You are on page 1of 103

Eugeniusz Dbski

Pieko dobrej magii

PROLOG Gdy sekretarka Cartridge`a wesza do gabinetu szefa, jego go wyrzuca z siebie ostatnie, podsumowujce zdanie. Sam agent siedzia spokojnie w fotelu, a Jonathan Weather, alias Greg Burns, pochyla si nad nim, strzelajc do z uoonej w ksztat pistoletu doni. - Ej nie myl, e mam przewrcone w gowie. Wiem, ile jestem wart i, na Boga, nie przesadzam w tej ocenie, wiem dokadnie, na ktrym szczeblu drabiny powinienem siedzie. Zupenie szczerze powiadam ci, e nawet nie patrz na te wysze, ale szlag by to trafi przez ciebie, nawet na tym swoim nie mog wygodnie przycupn! Moe by podj decyzj zajmujesz si mn czy nie? Nie powiem, eby na moim trawniku koczowa tum agentw, nie powiem, e wystarczy jeden telefon, ale prdzej czy pniej znajd takiego, ktry nie pogardzi rzetelnym zarobkiem. Wic si zdecyduj. Czas pynie, przybywa mi lat i nie mam ju czasu na czekanie! Omin Rachel i bez poegnania wyszed z gabinetu. Cartridge sapn i poruszy si w fotelu, jakby zaswdziay go plecy. - Od siedmiu lat czekam, eby wreszcie przesta mnie kokietowa swoim wiekiem, ale on tak si przywiza do tego tekstu - Skrzywi si i zacz parodiowa Weathera: - Nie jestem modzieniaszkiem. Albo teraz, albo trzeba da sobie spokj. Nie wiem, czy Pan Bg przewidzia dla mnie wicej czasu. - Nie przesadzaj, nie tak czsto zdarzaj mu si podobne ataki. Rachel pooya przed szefem dwa telegramy, trcia palcem stojcy nierwno aparat telefoniczny, musna doni twardy pdzel z kilkudziesiciu owkw i wrcia do sekretariatu. Jonathan Weather siedzia na jej biurku ze suchawk przy uchu. Palcami wybija jaki rytm na blacie, kiwa stop i mia zniecierpliwion min. Rachel podesza do szafy z aktami i zacza udawa, e szuka czego w szeregu uoonych wedug kolorw teczek. Czekaa, a Weather zejdzie z jej biurka. Nie chciaa siedzie majc przed sob jego plecy, a w obecnym nastroju moga si przeliczy, co do jego manier. - Bob?! No, jeste wreszcie! - Jonathan zeskoczy z biurka. - Co z maszyn? - Sucha chwil, potem dwa razy prbowa przerwa rozmwcy. Za trzecim razem podnis gos. - W porzdku, nie usprawiedliwiaj si! Jestem w miecie i nie potrzebujesz wysya nikogo do mnie. Zaraz u ciebie bd - Sucha chwil, przytupujc. - Dobra, nie obchodzi mnie, co byo. Wane, ebym znowu nie musia za kilka dni do ciebie dzwoni. W porzdku. Przecie mwi, e w porzdku, za dziesi minut. Rzuci suchawk na wideki i popatrzy na Rachel. - Jak ty moesz pracowa z tym palantem? - zapyta, wskazujc drzwi do gabinetu Cartridge`a. - Och - obesza biurko i usiada na swoim krzele. - Ja tylko pisz mu listy i podaj rachunki. Weather zapali papierosa. Wygldao jakby nagle przesta si wbrew danej przez telefon obietnicy pieszy. - Musiaem co przeskroba w poprzednim wcieleniu. Czasem myl, e nie bez kozery, Stwrca da mi akurat tyle talentu, ile by moe mam, i duo obiektywizmu, ebym si t mizern dziak mczy. ebym tylko wiedzia, co zrobiem. Mrugn do Rachel i przesa jej krtki, sztuczny umiech, bez odbioru, i wyszed. Na korytarzu poczstowa popielniczk, dopiero co zapalonym papierosem. Dopiero widok nowiutkiego, kupionego trzy dni temu challengera poprawi mu humor. Cokolwiek by mwi, pomyla wsiadajc do samochodu, bez pisaniny nie byoby mnie sta na to cacuszko. Grafoman, ktry moe ze swojego rzemiosa czerpa korzyci, to chyba niele? Przesa umiech swojemu odbiciu w lusterku, sprawdzi sytuacj na jezdni i wczy si do ruchu. Jazda nowym wozem radykalnie poprawia mu humor, umylnie skrci nie w t przecznic, co trzeba, wyduy drog do warsztatu i wszed do niego, umiechajc si promiennie do Boba. - Jestem! - ucisn do szefa. - Tym razem gotowa na mur? - Oczywicie. Ale musz powiedzie, e kto grzeba w maszynie. - A co miaem zrobi, jak o drugiej w nocy zacza warcze? Waek miota si w jakiej idiotycznej czkawce po kadym uderzeniu cofaka? Co tam podcignem. - Aha. No, niewane. Maszynka jest cacy. Ale moe wziby pan now? Firma stawia. Weather dobrodusznie poklepa Boba po ramieniu. - Dajmy spokj, Bob. Wiem, e firma jest gotowa da mi inny egzemplarz, w kocu co mi si naley za reklamy. Ale zostan przy niej. - Postuka palcem w walizeczk lec na biurku. - Jest najcichsza.

Ale ostrzegam cie widziaem elektronicznego Zephyra. Gdyby mu tak nie klekotay klawisze. - My te mamy co w zanadrzu! - pochwali si Bob. - Za dwa tygodnie pozwol sobie pana odwiedzi. Bdzie pan zadowolony, cichutka klawiatura, przenona, radiointerfejs z pamici i drukark! Bajeczka! - Tak? Niepotrzebnie mi powiedzia, bd si mczy przez dwa tygodnie. - Jonathan wzi walizeczk i wycign do do Boba. - Jad. Co si chmurzy, bdzie padao. Do widzenia. - Do widzenia, panie Burns. Wydaje mu si, e mnie echcze tym pseudonimem, pomyla Jonathan. Dlaczego ludziom wydaje si, e inni s gupsi od nich samych? Jeli ich cudeko nie bdzie rzeczywicie dobre, to won! Kupi sobie Zephyra, a prdzej czy pniej to mi si opaci. Cholera, jednak pada. Szybko przebieg parking przed siedzib firmy i wskoczy do challengera. Przed uruchomieniem silnika wczy radio i starannie przeszuka trzy zakresy, zanim odnalaz stacj nadajc archiwalne nagrania z lat szedziesitych i siedemdziesitych. Zatrzymaem si na tych zespoach. Kurcz, to jednak jest kawaek muzyczki! Proste rytmy, prosta linia melodyczna, ale jaki duch! Te gnojki z ich metalem, punkiem i recytankami czarnuchw nie s godne nosi sprztu za Lennonem czy Plantem. Nie mwic ju o Floydach. Poprawi lec na fotelu walizeczk z maszyn, przeoy na jej pokryw walkmana i dopiero, gdy szyby upstrzyy si pczniejcymi kroplami wody i strukami biegncymi w nierwnym rytmie ku krawdziom drzwi i karoserii, uruchomi silnik. Ostronie wykoowa na ulic, spokojnie wyjecha do wylotu miasta i przypieszy do, uznanej za rozsdn, prdkoci pidziesiciu mil na godzin. -mignbym do domu w czterdzieci minut. A tak bd si wlk godzin. Jak nie wicej, pomyla. Rozsiad si wygodniej. Deszcz, niezbyt ulewny w miecie, tu lun zdecydowanie, cierpliwie czeka na rogatkach szukajc wstpu do city. Byskawica lizna nieboskon ognistym jzorem, zanurzajc postrzpione do w paszczynie horyzontu. Kilka sekund pniej suchy, zoony z kilku tonw trzask, przenikn przez karoseri. Radio trzeszczao, echem wtrujc wysokim audiowizualnym efektom na zewntrz. Weather zakl pgosem. Ponaglone przez komputer wycieraczki przypieszyy nieco, jak gdyby przeszy na akordowy system wynagrodze. Komputer wytrzyma jeszcze kilkanacie sekund i odezwa si: Ostrzegam, e przyczepno k zblia si do wielkoci krytycznej. Proponuj zmniejszy prdko do trzydziestu siedmiu mil. Aquaplaing." Jonathan pstrykn palcem w wycznik gonika, ale zmniejszy jednak nacisk stopy na peda przyspieszenia. Niezadowolony komputer zabarwi wskazania prdkociomierza na rubinowy kolor, ale na tym zakoczy swoj ingerencj. Rozkwity nastpne byskawice. Tym razem jedna trzepna w horyzont, dwie pozostae o wiele bliej. Weather odruchowo zwolni jeszcze bardziej. Szosa bya pusta. Poza jego fordem nie wida byo nikogo. Grzmot dug, potargan seri uderzy w uszy. Jeszcze dwie byskawice, pierwsza uderzya w znajdujce si o p mili drzewo. Burza sadzia wielkimi krokami na spotkanie Weathera. Zatrzyma samochd. Rozejrza si do dokoa. adnych drzew, cholera, pomyla zaniepokojony. Teraz ja jestem najwyszym punktem w okolicy. Zapyta komputer czy jestem uziemiony? Moe wysi? W taki deszcz?! Cholera z tak pogod Zapali papierosa. Uchyli okna i nie zwaajc na wpadajce do rodka krople wody, usiowa przyjrze si okolicy, oceni sytuacj. Podskoczy na siedzeniu, gdy kolejna byskawica wbia si w pole nieregularnym korkocigiem, jakie trzysta jardw od niego. Nie zdy zasoni uszu i omal nie krzykn, gdy najgoniejszy dwik jaki sysza w yciu, zaatakowa jego bbenki. Zaraz potem, nie zastanawiajc si wyskoczy z wozu. Odruchowo usiowa zamkn drzwi, rzucajc si do ucieczki w mokre pole. Palce zelizgny si po naoliwionej deszczem karoserii. Jonathan pogna w pole unoszc wysoko nogi, cho przy takim nasileniu ulewy nie miao to adnego znaczenia, ani dla obuwia, ani stanu spodni czy skarpetek. Po kilkudziesiciu krokach zwolni, zatrzyma si i odwrci. Burza jakby czekaa na t wanie chwil. Olepiajce wiato uderzyo w oczy w akompaniamencie bolesnego grzmotu, a zaraz potem challenger podskoczy i nagle, jakby napompowany przesadnie, otworzy wszystkie drzwi, chuchn wok siebie jakim pyem, po czym rozjarzy si przeraliwie pomaraczowym wiatem i hukn metalicznym grzmotem. Jonathan dojrza lecce we wszystkie strony odamki. Run w zmite dba i boto, oguszony, olepiony, ale jeszcze nie zdenerwowany ani utrat wozu, ani swoim pooeniem. Wszystko dziao si tak szybko, e normalne odruchy zo, al, strach, dotary do dopiero po kilkunastu sekundach, gdy przekonany, e co miao fruwa ju wyldowao, unis gow i popatrzy na poncy samochd. Szkielet samochodu w powodzi ognia.. Ju po bryce? No to mam szczcie Rzeczywicie gdybym tam siedzia Jeden z pierwszych egzemplarzy dla ruchu lewostronnego. Taka maszyna!, pomyla i splun. Otar przedramieniem twarz, dmuchniciem strzepn z wsw wod. Zrobi krok w kierunku ognistego stogu i potkn si o jaki przedmiot. Walkman. Patrzy chwil na jeden z nowszych modeli Sanyo, schyli si, podnis i nacisn klawisz z napisem Play".

Kocwka solwki Jimy`ego Page`a zaguszya trzask ognia i szum deszczu. Hukn jeszcze jeden grzmot zdecydowanie cichszy od tego, ktry towarzyszy trafieniu forda. Weather wyczy walkmana, odruchowo schowa go pod po marynarki i zrobi jeszcze dwa kroki w kierunku samochodu. Nie zamierza gasi wozu, po prostu w tym momencie nie by w stanie ruszy si nigdzie indziej. Cztery jardy od siebie, nieco z boku, dojrza walizk z maszyn. Nasze produkty przetrzymuj nawet bezporednie trafienie pioruna! Niezy slogan. eby jeszcze mona byo powiedzie to samo o samochodzie! Zbliy si do walizeczki, podnis j, potrzsn i ze zdziwieniem odnotowa, e nie syszy klekotu rozsypanych wewntrz czci. Zamierza postawi maszyn na rozmikczonej glebie, zamar jednak trzymajc j nadal. Zmrozia go panujca wok niewytumaczalna cisza. Widzia dopalajcy si wrak, krople wody uderzajce w zabocony asfalt, ale nie towarzyszy temu aden dwik. Potrzsn gow, nabra powietrza eby krzykn i w tej samej chwili zachwia si i omal nie upad, gdy stopa obsuna si po kopczyku rozmikej ziemi. Zmruy oczy. Otoczenie zafalowao jak na rozgrzanej do biaoci pustyni. Wypuci powietrze z puc i nabra wiey haust. Przed oczami popyny przeraliwie kolorowe krgi. Serce? Wylew! Nic nie bo " *** Pi jardw nad gow rozmazana kremowa plama scalia si w sufit, ktrego wysoko i ksztat najbardziej pasowayby do gotyckiego zamku albo kaplicy. Brakowao jednak biblijnych scen i nie pasowa kolor biel zamana delikatn, pomaraczow barw. Jonathan przeczeka kilka przypyww i odpyww ostroci widzenia, po czym sprbowa poruszy gow. Szyja zesztywniaa mu na kamie, a kiedy zacisn zby i szarpn gow, gdzie od plecw, uderzya go w skronie fala blu. Jkn cicho i ponownie zapad w nico. W podobny sposb odzyskiwa i traci przytomno kilka razy. Uwiadomi to sobie podczas kolejnego, czwartego czy pitego seansu wiadomoci. Dug chwil mruga, wpatrujc si w dziwne ukowe sklepienie. Osign tyle, e mg dokadnie przyjrze si widokowi nad gow. Ostronie poruszy gakami ocznymi, dziki czemu dotar spojrzeniem do cian, ktre przechodziy w sklepienie, agodnie pochylajc si ku sobie z czterech stron. W jednej ze cian zobaczy grn cze drzwi, waciwie otworu drzwiowego prowadzcego na nieco ciemniejszy korytarz. Ostronie odchrzkn, poruszy wargami. Spodziewa si, e bd spkane, ale brakowao im oznak choroby. Ostronie, gotw w uamku sekundy zaniecha wysikw, napi minie szyi i w tej samej chwili w polu widzenia pojawia si gowa, ktra pochylia si nad nim. Nad jego twarz zawisa do, dotkna czoa i odsuna si. I twarz, i do naleay do mniej wicej czterdziestoletniej kobiety o skrze ciemniejszej ni cera Weathera, by moe Hinduski. Wosy gadko zaczesane do tyu odsaniay mae uszy. Patrzya chwil na Jonathana, a potem pulchne wargi poruszyy si i powiedziaa co. - Nie rozumiem - Odczeka chwil i nie widzc oznak zrozumienia w oczach kobiety, zapyta: - Gdzie jestem? Co si ze mn dzieje? Kobieta powiedziaa jeszcze co i rwnie odczekaa chwil. - Wyglda, e czekamy na to samo na zrozumienie. Ale co nam nie wychodzi - powiedzia Jonathan. - Prosz zawoa lekarza, albo jak siostr przeoon czy kogo, kto pracujc w angielskim szpitalu nauczy si rwnie wada tym jzykiem. Chcia podnie si, ale kobieta zdecydowanie trcia go w rami i przytrzymaa. Drug rk signa gdzie poza pole jego widzenia, podniosa ciemny, niemal czarny kubek i przyoya mu do ust. Jonathan wcign nosem powietrze i szarpn si zapach cieczy przypomnia rozgrzany, przygotowany do wylania asfalt. Kobieta rozumiejc, e skapitulowa, zalaa jego przeklestwo gst ciecz, smakujc jak stopiona parafina. Zrezygnowany, przekn ciepe wistwo. Nagle poczu pulsowanie krwi w skroniach, sklepienie skoczyo w d, skrcio i odleciao w bok, odsaniajc znajdujc si nad nim ciemno. Zanim Jonathan definitywnie straci panowanie nad ciaem i umysem, usysza gos z naciskiem powtarzajcy jakie obce sowa. Resztk wiadomoci przyswoi, e gos nie naley do pielgniarki. Musia tu by jeszcze kto in Czwarta doba, poudnie Kolejne odzyskanie przytomnoci przypominao raczej przebudzenie, by moe po prostu nim byo. Otworzy oczy, przypomnia sobie piaskowe, kamienne ciany i cztero patkowy sufit i stwierdzi, e wszystko znajduje si na swoim miejscu. Usiad na ku i rozejrza si, podniecony swoim dobrym samopoczuciem. Lea na szerokim, wygodnym, kamiennym ou. Kamiennym! Pukn kilka razy

zgitym palcem w wezgowie. Byo szorstkie, przypominao w dotyku lekko rozgrzany piaskowiec i zapewne byo z niego zrobione. Z identycznego materiau wykonano drug ciank, przy stopach. Pociel bya szara, tkana z jakiej grubej i mikkiej nici. Subtelnie zrnicowane, pod wzgldem gruboci i odcienia szaroci, nitki, tworzyy geometryczny wzr kojarzcy si odlege z rombami i zygzakami w meksykaskim poncho. Tu przy wezgowiu, w kamieniu wykuta bya pytka, ale szeroka na ca cian nisza, w ktrej znajdowao si kilka naczy, rnej wielkoci. Wykonane byy z jakiej mikkiej szlachetnej odmiany porcelitu mienicej si rnymi odcieniami brzu. Jonathan zauway swoje ubranie, porzdnie poukadane na prostym kozioku z jakiego skatego drewna, ze zgrubieniami i poyskiem przypominajcym bambus. Weather odrzuci lekki pled i wsta, zdecydowany znale toalet. Za koziokiem staa walizeczka z maszyn, na pododze tu obok lea walkman. Weather sykn i zerkn pod ko. Rozwaa przez chwil moliwo wezwania pielgniarki, ale byby to pierwszy raz w jego yciu, kiedy w tak fizjologicznej sprawie uzaleniby si od kobiety. Zachowujc cisz wysun si na korytarz przez jedne drzwi i wyjrza w szersz odnog, najprawdopodobniej gwn strug. Bya pusta. Tu rwnie dopiero teraz Weather uwiadomi to sobie nie byo okien, ani adnych lamp, czy kinkietw, a mimo to byo jasno, jak w owietlonym mocnym porannym wiatem pokoju z zacignitymi lekko pastelowymi zasonami. Zupenie jak gdyby piaskowiec czy inny kamie uyty do budowy dziwnego gmachu szpitala przepuszcza wiato soneczne albo sam emanowa je z siebie. Weather jkn i zacisn pici. Potrzeba oddania moczu odsuna na dalszy plan rozwaania architektoniczne. Ruszy w prawo, gdzie korytarz zaamywa si i jakby nieco ciemnia. azienka albo jaki ciemny kt, pomyla Jonathan, tego wanie potrzebuj. Ale gupio Na palcach przebieg osiem jardw, wysun gow i widzc pust perspektyw korytarza, miaym, zdesperowanym krokiem posun si do przodu. Pierwsze drzwi, waciwie tylko otwr drzwiowy, podobnie jak w znanym mu ju pokoju, prowadziy do nieco ciemniejszej ni korytarz komory. Trzy jej ciany byy gadkie, natomiast czwarta, poobiona pionowymi rowkami gbokoci mniej wicej cala, na styku z podog miaa czterocalowy rowek, na dnie ktrego ciemniay trzy otwory. Jonathan szybko przysun si do ciany i uznajc swe pierwsze wraenie za suszne z ogromn ulg zaatwi potrzeb. Chykiem wrci do swojej komnaty i zadowolony rzuci si na ko. Teraz mg przystpi do realizacji potrzeb duchowych, to znaczy do zaspokojenia ciekawoci. Na pocztek odchrzkn gono. Czeka dwie minuty na jak reakcj. Sprawdzi czas na zegarku, ale zota, odporna na wszystko delbana staa niewzruszenie jak mury komnaty. Gratuluj, mrukn do siebie albo pod adresem producentw. Troch elektrycznoci, odrobina bota i po zegarku. Cham Rozejrza si jeszcze raz po pokoju, utkwi spojrzenie w jednych drzwiach i zawoa: - Jest tam kto? P minuty pniej, gdy nabiera powietrza zamierzajc krzykn goniej, usysza ciche kroki. Wypuci powietrze, poprawi pled i obliza wargi. Do komnaty wesza znana mu ju kobieta. Zatrzymaa si zaraz za progiem i umiechna si do Jonathana. Tac z naczyniami trzymaa przed sob. - Widz, e czujesz si znacznie lepiej - powiedziaa. Nie ruszaa si z miejsca, jakby czekaa na wezwanie. Jej uwane, wyczekujce spojrzenie zdziwio pacjenta. Zamruga oczami czekajc na cig dalszy. - Dobrze si czujesz? - zapytaa pielgniarka, nadal nie poruszajc si, jakby od odpowiedzi zaleao, czy podejdzie do pacjenta. - Dobrze. Zupenie dobrze, w kadym razie nie potrafi znale w sobie niczego, na co mgbym si poskary. - To znakomicie. Pielgniarka podesza bliej. Miaa w oczach wyran ulg. Zatrzymaa si przy ku. - Wolisz lee czy siedzie? Jonathan odrzuci pled i usiad. Przetrzyma lekki zawrt gowy, umiechajc si przepraszajco do pielgniarki. Odwzajemnia umiech, przesuna nieco palce na tacy i poruszya kciukiem. Od dna oderway si cienkie sznurki z nanizanymi na paciorkami. Kiedy uderzyy o podog, pielgniarka pucia tac. Widzc przeraenie w oczach Jonathana i gwatowny ruch w kierunku majcej si rozbi zastawy, umiechna si szeroko. - Spokojnie, to przecie stolik. Taca rzeczywicie staa spokojnie, jakby na przekr kruchoci sznurkowych nek. Weather wzruszy ramionami, przekn lin, co nie zaguszyo gonego burczenia w brzuchu i rozejrza si po tacy. Pielgniarka szybko nalaa do kubka jakiego soku z wikszego dzbanka i podaa Jonathanowi. Wypi duszkiem poow. Kobieta w tym czasie zdya wyla do miski zawarto mniejszego, szerszego dzbana. Pacjent rzuci si na zup, przelotnie tylko konstatujc dziwn toporno naczy. Gsta zupa, intensywnie pachnca chudym misem zostaa wchonita w kilkanacie sekund. W tym czasie pielgniarka zdya wyoy na masywny talerz kilka parujcych plackw z jakiego brzowego

ciasta, przekadajc je gstym sosem z mielon woowin. Jonathan przelotnie dotkn naczynia i wiedzia, e jak na swj wygld jest dziwnie lekkie i ciepe, co z drugiej strony dobrze wiadczyo o kuchni szpitala. Wymrucza podzikowanie, umiechn si po pierwszym ksie do siostry i zaj si krojeniem, gryzieniem i przeykaniem. Zaczynajc posiek by przekonany, e poprosi o drug porcj, ale w poowie drugiego dania poczu, e odmierzona przez kucharza porcja zaspokoia w peni wymogi jego odka. Dokoczy sok i westchn, nasycony. - Czy mog si spodziewa wizyty lekarza, albo kogo innego z kim - Lekarza? - zdziwia si siostra. Podniosa tac, na olep machna doni pod jej dnem, zwina w niedbay kb zwiotczae w uamku sznurki nki i przycisna je do spodu tacy. Sznurkowe nki porzdnie zawinite w spiral uczepiy si dna. Nie zauwaya zdziwionego spojrzenia Jonathana. Przecie czujesz si dobrze? Tak powiedziae? - Tak powiedziaem - zgodzi si Jonathan nie mogc oderwa spojrzenia od tacy. - Ale chyba kto przyjdzie Albo ja pjd porozmawia z kim - Wzruszy ramionami. - Chyba mog dokona rozliczenia, w czekach rzecz jasna. I potrzebny mi jest jaki transport do domu A wanie gdzie jestem? - Ach, chodzi ci o rozmow, a nie o leczenie! - Ucieszya si kobieta, - Oczywicie, e zaraz bdziesz mia z kim porozmawia. Poczekaj, zawiadomi Krycza. Odwrcia si i wysza szybkim krokiem. Jonathan rzuci si do swojego ubrania, znalaz paczk papierosw, przyjemnie zdziwi si, widzc, e nie s zamoczone ani nawet zmite, zapali jednego i wrci do ka. Uprzytomni sobie, e oceni wiek pielgniarki na czterdzieci kilka lat, cho teraz nie mg przypomnie sobie ani jednej zmarszczki na jej twarzy, a donie to pamita dobrze, widzia je wyranie, gdy rozkaday placki i poleway je sosem miay skr gadk, napit. Ubranie pielgniarki, prosta suknia z maym okrgym dekoltem, dugimi niemal do okcia mankietami i kilkunastoma owalnymi guzikami, maskowaa jej figur, ale chyba postawa, pewne dostojestwo w ruchach, szczeglna gracja kazay domyla si, e kobieta ma swoj modo za sob. Jonathan przypomnia sobie, e patrzc na wychodzc pielgniark oceni pozytywnie, widoczne z pod brzegu sukni, ydki, do masywne, ale bya to masywno przyjemna. Ze zdziwieniem stwierdzi, e wyobrazi sobie, jak trzyma kostki pielgniarki w mocnym uchwycie, posuwa do wyej, po gadkiej skrze ng, wyej, dochodzi do kolan Czujc, e za chwil nie bdzie wstanie ukry erekcji, wyskoczy z ka i popiesznie wcign spodnie, stojc tyem do drzwi, a potem, ju czujc si bezpiecznie, dokoczy ubieranie i sign po lecy na brzegu ciennej wnki papieros. ar zostawi na krawdzi ciemny lad. Jonathan sykn i potar lad, ale nie dao to podanego rezultatu. Ka doliczy do rachunku. Zreszt A wanie! Gdzie oni mnie znaleli? Przecie w okolicy nie ma adnego domu, ktry mgby mie takie wntrze jak to? Przecie nie taszczyli mnie do Rading? To wszystko jest -ciana tu przy kozioku, z ktrego zdj ubranie, drgna i rozsuna si. Jonathan drgn przestraszony i odruchowo odskoczy. Stojcy w otworze mczyzna podnis sobie donie i potrzsn nimi uspokajajco. By wyranie starszy od pielgniarki. Mia przyprszone siwizn wosy, spite dwiema klamrami na bokach gowy i wyglda, jakby wybiera si na bal maskowy w stroju Robin Hooda, ale nie majc odpowiednich tkanin, uszy ten stj z krlujcego tu mikkiego popielatego ptna. Tylko guziki dugich mankietw byy biae, a take pas i pcienne cholewki wysokich butw na cienkich podeszwach. Mczyzna zrobi krok i wszed do pokoju. - Przepraszam, jeli ci przeraziem - powiedzia. Mia nadspodziewanie niski, dwiczny gos. Gosk r" wymawia w sposb rzadko spotykany; brzmiaa w jego ustach jak niskie mruknicie, wibrowaa dugo, trzy cztery razy duej ni w innych ustach, jakby pierwszy dwik wzbudza echo z trzech akustycznych odbi. - Przeraenie to za duo - zaprzeczy Weather. - Kady by drgn, gdyby nagle odskoczy mu sprzed oczu kawa solidnej ciany. Te drzwi s wyjtkowo dobrze zamaskowane. - Wskaza doni pokryt wzorem cian. Mczyzna zlekceway gest i sowa Jonathana, zrobi kilka krokw i usiad w nogach ka. Pacjent rozejrza si za popielniczk i wycign rk po kubek stojcy w niszy. - Nie, nie! - agodnie, ale z naciskiem powiedzia mczyzna. - Zostaw kubek, syp mieci na podog - Nie chodzi o mieci, tylko o popi - Jonathan zajkn si wcieky, czujc, e ma rowe uszy jak strofowany dzieciak. Strzepn popi na podog. - Nazywam si Jonathan, a waciwie Jonathan Weather. Burns to mj pseudonim autorski - A ja jestem Krycz - powiedzia go. - Krycz - Jonathan zawiesi gos, ale rozmwca nie zareagowa. - To do niezwyke - wykrztusi zdezorientowany sposobem prowadzenia rozmowy. - Dla mnie brzmi to normalnie - stwierdzi Krycz.

Udzieli Jonathanowi informacji i oczekiwa, e to wanie on poprowadzi konwersacj. Wydao si to dziwne, normalny lekarz wyjaniby pacjentowi, co mu si przytrafio, wprowadzi w szczegy kuracji i co najwaniejsze wytumaczy si z niezwykoci pomieszcze. Pozostawi jednak inicjatyw Jonathanowi, chocia musia rozumie, e czuje si on do niezrcznie w nieznanym miejscu, wrd nieznanych ludzi. - Prosz H hm!.. Chciabym wyjani pewne szczegy - wykrztusi Weather. - Nie pamitam, jak si tu dostaem, nie wiem rwnie, gdzie jestem i co mi si przytrafio. Widz - Zatoczy rk pkole - e nie jest to zwyky szpital i to jest szczeglnie intrygujce. Chciabym, eby pan to wszystko mi wyjani. - Wszystkiego naraz i tak nie da si wytumaczy - natychmiast odpowiedzia Krycz. Musia by przygotowany na takie wanie danie. - Zastanawialimy si, jak to wszystko wyjani i doszlimy do wniosku, e najlepiej powiedzie na pocztek, e znajdujesz si daleko od swojego domu Mczyzna zrobi wyran pauz oczekujc jakiej reakcji Jonathana. - Daleko? Jak daleko? Gdzie? I dlaczego?! - Nie wiem, jak daleko - wzruszy ramionami Krycz. - Gdzie? W Oazie Nat Conal Le. Dlaczego? Sam nie wiem. - Oaza?! Nat Conal!.. - prychn Jonathan. - Jaka oaza? Pod Londynem?! Co to za bzdury! - Posuchaj, myl, e najlepiej bdzie jak kolejno bdziesz sprawdza prawdziwo moich informacji. Jeli nie uwierzysz w to, e jeste w oazie, nie uwierzysz w reszt. Najlepiej bdzie, jak pjdziesz na wie i rozejrzysz si po okolicy. Moesz chodzi wszdzie i wszystkich pyta o wszystko. Gdy ju co przyswoisz, zawoaj mnie i poczekaj chwil. Zjawi si i postaram wyjani reszt wtpliwoci. Teraz mog powinienem - poprawi si - doda jeszcze jedno: nie grozi ci adne niebezpieczestwo. Nikt do niczego nie bdzie ci zmusza i moesz robi, co ci si ywnie podoba. Ogranicza ci tylko zdrowy rozsdek. Krycz wsta najwyraniej zamierzajc wyj. Jonathan rzuci niedopaek na podog i rozdepta go, powstrzymujc jednoczenie rozmwc gestem i okrzykiem: - Zaraz! Nie rozumiem jestem jakim zakadnikiem czy co? - Ale skd! - Krycz umiechn si lekko. - Dlaczego przyszo ci to do gowy? - Bo tak si chyba mwi do ludzi trzymanych w jakim zamknitym orodku, z ktrego nie mog uciec. - Przecie powiedziaem ci, e jestemy w oazie. To chyba tumaczy, e w pewnym sensie masz ograniczone moliwoci poruszania. Jak i my wszyscy. To jest to ograniczenie. Ale jeli bdziesz chcia std odej odejdziesz. Nie dzisiaj, lecz kiedy wszystko zrozumiesz. Jeli mimo to bdziesz chcia odej Krycz odwrci si i wyszed. Znikn z oczu Jonathana i zaraz wrci. - Na wie idzie si tamtymi drzwiami - wskaza palcem na cian za plecami Jonathana. - Schody zawaha si na chwil. - Schody do gry - zakoczy do niezrcznie i szybko odszed. Pozostawiony w samotnoci Weather sapn wciekle. Zrobi dwa kroki, eby dogoni Krycza i wytrzsn z niego wicej informacji, ale zatrzyma si, zakl i usiad na ku. Kilka minut zastanawia si nad swoim pooeniem, potem uzna, e wobec niedostatecznej iloci danych nie moe i tak podj adnej decyzji. Zapali jeszcze jednego papierosa i wyszed przez kamienne drzwi. Po kilkunastu krokach trafi na odgazienie korytarza z prowadzc do gry dziwn estakad. Sta chwil i zastanawia si, czy aby to s schody, o ktrych mwi Krycz, przypomnia sobie jednak, e moe porusza si po caej oazie i wszed na pochylni wykut jak wszystko tu w kamieniu, pobrudon drobnymi rowkami biegncymi od ciany do ciany. Po kilku krokach pochylnia zwina si i przeksztacia w do ciasn spiral, wyranie te wzrs kt nachylenia estakady, tak e Jonathan musia nachyla si, chcc szybko pokona schody". Po kilkudziesiciu krokach zadysza si, zrobi sobie czterominutow przerw, a poniewa nie dao si na pochylni sta, usiad plecami do kierunku wspinaczki, a potem pooy na plecach. Dym papierosa nieprzyjemnie drapa w gardo, zgasi go o podog. Odetchn gboko kilka razy, podoy rce pod gow. Raz w tygodniu godzinka na korcie to za mao, pomyla samokrytycznie. Kondycja w zaniku. Ale co to za miejsce? Oaza! Jak pragn Czterdzieci mil do Londynu? Moe to jaka sekta? Wykupili opuszczon farm, nazwali j oaz O! To moe by to! Zaraz si wszystko wyjani. Do gry!.. Poderwa si i omal nie zjecha na obcasach w d. Utrzyma rwnowag, pochyli si i pomagajc sobie rkami, ruszy w drog. Stara si nie spieszy, nie wiedzc, ile jeszcze ma do przejcia. -wiato sczce si, jak w komnacie, przez dziwny piaskowiec, nie pomagao w okreleniu dugoci trasy. Pochylnia okrcia si kilka razy wok rdzenia i zakoczya ukowym otworem identycznym jak wszystkie tu drzwi. Jonathan wyszed na owietlon mocnym socem platform znajdujc si jakie siedemdziesit jardw nad ziemi. Opar si plecami o cian zadaszenia nad zakoczeniem

schodw i rozejrza gorczkowo dookoa. Skoczyy si wtpliwoci by na pustyni. Obieg platform widzc, i wszdzie, z kadej strony, firmament opiera si na rudawej, niemal idealnie paskiej pustyni upstrzonej do gsto kpami niskich krzeww, spord ktrych z rzadka przewiecay nieco wysze drzewa z czuprynami wskich papirusowatych lici. Oaza okazaa si sporym miastem zbudowanym z tego samego materiau, co znany ju czciowo Jonathanowi budynek. Zbudowano j na planie niemal regularnego owalu. Otoczona bya, o ile mona byo sdzi z tej odlegoci, patrzc przez drgajce w upale powietrze, nie murami, ale dugimi agodnymi pochylniami, na ktre daoby si nawet wjecha rowerem. Paskie dachy niemal wszystkich budynkw oazy rozcigay si na tej samej wysokoci i poczone byy solidnymi kadkami. Widok na pierwszy rzut oka przypomina stare arabskie miasteczko, ale byo to bardzo powierzchowne skojarzenie. Jednopoziomowe dachy, kolor, nie biay, jak w widzianych w telewizji filmach, ulice zbiegajce si promienicie w centrum Jonathan sta na jednej z dwch wie. Na szczycie wirowao wok swej osi par ram wypenionych kilkunastoma szeregami jakich stokw. Weather domyla si, e s to wiatraki, a wic technika bya tu zaawansowana nieco bardziej ni sugerowao skromne wyposaenie komnaty, puste korytarze i cisza. Weather sprawdzi, ile ma papierosw i zapali jeszcze jednego. Smakowa nieco inaczej ni poprzednie po prostu smakowa. Jonathan opar si o barierk wok platformy i zacz wpatrywa si w szczegy krajobrazu Zobaczy grupk zwierzt wolno poruszajcych si pomidzy kpami krzeww, jednak byy zbyt daleko, eby je zidentyfikowa. Z tej odlegoci wyglday na wychudzone wielbdy, bez garbw, z dwiema grubymi fadami na bokach, a moe raczej olbrzymie charty, niemal biae w brzowe aty. Weather wytropi wzrokiem kilka drg, byy odrobin ciemniejsze od reszty gliniastej pustyni. W kocu, po niemal penym okreniu platformy usysza, e z centrum osady, gdzie jak to zauway teraz wygity w gr, kopiasty dach musia pokrywa olbrzymi w porwnaniu z reszt budynku, dobiegaj go cienkie gosy bawicych si dzieci. Rwnie teraz, podczas szczegowej lustracji, uwiadomi sobie, e budynki w ogle nie maj okien, i przyszo mu do gowy, e oaza musi by w swojej istocie warown twierdz. Dlatego budowano te kadki umoliwiajce atakowanie przeciwnika z gry. Zaraz potem przypomnia sobie paskie mury i pochylnie prowadzce na dachy domw tworzce obrzee miasteczka. To nie moe by warownia, pomyla zaskoczony. Bez sensu Nie ma okien nie dlatego, e boj si ata Hej! Przecie te ciany przewiecaj! Wanie, po co im okna, skoro maj wiato Zaraz, a widoki! eby nie mona byo wyjrze? Kobiety, ktre nie mog zawoa ssiadki? Widoki s nieciekawe, ciany ssiednich budynkw, to mona zrozumie, ale nie powinni siebie pozbawia moliwoci komunikacji z otoczeniem. To niespotykane. A przecie nie s niemi, znaj cywilizowane jzyki. Do diaba, tu jest jaka tajemnica? Nie ma anten Zacign si ostatni raz i zadepta niedopaek. Zda sobie spraw, e niewyczerpane zasoby ciekawoci, ktre zdeterminoway cae jego ycie, poruszyy si wypychajc ku grze najwiesze, najmocniejsze warstwy. Czu, e teraz zmartwiby si nawet, gdyby kazano mu opuci tajemnicz oaz wykwit niemal w centrum Wielkiej Brytanii. Zachichota i zacz schodzi w d. To byo jeszcze gorsze ni wspinaczka na wie. Ju po kilkunastu krokach odezwa si bl w miniach ydek i stp. Szkoda mu byo czasu, wic nie robi przerw, tylko zmienia sposoby schodzenia bokiem z wykroczn praw nog, lew, biegiem, wolno, znowu bokiem. W swoim pokoju zachannie rzuci si na dzban z jakim napojem owocowym i wypi niemal poow. Odstawiajc naczynie zauway, e brunatny lad po arze na przypalonym kamieniu znikn. Rozejrza si po pododze i nie znalaz niedopaka. Kto musia skorzysta z jego nieobecnoci, eby usun lady dewastacji i niechlujstwa. - Obsuga mi si podoba - powiedzia na gos. - Krys? Nie, Krycz! - Odczeka chwil i krzykn z caej siy: - Kry y ycz! Czekajc na reprezentanta gospodarzy, ktry, jak wyczuwa, odgrywa w tej spoecznoci wan rol, sprawdzi swoje kieszeni. Mia portmonetk z czterema funtami, troch drobnych, grzebie, chusteczk do nosa, klucze do domu i dokumenty prawo jazdy, ksieczk czekow, oraz karty kredytowe Visa i Fortune. W kieszeni marynarki znalaz obcinak do paznokci z pilniczkiem i malutkim ostrzem, i parskn miechem. - Mog si broni! - zachichota. - ywcem mnie nie wezm. O! - Zobaczy Krycza, rzuci na ko obcinak i poderwa si. - Wierz, e jestem w oazie, ale to mi nic nie wyjania. Gdzie ley ta oaza? I dlaczego albo po co si tu znalazem? Krycz usiad na ku proponujc gestem miejsce obok siebie. Kilka sekund wpatrywa si w przeciwleg cian siedzc z okciami opartymi na kolanach. - Nie wiemy, dlaczego si u nas znalaze - powiedzia. - Poczekaj - powstrzyma Jonathana. adne pytania niczego nie zmieni, zastanawiaem si nad tym trzy dni, tyle ju u nas jeste. Po prostu nie wiemy. - Wzruszy ramionami. - Nad ranem, trzy doby temu usyszelimy w tej komnacie

haas. Przybiega tu moja crka, jeszcze jedna kobieta i potem ja. Leae na szcztkach stolika, obok ciebie dwa pakunki. Bye nieprzytomny, wygldae jakby kto zanurzy ci w bocie, a potem szybko wysuszy. - Wysuszy?! - nie wytrzyma Jonathan. - Ulewa bya jak cholera! Chyba, e byem nieprzytomny kilka godzin - Chwyci Krycza za okie. - Miaem wypadek samochodowy, waciwie nie wypadek - Wiem. Wszystko to wiem, rozmawialimy o tym - mikko, jakby starajc si nie rozgniewa Weathera, powiedzia Krycz. - Nie pamitasz - doda widzc, e rozmwca zamar z osupieniem na twarzy. - To te wiem. - Westchn przecigle. - Tyle jest rzeczy do wyjanienia i tak mao z nich mona wyjani. I nie wiem jak zacz - patrzy Jonathanowi prosto w oczy wytumiajc tym spojrzeniem wszystkie pytania, okrzyki i nerwowe gesty. - Posuchaj Wiem, e jeste czowiekiem, ktry trudni si wymylaniem rnych niebywaych opowieci dla innych ludzi. Wobec tego najprociej bdzie powiedzie, e znalaze si w rodku jednej z takich opowieci. Moesz w to uwierzy? - Nie! - bez namysu odparowa Weather. - Nie - powtrzy Krycz. Jonathanowi wydao si, e dominujcym w jego gosie uczuciem jest al, takie zwyke: Szkoda, e nie spenie moich oczekiwa". - Ale i tak - Poczekaj! - Weather drgn chcc zerwa si z ka, ale zosta na nim. - Poczekaj Wiesz, dziwne, ale zaczynam ci wierzy. Hm Ale co: przeniosem si na kartki powieci? To ju gdzie czytaem Czy moe jestem w innym wymiarze? W innym czasie? To te ju byo. - Nie za bardzo ci w tym momencie rozumiem, ale ciesz si, e chcesz wsppracowa. - Od chwili, gdy wszed do komnaty, nie spuszcza agodnego, ale ptajcego wol tego Jonathan by pewien spojrzenia. Dlatego tak spokojnie przyjmuj te jego rewelacje. Ale dlaczego bdc pod hipnoz czy czym takim wiem, e nie jestem panem samego siebie? Jak to jest?" - No wic znalelimy ciebie tu, nieprzytomnego i chyba wyczerpanego jakimi czym podr? Miae gorce czoo, niespecjalnie, ale majaczye jak w cikiej chorobie. Zaja si tob Manika znasz j, podawaa ci dzisiaj posiek, i moja crka Ziyra. Poniewa nie rozumielimy ci i uznalimy, e i tak przez kilka dni nie bdziesz w stanie wyj z ka, wic wykorzystalimy to na nauczenie ci naszego jzyka. Wadasz nim teraz niemal jak kady z nas. Opowiedziae potem nam o swoim zawaha si szukajc precyzyjnego okrelenia - yciu. Dlatego wanie wiem, e nie jeste chyba z naszego wiata. Chcesz o co zapyta? - Czy chc!? - parskn Jonathan. - Po pierwsze nie wiem, skd ci si wzia pewno, e wadam waszym jzykiem? Ja tego zupenie nie czuj - No wanie. Moe dlatego nie dociera do ciebie, e nie jeste wrd wadajcych angielskim. Tak si nazywa twj jzyk? - Kpisz sobie?! Angielski Przecie - Jonathanie Rozmawiamy w jzyku crasa. Tylko, e tkwi on w tobie tak gboko, i nie zdajesz sobie z tego sprawy. Sprbuj powiedzie co po angielsku. Skoncentruj si i powiedz co w swoim SWOIM jzyku Weather otworzy usta i zamkn je przeraony pustk, jaka w uamku sekundy rozpanoszya si w jego umyle. A zaraz potem przez jakie kanay umysu run potok popltanych zmieszanych ze sob sw i zwrotw. Weather Stone Wiatrochrapy Woman Car Rein Sprego Football Lebra - What?! - No widzisz? - Krycz chwyci Jonathana za okie i mocno cisn, jakby chcia powstrzyma go od jakiego nieprzemylanego gestu czy dziaania. - Czujesz rnic? Jonathan odwrci si od Krycza, ale wci czu na sobie jego magnetyczne spojrzenie. Zdawa sobie spraw, e gdyby nie te hipnotyczne pta, wybuchnby szalonym miechem albo zacz tuc gow o podog. apczywie chwyta powietrze i uspakaja si z kadym haustem tlenu. Pomieszane sowa posortoway si, poukaday si w odpowiednich przegrdkach. Wrci spojrzeniem do Krycza. - Jak to zrobilicie? - zapyta uywajc sw i intonacji waciwej dla crasa. - Troch uczulajcych zi, troch Nie wiem jak to powiedzie Znasz jzyk, ale jeste troch jak dziecko, ktre nie wszystko jeszcze widziao i pewne sowa s dla pustym dwikiem. Z czasem wszystko bdziesz rozumia. Na razie przyjmij na wiar, e potrafimy to zrobi - Fantasy - powiedzia Jonathan. - Sucham? - Powiedziaem, e znalazem si w wiecie fantasy Macie tu smoki? Wiedmy? Magiczne miecze? Krycz pokrci przeczco gow umiechajc si agodnie. - Nie. Kurcz, to ju nic nie rozumiem. Zazwyczaj bohatera przenosi si do innego wiata, eby wykona okrelone zadanie. Masz dla mnie jakie zadanie? - rozemia si zadajc to pytanie, jednak opanowa miech czujc, e ma on wszelkie znamiona histerii. Krycz znowu pokrci gow. - No to po co tu jestem? Zostaem przeniesiony Poczekaj? Kto rzdzi tym wiatem? Moe ty po

prostu nie wiesz, jaka rola jest mi przypisana? - Nie ma tu jakiego jednego wadcy. Chyba, e ja o tym nie wiem. To jest te odpowied na drugie pytanie. Weather zerwa si z ka i zacz przemierza komnat uderzajc pici w do, akcentujc uderzeniami echo wasnych krokw. - Wyrywaj mnie z dwudziestowiecznej Wielkiej Brytanii i rzucaj w sam rodek - Przystan przed walizk z maszyn od pisania i pudekiem walkmana. - A to? Wiesz co to jest? - Tak. Nie ma odpowiednikw na te nazwy w naszym jzyku, bo nie mamy takich urzdze, ale poniewa od razu tym si zainteresowaem, powiedziae jak to si u ciebie nazywa i do czego suy. Walk man - powiedzia wolno i wyranie. - Typewriter Tak? Jonathan pokiwa gow. Skrci z poprzedniej trasy i przystan krok przed Kryczem. Siedzcy podnis twarz i dopiero teraz Jonathan zauway, e jego rysy do istotnie rni si od, chociaby, jego wasnych. Krycz spokojnie patrzy z dou na Jonathana, jakby dajc mu czas na dokadne przyjrzenie si jego twarzy. Lekko wypuke koci policzkowe mogy wskazywa na domieszk sowiaskiej krwi, gdyby nie pokrywajca je gadka warstwa jdrnej, elastycznej tkanki miniowej. Oczy o wschodnim wykroju, zwanym migdaowym, sprawiay wraenie czarnych, jednak z bliska Jonathan zdecydowa, e s granatowe. W wykroju ust czy podbrdka, nie znalaz adnych cech niezwykych, natomiast gboka, wska bruzda czca rodek nasady nosa z grn warg, sw wyrazistoci rnia si od typw europejskich. Jonathan nie mg sobie przypomnie, czy pielgniarka Manika? miaa rwnie tak bruzd. - Jestem pod wzgldem jzyka - zaznaczy Krycz - w takiej samej sytuacji jak ty. Mog powiedzie, e do dobrze znam angielski, ale niemal nic nie rozumiem antena, kosmos, asfalt, piwo, strip tease Jonathan otworzy usta i sta tak chwil, potem, po raz pierwszy on sam nie pamita ju od jakiego czasu umiechn si. - Afera - powiedzia odwracajc si i robic krok w kierunku walizki z maszyn. - Moe nie rozumiesz, co chc powiedzie: chc wyrazi swoje zdumienie, zaskoczenie i troch zoci. Na przykad nie rozumiem, dlaczego jestem taki spokojny. To fakt - odwrci si i wycelowa palcem w Krycza - e z racji zawodu jestem jakby przyzwyczajony do rnych dziwnych sytuacji, ale co innego czyta o tym, czy nawet pisa i wymyla takie historie, a co innego, gdy zanosi si, e sam bd e sam jestem poprawi si - bohaterem takiego opowiadania. Dziwne. - Przekrzywi gow i zmruy oczy. - Wiesz co na ten temat? Krycz pokiwa gow. Potar do o kolana. - Postaraem zaszczepi ci spokj. Sdziem, e to lepiej ni eby przez kilka dni by na granicy obdu? - e co! Krycz wzruszy ramionami zupenie naturalnym gestem. Potem wsta i jakby zawaha si czy podej do Jonathana. W kocu zdecydowa si i zosta, gdzie sta, tu obok oa. - Pie - zawaha si - bonie. Ten niedobry pyn, ktry wmusia w ciebie Manika. Sam zadecydujesz, czy bdzie ci jeszcze potrzebny - Wskaza brod wnk z naczyniami. Jonathan odruchowo spojrz a na szereg naczy i skin gow. - Mam spokojny, czy nie i tak do ciebie mnstwo pyta. Na przykad, jak dugo mog tu pozosta? - Nie wiem, co ci odpowiedzie. Nie wiem, jak si tu znalaze, nie wiem wic rwnie, jak ci std odesa - To mi si ju mniej podoba - powiedzia spokojnie Jonathan. - Mwi to lekkim tonem, ale obaj zdajemy sobie spraw, e jestem wcieky, prawda? - Tak. - Dalej: moe by mnie oprowadzi po tym budynku? Nie wiem gdzie jest azienka, wucet, to znaczy pomacha palcami usiujc krtko wyjani sedno pytania. - Rozumiem. Co jeszcze? - Wszystko. Spieszysz si gdzie? - E e e To nie tak, ale rzeczywicie musz ci opuci na jaki czas. Ale przyl tu Ziyr, ona ci wszystko bdzie objaniaa, dobrze? - No dobrze Krycz skin gow i ruszy w stron drzwi. Tu przed progiem odwrci si i popatrzy na Jonathana. - Naprawd przekonaem ci, e nie jeste w swoim wiecie? Jonathan Weather zastanowi si chwil - Nie. Ale, e co tu jest dziwnego, widz sam. - A patrzye w soce? Przyjrzae si caemu niebu? To radz ci pj z Ziyr jeszcze raz na wie

Odwrci si i wyszed. Jonathan splt palce, wygi rce a trzasno kilka staww. Sta chwil wpatrujc si w podog, potem podszed do walizki z maszyn, zdj z pokrywy walkmana i wczy go. Z goniczkw trzasn charakterystyczny rytm i specyficzny timbre gosu wokalisty: Will you still need me, will you still feed me, when I`m sixty four? " Uwiadomi sobie, e jeli wszystko co mwi Krycz, jest prawd, to nie bdzie mg w osadzie kupi nowych baterii. Szybko ciszy dwik do minimum, a potem wyszarpn z gniazdek mikrosuchaweczki i wcisn do uszu. Po chwili, jakby patrzc na siebie z boku, zobaczy czowieka stojcego pod cian z piaskowca, w jakim pseudogotyckim budynku, wrd przanych sprztw, ze suchawkami na uszach, z muzyk The Beatles rozbrzmiewajc w gowie. Parskn bezgonym miechem. -ciszy jeszcze bardziej, a potem, aujc samemu sobie kilku drobin energii ulatujcej z baterii, wyczy walkmana i westchnwszy, odoy go do wnki. Przy okazji sprawdzi, co jest w czterech dzbanach. Najmniejszy zawiera parafinowaty specyfik, ktry mia mu pomc przystosowa si bez blu do rzeczywistoci. Kolejny dzban, o wiele wikszy i zimny, wypeniony by orzewiajco pachncym sokiem. Gdy wycign do chcc wyj, janiejszy od poprzednich, trzeci dzbanek z delikatnym, popularnym tu geometrycznym wzorem, zauway ktem oka jaki ruch. Drgn, potrci rk duy dzban, konwulsyjnie rzuci si do przodu i udao mu si chwyci naczynie. Odwrci si. Pewien, e wrci Krycz, otworzy usta chcc przypomnie nie wyjanion do koca spraw zaspokajania potrzeb fizjologicznych i zamkn je, widzc wkraczajc do pokoju dziewczyn To musiaa by Ziyra, crka Krycza. Umiechna si i przystana tu za progiem, jakby dajc Jonathanowi czas na oswojenie si z now osob. Bya wysok, mod dziewczyn, ktra miaa sporo szans na dalszy wzrost. Weather oceni j na niecae sze stp, a wic tylko o cal czy ptora mniej ni on sam mierzy. Twarz bya subtelniejsz, kobiec kopi twarzy Krycza identyczne, niby wystajce, ale pokryte gadk tkank koci policzkowe, takie same oczy, nos i usta.. Istotna rnica widoczna bya tylko w brwiach: u Krycza byy to proste kreski przebiegajce niemal pod kontem prostym do linii grzbietu nosa; u Ziyry zarys nosa przechodzi agodnym ukiem w niemal regularn wiartk koa, nadajc jej urodzie wyrane cechy hinduskie i jednoczenie ksztatujc wyraz twarzy w kontur lekkiego zdziwienia. Przy czym obie te cechy widoczne byy tylko wtedy, gdy spojrzenie ogldajcego koncertowao si wanie na brwiach. Caa twarz bowiem, odbiegaa od kanonu urody kobiet pwyspu Indyjskiego. Na przykad proste, krtko obcite ciemne wosy. Ziyra miaa na sobie bluz przypominajc nieco gr stroju do joggingu zacigana w pasie przy pomocy plecionego sznura, bez kaptura i najwyraniej z obowizujcymi tu dugimi, dziesiciocalowymi mankietami". W przeciwiestwie do Maniki ubranej w sukni, jej strj skada si z tej wanie bluzy i szerokich spodni podobnych do tureckich szarawarw, wpuszczonych w poowie ydki do butw identycznych, jakie nosi jej ojciec. Dziewczyna widzc obserwujcego Jonathana, rozemiaa si i nagle okrcia si na picie. Rozoya rce, bysny tym wiatem dziwne piercienie na kciukach. Widzc ubranie Ziyry, Weather oceni, e chocia wykonano je z tego samego, dominujcego w oazie ptna, to na pewno z najcieszych nici, bowiem ukadao si na Ziyrze jak mulin. Przy kadym ruchu poruszao si demaskujc ksztaty, przylegajc co raz do innego fragmentu figury dziewczyny. Prcz tego, e odbiega jakoci od stroju Maniki i Krycza, zabarwiono je na purpurowy kolor, co szczeglnie mocno kontrastowao z biaymi guzikami i podeszwami butw. Ziyra okrciwszy si jeszcze raz, ruszya w kierunku Jonathana, a on patrzy jak tkanina na krtk chwil uoya si na piersiach dziewczyny, bezwstydnie ujawniajc ich wielko i ksztat. I jedno, i drugie ucieszyo Jonathana, nawet, jeli miaa by to bezinteresowna rado. Odchrzkn, starajc si zrobi to dyskretnie. Ziyra podesza blisko, jakby zamierzaa go pocaowa, ale pooya tylko na sekund do na jego barkach i powiedziaa: - Jestem Ziyra. Pamitasz mnie? Zanim Jonathan zrozumia, e nie byo to nic wicej jak odpowiednik ucisku doni, zanim zdy zrobi to samo co dziewczyna, Ziyra odsuna si o krok. Zatrzyma rce w poowie ruchu, potar donie i poruszy brwiami. - Przykro mi, ale nie. Musiaem by oszoomiony - Umiechn si. - Musiaem by bardzo oszoomiony, skoro ci nie zapamitaem - zaakcentowa przeczenie i z przyjemnoci skonstatowa, e kobieta odpowiednio reaguje na subtelne komplementy. Ze zdziwieniem przyapa si na prowadzeniu rozmowy w salonowym, charakterystycznym dla kadego party, tonie flirtu. Co si ze mn dzieje?, zbeszta siebie w mylach. Nie wiem, czy mnie nie robi w konia, czy doszo do realizacji wytartych fantastycznych szablonw, a zaczynam tokowa przed pierwsz mi panienk, jaka wesza mi w pole widzenia?! A moe podali mi jaki afrodyzjak? Przecie o mao nie rzuciem si na ciep Manik, rano? Spokojnie Burns. - Mam tyle pyta, e jak zwykle w takich wypadkach nie wiem od czego zacz. - Ojciec powiedzia mi, e chciaby wjecha na wie i obejrze dokadnie nasze niebo

- A tak, mnie te wspomina, e powinienem to zrobi. Z przyjemnoci pojad. Zwaszcza, e nie znalazem windy i pracowicie wdrapywaem si na t wysz widokow - Urwa widzc zmieszanie na twarzy Ziyry. Westchna przez nos i przygryza doln warg. - Co nie tak? Musisz przygotowa si, e i co rusz bd zadawa gupie pytanie, nieprzyzwoite czy chamskie. Chyba rozumiesz, e jeli rzeczywicie znajduj si w innym wiecie to musi on si rni od mojego, a moja ignorancja stale bdzie mnie pakowaa w kopoty - Kopoty? Dlaczego? Przecie to naturalne, e nie wiesz jak yjemy. Ze mn byoby to samo u ciebie, prawda? - No o, oczywicie - Wic umwmy si: nie ma gupich i nie przyzwoitych pyta. Zreszt z tego, czego si dowiedzielimy o twoim wiecie, to raczej jest on sptany konwencjami i umowami. Nasze ycie jest prostsze. Jakobym przeglda mierne czytado! Zawsze tak jest ich proste, zdrowe ycie, pomyla odrobin zdegustowany, ktremu przybysz zaszczepia bakterie cywilizacji i albo sam si nawraca, albo demoralizuje niewiern spoeczno. Moe jednak pi? Albo majacz po przygodzie na szosie? Moe umieram w poncym samochodzie? Moe jestem w narkotycznym nie podczas zabiegu? Cholera, eby co wiedzie? Popatrzy na Ziyr i umiechn si szeroko. - Dlaczego si miejesz? - zareagowaa natychmiast. - Zastanawiam si, czy istniejesz naprawd, czy jeste tylko produktem mojego majaczenia? - Mnie si wydaje, e istniej naprawd. Gdyby odkry, e jest inaczej powiedz mi, dobrze? Widzc potakujce skinienie gowy Jonathana zapytaa: - A w ogle co to za rnica: istniej czy nie? Kokietuje mnie, jak Boga kocham! Chu ch chu! Gdyby bya snem, natychmiast bym si na ciebie rzuci! - Istotna, ale nie bd teraz jej wyjania. - Wskaza gestem drzwi. - Idziemy na wie? Ruszya pierwsza. Przesza kilka jardw majc Jonathana w odlegoci dwch krokw za sob. Pilnie wpatrywa si w biodra i ksztaty ng cyklicznie rysujce si przy kadym kroku. Ku jego zdziwieniu skrcia w t sam odnog, co i on jaki czas temu. Gdy zaskoczony Jonathan zatrzyma si, nie przekraczajc niewidocznego progu, odwrcia si i powiedziaa: - Najwiksza rnica midzy twoim i naszym wiatem jest to, e potrafimy skoni do pracy niektre martwe przedmioty - zawiesia gos dajc mu czas na oswojenie si z owiadczeniem. - Hm , my te - wzruszy ramionami Jonathan. - Poka ci walkmana. Jest jak najbardziej martwy, ale gdy chc wykonuje dla mnie okrelon prac. - To nie jest zupenie to samo - pokrcia gow. - Opowiedziae nam o walkmanie. Wiem, suy ci, ale gdy zabraknie energii, stanie i nic go nie zmusi do pracy. Moe te si zepsu. - A pewnie! - rozemia si Jonathan. - Tak ju jest zbudowany - przesta chichota i przyjrza si Ziyrze. - Chcesz powiedzie, e u was wyglda to inaczej? Jak? - odruchowo rozejrza si dookoa. - W skrcie?! Kada rzecz ma swoje sprego. - Jonathan przypomnia sobie, e zna to sowo, zna t kombinacj dwikw, ale nie rozumie jej. - Sprego - powtrzya. - Jeli dan rzecz robi znawca, jeli potrafi zrobi to dobrze Nie wiem, jak ci to jeszcze okreli - potrzsna w zniecierpliwieniu doni, jakby strzepywaa z koniuszkw palcw krople jakiej cieczy. - W kadym razie dobre przedmioty su nam lepiej ni wasze, rozumiesz? Nie? - prychna przez nos. - No, powiedz, czy twj talerz potrafi utrzyma ciepo? - Zwyky talerz? - zapyta Jonathan i natychmiast wciek si na siebie za bijc z tych dwch sw tpot. - Nie, sam z siebie nie moe! A twj? - Mj moe. Sprawd w swojej komnacie dzbanek z bonie, jest ciepy od samego rana. Sprawd drugi dzban, z nalew lafate jest lodowaty. I bdzie bardzo dugo. - H ? - Nie wierzysz! Zaraz ci przekonam, chod! - Szybko chwycia go za rk i szarpna do siebie. Zaskoczony Jonathan zrobi dwa chwiejne kroki i zderzy si z dziewczyn. - Patrz! - Zaskoczony twardoci jej piersi, dopiero po chwili popatrzy w d, gdzie wskazywaa jej rka. Zachwia si i musia przytrzyma si jej okcia. Kamienna podoga poszatkowana bruzdami, ta sama, po ktrej niedawno wdrapywa si na gr, spucha, wezbraa na ksztat fali tu za ich stopami, przeniosa grzbiet kamiennej fady w ich kierunku i jeszcze dalej. Zaskoczony, oniemiay, sparaliowany Jonathan, poczu, e wraz z Ziyr przesuwa si w kierunku wylotu wiey. -ciany przepyway obok, podoga nadal bya twarda, czu to nawet przez podeszwy butw, a jednoczenie wiedzia, e kamienna fala delikatnie, niemal niewyczuwalnie przekazuje go kolejnym bruzdom. Posuwali si ju po spirali i o wiele szybciej ni pieszo. Jonathan puci okie dziewczyny,

natychmiast poaowa tego, ale nie zdecydowa si na kolejny chwyt. Ostronie poruszy stopami, stajc na wygodnie rozstawionych nogach. - Powinienem by wypi jeszcze beczk tej bonie, za chwil bdziesz tu miaa atak serca - Atak serca? - zapytaa marszczc brwi. Jonathan zorientowa si, e wplata do rozmowy angielskie sowa, gdy nie moe znale odpowiednika w crasa. - Rozumiem sowa, ale To choroba? - Tak, ale niewane. artowaem. Jestem zaskoczony. Rany boskie! - chwyci jeszcze raz okie Ziyry, przykucn i dotkn doni kamiennej estakady. Wibrowaa delikatnie, jak paski robak przekazujcy sobie ich z jednego segmentu swojego ciaa na drugi. - Niesychane! Najczystsza magia. - Wyprostowa si i zachichota krtko. - Jednak wiat fantasy. -ni to! To pewne! Niemoliwe nie jest moliwe. - Zrobi min do Ziyry i jeszcze raz parskn miechem. Jednak jeste widziadem. To znaczy, e spokojnie mog ci pocaowa - chwyci j i w objciach przycisn do siebie. - Nikt nie zabroni caowa moich wasnych snw! - Moesz - powiedziaa swobodnie Ziyra. - Nie rozumiem co to sen, nie wszystko zdye nam wytumaczy, ale jeli pytasz mnie o caowanie, to niepotrzebnie. Przecie wiadomo: cauje si, kiedy si chce. Prawda? Przytulia si do piersi Jonathana i uniosa twarz. W tej samej chwili estakada wysuna ich na platform wiey i zamara. Jonathan odskoczy od Ziyry niczym nastolatek przyapany na wybieraniu bilonu z portfelu matki. Odwrci si i starajc si zapomnie o oczach piekcych z niepojtego wstydu, spojrza w soce wiszce nisko nad horyzontem. Nie olepio go, jak si spodziewa. Niebo byo czyste z kilkoma zaledwie smukami delikatnych, mglistych oboczkw, a mimo to blask soca nie razi. Przygaszone Odwrci spojrzenie i zamruga oczami patrzc na Ziyr, otworzy usta, ale nie wydoby z siebie dwiku zamurowa go widok wietlistej kreski widniejcej na nieboskonie tu nad gow Ziyry. Miaa dugo mniej wicej trzech czwartych cala i grubo zapaki, i na pewno nie widniaa nad niebem Anglii w chwili, kiedy j opuszcza". Wpatrywa si w ni, wytajc wzrok i aujc, e zamiast walkmana czy zupenie nieprzydatnej elektrycznej maszyny do pisania, los nie zapakowa mu w t podr mocnej lornetki. -wietlista krecha miaa wszystkie cechy obiektu sztucznego, przede wszystkim regularny ksztat, raczej nie spotykany w naturze. Doszed do wniosku, e wieci wiatem odbitym, podobnie jak Ksiyc. Drugim wnioskiem bya ocena wielkoci obiektu. Jeli znajdowa si w tej samej odlegoci od Ziemi co Ksiyc, to i wymiary musia mie podobne, co z kolei przeczyo tezie o sztucznym pochodzeniu. Musia zatem by bliej. Czy to miao jaki sens? - Jeli jest bliej - powiedzia na gos, nie zdajc sobie z tego sprawy - to planeta musi by mniejsza? Chyba tak, bo inaczej zwaliaby si nam na gowy. Cholera, trzeba byo powici fizyce troch czasu i wysi - Spojrza na Ziyr. - Czy to drugie wskaza palcem obiekt za jej plecami - zawsze jest na niebie? - Nie, skd! - zerkna przez rami. - Zachodzi dugo po socu, czasem razem, wschodzi rwnie nieregularnie - Co to jest? Jak si nazywa? - Nazywamy go Tra, ale nikt nie wie, co to znaczy. To z jakiego zapomnianego jzyka. Jonathan zacisn zby i jkn. Poczu, e dr mu nogi. Usiad na kamiennej posadzce i opar ty gowy o balustrad.. - Czy wiesz, co mi powiedziaa? - zapyta cicho. - Wiesz?! Skd masz wiedzie - udao mu si machn rk. - To znaczy, e nie jestem na Ziemi. Rozumiesz? - Rozumiem. Wiedzielimy to - Skd? - zapyta bez specjalnego zainteresowania. - Kiedy ockne si drugi raz, Krycz poprosi ci, eby opowiedzia o sobie. W twojej opowieci wystpowao tyle rzeczy, ktrych tu nie ma i nigdy nie byo. Tak si to nie zgadza z tym, co wiemy o sobie i naszym wiecie, e wytumaczy to mona byo tylko twoim przybyciem z innego wiata. - Zaley jeszcze co ty i ja rozumiemy mwic inny wiat" - powiedzia do siebie Jonathan. - To mi wyglda, e wykonaem skok nie tyle w czasie, co w przestrzeni i to na skal, ktra ni si tylko fantastom. Sodki Jezu - Rozluni minie, pozwoli gowie opa do tyu, a opara si o chodn, mimo upau, balustrad z piaskowcowych blokw. - Zawoa Krycza? - zapytaa zaniepokojona Ziyra. - A po co? - odpowiedzia leniwym pytaniem, siedzc z zamknitymi oczami na posadzce. - Jeli parskn lekko histerycznym miechem - mam potrzyma gwk na czyim onie - opanowa si i zamilk. Otworzy oczy, obrzuci Ziyr spokojnym, zrezygnowanym spojrzeniem. Przygldaa mu si uwanie, zaniepokojona, przygryzajc zbami doln warg. Zauway, e czubki palcw obu rk ma zczone, zetknite ze sob.

