You are on page 1of 190

John Ronald Reuel TOLKIEN

Dzieci Hrina
Redakcja Christopher Tolkien Ilustracje Alan Lee Przekad AGNIESZKA SYLWANOWICZ
(Evermind")

Amber 2007

Redakcja merytoryczna dr nauk humanistycznych Marek Gumkowski Korekta Janina Stasiszyn Opracowanie graficzne okadki Wydawnictwo Amber Skad Wydawnictwo Amber Druk Drukarnia Naukowo-Techniczna Oddzia Polskiej Agencji Prasowej SA, Warszawa, ul. Miska 65 Tytu oryginau The Children of Hrin Ilustracje Alan Lee 2007 Map, Preface, Introduction, Note on Pronunciation, Appendix and List of Names Christopher Reuel Tolkien 2007. The Tale of the Children of Hrin The J.R.R. Tolkien Copyright Trust and Christopher Reuel Tolkien 2007. Illustrations Alan Lee 2007. For the Polish edition Copyright 2006 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. ISBN 978-83-241-2815-0 Warszawa 2007. Wydanie I Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o. 00-060 Warszawa, ul. Krlewska 27 tel. 620 40 13, 620 81 62 www.wydawnictwoamber.pl

Dzieci Hrina

Dzieo, nad ktrym Tolkien pracowa przez cae ycie, wydane po raz pierwszy w ponad 30 lat od mierci jednego z najwikszych pisarzy XX wieku

Historia Trina i jego siostry Ninor - dzieci Hrina, czowieka, ktry mia si przeciwstawi Czarnemu Wadcy - toczy si na dugo przed wydarzeniami Wadcy Piercieni, w rozlegej krainie za Szarymi Przystaniami, na ziemiach, po ktrych chadza niegdy Drzewiec, zatopionych podczas wielkiego kataklizmu, jaki zakoczy Pierwsz Er wiata. W odlegych czasach, gdy na Pnocy wznosia si ogromna twierdza pierwszego Czarnego Wadcy. To opowie o wojnie rozptanej przez Morgotha przeciwko elfom i ludziom, o nienawici i zemcie, o odwadze i sabncej nadziei, o strachu i o zmaganiu si z przeznaczeniem. O losach Trina i Ninor, naznaczonych straszliw kltw Czarnego Wadcy.

J.R.R. TOLKIEN

John Ronald Reuel Tolkien (1892-1973), wiatowej sawy angielski pisarz, zasyn jako twrca niepowtarzalnego gatunku literackiego i niezwykej krainy fikcji, ktra od lat zachwyca kolejne pokolenia czytelnikw na caym wiecie. rdem inspiracji dla powstania Hobbita, Wadcy Piercieni, Silmarilionu, Niedokoczonych opowieci byy legendy. Lecz sigajc do mitw greckich i rzymskich, celtyckich i anglosaskich, legend arturiaskich, karoliskich i germaskich, Tolkien - profesor jzyka staroangielskiego w Oksfordzie, jeden z najlepszych filologw swoich czasw - powoa do ycia wasn, na wskro oryginaln mitologi. Rozmach tego przedsiwzicia jest oszaamiajcy, a niepowtarzalny wiat rdziemia - najbardziej zwarty i drobiazgowo wymylony wiat w historii literatury - zapisa si trwale we wspczesnej kulturze. W 2001,2002 i 2003 roku zachwyci miliony widzw dziki wielkiej filmowej trylogii Wadca Piercieni. J.R.R. Tolkien zacz pisa Dzieci Hrina w 1918 roku i pracowa nad t opowieci przez cae ycie. Christopher Tolkien, syn pisarza i opiekun jego spucizny literackiej, przez trzydzieci lat uzupenia nieukoczone dzieo na podstawie materiaw pozostawionych przez ojca.

Dla Baillie Tolkien

Przedmowa
Nie ulega wtpliwoci, e istnieje bardzo wielu czytelnikw Wadcy Piercieni, ktrzy legendy Dawnych Dni (opublikowane w rnych formach w Silmarillionie, Niedokoczonych opowieciach oraz The History of Middle-earth) znaj wycznie ze syszenia jako utwory dziwne i ze wzgldu na styl trudne w odbiorze. Dlatego te od dawna uwaam, e warto przedstawi spisan przez mego ojca dug wersj legendy o dzieciach Hrina w formie niezalenego utworu, w oddzielnej ksice, z jak najmniejsz liczb uwag redaktorskich, a przede wszystkim - jako cig opowie bez luk czy przerw, mimo e ojciec mj pozostawi niektre jej czci w stanie niedokoczonym. Sdz, e jeli uda si w ten sposb przedstawi histori losw Trina i Ninor, dzieci Hrina i Morweny, to otworzy si widok na miejsca pooone w nieznanym rdziemiu i na rozgrywajc si tam histori, barwn i przemawiajc bezporednio do czytelnika, a zarazem pomylan jako przekaz z zamierzchej przeszoci. Widok na zatopione ziemie na zachodzie, za Grami Bkitnymi, gdzie w modoci przechadza si Drzewiec, a take widok ukazujcy Dorlmin, Doriath, Nargothrond i las Brethil, gdzie wid ycie Trin Turambar. Ta ksika jest, zatem przeznaczona przede wszystkim dla tych czytelnikw, ktrzy mog pamita, e skra Szeloby bya tak straszliwie twarda, e najtszy czowiek nie zdoaby jej rozpata, nie dokonaaby tego nawet rka Berena czy Trina zbrojna w stal wykut przez elfw lub krasnoludw*", albo, e w Rivendell Elrond, zwracajc si do Froda, nazwa Trina jednym z
*

J.R.R. Tolkien Dwie Wiee, przekad Maria i Cezary Frc, Amber, Warszawa 2001, s. 314 (przyp. red.).

dawnych potnych przyjaci elfw*", lecz nic wicej o Trinie nie wiedz. Podczas I wojny wiatowej, na dugo przedtem, nim powstay choby zrby opowieci, ktre pniej miay przeksztaci si w Hobbita i Wadc Piercieni, mj ojciec, bdc wtedy jeszcze modym czowiekiem, zacz tworzy zbir historii, ktry nazywa Ksig zaginionych opowieci". Byo to jego pierwsze dzieo literackie osadzone w wyimaginowanym wiecie i do tego do pokane, cho bowiem pozostao nieukoczone, zawiera czternacie w peni uksztatowanych opowieci. To w Ksidze zaginionych opowieci" po raz pierwszy pojawiaj si Bogowie, czyli Valarowie, elfowie i ludzie jako Dzieci Ilvatara (Stwrcy), Melkor-Morgoth jako Wielki Nieprzyjaciel, Balrogowie i orkowie, a take ziemie, na ktrych rozgrywa si akcja opowieci: Valinor, ziemia Bogw" za zachodnim oceanem, oraz Wielka Kraina" (pniej nazwana rdziemiem") midzy wschodnim i zachodnim morzem. Wrd Zaginionych opowieci" byy trzy o wiele dusze i lepiej rozwinite od pozostaych; bohaterami wszystkich trzech s zarwno ludzie, jak i elfowie. S to: Opowie o Tinviel (pojawia si ona w skrconej formie we Wadcy Piercieni jako historia Berena i Lthien, ktr Aragorn opowiada hobbitom na Wichrowym Czubie; ojciec mj napisa j w 1917 roku), Turambar i Foalk (Trin Turambar i smok", z pewnoci istniejca ju w 1919 roku, jeli nie wczeniej) oraz Upadek Gondolinu (1916- 1917). W czsto cytowanym fragmencie dugiego listu napisanego w 1951 roku, na trzy lata przed wydaniem Druyny Piercienia, - w ktrym przedstawia swoje dzieo, ojciec wyjawi ambitny modzieczy zamiar: Kiedy jednak (dawno ju przestaem si z tego powodu puszy) chciaem stworzy zbir mniej lub wicej powizanych ze sob legend, poczwszy od tych najwikszych, kosmogonicznych, a do poziomu romantycznej bani - te wiksze miay by oparte na niniejszych, pozostajcych w kontakcie z ziemi, a mniejsze miay czerpa chwa z rozlegego ta tamtych (...). Niektre z wielkich opowieci napisabym w caoci, a inne pozostawibym ledwie naszkicowane, o jedynie zaznaczonym planie". Owo wspomnienie dowodzi, e w koncepcji tego, co pniej zostao nazwane Silmarillionem, od dawna miecia si myl, i niektre z opowieci powinny otrzyma znacznie peniejsz posta; w tym samym licie z 1951 roku ojciec wyranie stwierdza, e wymienione wyej trzy historie s najduszymi w Ksidze zaginionych opowieci". Nazwa tu histori Berena i Lthien gwn opowieci Silmarillionu" i tak o niej napisa: Opowie jest (moim zdaniem piknym i poruszajcym) romansem heroiczno-baniowym, zrozumiaym nawet przy bardzo oglnej, mglistej znajomoci ta. Stanowi on jednak take zasadnicze ogniwo cyklu, poza jego kontekstem tracce swe pene znaczenie". I dalej: S inne, niemal w rwnym stopniu rozwinite i niezalene opowieci, splatajce si jednak z ogln histori", czyli Dzieci Hurma i Upadek
*

J.R.R. Tolkien Druyna Piercienia, przekad Maria i Cezary Frc, Amber, Warszawa 2001,s.259 (przyp. red.).

Gondolinu. Opierajc si na sowach mego ojca, sdz, i nie ulega wtpliwoci, e gdyby zdoa doprowadzi do ostatecznej, ukoczonej postaci narracj utrzyman w zamierzonej przez siebie skali, to trzy Wielkie Opowieci z Dawnych Dni (o Berenie i Lthien, dzieciach Hrina oraz upadku Gondolinu) uznaby za utwory na tyle kompletne, e niewymagajce znajomoci obszernego zbioru ledend, znanego jako Silmarillion. Z drugiej strony, jak zauway ojciec w tym samym miejscu, opowie o dzieciach Hrina jest integraln czci historii elfw i ludzi w Dawnych Dniach, z koniecznoci zawiera, wic sporo odniesie do wydarze i okolicznoci wspominanych w tej wikszej opowieci. Czym cakowicie sprzecznym z koncepcj tej ksiki byoby obcienie jej mnogoci przypisw, podajcych informacje o postaciach i wydarzeniach, ktre i tak rzadko, kiedy maj istotne znaczenie dla bezporedniej narracji. Jednake taka pomoc moe si okaza gdzieniegdzie uyteczna, dlatego te we Wstpie naszkicowaem pokrtce obraz Beleriandu i jego mieszkacw pod koniec Dawnych Dni, kiedy to urodzili si Trin i Ninor; zamieciem rwnie map Beleriandu i ziem lecych na pnoc od niego oraz spis wszystkich imion i nazw geograficznych wystpujcych w tekcie wraz ze zwizymi opisami, a take uproszczone tablice genealogiczne. Na kocu ksiki znajduje si dwuczciowy Dodatek: pierwsza jego cz dotyczy prb, jakie podejmowa mj ojciec, by nada owym trzem opowieciom ostateczny ksztat, druga za kompozycji tekstu w tej ksice, ktra pod wieloma wzgldami rni si od ukadu w Niedokoczonych opowieciach. Jestem bardzo wdziczny mojemu synowi, Adamowi Tolkienowi, za jego nieoszacowan pomoc przy rozmieszczeniu i prezentacji materiau we Wstpie i Dodatku oraz za bezbolesne wprowadzenie ksiki do oniemielajcej (mnie przynajmniej) rzeczywistoci przekazw elektronicznych.

Wstp rdziemie za Dawnych Dni


Posta Trina miaa gbokie znaczenie dla mego ojca, ktry, posugujc si bezporednim opisem i tworzc wraenie naocznoci, odmalowa przejmujcy obraz jego dziecistwa, stanowicy zasadniczy element caej opowieci. Ukaza surowo i brak wesooci chopca, jego poczucie sprawiedliwoci oraz zdolno do wspczucia. Da take portret Hrina, czowieka bystrego, wesoego i optymistycznego, oraz Morweny - powcigliwej, odwanej i dumnej matki Trina; nie zapomnia te o yciu rodziny w zimnej krainie Dor-lmin w latach ju naznaczonych strachem, po przerwaniu przez Morgotha Oblenia Angbandu, poprzedzajcych narodziny Trina. Lecz wszystko to rozgrywao si w Dawnych Dniach, w Pierwszej Erze wiata, w czasach niewyobraalnie zamierzchych. Gbia czasu, do jakiej siga ta opowie, zostaa ukazana w pamitnym fragmencie Wadcy Piercieni, gdy podczas wielkiej narady w Rivendell Elrond mwi o Ostatnim Sojuszu elfw i ludzi oraz o pokonaniu Saurona pod koniec Drugiej Ery, czyli przed ponad trzema tysicami lat: W tym miejscu Elrond przerwa opowie i westchn. - Dobrze pamitam wietno ich sztandarw - rzek po chwili. Przypomniay mi chwa Dawnych Dni i armie Beleriandu, tak wielu wielkich ksit i wodzw wwczas si zebrao. Cho nie byo ich tylu i nie byli tak potni jak wwczas, kiedy upad Thangorodrim, odnieli zwycistwo, a elfowie pochopnie uwierzyli, e zo nigdy ju si nie odrodzi. - Pamitasz to? - zapyta ze zdumieniem Frodo. - Sdziem... - zajkn si, gdy Elrond obrci si w jego stron - sdziem, e upadek Gilgalada mia miejsce bardzo dawno temu. - Tak byo - przyzna Elrond z powag. - Ale moja pami siga nawet do Dawnych Dni. Erendil, ktry narodzi si w Gondolinie przed jego upadkiem, by moim ojcem, moj matk za bya Elwing, crka Diora, syna Lthien z Doriath. Widziaem trzy epoki wiata Zachodu, liczne

klski i wiele bezowocnych zwycistw*. Trin urodzi si w Dor-lminie zim owego roku", jak zostao zapisane w Annals of Beleriand (Kronikach Beleriandu), wrd zwiastunw smutku", mniej wicej sze i p tysica lat przed Narad u Elronda w Rivendell. Tragedii ycia Trina w aden sposb nie mona tumaczy jedynie jego charakterem. Przyszo mu, bowiem wie ycie osaczonego, nad ktrym ciy przeklestwo przemonej i tajemniczej potgi, ycie oboonego kltw nienawici, rzucon przez Morgotha na Hrina, Morwen oraz ich dzieci za to, e Hrin mu si przeciwstawi i nie ugi przed jego wol. Morgoth za, nazywany pniej Czarnym Nieprzyjacielem, by pierwotnie - jak to oznajmi przyprowadzonemu przed swe oblicze pojmanemu Hrinowi - Melkorem, pierwszym i najpotniejszym z Valarw, ktry by, zanim powsta wiat". Teraz na trwale nosi cielesn posta, wystpujc jako olbrzym i majestatyczny, lecz straszliwy krl pnocnego zachodu rdziemia i fizycznie przebywajc w swej ogromnej fortecy Angbandzie, Piekle elaza. Czarne wyziewy, ktre, unoszc si nad szczytami Thangorodrimu - gr, ktre Morgoth wypitrzy nad Angbandem plamiy pnocne niebo, wida byo z daleka. Powiada si w Annals of Beleriand, e bramy Morgotha od mostu Menegrothu dzielio ledwie sto pidziesit staj; wiele, a zarazem o wiele za mao". Sowa te odnosz si do mostu prowadzcego do siedziby krla elfw Thingola, ktry przyj Trina na wy chowanie; siedziba ta zwaa si Menegroth, Tysic Grot, i leaa daleko na poudniowy wschd od Dor-lminu. Jednak przybrawszy cielesn posta, Morgoth odczuwa strach. Mj ojciec napisa o nim: W miar jak wzrasta w zoliwo i wysya z siebie zo, ktre zasiewa w swych kamstwach i nikczemnych stworach, jego moc przechodzia na nie i si rozpraszaa, a on sam stawa si coraz bardziej zwizany z ziemi i niechtnie opuszcza swe mroczne twierdze". Tote, kiedy Fingolfin, Najwyszy Krl Noldorw, samotnie pojecha konno do Angbandu, by wyzwa Morgotha na pojedynek, zawoa u bram: Wynijd, tchrzliwy krlu, i wasn prawic ujmij or! Ty, ktry gniedzisz si w jamach, wadasz niewolnikami, kamco i czatowniku, wrogu Bogw i elfw, wynijd! Chc, bowiem ujrze tw bojaliw twarz". Wtedy (jak powiadaj) Morgoth wyszed. Nie mg, bowiem odrzuci takiego wyzwania w przytomnoci swoich dowdcw". Walczy olbrzymim motem Grondem, ktry kadym uderzeniem wybija w ziemi wielk dziur, i w kocu powali Fingolfma, lecz umierajc, krl przygwodzi ogromn stop Morgotha do ziemi i trysna czarna krew, wypeniajc dziury wybite przez Grond. Odtd Morgoth ju zawsze chroma". Take, kiedy Beren i Lthien pod postaciami wilka i nietoperzycy zakradli si do najgbiej pooonej sali
*

J.R.R.Tolkien Druyna Piercienia, op. cit., s. 233-234 (przyp. red.).

Angbandu, w ktrej zasiada Morgoth, a Lthien rzucia na niego zaklcie, nagle pad jak gra rozsypujca si w lawinie, run z oskotem ze swego tronu i leg twarz do ziemi na dnie pieka. elazna korona z gonym brzkiem stoczya si z jego gowy"*. Kltwa takiej istoty, ktra moe gosi, i cie mego zamysu wisi nad Ard [Ziemi] i wszystko, co si na niej znajduje, powoli i nieuchronnie nagina si do mej woli", jest niepodobna do kltw czy przeklestw istot o znacznie mniejszej mocy. Morgoth nie sprowadza" za czy nieszcz na Hrina i jego dzieci, nie odwouje si" do jakiej wyszej potgi, wystpujc w roli jej przedstawiciela: on, bowiem, Pan losw Ardy", jak si nazwa, mwic do Hrina, zamierza zniszczy swego wroga si wasnej przepotnej woli. W ten sposb planuje" przyszo tych, ktrych nienawidzi, i w zwizku z tym mwi do Hrina: nad wszystkimi, ktrych miujesz, myl moja ciy bdzie jak chmura zagady, a przywiedzie ich ku ciemnoci i rozpaczy". Mk, jak wymyli dla Hrina, byo widzenie oczyma Morgotha". Mj ojciec tak to zdefiniowa: kto zmuszony do patrzenia na wiat poprzez oko Morgotha widziaby" (lub odbieraby bezporednio swym umysem z umysu Morgotha) przekonujcy i wiarygodny obraz wydarze, znieksztacony jednak przez niewyczerpan zoliwo Morgotha. Jeli nawet ktokolwiek byby w stanie sprzeciwi si rozkazowi Morgotha, to Hrin tego nie uczyni. Wedug wyjanie ojca stao si tak czciowo, dlatego, e mio do rodziny i peen udrki niepokj o ni kazay Hrinowi dowiadywa si wszystkiego, czego tylko mg, bez wzgldu na rdo wiadomoci, a czciowo z powodu jego dumy, poniewa Hrin wierzy, e pokona Morgotha swoimi argumentami i e moe wygra z nim pojedynek na spojrzenia, a przynajmniej zachowa zdolno krytycznego mylenia oraz rozrniania faktw od zoliwych omamie. Taki by los Hrina, posadzonego wysoko na zboczu Thangorodrimu bez moliwoci ruchu, gdy coraz wiksz gorycz zsya na jego drczyciel. Trwao to przez cae ycie Trina, od chwili opuszczenia Dor-lminu, i przez cae ycie jego siostry Ninor, ktra nigdy nie widziaa ojca. Wydaje si, e w opowieci o Trinie, ktry sam siebie nazwa Turambarem, Panem Losu, kltwa Morgotha jawi si jako wyzwolona potga czynienia za, wyszukujca swe ofiary. O samym upadym Yalarze powiedziano, e boi si on, i Trin wzronie w tak si, i zniweczy cic na nim kltw i uniknie przeznaczonego mu losu" (s. 116). Pniej w Nargothrondzie Trin bdzie ukrywa swoje prawdziwe imi i rozzoci si, kiedy Gwindor je wyjawi: le mi si przysuye, przyjacielu, zdradzajc moje prawdziwe imi i sprowadzajc na mnie przeznaczenie, przed ktrym chciaem si przyczai w ukryciu". To Gwindor powiedzia wczeniej Trinowi o pogosce krcej po Angbandzie, gdzie by winiem, e Morgoth rzuci kltw na Hrina i cay jego rd. Teraz jednak odpar, w odpowiedzi na gniewne sowa Trina: Przeznaczenie ciga ciebie, a nie twoje imi".
*

J.R.R. Tolkien Silmarillion, przekad Maria Skibniewska, Amber, Warszawa 2006, s. 187 (przyp. red.).

Ta zoona koncepcja ma tak zasadnicze znaczenie dla opowieci, e ojciec zaproponowa nawet nadanie jej alternatywnego tytuu: Narn e-'Roch Morgoth, Opowie o kltwie Morgotha. Swoj opini na ten temat zawar w sowach: Tak zakoczya si opowie o losach nieszczsnego Trina, najgorszym z uczynkw Morgotha wobec ludzi w pradawnym wiecie". Kiedy Drzewiec szed przez las Fangorn, trzymajc na rkach Merry'ego i Pippina, piewa im o miejscach, ktre zna w zamierzchych czasach, i o drzewach, ktre tam rosy:

Po wierzbowych lakach Tasarinan wdrowaem w czas wiosny. Ach! Jaki by to widok i wo wiosny w Nan-tasarion! Rzekem - to dobre jest. Przez wizowe Ossiriandu knieje wdrowaem w czas lata. Ach! Jaki blask, jakie brzmienie lata wrd Siedmiu Ossiru Rzek! Pomylaem - to lepsze jest. Ku brzezinom Neldoreth w czas jesieni przybyem. Ach! Jaka purpura i zoto, jaki szept lici jesiennych w Taur-na-neldor! To wicej, ni mgbym zapragn. Do Dorthonion borw sosnowych w porze zimy si wspiem. Ach! Jaka biel, jaki wicher w czarnych konarach na Orod-na-Thn! Gos swj wzniosem, piewajc, ku niebu. A dzi wszystkie te kraje spoczywaj w gbinie, A ja wdruj po Ambarna, po Tauremorna, po Aldalme, Po ziemi mej wasnej, po kraju Fangorna, Gdzie gboko sigaj korzenie, A lat pokady s grubsze ni lici opadych, Tu, w Tauremornalme*. Pami Drzewca, Enta z ziemi zrodzonego i jak gry starego", istotnie sigaa daleko. Wspomina pradawne lasy rozlegej krainy Beleriand, ktra zostaa zniszczona podczas Wielkiej Bitwy pod koniec Dawnych Dni. Wielkie Morze zatopio wszystkie ziemie na zachd od Gr Bkitnych, nazywanych Ered Luin i Ered Lindon: mapa doczona do Silmarillionu koczy si na wschodzie na tym wanie pamie grskim, podczas gdy mapa we Wadcy Piercieni koczy si tym samym acuchem na zachodzie. Lece za grami kraje nadbrzene, opisane na tej mapie jako Forlindon i Harlindon (Lindon Pnocny i Lindon Poudniowy), s jedynymi w Trzeciej Erze
*

J.R.R.Tolkien Dwie Wiee, op. cit., s. 71-72 (przyp. red.).

pozostaociami krain nazywanych Ossiriandem, Krajem Siedmiu Rzek, oraz Lindonem, po ktrego wizowych lasach chodzi niegdy Drzewiec. Chodzi take wrd wielkich sosen na wyynie Dorthonion (Kraju Sosen), ktra pniej zyskaa nazw Taur-nu-Fuin, Las Okryty Noc, kiedy Morgoth zmieni j w krain budzc przeraenie i pen mrocznych omamw, w krain zrozpaczonych, bkajcych si wdrowcw" (s. 120); przyby take do Neldoreth, lasu lecego w pnocnej czci Doriathu, krlestwa Thingola. Sceneri strasznych kolei losu Trina by Beleriand i krainy lece na pnoc od niego; wan te rol peniy w jego yciu Dorthonion i Doriath, po ktrych przechadza si Drzewiec. Trin urodzi si w czasie wojny, cho ostatnia i najwiksza bitwa w Beleriandzie zostaa stoczona, gdy by jeszcze dzieckiem. Krtkie wyjanienie dotyczce tych spraw pozwoli odpowiedzie na pytania, jakie rodz si w trakcie rozwoju opowieci, i wyjani kwestie, do ktrych si w niej nawizuje. Na pnocy granic Beleriandu stanowiy Ered Wethrin, Gry Cienia, za ktrymi lea kraj Hrina, Dor-lmin, nalecy do Hithlumu, na wschodzie za Beleriand rozciga si a do podna Gr Bkitnych. Dalej na wschd leay ziemie, ktre prawie si nie pojawiaj w historii Dawnych Dni, lecz ludy, ktre t histori uksztatoway, przybyy ze wschodu przez przecze w Grach Bkitnych. Elfowie pojawili si na Ziemi daleko na wschodzie, nad jeziorem Cuivienen, Wod Przebudzenia, a gdy Valarowie wezwali ich, by opucili rdziemie, przebyli Wielkie Morze i zawitali do Bogosawionego Krlestwa Amanu - lecej na zachodzie wiata krainy Bogw. Tych, ktrzy odpowiedzieli na wezwanie, poprowadzi w wielkim marszu Va-lar Orome, Myliwy, a nazwano ich Eldarami, Ludem Wielkiej Wdrwki lub Elfami Wysokiego Rodu - dla odrnienia od tych, ktrzy odrzucili wezwanie Valarw i wybrali rdziemie jako swoj ziemi i swoje przeznaczenie. To pomniejsi elfowie", nazywani Avarimi, co oznacza Oporni. Lecz nie wszyscy Eldarowie odeszli za Morze, mimo e przekroczyli Gry Bkitne; ci, ktrzy pozostali w Beleriandzie, s nazywani Sindarami, Elfami Szarymi. Ich krlem by Thingol, (co znaczy Szary Paszcz), rzdzcy z Menegrothu, Tysica Grot, w Doriacie. Nie wszyscy te elfowie, ktrzy przebyli Morze, zostali w krainie Valarw; jeden, bowiem z ich wielkich szczepw, Noldorowie (Mdrzy), wrci do rdziemia. Nazwano ich Wygnacami. Przywdc ich buntu przeciwko Yalarom by Fanor, Duch Ognisty, najstarszy syn Finwgo - elfa, ktry niegdy przyprowadzi zastp Noldorw z Cuivienen, lecz teraz ju nie y. To gwne wydarzenie w historii elfw mj ojciec tak pokrtce opisa w Dodatku A do Wadcy Piercieni:
Fanor by najznakomitszym artyst i uczonym pord Eldarw, by te jednak najbardziej pyszny i samowolny. Wykona Trzy Klejnoty, synne Silmarile, i wypeni je blaskiem Dwch Drzew, zwanych

Telperion i Laurelin, ktre daway wiato krainie Valarw. Nieprzyjaciel Morgoth spoglda na Klejnoty z podliwoci, wykrad je, wic po zniszczeniu Drzew, zabra do rdziemia i trzyma w ukryciu swojej wielkiej fortecy Thangorodrirnie [gry nad Angbandem]. Wbrew woli Valarw Fanor opuci Bogosawione Krlestwo i odszed na wygnanie do rdziemia, prowadzc ze sob wiksz cz swego ludu. W swojej pysze zamierza odzyska si Klejnoty z rk Morgotha. Rozpocza si rozpaczliwa wojna Eldarw i Edainw przeciw Thangorodrimowi, w ktrej ostatecznie ponieli oni straszn klsk*.

