You are on page 1of 6

XX Nifriel przemierzaa zawie uliczki Vergen, w uszach nadal dzwoniy jej sowa Iorwetha, zimne jak stal. By mo e !

le post"pia odnosz"c si# do $askii jak do najgorszego wroga, jednak mimo wszelkich zapewnie% jakie otrzymaa na &arce, czua, i co' mi#dzy nimi istnieje, &"d! istniao. Niewiedza &ya najgorsza, gdy w niej l#gy si#, jak czerw, przer( ne domysy, kt(re nie zawsze &yy prawdziwe. Niestety, tajemnice towarzyszyy jej od samego pocz"tku. )oga do nich przywykn", lu& nie. *r(&owaa znale! swoje miejsce w tej kamiennej dziurze, gdzie otoczona zewsz"d skaami, czua si# jak w klatce. +#sknia za ,lotsam, tam przynajmniej miaa zat#chy las, w kt(ry moga uciec w chwilach zw"tpienia. +utaj nie znaa jeszcze okolicy, a zaistniae zagro enie powstrzymywao elfk# od wychodzenia poza mury, przynajmniej przez pewien czas. *odczas spaceru wspomniaa sowa -ei, wi#c skierowaa swoje kroki do karczmy z nadziej", e j" tam spotka. )in#a wodospad, przesza przez .asztel +rzech /jc(w i wysza na plac przy &ramie. $pojrzaa na atramentowe nie&o, usiane gwiazdami, ksi# yc w nowiu 'wieci jasno, prosto w jej twarz, nosz"c" wci" 'lady ez. 0uszya powoli schodami w d(, min#a ta&lic# ogosze%, stoj"c" przy wej'ciu, po czym otworzya drzwi. -n(w zesza po schodach, rozci"gni#tych w kr(tkim korytarzu, znikaj"c za kolejnymi, malowanymi wrotami. 1raz z chwil" ich uchylenia, uderzy j" potworny haas, wywoany dysonansem wielu gos(w. $ala &ya du a, strop gdzieniegdzie wspieray drewniane filary, ogie% pon" w czarach leniwym pomieniem, maluj"c cienie i 'wiata. *o lewej, za szynkwasem sta karczmarz, kt(ry co jaki' czas drapa si# &o &rzuchu. *omieszczenie &yo duszne, wypenione fajkowym dymem, zapachem potu, czosnku oraz wszelakiego alkoholu, zmieszanych w jedn", nieprzyjemn" nut#. 1szystkie stoy po prawej &yy zaj#te, g(wnie przez krasnoludy, ciemnowosa &"dzia wzrokiem po ich twarzach, ale nie dostrzega nikogo znajomego. 2alej w g#&i raz po raz odzyway si# gosy walcz"cych na pi#'ci, po"czone z guchymi uderzeniami. *odesza &li ej, w stron# miejsca, gdzie do sali g(wnej do&udowane &yo mniejsze, prostok"tne pomieszczenie. *rzy jednej z aw siedzia -oltan, 3askier i 4arpen. 5hciaa zawr(ci, ale zostaa zauwa ona przez &arda. 6 Nif, chod! do nas7 6 zakrzykn", machaj"c r#k". 8lfka nie miaa ju wy&oru, z wyra!n" niech#ci" do"czya do &iesiaduj"cych przy piwie. 9war niesamowicie jej tu przeszkadza, siedziaa patrz"c na pomie% 'wiecy, przyklejonej do &latu stou zastygymi plamami wosku. +ru&adur spojrza na ni", wnioskuj"c jednocze'nie, e nie jest najlepiej. /&r(ci w doniach gliniany kufel. 6 Nifriel, co si# u licha stao: Na j#drne cycuszki mojej ;asiczki, wygl"dasz jak upi(r < nie wytrzyma i zapyta. 6 Nie mam nastroju na zwierzenia < &urkn#a nawet nie zwracaj"c uwagi na to, e ju nie m(wi do niej =nado&na>. 6 +edy nie &#d# nalega, gdy nie godzi si# kiedy dama odmawia. $pojrzaa na niego przekrwionym wzrokiem. *o chwili namysu zmienia zdanie, chc"c wyrzuci z sie&ie wszystko jednym tchem, ale tylko otworzya usta. 6 Nie widziae' -eirry, elfki z &lizn": 6 spytaa cicho. 6 ? ju'ci, wysza st"d niedugo przed to&", pewnie si# min#y'cie. 6 Niech to szlag < mrukn#a z niezadowoleniem, licz"c e &ard wyka e swoje nachalne zainteresowanie jej sprawami. Niestety, poeta popija tylko jakiego' taniego sikacza ze wzrokiem utkwionym w szkaratnej tafli cieczy. 6 -oltan, mam dla cie&ie zagadk# < czkn" -igrin, dopijaj"c piwo. 6 1al, stary < odpar drugi. 6 -awodzi piskliwie, miotaj"c si# rozpaczliwie, polata te nie mo e, c( to jest za nie&o #: 6 8eee... 1iem7 6 &ekn" 5hi@ay < 3askier ma celi&at: 6 )iaem na my'li ptaszka na uwi#zi, ale na jedno wychodzi < zarechota 4arpen. 6 1ypraszam so&ie takie przytyki7 < odpar o&urzony &ard, wstaj"c z miejsca. .rasnoludy, po opanowaniu 'miechu, wy opay kolejny kufel piwa, kiedy za rogiem dao si# sysze szcz#kni#cia metalu.

