. .jciec ni"dy mnie tak nie pocaowa. 'roblemw midzy nami nie byo. *i"dy nie rozmawialimy o swoic6 problemac6. *ikt niko"o nie zanudza opowiadaniem o ba"nie, jakie ma w domu czy w pracy. $iedy bylimy

razem, ten denny wiat innyc6 ludzi w o"le dla nas nie istnia. &ozmawialimy o muzyce i 6aszu. 5zasami o ciuc6ac6, a czasami o ludziac6, ktrzy wycili jaki numer temu spoecze=stwu "liniarzy. +la nas dobry by kady, kto zrobi wamanie, podwdzi samoc6d czy obrabowa bank. 'o tripie czuam si ju zupenie jak inni ludzie z paczki. Sam trip by niesamowicie obdny. 5ieszyam si, e nie miaam koszmaru. 'rawie wszyscy maj koszmar przy pierwszym braniu. 1le jako "adko to przeszam. 5zuam si jakby potwierdzona. braam kwas, jak tylko dostaam. +o wszystkie"o nabraam zupenie nowe"o stosunku. !nowu zaczam szuka< kontaktu z przyrod. +awniej aziam duo z psem i dziki niemu jako t przyrod "biej przeywaam. eraz paliam na pocztek #ajk 6aszu, jeli nie byam akurat na kwasie. 'rzeywaam zupenie inn przyrod. *ie bya ju taka, jaka bya. &ozpadaa si na barwy, ksztaty i od"osy, odbijajce si w moic6 nastrojac6. 'o prostu ycie, jakie prowadziam, uwaaam za niesamowicie #ajne. 'rzez dobre par miesicy byam prawie cay czas zadowolona z siebie. ( ktrym momencie w "rupie zrobi si jednak jaki zastj. S6it, czyli 6aszysz, oraz kwas przestay by< takie obdne. 5zowiek si po prostu przyzwyczai. Eako tak stao si czym normalnym, e byo si na 6aszu albo na kwasie. 'rzestao to by< rdem nowyc6 przey<. (tedy kto z paczki przyszed do klubu i powiedziaF Iudzie, mam co zupenie nowe"o, e#edryna. 'rawdziwy obd. (ziam dwie pi"uki e#edryny, taki rodek pobudzajcy, nie wiedzc dokadnie, co ykam. 'opiam butelk piwa, do dna, bo widziaam, jak jeden taki to robi. *ie przyszo mi to atwo. !aczynaam mie< obrzydzenie do piwa, tak jak miaam obrzydzenie do ludzi, ktrzy c6lali piwo. *a"le w klubie mona byo dosta< kad ilo< pi"uek. wziam jeszcze jeden mandraks, silny rodek nasenny. e"o same"o wieczora e"o wieczora znw wszystko eraz

wydawao mi si obdne i koc6aam ludzi z naszej paczki. 'rzez nastpne ty"odnie normalnie przetestowalimy c6yba cay przemys #armaceutyczny. ( szkole miaam coraz wiksze trudnoci. ( o"le przestaam odrabia< lekcje, a rano byam wci niewyspana. /imo to przepucili mnie do : klasy. ( niektryc6 przedmiotac6, jak niemiecki czy wyc6owanie obywatelskie, co tam jeszcze robiam, bo mnie to od czasu do czasu interesowao i jako miaam na to oc6ot. 1le akurat na tyc6 przedmiotac6, ktryc6 nie odpuciam sobie kompletnie, zaczam mie< najwiksze trudnoci. ! nauczycielami, a take z klas. 'o prostu to, jak ludzie w szkole

si do siebie odnosz, byo dla mnie niesamowicie beznadziejne. 'amitam jeszcze wielk awantur z nauczycielem, ktry prbowa z nami rozmawia< o oc6ronie rodowiska. $lasa bya kompletnie apatyczna. *iko"o to nie interesowao. 0o nie byo co notowa< i cze"o si potem uczy<. 1le mnie wkurzao te "adanie te"o nauczyciela, ktry mwi jak do ciany. Szajba mi wtedy odbia i zaczam si na nie"o wydziera<, ot tak, w jednej c6wiliF 5o pan nam tutaj bdzie pieprzy dyrdymay. 5o to za oc6rona rodowiskaJ 'rzecie trzeba zacz< od te"o, eby ludzie nauczyli si postpowa< ze sob. (anie te"o powinni nas nauczy< w tej zasranej szkole. Peby czowiek interesowa si dru"im czowiekiem. Peby nie byo tak, e kady stara si by< mocniejszy w pysku i lepszy od dru"ie"o, i, e tylko sobie nawzajem podsrywamy, eby dosta< lepsze stopnie od innyc6, i, eby nauczyciele w o"le si najpierw nauczyli orientowa< w sytuacji i sprawiedliwie ocenia< uczniw, i tak dalej, w tym stylu. *awet stosunkowo lubiam te"o nauczyciela. 56yba wanie dlate"o tak si wciekam i mylaam, e to bdzie miao jeszcze jaki sens, jak si na nie"o wydr. 5zuam niesamowite obrzydzenie do tej szkoy. *ie byo nawet mowy o jakim bliszym kontakcie z nauczycielami. ( klasie te wizi staway si coraz luniejsze, bo przecie c6odzio si na rne kierunki. (aciwie znw c6odzio tylko o to, eby zaatwi< innyc6. *ikt nikomu nie poma"a, kady c6cia by< tym lepszym. *auczyciele zaatwiali uczniw, bo mieli wadz stawiania ocen. 1 uczniowie wsplnie wyprbowywali swoj wadz na nauczycielac6, ktrzy byli dobrotliwi i nie umieli da< sobie rady. +ostrze"aam to wszystko, a jednak braam w tym udzia, kiedy miaam powd czy c6o<by po prostu oc6ot, eby przeszkadza< na lekcji. (ikszo< klasy rozumiaa mnie tylko wtedy, kiedy przerywaam jakimi "upimi odywkami, a nie kiedy prbowaam powanie porozmawia< o tym, jak zasrane s stosunki w tej szkole. *ie bardzo mi to ju nawet przeszkadzao, bo przecie szukaam uznania tylko w swojej paczce, w ktrej nie byo takic6 przepyc6anek i podpuc6. 1le i w paczce siedziaam czsto z boku. 5oraz rzadziej uczestniczyam w rozmowac6, i tak zreszt zawsze "adao si o tym samymF 6asz, muzyka, ostatni trip, a potem coraz wicej o cenac6 na s6it, IS+ i przerne pi"uki. 'rzewanie byam taka nawalona, e nie c6ciao mi si nic mwi< i tylko c6ciaam by< sama. Eednak miaam jaki nowy cel. *azywa si LSoundM. LSoundM to bya dyskoteka przy Kent6iner Strasse w dzielnicy ier"arten. 5ae miasto byo oblepione plakatamiF Sound ? najnowoczeniejsza dyskoteka w ,uropie. Iudzie z naszej paczki czsto tam c6odzili. ylko, e tam wpuszczali dopiero od 7> lat. 1 ja sko=czyam akurat 7B. 5i"le si baam, e mnie nie wpuszcz, c6ocia zdyam ju s#aszowa< dat urodzenia w le"itymacji szkolnej.

(iedziaam, e w LSoundzieM jest rynek. /ona byo kupi< wszystko. .d s6itu przez mandraks i Ualium a po 6eroin. (ic musz tam by< zupenie niesamowici ludzie, mylaam sobie. Eednym sowem by to szczyt marze= dla mnie, maej dziewczynki, ptajcej si wci tylko midzy 'udowa Kropiusstadt. LSoundM wyobraaam sobie jako prawdziwy paac. u byszczy, tam byszczy, bomba. .bdne e#ekty wietlne, "enialna muzyka. *o i ci niesamowici ludzie. 'ar razy ju planowaam, eby zabra< si tam z innymi. 1le ni"dy nic z te"o nie wyc6odzio. (reszcie uoyymy z $essi dokadny plan akcji. ( ktr sobot naopowiadaam mamie, e c6ciaabym zosta< u $essi na noc. 1 $essi powiedziaa u siebie, e bdzie spa< u mnie. *asze mamy day si na to nabra<. /iaa i< jeszcze jaka koleanka $essi. 0ya troc6 starsza od nasi nazywaa si 'e""y. Spotkaymy si wieczorem w sobot u 'e""y. 5zekaymy na jej c6opaka, /ic6aela. $essi opowiadaa mi z dum, e /ic6ael <pa, to znaczy aduje 6eroin. ! niecierpliwoci czekaam, eby "o pozna<. 0o ni"dy nie znaam jeszcze bliej adne"o narkomana. $iedy /ic6ael przyszed, zrobi na mnie wielkie wraenie. 0y dla mnie jako tak jeszcze bardziej niesamowity ni c6opaki z naszej paczki. 1le od razu wrci mj kompleks niszoci. /ic6ael traktowa nas bardzo z "ry. !nw przypomniaam sobie, e mam dopiero 7B lat i, e ten narkoman jest o wiele dalej ni ja, i o wiele dla mnie za dorosy. 5zuam si "orsza. *awiasem mwic, w par miesicy pniej /ic6ael ju nie y. (siedlimy do metra i pojec6alimy do dworca przy $ur#Crstenstrasse. (tedy bya to dla mnie cakiem du"a podr. (ydawao mi si, e jestem tak strasznie daleko od domu. $ur#Crstenstrasse w okolicac6 $reuzun" 'otsdamer wy"ldaa dosy< #atalnie. $rcio si tu mnstwo dziewczyn. *ie miaam oczywicie pojcia, e czekay na #rajerw z samoc6odami. Eakic6 paru typkw azio niby bez celu tam i z powrotem. 'e""y powiedziaa, e to 6andlarze. Kdyby mi kto wtedy powiedzia, e kiedy sama bd prawie codziennie wczya si po tym zasy#ionym kawaku $ur#Crstenstrasse, powiedziaabym, e zwariowa. 'oszlimy do LSounduM. $iedy znalazam si w rodku, to mylaam, e mnie tra#i. a buda nie miaa nic wsplne"o z tym, co sobie wyobraaam. L*ajnowoczeniejsza dyskoteka w ,uropieM to bya piwnica z bardzo niskim su#item. 0yo "ono i brudno. *a parkiecie kady skaka sam dla siebie. *ie byo w o"le adne"o kontaktu midzy tymi ludmi. 0yo niesamowicie duszno. .d czasu do czasu zastae powietrze roz"arnia na c6wil wentylator. Siadam na jakiej awie i nie miaam odwa"i si ruszy<. /iaam wraenie, e wszyscy naokoo si na mnie "api, bo widz, e nie powinnam si tu znale<. ( kadym

razie byam kompletnie na uboczu. $essi od razu poczua si jak u siebie. 'rzez cay czas lataa naokoo o"ldajc co #ajniejszyc6 c6opakw. wierdzia, e jeszcze ni"dy nie widziaa takiej kupy bombowyc6 c6opakw naraz. Ea siedziaam jak przyronita. )nni mieli jakie pi"uki i pili piwo. Ea nic nie c6ciaam. 5a noc przesiedziaam o dwc6 szklankac6 soku brzoskwiniowe"o. *ajc6tniej pojec6aabym do domu. 1le to byo wykluczone, bo przecie mama mylaa, e pi u $essi. 5zekaam, eby ju wreszcie bya pita i, eby zamknli t bud. 'rzez c6wil c6ciaam, eby mama wyledzia, "dzie jestem, i na"le zjawia si przy mnie i zabraa mnie ze sob do domu. 'otem zasnam. .budzili mnie o pitej. $essi powiedziaa, e idzie do 'e""y. *iesamowicie bola mnie brzuc6. *ikt si mn nie przejmowa. Sama szam o pitej rano $ur#Crstenstrasse na dworzec metra. ( kolejce podziemnej byo duo zalanyc6. 5zuam si obrzydliwie. Eu dawno nie czuam takiej radoci jak wtedy, kiedy po otwarciu drzwi zobaczyam mam wyc6odzc z sypialni. 'owiedziaam, e $essi zbudzia si tak wczenie, wic przyszam do domu, eby si spokojnie wyspa<. (ziam do ka oba koty i zakopaam si w pocieli. 'rzed zaniciem pomylaam sobieF 56ristiane, to nie jest twj wiat. 5o robisz nie tak, jak trzeba. $iedy obudziam si koo poudnia, wci jeszcze byo ze mn nie tak. 5zuam potrzeb porozmawiania z kim o tym, co przeyam. (iedziaam, e nikt z paczki by te"o nie zrozumia. . tym mo"am porozmawia< tylko z mam. *ie wiedziaam, jak tu zacz<. 'owiedziaamF ? /ama, wiesz, wczoraj wieczr byam z $essi w LSoundzieM. ? /ama popatrzya na mnie zaskoczona. 'owiedziaamF ? *awet byo #ajnie. o niesamowicie wielka buda. /aj nawet kino. /ama od razu wy"osia par umoralniajcyc6 napomnie=. 5zekaam na pytania. 1le mama nie postawia ic6 wiele. !reszt, te"o popoudnia bya przecie znw zestresowana. +om, "otowanie, problemy z $lausem. 56yba nie c6ciaa si po prostu jeszcze bardziej denerwowa< jakimi wyczerpujcymi rozmowami ze mn. /oe zreszt wolaa tak za bardzo nie wnika< w szcze"y. *ie miaam odwa"i mwi<. !reszt nie bardzo nawet uwiadamiaam sobie, e w o"le c6c porozmawia<. ( tym czasie ni"dy nie uwiadamiaam sobie cze"o do ko=ca. Pyam bardziej podwiadomoci, nastrojami. *i"dy nie mylaam o jutrze. *ie miaam planw. 0o i jakieJ *ikt z nas nie mwi o przyszoci. ( nastpn sobot $essi musiaa spa< u mnie, bo tak powiedziaymy mojej mamie. *o i #aktycznie przytar"aam j a pod sam dom. 0ya kompletnie za<pana. *a kwasie. Ea te wziam powk, ale jeszcze kontaktowaam. $essi stana na rodku ulicy przed naszym

blokiem i niesamowicie jej si spodobao, e zbliaj si do niej dwa wiata. /usiaam si wci"n< j na c6odnik, eby nie przejec6a jej samoc6d. .d razu wepc6nam j do swoje"o pokoju. 1le mama i tak zaraz do nas przysza. $iedy stana w drzwiac6, obie z $essi zobaczyymy ten sam przekomiczny obraz ?, e moja mama jest za "ruba, eby mo"a si zmieci< w drzwi. !aczymy si mia< i nie mo"ymy si opanowa<. (idziaam swoj mam jako "rube"o, dobrotliwe"o smoka z koci wetknit we wosy. Vmiaymy si jak "upie, a mamie udzielia si nasza wesoo<. /ylaa pewnie, co za zwariowane z nas nastolatki. $essi braa mnie teraz do LSounduM prawie co sobot. Szam, bo i tak nie miaabym pojcia, co robi< w sobotni wieczr. 'owoli przyzwyczaiam si do LSounduM. 'otem mwiam ju mamie, e jedziemy na dyskotek, i mama pozwalaa mi zostawa< do ostatniej powrotnej kolejki. 'ar ty"odni szo zupenie niele, a do pewnej soboty w 789O roku. 56ciaymy zosta< przez ca noc i znowu powiedziaymy w domu, e bdziemy spa< u koleanki. 5i"le jeszcze nam si udawao, bo moja mama nie miaa wtedy tele#onu. /atki nie mo"y wic nas wyledzi<. *ajpierw poszymy do L%aus der /itteM i wypiymy dwie #laszki wina. 'otem zrobiymy sobie nieziemsk #ajk. $essi wzia jeszcze do te"o par sztuk e#edryny i w ktrym tam momencie zacza becze<. Eu to znaam. 'o e#ce apie si czasem moralniaka. $iedy $essi na"le znikna, mimo wszystko zaczam si martwi<. +omylaam si, "dzie jest, i poszam na dworzec metra. Ieaa na jednej z awek i spaa, przed ni na ziemi kupka #rytek. !anim zdyam j obudzi<, nadjec6aa kolejka. (ysiada z niej mama $essi. 'racowaa w saunie i akurat okoo dziesitej wracaa z pracy, i na"le widzi swoj crk, ktra miaa by< o tej porze w ku u mnie w domu. $essi jeszcze na pico dostaa par razy na odlew z jednej i dru"iej strony. $laskao jak zoto. $essi zacza rzy"a<. Eej mama c6wycia j za rk, normalnie co w rodzaju policyjne"o c6wytu, i powloka ze sob. o bicie po twarzy, jakie $essi zaliczya na dworcu metra przy (utzkyallee, prawdopodobnie wiele jej oszczdzio. 0ez te"o bicia $essi prawdopodobnie jeszcze prdzej ode mnie wyldowaaby na ulicy jako narkomanka i nie robiaby w tej c6wili matury. ( kadym razie $essi dostaa zakaz spotykania si ze mn i wieczorami w o"le nie wolno jej byo wyc6odzi< z domu. *a pocztku czuam si przez to troc6 osamotniona. /oja paczka z L%aus der /itteM niewiele mi ju dawaa. ( ci"u ty"odnia jeszcze byam razem z nimi, w klubie. 1le nie umiaam ju sobie wyobrazi< soboty bez LSounduM, LSoundM i ci ludzie stamtd wydawali mi si coraz bardziej obdni. o byy dla mnie teraz "wiazdy. . wiele bardziej obdni ni ci nasi, ktrzy waciwie ni"dy tak naprawd nie wyrwali si z

Kropiusstadt. 5oraz czciej zaczynao by< u mnie kruc6o z #ors. $essi zawsze dostawaa 744 marek kieszonkowe"o i wszystko przeznaczaymy na 6asz i pi"uki. koowa< #ors od ludzi i kra<. /usiaam sama i< do LSounduM. ( nastpny pitek po poudniu poszam do apteki i kupiam sobie jedno opakowanie e#edryny za 3,8O. +ostawao si bez recepty. 0raam ju nie dwie e#edryny, ale cztery do piciu. 'o drodze wpadam jeszcze do klubu i wypaliam piero=sko mocn #ajk 6aszu. 'oszam do kolejki podziemnej i byam niesamowicie nabuzowana. *ie mylaam o $essi, w o"le nie mylaam o tym, co jest. 'o prostu byam. !wyczajnie unosiam si lekko we wspaniaym, odurzajcym wiecie. ( kolejce niesamowicie mi si podobao na kadym przystanku, jak wsiadali nowi ludzie, po ktryc6 wida< byo dokadnie, e te jad do LSounduM. 0ezbdnie ubrani, du"ie wosy, dziesiciocentymetrowej "ruboci podeszwy. /oi idole, "wiazdorzy LSounduM. 5akiem przestaam si ba< tej samotnej wyprawy do LSounduM. 0yam wspaniale nabuzowana. a #ajka w klubie bya nieziemska. *a sc6odac6 do LSounduM zderzyam si z jakim c6opakiem. 'rzyjrza mi si i co za"ada. (yda mi si niesamowicie obdny. (ysoki, szczupy, du"ie blond wosy i niesamowicie spokojny. Eeszcze na sc6odac6 zaczam z nim "ada<. 0yam przecie tak #ajnie nabuzowana. 'orozumielimy si z kadym zdaniem coraz lepiej. 0raa nas ta sama muzyka i nawet mielimy bardzo podobne przeycia na kwasie. *azywa si 1tze. 0y pierwszym c6opakiem, ktry wyda mi si naprawd bezbdny. !abujaam si jeszcze te"o same"o wieczora. 'o raz pierwszy w yciu byam zabujana. 1tze przedstawi mnie przyjacioom. o bya bezbdna paczka. .d razu si z nimi do"adaam. &ozmowa sza o proc6ac6 i o tym, jak si najlepiej nabuzowa<. .kazao si, e jestem w te klocki wcale nie "orsza od nic6. /wili te o 6eroinie. (szyscy byli z"odni, e to kurewski narkotyk, i, e jak kto zaczyna z 6eroin, to lepiej, eby sobie od razu paln w eb. 'owiedziaam. 5i, co <paj, musz by< kompletnie rbnici 'otem rozmawialimy o zwaniu spodni. ( tym te miaam dowiadczenie. /ianowicie c6udam w takim tempie, e wkrtce co tydzie= musiaam sobie zwa< dinsy. .bcise spodnie te byy przecie w ko=cu czym w rodzaju znaku #irmowe"o ludzi z LSounduM. *awet mo"am im podrzuci< par sposobw na zwanie. 0o zwanie spodni to bya jedyna praca rczna, jak kiedykolwiek robiam. 'aczka 1tze"o od razu mnie uznaa. !upenie bez walki. !reszt, byam wtedy tak spokojna i pewna siebie, e a sama si dziwiam. ( paczce by jeszcze jeden c6opak, ktre"o od razu polubiam. *azywa si +etle#. 0y zupenie inny ni 1tze. (y"lda bardzo eraz musiaam

delikatnie, by a"odny i jako tak jeszcze dziecinny. *azywali "o 'uppi. /ia 7> lat. ! nim rozmawiaam najswobodniej. 0ya tam jeszcze bombowa dziewczyna, 1strid. !upenie niesamowita. Sypaa takimi powiedzonkami, e wszyscy tarzali si ze miec6u. *a wszystko miaa zawsze tra#ne powiedzonko. 'odziwiaam j za to. ylko na 0lackyQe"o trzeba byo uwaa<. 'otra#i by< bardzo przykry, kiedy co si niewaciwe"o powiedziao. $iedy opowiadaam, e raz na tripie bawiam si w metrze z jakim dzieckiem i, e to dziecko wy"ldao jak anioek, 0lacky zaraz wyskoczy z jak "upi uwa". *o wic trzeba byo bardzo uwaa<, co si mwi. *ie za bardzo podoba mi si te 0ienenstic6. 0ienenstic6 tylko tak czciowo nalea do paczki. Kadalimy wic i co jaki czas wyc6odzilimy, eby si sztac6n< 6aszem. $iedy o pitej rano zamknli LSoundM, polazam z nimi jeszcze a do $ur#Crstendamm. ( kolejce podziemnej do &udow czuam si wtedy niesamowicie szczliwa. 0ardzo a"odnie wyparowywa ze mnie 6asz i proc6y. 0yam przyjemnie znuona i pierwszy raz w yciu zakoc6ana. eraz czekaam tylko, kiedy ju bdzie koniec ty"odnia. 1tze by bardzo delikatny i czuy. 'rzy trzecim spotkaniu w LSoundzieM pocaowa mnie, a ja oddaam mu pocaunek. o byo takie zupenie niewinne. (icej nie c6ciaam. 1tze wyczu to, nic nie trzeba byo wyjania<. ym wanie nasi c6opcy rnili si od takic6 powiedzmy opw. (ikszo< naszyc6 jest niezwykle wyczulona na to, co dzieje si z dru" osob. 'rzynajmniej wtedy, kiedy naley ona do tej samej paczki. Popy, jak sobie popij, rzucaj si po prostu na dziewczyny. am c6odzi tylko o pieprzenie. ; nas wane byo zupenie co inne"o. 1tze i ja bylimy jak brat z siostr. 0y moim starszym bratem. !awsze c6odzilimy objci. +awao mi to poczucie bezpiecze=stwa. 1tze mia 7> lat i uczy si na szklarza, co mu kompletnie nie odpowiadao. /ia cakiem konkretne wyobraenie o tym, jak powinna wy"lda< wietna dziewczyna. 5zesaam wosy tak, jak sobie yczy. 'oniewa lubi dziewczyny w paszczac6, kupiam sobie na ciuc6ac6 du"i paszcz z rozporkiem do same"o siedzenia. *ie umiaam ju sobie wyobrazi< ycia bez 1tze"o. $iedy o pitej zamykali LSoundM, nie szam ju od razu do domu. !ostawaam z ludmi z paczki. (splnie przeczekiwalimy, a minie dziaanie proc6w, i cae przedpoudnie azilimy sobie po miecie. 56odzilimy na wystawy, do zoo albo na $ur#Crstendamm. 5zasami bylimy razem przez ca niedziel /amie opowiadaam, e id do $essi, wymylajc jeszcze inne koleanki, u ktryc6 bd rzekomo spaa. (ykazywaam niebywa pomysowo<, jeli c6odzio o wyjanienie mojej mamie, "dzie i jak spdzam o by taki podrywacz. 1 takic6 typkw od czasu tej sprawy z $at6im w o"le nie trawiam. 1le

weekendy. ( ci"u ty"odnia widywaam si ze swoj star paczk w L%aus der /itteM. !awsze siedziaam tajemniczo troc6 z boku. 5zasem opowiadaam, co przeyam w LSoundzieM. (ydawao mi si, e mnie teraz podziwiaj. 'o prostu poszam o krok dalej ni oni. . tym, e by to krok dalej w kompletne ba"no, jeszcze nie wiedziaam. . tym, e wielu ludzi ze starej paczki zrobi potem to samo, te nie. *a rynku w LSoundzieM byy wszelkie moliwe proc6y. 0raam wszystko z wyjtkiem 6eroiny. -alium, mandraks, e#edryn, capta"on, oczywicie dowolne iloci 6aszu i co najmniej dwa razy w ty"odniu kwas. Vrodki pobudzajce i nasenne zaczlimy z czasem bra< caymi "arciami. 'i"uki toczyy ze sob w naszym or"anizmie zacit walk i to dawao ten bombowy #eelin". /ona byo robi< sobie taki nastrj, na jaki si miao oc6ot. (ystarczyo wtrzc6n< albo wicej pobudzajcyc6, albo uspokajajcyc6. $iedy wic miaam, powiedzmy, oc6ot wyskaka< si w LSoundzieM, braam wicej capta"onu i e#edryny, jak c6ciaam siedzie< spokojnie w kcie albo w tamtejszym kinie, to braam porzdn dawk Ualium i mandraksu. !nw byam par ty"odni na okr"o szczliwa. 1 do tej kompletnie #atalnej soboty 'rzyszam do LSounduM i spotkaam na sc6odac6 ;we"o, jedne"o c6opaka z naszej paczki. ;we powiedziaF ? y, wiesz, 1tze rzuci robot. ? 'o krtkiej c6wili doda ? 'rzyazi tu teraz co wieczr ? 'owiedzia to tak jako dziwnie, zaraz zreszt skapowaam, o co c6odzi. Skoro 1tze bywa w LSoundzieM co wieczr, to musia te pozna< jakie inne dziewczyny. !apytaam ? 5o jest "raneJ 1 ;we odpowiedziaF ? 1tze ma dziewczyn. /oni. o by dla mnie straszny szok, co ;we powiedzia. /iaam jeszcze tylko nadziej, e to nieprawda. !eszam na d do dyskoteki. 1tze sta sobie sam. 0yo jak zawsze. 'ocaowa mnie i zamkn moje rzeczy w swojej skrytce. ( LSoundzieM kady zamyka rzeczy w skrytce, bo tam niesamowicie kradn. roc6 pniej przysza ta /onika. *ie pamitam, ebym j kiedy przedtem i widziaa. Eakby ni"dy nic przysiada si do naszej paczki. rzymaam si troc6 z boku i cay czas ukradkiem jej si przy"ldaam. 0ya zupenie inna ni ja. *iska i t"awa, i bez przerwy wesoa. 1tze"o traktowaa zupenie po matczynemu. 5ay czas tuko mi si po "owieF 'rzecie nie puci mnie kantem dla te"o "upie"o "rubasa. /usiaam jednak w duc6u przyzna<, e ma bardzo adn twarz i pikne, bardzo du"ie blond wosy. 'omylaam sobieF /oe jemu trzeba wanie takiej, ktra byaby zawsze w o nie moe by< prawda.

dobrym 6umorze i traktowaa "o po matczynemu. 5oraz silniejsze stawao si inne podejrzenieF 1tze potrzebuje dziewczyny, z ktr moe i< do ka. o jest wanie taka, co moe z nim pj< do ka. 0yam kompletnie trzewa. *awet nie c6ciaam nic bra< te"o wieczora. $iedy ju nie mo"am znie< przy"ldania si tym dwoj"u, poszam na parkiet, eby si wyszale<. $iedy wrciam, oni oboje "dzie zniknli. Eak wariatka lataam po caej budzie. !nalazam 1tze"o i /oni w sali kinowej. 5iasno objtyc6. *ie wiem, jak wrciam do ludzi z paczki. 0y kto, kto od razu zauway, co si ze mn dzieje. +etle#. .bj mnie ramieniem. *ie c6ciaam si rozrycze<. !awsze mylaam, e to strasznie "upio rycze< przy caej paczce. *ie wiem, skd mi si to wzio. $iedy nie mo"am ju powstrzyma< ez, wybie"am stamtd. 'rzeszam przez ulic i poszam do parku naprzeciwko. Szy normalnie strumieniami cieky mi po twarzy. *a"le stan obok mnie +etle#. 'oda mi c6usteczk 6i"ieniczn, potem jeszcze jedn. !a bardzo byam zajta sob, eby tak naprawd dotara do mnie je"o obecno<. +opiero znacznie pniej uwiadomiam sobie, jak mie byo ze strony +etle#a, e wyszed mnie poszuka<. 1tze"o nie c6ciaam wicej widzie<. (ydawao mi si, e nie bd potra#ia spojrze< mu w oczy. 'o tym, kiedy poryczaam si przy wszystkic6 pokazujc tym samym, jak bardzo mi na nim zaley. 1le +etle# zabra mnie z powrotem do dyskoteki. ) tak musiaabym wrci<, bo 1tze mia przecie klucz od skrytki na rzeczy. !ebraam si w sobie, poszam do sali kinowej, wystraszyam 1tze"o na tym #otelu i wziam od nie"o klucz. 1le kiedy wyjam ju swoje rzeczy ze skrytki, to nie miaam tyle siy, eby mu ten klucz odnie<. !robi to +etle#, ktry jako tak wci by w pobliu. 0ya prawie dru"a. .statnia kolejka ju odesza. Staam przed LSoundemM i nie wiedziaam, dokd pj<. /iaam niesamowit oc6ot co teraz wzi<. 'otrzebowaam te"o teraz. 1le kompletnie nie miaam #orsy. (tedy napatoczy si jeden czowiek z naszej paczki z L%aus der /itteM, 'antera. (iedziaam, e 'antera 6andluje troc6 IS+ i zawsze ma wietny towar. !a"adaam, czy nie odpaliby mi pi"uki kwasu. +a mi. *awet nie zapyta, dlacze"o o takiej pnej porze koniecznie c6c polecie<. *atyc6miast poknam i zeszam z powrotem do dyskoteki. ( czasie ta=ca kompletnie przestaam cokolwiek odbiera<. 5o najmniej przez "odzin ta=czyam jak zwariowana. $iedy przestaam, w o"le nie czuam jeszcze dziaania kwasu. 'omylaam sobie nawet, e pewnie 'antera mnie wykoowa. *a szczcie przyszo paru ludzi z L%aus der /itteM. 'odeszam do 'ieta. .n te by na kwasie. .powiedziaam mu 6istori z 1tze. 1le

'iet oczywicie myla zupenie o czym innym i powiedzia tylko Ldaj sobie spokj, dziewczynoM czy Lnie przejmuj siM i par podobnyc6 #razesw. !jadam budy= waniliowy i powiedziaamF 5ay wiat jest beznadziejny i kompletnie denny. 56ciaam odnie< talerzyk po budyniu, eby odebra< zastaw, bo w LSoundzieM za kad szklank i talerzyk paci si zastaw, eby nie "iny. *o i wtedy w ci"u sekundy kwas wszed. o byo jak bysk. 'rzewrciam si razem z awk. 'otem ta=czyam a do c6wili zamknicia caej budy. 'od dyskotek spotkaam znowu ludzi z paczki, 1tze"o i /oni. !upenie mi to zwisao. ;dawaam, e patrz na jaki plakat. 1tze poszed z /oni do siebie. /y ca reszt poszlimy w stron zoo. $to wpad na pomys, eby pj< do ,uropacenter. (yldowalimy tam na sztucznym lodowisku. 0ya dosy< ciepa noc. 'adao i na lodzie bya woda. Vliz"aam si po tej wodzie i wyobraaam sobie, e id po morzu. *a"le usyszaam brzk tuczonej szyby. 56opaki dobrali si do budki kasjera. $try si"n przez wybit szyb w drzwiac6, wama si do szu#lady i wyrzuci z niej rolki pienidzy. !anim na dobre zaapaam, o co c6odzi, wszyscy ju prysnli. ( tyc6 swoic6 butac6 na wysokic6 obcasac6 wyoyam si na lodzie jak du"a. 0yam kompletnie mokra. +etle# czeka na mnie i wzi mnie za rk. *a $ur#Crstendamm odby si podzia upu. $ady co tam dosta. o te mi si niesamowicie podobao. +ostaam dwie rolki po O marek. (szyscy byli niesamowicie zadowoleni. *ie tyle z powodu pienidzy, ale dlate"o, e udao si nam zrobi< dwc6 "liniarzy z prywatnej policji, ktrzy noc pilnuj ,uropacenter i nieraz ju nas "aniali. Szalelimy z radoci. &ozdarlimy rolki z drobniakami i rzucalimy pienidze w powietrze. *a ulic pada deszcz pienidzy. 56odnik cay by pokryty monetami. 'oszlimy do knajpy na dworcu !oo. 0ya ju otwarta. *a tym dworcu byam po raz pierwszy. o by potwornie sy#iasty dworzec. 'eno wcz"w lecyc6 we wasnyc6 rzy"owinac6, w kadym kcie ubzdryn"olone typy. Skd mo"am wiedzie<, e za par miesicy bd tu spdza< kade popoudnie. .koo szstej pojec6aam do domu. ( ku po raz pierwszy w czasie tripu miaam prawie co jak koszmar. *a cianie wisia plakat z /urzynk palc skrta. ( prawym dolnym ro"u bya maa niebieska plamka, i ta plamka na"le zmienia si w niesamowit "b, normalnie jak twarz 2rankensteina. ( ostatniej c6wili zdyam si skoncentrowa< na czym innym. ( poudnie obudziam si kompletnie otpiaa. 0yam zupenie pusta w rodku. Eak

martwa. 'omylaam sobie tylkoF 5o z ciebie za dziewczyna, e od razu pierwszy c6opak puszcza ci w trb. 'odeszam do lustra, popatrzyam w nie i zaczam si nienawidzi<. (idziaam swoj twarz, ktra jeszcze wczoraj wydawaa mi si taka bombowa, taka tajemnicza, jak u prawdziwej dorosej dziewczyny biorcej proc6y. (y"ldaam na niesamowicie wyplut. 'od oczami miaam czarne obwdki. Skra bya obrzydliwa i tusta. .dkryam krosty. 'owiedziaam sobieF ak, no wic, 56ristiane, z LSoundemM koniec *ie moesz pokaza< si na oczy ani 1tzemu, ani reszcie paczki. 'rzez nastpne dni staraam si zabi< w sobie wszelkie uczucia dla innyc6. *ie wziam ani jednej pi"uki, ani kwasu. 'rzez cay dzie= piam 6erbat zmieszan z 6aszyszem i paliam jedne"o skrta za dru"im. 'o paru dniac6 znw wydaam si sobie cakiem w porzdku. +oszam do te"o, e nie koc6aam ani nie lubiam ju niko"o i nic poza sob sam. 'omylaam sobie, e teraz kontroluj ju wszystkie swoje uczucia. +o LSounduM nie miaam ju zamiaru i<. *ajblisza sobotnia noc bya najdusz noc moje"o ycia. !ostaam w domu. o by pierwszy sobotni wieczr od wielu ty"odni, ktre"o nie spdziam w LSoundzieM. *ie mo"am o"lda< telewizji ani spa<. *ie miaam ju wystarczajco duo 6aszu, eby si oszoomi<. !rozumiaam, e bez LSounduM i tamtyc6 ludzi w o"le nie mo" ju y<. 0ez nic6 moje ycie byo kompletnie puste. 5ieszyam si potem na myl o nadc6odzcym pitku, zanim jeszcze tak naprawd zdaam sobie spraw, e znowu pjd do LSounduM. (ewntrznie znw nastawiam si na LSoundM. &obiam co tam z wosami i wpadam na to, eby w o"le ic6 nie czesa<. Sdziam, e to doda mi jeszcze tajemniczoci. ( pitek wyszam z domu, eby skombinowa< par sztuk Ualium. 'opiam je piwem i zanim poszam do LSounduM, wziam jeszcze dodatkowo jeden mandraks. (tedy zupenie przestaam si ba< 1tze"o i caej paczki. Iedwie co do mnie docierao. 'oyczyam sobie duy dinsowy kapelusz, usiadam przy stoliku, pooyam "ow na blacie i przekimaam prawie ca noc. $iedy si na c6wil ocknam, +etle# zsun mi kapelusz z twarzy i "adzi mnie po wosac6. !apyta, co mi jest. .dpowiedziaam, e nic. !ac6owywaam si bardzo odpyc6ajco, ale mimo to byo mi niesamowicie przyjemnie, e tak si o mnie troszczy. Eu w nastpn sobot prawie przez cay czas byam z +etle#em. !nw miaam powd, eby c6odzi< do LSounduM. +etle#. ! nim to bya sprawa bardzo powolna. o nie byo takie olnienie jak przy 1tzem. *ajpierw po prostu bywalimy razem w LSoundzieM. +uo ze sob rozmawialimy.

&ozumiaam si z +ejle#em w zupenie nowy dla mnie sposb. *ikt nad nikim nie "rowa, przynajmniej w rozmowac6. /o"am z nim "ada< o wszystkim bez obawy, e wykorzysta moje saboci. Padne z nas nie upierao si przy swoim. $ady m" dru"ie"o przekona<. !reszt ju od pierwszej c6wili bardzo przecie polubiam +etle#a. 1le nie by dla mnie taki cakiem super jak 1tze. *a to by taki jaki za delikatny i za dziecinny. Stopniowo jednak zauwayam, e przyja= z +etle#em daje mi o wiele wicej ni poprzednia z 1tzem. ! soboty na sobot coraz bardziej "o lubiam, c6ocia broniam si przed tym, eby znowu przywiza< si do jakie"o c6opaka, tak jak do 1tze"o 1le w ktrym tam momencie musiaam si przed sob przyzna<, e naprawd si w +etle#ie zakoc6aam. 0ardzo si uspokoiam. (ynikao to te std, e braam coraz wicej rodkw uspokajajcyc6, a bardzo rzadko pobudzajce. 5aa moja dza wyskakania si "dzie znikna. ylko wyjtkowo szam pota=czy<. Skakaam teraz waciwie tylko wtedy, kiedy nie mo"am skombinowa< Ualium. ( domu musiaam wydawa< si mamie i $lausowi naprawd mia. *ie sprzeciwiaam si, przestaam z nimi walczy<. 'rzed niczym si ju nie opieraam, bo przestao mi zalee< na tym, eby co si dla mnie w tym domu zmienio. i zauwayam, e bardzo uprocio to ca sytuacj. *a 0oe *arodzenie 789O ? miaam wtedy trzynacie i p roku ? doszam do wniosku, e moje stosunki z mam na tyle si dziki mojej rezy"nacji poprawiy, e mo" jej wyjawi< cz< prawdy. 'owiedziaam jej wic, e wcale nie zawsze nocowaam u $essi, ale czasami zostawaam w LSoundzieM ca noc, kiedy odesza ostatnia kolejka .czywicie mama troc6 si rozzocia i zacza prawi< moray. 'owiedziaam jej, e to c6yba lepiej, jak sobie czasem zostan na noc na dyskotece i wrc potem do domu, zamiast dawa< dyla jak inne dzieci z Kropiusstadt i zosta< na "i"ancie. 'owiedziaam te, e to c6yba lepiej, jak dowie si prawdy i bdzie wiedziaa, "dzie jestem, zamiast, ebym j musiaa okamywa< Eako to w ko=cu przekna. ak waciwie nie odczuwaam ju jakiej silnej potrzeby opowiadania mamie o sobie. 1le to ci"e oszukiwanie troc6 mnie wkurzao. ( dodatku coraz trudniej byo wymyli< jak wiary"odn 6istoryjk. 'rzyczyn moje"o przyznania si byo to, e dwa dni wit i sylwestra c6ciaam spdzi< w LSoundzieM, a trudno byo mi co wymyli<. *o i #aktycznie, mama pozwolia mi w wita co wieczr zosta< poza domem. Sama byam zdziwiona. ! tym, e oczywicie naopowiadaam mamie, jaka to porzdna, niewinna dyskoteka dla nastolatkw ten LSoundM, i, e wszystkie moje koleanki te tam bd. 'oza tym zwrciam jej uwa", e sama przecie widzi, o ile jestem spokojniejsza, jak si tak raz w ty"odniu porzdnie

wyszalej. 1 w LSoundzieM robio si coraz ostrzej. Eakby na"le wybuc6a bombaF 6eroina. ake i w naszej paczce bez przerwy "adao si teraz o 6eroinie. (aciwie wszyscy byli przeciwko. /ielimy przecie a za duo przykadw ludzi, ktryc6 wyko=czya 6era. 1le potem jeden po dru"im prbowa ten pierwszy raz i wikszo< nie przestawaa. %eroina rozbia nasz paczk. $to raz sprbowa, natyc6miast wc6odzi w zupenie inn "rup. Ea czuam niesamowity lk przed 6eroin. $iedy szo o 6eroin, to natyc6miast znw sobie uwiadamiaam, e mam dopiero trzynacie lat. ! dru"iej strony niesamowicie imponoway mi te "rupki, "dzie si <pao. !nw byo to dla mnie co o stopie= wysze"o. Wpuny patrzyy na nas, palcyc6 6asz i ykajcyc6 proc6y, z niesamowit po"ard. %asz nazywali narkotykiem dla smarkaczy. ( jaki sposb deprymowao mnie to przekonanie, e ni"dy nie dostan si midzy <punw, czyli prawdziwyc6 narkomanw. 1 wic, e nie skocz ju wyej w 6ierarc6ii. 0o czuam wanie ten lk przed narkotykiem, o ktrym wiedziaam, e to ju naprawd ko=cwka wszystkie"o. *ie za bardzo mnie nawet ruszyo, e przez 6eroin rozleciaa si nasza paczka, bo miaam +etle#a. 5aa reszta nie bya ju a tak wana. ! +etle#em ukadao si coraz lepiej. ( ktr niedziel, na pocztku 789> roku, przyprowadziam "o do siebie do domu. (iedziaam wtedy, e mamy i $lausa nie bdzie. ;"otowaam +etle#owi re"ularny obiad. Siedzielimy potem przy stole i jedlimy ten nasz niedzielny obiad jak m i ona. (ydao mi si to niesamowicie #ajne. 'rzez cay nastpny tydzie= mylaam tylko o +etle#ie i niesamowicie si cieszyam, e ju niedu"o pitek i pjd do LSounduM. ( tamten pitek poszam do LSounduM zupenie trzewa, ale naprawd szczliwa. +etle# siedzia z jak kompletnie zrujnowan dziw. 'rzysiadam si, ale +etle# ledwie zwrci na mnie uwa". !auwayam, e myli zupenie o czym innym. 'rzez moment mylaam, e jest to samo, co z 1tzem 1le to bya kompletna bzdura, jeli popatrze< na t wrakowat dziewczyn. yc6 dwoje pocztkowo w o"le ze sob nie rozmawiao, potem zaczli rzuca< jakie strzpki zda=, ktre nie miay dla mnie sensu. ( kadym razie c6odzio o 6eroin. *a"le wszystko zaapaam. +etle# c6cia od tej dziwy 6eroin albo ona c6ciaa mu co wcisn<. (padam w panik. *ormalnie si wydaramF ? Stary, co ci odbio. /asz dopiero szesnacie lat, nie moesz bra< 6eroiny. +etle# zac6owywa si tak, jakby w o"le nie sysza. 'owiedziaamF ? (e dzi wieczr trzy porcje kwasu naraz. Skombinuj ci. 1le prosz, nie wpierdalaj si w to ba"no. ? *ormalnie ba"aam.

$iedy w o"le nie rea"owa, popeniam o"romny bd, nad ktrym czsto si potem zastanawiaam. (padam w kompletn panik i wrzasnamF ? Eak wemiesz 6eroin, to nie c6c ci wicej zna<. /oesz si wtedy odpieprzy<. *ie c6c ci wicej widzie<. ? 'otem od razu poszam ta=czy<. (szystko zrobiam le. *ie trzeba byo robi< cyrku. 'owinnam porozmawia< z nim spokojnie, kiedy tylko bdziemy sami. 'rzecie liczy si ze mn. 'rzede wszystkim nie wolno "o byo ani na moment zostawi< same"o, bo by niele nabuzowany ju w czasie rozmowy z t dziewczyn. Eu po dwc6, trzec6 "odzinac6 kto mi powiedzia, e +etle# razem ze swoim najlepszym kumplem 0erndem wanie sobie wadowali. *awet nie wc6ali na pierwszy raz. .d razu w kana. ej nocy zobaczyam jeszcze +etle#a. ;miec6a si do mnie z daleka. (y"lda na bardzo szczliwe"o. *awet nie czu potrzeby po"adania ze mn. *ie c6ciaam do nie"o podej<. o bya jeszcze #atalniejsza noc ni wtedy, w sobot, kiedy straciam 1tze"o. +etle# odszed. +o wiata, do ktre"o nie naleaam. ( jednej c6wili przestalimy mie< ze sob cokolwiek wsplne"o. +alej c6odziam do LSounduM. (krtce +etle# mia ju inn dziewczyn. *azywaa si 1nni, bya brzydka i mao wraliwa. !auwayam, e midzy nimi w o"le nic nie ma. (aciwie ni"dy nie widziaam, eby +etle# z ni rozmawia. yle, e te <paa. 5zasem +etle# do mnie przyc6odzi. 0y zupenie obcy. *ajczciej przyc6odzi, eby poyczy< mark albo O4 #eni"w. 'otem azi, eby dopoyczy< reszt #orsy na porcj. Eak miaam pienidze, to mu troc6 dawaam. *iedzielne poranki byy bardzo przy"nbiajce. (lokam si wypluta na dworzec metra i mylaamF o wszystko razem "wno warte. $ompletnie nie wiedziaam, co jest "rane. *ie wiedziaam, po co c6odz do LSounduM, nie wiedziaam, czemu bior proc6y, nie wiedziaam, co mo" robi< inne"o, w o"le kompletnie nic nie wiedziaam. %aszysz niewiele mi ju dawa. Eak byam dobra po 6aszu, to byam cakowicie odizolowana i nie mo"am z nikim rozmawia<. 1le przecie trzeba byo czasem z kim po"ada<, od kiedy nie byo ju +etle#a. 0raam coraz wicej tabletek. &az, kiedy pewnej soboty miaam akurat pienidze, a w LSoundzieM byy dowolne pi"uki, przesadziam. 'oniewa jako tak byam w #atalnym nastroju, wziam dwa capta"ony, trzy e#ki i par tabletek ko#einy i popiam wszystko piwem. $iedy zaczo mnie roznosi<, nie spodobao mi si. +oprawiam mandraksem i mnstwem Ualium. Eu nie pamitam dokadnie, jak dotaram do domu. ( kadym razie w drodze z

dworca kolejki do mieszkania padam. +oczo"aam si do sc6odw jakie"o sklepu i zwinam si tam w kbek. 'o jakim czasie podniosam si po cianie i zaczam le< od jedne"o punktu oparcia do dru"ie"o. .d latarni do najblisze"o drzewa i znowu do latarni. o bya nie ko=czca si dro"a. 'omylaam sobie, e jak nie dojd, to umr. *aj"orszy by bl w piersiac6. 5zuam si tak, jakby kto mieczem wierci mi w sercu. *astpne"o dnia rano, w poniedziaek, mama nie mo"a si mnie dobudzi<. $iedy wieczorem wrcia z pracy, ja wci jeszcze leaam bez ruc6u. *a si zacza wlewa< we mnie mid. +opiero we wtorek po poudniu udao mi si podnie< z ka. *aopowiadaam mamie, e mam "ryp i zaburzenia krenia. 0o #aktycznie czsto miaam kopoty z kreniem. 'owiedziaam mamie, e inni z mojej klasy te to maj. Pe to z dojrzewania i przez szybkie roniecie. !a wszelk cen c6ciaam unikn< wizyty lekarza, bo baam si, e on zauway, co si ze mn dzieje. *o i mama #aktycznie nie sprowadzia lekarza. /iaam wraenie, e zawsze jest zadowolona, kiedy potra#i jako wytumaczy< swj stan. Eak na razie pi"uek miaam dosy<. +o nastpnej soboty prawie w o"le nic nie wziam. 5zuam si #atalnie. ( sobot w LSoundzieM wziam kwas. 'rzeyam autentyczny koszmar. 'o raz pierwszy miaam prawdziwy koszmar na tripie. a twarz 2rankensteina z plamki na moim plakacie znw si pojawia. 'otem mi si zdawao, e si wykrwawiam. 5i"no si to "odzinami. *ie mo"am mwi< ani c6odzi<. Eako dostaam si do kina w LSoundzieM, siedziaam tam pi< "odzin i wydawao mi si, e si wykrwawiam. *ajwyraniej nic ju nie mo"am bra<. Padnyc6 tabletek, adne"o IS+. *a 6asz od dawna ju nie miaam oc6oty. ak wic c6odziam LczystaM, jeli nie liczy< tyc6 paru tabletek Ualium od przypadku do przypadku. 56yba przez jakie trzy ty"odnie. o by kompletnie popieprzony okres. 'rzeprowadzilimy si do $reuzber", blisko muru. 0eznadziejna okolica, ale czynsz by niszy. /usiaam teraz jec6a< p "odziny metrem do mojej szkoy w Kropiusstadt. 1le za to LSoundM by bliej. ( LSoundzieM byo beznadziejnie bez proc6w. $ompletnie nic si nie dziao. 1 do te"o ranka, kiedy szam na dworzec metra i akurat wszdzie naklejali plakaty. 0yo na nic6 napisaneF +aUid 0owie w 0erlinieR *ie miecio mi si to w "owie. +aUid 0owie to by nasz absolutny idol, nie do pobicia. Ee"o muzyka bya najlepsza. (szyscy c6opcy c6cieli wy"lda< jak +aUid 0owie. i na"le wanie on przyjeda do 0erlina. /ama zaatwia mi z pracy dwie wejciwki na koncert. +ziwnym tra#em od pierwszej c6wili wiedziaam, komu da< dru"F 2rank. *ie zastanawiaam si, dlacze"o akurat on. 2rank by jednym z naszej starej paczki z LSounduM. Eako tak z natury wy"lda jak

+aUid 0owie. *awet przy#arbowa sobie 6enn wosy na czerwono. /oe to by powd, e o nim pomylaam. 1le poza tym 2rank pierwszy z naszej paczki zacz tak naprawd <pa<. i jako pierwszy #izycznie ciko uzaleni si od 6ery. +awniej mwio si na nie"o $urczak. eraz kady mwi o nim ruposz, bo z czasem zacz wy"lda< jak prawdziwy c6odzcy trup. Eak wszyscy c6opcy z paczki mia okoo szesnastu lat. 1le jak na swj wiek, mia niesamowity dystans. 0y ponad wszystko. 0y tak wyluzowany, e nawet w stosunku do mnie, smarkatej nowicjuszki, ni"dy nie by wyniosy. ak wic wybraam sobie akurat re"ularne"o <puna, eby poszed ze mn na ten koncert, ktry wydawa mi si wtedy jednym z najwaniejszyc6 wydarze= w caym moim yciu. $iedy proponowaam $urczakowi wejciwk, nie zdawaam sobie nawet sprawy, jak to ma wa". 'rzecie yam tylko podwiadomoci. 1le najwidoczniej przez te ty"odnie, kiedy tabletki, s6it i IS+ przestay mi cokolwiek dawa<, musia zmieni< si mj stosunek do 6eroiny. ( kadym razie bariery nie do przezwycienia, ktre oddzielay mnie od <punw, najwidoczniej znikny. ( dniu koncertu spotkaam si z $urczakiem na %ermannplatz. $urczak by niesamowicie du"i i potwornie c6udy. *i"dy dotd nie rzucao mi si to tak w oczy. 'owiedziaam mu to. .dpowiedzia, e way teraz sze<dziesit trzy kilo"ramy. (anie si way przy oddawaniu krwi. $urczak cz< #orsy na narkotyki zarabia oddajc krew. 56ocia wy"lda jak trup, a je"o rce byy kompletnie skute i przecie narkomani czsto c6oruj na taczk, za kadym razem z"adzali si pobra< mu krew. ( metrze zauwayam, e zapomniaam zabra< Ualium. 'owiedziaam do $urczakaF ? 56olera, koniecznie c6ciaam to mie<, w razie "dybym dostawaa wira na koncercie. ? ! tym, e ju w domu zayam oczywicie par sztuk. *ie po to, eby si oszoomi<, ale, eby w czasie koncertu mie< ten dystans. $urczak od razu przypi si do te"o Ualium, ktre miaam w domu. $oniecznie c6cia si wraca<. !apytaam. ? 5o si tak napalie na to UaliumJ ? !nowu powiedzia, e c6ce si wrci<. $iedy mu si dokadniej przyjrzaam, skapowaam, w czym rzecz. &ce mu si trzsy. 0y na "odzie. ; nas mwio si LturkeyM. indyk jest podniecony, cay si trzsie. narkomanw, kiedy ustpuje dziaanie narkotyku. (yliczyam $urczakowi, e nie moemy si wrci<, bo spnilibymy si na koncert. 'owiedzia, e nie ma 6ery ani szmalu. 'rzez ten koncert nie udao mu si nic skombinowa<. o po an"ielsku znaczy indyk. $iedy urkey to s objawy abstynencyjne u staryc6

i, e to kurewski pec6 by< na "odzie akurat przed koncertem +aUida 0owie i nie mie< nawet Ualium. $urczak nie by ju wcale wyluzowany i z dystansem. 5zsto widywaam ludzi na "odzie, ale ni"dy nie dotaro to do mnie tak ostro. ( +eutsc6land6alle, "dzie mia si odby< koncert, bya wspaniaa atmos#era. *aokoo prawie wycznie obdni ludzie, wanie #ani +aUida 0owie. .bok nas siedzieli ameryka=scy onierze i palili 6asz. (ystarczyo, e na nic6 popatrzylimy, i od razu #ajka zawdrowaa i do nas. (szyscy byli w obdnym nastroju. $urczak ci"n z #ajki jak wariat. /imo to byo z nim coraz "orzej. $iedy 0owie zacz piewa<, zrobio si prawie tak "enialnie, jak sobie wyobraaam 0yo obdnie. 1le jak doszed do utworu L)t is too lateM, LEu za pnoM, momentalnie mnie wzio. !upenie idiotycznie w jednej c6wili byam "otowa Eu przez par ostatnic6 ty"odni, kiedy kompletnie nie wiedziaam, co ze sob zrobi<, to L)t is too lateM niesamowicie mnie brao. (ydawao mi si, e ten utwr opisuje dokadnie moj sytuacj. *o i teraz to L)t is too lateM kompletnie mnie zaatwio. 'rzydaoby mi si moje Ualium. 'o koncercie $urczak autentycznie ledwie c6odzi. 0y na kompletnym "odzie. Spotkalimy 0ernda, kumpla +etle#a. 0ernd wadowa sobie ju przed koncertem. 'owiedzia, e trzeba co wykombinowa< dla $urczaka. .n sam te by c6tnie wtryni sobie jeszcze jedn dziak. 0ernd mia jeszcze dwie porcje kwasu. 0ardzo szybko sprzedalimy je pod +eutsc6land6alle i mielimy ju 73 marek. &eszt miaam skoowa< od ludzi. 0yam mistrzem w koowaniu. ( LSoundzieM wiksz cz< #orsy, jak potrzebowaam na proc6y, udawao mi si skoowa< od ludzi. 'otrzebowalimy co najmniej 34 marek. 'oniej tej sumy nie byo nic do kupienia. 'od +eutsc6land6alle szo mi wspaniale. *a koncert przyszo mnstwo ludzi z #ors, ktryc6 nikt jeszcze nie zanudza bez przerwy, eby troc6 odpalili. Saziam od czowieka do czowieka mwic L*ie mam #orsy na bilet powrotnyM albo co w tym sensie i #orsa tylko brzczaa lecc do plastikowej torebki. 0ernd kupi za to 6eroiny. Spokojnie wystarczyo na dwie dziaki. (tedy wszystko byo jeszcze stosunkowo tanie. a myl pojawia si na"leF Eak ju skoowaa na to #ors, to czemu nie miaaby c6ocia sprbowa<. !obaczymy, czy to rzeczywicie takie bombowe, jak wida< czasem po wniebowzityc6 minac6 tyc6, co za<pali. 1utentycznie o nic wicej mi nie c6odzio. *ie zdawaam sobie przecie sprawy, e przez ostatnie miesice systematycznie przy"otowywaam si do 6eroiny. *ie miaam nawet pojcia, e jestem w takiej niesamowitej depresji, e to L)t is too lateM tak mnie walno, e teraz aden inny narkotyk nie pomoe mi si z te"o wyci"n<, e 6eroina jest naturaln konsekwencj dro"i, ktr wybraam.

/ylaam tylko o jednym, za nic nie c6ciaam, eby ci dwaj si wynieli i zostawili mnie sam w takim kurewskim nastroju. *atyc6miast im powiedziaam, e te c6c raz sprbowa<. $urczak ledwie m" mwi<. 1le normalnie si wciek. 'owiedziaF ? *ie zrobisz te"o. *ie masz pojcia, co to jest. Eak to zrobisz, to cakiem niedu"o dojdziesz do te"o, co ja. 0dziesz zwyky trup. ? $urczak doskonale wiedzia, e mwimy na nie"o ruposz. Eak wida<, wcale nie byo tak, e oto ja, biedna dziewczynka, dostaam si w szpony brzydkie"o narkomana czy 6andlarza narkotykw i zostaam wiadomie wci"nita w na", jak to si zawsze czyta w "azetac6. *ie znam niko"o, kto wpadby w na" wbrew swojej woli. (ikszo< modziey zupenie sama przec6odzi na 6eroin, kiedy po prostu do te"o dojrzeje, tak jak to byo ze mn. 0ekotliwa "adka $urczaka tylko zwikszaa mj upr. eraz, jak by na "odzie, w niczym nie przypomina wyluzowane"o, #antastyczne"o $urczaka, by tylko zwykym, zalenym ode mnie nieborakiem. *ie miaam oc6oty suc6a< je"o uwa". 'owiedziaamF ? 'o pierwsze towar jest prawie w caoci mj, bo ja skoowaam pienidze. 'oza tym nie masz co tyle pieprzy<. 'rzecie nie mam zamiaru si uzalenia<, tak jak ty. 5akowicie si kontroluj. Sprbuj tylko ten raz, a potem koniec. *ie miaam jeszcze pojcia, jaki czowiek jest na "odzie saby. *a $urczaku w kadym razie zrobio wraenie to, co powiedziaam. ( o"le nie otworzy ju dzioba 0ernd te co tam prbowa mendzi<, ale wcale "o nie suc6aam, tylko powiedziaam, e jak mi nie c6c da< sprbowa<, to bior ca swoj cz<. *iesamowicie si na to napaliam. *ie miaam adnyc6 oporw, adnyc6 wyrzutw sumienia. 'o prostu c6ciaam jak najszybciej sprbowa<, eby w ko=cu znw czu< si jak zawsze. Strzykawki si baam. 'owiedziaam do c6opakwF ? *ie c6c adowa<. *iuc6n sobie. ? 0ernd powiedzia mi, co mam robi<, c6ocia od dawna ju wszystko wiedziaam z tyc6 ci"yc6 rozmw o 6eroinie. .d razu wci"nam ten proszek nosem. Eedyne co poczuam, to "ryzcy, "orzki smak. . mao nie zwymiotowaam i strasznie duo te"o w ko=cu wypluam. 1le potem weszo ju niesamowicie szybko. *o"i i rce zrobiy mi si strasznie cikie i jednoczenie zupenie lekkie. ."arno mnie niesamowite znuenie i byo to #antastyczne uczucie. 5ay dotyc6czasowy sy# przepad bez ladu. Padne"o L)t is too lateM. 5zuam si tak #antastycznie, jak ni"dy dotd. o byo 7: kwietnia 789>, na miesic przed moimi czternastymi urodzinami. ej daty ni"dy nie zapomn. $urczak i 0ernd poszli z jednym narkomanem do je"o wozu, eby sobie wadowa<. 'oszam do LSounduM nie czekajc na nic6. (cale mi ju nie przeszkadzao, e jestem sama. (ydawao mi si to nawet niesamowicie super. 5zuam si niesamowicie silna. (

LSoundzieM siadam na jakiej awce. 'odesza 1strid, przyjrzaa mi si i zapytaaF ? +ziewczyno, co ty, za<paaJ ? 1strid bya w tym czasie moj najlepsz przyjacik. /imo to wkurzyo mnie jej "upie pytanie. (rzasnamF ? .dpieprz si ode mnie. Spierdalaj std. ? *ie miaam pojcia, czemu si wciekam. 'rzyszli $urczak i 0ernd i te byli dobrzy. $urczak znowu by niesamowity i wietny, jak dawniej. +etle#a w LSoundzieM nie byo. 56ciao mi si pi< i przyniosam sobie sok winiowy. 5a noc piam sok winiowy. 'rzed alko6olem miaam potworny lk. . pitej rano 0ernd zapyta, czy nie wpadlibymy jeszcze do nie"o na 6erbat. 'oszlimy. 1bsolutnie szczliwa wziam $urczaka pod rk. Sok winiowy przelewa mi si w brzuc6u jak oszalay i musiaam zwymiotowa<. &zy"aam idc. $ompletnie mi to nie przeszkadzao. 0ernd i $urczak jakby te"o w o"le nie zauwayli. 5zuam si jak we wspaniaej, nowej rodzinie. *ie mwiam duo, ale miaam wraenie, e z tymi dwoma mo"abym rozmawia< o wszystkim. %eroina zrobia z nas rodze=stwo. (szyscy bylimy rwni. 'otra#iabym zdradzi< im najskrytsze myli. 'o tyc6 beznadziejnyc6 ostatnic6 ty"odniac6 czuam si szczliwa jak ni"dy dotd. Spaam z 0erndem w jednym ku. *awet mnie nie dotkn. 0ylimy przecie rodze=stwem, 6eroinowym rodze=stwem. $urczak pooy si na pododze z "ow opart o #otel. 'rzelea tak do dru"iej po poudniu. 'otem wsta, bo znw zaczyna si "d i musia sobie zor"anizowa< towar. *a caym ciele czuam niesamowite swdzenie. &ozebraam si do na"a i drapaam si szczotk do wosw. 'odrapaam si do krwi, zwaszcza na ydkac6. !upenie si tym nie przejam. (iedziaam, e narkomani si drapi. 'o tym drapaniu ju w LSoundzieM od razu poznawaam, kto <pa. Sydki $urczaka byy tak rozdrapane, e nie byo na nic6 kawaka caej skry, a w niektryc6 miejscac6 wida< byo miso. $urczak drapa si po ydkac6 nie szczotk, tylko scyzorykiem. 'rzed wyjciem $urczak powiedziaF ? Eutro mo" ci odda< porcj, ktr mi daa ? +la nie"o byo wic ju jasne, e zostaam re"ularn narkomank, ktra najpniej na dru"i dzie= znw musi za<pa<. ;daam kompletn obojtno< i powiedziaamF ? 5o si szczypiesz. *ie ma popiec6u. (ystarczy, jak mi oddasz za miesic. 'onownie usnam, absolutnie szczliwa i spokojna. (ieczorem pojec6aam do domu. 0yy takie c6wile, e mwiam sobie mniej wicej takF ? +ziewczyno, masz trzynacie lat i braa ju 6eroin. 5o tu jest do dupy. ? 1le to tylko c6wilami. !a dobrze mi byo, ebym si miaa zastanawia<. Eak si zaczyna, to nie ma przecie objaww abstynencyjnyc6. en mj wspaniay nastrj utrzymywa si przez cay tydzie=. (szystko szo jak trzeba. (

domu ani jedne"o spicia. ( szkole byam kompletnie zrelaksowana, od czasu do czasu si wczaam i wpado par dobryc6 ocen. 'rzez nastpne ty"odnie z wielu przedmiotw wyci"nam si na czwrki. *a"le zaczo mi si zdawa<, e potra#i z kadym i ze wszystkim jako doj< do adu. !upenie luniutko pynam sobie przez ycie. ( ci"u ty"odnia znw aziam do L%aus der /itteM. .kazao si, e ju czwrka ludzi z naszej starej paczki przesza na 6eroin. (anie z nimi siedziaam "dzie z boku. ( ci"u niewielu ty"odni w L%aus der /itteM "watownie wzrosa liczba narkomanw. %eroina wkraczaa te ostro do Kropiusstadt. E;&K,* .;1*+ pastor, kierownik ,wan"elickie"o 5entrum /odzieowe"o L%aus der /itteM $lub modzieowy w centrum ewan"elickim L%aus der /itteM przez cae lata by "wnym miejscem spotka= modziey z Kropiusstadt i *eukXlln. 5o wieczr przyc6odzio do nas okoo piciuset dziewczt i c6opcw, a do "rudnia roku 789>, kiedy to zamknlimy placwk w zwizku z "watownym wzrostem liczby modocianyc6 zaywajcyc6 6eroin, aby w ten sposb zwrci< uwa" opinii publicznej na katastro#alno< sytuacji. 5o byo zaskakujce dla nas, peda"o"w, ktrzy w okresie ruc6w studenckic6 dyskutowali na temat uywania tzw. mikkic6 narkotykw "wnie pod ktem ic6 wpywu na rozwj wiadomoci, to szybko<, z jak w Kropiusstadt wytworzy si rynek Ltwardyc6M narkotykw. ( ci"u niewielu miesicy od trzydziestu do pi<dziesiciu modocianyc6 z nasze"o terenu przerzucio si na 6eroin. 'odejmowane przez nas dotd, poparte rzeczow ar"umentacj, a nie rodkami dyscyplinarnymi, prby przekonania modziey o szkodliwoci uywania narkotykw musiay podziaa< na modzie wrcz jak zaproszenie do dalsze"o narkotyzowania si i przyznanie si do naszej bezradnoci w walce z narkotykami 'raktyka nasze"o klubu w L%aus der /itteM wykazaa dowodnie to, czemu wadze z takim uporem zaprzeczayF mianowicie, e tak zwana #ala narkomanii bynajmniej nie opada (prost przeciwnie nawet, problem narkomanii przybra jakociowe i ilociowe rozmiary porwnywalne z ameryka=skimi. /ateria stanowia teraz pozbawiona moliwoci pracy oraz dalsze"o ksztacenia si modzie z rodzin robotniczyc6. Eako peda"o"om pozosta nam jedynie publiczny protest przeciwko i"norancji wadz. !amknicie nasze"o klubu modzieowe"o miao wydoby< na wiato dzienne to, co wielu wolaoby pozostawi< w ciemnoci. ak si te stao ? dzi tocz si w 0erlinie !ac6odnim intensywne debaty na temat problemu narkomanii oraz stanowiska wadz.

ymczasem klub otwarto ponownie *iektre z da=, bdcyc6 warunkiem otwarcia placwki, zostay spenione. ( *eukXlln powstaa #inansowana przez pa=stwo poradnia dla narkomanw, w Kropiusstadt utworzono placwk, w ktrej odbywaj si spotkania za"roonej narkomani modziey Gtzw. 5leantYusH, rozszerzono te wac6larz metod terapeutycznyc6. 'o upywie dwc6 lat problemy zwizane z narkomani wcale si nie zmniejszyy, c6o< mamy teraz do czynienia z nastpn "eneracj dorastajcej modziey. $ilkoro z tyc6 nastolatkw, ktrzy przed dwoma laty zaczynali z 6eroin, ju nie yje. Eednoczenie warunki yciowe modziey wcale si nie poprawiy. .bok staryc6 problemw pojawiaj si noweF coraz wicej modocianyc6 w Kropiusstadt nosi przy sobie bro= i w przypadkac6 krytycznyc6 nie wa6a si jej uy<. *iejednokrotnie wie si to obecnie z odpowiednim szta#aem narodowosocjalistycznym i "otowoci do przejcia #aszystowskiej spucizny ideolo"icznej. (ikszo< osb, z ktrymi mamy do czynienia w L%aus der /itteM, poc6odzi z rodzin robotniczyc6. )c6 sytuacja, mimo pozorne"o wzrostu dobrobytu, c6arakteryzuje si wzrastajcym systematycznie po"arszaniem si warunkw e"zystencji ? po"o= za wynikami i stresy w szkole, przepenione klasy, brak miejsc do nauki zawodu, bezrobocie i kon#likty rodzinne s konkretnym wyrazem te"o po"orszenia. ( osiedlu mieszkaniowym, takim jak Kropiusstadt, liczcym okoo czterdziestu piciu tysicy mieszka=cw, doc6odzi jeszcze dodatkowo i to, e w zwizku z za"szczeniem ludnoci wszelkie problemy zyskuj c6arakter masowyF a wic mamy tu wiele bezrobotnej modziey, wiele kon#liktw rodzinnyc6, czste przypadki wa"arowania itd. ( dodatku rodowisko LnaturalneM o#eruje ju tylko bardzo niewiele natury, a co za tym idzie moliwoci obcowania z ni. ? *ajsabsze "rupy w spoecze=stwie, a wic dzieci, modzie i ludzie starzy, najbardziej naraone s na niszczycielski wpyw te"o rodzaju warunkw. 'o zako=czeniu budowy osiedla ? a oznacza to wykorzystanie wszelkic6 terenw nadajcyc6 si pod zabudow ? brakuje w Kropiusstadt odpowiednic6 warunkw do zabaw dla dzieci, miejsc rozrywek dla modziey i dorosyc6, no i przede wszystkim terenw rekreacyjnyc6. *ie ma tu ani rozle"yc6 parkw, ani k czy laswZ po prostu nie ma terenw, na ktryc6 dzieci mo"yby si le"alnie wyszale<, a doroli c6odzi< na spacery. Io"ika takic6 osiedli, jak Kropiusstadt, opiera si na rentownoci kapitau, bez uwz"ldnienia potrzeb i elementarnyc6 wyma"a= yciowyc6 czowieka. 5oraz wyraniej daj o sobie zna< dotyc6czas jedynie domniemywane skutki wymuszane"o stylu ycia. roski materialne nadal stanowi przyczyn wielu kon#liktw i problemw. (ysoki czynsz oraz wci rosnce koszty utrzymania zmuszaj do pracy w coraz wikszym wymiarze

"odzin oraz do pracy zarobkowej oboj"a rodzicw.

ak wic ycie ludzkie podle"a tu

pozornie nieuniknionemu przymusowi powicania coraz wikszej iloci czasu i ener"ii codziennej pracy zawodowej, bez moliwoci osi"nicia w zamian prawdziwe"o szczcia i dobrobytu. *arkotyk z dawien dawna by jednym z najstraszniejszyc6 rodkw pozbawiania ludzi wiadomoci te"o, e nale do o#iar rozwoju spoeczne"o. 1lko6ol wystarczajco du"o spenia t wanie rol w rodowiskac6 robotniczyc6. ( ostatnic6 latac6 doszy do te"o inne rodki prowadzce do powstania nao"uF psyc6otropy ? cakiem le"alny i doc6odowy interes ? oraz narkotyki, jak 6eroina i kokaina, wprawdzie niele"alne, ale nie mniej doc6odowe. !dumiewajce jest waciwie nie to, jak wiele osb robi z tyc6 rodkw uytek, ale to, jak wiele osb, pomimo powanyc6 problemw yciowyc6, po nie nie si"a. +otyczy to take, a nawet zwaszcza, modziey. !waywszy jej sytuacj, wzrost narkomanii i przestpczoci, przybierajca na sile brutalizacja zac6owa= i spopularyzowanie wrd modziey ze rodowisk robotniczyc6 #aszystowskiej spucizny ideolo"icznej nie powinny niko"o dziwi<. Paden powanie mylcy czowiek nie moe zaprzeczy<, e pomidzy wzrostem narkomanii wrd modziey robotniczej a powszec6nym po"orszeniem warunkw jej e"zystencji zac6odzi bezporedni, wykorzystany zreszt bezbdnie przez s#ery komercyjne, zwizek. ( tydzie= po tym, jak pierwszy raz niuc6aam 6eroin, spotkaam w LSoundzieM +etle#a. *atyc6miast na mnie naskoczyF ? 5o ci strzelio do baR zdrowo pierdolnita. ? Sysza ju od 1strid, e niuc6aam. 'owiedziaam do nie"oF ? 'rzybastuj, staruszku. o przecie ty zacze i jeste ju normalnym narkomanem. /nie to nie "rozi. +etle# nie wiedzia, co na to odpowiedzie<. !reszt by w nie najlepszej #ormie. *ie by na "odzie, bo jeszcze si #izycznie nie uzaleni. 1le mia niesamowit c6cic, eby co za<pa<. ( ko=cu powiedzia, e nie ma #orsy, a c6ciaby kupi< troc6 towaru. Ea na toF ? *o i widzisz, staryJ ? 1 potem zaproponowaam, ebymy wsplnie skoowali od ludzi #ors. !"odzi si, c6ocia przecie musia sobie zdawa< spraw, jak to si sko=czy. ( ci"u 34 minut zebraam pod LSoundemM 34 marek. +etle# mia o wiele mniej. 1le starczyo spokojnie dla nas dwoj"a, bo wystarczaa nam jeszcze bardzo niewielka porcja, eby si na<pa<. ak w o"le, to nawet nie rozmawialimy o tym, czy ja te mam co z te"o dosta<. o byo po prostu jasne. +etle# wadowa sobie te"o wieczora swoj porcj, ja miaam swoje"o niuc6a. 1 wic nic nie wyszo z moje"o cic6e"o postanowienia, e sprbuj znowu y musisz by< jednak

dopiero za miesic. +etle# i ja znw bylimy razem. !upenie jakbymy si w o"le nie rozstawali. Padne z nas nie mwio o tyc6 ty"odniac6, kiedy omijalimy si z daleka w LSoundzieM. !nw byo tak piknie, jak w tamt niedziel, kiedy "otowaam dla nie"o i razem jedlimy obiad. 56yba byam szczliwa, e stao si to, co si stao. Kdybym nie sprbowaa 6eroiny, ni"dy nie byabym ju z +etle#em. (mawiaam sobie, e bd <pa< tylko na weekendac6. $ady, kto zaczyna z 6eroin, sobie to wmawia, c6ocia nie znam niko"o, komu by si udao. 'oza tym wmwiam sobie, e potra#i uratowa< +etle#a przed cakowitym popadniciem w na". o byy takie kamstewka, ktrymi si uspokajaam. ( podwiadomoci prawdopodobnie wcale w nie nie wierzyam. $iedy kto mnie pyta o 6eroin, zaraz byam wpieniona. .d razu wrzeszczaamF ? Spierdalaj. ? Eak po pierwszym niuc6u, kiedy przyczepia si do mnie 1stryd, i zaczam nienawidzi< wszystkic6 dziewczyn w moim wieku, po ktryc6 poznawaam, e s na tej samej drodze, co ja. &ozpoznawaam je w metrze i w dyskotece, te wszystkie smarkate prbujce 6aszu i IS+, ktre staray si ju ubiera< jak stare <punki, te dwunasto ? i trzynastoletnie "i"anciary, ptajce si po LSoundzieM. /wiam wtedy do siebieF a "upia maa pipa sko=czy na 6eroinie. ? 56ocia normalnie jestem bardzo zrwnowaona, te dziewczyny budziy we mnie autentyczn a"resj. !upenie na serio ic6 nienawidziam. *i"dy nie wpadam na to, e waciwie nienawidz samej siebie. *iuc6aam re"ularnie przez par weekendw, ale potem #aktycznie zrobiam dwuty"odniow pauz. Padna trudno<, wmawiaam sobie. 2izycznie zreszt wcale nie poczuam si "orzej. 1le znowu wylazo to ba"no, co zwykle. *ic mi si nie c6ciao, znowu zaczam kci< si z mam. o byo na krtko przed #eriami wielkanocnymi 789>. ( pierwsz sobot #erii siedziaam w LSoundzieM na awce przy sc6odac6 i znw tak naprawd nie wiedziaam, po co tam siedz. 'o sc6odac6 zeszy dwie dziewczynki, takie po okoo dwunastu lat, ale zrobione na szesnastki, szminka, biustonosz. Ea te opowiadaam kademu, kto mnie dokadnie nie zna, e mam szesnacie lat, i malowaam si, eby na tyle wy"lda<. .d razu poczuam niesamowit niec6< do tyc6 dwc6 dziewczyn. 1le potem zaczy mnie interesowa<. *ie spuszczaam ic6 z oka. 'o ic6 zac6owaniu od razu poznaam, e szukaj kontaktu. 56ciay si wkrci< do jakiej paczki. 1 najbardziej odpowiadaliby im prawdziwi narkomani, pomylaam sobie. !nay ju zreszt &ic6ie"o, sze#a kuc6ni w LSoundzieM. Eako jedyny z pracujcyc6 w LSoundzieM by troc6 starszy, "dzie tak pod czterdziestk. Iubi dziewczynki w tym wieku. aki dobry wujcio dziewczyn na "i"ancie. *o wic te dwie smarkule "aday sobie z &ic6iem

przez kontuar. /usiay zauway<, e je obserwuj. 5o c6wila zreszt patrzyy w moj stron. 'ewnie dlate"o, e byam w ic6 wieku. 'otem jedna z nic6 do mnie podesza. /iaa naprawd niewinn twarz anioka 'owiedziaa, e nazywa si 0absi, i zapytaa, czy nie miaabym dla niej porcji kwasu. 'owiedziaam jejF ? +aj sobie spokj. *ie warto. 'o c6oler ci kwas. ? Sprawiaa mi przyjemno< wiadomo< wielkiej przewa"i, jak nad ni miaam. *iec6 si nauczy, e ko"o, kto ma za sob dowiadczenia z 6eroin, nie napada si tak po prostu z powodu kwasu. 'ewnie imponowaam jej tak samo, jak mnie par miesicy temu ludzie, ktrzy zaszli ju dalej w 6ierarc6ii nao"owcw. 0absi powiedziaa, e c6ce mi postawi< sok winiowy i zaraz wrci. $iedy tylko odesza, natyc6miast przysza ta dru"a. *azywaa si Stella. !apytaa, cze"o c6ciaa 0absi. 'owiedziaam, e kwasu. Stella zapytaaF ? +aa ci ju pienidzeJ 0o wiesz, wsiko mi "dzie pi< marek. *a pewno mi podwdzia. ? o bya typowa za"rywka Stelli. /o"am si o tym przekona<, kiedy pniej zaczymy spdza< wsplnie prawie kady dzie=. 0o 0absi i Stella zostay moimi najlepszymi przyjacikami. 1 do czasu, kiedy nazwisko 0absi narobio szumu w "azetac6, bo bya najmodsz w 0erlinie mierteln o#iar 6eroiny. 'otem przysza 0absi z sokiem. Kardziam ni, ale te jako lubiam za t jej anielsk twarzyczk i nieskomplikowan, naiwn natur. !aczymy "ada<. 0absi i Stella wyleciay ze szkoy realnej, bo za duo opuszczay lekcji. 1 wa"aroway dlate"o, e dostay si do paczki, w ktrej niesamowicie palio si 6asz. eraz day no" z domu, a wic byy na "i"ancie i c6ciay przey< co wicej, ni daje 6asz. 0absi miaa dwanacie lat, Stella trzynacie. !aprosiam 0absi do siebie na nastpny dzie= przed poudniem. 'oniewa kompletnie nie miaa ac6w, daam jej dwa swoje podkoszulki i jedne "acie. 'otem ona spaa w moim ku, a ja "otowaam obiad. 'olubiam j teraz tak naprawd. *astpne"o dnia zaprzyjaniam si take ze Stell. 0yy takie, jak jeszcze niedawno ja sama. ( ic6 towarzystwie czuam si nie wiem czemu jako lepiej ni z kompletnie zrujnowanymi narkomanami. 'aliy 6asz, bray kwas i dziki nim rzeczywicie troszk oderwaam si od ludzi, ktrzy mwili i myleli tylko o 6eroinie. ylko w soboty miaam te"o swoje"o niuc6a. &eszta ludzi z paczki stroia sobie ze mnie arty, e zadaj si teraz z takimi smarkulami. 1le zupenie si tym nie przejmowaam. 'o prostu miaymy o czym po"ada<. (szystkie trzy miaymy w domu podobne problemy. .jciec 0absi zabi si, kiedy bya jeszcze maym dzieckiem. 0absi opowiadaa, e

jej mama bya w 0erlinie (sc6odnim tancerk, a potem na !ac6odzie #otomodelk. Eej ojczym by znanym pianist. Vwiatowej sawy artysta, powiedziaa 0absi. 0ya z nie"o strasznie dumna. !waszcza kiedy szymy do sklepu pytowe"o, "dzie byo rzeczywicie mnstwo pyt z je"o nazwiskiem i zdjciem na kopertac6. ( kadym razie ten pianista nie za bardzo si c6yba o ni troszczy. 0absi mieszkaa u dziadkw, ktrzy j adoptowali. Pya tam jak ksiniczka. 'otem byam par razy u niej w domu. /iaa zupenie niesamowity pokj z obdnymi meblami. /iaa bombowy "ramo#on i stosy pyt. i zatrzsienie ciuc6w. 1le nie znosiy si z babci, ktra bya prawdziw z"a". 0absi najc6tniej zamieszkaaby z powrotem z mam. (ic rzucia w diaby ten swj bombowy pokj i prysna przez to z domu. Stella te miaa pikn mam, i te j koc6aa. 1le jej ojciec z"in w czasie poaru mieszkania. $iedy to si stao, Stella miaa c6yba dziesi< lat. i od te"o czasu wszystko byo na "owie mamy, ktra ni"dy nie miaa dla Stelli czasu i zacza troc6 popija<. Stella miaa wtedy kompletne"o wira na punkcie /u6ammada 1li. /arzya o je"o sile. (ydaje mi si, e by w jej wyobrani ojcem i koc6ankiem jednoczenie. ak wic wszystkie trzy byymy na tej samej drodze. !reszt przecie ju pierwsze"o wieczora byam pewna, e te dwie te sko=cz na 6eroinie. 1le kiedy przyszed ten moment, e Stella zapytaa mnie o 6eroin, byam naprawd oburzona. !nowu si wpieniam i zaczam na ni wrzeszcze<F ? (ybij to sobie ze ba. ) tak nikt ci nie da. Ea te rzucam to w c6oler. o w o"le nic nie daje. &zeczywicie nic jej nie daam, powiedziaam reszcie, eby te nic Stelli nie dawali. 1le po paru dniac6 dostaa jednak troc6 od 0lackyQe"o, jedne"o c6opaka z naszej paczki, z ktrym si zaprzyjania. 1 0absi oczywicie musiaa pj< w jej lady. *o ale nie miay za wiele okazji, eby wyprosi< wicej niuc6w. (pady w jakiej apance i odstawili je do domu. *a par ty"odni straciam je z oczu. ymczasem robia si wiosna i na dworze byo coraz cieplej. ! pierwszymi cieplejszymi dniami w roku wizao si dla mnie uczucie szczcia. 'rawdopodobnie zostao mi to z dzieci=stwa. 0ie"anie na bosaka, rozbieranie si do na"a, taplanie si w wodzie, rozkwitajce w o"rodzie kwiaty. (iosn 789> daremnie czekaam na to uczucie szczcia. 1ni na c6wil nie mo"am uwolni< si od problemw, nie wiedzc nawet tak naprawd, co to za problemy. 1le taki niuc6 dawno ju przesta wystarcza< na tydzie=. ( maju obc6odziam czternaste urodziny. /ama ucaowaa mnie i wrczya pi<dziesit marek. e pi<dziesit marek zaoszczdzia z domowyc6 pienidzy. /iaam sobie kupi< co, z cze"o bd si najbardziej cieszy<.