Fanor zgin w bitwie wkrtce po powrocie Noldorw do rdziemia, a jego siedmiu synw zajo rozlege ziemie na wschodzie Beleriandu, midzy Dorthonionem (Taur-nu-Fuin) a Grami Bkitnymi, lecz ich potga zostaa zmiadona w straszliwej Bitwie Nieprzeliczonych ez, opisanej w Dzieciach Hrina, po ktrej synowie Fanora rozproszyli si niby licie niesione wiatrem" (s. 50). Drugim synem Finwgo by Fingolfin (przyrodni brat Fanora), uznany za zwierzchnika wszystkich Noldorw; wraz ze swoim synem Fingonem rzdzi Hithlumem, lecym na pnocny zachd od wielkiego acucha Ered Wethrin, Gr Cienia. Fingolfin mieszka w krainie Mithrim, nad brzegiem wielkiego jeziora o tej samej nazwie, a Fingon zaj Dor-lmin na poudniu Hithlumu. Ich gwn twierdz bya Barad Eithel (Wiea rda) przy Eithel Sirion (rdach Sirionu), gdzie na wschodnich stokach Gr Cienia braa swj pocztek rzeka Sirion. Suy tam przez wiele lat jako onierz Sador, stary okaleczony suga Hrina i Morweny, o czym opowiada Trinowi (s. 35). Po mierci Fingolfina w pojedynku z Morgothem godno Najwyszego Krla Noldorw obj Fingon. Trin widzia go raz, kiedy krl Fingon przejeda przez Dor-lmin ze swymi wasalami i, byszczc srebrem i biel, przekroczy most na Nen Lalaith" (s. 34). Drugim synem Fingolfina by Turgon. Pocztkowo, po powrocie Noldorw, mieszka nad morzem w Nevracie, na zachd od Dor-lminu, w siedzibie zwanej Yinyamar, lecz pniej w tajemnicy przed wiatem zbudowa ukryte miasto Gondolin. Byo ono rozoone na wzgrzu porodku rwniny Tumladen, cakowicie otoczonej przez Gry Okrne, na wschd od Sirionu. Kiedy po wielu latach mozolnej pracy Gondolin zosta wybudowany, Turgon wyprowadzi si z Yinyamaru i zamieszka tam ze swoim ludem, skadajcym si z Noldorw i Sindarw. Pooenie tej przepiknej elfickiej fortecy byo utrzymywane w najgbszej tajemnicy przez wiele stuleci, poniewa jedyna prowadzca do niej droga bya nie do odkrycia i pilnie jej strzeono, tak, e do miasta nie mg si przedosta nikt obcy, a Morgoth nie potrafi si dowiedzie, gdzie ono ley. Turgon wyszed z Gondolinu wraz ze swoj wielk armi dopiero wtedy, gdy doszo do Bitwy Nieprzeliczonych ez, czyli po ponad trzystu pidziesiciu latach od opuszczenia Yinyamaru. Trzecim synem Finwgo, bratem Fingolfina i przyrodnim bratem Fanora, by Finarfin. Nie
*

J.R.R. Tolkien Powrt Krla, przekad Maria i Cezary Frc, Amber, Warszawa 2002, s. 286 (przyp. red.).

wrci do rdziemia, lecz jego synowie i crka przybyli z zastpem Fingolfina i jego synw. Najstarszym synem Finarfina by Finrod, ktry, zainspirowany wspaniaoci i urod Menegrothu w Doriacie, zaoy podziemne miasto-fortec Nargothrond, z ktrego to powodu otrzyma imi Felagund, co w jzyku krasnoludw znaczy Wadca Jaski lub Rbacz Jaski. Brama Nargothrondu wychodzia na wwz rzeki Narog w Beleriandzie Zachodnim, gdzie rzeka ta przepywaa przez wysokie wzgrza zwane Taur-en-Faroth, czyli Wysoki Faroth, lecz krlestwo Finroda rozcigao si daleko - na wschd do Sirionu, a na zachd do rzeki Nenning, wpadajcej do morza w okolicy przystani Eglarest. Finrod zgin w lochach Saurona, gwnego sugi Morgotha, i koron Nargothrondu przej Orodreth, drugi syn Finarfina. Nastpio to w nastpnym roku po narodzinach Trina w Dor-lminie. Pozostali synowie Finarfina, Angrod i Aegnor, wasale swego brata Finroda, mieszkali w Dorthonionie, graniczcym na pnocy z rozleg rwnin Ard-galen. Galadriela, siostra Finroda, dugo mieszkaa w Doriacie z krlow Melian. Meliana bya Mjarem, potnym duchem, ktry przybra cielesn posta; zamieszkaa wtedy w lasach Beleriandu z krlem Thingolem. Bya matk Lthien i przodkini Elronda. Niedugo przed powrotem Noldorw z Amanu, kiedy do Beleriandu wkroczyy z pnocy wielkie armie Angbandu, Meliana (jak czytamy w Silmarillionie) moc swoich czarw opasaa ca t krain [lasy Neldoreth i Region] niewidzialnym murem cieni i omamie, Obrcz Meliany, ktrej nikt nie mg przekroczy bez zezwolenia jej lub jej maonka, chyba tylko istota obdarzona potniejsz wadz ni sama Meliana, wywodzca si z rodu Majarw"*. Od tego czasu kraj ten nazywany by Doriathem, Krajem Obrczy. W szedziesitym roku po powrocie Noldorw wyruszy z Angbandu wielki oddzia orkw, koczc tym wieloletni pokj, lecz zosta cakowicie pokonany i wycity w pie przez Noldorw. Bya to Dagor Aglareb, Bitwa Chwalebna, lecz wadcy elfw potraktowali j jako ostrzeenie i rozpoczli Oblenie Angbandu, ktre trwao niemal czterysta lat. Powiada si, e ludzie, (ktrych elfowie nazwali Atanimi, Drugim Ludem oraz Hildorami Nastpcami) pojawili si daleko na wschodzie rdziemia pod koniec Dawnych Dni; lecz ci z nich, ktrzy wkroczyli do Beleriandu w czasach Dugiego Pokoju, kiedy Angband by oblony, a jego bramy zawarte, nie chcieli mwi o swej najwczeniejszej historii. Przywdc tych pierwszych ludzi, ktrzy przekroczyli Gry Bkitne, by Bor Stary. Finrodowi Felagundowi, krlowi Nargothrondu, ktry jako pierwszy ich spotka, Bor oznajmi: Za nami le ciemnoci i odwracamy si do nich plecami. Nie chcemy wraca nawet myl do tamtych spraw. Zawsze nasze serca zwracay si ku Zachodowi i wierzymy, e w tamtej stronie znajdziemy wiato"**. Sador, stary suga Hrina, mwi to samo Trinowi, gdy ten by chopcem (s. 36). Powiadano jednak
* **

J.R.R.Tolkien Silmarillion, op. cit., s. 108 (przyp. red.). J.R.R.Tolkien Silmarillion, op. cit., s. 108 (przyp. red.).

potem, e kiedy Morgoth dowiedzia si o pojawieniu si ludzi, po raz ostatni opuci Angband i uda si na wschd, oraz e jako pierwsi przybyli do Beleriandu ci ludzie, ktrzy aowali swych uczynkw i zbuntowali si przeciwko Czarnej Potdze, i byli okrutnie cigani i przeladowani przez jej wyznawcw oraz sugi". Ludzie ci wywodzili si z trzech rodw znanych jako Rd Bora, Rd Hadora i Rd Halethy. Ojciec Hrina, Galdor Wysoki, pochodzi z Rodu Hadora - by jego synem; matka Hrina pochodzia z Rodu Halethy, a jego ona Morwena wywodzia si z Rodu Bora i bya spokrewniona z Berenem. Ludzi z Trzech Rodw nazwano Edainami (Edain to sindarska forma sowa Atani) i Przyjacimi Elfw. Hador mieszka w Hithlumie i otrzyma od krla Fingolfina zwierzchnictwo nad Dor-lminem; lud Bora osiad w Dorthonionie; a potomkowie Halethy mieszkali w owym czasie w lesie Brethil. Po zakoczeniu Oblenia Angbandu zza gr nadcignli ludzie zupenie innego rodzaju; okrelano ich powszechnie mianem Easterlingw, a niektrzy z nich odegrali wan rol w historii Trina. Koniec Oblenia Angbandu nadszed ze straszliw nagoci, (cho by dugo przygotowywany) pewnej nocy w rodku zimy, trzysta dziewidziesit pi lat po jego rozpoczciu. Morgoth uwolni rzeki ognia, ktre spyny ze stokw Thangorodrimu i rozlega trawiasta rwnina Ard-galen leca na pnoc od wyyny Dothonion zmienia si w spalone, jaowe pustkowie, znane odtd pod nazw Anfauglith, Dawicy Py. Ten katastrofalny atak otrzyma nazw Dagor Bragollach, Bitwa Nagego Pomienia. Po raz pierwszy wychyn wtedy z Angbandu w peni swej mocy Glaurung, Ojciec Smokw; na poudnie ruszyy ogromne armie orkw; elficcy wadcy Dorthonionu ponieli mier, podobnie jak wielka cz wojownikw ludu Bora. Krl Fingolfin i jego syn Fingon zostali zepchnici wraz z wojskami Hithlumu do fortecy Eithel Sirion na wschodnich stokach Gr Cienia; w jej obronie poleg Hador Zotowosy. Wadc Dor-lminu zosta wwczas Galdor, ojciec Hrina, potoki ognia zatrzymay si, bowiem na barierze Gr Cienia i Hithlum oraz Dor-lmin pozostay niezdobyte. To w roku, ktry nastpi po Bragollach, Fingolfin, miotany wciek rozpacz, pojecha konno do Angbandu i rzuci Morgothowi wyzwanie. Dwa lata pniej Hrin i Huor znaleli si w Gondolinie. Po kolejnych czterech latach, w ponowionym ataku na Hithlum, w twierdzy Eithel Sirion zgin ojciec Hrina, Galdor. By tam Sador, o czym opowiedzia Trinowi (s. 35), i widzia, jak przywdztwo i komend" przejmuje Hrin (wwczas dwudziestojednoletni modzieniec). Kiedy w dziewi lat po Bitwie Nagego Pomienia urodzi si Trin, wszystko to Dorlmin mia jeszcze wieo w pamici.

Wskazwki dotyczce wymowy


Ponisze wskazwki maj na celu wyjanienie kilku gwnych zagadnie zwizanych z wymow imion.

Spgoski C ma zawsze warto k, nigdy c, tak, wic Celebros wymawia si Kelebros. CH ma zawsze warto ch jak w polskim miech, nigdy jak w angielskim church; przykady to Anach, Nam i Chn Hrin. DH zawsze oddaje dwik angielskiego dwicznego (mikkiego") th, czyli tak, jak w then, a nie w thin. Przykady to Glredhela, Eledhwen, Maedhros. G zawsze brzmi jak polskie g, zatem Region wymawia si tak, jak po polsku, nie za z gosk wystpujc na pocztku angielskiego sowa gin.

Samogoski AE jak w Aegnor, Nirnaeth, jest poczeniem poszczeglnych samogosek, a-e, lecz mona je wymawia tak jak AI (np. Edain, jak w polskim mai). EA i EO naley wymawia oddzielnie; poczenia s zapisywane jako a i o, jak w Bor, a na pocztku imion E, E, jak w Erendil. E na kocu wyrazw jest zawsze wymawiane jako wyrana samogoska i zapisywane jako e.

NARN I CHIN HURIN Opowie o dzieciach Hrina

Rozdzia I Dziecistwo Trina


Hador Zotowosy by wadc Edainw, Eldarowie za wielce go miowali. Do koca swych dni mieszka na terenach znajdujcych si pod zwierzchnictwem Fingofina, ktry nada mu rozlege ziemie na obszarze Hithlumu, zwane Dor-lminem. Crka Hadora, Glredhela, zostaa on Haldira, syna Halmira, wodza ludzi z Brethilu. Podczas tej samej uroczystoci syn Hadora, Galdor Wysoki, polubi Hareth, crk Halmira. Galdor i Haretha mieli dwch synw, Hrina i Huora. Hrin, o trzy lata starszy od Huora, by od swych krewniakw niszy, co zawdzicza krwi matki, lecz we wszystkim innym przypomina swego dziada, Hadora, mczyzn o silnym ciele i porywczym charakterze. Pomie jego ducha gorza jednak spokojnie, ujty w okowy silnej woli. O zamierzeniach Noldorw wiedzia najwicej ze wszystkich Ludzi Pnocy. Jego brat Huor by wysoki, najwyszy ze wszystkich Edainw, spord ktrych tylko jego syn, Tuor, przewysza go wzrostem; szybko te biega. Lecz jeli wycig by dugi i ciki, Hrin dociera do celu pierwszy, bowiem pod koniec prby bieg tak samo pewnie, jak na jej pocztku. Wielka bya mio pomidzy brami i w modoci rzadko si rozstawali. Hrin polubi Morwen, crk Baragunda, syna Bregolasa z rodu Bora - blisk, zatem krewniaczk Berena Jednorkiego. Morwena bya ciemnowosa i wysoka; jej oblicze janiao urod, a spojrzenie pene byo blasku. Dlatego te ludzie zwali j Eledhwen, Blaskiem Elfw. Bya jednak nieco surowa w obejciu i dumna. Niedole rodu Bora zasiay smutek w jej sercu, gdy do Dor-lminu przybya jako wygnanka z Dorthonionu, zniszczonego w Dagor Bragollach. Najstarsze dziecko Hrina i Morweny miao na imi Trin. Urodzio si ono w tym roku, w

ktrym Beren przyby do Doriathu i spotka Lthien Tinviel, crk Thingola. Morwena powia Hrinowi take crk; nadano jej imi Urwena, lecz wszyscy, ktrzy znali j podczas jej krtkiego ycia, nazywali j Lalaith, co znaczy miech. Huor polubi Rian - kuzynk Morweny, a crk Belegunda, syna Bregolasa. Urodzia si ona w takich czasach przez zrzdzenie twardego losu, miaa, bowiem agodne serce i nie kochaa ani polowa, ani wojny. Darzya mioci drzewa i dzikie kwiaty, piewaa pieni i sama je ukadaa. Ledwie dwa miesice po zalubinach Huor poszed ze swym bratem walczy w Nirnaeth Arnoediad i Riana nigdy go ju nie ujrzaa. Teraz jednak opowie wraca do Hrina i Huora za dni ich modoci. Powiada si, e zgodnie z wczesnym obyczajem Ludzi Pnocy synowie Galdora mieszkali przez czas jaki w Brethilu jako przybrani synowie ich wuja, Haldira. Wyprawiali si czsto z mieszkacami Brethilu przeciwko orkom, ktrzy nkali teraz pnocne rubiee ich kraju. Hrin, bowiem, chocia mia zaledwie siedemnacie lat, by silny, a modszy od niego Huor ju dorwnywa wzrostem wikszoci dorosych mczyzn z tego plemienia. Pewnego razu Hrin i Huor szli z druyn zwiadowcw; wcignita w zasadzk przez orkw, zostaa rozproszona, a orkowie cigali braci do brodu Brithiach. Tam niechybnie by ich pojmali lub zabili, gdyby nie moc Ulma, ktr wci byy przesycone wody Sirionu; powiada si, e z rzeki unis si gsty opar i ukry ich przed wrogami, a bracia przebyli Brithiach i uciekli do Dimbaru. Tam pord wielkich trudw bkali si midzy wzgrzami u stp stromych ska gr Crissaegrim, a ulegli omamom tej krainy i nie wiedzieli ju, ktrdy maj i dalej albo wraca. Wypatrzy ich tam Thorondor i wysa na pomoc dwa spord swoich orw; ory uniosy ich za Gry Okrne do tajemnej doliny Tumladen i ukrytego miasta Gondolin, ktrego jeszcze aden czowiek nie oglda. Krl Turgon, kiedy dowiedzia si o ich pochodzeniu, przyj ich dobrze, Hador bowiem by przyjacielem elfw. Co wicej, jaki czas przedtem Ulmo doradzi Turgonowi, by yczliwie traktowa synw tego rodu, jako e w potrzebie otrzyma od niego pomoc. Hrin i Huor gocili w domu krla przez blisko rok; powiada si, e przez ten czas Hrin, ktry mia bystry i chonny umys, wiele si od elfw nauczy i skorzysta z ich wiedzy, a take pozna nieco zamysw krla. Turgon bowiem wielce polubi synw Galdora i prowadzi z nimi dugie rozmowy. W rzeczywistoci zamierza zatrzyma ich w Gondolinie z mioci, a nie tylko ze wzgldu na wydane przez siebie prawo, wedle, ktrego nikt obcy - czy to elf, czy czowiek, - kto odnalaz drog do tajemnego krlestwa albo ujrza to miasto, odej z niego nie mg, dopki krl nie otworzy bram i ukryty lud nie wyjdzie z doliny Tumladen. Lecz Hrin i Huor pragnli wrci do swoich pobratymcw, by wraz z nimi bra udzia w wojnach i dzieli niedole, ktre na nich spady. Rzek, wic Hrin do Turgona:

- miertelnymi ludmi tylko jestemy, panie, niepodobnymi Eldarom. Oni mog przez dugie lata wyczekiwa bitwy z wrogami, ktra nadejdzie w odlegej przyszoci, lecz czas naszego ycia jest krtki, a nasza nadzieja i sia szybko widn. Co wicej, my nie znalelimy drogi do Gondolinu i adnej zaiste pewnoci nie mamy, gdzie ley to miasto; przyniesieni, bowiem zostalimy, cali w strachu i zdumieniu, podniebnymi drogami, a z litoci zasonite nam oczy. Turgon speni wtedy prob czowieka, mwic: - T sam, zatem drog pozwalam wam wrci, jeli Thorondor si na to zgodzi. Bolej nad naszym rozstaniem, lecz by moe wkrtce, wedle rachuby Eldarw, spotkamy si ponownie. Jednak Maeglin, siostrzeniec krla, cieszcy si w Gondolinie wielkim posuchem, wcale nad odejciem ludzi nie bola; mia im za ze krlewsk przychylno, jako e plemienia ludzkiego nie lubi. Rzek, wic do Hrina: - aska krla jest wiksza, ni zdajesz sobie spraw, i niektrzy mogliby zachodzi w gow, z jakiego to powodu to surowe prawo nie dotyczy dwch niegodziwych ludzkich dzieci. Bezpieczniej by byo, gdyby nie majc wyboru, mieszkay tu do koca swego ycia jako nasi sudzy. - aska krla zaiste jest wielka - odpar Hrin - lecz jeli nie wystarczy ci nasze sowo, zoymy ci przysig. I bracia przyrzekli, i nigdy nie ujawni zamysw Turgona i e utrzymaj w tajemnicy wszystko, co widzieli w jego krlestwie. Potem si poegnali; przybye ory uniosy ich noc i przed witem postawiy na ziemi Dor-lminu. Krewniacy ucieszyli si na ich widok, bowiem posacy z Brethilu donieli, e bracia zaginli; ci jednak nawet ojcu nie chcieli powiedzie, gdzie przebywali, oprcz tego, e ocaliy ich na pustkowiu ory, ktre przyniosy ich w rodzinne strony. Lecz Galdor rzek: - Czy zatem przez rok mieszkalicie w dziczy? A moe schronienia udzieliy wam w swoich gniazdach ory? Bo znalelicie poywienie i pikne szaty, i powracacie niczym modzi ksita, a nie jak kto, kto zabdzi w lesie. - Ciesz si, ojcze - odrzek Hrin - z naszego powrotu, pozwolono nam, bowiem na to jedynie pod przysig milczenia. To ona usta nam zamyka. Wtedy Galdor ju ich nie wypytywa, lecz wraz z wieloma innymi domyla si prawdy. Wedle ich mniemania, zarwno przysiga milczenia jak i ory wskazyway na zwizek tej sprawy z Turgonem. Tak mijay dni, a cie strachu, rzucany przez Morgotha, wydua si. Jednake w roku czterysta szedziesitym dziewitym od powrotu Noldorw do rdziemia wrd elfw i ludzi zacza si budzi nadzieja, gdy doszy ich suchy o czynach Berena i Lthien oraz o tym, jak to w Angbandzie przechytrzyli samego Morgotha; niektrzy powiadali, e Beren i Lthien cigle yj

albo, e wyrwali si mierci. W tym samym roku take wielkie zamysy Maedhrosa byy bliskie urzeczywistnienia, a odnowione siy Eldarw i Edainw powstrzymay pochd Morgotha, orkowie za zostali wypdzeni z Beleriandu. Wwczas zaczto mwi o przyszych zwycistwach i o powetowaniu strat poniesionych w Dagor Bragollach, kiedy to Maedhros powinien poprowadzi poczone hufce, zapdzi Morgotha pod ziemi i zapiecztowa Wrota Angbandu.

Tak mijay dni, a cie strachu, rzucany przez Morgotha, wydua si. Jednake w roku czterysta szedziesitym dziewitym od powrotu Noldorw do rdziemia wrd elfw i ludzi

zacza si budzi nadzieja, gdy doszy ich suchy o czynach Berena i Lthien oraz o tym, jak to w Angbandzie przechytrzyli samego Morgotha; niektrzy powiadali, e Beren i Lthien cigle yj albo, e wyrwali si mierci. W tym samym roku take wielkie zamysy Maedhrosa byy bliskie urzeczywistnienia, a odnowione siy Eldarw i Edainw powstrzymay pochd Morgotha, orkowie za zostali wypdzeni z Beleriandu. Wwczas zaczto mwi o przyszych zwycistwach i o powetowaniu strat poniesionych w Dagor Bragollach, kiedy to Maedhros powinien poprowadzi poczone hufce, zapdzi Morgotha pod ziemi i zapiecztowa Wrota Angbandu. Lecz bardziej rozwanych nadal nka niepokj, obawiali si, bowiem, e Maedhros zbyt szybko ujawni sw rosnc si i e Morgoth bdzie mia do czasu, by podj dziaania przeciwko niemu. Mwili: W Angbandzie zawsze bdzie si rodzi nowe zo, ktrego elfowie i ludzie przewidzie nie bd umieli". I jakby na potwierdzenie tych sw jesieni owego roku z pnocy, gdzie nad horyzontem wisiay oowiane chmury, nadszed zy wiatr. Zwano go Zy Dech, nis, bowiem mier. Tej jesieni na pnocnych ziemiach graniczcych z Anfauglithem wielu ludzi zachorowao i umaro, a najczciej los taki spotyka dzieci oraz md. Trin syn Hrina w owym roku liczy zaledwie pi lat, a na pocztku wiosny jego siostra Urwena skoczya trzeci rok ycia. Kiedy biegaa wrd pl, jej wosy byy jak te lilie w trawie, a jej miech jak radosny piew strumienia spywajcego ze wzgrz i nikncego dalej obok cian domu jej ojca. Strumie w zwa si Nen Lalaith, wic wszyscy domownicy nazywali dziewczynk Lalaith, a pki bya wrd nich, radoway si ich serca. Lecz Trin nie cieszy si tak mioci, jak ona. Odziedziczy po matce ciemne wosy i chyba take usposobienie, gdy nie by wesoy i rzadko si odzywa, cho nauczy si mwi wczenie. Zawsze wyglda na starszego, ni by w rzeczywistoci. Dugo pamita niesprawiedliwo i kade szyderstwo, lecz mia te w sobie ogie swego ojca i potrafi si zachowa porywczo i gwatownie. Jednake atwo ogarniaa go lito, a widok krzywdy lub smutku odczuwanego przez jakkolwiek yw istot potrafi mu wycisn zy z oczu. W tym take przypomina ojca, bowiem Morwena bya tak samo surowa dla innych, jak i dla siebie. Trin kocha matk, gdy przemawiaa do niego otwarcie i prosto. Ojca widywa rzadko, poniewa Hrin czsto przebywa poza domem, strzegc w subie Fingona wschodnich granic Hithlumu, a kiedy wraca, jego szybka mowa, pena dziwnych sw, artw i ukrytych znacze, oszaamiaa i oniemielaa Trina. W tym czasie cae uczucie przela na Lalaith, sw siostr, lecz bawi si z ni rzadko. Wola strzec jej tak, by go nie widziaa, i obserwowa, jak biega po trawie lub przechadza si pod drzewami, piewajc piosenki, ktre dzieci Edainw uoyy dawno temu, gdy czuy jeszcze na wargach wieo mowy elfw. - Pikna jak dzieci elfw jest Lalaith - rzek Hrin do Morweny - lecz, niestety, nie tak dugowieczna! Moe wanie przez to jest nam drosza.

Trin dugo zastanawia si nad tymi sowami, lecz poj ich nie potrafi. Nigdy, bowiem nie widzia dzieci elfw. W owym czasie na ziemiach jego ojca nie mieszkali adni Eldarowie, a widzia ich tylko raz jeden, kiedy to krl Fingon przejeda przez Dor-lmin ze swymi wasalami i byszczc srebrem i biel, przekroczy most na Nen Lalaith. Lecz zanim rok dobieg koca, okazao si, jak prawdziwe byy sowa ojcaTurina. Zy Dech dotar, bowiem nad Dor-lmin i chopiec zachorowa. Dugo lea w gorczce, drczony przez mroczne sny, a gdy przeznaczenie i sia yciowa sprawiy, e wyzdrowia, zapyta o Lalaith. Lecz jego opiekunka odpara: - Nigdy ju jej tak nie nazywaj, synu Hrina, a o sw siostr Urwen musisz pyta matk. Gdy Morwena przysza do niego, Trin rzek: - Nie jestem ju chory i pragn ujrze Urwen. Dlaczego nie wolno mi ju wymawia imienia Lalaith? - Poniewa Urwena nie yje i ucich miech w tym domu - odpara matka. - Lecz ty, synu Morweny, yjesz i yje Nieprzyjaciel, ktry nam to uczyni. Nie prbowaa go pociesza, gdy sama przyjmowaa bole w milczeniu i z zimnym sercem. Hrin za cierpia otwarcie. Uj sw harf, by pieni wyrazi bl, lecz nie potrafi zagra ani jednej nuty. Roztrzaska, wic harf, wyszed przed dom i wycignwszy rk ku pnocy, zawoa: - Ty, ktry znaczysz rdziemie bliznami! Obym mg ci spotka twarz w twarz i poznaczy ranami, jak uczyni to krl Fingolfin! Trin gorzko paka nocami w samotnoci i nigdy ju przy Morwenie nie wspomina imienia swej siostry. Do jednego tylko przyjaciela wwczas si zwraca i rozmawia z nim o swym smutku i pustce, jaka zapanowaa w domu. Przyjaciel ten zwa si Sador i suy w domu Hrina; chroma i niewiele si liczy. By niegdy drwalem. Przez przypadek czy te nieumiejtne obchodzenie si z toporem odrba sobie praw stop, a pozbawiona jej noga si skurczya. Trin nazwa go Labadaleni, co znaczy Skakun, lecz imi to nie byo Sadorowi niemie, gdy zrodzio si ze wspczucia, a nie z pogardy. Pracowa on w gospodarstwie, wytwarzajc i naprawiajc drobne sprzty domowe, umia, bowiem obrabia drewno. Trin przynosi przyjacielowi to, czego Sador akurat potrzebowa, chcc oszczdzi mu wysiku przy chodzeniu; czasami, jeli sdzi, e moe si to Sadorowi przyda, zabiera dla niego po kryjomu jakie narzdzie lub kawaek drewna, ktry znalaz niestrzeony. Sador umiecha si wwczas, lecz nakazywa mu odnosi to wszystko na miejsce. Mwi wtedy: - Dawaj szczodr rk, lecz tylko to, co naley do ciebie. Nagradza serdeczno chopca, jak umia, rzebic dla niego figurki ludzi i zwierzt, lecz Trinowi najbardziej podobay si opowieci z czasw Dagor Bragollach. Sador by wwczas

modziecem i lubi teraz wspomina krtkie dni penego rozkwitu swych mskich si przed okaleczeniem. - Powiadaj, e wielka bya to bitwa, synu Hrina. Odwoano mnie owego roku od pracy w lesie, bym suy w potrzebie, lecz nie wziem udziau w Bragollach, gdzie z wikszym honorem mgbym otrzyma tak sam ran. Stao si tak, poniewa przybylimy za pno - po to jedynie, by przynie na marach starego pana Hadora, ktry poleg, walczc w stray krla Fingolfma. Przystaem wtedy do onierzy i przebywaem w Eithel Sirion, wielkiej warowni krlw elfw, przez dugie lata, cho moe tak mi si tylko wydaje, monotonne, bowiem wiodem potem ycie. Byem w Eithel Sirion, gdy twierdz zaatakowa Czarny Krl, a Galdor, ojciec twego ojca, dowodzi wojskiem w zastpstwie krla. Poleg podczas tego ataku i widziaem, jak przywdztwo i komend przejmuje twj ojciec, cho ledwie niedawno osign wiek mski. Powiadano, e pon w nim ogie, od ktrego rozpala si miecz w jego rce. Postpujc za nim, zepchnlimy orkw na piaski. Od tego dnia nie odwaali si zbliy do murw na odlego wzroku. Lecz ja, niestety, straciem ju serce do walki, gdy widziaem wystarczajco wiele krwi i wystarczajco duo ran. Pozwolono mi wrci do lasw, za ktrymi tskniem. I tam wanie zostaem kalek. Tak to ju bywa, e kiedy czowiek ucieka przed swoim strachem, moe si przekona, e zda jedynie skrtem na jego spotkanie. Tak Sador mwi do Trina, gdy chopiec ju podrs. Syn Hrina pocz zadawa liczne pytania, na ktre Sadorowi trudno byo odpowiada, gdy uwaa, e chopca powinni uczy najblisi krewni. Pewnego dnia Trin rzek do niego: - Czy Lalaith naprawd bya podobna do dziecka elfw jak powiedzia mj ojciec? I co mia na myli, mwic, e nie jest tak dugowieczna? - Bya bardzo podobna - odrzek Sador - jako e w pierwszych latach modoci dzieci ludzkie i elfie wydaj si blisko spokrewnione. Lecz dzieci ludzi rosn szybciej i ich modo szybko przemija. Taki jest nasz los. Wtedy Trin zapyta go: - Co to jest los? - Jeli chodzi o los ludzi - odpar Sador - musisz o to zapyta mdrzejszych od Labadala. Wiadomo, e szybko opadamy z si i umieramy, a bywa i tak, e niejednego spotyka mier przed nadejciem staroci. Elfowie za nie trac si i nie umieraj, chyba, e ciko zranieni. Mona ich uzdrowi z rozpaczy i ran, ktre zabiyby ludzi, a niektrzy powiadaj, e elfowie, nawet unicestwieni, powracaj. Z nami tak si nie dzieje. - A wic Lalaith nie wrci? - rzek Trin. - Dokd odesza? - Nie wrci - odpowiedzia Sador.- A dokd odesza, nie wie aden czowiek, a przynajmniej

nie wiem tego ja. - Czy zawsze tak byo? Czy te moe nikczemny krl rzuci na nas jak kltw, tak jak zesa Zy Dech? - Nie wiem. Niewiele wiemy o tej Ciemnoci, ktra ley za nami. Moe ojcowie naszych ojcw mogliby nam co o tym opowiedzie, lecz nie uczynili tego. Nawet ich imiona zostay zapomniane. Midzy nami a yciem, ktre porzucili, uciekajc nie wiadomo, przed czym, stoj Gry. - Czy czego si bali? - zapyta Trin. - Moliwe - odrzek Sador. - Moliwe, e uciekalimy ze strachu przed Ciemnoci po to tylko, by znale j tutaj przed sob i nie mie adnej ju drogi ucieczki prcz tej wiodcej ku Morzu. - Ale my si ju nie boimy - powiedzia Trin. - Nie wszyscy si boj. Mj ojciec si nie lka i ja te nie bd si ba, albo przynajmniej, podobnie jak moja matka, bd si ba, lecz nie poka tego po sobie. Zdao si wtedy Sadorowi, e oczy Trina nie s oczyma dziecka, i pomyla: Bole jest kamieniem szlifierskim dla silnego ducha". Gono za rzek: - Synu Hrina i Morweny, Labadal nie potrafi odgadn, co jest pisane twemu sercu, lecz rzadko i niewielu bdziesz okazywa, co w nim nosisz. Wwczas Trin powiedzia: - Moe lepiej nie mwi, czego si chce, jeli nie mona tego otrzyma. Ale chciabym by Eldarem, Labadalu. Wtedy Lalaith mogaby powrci, a ja cigle bym tu na ni czeka, nawet gdyby jej nieobecno si przecigna. Jeli tylko zdoam, zostan onierzem krla elfw, jak ty, Labadalu. - Wiele si moesz od nich nauczy - odpar Sador i westchn. - S plemieniem piknym i zdumiewajcym, i maj moc zjednywania sobie serc ludzkich. A jednak czasami myl, e lepiej by byo, gdybymy nigdy ich nie spotkali, lecz wdrowali swoimi wasnymi drogami. Z dawien dawna, bowiem posiadaj oni wiedz, s dumni i wytrzymali. W ich blasku przygasamy albo poniemy zbyt szybko, a brzemi naszego przeznaczenia tym bardziej nam ciy. - Lecz mj ojciec ich kocha - powiedzia Trin - i gdy nie znajduje si wrd nich, nie jest szczliwy. Powiada, e prawie wszystkiego, co umiemy, nauczylimy si od nich i e dziki nim stalimy si szlachetniejsi. Mwi, e ci ludzie, ktrzy ostatnimi czasy przybyli zza Gr, s niewiele lepsi od orkw. - To prawda - odpar Sador - przynajmniej, jeli chodzi o niektrych z nas. Lecz pi si wzwy jest trudno, a z wysoka bardzo atwo spa na sam d.

