You are on page 1of 16

ISSN 1732 – 9000

Ka wa R a z ? [ 2 5 ]

LIBAN 2007
FAIR TRADE
ORWELL
kawa raz?
Lubię, gdy w chwili największego zmęczenia przychodzi myśl,
że udało się zapiąć wszystko na ostatni guzik, wszystko, co
sobie założyłem. I nieważne są podkrążone oczy, nieważne, że
zamiast krwi w żyłach pulsuje kofeinowoteinowoczekoladowa
mieszanina, że za moment padnę jak głaz. To uczucie wszystko
wynagradza. I myśl ta spotyka mnie także wtedy, gdy nie
wszystko idzie zgodnie z planem, gdy, mimo poświęcenia, nie
udaje się czegoś zrobić, gdy zostaje pewien niedosyt. Ale
nauczyłem się cieszyć tak z małych jak i z dużych zwycięstw,
z małych jak i z dużych porażek, bo przecież każde z nich uczy
czegoś nowego, każde jest krokiem do przodu.
Czasem, w stanie psychofizycznego wyczerpania zdaje się, że
im bliżej mety tym dalej, im więcej zaangażowania tym gorzej,
im bardziej chcemy biec, tym ciężej się biegnie. Tym lepiej
zasypiam wtedy, na minutę przed budzikiem, ze świadomością
zwycięstwa, nieobecnym wzrokiem śledząc Twój rozbrajający
uśmiech, gdy pytasz: Kawa raz?
Wszystkiego dobrego!

naczelny

● SŁOWO OD JEZUITY
ja jestem nadzieja! 3
● LIBAN 2007
razem dla pokoju 4
● Z MOJEJ PÓŁKI
nieorwellowski orwell 6
● DEKAEF
człowiek z księżyca 7
● WARSZTAT 8
● POD PRĄD
bądź fair – wspieraj fairtrade 10
fair – not fair 11
świętuję, nieDzielę 12
● LIST Z PERU
dom, wiara 13
● PRZYCHODZI JEZUITA
DO LEKARZA... 14
● ANDRZEJKI 2007 15

2 Kawa raz? fot. archiwum redakcji, www.morguefile.com


Sł owo o d Jez u i ty

ja jestem nadzieja!
Po piaszczystej drodze szła niziutka staruszka. Była już bardzo dalej wędrować sam. Będę Ci zawsze towarzyszyć, a w moim
stara, a jednak szła tanecznym krokiem i uśmiechała się jak towarzystwie zniechęcenie już nigdy Cię nie pokona.
szczęśliwa dziewczyna. Nagle dostrzegła przed sobą jakąś postać. Smutek nagle przestał płakać. Wyprostował się i ze
― Kim jesteś? ― zapytała staruszka. zdumieniem spojrzał na swoją nową towarzyszkę:
Ciężkie powieki z trudem odsłoniły zmęczone oczy, a blade wargi ― Ale... ale kim Ty właściwie jesteś?
wyszeptały: ― Ja? ― zapytała figlarnie staruszka uśmiechając się przy tym
― Ja?... Nazywają mnie SMUTKIEM. tak beztrosko, jak małe dziecko. ― JA JESTEM NADZIEJA!
― Ach! Smutek! ― zawołała staruszka z taką radością, jakby
spotkała dobrego znajomego. Drodzy Czytelnicy świątecznego numeru „Podaj Dalej”!
― Znasz mnie? ― zapytał Smutek niedowierzająco. Myślę, że to opowiadanko, nieznanego autorstwa, w sposób
― Oczywiście, przecież nie jeden raz towarzyszyłeś mi w mojej paradoksalny streszcza treści tegorocznego Adwentu, Rekolekcji
wędrówce. Adwentowych, bo zawiera ważną prawdę życiową, którą trzeba
― Tak sądzisz... ― zdziwił się Smutek. ― To dlaczego nie uciekasz mieć odwagę przyjąć. Mało tego, jest ona niezbędna do tego, by
przede mną. Nie boisz się? spotkać osobiście Boga, który w Tajemnicy Wcielenia, czyli
― A dlaczego miałabym przed Tobą uciekać, mój miły? Przecież Tajemnicy bycia jednym z nas, przychodzi do każdego jako jego
dobrze wiesz, że potrafisz dogonić każdego, kto przed Tobą Zbawiciel. Trzeba mieć sporo odwagi, pokory i mądrości, aby
ucieka. Ale powiedz mi, proszę, dlaczego jesteś taki markotny? usłyszeć swój smutek, swoje łzy, swoje nieszczęście i zrobić z nich
― Ja... jestem smutny. miejsce spotkania z Bogiem­Człowiekiem. Wtedy do smutku
Staruszka usiadła obok niego. dołącza nadzieja, która potrafi być jego dobrą towarzyszką.
― Smutny jesteś... ― powiedziała i ze zrozumieniem pokiwała W przeciwnym wypadku pojawi się rozpacz, czyli smutek bez
głową. ― A co Cię tak bardzo zasmuciło? nadziei. Życzę Wszystkim odważnego, mądrego i pokornego
Smutek westchnął głęboko. przeżywania swojego SMUTKU, czyli przeżywania go
― Ach, wiesz... ― zaczął powoli i z namysłem ― najgorsze jest to, z NADZIEJĄ.
że nikt mnie nie lubi. Jestem stworzony po to, by spotykać się
z ludźmi i towarzyszyć im przez pewien czas. Ale gdy tylko do Lesław Ptak S.I.
nich przyjdę, oni wzdrygają się z obrzydzeniem. Boją się mnie jak duszpasterz akademicki
morowej zarazy. ― I znowu westchnął. ― Wiesz... ludzie
wynaleźli tyle sposobów, żeby mnie odpędzić. Mówią: tralalala,
życie jest wesołe, trzeba się śmiać. A ich fałszywy śmiech jest
przyczyną wrzodów żołądka i duszności. Mówią: co nie zabije, to
wzmocni. I dostają zawału. Mówią: trzeba tylko umieć się
rozerwać. I rozrywają to, co nigdy nie powinno być rozerwane.
Mówią: tylko słabi płaczą. I zalewają się potokami łez. Albo
odurzają się alkoholem i narkotykami, byle by tylko nie czuć
mojej obecności. Przecież ja tylko chcę pomóc każdemu
człowiekowi. Wtedy gdy jestem przy nim, może spotkać się sam
ze sobą. Ja jedynie pomagam zbudować gniazdko, w którym
może leczyć swoje rany. Smutny człowiek jest tak bardzo
wrażliwy. Niejedno jego cierpienie podobne jest do źle zagojonej
rany, która co pewien czas się otwiera. A jak to boli! Przecież
wiesz, że dopiero wtedy, gdy człowiek pogodzi się ze smutkiem
i wypłacze wszystkie wstrzymywane łzy, może naprawdę wyleczyć
swoje rany. Ale ludzie nie chcą, żebym im pomagał. Wolą
zasłaniać swoje blizny fałszywym uśmiechem. Albo zakładać
gruby pancerz zgorzknienia.
fot. www.morguefile.com

Smutek zamilkł. Po jego smutnej twarzy popłynęły łzy:


najpierw pojedyncze, potem zaczęło ich przybywać, aż wreszcie
zaniósł się nieutulonym płaczem. Staruszka serdecznie go objęła
i przytuliła do siebie.
― Płacz, płacz Smutku. ― wyszeptała czule. ― Musisz teraz
odpocząć, żeby potem znowu nabrać sił. Ale nie powinieneś już

