You are on page 1of 16

ISSN 1732-9000 WAKACJE (23) 2007

O K A Z J O N A L N I K A K A D E M I C K I

W numerze
miêdzy innymi:

Kobieta utopiona w Studni


Komu w drogê temu... Roztocze!
W fotograficznym skrócie

fot.: archiwum redakcji


WAKACJE (23) 2007 3

Piêæ minut W NUMERZE

Mają coś w sobie te samotne, nocne spacery po bulwarze, Komu w drogę...


w deszczu, w pomarańczowym świetle ulicznych latarni. Mają coś
w sobie te wspólne nocne wypady na bulwar, na betonowy cypel, tam,
temu Roztocze .................................. 4
gdzie przenikają się ciemność ze światłem, światło z ciemnością, gdzie Sad..................................................................... 6
z wiatrem przychodzi Refleksja, splatając myśli i właściwe słowa, a potem
i właściwe wnioski. Mają coś w sobie te chwile -- chwile, w których
O dotrzymywaniu
rzucone na fale słowa wybrzmiewają tak mocno, tak prawdziwie i pięknie, obietnic ..................................................... 7
że już nic nie jest takie samo. Te chwile, w których dorastamy tam,
gdzie zasypiają ślady pod powiekami fal. Tych chwil nie zabierze nikt.
Dogonić spłoszoną miłość 8
I kiedy wracając o wschodzie słońca odczuwasz mityczne katharsis, Poranek na końcu świata ... 8
wiedz, że to właśnie o to chodzi, że oto w Tobie staje się Dzień i mimo braku
snu, pobiegniesz pewnie przed siebie, bo wiesz, że Życie jest po to, aby
Kobieta utopiona
Żyć. I nieważne, co powiedzą ludzie na ulicy, bo warto napisać nowy wers, w Studni .................................................. 9
skleić nowy bit, krok za krokiem biec, pod prąd. A gdybyś na skrzyżowaniu
nie wiedział, gdzie pójść, pamiętaj że jesteś prawym człowiekiem, Ty,
Trzeci post .................................... 11
uważnie idąc za tymi słowami w głąb siebie odnajdziesz siebie, a wraz Rozdwojona tęsknota .......... 12
z sobą żywą nieśmiertelność (Grammatik, Moja historia, EP+, 1999).
Warsztat ........................................ 13
Masz życie? Żyj płacząc w nim potokiem rymów. To tylko... pięć minut Jezuici w ciągu wieków ....... 14
(Grammatik Płaczę rymami, EP+, 1999).

W imieniu całej redakcji chciałbym podziękować Izabeli


i Piotrowi Pawłowskim za dwa lata owocnej współpracy, za trud włożony
w korektę i skład, za trud włożony w rozwój pisma. Do zobaczenia;)

redaktor naczelny

fot. na okładce: Ania Caban


mariusz es=:)

Okazjonalnik akademicki
Wakacje (23) 2007

Wydawca: D u s z p a s t e r s t wo A k a d e m i c k i e
Ojców Jez u itów
Adres: ul. Piekary 24, 87-100 Toruń
email: podaj_dalej@wp.pl
http: www.da.umk.pl/podajdalej.php

Redakcja: Mariusz ES, (redaktor naczelny);


o. Krzysztof Dorosz (opiekun)
fot.: archiwum redakcji Joanna Wnuczyńska (korekta);
Andrzej Doligalski (skład);
Kontakt: mariusz_es@wp.pl; kdorosz@interia.pl

Reklama: Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania


Oferujemy 2 – 3 strony A4 powierzchni reklamowej - na kredowym papierze, nadesłanych materiałów. Autor artykułu zobowiązany
w kolorze. Wszelkie pytania i oferty prosimy kierować na adres kdorosz@interia.pl jest do podpisania swoim nazwiskiem i imieniem bądź
bądź telefonicznie 056 6554862 wew. 25 pseudonimem. Materiałów (artykuły, wiersze, zdjęcia,
grafiki) nie podpisanych redakcja nie dopuszcza do druku.
4 WAKACJE (23) 2007

Komu w drogê... temu Roztocze!