- Dlaczego tak trzymasz palce, czy to co znaczy? - zapyta, eby tylko przerwa przeduajc si cisz Wyprostowaa palce, spojrzaa odruchowo w d, jakby sprawdzajc czy donie wykonay polecenie mzgu. Pomachaa rk w powietrzu. - To? - zapytaa, najwyraniej zwlekajc z odpowiedzi. - To Tak eby pomogo si speni. Co - Tak? U nas to wyglda inaczej - Jonathan wycign rk i splt trzeci palec ze wskazujcym. Murowane powodzenie zamierzenia. Przechyli troch gowy i w polu widzenie za jej gow pojawi si znowu tajemniczy, wieccy patyczek. Wyrzucona w powietrze zapalona neonwka. Jaki jestem gupi!, pomyla. Przecie gdyby ta planeta bya znacznie mniejsza od Ziemi, to i cienie musiaoby by o wiele mniejsze? Czy nie? Czy to zaley od masy ciaa a nie od wielkoci, chyba od masy Cholera, atwo jest sobie poradzi z ignorancj, gdy ma si pod rk komputer i numer telefonu do znajomych specjalistw. Tu jestem zaatwiony. Gorzej ni Jankes na dworze krla Artura. By moe mgbym pokaza im dziaanie soczewki czy hula hoop, ale daleko mi do Cyrusa Smitha. Gupiec To takie nonsensowne nikt mi nie uwierzy, zakadajc nawet, e wrc do siebie, gdziekolwiek to jest, i nawet porzdnej powieci z tego nie zrobi nie dzieje si tu nic co nie byoby ju zaszlachtowane przez tabuny To ci pech trafi do wywiechtanej powieci! Los nie jest - Jonathanie! - Ziyra pochylia si i potrzsna go za rami. - Co ci jest? Podnis si krcc gow, odruchowo otrzepa spodnie. Przycign dziewczyn do siebie i lekko pocaowa w policzek. Trzymajc j za rk obszed platform wiey. - Co to jest? - wskaza palcem dziwaczne ramy wirujce monotonie wok swojej osi. - Wiatrochrapy. Pompuj gorc wod z gbinowych wodononych warstw. Wy macie inne? - Tak. Trzy, czy cztery miga - uoy odpowiednio palce, eby zademonstrowa skrzyda wiatraka. - A! Wiem, ale wiatrochrapy s wydajniejsze - Przesuna si i uoya donie w kielich. - W kadej ramie jest ile tam chrap. api wiatr w swoje kielichy, a gdy s do zwrcone ostrzem tego lejka, ich pyty skadaj si i wiatr przelatuje pomidzy nimi niemal bez oporu. Wtedy dziaa drugie skrzydo. Najmniejszy powiew wystarcza, eby pracoway. - Chytre. Opatentuj to kiedy. - Machn rk. - Niewane. Ziyra westchna i rwnie machna doni, parodiujc gestem i min Jonathana. - Jeste zdenerwowany stwierdzia, natychmiast powaniejc. - Tak, jestem - zgodzi si. Zerkn ponad jej ramieniem w korytarz z kamienn estakad. - Czy to wasze sprego napdza schody? - Oczywicie. - Hm, musz przyzna, e trafia mi do przekonania. Jak to si robi? - Widzisz Takich duych rzeczy, to znaczy takich, nie wiem jak to powiedzie, niech bdzie: duych", nie potrafimy robi - A kto potrafi? - No o Chyba nikt. To my, Soyeftie, zrobilimy to wszystko. Ale kiedy, dawno temu. Cz umiejtnoci utracilimy, cz narodu wywdrowaa std strasznie dawno temu, wrd nich kilku czoowych mistrzw takich rzeczy, jak due budowle, wiatrochrapy i troch innych. A potem zaniechano szkolenia, nie ma na to zapotrzebowania. Fachowcy jeden po drugim wymarli. I zostao nam to, co mamy. - Relacjonowaa fragment historii lekkim, neutralnym tonem. - Wicej nam nie trzeba - Zatem jestecie ograniczeni murami tej oazy? - I tak, i nie. W tej chwili caa masa domw jest nie zamieszkana, ale wybiegajc w przyszo musielimy uzna, e dwoje dzieci to maksimum, na jakie moe pozwoli sobie rodzina. - Wyranie chciaa jeszcze co powiedzie i powstrzymaa si. Jonathan uda, e nie zauway jej wahania. Zdecydowa, e powinien, nie wiadomo po co, ale powinien posiada jakie argumenty do ewentualnego przetargu. Tego nauczyo go ycie i lektury. Jeli Bohater mia cao wyj z tarapatw, musia mie odpowiednie rodki. Wiedza czy w najgorszym przypadku zaskakujce pytania musiay odgrywa rol rodkw, - Tak - powiedzia. Wyj z kieszeni paczk papierosw i przeliczy je jeszcze raz. Jedenacie. Woy do ust jednego. - Zastanawiam si - Poczekaj! - Ziyra wycigna rk, jakby chciaa wyszarpn papierosa z jego ust, ale zbliya do tylko palce. - To ma ze sprego! - Aha. Tego wanie argumentu brakuje naszym lekarzom. Ze sprego. To dziaa! - zakpi i zapali zapak. - Poczekaj!.. - wyrwaa papierosa i woya go midzy stulone donie. - Byleby mi go nie zniszczya, zostao mi tylko dziesi i bez wzgldu na jako ich sprego, mam

zamiar wypali je co do milimetra. Potem si powiesz. - A nie moesz - woya mu papierosa w usta i machna rk pozwalajc zapali - pali cygar? - Mm? - Jonathan zapali i z rozkosz zacign si. Wypuci dym z puc i wsucha si w swj organizm. Powtrzy operacj. - Nie wiem co zrobia temu papierosowi Polepszya mu sprego? Ziyra skina gow. - No to kochana z ciebie dziewczynka. Czy ci wie, czy nie smakuje wybornie. Kiedy bd wraca - zme w ustach przeklestwo. - Co? - Nic! - odpar niegrzecznie. - Powiedz! - zadaa. - Chciaem powiedzie, e zarobiaby kup pienidzy na polepszaniu sprego marlboro czy cameli wydusi z siebie. - Nie przejmuj si tym, co mwi. Tak si wycwaniem w pleceniu bzdur, e nie potrafi ju mwi normalnie. Chodmy - A caowa? - Caowa? - powtrzy tpo. - No wiesz - Czy wy jestecie sowni? - Tak. Na og. - A ty? - Do diaba, pewnie, e tak!. Ale wiesz, tu No nie wiem jak si zachowa, eby - Przede wszystkim nie oszukiwa! Jonathan zrozumia, e Ziyra jest rzeczywicie za. Szybko wyj papierosa z ust, rzuci go na posadzk i z przyjemnoci, jakiej sam si mimo wszystko nie spodziewa, przygarn do siebie dziewczyn i pocaowa. - To jest tak zwane rozpoznanie - powiedzia cicho, gdy oderwa si od jej ust. - Musz wiedzie, czym rni si nasze techniki. - I? - Trzeba postpowa metodycznie, wyrywkowe testy nie zastpi przemylanego i zrealizowanego planu Caowa j tak dugo, a poczu, e jest gotw posun si dalej. Zdrowy rozsdek zwyciy podanie. W ostatniej chwili, odsun Ziyr od siebie. Dopiero po kilkunastu sekundach otworzya oczy. Mgieka rozmarzenia ustpia z nich po nastpnej p minucie. - Mmm - zamruczaa. - To byo - westchna. - Ju dobrze! - rozemia si cicho. - Nie jestem dny pochwa. Po prostu mam dobre sprego! - Nie mw tak! - otrzewiaa byskawicznie, wyprostowaa si. - To nie jest dobry art. Sprego maj tylko martwe przedmioty! - A ludzie s tu tylko dobrzy? - zakpi zoliwie. - Sdz, e tak, inaczej trudno by im si tu yo. Nie tak jak innym. - Chcesz powiedzie, e przedmioty maj zdolno oceny czowieka? e su tylko dobrym. Zastanawiaa si chwil nad jego sowami. - Czasem mwisz tak szybko i tak mtnie, e mam trudnoci ze zrozumieniem ciebie - poskarya si. - Ale ju wiem odpowied nie moe by jednoznaczna. Nikt z nas nie przechodzi jakich egzaminw. Po prostu komu lepiej idzie z naczyniami, wic zajmuje si ich produkcj, inny robi wozy czy uprz dla frachtowcw, meble albo narzdzia rolnicze, tkaniny Ja na przykad tkam. Widzisz? - odsuna si o krok demonstrujc swj strj. Na krtk chwil bluza i szarawary przylgny do ciaa odsaniajc wszystkie szczegy figury. Ziyra schylia si i podniosa arzcy si wci jeszcze papieros Jonathana. - Zobacz! - wdusia poncy koniec w rkaw na okciu, strzepna ar, zwglony tyto i popi i pokazaa Jonathanowi tkanin absolutnie czyst. I ca. - Nie przebijesz jej noem pochwalia si. - A jednoczenie - wycigna do gry rce i nagle okrycie szarpno si i uleciao w gr. Z cichym terkotem rozpiy si wszystkie guziki przy mankietach i bluza zawisa nad gow Ziyry. Jonathan zamar widzc mocne, strome, due i ksztatne piersi dziewczyny. Napi minie i w tej samej chwili bluza rzucia si na Ziyr, rkawy same trafiy na wycignite do gry rce i sekund pniej Ziyra staa przed Jonathanem ubrana. Umiechna si niemal niezauwaalnie, widzc oszoomienie na jego twarzy. Przejechaa niedbaym ruchem doni po mankietach, wygldao to raczej na pieszczot i guziki zadowolone z tego, same wskoczyy w ptelki. - Czy - Jonathan musia odchrzkn. - Tego pewnie nie trzeba pra, co? - Och jak ty rozumujesz! - Ziyra pokrcia z wyrzutem gow. - Mona nie pra, ale skoro ubranie jest dla ciebie stare, to dlaczego nie miaby mu sprawi przyjemnoci? Moe nie tak si wyraam, to s sprawy, o ktrych si u nas nie mwi, s oczywiste. Ale chodzi o sprego jeli ma ci suy rozoya rce i poruszya brwiami. - Wic zachowujc si nieodpowiednio, naraasz si na bojkot sprego? - Bojkot - powtrzya smakujc to sowo. - Tak, wanie tak.

- Jasne! Akcja rwna si reakcji. W takim razie jestem zym czowiekiem schody nie raczyy mnie tu wynie. - Moe sprbuj teraz? - zaproponowaa. - Przecie nawet si nie skoncentrowae. Jonathan umiechn si sceptycznie i podszed do opadajcej w d estakady. Obliza wargi, wszed na wyobione grzbiety schodw i zatrzyma si. - W d jest chyba atwiej? - To bez znaczenia. - Ale co mam robi? Powiedzie do nich co miego? - Sam wyczuj. - Sam No dobrze. Wyczuj Nigdy nie byem schodami. Estakad. Ja mam czule myle o kamiennej pochylni? e jest taka fajna, gadka, z takimi miymi bruzdami Nie, to bez sensu. Inaczej: kochane schody, naprawd bybym dumny, gdybycie uznay mnie za godnego Y-y-y No co wam szkodzi? Obiecuj nie plu na was, nie mieci, nie wbija obcasw Prosz Odczeka chwil, rozluni si i odwrci przez rami. - Nic z tego. Musisz ty z nimi pogada. Moe z czasem Poka mi jak azienk, dobrze? - A potem obiad! - Potrafisz czowieka skusi. Pewnie, e tak! Ziyra wsuna si delikatnie na estakad, a ta natychmiast zareagowaa, mikko wybrzuszajc si i sprawiajc, e oboje zaczli spywa po kamiennej pochylni w d. Mczyzna pokrci gow patrzc na swoje stopy. - Niesamowite! - powiedzia z podziwem. - Najczystsza magia w racjonalnej postaci. - Zastanawia si chwil nad wasnymi sowami i nad tym, z jak swobod, niemal dezynwoltur przeplata crasa angielskimi sowami, ktrych brakuje mu w jzyku gospodarzy. - Nikt na to dotychczas nie wpad. Ostronie, przestpujc z nogi na nog, jakby ba si, e nadepnie niechccy na jaki czuy punkt estakad, odwrci si do Ziyry i zapyta: - Naprawd nie wznosicie modw do sprawcy tych wszystkich cudw? Nie skadacie ofiar czy Poczekaj! Macie Na pewno macie - dopowiedzia sam sobie. Jakiego macie - uprzytomni sobie, e musi uy sowa bg". - Rozumiesz co to jest bg"? - Bardzo mtnie - Aha? No to Pochylnia zatrzymaa si. Jonathan niezbyt zrcznie, jak debiutujcy na ruchomych schodach prowincjusz, zeskoczy na posadzk korytarza. Zakl bezgonie i nie czekajc na Ziyr ruszy w stron swojej komnaty. - Chciae, eby pokaza ci azienk - zatrzyma go okrzyk z tyu. Posusznie zawrci. - Gdy nauczysz si posugiwa sprego, bdziesz mg kpa si w swoim pokoju - powiedziaa Ziyra przez rami, idc ju w przeciwnym kierunku. - Chcesz powiedzie, e w kadym miejscu ciany moe trysn woda? - Niezupenie w kadym, ale w kadym pomieszczeniu jest to moliwe. Tylko trzeba, wiesz - Wiem - ponuro mrukn Jonathan. - Trzeba umie kocha kady cal rurki, kranw i otworw ciekowych. I potrafi to okaza - Machn beznadziejnie rk. - A co si dzieje z zuyt wod? - Chodzi ciany. - No-no! - Chcia jako zakpi, ale Ziyra znikna w otworze drzwi prowadzcych do maego pomieszczenia, w ktrym jak si przekona po wyjciu wiato byo o wiele mocniejsze ni w pokojach. Rozejrza si dookoa. Na aurowym stojaku, wykonanym ze znanych mu ju pdw podobnej do bambusa roliny, stay cztery dzbanki w rnych odcieniach brzu. Stanowiy cao wyposaenia pokoju. - Tu? - Tak, zaraz puszcz wod, w dzbanku s - zawahaa si - myda. - Jasne. A rczniki? - Tu jest - nie dokoczya. - Przynios ci co do wytarcia. My suszymy si - Machna doni w nieokrelonym kierunku. - A twoja odzie jest zmczona, dobrze by byo gdyby j wypra i zostawi, a ja przynios ci nasz. Dobrze? - Dobrze Ziyra okrcia si na picie i wysza. Jonathan zrzuci z siebie ubranie i ostronie wszed pod widniejcy w suficie otwr. Dwie sekundy pniej trysna z niego woda. Nie bya zbyt ciepa i w pierwszej chwili do nieprzyjemnie sparzya chodem ciao, ale ju po kilkunastu sekundach zacza sprawia prawdziw przyjemno. Jonathan kilka minut spdzi pod prysznicem, podstawiajc si pod chodny, mikki strumie. Potem ostronie wyprbowa zawarto dwch dzbankw. Myda" nie pieniy si, pachniay intensywnie zioami i sdzc po brudnych strumykach spywajcych z ciaa znakomicie czyciy skr. Przydaoby si co do golenia, pomyla, sprawdziwszy zarost i syszc ostry chrzst. Woda zalaa mu

usta. Ale maszynka mogaby si poczu zmczona, parskn kpin. Skoro portki czuj si niedobrze? Moe s niedowartociowane? A slipy? Boe, co ja ni? Moe by ju si obudzi? Mam do materiau na now powie albo nawet cykl Wyszed spod prysznica, zebra wszystkie swoje rzeczy, oprni kieszenie i wrzuci ubranie pod strumie wody. Zacz pierwszy raz w yciu pra rcznie swoj koszul, potem spodnie, bielizn, skarpety. Pewnie, e ci wrzodowaci krytycy od razu znajd paralele chociaby z Diun" Herberta, ale i tak nigdy nie mogem liczy na uznanie krytyki. Oni wol Ellisona i innych ambitnych, mtnych fantastw, ich pody, z ktrych po usuniciu bekotliwej filozofii, pseudopsychologii i dtych sloganw podanych w niezrozumiay dla nikogo sposb nie pozostaje nic. Te si kiedy wpieprz i nasmaruj co, czego nikt nie zrozumie i zbior wszystkie moliwe Nebule. Zrobi im taki mat w gowie, e - Ubranie masz na korytarzu! - usysza z tyu, ale gdy odwrci si, nie zobaczy nikogo. - Dzikuj! - wrzasn przekrzykujc szum wody. - Za chwil wyjd Nie byo odpowiedzi. Odczeka chwil, a potem starannie wypuka rzeczy i rozoy na stojaku. Szum wody ucich. Obejrza si przez rami, prysznic wyczy si. Pokiwa gow z uznaniem, podskoczy kilka razy, eby strzepn z siebie wod i ruszy w stron drzwi. Po drodze zatrzyma si przed wgbieniem w cianie, ktre, jak mu si wydawao, wskazaa Ziyra mwic o suszeniu. Sprbowa wzbudzi w sobie wyran ch wysuszenia si i oczekiwanej przyjemnoci. Kilka sekund nic si nie dziao, a potem Jonathan drgn, bdc pewien, e pomys nie doczeka si realizacji z wnki buchn w jego stron kb ciepego, suchego powietrza. Rozemia si radonie, wyda z siebie kilka okrzykw i zacz krci si w strumieniu ciepego oddechu pustyni. Powietrze, mimo e suche i ciepe, nie miao cech tego wydobywajcego si z elektrycznych suszarni, nie wysuszao skry a do szelestu, pachniao czym nieuchwytnym, ni to kwiatami, ni to ciastkarni czy lodziarni. W kadym razie Jonathan z przyjemnoci wdycha aromat podstawiajc gow pod mocn, elastyczn stron. Kilka minut pniej, sprawdziwszy doni i czujc pod palcami jdrn, such, ale nie przesuszon skr, wyszed ze strumienia suszarki, przestawi stojak, ostronie wysun si na korytarz, zebra lece pod cian ubrania i wrci do azienki. Ubierajc si stwierdzi, e ubranie Soyeftie nie rnio si specjalnie od ziemskiego. Mimo, i nie byo w nim ani kawaka gumki czy metalowych klamerek, haftek ani eklerw, samo przylegao do ciaa. Byo mikkie, przyjemne w dotyku. I miao zapach jakich szerokich przestrzeni, przyjemnego wiosennego wiatru. Jonathan przyapa si na smakowaniu i rozkoszowaniu si wszystkimi tymi drobnymi przyjemnociami zapachami, ciepem, chodem, miym dotykiem. Pobawi si chwil guzikami bluzy, a potem postara si wzbudzi w sobie niech i troch wrogoci. Nie moesz durniu, pomyla, z tak ufnoci kupowa caego ich towaru. Nie ma nadal pewnoci, e nie chc od ciebie czego obrzydliwego. Moe trzeba kogo zabi, a oni tego nie lubi? Sprowadzaj sobie takiego egzekutora jak ja Znowu kiepska fantastyka Wanie, moe jestem ju tak przesiknity czowieczestwem", e nie bd mg y w tej arkadyjskiej Oazie, gdzie kady kamie marzy tylko o subie dla dobra czowieka Powiedziaa, e nie maj Boga, wic chyba nie chc mnie poszatkowa na jakim otarzu? A gdzie pewno, e nie kami? Przecie jaki cel musi by! Co tam pisze si w ksikach? Wojna, podbj, wymiana towarowa, uzalenienie, okpienie Chyba nikomu nie udao si wspy bez jakiego ukrytego celu. Homo homini Trzeba by jako si okreli bardziej jestem reprezentantem ludzkoci ufajc im czy wietrzc podstp? eby to! Co za rol kto mi przypisa! Ja tak nigdy nie postpuj ze swoimi bohaterami Chyba zwariowaem Ziewn przecigle. Wyszed zostawiajc ubranie w strumieniu powietrza. Korytarz by pusty, a Jonathan straci ochot do rozmw. W swojej komnacie przespacerowa si wzdu cian, ostronie sprbowa wszystkich trzech napojw ze stojcych we wnce dzbankw. Poczu znuenie, jak gdyby obcienie psychiczne, cay baga zaskoczenia, wszystko co dziao si od odzyskania przytomnoci w jaki dziwny sposb przeistoczyo si w materialny, fizyczny baga, ktry on, rednio popularny, rednio utalentowany pisarz, o niemal przecitnym yciorysie, musia od kilkunastu godzin taszczy na wasnych barkach. W gowie mia pustk wypenion chaotycznym szmerem, z ktrego, niczym donie toncego czowieka, wynurzay si z wody, na uamek sekundy, sensowniejsze czstki myli, i, niemal wszystkie, zakoczone byy znakami zapytania. Weather usiad na ku, podpar si wysunitymi za plecy rkami i jak znuony, wypruty z si czowiek, odrzuci gow i zapatrzy si w sufit. Oddycha ciko, jakby do dyspozycji mia tylko rozrzedzone, wysokogrskie powietrze. Ziewn przecigle. Ku u ochaj przedmioty swoje jak siebie samego , wybekota nie zdajc sobie sprawy z tego, e mwi wystraszony panujc dookoa cisz. Cigle mi mwi, e moje opowieci s mao prawdopodobne, moe dlatego zaczem pisa? Ale jakbym komu opowiedzia to, co teraz mi si przydarzyo U-u-aach! , ziewn jeszcze raz. Szpital dla umysowo chorych Na pewno Nie zrzucajc obuwia wycign si na plecach z gow na

rkach. Moe ju jestem u czubkw? To by wiele tumaczyo Zmarszczy czoo z wysiku, ale powieki, niczym niezalenie sterowane klapki, spady w d, drgny raz w skazanym na niepowodzenie wysiku i zamary nieruchomo, kryjc pod sob, umczone ogldaniem agresywnych w swojej dziwnoci obrazw, oczy. Z zewntrz wygldao to, jakby walczy z ogarniajcym go bezwadem otworzy usta i mrukn gono i wyranie: Zgasi to wiato!" Ale ciany nasczone blaskiem nie zareagoway na danie. W otworze drzwi pojawi si Krycz, chwil przyglda si zanurzonemu w sennej otchani Jonathanowi, zastanowi si nad czym, potem zerkn na cian za wezgowiem ka i wyszed. Pynnie, jak w sali kinowej, wiato przygaso. W komnacie zapanowa soczysty pmrok. Pita doba Obudzi si wypoczty, z przeczuciem jakiego radosnego wydarzenia. Po chwili zastanowienia doszed do wniosku, e podobnie czu si w dziecistwie, przypominajc sobie rano, o oczekujcym go dzisiaj dniu urodzin czy gwiazdce. Zanuci pgosem fragment Yesterday" i usiad na ko. Mrok, jakby sposzony jego gosem wyparowa z komnaty, a Jonathan potar trzeszczcy podbrdek, przecign si i pochyli by wsta, ale zamiast tego opad na plecy. Zastanawia si dug chwil nad swoim zadziwiajcym opanowaniem, przypisa je tej zioowej mieszance, ktr Krycz i Ziyra nazywali bonia" i przeszed do kolejnej analizy swojej sytuacji. Jego bank danych nie uzupenio wiele wieych informacji i wci najwikszym problemem byo ustalenie prawdziwoci sw Krycza, a co za tym idzie, caej reszty problemu. Nie da si tego inaczej sformuowa: albo robi mnie straszliwie w konia, pomyla, co jak w filmie Kozioroec I", albo rzeczywicie przeniosem si do jakiej innej rzeczywistoci. Jeli to bluff, to adne moje dociekania i pytania nie dadz szybko satysfakcjonujcej odpowiedzi, zakadajc, e w ogle istnieje jaka taka odpowied. Do cholery, bdc wiadom inscenizacji powinienem przedsiwzi jakie kroki. Jakie? I kto ja? Po miesicznym przeszkoleniu w formacji samoobrony?! Po kilkudziesiciu filmach i ksikach z ycia supersprawnych samotnikw? No dobra, drugi wariant jestem w innym wiecie; to prawdopodobne: sprego, sztuczny ksiyc Co jeszcze? Moe wystarczy. Jestem w innym wiecie, wobec czego interesuj mnie odpowiedzi na dwa pytania. Jak si tu dostaem i jak si std wydosta. Gdyby wiedzieli, to ju by mi chyba powiedzieli, chyba e istnieje co jeszcze, jaka podszewka. W sumie: i jeli co ukrywaj i jeli s ze mn szczerzy i tak nie dowiem si w jakiej kasie czeka na mnie bilet powrotny. Ergopytania z tej dziedziny nie maj sensu, przynajmniej na razie. Powinienem zgromadzi jak najwicej danych, przydadz si albo do ewentualnej dlaczego ewentualnej? ucieczki, albo do porzdnie rozbudowanej powieci. Odczepi si moe wtedy ode mnie ta zgraja chtnych do szarpania krytykw, e banalne dialogi, wta intryga, psychologiczna niekonsekwencja! Czyli co? Spokojnie obserwuj, notuj w pamici Szkoda, e maszyna Zawsze chciaem wozi ze sob malutekiego Och, doprowadzamy to wszystko do jakiego porzdku! Powinienem chyba jednak zapyta jeszcze kilka razy o sposb na wydostanie si std, przesadne pogodzenie si z losem moe wzbudzi podejrzliwo, a to nie bdzie dobre w adnym wypadku. Lea jeszcze chwil szukajc bdu w rozumowaniu, potem poderwa si i wyszed do azienki. Po drodze zastanawia si czy nie bdzie musia wezwa Krycza do uruchomienia prysznicu, ale woda pocieka zaledwie ustawi si na tym samym co wczoraj miejscu. Przyj, e Ziyra zadaa" prysznicowi taki wanie program: Kiedykolwiek ten dziwny facet, ktry nie potrafi ci uruchomi stanie pod sitkiem pu na strumie wody". Ostronie posugujc si brzytw, zgoli szczecin, wysuszy si i gaszczc podranion skr szyi, wrci do komnaty ze swoim ubraniem na ramieniu. Postanowi pozosta przy stroju miejscowych, swoje spodnie i koszul zoy w starann kostk i uoy na futerale maszyny. Napi si, wci zimnego, orzewiajcego soku i podszed do miejsca w cianie, gdzie wczoraj otworzy drzwi Krycz. Przejecha doni po odcinitych w piaskowcu wzorach, starajc si skoni drzwi do otwarcia. I radonie zachysn si powietrzem, gdy prostoktny kawa ciany chtnie i bezgonie usun si ukazujc perspektyw korytarza. - Prosz - zawoa triumfalnie. - A zamkniecie si? Drzwi rwnie bezgonie zmaterializoway si na swoim miejscu i stopiy szczelin ze wzorem. Jonathan zanuci kilka taktw triumfalnego marsza wasnej kompozycji. - Krycz?! - zawoa w przestrze. - Jak si ma sprawa ze niadaniem? Musz na nie zapracowa? Czy znale stowk? -ciany milczay. Jonathan wycign spod ubrania walkmana i naoy suchawki. Wsucha si we wtrujce cicho Blackbird", wyczy walkmana, i w tej samej chwili zobaczy wchodzcego z tac Krycza. - Powiedz mi - umiechn si na przywitanie - jak wy radzicie sobie bez zegarkw?

Krycz ustawi tac na usztywnionych niedbaym ruchem nkach i popatrzy na przeciwleg do ka cian. Jonathan przenis na ni spojrzenie i zobaczy jak w jej centrum zaczernia si paszczyzna o ksztacie regularnego wieloboku, a potem jej cz rozjania si na ciemnowiniowo. - Caa ta figura to doba! - stwierdzi, usiujc policzy niewyrane kty. - My nie mamy okrele takich jak doba, godzina, sekunda - powiedzia Krycz. - W naszym jzyku kada godzina ma swoj nazw i wcale nie s identyczne jak wasze. - Wiem jak si nazywaj - Oczywicie - Krycz podszed do wielokta na cianie. - To co wy nazywacie dob jest u nas podzielone na dwadziecia jeden czci, dziesi dziennych i jedenacie nocnych. To jest sytuacja aktualna, w zalenoci od wzajemnego pooenia Tra i Soca stosunek tych czci do siebie moe si zmienia. - Wrci do stolika i wskaza go doni. - Czeka na ciebie - usiad na ku. - To waciwie wszystko o czasie - Niezbyt precyzyjne - mrukn Jonathan siadajc obok i podnoszc przykryw z ciepej misy - Nam wystarcza - spokojnie zareplikowa Krycz. Jonathan usiowa w jego gosie doszuka si jakiej specjalnej intonacji pogardy, wyszoci ale nic takiego nie znalaz. - Im bardziej skomplikowane ycie, im wicej czynnoci naley wykona jednego dnia, tym pomiar czasu musi by precyzyjniejszy - cign Krycz. Jonathan pokiwa gow, nie przerywajc jedzenia. - A nasze ycie jest proste i nie wymaga a takiej dokadnoci w dzieleniu dnia i nocy. Dlatego nie wyksztaciy si inne formy oznaczania czasu. - Nie macie adnych obowizkw, ktre naley wykona terminowo? Krycz zastanawia si chwil. Jonathan w tym czasie zdy pochon z miski cay gulasz, co jeszcze dwa dni temu wydawao mu si idiotycznym niadaniem. - Hm - Jonathan chwil zastanowi si. - Tak w ogle, to jest taki naturalny zwrot, przynajmniej w tym kontekcie. Jeszcze nie wiem, czy wam naprawd zazdroszcz. - W waszym rozumieniu nie - powiedzia w kocu Krycz. - No to tylko pozazdroci - rzuci Jonathan, podnoszc do ust kubek z parujcym naparem, ktry, jak si domyli, spenia tu rol herbaty czy kawy. - Mwisz szczerze? - zainteresowa si Krycz. - W kocu tak niewiele wiem A wanie! Czy dalej nie wiesz, co ja tu robi? Krycz pokrci gow. Wsta i przeszed si po komnacie. - Potrafisz wpywa na sprego? Prbowae? - Udao mi si otworzy drzwi - Jonathan wskaza spojrzeniem cian. - Wykpaem si bez pomocy Ziyry, ale sdziem, e to ona pouczya prysznic, jak ze mn postpowa - wyj z kieszeni paczk winstonw i zapali. - Mylisz si. Nie moemy kaza przedmiotom zachowywa si przyjanie wobec kogo innego ni my sami. A to znaczy, e zostae zaakceptowany. Znakomicie. Troch si, szczerze mwic, tego obawiaem. Moesz wic miao wyj do miasta i w ogle gdziekolwiek chcesz. Wszyscy Soyeftie wiedz ju o tobie, moesz kadego z mieszkacw Nat Canal Le zapyta o wszystko, nie bj si, nie naruszysz jakiego tabu. A gdyby czego chcia ode mnie, po prostu powiedz to do najbliszej ciany. - Osada Oaza - poprawi si Jonathan. - Jej budynki s jednoczenie systemem komunikacyjnym? - Tak. Moemy rozmawia z kadego miejsca z kadym, kto ma na to ochot. - Moecie si te widzie? - N-nie To ju trudniejsze. To znaczy W niektrych miejscach tak. I nie wszyscy. Tak jak nie wszyscy mog zrobi dobry wz czy ozdob. - Aha. Czyli ja mog korzysta z tego telefonu i zegara jeli ciany mnie zaakceptuj - Ale ju zaakceptoway! Usyszaem twoje wezwanie, kpae si, suszye, otwierae drzwi - No to mnie cieszy. Dobrze, pjd zwiedza wasz Oaz. - Poczekaj Powiedz mi wierzysz ju, e nie jeste ofiar artu czy manipulacji? - uy angielskiego sowa, widocznie nie istnieje odpowiednik w crasa. - Jeszcze nie wiem - szczerze odpowiedzia Jonathan po chwili zastanowienia. - Moe po poudniu parskn miechem. - Jak to bdzie? - zmarszczy brwi prbujc przypomnie sobie nazwy godzin. Eee - Niewane, nie mcz si. Rozumiem co masz na myli. Przejd si i rozejrzyj. - Krycz skierowa si do drzwi i zatrzyma si i rozejrza. - Jeszcze jedno boisz si zwierzt? Jonathan wzruszy ramionami. - Jeli s due i drapiene Chyba tak - Nie bardzo wiem do czego w twoim wiecie je porwna W kadym razie nie ma w Oazie gronego zwierzcia. To absolutnie pewne. Wszystko, co spotkasz, bdzie ci przyjazne. Wyszed nie zamykajc" za sob drzwi. Jonathan popatrzy na niedopaek papierosa, ktry niemal

bez jego udziau osign swe przeznaczenie i ruszy ladem Krycza. Wszystko przyjazne, mrukn na korytarzu. Chyba, e obraona podoga da ci kopa za gaszenie niedopakw. Albo przejedzie ci na skrzyowaniu st pdzcy do pilnego wezwania. Albo Zszed po schodach na ulic. I wtedy zobaczy kotuna. Nieco mniejszy od pumy zwierz, z mikkim zaokrglonym pyskiem przypominajcym mordk koala, z zaokrglonymi, jak sympatyczny mi, uszami, ozdobionymi mikkimi dugimi wosami, wysun si zza zaomu pochylni i przystan jakby zdziwiony widokiem obcego czowieka. Jonathan zatrzyma si jak wryty. Cz na skrze palcw ar niedopaka, a po gowie koataa si myl, e ten wanie niedopaek jest jedyn jego broni. Potem przypomnia sobie ostatnie pytanie Krycza i nieco si uspokoi. Kot jeli to by kot wolno mrugn oczami i ziewn. Pysk mieci sporo zbw, ale byy one drobne, cho ostre, niepodobne do kw tygrysa czy pantery. Serce Jonathana wyranie zwalniao, a puca przestawiy si na spokojniejszy oddech. - Spadaj, kicia - mrukn, eby doda sobie otuchy. Zwierz mrukn przecigle, podszed do Jonathana i dotkn czubkiem ciemnego nosa jego kolan. Czowiek odetchn przecigle, odrzuci niedopaek i ostronie pooy do na karku kocura. Kotun zesztywnia, ale kiedy zaniepokojony Jonathan znieruchomia, zwierz mrukno przecigle oraz jeszcze mocniej uderzyo nosem w nog czowieka. - Tak wic mam ci gaska? - zapyta Jonathan. Przejecha kilka razy doni po wyginajcym si, falujcym grzbiecie zwierza, a potem, cakowicie uspokojony, przykucn i dokadnie obgaska kotuna. Mia ciep, nieco sztywniejsz od ziemskich kotw sier koloru ochry z janiejszymi plamami wok oczu i na obrzeach uszu. Gitki ogon zdobiy piercienie z janiejszego futra i takie same piercienie mia na kocach ng, jak gdyby obsuny mu si, pozwijay, janiejsze od reszty ciaa skarpetki. Gdy Jonathan na chwil zaprzesta gaskania kotuna, ten tak mocno natar na niego, e czowiek wyldowa na plecach, a rozzuchwalony, spragniony pieszczot kot szybko rozoy mu si na brzuchu i kilka razy smagn drcym z emocji ogonem. - Nie-e no, tak si nie bdziemy bawi - krzykn Jonathan, uchylajc si przed fruwajcym we wszystkie strony ogonem. - Krycz, Kry ycz! - krzykn w przestrze. - Jak on si wabi? - Ten? - gos dobieg go zza ciany. Krycz zrobi krtk przerw, jakby si zastanawia albo co Jonathan uzna za prawdopodobniejsze przyglda si kotunowi. - Farmi. - Dziki! Farmi!!! Zjedaj! Jonathan zepchn kotuna z siebie i szybko poderwa si na rwne nogi. Uliczka bya pusta, niemal caa ocieniona. I bezludna. - Masz szczcie, e nikt nas nie widzia - powiedzia do Farmi. - Moesz i za mn, ale ju bez adnych karesw. Jasne? - wspomg pytanie, celujc w zwierz wskazujcym palcem. Odwrci si i ruszy uliczk. Po kilku krokach poczu lekkie dotknicie w lewe kolano. Farmi, niczym dobrze uoony pies, zaj miejsce przy lewej nodze i bezszelestnie kroczy obok czowieka z innego wiata. Po kilku krokach Jonathan przypomnia sobie jak brzmi pozdrowienie w crasa, powtrzy je kilka razy, eby by pewnym, e nie zajknie si w odpowiedniej chwili, ale nie spotka nikogo w drodze do centralnego placu. Tu przy wylocie uliczki wiato padajce na chodnik przybrao nieco inny odcie, a Jonathan sam sobie si dziwic i besztajc zwolni kroku, odetchn kilka razy gbiej i ostronie wyjrza zza ciany. Prostoktny plac, wielkoci mniej wicej trzydzieci jardw na dwadziecia kilka, niemal cay zajty by przez kamienny basen. Sze jardw nad lustrem wody wisia dach, przez ktry wiato przewiecao obficiej ni w komnatach, ale byo nieco przytumione w porwnaniu z jasnoci bezporednich promieni sonecznych. Dach opiera si na smukych filarach tworzcych jednorzdow kolumnad wok kamiennej sadzawki. Jonathan zauway, e na niektrych cianach domw wychodzcych na sadzawk widniej otwory okienne, czciowo zajte przez patrzce na kpicych si, kobiety. Uwiadomi sobie, e okna, jak i ju poznane drzwi, mog si otwiera na yczenie mieszkacw i wanie to, a nie niedopatrzenie czy jaki wyrafinowany gust architektw byo przyczyn, dla ktrej wczeniej nie zauway w domach otworw okiennych. Zauway, e z jednego z krtszych bokw sadzawki wychodzi wska rynna odpywu, wykuta czy wyryta we wszechobecnym piaskowcu, poszuka spojrzeniem dopywu i znalaz go w logicznie umieszczonym przeciwlegym brzegu kwadratowy otwr z rur biegnc pod powierzchni chodnika. Zmusi si do zrobienia kilku krokw, stara si zachowywa swobodnie, co uczynio jego krok sztywnym, a spojrzenie, czu to i wcieka si, nabrao sztucznoci, tak dobrze widocznej z boku. Podszed do otaczajcej sadzawk barierki, usiad na niej i pooy do na karku Farmi. Potarmosi delikatnie kotuna jednoczenie rozgldajc si dookoa. artowa, e nie zaprosi do pierwszego spaceru po

Oazie Ziyry, ale od razu zauway, e jego osoba nie wzbudza specjalnej sensacji. Przypuszcza, e Soyeftie s po prostu lepszymi ni on aktorami, ale i tak brak natarczywych spojrze pomg mu opanowa si. Na dodatek przypomnia sobie o istnieniu papierosw i znakomitego ich wpywu na trem i brak rozsdnego zajcia dla rk. Zapali jednego, z przyjemnoci wypuci smug dymu w gr. Zmieni nieco pozycj i nie kryjc si zacz przyglda si kpicym. Nie zdziwio go, e dzieci kpay si na golasa, natomiast nago dorosych moe nie szokowaa, bywa w kocu na plaach, gdzie biust czy zgrabny tyeczek wpaday w oko czciej ni bryzgi rozbijajcych si o falochron fal, ale w miejskim krajobrazie, bo tak wygldaa sadzawka, smage dziewczce ksztaty wyglday odrobin nieprzyzwoiciej ni takie same w jeziorze czy morzu. Jonathan szybko czujc napywajc fal podniecenia odwrci spojrzenie od kobiet, wyszuka w rzadkim tumie mczyzn i przyjrza im si. Wszyscy wygldali jak wyjci z reklamwek orodkw odchudzania czy odmadzania szczupli, proporcjonalnie uminieni, opaleni. Bez ladu skrpowania rozmawiali z nagimi dziewczynami, obejmowali je i po chwili przytulenia, wskakiwali do wody, a one wracay do jakich swoich dziewczcych rozmw przeplatanych klasycznymi chichotami i zalotnymi spojrzeniami. - Obyczaje macie tu wydaje mi si swobodne - mrukn do Farmi. - Przy okazji, jeste samic? rzuci okiem na tuw kota, ale gste futro uniemoliwiao dokadn penetracj wzrokow. - Wyjani si prdzej czy pniej - uspokoi kotuna. Zacign si gboko dymem, rzuci spojrzenie w pozbawione ladw obokw czy chmur niebo. Wymarzone miejsce na wakacje, pomyla. Tylko zbudowa korty ze sprzyjajc slajsowanym pik nawierzchni, moe golfowisko z nietypowym podoem, ale za to wszystkie napdzane sprego piki, bd jak po sznurku maszerowa do dokw Westchn. Zerkn przez rami na kpicych i zauway, e od grupy modych oderwa si jeden i najwyraniej zmierza w jego kierunku. Odchrzkn nieznacznie. Modzianin wycign do, a kiedy Jonathan poderwa si, by j ucisn, zobaczy, e nieznajomy proponuje mu soyeftiask cygaretk. Wymrucza pozdrowienie. - Jestem Dulen - powiedzia modzieniec. - Chcesz sprbowa tego? Jonathan rzuci okiem na swj papieros, wyszarpn paczk i wycign do Dulena. - A ty mojego? Dulen waha si chwil. - Ziyra poprawia im sprego - doda Jonathan. Wymienili si papierosami. Jonathan wycign zapalniczk, przypali papierosa Dulenowi, zapali sam i widzc zainteresowanie w oku Soyeftie poda mu j. Dym cygaretki smakowa mu umiarkowanie, ten sam wyraz widnia na twarzy Dulena. - Nie smakuje ci, co? - wskaza spojrzeniem winstona. Dulen umiechn si i skrzywi jednoczenie. Zapali kilka razy pomyk, pokiwa gow jakby z uznaniem i zwrci zapalniczk Jonathanowi. - Czy to jedyny gatunek? - Jonathan pokaza cygaretk Dulenowi. Wci nie bardzo wiedzia czego i w ogle czy czego chce od niego mody nieznajomy i o czym mog ze sob porozmawia. Notowania giedowe? Nowy model rovera? Typy na Epsom? Dulen wypuci dym przez nos. - Moe mgbym si przyzwyczai - powiedzia chcc zagodzi ocen umiechem. Skin gow Jonathanowi i odszed. Weather poczu lekkie rozdranienie, jak zawsze, gdy znajdowa si w otoczeniu osb, ktre nie poczuway si do zabawiania zaproszonego gocia. Zapraszanego przez siebie gocia! Rozumia, e tu nie jest zapraszany, ale uwaa, e gdyby na jego trawniku wyldowa ktry z Soyeftie, to wanie on zajby si nim, tak by ten nie czu si jak on teraz. Zacisn zby, eby nie zakl gono, zerkn przez rami na plecy Dulena i zauway, jak chopak rzuca niemal caego papierosa pod cian budynku. Przynajmniej rozwiza si problem niedopakw. Jonathan ogarnity nagym zniechceniem, ktrego przyczyn stao si poczucie niewiary w nawizanie sympatycznych stosunkw z Soyeftie, wrci do siebie i zwali na oe. Ziewn potnie; zasn w poowie drugiego ziewnicia. sma doba, popoudnie - No-no? - Krycz zrobi z brwi chybotliw wag. Zerkn spod oka na Jonathana. - Zupenie niele. Opanowae niuanse hagry w trzy dni - pochwali. - W ogle jaki si zrobiem zdolny - rzuci niemal beztrosko Jonathan przechylajc gow, by pod innym ktem przyjrze si konfiguracji swoich kilek. Wyj jedn, najmniej jak mu si wydawao perspektywiczn i chuchn na ni. Puci do Krycza oko i umieci kulk w lejku. Spiralna pochylnia hagry rozszczebiotaa si kaskad melodyjnych dwikw, kula poturlaa si w d, wpada w gszcz chaotycznie rozmieszczonych drewnianych prcikw i wyldowaa w obracajcej si wolno tacy. Po kilku sekundach toczenia si, zapada w jedn z komrek, odcinajc figur Krycza od ziarna".

Jonathan plasn doni w udo. - Hmu-hmu! - rozemia si nie otwierajc ust. Krycz westchn. Jego palce zawisy nad tac, chwil zastanawia si, wyj dwie kulki i popatrzy na Jonathana. Ten zastanowi si chwil, dooy jedn ze swych kulek blaszanych na tac i wskaza Kryczowi lejek. - Opanowaem wasz jzyk w kilkanacie godzin, to mnie najbardziej dziwi - powiedzia, nawizujc do swojej wczeniejszej uwagi. - To mnie okropnie dziwi. To, e wy znacie angielski jak ja wasza sprawa. Ale ja? atwiej opanowabym latanie bez skrzyde ni jakikolwiek jzyk. Posunem si nawet do tego, e uwaaem wszystkich ludzi bez znajomoci angielskiego za dziwakw, nie bardzo mogem poj jak sobie radz w yciu bez tej sztuki. Przy okazji jeli chciaby wiedzie, jak jeszcze korzy odniosem z tego caego przemieszczania - Krycz oderwa wzrok od tacy, przyjrza si uwanie Jonathanowi i skin gow - zrobiem si tolerancyjny. Tak, ju mnie nie dziwi ludzie posugujcy si innym jzykiem. - Prowadzimy proste ycie - powiedzia Krycz wci nie decydujc si na woenie kulek do lejka. - Tak, zauwayem. Ale czy to ma jaki zwizek z moj przemian? - Sdz, e tak. Chcesz czy nie, twoje ycie rwnie si uprocio. Odpady ci wszystkie kopoty z energi elektryczn, samochodem, wydawc, kolportaem, gotowaniem, spotkaniami z nie lubianymi ludmi Chocia, moe to ostatnie nie. Ale caa ta techniczna otoczka, ktra w miar rozrastania si i opltywania was, staje si sieci, z ktrej wyrywa si nie moecie i nie chcecie, i bez ktrej ju y nie moecie wszystko to opado z ciebie. No! - wrzuci kulki. Wyglda na cakowicie pochonitego wpatrywaniem si w opadajce kulki, ale Jonathan by pewien, e dialog prowadzony przy okazji gry towarzyskiej ma jakie drugie dno. Kulki zawisy na chwil nad tac, opady, poturlay si i usadowiy w wolnych gniazdach. Krycz odzyska komunikacj z ziarnem", ale straci spory fragment figury. Jonathan wygarn zdobyte kulki i wrzuci do swojego zasobnika. - Ale te straciem kilka innych rzeczy: kino, alkohol. - Chcia doda kobiety", ale powstrzyma si. Tskni rwnie do roboty. Nie przesadnie, mog si jeszcze bez tego obej, ale czasem postukabym w klawisze - podrzuci kulk i chwyci w drug do. - Na przykad co takiego: na Ziemi zaczynaj si rodzi ludzie, ktrym wyrastaj skrzyda, albo co innego, skrzyda to bana, ale co, co rni ich od innych i co tym innym nie daje spokoju. Dlatego izoluje si tych odmiecw na jakiej wyspie czy co koo tego - Zmruy oczy i szuka natchnienia w przeciwlegej cianie, w miar opowiadania zapalajc si coraz bardziej - Izolowani sami izoluj si jeszcze bardziej, nie wpuszczaj normalnych do siebie. To bya taka rozpdwka, potem wprowadzam narratora, zaczynaj pczkowa skrzyda, czy to co tam, zaczynaj si przydarza rne inne dziwne rzeczy, moe jakie zalki telepatii, i wtedy pojawiaj si agenci czego. Proponuj komu po dobremu", eby zosta ich agentem na Ziemi Pegaz, w kraju czy na wyspie skrzydlatych. On si, rzecz jasna, nie zgadza, ale zmuszaj go mona tu wstawi par sensacyjnych kawakw, jaki zamaszek, jaka pogo Summa summarum nasz bohater zgadza si Lduje na Ziemi Pegaza Czekaj! Jonathan popatrzy na Krycza szeroko otwartymi oczami. Gono pstrykn palcami. - Wiesz co? Przecie wcale nie musz niczego wymyla wystarczy, e opisz wasz Oaz. e niby skrzyda to tylko zewntrzna demonstracja gbszej przemiany. Zaczynaj y bez techniki, posuguj si prostymi sprztami, w ktre mog tchn dobre sprego i tak dalej. Co? Jak ci si podoba? Trci Krycza w kolano. Krycz podrapa si wskazujcym palcem za uchem. - Mam pytanie - No? - Co to znaczy summa summarum"? - Reasumujc wszystko razem - Jonathan opad plecami na oparcie krzesa. - Tylko tyle masz do powiedzenia? - Nie znam si na ksikach. Nie posugujemy si pismem tak jak wy - A jak? Wanie to dobra okazja, ebym si czego nauczy. Jak? - Poka ci kiedy. Ale wracajc do twojego pomysu, nie zamierzasz napisa powieci o tym, jak jakiego pisarza agenci z czego tam hipnotyzuj czy poddaj dziaaniu preparatw, dziki czemu wydaje mu si, e znajduje si w jakim nierealnym, nierzeczywistym wiecie? - Nie Ju nie. - Nie? A powiedz, co przekonao ci, e nie nisz? Nasze niebo? - Nie e - Jonathan rozemia si. - Nie wiem czy mi uwierzysz. Przekonay mnie wasze zamknite usta - popatrzy na zdziwionego Krycza. - Jeli nie mwicie, macie zamknite usta, wasze wargi niemal stale stykaj si ze sob. My niemal stale mamy szczelin, jakbymy byli wci w gotowoci do gadania. Oczywicie nie zdawaem sobie z tego sprawy, dopki nie zrozumiaem, co mnie najbardziej w was dziwi. Zastanawiaem si, czym to jest podyktowane? Krycz wolno wzruszy ramionami.

- Moe dlatego, e yjemy na pustyni i nauczylimy si unika piaskowego pyu midzy zbami. - Zgoda, spluwanie jest rwnie eleganckie jak dubanie w nosie - mrukn Jonathan, wpatrujc si ponownie w nowy ukad na tacy. - A! Jeszcze jedno ju kilka razy delikatnie podpytywaem ci: jak to moliwe, e tak szybko opanowaem crasa? - C - Krycz odchyli si w krzele. - Widz, e koczymy na dzisiaj gr? - Po potwierdzajcym skinieniu gowy Jonathana, unieruchomi wirujc wci tac hagry. - Nie trwao to kilka ani nawet kilkanacie godzin. Trzy doby. Mwie i mwie a my suchalimy. Potem na odwrt. - I tylko tyle? - Jonathan postara si, eby sceptycyzm w jego gosie nie uszed uwadze Krycza. - Jest pewien eliksir wiedzy. A tak powanie, to pewna mieszanka zioowa, ktra uaktywnia mzg, zaylimy jej wszyscy, to znaczy ja, Ziyra, Manika i chyba jeszcze kilka osb, ci najbardziej ciekawscy. - I ja - wtrci Jonathan. - Oczywicie - zgodzi si Krycz. - No to mog zay jeszcze Poczekaj! - powiedzia z naciskiem, widzc grymas na twarzy Krycza. Zay jeszcze, eby zapozna si z pismem. - Widzisz - zacz Krycz i umilk. - Widz, e trafiem w co nieprzyjemnego? - Nieprzyjemnego? Nie, chodzi o to, e ta mieszanina stosowana w nadmiernych ilociach powoduje Hm, jak ci to opisa. Czowiek staje si ociay bez tego zielska, wydaje si, e myli wolno, nieefektywnie, nie potrafi si skupi, jest zniechcony. Coraz bardziej wierzy w efektywno ziela i w kocu nie potrafi ju nic robi, powica cay swj czas i energi na zdobycie specyfiku. I w miar zaywania kolejnych dawek ta obsesja pogbia si. Rozumiesz? A my zaylimy dawk graniczn, wymagaa tego sytuacja, ale teraz ju nie musimy. Tak wic, jeli bdziesz chcia pozna pismo i korzysta z tej wiedzy bdziesz musia - A to dzikuj! - Jonathan machn rk. - Rezygnuj, przynajmniej na razie. Mwiem, e zdolnoci jzykowe mam w zaniku. Krycz umiechn si dyskretnie i pokiwa gow zupenie jak ojciec, tumaczcy dziecku rzecz oczywist. Pchn lekko tac, pozwoli jej obrci si dwa razy wok wasnej osi i ponownie zatrzyma. - Opanowae przecie angielski - mrukn. - Niby tak - musia zgodzi si Jonathan. - Chyba tak, skoro pisz - przerwa usiujc przypomnie sobie co wanego. - Mhmm? Aha! Powiedz czy rozumiesz, co to jest fantastyka? - Chyba tak. - Ju kiedy ci o to pytaem, to znaczy nie o to, co to jest fantastyka, ale - przerwa i zacz znowu inaczej. - Takich historii, kiedy bohater znajduje si w jakich nieznanych krainach, wrd obcych plemion, w innym czasie, napisano ju sporo. Zawsze jak si po kilkunastu stronach okazuje ma on do spenienia jak misj. O to wanie ci pytaem: czy ja mam tu co do zrobienia? To mnie drczy, musisz mi to powiedzie. Przynajmniej tak czy nie, mniejsza o szczegy - Nic o tym nie wiem, Jonathanie. Naprawd. Na dug chwil zapada cisza. Jonathan sign po prostoktny pojemnik z cygaretkami, dostarczonymi przez Ziyr. Poczu jednak, e palenie nie sprawi mu adnej przyjemnoci. Postuka palcami w blat stou. Krycz znowu na chwil zakrci tac, zatrzyma, zakrci. - No to wyglda, e znalazem si tu przez przypadek, jakbym wysiad na niewaciwej stacji. - Stacji? - powtrzy Krycz. Przez chwil szuka w pamici informacji, skin gow. - Chyba tak zgodzi si. - Wanie, mam dla ciebie propozycj dotyczc tematu komunikacji po poudniu kilka osb wybiera si na frachtwoach do satelitarnych osad. Chcesz pojecha z nimi? - Na frachtwoach? Dam rad? Moje umiejtnoci jazdy na zwierztach - wzruszy ramionami. - O to si nie martw na frachtwoach jedzi si stpa, tylko podczas wycigw najodwaniejsi prbuj kusa, a galopu nie wytrzyma nikt. - Stp to co dla mnie! A te osady? - To pojedyncze budynki zamieszkae przez dyurne rodziny lub grupy, ktre pilnuj naszych pl. To wyglda tak - Krycz zdj i postawi na pododze hagr pilnujc, by kulki pozostay w swoich gniazdach. Na rodku stou ustawi pojemnik z cygaretkami. To jest Nat Canal Le. Rzeka wypywa tu z podziemnego koryta i jak zauwaye niemal zaraz ponownie znika pod ziemi, i na tym obszarze ju nie wypywa. Wczeniej jednak, od poudnia do poudniowego zachodu - wyj trzy cygaretki i uoy je w odpowiednich miejscach - na powierzchni znajduj si trzy strumienie: Ogara, Drugi i Trewa. Wanie dookoa nich mamy pola, na ktrych uprawiamy zboa i troch sadw. To nasza spiarnia. Musimy jej pilnowa, troch przed zwierztami, ale przede wszystkim musimy dozowa wilgotno pl. Zajmujemy si te hodowl. Tam wanie przez p roku mieszkaj dozorcy, siedem skupisk, ktre troch na wyrost nazywamy osadami

satelitarnymi. - A moe kiedy byy wiksze? - Byy. Jonathan otworzy usta, ale pomyla, e zarzucanie Kryczowi delikatnego zatajenia prawdy biorc pod uwag pooenie gospodarza nie bdzie specjalnie eleganckie. Przypomnia sobie, co powiedziaa Ziyra, o zatraceniu pewnych umiejtnoci; teraz wiadomo o zmniejszaniu si wielkoci osad satelitarnych. Bez wtpienia Oaza Dobrej Magii od jakiego czasu znajduje si w fazie regresu. - Z przyjemnoci si przejad. - Musz ci ostrzec, e nawet stp frachtwow nie jest rzecz przyjemn, a caa wycieczka potrwa kilka dni. - Tym mnie nie odstraszysz. - To wietnie. Jedzie Manika i moe Dulan, znasz go, tak? - Jonathan skin gow. - I jeszcze ze dwie osoby - Krycz wsta i przecign si. Jonathan usiowa odczyta z jego twarzy czy informacja o Manice ma jakie ukryte znaczenie, ale z twarzy Krycza nic nie wynikao. - Wyjedacie po obiedzie. Jeden biwak pod goym niebem, a w poudnie nastpnego dnia bdziecie ju na miejscu. Oczywicie moesz, a nawet winiene wzi ze sob Farmi. Jeli j znajdziesz. - Odwrci si i ruszy do drzwi. O ekwipunek si nie martw, przygotuj tylko poladki. Godzina jazdy to tak jakby caa Oaza wymierzya ci po kopniaku. sma doba, wczesny wieczr Ekipa miaa zmieniony skad, z ktrego Jonathan zna tylko Manik. Dwaj modziecy powanie skinli gow i przedstawili si: - Jorhan. - Chsalk. Jonathan umiechn si na tyle szeroko, by obj tym umiechem obu i zawzi umiech do prywatnego, intymnego zakresu, patrzc na Manik. Ubrana bya identycznie jak podczas pierwszego spaceru. Soyeftie stosunkowo mao przebierali si i chyba obce im byo pojcie mody czy szpanu. Pod lunaw sukni Jonathan ponownie wykry apetycznie, pulchne ksztaty. Poczu, e jego spojrzenie staje si zbyt atwe do odszyfrowania, szybko wskaza doni zwierzta. - Podobno potrzebna jest wprawa, by utrzyma si na nich? Przesun si, chcc lepiej obejrze, dotychczas tylko widziane z daleka, wierzchowce. Przypominay wysokie, ptorametrowe charty, z charakterystycznym wygiciem grzbietu, niemal identycznie charcim ogonem, natomiast apy miay podobne do wielbdzich i gowy spaszczone, nieomal krokodyle, tyle, e nie rozwierajce si tak szeroko i rzecz jasna szczki wyposaone w zby rolinoercw. Tylko grzbiet pokryty by gstym, czciowo popielatym, skotunionym futrem, reszta ciaa pokryta bya skr faktur i kolorem przypominajc skr sonia. Z omiu zwierzt, pi byo ju osiodanych, trzy miay tylko zacignite uprze, a bagae leay jeszcze na piasku. - Z nimi jest tak - odezwa si Chsalk. - Byyby idealnymi wierzchowcami, gdyby nie to, e cay garb to paska poduszka tuszczowa, bardzo luno przytwierdzona do mini grzbietu. W zwizku z tym cay garb przesuwa im si do tyu i do przodu o tyle - rozoy donie na szeroko prawie dwch stp. Poza tym trzeba wiedzie, e stp ich rni si od kusa, a galop, to w ogle niezapomniane widowisko. Najlepsi z nas wytrzymuj trzy, cztery skoki. Podobno kto kiedy wytrzyma pi, ale ja w to nie wierz - poszuka spojrzeniem potwierdzenia u towarzysza i caa czwrka Soyeftie ochoczo potwierdzia jego opini. - Ale to tylko tak Mwi, eby wszystko byo jasne. Dopki nie zmusisz go do galopu - atwo przechodzi w galop? - przerwa Jonathan artobliwie. - Bardzo trudno - uspokoi go Chsalk. - Tylko w jeden sposb, bardzo mski. A co do techniki jazdy uklk na piasku i z dou popatrzy na Jonathana. - Trzeba robi tak - wypchn biodra do przodu, potem do tyu. - I to wszystko. Popatrz jeszcze raz - zademonstrowa ponownie i poderwa si na nogi. - Szczytem elegancji jest jecha tak, eby gowa pozostawaa niemal nieruchoma, a poruszyy si tylko biodra. Moe ci si to wyda mczce, ale zapewniam ci, e jeli nie uzgodnisz rytmu z wierzchowcem, bdziesz odbiera ruchy garbu jak twarde kopniaki. Frachtw sam ci nauczy dosiadu. - Pochyli si i strzepn z kolan py. - To co: jedziesz? - Gdybym nawet chcia, teraz nie mog si wycofa - ponuro odpowiedzia Jonathan. Pierwszy rozemia si, nie majc pewnoci, czy Soyeftie dobrze rozumiej jego art. - Krycz powiedzia, e kotun moe przewietrzy si z nami? - Oczywicie! Dlaczego pytasz? Przecie to twj kotun. - Moe, ale czy on nie sposzy frachtwow?

- Ale skd! - Jorhan zamacha rkami, a Manika zamiaa si cicho. - Woaj Farmi i wsiadamy. Kotun przybieg natychmiast, gdy Jonathan go zawoa. Patrzc na jego wycignite w dugich skokach ciao, zrozumia dlaczego nikt nie moe utrzyma si na grzbiecie frachtwow. Jeli tylko ich sposoby biegania, pomyla, s cho troch do siebie podobne, to chro mnie Panie, od pierwszego kroku w galopie. Bo drugi i nastpne ju mnie nie bd dotyczy. Manika pierwsza wdrapaa si na grzbiet swojego frachtwou, pomagajc sobie przy tym wodzami z wzami na caej dugoci. Ten sam sznur, odpltany z czego, co Jonathan nazwa w mylach kiem, suy do kierowania wierzchowcem. Chsalk wskaza Jonathanowi jego zwierz i zbliy si gotw pomc, ale Jonathan zaj si wyszukiwaniem nie tyle wygodnej co bezpiecznej pozycji. Poruszy na prb biodrami, sprbowa czy moe sobie pomc, ciskajc kolanami boki frachtwou, odetchn gboko i skin gow patrzc na Chsalka. - W zasadzie kierujemy ruchem bioder, ale moesz sobie pomaga wykrzykujc komendy - powiedzia Chsalk. - Na rek" ruszy, na gadda" przejdzie w kus, na powa" zatrzyma si. - Czy to s sprawdzone dane? - Bd sprawdzone jak sam sprawdzisz Chsalk chwyci w donie wodze jednego z jucznych frachtwow, to samo zrobia Manika i Jorhan. Majtnli biodrami i ruszyli do przodu. Jonathan sprbowa ich naladowa, ale udao mu si dopiero, gdy sykn: Rek! Ty durniu!". Jego wierzchowiec ruszy, odrzucajc gwatownie biodra jedca do tyu. Jonathan omal nie uderzy nosem w szyj frachtwou, zdoa poderwa si pomagajc sobie rkami i gdy zwierz wykonao drugi krok niemal nie spad na ziemi przez grzbiet. Rzuci sznur i wczepi si obiema rkami w wystajcy z sioda k. Kilka krokw walczy z niespodziewanymi ruchami garbu i sioda, potem wczu si w monotonny rytm, wyprostowa si nieco, chwyci sznur. Zrobi dwa gone wdechy, ktre zostay usyszane przez jadcych z przodu odwrcili si i umiechami dodali mu otuchy. Jonathan by im wdziczny, e nie patrzyli na jego i frachtwou pierwsze kroki. Moi, tak zwani przyjaciele, specjalnie zsiedli by z koni, eby, bro Boe, nie straci ani uamka sekundy z mojej pierwszej jazdy konno. Krycz mwi, e prowadz proste ycie, u nas powiedziano by, e s prymitywni. Moe kto by doda na swj sposb", eby nieco osodzi to okrelenie. A tu wychodzi, e proste ycie znaczy rwnie, e odcinaj si od pewnych wrednych cywilizacyjnych uczu i zachowa. Zobaczy, e Farmi zawrci i co si w nogach pdzi do miasta, wzruszy ramionami i skoncentrowa si na anglezowaniu". Po chwili kotun zawrci i spokojnie przyczy si do maej karawany. W marszu obliza lnicy od wody pysk i otrzsn wod z wsw. - Mdrala! - pochwali go Jonathan i omal nie zwali si z sioda. - Czego nie nie mona powiedzie o tobie - wyskandowa z wyrzutem do frachtwou. Zaraz potem zacz coraz boleniej odczuwa ruchy garbu i musia zaj si takim ruszaniem bioder, ktre zagodzioby wstrzsy, powodowane przez uderzenia poduszki tuszczowej o koci miednicy i karku wierzchowca. Zegarek, bezuyteczny wobec krtszej o jakie dwie i p godziny doby, zosta w komnacie i tylko na wyczucie mg oceni ile trwaa pierwsza lekcja jazdy na frachtwole. Obliczy, e okoo dwu godzin; uzna te, e byo to duo. Gdy na sygna Chsalka zsun si z sioda i zrobi dwa kroki, dotaro do niego, e gdyby tak porusza si w swojej Anglii uznano by go za zboczeca, albo inwalid. Mniej wicej kwadrans pniej zesztywnienie mini mino, przynajmniej na tyle, e mg pomc w rozbijaniu namiotw i rozjuczaniu frachtwow. Gdy stan pierwszy namiot, Manika trcia go w rami. - Chod, poszukamy drewna na opa. Lepiej, eby pospacerowa ni zgina grzbiet. I zawoaj Farmi. Tu si koczy cywilizowana pustynia - zrobia dwa kroki i zatrzymaa si unoszc ramiona do gry. Zupenie zapomniaam! Krycz prosi ci przekaza - szybko pobiega do swojego namiotu i ze zoonej w progu maej sterty bagay wydobya manierk. Jonathan oceni, e mieci okoo jednej trzeciej litra, serce radonie drgno mu i zamaro, obawiajc si rozczarowania. - Dla ciebie Manika podaa manierk obszyt skr. Jonathan ostronie odkrci korek i powcha zawarto. - Calvados? Jak rany - powcha jeszcze raz. - Uczciwy calvados! Napeni do gboko nakrtk i wypi poow. Bogo rozlaa si po jego obliczu. Obliza wargi i westchn gboko. - Musiaem czeka prawie trzy - przypomnia sobie o rnicy w odmierzaniu czasu - dekady - Krycz zapomnia - wyjania Manika. - W podziemiu leay dwa antaki tego, chyba ju nikt nie pamita od kiedy. - Krycz zapomnia - z wyrzutem w gosie powtrzy Jonathan. Nala szybko pen nakrtk i poda Manice. Zawahaa si, ale wzia i wypia ostronie. Jorhan i Chsalk odmwili gestami. Jonathan nala sobie jedn porcj i wypiwszy, zdecydowanie zakrci manierk. - Z czego to? - Owoce skroby.

- S rzadkie? Rozmawiali, kierujc si w stron wyschnitych karowatych drzew na obrzeu mizernego zagajnika, w ktrym biwakowali. - Nie. Problem jest w czym innym. eby co z tego wyszo naley wrzuci wiee korzenie miolle, do rzadkiego chwastu. Ale korzenie musz by wiee, najlepiej prosto z ziemi. Podeschnite si nie nadaj, psuj sok. Tak wic tylko co ktra butla si udaje. Ju dawno temu uznalimy, e nie warta skrka wyprawki i zaniechalimy niemal cakowicie produkcji. Jonathan pogaska manierk. - Trzeba by wrci do starych obyczajw. Moe ja bym si tym zaj? Rzuciem palenie, ale nikt nie mwi, e musz si wyzby wszystkich naogw. - W ogle nikt ci do niczego nie zmusza - odrobin zbyt zdecydowanie powiedziaa Manika. Podesza do pierwszego z uschnitych drzew i uwanie mu si przyjrzaa. Na niektrych gaziach niemiao zieleniy si wiee licie. Ominli to drzewo i zatrzymali si obok pobliskiego, niewtpliwie uschnitego. Manika zamaa jedn cienk gazk wsuchujc si w dwik i skina gow. Jonathan zacz ama gazie i skada je na ziemi. - Coraz rzadsze wasze zagajniki, mam racj? - Niestety, tak. - Dugotrwaa susza? - Nie. Gdyby tak byo czekalibymy spokojnie na deszcz. Moemy si utrzyma jeszcze bardzo dugo - zacisna wargi i energicznie zamaa ga. - Nie chc o tym mwi. Jonathan wzruszy ramionami i wrci do amania gazi. Znw klasyczna, a nawet banalna sytuacja Oaza popadajca w degradacj; musz znale magiczny kamie, lask czarodzieja, ktr otworz rda? Phy, co to dla mnie. Spr si tylko i Zaraz, a niby dlaczego ja mam si tu czym bohaterskim zajmowa? Chyba sam sobie przypisuj rol, ktr dotychczas przeznaczaem moim bohaterom Z trzaskiem odama spor ga i zama j na kolanie na trzy mniejsze czci. Oni przecie, myla dalej, wcale ode mnie nic nie daj, jakiegokolwiek dziaania. S skrpowani t sytuacj, nie ukrywaj przede mn swoich trudnoci, ale nie spodziewaj si czegokolwiek. I maj racj mgbym tu sporo zdziaa majc materiay wybuchowe, albo wydajn kopark z obsug, albo migowiec i sprzt do poszukiwa geodezyjnych, albo cholera wie co jeszcze. A tak jak tu stoj, mog ich najwyej nauczy zasad baseballa, albo gry w trzy karty, albo w inteligencj. - Wystarczy - usysza. Strzsn z siebie myli i skin gow. Manika podesza bliej z narczem gazi, jedna z nich zaczepia o brzeg jej sukni, uniosa j nieco odsaniajc zgrabne, jdrne udo, rwnomiernie opalone, gadkie. Jonathan przykucn chcc zebra swoje patyki, z abiej perspektywy spojrza na kobiet; najpierw jeszcze raz przemkn spojrzeniem po nodze, zerkn na twarz. Jonathan podnis si i zrobi krok w jej kierunku, drugi. - Poczekaj - powiedziaa. - Nie musimy tarza si po piasku. Przyjd do twojego namiotu - A oni? - Jonathan kiwn gow w kierunku obozowiska. - Co, oni? - zapytaa. - Przecie to nasza sprawa? - Jasne. To takie proste nasza sprawa. - Jonathan podszed jeszcze bliej i pooy rk na ramieniu Maniki. - Musisz zrozumie jestem z innego wiata. - Przecie u was wolne kobiety rwnie nie s przypisane do jakich mczyzn? - Zgoda Ale s inne uwarunkowania Zreszt, co to ma za znaczenie? Przysun si do kobiety, zacisn palce na jej ramionach, odgarn wosy. Delikatnie pocaowa j w kark, jeszcze raz i jeszcze. Prawa do zelizgna si niej, przemierzaa tward okrg pier, wyczuwajc natychmiast stwardnia sutk. Jonathan jkn, niemal czujc bl w podbrzuszu. Odskoczy od Maniki i rzuci si do zbierania gazi. Manika wymina go ocierajc si kolanem o jego rami, szepna co czego nie zrozumia i skierowaa si do obozowiska. Jonathan nie pieszy si, wracajc podejrzliwie przyjrza si Chsalkowi i Jorhanowi, spodziewa si porozumiewawczych spojrze, moe umiechw. Obawia si rwnie, e ktry z mczyzn zerknie z ukosa, ale obaj modziecy zajmowali si przygotowaniem posiku. Chsalk wskaza miejsce z dala od ognia, gdzie naleao pooy chrust. Jorhan w skupieniu dorzuca do kocioka oszczdne szczypty przypraw, za kadym razem sprawdzajc co wrzuca i efekt. Kotun skoczy wylizywa misk czujnie zerkajc co i rusz na ludzi, jakby spodziewa si repety. - Czy on potrafi polowa - Jonathan wskaza ruchem brody Farmi - czy zdany jest na nasz ask? - O, nie martw si - umiechn si Chsalk. - Ta porcja go tylko podniecia, i dobrze powinien pokrci si dookoa biwaku. Przy okazji polowania rozpdzi wszystko co ywe i ostrzee jakby co. - Gdyby co? - Waciwie nic - Chsalk wzruszy ramionami lekcewaco. - Moe tylko inne kotuny albo jaki w.