3
L i b a n 2 007

RAZEM
Plaster, woda utleniona, żelazko, krople żołądkowe, igła to my pojechaliśmy… (prawdziwy paradoks). Szczególnie
i nitka, woda pitna, mleko i chleb, uśmiech, modlitwa i tak zauroczyły mnie takie sytuacje: Jazda busem obok Ribala na
zaczęła się misja… Nagle podbiega Thomas i przewraca otwarty basen. To chłopiec bardzo wesoły, który z chęcią uczył
się, raniąc się przy tym w nogę. Na szczęście mam przy mnie podstaw j. arabskiego, a w zamian otrzymywał słówka
sobie wodę utlenioną i natychmiast opatruję go. A w duchu polskie. Czynił to za każdym razem, gdy mogliśmy siedzieć obok
modlę się: „Panie, tak jak ja obmywam nogę tego chłopca, siebie. Dyskoteka. Już najmłodsze dziewczynki uczyły nas, jak
tak Ty oczyszczaj jego duszę”. Dyskoteka. Wszyscy chłopcy mamy tańczyć, kręcić bioderkami (to one powinny siedzieć w jury
chcą przepięknie wyglądać. Jeden z nich prosi mnie więc, „Tańca z Gwiazdami”). Były szczęśliwe, że chcemy uczyć się od
abym wyprasowała mu koszulę. I tak mam okazję zwrócić nich, że podziwiamy ich taniec, poczucie rytmu, delikatność
się do Pana: „Panie, tak jak ja rozprasowuję bluzkę temu ruchów. A w czasie konkursu Najib z wielkim zapałem tłumaczył
chłopcu, tak Ty prostuj jego ścieżki życia, szczególnie gdy mi jedną z konkurencji. I w taki oto sposób doświadczaliśmy
w przyszłości nie będzie mógł sobie sam poradzić”. Miłości od Tego, który chciał nas nią obdarzyć. Również w czasie
Śniadanie. Dzieci mają do popicia wodę („maj”), mleko posiłku, gdy patrzyłam na swoją grupkę dzieci (Elias, Rita, Rita,
(„halib”) lub herbatę („szaj”). Bardzo często wybierają wodę. Marina, Linda, Charbel) i słuchałam, co mówią, aczkolwiek
A nalewając do kubka Lindy prosiłam Pana: „Panie, tak jak bardzo często nie rozumiałam, o czym dyskutują… A także na
ja wypełniam jej kubek wodą, tak Ty napełniaj jej serce basenie, gdy Elias wołał „Szaftę” (tzn. Szefową grupy). Aby
swoją Miłością i niezgłębionym Miłosierdziem”. Misjonarz kolejny raz ścigać się z nim w wodzie… nie musiałam dużo
trwa więc nieustannie w obecności Boga. mówić... Również wtedy, gdy ten sam chłopiec chciał się
poskarżyć i wyżalić… a uczynił to przy mnie w j. arabskim,
...aby mógł stać się przesłaniem Miłości dlatego jego wypowiedź zrozumiałam tylko dzięki gestykulacji.
A wieczorem po kolacji Charbel woła „Ania, Ania...” na znak, że
Jednak co tu ukrywać – na poważnie misje zaczęły się dopiero chce bawić się w ganianego, wtedy również nie musiałam zbyt
wtedy, gdy… zbierałam szyszki na kolonijne chrzciny i zaczęłam wiele mówić.
się pytać Pana, czego On pragnie od mojej obecności w tym
miejscu. Wtedy przypomniałam sobie słowa: „Chcę raczej ...zawsze obecny
miłosierdzia niż ofiary” (Mt 9, 13). Miłosierdzie – czym ono jest?
Na pewno nie daje się poznać, jeśli nie pozwolimy Bogu, aby On Najbardziej w tym wszystkim liczyła się obecność – ciągła
wpierw nas obdarzył Miłością, dopiero wtedy możemy dawać ją prewencja przy dzieciach, jak to czynił św. Jan Bosko. Można
innym. To podstawa sprawy misji. Bez Miłości nic nie jesteśmy powiedzieć, że była to obecność 24 godziny na dobę. Począwszy
w stanie uczynić. Jak kochać, gdy nigdy nie odczuło się miłości, od porannej pobudki a skończywszy na „bonne nuit” – dobranoc.
jak kochać, gdy samemu nie umie się jej przyjmować i jak Wspólne posiłki, zabawy, czuwanie także w czasie wolnym, mogą
wreszcie wymagać tego od innych… Misjonarz pozwala więc zdziałać o wiele więcej niż umiejętności językowe. Misjonarz jest
ogarnąć się Miłością… aby mógł stać się przesłaniem Miłości. więc ciągle obecny zarówno wtedy, gdy dzieje się coś dobrego jak
Skoro Bóg tego pragnie, to dlaczego by nie spróbować, i smutnego. Jest obecny nawet wtedy, gdy dostrzega swoje błędy
szczególnie gdy na swoich misjonarzy wybiera dzieci, do których i niedoskonałości. I nie ma co się ich wstydzić. Bo rzeczywiście
4 Kawa raz?
L ib an 20 0 7

