You are on page 1of 6

X Nifriel staa jeszcze, przez dug chwil, na rozstaju, patrzc jak sylwetka elfa maleje w oddali.

Niebieska suknia ociekaa wod, podobnie jak jej kasztanowe wosy. Przejmujce zimno zaczo dawa o sobie zna , tote! zmuszona ruszya do obozu. "zie# powoli chyli si ku nocy, malinowe so#ce ustpowao bladozotemu ksi!ycowi, a na niebie prze$wityway ju! pierwsze gwiazdy. %coia&tael ko#czyli przydzielone im zadania, my$lc o chwili odpoczynku przy ognisku. Piwnooka, ledwie pow'czc nogami, zmierzaa w stron swojego szaasu. (szystko byo tak zwyczajne, codzienne, zupenie jakby obudzia si z gbokiego snu. )edynie r'!a stanowia zapewnienie o tym, !e nie $nia. *y mo!e te pikne chwile ju! nigdy nie wr'c, by mo!e bdzie musiaa zapomnie o jednookim +orwecie, i ruszy dalej swoj drog, ale czaru wspomnie# nic nie jest w stanie jej odebra . Nadal czua na sobie dotyk jego sk'ry, a echo rozkoszy, eksplodujcej ciepem w gbi niej nie chciao ucichn . , Nif, co si stao, wpada$ do wody- , mocno brzmicy gos .eirry przerwa jej rozmy$lanie / 0dzie$ ty bya tyle czasu- Nawet +orweth by zaniepokojony twoim... , urwaa, kiedy 1eu2el odwr'cia gow. 3zerwona r'!a, tkwica za jej lewym uchem, bya wystarczajc odpowiedzi / )este$ caa mokra, lepiej za'! suche ubranie, bo jeszcze bdziesz chora. , 1o nic takiego, ale dzikuj za trosk, .ei / powiedziaa cichym, spokojnym gosem, kt'ry jak na gust czarnowosej by nienaturalny, aczkolwiek wszelkie pytania zatrzymaa dla siebie. , 4am nadziej, !e posiedzisz z nami dzi$ wieczorem / pr'bowaa podtrzyma rozmow. , Niczego nie mog obieca / mrukna, znikajc w ciasnym wntrzu szaasu. .dezorientowana .ei tkwia w miejscu przez pewien czas, a! w ko#cu odesza. 1eu2el zrzucia mokr bluzk, wykrcia porzdnie wosy, wycierajc je w kawaek p'tna. Po$r'd czystych rzeczy znalaza tylko jedn z przydu!ych koszul, kt'r kiedy$ da jej zielonooki. 5atum wisiao nad ni od momentu pierwszego spotkania z nim. (szystko co widziaa, dotykaa i czua jednoznacznie przywoywao jego obraz. Potrzsna energicznie gow, pr'bujc odpdzi napywajce my$li. (ysza na zewntrz, rozwiesia mokr sukienk i bluzk na uko$nej $cianie drewnianych belek. 4iaa ju! zaszy si na powr't w swojej dziurze, kiedy zatrzyma j agodny gos jednej z elfek. , (ybacz, !e przeszkadzam, pewnie jeste$ zmczona, ale musz o co$ prosi / powiedziaa d6wicznym, miym tonem / 1o bardzo wa!ne. , %ucham- , rzucia ponuro. , 4ogaby$ zanie$ +orwethowi zapas jedzenia- , spytaa wrczajc niedu!y pakunek / (iele tego nie ma, po!ywienie jest niemal na wyczerpaniu, ale w'dz musi mie siy. .robiabym to sama, ale tamta okolica nie jest bezpieczna. 1o zadziwiajce jak wszyscy byli mu oddani i posuszni, w dodatku bez !adnego przymusu czy tyranii. (adcy powinni bra przykad z takiej postawy, a z pewno$ci wiele wojen zwyczajnie nie miaoby miejsca. , 7czywi$cie, zaraz mu to dostarcz / odrzeka z wymuszonym u$miechem, w duszy rzucajc siarczystymi obelgami. 3'! za ironia losu pcha j zawsze do jaskini bestii- "eith najwyra6niej dobrze wiedzia o czym m'wi, jednooki to nie jest wa$ciwa osoba. 3hyba nadesza chwila, w kt'rej trzeba postawi spraw na ostrzu no!a. Nif bya cierpliwa, umiaa wspiera w potrzebie, uwa!nie sucha , ale robienia z siebie zabawki zdzier!y nie moga. 8pchna przydug koszul w spodnie, zaozya na# sk'rzni, dopinajc pasy. 9ybka albo pipka, pomy$laa zabierajc jedzenie zapakowane w czyste p'tno. %pr!ystym, stanowczym krokiem ruszya prosto do jego schronienia. (iedziaa ju! co mu powie i z ca pewno$ci nie bd to mie sowa. Przy samym wej$ciu do pieczary wzia gboki wdech, wesza powoli starajc si nie patrze na elfa. :tem oka odnotowaa jedynie, !e siedzi tam gdzie zawsze. .apach tytoniu wypenia chodne wntrze, piwnooka poo!ya rzeczy na skrzyni najbardziej od niego oddalonej. , Przyniosam ci zapasy jedzenia od kucharek z obozu / powiedziaa najbardziej obojtnie jak tylko umiaa, zaraz potem odwracajc si na picie.