By to rok, ktry zawsze pozostanie w ludzkiej pamici. Trin mia wtedy prawie osiem lat. Nadszed miesic zwany wedle kalendarza Edainw Gwaeronem. Wrd starszych rozeszy si pogoski o wielkich przegldach wojsk i gromadzeniu ora. Trin nic o tym nie sysza, chocia zauway, e ojciec czsto z uwag na niego spoglda. Tak mgby patrze na rzecz drog mu czowiek, ktry musi si z ni rozsta. Hrin, znajc odwag i powcigliwo Morweny, czsto rozmawia z ni o zamierzeniach krlw elfw i o tym, co mogoby przynie zwycistwo, a co mogaby sprowadzi klska. Serce przepeniaa mu nadzieja i nie lka si o wynik bitwy, nie przypuszcza, bowiem, by jakakolwiek sia w rdziemiu moga zniszczy potg i wietno Eldarw. - Widzieli wiato na Zachodzie - mawia - wic w kocu Ciemno musi umkn przed blaskiem bijcym z ich twarzy. Morwena nie przeczya Hrinowi, gdy w jego towarzystwie to, co ukazywaa nadzieja, zawsze wydawao si jej bardziej prawdopodobne. Lecz w jej rodzinie wiele wiedziano o elfach, tote pytaa sam siebie: Czy jednak nie porzucili wiata i czy nie s ju od niego odsunici? Moliwe, e Wadcy Zachodu ju o nich zapomnieli, a czy wwczas nawet Pierworodni zdoaliby pokona jedn z Potg?" Wydawao si, e na mylach Hrina Thaliona nie kad si cieniem podobne wtpliwoci. Jednak pewnego wiosennego poranka owego roku zbudzi si otumaniony jakby po gbokim nie, a jego wesoo przesonia chmura. Wieczorem odezwa si nagle: - Gdy zostan wezwany, Morweno Eledhwen, zostawi pod twoj opiek dziedzica rodu Hadora. ycie ludzi jest krtkie, wiele w nim przytrafia si zych i niefortunnych zdarze, nawet podczas pokoju. - Tak byo zawsze - odpara. - Co si kryje za twymi sowami? - Rozwaga, nie zwtpienie - rzek Hrin, lecz wyglda na stroskanego. - Jednake ten, kto wybiega wzrokiem w przd, musi dostrzec, e sprawy nie bd si toczy po dawnemu. Nadchodz dni wielkich przemian. Ten, kto w tej wojnie poniesie porak, upadnie niej ni kiedykolwiek. Jeli stanie si to udziaem krlw elfw, to i Edainom le si bdzie wiodo, a mieszkamy najbliej Nieprzyjaciela. Ta kraina mogaby si dosta pod jego panowanie. Lecz jeli sprawy istotnie potocz si le, nie powiem ci: Nie lkaj si!" Gdy ty boisz si jedynie tego, czego trzeba si ba i nie poddajesz si przeraeniu. Powiadam ci, wic: Nie czekaj!" Powrc, jak tylko bd mg, lecz ty nie czekaj! Udaj si jak najszybciej na poudnie, a ja, jeli bd yw, pjd za tob i odnajd ci, chobym mia przeszuka cay Beleriand. - Beleriand jest rozlegy i nie ma w nim domu dla wygnacw - rzeka Morwena. - Dokd mam ucieka, z nieliczn czy te liczn wit? Wtedy Hrin zastanawia si chwil w milczeniu.

- W Brethilu mieszka rodzina mojej matki - powiedzia. - To jakie trzydzieci staj std lotem ora. - Jeli istotnie nadejdzie zy czas, jakiej pomocy bdzie si mona spodziewa od ludzi? spytaa Morwena. - Rd Bora pad. Jeli padnie wielki rd Hadora, w jakie kryjwki ma wpezn Lud Halethy? - W takie, jakie zdoa znale - odpar Hrin. - Nie wtp jednake w jego mstwo, chocia jest on nieliczny i nie posiada wielkiej wiedzy. Gdzie indziej mona znale nadziej? - Nie wspominasz o Gondolinie - rzeka Morwena. - Nie, gdy nazwa ta nigdy nie wysza z mych ust odpowiedzia Hrin. - Jednak pogoski, jakie syszaa, s prawdziwe: byem tam. Lecz mwi ci teraz tak szczerze, jak nie mwiem nikomu innemu i nigdy nie powiem: nie wiem, gdzie ley to miasto. - Ale domylasz si i, jak sdz, twoje przypuszczenia s trafne - powiedziaa Morwena. - To by moe - rzek Hrin. - Lecz dopki sam Turgon nie zwolni mnie z przysigi, nawet tobie nie mog wyjawi tego domysu, tote twoje poszukiwania byyby beznadziejne. Jeli za, ku mojej habie, zamabym przysig milczenia, to w najlepszym wypadku dotaraby do zawartej bramy, gdy dopki Turgon nie wyruszy na wojn - a nie byo o tym wieci i nie ma na to nadziei nikt nie wejdzie do twierdzy. - Zatem gdy twoja rodzina nie daje nadziei, a przyjaciele si ciebie wyrzekaj - powiedziaa Morwena - sama musz znale rad. I tu przychodzi mi na myl Doriath. - Zawsze mierzysz wysoko - rzek Hrin. - Zbyt wysoko, chcesz powiedzie? Myl jednak, e Obrcz Meliany zostanie przerwana jako ostatni punkt oporu, a w Doriacie nie bd gardzi rodem Bora. Czy nie jestem teraz spokrewniona z krlem? Gdy Beren, syn Barahira, by wnukiem Bregora, tak jak i mj ojciec. - Serce moje nie skania si ku Thingolowi - odrzek Hrin. - Nie przyle on adnej pomocy dla krla Fingona. Nie wiem, dlaczego, gdy sysz nazw Doriath, mego ducha ogarnia cie. - Na wspomnienie Brethilu moje serce take pogra si w mroku - odpara Morwena. Wtedy Hrin rozemia si nagle i powiedzia: - Siedzimy tu, rozwaajc sprawy, ktrych biegu nie moemy zmieni, i przeraaj nas cienie wylge z naszych snw. Sprawy nie potocz si tak le, a jeli stanie si inaczej, wszystko bdzie zalee tylko od twojej odwagi i roztropnoci. Czy wtedy to, co nakae ci serce, lecz unikaj zwoki. Gdybymy za osignli nasz cel, krlowie elfw przywrc wszystkie lenna rodu Bora jego spadkobiercy, a jeste nim ty, Morweno, crko Baragunda. Wwczas bdziemy sprawowa wadz nad rozlegymi dziedzinami, a nasz syn otrzyma wielkie dziedzictwo. Gdy nie bdzie ju za na Pnocy, przypadn mu w udziale wielkie bogactwa i korona krla ludzi. - Hrinie Thalionie - rzeka Morwena - prawdziwszym wydaje mi si osd, e to ty

podnosisz wzrok wysoko, a ja boj si nisko upa. - Tego nawet w najgorszym wypadku nie musisz si ba - odpar Hrin. Tej nocy na wp rozbudzonemu Turniowi zdao si, e obok jego ka stoj ojciec i matka, patrzc na niego. Nie mg jednak dojrze ich twarzy, chocia trzymali w rkach wiece. Rankiem w dniu urodzin Trina Hrin podarowa synowi n wykuty przez elfw. Jego rkoje i pochwa mieniy si srebrem i czerni. Hrin rzek: - Dziedzicu rodu Hadora, oto podarunek odpowiedni na ten dzie. Lecz bd ostrony! To drapiene ostrze, a stal suy jedynie tym, ktrzy potrafi ni wada. Przetnie tw do rwnie chtnie, jak wszystko inne. - Postawiwszy za Trina na stole, ucaowa syna i powiedzia: -Ju wyszy jeste ode mnie, synu Morweny, a wkrtce bdziesz taki wysoki, stojc na wasnych nogach. Gdy nadejdzie ten dzie, wrogowie bd si lka twej klingi. Wtedy Trin wybieg na dwr i oddali si samotnie, czujc w sercu takie ciepo, jakie czuje zimna ziemia, gdy promie soca budzi j do ycia. Powtarza sobie sowa ojca: dziedzic rodu Hadora", lecz przypomnia sobie take inne zdanie: Dawaj szczodr rk, lecz tylko to, co naley do ciebie". Przyszed, wic do Sadora i zawoa: - Labadalu, dzi s moje urodziny, urodziny dziedzica rodu Hadora! Przyniosem ci podarunek, aby ten dzie uczci. Oto n, taki, jakiego potrzebujesz. Wytnie wszystko, co zechcesz, z wielk dokadnoci. Zatroska si wtedy Sador, dobrze, bowiem wiedzia, e Trin sam otrzyma w n tego dnia, lecz wrd ludzi odmowa przyjcia podarku uchodzia za czyn wielce niestosowny. Zatem rzek z powag: - Jeste hojny jak twoi przodkowie, Trinie, synu Hrina. Nie zasuyem na ten dar i nie mam nadziei, e na zasu w czasie, jaki mi pozosta. Lecz zrobi, co bd mg.-A gdy wyj n z pochwy, powiedzia: - Zaiste, pikny to podarek: ostrze ze stali elfw. Od dawna brakowao mi jej dotyku. Hrin wkrtce zauway, i Trin nie nosi noa. Zapyta, wic syna, czy przestraszy si jego ostrzeenia. Trin odpowiedzia na to: - Nie, lecz daem n snycerzowi Sadorowi. - Czyby, zatem wzgardzi podarkiem ojca? - zapytaa Morwena. - Nie, lecz miuj Sadora i mu wspczuj. Na to rzek Hrin: - Wszystko to moge da w podarunku, jako e do ciebie, Trinie, naleao: mio, wspczucie i, oczywicie, n. - Wtpi jednak, czy Sador zasuguje na takie dary - rzeka Morwena.

- Sam si okaleczy przez brak umiejtnoci i powoli wykonuje powierzon mu prac, powicajc wiele czasu bahostkom, o ktre nikt go nie prosi. - A mimo to darz go wspczuciem - powiedzia Hrin. - Niefortunny cios moe pa z rki czowieka szczerego i uczciwego, a tak wyrzdzon krzywd czasem trudniej znie, ni gdyby bya dzieem wroga. - Ty jednak, Trinie, musisz teraz poczeka na nowy n - rzeka Morwena. -W ten sposb twj podarunek bdzie prawdziwym darem, bo poniesiesz jego koszty. Jednake Trin przekona si, e odtd Sador by lepiej traktowany. Polecono mu nawet wykona dla pana wielkie krzeso do gwnej komnaty. W jasny poranek miesica Lothron zbudzio nagle Trina granie trbek. Kiedy chopiec podbieg do drzwi, ujrza na dziedzicu wielk cib pieszych i konnych, a wszyscy byli w penym uzbrojeniu, jakby szli na wojn. Sta tam take Hrin. Przemawia do ludzi i wydawa rozkazy. Trin dowiedzia si, e wyruszaj tego dnia do Barad Eithel. Zebraa si caa druyna Hrina i jego domownicy, lecz zostali take wezwani wszyscy mczyni z jego ziem, ktrych mona byo oderwa od zaj. Niektrzy ju przedtem odeszli z Huorem, bratem ojca Trina, a wielu innych miao po drodze przyczy si do oddziau wadcy Dor-lminu i ruszy pod jego sztandarem na wielkie zgromadzenie wojsk krlewskich. Morwena poegnaa si z Hurinem, nie uroniwszy ani zy. - Bd strzega tego, co zostawiasz pod moj opiek - rzeka. - Zatroszcz si zarwno o to, co jest, jak i o to, co bdzie. A Hrin odpowiedzia: - egnaj, pani na Dor-lminie. Wyruszamy teraz z wiksz nadziej, ni kiedykolwiek jej zaznalimy. Bdmy dobrej myli, e tej zimy wito przesilenia bdzie radosne jak nigdy dotd i e nastpi po nim wiosna wolna od strachu! - Nastpnie posadzi sobie Trina na ramieniu i zawoa do swych ludzi: - Niech dziedzic rodu Hadora ujrzy blask waszych mieczy! I soce zalnio w pidziesiciu klingach wyrwanych z pochew, a dziedziniec rozbrzmia okrzykiem wojennym Edainw z Pnocy: Lacho caladl Drego morn! Po, wiato! Pierzchaj, Nocy! Wwczas Hrin wskoczy w kocu na siodo, zaopota jego zocisty sztandar i wrd poranka znw zagray trbki. Tak Hrin Thalion odjecha na Nirnaeth Arnoediad.

Lecz Morwena i Trin, milczc, stali w drzwiach, a wiatr przynis z daleka stumione granie pojedynczego rogu: to Hrin min szczyt wzgrza, spoza ktrego nie widzia ju domu.

Rozdzia II Bitwa Nieprzeliczonych ez


Wiele pieni piewaj elfowie i wiele opowieci opowiadaj o Nirnaeth Arnoediad, Bitwie Nieprzeliczonych ez, w ktrej zgin Fingon i poleg kwiat Eldarw. Gdyby sprbowa to wszystko raz jeszcze opowiedzie, nie starczyoby ludzkiego ycia na wysuchanie owych historii. Zostan tu, zatem opisane te tylko czyny, ktre maj wpyw na los rodu Hadora oraz dzieci Hrina Nieugitego. Zebrawszy w kocu wszystkie siy, jakie zdoa zgromadzi, Maedhros wybra czas poranek dnia letniego przesilenia. Tego dnia soce powitay trby Eldarw; na wschodzie wzniesiono sztandar synw Fanora, a na zachodzie sztandar Fingona, krla Noldorw. Wtedy Fingon spojrza z murw twierdzy Eithel Sirion; jego zastpy, rozstawione w dolinach i lasach na wschodnich stokach Ered Wethrin, byy dobrze ukryte przed wzrokiem Nieprzyjaciela, lecz krl wiedzia, e s bardzo liczne. Zebrali si tam, bowiem wszyscy Noldorowie z Hithlumu, a przyczyli si do nich liczni elfowie z krainy Falas i Nargothrondu; mia te pod swoim dowdztwem wielu ludzi. Na prawym skrzydle sta zastp z Dor-lminu, wspierany mstwem Hrina i jego brata Huora, do ktrych ich krewniak, Haldir z Brethilu, doczy z wieloma lenymi ludmi. Potem Fingon obrci oczy ku wschodowi i dojrza swym elfim wzrokiem odlegy tuman kurzu i byski stali niczym gwiazdy we mgle; pozna, e to wyruszy Maedhros, i rado ogarna krla. Na koniec spojrza w stron Thangorodrimu, gdzie kbia si ciemna chmura i wznosi si w

niebo sup czarnego dymu; poj Fingon, e ponie gniew Morgotha, e wyzwanie zostanie podjte, i na serce krla pad cie zwtpienia. Lecz w tej chwili rozleg si okrzyk, niesiony poudniowym wiatrem z doliny w dolin, i elfowie wraz z ludmi zawoali ze zdumienia i radoci. To niewzywany i nieoczekiwany Turgon otworzy bramy Gondolinu i przyby z dziesiciotysiczn armi wojownikw w lnicych kolczugach, z dugimi mieczami i lasem wczni. I kiedy Fingon usysza z dala wielk trb Turgona, cie przemin, a w serce krla wstpia otucha. Zakrzykn wwczas wielkim gosem: - Utlie'n aur! Aiya Eldali ar Atanatari, utlie'n aur! Nadszed ten dzie! Spjrz, ludu Eldarw i Ojcw Ludzi, nadszed ten dzie! A wszyscy, ktrzy usyszeli donony gos krla, rozbiegajcy si echem wrd gr, odpowiedzieli okrzykiem: - Auta i lm! Przemija noc! Wkrtce wywizaa si wielka bitwa. Morgoth, bowiem zna wiele poczyna i zamierze swoich wrogw i uoy sobie plany na godzin ich ataku. Do Hithlumu ju si zbliay wielkie siy, ktre wyszy z Angbandu, a jeszcze liczniejsze oddziay zmierzay na spotkanie Maedhrosa, by nie dopuci do poczenia si wojsk krlw. Ci za, ktrzy wyprawili si przeciwko Fingonowi, mieli bure odzienie i osaniali byszczc bro, tak, wic, kiedy wykryto ich marsz, znajdowali si ju daleko na piaskach Anfauglithu. Wwczas zapony serca Noldorw, a ich dowdcy chcieli zaatakowa wrogw na rwninie, lecz Fingon si temu sprzeciwi. - Strzecie si podstpw Morgotha, o czcigodni! - rzek. - Sia jego zawsze jest wiksza, ni si zdaje, a zamiary inne od tych, ktre odsania. Nie wyjawiajcie wasnej siy, lecz pozwlcie nieprzyjacielowi wytraci impet pierwszego ataku na stokach gr. Krlowie, bowiem taki uoyli plan: Maedhros otwarcie mia przej przez Anfauglith z caym swym wojskiem, skadajcym si z elfw, ludzi i krasnoludw, a kiedy wywabi ju, jak mia nadziej, gwne armie Morgotha na otwarte pole, wtedy z zachodu mia nadej Fingon, tak by potga Morgotha znalaza si niby midzy motem i kowadem i zostaa rozbita na kawaki; a sygnaem do tego dziaania miao by rozpalenie wielkiego ogniska na wzgrzu w Dorthonionie. Lecz wdz Morgotha wysany na zachd mia rozkaz wszelkimi rodkami wywabi Fingona spord gr. Nie przerywa, wic pochodu, a rozcign front planowanej bitwy wzdu biegu Sirionu, od murw Barad Eithel po Moczary Serech; jego oddziay stany tak blisko, e onierze wysunitych posterunkw Fingona widzieli oczy nieprzyjaci. Lecz nikt nie podj rzuconego w ten sposb wyzwania, a szydercze okrzyki zamieray na wargach orkom, podnoszcym wzrok na milczce mury i kryjce przyczajon grob zbocza gr. Wtedy wdz Morgotha wysa konnych parlamentarzy, ktrzy podjechali pod same

zewntrzne umocnienia Barad Eithel. Przywieli ze sob Gelmira, syna Guilina, znacznego elfa z Nargothrondu, ktrego pojmali w bitwie Bragollach i olepili; teraz ich heroldowie wypchnli go naprzd i zawoali: - Wielu wicej takich mamy u siebie, lecz jeli chcecie ich odnale, musicie si popieszy. Kiedy bowiem wrcimy do domu, tak z nimi uczynimy. I odrbawszy Gelmirowi rce i nogi, zostawili go na ziemi. Przez niefortunny przypadek na tym odcinku umocnie sta Gwindor, syn Guilina, wraz z licznym wojskiem z Nargothrondu; w istocie przyby na wojn z takimi siami, jakie tylko mg zebra, bo trawia go bole z powodu pojmania brata. Teraz ogarn go pomie gniewu; rzuci si konno w pocig za heroldami z Angbandu, a wraz z nim wielu innych jedcw. Zabili posacw, a wtedy ich ladem podyo cae wojsko z Nargothrondu, wdzierajc si gboko w szyki Angbandu. Na ten widok zapony serca Noldorw, Fingon naoy swj biay hem i kaza d w trby, po czym cay jego zastp wypad w nagym ataku spord gr. Blask dobywanych mieczy Noldorw by niczym poar trzcinowiska, a tak szybki i straszliwy atak przypucili, e plany Morgotha niemale przepady. Zanim zdoa wzmocni wysan na przynt armi, zostaa ona zmieciona i zniszczona, a sztandary Fingona przebyy Anfauglith i zatrzymay si pod murami Angbandu. Na czele zawsze szed Gwindor z zastpem elfw z Nargothrondu. Teraz te nie dali si powstrzyma; wpadli przez zewntrzne wrota i zabili stranikw na samym dziedzicu Angbandu, a Morgoth syszc, jak dobijaj si do jego drzwi, zadra na swym ukrytym gboko pod ziemi tronie. Lecz Gwindor wpad w zasadzk i zosta pojmany, a jego elfowie zginli, jako e Fingon nie mg mu przyj z pomoc. Morgoth trzyma dotd swe gwne siy w odwodzie; teraz wypuci je przez liczne wyjcia ukryte w zboczach Thangorodrimu i Fingon z wielkimi stratami zosta odepchnity spod murw Angbandu. Wtedy na rwninie Anfauglith, czwartego dnia wojny, rozpocza si Nirnaeth Arnoediad, a caego smutku, ktry przyniosa, nie da si zawrze w adnej opowieci. O tym wszystkim, co si wydarzyo w rozegranej na wschodzie bitwie: o pokonaniu smoka Glaurunga przez krasnoludw z Belegostu, o zdradzie Easterlingw, rozgromieniu zastpw Maedhrosa i ucieczce synw Fanora, nie mwi si tu nic wicej. Na zachodzie wojsko Fingona wycofao si poprzez piaski, gdzie poleg Haldir, syn Halmira, i wikszo ludzi z Brethilu. Lecz pitego dnia, gdy zapada noc, a wojsko wci znajdowao si daleko od EredWethrin, otoczyy je armie Angbandu. Walka toczya si a do witu, a piercie wroga stale si zacienia. Rankiem zawitaa nadzieja, rozleg si bowiem gos rogw Turgona, ktremu przypado obsadzenie posterunkw na poudniu, strzegcych przeomw Sirionu, i ktry powstrzymywa dotd wikszo swoich oddziaw przed nierozwanym atakiem. Teraz popieszy bratu na odsiecz. Noldorowie z Gondolinu byli silni, a ich szyki lniy w socu

jak rzeka stali, miecz i oporzdzenie, bowiem najpoledniejszego spord wojownikw Turgona byy warte wicej, nili najwikszy okup, jakiego mona by zada za ktregokolwiek krla ludzi. Falanga krlewskiej gwardii przedara si przez szeregi orkw, a Tur-gon wyrba sobie drog do miejsca u boku brata. Powiada si, e spotkanie Turgona z Hurinem, ktry sta rami w rami z Fingonem, przynioso im pord bitwy rado. Wtedy na jaki czas wojska Angbandu zostay odepchnite i Fingon na nowo podj odwrt. Pokonawszy jednake Maedhrosa na wschodzie, Morgoth mia teraz do dyspozycji liczne zastpy i zanim Fingon z Turgonem zdoali si schroni wrd gr, zalaa ich fala wrogw trzykro liczniejszych od wszystkich si, jakie pozostay elfom. Przyby Gothmog, dowdca si Angbandu; wbi on ciemny klin swoich oddziaw midzy zastpy elfw, otaczajc krla Fingona i odrzucajc Turgona oraz Hrina ku Moczarom Serech. Wtedy natar na Fingona. Zacita bya to walka. W kocu Fingon zosta samotny w otoczeniu polegej gwardii i zmaga si z Gothmogiem, a zaszed go od tyu inny Balrog i smagn stalowym biczem, ktrego koniec owin si wok elfa. Wtedy Gothmog ci Fingona przez gow swym czarnym toporem, a z rozcitego hemu elfa strzeli biay pomie. Tak poleg krl Noldorw; Balrogowie maczugami wbili jego ciao w kurz, a bkitno-srebrzysty sztandar wdeptali w krew Fingona. Bitwa bya przegrana, lecz Hrin, Huor i niedobitki rodu Hadora wci trwali niezomnie przy Turgonie z Gondolinu, a wojska Morgotha nadal nie mogy podporzdkowa sobie przeomw Sirionu. Wtedy odezwa si Hrin do Turgona w te sowa: - Oddal si, panie, pki jeszcze jest czas! Ty, bowiem jeste ostatnim z rodu Fingolfina i w tobie yje ostatnia nadzieja Eldarw. Pki nie padnie Gondolin, pty Morgoth bdzie czu w sercu strach. - Teraz ju droga do Gondolinu zostanie rycho odkryta, a skoro tak si stanie, bdzie musia pa - odpar Turgon. - A jeli jednak utrzyma si tylko przez krtki czas - rzek Huor to z twego rodu narodzi si nadzieja elfw i ludzi. To ci powiadam, panie, widzc, e mier nadchodzi, chocia rozstajemy si tu na zawsze i nie spojrz ju na biae mury twego miasta, z ciebie i ze mnie zrodzi si nowa gwiazda. egnaj! Usysza te sowa siostrzeniec Turgona Maeglin, ktry sta nieopodal, i ju ich nie zapomnia.

Wtedy Turgon poszed za rad Hrina i Huora i wyda swoim zastpom rozkaz, by si zaczy wycofywa ku przeomom Sirionu; jego dwaj dowdcy, Ecthelion i Glorfmdel, strzegli prawej i lewej flanki, tak by adni wrogowie nie mogli wyprzedzi elfw, jedyna bowiem droga w

tej okolicy bya wska i biega na zachodnim brzegu coraz szerszego nurtu Sirionu. Tyw kolumny elfw strzegli ludzie z Dor-lminu, tak jak tego pragnli Hrin i Huor; w gbi serca nie chcieli, bowiem ucieka z Krain Pnocy, a gdyby nie udao im si przedrze z powrotem do ich domw, tu wanie zamierzali wytrwa do koca. Tak, wic Turgon wywalczy sobie drog na poudnie i osaniany przez Hrina i Huora uciek brzegiem Sirionu i znikn wrd gr, kryjc si przed wzrokiem Morgotha. Lecz bracia skupili wok siebie niedobitki mnych ludzi z rodu Hadora i zaczli si krok po kroku wycofywa, dopki nie przeszli za moczary Serech i zobaczyli przed sob strumie Rivil. Tam si zatrzymali i nie ustpowali ju pola. Wtedy natary na nich wszystkie zastpy Angbandu i przeszedszy przez strumie po ciaach swoich zabitych, otoczyy stracecw z Hithlumu jak wzbierajca fala otacza ska. Tam, kiedy soce chylio si ku zachodowi i gstniay cienie rzucane przez Ered Wethrin, pad Huor, trafiony w oko zatrut strza, a wok niego urs kopiec z trupw wszystkich walecznych mw z rodu Hadora; orkowie odrbali im gowy i zgromadzili je na jednym miejscu. Owietlone blaskiem zachodzcego soca, wyglday jak kurhan ze zota. Na kocu zosta tylko sam Hrin. Odrzuci wwczas tarcz i oburcz chwyci topr dowdcy orkw, wedle pieni topr ten dymi od czarnej krwi trolli, ktrzy suyli w stray przybocznej Gothmoga, a wreszcie si rozpad. Za kadym za razem, kiedy Hrin zabija wroga, wznosi okrzyk: - Aur entuluva! Znw wstanie dzie! Siedemdziesit razy tak zawoa, lecz na koniec pojmano go ywcem z rozkazu Morgotha, ktry chcia w ten sposb wicej mu za wyrzdzi, ni mier zadajc. Wczepili si we orkowie, a chocia odrbywa im rce, zacinite donie go nie puszczay; coraz to odnawiay si zastpy wrogw, a wreszcie powaliy go i cakiem zakryy. Wwczas Gothmog zwiza go i szydzc ze zawlk do Angbandu. Tak, kiedy soce zaszo za Morzem, zakoczya si Nirnaeth Arnoediad. Noc zapada w Hithlumie, a z zachodu nadesza wichura. Wielki by tryumf Morgotha, chocia nie osign jeszcze wszystkich celw swej nienawici. Jedna myl go przeladowaa i kada si na zwycistwo smug niepokoju: z sieci wymkn mu si Turgon, ze wszystkich wrogw ten, ktrego najbardziej pragn pojma lub unicestwi. Turgon z wielkiego rodu Fingolfina zosta, bowiem teraz prawowitym krlem wszystkich Noldorw, a Morgoth ba si tego rodu i go nienawidzi, poniewa elfowie ci pogardzali nim w Yalinorze i zaskarbili sobie przyja Ulma, wroga Morgotha. Nie mg take zapomnie ran, ktre Fingolfin zada mu w walce. A najbardziej ze wszystkich ba si Morgoth Turgona, bo zauway tego elfa dawno temu w Yalinorze i ilekro Turgon si potem do niego zblia, cie omracza ducha Morgotha. Domyla si wwczas, e w ukrytej jeszcze przyszoci spotka go za

przyczyn Turgona zguba.

Rozdzia III Sowa Hrina i Morgotha


Z rozkazu Morgotha orkowie, trudzc si wielce, zgromadzili na jednym miejscu wszystkie ciaa swoich nieprzyjaci, cae ich oporzdzenie wojenne i bro; powsta z tego na rodku rwniny Anfauglith kurhan, widoczny z daleka niby wielkie wzgrze, a Eldarowie nazwali go Haudh-enNirnaeth. Z caego pustkowia tylko na tym wzgrzu znw si pojawia trawa i rosa na nim zielonymi, dugimi dbami, a na ziemi, pod ktr w rdz si rozsypyway miecze Eldarw i Edainw, nie postawi nigdy stopy aden suga Morgotha. Krlestwo Fingona przestao istnie, synowie Fanora rozproszyli si niby licie niesione wiatrem. Do Hithlumu nie wrci nikt z rodu Hadora ani nie doszy adne wieci o bitwie i losie przywdcw ludzi. Lecz Morgoth posa tam podlegych mu smagych Easterlingw, osiedli ich w tej krainie i zakaza j opuszcza. Tyle tylko im da z bogactw przyobiecanych za zdrad Maedhrosa: mogli do woli rabowa i nka starcw, dzieci i kobiety z ludu Hadora. Niedobitki Eldarw z Hithlumu, wszystkich tych elfw, ktrzy nie uciekli na pustkowia i w gry, zapdzi Morgoth do kopal Angbandu; tam si stali jego niewolnikami. Orkowie przemierzali bez przeszkd wszystkie Krainy Pnocy i bez ustanku parli na poudnie, ku Beleriandowi. Tam osta si jeszcze Doriath i Nargothrond, lecz Morgoth niewiele na nie zwaa, albo, e mao wiedzia o tych krlestwach, albo nie nadesza jeszcze ich godzina w jego nikczemnych zamysach. Myl jednake wci wraca do Turgona.