Jonathan usiad jakie p kroku od Farmi i ostronie wycign do rk. Jeszcze nie przyzwyczai si do sympatii, jak go obdarzy, nie rozumia tego uczucia i obawia si, e jaki nie przemylany ruch moe wyzwoli gwatown reakcj Farmi. Pogaskany kot", mrukn przecigle, wypry ogon, grzbiet mu stwardnia i nieco unis do gry. Czowiek odwaniej przejecha jeszcze raz po jego karku, a potem, dug chwil, gaska napity grzbiet. Manika wysza ze swojego namiotu, sprawdzia wzrokiem zaawansowanie prac, wyja cztery buki z worka, starajc si, by jak najkrcej by otwarty, uoya je na uplecionej ze somy zboowej macie i nagle wsuchaa si w jakie odgosy spoza obozowiska, wyszarpna z jednej sakwy wr i pobiega z nim w ciemno. Jonathan poderwa si na nogi. Farmi w mgnieniu oka znalaz si przy jego nodze, ale nie wyda si zaniepokojony. - Co si stao? - zapyta zaniepokojony Jonathan. - Gdzie? - Jorhan rozejrza si dookoa, wsucha podobnie jak Manika w cisz i rozemia si cicho. Aa! - machn doni. - Nawz - Nawz? - Zbiera nawz - cierpliwie wyjani Jorhan. - Frachtwoy zaczy cowieczorne kucanie - zamiesza pask yk w kocioku i unis j pod nos. - Musisz to kiedy zobaczy, tak starannie przysiadaj, tak wycigaj szyje, tak s przepenione powag, e gdyby rwnie starannie biegay wiatr zwarzyby si z zazdroci. Parskn cichym miechem zdejmujc kocioek z ognia. Starannie przesuwa chrust, eby niepotrzebnie nie pon wysokim ogniem i zacz podsuwa pod kocioek miski. Farmi odczeka, a gorcy, gsty jak kit sos o wspaniaym aromacie, zostanie podzielony midzy ludzi i rozumiejc, e nie przewiduje si jego udziau w uczcie, wyda z siebie krtki skowyt peen alu i da nurka w, zgstnia z powodu ogniska, ciemno. Chwil po jego znikniciu w krg wiata wesza Manika. Niosa przed sob worek, ugniataa go palcami, omina mat z parujcym jedzeniem, wlaa do worka wod i jeszcze energiczniej zaja si mitoleniem zawartoci worka. Pod koniec pracy wydusia z worka powietrze i szczelnie zasznurowaa jego gardziel. - Moemy je - oznajmia, rzucajc beztrosko wr w stron uoonych bagay. Nie rozmawiali podczas jedzenia Soyeftie posilali si solidnie. Jonathan podniecony myl o Manice szybko nabiera na kawaki buki gsty sos i zachannie przeyka ksy. Syty odsun si od maty i uoy na boku, zastanawia si przez chwil czy tskni do dymu winstonw, ale stwierdzi, e nie, i natychmiast przypomnia sobie o calvadosie. Poczstowa wszystkich, zaczynajc od Maniki i cho nikt nie odmwi, robili wraenie, jakby sprawiao im to o wiele mniej radoci ni jemu. Zaraz potem, Chsalk i Jorhan wsunli si do swojego namiotu, wbrew oczekiwaniom nie obdarzajc pozostaych ani jednym znaczcym spojrzeniem. Przesta zastanawia si czy nic nie zauwayli, czy te po prostu jest im to a tak obojtne, ykn jeszcze z manierki i starannie j zatka. - Po co ci nawz? - zapyta, nie chcc sprawia wraenia wygodniaego samca, ktry w obliczu spodziewanych karesw nie jest w stanie o niczym innym mwi. - Do wyrobu naczy - powiedziaa Manika. Wydawaa si przez krciutk chwil zdziwiona, ale zaraz przypomniaa sobie kim jest pytajcy. - Wyrabiamy z niego naczynia. - Nie zauwaya grozy w spojrzeniu Jonathana, ktry szybko zerkn na swoj misk. - Wraz z rolinami zjadaj duo piachu, a waciwie pyu. Ich odchody to znakomicie wymieszana i zagszczona sokami trawiennymi masa do wyrobu czego tylko zechcesz. Byle nie wyscha na powietrzu. - Zerkna na Jonathana i rozemiaa si. - Widz, e gdybym ci to powiedziaa przed kolacj - Ci-icho! Zostaw ten temat w spokoju. Przeturla si i zamkn otwart doni jej usta. Chwil trwali nieruchomo, wpatrujc si w swoje oczy, potem Jonathan odsoni jej usta, by natychmiast zasoni je swoimi. Mimo podniecenia tak mocnego, e a zaczynao go to krpowa, jaki fragment wiadomoci zaintrygowany przewidywaniem reakcji Maniki, zdominowa na chwil myli Jonathana. Otworzy oczy, i przyjrza si twarzy kobiety. Miaa niemal cakowicie zwarte powieki, przez ktre byskay jej oczy, identycznie jak u innych kobiet zamglone, na wp obecne, przepenione rozmarzeniem, podnieceniem, oczekiwaniem. Jej wargi jdrniay, napieray na niego a zarazem wiotczay, daway si miady, dray tylko nieznacznie. Jonathan delikatnie wsun koniuszek jzyka pomidzy jej zby i gdy tylko poczu jej wysuwajcy si na spotkanie jzyk, wycofa si. Odsun nieco gow, musn pocaunkiem jej szyj. - Moe wejdziemy do namiotu? - Jeli chcesz - Wolaaby tutaj? - To przecie nie ma znaczenia? - Eee Dla mnie ma, oni mog

Manika poderwaa si szybko i zanurkowaa do swojego namiotu nie dajc Jonathanowi czasu na dokoczenie zdania. Gdy wsun si za ni, obrzuciwszy przedtem spojrzeniem biwak ciche dwa namioty, Farmi podszczypujcego wargami swj grzbiet, dogasajce ognisko zasta j lec na dwu warstwach grubych kocw, a gdy mimo cakowitych ciemnoci uklk i dotkn jej ramienia, zorientowa si, e podczas jego wzrokowej kontroli obozu, zdya z siebie zrzuci ubranie. Przysun si nieco bliej, pooy obok Maniki i, nie mogc si powstrzyma, szepn zachichotawszy cicho: - Twoje ubranie ma nieze sprego! - To akurat nie ma nic do rze czy Przesun doni po jej gowie, delikatnie opuszkami palcw po obrzeu maowiny usznej i poczu lekkie drenie ciaa; przesun doni po szyi, musn tward pier, na szczycie ktrej byskawicznie wykwita stwardniaa sutka. Pod lekkim dotkniciem pitki palcw zafalowa agodny wzgrek brzucha, wypryy si nogi. Jonathan przysun si bliej, lekko pocaowa Manik, a potem odsun i szybko zrzuci z siebie ubranie. Dug chwil poznawali swoje ciaa dotykiem, znajdowali najywiej reagujce miejsca, wycofywali si i wracali do nich. Pozbyli si przy tym skrpowania, nabrali odwagi. - Masz tward szczecink - zachichota Jonathan. - A ty niemal cay jeste poronity - parskna Manika. - Jak kotun. - Wasi mczyni nie maj wosw na piersiach? - Nie. - A tu? - Tu maj. - Ale to tu" maj takie samo? - Aha Identyczne. Chocia musiaabym zobaczy przy wietle. - Moe kiedy A nie amiemy przypadkiem jakiego tabu? - Tabu??? W mioci? - No tak To dobrze. U nas to - zawaha si i zdecydowa na inne ni mio", dokoczenie zdania - robienie dzieci - Robienie dzieci?! - Manika uniosa gow, jej twarz trafia w smug pmroku sczc si przez szpar w niedbale zarzuconej zasonie. Bya zdziwiona. - Przecie Ja nie chc mie z tob dzieci, przynajmniej nie teraz. To byoby zbyt pochopne. - No dobrze - Jonathan chwyci j delikatnie za wosy na tyle gowy i uoy z powrotem na posaniu. Bdziemy uwaali Manika rozemiaa si cicho. - Co si stao? Powiedziaem co miesznego? - Nie To znaczy: dla mnie tak. Wyglda, e jednak troch si rnimy. Czy wasze kobiety zachodz w ci tak bezadnie? - Bezadnie? Ch cha? Chyba tak. - A my nie. Kobiety Soyeftie jeli nie chc, nie staj si brzemienne. Dlatego nie musisz uwaa - A jeli chc to za kadym razem Manika jakby zawahaa si, w kadym razie milczaa kilka sekund. Jonathan natychmiast przypomnia sobie rozmow z Kryczem i swoje domysy, zmierzajce do zdefiniowania wiata Soyeftie jako wiata gincego. - Moe nie a tak zdecydowanie, ale prawie trafie. W kadym razie nie mamy problemu z Jonathanowi wydawao si, e kobieta zesztywniaa nieco w jego ramionach od chwili, kiedy zeszli na dyskusj o zapobieganiu. Przesun troch gow i przerwa Manice, zamykajc jej usta swoimi. Pocztek dugiego pocaunku z jej strony mia wszelkie cechy wahania i oboje byli tego wiadomi. By po prostu prb zamknicia debaty, ale w miar jak przeciga si kontakt ust, jak najpierw niemiao jzyki zetkny si ze sob, a rce nie mogy nady z przekazywaniem bodcw, wyrachowanie zniko i zastpio je prawdziwe wrzce podanie. Oboje wykazywali si du aktywnoci i by moe dlatego zapadli w sen dopiero, gdy zaczli dostrzega wyrane kontury swoich cia i przedmiotw w namiocie. Kotun wysun si na zewntrz odchylajc na moment pacht wejciow, a mglista jasno poranka staa si sygnaem do wykorzystania reszty witu na krtk drzemk. - Pjd do siebie - mrukn Jonathan marzc, by te sowa mogy pozosta tylko sowami. - Bez sensu - jkna Manika po angielsku i trcia Jonathana w okie, tak e zwali si z powrotem na posanie. Chcia jeszcze rozemia si, ale zdoa tylko przywoa na usta umiech i zasn. Manika uniosa gow i chwil wpatrywaa si w ten umiech, a potem scaowaa go i uoya si obok Jonathana przytulajc do niego.

Dziesita doba, przedpoudnie Droga przez pustyni cho Jonathan nie mg pogodzi si z uywaniem sowa pustynia" na ten dziwny gliniasto-piarysty krajobraz, bez klasycznej pustynnej spiekoty zaja im jeszcze p dnia. Gdy krzewodrzewa i poce si sztywne sukulenty zaczy wystpowa tak gsto, e niemal cay czas jechali w cieniu, a kopyta frachtwow niemal nie wydaway dwiku w zetkniciu si z podoem, Chsalk powiedzia: - Jestemy na miejscu. To pierwsza. W crasa zabrzmiao to Ninna". Jonathan chwil zastanawia si nad niekonsekwencj Soyeftie pewne nazwy tworz po prostu przy pomocy zbitki sw, jak na przykad wiatrochrapy czy frachtwoy, inne, sigajc do wymarego jzyka. W sumie przypominao to jak powie czy film, ale nie mg od razu przypomnie sobie tytuu dziea. I nie mia czasu, poniewa jego wierzchowiec poruszy si gwatowniej, cmokn kilka razy. - Uwaaj! - ostrzeg Chsalk. - Kieruj nim teraz bardziej zdecydowanie czuj ju wod i bd do niej konsekwentnie dyy. - Rozumiem - Jonathan pokiwa gow. - Musz ostygn - Nie-e! - rozemia si Chsalk. - Nie s zgonione, ani pora roku nie przewiduje ich przegrzania. Po prostu, jeli si napij - popatrzy na Manik, Jonathan zerkn rwnie i zobaczy, e szeroko si umiecha - ich odchody za bardzo si rozwodni i bd dla nas nieuyteczne - wzruszy ramionami. - To wszystko. Jonathan postara si okaza min niesmak, co zostao waciwie odczytane przez ca trjk Soyeftie. -miejc si gono, zbliyli si do wau ciemnozielonych krzeww tworzcych jakby przedmurze uprawnych pl. Jonathan od do dawna wyciga szyj, eby zobaczy jak wygldaj uprawy, teraz, z wysokoci grzbietu frachtwou zobaczy wyranie, e niemal proste linie, wysokie na trzy stopy i szerokie na dwie, krzeww, otaczay kwadratowe i prostoktne pola, na ktrych gsto wysiane, kiekoway jakie bladozielone zboa, falujce, z plamami przygitych wiatrem odyg na gadkiej, z daleka podobnej do mchu powierzchni, znienacka pojawiaa si pytka niecka i przez kilka chwil wdrowaa po wierzchu uprawy, a potem rwnie niespodziewanie rozmywaa si, zanikaa. Sprawiao to wraenie, jakby jaki niewidzialny balon osiada lekko na czubkach zb, turla si chwil, a nastpnie wzlatywa w gr, szybowa i osiada w innym miejscu, sterowany zawirowanym, uwizionym nad poletkami, wietrzykiem. Gdy podjechali bliej, Jorhan zatrzyma frachtwou i wskaza co rk. Na przedueniu ramienia, jakie trzysta jardw od nich, Jonathan zobaczy, e szpaler krzeww otaczajcych czworoboki pl, w jednym miejscu wyamuje si z geometrycznych regu i podwjn aman lini przecina regularne poletka. - Tam pynie strumie Ogon - Jorhan wyrysowa w powietrzu ksztat strumienia. - Przez jaki czas, niemal rwnolegle do Pierwszego, ktry jest jakby cofnity, nie wida go std. No wic, Ogon pynie prosto na poudnie, a potem skrca na poudniowy zachd, to jest wanie ta cz. No i Ogon jest najduszym z trzech strumieni, na ktrych bazuj nasze uprawy. Drugi i Trewa s niemal jednakowe, ale to w innych osadach. - A te krzewy? Domylam si, e maj jakie znaczenie uprawne? - zapyta Jonathan, wskazujc intrygujce szpalery ywopotu". - Niezupenie, to znaczy z ich modych, najwyej jednodniowych lici robimy cygaretki, ale to pracochonne zajcie i trudne, bo palacze maj tylko jeden dzie na zebranie zapasu. Przede wszystkim te krzewy chroni lerb przed czogami. Popatrzy na Jonathana, jakby chcia sprawdzi czy rozumie wszystko, co zostao powiedziane i uzupeni: - Lerba to jest to zboe, a czogi uwielbiaj wprost jej ziarno i tylko dziki szpalerom tutty, dziki temu, e wydzielaj one zapach nie do strawienia przez czogi te uprawy mog istnie. - A strumie? Dlaczego go obsadzilicie tutt? Chronicie wod? - Skd? To std wydaje si, e strumienie s chronione przed czogami, ale to nie jest tak. Czogi maj na brzegu wystarczajco duo miejsca, eby mc korzysta z wody. Wanie tak obsadzamy pola, eby nie utrudnia dostpu do wody i chroni uprawy. - Jasne A te czogi? - Tu ich nie wida, zobaczysz pniej Jorhan pchniciem bioder zmusi frachtwou do marszu. Za nim ruszya Manika i Jonathan. Chsalk powiedzia co do swojego wierzchowca, a gdy Jonathan obejrza si, zobaczy, e mody Soyeftie stoi na grzbiecie wierzchowca i uwanie przyglda si okolicy. Chwil potem zgrabnie zeskoczy w sido, dogoni trjk towarzyszy i powiedzia:

- Wszystko w porzdku! - A mogo co by nie w porzdku? - zapyta Jonathan. - Pewnie! Czogi mogy przerwa tutt, mogy wyschn strumienie Ale wyglda, e nic zego si nie wydarzyo. Chsalk zmusi swojego frachtwou do szybszego stpa, wyprzedzi wolno czapicego Jonathana, rzuci mu lekko kpicy, ale sympatyczny umiech, dogoni Manik i Jorhana. - -cigamy si? - krzykn. Odwrci si do Jonathana i powtrzy: - -cigamy si? - A pewnie! - Jonathan wytrzeszczy oczy, zacisn zby i z caej siy pchn biodra do przodu. Jego frachtw bekn gono i chyba na uamek sekundy napi minie, ale zaraz je rozluni. - Jeli poczekacie na mnie to mog startowa! - wycedzi. - Moe obudzi si w nim wola walki - z caej siy zacisn kolanami bok wierzchowca. Chsalk zachichota, robic dla Jonathana luk w szeregu wierzchowcw. - Ruszamy rwno z tob! - zawoa. - Kieruj go wzdu strumienia i nie pozwalaj pochyli ba do wody, bo wtedy bdziesz musia go zostawi i przyj na farm na piechot, o tam! - Wskaza rk kierunek. Jonathan skin gow. Komicznie wykrzywi twarz i jeszcze raz prbowa zdopingowa frachtwou do szybszego chodu. Zwierz zrobio kilka odrobin szybszych ruchw, co zostao nagrodzone oklaskami Jorhana i Maniki. Caa trjka poczekaa, a Jonathan zrwna si z nimi i wystartowaa. Od razu okazao si, ju po kilku krokach, e nawet nieco szybszy stp jego wierzchowca jest znacznie wolniejszy od chodu pozostaych zwierzt. Chsalk niemal bez przerwy buja si w siodle, zmuszajc swojego wierzchowca do wysiku i przynosio to efekty gdy wkraczali w wski przesmyk utworzony przez tutty i strumie, Chsalk wyprzedza o dwa kroki Manik, ktrej stop ogrzewa frachtwou Jonathana. Jonathan z kadym krokiem odstawa od nich. Zrobi kilka gbokich oddechw i pi czy sze razy z caej siy wypchn biodra do przodu. Jedynym efektem by bl krgosupa. Zakl, przesta zmusza frachtwou do walki i natychmiast zwierz to wyczuo wierzchowiec zwolni jeszcze bardziej, skrci i wszed przednimi nogami w strumie. Jedziec najpierw skl go, a potem parskn miechem i zsun si z sioda. Usysza jak gdzie z przodu Chsalk krzyczy: - Ostrzegaem?! Zwin do w tub i odkrzykn: - Bd na piechot prdzej ni ty! Przyglda si chwil chepczcemu jak pies wod frachtwoowi i ruszy wzdu strumienia. Jego koryto wypukao w podou do szeroki jar, obniony w stosunku do podoa jakie dwa jardy, wic trzy frachtwoy skrciy w lewo znikajc mu z oczu za szpalerem tutty. Przez chwil zastanawia si czy nie pobiec na skrty przez pole lerby, ale zarzuci pomys, nie majc pewnoci czy zboe nie jest traktowane przez Soyeftie z przesadn atencj. Przykucn i obmy twarz wod, ostronie sprbowa i stwierdziwszy, e ma odrobin elazisty smak, napi si. Gdy wszed na uk, zobaczy zady dwu frachtwow; zwierzta dreptay obok siebie, potem nagle ruszyy, odsaniajc wierzchowca Chsalka. Jedziec usiowa powstrzyma zwierz, ale frachtw par do wody i chyba nic nie mogo powstrzyma go przed zaspokojeniem pragnienia. Jonathan parskn miechem. Gdy zbliy si do Soyeftie Chsalk zeskoczy z sioda i szeroko umiechn si. - No? Czy nie gupie bydl! - wrzasn, klepic si rk w biodro. Udawa, e jest wcieky i stara si, eby wida byo t sztuczno, ale Jonathan zrozumia, e Chsalk jest autentycznie wcieky. To, waciwie, pierwsza mocniejsza emocja, jak tu widz, pomyla. Dotychczas zdawali si wyprani z ekspresji. Moe z wyjtkiem Maniki Nie, seks to co innego. - Ciesz si, e tak zareagowae - powiedzia i natychmiast zruga si w duchu za popiech i nadmiern szczero. - Z czego? e - Nie - przerwa Jonathan. Postanowi by szczery. - Ciesz si, e jeste zy. - I widzc zmarszczone w niezadanym pytaniu brwi Chsalka, doda: - Przez cay czas wydaje mi si, e jestecie bardziej skryci ni ludzie - Ni ludzie??? - Chodzi mi o ludzi z mojej Ziemi! Reaguj o wiele ywiej na ycie ni wy. Wic nie dziw si, e wydawalicie si jacy tacy flegmatyczni, moe odporniejsi na zewntrzne bodce Na przykad teraz kady z moich rodakw podeptaby czapk, skopa zwierz, skl cay wiat i moe nawet poszedby si utopi. Dlatego ucieszyem si, e jeste zy. Jeste? Chsalk westchn, potem parskn przez nos i skin gow. - Pewnie, e jestem. Przygotowuj tego zwierza do wycigu, ju byem pewien, e wszystko idzie dobrze. A tu masz! - Machn rk, popatrzy na pijcego frachtwou trci go doni. Frachtw drgn i na p sekundy przesta chlipa! - Chodmy, trafi same do osady. Milczeli idc p mili brzegiem strumienia. W poowie drogi pola odsuny si od wody, pojawiy si

najpierw pojedyncze, potem coraz gciej rosnce drzewa. Pnie ich tony w gstym listowiu, rosy nad wod i dlatego rniy si znacznie od tych samych drzew rosncych dookoa Oazy Dobrej Magii. Jonathan do pilnie przyglda si im, zauway kilka drobnych owadw, ktrych nie byo w zagajnikach przy Oazie. Zatrzyma si na chwil, zastanawiajc si nad pewn myl. - Chsalk? Czy wiesz co to s ptaki? - Ptaki? - powtrzy Chsalk. - Nie mam pojcia. - No Latajce zwierzta? Co co lata, wiksze znacznie od tych malestw - wskaza palcem przelatujcego owada. - Nie. Nie ma czego takiego. Na pewno nie widziaem i nawet nie syszaem. Moe tylko w bajkach o latajcych frachtwoach, w dziecistwie. Ale wiesz - wzruszy ramionami. - To s raczej drwiny z ich powolnoci - poderwa gow. - A u was s? Te ptaki? - Mnstwo. Od niewiele wikszych ni palec do takich, ktre porywaj zwierzta wielkoci kotuna Wanie? Gdzie on jest? - Pewnie ju w nocy pobieg do farmy. Ale powiedz mi co te ptaki robi? - yj. - W marszu wyrwa dbo trawy i zagryz zbami. - Niektre s hodowane dla urody czy piewu albo z rzadka peni jak funkcj przenosz wiadomoci albo odstraszaj inne ptaki. To skomplikowane rzeczy, to znaczy trzeba by opowiada - Hm Ciekawe Chsalk pokrci gow i ruszy pierwszy. By jedynym jak do tej pory Soyeftie, ktry niemal otwarcie zainteresowa si wiatem Jonathana. Dotychczas wszyscy zachowywali si nader wstrzemiliwie i Jonathan czasami bra to za swoiste dobre wychowanie, albo te kad to na kark ich egoizmu, ukierunkowania na wasne problemy, wasne ycie. Teraz pomyla, e po prostu czekali a sam zacznie opowiada. Najpierw ucieszyo go to, a potem postanowi si nie pieszy z roztaczaniem wizji swojego stechnicyzowanego wiata. By moe, pomyla, w interesie Soyeftie jest y jak yj, bez adnych zmian albo zmian utrzymujcych si w odpowiedniej konwencji, w odpowiednim, zgodnym z ich mentalnoci i moliwociami, ukadzie. Na pewno cigle wie o nich za mao, myla. Na pewno mao ich rozumiem, i na pewno musz si nad tym zastanowi, eby nie paln czego gupiego. Minli jeszcze jedno agodne zakole strumienia, ktre okazao si swego rodzaju bram, prowadzc na szeroki g obramowany pasmem drzew rosncych na obrzeu pl za strumieniem na wschodniej granicy ki, czterema budynkami jednym wikszym i trzema mniejszymi, gospodarczymi i kilkoma stogami w centrum. Wok budynkw porzdnie zgrupowano sprzt pomocniczy kilka pkatych beczek ustawionych w piramid, stos erdzi uoonych pomidzy czterema wbitymi w ziemi, kilka wzkw z zadartymi do nieba dyszlami. Farmi, wygity w uk przy jednym z drzew zerkn na Chsalka i Jonathana i podbieg im na przywitanie. Otar si o nog Jonathana piszczc cicho; kontrast pomidzy jego wielkoci dorwnywa wag i dugoci ciaa sporym okazom pumy a cieniutkim miauczeniem, tym razem rozmieszy Jonathana. - Pody zdrajco - powiedzia z przygan w gosie. - Najpierw mnie wystraszye, potem zmusie ebym ci polubi, uciekasz, wracasz Mylisz, e nasz zwizek ma w takim ukadzie szans na dugie trwanie? - Podrapa go w marszu za uszami. Chsalk obserwowa. - Nikt z nas tak nie bawi si z kotunami - powiedzia. W jego gosie wyczuwao si pewn przygan. - To mnie wanie dziwi - natychmiast zareplikowa Jonathan. - Nie mog si doszuka konsekwencji w waszym yciu. - Przeszli pod pierwszym drzewem. Farmi niemal bez odbicia wskoczy na najnisz ga. - Z jednej strony jestecie pozbawieni tego, co my nazywamy technik, a wic powinnicie cile wspy z przyrod. Niestety przelizgujecie si nad czy obok swojego systemu biologicznego. Nie jestecie nomadami, ale te nie rozwijacie typowych dla gospodarki osiadej form gospodarowania. Uprawiacie tyle, ile musicie. Czasem mam wraenie, e wy rwnie jestecie tu przeniesieni z jakiego innego wiata, e w tym miejscu spotkalimy si wy i ja, wyrzutkowie czy przypadkowi wdrowcy w czasie i przestrzeni. -cieka wprowadzia ich w przejcie pomidzy dwoma maymi szopami. Z jednej dolatywa mocny zioowy zapach, z okien drugiej wysun eb frachtw, mlasn gono, przesuwajc pokarm znajdujcy si w pysku na drug stron i schowa gow, nie widzc niczego ciekawego w przechodzcych obok jego szopy mczyznach. - Nie cakiem rozumiem co masz na myli - mrukn Chsalk. Pomacha rk Manice. Ona, Jorhan i troje nieznanych Jonathanowi Soyeftie stali na tle budynku mieszkalnego i przygldali si im. Pewnie wymylili te wycigi tylko po to, eby kto mg przygotowa farmerw na spotkanie ze mn, pomyla Jonathan. Manika klasna w donie i rozemiaa si wskazujc Chsalka. - W kadym razie wiem, e co ci si

nie zgadza, prawda? - zapyta Chsalk. Jonathan skin gow. - Ale oceniasz nas wedug swoich tradycyjnych kanonw Jonathanowi zabrako czasu na replik, zreszt nie znalaz jej a do momentu, kiedy zbliyli si do oczekujcej ich grupy. Chwil trwao powitalne zamieszanie. - To jest Jonathan, a to - Manika pooya do na ramieniu kobiety, bya o wiele starsza od niej, miao mogyby by matk i crk - Josnatte i jej mczyni: Plove, Jul i Andei Josnatte umiechna si oficjalnie i krtko, jej mczyni" naladowali j wiernie. Istnienie na tej farmie matriarchatu nie podlegao dyskusji. Mczyni wydawali si zupenie nie interesowa Jonathanem, potraktowali go jak zwykego gocia, o nic nie pytali i nie rzucali zaciekawionych spojrze. Jonathan z kolei oceni ich jako nieco przytpawych; tak jego zdaniem mogliby wyglda walijscy chopi odizolowani od miast, zainteresowani tylko swoimi polami, zbiorami, bydem, trzod i cenami na piwo w gospodzie. Postanowi, e przy najbliszej okazji zapyta Chsalka albo Krycza skd rekrutuj si farmerzy. By moe, pomyla, to s jakie wyrzutki spoecznoci, a na pewno musz by nieco inni, skoro zgadzaj si y bez dobrodziejstw Oazy. A moe to wanie oni nie s jeszcze zdegenerowani wzgldn atwoci ycia w Oazie z jej prysznicami, owietleniem i murami? Jeden z gospodarzy wskaza brod wchodzce z godnoci, bez popiechu na teren farmy frachtwoy Chsalka i Jonathana, nie zamierza jednake zajmowa si nimi. Jonathan zrozumia, e jest to sprawa jedcw. Ruszy za Chsalkiem, chwyci za uzd przy pysku swojego wierzchowca i przeprowadzi za Soyeftie do stajni. Chwil potem zjawia si Manika i Jorhan. Wprowadzili wierzchowca do boksw i zajli si zdejmowaniem uprzy i czyszczeniem sierci i kopyt zwierzt. - Och, jak zaraz rzuc si w wod! - jkn Jorhan. Jonathan nie zareagowa na propozycj, zajty by zdmuchiwaniem kropli potu zwisajcej z czubka nosa, ale Manika i Chsalk radonie zamruczeli. Chwil potem Jorhan klepn swojego frachtwou w zad i wyszed z boksu. Zanim pozostali Soyeftie skoczyli obrzdek, pomg Jonathanowi, wic mogli razem uda si nad may staw w pnocno-zachodniej czci farmy. Towarzyszy im Farmi i miejscowy kotun, ktry pojawi si dopiero teraz i niezbyt ufnie, ale bez wrogoci powita goci. Kpali si dugo, nadzy, bez adnego skrpowania, potem farmerka przyniosa im lekkie koszule, w ktrych zabrali si do prania swoich zakurzonych i przepoconych ubiorw. - Wypior si w samej wodzie? - mrukn powtpiewajco Jonathan, zaczynajc swoj drug od kilku lat rczn przepierk. Manika rozemiaa si. By to miech pobaliwy, jak matki czy niaki obserwujcej zadziwienie dziecka gapicego si z otwartymi ustami na baki mydlane. Jonathan sapn ze zoci i zacisn usta. - A sprego? - zapytaa Manika. Sprego, pomyla ze zoci. Ciekaw jestem co bycie robili gdyby wam tego zabrako. Bya to mrukliwa, zrzdliwa myl, ale niespodziewanie wydaa si Jonathanowi wana i przez cay czas trwania przepierki rozwaa wszystkie jej implikacje. Jedenasta doba, wit Maszerowali wzdu niecki strumienia ju od okoo trzech godzin. Soce mocno przygrzewao w gowy, reszta cia krya si w cieniu rzucanym przez szpaler grujcej nad nimi tutty. Co jaki czas zatrzymywali si, pili wod ze strumienia, moczyli gowy i maszerowali dalej. - Wszystkie nasze strumienie - mwi Chsalk - identycznie wypywaj nagle z pustyni, jaki czas pyn po powierzchni i ponownie gin w podou. Ten, ktry pynie wzdu farmy to Pierwszy wynurza si, nawila cz pl i ginie. Wynurza si jeszcze raz, ju przy Oazie, widziaem to. Potem wpywa do kanau miejskiego, pynie przez Oaz i wynurza si po drugiej stronie, tam najczciej pas si frachtwoy, to wiesz A pozostae, czyli ten, Ogon, Drugi i Trzeci, jak ju gin to na zawsze. Ju ich wicej nie widzimy, koniec. - Min wyrazi bezradno. Jonathan pokiwa gow. - Zreszt to si dobrze skada, bo na rozlewiskach ronie jedcha, z ktrej robi si tkaniny, ale podstaw zaopatrzenia w miso jest ta farma. Zaraz zobaczysz nasz hodowl runy i zabroje. - Dlaczego tak daleko od farmy? - Wyaryby lerb. Tam sam zobaczysz jest niecka otoczona kamiennymi piargami, przez ktre zwierzta nie mog si przedosta. Wystarczyo zbudowa kilka kawakw potu, eby odizolowa rumy. Podoe niespodziewanie zmienio si, zeszli na kamienie gboko osadzone w glebie, poprzedzielane wskimi kpkami niskiej trawy. Potem nawet te kpy zaniky i musieli pilnie patrze pod nogi, eby nie potkn si i nie upa na ostre kamienne krawdzie. Strumie wyglda teraz na walijsk rzeczk

obmurowan przez pracowitych przodkw nieregularnymi kamiennymi blokami. Rozmowa na chwil zamara. Chsalk zrcznie skaka z kamienia na kamie. Jonathan naladowa go, zmuszajc si do milczenia i koncentracji. Po kilkudziesiciu krokach dotarli do wtego potu przegradzajcego strumie i sigajcego a do krawdzi jaru, ktrym maszerowali. - To drugi, rezerwowy pot - rzuci Chsalk przeac przez zapor. - Duo tam jest tych zabronw? - Teraz tylko kilka par - Chsalk podskoczy, poprawiajc uoenie na plecach worka z niewielkim zapasem ywnoci. - Kilka? - Jonathan zamar na chwil, siedzc okrakiem na pocie. Zeskoczy. - Na ca Oaz? - Wicej nie potrzebujemy - Chsalk wzruszy ramionami. - Z kadej pary mamy po osiem do dziesiciu modych, hodujemy je tylko do czasu, kiedy mona wybra najlepsz par i - wykona doni ruch z gry na d. - Reszta idzie do beczek. - I to wystarcza? Chsalk skin gow i ruszy w dalsz drog. Jonathan zamierza zapyta jakim cudem kilkaset dorosych osb moe je miso z kilkudziesiciu zwierzt, ale uwiadomi sobie, e podczas caego pobytu w Ultene nie zjad ani jednego wikszego kawaka misa, zawsze byo to miso w postaci drobnych siekanych czy mielonych kawakw, w sosie, z jarzynow zapraw. Otworzy usta, eby mimo wszystko wyjani mae zuycie biaka zwierzcego, gdy nagle przypomnia sobie jak reaguj Soyeftie na niemal kade pytanie dotyczce liczebnoci populacji. Powstrzyma si od pytania. Chsalk wskaza doni drugi, o wiele solidniejszy pot. Wszystkie supy byy osadzone w kamiennych nasypach, a z obydwu stron potu kto pracowicie uoy kratownice z kamiennych waw, wysokich niemal na stop. - Ha! Mona by tu gra w szachy - powiedzia Jonathan. - Sucham? - Nic, nic. Podziwiam t robot. - Konieczna - Chsalk tym razem przelaz midzy pierwsz a drug grub erdzi, zaczepi workiem o grn i musia poczeka, a Jonathan uwolni go z puapki. - Inaczej musielibymy co jaki czas goni swoje miso po okolicy. Jonathan przelaz wzorem Chsalka pomidzy erdziami i ruszy za nim na skarp. Kilkadziesit jardw dalej jar strumienia rozszerzy si przechodzc w dolin wielkoci kilku futbolowych boisk. Strumie wpywa do doliny z kamiennej grzdy, rwnie ogrodzonej solidnym potem i kamienn szachownic, po czym rozlewa si w pytkie bajoro. Na jego brzegu rozwalay si pomaraczowe cielska umazanych w bocie olbrzymich stworw. Z tej odlegoci wyglday jak grube na trzy stopy skry szerokie, paskie abie pyski skierowane byy ku wodzie, ktra falowaa, przy ich oddechach. Posiaday lnice teraz od bota kaduby, przypominajce rozlane bezkostne worki. - To s zabrony - Chsalk przel iczy je wzrokiem. - Dziesi par. A tam s rumy - wskaza brod. Jonathan wyty wzrok, ale nic nie zobaczy. Popatrzy w rozterce na Chsalka. - Tam, gdzie skay cz si z traw. Teraz udao si Jonathanowi zobaczy kilkadziesit barykowatych cia uoonych ciasno jedno przy drugim, jak prosita przy brzuchu maciory. Rwnie byy upaprane botem i rwnie wzbudzay obrzydzenie. Jonathan skrzywi si i nie dbajc o dobre maniery splun w bok. - Mao s sympatyczne, co? - rozemia si Chsalk. - To wanie przez nie, jeli nie ma ochotnikw, musimy robi losowania, eby mie obsad farm. - Przecie nic przy nich nie robicie? - Ale kto musi je oprawia, prawda? Jonathan wyobrazi sobie rze gigantycznych worw i robakowatych runw. odek szarpn si. Bbel powietrza przedar si przez przeyk z ponurym dwicznym bekniciem. - Przepraszam - burkn, szybko odwracajc si od doliny, ktr jego wyobrania zalaa krwi i zarzucia trzewiami zabronw. - Wyobraziem sobie - pomacha doni. - Sdz, e nie jeste sobie w stanie wyobrazi - Chsalkiem wstrzsn dreszcz. - Ja ju tu miaem swj chrzest, fuj! Strumie czerwony od krwi i - Przesta! Jonathan szybko odwrci si i ruszy z powrotem. Zbiegajc po kamiennym zboczu, krzykn przez rami do Chsalka: - I my t wod pilimy?! - No Tylko podczas No, dzisiaj. Normalnie mwiem ci przez farm przepywa Pierwszy. Ogon waciwie obsuguje tylko hodowl, no i suy do transportu misa i napdza myn - Rany boskie! Daj sobie spokj!

Jonathan zbieg do strumienia, chwil waha si, przemg obrzydzenie, przykucn nad wod i zmy twarz, ale uwaa, eby trzyma wargi szczelnie zamknite. - A tak ci wzio? - A tak Pf-huuu - Wytar twarz rkawem. - Nie mog, eby to cholera Kiedy wprosiem si na sekcj zwok, sdziem, e przyda mi si to w pewnej powieci. I zobacz - wskaza palcem ma blizn przecinajc lew brew - zemdlaem przy Niewane! - Wdrapa si na barier i przelaz przy jej pomocy na przeciwlegy brzeg. - Idziemy do jaski? - zapyta Chsalk idc w jego lady. - Co prawda nie ma tu nic ciekawego, oprcz samego faktu istnienia tych jaski. - Zeskoczy z barierki na ziemi, zrzuci z ramion worek i chwil w nim grzeba. Wyj zawinitko z cygaretkami i poda je Jonathanowi. - Skorzystam z tego, e mamy ogie - mrukn konspiracyjnie. - A gdybym ja nie mia? - Jonathan podsun mu zapalniczk i przypali sam. - Palimy w domu, a tam zawsze ponie may kaganek. - Czekaj, a ognisko? Nie zauwayem jak je rozpalalicie. - Farfum - rzuci Chsalk. - No, taka ciecz, ktra zapala si pod wpywem wiata. - Farfum? Poka - zada Jonathan. - Skd? Przecie jej si nie nosi ze sob! - A cygaretki? - Ee! - skrzywi si Chsalk. - Okropnie by mierdziay, co ty! Najpierw trzeba by roznieci ognisko, dopiero potem przypali cygaretk. Za duo zawracania gowy. - Wysun jzyk i parskn gono, lekcewaco. - No tak, nie jestecie naogowcami - Jonathan zacign si z przyjemnoci aromatycznym dymem. - Ja to bym nawet rozpala ogie przy pomocy dwch patykw, eby tylko mc strzeli sobie dymka. - A ja z przyjemnoci bym zobaczy jak wydobywasz ogie z dwch patykw! - gono rozemia si Chsalk z min: Znam si na takich artach!" - Moe kiedy ci to poka - obieca Jonathan. - To jest moliwe, tylko sam nigdy nie robiem i trzeba dwch gatunkw drzewa mikkiego i twardego. Na pewno sprbujemy - A co z tymi jaskiniami? - Nie wiem Szczerze mwic odechciao mi si Co tam jest? - Nic - Chsalk prbowa puszcza kka z dymu. - Jest wzgrze, pod nim niewielkie jeziorko, z ktrego odrywa si Ogon i to wszystko. Jeli si przepynie pod krawdzi wzgrza, znajdziesz si w jaskini. Ciemna zimna woda Nie wychodzi! - podsumowa swoje wysiki z dymem. Jonathan odruchowo uformowa kilka zgrabnych kek, przysiad na pitach. Supek popiou upad mu na udo. - Skoro stamtd wypywa strumie, to gdzie musi wpywa - powiedzia z namysem. - Prbowalicie to sprawdzi? - Jak? W ciemnociach? Pod prd? - Aha! A z drugiej strony? To znaczy za Oaz, gdzie Pierwszy wpywa? - To zupenie inaczej wyglda. Rozlewa si w boto i wsika. Koniec! - Chsalk machn doni, jakby odpdza natrtnego owada. - A Trzeci? - Tak samo. Trzeci zaczyna si bagnem i koczy. Tylko Ogon ma inny pocztek. - Wrzuci poow cygaretki do strumienia. - To co wracamy? Jonathan skrzywi si i pokiwa gow: - Chyba tak - Moemy wrci inaczej, strumieniem - Widzc zdziwienie na twarzy Jonathana wyjani: - Miso si spawia w poblie farmy do myna, moemy wzi po dwa bierwiona Jonathan zamacha rkami, usuna wyobrania natychmiast zareagowaa na propozycj Chsalka. Negatywnie! - Nie, nie! Wracam pieszo. Moemy pj inn drog, jeli jest co ciekawego. - Ciekawego to tu nic nie ma - Chsalk poderwa si na rwne nogi. - Ale moemy sprawdzi jak si ma tutta. Tu w pobliu jest plantacja, najwczeniej dojrzewa. Powinna lada moment by gotowa do zbioru, moe zdysz sam dla siebie nazbiera troch lici. - Wanie, to mi odpowiada. Chsalk pokrci gow z niedowierzaniem. Podnoszc worek z ziemi i zarzucajc sobie na plecy, zerkn na Jonathana spod oka. - Jednak jeste dziwny - powiedzia. - Co moe by fajnego w zbiorze tutty? - Przecie sam palisz? - Tylko wtedy jeli farmerzy nazbieraj tutt. Na pewno nie wdrowabym tu specjalnie na niwa. - Le - skwitowa Jonathan ruszajc brzegiem strumienia.

- Pewnie, e tak. A co w tym zego? W innej sytuacji, w innym kraju, gdyby nie istniao zadziwiajce sprego, Jonathan wdaby si w dyskusj dla samej przyjemnoci polemiki z tak ekstrawaganckim owiadczeniem. Tu jednak, ani w drodze na niewielk plantacj tutty, ani podczas powrotu na farm, ani jeszcze pniej, nie potrafi znale argumentw. W kadym razie wszystkie, ktre podsuwa mu umys byy natury filozoficznej i w zetkniciu z pragmatyzmem rozpieszczonych przez sprego Soyeftie musiay brzmie tylko, jak wyrafinowana etyczna zabawa sowna. Wic nie miaa szans powodzenia. Do koca rozmawiali o powszednich farmerskich obowizkach. Trzynasta doba, popoudnie - Jak due s wasze pola? Jonathan z Manik zbliyli si do wschodniej granicy uprawnych pl. Tu miay w nadmiarze wystpowa czogi, ktrych przez poprzednie dwa dni nie udao si Jonathanowi zobaczy. Wyszli z alei utworzonej przez szpalery tutty i zaczli i po zapiaszczonym klepisku, czyli powszechnym dla krainy Uletene podou, od ktrego Jonathan zdy odwykn przez dwie i p doby. - Zaraz - Manika zmarszczya brwi i zaja si liczeniem. - Nie! Gupi jestem, nie trzeba ty mi to podasz w ralach, ja zaczn przelicza na akry - Zamacha rkami w udanym przeraeniu. - Wystarcza na wyywienie i jaki zapas? - Oczywicie! - No to nie ma o czym mwi. Powiedz mi lepiej ile znasz gatunkw zwierzt na tej pustyni? - Hm? No, czogi, ktrych szukamy, kotuny ju znasz, frachtwoy, lomy, lomity, neretki, to wszystko drobne gryzonie Na rybach i robakach si nie znam ale s Czekaj - zatrzymaa si i machna rkami, dumna ze swojej pamici. - We. - Jadowite? Zobaczy, e nie rozumie pytania, machn rk. - I to ju wszystko? - zapyta. Manika wzruszya ramionami i skierowaa si do do osobliwego w paskim krajobrazie Ultane, skupiska paskich wzgrz wydm. Jonathan spostrzeg, e po raz pierwszy udao mu si urazi Soyeftie, cho nie by pewien dlaczego. Dogoni Manik, obj j w pasie, dostosowa swj krok do jej rytmu i poszed obok ocierajc si o jej biodro. Manika bya o wiele nisza i zupenie naturalnie, e z powodu pewnej arytmii ich ruchw do Jonathana przesuna si z talii ku grze. Kobieta zdawaa si nie zauwaa doni mczyzny na swojej penej, twardej piersi. - Jeli wydaje ci si, e pytam eby mc powiedzie: Eee tam! My to mamy czterysta gatunkw gryzoni!" to jeste w bdzie. - A macie? e si tak chwalisz? - rzucia nadsana z przeksem. - Mamy. Moe nawet wicej, ale mnie nie o to chodzio. Chc si dowiedzie czy rwnowaga w waszym systemie przyrodniczym jest stabilna - A co to za rnica? - szarpna gow. - Nie wygupiaj si. Przecie sama wietnie rozumiesz. - Nie. - Hm, wydaje mi si, e starasz si mnie rozzoci albo omieszy, ale niech bdzie Posuchaj, jeli wasz ekosystem jest stabilny, jeli zawsze taki by, no to w porzdku, natomiast jeli dookoa was jest tak mao innych gatunkw, bo reszta wymara to gorzej, bo to znaczy, e co si psuje. Rozumiesz? Brak jakiego gatunku najczciej powoduje wymieranie innego i tak dalej. Moe Nie wiem Kopn ma grudk wyschnitej gliny. - Moe nie ma to znaczenia, moe to mj wiat jest zwariowany z tym caym swoim skomplikowanym systemem wzajemnych zalenoci rolin i zwierzt i na odwrt, nie wiem. Na pewno mam jednak prawo by zdziwiony, prawda? - Pew Ha! A bydo hodowlane? Rumy i zabroje? - Jasne - Jonathan zatrzyma si i raptownie okrci trzyman jedn rk kobiet tak, e wykrelia praw stop pkole w powietrzu i zderzya si lekko z jego piersi. - A zreszt, niewane Pocaowa j mocno, dugo. Czu, e wszcz rozmow, ktra nie spodobaaby si adnemu z Soyeftie i cieszy si, e zrobi to wanie z Manik, bo j mg uciszy pocaunkiem. Do podobnej rozmowy z Kryczem obieca sobie, e musi do niej doj postanowi przygotowa si, tak by mc bez uciekania si do pocaunkw utrzyma dyskusj w ryzach. Manika skubna jego doln warg zbami i oderwaa si od Jonathana. - Interesuj ci jeszcze czogi, czy wracamy? - Zaryzykuj i pocign ci do czogw. Wyrwaa mu rk i nagle obiega Jonathana dookoa, wrcia do naronika pola, przechylia si przez

ywopot i wyszarpna pk jasnozielonej lerby. Wrcia z zielskiem i pierwsza posza po, niemal niewidocznej na klepisku, ciece. Kiedy doszli do pierwszego paskiego wzgrza Manika wskazaa palcem jedn, drug i jeszcze dwie wyrane wypukoci na zboczu pagrka, przypominajce spaszczone pokrywy wej do schronw. - Patrz Podesza do najbliszej pokrywy", pochylia si i wysuna do przodu rk z pkiem zboa. Jonathan zdy zrobi dwa wdechy i jeden wydech, gdy wbita w krzywizn zbocza kopua, o przekroju prawie dwch stp poruszya si, piach osypa si i oczom zdumionego Jonathana ukaza si paski, gigantyczny w". Podobiestwo do wia zawierao si w budowie dwie skorupy, wierzchnia i spodnia, ale zamiast ng spomidzy karapaksa i plastronu wysuna si limacza fada i falujc przesuna zwierz. Czog okrci si, nie wysuwajc gowy, na krawdzi karapakad wystrzeliy w powietrze dwie mae chmurki pyu i odsoniy si czarne paskie oczy. Czog poruszy si wawiej ni przed chwil, ruszy w stron Maniki jednoczenie wysuwajc ze styku plastrona z karapaksem dug trb. Manika cisna lerb w czoga i przysuna si do Jonathana. Na zboczu wzgrza poruszyy si jeszcze dwie pokrywy". - Widzisz? Nawet taka ilo lerby wprawia je w podniecenie! Zanim zdy otworzy usta Manika trcia go w rami. - Musz na chwil znikn. Pobiega za wydm. Jonathan ruszy szybko w stron pola, biegiem dopad pierwszych dbe i szybko wrci ze zdobycz do wydmy. Czog, ktry mia szczcie i poar ju lerb do szybko sun na spotkanie. Jonathan z rozbiegu wskoczy na jego grzbiet. Zamierza sterowa czogiem przy pomocy pczka lerby i chybaby mu si to udao, ale pokrywa czoga posypana bya miakim piaskiem. Jonathan polizn si i dobrowolnie zeskoczy z wia. Szybko, zanim czog zdy odwrci si w jego stron, zrzuci buty i skarpety, i wskoczy ponownie na grzbiet wierzchowca. Zauway, e zza wydmy wysza Manika i zatrzymaa si jak wryta. Jonathan na grzbiecie czoga niewtpliwie zrobi na niej wraenie. - Zobacz! Bdzie szed tam, gdzie mu ka! Pochyli si i zbliy do krtkiej trby pczek zboa. Czog szarpn si, ale Jonathan utrzyma si na jego grzbiecie. Manika krzykna co ostrzegawczo. Jonathan machn do niej rk i odsun do z lerb. Rozzoszczony czog wyda z siebie chrapliwy bulgoccy syk i nagle z jego pokrywy uderzy w stopy Jonathana nieznony bl. Przez uamek sekundy wydawao mu si, e jego nogi rozrywane s na czci przez jakie niewidzialne, z ogromn moc szarpice pta. Potem bl skoczy w gr. Jonathan zachysn si krzykiem i straci przytomno. Pitnasta doba; poudnie Przeskok z niebytu na jaw, objawi si straszliwym blem staww, ktre zachowyway si tak, jakby kada z koci rozsadzana bya od wewntrz pczniejcym, puchncym szpikiem. Jonathan nie wiedzia jeszcze jak si nazywa, gdzie jest, ani jaka jest przyczyna blu; caa jego wiadomo sprowadzaa si do konstatacji ogromnej, zalewajcej ja mczarni. Po jakim, niemoliwym do okrelenia w oceanie mki, czasie, bl niemal skokowo usta i natychmiast na uwolnionym obszarze wiadomoci pojawio si pytanie. I niewiele pniej odpowied: nazywam si Greg Burns, to znaczy takiego uywam pseudonimu, naprawd nazywam si Jonathan Weather. Autor rnej dugoci i jakoci utworw, zaliczanych przez selekcjonerw literatury do SF albo po prostu fantastyki I I Ach tak: trafi mnie piorun na drodze Nie, trafi w mj nowy wz; tak, hukno przeraliwie, pamitam. Strzpy pofruny we wszystkie strony wiata. Omal mnie nie zabia moja wasna maszyna do pisania - przeleciaa szmat drogi, eby spudowa na samym finiszu, i walkman Nawet nie wiem czy to wszystko jeszcze dzia Nie, wiem! Przecie wczaem walkmana w oazie OAZIE??? Spokojnie, to nie bya adna oaza. Oaza, pch! Majaczenie Byem, jestem ranny, chory, jestem w szpitalu, tak - czuj ten specyficzny szpitalny zapach. Nigdy nie mogem si zgodzi z tymi, ktrzy uwaali go za niemal symbol czystoci, dla mnie by podejrzany, jak nieskazitelnie biae mankiety, z ktrych zawsze mog wyoni si donie zakoczone aobnymi paznokciami. A dlaczego nic nie widz? Ciemno? Noc? - Hej Hej! Czy jest tu kto? Siostro!.. Z trudem usysza swj wasny gos. Przez dug chwil zastanawia si, czy to dwik ulecia z jego ust osabiony czy te ma przytpiony odgosem wybuchu such. Sprbowa jeszcze raz: - Siostro! Tym razem okrzyk zabrzmia tak jak powinien by wystarczajco gono, odpowiednio napastliwie. Jonathan poczu, e zaczynaj do dociera normalne standardowe sygnay pracy organizmu wie,

e pracuj puca, czuje ostry, pytki bl pkajcych przy poruszeniu warg Sprbowa zwily je jzykiem, ale nie przynioso to spodziewanej ulgi. Zmusi si do poruszenia palcami doni i gdy wyty mzg i napi minie niespodziewanie usysza haas otwieranych drzwi i szybkie lekkie kroki, i zaraz potem kto dotkn jego czoa. Zrozumia, e to do i odczu, e ta do natychmiast si wycofaa. Zanim zdy zada pytanie, poczu na czole chd, na ustach wilgo. Obojtny w smaku pyn o niemoliwej do ustalenia temperaturze, spyn przeykiem, powodujc krtki bolesny skurcz w odku. I ulg. - Jak si czujesz? Moesz mwi? - usysza kobiecy gos. Sprbowa umiechn si do niej, poruszy wargami, sykn, niemal syszc pkanie cienkich strupkw. - Poczekaj. - Kobieta do mocno przycisna doni usta Jonathana. Po chwili ucisk zela, zacza pokrywa jego wargi warstw chodnej maci. - Jeszcze chwile poczekaj - polecia. Nie zauwaya, e w chwili kiedy zacza smarowa wargi maci jej pacjent zesztywnia. Jonathan uprzytomni sobie, e poznaje gos; e jego kalkulacje, w ktrych widzia siebie odzyskujcego przytomno w brytyjskim szpitalu a wspomnienia z Oazy Dobrej Magii odnosz si do kategorii chorobowych majacze, bior w eb. Gos, docierajcy do niego z ciemnoci, nalea bez wtpienia do Maniki. A Manika naleaa do wiata dobrej magii. - Zaraz zdejm ci opatrunki z oczu, poczekaj tylko zwil - Zostaw! - wycharcza. Poruszy gow, chcia strci ze swojego czoa do Maniki i jeli si da spoczywajce zapewne na twarzy spojrzenie. Podda si na chwil zalewajcej go fali goryczy i rozczarowania. Uwiadomi sobie, e wbrew temu, co sam myla, wiat, ktry zostawi w czasie burzy by jednak jego wiatem i mimo wszystkich jego wad, jakie tu, w krainie Soyeftie stay si widoczne jak po lakmusowym tecie, bardziej przystawa do Jonathana Weathera a tym bardziej Grega Burnsa. Jego okrzyk zosta zignorowany przez Manik, usysza, e poruszya si, gucho brzkno jakie potrcone naczynie a potem poczu wzrastajcy delikatny ucisk, najpierw na prawe, potem na lewe oko. Manika skropia oba opatrunki jak ciecz po obu skroniach popyny struki chodnego pynu, ktry przedosta si rwnie pod warstwy opatrunkw. Jonathan sprbowa otworzy oczy, zaszczypao, poruszy rk. Wci pozostajca w mroku kobieta chwycia go za do i najpierw cisna j a potem, jakby nie bdc pewn zachowania Jonathana, przycisna j do brzegu legowiska swoim udem. Jonathan poczu jak chwyta za brzeg opatrunku z prawego oka i ciga go; poruszy powiekami, z wysikiem oderwa je od siebie, w siatkwk oka uderzya jasno i od razu przymglia j fala ez. Manika tak samo sprawnie powtrzya operacje z lewym okiem, uwolnia rk Jonathana, odsuna si na chwil. - Chcesz sam przetrze sobie oczy? - usysza. - Tak - sapn. Poruszy praw rk, przesuna si po posaniu, krtk chwil balansowaa w powietrzu i bezwadnie zwisa. Jonathan stkn i szarpn ni. - Nie - podda si. Manika pochylia si nad nim z purchawiastym tamponem w doni. Kilka, moe kilkanacie sekund pniej, Jonathan mg ju normalnie patrze na otoczenie. -wieo przemytymi oczami spojrza na Manik. - Co si stao, e Przerwa, bo w tej samej chwili przypomnia sobie szczegy zabawy z czogiem, zdenerwowanie biegncej w jego strone kobiety, krtki syk wydobywajcy si spomidzy pokryw pancerza maa wia. - Kopn mnie -powiedzia wolno, jakby zdziwiony. - Kopn? - powtrzya Manika zmieniajc intonacj na pytajc. - Kopn, to inaczej uderzy - powiedzia Jonathan. - A to chyba nie ma odpowiednika w crasa. W kadym razie pokaza mi, e nie bawi go moje tace na jego pancerzu. - Krzyczaam do ciebie - Syszaem, ale chciaem ci pokaza, e znalazem rodek podrowania po pustyni Kiedy to byo? - Przedwczoraj - westchna i pokrcia gow. - Pomog ci usi Bl w stawach powrci na krtk chwil. Manika przysuna do ust Jonathana czark z pynem. Napi si apczywie, ju po trzecim yku czujc, e nie bya to czysta woda. Odetchn gboko. - Magiczny napj, po ktrym natychmiast bd mg wsta z ka Tak zawsze dzieje si w moich wasnych powieciach - powiedzia w przestrze. - To wykluczone. Szczeglnie, e to ma ci tylko orzewi, reszt zaatwi sam organizm, my nie znamy lekarstwa na uderzenie czoga. - My chyba te - Jonathan podpar si wci zdrtwiaymi rkami i poprawi na ku. Gdyby musia krtko opisa swj stan zatrzymaby si na si na sowie osabiony". Co jaki czas przebiegay przez cae ciao krtkie podobne do dreszczy nieprzyjemne fale blu. - Ale mnie urzdzi.. - stkn z

pewnym podziwem. - Waciwie sam si urzdziem. - Oczywicie, e sam. Nie syszaam, eby kto z wasnej woli wazi na czogi i to na bosaka. Przygana w jej gosie, waciwa w rozmowie z krnbrnym dzieciakiem wydaa mu si przesadna. W jednej chwili przypomnia sobie rado, gdy wracajc do wiadomoci przez chwil bra Soyeftie, ich dobr magi i Oaz za wytwr majaczcego organizmu. Ponownie ogarno go zniechcenie i poczucie wyrzdzonej przez kogo krzywdy. - Zaraz przynios ci co do jedzenia - powiedziaa Manika i szybko wybiega z pokoju. Jonathan spojrza na swoje rce lece wzdu ciaa na posaniu, poruszy palcami, unis praw rk; nie by to pynny ruch, a kiedy chcia palcami dotkn nosa, do zbyt gwatownie opada na twarz, kciuk uderzy w gak oczn, ale stwierdzi w duchu, e w zasadzie panuje nad swoimi grnymi koczynami. Ostronie unis drug rk, przetar twarz, zadowolony z wyniku, rozmasowa zdrtwiae palce. Poczu szczypanie w opuszkach, rozejrza si po pokoju, odnalaz spojrzeniem swoje ubranie, ale wisiao na ciennych kokach, bez wtpienia zbyt daleko jak na jego obecny stan. Niecierpliwie doczeka si powrotu Maniki i gdy tylko przekroczya prg izby z misk w doni, niecierpliwie wskaza swoja bluz. - Podaj mi - pomacha w powietrzu palcami. - Tam jest ten wspaniay eliksir od Krycza. Moe wy tego nie wiecie, ale to jest wanie najlepsze lekarstwo na pocaunek czoga. Usiowa uywa lekkiego tonu, wstydzc si sam przed sob wasnych, nieprzychylnych Soyeftie myli, myli, ktre dzisiaj dwukrotnie ju go nawiedziy. Sigajc po manierk stwierdzi, e posuguje si rkami cakowicie sprawnie, niemal nie dray gdy unosi podane naczynie do ust, jednoczenie zerkajc na kobiet. Spokojnie czekaa. Przekn pierwsz, ma porcj alkoholu, potem drug, Manika nie odezwaa si, a zakorkowa manierk i odstawi na podog. Umiechn si do Maniki. - Teraz mog nabiera si - powiedzia i wycign rce po jedzenie. W chwili, gdy usiad na ku drzwi do pokoju otworzyy si, Chsalk wsun przez nie gow, ale widzc Jonathana siedzcego z wytrzeszczonymi oczami, przeczekujcego atak zawrotw gowy, zatrzyma si w progu z potwartymi ustami. Poczeka w tej postawie, a Jonathan pokrci gow i umiechajc sztucznie wymamrota: - Ale jestem saby!.. - i dopiero wtedy wsun si do izby, mwic: - Nie darowabym sobie gdyby zgin - szybko przysun si do ka i kadc rce na ramionach Jonathana potrzsn nim mocno. - To pierwszy przypadek, o ktrym syszaem ludzie! eby kto dobrowolnie wlaz czogowi na grzbiet?! Dobrowolnie?! - potrzsn jeszcze raz Jonathanem. - Cakowicie - przyzna rekonwalescent. Po rozterkach, po alu za swoim porzuconym wiatem, po goryczy z powodu przebudzenia w satelitarnej farmie Oazy, nie pozostao ladu. Czu si znacznie lepiej i nie potrafi ju zmusi si do rozwaania, ktry ze wiatw jest lepszy i dlaczego. Potrzsn gow i artobliwie trci Chsalka pici w ebra. - Wanie! I miabym przepuci tak okazj? - zawoa Soyeftie. - Przecie musz posucha twojej opowieci. Tylko jeszcze nie zaczynaj! - odskoczy i powstrzyma Jonathana ruchem wystawionych do przodu rk. Wysun gow na korytarz i zawoa: - Chodcie! Chodcie! - Kto Kogo tam - Jonathan podnis si, pomruga oczami. - Oni te by ci nie wybaczyli - Do pokoju wesza Josnatte, a za ni Andei, po ktrym wsunli si Plove i Jul. - Chsalk! - powiedziaa z wyrzutem farmerka. - Mgby ju nie wraca do tego nieszczsnego czoga! Wzruszy ramionami, ale widzc ten sam wyraz na twarzy Maniki podda si: - Masz racj! - gestem rki i min okaza skruch i ch poprawy. Jonathan przez chwil odczuwa pewne skrpowanie, ale widok gospodarzy, zainteresowanych jego widokiem i rwnie nieco zakopotanych, wiadomych nietaktownego zachowania, lecz nie mogcych powstrzyma si od zaspokojenia ciekawoci by tak komiczny, e po prostu parskn miechem. Zareagowali rnie: Josnatte prychna przez nos, Plove wytrzeszczy oczy i zacz rozglda si po obecnych, a Andei po prostu otworzy, niczym gamoniowaty wieniak, usta i klapn nimi kilka razy bezgonie. -miech Jonathana okaza si tylko przygrywk do szalonego spazmu, ktry z kolei eksplodowa u wszystkich obecnych, tak, e zanim trcone zbyt mocno drzwi zamkny si same, caa grupa zataczaa si w ogromnym wielogosym i wielotonowym miechu. Obie kobiety kucay trzymajc si za brzuchy, a w kocu opady na podog, Manika w rogu pokoju przy ku Jonathana, Josnatte pod jedn za cian. Mczyni miali si kiwajc na boki. Wszyscy prcz Jonathana odrzucali gowy do tyu, wyginali si w uki i ryczeli, jakby usiowali swoim miechem oderwa od cian sufit. miech zacz wygasa dopiero pod wpywem blu przepon. - Ciesz si, e dostarczyem wam tyle radoci Chocia dalej nie rozumiem, co w mojej przygodzie jest a tak niezwykego - wycharcza po duszej chwili Jonathan. - Nie he he Nie rozumie e! H ha ii! - zapia Chsalk.

- Nie gniewaj si - Andei najwczeniej przesta si mia; kiedy inni jeszcze zataczali si, on ju zdy przetrze oczy rkawem koszuli. Popatrzy na Josnatte. - Wiesz dla nas zabawa z czogiem jest No, szczytem - Gupoty, powiedz szczerze - wtrci si Jonathan. - Nie Beztroski, tak beztroski. I braku logiki. Po prostu nikt si nimi nie zajmuje, bo to nie ma sensu. Spokojny czog jest nie do ruszenia, a zy - wzruszy ramionami. - Sam ju wiesz. - A nie mona by ich przynajmniej je? - mciwie zapyta Jonathan, wzbudzajc jeszcze jedn fal miechu. - Zamordowaby swj wasny apetyt na jakiekolwiek inne jedzenie, straszliwie cuchn - Skd wiecie? Przecie ich nie ruszacie? - Wystarczy raz natkn si na ich cierwo. - Aha - Co strasznego - odezwa si Plove. - Przestacie o tym mwi - Josnatte z trudem wyprostowaa si, odetchna spazmatycznie. - Za chwil mamy si do obiadu. Moesz wsta czy - Mog, mog - Jonathan machn rk. - No to chodmy - Manika podniosa si z podogi i ponownie obja dowodzenie. Jonathan spuci nogi z ka, przeczeka krciutk fal zawrotu gowy i wsta. Manika skina gow z aprobat i pierwsza ruszya do wyjcia, skinwszy rka na Jonathana. Ruszy za ni. W drzwiach przepuci przed sob Josnatte; mczyni z tyu pochrzkiwali, sapali, chichotali na wspomnienie sceny sprzed kilku minut. Wyszli wszyscy na podwrze, gdzie zmyli lady ez w pytkiej drewnianej misie stojcej obok studni. - Tu nie ma pomp? Pytanie Jonathana dotyczyo koowrotu z olbrzymim koem wycigowym, lin i walcowatym wiadrem z frachtwolej porcelany " z okut pasem z ciemnego metalu, grn krawdzi. - Nie ma - rzucia nadspodziewanie ostro Manika i ponownie pierwsza ruszya w stron domu. Bez wtpienia s bardzo czuli na punkcie swoich maych poraek, pomyla Jonathan. Na pewno od dawna zdaj sobie spraw z faktu, e Oaza wolno, ale nieubaganie chyli si ku upadkowi i wasna bezsilno, z ktr nie mog si, po wiekach spokojnego ycia, pogodzi, doprowadza ich do wciekoci. Musz mie to na uwadze, nie wiem jeszcze po co, ale moe mi si to przyda. Moe to moja jedyna bro? Ruszy do domu zamykajc may pochd; a do chwili rozpoczcia obiadu zastanawia si, czy i kiedy moe mu si przyda bro, o ktr ju kilka razy si potkn. Krtk chwil rozwaa sensowno uywania broni, skoro sam potencjalny przeciwnik, z wasnej woli, rzuca j pod stopy, a potem, zdziwiony wasnym apetytem, rzuci si do pochaniania posiku. - Teraz moesz opowiedzie - Chsalk wrzuci do ust ostatni kawaek chleba uytego do zgarnicia sosu z miski i szybko przeu go - jak to jest po takim uderzeniu czoga? - Znowu zaczynasz? - jkn Jonathan. - Ale mnie to interesuje, powanie! - zaprotestowa Chsalk. - Powanie? - skrzywi si Jonathan. - Jeli bardzo po wanie, to wskocz na ktrego - podkreli mimik powag propozycji. Chsalk pokrci gow z min: Nie, dzikuj, bracie". - Nie? No to adne sowa nie oddadz tego uczucia wydaje ci si, e wybuchasz od rodka, e w kadym miejscu twojego ciaa znajduj si jakie kuleczki, ktre nagle zaczynaj niesamowicie szybko puchn i rozrywa ci od wewntrz twego ciaa Rozumiesz co? Popatrzy na Chsalka i jakby przy okazji obrzuci spojrzeniem pozostaych Soyeftie. Wszyscy mieli powane miny, suchali go uwanie i z nadspodziewan uwag. - Znam to zjawisko - powiedzia. - U mnie nazywa si to prd - popatrzy na Josnatte i jej mczyzn, chcc sprawdzi, czy rozumiej co ma na myli mwic u mnie". Manika dobrze odczytaa jego spojrzenie, bo szybko wtrcia: - Gospodarze wiedza, e jeste naszym gociem. Jonathan skin gow i mwi dalej: - Nie objani wam na czym to polega musiabym uywa innych, rwnie niezrozumiaych poj, ju nie mwic o tym, e sam nie wszystko rozumiem. W kadym razie to potga, ktr potrafilimy zmusi do pracy. W wielu przypadkach zastpuje wasze sprego przewozi nas na due odlegoci, podnosi ciary, owietla pokoje, zapewnia rozrywk I zabija, jeli wyrwie si spod kontroli. yj te w naszym wiecie zwierzta, ktre, cho niepodobne do czogw, podobnie broni si przed intruzami czy wrogami - wzruszy ramionami i popatrzy na zebranych przy stole, umiechn si. - I to wszystko nazywa si w moim wiecie, jak mwiem, prd, elektryczno. apczywie wypi wier dzbana schodzonego owocowego moszczu. Odetchn z rozkosz. - A gdzie Jorhan? - uwiadomi sobie brak wsptowarzysza podry.