(ieczorem pojec6aam na $ur#Crstenstrasse. 5zterdzieci marek wydaam na dwie <wiartki 6eroiny. yle naraz ni"dy jeszcze nie miaam. !a sze< marek kupiam papierosw. 'aliam teraz jak oszalaa, jedne"o przypalaam od dru"ie"o. 'otra#iam wypali< paczk w ci"u dwc6, trzec6 "odzin. 5ztery marki zostay mi jeszcze na LSoundM. ( LSoundzieM od razu spotkaam +etle#a. 0ardzo serdecznie mnie ucaowa i zoy mi yczenia urodzinowe. Ea mu te, bo mia urodziny dwa dni przede mn. +etle# by troc6 smutny i powiedzia, e w tym roku rodzice nie zoyli mu ycze=. ylko babcia. 0y w o wiele "orszym nastroju ni ja. 'rbowaam "o pocieszy< mwic Lnie przejmuj si, staryM i tak dalej, a poza tym miaam przecie dla nie"o bombowy prezent. 'odarowaam mu ca jedn dziak. /iaam tyle towaru, e mo"limy c6odzi< za<pani a do poniedziaku. 'o tyc6 wsplnyc6 urodzinac6 z obdnym niuc6em dla mnie i porzdn dziak dla +etle#a zaczlimy tak naprawd ze sob c6odzi<. +otyc6czas +etle# przyjani si krtko to z tym, to z tamtym, a ja z kolei duo czasu spdzaam ze Stell i 0absi. eraz kad woln c6wil spdzalimy w swoim towarzystwie, jeli tylko udawao mi si wyrwa< z domu. Eeli mielimy wystarczajc ilo< #orsy, oboje bylimy na<pani. 'rzyszy wakacje. 'ierwsze"o dnia wakacji poszam z +etle#em i paroma jeszcze ludmi z paczki na pla (annsee. 'o raz nie wiadomo ktry bylimy kompletnie spukani. Szybko si nauczyam, jak mona bez trudnoci przywaszczy< sobie na tej play jakie wartociowe przedmioty, ktre potem da si opyli<. 'atalimy si pod laskiem, "dzie le stare dziadki. ! powodu cienia, bo dziadki nie za dobrze ju znosz so=ce. !aczynalimy od drobiaz"w, podprowadzalimy tylko to, co byo nam akurat potrzebne. 'odc6odzio si wic, powiedzmy, do koca z lodwk turystyczn obok, ktrej waciciele poszli si wanie kpa<. Ea mwiam "onoF ? .jej, babcia "dzie posza. ? 'otem otwieraam lodwk i wyjmowaam par puszek coli. *astpnym razem zwdziam rcznik i koc. +o wieczora miaam jeszcze przenone radio i par drobiaz"w, a +etle# ze"arek. &adio opc6nam natyc6miast za pi<dziesit marek w LSoundzieM. o by wspaniay dzie=. 0yam szczliwa ju na sam myl o tym, co mnie czeka. $iedy miaam ju pienidze, od razu powiedziaam do +etle#aF ? y, suc6aj, znudzio mi si niuc6a<. +zisiaj te sobie waduj. +etle# znw zacz protestowa<. 1le to bya "upia "adka. 5zy si niuc6a, czy aduje, to w zasadzie wszystko jedno. yle tylko, e dopki czowiek niuc6a, nie uwaali "o jeszcze za re"ularne"o narkomana. (tedy uc6odzio si jeszcze za takie"o, ktry robi to tylko od przypadku do przypadku. 'oszlimy na $ur#Crstenstrasse, "dzie mona byo co kupi<, zaraz za ro"iem. *asz

stay dostawca rozpoznawa nas ju z daleka. Eak tylko nas zobaczy, szed par ulic dalej i, jeli powietrze byo czyste, czeka tam na nas. $upiam u nie"o dwie <wiartki za czterdzieci marek. 1 wic w ko=cu zac6ciao mi si pierwsze"o razu. Eak si niuc6a, to wszystko przyc6odzi powoli. 'o wadowaniu dostaje si jak motem. *iektrzy porwnywali to z or"azmem. 56ciaam te"o, ani przez moment nie zastanawiajc si nad tym, e to nastpny krok w kompletne ba"no. 'oszlimy do szaletu przy 'otsdamer Strasse. Sy#iaste miejsce. 'rzed szaletem peno az"w. 'ijacy tu nocowali. +alimy im paczk papierosw. $apowali za to, czy nikt nie idzie. (iedzieli ju oczywicie, o co c6odzi, i c6olernie byli napaleni na papierosy. 'osza z nami jeszcze taka jedna <punka z LSounduM, ina. +etle# wyj ze swojej plastikowej torby yk, cytryn i sprzt. (ysypa 6eroin na yk, dola par kropel wody i troc6 soku z cytryny, eby ten proszek, ktry przecie ni"dy nie by cakiem czysty, lepiej si rozpuci. 'od"rza to wszystko nad zapalniczk i nabra w strzykawk. Eednorazowa strzykawka bya stara i kompletnie zawiniona, i"a tpa jak druty do robtek. *ajpierw wadowa sobie +etle#, potem ina. (tedy i"a kompletnie si ju zatkaa. *ic nie c6ciao przez ni przej<. 'rzynajmniej oboje tak twierdzili. /oe tylko nie c6cieli, ebym i ja sobie wadowaa. 1le ja byam ju za bardzo na to napalona. ( szalecie by jeszcze jeden narkoman, ktry wanie dopiero co sobie da. $ompletnie sko=czony typ, zupeny wrak. !apytaam "o, czyby mi nie poyczy sprztu. !"odzi si. 1le teraz poczuam okropny strac6 przed wbiciem sobie i"y w y na z"iciu przedramienia. Sprbowaam to zrobi<, ale po prostu nie daam rady. +etle# i ina udawali, e w o"le ic6 to nie obc6odzi. /usiaam wic poprosi< te"o ac6owate"o typa, eby mi pom". .czywicie od razu skapowa, e robi to pierwszy raz. +osy< idiotycznie si czuam wobec te"o stare"o narkomana. 'owiedzia, e wedu" nie"o to do dupy pomys, ale potem wzi strzykawk. 'oniewa moje yy s prawie niewidoczne, mia troc6 trudnoci z tra#ieniem. rzy razy wbija i", zanim udao mu si wci"n< do strzykawki troc6 krwi, co znaczyo, e wszed w y. 5ay czas mamrota, e to do dupy pomys, i w ko=cu wadowa mi ca dziak. o byo rzeczywicie jak cios motem. 1le prawdziwy or"azm inaczej sobie jednak wyobraaam. *atyc6miast potem zrobiam si kompletnie otpiaa. *iewiele do mnie docierao, kompletnie nic nie mylaam. 'oszam do LSounduM, klapnam "dzie w kcie i piam sok winiowy. eraz naprawd byam tam, "dzie i +etle#. 0ylimy naprawd razem jak prawdziwe mae=stwo. yle, e nie spalimy ze sob, w o"le nie byo midzy nami kontaktw

seksualnyc6. (ci jeszcze czuam si niewystarczajco dorosa, a +etle# to zaakceptowa bez zbdnyc6 wyjanie= z mojej strony. o te mi si w nim niesamowicie spodobao. .n by po prostu bezbdnym c6opakiem. 0yam pewna, e ktre"o dnia si z nim przepi, i cieszyam si, e z adnym c6opakiem te"o przedtem nie robiam. *ie miaam najmniejszyc6 wtpliwoci, e bdziemy ze sob na stae. 'o spotkaniac6 w LSoundzieM +etle# odprowadza mnie na piec6ot do domu. o trwao dwie "odziny. 'otem przewanie czeka, a "o kto podrzuci samoc6odem z $reuzber" do Iankwitz, "dzie mieszka z ojcem. +uo "adalimy o jakic6 nierzeczywistyc6 marzeniac6. Ea zatraciam ju kompletnie zwizek z rzeczywistoci. o co rzeczywiste, byo dla mnie nierzeczywiste. *ie interesowao mnie ani wczoraj, ani jutro. *ie miaam adnyc6 planw, tylko marzenia. *ajc6tniej rozmawiaam z +etle#em, co by byo, "dybymy mieli duo pienidzy. 56cielimy sobie wtedy kupi< duy dom i duy samoc6d, i wspaniae meble. ylko jedno nie pojawiao si w tyc6 #antazjac6 ni"dyF 6eroina. +etle# #aktycznie wpad raz na pomys, jak mo"libymy si wzbo"aci<. 'owiedzia mi, e moe dosta< od jedne"o 6andlarza na kredyt 6eroiny za sto marek. !amierza podzieli< to na dziesi< paczuszek po dwadziecia marek, tak, e po sprzeday mo"libymy zarobi< stw. !a te pienidze mo"libymy kupi< znowu i za kadym razem podwaja< kapita. 'omys wyda mi si idealny. (anie tak prosto wyobraalimy sobie wtedy 6andel 6eroin. +etle# rzeczywicie dosta kredyt na sto marek. (idocznie na rynek wc6odzio paru drobniejszyc6 6andlarzy i szukali nowyc6 ludzi do sprzeday ulicznej. Sprzedawa< tam, "dzie prawdziwi 6andlarze, nie mielimy odwa"i. Sprzedawalimy w LSoundzieM. +etle#, litociwa dusza, tra#ia akurat zawsze ludzi na "odzie, ktrzy nie mieli nawet zamanej marki. +awa im towar te na kredyt. 2orsy oczywicie ni"dy nie zobaczy. 'oowa towaru rozesza si w ten sposb, dru" poow wadowalimy sami. $iedy nie byo ju nic, okazao si, e nie dostalimy za to ani #eni"a. en czowiek, od ktre"o +etle# wzi na kredyt, niesamowicie si wpieprzy. 1le nic nam nie zrobi. 'rawdopodobnie c6cia tylko sprawdzi<, czy +etle# nadaby si na porednika. 1 on wystarczajco wyranie udowodni, e nie ma najmniejszyc6 zdolnoci w tym kierunku. 'rzez pierwsze trzy ty"odnie wakacji kady dzie= spdzaam z +etle#em. Spotykalimy si ju w poudnie. 'otem przewanie azilimy szukajc, skd by tu wytrzasn< jak #ors. &obiam teraz rzeczy, ktre dawniej nie przyszyby mi tak atwo. $radam w domac6 towarowyc6 jak sroka. 'rzede wszystkim to, co mona byo w LSoundzieM atwo wymieni< na #ors, a potem na towar. &zadko kiedy starczao na dwie pene

porcje dziennie. 1le to jeszcze nie byo w naszym przypadku konieczne. 'otra#ilimy jeszcze wytrzyma< par dni bez 6eroiny, bo nie bylimy jeszcze #izycznie uzalenieni. *a dru" poow wakacji miaam pojec6a< do mojej babci, do %esji. 0abcia mieszkaa w maej wiosce. 5o najmieszniejsze, niesamowicie si cieszyam, e zobacz i wiosk, i babci. ! jednej strony w o"le nie wyobraaam sobie dwc6 czy trzec6 ty"odni bez +etle#a. o, e wytrzymam nawet par dni bez LSounduM i $ur#Crstendamm, wydawao mi si nie do pomylenia. ! dru"iej strony cieszyam si, e zobacz tamte dzieciaki, ktre ni"dy nie syszay o narkotykac6, e bd si bawi< w podc6ody, c6lapa< w strumieniu, jedzi< konno. Sama ju nie wiedziaam, kim waciwie jestem. *ie bardzo nawet zdajc sobie z te"o spraw, rozdzieliam si ju na dwie cakowicie rne osoby. 'isaam do siebie listy. o znaczy 56ristiane pisaa listy do -ery. 0o na dru"ie mam -era. 56ristiane bya trzynastolatk, ktra c6ce do babci, bya t dobr, -era bya narkomank, i teraz kciy si ze sob w listac6. Eu w c6wili, kiedy mama wsadzia mnie w poci", byam tylko 56ristiane. 1 kiedy potem siedziaam u babci w kuc6ni, wydawao mi si, jakbym ni"dy nie bya w 0erlinie. .d razu poczuam si jak u siebie. /oja babcia, ju c6o<by przez to, e tak sobie tu spokojnie siedzi, dawaa mi poczucie bycia w domu. .kropnie lubiam swoj babci, i lubiam jej kuc6ni. 0ya jak z ksiki z obrazkami. 'rawdziwa stara c6opska kuc6nia z piecem na w"iel i o"romnymi "arami i patelniami, w ktryc6 zawsze co tam si pic6cio. /arzenie. *atyc6miast do"adaam si bez trudu z kuzynami i kuzynkami i ca reszt dzieci w moim wieku. o wszystko byy jeszcze prawdziwe dzieci. Eak ja. !nowu od nie wiem jak dawna poczuam si jak dziecko. 5isnam w kt buty na obcasie. ( zalenoci od po"ody poyczaam sobie od ko"o sanday albo "umiaki. $osmetykw do makijau nie tknam ani razu. utaj przecie nie musiaam nic nikomu udowadnia<. +uo jedziam konno. 0awilimy si w podc6ody, na koniac6 i bez. *asze ulubione miejsce zabaw dalej byo nad strumieniem. ;rolimy wszyscy, i tamy, ktre teraz budowalimy, byy o"romne. !a nimi robiy si prawdziwe jeziora. 1 kiedy wieczorem robio si wyom w takiej tamie, to woda strzelaa do przodu niemal trzymetrow #ontann. (szystkie dzieciaki c6ciay oczywicie wiedzie<, jak jest w 0erlinie, co ja tam robi. 1le opowiadaam niewiele. ( o"le nie c6ciaam myle< o 0erlinie. o byo niesamowite, ale nie mylaam nawet o +etle#ie. (aciwie to miaam zamiar pisa< do nie"o codziennie. *ie napisaam ani razu. 5zasami wieczorem prbowaam o nim myle<. 1le z trudem "o sobie wyobraaam. Eako tak sta si kim z inne"o wiata, ktre"o sy"naw ju nie rozumiaam.

(ieczorami w ku miaam coraz czciej potworne koszmary. (idziaam przed sob ludzi z LSounduM jak jakie upiory i mylaam o tym, e ju niedu"o bd musiaa wrci< do 0erlina. ( takie wieczory piekielnie baam si te"o miasta. (tedy mylaam sobie, eby poprosi< babci, czy nie mo"abym u niej zosta<. 1le jak bym to uzasadnia babci i mamieJ /usiaabym im opowiedzie< wszystko o moic6 dowiadczeniac6 z narkotykami. *ie potra#iam si na to zdoby<. !reszt, wydaje mi si, e babcia spadaby nieywa z krzesa, "dybym jej tak opowiedziaa, e jej wnuczka wstrzykuje sobie 6eroin. *o wic musiaam wrci< do 0erlina. %aas, wiata, cay ten popiec6, wszystko, co przedtem tak mi si w 0erlinie podobao, byo dla mnie teraz niesamowicie denerwujce. *oc nie mo"am spa< przez ten 6aas. 1 na $ur#Crstendamm, wrd samoc6odw i tej masy ludzi, dostaam normalnie napadu strac6u. *a razie nie robiam nic, eby z powrotem si do te"o przyzwyczai<. 0o w tydzie= po moim powrocie wyjec6alimy z klas na wycieczk. 56ocia dostaam od c6rzestnej pi<dziesit marek, ani przez moment nie przyszo mi do "owy, eby kupi< za to 6eroiny. *ie szukaam te za bardzo +etle#a, o ktrym syszaam tylko, e ju nie c6odzi do LSounduM. 'rzez cay czas do wyjazdu z klas do Sc6warzwaldu nie braam kompletnie nic. 5ieszyam si, e jad na t wycieczk, ale ju po paru dniac6 zrobio si ze mn #atalnie. /iaam ble brzuc6a po jedzeniu i ledwie wytrzymywaam dalszy marsz. $iedy jec6alimy autobusem do Iorrac6, do #abryki czekolady Suc6arda, $essi, ktra siedziaa obok, powiedziaa na"leF ? +ziewczyno, przecie ty jeste kompletnie ta. /asz taczk. ? $essi autentycznie odsuna si troc6 ode mnie. /ylaam, e padn, jak to usyszaam. $ady narkoman wczeniej czy pniej dostaje taczki przez te brudne, stare strzykawki i i"y, ktre si przecie w dodatku poycza. 'o raz pierwszy od dusze"o czasu znw pomylaam o 6eroinie, i od razu przypomniaam sobie t zawinion strzykawk, z ktrej ten wrak z szaletu wadowa mi moj pierwsz porcj. 'otem przyszo mi do "owy, e $essi nie mwia powanie, i pomylaam sobie, e to przecie niemoliwe, po tyc6 paru razac6 i to w ko=cu dobre par ty"odni temu. !anim weszlimy do #abryki Suc6arda, z budki z "orcymi kiebaskami zwinam plastikow yeczk. *o, a potem trac6, do czekoladowe"o raju. +o kadej kadzi z c6o< troc6 apetycznie wy"ldajc mas si"aam plastikow yk. Eeli bya szcze"lnie smaczna, odwracaam uwa" przewodnika jakimi pytaniami, eby mc jeszcze par razy si"n<. *a koniec zakosiam tyle cukierkw, e prawie wysypyway si z mojej kurtki, z ktrej zrobiam tak jakby torb.

Eu w autobusie przysi"am sobie, e ni"dy nie tkn ani kawaka czekolady. 'o powrocie do miejsca nasze"o zakwaterowania dostaam ataku. /oja wtroba skapitulowaa przed t iloci tustej kakaowej masy, ktrej kilo"ramy nawpyc6aam w siebie yk. eraz nawet nasz nauczyciel zauway, e jestem jaka ta. 'rzyszed lekarz i z miejsca zawieli mnie na sy"nale do $liniki ;niwersyteckiej we 2rybur"u. )zolatka na oddziale dziecicym bya nieskazitelnie biaa i miaa par metrw kwadratowyc6 powierzc6ni. Padne"o obrazka na cianie, nic Siostry prawie bez sowa przynosiy jedzenieR pi"uki. 5zasem przyc6odzi lekarz i pyta, jak mi si wiedzie, i tak przez trzy ty"odnie. 1ni na moment nie wolno mi byo wyj< z pokoju, nawet siusiu. *ikt mnie nie odwiedza, nikt ze mn nie rozmawia. *ie miaam nic rozsdne"o do czytania ani radia. 5zsto mi si zdawao, e zaraz ocipiej. Serdeczne listy od mamy to byo jedyne, co mnie jeszcze ratowao. zostay. o byy takie malute=kie liciki w kopertkac6, ktre sama robiam. 5zasem rozmylaam o babci i tyc6 dzieciac6 na wsi, i o strumieniu, i o koniac6, a czasem o 0erlinie, o LSoundzieM, o +etle#ie i 6eroinie. *ie wiedziaam, kim jestem. $iedy byo mi szcze"lnie #atalnie, mylaam sobieF Eeste <punk i masz swoj pierwsz taczk. 0asta. $iedy bawiam si w wyobrani ze swoimi kotkami, mylaam sobie, e bd si stara< w szkole i na kade wakacje jedzi< do babci. ak 6utawk miaam cay czas, a przez wiele "odzin w o"le o niczym nie mylaam, tylko "apiam si tpo w su#it i najc6tniej c6ciaabym nie y<. 'otem troc6 si baam, e jeszcze lekarze odkryj przyczyn mojej taczki. 1le lady uku< za"oiy si przez ostatnie ty"odnie. *ie miaam jeszcze zrostw i blizn. !reszt, kto by si tam spodziewa na oddziale dziecicym narkomanki. 'o trzec6 ty"odniac6 musiaam troszk poduczy< si od nowa c6odzi<. 'otem wolno mi byo wrci< samolotem do 0erlina. !a wszystko pacia kasa c6oryc6 ( domu musiaam od razu pooy< si z powrotem do ka 0yam szczliwa, e jestem wreszcie z mam i kotami. . niczym innym nie mylaam 'otem mama powiedziaa, e par razy by u niej +etle# i pyta, jak si czuj 'odobno robi wraenie bardzo zmartwione"o, ze mnie tak du"o nie ma, mwia mama. +opiero teraz tak na dobre, przypomniaam sobie o +etle#ie. /iaam "o i przed oczami, je"o adne, krcone wosy, je"o twarz ktra bya tak niesamowicie przyjemna 5zuam si okropnie szczliwa, e kto si o mnie martwi, e jest kto, kto mnie naprawd koc6a +etle# i miaam normalnie wyrzuty sumienia, e na par ty"odni prawie zapomniaam o mojej mioci do nie"o e do niej pisaam. 1le najczciej pisaam do obu moic6 kotw, jedynyc6 zwierzakw, jakie mi

'o paru dniac6 +etle# dowiedzia si skd, e wrciam $iedy stan przy i moim ku, dostaam normalne"o szoku. *ie mo"am wydoby< z siebie ani sowa. ! +etle#a zostay tylko skra i koci. &ce mia takie c6ude, e mo"am je bez wysiku obj< doni. warz zupenie biaa policzki zapadnite. 1le jeszcze tak i samo adna. Ee"o niesamowicie przyjemne oczy zrobiy si jakie takie wiksze i smutniejsze. *atyc6miast znw zaczam "o koc6a< do szale=stwa. !upenie mi nie przeszkadzao, e wyc6ud na szkielet i nie miaam oc6oty si zastanawia< dlacze"o jest tak #izycznie wyko=czony ! pocztku mielimy kopoty z rozmow. $oniecznie c6cia suc6a< tylko o mnie. 1le ja nie miaam przecie nic do powiedzenia co mo"oby "o zainteresowa<. *awet do "owy mi nie przyszo, eby mu opowiedzie< o tym, jak byo u babci i w co si tam bawiam. ( ko=cu zapytaam, dlacze"o nie c6odzi ju do LSounduM. 'owiedzia, e LSoundM jest przecie do dupy. 56ciaam si dowiedzie< "dzie si teraz podziewa i w ko=cu powiedzia, e na dworcu !oo. 1 co tam robiJ !arabia *a razie wcale mnie to nawet nie zaszokowao. (iedziaam od innyc6 narkomanw, e c6odz czasem na zarobek. 1le co to tak naprawd znaczy, nie bardzo umiaam sobie wyobrazi<. !reszt nie c6ciaam si nawet nad tym duej zastanawia<. (iedziaam tylko, e jako zaspokajaj pedaw nic przy tym samemu nie czujc i dostaj za to kup #orsy. e"o dnia byam tylko szczliwa, e +etle# do mnie przyszed, e mnie jeszcze naprawd koc6a, a ja je"o. ( nastpn niedziel wolno mi byo po raz pierwszy wyj< z domu +etle# przyszed po mnie po poudniu. 'oszlimy do kawiarni przy Iietzenbur"er Strasie. 0yy tam same peday i wielu znao +etle#a. (szyscy byli dla mnie strasznie mili i prawili mi komplementy. Kratulowali +etle#owi takiej piknej dziewczyny. !auwayam, e +etle# by naprawd dumny, e jestem je"o dziewczyn i pewnie dlate"o zaci"n mnie do kawiarni w ktrej wszyscy "o znaj. Eako spodobali mi si ci pdzie. 0yli mili, prawili mi komplementy bez dowalania si jak inni mczyni. ;waali, e jestem przyjemna i podobaam im si, c6ocia nic ode mnie nie c6cieli. $omplementy wzbudzay we mnie dum. 'oszam do toalety i popatrzyam w lustro. ;znaam, e maj racj. (y"ldaam naprawd dobrze po tyc6 dwc6 miesicac6 kiedy nawet nie tknam narkotykw. 'omylaam sobie, e ni"dy jeszcze tak dobrze nie wy"ldaam +etle# powiedzia, e musi jeszcze skoczy< na dworzec !oo bo umwi si z 0erndem swoim najlepszym przyjacielem. +zisiaj 0ernd zarabia na nic6 dwc6. 0o przecie +etle# nie m" dzi przeze mnie pj< na dworzec. .czywicie poszam razem z nim. 'oza tym

cieszyam si, e znowu zobacz 0ernda. 0ernd by wanie "dzie z klientem. /usielimy czeka<. e"o wieczora dworzec nie wydawa mi si wcale taki obrzydliwy jak "o zapamitaam. !reszt prawie cay czas patrzyam na +etle#a. $iedy +etle# odszed na c6wil, eby po"ada< z jakim dru"im c6opakiem i przez moment staam sama przywaliy si do mnie jakie kasztany. ;syszaam tylko sze<dziesit marek czy co w tym rodzaju. !apaam +etle#a mocno pod rk i poczuam si tak jako bezpiecznie. *amwiam "o, eby poszed ze mn do Soundu. 1 potem, eby odstpi mi ze swojej porcji na mae"o muc6a. .czywicie najpierw nie c6cia. 1le powiedziaam do nie"o ? ylko dzisiaj. ak na przywitanie. 56ciaabym by< w takim nastroju jak ty. 56yba, e ty te nie wemiesz ? *o to da mi troc6 'owiedzia, e ju wicej ni"dy nic od nie"o nie dostan. .dpowiedziaam mu, e to i tak niepotrzebne. Pe w ko=cu przez dwa i p miesica dowiodam, e nie jestem uzaleniona i, e przez ostatnie ty"odnie naprawd zauwayam, e bez 6eroiny jest mi o wiele lepiej o ostatnie strasznie "o ruszyo. 'owiedzia. Suc6aj malutka wiesz ja te przestan. Eak tobie si udao to ja te potra#i z palcem w nosie ? (adowa sobie swoj dziak ja wziam mac6a. 0ylimy niesamowicie szczliwi i rozmawialimy o tym jak to nam bdzie dobrze razem kiedy sko=czymy z 6eroin *astpne"o dnia rano poszam na dworzec !oo spotka< si z +etle#em. !nowu dostaam muc6a. Spotykaam si z +etle#em na dworcu prawie codzienne po szkole. ( ko=cu przyszed i ten moment, e znowu sobie wadowaam. !upenie jakbym ni"dy nie wyjedaa z 0erlina jakby nie byo dla mnie te"o dwa i p miesica bez 6eroiny. *iemal codziennie rozmawialimy o tym, eby przesta<, a ja opowiadaam +etle#owi jakie to atwe 5zsto jec6aam na dworzec prosto ze szkoy. ( teczce miaam sprzt do zastrzykw i due zawinitko z kanapkami. (aciwie to mama powinna si dziwie, e bior do szkoy tyle wawy a jestem coraz c6udsza. (iedziaam, e +etle# i je"o przyjaciele czekaj na obiad ktry im przynios. *a pocztku +etle# si wcieka kiedy przyc6odziam na dworzec. *ie c6cia, ebym bya przy tym jak on zarabia. 'owiedzia mi ? *ie c6c, eby moja dziewczyna ptaa si po dworcu "dzie jest sama 6oota. /oemy si umawia< wszdzie tylko nie przya ju na dworzec. *awet te"o nie suc6aam. 'o prostu c6ciaam by< przy nim, obojtne "dzie. Stopniowo zaczam si nawet dobrze czu< na tej zasy#ionej 6ali dworca, w kadym razie wszystko tu byo ju swojskie. e"o odoru szczyn i rodkw dezyn#ekcyjnyc6 w o"le ju nawet nie czuam. +ziwki, damskie i mskie, kasztany, "liniarze, wcz"i, pijacy, cay ten

sy# by dla mnie oczywistym otoczeniem midzy poudniem a wieczorem. 0yo to wtedy moje waciwe miejsce, bo by tu +etle#. 'ocztkowo denerwowao mnie, jak inne dziewczyny mnie obcinay wzrokiem ? z "ry na d. ( pewnym sensie a"resywniej ni klienci. 'otem wyczuam, e dziewczyny, ktre przyc6odz na dworzec !oo na zarobek, obawiaj si, e jako wieutki, atrakcyjny towar na tym dworcu, sprztn im sprzed nosa najlepszyc6 klientw. Easna sprawa, wy"ldaam lepiej ni one, byam zadbana, wosy myam prawie codziennie. 'o mnie nikt jeszcze nie m" pozna<, e jestem narkomank. (iedziaam, e mam przewa" nad tamtymi dziewczynami. o mi dawao dobre samopoczucie. $lientw miaabym na pczki. 1le ja przecie wcale nie musiaam zarabia<. &obi to za mnie +etle#. e inne, obserwujce mnie, musiay sobie myle<, ale z niej cwaniara, ma towar i wcale nie musi zarabia<. *a pocztku klienci normalnie mnie wciekali. !waszcza kasztany z tym swoimF y dawa< dupaJ... y i< do pokjJ *iektrzy proponowali dwadziecia marek. 1le po do< krtkim czasie niesamowit #rajd zaczo mi sprawia< wyywanie si na tyc6 #acetac6. /wiamF ? 5o ty, stary, na "ow upadeJ 'oniej piciuset taki jak ty nie ma u mnie adnyc6 szans. ? 1lbo patrzyam na takie"o obojtnie i mwiamF ? *ic z te"o, stary, spieprzaj.? 0ardzo #ajne miaam uczucie, kiedy taka napalona winia podwijaa o"on pod siebie i odc6odzia jak zmyta. *ad nimi te miaam przewa" Eak ktry zaczyna si stawia< czy wrcz startowa do mnie z apami, od razu zjawia si +etle#. Eeli +etle# odc6odzi z klientem, mwi swoim kumplom, ktrzy te zarabiali na dworcu, eby na mnie uwaali. 0yli dla mnie jak bracia. 'rze"aniali kade"o #aceta, ktry si do mnie przyczepia. !amiast do LSounduM c6odziam teraz na dworzec. *ie miaam ju innyc6 przyjaci poza nasz ma paczk z dworca !oo. .prcz mnie i +etle#a byli jeszcze 0ernd i 1[el. .baj mieli po 7> lat, <pali jak starzy i c6odzili z pedaami za pienidze. (szyscy trzej mieszkali u 1[ela. 1[el by w przeciwie=stwie do +etle#a i 0ernda niesamowicie brzydki. ( je"o twarzy nic do siebie nie pasowao. &ce i no"i te mia jakby od pary. Eednym sowem ostatnia rzecz, na jak mo" lecie< peday. 1le zawsze co zaapa i mia nawet stayc6 klientw. +etle#, jak mu si ju c6ciao od te"o wszystkie"o rzy"a<, m" si na swoic6 klientw wydziera< i obraa<, i tak zawsze przyc6odzili w ac6 1[el, z tym swoim wy"ldem, musia zawsze umie< si opanowa< i udawa< c6olernie "rzeczniutkie"o. 'oza tym musia mie< w sobie co szcze"lne"o w ku, co, na co peday niesamowicie lec. )naczej z"inby przy tej konkurencji, jaka bya na dworcu. 1le jak tylko m", mci si na klientac6. /usia tylko tra#i< na jelenia, a wtedy

oszukiwa, podpuszcza, robi w konia. 1[el to by bombowy c6opak. /ona "o byo obraa< i ponia<. *i"dy nie da po sobie nic pozna<. !awsze by miy. Kotw kademu pomc, cec6a, ktrej nie spotkaam ni"dy u innyc6 narkomanw. ( o"le nie byo dru"ie"o takie"o jak on. (ydawao si, jakby y ju w zupenie innym wiecie. ( rok pniej byo ju po nim. 1[el mia podobn 6istori co i ja. Ee"o rodzice byli rozwiedzeni. /ieszka z matk do c6wili, kiedy przeniosa si do przyjaciela. 0ya przynajmniej wspaniaomylna. !ostawia mu dwu i ppokojowe mieszkanie z paroma meblami i wstawia nawet telewizor. .dwiedzaa "o raz w ty"odniu i zostawiaa troc6 pienidzy na ycie. (iedziaa, e 1[el <pa. i pewnie nieraz mu mwia, eby z tym sko=czy. wierdzia, e i tak zrobia dla nie"o wicej ni inni rodzice. 1 mianowicie podarowaa mu mieszkanie z telewizorem. !aczam nocowa< w weekendy u 1[ela. /amami pozwolia. !nw co tam na"adaam o jakiej przyjacice. /ieszkanie 1[ela byo kompletnie zrujnowane. ypowe mieszkanie narkomana. Smrd uderzy mnie ju od pro"u. +ookoa walay si puste puszki po rybac6 i pety. ( tym wszystkim stay kubki i #ilianki, w kadym troc6 wody, wszdzie popi, tyto=, bibuki papierosowe. $iedy c6ciaam postawi< na jednym stole par jo"urtw, z dru"ie"o ko=ca spady na ziemi dwie otwarte konserwy rybne. Sos wyciek na dywan. *ikt si tym nie przej. (anie z dywanu zreszt wydobywa si naj"orszy smrd. $iedy 1[el wadowa sobie porcj, zobaczyam, dlacze"o tak mierdzi. (yci"n z yy strzykawk z resztkami krwi, napeni j wod i row zup strzykn po prostu na dywan. !awsze tak czyci sprzt. !a kadym razem przybywao par kropel krwi na wyszar"anyc6 perskic6 wzorac6. &azem z rybnym sosem dawao to ten sodkawoz"niy odr. *awet #iranki byy te i mierdziay. 1 w tym caym mierdzcym sy#ie stao olniewajco biae ko. *atyc6miast si na nim sc6roniam. $iedy wcisnam twarz w poduszki, poczuam zapac6 proszku 1riel i (eisser &iese. 1utentycznie pomylaam sobie, e ni"dy jeszcze nie leaam na takim czystym ku. 1[el powiedziaF ? 'rzy"otowaem dla ciebie. ? 'rzez nastpne ty"odnie za kadym razem, kiedy przyc6odziam w sobot, pociel bya wieo zmieniona. !awsze tylko raz spaam w tej samej pocieli, podczas kiedy oni c6yba ni"dy nie zmieniali przecierade. 56opcy kupowali mi jedzenie i picie, zawsze to, na co miaam akurat oc6ot. 'o prostu c6cieli mi sprawi< rado<. 'rzede wszystkim kupowali dla mnie najlepszy towar. (troba ci"le dawaa mi si we znaki. Eak wadowaam sobie co niezbyt czyste"o, czuam si #atalnie. Strasznie si martwili, kiedy byo ze mn co niedobrze. +late"o kupowali mi

najczystsz 6eroin, nawet jeli bya dro"a. 5i trzej byli "otowi na kade moje wezwanie. ( pewnym sensie mieli tylko mnie. 1 ja miaam przede wszystkim +etle#a, potem 0ernda i 1[ela, a poza tym niko"o. +awao mi to uczucie prawdziwe"o szczcia. &zadko zdarzao mi si co takie"o przey<. 5zuam si bezpieczna. 5zuam si naprawd u siebie. 'o poudniu na dworcu !oo, a pod koniec ty"odnia w tej cuc6ncej narkoma=skiej norze. +etle# by najsilniejszy, ja najsabsza w "rupie. 5zuam si sabsza od nic6, #izycznie i c6arakterolo"icznie, przede wszystkim dlate"o, e byam dziewczyn. 1le po raz pierwszy sprawiao mi przyjemno< bycie sab. Sprawiao mi przyjemno<, e +etle#, 1[el czy 0ernd zawsze s w pobliu, kiedy ko"o potrzebuj. /iaam c6opaka, ktry robi co, cze"o nie zrobiby aden inny narkomanF ktry dzieli si ze mn kad paczuszk 6eroiny. $try zarabia dla mnie pienidze wykonujc najbardziej sy#iast prac, jaka istnieje. /usia obsuy< co dzie= jedne"o czy dwc6 klientw wicej, ebym miaa swj przydzia. (szystko byo u nas na odwrt. 56opak szed na ulic dla swojej dziewczyny. /oliwe, e bylimy jedyn par na wiecie, w ktrej tak si dziao. ( tym czasie, pn jesieni 789> roku, ni"dy by mi nawet nie przyszo do "owy, eby samej zarabia<. o znaczy, pewnie zdarzao mi si o tym pomyle< $iedy na przykad miaam wyrzuty sumienia, e +etle# musi i< dla mnie z jakim obrzydliwym z"redem. 1le zdawaam sobie spraw, e "dybym c6ocia sowem wspomniaa, e te c6c zarabia<, to c6yba po raz pierwszy dostaabym wtedy od +etle#a w twarz. *adal tak naprawd nie bardzo wiedziaam, na czym to zarabianie waciwie pole"a. ( kadym razie nie zastanawiaam si za mocno i nie c6ciaam sobie za dokadnie wyobraa<. +etle# ni"dy o tym nie mwi. ! rozmw midzy nimi trzema dowiedziaam si, e obci"aj takiemu pedziowi mae"o albo co najwyej robi minet. /iaam takie wraenie, e to nie ma adne"o zwizku ze mn i z +etle#em. ( kadym razie nie czuam adne"o wstrtu z powodu te"o, co musia robi<. Eeli on dobiera si do klienta, to jeszcze nie jest tak le. tylko mj. 'ocztkowo niektrzy ic6 klienci wydawali mi si nawet cakiem w porzdku. 56opcy mwili czasem, e ten czy tamten jest zupenie w porzdku, te"o trzeba by sobie przy"ruc6a< na duej i mnie si to udzielio. *iektrzy byli naprawd mili dla mnie, kiedy spotykali mnie na dworcu z +etle#em. 1utentycznie mnie lubili. *ie da si ukry<, e o jest wanie je"o wi=ska robota, bez ktrej nie mielibymy towaru. *ie c6ciaam tylko, eby te z"redy dobieray si do +etle#a. 0o on jest

niektryc6 pedziw normalnie do mnie ci"no. 5zasem ktry z c6opakw dawa mi dwadziecia marek i mwi, e to od te"o a te"o klienta, bo mu si bardzo spodobaam. +etle# nie zdradzi mi, e niektrzy z tyc6 #acetw bez przerwy "o za"aduj, eby im to moe jednak c6o< raz zrobi ze mn. .bserwowaam te inne dziewczyny z dworca, wszystko jeszcze prawie dzieci, jak ja. i widziaam, jak im beznadziejnie. !waszcza tym <pajcym, ktre z te"o powodu musiay si puszcza<. (idziaam, jakie czuj obrzydzenie, kiedy zaczepia je klient, c6ocia musiay si mio umiec6a<. *ienawidziam tyc6 #acetw. Eakie z nic6 musiay by< pacany albo wyra#inowane winie, e tacy napaleni i tc6rzliwi snuj si po 6ali dworca ktem oka myszkujc za wie dup. 5o za rado< mo"li mie< z te"o, jak szli potem z tak kompletnie obc dziewczyn, ktra si mmi brzydzi, po ktrej wida< przecie, jak si mczy. Stopniowo zaczam te szczerze nienawidzi< pedaw. 'owoli zaczam rozumie<, co tam +etle# z nimi musi wyprawia<. 5zsto zmusza si do pjcia tylko z najwyszym trudem i obrzydzeniem. Eknie by za<pany, to i tak nieze"o nie wyc6odzio. *a "odzie, a wic wtedy, kiedy najbardziej potrzebowa #orsy, ucieka klientom. (tedy szli za nie"o 1[el albo 0ernd. e z najwyszym trudem i obrzydzeniem. .ni te mo"li tylko wtedy, jak sobie przedtem wadowali. *iesamowicie mnie wpieprzao, e peday tak a za +etle#em. $iedy ja staam sobie obok, oni jkali jakie idiotyczne zaklcia miosne i wciskali mu miosne liciki. 5i, co "o zaczepiali, to byli wszystko jacy c6olernie samotni #aceci. 1le nie umiaam im wspczu<. *ajc6tniej wydarabym si na takie"oF 5zy nie widzisz, pacanie, e +etle# jest tylko mj i nikt do nie"o nie ma prawa, a ju najbardziej taki stary obleny peda jak ty. 1le wanie takic6 potrzebowalimy, bo oni dawali #ors, bo mona ic6 byo oskuba< jak wielkanocne "si. 'otem uwiadomiam sobie, e po dworcu a mczyni, ktrzy poznali +etle#a najbliej jak tylko mona, bliej ni ja sama. &zy"a< mi si c6ciao. 1 kiedy z jakiej rozmowy midzy c6opakami dowiedziaam si przypadkiem, e niektrzy klienci pac dopiero wtedy, kiedy samemu ma si or"azm, to mylaam, e mnie krew zaleje. 5oraz rzadziej widywaam +etle#a, bo ci"le by "dzie akurat z jakim zasranym pedaem. 0aam si o nie"o. $to mi powiedzia, e z czasem c6opaki mo" od te"o sami zosta< pedaami. 1le nie mo"am robi< +etle#owi wyrzutw. 'otrzebowalimy coraz wicej pienidzy. 1 poowa z te"o sza przecie na towar dla mnie. .d kiedy byam z nimi, c6ciaam ? moe tylko podwiadomie?zosta< prawdziw narkomank, tak jak oni. Wpaam codziennie, i zawsze dbaam, eby mie< wystarczajc ilo< 6eroiny na nastpny dzie=. /imo to oboje z +etle#em nie bylimy jeszcze cakowicie uzalenieni #izycznie. Eak

si dopiero zaczyna <pa<, to trzeba jednak do< duo czasu, eby cakowicie uzaleni< si #izycznie od 6eroiny, jak si nie <pa codziennie. (ci jeszcze udawao nam si wytrzyma< jeden czy dwa dni bez 6eroiny, pod6ajcowa si czowiek wtedy czym innym i jeszcze nie byo tak le. ( takic6 c6wilac6 wmawialimy sobie, e jestemy inni ni ci wszyscy sko=czeni narkomani, e jak tylko zec6cemy, to w kadej c6wili moemy sko=czy< z <paniem. +o< czsto bywaam wtedy szczliwa. 5o sobot byam szczliwa w mieszkaniu 1[ela. +etle# przyc6odzi do mnie do wieutkie"o ka. 5aowa mnie w usta na dobranoc i odwracalimy si do siebie plecami. Spalimy przytuleni do siebie siedzeniami. $iedy si budziam, +etle# caowa mnie na dzie= dobry. ( ci"u te"o p roku, kiedy c6odzilimy ze sob, byy to nasze jedyne pieszczoty. $iedy poznaam +etle#a, miaam ju za sob dowiadczenia z brutalnoci c6opakw, i od razu mu powiedziaamF ? Suc6aj, jestem dziewic, i wcale mi si jeszcze nie spieszy. 56ciaabym poczeka<, a bd troc6 starsza. !rozumia to od razu i ni"dy nie prbowa adnyc6 numerw. 0yam dla nie"o nie tylko dziewczyn, z ktr m" po"ada< i z ktr idealnie si rozumia, ale te z pewnoci ze wz"ldu na te moje 7A lat troc6 dzieckiem. .n by po prostu niewiary"odnie wraliwy. (yczuwa, cze"o c6c, co mo", a cze"o nie. $iedy w padzierniku poprosiam mam o pi"uki. 'osza do lekarza, eby mi wypisa, bo z czasem domylia si, e sypiam u +etle#a. 1 w to, e nic midzy nami nie byo, i tak nie wierzya Eeli o to c6odzi, bya nieu#na. !aczam wic bra< pi"uki, ale nic nie powiedziaam +etle#owi. (ci jeszcze si baam. $iedy w ktr sobot pod koniec padziernika przyszam do mieszkania, 1[el da wie pociel na swoje ko. 0yo szersze od te"o, na ktrym spaam dotd z +etle#em. 1[el stwierdzi, e to przecie idiotyzm, eby on rozwala si na takim duym ku, a my, ebymy musieli si "nie< na tej pryczy. /ielimy przenie< si na je"o ko. ( mieszkaniu zrobi si taki miy nastrj, i na"le +etle# powiedzia, e tak waciwie mo"libymy troc6 posprzta<. (szyscy natyc6miast si z"odzili. .d razu pootwieraam na ocie wszystkie okna, jakie byy w mieszkaniu. $iedy naszo troc6 wiee"o powietrza, znw dotaro do mnie, w jakim smrodzie mieszkalimy. en nieziemski zaduc6 rozkadajcej si krwi, popiou z papierosw, zapleniayc6 puszek po rybac6 kade"o normalne"o czowieka co#nby od same"o pro"u. ( dwie "odziny pniej krztanina bya w penym toku. !miatalimy w jedno miejsce cae 6ady mieci i upyc6alimy je w plastikowyc6 torbac6. *a koniec wyci"nam jeszcze odkurzacz i oczyciam klatk, w ktrej siedziaa zaspana papuka, ypica okiem na to nasze

krztanie. 'apuk te zostawia matka 1[ela. Eej przyjaciel nie lubi ptakw. 1[el te nienawidzi tej papu"i. Eeli w tym swoim osamotnieniu zaczynaa popiskiwa< czy "ada<, 1[el wali pici w klatk, e a ptak zaczyna tuc si jak zwariowany midzy prtami. Paden z c6opakw si o nie"o nie troszczy. 1le matka 1[ela raz w ty"odniu przynosia pokarm. ( sobot zawsze sypaam papuce ziarna na cay tydzie=, i kupiam jej szklan rurk, w ktrej zawsze bya czysta woda na sze< dni. $iedy te"o wieczora pooylimy si do ka, wszystko byo inaczej. +etle# nie pocaowa mnie na dobranoc ani si nie odwrci. !acz "ada<. 0ardzo mie rzeczy. 'oczuam na sobie je"o rce. 0yy bardzo delikatne. (cale si nie baam. !aczam odwzajemnia< pieszczoty. 'iecilimy si bardzo du"o, nie mwic ani sowa. 0yo niesamowicie piknie. ! pewnoci mina "odzina, zanim +etle# znowu si odezwa. !apytaF ? *ie miaaby oc6oty pokoc6a< si ze mn w przysz sobotJ .dpowiedziaamF ? .kay. ? !awsze baam si takie"o pytania. 1le teraz, kiedy +etle# je zada, poczuam si szczliwa. 'o c6wili powiedziaamF ? .kay. 'od jednym warunkiem. ( sobot oboje bdziemy trzewi. *ie bierzemy ani odrobiny. 0o wiesz, inaczej moe mi nie by< dobrze. 1lbo bdzie mi niesamowicie dobrze tylko dlate"o, e bd na<pana, a jak bd trzewa, to wcale mi dobrze nie bdzie. 56ciaabym, eby te wiedzia, jak ci jest ze mn na trzewo. ? +etle# powiedziaF ? .kay. ? 'ocaowa mnie na dobranoc. .dwrcilimy si tyem do siebie i zasnlimy, pupa przy pupie. ( nastpn sobot #aktycznie nic nie bralimy. /ieszkanie znowu byo zasy#ione i cuc6nce. 1le nasze ko jak zwykle miao wieutk bia pociel. $iedy si rozebralimy, zaczam si jednak troszk ba<. ! pocztku leelimy cakiem bez ruc6u obok siebie. 'rzypomniay mi si dziewczyny z mojej klasy, ktre opowiaday, jak to byo pierwszy raz z c6opakiem. Eak im wpyc6ali te"o swoje"o na si i nie przestawali, dopki si nie zaspokoili. +ziewczyny opowiaday, e ten pierwszy raz okropnie bolao. *iektre z nic6 przestaway potem c6odzi< z c6opakiem, ktry je rozprawiczy. 'owiedziaam +etle#owi, e c6ciaabym, eby mi byo inaczej ni dziewczynom z mojej klasy. 1 on na toF ? .kay, male=stwo. 'iecilimy si bardzo du"o. (szed we mnie odrobink, take prawie te"o nie poczuam. $iedy mnie bolao, +etle# sam to wyczuwa, nic mu nie musiaam mwi<. /ylaam sobieF (olno mu sprawi< ci troc6 blu. ( ko=cu czeka ju cae p roku.

1le +etle# nie c6cia, eby mnie bolao. ( ktrej tam c6wili bylimy ju cakiem ze sob. 5zuam wtedy, e "o niesamowicie koc6am. 1le mimo to leaam kompletnie bez ruc6u, jaka taka sztywna. +etle# te si nie porusza. 56yba czu co, cze"o ja sama nawet nie mo"am si wtedy domyli<. Pe ten strac6 i szczcie kompletnie mnie rozoyy. +etle# wysun si ze mnie i mocno mnie obj. o wszystko byo takie nieziemskie. /ylaam sobie, czym zasuyam na takie"o c6opakaJ akie"o, co myli tylko o mnie, a nic o sobie. akie"o, co jak si ze mn pierwszy raz koc6a, wcale nie c6ce si sam zaspokoi<, bo przy tym pierwszym razie myli tylko o mnie. 'omylaam o $at6im, o tym, jak w kinie po prostu wsadzi mi rk midzy no"i. 5ieszyam si, e poczekaam na +etle#a. Pe tak naprawd byam tylko je"o. $oc6aam te"o c6opaka tak niesamowicie, e na"le zaczam si ba<. 0a< si mierci. 5ay czas mylaam tylko o jednymF *ie c6c, eby +etle# umar. $iedy mnie tak pieci, powiedziaamF ? Suc6aj, +etle#, przesta=my <pa<. 1 onF ? +obrze, nie c6c, eby kiedykolwiek zostaa <punk. 'ocaowa mnie. 'otem powoli odwrcilimy si od siebie i zasnlimy przycinici do siebie pupami. .budziam si czujc na sobie rce +etle#a. 0yo jeszcze dosy< wczenie. 1le przez zasony wpadao ju szare wiato. !aczlimy si pieci<, a potem ju tak naprawd si koc6alimy. (szystko, co czuam, byo jeszcze w "owie, a nie tam niej. 1le ju wiedziaam, e koc6a< si z +etle#em, to co niesamowicie pikne"o. ( poniedziaek, zaraz po szkole, pojec6aam na dworzec !oo. +etle# akurat by. +aam mu swoje dru"ie niadanie i jabko. 0y "odny. /iaam niesamowit c6cic, bo ju przecie trzeci dzie= nic nie braam. !apytaam "oF ? /asz dla mnie dziakJ .dpowiedziaF ? ., nie, ode mnie ju nic nie dostaniesz. *ie c6c tak. !a bardzo ci lubi. *ie c6c, eby zostaa <punk. 'rawie si wciekam. /iaam t c6olern c6cic, wic si wydaramF ? y, stary, we przybastuj. \renice masz jak ebki od szpilek. Eeste kompletnie na<pany. 1 mnie tu bdziesz tru, ebym nic nie braa. *ajpierw sam przesta=, to wtedy po"adamy. 1 tak, to nie pierdol. 'owiedz od razu, e sam c6cesz wszystko wtryni<. $ompletnie "o tym zaatwiam. *ie mia co odpowiedzie<, bo oczywicie ju w niedziel wieczorem znowu sobie wadowa. ( ko=cu zama si i powiedziaF ? .kay, male=stwo, przestaniemy razem. ? *astpny klient by na dziak dla mnie. o, e przespalimy si ze sob, wiele dla mnie zmienio. *ie czuam si ju tak dobrze na dworcu. *a"le zaczam sobie troc6 lepiej zdawa< spraw, co to znaczy Lzarabia<M. +opiero teraz wiedziaam tak naprawd, cze"o c6c ci #aceci, ktrzy si do mnie

przystawiaj. e"o same"o, co robiam z +etle#em. +ymania. .czywicie przedtem te ju wiedziaam, jak to si robi, ale to bya kompletna abstrakcja. 1 teraz, co najpikniejsze"o i najintymniejsze"o midzy +etle#em i mn. 5zuam wstrt do je"o klientw. *ie wyobraaam sobie siebie w tym, co tu si dziao na dworcuF )< do ka z ktrym z tyc6 obrzydliwyc6, mierdzcyc6 kasztanw albo pieprzy< si z jakim opasym, zapoconym ysielcem. 'rzestao mnie bawi<, e mnie te typy zaczepiaj. !wyczajnie nie c6ciao mi si ju nawet robi< ic6 w konia. .dwracaam si z obrzydzeniem, a czasem nawet normalnie dawaam takiemu kopa. i zaczam teraz nienawidzi< pedaw. *ormalnie mo"abym takie"o zabi<. 0ez przerwy miaam t wiadomo<, e +etle# musi by< dla nic6 czuy. /imo to codziennie po szkole szam na dworzec, bo tam by +etle#. Eak zaatwi klienta, szlimy na "r na kakao. 5zasem interes szed bardzo kiepsko. 0yway takie popaprane dni, e nawet +etle# mia trudnoci z uzbieraniem na dziak dla nas dwoj"a. 'rzy okazji stopniowo zaczam poznawa< przez +etle#a innyc6 zarabiajcyc6 c6opakw, od ktryc6 pocztkowo trzyma mnie z daleka. 0yli o wiele bardziej od nas zniszczeni i mieli wiksze trudnoci z podapaniem klientw ni c6opaki z naszej paczki. o byy wanie stare <puny, ktryc6 kiedy tak bardzo podziwiaam. +etle# powiedzia, e to wszystko je"o przyjaciele. 'owiedzia jeszcze, ebym si miaa przed nimi na bacznoci, bo to s stare <puny i w dodatku niesamowicie roluj. !awsze maj c6cic i adnej #orsy. *ie wolno im byo ni"dy zdradzi< albo pokaza<, e si ma #ors albo towar. )naczej czowiek ryzykowa, e od razu dostanie w czac6. &olowali nie tylko klientw, ale i jeden dru"ie"o. 'owoli zaczo mi wita<, jak naprawd wy"lda to rodowisko <punw, ktre mnie tak poci"ao. eraz byam ju prawie w rodku. 'rzyjaciele +etle#a mwili mi czasemF ? +ziewczyno, sko=cz z tym. Eeste za moda. Eeszcze dasz rad. /usisz tylko zostawi< +etle#a. Eemu i tak nic nie pomoe. *ie rb jaj, zostaw +etle#a. 'ukaam si tylko w czoo. !ostawi< +etle#a, jeszcze cze"o. Eak on c6ce umrze<, to ja te. 1le te"o nie mwiam. /wiam za toF ? *ie wiruj. Padne z nas nie jest uzalenione. Eak tylko nam si zec6ce, to moemy przesta<. e dni w listopadzie 789> przebie"ay dosy< podobnie. .d dru"iej do smej byam na dworcu. 'otem szlimy do LSzklarniM, takiej dyskoteki na $ur#Crstendamm. (ieczorami w LSzklarniM zbieray si wtedy <puny i +etle# tam c6odzi. 0yo jeszcze "orzej ni u <punw w LSoundzieM. !ostawaam czsto do ostatnie"o autobusu dwadziecia po dwunastej. (aciwie to yam tylko dla tyc6 sobt, kiedy koc6aam si z +etle#em. ! kad sobot byo mi z nim

przyjemniej, jeli za bardzo si nie na<palimy. 'rzyszed "rudzie=. &obio si coraz zimniej, i zaczam marzn<. +awniej ni"dy nie marzam. eraz ci"le byo mi zimno. !auwayam, e jestem uzaleniona. !rozumiaam to w ktr niedziel na pocztku "rudnia. .budziam si w mieszkaniu 1[ela obok +etle#a. 0yo mi c6olerycznie zimno. 'opatrzyam na jakie pudeko. *a"le przeraliwie zlkam si napisu na tym pudeku. 56odzi o kolory, byszczay tak jaskrawo, e bolay oczy. 0aam si przede wszystkim czerwone"o. 5zerwone"o baam si zawsze na tripie. Eak wadowaam 6eroin, to czerwie= bya a"odna. Eak wszystkie kolory na 6eroinie, tak i czerwie= bya pikna za tak leciutk m"iek. 1 tu na"le a"resywna czerwie= na tym c6olernym pudeku. ( ustac6 miaam peno liny. 'oknam j, ale zaraz byo to samo. Skd si ci"le braa nowa. 'otem lina jako znika i usta zrobiy mi si wysc6nite i lepice. 'rbowaam si cze"o napi<. *ie dao rady. rzsam si z zimna, a na"le zrobio mi si tak "orco, e zlaam si potem. .budziam +etle#a i powiedziaamF ? Suc6aj, ze mn co niedobrze. +etle# popatrzy mi w twarz i powiedziaF ? /asz renice jak spodki. ? !robi du" pauz, a potem powiedzia szeptemF ? *o, dziewczyno, teraz i ty si doi"raa. !nowu zaczo mn telepa< i zapytaamF ? 5o ty "adasz, o co c6odziJ +etle# powiedziaF ? Kd. 'omylaam sobieF 16a, wic to jest wanie "d. Eeste na prawdziwym "odzie, ty stara <punko. o wcale nie takie naj"orsze. 5o oni tak zawsze o tym opowiadali. *o bo rzsam si tylko caa i dostawaam troc6 rzeczywicie nie miaam porzdnyc6 blw. szajby od tyc6 kolorw, no i ta lina. +etle# nic ju nie mwi. (yci"n z kieszeni dinsw ma paczuszk i kwas askorbinowy, wzi yk, pod"rza mieszank nad wiec i poda mi "otow strzykawk. 'rzez to, e si trzsam, nie mo"am dobrze tra#i< w y. 1le dosy< szybko sobie poradziam. !nowu nie byo adnyc6 problemw i zasnam obok +etle#a, ktry te zaraz sobie wadowa. $iedy wstalimy w poudnie, zapytaam +etle#a, ile ma jeszcze 6ery. 'owiedziaF ? *ie bj nic, dostaniesz swoj dziak przed wyjciem. 1 jaF ? (iesz, musz co mie< na jutro rano. +etle#F ? yle to ju nie mam. i powanie, nie c6ce mi si le< dzisiaj na dworzec. Eest niedziela, i tak by nic z te"o nie byo. Spanikowaam si i zaczam si wcieka<F ? Stary, co ty, nic nie kapujeszJ Eak sobie jutro rano nie waduj, to znowu bd na "odzie i jak pjd do szkoyJ +etle#F ? Suc6aj, zawsze ci o tym mwiem. eraz si doi"raa.

'o poudniu poszlimy jednak na dworzec. /iaam duo czasu namylenie. 'ierwszy "d. 0yam teraz uzaleniona od 6eroiny i od +etle#a. o, e byam uzaleniona od +etle#a, przeraao mnie bardziej. 5o to za mio<, jak jedno jest kompletnie zalene od dru"ie"oJ 5o by byo, jakby +etle# kaza mi wieczorem, ebra< o dziakJ (iedziaam, jak <puny potra#i, ebra< na "odzie. Eak daj si ponia< i upadla<. Eak si z nic6 potem robi szmaty. *ie umiaabym prosi<. 1 ju na pewno nie +etle#a. Eakby kaza mi u siebie, ebra<, toby by z nami koniec. *i"dy w yciu nie umiaam ko"o o co prosi<. +etle# podapa w ko=cu jakie"o klienta i niesamowicie du"o czekaam, zanim wreszcie wrci. eraz musiaabym ju zawsze czeka<, a +etle# da mi dziak na nastpny dzie=. e"o popoudnia byam cakiem jak struta. &ozmawiaam ze sob p"osem. /wiam sobieF *o wic, 56ristiane, dosza ju waciwie tam, "dzie zawsze c6ciaa by<. 5zy tak to sobie wyobraaaJ *ie, skd. 1le przecie te"o c6ciaa. !awsze przecie imponowali ci starzy narkomani. 1 teraz sama jeste jedn z nic6. eraz nikt nie moe ci wcisn< kitu. *ie bdziesz ju patrzya z niedowierzaniem, jak inni bd opowiada< o "odzie. *ikt ci tu ju nie zrobi w konia. eraz ty moesz robi< w konia. ak naprawd, to mi si nie udao doda< sobie tym otuc6y. 0ez przerwy mylaam o tym "odzie. 'rzypominaam sobie, jak zaatwiaam <punw, co byli na "odzie. 'rzecie waciwie nie miaam tak naprawd pojcia, co si z nimi wtedy wyprawia. (idziaam tylko, e s niesamowicie wraliwi, atwo ic6 zrani< i s kompletnie bezsilni. *arkoman na "odzie nie ma nawet odwa"i si sprzeciwi<, taka si z nie"o robi szmata. *ieraz wyywaam na nic6 swoj dz wadzy Eak si dobrze zabra< do rzeczy, to mona ic6 zwyczajnie wyko=czy<, doprowadzi< do te"o, e dostaj szoku. rzeba tylko porzdnie przycisn< te ic6 prawdziwie sabe miejsca, powierci< tam, "dzie ic6 boli, i od razu si zaamuj. *a "odzie zdaj sobie przecie wystarczajco jasno spraw, jakie z nic6 ac6y. (tedy znika caa ta narkoma=ska wynioso<, czowiek nie czuje si ju wcale taki ponad wszystko i wszystkic6. /wiam sobieF eraz jak bdziesz na "odzie, to ci zaatwi. Eu oni wykapuj, jakie z ciebie waciwie nic. ylko, e przecie wiedziaa o tym od pocztku. Vmieszne, e dopiero teraz przyszo ci to do "owy. e rozmowy z sam sob nic nie day. /usiaabym porozmawia< z kim dru"im. 'owinnam po prostu pj< do ktre"o z narkomanw na dworcu. !amiast te"o zaszyam si w jakim kcie pod dworcow poczt. ak waciwie, dokadnie przecie wiedziaam, co mi mo" powiedzie<. (ystarczajco czsto suc6aam te"o, jeszcze jako prawie nie zainteresowanaF Stary, co si tak przejmujesz. *a razie jeszcze nie ma sprawy. Eako to

bdzie. Eak ci si naprawd zec6ce, to zawsze moesz zrobi< odwyk. ( ko=cu jest c6yba Ualeron, nieJ +etle# te mia takie same "adki, jak szo o 6eroin. ylko z mam mo"abym porozmawia<. 1le to byo wykluczone. 'omylaam sobie, e nie mo" jej te"o zrobi<F .na ci koc6a, ty te j koc6asz na swj sposb. Eakby jej to wszystko opowiedziaa, toby normalnie pada. 'omc zreszt te by ci nie mo"a. /oe wsadzi ci do zakadu. 1 to ju w o"le nic nie da. (tedy dopiero zatniesz si na dobre i pryniesz z zakadu na "i"anta. (szystko by byo tylko jeszcze "orzej. !nowu mwiam do siebie p"osemF e problem, moesz z tym zwyczajnie sko=czy<. e troszk #ebry na pocztku, swobodnie dasz sobie rad. Eak wrci +etle#, to mu powieszF *ie c6c swojej dziaki. 'rzestaj bra<. i albo ty te przestaniesz, albo si rozstaniemy. 16a, masz jeszcze w kieszeni dwa razy po <wier<. .kay, stary. +zisiaj sobie jeszcze wadujemy, ale od jutra koniec. !auwayam, e od tyc6 rozmw normalnie znowu dostaam c6cicy. 'otem zaczam mwi< szeptem, jakbym miaa sobie zdradzi< nie wiem jak tajemnicF +etle# i tak nie bdzie c6cia. 1 ty co, miaaby rozsta< si z +etle#emJ 56ristiane, co ty, przesta= bredzi<. 'uknij si w "ow i mw, co naprawd jest. !wyczajnie koniec. (ysiadka. *ormalnie z tob ju koniec. *ie za duo miaa z te"o swoje"o ycia. 1le sama te"o przecie c6ciaa. (rci +etle#. 0ez sowa poszlimy na $ur#Crstenstrasse, do nasze"o stae"o dostawcy. +ostaam swoje <wier<, pojec6aam kolejk do domu i zaszyam si w swoim pokoju. +wie niedziele pniej bylimy z +etle#em sami w mieszkaniu 1[ela. 0yo to po poudniu. 5zulimy si parszywie. ( sobot nie znalelimy nasze"o stae"o 6andlarza i jaki inny diabelnie nas orn. owar, jaki nam sprzeda, by tak beznadziejny, e rano musielimy wadowa< sobie podwjn dawk, wszystko, co mielimy, eby jako wydoli<. +etle# znowu zaczyna si poci<, ja te czuam, e niewiele mi brakuje do #ebry. 'rzeszukalimy cae mieszkanie, eby tylko znale< co, co by si dao opyli<. 1le i tak z "ry wiedzielimy, e tu ju nic takie"o nie ma. .d zaparzacza do kawy po radio, wszystko poszo, wszystko prze<pane. 'oniewiera si jeszcze tylko odkurzacz. 1le by taki stary, e nie byo siy, ebymy dali rad "o opc6n<. +etle# powiedziaF ? Suc6aj, nie ma siy, musimy jak najszybciej skombinowa< jak #ors. *ajdalej za dwie "odziny oboje bdziemy na kompletnym "odzie, a wtedy klapa, nie damy rady nic zrobi<. . tej porze, w niedziel, nie zarobi sam tyle, ile trzeba. /usisz mi pomc. *ajlepiej id do LSounduM i skouj od ludzi. /usisz mie< czterdzieci marek. Eak mi si uda podapa< klienta za czterdzieci albo pi<dziesit, to zostanie nam jeszcze troc6 na

jutro rano. +asz radJ 'owiedziaamF ? Easne, e tak. (iesz przecie, e z koowaniem #orsy ni"dy nie miaam kopotw. ? ;mwilimy si, e spotykamy si najpniej za dwie "odziny. *ieraz ju przecie koowaam #ors w LSoundzieM. 5zsto tak sobie, dla zabawy. !awsze si udawao. 1le te"o wieczora bya kompletna klapa. /iao by< szybko, a na to trzeba czasu. akie"o typa, co si "o c6ce za6aczy<, trzeba sobie najpierw dokadnie obejrze<. rzeba si na nie"o dostroi<, nawet troc6 po"ada< i przede wszystkim czowiek musi by< swobodny. !wyczajnie trzeba mie< w tym przyjemno<. 1 u mnie zacz si "d i nie poszo mi tak, jak zawsze. 'o p"odzinie miaam >,:4. 'omylaam sobie, nie dasz rady. 'omylaam o +etle#ie, ktry pewnie stoi teraz na dworcu, "dzie o tej porze, w niedziel, byy tylko rodziny z dzie<mi, wracajce z kawki u babuni i dziadziusia. 1 do te"o by jeszcze na "odzie. (ic i tak nie podapie niko"o. (padam w panik. 0ez konkretnyc6 planw wyszam na ulic. /iaam jeszcze cic6 nadziej, e pod LSoundemM lepiej mi pjdzie. 'rzed wejciem stan supermercedes. am czsto zatrzymyway si superwozy albo przejeday sobie wolniutko. 0o ni"dzie nie jest tak tanio, jak pod LSoundemM. S tam dziewczyny, ktre nie maj nawet marki na wejcie, bo sko=czyo im si kieszonkowe. &obi to za bilet wstpu i par coli. 2acet z mercedesa pokiwa na mnie. 'oznaam "o. 5zsto by pod LSoundemM i nawet mnie ju kiedy za"adywa. 5zy nie c6ciaabym zarobi< stwy. &az "o zapytaam, co za to c6ce, a on powiedzia, e Lnic takie"oM. (ymiaam "o. *ie pamitam dokadnie, co wtedy mylaam. 'ewnie niewiele. /oeF 'odejd do nie"o i sprbuj si dowiedzie<, cze"o naprawd c6ce. /oe ci si uda wykoowa< od nie"o par marek. ( kadym razie kiwa na mnie jak wariat i na"le znalazam si przy samoc6odzie. 'owiedzia, ebym jednak moe wsiada. *ie moe tu duej sta<. *o i wsiadam. ak naprawd, to dokadnie wiedziaam, co jest "rane. Pe tu nie ma mowy o koowaniu. acy klienci to ju nie byo dla mnie co z innej planety. !naam ten #ilm, ktry si wanie zacz. ! wasnyc6 obserwacji z dworca i z opowiada= c6opakw. +late"o wiedziaam te, e warunki dyktuje nie klient, tylko ja. Staraam si by< diabelnie opanowana. *ie trzsam si. *abieraam tylko za duo powietrza przy mwieniu i miaam trudnoci z ko=czeniem zda= tym samym opanowanym tonem. !apytaamF ? 5o jestJ .n powiedziaF ? 1 co ma by<J Sto marek. !"adzasz siJ .dpowiedziaamF ? ylko, e dymanie czy co w tym "ucie z "ry odpada. ? !apyta dlacze"o, a ja ze zdenerwowania umiaam powiedzie< tylko prawdF ? Suc6aj no. /am c6opaka, i jak dotd tylko z nim

jednym spaam. *ie mam oc6oty te"o zmienia<. 'owiedziaF ? o w porzdku. ( takim razie strzelisz mi minet. Ea na toF ? . nie, te"o te nie. 56yba bym si zerzy"aa. ? eraz byam ju naprawd cakiem opanowana. Ee"o to zupenie nie zrazio. 'owiedziaF ? .kay, w takim razie poobci"asz mi mae"o. .dpowiedziaamF ? ( porzdku, zaatwione. !a stw. ? (tedy na nic nie zwrciam uwa"i. +opiero potem uwiadomiam sobie, jaki on musia by< na mnie napalony. 0o stwa za samo obci"anie i to na tanim rynku na $ur#Crstendamm, to si waciwie nie zdarzao. *apali si na mj strac6, ktre"o nie umiaam tak naprawd ukry<. (iedzia, e si nie z"rywam, kiedy tak siedz wcinita w drzwi, z praw rk na klamce. $iedy ruszy, zaczam si piekielnie ba<. /ylaam sobieF *a pewno c6ce cze"o wicej, si wemie sobie rwnowarto< tej stwy. 1lbo wcale nie zapaci. !atrzyma si w takim parku niedaleko. *ieraz przec6odziam przez ten park. 'rawdziwy burdel na wieym powietrzu. (szdzie prezerwatywy i papierowe c6usteczki. !aczam si teraz naprawd trz< i zrobio mi si troc6 niedobrze. 1le #acet nie robi adnyc6 numerw. (tedy nabraam odwa"i i powiedziaam to, co powinnam powiedzie< wedu" znanyc6 mi re"u "ryF ? *ajpierw #orsa. ? +a mi stumarkowy banknot. 5i"le jeszcze si baam. !naam wystarczajco duo opowieci o klientac6, ktrzy potem si odbieraj pienidze. 1le w ko=cu wiedziaam, co trzeba zrobi<. 0o przecie ostatnio c6opaki z naszej paczki nic inne"o nie robili, tylko wymieniali dowiadczenia ze spotka= z klientami, bo waciwie nic wicej nie mieli ju sobie do powiedzenia. (yczekaam moment, kiedy rozpina spodnie i by cakiem zajty sob. (tedy wsadziam banknot do buta. .n by ju "otowy. 1 ja wci jeszcze siedziaam w najdalszym ko=cu siedzenia i staraam si w o"le nie porusza<. *ie patrzyam na te"o #aceta, tylko po omacku zaczam wyci"a< rk. 0yo za daleko i musiaam si jednak troc6 do nie"o przysun<. /usiaam te raz na moment popatrze<, zanim w ko=cu miaam to w rce. 56ciao mi si rzy"a< i byo mi zimno. 'atrzyam przez przedni szyb i staraam si skoncentrowa< na czym innym. *a wietle re#lektorw samoc6odowyc6 przec6odzcym przez krzaki i reklamie wietlnej, ktr widziaam ze swoje"o miejsca. 'oszo dosy< szybko. 2acet znowu wyci"n port#el. ak "o trzyma, ebym mo"a zajrze< do rodka. !obaczyam banknoty pi<setmarkowe i setki. 56cia pewnie zrobi< wraenie albo znci< mnie ju na nastpny raz. +ooy mi jeszcze dwadziecia. *apiwek. $iedy wysiadam z samoc6odu, uspokoiam si zupenie. !robiam co w rodzaju bilansuF 1 wic to by twj dru"i mczyzna. /asz czternacie lat. *iecay miesic temu

stracia dziewictwo. 1 teraz zaczynasz si puszcza<. 'otem nie mylaam ju o tym #acecie i o tym, co zrobiam. (aciwie byam bardzo szczliwa. ! powodu tej stwy w bucie. *i"dy jeszcze ni miaam naraz tyle pienidzy. *ie mylaam o +etle#ie i o tym, co powie. 0yam ju na penym "odzie i piekielnie c6ciaam sobie wadowa<. /ylaam tylko o tym. /iaam #art. .d razu spotkaam nasze"o stae"o dostawc. $iedy zobaczy pienidze, zapytaF ? Skd to maszJ 'ucia siJ ? .dpowiedziaam muF ? 5o ty, c6oryJ Ea i puszczanie si. !anim co takie"o zrobi, przestan <pa<. 'owanie. *ie, tylko ojciec przypomnia sobie znowu, e ma cruni i odpali troc6 kieszonkowe"o. !a osiem dyc6 kupiam dwa razy po <wier<. Wwiartki to byo co nowe"o na rynku. ( paczuszce byo okoo jednej czwartej "rama. +awniej <wier< "rama starczao na nas troje. eraz starczao ledwie dla mnie i +etle#a. 'oszam do szaletu na $ur#Crstenstrasse i wadowaam sobie dziak. biletu miesiczne"o. 5aa sprawa z klientem i zaatwieniem towaru trwaa rwno pitnacie minut. 1 wic nie byo mnie dopiero czterdzieci pi< minut. 0yam pewna, e +etle# stoi jeszcze na dworcu i pojec6aam kolejk do !oo. +etle# by na miejscu. $upka nieszczcia. .czywicie nie podapa adne"o klienta, niedziela wieczr, a on na "odzie. 'owiedziaamF ? 56od, mam co. *ie pyta skd. ( o"le nic nie powiedzia. 56cia tylko jak najszybciej znale< si w mieszkaniu. .d razu poszlimy do azienki. (yci"nam miesiczny z kieszeni. .tworzy paczuszk i wyoy proszek na yk. 'od"rzewajc to "api si na okadk biletu, w ktrej dalej bya <wiartka i dwa banknoty dwudziestomarkowe. 'otem zapytaF ? Skd masz te pienidzeJ 'owiedziaamF ? ! koowania nici. *ie byo jak. ra#i si jeden #acet z cik #ors, obci"nam mu. Sowo, tylko obci"nam. 5o mi inne"o zostaoJ !robiam to dla ciebie. +etle# wciek si, kiedy jeszcze mwiam. (y"lda na twarzy jak wariat. (rzeszczaF ? $amiesz. *ikt nie da stwy za samo obci"anie. .kamujesz mnie. 1 w o"le co to za "adanieF tylko obci"nam. ? *ie m" dalej. 0y na potwornym "odzie. rzs si na caym ciele, koszul mia przepocon, zaczy si kurcze ydek. 'odwiza sobie przedrami. Siedziaam na brze"u wanny i pakaam. 'omylaam sobie, e +etle# ma pene prawo si wcieka<. 'akaam i czekaam, kiedy narkotyk zacznie "o nie<. 0yam pewna, e da mi wtedy w twarz. *ie broniabym si. owar by pierwszorzdny. &eszt razem z czterdziestoma markami woyam w plastikow okadk

