You are on page 1of 24

Zdy przed Panem Bogiem szczegowe streszczenie

Fragment 1
Autorka rozpoczyna dialog z anonimow postaci, w dalszej czci okazuje si, e bohaterem jest Mare !de"man uczestnik powstania w getcie warszawskim. elacjonuje on przebieg tamtych wydarze!, m"wi o swojej roli w getcie, wspomina towarzyszy m.in. #ygmunta $rydrycha i %ordechaja Anielewicza przyw"dc powstania, kt"rego m&odzie!cza biogra'ia budzi kontrowersje. (spomina przypadek zbiorowego samob"jstwa oraz wylicza 'ormy tzw. )godnej mierci*. #a najbardziej )godn* + wartociow poczytuje mier, z broni w rku.

-ialog z %arkiem .delmanem rozpoczyna autorka od przypomnienia rozm"wcy jego garderoby konkretnie swetra, kt"ry nosi& w tamtym szczeg"lnym dniu/ Nosie tego dnia sweter z czerwonej puszystej weny (...) Na nim byy dwa skrzane pasy na krzy, a porodku na piersi !atarka." #o $yo 1% wietnia 1%&' ro (. ( getcie warszawskim mia&o rozpocz, si powstanie. -zie! by& ch&odny. .delmana 0jak wynika z zapisu 1anny 2rall3 obudzi&y strza&y. 4ie wsta& od razu, bo odg&osy by&y jeszcze s&abo s&yszalne. (r"d powsta!c"w by& ch&opak, kt"ry z aryjskiej strony mia& dostarczy, bro!. 5lanowa& powr"t po wykonaniu zadania, ale nie zdy&. (ybuch powstania zatrzyma& go po drugiej stronie muru. 5rzeczuwajc, e zginie poin'ormowa& obecnych, e jest ojcem, a jego c"rka znajduje si w zamojskim klasztorze. 5oprosi& .delmana, by po zako!czeniu wojny odnalaz& jego dziecko. (yznaczonym terenem, na kt"rym mia&o doj, do dzia&a! bojowych, by&o tak zwane getto 'abryki szczotek ulice $ranciszka!ska, 6witojerska, 7oni'raterska. 5oprzez zaminowanie bramy 'abrycznej mier, ponios&o oko&o stu o&nierzy niemieckich, kt"rzy naruszyli )wrogie* terytorium. 7y&y to pierwsze o'iary buntownik"w.
)etto 8z, miasta obrana lub przymusowo wyznaczona jako miejsce zamieszkania dla mniejszoci narodowej lub religijnej9 przymusowo zamknita dzielnica ydowska, podporzdkowana szczeg"lnie represyjnemu prawu hitlerowskiemu9 miejsce, rodowisko odizolowane, rzdzce si w&asnymi prawami, niechtne ludziom z zewntrz.

4iemcy potraktowali spraw powanie, s'ormu&owali liczebn kolumn i w szyku bojowym ruszyli na )zamachowc"w*. 4astpnie pr"bowali osign, porozumienie wysy&ajc trzech )parlamentariuszy* z bia& 'lag. :a inicjatywa nie powiod&a si. 5rzeciwnicy odpowiedzieli ogniem. #a istotny uznali sam 'akt walki/ #ane byo, e si$ strze!a. %o trzeba byo pokaza&. Nie Niemcom. 'ni to potra(i!i !epiej. %emu innemu wiatu, ktry nie by niemieckim wiatem, musie!imy pokaza&. )udzie zawsze uwaa!i, e strze!anie jest naj!epszym bo*aterstwem. No to emy strze!a!i."

5owstanie wyznaczono na 1% wietnia *1%&'+, ale data ta zosta&a narzucona odg"rnie 4iemcy przewidywali w"wczas likwidacj getta. ;< kwietnia mia&o miejsce spotkanie u Mordec,a-a .nie"ewicza. #ebra& si ca&y sztab pi, os"b. .delman mia& w"wczas dwadziecia dwa lata, Anielewicz by& od niego o rok m&odszy. 2omendantem zosta& Anielewicz/ +ardzo c*cia nim by&, wi$c go wybra!imy." (e wspomnieniach bohatera reportau Anielewicz jawi si jako jednostka zdolna i ambitna, pe&na wigoru. 5rzed wojn mieszka& na =olcu. >ego matka sprzedawa&a ryby, czasem dopuszcza&a si przy tym drobnego oszustwa. 7y towar wyglda& na wieszy, prosi&a syna, by malowa& czerwon 'arbk rybie skrzela. %ordechaj cichutko wierzy& w zwycistwo powstania, cho, (...) nigdy przedtem nie widzia akcji". Nie widzia, jak si$ aduje !udzi na ,msc*!agp!atzu do wagonw. - taka rzecz . kiedy si$ widzi czterysta tysi$cy !udzi odsyanyc* do gazu . moe czowieka zaama&." #a&ama& si na wiadomo, , e spalono jednego ch&opaka, kt"ry uda& si do p"&nocnej czci getta w celu sprawdzenia wiadomoci o rzekomych )posi&kach* od Armii 2rajowej. ?smego maja na ulicy %i&ej Anielewicz zastrze"i sie$ie i swo- dziewczyn/ Mir/ . 5ope&niono wtedy zbiorowe samob"jstwo. #gin&o ponad osiemdziesit os"b. -ziewczyna o imieniu uth zmarnowa&a sze, naboi nim celnie do siebie strzeli&a, a niejaki @utek otblat zabi& swoj matk i siostr. 5o Anielewiczu akcj zbrojn dowodzi& .delman. )-ysponowa&* czterdziestoma ludAmi o&nierzami z 0ydows ie- 1rganizac-i Bo-owe- *01B+. >ak twierdzi, nie myla& o mierci z wyboru, ani o mierci zbiorowej, kt"r mona postrzega, w kategoriach symbolu/ Nie powi$ca si$ ycia d!a symbo!i" -ostrzega& sens walki. 7y& zdyscyplinowany i zdeterminowany/ /otra(iem sam da& w mord$, jak kto zaczyna mi *isteryzowa&. # og!e wie!e rzeczy potra(iem wtedy. (...) Nie denerwowaem si$ . pewnie d!atego, e waciwie nic nie mogo si$ zdarzy&. Nic wi$kszego ni mier&, zawsze c*odzio przecie o mier&, nigdy o ycie." ( zapisie pojawia si wzmianka o murze 0symbolika3 oddzielajcym stron aryjsk od strony ydowskiej/ 0ur si$ga ty!ko pierwszego pi$tra. 1u z drugiego widziao si$ %-0%2 u!ic$. #idzie!imy karuze!$, !udzi, sysze!imy muzyk$ i strasznie emy si$ ba!i, e ta muzyka zaguszy nas i ci !udzie nikogo nie zauwa3, e w og!e nikt na wiecie nie zauway . nas, wa!ki, po!egyc*...e ten mur jest tak wie!ki . i nic, adna wie& si$ o nas nie przedostanie." Adnotacj do tego pe&nego obaw wspomnienia jest przypomnienie postaci Mic,aa 2"ep3isza jak nios&y wieci z @ondynu 0 zd 5olski na emigracji3, zosta& odznaczony pomiertnie przez gen, =ikorskiego 2rzyem Birtuti %ilitari. %&odzieniec zas&uy& si w walce i wykaza& postaw bohatera. Cs&oni& towarzyszy i umoliwi& im ucieczk 0kana&ami3 poprzez skierowanie na siebie salw z karabinu maszynowego.
(spomnienie karuzeli na kartach literatury uwieczni& 8zes&aw %i&osz. ( wierszu pt. Campo di Fiori 0nazwa placu w zymie, na kt"rym sp&on& Diordano 7runo3. 5isa&/ (...) #spomniaem 4ampo di 5iori # #arszawie przy karuze!i, # pogodny wieczr wiosenny, /rzy d6wi$kac* skocznej muzyki.

7a!wy za murem getta 8uszya skoczna me!odia 9 wz!atyway pary #ysoko w pogodne niebo.(...)" 2ar(ze"a na placu 2rasi!skich, przy murze warszawskiego getta, sta&a si symbolem obojtnoci czci mieszka!c"w (arszawy wobec tragedii walczcych w powstaniu Eyd"w.

.delman m"wi r"wnie o 3(n c-i, jak pe&ni& w getcie przed wybuchem powstania 0nalea& wtedy do EC73/ +yem wtedy go:cem w szpita!u i to bya moja praca; sta& przy bramie na ,msc*!agp!atzu i wyprowadza& c*oryc*. Nasi !udzie wyawia!i tyc*, ktryc* na!eao uratowa&, a ja ic*, jako c*oryc*, wyprowadzaem." >edn z &czniczek o imieniu #osia wyprowadza& cztery razy, ilekro, uda&o mu si j )przemyci,*, zn"w j przechwytywano. ( getcie rozdawano n(mer i ycia. %ia&y one ocala, posiadajcych je, ale by&a to zakamu'lowana taktyka 4iemc"w. # czasem eliminowano z ycia i )posiadaczy numerk"w*. 5odobnie rzecz si mia&a z maszynami do szycia/ (...) !udziom zdawao si$ wi$c, e maszyny do szycia uratuj3 im ycie i paci!i za nie kade pieni3dze. -!e potem przysz!i i po tyc* z maszynami." Cstatecznie, by prdzej rozwiza, kwesti ydowsk, 4iemcy og&osili, e chtnym do pracy bd rozdawa, chleb i marmolad. 2&amstwo + logicznie zaplanowane, zwabi&o w sid&a mn"stwo chtnych. (tedy ju dwa transporty dziennie odprawiano do :reblinki 0ob"z zag&ady3, a liczba ochotnik"w wci ros&a. 4ikt nie podejrzewa& podstpu/ 'sza!e!icie< mwi!i, kiedy prbowa!imy ic* przekona&, ze to nie do pracy ic* wioz3. /osano by nas na mier& z c*!ebem. %y!e c*!eba zmarnowa!iby<=" Akcja przyspieszonego wywoenia ludnoci ydowskiej trwa&a przez sze, tygodni/ od dwudziestego drugiego lipca do "smego wrzenia ;FGH roku/ /rzez sze& tygodni staem przy bramie. (...) 'dprowadziem czterysta tysi$cy !udzi na ten p!ac." wyznaje %arek .delman. Cstatniego dnia )akcji*, w szkole przerobionej na szpital, jedna z pielgniarek zdy&a poda, chorym dzieciom swoj porcj cyjanku + trucizny, Iratowa&a je w ten spos"b od komory gazowej, Iznano j za bohaterk. 5ielgniarki w t&umie chorych wyszukiwa&y swoich rodzic"w, a wszystko po to, by zamieni, rodzaje mierci, wybra, spos"b umierania. 7ohater reportau ma al do przyw"dcy gminy ydowskiej Adama 8zerniakowa, e z w&asnej samob"jczej mierci uczyni& prywatna spraw, a m"g&, moe nawet powinien, oddzia&ywa, na innych, wzywajc do walki/ #tedy (ajerwerk by bardzo potrzebny . na!eao umrze&, wezwawszy przedtem !udzi do wa!ki." 0y wiedzie!imy, e trzeba umiera& pub!icznie, na oczac* wiata." pomys&"w na publiczno + symboliczne umieranie by&o sporo/ przedrze, si na aryjsk stron i umiera, na wa&ach 8ytadeli, podpali, getto i zgin, razem ze wszystkimi... (ikszo, optowa&a za powstaniem/ /rzecie !udzko& umwia si$, e umieranie z broni3 jest pi$kniejsze ni bez broni. #i$c podporz3dkowa!imy si$ tej umowie. (...) 4*odzio przecie o to, eby nie da& si$ zarn3& (...) 4*odzio ty!ko o wybr sposobu umierania." Fragment 4
(ie si z odbiorem opublikowanego wczeniej przez 2rall wywiadu z .delmanem, w kt"rym wypowiada& si jako ostatni z przywdcw getta5 (ystosowano wobec niego p"Aniej seri zarzut"w, e tak odar wszystko z wie!koci", poniewa ujawni&, wed&ug niego bez znaczenia, niekt"re 'ragmenty biogra'ii Anielewicza. Jstotna sta&a si kwestia doboru s&"w.

