You are on page 1of 6

XIV Las nadal roztacza w koo smutn, aobn aur, gaziami porusza silny wiatr, chmury coraz bardziej

pczniay deszczem. Pi ropusze paproci szumiay niespokojnie, stare pnie trzeszczay jak wysuone stawy. !oronki pajczyn tworzyy dugie, gste welony, rozcignite w dziuplach i po"r d traw. Powietrze wypenia zapach mchu, grzyb w oraz wilgoci, nasilajcy si z kad chwil. #ichy "wiergot ptak w co jaki" czas, nie"miao przenika cisz. $eralt wraz z %askrem odeszli z miejsca spoczynku #edrica, byli ju w poowie drogi do &indugi, kiedy spotkali zdyszanego 'oltana, biegncego ku nim z przeciwka. ( )wa jego ma*, szukam was wszdzie+ ( zakl dyszc , -ie mam takich dugich kulas w , sapa. ( . co chodzi, 'oltan/ ( spyta biaowosy. ( 0orweth potrzebuje twojej pomocy , powiedzia gadzc sterczcy czub brzowych wos w. ( #htnie posucham co wymy"li, akurat miaem do niego i"*. ( #hc odbi* bark, zanim zabior j do 1rakenborgu, to takie wizienie dla nieludzi. ( #iekawe , skonstatowa ( 2 3ernon/ #o on zamierza/ ( )oche chyba planuje zamach na Loredo ( powiedzia bard , 4yglda na to, e nie odpu"ci, p ki nie dopnie swego. 5usia mu nie6le zale6* za sk r. ( .n zawsze najpierw robi, a potem my"li , skwitowa siwy , 2le to przecie patriota jest, chocia chuj , doda po chwili. ( 1obrze, e dzieciak w w ten spos b nie podzi , sarkn krasnolud. ( Poza tym, czemu dopiero teraz mi to m wisz/ ( $eralt powiedzia oburzonym tonem do trubadura. ( &o postanowie" ju co dalej i nawet nie pytae", to po co miaem gada* po pr nicy/ 7zkoda mojego piknego gosu, musz go oszczdza* na ballady i poematy+ ( %askier, do cholery, ty si nigdy nie zmienisz , 4ilk pokrci gow zrezygnowany ( 'oltan, prowad6 do 0orwetha , nakaza , 2 ty, poeto, lepiej w tym czasie nie brataj si z kopotami, bo to ze poczenie, zwaszcza dla ciebie. )i8 nie by do ko9ca pewien, czy robi susznie splatajc swoj "ciek z el:em. -a przemy"lenia byo ju jednak za p 6no, rzeczy dziay si i nie byo odwrotu. !rasnolud skin gow, ruszajc w stron el:ich ruin, na miejsce spotkania. 7zli szybko "ciekami, kt re znali na pami*, a od ich widoku zaczynao ju mdli*. 4ied6min nie zwyk spdza* w jednym miejscu zbyt duo czasu, ale los nie pozostawi mu wyboru. ;;; %ednooki zbiera swoich do wymarszu, komando pod batut 0orwetha ywo pakowao najpotrzebniejsze rzeczy, biegajc jak mr wki w mrowisku. .b z z chwili na chwil pustosza coraz bardziej, drewniane kody szaas w raz po raz uderzay ciko o ziemi. <l: z blizn zajrza do, jeszcze stojcego, schronienia -i:, zabra z niego sztylety, kt re zostawia, jedn ze swoich koszul, oraz niebiesk sukni, nadal pachnc tamtym dniem. =brania spakowa starannie, z charakterystycznym szacunkiem oddawanym komu", kto ju nigdy nie wr ci. 1opiero po chwili zda sobie spraw z tego co czyni, potrzsn gow, chcc obudzi* si z koszmaru. %u mieli rusza*, kiedy 1eith przybieg zda* raport. ( &rakuje trzech os b , oznajmi gosem zaniesionym strachem. ( !ogo nie ma/ ( spyta na poz r obojtnie ten z blizn. ( 'eirry, 2inei i... ( urwa na chwil , -i: , wypowiedzia wreszcie. ( Powiniene" wiedzie*, gdzie s. !ady ma obowizek meldowa* dokd idzie, je"li tego nie robi, to jego sprawa, ale nikt za nim w las nie p jdzie. ( -i: nie m wia dokd idzie, czy to ci wcale nie obchodzi/ ( 4cale , skama , 7ama zdecydowaa, jest silna, da sobie rad , powiedzia cigiem.