6 /ho, 9eralt idzie < powiedzia 5hi@ay nawet nie odwr(ciwszy gowy. 1ied!min podszed do stolika, spl(t r#ce na piersi, patrz"c na ze&ranych. 3ego mina jak zawsze wyra aa o&oj#tno' zmieszan" z gro&ow" powag". 1zrok m# czyzny spocz" nieco du ej na elfce. 6 +o dosy niecodzienny widok < mrukn". < Byem pewien, e stronisz od takich miejsc. 6 ? jednak nie < odpara &eznami#tnie. 6 9eralt, mo e to&ie co' wyzna < strapi si# 3askier. < )nie ni sowa nie rzeka. 1 og(le to powiedz co' tym krasnoludom, dworuj" z &iednego poety7 6 Nie musi nic m(wi, je'li nie chce < odpar siwy. < 3a: ? co j#zyk ci urwao podczas lekcji muzyki: 6 doda po chwili. 6 1iedziaem, e zawsze mog# na cie&ie liczy < wymamrota tru&adur, &rzd"kaj"c melodi# na lutni. 6 2o usug < odpar kpi"co wied!min. 2zi#ki ci, 9wyn&leidd e przyszede', mo e od cie&ie wyci"gn# co m(wi Iorweth, pomy'laa. 6 1ied!minie, je'li chcesz zaro&i troch# oren(w to mo emy si# spr(&owa na r#k# < zagadn" 4arpen, lekko ju nawalony. 6 B#d# mia na uwadze t" propozycj# < odpowiedzia siwy. 6 +e, 4arpen mo e w ko'ci zagramy: Nudno tu jako'. ?l&o p(jdziem mordy komu o&i, zdaje si# tam walcz" na pi#'ci < rzuci, niemniej upity, -oltan. 6 2awaj tego pokera < mrukn" -igrin zacieraj"c r#ce. Niezr#czna cisza wdara si# &rutalnie pomi#dzy roz&awionych do tej pory &iesiadnik(w. 3askier patrzy na Nifriel, elfka na 9eralta, a wied!min westchn" jedynie go'no. .rasnoludy nie ustaway w piciu, wymieniaj"c przy tym coraz to pikantniejsze historie. 1 przerwie rozgrywali kolejne partie pokera. *iwnooka, ku zaskoczeniu wszystkich, zam(wia kufel piwa. 2ugo patrzya na &ia", topniej"c" w oczach pian#. 1reszcie wypia na raz do poowy. 0i@ powstrzyma wszelkie uwagi, wspar plecami po&liski filar i w milczeniu wi(d wzrokiem po sali. Bard zacz" spisywa na skrawku kartki sowa nowej &allady, ale ukradkiem zerka na ciemnowos", kt(ra w mgnieniu oka opr( nia cay kufel. 6 9eralt, mo emy pom(wi: 6 spytaa nieco ju zamroczona. 6 )o emy < mrukn" stoj"c nadal przy filarze. 6 ?le nie tutaj < westchn#a. 6 No do&rze, chod!my do mojego pokoju, &o jako' nie chce mi si# azi po okolicy. *osza za nim milcz"c, ani raz nie odwr(cia gowy w stron# 3askra. -nikn#li za w#gem, potem wspi#li si# schodami na pi#tro, skr#cili w lewo za r(g, 1ilk spo'r(d kilku pokoi, wskaza ten na wprost. +ru&adur sta ju w po&li u, a kiedy drzwi zostay zamkni#te, odczeka chwil#, po czym podszed do nich po cichu, przystawi ucho. Nifriel chodzia w te i z powrotem, nie do ko%ca wiedz"c od czego zacz" rozmow#, w ko%cu sama go o ni" prosia. 1ied!min &ardzo cierpliwie czeka, a powie cokolwiek. 1reszcie usiada na ( ku, patrz"c na jego miecze lez"ce o&ok w sk(rzanych, okutych pochwach. 6 5o z $aski": 6 spytaa po dugim milczeniu. 