:o recepc-a odbi"r opublikowanego wczeniej wywiadu z %arkiem .delmanem, t&umaczonego na wiele jzyk"w. >ego tytu& brzmia&/ #yznanie ostatniego przywdcy getta warszawskiego". 5o publikacji artyku&u zarzucano .delmanowi, e tak odar wszystko z wie!koci". A za najbardziej kontrowersyjne uznano wspomnienie komendanta Anielewicza, kt"ry rzekomo wspiera& matk w niewielkim oszustwie i malowa& skrzela niewieych ryb na czerwono. Cpinia publiczna by&a wzburzona. @udzie posy&ali listy do gazet, a pewien literat ze =tan"w #jednoczonych + pan =. musia& interweniowa, i napisa, trzy d&ugie artyku&y, by umierzy, "w wielojzyczny zgie&k. 4ie omieszka& o tym 'akcie donie, ostatniemu yjcemu przyw"dcy getta. .delman spotka& si take z odwrotn reakcj na wywiad, znacznie bardziej wyrozumia&. @ist przys&a& mu pewien 4iemiec ze =tuttgartu. ( czasie wojny jako o&nierz (ehrmachtu przebywa& na obszarze getta. 5isa&/ widziaem tam ciaa !udzi na u!icac*, duo cia przykrytyc* papierami, pami$tam to byo okropne, obaj jestemy o(iarami tej okropnej wojny, czy mgby pan napisa& do mnie par$ sw<" .delman odpisa& kr"tko i zwiAle 0wed&ug niego temat nie podlega& dyskusji, zbdnym interpretacjom3. ( odpowiedzi zawar& wyrazy wsp"&czucia i pr"b akceptacji uczu, wojskowego. 1istoria z literatem =. przypomnia&a .delmanowi podr" do I=A w ;FKL roku. Cdby&o si tam spotkanie z przyw"dcami zwizk"w zawodowych. 8elem spotkania by&a dyskusja dotyczca pamici . .delman czu& si zaenowany, ba& si, by nie powiedzie, czego niestosownego, s&"w w rodzaju/ - jakie to ma znaczenie dzisiaj<" 5ostanowi& podej, do sprawy wyrozumiale i z nalenym dystansem. 5rezesi zwizk"w dawali w czasie wojny pienidze na bro! dla getta i (...) do prezydenta >oose?e!ta c*odzi!i, eby zapyta&, czy to prawda, co opowiadaj3 o tyc* wszystkic* *istoriac* w getcie." .delman wnioskuje, e musia&o to by, po tym, jak wykupiony przez :osi Doliborsk z Destapo 0za dywan perski3, )(ac&aw*, sporzdzi& raport. aport ukryty pod plomb w zbie kuriera tra(i przez )ondyn do ,7-", lecz wyda& si w"wczas tak nieprawdopodobny, e w wtpliwo, poddawano zawarte w nim in'ormacje/ (...)a!e im byo trudno uwierzy& w te tysi3ce przerobionyc* na mydo i w te tysi3ce p$dzonyc* na ,msc*!agp!atz, wi$c posz!i do swego prezydenta zapyta&, czy mona powanie traktowa& takie rzeczy." >ak si okazuje, istotna staje si kwestia rozsdnego dobierania s&"w, w spos$ niedoty a-cy ni ogo, bo kady indywidualnie postrzega pewne sprawy, zw&aszcza te najbardziej delikatne, traktujce o yciu i mierci/ +$dziemy bardzo starannie dobiera!i sw i postaramy si$ niczym !udzi nie zrani&." takie za&oenie ma przywieca, dalszej czci raportu sporzdzanego przez 1ann 2rall i %arka .delmana. ( jego zawartoci pojawia si ponadto notatka o Antku i 8elinie. Antek by& zastpc Anielewicza, przedstawicielem EC7 po aryjskiej stronie, opuci& getto tu przed wybuchem powstania. 8elina ca& okupacj spdzi&a w getcie, wysz&a z niego ostatniego dnia kana&ami. Antek zg&osi& zastrzeenia, co do iloci os"b biorcych udzia& w powstaniu 0uwaa&, e ydowskich bojownik"w by&o duo wicej ni utrzymywa& bohater wywiadu oko&o MNN

KNN os"b3, ale .delman nie pozwoli& na korekt/ Nie (...)nas byo dwustu dwudziestu." #a sprostowaniami w raporcie opowiada& si ponadto literat =. 8hodzi&o mu g&"wnie o spraw ryb i Anielewicza/ %o nie -nie!ewicz ma!owa je, a!e jego matka. Niec* pani to sobie zanotuje(...) bo to jest bardzo wane." Fragment '
(yjania, dlaczego %arek .delman nie udzieli& adnego wywiad(, milcza& przez wiele lat, cho, by& zastpc komendanta powstania. 5rzedstawiciele partii politycznych, kt"rym po zako!czeniu dzia&a! bojowych w getcie sk&ada& raport, uznali, e nieprecyzyjnie i bez w&aciwego charakteru m"wi o ca&ym zdarzeniu. 4alea&o w s&owach wyrazi, patos, nienawi,. 4alea&o krzycze,.

(e wstpie 'ragmentu autorka pisze/ #racam do sprawy rozwanego dobierania sw." .delman jako ostatni *po .nie"ewicz(+ przywdca powstania w getcie warszaws im oraz jako jedyny yjcy cz&onek sztabu powsta!czego, po ustaniu akcji zbrojnej zosta& wezwany do z&oenia sprawozdania przedstawicielom partii politycznych/ /rzez dwadziecia dni, mwi mona byo zabi& wi$cej Niemcw i wi$cej swoic* oca!i&. -!e, mwi, nie by!imy wyszko!eni na!eycie i nie umie!imy prowadzi& wa!ki. /oza tym, mwi, Niemcy te potra(i!i si$ dobrze bi&." 5artyjni s&uchajcy zezna! byli zawiedzeni. aport .delmana by& pozbawiony patosu, nienawici, krzyku. 5rzypomina& obojtn relacj. Iznano raportujcego za )strzp cz&owieka*. 4ie pretendowa& do rangi bohatera/ %en jedyny, ktry przey, nie nadawa si$ na bo*atera." =am .delman, po zdaniu raportu zrozumia&, e lepiej bdzie milcze,. J zamilk& na trzydzieci lat 0do czasu publikacji wywiad"w z 2rall3, a jak przemwi wreszcie, to zaraz stao si$ jasne, e byoby !epiej d!a wszystkic*, gdyby nie przerywa mi!czenia." Fragment &
$ragment przyblia codzienno6 ycia w getcie. .delman m"wi o g&odowych racjach ywieniowych, o badaniach nad chorob g&odow, kt"r diagnozuje si na podstawie wygldu. #ostaj wyr"nione trzy stadia choroby.

.delman rozpoczyna wspomnienie jazdy tramwajem na spotkanie z przedstawicielami partii pierwszy raz od wyjcia z getta jec*a tramwajem". .delman dowiadczy& w"wczas dziwnego uczucia strachu. 8igle ba& si, e kto zwr"ci na niego uwag i wyda go, poczu, e ma odraaj3c3, czarn3 twarz. %warz z p!akatu @ABC9 #7CA . %A5,7 /)-097%A."
4azizm u&atwia& oprawcom myle, o Eydach jako o niebezpiecznym robactwie. >eszcze przed wojn rzd nazistowski prowadzi& przeladowanie o'iar za pomoc rodk"w prawnych. (yklucza&y one Eyd"w ze s&uby cywilnej, stanowisk na uniwersytetach i w szko&ach, nie pozwala&y im prowadzi, praktyki prawniczej i lekarskiej, odmawia&y niemieckiego obywatelstwa i zakazywa&y )mieszania krwi*. 5ropaganda niemiecka rozpowszechni&a opini o Eydach jako nosicielach ty'usu 0powstawa&y nawet specjalne plakaty propagandowe3.

# tym wspomnieniem &czy si kontrastowo wizerunek piknej jasnow&osej 2rystyny 2ra,e"s ie-, pozujcej niegdy do pomnika =yreny. 2rahelska zgin&a w powstaniu warszawskim. Cpowiadano, e uciekajc bieg&a przez ogrody, a jej wysoka i gibka posta, nie mog&a si schroni, w &anach s&onecznik"w. >ej mier, moe nalee, do e'ektownych symboli/ /rawdziwie estetyczna mier&. %y!ko tak na!ey umiera&. -!e tak yj3 i umieraj3 pi$kni i jani !udzie. 4zarni i brzydcy yj3 i umieraj3 niee(ektownie; w strac*u i ciemnoci." 8ig dalszy tego 'ragmentu powicony jest ju tym )czarnym i brzydkim*/ 4zarni i brzydcy !e3 osab!i z godu w wi!gotnej pocie!i i czekaj3, a kto przyniesie im owies na wodzie a!bo co ze mietnika." 5rzybliona jest codzienno6 getta. 4a ulicach dzieci wyrywaj przechodniom paczki z rk w nadziei zdobycia chleba. ( szpitalu spuchnitym z g&odu dzieciom dozuje si po p"& jajka w proszku i po pastylce witaminy 8. obi to lekarze, by nie naraa, na )mk dzielenia* salowej, r"wnie zapuchnitej z g&odu. :ylko personel medyczny ma wyznaczone sta&e racje/ po p"& litra zupy i sze, deka chleba na osob, ale na specjalnym zebraniu postanowiono, e wszyscy bd otrzymywa, po r"wno i lekarze dobrowolnie zrezygnowali z czci swojego przydzia&u na rzecz innych pracownik"w plac"wki. D&"d by& tak ogromny, e zdarza&y si przypadki ani$a"izm( np. trzydziestoletnia kobieta 0 ywka Irman3 odgryz&a kawa&ek swojego zmar&ego dwunastoletniego dziecka. Jnna porzuci&a zw&oki syna, bo nie mia&a czym zap&aci, za poch"wek. =obie r"wnie prorokowa&a mier,. 5rzed &aAni na ulicy =pokojnej zdarza&y si zamieszki z interwencj policji. #gromadzonym tam dzieciom dowoono zup i, kiedy mia&y j odbiera,, atakowa& je wyg&odnia&y t&um. @udzie byli tak wycie!czeni, e niekt"rzy zasypiali z ksem chleba w ustach lub w czasie pr"by wysi&ku 'izycznego, np. w trakcie biegu za zdobyciem chleba.
4ajwikszym wrogiem ludzi w gettach by& gd. 4iemcy stale ograniczali ilo, dostarczanej do getta ywnoci, stale te podnosili jej cen. Cbok skrajnego ub"stwa istnia&y w gettach oazy zamonoci. -zia&a&y kawiarnie, teatry, kabarety, kwit& r"wnie handel, do kt"rego wielokrotnie wykorzystywano ma&ych )szmugler"w* dzieci ze wzgldu na wzrost, bo u&atwia& im przedostanie si na aryjsk stron, ale r"wnie jako osoby niewzbudzajce podejrze!. 6wiat getta by& zr"nicowany. Cbok umierajcych z g&odu przechodzili dobrze odziani i najedzeni ludzie. 4iemniej sta&ym problemem s&ub medycznych, szpitali, sieroci!c"w by&o zapobieganie ty'usowi, gruAlicy i innym chorobom. $atalne warunki higieniczne, ciasnota, niedoywienie, przymusowa bezczynno,, uczucie osamotnienia i zagubienia, brak nadziei na przetrwanie, za&amanie psychiczne przyczynia&y si do wzrostu miertelnoci wr"d mieszka!c"w gett.

7e arze w getcie, ze wzgldu na wystarczajc ilo, )materia&u badawczego*, prowadzili badania nad g&odem. 5rzerwali je, poniewa rozpocz&a si akcja likwidacyjna i zabrak&o )surowca naukowego*. 5"Aniej zginli i sami badacze. 5rzey&a tylko doktor #eodoz-a )o"i$ors a, ale potem, kiedy zamieszka&a w Australii, zdobyte in'ormacje nie by&y jej przydatne. @udzie na nowym kontynencie byli syci. :ytu& pracy naukowej brzmia&/ 4*oroba godowa. +adania k!iniczne nad godem wykonane w getcie warszawskim w DEFG roku." eporta 2rall przywo&uje niekt"re 'ragmenty pracy, kt"ra wyszczeg"lnia trzy 'azy wychudzenia/ 9 stopie:, w ktrym ma miejsce stopniowa utrata nadmiaru tuszczu. #yg!3da si$ wtedy modziej ni zwyk!e. (...) Bo 99 stopnia wyc*udzenia na!e3 prawie wszystkie spostrzegane przez nas przypadki. #yj3tek stanowi3 przypadki 999 stopnia w postaci c*aractwa godowego, b$d3cego najcz$ciej stanem przedmiertnym."