Majowe rajdy rowerowe należą już Afryki, by po pysznym śniadanku
do duszpasterskiej tradycji. Tym razem wyruszyć w kierunku Majdanka.
naszą dziesięcioosobową ekipą, złożoną Potem poprzez Kozłówkę
już nie tylko ze studentów z Torunia, (z fantastycznym pałacem, parkiem
ale także z Poznania i zaprzyjaźnionego i żywym pawiem spacerującym po
Wrocławia, postanowiliśmy wybrać balkonie) dotarliśmy do Lubartowa.
się do miejsca, w którym nas jeszcze Nie będę ukrywać, że główną myślą,
nie było: na Roztocze i Lubelszczyznę. która trzymała chłopców przy
Tegoroczny rajd odbył się pod hasłem życiu była myśl: „Co też mama Asi
„Komu w drogę, temu…”, które ugotuje na obiad?” Nie zawiedli się
rozbrzmiewało za każdym razem, kiedy jednak ci, którzy wiele oczekiwali,
naciskaliśmy pedały. bo zostaliśmy ugoszczeni wprost
Początek naszej przygody stanowił wspaniale. No i dowiedzieliśmy się,
dworzec PKP, ponieważ znaczną część że gdziekolwiek byśmy nie pojechali,
drogi postanowiliśmy pokonać wszędzie tam mama Asi ma rodzinę...
pociągiem. W Lublinie zajęli się To podsunęło nam chytry pomysł na
nami poznani niegdyś na wycieczce przyszłą wyprawę.
w Toruniu lektorzy z KUL-u. Jeden
z nich popisał się niebywałą tężyzna Cudne widoki w Roztoczańskim Parku Narodowym
fizyczną dźwigając nielekki plecak
koleżanki Asi przez całe miasto. Okazało się na przykład, że Jacek jest
W takim towarzystwie poznawaliśmy genialnym pogromcą cebuli (lepszym
mniej (UMCS) lub bardziej (Starówka niż Makłowicz). Niejedna kobieta
i KUL) urokliwe zakątki Lublina. może wpaść w kompleksy widząc,
Kiedy tam będziecie, koniecznie jak drobno potrafi pokroić cebulę.
musicie zobaczyć swoisty relikt No, ale w tym pięknym miejscu nie
PRL-u... Zainteresowanych odsyłam zajmowaliśmy się tylko jedzeniem.
do uczestników wyprawy, bo o sprawie Po tym, jak podbiliśmy serce
tej nie wypada pisać na łamach tej gospodyni na plebanii, udaliśmy się
szacownej gazetki;). Pod koniec dnia na zwiedzanie Kazimierza. Niejeden
sprawiedliwości stało się zadość i za z nas zakochał się w widoku na
nasze przewinienia zostaliśmy zakuci dolinę Wisły zza zamku albo nocnym
w kajdanki i wsadzeni do więzienia... pejzażu oglądanym z Góry Trzech
a tematy rozmów (co ciekawe) zeszły Krzyży. No, ale dość tej nostalgii. Żeby
na karę śmierci… podtrzymać duszpasterską tradycję,
zagraliśmy jeszcze w łapki na rynku
Komu w drogę temu …dobrze i udaliśmy się w dalszą drogę.
znać mamę Asi…
Plaża przed Caritasem... Komu w drogę temu…
Następnego ranka obudziliśmy się przenocować na plebanii, gdzie
jednak w domu Sióstr Misjonarek Komu w drogę temu… nocleg na spał morderca…
piękne, męskie oczy…
Z Kazimierza, nie bez małych
Wśród popiskiwań klaksonów problemów (ekspresowa zmiana
opuściliśmy Lubartów, żeby przez dętki), udaliśmy się do Annopola,
Nałęczów dotrzeć do Kazimierza nad gdzie zamierzaliśmy przenocować.
Wisłą. W Kazimierzu, niespodziewanie Ten dzień upłynął pod hasłem
dla wszystkich, odkryliśmy nowy wychowania patriotycznego.
sposób poszukiwania noclegu. Hmm... Udaliśmy się bowiem do Antoniowa,
no dobrze: odkryli go chłopcy. Otóż aby poszukać grobu prababci Jacka.
przepis jest taki: kilku urodziwych/ Trzeba było się wcielić w małego
nieurodziwych chłopców (jak kto detektywa i odnaleźć najstarszą
woli) posadzić na karimacie przed mieszkankę wsi, która miała być jedyną
kościołem. Efekt jest taki, że od razu osobą, która mogła posiadać takie
przybiegną ludzie chętni zaoferować informacje. Pani okazała się przemiłą
im darmowy nocleg. Serio! Od tego osobą, grób został odnaleziony,
momentu my - kobiety - mogłyśmy się a świat okazał się mały. Pani
już poczuć bezpiecznie i mieć pewność, bowiem była przyjaciółką babci Jacka
że nocleg pod gołym niebem nam z czasów młodości! Podbudowawszy
nie grozi. Generalnie Kazimierz był serca, w strugach deszczu, dotarliśmy
Cała ekipa i ucho igielne. miejscem odkrywania wielu talentów. do Annopola. I tu pojawił się
WAKACJE (23) 2007 5
problem. Miał on posturę osoby, pilnować dobytku. Niezły
która strzegła dostępu do noclegu. ubaw musieli mieć klienci
Był to ksiądz na plebanii, z którym sklepu, gdy przez kilka
chłopcy mieli małą scysję. Obawiał godzin symulowaliśmy,
się nas przenocować, gdyż kiedyś że czekamy na kogoś
udzielił schronienia człowiekowi, przed sklepem opatuleni
który zamordował własną matkę. w karimaty (strasznie
No, ale sytuację udało się załagodzić wiało), tudzież siedząc
po „telefonie do przyjaciela”, a serce jak kury na grzędzie
księdza i tak podbiliśmy prosząc tuż za drzwiami na
go, aby odprawił dla nas mszę fotokomórkę (wewnątrz),
o szóstej rano (czego się nie robi, aby starając się nie wy-
pozostawić dobre wrażenie:))… A wokół roztoczański pył... konywać gwałtownych
ruchów, żeby nie wpuścić do środka
Komu w drogę… temu zimna. Mimo komizmu całej sytuacji
odmrożenia… wcale nie było nam do śmiechu...
Postanowiliśmy więc udać się
Następnego dnia do pobliskiego Caritasu, którego
dotarliśmy do miasta, zachęcające drzwi były otwarte na
gdzie San domierza oścież. A tam to już była prawdziwa
do Wisły. Zostaliśmy plaża…(jak widać na zdjęciach)
wspaniale ugoszczeni
przez mamę Sylwii Komu w drogę temu…
w budynku wydawnictwa nawrócenie…
diecezjalnego. W tym
miejscu należą się dla niej Niczym w pustyni i w puszczy... Tracąc jeden dzień
gromkie oklaski za obiad, na zwiedzaniu sklepu
który dla nas przygotowała (a co musieliśmy skorzystać
pewnością kosztowało ją trzy bite z usług naszej kochanej
dni spędzone w kuchni). Sandomierz kolei, aby dostać się do
przywitał nas mrozami. Dziękowali Biłgoraja. Po drodze
Bogu szczęśliwi posiadacze odwiedziliśmy Stalową
rękawiczek, przynajmniej nie Wolę, która o mały włos
nabawili się odmrożeń dłoni stałaby się miejscem
pierwszego stopnia, co nie wszystkim nawrócenia naszych
było dane. Ale co nas nie zabije, to nas mężczyzn na islam. Była
wzmocni, jak mówi stare porzekadło. to sytuacja niezrozumiała
Przynajmniej na pocieszenie mogliśmy Studnia musi być! dla kobiet, które
obejrzeć wspaniałe świadome prawdy, że
zabytki, dowiedzieć się, facet, który nie zje mięsa, to facet zły,
jaką śmiercią zginiemy udały się na pobliską plebanię w celu
oraz zobaczyć jedyne odgrzania nieśmiertelnej na każdym
w Polsce miejsce, w którym rajdzie, kiełbasy. Cóż one winne, że
zakotwiczono niebo. ksiądz na plebanię chciał wpuścić
tylko dziewczyny? Skończyło się na
Komu w drogę szczęście jedynie małym buntem na
temu… supermarket pokładzie.
schronieniem…
Komu w drogę… temu
Złotymi zgłoskami roztoczański pył w zębach…
w tym naszym szalonym Koczownicy przed supermarketem
wyjeździe zapisał się pewien sklep Powszechnie wiadomo,
w Gorzycach, którego nazwy że dobrze mieć rodzinę,
(oznaczającej rodzaj insekta) zwłaszcza w pięknych
z przyczyn oczywistych przytoczyć zakątkach Polski. Odczuliśmy
tutaj nie mogę. Ledwo zdążyliśmy to na własnej skórze podbijając
wyjechać z Sandomierza, a już udało serca familii naszych
się połamać kilka szprych. Tak więc koleżanek w Sandomierzu,
przed wymienionym już tu sklepem Lubartowie i Biłgoraju.
spędziliśmy co najmniej trzy godziny. Jednak najpiękniejszy dzień
I wcale nie oddawaliśmy się zakupom. wyprawy miał dopiero
Część ekipy udała się w poszukiwaniu nadejść. Zbliżaliśmy się
sklepu rowerowego. Niewiasty zaś, do Roztoczańskiego Parku
wraz z jednym z mężczyzn, pozostały Raj na ziemi, czyli Lipowiec... Narodowego... Warto było
6 WAKACJE (23) 2007

