You are on page 1of 11

Grzegorz Lasota, Politologia I rok – II stopień

Marketing wojny z terrorem

Media zawsze charakteryzowały się tym, że na wielu płaszczyznach swojej działalności


rywalizują ze sobą o zdobycie uwagi widzów, słuchaczy czy czytelników. We współczesnych
nam czasach zjawisko to szczególnie jest zauważalne w obliczu umasowienia mediów i
niezliczonej liczby informacji ze zdarzeń na całym świecie. Można, więc powiedzieć, że
współczesne media zostały zdominowane przez walkę między sobą o tzw. „news”. Nagrodą
w owej rywalizacji jest docieranie do szerszego grona odbiorców a co za tym idzie
zwiększenie wpływu na kształtowanie opinii publicznej i pomnożenie dochodów właścicieli
mediów. Wspomniany „news” żeby przyciągnąć musi intrygować, pokazywać akcję,
działanie, tragedie, czyli to co najlepiej się sprzedaje to informacja o wybuchu bomby, o
zamachu, o zbrodni, o katastrofie, o aferze itp. Ten kto szybciej dotrze z tą wiadomością do
odbiorcy ugodzi w konkurencje i wygra wyścig. Możliwości mediów masowych są ogromne i
czy ktoś dziś nie kojarzy skrótu 9/11, czy ktoś nie pamięta zamachów w Madrycie i Londynie,
czy ktoś nie wie, kto to Usama ibn Ladin i Al-Kaida.

W XIX wieku pruski generał i teoretyk wojny Clausewitz stwierdził, że: „wojna jest
jedynie kontynuacją polityki innymi środkami.” W wieku XX francuski filozof Foucault
zauważył, że teza Clausewitza może ulec radykalnemu odwróceniu i wtedy to polityka będzie
kontynuacją wojny1. W obliczu ostatnich wojen światowych i setek pomniejszych lokalnych
zmagań zbrojnych wojna stała się kwestią polityczną o ile zawsze była kwestią konfliktu.
Inny niemiecki filozof Schmitt stwierdza, że wojna to wiecznie obecna w polityce możliwość,

1
M. Foucault, Trzeba bronić społeczeństwa, przeł. M. Kowalska, Warszawa 1998, s.29

1
a mianowicie odróżnienia przyjaciela od wroga. Dalej to wojna konstruuje politykę a istnienie
wroga jest czymś naturalnym w polityce jak i naturze ludzkiej w ogóle2.
Współcześnie wojna polityczna czy polityka wojny musiała zostać przedefiniowana, gdzie
media w skali globalnej kształtują opinię publiczną. Wojna wraz z polityką i mediami łączy
się w samoregulującą się strukturę, która ma za zadanie utrzymać porządek społeczny. Wojna
w takim ujęciu to medialne narzędzie polityki przedstawiane jako odbity obraz
rzeczywistości. Wojna we współczesnych mediach to przedstawiany obraz i odtwarzany
dźwięk w celu wytworzenia iluzji niezbędności państwa i polityki3. W układzie polityka –
wojna – media to dziennikarz buduje tu strukturę, która ma być zrozumiała dla odbiorcy, a
swoją osobą ma uwiarygodniać przekaz. Jednak parafrazując słowa Churchilla, że „pierwszą
ofiarą wojny jest zawsze prawda” to pierwszą ofiarą wojny jest mit o obiektywnych mediach.
Obiektywizm mediów kończy się w sytuacji, gdy przekaz uzależniony jest od środków
finansowych (ekonomicznych). W obu przypadkach mediów komercyjnych i państwowych
powiązania ich ze światem polityki są praktycznie nie do uniknięcia. Polityczne i
ekonomiczne aspekty wojny spychane są na drugi tor pod względem ważności dla
społeczeństwa (Afganistan – tajna pomoc USA afgańskim Talibom, w celu militarnego i
ekonomicznego wyczerpania ZSRR4, Irak – wojna o ropę5). Pierwotnie w kwestii wojny
globalna opinia publiczna zwraca uwagę na: 1) pojawienie się wroga, który zagraża naszemu
narodowi i całemu światu zarazem 2) wroga, który nie uznaje praw cywilizowanego świata 3)
odwołanie do fundamentalnych wartości i dzięki temu ukazanie konfliktu w kategoriach
„my”-„obcy”. Wroga kreuje się jako outsidera, a siły stawiające mu czoła jako jedność sił
przeciw tyranii 4) kształtowanie się estetyki konfliktu, która jest uzależniona od estetyki
polityki. Wróg to ten brutalny ten, który tylko niszczy6.
Przykładem może być tu wojna w Zatoce Perskiej, która stała się medialnym spektaklem,
coś na miarę dzisiejszych reality show. W mediach brakowało wyjaśnień na temat
pierwotnych wydarzeń zapoczątkowujących inwazję na Kuwejt nie wspominając o
przedstawieniu konfliktu z perspektywy historycznej. Była to wojna informacyjna, a media w
nich stały się kreatorem tamtejszej sytuacji strzegąc uznawanego statusu quo i wpływając tym
samym na opinie społeczeństwa.
2
Tamże, s. 30
3
Ch. Barker, Studia kulturowe. Teoria i praktyka, przeł. A. Sadzka, Kraków 2005, s. 42.
4
J. Elsasser, Jak dżihad przybył do Europy. Wojownicy boga i tajne służby na Bałkanach, przeł. M. Bochwic-
Ivanovska, Warszawa 2007, s. 13-14.
5
Abdel Kader Mousleh, Media a wojna iracka [w:] Arabowie, islam, świat red. M. Dziekan, I. Kończak, Łódź
2007, s. 270-271
6
L. Iwulski, Triadyczne ujęcie ponowoczesnej wojny, mediów i polityki [w:] Wojna w mediach red. W.
Piątkowska-Stepaniak, B. Nierenberg, Opole 2007