, ;! takim potworem jestem, !e ju! uciekasz- , agodny, lekko ironizujcy gos zatrzyma j w p' kroku. , Nie chc ci przeszkadza / odpara nie odwracajc nawet gowy. <lf skwapliwie wsta z miejsca, w ostatniej chwili apic ciemnowos za rk. , Nigdzie nie p'jdziesz / powiedzia bardziej stanowczo, odwracajc elfk ku sobie / 3hc !eby$ tu bya / musn ustami jej szyj / .e mn / doda nie odrywajc ust od ucha Nif. , *o masz taki kaprys- , warkna / +orweth chcie +orweth mie - Potem ju! nie chcie i porzuca - , jej gos by peen wyrzut'w, kt're dopiero teraz znalazy uj$cie. "r!aa, nerwowo zaciskajc donie / Nawet g'rskie 1rolle maj wicej uczu i romantyzmu. 8sta .ielonookiego zamary w bezruchu, przycign j bli!ej, nie zwa!ajc nawet na to, !e pr'buje si broni . .niewoli rce 1eu2el w jednym ze swoich charakterystycznych u$cisk'w, wadczym i jednocze$nie czuym do granic mo!liwo$ci. Przed t broni zawsze ulegaa, jak mury twierdzy zdobytej w ogniu bitwy. , :iedy$ wyja$ni ci wszystko, elaine... , powiedzia cichym, zgaszonym gosem / )e$li tylko bdziesz miaa na tyle cierpliwo$ci, by wytrzyma i zrozumie / doda, caujc j w czoo. 7dstpi p' kroku w ty, wyswabadzajc elfk z u$cisku / +d6 je$li chcesz, nie jeste$ tu wi6niem, lecz go$ciem. Nifriel staa przed nim z min wyra!ajc zdezorientowanie, nie bya w stanie opanowa dreszczy, ani wykona kroku. 1kwia jak ta kamienna rze6ba, a wszelkie sowa dobierane wcze$niej w my$lach uleciay niby dym. *ya gotowa na wyzwiska, szarpanin, obraz, krzyki, nawet na wojn, ale nie na to. 0dyby wszystkie walki o ziemie byy takie proste, +orweth z pewno$ci miaby teraz pod sob cay chdo!ony $wiat. 3hcc nie chcc umia zniewoli przy sobie chyba ka!d kobiet, jak spotka. Przynajmniej tak go ocenia. <lf usiad przy ognisku, wyj pi'ra, sznurki, srebrne i stalowe groty oraz cienkie patyki. Najzwyczajniej w $wiecie zacz robi strzay, nie zwa!ajc zupenie na jej obecno$ . )ednooki doskonale wiedzia, w kt'ry ton uderzy , by wywoa po!dan reakcj. Niemniej jednak wcale nie igra z jej uczuciami. , %kd wiedziae$ o tym, !e umiem strzela - , spytaa nagle, przerywajc cisz / + o =ae2innie- , dodaa cicho. , (iem wicej, ni! ci si zdaje, Nif / podni's wzrok znad ziemi, kierujc go na ni / Na twoich umiejtno$ciach strzeleckich poznaem si dopiero, kiedy zobaczyem jak zakadasz strza na ciciw. Nowicjuszom brak takiej wprawy i jednocze$nie wdziku / nasadzi grot na odpowiednio przygotowany patyk, zwiza mocno , =ae2inn, no c'! do tego doszedem po tym jak obejrzaem sobie tw'j sztylet. )ak to byo- Esseath me elaine minne."rgna nerwowo, spu$cia wzrok, zatrzymujc go na jednym z kamieni obro$nitych mchem. 3zua, jak ka!dym kolejnym sowem coraz bardziej j rozbiera. , Nie zd!yam mu powiedzie . %trach przed odrzuceniem / wyszeptaa przez spierzchnite usta / Potem byo za p'6no. , ; teraz nie czua$ lku- , bezlito$nie dr!y temat, zmuszajc j do trudnych wyzna# / Przecie! mogem powiedzie , !eby$ daa sobie spok'j z caym tym przedstawieniem. , :iedy syszysz woanie lasu jest ci wszystko jedno, czy zrobisz z siebie bazna / powiedziaa bez zajknicia, patrzc mu w twarz / "wa razy nie wchodzisz do tej samej rzeki. , "laczego spo$r'd wszystkich %coia&tael, pado akurat na mnie- )estem zwykym skurwysynem, kt'ry jak to powiedziaa$> ?3hcie i mie , nie chcie i porzuca .