wspiąć się (jak zrobiła większość) Sad


albo wjechać (ukłony do cyborgów,
którym się udało) na wielką Wiosna w pełnej krasie. Prawie Ukrytych, rozsypanych wśród
górę w Lipowcu, żeby zobaczyć u progu lata. Przynajmniej taką trawy. Podobno są tu też konwalie.
oszałamiający widok na Roztocze. można dziś zobaczyć. Piszę ten tekst Pozostałości ogrodu. Ktoś je sadził.
Naprawdę jest co wspominać, ale 20 maja. Jak będziesz go czytać, Czyjeś ręce pielęgnowały. Rosną dalej
żadne słowa nie są w stanie opisać będzie już pewnie połowa czerwca, ukryte. Drzewa owocowe, na których
tego widoku! Z następnego dnia a może później. A może natrafisz na kwiaty już przekwitły, a owoców
zapamiętamy na pewno duże ilości ten tekst w kolejnym maju pełnym jeszcze nie ma. Szaro-zielenią
lessu, (które zabraliśmy ze sobą wiosny. Świerszczyk gra w zieleni łąki. liści trwają na tle błękitu nieba.
do Torunia), a które przyklejały Poranna rosa ukryta w niskiej trawie Sad z dwiema lekko wydeptanymi
się do nas i do naszych rumaków chłodzi i ożywia stopy zmęczone ścieżkami. Ktoś wciąż jednak tu
w każdej sekundzie szalonego od upału i chodzenia. Pojawiają się zagląda. Zagajnik wytchnienia.
zjazdu wąwozami. Czuliśmy się jak pierwsze maki. Coraz ich więcej. Kilkadziesiąt metrów kwadratowych,
prawdziwi rajdowcy. W takich nieco Mimo niezwykłej intensywności które wyglądają jak kilka. I tylko
„niewyjściowych” strojach dotarliśmy swego koloru tak idealnie zestawiają pobieżne obliczenia matematyczne,
przez Zwierzyniec i Szczebrzeszyn się z otaczającą je zielenią. Nie pomnożenie przybliżonej długości
do Zamościa – czyli kresu naszej ma w tym agresji. Wyróżniają się, jednego boku sadu przez drugi daje
podróży, gdzie znaleźliśmy gościnę zwracają uwagę, wybijają się z tła. Nie ogólne pojęcie o tym, jakiej jest on
u przemiłych Franciszkanów, by muszą jednak używać przemocy. wielkości. Zdawał się być jak większe
o czwartej (o zgrozo!) rano wstać Nie musi ich być słychać. Są ciche pudełko zapałek. Prostokąt uratowany
i pociągiem wyruszyć w stronę i piękne. Głośne swym pięknem. od prawa własności między jednym
Piernikowego Grodu. Pięknem niewinności. Pięknem płotem i drugim. A może go kupię? Od
nieświadomym i naturalnym. kogo? Czy do kogoś należy? Zdziczały,
Liście osiki drżą przy najmniejszym pozostawiony sam sobie. Bez ram
powiewie. Gdy inne drzewa stoją i ograniczeń. Bez nazwisk i tabliczki
niewzruszenie, ich gałęzie zdają się z napisem: Uwaga, zły pies.
lekko tylko wzdychać. Osika klaszcze Tam odpoczywam. Między jedną
cicho swymi liśćmi, to znów migocze niewidoczną ścianą sadu a drugą.
zielono i mieni się w ruchu. Jest Między brązowym płotem domu po
trochę jak lękliwa kobieta. Krucha, lewej i drucianą siatką własności po
zwiewna, delikatna. Wszystko czuje prawej. Po dwóch ścieżkach drepczę
i reaguje całą sobą. marząc, by się nie kończyły. Trwam
W jej sąsiedztwie stoją brzozy. w sercu sadu, gdzie nie widać miasta
Te już starsze. Bogatsze w tle.
w doświadczenie, z charakterystyczną
biało-czarną korą. One wiedzą, że Magda Jóźwiak
świat jest czarno-biały, a może nie
wiedzą, tylko mają o tym bezwiednie
przypominać. Są trochę smutne,
ale ich liście też zielone. Młode.
Trochę mniej wrażliwe na podmuchy
wiatru, na targnięcia burzy. Kiedy już
Zamość - kres poróży nadejdzie, pochyla je nisko. Kłaniają
się bez ociągania. Nie można im
odmówić pokory. A może sprytu.
*** Dlatego żyją. Dość mocne, by się nie
złamać. Dość giętkie, by nie pozostać
Gdzie się wybierzemy następnym zupełnie nieczułymi na rozmowę
razem? Nie wiadomo. Gdziekolwiek wiatru.
jednak zobaczycie powiewającą Niedaleko, przy nasypie, tuli się
w oddali flagę duszpasterstwa, do siebie kępka maków. Jeszcze
dobiegające głosy piosenki czy w pąkach, wygrzewają się na słońcu.
radosne śmiechy, możecie być pewni, Po stronie południowej. Zbierają siły,
że to nasza szalona brygada. I możecie by ich barwa dojrzała i wydała owoc.
się dołączyć. W końcu „komu w drogę Utajone w zieleni włochatych pąków.
temu…” W kępkach po trzy, pięć i więcej.
Podglądam je i nie mogę się doczekać,
kiedy wychylą jaskrawe główki.
Nie koniec drogi. Biegnie dalej,
Marta Lis do sadu po lewej stronie. Niczyjego,
opuszczonego. Z połaciami drobnych
fot.: archiwum redakcji kwiatów. Niebieskich. Białych.
WAKACJE (23) 2007 7

O dotrzymywaniu obietnic
Bardzo nie lubię, gdy ktoś nie Czy niedotrzymywanie słowa jest ma do nas żal. Analiza przyczyn
dotrzymuje słowa. Moja nieoceniona celowe i zaplanowane? Zazwyczaj zaistniałej sytuacji pomoże nam
Mama od zawsze powtarza mi: „Nie nie. Często wynika z przyczyn zorientować się, czy zawiniły tylko
obiecuj, jeśli nie jesteś pewna, czy uda obiektywnych: nagła zmiana planów, czynniki obiektywne, czy też jest
Ci się spełnić obietnicę. Mów: postaram awaria, choroba, dodatkowe obowiązki coś nad czym możemy popracować,
się, ale nie obiecuję.” Zapamiętałam w pracy czy pamięć, która zawiodła by uniknąć podobnych sytuacji
tę radę i stosuję ją z powodzeniem. i np. pomyliła terminy lub miejsce w przyszłości. Może okazać się, że
Może ktoś powiedzieć, że to pewien spotkania. Czasem źródła braku wystarczy porządny kalendarz z listą
sposób asekuracji. Zwał go jak zwał, dotrzymywania obietnic upatrywać spraw do załatwienia na dany dzień
ale i ja mam większy komfort, i mój można w złej organizacji czasu, i wykazem ważnych dat. W innym
rozmówca uniknie niepotrzebnych przepracowaniu, nieumiejętności przypadku warto lepiej zorganizować
rozczarowań na wypadek, gdyby coś przewidywania i oceny sił do sobie czas. Jeszcze innym razem nie
się nie udało. zamiarów, niestałości uczuciowej czy brać na siebie nowych zobowiązań,
niedostatecznej ocenie wagi sprawy. póki nie upora się z wcześniejszymi.
Krowa, która dużo ryczy, mało W końcu brak słowności może też A może zmienić słowo: obiecuję na
mleka daje. Z wielkiej chmury mały wyniknąć z lenistwa, lekceważenia słowa postaram się. Przynajmniej
deszcz. Wiele powiedzeń ilustruje drugiego człowieka lub po prostu tam, gdzie to możliwe. Nad biurkiem
rozczarowanie, irytację i złość, które niedbalstwa. zaś umieścić kartkę z hasłem: Szanuj
towarzyszą niespełnieniu obietnicy. Bez względu jednak na to, co jest swoje słowo, jeśli chcesz, by Ciebie
I może to być pozornie błaha obietnica przyczyną niedotrzymania słowa, szanowano. W końcu pozostaje
dotycząca codziennych spraw, jak nigdy nie jest to przyjemne. I choć przebaczenie samemu sobie. To, co
wypełnienie jakiegoś prostego może trudno w to uwierzyć, często często w natłoku emocji jest pomijane,
zadania, którego ktoś się podjął - cierpią obie strony. Co ratuje a ma znaczenie nieocenione dla obu
po obietnice, które składamy przed w takich sytuacjach? Ze strony stron. Powodzenia!
ołtarzem. osoby rozczarowanej cierpliwość,
Kiedy obiecujemy? W ważnych zrozumienie, policzenie do dziesięciu Magda Jóźwiak
momentach naszego życia, ale zanim postawi się zarzut świadomego
również na co dzień. W chwilach i celowego niedotrzymania obietnicy
przerażenia oraz w chwilach szczęścia oraz wysłuchanie argumentów drugiej
i uniesienia. Kiedy rozstajemy się strony. Ale też odpowiedź na pytania:
na jakiś czas i gdy postanawiamy A czy ja nigdy nikogo nie
złączyć z kimś swoje życie. W domu, postawiłam w podobnej
pracy, szkole, we wszelkiego rodzaju sytuacji?
relacjach towarzyskich i społecznych.
Obiecujemy solidność, pamięć, Czy zawsze dotrzymałam
regularne telefony, listy, pomoc słowa? Czy nie zdarzyło mi
i dziesiątki innych rzeczy. Na pewno się, że mimo najszczerszych
zadzwonię, jak dojadę. Napiszę do chęci, nie spełniłam
Ciebie list. Pomogę Ci, ilekroć mnie obietnicy? A jeśli nie, to
o to poprosisz. Posprzątam w pokoju, jaką mam gwarancję, że
jak wrócę z zajęć. Kupię Ci to, o co nigdy się tak nie stanie? To
mnie prosiłaś. Odezwę się. I… druga bardzo pomaga. Pomaga
osoba nam wierzy. Bo dlaczego zrozumieć i przebaczyć.
miałaby nie wierzyć? Może to zaskakujące, ale
Zazwyczaj, kiedy coś obiecujemy, pomoże też drugiej stronie
brzmimy bardzo przekonywująco. uporać się z zaistniałą
Patrzymy prosto w oczy sytuacją i zmienić to,
i z niewzruszoną powagą solennie co warto zmienić
przyrzekamy. A może wcale w oczy w przyszłości.
nie patrzymy, a rzucamy jedynie Co z kolei przyda się
na odczepne obietnicę, by zamknąć osobie, która zawiniła?
usta temu, kto słucha, by po prostu Bez względu na przyczynę
coś powiedzieć. „Klepiemy” i nie niedotrzymania słowa
zastanawiamy się nad prawdziwym niezastąpione w każdym
znaczeniem wypowiadanych słów. przypadku jest słowo:
A druga osoba niekoniecznie przepraszam. Bardzo
wybiórczo słucha i może wziąć na przydatne jest też odkrycie
serio słowa, które nam wypowiedziało przyczyny niedotrzymania
się z taką łatwością i niejako obietnicy i szczera roz-
z przyzwyczajenia. mowa z osobą, która fot.: Dariusz Grożyński
8 WAKACJE (23) 2007