fot. archiwum redakcji


D L A P O KO J U
„Moc w słabości się doskonali”. Możemy stawać się świadkiem
również (może przede wszystkim), gdy próbujemy powstać
i starać się pokonywać to, co dla nas jest trudne i wydawać by się Minęło już parę miesięcy, odkąd wróciłam z Libanu. Jakaś
mogło niemożliwe do przezwyciężenia. I tak na przykład moja część tam pozostała i nie chce do mnie powrócić. Może
w Libanie dla jednego problemem może być pogoda – nigdy nie wzywa mnie, bym wróciła do Libanu. Wspaniali Libańczycy,
padało, temperatura sięgała ponad 30 stopni Celsjusza, a dla dotyk i zapach powietrza, którym oddychał Pan Jezus,
drugiego trudności językowe – j. arabski, j. francuski (tylko uśmiech „młodych gniewnych” sierot i my – nasza grupa,
starsze dzieci i wolontariusze libańscy mówili w j. angielskim), bez której nie byłoby tych pięknych wspomnień.
jedzenie – może nie każdy potrafi natychmiast przestawić się na
hybes (chleb) z dybes (coś słodkiego), manakisze z serem, Angelina Cernohouzova
z zatarem (przyprawa) lub mięsem, soczewicę, cebulkę, sałatkę
młodości, której podstawowym składnikiem są liście pietruszki…
Liban to też kraj, gdzie często spotyka się żołnierzy, flagi
poszczególnych ugrupowań politycznych, gdzie dzieci chcą zostać Liban to mały kraj (pow. ok. 10 tys. km2) położony nad Mo-
w przyszłości pilotem samolotu, aby bronić swojego kraju, rzem Śródziemnym, ze stolicą w Bejrucie, zamieszkały przez
a młodzież tańcząc na dyskotece, czy to w autobusie prezentuje chrześcijan, druzów (łączących religię muzułmańską
gestami swoje poparcie dla Hezbollahu lub dla opozycji – z chrześcijaństwem, gnostycyzmem i dawnymi wierzeniami
ugrupowania chrześcijańskiego… I jednocześnie to kraj, gdzie bliskowschodnimi) i muzułmanów, w tym m.in. przez Bedu-
czci się św. Charbela – maronickiego ascetę, św. Ritę, a także inów (nadal prowadzących koczowniczy tryb życia).
św. Tereskę od Dzieciątka Jezus i obraz Jezusa Miłosiernego. Charakterystyczne dla tego państwa są cedry, plantacje bana-
Misjonarz to więc też człowiek, który nie powinien się dziwić nów, oliwek, winogron, arbuzów oraz bogata historia
(a szczególnie gdy jedzie wąskim wąwozem w góry i musi trąbić sięgająca czasów fenickich, skąd pochodzi alfabet fenicki –
na zakręcie, by samochody z naprzeciwka wiedziały, że ktoś za na podstawie którego powstały alfabety współczesnej Europy.
chwilę zagrodzi mu drogę), ale raczej próbować zrozumieć, jeżeli
chce wprowadzać pokój w sercach tych, którzy tego pokoju nie W lipcu tego roku wolontariusze w Międzynarodowego Wolon-
mają. Jednak na samym początku – podobnie jak z Miłością, tariatu Don Bosco (Toruń: Iwona Piechocka, Paweł
Pokój powinien być też w jego własnym sercu. Na koloniach, na Kulikowski, Anna Żurawska, Joanna Goździalska, Ewa Pie-
których byliśmy, było to szczególnie ważne, gdyż ich hasłem czyńska, Adam Mordzon, Angelina Cernohouzowa;
przewodnim były słowa: „Razem dla Pokoju” ze sztandarową Warszawa: Paulina Zapała, Joanna Wieczorek, Daria Smo-
pieśnią: „A pokój niech będzie z nami (…) A pokój niech połączy lak, Henryk Kalinowski, Rafał Ostrowski, ks. Kazimierz
nas”. A śpiewano w języku francuskim, arabskim, polskim Gajowy) przy współpracy libańskiej młodzieży uczestniczyli
i hebrajskim... w organizacji dwóch turnusów kolonii dla dzieci,
w miejscowości Amchit, 45 km km na północ od Bejrutu. Kolo-
nie odbyły się pod hasłem: „Razem dla pokoju”.
Anna Żurawska
5
Z m o j e j p ó ł ki

fot. archiwum redakcji, http://en.wikipedia.org


nieorwellowski orwell
Tak jak George Orwell kojarzy się głównie z Rokiem 1984 tym, czy podobna prawidłowość wpływa na kondycję współcze­
i Folwarkiem zwierzęcym, tak i przymiotnik „orwellowski” sto- snych prywatnych polskich szkół. Córka proboszcza to także
suje się tylko do tych dwu utworów demaskujących reżimy ukazanie – choć tylko epizodyczne – problemu bezdomności:
totalitarne. Nie chcę podważać wartości obu tych książek, to przetrzymania mroźnej nocy na miejskim placu, picia kubka lury
przecież arcydzieła światowej literatury, o których wszyscy przez czworo delożowanych, a także wyniszczającej pracy, która
– choćby za sprawą nieszczęsnego telewizyjnego Big Brothe- wpływa na bierność człowieka. Bo ten, kto jest głodny, wiecznie
ra – słyszeli, ale recepcja twórczości Orwella tylko przez zapracowany i zmęczony, nie buntuje się.
pryzmat tych pozycji jest niesprawiedliwym zubożeniem je-
go przekazu. Trzeba zatem stanowczo wystąpić przeciw Na dnie w Paryżu i w Londynie
zawłaszczaniu Orwella przez antytotalitarny dyskurs. Dlacze-
go? Ponieważ pozostała twórczość Orwella również jest Bieda i próby radzenia sobie z nią stanowią temat książki Na dnie
warta uwagi. w Paryżu i w Londynie. Orwell pokazuje sposoby – wręcz udziela
rad, wskazówek – jak przeżyć, będąc na bruku. Mamy więc tu do
Córka proboszcza czynienia ze światem zarobaczonych pensjonatów z brudną po­
ścielą, zanieczyszczonych kuchni w luksusowych(!) hotelach
I tak wczesna Córka proboszcza ukazuje małe angielskie miastecz­ (znamienna jest sentencja mówiąca, że im danie droższe, tym wię­
ko lat międzywojennych, ale panujące tam wówczas stosunki cej w nim potu i śliny), dziennego wyżywienia składającego się
społeczne są tak skostniałe, że czuć unoszący się odór zwłok królo­ z kromki chleba i margaryny, palenia podniesionych z chodnika
wej Wiktorii. Tytułowa bohaterka przyjmuje na siebie ascetyczne kiepów i wędrówki szlakiem podlondyńskich przytułków. Utwór
i służalcze wobec ojca życie, które jednak – przynajmniej na ze­ ma charakter autobiograficzny i po jego przeczytaniu łatwo dojść
wnątrz – nie spotyka się z wdzięcznością pastora. Mamy tu do przekonania, że jednak warto brać ulotki na ulicy, by wspomóc
możliwość poznać już w XX wieku nieco wygasłe, ale wciąż żywe bezrobotnych. Temat nędzy szerokich mas robotniczych autor
spory religijne, także w łonie protestantów. Na skutek różnych per­ rozwija również w eseistycznej nieco Drodze na molo w Wigan.
turbacji wiara Dorothy Hare – bo tak się nazywa córka
proboszcza – ulegnie załamaniu, lecz mimo to będzie kontynuowa­ Birmańskie dni
ła to monotonne panieńskie życie, hołdując zasadzie, że
nieważne, czy się wierzy czy nie, trzeba być tylko pożytecznym. Zupełnie inny świat dostajemy w książce Birmańskie dni, która
A może na tę decyzję wpływ miało silne wychowanie, które trwale również stanowi w jakiejś części odbicie przeżyć autora (był poli­
kształtuje człowieka i wpływa na jego zachowanie do końca życia, cjantem kolonialnym w Birmie). W bliskim kresu imperium
niezależnie od bogactwa różnorodnych doświadczeń po drodze? brytyjskim koloniści patrzą na pachnących czosnkiem autochto­
W książce mamy też okazję obserwować od podszewki działanie nów z nieskrywaną pogardą, a wśród samych tubylców nie
czwartorzędnej prywatnej szkoły dla dziewcząt, gdzie wypaczona brakuje manipulatorów, spekulantów, którzy do realizacji wyzna­
zasada „klient – nasz pan” doprowadziła do degeneracji systemu czonego przez siebie celu dążą wszelkimi sposobami,
nauczania. To zjawisko może być przyczynkiem do dyskusji nad z których najskuteczniejszym jest wyniszczenie przeciwnika po­