2
Za inny przykład mogą tutaj posłużyć 3 zamachy na ludność cywilną w Sarajewie
podczas wojny domowej w Bośni. Za zamachy te odpowiednio w 1992, 1994 i 1995 media
zachodnie i władze ostatecznie obarczyły bośniackich Serbów. Skutkowało to tym, że w
1992 roku ONZ nałożyło sankcje na Federalną Republikę Jugosławii, w 1994 samoloty
NATO dokonały pierwszych bombardowań na pozycje wojskowe bośniackich Serbów, a w
1995 NATO pierwszy raz od momentu swojego powstania dokonało szeroko zakreślonej
akcji wojennej, bombardując przez 2 tygodnie cywilne i wojskowe cele serbskie7. Już w
tamtym okresie występowały duże wątpliwości i niejednoznaczności, co do strony, która
przeprowadziła zamach, ale w końcu określono zamachowców po stronie serbskiej jako tych
złych/obcych zagrażających statusowi quo.

Najciekawsze dla mediów jest to, co bulwersuje, wzbudza emocje i strach. Już nikogo nie
dziwi i w zasadzie nie „rusza” agresja, przemoc a nawet śmierć przedstawiona na ekranach
telewizorów. Systematyczne doświadczanie przez jednostkę wizualnej przemocy wywołuje u
niej osłabienie procesu przeżyć traumatycznych i stępienie wrażliwości emocjonalnej. Owe
obrazy przemocy po prostu zostają oswojone i przez nas zaadaptowane. Także rzeczą
oczywistą jest, że dziś media żyją sensacją. Media masowe jako jedno z narzędzi globalizacji
tworzą nową jakość w wielu dziedzinach naszego życia, kształtują na nowo stosunki
społeczne. Ich oddziaływanie nie omija także konfliktów zbrojnych. Nowy rodzaj wojny, jak
wcześniej wspomniałem odnośnie wojny w Zatoce Perskiej, w której każdy z nas może wziąć
udział siedząc z pilotem w ręku przed szklanym ekranem wykreowała stacja CNN,
transmitując na bieżąco przebieg operacji „Pustynna Burza” w 1991 roku8. To technologia
telewizyjna sprawiła, że teatr działań zbrojnych pomimo, że odległy o setki, tysiące
kilometrów od widza stał się nam bliski i chętnie go oglądamy.
Siłę mediów już dawno docenili terroryści, a szczególnie w dobie największego rozwoju
telewizji i internetu. Mianem terroru będziemy tu określać użycie siły lub groźby, przemocy
wobec ludzi niemających nic wspólnego z wojną. Jednak przede wszystkim celem takiego
działania będzie wywarcie presji na świadomość społeczną, opinii publicznej, psychikę
jednostkową czy zbiorową. W działaniach takich rozgłos jest potrzebny wręcz wymagany,
aby zaistnieć, aby wpłynąć na społeczeństwa, aby się pokazać. Akt terrorystyczny jest