z daleka, siwa falbana niepogody


Dogoniæ sp³oszon¹ mi³oœæ wyschnie na wiór i przykryje ją
polna bruzda. Jutro obudzi się przed
Jej świat biegnie teraz tak szybko, na trawiastej skarpie, tam, gdzie słońcem, rozłoży mapy ich wspólnych
do tej pory gonił ją rowerem. Brnąc przytuleni zerkali prosto w słońce. ścieżek i będzie patrzył, gdzie nie
przez piaszczyste koleiny mocno Gwiazdy wciąż wzniecają noc, on nie szukał jej jeszcze. Będzie pytał
trzymali się za ręce. Leśna ścieżka lubi już nocy, boi się jej widziadeł. niecierpliwie samego siebie – czy jego
zdawała się nie mieć końca, aż Drżąc zerka z tęsknotą na poranek. kochanie nie jest już szaleństwem?
niespodziewanie zakończyło ją Z pierwszymi zorzami wybiega, Teraz samotnie przemierza ulice.
rozdroże. Pojechali w przeciwne wyjeżdża, żeby zostawić swój ślad Ludzie usta do ust przykładają,
strony i cienie ich się rozbiegły, w lesie. Rower skrzypi coraz głośniej, w miłosne powrozy splatają ręce. Na
dłonie ostygły. Wołał ją, rozglądał krzywe koło dręczy go myślą, żeby skrzyżowaniu dróg biegnących od
się – nie było jej nigdzie. Droga gonić ją pieszo. Biegnie i wypytuje, człowieka – do człowieka, stoi niczym
przed nim biegła donikąd. I nagle dokąd jego sarna pobiegła, kto usypie strach polny. Tułowia już nie ma, tylko
z tak wielu słów wysyłanych z ust - dla niej groblę wśród grzęzawisk, kto te wielkie, zdziczałe od patrzenia za
do ust, pozostało łkanie. Teraz sam ją przytuli w chłodzie!? Sam już nie nią oczy. Ma jeszcze kawałek ręki,
jeździ po lesie, a nad jego głową wciąż wie, czy las ten jeszcze kocha, czy już którą będzie wymachiwał, gdy ją
śpiewa ten ptak, którego spotykali go nienawidzi. Jutro przylecą ptaki zobaczy. Zawsze, kiedy pisze wiersz
dla niej, przysiada na tej skarpie,
gdzie spotykają się skrycie słońce
z deszczem, wiatr z ciszą, gdzie polny
kręciek kradnie mu kartki i robi
z nich latawiec. Wtedy on wspina się
tak wysoko, jak wysokie są sosny,
z najwyższej gałęzi rozgląda się za
nią, wypatruje jastrzębia, by zerkać
jego okiem. Potem okrąża go mgła,
wtedy biegnie na oślep ku dolinom.
Tam wśród wąwozów rwał dla niej
chabry, zbierał poziomki…

Tekst i foto – Dariusz Grożyński

Poranek na koñcu œwiata cz. 2


znowu będziesz głodna – pójdziemy
W okolicach rzeki, która płynie zobaczyć wiatr. Zerkam przez gęste zwiedzać sad. Będziesz zbierać
blisko ogrodu, w porze późnego słońca kiście liści; czereśnia strząsa z zielonej dojrzałe śliwki, ja strząsnę rumiane
przyszłaś na świat. Masz dopiero czupryny biały puch, przekwitła jabłka. Potem pójdziemy nad rzekę
12 godzin, płakałaś – to taki pisklęcia nawet już stara grusza. Spróbuj – posłuchać muzykowania żab.
śpiew. Widziałem wśród łez, które jak się już obudzisz – chwycić kilka
nie są jeszcze słone, jeden uśmiech. kwiatów w garść. Zobacz, pokażę ci Tekst i foto – Dariusz Grożyński
Masz dopiero 12 godzin, a ja – 40 lat. pole, snopy siana i kłosy, co podeszły
Jesteś. Dajesz o tym znać najgłośniej już pod płot i szeleszczą tęsknotą za
z nas wszystkich. Nikt już nie zerka napełnieniem ziarnem korca. Patrz
wstecz, liczy się tylko ta chwila i to, że - jak już otrzesz z oczu łzy – ta mgła
rośniesz. Ważny jest tylko sen, twój, na granicy horyzontu, to odchodząca
pełen marzeń, pragnień, poznania wiosna. Nadejdzie taki czas, taki
smaków, zapachów. Wczoraj rzeka, dzień, poranek - za kilkanaście lat
która karmi wilgocią sad, zatańczyła - kiedy odejdziesz tak jak wiosna. To
z ulewą. Piękne burze zorały dopiero za parę lat, jak już zestarzeje
lemieszem pioruna pszeniczny łan, się beztroska i zwiędnie ostatni
iskry sypiące się z nieba zaprószyły majowy kwiat. Upał spadnie na
ogień i spłonęło ostatnie stare rżysko. twoją głowę i będziesz szukała cienia,
Już teraz, kiedy twoje powieki nie i dłoni przyjaznej, kochanej, co
zmrużyły się jeszcze pod wpływem pomoże ci wstać po upadku, opatrzy
słońca, chciałbym opowiedzieć ranę… O tym potem. Teraz lekki
ci, jaki jest ten świat. To ognisko, sen niech cię kołysze, przytul bosą
które groźną łuną zagląda w nasze stopą łąkę, spróbuj chwycić skrzydło
okno. Śpisz, a ja przyglądam się fali czajki. Niech dziś trwa bez końca,
– przybiegła nie wiadomo skąd – niech słońce zaplącze się w gałęziach
i zostawiła na piasku piękny ślad. Jak topoli, a chmura niech nie toczy
już oczy otworzysz – spójrz, spróbuj dalej głazu cienia. Za chwilę – kiedy
WAKACJE (23) 2007 9
Z ¿ycia Studni
Kobieta utopiona w Studni
Czerwiec to czas, gdy studenci raczej i ćwiczeń dykcyjnych raczej nie postawionego przed nimi zadania
nie myślą o przeszłości. Po co narażać zaciekawi Czytelników... Gdy jednak dziennikarskiego na różne sposoby.
się na wyrzuty sumienia, że noworoczne tylko udało mi się zwerbalizować Są więc zarówno historie „na serio”
postanowienia dotyczące regularnej nauki kłębiące się w mojej głowie myśli, jak i „z przymrużeniem oka” (a nawet
znów pozostały jedynie planami. Lepiej niezastąpieni redaktorzy naczelni dwóch). Jest też relacja byłego
już żyć terażniejszością, choć bolesną zaczęli zarzucać mnie pomysłami. Studniaka, któremu inne obowiązki
– wszak System Eliminacji Studentów Napisz o przeżywaniu kobiecości nie pozwalają już z nami grać.
Jest Aktywny. Jedni zastanawiają się w Studni – zaproponowali. Mam nadzieję, że te opowieści Was
więc, jak to zrobić, żeby się „nie narobić” Stwierdziłam, że chyba trzeba wziąć zainteresują i sprawią, że spojrzycie
i bezstresowo przebrnąć przez sesję. sprawy w swoje ręce. na Studniaków jak na jednych z Was.
Inni snują plany na nadchodzące dni
wakacyjnej laby. Znajdą się i tacy, którzy
już pakują walizki i ruszają na podbój
pól, zmywaków i budów zachodniego
świata...
Są jednak wyjątki (potwierdzające
regułę). To studenci, którzy z roz-
rzewnieniem patrzą w te dni, co minęły
i z niepokojem odliczają te do końca
studenckiej przygody. Do momentu,
w którym zostaną pozbawieni czarnej
książeczki zwanej legitymacją,
skrywającej fotografię znajomej
skądinąd fizjonomii, jakże niepodobnej
do tej oglądanej w lustrze, naznaczonej
nieprzespanymi nocami i skutkami