+etle# wyj i" z yy i nie odezwa si ani sowem. (yszed z azienki, a ja za nim. ( ko=cu powiedziaF ? .dprowadz ci do autobusu. ? .dsypaam troc6 z dru"iej dziaki i daam mu. (sadzi towar do kieszeni bez jedne"o sowa. 'oszlimy na przystanek. +etle# dalej si nie odzywa. 56ciaam, eby si na mnie dar, eby mnie nawet zbi, eby przynajmniej odezwa si c6ocia sowem. 'owiedziaamF ? Suc6aj, no, powiedz co. ? 1 on nic, nic, nic. $iedy stalimy ju na przystanku i przyjec6a autobus, nie wsiadam. Eak autobus odjec6a, powiedziaamF ? Suc6aj, to, co ci powiedziaam, to najszczersza prawda. Sowo 6onoru, e mu tylko obci"nam, i wcale nie byo tak strasznie. /usisz mi uwierzy<. 1 moe przestae mie< do mnie zau#anieJ +etle# powiedziaF ? ( porzdku, wierz ci. Ea mwiF ? 'osuc6aj, zrobiam to naprawd tylko dla ciebie. +etle# podnis "osF ? 'rzesta= pieprzy<. !robia to dla siebie. 0ya na "odzie i przemo"a si. (spaniale. !robiaby to nawet, "dyby mnie wcale nie byo. +ziewczyno, zrozum to wreszcie. Eeste teraz narkomank. Eeste cakiem #izycznie uzaleniona. (szystko, co robisz, robisz dla siebie. Ea na toF ? /asz racj. 1le posuc6aj, co ci powiem. eraz tak ju musi by<. Sam ju nie dasz rady. !a duo potrzebujemy towaru. 'oza tym nie c6c, eby tylko ty zarabia. !robimy teraz odwrotnie. *a pocztku na pewno bd zarabia< kup #orsy. 0ez dawania dupy. 'rzyrzekam ci, e ni"dy nie dam si przern< klientowi. +etle# nic nie powiedzia. .bj mnie ramieniem. !aczo pada< i nie wiedziaam, czy te krople na je"o twarzy to z deszczu, czy to moe zy. !nowu podjec6a autobus. 'owiedziaamF ? ak waciwie to nie ma z te"o wszystkie"o wyjcia. 'rzypomnij sobie, jak bralimy tylko tabletki i 6asz. 5zulimy si wtedy absolutnie wolni. 0ylimy absolutnie niezaleni. *iko"o i nicze"o nie potrzebowalimy. uzalenienie. 'rzejec6ay jeszcze trzy czy cztery autobusy. Kadalimy o smutnyc6 rzeczac6. Ea pakaam, a +etle# mnie przytula. ( ko=cu powiedziaF ? Eako to jeszcze bdzie. *iedu"o po prostu zrobimy odwyk. .boje razem jako to pc6niemy. (ykombinuj troc6 Ualeronu. !araz jutro na"ram ko"o z Ualeronem. Eak sko=czymy odwyk, to zostaniemy ze sob. !nowu podjec6a autobus i +etle# wsadzi mnie na stopnie. ( domu wszystko robiam cakiem mec6anicznie, jak co wieczr. 'oszam do kuc6ni wzi< sobie jo"urt z lodwki. Eo"urt braam ze sob do ka waciwie tylko po to, eby niko"o nie dziwio, e bior te yk. 1 yk musiaam mie< rano do pod"otowania. 'otem ak si czulimy. 1 teraz kompletne

wziam jeszcze z azienki szklank z wod. +o przepukania rano strzykawki. &ano nastpne"o dnia te byo tak jak zawsze. /ama obudzia mnie za pitnacie sidma. Ieaam dalej w ku, jakbym jej w o"le nie syszaa. 5o pi< minut wazia mi do pokoju, czy ju wstaam. ( ko=cu powiedziaamF ? *o przecie zaraz wstaj. ? !nowu wlaza, eby mi przypomnie<, a ja liczyam tylko minuty do pitnacie po sidmej. /usiaa wtedy wyj< z domu, jeli nie c6ciaa spni< si na kolejk. 1 ni"dy si nie spniaa. (aciwie ja te musiaam wyj< pitnacie po sidmej, eby zdy< do szkoy. $iedy w ko=cu mama zatrzasna drzwi wejciowe, wszystko odbyo si cakiem automatycznie. 'rzy ku leay dinsy, wyci"nam proszek w opakowaniu ze staniolu. .bok bya moja plastikowa torba z kosmetykami, paczk &ot6?%aendle, buteleczk kwasku cytrynowe"o i strzykawk zawinit w papier toaletowy. Strzykawka bya jak zawsze zatkana. yto= z papierosw #ruwa po caej torbie, zabrudzi mi cay sprzt. 'rzepukaam strzykawk w szklance z wod, wsypaam dziak na yk, pod"rzaam to wszystko, zawizaam sobie przedrami i tak dalej. +la mnie to byo zupenie jak zapalenie rano pierwsze"o papierosa. Eak ju sobie wadowaam, zasypiaam nieraz znowu i szam do szkoy dopiero na dru" czy trzeci lekcj. !awsze si spniaam, jak wtryniam sobie w domu. 5zasem mamie udawao si wyci"n< mnie z ka i zabra< ze sob na kolejk. (tedy musiaam sobie wadowa< w szalecie na dworcu /oritzplatz. o byo dosy< nieprzyjemne, bo ten szalet by szcze"lnie ciemny i cuc6ncy. ( cianac6 byo peno dziur. 'o dru"iej stronie kapoway kasztany i inne mty, co si okropnie napalay, jak jaka dziewczyna sza siusiu. !awsze si baam, e jak si rozczaruj, e ja sobie tylko aduj, to zawoaj "liniarzy. Sprzt prawie zawsze braam ze sob do szkoy. *a wszelki wypadek. Kdyby z jakic6 tam powodw trzeba byo zosta< duej, jakby zarzdzili jaki spd w auli albo "dybym po szkole nie sza najpierw do domu. 5zasem musiaam sobie wadowa< w szkole. (szystkie drzwi w ubikacjac6 byy popsute. +late"o &enata, moja koleanka, musiaa mi wtedy trzyma< drzwi. &enata wiedziaa, co ze mn jest. (ydaje mi si, e w klasie wikszo< wiedziaa. 1le nic ic6 to nie obc6odzio. *ie wiem, jak "dzie indziej, ale w Kropiusstadt przestao by< sensacj, e kto tam jest uzaleniony od narkotykw. ( czasie lekcji, na ktre jeszcze c6odziam, kimaam tylko, kompletnie zobojtniaa na wszystko. 5zsto nawet do< mocno, z zamknitymi oczami, z "ow na awce. Eak walnam rano za duo 6ery, to z trudem tylko mo"am co z siebie wydusi<. *auczyciele musieli widzie<, co si ze mn dzieje. 1le tylko jeden za6aczy mnie wtedy na temat narkotykw i nawet pyta o moje problemy. &eszta zac6owywaa si tak, jakbym bya

zwyczajnie leniw, zaspan uczennic i stawiaa r]t pay. !reszt mielimy tylu nauczycieli, e wikszo< z nic6 bya zadowolona, jak udao im si spamita< nasze nazwiska. . jakim bliszym kontakcie nie byo mowy. *iedu"o potem przestali w o"le co mwi<, e wcale nie odrabiam lekcji. !a dziennik ze stopniami apali ju tylko wtedy, jak na klaswkac6 pisaam w zeszycie Lnie potra#iMZ od razu "o oddawaam i baz"roliam sobie jakie tam bzdury. (ydaje mi si, e wikszo< nauczycieli interesowaa si szko nie bardziej ode mnie. .ni te kompletnie zrezy"nowali i byli najszczliwsi, jeli kolejna "odzina przesza bez z"rzytw. 'o tym wieczorze, kiedy po raz pierwszy poszam na zarobek, wszystko byo na razie jak dawniej. 5o dzie= brzczaam +etle#owi za uszami, e ja te musz przecie kombinowa< jako #ors i to wicej ni te par marek, ktre udawao mi si zawsze skoowa<. +etle# rea"owa normaln zazdroci. 1le on te dawno ju zrozumia, e tak dalej nie da rady, i zaproponowa, ebymy zarabiali wsplnie. 'rzez tyle czasu zdy si ju dobrze rozejrze< midzy klientami i wiedzia, e jest paru biseksw, a nawet pedaw, ktrzy cakiem c6tnie sprbowaliby te"o z dziewczyn ? pod warunkiem, e na wszelki wypadek bdzie te przy tym c6opak. +etle# powiedzia, e poszuka takic6, co nie bd si do mnie dobiera<, a ju na pewno nie zec6c mnie przern<. 5zyli takic6, co to c6c tylko, eby z nimi co robi<. akic6 zreszt +etle# sam najbardziej lubi. wierdzi, e razem moemy zarobi< stw, a nawet wicej. 'ierwszym klientem, jakie"o +etle# dla nas wypatrzy, by /a[ Ekaa. /ymy "o tak nazwali. o by stay klient +etle#a, ktre"o te zdyam ju do< dobrze pozna<. +etle# powiedzia, e on c6ce tylko, eby mu spuci< lanie. yle, e musz by< od "ry rozebrana. .dpowiadao mi to. 'omylaam sobie, e z tym biciem dobrze si skada, bo bd mo"a wyadowa< swoj a"resj do klientw +etle#a. /a[ Ekaa z miejsca si zapali, jak +etle# mu zaproponowa, ebym ja te posza. .czywicie za podwjn cen. ;mwilimy si na poniedziaek o trzeciej na dworcu !oo. Eak zwykle si spniam. /a[ Ekaa ju czeka. ylko +etle#a oczywicie nie byo. Eak wszyscy narkomani by niesamowicie niesowny. .d razu susznie si domyliam, e podapa wczeniej jakie"o klienta, ktry dobrze paci, wic musi mu powici< wicej czasu. 5zekaam jeszcze z /a[em Eka prawie p "odziny. +etle# nie przyc6odzi. /iaam c6olerne"o cykora. 1le /a[ Ekaa wyranie ba si jeszcze bardziej. 5ay czas prbowa mi wyjani<, e przeszo dziesi< lat nie by z dziewczyn. *ie m" doko=czy< ani jedne"o sowa. Eu normalnie strasznie si jka. eraz w o"le nie mona "o byo zrozumie<.

*ie mo"am ju wytrzyma< te"o stania z nim na dworcu. 56ciaam, eby to si ju sko=czyo. 'oza tym nie miaam ju 6ery i baam si, e zapie mnie #ebra, zanim zaatwi spraw z /a[em. )m wyraniej czuam je"o strac6, tym wikszej nabieraam pewnoci siebie. !rozumiaam, e po prostu nad nim "ruj. ( ko=cu powiedziaam do nie"o na penym luzieF ? 56od, stary. (idzisz, e +etle# nas wystawi. Sama te ci wystarcz. 1le umowa zostaje po staremu. Sto pi<dziesit marek. *o i #aktycznie wyjka to swoje LtakM i poszlimy. (y"lda na kompletnie bezwolne"o. (ziam "o pod rk i normalnie prowadziam ze sob. .d +etle#a syszaam smutn 6istori /a[a Ekay. /a[ by robotnikiem niewykwali#ikowanym, mia pod czterdziestk i poc6odzi z %ambur"a. Ee"o matka bya prostytutk. ( dzieci=stwie dostawa nieprawdopodobne ci"i. .d matki, od jej al#onsw i w zakadac6, w ktryc6 by. ak "o rozmikczyli, e z te"o strac6u ni"dy nie nauczy si porzdnie mwi< i potrzebowa teraz lania, eby si zaspokoi< seksualnie. N 'oszlimy oboje do nie"o do domu. *ajpierw zadaam pienidzy, c6ocia by przecie staym klientem, z ktrym waciwie nie trzeba uwaa<. 2aktycznie da mi 7O4 marek i byam troszk dumna, e tak obojtnie wziam od nie"o tyle #orsy. !djam trykotowy podkoszulek, ale on da mi pejcz. 0yo zupenie jak w kinie. 'rzestaam by< sob. *ajpierw uderzyam za sabo. 1le /a[ zaskomla, e ma "o bole<. *o wic w ko=cu zaczam "o wali<. (rzeszcza LmamusiuM i co tam jeszcze. *ie suc6aam te"o. Staraam si te nie patrze<. /imo wszystko widziaam, jak coraz bardziej puc6n pr"i na je"o ciele, a w ko=cu w niektryc6 miejscac6 skra zacza normalnie pka<. o byo obrzydliwe i ci"no si prawie "odzin. $iedy w ko=cu byo po wszystkim, wci"nam podkoszulek i wybie"am stamtd. +obie"am do drzwi mieszkania, potem na d po sc6odac6 i ledwo co zdyam. 'rzed domem straciam kontrol nad swoim odkiem i musiaam zwymiotowa<. Eak si wyrzy"aam, wszystko mi przeszo. *ie pakaam, nie czuam cienia litoci dla samej siebie. Eako tak zupenie jasno zdawaam sobie spraw, e sama wmanewrowaam si w tak sytuacj, e jestem ju w kompletnym ba"nie. 'oszam na dworzec. +etle# ju by. *ic mu specjalnie nie opowiadaam. ylko tyle, e sama zaatwiam spraw z /a[em. 'okazaam mu 7O4 marek. .n wyci"n z kieszeni stw, ktr zarobi u swoje"o klienta. 'oszlimy razem kupi< duy zapas towaru. 0ezbdny sort od stae"o dostawcy. o by superdzie=. .d tej c6wili przewanie sama zarabiaam na swoj dziak. /iaam niesamowite wzicie u klientw na dworcu, mo"am sobie wybiera<, z kim pjd, i stawia< warunki. ! zasady nie c6odziam z kasztanami, znaczy z robotnikami cudzoziemskimi. +la wszystkic6

dziewczyn z dworca byo to ju ostatnie dno. /wiy, e kasztany to przewanie cwane "noje, nie maj #orsy, najczciej daj dwadziecia czy trzydzieci marek i c6c za to normalnie dyma< i to w dodatku bez kondona. 1 ja dalej nie miaam zamiaru da< si rn< klientom. o bya ostatnia resztka intymnoci, jak zostawiaam dla +etle#a. *o bo nie byo tak naj"orzej, skoro tylko ja co z klientami robi, a nie oni ze mn. 'rzede wszystkim nie wolno im byo mnie dotyka<. Eeli prbowali to robi<, dostawaam szau. !awsze staraam si wytar"owa< warunki zaraz na dworcu. ! #acetami, ktrzy od razu mi nie podc6odzili, w o"le nie rozmawiaam. a moja resztka dumy kosztowaa mnie jednak sporo czasu. 5zsto potrzebowaam cae"o popoudnia, eby znale< klienta, z ktrym wszystko byo okay. *o i rzadko mielimy tyle #orsy, co te"o dnia, kiedy pierwszy raz poszam do /a[a Ekay. /a[ Ekaa by teraz naszym wsplnym staym klientem, moim i +etle#a. 5zasem szlimy do nie"o razem, czasem tylko jedno z nas. /a[ Ekaa by waciwie zupenie w porzdku. ( kadym razie koc6a nas oboje. .czywicie nie m" ju paci< nam 7O4 marek ze swoic6 marnyc6 zarobkw. 1le czterdzieci marek, #ors na jedn dziak, zawsze jako uzbiera. &az nawet rozbi skarbonk, a potem jeszcze wy"rzeba skd jakie drobniaki, eby mi da< dokadnie czterdzieci marek. Eak mi si pieszyo, mo"am wskoczy< do nie"o i poyczy< dwie dyc6y. /wiam mu, e przyjd jutro o tej i o tej "odzinie, i zrobi mu to za 34 marek. Eeli mia jeszcze tyle #orsy, to si z"adza. /a[ Ekaa zawsze na nas czeka. +la mnie zawsze by mj ulubiony napj, sok brzoskwiniowy. +etle# mia zawsze w lodwce swoje ulubione danie, sodki puddin" z "rysiku. /a[ sam "o "otowa. 'oza tym zawsze dawa mi do wyboru jo"urt i czekolad, bo wiedzia, e lubi co takie"o przetrci< po robocie. $atowanie /a[a stao si zwyk rutyn i mo"am potem je<, pi< i nawet troc6 z nim potem po"ada<. 5oraz bardziej c6ud. 1utentycznie inwestowa w nas kad mark i nie starczao mu na arcie dla siebie. ak si do nas przyzwyczai i taki by uszczliwiony, e prawie si nie jka, jak by z nami. !araz rano kupowa kilka "azet. ylko po to, eby sprawdzi<, czy nie ma in#ormacji o kolejnyc6 miertelnyc6 o#iarac6 6eroiny. $iedy, jak do nie"o przyszam, eby wydbi< dwudziestaka, jka si jak obkany i by blady jak ciana. ( "azetac6 podali te"o dnia, e kolejn o#iar 6eroiny w tym roku jest +etle# (. 'rawie popaka si z radoci, kiedy mu powiedziaam, e przed c6wil widziaam +etle#a i by raczej ywy. Swoim zwyczajem /a[ zacz mi tru<, ebymy jednak odpucili sobie z t 6eroin, bo inaczej te umrzemy. .dpowiedziaam mu lodowato, e jak sko=czymy z 6eroin, to przestaniemy do

nie"o przyc6odzi<. *ic ju nie powiedzia. *asz stosunek do /a[a Ekay by dosy< dziwaczny. *ienawidzilimy wszystkic6 klientw. *ienawidzilimy wic take /a[a. 1le jako tak uwaalimy te, e jest cakiem w porzdku. /oe dlate"o, e zawsze bez problemw mona byo u nie"o zarobi< czterdzieci marek. 1le na pewno czulimy te co jakby lito<. o by kto, komu w "runcie rzeczy szo jeszcze bardziej parszywie ni nam. *ie da si ukry<, e by kompletnie samotny i mia tylko nas. +la nas si zarzyna. 1le nad tym wcale si za bardzo nie zastanawialimy. 'niej wyko=czylimy tak niejedne"o klienta. 5zasami nawet siedzielimy sobie u /a[a na telewizji i zostawalimy na noc. .dstpowa nam wtedy swoje ko, a sam spa na pododze. $trej nocy wszyscy mielimy wspaniay 6umor. /a[ Ekaa puci zwariowan muzyk, zaoy peruk z du"imi wosami i obdn #utrzan kapot. !acz ta=czy< po wariacku i umieralimy ze miec6u. *a"le potkn si, upad i waln "ow w maszyn do szycia. 'ar minut lea nieprzytomny. 1utentycznie si przejlimy i zadzwonilimy po lekarza. /a[ Ekaa mia wstrzs mz"u i musia lee< dwa ty"odnie w ku. !araz potem wylecia z pracy. $ompletnie zszed na psy, c6ocia nawet nie sprbowa narkotykw. !aatwili "o narkomani. /y. 0a"a, ebymy "o przynajmniej czasem odwiedzili. 1le takie przyjacielskie wizyty dla narkomana nie istniej. 'o pierwsze dlate"o, e nie potra#i znale< w sobie tyle uczucia dla ko"o dru"ie"o. 1le przede wszystkim dlate"o, e przez cay dzie= tylko azi, eby skombinowa< #ors i towar, i powanie nie ma czasu na takie rzeczy. !reszt +etle# twardo powiedzia o tym /a[owi, kiedy ten zacz obiecywa<, e da nam #orsy, ile trzeba, jak tylko sam co dostanie7 *arkoman jest jak czowiek interesu. 5o dzie= musi dba<, eby kasa si z"adzaa. *ie moe tak po prostu dawa< kredytu z przyjani czy z sympatii. $rtko potem, jak zaczam c6odzi< na zarobek, przeyam te radosne spotkanie. o byo na dworcu. 5zekaam na klientw, atu na"le staje przede mn 0absi. 0absi, ta maa dziewczynka, ktra par miesicy temu za6aczya mnie w LSoundzieM o IS+. a sama 0absi, wtedy dwunastolatka na "i"ancie z powodu z"rzytw w szkole, ktra zdya jeszcze sprbowa< paru niuc6w 6ery, zanim j z"arnli i odstawili do dziadkw. 'opatrzyymy na siebie, poznaymy si, padymy sobie w ramiona i zaczymy si caowa<. *ieziemsko si ucieszya, ja zreszt te. 0absi niesamowicie sc6uda. 1ni biustu, ani pupy. 1le wy"ldaa z tym nawet jeszcze adniej. +u"ie do ramion blond wosy miaa starannie utrzymane, no i bezbdne ciuc6y. *a pierwszy rzut oka poznaam, e jest na<pana. *awet nie musiaam patrzy<, jakie ma renice. 1le wydaje mi si, e komu, kto nie ma

pojcia o <paniu, ani przez myl by nie przeszo, e to pikne dziecko to <punka. 0absi bya niesamowicie spokojna. *ie byo w niej nic z tej nerwowy innyc6 narkomanw, u"aniajcyc6 si tak jak ja przez cay dzie= za #ors i towarem. !reszt od razu powiedziaa, e mo" sobie odpuci< klienta, bo odkopsnie mi dziak i postawi co do jedzenia. 'oszymy na "r, do barku. . tym, e obie jestemy w ci"u i c6odzimy na zarobek, nie musiaymy sobie nawet mwi<. 1le pocztkowo 0absi nawet nie pucia #arby, skd ma tyle towaru i #orsy. 'owiedziaa tylko, e od czasu, jak prysna na "i"anta, w domu ostro si za ni wzili. 5odziennie midzy sidm a sm musi ju by< w domu i musi c6odzi< systematycznie do szkoy. 0abcia piekielnie pilnuje. ( ko=cu zapytaam j prosto z mostu i powiedziaaF ? /am stae"o #aceta. roc6 stary, ale klient jak ci mo". 'o poudniu jed do nie"o tary#. *ie daje mi #orsy, tylko towar. +ostaj trzy <wiartki dziennie. 'rzyc6odz te inne, one te dostaj od nie"o w towarze. 1le na razie c6ce tylko mnie. ( "odzin zaatwiam ca spraw. .czywicie adne"o dymania. ylko si rozbieram, daj si s#oto"ra#owa<, troc6 po"adam no i, wiesz, mineta. 1le o dymaniu nie ma mowy. 2acet nazywa si %einz. /ia sklep papierniczy. e ju o nim syszaam, e jest w porzdku, bo od razu daje 6er i czowiek oszczdza sobie "aniania. *ormalnie zazdrociam 0absi, ktra najpniej o smej bya ju w domu, zawsze mo"a si wyspa< i nie miaa caej tej nerwowy. 0absi miaa wszystko. *awet sprztu jej nie brakowao. Strzykawki, ktre waciwie byy przecie do jednorazowe"o uytku, dosy< trudno byo ju wtedy dosta<. ( mojej i"a znowu bya ju taka tpa, e za kadym razem musiaam j podostrzy< na drasce, eby w o"le wesza mi w kana. 0absi miaa strzykawek od metra. .d razu mi obiecaa trzy pompki i trzy kojki. 'ar dni pniej spotkaam te na dworcu Stell, kumpelk 0absi, ktra wtedy bya razem z ni na "i"ancie i nawet wczeniej od niej zacza z 6er. ;ciski, buzi, niesamowita rado<. .czywicie Stella przez ten czas te ju zdya wej< w ci". Eej nie szo tak dobrze jak 0absi. 'rzecie dwa lata temu jej ojciec z"in w czasie poaru mieszkania, mama razem ze swoim woskim "alopantem otworzya knajp i rozpia si. Stella ci"le podprowadzaa z knajpy #ors na towar. $iedy raz podwdzia #acetowi mamy pi< dyc6 prosto z port#ela, wszystko si wydao. *ie miaa teraz odwa"i wrci< do domu i znowu bya na "i"ancie. *a "rze, w barku, rozmowa od razu automatycznie zesza na klientw. *a pocztek Stella owiecia mnie co do swojej najlepszej kumpelki, 0absi. *o wic z ni ju kompletnie

le. en jej %einz to #atalny #acet. 'arszywy, stary, zapocony typ, ktremu 0absi normalnie daje si dyma<. Stella powiedziaaF ? +la mnie to ju dno. +yma< si z takim. ( o"le dyma< si z klientem. o ju od razu mona zacz< z kasztanami. .d czasu do czasu jaka minetka, okay. 1le dyma< si, to ju dno. 0yam wtedy autentycznie wstrznita, do cze"o ta 0absi dosza. *ie mo"am si jeszcze wtedy domyli<, czemu Stella mi to wszystko opowiada. +opiero potem dowiedziaam si od 0absi, e ten %einz by najpierw staym klientem Stelli. Std Stella tak dokadnie wiedziaa, cze"o on da za trzy <wiartki. 'niej miaam to zreszt sprawdzi< na wasnej skrze. 'otem, jeszcze w barku, Stella powiedziaa mi, e dla niej to ju dno, c6odzi< na zarobek na ten dworzecF 'rzecie tu s normalnie same naj"orsze zdziry. i a kasztany. .na by tam nie zniosa, eby te mierdziele j tak bez przerwy zaczepiay. Stella zajmowaa si tymi z samoc6odw, na $ur#Crstenstrasse. 56odziy tam prawie same narkomanki, przede wszystkim trzynaste ? i czternastolatki. 'iekielnie baam si te"o interesu, "dzie czowiek waciwie nie wie, do czyje"o wozu wsiada. 'owiedziaamF ? en biznes z samoc6odziarzami to kompletne dno. 'rzecie oni daj po dwadziecia marek. +wc6 klientw za dziak, wyciu by mi si nie c6ciao. ( ko=cu prawie ca "odzin si kciymy, co jest bardziej denne, puszcza< si na dworcu !oo, czy na $ur#Crstenstrasse. 'rzy okazji doszymy z"odnie do wniosku, e 0absi to ju ostatnie dno, jak daje si rypa< temu #acetowi. *asze spotkanie zaczo si wic sporem o 6onor. 'rzez nastpne miesice prowadziymy "o zreszt wszystkie trzy prawie codziennie. !a kadym razem c6odzio o to, ktra z nas naj"biej siedzi ju w tym sy#ie. $ada c6ciaa udowodni< pozostaym, e wcale nie jest z ni jeszcze tak naj"orzej. Eak byymy we dwie, to mwiymy le o trzeciej. .czywicie idealnie byo, jak sobie czowiek radzi bez klientw. 'ierwsze"o dnia, jak si spotkaymy, wmawiaymy sobie nawzajem ze Stell, e damy sobie rad i bez klientw. 56ciaymy kombinowa< #ors kradnc i koujc od ludzi. Stella znaa ca kup "repsw. .d razu poszymy do $adewe, znaczy $au#6aus des (estens, eby wyprbowa< jeden taki super"reps. &obi si "o w damskic6 kiblac6. rzeba poczeka<, a par bab wlezie do kabin. 'rzewanie kada wiesza torebk od rodka na klamce. Eak si wypacz z tyc6 swoic6 "orsetw i sid na kiblu, trzeba byskawicznie nacisn< kad klamk. orebki spadaj na ziemi i atwo je wyci"n< przez szerok szpar pod drzwiami. .czywicie aden babsztyl nie wyskoczy z "oym tykiem. !anim si wbij z powrotem w ac6y, nie ma po nas

ladu. *o wic kikowaymy w damskiej toalecie te"o $adewe. 1le za kadym razem, jak Stella mwia, e teraz mona, ja dostawaam cykora. 1 Stella nie c6ciaa sama. !reszt potrzebne s cztery rce, eby wystarczajco szybko sprztn< wszystkie torby. *o wic nici z wielkiej #orsy z babskie"o kibla. *i"dy nie miaam nerww do kradziey, a teraz byo z nimi coraz "orzej. 'o kilku dalszyc6 niepowodzeniac6 w kradziey i koowaniu #orsy, postanowiymy ze Stell c6odzi< razem na zarobek. ;param si, eby to robi< na dworcu. !aczymy c6odzi< z klientem zawsze we dwie. /iao to wiele zalet, ale o jednej ni"dy ze sob nie rozmawiaymyF $ada z nas miaa kontrol nad dru", wic wiedziaa, na co ta dru"a tak naprawd pozwala sobie z klientami. 1le te czuymy si pewniej we dwjk. Eak byymy we dwie, to trudniej byo nas wykiwa< i atwiej mo"ymy si broni<, jak klient nie trzyma si umowy. *o i we dwjk szo szybciej. Eedna obrabiaa #aceta od "ry, dru"a od dou i raz dwa byo po wszystkim. ! dru"iej strony trudniej byo znale< #acetw, ktrzy by c6cieli buli< za dwie dziewczyny. 0yli te dowiadczeni klienci, ktrzy po prostu bali si bycz dwiema naraz. 0o wtedy atwo mona "o wyrolowa<. Eedna obrabia "o jak naley, a dru"a apie za port#el. o Stella najc6tniej c6odzia ze mn albo z 0absi. Eej byo trudniej podapa< klienta, bo nie wy"ldaa ju tak bardzo dziecinnie jak my. *ajatwiej miaa z tym 0absi. !acza z nami zarabia< jeszcze wtedy, jak miaa te"o %einza, tylko po to, eby mc odpali< nam czasem dziak. *i"dy nie malowaa tej swojej niewinnej dziecicej twarzyczki. 0ez zadka i bez piersi, akurat wanie trzynastoletnia, bya dokadnie tym, cze"o szukaj klienci, napaleni na siusiary. *ormalnie bywao i tak, e czasem zrobia w "odzin piciu klientw za 344 marek. 0absi i Stella od razu weszy do naszej paczki, do +etle#a, 1[ela i 0ernda. 0yy wic teraz trzy dziewczyny i trzec6 c6opakw. Eak wyazilimy "dzie razem, ja braam za rk +etle#a, a kady z c6opakw ktr z dziewczyn. *ic wicej midzy nimi nie byo. 'o prostu stanowilimy idealn paczk. Eeszcze kady m" przyj< do kade"o ze swoimi kopotami. /imo ci"yc6 ktni o duperele, co u narkomanw jest na porzdku dziennym. ( tej #azie 6era i zwizane z ni problemy jeszcze nas czyy. *ie jestem pewna, czy midzy modymi ludmi, ktrzy nie s narkomanami, w o"le zdarzaj si takie przyjanie, jak w naszej paczce. akie idealne przyjanie, jakie spotyka si przynajmniej wrd pocztkujcyc6 $iedy do paczki doszy te dwie dziewczyny, midzy mn a +etle#em zaczy si <punw, niesamowicie poci"aj ca reszt maolatw.

problemy. $oc6alimy si tak jak przedtem, ale coraz czciej doc6odzio do ktni. +etle# by czsto wnerwiony. +uo czasu spdzaam teraz ze Stell i z 0absi, i jako nie za bardzo mu si to podobao. 1le c6yba najbardziej "o wpieniao, e nie mia ju kontroli nad tym, z jakimi c6odz klientami. (yszukiwaam ic6 teraz sama albo ze Stell czy z 0absi. +etle# zacz mi zarzuca<, e na pewno daj si dyma<. 0y normalnie zazdrosny. *ie przejmowaam si ju tak strasznie moimi ukadami z +etle#em. $oc6aam "o, jasne, i nadal c6ciaam koc6a<. 1le z dru"iej strony byam od nie"o niezalena. *ie potrzebowaam ju ani je"o towaru, ani ci"ej opieki. (aciwie zrobio si midzy nami jak w nowoczesnym mae=stwie, o jakim marzy tylu modyc6 ludzi. 0ylimy kompletnie niezaleni jedno od dru"ie"o. Eako tak te samo wyszo, e jak ktra z nas miaa wicej towaru, to dzielia si tylko z dziewczynami, a c6opaki martwili si o siebie sami. 1le te nasze przyjanie byy przecie w ko=cu oparte na 6erze. (szyscy z ty"odnia na tydzie= robilimy si coraz bardziej a"resywni. 'roszek i caa ta nerwowa, dzie= w dzie= walka o #ors i towar, wieczny stres w domu, ukrywanie i kamstwa, ktrymi oszukiwalimy rodzicw, wszystko to szarpao nerwy. *awet we wasnym "ronie nie umielimy ju po6amowa< a"resji, ktra si w nas "romadzia. *ajlepiej rozumiaam si jeszcze z 0absi, ktra bya zreszt najspokojniejsza z nas. 5zsto c6odziymy razem na zarobek. $upiymy sobie jednakowe wskie czarne spdnice z rozporkiem po sam tyek. 'od spodem miaymy czarne podwizki z klamerkami. $lienci strasznie si na to napalali. 5zarne podwizki, a do te"o nasze dosy< dziecinne #i"ury i dziecinne buki. $rtko przed 0oym *arodzeniem 789> mj ojciec wyjec6a "dzie na urlop i pozwoli mnie i 0absi pomieszka< przez ten czas u siebie w mieszkaniu razem z moj siostr. Vciymy si z 0absi potwornie zaraz pierwsze"o wieczora. *awrzucaymy sobie w tak ordynarny sposb, e moja o rok modsza siostra a si popakaa. Eak c6ciaymy sobie nawzajem dooy<, to uywaymy ju normalnie dziwkarskie"o jzyka. 1 moja siostra nie miaa oczywicie pojcia o naszym podwjnym yciu. *astpne"o dnia rano znowu byymy najlepszymi kumpelkami. !awsze tak byoF Eak si czowiek wyspa i powolutku zaczyna trzewie<, to by przewanie w dosy< pokojowym nastroju. ;mwiymy si z 0absi, e nie wadujemy sobie od razu z same"o rana, tylko sprbujemy jak najduej wytrzyma<. 5zsto ju te"o prbowaymy. akie czekanie do ostatniej c6wili to by prawdziwy sport. 1le bez przerwy rozmawiaymy o nieziemskiej dziace czyciutkiej 6ery, ktr w ko=cu sobie wadujemy. 0yymy zupenie jak dwoje dzieci w (i"ili na krtko przed rozdaniem prezentw.

'rzy okazji oczywicie moja siostra co nieco tam usyszaa. +osy< szybko si pokapowaa, e mamy jaki narkotyk. 1le nawet nie miaa pojcia, e bierzemy nao"owo. 'rzysi"a zreszt na wszystkie witoci, e nic nie powie ojcu ani mamie i, e nas nie sypnie, w razie "dyby przypata si kto z rodziny 0absi. prostytutk. 0absi wyja z plastikowej torby swj ulubiony smak do twarokw, truskawkowy. *ormalnie bya pieprznita na tym punkcie. o jest takie co, co si rozrabia z twarokiem. (aciwie jada tylko twaroek z dodatkiem te"o smaku. /oje jedzenie wcale nie byo bardziej urozmaiconeF poza twarokiem jeszcze jo"urt, puddin" i precelki, ktre mona byo kupi< na dworcu kolejki przy $ur#Crstendamm. *ic inne"o mj odek nie by ju w stanie utrzyma<. *o wic 0absi zaja si w kuc6ni tym smakiem do twarokw. o byo co jak wity rytua. Siostra i ja siedziaymy w skupieniu i wszystkie trzy niesamowicie cieszyymy si na myl, e zaraz wtrzc6niemy wielkie twarokowe niadanie. *ie ma co dodawa<, e niadanie miao si zacz< dopiero wtedy, jak wadujemy sobie z 0absi po dziace. $iedy 0absi zmiksowaa ju twaroek na prawdziw piank, nie wytrzymaymy. 'owiedziaymy mojej siostrze, eby adnie nakrya do stou i zamknymy si w azience. Eak tylko weszymy do rodka, znowu zacz si midzy nami dramat, bo powoli bra nas "d. /iaymy tylko jedn sprawn pompk i powiedziaam, e szybciutko waduj sobie pierwsza. 0absi od razu si wciekaF ? +lacze"o ci"le ty. +zisiaj ja musz by< pierwsza. ( ko=cu to ja zarobiam na t dziak. eraz ja si z kolei wpieniam. *ie mo"am cierpie<, kiedy 0absi prbowaa wyci"a< korzyci z te"o, e czsto ma wicej towaru od nas i co nam odpala. 'owiedziaamF ? Suc6aj, stara, przecie u ciebie to trwa wieczno<. *ie wiruj. ? o bya prawda. 5zsto potrzebowaa p "odziny, eby si dobrze wku<. 'rawie nie miaa y. 1 jak za pierwszym razem nie pokazaa si krew w strzykawce, to ona zaczynaa wariowa<. $ua si bez pojcia "dzie popadnie i coraz bardziej si pieszya. 1 wtedy jedyny ratunek w przypadkowym tra#ieniu. Ea wtedy nie miaam jeszcze kopotw. Eeli nie wadowa mi +etle# ? tylko jemu wolno byo to robi< ? to kuam si w tym czasie zawsze w jeden punkt na z"iciu lewej rki. (szystko byo dobrze tak du"o, a mi si tam porobiy zrosty i zbliznowacenia. 'otem to ju rzymali j przecie w domu dosy< ostro i ani jej dziadkom, ani rodzicom nawet si nie nio, e jest 6eroinistk i

normalnie nie miaam pojcia, "dzie by tu si jeszcze wku<. e"o dnia postawiam w ko=cu na swoim. 0absi si na mnie wpienia, dostaam strzykawk, tra#iam od razu i po niecayc6 dwc6 minutac6 byam "otowa. o by bombowy kop. $rew to mi tylko szumiaa. !robio mi si niesamowicie "orco. 'odeszam do umywalki, podstawiam twarz pod kran i kompletnie szczliwa zaczam co tam przy sobie robi<. 0absi siada na brze"u wanny, wbia sobie i" w rk i ju zaczyna si wcieka<. (rzasnaF ? $urwae ma<, udusi< si mona w tym kiblu. .twrz, c6olera, okno. 'owiedziaamF ? /usisz si z tym jako po"odzi<, e tu nie ma czym oddyc6a<, i odwal si ode mnie. ? $ompletnie mi wtedy zwisao, co si z ni dzieje. (tryniam sobie dziak i wszystko byo okay. 0absi c6lapaa krwi na wszystkie strony, ale yy nie mo"a tra#i<. !aczynaa coraz bardziej wariowa<. &ozdara siF ? 56olera z takim wiatem. 'rzynie co, kurwa. 'rzynie mi lamp z pokoju. !a nic mi si nie c6ciao le< do pokoju po lamp dla 0absi. +opiero jak zacza si coraz bardziej wydziera< i przestraszyam si, e siostra co skapuje, przyniosam lamp. ( ko=cu jako sobie poradzia. .d razu zrobia si spokojna. .pukaa starannie strzykawk i stara krew z wanny i z podo"i. *ie mwia ju ani sowa. 'oszymy do kuc6ni i poczuam straszn oc6ot na twaroek. (tedy 0absi wzia misk, przycisna rk do siebie i zacza wc6rzania<. 1utentycznie sama opc6na ca mic6 twaroku. 'owiedziaa tylkoF ? y wiesz, za co. .bie okropnie si cieszyymy, e pomieszkamy troc6 razem w mieszkaniu moje"o ojca, a tu ju pierwsze"o dnia z same"o rana piekielna awantura. . nic. 1le byymy przecie narkomankami. 1 wszyscy narkomani z czasem tacy si robi. *arkotyk niszczy zwizki z innymi ludmi. ! nami byo to samo. /imo, e w naszej paczce, "dzie wszyscy by i jeszcze bardzo modzi, kady by do kade"o przywizany i wci mi si jeszcze wydawao, e dru"iej takiej paczki to nie ma ni"dzie na wiecie. /oje ktnie z +etle#em te robiy si coraz bardziej #atalne. .boje bylimy ju #izycznie dosy< wyko=czeni. Ea przy moim metr sze<dziesit dziewi< wzrostu spadam do czterdziestu trzec6 kilo"ramw, +etle#, ktry ma metr siedemdziesit sze< do pi<dziesiciu czterec6 kilo"ramw. 5zsto bardzo le si #izycznie czulimy, wtedy wszystko nas wnerwiao i potra#ilimy by< dla siebie naprawd obrzydliwi. 1utentycznie staralimy si w brutalny sposb wyko=czy< si nawzajem. $ade z nas dobierao si przy tym do najsabsze"o punktu dru"ie"o. 1 tym punktem byo oczywicie zarabianie, c6ocia normalnie

traktowalimy to tak, jakby c6odzio o cakiem uboczn rutynow spraw. +etle# mwi wtedyF ? *ie wyobraaj sobie, e bd spa z tak pip, co daje si wali< naj"orszym bucom. 1 ja odpowiadaamF ? i tak mnie ju wkurwia, e si dajesz jeba< w dup. ? ) tak dalej. ( ko=cu zaczynaam przewanie paka<, a +etle# by kompletnie wyko=czony, albo pakalimy oboje. Eak ktre z nas byo na "odzie, to dru"ie mo"o "o wyko=czy< z palcem w nosie. o, e w ko=cu znowu tulilimy si do siebie jak dwa dzieciaki, nicze"o waciwie nie zaatwiao. Eu nie tylko midzy nami, dziewczynami, ale te midzy mn a +etle#em zrobio si tak, e kade z nas widziao w tym dru"im swoje wasne zeszmacenie. 5zowiek nienawidzi tej wasnej beznadziejnoci i wyywa si na dru"im za tak sam beznadziejno<, bo c6cia sobie c6yba udowodni<, e wcale jeszcze taki beznadziejny nie jest. .czywicie t a"resj wyadowywao si te na obcyc6. (pieniaam si od razu, jak tylko zobaczyam "dzie na dworcu te babsztyle z siatami zakupw. !araz wsiadaam z zapalonym papierosem do wa"onu dla niepalcyc6. $iedy zaczynay co marudzi<, to mwiam, e jak im si nie podoba, to mo" sobie i< do inne"o przedziau. *ajwiksz miaam radoc6, jak mi si udao sprztn< takiej babie sprzed nosa wolne miejsce. 5zasem od tyc6 moic6 numerw robi si szum na cay przedzia, a bywao i tak, e si wysadzali mnie na peron. /nie sam wkurzao, e si tak zac6owuj. (kurzao mnie te, jak 0absi i Stella robiy to samo. 'rzecie nie c6ciaam mie< z tymi kotunami nic wsplne"o. 1le wida< nie mo"am inaczej i musiaam ci"le wykrca< te numery. $ompletnie mi wisiao, co sobie kto o mnie pomyli. Eak si zaczynao to potworne swdzenie, swdziao wtedy wszdzie, "dzie ubranie byo obcise, a nawet pod makijaem, to drapaam si bez wz"ldu na to, "dzie akurat byam. *ie miaam adnyc6 oporw, eby w kolejce podziemnej zdj< buty i podkasa< sukienk a do ppka, eby si tylko podrapa<. )nteresowao mnie tylko to, co myl o mnie ludzie z paczki. ( ktrym tam momencie narkomanowi w o"le wszystko zaczyna wisie<. (tedy przestaje nalee< do jakiej paczki. !naam paru staryc6 narkomanw, ktrzy adowali ju od piciu i wicej lat i jeszcze yli. *asz stosunek do staryc6 <punw by bardzo rny. 5i kompletni samotnicy wydawali si nam w pewnym sensie wspaniali. !reszt dobrze byo, jak czowiek m" powiedzie< swoim, e zna te"o a te"o ze staryc6. ! dru"iej strony "ardziam nimi, bo przecie kady z nic6 by ju kompletnie sko=czony. 1le my, modzi, mielimy przed nimi przede wszystkim c6olerne"o cykora. 0o w nic6 autentycznie nie byo ju ani odrobiny jakiej moralnoci, sumienia czy wspczucia. Eak byli na "odzie i c6cieli dorwa< si do towaru, to potra#ili wyrolowa< nawet kumpla?narkomana. *aj"orszy by /anne?

Szajbus. (szyscy "o tak nazywali, bo ten to by ju naj"orszy ze wszystkic6. (ystarczyo, eby dostawcy zobaczyli "o z daleka, a pryskali szybciej ni w czasie obawy. 0o jak dorwa jakie"o drobne"o 6andlarza, to po prostu zabiera mu cay towar. *ikt nie mia odwa"i si broni<. 1 ju jaki drobny <pun to w o"le. &az miaam okazj zobaczy< Szajbusa w akcji. (anie zamknam si w damskim kiblu, eby sobie wadowa<, a tu na"le kto normalnie przeskakuje "r przez ciank prosto mi na "ow. /anne?Szajbus. (iedziaam ju z opowiada=, e to je"o stay numerF czeka< sobie w damskim kiblu, a przyjdzie jaka z 6er. (iedziaam, jaki potra#i by< bezwz"ldny. *o wic daam mu swoj dziak i cay sprzt. .d razu wyszed z kabiny i stan przed lustrem. en to ju nicze"o si nie ba. (adowa sobie prosto w szyj. *a caym ciele nie mia ju miejsca, "dzie by si m" wku<. !acz krwawi< normalnie jak wieprz. /usia sobie c6yba wadowa< w ttnic. 1le to mu nie robio kompletnie adnej rnicy. 'owiedzia Ldzikuj bardzoM i zmy si. Eedno, cze"o byam pewna, to to, e do te"o ni"dy nie dojd. 0o, eby przey< tyle czasu, co /anne?Szajbus, to trzeba by< rzeczywicie nie byle kim. 1 jaJ 'rzecie nawet nie mo"am si zdoby<, eby podwdzi< torebki z damskie"o kibla w domu towarowym. ( naszej paczce wszystko coraz bardziej zaczynao si krci< wok zarabiania i klientw. 56opaki mieli te same problemy, co i my. +late"o byo jeszcze jakie wzajemne zainteresowanie i mona byo sobie nawzajem konkretnie pomc. /y, dziewczyny, wymieniaymy midzy sob dowiadczenia z klientami. $r" naszyc6 klientw z czasem si ustali. $iedy jaki klient by dla mnie nowy, to najczciej miaa "o ju 0absi albo Stella. *o wic dobrze byo zna< ic6 dowiadczenia. 0yli klienci "odni polecenia, mniej "odni polecenia i absolutnie nie do przyjcia. 'rzy tej ocenie wcale nie c6odzio o osobiste sympatie. *ie interesowao nas take, kim taki klient jest z zawodu, czy ma on i tak dalej. . tyc6 wszystkic6 prywatnyc6 duperelac6, ktre opowiadaj klienci, w o"le si nie rozmawiao. .ceniajc tyc6 #acetw braymy pod uwa" tylko wasne korzyci. $orzystne byo, jak taki #acet panicznie ba si c6orb wenerycznyc6 i do wszystkie"o musia mie< prezerwatyw. *iestety tacy tra#iali si dosy< rzadko, c6ocia wikszo< amatorek prdzej czy pniej apaa jakie"o sy#a, a jak ktra bya uzaleniona, to baa si i< do lekarza. $orzystne byo, jak #acet od razu nie c6cia nic wicej, jak co najwyej po #rancusku. o znaczy, jak nie trzeba byo najpierw "odzinami tar"owa< si o warunki. 1le plus przyznawao si te #acetowi, ktry by stosunkowo mody i nie taki obrzydliwie spasiony,

ktry nie traktowa dziewczyny jak przedmiotu, tylko by c6ocia troc6 miy i, powiedzmy, umia zaprosi< nawet na jakie jedzenie. 1le najwaniejszym kryterium jakoci klienta byo oczywicie to, ile dawa #orsy i za co. *ie do przyjcia byli #aceci, ktrzy nie trzymali si warunkw i w pokoju prbowali prob i "rob wymusi< na nas dodatkowe wiadczenia. *o a najdokadniej opisywaymy sobie tyc6 parszywyc6 palantw, ktrzy potem c6cieli z powrotem #ors i potra#ili j nawet czasem si odebra<, bo niby nie s zadowoleni z usu"i. ! tym, e c6opaki czciej mieli z takimi c6amami do czynienia. $iedy tam zacz si rok 7899. 'rzestaam prawie w o"le zauwaa< pory roku. 5zy to bya zima, czy lato, czy byy akurat wita, czy sylwester, dla mnie te dni w o"le si od siebie nie rniy. 5zym szcze"lnym na wita byo co najwyej to, e znowu dostawaam w prezencie troc6 #orsy i w zwizku z tym mo"am zrezy"nowa< z jedne"o czy dwc6 klientw, i tak zreszt w dni witeczne trudno byo cokolwiek podapa<. 0yam na etapie kompletne"o otpienia. *ie zastanawiaam si nad niczym. $ompletnie. *ic do mnie nie docierao. !ajmowaam si tylko i wycznie sob. 1le nie miaam pojcia, kim jestem. 5zasami to nawet nie wiedziaam, czy w o"le jeszcze yj. 'rawie ju nie pamitam szcze"w z tamte"o czasu. 56yba zreszt nie byo nic takie"o, co by warto byo ma"azynowa< w szaryc6 komrkac6. 1 do ktrej niedzieli pod koniec stycznia 7899 roku. (rciam do domu jako tak nad ranem. (aciwie nawet miaam cakiem dobry nastrj. Ieaam w ku i wyobraaam sobie, e jestem mod dziewczyn, ktra wrcia wanie z zabawy, "dzie poznaa niesamowicie mie"o c6opaka i jest w nim diabelnie zakoc6ana. +obry nastrj pojawia si u mnie waciwie ju tylko wtedy, jak sobie marzyam i w marzeniac6 byam kim zupenie innym. *ajczciej marzyam sobie wanie, e jestem po"odn nastolatk, tak jak na reklamie coca?coli. ( poudnie obudzia mnie mama i podaa mi obiad do ka. $iedy w niedziel byam w domu, a nie u +etle#a, mama zawsze podawaa mi jedzenie do ka. (musiam w siebie par ksw. (aciwie nic ju nie mo"am przekn< oprcz jo"urtu, twaroku i puddin"u. 'otem si"nam po swoj bia plastikow torb. 0ya ju dosy< zniszczona, urwane uszy, ponadrywana, bo oprcz strzykawki i papierosw wpyc6aam do niej czasem kurtk. 0yo mi tak wszystko jedno, e nawet nie przyszo mi do "owy, by j zmieni<. 0yam za bardzo zobojtniaa, eby si zastanowi<, co robi, kiedy przede#ilowaam przed mam z t plastikow torb w rce do azienki. !amknam za sob drzwi. ( naszej rodzinie nikt ni"dy nie zamyka drzwi do azienki na zamek. Eak zwykle popatrzyam w lustro. !obaczyam kompletnie zapadnit, obc twarz. Eu od dawna przestaam si rozpoznawa< w lustrze. a

twarz nie bya moja. ak samo jak kompletnie wyc6udzone ciao. 'rzestaam je w o"le czu<. *awet jak byam c6ora, nie dawao o sobie zna<. %eroina znieczulia je na wszelki bl, "d, a nawet na wysok "orczk. !auwaao tylko "d narkotyczny. Staam przed lustrem i przy"otowywaam dziak. 0yam szcze"lnie napalona, bo akurat miaam co ekstra. *ormalna 6eroina, ktra c6odzi na rynku, to biay albo lekko brzowy proszek. 1 ta bya szarozielonkawa. o taki najbardziej zanieczyszczony towar, ale daje niesamowite"o kopa. Strasznie rozwala serce i trzeba uwaa< przy dawkowaniu. Eak si waduje za duo, to mona wykitowa<. 1le ja byam niesamowicie napalona na te"o specjalne"o kopa. (kuam si w y, poci"nam tok i od razu w strzykawce pokazaa si krew. *iby par razy prze#iltrowaam ten proszek, ale on jest kompletnie zanieczyszczony. *o i stao si. !atkaa si i"a. o jest c6yba naj"orsza rzecz, jaka moe si przytra#i< <punowi. !atkana i"a w takiej c6wili. 0o jak zakrzepnie krew, ktr si wci"a do strzykawki, to wtedy koniec. 5aa dziaka do wyrzucenia. *o wic nie mo"am nic wydusi<. *aciskaam z caej siy, eby tylko to wi=stwo przelazo przez i". *o i rzeczywicie miaam #art. ;dao mi si w ko=cu wadowa<. Eeszcze raz wci"nam krew do strzykawki, eby wypuka< wszystko do ko=ca. (tedy i"a znowu si zatkaa. (ciekam si. /iaam jeszcze tylko osiem albo dziesi< sekund, potem przyjdzie kop. 5isnam z caej siy. 'ompka wyleciaa mi z rki i zac6lapaam krwi ca azienk. en kop by wspaniay. /usiaam sobie przytrzyma< "ow. ( okolicy serca czuam niesamowity kurcz. ( "owie m i 6uczao, jakby mi kto wali w ni motem, skra na "owie mrowia, jakby mi wbijali milion i"ieek. 1 potem normalnie sparaliowao mi lew rk. $iedy mo"am si znowu porusza<, wziam papierow c6usteczk, eby zetrze< krew. 0ya wszdzie. ( umywalce, na lustrze, na cianac6. *a szczcie wszystko byo pomalowane na olejno, tak, e atwo byo zmy<. Eeszcze kiedy wycieraam krew, mama zacza si dobija< do drzwi, i dawaj przytruwa<F ? .twieraj. /asz mnie zaraz wpuci<. 1 w o"le co to za zamykanie drzwi. Eakie nowe zwyczaje. 'owiedziaam ? 'rzymknij si. !araz wyc6odz. ? 0yam niesamowicie wpieprzona, e akurat teraz musiaa si do mnie przyczepi<, i w wariackim popiec6u cieraam te plamy. ! te"o wszystkie"o par prze"apiam i na dodatek zostawiam zakrwawion c6usteczk w umywalce. .tworzyam drzwi i mama wpada do azienki. *icze"o nie podejrzewaam i mylaam, e po prostu musi szybko siusiu. (rciam z moj plastikow torb do pokoju, pooyam si do ka i zapaliam papierosa. *ie zdyam si jeszcze dobrze zaci"n<, a tu mama wpada do pokoju $rzyczyF ?

0ierzesz narkotykiR Ea na toF ? 0zdura. 5o ci strzelio do "owyJ (tedy ona normalnie si na mnie rzucia i si wyprostowaa mi rce. *awet si specjalnie nie broniam. .d razu zobaczya wiey lad po i"le. (zia moj plastikow torb i wysypaa na ko wszystko, co tam w niej byo. (ypada strzykawka, okruc6y tytoniu z papierosw i caa masa prostokcikw staniolu. ( staniolu bya przedtem 6eroina. Eak nie miaam czasem towaru, a dostaam #ebry, to zdrapywaam paznokciem ostatnie resztki pyku z tyc6 papierkw i z te"o robiam sobie dziak. o, co wysypao si z torby, byo oczywicie dla mamy wystarczajcym dowodem mojej narkomanii. !reszt, ju w azience nie miaa wtpliwoci. .dkrya tam nie tylko zakrwawion c6usteczk i plamy krwi, ale take sadz na yeczce, w ktrej pod"rzewaam 6er. !dya si ju naczyta< o 6eroinie w "azetac6 i szybko sobie dopiewaa ca reszt. .d razu przestaam si zapiera<. 56ocia przed c6wil wadowaam sobie ten nieziemski towar, normalnie si wtedy zaamaam. !aczam rycze< i nie mo"am wydusi< z siebie ani sowa. /ama te nic nie mwia. 5aa si trzsa. 0ya kompletnie zaszokowana. (ysza z moje"o pokoju i syszaam, e rozmawia z $lausem. (rcia do mnie. (y"ldaa na troc6 spokojniejsz i zapytaaF ? +a si co na to poradzi<J *ie masz zamiaru z tym sko=czy<J 'owiedziaamF ? /amusiu, nicze"o bardziej nie c6c. Sowo ci daj. (ierz mi. *aprawd c6c si wyrwa< z te"o ba"na. 1 onaF ? +obrze, w takim razie sprbujemy wsplnie. (ezm urlop, eby cay czas by< przy tobie, kiedy przestaniesz bra< narkotyki. .d razu dzisiaj zaczniemy odwyk. 'owiedziaamF ? Vwietnie, z"oda. ylko jeszcze jedno. 0ez +etle#a nie ma mowy. Ea "o potrzebuj i on mnie te. .n te c6ce przesta<. 5zsto o tym rozmawialimy, i tak mielimy to niedu"o zrobi<. &azem. /ama kompletnie stracia "ow i zapytaaF ? 5oJ +etle# te bierzeJ ? ;waaa zawsze, e +etle# jest taki miy, i cieszya si, e mam takie"o mie"o c6opaka. .dpowiedziaamF ? .czywicie, e tak. /ylisz, e sama bym to robiaJ +etle# ni"dy by na to nie pozwoli. 1le te nie pozwoli, ebym robia odwyk bez nie"o. *a"le poczuam si zupenie dobrze. !aczam si normalnie cieszy<, e razem z +etle#em bd mo"a przej< odwyk. *o bo autentycznie ju od tak dawna c6cielimy to zrobi<. !a to mama bya kompletnie zaatwiona. 'ozieleniaa na twarzy i mylaam, e zaraz dostanie szoku. a sprawa z. +etle#em to by dla niej dru"i cios. !aszokowaa j c6yba jej wasna niewiadomo< przez cae ostatnie dwa lata. 1 teraz miaa coraz wicej wtpliwoci.

$oniecznie c6ciaa wiedzie<, skd bratam pienidze na 6eroin. .czywicie od razu zaapaa, e moe jakie puszczanie si itepe. *i"dy bym si nie zdobyta, eby powiedzie< jej prawd. SkamaamF ? ,ee, zawsze jako mona skoowa< troc6 #orsy. 'rosio si ludzi, eby dali par marek. *ajczciej wyc6odzio. roc6 sprztaam to tu, to tam. . wicej ju mama nie pytaa. (ida< znowu uspokoia sobie sumienie t odpowiedzi, bo to przynajmniej nie potwierdzao jej naj"orszyc6 przypuszcze=. o, cze"o si dowiedziaa tej niedzieli, i tak ju wystarczyo, eby j kompletnie zaama< Strasznie mi jej byo al i miaam z jej powodu wyrzuty sumienia. !araz pojec6aymy poszuka< +etle#a. *a dworcu !oo "o nie byo. *ie byo "o te u 1[ela i 0ernda. (ieczorem pojec6aymy do je"o ojca. &odzice +etle#a te byli rozwiedzeni. Ee"o ojciec by urzdnikiem. .d dawna wiedzia, co si dzieje z +etle#em. /oja mama zacza mu robi< wyrzuty, e nic jej o tym nie powiedzia. . mao si wtedy nie rozpaka. 0yo mu niesamowicie "upio, e je"o syn <pa i zarabia u pedaw. eraz si cieszy, e mama c6ce si tym wszystkim zaj<. 5o c6wila powtarzaF ? ak, co trzeba zrobi<. .jciec +etle#a mia w szu#ladzie biurka ca kolekcj tabletek nasennyc6 i uspokajajcyc6. +a mi wszystkie, bo powiedziaam, e nie mamy Ualeronu, a odwyk bez Ualeronu to waciwie tortura. +ostaam cztery czy pi< mandraksw, ca #iolk "emetryny i pi<dziesit sztuk 74 m" Ualium. Eeszcze w drodze do domu, jak jec6aymy kolejk, poknam ca "ar< pi"uek, bo powoli zaczyna mnie bra< "d. *a tyc6 pi"ukac6 niele nawet ci"nam i udao mi si przespa< noc. &ano rzeczywicie zjawi si +etle#. .jciec zaraz "o znalaz. +etle# by ju cakiem na #ebrze. ;waaam, e to bezbdnie z je"o strony, e sobie nie wadowa, c6ocia przecie m", tylko przyszed do mnie ju na "odzie. 1 przecie na pewno zdawa sobie spraw, e nie mam ju towaru. 'owiedzia, e c6ce by< rwno ze mn, jak zaczniemy odwyk. o byo naprawd bezbdne. +etle# c6cia wic tak jak i ja naprawd przesta<. e by zadowolony, e tak si stao. .bydwoje nie mielimy przecie wtedy pojcia ? nasi rodzice zreszt te ?, e to czyste szale=stwo, eby dwoje bliskic6 sobie narkomanw wsplnie prbowao odwyku. 0o nie ma siy, eby kiedy tam jedno nie zaczo naciska< dru"ie"o i w ko=cu oboje api taki mus, e znowu sobie aduj. o znaczy, wiedzie< to moemy i wiedzieli, c6o<by z opowiada=. 1le mielimy zudzenia. !awsze przecie twierdzilimy, e z nami jest inaczej ni z reszt <punw. 'oza tym nie wyobraalimy sobie, e moemy co tak wane"o robi< osobno.

'rzez cae przedpoudnie trzymalimy si jako dziki pi"ukom od ojca +etle#a. *awet ze sob rozmawialimy. Pycie po odwyku widzielimy w rowyc6 barwac6 i przyrzeklimy sobie, e bdziemy okropnie dzielni przez te nastpne dni. /imo, e ju zaczynay si ble, bylimy jeszcze cakiem szczliwi. 'o poudniu zaczo si na dobre. Sykalimy pi"uki jedna za dru" i zapijalimy to wszystko winem. 1le nic nie poma"ao. *a"le straciam wadz w no"ac6. ( z"iciu pod kolanem poczuam niesamowity ucisk. 'ooyam si na pododze i wyprostowaam no"i. 'rbowaam napina< i rozlunia< minie. 1le nie miaam ju nad nimi kontroli. 'rzycisnam stopy do sza#y, i tak ju zostay. *ie mo"am ic6 stamtd ruszy<. Ea przewalaam si po pododze, a stopy jakby mi si przykleiy do tej sza#y. 0yam kompletnie mokra od lodowate"o potu. /arzam i dy"otaam, a ten zimny pot cieka mi po twarzy i zalewa oczy. 0y potwornie mierdzcy. 'omylaam sobie, e to, co ze mnie wyazi, to ta cuc6nca trucizna. 5zuam si zupenie, jakbym wypdzaa z siebie diaba. ! +etle#em byo jeszcze "orzej. +ostawa prawie wira. rzs si z zimna, a na"le ci"n pulower. ;siad na krzele w kcie pod oknem. Ee"o no"i byy bez przerwy w ruc6u. 0ie" na stojco. Ee"o cienkie jak owki no"i podnosiy si i opuszczay w niesamowityc6 dr"awkac6. 5o c6wil wyciera pot z twarzy i cay dy"ota. o ju nie byo zwyke trzsienie si. 5o c6wila zwija si w kbek i krzycza. $urcze odka. +etle# mierdzia jeszcze "orzej ni ja. 5ay ten malutki pokj wypeni si naszym smrodem. 'rzypomniaam sobie, e syszaam kiedy, e po udanym odwyku narkoma=skie pary zawsze si rozpadaj. 'omylaam od razu, e dalej koc6am +etle#a, c6ocia tak potwornie mierdzi. +etle# podnis si z krzesa, dowlk si jako do lustra i powiedziaF ? *ie dam rady. *ie wydol. Eak 0o"a koc6am, ju nie wydol. ? *ie mo"am mu nic odpowiedzie<. *ie miaam siy dodawa< mu otuc6y. Staraam si nie myle< tak jak on. 'rbowaam si skupi< na jakim beznadziejnym dreszczowcu, przerzucaam nerwowo jakie pismo, przy okazji cae podaram. ;sta i "ardo miaam kompletnie wysc6nite. 1le w ustac6 byo jednoczenie peno liny. *ie umiaam jej przekn< i zaczam kaszle<. )m bardziej staraam si przekn< lin, tym silniej zaczynaam kaszle<. &ozkaszlaam si na dobre, nie mo"am ju przesta<. 'otem zaczam rzy"a<. (yrzy"aam si prosto na dywan. ak bia pian. !upenie jak mj pies, kiedy si najad trawy. /ylaam, e ten kaszel i rzy"anie ni"dy si nie sko=cz. /ama prawie cay czas bya w dru"im pokoju. Eak przyc6odzia do nas, to bya

bezradna. &az po raz wybie"aa z domu, eby kupi< nam co do jedzenia, cze"o i tak nie mo"limy potem przekn<. ym razem kupia dla mnie lazowe cukierki i to mi #aktycznie pomo"o. 'rzestaam kaszle<. /ama wytara moje rzy"owiny. 0ya niesamowicie dobra. 1 ja nie mo"am nawet powiedzie< dzikuj. ( ktrym tam momencie pi"uki i wino zaczy jednak robi< swoje. !aram pi< sztuk 74 m" Ualium, dwa mandraksy i wypiam do te"o prawie ca butelk wina. *ormalny czowiek toby po czym takim kima przez dobre par dni. /j or"anizm by tak zatruty, e prawie wcale nie zarea"owa na t dodatkow trucizn. yle, e si troc6 uspokoiam i pooyam na ku. .bok ka staa teraz leanka i na niej pooy si +etle#. *awet nie prbowalimy si dotkn<. $ade byo cakiem zajte sob. !apadam w co jakby psen. Spaam, a jednoczenie wiedziaam, e pi, i dokadnie czuam wszystkie te c6olerne ble. &az niam, raz trzewo rozmylaam. (szystko si mieszao. (ydawao mi si, e kady, a ju przede wszystkim mama, moe bez trudu we mnie zajrze<. Pe kady moe czyta< w moic6 szmatawyc6 mylac6. Pe kady widzi, jaka ze mnie szmata. *ienawidziam swoje"o ciaa. 0yabym szczliwa, "dyby mi zwyczajnie obumaro. (ieczorem znowu wszamaam jakie tabletki, jedna po dru"iej. *ormalny czowiek toby ju od te"o zacz powoli korkowa<. 1 ja po prostu wyspaam si c6ocia przez par "odzin. .budziam si, kiedy mi si przynio, e jestem psem, ktre"o ludzie dotd dobrze traktowali, a potem na"le zamknli w klatce i zaczli zadrcza< na mier<. +etle# mci przez sen rkami i to on mnie bi. 'alio si wiato. 'rzy ku staa miska z wod i ciereczka. /ama postawia. Staram sobie pot z twarzy. 5ae ciao +etle#a byo w ci"ym ruc6u, c6ocia wy"ldao na to, e twardo pi. uw podnosi si i opada, no"i wierz"ay no i wanie od czasu do czasu wali rkami na olep. !e mn byo troc6 lepiej. /iaam ju tyle siy, eby zetrze< mu pot z czoa. *awet nie poczu. ;wiadomiam sobie, e dalej niesamowicie "o koc6am. $iedy potem znowu si zdrzemnam, poczuam tak przez sen, e +etle# mnie dotkn i po"aska po wosac6. *astpne"o dnia rano wyranie nam si polepszyo. 5zyli, e stara narkoma=ska re"ua, e dru"i dzie= odtrucia jest naj"orszy, u nas si nie sprawdzia. ylko, e byo to nasze pierwsze odtrucie, a wtedy zawsze jest lepiej ni przy nastpnyc6. ( poudnie zaczlimy nawet znowu ze sob rozmawia<. *ajpierw o jakic6 nieistotnyc6 sprawac6, a potem znowu o naszej przyszoci. *asze plany nie byy ju takie cakiem "rzeczne, jak na pocztku. 'rzysi"limy sobie, e ni"dy ju nie bdziemy brali ani 6ery, ani IS+, ani adnyc6 proc6w. 1le c6cielimy prowadzi< spokojne ycie wrd spokojnyc6 ludzi. !"odzilimy si co do

te"o, e znowu zaczniemy pali<?6aszysz, tak jak w najpikniejszym okresie nasze"o ycia. 56cielimy mie< przyjaci wrd tyc6, co pal 6asz, bo oni przewanie zawsze s spokojni. 'lanowalimy sobie, e nie bdziemy mieli adnyc6 kontaktw z tymi, co c6laj wd i, e nie c6cemy te mie< nic wsplne"o z kotunami. 5zyli ze rodowiska <punw z powrotem do rodowiska palcyc6 6asz. +etle# zamierza poszuka< znowu pracy. 'owiedziaF ? 'jd po prostu do moje"o stare"o sze#a i powiem mu, e narozrabiaem, z"adza si, ale teraz mam ju w "owie poukadane jak trzeba. Sze# waciwie zawsze by dla mnie wyrozumiay. !aczn u nie"o po prostu od pocztku. Ea mwiam, e mam zamiar cakowicie skoncentrowa< si na nauce, i jak si uda, sko=czy< t szko i moe nawet jeszcze zrobi< potem matur. 'otem przysza mama z wielk niespodziank, ktra nas cakiem uszczliwia. 0ya u swoje"o lekarza i przepisa jej buteleczk Ualeronu. (zilimy z +etle#em po 34 kropli, tak jak kaza lekarz. rzeba byo oszczdza<, bo przecie miao te"o starczy< na cay tydzie=. 'o Ualeronie byo ju z nami o wiele lepiej. .dtrucie dawao si ju cakiem niele znie<. /ama cay czas "otowaa nam puddin", na ktry autentycznie mielimy apetyt. 'rzynosia nam lody, speniaa kade nasze yczenie. !nosia nam cae sterty cze"o do czytania. $ilo"ramy komiksw. 'rzedtem komiksy wydaway mi si strasznie nudne. eraz o"ldaam je razem z +etle#em. *ie czytalimy ic6 tak po ebkac6, jak zwykle. +okadnie o"ldalimy kady rysunek i nieraz mialimy si do ez, takie byy zabawne. rzecie"o dnia byo ju cakiem dobrze. yle, e waciwie cay czas bylimy jeszcze nabuzowani. *ie tylko Ualeronem. +alej bez przerwy ykalimy Ualium i zapijalimy winem. 5zulimy si zupenie wspaniale, c6ocia nasze zatrute or"anizmy od czasu do czasu broniy si przed brakiem 6ery. (ieczorem trzecie"o dnia po raz pierwszy od dusze"o czasu znowu si koc6alimy. 0o jak si jest na 6erze, to czowiek coraz rzadziej ma oc6ot na te rzeczy. o by pierwszy raz, od kiedy +etle# mnie rozprawiczy, e koc6alimy si nie bdc na<pani. 0yo niesamowicie #ajnie. .boje czulimy, e ju dawno tak bardzo si nie pra"nlimy. Kodzinami leelimy w ku i delikatnie piecilimy si nawzajem. (ci jeszcze si pocilimy. 5zwarte"o dnia mo"limy ju waciwie zupenie spokojnie wsta<. 1le przeleelimy w ku jeszcze trzy dni, koc6alimy si, ykalimy Ualium, popijalimy winem i pozwalalimy mojej mamie si nami opiekowa<. +oszlimy do wniosku, e ten odwyk wcale nie by znowu taki straszny, i cieszylimy si, e udao nam si sko=czy< z <paniem. Sidme"o dnia w ko=cu wstalimy. /ama bya caa szczliwa, e ju po wszystkim. ;caowaa nas serdecznie. 'rzez ten tydzie= mj stosunek do mamy zupenie si zmieni.