#asygnalizowane s zmiany w obrbie poszczeg"lnych uk&ad"w i narzd"w. (aga mieszka!c"w getta by&a znacznie obniona w por"wnaniu do wagi przedwojennej 0np. HG kg u kobiety trzydziestoletniej3. =k"ra mia&a bladosiny odcie!. 5aznokcie by&y szponowate. Iwidacznia&y si obrzki w okolicach powiek, na stopach, niekiedy by& to obrzk ca&ych pow&ok sk"rnych. 5o nak&uciu z tkanki podsk"rnej wydobywa& si p&yn. 8ia&o niejednokrotnie pokrywa& meszek, zw&aszcza u kobiet. #namienne by& te d&ugie rzsy. =twierdzano sukcesywne zanikanie niekt"rych narzd"w, obnia&a si ich waga. %ateria&em sekcyjnym objto LH<H zgony. #anik serca stwierdzono w <L procentach przypadk"w, zanik wtroby w <O procentach, zanik ledziony i nerek w <H procentach. 2oci gbcza&y i mik&y. 5roporcji nie zmienia& tylko m"zg w kadym z wymienionych stadi"w g&odu way& nadal oko&o tysica trzystu gram"w. #mienia& si stan psyc,iczny god(-cyc,, a charakteryzowa&o go ub"stwo myli, apatia i ospa&o,. :ylko na widok jedzenia nastpowa&o oywienie. 8zsto ludzie nie zdawali sobie sprawy z wyg&odzenia, tak jakby niezaspokojone &aknienie by&o naturalnym stanem organizmu. Fragment 8
5rzedstawiona zostaje posta, Pro3esora *9an Mo""+, kt"ry jako pierwszy przeprowadza& operacje na otwartym sercu w stanie zawa&u. 5okazane zosta&y dzieje 5ro'esora od czas"w okupacji, kiedy jeszcze jako m&ody chirurg pracowa& w radomskim szpitalu, a do chwili, gdy powsta&a ksika. %arek .delman by& jego bliskim wsp"&pracownikiem. Asystowa& mu w trakcie licznych operacji w 2linice P"dzkiej. Ikazane s ponadto uczucia 5ro'esora, jego lki i obawy cile zwizane z wykonywanym zawodem.

( latach okupacji 5ro'esor aktualnie mczyzna dystyngowany, lekko szpakowaty o zrcznych d&oniach pianisty, by& chirurgiem w adomiu, w szpitalu w. 2azimierza. (stpnie operowa& najczciej rannych w brzuch partyzant"w, potem latem ;FGG roku, gdy powsta przyczek w #arce", zajmowa& si ju )klatkami piersiowymi*./ Buo k!atek dowoono, rozerwanyc* szrapne!em a!bo odamkiem granatu, a!bo kawakiem (ramugi wbitej pociskiem w pier. #yaziy z nic* puca i serca, wi$c trzeba byo je jako zaata& i wepc*n3& na miejsce." 4astpnie operowa& g&owy. =tale doskonali& swoje umiejtnoci, a wszystko dziki wczesnej i bogatej praktyce/ #ojna jest doskona3 szko3 d!a modego c*irurga." ( (arce po raz pierwszy zobaczy& otwarte, bijce serce. 2ilka lat p"Aniej zajmowa& si ju tylko dziedzin kardiochirurgii i sta& si wiatowej s&awy autorytetem. ( ;FGO roku po raz pierwszy w 5olsce otwarto c,ir(rgicznie "at / piersiow. Iczyni& to pro'esor 8ra'oord przyby&y ze =ztokholmu. 4ie otwarto w"wczas worka osierdziowego, w kt"rym rytmicznie, )niczym ma&e zwierztko* porusza&o si serce. -ziwiono si jego widokiem, zdziwienia nie okazywa& tylko m&ody polski chirurg, kt"ry zna& ju "w widok z innych dowiadcze!. -wudziestego czerwca ;FMH roku 5ro'esor potra'i& ju otworzy, serce Dertrudy 2wapisz i przeprowadzi, na nim operacj. # czasem dokonywa& wielu powanych kardiochirurgicznych zabieg"w, a jego pacjentami byli ludzie r"nego pochodzenia i w r"nym wieku, m.in. majster z dziedziny maszyn pasmanteryjnych pan udny, pani 7ubnerowa 0jej zmar&y m,

kiedy udzielajcy si spo&ecznie w gminie wyznania mojeszowego, rzekomo mia& mie, z tych wzgld"w )dobre uk&ady* z 5anem 7ogiem3, czy pan zewuski prezes Automobilklubu. 5ro'esor, troch zaenowany, wyznaje swoje lki. 1$awia si/ nie tylko moliwoci mierci pacjenta, ale g&"wnie tego, e moe zosta, posdzony o eksperymentowanie na cz&owieku, czego nie dopuszcza etyka lekarska/ +oi si$, e ko!edzy powiedz3; 'N HI7H>A0HN%,1H N- 4CJ'#9HI,. - to jest najgorsze oskarenie ze wszystkic*, jakie mog3 pa&." #darzy&o si 0opowiada 5ro'esor3, e pewien chirurg potrci& dziecko, zabra& je do samochodu, po&oy& na swoim oddziale i wyleczy&, ale kontrola zawodowa uzna&a to za sprzeczne z etyk. #awieszono go w prawach i nie zezwolono na wykonywanie zawodu. (kr"tce zmar& na atak serca. 5ro'esor woli operowa, zwyk&ych ludzi, ni tych ze s'er inteligenckich. 8i )zwyczajni* nie zadaj zbyt wielu pyta!, nie denerwuj si niepotrzebnie, co mog&oby niekorzystnie wp&ywa, na ich zdrowie. 2ad operacj traktuje bardzo indywidualnie, przygotowuje si do niej i obawia o stan pacjenta. @iczy si te z opini swoich asystent"w, polega na nich. >ednym z nich by& .delman. :o on pierwszy wykona& szkic z odwr"ceniem krwiobiegu, po czym przedstawi& go swojemu prze&oonemu. ysunek zosta& zaakceptowany, cho, pojawia&y si wtpliwoci, co stanie si z krwi po odwr"ceniu krwiobiegu, ale wszelkie badania dowodzi&y, e znajdzie ona odpowiednie ujcie przewodami ylnymi. 5rzeprowadzono dowiadczenia na zmar&ych zako!czone pomylnie, ale nadal nie by&o wiadome, jak zareaguje ywe serce. Asystentki 5ro'esora/ !"$ieta :,/t ows a i .ga 0(c,ows a wery'ikowa&y i sprawdza&y wszelkie in'ormacje dotyczce danego tematu. -zie&a z dziedziny medycyny i kardiochirurgii wspomina&y o nieudanych pr"bach, ze wzgldu na stosowanie innych metod, ale wszystko wskazywa&o na to, e niemoliwe moe sta, si wykonalne. #acz&y nadarza, si kolejne okazje, by sprawdzi,, czy zabieg moe si uda, przywoono chorych w stanie zawa&u, lecz w trzynastu przypadkach 5ro'esor nie czu& si przygotowany, by przej, inicjatyw w walce ze mierteln chorob. Iznawszy jednak, e pacjent bez pomocy medycznej i tak umrze, postanowi& operowa,, bo nawet jeeli przedsiwzicie nie okae si pomylne, wiadomo, koniecznoci mierci zneutralizuje b"l po stracie chorego i ostatecznie rozstrzygnie kwesti odwracania krwiobiegu. 8zternast pacjentk by&a B($nerowa starsza kobieta 0wiek r"wnie odgrywa& znaczc rol, jako e serce osoby w podesz&ym wieku, jest )kondycyjnie* s&absze3. 5o raz pierwszy przeprowadzono na niej operacj odwr"cenia krwiobiegu zako!czon pomylnie. 7ubnerowa przey&a/ 7erce drgn$o. Brugi skurcz. /otem jeszcze par$ szybkic* skurczw i serce zaczyna pracowa& powo!i, miarowo. Niebieskie yy staj3 si$ czerwone od t$tniczej krwi i zaczynaj3 t$tni&, a krew odpywa . nikt nie wie dokadnie, ktr$dy, a!e znajduje sobie ujcie mniejszymi spywami." 5odobne zabiegi 5ro'esor wykonywa& jeszcze wielokrotnie. Ileczy& m.in. udnego i zewuskiego. #a kadym razem ogromnie si ba&. 8zu& strach tak wszechogarniajcy, e got"w by& ucieka,, ale zawsze podejmowa& wyzwanie i igra& z 7ogiem o ludzkie ycie. 4igdy nie by&o gwarancji powodzenia, ale operacje przebiega&y bez zarzut"w. (tedy zostawa& 7am na sam z sercem, ktre porusza si$ w swoim worku jak mae przeraone zwierz3tko." (szystko czyja egzystencja )by, albo nie by,* zalea&o ju tylko od niego. ( jego rkach pozostawa& najcenniejszy dar ycie.

Fragment ;
:o powr"t do lat o (pac-i, do getta, g&odu i zag&ady. 2rall nawizuje do wybuchu powstania i stwierdza, e by& to )dobry pomys&*. :a opinia oburza .delmana, kt"ry nie uwaa, by mier, w komorze gazowej by&a gorsza od mierci w walce. 5okora i w pewnym sensie )niewiadomo,* mierci czyni ow mier, jeszcze bardziej tragiczn, a jednostki na ni skazane s tym bardziej ikon 0obrazem3 cierpienia.

Autorka m"wi o nagrodzie imienia do tor !"$iety :,/t ows ie-, przyznawanej za wybitne osignicia z zakresu kardiologii. I'undowano j z honorari"w otrzymanych za prac naukow )#awa& serca*. (sp"&autorem pracy by& %arek .delman. 4astpnie przypomina, na czym polega&a 'unkcja bohatera reportau w czasach istnienia getta warszawskiego/ codziennie odnosi do stacji sanitarno . epidemio!ogicznej krew c*oryc* na ty(us, a p6niej mg ju zaj3& miejsce przy wejciu na ,msc*!agp!atz i sta& tam codziennie przez sze& tygodni, a te czterysta tysi$cy !udzi przejdzie obok niego w drodze do wagonw." :ym wspomnieniem nawizuje do 'ilmu Requiem dla 500 0005 #djcia do 'ilmu robi& niemiecki operator, przypatrywali si mu szwedzcy dziennikarze zbierajcy materia&y o getcie. Cbrazy 'ilmowe ukazuj t&um z bochenkami chleba kierujcy si w stron wagon"w/ (...) potykaj3ce si$ stare kobiety, matki ci3gn3ce dzieci za r$k$." (szyscy biegn, nikt z obserwujcych nie rozumie, dlaczego. 4agle rozlegaj si strza&y. =piker og&asza wybuch powstania. 2rall wyraa swoj opini, e pomys& ze strzelaniem by& dobry, e dobrze si sta&o, i powstanie wybuch&o akurat wtedy/ 4 to bya za u!ga, gdy wybuc*y z ziemi przesoniy biegn3cyc* !udzi i ic* c*!eb (...)" ozm"wca jest oburzony takim stwierdzeniem. Autorka prowokujco dodaje, e wszyscy tak uwaaj, nawet pewien ameryka!ski pro'esor. Amerykanin ucieka& kiedy na 'rancuskiej play spod morderczego ostrza&u i uwaa, e to dowiadczenie nobilituje go do wyraania swojego pogldu na temat koniecznoci podejmowania walki, ucieczki oraz do niezbyt pochlebnego sdu na temat tych, kt"rzy ze spokojem wsiadali do wagon"w/ sz!icie na rze6 jak barany." .delman postrzega t kwesti zupe&nie inaczej. %"wi do swojej rozm"wczyni/ . 0oje dziecko (...) musisz to wreszcie zrozumie&; ci !udzie sz!i spokojnie i godnie. %o jest straszna rzecz, kiedy si$ idzie tak spokojnie na mier&. %o jest znacznie trudniejsze od strze!ania. /rzecie o wie!e atwiej si$ umiera strze!aj3c, o wie!e atwiej byo umiera& nam ni czowiekowi, ktry idzie do wagonu, a potem jedzie wagonem, a potem kopie sobie d, a potem rozbiera si$ do naga..." Iczestnik powstania twierdzi/ (...) mier& w komorze gazowej nie jest gorsza od mierci w wa!ce i e niegodna mier& jest ty!ko wtedy, gdy prbowao si$ przey& cudzym kosztem (...)" Fragment <
.delman opowiada reporterce scen, jak dw"ch niemieckich o'icer"w obcina&o pewnemu staremu Eydowi stojcemu na beczce brod. (yjania jej ponadto przyczyny pozostania w Po"sce 0jeszcze przed wybuchem wojny3 i dlaczego, mimo przepustki, nigdy nie zdoby& si na ucieczk z getta. %"wi o corocznych bukietach "&tych kwiat"w o'iarowywanych mu przez anonimowego nadawc w rocznic wybuchu powstania w getcie oraz o mi&oci i relacjach midzyludzkich z tego okresu. 5ojawiaj si in'ormacje o przebiegu akcji likwidacyjnej,

)numerkach na ycie* i o wyborze sposob"w umierania. >edno ze wspomnie! dotyczy 5oli @i'szyc + zapomnianej m&odej dziewczyny, kt"ra odwanie zdecydowa&a si na mier, i wraz z matk wsiad&a do transportu.