fot.: archiwum redakcji


studenckiej diety... Ach, perspektywa
konieczności pozbycia się tego klucza
otwierającego drzwi studenckich pubów,
tego glejtu pozwalającego kasować
pół biletu zamiast całego – wprawia
w melancholię...
Z tej melancholii może człowieka
wyciągnąć jakaś misja, jakiś cel do Studnia Jakubowa w całej swej okazałości
osiągnięcia, jakieś bojowe zadanie...
Takie właśnie, jakim postanowili I to wtedy właśnie postąpiłam na Po co? W jakim celu? Dla nas samych
obarczyć mnie nasi redaktorzy przekór zwyczajowi nie oglądania będzie to zarówno przyjemość,
naczelni. Pewnej wiosennej niedzieli, się w przeszłość. Przypomniałam zaszczyt, jak i lekcja pokory...
z właściwym sobie wdziękiem sobie sobotnie popołudnie 12 maja...
oznajmili, że dobrze byłoby (czytaj Właśnie wtedy, pałaszując pyszne gofry Agnieszka Dardzikowska
– wykonać i nie dyskutować), z żółtym sosem, grupka Studniaków
gdybym napisała artykuł na temat dzieliła się swoimi wspomnieniami. ***
Studni Jakubowej. A to w związku Przypomnieli sobie dzień, kiedy
z obchodzonym uroczyście 12 maja trafili do zespołu, który w naszym Oto kilka słów o tym, jak „wpadłam”
samozwańczym I Dniem Studni żargonie przyjęło się określać „dniem do Studni. Chęć „wpadnięcia”
Jakubowej. utopienia w Studni”. Usłyszane pojawiła się bardzo wcześnie, zaraz
Druga myśl, która zaświtała mi wtedy historie pokazały, jak różne wtedy, kiedy zjawiłam się w Toruniu.
w głowie (zaraz po tej z zakresu drogi nas tu przywiodły, jak wiele Rozpoczęłam studia. Jednak okazało
spychologii stosowanej, czyli na kogo dylematów i wątpliwości musieliśmy się, że nie jest to takie proste. Jestem
by przerzucić zadanie) brzmiała: przezwyciężyć, by w końcu przyjść dość nieśmiała... Wszystko było dla
Co jeszcze można napisać o Studni na pierwszą próbę. Później pojawiła mnie nowe i obce, więc szukałam
Jakubowej? Przygotowany kiedyś się refleksja, że prawdopodobnie są bratniej duszy. Nie znalazłam jej.
tekst o jej początkach i historii został osoby, które cały czas mają podobne Jednak nie był to jedyny problem
już opublikowany w Podaj Dalej oraz wątpliwości i obawiają się wskoczyć - oczywiście nie wiedziałam, gdzie
zamieszczony na stronie internetowej do tej właśnie studni. znajduje się ów tajemniczy domek.
Duszpasterstwa. Relacje z działalności Może więc warto podzielić się swoją Kiedyś zapytałam, jak tam można
grupy pojawiały się na bieżąco. Co historią by dodać im odwagi? dojść i otrzymałam odpowiedź, że
więc jeszcze można wymyślić? Kilka osób ze Studni Jakubowej należy wyjść bocznym wyjściem
Z wydaniem studniowego śpiewnika odważyło się opisać swoją historię z kościoła i jak byłyby zamknięte
do zamknięcia kolejnego numeru i wrażenia dotyczące swojej pracy drzwi, to dzwonić. W sumie można
gazety nie zdążę... spisanie rozśpiewek w zespole. Autorzy podeszli do by rzec, że problem rozwiązany,
10 WAKACJE (23) 2007

ale tak jakoś wyszło, że wszystko, *** poszłam na pierwszą próbę. Moi
co znajdowało się za tymi bocznymi znajomi w Toruniu zawsze uważali,
drzwiami, pozostało nie odkryte Utopiłam się skutecznie i to dwa że jestem osobą depresyjną, ale
przeze mnie do końca I roku... II rok razy, pamiętam tylko to, co dobre, potem zobaczyli mnie jak śpiewam
rozpoczęłam z bagażem doświadczeń a to, co zapomniałam, pewnie było ze Studnią Jakubową. Stwierdzili,
i nowymi postanowieniami... Znowu nieistotne... że nigdy nie widzieli mnie tak
usłyszałam ogłoszenia, potem uśmiechniętej: jakbym była inną
w gablotce szukałam szczegółowych Kasia osobą. Moje serce zawsze chciało
informacji i... znalazłam!!! Numer
telefonu... w heyah. Nie miałam nic ***
do pisania, więc powtarzałam go
sobie przez całą drogę do akademika. W pierwszą niedzielę
Wysłałam smsa, dowiedziałam się mojego pierwszego roku
co nieco o domku np. że ma zielone studiów poszłam do
drzwi:). Poszłam i... zostałam. Kościoła Akademickiego