@ , *o wierz, !e to skurwysy#stwo jest jedynie skorup, murem kt'ry zbudowae$ z nieznanych mi powod'w. :iedy$ mam nadziej si tego dowiedzie . , ; je$li to kiedy$ nie nadejdzie, (tedy bd my$le co dalej / powiedziaa mru!c oczy. , )este$ pewna, !e jestem wart caego tego zachodu, cierpienia moich humor'w, lku o powr't, kiedy id zabija , )eszcze nigdy niczego nie byam tak pewna / odpowiedziaa, a jej piwne oczy $widroway elfa na wskro$ tak mocno, !e czu jak kolejna cega w jego murze pka na p'. ( duszy przeklinaa sam siebie, przysza tutaj zako#czy t fars, zwan romansem, miaa

go zwymy$la od najgorszych, zmiesza z botem, upokorzy i wyj$ , a tymczasem pogr!ya si w tym bagnie jeszcze bardziej. )ednooki rzuci na ziemi niedoko#czon strza, wsta. , .ostaniesz- , zapyta z nadziej, podchodzc bli!ej. :iwna twierdzco gow. Pogadzi j po policzkach grzbietami doni, caujc delikatnie midzy oczami. )ego oddech by szybki, nerwowy i niemal parzy sk'r, kiedy wtapia usta w szyj Nifriel. .amkna oczy. (estchnienia, gwatowne jak morskie huragany, wypeniay zaleg cisz. Przywara plecami do wilgotnej, nier'wnej $ciany, ich ogniste spojrzenia spotkay si. Powoli lgn do penych, lekko rozchylonych ust elfki. 7przytomnia, kiedy jego g'rna warga niemal zahaczya o jej doln. Pocaowa piwnook w policzek, odstpujc w ty kilka krok'w. .n'w prawie go ponioso, nastpnym razem mo!e ju! zupenie straci nad sob kontrol. , P'6no ju!, powinni$my i$ spa / ton jego gosu zn'w by chodny jak zimowy poranek. Nif chciaa zapyta go o te nage zmiany nastroju, ale przytakna jedynie skinieniem gowy. , +orweth- , przeamaa milczenie swoim cichym gosem. , 1ak- , zerkn na ni ktem oka, kiedy zbiera z ziemi groty. , .n'w bdziesz spa skulony, gdzie$ w zimnym kcie- , zapytaa, drapic paznokciem mech na $cianie. %pojrza na ni uwa!niej, przechylajc gow na bok. .win sznurek w r'wny kbek. , Nawet je$li, to co z tego- 4amy wa!niejsze rzeczy, kt'rymi powinni$my zaprzta sobie gowy / powiedzia powa!nie , )utro trzeba co$ postanowi . 4am nadziej, !e powiesz co$ mdrego. Nie jeste$my tacy jak te miejskie elfy, kt're s bardziej "h&oine ni! seidhe, mamy wasn dum. %owa jednookiego ugodziy j prosto w serce, nie odpowiadajc szarpna zapiciami sk'rzni, kt'ra po chwili upada na ziemi. Poo!ya si na sienniku. , "earme / mrukna obojtnie. "opiero po du!szym zastanowieniu zielonooki zda sobie spraw z tego, co powiedzia. Przeszo$ Nifriel nadal pozostawaa cz$ciow zagadk. Podobnie jak on miaa sekrety, o kt'rych nie chciaa m'wi . .djwszy z siebie ci!kie ubranie, usiad pod $cian na przeciw siennika, na kt'rym le!aa. %ign rk po przetarty koc. (estchnwszy cicho poo!y si tu! za jej plecami, przykrywajc ich oboje. 