- Dzisiaj rano ruszy do Trzeciej - poinformowaa go Josnatte. - Aha Zobaczy, e Chsalk wyjmuje z kieszonki na rkawie koszuli swoje cygaretki i mimo e nie pali ju od dwch tygodni poczu natychmiast nieodpart ochot na papierosa. Wskaza cygaretki ruchem brwi i wycign rk. Po chwili palili obaj jednakowo zadowoleni. - Hm A czy nie mgby - Josnatte zoya rce jak do modlitwy i na chwile opara na nich nos. Wygldaa jakby zbyt popiesznie zacza jakie zdanie i teraz zastanawiaa si czy moe je skoczy. - Czy nie mgby nam opowiedzie jeszcze co o swoim wiecie? Andei chrzkn nerwowo, Manika i Chsalk poruszyli si, ale nie otworzyli ust. Jonathan rozoy szeroko rce. - W kadej chwili i ile chcecie! - zawoa wesoo. - Mylaem, e was to zupenie nie interesuje? Nikt mnie nigdy o nic nie pyta - Nie wiedzielimy czy Czy bdziesz chcia, czy wolno ci - Czy mi wolno? - Jonathan zmarszczy brwi i rozejrza dookoa z niedowierzaniem. - A kto, do licha, mgby mi zakaza opowiadania o moim wasnym wiecie? W pokoju zapanowaa cisza. Bya gboka i tak j odczu znaczca. Soyeftie mieli dziwne, pene winy spojrzenia, unikali jego wzroku, a na siebie zerkali z wyrzutem. - Wiesz co? Powiem ci wszystko - podja decyzj Manika. - Balimy si dwu rzeczy e jeste nie tym kim mwisz, za kogo chcesz uchodzi. I po drugie, jeli jeste tym, za kogo ci mamy, jeli mwisz prawd, w co wierzymy, to staralimy si wczu w twoje pooenie i nie chcielimy obrazi ci w jaki sposb czy nawet zmusza do wspomnie ze swojego wiata. Rozumiesz nas? Rozumiesz? - Chyba tak - odpowiedzia z wahaniem Jonathan. - Chyba Chocia taka delikatno wydaje mi si - pokrci gow. - Nie wiem czy mj wiat byby, a tak uwany w stosunku do niespodziewanego przybysza. Czuj si zawstydzony. - Westchn i obrzuciwszy spojrzeniem powanych Soyeftie parskn miechem. - Dajcie spokj! - zawoa. - Siedzimy tu jak na pogrzebie, a przecie ofiara yje! Hej, ludzie! yj, nie cieszy was to? Tak? No to bd wam opowiada, a poaujecie waszej pochopnej proby. Teraz dopiero bdziecie mieli powd do zmartwienia, bo jestem opowiadaczem z zawodu i charakteru. I nareszcie mam publiczno, ktra jeszcze nie zna moich koronnych historyjek. Samicie sobie winni! Nalejcie mi jeszcze tego kompotu - wypi duszkiem cay kubek szprycera i wytar usta. - Nie opowiadaem wam jeszcze jak kiedy zaoyem si z przyjacielem, e Nie opowiadaem? To nieza historyjka na rozgrzewk. Suchajcie Dwudziesta pierwsza doba; wczesne popoudnie Po powrocie do Oazy Dobrej Magii, dokadnie czwartego dnia po tym jak z Chsalkiem i Farmi wrci do miasta, zostawiajc Manik, ktra upara si, e odwiedzi pozostae dwie farmy i wrci z Jorhanem, zaczepi go na ulicy jeden ze starszych mieszkacw osady. Staruszek zaszed mu drog, uprzejmie powita, a nastpnie dugo i skomplikowanie przeprasza za majc zaraz nastpi bezczeln prob. Zaniepokojony Jonathan kilka razy zachca go, zanim odchrzkujc nerwowo i niemal jczc ze wstydu wykrztusi: - Opowiedziano nam Waciwie doszo do mnie Do mnie i moich przyjaci, prawda Tak, usyszelimy, cho moe nie naley si przyznawa do podsuchiwania cudzych rozmw e e e prawda Jak tam bylicie - podrepta w miejscu bliski ucieczki. Jonathan pomyla nagle, e to moe by ojciec Maniki, niezadowolony z romansu crki z obcym. Wprawdzie nie zauway wczeniej objaww zazdroci o partnerw, jak te i oznak jakiej specjalnej rozwizoci, ale wcale nie by pewien, czy naprawd dokadnie pozna zwyczaje Soyeftie. Postanowi nawet, e odway si kiedy porozmawia na ten temat z Kryczem, potem zabiera si do powanej rozmowy z Manik, ale zawsze przedkada nad rozmowy o mioci j sam i teraz jkajcy si starzec wprawi go w lekk panik. Chcia przerwa rozmwcy, ale wyczu, e ju za kilka sekund dowie si o co chodzi. Zamkn z powrotem usta. - My y? - Starzec odetchn gboko i wyrzuci z siebie jednym tchem: - Chcemy ci prosi, eby nam opowiedzia o swoim wiecie! Jonathan wytrzeszczy oczy i chwil trwa tak wprawiajc staruszka w coraz to wiksze zakopotanie. - Ale z przyjemnoci! - wrzasn ciskajc rozmwc za ramiona. - Piekielnie mnie wystraszye, mylaem, e tu chodzi o nie wiadomo jakie przestpstwo albo - wzruszy ramionami. - A co si tyczy tych opowieci, to mog nawet codziennie opowiada wam swj yciorys i swoje ksiki. Ha! A jeli tego bdzie wam mao, opowiem moe kilka cudzych. - Tak tak! Wanie!.. - Stary radonie potrzsn gow. - O to bymy prosili, tylko eby, przede wszystkim, byo to o twoim wiecie

- Poczekaj, ma by prawda czy moje ksiki? - A to ju jak sobie uoysz!.. - zamacha rkami uszczliwiony uzyskan zgod. - Jak ci bdzie wygodniej! Dobrze? Jonathan westchn i skin gow. Staruszek umiechn si przymilnie i cho widzia, e kocowa cz rozmowy nie wprawia Jonathana w zachwyt niezbyt udanie zasymulowa ignorancj, zmieni rozmiar umiechu na szerszy i szybko oddali si, wykonujc w biegu gesty rkami, potrzsajc gow najwyraniej powtarza na gos co ciekawsze fragmenty rozmowy, by pniej odegra j przed swoimi rwie-nikami. Jonathan chwil patrzy w lad za nim. Obejrza si do tyu, zerkn na boki. Placyk przed wie z dwoma ramami wiatrochrapw by pusty i mg zrobi to, na co wanie mia ochot zwerbalizowa swoje myli. - Tak oto nasz bohater sta si naczelnym opowiadaczem osady! - powiedzia. To co dotaro do jego uszu, intonacja wypowiedzi zdawa sobie z tego spraw znajdowao si w jaskrawej sprzecznoci z bezporednim znaczeniem sw. - Mgbym im da silnik spalinowy, moe mgbym - poprawi si starajc zachowa obiektywizm w rozmowie z samym sob. - Ale na pewno jestem w stanie nauczy ich pisa, czyta, moe troch matematyki A oni co? Co mi proponuj? Snucie fantazji kilku staruszkom do poduszki Tfu! Wezm, zgwac ktr Och, Jonathan, opanuj si!.. Popatrzy do gry na wiatrochrapy, ktre wreszcie dzisiaj postanowi dokadnie obejrze. Wiroway niezmiennie, cho ani tu w wwozie ulicy, ani poza murami osady, wiatr, nie przynosi ulgi w upale. Miay po prostu wysok sprawno, wysok to mao znakomit! -wietn! Cudown! Ale dzisiaj przestay go ju interesowa. Zdoby si na krtki zabarwiony nutk goryczy miech, machn rk i zawrci w stron kwatery. Ulice byy puste, jak zawsze w popoudniowych godzinach, zreszt wczeniej, oywieniem rwnie nie mogy konkurowa, nawet z mniejsz miejscowoci Wielkiej Brytanii. Jonathan od niemal miesica, dokadnie od trzech tygodni przebywa w Nat Conal Le i nadal niewiele wicej wiedzia o obyczajach i mentalnoci Soyeftie. Mia pewne pojcie o ich umiejtnoci tworzenia przedmiotw, ktre same staray si, jak najlepiej, wywizywa z przewidzianych dla nich obowizkw, wiedzia, e s niesychanie delikatni i wraliwi da temu dowd chociaby staruszek, z ktrym rozmawia zaledwie kilka minut temu, wyczuwa, e sprawy seksu traktuj w sposb, ktry sam nazwa niedawno temu swobodnie eleganckim". I by pewien jeszcze jednej rzeczy: ten dziwny wiat, wygldajcy jak pomieszanie realnej rzeczywistoci z fantazj literack, wedle wszelkich oznak i dowiadczenia nabytego podczas lektury wyrafinowanych fantastw, chyli si ku upadkowi i tak myla Gregory Burns czyli Jonathan Weather jeli ju trzyma si pewnych schematw, to jemu przypisano role Wielkiego Naprawczego Krainy Dobrej Magii. - Taki uwspczeniony Jankes na Dworze Artura! - pgosem warkn do siebie. - Zao im drukarni i Och, w diaby! Zatrzyma si i stukn palcem w cian najbliszego budynku. - Krycz? Czeka chwil, zanim uprzytomni sobie, e wcale nie musi sta w jednym miejscu, jeli chce rozmawia. Ruszy wolno, a po kilku krokach dogoni go gos Krycza: - Chcesz mi zaproponowa partyjk hagry? - Y y y Moe by Ale w zasadzie - chcia powiedzie dzwoni", przez chwil szuka odpowiedniego sowa, sykn niecierpliwie, kopn jaki kamyk wylegujcy si na chodniku w cieple popoudniowego soca. - Chciabym z tob porozmawia. Pamitasz, mwie, e jeli chc zapozna si z wasz kronik musz pozna pisemn wersj crasa. Wanie dojrzaem, eby przystpi do nauki. Co ty na to? - Jestem gotw. Zaprowadz ci Gdzie jeste? - E e Za sob mam plac z sadzawk, a do domu - No to poczekaj tam, bd za chwil - A waciwie dlaczego nie moesz i i rozmawia ze mn przez cian? - zapyta Jonathan, ale widocznie Krycz wyszed ju ze swojego mieszkania. Pokiwa gow zadowolony, e znalaz wreszcie jaki saby punkt w sympatycznej, bezpiecznej i efektywnej magii Soyeftie. Opar si o mur i odruchowo sign do kieszeni. Papierosw, rzecz jasna, nie znalaz, skoczyy si trzeciego dnia pobytu w Nat Conal Le. Tydzie temu zaniecha palenia cygaretek: obudzi si tego dnia z dziwnym i niespodziewanym u starego palacza przewiadczeniem, e papierosy mimo e nadal smakuj nie s niezbdne do ycia. Potem, pod odzyskaniu przytomnoci w osadzie, wypali kilka cygaretek, ale ju w drodze powrotnej nie czu ochoty na dym. Chwil zastanawia si czy nag nie wraca, ale stwierdzi, e myli o nikotynie nie wywouj w nim adnych emocji. Zza rogu wyoni si Farmi i widzc Jonathana zawaha si, ziewn i porzucajc jakie swoje

napoczte sprawy podbieg do niego. - No chod Jonathan przykucn i podrapa kotuna za uszami, ten wypry grzbiet, uderzy mocno ogonem w nog Jonathana, zamrucza rozkoszujc si pieszczot. Krycz pojawiajc si na wylocie uliczki umiechn si sabo i krcc gow podszed do Jonathana. - Nie mog poj co ci si w nim tak podoba - powiedzia patrzc na Farmi. - A ja nie mog poj dlaczego tolerujecie kotuny w oazie, dajecie im nawet imiona i potem ignorujecie je cakowicie. - Troch to nie tak A poza tym: co mamy z nimi robi? - Krycz wzruszy ramionami. - Przecie chyba tpi gryzonie - Oaza sama broni si przed gryzoniami. To kotuny zyskuj na naszym ukadzie miasto chroni je przed wami, a jedyne zadanie kotunw to zabawa z dziemi. Wic obie strony s zadowolone. A co do imion, to mylisz si uywajc liczby mnogiej wszystkie kotuny nazywaj si u nas Farmi. - Chcesz powiedzie, e to wcale nie musi by ten Farmi, z ktrym si kiedy zaprzyjaniem? Jonathan odsun si troch i uwanie przyjrza drapienikowi. - Wydaje mi si, e - Nie wiem, moe jeden szczeglnie sobie ciebie upodoba? A moe wszystkie ju wiedz, e pojawi si w oazie czowiek, ktry gotw jest przez kilka godzin drapa je za uszami? Jonathan odwrci pysk zwierzcia w swoj stron i przez chwil patrzy w ciemne oczy, usiane ctkami zocistych kropeczek. Farmi wytrzyma chwil, potem szarpn gow, pocign mocniej, zapar si, a gdy Jonathan puci, natychmiast wrci, wbi pysk w jego donie dopominajc si o cig dalszy pieszczot. - Nie, myl, e to nie jest inny Farmi - powiedzia Jonathan ujmujc jego gow w donie i mocno tarmoszc. - Moe wy o tym nie wiecie, ale midzy zwierztami i ludmi wywizuje si bardzo czsto co na ksztat Nie wiem sympatii? Wizi duchowej? W kadym razie lubi si i I Niewane, czy to jest ten sam Farmi czy inny! Wsta. Krycz przyglda si Farmi z uwag, jakby sowa Jonathana pozwoliy mu odkry w nim jakie nowe szczeglne cechy. - A dlaczego tak jest? - zapyta. - Ale co? - e nie wyczuwamy tego? - Nie wiem. Moe dlatego, e wasz wiat zwierzcy jest ograniczony do kilku zaledwie gatunkw? U nas jest tego tyle, e w zupenie naturalny sposb wydzieliy si pewne gatunki, chyba szczeglnie podatne na bliski kontakt z czowiekiem. Inne pozostay dzikie, cho chcielibymy je obaskawi, jeszcze innych si boimy albo nie lubimy. Ale wydaje mi si, e ludzie sprbowali nawiza kontakt chyba z wszystkimi zamieszkujcymi Ziemi gatunkami; pewnie, e chodzio w tym najczciej o wykorzystanie zwierzt do jakich naszych celw, ale takie s fakty. Z wami jest inaczej, moe, a waciwie prawie na pewno to wina waszych umiejtnoci wykorzystywania martwej - podkreli tonem ostatnie sowo - natury sprego: nawet nie ujedzilicie jak naley frachtwow. Ludzie nie pozwoliliby wierzchowcom czapa z wybran przez nie prdkoci Krycz wskaza kierunek i ruchem gowy zachci Jonathana, by mwi dalej. Ruszyli idc rami w rami z kotunem, plczcym si midzy ich nogami. Jonathan z zapaem perorowa dalej: - Przecie to oczywiste, e skoro te zwierzta mog galopowa to naley doprowadzi do tego, eby robiy to na rozkaz, bo to jest korzystne dla jedca, prawda? - Moe masz racj, ale jak sam si przekonae prby dominacji nad naszymi zwierztami wymagaj - Krycz! - Jonathan zatrzyma si i popatrzy na rozmwc z wyrzutem. Krycz unis brwi jakby chcia powiedzie: Takie s fakty". Umiechn si. - To niecne wykorzystywa moj idiotyczn przygod jako argument w tej rozmowie. Przecie to nie wiadczy, e w ogle nie mam racji. Zreszt, gdybym mia na nogach obuwie nic by mi si nie stao i by moe wrcibym do oazy siedzc wygodnie rozparty w krzele na grzbiecie czoga. Dlaczego nie? Co? Krycz milcza. - No powiedz?! - Czy ja wiem Trudno mi w tej chwili Nigdy nie zastanawiaem si nad wykorzystaniem czogw - A czy nie mona by uy ich do rozszerzenia upraw? - Jonathan a przystan, oszoomiony perspektywami dopiero co sformuowanej myli. - Przecie wystarczy im rozrzuci na nieuprawianej powierzchni troch lerby, jak mylisz? - Hm Moe i tak - Mo oe!.. - przedrzeni go podniecony Jonathan. - Trzeba sprbowa! To jedno, po drugie frachtwoy. Moe jeszcze co, nie znam dobrze waszych zwierzt, zreszt wy te. Ale to mona naprawi. Tylko trzeba troch popracowa!

- A cel? - Cel? - No, po co nam to? Jonathan chwil szed w milczeniu. Waha si jak odpowiedzie Kryczowi i na ile si w tej odpowiedzi odkry. Zastanawia si, czy udzielajc szczerej odpowiedzi nie rozbroi si zupenie, i zastanawia po raz kolejny czy w ogle jakakolwiek bro jest mu potrzebna w tym prostym i ufnym wiecie. - Wiesz - zacz jeszcze nie wiedzc jak skoczy zdanie. - Wydaje mi si, e wasz wiat Nie wiem, chyba troch si zestarza. Chodzi mi o to, e jak widz wolno, bardzo wolno, ale tracicie pewne rzeczy, a nie zyskujecie nowych. To si u nas nazywa regres, cofanie si, a grupa ludzi, ktra si nie rozwija ju si cofa. Rozumiesz o co mi chodzi? Przecie nie potraficie ju budowa wiatrochrapw? A co bdzie jeli te si popsuj? Albo ich sprego si zmniejszy? Krycz zerkn na Jonathana spod oka. Nie zatrzyma si, ale opuszczona gowa i powaga na twarzy wiadczyy, e zastanawia si nad jego sowami. W kocu wyda z siebie nieartykuowany pomruk, jakby powtpiewa w sowa rozmwcy, ale nie odrzuca ich zupenie. - Sprego nie moe si zmniejszy - powiedzia cicho, niemal do siebie. - Ale co do reszty Masz chyba troch racji. Chocia? - poderwa gow i popatrzy w bok, w oczy Jonathanowi. - Nie uwzgldnie naszej izolacji, naszej historii. Rozumiem jednak, co masz na myli, dlatego dobrze si stao, e postanowie nauczy si czyta. Dowiesz si by moe, dlaczego jestemy tacy, a nie inni i wtedy porozmawiamy. - Westchn przecigle. Pooy rk na ramieniu Jonathana. - Wiesz, e nikt z nas od dawna nie czyta kronik Soyeftie? Nawet ja. Przypuszczam, e nikt z yjcych nie zainteresowa si nimi i nikt nie zna jako tako wasnej historii. To, co o samych sobie wiemy jest pozostaoci po opowiadanych przez matki do poduszki bajkach, popltanych z prawd. - To do dziwne - Dla nas nie. Tak, po prostu zawsze ylimy. A teraz wkroczyy w nasze ycie zmiany. Dziwne, ale wydaje mi si, e to nie jest ze. Zatrzyma si przy drzwiach do jednego z budynkw i chwyci idcego dalej Jonathana za rkaw. - Tu mamy swoj histori. Chod, poka ci jak z niej korzysta. Tu za wejciem korytarza natknli si na ciemn przegrod, ktr mona byo omin, obchodzc j bokiem z obu stron, a zaraz za ni znaleli si w sali bdcej jedynym pomieszczeniem domu. Sufit, przy wejciu wysoki, mniej wicej na dwa pitra, stopniowo obnia si do poowy pierwotnej wysokoci przy przeciwlegej cianie. Trzy ciany, ta od wejcia i obie boczne, wszystkie rozjanione emitowanym od wewntrz wiatem byy starannie obrobione przez rzebiarza, mionika rolin; zdumiony Jonathan zatrzyma si zaraz po ominiciu przegrody i zacz przyglda si rzebom. Kamienny podwietlony ogrd, wyrazicie i niezwykle plastycznie przedstawione roliny, pokryway niemal kady kwadratowy cal powierzchni. Przy wejciu, gdzie wysoko umieszczony sufit dawa tak moliwo, krloway wysokie drzewa, prcz wysokoci i obfitoci listowia niczym nie rnice si od tych, ktre mona byo zobaczy za murami oazy; dalej wysoko rolin stopniowo zmniejszaa si, a przy czwartej, jedynej ciemnej cianie, twrca umieci niskie any lerby na tle mchw i kp cienkiej ostrej trawy. - Posuchaj To jest pikne - powiedzia zachwycony. - Te roliny rzebione wiatem Dlaczego wczeniej nikt mi te go nie pokaza? To jest - zaczerpn powietrza, eby wyrazi swj zachwyt, ale zabrako mu sw, wic chwyci tylko Krycza za rami i mocno potrzsn. - Widziaem kiedy filiank, chisk czy japosk, nie pamitam, ale wanie ona bya tak wykonana, e ornament na niej by widoczny dopiero po podwietleniu, uzyskano go przez grubsze i ciesze warstwy porcelany - Porcelany - mrukn Krycz. - Tak, porcela A! - Jonathan plasn si doni w czoo. - Porcelana to jest - machn rk. Przecie przyszedem tu po co innego, a nie wyjania ci co to jest porcelana - Popatrzy na czwart cian. Przez kontrast z rozjanionymi, przycigaa uwag, zwaszcza jeli kto nie by, jak Jonathan, podniecony wietlistym barielefem. Bya gadka i pochylona na zewntrz, tworzc jakby ramp czy pochylni, jednak wspinajc si pod sufit pod takim ktem, e wykluczao to korzystanie z niej do celw transportowych czy przeadunkowych. Poza tym koczya si sufitem, a nie bram, co zabraniao korzystanie z niej do oczywistych celw. Jonathan zrobi krok w jej kierunku i wskaza na szerok kamienn aw, wyranie umieszczon jakie pi sze jardw od ciany wyranie po to, by zasiada w niej i kontemplowa gadk powierzchni. - Ta awa suy? - zawiesi gos. - Chod, poka ci.. Krycz podszed do awy, usiad na rodku i wpatrujc si w cian, wskaza Jonathanowi miejsce obok siebie. -ciana pozostaa ciemna, cho Jonathan oczekiwa, e jak w kinie, prywatnej domowej sali projekcyjnej ekran rozbynie, gdy tylko usidzie w fotelu. Czekali w milczeniu dwie, moe trzy minuty, a potem Krycz powiedzia: - Teraz patrz, poka ci kilka podstawowych znakw i bdziesz na nich wiczy. Nie zraaj si, jeli

nie bdziesz mg si poapa na pocztku w naszym pisemnym galimatiasie. Niewielu Soyeftie czyta i posuguje si t umiejtnoci. Chyba wanie z powodu rozbienoci pomidzy jzykiem mwionym i pisanym, w ktrym krluj stare zwroty i sowa, zanike ju w mowie. - Ale co ja mam robi? - Baza Kamienna pokae ci najprostsze znaki i nauczy je czyta. Bdzie sprawdzaa ile i czego si nauczye i odpowiednio, do stopnia twojej wiedzy, podawa nastpne znaki Ty masz tylko gono czyta kolejne zadania. I nie zniechca si. - Baza? Kamienny komputer!? - Nie wiem, znam sowo komputer, ale znaczenia nie rozumiem - No dobrze, wyjani ci pniej - Jonathan zatar donie. - Poka ju jak to dziaa! - Tak jak wszystko, gdzie wykorzystywane jest sprego - Krycz wzruszy ramionami. - Zaczekam tylko chwil, eby zobaczy czy Baza ci akceptuje - A moe by inaczej? - Ha! Przypomnij mi, to ci poka drzwi, ktre nabiy nam wszystkim tyle guzw, e na kadego dorosego przypada wicej ni moe pomieci na swoim ciele! Ale tu powinno by inaczej O! -ciana wyranie pojaniaa, jednoczenie pozostae trzy w takim samym stopniu ciemniay. Na chwil ciany jakby zawahay si, a potem wszystkie cztery nasiliy odpowiednio owietlenie i mrok. Na cianie ekranie pojawi si znak w ksztacie skierowanego w prawo schematycznego grotu strzay, zakoczonego dwoma maymi keczkami. Po chwili od strony ciany dobiego ich: - Baza. Jonathan poruszy si nerwowo. Przez miesic przebywania w oazie przyzwyczai si ju do cudu sprego, ale w tak wyranej postaci oszoomi go i podnieci. Popatrzy na Krycza chcc wyrazi swj zachwyt, ale otrzyma kuksaniec w bok. - Baza czeka. - Hm. Baza - powiedzia Jonathan. -ciana zaprezentowaa nastpny ideogram. - Dom. - Dom - powtrzy posusznie i od razu pomyla: To nie dla mnie. Nie zdoaem opanowa prostszych jzykw." Westchn. - Sam chciae - powiedzia Krycz wstajc i tyem wycofujc si za aw, eby nie przeszkadza Jonathanowi. - Wiem, ale - Ja - powiedziaa Baza. - Zaraz - rzuci niecierpliwie Jonathan, chcc dokoczy rozmow z Kryczem. - Ja - powiedziaa Baza. I niemal natychmiast powtrzya: - Ja. Jonathan zdoa otworzy usta, ale nie zdy nic powiedzie. Sowo ja" wypowiedziane przez cian, zaczo rozbrzmiewa w caym pomieszczeniu; nie byo to zwyke powtarzanie, echo, i nie byo to oguszanie moc gosu. W jaki niemoliwy do okrelenia sposb sowo to, zaczo dominowa w powietrzu, wisiao nad wszystkim, gnioto, wciskao si pod czaszk, atakowao ze wszystkich stron, nie pozwalao ani powiedzie niczego innego, ani nawet zdoby si na inn ni ja" myl. Hipnotyzowao i zniewalao. Wymuszao ulego i nie dawao szans na walk, a tym bardziej zwycistwo. - Ja - wykrztusi cicho, oszoomiony ucze. Nacisk natychmiast usta. Skoowany Jonathan popatrzy na Krycza. Soyeftie wzruszy ramionami jakby chcia powiedzie: Ona taka jest. Skinieniem gowy doda Jonathanowi otuchy i zrobi krok do wyjcia. Na Bazie pojawi si kolejny znak. Jonathan szybko, zanim nieubagana ciana wypowie sowo zapyta: - Ile to moe potrwa? - Powietrze - odpowiedziaa ciana. - Trzy cztery tygodnie - popieszy z odpowiedzi Krycz i zanim Baza zacza ponownie wymusza na Jonathanie powtarzanie, poszed do wyjcia. - Nie dam rady - jkn Jonathan. - Powietrze - powtrzya mechanicznie Baza. - Za choler - Ostatnia goska wypenia swym dwikiem przestrze. Ucze poruszy wargami, machn beznadziejnie rk. - Powietrze, powietrze! Powietrze! Trzydziesta sidma doba, poranek - Od dwu tygodni czuj si, jakby jaki ogromny, mikki, niewidzialny mot codziennie, nawet kilka razy

dziennie wali mnie po gowie, przez co, wszystko co nie jest zwizane z dialogami z Baz, odsuwa si za jak zason, jakby mg - poskary si Jonathan, gdy Krycz zapyta go o postpy w nauce. - Ta diabelska maszynka do uczenia wysysa ze mnie wszystkie siy i Wiesz, e ju kilka razy miaem do i chciaem si wycofa, ale rano zwlekaem si z oa i maszerowaem do Bazy Kamiennej? A kiedy raz przemogem si i nie poszedem, tak dugo mczyo mnie sumienie, e w kocu poddaem si. Czy Baza ma na wszystkich taki wpyw? Krycz pokiwa z umiechem gow. Suchajc podnieconego Jonathana, bawi si dwoma nanizanymi na cienki sznurek kostkami, ktre zrcznie podrzuca i ustawia na krtk chwil w jeden supek, strca z siebie i powtarza manipulacj. Jonathan widzc ruch gowy, bezgone potwierdzenie swoich podejrze, zamar z otwartymi ustami. - Tak? Powanie? - Doczeka si jeszcze jednej niemej odpowiedzi Krycza. - Cholera, Krycz, tak si nie robi - powiedzia z wyrzutem. - Dlaczego mi nie powiedziae? - Obawiaem si, e zrezygnujesz. Bo, wydaje mi si, jeste bardzo przywizany do swojej wolnoci osobistej, prawda? A mnie zaczyna zalee, eby zrealizowa swj plan. - No to jestem teraz podwjnie manipulowany raz przez ciebie, drugi przez Baz. I ty mi mwisz, e jestem przywizany do swojej niezalenoci! Ha! Nieze!.. - Sign do warujcego przy biodrze stolika tacy i nala do dwch wysokich wskich kubkw rozcieczonego wod wina, tradycyjnego poprzedzajcego obiad, dobrego w ogle, na kad okazj, napoju Soyeftie, do ktrego zdy si przyzwyczai, w cigu ponad miesica ycia w Oazie Dobrej Magii. - Baza Kamienna ma co najmniej dwie funkcje do spenienia jest nasz kronik i uczy pisma. By moe potrafi jeszcze co - Dziwnym tonem powiedzia Krycz. Jonathan wsucha si w jego intonacj i otworzy usta, eby zada konkretyzujce podejrzenia pytanie, ale Krycz mwi ju dalej: - A skoro ma co do wykonania to stara si to zrobi najlepiej jak potrafi, to naturalne. I jeszcze co do manipulacji. - Kolejny raz ustawi kostki w supek, utrzyma je chwil w tej pozycji i rzuci na st. - To sam wiesz nie ma wolnoci absolutnej. - Moe i tak, ale wol wiedzie Chodzi mi o to, e kolejny raz w waszym wiecie dochodz do wniosku, e co jest ze mn nie tak, a potem dowiaduj si jakiej prawdy i znowu jestem normalny. To mnie troch mczy - A co tym razem byo z tob nie tak? - zapyta Krycz chytrze mruc oczy. - Chociaby Hej? Co masz na myli i zaraz wpdzisz mnie w swoj puapk. O co chodzi? - Nic szczeglnego Po prostu Manika chodzi jaka smutna - Smutna? Nie zauwayem. A poza tym skarya si? Krycz otwiera usta do odpowiedzi, ale przerwa mu mski gos wydobywajcy si ze ciany: - Krycz? Jeste tam? - Tak - Soyeftie zmarszczy brwi, a jego spojrzenie utracio natychmiast wesoo, z jak towarzyszyo rozmowie. - Gorty? - Tak, Krycz. Na farmie Trzeciej nie mog odnale Uwy Wadrefa Nie ma go ju trzy dni. Krycz mia spojrzenie skierowane na Jonathana, ale nie ulegao wtpliwoci, e zupenie go nie widzi. Ciemnobrzowe oczy ciemniay jeszcze o kilka tonw i wyglday teraz, jak dwa okrge kawaki antracytu, a rysy twarzy wyostrzyy si. Jeszcze przed chwil siedzia przed Jonathanem, dobrodusznie pokpiwajcy z niego, starszy pan z wyrazem dobrotliwej sympatii na twarzy, teraz stae w czujnym nasuchiwaniu kontury oblicza nadaway mu wygld przyczajonego do walki drapienika, a caej jego postaci energicznego przywdcy. - Zaprz dwa wzki, dobierz - popatrzy na Jonathana i chwil jakby taksowa go spojrzeniem, potem zapyta: - Chcesz pojecha? - Jonathan skin gow. Krycz odetchn z widoczn ulg i dokoczy do ciany: - Dobierz jeszcze jednego czowieka i zapasy ywnoci, jaki ekwipunek paszcze, koce. Wiesz o co mi chodzi - Tak. Czy - Wydobywajcy si ze ciany gos zawaha si. - Bro? - Co lekkiego i porcznego. We leki - Krycz zabbni palcami w blat stolika, zdarzyo mu si to po raz pierwszy, z czego Jonathan wywnioskowa, e Soyeftie jest zdenerwowany. Chyba nawet bardzo zdenerwowany, biorc pod uwag, e nawet niespodziewane i zaskakujce przybycie Jonathana nie odbio si na jego zachowaniu tak, jak wiadomo o zaginiciu jednego z farmerw. - Jak zaatwisz wszystko, kieruj si do zachodniej bramy, i daj mi zna, to doczymy do was. Energicznie poderwa si z krzesa, poprawi pas. Chwil uwanie przyglda si Jonathanowi, i cho mia nieobecne spojrzenie, nie wygldao eby marnowa przez to czas. Jonathan rwnie podnis si, ale nie zdy zada adnego pytania. - Czy przywioze ze sob - Krycz potrzsn gow i zacz jeszcze raz, zmieniajc nieznacznie posta pytania: - Czy miae ze sob jak bro? Czy masz j tutaj? Jonathan wytrzeszczy ze zdumienia oczy. - Przecie wszystkie moje bagae s tutaj?! - zawoa. - Widziae je

- Jonathanie - powiedzia z naciskiem Krycz. - Pytam czy masz jak bro? - Do diaba, co z naszym zaufaniem? - Jonathan unis wyprostowane donie w kierunku sufitu. Krycz nie zareagowa, wic podbieg do maszyny wci lecej pod cian i trci j czubkiem buta. - Gdyby tu by prd, mgbym opisa niebezpieczestwo wszystko co da si zrobi przy jej pomocy! A prcz niej, walkmana, grzebienia i portfela nic nie mam. No to czym - Dobrze! - Odrobin zdenerwowany czy zniecierpliwiony, co te byo niezwyke, Krycz machn doni. - Przepraszam, jeli ci uraziem. Dzikuj, e chcesz si ze mn wyprawi. - Czy to ma dla ciebie jakie specjalne znaczenie? - Owszem, by moe przyda si twoje odmienne od naszego spojrzenie na t spraw. - Skubn zbami doln warg. - Id si przebra - Mam tu poczeka? - zapyta Jonathan, gdy Krycz przekracza prg pokoju. - Tak tak - rzuci nie odwracajc si i nie zwalniajc. Jonathan odnalaz spojrzeniem lece w niszy cygaretki i ruszy w ich kierunku. Czterdziesta druga doba, popoudnie - Czekalimy na was wszyscy, a teraz nawet nie moemy dowiedzie si Jonathan ze zoci wyszarpn z kieszeni prezent od Chsalka, futrzane etui na cygaretki, nerwowo wydar jedn z ciasnego gniazda i zapali. Manika siedziaa na ou krcc gow, zgodnie z poruszeniami Jonathana po pokoju. - Nic nie znalelimy - powiedzia Jonathan i zapali, wypuszczajc pierwszy kb dymu. - A Krycz? Nic nie powiedzia? - Nie, zamkn si w swoim mieszkaniu Jonathan przysiad na brzeku stou, kiwn kilka razy stop obut w zakurzony, postrzpiony na czubku but. Machn doni, rozpdzajc, przesaniajcy kobiet, obok dymu. - Nic kompletnie - powiedzia cicho. - Wyszed sprawdzi przegrody z tutty i nie wrci. - Zeskoczy ze stou i zacz si rozbiera, starajc nie potrzsa zakurzonym ubraniem. Przy kadym ruchu soyeftiaska garderoba sama pozbywaa si czci pyu. W moim wiecie yj zwierzta wykorzystywane midzy innymi do szukania po ladach, maj wietny wch - Ostronie cign bluz i zanis j do kta pokoju, gdzie pooy na styku ciany i podogi, pozostawiajc im oczyszczenie koszuli z resztek niewytrznitego kurzu. Obok uoy buty, spodnie i koszul. - Prbowaem uy w podobny sposb Farmi, ale nic z tego nie wyszo. Uw Wadfer znikn bez ladu. Wedug mnie mg zapuci si w rejony, do ktrych my ju nie moglimy dotrze, bo nie wrcilibymy, albo - Zacz przeczesywa wosy palcami, zamar na chwil i szybko wrci do poprzedniej czynnoci. - Dokocz - zadaa Manika. - Mwilicie, e nie ma tu duych drapienikw - Kobieta zgodzia si z Jonathanem kiwajc gow. A kilka kotunw? Godnych, chorych, rozdranionych? - To wykluczone, z kilku powodw: po pierwsze byby to pierwszy przypadek, o ktrym bym syszaa, a po drugie, Krycz lady walki czy - zawahaa si, nie mogc znale odpowiedniego okrelenia czy zabjstwa, odkryby na pewno. I kotun te - No to nie wiem - Jonathan zatrzyma si na rodku pokoju i rozoy rce. Uprzytomni sobie, e w podniszczonych ziemskich skarpetach i pstrej bielinie wyglda jak osobnik, ktry z innego filmu zabka si do tej kamiennej komnaty, ktra zawsze po przebudzeniu, kojarzya mu si z udan czci filmowej dekoracji. Podszed szybko do przewieszonego przez wystajcy ze ciany pak swojego ubrania, zgarn je i ruszy do wyjcia. - Id si wykpa - powiedzia. - Poczeka na ciebie? - zapytaa Manika. Oczekiwa tego pytania albo innego, ktre zmierzaoby do tego samego celu wyjanienia ich obecnych stosunkw, i mimo, e Manika go nie zaskoczya nie mia na nie odpowiedzi. Uda, e nie dosysza pytania, a Manika nie wysilaa si na powtarzanie. Prbowa pod prysznicem zmy niesmak do samego siebie, ale nawet soyeftianska woda nie bya w stanie zaradzi wewntrznej rozterce. - Dlaczego wci nie chcesz kpa si w pokoju? - Usysza od progu. Manika staa w progu opierajc si o futryn i przygldajc, jak suszy wosy w ciepym strumieniu powietrza. - Po prostu przyzwyczajenie, wydawaoby mi si, e musz po kpieli wytrze podog - machn rk. Zorientowa si, e przyjcie Maniki uwolnio go od duchowej rozterki, ktr zastpia saba zo i niech. Okrci si kilka razy w epicentrum dmuchawy, eby stwierdzi po kolejnym obrocie, e kobieta znikna. - No i dobrze!.. - rzuci w przestrze, starajc si eby zabrzmiao to goniej i bardziej przekonujco, ni wewntrzne wyrzuty sumienia.

Woy na siebie ubranie, w ktrym przyby do oazy i wrci do pokoju, po drodze przeczesujc palcami wosy. Zaraz po wejciu przystan i troch bezradnie rozejrza si po komnacie; wci brakowao mu pewnych czynnoci, ktre wykonywa zawsze u siebie, i z ktrych zwolnia go Oaza. Normalnie, po kpieli, wszedby do pokoju, rzuci na najblisze krzeso rcznik Tu nie mia rcznika i zaczyna si zastanawia, czy aby nie zrezygnowa z pewnych udogodnie kosztem powrotu do standardowych zwyczajnych, zapewniajcych poczucie bezpieczestwa, zachowa i gestw. Parskn przez nos wymuszonym miechem. - Na pewno oddabym wszystkie rczniki wiata - powiedzia wyzywajcym tonem w kierunku najbliszej ciany - za jednego porzdnego bourbona, cholera -ciana nie zareagowaa na prowokacj. - Wanie! - rzuci w jej kierunku idc w stron ka. - -wiecisz moe i adnie, ale aden z ciebie rozmwca Ech - westchn i rzuci si na posanie. Lea chwil na brzuchu, potem przeturla si po ku, chwyci lecego na walizce maszyny walkmana i naoy suchawki. Suchanie znanych do ostatniej nuty i do ostatniej litery, melodii, po dugiej przerwie, sprawio mu niemal tak sam przyjemno, jak prawie wier wieku temu, kiedy po sze razy oglda kady kolejny film Beatlesw, a potem sprawi sobie pierwszy wasny adapter i mg sucha swoich idoli w domu. Sucha i piewa razem z nimi, wcielajc si to w chrek, to w solist, perkusist i gitar rytmiczn. Wiedzia, e robi to le, ale na pewno stara si bardziej, ni John, Paul, George czy Ringo. Z ca pewnoci oni sami tak siebie nie kochali Z alem wyczy walkmana. Lea jeszcze chwil nie otwierajc oczu. Zachowuj si jak asuch, chowajcy na pniej kilka ulubionych czekoladek, asuch zdenerwowany wasn przezornoci, pomyla. Poruszy si i otworzy oczy, natychmiast serce wykonao desperacki skok, zamierzajc pod wpywem strachu, wyskoczy z klatki piersiowej. Nad Jonathanem pochylaa si jaka posta, jej rka zmierzaa do jego zesztywniaego z zaskoczenia ramienia. Zachysn si lepkim ze strachu powietrzem, szarpn caym ciaem i dopiero teraz do mini dotara komenda z mzgu spokojnie, nie ma niebezpieczestwa. Ziyra, wystraszona niemal tak samo jak Jonathan, odskoczya od ka z nieartykuowanym okrzykiem na ustach. Jonathan jkn z ulg i wyrzutem: - Dziewczyno Ale mnie przestraszya! - Ty mnie te! Jonathan usiad na ku, przetar zimne spocone czoo, ze zdziwieniem konstatujc, e ma je suche i ciepe. - Nie syszaem ci jak wchodzia. - Zawoaam ci od progu i nie przypuszczaam, e ci wystrasz. Jeli tak, to przepraszam. - Ju dobrze, to chyba niezbyt mskie domaga si od kobiety przeprosin z powodu wycignitej rki Jonathan wsta i podszed do niszy z dzbankami. Ju wiedzia, e czstowanie napojami nie jest u Soyeftie przyjte go sam czstowa si czym chcia, zapraszanie do wypicia herbaty wprawiao ich w tak konsternacj, e Jonathan pilnowa si, eby nie mczy ich swoj uprzejmoci. Wskaza dziewczynie dzban, a poniewa odmwia ruchem gowy, nala sobie zimnego odpowiednika herbaty i kilkoma apczywymi ykami oprni kubek. - Moesz mi opowiedzie - Ziyra zawahaa si. - Ty te? - Jonathan postara si okaza jak jest zdumiony. - Czy Krycz nikomu nic nie powiedzia? - Nie. To znaczy powiedzia, e nie znalelicie najmniejszego ladu I to wszystko. Zamkn si w swoim skrzydle - Waciwie powiedzia wszystko - Jonathan odstawi kubek do wnki i nie patrzc na Ziyr, podszed do stolika, na ktrym leay cygaretki. Zapali jedn. - Dowiedzielimy si od pozostaych farmerw, kiedy wyszed i dokd si kierowa i mimo, e oni sami sprawdzili dokadnie ten kierunek spenetrowalimy okolic. Nic. Ani ladw, co nie jest dziwne na pustyni, ani ciaa - Zacign si gboko wonnym dymem. Ziyra staa nieruchomo wpatrujc si w podog przed swoimi stopami. Usid - Zaproponowa. Ziyra pokrcia gow, ale zaraz potem westchna i usiada. - Powiedz mi: takie zaginicie, to a tak rzadka sprawa? Dziewczyna zmarszczya brwi i popatrzya na niego zdziwiona: - Przecie zagin czowiek? - Ojej, nie zrozum mnie le. Chodzi mi o to, e skoro yjecie na tym pustkowiu, to takie przypadki nie powinny was dziwi a tak bardzo - Nie masz racji! Powinny nas dziwi zawsze i nigdy nie bdziemy si z tym godzi. A zwaszcza teraz Jonathan odnis wraenie, e kocwka zdania zostaa dorzucona do wypowiedzi, w ostatniej chwili, jakby specjalnie dla niego. Poczeka chwil, ale wygldao, e Ziyra nie ma zamiaru rozszerza intrygujaco niedokoczonego zdania.

- A czy teraz - Zacz i przerwa, eby zacign si i przemyle jeszcze cig dalszy. - S jakie szczeglne czasy? Ziyra skrzywia si i wcigna powietrze przez nos. Nie patrzc na Jonathana wstaa, podesza do ciany i przystana przed ni. W tym miejscu Manika potrafia wywoa dla siebie lustro. Jonathan prbowa kilka razy i zraony niepowodzeniami zaniecha treningw. Mia ochot wyprbowa na lustrze rwnie zdolnoci Ziyry, ale w tym samym momencie, jakby czytajc w jego mylach ciana rozbysa odbitym wiatem, a dziewczyna pokrcia lekko gow, wpatrujc si w swoje odbicie na kamiennej gadzi ciany. Przesuna si nieco, eby w odbiciu zobaczy Jonathana i powiedziaa: - To dotyczy przede wszystkim ciebie - Odwrcia si, podesza do Jonathana i spojrzaa mu w oczy. - Dotychczas nie pojawia si tu nikt tak kopotliwy. Jonathan zrozumia, e znowu w ostatniej sekundzie zmienia kocwk zdania, pomyla, e zapewne chciaa powiedzie niebezpieczny" albo wrogi". Poczu, e czerwieni si ze zoci. - Ja si tu wcale nie chciaem pojawia! - krzykn. - I na pewno nie staram si robi w waszym yciu, waszym cennym yciu, zamieszania! Do cholery - Odwrci si, pomaszerowa do ka i rzuci si na posanie. Woy rce pod gow i z cygaretk w zbach popatrzy na dziewczyn. - Poza tym nie wszyscy uwaaj mnie za kopotliwego gocia - rzuci mciwie i natychmiast nabra ochoty wymierzy sobie tgiego kopniaka. - Chyba nie masz na myli Maniki? - Ziyra ironicznie wygia brwi, na jej brodzie zarysowaa si wyrana ukowata bruzda. - U nas Zreszt mwie, e u was rwnie - Nie o to chodzi - przerwa jej Jonathan. - Tu przed wyjazdem na poszukiwania Uwy Wadfera jeden ze starcw zaproponowa mi, ebym opowiada im o swoim wiecie. Gdybym by rzeczywicie niepodan osob, nikt by mi chyba tego nie proponowa? Ziyra podesza do oa, usiada na brzeku i znowu wpia si spojrzeniem w oczy Jonathana. - To si zmienio, niestety. - Co si zmienio? - Stosunek do ciebie. - Westchna. - Nie mwilimy ci tego, ale od pierwszych chwil twojego pobytu tutaj, spora cz Soyeftie uwaaa, e powinnimy si ciebie pozby - Pozby?? - Jonathan usiad na ku. Teraz z kolei on zmarszczy brwi i wpatrywa si w dziewczyn z niedowierzaniem, pomieszanym ze zgroz. - Podern gardo? - Nie, po prostu poprosi, eby opuci oaz. W najlepszym przypadku miae si uda do ktrej z farm - A w najgorszym? - zapyta cicho Jonathan. - Niektrzy uwaali, e powiniene w ogle uda si poza Ultene. - Aha! A poniewa tak mwilicie nikt jeszcze nie dotar do innych plemion, bo jestecie otoczeni nieprzebyt pustyni, to miaem si uda po prostu w marsz ku mierci. Ha ha! - rozemia si sztucznie, na dwa takty, bez cienia umiechu w gosie. Przyjrza si dziewczynie. Ma dusze wosy od innych, pomyla. - No dobrze, ale skoro nikt mnie dotychczas nie wyrzuca, to znaczy, e sprawa si jako uoya, tak? - Ziyra skina gow. - No to co si takiego stao, e - Nie wiem czy mnie czy nas zrozumiesz Oczywicie, e nikt nie oskara ciebie o to, e zagin Uw Wadfer, ale wraz z twoim przybyciem zmienio si u nas wiele rzeczy, zreszt moe i nie tak wiele, ale nasza spoeczno jest niezwykle Po prostu nie lubi zmian. A ty, na przykad, nie uywasz sprego - Idioci! Pewnie! Nie uywam sprego?! - Jonathan zeskoczy z ka i trci z caej siy krzeso. Odbijajc si od podogi potoczyo pod cian. Ziyra rwnie zerwaa si na rwne nogi, ale Jonathan chwyci j za ramiona, cisn i lekko potrzsn. - Nie uywam, bo nie potrafi. To tak jakbym zarzuca Kryczowi gdyby by u mnie e nie jedzi na zakupy samochodem. - To nie jest zarzut, to po prostu fakt. - Fa akt!.. - przedrzeni j Jonathan. - I duo jeszcze takich faktw macie? - Im wystarczy, e oswoie kotuna, e si wstydzisz kpa we wsplnej sadzawce, e wskoczye na czoga i nawet, e korzystasz z Bazy Kamiennej. Po prostu amiesz tradycje, to wystarczy. - No tak - Jonathan puci dziewczyn. Pokiwa gow. - I ju nie chc opowieci - Wicej nawet zaraz odbdzie si rada Soyeftie - Ziyra wolno posza w kierunku drzwi. Powiniene na niej by - Powinna raczej powiedzie sd? - Nie. To bdzie rada, nie chodzi tylko o ciebie. Ale powiniene by. Masz tu przyjaci i nic ci nie grozi. - Przyjaci - mrukn Jonathan i pomyla: godzin temu pozbyem si jednego z nich. - Dobrze, gdzie to bdzie? - Id w kierunku sadzawki, na pewno trafisz.

Wysza. Jonathan odprowadzi j wzrokiem, jednoczenie sigajc do futerau z cygaretkami. Pstrykn zapalniczk, przypali, zastanawiajc si na ile jeszcze wystarczy w niej gazu. Uprzytomni sobie, e nie ma pojcia, jak radz sobie z ogniem Soyeftie i postanowi przy najbliszej okazji wyjani ten problem. Czas pdzi, pomyla, a ja potrafi tylko, co kilka dni, odkrywa nowe rzeczy do wyjanienia. Musz opanowa jako ten ywio wok mnie, wypracowa metod, inaczej A waciwie co inaczej? Przecie nigdzie si nie piesz, nie mam wykupionego biletu na powrt. Nic i nikt mi nie wzbrania chaotycznie poznawa Soyeftie i Ultene. Jasne! Dopiero poznawszy dobrze drobiazgi, mog sformuowa pytania zasadnicze. Teraz niech yj drobiazgi! Na przykad ogie! Gdy ar doszed do poowy cygaretki, skojarzy, e okazja bliszego poznania Soyeftie nastpi ju za chwil. I w tym samym momencie zdecydowa nie pjdzie na adn rad! I natychmiast, poczu satysfakcj, jak zawsze, gdy ju podj trudn decyzj. Zagwizda kilka taktw utworu The Beatles, ochrzci wod p kubka wina i rzuci si na posanie, zamierzajc w tej pozycji doczeka delegacji, ktrej przyjcie, zaraz po debacie, wydao mu si logiczne. Spojrza na zegarek, niemal machinalnie wykona stosowne obliczenia: bya mniej wicej dwudziesta czasu ziemskiego. Ziemskiego?, pomyla. Czy to moliwe ebym by poza Ziemi? Jak mogo mnie przesun dokdkolwiek uderzenie pioruna? W kocu masa ludzi przede mn przeya takie przygody i nikt si nigdzie nie przenosi. Chyba, e ofiary przenosiy si, tylko my interpretowalimy brak ciaa jako efekt dziaania pioruna. Tak, to moliwe, przynajmniej w ksikach. Nie takie rzeczy wystarczay do podry w czasie A! Ale przecie nie mam pewnoci czy przeniosem si tylko w czasie czy te w przestrzeni, w kocu to, e na niebie wida jaki obiekt Stj! Poderwa si, wybity z wygodnej pozycji sabym sygnaem, ktry uruchomia myl o niebie. Zacisn powieki, eby aden zewntrzny bodziec nie rozprasza uwagi. Co z tym niebem??? Co ju wczeniej mi kiekowao, co Cholera Niebo niebo? Nieb boo NIEBO! No jasne gwiazdy!!! Ale dure!.. Przecie gwiazdy, niech je zaraza, poznam!? Poderwa si na rwne nogi i zapominajc o radzie Soyeftie run do estakady prowadzcej na wie. Biegnc korytarzem stara si uruchomi pochylni, baga j w mylach, eby potraktowaa go jak Soyeftie i szybko wyniosa na szczyt wiey. Skrci w estakad, z ulg stwierdzajc, e rusza na jego widok. Mikko, jakby to by grzbiet ywej istoty wskoczy na ni i dugimi susami pogna do gry. Biegnc, usiowa przypomnie sobie, kiedy mg obejrze nocne niebo i dlaczego tego nie zrobi. Pierwsze dni w oazie wiadomo miaem na gowie cay inny wiat, potem zapltaem si we wszystkich tych cudach A pniej C, podczas wdrwki do farmy mogem, lecz dziay si inne rzeczy. Ale zaraz wszystko si wyjani Zdyszany, dwoma skokami pokona ostatni zakrt, wypad na balkon wiey. Zadar gow i nie zwracajc uwagi na dudnicy w skroniach puls, wpi si spojrzeniem w skropione bryzgami srebrzycie iskrzcych gwiazd, nocne niebo. Najpierw serce na uamek sekundy radonie zamaro na widok zamglonego ksiyca, a spojrzenie porzucio widmow blad plam, kierujc si ku gwiazdom, ale natychmiast mzg zreinterpretowa widok. Mimo mocnego zamglenia nie by to ziemski ksiyc; mga, sama w sobie dziwna w ciep, przejrzyst noc, przesaniaa co prawda zarysy satelity, ale wyranie wida byo, e ma on zdecydowanie owalny ksztat, zbliony do schematycznego rysunku zy czy kropli cieczy. Przez zamglenie przewityway wyrane, ukosem biegnce ku grze, pasy na janiejszym tle ksiyca. No tak, pomyla, no tak Tak To ju mamy wszystko wyjanione. To nie jest Ziemia, a przynajmniej nie Ziemia moich czasw. Dlatego te mog si ju nie dziwi izolacji Soyeftie, izolacji, ktra zawsze wydawaa mi si niemoliwa na Ziemi, mog nie dziwi si Szlag by to trafi niczemu ju nie powinienem si dziwi, zostaje mi tylko udawa, e ta cholerna kraina to wytwr picego, czy uszkodzonego mzgu, albo co ywcem wydartego z Dicka czy Kuttnera. Moe powinienem pomyle, e tego wszystkiego nie ma i obudz si w pdzcym przez ulew Fordzie? Zwariuj. Moe ju zwariowaem? Biedny Jak to mwia papuga Robinsona: biedny Robinsonie? Biedny Jonathanie Usiad ciko na kamiennej, ciepej posadzce, potem pooy si na plecach i niechtnie przyjrza nieboskonowi. Gwiazdy nie rniy si od ziemskich, ostro wieciy na niemal czarnej kopule, wyraziste, dajc, nawet bez satelity, wystarczajc ilo wiata, eby odnale drog w najbardziej wyrafinowanym labiryncie. Ale ich konfiguracja nawet dla dyletanta, bya absolutnie obca. Jonathan sumiennie, krcc gow, eby patrze na nie pod rnymi ktami, przejrza niebo i nie znalaz ani jednego, przypominajcego jakikolwiek ziemski zodiak, ukadu. - egnaj Wielki Wozie - powiedzia. - Adios, Gwiazdo Polarna A, w choler z tym wszystkim!.. Poderwa si na rwne nogi i ju nie patrzc do gry wszed na estakad. Dopiero w poowie drogi zorientowa si, e kamienna pochylnia ruszya, nie czekajc na jego gorc prob; w innej sytuacji ucieszyoby go to, ale teraz, zwaszcza, e przypomnia sobie o radzie, ktra by moe decydowaa o jego dalszym yciu, w tym, ju niewtpliwie, obcym wiecie, skwitowa ten sukces penym rezygnacji mrukniciem. Zsun si na nieruchom podog korytarza i ruszy do swojego pokoju, ale zaraz po dwch krokach

zatrzyma si i zawrci. Pogronym w pmroku korytarzem przemaszerowa do pierwszego zakrtu, gdzie znajdowao si wskie prostoktne okno. Opar si o parapet. Ciemna oaza, rozjaniona tylko pojedynczymi wiatekami, wypadajcymi w ciemno zaukw z nielicznych otwartych" drzwi domw, zalega w ciszy, z jednej strony oddajc si jego spojrzeniu, z drugiej, ukrywajc rwnie skutecznie jak w dzie swoje mae i wielkie tajemnice, ktrych istnienie, wcale nie dbajc o ich wyjanienie, odsonia ju przed przybyszem z Ziemi. Jonathan poczu, e ma ogromn ochot na kieliszek alkoholu, westchn i odsun si od parapetu. Zamierza wrci do pokoju, ale powstrzyma go okrzyk z ulicy. Wychyli si z okna. - Jonathan? Rozpozna gos Ziyry, pomacha w ciemno nie widzc dziewczyny. - Tak tak! To ja - Poczekaj. Usysza jak szurny po kamieniu podeszwy jej butw, ale zanim zdy zinterpretowa polecenie, ciana na wprost niego, solidny kamienny blok, zapada si w siebie niemal bezszelestnie, a z prostoktnego otworu wyskoczya Ziyra. Odetchna gboko, Jonathan ze zdziwieniem usysza, e oddycha pytko, szybko. - Biega? - Tak, chciaam szybko si tu dosta, a krtsza droga - Niespodziewanie rozemiaa si. - Czy kto ci ju mwi o naszych drzwiach? - Drzwiach? - powtrzy bezmylnie, usiujc przypomnie sobie rozmow o drzwiach. - Nie przypominam sobie, nie - pokrci gow. - Co to za drzwi? Dzieo sztuki? - Hm? Moe, ale na pewno najzoliwsza rzecz jak znam albo si nie otwieraj w ogle, albo otwieraj za wolno, albo zatrzaskuj z hukiem, kiedy jeszcze nie przekroczye progu - A, czekaj!.. O tych drzwiach chyba mwi mi twj ojciec? Wspomnia kiedy co o jakich zoliwych drzwiach. To te? - Tak, innych takich nie ma. - Chodmy - Dotkn ramienia dziewczyny, wskazujc drug rk dusz cz korytarza, t prowadzc do jego pokoju. - Co i rusz co mnie tu zaskakuje - poskary si. - Ju prawie czuj si pewnie, ju jako sobie jako to wszystko poukadam, i zawsze co wyskoczy. Uwaasz, e sam jestem sobie winien? - zapyta widzc, e Ziyra nie zwalniajc kroku, krci gow, jakby podziwiaa jego nadmiernie dobre o sobie mniemanie, ale dziewczyna umiechna si tylko i nie odpowiedziaa. - A dlaczego mam uwaa, e brakuje podstaw do pewnej dumy z siebie? W kocu znajduj si w cakowicie obcym wiecie, przyjaznym, owszem, na og - doda nie mogc powstrzyma si od uszczypliwoci, ale Ziyra nie zareagowaa. - Moe inni zachowaliby si godniej, czy No, nie wiem, ale - Zachowujesz si bardzo godnie - przerwaa Ziyra. Zerkna na Jonathana z dou, a on nie potrafi zdecydowa si: usysza leciutka ironi w jej gosie czy pad ofiara nadwraliwej prnoci. Najlepszy dowd, e pewnie jutro zjawi si u ciebie caa delegacja naszych ciekawskich staruszkw - Teraz umiechna si wyranie. - I ju si nie bd bali, e rzuc na nich urok? Dziewczyna wzruszya energicznie ramionami i nie odpowiedziaa. Przeszli cay korytarz i weszli do pokoju Jonathana. Zaraz za progiem Ziyra zrobia dwa szybkie kroki, wysforowaa si przed gospodarza, odwrcia i zatrzymaa go w miejscu, kadc donie na jego ramionach. Na jej twarzy rysowaa si dziwna determinacja. I zaskoczenie. Na twarzy Jonathana odnale mona byo tylko to drugie uczucie. Otworzy usta, zaczerpn powietrza, wypuci je, zaczerpn ponownie i znowu wypuci. Usysza stumione stukanie, jak gdyby, jaki uformowany z waty go niecierpliwie puka do drzwi pokoju. Zrozumia, e to omocze jego serce i w tej samej chwili Ziyra zapytaa szeptem: - Syszysz jak mi wali serce? - Nie - odpowiedzia wolno podnoszc rce i delikatnie ukadajc je na opatkach dziewczyny. - Moje tak omocze, e zagusza wszystko - Czy w tej sytuacji nadal bdziesz utrzymywa, e trafie do dziwnego miejsca? - mimo, e mwia szeptem, udao jej si podkreli sowo dziwnego" - Skoro nasze reakcje s tak podobne? Zsuna donie z ramion mczyzny, splota rce za jego plecami, przytulajc si do rozdudnionej uderzeniami serca piersi. Jonathan wolno przesun swoje donie do gry, a palce wsuny si pod may kaptur gstych cikich wosw, dotkn opuszkami skry na szyi, przesun donie tak, e kciukami dotkn uszu Ziyry. Podnis jej twarz do gry, pocaowa delikatnie, i kiedy poczu, e dziewczyna zadraa, od razu oderwa si od jej ust. - Nie przecz - powiedzia w przestrze ponad jej gow. - Niektre nasze reakcje s do siebie bardzo podobne. - Niektre? Sdziam, e masz ju zebrany pewien materia, ktry pozwala na bardziej zdecydowane

opinie - niespodziewanie tupna nog. - Czy my musimy tak idiotycznie rozmawia? Jonathan zachichota. Szybko pochyli si i wzi Ziyr na rce. Nie bronia si, obja go za szyj, popatrzya z bliska w oczy, pokiwaa gow chyba na potwierdzenie swoich ostatnich sw. - To, co powiedziaa jest znakomitym potwierdzeniem twojego wasnego stwierdzenia - powiedzia kadc j na ku. I widzc, e marszczy brwi doda: - Z naszych podobnych reakcji, jak widz, najbardziej s podobne reakcje kobiet. Cii! - Szybko pooy palec na jej ustach. - Cokolwiek powiesz bdzie potwierdzeniem z kolei moich sw. Szarpna gow, uwalniajc usta spod jego palca, chwycia go szybko zbami i do mocno cisna. - Wyczymy wiato? - zapyta udajc, e nie czuje blu. Ziyra pokrcia gow. Wci trzymaa palec zbami i wygldao, e nie zamierza niczego w tym ukadzie zmienia. Jonathan przysiad obok niej na ku i ostronie pooy lew rk na jej szyi i patrzc jej w oczy, przesun do niej; palce odnalazy krawd jej koszuli, podwayy j, wsuny si pod mikki materia i zaczy wspina si wolno po wzgrzu prawej piersi dziewczyny. Ziyra zadraa, jej spojrzenie stao, zeszklio si, wyprya ramiona do tyu, wypuszczajc rwnoczenie spomidzy zbw palec Jonathana. Pierwszy od gry, liczc kulisty, obszyty materiaem guzik, szarpn si i wymskn z obj ptelki. Natychmiast po nim, drugi zrobi to samo. Opuszki palcw Jonathana natrafiy na pomarszczon tward sutk, zatrzymay si na jej obrzeu. Ziyra poruszya si jeszcze raz, trzeci guzik wyda z siebie sukienne parsknicie i pozwoli koszuli rozchyli si jeszcze bardziej. - Poczekaj - powiedzia cicho Jonathan. - Doceniam sprego i jego usuno, ale pozwl, e to bdzie moja przyjemno Wsta z ka i pocign za sob dziewczyn, a kiedy zachwiaa si, przycign j do siebie i zacz caowa. Trzyma j mocno w objciach, bo wydawao mu si, e pozbawiona oparcia runie na podog, ale po chwili poczu jej rce na swojej szyi, poczu jak przywiera do niego, napiera twardymi piersiami, brzuchem, udami, wic odsun si i zacz wolno odpina pozostae guziki jej koszuli. Caowa natychmiast kady odsonity, wydarty odziey kawaek skry, a jego palce wyprzedzay usta o kilka zaledwie sekund. Odsoni piersi Ziyry, nabrzmiae, skamieniae sutki, pogaska je delikatnie opuszkami palcw, potar mocniej i zacz caowa. Ich twardo podniecaa go i kusia do zacinicia zbw na zimnym wypronym czubku piersi; z trudem oderwa si od nich, przyklkn i rozpi reszt guzikw. Odsoni si mocny, paski brzuch z wyduonym poziomym kraterem ppka, do ktrego Jonathan natychmiast wsun jzyk. Ziyra jkna. Oboje byli ju potnie podnieceni, Jonathan pocign sznurek zastpujcy pasek jej spodni, zsuny si gadko, szarpn w d wskie plisowane majteczki, niecierpliwie obsun obie czci garderoby, pooy donie na, prcych si pod dotkniciem, poladkach i przytuli policzek do sztywnego pkola wosw. Ziyra zamruczaa przecigle, jej palce usioway wej pod jego skr na plecach, pltay si we wosach, przez ciao przebiegay spazmy, powodujce napinanie si grup mini, rozpranie ich, ponowne napinanie innych Chwycia mczyzn za ramiona i pocigna do gry. Teraz ona wpia si wargami w jego usta, odtrcia jego palce, przebierajce po guzikach koszuli i rwnie niecierpliwie i szybko zdara z niego ubranie. Dug chwil balansowali ciaami, usiujc kadym milimetrem swojej skry dotkn kadego skrawka ciaa partnera, a potem Ziyra runa do tyu, pocigajc za sob Jonathana. Wydawao mu si, e lec na podog, ale natychmiast po spamie strachu, zobaczy, e ko wykonao bezszelestny skok w ich kierunku podstawiajc swoje ono ich ciaom, z ktrych niemal uleciay ju dusze, usiujc zewrze, splta, poczy nad rozpalonymi cielesnymi powokami. Przeturlali si przez oe, nie przerywajc poznawania pocaunkami swoich twarzy, domi, stwardniaych, napitych z podania cia, spojrzeniem wyszukujc zacht i rozkosz w spojrzeniu. Ziyra wtulia twarz w szyj Jonathana i oddychaa przez szeroko otwarte usta, on z kolei wsun koniuszek jzyka do jej ucha; jkna i wyprya si. Przesuna nieco biodra i wsuna pod Jonathana, sigajc jednoczenie rk, eby pomc we wnikniciu w siebie. Spazm rozkoszy nie trwa dugo, ale osignli jednoczenie wierzchoek Gry Mioci, bezgonym krzykiem ogaszajc to wiatu. A potem runli w dugi mikki lot ze szczytu na spokojne ciche ki u podna, z ktrych rozpoczli wspinaczk. Jonathan przeturla si jeszcze raz po ku, nie wypuszczajc Ziyry z obj. Leeli zczeni. Jonathan jedn rk pieci kark dziewczyny, drug gaska delikatnie jej plecy, poladki, uda, czu na swoim podbrzuszu wyciekajce z Ziyry wasne nasienie i czu jak opada z nich podniecenie, powodujc, e zesztywniae dotychczas, niemal kamienne ciaa mikn, zaczynaj ugina si pod dotkniciem drugiej osoby, jakby chciay zczy si, zespoli, wtopi w siebie, eby mc przeywa t rozkosz od nowa, od nowa i od nowa. Ziyra odczuwaa to identycznie leaa wci na nim z palcami jednej doni zanurzonymi w jego wosach, drug zacisna na jego barku, a Jonathan wiedzia, e cae jej ciao usiuje wnikn w jego, i nie udaje si to tylko dlatego, e jego wasne usiuje dokona tego samego.

- askoczesz mnie swoimi wosami - zachichotaa. - S takie mikkie. - Przesuna si, zsuwajc czciowo z Jonathana, dotkna jego podbrzusza, wskazujc co miaa na myli. - I dugie Jonathan unis gow, zobaczy blisko swojej twarzy lew pier dziewczyny, gadk, z uoon na szczycie odpron sutk; wygldaa teraz, kiedy Ziyra leaa na boku, zupenie inaczej bya wiksza, okrglejsza, uformowana przez wasny ciar. Zacz jednym palcem rysowa na niej skomplikowany wzr, co jaki czas dranic sutk przelotnym dotkniciem. Dziewczyn wstrzsn dreszcz, przytulia si do Jonathana uniemoliwiajc dalsz pieszczot. - Zapal? - Pocaowa j w szyj, delikatnie wysun si spod jej ciaa i zeskoczy na podog. Zapalajc obejrza si i stwierdzi, e ko rzeczywicie stoi nieco bliej stolika, ni jeszcze przed chwil. - Nie przeszkadza ci to? - Jestecie dziwni - powiedziaa Ziyra. Jonathan zmarszczy brwi usiujc znale w jej sowach zwizek ze swoim pytaniem: - Wci jeszcze mwisz o wosach? - Nie, chodzi mi o twoje - Uoya si na boku, podpara gow rk. Ruchem brody wskazaa cygaretki. - Palie, przestae, znowu palisz - Tacy wanie jestemy, zmienni - Jonathan wzruszy ramionami. - Robimy co, przestajemy to robi, a potem robimy znowu. - Zerkn w d. - Wanie zaczynam czu, e za chwil znowu zaczn co, co wczeniej przestaem robi. - Zacign si potnie, przymkn oczy czciowo, z rozkoszy, czciowo eby nie patrze na nag Ziyr i przeduy wzbieranie podniecenia. Kobieca intuicja pozwolia Ziyrze bezbdnie rozszyfrowa jego stan. - Patrz na mnie! - zadaa. - Kiedy zamykasz oczy nie wiem o czym mylisz. - Mog ci powiedzie o czym myl: id pod zimny prysznic. Nala sobie peny kubek wina i z cygaretk w zbach, kubkiem w rku, unikajc patrzenia na kochank, wyszed nago z pokoju i skierowa do azienki. Poow zawartoci wypi ju po drodze, odstawi kubek na peczk z brzytw, do uywania ktrej ju przywyk i nawet nabra wprawy, i kamionkowymi flakonami, zawierajcymi rne zioowe napary do pielgnacji ciaa, i wysuwajc rk z cygaretk spod zasigu wody, ustawi si pod prysznicem. Woda bya zbyt ciepa, potem, po chwili przemawiania w myli do soyeftiaskiej instalacji, zrobia si wyranie zimniejsza, nawet zbyt zimna. Wytrzyma chwil, ale musia wyj spod lodowatego strumienia i znowu zacz regulacj ciepoty wody. - Mam co dla ciebie - usysza od progu. Na aweczce obok drzwi siedziaa Ziyra z rozbawieniem przygldajc si Jonathanowi. W stulonych doniach trzymaa ma pask buteleczk. Jonathan ostronie stawiajc mokre stopy na kamiennej pododze, podszed do niej, przykucn i nakrywajc jej donie swoimi, przycign do siebie i pocaowa. Poczu jej jzyk swoim i wzbierajce podanie. Ziyra leciutko przytrzasna jego jzyk zbami i odsuna si. - Doceniam, twoje powicenie pocaowae mnie zamiast rzuci si na to naczynie, ale ju si nie mcz Przypiecztowa pakt o ciszy dugim pocaunkiem, ale usysza, e instalacja, jakby widzc bezsens swoich wysikw, wyczya dopyw wody. Parskn miechem. - To przez t wod! - wyjani zaskoczonej Ziyrze. Usiad na pododze opierajc si gow o kolana dziewczyny. Rozchyliy si tak, e mg oprze ty gowy o jej brzuch, odchyli gow tak daleko do tyu, e mg z dou, do gry nogami, patrzy na Ziyr. Z tej perspektywy jej piersi wydaway si jeszcze wiksze, na jej pochylon twarz pada cie, ale oczy miay niepokojcy koci blask. Jonathan otworzy butelk i nie odrywajc spojrzenia od twarzy dziewczyny, pocign dugi yk. Miejscowy samogon zawsze najpierw z lekka parzy przeyk i niemal natychmiast agodzi to uczucie, Jonathan westchn przecigle, zacign si wonnym dymem, ykn jeszcze raz. - ebym tak zawsze mia takie gwiazdy nad sob! - powiedzia z rozmarzeniem w gosie. Ziyra pokrcia leciutko gow. - Typowa kokietujca reakcja e niby nie wierz ci! - Unis butelk i pocign may i zaraz za nim, wikszy yczek. Alkohol spyn do odka, uruchamiajc po drodze, wewntrzne systemy grzewcze ciaa. Wspaniae!.. - Sign po odoon cygaretk, zacign si gboko. - Kobieta, nikotyna, alkohol powiedzia rozmarzonym gosem. - Raj - Przypomnia sobie co: - A co byo na radzie; nie pamitam: mwia mi, czy nie? - Mwiam, ale nie suchae. I nie bd powtarza. Poza problemem z tob, zastanawiano si, czy aby nie odwoa wycigw frachtwow, i to wa ciwie wszystko. - Hm? - Jonathan pocign ponownie z butelki. - Taak - mrukn wypuszczajc dym z puc. Wycigi frachtwow? Czy byoby nietaktem, gdybym chcia wzi w nich udzia? - Nie ma adnych ogranicze - Ziyra przerwaa nagle, wychylia si do przodu i z gry popatrzya na Jonathana. - Chcesz wzi w nich udzia? Nie wystarczy ci czog? - Na czogu na pewno nie wygram tego wycigu - odpowiedzia, starajc si, by wypado to serio.

- A na frachtwole wygrasz?! - Na pewno bd si stara. Skd si bierze zwierzta? - ykn jeszcze odrobin i zakorkowa butelk. - Pas si poza oaz, wybieraj jakiego chcesz. Poza tymi, ktre ju maj rzemienie nad kopytami. - Tak wanie zrobi Ho op!.. - poderwa si z podogi, strzeli niedopakiem pod cian, odstawi ostronie butelk pod awk i pocign Ziyr za rk. - A teraz Proponuj, ebymy nie musieli tu chodzi co i rusz Przycisn dziewczyn do siebie, pooy donie na jej poladkach, pocaowa, wzmagajc nacisk rk. Oderwaa si na chwil eby zapyta: - Tutaj?! - Tak. Poza tym, ju bym nie zdy dobiec do pokoju Chod *** Godzin temu odwiedzi mnie Krycz. Wraz z jakim modziecem przytargali co, co wyglda jak niewielki stolik z bardzo grubym blatem. Postawi to na rodku pokoju i triumfalnie wskaza palcem: - To moe ci si przyda. Zrobiem powtpiewajc min, wtedy Krycz pokrci mi palcem przed nosem i uzupeni: - Odniosem wraenie, e brakuje ci twojej pracy, e z przyjemnoci co by napisa. Niestety popatrzy w kt na maszyn - nie jestemy w stanie tego uruchomi. Ale przypomniaem sobie, e istnieje co takiego wanie. Od lat nieuywane, niepotrzebne. Wyczuem w jego gosie jakby nutk alu, ale powstrzymaem si od pyta. Niech sam si wypowie, pomylaem, ale Krycz opanowa si i wicej nie sypn. - Na tym moesz pisa - pokaza rk stolik. - Zobacz Podeszlimy obaj do stolika. Modzian najwyraniej znudzony nasz rozmow przestpi z nogi na nog i zapyta: - Mog ju i? Krycz zacisn wargi i popatrzy spod oka na Soyeftie. - Tak, dzikuj ci za pomoc - odwrci si do mnie i dotkn czubkiem wskazujcego palca szerokiej wypukoci, przebiegajcej przez ca szeroko prostoktnego blatu. - Na tym si pisze - umylnie zawiesi gos. Postanowiem mu sprawi przyjemno i zapytaem: - Na tym? Jak? Czym? - wicej pyta nie udao mi si na poczekaniu wymyle, uoyem tylko rysy twarzy w znak zapytania. - Na tym, czymkolwiek - odpowiedzia zadowolony z efektu. Pochyliem si nad stolikiem. Blat by niewtpliwie drewniany, ptorej stopy na dwie, ozdobiony, standardowym w Nat Conal Le, geometrycznym peruwiaskim", tak go nazywaem na wasny uytek wzorem. W poprzek blatu wystawaa z drewna wypuko z innego materiau, zaoybym si o wszystko, e z tego samego magicznego piaskowca co i niemal wszystko w oazie. Dotknem palcem wypukoci, przesuna si jakby bya zamocowana na osi i wtedy zrozumiaem wszystko grubo blatu, wypuko, jej wirowanie: walec! Pchnem mocniej grzbiet walca i popatrzyem na Krycza. - Pisze si na tym, czy raczej po tym, prawda? - skin gow. - I co dalej? - Sprbuj - wyj z kieszeni piciocalowy patyczek i poda mi. Szybko nakreliem na powierzchni walca swj autograf i pokiwaem gow. Na powierzchni, w niewyjaniony sposb, pojawi si wspaniay, dopracowany podpis Gregory Burnsa, z pseudogotyckimi zawijasami, niedbay, nonszalancki. Zerknem na Krycza i dopisaem: Jestem zaskoczony, zdziwiony, obezwadniony!!!" i popatrzyem na Krycza. Podnis do gry wskazujcy palec i pokrci nim we wszystkie strony, a kiedy obejrzaem go dokadnie, pchn nim walec i moje bazgroy znikny za krawdzi blatu. Krycz chwil krci walcem, potem zmieni kierunek na przeciwny i natychmiast na jego powierzchni pokazay si znowu litery, ukadajce si w autograf i gupiutki tekst. - Ah haa! - powiedziaem. - Walec z pamici, tak? Krycz pokiwa gow na boki niczym chiski mandaryn z porcelany. - Jasne - pokrciem walcem w obie strony. Dziaao. Przysunem krzeso i napisaem olbrzymimi literami: Walec z pamici, prosty odpowiednik ziemskiej pamici bbnowej stosowanej onegdaj w komputerach, czy nie tak?", zerknem na Krycza i uwiadomiem sobie, e o ile nie myliem si nie powinien potrafi czyta po angielsku. Przekrciem walec kilka razy, a potem cofnem, tekst pojawi si natychmiast, chocia powinien by gdzie na trzecim czy czwartym zwoju" walca. - Fajne - mruknem. - Mona pisa byle czym?