fot.: archiwum redakcji


na rekolekcje Na dobry
*** początek. Bardzo
chciałam należeć
Sopranik do duszpasterstwa.
Chciałam i już.
Długo zbierałem się, zanim Postanowiłam to
„wpadłem” do Studni. Na I roku zrealizować. Wchodzę
szukałem swojego miejsca w Toruniu, sobie do kościoła, a tam To gdzie to c-dur?
nowych znajomych, ciekawego zajęcia. na ambonie stoi Paulina
Pierwszy raz na próbie pojawiłem i „produkuje się” do mikrofonu. śpiewać pieśni religijne, więc nie
się w Wielkim Poście, ale naprawdę Przeżyłam niezły szok, bo znałyśmy czułam trudu przebicia się w grupie
w prace zespołu wciągnąłem się się wcześniej. No, ale już wiedziałam, jako nowa. Nie poczułam bólu, że nikt
dopiero na II roku, kiedy lepiej że dobrze trafiłam. Okazało się, że ze mną nie rozmawia, bo największą
poznałem grupę. prowadziła Studnię Jakubową. radość sprawia mi to, że śpiewam
Studnia to dla mnie nie tylko muzyka Po mszy spotkałam Ewę, która dla Boga. Dopóki czuję Bożą moc,
i śpiew. Znalazłem tam to, czego zaciągnęła mnie na kolację. A do nie interesuje mnie, że nikt ze mną
szukałem cały I rok: wartościowych, Studni Jakubowej przyszłam, bo nie rozmawia. Ponieważ łatwo się
serdecznych i aktywnych ludzi. spotkałam Paulinę koło Kotłowni: uzależniam, to chyba najzdrowszym
k a z a ł a mi przyjść. To przyszłam, moim uzależnieniem stało się ostatnio
Jacek „wpadłam” i tak już zostało. Chociaż śpiewanie w Studni Jakubowej. A że
przez pierwszy rok się męczyłam jeszcze się nie wyleczyłam, to zażywam
(zwykle na początku się męczę...), tego panaceum co niedziela.
byłam pewna, że później będzie Nie jest łatwo... Fakt. Ze zdaniem
fajnie. niektórych członków zespołu
kierownictwo się nie liczy. Jak jednak
Marta przeżywają te sprawy, zależy od tego,
jak bardzo są w stanie poświęcić się,
*** by wysławiać Boga we wspólnocie.
Czasem warto coś przemilczeć
Odkąd pamiętam, powtarzano i przestać myśleć: jaki ja mam piękny
mi, że trzeba wykorzystywać głos, a nikt mi nie chce pozwolić na
talenty, które daje nam Pan Bóg. „wybicie się”.
Moja historia ze śpiewaniem
w kościele zaczęła się od pierwszej Natalia
komunii świętej. Po prostu
pokochałam to. Zmieniałam ***
miejsca zamieszkania, ale ciągle
śpiewałam psalmy na mszach Moja przygoda ze Studnią
i należałam do jakiegoś zespołu. Jakubową zaczęła się w 2003 roku.
Na pierwszym roku studiów nie Była tam wtedy stara stażem, ale
należałam nigdzie i czułam jakiś młoda duchem i ciałem ekipa grajków
brak. i śpiewajków. Chciałem grać na gitarze
Po rozmowie z ks. proboszczem i coś robić w kolektywie, gdzie cele
mojej parafii uznałam, że muszę się mnożą i nie można być samemu,
znów być częścią jakiejś grupy a wszystko to na chwałę Najwyższego.
muzycznej. Kiedy więc wróciłam Dlatego więc wybrałem Studnię.
po wakacjach, koleżanka Atutem tej grupy duszpasterskiej są
Słynna rozgrzewka zaciągnęła mnie na spotkanie najpiękniejsze dziewczyny w obrębie
organizacyjne DA. Potem ulic: Piekary i Różanej. Dzięki
WAKACJE (23) 2007 11
Studni wystąpiłem na antenie
telewizji TRWAM. Zwiedziłem też Trzeci post
kawał świata prawie za darmo, a co
najważniejsze, poznałem i poznaję Chłodny sierpniowy dzień, Czas mija, a ja stoję. Muszę coś
siebie od tej lepszej strony. Bieszczady, późny wieczór. Jadę przecież postanowić. Nie mogę tak
sama na rowerze. Część grupy gdzieś tkwić tutaj - tak sobie myślę. Nawet
Robert z przodu, część pewnie za mną. nie umiem określić, gdzie jestem.
Jest zimno, ciemno i tylko nikłe Żeby ruszyć, muszę opanować lęk
*** światełko w ręku robi mi za cały przed zagrożeniem, które wyrosło
świat. Jak mało czasem człowiekowi w mojej głowie. Boję się tak bardzo, że
Miałem przyjemność przez kilka do szczęścia potrzeba - myślę. Tylko nie potrafię ot tak „po prostu” obronić
ładnych miesięcy grać w Studni. ja, wysłużony rower, mała latarka się modlitwą. Nie od razu bynajmniej.
Bardzo ciepło wspominam ten i cel, który należy osiągnąć za wszelką Ale powoli opanowuję strach. Wbrew
czas wspólnego śpiewania na cenę, bo inaczej może być jeszcze temu, co dyktuje mi mój przestraszony
mszach u jezuitów. Obecnie uczę gorzej. Wieczór po wyczerpującym umysł, mówię odważnie: „nie ma
się w Diecezjalnym Studium dniu, pełnym dociekliwych pytań niczego potężniejszego od Boga!”.
Organistowskim w Toruniu na o Prawdę, Wiarę i Miłość powinien Początkowo bez przekonania, ale
Rubinkowie, a ponadto studiuję wyglądać łagodniej – pomyślałam. zaczynam dochodzić do siebie.
dziennie zarządznie i marketing, Kilometr za kilometrem, pasek Wsiadam na rower i z każdym
więc nie mam zbytnio czasu, by na jezdni: jeden, drugi, następny „paskiem” na szosie zaczynam znów
śpiewać w Studni. Jednakże bardzo i jeszcze… drzewo za drzewem mijam czuć się bezpieczniej. Tak bardzo się
doceniam pracę śpiewających bezwiednie. Normalnie. Żadnych, cieszę, że jest Bóg, który mnie/nas
w zespole; szczególnie rozgrzewka tym bardziej zwierzęcych rewelacji umacnia!
bardzo mi się przydała - emisja głosu na drodze, żadnego deszczu nie Do schroniska dojechałam
to jeden z przedmiotów w Studium, do przeżycia. Normalnie. Przede szczęśliwie. Niedługo potem
a śpiewanie w Studni bardzo mi mną jeszcze ich ze dwadzieścia zadzwoniłaprzyjaciółkaz wiadomością
pomogło w zrozumieniu istoty tego „tylko” (kilometrów oczywiście!) o swoim ślubie, w końcu dojechała
przedmiotu. do przejechania – westchnęłam. do mnie część grupy i o tym
Spokojna, pełna ufności niczym św. „zjawiskowym zajściu” mogłam
Władek Piotr kroczący po jeziorze Genezaret. przestać chwilowo myśleć. Nauka
Boska opieka zewsząd mnie otacza jednak pozostała.
Chłopak nie łam się, bo wszystko – prawie śpiewam sobie coś do tych Tak właśnie dzieje się, gdy
może być ukryte właśnie w tej słów. Mały uśmiech pojawia się na zapominamy o Bogu. Żyjemy, a On
jednej szansie... Tak kiedyś mojej twarzy. Co z tego, że nie widzę jest nam do niczego nie potrzebny.
rymowali chłopaki z Fenomen-u, przecież dobrze, że trzon powodzenia Pozwalamy sobie nie widzieć
a ja dorastałem przy tych dźwiękach, tej podróży dzierżę w ręku zasilany zagrożenia. A problem pojawia się
pisząc swoje pierwsze piosenki. Teraz małą baterią, że wokół mroki i ani znienacka – nagle pośrodku zwykłego
po latach wiem, że Studnia Jakubowa żywej duszy, że… dnia - jest. Niczym nadzy, tym bardziej
to jedna z szans, takich szans, których I nagle stało się! Lęk, strach – coś podatni na pokusy Złego czujemy
nie można było przepuścić. Tu po widzę nad drogą. Białe? Czarne? się tak, jakbyśmy zostali bezlitośnie
raz pierwszy mogłem realizować się Duże? Małe? Nieważne. Koniec sami z całym swoim życiem i że
muzycznie, najpierw śpiewem, potem spokoju! Staję, jak wryta. Serce życie przerasta nas, i że tylko smutna
ucząc się grać na djembe. I nieważne, zaczyna szybciej bić. Coś zburzyło śmierć jest nieuniknionym końcem
że czasem granie nie wychodziło, moją ufność. Przestraszyłam się, bo tego wszystkiego, czemu na imię było
dźwięki się nie kleiły, a gardło nagle poczułam, że jestem tu zupełnie moje życie.
produkowało tylko przeraźliwy sama – sama pośrodku dzikiej Bóg? A gdzie On ma być? Jemu
pisk. Ważne, że w takich chwilach przyrody. Ogromny strach, że coś mi przecież już nie wierzymy.
fałsz udawało się obrócić w śmiech. realnie zagraża. Uczucie podobnego Do szczęścia nie było nam jakoś
Jeśli widzisz szansę – nie wstydź do tego z Księgi Rodzaju, gdy pierwsi potrzebne poznanie Go.
się, łap ją całą dłonią, całym sercem ludzie nagle spostrzegli, że są nadzy Tak mi się wówczas wyobraziło, że
i korzystaj, bo czas ucieka. I pamiętaj i bardzo chcieli się ukryć. Brak ufności grzech jest zimną, nieprzeniknioną,
– w niedzielę o 19 bębny grają miks. w to, że Bóg może wszystko i że On obcą ciemnością, która odpycha,
nad tym wszystkim panuje, że nic go której boimy się. A Bóg jest ciepłem,
Złóż parę wersów w swój poemat, przecież nie zdziwi. Ja też tak wtedy Miłością – tak oczekiwanym szczerym
w żaden schemat się czułam. Nie mogłam jechać dalej. uśmiechem bliźniego. Ciemność nie
gdy ulica krzyczy Ty bądź głosem Wtedy, mój Boże, zrozumiałam, jak przeraża, gdy mamy w ręku światło.
swej ulicy to będzie, gdy mi Ciebie zabraknie. Ciemność „widać” dopiero wtedy, gdy
Daj z siebie wszystko – słyszysz? -- Jak by to było, gdyby tak nagle ta nam tej światłości zabraknie.
wszystko latarka zgasła. Gdybym tak nagle
choćby w oczy wiatr, choćby świata odłączyła się od Ciebie, zapominała, ikspe
pośmiewisko że jesteś. W bardzo krótkim czasie
Daj z siebie wszystko rozbiłabym się i to by było wszystko...
Z moją wadą wzroku, nawet z latarką
mariusz es=:) w ręku katastrofa murowana!
12 WAKACJE (23) 2007