7pl't 1eu2el delikatnie ramieniem, przymykajc oko. %en miaa nerwowy, mtne wizje nie daway spokoju, zalewajc umys jak fale podczas sztormu. (idziaa dzielnic nieludzi w (yzimie, brudne, obdarte elfy, zapite krasnoludzkie mordy, dzieci biegajce po ulicach, szydzce z odmie#c'w. Po$r'd tego wszystkiego .akon Poncej 9'!y. 3ho to nie byo !ycie o jakim by marzya, to i tak cieszyo j rodzinne ciepo. Nagle ulice spyny krwi, a domy stany w ogniu. :rzyki umierajcych wzbiy si w powietrze. 7gie# pali ubrania i sk'r, trawi drewniane konstrukcje, upadajce z trzaskiem jak domki z kart. %wd spalenizny, dym piekcy w oczy tak dokuczliwie, !e ci!ko byo odr'!ni zy rozpaczy od tych wywoanych dymem. 1umy miotay si w panice, pr'bujc ratowa !ycie, tratowali wszystko i wszystkich, przewracali barykady, potrcali j. %zara masa bya teraz niczym sposzone bydo bez pastucha. , NifrielA PomocyA , usyszaa krzyk. .najomy gos dobiega z oddali. Panicznie szukaa 6r'da d6wiku. ;takujc okciami, brna pod prd. Pr'bowaa z caych si zd!y na czas. Przysza zbyt p'6no. %kona na jej kolanach. Bepka krew zastyga na palcach elfki. 9ozpacz odbieraa zmysy, resztki zdrowego rozsdku. Przera6liwy krzyk rozdar cisz. Poderwaa si z siennika. *ya caa zlana potem i przera!ona, jakby dopiero co ujrzaa ducha. Przyspieszony oddech, koatajce serce. "opiero po chwili u$wiadomia sobie, !e jest w jaskini. Cagodny podmuch wiatru podra!ni spocon sk'r, wywoujc nieprzyjemny dreszcz. , %pokojnie, to tylko zy sen / usyszaa szept / N&ess a tearth. )u! dobrze / uspokaja, a czue ramiona otoczyy piwnook szczelnie jak najlepsza zbroja. 4iarowy oddech elfa wraz z rytmem serca dawa poczucie bezpiecze#stwa. 3zua jak gadzi j po wosach i policzku. , +orweth... , wyszeptaa. Poo!y jej palec na ustach, pocaowa w czoo. Przylgna do niego, przepocona koszula jednookiego wcale jej teraz nie przeszkadzaa.

, %pr'buj zasn , jest $rodek nocy / powiedzia cicho / "earme... DDD 0eralt stanowczym ruchem szarpn drzwi karczmy, zanurzajc si w ci!ki zaduch. 7mi't zotym wzrokiem pomieszczenie, ruszajc na prz'd. 4etalowe klamry i okucia zbroi szczekny d6wicznie. *uty, tupice o deski, wzniecy chmur kurzu. 4!czyzna podszed do krasnoluda siedzcego przy kuflu piwa. , .oltan, pozw'l na sowo / (ied6min odezwa si grubym, zaniesionym chrypk gosem. , 3hwila / odpar krasnolud, wypijajc do dna kufel pienistego piwa. 7tarszy rkawem bujne wsy wsta z miejsca. 7baj odeszli w zacieniony kt, gdzie nie byo biesiadnik'w. *iaowosy spojrza z g'ry na 3hi2aya, splatajc rce na piersi. , %yszaem, !e kumasz si z (iewi'rkami / zacz powoli. , :urwa! ma , ciszej 0eraltA , warkn zerkajc we wszystkie strony / %kd ty wiesz takie rzeczy, 7d Boredo. , Psia jucha, zaraz tam konszachty. 7ni mnie nie lubi / burkn pod nosem / ; ten cay Boredo to zwyky fiut jest. , 4usz pom'wi z +orwethem. .aprowad6 mnie do niego. , .aprowad6, zaprowad6A , .oltan zapa si pod boki / 1o nie takie proste. 4og ci zabra na miejsce spotka#, ale niczego obieca nie mog. , 1o mi wystarczy / odpar sucho 0eralt / 4o!emy rusza , prowad6. , .naczy, !e niby teraz, ; kiedy, do cholery- %kup si, .oltan atmosfera robi si tu nieprzyjemna, trzeba dziaa . +orweth wie, gdzie jest kr'lob'jca. , :urwa! ma / zakl pod nosem wychodzc z karczmy. 