5zuam si jakby jej prawdziw przyjacik i byam jej wdziczna. !nw niesamowicie si cieszyam, e mam +etle#a. /wiam sobie, e dru"ie"o takie"o bezbdne"o c6opaka nie ma na caym wiecie. *o bo to bezbdne, e tak od razu i bez zastanowienia z"odzi si na odwyk razem ze mn. 1 ju zupenie "enialne byo, e nasza mio< wcale si po tym nie sko=czya, jak u innyc6 narkomanw, tylko si jeszcze umocnia. 'owiedzielimy mojej mamie, e przydaoby nam si ykn< troc6 wiee"o powietrza, po tym ty"odniu spdzonym w moim mikroskopijnym pokoiku. 'rzyznaa nam racj. +etle# zapytaF ? o "dzie idziemyJ ? 'opatrzyam na nie"o bezradnie. 1utentycznie nie miaam pojcia. +opiero teraz zdalimy sobie spraw, e tak na dobr spraw to ju nie mamy "dzie pj<. (szyscy nasi przyjaciele to narkomani. 1 wszystkie miejsca, ktre znalimy, w ktryc6 bylimy zadomowieni, to miejsca spotka= narkomanw. $ompletnie stracilimy kontakt z tymi, co pal 6asz. 'o tym, jak +etle# zapyta, "dzie pjdziemy, nie byo mi ju tak dobrze. *ie mielimy wicej Ualeronu i c6yba te troc6 z te"o powodu zrobilimy si tacy niespokojni i c6cielimy wyj< z domu. 'rzez to, e nie wiedzielimy, dokd pj<, zrobiam si jeszcze bardziej niespokojna. *a"le poczuam si kompletnie wypompowana, pusta w rodku. &zucilimy 6eroin i okazao si, e nie ma ju dla nas ni"dzie miejsca. 'oszlimy do kolejki podziemnej, nie zastanawiajc si nawet, po co. (szystko dziao si automatycznie. *ie zdawalimy sobie sprawy, e ci"nie nas tam jaka niewidzialna ni<. ) na"le bylimy ju na dworcu !oo. +etle# odezwa si w ko=cuF ? rzeba si c6ocia pokaza< 1[elowi i 0erndowi. Eeszcze sobie pomyl, e nas przymknli albo, e ju jestemy na cmentarzu. .dpowiedziaam z ul"F ? Easne. rzeba im opowiedzie<, jak byo na odtruciu. /oe uda si namwi<, eby zrobili to samo. ? *o i #aktycznie od razu spotkalimy 0ernda i 1[ela. /ieli ze sob kup towaru. wadowa<. +etle# popatrzy na mnie, ja na nie"o. &wnoczenie spojrzelimy sobie w oczy i zaczlimy si "upio umiec6a<. 'omylaam sobie jeszczeF o przecie nie ma sensu. ak od razu, pierwsze"o dnia. 'otem +etle# powiedziaF ?(iesz co, tak od czasu do czasu to mona sobie spokojnie wadowa<. ( ko=cu dopki si nie jest #izycznie uzalenionym, to na 6erze jest przecie bombowo. rzeba bdzie tylko niesamowicie uwaa<, ebymy znowu nie wsikli. 0o dru"i raz przec6odzi< co takie"o, takie odtrucie, to nie dla mnie. Ea na toF ? *o pewnie, od czasu do czasu jaki kop to bombowe. 'rzecie ju o by ic6 dobry dzie= na dworcu. +etle# opowiedzia o nas. .bydwaj uznali, e to wspaniale. 'otem powiedzieli, e id teraz do mieszkania, eby sobie

dokadnie wiemy, e nie wolno si nam dru"i raz uzaleni<. ? &ozsdek, przemylenia, wszystko poszo w kt. Eedyne, cze"o c6ciaam, to sobie wadowa<. +etle# powiedzia do 1[elaF ? Suc6aj, m"by nam troc6 odpali<. 'rzy najbliszej okazji na pewno dostaniesz z powrotem. ? 1[el i 0ernd powiedzieli, e powinnimy si jeszcze dobrze zastanowi<. 'otem dodali, e w przyszym ty"odniu te maj zamiar zrobi< odwyk ylko musz najpierw wykombinowa< skd Ualeron. ), e uwaaj, e toby byo niesamowicie #ajnie, jakby mo"li c6odzi< znowu normalnie do pracy i tylko od czasu do czasu adowa<. ( dwie "odziny po wyjciu z domu oboje z +etle#em znowu bylimy kompletnie na<pani i szczliwi. Spacerowalimy pod rk po $ur#Crstendamm. o byo zupenie niesamowite uczucie, by< na<panym i ni"dzie si nie pieszy<, po prostu spacerowa<. *ie musielimy si martwi< o dziak na nastpny dzie=. +etle# powiedzia uszczliwionyF? ak, a jutro rano par przysiadw i dzie= zacznie si piknie bez 6ery. !upenie powanie w to wierzylimy. *asze zudzenia zaczy si ju przecie od te"o, e ten tydzie= u mojej mamy z tymi blami i rzy"aniem to prawdziwy odwyk. .czywicie w or"anizmie ju nie byo trucizny, w kadym razie 6eroiny. 1le za to napc6alimy si do pena Ualeronem, Ualium i t ca reszt. ) ani przez c6wil nie pomylelimy o tym, co trzeba zrobi< po takim odtruciu or"anizmu. /ama bya tak samo naiwna. .na powanie miaa nadziej, e ju po wszystkim. 0o i skd miaa wiedzie<, jak jest naprawdJ /y to waciwie powinnimy si orientowa<, bo syszelimy ju przecie . prbac6 podobne"o odwyku. jest naprawd "rane. !reszt, yle, e mymy wanie nie c6cieli wiedzie<, co przecie nadal niesamowicie naiwnymi bylimy

dzieciakami. (szystkie te osobiste dowiadczenia nic tu nie zmieniay. 'rawie cztery ty"odnie udao si nam zreszt #aktycznie wytrwa< w postanowieniac6. Padne z nas nie c6odzio na zarobek. Sadowalimy tylko wtedy, jak nam kto odpali dziak albo w jaki sposb wpado nam troc6 #orsy. yle, e coraz wicej "anialimy, eby znale< ko"o, kto nam odpali dziak, czy, eby wpadao nam troc6 #orsy. .czywicie nie przyznawalimy si do te"o przed sob. e ty"odnie to by wspaniay okres. *ie musiaam jeszcze c6odzi< do szkoy, bo mama c6ciaa, eby te pierwsze ty"odnie bez 6eroiny byy dla mnie szcze"lnie przyjemne. 'ozwolia, eby +etle# ze mn mieszka. 'oznaam "o teraz od cakiem nowej strony i koc6aam jeszcze bardziej ni dotd, jeli w o"le mona byo jeszcze koc6a< bardziej. +etle# by beztroski, po"odny, peen pomysw. 0ylimy par wiecznie rozemianyc6 nastolatkw, a

moe zreszt tylko tak wy"ldalimy. Eedzilimy do Krunewaldu i robilimy sobie du"ie spacery. 5zasami zabieralimy oba moje kotki i puszczalimy je, eby poaziy po drzewac6. $oc6alimy si prawie co noc. (szystko byo niesamowicie wspaniae. 5zasem przez par dni nie bralimy nic, czasem trzy dni z rzdu bylimy na<pani. Eak ju dostalimy towar, staralimy si moliwie szybko prysn< z tyc6 parszywyc6 miejsc, "dzie krc si <puny. *ajc6tniej azilimy sobie po $ur#Crstendamm !mieszalimy si z tumem mieszczuc6w. 0o tak naprawd c6cielimy by< tacy jak te kotuny, tylko troszk inni. ( kadym razie c6cielimy pokaza< sobie i innym, e nie jestemy starymi <punami, mimo, e adujemy. Eak bylimy na 6erze, to azilimy te czasem do dyskotek dla szczyli, takic6 jak L2las6pointM czy L0i" ,denM. Siedzielimy tam kompletnie na<pani i wydawao si nam, e prawie nie rnimy si od caej reszty, a w kadym razie na pewno nie jestemy stare <puny. !darzao si, e cay dzie= przesiedzielimy w domu. 'otra#ilimy "odzinami wy"lda< przez okno i opowiada< sobie przy tym jakie 6istorie. 'rbowalimy zrywa< licie z tyc6 rac6itycznyc6 drzewek, ktre rosy przed moim blokiem. (yc6ylaam si z okna jak tylko mo"am najbardziej, +etle# trzyma mnie za no"i i #aktycznie udao mi si zerwa< par lici. .bciskiwalimy si, rozrabialimy, czytalimy troc6 i cay czas robilimy jakie wy"upy. 1ni razu nie rozmawialimy powanie o naszej przyszoci. 0ardzo rzadko robio mi si na"le le. +ziao si tak, kiedy pojawia si jaki problem. $iedy na przykad poprztykaam si z +etle#em o jak bzdur. !upenie nie umiaam sobie wtedy poradzi<. (loko si to za mn bez przerwy i czasem baam si, e przez takie drobne "upstwo dostan zaraz c6olery ( takic6 c6wilac6 miaam straszn c6cic na 6er, bo jak sobie wadowaam, to problem od razu znika. 'otem pojawi si prawdziwy problem. $laus, #acet mojej mamy, zacz wydziwia< z powodu +etle#a. 'owiedzia, e mieszkanie jest za mae, eby jeszcze przyjmowa< ko"o obce"o. /ama nie umiaa mu si jako szczerze sprzeciwi<, i znowu byam bezsilna. 'oczuam si mniej wicej tak samo, jak wtedy, kiedy $laus kaza mi pozby< si psa. ( jednej c6wili diabli wzili cae to bezbdne ycie. 'o trzec6 ty"odniac6 laby musiaam znowu i< do szkoy, a +etle# nie m" ju ze mn mieszka<. ( szkole nawet nie odczuam, e mnie nie byo przez trzy ty"odnie. 'rzecie i tak dawno przestaam kontaktowa< na lekcjac6. 'ojawi si tylko nowy problem, palenie. eraz, jak nie byam na<pana, paliam cztery do piciu paczek dziennie. .dpalaam jedne"o papierosa od dru"ie"o, i ju na pierwszej lekcji nie mo"am wydoli< bez papierosa. /usiaam

wyj< do klopa, eby wypali< par sztuk. e"o pierwsze"o dnia w szkole wypaliam tyle, e si porzy"aam. &zy"aam do kosza na papiery. ( klasie prawie nie byam. 'o raz pierwszy od trzec6 ty"odni nie zobaczyam si z +etle#em. *astpne"o dnia po szkole bezwiednie pojec6aam na dworzec !oo. Sta tam mj +etle# i czeka na klientw. 'owiedziaam mu, e stanie na tym o6ydnym dworcu i czekanie na o6ydnyc6 klientw to beznadziejne dno. 1le on mi na to, e nie ma ju ani marki, i tak zreszt nie wie, co miaby robi< inne"o. !nowu sypia przewanie u 1[ela i 0ernda, codziennie przyazi na dworzec i codziennie adowa sobie dziak. Eak c6ciaam zobaczy< si z +etle#em, to znowu musiaam jedzi< na dworzec. +etle# by jedynym bliskim mi czowiekiem. (ydawao mi si, e nie mo" bez nie"o y<. *o wic znowu prawie codziennie byam na dworcu !oo. /1 $1 5%&)S )1*, ej niedzieli, kiedy zobaczyam plamy krwi w azience i sprawdziam rce 56ristiane, na"le otworzyy mi si oczy. o by straszny cios. 56ristiane wystawia mi, e tak powiem, rac6unek za moje wyc6owanie, z ktre"o byam taka dumna. eraz widziaam, e wszystko robiam nie tak. (szystko tylko dlate"o, e nie c6ciaam powtrzy< bdw wyc6owawczyc6 wasne"o ojca. *a przykad kiedy 56ristiane zacza c6odzi< do tej dyskoteki LSoundM, to nie byam tym wprawdzie zbudowana, ale jej przyjacika $essi i reszta modziey z L%aus der /itteM te przecie tam c6odzia. 'owiedziaam sobie, no trudno, w takim razie czemu 56ristiane nie ma tam od czasu do czasu pj<. 5aa ta modzie marzya tylko o LSoundzieM. 'rzypomniaam sobie wszystkie te niewinne przyjemnoci, ktryc6 zabrania mi ojciec, jak byam mod dziewczyn. &wnie wspaniaomylnie postpiam, kiedy 56ristiane przedstawia mi +etle#a, swoje"o c6opaka, ktre"o poznaa w LSoundzieM. +etle# zrobi na mnie bardzo korzystne wraenie. ;mia si zac6owa<, mia dobre maniery i szczery c6arakter. Eednym sowem ? miy c6opiec. 0yo dla mnie rzecz najzupeniej normaln, e 56ristiane wanie po raz pierwszy si zakoc6aa. ( ko=cu, taki wiek. /ylaam sobie, "runt, e c6opak jest porzdny. (idziaam, e on te naprawd bardzo 56ristiane lubi. Kdyby mi kto wtedy powiedzia, e obydwoje bior ju 6eroin, to bym powiedziaa, e zwariowa. 0o pomijajc zauroczenie +etle#em, nicze"o szcze"lne"o w 56ristiane nie zauwayam. (prost przeciwnie, wydawaa mi si spokojniejsza i bardziej zrwnowaona, a

przecie przez pewien czas bya wrcz nie do zniesienia. *awet w szkole szo jej jakby lepiej. 'o szkole zawsze dzwonia do mnie do pracy i opowiadaa, co tam u niej syc6a<. Pe idzie do jakiej koleanki albo po +etle#a, ktry wanie wyc6odzi z pracy. *ie miaam nic przeciwko temu. ( ty"odniu z re"uy na kolacj bya ju w domu. 1 jak si miaa spni<, to dzwonia do domu i za "odzin ju bya. 5zasem wyc6odzia jeszcze potem do L%aus der /itteM albo do przyjaci. ak przynajmniej mwia. !nowu zacza mi troc6 poma"a< w domu, za co staraam siej wyna"rodzi< jakim drobiaz"iem, pyta albo par marek wicej do kieszonkowe"o. /j przyjaciel, $laus, uwaa, e to niedobrze. wierdzi, e powinnam pomyle< troc6 o sobie, bo 56ristiane mnie wykorzystuje. ( pewnym sensie mia prawdopodobnie racj. 0o ja wci miaam to uczucie, e musz zrobi< dla 56ristiane co szcze"lne"o, wyna"rodzi< jej jakie wyima"inowane krzywdy. 1le wtedy nie dostrze"aam te"o jeszcze tak wyranie. /j przyjaciel by te przeciwny, ebym pozwalaa 56ristiane nocowa< u koleanek. *ie wierzy, e naprawd pi u koleanki. 1le nie miaam zamiaru jej szpie"owa<. &obi to w stosunku do mnie ojciec, nawet jak nic nie przeskrobaam. $tre"o dnia 56ristiane powiedziaa mi, e spaa z +etle#em. ? /amuka ? powiedziaa ? by dla mnie taki koc6any, e nie masz pojcia. ? dlacze"o w weekendy zawsze c6ce nocowa< u koleanki. 1le c, trudno, stao s@. 'rzecie nie ma co robi< tra"edii. .d tej pory pozwalaam jej od czasu do czasu nocowa< u +etle#a. !reszt, jak mo"am im zabroni< spa< ze sobJ ( telewizji i w "azetac6 psyc6olo"owie wystarczajco czsto podkrelali, e dzisiejsza modzie dojrzewa znacznie wczeniej i, e nie naley tumi< seksualizmu. Sama tak zreszt uwaam. 0d co bd 56ristiane miaa stae"o c6opaka. )nne dziewczyny dzi c6odz z tym, jutro z tamtym. ake stao< uczu< 56ristiane troc6 mnie uspokoia. 1le z dru"iej strony, jeli mam by< szczera, to czasem robio mi si dziwnie. 'rzede wszystkim z powodu nowyc6 kole"w i koleanek 56ristiane, ktryc6 poznaa w LSoundzieM. .powiadaa, e niektrzy z nic6 bior narkotyki. . 6eroinie nie wspomniaa. /wia tylko, e pal L6aszM i bior LkwasM. .powiadaa zupenie straszne rzeczy, powiedziaa te, e jej przyjacika 0absi jest narkomank. 1le mwia o tym z takim obrzydzeniem, uwaaa to za takie wstrtne ? ni"dy by mi do "owy nie przyszo, e robi to samo. $iedy j zapytaamF ? 'o co w o"le zadajesz si z tymi ludmiJ ? powiedziaaF ? 1c6, mamuka, tak mi ic6 al. *ikt nie c6ce ic6 zna<. 1 oni tak si ciesz, jak kto z nimi porozmawia. )m trzeba pomc. ? 1 56ristiane zawsze bya skora do pomocy. +zisiaj wiem, eraz ju wiedziaam,

e mwia wtedy o sobie. 1 ktre"o wieczora, w rodku ty"odnia, kiedy wrcia do domu dopiero o jedenastej, powiedziaaF ? /amu, nie krzycz na mnie. 0yam z tymi ludmi w &elease?5enter. ? !apytaamF ? 1 to co takie"oJ ? *o wiesz, prowadzimy tam rozmowy i staramy si odci"n< ic6 od narkotykw. ? 1 potem dodaaF ? Pebym tylko sama nie wpada przy tym w na"... ? i zacza c6ic6ota<. 'opatrzyam na ni przeraona. (tedy powiedziaaF ? ak tylko mwi. !e mn wszystko w porzdku. ? 1 +etle#emJ ? zapytaam. *a to 56ristiane a si oburzyaF ? +etle#J 5o ty /usiaby na "ow upa<R o byo zim siedemdziesite"o szste"o. .d tej pory "nbiy mnie ze przeczucia, ale tumiam je w sobie. /oje"o przyjaciela te nie suc6aam. 1 on "otw by pj< o zakad, e 56ristiane si narkotyzuje. Ea natomiast nie daam o niej powiedzie< ze"o sowa. *o bo w ko=cu trudno ot tak przyzna< si, e wszystko poszo na marne, e si nie sprawdziam jako matka. /oja crka te"o nie robi ? te"o si trzymaam. Sprbowaam troc6 przykrci< 56ristiane. 1le jak powiedziaamF ? *a kolacj masz by< w domu ? to jej nie byo. (tedy nic ju nie mo"am zrobi<. Kdzie miaam jej szuka< po miecie. +worzec !oo ni"dy by mi na myl nie przyszed, nawet "dybym nie bawia si w tumienie podejrze=. 5ieszyam si, jak zadzwonia wp do dziewitej i mwiaF ? /amuka, zaraz bd, nie martw si. ? 'o prostu nie potra#iam ju da< sobie z 56ristiane rady. ! tym, e czasem przestrze"aa moic6 zakazw. /wia z dum przez tele#onF ? Suc6aj, nie, dzisiaj nie mo". !ostaj w domu. ? i wcale nie wy"ldaa na zmartwion. o byy te sprzecznoci. ! jednej strony amaa wszelkie zakazy, bya bezczelna do ostatnic6 "ranic i nie daa sobie nic powiedzie<. ! dru"iej strony okazywaa respekt, kiedy jasno stawiao si spraw. 1le byo ju za pno. 'od koniec stycznia 7899, w ktr niedziel, wybia dla mnie "odzina prawdy. o byo straszne. 56ciaam wej< do azienki. +rzwi byy zamknite. ; nas nie byo takic6 zwyczajw. ( azience siedziaa 56ristiane i nie c6ciaa otworzy<. ( tym momencie miaam ju pewno<. &wnoczenie stao si dla mnie jasne, e cay czas po prostu nie dopuszczaam do siebie tej myli. 0o inaczej skd bym tak na"le wiedziaa, co ona tam robi w tej azience. !aczam dobija< si do drzwi. 1le ona nie otwieraa. +ostaam prawie szalu. (rzeszczaam, ba"aam, eby wreszcie otworzya. ( ko=cu wybie"a z azienki do pokoju. !obaczyam sczernia yk i plamy krwi na cianie. /iaam teraz potwierdzenie. !naam to z "azet. /j przyjaciel powiedzia tylkoF ? eraz ju wierzyszJ 'oszam do jej pokoju. 'owiedziaamF ? 56ristiane, co ty zrobia. ? 0yam cakowicie wyczerpana. +raam na caym ciele. *ie wiedziaam, czy paka<, czy si wydziera<. 1le

musiaam z ni najpierw porozmawia<. 'akaa rozdzierajco i nie c6ciaa spojrze< mi w oczy. !apytaamF ? (strzykna sobie 6eroinJ *ie odpowiedziaa. !anosia si paczem, take nie mo"a wydusi< z siebie ani sowa. Si rozprostowaam jej rce i wszystko stao si jasne. /iaa lady uku< ju na obu rkac6. *ie wy"ldao to bardzo "ronie. *ie byo wylewu, widziaam waciwie tylko dwa, trzy lady, razem z tym wieym. en by jeszcze dosy< czerwony. (tedy si przyznaa. ! paczem. ( tym momencie mylaam sobieF 56yba umr. i c6yba naprawd najc6tniej bym umara. 0yam tak zrozpaczona, e w o"le nie mo"am myle<. *ie miaam pojcia, co robi<. !apytaam 56ristianeF ? 5o teraz zrobimyJ ? 'owanie, takie zadaam jej pytanie. Sama byam zupenie bezradna. o by wanie ten cios, ktre"o tak c6ciaam unikn<. o wanie to przez cay czas od siebie odsuwaam. ! tym, e przecie nie wiedziaam, jak to si moe objawia<. Eak dotd nie stwierdziam u 56ristiane ospaoci ani nic takie"o. 'rzewanie bya wesoa i ruc6liwa. Eedyne, na co zwrciam przez te ostatnie ty"odnie uwa", to to, e czasami, jak wrcia troszk pniej, bardzo szybko znikaa w swoim pokoju. umaczyam sobie, e pewnie ma wyrzuty sumienia. ! powodu pne"o powrotu. $iedy troc6 si ju uspokoiam, zaczymy si zastanawia<, co tu zrobi<. (tedy 56ristiane powiedziaa, e +etle# te jest narkomanem i, e jeli to wszystko ma mie< jaki sens, to musz przej< odwyk wsplnie. )naczej jedno zawsze bdzie mo"o namwi< dru"ie. ra#io mi to do przekonania. 'ostanowiymy, e oboje musz od zaraz wsplnie zacz< odwyk tutaj. 56ristiane robia wraenie szczerej i otwartej. .d razu mi wyznaa, e +etle# zarabia pienidze na dworcu u 6omoseksualistw. 0yam zaszokowana. . tym, e ona sama zadaje si w tym samym celu z mczyznami, w o"le nie byo mowy. !reszt, nie podejrzewaam jej o to, w ko=cu koc6aa +etle#a. 1 on, jak mwia, zarabia tyle, e starczao na 6eroin dla nic6 dwoj"a. 56ristiane bez przerwy mnie zapewniaaF ? /amuka, ja naprawd c6c z tym sko=czy<. Sowo daj. ? (ieczorem pojec6aymy szuka< +etle#a. (tedy po raz pierwszy zwrciam wiadomie uwa" na te wyc6udzone, budzce lito< kreatury, krcce si po dworcu midzy jednym a dru"im przyjazdem kolejki. 56ristiane powiedziaaF *ie c6c tak sko=czy<. 'rzypatrz si tym wrakomR Sama wy"ldaa jeszcze cakiem znonie. prawie zupenie uspokoio. *ie znalelimy +etle#a na dworcu i pojec6alimy do je"o ojca. (iedzia o narkomanii syna, ale nie wiedzia, e z 56ristiane jest to samo. &obiam mu wyrzuty. ? o mnie

+lacze"o ? pytaam ? nic mi pan o tym nie powiedziaJ ? .n na to, e byo mu wstyd. (idziaam, e mu ulyo. 56cia pokry< cz< ewentualnyc6 kosztw odwyku. +otyc6czas na prno stara si o jak pomoc dla syna. /usiaam mu si wydawa< anioem zesanym przez niebo. /nie te si wydawao, e jestem bardzo silna. *ie miaam przecie blade"o pojcia, co mnie czeka. *astpne"o dnia pojec6aam sama po jak porad. *ajpierw poszam do urzdu opieki nad nieletnimi i powiedziaamF ? /oja czternastoletnia crka bierze 6eroin. 5o mam robi<J ? *ie umieli mi nic poradzi<. ? +o zakadu ? powiedzieli. .dpowiedziaam, e to wy"ol nie wc6odzi w rac6ub. 56ristiane poczuaby si tylko odtrcona. !reszt oni nawet nie wiedzieli, do jakie"o zakadu. /ieli dopiero co poszuka<, ale to musi potrwa<. wierdzili te, e miejsca dla trudnyc6 dzieci s zreszt i tak rzadkoci. 'owiedziaamF ? o przecie nie o to c6odzi, ona nie jest trudnym dzieckiemR Eest narkomank. ? 'atrzyli tylko na mnie i wzruszali ramionami. *a koniec powiedzieli mi, ebym moe posza z crk do poradni wyc6owawczej. $iedy to zaproponowaam 56ristiane, powiedziaa tylkoF ? 5o za bzdury, oni tam w o"le nie maj pojcia. Ea przecie potrzebuj terapii. ? 1le w tym zakresie urzd nie mia nic do zaproponowania. .bleciaam wic poradnie dla narkomanw na politec6nice, w 5aritasie i "dzie tylko jeszcze. *ie miaam przecie pojcia, co z tym #antem zrobi<. ( poradniac6 niewiele sobie obiecywali po takim domowym odwyku. 0ez terapii taki odwyk nie ma podobno wielkie"o sensu. 1le powiedzieli, e poniewa 56ristiane jest jeszcze taka moda, to mo" waciwie sprbowa< szczcia w domu. i tak zreszt nie maj wolnyc6 miejsc na terapii, moe w przyszym kwartale. +ali mi jeszcze wskazwki co do odywiania, eby przeciwdziaa< objawom niedoboru. .dwyk odby si zaraz w pierwszym ty"odniu. 1ni jedno, ani dru"ie nie robio adnyc6 siupw i nie prbowao da< no"i. !nowu nabraam otuc6y. 'o omiu dniac6 miaam pewno<F 0o"u niec6 bd dziki ? wytrzymali. (krtce 56ristiane zacza c6odzi< systematycznie do szkoy i rzekomo nawet udzielaa si na lekcjac6. 1le potem znowu zacza znika< z domu. yle, e za kadym razem mwia, "dzie jest. +zwonic wieczorem o smej mwiaF ? /amuka, jestem w tej i w tej kawiarni. Spotkaam te"o i te"o. !araz bd w domu. 0yam ju ostroniejsza. $ontrolowaam jej rce, ale nie widziaam wieyc6 ladw. *ie pozwalaam jej ju nocowa< w weekendy u +etle#a. ! dru"iej strony c6ciaam jej okaza<, e mam do niej zau#anie. +late"o w soboty wolno jej byo wraca< pniej. 0yam podejrzliwa, ale zwyczajnie nie wiedziaam, jak mam si zac6owa<. Samaam sobie nad tym

"ow. Strasznie si baam, eby znowu nie uzaleni< si #izycznie od 6ery. 1le jak +etle# by na<pany, a ja trzewa, to nie byo midzy nami kontaktu. 0ylimy dla siebie jak obcy ludzie. +late"o zaczam sobie adowa< to, co +etle# mi dawa. *awet wbijajc i" mwilimy sobie jeszcze, e nie c6cemy si ju uzaleni<. (mawialimy sobie, e w kadej c6wili moemy przesta< nawet wtedy, kiedy ju znowu w panicznym strac6u staralimy si, eby zostawi< sobie troc6 towaru na nastpny dzie=. 5ay ten sy# zacz si od pocztku. wszystkim mamy pen kontrol. 'ocztkowo +etle# znowu zarabia na siebie i na mnie. .czywicie du"o si tak nie dao i musiaam zacz< sama. 1le na pocztku miaam niesamowity #art ze staymi klientami, tak, e caa sprawa nie bya a taka straszna. !araz pierwsze"o dnia, jak zdecydowaam si znowu zacz<, +etle# zabra mnie ze sob do ECr"ena. en ECr"en, to do< znany #acet z kr"u biznesu. /a niesamowity szmal i jada obiady z senatorami. (prawdzie ma ju ponad trzydziestk, ale mimo to wydaje si cakiem mody. /wi tym samym ar"onem, co modzie, i rozumie jej problemy. (cale nie wy"lda jak jaki spasiony mana"er, c6ocia mia tyle szmalu, co oni. *o wic przyszam po raz pierwszy do mieszkania ECr"ena. 'rzy takim o"romnym drewnianym stole siedziao ju kilkanacie osb. Sami modzi. *a stole stay srebrne lic6tarze z zapalonymi wiecami i butelki z dro"im winem. (szyscy rozmawiali ze sob na penym luzie. !auwayam, e wszyscy, i c6opaki, i dziewczyny, maj kiepey nie od parady. *ajwicej mwi ECr"en. 'omylaam sobie, e ten to musi mie< eb. ( o"le od razu mi zaimponowao, e ma tak bombow c6at, w ktrej wszystko musiao kosztowa< niezy szmal i, e mimo to ma taki luz, naprawd czowiek. (szyscy, cznie z nim, przyjli nas od razu jak staryc6 przyjaci, c6ocia oprcz nas nie byo innyc6 narkomanw. 'o"adao si troc6, a potem jaki c6opak z dziewczyn zapytali, czy mo"liby wzi< prysznic. ECr"en odpowiedziaF ? Easne. ( ko=cu od cze"o s prysznice. 'rysznic by zaraz obok due"o pokoju. .boje tam weszli, potem przyczyo si par innyc6 osb. 'o c6wili przyszli na"o do pokoju zapyta<, czy mo" dosta< jakie rczniki. 'omylaam sobie, e to bombowe towarzyc6o i, e wszyscy musz si tu c6yba lubi<. (padam w zupenie #ajny nastrj, bo sobie wyobraziam, e kiedy w przyszoci te bdziemy mieli z +etle#em tak obdn c6at i bdziemy sobie mo"li zaprasza< wszystkic6 yle tylko, e nie bardzo zdawalimy sobie spraw, jak "boko wpadlimy od razu w to samo ba"no, bo uroilimy sobie, e nad

naszyc6 przyjaci. 'ar osb azio teraz na"o albo z rcznikiem okrconym wok bioder po mieszkaniu i zaczo si nawzajem podpieszcza<. Eaka para posza do sypialni z takim o"romnym oem, ktre mona byo obnia< i podwysza<. ! sypialni do salonu prowadzi szeroki korytarz. +okadnie byo wida<, co tam si dzieje. .boje zaczli si pieci< na"o, a potem inni te powazili na to wielkie oe. 56opaki piecili si z dziewczynami albo midzy sob. 'ar osb robio to normalnie na stole. Eu dawno skapowaam, e zanosi si na jak drobn or"i. 56cieli, ebymy si przyczyli. 1le mnie si nie c6ciao. *ie miaam oc6oty, eby kto obcy si do mnie dobiera. *ie, ebym si brzydzia tym, co tam si dziao. 0yam nawet troc6 podniecona patrzc, jak swobodnie si ze sob zabawiaj. 1le wanie dlate"o c6ciaam by< tylko z +etle#em. 'oszlimy do pokoju obok. !aczlimy si pieci< i rozebralimy si. *a"le usiad koo nas ECr"en i zacz si przy"lda<. *awet mi to za bardzo nie przeszkadzao, bo przecie w tym domu by taki luz, a poza tym pomylaam sobie, e mamy dosta< od ECr"ena #ors. /iaam tylko nadziej, e nie bdzie prbowa si do nas dobiera<. 1le on si tylko przy"lda. $iedy mymy si koc6ali, on obci"a sobie mae"o. 'otem, jak ju wyc6odzilimy, bo musiaam wraca< do domu, zupenie mimoc6odem wcisn +etle#owi do rki stw. ECr"en zosta naszym staym klientem. 0y biseksem. *ajczciej c6odzilimy do nie"o razem. (tedy ja obrabiaam "o od "ry, a +etle# od dou. !awsze dostawalimy za to stw. 5zasem c6odzilimy do nie"o osobno. !a sze<dziesit marek. .czywicie ECr"en by klientem i jako klient by prawie tak samo nieprzyjemny, jak inni. 1le by jednoczenie jedynym klientem, z ktrym czyo mnie co jakby przyja=. ( kadym razie miaam dla nie"o szacunek. 56tnie z nim rozmawiaam, bo zawsze mia wspaniae pomysy i peny dystans. ;mia sobie poradzi< z tym spoecze=stwem. 'odziwiaam zwaszcza, jak potra#i obraca< pienidzmi. o mnie w nim interesowao c6yba najbardziej. $iedy opowiada, w jaki sposb zainwestowa "otwk i jak potem prawie automatycznie robio si jej wicej. 1 przy tym mia niesamowity "est. &eszta tyc6 ludzi, co uczestniczyli w or"iac6, nie dostawaa c6yba bezporednio #orsy. 1le byam raz przy tym, jak jaki c6opak za6aczy ECr"ena o par tysicy na mini?coopera. 0ez wielkie"o "adania ECr"en wypisa czek i powiedziaF ? /asz te"o swoje"o mini?coopera.?ECr"en by te jedynym klientem, do ktre"o czasem aziam, nawet jak nic od nie"o nie c6ciaam ani on ode mnie. !darzao si, e o"ldaam u nie"o wieczorami telewizj i wtedy wiat wydawa mi si znowu

cakiem okay. !nowu kompletnie wsiklimy z +etle#em w rodowisko. 'rzestay nas interesowa< te normalne dyskoteki dla szczyli. Eeeli nie byam na dworcu !oo, to pataam si po dworcu $ur#Crstendamm. *a niewielkim peronie krcia si nieraz i ze setka narkomanw. 0o tam odc6odzi 6andel. 1le przyazili te klienci, ktrzy specjalizowali si wycznie w narkomanac6. ! tym, e na dworzec $ur#Crstendamm azio si przede wszystkim, eby si spotka<. (czyam si od "rupki do "rupki i "adaam z innymi narkomanami. Eak sobie tak aziam midzy tymi ludmi, to czasem sama sobie wydawaam si (spaniaa. *a tym peronie pod $ur#Crstendamm czuam si jak "wiazda midzy takimi jak ja "wiazdami. 'rzy"ldaam si babsztylom, ktre lazy objuczone torbami zakupw od (ert6eima czy 0ilki i "apiy si na nas z niesmakiem i normalnym przeraeniem, i mylaam sobieF 'rzecie one nie maj do nas startu. .czywicie ycie narkomana jest twarde i bezwz"ldne, kade"o dnia moemy umrze< i pewnie niedu"o umrzemy. 1le wanie o to nam c6odzi. /nie tam przynajmniej to odpowiada. 'omylaam o #orsie, jak zarabiam. Stw musz mie< codziennie na sam tylko towar. &azem z kosztami dodatkowymi wpadao mi cztery tysice marek wydatkw miesicznie, ktre musiaam skd wzi< 5ztery patyki miesicznie netto dostaje akurat dyrektor #abryki. 1 ja zarabiam tyle majc czternacie lat. 'ewnie, e c6odzenie na zarobek to sy#iasta robota. 1le jak byam na 6erze, to mi to cakiem wisiao. *o i w "runcie rzeczy tylko obieraam takie"o klienta z #orsy. ( kadym razie to, co robiam, byo nieporwnywalne z tym, co oni musieli mi da<. 5i"le jeszcze sama ustalaam warunki. . dymaniu nie byo mowy. 1le byy nawet wiksze aparaty ode mnie. *iektrzy opowiadali, e potrzebuj cztery "ramy 6ery na dzie=. (tedy to ic6 kosztowao dziennie pi<set do omiuset marek, i prawie zawsze udawao im si tyle zarobi<. 5zyli, e mieli wicej #orsy od kade"o dyrektora koncernu i w dodatku "liniarze nie mo"li ic6 jako dupn<. i do takic6 wanie "wiazd mo"am w kadej c6wili podej< na dworcu $ur#Crstendamm, eby sobie po"ada<. ak mniej wicej czuam i mylaam w tym czasie, "dzie tak luty, marzec 7899, kiedy znowu byam w ci"u. *ie byo ze mn najlepiej, ale nie byam jeszcze taka kompletnie do kitu. Spokojnie mo"am si jeszcze oszukiwa<. !nowu cakiem weszam w rol narkomanki. ;waaam, e jestem bombowa. *icze"o si nie baam. !anim zaczam <pa<, wszystkie"o si baam. *ajpierw ojca, potem #aceta mamy, szkoy i nauczycieli, dozorcw, "liniarzy z dro"wki, kanarw w kolejce podziemnej. eraz czuam si nietykalna. *ie miaam cykora nawet przed tajniakami, ktrzy czasem wszyli po

dworcu. ! kadej obawy umiaam da< dyla i to na kompletnym luzie. ( tym czasie miaam te kontakty z narkomanami, ktrzy moim zdaniem "enialnie podc6odzili do <pania. *a przykad taki 1tze czy Iu#o. 1tze to by mj pierwszy c6opak. Eedyny c6opak przed +etle#em, z ktrym byam jako bliej, w ktrym si autentycznie zabujaam. Iu#o, tak jak 1tze i +etle#, nalea w 789> do naszej paczki z LSounduM, "dzie wsplnie palio si 6asz. 1tze i Iu#o zaczli z 6eroin na krtko przede mn. /ieszkali aktualnie w bezbdnym mieszkaniu z #rancuskim kiem, kompletem wycieanyc6 mebli i dywanow wykadzin na pododze. Iu#o normalnie jeszcze pracowa jako robotnik niewykwali#ikowany u Sc6warzkop#a. .baj twierdzili, e jeszcze ni"dy nie byli #izycznie uzalenieni i normalnie potra#i nie <pa< przez miesic albo dwa. (ierzyam im, c6ocia ile razy ic6 spotkaam, zawsze byli na<pani. 1tze i Iu#o byli dla mnie prawdziwym wzorem. *ie c6ciaam ju ni"dy tak si wkopa<, jak przed pierwszym odwykiem. 0yam przekonana, e ja z +etle#em te mo" kiedy mie< tak c6at z #rancuskim kiem, wycieanymi meblami i dywanow wykadzin, jak tylko nauczymy si tak podc6odzi< do proc6w, jak 1tze i Iu#o. .ni obaj nie byli te tacy a"resywni, jak inni narkomani. 'oza tym 1tze mia bezbdn dziewczyn, Simone, ktra w o"le nie <paa. ;waaam, e to "enialne, e mimo to rozumiej si nawzajem. Iubiam do nic6 wpada< i czasami, jak si ciam z +etle#em, to spaam na wersalce Iu#o. $iedy ktre"o wieczora wrciam do domu i poszam do mamy do due"o pokoju, bo miaam dobry nastrj, ona bez sowa pokazaa mi "azet. .d razu wiedziaam, co jest "rane. !awsze bez sowa podawaa mi "azet, kiedy bya jaka in#ormacja o kolejnej o#ierze 6eroiny. (kurzyo mnie to. *ie c6ciaam przeczyta<. 1le przeczytaam, c6ocia mnie tak wkurzyo. 'rzeczytaamF 1ndreas (. Glat 79H, ucze= szklarza, pra"n uwolni< si od nao"u. Ee"o szesnastoletnia przyjacika, uczennica szkoy piel"niarskiej, c6ciaa mu w tym pomcF na prno. ( mieszkaniu w zaaplikowa sobie miertelny strza... *ie zaskoczyam tak od razu, bo po prostu nie mo"am uwierzy<. 1le przecie wszystko si z"adzaoF mieszkanie, ucze= szklarza, dziewczyna, 1ndreas (. 5zyli 1ndreas (iczorek, ktre"o nazywalimy 1tze. *ajpierw pomylaam sobie tylkoF $urwama<. ( "ardle mi kompletnie zasc6o i zrobio mi si niedobrze. 'omylaam sobie, e to nie moe by< prawda, e 1tze wadowa sobie Lzoty strzaM. 1kurat 1tze, ktry tak "enialnie podc6odzi do <pania. *ie c6ciaam da< ier"arten, ktre ojciec 1ndreasa urzdzi oboj"u kosztem kilku tysicy marek, mody c6opak

mamie pozna<, jak mnie ta notatka zaatwia. 'rzecie ona nie miaa pojcia, e znowu jestem w ci"u. (ziam "azet i poszam do swoje"o pokoju. *ie widziaam si z 1tzem od jakie"o czasu. 1 teraz czytam w "azecie, co si z nim dziao przez ostatnie dni. Eu tydzie= temu przedawkowa i zapakowali "o do szpitala. Ee"o dziewczyna podcia sobie wtedy yy. .bydwoje zostali odratowani. *adzie= przed mierci 1tze poszed na policj i wsypa wszystkic6 znajomyc6 6andlarzy, nawet takie dwie dziewczynki, ktre wszyscy nazywali 0liniaczki i ktre zawsze miay bezbdny towar. 'otem napisa list poe"nalny, ktry wydrukowali teraz w "azecieF !amierzam sko=czy< ze sob, bo narkoman przynosi same kopoty, "orycz i rozpacz rodzinie i przyjacioom. (yka=cza nie tylko siebie, ale i innyc6. +zikuj za wszystko moim rodzicom i koc6anej babuni. 2izycznie jestem ju zero. 0y< narkomanem to ostatnie dno. 1le kto wpyc6a ludzi, ktrzy przyc6odz na wiat modzi i peni ycia, w to nieszczcieJ *iec6 ten list bdzie ostrzeeniem dla wszystkic6, ktrzy stoj przed decyzjF 1 moe ja te sprbujJ )dioci, popatrzcie na mnie. Simone, twoje kopoty si sko=czyy. !e"naj. Ieaam w ku i mylaam sobieF o by twj pierwszy c6opak. ( ziemi. *awet nie potra#iam si rozpaka<. *ie byam ju zdolna nawet do najzwyklejszyc6 uczu<. $iedy po poudniu nastpne"o dnia poszam do swoic6, aden z narkomanw nie paka po 1tzem. *arkomani nie pacz z takic6 powodw. 1le niektrzy byli niesamowicie li na 1tze"o. 0o wsypa porzdnyc6 ludzi, ktrzy sprzedawali bezbdny towar, a teraz siedzieli przez nie"o w kiciu, i dlate"o, e caej kupie ludzi nie pooddawa du"w. *ajbardziej niesamowita rzecz w caej tej 6istorii z 1tzem to to, e je"o dziewczyna, ta Simone, ktra jeszcze ni"dy w yciu nie miaa nic z 6eroin i cay czas staraa si wyci"n< 1tze"o z nao"u, w tydzie= po je"o mierci sama zacza <pa<. ( par ty"odni potem rzucia szko piel"niarsk i posza na zarobek. Iu#o umar niecay rok pniej, w styczniu 789:, po przedawkowaniu 6ery. &azem ze mierci 1tze"o diabli wzili cay dobry nastrj, e niby mona by< dobrym w zabawie z 6er. ( naszej paczce, z ktr 1tze by przecie w kontakcie, pojawi si strac6 i nieu#no< +awniej, kiedy adowalimy sobie wsplnie i nie byo wystarczajco duo strzykawek, kady c6cia by< pierwszy. 1 teraz na"le kady c6cia by< dopiero nastpny. *ikt nie mwi, e si boi. 1le to by wanie paniczny strac6, e moe towar jest za czysty, za silny albo doprawiony stryc6nin czy inn trucizn. 0o wykorkowa< mona byo nie tylko z przedawkowania, ale te jak towar by za czysty albo za bardzo zanieczyszczony. 5zyli znowu zrobi si kompletny sy#. ( "runcie rzeczy byo dokadnie tak, jak 1tze pisa w tym swoim poe"nalnym licie. /ama te zacza si przeze mnie wyka=cza<. !nowu

przyaziam do domu nie wiadomo kiedy. 1 mama ni"dy nie pooya si spa<, zanim nie przyszam. 1 jak ju przyszam, to musiaa najpierw ykn< par sztuk Ualium, eby w o"le troc6 pospa<. ak sobie myl, e w o"le ci"na jako tylko dziki Ualium. 5oraz bardziej byam pewna, e sko=cz tak jak 1tze. 5zasami miaam jeszcze jaki cie= nadziei, ktre"o si czepiaam. *awet w szkole. 0y tam jeden taki nauczyciel, ktre"o nawet troc6 lubiam, nazywa si /Ccke. .d"rywa z nami sytuacje, w jakic6 moemy si kiedy znale<. *a przykad rozmowa kwali#ikacyjna przy staraniu si o prac. Eeden "ra sze#a, dru"i kandydata na jakie stanowisko. Ea tam ni"dy nie daam sobie takiemu sze#owi nic powiedzie<. .d razu wykrcaam kota o"onem, tak, e ten c6opak, co "ra sze#a, nie mia co podskakiwa<. (tedy sobie mylaam, e moe w yciu te dam sobie jako w ten sposb rad. 'oszlimy te z panem /Ccke do poradni zawodowej. o znaczy najpierw obejrzelimy sobie parad wojskow *1 .. 56opaki byli powanie zainteresowani, marzyli o czo"ac6 i tym caym wyposaeniu. 1 mnie to wszystko tylko wkurzao, bo czo"i robiy piero=ski 6aas, a poza tym byy przeznaczone tylko do te"o, eby zabija< innyc6 ludzi. ( poradni poczuam si cakiem okay. 'rzeczytaam wszyciutko, co byo na temat zawodu opiekuna zwierzt. !araz nastpne"o dnia poszam tam po poudniu dru"i raz, z +etle#em, i kazaam sobie zrobi< #otokopie wszystkie"o, co tam mieli na ten temat. *iektre zawody z tyc6, co tam mieli, normalnie spodobay si te +etle#owi. .n te szuka cze"o, co byoby zwizane ze zwierztami i rolnictwem. ak si zapalilimy, e o mao co bymy zapomnieli, e trzeba jeszcze skombinowa< #ors na nastpn dziak. $iedy tak potem stalimy na dworcu i czekalimy na klientw z tymi #otokopiami z poradni w mojej plastikowej torbie, wszystko znowu zrobio si takie nierzeczywiste. 'rzecie jak tak dalej bdzie, to nawet nie sko=cz podstawwki. *astpne"o dnia po drodze do szkoy kupiam sobie na dworcu /oritzplatz nowy numer L'layboyaM. $upowaam dla +etle#a, bo lubi to pismo, ale najpierw zawsze sama czytaam. *ie pamitam dokadnie, dlacze"o interesowa nas akurat L'layboyM. +zisiaj kompletnie te"o nie rozumiem. 1le wtedy L'layboyM, to by dla nas czysty wiat. 5zysty seks. 'ikne dziewczyny bez adnyc6 problemw. Padnyc6 pedaw, adnyc6 klientw. 2aceci palili #ajki, jedzili sportowymi wozami i mieli kup szmalu. 1 dziewczyny koc6ay si z nimi, bo miay na to oc6ot. +etle# mwi nieraz, e to wszystko pi< na wod, ale i tak c6cia, eby mu kupowa<. Eadc te"o dnia do szkoy czytaam w metrze jak 6istoryjk z L'layboyaM. re< nie cakiem do mnie docieraa, bo jak co rano byam wieo na<pana. 1le spodoba mi si nastrj caej 6istoryjki. (szystko dziao si "dzie daleko, pod bkitnym niebem, w promieniac6

so=ca, i takie tam. $iedy doszam do miejsca, "dzie pikna dziewczyna niecierpliwie czeka na swoje"o wspaniae"o c6opaka, ktry ma zaraz wrci< z pracy, normalnie si rozryczaam. *ie mo"am si w o"le pozbiera< a do same"o dworca (utzkyallee, "dzie wysiadaam. ( szkole cay czas marzyam, e jestem z +etle#em "dzie daleko. $iedy po poudniu spotkaam si z nim na dworcu, opowiedziaam mu o tym. 'owiedzia, e ma w $anadzie wujka i ciotk. Pe mieszkaj nad wielkim jeziorem, a naokoo same pola i lasy, i, e na pewno by si z"odzili nas przyj<. 'owiedzia, e musz tylko jeszcze sko=czy< szko, bo to zawsze lepiej. .n pojedzie pierwszy, poszuka sobie pracy, tam nie ma z tym kopotw, i zanim do nie"o dojad, to zdy do te"o czasu kupi< albo wynaj< drewniany dom dla nas oboj"a. 'owiedziaam, e jedno, co musz, to rzeczywicie sko=czy< szko, i, e mi teraz jakby troc6 lepiej idzie. !rezy"nuj na przyszo< z "upic6 odywek, bd si skupia< na lekcjac6, eby dosta< dobre wiadectwo uko=czenia. +etle# poszed z jakim klientem, ja jeszcze czekaam. *a"le stano za mn jakic6 dwc6 #acetw i zapytaliF ? 5o ty tu robiszJ ? .d razu wiedziaam, e to tajniaki. *i"dy mnie jeszcze dotd nie przymknli i nie baam si "liniarzy, bo jak na razie, zostawiali mnie w spokoju. ( ko=cu to ju, z przerwami, bdzie par miesicy, jak zaczam azi< na zarobek na dworzec !oo, podobnie jak inne dziewczyny w moim wieku. 1 patrole krciy si tam codziennie. yle, e oni #ilowali na kasztanw, co przewozili z 0erlina (sc6odnie"o butelk wdki czy karton papierosw. ;rzdzali na nic6 re"ularne polowania. Spokojnie odpowiedziaam tajniakomF ? 5zekam na c6opaka. Eeden z nic6 zapytaF ? 5o, puszczasz siJ Ea na toF ? 5o pan, skd panu to przyszo do "owy. 5zy ja wy"ldam na takJ !apytali o wiek i odpowiedziaam, czternacie. 56cieli zobaczy< mj dowd, c6ocia dowd dostaje si dopiero, jak czowiek ma szesnacie lat. *ie omieszkaam ic6 o tym pouczy<. en, ktry ci"le pyta, powiedzia wtedyF ? 'oka t plastikow torb. *ajpierw wyci"n z niej yk. Spyta, po co mi ona potrzebna. ? +o jedzenia jo"urtu ? odpowiedziaam. 1le potem wyci"n papier toaletowy z zawinit w nie"o strzykawk i kazali mi pj< ze sob. !abrali mnie na komisariat dworcowy. *ie baam si. (iedziaam, e czternastolatki nie mo" zapakowa< do kicia. 0yam tylko wcieka na tyc6 tajniakw. !amknli mnie do celi, zaraz obok biurka te"o "wne"o "liniarza. 0yam tak jako pewna siebie, e nawet nie prbowaam pozby< si 6ery, ktr miaam w kieszonce dinsw. 'o prostu nie mo"am ot tak wyrzuci< dziaki. 'rzysza jaka policjantka. /usiaam si

rozebra<, nawet z bluzki i majtek, i zanim znalaza 6er w moic6 dinsac6, zdya mi zajrze< w kad dziur. Eeden z "liniarzy wystuka to wszystko strasznie obszernie na caej stronie papieru maszynowe"o. $opia protokou posza do "rube"o se"re"atora. 5zyli byam ju teraz zarejestrowan narkomank. 'rzestaam by< Lciemn liczbM. Kliniarze byli waciwie cakiem mili. yle, e kady z nic6 "ada co c6wila to samoF ? +ziewczyno, co ty wyprawiaszJ /asz dopiero czternacie lat, taka adna, taka moda i prawie trup. /usiaam im poda< tele#on do mamy do pracy i jeden poszed zaraz zadzwoni<. /ama przysza "dzie o wp do szstej, zaraz po pracy, kompletnie spita, i normalnie zacza powanie rozmawia< z tymi "liniarzami, ktrzy i tak "adali tylko, eby "ada<. ( ko=cu powiedziaaF ? ak, tak, te dzieci. *ie mam ju pojcia, co z ni robi<. 'rzecie nawet przeprowadziam z ni odwyk. 1le ona wcale nie c6ce przesta<. o ju byo dla mnie dno. ja nie c6c przesta<. 'rzecie ona nie ma blade"o pojcia o mnie i mojej sprawie z 6eroin. .czywicie, e c6c przesta<. 1le niec6 mi moe powie, jak. 'o wyjciu zacza mnie wypytywa<. Kdzie znowu byam. 'owiedziaamF ? 'rzecie normalnie, na dworcu. .naF ? *ie powinna tam c6odzi<. Ea ? 5zekaam na +etle#a. yle to mi c6yba jeszcze wolno. /ama stwierdzia, e nie powinnam si spotyka< z tym Lbezrobotnym, nieprzystosowanym az"M. 1 potem jeszcze zapytaaF ? 5zy ty si aby nie puszczaszJ &ozdaram si na niF ? 5o ty, z"upiaaJ Sprbuj jeszcze raz co takie"o powiedzie<. 5zemu bym si miaa puszcza<, moesz mi to powiedzie<J ;waasz, e jestem dziwk, takJ *a to ju nic nie powiedziaa. !aczam si ju naprawd obawia< o swoj wolno<. !lkam si te jako te"o c6odu mamy. 'omylaam, e ona te ju spisaa mnie na straty, poddaa si, ju mi nie pomoe. 1le potem powiedziaam sobieF co ona ci moe pomc tymi "adkami w rodzaju Lnie c6od wicej na dworzecM, Lnie spotykaj si z tym az" +etle#emM. /usiaam i< z mam do domu, a nie miaam dziaki na jutro. &ano mama wyci"na mnie z ka. 'opatrzya mi w twarzF ? +ziecko, jakie ty masz oczy. !upenie bez wyrazu. (idz w nic6 tylko strac6 i rozpacz. $iedy mama posza do pracy, popatrzyam w lustro. 'o raz pierwszy przyjrzaam si swoim oczom na "odzie. !ostay prawie same renice. 5akiem czarne i cakiem otpiae. &zeczywicie kompletnie bez wyrazu. !robio mi si "orco. ;myam twarz. !aczam marzn<, wic wlazam do wanny z "orc wod. 'otem nie miaam odwa"i wyj<, bo w azience byo dla mnie o wiele za zimno. 5ay czas dolewaam "orcej wody. /usiaam jako przeczeka< do poudnia. 0o przed poudniem nie byo szans, ebym podapaa na dworcu

jakie"o klienta albo znalaza ko"o, kto by mi odpali troc6 6ery. 'rzed poudniem nikt nic nie mia. eraz w o"le trudno byo znale< ko"o, kto by c6cia si podzieli<. 1[el i 0ernd niesamowicie si szczypali z kad odrobink. Sami potrzebowali kadej <wiartki, bo z trudem udawao im si zarobi< na tyle, ile musieli mie<. *awet +etle# zrobi si ya, jeli idzie o 6er. 1 reszta ludzi, kady by wola wyrzuci<, ni si z kim podzieli<. $iedy #ebra zacza si robi< coraz "orsza, zmusiam si do wyjcia z wanny, eby poszuka< w domu jakiej #orsy. +uy pokj zawsze by teraz zamknity na klucz. (ymyli to $laus, #acet mojej mamy, bo twierdzi, e mu niszcz pyty. 1le ja ju dawno si nauczyam otwiera< te drzwi kawakiem drutu. ( duym pokoju nie byo ani "rosza. 'rzypomniaam sobie wtedy o puszce po piwie na lodwce. /ama wrzucaa do niej nowe piciomarkwki. rzymaam cik puszk w rce, draam, bo byam na #ebrze, ale te i troc6 dlate"o, e miaam zamiar okra< wasn matk. o bya rzecz, ktrej autentycznie jeszcze dotd nie zrobiam. ;waaam to zawsze za absolutne dno. ym si jeszcze rniam od innyc6 narkomanw. *a przykad 0ernd, przyjaciel +etle#a, bez przerwy co wynosi z mieszkania rodzicw. elewizor, ekspres do kawy, elektryczny n do c6leba, autentycznie wszystko, co dao si spuci< za par marek na 6er. Eak dotd, opyliam tylko wszystko, co miaam z biuterii, i prawie wszystkie pyty. (ysypaam te piciomarkwki z puszki. 1kurat niedawno cena <wiartki na rynku spada o pitk, z czterdziestu na trzydzieci pi< marek. 5zyli, e musiaam mie< siedem pitek. .bliczyamF poniewa od klienta bior najczciej czterdzieci, to mi zawsze ta pitka zostanie. 5zyli spokojnie mo" codziennie dorzuca< do puszki jedn piciomarkwk. i ju za tydzie= du"u nie bdzie, a mama pewnie w o"le nic nie zauway. 'ojec6aam wic z siedmioma pitkami na rynek, ktry przed poudniem by pod stowk politec6niki, kupiam dziak i ju kompletnie na "odzie wadowaam sobie na miejscu, w ubikacji. /ama co wieczr kontrolowaa mi teraz rce, eby zobaczy<, czy nie ma wieyc6 ladw. !aczam wtedy adowa< w do=. !awsze w to samo miejsce. !robi mi si strup. /amie mwiam, e si skaleczyam i le mi si "oi. $iedy tam mama znalaza jednak wiey lad. 'owiedziaamF ? *o, z"adza si. wyjtkowo, wtedy nie jest szkodliwe. /ama porzdnie mnie wtedy spraa. *ie broniam si. *awet nie za bardzo si wtedy przejam, i tak traktowaa mnie ju jak ostatni szmat i przy byle okazji mieszaa mnie z botem. )nstynktownie robia to, co trzeba. 0o narkoman musi dokadnie wiedzie<, e jest absolutnym zerem i szmat, dopiero wtedy moe powanie sprbowa< co zmieni<. (tedy ylko dzisiaj, wyjtkowo. &obi to tylko

albo ze sob ko=czy albo wykorzystuje t drobn szans wyjcia z nao"u. 1le wtedy nie miaam jeszcze o tym wszystkim pojcia. /ama liczya jeszcze na jedn spraw. *a #erie wiosenne miaam pojec6a< do babci na wie, do %esji. /iaam tam zosta< pene cztery ty"odnie albo ewentualnie duej. *ie wiedziaam, czy si cieszy<, czy ba< si rozki z +etle#em i nieuniknione"o odwyku. (aciwie robiam ju tylko to, co mi kazali. Eedyne, co wymusiam, to to, eby na ostatni noc +etle# m" by< u mnie. ej ostatniej nocy przed wyjazdem znowu zaczam sobie robi< jakie nadzieje. Eak sko=czylimy si koc6a<, powiedziaam do +etle#aF ? Suc6aj, waciwie jak dotd wszystko robilimy razem. 'rzez te cztery ty"odnie c6ciaabym autentycznie zrobi< odwyk. *i"dy ju nie bd miaa takiej szansy. 56ciaabym, eby ty te przesta bra<. Eak wrc, oboje bdziemy po odwyku i zaczniemy nowe ycie. +etle# powiedzia, e oczywicie, jasne, e sko=czy z <paniem. !nalaz nawet dojcie do Ualeronu. !araz zacznie szuka< pracy i ju jutro albo pojutrze sko=czy z c6odzeniem na zarobek. *astpne"o dnia rano, przed startem w nowe ycie u babci, wadowaam sobie jeszcze szcze"lnie potn dziak. $iedy znalazam si na wsi, nie byam jeszcze tak cakiem na "odzie. 1le czuam si w tej idylli c6opskiej kuc6ni jak obce ciao. (szystko mnie wkurzao. (kurzao mnie, e mj may kuzynek c6cia koniecznie do mnie na kolana, c6ocia strasznie lubiam si z nim bawi<, jak by jeszcze niemowlakiem. (kurza mnie stary sracz bez spuszczanej wody, ktry jeszcze ostatnim razem wydawa mi si taki romantyczny. *astpne"o dnia zaczy si klasyczne objawy odstawieniowe. (ymknam si z domu i poszam do lasu. (kurza mnie wier"ot ptakw, przestraszyam si jakie"o krlika. (drapaam si na ambon. *ie potra#iam nawet zapali< papierosa. 56ciaam tam umrze<. ( ko=cu wrciam jako do domu i poszam do ka. 0abci powiedziaam, e mam "ryp, czy co w tym rodzaju. 0ya zatroskana, ale nie za bardzo zaniepokoi j mj aosny stan. *ad moim kiem wisia plakat. 0ya na nim rka kociotrupa ze strzykawk. 'od spodem byo napisaneF aki jest koniec. !aczto si od ciekawoci. /oja kuzynka twierdzia, e dostaa ten plakat w szkole. *ie miaam pojcia, e mama powiedziaa babci, e jestem narkomank. Kapiam si na strzykawk. *a sam strzykawk. *apisu i tej rki kociotrupa nie widziaam. (yobraaam sobie, e w tej strzykawce jest <wiartka bezbdnej, czyciutkiej 6ery. Strzykawka normalnie wyazia do mnie z plakatu. Kodzinami "apiam si na ten kurewski plakat i mylaam, e dostan zajoba. $uzynka prawie cay czas bya w pokoju i zac6owywaa si tak, jakby w o"le nie

widziaa, co si ze mn dzieje. 0ez przerwy puszczaa kasety z jak "wnian muzyk i pewnie jej si wydawao, e mnie tym jako zajmie. Eak si tak teraz na to patrzy, to nawet wzruszajce, jak mi si wtedy starali do"odzi<. 'ierwszy dzie= odtrucia ci"n si w niesko=czono<. ( ktrym momencie si zdrzemnam i przyni mi si jeden taki, ktre"o autentycznie spotykaam w 0erlinie. 0y ju taki po6aratany od ci"e"o adowania, e wszdzie mia otwarte rany. *ormalnie "ni na ywca. Stopy mia czarne, martwica. Iedwie c6odzi. Vmierdzia na dwa metry tak, e nie dao si wytrzyma<. Eak mu kto mwi, eby moe poszed do szpitala, szczerzy zby jak trupia czaszka. en to ju autentycznie czeka tylko na mier<. . nim wanie mylaam, kiedy patrzyam na t strzykawk albo prawie traciam przytomno< z blu. (szystko byo jak za pierwszym razemF z potem, smrodem i rzy"aniem. *astpne"o dnia rano nie wydoliam, zwlokam si do budki tele#onicznej i zadzwoniam do mamy. (yam i smarkaam w suc6awk i ba"aam, eby mama pozwolia mi ju wrci< do 0erlina. /ama bya kompletnie niewzruszona. 'owiedziaaF ? ., czyby znowu nie za dobrze si czuaJ 'rzecie podobno braa narkotyki tylko wyjtkowo, od czasu do czasu. ( takim razie nie powinno by< tak naj"orzej. ( ko=cu zaczam ju tylko ba"a<, eby mi przysaa ekspresem proszki nasenne. (iedziaam, e w najbliszym miasteczku jest rynek narkotykw. (yniuc6aam w czasie ostatnie"o pobytu. 1le nie miaam si, eby tam pojec6a<. !reszt, przecie niko"o z tamtyc6 nie znaam. Eak narkoman urywa si ze swoje"o rodowiska, to jest kompletnie bezbronny i samotny. *a szczcie #ebra znowu trwaa tylko cztery dni. $iedy wszystko mino, czuam si tylko pusta i wypompowana. Eu nawet nie byo te"o mie"o poczucia, e wylaza ze mnie caa trucizna. !nowu miaam wstrt do 0erlina, ale na tej wsi te ju nie czuam si jak u siebie. 'omylaam, e po prostu ni"dzie nie ma ju dla mnie miejsca, i staraam si ju dalej nie zastanawia<. Peby si otpi<, miaam tylko proszki nasenne, ktre mama przysaa mi o wiele za pno, i wino jabkowe, ktre"o byo peno u babci w piwnicy. *a"le zrobiam si strasznie arta. !aczynaam rano od czterec6 albo piciu buek, a do popoudnia zdyam zawsze wtranoli< dwanacie do pitnastu listkw c6rupkie"o pieczywa z marmolad. ( nocy szam do o"romne"o re"au ze sojami liwek, brzoskwi= i truskawek. *a to wszystko nakadaam sobie jeszcze kup bitej mietany, i tak nie mo"am zasn< do dru"iej ? trzeciej nad ranem. ( cakiem krtkim czasie przytyam dziesi< kilo. (szyscy tam si cieszyli, e mi si

brzuc6 wylewa ze spodni, a tyek robi coraz "rubszy. ylko rce i no"i zostay takie cienkie, jak przedtem. 0yo mi kompletnie wszystko jedno. 'o prostu miaam teraz "d arcia. Eu niedu"o przestaam wazi< w swoje obcise dinsy. (tedy dostaam od kuzynki porozci"ane spodnie w kratk. 'o raz ostatni miaam takie na sobie jako jedenastolatka. *ie robio mi to adnej rnicy. Stopniowo znowu zaczam si dopasowywa< do tyc6 dzieciakw ze wsi. 1le nie traktowaam te"o serio. o by dla mnie trip, pikny #ilm, ktry niedu"o znowu musi si sko=czy<. *ie rozmawiaam z nikim o narkotykac6 i wkrtce przestaam nawet o nic6 myle<. *ie c6ciaam sobie psu< te"o pikne"o #ilmu. ylko raz, kiedy, zaraz jak si sko=czya #ebra, napisaam do +etle#a list i wsadziam do koperty dwadziecia marek, za ktre mia mi przysa< 6ery. *apisaam tak do +etle#a, ktremu powiedziaam, e ma przesta< <pa<. Iistu jednak potem nie wysaam, bo sobie wykombinowaam, e +etle# i tak mi nic nie przyle, tylko sam prze<pa te dwie dyc6y. &azem z kuzynk zwiedzaymy, co byo do zwiedzenia w okolicy, prawie codziennie jedziam konno. &azem z innymi dzieciakami c6odzilimy do kamienioomw, ktre kiedy tam naleay do moje"o dziadka. +ziadek zdy przec6la< te kamienioomy, zanim sam zapi si na mier<. /ama musiaa mie< nie najatwiejsze dzieci=stwo. 0abcia opowiadaa, e "dzie tam w kamienioomac6 musz by< takie, elazne drzwi, za ktrymi le stare dokumenty naszej rodziny. 'rawie co wieczr szukalimy tyc6 drzwi. 5zasem robotnicy zapominali wyj< kluczyki z koparki. (tedy jedzilimy sobie kopark po kamienioomac6. !nowu zaczam si cakiem niele rozumie< z t moj kuzynk, ktra bya prawie w moim wieku. .powiadaam jej o swojej mioci do +etle#a, jakby to bya zwyka romantyczna 6istoria o nastolatkac6. 'owiedziaam jej, e ju sypiamy ze sob, i ona uznaa, e to absolutnie w porzdku. .powiedziaa mi potem, e na lato zawsze przyjeda do nic6 z namiotem taki c6opak z +usseldor#u, ktry jej si nawet cakiem podoba. $iedy tam prbowa si nawet do niej przystawia<, ale si nie z"odzia. 5zy to nie byo "upio z jej stronyJ 'owiedziaam, e nie, e to absolutnie w porzdku, e mu si nie podoya. 'owinna moim zdaniem poczeka< na te"o, z ktrym bdzie c6ciaa c6odzi< na serio. /oja kuzynka i wszyscy jej koledzy i koleanki ze wszystkimi problemami przyazili do mnie. 5zuam si normalnie jak taka ciocia od radzenia. *o i mwiam, co i jak maj robi<, eby si przede wszystkim tak bardzo nie przejmowali. (szystkie te ic6 problemy byy dla mnie dziecinne. 1le potra#iam suc6a< i na wszystko miaam jak rad. 0yam niesamowicie dobra, jeli szo o problemy innyc6. ylko z wasnymi nie umiaam sobie poradzi<.

$tre"o wieczora zadzwoni +etle#. ;cieszyam si jak nie wiem. 'owiedzia, e wanie jest u klienta i dlate"o m" zadzwoni<. &ozmawialimy niesamowicie du"o, bo ten klient mia "est. .powiedziaam mu, jak miaam potworn #ebr. Pe tym razem o mao nie dostaam wira. .n odpowiedzia, e jeszcze nie przesta <pa<. i, e to rzeczywicie kurewstwo z je"o strony. Ea na to, e strasznie si ciesz, e "o niedu"o zobacz. !apytaam, czy by do mnie nie skrobn jakie"o listu, tak jak obieca. +etle# powiedzia, e na razie to nie ma za bardzo nastroju. 1le zadzwoni do mnie, jak znowu bdzie u te"o klienta. 'o tej rozmowie tele#onicznej znowu miaam pewno<, e tak waciwie to jestemy ju z +etle#em jak mae=stwo. *ie moemy bez siebie, obojtne co si z nim wyprawia. (ieczorami w ku normalnie zawsze przeznaczaam par minut tylko i wycznie na mylenie o +etle#ie. bd. 0abcia re"ularnie dawaa mi troc6 pienidzy. .szczdzaam z, elazn wytrwaoci. (aciwie nawet nie wiedziaam dlacze"o. .szczdzanie ni"dy nie byo moj mocn stron. 1le jak uzbieraam czterdzieci marek, to ju wiedziaam dlacze"o. 0yam naprawd dumna z tyc6 czterec6 dyc6 i sc6owaam je. 5zterdzieci marek?ma"iczna liczba. 5zterdzieci marek kosztowaa zazwyczaj dziaka. +late"o braam przewanie tyle od klienta. $iedy to sobie w ko=cu wyranie uwiadomiam, powiedziaam do siebieF *o nie, to kompletny zajob, eby ju tutaj zbiera< na pierwsze"o kopa. (ziam i kupiam sobie za dwadziecia marek trykotowy podkoszulek, eby raz na zawsze uwolni< si od tej piero=skiej liczby czterdzieci. 0o przecie przyjec6aam tu waciwie po to, eby ju ni"dy wicej nie adowa<. $iedy te cztery ty"odnie dobie"y ko=ca, zadzwonia mama i zapytaa, czy nie c6c zosta< duej. 0ez zastanowienia powiedziaam, e nie. /oe jakby zapytaa, c6cesz tam zosta< na stae, to bym si zastanawiaa. 1le tak to przecie od pocztku by dla mnie tylko trip, z koszmarem na pocztku, potem niesamowicie a"odny i pikny. 0yam nastawiona, e po czterec6 ty"odniac6 si sko=czy. 56ciaam wrci< do +etle#a, ktry by ju dla mnie prawie jak m. ( dniu wyjazdu na pocztek przebraam si. 0abcia i kuzynka daremnie usioway mnie namwi<, ebym zostaa w tyc6 spodniac6, ktre byy ju na mnie w sam raz. (cisnam si w swoje wskie dinsy. Szwy trzeszczay, rozporek mimo najszczerszyc6 c6ci nie da si zapi<. !aoyam swoj du" czarn msk marynark i buty na najwyszyc6 obcasac6. !anim wyjec6aam od babci, znowu byam ubrana jak normalna <punka. ! rozpitym rozporkiem wrciam do 0erlina. o byo co jak pacierz, i liczyam dni, kiedy wreszcie znowu z nim

!araz nastpne"o dnia poszam po poudniu na dworzec !oo. +etle# z 0erndem byli na miejscu. 0rakowao 1[ela, trzecie"o z naszej paczki. 'omylaam, e pewnie akurat poszed "dzie z klientem. 'owitanie z c6opakami byo wspaniae. (idziaam, e naprawd diabelnie si ciesz z moje"o powrotu. .czywicie najbardziej +etle#. 'owiedziaam do nie"oF ? *o jak, stary, robisz wanie "rzeczniutko odwyk, masz wspania pracJ ? &ozemielimy si wszyscy troje. !apytaamF ? 5o tam u 1[elaJ 56opaki popatrzyli tak jako dziwnie, a po c6wili +etle# powiedziaF ? o ty jeszcze nie wiesz, e 1[el nie yjeJ *ormalnie jakby mnie trzepno. *ie mo"am zapa< oddec6u. 'owiedziaam jeszczeF ? *ie rbcie sobie jaj. ? 1le ju wiedziaam, e to prawda. 5zyli teraz 1[el. 1[el, u ktre"o w mieszkaniu spdziam przez ostatnie miesice wikszo< moic6 nocy z +etle#em. $try w tej cuc6ncej narkoma=skiej norze za kadym razem dawa mi wieutk pociel. $tremu zawsze przynosiam tu=czyka i ktry zawsze przy"otowywa dla mnie jo"urt. Eedyny, do ktre"o mo"am przyj< ze wszystkimi problemami, jak si czasem poprztykaam z +etle#em. Eedyny, przy ktrym zawsze mo"am si wypaka<. 0o przynajmniej w obrbie naszej paczki ni"dy nie by a"resywny ani przykry. !apytaamF ? Eak to si staoJ +etle# powiedziaF ? !naleli "o w jakim szalecie z i" w yle. ? +la nic6 obu mier< 1[ela bya zupenie jak zeszoroczny nie". /iaam wraenie, e nawet jest im jako nieprzyjemnie o tym mwi<. 5ay czas mylaam o tym idiotycznym tu=czyku, ktre"o dla nie"o kupowaam, i, e ju ni"dy nie bd te"o robi<. *a"le skojarzyam, e moe +etle# nie ma ju przez to "dzie spa<. !apytaamF ? /ieszkacie jeszcze w je"o mieszkaniuJ +etle# odpowiedziaF ? Ee"o matka ju zlikwidowaa to mieszkanie. /ieszkam teraz u jedne"o klienta. 'owiedziaamF ? $urwa, niec6 to szla". ? /ylaam w tym momencie, e +etle# ju na dobre puci mnie dla swoic6 klientw. o, e mieszka u jakie"o klienta, trzepno mnie prawie tak samo, jak mier< 1[ela. +etle# powiedziaF ? en #acet jest cakiem w porzdku. Eest jeszcze mody, dwadziecia par lat i ani ladu brzuc6a. Eu mu o tobie mwiem. /oesz te tam spa<. 'ojec6alimy na LrynekM, bo +etle# c6cia kupi< 6ery. Spotkalimy po drodze paru znajomkw i za kadym razem mwiamF ? $urewska sprawa z tym 1[elem. ? 1le aden z nic6 nie podj "adki. *o to powiedziaam jeszcze par razy sama do siebieF ? $urewska

sprawa z tym 1[elem. 'otem poszlimy do szaletu przy 0ulowbo"en. +etle# c6cia od razu wadowa<. 'oszam z nim dla towarzystwa. 5zekaam, eby mi zaproponowa cz< swojej dziaki. /oe dlate"o, e c6ciaam wtedy powiedzie< nie, eby mu pokaza<, jaka jestem silna i, e potra#i. 1le +etle# nic mi nie zaproponowa. a sprawa z 1[elem tak we mnie ci"le siedziaa, e mylaam, e te"o nie wytrzymam. Eak +etle# pod"otowywa dziak, zapaa mnie straszna c6cica na kopa 'omylaam sobie, e taka maciupe=ka dziaeczka wcale mnie nie uzaleni, a przynajmniej wywietrzeje mi ze ba ta sprawa z 1[elem i z tym #acetem, u ktre"o pi +etle#. !apytaam +etle#a, czyby mi nie da troc6. +etle# powiedziaF ? +ziewczyno, co ty, znowu c6cesz <pa<J (ydawao mi si, e z tym sko=czya. Ea na toF ? Easne, stary, przecie sko=czyam. $to jak kto, ale ty sam wiesz najlepiej, jak to diabelnie atwo z tym sko=czy<. 'rzecie sam sko=czye jak c6olera, kiedy ja wyjec6aam i nie <paam ani tyle. (ic wiesz, powanie, po tym caym sy#ie, jaki si tu na mnie zwali, musz dosta< troc6 6ery. +etle#F ? 'ewnie, e przesta< to nic trudne"o. ( kadej c6wili sam to mo" zrobi<. yle, e mi si jeszcze nie c6ce. 1le wiesz, eby znowu w to nie wsika. Eeszcze w czasie tej "adki wadowa sobie w kana i zostawi w strzykawce troc6 dla mnie. 'oniewa tak du"o kompletnie nic nie braam, ta odrobinka starczya, eby mnie troc6 nabuzowa< i, ebym prawie zapomniaa o 1[elu. ym razem o wiele szybciej si uzaleniam ni poprzednio. /ama nie miaa o niczym pojcia. 5ieszya si, e jestem taka tuciutka, bo #aktycznie du"o nie zrzucaam wa"i. Peby by< z +etle#em, musiaam teraz czsto c6odzi< do &ol#a, te"o je"o klienta. 0o ni"dzie nie mielimy ju wsplne"o ka. .d pocztku nie lubiam te"o &ol#a. 0y w +etle#ie kompletnie zakoc6any. *o i oczywicie zazdrosny o mnie. $iedy kciam si z +etle#em, by cay szczliwy i stawa po je"o stronie. (tedy normalnie dostawaam kurwicy. +etle# traktowa &ol#a jak jak kompletnie ule" on czy dziewczyn. (ysya "o do sklepu, kaza mu "otowa< i zmywa<. o te mnie wpieniao, bo sama bym dla nie"o c6tnie robia zakupy i "otowaa. 'owiedziaam +etle#owiF ? Suc6aj, nasza trjka po prostu do siebie nie pasuje. ? 1le +etle# stwierdzi, e nie miaby "dzie spa<. i, e &ol# tak waciwie jest cakiem w porzdku. ( kadym razie nie zna dru"ie"o klienta, ktry by si tak mao czepia, jak &ol#. +etle# m" robi< z &ol#em, co mu si podobao. (rzeszcza na nie"o i mwiF ? 5iesz

si, e w o"le u ciebie mieszkam. ? +etle# szed z nim do ka tylko wtedy, jak "watownie potrzebowa #orsy. *asze stao w tym samym pokoju co &ol#a. $iedy koc6alimy si ze sob, &ol# o"lda telewizj albo po prostu si odwraca. 0y kompletnym pedaem i nie c6cia patrze<, jak koc6am si z +etle#em. ( tym czasie wszyscy troje bylimy ju zdrowo porypani. 0ez przerwy si baam, e przez to wszystko +etle# sam zostanie pedaem. Eednej nocy to nawet mylaam, e ju koniec. +etle# musia i< z &ol#em do ka, bo nie mia #orsy. Ea leaam w naszym. +etle# z"asi wiato. !awsze tak robi, kiedy musia zaspokoi< &ol#a. 5aa sprawa trwaa mi podejrzanie du"o. i wydawao mi si, e sysz pojkiwanie +etle#a. (staam i zapaliam wiec. .baj byli sc6owani pod kocem. (ydawao mi si, e obrabiaj si nawzajem. 1 to byo zamanie mojej umowy z +etle#em, jeli pozwala si dotyka<. *iesamowicie mnie to zabul"otao. 0yam taka za, e nie potra#iam powiedzie<, eby moe +etle# wreszcie ju do mnie przyszed. !amiast te"o powiedziaam ? 1le radoc6a, coJ ? +etle# w o"le si nie odezwa, ale &ol# si wpieni. !"asi wiec. +etle# zosta na ca noc z &ol#em. 1 ja pakaam w poduszk. Szloc6aam po cic6u, bo nie c6ciaam, eby oni syszeli, jak mnie to wzio. *astpne"o dnia byam taka za i smutna, e powanie si zastanawiaam, czy nie zostawi< +etle#a. *ie zdawalimy sobie w peni sprawy, jak bardzo 6eroina zdya ju opanowa< same podstawy naszej mioci. ( kadym razie uwiadomiam sobie bardzo wyranie, e dopki <pamy, +etle# nie jest tylko mj. Pe musz "o dzieli< z je"o klientami, zwaszcza z &ol#em. *ie inaczej byo ze mn. !nowu musiaam codziennie azi< na dworzec !oo, a, e najczciej czas mnie na"li, to ju nie mo"am tak przebiera< w klientac6 i nie zawsze udao mi si przepc6n< swoje warunki. Peby nie bywa< tak czsto u te"o &ol#a, znowu zaczam wicej czasu spdza< z reszt ludzi z paczki, przede wszystkim ze Stell i 0absi. 1le z nimi te coraz trudniej byo si do"ada<. $ady c6cia "odzinami mwi< tylko o sobie, a, eby c6ocia dwie minutki posuc6a<, to nie. Stell i ja c6ciaymy na przykad opowiedzie<, jak to wyrolowa nas jaki 6andlarz i zamiast 6ery wcisn nam mk, a 0absi dziam"aa o znaczeniu mylnika na jakim szyldzie. (tedy obie darymy si na niF ? Stul mordR? 'otem ja i Stell zaczynaymy mwi< jedna przez dru" i darymy si na siebie, bo kada z nas c6ciaa sama opowiedzie< t 6istori. 'rawie kada prba rozmowy ko=czya si prdzej czy pniej tym Lstul mordM. $ada z nas "watownie potrzebowaa ko"o, kto by suc6a. 1le takie"o ko"o w naszej paczce ju nie dao si znale<. 'o prostu nie byo prawdziwe"o zrozumienia. *a suc6aczy mona byo jeszcze liczy< tylko wtedy, jak si opowiadao o przeyciac6 z

"liniarzami. (tedy wszyscy bylimy z"odnie przeciwko "linom. ( tyc6 sprawac6 zreszt byam najlepsza. *a pocztku lata 7899 capnli mnie ju bd co bd trzeci raz. o byo na dworcu metra $ur#Crstendamm. (anie wrcilimy od klienta. /usielimy tylko odstawi< przy nim numerek ? za 7O4 marek. +late"o bylimy cali szczliwi, kade z nas miao w kieszeni <wiartk 6ery i w dodatku kup #orsy ekstra. 'ierwsza zobaczyam, e na peron wysypuje si kupa tajniakw. .bawa. (anie wjedaa kolejka i kompletnie spanikowana zaczam zasuwa< wzdu peronu. +etle#, dokumentnie w tym momencie skoowany, polecia za mn. $iedy wpadam do wa"onu przy ko=cu poci"u, potrciam jakie"o z"reda. 1 on do mnie ? 5o robisz, trupie. ? 1utentycznie tak powiedzia. 'rzez te wszystkie artykuy w "azetac6 wszyscy ju od dawna wiedzieli, co si wyprawia na dworcu $ur#Crstendamm. $otuny z kolejki od razu pokapoway, e to obawa na narkomanw. +etle# przylecia za mn, a za nim oczywicie dwc6 cywilnyc6 "liniarzy. ( ko=cu zac6owywalimy si wystarczajco podejrzanie. Kliny waciwie wcale nie musiay za nami "ania<. 0o jeszcze zanim do nas dolecieli, rzuciy si na nas babsztyle i z"redy z wa"onu, zapay nas za ac6y i zaczy si 6isterycznie wydziera<F ? u s, tu sR 'olicjaR ? 'oczuam si jak taka wyjta spod prawa z westernu, ktra zaraz zadynda na najbliszym drzewie. (czepiam si w +etle#a. $iedy znaleli si przy nas "liniarze, jeden powiedzia. ? *ie ma co si z"rywa< na &omea i Euli. )dziemy, idziemy. !apakowali nas do Uolkswa"ena?busa i zabrali na komisariat. Kliniarze byli dla mnie bardzo nieprzyjemni, ale nic ode mnie nie c6cieli. 'owiedzieli mi tylko, e przyskrzyniaj mnie ju po raz trzeci i, e mam u nic6 osobny se"re"ator akt Eeden wystuka na maszynie protok i musiaam podpisa<. *awet ju nie zawiadamiali mojej mamy. 0yam dla nic6 jednym z wielu beznadziejnyc6 przypadkw, o ktryc6 trzeba bdzie jeszcze napisa< par protokow, zanim postawi przy moim nazwisku krzyyk +etle#a wypucili razem ze mn po niecaej "odzinie. 'oniewa odebrali nam towar, trzeba byo i< na rynek i kupi< nowe dwie <wiartki. *a szczcie mielimy przecie #ors. ajniacy z dworca !oo znali mnie po pewnym czasie waciwie wszyscy i zostawiali mnie w spokoju. Eeden z nic6 by nawet cakiem #ajny. aki mody, z poudniowoniemieckim akcentem. $iedy zaszed mnie z tyu i na"le podetkn znaczek pod nos. /ylaam, e si zesram ze strac6u. 1le on si rozemia i zapyta, czy czekam na klientw. Eak zwykle udawaam naiwnF ? Skd, a wy"ldam na takJ 1le on wiedzia lepiej. *awet nie c6cia zajrze< do mojej plastikowej torby. 'owiedzia tylkoF ? *a par dni przesta= si tu krci<. )naczej bd ci musia przymkn<. ?