( 'ostawia bro9 w obozie, dobrze o tym wiesz, ale to przecie nieistotne , rzuci w"ciekle , 'ei i 2inei poszy do lasu po zioa. Powinny wr ci* dawno temu. ( -ie mamy czasu na poszukiwania, musimy rusza* , jego gos ama si, niby wiotkie gazie na wietrze. #oraz trudniej byo mu zachowa* dawn twarz. ( %e"li tego chcesz , odrzek jasnowosy. #zu jak trudno byo 0orwethowi podj* decyzj. 7am pewnie nie zdobyby si na taki wyb r. &y* moe jest on okrutny, jednak niesamowicie rozwany. ( 1eith/ ( >ak/ ( 4e6 jej rzeczy, p 6niej je od ciebie odbior , powiedzia zgaszonym tonem, wrczajc zastpcy pakunek, sztylety, ze:hara, oraz koczan strza. %ednooki, wraz z kilkoma 7coia?tael, wyruszy do ruin. >am mia czeka* na wied6mina przez pewien czas, a potem uderzy* na @lotsam z nim, czy bez niego. -a miejscu byli jeszcze przed )i8em. 4ysany wcze"niej oddzia zdy ju rozstawi* warty, a po przybyciu wodza om wili kilka spraw. <l: sta, patrzc w ogie9 rozpalonego ogniska, za plecami mia pomnik kochank w otoczony r anymi krzewami. 4szystko przypominao mu -i:, kady szmer li"ci by jak jej "miech. 1oskonale pamita kad z chwil, pielgnowa te wspomnienia w swoim sercu, ale na zewntrz pr bowa pozosta* niewzruszony jak gaz. 5usia takim by*, bo inaczej straciby szacunek innych. 4 naj"mielszych snach nie spodziewa si, e kiedykolwiek bdzie czu tak pustk. $dyby tylko m g, pobiegby na o"lep, przeszuka kady zakamarek lasu, kady kamie9, pchany dzik :uri, wyrnby miasto. 4szystko to dla niej. 5imo rozdartego serca musia wybra* rozsdek. 1la dobra innych, modszych ni on, dla ich przyszo"ci. !iedy zbiera rzeczy piwnookiej, jeszcze nie wiedzia o niczym. >o byo jak jakie" cholerne przeczucie. !tem oka dostrzeg idcego ku niemu $eralta, co tchno w niego odrobin nadziei. 4ilk skin lekko gow na powitanie. ( #aedmil $wynbleidd. -ie sdziem, e przyjdziesz , w gosie 0orwetha sycha* byo zdziwienie. ( &y* moe mnie nie docenie". ( $dzie jest Letho/ ( >eleportowa si do 2edirn razem z >riss. #edric nie yje , poin:ormowa wied6min. ( !urwa+ %est gorzej ni przypuszczaem. 7coia?tael w 1olinie Pontaru bd cierpie* przez moj bezmy"lno"*. 1o tego znikno troje seidhe z mojego komanda. ( 4ida* sabo ich pilnujesz , rzuci obojtnie )i8. ( Po"r d tej tr jki jest -i:riel, ale to pewnie nieistotny drobiazg. ( .na nie ginie bez powodu, jest na to za dobra , stwierdzi ( #o" musiao si sta*, wic lepiej bd6 got w na najgorsze. ( 4 takim razie do"* tego mitrenia, trzeba dziaa* , rzuci stanowczo jednooki. ( # ci si uroio w tej el:iej gowie/ %akie" podniose czyny/ ( 1olina Pontaru to nasz cel. ( Piechot to jakie" kilka dni drogi , zadrwi. ( Przesta9 do cholery+ 1ugo jestem cierpliwy na twoje sarkazmy. 4ielu chce 1oliny, ale to nasze ziemie, $eralt. .d wiek w , wysycza nerwowo ( 5aj mnie za bandyt i morderc, ale nim nie jestem. Przewodz armii, kt ra potra:i mocno ksa*, a kiedy" bdzie docenion potg. ( 1omagasz si utworzenia pa9stwa el: w/ ( %u istnieje 1ol &lathanna. %a chc prawdziwie wolnego pa9stwa, gdzie el:y i ludzie bd yli w pokoju. %edni i drudzy bd bezpieczni, rozumiesz/ ( Pr buj, ale jako" ciko mi sobie wyobrazi* 0orwetha zasiadajcego na tronie. Po drugie to cudowna utopia, zejd6 na ziemi. ( -ie pragn korony, znam kogo", kto bardziej zasuguje na ten tytu, trzeba tylko to umoliwi*. ( !to to taki/ 'drad6 mi t tajemnic, zanim pore mnie ciekawo"*. ( 7askia, 1ziewica z 2edirn. >o osoba, kt ra wie co to honor i uczciwo"*, nie sprzeda si -il:gaardowi. .na zasuguje na koron bardziej, ni ktokolwiek inny. 1okonaa wiele, a zamierza