7pu$cili 5lotsam poudniow bram, zostawiajc za sob szubienic i dzielnic nieludzi. Przez chwil szli wzdu! muru, wkr'tce skrcili w prawo, w gsty las. *yo ciemno, na atramentowym niebie $wieciy blade gwiazdy. 3iemne chmury, nabrzmiae deszczem suny leniwie po nieboskonie, zasaniajc srebrn tarcz ksi!yca. Nieopodal pohukiwaa sowa, li$cie szemray targane wiatrem, pot!ne gazie uginay si, skrzypic co jaki$ czas. "rzewa skryte w mroku przypominay upiorne sylwety, zgite w ukonie nad przechodzcymi. (reszcie wkroczyli na niedu! polan z posgiem wzniesionym na jej $rodku. 4de ogniki $wiec, przyklejonych do ciosanego kamienia, roz$wietlay nieznacznie okolic. (ysoka trawa, oraz kpy paproci szele$ciy kiedy przechodzili. , No to jeste$my. 1utaj widywaem (iewi'rki / powiedzia krasnolud. , (iem, .oltan bo mierz do nas z uk'w. , Ee niby co- , roze$mia si / )a wiem 0eralt, !e zawsze masz oczy wok' ba, ale daruj sobie !arty. , Bepiej zrobisz jak podasz haso / wycedzi nerwowo przez zby. , :omu niby mam je poda - Nie bd strzpi jzyka po pr'!nicyA , "o cholery, podaj to haso, albo obaj sko#czymy ze strzaami w dupachA , 1ylko spokojnie / chrzkn / :ier / ke / gaardA , zakrzykn grubym gosem. "6wik rozdar cisz, po chwili co$ zaszele$cio w gaziach drzew. "wa guche tupnicia nastpiy jedno po drugim, zanim jeszcze ucich gos. , Przesta# drze gb / powiedzia elf o ciemnych wosach, $citych do ramion / 3zego chcecie- , spyta po chwili z powa!n min. 1owarzyszca mu .eirra wspara si pod boki, obracajc w palcach sztylet. (yczekiwaa tylko chwili kiedy go u!yje. , Najpierw odzew / rzuci .oltan. , Feidegger / odpowiedzia zwiadowca, krcc gow ze zrezygnowaniem / Pytaem si o co$ / jego gos by coraz bardziej napity, zupenie jak ciciwy uk'w jego towarzyszy.

, .abierz nas do +orwetha / powiedzia 3hi2ay. , ( celu- , spojrza w d' na me!czyzn w rudej kurtce. , Posuchaj, gdyby$my chcieli m'wi z tob, nie zawracaliby$my rzyci prowadzeniem do przyw'dcy / 0eralt nie wytrzyma wtrcajc do rozmowy swoje trzy oreny. , Problem w tym, !e +orweth nie chce z wami gada / ton gosu %coia&tael by jeszcze bardziej szorstki, mia w sobie cie# ironii. , ; co, zwierza ci si- , sarkn wied6min. , .abierajcie si std, p'ki jeszcze mo!ecie o wasnych siach / ostrzeg ciemnowosy, a usta .ei rozcign przebiegy u$miech. , 4y$licie, !e nas przestraszycie we dwoje- , parskn .oltan. , Na drzewie jest ich jeszcze co najmniej dwa razy tyle , skonstatowa 9i2. , %kd ty to wiesz- , brwi elfa wykrzywio zdziwienie. , %ysz ich oddechy / odrzek / )eden z nich prawdopodobnie jest chory, albo na pa si fisstechu. , %kd wiesz- , zdziwi si jeszcze mocniej. , )ego sapanie obudzioby umarego. , + co- .miky elfie fujarki- , zarechota 3hi2ay. D , )edyne czego chcemy, to pom'wi z +orwethem / gos 0eralta by beznamitny. , :rasnoludzie, ty i 2att&ghern zaczekacie na polanie / nakaza zwiadowca po dugiej chwili wahania / (iesz, kt'rej / doda i skin towarzyszce / Przeka! wiadomo$ . , ; przeka!A 3hod6my / machn rk na 9i2a. DDD Nifriel zasna zn'w, po dugim czasie, wtulona w +orwetha. <lf nie spa, le!a tylko na sienniku, gadzc j lekko po ramieniu. Pytania zachowa na razie dla siebie, cho by ciekaw co tak bardzo j drczy. Noc bya cicha, tylko wiatr $wiszczc wygrywa od czasu do czasu r'!ne melodie. 