4a pocztku pojawia si )scenka*, kt"rej wiadkiem, jeszcze przed powstaniem getta, by& %arek .delman/ dw"ch ros&ych niemieckich o'icer"w obcina&o wielkimi krawieckim noycami ma&emu cz&owieczkowi Eydowi, ustawionemu na beczce, brod. #amiewali si przy tym do rozpuku. Cbserwujcy zajcie t&um r"wnie si mia&. .delman postanowi& wtedy meta'orycznie nigdy nie da& si$ wepc*n3& na beczk$."
>edn z 'orm zncania si nad Eydami 0pr"cz agitacji i propagandy antyydowskiej, bicia, )znakowania*, pozbawienia praw publicznych i in.3 w celu ponienia i )podeptania* godnoci, by&o publiczne obcinanie im br"d. Eo&nierze niemieccy czsto 'otogra'owali si przy tej czynnoci, kt"rej zwykle towarzyszy&o grono gapi"w.

2rall przypomina rozm"wcy, e by& to dopiero pocztek wojny i m"g& jeszcze wyjecha, z 5olski, tak, jak czynili to jego przyjaciele uciekajc przez zielon granic. .delman czuje si poirytowany takim orzeczeniem ze strony reporterki i t&umaczy jej przyczyny swojego postpowania. Iwzgldnia przy tym pochodzenie )uciekinier"w* 0emigrant"w3. 7yli to ludzie bogaci i sta, ich by&o na taki wyjazd/ 1a byem przy nic* niczym. Nie na!eaem do towarzystwa. (...) i nie miaem domu, bo moja matka umara, jak miaem czternacie !at." 05ierwszy pacjent doktora .delmana ju po wojnie, chorowa& dok&adnie na to samo, co jego matka, ale dziki nowociom medycznym da&o si go wyleczy,3. %otywacj do pozostania w 5olsce by&a dla .delmana kwestia wiernoci w&asnym s&owom, niesprzeniewierzania si osobistym zasadom/ (...) przed wojn3 mwiem @ydom, e ic* miejsce jest tutaj, w /o!sce. @e tu b$dzie socja!izm i tu powinni pozosta&. #i$c kiedy zosta!i i zacz$a si$ wojna, i zacz$o si$ dzia& to, co dziao si$ w tej wojnie z @ydami . czy miaem st3d wyjec*a&." 5o wojnie )emigranci* zostali uprzywilejowanymi, wiatowymi osobami. #achcali .delmana do wyjazdu za granic + bezskutecznie. Cd trzydziestu dw"ch lat 0do momentu przeprowadzania wywiadu3 .delman w kad rocznic powstania otrzymuje kwiaty od anonimowego nadawcy. #awsze s to "&te bukiety. 4ie otrzyma& ich tylko raz + w ;FK< roku. Idzielajcy wywiadu m"wi o prostyt(t ac, w getcie wspomina je jako dobre, gospodarne dziewczyny", kt"re czstowa&y powsta!c"w jedzeniem i papierosami, lecz gdy wraz z nimi chcia&y przej, na aryjsk stron, odm"wi&. 4ie potra'i uzasadni, tej decyzji. 4a pytanie autorki o szans wydostania si z getta, rozm"wca odpowiada, e codziennie los stwarza& mu szans ucieczki, bo legalnie wychodzi& na stron aryjsk w charakterze go!ca nosi& krew chorych na ty'us do stacji sanitarno epidemiologicznej. 0jako jedyny z pracownik"w szpitala w getcie posiada& specjaln przepustk.3 4igdy nie wykorzysta& swojej szansy. 4ie wie, dlaczego. .delman t&umaczy 1annie 2rall, w jaki spos"b znalaz& si w sztabie 01B.

01B konspiracyjna Eydowska Crganizacja 7ojowa, stanowica ruch oporu Eyd"w uwizionych w getcie warszawskim. 5"Aniej jednostki bojowe powstawa&y te w 2rakowie, 7dzinie i 8zstochowie 0z inicjatywy wys&annik"w warszawskiej EC73. Itworzona zosta&a ;M paAdziernika ;FGH roku, uzbrajana przez A2 i D@. 5olitycznie podporzdkowana by&a Eydowskiemu 2omitetowi 4arodowemu, a porednio -elegaturze zdu. #ajmowa&a si dzia&aniami militarnymi m.in. budow bunkr"w w getcie, sprowadzaniem i gromadzeniem broni, likwidowaniem kon'ident"w i kolaborant"w np. @ejkina zastpcy komendanta ydowskiej policji. 5rowadzi&a propagand oporu.

7y& w zastpstwie kolegi )Adama*, kt"ry za&ama& si na wie, o aresztowaniu i uwizieniu na 5awiaku swojej dziewczyny. 4iegdy odwany o&nierz, )idol*, po tym zdarzeniu straci& wiar w sens walki/ 0ia dziewczyn$, -ni$. Cabra!i j3 na /awiak . p6niej si$ wydostaa, a!e jak j3 zabra!i, on si$ zaama zupenie. /rzyszed do nas, opar si$ r$kami o st i zacz3 mwi&, e i tak jestemy straceni, i e nas wyrn3, e jestemy modzi i powinnimy ucieka& do !asu..." :o by& czas, kiedy kady musia mie& kogo, wok kogo kr$cio si$ jego ycie, d!a kogo mg dziaa&." Cpowiadajcy wspomina pewn par, kt"r wycign& z Imschlagplatzu/ (...) on by z drukarni, ona bya dobra 3czniczk3. Cgin$!i oboje, on w powstaniu, a!e zd3y wydrukowa& przedtem jedn3 gazetk$, ona na ,msc*!agp!atzu, a!e zd3ya j3 przedtem rozko!portowa&." 5odczas masowyc, wywze , ludzie chtnie zawierali zwizki ma&e!skie. 8hcieli umiera, wsp"lnie. 7y, z kim w tych tragicznych momentach. =iostrzenica doktor Doliborskiej uda&a si ze swoim ch&opakiem do rabina, by udzieli& im lubu. (racajc, jeden z napotkanych Ikrai!c"w przystawi& dziewczynie lu' karabinu do brzucha. % przys&oni& jej brzuch swoj rk. 5o jakim czasie obydwoje zginli 0on w powstaniu warszawskim3, ale o to wanie c*odzio; eby by kto, kto gotw jest zasoni& twj brzuc* wasn3 r$k3, gdy zajdzie potrzeba." t&umaczy %arek .delman. ( getcie mieci&o si am$("atori(m. 5racowa&y w nim uczennice szko&y pielgniarskiej. =zko& prowadzi&a @uba 7lumowa, kt"ra dba&a o )wizyt"wk* plac"wki. (szystko musia&o by, czyste i schludne, bo wiadczy&o o wiarygodnoci pracownic, a pracownice musia&y czasem posuwa, si do drastycznych rozwiza!, by m"c ocali, kilka istnie! np. specjalnie &ama&y ko!czyny pacjentom. 8hory nie nadawa& si wtedy do przymusowej pracy i zwolniony by& z obowizku wsiadania do wagonu. 4a za&adunek do pocigu ludzie oczekiwali w budynku szkolnym. (szyscy byli milczcy, apatyczni, przeraeni do tego stopnia, e nikt nie zdecydowa& si pom"c m&odej dziewczynie, na kt"rej zbiorowego gwa&tu dopucili si Ikrai!cy. 7ohater reportau by& wiadkiem tego zdarzenia. #aistnia& sytuacj t&umaczy )anormalnoci* panujcych warunk"w, nie widzi moliwoci jej usprawiedliwienia. 5odobno o'iara przemocy yje i jest szczliw matk i matk. 5odczas )wybi"rczej* dzia&alnoci, .delman wyprowadzi& pewnego dnia Po"/ 7i3szyc, ale ta ju nastpnego dnia pobieg&a na Imschlagplatz, by wraz z matk wsi, do wagonu. ozm"wca a&uje, e nikt nie pamita o takich anonimowych osobach, kt"re dobrowolnie decydowa&y si na mier,. 4a tle znanego 2orczaka, 5ol @i'szyc spowija ca&un niewiedzy. ( wypowiedzi .delmana pojawia si wtek n(mer w ycia by&y to czyste blankiety z

piecztk. 4iemcy dali ydowskiej gminie czterdzieci tysicy numerk"w, aby je rozdysponowa&a. 8zterdzieci tysicy os"b mia&o szans y,, reszta + z Imschlagplatzu mia&a zosta, za&adowana i wywieziona na mier,. 4ajtrudniejsze okaza&y si decyzje o tym, kto ma przey,. 5ojcie )wyb"r* + zwizane z dawaniem przywileju egzystencji, by&o absurdem. 5rzypadek $rani, kt"ra otrzyma&a )numerek ycia* jest odwr"ceniem historii 5oli @i'szyc. $rania stojc w kolejce po ocalenie, odsuwa&a matk, bo ta nie mia&a )zbawiennej* karteczki i prosi&a/ 0amo, no id6 ju", ale potem zachowywa&a si ju nienagannie, uratowa&a kilkanacie os"b i wzi&a udzia& w powstaniu warszawskim. 5ielgniarka :enenbaumowa odda&a sw"j numerek c"rce -edzie, a sama pope&ni&a samob"jstwo &ykajc 'iolk luminalu. -eda y&a jeszcze kilka miesicy. -ziki matce otrzyma&a szans na mi&o,. #akocha&a si i przez jaki czas by&a bardzo szczliwa. 0%arek .delman r"wnie posiada& )numerek ycia*3 ( trakcie akcji likwidacyjnej pewna kobieta rodzi&a dziecko. Ddy tylko przysz&o na wiat, pielgniarka asystujca lekarzowi wiedzia&a, co ma czyni, zakry&a je poduszk/ Bziecko pokwi!io c*wi!k$ i ucic*o." 5ielgniarka mia&a wtedy dziewitnacie lat, podobno zosta&a wybitnym pediatr. -wudziestego drugiego lipca ;FGH roku 4iemcy rozplakatowali rozporzdzenie o )przesiedleniu ludnoci na wsch"d*. >eszcze tej samej nocy opozycyjny EC7 naklei& ostrzegawcze kartki/ /rzesied!enie to mier&." 7y&o to preludium do akcji likwidacyjnej getta. 8odziennie dziesi, tysicy os"b mia&o stan, na =msc,"agp"atz( po to, by niebawem umrze,. )-ostaw* wyznaczonej iloci pilnowa, mia&a ydowska policja, co w oczach niekt"rych uchodzi&o za ha!b. =krupulatno, policjant"w, kt"rzy sami marzyli o ocaleniu, gorszy&a mieszka!c"w getta. EC7 wyda& na niekt"rych wyroki. ( odpowiednim czasie mieli by, zlikwidowani. :ak by&o m.in. z 7e- inem. 5og&oska nios&a, e @ejkinowi po siedemnastu latach ma&e!stwa urodzi&o si dziecko i u'a&, e swoj gorliwoci je ocali. -wudziestego trzeciego lipca ;FGH roku odby&o si zebranie stronnictw politycznych getta. #aczto m"wi, o koniecznoci walki zbrojnej i zastanawia, si jak zdoby, bro!, ale koncepcja upad&a, bo nieznany przybysz oznajmi&, e akcja zosta&a zako!czona. Ckaza&o si to niezgodne z prawd, ale przynios&o chwil ulgi i nadziei, zreszt nikt nie wierzy& w to e wymorduj3 cay nard."
9nstytucja zwana Judenratem zostaa powoana w pierwszyc* dniac* okupacji. /rzewodnicz3cego mianowa!i Niemcy. 'n sam dobiera sobie pomagierw. 1udenrat by upowaniony do post$powania z @ydami wed!e swej wo!i. Cawsze jednak musia wykonywa& po!ecenia niemieckie."