7
J. Elsasser, Jak dżihad przybył do Europy. Wojownicy boga i tajne służby na Bałkanach, przeł. M. Bochwic-
Ivanovska, Warszawa 2007, s. 90-95
8
Abdel Kader Mousleh, Media a wojna iracka [w:] Arabowie, islam, świat red. M. Dziekan, I. Kończak, Łódź
2007, s. 270

3
przemyślany i dobrze zaaranżowany, następuje wybór sceny9, na której owy akt ma się
rozegrać według określonego scenariusza oraz następnie wybór aktorów mających zagrać
swoje życiowe role, a to wszystko dokładnie reżyserowane ma stanowić spektakl dla masowej
widowni. I w tym momencie chcąc nie chcąc media jako pośrednicy owego spektaklu
wkraczają do akcji zapewniając transmisję owego spektaklu do domów propagując te
działania, lecz oczywiście nie pochwalając ich. Terroryści osiągają swój cel, a mianowicie
docierają do szerokiej widowni. Można nawet zaryzykować, że nauczyli się wykorzystywać
media do własnych celów. Obsesje medialne np. groźba użycia broni biologicznej, atak
wąglikiem. Zagrożenie te są możliwe, ale w jak daleki sposób wyolbrzymione.
Media w pewnym sensie stały się zakładnikiem terrorystów, choć terroryzm bez mediów
byłby tylko lokalną czy regionalną tragedią. Media żyją z kopii pokazywania rzeczywistości,
a ich żywiołem zawsze będzie pokazywanie i komentowanie wydarzeń bez względu na skutki
społeczne, jakie to za sobą niesie. To, co najbardziej napędza media to tragiczna wiadomość
wywołująca fale zainteresowania. Taka jest logika i nic tu się nie zmieni. Rozgłos medialny
podsuwa potencjalnym terrorystom idee i metody używania przemocy. Przykładem jest
choćby Irlandzka Armia Republikańska, która potrafiła zapewnić obecność dziennikarzy w
miejscu swych zamachów bombowych. Tak było m. in. w Belfaście w „krwawy piątek” 21
lipca 1972 roku, czy w Birmingham w listopadzie 1974 roku, kiedy to w dwóch eksplozjach
bomb zginęło łącznie 21 osób10. Nie inaczej było też w Nowym Jorku we wrześniu 2001 roku,
kiedy obraz z ataku na wieże WTC przekazały telewizje całego świata. Potęgowało to wśród
śledzących wydarzenia wrażenie dezorientacji i przerażenia. Czynnik ten z dużym
prawdopodobieństwem uwzględnili członkowie al-Kaidy, planując atak. Lista przypadków,
kiedy terroryści wykorzystują oddziaływanie środków przekazu pozostaje otwarta,
wydłużając się choćby o kolejne przypadki porwań i egzekucji zakładników dokonywanych w
ciągle niespokojnym Iraku czy teraz Afganistanie.

Dnia 11 września 2001 roku były prezydent USA G.W. Bush po atakach
przeprowadzonych na WTC wypowiedział wojnę z terroryzmem11. Było to niewątpliwie
rozpoczęcie nowego etapu w dziejach walki z aktami terrorystycznymi. Tradycje
przeciwdziałania owym aktom sięgają już połowy XX zapoczątkowane w Izraelu i związane

9
„scena” ma być tzw. sentymentalnym pomnikiem czyli np. wieża Eiffla, Statua Wolności, Big Ben czy niegdyś
bliźniacze wieże WTC. Ich zniszczenie czy akt tam rozegrany wywoła wielki rozgłos, co jest głównym celem
terrorystów.
10
http://www.psz.pl/tekst-2670/Aleksandra-Konczak-Krotka-historia-Irlandzkiej-Armii-Republikanskiej
11
S. Czapnik, Wojna z terrorem w mediach jako czynnik tworzenia cywilizacji strachu [w:] Wojna w mediach
red. W. Piątkowska-Stepaniak, B. Nierenberg, Opole 2007, s. 349