Dlatego doprowadzono Hrina przed oblicze Morgotha, ktry przez szpiegw i dziki

swoim umiejtnociom dowiedzia si o przyjani syna Galdora z krlem. Zrazu prbowa, wic ujarzmi jeca spojrzeniem, lecz Hrin si nie przelk i szydzi z Morgotha. Kaza go wwczas Morgoth zaku w kajdany i podda powolnym torturom, lecz po pewnym czasie przyszed do Hrina i taki da mu wybr: albo bdzie mg odej wolny, dokd zechce, albo otrzyma wadz i rang najwyszego dowdcy wojsk Morgotha, jeli tylko wyjawi, gdzie si znajduje forteca Turgona, a take wszystko, co wie o zamiarach krla. Lecz Hrin Niezomny odrzek na to drwico: - lepy jeste, Morgocie Bauglirze, i zawsze bdziesz lepy, bo widzisz tylko ciemno. Nie wiesz, co rzdzi sercami ludzi, a nawet gdyby wiedzia, nie potrafiby im tego da. Lecz gupcem jest ten, kto przystaje na propozycje Morgotha. Najpierw wemiesz zapat, a potem wycofasz to, co obiecae. Ja za, gdybym ci powiedzia, co chcesz wiedzie, otrzymabym jako zapat mier. Na to zamia si Morgoth. - Jeszcze bdziesz baga mnie o mier jak o ask - rzek. Potem zabra Hrina na wieo wzniesiony kurhan Haudh-en-Nirnaeth, nad ktrym unosiy si jeszcze wyziewy mierci. Postawiwszy jeca na szczycie, Morgoth kaza mu popatrze na zachd w stron Hithlumu i pomyle o onie, synu i innych krewnych. - Oni mieszkaj teraz w moim krlestwie - rzek Morgoth - i s zdani na moj ask. - Ty nie wiesz, co to aska - odpar Hrin. - Za do Turgona nie trafisz za ich porednictwem, gdy nie znaj jego sekretw. Wtedy Morgotha ogarn gniew. - A jednak dosign ciebie i twj przeklty rd. Zami was i nie przemoecie mej woli, chobycie wszyscy byli ze stali. - Uj lecy nieopodal dugi miecz i zama go. Hrin, ktrego odprysk metalu zrani w twarz, nawet nie drgn. Wtedy Morgoth wycign dug rk ku Dor-lminowi i tak przekl Hrina, Morwen i ich potomstwo: - Spjrz! Oto cie moich myli, ktry ich dosignie, dokdkolwiek pjd, a moja nienawi ciga ich bdzie a na krace wiata. Lecz Hrin odrzek: - Prne s twe sowa. Dopki, bowiem nosisz t posta i pragniesz by krlem widzialnym na ziemi, nie moesz ich dostrzec ani rzdzi nimi z daleka. - Gupcze, niewiele znaczcy wrd ludzi, ktrzy s najmniej wani pomidzy istotami wadajcymi mow! Czy widzia Valarw, czy poznae potg Manwgo i Yardy? Czy wiesz,jak daleko sigaj ich myli? A moe sdzisz, e myl o tobie i e mog ci osoni z oddali? - zawoa Morgoth. - Tego nie wiem - odpar Hrin. - Cho jeli zechc, moe si tak sta. Bowiem Odwieczny Krl bdzie zasiada na tronie, dopki istnieje Arda. - Ty to rzek - powiedzia Morgoth. - Jam jest Odwieczny Krl: Melkor, pierwszy i

najpotniejszy z Valarw, ktry by, zanim powsta wiat, jam go bowiem stworzy. Cie mego zamysu wisi nad Ard i wszystko, co si na niej znajduje, powoli i nieuchronnie nagina si do mej woli. I nad wszystkimi, ktrych miujesz, myl moja ciy bdzie jak chmura zagady, a przywiedzie ich ku ciemnoci i rozpaczy. Dokdkolwiek pjd, przynios zo. Kiedykolwiek si odezw, ich sowa oka si z rad. Cokolwiek uczyni, obrci si to przeciw nim. Umr bez nadziei, przeklinajc i ycie, i mier. Lecz Hrin mu odpowiedzia: - Czy zapomniae, do kogo si zwracasz? To sarno mwie dawno temu naszym ojcom, a jednak zdoalimy uj przed twoim cieniem. Te raz za znamy ci, bowiem patrzylimy w twarze tych, co widzieli wiato, i syszelimy gosy, ktre rozmawiay z Manwem. Istniae wczeniej ni Arda, ale byli wwczas take inni i nie ty j stworzye. Nie jeste te najpotniejszy, sw moc zuye, bowiem na samego siebie i roztrwonie j we wasnej pustce. Jeste teraz ledwie zbiegym niewolnikiem Valarw i wci czeka na ciebie acuch, ktry ci przygotowali. - Tej lekcji nauczye si na pami od swych panw - rzek Morgoth. - Lecz takie dziecinne opowiastki ci nie pomog, kiedy wszyscy uciekli precz. - Wic na koniec, niewolniku Morgocie, powiem ci co, co nie pochodzi z legend Eldarw, lecz zostao objawione memu sercu w tej godzinie - odpar Hrin. - Nie jeste wadc ludzi i nigdy nim nie bdziesz, choby cala Arda i Menel znale si miay pod twoimi rzdami. Nie docigniesz poza Krgami wiata tych, co ci odrzucili. - Nie bd ich ciga poza Krgami wiata - powiedzia Morgoth, - bowiem tam jest tylko Nico. Ale dopki nie przekrocz ich granicy, nie ujd mi. - Kamiesz - rzek Hrin. - Przekonasz si, e ja nie kami, i sam to przyznasz - odpar Morgoth. I zabrawszy Hrina z powrotem do Angbandu, posadzi go na kamiennym siedzisku wysoko na zboczu Thangorodrimu, skd mg Hrin daleko sign wzrokiem, a po krain Hithlum na zachodzie i ziemie Beleriandu na poudniu. Tam spta go Morgoth sw moc, a stanwszy przy nim, przekl go ponownie, tak by Hrin nie mg si ruszy z miejsca ani umrze, dopki Morgoth sam go nie uwolni. - Sied tu - rzek Morgoth - i patrz na krainy, gdzie zo i rozpacz zawadn tymi, ktrych mi wydae. Omielie si, bowiem ze mnie szydzi i poddae w wtpliwo moc Melkora, pana losw Ardy. Bdziesz, zatem widzia moimi oczyma i sysza moimi uszami, a nic nie zostanie przed tob ukryte.

Rozdzia IV Odejcie Trina


Trzech tylko ludzi odnalazo w kocu drog powrotn przez Taur-nu-Fuin. Smutna i trudna bya to podr. A gdy Glredhela, crka Hadora, dowiedziaa si o mierci Haldira, pogrya si w alu i umara. Do Dor-lminu nie nadeszy adne wieci. Riana, ona Huora, popada w szalestwo i ucieka na pustkowia, lecz Elfy Szare z Mithrimu przyszy jej z pomoc; a gdy urodzi si jej syn.Tuor, wziy go na wychowanie. Jednake Riana posza ku Haudh-en-Nirnaeth, pooya si na kurhanie i umara. Morwena Eledhwen pozostaa w Hithlumie, cierpic w milczeniu. Jej synowi szo dopiero na dziewity rok, ona za znw bya brzemienna. Wiodo jej si le. Do kraju napyny hordy Easterlingw, ktrzy z potomkami Hadora postpowali okrutnie, ograbiajc ich ze wszystkiego, co posiadali, i czynic z nich niewolnikw. Na ziemiach rodzinnych Hrina zabierali z domw wszystkich, ktrzy mogli pracowa lub by im uyteczni. Brali w niewol nawet dziewczta i chopcw, a starcw zabijali albo wypdzali, by pomarli z godu. Jednak nie omielili si jeszcze podnie rki na Pani Dor-lminu ani wygna jej z domu, krya, bowiem wrd Easterlingw pogoska, i Morwena jest niebezpieczn czarownic, ktra si zadaje z biaymi demonami, jak nazywali elfw. ywili do nich nienawi, ale jeszcze bardziej si ich lkali. Wanie, dlatego bali si take zapuszcza w gry, zwaszcza na poudniu kraju, gdzie schronio si wielu Eldarw. Tote, gdy spldrowali ten obszar i nagrabili bogactw do woli, Easterlingowie wycofali si na

pnoc. Dom Hrina znajdowa si bowiem na poudniowym wschodzie Dor-lminu, w bliskim ssiedztwie gr, a rda Nen Lalaith ukryte byy w cieniu Amon Darthir, w ktrego grzbiet wcinaa si stroma przecz. miay wdrowiec mg si tdy przeprawi przez Ered Wethrin i zej do Beleriandu tu u rde Glithui. Lecz ani Morgoth, ani Easterlingowie nie znali jeszcze tej drogi, bowiem dopki trwa rd Fingolfina, Nieprzyjaciel nie zagraa tym ziemiom i aden jego suga nigdy si tu nie pojawi. Morgoth sdzi, e Ered Wethrin stanowi przeszkod, ktrej nie sforsuj ani uciekinierzy z pnocy, ani najedcy z poudnia. Istotnie, dla tych, co nie mieli skrzyde, od moczarw Serech a po wspln granic Dor-lminu i Nevrastu daleko na zachodzie innej drogi przez gry nie byo. Stao si, wic tak, e po pierwszych napadach zostawiono Morwen w spokoju, jednake w okolicznych lasach czaili si ludzie i nie byo bezpiecznie wypuszcza si daleko od domu. Pod opiek Morweny wci pozostawa snycerz Sador, kilkoro starych mczyzn i kobiet oraz Trin, ktremu matka nie pozwalaa si oddala poza dziedziniec. Lecz gospodarstwo Hrina wkrtce podupado i cho Morwena ciko pracowaa, cierpiaa bied. Chodziaby godna, gdyby nie pomoc, jakiej potajemnie udzielaa jej Aerina, krewna Hrina, ktr pewien Easterling imieniem Brodda przymusi do maestwa. Gorzka bya dla Morweny ta jamuna, lecz Pani Dor-lminu przyjmowaa t pomoc ze wzgldu na Trina i nienarodzone jeszcze dziecko, a take, dlatego, e, jak mawiaa, dary pochodziy z jej wasnej spiarni. To wanie Brodda pojma ludzi, zagrabi dobytek i uprowadzi bydo z dziedziny Hrina do wasnej siedziby. By czowiekiem zuchwaym, lecz przed przybyciem do Hithlumu niewiele znaczy wrd swoich pobratymcw. Szukajc bogactw, by, wic gotw zaj ziemie, ktrych inni jemu podobni nie podali. Morwen Brodda widzia tylko raz, gdy najecha jej gospodarstwo, lecz na jej widok ogarno go przeraenie. Myla, e zajrza w straszliwe oczy biaego demona; owadn nim miertelny strach, e przytrafi mu si co zego. Nie spldrowa, wic jej domu i nie odkry Trina. Gdyby stao si inaczej, ycie dziedzica prawowitego pana Dor-lminu szybko by si skoczyo. Brodda zniewoli Somiane Gowy, jak nazywa lud Hadora, i rozkaza, by wybudowali dla niego drewnian siedzib na pnoc od domu Hrina. Na dziedzicu otoczonym palisad jego niewolnicy byli stoczeni jak bydo, ale le strzeeni. Znalazo si wrd nich jeszcze kilku niezastraszonych, gotowych zaryzykowa ycie, by pomc Pani Dor-lminu. Oni to wanie przynosili Morwenie potajemnie wieci o tym, co si dzieje na jej ziemiach, lecz wiadomoci te nie budziy nadziei. Brodda wzi sobie Aerin za on, nie za jako niewolnic, gdy wrd najedcw niewiele byo kobiet, a adna z nich nie moga si rwna z crkami Edainw. Mia te nadziej, e zdobdzie zwierzchnictwo nad t krain, a ona urodzi mu spadkobierc, ktry przejmie po nim woci. Morwena niewiele mwia Trinowi o tym, co si wydarzyo i co moga przynie

przyszo, a on lka si przerywa pytaniami milczenie matki. Gdy Easterlingowie po raz pierwszy pojawili si w Dor-lminie, zapyta: - Kiedy wrci mj ojciec, by wypdzi tych niegodziwych zodziei? Dlaczego nie przybywa? - Nie wiem - odpowiedziaa Morwena. - Moe poleg, a moe zosta pojmany albo si wycofa tak daleko, e teraz nie zdoa si przedrze przez otaczajcych nas nieprzyjaci. - W takim razie myl, e nie yje - rzek Trin, kryjc przed matk zy. - Bowiem gdyby y, nikt nie mgby mu przeszkodzi w przyjciu nam z pomoc. - Nie sdz, by tak byo, synu mj - odpara Morwena. W miar upywu czasu serce Morweny mroczniao od strachu o Trina, dziedzica Dorlminu i Ladrosu, gdy nie widziaa dla syna adnej nadziei na los lepszy ni rycha niewola u Easterlingw. Tote wspomniaa sw rozmow z Hurinem i znw zwrcia myli ku Doriathowi. Postanowia, jeli si jej uda, wyprawi w kocu potajemnie Trina do Ukrytego Krlestwa i uprosi krla Thingola, aby da mu schronienie. A gdy tak siedziaa i rozmylaa, jak przeprowadzi w zamiar, wyranie usyszaa w myli gos Hrina, mwicy: Id! Nie zwlekaj! Nie czekaj na mnie!" Zbliay si jednak narodziny jej drugiego dziecka, a wyprawa, ktr zamierzaa podj, bya trudna i niebezpieczna. Morwena wiedziaa, e im wicej osb wyruszy, tym mniejsza bdzie nadzieja na ucieczk. A serce cigle oszukiwao j nadziej, ktrej nie chciaa da przystpu; w gbi duszy przeczuwaa, e Hrin nie zgin, i w czasie bezsennych nocy nasuchiwaa jego krokw albo budzia si z myl, e usyszaa na dziedzicu renie jego konia, Arrocha. Co wicej, chocia chciaa, by zgodnie z wczesnym zwyczajem Trin wychowywa si na cudzym dworze, duma jeszcze nie pozwalaa jej si ukorzy i przyj jamuny w postaci gociny, nawet u krla. Tote nie usuchaa gosu Hrina czy te owego gosu wspomnienia. Tak oto zostao utkane pierwsze pasmo losu Trina. Zanim Morwena powzia decyzj, nadesza jesie Roku Lamentu. Wwczas Pani Dorlminu zacza si pieszy, bowiem niewiele pozostao czasu na podr, a baa si, e na wiosn Trin zostanie wzity w niewol, jako e wok grasowali Easterlingowie, obserwujc dom. Dlatego te pewnego razu powiedziaa niespodzianie do syna: - Ojciec twj nie wraca, zatem musisz wyruszy w drog, i to jak najszybciej. Takie byo jego yczenie. - Wyruszy w drog? - wykrzykn Trin. - Dokd mamy si uda? Za Gry? - Tak - odrzeka Morwena - za Gry, na poudnie. Moe tam jest jaka nadzieja. Ale udasz si tam beze mnie, synu mj. Ja musz zosta w domu. - Nie mog i sam! - rzek Trin. - Nie opuszcz ci. Dlaczego nie mielibymy wyruszy razem?

- Ja nie mog - odpara Morwena. - Ale nie pjdziesz sam. Wyl z tob Gethrona i moe Grithnira. - Nie wylesz Labadala? - spyta Trin. - Nie, bo Sador jest chromy - rzeka Morwena - a czeka was cika droga. Nadeszy srogie czasy, a poniewa jeste moim synem, nie bd ukrywaa przed tob prawdy: moesz zgin w tej podry. Nadchodzi zima. Lecz jeli zostaniesz, czeka ci koniec gorszy od mierci: bdziesz niewolnikiem. Jeli w przyszoci pragniesz by godnym miana mczyzny, z odwag postpisz tak, jak ci mwi. - Ale w ten sposb zostan przy tobie tylko z Sador, lepy Ragnir i stare kobiety powiedzia Trin. - Czy ojciec mj nie powiedzia, e jestem spadkobierc Hadora? Spadkobierca powinien zosta w domu, by broni swego dziedzictwa. Teraz auj, e nie mam ju noa! - Spadkobierca powinien zosta, ale nie moe - odpara Morwena. - Lecz pewnego dnia moe powrci. Nie tra ducha! Jeli sprawy przybior gorszy obrt, to jeli bd moga, wyrusz za tob. - Ale jak mnie odnajdziesz, zagubionego na pustkowiach? - zapyta Trin; nagle odesza go odwaga i otwarcie zapaka. - Jeli bdziesz lamentowa, inni odnajd ci wczeniej rzeka Morwena.- Lecz ja wiem, dokd si udajesz. Jeli tam dotrzesz i zostaniesz, znajd ci, gdy tylko bd moga. Wysyam ci, bowiem do krla Thingola, do Doriathu. Czy nie wolisz by gociem krla ni niewolnikiem? - Nie wiem - odpar Trin. - Nie wiem, co to jest niewolnik. - Odsyam ci std, by nie musia si dowiedzie - odrzeka Morwena. Ustawia Trina przed sob i zajrzaa mu w oczy, jakby prbowaa wyczyta z nich jak zagadk. - To trudne chwile, Trinie, synu mj - powiedziaa w kocu. - Trudne nie tylko dla ciebie. Mnie te ciko w tych zych czasach osdzi, co najlepiej uczyni. Postpuj jednak tak, jak uwaam za suszne, w przeciwnym, bowiem razie dlaczego miaabym si rozstawa z najdrosz istot, jaka mi pozostaa? Nie rozmawiali ju o tym wicej, a oszoomiony Trin pogry si w smutku. Rankiem poszed poszuka Sadora, ktry wczeniej cina gazki na podpak. Chrustu mieli niewiele, lkali si, bowiem zapuszcza do lasu. Teraz Sador, oparty na swej kuli, patrzy na porzucone w kcie wielkie siedzisko, ktre robi dla Hrina. - Musimy je spali - rzek. - W tych czasach mona dba tylko o najpilniejsze potrzeby. - Nie rb go jeszcze - poprosi Trin. - Moe ojciec wrci do domu, a wtedy ucieszy si, gdy zobaczy, co dla niego zrobie. - Zudne nadzieje s bardziej niebezpieczne od strachu - odpar Sador - i nie ogrzej nas tej zimy. - Dotkn rzebionego krzesa i westchn. - Zmarnowaem czas, cho wydawao mi si, e

spdzam go przyjemnie. Lecz wszystkie takie przedmioty maj krtki ywot i chyba ich jedynym prawdziwym przeznaczeniem jest dostarczy radoci ich tworzenia. Waciwie mgbym ci teraz zwrci twj podarunek. Trin wycign rk, ale szybko j cofn. - Mczyzna nie przyjmuje swych podarkw z powrotem - rzek. - Ale ten n naley ju do mnie. Czy nie mog go da, komu zechc? - spyta Sador. - Tak - odpar Trin - ale nie mnie. Dlaczego jednak miaby go komu dawa? - Nie mam nadziei, bym mg go uy w jakim godnym celu - powiedzia Sador. - W czasach,jakie nadejd, Labadal bdzie mg pracowa tylko jako niewolnik. - Co to jest niewolnik? - spyta Trin. - To kto, kto kiedy by czowiekiem, ale jest traktowany jak zwierz - odpowiedzia Sador. - Karmi si go po to tylko, by utrzyma go przy yciu, a utrzymuje si go przy yciu, by ciko pracowa. Za on pracuje tylko ze strachu przed blem czy mierci. A ci grabiecy mog zada bl czy mier dla zabawy. Syszaem, e wybieraj dobrych biegaczy i poluj na nich z psami. Szybciej si ucz od orkw ni my od Piknego Ludu. - Teraz wszystko lepiej pojmuj - powiedzia Trin. - To haba, e musiae poj takie rzeczy tak wczenie - rzek Sador, a ujrzawszy dziwny wyraz twarzy Trina, doda: - Co teraz lepiej pojmujesz? - Dlaczego matka mnie odsya - odpar Trin, a oczy napeniy mu si zami. - Ach tak! - wykrzykn Sador i mrukn do siebie: - Ale czemu tak dugo zwlekaa? Zwrciwszy si za do Trina, powiedzia: - Nie wydaje mi si, aby ta wiadomo moga wywoa zy. Lecz nie powiniene gono rozmawia o zamysach twej matki ani z Labadalem ani z nikim innym. Teraz wszystkie ciany i poty maj uszy, a uszy te nie rosn na piknych gowach. - Ale ja musz z kim porozmawia! Zawsze ci mwiem o rnych sprawach. Nie chc ci opuszcza, Labadalu. Nie chc opuszcza tego domu ani matki. - Jeeli tego nie uczynisz - rzek Sador - wkrtce zginie rd Hadora. Teraz na pewno ju to pojmujesz. Labadal nie chce, by odchodzi, lecz Sador, suga Hrina, bdzie szczliwszy, gdy syn Hrina znajdzie si z dala od Easterlingw. C, nie ma rady: musimy si poegna. Czy teraz przyjmiesz mj n jako poegnalny podarunek? - Nie! - odrzek Trin. - Matka mwi, e id do elfw, do krla Doriathu. Tam, by moe, otrzymam podobny or. Ale nie bd mg ci przysya adnych podarkw, Labadalu. Bd bardzo daleko i zupenie sam.

Przy tych sowach Trin zapaka, lecz Sador tak do przemwi: - Hola! Gdzie si podzia syn Hrina? Bo syszaem, jak niedawno mwi: Jeli tylko zdoam, zostan onierzem krla elfw". Trin powstrzyma wtedy zy i powiedzia: - Dobrze, skoro syn Hrina tak powiedzia, musi dotrzyma sowa i odej. Ale zawsze, ilekro powiem, e chc co zrobi, to gdy nadchodzi czas spenienia tych zamysw, wszystko wyglda inaczej. Teraz odchodz niechtnie. Musz uwaa, by wicej takich sw nie wypowiada. - Istotnie, tak byoby najlepiej - rzek Sador. - Takiego postpowania uczy wielu, lecz nieliczni suchaj ich nauk. Nie zamartwiaj si jednak przyszoci. Dzie dzisiejszy wystarczy ci a nadto. Przygotowawszy si do drogi, Trin poegna matk i wyruszy potajemnie ze swymi dwoma towarzyszami. Lecz gdy ci powiedzieli Trinowi, eby si odwrci i spojrza na dom swego ojca, bl rozstania niczym miecz przeszy mu serce. - Morweno, Morweno, kiedy znowu ci ujrz? - zawoa chopiec. Morwena, ktra staa na progu, usyszaa echo tego okrzyku wrd lesistych wzgrz i tak mocno zacisna donie na odrzwiach, e pokaleczya sobie palce. By to pierwszy ze smutkw Trina. Na pocztku roku, ktry nadszed po odejciu Trina, Morwena powia crk, ktrej nadaa imi Ninor, co znaczy aoba. Trin znajdowa si ju wtedy daleko. Dug i cik przeby drog, bowiem po tga Morgotha sigaa daleko. Za przewodnikw suyli mu Gethron i Grithnir, ktrych modo przypada na czasy Hadora; lecz cho teraz si postarzeli, nadal nie brako im mstwa. Ziemie te znali dobrze, gdy w dawnych czasach czsto podrowali po Beleriandzie. Zrzdzeniem losu i dziki odwadze przebyli Gry Cienia i zszedszy w Dolin Sirionu, dotarli do lasu Brethil. W kocu, zmczeni i wyndzniali, stanli u granic Doriathu. Lecz tam, oszoomieni, popltali cieki w labiryncie krlowej Meliany i bkali si bez celu wrd drzew, a skoczy im si prowiant. Niewiele brakowao, by spotkaa ich mier, bowiem z Krain Pnocy nadesza mrona zima, lecz Turniowi nie tak lekki los by pisany. W chwili gdy zrozpaczeni wdrowcy osunli si na ziemi, usyszeli granie rogu. Polowa w tej okolicy Beleg Mistrz uku, mieszka bowiem na pograniczu Doriathu. W owym czasie nikt nie zna lasu lepiej od niego; usyszawszy woanie zbkanych, Beleg odnalaz ich, nakarmi i napoi, a kiedy dowiedzia si, kim s i skd przyszli, ogarno go zdumienie i wspczucie. Z sympati patrzy na Trina, chopiec bowiem by mocnej budowy, mia urod matki, a spojrzenie ojca. - O co chcesz prosi krla Thingola? - spyta go Beleg. - Chciabym zosta jego rycerzem, by wyruszy przeciw Morgothowi i pomci ojca -

odpar Trin. - Moe si tak sta, gdy zmniejesz z biegiem lat - rzek Beleg. - Bowiem cho jeste jeszcze nieduy, masz zadatki na dzielnego ma, ktry godzien bdzie zwa si synem Hrina Niezomnego, jeli to okae si moliwe. Imi Hrina szanowano we wszystkich krajach elfw, tote Beleg chtnie zosta przewodnikiem wdrowcw i zaprowadzi ich do chaty, w ktrej wtedy mieszka z innymi myliwymi. Zostali tam, a Beleg wysa do Menegrothu posaca. Gdy nadesza wiadomo, e Thingol i Meliana przyjm syna Hrina i jego opiekunw, Beleg zaprowadzi ich tajemnymi ciekami do Ukrytego Krlestwa. Tak, wic Trin przyby do wielkiego mostu na Esgalduinie i przekroczy bram siedziby Thingola. Bdc jeszcze dzieckiem, ujrza cuda Menegrothu, ktrych prcz Berena aden miertelnik dotd nie oglda. Wwczas Gethron przekaza Thingolowi i Melianie poselstwo od Morweny. Thingol przyj uciekinierw uprzejmie, a z szacunku dla Hrina, najpotniejszego z ludzi, oraz ze wzgldu na swego krewnego Berena, posadzi sobie Trina na kolanie. Ci, ktrzy to widzieli, zdumieli si, by to bowiem znak, i Thingol uzna chopca za swego wychowanka; w owym czasie krlowie tego nie czynili, a potem nigdy ju wadca elfw nie przyj na wychowanie czowieka. Nastpnie Thingol przemwi do Trina: - Tutaj bdzie twj dom, synu Hrina, i przez cae ycie bdziesz uwaany za mego syna, cho jeste czowiekiem. Dana ci bdzie mdro ponad miar miertelnika, a w doniach bdziesz dziery or elfw. By moe nadejdzie czas, gdy odzyskasz ziemie swego ojca w Hithlumie, lecz na razie zamieszkaj tutaj, otoczony mioci. Tak zacz si pobyt Trina w Doriacie. Jego opiekunowie, Gethron i Grithnir, zostali z nim przez czas jaki, cho pragnli powrci do swej pani do Dor-lminu. Grithnir zosta z Trinem a do mierci, poniewa podeszy wiek i choroba nie pozwoliy mu ruszy w drog, lecz Gethron odszed. Thingol wysa z nim kilku towarzyszy, by mu suyli za przewodnikw i strzegli w podry oraz zanieli Morwenie posanie od Thingola. W kocu przybyli do domu Hrina, a gdy Morwena dowiedziaa si, e Trin zosta przyjty w siedzibie Thingola z honorami, zela jej bl. Elfowie przynieli bogate dary od Meliany, a take rad, by Morwena przybya do Doriathu wraz z powracajcymi posacami. Meliana bowiem bya mdra i przewidujca i miaa nadziej, e swoim zaproszeniem zapobiegnie zu, ktre lgo si w mylach Morgotha. Lecz Morwena nie chciaa opuci domu, gdy nie odmienio si jeszcze jej dumne serce, a prcz tego Ninor bya jeszcze niemowlciem. Odprawia przeto elfw z Doriathu, a skrywajc swe ubstwo, do podzikowa doczya w podarunku ostatnie drobne przedmioty ze zota, jakie jej pozostay. Poprosia take, by na dwr Thingola zabrali Hem Hadora. Trin przez cay czas wyglda powrotu posacw Thingola, gdy wiedzia o zaproszeniu Meliany i mia nadziej, e przybdzie z nimi Morwena; gdy

wrcili bez niej, uciek do lasu i zapaka. By to drugi smutek Trina. Gdy za wysacy przekazali odpowied Morweny, wspczucie ogarno Melian, gdy odgada myli Pani Dor-lminu. Spostrzega te, e losu, ktry przewidziaa, nie uda si atwo odmieni. Hem Hadora zosta oddany w rce Thingola. Sporzdzony by z szarej stali ozdobionej zotem, wyryto te na nim runy zwycistwa. Tkwia w nim moc chronica od ran czy mierci kadego, kto go nosi, miecz, bowiem, ktry we uderza, pka, a strzay od niego si odbijay. Wyku go Telchar, kowal z Nogrodu, ktrego wyroby cieszyy si wielk saw. Hem mia przybic na podobiestwo masek, jakich krasnoludowie uywali w swych kuniach dla ochrony oczu; oblicze tego, ktry go wkada, wzbudzao strach w sercach przeciwnikw, samo za byo osonite od strza i ognia. Hem by zwieczony pozacanym wizerunkiem smoka Glaurunga, zosta bowiem zrobiony wkrtce po tym, jak smok po raz pierwszy wychyn z twierdzy Morgotha. Hador, a po nim Galdor, czsto wkadali Smoczy Hem, idc na wojn, a w serca wojownikw z Hithlumu wstpowaa otucha, gdy widzieli, jak gruje on ponad polem bitwy. Krzyczeli wtedy: Wicej wart Smok z Dor-lminu ni zocisty jaszczur z Angbandu!" Lecz Hrin nie czu si swobodnie ze Smoczym Hemem na gowie, a tak czy inaczej nie chcia go nosi. Powiada: Wol, by wrogowie ogldali moj prawdziw twarz". Niemniej uwaa hem za jeden z najwikszych skarbw swego rodu. Thingol mia w Menegrocie gboko pooone zbrojownie pene wszelkiego ora: byy tam kolczugi z metalu kutego na ksztat rybich usek, a lnice jak woda, w ktrej przeglda si ksiyc; miecze i topory; tarcze i hemy, wykute przez samego Telchara lub jego mistrza, starego Gamila Ziraka, lub przez elfw jeszcze bieglejszych w owej sztuce. Wiele z przedmiotw, ktre Thingol otrzyma w podarunku, pochodzio z Valinoru i wyku je z caym mistrzostwem Fanor, ktrego nie przecign kunsztem aden rzemielnik w dziejach wiata. A jednak Thingol obraca w rkach Hem Hadora tak, jakby w skarbcu nie mia nic godnego uwagi, i odezwa si uprzejmie w te sowa: - Dumna bya gowa, ktr osania ten hem, wasno przodkw Hrina. Wwczas przysza krlowi do gowy pewna myl, wezwa wic Trina i powiedzia mu, e Morwena przysaa swemu synowi przedmiot o wielkiej mocy, dziedzictwo jego przodkw. - Przyjmij Smoczy eb Pnocy - rzek - a kiedy nadejdzie czas, no go z honorem. Lecz Trin by jeszcze zbyt mody, by unie hem, i niewiele na niego zwaa, gdy serce mia smutne.