6 Kawa raz?
D eKa e F

przez... pomówienie. To również studium życia obyczajowego:


oto starzejąca się panna wysłana zostaje właśnie do Birmy, by CZŁOWIEK Z KSIĘŻYCA
wśród brytyjskich urzędników i wojskowych znaleźć męża. Są oni
ostatnią deską ratunku, a skoro ostatnią, są chyba niewiele warci.
I istotnie, wyjazd do kolonii jawi się jako zesłanie, degradacja,
reż. Milosz Forman (1999)
a wspomniane lekceważenie Birmańczyków jest próbą pozbycia
się kompleksu. Sami koloniści zdają sobie sprawę z bagna,
w jakim – także i dosłownie (niesprzyjająca przyroda i klimat) – Dużo o głównym bohaterze Andy'm Kaufman’ie (Jim Carrey) po­
ugrzęźli, izolują się od reszty społeczeństwa (rolę getta odgrywa daje nam wydawca filmu, ale jak w takiej formie można oddać
klub) i chcą jak najszybciej wrócić do ojczyzny. Może więc po ci­ całą postać ekstrawaganckiego, nieznośnego i jednocześnie ko­
chu sami życzą sobie upadku imperium brytyjskiego, by móc chanego przez całą Amerykę komika, popularnego w latach
opuścić kraj, którego mieszkanki pozbawione są krągłości? 70­tych? Zdecydowanie trzeba rozczytać się w biografii Kaufma­
na, żeby mieć pełniejszy obraz tego satyryka z zamiłowania.
Wiwat aspidistra Jednak film na początek wystarczy. To mały kamyczek ciekawo­
ści, któremu możemy pozwolić się stoczyć, albo zatrzymamy go
Z kolei Wiwat aspidistra opisuje nieuchronny proces „skapce­ na szczycie.
nia” każdego z nas. Przychodzi taki okres, kiedy ideały trzeba Forman pozwala nam śledzić ważne wątki kariery i całego
odłożyć do lamusa i – chcąc czy nie chcąc – rozpocząć regularne życia człowieka, który z barowego piosenkarza przechodzi prze­
życie, które grozi popadnięciem w rutynę. Tytułowa aspidistra, mianę w znanego showmana. Ale w pełnym znaczeniu tego słowa
podobny do juki kwiat będący na wyposażeniu domów brytyjskiej – staje się kimś, kto jest tym, kim jest przez relację, jaką buduje
klasy średniej, jest najbardziej wymownym jej symbolem. Od po­ z publicznością, osobą istniejącą z potrzeby tworzenia rozrywki
koleń na buntowników czyha przekleństwo utartych kolein i zabawy, jednak nie bezsensownej, a pełnej kunsztu zaangażowa­
drobnomieszczańskiego żywota. Brak tchu natomiast uczy nas, ja­ nia i podtrzymywania aktywności własnego wulkanu pomysłów.
kim rozczarowaniem może zakończyć się spotkanie z reliktami Kaufman stale korzysta z szansy i pokazuje, co tak naprawdę
idealizowanej młodości. Czar pielęgnowanych przez lata wspo­ w nim drzemało od dzieciństwa, bo mamy też okazję widzieć go
mnień pryska po skonfrontowaniu ich z rzeczywistością. To także jako malca ćwiczącego przez mówienie do ściany i zabawiającego
manifest bezkompromisowego obrońcy przyrody. Przeciwstawia­ rówieśników. Problemy codzienności nie burzą życia komika –
jąc się zmianom krajobrazu, jaki zna z dzieciństwa, główny stara się pozostać indywidualnością i przekazuje to innym, kiedy
bohater poddaje jednocześnie druzgocącej krytyce działania krzy­ widzimy, jak zmaga się z machiną przemysłu rozrywki, gdzie me­
kliwych aktywistów rodzącego się ruchu ekologicznego, których todą taśmy produkcyjnej stara się karmić widownię ogranymi
dbałość o przyrodę jest wybiórcza i pozorowana. pomysłami, kiedy budzi świadomość widzów sitcomów, tak aby
świata śmiechu z puszki nie brali za jedyną możliwą alternatywę
Spór o Orwella dla codzienności, który tworzy swą anty­postać Tony’ego Cli­
fton’a tylko dlatego, żeby dręczyć jego zachowaniem
Od dziesięcioleci trwają spory, czy Orwell był pisarzem prawico­ przyzwyczajonych do bezczynnego odbioru widzów. Na ekranie
wym czy lewicowym. Najjaskrawsze przejawy jego działalności – widzimy człowieka gotowego pytać o cel istnienia konwenansów,
zaangażowanie w wojnie domowej w Hiszpanii po stronie republi­ o ograniczanie własnych pomysłów i bycia sobą dla spokoju
kańskiej oraz bezustanne występowanie w obronie skostniałego, dobrze sytuowanego społeczeństwa. Konfrontowa­
wyzyskiwanych robotników – każą go sytuować po lewej stronie niem, dawaniem siebie w nieokrojonej postaci chciał prowadzić
sceny politycznej. Genialni twórcy wymykają się jednak tak pro­ swoisty dialog z otoczeniem.
stym klasyfikacjom. Orwell krytycznie postrzegał współczesnych Widzimy, że ten człowiek nie zmienia się nawet w chwili po­
sobie działaczy brytyjskiej Partii Pracy, niechętny był obyczajo­ znania diagnozy… skazującej go na długotrwałe i – jak się
wym nowinkom. Widząc obecne poczynania laburzystów w tej okazuje – nieskuteczne leczenie choroby nowotworowej. Dzień je­
sferze, musi przewracać się w grobie. Ponadto Rok 1984 i Fol­ go pożegnania jest przedstawiony kontrowersyjnie jako
wark zwierzęcy wymierzone są raczej przeciw totalitaryzmowi happening, wspomnienie wciąż obecnego przez to, co stworzył
lewicowemu. Warto pamiętać, że jako jeden z niewielu zachod­ i pozostawił, a także jak poruszył i zmienił społeczne bariery źle
nich intelektualistów w końcu II wojny światowej Orwell nie miał pojmowanej normalności.
złudzeń co do intencji ZSRR. O jego stosunku do komunistyczne­ Film bez wątpienia jest bogaty w całą paletę barw, które
go mocarstwa może świadczyć otwarte wystąpienie w obronie składają się na trochę artystycznie bezładny (a nawet dziwny)
szesnastu przywódców Polskiego Państwa Podziemnego podstęp­ świat człowieka stale poszukującego w sobie i w otoczeniu inspi­
nie uwięzionych przez Stalina w 1945 roku. racji do zaskakiwania, inteligentnego dowcipu, orientującego swe
To wszystko nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, życie na to, co nowe i prowokująco inne. Jest to jedną z fabulary­
czy Orwell należy do prawicy czy lewicy. I bardzo dobrze, bo dzie­ zowanych biografii, o których można myśleć, że opowiadają
ła pisarza są dziedzictwem nas wszystkich, niezależnie od o przeszłości. Ale tak naprawdę to, jakim jest społeczeństwo obec­
preferencji politycznych. nie, bierze się z jego rozwoju, w czym realnie możemy brać
aktywny udział przekazując siebie.