/oe zreszt nie by miy, tylko za leniwy, eby mnie ci"n< na komisariat. 5i z komisariatu te mieli dosy< pisania ci"le tyc6 samyc6 raportw o czternastoletnim ptrupie. 'o tym, jak mnie i +etle#a zwinli na dworcu $ur#Crstendamm, musielimy kupi< towar u jakie"o obce"o 6andlarza, bo nasze"o nie mo"limy ju znale<. 'oszlimy do szaletu przy (inter#eldplatz, eby sobie wadowa<. Szalet by kompletnie zdewastowany. *awet wody w kranac6 nie byo. (ypukaam strzykawk w cuc6ncym sraczu. 5zsto tak robiam, bo w niektryc6 szaletac6 by za duy ruc6, eby puka< sprzt na widoku, w umywalce. a 6era od obce"o 6andlarza jako mnie dziwnie trzepna. 'adam na pysk w ten sy# przy sraczu. (prawdzie zaraz si podniosam, ale w dalszym ci"u byam kompletnie otumaniona. 'o raz pierwszy od dusze"o czasu poszlimy do LSounduM. +etle# poszed poszale< na parkiet, a ja stanam koo automatu z sokiem pomara=czowym. ; "ry bya w nim taka dziurka. .param si o automat, wsadziam przez t dziurk dwie poczone somki i piam nie pacc ani #eni"a, dopki w pewnej c6wili nie musiaam lecie< do kibla, eby si wyrzy"a<. Eak wrciam, przyczepi si do mnie jeden z #acetw z obsu"i. 'owiedzia, e jestem jedn z tyc6 pierdolonyc6 <punek i, e mam z nim pj<. 56wyci mnie za rami i si ci"n przez ca bud. .tworzy drzwi od ma"azynku, "dzie skadowali skrzynki z napojami. !obaczyam wysoki barowy stoek. .d razu wiedziaam, co zaraz bdzie. 5zsto w kadym razie o tym syszaam. Pe <punw i innyc6 ludzi, ktryc6 c6c si pozby< z dyskoteki, rozbieraj do "oa i przywizuj do barowe"o stoka. 'otem tuk ic6 pejczem albo czym popadnie. Syszaam o paru, ktrzy po takim zabie"u w ma"azynku z napojami w LSoundzieM cae ty"odnie przeleeli w szpitalu z urazem czaszki i poamanymi "natami. ak mikli, e nawet nie sypali na policji. 5i z obsu"i robili to nie tylko z sadyzmu, c6cieli, eby w LSoundzieM nie byo <punw, bo przecie wadze bez przerwy "roziy im zamkniciem tej budy. Wpunki, ktre spay z tymi z LSounduM, ni"dy nie miay adnyc6 z"rzytw. en LSoundM to bya kompletnie mierdzca sprawa, #edyby rodzice wiedzieli, co jest tak naprawd "rane w Lnajnowoczeniejszej dyskotece ,uropyM, toby c6yba ni"dy tam nie pucili swoic6 dzieci. 0ez przerwy odc6odzi 6andel proc6ami, al#onsy przy"adyway sobie nastolatki, a ci z obsu"i dyskoteki nawet nie prbowali przeszkadza<. *o wic stanam przy tyc6 otwartyc6 drzwiac6 ma"azynu i wpadam w kompletn panik. *ie wiadomo skd wziam jeszcze tyle siy, e wyrwaam si temu #acetowi i jak szalona po"naam do wyjcia. !anim mnie znw dorwa, zdyam wylecie< na ulic.

56wyci mnie i z caej siy pc6n na jaki samoc6d. *awet nie czuam siniakw. ."arn mnie tylko na"le paniczny strac6 o +etle#a. (iedzieli przecie, e zawsze jestemy razem. 1 nie widziaam "o od czasu, jak kompletnie na<pany poszed na parkiet. 'oleciaam do budki i zadzwoniam na policj. 'owiedziaam "linom, e wanie katuj w LSoundzieM moje"o c6opaka. Kliniarze wy"ldali na zac6wyconyc6 t wiadomoci. Eu po paru minutac6 przyjec6aa ic6 pena buda. 56cieli mie< wreszcie dowody przeciwko LSoundowiM, eby mc zamkn< t spelun. 5o najmniej dwunastu "liniarzy przekopao LSoundM w poszukiwaniu +etle#a. 1le kamie= w wod. (padam wtedy na pomys, eby zadzwoni< do &ol#a. +etle# ju lea w ku. Kliniarze powiedzieliF ? 'ewnie jeste na<pana. *ie prbuj z nami wicej takic6 numerw. ? Eec6aam do domu i powanie zaczam si zastanawia<, czy naprawd nie dostaj powoli wira od tyc6 proc6w. Eedyn konsekwencj moic6 licznyc6 zatrzyma= byo wezwanie na policj kryminaln. /iaam si stawi< nastpne"o dnia po poudniu w komendzie przy Kot6aer Strasse, pokj B7A. *umeru te"o pokoju ni"dy nie zapomn, bo potem czsto tam c6odziam. !e szkoy poszam najpierw do domu, eby sobie jeszcze wadowa< porzdn dziak. 'omylaam sobie, e jak bd na<pana, to mi "liny bd mo"y naskoczy<. 1le nie miaam ju cytryny, a towar wy"lda na dosy< zanieczyszczony. ( tym czasie by ju zreszt coraz bardziej zanieczyszczony. 'roszek przec6odzi z rk do rk, od rekinw przez rednic6 6andlarzy do drobnyc6 dostawcw i kady co tam dosypywa, eby wicej z te"o interesu wyci"n<. Eako musiaam rozpuci< ten kompletnie zanieczyszczony towar. (ziam po prostu ocet, bo tam przecie te jest kwas. (laam troc6 octu z butelki na yk, na ktrej bya ju 6era. roc6 za duo mi si c6lapno, wic musiaam wadowa< ten roztwr octu, bo inaczej caa dziaka poszaby na straty. Iedwie wtryniam sobie to wi=stwo, urwa mi si #ilm. .cknam si dopiero po jakiej dobrej "odzinie. Strzykawka dalej bya wbita w rami. 56olerycznie bolaa mnie "owa. *ajpierw w o"le nie mo"am si podnie<. /ylaam ju, e si dorobiam na amen i zaraz wykituj. Ieaam na pododze i ryczaam. 5zuam potworny strac6. *ie c6ciaam umrze< tak sama. *ormalnie na czworakac6 dolazam jako do tele#onu. /czyam si na pewno z dziesi< minut, zanim udao mi si wykrci< numer do mamy do pracy. 'owtrzyam tylko par razyF ? /amusiu, prosz, przyjd, umieram. $iedy mama przysza do domu, jako tako si ju trzymaam na no"ac6. (ziam si jako w kup, c6ocia dalej #ormalnie pkaa mi "owa. 'owiedziaamF ? !nowu miaam co z

tym c6olernym ukadem krenia. /ama c6yba si domylia, e znowu sobie wadowaam. /iaa kompletnie zrozpaczon min. *awet si nie odezwaa. 5ay czas tylko patrzya na mnie takim smutnym, zrozpaczonym wzrokiem. *ie mo"am wytrzyma< te"o jej spojrzenia. *ormalnie wwiercao mi si w moj pkajc z blu "ow. /ama zapytaa w ko=cu, czy mi co kupi<. .dpowiedziaamF ? (ysza i przyniosa mi ca ubiank. e"o popoudnia pomylaam, e ju c6yba naprawd si ko=cz. +ziaka wcale nie bya znowu taka silna, tyle, e troc6 za duo te"o octu. /j or"anizm straci po prostu ca odporno<. !wyczajnie zaczyna odmawia< posusze=stwa. !naam to z przykadu tyc6, co ju nie yli. e najpierw padali par razy po wadowaniu. 1 potem za ktrym razem ju si nie obudzili, i do piac6u. *ie pamitam ju, dlacze"o tak si zlkam mierci. Vmierci w samotnoci. *arkomani umieraj samotnie. 'rzewanie samotnie w jakim mierdzcym kiblu. 1 ja naprawd c6ciaam umrze<. (aciwie na nic wicej ju nie czekaam. *ie miaam pojcia, co ja robi na tym wiecie. +awniej te zreszt tak naprawd nie wiedziaam. 1le po jak c6oler taki narkoman w o"le yjeJ ylko po to, eby wyka=cza< innyc6J e"o popoudnia mylaam sobie, e c6o<by dla dobra mojej mamy powinnam ju umrze<, i tak ju zreszt nie wiedziaam tak za dobrze, czy jestem, czy ju mnie nie ma. *astpne"o dnia rano poczuam si lepiej. 'omylaam sobie, moe jeszcze troc6 poci"niesz. /usiaam i< na t policj, eby sami po mnie nie przyszli. 1le jako tak nie mo"am si ju zebra<, eby i< sama. Szukaam tele#onicznie Stelli i miaam #art, bo udao mi siej przydyba< u jedne"o z naszyc6 wsplnyc6 klientw. !apytaam, czyby ze mn nie posza na policj. !"odzia si od razu. 1kurat niedawno jej matka znowu z"osia u "lin jej za"inicie, ale Stella nicze"o si nie baa, wszystko jej wisiao. !"odzia si pj< ze mn na policj, c6ocia przecie bya na "i"ancie. 'otem razem ze Stell siedziaam w du"im korytarzu na drewnianej awce pod drzwiami trzysta czternacie i czekaam "rzecznie, a mnie wywoaj. Eak mnie wywoali, to poszam do te"o pokoju tak "rzeczniutko, e mao brakowao, a jeszcze bym do te"o wszystkie"o dy"na. Eaka pani o nazwisku Sc6ipke ucisna mi po przyjacielsku rk i od razu powiedziaa, e te ma crk, e ona jest o rok starsza ode mnie, ma 7O lat, ale nie bierze narkotykw. Eednym sowem robia kompletnie pod dobr mamusi. Spytaa, jak mi leci, i przyniosa zaraz kakao, ciasteczka i jabka. 'ani Sc6ipke cakiem ciepo mwia take o innyc6 ludziac6 spord narkomanw i pytaa, co u nic6 syc6a<. 'okazywaa mi zdjcia rnyc6 narkomanw i dostawcw, a ja ak, truskawek. ?

odpowiadaam bez przerwy tylkoF tak, tyc6 to znam z widzenia. (tedy ona powiedziaa, e niektrzy ludzie z te"o rodowiska bardzo le o mnie mwi, no i jako tak zaczam "ada<. !dawaam sobie spraw, e mnie ta "liniara w najobrzydliwszy sposb podpuszcza, ale mimo wszystko i tak za duo powiedziaam. 'otem podpisaam protok z samymi bzdurami, ktre w mniejszym lub wikszym stopniu sama woya mi w usta. *a koniec przyszed jeszcze jaki "liniarz zapyta< mnie o LSoundM. *o i wtedy to ju zaczam sypa< na cae"o. .powiedziaam, ilu znam ludzi, ktryc6 tam nakonili do <pania i o tyc6 brutalnyc6 aniac6, jakie si dostaje od tyc6 z obsu"i. $azaam jeszcze zawoa< Stell, a ona wszystko potwierdzia i powiedziaa, e moe przysic przed kadym sdem. 'ani Sc6ipke przez cay czas "rzebaa w tyc6 swoic6 aktac6 i pewnie bardzo szybko wykapowaa, kto to jest Stella. !acza j troc6 przyciska<, ale Stella od razu si postawia. Eu mylaam, e j zaraz przymkn, ale pani Sc6ipke akurat zako=czya sub i powiedziaa, eby Stella z"osia si do niej jeszcze raz nastpne"o dnia. Stella oczywicie nie posza. *a poe"nanie pani Sc6ipke powiedziaa do mnieF ? *o, niedu"o pewnie znowu si spotkamy. ? 'owiedziaa to tak c6olernie cieplutko, jak wszystko dotyc6czas. beznadziejny. K,&%1&+ ;I0,& radca policji kryminalnej sze# suby do walki z narkotykami policji berli=skiej ( zwalczaniu pla"i narkomanii kierujemy si koncepcj wykorzystania wszelkic6 dostpnyc6 nam rodkw w celu o"raniczenia poday niele"alnyc6 rodkw odurzajcyc6, zwaszcza 6eroiny, i wspomoenia w ten sposb dziaalnoci terapeutycznej kompetentnyc6 placwek. ( 789> r. zabezpieczylimy 3,8 k" 6eroiny, w 7899 r. A,8 k", a w ci"u pierwszyc6 omiu miesicy 789: ju :,A k". *ie oznacza to bynajmniej, e ilociowo nasze kon#iskaty wzrosty proporcjonalnie do poday czy spoycia 6eroiny. Ea osobicie jestem tu raczej pesymist. !najdujce si w obie"u iloci 6eroiny wzrosty. Eeszcze przed rokiem aresztowanie niemieckie"o porednika ze stu "ramami 6eroiny byoby ma sensacj. +zisiaj jest to ju codzienno<. /usimy zda< sobie spraw, e przy tak o"romnej stopie zysku coraz wicej *iemcw o byo ju najwiksze wi=stwo. 'rzecie to tak, jakby powiedziaa, e mj przypadek jest ju

zostaje wpltanyc6 w 6andel 6eroin. Szmu"lerzy oraz rekiny s wprawdzie prawie wycznie cudzoziemcami, podobnie jak porednicy, ktrzy maj z nimi bezporedni kontakt. 1le ju porednicy stojcy stopie= niej w tej 6ierarc6ii rekrutuj si przewanie spord *iemcw. 'rzekazuj oni 6eroin w iloci do stu "ramw drobnym dostawcom, bdcym przewanie narkomanami, ktrzy rozprowadzaj towar wrd nabywcw. ak jak si spodziewalimy, nasze sukcesy doprowadziy do te"o, e przemytnicy i 6andlarze stali si ostroniejsi, na co my z kolei musimy odpowiedzie< wzmoonym wysikiem w celu ic6 wykrycia. )m szerzej jednak in"erujemy jawnie w miejscac6 spotka= narkomanw z dostawcami, tym silniej spyc6amy ic6 w rejony, "dzie s dla nas prawie nieosi"alni. ( "runcie rzeczy sposb dziaania policji jest tu bez znaczenia. 5zy to bdzie dyskretny nadzr nad tzw. rodowiskiem, czy zaznaczanie obecnoci policji przy pomocy patroli i tak dalej ? LrynekM zawsze znajdzie jakie wyjcie. %eroina coraz powszec6niej sprzedawana jest w prywatnyc6 mieszkaniac6, "dzie kontrola policji ju nie si"a. 'rzykadowoF spord osiemdziesiciu czterec6 berli=skic6 o#iar 6eroiny w 7899 roku dwadziecia cztery w o"le nie byy u nas notowane jako narkomani, a mier< z pewnoci nie przysza po pierwszej prbie. 5zsto zdarza si, e permanentnie uywajcy rodkw odurzajcyc6 tra#iaj do naszyc6 kartotek dopiero wtedy, kiedy nieprzytomni znajd si w szpitalu, "dzie lekarzom w ostatniej c6wili udaje si ic6 odratowa<. ( o"le mona latami bra< 6eroin, nie wpadajc w oko policji. Eednym sowem, policja nie jest w stanie rozwiza< problemu narkomanii wasnymi siami. Eu 1merykanie w czasac6 pro6ibicji, a my w 78AO, jeli idzie o czarny rynek, przekonalimy si o jednymF tam "dzie jest "watowny popyt, zawsze znajdzie si odpowiednia poda. /"bym oczywicie zatrudni< dwudziestu dodatkowyc6 pracownikw i udaoby si nam wtedy aresztowa< jeszcze wicej drobnyc6 6andlarzy 6eroin. 1le problem by pozosta i jeszcze silniej zaczby wystpowa< w zakadac6 karnyc6, "dzie i dzi trudno sobie z nim poradzi<. *arkomani zrobi w wizieniu wszystko, eby zdoby< narkotyk, a umieszczeni w tyc6 samyc6 zakadac6 6andlarze zrobi z kolei wszystko, eby im "o dostarczy<. 'owiedzmy sobie otwarcieF moliwo< wysokie"o zarobku niezwykle sprzyja korupcji. Eeli narkomanw, ktrzy weszli w kon#likt z prawem, nie uda si skoncentrowa< w jednym zakadzie karnym i odizolowa< od reszty winiw, to ? przynajmniej w 0erlinie ? dojdzie albo do c6aosu w zakadac6 karnyc6, albo bdzie to oznaczao koniec nowoczesnyc6 metod penitencjarnyc6. rzeba bdzie bowiem zrezy"nowa< z udzielania winiom urlopw i przepustek, drastycznie o"raniczy< odwiedziny i tak dalej, aby w ten sposb nie dopuci< do

kontynuowania nao"u podczas odbywania kary i do rozprzestrzenienia si "o wrd innyc6 winiw. ( praktyce nie sposb przecie przeprowadza< systematycznyc6 rewizji osobistyc6 kade"o wyc6odzce"o na urlop czy na przepustk i kade"o odwiedzajce"o, c6ocia byoby to absolutnie wskazane, "dy kobiety przemycaj 6eroin w prezerwatywac6 umieszczonyc6 w poc6wie, a mczyni stosuj metod podobn, zwan w ar"onie odbyt? bomb. 'ermanentne zatrzymanie, wyroki i kary o"raniczenia wolnoci nic tu nie zmieni. .sobie uzalenionej od 6eroiny jest wszystko jedno, byle tylko mo"a dalej oddawa< si nao"owi. 'rewencyjna dziaalno< uwiadamiajca jest moim zdaniem jedyn metod, pozwalajc liczy< na jakikolwiek sukces w walce o zmniejszenie liczby narkomanw. &,*1 1 S5%)'$, lat BO re#erentka wydziau walki z narkomani ! 56ristiane zetknam si subowo, w zwizku z moimi zadaniami jako re#erentki do spraw wykrocze= przeciwko przepisom o rodkac6 odurzajcyc6. 'ierwszym razem zostaa wezwana na podstawie rutynowe"o meldunku o zatrzymaniu i przysza do mnie w towarzystwie swojej koleanki, Stelli. ( sumie spotkaymy si tutaj sze< lub siedem razy. ( tym czasie moje zadanie pole"ao na przesuc6iwaniu zarejestrowanyc6 narkomanw w celu ustalenia nazwisk osb, u ktryc6 nabywaj niele"alnie rodki odurzajce. .trzymujemy o"romn ilo< meldunkw o zatrzymaniac6 narkomanw i trzeba si niele napoci<, eby ze wszystkim nady<. 5zowiek nie ma nawet czasu, eby si "biej nad t ca spraw zastanowi<. ( mojej pracy staram si jednak rozmawia< z wezwanymi tonem raczej osobistym, aby nawiza< rzeczywisty kontakt, poniewa tylko wtedy mona liczy< na pomylny wynik przesuc6ania. 'ocztkowo 56ristiane bya bardzo otwarta i c6tnie udzielaa odpowiedzi. !wrcia moj uwa" skromnoci, zrobia na mnie dodatnie wraenie dobrze wyc6owane"o dziecka. ( czasie pierwszyc6 przesuc6a= sprawiaa jeszcze wraenie maej dziewczynki. !awsze bardzo dobrze mwia o swojej matce, ktra, musz to rwnie stwierdzi<, w przeciwie=stwie do wielu innyc6 rodzicw, bardzo troszczya si o crk. (ielokrotnie kontaktowaymy si tele#onicznie. 'o kilku przesuc6aniac6 56ristiane staa si niesyc6anie, jak na swj wiek, bezczelna i aro"ancka. 'owiedziaam jej bez o"rdek prosto w oczy, e mimo swoic6 odwykw i tak

zostanie narkomank. o bya bardzo ostra wymiana zda=. 1le nie c6c si tu na 56ristiane skary<. .na te nie c6owa urazy. 'o prostu narkomanom nie mona pomc. .ni zawsze czuj si pokrzywdzeni, bo nie potra#i zrozumie<, za co si ic6 karze. /oim zdaniem, ci modzi ludzie s po prostu zbyt lekkomylni. ! ciekawoci albo z nudw si"aj po narkotyk, a potem si dziwi, kiedy trzeba ponosi< konsekwencje. ;waam za wskazane, aby 56ristiane otrzymaa jak najwysz kar, poniewa u tak modej dziewczyny, jak ona, wstrzs wywoany pobytem w wizieniu m"by spowodowa< jak popraw. ak mam w kadym razie nadziej. ( metrze o mao si nie poryczaam z wciekoci, e wystarczyo troc6 kakao, ciasteczek i "wniane ciepeko w "osie, ebym si daa podpuci< tej "liniarze. !aatwiam jeszcze na dworcu dwc6 klientw, kupiam towar na $ur#Crstendamm i pojec6aam do domu. /j kot lea w kuc6ni i ledwie dyc6a. 56orowa ju od paru dni. eraz by ju taki wyc6udzony i tak aonie miaucza, e sobie pomylaam, e niedu"o umrze. Vmiertelnie c6orym kotem przejmowaam si jako bardziej ni swoim wasnym stanem. .d weterynarza dostaam dla nie"o wyci" z krwi bydlcej na wzmocnienie, ale biedulek nic ju nie c6cia je<. Iea przed miseczk z tym ekstraktem i nawet nie podnis "owy. 56ciaam sobie wadowa<. (yjam sprzt i wtedy przyszed mi do "owy pomys. *abraam troc6 te"o wyci"u z krwi do strzykawki i wlaam kotu do pyszczka. 'rzyj ten zabie" z kompletn apati Strasznie du"o trwao, zanim udao mi si jako tako przepuka< strzykawk przed wadowaniem. ? ak jako nie bardzo mnie to pod6ajcowao. (yka=cza mnie sam ten strac6 przed kipniciem. 56ciaam umrze<, ale przed kadym wadowaniem opada mnie c6olerny strac6 przed mierci. /oe to zreszt ten kot mi znowu uwiadomi, co to waciwie znaczy umiera<, jak si jeszcze nawet tak naprawd nie yo. Sytuacja zrobia si taka bardziej bez wyjcia. .d czasu, jak mama skapowaa, e znowu <pam, nie potra#iymy ju ze sob rozsdnie po"ada<. Ea si ciskaam, a ona ci"le patrzya na mnie tymi penymi rozpaczy oczami. Kliniarze mieli mnie ju waciwie na widelcu. en protok, ktry podpisaam u Sc6ipke, w zupenoci wystarczy na spraw w sdzie dla nieletnic6 i "warantowany wyrok. 5zuam zreszt, e mama by si nawet cieszya, jakby mnie ju mo"a mie< z "owy. ( ko=cu wiedziaa, e w aden sposb nie moe mi pomc. 0ez przerwy dzwonia po jakic6 urzdac6 i poradniac6 dla narkomanw i bya coraz bardziej zrozpaczona, bo przekonaa si, e nikt nie c6ce albo nie moe pomc ani jej, ani mnie. 5i"le tylko straszya, e wyle mnie do krewnyc6 do *iemiec zac6odnic6.

Kdzie tak w maju 7899 sama pojam jako tym swoim c6orym mz"iem, e zostay mi jeszcze tylko dwie moliwociF albo moliwie szybko waduj sobie Lzoty strzaM, albo podejm powan prb wyjcia z nao"u. (iedziaam, e jestem skazana tylko na siebie. *a +etle#a te ju nie mo"am liczy<. *ajwaniejsze to nie uzalenia< tej decyzji od nie"o. 'ojec6aam do L%aus der /itteM w Kropiusstadt, "dzie zacza si moja narkoma=ska kariera. $lub na razie zamknli, bo nie mo"li sobie da< rady z problemem 6eroiny. !robili tam za to poradni dla narkomanw. 'rawdziw poradni, tylko dla Kropiusstadt. yle si tam narobio narkomanw przez te dwa lata, od kiedy 6era po raz pierwszy pojawia si w tej dzielnicy. 'owiedzieli mi to, co ju sama od dawna wiedziaamF, e jedyna szansa dla mnie, to jaka normalna terapia. +ostaam adresy L+ro"en?in#oM i Synanonu, bo u nic6 byy najlepsze wyniki. *ormalnie miaam cykora przed tak terapi, bo ludzie opowiadali, e tam niesamowicie ciko. 'odobno przez pierwsze miesice normalnie "orzej jak w wizieniu. ( Synanonie trzeba si byo nawet opitoli< na yso. 'ewnie po to, eby udowodni<, e si naprawd c6ce zacz< nowe ycie 'omylaam sobie, e nie ma mowy, ebym si miaa o"oli< na arowe i azi< z ys czac6 jak $ojak. Eako tak wosy byy dla mnie najwaniejsze. !a nimi ukrywaam twarz. /ylaam sobie, e jak mi je obetn, to nic tylko si powiesi<. a babka w poradni sama mi zreszt powiedziaa, e nie mam szans w L+ro"en?in#oM ani w Synanonie, bo tak waciwie to u nic6 nie ma wolnyc6 miejsc. (arunki przyjcia te podobno c6olernie cikie. rzeba byo by< #izycznie zdrowym i najpierw udowodni< dobrowoln samodyscyplin, e si w o"le ma jeszcze si rzuci< na". 'owiedziaa jeszcze, e jestem przecie moda, nie mam nawet pitnastu lat, czyli prawie dziecko. rudno by mi byo speni< te wyma"ania, i, e dla dzieci waciwie nie ma jeszcze specjalne"o leczenia. 'owiedziaam, e ja to bym c6ciaa do *arkononu. *arkonon to bya taka placwka terapeutyczna prowadzona przez sekt Scientolo"y 56urc6. (ielu narkomanw, ktrzy tam kiedy byli, opowiadao, e to nawet cakiem w porzdku. *ikt nie stawia tam adnyc6 warunkw przyjcia, wystarczyo z "ry zapaci<. /ona byo azi< w narkoma=skic6 ac6ac6, zabra< ze sob pyty, a nawet zwierzaki. 2acetka z poradni powiedziaa, e powinnam si zastanowi<, dlacze"o tylu narkomanw opowiada, e terapia w *arkononie jest taka #ajna, a przy okazji wawo <paj dalej, i, e ona nie zna ani jedne"o wypadku wyleczenia po terapii w *arkononie. !apytaam, co w takim razie mam robi<, jak nie ma szansy na miejsce "dzie indziej.

*o to daa mi adres *arkononu. ( domu znowu wlaam kotkowi swoj jedyn strzykawk troc6 te"o wyci"u z krwi do pyszczka. Eak przysza mama, powiedziaamF ? )d na prawdziwy odwyk do *arkononu. !ostan tam przez par miesicy albo i rok i wyjd cakiem czysta. /ama zac6owywaa si tak, jakby nie wierzya ju w adne moje sowo. 1le od razu przypia si do tele#onu i prbowaa zdoby< jakie in#ormacje o tym *arkononie. Strasznie si napaliam na to leczenie. 0yam jak nowo narodzona. Eu te"o popoudnia zrezy"nowaam z klientw i w o"le nie miaam 6ery. !amierzaam si odtru< przed pjciem do *arkononu. *ie c6ciaam wyldowa< na pocztek w pokoju dla tyc6 na "odzie. 56ciaam pj< czysta, eby od razu mie< #ory przed tymi, co przyjd rwno ze mn. 56ciaam zaraz na pocztku udowodni<, e autentycznie mam zamiar rzuci< na". 'oszam wczenie do ka. *a poduszce przy twarzy pooyam sobie kotka, z ktrym byo ju coraz "orzej. 0yam troszk dumna z siebie. &obi odwyk zupenie sama, autentycznie dobrowolnie. $try narkoman umiaby si na to zdoby<J (prawdzie powiedziaam mamie, e zaczynam od razu, ale mama tylko umiec6aa si z niedowierzaniem. ym razem nie zwolnia si z pracy. aki odwyk to byo ju dla niej co cakiem normalne"o i bezskuteczne"o. 5zyli, e musiaam to wszystko przej< autentycznie sama. *astpne"o dnia rano byam ju oczywicie na penym "odzie. 0yo tak samo, jak przy poprzednic6 prbac6, a moe nawet troc6 "orzej. 1le ani przez c6wil nie pomylaamF nie, nie dasz rady. $iedy mi si wydawao, e skonam z blu, zaraz sobie mwiamF co ty, to tylko trucizna wyazi z or"anizmu. 0dziesz ya, bo ni"dy ju adna trucizna si tam nie znajdzie. $iedy zapadaam w krtkie drzemki, nie miaam koszmarw. 'ojawiay si wizje po"odne"o ycia po sko=czeniu leczenia. $iedy trzecie"o dnia ble stay si troc6 bardziej znone, cay czas miaam przed oczami ten swj raj, jak na #ilmie. Stawa si coraz konkretniejszy. 56odz dalej do szkoy. &obi matur. /am wasne mieszkanie. -olkswa"en kabriolet stoi pod domem. Eed prawie zawsze z opuszczonym dac6em. /ieszkanie w okolicy, "dzie jest peno zieleni. ( &udow, a moe nawet w Krunewald. Stare budownictwo. 1le nie takie burujskie kamienice, jak te #rontowe budynki przy $ur#Crstendamm z niesamowicie wysokimi su#itami i sztukateri. Paden tam dom z 6olem zamiast sieni, z czerwonymi c6odnikami, marmurami, lustrami i zotymi literami na wizytwkac6. Eednym sowem, mieszkanie w innym domu ni te cuc6nce z daleka bo"actwem. 0o bo"actwo, tak sobie wyobraaam, oznacza kiwanie innyc6, nerwowe i stres.

56ciaam mie< mieszkanie w starym robotniczym domu, dwa albo trzy mae pokoiki, niskie su#ity, mae okienka, wydeptane sc6ody na klatce, "dzie zawsze pac6nie jakim jedzeniem, a ssiedzi przec6odzc mwi sobie Ldzie= dobry, co tam syc6a<MJ Sc6ody byyby tak wskie, e przec6odzc obok ko"o, trzeba si o nie"o otrze< (szyscy mieszka=cy domu ciko pracuj, ale s bardzo zadowoleni. *ie interesuje ic6 tylko z"arnianie?#orsy, nie s zawistni, poma"aj sobie nawzajem, s po prostu zupenie inni od bo"aczy, ale te inni od robotnikw z blokw Kropiusstadt. !wyczajnie nie czuje si tu nerwowy. *ajwaniejsza w moim domu jest sypialnia. 'o prawej stronie, pod cian, stoi bardzo szeroki tapczan, poduc6y obszyte ciemnym materiaem. ! kadej strony nocny stolik. Eeden dla +etle#a, jak bdzie u mnie spa. +o te"o po obu stronac6 tapczanu palmy. ( o"le w caym pokoju peno rolin i kwiatw. !a kiem tapeta, jakiej nie mona kupi< w sklepie. *a tapecie pustynia, o"romne piaskowe wydmy. ) kilka palm. .aza. *a piasku siedz sobie beduini w biayc6 turbanac6 i beztrosko popijaj 6erbat. *a mojej tapecie panuje kompletny spokj. 'o lewej stronie sypialni, we wnce, tam "dzie okno wpuszczone jest w ukony dac6, mam swj kcik do siedzenia. aki kcik, jak u 1rabw albo w )ndiac6. +uo poduszek am siedz sobie wieczorami, w domu kompletny dookoa niskie"o, okr"e"o stolika.

spokj, nic mnie ni"dzie nie "na, nie mam adnyc6 ycze= ani adnyc6 problemw. +uy pokj jest waciwie taki sam jak sypialnia. &oliny, dywany. ! tym, e na rodku stoi duy okr"y st, drewniany, a naokoo nie"o wiklinowe krzesa. 'rzy stole zbieraj si od czasu do czasu moi najlepsi przyjaciele, jedz to, co im u"otuj, popijaj 6erbat. *a cianac6 wisz pki z mnstwem ksiek. Same obdne ksiki, pisane przez ludzi, ktrzy te znaleli spokj, znaj przyrod i zwierzta. 'ki zrobiam sama, z desek i sznurw. (ikszo< rzeczy w moim domu sama zrobiam, bo w sklepac6 meblowyc6 nie ma nic, co by mi si podobao. 0o wszystkie meble w tyc6 sklepac6 s takie dostatnie, eby od razu byo wida<, e kosztoway kup #orsy. ( caym mieszkaniu nie ma drzwi, tylko same kotary. 0o]jak si otwiera i zamyka drzwi, to od razu jest 6aas i popiec6. /am te psa, wielkie"o owczarka, i dwa koty. (ymontowaam tylne siedzenia w kabriolecie, eby pies mia wy"odnie w czasie jazdy. (ieczorem, w kompletnym spokoju, "otuj co do jedzenia. 0ez te"o wariackie"o popiec6u, jak moja mama. 'otem z"rzyt klucza w zamku. +etle# wraca z pracy. 'ies skacze mu z radoci na ramiona. $oty wy"inaj "rzbiety i ocieraj mu si o no"i. +etle# cauje mnie na przywitanie i siada do kolacji. ak sobie wtedy niam na "odzie. 1le nie zdawaam sobie sprawy, e to tylko sen.

+la mnie to bya rzeczywisto< z pojutrza.

ak wanie bdzie po leczeniu, i w o"le nie

wyobraaam sobie, e moe by< inaczej. (szystko byo dla mnie takie oczywiste, e trzecie"o dnia "odu powiedziaam wieczorem do mamy, i po leczeniu wyprowadzam si do swoje"o mieszkania. 5zwarte"o dnia poczuam si ju na tyle dobrze, e mo"am wsta<. /iaam w kieszeni jeszcze 34 marek i te 34 marek strasznie mnie niepokoio. 0o tak si skada, e dwadziecia marek to dokadnie poowa czterdziestu. ) mylaam sobie, e jakbym miaa dru"ie dwadziecia, tobym sobie mo"a przed pjciem do *arkononu kupi< jeszcze 6ery na ten ostatni raz. !aczam mwi< do c6ore"o kota. 'owiedziaam mu, e to c6yba nie bdzie takie straszne, jak "o na "odzin czy dwie zostawi bez opieki. (laam mu strzykawk troc6 6erbaty rumiankowej z "lukoz, jedyne co jeszcze zostawao mu w odku, i powiedziaamF ? y te nie umrzesz. /iaam oc6ot jeszcze raz, na penym luzie, poazi< po $udammie. 0o wiedziaam, e w *arkononie nie daj przepustek, a jak jest wyjcie, to pod opiek. *o i c6ciaam co przedtem wadowa<, bo jak czowiek nie jest na<pany, to $udamm wcale nie jest a taki super. 0rakowao mi tylko tyc6 34 marek. /usiaam jeszcze tra#i< klienta. 1le nie c6ciaam spotka< na dworcu +etle#a, bo musiaabym mu powiedzie<F (iesz, sama zrobiam odtrucie, poszo "enialnie. 1 teraz czekam na klienta, bo mi brakuje dwudziestu marek na dziak. Sto procent, e nic by z te"o nie zrozumia. *ormalnie by mnie wymia i powiedziaF Eeste stara <punka i taka ju zostaniesz. 1 te"o c6ciaam za wszelk cen unikn<. en pomys przyszed mi do "owy dopiero w metrzeF zrobi< jakie"o z samoc6odem. 'omylaam o tym z powodu tyc6 34 marek. Eak si wsiadao do ko"o do wozu, czsto byy z te"o tylko dwie dyc6y. 0absi i Stella zarabiay ju nieraz w ten sposb na $ur#Crstenstrasse i Kent6iner Strasse. 1le ja zawsze miaam c6olerne"o cykora przed waeniem do wozu nieznane"o #aceta. *ie podobao mi si ju samo to, e taki klient nie przyc6odzi do mnie, jak ci na dworcu, ktryc6 sobie mo" spokojnie obejrze<, tylko, e musz wazi< do wozu #aceta, ktry na mnie kiwa. 'rzy takim tempie nie byo mowy, eby si zorientowa<, co to za jeden. *aj"orzej, jak si tra#io na al#onsa. 1l#onsy czsto udaway klientw. Eak ju si wsiado do takie"o, to koniec. (ikszo< al#onsw nie miaa zamiaru zatrudnia< narkomanek, bo za duo #orsy szo na 6er. 56odzio im tylko o to, eby prze"na< <punki z $ur#Crstenstrasse, bo takie siusiary strasznie zaryway ceny zawodowym prostytutkom. 0absi wsiada raz do wozu takie"o al#onsa. !win j na trzy dni. *ormalnie j torturowa. 'otem przepuci przez ni cae tabuny #acetw. $asztanw, zarzy"anyc6

wcz"w i innyc6 w tym stylu. .czywicie 0absi bya przez cay czas na "odzie. 'o tyc6 trzec6 dniac6 dostaa autentycznej szajby. 1le dalej azia na $ur#Crstenstrasse. ( ko=cu z t swoj anielsk twarzyczk, bez zadka, bez piersi, bya tam autentyczn krlow. !awodowe prostytuty byy prawie tak samo "rone jak al#onsy. .d 'otsdamer Strasse, "dzie jest rewir naj"orszyc6 berli=skic6 kurew, do $ur#Crstenstrasse, "dzie krc si siusiary, jest tylko dwiecie metrw. 5zasami prostytuty urzdzay re"ularne polowania na <punki. Eak dorway tak, to pazurami robiy jej z twarzy siekanin. (ysiadam na dworcu $ur#Crstenstrasse i od razu dostaam nieziemskie"o cykora. 'rzypomniaam sobie wszystkie rady, jakie 0absi i Stella mi dawayF adnyc6 modziakw w sportowyc6 wozac6, to al#onsy. Starsi #aceci z brzuszkami, krawat, moe by< kapelusz w porzdku. *ajlepsi s tacy, co maj na tylnym siedzeniu #otelik dla dziecka. Krzeczni ojcowie rodzin, ktrzy c6c na c6wilk jakiej odmiany od ciepej onki i bardziej robi w majtki, ni ta, co do nic6 wsiada. 'rzeszam sobie te sto metrw od dworca kolejki podziemnej do Kent6iner Strasse, "dzie jest LSoundM. !ac6owywaam si tak, jakbym w o"le nie wysza na zarobek. *ie szam od strony jezdni, tylko pod samymi domami. /imo to od razu si jaki zatrzyma. (yda mi si jaki dziwny. /oe z powodu brody. (y"lda tak jako a"resywnie. 'okazaam mu, eby si wypc6a i poszam dalej. *a ulicy nie byo adnej innej dziewczyny. ( ko=cu przedpoudnie. (iedziaam z opowiada= 0absi i Stelli, e #aceci najbardziej s napaleni, jak uda im si wyrwa< na drobne p "odzinki, a dziewczyn akurat nie wida<. 5zasem na $ur#Crstenstrasse byo wicej klientw ni dziewczyn. !araz znowu zatrzymao si paru. ;dawaam, e ic6 w o"le nie widz. 'opatrzyam na wystaw sklepu meblowe"o i od razu wrci ten sen o mieszkaniu. 'owiedziaam do siebieF +ziewczyno, we si w "ar<. &az dwa zaatw spraw tyc6 "wnianyc6 34 marek. (ystarczy si spry< i po krzyku. ( tyc6 sprawac6 zawsze musiaam si stara<, eby to mie< jak najszybciej za sob. !atrzyma si biay commodore. (prawdzie bez #otelika dla dziecka, ale #acet wyda mi si w porzdku. (siadam, bo nie byo si co zastanawia<. ;mwiam si na BO marek. 'ojec6alimy na 1skanisc6er 'latz. am jest stary dworzec podle"ajcy pod kolej *&+. 'odjec6alimy tam. 'oszo dosy< szybko. 2acet by miy, tak, e od razu wrci mi dobry nastrj. *awet zapomniaam, e to klient. 'owiedzia, e c6tnie by si jeszcze ze mn spotka. ylko na razie nic z te"o, bo za trzy dni wyjeda z on i dwjk dzieciakw na urlop do *orwe"ii.

!apytaam, czyby mnie nie podrzuci na %ardenber"strasse, pod politec6nik !robi to bez "adania. 'rzed poudniem pod politec6nik by rynek. 0y adny, ciepy dzie=, 7: maja 7899. 'amitam dokadnie dat, bo za dwa dni miaam pitnaste urodziny. 'okrciam si troc6 midzy ludmi, z paroma sobie po"adaam. +u"o "askaam jakie"o psa. 0yam absolutnie szczliwa. Kenialnie si czuam, bo nie musiaam si spieszy< z wadowaniem i mo"am sobie czeka< tak du"o, a mi autentycznie przyjdzie na to oc6ota. ( ko=cu #izycznie nie byam ju uzaleniona. (reszcie podszed jaki czowiek i zapyta, czy nie c6c kupi< 6ery, a ja powiedziaam, e tak. 'oszam za nim na ,rnst &euter 'latz i kupiam <wiartk za czterdzieci marek. .d razu poszam do damskie"o szaletu przy tym placu. am jest dosy< czysto. (sypaam na yk tylko poow dziaki, bo po odtruciu nie wolno zaczyna< od penej iloci. (adowaam sobie w takim troc6 jakby podniosym nastroju. 0o mi si wydawao, e to mj ostatni raz. .cknam si dopiero w jakie dwie "odziny pniej. ykiem wpadam do muszli. )"a cay czas bya wbita w rami. /oje rzeczy leay rozsypane na pododze mikroskopijnej kabiny. 1le jako dosy< szybko doszam do siebie. 'omylaam sobie, e wybraam autentycznie dobr, mianowicie ostatni c6wil, eby sko=czy< z <paniem. !e wspaniaej przec6adzki na luzie po $ur#Crstendamm oczywicie nici. 5ay dobry nastrj diabli wzili. ( stowce polibudy zjadam za dwie i p marki karto#le puree i surwk z porw, ale oczywicie zaraz wszystko wyrzy"aam. 'owlokam si jeszcze na dworzec, eby powiedzie< +etle#owi Ldo widzeniaM, ale "o nie byo. /usiaam wraca< do domu, bo czeka na mnie c6ory kotek. 0idulek lea w tym samym miejscu, w ktrym "o zostawiam. *a poduszce w moim ku. (ypukaam strzykawk i znowu wlaam mu do pyszczka troc6 6erbaty rumiankowej z "lukoz. ak waciwie, to inaczej wyobraaam sobie ostatni dzie= mojej narkoma=skiej kariery. !aczam si zastanawia<, czy nie przesun< caej sprawy o jeden dzie= i nie poazi< sobie troc6 po $udammie przed pjciem do *arkononu. 'otem przysza z pracy mama i zapytaa, "dzie byam po poudniu. 'owiedziaam, e na $udammie. /ama stwierdziaF ? Eak to, przecie ju dzisiaj miaa wpa< do *arkononu, eby si o wszystko dowiedzie<. .d razu si wpieniam i wydaram si na mamF ? +aj mi spokj, do jasnej c6oleryR *ie miaam czasu, rozumieszR ? *a"le mama te si na mnie rozdaraF ? Eeszcze dzi wieczorem pjdziesz do *arkononuR *atyc6miast masz spakowa< swoje rzeczyR !ostajesz tam od dzisiaj i nie ma "adaniaR

(anie przy"otowaam sobie kotleta z ziemniakami. (ziam talerz, poszam do klopa, zamknam drzwi i jadam siedzc na kiblu. ak wy"lda ostatni wieczr z mam. (ydzieraam si, bo mama od razu skapowaa, e znowu jestem na"rzana i szla" mnie tra#ia na sam siebie, e jednak musiaam sobie jeszcze wadowa<. ( ko=cu sama doszam do wniosku, e jeszcze dzisiaj musz pojec6a< do *arkononu. !apakowaam troc6 rzeczy do plecionej torby, a strzykawk, reszt 6ery i yk wsadziam sobie z przodu za majtki. 'ojec6aymy tary# do !e6lendor#, "dzie by *arkonon. 5i z *arkononu rzeczywicie o nic mnie nie pytali. 2aktycznie przyjmowali kade"o. /ieli nawet na"aniaczy, ktrzy krcili si wrd narkomanw i pytali, czy kto nie miaby oc6oty przyj< do *arkononu. 1le do mamy mieli pytania. /ianowicie zanim mnie przyjli, c6cieli zobaczy< #ors. 7O44 marek z "ry za pierwszy miesic. /ama oczywicie nie miaa tyle #orsy. .biecaa, e wpadnie z #ors zaraz jutro przed poudniem. /iaa wzi< kredyt. 'owiedziaa, e jej bank bez adnyc6 trudnoci udzieli takie"o drobne"o kredytu. 'rosia i ba"aa, eby tylko pozwolili mi zosta<. ( ko=cu si z"odzili. !apytaam, czy mo" i< do klopa. 'ozwolili. 5zyli, e nie byo tu przeszukiwania, jak w innyc6 orodkac6, "dzie od razu wyrzucali do domu, jak si miao przy sobie sprzt. 'oszam do kibla i szybko wadowaam sobie reszt 6ery. .czywicie widzieli, e wyszam stamtd na"rzana, ale nic nie "adali. .ddaam im sprzt. en czowiek, ktremu oddaam strzykawk, powiedzia zaskoczonyF ? 'odoba si nam, e oddaa dobrowolnie. /usiaam pj< do pokoju dla takic6, co s na "odzie, bo przecie widzieli, e jestem kompletnie na<pana. 0yo ze mn jeszcze jakic6 dwc6. Eeden z nic6 prysn od razu nastpne"o dnia rano. ym z *arkononu tylko w to "raj, e kto, kto zapaci za miesic z "ry, pryska od razu nastpne"o dnia. +ostaam ksiki z naukami Scientolo"y 56urc6. *iesamowicie zwariowane bajery. a sekta bya zupenie obdna. ( kadym razie te ic6 6istorie byy nieziemskie. /ona byo wierzy< albo nie. 1 ja szukaam cze"o, w co mo"abym uwierzy<. 'o dwc6 dniac6 pozwolili mi wyj< z te"o pokoju, bo po dwc6 strzaac6 prawie nie miaam objaww. +ostaam pokj razem z 56rist. a 56rista to bya kompletnie szajbnita baba. .d razu wywalili j z seansu terapeutyczne"o, bo cay czas tylko raa z prowadzcyc6 i caej tej terapii. 'rzysza do nasze"o pokoju i zacza przeszukiwa< listwy przypodo"owe, czy nie ma tam pastylek kwasu. wierdzia, e kto m" tam co sc6owa<. !aprowadzia mnie na stryc6 i powiedziaaF ? 'atrz, jakby tak przytar"a< troc6 materacw, toby tu mona

urzdzi< cakiem obdn or"i, tak wiesz, z winem, 6aszem, no nieJ ? *ormalnie jakby si upara z powrotem wepc6n< mnie w ba"no. 0o tak nawet c6wilami wydawaa mi si bombowa. 1le ci"le kierowaa moje myli na narkotyki i mwia, e ci z *arkononu to pacany. 1 przecie ja miaam tu wyj< z nao"u. +ru"ie"o dnia zadzwonia moja mama i powiedziaa, e mj kot umar. o byo w moje pitnaste urodziny. /ama zoya mi yczenia dopiero, jak mi powiedziaa o kocie. e j to zdrowo trzepno. 5ae przedpoudnie w dzie= swoic6 urodzin przesiedziaam na ku i tylko c6lipaam. Eak ci z *arkononu zobaczyli, e nic tylko c6lipi i c6lipi, to powiedzieli, e potrzebna mi sesja. !amknli mnie z jednym takim byym <punem w jakim pomieszczeniu i on zacz mi wydawa< pozornie bezsensowne polecenia. (olno mi byo mwi< tylko LtakM i musiaam wykona< kade polecenie. /wi miF ? am jest ciana. 'odejd do ciany. +otknij ciany. ? i tak w kko. Kodzinami aziam od ciany do ciany, eby jej dotkn<. ( ktrym momencie rzy"a< mi si ju od te"o c6ciao i powiedziaamF ? y, suc6aj, po c6oler ta szopka. 56yba macie wszyscy zajoba. +ajcie mi wity spokj, mam te"o dosy<. ? 1le on, z tym swoim umieszkiem, ktry ani na c6wil si nie zmienia, jako mnie jednak nakoni, eby to dalej ci"n<. /usiaam dotyka< te innyc6 rzeczy. 1 do momentu, kiedy ju autentycznie nie byam w stanie ruszy< si z miejsca, rzuciam si na podo" i zaczam rycze<. .n si umiec6a, a ja, jak si ju uspokoiam, dalej wykonywaam polecenia. e zaczam si tak "upkowato umiec6a<. 0yam kompletnie otpiaa. +otykaam ciany, zanim jeszcze wyda mi polecenie. Eedyne, co mi si tuko po "owie, to byoF $iedy to si wreszcie musi sko=czy<. +okadnie po piciu "odzinac6 powiedziaF ? .kay, na dzi wystarczy. ? wierdziam, e niesamowicie dobrze mi to zrobio. $aza mi pj< ze sob do inne"o pomieszczenia. Stao tam dziwaczne urzdzenie zrobione domowym sposobem, takie wa6ado midzy dwiema blaszanymi puszkami. /usiaam te"o dotkn<. 2acet zapytaF ? 5zy jest ci dobrzeJ Ea powiedziaamF ? ak, jest mi bardzo dobrze. (ydaje mi si, e teraz wszystko przeywam bardziej wiadomie. 2acet po"api si na wa6ado, a potem powiedziaF ? *ie poruszyo si. !naczy, e nie kamaa. Sesja si udaa. o mieszne co to by detektor kamstw. 56yba jakie takie kultowe urzdzenie tej sekty. ( kadym razie, c6olernie si cieszyam, e to wa6ado si nie wyc6ylio. 0y to dla mnie dowd, e naprawd jest mi dobrze. 0yam "otowa uwierzy< we wszystko, byle tylko

wyj< z nao"u. ( o"le robili tam rne niezwyke rzeczy. $iedy te"o same"o wieczora 56rista dostaa "orczki, kazali jej dotyka< butelki i za kadym razem mwi<, czy jest zimna, czy "orca. ! tej "orczki na wszystko si z"odzia. 'odobno po "odzinie "orczka jej przesza. ak si z te"o wszystkie"o napaliam, e zaraz nastpne"o dnia rano poszam do biura poprosi< o nastpn sesj. 5ay tydzie= miaam zajoba na punkcie tej sekty i wydawao mi si, e ta terapia autentycznie co mi daje. 5ay dzie= byy jakie zajcia. Sesje, sprztanie, dyury w kuc6ni, i tak do dziesitej wieczr. ( o"le nie byo czasu na mylenie. Eedno, co mnie wpieniao, to jedzenie. ( ko=cu nie jestem znowu taka wybredna. 1le te"o arcia, /or nam dawali, w o"le nie mo"am przekn<. (ydawao mi si, e jak ju bior tyle #orsy, to mo"liby c6ocia dawa< co przyzwoite"o do arcia. *o bo poza tym nie mieli adnyc6 wydatkw. Sesje prowadzili zwykle byli narkomani, ktrzy podobno nie <pali ju od paru miesicy. /ieli powiedziane, e to naley do pro"ramu terapii, i co najwyej dostawali jakie kieszonkowe. *ie podobao mi si te, e szyc6y z *arkononu miay zawsze osobne posiki. ra#iam raz na por, kiedy siedzieli przy obiedzie. .pyc6ali si wietnym arciem. $trej niedzieli miaam troc6 czasu, eby tak naprawd pomyle<. !aczam myle< o +etle#ie i zrobio mi si tak jako smutno. 'otem, zupenie na trzewo zaczam si zastanawia<, co ja takie"o mo" robi< po sko=czeniu leczenia. Sprbowaam sobie odpowiedzie<, czy te sesje rzeczywicie cokolwiek mi pomo"y. &oio si we mnie od pyta=, na ktre nie byo odpowiedzi. 56ciaam z kim po"ada<. 1le niko"o takie"o nie miaam. Eedn z najwaniejszyc6 re"u te"o orodka by zakaz nawizywania przyjani. 1 jak czowiek c6cia porozmawia< o swoic6 problemac6, to mu od razu aplikowali dodatkow sesj. !daam sobie spraw, e w czasie cae"o pobytu tutaj nie miaam okazji tak naprawd z kim po"ada<. ( poniedziaek poszam do biura i wszystko im wy"arnam. *ie daam sobie przerwa<. !aczam od jedzenia. 'otem powiedziaam, e mi tu zakosili prawie wszystkie majtki. +o pralni nie byo si jak dosta<, bo ta dziewczyna, ktra ma klucze, bez przerwy urywa si z orodka, eby sobie wadowa<. ( o"le byo tam par osb, ktre daway dyla, eby sobie co wtryni< i normalnie wracay jakby ni"dy nic. 'owiedziaam, e takie rzeczy wcale mi nie poma"aj w leczeniu. *o i bez przerwy te sesje i robota. 0yam kompletnie przemczona, bo po prostu nie byo czasu porzdnie si wyspa<. 'owiedziaamF ? .kay, te wasze seanse terapeutyczne s rzeczywicie w porzdku, nie ma sprawy. 1le to mi nie rozwizuje najwaniejszyc6 problemw. 0o to jest waciwie tylko tresura. *ormalnie

prbujecie nas wytresowa<. 1 ja potrzebuj ko"o, z kim mo"abym sobie od czasu do czasu po"ada< o swoic6 problemac6. ( o"le musz mie< troc6 czasu, eby sobie w spokoju te problemy przeanalizowa<. (ysuc6ali wszystkie"o z tym ic6 niezmiennym umieszkiem. ( o"le nic na to nie powiedzieli. Eak ju sko=czyam, wlepili mi dodatkow sesj, ktra ci"na si przez cay dzie=, a do dziesitej wieczr. 0yam po tym znowu kompletnie otpiaa. 'omylaam sobie wtedyF moe oni naprawd wiedz, co robi. 'rzy ktrej wizycie mama powiedziaa, e te pienidze, ktre musiaa za mnie wyoy<, zwrc jej w .piece Spoecznej. *o wic stwierdziam, e jak pa=stwo za to buli, to caa sprawa musi by< c6yba w porzdku. )nni mieli tu jeszcze "orsze problemy ni ja. *a przykad taka Kabi. !akoc6aa si w jednym c6opaku i koniecznie c6ciaa si z nim przespa<. *aiwna jak dziecko wysza z ca spraw do tyc6 z *arkononu i z miejsca dostaa dodatkow sesj. $iedy potem par razy jednak si z tym c6opakiem przespaa, wszystko si wydao i oboje zostali omieszeni przed ca "rup. Kabi prysna jeszcze te"o same"o dnia i ju nie wrcia. pniej. !nowu zacz <pa< na cae"o. ym z *arkononu nie zaleao nawet tak bardzo, eby si ludzie nie rnli. +la nic6 waniejsze byo, eby nie powstaway przyjanie. 1le ten c6opak by tu ju przecie cay rok, a jak tu wytrzyma< tyle czasu bez przyjani. $rtki czas wolny pnym wieczorem spdzaam zawsze z modszymi. 0yam najmodsza ze wszystkic6. 1le w paczce, ktra zacza si powoli tworzy<, nikt nie mia wicej ni 79 lat. o bya wanie pierwsza #ala tyc6, co zaczli <pa< jeszcze jako dzieciaki. 'o dwc6, trzec6 latac6 wszyscy byli tak samo rozwaleni, jak ja, bo w okresie dojrzewania trucizna dziaa c6yba bardziej ni potem. ak jak i ja nie mieli szans dosta< si na leczenie "dzie indziej. (ikszo< z nic6 po pewnym czasie te ju nie mo"a na tyc6 sesjac6. Eak si tra#io c6ocia dwoje z modszyc6 w jednej "rupie, to z cae"o seansu terapeutyczne"o robi si jeden wielki wy"up. !reszt, jak tu zac6owa< powa" na dalsz met, kiedy ka czowiekowi wrzeszcze< na pik albo "odzinami patrze< sobie nawzajem w oczy. *awet nie musielimy potem i< do te"o idiotyczne"o detektora kamstw, bo i tak od razu mwilimy, e sesja nic nam nie daa. 5ay czas si tylko c6ic6ralimy. 0iedni prowadzcy byli coraz bardziej zrozpaczeni, kiedy im przyc6odzio z nami pracowa<. ( czasie wolnym w naszej paczce by tylko jeden tematF 6era. ! niektrymi "adaam nawet o tym, jak std prysn<. en c6opak, ktry podobno nie <pa ju od paru lat i pracowa w *arkononie jako pomocnik, urwa si troc6

'o dwc6 ty"odniac6 w *arkononie uoyam plan ucieczki. Ea i jeszcze dwc6 c6opakw przebralimy si za bry"ad porzdkow. ! kubami na mieci, szczotkami do pod" i wiaderkami przeszlimy przez wszystkie drzwi. (szyscy troje cieszylimy si jak wariaci. /ao si nie porobilimy z radoci, e ju niedu"o sobie wadujemy. &ozdzielilimy si przy kolejce podziemnej. Ea pojec6aam na dworzec !oo, eby zobaczy< si z +etle#em. +etle#a nie byo. 0ya za to Stella. /ao nie pada z radoci, e mnie znowu widzi. .powiadaa, e ostatnio nikt +etle#a nie spotka. roc6 si baam, czy "o nie przymknli. Stella powiedziaa, e teraz kiepsko z klientami na dworcu. 'oszymy zapolowa< na samoc6odziarzy przy $ur#Crstenstrasse. am te #atalnie. 'rzeszymy cay kawa od dworca $ur#Crstenstrasse do Iutzowplatz, zanim si jaki zatrzyma. !naymy ten wz i te"o jelenia. *ieraz ju za nami jec6a. *awet jak szymy do szaletu, eby wadowa<. !awsze dotd mylaymy, e to tajniak. 1le okazao si, e to #acet, ktry specjalizuje si wycznie w supermodyc6 <punkac6. 56cia tylko mnie, ale z"odzi si, eby Stella te wsiada. 'owiedziaamF ? rzydzieci pi< za minet. ; mnie c6odzi tylko ten numer. .n mi na toF ? +am ci sto marek. !atkao mnie. ! czym takim si jeszcze nie spotkaam. Eelenie z najele"antszyc6 mercedesw yuj kade pi< marek. 1 tu #acet ze skorodowane"o "arbusa sam wyskakuje ze stw. !a c6wil owiadczy, e jest o#icerem kontrwywiadu. !naczy, kompletny czubek. 1le z takie"o wirnite"o szpanera najlepszy klient, bo #ors te musi szpanowa<. 2aktycznie da mi t stw. Stella od razu kupia towar i na pocztek wtryniymy sobie w wozie po dziace. 'ojec6alimy do pensjonatu L1meiseM. Stella zostaa na korytarzu. Ea zostaam z #acetem troc6 duej ni normalnie, bo byam kompletnie za<pana po tym pierwszym razie od dwc6 ty"odni. *o i przecie w ko=cu przyzwoicie zapaci. 0yam taka na"rzana, e nawet mi si nie c6ciao podnie< z tej leanki w o6ydnym 6otelowym pokoju. 'o"adaam sobie troc6 z #acetem. 5akiem zabawny by z nie"o aparat. *a koniec mi powiedzia, e ma w domu jeszcze p "rama 6ery i, e nam da, jak za trzy "odziny przyjdziemy na $ur#Crstenstrasse. (ydbiam od nie"o jeszcze trzy dyc6y. 'owiedziaam, e musimy si za to c6ocia raz porzdnie naje<, i, e przecie wiemy, e ma kup szmalu i jedzi takim starym rzc6em tylko dla zmyki, bo pracuje w wywiadzie. *o to nie mia si ju jak wymi"a< i w ko=cu da mi #ors. !nowu pojec6aam ze Stell na dworzec !oo, bo wci miaam nadziej, e spotkam +etle#a. *a"le przylecia do mnie may kudaty piesek w czarno?biae aty i zacz skaka< na mnie z radoci. (ida<, ko"o mu przypominaam. 'iesek wyda mi si obdny. (y"lda jak

taki przymay pies poci"owy z +alekiej 'nocy. 'rzylaz za nim jaki mocno obdarty typ i zapyta, czybym nie kupia te"o pieska. .d razu powiedziaam, e tak. 56cia za nie"o siedemdziesit marek, ale w ko=cu stano na czterdziestu. 0yam na<pana i kompletnie szczliwa z powodu psa. !nowu miaam swoje"o psa. Stella powiedziaa, eby "o nazwa< Iady Eane. *o to oc6rzciam "o Eanie. 'oszymy co zje< do jakiej restauracji przy $ur#Crstenstrasse, wziymy po kotlecie z dodatkami, poowa posza dla Eanie. "rama 6ery kosztuje stw. Eeszcze raz pojec6aymy ze Stell na dworzec !oo. 56odzio o +etle#a. Spotkaymy 0absi. *iesamowicie si ucieszyam, bo mimo ci"yc6 ktni lubiam j nawet bardziej ni Stell. 'oszymy w trjk na "r, do jakie"o baru. 0absi wy"ldaa strasznie mizernie. *o"i miaa jak zapaki, z"ubia "dzie ostatni resztk biustu. (aya teraz trzydzieci jeden kilo. ylko twarz miaa nadal pikn. !aczam opowiada<, e ten *arkonon, to zupenie znona buda. Stella nie c6ciaa o niczym sysze<. 'owiedziaa, e urodzia si na <punk i c6ce jako <punka umrze<. !a to 0absi piekielnie si napalia, eby razem ze mn ostatecznie zerwa< w *arkononie z 6er. &odzice i babcia te na prno starali si dla niej o jakie miejsce w ktrej z placwek. 0absi znw bya na "i"ancie, ale naprawd c6ciaa wyj< z nao"u. 2atalnie jej si wiodo. $iedy si ju na"adaymy do syta, poszam ze swoj Eanie do L/etraM, takie"o c6olerycznie dro"ie"o sklepu na dworcu, bo tam jest du"o otwarte. +la Eanie kupiam dwie torby pokarmu dla psw, a dla siebie od metra puddin"w. 'otem zadzwoniam do *arkononu i zapytaam, czy mo" wrci<. 'owiedzieli, e tak. Ea na to, e przyprowadz przyjacik *ie dodaam, e ta przyjacika to Eanie. (prawdzie nie bardzo si nad tym zastanawiaam, ale w "runcie rzeczy od pocztku byo dla mnie jasne, e tam wrc. *o bo "dzie miaam si podzia<J /am by c6yba szla" tra#i, jakby mnie zobaczya pod drzwiami. 'oza tym moja siostra wyniosa si akurat od ojca i mieszkaa teraz z mam, w moim ku i w moim pokoju. *ie c6ciaam pryska< na "i"anta. 0y< kompletnie zalen od jakie"o klienta, ktry z"odzi si mnie przenocowa<, to ju byo dla mnie ostatnie dno. *i"dy jeszcze nie zostaam u klienta na noc, bo to automatycznie oznaczao dymanie. 1le przede wszystkim wci naprawd c6ciaam wyj< z nao"u, i dalej mi si wydawao, e mi si to uda w *arkononie, no bo inne"o wyboru nie miaam. ( domu ? *arkonon nazywalimy po prostu domem ? przyjli mnie c6odno, ale nic nie "adali. *ie "adali te nic na Eanie. 0yo tu ju ze dwadziecia kotw, a teraz doszed en #acet z wywiadu #aktycznie zjawi si o byo niesamowite. 'l punktualnie co do minuty i da mi prawdziwe p "rama 6ery.

jeszcze pies. 'rzyniosam ze stryc6u stare koce i zrobiam dla Eanie le"owisko obok swoje"o ka. *astpne"o dnia rano pies obsra i zasika cay pokj. Eanie ni"dy nie nauczya si czystoci. /iaa normalne"o zajoba. ak jak i ja. $oc6aam Eanie. *ie miaam adnyc6 oporw, eby po niej sprzta<. .d razu wrzepili mi dodatkow sesj. !upenie mi to wisiao. (szystko odwalaam mec6anicznie. (kurzao mnie tylko, e przez tyle "odzin nie jestem z psem. ( tym czasie zajmowali si nim inni, i byam przez to caa c6ora, bo to mia by< przecie mj pies. $ady si z Eanie bawi, a ona sza do kade"o, bo miaa w naturze co z dziwki. (szyscy j dokarmiali i robia si coraz "rubsza. 1le tylko ja z ni rozmawiaam, jak byymy same. 'rzynajmniej miaam ko"o, z kim mo"am po"ada<. 'ryskaam stamtd jeszcze dwa razy. !a ostatnim razem nie byo mnie cztery dni. 5zyli po raz pierwszy na trasie. /ieszkaam przez ten czas u Stelli, bo jej mama pijaczka bya akurat na odwyku w klinice psyc6iatrycznej. !nowu zacz si stary sy#. $lient, dziaka, klient, dziaka. 'otem dowiedziaam si, e +etle# pojec6a z 0erndem do 'arya. *ormalnie padam. o ju dno, eby c6opak, ktry by dla mnie prawie jak m, wyjeda sobie z 0erlina i nawet mnie o tym nie powiadomi. !awsze marzylimy, eby wsplnie wyjec6a< do 'arya. 56cielimy wynaj< may pokoik na /ontmartrze czy "dzie i zapomnie< o <paniu, bo ni"dy nie syszelimy, eby w 'aryu byli narkomani. (ydawao si nam, e tam nikt nie <pa. Pe jest tylko kupa zwariowanyc6 artystw, ktrzy popijaj kaw i od czasu do czasu wino. *o wic +etle# pojec6a z 0erndem do 'arya. *ie miaam ju przyjaciela. 0yam sama na tym wiecie, bo z 0absi i Stell znowu zaczymy si cina< o jakie duperele. !ostaa mi tylko Eanie. !adzwoniam do *arkononu, a oni mi mwi, e mama ju zabraa moje rzeczy. 5zyli, e mama te mnie skrelia. Eako tak mnie to wcieko. 'omylaam sobie, e ja im jeszcze wszystkim poka. 56ciaam im udowodni<, e potra#i da< sobie rad sama. 'ojec6aam do *arkononu, no i jako mnie przyjli z powrotem. Eak wcieka aziam na wszystkie sesje. &obiam wszystko, co mi kazali. !robiam si autentyczna prymuska i znowu c6odziam do te"o detektora kamstw, i wskazwka ni"dy si nie wyc6ylia, kiedy mwiam, e sesja niesamowicie duo mi daa. /ylaam sobie, teraz dasz rad, nie ma siy. (anie teraz. *ie zadzwoniam do mamy, c6ocia zabraa std wszystkie moje rzeczy. 'oyczaam ac6y od ludzi. 56odziam w majtkac6 c6opakw. 1le byo mi wszystko jedno.

*ie c6ciaam prosi< mamy, eby mi przyniosa z powrotem moje rzeczy. $tre"o dnia zadzwoni ojciecF ? 5ze<, 56ristiane. Suc6aj no, "dzie ty wyldowaaJ (anie przypadkowo si o wszystkim dowiedziaem. Ea na toF ? akM o wspaniale, e c6ocia raz si o mnie martwisz. .nF ? 'owiedz no, ty naprawd c6cesz zosta< w tej idiotycznej instytucjiJ EaF ? ak, a bo coJ .jciec najpierw du"o nabiera powietrza, a potem zapyta, czy nie poszabym z nim i jednym je"o kole" na miasto co zje<. 'owiedziaamF ? .kay, z"oda. ( p "odziny pniej zawoali mnie do biura, a tam ju czeka mj ukoc6any tatu, ktre"o nie widziaam od miesicy. *a pocztek poszed ze mn do pokoju, w ktrym spaam z czterema innymi dziewczynami. 'owiedziaF ? Eak to w o"le wy"ldaR ? !awsze mia 6opla na punkcie porzdku. 1 w naszym pokoju rzeczywicie byo niele, tak samo zreszt, jak w caym domu. 0rudno, peno mieci, wszdzie poniewieray si jakie ac6y. /ielimy wanie wyc6odzi< na to miasto, ale jeden z sze#w powiedzia do ojca. ? /usi pan podpisa< owiadczenie, e przyprowadzi pan 56ristiane z powrotem. .jciec si wciek. !acz wrzeszcze<, e jest moim ojcem i sam decyduje o tym, "dzie ma by< je"o crka. !araz mnie std zabierze i nie ma mowy, ebym wrcia 5o#aam si tyem w kierunku pokoju terapii i krzyczaamF ? ato, ja c6c tu zosta<R Ea nie c6c umrze<R ato, prosz ci, daj mi tu zosta<R 5i #aceci z *arkononu, ktryc6 caa "romada zleciaa si na te krzyki poparli mnie .jciec wybie" wrzeszczc ? !araz zawoam policj7 (iedziaam, e to zrobi 'o"naam na stryc6 i wy"ramoliam si na dac6 0ya tam taka plat#orma dla kominiarzy 'rzykucnam na niej i zaczam trz< si z zimna *iedu"o potem #aktycznie przyjec6ay dwie radiolki Kliniarze razem z moim ojcem przeszukali cay dom od "ry do dou 5i z *arkononu te w ko=cu zaczli za mn woa<, bo si przestraszyli 1le nie znaleli mnie na tym dac6u (reszcie "liny i mj stary odjec6ali *astpne"o dnia rano zadzwoniam do mamy do pracy. .d razu si rozpakaam i zapytaam ? . co tu c6odziM Kos mamy by lodowaty, powiedziaa ? Eest mi cakowicie obojtne, co si z tob dzieje. Ea na to ? *ie c6c, eby tato mnie std zabiera. 'rzecie tobie przyznali opiek nade mn. *ie moesz mnie tak po prostu zostawi< na lodzie. Ea tu zostan ju ni"dy nie bd ucieka<. 'rzysi"am ci 0a"am, zrb co, eby tato mnie std nie zabiera. /amusiu ja tu musz zosta<, naprawd. )naczej umr, mamo, uwierz mi. /ama stracia w ko=cu cierpliwo<

i powiedziaa ? *ie ma mowy, wykluczone ? 'otem odoya suc6awk. ( pierwszej c6wili poczuam si kompletnie zaatwiona. 'otem wrcia wcieko<. 'owiedziaam sobie. /o" mnie pocaowa< w dup. 5ae ycie nikt si o mnie nie martwi, a teraz na"le zac6ciao im si robi< ze mn, co im si podoba )dioci, ktrzy cae ycie wszystko robi nie tak, jak trzeba. Vwinie, pozwalaj mi zdec6n<. /atka $essi umiaa zadba<, eby jej crka nie wpada w kompletne ba"no. 1 moim pierdolonym starym na"le si wydaje, e najlepiej wiedz, co dla mnie dobre. 'oprosiam o dodatkowy seans i cakowicie si na nim skupiam. 56ciaam zosta< w *arkononie, a potem moe wstpi< na stae do Scientolo"y 56uc6. ( kadym razie nikomu nie uda si mnie std wyci"n<. *ie mam zamiaru da< si wyko=czy< wasnym rodzicom. ak wanie mylaam sobie wtedy, c6ora z nienawici. rzy dni pniej znowu zjawi si ojciec $azali mi przyj< do biura .jciec by cakiem spokojny. 'owiedzia, e musz z nim pj< do .pieki Spoecznej w sprawie pienidzy, ktre mama zapacia za *arkonon, a ktre opieka miaa jej zwrocie. 'owiedziaam ? *ie, nie pjd ato, przecie ci znam Eak z tob pjd, to *arkononu ju na oczy nie zobacz 1 ja nie c6c umrze<. .jciec pokaza tym z *arkononu jakie zawiadczenie 0yo tam napisane, e moe mnie std zabra<. /ama "o do te"o upowania Sze# *arkononu powiedzia, e nic si nie da zrobi< i, e musz i< z ojcem. *ie mo" mnie zatrzyma< wbrew je"o woli. Sze# powiedzia jeszcze, ebym nie zapomniaa o <wiczeniac6. 0ez przerwy kon#rontowa<. $on#rontowa< to byo takie ic6 ma"iczne sowo. (szystko naleao kon#rontowa<. 'omylaam sobie Eestecie idioci Ea ju nie mam co kon#rontowa<. !ostaa mi tylko mier<. 'rzecie nie wytrzymam. *ajdalej za dwa ty"odnie znowu sobie waduj. *ie wydol. Sama ni"dy nie dam rady. 0y to jeden z tyc6 niewielu momentw, kiedy dosy< jasno rozumiaam cae swoje pooenie. ! tej rozpaczy udao mi si wmwi< samej sobie, e *arkonon to bya moja ostatnia deska ratunku. ! wciekoci i rozpaczy rozryczaam si $ompletnie nie mo"am si pozbiera<. /1 $1 5%&)S )1*, 1bsolutnie nie uwaaam te"o za najszczliwsze rozwizanie, eby mj byy m po tym niepowodzeniu z *arkononem wzi 56nstiane do siebie, eby, jak powiedzia, w ko=cu nauczy< j rozumu 'omijajc ju to, e nie m" jej pilnowa< przez ca dob, to ze wz"ldu na stosunki panujce midzy nim a mn, w "bi duszy nie mo"am jako strawi<, e mu zostawiam 56ristiane. !waszcza, e na krtko przedtem wrcia do mnie jej siostra, bo ojciec

tak surowo j traktowa. 1le nie widziaam ju innej rady i miaam nadziej, e moe on swoimi metodami osi"nie to, co mnie si nie udao. .czywicie niewykluczone, e sobie to tylko wmwiam, eby c6ocia przejciowo zrzucie z siebie odpowiedzialno< za 56nstiane. .d czasu jej pierwsze"o odwyku przezywaam bezustann 6utawk nastrojw, od nadziei po rozpacz. $iedy prosiam ojca, eby si wczy psyc6icznie i #izycznie byam ju u kresu. 'ierwszy cios spad na mnie ju w trzy ty"odnie po pierwszym odwyku, ktry 56nstiane przesza w mkac6 razem z +etle#em w naszym mieszkaniu. ( pracy odbieram tele#on z policji, e 56ristiane zostaa zatrzymana na dworcu !oo i, e mam si po m z"osi<. Siedziaam przy biurku i draam na caym ciele. 5o dwie minuty patrzyam na ze"arek, czy jest ju czwarta. *ie miaam odwa"i si zwolni<. *ie mo"am nikomu zau#a<. .bie crki sze#a c6yba by mnie zjady, jakby si dowiedziay o 56nstiane. .d razu zrozumiaam ojca +etle#a. *a pocztku czowiek bardzo si wstydzi *a komisariacie 56nstiane miaa a zapuc6nite oczy, tak pakaa. 'olicjant pokaza mi u niej wiey lad po i"le i stwierdzi, e zatrzymano j na dworcu "dzie staa w niedwuznacznyc6 okolicznociac6. 'ocztkowo nie wiedziaam, o jakie Lniedwuznaczne okolicznociM mu c6odzi. !reszt, moe po prostu nie c6ciaam wiedzie<. 56ristiane bya autentycznie nieszczliwa, e znowu wpada w na". Eeszcze raz zrobia odwyk. 0ez +etle#a. Siedziaa teraz w domu i wydawao si, e naprawd si przeja. !ebraam si na odwa" i wprowadziam w ca spraw jej wyc6owawc w szkole. 0y przeraony i podzikowa mi za szczero<. 'owiedzia, e nieczsto rodzice si na to zdobywaj i, e, jak przypuszcza, wrd uczniw jest znacznie wicej narkomanw. !ao#iarowa si, e c6tnie by 56ristiane pom", tylko nie bardzo wie jak. (szdzie byo to samo. .bojtnie do ko"o si zwrciam, zawsze by to albo kto tak samo bezradny jak ja, albo kto, kto ludzi takic6 jak 56ristiane od razu spisywa na straty. 'niej czsto jeszcze przyc6odzio mi si z tym spotyka<. 'owoli zaczam te dostrze"a<, jak atwo tej modziey wej< w kontakt z 6eroin. %andlarze czy6ali ju na drodze do szkoy, przy %ermannplatz, w dzielnicy *eukXlln. /ylaam, e si przesyszaam, kiedy ktre"o razu, jak byymy z 56ristiane na zakupac6, jeden z tyc6 typw w mojej obecnoci j zaczepi. 5zciowo byli to robotnicy cudzoziemscy, ale zdarza si te *iemiec. 56ristiane mwia mi, skd zna tyc6 ludziF en 6andluje tym, ten sprzedaje to, ten robi tamto. (szystko to wydawao mi si zupenie zwariowane. !astanawiaam siF "dzie my

waciwie yjemyJ 56ciaam przenie< 56ristiane do szkoy przy Iausitzer 'latz, eby przynajmniej unikaa tamtej trasy. *iedu"o zaczynay si #erie wielkanocne i po #eriac6 byaby ju w innej szkole. /iaam nadziej, e w ten sposb wyrw j z te"o rodowiska, z te"o niebezpiecze=stwa czy6ajce"o na dworcac6 metra. 0y to oczywicie naiwny pomys, zreszt i tak nic z te"o nie wyszo. +yrektor szkoy od razu zaznaczy, e bardzo niec6tnie przyjmuje uczniw ze szk takie"o typu, jak ta, do ktrej c6odzia 56ristiane. 1 na to, eby zrobi wyjtek, 56ristiane ma za sab ocen z matematyki. ! czystej ciekawoci zapyta jeszcze 56ristiane, dlacze"o c6ce zmieni< szkol. $iedy mu odpowiedziaa, e atmos#era klasy jest bardzo niedobra, dyrektor umiec6n si tylkoF $lasaJ 'rzecie w szkoac6 te"o typu trudno mwi< o prawdziwyc6 klasac6. 'owiedzia mi jeszcze, e to ci"e rozdzielanie uczniw na najrniejsze "rupy przedmiotowe w o"le uniemoliwia wytworzenie si jakie"okolwiek poczucia wsplnoty. rudno mi powiedzie<, $to by bardziej zawiedziony, 56ristiane czy ja. 56ristiane stwierdzia tylkoF 'rzecie to wszystko nie ma sensu. Eedyna moja szansa to terapia. 1le skd ja jej wezm miejsceJ ele#onowaam po wszystkic6 moliwyc6 urzdac6. ( najlepszym razie kierowali mnie do poradni dla narkomanw. amci z kolei upierali si, e 56ristiane musi przyj< do nic6 dobrowolnie. *iezalenie od te"o, jak bardzo te poradnie byy ze sob skcone jedni psioczyli na dru"ic6 ? w tym punkcie byli z"odni. +obrowolno< jest podstawowym warunkiem leczenia. )naczej nie ma szansy na pozytywny wynik. $iedy potem niemal na kolanac6 ba"aam 56ristiane, eby posza do jakiej poradni, od razu zaczynaa wydziwia<F ? 5o ja tam mam do robotyJ 'rzecie i tak nie bd mieli dla mnie miejsca. *ie bd do nic6 azia caymi ty"odniami. 5o miaam robi<J Kdybym si zaci"na 56ristiane do poradni, to musieliby zama< swoj zasad. ! jednej strony rozumiem dzisiaj ic6 nastawienie. ( tym czasie 56ristiane c6yba rzeczywicie nie dojrzaa jeszcze do powanej terapii. ! dru"iej jednak strony uwaam, e takie uzalenione od 6eroiny dzieci, jak 56ristiane, maj prawo do te"o, eby im pomc nawet wbrew ic6 woli. 'niej, kiedy 56ristiane byo ju czsto tak le, e naprawd "otowa bya pj< dobrowolnie na bezwz"ldne leczenie, okazao si z kolei, e nie ma miejscF okres oczekiwania sze< do omiu ty"odni. !awsze mnie wtedy zatykao. 'ytaam tylkoF ? 1 co bdzie, jeli do te"o czasu dziecko mi umrzeJ ? *o wie pani, przez ten czas powinna przyc6odzi< do nas na rozmowy, ebymy mo"li si przekona<, czyjej naprawd zaley. +zisiaj, patrzc na to wszystko z dystansu, nie mo" mie< do nic6 pretensji. 'rzy tak nikej

iloci miejsc na terapii, jakimi dysponuj, z koniecznoci musz dokonywa< wyboru. ak wic nie mo"am uzyska< dla 56ristiane miejsca na leczenie, ale kiedy po #eriac6 wielkanocnyc6 wrcia do domu, mylaam, e "o ju nie potrzebuje. (y"ldaa tak kwitnco, jak ni"dy. /ylaam, e teraz ju naprawd ma to za sob. 5zsto po"ardliwie wyraaa si o swojej przyjacice 0absi, ktra, jak twierdzia, za 6eroin sprzedaje si starym c6opom. /wia, e nie wyobraa sobie, jak tak mona, i, e tak bardzo si cieszy, e nie ma ju nic wsplne"o z tym caym rodowiskiem, z tym ba"nem. (y"ldao na to, e wicie w to wierzy. Kotowa byam wtedy przysic, e mwi powanie. Eu po kilku dniac6 znowu wsika. !orientowaam si po jej zwonyc6 renicac6. *ie mo"am ju suc6a< tyc6 jej wykrtw. ? 5o ty si ci"le czepiasz, wypaliam tylko #ajk 6aszu ? warczaa do mnie. !robio si bardzo niedobrze. !acza teraz "a< w ywe oczy. /imo, e j przejrzaam. !abroniam jej wyc6odzi< z domu, ale ona nic sobie z te"o nie robia. !astanawiaam si, czyjej nie zamyka<, ale mieszkalimy na pierwszym pitrze i na pewno wyskoczyaby przez okno. o byo dla mnie za due ryzyko. *erwy powoli zaczynay mi odmawia< posusze=stwa. *ie mo"am ju znie< tyc6 jej skurczonyc6 renic. /iny trzy miesice od momentu, kiedy przyapaam j w azience. 5o par dni "azety donosiy o kolejnej o#ierze 6eroiny. *ajczciej ledwie par zda=. 0yo to ju dla nic6 co tak oczywiste"o, jak o#iary wypadkw dro"owyc6. .brzydliwie si baam. 'rzede wszystkim dlate"o, e 56ristiane przestaa by< ze mn szczera. 'rzestaa si do cze"okolwiek przyznawa<. zacz si jej zmienia< c6arakter. +raam o jej ycie. $ieszonkowe ? dwadziecia marek miesicznie ? dostawaa ju tylko na raty. 5i"le by we mnie lkF dam jej dwadziecia marek, to kupi sobie porcj i moe to by< ta jedna za duo. ! tym, e jest narkomank, mo"am si jeszcze jako tako po"odzi<. (yka=cza mnie lk, e kada nastpna porcja moe by< dla niej ostatnia. 5ieszyam si, e w o"le jeszcze wraca do domu. ( przeciwie=stwie do 0absi, ktrej matka czsto dzwonia do mnie caa we zac6, eby zapyta<, "dzie jest crka. Pyam w ci"ym napiciu. $iedy dzwoni tele#on, baam si, e to policja, kostnica albo co rwnie straszne"o. +o dzisiaj zrywam si na rwne no"i na dwik dzwonka. ! 56ristiane w o"le nie dao si ju rozmawia<. $iedy prbowaam za"adn< j na temat jej nao"u, mwia zarazF ? +aj mi wity spokjR ? /iaam wraenie, e 56ristiane powoli zaczyna si poddawa<. (prawdzie nadal twierdzia, e ju nie bierze 6eroiny, tylko pali 6aszysz, ale ja, w e krtactwa doprowadzay mnie do rozstroju nerwowe"o. $iedy czua, e si wsypaa, stawaa si nieznona i a"resywna. 'owoli

tym samym stopniu, w jakim przestaam mie< jakiekolwiek zudzenia, przestaam te wierzy< w jej wymwki. &e"ularnie przewracaam jej pokj do "ry no"ami, przy czym nieraz zdarzao mi si znajdowa< jakie akcesoria. +wa czy trzy razy byy to nawet strzykawki. &zucaam jej wtedy te strzykawki pod no"i, na co ona tylko wykrzykiwaa obraonym tonem, e to +etle#a i, e mu wanie odebraa. $tre"o dnia po powrocie z pracy zastaam ic6 oboje, jak siedzieli na ku w pokoju 56ristiane i wanie pod"rzewali yk. !upenie mnie zatkao na tak bezczelno<. (ykrztusiam tylkoF ? ( tej c6wili mi si std wynocie. $iedy wyszli, rozpakaam si. *a"le o"arna mnie niepo6amowana wcieko< na policj i nasz rzd. 'oczuam si cakowicie opuszczona. ( 0!^ znowu wiadomo< o mierci narkomana. ( tym roku byo ju ponad trzydzieci o#iar. 1 to dopiero maj. *ie potra#iam te"o wszystkie"o poj<. 5zowiek o"lda w telewizji, jakie o"romne sumy wydaje pa=stwo na walk z terroryzmem. 1 w 0erlinie 6andlarze c6odz sobie na wolnoci i w biay dzie= sprzedaj na ulicy 6eroin, jak lody na patyku. 5aa byam poc6onita tymi mylami. *a"le usyszaam, jak "ono mwi do siebieF kurewskie pa=stwo. *ie wiem ju, co mi wtedy jeszcze przelatywao przez "ow. Siedziaam w duym pokoju i tpo patrzyam na kady mebel z osobna. *ajc6tniej porbaabym te "raty w drobny mak. 1 wic po to wypruwaam sobie yyJ 'otem znowu zaczam paka<. e"o wieczora potwornie spraam 56ristiane. Siedziaam wyprostowana na ku i czekaam, a wrci. ( "owie mi 6uczao od te"o wszystkie"o. 0ya to mieszanina strac6u, poczucia winy i wyrzutw robionyc6 samej sobie. 5zuam si jak kto, kto si nie sprawdzi i to nie tylko dlate"o, e przez mae=stwo i t moj 6arwk tyle rzeczy robiam nie tak. 56odzio o to, e tak du"o byam za tc6rzliwa, eby stan< oko w oko z tym, co dzieje si z 56ristiane. e"o wieczora straciam ostatnie zudzenia. 56ristiane wrcia dopiero o wp do pierwszej w nocy. ! okna widziaam, jak wysiada z jakie"o mercedesa. 'od samym wejciem do bloku. 0oe, pomylaam sobie, teraz ju naprawd koniec. Stracia resztki poczucia "odnoci. o ju katastro#a. 0yam kompletnie zamana. (ziam i spraam j tak okropnie, e a mnie bolay rce. *a koniec obie siedziaymy na dywanie i ryczaymy. 56ristiane bya cakiem roztrzsiona. 'owiedziaam jej prosto w oczy, e si puszcza i, e wiem o tym. 'otrzsna tylko "ow i wyszloc6aaF ? 1le nie tak, jak mylisz, mamusiu. (olaam sobie oszczdzi< szcze"w. 'osaam j do wanny, a potem do ka. *ikt nie moe sobie nawet wyobrazi<, jak si wtedy czuam. o, e sprzedaje si za pienidze

mczyznom, byo dla mnie ? tak myl ? jeszcze wikszym ciosem ni jej narkomania. 5a noc nie zmruyam oka. !astanawiaam si, co mi w tej sytuacji pozostaoJ ! tej rozpaczy mylaam nawet o tym, eby odda< j do zakadu. 1le to by tylko po"orszyo ca spraw. *ajpierw wziliby j do "wne"o zakadu wyc6owawcze"o przy .llen6auerstrasse. 1 jedna z nauczycielek jak najwyraniej mnie przed tym ostrze"aa, midzy innymi dlate"o, e dziewczta nakaniaj si tam wzajemnie do prostytucji. (idziaam tylko jedn szansF 56ristiane musi wyjec6a< z 0erlina. *a zawsze. 5zy c6ce, czy nie. (yrwa< si z te"o ba"na, "dzie ci"le ule"a pokusie. bezpieczna przed 6eroin. !arwno moja matka z %esji, jak i szwa"ierka ze Szlezwiku?%olsztyna "otowe byy natyc6miast j do siebie przyj<. $iedy zakomunikowaam 56ristiane moj decyzj, na"le spokorniaa i zrobia si niepewna. 'oczyniam ju nawet niezbdne przy"otowania, a tu na"le 56ristiane przyc6odzi do mnie skruszona i wyraa "otowo< pjcia na leczenie. *awet znalaza ju miejsce. ( *arkononie. $amie= spad mi z serca. 0o nie byam pewna, czy bez leczenia da sobie jako rad i czy nie zwieje od tyc6 moic6 krewnyc6. *ic dokadne"o o tym *arkononie nie wiedziaam, tylko tyle, e to kosztuje. ! miejsca pojec6aymy tam takswk. o byo na dwa dni przed jej pitnastymi urodzinami. Eaki mody czowiek przeprowadzi z nami wic rozmow wstpn. 'oc6wali nasz decyzj i zapewni mnie, e nie musz si ju o nic martwi<. Ieczenie w *arkononie z re"uy ko=czy si sukcesem. /o" by< cakiem spokojna. 'o raz pierwszy od du"ie"o czasu poczuam o"romn ul" 'otem da mi do podpisu zobowizanie do pokrycia kosztw leczenia. 'i<dziesit dwie marki dziennie, patne zawsze na miesic z "ry. o byo wicej ni moja miesiczna pensja netto. 1le c to miao za znaczenie. !reszt, ten mody czowiek wspomnia co, e koszty leczenia moe mi zwrci< okr"owy ;rzd Spraw Socjalnyc6. *astpne"o dnia uzbieraam jako pi<set marek i zaniosam do *arkononu. 'otem wziam kredyt na tysic marek i wpaciam w czasie pierwsze"o spotkania dla rodzicw. Spotkania dla rodzicw prowadzi rzekomo byy narkoman. *ie byo po nim wida< tej przeszoci. 'owiedzia, e dziki *arkononowi sta si nowym czowiekiem. *am, rodzicom, bardzo to zaimponowao. !apewni mnie, e 56ristiane zrobia ju o"romne postpy. ( rzeczywistoci "rali dla nas przedstawienie i c6odzio im wycznie o pienidze. 'otem dowiedziaam si z "azety, e *arkonon prowadzony jest przez jak podejrzan ameryka=sk sekt i zbija kapita na strac6u rodzicw. am "dzie bdzie