0i@ &y wyra!nie z&ity z tropu, jednak twarz niczego nie zdradzaa. -apa stoj"ce przy stole krzeso, jednym ruchem odwr(ci je oparciem do niej i usiad na nim okrakiem. 6 +y pytasz co z $aski": 5hy&a powinienem uzna, e za du o wypia', al&o jeste' chora < stwierdzi &ardzo powa nie. 6 +ak, pytam co z ni" < ponowia. 6 Nie najlepiej, musimy znale! kilka rzeczy dla ,ilippy, a&y moga uwarzy antidotum. 6 5o jest potrze&ne: 6 dociekaa. 6 Nie wierz#, e a tak ci# to interesuje. *r#dzej &y' j" udusia, ni leczya. 6 ? tak" suk" nie jestem < sykn#a gniewnie. 9eralt westchn", opieraj"c okcie o oparcie. 6 5o jak co, ale nie mo na gry! r#ki, kt(ra ci# karmi, ani piowa ga#zi, na kt(rej si# siedzi. 6 *otrze&a nie'miertelnika, kr(lewskiej krwi, czego', co emanuje silna magi"... 6 wylicza. <

I +riss. 6 +riss: 5o ona ma wsp(lnego z lekarstwem: 6 elfka wyrazia szczere zdziwienie. 1ilk waha si# &ardzo dugo, przeci"ga chwil# prawdy, drapi"c potylic#, a wreszcie westchn", otworzy usta. 6 /na ma r( # pami#ci, potrze&a kilku patk(w < ka de kolejne sowo w&ijao jej cier% w serce, tak &olesny, e niejednego &y ju zama, ale nie j", nie +eu@el, .rwaw" $uk#. Nagle wspomniaa jaka &ya kiedy'. 1tedy, gdy walczya o przetrwanie, sama. Aadna sia, przeszkoda, sowo, czy gest nie potrafiy przezwyci# y uporu i determinacji elfki. -awsze walczya do ko%ca, nawet ze 'wiadomo'ci" &ezsensowno'ci. Bczucia &yy jej dalekie, stanowiy jedynie dodatek do ycia, swego rodzaju luksus. +eraz zatracia swoje wasne ja, przez niego. ;zy zawsze oznaczay dla niej sa&o', &ezsilno', dlatego nigdy nie pakaa, a do teraz. Nadszed czas na zmiany, nawet je'li miay&y &ole, nawet je'li oznaczao&y to wyrwanie z serca caego ogrodu wspomnie%. Bya na to gotowa, &o tak trze&a. 6 *rzecie ja te mam r( # < powiedziaa wreszcie, 'widruj"c 9eralta piwnym wzrokiem tak mocno, e przez chwil# wida &yo jak si# pod nim ugina. 6 1idzisz, i ja i Iorweth o tym wiemy, ale aden z nas nawet nie wspomnia o tym fakcie. 6 3akie to wspaniaomy'lne < sarkn#a. < 2o kurwy n#dzy, nie jestem porcelanow" laleczk", e&y'cie musieli dr e i pilnowa, e&ym czasem nie p#ka na dro&ne7 6 wrzasn#a przenikliwie, stanowczo. 6 -a du o wypia' < skwitowa spokojnie 0i@. 6 1iem co m(wi#. 6 -o&aczymy co powiesz jutro. 6 5o on dokadnie m(wi, poza tym pocaunkiem ksi#cia: 6 spytaa po chwili, ju spokojniej. 6 -nowu pr(&ujesz mnie wykorzysta. 3e'li chcesz wiedzie, zapytaj elfa. 3a ci niczego nie powiem. 6 1iedziaam, e mog# na cie&ie liczy. 6 -awsze do usug < odpar &eznami#tnie. 6 9eralt, mo e to za&rzmi gupio, ale chciaa&ym pom(c. Nie ze wzgl#du na Iorwetha, ale na innych $coiaCtael. 2la ich przyszo'ci, je'li w og(le ta sprawa ma sens < powiedziaa powa nie, dokadnie wa "c ka de sowo. 6 -aczynasz m(wi do rzeczy < stwierdzi. < *om(wimy o tym rano, je'li nie zmienisz zdania. 