Okiem Ksanta...
Most
Rozdwojona têsknota „Szukam Cię, cierpliwie
dzień po dniu…”
Minęły już dwa lata odkąd Ojciec Założono klasztor, wokoło rozbili się
Święty Jan Paweł II odszedł, jak straganiarze zupełnie jak na odpuście. Niczym w teatrze. Stoi przed
to się ładnie mówi, do Domu Ojca. Od tamtej pory każdy przyjezdny lustrem. Patrzy nic nie widząc. Próbuje
Dwa lata, podczas których wszystko zakładał jakiś element ubrania na sięgnąć do wnętrza, dotykać srebrnej
mogło się zmienić na lepsze. Zmieniło figurkę tak, że w końcu nie było jejtafli i dziwić się. Spogląda w oczy.
się nic albo bardzo niewiele. Z tego widać. Po paru latach ktoś stwierdził,
Dwa ziarenka piasku umieszczone
świata odszedł niewątpliwie święty że można zdjąć te wszystkie szmatki,
w źrenicach. Patrzy, jak w muszli
człowiek. Co jednak my z tym faktem żeby zobaczyć figurę. Okazało się, powiek tworzy się perła. Przechyla
powinniśmy zrobić. Każdy z nas że figury już dawno tam nie ma. głowę i próbuje rozpoznać… ciało
inaczej pamięta tamte dni. Każdemu Zniknęła… zupełnie obce, blade, bezkształtne.
z nas kojarzy się coś innego. Inna Teraz, gdy już Ojca Świętego Uderza głową w srebrną taflę,
chwila, inna emocja, inny moment. nie ma z nami, zauważyłem w życiu obsypuje się srebrem i krzyczy - ze
Obecnie organizuje się różnego publicznym pewną manierę.
świadomością, że srebro jest głuche.
rodzaju spotkania, czuwania, Nieważne, co się robi, istotne, żeby
Może nie krzyczeć. Stanąć przed
wspominkowe marsze. Tak naprawdę poprzeć to cytatem z Jana Pawła lustrem i milczeć, jedynie echo wciąż
robimy to dla siebie. Po śmierci Ojca II. Dlatego apeluję do radiostacji,niesie szukając rysów swej twarzy,
Świętego płakaliśmy, bo NAM było polityków z partii rządowych ale nie ma twarzy: żyje na niby (?!),
smutno. Zostaliśmy osieroceni. i opozycyjnych: wasze zachowania nie słysząc bicia serca, z oddali:
Wszystkie te akademie i czuwania i postawy mają niewiele wspólnego „Lustereczko, powiedz przecie, kto
również są dla NAS. Jest to tęsknota z postawą opisywaną przez Jana jest najpiękniejszy w świecie ?!”
za jednością jedyną w swoim rodzaju. Pawła II. Przestańcie się powoływaćA w zwierciadle niejasno
Była ona tak nietrwała i ulotna, na Świętą Osobę w swoich mrocznych lecz
że teraz strasznie nam jej brakuje. matactwach. Jest to prosty mechanizm
-największą odwagą jest tu zostać -
Wszyscy wtedy cierpieliśmy, ale psychologiczny: ,,powoływanie się odbicie
tęsknimy za jednością, która wtedy na autorytety”. Opanujcie się. Dajcie
taka realna
się nam przytrafiła. Jest w tym jakaś już spokój. Nie pomagacie sobie, aż nieprawdziwa
rozdwojona tęsknota. Pytanie, czy a nadużywacie imię wielkiego Polaka.
jakby w zwierciadle
te wszystkie próby jej odzyskania Dajcie ludziom modlić sie w spokoju.
głęboko ukryta
są potrzebne. Często już nie chodzi ,,Bywa nieraz, że stajemy w obliczutaka piękna
w nich o ,,Naszego Papieża” tylko prawd, dla których brakuje słów”. aż niemożliwa
o nasze dusze patrzące w lustro. Co Wiecie kto to powiedział? Ja wiem… Alicja –
jednak zrobiliśmy, aby wcielić w życie i może niech tak zostanie jak sklejony dzban, który z zewnątrz
nauki Jana Pawła II. Raczej niewiele, jeszcze wygląda na
zasłaniając się utożsamianiem Łukasz Ksant Chrzanowski zdatny do użytku; w rzeczywistości
z logiem ,,Pokolenia JP2”. jednak jest już tylko zlepkiem
Naturalnie, nie mówię, że to wszy- skorup.
stko nie jest potrzebne. Jest, ale
niestety często na tym się kończy. Kasia Wiśniewska
Ile razy w ciągu tych dwóch lat
mówiliśmy, że jesteśmy dobrzy jak
chleb, a nie widzieliśmy nic prócz
końca własnego nosa. Ile razy nasze
oczy pełne były zawiści, kiedy
ktoś odnosił sukces, a my ciągle
tonęliśmy we własnej nikczemności.
Może zamiast zgromadzeń, czuwań
i wielkich występów kościelnych
spróbować czegoś innego. Cicha
modlitwa w akademiku, rozmowa
z bliską osobą o tamtych dniach,
modlitwa w jakieś kapliczce lub
małym ołtarzu na uboczu. Naprawdę
ten dzień przeżyć, a nie przetrawić.
Usłyszałem kiedyś historię o figurce
fot.: Ania Caban