1le tak jak zawsze, tak i w tym wypadku spostrze"am si, jak ju byo za pno. 'ocztkowo wydawao mi si, e 56ristiane jest w najlepszyc6 rkac6. 56ciaam, eby zostaa tam jak najduej. 5zyli potrzebowaam pienidzy. .bleciaam wszystkie moliwe urzdy. Paden nie uwaa si za kompetentny. ( adnym nie powiedziano mi prawdy o *arkononie. 5zuam zniec6cenie i byo mi nieprzyjemnie. /iaam wraenie, e niepotrzebnie zabieram tym ludziom czas. $to powiedzia mi w ko=cu, e zanim w o"le wystpi o zwrot kosztw leczenia, musz mie< o#icjalne zawiadczenie od lekarza, e 56ristiane jest narkomank. /ylaam, e to jaki dowcip. $ady, kto ma jakie takie pojcie o sprawie, widzia po 56ristiane, co si z ni dzieje. 1le taka bya urzdowa dro"a. yle, e kiedy po dwc6 ty"odniac6 udao mi si zaatwi< wizyt u lekarza, ktry mia uprawnienia do wydawania takic6 zawiadcze=, 56ristiane ponownie ucieka z *arkononu. Eu trzeci raz. !nowu wypakiwaam oczy. /ylaam sobieF wszystko zacznie si od pocztku. 1 jednak za kadym razem miaam nadziej, e moe tym razem jej si uda. (splnie z moim przyjacielem zaczlimy jej szuka<. 'opoudniami przeczesywalimy park %asan6eide, wieczorami centrum i dyskoteki, a midzy jednym a dru"im wszystkie dworce. (szystkie miejsca, "dzie krc si narkomani. 5o dzie= i co noc od nowa. !a"ldalimy nawet do szaletw w 5ity. !"osilimy na policj jej za"inicie. Stwierdzili, e mo" j tylko umieci< na licie poszukiwanyc6. ), e niedu"o pewnie sama si "dzie pojawi. *ajc6tniej bym si "dzie za"rzebaa. 0ez przerwy ten strac6. Strac6, e kto zadzwoni i powieF 'ani crka nie yje. 0yam kbkiem nerww. *ie miaam ju na nic oc6oty, nic mnie nie obc6odzio, musiaam si zmusza< do pracy. 1le z dru"iej strony nie c6ciaam bra< zwolnienia. !aczy si kopoty z sercem. ! trudem poruszaam lew rk. ( nocy zawsze mi cierpa. 0ez przerwy co mi si przewalao w odku. 0olay mnie nerki, "owa, mylaam, e mi pknie. (y"ldaam jak cie=. 'oszam do lekarza. +obi mnie do reszty. (szystko na tle nerwowym, powiedzia po zbadaniu i przepisa mi Ualium. $iedy si przyznaam, dlacze"o jestem taka roztrzsiona, powiedzia, e par dni temu przysza do nie"o taka wanie moda dziewczyna i zapytaa, co ma robi<, bo jest narkomank. ?7 co pan jej odpowiedziaJ ? zapytaam. ? Peby si od razu powiesia?lekarz na to. ( tej sprawie nie mona pomc. +okadnie tak powiedzia. $iedy po ty"odniu 56ristiane z"osia si z powrotem do *arkononu, nie potra#iam si nawet szczerze ucieszy<. !upenie jakby co we mnie umaro. (ydawao mi si, e zrobiam ju wszystko, co ley w ludzkiej mocy. i nic nie pomo"o. (rcz przeciwnie.

ra"edia robia si coraz wiksza. 'rzez ten *arkonon 56ristiane zrobia s@ raczej "orsza ni lepsza. 5akiem si tam zmienia. 'ojawio si w niej co ordynarne"o, odpyc6ajce"o, stracia "dzie swoj dziewczco<. Eu w czasie pierwszyc6 kilku odwiedzin w *arkononie byam zaskoczona. *a"le 56ristiane zrobia si dla mnie obca. 5o si sko=czyo. +otyc6czas mimo wszystko bya ze mn jako wewntrznie zwizana, i na"le nic ? pusto. Eak po praniu mz"u. ( tej sytuacji poprosiam bye"o ma, eby zawiz 56ristiane do *iemiec zac6odnic6. 1le on wola j zabra< do siebie. wierdzi, e ju on sobie z ni poradzi. Eak nie zrozumie po dobroci, to nawet laniem. *ie protestowaam. *ie widziaam ju wyjcia. yle zrobiam bdw, e na"le zaczam si ba<, eby ten wyjazd 56ristiane z 0erlina nie okaza si ic6 dalszym ci"iem. !anim pojec6alimy do domu, ojciec zaci"n mnie jeszcze do swojej ulubionej knajpy na dworcu metra przy (utzkyallee. *azywaa si LSc6luckspec6tM. 56cia mi zamwi< jaki alko6ol, ale wypiam tylko butelk soku jabkowe"o. 'owiedzia, e jeli nie c6c umrze<, to musz teraz ostatecznie sko=czy< z narkotykami, a ja na toF ? *o wanie, dlate"o c6ciaam zosta< w *arkononie. Sza#a bez przerwy "raa jaki "upawy przebj. 'aru c6opakw stao przy automatac6 i stole bilardowym. .jciec powiedzia, e to wszystko s zupenie normalni modzi ludzie, i, e szybko znajd tu nowyc6 przyjaci i sama dojd do wniosku, jakie to byo idiotyczne z mojej strony, e si narkotyzowaam. *awet nie c6ciao mi si te"o suc6a<. 0yam niesamowicie za i wyko=czona, tak, e jedno, co c6ciaam, to by< sama. *ienawidziam cae"o wiata i znowu zaczo mi si wydawa<, e *arkonon to byy drzwi do raju, ktre ojciec wanie przede mn zatrzasn. (ziam Eanie do siebie do ka i zapytaamF ? Eanie, czy znasz si na ludziac6J ? .dpowiedziaam za niF ? (anie, e wcale.?Eanie sza do kade"o merdajc o"onem. ;waaa, e wszyscy ludzie s dobrzy. e"o u niej nie lubiam. (olaabym, eby na kade"o najpierw warczaa i bya nieu#na. $iedy si rano obudziam, Eanie nie zdya si jeszcze zsika< w pokoju i c6ciaam j zaraz wyprowadzi<. .jciec ju wyszed do pracy. 56ciaam otworzy< drzwi od mieszkania ? zamknite. Szarpnam za klamk, z caej siy waliam w nie ramieniem. *ie puciy. !musiam si do zac6owania spokoju, nie c6ciaam wybuc6n<. /ylaam sobie, e to niemoliwe, eby ojciec mnie zamkn jak jakie dzikie zwierz. ( ko=cu przecie wiedzia, e jest te pies. Iataam jak dzika po mieszkaniu i szukaam klucza. /ylaam, e "dzie "o przecie

musia pooy<. *o bo niec6 tak wybuc6nie poar. !ajrzaam pod ko, sprawdziam na karniszac6, nawet w lodwce. 1ni ladu klucza. *ie miaam czasu si wcieka<, bo trzeba byo co zrobi< z Eanie, zanim zawini dywanow wykadzin. !aprowadziam j w ko=cu na balkon i nawet zrozumiaa, o co c6odzi. 'otem rozejrzaam si troc6 po mieszkaniu, w ktrym byam zamknita. roc6 si tu zmienio. Sypialnia bya pusta, bo mama wzia ka ze sob. ( duym pokoju staa nowa wersalka, na ktrej spa teraz ojciec. 0y nowy kolorowy telewizor. !nikn #ikus i ten bambusowy kij, ktrym ojciec czsto mnie "rzmoci. !amiast te"o by jaki inny kwiat. ( pokoju dziecinnym dalej staa stara sza#a na ubrania, w ktrej otwierao si tylko jedne drzwi, bo inaczej by si rozleciaa. Sko te trzeszczao przy najmniejszym ruc6u. /ylaam sobieF czyli co, on ci bdzie zamyka, a ty masz si zmieni< w normaln nastolatk, kiedy tymczasem stary nawet nie potra#i jako tako urzdzi< mieszkania. 'otem postaam z Eanie na balkonie. Eanie opara przednie apy na balustradzie i patrzya jedenacie piter w d albo na o6ydne bloki Kropiusstadt. /usiaam z kim po"ada< i zadzwoniam do *arkononu. 5zekaa mnie wielka niespodzianka. !"osia si do nic6 0absi. 5zyli, e ona wtedy powanie mylaa o odwyku. 'owiedziaa, e dostaa moje ko. 0yo mi niesamowicie smutno, e nie mo" by< z 0absi w *arkononie. Kadaymy strasznie du"o. Eak wrci ojciec, nawet si nie odezwaam. !a to on "ldzi, jak nakrcony. !dy zaplanowa< cae moje ycie. +ostaam normalnie "odzinowy plan na kady dzie=. Sprztanie, zakupy, karmienie je"o "obi i czyszczenie "obnika. .jciec mia "obnik pod miastem, w &udow. /ia zamiar kontrolowa< mnie tele#onicznie. *a czas wolny zor"anizowa dla mnie moj dawn koleank, $atarzyn, prawdziwe"o dzieciuc6a, ktry zac6wyca si parad przebojw w telewizji. Stary obieca mi te na"rod. /iaam z nim pojec6a< do roku lata do ajlandii. 0o ostatnio co ajlandii. /ia kompletne"o zajoba na punkcie tyc6 wycieczek. .czywicie

przede wszystkim z powodu tamtejszyc6 panienek, no a troc6 w zwizku z tanioc6, jaka tam panuje. .szczdza na te wycieczki jak wariat. o by taki je"o narkotyk. (ysuc6aam sobie wic, co tam zaplanowa, i pomylaam, e na razie niec6 bdzie, jak on c6ce. !reszt, nic inne"o mi na razie nie zostao. 'rzynajmniej nie bdzie mnie zamyka. *astpne"o dnia zaczo si od razu na cae"o. (ysprztaam mieszkanie, zrobiam zakupy. 1kurat jak sko=czyam, przysza $atarzyna, eby si ze mn przej<. Iataam z ni jak dzika, tak, e jak jej powiedziaam, e musz jeszcze jec6a< do &udow, eby nakarmi<

"obie, to ju jej si nie c6ciao ze mn ci"n<. ym sposobem miaam wolne popoudnie. 0yam niesamowicie napalona, eby co za<pa<, bo cay czas mczy mnie parszywy nastrj. *ie wiedziaam dokadnie, co to ma by<. 'omylaam sobie, czyby nie wyskoczy< na "odzink do %asen6eide. dzielnicy *eukXlln. am si palio 6asz. /iaam oc6ot na jointa. 1le nie miaam #orsy. (iedziaam, "dzie j znajd. ( takiej wielkiej butli po asbac6u ojciec zbiera srebrne monety. 0yo te"o ponad sto marek. !apas na nastpn wypraw do ajlandii. (ytrzsnam z butli pi<dziesit marek. *a wszelki wypadek c6ciaam wzi< troc6 wicej. o, co zostanie, mo" potem ewentualnie wrzuci< z powrotem. &eszt doo, jak zaoszczdz jako przy zakupac6. ak sobie mylaam. ( %asen6eide od razu nadziaam si na 'ieta. 'iet to ten c6opak z L%aus der /itteM, z ktrym pierwszy raz w yciu paliam 6asz. %asen6eide te ju dosza 6era. !apytaF ? /asz szmalJ .dpowiedziaamF ? /am. .nF ? *o to c6od. ? !aprowadzi mnie do "rupki kasztanw i kupiam <wiartk. !ostao mi dziesi< marek. 'oszlimy do szaletu przy parku, 'iet poyczy mi swj sprzt. ! nie"o te ju zrobi si pazerny cwaniac6a. 'oow towaru musiaam mu da< za strzykawk. .boje wadowalimy po maej dziaeczce. 0yo mi niesamowicie dobrze. Iudzie z %asen6eide byli naj#ajniejsi ze wszystkic6. *ie tacy wycwanieni, jak <puny z $ur#Crstendamm. 0o tutaj "wnie palio si 6asz. 1le byy ju i <puny. 5i od 6aszu i prawdziwe <puny leeli sobie zupenie spokojnie jeden obok dru"ie"o. *a $udammie 6aszysz by uwaany za narkotyk dla smarkaczy i ci, co "o uywali, to byo dno. Paden <pun z $udammu si z takimi nie zadawa. ( %asen6eide obojtne byo, co si bierze. /ona byo nawet nic nie bra<. *ie miao to znaczenia. (aciwie c6odzio o to, eby si #ajnie czu<, a <pali ci, ktrzy c6cieli. 0yy "rupki "rajcyc6 na #letac6 i bon"osac6. 'eno te byo kasztanw. (szyscy byli jakby jedn wielk, przyjacielsk wsplnot. (szystko to kojarzyo mi si w nastroju z (oodstock, bo tam musiao by< cakiem podobnie. +o domu wrciam punktualnie, zanim jeszcze ojciec o szstej przyszed z pracy. *awet nie zauway, e jestem na"rzana. /iaam troc6 wyrzutw sumienia z powodu "obi, ktre nie dostay nic do arcia. 'omylaam sobie, e na przyszo< nie bd ju adowa< 6eroiny, bo w %asen6eide zupenie wystarczy mi troc6 6aszu i nikt nie bdzie mi przez to robi skw. *ie c6ciaam ju wraca< do tyc6 #atalnyc6 <punw z $udammu. e ju <pa. +late"o zapytaam, czy do o taki park w

1utentycznie mi si wydawao, e w %asen6eide uda mi si wyleczy< z nao"u. 5odziennie po poudniu przynajmniej na krtko wpadaam z Eanie do %asen6eide. 0ardzo jej si tam podobao, bo byo peno psw. 'sy te byy absolutnie przyjanie do siebie nastawione. (szyscy lubili Eanie i "askali j. Kobie karmiam co dru"i albo co trzeci dzie=. (ystarczao w zupenoci, pod warunkiem, e czowiek pozwoli im zapc6a< wola na ciasno i jeszcze troc6 podsypa na zapas. 'aliam 6asz, jeli kto mi troc6 odkopsn. 1 zawsze kto taki si znalaz. o te bya jedna z rnic midzy tymi rodowiskami, bo ci od 6aszyszu zawsze si dzielili, jak kto potrzebowa. 'otem poznaam te bliej te"o kasztana, u ktre"o pierwsze"o dnia kupiam z 'ietem towar. $tre"o razu pooyam si obok koca, na ktrym siedzia z paroma innymi kasztanami. 'owiedzia mi wtedy, ebym si do nic6 przysiada. *azywa si /usta#a i by urkiem. &eszta to byli 1rabowie. (szyscy "dzie tak midzy 79 a 34. (anie jedli c6leb z serem i melony i podzielili si ze mn i z Eanie. /usta#a tak jako mi imponowa. %andlowa 6er. 1le niesamowicie imponowa mi sposb, w jaki to robi. *ie byo w nim nic z popiec6u i rozlatania naszyc6 niemieckic6 dostawcw /usta#a wyrywa kpk trawy i wkada torebk z towarem pod spd. Spokojnie mo"li sobie robi< obaw. Kliniarze ni"dy by nic nie znaleli. Eak kto c6cia co kupi<, /usta#a najspokojniej w wiecie dzioba scyzorykiem w ziemi, a znalaz towar. *ie sprzedawa odwaonyc6 paczuszek, jak dostawcy z LrynkuM. !a kadym razem ko=cem scyzoryka nabiera mniej wicej <wier< "rama. 'orcje byy w porzdku. zostawao na ostrzu, zdejmowa dwoma palcami i wolno mi byo niuc6n< /usta#a od razu powiedzia, e adowanie to do dupy sprawa. Eak si czowiek nie c6ce uzaleni<, to moe tylko niuc6a<. .n i 1rabowie tylko niuc6ali. i aden nie by #izycznie uzaleniony. *iuc6ali tylko wtedy, jak mieli akurat oc6ot. *ie zawsze mo"am niuc6n< to, co zostawao na nou, bo /usta#a nie c6cia, ebym si znowu uzalenia. !auwayam, e kasztany naprawd umiej obc6odzi< si z narkotykami. !upenie inaczej ni ,uropejczycy. +la nas, ,uropejczykw, 6er to byo co takie"o, jak kiedy woda o"nista dla )ndian. 'rzyszo mi nawet do "owy, e ci ze (sc6odu mo"liby nas i 1merykanw wyko=czy< 6er, tak jak kiedy ,uropejczycy wyko=czyli alko6olem )ndian. !aczam teraz poznawa< kasztanw z zupenie innej strony. *ie jako nac6alnyc6 amatorw dymanki, ktrzy dla 0absi, Stelli i dla mnie zawsze oznaczali ostatnie dno. /usta#a o, co

i 1rabowie byli bardzo dumni. 0ardzo atwo mona ic6 byo obrazi<. /nie zaakceptowali, bo zrobiam na nic6 wraenie bardzo pewnej siebie. /ianowicie bardzo szybko wpadam na to, jak z nimi trzeba. *a przykad nie wolno o nic prosi<. Kocinno< bya dla nic6 ci"le jeszcze czym bardzo wanym. Eak czowiek cze"o c6cia, to m" sobie to po prostu wzi<. .bojtne, czy to byy pestki sonecznika czy 6er. 1le nie wolno byo da< im odczu<, e si naduywa ic6 "ocinnoci. *a przykad ni"dy by mi nie przyszo do "owy, eby ic6 zapyta<, czy mo" wzi< troc6 6ery do domu. o, co braam, zuywaam od razu. +late"o cakowicie mnie zaakceptowali, c6ocia tak w o"le nie maj za dobre"o zdania o niemieckic6 dziewczynac6. +oszam do wniosku, e w paru rzeczac6 kasztany maj jednak przewa" nad *iemcami. (szystko byo wic wspaniae i bombowe i ni"dy by mi nie przyszo do "owy, e jestem jeszcze <punk, a do momentu, kiedy zauwayam, e znowu jestem uzaleniona. (ieczorami od"rywaam przed ojcem nawrcon crk. 5zsto c6odziam z nim do knajpy LSc6luckspec6tM i, eby mu byo mio, wypijaam czasem mae piwo. *ienawidziam opice"o towarzyc6a z tej knajpy. ! dru"iej strony wci"nam si w to podwjne ycie. 56ciaam, eby i oni mnie zaakceptowali. swoim pniejszym yciu, "dzie nie miao ju by< narkotykw, te c6ciaam si jako przebi<. Wwiczyam si na automatac6 i jak wcieka trenowaam "r w bilard. Skata te si c6ciaam nauczy<. 56ciaam zna< wszystkie mskie "ry. Iepiej ni oni. Eeeli ju mam y< wrd takic6 ludzi, jak ci z knajpy, to i tu c6ciaam co znaczy<. *ie tak, eby kady m" mi dooy<. 56ciaam by< najlepsza. 56ciaam czu< si dumna. ak jak ci 1rabowie. *i"dy niko"o nie prosi<. *i"dy nie czu< si "orsza. 1le ze skata kompletnie nic nie wyszo. /iaam ju inne zmartwienia, jak poczuam pierwszy lekki "d. /usiaam teraz koniecznie kade"o popoudnia by< w %asen6eide, no i musiaam mie< czas, bo nie mo"am i< do /usta#y po 6er i od razu spada<. /usiaam mu poma"a< w 6andlu i bez popiec6u u< pestki sonecznika, c6ocia ojcowe "obie ju trzeci dzie= nic nie dostay do arcia. $ade"o popoudnia musiaam jako pozby< si $atarzyny, mojej opiekunki, potem sprztanie, zakupy, w czasie kiedy ojciec zwykle dzwoni, musiaam by< pod tele#onem i wci wymyla< rne 6istoryjki, kiedy mnie przyapa, e nie byam w domu. !nowu diabli wzili dobry nastrj. 'otem przyszo to popoudnie w %asen6eide, kiedy na"le kto z tyu zasoni mi oczy. .dwrciam si. 'rzede mn sta +etle#. 'adlimy sobie w objcia, a Eanie skakaa na nas z radoci. +etle# bardzo dobrze wy"lda. 'owiedzia, e jest czysty. 'opatrzyam mu w oczy i powiedziaamF ? ak, bardzo. \renice masz jak ebki od szpilek. ? 1le #aktycznie +etle# zrobi

w 'aryu odwyk, przyjec6a wanie niedawno na dworzec !oo i wadowa sobie dziak. 'oszlimy do mnie do domu. /ielimy jeszcze czas do przyjcia ojca. /oje ko autentycznie za bardzo si kiwao. 'ooyam kodr na pododze i koc6alimy si na niej cali szczliwi. 'otem rozmawialimy o odwyku. 56cielimy zacz< zaraz od przysze"o ty"odnia. *o bo oczywicie nie od razu. +etle# opowiedzia mi, jak to z kumplem wyrolowali klienta, eby mie< #ors na odwyk w 'aryu. !wyczajnie zamknli "o w kuc6ni, zupenie spokojnie zabrali mu ksieczk czekow na ,urop i czeki sprzedali u pasera za 7444 marek. 0ernd ju wpad. +etle# uwaa, e "liny do nie"o nie dotr, bo klient nie zna je"o nazwiska. Spotykalimy si teraz codziennie w %asen6eide, najczciej szlimy potem do mnie do domu i niewiele ju rozmawialimy o odwyku, bo byo nam ze sob po prostu dobrze. yle, e coraz trudniej byo mi to wszystko jako z"ra<. .jciec zaostrzy kontrole i absorbowa mnie coraz to nowymi zadaniami. ; 1rabw musiaam mie< czas, eby urwa< te dziak dla +etle#a. +la +etle#a c6ciaam mie< bardzo duo czasu. 5ay stres zacz si od nowa. *iedu"o potem nie widziaam ju inne"o wyjcia, jak koo poudnia wyskoczy< na dworzec !oo i obsuy< jakie"o klienta. Eeszcze ukrywaam to przed +etle#em. 1le coraz mniej zostawao z dobre"o nastroju, bo znowu zaczynaa si szarzyzna powszednie"o dnia narkomanki. yc6 odwitnyc6 dni, ktre miao si po odwyku ? bez strac6u przed "odem, a co za tym idzie bez przymusu, eby zawsze mie< dziak na nastpny dzie= ? tyc6 dni po kadym odwyku byo mniej. Kdzie tak w tydzie= po powrocie +etle#a zjawi si w %asen6eide &ol#, ten pedzio, u ktre"o +etle# mieszka. (y"lda na podamane"o i powiedzia tylkoF ? +etle# wpad. ? 'odobno z"arnli "o w jakiej obawie i od razu zwizali w tej sprawie z euroczekami. 'aser "o przypucowa. 'oszam do szaletu przy %ermannplatz, zamknam si w kabinie i zaczam rycze<. !nowu nici z naszej wspaniaej przyszoci. !nowu wszystko byo kompletnie rzeczywiste, czyli kompletnie beznadziejne. 'otem zosta ju tylko strac6 przed "odem. *ie byo mowy, ebym w takim stanie potra#ia spokojnie przysi< si do 1rabw, u< pestki sonecznika i czeka<, a uzbiera si dla mnie na niuc6a. 'ojec6aam na dworzec !oo. Siadam na "zymsie pod "ablotami z reklam linii kolejowyc6 i czekaam na klientw. 1le na dworcu kompletnie nic si nie dziao, bo akurat w telewizji transmitowali jaki supermecz pikarski. *awet kasztanw ani ladu. 'otem przylaz jeden #acet, ktre"o znaam. %einz, dawny stay klient Stelli i 0absi. aki jeden, co zawsze paci 6er, dawa do te"o strzykawki, ale za to c6cia tylko dyma<. .d

kiedy wiedziaam, e +etle#a zapakowali do puda i to pewnie na du"o, byo mi i tak wszystko jedno. 'odeszam do te"o %einza, on mnie nie pozna, i mwiF ? Eestem 56ristiane, kumpelka Stelli i 0absi. ? (tedy mnie skojarzy i od razu zapyta, czy z nim pjd. !aproponowa mi dwa razy po <wier<. 0o zawsze paci w naturze i to byo w nim najprzyjemniejsze. +wa razy po <wier< to wcale nie tak le, po przeliczeniu byo nie byo :4 marek. (ytar"owaam jeszcze dodatkowo #ors na papierosy, col i co tam jeszcze, no i pojec6alimy. *ajpierw %einz kupi towar na LrynkuM przy Ie6miner 'latz, bo sko=czyy mu si zapasy. .kropnie mieszne byo patrze<, jak #en typowy urzdas, podobny troc6 do bye"o ministra obrony, Iebera, przemyka midzy <punami. 1le zna si na rzeczy. /ia swoj sta dostawczyni, ktra zawsze sprzedawaa mu bezbdny towar. /iaam straszn c6cic, "d zacz si na dobre, i najc6tniej bym sobie wadowaa od razu w wozie. 1le %einz nie c6cia mi wyda< dziaki. *ajpierw musiaam obejrze< je"o sklep papierniczy. .tworzy jak szu#lad i wyj zdjcia. Sam robi. 0eznadziejnie wi=skie porno. ( sumie c6yba ze dwanacie dziewczyn. &az byy cae, na waleta, raz znowu tylko wykadrowane podbrzusze. 'omylaam tylkoF y biedny stary <woku. 'omylaam te od razu o "inekolo"u. 1le przede wszystkim o towarze, ktry ten wirnity pacan ci"le mia w kieszeni. 'aru zdjciom zaczam si dokadniej przy"lda< dopiero wtedy, jak rozpoznaam Stell i 0absi w akcji z %einzem. 'owiedziaamF ? 0ezbdne #otki. *o, ale nie ma na co czeka<. *aprawd musz sobie wadowa<. ? 'oszlimy na "r do je"o mieszkania. +a mi <wier< "rama, przynis te yk, ebym mo"a za"otowa<. ;sprawiedliwia si, e nie ma ju mayc6 yeczek, ale wida< wszystkie musiay mu podprowadzi< poprzednie dziewczyny. (tryniam sobie cae <wier<, a %einz przynis mi jeszcze butelk ciemne"o piwa. 'otem na pitnacie minut zostawi mnie w spokoju. /ia wystarczajce dowiadczenie z <punkami, eby wiedzie<, e po wadowaniu czowiek potrzebuje kwadransik spokoju. Ee"o mieszkanie nie wy"ldao na mieszkanie czowieka interesu. 0absi i Stella zawsze mwiy, e on robi jakie interesy. ( starej sza#ie w pokoju wisiay krawaty, wszdzie stay kiczowate duperele z porcelany, jakie puste butelki po woskic6 winac6 oplatane som. 2iranki byy a te z brudu i zaci"nite, eby nikt nie m" zajrze< do te"o zapuszczone"o mieszkania. 'od cian stay zsunite dwie stare kanapy, na ktryc6 w ko=cu si rozoylimy. Padnej pocieli, tylko stary koc w krat, z #rdzlami. %einz nie by nawet nieprzyjemny, tylko potra#i okropnie marudzi<. *ormalnie tak du"o mi marudzi, e w ko=cu daam mu si przern<, eby tylko mie< spokj i pj< ju do

domu. +o te"o jeszcze koniecznie c6cia, ebym te co odczuwaa, wic musiaam udawa<, no bo w ko=cu niele zapaci. 'o Stelli i 0absi ja zostaam teraz sta dziewczyn %einza. ;waaam to przede wszystkim za praktyczne, bo oszczdza mi mnstwo czasu. *ie musiaam "odzinami przesiadywa< u 1rabw dla "upie"o niuc6a, nie musiaam ju stercze< na dworcu !oo i czeka< na klientw, nawet nie musiaam jedzi< za towarem. ak, e nawet cakiem niele radziam sobie przez ten czas ze sprztaniem, "obiami i ca reszt. 'rawie kade"o popoudnia jedziam do %einza i waciwie nawet ju nic przeciwko niemu nie miaam. *a swj sposb mnie c6yba koc6a. 5i"le mi powtarza, e mnie koc6a, i ja te musiaam mu to mwi<. 0y niesamowicie zazdrosny. 5i"le si obawia, e dalej c6odz na dworzec, i jako tak by miy. ( ko=cu by to jedyny czowiek, przed ktrym mo"am si do woli wy"ada<. +etle# w pudle. 0ernd w pudle. 0absi w *arkononie. 1 Stella w o"le jakby si zapada pod ziemi. /ama nie c6ce mnie zna<, mylaam sobie. 1 ojca musiaam bez przerwy okamywa<. $ade zdanie, jakie do nie"o mwiam, to byo jakie kamstwo. ylko z %einzem mo"am prawie o wszystkim po"ada<, nie musiaam mie< przed nim tajemnic. (aciwie tak na dobr spraw, to jedyn rzecz, o ktrej nie mo"am z nim szczerze rozmawia<, by mj stosunek do nie"o. 5zasami, kiedy %einz bra mnie w objcia, byo mi naprawd dobrze. /iaam uczucie, e si ze mn liczy i, e co dla nie"o znacz. $to inny si ze mn liczyJ $iedy nie leelimy na tej zdezelowanej kanapie, czuam si raczej jak crka %einza, a nie jak koc6anka. ! tym, e on strasznie umia marudzi<, i z czasem robio si coraz "orzej. 56cia, ebym bez przerwy z nim bya. /usiaam mu poma"a< w sklepie i pokazywa< si je"o tak zwanym przyjacioom. 0o prawdziwe"o przyjaciela nie mia. 'rzez to, e tyle czasu spdzaam z %einzem, strasznie musiaam si "imnastykowa<, bo ojciec robi si coraz bardziej podejrzliwy. 0ez przerwy wszy w moic6 szpar"aac6. /usiaam piekielnie uwaa<, eby nie przytar"a< do domu cze"o podejrzane"o. (szystkie adresy i numery tele#onw, zwizane w jaki sposb z moj rol narkomanki i prostytutki, musiaam szy#rowa<. 'rzykadowo, %einz mieszka przy Ienej. *o to malowaam w notesie par drzew. *umer domu i tele#onu byy zaszy#rowane jako zadanie matematyczne. *a przykad numer tele#onu B8OA99B by zapisany takF B,8O marki plus A9 #eni"w plus 9B #eni"i. (szystko w dodatku adnie wyliczone. 5zyli przy okazji normalnie odrabiaam rac6unki. $tre"o dnia %einz wyjani tajemnic zniknicia Stelli. Siedziaa w pudle. *ic o tym nie syszaam, bo nie miaam ju ani czasu, ani powodu, eby krci< si midzy ludmi,

ktrzy mo"li co o tym wiedzie<. %einz by do< zaszokowany t wiadomoci. *ie z powodu Stelli. *a"le zacz si obawia< najcia "lin. 0a si, e Stella "o przypucuje. 'rzy okazji dowiedziaam si, e od dosy< dawna toczy si przeciwko niemu ledztwo. ;wodzenie nieletnic6 i co jeszcze w tym stylu. +otyc6czas mia to "boko w nosie, c6ocia ju kiedy dosta jaki wyrok. wierdzi, e ma najlepsze"o adwokata w 0erlinie. 1le tym, e Stella mo"a powiedzie<, e paci dziewczynom w 6erze, troc6 si jednak przej. Ea te byam zaszokowana ! tym, e i ja nie przejmowaam si za bardzo biedn Stella, tylko c6odzio o mnie sam. Skoro zapuszkowali Stell, ktra miaa czternacie lat, to przy najbliszej okazji przyjdzie kolej na mnie. 1 siedzenie w pudle wcale mi si nie umiec6ao. !adzwoniam do *arkononu, eby podzieli< si nowin z 0absi. 'rawie co dzie= rozmawiaam z ni przez tele#on. Eak dotd, leczenie w *arkononie bardzo jej si podobao. ! tym, e te ju dwa razy stamtd pryskaa, eby sobie co drobne"o wadowa<. $iedy zadzwoniam teraz do *arkononu, to mi powiedzieli, e 0absi jest w szpitalu w (estend. Ptaczka ! 0absi byo tak jako podobnie jak ze mn. Iedwie si czowiek zabra powanie za odwyk, a tu taczka. 0absi te ju iks razy prbowaa odwyku. .statnim razem pojec6aa nawet z takim jednym z poradni dla narkomanw a do ybin"i, eby tam zacz< leczenie. ( ostatniej c6wili si spietraa, bo mwili, e tam podobno jest c6olernie ostro. 2izycznie 0absi bya rwnie wyko=czona jak ja. !awsze bardzo dokadnie obserwowaymy si nawzajem. $ada z nas mo"a dosy< dokadnie zorientowa< si na przykadzie dru"iej, jak bardzo sama ju sparszywiaa. 0o z nami zawsze dziao si bardzo podobnie. *astpne"o dnia zaraz przed poudniem pojec6aam odwiedzi< 0absi w szpitalu w (estendzie. &azem z Eanie podjec6aymy do %eussplatz, a potem szymy piec6ot przez (estend. o zupenie obdna okolica. 0ombowe wille i od metra drzew. *i"dy bym nie pomylaa, e w 0erlinie jest co takie"o. !daam sobie spraw, e w o"le nie znam 0erlina. (szystko, co w swoim yciu widziaam, to Kropiusstadt i okolice, niewielkie osiedle w dzielnicy $reuzber", "dzie mieszkaa mama, no i te cztery miejsca, "dzie krc si narkomani Iao jak z cebra. .bie z Eanie byymy przemoczone do ostatka. 1le obie byymy szczliwe. 5ieszyymy si t wielk iloci drzew, a ja, e zobacz 0absi. ( szpitalu od razu problem, o ktrym nawet nie pomylaam. .czywicie Eanie nie moe wej< ze mn. 1le jeden z portierw by cakiem okay. (zi Eanie na ten czas do swojej dyurki. +opytaam si jako, "dzie le c6orzy, i zaczepiam pierwsze"o lepsze"o lekarza, "dzie znale< 0absi. .n na toF ? Sami bardzo bymy c6cieli wiedzie<. ? 'owiedzia,

e 0absi ucieka ju wczoraj. +oda te, e jak znowu zacznie co kombinowa< z narkotykami, to moe si to le sko=czy<, bo taczka jeszcze nie wyleczona i wtroba nie za dobrze #unkcjonuje. 'oszam z Eanie z powrotem do kolejki podziemnej. 'omylaam sobie, e 0absi ma wtrob rozwalon nie "orzej od mojej, i, e u nas wszystko dzieje si jakby rwnole"le. skniam za 0absi. !apomniaam o wszystkic6 ktniac6. (ydawao mi si, e obie si teraz potrzebujemy. 'ozwoliabym si jej wy"ada<. /iaam zamiar namwi< j, eby wrcia do szpitala. 1le potem znowu zaczam patrze< trzewo na sprawy. (iedziaam, e i tak by si nie z"odzia wrci<, jeli ju znowu dwa dni jest na trasie i <pa. 'rzecie znaam siebie. Ea te bym nie wrcia. 0absi i ja byymy do siebie c6olernie podobne. !reszt, nawet nie wiedziaam, "dzie jej szuka<. 'ewnie pataa si "dzie po ulicy, siedziaa "dzie z jakimi <punami albo u stae"o klienta. *ie miaam czasu, eby jej wszdzie szuka<, bo ojciec kontrolowa mnie przez tele#on, czy siedz w domu. 'ostpiam wedu" starej narkoma=skiej zasady moralnejF jedyn blisk osob dla <puna jest on sam. 'ojec6aam do domu. $ompletnie nie miaam oc6oty jec6a< jej szuka<, bo zostao mi jeszcze troc6 towaru od %einza. *astpne"o dnia rano zeszam na d po "azet. 5odziennie kupowaam 0erliner !eitun". (aciwie od dnia, kiedy mama przestaa mi podrzuca< wieczorem wycinki o miertelnyc6 o#iarac6 6eroiny w 0erlinie. 'odwiadomie zawsze najpierw szukaam, czy nie ma wzmianki o kolejnej o#ierze. 0yy coraz bardziej lakoniczne, bo o#iar byo coraz wicej. e"o dnia rano smarowaam sobie c6leb marmolad i przerzucaam "azet. !nalazam na samym pocztku. (ielki na"wekF /iaa zaledwie czternacie lat. .d razu wiedziaam, kto. *awet nie musiaam dalej czyta<. 0absi. Eako tak to przeczuwaam. (aciwie nie byam zdolna do adnej emocji. 0yam kompletnie martwa. 5zuam si tak, jakby pisali o mojej wasnej mierci. 'oszam do azienki i wadowaam dziak. +opiero potem mo"am troc6 popaka<. *ie wiedziaam, czy pacz nad 0absi czy nad sob. (ypaliam w ku papierosa i dopiero wtedy byam w stanie przeczyta<, co tam pisali w "azecieF Eednorazowa strzykawka z mlecznobiae"o plastiku tkwia jeszcze w lewym przedramieniu dziewczynkiF uczennica szkoy podstawowej 0abette +. Glat 7AH z dzielnicy Sc6neber" bya martwa. najmodsz, jak dotd, o#iar narkotykw znalaz jeden z jej znajomyc6 w mieszkaniu przy 0rotteroder Strasse. *adjy &. Glat B4H owiadczy #unkcjonariuszom policji kryminalnej, e pozna t dziewczyn w dyskotece LSoundM przy Kent6iner Strasse. 'oniewa nie miaa "dzie zanocowa<, przyj j do swoje"o mieszkania. 0abette jest A> te"oroczn o#iar narkotykw

w 0erlinie, i tak dalej. +osy< drastyczne opisy. (szystko tak proste i jasne, jak to zwykle w "azetac6, ktre nie maj zielone"o pojcia o rodowisku narkomanw. *awet w wielkic6 pismac6 ilustrowanyc6 wypisywali wtedy rne bzdury o 0absi, bo bya najmodsz o#iar narkotykw w cayc6 *iemczec6. Kdzie tak koo poudnia przyszam troc6 do siebie i czuam ju tylko wariack wcieko<. 0yam przekonana, e jaki skurwiel dostawca wcisn 0absi lewy towar, moe nawet ze stryc6nin. aka 6era pomieszana ze stryc6nin coraz czciej pojawiaa si na rynku. (siadam w metro i pojec6aam na policj. 0ez pukania wparowaam do pokoju tej Sc6ipke. !aczam sypa<. 'owiedziaam wszystko, co mi byo wiadomo o dostawcac6 oszustac6 i o al#onsac6, ktrzy motali co z 6er, i o LSoundzieM. (y"ldao na to, e wikszo< z tyc6 rzeczy wcale jej nie interesuje. 1 na koniec znowu mi powiedziaaF ? *o, to do nastpne"o spotkania, 56ristiane. 'omylaam sobie, e "linom Lkompletnie zwisa, e kto sprzedaje skaony towar. 0yli zadowoleni, jak mo"li od#ajkowa< w aktac6 kolejne"o <puna. 'rzysi"am sobie, e sama znajd morderc 0absi. en #acet, u ktre"o znaleli 0absi, nie wc6odzi w rac6ub. 0y wz"ldnie w porzdku. !naam "o nawet do< dobrze. aki jele= z niesamowitym szmalem. 'oza tym bardzo zabawny. Iubi otacza< si modymi dziewczynami. (ozi mnie nawet po miecie swoim sportowym wozem, zaprosi kiedy do lokalu, da #ors. 1le c6doy< c6cia tylko tak, ktra sama autentycznie ma na to oc6ot. (ic jeli o mnie c6odzi, to m" czeka< do usranej mierci. 0y wprawdzie biznesmenem, ale nie docierao do nie"o, e puszczanie si to te jest biznes. 'oszam na $ur#Crstenstrasse, eby u tyc6 z samoc6odw zarobi< tyle #orsy, eby mc sprawdzi< towar od wszystkic6 moliwyc6 skurwieli, ktrzy wciskaj lew 6er. 'otem poaziam midzy ludmi, kupiam towar od paru ebkw i w ko=cu byam ju kompletnie na"rzana. *ikt nie mia pojcia, od ko"o 0absi upia ostatni dziak. 1lbo moe wszyscy woleli nie wiedzie<. ;dawaam przed sob, e poluj na morderc 0absi nawet wtedy, kiedy w rzeczywistoci c6odzio ju tylko o to, eby si na<pa< bez wyrzutw sumienia. 0o mo"am sobie powiedzie<, L/usisz znale< te"o skurwiela, nawet, eby sama miaa przy tym oberwa<. *awet nie czuam strac6u, jak sobie adowaam, ile wlezie. 0,&*. K,.&K %1// $ierownik poradni psyc6ospoecznej przy or"anizacji 5aritas w 0erlinie !ac6odnim

%.&S 0&_/,& 'syc6olo", pracownik poradni dla narkomanw przy 5aritasie (edu" naszyc6 ocen udzia procentowy dwunasto ? i szesnastolatkw w o"lnej liczbie osb uzalenionyc6 od narkotykw w &epublice 2ederalnej *iemiec i w 0erlinie !ac6odnim wzrs w ci"u ostatnic6 trzec6 lat od zero do dwudziestu procent. 56ristiane jest zatem typow reprezentantk "rupy wiekowej, bdcej nowym celem 6andlarzy 6eroin, podobnie jak i jej koleanka 0absi, ktra w roku 7899 z"osia si do naszej poradni i w dwa miesice pniej zmara wskutek przedawkowania. *ie mo"limy pomc tej czternastoletniej dziewczynce. ( tym samym mniej wicej czasie zwrcia si do nas rwnie Stella i inni narkomani z najblisze"o otoczenia 56ristiane. Sczc w sobie uderzajco duy potencja a"resji z jednej strony i dziecinn potrzeb opiekun cze"o nadzoru, yczliwoci i ciepa z dru"iej, wszyscy oni wykazuj cec6y typowe dla tej nowej "eneracji modocianyc6 narkomanw. 5zternastoletni 0absi przyprowadzili do naszej poradni jej prawni opiekunowie w maju 7899. !ac6owywaa si jak maa, smutna dziewczynka, trzymajca si jeszcze matczynej spdnicy. ( rzeczywistoci miaa ju za sob, wszystkie wzloty i upadki dwuletniej kariery narkomanki. /ona powiedzie<, e waciwie kady narkoman pra"nie uwolni< si od przymusw narzuconyc6 przez na" ? od prostytucji, przestpczoci, a take nieuc6ronne"o wyniszczenia or"anizmu. Starszy narkoman, ktry uzaleni si dopiero majc siedemnacie, osiemnacie czy dziewitnacie lat, po wielokrotnyc6 nieudanyc6 prbac6 samodzielne"o zerwania z nao"iem zwraca si o pomoc do wyspecjalizowanyc6 instytucji. (szystkie ic6 suby ? poradnictwo, zabie"i, leczenie ? s jak dotd skrojone na miar te"o mniej lub bardziej dorose"o narkomana. !asadnicz ide jest tutaj pomoc w uaktywnieniu woli wyleczenia si na bazie absolutnej dobrowolnoci. *a pi<dziesit tysicy narkomanw w *iemczec6 mamy okoo stu osiemdziesiciu miejsc w pa=stwowyc6 i miejskic6 orodkac6 terapeutycznyc6 w rodzaju klinik, komun mieszkalnyc6 i temu podobnyc6 oraz tysic sto miejsc w podobne"o typu orodkac6 prywatnyc6. ( orodkac6 tyc6 byli narkomani yj wedu" nader surowe"o pro"ramu. *ie mamy sprawdzonyc6 danyc6 co do skutecznoci leczenia. 5o najmniej osiemdziesit procent z"aszajcyc6 si na leczenie wraca jednak, do nao"u, midzy innymi dlate"o, e po kuracji odwykowej wc6odzi w te same warunki, ktre doprowadziy ic6 do nie"o poprzednio. Kwatownie powielajca si "rupa dwunasto ? i szesnastoletnic6 narkomanw nie ma

w o"le szans re6abilitacji. +zieci te pod naciskiem opiekunw, ;rzdu do Spraw *ieletni czy innyc6 instytucji tra#iaj wprawdzie do poradni, ale cakowicie odrzucaj surowe przepisy istniejcyc6 orodkw terapeutycznyc6, nie speniajc tym samym podstawowe"o warunku przyjcia, mianowicie zasady dobrowolnoci. ( swoim rodowisku no" si teraz nasuc6a< mrocyc6 krew w yac6 opowieci o orodkac6 terapeutycznyc6 od narkomanw, ktrzy wrcili do nao"u. 0absi rwnie bya zdecydowanie nieu#na wobec naszej poradni i nieu#no< ta zostaa jej do ko=ca mimo naszyc6 z ni tutaj rozmw. (ci si baa, e "dzie j wbrew jej woli wsadzimy. )stotnie, kademu narkomanowi bardzo trudno jest podj< decyzj o pjciu na leczenie. 5ierpi on wprawdzie z powodu swe"o nao"u i wszelkic6 zwizanyc6 z nim uciliwoci, ale ju si do te"o cierpienia przyzwyczai. 1le takiej, powiedzmy, terapeutycznej komunie nie do<, e zrywa ze znanym sobie otoczeniem i znajomymi ludmi, to jeszcze musi si po"odzi<, e inni bd mu mwi<, co mu wolno, a cze"o nie, z in"erencj w zakres je"o osobistej wolnoci wcznie. 1by zamani#estowa< symbolicznie zerwanie ze rodowiskiem, narkomanw, delikwent musi obci< na krtko wosy, zrezy"nowa< z typowe"o dla swe"o rodowiska stroju i ze suc6ania Lawan"ardowejM muzyki, ktr dotyc6czas uznawa. +la czternastolatka jednak uczesanie, moda i muzyka maj nieporwnanie wysz warto< ni dla, powiedzmy, dwudziestolatka. 0y< moe cae dwa lata walczy z rodzicami o dubie wosy, obcise dinsy, o pyty. 1 teraz na"le wszystkie te atrybuty, ktrym zdoby sobie uznanie wrd kole"w w "rupie, ma powici< jaka #orm karty wstpu na kuracj, ktra i bez te"o wydaje mu si czym strasznym. *aszym zdaniem s to za wysokie wyma"ania dla tyc6 dzieci. S#era emocjonalna u tyc6 maoletnic6 narkomanw nie jest jeszcze uksztatowana. .scyluj oni pomie<my dziecicymi marzeniami o bezpiecznym wiecie a dziaaniem dorosyc6 w warunkac6 ostrej konkurencji. (ewntrzne rozdarcie czowieka, wystpujce w kresie dojrzewania, zniwelowane zostaje przez psyc6iczn i #izyczn zaleno< od narkotyku. 5i tak modzi narkomani nie dowiadczaj stopniowe"o rozlunienia wizw z domem rodzinnym i powolne"o dorastania do samodzielnociZ jedyne, cze"o si ucz w tej krytycznej #azie rozwoju, to ci"a ucieczka od rzeczywistoci. 'omimo cikic6 warunkw ycia, z ktrymi przyc6odzi si tym dwunasto szesnastolatkom boryka< ( rodowisku narkomanw, i pomimo przyswojonyc6 sobie tec6nik postpowania, nadal pozostaj oni emocjonalnie na poziomie rozwoju dziecka, rea"ujc a"resj i nieposusze=stwem, kiedy przyc6odzi im si podporzdkowa< istniejcym, a nie dostosowanym do ic6 wieku #ormom terapii.

&wnie 0absi nie c6ciaa podporzdkowa< si wszystkim wyma"aniom du"otrwaej kuracji, mimo i w toku wielo"odzinnyc6 rozmw staralimy siej przy"otowa< do te"o kroku. 'o odtruciu, przeprowadzonym w jednej z berli=skic6 klinik c6orb nerwowyc6, zawielimy 0absi do orodka terapeutyczne"o dla narkomanw w ybindze, jedynej placwki, ktra w drodze wyjtku przyjmuje czasem pacjentw tej "rupy wiekowej. Eedyne, co moemy, to kierowa< na leczenie ? o przyjciu decyduje na miejscu sam orodek. ( drodze do ybin"i 0absi sprawiaa wraenie radonie podekscytowanej i zaciekawionej. 'rzez cay czas rozmawialimy dosownie o wszystkim. .dtrucie przesza z po"od duc6a i z pen wiadomoci je"o wa"i. +opiero "dy dojedalimy do ybin"i, staa si niespokojna i zdenerwowana. 'o przybyciu przywita j jeden z byyc6 narkomanw i zaprowadzi do poczekalni dla nowyc6 kandydatw. Eednake zanim jeszcze doszo do rozmowy kwali#ikacyjnej, 0absi c6ciaa ju wraca< do 0erlina. !obaczya, jakie przyjdzie jej ponie< konsekwencjeF ba"a, odzie i j sam zrewidowano w poszukiwaniu narkotykw. 'onadto miaa pozwoli< obci< sobie swoje du"ie wosy. $iedy zobaczya?zbliajce"o si z noyczkami #ryzjera, powiedziaa nie. Eedna z pa= z te"o orodka prbowaa przeprowadzi< z ni jeszcze raz "runtown rozmow, ale nie zdoaa zmieni< jej decyzji. *ie byo sensu zatrzymywa< jej w orodku wbrew jej woli, poniewa mo"aby odmwi< uczestnictwa w terapii, stanowic za"roenie dla innyc6, ktrzy c6cieli si leczy<. 'oza tym wykorzystaaby pewnie pierwsz lepsz okazj, aby stamtd uciec. 0absi zmara w czterdzieci cztery dni pniej po przedawkowaniu 6eroiny i zostaa najmodsz o#iar te"o narkotyku spord osiemdziesiciu czterec6 o#icjalnie stwierdzonyc6 w 0erlinie w roku 7899. Vmier< 0absi jeszcze dobitniej unaocznia piln konieczno< takie"o rozszerzenia czy zmody#ikowania istniejcyc6 struktur opieki przeznaczonyc6 dla starszyc6 narkomanw, aby mo"y obj< take dwunasto ? i szesnastolatki, jeli za byoby to niemoliwe ? stworzenia odrbnyc6. *ie c6odzi tu o dramatyzowanie caej sprawy, ale z powodu tyc6 dzieci praca z narkomanami w *iemczec6 znajduje si obecnie na rozdrou. Eeli wszystko zostanie po staremu, ta "rupa wiekowa dalej bdzie przec6odzi< przez wszystkie oka sieci. *aley wypracowa< koncepcj leczenia, ktra uwz"ldniaaby specy#ik problemu i o"raniczaa zasad dobrowolnoci. Eeli nam si to nie uda, ju wkrtce, tak jak w ;S1, miertelne o#iary narkomanii wrd dzieci w wieku szkolnym przestan by< u nas wyjtkiem. Eedno jest pewneF same poradnie dla narkomanw i orodki terapeutyczne nie

rozwi problemu narkomanii, tak jak nie rozwie "o policja. *ie sposb te zawzi< "o do indywidualne"o procesu patolo"iczne"o u poszcze"lnyc6 jednostek, traktujc "o jak c6orob zakan duszy lub duc6owe pknicie, ktre wystarczy tylko wzi< w upki i porzdnie za"ipsowa<. *awet najlepsza terapia nie zdziaa cudu i tak naprawd pomc moe jedynie nielicznym spord modyc6 narkomanw. Iiczymy si z dalszym drastycznym obnieniem przecitnej wieku rodowiska narkomanw, ktre ju teraz niebezpiecznie rozlewa si po szkoac6, dyskotekac6 i klubac6 modzieowyc6. .becnie narkomani za"roony jest ju nie tylko drobny procent modziey w wieku dwunastu?osiemnastu lat. *a przykad o tym, czy trzynastoletnia dziewczynka przejdzie przez okres dojrzewania bez specjalnyc6 tra"edii, czy te wylduje wrd alko6olikw, w sekcie, wrd narkomanw, czy w "rupie anarc6istyczno?terrorystycznej decyduje czsto przypadek. +zisiejsza modzie ma rwnie atwy dostp do narkotykw, jak doroli do rodkw #armaceutycznyc6. *iemal kade dziecko ma w kr"u swoic6 kole"w i przyjaci ko"o, kto uywa, uywa lub zamierza uywa< narkotykw. +zisiejsi narkomani w swojej motywacji zasadniczo rni si od konsumentw 6aszyszu i IS+ z lat sze<dziesityc6. Eu nie c6odzi im, jak dawnym 6ippisom, o rozszerzenie wiadomoci, lecz przede wszystkim o jej wyczenie. o samo dotyczy rwnie alko6olu i Lmikkic6M narkotykw. +late"o te nie mona ju zaszere"owa< poszcze"lnyc6 osb za"roonyc6 nao"iem do "rupy alko6olikw, Lwc6aczyM czy L<punwM. Kranice s tu pynne, a cele naduycia rodkw odurzajcyc6 identyczne. Eak mo"limy stwierdzi<, in#ormacje przekazywane opinii publicznej, a dotyczce rozmiarw problemu narkomanii, s zarwno jakociowo, jak i ilociowo niewystarczajce. (ikszo< politykw z kompetentnyc6 resortw nadal wierzy w tak zwan #al narkomanii, ktra przekroczya ju rzekomo swj punkt kulminacyjny, i spodziewa si tendencji spadkowej. 'rzekonanie to znajduje odbicie w s#ormuowaniac6, kiedy to parlamentarzyci mwi, e maj Lca spraw w rkuM, jakby c6odzio o kran z wod, ktry wystarczy zakrci<. 1 w rzeczywistoci spoecze=stwo produkuje coraz wicej niedostosowanyc6. +o narkotykw ucieka si przede wszystkim modzie, ktra ani w szkole, ani w czasie wolnym, ani w rodowisku, "dzie pracuje, nie moe zaspokoi< swoic6 wewntrznyc6 potrzeb. &wnole"le do tej tendencji, przybierajcej coraz bardziej zastraszajce rozmiary, obserwujemy niebyway wzrost znaczenia niele"alnyc6 rodkw odurzajcyc6, takic6 jak 6aszysz, IS+ czy 6eroina, ktre obok spoecznie usankcjonowanyc6 rodkw wytwarzanyc6

przez przemys #armaceutyczny i spirytusowy stanowi obecnie artyku 6andlowy o wielkiej atrakcyjnoci, wspaniale, trzeba przyzna<, rozprowadzany. Eeli przyj<, e w samym 0erlinie !ac6odnim stosunkowo nieliczna "rupa piciu tysicy osb, stanowica rdze= rodowiska narkomanw, dro" kradziey, rabunkw i prostytucji przywaszcza sobie dziennie skromnie liczc p miliona marek i jeli przedstawi< to w skali &epubliki 2ederalnej, otrzymamy olbrzymie sumy. 0iorc pod uwa" wysoko< tyc6 sum, trudno oczekiwa<, e elementy przestpcze, erujce na narkomanii, przepuszcz tak "ratk, mimo zdwojonyc6 wysikw policji i sub kryminalnyc6. $on#iskowane przez policj iloci 6eroiny i Lmikkic6M narkotykw stanowi najwyej uamek te"o, co w tym samym czasie zostaje rozprowadzone. 5zarny rynek narkotykw pokrywa obecnie &epublik 2ederaln i 0erlin !ac6odni "st sieci zor"anizowanyc6 i indywidualnyc6 dostawcw, tak, e dzi mona naby< 6eroin wszdzie i o kadej porze, tak jak poprzednio LmikkieM narkotyki. 'raktycznie nie ma ju obszarw, "dzie nie byoby sprzeday narkotykw, rni si midzy sob jedynie stopniem za"roenia narkomani, jaki na nic6 wystpuje. $ade wiksze miasto ma swj wasny LrynekM, na terenac6 wiejskic6 system dystrybucji opiera si na placwkac6 skupiajcyc6 modzie w czasie wolnym i na dyskotekac6. 'rawie kada miejscowo< #i"urujca w ksice kodw pocztowyc6 objta jest sieci 6andlu 6eroin. (szec6obecno< narkotyku jest z pewnoci decydujcym czynnikiem wzrostu je"o konsumpcji. /odzie zmuszona do zac6owa= kompensujcyc6 po prostu wszdzie si na= natyka. ak na wsi, jak i w miecie dua cz< modziey cierpi na bezbrzen nud i niejasno uwiadamiane poczucie bezsensu swoje"o istnienia. Eedyn odmian i rozrywk stanowi sobotnio?niedzielne dyskoteki. a wci wzrastajca liczebnie cz< modziey szuka rozrywki w modnej w danym czasie dyskotece. 1 to, co j czeka w tyc6 nie znajcyc6 prawie werbalnej komunikacji placwkac6, to w o"lnym rozrac6unku tylko oszoomienie "on muzyk, potem nieuc6ronne rozczarowanie, e znowu nic si nie przeyo. e dzieci i modzie nie znajduj satys#akcji w teraniejszoci, nie widz adnyc6 perspektyw na przyszo< i nie potra#i czerpa< si z przeszoci. Stao si bowiem tak, e #aza dzieci=stwa, dajca moliwo< swobodne"o, wz"ldnie samodzielne"o, a tym samym stabilizujce"o jednostk rozwoju i poznawania wiata skurczya si obecnie niemal wycznie do krtkie"o okresu przed pjciem do szkoy, ustpujc miejsca wczesnemu ukierunkowaniu na sukces i biern postaw konsumpcyjn. .kradziony w ten sposb z dzieci=stwa mody czowiek posiada jedynie zacztki

wyobrani, samodzielnoci i pewnoci siebie, przerzuca si c6aotycznie z bodca na bodziec nie majc potem mec6anizmw obronnyc6 uodparniajcyc6 na manipulacje producentw dbr konsumpcyjnyc6, ktrzy staraj si wzbudzi< w nim jak najwiksze pra"nienie posiadania, przy czym wc6odzi on w obrb ic6 zainteresowa= najpniej w wieku przedszkolnym. (skutek zaostrzenia mec6anizmw selekcyjnyc6 w szkoac6, coraz wiksza cz< modziey ju w okresie dojrzewania doc6odzi do wniosku, e mimo o"romnyc6 wysikw ni"dy nie zdobdzie w dorosym yciu takic6 #inansowyc6 moliwoci, ktre dayby jej wstp do atrakcyjne"o wiata z wystaw sklepowyc6 i reklam, ktry od dziecka j #ascynowa. Eest to wiadomo<, ktr modzie ta w ustnyc6 deklaracjac6 bardzo szybko przeksztaca w potrzeb Lalternatywne"oM stylu ycia, ale ktra w "runcie rzeczy prowadzi u wielu do z"orzknienia, poniewa nie dostpi bo"osawie=stwa nieo"raniczonej konsumpcji. &wnie w stosunkac6 midzyludzkic6 wrd modziey pienidz w coraz wikszym stopniu spenia rol re"ulatora. 56cc pozna< dziewczyn, mody c6opak musi najpierw wyda< dziesi<, dwadziecia czy nawet trzydzieci marek na dyskotek, nie mwic ju o kosztac6 modne"o stroju, pyt, biletw na koncerty rockowe itd. +la c6opaka c6odzce"o do szkoy czy uczce"o si zawodu s to znaczne wydatki. potrzeby w inny sposb. &odzice nie potra#i wskaza< im dro"i, ktra byaby do przyjcia. Sami uwikani s przewanie w nie dajce si rozwiza< sprzecznociF majc to, co osi"nli lub bd mo"li osi"n< wyciu, ni"dy nie bd sobie mo"li pozwoli< na to, cze"o naprawd c6c lub cze"o nauczyli si c6cie<. Eednoczenie, w przeciwie=stwie do swoic6 dzieci, nie poddaj si tak szybko i wytajc wszystkie siy nadal wykonuj t swoj syzy#ow prac. Kin "dzie po drodze takie wartoci, jak przyja=, yczliwo< ssiedzka, zau#anie, "otowo< niesienia pomocy, wraliwo< na problemy dru"ie"o czowieka. ."romne spustoszenie czyni coraz powszec6niejszy rozkad ycia rodzinne"o. ( 0erlinie wysya si do rodzin za"roonyc6 tzw. doradcw rodzinnyc6 Gpsyc6olo"owie, pracownicy socjalni, studenciH. !astaj tam niewyobraaln tra"edi milczcej we"etacji obok siebie lub przeciwko sobie. (zrastajca liczba rozwodw, trwonienie czasu wolne"o przed telewizorami, wskanik samobjstw, alko6ol, #armaceutyczne Lrozwizanie problemuM ? tak wy"lda otoczenie mode"o czowieka, z ktrym musi on doj< do adu rwnole"le z problemami okresu dojrzewania. aki mody czowiek znajduje si w labiryncie o wielu wyjciac6 i "szczu przesawnyc6 cianek, nazywajcyc6 s@ midzy innymi ? dom rodzinny, e wanie drobne sprawy rodz potem wielkie problemy, modzi zaczynaj si buntowa<, zmuszeni s zaspokaja< swoje

sposb spdzania wolne"o czasu, perspektywy pracy, presja sukcesu w szkole, seks, marzenia. 'ytanie tylko, jak on przez to przejdzie. /oe wybra< wyjcie, ktre zaprowadzi "o do #erajny pijcej alko6ol, do sekty czy wanie do rodowiska narkomanw. *ie ma bardziej niebezpieczne"o, ale i bardziej skuteczne"o narkotyku na szybkie LrozwizanieM wszystkic6 problemw, jak 6eroina. +ecydujc przeszkod dla za"roonej narkomani modziey jest wysoka cena narkotyku. Std te 6andel coraz bardziej koncentruje si na dziewcztac6Z w porwnaniu z liczb modocianyc6 narkomanw c6opcw udzia dwunasto?, szesnastoletnic6 dziewczt w o"lnej liczbie narkomanw wzrs w ostatnic6 latac6 w sposb "watowny. 'oniewa dziewczta mo" zdoby< niezbdne sumy w drodze prostytucji, atwiej im s#inansowa< nabywanie narkotyku. +ystrybutorzy wiadomie je wic uzaleniaj. /ec6anizm te"o jest prosty, rzecz zaczyna si czsto w dyskotekac6. *a miejscu znajduje si przystojny mody czowiek, ubrany wedu" mody obowizujcej w danej dyskotece, i na"abuje mode dziewczta. 0ardzo im si podoba, bo LobdnieM wy"lda ? to on daje im "ratis pierwsze porcje 6eroiny do wc6ania. &obi tak par razy i ju mamy nastpn osob uzalenion, ktra moe potem ewentualnie rozpowszec6ni< narkotyk w kr"u swoic6 przyjaci. ak zazwyczaj zdobywaj klientw drobni dystrybutorzy, ktrzy w przeciwie=stwie do porednikw i 6urtownikw sami s przewanie uzalenieni i ze swoic6 zarobkw pokrywaj zaledwie podstawowe potrzeby yciowe, a nierzadko starcza im nawet tylko na codzienn porcj narkotyku dla siebie. ( swojej dziaalnoci nie musz si nawet specjalnie wysila<. Kotowo< ryzyka u modziey jest wielka. ( zrozumiaym pdzie, aby w dajcym coraz mniejsze szans na prawdziwe przeycia otoczeniu wywalczy< sobie co Lwasne"oM, modzie, i w coraz wikszym stopniu take dzieci, przyjmuje Lpomocn do=M dystrybutora 6eroiny istotnie przeywajc pocztkowo dziki je"o LdaromM o"lne uczucie szczcia i beztroski. 'oniewa stanowi to ostry, pozornie dodatni kontrast z dotyc6czasow rzeczywistoci, tym trudniej jest modziey dobrowolnie zrezy"nowa< z te"o Lobdne"o uczuciaM. 'o trzykrotnym zayciu 6eroiny nastpuje uzalenienie psyc6iczne. eraz ju tylko od czstotliwoci powtrze= zaley, po ilu ty"odniac6 dojdzie uzalenienie #izyczne. .d te"o momentu narkoman nie moe si ju oby< bez 6eroiny nie ryzykujc nader bolesnyc6 objaww odstawienia, i staje si staym klientem dystrybutora. +la wikszoci nie ma ju wtedy ratunku. ( miejsce aresztowane"o dystrybutora detalisty ju nastpne"o dnia pojawia si inny. 0ycie dystrybutorem staje si dla kade"o narkomana wartym wysiku celem,

poniewa moe wtedy w przyjemniejszy ni kradziee i prostytucja sposb #inansowa< swj na". 5zyli z kadym zdobytym klientem 6andel 6eroin zyskuje potencjalne"o sprzedawc. ( 0erlinie spotka< mona obecnie nawet czternasto? szesnastoletnic6 dystrybutorw. *a terenac6 wiejskic6 problem narkomanii nadal jeszcze jest ba"atelizowany /idzy innymi dlate"o, e je"o symptomy nie s tak wyrane jak w duyc6 a"lomeracjac6. (ikszo< popadajcej w na" modziey prdzej czy pniej przenosi si do duyc6 miast, poniewa u siebie nie ma moliwoci systematyczne"o zdobywania niezbdnyc6 rodkw #inansowyc6. +ziewczta i kobiety prawie wszystkie bez wyjtku doc6odz przez na" do prostytucji. Kros narkomanw pici mskiej specjalizuje si w przestpstwac6 przeciwko mieniuZ jedni we wamaniac6 do ma"azynw, warsztatw, samoc6odw, inni w kradzieac6 torebek i kradzieac6 w domac6 towarowyc6. $ady z nic6 ma stae"o pasera lub co najmniej stae dojcie do czarne"o rynku minikalkulatorw, ma"neto#onw, artykuw elektrycznyc6, aparatw #oto"ra#icznyc6, spirytualiw itd. *iezalenie od wartoci skradzione"o mienia cena, jak otrzymuje narkoman, rzadko kiedy przekracza sum potrzebn na dzienn porcj 6eroiny, c6yba, e krad na zamwienie. 'rzy potrzebac6 wa6ajcyc6 si od czterdziestu do dwustu marek dziennie, wszystkie struktury te"o rodowiska nkane s permanentnym brakiem rodkw #inansowyc6. 'rzymus codzienne"o zdobywania odpowiedniej sumy pienidzy prowadzi u narkomanw do bezwz"ldnoci, a"resji, brutalnoci i postpujcej izolacji. /imo ci"e"o zwikszania dawki, eu#oryzujce dziaanie 6eroiny powoli sabnie, znikajc w ko=cu zupenie. *arkoman wstrzykuje sobie 6eroin ju tylko po to, aby unikn< niezwykle bolesnyc6 objaww odstawienia. 'rawie ju nie zadawaam sobie trudu, eby mydli< ojcu oczy. i tak zreszt od dawna co przeczuwa. (ydaje mi si, e czeka jeszcze tylko na ostateczny dowd. (krtce "o mia. $tre"o wieczora, jak ju nie miaam ani krzty 6ery na rano, a nie mo"am wyj<, bo ojciec by w domu, zadzwoniam po kryjomu do %einzai umwiam si z nim na nastpny dzie= w Kropiusstadt. .jciec zaskoczy nas pod knajp LSc6luckspec6tM. %einz ledwie zdy prysn<. 1le stary znalaz towar, ktry od nie"o dostaam. .d razu wszystko mu wypiewaam. 'rzede wszystkim musiaam mu powiedzie<, co wiem o %einzu. *ie miaam ju siy kama<. .jciec kaza mi si umwi< z %einzem na nastpny dzie= w %asen6eide, eby mi znowu przynis towar. 'otem zadzwoni do "lin, wszystko im opowiedzia i zada, eby aresztowali %einza w czasie te"o spotkania. Kliniarze mu na to odpowiedzieli, e w %asen6eide tylko obawa co by moe daa, a te"o si

nie da zrobi< tak z dnia na dzie=. 5zyli, e kompletnie im si nie c6ciao bawi< w zdejmowanie takie"o Luwodziciela nieletnic6M, jak "o nazwa ojciec, bo za duo by ic6 to kosztowao wysiku. .czywicie ucieszyam si, e nie musz od"rywa< tej parszywej roli szpicla. !awsze mylaam, e stary zakatuje mnie na mier<, kiedy si dowie, jak "o robiam w jajo. 1le on zarea"owa zupenie inaczej. 0y wrcz zrozpaczony. 'rawie jak mama. ak jako serdecznie do mnie przemawia. 56yba pokapowa, e nie da si zerwa< z 6eroin ot tak sobie, nawet jak si te"o bardzo c6ce. 5i"le jeszcze robi sobie jakie nadzieje, e mu si ze mn uda. *astpne"o dnia znowu mnie zamkn w domu. 'sa wzi ze sob. *i"dy ju wicej nie zobaczyam Eanie. !apa mnie potworny "d. Eu koo poudnia mylaam, e nie wydol. (tedy zadzwoni %einz. *ormalnie zaczam, ebra< o dziak. 'oniewa bez kluczy nie m" si dosta< nawet na klatk, c6ciaam mu spuci< sznurek z 77 pitra. ( ko=cu udao mi si "o uba"a<. !ada za to, ebym mu napisaa list miosny i spucia na sznurku razem ze swoimi majtkami. *i"dy nie dawa towaru za darmo. ( ko=cu ? czowiek interesu. 'ozbieraam wszystko, co udao mi si znale< w mieszkaniu i co byo podobne do sznurka. 'lastikowe linki do bielizny, paski od szla#rokw, sznurwki i tak dalej. /usiaam wiza< mnstwo supw i co c6wil sprawdza<, czy wystarczy na te jedenacie piter. 'otem na"ryzmoliam jeszcze ten list. *a penym "odzie. %einz #aktycznie si z"osi i zadzwoni z dou w umwiony sposb. (yjam z sza#y majtki z 6a#tem, ktry sama zrobiam, zapakowaam to razem z listem do plastikowe"o woreczka od suszarki i spuciam przesyk z okna swoje"o pokoju. ;dao si. %einz woy do rodka towar. 'ar osb zaczo si ju przy"lda< tej naszej dziwnej zabawie. 1le %einz wcale si tym nie przej, a mnie i tak byo wszystko jedno. /ylaam tylko o dziace. +opiero jak z okna dziewite"o pitra wyc6yli si jaki szczeniak i zacz apa< za sznurek, wpadam w kompletn panik. !aczam si wydziera< jak "upia i prbowaam odsun< sznurek, eby nie m" "o dosi"n<. *iesamowicie si baam o swoj 6er. ( ko=cu miaam j ju na "rze i wanie si zabieraam, eby pod"otowa< dziak, kiedy zadzwoni tele#on. %einz. 'owiedzia, e zaszo nieporozumienie. /ajtki miay by< noszone. /iaam ju swoj dziak i waciwie byo mi ju wszystko jedno. Peby mi nie zawraca "owy, rzuciam mu z okna najstarsze "acie, jakie znalazam w koszu z brudn bielizn. !awiesiy si na jakim krzaku. *ajpierw %einz uciek, ale potem podkrad si z powrotem, eby je ci"n<. en %einz to by kompletnie sko=czony #acet. !upena szajba. Eak si potem

dowiedziaam, w czasie jak by ten numer ze sznurkiem, ju od trzec6 ty"odni mieli na nie"o nakaz aresztowania. yle tylko, e "liny nie miay czasu "o przyskrzyni<. 1dwokat %einza mwi mu nawet, e ju z nim kiepsko. 1le jeli szo o dziewczyny, to %einz dostawa kompletne"o zajoba. /usiaam zeznawa< na je"o procesie jako wiadek. 'owiedziaam wtedy ca prawd. ( ko=cu %einz by mi waciwie tak samo obojtny, jak kady klient. 1le mimo wszystko nie c6ciaam "o obcia<, bo mi "o byo al. ( kadym razie wcale nie by "orszy od innyc6 klientw, ktrzy dawali narkomankom pienidze i wiedzieli dokadnie, e one i tak wydadz to na 6er. 0y nawet w "orszej sytuacji od innyc6, bo autentycznie mia zajoba na punkcie modyc6 dziewczyn. (ydaje mi si, e bardziej nadawa si do psyc6iatry ni do kicia.7 owar od %einza wystarczy mi jako na tyc6 par dni, kiedy ojciec zamyka mnie w domu. 5zyli z odtrucia nici. 'ierwsze"o dnia, kiedy ojciec nie zamkn drzwi na klucz, prysnam. 5ay tydzie= byam na trasie, zanim ojciec znowu mnie znalaz i znowu zabra do domu. !nowu mylaam, e mnie stucze. 1le on by tylko jeszcze bardziej zrozpaczony. 'owiedziaam mu wtedy, e sama nie dam rady. *ie ma siy, eby czowiek wydoli, jak przez cay dzie= siedzi kompletnie sam. 0absi nie yje. +etle# siedzi. Stella siedzi. .powiedziaam mu o Stelli. Pe majc te swoje czternacie lat wanie ko=czy si w pudle. Syszaam to od takiej jednej dziewczyny, ktra siedziaa z ni w jednej celi, a teraz j wypucili, Stella cay czas c6ciaa si zabi<. Eedyne oparcie znalaza w terrorystkac6, ktre siedz w tym samym pudle. Stella rozmawiaa ju podobno par razy o &12?ie z /onik 0arberic6 i dostaa kompletne"o #ioa na punkcie tej #acetki. (ielu narkomanw uwaa terrorystw za obdnyc6 ludzi. 0yli tacy, ktrzy zanim wsikli w narkomani, prbowali wej< do jakiej "rupy terrorystycznej. 1 jak byo to uprowadzenie Sc6leyera, to mnie te to jako tak wzio. (aciwie jestem przeciwna wszelkiej przemocy. *i"dy bym nie umiaa komu co zrobi<. &obio mi si niedobrze na widok przemocy. 1le wtedy pomylaam sobie, e ci z &12?u moe naprawd wiedz, co robi, bo przecie w tym kurewskim spoecze=stwie tylko przemoc mona co zmieni<. a 6istoria o Stelli strasznie ojca rbna. ( ko=cu stwierdzi, e j wyci"nie z kicia i adoptuje. (mwiam mu, e razem ze Stell na pewno mi si uda zrobi< odwyk. 56wyci si tej nadziei jak toncy brzytwy. )diotyczna nadzieja. 1le skd m" wiedzie<, jak trzeba dziaa<J .czywicie, e wszystko robi nie tak, przez ten czas, jak byam u nie"o. 1le robi
7 %einz K skazany zosta 74 )) 789: przez Sd $rajowy w 0erlinie na trzy i p roku pozbawienia wolnoci za przekazywanie 6eroiny 56nstiane i 0absi oraz za kontakty seksualne z nieletni.