jeszcze wicej. ( 5 wisz tak, jakby -i: ju nic dla ciebie nie znaczya. 'decyduj si wreszcie, bo obecnie nawet %askier jest bardziej wierny ni ty. ( -ie przecigaj struny, $wynbleidd. %ak to ju kto" inny powiedziaA B-ie wszystkie relacje sprowadzaj si do pieprzeniaC. ( 5dre sowa, nawet znam ich autork. #ho* teraz to ju moe znaem. Po co chcesz dosta* si do 3ergen/ ( Denselt rozbi ob z na prawym brzegu rzeki, 1ziewica z 2edirn i czarodziejka zbieraj armi, aby broni* twierdzy krasnolud w. 'amierzam ich wesprze*. ( #zarodziejka/ ( @ilippa <ilhart. ( #iekawe, co sprowadza tam doradczyni kr la )edanii. ( >o ju nie moja sprawa , el: wzruszy ramionami. ( #zego w takim razie ode mnie oczekujesz/ 5am u twojego boku zarzyna* ludzi z okrzykiemA 2le im pokazali"my/ ( -ie drwij, 8att?ghern. #hc eby" uda si ze mn, moe gdzie" tam jest ta twoja >riss, a przy okazji poznasz 7aski. ( -adal intryguje mnie, jak zamierzasz tam dotrze*. ( 5am plan, to jest do zrobienia. -ajpierw trzeba odbi* je9c w z barki. ( @lotsam jest istnym piekem, z tak garstk bdziesz pr bowa si przedziera*/ %este" szalony. ( 5e modron te mi to m wia , rzek z lekkim u"miechem , 'najdziesz nas koo poudniowej bramy, tam ustalimy szczeg y. ( -iech i tak bdzie , wied6min skin lekko gow odchodzc. 4kr tce take oddzia opu"ci ruiny, pozostawiajc po sobie zgaszone ognisko. .kolica ucicha, opustoszaa jakby wszelkie ycie umaro za jednym dotkniciem. -a posgu <ldana i #ymoril przysiad kolorowy motyl, zatrzepota skrzydekami, po czym od:run w dal. &ysk rozdar nieboskon, zagrzmiao raz i drugi, wiatr szarpn koronami drzew, poderwa li"cie. 'n w bysno, piorun grzmotn w jeden z dom w we @lotsam. -iebo pociemniao jak w nocy, ale chmury nadal wytrzymyway. $eralt nie majc innego wyboru poszed prosto na miejsce spotkania. $dyby tylko m g, nie korzystaby z niczyjej pomocy, bo kada ze stron wcigaa go w jeszcze wiksze g wno. 7zed szybko, energicznie, majc baczenie na okolic. 4 kadej chwili by got w do walki. 4iatr sypn mu w oczy piaskiem, uksi zimnem. 4ied6min zwolni, przesaniajc oczy doni. 4idzia ju 7coia?tael czekajcych razem z przyw dc, kt ry omawia co" z nimi, gestykulujc energicznie. 0orweth obr ci si ku niemu kiedy podszed. ( 1ugo kazae" na siebie czeka*. ( # , nie jestem zwinnym el:em , )i8 wzruszy ramionami , 'atem sucham, jak chcesz tam wej"*/ ( -ie chc, dostaniesz mojego zwiadowc, p jdziecie brzegiem, a ja i reszta popyniemy rzek. 4 chwili obecnej wikszo"* ps w Loredo pewnie jest w "rodku. ( 5am lepszy plan , $eralt zmruy oczy patrzc na el:a , 'astosujemy nasz stary :ortel. ( %a bd o:iar, a ty owc nagr d/ ( jednooki zmarszczy brew. ( 1okadnie. 7trae nie bd robi* problemu, gdy zobacz kogo prowadz. %estem wiarygodny, bo przecie na pocztku na ciebie polowaem. -ikt nie musi wiedzie*, e zmieniem zdanie. 4 ten spos b zaskoczymy ich, zyskujc przewag. 2czkolwiek walka moe by* trudniejsza. ( 1obrze, 8att?ghern, zrobimy po twojemu , zielonooki nadstawi rce do powrozu , %ak odbijemy bark, 7coia?tael uderz z nabrzea na m j znak. 1eith, przejmujesz dowodzenie. -?ess tedd, 8a?en. 7coia?tael podprowadzili bliej rannych oraz kobiety, kt rzy docz, kiedy bdzie ju w miar bezpiecznie, po czym udali si na miejsce. $eralt i 0orweth ruszyli powoli do poudniowego wej"cia, witani krzykami przeraonych ludzi oraz nieludzi. Przy drugiej bramie zatrzymali ich