5ierwszego dnia akcji prezes Dminy Eydowskiej 9(denrat( Adam 8zerniak"w pope&ni& samob"jstwo. 5or"d tamtych pogodnych dni lipca, by& to jedyny deszczowy dzie!.
( notatce dla #arzdu Dminy, sporzdzonej przed odebraniem sobie ycia, .dam :zernia w napisa/ +y!i u mnie #ort*o(( i towarzysze (czonkowie niemieckiego sztabu przesied!enia) i za3da!i przygotowania na jutro transportu dzieci, %o dopenia mj kie!ic* goryczy, przecie nie mog$ wydawa& na mier& bezbronne dzieci. /ostanowiem odej&. Nie traktujecie tego, jako akt tc*rzostwa wzg!$dnie ucieczk$. 1estem bezsi!ny, serce mi p$ka z a!u i !itoci, duej znie& tego nie mog$. 0j czyn wykae wszystkim prawd$ i moe naprowadzi na

waciw3 drog$ dziaania. Cdaj$ sobie spraw$, e zostawiam #am ci$kie dziedzictwo."

Fragment >
>est nawizaniem do wspczesno6ci. 8zytelnik dowiaduje si, o czym rozmawiali pacjenci 5ro'esora 0pan udny, pani 7ubnerowa, pan (ilczkowski3 przygotowujcy si do operacji, jakie by&y ich plany, marzenia, nadzieje.

-o kliniki 5ro'esora tra'iaj jednoczenie trzej pacjenci z zawa&em/ pan udny, pani 7ubnerowa i pan (ilczkowski alpinista. 8zekaj na operacj, le pod kropl"wk i rozmylaj. Alpinista i inynier ?i"cz ows i duma o tatrza!skim szczycie, kt"ry kiedy zdoby&. 5an udny, nim po raz pierwszy przeszczepiono mu y& do serca, rozmyla& o maszynach, od kt"rych by& specjalist. 5ani 7ubnerowa miaa przed oczami wtryskareczk$" przyrzd niezwykle przydatny do montau d&ugopis"w i pi"r kulkowych. :ylko 5an zewuski nie myla& o niczym, lecz myla&, wspomina&by zapewne 'abryk, (...) ktr3 mu powierzono, gdy mia dwadziecia osiem !at, a odebrano, kiedy mia czterdzieci trzy." %"wi& o niej, e by&a dla niego tym, czym dla doktora .delmana getto, czyli najwaniejsz3 spraw3, jaka zdarzya si$ w yciu. Bziaaniem. /rawdziwie m$sk3 przygod3." Fragment %
$ragment wyjania przyczyny zawaw pac-entw 5ro'esora i doktora .delmana. Jnynier (ilczkowski cudem unikn& mierci w g"rach, pan udny zbyt mocno przejmowa& si stale psujcymi maszynami, natomiast 7ubnerowa zbytnio angaowa&a si w sprawy zwizane ze sprzeda d&ugopis"w. 5o operacji kady z pacjent"w postanowi& zmieni, swoje dotychczasowe ycie.

(ilczkowski wspina& si po g"rach. 4ie mia& nigdy wypadku, doszed& do wniosku, e nic mu nie zagraa. J 'aktycznie tak by&o, lecz stres, kt"rego w"wczas dowiadczy&, odbi& si g&"wnie na jego sercu. udnemu i jego onie zazwyczaj wszystko si udawa&o. :o, co zaplanowali, najczciej realizowali. Cstatnio rozwaali budow altanki na dzia&ce/ Na pewno wi$c, gdyby si$ zakrz3tn$!i, mog!iby mie& i domek . mwia ona, ktra a do c*wi!i, gdy zobaczya go na sa!i reanimacyjnej, s3dzia, e udao im si$ mie& wszystko, co w yciu jest naprawd$ wane." B($nerowa jako osoba zajmujca si produkcj oraz sprzeda d&ugopis"w i pi"r kulkowych, musiaa robi& wszystko, by towar nie !ea." 8zasem by&y to drobne oszustwa i )ma&a* korupcja ocierajca si o granice &ap"wkarstwa. #awa&u dosta&a w domu, nied&ugo po tym, jak wr"ci&a z rozprawy sdowej. =kazano j na rok z zawieszeniem na trzy lata. Ddy ju na noszach opuszcza&a w&asny dom, poleci&a ssiadowi, by upi& jej jamnika najlepszym zastrzykiem. 7y&a pierwsz osob, na kt"rej przeprowadzono zabieg z odwr"ceniem krwiobiegu. Cperacja wypad&a pomylnie, przy czym chora podda&a si jej u'ajc witej pamici

mowi. (ierzy&a, e zmar&y ma&onek + niegdy dzia&acz gminy mojeszowej, ma dobre uk&ady z 5anem 7ogiem i wszystko zaatwi jak potrzeba." 5o zabiegach pacjenci zmieniaj sw"j dotychczasowy tryb ycia, doceniajc przywr"con im szans egzystencji. 7ubnerowa zamkn&a warsztat produkcyjny, a z )wytwarzanych* d&ugopis"w i pi"r przechowuje tylko kila pamitkowych sztuk. =poro przed zawa&em udny, kt"ry na praktyce w Anglii widzia& per'ekcyjnie dzia&ajce maszyny 0bo natychmiast zdobywano do nich nowe czci3, marzy& o wprowadzeniu takiej )technologii* w swojej 'abryce. 4iestety wiza&o si to z wieloma trudnociami i wyczerpywaniem energii yciowej, a to rzutowa&o na zdrowie. 5o zabiegu ograniczy& si nie do bezporedniego zdobywania czci, ale do spokojnego sk&adania zam"wie!. ( kad rocznic przeprowadzonej operacji odwiedza szpital prywatnie i przynosi trzy bukiety kwiat"w/ 1eden wr$cza /ro(esorowi, drugi doktorowi Hde!manowi, a trzeci doktor 4*$tkowskiej i kadzie na jej grobie, na >adogoszczu." 0ten zesp"& lekarski uratowa& mu ycie3.

Fragment 1@
Cbejmuje wspomnienie spot ania !de"mana z cr zast/pcy omendanta ydows ie- po"ic-i A 7e- ina, kt"rego zlikwidowa& EC7. 5orusza kwesti powstania tej organizacji oraz ponownie nawizuje do akcji likwidacyjnej getta i pocztk"w akcji zbrojnej. 5ojawia si epizod zbiorowego samob"jstwa i wspomnienie postaci Anielewicza.

4a pocztku autorka przytacza cytaty z rozmowy %arka .delmana z pewn kobiet. :a kobieta kilkanacie lat po wojnie odwiedzi&a .delmana. Ckaza&a si by, c"rk zastpcy komendanta Imschlagplatzu + @ejkina, na kt"rego wyrok wyda& EC7. 7y&a tym dzieckiem, kt"re @ejkinowi urodzi&o si po siedemnastu latach ma&e!stwa. 4ieznajoma usi&uje si dowiedzie,, z jakich przyczyn zabito jej ojca/ Nie c*cia nam da& pieni$dzy, by wyrok, jest mi przykro..." 5owsta!cy potrzebowali pienidzy na bro!. 2obieta t&umaczy, e komendant nie m"g& przekaza, rodk"w 'inansowych organizacji 0EC73, poniewa p&aci& za jej utrzymanie po aryjskiej stronie/ #i$c o rewo!wery wam c*odzio. -!bo o cztery miesi3ce mojego ycia." 7ohater reportau wyjani& kobiecie, czym w getcie za-mowa si/ -e- o-ciec. -o jego obowizk"w nalea&o liczenie ludzi przygotowywanych do transportu. 7y& skrupulatnym urzdnikiem. ozm"wczyni irytowa&a si 'aktem, e wybrano dla jej ojca rodzaj mierci, uzna&a j za niegodn, nadal nie mog&a poj, pobudek takiego postpowania. .delman usprawiedliwi& to nastpujco/ Nie d!a pani ojca wybra!imy mier&. #ybra!imy j3 d!a siebie i d!a tyc* sze&dziesi$ciu tysi$cy @ydw, ktrzy jeszcze y!i. Kmier& pani ojca by3 ty!ko konsekwencja tamtego wyboru. /rzykr3 konsekwencj3, jest mi naprawd$ bardzo przykro... (...) %o nieprawda, e mier& pani ojca nie bya sensowna. /rzeciwnie. /o tym wyroku ju nie zdarzyo si$, by kto odmwi nam pieni$dzy na bro:." 8ig dalszy danego 'ragmentu obejmuje rozmow

2rall z .delmanem i dotyczy spraw getta. 5o akcji przesiedle!czej, gdy w getcie zosta&o sze,dziesit tysicy Eyd"w, postanowiono utworzy, jedn organizacj wojskow. :ak powsta& EC7. D&os decydujcy w tej sprawie mia& 1ennoch us. (stpnie organizacja liczy&a kilkaset os"b, ale po nastpnych wysiedleniach + w styczniu;FGL roku, zmniejszy&a si do osiemdziesiciu. (tedy te mia&y miejsce pierwsze wystpienia zbrojne. #aczyna& narasta, bunt.
5oeta + (&adys&aw =zlengel napisa& o pocztku buntu wiersz pt. Iontratak"; ...7yszysz niemiecki +oe, jak mod!3 si$ @ydzi w dzikic* domac* trzymaj3c w r$ku om czy erd6. /rosimy ci$, +oe, o wa!k$ krwawa, bagamy ci$ o gwatown3 mier&. (...)"

.delman przypomina, e w tym czasie EC7 posiada& bro! w niewielkiej iloci. 0;N sztuk3. 7y& to dar od Armii @udowej. 8i, kt"rzy nie posiadali broni, w walce uywali rk, wywizywa&y si b"jki ko!czce si czsto rozstrzelaniem opozycjonist"w. (ed&ug relacji .delmana, Anielewicz, usi&ujc kiedy zdoby, jeden rewolwer, dopuci& si zab"jstwa, po czym w odwecie 4iemcy poczli wygarnia, zamieszka&ych w okolicy Eyd"w. (r"d nich mia& mieszka, 1ennoch us. %ia& chorego syna. =ynowi niezbdna by&a trans'uzja krwi. .delman )uyczy&* mu swojej, ale po trans'uzji dziecko zmar&o. %czyzna przez pewien czas unika& .delmana, podwiadomie obarczajc go win za tragedi, ale podczas akcji likwidacyjnej powiedzia&/ Bzi$ki tobie mj syn zmar w domu, jak czowiek. 1estem ci wdzi$czny." .delman opowiada o onieczno6ci szm(g"owania $roni. #dobywano j nielegalnie przeprawiajc si na aryjsk stron. 2oszt zakupu r"wna& si niejednokrotnie wydatkom ponoszonym na utrzymanie cz&owieka po aryjskiej stronie, lecz sytuacja nie pozostawia&a wyboru. Jstotn rol spe&nia&y &czniczki. 5rzekazywa&y one in'ormacje poza obszar getta. #a taki przekaz grozi&a mier,. 2iedy z&apano jedn, ale wykupiono j za odpowiedni stawk. Cpowiadajcy wspomina moment, gdy zostali osaczeni przez 4iemc"w 0doni"s& na nich pewien niepozorny adwokat3 akurat w momencie )transportowania* powielacza do odbijania gazetek. 4a szczcie uda&o im si wyrwa, i uciec. .delman przywo&uje w pamici rodzin 2ellerman"w, kt"r mia& si opiekowa, podczas akcji likwidacyjnej. (mieszany w dzia&ania bojowe, za p"Ano przyszed& w ustalone miejsce. 2ellerman"w ju nie by&o. 5odczas akcji likwidacyjnej podpalono terytorium getta. (r"d ludzi zacz&a narasta, panika. .delman m"wi, e wraz z towarzyszami broni musia& ucieka,. ("wczas #ygmunt 0ten, kt"ry mia& c"rk w klasztorze pod #amociem3 strzeli& z karabinu w re'lektor, by mogli przeskoczy, przez mur niezauwaeni przez wroga. >eden z epizod"w dotyczy .$raszy B"(ma. 7y dowiedzie, si czego o jego losie, .delman zmuszony by& przej, przez niebezpieczny teren. 2iedy powr"ci&, czeka&a na niego