Tomasz Kulicki Paweł Prusiński

7
Wa r s zt a t

Miłość

nie wtedy kiedy chcę


nie na zawołanie
szarpie moim dniem
nie chcę być sama – woła
Pożegnanie dzikich gęsi podsyła posłańców, których nie przyjmuję
zwodzi serce do tych, którzy jej szukają poza mną
Jakiś traktor kulawy na jedno koło ugrzązł w redlinie, szpak przed omija łukiem
podróżą przysiadł na czereśni, ty przyniosłaś we włosach pożółkły lub dopada znienacka
liść. W domu pachnie zupa grzybowa, zaś na piecu furkoczą nie wtedy, gdy czekam
powidła. Jutro, najpóźniej pojutrze siwy chłód wyciśnie deszcz z tej mieni się jak kawałki kolorowych szkiełek w kalejdoskopie
chmury, tego obłoczku, co ukrył się przed szarugą w naszym zmienia twarz i nigdy nie jest taka sama
ogrodzie. Patrz, granią pola przechadza się ulewa, potargała choć czasem wraca podobne odczucie
brzozowy zagajnik, ulewą zmarszczyła lustro wody. Jeszcze nie zazwyczaj w śnie
dziś, kiedy ostatni upał trzyma ulewę w błękitnej klatce. Jeszcze spokoju nieopisanego
parów nie zaprasza słoty na swoje łoże. Wpuść kroplę rosy do oka spokoju przeżytego w głębi obecności między ja i ty
i ścigaj bystrym wzrokiem skrzydlatą radość gęsi. Widziałem je – przychodzi
jakby wczoraj – jakby przed chwilą lądujące na zgniłych polach odchodzi
marca. Widziałem ze szczytów topoli, jak znikały w bordowych zanim się rozgości
odmętach zmierzchu. Pobiegnij ze mną tam, na południowe nie zapamiętam nawet jej twarzy
wzgórze, gdzie wyleguje się słońce, gdzie u niebian błagałem dama zmiennych pejzaży
o Ciebie. Będziemy nasłuchiwać i zerkać, aż nas noc zastanie. pani swego losu
Widziałem łzę w Twoim oku, kiedy jakimś przekleństwem królowa na własnym tronie
odpędzałem głód i pragnienie. Na szczęście Ty odlatujesz tylko na niezależna i nieuchwytna
chwilę, na odległość tęsknoty za naszymi dłońmi. Spójrz, ten boi się spojrzeć mi w oczy i przyjść na jawie
traktor utknął w dziurze po upale i jedynie strugi mocują się ze
wzniesieniem próbując go wyciągnąć. Czyż nie jesteśmy do niego Magda Jóźwiak
podobni? Ugrzęźliśmy na poboczu drogi, u szczytu góry skąd,
widać wszystkie królestwa świata. Jeszcze ten głos z daleka, który
obiecuje nam te bogactwa za zdradę pobocza. Spójrz, na drodze
obok nas czas gania się ze światem – przedziwny taniec kuglarzy –
woła nas do tej morderczej zabawy. Czasami z błota zwykłych
ludzkich spraw wygramoli się któreś z nas, by wrócić po chwili,
podłożyć drew do paleniska.
Jutro, najpóźniej za tydzień przez sad przejdzie pierwszy mróz,
strząśnie nie zerwane jabłka, płachtą liści nakryje rabatki. To jutro,
a dziś jeszcze ciepła noc pod gwiazdami i gęsi spóźnionych wołanie
do przewodników stada, błaganie o ostatnią modlitwę
w katedrze lata.

Darek Grożyński

8 Kawa raz?
War sz t a t

fot. www.morguefile.com
***

boję się
gdy już zabraknie
powietrza i światła
nie będę
jak wtedy
w dniu narodzin

Kasia Wiśniewska

Codzienność

gorzki posmak słowa


zgrzyt pieśni nabrzmiałej
w skowycie oskarżeń
Do strapionego serca
miarowy rachunek zażaleń

dedykuję znajomej duszy w braku powolnych dni zachwycie


mija życie
serce czterdziestoletnie
nie bój się Anna Caban
jesteś większe niż myślisz
smutek się uciszy
wypłacze w rękaw drogi
odkryje, że za kolejnym zakrętem jest następny rozdział
dostrzeże człowieka, który idzie obok
tych, którzy stoją wśród pól
a jednak po nim coś zostanie
świadectwo przechodzącego Samarytanina

Magda Jóźwiak

9
Po d p r ąd

Bądź fair, wspieraj

FA I R T R A D E
„Kto ratuje jedno życie, ratuje świat” – głosi sentencja z Talmudu zdobiąca me-
dal wręczany „Sprawiedliwym wśród Narodów Świata”. Podobnie można by
napisać o Sprawiedliwym Handlu, ponieważ kupując produkty pochodzące ze
Sprawiedliwego Handlu, realnie poprawiamy los człowieka na drugim
końcu globu.

Co to takiego?

Idea Fair Trade (Sprawiedliwy Handel/FT) opiera się na przekonaniu, że nierówne re­
guły handlowe są jedną z przyczyn ubóstwa w krajach rozwijających się. Dlatego FT
zakłada sprawiedliwą zapłatę dla rolników za produkowane przez nich towary i gwa­
rantuje im pracę w godnych warunkach. Często narzekamy na wysokie ceny bananów,
herbaty czy kawy. Jednak czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się, ile tak naprawdę
otrzyma ich producent? Czy pijąc rano kawę myślimy o tym, jaką drogę musiała ona
przebyć do naszego kubka? Tymczasem producenci produktów, bez których nie wy­
obrażamy sobie śniadania czy kolacji, często pracują w pocie czoła i nieludzkich
warunkach, nie otrzymując za swoją pracę godziwej zapłaty. Pracują także dzieci, gdyż
każda para rąk jest konieczna, aby wyżywić rodzinę.

Kogo na to stać?

Herbata czy kawa pochodząca ze Sprawiedliwego Handlu kosztuje kilkanaście złotych.


Dużo? Kogo z naszego biednego kraju stać na taki „luksus”? Ale czy na pewno? Polska
to bardzo bogaty kraj. Słowa te brzmią jak herezja. Ale tak, to prawda. Polska znajduje
się w grupie państw wysokorozwiniętych według corocznego rankingu UNDP (Pro­
gram Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju). Na 177 krajów ocenianych w 2006 roku
(według wskaźnika HDI­ Human Development Index) znaleźliśmy się na 37 miejscu!

Nie trzeba dobroczynności

Rolnicy z krajów rozwijających się często pytani są o to, jak można im pomóc. Mówią,
że doskonale są w stanie poradzić sobie sami, jeśli otrzymają godziwe wynagrodzenie
za swoją pracę. Dlatego warto pamiętać, że nie chodzi tu o prostą, oczyszczającą sumie­
nie, a częstokroć jednorazową, przedświąteczną dobroczynność. Sprawiedliwy Handel
realnie poprawia warunki życia ludzi. Dzięki spółdzielniom Sprawiedliwego Handlu
powstają szkoły, które dają szansę na lepsze życie dzieciom z krajów Południa i ich ro­
dzicom.
Więcej o sprawiedliwym handlu:
www.sprawiedliwyhandel.pl
www.efte.org Zakupy mogą zmieniać świat
www.maketradefair.org
Mimo, że idea Fair Trade w Polsce dopiero raczkuje, staje się z miesiąca na miesiąc co­
raz popularniejsza. W wielu miastach są już sklepy, w których bez problemu można
kupić „sprawiedliwe” produkty oznaczone logo Fair Trade. Pamiętajmy jednak, że nie
Lista sklepów z produktami Fair Trade:
www.sklep.sprawiedliwyhandel.pl jest to jakaś moda czy egzotyczna fascynacja. To świadomy wybór. Nasze codzienne za­
kupy mogą uczynić świat trochę lepszym. Poza tym przyjemnie jest napić się kawy,
która ma „sprawiedliwy” smak. To trochę tak, jak uszczknąć trochę z tytułu „Sprawie­
dliwy wśród Narodów Świata”. Co więcej, każdego z nas na to stać.