wszystko, co m". ak jak mama. .jciec polecia zaraz zrobi< pieko w urzdzie dla nieletnic6 i #aktycznie udao mu si wyci"n< Stell z puda. 'syc6icznie i #izycznie "onia autentycznie resztkami. 0ya w jeszcze "orszym stanie ni przed wpadk. $iedy do nas przysza, nie byam jeszcze zupenie LczystaM, c6ocia twardo to sobie postanowiam i jeszcze te"o same"o dnia za<paymy razem, i tak by zreszt sama zacza adowa<. ylko przez pierwsze dni rozmawiaymy jeszcze powanie o odwyku. 'otem szybko wykapowaymy, e we dwie moemy robi< moje"o ojca w konia jak c6cemy. 'odzieliymy midzy siebie zadania. *a zarobek te c6odziymy czsto na zmiany. samoc6odziarzy. (szystko zwisao mi tak dokadnie, e nawet si ju nie baam wsiada< do obcyc6 wozw. rzymaymy si w tej robocie we cztery. .prcz Stelli i mnie jeszcze dwie iny. 'rzypadkowo obie miay na imi ina. Eedna z nic6 bya jeszcze o rok modsza ode mnie. 5zyli, e miaa akurat dokadnie czternacie lat. 'racowaymy zawsze co najmniej we dwie. $iedy jedna odjedaa samoc6odem, dru"a spisywaa numery w taki sposb, eby #acio to widzia, bo wtedy od razu mu si odec6ciewao ewentualnyc6 sztuczek. 0ya to te jaka oc6rona przed al#onsami. Kliniarzy w o"le si nie baymy. &adiowozy przejeday spokojnie obok, "liniarze czsto kiwali do nas przyjanie. Eeden z nic6 by nawet moim staym klientem. Strasznie zabawny #acet. 5i"le c6cia mioci. !a kadym razem trzeba mu byo wyjania<, e to, co robi, to przecie praca, a nie mio<. )nnym klientom te trzeba to byo wyjania<. (ikszo< miaa zawsze oc6ot ze mn po"ada<. *a pocztek zawsze ta sama "adka. Eak to jest, e taka adna dziewczyna posza na ulicJ 'rzecie naprawd wcale nie musz i takie tam. o mnie zawsze najbardziej wpieprzao. 'otem c6cieli mnie ratowa<. *ormalnie dostawaam o#erty matrymonialne. 1 przecie taki #acet doskonale si orientowa, e wykorzystuje tra"edi narkomanw, eby si zaspokoi<. Strasznie byli zakamani wszyscy ci #aceci. ;waali, e mo" nam pomc, a sami mieli ca kup problemw, z ktrymi nie dawali sobie rady. *ajczciej to byli tacy, co nie mieli odwa"i pj< do zawodowyc6 dziwek. acy, co w o"le maj jakie problemy z kobietami i dlate"o bior si za dzieci. .powiadali, jacy strasznie s s#rustrowani przez ony, rodziny i cae to swoje ycie, w ktrym nic si nie dzieje. 5zasem nawet wy"ldao na to, e troc6 nam jakby zazdroszcz, w kadym razie te"o, e jestemy jeszcze takie mode. 56cieli wiedzie<, co jest teraz modne u modziey, jakiej muzyki si suc6a, co si nosi, jakie modzieowe wyraenia. Eeden #acet, taki pod pi<dziesitk, koniecznie c6cia c6ocia raz sprbowa< 6aszu, 'olowaymy wycznie na $ur#Crstendamm na

bo twierdzi, e teraz wszyscy modzi to pal. (ic za dodatkow #ors przeleciaam z nim p 0erlina, zanim udao mi si przydyba< jakie"o 6andlarza, ktry mia 6asz. *i"dy nie zwrciam na to uwa"i, ale to obd, 6eroina j bya na kadym ro"u, a 6aszu za c6oler. Peby kupi< odrobin, potrzebowalimy prawie trzec6 "odzin. 2acet wypali potem w wozie jointa i by wniebowzity, e pali 6asz. ( o"le spotykao si rnyc6, zabawnyc6 i wrednyc6. Eednemu trzeba byo przez cay czas puka< w stalow szyn w nodze. (stawili mu po wypadku motocyklowym. Eeden znowu azi z papierem, ktry wy"lda na urzdowe zawiadczenie 0yo tam powiadczone piecztk, e #acet jest bezpodny. 56cia tylko bez kondona. *ajbardziej wredny #acet owiadcza, e jest z a"encji reklamowej i c6ce zrobi< zdjcia prbne. ( samoc6odzie wyci"a spluw i da pene"o serwisu za #riko. *ajbardziej to c6yba lubiam studentw, ktrzy przyazili na dziewczyny piec6ot. +osy< zakompleksione typy. 1le z nimi przynajmniej c6ciao mi si "ada<. . tym kurewskim spoecze=stwie. ylko z nimi c6odziam na c6at. ! innymi robiam to w samoc6odzie albo szo si do pensjonatu. aki pokj kosztowa #aceta dodatkowo co najmniej dziesi< marek. +ostawiali wtedy specjalnie dla nas tapczan, bo ze wieo posane"o podwjne"o ka nie wolno byo korzysta<. o byo aosne. !e Stell porozumiewaam si zaszy#rowanymi napisami, ktre smarowao si na supac6 o"oszeniowyc6 czy pustyc6 tablicac6 na plakaty. Std przy zmianie zawsze wiedziaymy, co dru"a z nas wanie robi i co mj stary wymyli nowe"o, eby nas skontrolowa<. $iedy wpadaam w parszywy nastrj, aziam czasem do takie"o lokaliku, ktry nazywa si L een 56allen"eM. Specjalnie wybrali ten punkt koo LSounduM i $ur#Crstenstrasse, eby nawraca< takie jak ja. /ona byo u nic6 dosta< broszurki i ksiki o nieletnic6 prostytutkac6 i narkomankac6 w 1meryce, ktre L een 56allen"eM nawrci na dro" wiodc ku 0o"u. 56odziam si tam wy"ada<, wypi< 6erbat czy zje< buk ze smalcem. Eak tylko zaczynali pieprzy< o 0o"u, od razu si zmywaam. ( "runcie rzeczy tam te c6cieli nas tylko wykorzysta<, bo c6odzio o to, eby, jak ju kompletnie nie bdziemy widzie< wyjcia, wci"n< nas do sekty. !araz obok byo na $ur#Crstenstrasse takie biuro komunistw. 5zasami czytaam, co wywieszali w witrynie. (yc6odzio na to, e c6c kompletnie zmieni< spoecze=stwo. 'odobao mi si to. 1le w mojej sytuacji ic6 6asa te nie na wiele mi si mo"y przyda<. 'otem o"ldaam sobie wystawy wielkic6 sklepw?meblowyc6 przy $ur#Crstenstrasse i Kent6iner Strasse. .d razu wracay marzenia o wasnym mieszkaniu z +etle#em. Eeszcze bardziej mnie to wtedy dobijao.

!nalazam si ju waciwie w najniszym punkcie narkoma=skiej kariery. Eak nie szo z samoc6odziarzami, to braam si za kradziee. akie drobne, bo kompletnie nie nadaj si na tak robot ? mam za sabe nerwy. *awet mnie raz paru <punw prbowao namwi< na wam, ale miaam za wielkie"o cykora. /j najwikszy wyczyn to byo wybicie kastetem szyby w samoc6odzie i zabranie przenone"o radia. *ajczciej poma"aam innym skrci< tre#ny towar. 'rzewoziam te tre#ne rzeczy prawdziwym przestpcom. (oziam to wszystko do skrytek ba"aowyc6 na dworcu !oo albo, jak byo trzeba, zabieraam stamtd. +ostawaam za to co najwyej dwadziecia marek. 1 przecie byo to o wiele bardziej niebezpieczne od samej kradziey. 1le po prostu powoli przestawaam kontaktowa<. ( domu okamywaam ojca i kciam si ze Stell. ;mwiam si z ni, e dzielimy si robot i 6er. . to najczciej byy ktnie. 0o kada z nas mylaa, e dru"a prbuje j wyliz"a<. .jciec oczywicie znowu od dawna wiedzia, co si ze mn dzieje. 1le by ju kompletnie bezradny. Ea zreszt te. (iedziaam tylko tyle, e rodzice nie mo" mi ju pomc. ( szkole nie mo"am wydoli<. /imo, e olewaam wszystkie zajcia. *ie mo"am znie< same"o siedzenia tam. ( o"le nicze"o ju nie mo"am znie<. *ie mo"am ju azi< na robot, nie mo"am krci< si na luzie midzy swoimi, nie znosiam ojca. !nowu byo jak dawniej. Krobowy nastrj. /yli samobjcze. 'rzecie wiedziaam ju, e du"o tak nie poci"n. 1le cay czas byam jeszcze za wielki tc6rz, eby sobie wadowa< Lzoty strzaM. 5i"le jeszcze szukaam jakie"o wyjcia. /ylaam nawet, eby si dobrowolnie z"osi< do wariatkowa. +o lecznicy 0on6oe##er, czy jak si mwioF 0onnies &anc6. !"osi< si tam to ju dla <puna waciwie koniec. 0onnies &anc6 to by prawdziwy postrac6 narkomanw. 0yo nawet takie powiedzenieF lepiej cztery lata puda ni cztery ty"odnie 0onnies &anc6. *iektryc6 po szpitalu przymusowo wysyali do 0onnies &anc6 i oni potem opowiadali potworne 6istorie. 1le cakiem naiwnie pomylaam, e jak si dobrowolnie z"osz do takic6 6ycli, to kto zwrci na mnie uwa". Eaki ;rzd do Spraw *ieletnic6 czy kto tam jeszcze musi wtedy zauway<, e jest taka narkomanka, ktre "watownie potrzebuje pomocy, i, e rodzice kompletnie nie byli w stanie jej pomc. a decyzja z"oszenia si do 0onnies &anc6 bya jak prba samobjstwa ko"o, kto w duc6u ma nadziej, e jednak znowu si ocknie, eby wszyscy mo"li mwi<F 0iedulka, "dybymy si tylko o ni bardziej zatroszczyli, ju ni"dy nie bdziemy dla niej tacy niedobrzy. $iedy ju si zdecydowaam, poszam z tym do mamy. 'ocztkowo traktowaa mnie

bardzo c6odno, bo jednak jako tak jakby mnie ju spisaa na straty. .d razu si rozryczaam, ale tak naprawd. 'otem prbowaam jej opowiedzie< wszystko o sobieZ dosy< wiernie. (tedy ona te si rozpakaa, obja mnie ramieniem i przytulia do siebie. .bie serdecznie sobie popakaymy. /oja siostra te si ucieszya, e znowu jestem w domu. Spaymy razem w moim starym ku. 'o jakim czasie zapa mnie "d. !aczo si kolejne odtrucie. *awet nie wiedziaam, ktry to ju raz. 56yba ju zdyam pobi< rekord wiata w iloci odwykw. ( kadym razie nie znaam niko"o, kto by tyle razy dobrowolnie si odtruwa, co ja. i to bez szansy powodzenia. (szystko byo prawie tak samo jak za pierwszym razem. /ama znowu wzia wolne i przynosia mi wszystko, co c6ciaamF Ualium, wino, puddin", owoce. (reszcie czwarte"o dnia zawioza mnie do 0onnies &anc6. *aprawd te"o c6ciaam, bo przecie byam pewna, e inaczej ju jutro znowu sobie waduj. .d razu musiaam si rozebra< do "oa i zaprowadzili mnie do kpieli. Eak trdowat. ( dwc6 wannac6 kpali wanie dwie kopnite baby. (sadzili mnie do trzeciej i musiaam si wypucowa< pod kontrol. *ie dostaam ju z powrotem ubrania. !amiast te"o dali mi jakie "acie, ktre wisiay mi a "dzie pod kolanami i ktre musiaam bez przerwy podtrzymywa<, eby nie zjec6ay. +o te"o jak mocno znoszon koszul nocn. 'otem wzili mnie na oddzia na obserwacj. 0yam jedyna normalna na sze<dziesit bab. (szystkie byy zdrowo trzepnite. ! wyjtkiem jednej. *azywali j 'iippi. 'iippi przez cay czas miaa co do roboty. Staraa si by< jak najbardziej przydatna i wyrczaa piel"niarki w czym tylko mo"a. ! 'iippi sobie "adaam. *ie wy"ldaa na wariatk, tylko jako tak wolno mylaa. Eu pitnacie lat bya tu na obserwacji. 'itnacie lat temu rodzinka wpakowaa j do 0onnies &anc6. *ajwyraniej ni"dy jej tu na nic nie leczyli. !wyczajnie zostaa ju na obserwacji. /oe dlate"o, e tak si tu przydawaa. 'omylaam sobie, e co tu musi by< nie w porzdku, jak si trzyma ko"o pitnacie lat na obserwacji tylko dlate"o, e troc6 wolniej myli. *astpne"o dnia wizytowa mnie cay zesp lekarzy. o znaczy wikszo< tyc6 apiduc6w, ktrzy bezczelnie "apili si na mnie w tej koszulinie, to byli pewnie studenci. Sze# caej tej bandy zada mi kilka pyta=, a ja cakiem naiwnie zaczam mwi<, e za par dni c6ciaabym pj< na leczenie, a potem "dzie do jakie"o internatu w &2*, eby zrobi< matur. 5o c6wil mwi Ltak, takM, pewnie jak to zwykle w rozmowie z wariatami. $iedy ju pooyam si z powrotem do ka, zaczy mi si przypomina< wszystkie kaway o wariatac6. !aczam si zastanawia<, czy nie na"adaam jakic6 "upot, bo patrzyli na mnie, jak na takie"o, co mwi, e jest *apoleonem. *a"le poczuam strac6, e tak jak

'iippi na zawsze zostan na obserwacji, a zupenie skapcaniej w tej starej koszuli nocnej i potwornyc6 "aciac6. 1le po dwc6 dniac6 przenieli mnie z obserwacji na oddzia 0, bo nie miaam ju adnyc6 objaww. +ostaam z powrotem swoje ac6y i nawet pozwolili mi je< noem i widelcem, a nie yk dla dzieci, jak na obserwacji. *a oddziale byy jeszcze trzy inne narkomanki, ktre znaam z miasta. (e cztery siadaymy zawsze przy jednym stoliku, ktry reszta od razu zacza nazywa< Lstolikiem terrorystek. Eedna z tyc6 dziewczyn, Iian, miaa ju spore dowiadczenie wizienne. e twierdzia, e w 0onnies &anc6 jest "orzej ni w kiciu. 'rzede wszystkim dlate"o, e tam nie ma adnyc6 kopotw z dojciem do 6ery, a tutaj strasznie trudno. Eak na razie byo cakiem wesoo, bo byymy we cztery. /imo to powoli zaczynaam wpada< w panik, bo aden lekarz nie potra#i mi rozsdnie odpowiedzie<, kiedy pjd na terapi. /wili tylko Ljeszcze si zobaczyM i inne takie, jak do wariatw. ;mowa z mam i z ;rzdem do Spraw *ieletnic6 bya taka, e w 0onnies &anc6 mam zosta< cztery dni, eby mieli pewno<, e ju jestem odtruta. 1 potem mieli mnie skierowa< na terapi. ymczasem mimo, e sama si odtruam i przyszam tu prawie LczystaM, o terapii jako cic6o. *aj"orsze stao si po paru dniac6. 'rzynieli mi jaki papier, "dzie miaam podpisa<, e zostan w zakadzie dobrowolnie przez trzy miesice. .czywicie odmwiam i c6ciaam, eby mnie natyc6miast wypucili. 'owiedziaam, e z"osiam si dobrowolnie, wic mo" std wyj<, kiedy mi si spodoba. (tedy przyszed ordynator i powiedzia, e jak nie podpisz z"ody na trzy miesice, to zaatwi przymusowy pobyt na sze<. 5zuam si kompletnie wyrolowana. !aczam si potwornie ba<. *a"le uwiadomiam sobie jasno, e jestem kompletnie zalena od tyc6 idiotycznyc6 lekarzy. Skd mo"am wiedzie<, jak mi tu wykombinuj dia"noz. /o"li mi wklei< jak cik neuroz albo nawet sc6izo#reni czy nie wiem co jeszcze. Eako pacjent wariatkowa czowiek nie ma nawet najmniejszyc6 praw. *ormalnie pomylaam sobieF no to bdzie z tob jak z 'iippi. *aj"orsze, e na"le sama ju nie wiedziaam, na ile jestem wariatk, a na ile nie. *euroz miaam w kadym razie bankowo. ! rozmw w poradniac6 dowiedziaam si przynajmniej tyle, e na" to neuroza, dziaanie z przymusu. /ylaam o tym wszystkim, co dotyc6czas robiam. e wielokrotne odtrucia i od razu znowu to samo, c6ocia dokadnie wiedziaam, e kiedy sama si tym zabij. 5ay ten sy#, jakie"o zdyam narobi< w swoim krtkim yciu, to, co wyprawiaam z mam, to, jak odnosiam si do innyc6 ludzi. *ormalne

to nie byo na pewno. o znaczy, e musz mie< zdrowe"o pierdolca. (tedy zaczam si ju tylko zastanawia<, jak tu ukry< przed lekarzami i piel"niarkami, e nie jestem tak cakiem normalna. Siostry traktoway mnie jak czubka, czyli tak jak reszt czubkw. /usiaam niesamowicie bra< si w "ar<, eby nie rea"owa< a"resywnie. $iedy przyc6odzili lekarze i zadawali pytania, to staraam si odpowiada< tak, jak ni"dy bym normalnie nie odpowiedziaa. ! caej siy staraam si nie by< sob, tylko kim zupenie innym, kim normalnym. Eak lekarze potem odc6odzili, to czuam, e mwiam akurat wszystko nie tak, jak trzeba. Pe teraz to mnie ju wezm za kompletnie sztac6nit. Eedyne, co mi zalecili w ramac6 terapii, to robienie na drutac6. 1 na to kompletnie nie miaam oc6oty. !reszt, nie wierzyam, e mi to co moe pomc. ( oknac6 byy oczywicie kraty. 1le nie normalne kraty, jak w pudle, bo to przecie byo co inne"o, tylko takie adne, ozdobne. (ykombinowaam, jak trzeba krci< "ow, eby j wytkn< przez te ozdobne wy"icia i tak naprawd patrzy< jak przez zwyke okno. 5zasem caymi "odzinami tak sobie staam i "apiam si z, elaznymi prtami wok szyi. 'owoli zbliaa si jesie=, licie robiy si te i czerwone, so=ce stao ju dosy< nisko na niebie i jak "odzin wiecio midzy dwoma drzewami prosto w moje okno. 5zasem przywizywaam blaszan tack na wenianej nici, spuszczaam j z okna i uderzaam o cian. 1lbo przez cae popoudnie bezskutecznie prbowaam przyci"n< sznurkiem uplecionym z weny jak "a, eby zerwa< listek (ieczorami mylaam sobieF Eeli nawet nie miaa wira, to teraz "o ju masz. *ie wolno mi byo nawet wyj< do o"rodu, eby poazi< w keczko z reszt bab. $ady terrorysta ma prawo raz dziennie wyj< na wiee powietrze. 1 ja nie miaam. )stniao niebezpiecze=stwo ucieczki. Susznie uwaali. ( jakiej sza#ie znalazam star pik do no"i. $opaam ni bez przerwy w zamknite szklane drzwi i miaam nadziej, e si zbij. 1 mi zabrali pik. (aliam "ow w szyby. 1le oczywicie wszystkie byy z pancerne"o szka. 5zuam si jak dzikie zwierz w mikroskopijnej klatce. 5aymi "odzinami aziam wzdu cian. $tre"o razu pomylaam, e ju duej nie wytrzymam. /usiaam pobie"a< *o i po prostu zaczam biec. Iataam tam i z powrotem po korytarzu, a do kompletne"o wyko=czenia, kiedy ju normalnie nie mo"am. !wdziam skd n i noc wydubaymy, razem z Iian, kit z takie"o zamknite"o, ale nie zakratowane"o okna. Szyba nie dr"na nawet na milimetr. *astpnej nocy rozebraymy na kawaki ko i prbowaymy wyama< kraty z jedne"o otwarte"o okna.

&eszt bab z sali tak ju wytresowaymy, e nawet nie prboway podskakiwa<. *iektre z nic6 #aktycznie uwaay nas za terrorystki. .czywicie caa ta zabawa bya kompletnie bezsensowna, narobiymy w dodatku takie"o 6aasu, e przydybali nas ci z nocne"o dyuru. 'o tyc6 wszystkic6 moic6 numerac6 w tym zakadzie nie miaam ju nadziei, e mnie kiedykolwiek wypuszcz. (yka=czaam si coraz bardziej. &e"eneracja or"anizmu bya tylko pozorna. $adun mi urs jak diabli. warz wyblaka, i zapadnita, a jednoczenie obrzmiaaZ jak patrzyam w lustro, to mi wy"ldaa na twarz ko"o, kto ju odkiblowa swoje 7O lat w 0onres &anc6. 'rawie w o"le nie sypiaam. *o bo prawie co noc co si na oddziale wyrabiao, i ci"le si baam, e prze"api jak okazj do ucieczki. /imo, e to byo bez sensu, co rano szykowaam si zupenie tak, jakbym zaraz miaa i< na miasto. ! niesamowit wytrwaoci szczotkowaam sobie wosy, malowaam si i zakadaam marynark. &az przyszed nawet kto z ;rzdu do Spraw *ieletnic6. e powiedzia tylkoF ? !obaczymy. ? 1le przynajmniej dowiedziaam si przez nie"o, "dzie siedzi +etle# i jaki ma numer sprawy. .d razu siadam i napisaam mu parostronicowy list. Eak tylko "o oddaam, zaraz wziam si za nastpny. *areszcie znowu mo"am si porzdnie wy"ada<. 56ocia waciwie w listac6 nie mo"am tak cakiem. 0o przecie je czytali. 'rawdopodobnie ju w 0onnies &anc6, a ju na pewno ci u +etle#a. 5zyli, e w listac6 te musiaam "a< na pot". Pe w o"le ju nie czuj poci"u do adnyc6 narkotykw i tak dalej. +ostaam potem od +etle#a cay stos listw naraz. 'isa, e c6olernie "upio po"ra z t kradzie euroczekw, ale, e zrobi to tylko po to, eby pojec6a< na odwyk do 'arya. 56cia mi zrobi< tym niespodziank, bo przecie razem ni"dy bymy nie dali rady. +etle# pisa, e niedu"o wyc6odzi i z"asza si na leczenie. .dpisaam, e ja te niedu"o zaczynam, i oboje pisalimy sobie, e po kuracji wynajmiemy razem mieszkanie. Eak wida<, w tyc6 listac6 znowu snulimy te nasze marzenia o rajskim yciu po leczeniu. 1 przy tym wszystkim, jak nie pisaam akurat listu do +etle#a, to mi si wydawao, e ju ni"dy std nie wyjd. /iaam jeszcze jedn prawdziw szans. .dnowi mi si polip i codziennie mwiam lekarce, e musz mnie wysa< do szpitala na operacj, bo ju nie wytrzymuj z blu. *o i ktre"o dnia rano rzeczywicie przewieli mnie pod nadzorem do szpitala &udol# -irc6ow. 'o badaniu kazali mi od razu zosta<, bo rzeczywicie byo dosy< kiepsko. Syszaam nieraz od innyc6 narkomanw, jak si pryska ze szpitala. (ystaraam si o przepustk do parku. o jest takie zezwolenie na wyjcie do parku przy szpitalu. .czywicie narkomanom nie tak atwo wydbi< tak przepustk. 1le jest na to jeden "enialny "reps. 'oszam do takiej miej skonookiej piel"niarki i powiedziaam, e strasznie bym c6ciaa jako pomc i powozi<

troc6 po parku biedne staruszki, ktre nie mo" ju same c6odzi<. Siostrzyczka nicze"o nie podejrzewaa i powiedziaa, e to strasznie mie, e si tak przejmuj. .d razu dorwaam jak staruszk, ktra pomylaa pewnie, e jestem bardzo dobre dziecko, wywiozam j do parku i powiedziaam do niejF ? 'oczekaj c6wilk, babciu, zaraz wrc. 1 za moment byam ju po dru"iej stronie siatki. 'oszam na dworzec metra przy 1mrumer Strasse i pojec6aam do !oo. Eeszcze ni"dy nie czuam si tak wolna. .d razu poszam pod polibud "dzie o tej porze krcili si narkomani. 'oaziam sobie troc6 midzy ludmi i przysiadam si w ko=cu do trzec6 modyc6 <punw na awk. 'owiedziaam im, e wanie zerwaam si z 0onnies &anc6. .czywicie niesamowicie im to zaimponowao. /iaam obdn c6cic. Eeden z c6opakw 6andlowa. !apytaam, czyby mi nie odkopsn troc6 na kredyt. 'owiedzia, e jak mu pomo" opc6n< towar, to moe mi co da<. !"odziam si. +a mi troc6. (adowaam sobie od razu w kiblu polibudy. (zitka bya maa, niecae p <wiartki. owar te nie najlepszy. 'oczuam si cakiem #ajnie, ale nie, eby mnie przymulio. !reszt, musiaam kontaktowa<, bo przecie miaam pomc czowiekowi rozprowadza< towar. 56opak by cakiem mody, znaam "o troc6 z %asen6eide. 56odzi jeszcze do szkoy. /" mie< "dzie ze szesnacie lat. .d razu wyczuam, e nie jest za bardzo obcykany w brany. )naczej by mi nie odkopsn dziaki od razu, tylko najpierw musiaabym mu rozprowadzi< towar. !araz potem zorientowaam si, e pod polibud na"le zaroio si od tajniakw. en c6opak kompletnie nic nie zauway. /usiaam podej< do nie"o i powiedzie< szeptemF ? "liny ? bo w o"le nie zaapa, co si dzieje. 'otem poszam sobie wolno w stron dworca !oo, a on szed cic6cem za mn. 'o drodze spotkaam jakie"o <puna, ktry szed z naprzeciwka, i mwi do nie"oF ? 'rzy6amuj, stary. .bawa pod polibud. 1le mo" ci podesa< bezbdny towar. ? !araz podszed do nas ten smarkaty 6andlarz, normalnie jakby ni"dy nic wyci"n z kieszeni cay towar i powiedzia do te"o typa, eby sobie sprawdzi. /ylaam, e padn, jak to zobaczyam. rzysta metrw od nas obawa, a ten palant wyci"a z kieszeni 6er. .d razu podskoczyo dwc6 tajniakw, ktrzy tylko na to czekali. *ie byo sensu ucieka<. en nieopierzony 6andlarz normalnie wzi i wyrzuci cay zapas poporcjowane"o towaru, jaki mia ze sob. (szdzie #ruwa #ioletowy staniol. /yla pewnie, e moe uda mu si wrobi< w 6er te"o <puna albo mnie, i klepa tylkoF, e on nie ma z tym nic wsplne"o. $azali nam si oprze< o samoc6d, z rkami nad "ow, i obszukali nas, czy nie mamy broni, c6ocia adne z nas nie miao wicej ni szesnacie lat. 'rzy okazji jeden z tyc6

#rancowatyc6 "liniarzy musia mi oczywicie przejec6a< ap po cycac6. 1le byam kompletnie spokojna. !dyam sobie wadowa< co trzeba, a po 0onnies &anc6 i tak mnie ju nic nie wzruszao. .d razu zaczam si z"rywa< na dobrze wyc6owan dziewczynk. Eak spisywali moje dane, byli ju nawet dosy< mili. Eeden powiedzia do mnieF ? +ziewczyno, masz ledwie pitnacie lat, co ty tu robiszJ ? Ea na toF ? (yszam si przej<. ? ) przypalam sobie #ajk. .kropnie si wtedy rozzociF ? (yrzu< to natyc6miast. ( twoim wieku to prawdziwa trucizna. ? /usiaam wyrzuci< te"o papierosa. !abrali nas na posterunek przy ,rnst &euter 'latz i wsadzili do celi. en 6andlarz z boej aski od razu pk i zacz wrzeszcze< ? (ypucie mnieR (ypucie mnieR ? !djam marynark, zwinam j w tak jakby poduszk, pooyam si na pryczy i zaczam kima<. akie zatrzymanie to ostatnia rzecz, jakiej bym si mo"a przestraszy<. 1ni przez c6wil si nie baam, e "liny mo" skd wiedzie<, e prysnam z 0onnies &anc6. *o bo na pewno nie zdyli jeszcze z"osi< moje"o za"inicia. (ypucili mnie po jakic6 dwc6 "odzinac6. !nowu poszam pod stowk polibudy. 'o drodze na cae"o zapa mnie moralniak. &ozbeczaam si. !nowu po odtruciu skorzystaam z pierwszej lepszej okazji, eby sobie wadowa<. i nie wiedziaam teraz, dokd mam i<. 'rzecie nie mo" z takimi renicami wparowa< do mamy i powiedzie<F mamusiu. !wiaam. !rb mi jak kolacj. 'oszam do poradni dla narkomanw w dawnej stowce polibudy. 0yli tam #antastyczni ludzie i uspokoili mnie jako na tyle, e zdobyam si na tele#on do mamy. Eako to zniosa, "dy usyszaa, e dzwoni z poradni. 'o drodze do domu poczuam, e mam "orczk. $iedy byam ju w ku, zrobio si ponad czterdzieci stopni. /ama zadzwonia na po"otowie, bo zaczynaam majaczy<. Iekarz c6cia mi da< zastrzyk i na"le poczuam paniczny strac6, bo miaam dosta< zastrzyk w tyek. 'otra#iam ku< si dwa, trzy razy dziennie w przedrami. 1le jak mi ten lekarz wkitowa i" w tyek, to mao nie zwariowaam. Korczka zaraz mi potem spada. 1le byam kompletnie wyko=czona. 0onnies &anc6 doprawio mnie cakiem, zarwno psyc6icznie, jak i #izycznie. $iedy po trzec6 dniac6 mo"am ju wsta<, od razu pojec6aam do poradni. 'o drodze musiaam przej< koo polibudy, "dzie krc si sami narkomani. Knaam przed siebie starajc si w o"le nie patrze< na boki. 'rzez tydzie= codziennie c6odziam do poradni. *areszcie mo"am si "dzie wy"ada<. 'ierwszy raz si zdarzyo, e "dzie mi si dali wy"ada<. +otyc6czas wszyscy bez przerwy mi co truli, i mama, i ojciec, ci ludzie z *arkononu, wszyscy. ( poradni przy o ja,

polibudzie ja musiaam opowiada<, eby samej doj< do te"o, co ze mn jest. Saziam do tej poradni jeszcze wtedy, kiedy byam ju na twarzy ta jak cytryna. Eak raz spotkaam pod stowk paru znajomkw, normalnie uciekli ode mnie i krzyczeliF ? (e spadaj z tym swoim tym pyskiem. *ie c6ciaam uwierzy<, e znowu zapaam taczk. *o bo to zupenie zwariowana sprawa. !a kadym razem, jak naprawd duszy czas nic nie braam i miaam jak nadziej, od razu wyskakiwaa mi ta narkoma=ska c6oroba. $iedy ble brzuc6a stay si ju prawie nie do zniesienia, pojec6aam z mam do kliniki Stie"litz. 56ciaam wanie tam, bo maj bezbdne arcie. 'rzesiedziaam w izbie przyj< dwie "odziny i skrcaam si na krzele z blu. $ada z przec6odzcyc6 piel"niarek mo"a si od razu zorientowa< po moim tym pysku, co jest "rane. 1le one nic. ( poczekalni byo peno ludzi, byy dzieci. Kdybym miaa zakan, mo"am ic6 wszystkic6 pozaraa<. 'o dwc6 "odzinac6 wstaam i zaczam i<. 5ay czas przy cianie, bo byam niesamowicie osabiona, no i te potworne ble. !amierzaam dowlec si jako na oddzia zakany, i kiedy natknam si na jakie"o lekarza, powiedziaam ? potrzebuj jakie ko. *ie c6c tu wszystkic6 pozaraa<. 0o jak pan by< moe raczy zauway<, mam taczk. ? .n na to, e sam nie moe mi tu nic pomc. /usz przez izb przyj<. *o to powlokam si z powrotem. $iedy w ko=cu przyja mnie jaka lekarka, i, eby nie byo zbdnyc6 pyta= od razu jej powiedziaam, e dostaam taczki c6yba od <pania, to usyszaam lodowate ? 0ardzo mi przykro, my si tym nie zajmujemy. !wyczajnie, narkomanami nikt si nie c6ce zajmowa<. *o to z mam z powrotem do tary#y. /ama okropnie kla na lekarzy, e nic nie c6c dla mnie zrobi<. *astpne"o dnia zawioza mnie do szpitala &udol# -irc6ow. .czywicie strasznie mi to nie pasowao, bo przecie raz ju od nic6 prysnam. 'rzyszed jaki mody lekarz pobra< mi krew. .d razu pokazaam mu yy, w ktre i tak nie ma sensu prbowa<F ? u mam zrosty. Pya nie do uytku. /usi pan wej< w t pod spodem. *ie pionowo, trzeba ukonie, inaczej si pan nie wkuje. 2acet popatrzy niepewnie, ale jak byo do przewidzenia i tak sprbowa si wku< w t y ze zrostami. 5i"n i ci"n, a krwi ani ladu, przez t prni w strzykawce i"a zwyczajnie wyskoczya mi z ciaa. 'otem ju za kadym razem pyta mnie najpierw, "dzie si wku<. 'rzespaam dwa dni. Ptaczka nie bya zakana. 5zwarte"o dnia prba wtrobowa bya zupenie nieza, mocz prawie normalny, twarz te powoli zacza mi biele<.

5odziennie miaam dzwoni< do poradni i dzwoniam. /iaam przecie nadziej, e wyl mnie "dzie od razu na leczenie. *o a potem ta "enialna wiadomo<. (ypucili +etle#a. /ama przyprowadzia "o do mnie zaraz na najblisze widzenie w niedziel. (iadomoF wielka rado<, uciski, buzi, pena rozkosz. 56cielimy by< c6ocia c6wil sami i wyszlimy do parku przy szpitalu. /ielimy wraenie, e w o"le nie byo tej rozki. Iedwiemy wyszli, a ju siedzielimy w metrze, kierunek LrynekM. !a"ra te przypadek. .d razu tra#ilimy na znajomka, (il6elm si nazywa, ktremu si uoyo jak rzadko. /ieszka z jednym pedaem, bardzo znanym lekarzem i jednoczenie pisarzem. en lekarz nie do<, e dawa (il6elmowi kup szmalu, to jeszcze posya "o do prywatne"o "imnazjum. *o wic (il6elm od razu odkopsn nam dziak. 'unktualnie na kolacj byam w szpitalu. *astpne"o dnia po poudniu znowu przyszed +etle#. ym razem mielimy due kopoty ze skoowaniem 6ery, tak, e wrciam do szpitala dopiero o wp do jedenastej wieczorem. ymczasem prbowa si ze mn spotka< ojciec, bo nastpne"o dnia znowu mia lecie< do tej swojej ajlandii. 'rzy odwiedzinac6 mama znowu miaa w oczac6 rozpacz. 5zuam si jak ostatnie bydl. ( dodatku przyszed mj #acet z poradni i powiedzia w rozmowie, e c6yba nie ma sensu cokolwiek ze mn robi<. 'rzysi"am sobie i im wszystkim, e naprawd powanie mi zaley, eby przesta<. +etle# te si rozpaka i powiedzia, e to wszystko je"o wina. .d razu z"osi si do poradni Eak przyszed potem w niedziel, to ju wiedzia, e od poniedziaku idzie na leczenie. 'owiedziaamF ? Suc6aj, "enialnie, e udao ci si to jako pc6n<. eraz wszystko bdzie naprawd okay. /nie te skieruj "dzie na leczenie. *a pewno, zobaczysz. *i"dy nie wrcimy w ten sy#. 'oszlimy do parku i powiedziaamF ? 56od, skoczymy na dworzec !oo. /usz tam sobie kupi< jeden taki dreszczowiec. +wa pierwsze zeszyty ju czytaam, a trzecie"o mama ni"dzie nie moe dosta<. +etle# na toF ? +obra, dobra, dlacze"o akurat na dworzec, jakby nie mo"a "dzie indziejJ 'owiedz od razu, e c6cesz za<pa<. 56olernie mnie wpieprzyo, e na"le udaje takie"o waniaka, ktry jak odwyk to na cae"o. 0o autentycznie nie mylaam o <paniu. &zeczywicie c6ciaam sobie kupi< trzeci zeszyt te"o dreszczowca. 'owiedziaamF ? 5o ty, c6ory na pucaJ Ea i <panie. *ie c6cesz, to nie jed. +etle# oczywicie pojec6a. ( kolejce jak zwykle ten sam numer. .d razu ciam si z paroma babsztylami. +etle#owi jak zwykle si to nie podobao i poszed na dru"i koniec

wa"onu. Eak zawsze w tej sytuacji wydaram si na cay wa"onF ? Stary, nie masz co udawa<, e mnie nie znasz. $ady widzi, e nie jeste lepszy ode mnie. ? 'otem znowu posza mi krew z nosa. .d paru ty"odni w metrze zawsze dostawaam krwotoku. 0yam tym wszystkim c6olernie wkurzona i bez przerwy musiaam ciera< t c6olern krew z twarzy. *a szczcie dostaam na dworcu t swoj powie<. .d razu nastrj mi si poprawi i powiedziaam do +etle#aF ? 56od, poazimy sobie troc6. o twj ostatni dzie= na wolnoci. ? .czywicie automatycznie polelimy tam, "dzie s narkomani. Spotkalimy Stell, spotkalimy obie iny. Stella znowu diabelnie si ucieszya, e mnie widzi. 1le z inami byo cakiem niedobrze. .bie na "odzie. 'oszy ze Stell na $ur#Crstenstrasse, ale zapomniay, e jest niedziela. 1 w niedziel po poudniu kompletnie nic tam nie mona podapa<. $lienci wypuszczaj si w tym czasie z onami i dzie<mi i nie maj "owy do tyc6 rzeczy. 5zuam nawet co jakby rado<, e wyszam ju z te"o ba"na. Pe nie musz ba< si "odu ani polowa< na jeleni. Eu od paru ty"odni nie miaam adne"o klienta. 5zuam si lepsza od innyc6 i byam autentycznie zadowolona, a nawet za bardzo. /ylaam sobieF +ziewczyno, po raz pierwszy azisz sobie midzy narkomanami i nie masz c6cicy, eby sobie wadowa<. Stalimy na przystanku autobusowym koo dworca $ur#Crstendamm. .bok nas dwc6 kasztanw, ktrzy ci"le na mnie mru"ali. 'ewnie mimo taczki wy"ldaam jednak najbardziej wieo z caej czwrki, no bo w ko=cu przez dosy< du"i czas waciwie prawie nic nie braam. *ie miaam te na sobie narkoma=skic6 ac6w, tylko normalne ciuc6y nastolatki, ktre poyczyam od siostry, bo take zewntrznie c6ciaam si rni< od narkomanw. ( szpitalu ciam sobie nawet dosy< sporo wosy. $asztany nie przestaway na mnie mru"a<. Spytaam obie inyF ? Eak c6cecie, to mo" ic6 wam przy"ada<. *awet jak tra#icie tylko cztery dyc6y, to wypadnie wam c6ocia po p dziaki na twarz. inom byo absolutnie wszystko jedno, tak ju miay c6cic. *o to kompletnie na luzie podc6odz do kasztanw i mwiF ? 56cecie te dwieJ Ea pyta< dla was. 'i<dziesit marek. 5apitoJ ? 'okazaam na iny. $asztany wyszczerzyy si "upio i mwiF ? *ie, ty dupa, ty 6otel. 0yam na penym luzie, w o"le mnie to nie wpieprzyo, tylko mwiF ? . nie, nawet nie ma mowy. 1le dziewczyny dua klasa. 5zternacie lat. rzeczywicie miaa dopiero 7A lat. $asztany si zapary. !reszt, jak si przyjrzaam obu inom, to nawet si nie dziwiam. *a "odzie iny rzeczywicie nie wy"lday za bardzo apetycznie. (rciam do dziewczyn i powiedziaam, e tak to nic z te"o nie bdzie. 1 potem diabe mnie podkusi. ylko pi<dziesit marek. ? /odsza ina

(ziam Stell na bok i mwiF ? ( tym stanie iny i tak nie maj szans nic podapa<. 1 ju na pewno nie kasztanw. 56od, pjdziemy razem z nimi. (e dwie pod6ajcujemy tyc6 pacanw ile wlezie, a iny szybko zrobi reszt. .ne i tak si dymaj z klientami. !adamy stw i kupimy p "rama. Stella od razu si z"odzia. 1 przecie podobno dla nas obu kasztany to byo ju ostatnie dno. ( kadym razie adna z nas nie przyznaaby si dru"iej, e miaa kiedykolwiek co z kasztanem. 'odeszam do obu inek, powiedziaam im, co wymyliam, i obie od razu byy "otowe si dyma<. ylko +etle# si wkurwi i powiedziaF ? o co, znowu idziesz zarobi<J ? Ea na toF ? +aj spokj. ( o"le palcem nie kiwn. 'rzecie jest nas cztery. ? (yobraaam sobie, e wszystko robi tylko i wycznie z litoci nad inami. /oe i byo w tym troc6 litoci, ale podwiadomie szukaam jakiej okrnej dro"i, eby dorwa< si do 6ery. 'owiedziaam do caej reszty, e trzeba i< do pensjonatu L*ormaM przy *urnber"er Strasse, bo tam s najwiksze pokoje. Kdzie indziej w szstk nawet by nas nie wpucili do pokoju. 'otem poszlimy. *a"le przypata si skd trzeci kasztan. yc6 dwc6 wyjanioF ? $ole"a. e 6otel. *a razie nic nie mwimy, tylko zainkasowaymy stw. Stella z jednym kasztanem posza po towar. !naa jedne"o 6andlarza, ktry sprzedawa najwiksze powki ze wszystkic6. $iedy wrcili z 6er, polelimy dalej ca semk przez auentzien. 'rzodem my we cztery i +etle#, wszyscy pod rce. (ymiatalimy cay c6odnik. !a nami tyc6 trzec6 kasztanw. 1le sytuacja bya troszk napita. .czywicie baa si, e iny c6ciay dosta< 6ery. Stella ani mylaa da<. iny dadz dyla. 'oza tym c6ciaymy si pozby< jako te"o

trzecie"o kasztana, ktry w o"le nie by przez nas zaplanowany. Stella odwrcia si, pokazaa palcem na te"o trzecie"o i powiadaF ? Eak ten kasztan z nami, to my nic. ? 'otra#ia powiedzie< do urka LkasztanM. 1le tyc6 trzec6 zdyo si ju pokuma< i wcale si nie przejli. Stella powiedziaa, e w takim razie trzeba ic6 zwyczajnie wyrolowa< i da< no". 'ocztkowo nie miaam nic przeciwko temu, bo miaam na no"ac6 paskie buty. 'o raz pierwszy od co najmniej trzec6 lat zaoyam buty bez obcasa. e poyczone od siostry. 1le potem zaczam si ama<. 'owiedziaamF ? *a pewno kiedy ic6 znowu spotkamy i sprawa si rypnie. ? !wyczajnie zapomniaam, e miao to by< moje ostatnie popoudnie w tym ba"nie. Stella bya za. !ostaa troc6 z tyu i prbowaa jeszcze raz przekona< kasztanw. 1kurat przec6odzilimy pod kadk dla pieszyc6 przy ,uropa?5enter. $iedy za nami zrobio

si dziwnie cic6o, odwrciam si. 'atrz, a Stelli nie ma. Eakby si zapada pod ziemi. ! caym towarem. $asztany te to zauwayy i zaczy si denerwowa<. 'omylaam tylkoF 5aa Stella. 'oczuam straszn wcieko<. 'omylaam, e mo"a zwia< tylko do ,uropa?5enter i po"naam na "r sc6odami przejcia dla pieszyc6. +etle# za mn. iny ju nie zdyy. $asztany je dorwali. Eak wariatka lataam po ,uropa?5enter. Ea praw, +etle# lew stron. 1ni ladu Stelli. Ea te jej nie znalazam, w dodatku miaam wyrzuty sumienia ze wz"ldu na iny. (idziaam, jak urcy powlekli je do pensjonatu, i czekaam potem na dworze, a iny sko=cz wreszcie t parszyw robot. 56ciaam, eby przynajmniej dostay po tej dziace, na ktr si tak napalay. +omylaam si, "dzie moe by< Stella. 'ojec6aam z jedn in na dworzec metra przy $ur#Crstendamm. *ic si tam prawie nie dziao, bo o tej porze wszystkie <puny przenosz si na "r, do L5ieplarniM przy $ur#Crstendamm. 1le nam c6odzio tylko o Stell i poszymy prosto do dworcowe"o szaletu. Iedwiemy weszy w drzwi, od razu usyszaam Stell w akcji. (anie komu bluz"aa. ( tym szalecie jest od c6olery drzwi, ale od razu wyczuam, w ktrym sraczu siedzi Stella. !aczam wali< piciami w drzwi kabiny i wrzeszcze<F ? Stella, natyc6miast otwieraj, bo ci przyoR +rzwi od razu otworzyy si "watownie. (ysza Stella. /aa dziak. *ic z te"o nie c6c. ? ) zmya si. .czywicie to byo "wno prawda. Stella od razu wadowaa sobie poow te"o, co byo, ebymy jej nie mo"y zabra<. &azem z obiema inami zmieszaymy do kupy resztk z powki "rama razem z tym, co zdyymy ju dokupi<, i podzieliymy sprawiedliwie midzy siebie. 'o odtruciu starczyo mi te"o a zanadto. /iaam kopoty z wstaniem z kibla. 'ojec6aymy do L5ieplarniM. 1 tam znowu Stella w akcji. (anie poredniczya dla jedne"o 6andlarza. /y zaraz do niejF ? ,j, ty, jeste nam jeszcze winna <wiartk. ? +aa nam bez "adania. (ida< miaa troc6 wyrzutw sumienia. 'owiedziaamF ? Eeste ostatnie bydl. *ie c6c mie< z tob wicej nic wsplne"o. 'oszam do L5ieplarniM, wadowaam co moje z tej dziaki od Stelli i kupiam sobie col. Siedziaam samotnie w jakim kcie. o byy pierwsze c6wile od wczesne"o popoudnia, e mo"am sobie troc6 odetc6n<. 'rzez moment miaam nadziej, e przyjdzie +etle#. 'otem zrobio si ju za pno. *o i zaczam rozmyla<. 'ocztkowo byo cakiem niewinnie. /ylaam sobieF 5o za kurewski #art. i *ajpierw robi ci w konia twj jedyny przyjaciel, potem twoja najlepsza przyjacika. 0o midzy ina od razu przylutowaa jej w pysk. Stella, kompletnie przymulona, powiedziaaF ? /acie tu ca swoj

<punami nie ma przyjani. Eeste kompletnie sama. !awsze jeste sama. (szystko inne to urojenie. 5aa ta szarpanina dzisiaj o "upi dziak. 5odziennie jest to samo. o by taki przebysk zrozumienia. /iaam czasem takie przebyski. 1le tylko jak byam na"rzana. Eak nic nie wziam, to byam kompletnie niepoczytalna. +zisiejszy dzie= dostarczy wystarczajcyc6 dowodw. &ozmylaam sobie dalej. *ie byo adne"o dramatu. 0yam cakiem spokojna, bo przecie wadowaam sobie 6ery ile trzeba. +o szpitala nie wrciam. 0yo ju po jedenastej wieczorem. ) tak by mnie zreszt stamtd wykopali i aden szpital ju by mnie nie przyj. Iekarka powiedziaa mamie, e jestem o krok od marskoci wtroby. Eak tak dalej pjdzie, to nie poci"n duej ni dwa lata. ! L+ro"en?in#oM koniec. *ie miaam po co do nic6 dzwoni<, bo byli w staym kontakcie ze szpitalem. !reszt susznie, e nie przyjmuj takic6 jak ja. ( ko=cu w 0erlinie jest tylu narkomanw, ktrzy c6c si leczy<, a tak mao miejsc. Easna sprawa, e miejsca dostan tylko ci, co maj wystarczajco duo siy, znaczy, e mona liczy<, e naprawd wyjd z nao"u. 1 ja do takic6 na pewno nie nale. 56yba po prostu troc6 za wczenie zaczam, eby jako mc si wyrwa<. 0yam zupenie wiadoma. 5akiem na zimno robiam ten bilans, pijc przy tym col. &ozumowaam cakiem praktycznie. Kdzie mam i< na dzisiejsz nocJ /ama zatrzasnaby mi drzwi przed nosem. 1lbo nastpne"o dnia rano wezwaaby policj, eby wsadzili mnie do zakadu wyc6owawcze"o. ( kadym razie ja bym tak na jej miejscu zrobia. .jciec w ajlandii. Stella nie wc6odzia w rac6ub. 5o do +etle#a, to nie miaam nawet pojcia, u ktre"o klienta bdzie dzi nocowa. 1lbo jeli #aktycznie mwi serio z tym odwykiem, to jest u ojca. 1 jutro i tak wybywa na leczenie. 5zyli, e nawet nie mam "dzie przekima<. 1ni tej nocy, ani nastpnej. .statnim razem, kiedy tak trzewo rozwaaam swoj sytuacj, to doszam do te"o, e mam tylko dwie dro"iF albo ostatecznie rzuci< <panie, albo Lzoty strzaM. 1 teraz niestety tej pierwszej ju nie byo. ( ko=cu pi< czy sze< odwykw bez najmniejsze"o rezultatu to c6yba wystarczy. *ie byam ani lepsza, ani "orsza od innyc6 <punw. ( ko=cu dlacze"o akurat ja mam si zmieci< w tyc6 paru procentac6 ludzi, ktrzy wyc6odz z nao"uJ 'rzecie nie jestem adna nadzwyczajna. 'oszam na $udamm i pojec6aam na $ur#Crstenstrasse. Eeszcze ni"dy nie byam tam na zarobku. Wpunki nie aziy tam po nocy, bo za duo si tam krci zawodowyc6 kurew. ( o"le si nie baam. 0ardzo szybko obskoczyam dwc6 klientw i wrciam do L5ieplarniM. /iaam sto marek i kupiam sobie p "rama. o przecie nic nadzwyczajne"o.

*ie c6ciaam i< do szaletu w L5ieplarniM ani na dworcu $ur#Crstendamm. !a duy by tam w nocy ruc6. $upiam jeszcze jedn col i zastanawiaam si, do jakie"o szaletu pj<. 'rzyszed mi do "owy ten przy 0undesplatz. ( nocy nie ma tam ywe"o duc6a. &ano te jest tam waciwie cakiem spokojnie. 'oszam piec6ot do 0undesplatz. *ie baam si. 0yam cakiem spokojna. aki pusty szalet noc ma w sobie waciwie co niesamowite"o. 1le jako tak byo mi tam przytulnie. 5zysto, jasno. (szystko dla mnie jednej. Szalety przy 0undesplatz s najlepsze w caym 0erlinie. $ible s olbrzymie. $iedy wlelimy w sze< osb do jednej kabiny. +rzwi nie maj na dole szpary, tylko doc6odz do samej posadzki. ) nie ma dziur w cianac6. 'oniewa szalety przy 0undesplatz s najlepsze w 0erlinie, ju paru <punw si tam zaatwio. Padnyc6 babsztyli, pod"ldaczy, "liniarzy. *ie byo powodu do popiec6u. *ic mnie nie "nao. ;myam twarz, wyszczotkowaam wosy, dopiero potem wypukaam sprzt poyczony od iny. 0yam pewna, e p "rama wystarczy. 'o ostatnic6 odtruciac6 zawsze starczyo <wier<, eby mnie znokautowa<. eraz miaam ju w sobie ponad <wier<. 1 taczka musiaa dosy< osabi< mi or"anizm. (olaabym oczywicie cay "ram, 1tze zaatwi si jednym "ramem. 1le nie miaam siy na jeszcze dwc6 klientw. Spokojnie wyszukaam sobie najczystsz kabin. 1utentycznie byam kompletnie spokojna. *ie baam si. *i"dy bym nie przypuszczaa, e samobjstwo moe by< tak mao dramatyczne. *ie zastanawiaam si nad dotyc6czasowym yciem. *ie mylaam o matce. *ie mylaam o +etle#ie. /ylaam tylko o tym, e zaraz sobie waduj. Eak zawsze rozoyam swoje szpar"ay po kiblu. (sypaam dziak na yk, ktr te dostaam od iny. *a moment przyszo mi do "owy, e teraz z kolei ja wyroluj in. 0o ona siedziaa w L5ieplarniM i czekaa na swj sprzt. 'otem zauwayam, e nie mam cytryny. 1le towar by dobry, wic si rozpuci i bez te"o. 'oszukaam yy na lewym przedramieniu. (szystko byo waciwie jak zawsze przy adowaniu. yle, e teraz to mia by< naprawd ostatni raz. 'rzy dru"iej prbie weszam w kana. 'okazaa si krew. (adowaam te p "rama. *ie daam rady jeszcze raz wyci"n< toka, eby wadowa< to, co ewentualnie zostao w strzykawce. *ajpierw poczuam, jakby mi co rozrywao serce, a potem, e normalnie wywala mi "rn cz< czaszki. $iedy si ocknam, na dworze byo ju jasno. Samoc6ody 6aasoway jak diabli. Ieaam obok sracza. (yci"nam pompk z przedramienia. 56ciaam wsta< i wtedy poczuam, e praw no" mam jak sparaliowan. /o"am ni troc6 rusza<, ale piekielnie mnie wtedy bolao w stawac6. !waszcza w biodrowym. Eako udao mi si otworzy< drzwi. *ajpierw lazam na czworakac6, potem udao mi si jako podnie<. Skakaam na jednej

nodze, trzymajc si ciany. 'od szaletem stao dwc6 c6opaczkw, takic6 po pitnacie lat. Satynowe marynary, obcise dinsy. +wa mae pedaki. ;cieszyam si, e peday. *ormalnie w ostatniej c6wili mnie podtrzymali, kiedy jak widmo wylazam kutykajc z kibla. .d razu skapowali, co jest, i jeden powiedziaF ? +ziewczyno, co ty wyrabiaszJ ? *ie znaam ic6, ale oni mnie znali z dworca. !aprowadzili mnie na jak awk. 0y niesamowicie zimny padziernikowy ranek. Eeden da mi marlboro. 'omylaamF Vmieszna rzecz, e wszystkie peday pal marlboro albo camele. o pewnie przez te reklamy z pedaowatymi typami. Eako tak w rodku cieszyam si, e nie wypalio z t powk "rama. .powiedziaam tym c6opakom, jak mnie Stella wyrolowaa i, e wadowaam sobie p "rama. 0yli strasznie mili. !apytali, "dzie maj mnie zawie<. !jeyo mnie to pytanie, bo nie c6ciaam si nad tym zastanawia<. 'owiedziaam, eby mnie zostawili na tej awce. 1le trzsam si z zimna i oni powiedzieli, e musz do lekarza, bo przecie nawet nie mo" c6odzi<. *ie c6ciaam adnyc6 lekarzy. .ni powiedzieli, e znaj jedne"o bezbdne"o #aceta, lekarza, te pedaa, do ktre"o mo"liby mnie zawie<. ;spokoio mnie, e to peda. 0o w takic6 sytuacjac6 wicej miaam zau#ania do pedaw. 56opcy zapali tary# i zawieli mnie do te"o lekarza. 2acet by rzeczywicie bezbdny. .d razu zapakowa mnie do ka i zbada. 56cia ze mn po"ada< o <paniu i tak w o"le, ale ja ju z nikim nie c6ciaam "ada<. 'oprosiam, eby mi da tabletki nasenne. +a mi jedn nasenn i par jakic6 innyc6. !araz wyskoczya mi ta moja "orczka i zaczy si krwotoki z nosa. *astpne dwa dni prawie cay czas spaam. $iedy trzecie"o dnia ba=ka znowu zacza mi normalnie pracowa<, nie mo"am te"o wytrzyma<. *ie c6ciaam si nad niczym zastanawia<. /usiaam si zdrowo spry<, eby nie zacz< "wkowa< i nie dosta< wira. Skupiam si na dwc6 mylac6F 'an 0" nie c6cia, eby si teraz przekrcia. *astpnym razem wemiesz bankowo cay "ram. 56ciaam wyj< do ludzi, skoowa< dziak, pokrci< si, o niczym nie myle<, a do prawdziwe"o Lzote"o strzauM. 5i"le jeszcze nie mo"am cakiem normalnie c6odzi<. en lekarz pedzio naprawd strasznie si mn przej. $iedy skapowa, e mnie ju nie utrzyma w domu, skombinowa mi kule. (ypruam od nie"o o kulac6, a po drodze od razu je wypieprzyam. *ie c6ciaam wazi< midzy swoic6 o kulac6. Eak si spryam, to mo"am kutyka< i bez te"o. +okutykaam do dworca !oo i na pocztek zrobiam paru klientw. /idzy innymi by jeden kasztan. (prawdzie nie urek tylko Krek. ( ko=cu, tak waciwie, to nic do

kasztanw nie miaam. 1 ta mieszna umowa 6onorowa pomidzy 0absi, Stell i mn, e ni"dy nie zrobimy te"o z kasztanem, kompletnie mnie przestaa obc6odzi<. (szystko mnie przestao obc6odzi<. /oe miaam te cic6 nadziej, e przyjdzie na dworzec moja mama, eby mnie szuka<. Eakby mnie szukaa, to przyszaby na dworzec. 56yba dlate"o nie poszam na $ur#Crstenstrasse. 1le tak waciwie, to czuam, e teraz to mnie ju nikt nie bdzie szuka. ) przez c6wil pomylaam sobie, jak to byo piknie, kiedy mama jeszcze na mnie czekaa. $upiam dziak, wadowaam i wrciam na dworzec. /usiaam mie< #ors na wypadek, "dybym nie zaapaa si do adne"o jelenia na noc i musiaa i< do 6otelu. (tedy spotkaam na dworcu &ol#a, dawne"o stae"o klienta +etle#a, u ktre"o czsto nocowaam w weekendy. 'rzez ostatnie ty"odnie +etle# znowu mieszka u &ol#a. 1le &ol# nie by ju klientem. .d dawna ju sam <pa i azi na dworzec na zarobek. +osy< ciko mu byo co tra#i<, bo mia ju ze dwadziecia sze< lat. !apytaam "o o +etle#a. &ol# normalnie si wtedy rozbecza. 'owiedzia, e tak, +etle# rzeczywicie jest na leczeniu. ), e kurewsko si yje bez nie"o. &ol# uwaa takie ycie za bezsensowne, te c6cia i< na odwyk, koc6a +etle#a, c6cia si zabi<. akie zwyke pieprzenie kade"o <puna. a "adka o +etle#ie troc6 mnie wpienia. *ie mo"am poj<, o co temu spsiaemu pedaowi c6odzi. 'rzecie on zupenie powanie c6cia, eby +etle# rzuci w c6oler leczenie i do nie"o wrci. *awet da mu klucz do mieszkania. Eak to usyszaam, mao mnie szla" nie tra#i, i mwiF ? Eeste "upi, parszywy kutas. +awa< +etle#owi klucz, eby od razu wiedzia, "dzie moe prysn<, jak bdzie mia kryzys na leczeniu. Eakby "o naprawd koc6a, to by zrobi wszystko, eby +etle# z te"o wyszed. 1le ty jeste zwyky, zasrany peda. &ol# by na "odzie, wic bez trudnoci mo"am "o wyko=czy<. 1le zaraz zrobiam si troc6 milsza, bo wpadam na pomys, e mo" przecie u nie"o zanocowa<. 'owiedziaam mu, e jak mi si da u siebie przekima<, to obskocz jedne"o klienta dla nie"o i kupi mu dziak. &ol# by wniebowzity, e c6ce. u nie"o nocowa<. 0o on zna w o"le tylko dwoje ludziF +etle#a i mnie. Spaam z nim potem na tym je"o #rancuskim ku. (aciwie "odzilimy si bez problemw, bo nie byo +etle#a. ak naprawd to &ol# by w tym wszystkim niesamowicie biedny, c6ocia si nim brzydziam. VmieszneF dwoje koc6ankw +etle#a ley sobie we #rancuskim ku i &ol# co wieczr truje to samo o +etle#ie, jak bardzo "o koc6a. &e"ularnie przed zaniciem si rozkleja i becza. (kurwiao mnie to, ale trzymaam "b na kdk, bo potrzebowaam te"o miejsca w je"o ku. *ic nie mwiam nawet wtedy, kiedy &ol# zacz pieprzy<, e jak obaj

wyjd z nao"u, to urzdzi +etle#owi pikne mieszkanko. ) tak mi ju wszystko wisiao dokumentnie. 'oza tym dotaro do mnie w ktrym tam momencie, e przecie oboje z +etle#em mamy &ol#a na sumieniu. Eakby nas nie spotka, toby zosta sobie zwykym, nieszczliwym, samotnym pedakiem, pracowaby sobie jako operator dwi"u i od czasu do czasu zapijaby te swoje smutki. Kdzie tak przez tydzie= tylko klient, dziaka, klient, dziaka, a w nocy zawodzenia &ol#a. $tre"o dnia rano obudziam si dosy< wczenie, bo kto otworzy drzwi do mieszkania i tuk si po przedpokoju. /ylaam, e to &ol#, i wydaram siF ? 5iszej, do c6olery, spa< nie mona. ? (tedy w drzwiac6 stan +etle#. 'adlimy sobie w objcia, niesamowita rado<. *a"le kojarzF ? wypieprzyli ci z orodka. ? 'rzytakn i wyjani dlacze"o. Eak kady z nowo przyjtyc6 +etle# te mia na pocztek przez trzy ty"odnie budzenie. +la <puna jest prawie niewykonalne, eby by< punktualnym. (stawa< rano zawsze o tej samej porze i od razu do roboty, znaczy budzi< ca reszt, to jest najtrudniejsza rzecz, jakiej mona wyma"a< od <puna. +late"o wanie to robi w orodkac6, eby na tyc6 paru miejscac6 zostali tylko tacy, co rzeczywicie maj jeszcze si. +etle# w kadym razie nie wydoli, trzy razy zaspa i musia zwija< manele. +etle# mwi, e nawet mu si tam podobao. (prawdzie byo dosy< ostro, ale nastpnym razem jako to pc6nie do przodu. 56cia teraz moliwie mao bra< i jeszcze raz ubie"a< si o miejsce. 'owiedzia, e byo tam paru ludzi, ktryc6 znalimy. *a przykad taki 2rank, ktre"o kumpel )n"o wanie si przekrci. /ia czternacie lat. Eak 0absi. !apytaam +etle#a, co teraz zamierza, a on mwiF ? *ajpierw jaka dziaeczka. ? 'oprosiam, eby przynis te dla mnie. !a dwie "odziny by z powrotem. 'rzyprowadzi dawne"o klienta, ktry nazywa si 'iko. 'iko wyj z kieszeni plastikow torebk i postawi na stole. /ylaam, e le widz. 'lastikowa torebka pena 6ery. +ziesi< "ram. *i"dy w yciu nie widziaam tyle 6ery naraz. Eak ju przestaam si dziwi<, zapytaam +etle#aF ? 5o ty, z"upiaeJ +ziesi< "ramw trzyma< w domuJ .n na to ? 0ynajmniej. !aczynam 6andlowa<. !apytaamF ? 1 pomylae ju moe o "liniarzac6J Eak ci jeszcze raz dupn, to masz murowany wyrok. ) par latek z "owy. +etle# na toF ? *ie mam czasu zawraca< sobie "owy "liniarzami. /usz zacz< "wkowa<, jak tu stan< na no"i. ) przesta= mi przynudza<. .d razu zacz scyzorykiem dzieli< porcje i odsypywa< je na mae prostokciki staniolu. 'apierki wydaway mi si o wiele za mae. 'owiedziaamF ? Suc6aj, stary, ludzie a y, suc6aj,

si prosz, eby ic6 kantowa<. /usisz robi< wiksze paczuszki, wsypywa< tyle 6ery, co teraz i porzdnie to rozwakowa<. (y"lda wtedy na wicej. Iudzie kalkuluj na oko. 'rzypomnij sobie proszki do prania. (ielkie opakowanie, a w rodku tylko dwie trzecie proszku. +etle# na toF ? 'rzesta= mi przynudza<. Specjalnie daj duo. ) ludzie to zauwa. (tedy wszyscy bd wiedzieli, e u mnie porcje s wiksze ni normalnie. +opiero wtedy przyszo mi do "owy, eby "o zapyta<F ? y, suc6aj, czyj to waciwie towarJ ? .czywicie dosta od 'iko, te"o drobne"o ajdaczka. 'iko utrzymywa si dotyc6czas z wamw do biur. 1 teraz wanie wyszed warunkowo z kicia i c6cia zrobi< szybk #ors wykorzystujc dobroduszne"o naiwniaka, jakim by +etle#. owar dosta od al#onsw z 'otsdamer Strasse. Stare znajomoci spod celi. 'iko kupi na takic6 warunkac6 jak dostawcy. yle, e nie c6cia sam rozprowadza<, tylko zostawi to +etle#owi. 0o sam nie mia zielone"o pojcia o 6erze i <punac6. .n tylko c6la. Eak +etle# sko=czy porcjowanie, policzylimy <wiartki, powki i jedno"ramwki, ktre porobi. *i"dy nie byam dobra z rac6unkw, ale jeszcze przed +etle#em wyliczyam, e wszystko razem daje tylko osiem "ram. !amiast troszeczk mniej, adowa w paczuszki o wiele za duo. Eakby to tak rozprowadzi, toby musia dopaci< za dwa "ramy. 5zyli znowu wszystko z powrotem do przezroczystej torebki. 'rzy tym oczywicie co tam zawsze zostaje na papierkac6. 'ozwoli mi to zdrapa< do moje"o wasne"o uytku. +etle# zacz teraz robi< due paczuszki i jak wariat rozwakowywa to jeszcze butelk od piwa, eby wy"ldao na wicej. &obi tylko <wiartki i w ko=cu #aktycznie mia dwadziecia pi< sztuk. +wie paczuszki wadowalimy sobie sami, eby sprawdzi<, co to za towar. %era bya naprawd okay. !araz wieczorem polelimy z tym wszystkim do L5ieplarniM. (iksz cz< towaru wzilimy i zadekowali. !akopalimy przy pojemnikac6 na mieci za dyskotek. !awsze mielimy przy sobie co najwyej trzy paczuszki. Eakby bya jaka obawa, toby nas nie dupnli od razu jako 6andlarzy. Szo cakiem niele. .d razu pierwsze"o wieczora rozprowadzilimy pi< "ram. !araz rozeszo si po ludziac6, e towar jest dobry, a porcje przyzwoite. ylko Stella oczywicie mwia wszystkim, e jest do kitu. 1le potem i tak przysza w ac6 i c6ciaa poma"a<. 1 ja, "upia krowa, z"odziam si. !a pi< powek, ktre pomo"a spuci<, dostaa od nas powk. ylko, e przez to dla nas samyc6 nic ju nie zostao. 0o 'iko oczywicie nie dawa nam za robot adnej #orsy. Eak sprzedalimy dziesi< "ram, to ptora "rama byo dla nas. 1le musielimy z te"o opaci< jeszcze pomocnikw. 5zyli, e ostatecznie uzbierao si nam tylko na jedn dzienn porcj. 'iko rozlicza si z nami co rano. (ieczorem mielimy najczciej w kasie okoo dwu

tysicy marek. +la 'iko byo to tysic marek czyste"o zysku, bo przebicie w cenie od porednika do drobne"o 6andlarza wynosi sto procent. /y mielimy z te"o tylko swoje ptora "rama. ( dodatku 'iko nic nie ryzykowa, c6yba, ebymy "o przypucowali. 1le tu 'iko ju si zabezpieczy. !a"rozi, e jeli nas kiedy przyskrzyni i powiemy c6o<by sowo na ten temat, to od razu moemy szykowa< sobie trumn. Ee"o kumple z 'otsdamer Strasse ju nas zaatwi. *awet w kiciu potra#i nas dorwa<. (szdzie maj swoic6 ludzi. Krozi nam al#onsami take na wypadek, jakbymy prbowali zrobi< "o w konia z #ors. (ierzylimy w kade sowo. ) bez te"o diabelnie si baam al#onsw. 'rzynajmniej od czasu, jak storturowali 0absi. +etle# nie c6cia zrozumie<, e ten je"o 'iko niesamowicie nas yuje. wierdziF ? . co ci c6odziJ *ajwaniejsze, e nie musisz ju azi< na zarobek. *ie c6c, eby kiedykolwiek musiaa do te"o wrci<. Ea te mam ju dosy< tyc6 pierdolonyc6 jeleni. *o wic, jaka rozmowaJ (ikszo< tyc6, co rozprowadzali towar, miaa tak samo jak my. *i"dy nie mo"li uskada< tyle #orsy, eby kupi< dziesi< "ram u porednika. 'oza tym nie mieli dojcia. *o bo jak tu zapa< kontakt z al#onsami z 'otsdamer StrasseJ ak, e drobni 6andlarze, ktrzy sami s nao"owcami, najczciej potrzebuj ko"o, kto ic6 opaci 6er. (anie oni wczeniej czy pniej wszyscy ldowali w pudle. +o #acetw w rodzaju 'iko "liny ju nie docieray. 1 taki #acet nie ma najmniejszyc6 problemw ze znalezieniem nowe"o sprzedajce"o, jak mu "liny paru zwin. 'rawie kady <pun "otw by sprzedawa< za dwie dziaki dziennie. ! 6andlem pod L5ieplarniM ju po paru dniac6 zacza si robi< mierdzca sprawa, bo tam jest bez przerwy kupa tajniakw. !reszt i bez te"o nie mo"am ju wytrzyma< napicia. !or"anizowalimy to wtedy inaczej. Ea zostaam pod L5ieplarniM i na"rywaam sobie kupcw, a +etle# urzdowa na dworcu Ste"litz. Eak tra#i mi si c6tny na 6er, to podsyaam "o +etle#owi na dworzec. Kdzie w tydzie= potem, kiedy +etle# znowu zacz jednak krci< si pod L5ieplarniM z towarem w kieszeni, na"le zatrzyma si przy nim jaki wz i #acet z te"o wozu zapyta, jak dojec6a< na dworzec !oo. +etle# tak si spanikowa, e od razu zacz ucieka<. owar rzuci "dzie w krzaki. Eak si zaraz potem znowu spotkalimy, +etle# twierdzi na sto procent, e ten #acet, co "o zapyta, jak dojec6a< do dworca !oo, to "liniarz. 0o przecie nie ma siy, eby kto nie wiedzia, "dzie jest ten dworzec. Sprawa bya parszywa. *a razie w kadym #acecie, ktry krci si po $udammie, wszylimy "liniarza. *ie mielimy nawet odwa"i poszuka< towaru, ktry +etle# wyrzuci.