4
są z powołaniem specjalnych oddziałów do zwalczania tego zjawiska. W niedługim czasie
podobne oddziały zaczęły powstawać w kręgu państw cywilizacji zachodniej. Jednak
wypowiedzenie walki terroryzmowi w 2001 przez G.W. Busha wiązało się ze zmianami
instytucjonalno-prawnymi, gdzie najważniejszą rzeczą było od tej pory bezpieczeństwo
obywatela kosztem ograniczenia jego praw obywatelskich12, gdyż działania terrorystyczne
uderzają pośrednio w fundament ustrojowy otwartych społeczeństw demokratycznych. Mogą
w efekcie doprowadzić do silnej polaryzacji postaw obywateli wokół dwóch skrajnych
stanowisk. Jedno zakładać będzie konieczność utrzymania, nawet w sytuacji kryzysowej,
wszystkich praw i wolności obywatelskich. Drugie konieczność ich daleko idącego
ograniczenia w imię zwiększenia możliwości obrony przed terroryzmem. Dokładając do tego
role13 mediów, które wypełniają przypisaną im zadania na froncie walki z terrorem dochodzi
do tworzenia się tzw. cywilizacji strachu – rozumianej jako kształtujący się współcześnie
porządek globalny w ramach, którego podkopuje się pewne fundamentalne wartości
demokracji jak zrezygnowanie ze swobód obywatelskich na rzecz rzekomego
bezpieczeństwa. Środki masowego przekazu pełnią tutaj podstawową rolę jako te, które
pokazują i relacjonują np. zamachy, ale także nakręcają spiralę strachu, która na dłuższy
dystans może być niebezpieczniejsza od samego ataku. Konieczne jest zaprzestanie
bezzasadnego straszenia odbiorców terroryzmem, gdyż osłabia to samą demokrację a zarazem
odsuwa uwagę od problemów bardziej istotnych. Bezpodstawne zastraszanie ludzi najbardziej
absurdalnymi groźbami przez media wzbudza i powoduje u nich uczucie strachu, bez względu
na to czy zostaną one zrealizowane czy nie zastraszają społeczności międzynarodowej.
Wystarczy napędzić strachu tym, którzy mają wpływ na opinię publiczną, a oni wykonują
resztę zadania i wzbudzają lęk i przerażenie wśród pozostałych14.
W dniu 23 września 2002 r., Moskwa: czeczeńscy terroryści opanowują teatr na
Dubrowce, biorą ponad 900 zakładników; 129 z nich ginie w podjętym kilkadziesiąt godzin
później przez rosyjskich komandosów szturmie na teatr; 11 marca 2004 r., Madryt: seria
wybuchów ładunków podłożonych przez al–Kaidę w pociągach podmiejskich, którymi
każdego dnia dziesiątki tysięcy ludzi dojeżdża do pracy, zabija 191 osób i rani dalszych

12
Amerykańska Unia Swobód Obywatelskich opublikowała raport największych nadużyć władzy po 11
września 2001 roku: to nielegalne, bo bez zgody sądu podsłuchiwanie obywateli przez władzę, potem to
porwania tortury, rosnący nadzór nad społeczeństwem itd.,
http://www.aclu.org/safefree/general/26684res20060906.html
13
Rola ta jako tako nie ma zabarwienia pejoratywnego, a raczej chodzi mi o odwrotne skutki do możliwie
zakładanych, jakie przynosi rola mediów w walce z terroryzmem (pokazywanie, nagłaśnianie obrazów z aktów
terrorystycznych wpływających negatywnie na społeczeństwa)
14
B.R. Barber, Imperium strachu, przeł. H. Jankowska, Warszawa 2005, s. 25.