Marta Lis

10 Kawa raz?
Po d p r ą d

„Wszyscy domagają się pokoju, a nikt nie żą- Dziś w pierwszym programie irlandzkie-
da sprawiedliwości”. Tak wiele lat temu go radia usłyszałam fragment
śpiewał Peter Tosh i twierdzenie to pozosta- przemyśleń religijnych. Była tam mowa
je aktualne dzisiaj. Świat pełen jest o tym, że ludzie często narzekają, mó-
zawodowych płaczliwych apostołów pokoju, wiąc „It's not fair.” Co jest nie fair?
podczas gdy sprawiedliwość – jego podsta- Np., że są bezrobotni lub chorzy, lub też,
wowy warunek – traktowany jest po że coś im się nie udało albo że nie mają
macoszemu. Ale czym owa sprawiedliwość tyle pieniędzy, ile by chcieli. A nikt raczej
jest? Choć wymieniana nawet w wielu ak- nie stwierdza: „Mam sześć kranów w do-
tach prawnych, nie doczekała się mu, niektórzy nie mają ani jednego
zadowalającej definicji. I nie będzie łatwo ją i muszą wodę nosić na swych barkach
sformułować. W dobie wielości światopoglą- z odległej studni. It's not fair.”
dów, wolnego rynku stylów życia, Pomyślałam – to takie oczywiste, a tak
względności największych wydawałoby się mało się o tym myśli. Nie doceniamy te-
świętości i coraz powszechniejszego permi- go, co mamy. Gdybyśmy np. urodzili się
sywizmu trudno mówić o jakiejś jednej w kraju bardzo ubogim, samo staranie
uniwersalnej sprawiedliwości. Co dla jedne- się o najbardziej podstawowe środki
go jest wyrazem upragnionej przetrwania jak woda pitna i choćby tro-
sprawiedliwości dziejowej, dla drugiego sta- chę pożywienia, pochłaniałoby tyle
nowi nieuczciwe podważenie jego czasu i energii, że nie miałoby się czasu
dotychczasowych przywilejów. Podczas gdy myśleć o tym, że to czy tamto mi się nie
jeden będzie upatrywał sprawiedliwości powiodło. Kwestie takie jak zaspokoje-
w nieskrępowanej działalności gospodar- nie głodu, troska o podstawową higienę,
czej, drugi będzie ubolewał nad utratą sen i osiągnięcie choćby minimalnego
socjalnego bezpieczeństwa, również powołu- stanu poczucia bezpieczeństwa
jąc się na sprawiedliwość. Przykłady można (np. w krajach ogarniętych wojną) pochła-
mnożyć. Od ich przywoływania ważniejsza niałyby tyle czasu i energii, że człowiek
jest jednak odpowiedź na pytanie, jak odna- nie miałby nawet siły narzekać. Aby
leźć się w tym pokawałkowanym przetrwać, musiałby cały czas zmagać
i niejednorodnym świecie. Może trąci to nie- się o to przetrwanie. A może bardziej by
co naiwnością, ale wydaje mi się, że się cieszył, bardziej doceniał choćby
najlepiej spróbować znaleźć oparcie w uni- słońce, które daje ciepło, wodę, która
wersalnych wartościach, które podzielali nasi zmywa brud i gasi pragnienie, śpiew pta-
przodkowie. Lepiej zawierzyć temu, co zna- ków, który koi duszę zmęczoną
ne i sprawdzone, pewne i przewidywalne, codziennym trudem, dotyk zielonych li-
niż poddawać się próbom redefinicji utrwalo- ści, zapach kwiatów. Tego nie
nych przez pokolenia pojęć, w tym doceniamy, bo mamy podstawowych
tradycyjnego wyobrażenia sprawiedliwości. środków do życia w nadmiarze. Choć
Kalanie własnego gniazda is not fair. oczywiście nie wszyscy.

Tomasz Kulicki Magda Jóźwiak

11
Po d p r ąd

Świętuję, nieDzielę
Z czym kojarzy się niedziela? natomiast zogniskować Twoją uwagę, drogi Czytelniku na tym, iż
taka Pani pracująca w Ropuszce czy w jakiejś hiperszopie, musi
Z nicnierobieniem, z lepszym obiadem, spotkaniem ze siedzieć tam sześć, osiem czasem i więcej godzin, żeby sprzedać
znajomymi/rodziną, z mszą (w wersji dla wierzących chrześcijan, piwko lub kisiel spragnionemu/głodnemu konsumentowi...
niezależnie od stopnia zaangażowania). A kiedy ma ona świętować niedzielę? W końcu nazwa tego dnia
wywodzi się od czasownika: „nie działać”, czyli nie pracować tak,
Zasadniczym wyznacznikiem (choć coraz rzadziej) jest brak jak to się czyni w pozostałe dni tygodnia. Kiedy ma ona mieć czas
aktywności zawodowej w tym dniu, ze względu na wyżej dla rodziny, dla siebie? A czy nie można by tak zrobić
wymienione czynności. Taki podział wynika z pewnych tradycji, prewencyjnie zakupów np. w sobotę, żeby uniknąć
zakorzenionych na gruncie kultury europejskiej, której składową samonapędzającego się błędnego koła o następującym
było i jest chrześcijaństwo. Wyróżniał on (zresztą jak wszystkie schemacie: jest wolny rynek – otwieram sklep w niedzielę, bo
tego typu klasyfikacje oparte na religii) tzw. czas sacrum i czas chcę zarobić więcej niż konkurencja (ona myśli dokładnie tak
profanum (zob. m.in. Eliade M., Sacrum i profanum...). Ten samo) – widzę, że jest otwarte, to idę kupić – dlatego ktoś siedzi
pierwszy, związany z tym, co Nieuchwytne materialnie, ale w sklepie. Nie słyszałem o sytuacji w Polsce, gdzie osiedlowe
zarazem istotne dla ludzkiej egzystencji wkracza w ciągłość tego, sklepy otwierane w niedzielę, umówiły się na dyżur – tak, aby co
co związane z nasza codziennością. Podobnie jest z niedzielą – na niedzielę jeden był czynny, „tak na wszelki wypadek” (tak jak
czas oddawania czci Bogu, zawieszano tzw. normalne aktywności, apteki w dużych miastach). Spójrzmy na np. Francję czy Niemcy,
aby wziąć udział w tych świątecznych. Oprócz wymiaru gdzie handel w dni świąteczne (także w niedzielę) jest zakazany.
religinego, taki czas ma też ważkie znaczenie psychologiczne dla Niestety, u nas nie ma jeszcze tak silnych zwązków zawodowych.
człowieka, ponieważ teoretycznie daje możliwość wytchnięcia, Zatem może warto zastanowić się nad wspólnym świętowaniem
zrelaksowania się, celem nabrania nowych sił. niedzieli – nie tylko w relacji: ja i moi najbliżsi, ale także
wspomniani pracownicy, którzy są często ofiarami systemu
Zastanówmy się nad przysłówkiem: „teoretycznie” hiphiphurrakapitalizmu, nieumięjętnego a często, co gorsza,
bezmyślnego używania dóbr transformacji gospodarczej naszego
Czy w istocie dzisiaj mamy do czynienia z przedłożonymi kraju. Czytelnik może się obruszyć: nie można iść do sklepu, do
założeniami? Zapewne wielu z nas sobie pomyśli: no jak to? kina, do cukierni w niedzielę? Jasne, że można, bo przecież
Przecież na swój sposób świętuję ten czas sacrum – wolne od jesteśmy wolni i „wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi
zajęć mam? Mam. Śpię do południa? Śpię. Pójdę do kościoła na mi korzyść”, jak deklaruje św. Paweł z Tarsu. Do powyższych
19 (jak wstanę)? Pójdę (jak wstanę). Odpocznę? Jak się nie prywatnych rozważań każdego z Czytelników, chciałbym dodać
zmęczę wstawniem, to tak. I zgadza się. Ale czy wszyscy mogą tak też temat, tu nieporuszony ze względu na ograniczone miejsce,
powiedzieć? a jakim są niedzielne wycieczki do centrów handlowych – czy
dają możliwość integracji rodzinie/przyjaciołom/przypadkowym
Świętowanie kojarzy nam się m.in. z lepszym obiadem odwiedzającym? Czy czasem nie stają się pewnym współczesnym
bałwanem popkultury konsumenckiej? Może uda się to szerzej
No i trzeba go z czegoś zrobić. I w niedzielę, po wstaniu: tup, tup, poruszyć przy innej okazji.
tup do Polnego Marketu po jakąś świnię tudzież drób
i z powrotem do pichcenia upolowanej zwierzyny. No a jak już Słowem podsumowania
mamy ten obiad skonsumowany, to czasem można skoczyć
jeszcze po jakiegoś browczyka do Ropuszki a co bardziej Zachęcam wszystkich do świadomych, przemyślanych wyborów,
wymagający udają się na ciastko z kawusią do jakiejś cukierenki do kierowania się także (a może zwłaszcza?) w kwestiach
(piszę: bardziej wymagający, ze względu na podjęcie niemalże konsumeryzmu przykazaniem miłości. A może kogoś
mitycznej wędrówki do tego miejsca: ona – makijaż, on – dba zaintrygował tak a nie inaczej sformułowany tekst? Pochodzi on
o golenie). A może do kina na „Trampki Lenina”? I w sumie z akcji o tejże nazwie, zainicjowanej w zeszłym roku przez Ruch
beztrosko idzie niedziela za niedzielą, urzeczywistaniając mit Światło – Życie, której szczegóły można znaleźć na stronie:
arkadyjski już tu na ziemi, tydzień po tygodniu (a czego ZSRR nie www.diesdomini.pl. Może, drogi Czytelniku, zechcesz się zaanga­
dokonał przez ponad 70 lat!). I wszystko jest niby pięknie żować w to dzieło? Jest to cały czas aktualne. Zatem świętujmy
i wzorcowo, gdyby nie fakt, że... niedzielę, nie dzieląc! I to nie jest żadna utopia, wystarczy tylko
dobra wola i działanie:)
...nie wszyscy mają możliwość świętowania niedzieli