Skin gow. - Fajnie - powtrzyem. - Czy to ma suy tylko mnie, czy te ma jaki dodatkowy cel? Tym razem pokrci gow przeczco. Lakoniczny Kryczny. Ale nie wytrzyma i doda: - Chyba tego ci brakowao? - Moe. W kadym razie dzikuj. Ile tego jest w oazie? Najwyraniej si zdziwi. - Tylko jedna zeo, ta jedna. - Zeo W nocy wieci? - Skd wiesz? Wzruszyem ramionami: - Domyliem si. - Bez trudu nakreliem patyczkiem kilka kek, narysowaem pyszczek zajczka i nagle ogarno mnie podniecenie. Odsunem si od zeo i zapytaem niedbaym tonem: - Przypadkiem nie tumaczy na crasa? Krycz parskn miechem. - Co w tym miesznego? - Zapytaem. - Przekonaem si, e sprego wci sprawia mi niespodzianki. - W zeo nie kryj si adne niespodzianki, po prostu zapisuje - powiedzia chichoczc. - A tak, po prostu pisze - zuyem na tych kilka sw cay dzienny zapas ironii, ale Krycz na takie sprawy nie by specjalnie wyczulony. Dotkn doni mojego ramienia i wci cicho miejc si skierowa do wyjcia. - A musi by ta drzazga? - Kiedy odwrci si, pokazaem mu patyczek. Zastanawia si chwil. - Na razie uywaj tego. Wiesz, nie jeste najlepszy w korzystaniu ze sprego. Ale wymyl co wygodniejszego, to sprbujemy. - Dobrze - podrzuciem patyczek, zawirowa w powietrzu jak synny gnat w filmie Kubricka. - A moesz mi powiedzie dlaczego wczeniej nie dae mi tej zabawki? Plasn wierzchem doni w drug. Przestpi z nogi na nog. - Moe mi nie uwierzysz, ale po prostu nie przyszo mi to do gowy. To znaczy kiedy ju chciaem ci to pokaza, ale wtedy pamitasz zagin Uw Wadfer, a potem zapomniaem i dopiero dzisiaj sobie przypomniaem. Przepraszam. Odwrci si i wyszed. Okryem stolik, przygldajc mu si ze wszystkich stron, a potem odsunem krzeso i usiadem, nie odrywajc wzroku od powierzchni bbna. Byem sam w pokoju, wic nie musiaem ukrywa radoci i niepokoju, jaki zawsze ogarnia mnie tu przed rozpoczciem kolejnej powieci. Co prawda tym razem nie miaem jeszcze jak to si dziao w normalnych" warunkach przemylanego konspektu, ale samo moje pooenie dyktowao kolejny ruch. Postanowiem nie odkada pisania na pniej i zacz od opisu wszystkiego tego, co mnie w Ultene zadziwiao. Usiadem przy stoliku i wolno (brak nawyku rcznego pisania), dla uzyskania jakiej takiej wprawy, opisaem scen przejmowania zeo. Teraz postanowiem porobi notatki, potem konspekty, ktre nastpnie rozwin w powie o Nat Conal Le. Bez zwoki. Czterdziesta szsta doba; ranek Frachtwoy pasy si spokojnie, poruszay si tylko ich pyski, natomiast same zwierzta wykonyway ruchy z czstotliwoci, jeden na kilka minut, pozwalajc Jonathanowi dokadnie przyjrze si sobie, w naturalnym rodowisku. Siedzia pod drzewem palc cygaretk, bawic si futrem Farmi i zastanawiajc, na ile poznali te zwierzta Soyeftie i czy jemu uda si znale klucz do ktrego z nich. Jak dotd udao mu si rozpozna frachtwou, na ktrym podrowa dwa tygodnie temu i zastanawia si, czy sprbowa z tym wanie wierzchowcem, niewtpliwie spokojnym i zapewne rokujcym mao szans w wycigach, czy wyszuka inne, bardziej krnbrne, ale szybsze zwierz. - I tak nie wiem, ktre tu s najszybsze - powiedzia do Farmi. - Pewnie te ju pozaznaczane Co? Jak mylisz? - Potarmosi kotuna za skr na karku. - A moe ty by mi pomg wybra jakiego wawego? - Popatrzy inaczej na Farmi. - Pewnie, e tak! Zerwa si na rwne nogi, szybko odama kawa suchej gazi od pnia, pokaza Farmi, pomacha mu przed nosem, wzbudzajc zainteresowanie now zabaw i w kocu rzuci starajc si trafi, pomidzy dostojnie poruszajce si frachtwoy. Farmi rzuci si za patykiem, wpad pomidzy wierzchowce jak burza, przemkn pod brzuchem jednego, szyj drugiego, otar si o nogi trzeciego. Obwcha znaleziony kij i spokojnie, wrci do Jonathana, przechodzc w drodze powrotnej pod kilkoma co najmniej arkami brzuchw frachtwow, nie wzbudzajc najmniejszego ich zainteresowania. Jonathan pogaska go po gowie. - To nie twoja wina, e nie rzuciy si w rozsypk, one po prostu s durne - powiedzia z przekonaniem. Popatrzy na przygotowany wczeniej sprzt kociany grzebie, tward szczotk i pokiwa gow kpic z samego siebie. - Rezygnujemy? Farmi zerkn spod przymruonych powiek, chlasn ogonem w oba swoje boki. Czowiek usiad i

nastpne p godziny spdzi przygldajc si swojemu" zwierzciu. Frachtw, ktrego poznawa po ciemnej prdze na szyi by nieco duszy od swoich wspplemiecw, moe nieco ciszy, ale na pewno nie wyszy. Majcemu nader nike pojcie o tych zwierztach Jonathanowi dane te wyday si niewystarczajce do podjcia decyzji. Zgasi niedopaek i podnis si z ziemi. Podszed do stada, wszed pomidzy, niereagujce zupenie na niego, zwierzta, zbliy si do wybranego wierzchowca i po kilku podejciach, zdoa zarzuci mu na dugi pysk rzemienny kaganiec, do ktrego w grnej czci zamocowane byy wodze. -miejc si w duchu ze swojego zachowania, poklepa pamita to z wycigw konnych po szyi zwierz i pocign je za sob. Frachtw spokojnie da si zaprowadzi do drzewa i nie oponowa, gdy Jonathan przywizywa go do pnia. - Co teraz? - zapyta czowiek zwracajc si do obu zwierzt. Obszed wierzchowca dookoa, poklepujc do trzymanym w drugiej rce grzebieniem, obmaca dokadnie garb w poszukiwaniu jakich twardszych cigien, ktre mogyby by pomocne przy modyfikacji sioda i nie znajdujc w budowie frachtwou adnych wskazwek, zabra si do rozczesywania jego futra na garbie. Po chwili otoczy ich tuman pyu, w ktrym niemal znikn wierzchowiec i czowiek; spod grzebienia z trudem wdzierajcego si w skotunione kaki, sypa si piasek, licie, drobne gazki i nawet niewielkie kamyczki. Kotun parskn kilka razy i w kocu podnis si, przesun o kilka krokw i uoy z wiatrem, z zainteresowaniem obserwujc czowieka. A czowiek, wcieky na siebie, kl i rozczesywa nietknite rk ludzk futro. Skoczywszy jeden bok, zrobi przerw, wypali cygaretk i ze zdziwieniem poczu, e rozpiera go co na ksztat dumy z wyniku rozczesane futro okazao si mie wyrany wzr do dobrze naladujcy zmarszczki grubej skry na reszcie ciaa. Zaskoczony Jonathan odsun si od wierzchowca i przekona si, e z tej odlegoci frachtw wydaje si by cay pokryty futrem, a kiedy wraca, eby zabra si do drugiego boku, dolecia go saby, ale wyrany zapach cynamonu. Przysun si do zwierzcia podejrzliwie wszc, ale nie ulegao wtpliwoci frachtw pachnia jak wieo upieczona szarlotka. - No to ju wiemy, e nazywasz si Cynamon! - Klepn wierzchowca i zabra si do czyszczenia drugiego boku. Koczc kosmetyk grzbietu, zastanawia si, czy niespodziewany i zaskakujcy aromat, rozsiewany przez oczyszczone futro zwierzcia, jest oznak jego zadowolenia czy te naturalnym zapachem tumionym przez brud i gnijce licie zapltane w sierci. Nie rozwiza oczywicie tego problemu, ale rozochocony, dokadnie wyczyci jeszcze futrzan czapk", kp wosia na gowie, tward szczotk usun piasek z zaomw skry, a kiedy ju zamierza skoczy prac przypomnia sobie, jak trosk otacza si koskie kopyta i zdecydowa na podobn procedur w stosunku do Cynamona. Ustawi si lewym bokiem przy przedniej nodze frachtwou, przejecha doni od szyi w d, a dotar do kopyta i pocign je do gry. Przygotowany by na opr, ale apatyczny zwierz spokojnie sta na trzech nogach, pozwalajc Jonathanowi dokadnie przyjrze si budowie stopy. Nie przypominaa ona w niczym kopyta koskiego, raczej przyssawk omiornicy regularny okrgy do szeroki piercie, utworzony przez kilkadziesit zachodzcych na siebie, jak cianki przysony w aparacie fotograficznym, rogowych pytek. Puci nog, odsun si od wierzchowca, zapali cygaretk i czujc godowe spazmy w odku, wywoane przez otaczajcy go zapach cukierni, zacz zastanawia si jak i czy w ogle czyci kopyto". Otwr w piercieniu pyt by zapchany zbrylonym piachem i glin, mogo to przeszkadza Cynamonowi, ale nie musiao. Jonathan przesun si tak, by wyj ze strefy apetycznego zapachu, z odlegoci trzech stp przyjrza si pyskowi zwierzcia, obszed je dookoa i natkn si na nierozczesany ogon. Uwaajc na nogi frachtwou wyszczotkowa kit i mruknwszy do siebie: Co ma by bdzie!", ponownie podnis nog Cynamona i zacz kocem patyka usuwa ze rodka kopyta twardy rdze. Frachtw nie porusza si, co Jonathan uzna za aprobat swoich poczyna; dokadnie oczyci kopyto szczotk i to samo zrobi z pozostaymi trzema. Podczas caej tej operacji frachtw sta nieruchomo upodabniajc si do ciepego apetycznie pachncego posgu. - Lubisz to, przyznaj si! - wysapa Jonathan po zakoczonej operacji. - No? Cynamon sta nadal nieruchomo. Natomiast Farmi wsta, otrzsn si z kurzu i intensywnie wietrzc zbliy do Jonathana i frachtwou. - Widzisz faceta? - zapyta Jonathan. - Po raz pierwszy w yciu jest pikny i boi si poruszy, eby nie straci swojej urody. Ja, zreszt, te nie wiem co dalej robi odizolowa go od reszty, czy te puci wolno, wsi na niego ju dzisiaj, czy da mu czas na przyzwyczajenie si do mnie? Nie bardzo radziem sobie z komi, a tu mnie co optao, eby zgosi si do wycigw na tych obojtnych, niczym Budda, zwierzakach! Zdj z pyska Cynamona kantar i klepn go w bok. Frachtw otrzsn si jak pies po wyjciu z wody i nawet nie spojrzawszy na Jonathana, ruszy swoim dostojnym krokiem w kierunku stada.

- Ot i wdziczno! - warkn Jonathan do Farmi. Zdj zakurzon koszul i strzepn ni kilka razy w powietrzu, otrzepa spodnie. - Bdzie teraz puszy si w tym swoim stadzie, a ja pewnie wyszedem na durnia. Chodmy lepiej std, bo jeszcze przyjdzie mi do gowy pozamiata pustyni. Nie ogldajc si za siebie, poszed w kierunku murw oazy. Pod prysznicem zrozumia, e jego zo jest udawana, tak naprawd nie spodziewa si sukcesu ju w pierwszym podejciu do frachtwou i od razu poprawi mu si humor. Usiowa nawet zacign pod prysznic Farmi, ktry od niedawna zacz wchodzi do tej czci budynku, w ktrej mieszka Jonathan, ale kotun wymyka si zrcznie z jego chwytu. - Gdzie bye? - zapytaa Ziyra rozczesujc mokre wosy Jonathana. - Na lekcji czytania? - W jej gosie do wyranie zabrzmiaa leciutka ironia, nie potrafia zrozumie zainteresowania Jonathana histori wasnego plemienia. - Nie zgada! - No to - Zastanawiaa si chwil. - Ujarzmiae drzwi? - Jakie znowu drzwi? - Przecie zarzucie Soyeftie, e korzystamy ze sprego, nie usiujc tego zrozumie, i e ty na naszym miejscu zastanowiby si dlaczego drzwi nie dziaaj jak powinny - E e e Zbyt powanie traktujesz - Urwa rozumiejc, e sam wpdzi siebie w puapk. Byo ju za pno. - Czyli gadasz co lina na jzyk przyniesie i masz odwag zarzuca nam - Na pewno nie! Gdzie s te drzwi? Zaraz je dopadn Ziyra pocaowaa go w ucho i odsuna si. Kiedy Jonathan wsta i odwrci si do niej, staa patrzc podejrzliwie na lecego w progu Farmi. - Zaprosie go tutaj? - zapytaa wskazujc kotuna pacem. - W kadym razie nie zabraniaem mu tego. - Do dziwne Ale mnie nie przeszkadza. Jeste godny? - U nas kobieta pyta: Jeste godny czy? A mczyzna odpowiada: Czy! Ziyra zmarszczya brwi intensywnie zastanawiajc si nad sowami Jonathana. - Daj sobie spokj, to tylko gupie - zacz Jonathan, ale Ziyra potrzsna gowa i uciszya go ruchem doni. Jednoczenie Farmi poderwa si z podogi i warknwszy znikn w perspektywie korytarza. - Czy moesz mi powiedzie Dziewczyna potrzsna gow, chwycia twarz w donie i odetchna gboko. - Ju - powiedziaa w przestrze. - Ale co? - Nie wiem - podesza do Jonathana i przytulia si do jego piersi. - Co zimnego spado na mnie Jonathan pogaska j po gowie. - Sdz raczej - powiedzia, usiujc dowcipem rozadowa sytuacj. - e chcesz unikn i obiadu i i"! - I" na pewno nie! - wysuna si z jego obj. - Zaczniemy od tego?! Nie zdya uciec, zostaa porwana na rce i rzucona na ko. Jonathan wyldowa tu za ni. Ziyra tak przy najmniej mu si wydawao zapomniaa cakowicie o incydencie sprzed kilku chwil. On sam pamita go doskonale i w przeciwiestwie do Soyeftie, ktrzy zawierzywszy cakowicie swojej dobrej magii, stracili kontakt z otaczajc przyrod zauway zaniepokojenie Farmi, a jego niepokj udzieli si rwnie jemu. Czterdziesta sma doba; ranek - Noga! Cynamon sta, a moe staa Jonathan nie wyjani tego jeszcze nieruchomo, wpatrzony w zanikajcy w blasku soca horyzont. Nie wydawa si by zainteresowany wspprac z Jonathanem, cho czyszczenie futra odbiera, jak to okreli czowiek w monologu skierowanym do Farmi, z przychyln obojtnoci". - Powiniene ju rozumie o co mi chodzi, Cynamon - upiera si Jonathan. - Po trzech dniach nawet krokodyl - odsun si i przyjrza brzuchowi frachtwou, podnis ogon, pochyli si i powiedzia do Farmi: - To ona! I nawet nie wiem dobrze to czy le Noga! - wrzasn, a Farmi drgn, Cynamon tylko zareagowaa odrobin goniejszym westchnieniem, ale pozwolia podnie sobie nog. Wyczyci kopyta, rozczesa ogon i wygrzeba z zaomw skry spore iloci piasku i bryek gliny frachtwoy czsto tarzay si po ziemi, mimo e nie dokuczay im, jak ziemskim zwierztom, pasoyty. Ultene, pozbawiona bya owadw, wic tarzanie si w piasku miao wszelkie cechy atawizmu czy rytuau, ktry zatraci swoje korzenie i sens. Kraina Soyeftie pozbawiona bya rwnie ptakw i o ile Jonathan by dobrze zorientowany gadw, za

wyjtkiem jakich wy, ktrych jeszcze nie widzia i czogw, ktrych nie potrafi zaklasyfikowa wiat zwierzcy by okrojony, rolinny sprowadza si do kilku gatunkw. Kilka dni temu Jonathan powiedzia do Ziyry: Wasz wiat wydawa mi si na pocztku enklaw, to znaczy odizolowanym od reszty kawakiem ziemi, ale to nie jest tak. Enklawa czy nie, powinno tu by wicej zwierzt i rolin To jest jaka zagadka i czasem mam uczucie jakbym by blisko prawidowego rozwizania Hej? Czy to nie jest nieprzyzwoi " Ziyra zamkna mu usta pocaunkiem i niedokoczona myl uleciaa. Obszed dookoa Cynamon, sprawdzi swoj robot i zadowolony pokiwa gow. Frachtw prezentowa si znakomicie, o wiele lepiej ni inne zwierzta, rwnie te wybrane do wycigu przez innych zawodnikw. Soyeftie ograniczyli si zreszt tylko do wyboru, aden z nich nie traci czasu ani na czyszczenie, ani na trening wierzchowca. Ziyra powiedziaa Jonathanowi, e frachtwoy s takie jakie s i zajmowanie si nimi nie ma sensu, po prostu wycigi s przedni zabaw, zwaszcza dla widzw. Ale nie wykpiwaa Jonathana, a nawet z zainteresowaniem wysuchiwaa jego opowieci o Cynamonie, a niektre szczegy budowy wierzchowcw zadziwiy j, cho od dziecka z nich korzystaa. Frami znudzio si przygldanie zajtemu bezsensown prac czowiekowi, przecign si, ziewn i powdrowa midzy pojedynczo rosnce pnie gelo. Gdzie tam ukryway si syrki, ktre stanowiy podstaw jej wyywienia, a ktrych dotychczas Jonathan jeszcze nie widzia. Czowiek przykucn pod drzewem, wypali cygaretk, wpatrujc si w wybranego wierzchowca. Cynamon odczekaa, a Jonathan wypali poow cygaretki i obejrzaa si na czowieka. W jej spojrzeniu mona si byo dopatrze lekkiego zniecierpliwienia. Zdziwiony obserwowa zwierz. Frachtw patrzy na niego dug chwil, potem machn ogonem i wrci do poprzedniej pozycji. Po chwili Jonathan strzeli niedopakiem za siebie i zabra si do siodania frachtwou. Zabrao mu to o wiele wicej czasu ni Soyeftie, ale traktowa to jako kolejne dowiadczenie, zastanawiajc si przy tym, przez cay czas, nad modyfikacj uprzy tak, by pozwolia jedcowi utrzyma si w siodle podczas szalestwa, jakim podobno by galop frachtwou. Nie dopinajc poprgu, przesun kilka razy siodo w kierunku szyi i zadu, potem mocno cign poprg i ponowi prb z siodem; nie zmienio to sytuacji luny pat tuszczu pod skr wierzchowca przesuwa si, jakby zupenie nie by zwizany z reszt ciaa, a tylko przykryty futrzan narzut. Nie mogo to i nie rokowao wikszych szans dokejowi. - No to moe inaczej? - zapyta Cynamon. -cign poprg jak mg najmocniej, tak e siodo zatono w warstwie tuszczu i przesunwszy si do tyu szarpn je z caej siy. Poszo do tyu gadko, wraz z poprgiem. - Gdyby schuda troch, moe by si i udao - mrukn przez zby. - Schudniesz? - Cynamon poruszya ogonem. - No nic, sprbujemy inaczej. Chwyci za boczny rzemie kagaca i pocign Cynamon za sob. Po kilku krokach odwrci si i idc tyem, zacz obserwowa ruchy zwierzcia. Zza najbliszych pni gelo wyskoczy Farmi radonie machajc ogonem, ale Jonathan pogrozi mu pici i wrci do obserwacji. Mia zamiar unieruchomi siodo, ale od razu zauway, e nogi wierzchowca cz si z tuowiem w sposb uniemoliwiajcy zaczepienie sioda z wykorzystaniem jakiej dodatkowej uprzy. Zwaszcza w galopie nogi musiay porusza si tak, e blokujce pasy jeszcze mocniej szarpayby siodem w te i z powrotem. Odwrci si i zacz biec, cignc za sob opierajce si zwierz. Po kilku krokach Cynamon ruszya szybciej i przesza w kus. Zmiana rytmu bya tak wyrana, e Jonathan nie musia nawet odwraca si eby wyobrazi sobie, jak czuby si siedzc w siodle. Przebieg jeszcze kilka krokw i obejrza przez rami. Cynamon stawiaa teraz obie lewe nogi jednoczenie, potem obie prawe, koysaa si caym ciaem na boki, a siodo wyraniej ni w stpie, miotao si w przd i w ty. Jonathan popatrzy na cwaujcego mikko, obok jego lewej nogi Frami i rozemia si: - Beznadziejna sprawa! - krzykn do niego. Kotun odpowiedzia aprobujcym machniciem ogona. Wanie!.. Przypomnia sobie co mwi Chsalk, o specyficznym sposobie pobudzania frachtwou do galopu, pomyla wtedy, e chodzi o uderzenie w jdra wierzchowca, ale w przypadku Cynamon? Nagle dogonia go myl, ktra sprawia, e puci kaganiec i zatrzyma si. - Chole e ra?!! Sprawdzie czy samice w ogle bior udzia w wycigach? - zapyta Farmi. - Moe klacze s z definicji niezdatne? O ebysz to - splun na piasek. - Na nikim nie mona tu polega - Parskn gonym miechem, miejc si, patrzy w lad oddalajcej si wci jeszcze kusem Cynamon i rozemia jeszcze goniej. Sta ze zdziwionym Farmi przy nodze i rechota na cae gardo, a rozbolaa go przepona, do czasu powrotu Cynamon. Frachtw przystan przy zaskoczonym Jonathanie i parskn cicho. Nie bya zdyszana, nie toczya piany z pyska, co prawda przebiega truchtem kilkadziesit zaledwie jardw, ale niewtpliwie byo to zwierz w dobrej kondycji. Czowiek wytar zazawione ze miechu oczy i podszed do wierzchowca.

- Co mam z tob robi? Widz, e masz wielk ochot na wzicie udziau w wycigu, co? - Pogaska zwierz po paskim, niemal gadzim, krokodylim pysku, wsun palec pod kaganiec i podrapa miejsce miedzy wypukociami przechodzcymi niej w nozdrza. Frachtw przestpi z nogi na nog, co, jak na tak nieruchawe zwierz mogo by odczytane jako aprobata dla poczyna czowieka. I tak to odczyta. - Jeste ambitna, to fajnie, ale czy nie zaamie ci miech Soyeftie, kiedy na ostatnim miejscu przyturlamy si do mety? He? Wycign z kieszeni butelk z niewielkim ju zapasem soyeftianskiego alkoholu, ktry, na wasny uytek, nazwa calvadosem. Pocign yk, nie przestajc drapa frachtwou. - Jutro przynios ci jaki przysmak - obieca. Cynamon strcia do Jonathana ze swojego nosa i goniej ni zazwyczaj wcigna powietrze przez nozdrza. Zaskoczony czowiek dug chwil wpatrywa si w wierzchowca, potem rozemia si. - Czyby to wanie lubia?! Ostronie wyla na do kilka kropel aromatycznego trunku i podsun pod nos frachtwou. Cynamon westchna gboko, przecigle, i wtulia twarde zrogowaciae wargi w zagbienie doni Jonathana. Szorstki jzyk mocno przecign po skrze. - A eby ci!.. - wymamrota Jonathan. - Wymarzony wierzchowiec dla mnie. Jeli wygramy delikatnie odepchn pysk Cynamon wci wylizujcej jego do - urniemy si na mecie jak poklepa zwierz po pysku - jak frachtwoy! Kapujesz? No, to pamitaj Wskoczy w siodo i dostojnym krokiem ruszy w kierunku oazy. Na wysokoci stada zeskoczy z grzbietu Cynamon, rozkiezna j, zawiesi siodo i uprz na gazi drzewa i wrci do oazy. Przekraczajc bram i maszerujc radonie podniecony po pustej uliczce, rozwaa moliwo zastosowania swojego maego odkrycia do ambitnych planw udowodnienia Soyeftie susznoci swoich racji. Umiechajc si do wasnych myli, skrci w pierwsz przecznic i wstpi do warsztatu metalurgicznego. By tu ju dwa razy, mio pogawdzi z kowalem, ale mimo, e do bezporednio pyta o rda surowca nie otrzyma rwnie wyranej odpowiedzi. Kowal umiecha si i odpowiada: A niby skd ma by metal?". Jonathan oglda podstawowe narzdzia wykonane z jakiego stopu o srebrzysto czerwonej barwie / nazwa go stalomiedzi /. Metal by twardy, ale najwyraniej byo go mao, poniewa Sarfaneill zgodzi si na wykonanie dwch cyklin pod warunkiem, e Jonathan zwrci po pracy narzdzia do przetopienia czy przerobienia. W warsztacie Jonathan nie zauway pieca hutniczego, uzna wic, e wyroby wykonywane s przy pomocy kolejnego zastosowania sprego. Na jego widok Sarfaneill pokiwa gow, jakby zgadza si z jakimi niewypowiedzianymi sowami Jonathana, bez sowa sign na pk i poda gociowi dwie metalowe listwy z ostrymi krawdziami. - Wielkie dziki, Sarfaneillu - powiedzia Jonathan, sprawdzajc opuszkiem palca wyostrzenie krawdzi. Pokiwa gowa z aprobat. - Wanie o to mi chodzio. - Powanie chcesz zabra si do tych zoliwych drzwi? - zapyta kowal. - Ano. - Wiesz co? - Sarfaneill podrapa si po brodzie, twarda szczecina zachrzcia pod grubym paznokciem. Kowal strzeli spojrzeniem na boki. - Ja bym na twoim miejscu zostawi je w spokoju Jonathan z zainteresowaniem popatrzy na kowala. By jednym z tych Soyeftie, ktry zawsze yczliwie odnosi si do przybysza. Nie opuci ani jednego wieczoru, podczas ktrego Jonathan, popijajc szprycer z wina ochrzczonego wod, opowiada o Ziemi, nie starajc si ju przekona Soyeftie, e taki wiat istnieje naprawd ju po pierwszych dwch takich spotkaniach, przekona si, e wikszo, zdecydowana wikszo, jest absolutnie przekonana o tym, e suchaj zrcznych konfabulacji i Jonathan postanowi zaniecha walki z t niewiar. Prostsze wydao mu si zainteresowanie ich swoimi opowieciami i dopiero kiedy, w przyszoci, kiedy ziemskie cuda uznaj za przesadzone, wrci do wyjanienia ich genezy. Kowal za, nalea do tych nielicznych, ktrzy nie przerywali Jonathanowi miechem czy klepaniem po plecach ssiadw, zawsze egna si, kiwajc powanie gow i jako jeden z pierwszych opuszcza pokj jakby pieszy si przemyle dopiero co usyszane sowa. Pocztkowo Jonathan nie zwraca na niego uwagi, ale kiedy pierwszy raz, trzy dni temu odwiedzi ten warsztat, zobaczy na stole skrawek surowej tkaniny, na ktrej Sarfaneill do precyzyjnie narysowa, opisany poprzedniego dnia przez Jonatahana, samolot. Jonathan wtedy szybko odskoczy od stou, ale poniewa kowal najwyraniej powanie traktowa jego opowieci postanowi przy najbliszej okazji zacz urabia" rzemielnika, a z czasem doprowadzi do zbudowania czego, co Soyeftie nie mogli by ju uzna za wytwr fantazji przyjezdnego bajarza. - Dlaczego - Sarfaneill wzruszy ramionami, jak kto, kto uwaa odpowied za oczywist, albo nie chce mwi wicej. Jonathan wyj cygaretki i min zapyta o przyzwolenie. Kowal skin gow.

Przydusz go, musi powiedzie o co chodzi", postanowi. Zacign si mocno, prychn dymem w kierunku sufitu. - Boisz si powiedzie wicej? - zaatakowa przebiegle. - Moe macie ciekawe maszyny - powiedzia kowal umiechajc si pobaliwie. - Ale nie uwaaj nas, tylko z tego powodu, za durni. - Przepraszam, ale zaintrygowae mnie - Jonathan poczu, e si czerwieni. - No dobrze. Sdz, e jeli wygrasz z drzwiami, staniesz si jeszcze wiksz zadr w oku niektrych z nas. A jeli ci si nie powiedzie te nie zyskasz zwolennikw. Bd si bali drwin. To dla nikogo nie jest przyjemne. - Myl, e jednak zaryzykuj. - Jak chcesz. - Moe i nie bardzo chc, ale chyba musz. - Kowal popatrzy na niego z zainteresowaniem. - yj wrd was ju - policzy w myli - prawie dwa miesice i mam do poklepywania mnie po ramieniu, e niby, poczekaj, Jonathan, wszystko si jako uoy, wszystko kiedy zrozumiesz, doroniesz. Mylisz, e bardzo bawi mnie snucie opowieci ludziom, ktrych miny mwi: Ale ma facet wyobrani?" Skoro sdzone mi byo trafi tu i by moe mam tu y, to chc znale dla siebie jakie miejsce, robi co poytecznego. Nie wiem co, nie jestem nawet przekonany, e potrafi nauczy kogo czegokolwiek i czy trzeba was tego uczy, ale musz sprbowa. Rozumiesz? Sarfaneill mrukn przez zamknite usta. Wpatrywa si w swoje stopy, tylko raz w trakcie przemowy Jonathana zerkn na niego i od razu wrci do penetracji podogi. Na kilka chwil warsztat opanowaa cisza. Z komrki, do ktrej prowadziy znajdujce si za plecami kowala drzwi, rozleg si cichy brzk, jakby na podog upada i potoczya si maa moneta. - Rozumiem - sapn kowal. - Chyba masz racj, tak. Wida byo, e si waha. Moe chcia jeszcze co doda, poradzi, ale Jonathan uzna, e lepiej bdzie nie naciska duej. Chwyci cykliny w lew do i pooy drug na ramieniu rzemielnika. - Jeszcze raz dzikuj. I do zobaczenia. - Niech ci si powiedzie! - rzuci za nim Sarfaneill. Rozmowa z nim wprawia Jonathana w znakomity humor. Najpierw Cynamon, pomyla, mam teraz rodek nacisku na ni! Teraz Sarfaneill. Im wicej Soyeftie bdzie tak mylao, tym lepiej. Gdyby kto zapyta go, dlaczego tak mu zaley na sprzymierzecach nie potrafiby odpowiedzie. Nie zamierza przejmowa wadzy w Nat Conal Le, nie planowa zmienia ich cywilizacji w techniczn, co i tak byoby trudne wobec braku podstawowych surowcw papieru, metali, gumy, ropy, i jego technicznej ignorancji. Ale jakie niejasne uczucie, moe przeczucie nie potrafi tego zdefiniowa mwio mu, e musi dorobi si grupy przyjaci, z ktrymi Na sowie ktrymi" koczyy si jego plany. Doszed do wniosku, e cokolwiek by to znaczyo i tak bez koalicji nie dokona niczego, wic od jej tworzenia musi zacz. Dlatego regularnie wygasza swoje prelekcje" dla gromadki starszych mieszkacw Oazy Dobrej Magii, cho wola spdzi ten czas w towarzystwie Ziyry. Dlatego czsto zamyla si, siedzia po p godziny, gapic usilnie w cian, a do blu gowy, wymylajc i odrzucajc kolejne plany wymuszania zmian na niewiadomych jego planw Soyeftie. I po kadej takiej prbie dochodzi do identycznej konkluzji: tym razem idea si jeszcze nie urodzia, moe pniej, moe kiedy A czasem do wniosku tego doczepiaa si wredna myl: A moe wcale? Pidziesita doba; poudnie Ju pierwszych kilka posuni cyklin, eksplodowao dzik zamieci z dokuczliwego drobnego pyu. Miaki puder niewakim obokiem, rozpyn si po korytarzu, przesaniajc nawet sczce si ze cian wiato. Zanim Jonathan zorientowa si, mia ju nozdrza podranione drobinami pyu. Odskoczy od drzwi, machn kilka razy rkami przed twarz. Byo za pno pen piersi zaczerpn powietrza i rozpocz seri kichni, po ktrych zmuszony by odczeka, a wiszcy w powietrzu mia opadnie na podog, obok, mczystego, zabarwionego na jasnoty kolor, kurzu z drobin zdartej emalii. Tak wykonywana praca nie rokowaa dobrych wynikw, ostronie odoy cyklin na podog i odsun si od drzwi. Przerzuci w mylach kilka wariantw postpowania, zanim doszed do jak osdzi waciwego. Podszed do drzwi i mocowa si chwil z nimi, a udao mu si zdj je z zawiasw i odstawi pod cian. Ciekaw jestem, pomyla, czy w tej pozycji rwnie s w stanie postpowa zoliwie? Bd chciay zrzuci mnie ze schodw czy nie? Czy moe swoim krzykiem cign na mnie uwag caej oazy? Jak do tej pory drzwi zachowyway si wspaniale. Jonathan rozemia si: - Gdyby tak ktry z moich przyjaci mg sobie posucha mnie rozwaajcego czy udao mi si wkupi w aski jakich drzwi? A czy ja bym na jego miejscu powstrzyma si od zoliwego komentarza?

Pokiwa gow, chwyci ze stkniciem drzwi i skierowa si na patio dworu, gdzie starannie opar drzwi o cian, a sam uda si do kuchni, skd przywlk niski st. Samokrytycznie i podejrzliwie przyjrza si swojemu warsztatowi, ale drzwi leay na stole jak wmurowane, cyklinowanie ich stao si niemal przyjemnoci. Na dodatek powietrze na patio nie stao nieruchomo, lecz wolno, ale stale wirowao wymieniajc si na wiee, drobiny kurzu nie byy tak dokuczliwe jak na korytarzu, a sama emalia, zgrzytajc pod cyklin, usuwaa si atwo kilka ruchw, kilka pocigni, powodowao, e suchy py obfit strug wali spod doni Jonathana na kamienny dziedziniec. Wygodny i zbudowany przez znakomitych mistrzw sprego budynek, sam dba o to, by cyrkulacja powietrza pomagaa czowiekowi w pracy. Gdy Jonathan odruchowo zerkn na zegarek i niemal rwnie odruchowo przeliczy czas na soyeftiaski / mino okoo p godziny /, pasmo szerokoci jednej trzeciej drzwi byo odczyszczone. Drewno pod spodem miao jasny, z leciutkim popielatym odcieniem kolor, niemal pozbawione sojw, i dopiero po duszym przygldaniu si, mona byo znale miejsca czenia poszczeglnych desek pyt ze sob. Jonathan odsun si od drzwi, przykucn pod cian budynku i wyj z kieszeni cygaretki. Podczas pobytu w oazie jego do rzadki na Ziemi zwyczaj rozmawiania ze sob umocni si, stajc niemal odruchow obron przed dokuczliw i czst tutaj samotnoci. Pstrykn zapalniczk, kolejny raz odnotowujc zdziwienie z powodu jej dziaania, przypali cygaretk. Wypuci pierwszy kb dymu. - Po pierwsze, byy tu kiedy nieze lasy z piknymi drzewami - mrukn do siebie. - Albo przynajmniej istniaa moliwo handlu, bo skd by si wziy te drewniane drzwi i emalia na nich. Na pewno - Zacign si gboko. - Musz znale czas i zabra si do Bazy Kamiennej na serio, niech mi zacznie dawa jakie uczciwe teksty do czytania, a nie: stale wprawki Tak, czas Chyba jedyna tutaj rzecz, ktra nie ma swojego dobrego sprego. I to te moe mi wyjawi Baza Dziwna nazwa, niezborna, chciaoby si powiedzie, jak wiele rzeczy tutaj. Jakbym pta si po cudzym nie do koca wynionym nie. Zacign si apczywie po raz ostatni, rozdepta niedopaek i wrci do pracy. Koczc czyszczenie jednej poowy drzwi, obsypany by kremow mk od czubka gowy do podeszew butw. Z ubrania py obsypa si, gdy tylko zrobi dwa kroki odsuwajc si od pyty drzwi, pozosta jednak na twarzy i doniach. Jutro, pomyla, dokocz. Teraz naley mi si dua szklanka Tfu, jaka szklanka? Kubek! Kubek herbaty. Albo nie, do cholery, wytrzymam. Pidziesita pierwsza doba, przedpoudnie - Pamitam, jak mwia co kiedy o ciganiu si po rezydencji? - Ja? - Ziyra zmarszczya brew i zastanawiaa si chwil. Rka z dzbankiem, z ktrego zamierzaa nala Jonathanowi zioowego naparu zawisa w powietrzu, tu nad kubkiem. - A! Rzeczywicie A co masz ochot? - Owszem - przyzna wyzywajcym tonem. - Moemy nawet teraz. - Moemy! - Dziewczyna postawia dzban, zapominajc o pragnieniu mczyzny, klasna w donie. Zawoamy kogo, eby by jaki wiadek? - Nie czekajc na odpowied krzykna w powietrze: Manika? Moesz przyj do nas? - Jonathan skrzywi si i sykn cicho, krcc jednoczenie z niezadowoleniem gow. Sign do dzbanka i obsuy si sam. Ziyra rozemiaa si beztrosko. - Najwyszy czas, eby przesta jej unika, nikt nie rozumie o co ci chodzi powiedziaa z wyrzutem. - Nikt - Jonathan postara si, eby jego gos zawiera tyle sarkazmu, ile tylko dao si we zmieci. - Ty te? - Szczerze? Ja te, to znaczy staram si, powiedziae mi, ale to nie jest wane, zrozum. - Podesza do Jonathana i przytuliwszy si, potara policzkiem o jego podbrdek. - W kocu akurat w tym, nasze wiaty, a tak bardzo si nie rni, co? Jonathan chwil zastanawia si gaszczc dziewczyn po plecach. - Moe mi si wydawao, ale chyba jako specjalnie zaakcentowaa to niby pytanie - Odsun j od siebie eby mc lekko pocaowa w czubek nosa. - Moe si i nie rni - Chcia rozwin to zdanie, ale ponad plecami Ziyry zobaczy wchodzc do pokoju Manik. Poczu ciepy rumieniec na policzkach, ale nie widzc w spojrzeniu kobiety ladu wyrzutu czy cierpienia, odetchn szybko i skin gow. - Witaj Ziyra szybko wysuna gow poza rami Jonathana. - Wiesz, e on rzuci mi wyzwanie? - zapytaa ze miechem. - Zaczyna wreszcie czu si tu dobrze, prawda? Rumieniec, ktry ju zdy znikn z policzkw Jonathana wrci na jeszcze wyraniejszy. Pytanie Ziyry wydao mu si nieco nietaktowne jakby chciaa zaakcentowa, e dopiero przy niej sta si normalnym mieszkacem oazy. Manika jednak tak to wygldao nie dopatrzya si w pytaniu Ziyry

niczego niewaciwego, swobodnie umiechna si do Jonathana, wskazaa go palcem. - Rzuci wyzwanie caej oazie - powiedziaa. - Po raz pierwszy widz jak zawodnicy zaczynaj si zastanawia, czy aby nie zaj si swoimi wierzchowcami przed wycigiem. - Zastanawiaj si czy zajmuj? - zainteresowa si Jonathan. - Tylko zastanawiaj, to w kocu nie wymaga wiele wysiku - zakpia ze wspplemiecw. - Wycig za dwa dni, wic pewnie nie zd ju nic wicej zrobi. Chyba e w przyszym roku. - Oczywicie pod warunkiem, e wygram - Oczywicie - chrem powiedziay kobiety i rozemiay si. - Bo kto stosuje metody pokonanego? - uzupenia Manika. - Wanie: pokonanego? - Jonathan wskaza doni drzwi. - -cigamy si czy nie? Ziyra obrzucia go kpicym spojrzeniem, mrugna do Maniki i szybko zrzucia kamizel. Jej spojrzenie obarczone byo kpin, spor doz pobaliwoci, wyzwania, a dopeniaa go pewno siebie. Obie patrzyy na mczyzn zrzucajcego buty i zakadajcego swoje ziemskie kamasze. Jonathan przytupn kilka razy, odchrzkn i skin gow: - Jestem gotw - odchrzkn. - Trasa? - Proponuj - usyszeli gos od drzwi - eby Ziyra pobiega pnocnym korytarzem, klatk schodow do pierwszego poziomu i wrcia poudniowym korytarzem po schodach - wszyscy odwrcili si i suchali, zaskoczeni bezszelestnym pojawieniem si Krycza. Opar si o framug drzwi. - A ty biegnij dowoln tras, byle by zbieg po najbliszych schodach, a wrci innymi, to chyba wystarczy? - Mnie tak - powiedziaa czupurnie Ziyra. - No to biegnijmy - zgodzi si Jonathan i pierwszy ruszy do drzwi. Na korytarzu, bdc pewnym, e nikt nie widzi jego twarzy zakl bezgonie. Rzucajc wyzwanie Ziyrze i jak to okrela soyeftiaskiemu bezwadowi, nie spodziewa si, e wycig, czyszczenie drzwi i ich funkcjonowanie stan si tak prestiow spraw. Zainteresowanie Krycza i Maniki wskazywao, e s raczej pewni nieefektywnoci wykonanych przez Jonathana zabiegw, a to ju co znaczyo. Odetchn gono dwa razy, odwrci si, obj Ziyr i zapyta: - Obiecujesz, e jak przegrasz nie bdziesz si zoci? - Ja przegram?! Jonathana zdziwio wyranie zarysowane w gosie dziewczyny napicie. Nie mg uwierzy, e bahy jakby na to nie patrze zakad tak j podnieci. Chcia powiedzie co, co rozadowaoby napicie, ale ktem oka zauway jaki ruch na klatce schodowej, po ktrej za chwil mia run w d. Odwrci gow i zobaczy wchodzcego po schodach Chsalka. Teatralnie westchn do nieba; widzc jego zdziwione spojrzenie, chopak wysun obie donie do przodu, jakby nis przed sob jak niewidzialn tac i krzykn: - Ledwo zdyem! Jonathan przesadnie zdumiony rozejrza si dokoa. - Czy kto moe mi wytumaczy co si tu dzieje? To miay by rodzinne wycigi, a stay si nie wiadomo czym. Moe jeszcze obstawimy zawodnikw? - Obstawimy? - wydysza Chsalk wskakujc na ostatni schodek, Jonathan machn rk. - Mam nadziej, e za zakrtem nie wbij si w tum widzw - powiedzia z przeksem, dajc Kryczowi znak, e jest gotw do startu. Pochyli si do przodu. - Za zakrtem jest pusto, rzecz jasna - powiedzia Chsalk i w tej samej chwili Krycz krzykn: Ju!". Jonathan nie zdy ju nawet rozzoci si, run w d przeskakujc po dwa trzy stopnie. Raz dwa raz dwa A eby ich, pomyla, zawody sobie urzdzili Skrci za rg i rozpdzi si na prostej, zbliajc do gwnej przyczyny dzisiejszych wycigw. Drzwi, nieco ciemniejsz ni ciany plam, zamykay perspektyw korytarza. Wczoraj kilkadziesit razy otworzyy si przed Jonathanem nie spniajc ani o uamek sekundy. Dla niego sprawa bya jasna nie podobaa im si emalia, wic demonstroway swoj niech tak jak mogy uchylajc si od wykonywania swoich obowizkw. Po oczyszczeniu powinny, i chyba tak byo, dziaa sprawnie. W kadym razie wczoraj ani razu nie zawiody. Dzisiaj zostao mu do nich pi czy sze jardw, a drzwi wci pozostaway zamknite, odruchowo zwolni nieco, potem, wcieky na swoje niezdecydowanie, przypieszy. Kiedy ju by pewien, e nie zdy nawet wyhamowa i nieodwoalnie rozbije sobie nos, pyta byskawicznie odskoczya. Jonathan krzykn triumfalnie i w tej samej chwili uderzy o co, co wyonio si z zaomu korytarza za drzwiami. Zaskoczenie byo tak due, e wystraszony jkn i dopiero po kilku sekundach chaosu w mzgu zrozumia, e zderzy si z kowalem. Szarpn si usiujc szybko wyzwoli z jego obj, ale Sarfaneill trzyma mocno. - Nie piesz si tak - powiedzia konspiracyjnym szeptem. - Za szybko to wszystko idzie - Pu mnie! Udowodni - Wanie o tym mwi - Kowal trzyma go mocno i cho nie mia klasycznej powieciowej postury,

Jonathan zrozumia, e wyrywajc si nie osignie niczego. - Za duo zmian, za szybko. Rozumiesz? - Potrzsn nim lekko. - Za duo Za szybko - powtrzy bezmylnie Jonathan wiadomy, e zwycistwo wymyka albo ju nawet wymkno mu si z rk. - Do diaba! Akurat teraz musiae mi to powiedzie?! - To najlepszy moment - mrukn kowal. Wypuci Jonathana z obj i odsun si z drogi. Po jego twarzy przemkn i natychmiast zgas efemeryczny umiech, co bardziej ni jego postpowanie, zdziwio Jonathana. Wzruszy ramionami i ruszy wolnym krokiem ku schodom, potem, wci zastanawiajc si nad dziwnym postpowaniem Sarfaneilla, zacz biec. By pewien, e cokolwiek mia na myli kowal, nie chcia, eby inni wiedzieli o jego zachowaniu: zasadzi si na Jonathana tam, gdzie nie byo innych Soyeftie, a jego sowa musiay jednak mie jakie gbsze podoe. I miay. Dotaro to do Jonathana, gdy pdem pokonywa ostatnie stopnie widzc ju Ziyr podskakujc z radoci na ostatnim marszu schodw. Gorycz poraki byskawicznie wyparowaa, zastpiona przez wdziczno i zrozumienie. Szczeglnie gdy Krycz, wycignwszy Jonathana z obj zaczerwienionej rozradowanej zwycistwem Ziyry i poklepawszy go pocieszajcym gestem po ramieniu zapyta szeptem: - Spotkae Sarfaneilla? Zapytany skin gow, usiujc z oczu Soyeftie wyczyta waciw tre pytania. Ale Krycz szepn tylko: - To dobrze Zaraz potem do Jonathana przedar si Chsalk, szydzc dobrotliwie z jego wysiku i zmarnowanego czasu, potem Manika zupenie naturalnie ualia si nad nim, pocaowaa w policzek, gaszczc po gowie. Jonathan przez cay ten czas mrucza co o niewdzicznoci martwych przedmiotw, chichoczc w duchu, macha z rezygnacj rkami, ale w gruncie rzeczy by zadowolony. Kowal jednoznacznie poinformowa go, e jest przyczyn zmian w yciu Soyeftie, i e tempo zmian chocia tego akurat Jonathan nie zauway jest zbyt szybkie. To wanie stao si przyczyn cichej radoci Jonathana znaczyo, e w ogle jakie jest. Sprego! Najbardziej zadziwiajca rzecz w Ultene. Jaka metafizyczna moc dana Soyeftie, przez nie wiadomo kogo i kiedy. Wyglda to bardzo prosto sprzt wykonany przez dobrego fachowca suy jemu i innym, maksymalnie efektywnie. Jeli jest to ubranie, to niemal si nie brudzi i trudno jest je zniszczy; kiedy trzeba jest przewiewne, a kiedy indziej, nieprzemakalne. Daje si zdj nieomal bez udziau rk i prawie samo wskakuje na grzbiet. N nigdy si nie tpi, ko, w zalenoci od temperatury i gustw picego, jest ciepe albo chodne, ciany przepuszczaj czy przewodz tyle wiata ile czowiek sobie yczy. Naczynia utrzymuj odpowiedni temperatur skuteczniej ni ziemskie termosy To s niewtpliwie spektakularne przejawy dziaania sprego, ale s niczym wobec drzwi, okien i schodw. Kady Soyeftie, bez najmniejszego trudu i w kadej chwili, jest w stanie uruchomi sprego sterujce otwieraniem" i zamykaniem" otworw drzwiowych i okiennych. A wyglda to tak, e nagle cz ciany, solidnej kamiennej ciany znika! Bezszelestnie odsania si wolna przestrze, przez ktr mona do woli patrze i przechodzi. Wobec powyszego, drobiazgiem wydaje si fakt, e przez otwory okienne nie przenika py i krople deszczu. Co prawda nie przeyem tu jeszcze deszczu, ale nie mam podstaw, by nie wierzy Kryczowi. Inn, dla mnie niewytumaczaln, inaczej jak przez cud" lub magi" rzecz, jest woda, ktra moe trysn z dowolnego miejsca na cianie i tak samo osobliwie wsikn w podog, nie pozostawiajc najmniejszego ladu. W tym rwnie jestem poszkodowany nie udaje mi si sterowa oknami, nie uywam drzwi, bo nie zawsze to wychodzi, i mog korzysta z wody tylko w azience. Nie rozumiem i Soyeftie rwnie nie potrafi sobie wytumaczy faktu tej dyskryminacji. Inna sprawa, e zupenie ich to nie mczy, mnie waciwie rwnie. Prywatnie, bdc dyletantem w sprawach fizyki, uwaam, e Soyeftie mwic o sprego maj na myli co, co fachowcy nazwaliby ingerencj w budow atomow wiata. Tylko zmieniana na zawoanie struktura atomowa czy molekularna muru, moe, jako tako, racjonalnie tumaczy fenomen znikania cian czy przenikania przez nie wody. Ju nie wspominam o wentylacji pomieszcze, czy uywaniu solidnych kamiennych estakad, jako gumowych transporterw. Bajka! I jeszcze jedno! Cae Nat Conal Le, caa Oaza Dobrej Magii jest zbudowana z magicznego kamienia", ktrego o to pytaem kilka razy nikt nigdzie nie widzia poza oaz. To znaczy nie ma nigdzie kamienioomw i nigdy, ja ani Soyeftie, nie widzielimy tego materiau w postaci wolnego kawaka. Jakby cae miasto byo odlane w caoci z tajemniczego zastygajcego jak gips materiau. Wiatrochrapy! Inne zastanawiajce zastosowanie sprego. Dwie wiee z ciekawymi kwiatowymi"

apaczami wiatru (chyba do wykorzystania nawet na Ziemi), zdobi Oaz Dobrej Magii. Tocz ciep wod z podziemnych rde. Ju nawet nie wnikajc w ten geologiczny cud ciepa woda na pustyni! wydaje mi si, e pierwotnie musiay by wykorzystywane, co najmniej, do innych celw a si prosi o energi elektryczn. Ale nie ma! Nikt o niej nie sysza. Tyle, e Soyeftie sami przyznaj zatracili mnstwo umiejtnoci. W kadym razie takie maj przewiadczenie. Nie potrafi wznosi budynkw z tego cudownego materiau (nie potrzebuj tego robi, w oazie mnstwo domostw stoi puste), nie maj pojcia o budowie wiatrochrapw, caa sztuka zdobnicza ogranicza si u nich do geometrycznego rysunku na tkaninach i naczyniach. Historia ludzkoci niezbicie jednak dowodzi, e nie istniay i nie istniej ludy, nie zajmujce si zdobieniem, zwaszcza, e adne kulturowe czy religijne tabu ich, Soyeftie, nie ograniczaj. Uwaam wic, e kiedy na pewno zajmowali si rwnie sztuk. A jeli bya to sztuka wspomagana przez sprego? Dlaczego nie? Przecie to musiao by co fantastycznego! Wystarczy, e przypomn sobie sal Bazy Kamiennej! Nie mam wtpliwoci, e wszyscy, cznie ze mn, stracili w tej dziedzinie bardzo duo. Nawet dzieci straciy zabawki! To jest kolejna luka, ktrej nie potrafi sobie wytumaczy, a beztroscy Soyeftie wzruszaj ramionami. Chwilami s irytujcy. Wanie to sobie uwiadomiem. Nieszkodliwi abnegaci. Jeszcze mi co przyszo do gowy: sprego, czy ono nie zabiera Soyeftie czstki czego? Ju samo jego istnienie napenia mnie wietrzcego podstp i merkantylizm w kadym szlachetnym gecie starego cynika, nieufnoci. Nie moe istnie taki sobie szlachetny cud oto macie usune przedmioty, niech wam si dobrze wiedzie. Nie co za co! I teraz: z jednej strony sprego, z drugiej ewidentna powolna degrengolada Soyeftie i ich wiata. Czy to nie jest sprawa do namysu? Czy przypadkiem, nie bdc tego niewiadomi, nie pac oni za to cholerne sprego? Czym? Efektywn prokreacj, energi yciow, ambicjami, niespokojnym duchem? Zastanw si nad tym, Greg. Pomyl Aha! Post scriptum. Dwukrotnie byem wiadkiem takiego dziaania sprego, ktre mnie zaskoczyo, mimo ju pewnego przygotowania. Pierwsze to deszcz. Pikna ciepa ulewa, pierwsza moja ulewa w Ultene. Staem w oknie, czuem na twarzy chodny, po raz pierwszy chodny, powiew wiatru na twarzy I co dziwnego, co mnie przez cay ten czas mczyo wietrzyk by suchy! Ani kropla deszczu, ani ladu mokrej mgieki! Niewidzialna bariera zabezpieczajca moj dostojn twarz przed wilgoci. Kretystwo! Musiaem wybiec na patio, eby mc zmokn cho troch. Potem, rzecz jasna, okazao si, e kto chcia mg do woli zachlapa sobie oblicze i nawet cae mieszkanie, ale konieczne byo wspdziaanie sprego. Pod tym wzgldem nasze szyby s lepsze - ani ladu dyskryminacji. I drugi spektakularny popis sprego, rwnie zwizany ze zjawiskiem atmosferycznym. Pi dni temu nawiedzia nas w nocy burza pyowa. Oczywicie ani ladu pyu w mieszkaniach. Fajnie! Rano wyjrzaem przez okno cz dachw pokryta pyem. Na jasnych dachach Oazy ciemniejsze, rozrzucone nieregularnie plamy z drobnego piasku. Wikszo dachw uprztnita, zadziaao usune sprego. Natomiast tam, gdzie sprego nie dziaa, a okazao si, e jest do spory fragment osady, dachy pozostay zakurzone. Znakomita mapa Oazy Dobrej Magii. Najgciej, ciemne plamy wystpuj w poudniowo wschodniej czci miasta, i niewielkie pojedyncze, chaotycznie rzucone tu i wdzie. No i jedna smuga, cignca si jak ma gigantycznego malarza przez cay dom i fragmenty trzech innych. Zapytaem Ziyr o te budynki wszystkie stoj puste, jak rwnie te najbliej nich pooone. Podobno tak przyznaa Soyeftie asekuruj si przesadnie, ale dopki w Oazie miejsca jest a nadto duo, nikt sobie tym gowy nie zawraca. Jeszcze jeden przyczynek do kujcej w oczy beztroski miejscowych magw. Pidziesita sma doba; ranek Dziewitego dnia zabiegw, Cynamon po raz pierwszy, zareagowaa ywiej od innych frachtwow na przybycie Jonathana. Gdy tylko, z nieodcznym w wycieczkach poza mury oazy Farmi, zbliy si do stada, odsuna pysk od suchej gazi, ktr chyba usiowaa przed prb konsumpcji rozmoczy lin i zrobia dwa kroki w jego kierunku. Zaraz potem zatrzymaa si, jakby zdziwiona wasnym postpowaniem i chyba zastanawiaa co robi dalej. Ju jej pierwsza reakcja ucieszya Jonathana, natomiast chwila zadumy frachtwou rozbawia. Rozemia si gono, co z kolei zdziwio Farmiego, ktry zwyczajowo zabiera si do polowania w centralnej czci zagajnika. Chwil oba zwierzaki stay przygldajc si miejcemu czowiekowi, potem Farmi ruszy zaspokoi gd, a Cynamon dostojnie podesza do Jonathana i wysuna pysk w kierunku jego doni. Poza pierwszym razem, kiedy czowiek odkry, e miejscowy calvados smakuje im obojgu, Jonathan tylko raz poczstowa j kilkoma kroplami alkoholu. Usiowa odkry rwnie inne przysmaki frachtwow, ale flora wiata, w ktrym przyszo mu y nie rokowaa wikszych nadziei na zaspokojenie smakowych wymaga frachtwou. Na pewno spodobayby si jej owoce, z ktrych kto kiedy pdzi alkohol zupenie z opisu nie podobne do jabek i dlatego Jonathan jedynie z przyzwyczajenia uywa okrelenia calvados ale, po pierwsze,

nie bya to pora zbioru owocw, a po drugie, rosy one tylko w osadzie nazywanej Druga, do ktrej Jonathan po wypadku z czogiem nie dotar. Podkarmia wic, nie wiedzc czy nie popenia jakiego przestpstwa, Cynamon, niewielkimi porcjami soyeftiaskiego chleba, zbrylonymi otrbami, na deser czstujc kilkoma ykami miejscowej herbaty. Cynamon wyjadaa wszystko chtnie, przyroda wyposaya frachtwoy w odki zdolne do strawienia chyba nawet metalu, ale za kadym razem Jonathanowi wydawao si, e Cynamon zjada to tylko, eby zrobi przyjemno jemu, sama za traktowaa wszystko, poza samogonem, jak zamienniki i czekaa na chwil prawdziwej rozkoszy. - Chod chod!.. - Jonathan przycign do siebie pysk zwierzcia, wsun si pod zarysowan na wielbdzi sposb szyj i podparszy j swoim barkiem, zabra si do czyszczenia karku i grzbietu. Po tych kilku dniach zajmowania si wierzchowcem sta si prawdziwym ekspertem w dziedzinie oporzdzania, czyszczenia i jego kosmetyki. Sprawiao mu to coraz wicej przyjemnoci, zabierao coraz mniej czasu, zwaszcza, e codziennie czyszczony frachtw nie potrzebowa tylu czasochonnych zabiegw co zapuszczone, yjce na p dziko zwierz. Zaczyna rozumie mionikw koni z ich niepojt dotychczas cierpliwoci i ochot do pracy przy wierzchowcach. - Kopyta te? - Jonathan szybko oczyci kopyta, oklepa boki Cynamon, bo wydawao mu si, e to rwnie lubi i okiezna j. Nie udao mu si, przynajmniej dotychczas, wynale sposobu innego ni soyeftiaski, na siodanie frachtwou, nie osign rwnie sukcesu usiujc perswazj i ruchami wodzy, zmusi go przynajmniej do kusa. Wskoczy na siodo i skierowa wierzchowca wzdu zagajnika. Wczeniej odkry miejsce idealne do wicze z Cynamon: gwarantowao, e ciekawscy gdyby si tacy znaleli Soyeftie, nie mogliby obserwowa jego wyczynw na otoczonym z trzech stron placyku, gdzie Cynamon nie moga rozpdzi si przesadnie, a w miar mikkie podoe raczej wykluczao kontuzj w razie upadku. Na razie jednak, o szybszej jedzie nie byo mowy. Polank kryy kopyta Cynamon, wykonujcej tylko niezliczone zwroty, w cierpliwym mulim marszu, jaki stosowaa rwnie i dzisiaj, zdajc w kierunku zaimprowizowanej ujedalni. Stp jej mia swoje zalety Jonathan spokojnie i w miar wygodnie wypali ca cygaretk i wiedzia, e mgby wypali jeszcze dziesi, zanim jego czapak zaczby przejawia oznaki zmczenia czy zniecierpliwienia. - Ale nam nie o to chodzi, prawda? Gangreno jedna - Strzeli niedopakiem w bok. Skrci w luk midzy krzewo drzewami, poprawi si w siodle i ulegajc niespodziewanemu impulsowi wrzasn na cae gardo, jednoczenie podskakujc w siodle i szarpic wodze w d. - Naprzd!!! Zabij, jeli dzisiaj nie ruszysz si ostro do przodu! Le e e! Cynamon!!! Frachtw drgn przy pierwszym okrzyku, gono wypuci powietrze z puc i zanim Jonathan zakoczy wywrzaskiwanie polecenia, nagle szarpn si do przodu. Garb przesun si w ty, ale Jonathan podwiadomie by przygotowany na ywsz reakcj Cynamon. -cisn boki wierzchowca kolanami i ydkami, a po kilku krokach, czujc si cakiem pewnie, zdoa nawet poklepa kusujcego ciko frachtwoa po tylnej czci garbu. - Jeste cudowna, Cynamon! - zawoa kusujc po obwodzie swojego maneu. - Jeste zwyciczyni, tylko przypadkiem nie kocz tego wspaniaego kusa zanim ci nie pozwol!.. Objecha dwukrotnie obwd polany i cign wodze. Cynamon jak dobrze ujedony ko gadko przesza do stpa, przyprawiajc Jonathana o atak histerycznej wrcz radoci. Z tego co wiedzia o frachtwoach, a by to chyba caoksztat wiedzy, kusuj one bardzo niechtnie i krtko, tak wic, gdyby jemu udao si zmusi Cynamon do wytrwaego kusa na caej trasie, miaby zwycistwo niemal w kieszeni. Chichoczc radonie i poklepujc frachtwoa po bokach objecha stpem polan, wykona kilka wolt. - Nie wiem - powiedzia gono - da ci teraz kropelk czego na wzmocnienie pozytywnych bodcw czy bdziesz wolaa po robocie? Ba si ryzykowa, zatrzyma frachtwou, zeskoczy z sioda, szybko wyj manierk, strzsn na do kilka kropli i podsun pod nos Cynamon. Sam rwnie ykn, zamkn naczynie i schowa. - Lepiej, co? Pognamy teraz z wiatrem w zawody, jak powiada poeta. Uwaaj, maleka: zrobimy teraz pi rund wok tego placu, dobrze? Najpierw jedn stpa, potem cztery kusikiem. Okay? Cynamon oderwaa pysk od wylizanej do czysta doni Jonathana. Jej nozdrza, zazwyczaj spaszczone i niemal niewidoczne w paskim pysku, rozszerzyy si jakby wietrzya kolejne porcje alkoholu. Natychmiast po wylizaniu doni zamkna pysk, upodabniajc si w tym do pozostaych frachtwow, ktre podobnie jak Soyeftie odsaniay zby i dzisa tylko podczas jedzenia. Oczy frachtwou, ciemne, niemal czarne z nieznacznie tylko zaznaczonym janiejszym owalem renicami, wyglday jak dwie powki, wykonanej z czarnego szka, kulki, przyklejonej do lekkich wklsoci w dwch trzecich dugoci ba. Takimi oczami nie da si wyrazi adnych uczu, i frachtwoy nie wyraay niczego spojrzeniem. Cynamon wietrzya chwil, a potem spokojnie odwrcia si w kierunku drzew i mizernych kp porostw pod nimi, najwyraniej zamierzajc skoro nie czstowano jej wicej

alkoholem ani nie dosiadano uda si na ma przeksk. Jonathan przerzuci ponad bem wodze i wskoczy w siodo. Zrobi rund po obrzeu polany, a potem wrzasn na Cynamon i szarpn wodzami. I wylecia z sioda. Spojrza z ziemi na spokojnie patrzc w dal Cynamon. - Nie tak gwatownie, co? - poprosi. - Miej na wzgldzie, e jestem jedn pit normalnego jedca Wskoczy w siodo i od razu rzuci frachtwoa w kus. Tym razem wszystko odbyo si bez kopotw. Zrobi cztery rundy, poow stpa, dwie kusem. Cynamon zachowywaa si znakomicie. Po kolejnych piciu rundach Jonathan uzna, e do ujedania na dzisiaj, poczstowa wierzchowca i jedca maymi porcjami samogonu i wrci wolnym krokiem na pastwisko frachtwow, gdzie rozkiezna Cynamon, przeczyci kopyta i puci wolno. Pod bram oazy dogoni go Farmi i razem wrcili do mieszkania. Szedziesita czwarta doba; wieczr Soce zanurzao si w horyzoncie ostatnimi mocnymi promieniami, haftujc na ziemi dugie plastry cieni. W niemal nieruchomym wieczornym powietrzu, bez pyu i drgajcych z powodu upau obrazw, zasypiajce frachtwoy rysoway si wyranie jak gdyby patrzyo si na nie przez wyostrzajc lunet. Tak samo wyrazicie, jak na japoskich sztychach wykrelone byy zagajniki drzew z grubszymi i cieszymi kreskami gazi i kontury dachw oazy. Wiatrochrapy, apic najmniejszy podmuch wiatru wiroway wolno. Pojedyncze krzyki, zaywajcych wieczornej kpieli Soyeftie, byy jedynymi odgosami dobiegajcymi z dou do wiey, na ktrej otuleni przecieradami, wysychajcy po kpieli, smakowali pejza Jonathan z Ziyr. Poniej wszystko nurzao si w gbokim soczystym mroku. Ziyra czesaa sztywne po suszeniu wosy, Jonathan siedzia oparty o cian wiey palc cygaretk; puszcza kka z dymu, odruchowo, mimo, e nie byo w pobliu dzieciarni, wrd ktrej ta umiejtno od tygodnia robia furor. - Jak to si nazywa? - zapyta leniwie. Ziyra potrzsna gow, niweczc cay wczeniejszy wysiek wosy nastroszyy si, tworzc niemal regularn kul wok jej gowy i czynic j podobn do idolki rockowej estrady. Odwrcia si i popatrzya na Jonathana. - Co? Jonathan bez sowa wskaza ognikiem cygaretki wietlist kresk na poudniowo zachodniej wiartce nieba. - Tra. - Tra - powtrzy. - I nie wiecie co to znaczy - Nie - zgodzia si Ziyra. Wrcia do szczotkowania wosw. Stao si to jej namitnoci od chwili, kiedy dowiedziaa si, e mnstwo kobiet na Ziemi ma dusze wosy, a niektre s nawet w stanie zawiza z nich wze. Kobiety Soyeftie nosiy wosy nie dusze ni pi sze cali i ju w tej chwili Ziyra, majc je dusze o cal czy ptora, wyrniaa si nieznan w oazie fryzur. - Nikogo to nie interesowao, dopki ty nie zacze o to pyta. Nawet chyba nie wiesz - przerwaa na chwil szczotkowanie wosw i popatrzya przez rami na Jonathana - Waciwie ja sama nie wiedziaam, e jest tyle pyta do zadania. - Tyle? - Jonathan prychn przez nos z gorycz. - Te, ktre zadaem, to tylko cz. Gdybym wiedzia, e istniej odpowiedzi zasypywabym was kolejnymi. Tysicami A tak? Po prostu, kiedy ju nie wytrzymuj pytam. - A o co by jeszcze pyta? Odoya szczotk, zrzucia swoje przecierado i unoszc donie, zniweczya dwoma ruchami kolejny raz, cay swj poprzedni wysiek. Na tle bezchmurnego nieba, staa si czarn sylwetk szczupej kobiety, moe konturem wycitym z papieru lub stylizowanym na posta ludzk z wysokim dzbanem. Staa tak, chwil patrzc na Grega, a potem zrobia krok i usiada obok niego, od razu przesuwajc si tak, eby uoy si na pododze z gow na jego udzie, jedn rk wycignit wzdu jego nogi i drug, doni, pasko uoon na piersi mczyzny. - Och, tu co krok spotykaj mnie zagadki. Poczwszy od waszego niekonsekwentnego jzyka jedne nazwy zrozumiae, drugie nie, jzyk pisany rny od mwionego, brak pewnych caych czci jzyka, na przykad wszystkiego co dotyczy geografii. Skd si wzia wasza cakowita ignorancja dotyczca nieba nic nie wiecie o tym, co macie nad gow. Gdzie i jak nauczylicie si posugiwa sprego, najzwyczajniejsz, tyle e dziwnie powszedni magi, ktr na dodatek posugujecie si do niezdarnie? Dlaczego wasz wiat zwierzcy i rolinny jest tak ograniczony? Ju nie mwi o szerszych problemach dlaczego i czy naprawd jestecie odcici od reszty wiata i najwaniejsze dla mnie dlaczego i jak ja si tu znalazem. Czy to - zacign si i po chwili wypuci dug strug dymu w powietrze - tak mao? - Duo - zgodzia si Ziyra. - Moim zdaniem, a za duo. Jaki sens ma zadawanie pyta, na ktre nie