6 Nie zmieni#, ale masz racj#, p(jd# ju , jestem zm#czona. *rzyjd! je'li &#dziesz co' wiedzia, al&o gdzie' szed < wstaa powoli, chwiej"c si# lekko. 6 *oczekaj, odprowadz# ci# < powiedzia zapinaj"c uko'nie pas z &roni".6 1ida, e alkohol ci nie su y. 6 3estem ju du " elfk", dam so&ie rad#. 6 $koro tak twierdzisz < wzruszy ramionami. Nif wysza z pokoju, nie dostrzega 3askra skrytego w mroku. Bard westchn" z ulg" i pospiesznie opu'ci pi#tro. Na dole nadal &iesiadoway krasnoludy, tocz"c sprzeczki o ko'cianego pokera. 6 .urwa ma, 4arpen7 0zucaj jeszcze raz < krzykn" zapity ju -oltan. 6 Ni&y dlaczego: 6 &ekn" -igrin. 6 Bo si# ko'ci !le poturlay7 6 *rzesta% pieprzy, do&rze jest. 6 1cale, e nie jest7 6 5hi@ay uderzy pi#'ciami w &lat stou tak mocno, e wszystkie ko'ci podskoczyy, a cz#' upada na ziemi#. 6 1idzisz kutasino, co e' naro&i:7 Nie gram wi#cej z to&"7 6 3ak mnie nazwae', ysa pao:7 3eden drugiego zapa za kapot# i wywl(k na 'rodek iz&y, jeszcze chwila, a w tym alkoholowym upojeniu zacz#li&y si# &i. 5hwila ta jednak nie nadesza, gdy 9eralt akurat wtedy musia przechodzi o&ok.

6 5o wy wyprawiacie: 6 zapyta. 6 +o sprawa mi#dzy krasnoludami < odpar dumnie 5hi@ay, &ekaj"c przy tym. *o niewyra!nym gosie i odorze skwa'niaego alkoholu, zmieszanego z czosnkiem, wied!min skonstatowa, e s" r(wno naprani, jak na przedstawicieli ich rasy przystao. 6 )usi &y &ardzo wa na, skoro prawie doszo do &itki. 6 +a ch#do ona ysa paa oszukuje w ko'ci7 6 $am oszukujesz, pokurczu7 6 2ajcie spok(j < wtr"ci 0i@. < 3este'cie 'mieszni, k(ci si# o ko'ci. Depiej si"d!cie razem przy stole, wypijcie na zgod# < zaproponowa. 6 -reszt" nie moja sprawa < machn" r#k", odchodz"c. 6 .urwa ma, wied!min ma racj#, wypijmy co lepiej, zamiast mordy so&ie wzajem o&ija < stwierdzi -oltan, a 4arpen jedynie przytakn" skinieniem gowy. Nifriel wracaa do swojego domu, mijaj"c cz#' zamieszka" przez ludzi. Na jednym z plac(w pon#o jeszcze ognisko, sa&o o'wietlaj"ce mrok nocy. 8lfka sza wolnym, leniwym krokiem, r(wnie do&rze moga&y siedzie ca" noc w jakim' zauku Vergen, teraz &yo to ju niewa ne. 1 pewnym sensie &ya szcz#'liwa ze swoich postanowie%, cho wypite piwo jeszcze szumiao jej w gowie, ka de sowo jakie pado &yo przemy'lane. *o cichu liczya, e to tak e naprawi jej relacje z jednookim, ale &yo to o&ecnie czym' podrz#dnym. 1spomniaa wiar# i ch# walki jaka pon#a w jego jedynym oku, niemal je wypalaj"c. +a czysta ziele% z zakl#tymi we% emocjami nie moga zgasn", nie z jej powodu. 2latego poprzysi#ga so&ie, e nawet je'li j" zostawi dla 2ziewicy, zniesie to po m#sku, dzielnie i z podniesion" gow", poniewa je'li si# kogo' prawdziwie miuje, trze&a pozwoli mu odej'. Najwi#kszym szcz#'ciem, jakie moga so&ie wyo&razi, &yo jego szcz#'cie. Nawet, gdy miao&y to oznacza jej &rak u &oku zielonookiego. 