stranicy. 4ilk przygotowa ju palce, by nakre"li* znak. ( 4pu"cie mnie, przyprowadziem prezent dla Loredo , powiedzia sucho siwy. ( >o to sam 0orweth+ 4a6, sze: bdzie sra ze szcz"cia. .j bdzie gorzaa, bdzie. Przeszli wewntrzn bram, o dziwo bez wsparcia 2Eii, po lewej minli rezydencj komendanta, gdzie wieczorami trway hulanki, a w podziemiu miay miejsce nielegalne walki. .becnie otoczenie budynku sprawiao wraenie opuszczonego, mury "wieciy pustkami, a zazwyczaj stra staa przy wej"ciu. 5iasto nadal stao w ogniu, mieszka9cy biegali z kta w kt, ulice "cieliy trupy, co prawda stray byo wicej ni wcze"niej, ale nikt nie pr bowa zaagodzi* kon:liktu. 1rewniane wyko9czenia dom w skwierczay, trawione ogniem. ' uliczki nieludzi skrcili zaraz w prawo, kierujc si do portu. Po prawej minli opustoszay sklep rze6nika, stojcy na skrzyowaniu dr g. $eralt co jaki" czas pcha el:a przed sob dla zachowania pozoru. Przy budynkach, z drewnianymi gankami, wzniesionymi tu przy porcie, ustawiono barykady. 'atrzymali ich kolejni stranicy, wyra6nie znudzeni powierzon im robot. ( 1okd go prowadzicie/ ( spyta chudy, wysoki, oparty na halabardzie. Dem mia przekrzywiony, a z gby jechao mu w d i czosnkiem. ( -a bark, wedug rozkazu Loredo , odpar wied6min, gotowy do uycia znaku. ( 5og mu przypieprzy* w pysk/ ( spyta gruby. ( 5owy nie ma, sze: kaza go nie tyka* , )i8 wykona doni subtelny gest, oczy mu bysny. ( 7zkoda, ale rozkaz to rozkaz , stwierdzi z alem, przepuszczajc ich dalej. @ortel poszed im gadko, bo ju niebawem byli przy barce. !iedy tylko weszli po trapie na jej pokad, wied6min zdj el:owi wizy, a sam doby stalowego miecza. !linga "wisna, tnc powietrze. $eralt kopn w brzuch nadbiegajcego pikiniera, drugiego 2ard rzuci na wilgotne deski. )i8 doskoczy do krpego stranika, ostrze cio z impetem w bok. &ryzgna krew. 5czyzna zwali si jak koda. 0orweth odpiera atak na ru:ie. !ucn, unikajc poziomego cicia, zmyli przeciwnika markowanym krokiem w prawo. =derzy z ukosa z przeciwnej strony. .dskoczy w ty przed spadajcym toporem. &ro9 zarya w deski pokadu, ale na szcz"cie niegboko. %ednooki ruszy biegiem na dzi b, da sygna czekajcemu 1eithowi. Po chwili reszta komanda wdara si do :aktorii jak morska :ala podczas sztormu, osaniajc rannych wraz z kobietami. !ilka wprawnych ci* miecza 4ilka powalio na ziemi kilkoro kolejnych ps w Loredo. <l: r wnie nie pr nowa, cho* daleko mu byo do wied6mi9skiej :inezji. >rupy say si gstym caunem, a wreszcie barka zostaa odbita. 7coia?tael przerbali szeregi stray na ldzie i wchodzili ju na d6. 7traty w komandzie jak zawsze byy nieuniknione. %ednooki zbieg pod pokad sprawdzi*, czy po"r d je9c w nie ma zaginionych el:ek. -iestety jedyne co tam znalaz to kilkoro yjcych oraz trupy. ( .dpywamy+ ( krzykn 0orweth wychodzc z mroku , Fyjcych opatrzy*, a martwych z honorem odda* rzece+ .dwizane cumy zwinito w mig i rzucono na deski. 