wymylono odpowiedzi? - Taki, e to zmusza do ich szukania - Ale po co? - No wanie Wiesz, wyniosem si z miasta na wie, kiedy zrozumiaem, e trac mnstwo czasu na zorganizowanie sobie w nim ycia. Wyniosem si na wie, co znacznie wyduyo mj dzie i dao mi moliwo robienia tego, co chc i jak chc. I teraz zbliam si do sedna chwilami wydaje mi si, e wy rwnie wynielicie si gdzie, gdzie nie trzeba tyle si mczy, a mona y. e uprocilicie sobie ycie. - Nie rozumiem: ty sobie uprocie i chwalisz swoje postpowanie, a nasze ganisz? - No wanie - Dugie westchnienie na chwil przygio wosy Ziyry. - Moe tak to wyglda, ale rnica jest, bo wy postpujecie jak dziecko, ktre zamyka oczy i ma pewno, e to co straszne znikno. Ziyra przekrcia gow chcc spojrze Jonathanowi w oczy, potem poprawia swoj pozycj. Jej lewa rka chwycia mczyzn za kostk, a wskazujcy palec delikatnie zacz gaska brzeg stopy. Jonathan szarpn kilka razy przepon, gowa Ziyry podskoczya na jego brzuchu, ale nie przestaa askota jego stopy. Zanim zdy zaprotestowa, przesuna gow tak, e jej sztywne wosy spltay si z jego, w trjkcie ud. Niemal odruchowo pooy rk na jej piersi, chwytajc midzy palce twardniejc sutk. - Gupiutkie dzieci - powiedziaa Ziyra, ale ton jej gosu, niski, peen napicia, drcy wiadczy, e myli o czym zupenie innym. Jonathan zdoby si na saby protest: - To nie o to chodzi Ale i jemu wywietrzay ju z gowy problemy Soyeftie i wasne. Przesun si wzdu ciany, ukadajc na boku i uwaajc eby gowa Ziyry nie zsuna si z jego uda. Po chwili mg ju sign ustami jej brzucha, delikatnie wcaowa si w ppek, palcami lewej doni przejecha po brzegu jej ucha. Praw rk rozchyli jej uda. Przesun nieco gow i nagle znieruchomia. - Nie macie religii!.. - szepn. Ziyra nie zareagowaa, uoya drug do na piersi Jonathana i potara jego sutk. Jonathan drgn. - Chocia wasze zdolnoci stawiaj was w oczach Ziemian niemal na pozycji bogw A kada rzecz oddaje wam cze Noc jednym dugim mikkim susem dopada ich, gdy soce cakowicie skryo si za horyzontem, pograjc w ciemnociach oaz i dwa wyprone, wpijajce si w siebie, jakby usiujc przenikn si nawzajem, ciaa. Szedziesita sidma doba Do piero w wigili wycigw na pastwisku frachtwow pojawili si dwaj Soyeftie. Ograniczyli si do wyboru wierzchowcw zanim Jonathan podszed do stada, oznakowali zwierzta, przywitali si i rozmawiajc spokojnie, bez waciwych, w takich przypadkach, Ziemianom emocji, skierowali si z powrotem do oazy. Cynamon natychmiast zwietrzya Jonathana, przecisna si przez stado i powitaa go poszturchujc w brzuch paskim pyskiem; zapewne rozczarowaa si, poniewa czowiek poklepa j tylko po bie, chwyci za kpk sierci na szyi i pocign za sob pod drzewo, na ktrym wisiaa uprz. Frachtw w aden sposb nie okaza dezaprobaty, spokojnie przyj zabiegi kosmetyczne, siodanie i posusznie, kusem, okry najbliszy zagajnik. Jonathan od dwch dni nie ukrywa si ju ze swoim wierzchowcem, po pierwsze, aden z Soyeftie nie interesowa si jego tresur, po drugie, gdyby nawet, to i tak w cigu doby nie udaoby si nikomu uoy swojego wierzchowca. By pewien zwycistwa, chocia liczy si z tym, e ktry z frachtwow okae si naturalnym kusakiem, ale mia nadziej, e Cynamon, jeli tylko przebdzie ca tras szybciej ni stpa, znajdzie si w czowce. To powinno wystarczy jak na obcego, ktry dopiero kilkanacie dni temu po raz pierwszy dosiad takiego wierzchowca. Skierowa frachtwoa w stron oazy, dojecha do zachodniej furty, skd mia ruszy wycig, rozejrza si dokoa. Prcz nieodcznego Farmiego nikt go nie obserwowa. Poprawi si w siodle, klepn Cynamon w zad i krzykn gono. Frachtw posusznie ruszy swoim rytmicznym rozkoysanym kusem, a Jonathan, zdajc sobie spraw, e z boku, majtajc si we wszystkie strony, wyglda komicznie, rozemia si gono. Okryli oaz kierujc si na zachd, przy gwnej bramie skrcili na pnoc, przemierzajc tradycyjn tras gonitwy dookoa oazy, niemal pene koo i ptla wok najbliszego zagajnika usychajcych czy wygldajcych na usychajce drzew gelo. Meta znajdowaa si w bramie oazy, dla frachtwow bodaj czy nie jedyna okazja do przekroczenia granic osady. Farmi najpierw towarzyszy Jonathanowi w przejadce. Po okreniu oazy, kiedy zaskoczy go,

skrcajc w lewo, zatrzyma si zdziwiony zmian tradycyjnej trasy, a potem ruszy w zagajnik, zamierzajc przeby go na skrty, albo w ogle, opuszczajc dziwnie zachowujc si par. Cynamon kusowaa rwno, w niczym nie przypominajc w tej chwili, ponurego powolnego wierzchowca, jakim wydaa si Jonathanowi podczas pierwszych chwil znajomoci. Jonathan natomiast tak dobrze czu si ju w siodle, e pozwala sobie co jaki czas na poklepywanie wierzchowca po szyi. Gdy skoczy przejadk, tu przed bram do Nat Conal Le, frachtw wyglda rwnie wieo co przed startem, a skropiona samogonem do Jonathana wprawia Cynamon w wymienity humor. Kilka razy przecigle sapna i nawet pozwolia sobie na kilka mocnych szturchni pyskiem w klatk piersiow czowieka. - Hej, he ej!? Uwaaj!.. - Jonathan chwyci j za wodze i zacz prowadzi w kierunku drzewa, pod ktrym tradycyjnie ju czyci wierzchowca. - Urniesz si, a na kacu sama wiesz, nie bdzie wyniku. By podniecony. Wiedzia o tym i wiedzia, e dzie bdzie si wlk w nieskoczono. By zy na Soyeftie, e tak obojtnie podchodzili do gonitwy, mimo e bya to najprawdopodobniej jedyna wica ca spoeczno rozrywka. Chtnie spdziby reszt dnia wrd innych uczestnikw wycigu, czyszczc uprz, dokonujc jakich poprawek, artujc z jednych i suchajc innych, sowem spdzajc czas jak spdzaj go tak sobie wyobraa uczestnicy podobnego typu amatorskich wycigw na Ziemi. Tutaj jednak, mimo sporego zainteresowania tak twierdzia Ziyra losy wycigu byy zoone w rce przypadku. W kadym razie nikt nie wierzy, e jakiekolwiek zainteresowanie frachtwoem moe zmusi zwierz do zwikszonego wysiku. Moe dlatego zwycizcy poprzednich gonitw nie przechodzili do historii i chyba nawet oni sami nie pamitali zwycizcw ostatniego biegu. Jonathan zerkn na soce. Porwna czas na swoim zegarku i ponuro powlk si do sadzawki. Prcz kilku dzieciakw i jednego mczyzny, drzemicego z nogami zanurzonymi w wodzie, nie byo tam nikogo. Dzieciarnia obskoczya Jonathana domagajc si pokazu kek z dymu, co chtnie wykona, a potem rozebra si i wsun do wody. Zanurkowa kilka razy, sigajc dna kamiennego basenu, z przyjemnoci stwierdzi, e oddycha szybciej, zmusi organizm do jeszcze wikszego wysiku, nurkujc dodatkowe pi razy i zdyszany, rozgrzany wyszed na brzeg i nie czekajc na osuszenie ciaa narzuci na siebie ubranie. Nie wkadajc butw dotar do Bazy Kamiennej i odby kolejny seans nabywania sprawnoci w czytaniu, a potem przywoa Farmi dopiero teraz go odnalaz i razem wrcili do mieszkania. Po drodze wpad mu do gowy pewien pomys i po gruntownym przemyleniu postanowi zastosowa go podczas wycigu. Mimo to, by wiadom, e dzie bdzie cign si w nieskoczono. I tak byo! Ziyra, wyczuwajc napicie i nie rozumiejc go, zaakceptowaa stan rzeczy. Cae popoudnie spdzia, szyjc swoje usune bluzy i koszule, w milczeniu, spod oka zerkajc na podminowanego Jonathana. Gdy zapada noc i wygasili ciany oboje ucieszyli si, e pierwszy wsplny ciki dzie nie wpyn w aden sposb na ich podanie, nienasycenie, ktremu zawsze byli radzi i z ktrym wydawao si tak intensywnie walczyli. Szedziesita sma doba; wit Nastrj podniecenia udzieli si, mimo wszystko, rwnie czternastu biorcym udzia w gonitwie frachtwoom. Przejawiao si to w nerwowym wyciganiu warg w kierunku innych zwierzt, co wygldao jakby u nich szukay pomocy czy wiadomoci, oraz cichym parskaniu i nadmiernym wyprnianiu. Pod brzuchami zwierzt, bez przerwy nurkowao kilku chopcw z workami prawie do poowy objtoci wypenionymi formowanymi w popiechu kulami. Niemal caa ludno Nat Conal Le wylega na miejsce startu, skd po rozpoczciu wycigu mogli, nie pieszc si, przej spacerkiem kilkaset jardw, akurat eby wyprzedzi finiszujcych zawodnikw i spokojnie obejrze kocwk wycigu. Cynamon rwnie udzielio si podniecenie. Wczenie rano Jonathan wyrwa j z gbokiego snu, wyczyci, napoi wod przyniesion z oazy i na koniec da eby wiedziaa o co walczymy!" wyliza do zwilon calvadosem". Potem sprawdzi jeszcze raz dodatkow lin, ktr wczoraj, po przebysku natchnienia zamontowa obok lewego strzemienia, i zwinwszy j w pask spiral wsun pod siodo. Wczeniej ni inni, skontrolowa oporzdzenie i teraz przyglda si rywalom, gaszczc Cynamon po szyi, przemawiajc do niej pgosem i kolejny raz analizujc tras pod wzgldem taktycznym. Wszyscy kibice, nawet rodziny i znajomi trzymali si w pewnej odlegoci, Ziyra ju wczeniej pogaskaa Jonathana po policzku i szybko, by moe widzc, e poddaje si pieszczocie bdc mylami przy wierzchowcu, odesza, stajc obok Krycza. Jeden ze staruszkw, gorliwy od kilku wieczorw suchacz opowieci Jonathana, wyda z siebie wysoki

modulowany krzyk, na co zawodnicy zareagowali nerwowym poprawianiem uprzy. Nie wiedzc jaki czas jest przeznaczony na przygotowania, Jonathan wskoczy w siodo jako jeden z pierwszych, poklepa Cynamon po boku i pierwszy ruszy na lini startu. Wybra miejsce z lewej strony, ktre dawao przewag kilku stp na pierwszym zakrcie, a poniewa pierwszy odcinek trasy by waciwie jednym dugim skrtem w lewo, obliczy, e jeli nie da si zepchn z tego toru, uzyska kilkanacie stp tylko na samym wyborze pozycji startowej. Pozostali zawodnicy do beztrosko podjedali do miejsca, z ktrego mieli wyruszy na tras, stawali gdzie komu wypado lub gdzie zatrzyma si wierzchowiec i troszczyli si raczej o pozdrawianie znajomych i rodziny, ni o majcy nastpi za chwil start. Frachtwoy parskay ze zwikszon czstotliwoci. Jonathan pochyli si do ucha Cynamon i szepn: - Wy chyba jestecie mdrzejsze? I w tej samej chwili staruszek zawy powtrnie. Skoczyy si arty, najblisi ssiedzi Jonathana natychmiast wbili pity w boki swoich wierzchowcw, ktry z frachtwow zagulgota jak indyk, inny przysiad na zadzie, a jedziec zsun si, machajc rkami i wzbi w powietrze obok kurzu, walc si w warstw wszechobecnego pyu. Dwa frachtwoy jednego dosiada Chsalk, drugiego, znany Jonathanowi tylko z widzenia czternasto pitnastolatek wyprzedziy wszystkie inne i teraz okazao si, e Soyeftie maj pojcie o wycigach, cho tak rzadko bior w nich udzia: Chsalk natychmiast skierowa swojego wierzchowca w lewo, zajedajc drog Jonathanowi, nastolatek wykona identyczny manewr, tak e po kilkunastu jardach Cynamon okazaa si by na trzeciej pozycji i musiaa mocno jej broni przed jadcym, tu obok, innym modym Soyeftie, rwnie chyba debiutujcym w wycigu. Teraz, eby przej do kusa, Jonathan musiaby przepuci do przodu swojego rywala z prawej; popatrzy w prawo, tu za nim zwart mas stpoway inne frachtwoy. Zacisn zby warunkiem kusa stao si przepuszczenie wszystkich, za wyjtkiem ostatniego pechowego jedca, ktry ju si pozbiera i podrygiwa w siodle o jakie dwadziecia jardw za plecami Jonathana. Cynamon wydawaa si by w dobrej formie, ale Jonathan wci nie mia pewnoci, e zakusuje wanie wtedy, kiedy on bdzie mia na to ochot. Mg albo stpowa na razie jak wszyscy i modli o luk dla swojego wierzchowca, albo przyhamowa, przepuci prawie wszystkie frachtwoy i dopiero wtedy zmusza wierzchowca do kusa, ktry tak wynikao z dotychczasowego przebiegu wycigu gwarantowa jej zwycistwo. Kilka mczcych, koyszcych krokw frachtwou spdzi, rozgldajc si nerwowo dokoa. Ukad wierzchowcw i majtajcych si na ich grzbiecie jedcw ustabilizowa si i nic nie wskazywao na zmienno tej konfiguracji. Jonathan zrozumia, e zosta umylnie lub nie, zablokowany i w takim ukadzie moe liczy tylko na sprzyjajcy zbieg okolicznoci. Nie bdc pewnym karnoci Cynamon nie mg i nie chcia ryzykowa pozostania na kocu stawki, musia si pogodzi z czasowo zajmowan pozycj. Zdecydowa, e bdzie czyha na chwil nieuwagi rywali, poprawi si w siodle, zerkn do tyu i skoncentrowa na utrzymywaniu wierzchowca na czele stawki. Frachtwoy maszeroway niemal jak karny oddzia wojskowy, identycznie uginajc nieco w kolanach dwie nogi, gdy pozostae dwie przesuway si do przodu, tak samo szurajc kopytami, wzbijajc przy kadym ruchu mae tumany kurzu i jednakowo miotajc uczepionymi garbw siodami i jedcami. Trasa wioda wok jednej trzeciej obwodu oazy, przemierzyli ju poow tej odlegoci, uparcie trzymajc si utworzonego tu po sygnale startu szyku. Jonathan zerkn przez rami na mury osady, ale kibice nie rozpieszczali zainteresowaniem cigajcych si. Mury, obie wiee, dachy byy puste. Po sekundzie namysu postanowi skorzysta z tej szansy manewr zakoczony powodzeniem wyprowadzi go na prowadzenie, zakoczony klsk, przynajmniej nie narazi na mieszno. Szarpn wodze zatrzymujc niemal w miejscu Cynamon, przeczeka, a przedostatni zawodnik wyprzedzi go, dostojnie majtajc si w siodle, skierowa wierzchowca w prawo i widzc ju przed sob woln przestrze i korzystajc z chwili wzgldnej stabilnoci sioda, wychyli si i mocno klepn Cynamon w zad wzmacniajc efekt gonym krzykiem. Frachtw posusznie szarpn si do przodu od razu przechodzc w kus. Jonathan z caej siy cisn kolanami jego boki, wczepi si w k i po trzech krokach, kiedy ju ju wylatywa w powietrze chwyci rytm, niemal wyjc ze szczcia. Jego wierzchowiec po kilku krokach dogoni grup nadal miarowo cigajcych si" Soyeftie i zacz wyprzedza inne frachtwoy. Zaskoczenie i zdumienie na twarzach rywali rozczulio Jonathana, mijajc kolejnych Soyeftie obrzuca ich pobaliwym umieszkiem, ktry jak sam zdawa sobie spraw wart by wybicia zbw. Ale gdyby nawet ktry z zawodnikw chcia uderzy Jonathana, nie mia w te j chwili na to szans. Cynamon poykaa przestrze dwu trzykrotnie szybciej ni jej wspplemiecy, karawana frachtwow zostawaa z tyu, jeszcze tylko prowadzcy Chsalk i Jonathan wyda z siebie triumfujcy indiaski okrzyk, czu si tak pewnie, e pozwoli sobie nawet na rzut oka do tyu i lustracj, ale nie wygldao eby ktrykolwiek z Soyeftie by w stanie mu zagrozi. Kilku usiowao wykrzesa ze swoich wierzchowcw nieco ycia, ale frachtwoy pracowicie, miarowo przemierzay

tras, samym swoim widokiem, irytujco powolnym czapaniem, odbierajc nadziej jedcom. Jonathan wszed w zakrt, machajc na poegnanie rywalom lew rk, straci z oczu czapic kawalkad, ktrej nie mia ju zobaczy, a do koca wycigu. Z przodu na szlak wyskoczyo kilka sylwetek, podniecone dzieciaki, ktre widzc go zaczy wymachiwa rkami i wykrzykiwa jego imi. Stopniowo, wychodzc na prost, zaczyna widzie inne sylwetki, a w kocu cay tum, ktry zaraz po starcie, spokojnie przemierzy po najkrtszej ciciwie swoje miasto i wyszed na pmetek i met zarazem, stajc si widoczny jak na doni. Jonathan musia w duchu przyzna, e chd frachtwoa, wprawiajcy w komiczne miotanie jedca, jest mimo wszystko efektywnym sposobem pokonywania przestrzeni. Zapewne spowodowaby wybuch salw miechu Ziemian, ale po kilkunastu sekundach Cynamon na tyle zbliya si do widzw, e krzyki modocianych przyjaci Jonathana sposzyy j i potkna si, omal nie wyrzucajc z sioda dumnego z siebie dokeja. - A eby to dia bli - Zakl na trzy tempa, korzystajc z tych chwil, kiedy wraz z siodem przesuwa si do tyu, i kiedy pochylony w kierunku szyi wierzchowca, czu si bezpieczniej i pewniej. cisn boki Cynamon nogami, a do blu w miniach ud, opanowa niebezpieczne wytrcenie z rytmu. - U hu u uf! - odetchn gono. Nie odway si ju patrze na publiczno, a tym bardziej jak planowa pozdrawia Ziyry i Krycza. -cigajc praw wodz i wchodzc w agodny prawy zakrt, ktry mia poprowadzi go wok zagajnika gelo, zerkn przez rami do tyu. Pierwsi zawodnicy z caej grupy wyonili si wanie zza kamiennych pochylni murw Nat Conal Le. Chsalk, niebezpiecznie wychylony do tyu, smaga swojego wierzchowca, usiujc trafi w podbrzusze i musiao mu si uda, poniewa jego frachtw nagle szarpn si i przyspieszy swj krok do wyranego kusa. Niemal identycznie postpowali nastpni jedcy i wygldao na to, e tylko kwesti czasu jest ich przejcie na kus. A wtedy mimo e przewaga bya a nadto wyrana tylko od zacitoci Cynamon zalee miao zwycistwo w soyeftiaskich derbach. Jonathan skoncentrowa si na prowadzeniu wierzchowca; po kilku odbytych treningach i kilkunastu minutach dzisiejszego kusa czu si cakiem pewnie w siodle, a utrzymanie si na grzbiecie frachtwou mimo jego potknicia uwaa za swj osobisty sukces, niemal tak samo wany dla siebie jak ewentualne zwycistwo w gonitwie. Wpasowa si w rytm biegu: pochylony do przodu w siodle, gdy zsuwao si do tyu, odchylony w przeciwnym kierunku, kiedy wraz z garbem zmierzao ku szyi zwierzcia. Na widok wyaniajcego si spoza pni gelo Farmi, rozemia si, waciwie zachichota triumfalnie, cho niezbyt gono obawia si, e niespodziewany dwik wybije z rytmu Cynamon. Kotun sadzi obok frachtwou z majtajcym si jak u psa jzykiem. - Poka emy im co o? - mrukn Jonathan do Farmi. - A ty - zwrci si do Cynamon - uwaaj: zacieniamy zakrt! Delikatnie, starajc si amortyzowa szarpnicia, cign wodz, a Cynamon posusznie skrcia w prawo, biegnc w maksymalnie bliskiej, ale bezpiecznej odlegoci od tworzcych krawd zagajnika drzewek. Jonathan zerkn do tyu, ale rywali wci zakrywa uk gelowego gaju. Teraz mijali obszern polan, otwart z jednej strony, cili maksymalnie tras i wyszli na niemal prost, prowadzc ju bezporednio do mety gonitwy. Jeszcze jedno spojrzenie do tyu upewnio Jonathana, e rywale zostali w absolutnie bezpiecznej odlegoci z tyu. Kilka taktw zastanawia si nad swoim dalszym postpowaniem. - A tam! Ryzykujemy niewiele!.. - zawoa do Farmi. Upewni si, e lewa stopa pewnie siedzi w strzemieniu, przerzuci praw nog nad grzbietem frachtwou i trzymajc si ku, z jedn stop oporow, wyszarpn spod sioda przygotowan wczeniej lin, pozwoli si jej rozwin i szybko wsun praw stop w to prowizoryczne strzemi. Wisia teraz z lewej strony grzbietu wierzchowca, co jak si przekona ju wczeniej wcale nie byo tak niewygodn i trudn pozycj, zwaszcza na krtkim dystansie, ale grozio urwaniem lub obsuniciem poprgu. Nie mia zudze co do swojego losu w takim przypadku upadek i by moe utrata wszelkich szans na pozyskanie szacunku i podziwu Soyeftie. Kilka pierwszych krokw trwa wczepiony kurczowo w k sioda, pozostawiajc Cynamon wybr kierunku, zaraz jednak zmuszony zosta do cignicia wodzy pozostawiony sobie frachtw gna do przodu, jakby zamierza omin oaz i pozbawi w niespodziewany sposb siebie i czowieka zwycistwa. Jedziec opiera si teraz okciami o usuwajce si w prawo i lewo siodo, niczym klient zwariowanego baru z ruchom lad. Frachtw sadzi olbrzymimi zajczymi susami, poykajc przestrze z niesamowit szybkoci. Farmi wycigna si w kocim galopie, umiech znikn z jej pyska wraz z wcignitym jzykiem, ale po kilkunastu skokach zacza wyranie odstawa i niezachcana przez Jonathana, ktry rwnie musia si skoncentrowa na utrzymaniu na frachtwole, zwolnia, a potem jak zauway ktem oka zrezygnowaa zupenie, zatrzymaa si, patrzc zdziwiona na pdzcego jak huragan czowieka. Zagajnik bezlistnych drzew skoczy si, wida ju byo gwn bram i tum podzielony na dwie czci, midzy ktrymi naleao wpa do miasta. Cynamon gnaa w tym kierunku,

tym razem nie poszc si ju na widok wrzeszczcych dzieciakw. Jonathan zerkn w stron dorosych, nawet z tej odlegoci widzia, e jego galop wzbudzi i w nich olbrzymie emocje, nie krzyczeli jak dzieci, przynajmniej nie wszyscy, ale tarmosili si za ramiona, pokazujc innym to, co sami widzieli cwaujcego od duszej chwili frachtwoa. Cakowity triumf widoczny by na pierwszy rzut oka, z odlegoci stu jardw, dzielcych Jonathana od mety. Udao mu si wyuska spojrzeniem Ziyr podskakujc i klaszczc w donie i zamylonego Krycza, i Sarfaneila z uniesion do gry pici. Ktra z kobiet wyskoczya z tumu i zagarna energicznie midzy ludzi jednego z nazbyt odwanie taczcych, niemal na rodku drogi, chopcw. - Jona Jona! Jona!..Jo na ta a a a an! An! An! - wrzeszczaa dzieciarnia, podskakujc w miejscu, taczc, wzbijajc kurz rozemocjonowanymi stopami. Najdalej wysunici, tworzcy ju przed tumem szpaler, chopcy doczekali si, a Jonathan z Cynamon wpadn midzy nich, zawrcili i usiowali dobiec do mety razem ze zwyciskim tandemem. Nie mieli szans Cynamon wci ykaa przestrze z prdkoci rozpdzonej lokomotywy. A zostao do przebycia nie wicej ni czterdzieci jardw. Frachtw szarpn szyj, wyda z siebie gony charkot. Zamiast jak to robi kilkaset razy dotychczas oprze si po kolejnym susie na przednich nogach i odbi si, rykn krtko, przednie nogi zaamay si pod nim, paski eb na gitkiej gsiej szyi szarpn si do gry i Cynamon runa na gliniaste klepisko wyrzucajc mikko Jonathana z uprzy. Impet obrci go w powietrzu, przez uamek sekundy lecia tyem zachowujc pionow pozycj, zobaczy jak Cynamon zaamuje si, jak przez unieruchomion gow przewala si cae ciao, podajce wci do przodu si rozpdu. Gruchn na ziemi, przekoziokowa, uderzajc o co mikkiego i twardego zarazem. Wywrciem kogo, pomyla zdziwiony i niezdolny do analizy wydarzenia. Usysza gony przecigy jk tumu, przeturla si i zerwa na rwne nogi. Nad Cynamon wisia tuman kurzu, od ktrego we wszystkie strony pryskay wystraszone dzieci. Frachtw lea nieruchomo. Jedziec zupenie odruchowo strzepn cz kurzu ze swoich spodni i wolno ruszy w stron wierzchowca. Kto chwyci go z tyu za rami. Jonathan szed dalej cignc niewidzialnego rozmwc za sob. - Moesz przej bram pieszo! - wysapa gwny sdzia gonitwy, wyskakujc przed Jonathana. - To jest to samo Kiedy nawet tak byo, e piesi cigali si bez Jonathan wyszarpn rami, nie zwalniajc kroku podszed do Cynamon i uklk przy jej gowie. Gadzi eb lea bezwadnie na boku, zadarty, odrzucony do tyu; wytrzeszczone zesztywniae oczy wpatryway si w bram, ktrej nie udao si Cynamon za ycia przekroczy. W powietrzu unosi si mocny korzenny zapach. Jonathan wolno wycign rk i zbliy j do nozdrzy frachtwou, byy ciepe i suche, chocia z jednego, prawego, zaczynaa wycieka struka zabarwionej na czerwono wydzieliny. - Mog? Jonathan? Podnis gow. Obok sta jeden ze zbieraczy frachtwolej krzemionki, chyba najmodszy z kilkuosobowej grupy, wielki mionik zabawy z dymnymi kkami. Jonathan patrzy przez chwil na niego, usiujc przypomnie sobie jego imi. Lurke? Lure? Jure? Podnis si i ponownie odruchowo otrzepa spodnie. - Mog? - Chopiec wskaza rk kilka grudek kau porozrzucanych wok tylnych ng Cynamon. Fala torsji uderzya w gardo, Jonathan jkn i odwrci si. W tej samej chwili obok niego przekusowa Chsalk. Jego frachtw zmierza do mety, a on sam zdziwione spojrzenie wbi w lecego bezwadnie wierzchowca Jonathana. Nawet minwszy lece na rodku drogi ciao Cynamon, odwraca si i patrzy na niem scen. Chopak, uznawszy milczenie Jonathana za przyzwolenie, albo uznajc, e nie wolno dopuci do zmarnowania cennego surowca, przykucn i zacz szybko toczy kulki jak olbrzymi skarabeusz. Jonathan splun na ziemi i ruszy w kierunku wysunitej nieco przed tum, ale stojcej nieruchomo Ziyry. Kiedy podszed bliej i wzruszajc ramionami zatrzyma si przed ni, podniosa do i delikatnie pogaskaa go po policzku. W tym czasie Chsalk spokojnie przekroczy lini bramy, krzykn gono, doczy si do drugi okrzyk, ale wiwaty wypady sabo. Starzec penicy rol sdziego podszed do Chsalka podajc mu haftowany pas, niczym nie rnicy si od innych, noszonych przez dziesitki, jeli nie setki Soyeftie. Chsalk przechwyci jego do i nie odbierajc nagrody pocign go w kierunku Jonathana. Pooy do na ramieniu Ziemianina i potrzsn sabo. - To twoje - powiedzia wskazujc pas. - Nikt nie ma wtpliwoci - I widzc otwierajce si usta Jonathana doda szybko: - Jeli to wezm splami swj honor - Umiechn si do Jonathana. Moemy za jaki czas urzdzi sobie swj prywatny wycig i wtedy, jeli wygram, bez najmniejszych skrupuw odbior t nagrod. Albo za rok, jak wolisz Jonathan obejrza si i popatrzy na Ziyr i Krycza. Oboje mieli niemal to samo wyczekujce spojrzenie, we wzroku Ziyry doszuka si dodatkowo aprobaty dla oferty Chsalka. Zerkn na sdziego. Staruch nie oponowa, raczej rwnie skania si ku propozycji formalnego zwycizcy.

Jonathan pokiwa gow i wzi do rki pas. - One chyba nie nadaj si do dugiego galopu, nie wytrzymuje serce - powiedzia. - Dlatego tak si broni przed nadmiernym wysikiem - rzuci przez rami spojrzenie na sztywniejc Cynamon. - Ale moemy je trenowa. I wtedy kus im nie zaszkodzi? - No wanie! - Chsalk klepn go mocno w rami. - Bdziemy trenowa. A teraz chodmy si wykpa! Pocign Jonathana przez rozstpujcy si tum. Wiwaty nadal nie groziy uszkodzeniem suchu zwycizcom i Jonathan najpierw uzna, e gest Chsalka jego rodacy uznali za ekscentryczny i pusty, ale pniej widzc gsty i wci zwikszajcy si tum, maszerujcy za nimi domyli si powodw takiej reakcji. Soyeftie byli po prostu kolejny raz zaskoczeni. A po chwili owo zaskoczenie udzielio si i jemu Chsalk pocign go do sadzawki. Jonathan, widzc tum za plecami usiowa najpierw si wykrci, potem, uwaajc, e im prdzej to zrobi tym lepiej dla jego delikatnej natury byskawicznie zrzuci z siebie ubranie i wskoczy do chodnej wody. Kibice najpierw oblepili wszystkie brzegi sadzawki, a po kilku minutach, jakby uznajc, e bohaterowie zostali ju w ten sposb uhonorowani, niemal wszyscy zrzucili ubrania i doczyli do nich. Na brzegu zostao kilku starych Soyeftie i dwie czy trzy matki z niemowltami na rku, a wszyscy z zazdroci przygldali si kpicym. Ta gremialna kpiel wygldaa Jonathanowi na jaki rytua, moe spontaniczny i nawet niewiadomy, ale byo co takiego w tej atmosferze, e postanowi natychmiast po powrocie do domu zapyta o to Ziyr. I rzecz jasna wcale o to nie zapyta, w ogle o nic nie pyta. Na dobr spraw zupenie ze sob nie rozmawiali. I prawie zupenie nie spali tej nocy. Siedemdziesita czwarta doba Popularno moe by rzecz przyjemn, zwaszcza pierwsze jej chwile. Jonathan Weather przekona si o tym, po pierwszej do chtnie kupowanej ksice. Pniej uzna, e najczciej bywa kopotliwa, nakada na obiekt obowizek bycia kim, najczciej samemu sobie, obcym. Kade wypowiedziane zdanie powinno iskrzy si od humoru, gbi i oryginalnoci. Kady gest moe by zinterpretowany opacznie, a wszystkie intencje przekrcone, tak, e szlachetne pobudki sta si mog podymi zachciankami, a bycie sob, byskawicznie przeksztaci si w nieznony snobizm. No i kada wypowied, z ktr nie zechce zgodzi si rozmwca uznana zostanie za megalomani. Popularno w Nat Conal Le niewiele ustpowaa ziemskiej, rodzia si podobnie i podobnie przejawiaa. Rnia si natomiast to Jonathan wyczu natychmiast jakociowo. Soyeftie cieszyli si nieco infantylnie z kadego spotkania z bohaterem wycigu, ale pozbawieni byli zmory Jonathana Weathera nikt niczego mu nie przypisywa. Powtarzano co powiedzia, bez przekrcania. Naladowano mnstwo palaczy trenowao namitnie puszczanie kek i nikt nie oskara Jonathana Weathera o zoliwo, jeli jemu kka wychodziy mimo wszystko lepiej. Wieczory autorskie" cigajc jedn trzeci ogu mieszkacw, cieszyy Jonathana, gaskajc go po tej czci duszy, gdzie miecia si prno. A to kawa przestrzeni przyznawa samokrytycznie Kryczowi. Co prawda Soyeftie najchtniej suchaliby opowieci o samym wycigu, ktry wykreowa Jonathana na bohatera oazy. Dziecinnie wstrzymywali oddech, gdy Jonathan po raz pierwszy, na wyrane danie publiki, opowiada o treningu Cynamon, o taktycznych rozterkach w pocztkowej fazie wycigu, o samotnym prowadzeniu i katastrofalnym zakoczeniu. Rwnie emocjonalnie wysuchali drugiej i trzeciej identycznej opowieci i kategoryczna odmowa kolejnego opowiadania wprawia suchaczy w lekki smutek i niezadowolenie. Jonathan jednak nie ustpi. W domu szczegowo przemyla plan opowieci i konsekwentnie realizowa swoje zamierzenia. Usiowa zaszczepi w Soyeftie zainteresowanie czym wicej ni paskim wypenianiem dnia codziennego, wygrzebywa z pamici wszystko, co dotyczyo odkry naukowych w podstawowych dziedzinach biologii, geografii, astronomii, medycyny, fizyki i mia nadziej, e z czasem ktry ze suchaczy, pod wpywem jego objuczonych moraem opowieci, zada sobie pytanie i sam udzieli na nie odpowiedzi. - Jakbym tuk Jakbym rzuca piaskiem o cian - poskary si po miesicu Ziyrze. Musia zmodyfikowa przysowie: w Routpo nie roso nic, co przypominaoby groch. - Rozdziawiaj usta, suchaj i koniec. - Nie wymagaj od nas zbyt wiele, co? - Zbyt wiele? Zbyt wiele - przedrzeni j. - Wcale nie przesadzam. Przecie ty, chociaby, i Krycz - Nie obiecuj sobie zbyt wiele i po mnie. - Podesza do niego i od tyu zarzucia ramiona na jego szyj. - Ja te nie rozumiem po co nam ta twoja nauka. Po prostu wierz w to, co mwisz. - No to rzeczywicie niepotrzebnie zdzieram sobie gardo. - Odchyli gow do tyu i kpicym spojrzeniem obrzuci grujc nad nim kobiet. - Najlepiej bdzie jak opowiem jaki film z Myszk Miki - Jasne! - zawoaa radonie. - Najlepiej zacznij ju teraz, uwielbiam Myszk Miki!

Jonathan rozemia si, starajc eby jego miech zabrzmia gorzko. Chwyci Ziyr za przeguby, zamierzajc przerzuci jej rce ponad gow i posadzi j sobie na kolanach, ale usysza czyje kroki na schodach, kto biegnc do gry potkn si i sykn niecierpliwie. Drzwi odskoczyy i do pokoju szybko wbieg Chsalk. Jonathan i Ziyra zamarli wpatrujc si w gocia. - Wiecie, e znaleziono torb Uwy Wadfera? - zapyta nie witajc si. - Nie, skd mamy wiedzie? - Ziyra oderwaa si od Jonathana, zrobia krok w kierunku Chsalka, potem zatrzymaa si, zerkna na swoje szycie, potrzsna gow - I co jeszcze? - Nie, tylko torba. Pusta. - A skd - zacz Jonathan, ale Ziyra bezceremonialnie przerwaa mu: - adnych ladw? Szukali dobrze? Chsalk w ogle nie zwrci uwagi na usiujcego wtrci si do rozmowy Jonathana. Gdyby nie uyta w pierwszym pytaniu liczba mnoga mona by sdzi, e nie zauway obecnoci mczyzny w pokoju. Dopiero teraz przekroczy prg, omin obojtnie nieruchomego Jonathana, nala sobie do kubka wody i wypi apczywie. - Nic wicej nie ma, ale w tej okolicy wia przez trzy dni do mocny wiatr, mg pozaciera lady stan przed Ziyr, uwanie wpatrujc si w jej twarz, jakby szuka w niej instrukcji dalszego postpowania. Jonathan uwiadomi sobie, e by ju wiadkiem podobnych scenek Krycz spdza dnie w samotnoci i Soyeftie nie chcc czy nie mogc mu przeszkadza radzili si Ziyry. Dotychczas Jonathan kad to na karb ich delikatnoci, ktra nakazywaa szanowanie innego czowieka, dzisiaj niespodziewanie przeszo mu do gowy, e takie postpowanie jest raczej przejawem lenistwa czy konformizmu, braku odpowiedzialnoci. Infantylizmu? Postanowi sprawdzi to, ale nie zdy zada pytania. Chsalk sapn przez nos. - Czy kto ma tam pojecha? - zapyta Ziyr. - Hm - Dziewczyna odwrcia si i podobnie jak Chsalk, nie zauwaajc Jonathana omina go, usiada przy stole i zapatrzya si w podog. - A Krycz o tym wie? - gono zapyta Jonathan. Chsalk wolno odwrci gow i popatrzy na niego jakby dopiero teraz zda sobie spraw z jego obecnoci w tym pokoju. Chwil milcza mierzc Grega nieobecnym spojrzeniem, a potem, nie kryjc lekkiej niechci Jonathan zauway to i poczu przypyw alu rzuci: - A dlaczego Krycz? Niechtnym tonem rzucone pytanie zaskoczyo Jonathana. Zdziwiony popatrzy na Ziyr, ale jej spokojne spojrzenie powiedziao mu, e nie jest zdziwiona kontrpytaniem Chsalka. - Poczekaj Zawsze wydawao mi si, e Krycz jest waszym Nie wiem: wodzem, przywdc, dowdc No, w kadym razie, e to on jest tym, ktry - Zabrako mu sw - rozstrzyga? Chsalk wzruszy obojtnie ramionami. Jonathan nie doczeka si odpowiedzi, poczu si niepotrzebny. Soyeftie zastanawiali si znowu, nie zwracajc uwagi na jego obecno. By gociem, by przybyszem, interesujc zabawk, fascynujc chwilami, bo wyczyniajc rne dziwne rzeczy, ale uwiadomi sobie, e to nie pierwszy tego typu przypadek kiedy dochodzio do jakiejkolwiek powaniejszej rozmowy, Soyeftie traktowali go protekcjonalnie, pobaliwie, wysuchujc uwag czy rad i zupenie si do nich nie stosujc. Dzisiejsza, prowadzona jakby poza nim rozmowa, uprzytomnia mu, e chyba tylko wrodzona skonno do pozytywnej interpretacji otoczenia przeszkadzaa mu, ju dawno, przejrze na oczy i dostrzec rol przypisan mu przez mieszkacw Oazy Dobrej Magii. Poczu niemal nieodpart ochot rzucenia ot tak, w powietrze, kilku mocnych sw, ale zamiast tego, zacisnwszy zby, wyszed z pokoju. Na korytarzu uwiadomi sobie, e wychodzc wyta such, oczekujc jakiego okrzyku, ale ani Ziyra, ani Chsalk nie usiowali w aden sposb go zatrzyma. Sapn ze zoci, sign do kieszeni, eby sprawdzi czy ma cygaretki i zapali. Ju po pierwszym zacigniciu si stwierdzi, e tskni do smaku niezdrowych winstonw. Pieprz sprego!, warkn w powietrze przed sob. Pieprz lice stopy wycieraczki! Pieprz caujce plecy koszule! I samopodcieraln bielizn! I wszystkie te cudowne pieprzone cuda te pieprz! Zawrci, wpad do pokoju i nie zwracajc uwagi na skonsternowanych Soyeftie zrzuci z siebie ubranie, przebra si w swoje ziemskie rzeczy i ponownie wypad z pokoju. Pomaszerowa ju duo wolniej w d, zastanawiajc dokd moe si uda, ale wszystkie pomysy obracay si wok bliszych i dalszych znajomych Soyeftie. Krycz? Sarfaneill? Jorhan czy Manika? Przecie to to samo, pomyla. Oni s wszyscy siebie warci! Due i mae dzieci, najbardziej zainteresowane puszczaniem kek z dymu. To beznadziejne! Mgbym dokona przewrotu pokazujc im, jak si puszcza mydlane baki. Och, gupi ty Przypomnia sobie swoje plany: zainteresowanie Soyeftie przyrod, otoczeniem, skierowanie ich uwagi na uprawy innych ni podstawowe rolin, hodowl szybkich frachtwow, uwiadomienie swojego miejsca w istniejcym ekosystemie. W gbi duszy hodowa pomys duej wyprawy majcej

na celu penetracj najpierw najbliszych, potem dalszych okolic ziem Ultene. - Kretyn! - powiedzia gono. Wolno zszed z ostatnich schodkw i zatrzyma si przed wyjciem na ulic. Nie mia dokd pj. Nie mia ochoty spotyka si z jakimkolwiek Soyeftie, bo kady mia w spojrzeniu oczekiwanie. Wszyscy spodziewali si kolejnego wystpu miejscowego bazna. Do tego si sprowadza moja rola, pomyla z gorycz. Tylko o to Zaraz! Sprowadza Co takiego powiedziaa kiedy Ziyra? Ju kiedy mczya mnie ta myl Zacign si mocno, cygaretka cicho zatrzeszczaa. Bliska uchwycenia myl koowaa po umyle, wymykajc si plecionej z wysikiem sieci. Mzg przypomina pusty pokj, w ktrym od cian, podogi i sufitu odbija si maa pieczka, nie mogc trafi w jeden jedyny otwr, przez ktry moe przedosta si do innego pomieszczenia. O co mi chodzi, o co mi chodzi?, powtarza w duchu wierzc, e stanie si to zaklciem zdolnym do wywoania z niedostpnych obszarw pamici nitki, po ktrej dotrze do odpowiedzi. Cygaretka sama wypalia si do poowy i zgasa. Rka odszukaa w kieszeni zapalniczk, bysn ognik. - Cigle pali? - powiedzia Jonathan w przestrze. - Ju dawno nie ma gazu, a pali. Cud Cholerni kuglarze Zrezygnowa z penetracji umysu. Wyszed na ulic zaciskajc zby, z domi zwinitymi w pici, ale nie nawin si nikt, na kim mgby wyadowa swoj zo. Uspokaja si w miar oddalania si od domu. Do budynku Bazy Kamiennej dotar ju niemal spokojny. Dopiero w rodku napyna druga fala zoci. Energicznie usiad na kamiennej awie. - Jestem - powiedzia gono. - Ju nie chc wiczy czytania. Daj mi jaki historyczny tekst! -ciana ekran rozjaniaa wolno, jakby zastanawiajc czy speni danie. Pojawi si ideogram. - Nie nie nie! - Jonathan plasn doni w siedzisko. - Powiedziaem: adne wiczenia! Tekst! Najlepiej stary, co o pocztkach Oazy Dobrej Magii. Skd si wzili Soyeftie w tych stronach, czy zawsze yli w izolacji. Szybko! -ciana mrugna i nagle zgasa cakowicie. Zaskoczony Jonathan siedzia chwil nieruchomo, wpatrujc si w ciemn pochylni, oczekujc jakiego znaku. Nic si nie dziao. - Co jest? - krzykn wcieky. - Baza?! Pochylnia bysna i wywietlia ten sam ideogram: grot strzay popychany w prawo dwoma keczkami. Zawsze okazujc ideogramy odczytywaa je i daa od Jonathana powtarzania. Dzisiaj po raz pierwszy Baza Kamienna milczaa. Jej postpowanie oszoomio Jonathana, wychyli si do przodu i wpatrywa si w cian, ktr dla siebie nazywa ekranem. Milczaa. W ciszy zmienia ideogram na ja", a gdy Jonathan nie zareagowa, wywietlia kolejno: woda", gelo" i dwa cakowicie nowe. Milczaa nadal. Na uamek sekundy bysn znak i", na krtko pojawi si baza" i ja", i ponownie wszystko zgaso. Jonathan podnis si i cicho, niemal na palcach ruszy w stron wyjcia. Zatrzyma si tu przy wyjciu majc za plecami ciank. - Krycz - powiedzia cicho, odczeka kilka sekund i powtrzy odrobin goniej: - Krycz, do cholery? - Co si stao? Nie ulegao wtpliwoci Krycz by zniecierpliwiony. Po raz pierwszy od ich dwu i p miesicznej znajomoci okaza jakie emocje. Bysna myl, eby zbagatelizowa wezwanie i odoy rozmow na inny termin, ale Krycz zapyta nieco spokojniej: - Jonathan? - Posuchaj, co si stao z Baz. Plcze si w ideogramach, milczy Czy to Czy ona moe si zepsu? - Zepsu??? Baza Kamienna? Jonathan uprzytomni sobie, e nie spotka si dotychczas w Ultene z jakkolwiek awari sprego. Pytani Soyeftie przyznawali, e pewnych rzeczy nie potrafi ju, w odrnieniu od przodkw, robi wiatrochrapw, na przykad, ale jeli ju co robili, to sprego wydawao si niezniszczalne. A do dzisiaj. - Mwi ci: pokazuje co bez adu i skadu, milczy Zaczo si od tego, e poprosiem o jaki tekst z waszej historii. Nie wiem, moe nie wolno - Bzdura! Oczywicie, e wolno - Krycz chwil milcza. - Poczekaj na mnie. Moesz? - Mog, oczywicie, e mog. Sam jestem ciekaw Krycz nie odezwa si, nic si nie zmienio w dwikowym tle, ale Jonathan niespodziewanie nabra przekonania, e jego rozmwca odoy suchawk". Nagle uwiadomi sobie, e po raz pierwszy ma ochot powiedzie gono: Pieprzona magia!". Wczeniej rwnie zdarzao mu si wcieka na niepojte dziaanie takich rzeczy jak soyeftiaski telefon, wasn nadsprawn zapalniczk czy ziemskie baterie, ale zawsze odkada pytania na odpowiedniejsz chwil, ktra jak to sobie uprzytomni wobec wci pojawiajcych si nowych problemw nigdy nie nastpowaa. Ju po miesicu pobytu w Ultene zrozumia, e nie wiedzc jak si tu znalaz, nie moe liczy na znalezienie

sposobu na wydostanie i podwiadomie pogodzi si z koniecznoci spdzenia reszty ycia w otoczeniu Soyeftie. Konsekwencj tego wniosku byy nastpne: nie ma popiechu, ze wszystkim zd i: najpierw trzeba opracowa metod, potem zabiera si do konkretw. W ten sposb rzuca si od wycieczek po satelitarnych osadach, do wieczorkw stymulujcych i wycigw frachtwow. I niczego nie osign. Nie zrozumia zasady przekazywania sprego, nie zgbi jak si dzisiaj okazao systemu funkcjonowania spoecznoci. W rezultacie zosta za burt waniejszych wydarze. Gorzej ju by nie mogo. Ani go, ani swj, ani gupi, ani mdry. Same rodki. I naiwne przekonanie, e trafiem do uproszczonej wersji raju, dure, a tu si dziej rne rzeczy, tylko nie trzeba byo rozdziawia gby na widok zeskakujcej z ciaa sukni. Teraz bd musia Jasny prostokt otworu drzwiowego przekrelia jaka sylwetka. Krycz zatrzyma si w progu, jakby potkn si o widok Jonathana, szybko przekroczy paskie nadproe i zatrzyma si przed nim. Chwil wpatrywa si uwanie w jego twarz i zanim usysza cokolwiek ruszy pierwszy do sali z Baz Kamienn. Zachowywa si jakby by sam podszed do awy, usiad i zawoa: - Baza! Sala krciutkim echem skwitowaa jego okrzyk. Stojcy za nim Jonathan zerkn na boki, stara si zrozumie, dlaczego odnosi wraenie stumienia, tak dotychczas wyrazistych kamiennych barielefw na cianach, jakby kto przysypa je mglistym pudrem, ale bysna ciana pochylni. Pojawi si mtny ideogram kogo", rozjarzy si do normalnej jasnoci, zmtnia, znowu rozbys i ju nie przygasa. Krycz wpatrywa si w cian, rzuci przez rami krtkie pytajce spojrzenie na Jonathana, ale odpowiedzi byo tylko wzruszenie ramion: Sam widzisz". Baza nie odezwaa si, nie przeczytaa napisu. Krycz cierpliwie czeka. Od ciany dobieg krtki urwany dwik. Identycznie zabrzmiaoby to, gdyby komu pooy do na ustach w pierwszej sekundzie wypowiedzi. Krycz wsta i patrzc w podog obszed aw. - Chodmy - warkn i pierwszy poszed do wyjcia. Jonathan poczu, e zaczyna si spienia, zacisn pici przysigajc sobie ostr odpowied, jeli tylko Krycz posunie si do najagodniejszej chociaby insynuacji dotyczcej popsucia Bazy, ale Krycz wyszed bez sowa. Nie byo mowy o oskaraniu kogokolwiek. Mia zatroskane spojrzenie, zakopotane i bezradne. - Masz jaki pomys? - Ja? - Jonathan prychn przez nos. - Nasze urzdzenia psuj si, to prawda, prdzej czy pniej; mnie to nie dziwi, ale odniosem wraenie, e u was sprego nie podlega wietrzeniu i psuciu. - Poklepa si po kieszeniach, przez warstw tkaniny odnalaz futera z cygaretkami, ale zrezygnowa z palenia. Podrapa si po nosie. - Nie mam nawet cienia pomysu, po prostu popsuo si. - Przyjrza si twarzy Krycza i nagle zrozumia powd jego troski: - Znowu bdzie mowa o mnie? - Nie - Krycz z rezygnacj machn rk i nagle zmieni zdanie: - Waciwie tak. Najprociej jest znale prost przyczyn, nie musi by rzeczywista - Byle wszystkim si spodobaa - dokoczy Jonathan. - Wszystkim to ona si nie spodoba - mrukn Krycz, ale z jego intonacji wynikao jasno, e tych drugich nie bdzie zbyt wielu. - Co za kana - warkn. - Nie rozumiem? - Niewane. Powiedzmy, e wyraziem swoje niezadowolenie z wasnej sytuacji. Chwil stali naprzeciwko siebie, unikajc patrzenia sobie w oczy, badajc spojrzeniem ciany budynkw i wieczorne niebo nad gowami. Jonathan nie wytrzyma pierwszy: - Rbcie sobie co chcecie! - splun w bok. Zrobi trzy kroki w kierunku domu, ale zatrzyma si i obejrza. Jego zo i poczucie wyrzdzanej krzywdy musiay znale przynajmniej werbalne ujcie. Dziwnie jestem przekonany, e cokolwiek wymylicie, popenicie bd. Wasze sprego, cholera, pozbawio was zdolnoci do - chcia powiedzie do ycia", ale w ostatniej chwili powstrzyma si mylenia. A nie macie mylcego mynka do lerby! Odwrci si i szybko ruszy w kierunku domu. Po drodze zarysy planu, ktry zrodzi si, gdy rzuca ostatnie sowa przy-bray konkretny wyraz. Wpad do mieszkania jak huragan, chwyci walkmana, manierk z resztk samogonu, koc, wypeni futera zapasem cygaretek i wybieg, nie zwracajc uwagi na zajt szyciem, ale obserwujc go spod oka, Ziyr. Idc w kierunku gwnej bramy, cmoka cicho, rozgldajc si na boki, ale dopiero pod murami wyczu, a potem zobaczy przy swojej nodze Farmi. W marszu pochyli si i poklepa kotuna po opatkach. Jego oczy bysny seledynowo, potrzsn bem. Po kilku krokach jeszcze raz popatrzy na czowieka, jakby chcia sprawdzi czy rzeczywicie ma zamiar wyj w nocy poza oaz. Mia. Ominli zagajnik gelo trzymajc si jego zachodniego brzegu i po kwadransie szybkiego marszu zatrzymali. - Tu! - zdecydowa Jonathan. Zoy koc we dwoje i usiad na nim, przycigajc do siebie Farmi. Kotun sta chwil, potem uoy si z gow na udzie czowieka i przymkn oczy.

Jonathan zapali cygaretk. Drapa Farmi za uszami trzymajc cygaretk w ustach i wpatrywa si w nocne niebo upstrzone obcymi gwiazdami. Tra, dziwny ksiyc satelita, mocnym wiatem mgli blask gwiazd, na tle ktrych wisia, jak jaskrawy mylnik na dnie przewrconej czary z kropkami Morse`a. - Sztuczny, prawda? - mrukn Jonathan. - Musi by, skurwysyn, sztuczny. Nie odrywajc spojrzenia od Tra, wycign z kieszeni butelk, zabeta alkohol, usiujc na such zmierzy ilo posiadanego trunku. Drapa posapujcego dzikczynnie Farmi, jednoczenie wsadzi manierk pod pach, wycign korek. - Sztuczny! - warkn mciwie. Wypi dwa yki, odetchn dzikczynnie. Pocign jeszcze i szybko schowa naczynie pod rg koca. Uoy si na plecach, podkadajc brzuch pod gow kotuna i odda si obserwacji Tra. - Przyroda nie lubi symetrii, wiesz? Symetria to estetyka debili, a natura jest mdra, mdroci dla nas niedocig. Kto to powiedzia? H? Nie wiesz. Pewnie ja. Przecie jestem mdry facet, nie geniusz, ale te i nie dupek. Prawda? Tak mylaem dopki mnie tu nie zanioso Bcwa, cho bez winy. Ale i nie bez A, niewane Chod, popracujemy. Ja popracuj, a ty sobie id na jak przeksk z tych syrkw, co to ich jeszcze nie widziaem Ruszamy. Dwie godziny pniej, gdy Tra zawis niemal pionowo nad gow Jonathana, stosy wyrwanych drzewek i uamanych gazi byy gotowe. Najdalej od zagajnika lea pojedynczy stos, nieco bliej dwa i najbliej trzy. Jonathan dooy stara, eby z gry sztuczne pochodzenie stosw rzucao si w oczy w mylach nazwa stosy A, AB i ABC i uoy je tak, eby wszystkie trzy A byy w jednej linii, podobnie jak dwa B. Na jedn z dugich gazi nawin kilka pasm wyschnitej trawy, przystan przy drugim A i podpali pochodni. Szybko, zanim wypalia si, podpali wszystkie sze stosw i wrci na koc. Susz rozpali si, pomienie skoczyy do gry w daremnej prbie signicia nieba. Jonathan pooy si na kocu. Nie odrywajc spojrzenia od nieba, sign po butelk i pocign obficie. W zagajniku jaki sposzony zwierzak furkn gono, potrci ga i ucich. - Tak jest - powiedzia Jonathan do siebie. eby nie byo wtpliwoci sprecyzowa: - Jonathan? Od jutra przestaniesz si zachwyca Ultene, a zaczniesz dziaa, eby si z tego cuda wydosta, jasne? Jasne Od najbliszego stosu bio mocne ciepo, rozpi koszul i uoy si ponownie. Pomienie ognisk ju zaczynay przygasa, nie byo sensu przenosi koca w inne miejsce. Zapali cygaretk. Kiedy si skoczya, pstrykniciem posa j w ar ogniska. Farmi wrci dopiero, gdy koczy nastpn, a w popieliskach iskrzyy si tylko pojedyncze czerwonawe kropeczki. W butelce zostao alkoholu na dwa trzy yki. Chwil potem skoczy si samogon i cierpliwo. Obojtny Tra, ignorujcy przejrzysty sygna Jonathana, bezszelestnie lizga si po nieboskonie, Farmi uoy si obok koca i wylizywa poduszki przednich ap. - Jeszcze poaujesz Kilka sekund obserwowa niebo, ale odpowied nie nadesza, strzeli kocwk cygaretki w kierunku wygasych ognisk i uoy si do snu. Soyeftiaska kuchnia! Opiera si na mielonym misie rumw, zabrojw i tak sdz frachtwow. Miso miele prymitywny myn napdzany tylko wod Ogona, tak wic nie ma w nim ladu finezji, waciwej innym urzdzeniom z zastosowanym sprego. Poza Nat Conal Le sprego nie dziaa. Miso miele si, miesza z jakimi zioami, ubija w beczkach wykonanych z frachtwolej porcelany i zwozi do oazy. Kadzie stoj w piwnicy budynku obok sadzawki, piwnica zimna jak wszyscy diabli i kady kto ma ochot, bierze sobie z tego miejskiego zapasu ile potrzebuje. Nikt, rzecz jasna, tego nie pilnuje i podobno nigdy jeszcze tego nie zabrako. Soyeftie tumacz to bardzo prosto kiedy zapasy si kocz, wszyscy ograniczaj korzystanie z misa. Prostym nastpstwem takiej gospodarki jest brak zwyczaju czstowania kogokolwiek czymkolwiek, przecie wszyscy maj to samo, wic ani nie zapraszaj gocia do jedzenia czy picia, ani go nie czuje si skrpowany, konsumujc w gocinie co mu wpadnie w rce. Podstaw ywienia jest lerba. Soyeftiaskie zboe uprawiane na wszystkich trzech farmach satelitarnych. Ziarno lerby nie jest waciwie ziarnem, bo, niczym bulwy ziemniakw, ronie pod ziemi, w skrzastych woreczkach uczepionych korzeni. Na lerby wyrywa si rcznie, uderza o specjaln kratownic nad wzkiem i torebki nasienne zostaj na wzku. I na i ziarna uwielbiaj czogi, dlatego pola otoczone s znienawidzon z kolei przez te ziemne mae, tutt. Tutta to nieprzebyta dla czogw zapora i namiastka, nieza zreszt, tytoniu. Tyle, e Soyeftie wol nie pali ni zajmowa si zbiorem tutty, rzeczywicie uciliwym ze wzgldu na to, e tutta nadaje si do zbioru podobno tylko przez jeden, najwyej dwa dni w sezonie. Po zbiorze lerby w tuttowych potach robi si

przerwy, przez ktre wal na pola stada czogw. Zadowalaj si naci lerby, poeraj j, wydalaj strawion, uyniajc gleb i przekopuj pola, ryjc w poszukiwaniu niemal pojedynczych ziaren. S chyba dla nich mocnym narkotykiem, czy czym w rodzaju waleriany dla kota, moe afrodyzjakiem? Niestety Soyeftie przechodz obojtnie obok czogw i rzecz niezwyka nikt nawet nie domyla si jak si one rozmnaaj! W kadym razie udzia czogw w kuchni Soyeftie polega tylko na dziaalnoci polowej". Z czego powinny si cieszy. Jarzyny uprawia si i suszy na farmach satelitarnych, a wiee, u rda" strumienia, przy oazie. Farma Trzecia, na ktrej jeszcze nie byem, ma prcz pl lerby, duy sad. Std soki i marmolada, niemal biaa, o wspaniaym wieym i chodnym zapachu i nieza w smaku. Zapomniaem zapyta skd bior zioa, ktre tu pija si jak nasz herbat, ale pewne jest, e z ktrej z farm. Reasumujc, opis sugeruje, e Soyeftie jedz raczej le i monotonnie, ale to pozory. Kobiety ich gotuj wspaniale, wyczarowujc z mielonki, czasem nieco grubszej, genialne sosy o fantastycznych aromatach. Przyznam, e nie wiem jak one to robi, majc tak niewiele zi do dyspozycji. Usiowaem troch powszy po kuchni Ziyry, ale wyglda, e to jedyne miejsce, gdzie niechtnie mnie widz. Na razie zrezygnowaem. A! Soyeftiaskie jedzenie zupenie nie tuczy, i to nie tylko mnie nie znam ani jednego Soyeftie z nadwag, mimo e kuchnia oparta jest na odpowiedniku naszej mki. Nie mog sobie tego wytumaczy inaczej jak dziaaniem sprego, chocia wiem, e sprego mog mie tylko przedmioty martwe. Paradoks martwe przedmioty: samobiene schody, wzki poruszajce si niemal bez napdu (s tylko dwa na ca oaz) czy zeskakujce z czowieka ubrania?! Wrmy do kuchni. Kawy ani adnego zamiennika w Ultene nie ma. Stymulatorem jest jaki napar zioowy o nieporwnywalnie skuteczniejszym dziaaniu pod jego wpywem opanowaem crasa w trzy czy cztery doby, a oni w tym samym czasie angielski. Co prawda powoduje jeli wierzy Kryczowi uzalenienie, ale gdyby mona by go byo wytwarza na Ziemi, zrewolucjonizowaby szkolnictwo. Tak sobie wyobraam cykl naparw zamiast szkoy, kilka gbszych studia Siedemdziesita czwarta doba; wit Przebudzenie przynioso ze sob dominujce w nastroju uczucie zniechcenia i pustki. Pooenie soca i Tra, ironicznie wiszcego nad gow, wskazywao, e udao mu si przespa pod gelo pierwsz cz dnia, a koaczce si po gowie myli barwiy otoczenie, okolicznoci i zamierzenia na nieciekawy szarobury kolor. Potne ziewnicie, po niemal dziesiciu godzinach snu, byo zapowiedzi niechtnego stosunku do reszty dnia. - Mu - mrukn Jonathan do koca. Uoy si na boku, z gow na przedramieniu. -wiat widziany zredukowa si do gruboziarnistego piachu, strzpka uschnitej odyki, maego paskiego kamyka. Nic w tym ograniczonym wykadrowanym przez moliwoci oka pejzau, nie poruszao si i panowaa w nim niemal absolutna cisza. To wanie jest Oaza Dobrej Magii, pomyla Jonathan. Bezruch i cisza. Cokolwiek si poruszy, bdzie amao stabilny ukad. Niepotrzebnie si poruszaem. Mgbym zaoy sobie stado z dwiema onami, grywa z jednym teciem w hagr, z drugim Nawet nie wiem co lubi drugi, aha lubi opowieci. No to bajabym do poduszki. Spokojne, stabilne ycie. - Gwno tam - powiedzia na gos, chcc wyrwa si z bagnistego nastroju. Odrzuci koc jednym szarpniciem, usiad i energicznie przetar oczy kostkami palcw. Rozejrza si. Mae wgniecenie wygadzone przez ciao Farmi, wskazywao gdzie spdzi noc, a acuszek ladw na piachu prowadzi pomidzy gelo. - -niadanko - mrukn ze zrozumieniem. Sprawdzi kieszenie zapalniczka, cygaretki - Trzeba byo pomyle o nou - zbeszta sam siebie. - Trudno, przynios potem. Strzsn piach z koca i zoy go porzdnie, a potem wszed pomidzy gelo i wyszukujc najsuchsze, ewidentnie skazane na zagad, zacz odamywa z nich gazie i gromadzi w stosy. Wkrtce koszula ciemniaa od potu, poku w kilku miejscach donie do krwi, a w brzuchu coraz mocniej burczao i godowe spazmy dokuczliwie ksay odek. Ale dopiero, gdy przenis wszystkie przygotowane w zagajniku stosy na miejsce wczorajszych ognisk i rozmieci w rwnych kupkach na wystygych popioach, wytar dokadnie czoo przedramieniem i popatrzy na mury oazy. Wiatrochrapy dostojnie mciy powietrze zagarniajc je jednoczenie, by za chwil odrzuci za siebie i chwyci inn porcj; mury pust gad grzbietw wystawiy na poudniowe soce i drzemay w bezruchu, puste, nie niepokojone przez adnego Soyeftie. Nic si nie poruszyo, nawet, kiedy Jonathan szed w kierunku bramy. Ju pod samymi murami odwrciwszy si i zobaczywszy stado frachtwow zmieni zamiar i zawrci w jego kierunku. Zbliajc si do stada zastanawia si, dlaczego zdecydowa si o pustym brzuchu zajmowa jeszcze jednym swoim pomysem i oprcz zacietrzewienia nic mu nie przyszo do gowy.

Wszed pomidzy zwierzta i dugo wybiera wierzchowca. Zdecydowa si na sporego samca, wyrniajcego si jednak nie wielkoci, a jasn plam na lewym nozdrzu. Wycign go ze stada, podprowadzi pod gelo, na ktrym wci jeszcze wisia sznur i szczotka uywane do czyszczenia Cynamon, a potem starannie wyczyci frachtwoa, zanurzajc si pod koniec w jasnym oboku pyu i mocnym zapachu korzeni. - Pepper, dobrze? - stan na wprost pyska i pogaska zwierz po dugim paskim bie. - Moe by? Frachtw milczeniem zaakceptowa propozycj. Jonathan zwiza sznur, tworzc z niego kantar i umocowa na pysku i szyi Peppera. Odsun si o krok chcc przyjrze si swojemu dzieu, ale w tej samej chwili frachtw sapn, odwrci si i poczapa do stada, a Jonathan patrzy na, a Pepper zgrabnie wsun si pomidzy inne frachtwoy i znikn z pola widzenia. Chwil potem, kiedy czowiek napina minie eby odwrci si i wykona pierwszy krok, eb Peppera nagle wysun si ponad inne pochylone szyje i frachtw zerkn w kierunku Jonathana, jakby sprawdzajc czy wci jeszcze stoi na poprzednim miejscu. Sta, ale tylko chwil, potem skierowa si w stron bramy, min j bocznymi uliczkami, pustymi i cichymi, jak zreszt wszystkie i niemal zawsze w Nat Conal le, dotar do budynku Bazy Kamiennej i sprawdzi jej dziaanie. Trwaa w swojej chorobie, przypominajc Jonathanowi nieumiejtnie zaprogramowany komputer. Po kilku prbach zrezygnowa z drczenia Bazy, wyszed na ulic i ruszy w kierunku domu. Mimo wszystko, mimo swojego soyeftiaskiego charakteru, mimo dziwnej, na pierwszy rzut oka prymitywnej, ale wspaniale funkcjonujcej azienki i ubikacji, mimo jarzcych si cian i utrzymujcych ciepo albo chd naczy i usunie przysuwajcego si ka, tylko tam czu si w miar dobrze i w jaki sposb bezpiecznie. Marzyy mu si co prawda normalne drzwi, ktre nie piesz z otwieraniem, dopki mieszkaniec domu nie pocignie za klamk, ale zdawa sobie spraw z trudnoci materiaowych i e nie bdzie to przychylnie przyjte przez mieszkacw oazy. Zrezygnowa z pomysu, ktry teraz, kiedy wraca spocony zmczony i godny, wyda mu si szczeglnie atrakcyjny. Zatrzyma si nawet przy swoich otwartych jak zawsze na ocie drzwiach, zastanowi nad blokad, ale nie znalaz sposobu. Wszed do pokoju. Ziyra, zajta od dwu tygodni niemal nieustannie szyciem kolejnych bluz i spodni, ktre natychmiast po uszyciu przechodziy w inne rce, oderwaa spojrzenie od materiau i umiechna si do Jonathana. Odwzajemni umiech, podszed i pocaowa j w kark. Potrzsna wosami, najduszymi w oazie. - Nie bae si? - Czego? - Jonathan wzruszeniem ramion podkreli, bagatelizujc pytanie, odpowied. Podszed do pki i duszkiem wypi cay dzbanek sodkiego napoju. odek burkn raz i natychmiast dokuczliwie piekce ssanie ustao. - Dzisiaj te tam bd spa - powiedzia. Ziyra uniosa brew i poruszya jednym ramieniem. Nie wiedziaa jak ustosunkowa si do dziwacznego pomysu mczyzny. - Po co? - Sam za bardzo nie wiem, ale ten Tra wydaje mi si sztucznym tworem Ziyra parskna miechem. Rzucia na stolik niedokoczone szarawary, plasna rkami w uda. - Jonathan, nie jeste na Ziemi!.. - zawoaa wstajc i idc w jego kierunku. - My nie mamy moliwoci stworzenia Tra, ani niczego podobnego - Skd wiesz, e nie jestemy na Ziemi? Przecie nawet nie macie okrelenia na swoj planet? Skd wiesz, e inni mieszkacy tego wiata nie potrafi budowa sztucznych satelitw? Pytania zatrzymay Ziyr tu przed Jonathanem, wydawao mu si, e zamierzaa podej i zarzuci mu ramiona na szyj, przytuli si, ale rzucane niechtnym tonem, znane ju z podobnych rozmw sowa, zdania, pytania, zniechciy j do pieszczot. Badawcze spojrzenie utkwia w oczach Jonathana, szukaa w nich odpowiedzi na niezadane, ale wiszce w powietrzu pytanie: - Czy odpowiedzi s dla ciebie a tak wane? - Szukam odpowiedzi S dla mnie wane. Zrozum ani wy ani ja nie moemy si zmieni. W tej chwili moe tylko drani i to tylko niektrych, ale skd mog wiedzie, czy za jaki czas znowu kto nie zarzda usunicia mnie z Oazy? I czy tym razem nie znajdzie mocniejszego poparcia u innych? I co, mam si wynie w nieznane? - Omin Ziyr, podszed do ka i zwali si na plecy. - Musz wiedzie jak najwicej o tym co mnie otacza, a przede wszystkim o tym dziwacznym tworze nad gow. O ile wiem tak si nie zachowuj naturalne ciaa niebieskie, on wisi niemal stale nad gow - Przecie zachodzi - Ale na krtko. I niemal natychmiast wraca. A moe wtedy pojawia si drugi identyczny obiekt odwrci gow i popatrzy na dziewczyn. - Chyba nie powiesz, e na waszym niebie znajduje si kilka identycznych naturalnych ksiycw!

Zastanawiaa si chwil nad jego sowami, a potem po prostu ruszya do swojego stolika i wrcia do szycia. Jonathan chwil patrzy na ni, potem uoy gow na splecionych na poduszce doniach i utkwi spojrzenie w suficie. - Jeli chcesz moesz pj tam ze mn - powiedzia w przestrze nad sob. - Moemy wzi ze sob jakie zapasy i zrobi sobie nocny biwak. Wezm walkmana - Pjd, ale bez tego Podnis gow i popatrzy na ni. Miaa spojrzenie utkwione w kanciastym pakunku: przykrytych zgrzebn narzut maszynie i walkmanie. Spojrzenie pene byo niechci, wymieszanej z obrzydzeniem, jak gdyby patrzya na liskiego paza. - Miaem ci ju wczeniej zapyta, ale kto mi przeszkodzi: wy nie lubicie muzyki? - Muzyki? Nie, muzyki nie, ale piew - Ostatnie sowo wydusia z siebie jakby wayo kilkanacie kilogramw. - My tego - potrzsna gow. - Nie pytaj mnie. Po prostu nie wczaj tego przy mnie, a najlepiej w ogle. - Ale dlaczego? - Jonathan usiad na ku. Ziyra nie od powiedziaa, wrcia do szycia, nie odrywajc wzroku od trzymanych w rku materiau i igy. - Przecie wczaem ju to. To tylko urzdzenie do magazynowania dwikw, jeli chcesz mog nagra to, co mwisz i za chwil wysuchasz samej siebie - Prosz! - Dobrze, nie wezm ze sob walkmana, bdziemy pali ogniska, je grzanki popijajc winem i czeka na znak z gry. Czy ten plan ma w sobie jakie nieprzyjemne elementy? Ziyra oderwaa si od szycia i dug chwil wpatrywaa si w Jonathana. Potem wolno, nie rozchylajc ust pokrcia gow. Widziaa, e mczyzna nabiera tchu chcc zada jakie pytanie i opucia gow, tak zdecydowanym ruchem, e Jonathan westchn tylko i opad na poduszk, by pogry si w rozmylaniach, zada samemu sobie, po raz nie wiadomo ktry, znane ju doskonale pytania. Te pytania, cho uywane niczym rytmicznie, mozolnie, uparcie uderzajcy w to samo miejsce taran, wci nie wywoyway odpowiedzi; z muru niewiedzy o krainie Soyeftie nie odupay najmniejszego kamyka. Jtrzyy umys, blokoway tok rozumowania przez swoje niespenienie i natarczywo, powtarzalno niemal mechaniczn. Dugi czas, okoo dwch tygodni, Jonathan wierzy, e opanowanie martwego pisemnego jzyka otworzy mu drog do dogbnego poznania Ultene i jej mieszkacw, ale teraz, kiedy jedyne rdo tej wiedzy, Baza Kamienna najwyraniej popsua si, zawioda i ta nadzieja. Jonathan nawet nie pyta czy kto potrafi naprawi Baz, wystarczyo mu, e jeli ktokolwiek sysza o niej, zastanawia si dug chwil, a potem mimicznie wyraa zdziwienie. Soyeftie nie interesowali si swoj histori, tak jak nie interesoway ich zasoby Ultene, moliwoci ich wykorzystania, jak nie interesowa ich rozwj rolnictwa, jak woleli je konserwowane w farmach mielone miso frachtwow i drobnych niby winek, rezygnujc z kadego twardszego kawaka misa, na rzecz wygodnictwa i hodowania tradycji. Nawet Ziyra, wiele rzeczy dziwnych dla swoich ziomkw akceptujca, nie potrafia najczciej zrozumie Jonathana. Krycz, najbardziej elastyczny z Soyeftie, kiedy Jonathan udowadnia mu korzyci pynce z historii zapyta: - Krtko, jak najkrcej powiedz: po co nam historia? - eby nie popenia tych samych bdw po raz drugi - po krtkim namyle powiedzia Jonathan. - Mylisz, e wiedza o bdach strzee przed ich popenianiem? - Powinna i moe. - A nie wydaje ci si, e eby tak byo naleaoby ustali niezmienno wiata? - Ale skd! -wiat jest zmienny - No to skoro sytuacje si zmieniaj powinny rwnie zmienia si reakcje, prawda? Jonathan pokrci gow. Gorczkowo zastanawia si nad ripost, ale zdawa sobie spraw, e Krycz wykaza si mistrzem erystyki, natomiast on gubi si w dysputach z wyrobionymi w szermierce sownej przeciwnikami. - Nieprawda - odchrzkn. Chcc zyska na czasie, zapali cygaretk, chocia kilkanacie sekund wczeniej zgasi jej poprzedniczk. - Wiedzc, co zrobilimy le, unikamy tego w przyszoci. A wtedy Krycz dobi go i skoczy dysput: - O ile pamitam - powiedzia chytrze mruc oczy - wspominae co o kilkunastu czy nawet kilkudziesiciu wojnach w waszym wiecie, tak? Jonathan pokiwa gow i unis rce do gry. - By moe pokonae mnie w pojedynku na sowa - przyzna. - Ale naprawd nie znaczy to, e masz racj. Po prostu trafie na sabego fechmistrza. - Fechmistrz Wyjanij mi to. I rozmowa potoczya si jak wikszo z nich zeszli na opowieci o Ziemi, uywajc takiego wanie pojcia wczeniej uzgodnili, e najwygodniej bdzie zaoy przybycie Jonathana z innej planety.