5i# ko &#dzie trzyma na wodzy nerwy i j#zyk w o&ecno'ci $askii, ale czasem nie ma innego wyj'cia. 6 3ontek, ap za widy7 6 usyszaa nagle krzyk. < +o ta suka, plugawa elfka, co nam $askie otrua7 .amie% wielko'ci dzieci#cej pi#'ci poszy&owa w powietrzu. $ykn#a z &(lu. $ia uderzenia zachwiaa caym ciaem tak, e stracia r(wnowag#. Bpada, ale od razu wstaa na kolana. Byo ich trzech, charczeli, 'miali si# i przeklinali. 3eden zapa j" za wosy, szarpn". 2rugi chcia kopn". 6 -ostawcie j" w spokoju7 < zimny, rozkazuj"cy gos &y jak z&awienie. 0i@ stan" tu przy niej, oczy 'wieciy mu w mroku jak oczy, "dnej krwi, &estii. 6 2y ona nam 2ziewice otrua7 *owiesi j", powiartowa7 6 krzycza 3ontek, machaj"c widami. 6 -amkn" mordy7 6 warkn" 1ilk. < /na nikogo nie otrua, a wy jazda do dom(w7 6 5h#do si# mutancie7 6 odpyskowa drugi. +rzeci za' milcza, stoj"c z &oku. +en z widami nie wytrzyma, z dzikim wrzaskiem chcia d!gn" wied!mina w pier', ale ten zwinnie wykr#ci mu r#k#, nast#pnie podci" nogi, a kopni#ciem w &rzuch, uciszy. 6 $yszeli'cie kiedy' o 0ze!niku z Bla@iken: 6 spyta o&oj#tnie siwy. 6 ? ju'ci7 *odo&no potrafi jednym chla'ni#ciem miecza rozpata czeka na dzwonka. 6 ?no potrafi#, wi#c lepiej posuchajcie do&rej rady. 5aa tr(jka z&lada nagle i dygocz"c odesza od nich. 9eralt pom(g elfce wsta. 0ana na czole krwawia paskudnie, ale nie wygl"daa powa nie. 6 2asz rad# i': 6 spyta z nut" troski. 6 2am. 2zi#kuj# ci, 9wyn&leidd. -nowu... 6 +ak, znowu < odpar id"c powoli ku wodospadowi. < Nigdy o tym nie m(wiem, ale czuj#, e w pewnym sensie jeste' moim przeznaczeniem, Nif. 6 +woim czym: 6 spojrzaa na niego pytaj"co, przystan#a. 6 .iedy ci pomagam, prze&ywam z to&", wracaj" wspomnienia. +a o&ietnica, kt(r" daem twemu ojcu w 1yzimie, pot#guje to uczucie. Nie wiem jeszcze do ko%ca, kim &ya dziewczyna z wizji, ale miaa na imi# 5iri. 1szystko jest zamazane. 3estem pewien tylko tego, e musz# ci#

chroni, p(ki kto' inny nie zast"pi mnie w tej roli. 6 ?le dlaczego: 6 Nie pytaj, &o nie wiem. $am jestem zaskoczony, &o nie do tego mnie stworzono. 6 *rzesta% wiecznie zgrywa twardziela < powiedziaa patrz"c na wodospad, podesza &li ej, ku niemu. < *rzeczysz samemu so&ie. 0az jeste' ciepy i troskliwy, za chwil# uwa asz co' zgoa innego. 5hy&a si# nie wstydzisz: 6 Nie o to chodzi. )am za&ija potwory, ci"gle pakowa si# w coraz to nowe kopoty, azi od wioski do wioski. Aycie w domku z ogr(dkiem, z onk" u &oku nie jest dla mnie. 2latego wol# przelotne romanse. 6 2la zaspokojenia wasnych potrze&: 6 5o' w tym stylu. 