5
półtora tysiąca; 1 września 2004 r., Biesłan - północna Osetia: czeczeńscy bojownicy z grupy
Szamila Basajewa opanowują szkołę, większość z kilkuset zakładników stanowią dzieci.
Dwa dni potem, w niejasnych okolicznościach dochodzi do szturmu sił rosyjskich; w
walkach prócz terrorystów i 11 żołnierzy, ginie co najmniej 339 zakładników, w tym 156
dzieci a ponad 700 dalszych osób zostaje rannych; 7 lipca 2005 r., Londyn: w czasie
porannego szczytu w centrum miasta – w czasie, kiedy w Gleneagles w Szkocji odbywał się
szczyt Grupy G-8 - dochodzi do kilku eksplozji w metrze i jednej w autobusie miejskim;
bilans: 56 ofiar śmiertelnych, oraz około 700 rannych15. Na podstawie wcześniejszych
rozważań można sobie zadać pytanie i zastanowić się czy doszłoby do tych zamachów gdyby
nie media? Ważnym argumentem jest tutaj fakt, że gdyby nie obszerne przekazy, w żadnym z
opisanych wyżej przypadków zamachowcy nie osiągnęliby strategicznego celu, nie osłabiliby
zdolności bojowej swoich przeciwników. Tymczasem rozwój widowiskowego terroryzmu
wywołał nowe, bardzo groźne tendencje. Współcześni terroryści nie uderzają w obiekty
wojskowe i polityczne, nie strzelają do żołnierzy. Zamiast tego z precyzją reżyserują swoje
zbrodnie, spełniając podobną rolę jak specjaliści od reklamy. Poprzez swoją nową, skuteczną
taktykę uderzają w takie cele, których wzruszenie ma oddziaływać na jak największa grupę
ludzi i ich emocje. Nowe metody działania terrorystów to wielkie wyzwanie dla światowych
mocarstw, gdyż terroryzm jest jednak zjawiskiem rozproszonym, zróżnicowanym i
chaotycznym - niemożliwym do zneutralizowania przy pomocy militarnych kampanii, skoro
każda relacja z kolejnego zamachu staje się „bronią masowego rażenia”.
Według H. Munklera w chwili obecnej społeczeństwa zachodnie są rozdarte między
lękiem a dążeniem do bezpieczeństwa. Terroryzm jest strategią zagrażającą państwu prawa
nie przez sam atak, ale przez reakcję atakowanych16. Formą reakcji na ataki jest zwiększony i
bardziej rygorystyczny nadzór i kontrola państwa, które pełnią raczej tylko środek
propagandowy w celach zapewnienia obywateli, że działa się na rzecz ich bezpieczeństwa.
Specyfika wojny z terrorem ma pewną idealną wartość, a mianowicie nie da się jej wygrać
i dlatego nie musi i w zasadzie nie może być zakończona17. Współcześnie siatki
terrorystyczne stanowią małe zdecentralizowane grupy, które pozbawione są stałej bazy,
mogą działać zarówno w skali transnarodowej jak i lokalnej. Są trudno uchwytni i praktycznie
nie do zlikwidowania. Jednak z innej perspektywy taki stan rzeczy, czyli fala narastającego
terroryzmu rozdmuchiwana w nadmiarze przez media może być korzystna dla rządów na

15
http://www.terroryzm.com/articles/c/13/Zamachy-terrorystyczne.html
16
http://www.dziennik.pl/dziennik/europa/article46134/Strach_oznacza_kleske.html?service=print
17
http://www.dziennik.pl/dziennik/europa/article46094/Demograficzna_bron_islamu.html?service=print

6
całym świecie, gdyż daje argument do zrzucenia winy na innych, odwrócenia uwagi
społeczeństwa od lokalnego czy narodowego problemu czy kłopotliwego wyjaśniania
przyczyn konfliktu. Jak np. odnośnie tego ostatniego przypadku, dużo mówi się o zderzeniu
cywilizacji i „wojnie” Islamu z Zachodem. Gdy słyszymy słowo fundamentalizm,
ekstremizm, terroryzm to od razu nasze pierwsze skojarzenia biegną ku bliskiemu wschodowi
i płw. arabskiemu, gdzie widzimy państwa zamieszkałe przez samych zamachowców, którzy
chcą zniszczyć naszą cywilizację. Tak naprawdę nieliczni z nas wiedzą lub po prostu mało
kogo obchodzi, że muzułmanie mają własne problemy chociażby walki toczone od wieków
między sunnitami a szyitami czy dostosowanie podstawowych wartości Islamu zawartych w
Koranie do ciągle zmieniającego się i idącego do przodu świata, mało z nas wie, że duża
większość muzułmanów uznaje demokrację za najlepszy system i pochwala jego wartości18. A
jednak w obrazie przedstawianym nam przez rządy i media muzułmanin zawsze wypada jako
ten niedobry.
Na tej podstawie można uciec do pewnych wniosków stwierdzających, że w pewnym
momencie rządy państw na całym świecie wykorzystały wojnę z terrorem, aby rozszerzyć
zakres swoich uprawnień, ograniczając prawa i swobody obywatelskie czy zaostrzając
politykę karną19. Kwestia ta wygląda jeszcze inaczej, gdy spojrzy się na to przez pryzmat
kryzysu państwa dobrobytu i odchodzenia od powszechnego i regulowanego ze wspólnych
środków ubezpieczenia społecznego czy regulowania rynku pracy. To znalezienie tematu
zastępczego (terroryzmu), gdzie rządy państw coraz bardziej ograniczone przez siły
globalnego rynku nie potrafią ich kontrolować, dlatego starannie znajdują obiekty ataku,
którym mogą sprostać i pokazać obywatelom ich siłę i wkład w nasze bezpieczeństwo.
Sztuczne zagrożenia w tym terroryzm mają przewagę nad naturalnymi, ponieważ pozwalają
przykrawać strach na miarę dostępnych leków, a nie odwrotnie20.