zmartwiona przed&uajc si nieobecnoci =tasia. Jnne wspomnienie to relacja o !"$iecie A crce Zygm(nta, kt"r po wojnie adoptowa&a ameryka!ska rodzina. 5odobno bardzo j kochali, ale pewnego dnia pope&ni&a samob"jstwo. .delman, bdc w Ameryce, oglda& jej pok"j. 5rzybrani rodzice nic w nim nie zmienili od czasu mierci .lbiety. -!e nada! nie wiem, d!aczego to zrobia" + m"wi rozm"wca 1anny 2rall i zarzuca jej ironicznie, e pewnie woli )bohaterskie* historie od tych smutnych, dotyczcych Eyd"w ukrywajcych si w piwnicach. Autorka przypomina, e pisze o )pamitaniu*. .delman opowiada, jak podczas ucieczki wbieg& do jakiego budynku i znalaz& tam ch&opaka, kt"ry umiera&, lec na wielkim worku z sucharami. %czyzna poczstowa& .delmana prowiantem. #mar& przed wieczorem. ( reportau 2rall pojawia si wzmianka o strajku g&odowym. Irzdzi&o go kilku zbuntowanych z oddzia&u, kt"rzy zarzucali .delmanowi zbytni oszczdno, w gospodarowaniu broni. 5rzerwali strajk, zmuszeni do wypicia wody z cukrem. ozm"wca wyznaje, e czasem, gdy pytano go, co dalej robi,, czu& si bezradny i samotny. 5rzypomina posta, Anielewicza i ostatnie spotkanie z nim/ 7zstego maja przyszed do nas -nie!ewicz z 0ir3. 0ie!imy odby& jak3 narad$, a!e nie byo ju o czym mwi&, wi$c on si$ pooy spa&, ja si$ pooyem spa&." 5"Aniej nastpi&o zbiorowe samob"jstwo i przyjaciele wicej si nie widzieli. $ragment ko!czy zapis o opuszczeniu getta kana&ami walczcych w powstaniu pod nadzorem odpowiednich )przewodnik"w*. Fragment 11
%"wi o pomyle .ndrze-a ?a-dy na nakrcenie 'ilmu o getcie z wykorzystaniem materia&"w archiwalnych. Ikazano by miejsca kaAni i pamitki po bohaterach, a %arek .delman mia&by opowiada, o minionych czasach. 2ardiochirurg nie wyrazi& jednak na to zgody. Autorka wspomina swoj przyjaci"&k Ann =tro!sk, kt"ra zamieszkuje w bloku wybudowanym na by&ym terenie getta oraz opisuje ydowski pogrzeb z tak skromn liczb )prawdziwych* Eyd"w, e nie mona na nim odm"wi, tradycyjnej modlitwy za zmar&ych + 2adyszu.

#awiera koncepcj 'ilmu o getcie warszawskim. Andrzej (ajda chcia& nakrci, 'ilm z wykorzystaniem materia&"w archiwalnych, .delman mia&by opowiada, w nim o minionych wydarzeniach. 5rzy tym prezentowa&by wszystkie wane miejsca np. bunkier przy ulicy %i&ej ;<, gdzie samob"jstwo pope&ni& %ordechaj Anielewicz, albo wejcie na Imschlagplatz 0tu przy bramie3. :e miejsca maj obecnie zupe&nie inne przeznaczenie. =toj na nich szare bloki. ( jednym z nich mieszka koleanka 1anny 2rall + Anna =tro!ska + kolekcjonerka sztuki ludowej, zbieraczka ydowskich 'igurek, kt"re przywozi z r"nych miejsc 5olski, najczciej z 2rakowa. ( 2rakowie mona jeszcze spotka, :A%:Q81 Eyd"w, sprzed wszystkiego/ weso&ych i ubranych )przepisowo*/ # drugi dzie: #ie!kanocy, przed kocioem Norbertanek, na 7a!watorze, odbywa si$ odpust i ty!ko jeszcze tam mona zna!e6& @ydw w czarnyc* c*aatac* i biayc* atasowyc* taesac*, z te(i!im na gowie wszystko uszyte porz3dnie, przepisowo, jak powinno by&." 5od oknami bloku, w kt"rym mieszka Anna, sta&y kiedy wagony pocigu. :o miejsce r"wnie mia&oby si pojawi, w 'ilmie (ajdy. Cpr"cz tego mog&yby by, gra, werble, wystpowa, delegacje z wie!cami, jaki Eyd, kt"ry odmawia&by 2adysz za sze& mi!ionw zmaryc*.* 2to z t&umu krzycza&by/ )%arekR*, pojawi&aby si %arysia =awicka, ktra przed wojn3 biegaa na osiemset metrw w 7krze" razem z siostr3 0ic*aa

I!ep(isza, a potem ukrywaa u siebie t$ siostr$ biegaczk$ i on$, i crk$ 0ic*aa..." 2olejnym miejscem krcenia 'ilmu by&by symboliczny gr"b bohatera + %icha&a 2lep'isza, obok innych grob"w na ydowskim cmentarzu, mniej symbolicznych + #ygmunta $rydrycha, Abraszy 7luma i jego ony @uby. 7($a B"(mowa prowadzi&a w getcie szko& pielgniarek. -osta&a kiedy pi, numerk"w na ycie, kt"re mia&a rozdzieli, pomidzy sze,dziesit uczennic. (ybra&a te, kt"re mia&y najlepsze stopnie z pielgniarstwa i wietnie potra'i&y odpowiada, na pytania zwizane z medycyn. 5o wojnie prowadzi&a dom dziecka. 5rzywoono tu dzieci odnalezione w sza'ach, klasztorach, skrzyniach na wgiel, grobowcach. Iczy&a je dobrych manier i przyk&adnego zachowania, niekt"rym + w trosce o ich przysz&o, nakazywa&a ukrywa, przesz&o,. 4ad wspomnianymi grobami stoi wspania&y pomnik powsta!ca, odmienny od wizerunku prawdziwego bojownika. -o s'ilmowania nadawa&by si te w&az, przez kt"ry wydostali si powsta!cy. 4iekt"rzy zbyt szybko, bo kiedy pr"bowali przedrze, si w )kierunku wolnoci*, dosig&y ich strza&y z karabin"w. ( jednej z alej spoczywa 9nynier -dam 4zerniakw, /rezes 8etta #arszawskiego, zmar GL !ipca DEFG" Autorce, obserwujcej ydowski pogrzeb, przychodzi do g&owy myl, e prawdziwych Eyd"w ju nie ma. =tarszy pan nie m"g& odm"wi, modlitwy za zmar&ych + 2adysz, bo nie uda&o mu si zebra, nawet dziesiciu wsp"&wyznawc"w religii. 1anna 2rall zaprosi&a kiedy do swojej przyjaci"&ki + .nny BtroCs ie- A Mar a !de"mana, by obejrza& bogat kolekcj ydowskich 'igurek. ("wczas =tro!skiej przypomnia& si dziwny sen jej ssiadki. Ct" ssiadka czu&a w swoim domu czyj obecno,. 5ewnego razu nawiedzi&a j dziewczyna + Eyd"wka, kt"ra z ciekawoci przysz&a zobaczy,, kto obecnie mieszka w jej dawnym lokum, po czym otworzy&a okno i wyskoczy&a. Cd tamtej chwili sen si nie powt"rzy&. .delman nie zgodzi& si wystpi, w 'ilmie (ajdy. =twierdzi&, e mg to wszystko opowiedzie& jeden raz. 9 ju opowiedzia." Fragment 14
(yjawia powody, dla kt"rych %arek .delman zosta& "e arzem. ozm"wca opowiada, na czym polega jego rola i zaw"d lekarza, nawizuje przy tym do 'unkcji, jak pe&ni& na Imschlagplatzu. (spomina te swoich pacjent"w.

%arek .delman uzasadnia wyb"r swojego learskiego zawodu . ( momencie uko!czenia wojny czu& si przegrany. 5odr"owa&, pragn& nada, yciu jaki sens. Cstatecznie osiad& w Podzi. 5rzesypia& ca&e dnie, a do momentu, gdy ona Ala zapisa&a go na medycyn/ 7paem. /rzesypiaem dnie i tygodnie. 'd czasu do czasu budzi!i mnie i mwi!i, e przecie co musz$ z sob3 zrobi& przysza mi na my! ekonomia, ju nie pami$tam d!aczego, wreszcie -!a zapisaa mnie na medycyn$. #i$c poszedem si$ uczy& medycyny."

Al pozna&, gdy przysz&a z patrolem, by po powstaniu wyprowadzi, reszt bojowc"w z bunkra na Eoliborzu. Ij&a go tym, e zdj&a panto'le i przesz&a przez pole minowe boso/ (...) -!a zdj$a panto(!e, bo my!aa, e jak pjdzie boso po minac*, to nie wybuc*n3." ozm"wca t&umaczy autorce, e pocztkowo nie interesowa&y go studia. =pa& odwr"cony twarz do ciany, a jego przyjaciele wpadli na pomys& i zaczli na tej cianie rysowa, narzdy ludzkie/ serce, o&dek itp. ( trakcie dialogu przypomina mu si mier, kolegi + %iko&aja, kt"ry by& cz&onkiem 0egoty *Dada Pomocy 0ydom+ i bardzo sumiennym cz&owiekiem. Imierajc na szpitalnym &"ku 0co by&o tak nieprawdopodobne, e a mieszne3, t&umaczy& przyjacio&om, w jaki spos"b gospodarowa& kwotami przeznaczonymi na bro!.
G grudnia ;FGH roku w&adze polskiego pa!stwa podziemnego powoay Dad/ Pomocy 0ydom pod ryptonimem E0egotaE. >ej cz&onkami zostali ludzie r"nych pogld"w politycznych + reprezentanci wielu rodowisk m.in. inteligenckich, demokratycznych, kocielnych. #adaniem ady by&o niesienie pomocy Eydom jako o'iarom eksterminacyjnej akcji okupanta, ratowanie ich od mierci, przydzielanie pomieszcze! mieszkalnych, zasi&k"w materialnych, wyszukiwanie zaj, zarobkowych. %aterialn podstaw dzia&alnoci Eegoty mia&y by, 'undusze przekazywane jej przez zd 5 z @ondynu oraz kwoty zebrane wr"d spo&ecze!stwa polskiego i ydowskiego w kraju i za granic.