7tatek powoli zawraca, sunc po ta:li wody. -agle na jednym z balkon w wiey, stojcej tu przy nabrzeu, stan Loredo. %edn rk trzyma -i:riel za konierz, a w drugiej dziery zapalon pochodni. <l:ka szamoczc si zacza "piewa* hymn komanda, ale zdzieli j w gow i wepchn do "rodka. ( %e"li odpyniecie, spal te kurw wraz z innymi+ ( wrzasn komendant. ( #o zamierzasz z tym zrobi*/ ( $eralt zapyta el:a. ( >o s nasze kobiety, je"li trzeba zgin za wolno"*. !iedy ulegniemy, wszystkich nas wyrnie. ( 1o kurwy ndzy, nie wierz w to co sysz+ ( wied6min nie wytrzyma. ( >akie jest nasze prawo i nie zmieni go. 5usimy odpywa* , gos wodza by niezamany. ( 2 podobno to ja mam wszystko aep arse+ ( krzykn siwy, wskakujc do wody. ( 1o cholery, a ju zaczynaem mu u:a*. )i8 dopyn do brzegu, wyszed na pomost. 4oda spywaa po nim ciurkiem, ubranie byo kilkakrotnie cisze, ale to nie powstrzymao go ani na chwil. 4prawnymi my9cami torowa sobie drog, szlachtujc jak wieprza kadego chopka, kt ry stan mu w przej"ciu. Podstawy wiey

trawi ju ogie9, czas ucieka nieubaganie szybko. $eralt okry budynki, zachodzc cel od tyu. 7pity i czujny wodzi ostrzem w powietrzu, obserwujc czy aby nikt nie zamierza go zaatakowa*. 1opad do drzwi, szarpn, ale te nie chciay ustpi*. 7olidnym kopniakiem rozwar je na o"cie, niemal wyrywajc z zawias w. ' wntrza ciasnego pomieszczenia buchn ar, wraz ze smolistymi kbami dymu. 4ilk nie zwaajc na nic, wtargn do "rodka i od razu po drabinie wyszed wyej. 1ym zaczyna piec w oczy, odbiera oddech. .d ognia bi parzcy gorc, pony skrzynie, od nich zajy si "ciany. )ozlany olej dodatkowo podsyca poar pncy si ju ku belkowaniu i krokwiom. 0skry trzaskay we wszystkie strony jak sztuczne ognie. 4ied6min, kaszlc jak gru6lik, brn w g r. !olejna drabina zawioda go wyej, na pitro, gdzie siedziay zwizane el:ki. 7iwy podbieg do kadej, rozci sznury krpujce rce i nogi. .gie9 ju prawie trawi pitro, na kt rym byli. %eszcze chwila i nikt nie wyjdzie std ywy. 1ym cz"ciowo spowi ciasne pomieszczenie, znajdujc uj"cie w szparach desek, dziurach po skach, oraz prostoktnym wyciciu w "cianie, stanowicym swego rodzaju drzwi na balkon. ( 'nowu mnie ratujesz, wied6minie , powiedziaa sabo -i:, wstajc z ziemi. 'akaszlaa. ( -ie ma czasu na sentymenty, skaczcie, albo wszyscy sponiemy+ %a pomog niewidomej. ( 1am sobie rad, modzie9cze , odpara 2inei. ( 5odzie9cze/ ( zdziwi si. ( Przy mnie jeste" mokosem , odpara skaczc do wody. !iedy <l:ki byy ju bezpieczne, 4ilk rozpdzi si do skoku. Pomara9czowy pomie9 lizn lew rk biaowosego. 7ykn cicho. 4 ostatniej chwili wykona e:ektowny skok, przebijajc, z go"nym pluskiem, lustro rzeki. Przy burcie czekaa ju pomoc, w chwil potem wszyscy byli ju na pokadzie. -i:riel wraz zreszt posza na ru:, gdzie otrzymaa koc, oraz ciepe sowa otuchy. %ednooki i wied6min zostali blisko dziobu. ( 1zikuje ci, $wynbleidd , gos 0orwetha przepeniaa ulga , )atujc nasze kobiety dowiode" tego, e mog ci u:a*. ( 1o kurwy ndzy sam powiniene" ruszy* swoj rzy* i ratowa* kogo", na kim ci zaley , warkn mu w twarz. ( 5iaem swoje powody, o kt rych ju wspomniaem , pr bowa znale6* wytumaczenie. ( &ae" si, e od tego zmiknie ci :ujara/ 7tracisz dum/ 2 moe nie chciae" zmoczy* kubraczka/ ( Przesta9, albo ka ci zaszlachtowa* jak wieprza, a twoim "cierwem nakarmimy topielce+ ( rykn rozw"cieczony. $eralt nie wytrzyma. %ego zaci"nita pi"* "wisna w powietrzu. 