Bo kady inny wariant stawa si jeszcze bardziej skomplikowany. Jonathan tradycyjnie zapala si do ktrego z poruszanych przez Krycza tematw, perorowa zawzicie, potem przytomnia na chwil, przynajmniej na tyle, e uwiadamia sobie wasne emocjonalne zaangaowanie, bezadnie koczy wypowied, obiecujc sobie opanowanie i chodne spojrzenie, ale nastpne pytanie Krycza z reguy rzucao go ponownie w wir namitnego reklamowania swojego wiata i rzdzcych nim regu. Tak byo rwnie tym razem niewiele z tego, co czu, przekaza i niczego nie osign. Soyeftie! Szczupli. To pierwsza rzecz, jaka rzuca si w oczy. Krtkie ciemne azjatyckie wosy. Bezwose piersi mczyzn i ostre wosy onowe u obu pci. Tylko niektrzy z mczyzn zmuszeni s goli si, i to raz na kilka dni, wikszo nie uywa brzytew, bo nie musi. Ja rwnie musiaem zacz si goli tak intensywnie wpatrywali si w moje wsy, e nabraem idiotycznego nawyku nieustannego wycierania nosa. Charakterystyczne dla ich twarzy s, wysoko pod oczami, umieszczone koci policzkowe, ale nie tak wyranie jak u Azjatw, jakby nakryte patami tkanki miniowej. Oczy ciemne, adnych zielonych, szarych czy bkitnych. Wyobraam sobie jak furor bym tu zrobi majc szare oczy Dicka. Napisaem ju, e s szczupli, dopiero okoo naszej czterdziestki ich ciaa nabieraj pewnej krgoci, co jest szczeglnie apetyczne u kobiet. Vide mj romans z Manik. Apetyczne" to najwaciwsze w przypadku jej ciaa okrelenie mocne, jdrne, twarde, jakby byo zbudowane z innego rodzaju tkanki. Krycz, staruszek wedug ziemskich poj, jest zbudowany jak nasz czterdziestokilkulatek. A` propos wieku dugo i nie zupenie z dobrym skutkiem zmagaem si z tutejszym obliczaniem czasu. Doba ma niecae dwadziecia dwie godziny, jeli mj naprawiony przez Manik zegarek chodzi dobrze. Dwadziecia dwie godziny i czterdzieci kilka minut. Ale stosunek dnia do nocy jest zmienny, dwanacie dziesi, jedenacie jedenacie, dziesi i p do jedenastu i p. Czciowo winien jest tajemniczy Tra, ktry miotajc si po nieboskonie, przyspiesza czasem wit i opnia noc, ale wydaje mi si, e i bez niego panuje tu w tej dziedzinie baagan. Prbowaem wyjani co si dzieje z porami roku. Nic! To znaczy teraz jest nieco chodniejsza cz czterystudniowego roku, ale co do tego te nie ma pewnoci. Soyeftie beztrosko nie licz lat ani dni. adne z nich nie wie dokadnie, ile przeyo, naprawd czasem wydaje mi si, e ich lekkomylno wynika, nie wiem, chyba tak zachowywaby si kto, kto czasowo tylko Zupenie jak ludzie, ktrzy na kilka godzin zasiedlaj hotelowy pokj nie rozpakowuj walizek, nie wieszaj na cianach ulubionych obrazkw, nie przestawiaj mebli. Korzystaj z hotelowych kiepskich kosmetykw, a czasem nie chce im si nawet otworzy okna, eby przewietrzy pokj. To porwnanie wydaje mi si bardzo trafne. Soyeftie czasowi mieszkacy Nat Conal Le? Tylko skd i dlaczego? Kto im wynaj ten pokj, ile za to zapacili? Moe to azyl? Wizienie? Skazacy? Wygnacy? A moe wybracy?! Raj czy pieko? Nigdy nie widziaem Soyeftie z otwartymi ustami. Oczywicie, poza tymi chwilami kiedy mwi. Oddychaj tylko przez nos i nawet chichocz z zamknitymi ustami, no chyba, e rechocz. Nigdy nie ni. Manika dugo nie moga poj co to jest sen i wci dopytywaa si o sens tego zjawiska. Ziyra rwnie nie moe tego zrozumie: uwaa, e pi si po to eby wypocz, a nie eby pdzi pozorny ywot, na dodatek czasem bardzo nieprzyjemny i straszny. Poniewa waciwie nie uywaj alkoholu, a na pewno si nie upijaj, trudno jest im wytumaczy halucynacje, majaczenia, pozorne przeywanie czego. Po dugich sporach kada ze stron pozostaa przy swoim: ja, e nie widz w snach nic zego, a czasem przynajmniej w moim przypadku nawet mam z nich poytek (ca fur pomysw zawdziczam sennym fantasmagoriom), Soyeftie za, przy umiowaniu ciemnych bezsennych nocy, z racjonalnym wypoczynkiem na czele. Skutkiem czego, na samym pocztku nocy, miasto zamiera, moe jeszcze tylko seks i sen. Co do seksu ze sw Maniki wynika, e kobiety zachodz tu w ci wycznie z premedytacj, nie ma przypadkowych czy niechcianych dzieci. Jeli miabym si zdoby na ironi powiedziabym, e przy cakowitej swobodzie seksualnej by to jedyny sposb na uniknicie szczelnego wypenienia Nat Conal Le chmar przybrudzonych dzieciakw. Seks jest tu powszechny i powszedni. Pewnie dlatego nie maj pojcia o astronomii, ich gwiazdy s zupenie im obce, anonimowe i obojtne. Jedynym i to mnie zastanawia ciaem niebieskim majcym swoj nazw jest Tra. Nawet Soce to po prostu soce. Czy to nie wiadczy o szczeglnej roli Tra, chocia nikt tego nawet sami Soyeftie nie zauwaaj? Jeszcze jeden przyczynek do mojej coraz bardziej uargumentowanej teorii, wedug ktrej, wszystkie niekonsekwencje tutejszego wiata, niemal wszystkie zagadki tumaczy fragmentaryczno" Ultene, co, jakby caa ta kraina bya jedynie fragmentem wikszej caoci. Sdz, e gdyby wyrwa z Ziemi jak cz narodu, da jej to, co niezbdne do ycia, pozbawi pamici o przeszoci i samowiadomoci, gdyby pozostawi tylko niektre modele zachowa, ich cz, gdyby nastawi t grup ludzi tylko na konsumpcyjny, chocia

uproszczony stosunek do ycia, to czy nie mielibymy niemal identycznego z Soyeftie narodu? Tylko po co kto by przeprowadza taki eksperyment? I jeszcze jedna rzecz: przeczytaem przed chwil wszystko, co zapisaem na tym magicznym dysku. Wynika z tego, e Soyeftie to zdegenerowana rasa, troszczca si wycznie o napenienie brzucha. To nieprawda: niezbyt chtnie, ale bez najmniejszego szemrania tworz czasowe ekipy farmerskie, bez poganiania, w miar wolnego czasu uprawiaj jarzynowe poletka obok rda zaopatrujcego oaz w wod i nigdy nie zdarzyo si, eby uprawy byy zaniedbane. Kady, kto potrafi co robi, a potrafi tu co kady, wykonuje t prac bez ponaglania i tylko dziki tej dyscyplinie, niemal komunistycznego typu, wszyscy maj ubrania, sprzty domowego uytku, ogie i cygaretki. Wemy chociaby te ostatnie tak naprawd stale palcych w Nat Conal Le nie ma. I gdyby to ludzie byli na miejscu Soyeftie powiedzieliby: To jest uywka, i luksus, i niech si tym zajmuj ci, co pal!". W Ultene jest inaczej Soyeftie pokpiwaj z palaczy, ale przy kadej okazji, jeli tylko farmerzy maj czas, zajmuj si zbiorem tutty, do niczego w gruncie rzeczy niepotrzebnej. Jaki paradoksalny altruizm. To samo dotyczy samogonu, co prawda od dawna go nie produkuj, ale kiedy musiao by z nim tak samo jak z tutt. A moe palenie zaniknie jak picie? Biedni Soyeftie Siedemdziesita dziewita doba, noc; Osiemdziesity dzie Poczone siy gazu i sprego zakoczyy dziaalno podczas czwartego nocnego czuwania. Zapalniczka reagowaa na ruchy palca wycznie cichym trzaskiem i malutk iskr przeskakujc z kocwki piezoelementu na wylot zaworu gazu. Z szeciu ognisk rozpalonych godzin temu, w dwu pegay jeszcze pojedyncze pomyki i rubinowo paay kupki aru. Jonathan szybko pobieg do zagajnika gelo. Najpierw na chybi trafi wyama dwie gazie, ktre podrzuci do wikszego z ognisk, a potem nieco spokojniejszy przypali cygaretk i ruszy na poszukiwanie nowych rejonw obfitujcych w susz gelo. Po p godzinie zgromadzi wystarczajcy na ca noc zapas chrustu, przenis w poblie malutkiego ogniska koc i uoy si na plecach. W trakcie czterodniowych czuwa, sformuowa kilka wnioskw nasuwajcych si z obserwacji. Po pierwsze, Tra porusza si po nieboskonie jak poduna wietlna dioda, jedna z kilkuset, zapalanych po kolei, eby wyrysowa na nieboskonie jak tras zawsze wycelowany jednym kocem wrzeciona w kierunku ruchu. -wiadczyo to, zdaniem Jonathana, niezbicie, o sztucznym pochodzeniu obiektu zwanego przez Soyeftie Tra. Regularny ksztat musia by wytworem rki czowieka. By moe Tra wirowa i byo to niewtpliwie najwaciwszym sposobem zapewnienia na stacji cienia wok podunej osi symetrii obiektu. W takim przypadku jego sztuczne pochodzenie nie podlegao adnej dyskusji. Wniosek drugi: poniewa Tra widoczny by przez wiksz cz soyeftiaskiej doby i znika tylko na mniej wicej jedn trzeci nocy, musia albo gwatownie przyspiesza, znikajc z oczu mieszkacom Ultene, albo istniao kilka identycznych satelitw, co najmniej dwa, ktre zastpoway jeden drugiego na stray Krainy Dobrej Magii. Konsekwencj tych dwch wnioskw i wyniosego braku reakcji na sygnay Jonathana bya konkluzja trzecia: by moe sztuczny satelita Tra wcale nie zajmowa si obserwacj Ultene, a to z kolei znaczyo, e ziemie Soyeftie wcale nie byy tak gboko odizolowane jak sami oni twierdzili. - Bouu aach ch - gone ziewnicie na chwil odsuno cisz panujc dookoa. Podczas drugiej i trzeciej nocy sekundowaa Jonathanowi Ziyra, ale t postanowia spdzi w domu. Namawiaa go zreszt do tego samego, ale on postanowi spa poza murami przez co najmniej dziewi dni, co trzy zmieniajc konfiguracj ognisk. Farmi, jak to mia w zwyczaju uda si na spnion kolacj. Powinien by lada moment pojawi si obok posania. Zaszelecio co w zagajniku, jakby o pie gelo otara si czyja skra. - Pepper? - zawoa Jonathan. - Farmi? Mimo ranej intonacji nie udao mu si ukry przed samym sob, e nieprzyjemna fala lekkiego kucia przemkna po jego plecach, a oddech bezwolnie sta si pytszy i szybszy. Rozjaniona przez Tra ciemno zgstniaa. Najpierw Jonathan pomyla, e to jego strach zagszcza mrok, ale kiedy rzuci spojrzenie na niebo, zauway, e rzadka mgieka rozcignitego na wier nieboskonu oboku, przesonia ksiyc. To te bya rzadko na soyeftiaskim niebie, dopiero trzeci czy czwarty obok zauwaony przez czowieka z zewntrz. Jeszcze jedno dziwactwo w tej, ywcem wydartej ze stron, napisanej bez dbaoci o konsekwencj, powieci. Ponownie z zagajnika dobieg go haas, tym razem byo to stuknicie co twardszego od ciaa zwierzcia uderzyo chyba o wystajcy gruby konar. Bezgonie w odku urosa i rozpyna si kula zimna, Jonathan przekn zgstnia lin i poderwa si na kolana. Z zanurzonego w ciemnoci zagajnika wyskoczy Farmi i bezszelestnie odbijajc si od ziemi, kilkoma susami dopad Jonathana. Od razu poczu si pewniej. Nie widzia nigdy kotuna atakujcego najmniejsze zwierz, a tym bardziej

czowieka, ale obecno drapienika dorwnujcego wielkoci amerykaskiej pumie podniosa go na duchu. - Widziae tam kogo? - zapyta po angielsku. - Czy to tylko moja imaginacja? Opad na koc, ale nie zdoby si na odwrcenie plecami do zgstniaych pod wpywem strachu ciemnoci. Tra wyoni si z pasma mglistego oboku, czer nocy sposzona mikko nasuwajc si na ziemi zimn powiat, bezszelestnie odsuna si i przyczaia w gbi gelowego lasku. Farmi jakby udzieli si niepokj czowieka, sta z rk Jonathana na grzbiecie, wpatrujc si jak i on w brzeg zaroli, skd we wszystkie strony, niczym palce wystraszonych wartownikw, sterczay suche, jasnymi kropkami bielejce w miejscach zamania kikuty gazi. - Bez paniki, chopie - powiedzia w ojczystym jzyku. - Znasz trzy chwyty judo i masz przy sobie niewielk, ale jdrn panter. Trzeba byo by czogu, eby rozbi t nasz ma koalicj. Sapn, odwrci si i wrzuci do ogienka dwie mae gazki. Uwiadomi sobie, e zebra tylko tyle gazi ile potrzebowa, by przed zaniciem mie ogie do zapalenia cygaretki, teraz okazao si, e jest to stanowczo za mao. Zdawa sobie spraw, e nie zanie w ciemnociach, ktre spotguj lk, i rwnie dobrze wiedzia, e nie odway si pj w ciemnociach do Oazy. Szybko oszacowa zapas suszu i ju nie ryzykujc zwoki, szybko wydar z kilku kp rachitycznej trawy par garci dugich pasm, namota na trzy zoone razem gazie i rozpali zaimprowizowan pochodni. Farmi sykn, gdy buchn kb ognia, odsun si, ale niezbyt daleko i widzc, e czowiek rusza w kierunku sucholasu dwoma skokami doczy do niego. Jasny pomie spala ciemno, ale tylko w promieniu kilku jardw od swojego jdra, dalej mrok atakowa ze zdwojon si. Jonathan udawa, e akurat tyle jest mu potrzebne do utrzymania duchowej rwnowagi. Czujc napit przepon i wiadom spyconego oddechu, szybko naama gazi, nie troszczc si eby byy suche i o ewentualne szkody wyrzdzone w lasku, przenis do gasncego ogniska, dorzuci kilka z nich i korzystajc z wci jasnego pomienia pochodni wrci i powtrzy operacj. Majc ju przygotowane obfite narcze, uporzdkowa ognisko zgarn na kupk ar, wetkn promienicie kilka grubszych gazi, w rodek woy kilkanacie cienkich patyczkw. Pomie ochoczo wskoczy na wie poywk, rozgorza jasno. Ktra ze wieszych gazi zasyczaa w ogniu, trzasna cicho. Farmi ziewn przecigle i uoy si tu obok koca. Daje mi do zrozumienia, e cokolwiek nas wystraszyo, pomyla, odeszo i przestao zagraa. Cho nie wiem, co mogoby nam tu zagraa. Patrzc jednak obiektywnie co i rusz co mnie tu zaskakuje, moe wic okaza si, e Krycz zapomnia albo nie uzna za potrzebne poinformowa mnie o grasujcych tu w nocy wilkoakach, szakalach, wach czy niedwiedziach. Co za popieprzony wiat?! Rozsiad si wygodnie, zerkn w gr, uoy na plecach i zanim zda sobie spraw, e kilkanacie minut temu ba si rzuci spojrzenie za siebie, zasn. Obudzio go uderzenie w udo. Nocne strachy ranie skoczyy do garda, poderwa si z legowiska z czoem zlanym ohydnym, zimnym, lepkim potem, z przygotowanymi na najgorsze, wytrzeszczonymi oczami. Zobaczy tylko znikajcego w lasku Farmi, musia go potrci przeskakujc przez nogi. Ognisko wygaso dawno temu, ale udao mu si w popiele znale dwa kawaki arzcego si jeszcze drewna, szybko podpar si na doniach, pochyli jakby chcia ucaowa popi i przypali przedostatni cygaretk. Mimo pustego odka, dym smakowa wybornie i Jonathan rozkoszowa si dug chwil jego smakiem, zanim nie uwiadomi sobie panujcej wok przeraliwie martwej ciszy. Nat Conal Le nigdy nie dorwnywaa haaliwoci najmniejszej brytyjskiej wiosce, ale zawsze mona byo wyodrbni w akustycznym tle odgosy wiadczce o jej yciu nawoywania kpicych si niemal bez przerwy dzieciakw, odgosy stpek, w ktrych kobiety ubijay na such miazg ziarno lerby, a robiy to codziennie, skrupulatnie odmierzajc porcje na jeden posiek, brzk strconego na podog naczynia. Teraz, mimo wytonego suchu, Jonathan nie mg doszuka si w otoczeniu niczego prcz martwej lodowato zimnej ciszy. Jak zwykle wolno, niezmiennie i upokarzajco dla czowieka, niezawodnie wirowa jeden z wiatrochrapw, ale tylko jeden, co nie zdarzao si nigdy, i by jedynym poruszajcym si w zasigu wzroku przedmiotem. Poganiany niepokojem Jonathan rzuci si do skadania koca, cygaretka wypada mu z rki, potem jeszcze raz i zgasa w piachu rozdeptana rozdranionym ruchem obcasa. Po kilku minutach szybkiego marszu Jonathan dotar do bramy, przystan przy najbliszej cianie budynku i zawoa najpierw Ziyr, a potem, gdy nie odezwaa si Krycza. Jej ojciec rwnie, po raz pierwszy od zawarcia znajomoci, nie zareagowa na wezwanie. Jonathan nie czeka ju duej, rzuci koc pod cian i pobieg w kierunku mieszkania. Ulice Nat Conal Le byy przeraliwie puste, a lustro sadzawki poyskiwao matowo, idealn gadzi. Gdy Jonathan zatrzyma si chcc rozejrze i zawoa kogo, usysza co jak daleki pomruk, ktry skojarzy mu si z niskim dudnieniem kilku pracujcych na wolnych obrotach silnikw. Zawaha si, ale zadecydowa, e najpierw sprawdzi mieszkanie, ruszy biegiem do domu, po drodze zmieniajc

zamiar i postanawiajc wybiec na wie, skd mona bdzie sprawdzi rdo haasu. Mieszkanie byo puste. May stosik gotowych bluzek zajmowa jedn trzeci stolika, na pozostaej czci rozoona bya czwarta niedokoczona bluzka, iga, nici, ostra jak brzytwa gilotynka do krojenia materiau. Jonathan rozejrza si bezradnie po pokoju, szukajc czego przydatnego w aktualnej sytuacji, nie wiedzia czego szuka, ale na pewno skorzystaby z jakiejkowiek broni. Tyle e w Ultene jedyn broni mg by n. Jonathan rzuci w przestrze kilka niecenzuralnych sw, kl przez zby, biegnc przez korytarz w kierunku pochylni, dorzuci jeszcze kilka, gdy zamiast wystartowa swoim robaczkowym ruchem, leaa kamiennie nieruchoma, podczas gdy on wspina si po jej nieruchomym grzbiecie, jak w pierwszych dniach pobytu w Oazie. Wypad na balkon zdyszany, wcieky i zaniepokojony. Przypad do barierki i szybko zlustrowa poudniow cz osady i przestrze za murami sucholas gelo i kierunek na satelitarne farmy. Panorama skadaa si wycznie z budynkw, drzew i ziemi, nigdzie w zasigu wzroku nie wida byo ani jednego Soyeftie. Zaciskajc zby, a zgrzytno w ustach przesun si w lewo nie odrywajc spojrzenia od pejzau, pomruk silnikw nasili si, Jonathan skoczy w bok i nagle dwik eksplodowa w uszach jak gdyby otworzy dwikoszczelne drzwi i wszed do hali penej warczcych turbin. Caa ludno Oazy Dobrej Magii znajdowaa si na murach pnocnej strony osady. Na grnej paskiej stronie murw stali wymieszani mczyni, kobiety, dzieci, starcy, wszyscy sztywno wyprostowani, z opuszczonymi rkami, oddzieleni od najbliszego czowieka dwoma trzema stopami wolnej przestrzeni. Twarze wszystkich skierowane byy na tum okoo setki nieznanych Jonathanowi ludzi. Z tej odlegoci nie widzia ich twarzy, ale ich ubiory rniy si od lekkich "domowych" strojw Soyeftie. Stali rwnie nieruchomo jak miejscowi, identycznie oddzieleni od siebie dwoma stopami wolnej przestrzeni, za ich plecami zbiy si w ciasn grup frachtwoy, jeszcze nie rozkieznane, objuczone sakwami, z kantarami na pyskach; z pochew przytroczonych do siode wystaway rkojeci jakich mieczy czy szabel. Jonathan szarpn si, chcc pobiec do stojcych na murach mieszkacw, powstrzyma si, znowu oderwa zacinite na barierce donie i jeszcze raz zacisn je na kamiennej balustradzie. Zauway, e brama jest otwarta, a adna ze stron, mimo pminutowej obserwacji, nie wykonaa najmniejszego ruchu, cho nie ulegao wtpliwoci, e obcy nie ywi przyjaznych zamiarw. Naleao zrozumie co waciwie dzieje si na murach i przed nimi. Jonathan wsucha si, zacz rozrnia w monotonnym ponurym buczeniu rne tony, bez wtpienia obie grupy wykonyway jakie pieni, mruczay wyzwanie, z ca pewnoci na oczach Jonathana rozgrywa si jaki soyeftiaski rytua, o ktrym nie mia wczeniej pojcia. Zacz domyla si, e po zakoczeniu monotonnych, deprymujcych przeciwnika pieni strony przystpi do dziaa bezporednich. Mieszkacw oazy byo wicej, ale przybysze wygldali na bardziej zdecydowanych i w myl zasady, e w walce zawsze wygrywa godniejszy i bardziej zdesperowany, mieli wiksze szanse. Obrocy zmienili tonacj swojej pieni, wzniosa si o kilka tonw wyej, zmieni si nieco, niemal dotychczas niewyczuwalny rytm, jakby cz wykonawcw utrzymywaa ton, podczas gdy inna wprowadzia do niego inn melodi, inne sowa, tworzc jaki ponury kanon, nieprzyjemny, wpezajcy w uszy, wywoujcy przemierzajcy plecy dreszcz i odzywajcy si mrowieniem w palcach. Jonathan poczu, e drtwiej mu wargi i zaczyna pulsowa w skroniach, powieki zupenie niespodziewanie zaciyy, krajobraz przed oczami z fragmentem osady i rywalizujcymi w piewie grupami, zamgli si, zmtnia. Zachwia si, ugiy si pod nim kolana, omal nie run na plecy, szczciem jedno z kolan uderzyo w balustrad i bl otrzewi go na kilkanacie sekund. Zdy zobaczy jak wali si na ziemi jeden z mieszkacw osady i zaraz po nim dwie kobiety. Jedna z nich upadajc pocigna za sob stojce obok dziecko. Nikt z tej czwrki nie podnis si. Mikka otumaniajca sia bijca z melodii wywodzonych przez Soyeftie, ponownie zwalia si na obserwatora z Ziemi. Chwyci si pulsujcej jeszcze yciem czci wiadomoci, odsun od barierki i ruszy do wyjcia z wiey. Przebierajc rkami po cianie wieyczki, dotar do zastygej w odrtwieniu rampy i ruszy ni w d. Po kilkunastu krokach poczu si lepiej, wprawdzie w uszach cigle co warczao i krew pulsowaa w skroniach, dray palce, ale mg zmusi mzg do mylenia. Dowlk si do pokoju i zwali na krzeso. Udao mu si sign do pki i po kilku prbach wycign z pku cygaretek jedn, dopiero wtedy uwiadomi sobie, e zapalniczka zostaa przy wygasych ogniskach, zreszt i tak nie dawaa ju ognia. Zmi cygaretk i cisn na podog. Wntrzem doni mocno przetar twarz, z caej siy uderzy si pici w udo. Nie mia adnej broni, nawet noa, zreszt o ile dobrze zauway, zanim otumaniajcy hipnotyczny pomruk niemal zwali go na ziemi nikt z obrocw nie by uzbrojony. Napastnicy rwnie zostawili swj or przy siodach, bro nie odgrywaa wic w tych zmaganiach wikszej roli. Wszystko wskazywao na to, e pojedynek rozstrzygn owe pieni wywodzone przez obie grupy. I w tym ukadzie Jonathan nie mg si na nic przyda, reagowa na obezwadniajcy dwik silniej ni

ktrykolwiek Soyeftie starcy i dzieci stali na murach nie wiadomo ile, a on niemal straci przytomno z duej odlegoci i po kilku zaledwie chwilach. Odruchowo wycign jeszcze jedn cygaretk i wcieky rzuci j o podog. Gorczkowo rozejrza si po pokoju w poszukiwaniu czegokolwiek, z czego daoby si wykrzesa ogie i trafi spojrzeniem na nieforemny pakunek. Niespodziewanie zakiekowaa w umyle pewna myl, rzuci si do narzuty, zszarpn j z maszyny i szybko uruchomi walkmana. Suchawki oyy, ich malutkie goniczki rozjczay si solwk zdobic piosenk o kajcej gitarze. Szybko nacign suchawki na uszy i wybieg z pokoju. Kilkoma skokami pokona pierwszy marsz schodw, drugi, wybieg na ulic i pogna na skrty w kierunku pnocnej bramy. W labiryncie ciasnych uliczek osady musia co kilkanacie metrw zwalnia, eby nie min potrzebnego zakrtu, stara si wtedy oddycha ciszej, wsuchiwa w piosenk i z radoci, za kadym razem, stwierdza, e uwielbiani Beatlesi skutecznie tumi hipnosong Soyeftie. Przed wyjciem na uliczk przylegajc bezporednio do murw zatrzyma si pod oson ciany, odetchn kilka razy normujc oddech, na wszelki wypadek przekrci do oporu potencjometr i wysun si ostronie na ulic. Na wprost siebie mia estakad prowadzc na mury. Pochyli si i zacz ostronie pod chodzi do gry. Stpa na palcach i moe dlatego poczu, przez cienkie podeszwy, drenie solidnego muru. Zatrzyma si chcc najpierw przemyle swoje dalsze kroki, ale po niecaej sekundzie na tle jasnego nieba, pojawia si machajca rkami posta, cofna si o krok i trafiajc stop na pocztek pochylni stracia grunt pod nogami. Jonathan rzuci si do gry, chwyci za tali walc si w d dziewczyn, przytrzyma i uoy ostronie na pochylni. Mia ju gow ponad poziomem muru, nie czu niczego poza lekkim mrowieniem w koniuszkach palcw, zdecydowa wic, e moe stan w jednym szeregu z obrocami miasta. Zrobi dwa kroki, znalaz si za plecami pierwszej od brzegu kobiety, przysun si bliej. Niemal kadc brod na jej ramieniu wychyli si zza plecw; drgna, ale bya to jedyna jej reakcja. Miaa, jak wszyscy, rozchylone usta, a napite cigna i yy na szyi wiadczyy o tym, e niewtpliwie uczestniczya w formowaniu, majcej powali napastnikw, pieni. Jonathan zaczerpn powietrza i stpajc na palcach omin kilku Soyeftie. Gdy odwrci si zrozumia, e jest przez nich widziany mieli sposzony wzrok, nie przerywali jednak piewu, i mieli we wzroku to specjalnego rodzaju napicie, kiedy ludzie staraj nie zdradzi si, e widz co, czego widzie nie chc. Jonathan poprawi suchawki, ale dwik jakby cich, wydao mu si nawet, e zaczyna pyn". Baterie! olnio go. Dzisiaj wysiada zapalniczka, teraz nadesza kolej baterii, pomyla. Moe skoczyo si sprego? Moe, gdy wszyscy s zajci czym innym Nie emituj? Cholera Szybko omin kilka nieruchomych postaci i wysun si niemal na pierwszy plan. Wreszcie wyranie zobaczy napastnikw. Rzeczywicie byo ich mniej ni mieszkacw Nat Conal Le, mniej wicej jedna trzecia ludnoci oazy, mieli ciemniejsze twarze, niezalenie od wieku pobrudone gbokimi zmarszczkami, jakby czsto si umiechali. Albo krzywili. Mieli na sobie solidne skrzane ubrania uszyte oszczdnie albo w popiechu bez ozdb, proste, funkcjonalne. Mankiety szczelnie opinay nadgarstki, tak samo jak podobne do golfw konierze, z ich twarzy bi wysiek i napicie. Mczyzni mocowali si z pieni napinajc jak postronki yy na szyjach , kobiety, byo ich bardzo mao, zaledwie kilkanacie na stu mczyzn, wykrzywiay si spazmatycznie. I wszyscy piewali. W suchawkach, Beatlesi cichli jeszcze bardziej, mogli jeszcze zagusza walk najwyej przez kilka minut. Jonathan pomyla, e mgby wzorem eglarzy Odysa zatka uszy palcami albo kawakiem szmaty, ale wcale nie by przekonany o skutecznoci takiego rozwizania. Rozejrza si szukajc Krycza albo kogo kto podpowiedziaby sposb dziaania, ale wszyscy zajci byli piewem i wygldao, e kady kto przerwaby nucenie staby si natychmiast albo ofiar obezwadniajcego murmurando drugiej strony, albo osabiby si wasnej pieni. Ze strony Soyeftie nie naleao spodziewa si pomocy. Lennon z kolegami skoczyli weso piosenk o maych winkach, chwil w suchawkach trwaa cisza, Jonathan zachwia si, przytrzyma ramienia najbliej stojcego mczyzny, tamten straci rwnowag, wykrzykn co i nagle, byskajc zapadajcymi si pod powieki biakami, run na ziemi jak oguszony. Beatlesi zaczli song o Buffalo Billu, Jonathan odzyska rwnowag, ale wiedzia ju, e musi std ucieka. Nie widzia moliwoci pomocy, a coraz wyraniej widzia skutki wasnego niezdarnego postpowania. Cofn si o krok, drugi. Suchawki zawyy znieksztacajc dwik, gosy potoczyy si w d, wzniosy, znowu opady, cichy. W uszy wdar si upiorny skowyt, ktry od czasu, gdy Jonathan go sucha wspi si o wiele wyej w oktawie. Przypomina teraz wizg kilkunastu pi tarczowych, wzbogacony o wyduony do nieskoczonoci wrzask rozwcieczonej kobiety. Jonathan poczu, e stopy wmarzaj mu w podoe, stay si tak cikie, e kady ruch musia spowodowa utrat rwnowagi. Suchawki jkny refrenem, ale ju byo pewne, e specjalny czujnik wyczy walkmana za kilkanacie sekund. Jonathan poczu znowu ow w powiekach, potrzsn gow, jkn. Suchawki przeniosy do uszu trzask wycznika.

Zdar z uszu suchawki, buchn przeraliwy wielogosy ryk. Jonathan wyszarpn zza koszuli walkmana i niemal tracc przytomno, cisn nim z caej siy w stron napastnikw. Padajc zobaczy, e walkman uderza w rami jednego ze stojcych w pierwszym szeregu mczyzn, ale sam ju run na kamienne podoe, uderzy twarz w twardy mur, w uszach zaomotao, bl trzasn w gow. Podpar si rk i szarpn do gry. Uwiadomi sobie cisz. Kto gono jkn, kilka kobiet osuno si na kolana, szurny czyje stopy. Jonathan podnis si z klczek. Napastnicy stali jak i przedtem nieruchomo, ale i oni zupenie inaczej wygldali w ich oczach wyranie wida byo rado. W oczach mieszkacw oazy tej radoci nie byo. Promieniowaa z nich ulga i troska. Mczyni obrzucali Jonathana krtkim spojrzeniem, otaczali kobiety ramionami i odchodzili z muru zupenie nie przejmujc si napastnikami. Kobiety zerkay na niego wspczujco, ale rwnie w ich spojrzeniu dominowaa ulga. Zaczynao stawa si jasne, e dokona czego, co podobao si w jaki sposb wszystkim, co uwalniao ich od jakiego obowizku, ale jednoczenie jego samego stawiao w zupenie nowej i raczej sdzc ze wspczucia w spojrzeniach nieprzyjemnej sytuacji. Zobaczy, rozsuwajc suncych w jednym kierunku Soyeftie, Ziyr, usiujc szybko przedosta si do niego. Zawisa mu na szyi, przywara caym ciaem, drc, gono, szybko oddychajc niemal parzc gorcym oddechem. - Powiedz mi co tu si dzieje? - Jonathan przekn wbity w gardo koek, odchrzkn. - Co to za ludzie? Syszysz? Z tumu wynurzy si Krycz, podszed bliej. - Niedobrze si stao - powiedzia. - Fatalnie Splot przypadkw: nie byo ci w oazie, kiedy nadeszli - Rzuci przez rami spojrzenie na przybyszy. Jonathan popatrzy rwnie. Odwrcili si beztrosko plecami do obrocw i zmierzali w stron wolno schodzcych im z drogi frachtwow. Dziwna walka, zaskakujce zakoczenie. - Nie moge wiedzie - Zrobiem co, tak? Krycz dopiero po chwili oderwa spojrzenie od zaczynajcych rozbija obz agresorw. Przygryz cz dolnej wargi, zmarszczy czoo, wyglda teraz jakby otrzyma cios w doek. Dugo mierzy Jonathana nieobecnym spojrzeniem. - Wyzwae go na pojedynek - Pojedynek - Ziyra szarpna si, ale Jonathan przycisn j do siebie, uniemoliwiajc wzicie udziau w rozmowie. - Pojedynek - powiedzia jeszcze raz, jakby chcc dogbnie po j sens dziwnego sowa. Zastanawia si chwil. - To jeszcze nie wszystko, prawda? Krycz wypuci warg z imada zbw. Sapn dwa razy. - Co masz na myli? - Daj spokj, kamiesz nieudolnie. Rozumiem, e z tym pojedynkiem wie si jeszcze co - zawiesi gos. Krycz milcza udajc, e za plecami Jonathana rozgrywa si co wanego. Nagle w gowie Jonathana rozbyso rozwizanie. - Nie musisz nic mwi - powiedzia wolno. - Ju wszystko wiem, rozumiem - Nieprawda! - Ziyra wyrwaa si z obj Jonathana. - Prawda, prawda! - Jonathan przycign j do siebie jeszcze raz, ale ju nie przyciskajc tak mocno. - U nas te praktykowao si podobne rzeczy - przyjrza si badawczo Kryczowi. - Nie wolno kama: pojedynek rozstrzygnie ktra strona zwyciy, tak? - Krycz milcza. - No jasne. Inaczej nikt nie przerwaby walki. Odwrci si, pocigajc za sob Ziyr. Uszli kilka krokw, Jonathan odwrci si i popatrzy przez rami na stojcego nieruchomo Krycza. - Macie pecha, prawda? Po poudniu przylij do mnie kogo, kto powiedziaby mi nieco wicej ni dotychczas raczylicie powiedzie o waszych walkach, to nasz, tak zwany, wsplny interes. Niech to bdzie kto, kto bdzie mg nauczy mnie czego. - Po kilku krokach doda do siebie: - Jeli w ogle da si mnie czego nauczy Ziyra drgna, zgubia rytm wsplnego marszu, niemal potkna si. Jonathan podtrzyma j, przycisn mocniej do swojego boku. - Nie martw si. Co takiego musiao si wydarzy. Do domu doszli w milczeniu. Im bliej byli mieszkania, im dalej oddalali si z pola wokalnej bitwy, tym bardziej Jonathan utwierdza si w przekonaniu, e zdarzyo mu si sformuowa jeden z trafniejszych sdw w swoim yciu. Osiemdziesita pierwsza doba, noc Soyeftiask godzin po powrocie do domu, Jonathan i Ziyra doczekali si goci

przyszed Krycz z

Sarfaneillem. Kowal mrukn co na powitanie, rozejrza si, zoy nieforemny pakunek pod cian i usiad na wolnym krzeseku, pocierajc donie, jakby przemarzy w ciepym wieczornym powietrzu. Krycz wzi gow crki w swoje donie, badawczo spojrza w oczy i pokiwa gow, jakby to, co zobaczy, potwierdzio jego wczeniejsz diagnoz. Ziyra sykna niecierpliwie i wyrwaa si z obj ojca. Krycz westchn. - Przynielimy bro - powiedzia zerkajc na Jonathana. - Domyliem si. Ale najpierw - popatrzy na Ziyr. - Chciabym dzisiaj mc zay tej mieszanki, wiesz, tej, ktr serwowalicie mi w pierwszych dniach pobytu tutaj - Uci wzbierajcy protest gestem rki. - Nie bd dzisiaj spa, a jutro musz by wiey, prawda? - Ziyra zacisna usta, ale bez sowa wysza z pokoju. Jonathan popatrzy na obu mczyzn. - Jeli macie mie takie miny, to lepiej zostawcie mnie samego. Domylam si co mnie czeka, ale sprbuj to zrobi dobrze, a w kadym razie najlepiej jak potrafi. Wasze pospne miny zabijaj we mnie ducha. Kowal zerkn na, popatrzy na Krycza. Plasn doni w udo i wsta. - Zaczniemy od broni? - zapyta. - Susznie si domylasz - Jonathan rozemia si i sam zdziwi si, e jest w stanie to zrobi. - Co prawda do szkolenia zabierzemy si w ostatniej kolejnoci, w cigu nocy nie jestem w stanie nauczy si ni wada, eby pokona nomada. Ale poka j na pocztek Sarfaneill rozpakowa zawinitko. W rodku by dugi cienki mieczyk czy te moe prosta szabelka i niewielka tarcza w ksztacie kwadratu z wywinitymi w stron przeciwnika rogami. Jonathan wzi do rki miecz, sprawdzi czy nikt nie stoi w zasigu jego rki i mocno machn broni. -wisno rozcinane powietrze, Jonathan chwyci tarcz, zway obie rzeczy w rku. - Na szczcie lekkie - powiedzia. - Dobre i to - Przeciwnik rwnie nie bdzie mia ciszej - mrukn Krycz. Jonathan popatrzy na niego mruc ironicznie oczy. Sam nie wiedzia dlaczego obecno obu mczyzn wprawia go w znakomity wrcz nastrj, cho przez gow przemkna myl o zbliajcej si histerii. - W naszych powieciach mwi si w takich przypadkach: Potrafisz tchn nadziej nawet w sparaliowan ddownic" Obaj Soyeftie chwil przeuwali wypowied Jonathana, potem Sarfaneill parskn krtkim miechem, Krycz tylko rozcign usta w nikym umiechu. - Powiedzcie mi czego nie wolno w takim pojedynku? Soyeftie zastanawiali si chwil, potem popatrzyli na siebie i niemal jednoczenie wzruszyli ramionami. - Nie przypominam sobie niczego takiego - powiedzia wolno kowal. Krycz pokiwa gow aprobujco. Kiedy wychodzi si na pole walki chodzi tylko o jedno - A kiedy koczy si pojedynek? Musi by - pomacha doni, nie chcc uy nieprzyjemnego sowa "mier". Obaj gocie znowu wzruszyli ramionami. Krycz podszed do pki, nala sobie wina i zanim si napi, powiedzia: - Musi by zwycizca i zwyciony, to wszystko. Jeli uda si zmusi przeciwnika do wygoszenia formuki poddania, to to wystarczy. - Na wszelki wypadek nie mwcie mi jak brzmi ta formuka. A co dalej ze zwycionym? - Nie rozumiem? - No, staje si wasnoci zwycizcy czy musi mu si spaci? Chodzi mi o to czy na tym koczy si ta zabawa? - Oczywicie. Mog nawet zosta przyjacimi. - Jasne - Jonathan podszed z cygaretk w doni do maego wiecznika, przyniesionego przez Ziyr, by podtrzymywa ywy ogie dla Jonathana i przypali cygaretk. Gdy walka ustaa, sprego zaczo dziaa znakomicie, jak wczeniej. Kiedy to stwierdzi, zainteresowao go czy zapalniczka nadal dziaa i czy baterie w walkmanie wrciy do normy, ale po zapalniczk nie chciao mu si i, a walkman lea na ziemi niczyjej midzy Nat Conal Le, a obozem nomadw. Zacign si aromatycznym dymem. Tylko nowych przyjaci mi tu jeszcze brakuje - wypuci dym i zorientowa si, e jego sowa nie byy najzrczniejsz w tej sytuacji kwesti. - Przepraszam, le to sformuowaem. Zreasumujmy mog kopa, rzuca tarcz, mieczem, jak gazi, ktra wpadnie mi w rce? - Tak - chrem odpowiedzieli Krycz z Sarfaneillem. - Aha - Jonathan podszed do ostatniego wolnego krzesa i usiad. - Czy on moe uywa tych waszych obezwadniajcych pieni? - Nie - szybko odpowiedzia Krycz. - Ich si uywa tylko w walce zbiorowej.

- Do dziwne - Dlaczego? - zdziwi si Krycz. - Silniejsze plemi zwycia, sabsze ulega. Albo broni si tak jak my to zrobilimy: wyzywa na indywidualny pojedynek, ktry rozstrzygnie o wszystkim. Bez zmruenia oka odpar zdziwione spojrzenie Jonathana, dajc tym do zrozumienia, e nie przypadkowo powiedzia tak ja MY to zrobilimy". Ciepa fala wdzicznoci i wzruszenia przetoczya si po Jonathanie. Odwrci wzrok i zaj si rozpalaniem cygaretki, cho wcale nie miaa zamiaru gasn. - Przecie widziae, e przegrywamy - mrukn Sarfaneill, wietnie zorientowany w tej bezdwicznej wymianie myli. - I nikt z nas nie mia tyle odwagi, eby zrobi to co zrobie. - Nie zrobiem tego umylnie - powiedzia Jonathan. - Gdybym by zorientowany nie odwaybym si. - Tylko bez adnych wyrzutw sumienia! - ostro rzuci Krycz. - Jeli przegrasz nie stanie si nic ponad to, co staoby si ju dzisiaj - Jeli przegram?! Jeli? - Jonathan rozemia si gono. - Krycz, bd realist - W kadym razie ju zyskalimy - wtrci si kowal. - Tylko czas - machn rk Jonathan. - Czas i szans! - zareplikowa z naciskiem Sarfaneill. - No dobrze, niech bdzie, e i szans. Spory nie maj sensu. Lepiej powiedzcie co to za ludzie i czego chc. - Sdz - Krycz zacisn palce jednej doni w drugiej, a trzasny kostki - e to cz naszego plemienia, ktra kiedy wywdrowaa z Nat Conal Le - Nie mwie mi o tym - wyrzut w gosie Jonathana by a nadto wyrany. - Nie mwiem ci o wielu rzeczach. Po pierwsze, sdziem, e dowiesz si tego z lepszego rda ni ja, z Bazy Kamiennej. Ja mam wyrywkowe i pewnie w duej czci faszywe wiadomoci. No i za mao mielimy czasu - Dobrze, zostawmy to. Powiedzcie czego oni chc? - Dokadnie nie wiemy, nie prowadzilimy rozmw, ale sdz, e kobiet, maj ich mao, no i moe prawa do zamieszkania w Nat Conal Le. - A nie moecie ich wpuci? - Moemy, tylko oni bd chcieli zaprowadzi tu swoje zwyczaje - Jasne. Dug chwil panowaa gboka cisza. Kowal bawi si mieczem, wygina jego gowni, przeciera ostrze o tkanin nogawki i znowu chwyta w donie, sprawdzajc wytrzymao. Krycz siedzia z okciami opartymi o kolana. - A jestecie przekonani, e ich zwyczaje s nie do przyjcia? - To nie to! - zaprotestowa spokojnie Krycz. - Po prostu nie moemy ich tu wpuci. Odchodzc popenili prze-stpstwo. - Mgby to wyjani szerzej? - Sprego jest czym w rodzaju siy wynikajcej z mocy zbiorowej, z mocy spoecznoci - Czy dlatego wiatrochrapy dzisiaj nie dziaay? - wtrci szybko Jonathan. - Tak. A kiedy cz ludnoci postanowia odej, skazaa nas na korzystanie z niewielkiej tylko czci potencjalnej mocy sprego, skazali nas na szar egzystencj", tak si to u was nazywa, prawda? Z chwil ich odejcia musielimy zacz walk o przetrwanie, sam to zauwaye tkwimy w ograniczonym yciu, jemy, pimy, rozmnaamy si. Koniec! Nie mamy si na nic ponad to. I to z ich winy - kiwn gow w stron ciany, jakby tu za ni rozbili swj obz wdrowcy. - Nie moemy im tego wybaczy. - Zamilk na chwil i doda: - No i nie bd ukrywa stracili swoje umiejtnoci, s nieprzydatni. Ale to nie ma znaczenia, nawet gdyby tak nie byo nasz najpowaniejszy zakaz to zakaz przyjcia ich z powrotem do Nat Conal Le. - No to wszystko jest jasne. Moemy. - W drzwiach pojawia si Ziyra z wskim dzbankiem w rku. Jonathan unis brwi demonstrujc swoj rado, wycign do niej rce, a gdy podesza bliej usadzi j na kolanach i dokoczy: - przystpi do wiczenia. Sarfaneill rozemia si gono, a gdy zdziwiony Krycz popatrzy na pytajco, wskaza palcem Jonathana z Ziyr na kolanach. - Do wiczenia - zarechota kpico kowal. - Strasznie mieszne! - Ziyra zeskoczya z kolan Jonathana i wybiega z pokoju. Jonathan wsta i podszed do kowala. Chwyci miecz, plasn gowni pasko w do. Przypomnia sobie co. - Jeszcze jedno, Krycz. Wydawao mi si, e nie zauwaacie tego, co ja przed chwil, jednak przyznae: wegetujecie. To wasz najwikszy problem i sdz, e jeli nie uda si wam z tego wyrwa znikniecie z powierzchni ziemi. Kilka razy mwiem o tym, a

ju wasza sprawa co z tym zrobicie. Poza tym wydaje mi si, e niezalenie od waszej najnowszej historii, od oderwania si tej czci plemienia, kto, co, nie wiem oderwao was od wikszej caoci. O tym, e jestecie dla mnie enklaw take mwiem. To jest wasza druga szansa dowiedzie si skd jestecie i tam wrci. By moe, jestecie czci potnej caoci, tak moe by, bo jeli wyobrazi sobie du zbiorowo z t potn si, jak niewtpliwie jest sprego rozoy rce nie bdc w stanie opisa jej moliwoci. - Moe take jestecie odszczepiecami, moe wygnano was za co, moe wasz wiat znikn czy zgin, nie wiem. Moe cakiem niedaleko jest Nie - pokrci gow. - Chciaem powiedzie, e moe niedaleko jest wasza ojczyzna, ale powrt nomadw wiadczy, e nie znaleli jej W kadym razie niech zostanie wam wiadomo, e co jest nie tak - Przesta si egna - warkn Sarfaneill. - Masz racj! Poka jak si uywa tarczy, to mi si najbardziej przyda. Uwaaj! Najpierw wolno, sygnalizujc cicie, zamierzy si kilka razy na kowala, przypatrujc si jednoczenie jego zasonom. Sarfaneill nie mia adnych problemw z parowaniem uderze Jonathana. - Nie musisz tak si stara - mrukn nieco ironicznie. Nawet ta pozorowane walka wzbudzia emocje, podniecia mczyzn i sprawia, e zapomnieli na chwil o problemach. - Tak? No to Krycz przyglda si im chwil, potem wsta i wszed pomidzy atakujcego i bronicego, omal nie stajc si ofiar kolejne go natarcia Jonathana. - Tracisz czas i siy. Po pierwsze, nie wygrasz z nim w ten sposb. - Ruchem brody podsumowa sposb walki Jonathana. - Prawda? - z naciskiem zapyta kowala. Tamten niechtnie przyzna mu racj, kiwajc potakujco gow. - Po drugie, nie zdoasz go zmczy atakami, eby potem rozstrzygn walk na swoj korzy, to jest wdrowiec, wytrway i wytrzymay. Zgoda? - Tym razem skierowa pytanie do Jonathana i ten rwnie niechtnym kiwniciem gowy przyzna mu racj. Zatem co pozostaje? - Krycz unis brwi i pytajco przyjrza si obu mczyznom. Odpowiedziaa mu duga cisza. Kowal zastanawia si marszczc brwi, Jonathan mrukn co i pogwizdujc pod nosem podszed do stolika, gdzie stao przyniesione przez Ziyr naczynie. Wycign drewniany koek i ykn prosto z szyjki. - Na Ziemi popularna swego czasu bya opowie o znakomitym szermierzu, ktry na dodatek otrzyma w spadku od ojca tajemnic pewnego pchnicia nie do odparcia. Dziki temu, mg wszystkie pojedynki rozstrzyga na swoj korzy. Nie znasz czego takiego? - zwrci si do kowala, zamykajc naczynie i odstawiajc na stolik. Sarfaneill z namysem pokrci przeczco gow. - Nie? Szkoda To musimy inaczej teraz ty uderzaj, a ja bd si broni, powiesz mi co robi le - Niemal wszystko! - skwitowa Krycz, kilkanacie minut pniej. - Nie przesadzaj - zagodzi ocen kowal. - Jest zrczny, w niezej kondycji - Cholera, znam kilka chwytw i jeli dostan tak moliwo skorzystam z nich! Nie rb ze mnie takiej ofermy - rozzoszczony Jonathan rzuci tarcz na ko i apczywie napi si zimnego soku. - Szkoda, e nie wzie drugiego kompletu. Mona by byo sprbowa w walce Moesz przynie teraz? - Nie ma drugiego kompletu - Kowal wydawa si by zdziwiony. - Jest tylko jeden. - Jeden? - Przecie ci mwi - Sarfaneill wskaza wzrokiem Krycza. - Nie prowadzimy walk - Nie wierz - Jonathan przenosi spojrzenie z jednego na drugiego. - Macie jeden miecz na cae miasto? - Odpowiedziay mu dwa skinienia gowami. - A gdyby zjawili si inni najedcy? Przecie wystarczyoby, eby mieli cztery miecze! - Bronilibymy si pieni. - Aaa Rzeczywicie, zapomniaem. Kolejny raz cisza zapanowaa w pokoju. Tym razem by to jej skuteczniejszy atak i trwa kilkanacie minut, w czasie ktrych, kowal mi w palcach skrzan ptl, w ktr naleao wcisn do, eby mc korzysta z tarczy, a Krycz wpatrywa si w podog. Jonathan wypali dwie cygaretki. Poczu napyw energii i zrozumia, e zioowy napj Soyeftie zacz dziaa, ale nie udzi si, e da mu to przewag nad swoim przeciwnikiem nomad rwnie mg zay preparat. Wygldao, e pojedynek, jakkolwiek by si toczy, zawsze bdzie niezbyt rwn walk przybysza z innego wiata z miejscowym zahartowanym wdrowcem. - Walka wrcz - powiedzia nagle Jonathan. Poderwa gow i popatrzy z nadziej na Krycza. - Ten czowiek nie moe zna naszych chwytw! Moemy walczy bez broni? - zapyta z rodzc si nadziej w gosie. Krycz wolno pokrci gow. - Miecze i tarcze. Nikt nigdy nie walczy inaczej. Moesz - Tak tak, wiem - przerwa rozdraniony Jonathan. - Jak ju wytrc mu miecz i tarcz, to mog go

przerzuci przez biodro. - Wypi jeszcze jeden may yk trankwilizatora. - A mog mie dodatkow bro? - zapyta, nie wierzc w gruncie rzeczy w moliwo zaopatrzenia si w co takiego, jak uk czy proca. Krycz ponownie pokrci gow. - Pewnie mrukn z gorycz. - Po co mi jakie gupie rwne szanse? - Zapominasz, e nikt nie przewidywa udziau przybysza w naszym pojedynku - agodnie przypomnia Krycz. - O rany, wiem Wiem to wszystko, przepraszam. Zachowuj si jak rozpieszczone dziecko. Przepraszam was - Rozumiemy ci. Nikt nie lubi przymusowych sytuacji. - Ot to - Jonathan poderwa si i zacz kry po pokoju. - Nie mona znale luki w przepisach dotyczcych ataku - rozwaa na gos. - To moe da si co Zbroja? Co? - zatrzyma si przed Sarfaneillem. - Gdybym ponakada na siebie paty metalu, na ramiona, brzuch, metalow czapk na gow? - Sarfaneill otworzy usta i wolno, ze zrozumieniem pokiwa gow. - Co? - To jest moliwe - powiedzia kowal. Popatrzy na Krycza. Ten rwnie skin gow. - Tak! Jonathan zastanawia si chwil, potem sykn niecierpliwie. - Nie! To gupi pomys. - Dlaczego? Mog ci to zrobi!.. - Sarfaneill zerwa si z krzesa, gotw pdzi do warsztatu. - Nie nie! Sied. Zbroja ma sens w przypadku rwnorzdnych przeciwnikw, kiedy jeden zatrzymany cios moe rozstrzygn walk, a tu nie ma mowy o rwnowadze si. A tak naiwny nie jestem. Opakowany w metal bd zwrotny jak czog. W kocu znajdzie miejsce, w ktre uda mu si dgn. Machn rk. Kowal usiad z powrotem na krzele. Jonathan wzi do rki tarcz, zabra Kryczowi miecz. Chodzi po pokoju postukujc pasko gowni w tarcz, metale dwiczay rnie, miecz wydawa z siebie jdrny odgos, tarcza odzywaa si na uderzenia gucho, niczym blaszane pudo wypenione opikami. - Czy bro rwnie ma sprego? - rzuci w powietrze pytanie Jonathan. - Tak - przyzna Krycz, jak si wydao Jonathanowi niechtnie. - Tego jeszcze brakowao. I pewnie nie wiadomo ktre jest mocniejsze. - Nie wiadomo - potwierdzi Krycz. - No to nie zostaje mi nic innego, jak si upi albo chykiem opuci Oaz. - Wykluczone - niemal natychmiast odpowiedzia Krycz. Od dawna musia czeka na tego typu wariant. - Midzy innymi dlatego tu jestemy. - Fajnie - Jonathan zacisn zby, walczy z sob, ale nie udao mu si powstrzyma nagromadzonej goryczy. - Mylaem, e jestecie tu po to, eby mi pomc - Wanie tak jest! - powiedzia dobitnie Krycz. - Pomylelimy, e lepiej bdzie jeli to my bdziemy peni tu zwyczajow wart, bo moe razem co - I warta chyba niczego nie wyklucza?! - wtrci si kowal. - A tamten? - przerwa Jonathan, wskazujc ruchem gowy kierunek obozu przybyszy. - Oczywicie! Te jest pilnowany, gdyby uchyli si od walki byby to wyrok na jego plemi. - Cholera - Jonathan pokrci gow. - Nie jestecie tak naiwni, jak si na pierwszy rzut oka wydaje. - Unikaj pierwszych rzutw oka - zaartowa Krycz, chyba po raz pierwszy od pocztkw znajomoci. Jonathan cisn tarcz na ko i natychmiast, olniony zaskakujcym pomysem, wycign rk, eby j pochwyci, ale wyldowaa ju na posaniu. Rzuci si do ka tak gwatownie, e Krycz poderwa si omal nie potrcajc stolika. Jonathan chwyci tarcz w donie i obejrza nerwowo ze wszystkich stron. - Jak si na og uderza? - zawoa przez rami do Sarfaneilla. - Raczej w tarcz czy w miecz? - W tarcz - natychmiast odpowiedzia kowal. Jonathan rozpromienionym spojrzeniem obrzuci obecnych, obaj resztkami si powstrzymywali si od zadania pytania, przetrzyma ich jeszcze kilka sekund. - Mam pewien pomys. Niepewny, ale wreszcie co! Idziemy do warsztatu! Czy wolno mi opuszcza pokj? - Z nami wolno, ale powiedz - Krycz ruszy w jego kierunku, nie spuszczajc wzroku z tarczy. - Mam pomys! Wszystko wyjani w warsztacie. Chodcie! - Poczekaj, ja rwnie mam pomys - zawoa Sarfaneill. - Tylko wystraszye mnie tym swoim wrzaskiem. Posuchaj podobno zajmowae si nastpnym frachtwoem? - Jonathan skin gow. Czy ten te moe galopowa? - Hm Nie wiem. Jeszcze nie prbowaem A dlaczego ? - Zdyem przyjrze si ich wierzchowcom, nie dbaj o nie specjalnie - kowal umiechn si chytrze. - Sdzisz, e galop mgby zaskoczy przeciwnika i osabi jego ducha? - zapyta z nadziej w gosie

Krycz. - Moe nie? - A wiesz, e tak?! - Krycz zrobi krok, trzepn Jonathana w opatk. - Jak ty to mwisz: cholera? Cholera, to moe zadziaa! - No to wreszcie co mamy - Jonathan wyszczerzy zby w szerokim umiechu. - Chodmy najpierw zaj si tarcz, a potem - zerkn na zegarek. - Ju niedugo wit. Zajm si Pepperem. Koniecznie przynie mi buteleczk tego waszego wistwa, ktre tak lubi. - Popatrzy na Krycza. - Chyba znalelimy jak szans. Niewielk, ale mamy w ten sposb nieskoczenie wicej ni chwil temu Osiemdziesita druga doba, rano Dwa tuziny namiotw tworzyy obz nomadw, psenny, mimo zbliajcego si poudnia. Karnie zgrupowane frachtwoy przybyszy, popasay w kpie gelo, pracowicie wyszukiway w wytrzebionym ju poszyciu ostatnie dba trawy, a w gaziach drzew te z gazek, ktre nadaway si jeszcze do przeucia. W samym namiotowisku pojawiay si na chwil pojedyncze postacie wychodziy z jednego namiotu, by znikn w drugim, postacie miay jasno wytyczony kierunek poruszania, nikt nie gapi si na pobliskie miasto, nikt nie rozglda si, nie ziewa. Wygldali na ukierunkowanych na efektywne dziaanie przy minimum wysikw. Sprawiali wraenie groniejsze ni wczoraj. Na krtk chwil pojawi si rwnie wyzwany przez Jonathana Soyeftie; gdy Jonathan zamierza ju zej ze swojej wiey, z ktrej od kwadransa obserwowa obz, wysun si z jednego z namiotw, zatrzyma si na dwie sekundy, rzuci okiem na miasto i znikn w najbliszym namiocie. Jonathan wypali na wiey dwie cygaretki, wszed na estakad i zjecha na swoje pitro. W korytarzu czcym jego pokj z wie, mign mu jaki cie. Pewnie Krycz na wszelki wypadek pilnuje, ebym nie zwia, pomyla, ale myl ta jako nie wzbudzia w nim zoci. Kiedy wszed do pokoju, znajdowali si w nim obaj mczyni i Ziyra, ktra pojawia si tu dopiero rano i do tej pory nie odezwaa si ani sowem - Id do Peppera - oznajmi Jonathan. - Dajcie mi znak z wiey, wtedy rusz. - Pjd z tob - natychmiast odezwa si kowal. Odpowiedziao mu wzruszenie ramion. Ziyra czekaa ju przy drzwiach, przytulia si na kilka sekund, zacisna palce na ramionach i natychmiast odskoczya. Jonathan puci do niej oko, ale nie moga ju tego dziarskiego sygnau zauway podesza do swoich robtek i ju nie odwrcia si, a Jonathan skin na Sarfaneilla i pierwszy wyszed z pokoju. Nie rozmawiali ze sob, a Pepper zosta wywleczony ze stada i osiodany. Sarfaneill przez cay czas sta, przypatrujc si czowiekowi i frachtwoowi, nie wtrca si do kieznania wierzchowca, trzyma w rku zawinite w pat tkaniny miecz i zmodyfikowan tarcz. Oywi si dopiero widzc, wyjt z kieszeni butelk z niewielk iloci samogonu. - Na twoim miejscu nie pibym tego - powiedzia zaniepokojony lekkomylnoci Jonathana. - Ta mieszanka z - To nie ja bd pi - uspokoi go Jonathan. Wytrzsn zawarto butelki, kilka nikych strumyczkw rozlao si po doni, najpierw wypeniajc linie serca, gowy Saturna, a potem czc w jedno zlewisko midzy lini Soca i skrzyowaniem trzech pozostaych. Sarfaneill chrzkn, dajc wyraz swemu zdziwieniu, zawtrowa mu Pepper, cho w innej cakowicie tonacji. Frachtw miesznie wycign wargi, stuli je w ryjek i nawet cmokn. Jonathan podsun mu do pod pysk i trzyma, zanim suchy jzyk nie wchon caej odrobiny alkoholu. Nic nie wskazywao, eby Pepper zrozumia, e to wszystko, co mu dzisiaj zaserwowano. - I to jest twj sekret?! - wykrztusi zdziwiony kowal. - No, niezupenie - Jonathan poklepa frachtwoa po pysku. - Po pierwsze, przyzwyczaiem go do czyszczenia, zwaszcza kopyt, piach midzy pytami kopyt chyba im bardzo przeszkadza i w ogle ignorujecie ich potrzeby, a one nie s tak durne, jak mi mwiono. I to wszystko si skada na ostateczny efekt - popatrzy na wie nad Oaz Dobrej Magii. - Jeszcze mamy czas Sarfaneill rwnie zerkn przez rami na wie. Rozwin zawinitko, wycign w kierunku Jonathana tarcz, - Sprbuj jeszcze raz - Nie, dajmy ju spokj - zaprotestowa Jonathan. - Nie bd dzieckiem! - kowal rzuci w kierunku Jonathana tarcz, gono sapn przez nos. Jonathan skrzywi si, ale chwyci tarcz, wcisn do w rzemienne ptle i nagle rozemia si, wskazujc co za plecami kowala. Sarfaneill nieufnie obejrza si. Na wiey sta Krycz, widzc wpatrzonych w siebie mczyzn, unis rk i wykona ruch jakby przywoywa ich do siebie. Jonathan unis rwnie rk. Opuszczajc j klepn w rami Sarfaneilla. - Na ko Przekaza kowalowi tarcz. Sarfaneill zabra si do mocowania broni w pakunku do sioda Peppera. Jedziec wsun nog w strzemi i wskoczy w siodo. Sprawdzi czy dodatkowe strzemi uoone jest

odpowiednio, zerkn na kowala. - Posuchaj Gdyby mimo wszystko - Sarfaneill zacisn pomidzy wskazujcym palcem i kciukiem dolny koniuszek ucha. - Nie! Prosiem: adnych formuek kapitulacyjnych. Albo si uda, albo Pocign wodz, Pepper posusznie wykona zwrot i pchnity biodrami ruszy dostojnym stpem. Sarfaneill zacz i obok i przez krtki odcinek towarzyszy frachtwoowi, ale po chwili dugi krok wierzchowca wysun go na prowadzenie. Jonathan nie oglda si ju na Sarfaneilla. Poprawi si w siodle, klepn mocno Peppera w zad, ponagli okrzykiem. Pepper drgn i ruszy kusem. Jego krok rni si od chodu Cynamon i Jonathan poczu mrowienie na karku, przewidujc zwikszajc si geometrycznie rnic, ktra w galopie powinna wywali go z sioda. - Pep per cholero nie rb mi te e ego - wymrucza do wierzchowca. - Utopie ci w w dce Zbliyli si do murw na tyle, e naleao ju skrca, zwaszcza, jeli miao to by wykonane w galopie. Mury wieciy pustkami, Krycz znikn z wiey. Jonathan wychyli si ryzykownie w prawo, wyszarpn spod sioda trzecie strzemi, przerzuci nog przez siodo i po kilku sekundach gorczkowego wymacywania, trafi czubkiem buta w ptl. - Gazu, Pepper! - wrzasn, czujc e frachtw zwolni, zdziwiony ewolucjami czowieka. Wierzchowiec szarpn si, omal nie wysadzajc Jonathana z sioda, ale posusznie skoczy w przd i pomkn wzdu muru. - Dobra! Gnali niebezpiecznie blisko pochylni kamiennego wau, ale taki by zamiar Jonathana wypa niespodziewanie, oszoomi, zaskoczy, tylko wtedy jego ryzykowna jazda na Pepperze miaa sens. Czu, e krok Peppera jest duszy ni Cynamon, mia spore problemy z wyczuciem rytmu susw, ale na szczcie pierwszy odcinek galopu przypad na prost i mia troch czasu na dostosowanie si do ekscentrycznego kroku wierzchowca. Akurat gdy poczu si pewniej, naleao zacz skrca, by nie wej na orbit prowadzc poza Oaz i nawet by moe poza ca krain Ultene. Delikatnie cign praw wodz, Pepper zareagowa skrtem gowy, szyi, caego ciaa i w efekcie, po kilku chwilach emocjonujcego cwau wypadli na bonia zajte przez namioty koczownikw. Ktem oka Jonathan zobaczy, e od tej strony mury s gsto obsadzone przez mieszkacw Nat Conal Le, a nomadowie chyba w komplecie ustawili si na wolnej przestrzeni midzy wasnym obozem i murami miasta. Wszystko to razem wygldao jak powtrka wczorajszej bitwy na pieni, tyle e panowaa przeraliwa cisza, ktrej nie rozprasza, a wrcz uwypukla stukot kopyt Peppera. Niemal wszystkie gowy drgny i odwrciy si w ich stron, gdy z niesamowit prdkoci wyonili si zza pochylni murw i pognali w kierunku obozu nomadw. Koczownicy zafalowali, ktra z kobiet jkna przecigle, a chyba wszyscy przybysze gono wcignli powietrze do puc. Wyzwany przez Jonathana nomad sta wysunity przed tum, trzyma w rku identyczny, jak Jonathana, miecz i niemal identyczn tarcz. Zakoysa si, widzc e cwaujcy frachtw gna prosto na niego, ale szybko powcign lk i podkrelajc wyrazem twarzy niezmcony spokj, patrzy na walcego na Jonathana i czeka. Najbardziej efektowne byoby zatrzymanie frachtwoa w miejscu, tu przed oczekujcym pojedynku nomadem, ale Jonathan nie by pewien, czy Pepper prawidowo zareaguje na cignicie wodzy, skrci wic odrobin i zdar wodze na wysokoci przeciwnika, dokadnie midzy nim i murami. Udao mu si zrcznie zeskoczy z frachtwou, niedbale przerzuci wodze przez szyj zwierzcia i zerwa troki mocujce zawinitko z mieczem i tarcz do sioda. Pepper odwrci gow i popatrzy z nadziej na Jonathana. - Dostaniesz swoje, nie martw si - odpowiedzia ten po angielsku, klepn zwierz w zad i popchn w kierunku oazy. - Ju wiedz co lubisz - doda. Frachtw wolno ruszy przed siebie, nie zwracajc ju uwagi na czowieka, a Jonathan odwrci si do swojego przeciwnika, odwin miecz i tarcz i ustawi si na wprost niego. - Moemy zaczyna - powiedzia uywajc tym razem crasa. Przeciwnik sta nieruchomo. Mia zwyczajn soyeftiask twarz z nieco niezwykym w tym plemieniu, odrobin bulwiastym nosem, ktry jednak nie ciga na siebie uwagi, poniewa czyniy to oczy, brzowe, ale w tak wypowiaym odcieniu, jakiego Jonathan dotychczas nigdy u nikogo nie widzia. Na gowie mia pask skrzan czapeczk, spod ktrej, za uszami, wypyway gste fale ciemnobrzowych, porzdnie rozczesanych wosw. Jego ubranie nie rnio si niczym od strojw reszty plemienia i skadao si z pciennej koszuli, niezbyt czystej, z plamami po wyschnitym pocie, skrzanej bluzy i skrzanych spodni, ktrych nogawki wpuszczone zostay w cholewki wysokich do poowy ydki butw. Przyglda si uwanie Jonathanowi, jakby szacowa przeciwnika, a gdy Jonathan spuci spojrzenie w d zauway, e ostrze miecza rywala nosio wyrane lady wieego ostrzenia na jakim gruboziarnistym kamieniu. Wyobrazi sobie ran po ciciu tym mieczem i szybko zmusi si do skoncentrowania na twarzy przeciwnika. Nomad wolno sign do czapeczki, zsun j na ty gowy i puci, tak, e spada na piach areny walki. Wosy na wierzchu gowy mia obcite bardzo krtko,