( dalszym toku rozmowy .delman wyjania, co w istocie sk&oni&o go do )powanego* potraktowania medycyny. 5odczas wyk&adu, na kt"ry wybra& si ca&kiem przypadkowo, us&ysza& s&owa pewnego pro'esora/ Iiedy !ekarz wie, jak wyg!3da oko c*orego, jak wyg!3da skra, jak j$zyk, to powinien wiedzie&, co temu c*oremu jest." :a de'inicja choroby, kt"r traktuje si jak &amig&"wk, bardzo przypad&a %arkowi .delmanowi do gustu, ponadto poj&, e jako lekarz moe nadal odpowiada, za ludzkie ycie. =ymbolem tej odpowiedzialnoci sta&a si palma + roz&oyste drzewko znajdujce si w klinice, gdzie w"wczas pracowa&. Pa"ma $ya ana"ogiF nawizaniem do =msc,"agp"atz(/ # k!inice, w ktrej potem pracowaem, bya wie!ka pa!ma. 7tawaem czasem pod ni3 i widziaem sa!e, na ktryc* !ee!i moi pacjenci. (...) 0oje zadanie po!egao na tym, eby mo!iwie najwi$cej spord nic* oca!i& i uprzytomniem sobie kiedy pod pa!m3, e to jest waciwie to samo zadanie, co tam. Na ,msc*!agp!atzu. #tedy te staem w bramie i wyci3gaem jednostki z tumu skazanyc*." Cpowiadajcy wyznaje, e w sytuacji, gdy ju nie moe pom"c pacjentowi jako lekarz, pragnie, by chory mia& godn mier,, nie tak, jak obserwowa& w getcie. #a sw"j nadrzdny obowizek poczytuje ratowanie ycia. C swojej roli + pos&annictwie m"wi tak/ /an +g c*ce zgasi& wieczk$, a ja musz$ szybko osoni& pomie:, wykorzystuj3c 1ego c*wi!ow3 nieuwag$. Niec* si$ pa!i c*o& c*wi!$ duej, ni 'n by sobie yczy." (ie jednak, e jako lekarz jest ograniczony, nie zawsze udaje mu si wygra, "w wycig z 7ogiem, ale c*odzi o odroczenie wyroku, o osiem, dziesi$&, pi$tnacie !at." :o bardzo duo, bo w tym )dodatkowym* czasie mona jeszcze wiele dowiadczy,. .delman przywo&uje tu posta, c"rki :enenbaumowej, kt"ra dziki numerkowi na ycie zdy&a dowiedzie, si, czym jest mi&o,. ?spomina swo-e pac-ent i/ dziewicioletni Irszul operowan w ostatniej chwili/

4zasem przyc*odzi do nas, to z m$em, to rozwiedziona, adna, wysoka, czarna przedtem szpeci j3 zez, a!e zaatwi!imy operacj$ u bardzo dobrego oku!isty i oczy ju te ma w porz3dku."9 umierajc dziesicioletni :eres, na kt"rej barkach, mimo dziecinnego wieku, spoczywa& ciar dba&oci o rodzin/ "4zasami do nas przyc*odzi i mwi, e ma wszystko, co c*ciaa mie&, dom, dziecko, m$a (...)"M Drayn z domu dziecka 0jej rodzice zmarli3, kt"ra wedle wszelkich zalece! lekarskich nie powinna rodzi,, lecz zdecydowa&a si na ten odwany krok/ 0wiem jej, e nie powinna rodzi&, a!e urodzia i wrcia do nas z niedomog3 kr3enia. 1est coraz sabsza, ju nie moe pracowa&, ju nie moe tego dziecka wzi3& na r$ce, a!e c*odzi z nim na spacery z wzkiem, dumna, e ma dziecko jak kada norma!na kobieta." .delman nadmienia, e pac-enci s d"a niego $ardzo wani, kadego w tych trudnych i groAnych dla ycia chwilach traktuje jednostkowo/ Iiedy s3, kiedy jest z nimi 6!e, kiedy im trzeba pomc staj3 ci si$ najb!isi na wiecie i wiesz o nic* wszystko. (...) -!e potem poprawiaj3 si$, wyc*odz3 do domu, zapominasz ic* twarze, przywo3 kogo nowego i ju ten kto jest najwaniejszy." (spomina przy tym jeszcze pewn staruszk, kt"ra przed operacj modli&a si s&owami/ /anie +oe (...) pobogosaw r$ce pana /ro(esora i my!i !ekarzy z /irogowa." 0staruszka m"wic o lekarzach z 5irogowa mia&a na myli .delmana i doktor Euchowsk3 Fragment 1'
(prowadza pewn c,rono"ogi/ wydarzeC, porzdkuje i wery'ikuje 'akty dotyczce powstania. %"wi o przebiegu akcji zbrojnej w getcie, bohaterskiej mierci %icha&a 2lep'isza oraz o kon'rontacji %arka .delmana ze =troopem. 5onadto zawiera in'ormacje o dzia&alnoci )&cznik"w* z aryjsk stron m.in.. )(ac&awa*. #naczna cz, 'ragmentu powicona jest >urkowi (ilnerowi.

ozdzia& ten s&uy chronologicznemu ustawieniu wydarze!, jest porzdkowaniem i wery'ikowaniem 'akt"w/ )udzie s3 bardzo przywi3zani do powagi (aktw *istorycznyc* i do c*rono!ogii." Autorka w oparciu o )zeznania* %arka .delmana pr"buje ustali, c,rono"ogi/ zdarzeC. 5odaje przypuszczalne dane dotyczce wyposaenia o&nierzy niemieckich i powsta!c"w z getta warszawskiego. 2reli prawdopodobny przebieg powsta!czej akcji zbrojnej/ Niemcy wkraczaj3 DE kwietnia o czwartej. /ierwsze wa!ki; p!ac 0uranowski, Camen*o((a, 8$sia. ' drugiej po poudniu Niemcy si$ wyco(uj3, nie wyprowadziwszy na ,msc*!agp!atz ani jednego czowieka." %ieszka!cy dzielnicy ydowskiej zauwaaj brak patroli niemieckich. Ddy po up&ywie doby pojawiaj si, w okolicy 'abryki szczotek wybucha mina + pu&apka. 4iemcy zaczynaj si co'a,, potem wdzieraj si na strych, ale tu wejcie blokuje %icha& 2lep'isz, kt"ry zas&ania sob niemiecki automat. 0pomiertnie zostaje uhonorowany za "w czyn przez gen. =ikorskiego 2rzyem Birtuti %ilitari3 atuje dziki temu pozosta&ych towarzyszy. 4astpnie pojawia si trzech )parlamentariuszy* z bia&ymi kokardami. =ugeruj zawieszenie broni, ale padaj w ich kierunku trzy niecelne strza&y. =trzela& #ygmunt, wytypowany do tego zadania ze wzgldu na odbyt przed wojn s&ub wojskow. : scen opisa& bardzo dok&adnie Amerykanin + >ohn 1ersey w ksice pt. ):he (all*. .delman + zapytany przez autork, czy nie czu& zak&opotania, naruszajc zasady zachodnioeuropejskiej 'air play, stwierdzi&, e nie, (...) poniewa trzej Niemcy to by!i dokadnie ci sami, co wywie6!i ju do %reb!inki czterysta tysi$cy !udzi, ty!e ty!ko, e przyczepi!i sobie biae kokardy..."

( dalszej czci 'ragmentu pojawia si wspomnienie spot ania ze Btroopem, zainicjowanego przez prokuratur i 2omisj do 7adania #brodni 1itlerowskich, w celu ustalenia detali topogra'icznych/ 7tan3 przed nami na baczno& ja te wstaem. /rokurator powiedzia 7troopowi, kim jestem, 7troop wypr$y si$, stukn3 obcasami i zwrci gow$ w moj3 stron$. %o si$ w wojsku nazywa oddawa& *onory wojskowe" (...)." .delman doceni& postaw =troopa.
Btroop + jako esesman biorcy udzia& w akcji likwidacyjnej getta, w chwili przes&uchania mia& zasdzony wyrok mierci. >est bohaterem powieci 2azimierza %oczarskiego pt. ) ozmowy z katem*. (yrok przez powieszenie wykonano na skazanym K marca ;FMH roku w warszawskim wizieniu na %okotowie.

>ednym z )etap"w* powstania by&a wiadomo, o podpaleniu getta. (ybuch&a w"wczas og"lna panika. @udzie musieli ewakuowa, si ze schron"w i piwnic. 7yli pierwsi zabici. ( przejciu pomidzy piwnicami zostaje zasypany ch&opak. 4ikt nie moe mu pom"c, liczy si czas. ( schronach panuje zaduch, jest gorco. 5ewna kobieta decyduje si na chwilk wypuci, dziecko na wiee powietrze. %aluch )zwabiony* przez o&nierzy niemieckich )na cukierka*, z &atwoci wydaje kryj"wk matki. =chron zostaje wysadzony. Dinie wiele os"b. :aka wydaje si chronologia wydarze!/ /orz3dek *istoryczny okazuje si$ ty!ko porz3dkiem umierania." -ruga cz, historii getta, tworzy si po drugiej stronie mur"w + dziki wszelkim in'ormacjom, kt"re si przez "w mur )przebijaj*9 (...) tam gdzie pisze si$ raporty, wysya w wiat me!dunki radiowe i 3da si$ od wiata pomocy."
1istorycy s zgodni, e a"ianci w o$"icz( ,o"o a(st( nie mog"i zro$i z$yt wie"e, poniewa niemieckie panowanie nad t czci .uropy sprawi&o, e nawet najbardziej zdecydowana akcja nie zdo&a&aby ocali, wikszej czci ludzi. 4awet w krajach, kt"rych spo&ecze!stwa nie znosi&y 4iemc"w jako sprzymierze!c"w, albo okupant"w, przewaajca cz, ludzi nie zdawa&a sobie sprawy z tego, co si dzia&o z europejskimi Eydami.

1anna 2rall wymienia tych, kt"rzy przyczyni"i si/ do tworzenia ,istorii w nieco inny spos$. Jch zadaniem by&o przekazywanie i ujawnianie prawdy, tworzenie z pozornie prywatnej sprawy wydarzenia na skal wiatow. D&"wnym )Ar"d&em in'ormacji* przekazywanych poza obrb dzielnicy ydowskiej by& ?acaw A mecenas Genry ?o"iCs i5 5oredniczy& pomidzy EC7+em a 2omend D&"wn A2. 0m.in. przekaza& A2 deklaracj o utworzeniu EC7 + u3 (spiera& dostawy broni do getta, sporzdzi& raport w postaci mikro'ilmu z pierwszej wielkiej akcji likwidacyjnej. aport otrzyma& gen. =ikorski przed 7oym 4arodzeniem ;FGH roku. zd w @ondynie nie wierzy& w wiarygodno, dokumentu/ 0y!e!imy, ecie przesadzi!i troc*$ w propagandzie antyniemieckiej..." wyjania!i, kiedy mie!i ju potwierdzenie z wasnyc* 6rde." Jnn postaci wspominan przez reporterk jest Z$igniew 7ewandows i o pseudonimie )=zyna*. -ocent @ewandowski przygotowywa& m&odych Eyd"w z getta do )produkcji* materia&"w wybuchowych. >ego najlepszym uczniem by& %icha& 2lep'isz.

5ojawia si nazwisko Z$igniewa Mynars iego + pseudonim )2ret*. %"wi on o nieudanej, a podjtej przez A2, pr"bie wysadzenia muru na ulicy 7oni'raterskiej. Iczestniczy& w niej osobicie. %ina 0jedyna posiadana przez o&nierzy z getta, odpalona po drugiej stronie muru, dok&adnie w chwili, gdy A2 zamierza&o uczyni, to samo3 zamiast rozsadzi, mur, wybuch&a na ulicy i rozszarpa&a ydowskich ch&opc"w. 8i 0z ramienia A23 uprzednio mieli umieci, &adunek wybuchowy na murze, ale zostali )zestrzeleni* przez 4iemc"w. ( dodatku nieopodal 0na %i&ej3 spalono ch&opca, kt"ry poszed& upewni, si o odsieczy A2 . >ednym z rozm"wc"w autorki jest te Genry )ra$ows i. ( czasie wojny ukrywa& w swoim mieszkaniu Eyd"w przyby&ych z (ilna oraz przechowywa& bro!. Drabowski siga pamici do czas"w znajomoci z %ordechajem Anielewiczem, kt"rego artobliwie nazywa& )%ordk*. %"wi o nim nastpujco/ %o przecie c*opak od nas, z dou, z /owi!a. # jednej (erajnie by!imy, na rozrbk$, na skoki, na mordobicie z c*opcami z #o!i a!bo z 8rnego 0okotowa to zawsze razem si$ szo." Drabowski, w m&odoci harcerz, jako delegat w (ilnie organizowa& Eyd"w do walki. ( czasie okupacji posiada& budk ze s&onin i misem 0pseudonim )=&oniniarz*3, a potem + ju po wojnie + by& w&acicielem warsztatu samochodowego i taks"wki, pracowa& te w transporcie. # sentymentem wspomina i opowiada histori >urka (ilnera + swojego przyjaciela. 5oznali si w 2olonii (ile!skiej, gdzie >urka )przechowywa&y* siostry z klasztoru dominikanek 7y& ulubie!cem siostry prze&oonej. :o ona nazwa&a go >urek, bo naprawd mia& na imi Arie. 4a pamitk zostawi& jej poetyckie zapiski / - za dzie: ju si$ nie spotkamy - za tydzie: ju nie pozdrowimy si$ - za miesi3c ju si$ zapomnimy - za rok ju si$ nie poznamy (...)" ( 5olsce )opiekowa& si* nim Genie Boniniarz. azem organizowali bro! dla getta. (szelkie )zdobycze* przechowywali w zakonie 2armelitanek. (ilner by& przedstawicielem EC7 + u po aryjskiej stronie. 5rzekazywa& poza mury getta in'ormacje z zamknitej dzielnicy. ( marcu ;FGL roku aresztowa&o go Destapo. (ed&ug umowy mia& milcze, przez trzy dni, nim zacznie )si &ama,* i wydawa, )wsp"&pracownik"w.* 5odobno d&ugo wytrzymywa& wszystkie tortury i nie zdradzi& , lecz czas jego )wytrzyma&oci* jest kwesti sporn. 4iekt"rzy z jego bliskich znajomych m"wi o miesicu, Drabowski o dw"ch tygodniach, %arek .delman o tygodniu. 8udown ucieczk z obozu na Drochowie zorganizowa& mu pan 1enryk/ Bowiedzia si$, e 1urek jest w obozie na 8roc*owie, zakrad si$ przez bagna i zabra do siebie do domu." ( domu Drabowskich kurowali go wszyscy w nadziei jego rych&ego powrotu do zdrowia, a kiedy to istotnie nastpi&o, >urek zdecydowa& si wr"ci, do getta/ /an 8rabowski powiedzia; 1urek, po co ci to, ja ci$ wywiez$ na wie..." - 1urek e musi wraca&. - pan 8rabowski, e dobrze go sc*owa i nikt do ko:ca wojny go nie znajdzie. - 1urek e musi wraca&." (r"ci&, i wed&ug wszelkich relacji, to on da& bojowcom sygna& do pope&nienia zbiorowego samob"jstwa < maja ;FGL roku w bunkrze na %i&ej ;<. =ytuacja wyda&a mu si tak tragiczna, e nie dostrzega& innych rozwiza!/ #obec beznadziejnego pooenia, by nie wpa& ywcem