Rozdzia V

Trin w Doriacie
Gdy Trin by jeszcze dzieckiem, w krlestwie Doriathu strzega go Meliana, cho widywa j rzadko. Lecz pewna dziewczyna imieniem Nellas, ktra mieszkaa w lasach, sza na polecenie Meliany za Trinem, jeli pobdzi w lesie, i czsto go tam spotykaa, niby przez przypadek. Wwczas bawili si razem lub spacerowali, trzymajc si za rce; on bowiem rs szybko, podczas gdy dziewczyna zdawaa si ledwie pann w jego wieku. Cho przeya wiele elfich lat, serce miaa mode. Od Nellas Trin wiele si dowiedzia o rolinach i zwyczajach zwierzt Doriathu; nauczya go take posugiwa si jzykiem Sindarw tak, jak mwiono nim w dawnym krlestwie, czyli z uyciem starszych, bardziej dwornych form oraz pikniej brzmicych sw. Dziki Nellas na jaki czas poprawi si Trinowi nastrj - do czasu, gdy dusz chopca znw ogarn mrok, a przyja ta przemina jak pocztek wiosny. Nellas nie chadzaa bowiem do Menegrothu, jako e nie lubia przebywa pod kamiennymi sklepieniami. Tak wic, gdy mino dziecistwo Trina i modzieniec zacz wybiega myl ku mskim czynom, spotyka j coraz rzadziej, a w kocu przesta j nawoywa. Lecz ona nadal go strzega, cho teraz pozostawaa w ukryciu. Dziewi lat mieszka Trin w salach Menegrothu. Sercem i myl nieustannie by przy swojej rodzinie. Czasami, ku swej radoci, otrzymywa wieci z domu, Thingol bowiem wysya posacw do Morweny tak czsto, jak tylko mg, a ona take saa synowi wiadomoci. W ten sposb Trin dowiedzia si, e Morwenie wiedzie si lepiej i e jego siostra Ninor staje si coraz

pikniejsza, rozkwitajc niczym kwiat na szarej Pnocy. A Trin mnia, a wyrs na wysokiego mczyzn i przewysza wzrostem nawet elfw z Doriathu, a jego sia i odwaga stay si sawne w caym krlestwie Thingola. Przez ten czas zdoby du wiedz, chtnie suchajc opowieci o dawnych dziejach i wielkich czynach przeszoci, sta si take rozwany i oszczdny w sowach. Beleg Mistrz uku czsto przybywa do Menegrothu, by odwiedzi Trina. Prowadzi go wtedy daleko poza siedzib Thingola, uczy ycia w lesie, ucznictwa i - co modzieniec bardziej lubi wadania mieczem. Trin mia mniej zdolnoci do rkodziea, gdy z trudem si uczy uywa swojej siy i czsto psu rozpoczte dzieo jednym nieopatrznym uderzeniem. Zdawao si, e los nie sprzyja mu take w innych sprawach, czsto bowiem jego plany spezay na niczym i nie osiga tego, czego pragn. Nie zdobywa te atwo przyjani, nie by bowiem wesoy i mia si rzadko, a nad jego modoci wisia cie. Niemniej ci, co go dobrze znali, kochali go i powaali; cieszy si take szacunkiem jako wychowanek krla. By jednak w Doriacie kto, kto mu tego zazdroci coraz bardziej, w miar jak Trin zblia si do wieku mskiego. Elfw zwa si Saeros. By dumny i wyniole traktowa tych, ktrych uwaa za mniej godnych od siebie. Zdoby przyja minstrela Daerona, bowiem take by dobrym piewakiem; ludzi nie kocha, a ju najmniej krewnych Berena Jednorkiego. - Czy to nie dziwne - mawia - e udzielono tu gociny jeszcze jednemu czonkowi tego nieszczsnego plemienia? Czy w pierwszy nie wyrzdzi ju w Doriacie wystarczajco wiele szkd? Tote krzywo patrzy na Trina i wszystkie jego poczynania, mwi za o nim tyle zego, ile tylko mg. Jednake jego sowa byy pene przebiegoci, a zo zamaskowana. Jeli spotyka Trina samego, przemawia do niego wyniole i wyranie okazywa mu pogard. Trina to dranio, cho przez dugi czas odpowiada na ze sowa milczeniem, gdy Saeros by monym wrd ludu Doriathu, a take doradc krla. Lecz milczenie Trina gniewao Saerosa tyle, co jego sowa. W roku, w ktrym Trin skoczy siedemnacie lat, odnowi si jego bl, bowiem wtedy wanie przestay napywa z domu jakiekolwiek wieci. Potga Morgotha rosa z roku na rok i jego cie rozpociera si ju nad caym Hithlumem. Niewtpliwie Nieprzyjaciel wiedzia wiele o sprawach rodziny Hrina i przez pewien czas jej nie nka tylko dlatego, by mogy si speni jego zamierzenia. Teraz, chcc urzeczywistni swj plan, nakaza pilnie obserwowa wszystkie przecze w Grach Cienia, tak eby nikt nie mg si wydosta z Hithlumu ani do niego wej bez naraania si na wielkie niebezpieczestwo. Wok rde Narogu i Teiglinu oraz w grnym biegu Sirionu a si roio od orkw. Stao si wic, e pewnego razu posacy Thingola nie wrcili i krl nie chcia ju nikogo wysya. Nigdy chtnie nie zezwala swoim poddanym na oddalanie si poza strzeone granice i w niczym nie okaza rodzinie Hrina wikszej przychylnoci jak w tym, e

wysya posacw w niebezpieczn drog do Morweny do Dor-lminu. Trin przez wiele dni siedzia w milczeniu, z cikim sercem rozpamitujc upadek rodu Hadora i Ludzi Pnocy. Nie wiedzia, na jakie nowe zo si zanosi i lka si, e Morwenie i Ninor przytrafio si co niedobrego. W kocu wsta i poszed poszuka Thingola. Znalaz go siedzcego z Melian pod Hirilornem, wielkim bukiem Menegrothu. Thingol spojrza na Trina zdumiony, widzc nagle przed sob nie wychowanka, lecz jakiego obcego - wysokiego, ciemnowosego czowieka, ktry spoglda na niego oczyma gboko osadzonymi w bladej twarzy, z ktrej bia surowo i duma. Sta i nic nie mwi. - Czego pragniesz, przybrany synu? - zapyta Thingol; domyla si, e proba nie bdzie baha. - Godnej mnie kolczugi, miecza i tarczy, panie - odpar Trin. - A take, jeli pozwolisz, chciabym odzyska Smoczy Hem moich przodkw. - Otrzymasz to wszystko - rzek Thingol. - Jaka jednak kryje si za tym potrzeba? - Potrzeba ma - odrzek Trin - i syna, ktry pamita o rodzinie. Potrzebuj te towarzyszy wprawnie wadajcych orem. - Wyznacz ci miejsce wrd moich rycerzy walczcych mieczami, miecz bowiem bdzie zawsze twoj broni. Wraz z moj druyn moesz zakosztowa wojny na pograniczu, jeli takie jest twoje pragnienie. - Serce kae mi si uda poza granice Doriathu. Marzy mi si raczej atak na naszego wroga ni obrona. - A zatem musisz i w pojedynk - rzek Thingol. - O udziale mego ludu w wojnie z Angbandem zadecyduj sam, kierujc si wasnym dowiadczeniem, Trinie synu Hrina. Wiedz, e ani teraz, ani kiedykolwiek indziej nie zamierzam wysya z Doriathu adnych zbrojnych oddziaw. - Ty jednak moesz odej, jeli taka jest twoja wola, synu Morweny - odezwaa si Meliana. - Obrcz Meliany nie zatrzymuje tych, ktrzy weszli tu za naszym przyzwoleniem. - Chyba, e powstrzymaj ci mdre rady - doda Thingol. - A co mi radzisz czyni, panie? - spyta Trin. - Z postawy wygldasz na mczyzn i zaiste sprawiasz wraenie dorolejszego ni wielu innych ludzi w twoim wieku - odpar Thingol - lecz nie osigne jeszcze peni mskoci. Dopki tak si nie stanie, powiniene zachowywa cierpliwo, wyprbowywa i szkoli si. By moe wtedy bdziesz mg wspomnie na niedole twej rodziny; niewielka jest jednake nadzieja na to, by jeden czowiek mg samotnie zdziaa przeciw Czarnemu Wadcy co wicej, ni dopomc wadcom elfw w obronie, choby walka miaa trwa dugo. Na to odpowiedzia Trin:

- Mj krewniak Beren uczyni wicej. - Beren i Lthien - odezwaa si Meliana. - Lecz jeste zbyt zuchway, przemawiajc tak do jej ojca. Myl, e twoje przeznaczenie nie siga takich wyyn, Trinie synu Morweny, cho drzemie w tobie wielko, a los twj jest, na dobre czy na ze, spleciony z losem elfw. Strze si samego siebie, by nie wyniko z tego jakie zo. - Po chwili milczenia przemwia do niego tymi sowy: - Id ju, mj wychowanku, i posuchaj rady krla. Ona zawsze bdzie mdrzejsza od twej wasnej decyzji. Nie sdz jednak, by po osigniciu wieku mskiego dugo tu z nami pozosta. Dla wasnego dobra zapamitaj na przyszo sowa Meliany: strze si zarwno aru, jak i chodu swego serca, i jeli tylko moesz, staraj si zachowa cierpliwo. Wwczas Trin pokoni si swym opiekunom i poegna ich. Wkrtce potem woy Smoczy Hem, wzi or i uda si na pnocne pogranicze, gdzie doczy do wojownikwThingola, ktrzy toczyli tam nieustajc wojn z orkami oraz innymi sugami i stworami Morgotha. W ten sposb, ledwie przesta by dzieckiem, udowodni, e jest silny i odwany, a pamitajc o krzywdach rodziny, zawsze by pierwszy do zuchwaych czynw. Otrzyma wiele ran od wczni, strza czy zakrzywionych szabli orkw. Przeznaczenie chronio go jednak od mierci; daleko poza Doriath rozeszy si pogoski, e znw widziano Smoczy Hem Dor-lminu. Wielu si wwczas dziwio, pytajc: Czy duch czowieka moe wrci po mierci? A moe to Hrin z Hithlumu rzeczywicie uciek z lochw Pieka?" Jeden tylko wojownik wrd stranikw granic krlestwa Thingola przewysza w owym czasie Trina w sztuce wadania orem, a by to Beleg Mistrz uku. Beleg i Trin byli nieodstpnymi towarzyszami w kadym niebezpieczestwie i razem przemierzali wzdu i wszerz dzikie lasy. Tak miny trzy lata. W tym czasie Trin rzadko odwiedza siedzib Thingola, przesta te dba o swj wygld i strj. Wosy mia w nieadzie, a kolczug okrywa szarym paszczem, noszcym lady zej pogody. A raz latem trzeciego roku, gdy Trin by ju dwudziestoletnim modziecem, zdarzyo si, i pragnc odpoczynku i potrzebujc kowala, ktry by mu bro naprawi, pewnego wieczoru przyby niespodziewanie do Menegrothu i wszed do wielkiej sali. Thingola tam nie byo, jako e wraz z Melian bawi wwczas w lesie, gdzie chtnie spdza czas w rodku lata. Trin, zdroony i pogrony w mylach, usiad przy stole. Przez ze zrzdzenie losu zaj miejsce wrd dostojnikw krlestwa i to akurat tam, gdzie zwyk siadywa Saeros. Gdy spniony Saeros wkroczy do sali, wpad w gniew, by bowiem przekonany, e Trin uczyni to powodowany dum i chci zniewaenia go. Gniew jego sta si jeszcze wikszy, gdy przekona si, e siedzcy wok nie zganili Trina, lecz mile przywitali jako kogo godnego zasiada midzy nimi.

Tote przez jaki czas Saeros udawa przychylno wobec Trina. Usiadszy na innym krzele, naprzeciw niego, powiedzia: - Rzadko zaszczyca nas sw obecnoci ten stranik pogranicza - rzek - tote z radoci odstpuj mu swoje miejsce w zamian za moliwo porozmawiania z nim. Lecz Trin, pogrony w rozmowie z Mablungiem Myliwym, nie wsta i odwzajemni si jedynie oschym Dzikuj ci". Wwczas Saeros zasypa go pytaniami o wieci znad granicy i o jego czyny w guszy, lecz cho jego mowa brzmiaa piknie, trudno byo w gosie nie usysze szyderstwa. Trina ogarno rozdranienie; modzieniec rozejrza si i poczu gorycz wygnania. Mimo caej wesooci i wiata w salach elfw zacz wspomina Belega i ich wsplne ycie w lesie, a stamtd przenis si mylami hen do Dor-lminu, do Morweny, do domu swego ojca. Pogrony w mrocznych rozmylaniach, zmarszczy brwi i nie odpowiedzia Saerosowi. Ten za sdzc, e Trin nachmurzy si z jego powodu, nie powstrzymywa ju gniewu. Wyj zoty grzebie i rzuci go na st przed Trina, woajc: - Niewtpliwie przybye tutaj w popiechu, czowieku z Hithlumu, wic mona ci wybaczy twj obszarpany paszcz, lecz twoja gowa nie musi przypomina wygldem kolczastych zaroli. Moe gdyby mia odsonite uszy, lepiej by sysza, co si do ciebie mwi. Trin bez sowa spojrza na Saerosa, a w jego wzroku mona byo dostrzec zowrogi bysk. Lecz Saeros nie poj tego ostrzeenia. Popatrzy na Trina z pogard i rzek tak, by wszyscy usyszeli: - Jeli mczyni z Hithlumu s tak dzicy i nieokrzesani, to ciekaw jestem, jak wygldaj ich kobiety. Czy biegaj okryte tylko wasnymi wosami, niczym anie? Wtedy Trin chwyci puchar i cisn nim w twarz Saerosa, ktry pad na wznak, ranic si dotkliwie. Trin doby miecza i chcia si rzuci na przeciwnika, lecz powstrzyma go Mablung. Wtedy Saeros si podnis i splunwszy krwi na st, przemwi, cho wargi mia rozbite: - Jak dugo bdziemy dawa schronienie temu dzikiemu Wosowi? Kto tu dzi rzdzi? Prawo surowo karze za zranienie w tej sali krlewskiego poddanego, a dla takich, co dobywaj tu miecza, banicja to najagodniejszy wyrok. Mog ci da odpowied na zewntrz, dzikusie z lasu! Lecz gdy Trin ujrza na stole krew, ochon; strzsn z siebie rce Mablunga i wyszed bez sowa. Wwczas Mablung powiedzia do Saerosa: - Co si dzi trapi? Za to zo ciebie winie i by moe krl wedle prawa osdzi, i rozbite wargi stanowi sprawiedliw zapat za twe obelywe sowa. - Jeli ten mokos chce si na mnie skary, niechaj rozsdzi nas krl - odpar Saeros. - Lecz dobycie miecza na tej sali nie moe by niczym usprawiedliwione. Jeli ten dzikus signie po bro

na zewntrz, zabij go. - Rwnie dobrze mogoby si sta inaczej - rzek Mablung. - Gdyby jednak zgin ktrykolwiek z was, zy bdzie to czyn, bardziej pasujcy do zwyczajw Angbandu ni Doriathu, i wyniknie z niego jeszcze wiecej za. Czuj, e chyba istotnie zawis nad nami dzisiaj jaki cie z Pnocy. Zastanw si, Saerosie, by przez sw dum nie okaza si wykonawc woli Morgotha. Pamitaj, e jeste Eldarem. - O tym nie zapominam - odrzek Saeros, lecz nie pohamowa gniewu; jego zo rosa przez ca noc, podsycajc uraz. Wczesnym rankiem, kiedy Trin opuszcza Menegroth, by wrci na pnocne pogranicze, Saeros na niego napad. Niewiele krokw uszed Trin, gdy Saeros wyskoczy na od tyu z obnaonym mieczem, osaniajc si tarcz. Lecz Trin, ktry w lenej guszy nauczy si czujnoci, dostrzeg napastnika ktem oka, uskoczy w bok i byskawicznie dobywszy miecza, natar na Saerosa. - Morweno! - zawoa. - Teraz szyderca zapaci za szydercze sowa! Rozupa tarcz Saerosa, a potem stary si mige klingi. Trin przeszed tward szko i naby zwinnoci elfa, lecz kadego z nich przewysza si. Rycho zdoby nad Saerosem przewag i zrani go w rk, w ktrej tamten dziery miecz. Bro wypada z doni elfa. Trin postawi nog na mieczu; teraz Saeros by zdany na ask czowieka. - Saerosie - rzek Trin - czeka ci dugi bieg, a odzienie bdzie w nim zawad. Same wosy musz ci wystarczy za okrycie. Przewrci go znienacka na ziemi, zerwa ze szaty, a Saeros poczu wielk si Trina i przelk si. Lecz Trin postawi go na nogi i krzykn: - Biegnij! Biegnij, ty, ktry szydzisz z kobiet! Biegnij! A jeli nie pobiegniesz tak szybko jak jele, bd ci popdza, kujc z tyu. I przytkn czubek miecza do poladkw Saerosa, a ten popdzi w las, z przeraenia woajc gono pomocy. Trin za, niczym ogar, puci si za nim biegiem i jakkolwiek Saeros bieg i kluczy, zawsze mia za sob nienawistny miecz. Krzyki Saerosa sprawiy, e do pocigu przyczyo si wielu innych, lecz tylko najszybsi mogli dotrzyma kroku dwm przeciwnikom. Mablung bieg na ich czele, wielce zatroskany, gdy cho szyderstwa Saerosa wyday mu si ze, wiedzia, e zo, ktra budzi si rankiem, przed nadejciem nocy staje si radoci Morgotha". Ponadto za cikie przewinienie uwaano samowolne wymierzenie elfowi habicej kary bez oddania sprawy pod osd innych. Nikt wwczas nie wiedzia, e Saeros pierwszy zaatakowa Trina i e chcia go zabi. - Stj, stj,Trinie! - woa Mablung. - Tak czyni orkowie! Lecz Trin odkrzykn:

- Czyny orkw ju byy; to jest tylko orkowa zabawa. Zanim odezwa si Mablung, Trin zamierza poniecha Saerosa, lecz teraz na nowo puci si za nim z krzykiem. Elf, straciwszy nadziej na pomoc i sdzc, e mier si zblia., pdzi bez opamitania przed siebie, a dotar niespodziewanie nad skraj gbokiej przepaci, ktr pyn strumie zasilajcy Esgalduin. Przepa bya tak szeroka, e nie przesadziby jej z atwoci nawet jele. Przeraony Saeros skoczy, lecz nie znalazszy na przeciwlegym brzegu oparcia dla stp, spad z krzykiem i roztrzaska si na wielkim kamieniu wystajcym z wody. Tak zakoczyo si jego ycie w Doriacie, a Mandos zatrzyma go u siebie przez dugi czas. Trin spojrza na ciao lece w strumieniu. Nieszczsny gupiec! - pomyla. Pozwolibym, by std wrci do Menegrothu. A teraz obciy mnie niezasuon win". Odwrci si i spojrza pospnie na Mablunga i jego towarzyszy, ktrzy podeszli na skraj urwiska. Po chwili milczenia odezwa si z powag Mablung: - Biada! Wr teraz z nami, Trinie, bowiem krl musi osdzi te czyny. Lecz Trin odpowiedzia: - Gdyby krl by sprawiedliwy, uznaby mnie za niewinnego. Czy jednak Saeros nie by jednym z jego doradcw? A czy sprawiedliwy krl wybraby sobie na przyjaciela kogo z sercem przepenionym zoci? Wyrzekam si jego prawa i jego sdu. - Nadto dumne s twe sowa - rzek Mablung, cho w gbi serca wspczu modziecowi. Naucz si mdroci! Nie powiniene zosta zbiegiem. Prosz ci, aby wrci ze mn jako przyjaciel. S te inni wiadkowie. Gdy krl dowie si prawdy, moesz mie nadziej na przebaczenie. Lecz Trin mia ju do dworu elfw. Obawia si rwnie, e moe zosta uwiziony. Powiedzia wic do Mablunga: - Nie, nie posucham ci. Nie bd prosi krla Thingola o przebaczenie, skoro nic zego nie uczyniem. Odejd tam, gdzie jego wyrok mnie nie dosignie. Masz teraz do wyboru: albo puci mnie wolno, albo zabi, skoro takie jest wasze prawo. Bowiem jest was zbyt mao, by wzi mnie ywym. Poznali po ogniu poncym w jego wzroku, e mwi prawd, tote pozwolili mu odej, a Mablung powiedzia: - Jedna mier wystarczy. - Nie chciaem jej, ale jej te nie opakuj - odrzek Trin. Oby Mandos osdzi go sprawiedliwie, a jeli Saeros kiedykolwiek powrci do krainy yjcych, oby okaza si mdrzejszy. Bywaj! - Odejd wic, odejd wolny! - powiedzia Mablung - Niechaj si stanie zado twemu

pragnieniu. Nie ycz ci powodzenia, bo byyby to prne sowa, skoro odchodzisz w ten sposb. Zawis nad tob cie. Oby nie by mroczniejszy, gdy znw si spotkamy. Trin nic na to nie odrzek. Odszed spiesznie, samotny, a nikt nie wiedzia dokd. Powiadaj, e gdy Trin nie powrci na pnocne pogranicze Dotiathu i nie byo o nim adnych wieci, Beleg Mistrz uku sam si uda do Menegrothu, by go odnale. Z cikim sercem przyj wieci o czynach Trina i jego ucieczce. Wkrtce potem Thingol i Meliana powrcili do swej siedziby, lato miao si bowiem ku kocowi. Gdy krl wysucha relacji o tym, co zaszo, orzek: - To powana sprawa, ktr musz pozna w caoci. Chocia Saeros, mj doradca, zosta zabity, a Trin, mj przybrany syn, uciek, jutro zasid tu jako sdzia i zanim wydam wyrok, jeszcze raz wysucham wszystkiego w naleytej kolejnoci. Nazajutrz krl zasiad na swym tronie w wielkiej sali dworu, a wok niego zgromadzili si wszyscy przywdcy i dostojnicy Doriathu. Nastpnie zoyo swe wiadectwa wielu elfw, a spord nich Mablung mwi najwicej i z najwiksz jasnoci. A kiedy opowiada o ktni przy stole, zdao si krlowi, e serce Mablunga skania si ku Trinowi. - Przemawiasz jako przyjaciel Trina, syna Hrina? - zapyta Thingol. - Byem nim, lecz prawd kocham bardziej i duej - odpar Mablung. - Wysuchaj mnie, panie, do koca! Kiedy wszystko zostao opowiedziane, a do poegnalnych sw Trina, Thingol westchn, spojrza na siedzcych przed sob i powiedzia: - Niestety! Cie widz na waszych twarzach. W jaki sposb wkrad si on do mego krlestwa? To skutki dziaania czyjej zoci. Saerosa uwaaem za wiernego i mdrego, lecz gdyby y, odczuby mj gniew, gdy jego szyderstwa byy zem. Uznaj go winnym wszystkiego, co wydarzyo si w tej sali. Jeli o to chodzi, wybaczam Trinowi. Nie mog jednak pomin jego pniejszych czynw, kiedy powinien by powcign gniew. Zhabienie Saerosa i zagonienie go na mier byy gorsze od tamtej obrazy. wiadcz one o sercu twardym i dumnym. Tu Thingol zamilk, lecz po chwili znw przemwi ze smutkiem: - Mj przybrany syn okaza si czowiekiem niewdzicznym i zbyt dumnym, jak na swj stan. Jake mog dawa schronienie temu, ktry gardzi mn i moim prawem, albo przebaczy komu, kto nie chce aowa swych postpkw? Taki, zatem musi by mj wyrok: wygnam Trina z Doriathu. Jeli zechce do przyby, zostanie przyprowadzony do mnie na sd i dopki nie poprosi o wybaczenie padszy mi do stp, nie bdzie moim synem. Jeli ktokolwiek z tu obecnych uwaa ten wyrok za niesprawiedliwy, niechaj teraz przemwi. Zapada cisza i Thingol unis rk, aby ogosi wyrok. Lecz w teje chwili wszed popiesznie Beleg i zawoa:

- Panie, czy mog jeszcze co powiedzie? - Przychodzisz pno - rzek Thingol. - Czy nie wezwano ci wraz z innymi? - Istotnie, panie - odpowiedzia Beleg - lecz zatrzymaem si w drodze, gdy szukaem kogo, kogo znam. Teraz za przyprowadziem wiadka, ktry powinien zosta wysuchany, zanim zapadnie wyrok. - Zostali wezwani wszyscy, ktrzy mieli co do powiedzenia - rzek krl. - C takiego moe w wiadek powiedzie, co byoby waniejsze ni to, czego wysuchaem od innych? - Ocenisz to, gdy go wysuchasz - odpar Beleg. - Jeli czymkolwiek zasuyem sobie na tw ask, daj mi zezwolenie, panie. - Tobie zezwalam - rzek Thingol. Wtedy Beleg wyszed i zaraz wrci, prowadzc za rk Nellas, ktra mieszkaa w lasach i nigdy nie przychodzia do Menegrothu. Lkaa si teraz owej wielkiej sali z kamiennym sklepieniem wspartym na kolumnach, a spojrzenia licznie zgromadzonych elfw j oniemielay. Gdy Thingol kaza jej przemwi, rzeka: - Panie, siedziaam na drzewie... - lecz wtedy zajkna si ze strachu przed krlem i nie moga wyrzec nic wicej. Krl si umiechn. - Inni te to robili, ale nie odczuwali potrzeby, aby mi to oznajmi. - Inni te - odezwaa si, bowiem krlewski umiech doda jej odwagi. - Nawet Lthien! O niej wanie rozmylaam tamtego poranka. I o czowieku Berenie. Thingol nic na to nie odpowiedzia i ju si nie umiecha, czekajc, co Nellas dalej powie. - Trin przypomina mi Berena - wyznaa w kocu. - Syszaam, e s spokrewnieni. Niektrzy, ci, co przyjrz si dokadniej, potrafi dostrzec midzy nimi podobiestwo. Thingol si zniecierpliwi. - By moe - rzek. - Lecz Trin, syn Hrina, odszed, wzgardziwszy mn, i wicej go nie ujrzysz, by doszukiwa si tego pokrewiestwa. Teraz, bowiem ogosz mj wyrok. - Krlu, panie! - krzykna. - Oka mi cierpliwo i najpierw wysuchaj. Wspiam si na drzewo, by popatrze na Trina, gdy odchodzi, i zobaczyam, jak Saeros wybiega z lasu z mieczem i tarcz i rzuca si na znienacka. Podnis si na to pomruk w sali, a krl unis rk, mwic: - Przynosisz mi wiadomo doniolejsz, ni mona si byo spodziewa. Zwaaj teraz na wszystkie swe sowa, jest to, bowiem sd, na ktrym zapadnie wyrok. - Tak powiedzia mi Beleg - odrzeka - i tylko, dlatego omieliam si tu przyj, by Trina le nie osdzono. Jest mny, ale te miosierny. Walczyli ze sob, panie, a Trin pozbawi Saerosa tarczy i miecza, a przecie go nie zabi. Tote nie wierz, by potem zapragn jego mierci.