W poniższych rozważaniach ominę wątek pracy w tym czasie


takich służb jak: ksiądz, lekarz, strażak, policjant itp. Chcę Mateusz Łapiński

12 Kawa raz?
L i sty z Per u

fot. archiwum redakcji


DOM WIARA
Piura, 25 X 2007 Piura, 2 XI 2007
Już zaczynam tracić rachubę ile mam domów. Po raz kolejny Jednak jest jeszcze inne, bardziej ludzkie oblicze Najuboższych
w życiu muszę przyznać, że czuję się tutaj całkowicie „u siebie”. dzielnic Piura. Otóż, nawet tam, gdzie żyje się najciężej, można
Twarzyczki dzieci już nie są obce, lecz mają imiona... No, może zauważyć grupki dzieci bawiących się razem. Dzieci w rodzinie
nie cały tysiąc młodziutkich mieszkańców okolic Bosconii, ale jest zazwyczaj nie mniej niż pięcioro czy sześcioro, a przy
przynajmniej część stałych bywalców oratorium. Żyjemy tu – doliczeniu kuzynostwa zbiera się całkiem porządna kompania do
Agnieszka i ja – we wspólnocie salezjanów, można powiedzieć zabawy. Moje ostatnie spostrzeżenia i doświadczenia z Kurt Beer
też: u Pana Boga za piecem. Nawet temperatura jest podobna. Co ogniskują się wokół optymistycznej myśli, że jest to miejsce,
prawda cały czas narzekam, że za zimno tu, na tej pustyni, ale po­ w którym ludzie wciąż żyją razem, łącząc pokolenia, bawiąc się
dobno już niedługo. Na razie swetry są niezbędne, ale już listopad wspólnie: dorośli z dziećmi. To przecież nie kto inny, jak święty
ma rozpocząć prawdziwy sezon grzewczy. Ostrzegają, ostrzega­ Jan Bosco, będący podstawowym patronem misji, zauważył
ją... A ja czekam. W końcu jak jest słońce, świat wygląda inaczej. potrzebę, by młody człowiek wychowywał się w obecności
A tu jest co oglądać: Część z tego, zamieszczamy regularnie na na­ dorosłego. Szacunek jest wręcz wypisany na twarzyczkach dzieci,
szej stronie www, więc nie chcę powtarzać, jak dokładnie wygląda natomiast tym, co stanowi o pięknie wszystkich, bez względu na
nasz nowy dom. Lepiej wspomnę, jak wyglądają domy naszych wiek, jest uśmiech.
małych przyjaciół. Wiara jest również tym, co naturalne, takie „po prostu”.
W pierwszą niedzielę po naszym przyjeździe do Piura, to Taksówkarze mają samochody opatrzone czymś, co nie
jest 14 października, udałyśmy się z księdzem Piotrem w ramach wystarczy nazwać obrazkiem – bardziej odpowiadałoby słowo
„oratorium latającego” do Kurt Beer, dzielnicy przylegającej do „ołtarzyk”; nie jest niczym dziwnym napis na taksówce: „Dios es
muru Bosconii, a będącej skupiskiem slumsów, do których dopie­ mi guía” (Bóg jest moim przewodnikiem); różańce i wizerunki
ro tydzień temu doprowadzono prąd. Naprawdę, towarzysząc świętych nosi się na szyi mniej więcej na prawach naszyjnika.
dzieciakom w zabawie i nauce podczas godzin oratoryjnych, zu­ Owszem, są i ciemniejsze strony tego „po prostu”: brak wierności
pełnie się nie chce wierzyć, że w ich domach panuje takie niedzielnej Eucharystii czy trudności z zachowaniem ciszy
ubóstwo. Owe klitki mieszkalne zbudowane są przeróżnie, z cze­ w miejscu świętym. Kaplica Bosconii w niedzielne przedpołudnia
go się da, często plecione podobnie jak się plecie kosze zdaje się pękać w szwach, nie bez powodu buduje się nowy
wiklinowe. Rzadko które domy są murowane. Ludzie nie mają kościół, a jednak... To znikoma część wszystkich, którzy mogliby
w zwyczaju polepszać swoich warunków życia i czynić piękniej­ zjawić się w domu Bożym. Tutejsza parafia jest wyjątkowo
szym miejsca, w którym żyją. No bo po co, skoro i tak zarówno rozległa. Można powiedzieć, że placówka salezjanów jest
oni, jak ich dzieci i wnuki pozostaną w tym samym miejscu, a nie­ zbawienna (dosłownie) dla ludzi mieszkających dalej od kościoła
którzy z nich nawet nie poznają własnego miasta? Przecież nie parafialnego. Ksiądz proboszcz jest sam jeden, by objąć opieką
udadzą się nigdzie dalej bez butów... W tych ubogich warunkach duszpasterską teren, który w Polsce byłby raczej dekanatem
rodzą się przeróżne postawy, niestety, dominuje alkoholizm i nie­ (miejskim) niż parafią. Nic dziwnego, że nie może dotrzeć
róbstwo. Wszystko wypływa z rezygnacji, ale okazuje się to też wszędzie. A żniwo jest wielkie.
rezygnacją z miłości. Ksiądz Piotr zapewnia nas, że dzieci, które
spotykamy, często nie znają spokoju ogniska domowego. Patrzą
jedynie w zapuchnięte od płaczu oczy matki, która wraz z nimi pa­ Agnieszka Jaroszewicz
da ofiarą przemocy wiecznie pijanego ojca. I dlatego misja otacza
szczególną opieką właśnie dzieci i kobiety. Mężczyźni, jeżeli chcą
rzeczywiście zmienić życie swoje i swojej rodziny, poszukać praw­
dziwej pomocy, a nie tylko pozornej, też mogą liczyć na wsparcie. więcej:
Póki co jednak, nawet w dzień wolny, przed domkami można za­ www.agnieszka.jaroszewicz.info
uważyć kręgi krzesełek, stanowiące coś w rodzaju ogródków
piwnych.