6 1iesz, e ranisz tym +riss i inne ko&iety: 6 /ne rozumiej". Aadna nie liczy na nic wi#cej, ni kilka przyjemnie sp#dzonych chwil. +riss jest mi &liska, &o jako jedna z niewielu os(& udzielia mi wsparcia, kiedy 'lepy jak kret &"dziem po 1yzimie w poszukiwaniu )agistra i ?zara 3a@eda. +eraz tak e mi pomaga, musz# j" odnale! to jest dla mnie wa niejsze, nawet od dorwania kr(lo&(jcy. 6 Ne tu@Cen EueCss, 9wyn&leidd < odpowiedziaa, patrz"c na wod# spywaj"c" w"skimi wst#gami. 9eralt u'miechn" si# p(g#&kiem, stali jeszcze przez chwil#, a potem ruszyli dalej. .osmyki wos(w przykleia do czoa elfki zakrzepa krew. 0ana pieka, ale nie narzekaa, znosia to dzielnie, po m#sku. *rzeszli w"skim tunelem, wychodz"c na kolejny plac, dostrzegli sylwetk# elfa opartego o 'cian#, zastygego w &ezruchu. 6 -ostawi# was samych < powiedzia cicho 0i@. < 1e! to, pomo e w leczeniu rany < doda, podaj"c jej opatrunki i ma'. 6 2zi#kuj#, za wszystko < odrzeka, chowaj"c rzeczy do sakiewki przy pasku. 1zi#a g#&oki oddech, l#k nagle sparali owa j" tak mocno, e z trudem sza przed sie&ie. 3ednooki spojrza na ni" chodno. 2opiero po chwili leniwie odepchn" si# od 'ciany i podszed. 1 milczeniu zapa &rod# piwnookiej w dwa palce, unosz"c j" ku g(rze, spojrza Nif w oczy. 6 Fue sueccCs: .to ci to zro&i: 6 spyta cicho, ale gniewnie. 6 2hCoine, kt(rzy uznali, e otruam $aski# < mrukn#a, wyszarpuj"c gow# z u'cisku. 6 Bloede 2hCoine7 -awsze stwarzaj" pro&lemy < sykn". 6 $pokojnie, ?en $eidhe, ayd fChaeil moen Girjeth taen@erde < odpowiedziaa < /&ijesz im mordy i udowodnisz, e jeste' &andyt". 6 )am to aep arse7 6 warkn". 6 Nikt nie ma prawa o&ra a $coiaCtael7 6 $koro ju doszo do spotkania < zmienia temat. 6 *owiedz mi, co jeszcze m(wie' wtedy pod domem dziewicy < powiedziaa stanowczym gosem, splota r#ce na piersi, odesza kilka krok(w. 6 Nic < odpar wymijaj"co. 6 .amstwo to co', co mnie &rzydzi, cechuje 2hCoine, ma te kr(tkie nogi. 6 Nic < powt(rzy uparcie. 6 2o jasnej cholery, Iorweth7 Nie graj ze mn" w kotka i myszk#7 5hc# zna prawd#. 6 5zy te &rednie s" dla cie&ie a tak istotne: Byem wkurzony, wytr"cony z r(wnowagi. *owiedziaem co', czego &#d# aowa do ko%ca ycia. -achowaem si# jak 2hCoine. -adowolona: 6 NeHn. 6 *owiedziaem 9eraltowi, e&y nie w'ciu&ia nosa w moje sprawy, &o wystarczy mi, e zostaem wci"gni#ty w t# fars# na &arce. $pojrzaa na niego w'ciekle jak nigdy dot"d, do% sama zacisn#a si# w pi#'. 6 Nif, posuchaj, zanim zro&isz co' gupiego. 6 Nie &#d# wiecznie sucha twoich wym(wek, powiedziae' ju kim dla cie&ie jestem7 ?rse do ch#do enia7 5hciaa go uderzy, ale zapa jej r#k# zanim o&ia mu policzek. 3ednym, stanowczym

ruchem przyci"gn" elfk# do sie&ie, oplataj"c w pasie druga r#k". 6 -ostaw mnie7 6 krzyczaa, &ij"c go po sk(rzni. 6 Nienawidz# ci#, id! precz do tej swojej $askii7 8lf czeka cierpliwie, znosi ka dy jej cios, ka de sowo. 5zu od niej piwo, tote mia nadziej#, i do rana jej gniew troch# osa&nie. 9dy&y m(g wyzna teraz prawd#, zro&i&y to, ale jeszcze nie &y got(w, jeszcze sam nie zwyci# y z przeszo'ci". Bderzenia z czasem sa&y, a w ko%cu ustay zupenie. *ozosta tylko niemy al, rozczarowanie, oraz mio', kt(ra nadal istniaa, &#d"c jak nie'miertelny tw(r, skaa, jakiej nic nie rozupie. Nie miaa ju siy dalej walczy, nagle zo&aczya przed oczami setki ta%cz"cych iskierek. *owieki opady, jak&y &yy odlane z oowiu. 