Jak wygląda propaganda kształtowania wizerunku konfliktu zbrojnego z terroryzmem?


Nie ulega wątpliwości, że duży wpływ ma tutaj współczesny rozwój środków masowej
komunikacji. To postępujący proces cyfryzacji i konwergencji mediów czy mediatyzacja
otaczającego nas świata, choć niektóre stare środki propagandowe jak np. ulotki są nadal

18
K. Brataniec, Obraz Zachodu w oczach arabskiej opinii publicznej [w:] Świat arabski w procesie przemian.
Zmiany społeczne i kulturowe oraz reformy polityczne red. A Kapiszewski, Kraków 2008, s. 15-21.
19
wyliczono, że dla spanikowanego terroryzmem społeczeństwa amerykańskiego prawdopodobieństwo śmierci
w zamachu jest jak 1 do 88 tysięcy. Dziesięciokrotnie bardziej możliwa jest śmierć na skutek upadku z drabiny
http://www.cdc.gov
20
Z. Bauman, Społeczeństwo w stanie oblężenia, przeł. J. Margański, Warszawa 2006, s. 230.

7
powszechnie używanym źródłem wpływu na ludzi. Metody współcześnie używane powinno
rozgraniczyć się na dwie kategorie:
1) środki stosowane w wojnie propagandowej z przeciwnikiem – podczas działań wojennych
niszczona jest infrastruktura komunikacyjna, aby na ich miejsce można było wprowadzić
własne radio i telewizje do swoich ściśle określonych celów. W konflikcie w Iraku były to
przeważnie rozgłośnie radiowe i miliony ulotek zrzuconych w trakcie trwania operacji
„Iracka Wolność”. Były to także zrzuty pomocy humanitarnej, czyli środków
higienicznych, opatrunkowych i głównie żywności, a do nich były dołączone komunikaty
o zaniechaniu walki i o tym jak uniknąć zagrożeń wojennych. Nowością stało się
pozyskiwanie przez specjalnie wynajęte firmy PR miejscowych dziennikarzy do publikacji
pod ich imieniem i nazwiskiem materiałów wcześniej przez owa firmę przygotowanych,
które to przychylnie mówiły o amerykańskiej administracji i nowych władzach Iraku21.
2) środki stosowane dla pozyskania własnej opinii publicznej – to przede wszystkim
pozyskiwanie do współpracy dziennikarzy, selekcja zarówno ich jak i informacji dla nich
dostępnych, czy wprowadzanie dziennikarzy do instytucji nadawczych. Materia w tej
sprawie zmieniła się po wojnie w Wietnamie, gdzie rzesze dziennikarzy działało na własną
ręką, a czasami nawet z eskortą wojska. Mieli całkowicie wolną rękę, czego efektem było
wyjście na jaw dla opinii publicznej wielu hańbiących armie amerykańską incydentów
chociażby dopuszczenia się ludobójstwa na niewinnych cywilach. Od tego momentu
nastąpiło wiele rygorów w dostępie do informacji. Współpraca została ściśle
sformalizowana a w interwencji w Iraku wytworzył się nowy model dziennikarstwa
skoszarowanego22.
Nowością stało się aktywizowanie części opinii publicznej, czyli bezpośrednich odbiorców
informacji. Albo były to pojedyncze osoby albo grupki osób przygotowujących plakaty,
karykatury czy ulotki. Największym medium aktywności oczywiście stał się internet jako
wyrażania protestu czy aprobaty do określonych działań.