Jezusa Frasobliwego. Pewnego razu


drogą, przy której stała figurka szedł
chory człowiek pomodlił się i stał się
cud. Ozdrowiał. W podzięce założył
figurce szalik. Wieść się rozeszła.
WAKACJE (23) 2007 13

Warsztat
***

nakrzyczałam na ciebie
złajałam
złamałam gałąź poezji
Strumień zawołałam deszcz, by obmył twoje
rany zabiłem szatana
Gdy zapytasz strumień czy akceptuje prosiłam czas, by zawrócił
swoją drogę pytałam głowę co zrobiła zabiłem szatana
nie odpowie, że nie ma wyjścia złościłam się na serce, że nie umie pociskiem gorzkich łez
będzie płynąć dalej czekać owiniętym spaloną flagą Wolności
biec ku drodze, która jest co zrobiłam – pytałam i Prawdy
której końca na razie nie zna nie powstrzymuj wiatru
ale którą przebiega wytrwale odpowiedziało serce na zgliszczach szańców
nie rozbije swej krystalicznej sam wróci potargane flagi
czystości lecz nie ma nikogo kto zaprzestałby
o postrzępione krawędzie kamienia Magda Jóźwiak walki
nie potłucze niezmąconej
przezroczystości i nie ma już kto umierać
nie zatrzyma się w zwątpieniu
nad sensem swego istnienia mariusz es
płynnie nanosi w owalach wody
pasma i przełęcze piasku
niezachwianie trwa
nieświadomie udowadniając sens
przepływu i przejścia
wierzy w metamorfozę, przemianę ***
w trwaniu
wyrzeczenie się siebie i spełnienie nie wybielaj mnie
w rzece, morzu, oceanie, deszczu nie idealizuj
chłodzi w skwarze skały nie pozbawiaj krwi i kości
bez rozgłosu i bezwiednie jestem składanką znaków zapytania
poi przybrzeżną ziemię i wykrzykników
nie ma co przypisywać mu tyle weź rękawicę kucharską,
świadomego dobra bo możesz się poparzyć
im mniej wie, tym jest lepszy to znów
nie zdążył wpaść na pomysł, *** chłód szyby może mnie zamknąć za
że można się z kimś porównać swoją przezroczystością
nie wie, że są lepsi od niego i gorsi Nie proszę o więcej niż możesz mi nie pomyl mnie
Czy są? dać … z ideałem
To takie proste
Magda Jóźwiak Ty, który wchodzisz Magda Jóźwiak
- mniej odwagę
być Człowiekiem

Kasia Wiśniewska

Sprostowanie
fot.: Dariusz Grożyński

Ostatni numer Podaj Dalej (Wielkanoc 2007) nie uchronił się przed
primaaprillisowym żartem Chochlika drukarskiego. Wiersze Gwóźdź długi...
i Stabat Mater zostały napisane przez Mateusza Łapińskiego, a nie, jak
uznał Chochlik, przez Magdę Jóźwiak. Za pomyłkę i wynikłe z niej problemy
przepraszamy.
14 WAKACJE (23) 2007

Przebudowa Jezuici w ci¹gu wieków

16 kwietnia w gmachu Biblioteki Osobna część wystawy dotyczy


Uniwersyteckiej UMK została Wspólnoty Życia Chrześcijańskiego
otwarta wystawa Zjednoczeni jako organizacji świeckiej, która
w rozproszeniu. Jezuici w ciągu odwołuje się do tradycji wspólnot
wieków. Inicjatywa spotkała zakładanych przez pierwszych
się z dużym zainteresowaniem jezuitów. Na wystawie zostały
środowiska toruńskiego i stała się pokazane książki, dokumenty i mapy
ważnym wydarzeniem kulturalnym pochodzące ze zbiorów Biblioteki
miasta. Przybyli na otwarcie goście Uniwersyteckiej i Archiwum
z zainteresowaniem wysłuchali UMK, domu jezuitów w Toruniu,
prelekcji o. prof. Ludwika Biblioteki Bobolanum i Archiwum
Grzebienia pt. Obecność Jezuitów Prowincji w Warszawie, Archiwum
w Toruniu w kontekście działalności Państwowego w Toruniu oraz ze
Towarzystwa Jezusowego w Polsce. zbiorów prywatnych. Z dużym
Była to świetna okazja do zainteresowaniem i uznaniem
zaprezentowania długiej i twórczej spotkały się zdjęcia miejsc jezuickich
rys.: Maruko obecności jezuitów w historii wykonane przez o. Czesława
Torunia. Kozłowskiego oraz fotografie Czesława
Masz pomysł? Jarmusza i Andrzeja
Chcesz się przyłączyć? R. Skowrońskiego.
Idea zorganizowania
Wakacje dla członków redakcji wystawy zrodziła się pod
Podaj Dalej to nie tylko czas koniec Roku Jubileuszowego
odpoczynku, to również okres 2006 w toruńskiej wspólnocie
intensywnej pracy nad nowym WŻCh. Nad jej realizacją
kształtem naszego pisma. Jeśli pracowali: Elżbieta Wierszyło
chciałbyś/-ałabyś się przyłączyć, wraz z kilkuosobowym
masz pomysły, propozycje odnośnie zespołem z WŻCh, Karolina
nowego wyglądu, kształtu PD – nie Famulska i Anna Domańska
krępuj się i pisz na adres redakcji. z Biblioteki Uniwersyteckiej,
W szczególności poszukujemy osób, Magdalena Bączkowska
które mogłyby zająć się naszą szatą i Robert Frańczuk z DA oraz
graficzną, stroną internetową oraz o. Krzysztof Dorosz. Życzliwą
reklamą. Nie zabraknie również opiekę nad inicjatywą
miejsca dla piszących – pamiętaj, objęli: dyrektor Biblioteki,
że cały czas czekamy na Twoje Mirosław A. Supruniuk
artykuły, więc jeśli czujesz potrzebę i ojciec superior Wiesław
podzielenia się swoimi przemyśleniami, Kulisz. Wystawa cieszy się
wrażeniami, wspomnieniami – pisz dużym zainteresowaniem
śmiało! Wiedz, że masz wpływ na odwiedzających.
każdą stronę pisma i to również
od Ciebie zależy jak będzie ono o. Krzysztof Dorosz SJ
wyglądało. Pomóż nam stworzyć
pismo spełniające Twoje wymagania! Ekspozycja składa się z kilku
Do zobaczenia po wakacjach! części, które zostały poświęcone
„świętym Jubilatom”: Ignacemu
Redakcja Loyoli, Franciszkowi Ksaweremu Zdjęcia z otwarcia wystawy na
i Piotrowi Faberowi; duchowości sąsiedniej stronie.
ignacjańskiej; początkom jezuitów
w Polsce (Braniewo, Wilno); Więcej fotek na
działalności jezuitów w dawnym
Toruniu przed kasatą zakonu www.da.uni.torun.pl
oraz w okresie powojennym
(Duszpasterstwo Akademickie,
współpraca z Uniwersytetem
Mikołaja Kopernika, pamiątki trzech
nieżyjących superiorów: o. Kazimierza
Chudego, o. Longina Szymczukiewicza
i o. Waleriana Kawskiego).
rys.: Maruko
o. Les³aw Ptak S.J., ul. Piekary 24, 87-100 Toruñ 056 655 48 62, 609 585 686

You might also like