Jeli Saeros zosta zhabiony, to na hab t zasuy. - Osd naley do mnie - rzek Thingol - lecz wezm pod rozwag to, co powiedziaa. Nastpnie dokadnie wypyta Nellas o wszystko i w kocu zwrci si do Mablunga ze sowami: Dziwi mnie, e Trin nic ci nie powiedzia. - A jednak nie uczyni tego - odpar Mablung - bo inaczej bym ci wszystko powtrzy. Inaczej te bym z nim rozmawia przy poegnaniu. - Inny take bdzie teraz mj wyrok - powiedzia Thingol. - Suchajcie! Wybaczam Trinowi to, co mona mu zarzuci, uwaam bowiem, e zosta skrzywdzony i sprowokowany. A poniewa istotnie, jak powiedzia Trin, jest tego winien jeden z moich doradcw, nie mj wychowanek bdzie zabiega o wybaczenie, lecz ja je mu przeka, jeli tylko uda si go znale, a potem z wszelkimi honorami zaprosz go do mej siedziby. Gdy wyrok zosta ogoszony, Nellas nagle zapakaa. - Gdzie mona go odnale? - rzeka. - Opuci nasze ziemie, a wiat jest szeroki. - Bdziemy go szuka - powiedzia Thingol, wstajc. Beleg wyprowadzi Nellas z Menegrothu i tak do niej mwi po drodze: - Nie pacz. Jeli Trin yje i wdruje wolny, znajd go, choby wszyscy inni zawiedli. Nazajutrz Beleg stawi si przed Thingolem i Melian. - Posu mi rad, Belegu, gdy zbolae jest moje serce - rzek krl. - Uznaem, bowiem syna Hrina za swego syna i nie przestan by dla niego ojcem, chyba, e sam Hrin wrci z ciemnoci i upomni si o swoje prawa. Nie chc, by ktokolwiek mwi, e niesprawiedliwie wypdziem Trina w lasy. Chtnie przywitabym go z powrotem, bo umiowaem tego modzieca. - Pozwl mi panie, bym w twoim imieniu naprawi to zo, jeli zdoam - odpar Beleg. - Taki bowiem m, na jakiego si zapowiada, nie powinien sczezn w guszy. Doriath go potrzebuje i bdzie potrzebowa coraz bardziej. Ja te go miuj. Wtedy Thingol powiedzia do Belega: - Teraz mam nadziej na powodzenie twych poszukiwa! Id, wspierany moimi dobrymi mylami, a jeli go odnajdziesz, strze go i prowad najlepiej, jak potrafisz. Od dawna kadziesz najwiksze zasugi w obronie Doriathu, a licznymi dowodami mdroci i mnymi czynami zasuye na moje podzikowanie. Za czyn za najwikszy uznam odnalezienie Trina. Zanim si rozstaniemy, pro, o co chcesz, a niczego ci nie odmwi. - Prosz zatem o dobry miecz - odpar Beleg - orkw bowiem jest ju zbyt wielu i podchodz zbyt blisko, by wystarczy sam uk, a moja klinga nie wyrzdza ich zbrojom adnych szkd. - Wybierz ktry ze wszystkich, jakie mam - rzek Thingol - oprcz mojego Aranrutha. Wwczas wybra Beleg Anglachela; by to miecz wielkiej sawy, a zwa si tak dlatego, e

zosta wykuty z elaza, ktre spado z nieba jako ponca gwiazda. Rozcina wszelkie elazo dobyte spod ziemi. Jeden tylko miecz w rdziemni by do niego podobny. Ta opowie o nim nie mwi, cho zosta wykuty z tej samej rudy przez tego samego kowala. By nim El, Ciemny Elf, ktry poj za on Aredhel, siostr Turgona. Anglachela da El z alem Thingolowi jako zapat za pozwolenie na zamieszkanie w Na Emloth, lecz tamten drugi miecz, Anguirel, zachowa. Pniej ukrad go jego syn, Maeglin. Lecz kiedy Thingol obrci rkoje Anglachela w stron Belega, Meliana spojrzaa na kling i rzeka: - W tym mieczu drzemie zoliwo. Nadal mieszka w nim serce kowala, ktry go wyku, a serce to byo mroczne. Miecz ten nie pokocha rki, ktrej bdzie suy, niedugo ci te opuci. - Mimo to bd nim wada, dopki zdoam - odpar Beleg, a podzikowawszy krlowi, wzi miecz i odszed. Na prno szuka wieci o Trinie po caym Beleriandzie, naraajc si na liczne niebezpieczestwa. Tak mina zima, a po niej wiosna.

Rozdzia VI Trin wrd banitw


A teraz opowie powraca do Trina. Uznawszy si za banit, ktrego bdzie ciga krl, nie wrci do Belega na pnocne pogranicze Doriathu, lecz odszed na zachd i przekroczywszy potajemnie granice Strzeonego Krlestwa, przyby na lesiste tereny, rozcigajce si na poudnie od rzeki Teiglin. Przed Nirnaeth mieszkao tam w rozproszonych gospodarstwach wielu ludzi. W wikszoci wywodzili si z Ludu Halethy, lecz nie mieli wadcy. yli zarwno z owiectwa, jak i z rolnictwa, uprawiali ogrodzone polany w lesie, a w okolicach bogatych w bukiew hodowali winie. Wikszo z tych lenych ludzi zgina lub ucieka do Brethilu, a ci, co pozostali, na caym tym obszarze yli w strachu przed orkami i zbjcami. W tych, bowiem czasach grozy bezdomni i zdesperowani ludzie, ktrzy uszli z yciem z rozmaitych walk, przegranych bitew i pustoszonych krain, czsto schodzili na z drog, a byli te wrd nich ludzie wygnani w gusz za ze uczynki. ywili si tym, co upolowali i z trudem zebrali w lesie, lecz gdy zagraa im gd lub czego im brako, wielu z nich zaczynao rabowa i wtedy stawali si okrutni. Najwikszy postrach siali zim, jak wilki; ci, ktrzy jeszcze bronili swych domw, nazywali ich Gaurwaithami, czyli wilkoludmi. Okoo szedziesiciu takich wyrzutkw poczyo si w jedn band, wdrujc po lasach za zachodnimi rubieami Doriathu. Nienawidzono ich niemal tak, jak orkw, gdy byli wrd nich wygnacy o zatwardziaych sercach, ywicy uraz do wasnego plemienia. Najbardziej zatwardziae serce mia wrd nich Andrg, wygnany z Dor-lminu za zabjstwo kobiety. Byli te inni rodem z tej krainy: stary Algund, najstarszy z caej kompanii, ktry

uciek z pola bitwy podczas Nirnaeth, i Forweg, jak sam siebie nazywa, czowiek o jasnych wosach i rozbieganych byszczcych oczach, rosy i zuchway, lecz daleki od zwyczajw Edainw z Ludu Hadora. Gaurwaithowie byli bardzo czujni i zarwno w pochodzie, jak i na popasie wysyali naokoo zwiadowcw lub wystawiali strae. W ten sposb szybko zauwayli obecno Trina, gdy ten zabka si w ich okolice. Wytropili go i otoczyli. Kiedy Trin wyszed na polan przy strumieniu, znalaz si nagle w krgu ludzi dziercych w doniach nagie miecze i napite uki. Trin si zatrzyma, ale nie okaza lku. - Kim jestecie? - spyta. - Mylaem, e tylko orkowie urzdzaj zasadzki na ludzi, lecz widz, e byem w bdzie. - Moesz jeszcze tego bdu poaowa - powiedzia Forweg - s to, bowiem nasze tereny i nie pozwalamy zapuszcza si na nie obcym. Jako grzywn zabieramy im ycie, chyba e mog je wykupi. Trin zamia si na to ponuro. - Ode mnie, wyrzutka i banity, nie dostaniecie adnego okupu. Moecie obszuka mego trupa, ale zanim si przekonacie o prawdziwoci moich sw, drogo zapacicie za moj mier. Zapewne najpierw umrze wielu z was. Mimo wszystko mier zawisa nad Trinem, jako e banici zaoyli ju strzay na ciciwy i tylko czekali na sowo herszta, a chocia pod szar tunik i paszczem Trin mia na sobie kolczug elfiej roboty, kilka tych strza na pewno byoby zabjczych. adnego z wrogw z takiej odlegoci nie signby mieczem. Lecz Trin nagle si pochyli, spostrzeg, bowiem u swych stp na brzegu strumienia kilka kamieni. W teje chwili jeden ze zbjcw, rozgniewany dumnymi sowami obcego, wypuci strza, celujc w jego twarz. Pocisk przelecia jednak Trinowi nad gow, on za wyprostowa si niby zwolniona ciciwa i rzuci w ucznika kamieniem z tak si i tak celnie, e roztrzaska mu gow. - Bardziej mgbym si wam przyda ywy na miejsce tego nieszcznika - rzek Trin, a zwracajc si do Forwega, doda: - Jeli ty tu dowodzisz, nie powiniene pozwala, by twoi ludzie strzelali bez rozkazu. - Nie pozwalam - odpar Forweg. - A ten dosta dobr nauczk. Jeli bdziesz lepiej sucha moich polece, przyjm ci na jego miejsce. - Dopki ty bdziesz dowdc, bd ci sucha we wszystkim, co naley do decyzji dowdcy. Myl jednak, e wybr nowego czonka druyny nie zaley tylko od niego. Powinny zosta wysuchane wszystkie gosy. Czy jest tu kto, komu nie w smak moje towarzystwo? Wtedy podnieli przeciw niemu glos dwaj banici. Jeden z nich by przyjacielem zabitego, a zwa si Ulrad. - Dziwny to sposb przyjmowania nowych ludzi do druyny: zabicie jednego z naszych

najlepszych - odezwa si. - Zostaem sprowokowany - odpar Trin. - Nue, przekonajcie si, czy dotrzymam pola wam obu naraz, uzbrojony czy te z goymi rkami, a wtedy si okae, czy potrafi zastpi jednego z waszych najlepszych ludzi. Lecz jeli do tej prby potrzebne bd uki, musicie mi da jeden ze swoich. I ruszy ku nim, lecz Ulrad ustpi i nie chcia walczy. Ten drugi rzuci uk na ziemi i podszed do Trina. By to Andrg z Dor-lminu. - Nie - rzek w kocu, krcc gow. - Nie jestem tchrzem, jak wszyscy wiedz, lecz nie sprostam ci w walce. I chyba nie ma wrd nas rwnego tobie. Jeeli o mnie chodzi, moesz do nas przysta. Ale masz w oczach dziwny blask; jeste niebezpiecznym czowiekiem. Jak ci zw? - Zw si Neithan, Skrzywdzony - odrzek Trin i tak go odtd nazywali banici. Cho twierdzi, e cierpia niesprawiedliwo - i kademu, kto twierdzi co podobnego, zawsze a nazbyt chtnie przychyla ucha - niczego wicej o swym yciu czy domu nie chcia opowiada. Zbjcy widzieli jednak, e chocia upad tak nisko, by przedtem monym czowiekiem, a jego bro, prcz ktrej nie posiada nic, bya wykonana przez kowali elfw. Szybko zdoby uznanie kamratw, by, bowiem silny i mny, a i zna las lepiej ni oni. Ufali mu, gdy nie by chciwy i o sobie myla niewiele, lecz obawiali si go z powodu nagych wybuchw gniewu, ktrych przyczyn rzadko umieli poj. Do Doriathu Trin nie mg powrci ani te nie pozwalaa mu na to duma, do Nargothrondu za od mierci Felagunda nikogo nie wpuszczano. Pycha zakazywaa mu uda si do pomniejszych szczepw Haladinw w Brethilu, a do Dor-lminu i nie mia, gdy kraj ten by nkany przez wroga i w owym czasie, jak sdzi Trin, nikt nie potrafiby przeby w pojedynk przeczy w Grach Cienia. Jako e w kompanii zawsze atwiej znosi trudy ycia na pustkowiu, przysta Trin do banitw, a poniewa nie mg si stale z nimi wadzi, niewiele robi, by powstrzyma ich od zych czynw. Wkrtce te przyzwyczai si do podego i nierzadko okrutnego ycia, lecz mimo to czasem budziy si w nim lito i wstrt; wtedy Trin stawa si grony w swym gniewie. W ten zy i niebezpieczny sposb wid ycie do koca roku, przetrwa trudy i gd zimy, a wreszcie nadesza pikna wiosna. Jak ju tu powiedziano, w lasach na poudnie od Teiglinu istniay jeszcze nieliczne gospodarstwa wytrwaych i czujnych osadnikw. Cho nie darzyli Gaurwaithw mioci ani ich nie aowali, w rodku zimy wykadali zbywajce im jado w miejscach, gdzie zbjcy mogli je atwo znale. Mieli nadziej unikn w ten sposb ataku bandy wygodzonych ludzi, lecz zaskarbili sobie raczej wdziczno ptakw i zwierzt nili banitw, przed ktrych napaci broniy ich psy i ogrodzenia. Kade obejcie byo, bowiem okolone wysokim ywopotem, a kady dom otacza rw i palisada. Midzy zagrodami biegy cieki, a ludzie mogli w potrzebie wezwa pomoc

gosem rogu. Nadesza wiosna i przebywanie w pobliu domostw stao si dla Gaurwaithw niebezpieczne, gdy leni ludzie mogli poczy swe siy i wytropi ich. Trin dziwi si, e Forweg nie poprowadzi swej bandy w jakie inne miejsce. Dalej na poudnie, gdzie nie pozostali ju adni ludzie, byo wicej ywnoci i zwierzyny, a mniej niebezpieczestw. Pewnego dnia Trin zauway nieobecno Forwega i jego przyjaciela Andrga. Zapyta, gdzie s, lecz jego towarzysze tylko si rozemiali. - Chyba maj co do zaatwienia - powiedzia Ulrad. -Wrc niebawem i wtedy std odejdziemy. By moe w popiechu, gdy mog sprowadzi nam na kark cay rj rozdranionych pszcz. Soce wiecio, a na drzewach zieleniy si mode licie. Trinowi sprzykrzy si ndzny obz banitw, tote wypuci si samotnie daleko w las. Wbrew woli zacz wspomina Ukryte Krlestwo; wydawao mu si, e syszy nazwy kwiatw Doriathu niczym echo prawe zapomnianego starodawnego jzyka. Nagle usysza krzyki. Z leszczynowego zagajnika wybiega moda kobieta. Suknie miaa poszarpane przez ciernie i byo wida, e jest przeraona. Potkna si i upada zdyszana na ziemi. Trin skoczy z dobytym mieczem i powali cigajcego dziewczyn czowieka, ktry wanie ukaza si na skraju zagajnika. Dopiero, gdy zada cios, spostrzeg, e zabi Forwega. A gdy tak sta, patrzc w zdumieniu na traw poplamion krwi, z zagajnika wyszed Andrg i zaskoczony, zatrzyma si. - Zy to czyn, Neithanie! - zawoa, dobywajc miecza. - Gdzie wic s orkowie? Czy przegonilicie ich, przychodzc tej kobiecie z pomoc? zapyta Trin chodno. - Orkowie? Gupcze! I ty nazywasz siebie wyjtym spod prawa. Banici nie znaj adnych praw oprcz wasnych potrzeb. Pilnuj swoich, Neithanie, a nam zostaw nasze. - Tak te uczyni - rzek Trin. - Lecz dzisiaj nasze cieki si skrzyoway. Albo zostawisz t kobiet mnie, albo doczysz do Forwega. Andrg si rozemia. - Jeli tak stawiasz spraw, niech bdzie, jak chcesz - rzek. - Nie twierdz, e w pojedynk ci dorwnam, ale naszym towarzyszom to zabjstwo moe si nie spodoba. Wwczas kobieta podniosa si z ziemi i pooya Trinowi rk na ramieniu. Spojrzaa na rozlan krew, a potem na Trina i oczy zabysy jej z zachwytem. - Zabij go, panie! - powiedziaa. - Jego te zabij! A pniej pjd ze mn. Mj ojciec, Larnach, bdzie rad, jeli przyniesiesz mu ich gowy. Za dwa wilcze by" dawa zwykle hojn nagrod.

Lecz Trin zapyta Andrga: - Czy daleko std do jej domu? - Moe mila - odpar tamten. - To gospodarstwo z palisad. Dziewczyna zapucia si poza ogrodzenie. - Wracaj wic szybko do domu - zwrci si Trin do kobiety. - Powiedz ojcu, aby ci lepiej pilnowa. Ja za nie bd obcina gw towarzyszom, by zaskarbi sobie jego wzgldy.-A schowawszy miecz, powiedzia do Andrga: - Chod! Wracamy. Ale jeli chcesz pochowa swego herszta, musisz to zrobi sam. Popiesz si, bo zaraz moe ruszy pogo. We ze sob jego or! Kobieta odesza w las, lecz zanim zasoniy j drzewa, wiele razy ogldaa si za siebie. Trin poszed swoj drog nie mwic nic wicej, za Andrg patrzy za nim, marszczc brwi, jak gdyby si zastanawia nad jak zagadk. Gdy Trin powrci do obozu, zasta kamratw niespokojnych i poruszonych, za dugo ju bowiem zostawali na jednym miejscu w pobliu dobrze strzeonych gospodarstw. Szemrali przeciw Forwegowi. - Igra z losem, take nas naraajc na niebezpieczestwo - mwili. - By moe to my bdziemy musieli zapaci za jego przyjemnoci. - Wybierzcie zatem nowego przywdc! - rzek Trin stajc przed nimi. - Forweg nie moe ju was prowadzi, bo nie yje. - Skd to wiesz? - zapyta Ulrad. - Czy chciae zakosztowa miodu z tego samego ula? Czy Forwega udliy pszczoy? - Nie - odrzek Trin. - Wystarczyo jedno do. Ja go zabiem. Oszczdziem jednak Andrga, ktry rycho powrci. I Trin opowiedzia wszystko, gania tych, co popeniali takie czyny. Gdy jeszcze mwi, wrci Andrg, niosc bro Forwega. - Patrz, Neithanie! - zawoa. - Nie podniesiono alarmu. Moe ona ma nadziej, e ci jeszcze spotka? - Nie dworuj sobie ze mnie - rzek Trin - bo bd aowa, i odmwiem jej twojej gowy. A teraz opowiedz ca histori, byle krtko. Wwczas Andrg opowiedzia zgodnie z prawd o wszystkim, co si wydarzyo. - Zastanawiam si teraz, co tam robi Neithan - powiedzia na koniec. - Chyba nie to, co my, bo gdy nadszedem, zabi ju Forwega. Kobiecie bardzo si to spodobao, zaproponowaa nawet, e z nim pjdzie, i poprosia go o nasze gowy jako wykup dla ojca. Lecz on jej nie chcia, nie potrafi wic zgadn, co mia przeciw Forwegowi. Nie ci mi gowy, za co jestem wdziczny, cho bardzo si temu dziwi. - Nie wierz wic, i pochodzisz z Ludu Hadora - rzek Trin. - Naleysz raczej do rodu

Uldora Przekltego i powiniene poszuka suby w Angbandzie. A teraz suchajcie mnie wszyscy! - zawoa. - Daj wam do wyboru: albo obierzecie mnie swoim przywdc na miejsce Forwega, albo pozwolicie mi odej. Bd rzdzi druyn lub was opuszcz. Jeli jednak chcecie mnie zabi, to daleje, bd walczy z wami wszystkimi do mierci, mojej lub waszej. Na te sowa wielu chwycio za bro, lecz powstrzyma ich Andrg. - Nie! Moja gowa, ktr oszczdzi, nie jest pozbawiona rozumu. Jeli bdziemy walczy, wielu zginie niepotrzebnie, zanim zabijemy najlepszego spord nas. - Rozemia si. - Tak te byo, gdy si do nas przyczy. Zabija, aby zrobi sobie miejsce. Jeli wtedy wyszo to nam na dobre, to i teraz moe si tak zdarzy. Kto wie, moe z nim czeka nas lepsza przyszo ni grasowanie po cudzych mietnikach. A stary Algund rzek: - On jest najlepszy spord nas. By kiedy czas, kiedy kady postpiby tak samo, gdyby starczyo mu odwagi, lecz wiele zapomnielimy. Moe on doprowadzi nas w kocu do domu. Wtedy przysza Trinowi do gowy myl, e ta maa druyna mogaby si sta zacztkiem jego udzielnego wadztwa. Spojrzawszy na Algunda i Andrga, rzek: - Do domu, powiadasz? Dziel nas od niego wysokie i zimne Gry Cienia, obsadzone przez zastpy Angbandu, a za nimi tereny zamieszkane przez plemi Uldora. Jeli si jednak nie lkacie, o siedemkro po siedmiu mw, mog was poprowadzi w stron domu. Lecz jak daleko zdoamy dotrze, zanim zginiemy? Wszyscy milczeli. Trin znw przemwi: - Czy zatem uznajecie mnie za swego przywdc? Jeli tak, najpierw poprowadz was na pustkowia, z dala od domostw ludzkich. Moe spotka nas tam lepszy los, a moe gorszy, lecz przynajmniej nie zasuymy na nienawi naszych pobratymcw. Na te sowa wszyscy, ktrzy pochodzili z Ludu Hadora, zgromadzili si wok Trina i obrali go swym wodzem, a inni, cho z mniejszym zapaem, zgodzili si z nimi. Trin za natychmiast wyprowadzi ich z tej krainy. Wielu posacw wysa Thingol, by szukali Trina w Doriacie i na ssiednich ziemiach, lecz w roku ucieczki modzieca poszukiwali go na prno, nikt bowiem nie wiedzia ani si nie domyla, e Trin przysta do banitw i nieprzyjaci ludzi. Gdy nadesza zima, do krok wrcili wszyscy posacy prcz Belega. On jeden nie ustawa w poszukiwaniach. A w Dimbarze i wzdu pnocnych granic Doriathu le si dziao. Nie widywano tam ju podczas bitew Smoczego Hemu, zabrako te Mistrza uku, wic sudzy Morgotha nabrali odwagi; szybko rosa ich liczba i coraz mielej sobie poczynali. Nadesza i mina zima, a z nastaniem wiosny orkowie ponowili ataki. Pad Dimbar, a ludzie z Brethilu yli w lku, bowiem zo rozpanoszyo si teraz wok ich kraju, z wyjtkiem poudniowej granicy.

Upyn prawie rok od ucieczki Trina, a Beleg wci go szuka, lecz nadziei mia coraz mniej. W swych wdrwkach dotar na pnoc, do Przeprawy na Teiglinie, posyszawszy jednak ze wieci o nowym wypadzie orkw z Taur-nu-Fuin, zawrci. Przez przypadek trafi do lenej osady, gdzie jeszcze niedawno grasowaa banda Trina. Usysza tam dziwn opowie krc wrd ludzi. Pono w lesie pojawi si wysoki, wadczy czowiek lub, jak sdzili niektrzy, wojownik elfw, ktry zabi jednego z Gaurwaithw i ocali cigan przez nich crk Larnacha. - By bardzo dumny - powiedziaa Belegowi crka Larnacha. Mia byszczce oczy i prawie nie raczy na mnie spojrze. Jednak nazywa wilkoludzi swymi towarzyszami i nie chcia zabi tego, ktry sta obok. Czowiek ten zna jego imi i nazywa go Neithanem. - Czy potrafisz rozwiza t zagadk? - spyta elfa Larnach. - Niestety, potrafi - odpar Beleg. - Wanie szukam czowieka, o ktrym opowiadacie. Nie powiedzia lenym ludziom o Trinie nic wicej, ostrzeg ich natomiast przed zem, wzbierajcym na pnocy. - Orkowie rycho zaczn grabi ten kraj, a nadejd gromadami zbyt licznymi, bycie mogli stawi im opr - rzek. - Tego roku bdziecie musieli w kocu odda wolno albo ycie. Idcie do Brethilu, pki jeszcze czas! Nastpnie Beleg uda si popiesznie w swoj drog, szukajc kryjwek banitw i ladw, ktre mogyby mu podpowiedzie, dokd poszli. Wkrtce je znalaz, lecz Trin wyprzedza go o kilka dni i szybko posuwa si naprzd, obawiajc si pocigu lenych ludzi. Stosowa wszelkie znane mu sposoby, by zmyli kadego, kto usiowaby go ledzi. Prowadzi swoich ludzi na zachd, z dala od siedzib lenych ludzi i Doriathu, a dotarli do pnocnego kraca rozlegych wyyn, cigncych si pomidzy dolinami Sirionu i Narogu. Tutaj teren by bardziej suchy, a las koczy si nagle na skraju grskiego grzbietu. W dole byo wida dawny Poudniowy Gociniec wspinajcy si od Przeprawy na Teiglinie ku zachodnim podnom wrzosowisk, wzdu ktrych bieg dalej do Nargothrondu. Tam przez jaki czas banici prowadzili czujne ycie, rzadko spdzajc w jednym obozie dwie noce, a na szlaku wdrwki czy postojach nie zostawiali niemal adnych ladw. Tak wic nawet Beleg poszukiwa ich na prno. Kierujc si znakami, ktre tylko on umia odczyta, oraz pogoskami krcymi wrd dzikich stworze, z ktrymi potrafi rozmawia, Beleg czsto ju dogania zbjcw, lecz gdy dociera do ich kryjwki, zawsze zastawa j opuszczon, poniewa dniem i noc wystawiali strae, a gdy tylko podejrzewali, e kto si zblia, szybko zwijali obz i uchodzili. - Niestety! - woa Beleg. - Zbyt dobrze nauczyem to ludzkie dzieci sztuki poruszania si w polu i w lesie! Mona by nieomal sdzi, e to druyna elfw. Oni za zrozumieli, e ciga ich jaki niestrudzony tropiciel, ktrego nie mog ani wypatrzy, ani zgubi, i ogarn ich niepokj.

Niedugo potem, tak jak obawia si tego Beleg, orkowie przekroczyli Brithiach i napotkawszy opr wszystkich si, jakie zdoa zebra Handir z Brethilu, ruszyli w poszukiwaniu upw na poudnie przez Przepraw na Teiglinie. Wielu ludzi tam mieszkajcych posuchao rady Belega i wysao swe kobiety i dzieci do Brethilu z prob o schronienie. Udao im si uciec wraz z eskort, zdyy bowiem przej przez Przepraw na czas. Lecz uzbrojeni mczyni idcy z tyu napotkali orkw i zostali pokonani. Kilku przedaro si do Brethilu, lecz wielu zgino lub dostao si do niewoli, orkowie za dotarli do ich siedzib, ktre zupili i podpalili. Nastpnie natychmiast skierowali si na zachd w poszukiwaniu Poudniowego Gocica, gdy chcieli co rychlej powrci z upami i jecami na pnoc. Lecz zwiadowcy banitw wkrtce ich odkryli i cho na jecw zwaali niewiele, zagrabiony dobytek lenych ludzi obudzi chciwo bandy. Trin uzna, i niebezpiecznie pokazywa si orkom, nie znajc ich liczby,lecz kamraci nie chcieli go sucha,bo w guszy brako im wielu rzeczy; niektrzy ju zaczynali aowa, e maj takiego przywdc. Tote Trin wzi ze sob jako jedynego towarzysza niejakiego Orlega i poszed naprzd, by ledzi orkw, a zdawszy dowdztwo Andrgowi, przykaza mu, by podczas jego nieobecnoci wszyscy dobrze si ukryli i nie ruszali z miejsca. Okazao si, e nieprzyjaci byo o wiele wicej ni zbjcw, lecz orkowie znajdowali si na ziemiach, na ktre dotychczas rzadko mieli odwag si zapuszcza, wiedzc, i za Gocicem ley Talath Dirnen, Strzeona Rwnina, pilnowana przez zwiadowcw i szpiegw z Nargoth-rondu. Bojc si przeto niebezpieczestwa, byli czujni i wysyali zwiadowcw, ktrzy skradali si midzy drzewami po obu stronach maszerujcej kolumny. W taki wanie sposb zostali odkryci Trin i Orleg, lecych bowiem w kryjwce zaskoczyli trzej zwiadowcy wroga. Dwaj stracili ycie, lecz trzeci ork uciek, woajc Golug! Golug!" - bo tak sudzy Angbandu nazywali Noldorw. Las natychmiast zaroi si od orkw, ktrzy w milczeniu rozpoczli polowanie. Wtedy Trin, widzc, e nie ma nadziei na ucieczk, postanowi przynajmniej zwie wroga i odcign go od kryjwki swoich ludzi. Zrozumiawszy z okrzyku Golug!", e orkowie boj si szpiegw z Nargothrondu, pocz ucieka z Orlegiem na zachd. Pocig natychmiast ruszy za nimi. Wreszcie, po dugim kluczeniu i wielokrotnym zawracaniu, musieli wyj z lasu na otwart przestrze. Dostrzeono ich i kiedy zamierzali przekroczy Gociniec, Orleg pad od licznych strza, Trina za ocalia kolczuga elfw. Uciek samotnie na pustkowie, gdzie dziki zwinnoci i sprytowi zmyli pogo, zapuszczajc si daleko na nieznane sobie ziemie. Wwczas orkowie zabili jecw i popieszyli na pnoc, przestraszyli si bowiem, e mogli obudzi czujno elfw z Nargothrondu. Gdy miny trzy dni, a Orleg i Trin nie wracali, kilku banitw chciao wyj z jaskini, w ktrej si ukrywali, lecz Andrg si temu sprzeciwi. I gdy prowadzili ten spr, stana nagle przed nimi szara posta. To Beleg w kocu ich odnalaz. Zbliy si, nie majc w rkach adnej broni, z

otwartymi domi zwrconymi ku banitom, lecz oni porwali si z miejsc w przestrachu. Andrg zaszed go od tyu i zarzuci na niego ptl, zaciskajc j tak, e Beleg mia unieruchomione rce. - Jeli nie pragniecie odwiedzin, powinnicie lepiej trzyma stra - odezwa si elf. - Czemu witacie mnie w ten sposb? Przychodz jako przyjaciel i szukam przyjaciela. Pono nazywacie go Neithanem. - Nie ma go tu - rzek Ulrad. - Lecz dugo musiae nas szpiegowa, skoro znasz to imi. - Szpiegowa nas dugo - powiedzia Andrg. - To jest ten cie, co nas nie odstpowa. Teraz moe wreszcie dowiemy si jego prawdziwych zamiarw. Nastpnie kaza przywiza Belega do drzewa obok jaskini, a gdy elf by ju mocno skrpowany, zaczli zadawa mu pytania. Lecz na wszystkie Beleg mia tylko t jedn odpowied: - Jestem przyjacielem owego Neithana od pierwszej chwili, kiedy spotkaem go w lesie, gdy by jeszcze dzieckiem. Poszukuj go z mioci i przynosz mu dobre wieci. - Zabijmy go, eby nie mg ju nas szpiegowa - rzek Andrg w gniewie, spogldajc podliwie na wielki uk Belega, sam, bowiem by ucznikiem. Lecz inni, o mniej zatwardziaych sercach, sprzeciwili si, Algund za powiedzia: - Dowdca moe jeszcze wrci, a wtedy poaujesz, jeli dowie si, e za jednym zamachem zosta pozbawiony i przyjaciela, i dobrych wieci. - Nie wierz w opowieci tego elfa - rzek Andrg. - To szpieg krla Doriathu. Lecz jeli istotnie ma jakie wieci, przekae je nam, a my ju osdzimy, czy s wystarczajcym powodem, by pozostawi go przy yciu. - Zaczekam na waszego dowdc - powiedzia Beleg. - Bdziesz tu sta, a wszystko nam powiesz - odpar Andrg. Wwczas za namow Andrga zostawili Belega przywizanego do drzewa, bez jada i napoju, sami za usiedli obok jedzc i pijc, jednak on ju si wicej nie odezwa. A kiedy w ten sposb miny dwa dni i dwie noce, ogarn ich gniew i strach, zapragnli te opuci owo miejsce, a wikszo bya ju gotowa zabi elfa. Gdy nadcigna noc, zebrali si wok niego, a Ulrad przynis agiew z maego ogniska zapalonego u wejcia do jaskini. W tym momencie powrci Trin. Podszed jak zwykle cicho, stan w mroku poza krgiem mczyzn i w wietle pochodni ujrza wyndznia twarz Belega. Wwczas poczu si, jakby przeszya go strzaa, i tak, jak raptownie topnieje ld, oczy napeniy mu si dugo powstrzymywanymi zami. Wyskoczy z cienia i podbieg do drzewa. - Belegu! Belegu! - zawoa. - Jak si tu dostae? I dlaczego tak stoisz? Zaraz te przeci wizy przyjaciela i Beleg osun si w jego ramiona. Gdy Trin wysucha wszystkiego, co jego ludzie mieli mu do powiedzenia, ogarn go