6 Nif: 6 zapyta zaniepokojony. < Nifriel: 6 ponowi &ez odpowiedzi. 1zi" j" na r#ce, znikn#li za drzwiami jego domu. *ospiesznie uo y nieprzytomn" na ( ku, kucn" o&ok. .lepn" piwnook" w policzek, raz i drugi, a wreszcie otworzya oczy. 3ednooki poczu ogromn" ulg#. *odsun" pod jej spierzchni#te usta &ukak z wod". 1ypia, nie protestuj"c, jeszcze oszoomiona, na wp( przytomna. /detchn#a g#&oko powietrzem wypenionym zapachem zielonookiego. 2opiero po chwili, kiedy dokadnie omiota wzrokiem wn#trze, zauwa ya, e nie jest u sie&ie. 5hciaa wsta, ale za&roni jej tego stanowczym chwytem za ramiona. 6 *u' mnie, nie chc# tu &y < powiedziaa sa&ym gosem. 6 ?ni mi si# wa st"d rusza < odpowiedzia stanowczo, po czym wsta i podszed do miski z wod". Bsta ciemnowosej rozci"gn" mimowolny u'miech, przecie sama mu to m(wia wtedy we ,lotsam, kiedy przyszed z 2eithem, o&aj wtedy &yli ranni. 6 Iorweth, nie trze&a < pr(&owaa go powstrzyma. 3ednooki gestem doni nakaza jej le e, kucn" o&ok, zacz" powoli przemywa ran# na prawej skroni, potem u y opatrunku oraz ma'ci, kt(re wyj#a z sakwy. *anuj"ca cisza, jaka z pocz"tku ich dzielia, teraz wypeniaa przepa', stopniowo &uduj"c most porozumienia. 2eska po desce, krok po kroku, zn(w przez chwil# zmierzali ku so&ie. $k(rznia upada na ziemi#, wysokie &uty po chwili stukn#y gucho, szkaratna przepaska zawisa na supku przy wezgowiu ( ka. 6 3u mi lepiej, dzi#kuje za trosk# < wyrecytowaa nagle, wstaj"c. 6 5hy&a nie suchaa' mnie uwa nie, nie pozwol# ci teraz &y samej. )o esz spa w moim ( ku. 6 1ygl"da na to, e &#d# tu wi#!niem, a nie go'ciem < odpara. 6 3e'li widzisz to w ten spos(&, owszem < zawiesi na chwil# gos. 6 *owinna' pom(wi z ?inei o tym omdleniu, mo e co' na to poradzi. 6 2aruj so&ie, nie zma esz tym win i s(w. 6 Na nic takiego nie licz#, niepokoj# si# o cie&ie, to chy&a zrozumiae. 6 .iedy' i owszem, ale teraz mam w"tpliwo'ci. 6 *(!no ju , spr(&uj zasn" i mo esz &y spokojna, nie zastaniesz mnie rano o&ok sie&ie < powiedzia chodno. 8lf usiad przy stole, zapali fajk#, Nif zdj#a pas, zgniozielon" &luzk#, oraz reszt# ci# kiego u&rania. /tulona kocem miaa wra enie, jak&y j" o&ejmowa, przymkn#a oczy. 5ie% spowi my'li, zak(ci sen, wdar si# &rutalnie w spok(j duszy. 3ednooki odwr(ci gow#, sysz"c jak mamrocze. *odszed do niej, ukl#kn", kad"c do% na policzku elfki. 1idz"c, e to nic nie dao, zacz" wodzi delikatnie wargami po jej twarzy, pocaowa usta. 5zuwa przy piwnookiej, p(ki sam nie zasn", z gow" opart" o &rzeg ( ka.

You might also like