Terroryzm to zjawisko powstałe i funkcjonujące już wcześniej, istniał, bowiem od


dawien dawna, ale wydarzenia z 11 września 2001 roku diametralnie zmieniły obraz tego
zjawiska, zmuszając jednocześnie świat, do refleksji nad jego skalą i zagrożeniami, jakie
niesie. Nie stałoby się tak, gdyby nie media. Mimo iż sięgając w przeszłość można doliczyć
się znacznie więcej ofiar terrorystycznych zamachów niż pochłonęły ataki na WTC, to
21
Ł. Szurmiński, Współczesne środki propagandowe wykorzystywane w kształtowaniu wizerunku konfliktów
zbrojnych [w:] Wojna w mediach red. W. Piątkowska-Stepaniak, B. Nierenberg, Opole 2007.
22
Tamże.

8
jednak użyta technika, w tym zwłaszcza ta medialna, zwielokrotniła skalę jak i poziom
społecznego oddziaływania, przeżywania wydarzeń z września 2001 r. Media w tym
przypadku, działając w imię przekazywania informacji i pokazywania prawdziwego obrazu
świata, mimowolnie stały się narzędziem terrorystów, nowym rodzajem broni w arsenale
tych ostatnich. Od tego momentu terroryzm stał się widowiskowy, zorientowany medialnie a
szklany ekran przerodził się w forum prezentacji zbrodniczych ideologii, miejscem, gdzie
terroryści realizują swoje cele.
W nowej sytuacji obok zbrojnych akcji, podejmowanych przeciwko terroryzmowi,
nieodzownym staje się zauważenie kształtującej roli mediów i podjęcie takich działań, by
„nowa broń” terrorystów była jak najmniej groźna. Wygranie wojny z terrorystami w
medialnej przestrzeni będzie jednak bardzo trudne. W demokratycznych społeczeństwach nie
można przecież ograniczyć ludziom dostępu do informacji, obywatele mają prawo do
rzetelnej i prawdziwej relacji z tego, co się dzieje. Dlatego tak ważne staje się, niezależne od
woli rządów nawet największych mocarstw, samoograniczenie się mediów i odpowiedni
dobór przekazu, tak, by nie propagować terroryzmu, czy nie wywoływać zbiorowej paniki i
histerii. Dziennikarze będąc na pierwszej linii frontu medialnej wojny muszą sobie
odpowiedzieć na pytanie, co i jak pokazywać? Media powinny mieć świadomość olbrzymiej
odpowiedzialności, jaka na nich spoczywa w tej mierze. W ślad za rangą ich roli we
współczesnych społeczeństwach obywatelskich, jako „strażników demokracji” idą obowiązki
i z pewnością niezbędne ograniczenia, jakie muszą one niekiedy na siebie przyjmować dla
właściwego wypełniania funkcji, do której zostały powołane23.
Istnieje opinia, że media pokazują nam to, co sami chcemy zobaczyć. To prawda, ale
tylko częściowa, bo przecież nie sposób nie zauważyć, że media często specjalnie pobudzają
negatywne emocje, chcąc skupić na sobie uwagę odbiorców.
W mediach powinien, więc nastąpić zwrot ku rozumowi i racjonalności. Nie wolno
przecież zapominać, że oprócz prawa do informacji, wśród podstawowych praw człowieka
jest prawo do wolności, w tym wolności od strachu, czy prawo do bezpieczeństwa. Dlatego
też rozwojowi mediów powinna towarzyszyć dyskusja, co i w jakiej formie pokazywać, jakie
wartości chronić relacjonując bieżące wydarzenia na świecie. Nie ma wątpliwości, że media
mają coraz większy wpływ na naszą rzeczywistość, nie może być jednak zgody na to, by
media stawały się rzecznikiem złej sprawy, narzędziem w rękach terrorystów, którzy za ich
pośrednictwem reżyserować będą nasze życie, wypełniając je poczuciem zagrożenia i
strachem.
23
http://www.rpo.gov.pl/pliki/12271025030.pdf