7gie# pod kociokiem dogasa, po!erajc ostatki drewna. Piwnooka wczepia si mocniej w jego wytart koszul, zupenie jak kocica. Przy nim wygldaa na zupenie sab i bezbronn, a to z kolei budzio u zielonookiego u$pione instynkty obro#cy. , +orwethA , krzyk niesiony echem dotar do cichego wntrza jaskini. )ednooki wypu$ci z obj $pic 1eu2el, wsta i w jednej chwili pobieg ku wyj$ciu. , 3iszejA , sykn / )est $rodek nocy, Gue suecc&s.aspana ciemnowosa po chwili stana u boku przyw'dcy, ziewajc jeszcze. , %Guaess&me, nie chciaem was budzi / zwiadowca pochyli gow w przepraszajcym ge$cie. .eirra przestpia z nogi na nog, patrzc na Nif. (iedziaa, !e mieli si ku sobie, ale !e a! tak- ( dodatku zapaa w sida mio$ci samego wodza, kt'ry sprawia wra!enie niedostpnego. 3iekawe, czy ju! ze sob spali-, pomy$laa. , 1o co$ wa!nego- 4'w szybkoA , rozkaza stanowczym gosem. , Hatt&ghern chce z tob rozmawia . :azaem mu czeka na polanie. )ednooki roze$mia si w gos, splatajc rce na piersi. , )e$li prze!yje to by mo!e ze mn pom'wi, chocia! i tak nie mamy o czym. 7t, sprzeczno$ interes'w / sarkn / .bierz oddzia, niech otocz cae legowisko tak od wypadku. , 9ozumiem. Ha faill , ciemnowosy skin porozumiewawczo gow. :iedy tylko wyszli, elf odwr'ci gow w jej stron. , P'jd tam, a ty wracaj na siennik / powiedzia sucho / 4usisz wypocz . , .apomnij / odpara / +d z tob. , Nifriel / warkn zdenerwowany. , Przesta# warcze jak jaki$ pies. 1o ju! nie wywiera na mnie wra!enia. , .nowu to robisz, dlaczego, do cholery-A , *o jestem jedn z was i nie musisz traktowa mnie wyjtkowo / gos elfki brzmia pewnie,

a jej wzrok nie ugi si pod jego $widrujcym, zielonym okiem. , ( takim razie we6 to / rzek niechtnie, ginc w ciemnym zaktku jaskini. Po chwili wyszed, podajc jej zefhara wraz z koczanem strza. 7czy elfki wyra!ay zaskoczenie, a dr!ca rka powoli dotkna drewna. , )est pikny... , wyszeptaa, gadzc opuszkami palc'w uk. , Przeczytaj inskrypcj. 1rzymajc bro#, podesza w stron wyj$cia, gdzie padao troch ksi!ycowego $wiata. , Ayd f'haeil moen Hirjeth taenverde / odczytaa powoli, z namaszczeniem ogldajc ka!dy detal / Nie wiem co powiedzie , czym sobie na niego zasu!yam, Postaw, kt'rej wielu %coia&tael ci zazdro$ci / powiedzia zakadajc zielon sukman / , 8!ywaj go z rozwag, cho wierz, !e te sowa to jedynie formalno$ . <lf nala sobie do kubka troch kwa$nego, czerwonego sikacza. , +orweth, Fmm- , mrukn popijajc wino. , Powiedz mi, czy ta inskrypcja na uku dotyczy tak!e ciebie- , spytaa z przebiegym u$miechem. )ednooki zakrztusi si. 9esztki szkaratnej cieczy spyny mu po twarzy i ubraniu, przekl pod nosem. <lfka poprawia mocowania pasa, sk'rzni i schowaa uk do pokrowca na plecach. , Powinni$my ju! i$ / rzuci, wycierajc usta grzbietem doni. Nifriel skina gow zmierzajc w stron bladego $wiata. 4ozolna wspinaczka po zboczu zawioda ich na skalne p'ki powy!ej jaskini. 8kryci w gszczu pobliskich krzew'w czekali na przybycie wied6mina.

You might also like