7tukna gucho w twarz el:a. 7coia?tael zareagowali byskawicznie, dobywajc uk w. ( -o dalej, nie krpuj si , sarkn siwy , 5asz ju solidny pow d. ( -eGn aespar+ ( rozkaza, jednocze"nie gestem doni powstrzymujc ich od strzau. ( >ak te my"laem , mrukn , &rak ci jaj. 4ied6min poszed w stron -i:, siedzcej po drugiej stronie barki, zostawiajc rozsierdzonego el:a z rozcita warg i sinym policzkiem podbiegym krwi. #iemnowosa siedziaa przy prawej burcie, skulona, zawinita w koc. -ie widziaa, ani nie syszaa niczego, prawdopodobnie dlatego, e nie chciaa. )i8 kucn obok. ( %este" caa/ ( spyta z trosk. ( >ak, dzikuj ci. >o ju drugi raz kiedy ratujesz mi tyek. ( #zasem tak trzeba , odpar. <l:ka spojrzaa na jego lew rk, koszula bya przepalona i splamiona krwi. 'acza podwija* rkaw, ale zatrzyma j. ( 'ostaw, to nic , mrukn. ( 4szyscy tak m wicie, zgrywajc bohater w , odpara wstajc ( 'araz wr c, nawet nie wa si ruszy*. .desza, znikajc w mroku nieo"wietlonej cz"ci statku. 4ied6min westchn ze zrezygnowaniem, ale wiedzia, e nie wygra z jej uporem. #zasami mia wraenie, e piwnooka jest w pewnym stopniu taka sama jak 0orweth, ale w przeciwie9stwie do niego bardziej stanowcza w

pewnych kwestiach. !iedy wr cia z opatrunkami, pozwoli jej zrobi* swoje dla "witego spokoju. -i: spojrzaa w stron jednookiego, spu"cia wzrok. ( >en dupek nie zasuguje na ciebie , powiedzia siwy widzc smutek w oczach >eu8el , Potrzebujesz kogo" lepszego, kto bdzie umia o ciebie zadba*, a nie kogo", kto kadzie po sobie uszy na sam my"l o walce. ( Przesta9+ ( skarcia go , 4szyscy mi to m wi, bo nie znaj jego prawdziwej twarzy. ( 2 ty j znasz/ 7kd wiesz, e ci BwszyscyC kami/ ( 1opiero poznaj oblicza wodza. .n musia tak postpi*, na pewno mia cel. ( -ie rozumiem czemu go tak bronisz. 4mawiasz sobie brednie. 'ostawi ci na pewn "mier*, taka jest g wniana prawda+ ( &o go kocham, czy tak trudno to poj*/ ( 2 co on ci daje i skd wiesz, e odwzajemnia to, co czujesz ty/ ( ' pocztku tylko en?ca minne, ale z kad chwil coraz jej wicej , powiedziaa drcym gosem , 4iesz co to jest/ ( wypltaa z wos w mokry kwiat. ( ) a pamici #ymoril. ( %e"li nie pamitasz , przypomn. Podarowana kochanej osobie nigdy nie zwidnie. ( >o tylko legendy. ( -ie kpij i nie depcz tego, w co wierz inni+ ( wstaa jak oparzona, gruby, szary materia upad na ziemi , Pouczasz mnie, a sam dupczysz kiedy tylko jest okazja. Po chwili bya ju pod pokadem. Przez drewnian kratownic przebijay si pomienie pochodni, trzymanych przez 7coia?tael, chodzcych po pokadzie. #o jaki" czas rzucay gboki cie9 na jej brudn twarz. 0orweth, wsparty o burt patrzy tpo w wod. &arka pyna do 2edirn. @lotsam poegnao ich krzykami i deszczem, kt ry lun wartkim wodospadem z nabrzmiaych, ciemnych chmur. Poar gdzieniegdzie zosta przeze9 stumiony, pozostawiajc po sobie zgliszcza i smugi dymu, wijce si jak we ku niebu. 4 oddali jeszcze grzmiao, ale wygldao na to, e burza zmierzaa w przeciwnym kierunku. 'a nimi "mier* zbieraa swe niwo, a przed nimi przeznaczenie otwierao ramiona.