9
Globalne zagrożenia powodują to, że trzeba szukać globalnych rozwiązań, a te jak
pokazuje doświadczenie możliwe są do wypracowania, ale bardziej na drodze rokowań i
porozumień. Właściwą odpowiedzią na zagrożenie terrorystyczne nie jest krwawa wojna z
terrorem, a mianowicie idąc za U. Beckiem jest to kosmopolityzm, który powiada: „każdy z
nas, kimkolwiek i gdziekolwiek jest, ma prawo żyć, kochać i marzyć o świecie, gdzie właśnie
to prawo jest radykalnie niezbywalne. Byłby to świat, w którym walczy się z plagami
terroryzmu, ale także ubóstwa, prześladowań etnicznych, analfabetyzmu, niesprawiedliwości,
epidemii i poczucia niepewności. W takim świecie terroryzm nie tylko nie mógłby
rozkwitnąć, ale nawet zapuścić korzeni”24.
Jednak trzeba zauważyć w tym temacie jeszcze jedną i pewnie przewodnią zależność.
Albowiem terroryzm staje się pewnym narzędziem w rękach mocarstw, które stosuje się
wtedy, gdy jest im to na rękę w ramach odwrócenia uwagi opinii publicznej od rzeczywistych
problemów je trapiących. W innym przypadku walka z terrorem staje się argumentem do
wywołania konfliktu w danym państwie z siłami antydemokratycznymi, dyktatorskimi czy
posiadającymi broń masowego rażenia i zamazuje rzeczywisty obraz, o co ta walka się toczy.
Wojna okazała się coraz częstszym narzędziem rozwiązywania sporów politycznych i
gospodarczych. Dzięki mediom o oddziaływaniu globalnym: akty politycznego terroru,
wywoływanie wojen przybrało charakter tendencyjnych przekazów o charakterze spotów
reklamowych. Wywnioskować należy jeszcze, że współcześnie terroryzm i jego walka z nim
daje uprzywilejowaną pozycję nie tylko mocarstwom, ale także wielu państwom, które w
ramach zagrożenia dla demokracji przez terroryzm wymuszają na swoich obywatelach
przyzwolenie na zrzeczenie się tradycyjnych swobód w zamian za system regulacji, które
rzekomo maja im zapewnić bezpieczeństwo. Wprowadzanie niepopularnych reform,
wycofywanie się państw z regulacji rynkowych wzmaga narastanie nierówności społecznych
przejawiających się m. in. w poczuciu niepewności obywateli obawiających się o pracę,
zdrowie i ogólnie przyszłość. To te problemy są realnym zagrożeniem dla obywateli i
fundamentów demokracji, a źródła ich nie należy upatrywać w terroryzmie, a bardziej w
kryzysie państw dobrobytu.

Bibliografia

1) Arabowie, islam, świat red. M. Dziekan, I. Kończak, Łódź 2007


24
U. Beck, Władza i przeciwwładza w epoce blobalnej, przeł. J. Łoziński, Warszawa 2005, s. 362

10
2) Barber B.R., Imperium strachu, Warszawa 2005
3) Barker Ch., Studia kulturowe. Teoria i praktyka, Kraków 2005
4) Bauman Z., Społeczeństwo w stanie oblężenia, Warszawa 2006
5) Beck U., Władza i przeciwwładza w epoce globalnej, Warszawa 2005
6) Elsasser J., Jak dżihad przybył do Europy. Wojownicy boga i tajne służby na Bałkanach, Warszawa
2007
7) Foucault M., Trzeba bronić społeczeństwa, Warszawa 1998
8) Świat arabski w procesie przemian. Zmiany społeczne i kulturowe oraz reformy polityczne red. A
Kapiszewski, Kraków 2008
9) Wojna w mediach red. W. Piątkowska-Stepaniak, B. Nierenberg, Opole 2007
10) http://www.aclu.org/safefree/general/26684res20060906.html
11) http://www.cdc.gov/
12) http://www.dziennik.pl/dziennik/europa/article46134/Strach_oznacza_kleske.html?service
=print
13) http://www.dziennik.pl/dziennik/europa/article46094/Demograficzna_bron_islamu.html?service
=print
14) http://www.psz.pl/tekst-2670/Aleksandra-Konczak-Krotka-historia-Irlandzkiej-Armii-
Republikanskiej
15)http://www.rpo.gov.pl/pliki/12271025030.pdf
16) http://www.terroryzm.com/articles/c/13/Zamachy-terrorystyczne.html

11

You might also like