(ydawao nam si, e "liny tylko na to czekaj i zaraz nas zwin. 'oszlimy do L1t6ener KrillM, eby si naradzi<. *ie mo"limy si nastpne"o dnia rozliczy< z 'iko, bo przecie stracilimy towar. ) tak by nam nie uwierzy w t 6istori. (padam potem na pomys, eby mu powiedzie<, e wyroloway nas jakie kasztany. Pe to kasztany zabray nam cay towar i wszystk #ors. 'owiedziaamF ? 1#era bdzie tak czy tak. (ic moemy spokojnie wyda< ca #ors, ktr ju mamy. ( ko=cu uwaam, e to kurewstwo, e nie mamy z te"o adnej doli, a ten "upi palant zarabia na nas codziennie tysic marek. /usz sobie kupi< jakie ac6y. ( o"le nie mam nic ciepe"o. *ie mo" ca zim azi< w ciuc6ac6, w ktryc6 prysnam ze szpitala. *ie bylimy stworzeni na 6andlarzy. +etle# nie c6cia te"o zrozumie<. ( ko=cu zrozumia przynajmniej tyle, e to zupenie wszystko jedno, czy oddamy 'iko te dwie stwy, czy w o"le nic. *astpne"o dnia zaraz rano poszlimy na pc6li tar". Eak mi si jaki ac6 podoba, to najpierw przymierza +etle#, a potem ja. 56cielimy kupi< tylko takie rzeczy, ktre moemy nosi< oboje, eby w razie potrzeby si wymienia<. ( ko=cu kupiam star czarn kurtk z krlikw, w ktrej +etle# bardzo przyjemnie wy"lda. 'otem kupilimy jeszcze per#umy, ze"ar z pozytywk i par innyc6 rupieci. *ie udao nam si wyda< caej #orsy, bo nie mo"limy si zdoby<, eby kupowa< bez pojcia jakie dro"ie "wno. Iedwie wrcilimy do mieszkania &ol#a, przyszed 'iko. +etle# powiedzia, e jeszcze dzisiaj nic nie bra i, e musi sobie wadowa<, zanim si rozliczy. .czywicie to nie bya prawda, bo jak zwykle wadowalimy sobie zaraz, jak tylko wstalimy. +etle# mia cykora przed t ca szopk z 'iko. 'iko powiedzia LokayM i zabra si do czytania moje"o dreszczowca. +etle# wadowa sobie p "rama i od razu zasn, nawet nie zdy wyj< i"y z yy. *awet si nie zdziwiam, e kima, bo przecie cakiem niedawno waln sobie te z p "rama. (yci"nam mu i" z przedramienia, bo wkurwio mnie, e tak po prostu j zostawi, c6ocia wiadomo, e krew krzepnie w i"le i wtedy nie ma jej potem jak wyczyci<. ( dodatku to nasza ostatnia strzykawka. $iedy potem przecieraam mu lad po i"le watk z alko6olem, zauwayam, e w o"le nie czuj oporu. Eak mu podniosam rk, to opada kompletnie bezwadnie. !aczam potrzsa< +etle#em, eby "o obudzi<. (tedy zsun si bezwadnie z #otela. warz mia popielat, war"i sine. &ozerwaam mu koszul i prbowaam posuc6a<, czy bije serce. 1le nic nie syszaam. ( majtkac6 i w koszuli wyleciaam na korytarz. 'iko krzykn za mnF ? *ie rb adnyc6 numerwR ? !adzwoniam do drzwi jakiej rencistki i powiedziaam jej, e musz

natyc6miast zawiadomi< policj. +zwoni do "lin i mwiF ? /j c6opak nie oddyc6a. 'rzedawkowa. ? 'odaam "linom adres, a tu wpada 'iko i wrzeszczyF ? !ostaw, ju jest przytomny. ? *o to ja do "liniarzaF ? *ie, ju nie trzeba. 2aszywy alarm. ?7 odoyam suc6awk. +etle# lea na plecac6 i oczy mia otwarte. 'iko zapyta, czy "adaam co przez tele#on o narkotykac6 i czy podaam adres. Ea na toF ? *ie, niezupenie. 56yba nie skapowali, o co c6odzi. 'iko powiedziaF ? Eeste "upia, zasrana 6isteryczka. ? !acz si strasznie pieszy<, bi +etle#a po twarzy i kaza mu natyc6miast wstawa<. 'owiedziaam, eby zostawi "o w spokoju. (tedy si rozdar na mnieF ? Stul mord, "upia krowo, i przynie wody. ? $iedy wrciam z kuc6ni, +etle# sta ju o wasnyc6 siac6 i 'iko co mu klarowa. *iesamowicie si ucieszyam, e ju moe sta<, i c6ciaam "o obj<. (tedy +etle# normalnie mnie odepc6n. 'iko spryska mu twarz wod i powiedziaF ? 56od, may, musimy i<. +etle# dalej by zupenie popielaty na twarzy i ledwie trzyma si na no"ac6. 'owiedziaam mu, eby si pooy. 'iko wrzasn znowuF ? Stul mordR ? 1 +etle#F ? *ie mam czasu. ? 'iko podtrzymywa +etle#a i wyszli razem z mieszkania. ( o"le ju nie wiedziaam, co si ze mn dzieje. 5aa si trzsam. *o bo przez c6wil autentycznie mylaam, e +etle# nie yje. 'ooyam si do ka i prbowaam skupi< si nad swoim dreszczowcem. (tedy kto zadzwoni do drzwi. (yjrzaam przez judasza. Kliny. $ompletnie straciam "ow. !amiast prysn< przez okno, otworzyam drzwi. 'owiedziaam, e to ja do nic6 dzwoniam, e mieszkanie naley do jedne"o pedaa, ktry wanie wyjec6a. ), e dzisiaj rano przyszo jakic6 dwc6 modyc6 c6opakw, wstrzyknli sobie co w rami, jeden z nic6 upad, no i wanie wtedy zadzwoniam na policj. Kliniarze c6cieli si dowiedzie<, jak si ci c6opcy nazywali i jak wy"ldali, na to ja co tam im naplotam. Spisali moje dane. !a c6wil mieli ju odpowied z komisariatu i jeden z nic6 powiedziaF ? *o to pjdziesz z nami. Eest meldunek o twoim za"iniciu. Kliniarze byli cakiem przyjemni. 'ozwolili mi zapakowa< do plastikowej torby dwa dreszczowce i napisa< do +etle#a list. *apisaam muF $oc6any +etle#ie, jak si pewnie domylasz, wanie wpadam. +alsze wiadomoci pniej. 5auj "orco. woja 56ristiane. 'rzykleiam to tam do drzwi mieszkania. *ajpierw zabrali mnie na komisariat 2riedric6strasse, a potem do aresztu zbiorcze"o. (sadzili mnie tam do takiej celi jak z westernu. 1utentycznie same kraty zamiast cian. +rzwi zrobione z prtw zamykay si z takim samym 6ukiem, jak u szery#a z +od"e 5ity,

klucz w zamku te z"rzyta tak samo. Staam tak, rkami trzymajc si prtw, i dosy< nieswojo si czuam. *ie c6ciaam si zastanawia<, jak bardzo nieswojo, wic pooyam si na pryczy i zasnam, bo byam dosy< przymulona. 'otem przynieli mi naczynie na mocz do analizy i kubeek do podstawienia, ebym nie obsiusiaa podo"i. $ady, kto przec6odzi, m" sobie ele"ancko zobaczy<, jak sikam. 5ay dzie= nie dostaam nic do jedzenia ani do picia. Kdzie tak wieczorem przysza moja mama. *ajpierw przesza obok kraty i nawet na mnie nie spojrzaa. (ida< miaa co najpierw do zaatwienia z "liniarzami. 'otem otworzyli drzwi do celi, mama powiedziaa Ldobry wieczrM jak do ko"o zupenie obce"o i wzia mnie bardzo silnie pod rk. ( samoc6odzie czeka $laus, #acet mojej mamy. /ama normalnie wepc6na mnie do wozu i siada obok. *ikt si nie odzywa. $laus wida< pobdzi, bo prulimy przez cay 0erlin. 'omylaamF 5ymbay, nawet nie potra#i dojec6a< do $reuzber". $iedy podjec6alimy do stacji benzynowej, powiedziaam do mamy, e jestem "odna i czy by mi nie kupia ze trzec6 batonw z wirkami kokosowymi. (ysiada i kupia, co c6ciaam. 'o dru"im batonie zrobio mi si niedobrze. $laus musia si zatrzyma<, ebym mo"a zwymiotowa<. 'ojec6alimy na autostrad pnocn i ju wiedziaam, e nie jedziemy do domu. /ylaam, e moe do zakadu i, e niedu"o stamtd prysn. 'otem zobaczyam tablic 'ort lotniczy e"el i pomylaamF *o nie, to ju szczyty. 56c ci wywie< z 0erlina. (ysiedlimy na lotnisku. /ama od razu zapaa mnie znowu pod rami. (tedy odezwaam si po raz dru"i od c6wili nasze"o spotkaniaF ? /oe by mnie tak askawie pucia. ? 'owiedziaam to bardzo powoli, akcentujc kade sowo. 'rzestaa mnie trzyma<, ale cay czas bya tu przy mnie. $laus ubezpiecza z tyu i te by czujny. 0yam jaka taka bezwolna. /ylaamF *iec6 robi, co c6c. !e mn i tak nic ju im nie wyjdzie. ak si wtedy czuam. $iedy mama prowadzia mnie do wyjcia, nad ktrym by napis %ambur", rozejrzaam si jednak, czy nie daoby si jako prysn<. 1le byam za bardzo bezwolna, eby prbowa<. %ambur". Strasznie mnie to trzasno. ( takiej dziurze, jakie pi<dziesit kilometrw od %ambur"a, mieszkaa moja babcia, wujek z ciotk i moim ciotecznym bratem. ;waaam ic6 za ostatnic6 kotunw. +om taki wylizany, e normalnie nie do ycia. 1ni pyka. *ieraz "odzinami aziam tam po mieszkaniu na bosaka, a wieczorem miaam takie czyste no"i, e nawet nie musiaam ic6 my<. ( samolocie udawaam, e czytam swoje"o dreszczowca. *awet zmczyam par

stron. /ama dalej milczaa jak kamie=. *awet mi nie powiedziaa, dokd mnie transportuje. $iedy stewardesa wypowiedziaa t swoj #ormukF L/am nadziej, e lot by dla pa=stwa przyjemnyM, zauwayam, e mama pacze. 'otem zacza niesamowicie szybko mwi<, e zawsze c6ciaa tylko moje"o dobra i, e ostatnio jej si nio, e le nieywa w jakiej toalecie, no"i powykrcane, wszdzie naokoo peno krwi, bo jaki 6andlarz mnie zamordowa i musiaa mnie identy#ikowa<. !awsze mi si zdawao, e mama ma jakie zdolnoci parapsyc6olo"iczne. $iedy wieczorem mwia L+ziecko, zosta= w domu, mam ze przeczuciaM, to od razu albo adowaam si w jak obaw, albo kto mnie wyrolowa czy inne jakie a#ery. .d razu przypomnia mi si 'iko, e "o zrobilimy w jajo, i ci je"o kumple al#onsy. 'omylaam sobie, moe rzeczywicie mama uratowaa mi ycie. +alej si ju nie zastanawiaam. *ie c6ciaam po prostu. .d czasu nieudane"o Lzote"o strzauM w o"le nie c6ciaam si ju nad niczym zastanawia<. *a lotnisku w %ambur"u poszam z ciotk, ktra po nas przyjec6aa i z mam do restauracji, bo mama miaa wraca< zaraz nastpnym samolotem. !amwiam #lorida?boy^. *ie mieli na tym zakic6anym lotnisku. 'omylaam sobie, co za dziura z te"o %ambur"a, jeli nie maj nawet #lorida?boy. ( o"le nie wziam sobie nic do picia, c6ocia suszyo mnie jak diabli. 'otem mama z ciotk zaczy mi okropnie tru<. 'rzez p "odziny zrobiy plan cae"o moje"o przysze"o ycia. eraz pjd "rzecznie do szkoy, znajd sobie nowyc6 przyjaci, potem naucz si jakie"o zawodu, a jak ju "o bd miaa, wrc do 0erlina. akie to byo dla nic6 proste i jasne. 'rzy poe"naniu mama znowu zacza paka<. !dusiam w sobie wszelkie uczucia. o byo 7B listopada 7899. /1 $1 5%&)S )1*, 'rzez cay dzie= z trudem udawao mi si panowa< nad sob. ( drodze powrotnej do 0erlina wypakaam z siebie cae napicie ostatnic6 ty"odni. 0yam smutna, ale jednoczenie czuam ul". Smutna, bo musiaam odda< 56ristiane. ;lyo mi dlate"o, e w ko=cu oderwaam j od 6eroiny. *areszcie przynajmniej raz w yciu miaam pewno<, e zrobiam dobrze. 5o najmniej od czasu niepowodzenia z leczeniem w *arkononie zrozumiaam, e 56ristiane ma jakie szans przeycia tylko wtedy, jeli znajdzie si "dzie, "dzie nie ma 6eroiny. $iedy mieszkaa z ojcem, a ja przez ten czas uspokoiam si troc6 i nabraam dystansu do sprawy,

coraz janiej zaczo do mnie dociera<, e w 0erlinie 56ristiane cakiem zejdzie na psy. (prawdzie mj byy m zapewnia mnie, e 56ristiane przestaa ju cokolwiek bra<, ale nie byam ju taka atwowierna. *i"dy bym nie przypuszczaa, e mo" si jeszcze bardziej ba< o ycie 56ristiane ni dotyc6czas. 1le po mierci 0absi, jej koleanki, nie miaam ju ani jednej spokojnej c6wili. ! miejsca c6ciaam wysa< 56ristiane do krewnyc6 w *iemczec6 zac6odnic6. 1le jej ojciec mi przeszkodzi. 'oniewa 56ristiane teraz z nim mieszkaa, zaatwi sobie tymczasowe uprawnienia opieku=cze z prawem decydowania o miejscu pobytu crki. /oje proby na nic si zday. *ie c6cia zrozumie<. /oe dlate"o, e nie mia za sob moic6 dowiadcze=. 1 moe nie c6cia si przyzna< do poraki. ( tym te czasie przesano mi akt oskarenia przeciwko 56ristiane. /iaa mie< proces o naruszenie ustawy o rodkac6 odurzajcyc6. 'ani Sc6ipke z dziau narkotykw uprzedzia mnie o tym tele#onicznie. *a pocieszenie powiedziaa, e nie mam co sobie robi< wyrzutw z powodu 56ristiane. $ady narkoman sam przecie decyduje o tym, co robi. +odaa, zezna wielu narkomanw z dobryc6 rodzin. .ni te maj stan< przed sdem. *ie powinnam si zadrcza<. 0yam nieprzyjemnie zaskoczona, e w akcie oskarenia jednym z dowodw przeciwko 56ristiane jest paczuszka 6eroiny, ktr znalazam kiedy u niej w pokoju. !e zdenerwowania zadzwoniam wtedy do pani Sc6ipke. $iedy pani Sc6ipke obudnie poprosia, ebym przesaa jej t paczuszk do analizy, to oczywicie nawet przez myl mi nie przeszo, e zostanie to kiedy wykorzystane przeciw 56ristiane. Sc6ipke powiedziaa nawetF ? 'rosz nie pisa< nadawcy, wtedy nic nie bdzie mona udowodni<. *ie wydaje mi si suszne, eby modzi ludzie, tacy jak 56ristiane, dostawali wyroki z powodu swoje"o nao"u. 56ristiane nic nikomu nie zrobia. *iszczya tylko sam siebie. $to moe za to sdzi<J *ie mwic o tym, e jak wiadomo, jeszcze aden narkoman si w wizieniu nie wyleczy. 1kt oskarenia by dla mnie jeszcze jednym powodem, eby wysa< 56ristiane do *iemiec zac6odnic6. *a"le zrobiam si zdecydowana jak ni"dy. 'oszam do sdu opieku=cze"o i szcze"owo wyjaniam im ca sytuacj. 'o raz pierwszy kto w urzdzie uwanie mnie wysuc6a. $ompetentny w tyc6 sprawac6 pracownik socjalny, pan illmann, rwnie uzna, e *iemcy zac6odnie bd najlepszym miejscem dla 56ristiane. .bieca te zaj< si spraw miejsca w orodku terapeutycznym, poniewa trudno przewidzie<, ile potrwa ponowne uzyskanie przeze mnie prawa decydowania o miejscu pobytu 56ristiane. *a razie atwiej mu bdzie wymc na moim byym mu zezwolenie na pobyt 56ristiane w orodku.

!"odziam si z tym. o nie byy puste przyrzeczenia. (idziaam, jak bardzo pan illmann zaan"aowa si w ca spraw. *iedu"o po mojej rozmowie z panem illmannem ni std, ni zowd, w ktre popoudnie zjawia si u mnie 56ristiane. (anie znowu wrcia z poradni. 0ya kompletnie wyko=czona, naszprycowana 6eroin, mwia co o samobjstwie i Lzotym strzaleM. *ajpierw postaraam siej uspokoi< i zapakowaam j do ka. 'otem od razu zadzwoniam do pana illmanna. 'rzyjec6a natyc6miast. (splnie z 56ristiane uoylimy konkretny planF najpierw miaa pj< na odtrucie do szpitala dla nerwowo c6oryc6. *astpnie miaa otrzyma< miejsce w terapeutycznej komunie mieszkalnej. ak perspektyw przedstawia jej poradnia. 'oza tym pan terapeutycznym. 56ristiane na wszystko si z"odzia. 'an illmann byskawicznie zaatwi co trzeba. 'oszymy na wizyt do psyc6iatry i do lekarza, ktry wyda skierowanie. 'otem pan illmann pojec6a z tym skierowaniem do ojca 56ristiane ) tak du"o "o naciska, a ten wyrazi z"od i mo"am zawie< 56ristiane do kliniki. ( dwa ty"odnie pniej 56ristiane przeniesiona zostaa do Szpitala im. &udol#a -irc6owa, "dzie mieli jej zoperowa< polipa. (yc6odziam z zaoenia, e za"roone narkomani dziecko wyl z 0onnies &anc6 pod nadzorem do szpitala na operacj i na miejscu dalej o wszystko zadbaj. 1 oni j tam tylko dostawili i koniec. &eszta ic6 nie obc6odzia. 56ristiane bez przeszkd mo"a si stamtd ulotni<. 0yam bardzo rozalona z powodu te"o niedbalstwa, ktre mo"o wszystko popsu<. 'o tej sprawie straciam reszt wiary w instytucje. swojemu dziecku, powiedziaam sobie. 'an duc6u. +o nie"o miaam zreszt nadal zau#anie. *a szczcie 56ristiane niedu"o wrcia. Eu nastpne"o dnia wieczorem przysza si do mnie wypaka<. /wia, e tak jej przykro z powodu te"o wszystkie"o. ), e znowu wstrzykna sobie 6eroin. *ie skrzyczaam jej nawet. *ie byo ju we mnie a"resji. Eake czsto dotd z rozpaczy, e nie mo" jej pomc, wyadowywaam na 56ristiane ca moj wcieko<. eraz, kiedy do mnie przysza, objam j ramieniem i w spokoju ze sob rozmawiaymy. 56ristiane koniecznie c6ciaa w dalszym ci"u realizowa< ten plan, ktry uoylimy z panem illmannem. 'owiedziaam, e dobrze, bdziemy, ale daam jej jasno i otwarcie do zrozumienia, e jeli jeszcze raz narozrabia, to nieodwoalnie wysyam j do *iemiec zac6odnic6. 0ardzo to sobie wzia do serca i daa mi sowo 6onoru. ylko ty sama moesz pomc illmann stara si mnie jako podtrzyma< na illmann by w tej sprawie w staym kontakcie z orodkiem

'rzez nastpne dni re"ularnie c6odzia do poradni. &zeczywicie uczepia si tej perspektywy leczenia. 5zasami cae "odziny czekaa na swoj kolejk w poradni. ( domu siadaa i pisaa yciorys potrzebny do dokumentw. (szystko wy"ldao bardzo piknie. /iejsce byo ju prawie pewne. ;stalono ju, ktra komuna terapeutyczna j przyjmie. &ozmawiaymy nawet o tym, e na 0oe *arodzenie nie bdzie mo"a wrci< do domu. 0o to by ju pocztek listopada. Eej ojciec te ju zrozumia bezskuteczno< swoic6 stara= i nie robi trudnoci. *aprawd co tam si ju zaczynao rysowa< na 6oryzoncie. ) akurat wtedy 56ristiane dostaa dru"i raz taczki. ( ci"u jednej nocy "orczka podskoczya jej do czterdziestu jeden stopni. *astpne"o dnia zawiozam j do kliniki Ste"litz. 56ristiane bya ta jak cytryna. Iedwie trzymaa si na no"ac6 i z trudem wloka si przez korytarz. 'o zbadaniu lekarka powiedziaa, e 56ristiane ma przekrwienie bierne wtroby w wyniku naduywania narkotykw. ), e niestety, ale nie mo" jej tu przyj<, bo w tej klinice nie ma oddziau zakane"o. o nie bya prawda. /aj taki oddzia na dwadziecia pi< ek. ak naprawd, to nie c6cieli mie< w klinice narkomanw. yle, e lekarka zaatwia nam przynajmniej przyjcie w Szpitalu im. -irc6owa na nastpny dzie=. 'o paru dniac6 56ristiane znowu miaa normalny kolor skry. (krtce znowu bya pena wi"oru i cieszya si, e idzie na leczenie. Eej opiekun z poradni dla narkomanw przy politec6nice nawet j odwiedza. (splnymi siami podtrzymywalimy j w jej zamiarac6. 0yam zdecydowanie dobrej myli, jak rzadko. 1 do dnia, kiedy 56ristiane odwiedzia jej przyjacika Stella. /imo, e usilnie prosiam siostr oddziaow, by dla dobra 56ristiane niko"o do niej nie wpuszczali pod moj nieobecno<, c6yba, e to bdzie kto z poradni dla narkomanw. 'openiam jednak niewybaczalny bd przyprowadzajc raz +etle#a. 56ristiane tak bardzo sobie te"o yczya. +etle# wyszed warunkowo z wizienia. ( wizieniu przeszed odtrucie. e udao mu si dosta< miejsce w jakim orodku terapeutycznym. ;waaam, e naley im si spotkanie. ( ko=cu nie byli sobie przecie obojtni. 'omylaam jeszcze, e moe jako umocni si nawzajem w postanowieniac6, jak bd wiedzieli, e to dru"ie te idzie na leczenie. Eaka ja wtedy byam naiwna. 56ristiane od razu urwaa si na cae popoudnie ze szpitala. $iedy przyszam do niej po pracy, wanie dopiero co wrcia. (idziaam po niej, e co sobie wstrzykna. Samo to nawet by mn tak moe nie wstrzsno. 1le jak zacza mi wmawia<, e posza tylko na spa"6etti, czyli znowu kamstwa, no"i si pode mn u"iy. 'oprosiam siostr oddziaow, eby mi pozwolia zosta< z 56ristiane. 56ciaam

zapaci< za ko. 'owiedziaa, e to niestety niemoliwe. ), e na przyszo< sama ju bdzie uwaa<. ( trzy dni potem, kiedy znowu przyszam po pracy w odwiedziny, siostra wysza mi naprzeciw i oznajmiaF ? 'ani crki nie ma. ? *o tak, a mo" wiedzie<, "dzie jestJ ? zapytaam. ? e"o nie wiemy. +ostaa zezwolenie na wyjcie do parku i nie wrcia ze spaceru. rudno mi opisa<, jak si wtedy czuam. ( domu pooyam si w duym pokoju przy tele#onie. (ieczorem, dwadziecia po jedenastej, zadzwonili ze szpitala, e 56ristiane wrcia. .bojtno< piel"niarek bya oburzajca. .ne uwaaj takF Eak c6ce ucieka<, to niec6 ucieka. Eej sprawa. /iaymy tu wystarczajco duo narkomanw. .ni przecie wszyscy uciekaj. +okadnie tak wanie ze mn rozmawiay, jak nastpne"o dnia zaczam robi< im wyrzuty. Iekarka te si tym za bardzo nie przeja. .wiadczya mi tylko, e nie ma ju teraz na nic wpywu. Eeli 56ristiane jeszcze raz zamie re"ulamin, trzeba j bdzie zwolni< za brak zdyscyplinowania. ), e punkcja wtroby wykazaa, e jak nie sko=czy z nao"iem, to poyje najwyej do dwudziestki. .biecaa przemwi< jej do rozsdku. *ic wicej nie moe w tej sprawie zrobi<. *astpne"o wieczora tele#on ze szpitala, e 56ristiane znowu "dzie wysza. 5a noc spdziam na leance przy tele#onie. 56ristiane nie wrcia. !nikna na dwa ty"odnie i nie dawaa znaku ycia. 'ierwsze dwa?trzy dni szukaam jej razem z moim przyjacielem. !wyka trasa przez dyskoteki i dworce metra. 'otem musiaam zabra< jej rzeczy ze szpitala. Eak przyszam do domu z jej torb i zaczam wypakowywa< ksiki i wszystkie szpar"ay, ktre jej naprzynosiam do szpitala, to po raz pierwszy przyszed taki moment, e powiedziaam sobieF +obrze, w takim razie niec6 si z ni dzieje, co c6ce. 'owiedziaam sobieF ( porzdku, jak tak, to niec6 si sama martwi. 'rzestaj jej szuka<. 0yam niesyc6anie wzburzona. 56ciaam, eby poczua, e moja cierpliwo< si wyczerpaa. )nna sprawa, e nie wiadomo, jak du"o bym z tym wytrzymaa. ( najbliszym komisariacie z"osiam jej za"inicie i zostawiam policjantom jej #oto"ra#i. Eu oni j przydybi w jakiej obawie. /iaam zamiar wsi< wtedy z 56ristiane w pierwszy samolot i odtransportowa< j do *iemiec zac6odnic6. 'o dwc6 ty"odniac6, w ktry poniedziaek rano, dzwoni do mnie z komisariatu 2riedric6strasse. en policjant, ktry dzwoni, by niezwykle miy. /imo, e 56ristiane strasznie u nic6 rozrabiaa. 'oprosiam, eby j przetrzyma i, a ja wczesnym popoudniem

przyjd j odebra< i zaraz odstawi j samolotem do &2*. !arezerwowaam dwa bilety. +la siebie powrotny, w jedn stron dla 56ristiane. $iedy to mwiam, poczuam w sercu ukucie. 'otem zadzwoniam do krewnyc6. 'o poudniu wszystko byo ju zaatwione. )dc na policj wziam jeszcze ze sob moje"o przyjaciela. 'omylaam, e jak bdziemy we dwjk, to nam nie ucieknie z samoc6odu. 56ristiane nie odezwaa si nawet sowem. Ea te nic nie mwiam. *ie byam w stanie. *a lotnisku kolana mi dray, serce czuam a w "ardle. 56ristiane dalej nic nie mwia. ( o"le nie zwracaa na mnie uwa"i. 1 do odlotu siedziaa w milczeniu w #otelu, ob"ryzaa paznokcie i czytaa ksik, ktr wzia ze sob. 1ni przez c6wil nie prbowaa ucieka<. .detc6nam dopiero, jak ju siedziaymy w samolocie. ( czasie startu 56ristiane patrzya przez okienko. 0yo ju ciemno. 'owiedziaam do niejF ? Sko=czyo si. &ozdzia pod tytuem LnarkotykiM jest ju zamknity. Eedziesz do ciotki ,Uelyn. /am nadziej, e tam ju naprawd zaczniesz nowe ycie. ; ciotki i babci przez pierwsze cztery dni miaam #ebr. $iedy ju mo"am wsta<, od razu zaoyam peny rynsztunek. .dstroiam si na klasyczn <punk ? od kurtki z krlikw, po buty na najwyszyc6 obcasac6. ;malowaam si i poszam z psem ciotki do lasu. 5o rano odstawiaam si tak, jakbym miaa i< do swoic6, a potem 6ajda do lasu. (ysokie obcasy waziy w piac6, potykaam si co par metrw i od upadkw miaam kolana cae w si=cac6. 1le jak babcia c6ciaa mnie wzi< na zakupy, eby mi sprawi< jakie Lbuty do c6odzeniaM, to przerazio mnie ju samo brzmienie tyc6 sw. Stopniowo przekonywaam si, e z moj ciotk, ktra miaa dopiero trzydziestk, cakiem #ajnie si nawet "ada. .czywicie nie o problemac6, ktre miaam naprawd. 1le o nic6 sama nie c6ciaam rozmawia<, nie c6ciaam o nic6 nawet myle<. /j problem nazywa si 6era, proc6y i wszystko inne z tym zwizane. +etle#, inne <puny, $udamm, za<pa<, nie myle<, by< wolnym. Staraam si i bez 6eroiny w o"le nie myle<. Eedyne, o czym mylaam, to to, e pewnie niedu"o std prysn. 1le w przeciwie=stwie do te"o, co byo dotd, ni"dy nie uoyam jakie"o konkretne"o planu ucieczki. .dsuwaam to od siebie. /ylaamF $tre"o dnia dasz dyla. 'rawdopodobnie tak naprawd, to nie c6ciaam uciec, bo baam si te"o, co przez ostatnie dwa lata uwaaam za wolno<. 5iotka kompletnie obstawia mnie zakazami. /ajc pitnacie lat musiaam punktualnie o wp do dziesitej by< ju w domu, jeli w o"le pozwolili mi wyj<. *ie

miaam te"o od dwunaste"o roku ycia. *iesamowicie mnie te zakazy wpieprzay, ale nie wiadomo, dlacze"o prawie zawsze si do nic6 stosowaam. 'rzed 0oym *arodzeniem pojec6alimy do %ambur"a, eby kupi< prezenty "wiazdkowe. !aczo si z same"o rana. %ajda do domw towarowyc6. $ompletny zajob. Kodzinami przepyc6a< si przez tumy zidiociayc6 kotunw, co c6wila rzucajcyc6 si jak spy na jakie rzeczy i "rzebicyc6 w "rubyc6 port#elac6. 0abcia i ciotka, wujek i mj cioteczny brat bez przerwy za"ldali w karteczki. ra"edia ? dla ciotki Eadwi"i, ciotki )dy i dla Eoc6ena i dla pani jakiej tam w o"le nie mo" znale< prezentu. (ujek kupi jeszcze dodatkowo par zelwek do samodzielne"o, elowania butw, jakie rzeczy do samoc6odu i par innyc6 "wienek, ktre w domu towarowym taniej kosztuj. 0abcia jest taka malutka i zawsze tak myszkuje po domac6 towarowyc6, e bez przerwy si nam "ubia. (tedy zaczynao si szukanie. 56wilami "ubiam ic6 wszystkic6 i oczywicie mylaam wtedy, eby prysn<. .d razu wykapowaam, e w %ambur"u na /onckeber"strasse zbieraj si <puny. (ystarczyo, ebym wysza z domu towarowe"o, zaczepia paru typw wy"ldajcyc6 na <punw i ju. 1le jako tak nie mo"am. 0o w o"le nie wiedziaam, cze"o tak naprawd c6c. /imo, e powiedziaam sobieF (ol zdec6n< w jakim sraczu, ni napala< si tylko na kupowanie i domy towarowe, jak ci moi. Eakby tak podszed do mnie jaki <pun i za"ada, to c6yba bym posza. 1le tak waciwie to nie c6ciaam ucieka<. +late"o mwiam tym moim par razyF Suc6ajcie, ja ju nie mo". .dwiecie mnie do domu i przyjedziecie sobie potem z powrotem sami. *ormalnie patrzyli na mnie jak na wariatk. 0o takie witeczne zakupy to dla nic6 prawdopodobnie najszczliwszy dzie= w roku. (ieczorem nie mo"li znowu znale< samoc6odu. Iatalimy po parkin"u z jedne"o poziomu na dru"i i nic. +la mnie ta sytuacja bya nawet #ajna, bo na"le co zaczo nas czy<. Kadalimy jeden przez dru"ie"o, kady mia inny pomys, ale nareszcie wszyscy mielimy wsplny celF c6cielimy znale< ten c6olerny wz. &niam si od nic6 tylko tym, e dla mnie to wszystko byo zabawne i bez przerwy c6ciao mi si mia<, a oni byli coraz bardziej spanikowani. !aczo si robi< coraz zimniej i wszyscy dy"otali. ylko mnie to zimno nie bardzo brao, bo mj or"anizm nie takie rzeczy ju znosi. ( ko=cu ciotka stana w wejciu do domu towarowe"o, "dzie jest nawiew ciepe"o powietrza, i nie c6ciaa si ruszy< na krok. (ujek musia j si wyci"a< spod te"o ciepe"o prysznica. 'otem udao nam si wreszcie znale< ten samoc6d i wszyscy si miali. ( drodze powrotnej byo mi bardzo dobrze. 5zuam si jak w prawdziwej rodzinie, ktrej byam przecie w ko=cu czci. !aczam si troszk dostosowywa<. ( kadym razie staraam si. rudno byo. 'rzy

kadym zdaniu musiaam niesamowicie uwaa< na to, co mwi. 0ez przerwy. Eak mi si czasem wymkna jaka Lc6oleraM, to babcia zaraz mwiaF ? mi si "upio wcinaj. 1 na koniec zaczynaam si wcieka<. 'rzyszo 0oe *arodzenie. 'ierwsza (i"ilia od dwc6 lat, ktr znowu witowaam przy c6oince. .statnie dwie (i"ilie spdziam z <punami poza domem. *ie wiedziaam, czy mam si cieszy< z drzewka. 1le postanowiam jako si spry< i pokaza< przynajmniej, e si ciesz z prezentw. 1 potem naprawd si z nic6 cieszyam. Eeszcze ni"dy nie dostaam tylu prezentw na Kwiazdk. 1le i tak w ktrym momencie przyapaam si na tym, e kalkuluj, ile to wszystko mo"o kosztowa< i przeliczam na <wiartki. .jciec te przyjec6a na wita. Eak zwykle nie usiedzia du"o w domu. ( oba witeczne wieczory by ze mn w takiej beznadziejnie porzdnej dyskotece. !a kadym razem wlewaam w siebie sze< czy siedem coli z rumem i kimaam na barowym stoku. .jciec by cay szczliwy, e zaczynam c6la<. 1 ja powiedziaam ju sobieF $iedy tam przyzwyczaisz si do tyc6 wsiowyc6 smarkaczy i do tyc6 ic6 dyskotek. *astpne"o dnia ojciec polecia z powrotem do 0erlina, bo wieczorem mia by< jaki mecz 6okejowy. 0o ostatnio dosta 6opla na punkcie 6okeja. 'o #eriac6 witecznyc6 musiaam i< do szkoy. 'oszam do dziewitej klasy szkoy realnej. roc6 si baam tej szkoy. *o bo przez trzy lata praktycznie si nie uczyam. 'rzez ostatni rok w o"le c6odziam tylko par miesicy, bo przez reszt czasu byam albo c6ora, albo na odwyku, albo po prostu si urywaam. 1le zaraz pierwsze"o dnia dosy< mi si w tej szkole spodobao. $lasa malowaa wanie obraz na biaej pustej cianie pracowni. .d razu mo"am si przyczy<. /alowalimy pikne stare domy. +okadnie takie, jak te, w ktryc6 miao by< moje wymarzone mieszkanie. 'rzed domami sami po"odni ludzie. *a ulicy rosa palma, do ktrej by przywizany wielbd. *iesamowicie #ajny malunek. *a "rze napisalimyF 'od as#altem jest plaa. ( klubie odkryam potem cakiem podobny obrazek. yle, e pod spodem byo inne 6asoF *ie Lpo kie"oM i Lco potemM, tylko sierpem i miotem. ( klubie ton nadawali ludzie zaan"aowani politycznie. +osy< szybko zauwayam, e modzie ze wsi i z mae"o pobliskie"o miasteczka te nie jest za bardzo zadowolona. /imo, e tak na oko wiele rzeczy wy"ldao inaczej ni w 0erlinie. ( szkole byo o wiele mniej rozrabiania. (ikszo< nauczycieli dawaa sobie jeszcze jako rad. (ikszo< modziey c6odzia jeszcze cakiem LprzyzwoicieM ubrana. 56ciaam sko=czy< szko, c6ocia miaam spore braki. 56ciaam koniecznie mie< akie adne dziecko, a jak brzydko si wyraa. ? Satwo wtedy wywizywaa si niepotrzebna dyskusja, bo uwaaam, e

przynajmniej wiadectwo uko=czenia szkoy realnej. 'o raz pierwszy od paru lat odrabiaam zadane lekcje. 'o trzec6 ty"odniac6 cakiem dobrze zyam si ze swoj klas i zaczo mi si wydawa<, e jako sobie z tym wszystkim poradz. /ielimy wanie lekcj "otowania, kiedy wezwali mnie do dyrektora. Siedzia za biurkiem i nerwowo przerzuca kartki jakie"o skoroszytu. Szybko wykombinowaam, e ten skoroszyt to moje akta, ktre pewnie wanie przysali z 0erlina. ) wiedziaam, e tam jest o mnie wszystko. ;rzd do Spraw *ieletnic6 musia przesa< do mojej szkoy w 0erlinie pen dokumentacj. +yrektor westc6n najpierw par razy, a potem powiedzia, e ku swemu zmartwieniu nie moe mnie niestety zatrzyma< w tej szkole. *ie speniam wyma"a=, jakie stawia szkoa realna. /oje akta tak "o wida< zdenerwoway, e od razu wyrwa mnie z zaj<. *ie c6ciao mu si nawet poczeka< do ko=ca lekcji, eby mnie wywali< ze szkoy. *ic nie powiedziaam, bo nie mo"am wydusi< sowa. +yrektor c6cia si mnie pozby< od razu. Eu na nastpnej pauzie miaam si z"osi< u dyrektora szkoy zasadniczej. 0yam kompletnie podamana. Eak otpiaa powlokam si do tej dru"iej szkoy. 1 jak ju si znalazam u tamte"o dyrektora, to si rozryczaam. +yrektor powiedzia, e w ko=cu nie jest przecie tak le. 'owinnam porzdnie przysi< #adw i sko=czy< z dobrym wynikiem szko zasadnicz. 'o wyjciu od nie"o znowu zrobiam sobie taki rac6unek strat i zyskw. (aciwie nie aowaam siebie zanadto. 'owiedziaam sobieF ( ko=cu to jasne, e musz teraz paci< za to, co zrobiam. *a"le zdaam sobie spraw, e wszystkie te marzenia o zupenie nowym yciu bez 6ery, to bya czysta "upota. ), e inni wcale nie widz mnie tak, jak mi si wydawao, e jestem, tylko oceniaj mnie na podstawie mojej przeszoci. /ama, ciotka, no i dyrektor te. !rozumiaam te, e nie mo" tak z dnia na dzie= sta< si innym czowiekiem. /j or"anizm i moja psyc6ika te mi si odpacay. &ozwalona wtroba wci mi przypominaa, co z ni wyprawiaam. *o i w o"le to przecie nie byo tak, e od razu i swobodnie wci"nam si w to ycie u ciotki. 'otra#iam si wcieka< o byle co. 0ez przerwy byy jakie z"rzyty. *ie wytrzymywaam nawet najmniejszyc6 stresw i nerwowy. 1 jak czasem powanie siada mi nastrj, to przyc6odzio mi do "owy, e narkotyk bardzo szybko by mnie z te"o wyci"n. 'o tym, jak mnie wywalili ze szkoy, przestaam wierzy<, e cokolwiek osi"n. !nowu byam dosy< bezwolna. *ie umiaam si broni< przed wyrzuceniem, c6ocia po "upic6 trzec6 ty"odniac6 ten dyrektor nie m" mie< oczywicie pojcia, czy nie daabym

sobie jako rady. *ie miaam ju adnyc6 planw na przyszo<. /o"abym waciwie znowu zacz< c6odzi< do szkoy zinte"rowanej. 0ya tam jedna, dojedao si autobusem. ( tej szkole mo"abym wtedy udowodni<, co jestem naprawd warta. 1le za bardzo si baam, e i tam zawal. +opiero potem zaczam powoli pojmowa<, co to znaczy, e mnie co#nli do zasadniczej. S u nas dwie dyskoteki, takie kluby modzieowe. +o jednej c6odz prawie wycznie ci z realnej i z "imnazjum, do dru"iej ci z zasadniczej i ze szk zawodowyc6. *ajpierw byam w tym klubie, do ktre"o c6odz "imnazjalici. 1le jak wyleciaam ze szkoy realnej, to zaczam mie< wraenie, e tam krzywo na mnie patrz. *o to przeniosam si do tej dru"iej dyskoteki. o byo dla mnie cakiem nowe dowiadczenie. ( 0erlinie takic6 podziaw nie byo. 1ni w szkole, ani tym bardziej w rodowisku narkomanw. ( mojej nowej szkole podzia zaczyna si ju na szkolnym podwrku. ( poprzek podwrka bya narysowana biaa krec6a. 'o jednej stronie byli na pauzie licealici, po dru"iej uczniowie z zasadniczej. *ie wolno byo tej linii przekroczy<. ak, e z ludmi z mojej starej klasy mo"am rozmawia< tylko przez t krec6. o byo wedu" mnie naj"orsze w tym podziale na modzie, ktra by< moe do cze"o jeszcze w yciu dojdzie, i tak, ktra przez to, e c6odzi do szkoy zasadniczej, spisana jest na straty. +o takie"o wanie spoecze=stwa miaam si przystosowa<. L'rzystosowa< siM to byo co dru"ie sowo u mojej babci. Eednoczenie, jak wyleciaam ze szkoy realnej, uznaa, e poza szko nie powinnam si zadawa< z tymi z zasadniczej, tylko szuka< kole"w wrd uczniw z realnej i z "imnazjum. 'owiedziaam jej wtedyF ? /usisz si w ko=cu z tym po"odzi<, e twoja wnuczka c6odzi do zasadniczej. 1 ja si przystosuj i znajd sobie przyjaci w swojej szkole. ? *o i znowu bya z te"o nieziemska a#era. *ajpierw c6ciaam sobie kompletnie odpuci< t szko. 1le potem zobaczyam, e mj nowy wyc6owawca jest zupenie w porzdku. Starszy #acet. Eaki taki kompletnie starowiecki w po"ldac6, normalnie taki prawdziwy konserwatysta. 5zasem mi si nawet zdawao, e mia jakie sympatie do nazistw. 1le mia autorytet, c6ocia na niko"o si nie dar. 0y jedynym nauczycielem, na ktre"o lekcjac6 dobrowolnie wstawalimy, jak wc6odzi do klasy. *i"dy nie by zestresowany i potra#i jeszcze naprawd podej< do czowieka indywidualnie. +o mnie te. *iektrzy z modyc6 nauczycieli na pewno mieli w sobie duo idealizmu, ale jako tak nie umieli sobie w tej pracy poradzi<. .ni tak samo mao wiedzieli, o co w tym wszystkim bie"a, jak i uczniowie. 5zasem pozwalali na wszystko, a jak c6aos zrobi si ju kompletny, to zaczynali si wydziera<. 'rzede wszystkim nie mieli jasnyc6 odpowiedzi na problemy, ktre nas tak naprawd zajmoway. 0ez przerwy syszao si LjeliM

i LaleM, bo kompletnie nie mieli pewnoci i sami nie wiedzieli za bardzo, cze"o si trzyma<. *asz wyc6owawca nie robi nam najmniejszyc6 zudze= co do obecnej pozycji ucznia szkoy zasadniczej. /wi nam, e bdzie nam niesamowicie ciko. 1le przy odrobinie pilnoci w paru dziedzinac6 moemy przewyszy< nawet tyc6 z "imnazjum. *a przykad w orto"ra#ii. /wi, e aden maturzysta nie zna dzi dobrze orto"ra#ii. *asze szans wzrastaj w zwizku z tym bardzo, jeli podania o prac bdziemy umieli napisa< w absolutnie bezbdnej niemczynie. Stara si nas nauczy<, jak postpowa< z ludmi, ktrym si wydaje, e s kim lepszym. ) zawsze mia w zapasie jakie bezbdne maksymy. 'rzewanie mdroci yciowe z zeszej epoki. /ona byo kona< ze miec6u. *iektrzy uczniowie tak wanie robili, ale ja uwaaam, e zawsze jest tam jakie ziarnko prawdy. 5zsto byam inne"o zdania ni on, ale podobao mi si w nim to, e wy"lda na takie"o, co wie, "dzie "ra, a "dzie d. (ikszo< klasy niezbyt "o lubia. (idocznie za bardzo by wedu" nic6 wyma"ajcy, wkurzao ic6 to je"o ci"e moralizowanie. (ikszo< uczniw bya ustawiona kompletnie na zwis. 'aru osobom zaleao, eby mie< dobre wiadectwo uko=czenia szkoy, bo wtedy moe nawet uda im si dosta< "dzie na nauk zawodu. acy odrabiali "rzecznie lekcje, tylko tyle, ile byo zadane. 'rzeczyta< jak ksik czy si"n< do cze"o, co nie jest zadane ? "dzie by im si c6ciao. $iedy nasz wyc6owawca albo nawet kto z modyc6 nauczycieli prbowa zacz< jak dyskusj, to wszyscy patrzyli tylko jak barany przed siebie. 'lanw na przyszo<, tak jak i ja, nikt z klasy nie mia. *o bo jakie moe mie< plany ucze= z takiej szkoyJ Eak bdzie mia #art, to dostanie si "dzie na nauk zawodu. 1 wtedy nie moe si kierowa< tym, co by ewentualnie c6cia robi<, tylko musi bra< to, co mu daj. (ielu osobom byo zreszt autentycznie wszystko jedno, co bd potem robi<. /oe jakie przyuczenie do zawd u albo bd zarabia< jako niewykwali#ikowani czy nawet pjd na zasiek. 'anowao przekonanie, e z "odu to jeszcze u nas nikt nie umar, ucze= szkoy zasadniczej szans na nic nie ma, wic po co si szarpa<. 'o paru c6opakac6 byo wida<, e tra#i pewnie za kratki, paru ju c6lao. +ziewczyny w o"le si nie zastanawiay. 0yy wicie przekonane, e w ko=cu kiedy tam jaki typas bdzie je utrzymywa, a do te"o czasu mo" "dzie sprzedawa< albo pj< do pracy przy tamie, albo zwyczajnie kisi< si w domu. *ie wszyscy tacy byli, ale takie byo o"lne nastawienie w tej szkole. $ompletnie trzewe, adnyc6 zudze=, a ju na pewno adnyc6 ideaw. 56olernie mnie to przy"nbiao. )naczej sobie wyobraaam ycie bez narkotykw. 5zsto zastanawiaam si, czemu modzie jest taka sponurzaa. *o bo oni nawet nie umieli si z nicze"o cieszy<. /otorower w wieku szesnastu lat, samoc6d w wieku

osiemnastu ? to byo jakie oczywiste. 1 jak tak nie byo, to czowiek czu si "orszy. +la mnie te w tyc6 wszystkic6 moic6 marzeniac6 byo oczywiste, e od razu bd miaa mieszkanie i samoc6d. *ie ma mowy, eby si za6arowywa< dla mieszkania czy dla jakiej nowej wersalki, jak moja mama. Py<, eby mc sobie co kupi< ? to byy przestarzae ideay naszyc6 rodzicw. +la mnie, i c6yba dla wielu innyc6, tyc6 par dbr materialnyc6 to byo zaledwie minimum potrzebne do ycia. 1le do te"o musi co jeszcze doj<. 5o takie"o, co nadaje yciu sens. 1le jako ni"dzie te"o nie byo wida<. 'ar osb, midzy innymi ja, mimo wszystko dalej szukao cze"o, co by nadawao jaki sens yciu. $iedy dyskutowalimy w szkole o narodowym socjalizmie, miaam bardzo sprzeczne odczucia. ! jednej strony #laki mi si przewracay, jak sobie pomylaam, do jakic6 potwornoci zdolni s ludzie. ! dru"iej strony podobao mi si, e dawniej byo jeszcze co takie"o, w co ludzie wierzyli. 'owiedziaam nawet wtedy na lekcjiF ? 56yba bym nawet c6ciaa dorasta< w czasac6 nazistowskic6. /odzie przynajmniej wiedziaa wtedy, w co wierzy<, miaa jakie ideay. (ydaje mi si, e dla takic6 jak my lepiej jest, jak si ma ze ideay ni adne. ? *ie mylaam tak cakiem na serio, ale co w tym musiao by<. am na wsi modzie te ju prbowaa wszystkie"o, co si dao, bo ycie, jakie mieli do zaproponowania doroli, przestao jej odpowiada<. *awet moda na brutalno< te ju dotara do naszej maej wioski. &ozdawa< ciosy zamiast rozumie<. ak jak widziaam ju dwa lata temu w 0erlinie, troc6 c6opakw i dziewczyn strasznie napalio si na ruc6 punkowcw. /nie to zawsze przeraao, jak widziaam, e ludziom, ktrzy normalnie byli cakiem #ajni, zaczynaj imponowa< punki. *o bo to ju waciwie sama przemoc. *awet ic6 muzyka jest po prostu pozbawiona #antazji i tylko ten potwornie ordynarny rytm. Eedne"o punkowca od nas nawet dobrze znaam. !anim wpi sobie a"ra#k w policzek i zacz c6odzi< z kastetem, mona z nim byo cakiem #ajnie po"ada<. +orobi si potem w naszej "ospodzie. &ozwalili na nim dwa krzesa i wpakowali mu w bebec6 obtuczon butelk. Iedwie "o potem odratowali w szpitalu. *aj"orsza bya dla mnie ta brutalno< w ukadac6 midzy c6opakami a dziewczynami. (szyscy tyle "adaj o emancypacji, a mnie si wydaje, e jeszcze ni"dy c6opaki tak brutalnie nie traktowali dziewczyn, jak teraz. *ormalnie c6yba wyadowuj na nic6 ca swoj #rustracj. 56c wadzy i sukcesu, a, e ni"dzie im nie wyc6odzi, to odbijaj sobie na babac6. *ormalnie baam si wikszoci tyc6 typw z dyskotek. /oe dlate"o, e troszk inaczej wy"ldaam od innyc6 dziewczyn, ci"le si jacy do mnie przywalali. 1 te "wizdy i toF Lte, lala, masz c6<JM bardziej mnie wkurwiay, ni zac6owanie #acetw z samoc6odw na

$ur#Crstenstrasse. Eak taki klient w 0erlinie kiwa, eby podej< do nie"o do samoc6odu, to si c6ocia umiec6a. 1 te mocne typy od nas nie musiay si wysila<. ak przynajmniej uwaali. (ydaje mi si, e wikszo< klientw jest bardziej mia i nawet delikatniejsza w stosunku do dziewczyn, ni ci modzi szpanerzy z dyskotek. 0o oni c6cieli tylko dyma< bez cienia czuoci czy delikatnoci, nie mwic oczywicie o paceniu. ak si baam tyc6 c6opakw, e absolutnie nie pozwoliam si nawet dotkn<. Eu same re"uy macanek wydaway mi si dosy< perwersyjne. o, e taki c6opak najpniej przy dru"im spotkaniu uwaa, e ma ju automatycznie prawo si do dziewczyny dobiera<. 1 dziewczyny si z"adzay, nawet jak nie miay najmniejszej oc6oty si z takim mi"dali<. 'o prostu dlate"o, e taka bya zasada. ) dlate"o, e kada si baa, e taki c6opak przestanie z ni c6odzi<, a inne c6opaki zaczn o niej "ada<, e jest oziba #ldra. *ie potra#iam tak. *ie c6ciaam nawet. *awet jak polubiam jakie"o c6opaka i c6odziam z nim, to od razu jasno stawiaam sprawF *ie prbuj si do mnie przystawia<. rzymaj apy przy sobie. Eak bd c6ciaa, to sama powiem. 'rzez te p roku, ktre mino od moje"o wyjazdu z 0erlina, ani razu nie c6ciaam. $ada przyja= urywaa si od razu, jak tylko c6opak c6cia si ze mn przespa<. .czywicie od"rywaa tu pewn rol kolejna sprawa z przeszoci, za ktr musiaam teraz paci<. *awet jeli mi si wydawao, e takie aenie na zarobek ni"dy tak naprawd mnie nie dotyczyo, e byo to tylko nieuniknione zjawisko uboczne zwizane z moim uzalenieniem od 6eroiny, mj obecny stosunek do c6opakw by wanie tym uwarunkowany. 1 to, jak si przewanie zac6owywali, tylko wzmacniao jeszcze moje przekonanie, e teraz znowu c6opy c6c mnie wykorzysta<. Staraam si przekaza< dziewczynom z mojej klasy co nieco z moic6 dowiadcze= z mczyznami. .czywicie bez mwienia dokadnie, jakie to byy dowiadczenia. 1le ni"dy jako nie docierao do nic6 to, co mwi. ( klasie byam wprawdzie czym w rodzaju kcika porad sercowyc6 i musiaam wysuc6iwa< wszystkic6 problemw z c6opakami i dawa< rady, bo dziewczyny skapoway, e jestem jako tak bardziej dowiadczona w tyc6 sprawac6 ni one, ale ni"dy nie zaapay te"o, co im naprawd staraam si powiedzie<. (ikszo< dziewczyn mylaa tylko o c6opakac6. 5akowicie akceptoway ca brutalno< tyc6 zwizkw. Eeli powiedzmy c6opak puci swoj dziewczyn kantem i zaczyna c6odzi< z inn, to nie byy ze na nie"o, tylko na t now. . niej wtedy mwiy, e stara winia, ostatnia kurwa i co tam jeszcze. *o i dla wielu dziewczyn im bardziej c6opak by brutalny, tym bardziej by obdny. ak cakiem zrozumiaam to dopiero na klasowej wycieczce. 'ojec6alimy do

'alatynatu. *iedaleko od miejsca nasze"o zakwaterowania bya dyskoteka. (ikszo< dziewczyn polaza tam oczywicie jeszcze te"o same"o wieczora. 'o powrocie stamtd wszystkie marzyy o obdnyc6 c6opakac6 z "enialnymi maszynami, znaczy motorami. aki c6opak z obdn maszyn to by ju dla nic6 szczyt szczcia. e poszam si rozejrze< do tej dyskoteki i dosy< szybko skapowaam, co tam jest "rane. ! caej okolicy zjeday si c6opaki na motorowerac6, motorac6 i samoc6odami, eby zarywa< dziewczyny, ktre przyjedaj tu z klas na wycieczki. 'rbowaam wic wytumaczy< dziewczynom z mojej klasy, e te c6opaki z dyskoteki tylko je wykorzystuj. 1le adna nie c6ciaa mnie suc6a<. Eu na "odzin przed otwarciem dyskoteki dziewczyny stay przed lustrem, maloway si, ukaday wosy. 1 potem staray si w o"le nie porusza<, eby im si #ryzura nie popsua. 'rzed tym lustrem kompletnie odrzucay swoje ja. 0yy ju tylko wasnymi maskami, ktre miay si podoba< c6opakom z obdnymi maszynami. 'iero=sko mnie wciekao, jak to widziaam. ( pewien sposb przypominao mi to mnie sam. Ea te malowaam si jak "upia i przebieraam, najpierw, eby podoba< si palcym 6asz, a potem <punom. Ea te rezy"nowaam z wasne"o ja, eby tylko uznali mnie za swoj. 5aa nasza wycieczka krcia si wok tyc6 beznadziejnyc6 szpanerw, c6ocia wikszo< dziewczyn miaa w domu stae"o c6opaka. ,lke, taka dziewczyna, z ktr spaam w pokoju, pierwsze"o wieczora napisaa jeszcze list do swoje"o c6opaka. +ru"ie"o wieczora posza na dysk i wrcia kompletnie z"nbiona. 'owiedziaa mi, e piecia si z takim jednym. .na c6yba zrobia to tylko dlate"o, eby udowodni< innym dziewczynom, e ni te si zainteresowa ktry z tyc6 c6opakw. /iaa niesamowite wyrzuty sumienia z powodu swoje"o stae"o c6opaka i nawet si poryczaa. 1le ubzduraa sobie, e jest zabujana w tym zmotoryzowanym pacanie. Eej c6opak oczywicie jeszcze nie mia motoru. *astpne"o dnia wieczorem wrcia kompletnie zaamana i ju tylko ryczaa. en jej #aty"ant zapyta podobno jedn z koleanek z naszej klasyF ? przerba< czy nieJ 0ya jeszcze jedna dziewczyna, nazywaa si &osi, z ni bya jeszcze "orsza sprawa. $tra z nauczycielek nakrya j w samoc6odzie z jednym c6opakiem, jak si akurat tniutniali. utaj mwio si na to tniutniac. &osi bya taka zalana, e ledwo mo"a c6odzi<. en c6opak wmusi w ni przedtem dobryc6 par coli z rumem. &osi bya jeszcze prawiczk, wic si kompletnie zaamaa. &eszta dziewczyn zrobia zebranie, eby si naradzi<, co zrobi< z &osi. *awet im do "owy nie przyszo zoci< si na te"o typa, ktry najpierw spreparowa &osi alko6olem, a potem tak waciwie prawie y, suc6aj, co z t twoj kumpelk, da si w ko=cu

z"waci. (szystkie autentycznie zaday, eby odesa< &osi do domu. 0yam jedyn dziewczyn, ktra si sprzeciwia. 0o one byy niesamowicie wcieke, e nauczyciele zarzdzili kompletny zakaz c6odzenia na dyskotek. !naczy c6cieli tylko sami obciskiwa< si i tniutniac. *ormalnie zaama mnie ten kompletny brak poczucia wsplnoty midzy dziewczynami. 1 w kadym razie to, e kada przyja= ko=czya si natyc6miast, jak tylko wc6odzi w "r jaki c6opak. 0o to prawie to samo co z 6er, ktra zawsze zakcaa przyja= midzy 0absi, Stell i mn. /imo, e waciwie nie dotyczyo mnie to bezporednio, jako tak czuam si podle i beznadziejnie. 'rzez ostatnie dwa dni wycieczki miaam niebezpieczny nawrt. .d rana do wieczora c6odziam zalana w cztery dupy. /imo wszystko stopniowo dojrzaa we mnie decyzja, eby jednak sprbowa< po"odzi< si ze wiatem takim, jaki on jest. 'rzestaam myle< o ucieczce. ;wiadomiam sobie, e taka ucieczka oznacza automatyczny powrt do 6ery. 1 coraz janiej zdawaam sobie spraw, e teraz w o"le by mi to ju nic nie dao. 'omylaam sobie, e musi by< jaka dro"a porednia, e mona jako doj< do adu z tym zasranym spoecze=stwem, niekoniecznie kompletnie si do nie"o przystosowujc. !nalazam takie"o przyjaciela, przy ktrym bardzo si uspokajaam. ! nim mona byo po"ada<. ) mimo wszystko zawsze wiedzia, o co w tym wszystkim bie"a. 'otra#i marzy<, ale na wszystko mia praktyczne rozwizanie. Ee"o te wiele rzeczy wkurwiao, ale twierdzi, e jak si ju co osi"nie, to ktre"o pikne"o dnia moe si czowiek z te"o spoecze=stwa jakby wykupi<. 56cia popracowa< najpierw w 6andlu i zarobi< du #ors, a potem kupi< sobie drewnian c6aup w kanadyjskic6 lasac6, eby tam y<. +la nie"o $anada bya takim samym wielkim marzeniem, jak dla +etle#a. 56odzi do "imnazjum i dziki niemu strasznie si napaliam na nauk. !rozumiaam, e nawet taka szkoa zasadnicza te mi co moe da<, jeli bd pracowa< dla siebie, a nie, eby dosta< to miec6u warte wiadectwo uko=czenia szkoy. !aczam niesamowicie duo czyta<. +osy< c6aotycznie. (ertera Koet6e"o i (ertera enerdowskie"o pisarza 'lenzdor#a, %ermanna %esse"o i przede wszystkim ,ric6a 2romma. $sika 2romma . sztuce mioci staa si dla mnie prawdziw bibli. 5ae strony znaam na pami<. 'o prostu dlate"o, e bez przerwy do nic6 wracaam. (ypisywaam sobie zdania z tej ksiki i wieszaam nad kiem. en niesamowity #acet naprawd mia pojcie. Eakby si tak czowiek trzyma te"o, co on napisa, to ycie byoby sensowne, boby sobie czowiek z nim radzi. ylko, e bardzo trudno y< wedu" tyc6 re"u, bo inni ic6 nie znaj. 56tnie porozmawiaabym sobie z ,ric6em

2rommem, jak on sobie z tym radzi, eby y< w tym wiecie wedu" swoic6 zasad. !auwayam w kadym razie, e rzeczywisto< nie zawsze daje si skon#rontowa< z je"o maksymami. ( kadym razie, ta ksika powinna by< najwaniejsz lektur w szkole. ak mi si wydawao. 1le nawet nie odwayam si o tym powiedzie< w swojej klasie, bo reszta pewnie znowu by na mnie popatrzya jak na "upi. 5zasem braam t ksik ze sob do szkoy. $tre"o razu czytaam j na lekcji, bo mi si wydawao, e znajd w niej odpowied na jedno pytanie, ktre pado w czasie zaj<. *auczyciel to zobaczy, spojrza na tytu i od razu mi j zabra. $iedy c6ciaam j po lekcji odebra<, powiedziaF ? 'anienka czytuje sobie na lekcjac6 porno"ra#i, takJ $sik kon#iskuj. ? 1utentycznie tak powiedzia. *azwisko 2romm nic mu nie mwio albo co najwyej kojarzy je z prezerwatyw.3 1 tytu . sztuce mioci od razu mu oczywicie zasu"erowa porno"ra#i. *o bo z czym si tym s#rustrowanym #acetom moe kojarzy< mio<J (ic by przekonany, e ta stara narkomanka i puszczalska zamierza zdemoralizowa< porno"ra#i wszystkie dzieci w klasie. *astpne"o dnia przynis mi ksik z powrotem i powiedzia, e jest wprawdzie w porzdku, ale mimo wszystko nie powinnam jej wicej przynosi< do szkoy, bo tytu jest taki dwuznaczny. 0yy takie sprawy, ktre jeszcze bardziej mnie zaamyway ni ta waciwie nieistotna 6istoria z ksik 2romma. *arobiam sobie skw u dyrektora. o te by taki kompletnie s#rustrowany i zakompleksiony #acet. *ie mia najmniejsze"o autorytetu, c6ocia by dyrektorem. Stara si to zrwnoway< dyscyplin i wrzaskiem. Eak mielimy z nim rano lekcj, to najpierw musielimy odpiewa< jak pie=, a potem zrobi< "imnastyk. wierdzi, e to dla rozruszania si. +obre oceny dostawao si u nie"o tylko wtedy, jak si mwio dokadnie to, co on podyktowa. /ielimy z nim te lekcje piewu. &az c6cia nam zrobi< przyjemno< i powiedzie< co o muzyce, ktra nas interesuje. !acz bez przerwy powtarza< co o Lwspczesnej muzyce jazzowejM. !upenie nie wiedziaam, o co mu c6odzi. /ylaam, e moe myli o muzyce pop, wic mwiF ? 5o pan ma na myli mwic o wspczesnej muzyce jazzowejJ 'rzecie pop i rock to cakiem co inne"o ni jazz. ? /oe znowu powiedziaam co nie tym tonem, co trzeba. (aciwie c6yba znw zaczam "ada< nie zastanowiwszy si, co waciwie c6c tym "adaniem uzyska<. ( kadym razie dyrektor z miejsca si zapieni. !acz si drze< jak wcieky i wywali mnie za drzwi. Eeszcze w drzwiac6 prbowaam zaa"odzi< spraw i mwiF ? 'rawdopodobnie nie
3 2romm ? potoczne okrelenie prezerwatywy God nazwy #irmy, ktra je produkujeH

zrozumielimy si do ko=ca. ? 1le nie pozwoli mi wrci< i ca lekcj przesiedziaam na dworze. ( kadym razie na tyle jeszcze panowaam nad sob, e nie poszam od razu do domu. *a nastpnej lekcji wywoali mnie do "abinetu dyrektora. Eak tylko weszam, od razu zobaczyam, e trzyma w rku skoroszyt. Eak podeszam, to od razu stao si dla mnie jasne, e to znowu te moje akta z 0erlina. +yrektor przerzuca kartki w skoroszycie i udawa, e czyta. 'otem powiedzia, e tu nie 0erlin, a poza tym i tak jestem w je"o szkole tylko "ociem. ) w tej sytuacji w kadej c6wili moe mnie wyrzuci<. zac6owywa< jak "o<. 'o tym wszystkim miaam ju kompletnie dosy<. ( o"le nie c6ciaam ju c6odzi< do szkoy. ( ko=cu nawet o wiele drobniejsze sprawy potra#iy mnie wyprowadzi< psyc6icznie z rwnowa"i. *ie byam w stanie doj< z tym do adu. *ie potra#iam sobie wytumaczy<, e ten idiota dyrektor w o"le nie powinien mnie obc6odzi<. *o bo jak broni si przede mn tymi aktami, to waciwie jest jeszcze sabszy ni ja. ( kadym razie po tym incydencie znowu straciam wiar w cokolwiek. +otyc6czas, pod wpywem te"o moje"o przyjaciela, zamierzaam po uzyskaniu dobre"o wiadectwa uko=czenia swojej szkoy stara< si o przyjcie do szkoy zinte"rowanej. /imo, e wiedziaam, jakie niesamowite trudnoci ma taki ucze= szkoy zasadniczej, jak si c6ce dalej uczy<. 1 potem nie c6ciaam ju sysze< o adnej szkole. 0yam pewna, e nic by z te"o nie wyszo. esty psyc6olo"iczne, specjalne zezwolenie kuratorium i kupa innyc6 rzeczy, ktre trzeba mie<, jak si nie c6ce sko=czy< na szkole zasadniczej. *o i wiedziaam przecie, e te moje akta z 0erlina tra#i za mn wszdzie, "dzie tylko pjd. /iaam te"o bardzo rozsdne"o przyjaciela, powoli zaczam nawizywa< kontakty z moimi rwienikami ze wsi, ktrzy w pewien sposb mi nawet odpowiadali. 0yli bardzo rni ode mnie. 1 w kadym razie jako bardziej w porzdku ni ci z miasteczka. 1utentycznie byo midzy nimi jakie poczucie wsplnoty. *awet zor"anizowali sobie wasny niewielki klub. am nie byo szpanerw. (szystko opierao si jeszcze na mniej lub bardziej staromodnym porzdku, c6ocia czasem c6opaki pili za duo. ) wikszo< mnie zaakceptowaa, c6ocia byam cakiem inna od nic6. 'rzez jaki czas mi si zdawao, e bd mo"a sta< si taka jak oni albo jak ten mj przyjaciel. 1le du"o w tym nie wytrwaam. ! tym przyjacielem wszystko si sko=czyo, kiedy w ko=cu zac6ciao mu si ze mn przespa<. *i"dy bym si na to nie zdobya. 'o prostu nie umiaam sobie wyobrazi<, e miaabym si przespa< z kim innym poza +etle#em. o znaczy, e ci"le jeszcze "o koc6aam. +uo o nim mylaam, c6ocia nie c6ciaam myle<. ak, e powinnam si

5zasami pisaam do nie"o listy, ktre c6ciaam adresowa< na &oi#a, te"o stae"o klienta +etle#a, u ktre"o ostatnio mieszka. 1le miaam jeszcze tyle rozsdku, eby ic6 jednak nie wysya<. 'otem dowiedziaam si, e +etle# znowu siedzi w pudle. Stell te wsadzili. +uo mylaam o +etle#ie i Stelli, poza tym w okolicy znalazam ludzi, ktrzy odpowiadali mi jeszcze bardziej ni moi rwienicy z wioski. Iepiej si z nimi rozumiaam, atwiej byo mi z nimi po"ada< o moic6 problemac6. ( peni mnie akceptowali i nie musiaam si ba<, co to bdzie, jak dowiedz si o mojej przeszoci. 'atrzyli na wiat mniej wicej tak samo jak ja. *ie musiaam si zmienia< ani dostosowywa<. ,mocjonalnie bylimy na tej samej du"oci #ali. /imo wszystko pocztkowo broniam si przed zbyt bliskimi kontaktami, bo oni eksperymentowali z narkotykami. /oja mama, ciotka, nawet ja sama, my wszystkie sdziymy, e znalazam si w takim zaktku *iemiec, "dzie nie ma ladu narkotykw. ( kadym razie na pewno Ltwardyc6M. Eak pisali w "azetac6 co o 6eroinie, to zawsze mowa bya o 0erlinie albo 2rank#urcie. Ea te mylaam sobie czasemF Eeste tu jedyn by <punk na parset kilometrw kwadratowyc6. 1le ju po pierwszej wyprawie z ciotk na zakupy zmieniam zdanie. *a pocztku 789: pojec6aymy na zakupy do *orderstedt, takie"o nowe"o miasta?sypialni w pobliu %ambur"a. Eak zawsze, bdc pierwszy raz w nowym otoczeniu, przy"ldaam si takim co bardziej #rymunie ubranym c6opakom. !astanawiaam siF Wpa, pali 6asz, czy po prostu studentJ ( *orderstedt weszymy do baru szybkiej obsu"i, eby zje< smaon kiebask. 'rzy jednym ze stolikw siedziao paru kasztanw. +wc6 z nic6 na"le wstao i przesiado si do inne"o stolika. *ie wiem dlacze"o, ale od razu miaam wraenie, e co tu krc z 6er. Eako tak wiedziaam, jak si zac6owuj kasztany, kiedy jest sprawa z 6er. !musiam ciotk, ebymy stamtd wyszy, nic jej nie mwic o swoic6 podejrzeniac6. Sto metrw dalej, przed sklepem dinsowym, wpakowaymy si w sam rodek LrynkuM *orderstedt. Ea oczywicie od razu skapowaam, e tu a "sto od <punw. 'otem z kolei zaczo mi si wydawa<, e oni wszyscy si na mnie "api i, e od razu wyczuli we mnie <punk. *ormalnie dostaam szajby. (padam w kompletn panik. !apaam ciotk za rami i mwi jej, e musz si std natyc6miast wydosta<. .na te co pokapowaa i do mnieF ? +lacze"o, przecie ty ju nie masz z tym nic wsplne"o. ? Ea na toF ? 'rzesta=. *ie jestem jeszcze "otowa do takiej kon#rontacji. o byo wtedy, kiedy ju nie mylaam o ucieczce. $iedy na serio uwaaam, e ni"dy ju nie bd miaa nic wsplne"o z 6eroin. !aszokowao mnie, e oni mnie rozpoznali. (

domu natyc6miast wyskoczyam ze swoic6 ac6w i staram z twarzy makija. *ie zaoyam ju swoic6 butw na wysokim obcasie. .d te"o dnia staraam si wy"lda< tak, jak dziewczyny z mojej klasy. 1le potem i tak coraz czciej zaczam bywa< w klubie razem z tymi ludmi, ktrzy palili 6asz i brali kwas. &az zapaliam sobie z nimi, innym razem nie. (eszam do bezbdnej paczki. (ikszo< to byli ludzie uczcy si zawodu. 'oc6odzili z okolicznyc6 wsi. (szyscy mieli ba=ki nie od parady. *ie byli tacy kompletnie otpiali, jak wikszo< tyc6 z mojej szkoy. 1utentycznie potra#ili myle<. &ozmowy z nimi duo mi daway. 'rzede wszystkim w paczce nie byo tej caej brutalnoci. (szystkie a"resje zostaway "dzie daleko. ; nas bya atmos#era przyjani. !apytaam kiedy zupenie idiotycznie, dlacze"o nie moe by< tak samo bez przytruwania si proc6ami. .dpowiedzieli mi wtedy, e to naprawd "upie pytanie. Eak inaczej wyczy< si z te"o ba"na, jakie mamy na co dzie=J (szystkic6 oprcz jedne"o c6opaka niesamowicie #rustrowaa praca. en jeden by w zwizkac6 zawodowyc6 i wybrali "o na ma zau#ania do spraw modziey w tym je"o zakadzie. .n widzia sens w tym, co robi przez cay dzie=. (ystpowa w imieniu innyc6 modyc6 z zakadu i znajdowa w tym samopotwierdzenie. Sdzi te, e spoecze=stwo mona zmieni<. 5zsto nawet nie potrzebowa jointa, eby zapa< dobry nastrj i tylko wypija par ykw czerwone"o wina. &eszta w o"le nie widziaa sensu w tym, co robi. 0ez przerwy mwili o rzuceniu nauki. yle, e nie wiedzieli, co dalej. (racali z pracy s#rustrowani i a"resywni. Eak potem siedzielimy razem i ktry zaczyna opowiada< o a#erac6 z majstrem czy o innyc6 takic6, to kto zaraz mwiF /oe by przesta tru< o tej robocie. 'otem sza w kko #ajeczka i dopiero wtedy czuli, e s po #ajrancie. Ea miaam o wiele lepiej ni oni. 5zasem nawet szkoa sprawiaa mi przyjemno<. ! dru"iej strony byo ze mn tak jak z nimi. .d kiedy stao si jasne, e nie mam szans ani na matur, ani na szko realn, te ju tak za bardzo nie wiedziaam, po co mi to uczenie si i cay ten wysiek. ) zdawaam sobie spraw, e jako bya narkomanka, nawet, ebym miaa nie wiem jakie wiadectwo uko=czenia szkoy zasadniczej, to i tak nie dostan takiej pracy, jak bym c6ciaa. Vwiadectwo uko=czenia miaam nawet cakiem nieze. 1le na nauk zawodu mnie nie przyjli. !aproponowali tylko jakie prace dla niewykwali#ikowanyc6. 5o z mocy ustawy, ktra miaa troc6 rozadowa< problem bezrobotnej modziey. *ie <pam ju prawie od roku. 1le oczywicie wiem, e to musi potrwa< nawet par lat, zanim czowiek bdzie naprawd

LczystyM. Eak na razie nie mam wikszyc6 problemw. $iedy tak sobie siedzimy wieczorem ca paczk, popijamy czerwone wino, #ajka z 6aszem okry par razy cae towarzyc6o, to te codzienne problemy kompletnie "dzie "in. &ozmawiamy o przeczytanyc6 ksikac6. !ajmujemy si czarn ma"i, parapsyc6olo"i i buddyzmem. 'o prostu szukamy ludzi, ktrzy #ajnie yj, eby si od nic6 cze"o nauczy<. 0o nam jest raczej dosy< parszywie. Eedna z dziewczyn z naszej paczki c6odzi do szkoy piel"niarskiej ) przez ni tra#iaj do nas rne proc6y. 'rzez jaki czas znowu braam Ualium. $wasu nie ruszam, bo si boj, e dostan koszmaru. )nnym najczciej jest bardzo #ajnie na IS+. ( najbliszym miasteczku nie ma rynku twardyc6 narkotykw. Eak kto bierze, to musi zasuwa< do %ambur"a. *a miejscu nie ma te niko"o, kto by rozprowadza 6er. 5zyli, e nie ma si takie"o atwe"o dostpu do niej, jak w 0erlinie, %ambur"u czy nawet w *orderstedt. 1le jak kto c6ce dosta< 6er, to oczywicie nie ma adnyc6 trudnoci. 'aru ludzi ma dobre kontakty. 5zasem tra#i si te dostawca, ktry ma przy sobie niemal przenony sklepik z narkotykami. Eak si czowiek zapyta takie"o, czy ma co do <pania, to syszy w odpowiedziF ? 1 co c6ceszJ -alium, Ualeron, 6asz, kwas, spidy czy 6erJ (szyscy z naszej paczki twierdz, e w peni kontroluj swoje sprawy z narkotykami. ( kadym razie jest ju troc6 inaczej ni te trzy, cztery lata temu w Kropiusstadt. a wolno<, ktr nasza paczka uzyskuje dziki narkotykom, jest ju troc6 inne"o rodzaju. *ie potrzebujemy ju LSounduM, eby dawa< si o"usza< potwornie "on muzyk. +la ludzi z tej paczki udawanie, e si jest wolnym wrd byskajcyc6 reklam na $ur#Crstendamm, to kompletne dno. (szyscy nienawidzimy miasta. Eestemy cakiem zwariowani na punkcie przyrody. ( weekendy jedzimy sobie samoc6odem po caym Szlezwiku?%olsztynie, azimy po rnyc6 miejscac6, a w ko=cu uda nam si znale< co absolutnie obdne"o. 5zsto jestemy na ba"nac6 w takic6 miejscac6, do ktryc6 poza nami nikt si jeszcze nie dosta. 1le najbardziej bezbdna jest nasza kopalnia wapienia. *iesamowita jama porodku okolicy. 'rawie kilometr du"oci, ze 344 metrw szerokoci, a "boka c6yba na sto metrw. Vciany s pionowe. *a dole jest bardzo ciepo. 1ni wiaterku. *a dole rosn takie roliny, jakic6 ni"dzie indziej nie spotkalimy. *iesamowicie czyste strumyki pyn przez t niesamowit dolin. !e cian tryskaj wodospady. (oda zabarwia biae ciany na rdzawoczerwony kolor. (szdzie le biae odamki, ktre wy"ldaj jak koci jakic6 potworw i moe to nawet s koci mamutw. .lbrzymia koparka i tamoci"i, ktre na co

dzie= robi tyle denerwujce"o 6aasu, w weekendy wy"ldaj tak, jakby od wiekw nikt ic6 nie uywa. (apienny py i tak ju dawno pokry je bia warstw. ( tej niesamowitej dolinie jestemy zupenie sami. .d reszty wiata od"radzaj nas pionowe ciany. *ie doc6odzi tu aden dwik z zewntrz. Eedynym dwikiem jest szum wodospadw. !awsze sobie wyobraamy, e po zako=czeniu eksploatacji kupujemy t kopalni. (ybudowalibymy sobie na dole c6aupy, zaoylibymy olbrzymi o"rd, trzymali zwierzaki i mieli wszystko, cze"o trzeba do ycia. Eedyn dro" prowadzc na dno kopalni c6cielibymy wysadzi< w powietrze. 0o i tak nie mielibymy oc6oty wrci< kiedykolwiek na "r.

You might also like