13
S to p k a

BIBLIOTEKA
PRZYCHODZI JEZUITA DUSZPASTERSTWA
AKADEMICKIEGO
DO LEKARZA...
*** W budynku kościoła, nad salą Poradni
Rodzinnej zlokalizowano księgozbiór
Do stajenki w Betlejem przybyli przedstawiciele różnych rodzin biblioteczny, służący głównie studentom
zakonnych, aby złożyć hołd nowo narodzonemu Dzieciątku. Jako i udostępniany przez studentów. Sześcio­
pierwsi stanęli przed żłóbkiem zmęczeni ale szczęśliwi tysięczny księgozbiór zawiera książki głównie z zakresu teologii
franciszkanie. Ogarnęło ich głębokie zadziwienie, że oto Pan i filozofii, a ponadto literaturę piękną, pamiętniki i wybrane pozy­
i Król wszechświata urodził się w tak nędznym miejscu. Wybrał cje z pedagogiki. Na bieżąco prowadzony jest katalog
ubóstwo podobnie do tego, jakie przyjął święty Franciszek alfabetyczny i przedmiotowy. Biblioteka otwarta jest w godzi­
z Asyżu. nach: wtorek, czwartek, piątek: 16.00 – 17.30,
Po chwili zjawili się dominikanie, którzy zwrócili uwagę na środa 10.00 – 12.00.
niezwykle mądre oczy i wyraz twarzy leżącego na sianie
Dzieciątka. Zaraz pomyśleli, że podobnie inteligentnie musiał
wyglądać w wieku niemowlęcym święty Tomasz z Akwinu. KTÓRĘDY DROGA...
Również dwaj jezuici przybyli do stajenki betlejemskiej.
Klękając przed Panem, jeden szepnął drugiemu do ucha: Słuchaj nas w poniedziałki o 19 na antenie Radia Sfera
― Popatrz, jak mądrze wygląda to dziecko. Może weźmiemy je do (www.sfera.uni.torun.pl). Audycję prowadzą: o. Lesław Ptak,
naszej szkoły, aby je solidnie wykształcić? o. Krzysztof Dorosz, Natalia Tetkowska i Mariusz ES.
Drugi zapytał cicho: Do usłyszenia!
― Nie słyszałeś, co mówili franciszkanie; jego rodzice są bardzo
biedni. Kto zapłaci za jego naukę i wychowanie?

***

Pewien młody człowiek, który bardzo pragnął mieć palmtopa, ale


nie miał wystarczającej sumy pieniędzy, by go kupić, nie wiedział, ...bo warto
czy można modlić się o rzeczy materialne. Przy okazji spowiedzi
pyta franciszkanina:
― Chciałbym mieć palmtopa. Czy mogę w tej intencji odprawić Okazjonalnik Akademicki DAJ, ISSN 1732 – 9000
nowennę? Kawa Raz? [25] grudzień 2007 wyd. A

― A co to jest palmtop? ― pyta franciszkanin.


Wydawca: Duszpasterstwo Akademickie Ojców Jezuitów; Redakcja:

Młody człowiek tłumaczy, że jest to taki mały komputer, który


Mariusz ES (redaktor naczelny), o. Krzysztof Dorosz (opiekun); Adres:

mieści się na dłoni. Spowiednik tłumaczy, że trzeba się modlić


ul. Piekary 24, 87-100 Toruń, tel. 056 6554862 wew. 25; Współpraca:
Anna Caban, Katarzyna Wiśniewska, Magdalena Jóźwiak, Joanna
raczej o rzeczy duchowe, a nie materialne. Wnuczyńska, Łukasz Chrzanowski, Paweł Lubrański, Andrzej Doligalski,
Następnym razem spowiadając się u dominikanina, stawia Tomasz Kulicki, Dariusz Grożyński.
ten sam problem i też słyszy to samo pytanie: "A co to jest Kontakt: mariusz.slonina@gmail.com, kdorosz@interia.pl

palmtop?" Tłumaczy więc jak poprzednio i słyszy podobną


Fotografie:

odpowiedź, że nie wypada mieszać rzeczy materialnych


okładka: www.morguefile.com, licencja morguefile.com

z duchowymi.
s.2,3,7,8,15: www.morguefile.com, licencja morguefile.com
s.2,4,5,6,13,15,16: archiwum redakcji
Mając jednak ciągle wątpliwości, idzie do jezuity i stawia to s.6: George Orwell, http://en.wikipedia.org, licencja Public Domain
samo pytanie: s.14: Open Clipart Library, www.openclipart.org, licencja CC PD,
― Chciałbym mieć palmtopa. Czy wypada odprawić w tej intencji http://creativecommons.org/licenses/publicdomain/
nowennę? Logo & Design: Mariusz Słonina; DTP: Studio 414/3.

A na to jezuita:
Reklama: Pytania i oferty prosimy kierować na adres redakcji.

― A co to jest nowenna?
Nakład: 1000 egz.
Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany
tytułów. Wykorzystane materiały są własnością ich autorów.
*** Programy: Gimp, www.gimp.org; Inkscape, www.inkscape.org;
Scribus, www.scribus.net.
Na egzaminie z etyki profesor pyta jezuickiego kleryka: Wszystkie adresy były aktywne w chwili oddania numeru do druku.

― Co to jest oszustwo?
― Oszustwem będzie ― odpowiada kleryk ― jeśli nie zdam Zapraszamy
egzaminu.
― A to dlaczego? ― pyta zdziwiony profesor. do współpracy!
― Oszustwa bowiem dopuszcza się ten, kto wykorzystuje
nieświadomość drugiej osoby ze szkodą dla niej.

za: Nie tacy straszni..., Wydawnictwo Rhetos, Warszawa 2006


www.podajdalej.org.pl
14 Kawa raz?
A N D R Z EJJDKMI 20 0 7

fot. archiwum redakcji, www.morguefile.com


fot. archiwum redakcji

2007 – TO BYŁ ROK!!!

You might also like