gniew i al, lecz z pocztku ca uwag powica Belegowi. Zajmujc si nim najlepiej jak potrafi, rozmyla o yciu, jakie wid w lesie, i cay gniew zwrci przeciw sobie. Czsto bowiem banici zabijali obcych, ktrych napadli lub schwytali w pobliu swych kryjwek, a on si temu nie przeciwstawia. Czstokro on sam le mwi o krlu Thingolu i Elfach Szarych, jeli zatem jego towarzysze uznali ich za wrogw, on take ponosi za to win. Zwrci si wic z gorycz do swych ludzi: - Postpilicie okrutnie, i to bez adnej potrzeby. Nigdy dotd nie torturowalimy winiw. Do takiego postpku, godnego raczej orkw, przywiodo nas ycie, jakie pdzimy. Wszystkie nasze uczynki byy bezprawne i bezowocne; suyy tylko nam i rozpalay w naszych sercach nienawi. - A komu mamy suy, jeli nie sobie samym? Kog mamy kocha, gdy wszyscy nas nienawidz? - zapyta Andrg. - Ja przynajmniej nigdy ju nie podnios rki ani na elfw, ani na ludzi - rzek Trin. Angband ma wystarczajco wiele sug. Jeli inni nie zo ze mn tej przysigi, odejd sam. Na to Beleg otworzy oczy i unis gow. - Nie sam! - odezwa si.- Teraz mog w kocu przekaza ci wieci. Nie jeste banit. Neithan" nie jest odpowiednim imieniem dla ciebie. Wybaczono ci win, jak zostae obarczony. Szukamy ci od roku, aby przywrci ci dobre imi i na powrt przyj do krlewskiej suby. Zbyt ju dugo nie pojawia si w naszych szeregach Smoczy Hem. Lecz Trin nie okaza radoci. Dugo siedzia w milczeniu, gdy sowa Belega znw sprowadziy na niego cie. - Niech minie ta noc - odezwa si w kocu. - Wtedy dokonam wyboru. Jakikolwiek on bdzie, jutro musimy opuci t kryjwk, bowiem nie wszyscy, ktrzy nas szukaj, dobrze nam ycz. - Nikt nam dobrze nie yczy - powiedzia Andrg, rzucajc Belegowi ze spojrzenie. Rankiem Beleg, ktry, jak elfowie z dawnych czasw, szybko odzyska siy, rozmwi si z Trinem na osobnoci. - Spodziewaem si, e wysuchawszy moich wieci, okaesz wiksz rado - rzek. Zapewne wrcisz teraz do Doriathu? I prosi o to przyjaciela na wszystkie sposoby, lecz im bardziej nalega, tym bardziej nieprzejednany by Trin. Niemniej szczegowo wypytywa Belega o wyrok Thingola, a ten opowiedzia mu wszystko, co wiedzia. W kocu Trin rzek: - Zatem Mablung okaza si moim przyjacielem, tak jak niegdy sdziem? - Raczej przyjacielem prawdy - odpar Beleg. - I to w kocu okazao si najlepsze; chocia gdyby nie wiadectwo Nellas, wyrok byby mniej sprawiedliwy. Dlaczego, dlaczego nie powiedziae Mablungowi o ataku Saerosa, Trinie? Wtedy sprawy mogyby si potoczy zupenie

inaczej, a ty nadal nosiby wysoko swj hem - doda, patrzc na ludzi rozoonych w pobliu wejcia do jaskini - i nie upadby tak nisko. - Owszem, jeli nazywasz to upadkiem - rzek Trin. - Owszem. Ale stao si inaczej. Sowa uwizy mi wwczas w gardle. Widziaem w jego oczach oskarenie, cho nie zada mi jednego pytania, oskarenie o czyn, ktrego nie popeniem. Moje serce, serce czowieka, byo dumne, jak to powiedzia krl elfw. I nadal takim pozostaje, Belegu Cthalionie. Gdybym ponownie pojawi si w Menegrocie, ono nie zniesie spojrze penych wspczucia i przebaczenia, jakimi obdarza si krnbrnego chopca, ktry wrci na dobr drog. To ja powinienem udziela przebaczenia, nie za je otrzymywa. I nie jestem ju chopcem, lecz, wedle rachuby mego plemienia, mczyzn i to, zrzdzeniem losu, mczyzn twardym. Zatroska si na to Beleg. - C wic uczynisz? - zapyta. - Odejd wolny - odpar Trin. - Tego mi yczy Mablung przy rozstaniu. Sdz, e aska Thingola nie obejmie tych towarzyszy mego upadku, ja za nie rozstan si z nimi teraz, jeli sami tego nie zechc. Kocham ich na swj sposb, nawet tych najgorszych. S moimi wspplemiecami i w kadym tkwi ziarno dobra, ktre moe wykiekowa. Sdz, e pjd za mn. - Widzisz to innymi oczyma ni ja - rzek Beleg. - Jeli sprbujesz odwie ich od zego, czeka ci rozczarowanie. Nie ufam im, a szczeglnie jednemu. - Jak elf moe osdza ludzi? - zapyta Trin. - Tak, jak osdza wszystkie czyny, bez wzgldu na to, kto jest ich sprawc - odrzek Beleg, ale nie powiedzia ju nic wicej. Nie wspomnia o niegodziwoci Andrga, ktra bya gwn przyczyn tego, e go tak okrutnie potraktowano, widzc bowiem nastawienie Trina, lka si, czy da on wiar jego sowom, a nie chcia narazi na szwank ich dawnej przyjani ani popchn go z powrotem na z drog. - Powiadasz, Trinie, mj przyjacielu, e odejdziesz wolny - rzek Beleg. - Co masz na myli? - Chciabym przewodzi wasnej druynie i prowadzi wojn na wasn rk - odpar Trin. - Przynajmniej w tym jednym odmienio si moje serce: auj kadego ciosu z wyjtkiem tych zadanych Nieprzyjacielowi ludzi i elfw. A ponad wszystko chciabym, by ty mi towarzyszy. Zosta ze mn! - Gdybym zosta u twego boku, mio byaby moj przewodniczk, nie mdro - rzek Beleg. - Serce ostrzega mnie, e powinnimy wrci do Doriathu. Wszdzie indziej rozpociera si przed nami cie. - Ja tam jednak nie pjd - powiedzia Trin. - Niestety! Ulegn twej woli niby pobaliwy ojciec, ktry spenia yczenie syna wbrew

wasnym przeczuciom. Zostan, skoro mnie prosisz. - Doskonale! - rzek Trin, a potem pogry si w milczeniu, jakby wiadom owego cienia, i zmaga si z dum, ktra nie pozwalaa mu zawrci z raz obranej drogi. Dugo tak siedzia, rozmylajc o minionych latach. Zbudziwszy si nagle z zadumy, spojrza na Belega i przemwi: - Ta panna, ktrej imi wymienie, cho ju wypado mi z pamici: jestem jej wiele winien za przedstawione w por wiadectwo, a jednak nie potrafi jej sobie przypomnie. Dlaczego mnie obserwowaa? Beleg spojrza na niego dziwnie. - Istotnie, dlaczego? - odpar. - Trinie, czy zawsze bye nieobecny sercem i poow umysu? Jako chopiec wdrowae z Nellas po lasach Doriathu. - To byo dawno temu - rzek Trin. - Moje dziecistwo wydaje mi si teraz takie odlege. Skrywa je mga; pamitam jedynie dom mego ojca w Dor-lminie. Ale dlaczeg miabym spacerowa z pann elfw? - Moe po to, by si od niej czego nauczy - powiedzia Beleg - choby miao to by ledwie kilka nazw lenych kwiatw w jzyku elfw. Przynajmniej tych sw nie zapomniae. Niestety, ludzkie dzieci! W rdziemiu s te inne smutki oprcz twoich i zdarzaj si rany niezadane adn broni. Zaiste, nabieram przekonania, e elfowie i ludzie nie powinni si spotyka ani wtrca wzajem w swoje sprawy. Trin nic na to nie odrzek, lecz dugo wpatrywa si w twarz Belega, jakby chcia w niej wyczyta znaczenie jego sw. Za Nellas z Doriathu nie ujrzaa Trina ju nigdy wicej, a jego cie j opuci. Teraz Beleg i Trin zajli si innymi sprawami i zastanawiali si, gdzie maj zamieszka. - Wrmy do Dimbaru, na pnocne pogranicze, gdzie niegdy chadzalimy rami w rami! - rzek Beleg z arem w gosie. - Jestemy tam potrzebni. Ostatnimi czasy orkowie przedostaj si z Taur-nu-Fuin drog, ktr zbudowali przez przecz Anach. - Nie pamitam jej - powiedzia Trin. - Nie, bo nigdy nie oddalalimy si tak bardzo od granic kraju. Lecz widziae odlege szczyty Crissaegrimu, a dalej na wschd od nich ciemne ciany Gorgorothu. Anach ley pomidzy nimi, jeszcze wyej ni rda Mindebu. To trudna i niebezpieczna droga, a mimo to wielu teraz ni poda. Tak niegdy spokojny Dimbar dostaje si pod wpyw Czarnej Rki, a ludzi z Brethilu nka niepokj. Do Dimbaru, powiadam ci, zatem! - Nie, nie chc si cofa ciekami mego ycia - rzek Trin. - I nie bdzie mi teraz atwo przedosta si do Dimbaru. Drog zagradza Sirion, na ktrym poniej brodu Brithiach, lecego daleko na pnocy, nie ma mostw ni przepraw. Niebezpieczna to rzeka. Mona j pewnie

przekroczy tylko w Doriacie. Nie wejd jednake do tej krainy i nie skorzystam z przebaczenia Thingola. - Nazwae si twardym mczyzn, Trinie. Trafnie, jeli chciae przez to powiedzie, e jeste uparty. Lecz teraz moja kolej. Z twoim pozwoleniem poegnam ci i odejd jak najszybciej. Jeli naprawd chcesz mie Mistrza Luku u swego boku, szukaj mnie w Dimbarze. Na to nic Trin nie odpowiedzia. Nazajutrz Beleg wyruszy w drog i Trin odprowadzi go z obozowiska na odlego strzau z uku, lecz nic nie mwi. - A zatem to nasze poegnanie, synu Hrina? - zapyta Beleg. - Jeli prawdziwie pragniesz dotrzyma sowa i zosta ze mn - odpar Trin - szukaj mnie na Amon Rdh! - Powiedzia tak, dziwnie wzburzony, nie wiedzc, co go czeka. - W przeciwnym razie to nasze ostateczne poegnanie. - Moe tak bdzie najlepiej - odpar Beleg i odszed w swoj stron.

Powiada si, e Beleg wrci do Menegrothu i tam stawi si przed Thingolem i Melian. Opowiedzia im o wszystkim, co si wydarzyo, pomijajc jedynie ze traktowanie, jakie go spotkao z rk kamratw Trina. Wysuchawszy relacji, krl westchn i rzek: - Podjem si ojcowskiej opieki nad synem Hrina i tego postanowienia poniecha nie mog ani powodowany mioci, ani nienawici, chyba, e wrciby sam Hrin Mny. Czeg wicej mgby ode mnie wymaga? Lecz Meliana odezwaa si w te sowa: - Otrzymasz ode mnie podarunek, Cthalionie, w podzice za tw pomoc oraz za to, e wykazae si honorem, nikt, bowiem nie jest bardziej od ciebie wart takiego daru. I daa mu zapas lembasw, podrnego chleba elfw, owinitego w srebrzyste licie. Wzy na oplatajcych je niciach byy zapiecztowane znakiem krlowej - opatkiem biaego wosku w ksztacie kwiatu Telperiona. Wedle, bowiem obyczajw Eldalie tylko krlowa moga lembasy przechowywa i rozdawa. - Ten chleb podrny, Belegu - cigna - bdzie ci w zimie pomoc na pustkowiach, a take pomoc dla tych, ktrych sam wybierzesz. Powierzam ci, bowiem rozdzielanie go w moim imieniu wedle twej woli. Wikszych wzgldw Meliana nie moga okaza Trinowi w aden inny sposb, nigdy bowiem przedtem Eldarowie nie zezwolili ludziom spoywa tego chleba, a i pniej rzadko si to zdarzao. Beleg opuci Menegroth i wrci na pnocne pogranicze, gdzie mia swe schroniska; lecz

kiedy nadesza zima i ustaa wojna, jego towarzysze nagle spostrzegli, e Belega nie ma ju wrd nich. Nigdy ju do nich nie wrci.

Rozdzia VII O krasnoludzie Mmie


Opowie ta zwraca si teraz ku Mmowi, jednemu z Krasnoludw Polednich. Krasnoludy Polednie ju od dawna s zapomniane, Mm, bowiem by z nich ostatni. Niewiele o nich wiedziano nawet w zamierzchych czasach. Elfowie z Beleriandu dawno temu nazwali ten szczep Nibinnogrim, lecz nie darzyli go mioci, a Krasnoludy Polednie kochay tylko siebie. Jeli nienawidziy i bay si orkw, to nienawidziy take Eldarw, a ju najbardziej Wygnacw; twierdziy, bowiem, e elfowie ci ukradli im ziemie i domy. To Krasnoludy Polednie odkryy Nargothrond i zaczy dry w tej okolicy ziemi na dugo przedtem, nim zza Morza przyby Finrod Felagund. Niektrzy powiadali, e pochodz od tych krasnoludw, ktrzy w dawnych czasach zostali wypdzeni z miast krasnoludzkich lecych na wschodzie, i na dugo przed powrotem Morgotha zawdrowali na zachd. Jako e nie mieli wadcw i nie byo ich wielu, z trudem zdobywali rudy metali, tracili te swe kowalskie umiejtnoci i zmniejszay si ich zapasy broni. Zaczli prowadzi ycie w ukryciu, a poniewa garbili si i przemykali niepewnym krokiem, nie dorwnywali ju postur pobratymcom ze wschodu. Mimo to, jak wszyscy krasnoludowie, byli silniejsi, ni mogli si z pozoru wydawa, a w cikich czasach potrafili kurczowo trzyma si ycia. Byo ich jednak coraz mniej i w kocu w Srodziemiu wymarli wszyscy prcz Mma i jego dwch synw. Sam za Mm by, nawet wedle rachuby krasnoludzkiej, sdziwym starcem, przez wszystkich zapomnianym.

Po odejciu Belega (a byo to drugiego lata po ucieczce Trina z Doriathu) le si wiodo banitom. Paday niespodziewane deszcze, a orkowie w wikszej ni przedtem liczbie przychodzili z pnocy; szli starym Poudniowym Gocicem, przeprawiali si przez Teiglin i grasowali w lasach u zachodnich granic Doriathu. Banici niewiele zaznali spokoju czy odpoczynku i czciej byli zwierzyn ni myliwymi. Pewnej nocy, gdy ukrywali si w ciemnociach nierozjanionych blaskiem ognia, Trin zaduma si nad swym yciem i zdao mu si, e bardzo atwo mgby uczyni je lepszym. Musz znale jakie bezpieczne schronienie - pomyla - i zabezpieczy si przed zim i godem". Nie wiedzia jednak, dokd ma pj. Nazajutrz poprowadzi swych ludzi daleko na poudnie, znacznie dalej od Teiglinu i rubiey Doriathu, ni dotychczas si zapuszczali. Po trzech dniach marszu zatrzymali si na zachodnim skraju lasw w Dolinie Sirionu. Teren by tu bardziej suchy i uboszy w ziele, zaczyna si, bowiem w tym miejscu wznosi ku wrzosowiskom. Wkrtce potem, gdy gaso szare wiato deszczowego dnia, zdarzyo si, e Trin wraz z towarzyszami schroni si w zarolach ostrokrzewu. Przed nimi rozcigaa si bezdrzewna przestrze, gdzie liczne ogromne gazy opieray si o siebie lub leay w bezadnych skupiskach. Wszystko zastygo w bezruchu, a cisz mciy tylko krople deszczu spadajce z lici. Nagle stranik podnis krzyk, a gdy zerwali si na rwne nogi, ujrzeli trzy szaro odziane zakapturzone postacie przemykajce wrd gazw. Nieznajomi taszczyli wielkie wory, lecz mimo ciaru poruszali si szybko. Trin zawoa, by si zatrzymali, a jego ludzie pomknli ku nim niby psy gocze, lecz cigani nie zwolnili kroku i cho Andrg wypuszcza za nimi strzay, dwaj z nich uciekli, zapadajc w ciemno. Trzeci, nie tak wawy lub obarczony wikszym ciarem, zosta nieco w tyle. Rycho schwytano go i obalono na ziemi; przytrzymao go wiele mocnych rk, cho wyrywa si i gryz jak zwierz. Trin podszed i zgani swych ludzi. - Co tu macie? - zapyta. - Po c by tak srogim? To kto stary i may. Jak mgby wyrzdzi nam krzywd? - Gryzie - powiedzia Andrg, podtrzymujc zakrwawion rk. - To ork albo co pokrewnego. Zabijmy go! - Nie zasuguje na lepszy los, zawid bowiem nasze nadzieje - doda zbjca, ktry rozwiza jego worek. - S tu tylko korzonki i kamyki. - Nie zabijemy go - rzek Trin. - Ma brod. To chyba tylko krasnolud. Podniecie go i dajcie mu mwi.

I tak oto w Opowieci o dzieciach Hrina pojawi si Mm. Pad na kolana u stp Trina i baga o darowanie ycia. - Stary jestem i ubogi - rzek. - Jestem tylko krasnoludem, jak mwisz, a nie orkiem. Nazywam si Mm. Nie pozwl im mnie zabi, panie, bez powodu, jak uczyniliby to orkowie. Ulitowa si nad nim Trin w gbi serca, lecz powiedzia: - Wygldasz na ubogiego, Mmie, cho dziwne to u krasnoluda, my wszake, jak sdz,

jestemy jeszcze ubosi, nie mamy bowiem ani domu, ani przyjaci. Jelibym ci rzek, e bdc w wielkiej potrzebie, nie moemy oszczdzi kogo, powodujc si tylko litoci, to jaki okup by nam zaproponowa? - Nie wiem, czego pragniesz, panie - odpar ostronie Mm. - W tej chwili niezbyt wiele! - powiedzia Trin, rozgldajc si pospnie dookoa w deszczu zalewajcym mu oczy. - Bezpiecznego miejsca do spania, byle nie w wilgotnym lesie. Niewtpliwie masz co takiego dla siebie. - Mam - odrzek Mm - lecz nie mog go da jako okupu. Jestem zbyt stary, by mieszka pod gwiazdami. - Wcale nie musisz si bardziej starze - odezwa si Andrg, przystpujc do z noem w zdrowej rce. - Mog ci tego oszczdzi. - Panie! - zawoa wtedy krasnolud w wielkim strachu. - Jeli strac ycie, wy stracicie to schronienie, nie znajdziecie go bowiem bez Mma. Nie mog wam go odda, lecz mog si nim z wami podzieli. Jest tam teraz wicej miejsca ni dawniej, gdy wielu z nas odeszo na zawsze. - Tu krasnolud zapaka. - A wic ycie zostao ci darowane, Mmie - rzek Trin. - Przynajmniej do czasu, gdy dotrzemy do tej kryjwki - mrukn Andrg. Lecz Trin, odwrciwszy si ku niemu, rzek: - Jeli Mm bez adnego podstpu doprowadzi nas do swego domu i jeli w dom okae si dla nas odpowiedni, krasnolud ocali ycie i nikt z mojej druyny nie podniesie na niego rki. Przysigam. Wwczas Mm ucaowa kolana Trina, mwic: - Mm bdzie twoim przyjacielem, panie. Zrazu sdzi po twej mowie i gosie, e jeste elfem, lecz jeli czowiekiem, to tym lepiej. Mm nie kocha elfw. - Gdzie ten twj dom? - zapyta Andrg. - Musi by naprawd dobry, jeli Andrg ma go dzieli z krasnoludem. Bo Andrg nie lubi krasnoludw. Jego lud przynis ze wschodu niewiele dobrych opowieci o tym plemieniu. - Zostawi po sobie jeszcze gorsze - odpar Mm. - Ocenisz mj dom, gdy go zobaczysz. Lecz wy, niezdarni ludzie, w drodze bdziecie potrzebowali wiata. Niebawem powrc i wtedy was zaprowadz. Z tymi sowy wsta i podnis swj wr. - Nie, nie! - zaprotestowa Andrg. - Przecie na to nie pozwolisz, wodzu? Chyba, e chcesz, bymy ju nigdy nie ujrzeli tego starego otra. - ciemnia si - rzek Trin. - Niech nam zostawi co w zastaw. Moe zatrzymamy twj worek wraz z zawartoci, Mmie?

Syszc to, krasnolud w wielkiej rozterce znw pad na kolana. - Gdyby Mm chcia uciec, nie wracaby po stary worek z korzonkami - powiedzia. Wrc. Pozwl mi odej! - Nie - odpar Trin. - Jeli nie chcesz si rozsta ze swoim workiem, musisz tu z nim zosta. Moe po nocy spdzonej pod limi ty z kolei ulitujesz si nad nami. Zauway jednak - tak jak i inni, - e Mm bardzo strzee swego worka, jakby by on wicej wart, ni si na oko wydawao. Zaprowadzili starego krasnoluda do swego ndznego obozu. Po drodze mrucza co w dziwnym jzyku, jakby szorstkim od pradawnej nienawici, lecz gdy naoyli jecowi na nogi pta, nagle zamilk. Ci, co stali na stray, widzieli, jak ca noc siedzia w milczeniu, nieruchomy jak gaz, i tylko oczy, ktrych nie zamkn do snu, byszczay mu w ciemnoci, gdy si rozglda dookoa. Deszcz usta przed witem, a w koronach drzew zbudzi si wiatr. Dzie wsta janiejszy ni wiele poprzednich. Lekkie podmuchy z poudnia oczyciy z chmur niebo, ktre, blade i czyste, czekao teraz na wschd soca. Mm nadal siedzia bez ruchu i sprawia wraenie martwego; oczy mia zakryte cikimi powiekami, a w wietle poranka zdawa si wysuszony i skurczony ze staroci. Trin podszed i spojrza na z gry. - Jest ju wystarczajco duo wiata - rzek. Wwczas Mm otworzy oczy i wskaza na swe wizy, a kiedy zosta uwolniony, odezwa si gniewnie: - Nauczcie si jednego, gupcy! Nigdy nie krpujcie krasnoluda! Nie wybaczy wam tego. Nie pragn mierci, lecz me serce plonie ogniem, ktrycie rozniecili tym czynem. Teraz auj swej obietnicy. - Ja za nie auj swojej - rzek Trin. - Zaprowadzisz mnie do swego domu. Do tego czasu nie bdziemy rozmawiali o mierci. Taka jest moja wola. Spojrza krasnoludowi prosto w oczy, a Mm nie potrafi wytrzyma jego wzroku. Zaiste, niewielu mogo zmierzy si z Trinem w pojedynku na spojrzenia, gdy jego oczy pony niezomn wol czy gniewem. Mini rycho odwrci gow i wsta. - Chod za mn, panie! - rzek. - Dobrze! - powiedzia Trin. - Wiedz, e rozumiem tw dum. Moe spotka ci mier, lecz nie bdziesz ju krpowany. - Nie bd - potwierdzi Mm. - Ale idmy ju! Z tymi sowy Mm zaprowadzi ich z powrotem na miejsce, w ktrym go schwytali, i wskaza rk na zachd.

- Tam jest mj dom! - rzek. - Zapewne czsto na patrzylicie, wznosi si, bowiem wysoko. Zanim elfowie pozmieniali wszystkie nazwy, zwalimy go Sharbhundem. Spostrzegli wtedy, i wskazuje im Amon Rdh, yse Wzgrze, ktrego nagi szczyt growa nad len gusz i pustkowiem. - Widzielimy go, lecz nigdy z mniejszej odlegoci - rzek Andrg. - Gdzie jednak moe si tam znajdowa bezpieczne schronienie, skd wzi wod i wszystko, czego potrzebujemy? Domylaem si, e to jakie oszustwo. Czy mona si ukry na szczycie wzgrza? - Rozlegy widok moe zapewni wiksze bezpieczestwo ni sama kryjwka - powiedzia Trin. - Z Amon Rdh wida wszystko dookoa na wiele staj. Dobrze, wic, Mmie, pjd i zobacz, co masz do pokazania. Jak dugo my, niezdarni ludzie, bdziemy musieli i do owego miejsca? - Cay dzie a do zmroku, jeli teraz wyruszymy - odpar Mm. Wkrtce druyna wyruszya na zachd. Na przedzie szed Trin, a Mm u jego boku. Gdy wyszli z lasu, posuwali si ostronie, lecz caa okolica wydawaa si pusta i spokojna. Przeszli przez rumowisko gazw i zaczli si wspina. yse Wzgrze wznosio si na wschodnim skraju paskowyu pooonego pomidzy dolinami Sirionu i Narogu, a jego stoki wyrastay z kamienistego wrzosowiska na ponad tysic stp. Nierwne wschodnie zbocze pio si powoli ku wysokim skaom, gdzie kpy brzz, jarzbin i wiekowych gogw czepiay si korzeniami podoa. Niej na stokach Amon Rdh i na wrzosowisku pojawiay si take zarola aeglosu, lecz stromy szary szczyt by nagi; tylko seregon niby czerwony paszcz pokrywa gazy. Gdy miao si ju ku wieczorowi, banici stanli u stp wzgrza. Nadeszli od pnocy, bo tak ich poprowadzi Mm. I wtedy wanie blask zachodzcego soca pad na wierzchoek Amon Rdh, ktry porasta kwitncy seregon. - Patrzcie! Na szczycie jest krew - powiedzia Andrg. - Jeszcze nie - odrzek Trin. Soce opadao coraz niej, w zagbieniach terenu lea ju cie. Wzgrze wznosio si ponad gowami banitw, a oni zastanawiali si, czy trzeba im byo przewodnika, by dotrze do tak dobrze widocznego miejsca. Lecz w miar jak za krasnoludem wspinali si coraz wyej, zauwayli, e Mm prowadzi ich wsk ciek, kierujc si jemu tylko wiadomymi znakami czy te dugim dowiadczeniem. Droga wia si teraz to tu, to tam, a gdy spogldali na boki, widzieli po obu stronach ciemne kotlinki i wwozy albo stromizn zbiegajc ku rumowiskom wielkich gazw, gdzie wyrwy i doy zarosy krzakami jeyn i gogw. Bez przewodnika musieliby si mozolnie wspina caymi dniami, nim znaleliby drog.

W kocu wydostali si na bardziej stromy, lecz rwniejszy teren. Weszli w cie starych jarzbin, w aleje wysokopiennych krzeww aeg-losu. Panowa tu mrok przepeniony sodk woni. Nagle stanli przed pask, pionow skaln cian, wznoszc si moe na czterdzieci stp, lecz niebo nad nimi ju ciemniao i trudno byo dobrze oceni jej wysoko. - Czy to drzwi twego domu? - zapyta Trin. - Podobno krasnolu-dowie kochaj si w kamieniu. Przysun si do Mma, by w ostatniej chwili nie da si zaskoczy jakim podstpem. - Nie drzwi domu, lecz brama dziedzica - odpar Mm. Skrci na prawo, idc wzdu skalnej ciany, i po dwudziestu krokach nagle si zatrzyma. Trin dostrzeg szczelin w skale, utworzon przez dwie nachodzce na siebie kamienne paszczyzny, uformowane czy to za pomoc duta rk rzemielnika, czy te przez siy przyrody. Midzy nimi otwierao si prowadzce w lewo przejcie, zasonite zwisajc do samej ziemi rolinnoci, ktra wyrastaa z zagbie w skale, a dalej wioda w ciemno stroma kamienna cieka. ciek sczya si woda, a wszdzie byo wilgotno. Wspinali si jeden za drugim. U szczytu wzniesienia cieka znw skrcaa w prawo, na poudnie, i przez kolczaste zarola wyprowadzia ich na zielon, pask przestrze, dalej ginc w mroku. Przybyli do domu Mma, Bar-en-Nibin-noeg, o ktrym wspominay jedynie starodawne legendy w Doriacie i w Nargothrondzie, i ktrego aden czowiek nie widzia. Przybysze nie mogli jednak dokadnie zobaczy, jak wyglda to dziwne miejsce, zapadaa, bowiem noc i gwiazdy pokazay si na wschodzie. Amon Rdh wieczya wielka, naga skaa przypominajca wysoki kapelusz o spaszczonym wierzchoku. Od pnocy ze skay tej wystawaa gadka, niemal kwadratowa pka, niewidoczna z dou, gdy zaraz za ni wznosia si kamienna ciana, a od zachodniej i wschodniej strony jej krawd opadaa pionowym urwiskiem. Jeli si znao drog, mona tam byo dotrze tylko od pnocy, tak jak przyprowadzi banitw Mm. Od tej bramy prowadzia cieka, znikajca w niewielkim zagajniku karowatych brzz, rosncych wok przejrzystego stawu, wypeniajcego zagbienie wykute w skale. Wody dostarczao rdo bijce u stp kamiennej ciany, jej ujcie stanowi za strumyk, ktry bia nitk przelewa si przez zachodni krawd pki. Za oson drzew rosncych przy rdle, midzy dwiema kamiennymi skarpami, znajdowaa si jaskinia. Wygldaa z pozoru na niewielk grot o niskim, pokrgym sklepieniu, lecz zostaa pogbiona i wydrona daleko pod wzgrzem w rezultacie niespiesznej pracy Krasnoludow Polednich w cigu dugich lat, kiedy tu mieszkali, nie bdc niepokojeni przez lene Elfy Szare. W gbokich ciemnociach Mm poprowadzi ich obok stawu, w ktrym wrd cieni brzozowych gazi odbijay si teraz gwiazdy. U wejcia do jaskini odwrci si, skoni Trinowi i

powiedzia: - Wejd do Bar-en-Danwedh, Domu Okupu, gdy tak si teraz bdzie nazywa. - Moliwe - odpar Trin. - Lecz najpierw go obejrz. Wszed z Mmem do rodka, a inni, widzc, e si nie lka, poszli za nimi, nawet Andrg, ktry najmniej ufa krasnoludowi. Byo ciemno, lecz Mm klasn w donie i za skalnym zaomem pojawio si sabe wiato: to z korytarza w gbi groty wyszed inny krasnolud, niosc niewielk pochodni. - A wic jednak chybiem! - zawoa Andrg. Lecz Mm szybko powiedzia co do pobratymca w swym chrapliwym jzyku, nastpnie za skoczy w otwr tunelu i znikn. Sprawia wraenie zmartwionego lub rozgniewanego tym, co usysza; Andrg chcia ruszy za nim. - Zaatakujmy pierwsi! - zawoa. - Moe ich tam by cay rj, ale s mali. - Chyba jest tylko trzech - rzek Trin i poprowadzi swych ludzi, ktrzy szli po omacku, wodzc po chropawych cianach rkoma. Korytarz wiele razy ostro skrca, lecz wreszcie gdzie przed nimi za majaczyo sabe wiateko i banici znaleli si w maym, lecz wysokim pomieszczeniu, owietlonym nikym blaskiem lamp, ktre na misternie wykonanych acuchach zwieszay si z pogronego w cieniu stropu. Mma tam nie byo, lecz syszeli jego gos. Kierujc si nim, Trin podszed do drzwi komory w gbi pomieszczenia. Zajrzawszy do rodka, zobaczy Mma klczcego na posadzce. Obok niego sta w milczeniu krasnolud z pochodni, a pod przeciwleg cian na kamiennym ou lea jeszcze jeden krasnolud. - Khmie, Khmie, Khmie! - zawodzi stary, szarpic wasn brod. - Nie wszystkie twoje strzay chybiy - rzek Trin do Andrga. - Moe si to okaza dla nas prawdziwym nieszczciem. Zbyt atwo zwalniasz ciciw, ale moesz nie y wystarczajco dugo, by nauczy si mdroci. Po czym wszed cicho, stan za Mmem i odezwa si: - Co si stao, Mmie? Znam nieco sztuk uzdrawiania. Czy mog ci pomc? Mm odwrci gow. Oczy byskay mu czerwieni. - Nie, chyba, e potrafisz cofn czas, a potem utniesz bezlitosne rce swoim ludziom odpar. - Oto mj syn. W jego piersi utkwia strzaa. Teraz nie moe ju mwi. Umar o zachodzie soca. Wasze wizy nie pozwoliy, bym go uzdrowi. I znw dugo powstrzymywana lito przepenia serce Trina, niczym woda tryskajca ze skay. - Niestety! - rzek. - Przywoabym t strza z powrotem, gdyby to byo w mojej mocy.