dopiero za uszami i na tyle czaszki, przechodziy w dugie loki. - Jestem Rutto - powiedzia. Nie wykona adnego ruchu, ktry wskazywaby na zamiar szybkiego rozpoczcia walki, zawiesi gos, najwyraniej czekajc na odpowied Jonathana. - Jonathan. - Znam ci z opowieci - powiedzia Rutto, nadal stojc nieruchomo z opuszczonym mieczem. - Z opowieci? A kt - Jonathan zmarszczy si usiujc wydedukowa cig dalszy informacji i nagle szeroko umiechn si, doznajc olnienia: - Aaa!.. Uw Wadfer? Rutto w milczeniu skin gow. Nadal nie wyglda na przejtego pojedynkiem i najwyraniej, albo galop frachtwou nim nie wstrzsn, albo otrzsn si z wraenia. Albo narzuci rozmow, chcc wanie ochon. Jonathan poczu, e jego podniecenie opada, i natychmiast uwiadomi sobie, e przeciwnik wciga go w rozmow umylnie. Odsun si o krok w ty i uderzy mieczem w tarcz. - Poznaem wasze zwyczaje i wiem, e pojedynek musi si odby - zaakcentowa sowo musi" i zawiesi gos. - My nie trzymamy si tak sztywno obyczajw - Rutto na krtk chwil przenis spojrzenie na mury opanowane przez mieszkacw miasta. - Chyba wiesz, e jestemy odszczepiecami? - Jonathan kiwn gow. - No wic nie obowizuj nas ich zwyczaje. Mamy swoje. - Jestecie inni? - Musielimy zarzuci wiele z tego, co std wynielimy. Inaczej nie przeylibymy. - Chwil trwaa cisza, a potem Rutto dokoczy: - Moemy w ogle nie zaczyna pojedynku. Ostatnie zdanie byo ni to propozycj, ni to pytaniem. Rutto natychmiast po ostatnim sowie cofn si o krok, akcentujc tym swoj dobr wol i dajc Jonathanowi czas do namysu. Wci trzyma bro niedbale, opuszczon i szybko zaczerpn powietrza, jakby chcia jeszcze uzupeni wypowied, ale powstrzyma si mruc tylko lekko oczy. Czeka z zainteresowaniem na odpowied Jonathana. - Mam wraenie - powiedzia z namysem Jonathan - e proponujesz mi co zamiast pojedynku, ale jeszcze nie rozumiem co. - Przysta do nas - powiedzia lekko Rutto. Jonathan pokiwa gow: - Czego takiego zaczem si domyla. Nie. - Obawiasz si, e zarzuc ci zdrad - stwierdzi nomad. - Owszem, to te - zgodzi si Jonathan. Czu, e atmosfera zrobia si zgoa nie pojedynkowa i e coraz trudniej bdzie mu podnie bro na czowieka, z ktrym konwersowa od kilku minut. Zocio go to coraz bardziej podejrzewa, e jest to efekt wiadomego dziaania przebiegego nomada, a myl o tym, e jest kolejny raz manipulowany eksplodowaa w gowie i zaowocowaa ciemnym rumiecem na policzkach. - Na razie mam do dyskusji. Bro si! Rutto powanie skin gow, wcale nie zaskoczony biegiem rzeczy. Wykona barkami kilka kolistych ruchw, gono chuchn. Przekrci do, kierujc miecz w stron podbrzusza swojego przeciwnika, wykona kilka kolistych ruchw tarcz. Pochyli si lekko, z twarzy znikn senny wyraz, i chocia staa si od razu twarz czujnego wojownika, Jonathan nie znalaz w niej drapienoci, nienawici czy chociaby wrogoci. Ustawi si niemal identycznie jak Rutto i czeka w napiciu na pierwszy atak. Rutto przesun si nieco w bok niemal nie odrywajc stp od podoa, sunc po ziemi jak znakomicie wyszkolony judoka. Jego miecz wykonywa mae koliste ruchy, ktrych celem byo jak domyli si Jonathan przykucie do broni uwagi przeciwnika, dlatego skoncentrowa si na stopach Rutto przypomnia sobie, jak ktry ze znawcw boksu utrzymywa, e wanie stopy najwczeniej zdradzaj agresywne zamiary. - Zastanw si - powiedzia cicho Rutto, zatrzymujc si w miejscu i niemal natychmiast ruszajc w przeciwnym kierunku. Jonathan ledwo powstrzyma si od penego podziwu westchnienia, widzc niemal komputerowo zsynchronizowane ruchy nomada. - Zostaw to leniwe, zakamane miasto. - Co za poytek z ludzi, ktrzy atwo zmieniaj przyjaci, nieprawda? Jonathan ci mieczem nie strajc si trafi, ale sprowokowa przeciwnika do dziaania w kocu cay jego plan zasadza si na obronie. Rutto nie sparowa nawet cicia Jonathana odchyli si minimalnie do tyu i natychmiast zamarkowa przesunicie w lewo, skoczy w prawo i uderzy, wykonujc mieczem kolisty ruch w bok, do gry i w rami Jonathana. Akurat jak to sobie wymarzyli, jak przewidywali i jak wiczyli z Sarfaneillem. Miecz uderzy w tarcz, Jonathan byskawicznie przekrci j tak, e ostrze zelizgno si po paskiej powierzchni, zatrzymao si w szczelinie, zaklepanego w kierunku rodka tarczy, rogu. Jonathan szybko, blokujc rami i korzystajc z caej siy przedramienia, wykrci uwizione ostrze, jednoczenie uderzajc z caej siy swoim mieczem w miecz Rutto. Nomad skrzywi si i obronnym ruchem wycign przed siebie tarcz; Jonathan, zdajc sobie spraw, e moe wykorzysta zaadaptowan do doranych potrzeb tarcz tylko raz, wrzasn gono i ponownie

uderzy w miecz Rutto, i jeszcze raz Gownia miecza przeszya powietrze i uderzya w grunt wbijajc si gboko w klepisko. Miecz Rutto wysun si z chwytni tarczy i gucho brzknwszy, upad na ziemi. Jonathan kopn go w bok. I natychmiast ustawi si na drodze midzy broni Rutto i nim samym. By przygotowany na atak nomada, ale ten pokrci gow, umiechn si i nagle cisn tarcz w stron swojego obozowiska. - Wspaniale - powiedzia. - Nawet miaem zamiar zastanowi si nad dziwnym wygldem twojej tarczy, ale za bardzo chciaem ci przecign na nasz stron Ten galop na frachtwole i w ogle wzruszy ramionami. - Daem si zwie jak dzieciak - odwrci si, eby popatrzy na swj obz. Bd si ze mnie miali - powiedzia, ale w jego gosie nie sycha byo alu. Popatrzy wyczekujco na Jonathana. - Czy pojedynek si skoczy? - zapyta Jonathan. - Nie wiem czy teraz ty nie odwracasz mojej uwagi Rutto przygryz doln warg. Wpatrywa si w Jonathana uwanie, a potem stwierdzi: - Twj wiat musi by nieco zakamany. Nie ufasz nikomu? - Odczep si od mojego wiata! Powiedziano mi, e pojedynek koczy formuka albo - wymownie wzruszy ramionami, ale miecz trzyma odchylony do tyu, wci gotowy do cicia. - Przeznaczeniem pokonanego jest pokora! - wrzasn nagle Rutto. - Zadowolony? - zwrci si ciszej do Jonathana. - Oczywicie! Wysun do z uchwytu z tyu tarczy i rzuci j na ziemi. Z muru rozleg si pojedynczy gwizd, doczy do niego drugi, trzeci Jonathan odwrci si i popatrzy na wiwatujc ludno Oazy. Cz mieszkacw, zwaszcza modzie, uywaa do gwizdania palcw, pozostali tylko zwinli usta w keczka. Stojca w pierwszym szeregu Ziyra, trzymaa uniesion do gry zacinit pi. Nagle do gwizdu z murw, doczyy pojedyncze gwizdy ze strony obozowiska. Kiedy Jonathan popatrzy w tamt stron, gwizdy nasiliy si. Rnica midzy gwidcymi grupami polegaa na intencjach z murw gwizdano z pogard, eby dokuczy Rutto, wymia go, z obozu gwizdy kierowane byy do Jonathana i wyraay aprobat. Rutto wskaza kciukiem swoich ludzi i ruchem brwi zada pytanie: No i jaki ci si to podoba?" - W moim zakamanym wiecie - powiedzia Jonathan, uszczypliwie akcentujc przymiotnik - mwi si, e aska tumw jedzi na narowistym wierzchowcu - dokoczy, dokonujc adaptacji przysowia do soyeftiaskich warunkw. - To potwierdza moje sowa - rozemia si Rutto, podszed bliej i zatrzyma si na wprost Jonathana. - Musicie dobrze wiedzie co to zdrada, skoro macie na te okazje powiedzonka. - Daj spokj mojemu wiatu. Nawet nie wiesz czy nie kami, mwic, e jestem skde daleko i daleko - Na pewno nie jeste std - przerwa Rutto. - Tu si tacy nie rodz, a jeli nawet bywaj, to i tak s do nich - ruchem brwi wskaza stojcych na murach Soyeftie - podobni albo si upodabniaj - Odwrci si do nomadw i wrzasn gono: - Ju wystarczy! Nie przewiduj zmiany wodza! - pogrozi pici tumowi, skd na chwil buchna goniejsza fala gwizdu i natychmiast cicha. Przez twarz Rutto przemkn saby umiech. - Jeste wodzem? - Tak - wskaza rk obz i zapyta: - Czy mgbym ci zaprosi do nas? Mamy mocn graff, mog ci te poczstowa mat nate - A co to jest? - Napar z lici pewnego krzewu. Tutaj nie ronie Jonathan poczu, e serce zabio mu mocniej, chwyci Rutto za rami. Szansa, na co, na ksztat mocnej gorzkiej herbaty, ktrej na Ziemi wypija litry, wywoujc frustracj i zdziwienie przyjaci, przyspieszya rytm pracy serca. - Co to jest? Albo nie mw i tak nazwa nic mi nie powie Przyjmuj zaproszenie! Odwrci si do Ziyry i pomacha do niej rk. Jeszcze kilka sekund temu chcia zaproponowa spotkanie mieszkacw Nat Conal Le z koczownikami, ale w tej chwili nie mg uwiadomi sobie, dlaczego ten pomys nie wyda mu si ju tak kuszcy. Zrezygnowa nawet z propozycji zaproszenia Ziyry, pokaza jej tylko gestem, e wszystko w porzdku i skin gow patrzc na Rutta. - Moemy i. Rutto zerkn przez rami na mury. Na chwil gwizdy nasiliy si, a potem, gdy Jonathan ruszy za koczownikiem, zaczy cichn. Do namiotu Rutto dotarli ju w ciszy, poprzez szpaler w tumie nomadw. Namiot wodza mia spor powierzchni, ale sta w nim mona byo tylko w centralnej czci, zapewne dlatego st sta nie dokadnie na rodku, a nieco przesunity, tak, e uprzywilejowanym miejscem stawa si jeden z dwu lekkich taboretw, z ktrego

siadanie i wstawanie nie wymagao pochylania si za kadym razem, jak do dystyngowanego ukonu. Pod jedn ze cian, w zasigu rki, sta smuky stojak sigajcy piersi mczyzny, w paskiej miseczce pon may ogienek. Rutto od razu po wejciu wskaza Jonathanowi honorowe miejsce, a sam nie prostujc si i nie ceregielc z czekaniem na gocia, wsun si midzy stolik rwnie z lekkich drewnianych prtw z rozpitym midzy nimi i mocno nacignitym patem owosionej skry a taboret i usiad. Go przycupn najpierw ostronie, nieufnie odczeka chwil i wiedzc, e i tak nie da rady wytrzyma dugo w penej wyczekiwania na upadek pozycji rozluni minie i rozsiad si tak wygodnie, jak byo to moliwe, opierajc plecami o centralny maszt. Trzy zydle i wski stos skr pod boczn cian, trjnony kaganek z pegajcym ognikiem, tworzyy umeblowanie namiotu. Chyba jest mu potrzebny tylko jako oznaka wadzy, pomyla Jonathan. - Pusto tu - zauway tonem wieckiej konwersacji. - W tamtych domach jest przecie tak samo - odpowiedzia Rutto. - Owszem, ale tam jest - wyda z siebie dugi pomruk szukajc odpowiedniego sowa. - U ciebie jest inaczej? Rutto usysza szelest pachty zastpujcej drzwi, nadstawi ucha, ale nie odwrci gowy. Za jego plecami przemkn mody chopak, wytrzeszczajc oczy na Jonathana. W rkach trzyma miecz i tarcz Rutto. Podszed bliej. - Uwaaj, bo si potkniesz na rwnej drodze - ostrzeg go wdz. - Nie gap si tak na gocia - Mg ci zabi szybciej ni ja siodam fracht. - Bez cienia zakopotania w gosie wyrzuci z siebie chopak, nie odrywajc spojrzenia od Jonathana. - Przesadzasz chopcze - wtrci si Jonathan. - Wanie! - Rutto rozemia si swobodnie, Jonathan pomyla, e Soyeftie chyba rzeczywicie nie przejmuje si przegran. - Kto by chcia mnie zabija Uciekaj! - Ja te zagn sobie rogi tarczy - wytchn z siebie chopak, nie zwracajc uwagi na polecenie wodza. - Mog? - Jeli obiecasz, e nie uyjesz jej przeciwko mnie tak. - Przeciwko tobie?! Nigdy! Chopak sapn gono i wyskoczy z namiotu akurat wtedy, gdy Rutto zamierza chwyci go za rami. Wdz rozemia si gono, pen piersi. - Sdz, e mgby teraz bez wysiku zosta naszym przywdc, a jeliby nas jeszcze nauczy cwau frachty - min pokaza jak atwo byoby zrealizowa przewrt. Przemawia lekkim tonem, ale Jonathan wyczu, e niecierpliwie czeka na jego reakcj. - Tu moe by problem - odpowiedzia rwnie lekkim tonem. Do namiotu wesza kobieta, postawia na stoliku pkaty dzbanek z pokrywk i dwie mae czarki proste walce bez najmniejszych ozdb. Jonathan odczeka, a skierowaa si do wyjcia i dokoczy: Chodzi o to, e one moim zdaniem nie nadaj si na wierzchowce wycigowe. S wytrwae i maj niewyczerpalne zapasy si, ale pod warunkiem, e bd je traciy wolno. Ich - zastanowi si czy warto mwi co o ukadzie krwiononym, niewydolnoci pompy serca, o ktr podejrzewa frachtwoy - budowa nie pozwala im na duy wysiek w krtkim czasie. Tak mi si wydaje. - Ale twj - Rutto zawiesi gos. - Mj! - mimik i jednym tylko sowem poinformowa rozmwc, e jego Pepper to wyjtkowe zwierz. Rutto szybko potrzsn rk. - Nie porwnuj naszych zwierzt z tymi merzami! - No no! Nie znam tego sowa, i w ogle jest to pierwsze tego typu okrelenie jakie usyszaem od Soyeftie. Dotychczas, jeli chciaem usysze co mocnego musiaem kl sam. Mona? - wskaza rk dzbanek. Dranicy nozdrza zapach, bardzo przypominajcy herbat, od kilku chwil zaprzta jego umys, o wiele bardziej ni konwersacja. Rutto poderwa si i napeni czarki. Swoj Jonathan porwa, zanim jeszcze pyn przesta falowa w naczyniu, a cianki rozgrzay si. Napj przypomina do zudzenia herbat, waciwie by ni, moe jakim nieznanym Jonathanowi gatunkiem, ale goryczka, garbujcy jzyk posmak i zapach, byy jak najbardziej do przyjcia. Jonathan siorbn kilka razy, min pokaza Rutto jak bardzo jest zadowolony, ykn jeszcze raz i jeszcze. Nie zwraca uwagi na obfity pot tryskajcy ze skry na czole, wypi niemal wrzcy pyn i nie czekajc na przyzwolenie, nala sobie od razu drug czark. - Mamy duo mat nate - powiedzia wolno Rutto, a Jonathan zrozumia, e wdz koczownikw sprbowa zawrze w tym prostym na pozr owiadczeniu dodatkow informacj. Nie przerywajc siorbania zerkn spod oka na nomada. - I moemy jej mie ile chcemy. - No to za korzystanie z mojego pomysu, z modyfikacj tarczy - wyjani - zostawicie mi troch. - Dobrze - zgodzi si Rutto, ale nie udao mu si ukry w gosie lekkiego rozczarowania. Zastanawia

si chwil. - Dobrze, nie bdziemy koowa Wiesz rwnie dobrze jak ja, e chodzi mi o co innego. - O frachtwoy? Jonathan wytar spocone czoo rkawem koszuli i radonie nasycony herbat opar si plecami o maszt. Rutto pokiwa gow. Spni si p sekundy, pomyla Jonathan. Powinien by zrobi to natychmiast. Albo robi to umylnie, eby mnie sprowokowa do zadawania pyta. Albo, udajc prostoduszno, chce mnie upi Ale pyszna herbata - Trzeba je bdzie, po pierwsze, trenowa, musz kojarzy komendy z nagrod. Dopiero wtedy zdobd si na wysiek. Ale powtarzam: moim zdaniem galopowa mog krtko! - To te moe by uyteczne. - Pewnie, czasem trzeba ucieka - rzuci Jonathan i nie patrzc na Rutto, sign po dzbanek, nala sobie jeszcze jedn czark, ale pi ju nie tak zachannie. - Albo goni - zaripostowa gospodarz. - Aha Rozmowa na chwil zamara. Adwersarze wykonali wszystkie moliwe, bez zwracania uwagi drugiego, manewry naprowadzajce i osaniajce. Obaj czuli, e trzeba przej do konkretw i obaj wiedzieli, e nie tylko Rutto by ywotnie zainteresowany dialogiem. - Posuchaj Dobrze ci z nimi? - Rutto mia wicej do zaoferowania i dlatego zacz pierwszy. - Dobrze? - Jonathan jeszcze raz zastanowi si nad swoimi odczuciami. - Jeszcze nie wiem. Wiem, e inaczej ni w domu - Nie chciaby przysta do nas? Propozycja, wyraona tak zdecydowanie, zaskoczya Jonathana. Go spodziewa si, e zaproponuj mu podzielenie si swoimi tajemnicami tresury frachtwow, ewentualnie innymi przydatnymi w yciu koczownikw sekretami Ziemian, ale pomys, eby odjecha z nomadami i zamieni wzgldnie wygodne ycie w Oazie na ciekawsze, ale pewnie trudniejsze, nie doczeka si jak dotychczas nawet fazy teoretycznego rozwaania. Jonathan wyda z siebie co jak dwiczne chrzknicie, sprbowa umiechem przekaza zaskoczenie i nierealno pomysu, ale w tej samej chwili uwiadomi sobie, e zalewa go fala wrcz entuzjazmu do propozycji Rutto. Szarpn si podniecony i nie poderwa tylko dlatego, e czuwaa w nim jeszcze jaka chodniejsza, pena rozsdku i wyrachowania czstka umysu. Mrukn jeszcze raz i pokrci z niedowierzaniem gow. Wydusi co na ksztat miechu, ale zdawa sobie spraw, e nie zmyliby tym wymuszonym sztucznym mieszkiem nikogo, a tym bardziej Rutto, opanowanego, wyrachowanego i spokojnego, ktry nawet swoj przegran wykorzysta, w sposb korzystny dla siebie. - Nie bardzo widz siebie w roli koczownika - wykrztusi. - Nie jestemy band wczgw, nie kradniemy i nie rabujemy. Jonathan niespodziewanie parskn miechem, czym udao mu si zaskoczy Rutto. - No to nie widz dla siebie urokw w waszym yciu! Rutto rozemia si rwnie. - Byby - zobaczy co za plecami Jonathana, zesztywnia. - Co? - zamilk zaskoczony. Jonathan szybko obejrza si, od drzwi pod cian przesuwa si w jego kierunku Farmi. Nie spuszcza uwanego spojrzenia z Rutto i gdy koczownik poderwa si, wywracajc taboret, zamar na chwil, potem zadziwiajc nawet Jonathana po psiemu unis grn warg, odsoni wspaniae ky i wyda z siebie niski werblujcy skowyt. Jonathan szybko powstrzyma gestem Rutto i dopiero potem odwrci si do gospodarza i zamar widzc, e ten trzyma w rku matowy cienki sztylet. - Spokojnie, to mj kotun! Rutto opad z powrotem na taboret, gono wypuszczajc z siebie powietrze. Sztylet rzuci na blat stou, sign po raz pierwszy po czark i z wyran ulg ykn mat nate. - Hollorewa! - Sykn z ulg. Jonathan popatrzy na niego, nie kryjc lekkiego umiechu wyszoci. Cmokn, Farmi natychmiast przysun si i pooy eb na udzie czowieka. - Podoba mi si, e uywacie sownictwa, ktrego nie nauczyli si jeszcze miejscowi. Ale to troch za mao eby do was przysta. A poza tym boicie si kotunw - Nie artuj kto si ich boi! - parskn lekcewaco Rutto. - Chocia ten zachowuje si dziwacznie wycign do i wycelowa w Jonathana palec. - Jak chyba wszystko, czego si dotkniesz. Ale wracajc do mojego strachu. - Jonathan zauway, e jego art dotkn Rutto. - One czasem wariuj i wtedy s niebezpieczne gryz kogo spotkaj, a to si koczy mierci w strasznych mczarniach. - Jasne, znam t chorob. Ale Farmi nie jest chory, po prostu nauczy si wchodzi za mn nawet do domw - pogaska kotuna po gowie. - Udowadnia - przerwa, uwiadamiajc sobie, e jeli dokoczy jak zamierza: e jest mi naprawd wierny" zdradzi

si z pewn nieufnoci co do uczu innych mieszkacw Nat Conal Le. - -wietnie radzisz sobie ze zwierztami - Rutto nie zwrci uwagi na wahanie Jonathana. - Tym lepiej czuby si u nas. - Rzuci spojrzenie na zasonit cian namiotu Oaz. - Oni ju zupenie - zamilk i dugo patrzy na kotuna. - Chcesz porozmawia powanie? - Nic innego tu nie robi - Jonathan upi troch mat nate. - Moemy rozmawia - Masz jakie pojcie o naszej historii? - adne. Zaczem pobiera w Bazie Kamiennej nauk czytania waszego jzyka, ale kiedy zaczynaem czyta w crasa, Baza Kamienna popsua si i ju. Krycz dopiero dzisiaj w nocy wspomnia o incydencie z odejciem czci plemienia, ze zdziwieniem dowiedziaem si, e jestecie odamem plemienia yjcego w Nat Conal Le Co si wtedy stao? Rutto siedzia sztywno z napiciem wypisanym na twarzy. Donie lece dotychczas na udach zacisny si w pici. - Baza Kamienna nie dziaa? - wykrztusi. - Nie. Nie ulegao wtpliwoci, e wiadomo wstrzsna nomadem. Zacisn wargi i wykona gow kolisty ruch wyraajcy zo i bezsilno. - Miaem nadziej - jkn. - Sss - stamsi jakie przeklestwo, uderzy pici w kolano. - Durnie! popatrzy na Jonathana, nie kryjc rozpaczy. - To si musiao sta. - Zgina wasza przeszo - stwierdzi Jonathan. - Wszystko - potwierdzi Rutto. - Oni zakrzepli w sprego, odzwyczaili si - Poczekaj Jeli moesz opowiedz po kolei - Jonathan wycign futera z cygaretkami i poczstowa Rutto. Soyeftie odmwi gestem, Jonathan zapali sam. - Kiedy wanie niewiele wiem. O to chodzi Wiem tylko, e jakie cztery pi pokole temu, Entanek doprowadzi do podziau w Nat Conal Le i wyprowadzi cz Soyeftie na wdrwk. Uwaa on, e plemi powoli wymiera, e traci kontrol nad sprego, i e naley jako z tym walczy albo poszuka rda tej mocy jak jest sprego. Wikszo nie zgadzaa si z nim i zostaa w Oazie, druga cz, mniejsza, to nasi przodkowie. Wrcilimy midzy innymi dlatego, e nasze poszukiwania nie przyniosy rezultatu. Nigdzie poza Ultene nikt nawet nie sysza o czym takim jak sprego, pomylelimy wic, e naleao zacz od sprawdzenia odlegej, jak najdalszej przeszoci, chodzio rzecz jasna o Baz Kamienn. A teraz ty mwisz, e nie dziaa - Poczekaj, po kolei Baza jest popsuta i moe poczeka. Powiedz mi dlaczego Entanek burzy si I przeciwko czemu? - Sprego! Nasze dobrodziejstwo i przeklestwo - Rutto wsta i pochylony przespacerowa si po namiocie. Dwa razy przecign czoem po pachcie dachu, niecierpliwie trzepn w ni rk i w kocu usiad z powrotem na taborecie. - Nie wiemy czym jest sprego, skd si wzio i dlaczego tylko Soyeftie maj zdolno, ktra pozwala tchn w martwe przedmioty si powodujc, e staj si niemal doskonae w swym dziaaniu. Spotkalimy w swej wdrwce wiele innych plemion i adne nawet nie syszao o czym takim. Tylko my, a waciwie tylko oni - znowu kiwniciem gowy wskaza Oaz - mog robi wygodne sioda dla kadego jedca, nie tpice si miecze i mnstwo innych rzeczy, cho i tak mniej ni kiedy. - Wiatrochrapy - wtrci Jonathan. - Wanie - Rutto skin gow. - Wiele umiejtnoci zaniko. Nie wiemy dlaczego, tak samo jak nie wiemy skd si ta moc wzia. Moemy tylko przypuszcza, e jest rodzajem jakiej zbiorowej siy duchowej, ktra sabnie w miar jak sabn duchowo poszczeglne jednostki - jak na nomada wyraa si precyzyjnie, jasno dajc dowody sporej erudycji. - To wanie zauway Entanek i dlatego chcia wyjani rda tej siy, widzia bowiem, e sabnc, staa si nasz puapk bez niej jestemy bezradni, a trzymajc si kurczowo jej resztek, sabniemy coraz bardziej. Entanek widzia dwa wyjcia z tej sytuacji: przywrci sprego dawn moc, albo nauczy si y bez niej. Oba wyjcia wymagay dziaania, a na to nie chciaa si zgodzi wikszo mieszkacw Oazy. Dlatego Entanek wyprowadzi swoich zwolennikw i ruszy na wdrwk. Niemal natychmiast utracilimy znaczn cz swojej mocy, mimo e mielimy ze sob uznanych mistrzw. Dla Entaneka byo to dowodem, e moc ta bierze si ze zbiorowoci, zaczy si do dugie spory, bo dua grupa uwaaa, e w takim razie naley wrci i wsplnie sprbowa odzyska zdolnoci. Ale Entanek zapyta: A co zrobimy jeli to si nie uda? Wyruszymy jeszcze raz? Stracimy tylko duo czasu, lepiej ju teraz zaoy, e sprego nie wrci w dawnej postaci, prbowa nauczy si y bez tej magicznej pomocy i jednoczenie stara si wyjani jego natur, i jeli si uda znale rdo, z ktrego zaczerpniemy jeszcze raz. Udao mu si przekona ludzi, im udao si z kolei nauczy y, posugujc niemal wycznie przedmiotami bez mocy sprego, czyli poowa zadania zostaa wykonana. Nie udao si natomiast znale jakiegokolwiek ladu sprego w krajach poza Ultene, a jeli nawet, to tylko w postaci legend o magicznych przedmiotach.

- No, takie lady mona by znale i na Ziemi. Caa masa bani oparta jest na istnieniu magicznych przedmiotw: kije samobije, latajce dywany, dzbany z niewyczerpywaln zawartoci, magiczne miecze, stoliki oferujce - przerwa widzc, e Soyeftie ma trudnoci ze zrozumieniem wszystkich sw. - W kadym razie mamy podobne marzenia, tylko u was zrealizoway si. Przynajmniej czciowo - uzupeni widzc grymas na twarzy Rutto. - Tylko czciowo - potwierdzi gospodarz. - I ta cz jest coraz mniejsza. - I wrcilicie - pytanie zawiso w powietrzu. Rutto westchn, niemal w tej samej chwili przecigle sapn Farmi drzemicy u stp Jonathana. Rutto odchyli si w bok, popatrzy na Farmi i pokiwa z podziwem gow. - Nasz powrt jest czciowym przyznaniem si do poraki - powiedzia niechtnie. - Chocia jestemy bylimy gotowi y tu tylko tyle, ile trzeba byo na nauk czytania i zapoznanie si z wiadomociami z Bazy Kamiennej. Rozwaalimy rwnie moliwo drug zostajemy i prbujemy razem nauczy si y z resztkami sprego. Wykorzystamy nasze dowiadczenia, poczymy to z tym, co si jeszcze daje wykorzysta i bdziemy walczy o swoje przetrwanie. - Przetrwanie - mrukn Jonathan. - Ja im mwiem co podobnego, ale - skrzywi si. - Przetrwanie - potwierdzi Rutto. - Nie da si ukry, e nasz szczep, nasz odam plemienia, po pewnym czasie do pomylnym, zacz si kruszy. Jest nas coraz mniej i midzy innymi dlatego postanowilimy wrci tutaj. Przecie tu jest masa miejsca, a my nie boimy si pracy - Ale trafilicie na brak zrozumienia - uzupeni Jonathan. - Tak. - Hm, to co mwisz jest oglnie rzecz biorc suszne - Jonathan wsta i uchyliwszy pacht namiotu wyrzuci niedopaek. Zaskoczony wpatrywa si chwil w milczcy tum nomadw otaczajcy namiot, zerkn przez rami na Rutto. Wdz wzruszy ramionami. - Ale jakie miejsce w tym wszystkim ja mam zaj? - Dokadnie nie wiem, ale jeste jak drg, ktrym wreszcie mona zamiesza w stojcej wodzie. Myl, e jeli przystaniesz do nas, po jakim czasie sam albo przy naszej pomocy znajdziesz dla siebie miejsce i by moe bdziesz mg nam wszystkim pomc. - To samo mog robi mieszkajc w Nat Conal Le, prawda? - Czciowo tak. Ale oni pi, pi i nie chc si obudzi! Stracisz wiele energii na budzenie, nie majc pewnoci, e ci si powiedzie. A u nas masz przynajmniej chtnych do wsppracy ludzi, pomoe ci kady i kady chtnie pomoe mieszkacom Oazy. - Nawet jeli oni tego nie chc? Rutto chwil sapa, patrzc w blat stolika przed sob. - A jak ty sdzisz? - zapyta wreszcie. - Ja jeszcze nie wiem. - Ja te. Wiem tylko, e najczciej uszczliwianie na si koczy si fatalnie. - Ale nie zawsze? - Nie mog potwierdzi ani zaprzeczy z przekonaniem. - No to widzisz?! - Nic nie widz - Ale zauwaye, to o czym ci mwiem? - Tak, dlatego zabraem si za Baz. - Moe jeszcze da si co z ni zrobi? - Moe, dlatego jestem skonny pozosta w Oazie i czeka, prbowa Sama wdrwka nic nie da prcz wrae - Jonathan sign do kieszeni i przypali jeszcze jedn cygaretk. - Nie przecz jestem bardzo tym zainteresowany, wasz wiat jest fascynujcy, sprzeczny ze sob, niekonsekwentny, mieszny czasem. Cholera, to by mi wystarczyo na cae ycie badanie tego wszystkiego. Ale teraz wyoni si powany problem, ktrego si tylko domylaem i nie bardzo widz jak w tej sytuacji mona bawi si w pseudonaukowe badania. Chyba trzeba si skoncentrowa - Przestaj ci rozumie - wtrci z westchnieniem Rutto. - Niewane. Najwaniejsze jest to, e powinienem zosta w Oazie. - Popeniasz bd. Oni ci nie pomog! - Rutto poderwa si i znowu sprbowa si przej po namiocie. Koczownik chyba niezbyt dobrze si czu, siedzc tak dugo pod dachem i to zmuszajcym do siedzenia. - Albo nawet przeszkodz - zatrzyma si przed Jonathanem i potrzsn go za rami. - Tak jak nam przeszkadzaj. - Myl, e to jakie nieporozumienie. Krycz - Krycz?! - wykrzykn Rutto z gorycz. - Nie jest lepszy od innych. Jest faszywy! Kamca! - Nie przesadzaj - Nie przesadzam! - Rutto niemal taczy w miejscu. - Powiedzia ci skd si tu wzie? - Skd ja si wziem? - powtrzy bezmylnie Jonathan. - Skd? - Wsta, ale poczu, e zakrcio mu si w gowie. Plecami uderzy w maszt, przestpi z nogi na nog, uderzy pit w nos Farmi. Kotun

warkn i odskoczy do tyu. Mga sprzed oczu zawirowaa, zakbia si i znikna. Jonathan zgrzytn zbami. - Chcesz powiedzie - Tak, oni potrafi cign tutaj ludzi z dowolnego koca wiata. Nieraz tak robili, i my tak robilimy, gdy bylimy mieszkacami Oazy. Po jakim czasie czowiek wraca do siebie i najczciej mio wspomina pobyt tutaj. Jednak teraz widz, e signli po czowieka zupenie obcego i na dodatek trzymaj ci tutaj duej ni kogokolwiek dotychczas, no i nie wyjanili ci powodw - Akurat to mnie najmniej obchodzi! - Jonathan chcia wywrzeszcze te sowa, ale z garda wydoby si raczej jk ni peny oburzenia krzyk. - Gdzie mam racje Krycza. On mnie nie pyta, czy chc spdzi urlop w Krainie Dobrej Magii! - Masz racj, ale musz przyzna, e dotychczas nigdy nikt nie by przez nas krzywdzony! Jeli by tu, to korzy z tego bya oboplna. Krycz na pewno nie pozwoliby sobie na wykorzystanie innego czowieka - Rutto uderzy pici w kolano. - Co musiao si sta, nawet podejrzewam, e wiem co. W kadym razie do cigania i odsyania ludzi suya Baza Kamienna. Jeli aktualnie nie jest czynna, to to moe by wanie ta przyczyna - Czekaj czekaj! - Jonathan wychyli si i przechwyci do Rutto. Zacisn na niej swoje palce, a zbielay kostki. Nomad nie poruszy doni, spokojnie wpatrywa si w oczy Jonathana i czeka. Soyeftie wypoyczali sobie ludzi? - Rutto skin gow. - Po co? - Dla wiedzy. Jestemy bylimy odcici od innych plemion, a kada wizyta wnosia co nowego do naszego ycia. Dziki temu wprowadzalimy te ulepszenia, ktre nas interesoway i byy moliwe w naszych warunkach. Przyznasz, e to prosta i skuteczna metoda? - Jak cholera! - Jonathan puci rk Rutto. - Midzy innymi ci, co tu zostali, tak przekonywali siebie i nas: po co mamy wdrowa po wiecie, skoro wiat moe przyj do nas. A z tob co im nie wyszo, pewnie nie chcieli si do tego przyzna, moe starali si znale przyczyn, drog powrotu i dlatego nie mwili ci wszystkiego. Troch ich rozumiem, ale nie usprawiedliwiam. Midzy innymi dlatego Entanek si zbuntowa. Uwaa, i my tak dalej uwaamy, e to jest gwat zadany innemu czowiekowi, cokolwiek my i on sam o tym mwimy czy mylimy. No i wcale nie bya to skuteczna metoda czsto zamiast fachowca garncarza, na przykad, mielimy do czynienia z pijakiem albo trafiao nam si dziecko czy wariat. - Cigle mwisz my", nam" - Przecie wtedy bylimy jednym plemieniem - Rutto zczy donie eby zobrazowa jedno Soyeftie. - Kiedy si rozdzielilimy, Entanek zaszczepi nam zamiowanie do przekazw ustnych, bardzo dba bymy nie zgubili swojej przeszoci jak ci tutaj. Spora cz mojej wiedzy to wanie przekazy, cz domysy. I wnioski, ktre nie mog brzmie inaczej. W ciszy wypeniajcej namiot usyszeli trzeszczenie staww Farmi, gdy uoy si na klepisku. Za cian namiotu brzkn jaki metalowy przedmiot, krzykno dziecko. Jonathan sysza to wszystko jak przez filtr akustyczny, sysza dwiki i potrafi je zidentyfikowa, ale myli kryy jedynie wok otaczajcej ciszy i rozpraszajcej j dwikw. Dziecko pacze, pewnie przewrcio si o kocio, pomyla. Pewnie matka jeszcze dooya klapsa, a ja dowiedziaem si, e przez trzy miesice robili mnie w konia i nawet nie potrafi si rozzoci. Rutto mnie obezwadni t informacj. Wypru ze mnie energi. Cholera Jak oni mnie - Co mwie? - potrzsn gow i odnalaz spojrzeniem gospodarza. - Mwi, e nie masz wobec nich adnych zobowiza - Wobec was chyba te?! - Zanim opanowa niespodziewan fal zoci, wyrzuci z siebie tych kilka sw, zawstydzi si ich i natychmiast zbeszta sam siebie za nadmiern delikatno uczu. Przepraszam, ale nie potrafi was od siebie oddzieli, moje pretensje dotycz oglnie Soyeftie. Musz mie troch czasu, eby to przemyle, uspokoi si - Rozumiem, ale my musimy najpniej jutro std odej. Jeli nam pozwol, pobdziemy kilka dni na farmie satelitarnej, Drugiej - wsta dajc do zrozumienia, e nie chce duej zatrzymywa Jonathana. Musisz podj decyzj w cigu kilku dni. Potem odejdziemy - Dobrze, zastanowi si. Chocia nie wiem jak wy z kolei przeznaczylicie mi rol - Wsta i zrobi krok w kierunku drzwi, Farmi poderwa si i otar si o nog Jonathana. - I nawet mnie to nie interesuje, nie mog si zmusi Niewane - machn rk. Odsun rk pacht namiotow i wyszed z namiotu. Ostre poudniowe soce owietlao jaskrawo pejza, imtymna rozmowa w pmrocznym namiocie w zderzeniu z jasnym wiatem na zewntrz nabraa cech nierealnoci, po sekundzie Jonathan omal nie odchyli jeszcze raz pachty, eby sprawdzi czy rzeczywicie w zaciemnionym wntrzu siedzi przywdca nomadw, ktry przed chwil oskary swoich wspplemiecw o wyran manipulacj przybyszem. Koczownicy jeszcze kilka minut temu otaczajcy namiot, dyskretnie wycofali si i tylko czwrka dzieciakw z jakimi patykami w rku przygldaa mu si, gotowa prysn natychmiast, gdyby skierowa si w ich stron. W ich

spojrzeniach dominowaa i ciekawo, i nieufno, i troch wrogoci. Gdybym poszed w ich kierunku pewnie by uciekli, tylko przedtem rzuciliby we mnie tymi swoimi patyczkami, pomyla. Odwrci si i ruszy w kierunku oazy. To nie jest mj wiat. Nigdy nie bd taki jak oni, zawsze co bd chcia zmieni na swoj mod i to dla ich dobra. I zawsze bdzie mnie irytowa ich bezwad i przywizanie do starego trybu ycia, i bdziemy si wykca o kady drobiazg udowadniajc sobie nawzajem swoje racje. Tak bdzie Skierowa si nie do najbliszej bramy miasta, ale poszed, majc po lewej rce cian, wzdu ktrej godzin temu galopowa. W poowie drogi spotka, mielcego w zbach jak gazk, Peppera. Frachtw melancholijnie zerkn w jego kierunku, na chwil przerwa przeuwanie. Jonathan splun ze zoci na ziemi i w tej samej chwili co przeleciao obok niego i z trzaskiem uderzyo w ziemi. Solidnej roboty produkt firmy Sony pod wpywem uderzenia, rozpad si na dwie czci, kaseta wyprysna w gr, zawirowaa w powietrzu, strzelajc sonecznym odbiciem we wszystkie strony. Jonathan przyglda si jej a upada w piach i zamara nieruchomo, potem odwrci si. Siedmio omiolatek z wyzwaniem na twarzy sta kilka krokw od niego. Mia ciemne ze zoci oczy i mimo, e najwyraniej ba si przybysza, ktry pokona wodza jego plemienia, Jonathan czu, e nie cofnby si ani o krok, gdyby Ziemianin zamierza zemci si za dewastacj walkmana. Odwrci si, chwyci za wlokc si po ziemi wodz i pocign frachtwoa do stada, a potem, zaledwie po kilku krokach, zakl, zdar z wierzchowca siodo, rzuci niedbale pod mur i nie ogldajc si na Peppera powlk do Oazy. W pokoju rzuci si na ko, nacign na gow koc i niemal natychmiast zasn. Osiemdziesita trzecia doba, popoudnie Ciche gosy ostronie wdary si w upion wiadomo. Jonathan chwil walczy jednoczenie z mtnym snem i przykryt tym snem wiadomoci, szarpn si, zdar z gowy skotowany koc. W pokoju panowa pmrok, jakiego nigdy nie udawao mu si osign ciany albo jarzyy si pen moc, albo gasy cakowicie. W pomroce zobaczy siedzce przy stoliku dwie postacie. Syszc, e si obudzi przerway cich rozmow i wpatrzyy si w niego. Bezgony rozkaz rozjarzy ciany. Jonathan usiad na ku. Czu osabienie jak po wysokiej temperaturze. Musia kilka razy poruszy jzykiem w ustach, zanim odway si powiedzie: - Dobrze e jeste, Krycz - przetar twarz rkami. - Poczekaj Wsta, opanowa lekki zawrt gowy i nie patrzc na Ziyr wyszed do azienki. Gdy wrci po kilku minutach odwieony i nieco pewniej trzymajcy si na nogach, siedzieli nadal w tych samych pozach, w milczeniu wpatrzeni w drzwi, w ktrych si pojawi. - Czy to prawda, e to ty cigne mnie tutaj? - zapyta od progu. Krycz udzieli twierdzcej odpowiedzi, kiwajc gow. Jonathan skwitowa to penym wyrzutu spojrzeniem. Ziyra nie odrywaa spojrzenia od podogi. - Podobno stale tak robicie? - Krycz ponownie kiwn gow. - Moesz mi to wyjani? - Po pierwsze wyjani dlaczego nie powiedzielimy ci caej prawdy. Chocia, gdyby zapyta nas wprost, usyszaby j wczeniej - Nie rozmieszaj mnie! Skd mogem wiedzie jakie pytanie zada? - Jonathan podszed do wnki i duszkiem wypi zawarto zroszonego zimnym potem dzbana. Wytar usta, odetchn gono. - To tylko dziecinny unik. -wietnie pamitam, e trzeciego bodaj dnia pytaem o to kilka razy, a ty powtarzae: nie wiem", nie mam pojcia" - usiowa przedrzenia Krycza, ale nie potrafi wykrzesa z siebie tyle ile chcia zoci. - Prawda jest taka, e okamalicie mnie, okamywalicie i okamywalibycie nadal, gdyby nie Rutto - Ktry te nie powiedziaby prawdy, gdyby nie mia co do ciebie innych zamiarw! - wtrcia si Ziyra. - Masz racj - rozemia si z gorycz Jonathan. - Wszyscy tu maj wzgldem mnie jakie plany, w ktre wtajemniczaj mnie tylko i wycznie wtedy, kiedy ju naprawd musz. Ale wrmy do sprawy zawsze tak robilicie? - Tak. Bylimy do tego zmuszeni. Sam zauwaye, e jestemy odcici od wiata, musielimy prbowa zdobywa wiedz w taki, a nie inny sposb. Wiemy Wiedzielimy - poprawi si doskonale jak odpaci innym mieszkacom naszego wiata za pobyt tutaj, nie zdarzyo si eby kto narzeka. Dlatego twoje przybycie tak nas wytrcio z rwnowagi bylimy bezradni. - Nikt nie narzeka - powtrzy Jonathan. - Ale te nikt tu nie chcia zosta, prawda? - Nieprawda, niemal wszyscy chcieli. Nawet jeli sami nie mogli korzysta ze sprego. - No dobrze, wierz. Ale sprbujmy wyjani inne sprawy: powiedz mi co wy wiecie o sobie skd si

wzilicie, dlaczego jestecie tak izolowani? - Nie wiem, moe odpowied zna Baza Kamienna, ale ju od dawna nie funkcjonowaa naleycie. Mniej wicej sze pokole temu Entanek wyprowadzi cz Soyeftie, a po jakich dwu pokoleniach inny reformator, Waret, uwiadomi sobie, e Entanek mia sporo racji, przynajmniej kiedy mwi, e jako nard wymieramy. Wtedy zaczlimy czsto, jak tylko moglimy najczciej, sprowadza tu obcych ludzi, szukajc w nich moliwoci jakiej obrony przed - Krycz zawaha si - przed tym wszystkim. Niewiele nam to dao, jedyna naprawd poyteczna rzecz to to, e sprowadzilimy tu frachtwoy, przypadkowo, bo zamiast czowieka pewnego razu pojawia si wrd nas ciarna samica, od ktrej wzio si cae stado - Jak to? A frachtwoy nomadw? - Oni spotkali je podczas swojej wdrwki i wykorzystali do swoich celw. To naturalne. - I co dalej? - Jonathan przypali cygaretk i wypuci duy kb dymu. - C, nie mielimy specjalnego wyboru - Mielicie, ale atwiej byo usprawiedliwi wasn inercj - zaoponowa Jonathan. Krycz milcza. - A co moglimy robi? - wczya si do dysputy Ziyra. - Wanie robi. Przynajmniej tyle ile zrobili koczownicy, nie siedzieli pasywnie, szukali ratunku, szukali! - A co znaleli? - Zgoda, nic albo niewiele, ale tym niemniej mam dla nich duo szacunku. - Przespacerowa si po pokoju, zatrzyma przy nakrytej patem materiau maszynie, postuka w ni czubkiem buta. - Ale zostawmy moje odczucia, rozumiem, e cigajc tu kogo nigdy nie bylicie pewni kogo albo co sprowadzicie? - Krycz skin gow. - I w ten sam sposb ja si tutaj dostaem? - ponowne potwierdzenie ruchem gowy. - I nie mielicie kopotw z odsyaniem tych przesyek z powrotem? - Nigdy. Po raz pierwszy z tob - powiedzia Krycz. - Moglicie si tego spodziewa. e kiedy ten sposb zawiedzie, bo przecie sprego coraz czciej was zawodzi. - Popatrzy z wyrzutem na Krycza, ale stary Soyeftie wzruszy ramionami nie podnoszc wzroku. - Pewnie, powiedzielicie sobie, e nie macie wyjcia - parskn z wyrzutem Jonathan. Cygaretka przestaa mu smakowa, strzeli niedopakiem w kierunku ciany, uwanie przyjrza si jak byskawicznie ganie, a potem nagle, jak zimny niedopaek tonie w twardym kamieniu. Po chwili w tym miejscu nie byo ani ladu. - Moemy jeszcze raz sprbowa - powiedzia wolno Krycz. - Jeszcze raz? Sprbowa? - Jonathan rozemia si gono. - A kiedy to prbowalicie po raz pierwszy, co? Dlaczego znowu ka - Od razu, kiedy zorientowalimy si, e jeste zupenie inny od nas i od wszystkich, kogo dotychczas tu gocilimy - przerwaa Ziyra wyprzedzajc Krycza. - Wysuchaj mnie, Jonathan - agodnie wtrci si Krycz. - I uwierz aden z naszych goci nie mia do nas pretensji. Pewnie, e byli z naszego wiata, z innego wprawdzie kraju, ale nie by to dla nich taki szok jak dla ciebie, nie mieli tej wiedzy co ty i przeywali tu tylko pewn przygod. Zreszt niektrzy do koca uwaali, e to mia przygoda. Mamy czyste sumienia jeli chodzi o nich. Dopiero w twoim przypadku rzeczywicie mona mwi o krzywdzie, byo to dla nas takim samym zaskoczeniem jak dla ciebie i dlatego bylimy bezradni. Powiedziae kiedy: sytuacja go przerosa" to wanie nas dotyczy. Jonathan usiad na ku, potem rzuci si do tyu i uoy z rkami pod gow. Nad sob mia gadki, kamienny, mikko jarzcy si sufit,uruchomiony mylowym rozkazem kt-rej z dwu siedzcych w pokoju osb. Ci ludzie posugiwali si magi, bez wtpienia dobr odmian magii, i wanie przez to staczali si coraz w niebyt. Nie radzili sobie bez wspierania si ni, a ta zawodzia ich coraz czciej. Ich ycie przypominao godow mier mieszczucha, ktry nie potrafi wydoi krowy. Jeszcze kilka dni temu Jonathan uwaa, e wystarczy eby Soyeftie zrezygnowali ze sprego, albo przynajmniej nie opierali na nim swojej egzystencji, e wystarczy rozwin upraw, hodowl, odby kilka wypraw badawczych Dzisiaj, po weryfikacji tego planu przez koczownicz spoeczno, skonny by inaczej patrze na ich postaw pen swoistej rezygnacji. Bo sam nie potrafi wymyle niczego, co mogoby by planem ich ratunku. Przekrci si na ku, usiad. - Jeli mylicie, e jestem zy - pokrci gow. - Sam siebie nie rozumiem jestem tylko zmczony. I to wszystko - powiedzia ze zdziwieniem. - adnej dzy zemsty, satysfakcji, nawet nie chce mi si krzycze na was. Przy okazji czy ty - spojrza po raz pierwszy na Ziyr - bya czci owych wspaniaych wakacji? Dziewczyna zachysna si powietrzem, spurpurowiaa, poderwaa z krzesa z zacinitymi piciami, ale nie zdoaa nic wykrztusi i wybiega bez sowa z pokoju. Krycz pokrci gow.

- To nie byo mskie - powiedzia. - Moesz mie do nas pretensje, moesz zada, jak mwisz, satysfakcji, ale Ziyra to co innego. Chocia prawd jest, e nasze kobiety byway kochankami przybyszy. - Daj mi spokj, Krycz - rzuci Jonathan walc si znowu na ko. - Nie jestem zdolny do logicznego dziaania. Im duej bd z kim rozmawia tym wicej wrogw sobie napytam. Chyba lepiej byoby, gdyby mnie zostawi samego. Musz si z tym przespa - Rozumiem ci, ale musz nalega eby zmusi si jeszcze do wysiku - Krycz powiedzia to takim tonem, e Jonathan usiad na ku i przyjrza mu si uwanie. - Jutro Rutto i jego ludzie odchodz Soyeftie chrzkn kilka razy, zatar suche donie. - Moemy dzisiaj sprbowa jeszcze raz odesa ci z powrotem Jest nas wicej ni zazwyczaj, moemy sprbowa Sowa Krycza oszoomiy Jonathana. Otworzy i zamkn kilka razy usta, poruszy rkami. - Rozumiemy, e twoja obecno tutaj - Krycz wsta i zacz chodzi po pokoju unikajc wzroku Jonathana. - Sdz, e zrobie dla nas ju wszystko co chciae i moge, i to wcale nie jest mao. Przede wszystkim rozwiae moje wtpliwoci ju wiem i postaram si przekona wspplemiecw, e musz nastpi zmiany. e musimy si przygotowa na cakowity zanik sprego, naszych umiejtnoci wywoywania go i korzystania ze. By moe powinnimy poczy si z Rutto i wszyscy razem ruszy na wdrwk? Moe oni zostan tutaj - Nie sdz. - Szczerze mwic ja te, ale moe przynajmniej sprbujemy ugasi wzajemn niech. - Przystan i popatrzy przez rami na Jonathana. - Powiniene wrci Ale nie wiem czy to si uda. Oczywicie, e wrc! Sama moja obecno spowoduje, e Soyeftie bd si opierali nowym porzdkom - usysza pen goryczy odpowied. Krycz podszed do niego, zatrzyma si p kroku przed Jonathanem. - Za jaki czas, kiedy wszyscy ochoniemy, kiedy wikszo zrozumie, e sprego trzyma nas w piekle tak to nazwae kiedy? z ktrego nie ma wyjcia, wtedy dla nikogo nie bdzie ulegao wtpliwoci, e to ostatni przybysz Jonathan poderwa si z ka, chwyci za ramiona Krycza i lekko nim potrzsn. - To brzmi niemal jak mowa pogrzebowa, w najlepszym wypadku poegnalna, a przecie ja wcale jeszcze nie zdecydowaem - Nie, musisz zdecydowa dzisiaj, teraz. Kiedy odejd koczownicy twoje szanse na powrt zmniejsz si nieskoczenie. I w ogle kiedy ju uprzytomniem sobie, e sprego nie jest ju tak pewne - Sdzisz. e z kad chwil jest gorzej? Krycz pokiwa gow. Jonathan skrzywi si i poszed jeszcze raz do wnki. Zosta tylko gorcy napar, ktrego uywa zamiast herbaty. Poczu gwatowniejsze bicie serca na myl, e by moe za kilka godzin bdzie z powrotem u siebie, w swoim wiecie z herbat, whisky, telewizj i samochodami. I rasizmem, godem, przemoc i chorobami. Niemal jednoczenie zrozumia, e nie cieszy si tak, jak si spodziewa. Nala do kubka pynu. - Krycz? Ten wasz Tra, nie zdyem z tob o nim porozmawia To nie moe by przypadek ani naturalny satelita. Opowiadaem ci o naszym podboju kosmosu, wszystko mi si zgadza - zapali si, odstawi kubek, ale Krycz unis rk. - Widziaem z murw co robie przez kilka ostatnich nocy. Chodzio ci, eby zobaczyli regularne sygnay? - Tak. - Bdziemy tak robi dalej. -I - Jonathan, wszyscy czekaj w Bazie Kamiennej - agodnie przerwa Krycz. - Aha No tak Nagle zrozumia, e nie bardzo ma ochot na powrt, w gowie kotoway si bezsensowne, jak zawsze tu przed odjazdem, pytania, bezadne polecenia, koataa si myl, e co wanego jest jeszcze do zrobienia. Przekn gst lin, popi ciepym wywarem. Rozejrza si po pokoju. - Zabior maszyn - powiedzia Krycz. - Dobrze. Nie, zostaw Jeli uda mi si wrci to przy najmniej bd wiedzia, e to wszystko nie byo snem. I w ogle miaem zamiar przestawi si na co - Uwiadomi sobie, e dygocz mu rce i nie bardzo panuje nad nerwowym sowotokiem, zacisn donie w pici. - Niewane. Ale zostaw j tu. I czy mgbym poegna si z Ziyr? - Poczekaj chwil. A potem przyjd do Bazy. Jonathan skin gow i ciko usiad na krzele. Krycz wyszed, a po chwili do pokoju wesza Ziyra.

Osiemdziesita trzecia doba, ostatnia, wieczr Sarfaneill czeka na Jonathana na ostatnim schodku. Nie otwierajc ust przywita si skinieniem gowy i ruszy pierwszy. Dopiero na dole wskaza kciukiem korytarz, koczcy si obaskawionymi przez Jonathana drzwiami i powiedzia z satysfakcj: - Dziaaj znakomicie, cztery razy prbowaem i zobacz! - pokaza Jonathanowi twarz i widzc, e ten nie rozumie o co chodzi, wyjani nieco niecierpliwie: - Nie mam guza ani siniaka! - Dobrze, mam nadziej - Jonathan urwa i idc za kowalem, usiowa sobie przypomnie co chcia powiedzie, ale roztrzsiony mzg zachowywa si cakowicie nieodpowiedzialnie: najwaniejsza jego cz, gwarantujca sensowne, moliwe do zwerbalizowania mylenie przypominaa wirujc kul z otworami, przez co myli nie mogc trafi do sedna, odbijay si od jej powierzchni i powtarzay ten manewr do znudzenia, nic nie osigajc. - Sarfaneill Trzeba Trzeba obliczy dugo waszej doby, dnia i nocy - szybko zacz Jonathan, apic w kocu jak sensown ide. - Czas to podstawa wszystkich innych nauk stosowanych, bez niego nie bdzie geografii, astronomii, fizyki, historii i tej, no Trzeba to zmierzy, wiesz podzieli dzie na rwne czci i noc te, rozumiesz? - Szed za kowalem i przemawia do jego plecw, nie mogc powstrzyma si od histerycznego gadulstwa. - I frachtwoy, musz by regularnie trenowane, bo jeli nie wytrzymuje ich ukad krwionony, to dopiero za kilka pokole bd mogy swobodnie dugo galopowa, wiesz? Poza tym musicie, absolutnie koniecznie musicie, porozmawia z ludmi Rutto. Oni wiedz wicej o waszej planecie ni wy. Niech powiedz czy gdzie s owady, ptaki inne zwierzta - Potkn si, niecelnie stawiajc stop, zachwia, ale odzyska rwnowag. Kowal obejrza si, ale widzc, e Jonathan nadal idzie, nie patrzc w adn konkretn stron skin gow i kontynuowa marsz. - Tra, to jest dua rzecz! Kto tam z orbity podglda was, a jeli stacja jest pusta czy moe porzucona, to i tak musicie si do niej kiedy dosta dokonacie od razu duego skoku w podboju przestrzeni kosmicznej. Szkoda, e nad Ziemi nikt nie umieci takiego gotowego pojazdu do skopiowania. Przydaby si nam. Wam te si przy - urwa, gdy skrcili w uliczk, przy ktrej znajdowa si budynek Bazy Kamiennej i zobaczy gsty tum, ciasno zbit populacj Nat Conal Le. Potkn si jeszcze raz na rwnej drodze, przyspieszy, dogoni Sarfaneilla, chwyci za rkaw i przytrzyma. - Powiedz Ziyrze - Na pewno wszystko ju jej powiedziae - mrukn kowal, delikatnie uwalniajc rk z uchwytu Jonathana. - We si w gar. Krycz powiedzia, e zostaniesz w naszych legendach. Chciaby, eby koczyy si opisem rozdygotanego miczaka? - Miczaka na pewno nie W legendzie Tylko pamitaj czas! - Ciii! Bd pamita. Idziemy - Sarfaneill chwyci Jonathana za okie i starajc si nada temu gestowi odcie poufaej niedbaoci w rzeczywistoci pocign Jonathana za sob. - Ju nic nie mw, dobrze? Wbili si w ciasny tum, ktry zacz tworzy wski szpaler. Mijali bardziej i mniej znane Jonathanowi twarze, osoby Nikt si nie odzywa, a w ich wzroku Jonathan nie mg odnale ani aprobaty dla siebie i swojej decyzji, ani jej potpienia. Przez cay czas cisny mu si na usta dziesitki i setki sw, ktre akurat teraz uzna za wane i potrzebne wszystkim dookoa, cznie ze sob samym. Resztka chodnej woli nakazywaa mu milczenie i waciwie ca energi traci w tej chwili na walk z samym sob. Jeszcze mniejsza czstka wiadomoci podpowiadaa mu, e wielkimi krokami zblia si kryzys, a ju zupenie mikroskopijny uamek duszy, ten ktry podsuwa samokrytyczne myli, rechota, gono wykrzykujc: Popatrz na siebie, bohaterze! Dygoc ci nogi, gardo masz wyschnite tak, e nawet czog by w nim nie zamieszka, zb uderza o zb!" - Cicho! - wymrucza Jonathan przez zacinite szczki. Kowal zerkn na niego i mocniej uj pod rami. Zbliali si ju do wejcia, tutaj tum dzielia wyrana szczelina mieszkacy miasta nie chcieli miesza si z grup nomadw, tamci rwnie nie garnli si do tego. Dzielia ich niewielka przestrze, ale w tym spoistym tumie nawet dwustopowy odstp znaczy tyle co Wielki Kanion. Ta wyduona luka, prowadzca od murw jednego domu, w poprzek ulicy, do ciany przeciwlegego budynku, nagle uspokoia Jonathana. By to tak wyrany przeskok z chaosu bliskiego szalestwu do wzgldnego spokoju, lekkiego podniecenia, e organizm zareagowa na to obfitym wydzielaniem potu. Jonathan przetar czoo rkawem przedramienia, ze zdziwieniem skonstatowa, e wyglda jakby zosta zamoczony w wiadrze wody. - Poczekaj - powiedzia do Sarfaneilla. Kowal jeszcze mocniej zacisn palce na jego ramieniu. - Pu mnie! - wrzasn rozjuszony Jonathan. Zaskoczony kowal zawaha si, zwolni, jego ucisk straci nieco na mocy. Rutto, ktry sta w pierwszym szeregu swoich ludzi, poruszy si, jakby chcia przyj Jonathanowi na pomoc. Sarfaneill

puci ostatecznie Jonathana, ale odwrci si i otworzy usta. - Nic nie mw - sykn Jonathan. - I nie bj si nie zmieni decyzji! O to ci chodzi? - Kowal zastanawia si chwil i w kocu skin gow. - No to tym si nie przejmuj, Krycz bdzie mia swoj legend na pocztek nowej ery, nowej rasy, nowego ycia. Moe nawet pocztek religii? - pokrci gow i wszed na pierwsze dwa stopnie. Odwrci si, obrzuci zgromadzonych spojrzeniem. Korcio go eby powiedzie co, nawet nie specjalnie mdrego, wrcz przeciwnie paln jakie gupstwo, eby uj tej chwili nieco powagi. Kto pooy mu na ramieniu do, obejrza si. Krycz sta za nim z zacinitymi ustami i wzrokiem tak penym bagania jak tylko byo to moliwe. Jonathan patrzy chwil na niego, potem ledwo dostrzegalnie skin gow i wszed do budynku Bazy Kamiennej. Byo pusto. Jonathan spodziewa si czego podobnego do obrzdu religijnego, otarza, Krycza w roli kapana i oczywicie tumu wiernych. Budynek by jednak pusty. Krycz, bez najmniejszej zmiany w codziennym ubiorze, adnych ozdb na cianach. -wietliste barielefy, pikne i jak zawsze wyraziste, stanowiy to, ale Jonathan musia przyzna w duchu, e jest to oprawa godna najwikszego monarchy. Krycz wskaza aw, na ktrej Jonathan uczy si czyta i ruszy do niej pierwszy. - Staraj si o niczym nie myle prcz jednego opisuj w mylach jak najdokadniej miejsce, w ktrym chciaby si znale. Jonathan skin gow: - Bezporedni adres teleportacji - powiedzia z pewn doz ironii. Krycz znieruchomia na chwil, przepuci sowa Jonathana przez zasb angielskiej leksyki i w kocu skin powanie gow. - Czy masz nadziej, e kiedy uda si wam samym podrowa? Do mnie? Na Ziemi? Soyeftie zamyli si znowu. Jego spojrzenie stracio nieco na ostroci, najwyraniej odlecia mylami daleko w czasie i przestrzeni. - Chciabym eby tak byo. Ale - zawaha si. - Nie wiem czy wtedy bdzie nam to potrzebne. Jonathan przekrci gow jakby chcia lepiej usysze sowa Krycza. - Jeli potrafimy ujarzmi sprego to czy nie bdziemy potniejsi od wszystkich? W tym i od was? - To si chyba nazywa megalomania - powiedzia wolno Jonathan. - Raczej wiara we wasne siy. I to ty usiowae j nam zaszczepi, nie pamitasz? - Nie bardzo, ale niech bdzie. A wracajc do odwiedzin jeli bdziecie potniejsi od nas, to czy nie moecie mimo to nas odwiedzi? Uwaasz, e silniejsi odwiedzaj sabszych tylko jeli zamierzaj ich podbi? I jeszcze jedno - powstrzyma odpowied Krycza uniesieniem rki. - My te bdziemy si rozwija, ju dzisiaj mamy ludzi, ktrzy potrafi co nieco robi przy pomocy umysu. Ludzko nie lubi sta w miejscu, czasem wyczynia dzikie skoki w nieprzemylanych kierunkach, ale generalnie posuwa si do przodu. - Pooy obie donie na ramionach Krycza, zacisn je na chwil. - Gocie nas! Odwrci si i skierowa do awy. Zaraz po zajciu miejsca pochylnia mrugna wiatem, a potem w uamku sekundy ciany boczne zgasy i na krtk chwil zapanowaa nieprzenikniona ciemno. Pochylnia rozbysa na uamek sekundy, niemal jak stroboskop, potem jeszcze kilka razy, a rozjarzya si zwolna i wiecia stabilnie. Jonathan usysza jaki pomruk z tyu, ale ju cgi Bazy Kamiennej chwyciy go za gow, tak, e nie zdoa odwrci jej i sprawdzi rda dwiku. Zreszt ju po chwili zrozumia, e to tum Soyeftie rozpocz jak melorecytacj, zupenie inaczej brzmic ni hipnopie, ale rwnie cakowicie odmienn od jakiejkowiek ziemskiej kadencji. Pie w dziwny sposb potniaa, wcale nie stajc si goniejsz, jakby nowi wykonawcy wczali si do chru, ktry jednoczenie, o precyzyjnie odmierzony uamek decybela, osabia si gosu. Jonathan poczu, e jest cakowicie unieruchomiony, cho umys ma jasny, zmysy wyostrzone. Udao mu si w kantacie mruczanej w nieznanym mu jzyku wyrni sowa: Jonathan" a potem teicho" czyli w crasa Ziemia". Ekscentryczny rytm songu porywa i odwiea, Jonathan poczu, e cae zmczenie, cae wyczerpanie fizyczne i psychiczne zanika, uwiadomi sobie, e ma tak mocny, ostry wzrok, e jest w stanie niemal przebi ciany i wreszcie zobaczy co jest poza granicami Ultene. Oddycha tak rzadko, tak gboko i mocno, e niemal uwierzy w moliwo powalenia swoim tchnieniem drzewa. Przesta odczuwa wizy Bazy Kamiennej, po prostu siedzia nieruchomy jak gaz, bo tak chcia i tak mu byo wygodniej. Rytm songu Soyeftie uleg lekkiemu zakceniu, ale po kilku sekundach wrci do koyszcego, monotonnego, rwnego zapiewu. I wci potnia, nie stajc si goniejszym. Nagle w kolano Jonathana uderzyo co twardego, uciek na chwil z transu, by zobaczy Farmi poszturchujcego jego nog czubkiem nosa. Jonathan usiowa wyrwa si na chwil z okoww pieni, ale nagle ogarno go zobojtnienie na cao otaczajcego wiata i siebie samego. Niewidzialny sup twardego powietrza uderzy go w klatk piersiow, zapierajc dech i wywoujc lekki przelotny lk. Przesta oddycha i natychmiast bl usta, wiat przed oczami podzieli si na poziome pasma jak na ekranie popsutego telewizora, ciana pochylnia, poszatkowana na rwne plastry, rozjechaa si,

niektre z pasw zawiroway, przecinajc si wzajemnie. W uszach zapulsowa niski basowy werbel, pod mostkiem odezwa si ostry kujcy bl Epilog W otaczajc ciemno, poprzez zamknite powieki, uderzya mocna a do blu jasno. Powieki zatrzepotay, Jonathan usiowa otworzy oczy, poruszy gow. - y to on yje, ale wyglda jakby niedugo mia si z tego cieszy - usysza z ciemnoci. Szarpn gow. Ktra z kolei prba przyniosa zamierzony efekt udao mu si podnie powieki, ale mocny blask zmusi go natychmiast do zamknicia oczu. - Zabierz wiato! - poleci drugi gos. - Gdzie ta cholerna karetka! -wiato zsuno si z jego twarzy, ponownie otworzy oczy. Dwie czarne sylwetki przecinay ciemne, wieczorne albo poranne niebo. - Krycz? - szepn Jonathan. - Co mwi? - zapyta gos, ktry odezwa si jako drugi. - Krzycz? - pochyli si nad Jonathanem. - Nie krzycze? - odczeka chwil. - Prosz lee spokojnie, zaraz bdzie lekarz - Boli co pana? - wtrci si pierwszy gos. Jego waciciel rwnie pochyli si nad Jonathanem. Mia identyczn, jak drugi gos, du narol na gowie. - Nie boli - stkn Jonathan. Nie czu wasnego ciaa, tylko z pooenia sylwetek domyla si, e ley. Wydao mu si nagle, e jest odcielenionym mzgiem. - Kacie rozjani - poprosi. - Prawie nic nie widz - Jest ciemno. O pitej rano w listopadzie jest jeszcze ciemno. - W listopadzie Listopadzie?! - umys zawirowa, zakbi si. Odnalaz odpowied na pytanie i zmusi usta do powiedzenia: - Ziemia? - Ziemia, tak tak! Spokojnie, ziemia - uspokoi Jonathana pierwszy gos. - O! Chyba ju ich sysz - Drugi cie odsun si od Jonathana, wyprostowa i wtedy w tej sylwetce Jonathan rozpozna policjanta - Policja? - zapyta. - Tak, policja. I ju pdzi do nas lekarz - policjant jeszcze raz strzeli wiatem w twarz Jonathana. - Ty! Chyba go poznaj? Pamitasz trzy miesice temu? Autor powieci science fiction Brown? Borrougs? Burns!!! Tak, pan jest Gregory Burns? - pochyli si nad Jonathanem. Jonathan nie zdy odpowiedzie, oguszy go jk syreny, szum silnika, a potem pisk hamulcw gdzie za gow. Zaraz potem szczkny drzwi, szurna czyja stopa na suchym asfalcie. - Co jest? - zapyta nowy rany gos. - No, znalelimy tego czowieka tutaj - powiedzia policjant. - P godziny temu jeszcze go tu nie byo, a teraz jedziemy, patrzymy ley. Wedug naszego rozeznania to Gregory Burns. Mieszka okoo osiemnastu mil std, zagin jakie trzy miesice temu Lekarz ju klcza przy gowie Jonathana. Chwyci co palcami i podnis, Jonathan przesun gaki oczne, eby stwierdzi, e to co, to jego wasna rka. Lekarz bada puls, potem strzeli skoncentrowanym promieniem wiata z latarki w jedno, a potem drugie oko. - Nosze! - zawoa w ciemno. Podnis si z klczek. - S jakie lady na jezdni? Moe potrci go jaki samochd? - Nie, adnego hamowania, nie ma okruchw szka ani lakieru, ale teraz jeszcze jest ciemno. Przypilnujemy to miejsce, jak si rozwidni przyjedzie ekipa z kryminalnej, moe si co wyjani. Jonathan poczu, e kto unosi go w powietrze, ciao zaczynao odbiera zewntrzne bodce, kto ju w powietrzu okry go kocem, potem uoono na noszach. Pisny kka, postacie policjantw przesuny si, jak za oknem ruszajcego pocigu i znikny Jonathanowi z oczu. - Popatrz - usysza jeszcze gos modszego z policjantw - jakby nas ta stara Hitchkins nie wezwaa, tobymy moe wicej wiedzieli. Przecie zawsze tu niedaleko mamy o tej porze krtki postj, prawda? - Moe i tak - warkn drugi. - Ale nie podoba mi si twj ton. Sensacji ci brakuje? - 0ch, nie przesadzaj. W kocu nie co dzie znajduje si zaginionego pisarza. W tej okolicy - W tej okolicy grasuje podobno ogromny kot! - kpicym tonem powiedzia starszy. - I eby zadowoli star - intonacj udzieli modszemu nagany za uywanie tego okrelenia - Hitchkins od rana zajmiesz si t spraw! - Kotem? - jkn modszy. - Wanie tym kotem! - zdecydowanie zdusi dyskusj w zarodku starszy. Nad gow Jonathana pojaniao, sanitariusze wsuwali go do wntrza karetki. - Panie doktorze? On si umiecha! Panie doktorze?!

Wrocaw 1991
KONIEC

You might also like