w r$ce Niemcw, -rie #i!ner wezwa bojowcw do popenienia samobjstwa." 5o mierci >urka wys&annikiem EC7 + u po aryjskiej stronie zosta& .nte A Hcc,a :( ierman. =&ynny )(ac&aw* m"wi, e jego towarzystwo raczej go krepowa&o, bo mia& w zwyczaju nosi, ze sob torb granat"w i zachodzi&a obawa eksplozji cennego &adunku. (e 'ragmencie pojawiaj si niecis&oci nie tylko w sprawie )odpornoci* na tortury >urka (ilnera, ale trudny do ustalenia jest 'akt, czy w trakcie powstania nad gettem powiewa&y sztandary/ bia&o + czerwony i niebiesko + bia&y. 0wed&ug .delmana nie by&o w"wczas odpowiedniej tkaniny na ten cel3. 5olemik na ten temat tocz zebrane u mecenasa (oli!skiego osobistoci/ sam mecenas, %arek .delman, doktor #eodoz-a )o"i$ors a, kt"ra przyby&a a z Australii, pan %&ynarski )2ret* i 1enryk )=&oniniarz*. 5oruszaj te kwesti dotacji zagranicznych na bro! dla getta oraz rozprawiaj o koniecznoci )likwidacji* niekt"rych agent"w 0czasem wyroki wykonywano za szybko + przyznaje (oli!ski3, ale wszystko w tonie artobliwym, poniewa/ 1akie to ma dzisiaj znaczenie" + ko!czy autorka s&owami swojego rozm"wcy. Fragment 1&
%arek .delman wyjania, w jaki spos"b (dao m( si/ przey czas getta. -wa razy cudem unikn& mierci/ za pierwszym celowa& do niego 4iemiec, najprawdopodobniej cierpicy na astygmatyzm, za drugim ocala& dziki znajomemu, kt"ry )zdj&* go z wozu dostarczajcego codzienny )kontyngent* na Imschlagplatz.

:en 'ragment to pomys& samego .delmana/ 0usimy co jeszcze dopisa& powiada. B!aczego yje." 5omys&odawca nie wspomina )numerk"w na ycie*, ani moliwoci mierci w walce. #apytany 0ju po akcji powsta!czej3 przez o&nierza, czy jest Eydem i jakim sposobem przey&, poczu& si nieswojo/ (...) czy przypadkiem nie przey na czyj koszt, a skoro nie to d!aczego waciwie przey." =tara si to jako wyt&umaczy,, m"wic bardziej o przypadku, nie o ingerencji )si&y wyszej*. az, gdy przedostawa& si w okolice 4owolipek, by poin'ormowa, )swoich ludzi* o umierajcej nieopodal Jnce+ lekarce, kt"ra poda&a dzieciom cyjanek i sama zay&a trucizn, dostrzeg& go niemiecki o&nierz. 8elowa& w niego kilkanacie razy, ale przypuszczalna wada wzroku + astygmatyzm 0zaburzenie widzenia3 sprawi&a, e niecelnie. 5rzey&. Jnnym razem siedzia& ju na wozie w towarzystwie ydowskiego policjanta, 4iemca i woAnicy. #agarnito go przypadkiem, z ulicy, bo akurat zabrak&o ludzi do )kontyngentu* + codziennego dziesiciotysicznego transportu. %ijali wozem okolice 4owolipek i .delman zauway& swojego znajomego. :o by& %ietek -b 0policjant3, kt"ry w&anie wraca& z pracy. 2rzykn&, e zosta& z&apany, na co %ietek zareagowa& natychmiastowo. 5odbieg& do policjanta i wyt&umaczy&, e to jego brat. .delmana uwolniono. 5rzey&. ozm"wca wspomina r"wnie wizyt w domu %ietka. >ego ojciec narzeka&, e syn nie pobiera adnych op&at za te )cudowne ocalenia*, a na wzmiank o 7ogu zareagowa& ironicznie i ze sceptyzmem/ %y nie widzisz, e +oga ju dawno tu nie ma< - jee!i nawet jest staruszek zniy gos to on jest po 94N stronie." #abrano go nazajutrz/ 0ietek nie zd3y go zdj3& z wozu (...)". Fragment 18

( danym 'ragmencie po raz pierwszy pojawia si nazwis o Pro3esora A 9ana Mo""a, z kt"rym pracowa& %arek .delman. 5onownie wyjaniany jest sens pracy lekarza. .delman stwierdza, e nigdy nie wie, czy jego gra z 7ogiem bdzie zwycistwem cz&owieka nad chwilow nieuwag 4ajwyszego, czy da si jeszcze na moment )os&oni, wieczk*. Jstniej przypadki mierci 0mier, brata %arysi =awickiej, .lbiety 8htkowskiej i m&odziutkiej .luni3, kt"re dowodz, e 7"g jest nieprzewidywalny i, e to Cn, podejmuje ostateczne decyzje.

$ragment rozpoczyna kr"tka c,ara terysty a medyczna "(dz iego serca. =erce cz&owieka wykonuje cztery tysice dwiecie uderze! na godzin, wedle oblicze! w cigu doby przet&acza siedem tysicy litr"w krwi, czyli pi, ton...( zasadzie jest mechanizmem jak kady inny i (...) jak wszystkie mec*anizmy ma waciwoci szczeg!ne; posiada due rezerwy wydajnoci pracy, a zuycie materiaowe jest w nim niewie!kie, poniewa potra(i regenerowa& zuyte cz$ci, czy!i przeprowadza& remont na bie3co." :akich in'ormacji udziela autorce inynier Be-da + konstruktor )sztucznego serca*. (ynalazek inyniera potra'i zastpi, podczas operacji ywe serce. >est wtedy niezwykle przydatny. Jnynier ma w planach budow jeszcze innej )sercowej* aparatury, kt"ra ma jak zwykle zwiksza, szanse przeycia oraz dawa, nadziej i )os&ania, wieczk*. 8zasami nadzieje mog okaza, si p&onne, bo Cn, czyli 7"g bywa nieprzewidywalny i potra(i zada& cios w najmniej spodziewanym momencie." 4a dow"d tego 2rall przywo&uje kilka przyk&ad"w, nie tylko z dziedziny medycyny np. brat %arysi =awickiej 0ze )=kry*3 + Bte3an w wieku siedemnastu lat otrzyma& sw"j pierwszy rewolwer, po raz pierwszy by& te na )akcji* 0w grupie os&aniajcej powsta!c"w podczas przeprawy kana&ami3. =zczliwy zbieg& na d"& do cukierni, wtedy wszed& tam 4iemiec i spostrzeg& bro! w kieszeni =te'ana. (yprowadzi& ch&opaka z cukierni i zastrzeli&. 7"g w swoich wyrokach wydaje si by, czasami ironiczny, a nawet z&oliwy. Ckaza& si taki w przypad ( D(dnego, kiedy to brakowa&o si"str instrumentariuszek, gas&a ar"wka w rentgenie, zamknito blok operacyjny i na dodatek 5ro'esor + >an %oll 0w tym 'ragmencie po raz pierwszy pojawia si jego nazwisko3 nie m"g& podj, ostatecznej decyzji, o ryzykownej operacji w stanie zawa&u 0odradza&y to wszystkie publikacje medyczne3. Cstatecznie, wbrew wszelkim kaprysom losu, udny przey&. 5onownie pojawia si posta, Z$igniewa Mynars iego 2reta, kt"remu powysze przypadki relacjonuje autorka. %&ynarski za czas swojej wietnoci uwaa lata okupacji, kiedy to, mimo mikrej postury, m"g& si wykaza, w dzia&aniach bojowych/ 1ako m$czyzna niepozorny jestem, sze&dziesi3t ki!o i metr sze&dziesi3t trzy, a przecie odwaniejszy byem od tyc* wszystkic* po metr osiemdziesi3t." @ubi te wspomina, okres powojenny, gdy jako prezes sp"&dzielni kunierskiej musia& podejmowa, szybkie, mskie decyzje.-latego dok&adnie rozumie .delmana, jego precyzj i szybko, dzia&ania w wycigu z 7ogiem. 4ie zawsze jednak udaje si )przechytrzy,* 7oga. :akim niespodziewanym ciosem ze strony 4ajwyszego by&y dla %arka .delmana dwa przypadki mierci. 5ierwszy + to koleanka z pracy + do tor !"$ieta :,/t ows a, kt"rej nowotw"r z&oliwy zniszczy& pami,, przez co prawdopodobnie po&kn&a trujc dawk glimitu. -rugi + to c"rka #ygmunta $rydrycha, m&odziutka i pikna samob"jczyni !"(nia. ( kadym wypadku na pomoc by&o za p"Ano.

Eadnej z kobiet .delman nie m"g& si przys&uy, jako lekarz/ ):ak wic nigdy do ko!ca nie wiesz, kto kogo podszed&.* eporterka wspomina, e jej rozm"wca by& po wojnie w okolicach 1aj'y na pogrzebie znajomej z getta :e"iny A :ywii 7($et in.
:ywia 7($et in + wsp"&za&oycielka EC7+u, uczestniczka powstania w getcie warszawskim w ;FGL roku. ( sierpniu ;FGG roku wraz z grup ocala&ych cz&onk"w EC7 + u walczy&a w powstaniu warszawskim. 5o wojnie wyjecha&a do Jzraela, gdzie wraz z Jcchakiem 8ukiermanem za&oy&a kibuc + zwizek, wsp"lnot 7ojownik"w Detta.

=potka& tam %asz + koleank, z kt"r wsp"lnie uciekali kana&ami. %asza do dzi s&yszy krzyk ch&opca spalonego na %i&ej. .delman jako lekarz nigdy nie jest pewien, czy zwyciy w zmaganiach z 7ogiem, ale satys'akcjonuje go kade ocalone ycie, tak jak wtedy, gdy )wychwytywa&* jednostki z t&umu. Ccalajc innych, sam ocala& i w ocalaniu widzi swoje powo&anie, w nieustannej grze z 7ogiem i ze mierci. 5ozostaje jedynym ocalonym spor"d czterystu tysicy. 5ozornie ta proporcja wydaje mu si to mieszna, nieracjonalna, -!e kade ycie stanowi d!a kadego cae sto procent, wi$c moe ma to jaki sens."

You might also like