You might also like

  • Thor V
    Thor V
    Document4 pages
    Thor V
    api-241074732
    No ratings yet
  • Thor VI
    Thor VI
    Document5 pages
    Thor VI
    api-241074732
    No ratings yet
  • Thor IV
    Thor IV
    Document5 pages
    Thor IV
    api-241074732
    No ratings yet
  • Spotkanie Xxiii
    Spotkanie Xxiii
    Document10 pages
    Spotkanie Xxiii
    api-241074732
    No ratings yet
  • Yulan
    Yulan
    Document2 pages
    Yulan
    api-241074732
    No ratings yet
  • Thor II
    Thor II
    Document4 pages
    Thor II
    api-241074732
    No ratings yet
  • Thor III
    Thor III
    Document4 pages
    Thor III
    api-241074732
    No ratings yet
  • Spotkanie Xxii
    Spotkanie Xxii
    Document7 pages
    Spotkanie Xxii
    api-241074732
    No ratings yet
  • Spotkanie Xxi
    Spotkanie Xxi
    Document8 pages
    Spotkanie Xxi
    api-241074732
    No ratings yet
  • Spotkanie Xxiv
    Spotkanie Xxiv
    Document7 pages
    Spotkanie Xxiv
    api-241074732
    No ratings yet
  • Spotkanie Xviii
    Spotkanie Xviii
    Document6 pages
    Spotkanie Xviii
    api-241074732
    No ratings yet
  • Spotkanie XXV
    Spotkanie XXV
    Document6 pages
    Spotkanie XXV
    api-241074732
    No ratings yet
  • Spotkanie Xvii
    Spotkanie Xvii
    Document8 pages
    Spotkanie Xvii
    api-241074732
    No ratings yet
  • Spotkanie Xix
    Spotkanie Xix
    Document6 pages
    Spotkanie Xix
    api-241074732
    No ratings yet
  • Spotkanie XX
    Spotkanie XX
    Document6 pages
    Spotkanie XX
    api-241074732
    No ratings yet
  • Spotkanie Xvi
    Spotkanie Xvi
    Document6 pages
    Spotkanie Xvi
    api-241074732
    No ratings yet
  • Spotkanie V
    Spotkanie V
    Document6 pages
    Spotkanie V
    api-241074732
    No ratings yet
  • Spotkanie III
    Spotkanie III
    Document3 pages
    Spotkanie III
    api-241074732
    No ratings yet
  • Spotkanie Xiii
    Spotkanie Xiii
    Document4 pages
    Spotkanie Xiii
    api-241074732
    No ratings yet
  • Spotkanie Xi
    Spotkanie Xi
    Document7 pages
    Spotkanie Xi
    api-241074732
    No ratings yet
  • Spotkanie I
    Spotkanie I
    Document6 pages
    Spotkanie I
    api-241074732
    No ratings yet
  • Spotkanie VIII
    Spotkanie VIII
    Document6 pages
    Spotkanie VIII
    api-241074732
    No ratings yet
  • Spotkanie X
    Spotkanie X
    Document6 pages
    Spotkanie X
    api-241074732
    No ratings yet
  • Spotkanie XV
    Spotkanie XV
    Document6 pages
    Spotkanie XV
    api-241074732
    No ratings yet
  • Spotkanie VII
    Spotkanie VII
    Document7 pages
    Spotkanie VII
    api-241074732
    No ratings yet
  • Spotkanie VI
    Spotkanie VI
    Document7 pages
    Spotkanie VI
    api-241074732
    No ratings yet
  • Spotkanie II
    Spotkanie II
    Document6 pages
    Spotkanie II
    api-241074732
    No ratings yet
  • Spotkanie IV
    Spotkanie IV
    Document5 pages
    Spotkanie IV
    api-241074732
    No ratings yet