Teraz Bar-en-Danwedh, Dom Okupu, susznie nosi t nazw. Bowiem czy zamieszkamy tu, czy nie, bd si uwaa za twego dunika i jeli kiedykolwiek zdobd bogactwa, na dowd mego alu zapac ci w cikim zocie danwedh za syna, nawet, jeli nie przyniesie ci to pociechy. Powsta na to Mm i dugo patrzy na Trina. - Przyjmuj twoje sowa - rzek. - Przemawiasz jak dawni wadcy krasnoludw, co doprawdy godne jest podziwu. Nie pocieszyo mnie to, ale mj gniew ostyg. Tote spac przyrzeczony okup: moesz tu mieszka, jeli taka jest twoja wola. Lecz wysuchaj jeszcze tych sw: czowiek, ktry wypuci t strza, musi poama swoj bro i zoy j u stp mego syna. Nigdy te nie dotknie strzay ani nie bdzie nosi uku. Jeli to uczyni, zginie przeszyty strza. Takie rzucam na niego przeklestwo. Przelk si Andrg, gdy usysza kltw Mma, i cho zrobi to z wielk niechci, zama swj uk i strzay i zoy je u stp martwego krasnoluda. Lecz wychodzc z komory, spojrza zym wzrokiem na Mma i mrukn: - Powiadaj, e przeklestwo krasnoluda nigdy nie traci mocy, lecz i czowiecze moe trafi celu. Oby skona z gardem przebitym strza! Tej nocy, lec w komnacie, spali niespokojnie z powodu lamentw Mma i jego drugiego syna, Ibuna. Nie potrafili powiedzie, kiedy ucichy zawodzenia, lecz kiedy si w kocu obudzili, krasnoludw nie byo, komor za zamyka gaz. Dzie znw by jasny. Radujc si porannym socem, banici wykpali si w stawie, po czym z tego, co mieli, przygotowali posiek. Gdy jedli, podszed do nich Mm i skoni si Trinowi. - Mj syn ju odszed - rzek. - Spoczywa obok naszych przodkw. Teraz zwrcimy si ku yciu, jakie nam jeszcze pozostao, cho by moe dni nasze s policzone. Czy jeste zadowolony z domu Mma? Czy odpowiada ci taki okup? - Tak - odpar Trin. - A zatem dom naley do ciebie, aby mg urzdzi tu sobie mieszkanie wedle wasnego upodobania. Jeden tylko stawiam warunek: nikomu prcz mnie nie wolno otworzy tej zamknitej komory. - Zgadzamy si - powiedzia Trin. - Wydaje mi si, e jestemy tutaj bezpieczni, musimy jednak mie ywno i inne rzeczy. Jak mamy std wychodzi, a co waniejsze, jak tu powrci? Mm rozemia si gardowo, co zaniepokoio kamratw Trina. - Czy obawiacie si, e weszlicie za pajkiem do jego sieci? - spyta krasnolud. - Nie, Mm nie poera ludzi! A i pajk nie daby rady trzydziestu osom naraz. Wy jestecie uzbrojeni, a ja bezbronny. Nie, musimy si dzieli ze sob domem, jadem, ogniem, a moe te innymi zdobyczami. Myl, e bdziecie strzec domu i dotrzymacie tajemnicy dla wasnego dobra, nawet

jeli poznacie drogi wyjcia i powrotu. Z czasem si ich nauczycie. Na razie jednak, kiedy bdziecie wychodzi z domu, Mm lub jego syn Ibun bd suy wam za przewodnikw; jeden z nas bdzie chodzi tam, gdzie wy i z wami wraca, albo czeka na was w miejscu, ktre znacie i potraficie znale bez pomocy. Sdz, e z czasem bdzie ono coraz bliej domu. Trin zgodzi si i podzikowa Mmowi. Wikszo jego ludzi bya zadowolona z tej siedziby, ktra w porannym socu, w rodku lata, wydawaa si odpowiednia do zamieszkania. Jedynie Andrg by nierad. - Im szybciej sami bdziemy panami swoich cieek, tym lepiej - powiedzia. - Nigdy jeszcze nie mielimy winia, od ktrego tak bylibymy zaleni. Tego dnia odpoczywali, czycili bro i naprawiali oporzdzenie, bo ywnoci mieli jeszcze na kilka dni, a Mm dooy im jada ze swoich zapasw. Poyczy im take trzy wielkie naczynia do gotowania i da opa. Wycign te swj worek. - To miecie - rzek. - Niewarte kradziey dzikie korzonki. Lecz po umyciu korzonki okazay si biae i misiste, a ugotowane nadaway si do jedzenia i smakoway jak chleb. Zbjcom przypady do gustu, bowiem chleba nie jedli ju od dawna, chyba e udawao im si go ukra. - Dzicy elfowie ich nie znaj, Elfy Szare ich nie znalazy, a dumni elfowie zza Morza nie zniaj si do grzebania w ziemi - powiedzia Mm. - Jak si nazywaj te korzonki? - zapyta Trin. Mm spojrza na z ukosa. - Nie maj nazwy, chyba, e w mowie krasnoludw, a tej nie uczymy nikogo - rzek. - I nie uczymy ludzi, jak je znajdywa, bo ludzie s chciwi i rozrzutni: nie oszczdziliby adnej roliny, a wszystkie by wyzbierali. Tymczasem przechodz obok nich, bdzc po pustkowiach. Wicej si ode mnie nie dowiecie, lecz dostaniecie z moich zbiorw tyle, ile chcecie, jeli tylko wasze sowa bd szczere i nie bdziecie ledzi mnie ani kra. - Znw rozemia si gardowo. - S wiele warte. Zim, podczas godu, s cenniejsze ni zoto, mona je, bowiem gromadzi, tak jak wiewirka gromadzi orzechy. Zaczlimy robi zapasy od chwili, gdy pojawiy si pierwsze dojrzale korzonki. Wy za jestecie gupcami, skoro mylicie, e nawet za cen ycia nie chciaem si rozsta z jednym ich workiem. - Sucham twoich sw - rzek Ulrad, ktry zajrza do worka, gdy pojmali Mma - i tym bardziej si zdumiewani, e tego nie uczynie. Mm odwrci si, rzucajc Ulradowi mroczne spojrzenie. - Jeste jednym z tych gupcw, po ktrych nie pakaaby wiosna, gdyby zgin w zimie powiedzia. - Daem wtedy sowo, wic musiabym wrci, z wasnej woli czy te wbrew sobie, z

workiem czy bez. Ty za, nieuznajcy adnych praw niewierny czowieku, myl sobie, co chcesz! Nie lubi, gdy mi si co niegodziwie odbiera si, choby to by tylko rzemie od skrzni. Czy nie pamitam, e ty take krpowae mnie wizami, ktre nie pozwoliy mi po raz ostatni porozmawia z synem? Tote, kiedy bd wydziela ten ziemny chleb z moich zapasw, ciebie nie policz i jeli bdziesz go jad, to tylko dziki szczodroci twoich towarzyszy, a nie mojej. To rzekszy, Mm si oddali, Ulrad za, ktry skuli si pod jego gniewnym spojrzeniem, rzuci za odchodzcym: - Dumne to sowa! Jednake stary otr mia te inne rzeczy w swoim worku, podobnego ksztatu jak korzonki, lecz twardsze i cisze. Moe prcz ziemnego chleba jest w puszczy co jeszcze, czego nie odkryli elfowie i o czym aden czowiek nie powinien wiedzie! - Moliwe - rzek Trin. - Niemniej krasnolud przynajmniej w jednej rzeczy mia racj, nazywajc ci gupcem. Dlaczego musisz wyjawia swe myli? Jeli uprzejme sowa wizn ci w gardle, lepiej si nam przysuysz milczeniem. Dzie min spokojnie i nikt z druyny nie zapragn wyj na otwart przestrze. Trin przechadza si tam i z powrotem po poronitej traw pce skalnej, spogldajc ku wschodowi, zachodowi i pnocy i dziwic si dalekim widokom w czystym powietrzu. Na pnocy dziwnie blisko rysowa si las Brethil, oblewajcy zieleni Amon Obel. Przekona siTurin, e w t wanie stron jego wzrok poda czciej, ni tego pragn, i nie wiedzia, dlaczego tak si dzieje, poniewa serce cigno go raczej ku pnocnemu zachodowi, gdzie, jak mu si wydawao, przemierzywszy wzrokiem wiele staj, dostrzega narysowan na skraju nieba kresk Gr Cienia, granic ojczystej krainy. Wieczorem za spojrza Trin ku zachodowi, w ognisty krg soca zapadajcego w opary zawise nad odlegym wybrzeem. Pooona bliej Dolina Narogu pogrya si ju w gbokim cieniu. Tak rozpocz si pobyt Trina, syna Hrina, w jaskini Mma, w Bar-en-Danwedh, Domu Okupu. Przez duszy czas banici byli zadowoleni z ycia, jakie pdzili. Nie brakowao im ywnoci, mieli dobre schronienie, ciepe, suche i przestronne, przekonali si bowiem, e jaskinie w razie potrzeby mogyby pomieci i stu ludzi. Gbiej znajdowaa si nieco mniejsza grota z paleniskiem, od ktrego wykuty w skale komin prowadzi do wylotu, przemylnie ukrytego w szczelinie na zboczu wzgrza. Byo take wiele innych komr, do ktrych wchodzio si z jaskini lub z lecego midzy nimi korytarza. Niektre z nich niegdy zamieszkiwano, inne suyy za warsztaty lub magazyny. Mm przechowywa tam wiele piknych przedmiotw, mia take liczne naczynia oraz bardzo wiekowe z wygldu kamienne i drewniane skrzynie. Wikszo komr bya

teraz pusta: w zbrojowniach wisiay zardzewiae, pokryte kurzem topory i inna bro, pki i schowki byy ogoocone, a w kuniach panowaa cisza. Wyjtek stanowia jedna niewielka komora wyposaona w palenisko, do ktrej wchodzio si z pierwszej jaskini. Czasami pracowa tam Mm, lecz nikomu nie pozwala wwczas do siebie wchodzi. Nie powiedzia te o tajemnych schodach, prowadzcych z jego domu na paski szczyt Amon Rdh. Natkn si na nie Andrg, zabdziwszy w jaskiniach, kiedy, bdc godny, szuka zapasw krasnoludzkiego jedzenia. Odkrycie to jednak zachowa dla siebie. Przez reszt roku nie wypuszczali si na adne wyprawy, a na polowanie lub w poszukiwaniu poywienia najczciej chodzili maymi grupami. Przez duszy czas trudno im byo znale drog powrotn i poza Trinem tylko szeciu ludzi wiedziao, ktrdy trzeba i. Niemniej, wiadomi, e mona si dosta do jaskini bez pomocy Mma, wystawiali dniem i noc wart przy szczelinie w pnocnej cianie. Od poudnia nie spodziewali si wrogw, nie byo te obawy, by ktokolwiek mg si wspi na Amon Rdh od owej strony, lecz za dnia na szczycie wzgrza bardzo czsto stawa wartownik, majcy rozlegy widok. Mimo e zbocza pod samym szczytem byy strome, mona byo tam wej po nierwnych stopniach wykutych w skale po wschodniej stronie wejcia do jaskini. Tak, wic rok mija bez nieprzewidzianych wydarze. Lecz w miar, jak dzie si skraca, szarza staw i stawa si coraz zimniejszy, a brzozy traciy licie. Gdy wrciy ulewne deszcze, wicej czasu musieli spdza pod dachem. Wwczas rycho zacz im dokucza mrok panujcy w trzewiach wzgrza i niepewne owietlenie jaski. Wikszoci banitw wydawao si, i ich ycie byoby lepsze, gdyby nie dzielili go z Mmem. Zbyt czsto wyama si z jakiego ciemnego kta, gdy myleli, e przebywa gdzie indziej, a kiedy znajdowa si w pobliu, rway si ich rozmowy. Nabrali zwyczaju mwienia wycznie szeptem. Jednake, co wydao im si dziwne, z Trinem dziao si odwrotnie. Coraz bardziej zaprzyjania si ze starym krasnoludem i coraz czciej polega na jego radach. Podczas zimy, ktra wkrtce nadesza, caymi godzinami przesiadywa z Mmem i sucha opowieci o jego yciu i dawnych czasach. Nie karci go te Trin, gdy le si wyraa o Eldarach. Krasnoludowi bardzo si to podobao i okazywa wzajemnie Trinowi wiele wzgldw. Tylko jego wpuszcza czasami do swej kuni, gdzie rozmawiali ze sob przyciszonymi gosami. Kiedy mina jesie, zima mocno daa im si we znaki. Jeszcze przed przesileniem z Pnocy nadeszy niegi, jakich jeszcze nie zaznali w krainie rzecznych dolin; od tej pory, w miar, jak coraz bardziej rosa potga Angbandu, zimy w Beleriandzie staway si coraz srosze. Amon Rdh pokrya gruba warstwa niegu i tylko najwytrzymalsi spord banitw odwaali si schodzi ze wzgrza. Niektrzy zachorowali, a wszystkim doskwiera gd.

W poowie zimy w gasncym wietle krtkiego dnia pojawi si nagle wrd nich rosy i barczysty czowiek, jak im si zdao, okryty biaym paszczem z kapturem. Najwyraniej zmyli wartownikw i bez sowa podszed do ogniska. Kiedy siedzcy wok niego zerwali si, przybysz si rozemia i odrzuci kaptur: stal przed nimi Beleg Mistrz Luku. Pod obszernym paszczem mia wielki pakunek, peen przedmiotw, ktre mogy pomc ludziom. Tak oto wrci Beleg do Trina, wbrew rozsdkowi ulegszy mioci. Trin by bardzo rad, czsto, bowiem aowa swego uporu, a teraz spenio si jego najgbsze pragnienie, on za nie musia si ani ukorzy, ani ustpi ze swego postanowienia. Jednake Andrg i kilku jeszcze jego kamratw nie dzielili radoci Trina. Wydawao im si, e ich dowdc i Belega czy sekretna umowa. Kiedy tych dwch usiado nieco z boku i pogryo si w rozmowie, Andrg ledzi ich zazdrosnym wzrokiem. Beleg przynis ze sob Hem Hadora, mia bowiem nadziej, e dziki rodzinnemu skarbowi myli Trina raz jeszcze wznios si nad mierno jego ycia w guszy jako przywdcy grupki zbjcw. - Przynosz ci twoj wasno - rzek do Trina, wyjmujc hem. - Powierzono mi go, gdy przebywaem na pnocnych rubieach, lecz sdz, e nie zosta zapomniany. - Niemale - odrzek Trin - lecz nie dojdzie do tego ju nigdy wicej. Zamilk i pogry si w mylach, wpatrzony w przestrze, lecz jego wzrok przycign nagle bysk czego, co Beleg trzyma w doni. By to dar Meliany. Srebrzyste licie przybray czerwony kolor w blasku ognia, lecz gdy Trin dostrzeg piecz, spochmurnia. - Co tam masz? - spyta. - Najwikszy dar, jaki kto, kto ci nadal kocha, ma do ofiarowania - odpar Beleg. - Oto lembas in-Elidh, chleb podrny Eldarw, ktrego jak dotd nie skosztowa aden czowiek. - Przyjmuj hem mych przodkw i wdziczny jestem ci za to, e go przechowae - rzek Trin - lecz nie wezm adnych podarkw z Doriathu. - Zatem odelij swj miecz i bro - odpar Beleg. - Odelij take nauki i wychowanie otrzymane w modoci. A take, by dogodzi swemu nastrojowi, pozwl ludziom, ktrzy, jak powiadasz, dochowali ci wiernoci, umrze na pustkowiu. Ten chleb podrny by podarkiem nie dla ciebie, lecz dla mnie, a ja mog uczyni z nim, co zechc. Nie jedz go, jeli ma ci stan w gardle, lecz inni mog by bardziej godni i mniej dumni od ciebie. Trinowi bysny oczy, lecz kiedy spojrza w twarz Belega, zgas w nich ogie i znw byy szare jak dawniej.

- Dziwi si, przyjacielu - odezwa si ledwie syszalnym gosem, - e nie wzdragasz si wraca do takiego gbura. Od ciebie przyjm wszystko, co mi dajesz, nawet sowa nagany. Odtd bdziesz mi doradza we wszystkim, jedynie prcz kwestii powrotu do Doriathu.

Rozdzia VIII Kraj uku i Hemu


W dniach, ktre potem nadeszy, Beleg podejmowa wiele trudw dla dobra druyny. Opiekowa si rannymi i chorymi, ktrzy dziki niemu szybko zdrowieli. W owych czasach Elfy Szare wci jeszcze byy potnym plemieniem i posiaday wielk moc oraz mdro w sprawach ycia oraz wszystkich ywych istot; a chocia talentami rzemielniczymi i wiedz nie dorwnyway Wygnacom z Valinoru, miay liczne umiejtnoci niedostpne ludziom. Ponadto Beleg ucznik wyrnia si nawet wrd mieszkacw Doriathu; by silny i wytrzymay, mia bystry umys i wzrok, a w razie potrzeby wykazywa si mstwem w walce, polegajc nie tylko na swym dugim uku i migych strzaach, ale i na wielkim mieczu Anglachelu. A przez cay czas w sercu Mma narastaa wrogo, krasnolud, bowiem, jak ju powiedziano, paa nienawici do wszystkich elfw i zazdrosnym okiem patrzy na mio, jak Trin darzy Belega. Kiedy mina zima i nadeszo przedwionie, a potem wiosna, banici zaczli mie powaniejsze zadania. Ruszya si potga Morgotha, a zwiadowcy jego wojsk niczym dugie palce macajcej na olep doni badali drogi prowadzce do Beleriandu. Kt zna zamysy Morgotha? Kto moe zmierzy zasig jego myli, myli tego, kto niegdy by Melkorem, monym pomidzy Amurami tworzcymi Wielk Pie, a teraz jako czarny wadca zasiada na czarnym tronie w Krainach Pnocy i way w swej zoliwoci wszystkie wieci przynoszone czy to przez szpiega, czy przez zdrajc, dostrzegajc oczyma umysu i pojmujc o wiele wicej czynw i zamiarw swoich wrogw, ni obawiali si tego nawet najmdrsi spord nich, prcz krlowej Meliany? Ku niej te czsto siga myl, lecz nadaremnie. Tego roku skupi zatem ze zamysy na ziemiach pooonych na zachd od Sirionu, gdzie wci jeszcze istniay siy zdolne mu si przeciwstawi. Gondolin jeszcze trwa, cho w ukryciu. O Doriacie Morgoth wiedzia, lecz nie mg jeszcze do niego wkroczy. Dalej lea Nargothrond, do

ktrego na razie aden ze sug Morgotha nie znalaz drogi; nazwa ta budzia w nich strach, tam bowiem ukrywa sw si lud Finroda. A daleko z Poudnia, zza biaych brzozowych lasw Nimbrethilu, z wybrzea Arvernien i z Ujcia Sirionu dochodziy pogoski o Przystaniach Statkw. Tam Morgoth nie mg dosign, dopki nie padn wszystkie inne twierdze. Tak wic orkowie napywali z Pnocy w coraz liczniejszych hordach. Znaleli drog przez Anach, zajli Dimbar i rozpanoszyli si na pnocnych rubieach Doriathu. Wykorzystywali dawny trakt, prowadzcy przez dugi wwz Sirionu obok wyspy, na ktrej niegdy staa Minas Tirith Finroda, i dalej przez ziemie lece midzy Malduin i Sirionem ku obrzeom Brethilu a do Przeprawy na Teiglinie. Stamtd z dawien dawna droga wchodzia na Strzeon Rwnin, a potem biega u stp wyyny rozcigajcej si pod czujnym okiem Amon Rdh, schodzc w dolin Narogu, i w kocu docieraa do Nargothrondu. Orkowie jednake nie zapuszczali si jeszcze tym traktem daleko, na pustkowiach czaia si, bowiem groza, a na czerwonym wzgrzu pojawiy si czujne oczy, przed ktrymi sudzy Morgotha nie zostali ostrzeeni. Tej wiosny Trin znw przywdzia Hem Hadora, czym uradowa Belega. Pocztkowo druyna nie liczya sobie nawet pidziesiciu ludzi, lecz znajomo tajnikw lasu, ktr elf wspiera ich poczynania, a take mstwo Trina sprawiay na wrogach wraenie, e maj do czynienia z licznym zastpem. Zwiadowcy orkw zawsze mogli by pewni pocigu, ich obozy nie daway ju bezpiecznego schronienia, a jeli w jakim wskim przesmyku zbierali si do wymarszu, spomidzy ska czy z cienia zalegajcego pod drzewami wyskakiwa Smoczy Hem na czele swych ludzi, wysokich i gronych wojownikw. W niedugim czasie dowdcy orkw truchleli na sam gos rogu Trina, rozlegajcy si wrd wzgrz, a ich onierze rzucali si do ucieczki, zanim jeszcze wisna cho jedna strzaa czy zapiewa dobywany miecz. Zostao ju powiedziane, e gdy Mm odda Trinowi i jego druynie ukryt siedzib na Amon Rdh, zada, by ucznik, od ktrego strzay zgin syn krasnoluda, poama sw bro i zoy j u stp Khma; ucznikiem tym by Andrg. Banita speni danie Mma z wielk niechci. Co wicej, Mm oznajmi, e Andrgowi nigdy nie wolno ju nosi uku i strza, a gdyby si do tego yczenia nie zastosowa, to spadnie na niego kltwa: zginie od takiej wanie broni. Ot wiosn tego roku Andrg zlekceway kltw krasnoluda i podczas wypadu z Bar-enDanwedh wzi ze sob uk; trafiony zatrut strza orka, zosta przyniesiony do domu przez swoich kamratw. Chocia kona w boleciach, Beleg wyleczy Andrga z rany. Teraz Mm nienawidzi elfa jeszcze bardziej, poniewa ten zniweczy krasnoludzk kltw, o ktrej rzek tylko: Jeszcze si speni". Tego roku jak Beleriand dugi i szeroki rozesza si po lasach, wzdu strumieni i wrd

wzgrz wie, e uk i Hem, ktre, jak sdzono, pady w Dimbarze, znw powstay, cho nie byo ju na to nadziei. Wwczas liczni elfowie i ludzie, ktrzy ocaleli z rozmaitych walk, przegranych bitew i pustoszonych krain, a teraz bkali si, pozbawieni przywdcw i rodkw do ycia, lecz nie ulegali rozpaczy, nabrali otuchy i poczli szuka Dwch Wodzw, cho nikt jeszcze nie wiedzia, gdzie ley ich twierdza. Trin chtnie przyjmowa wszystkich, ktrzy do niego cigali, lecz za rad Belega adnego z nowo przybyych nie wpuszcza do swego schronienia na Amon Rdh, (ktre otrzymao teraz nazw Echad i Sedryn, Obz Wiernych). Drog do znali jedynie czonkowie Dawnej Druyny i nie by tam wpuszczany nikt inny. Lecz wok zaoono inne strzeone obozy i forty: czy to w lesie na wschodzie, czy na paskowyu, czy na poudniowych moczarach - od Methed-en-glad, Kraca Lasu, fortu pooonego na poudnie od Przeprawy na Teiglinie, po Barerib, placwk lec o par staj na poudnie od Amon Rdh - ze wszystkich tych miejsc ludzie widzieli szczyt ysego Wzgrza, skd za porednictwem sygnaw otrzymywali wieci i rozkazy. W ten sposb, zanim przemino lato, liczba zwolennikw Trina znacznie wzrosa, a wojska Angbandu zostay odepchnite. Wieci o tym doszy nawet do Nargothrondu, gdzie wielu elfw nabrao chci do walki, powiadajc, e skoro jaki banita moe zada Nieprzyjacielowi takie straty, to czeg dopiero mgby dokaza Wadca Narogu. Lecz Orodreth, krl Nargothrondu, nie chcia zmieni swych zamiarw. We wszystkich sprawach bra przykad z Thingola, z ktrym wymienia w sekrecie posacw. By mdrym wadc i postpowa jak ci, co przede wszystkim dbaj o dobro wasnego ludu i maj na wzgldzie tojak dugo uda si zachowa ycie i bogactwa wobec zachannoci Pnocy. Dlatego te nie pozwoli nikomu przyczy si do Trina i przez posacw oznajmi mu, e cokolwiek przedsiwziby czy zamyli w swej wojnie, nie powinien postawi stopy na ziemiach Nargothrondu ani wpdzi na nie orkw. Zaproponowa jednak Dwm Wodzom, e gdyby znaleli si w potrzebie, da im wszelk pomoc oprcz zbrojnego wsparcia (uwaa si, e skonili go do tego Thingol i Meliana). Morgoth nie ujawnia jeszcze swej siy, cho czsto przypuszcza pozorowane ataki, by przez atwe zwycistwa rebelianci nabrali przesadnej pewnoci siebie i wiary we wasne siy. Tak si istotnie stao. Trin nada caej krainie, rozcigajcej si midzy Teiglinem i zachodnim pograniczem Doriathu, nazw Dor-Carthol, a przypisujc sobie nad ni zwierzchnictwo, przybra nowe imi: Gorthol, czyli Grony Hem. Nabra te wielkiej otuchy. Belegowi jednak zdawao si, e Hem nie takiej dokona w Trinie przemiany, na jak elf mia nadziej, a kiedy zaglda w przyszo, nka go niepokj. Pewnego dnia pod koniec lata Beleg i Trin siedzieli w Echad, odpoczywajc po dugiej potyczce i marszu, i Trin tak si odezwa do Belega: - Czemu jeste smutny i zamylony? Czy wszystko nie toczy si pomylnie od czasu, gdy powrcie do mnie? Czy moje denia nie okazay si suszne?

- Teraz wszystko ukada si pomylnie - odpar Beleg. - Nasi wrogowie wci nie mog si otrzsn z zaskoczenia i lkaj si nas. Jeszcze przez jaki czas bdzie si nam szczcio. - A co potem? - Zima - odpar Beleg. - A po niej kolejny rok, dla tych, ktrzy go doyj. - A potem? - zapyta Trin. - Gniew Angbandu. Oparzylimy czubki palcw Czarnej Rki, nic wicej. Nie cofnie si. - Czy jednak obudzenie gniewu Angbandu nie jest naszym celem i radoci? - rzek Trin. - C chciaby, ebym robi? - Sam wiesz najlepiej - odpowiedzia Beleg. - Lecz zabronie mi mwi o tej drodze. Ale teraz mnie wysuchaj. Krl czy dowdca licznego zastpu wojownikw ma wiele potrzeb. Musi mie bezpieczne schronienie i musi mie bogactwa, a take wielu takich ludzi, ktrzy nie bior udziau w walce. Z wiksz liczebnoci oddziau idzie w parze potrzeba zdobywania wikszej iloci poywienia, ni mog go zdoby na pustkowiu myliwi. Jest take kwestia utrzymania tajemnicy. Amon Rdh to dobre miejsce dla niewielkiej grupy, ma bowiem oczy i uszy, lecz stoi samotnie, widoczne z dala. Nie trzeba licznego oddziau, by je otoczy - chyba e broniby go wielki zastp wojownikw, wikszy od naszego, jakim jest teraz albo kiedykolwiek mgby si sta. - Mimo to bd dowdc wasnego zastpu - rzek Trin - a jeli zgin, to zgin. Tutaj stoj na drodze Morgotha, a dopki tak jest, Nieprzyjaciel nie moe ruszy traktem na poudnie. Wieci o wyczynach Smoczego Hemu na ziemiach pooonych na zachd od Sirionu szybko dotary do uszu Morgotha. Zamia si Czarny Wadca, bo znw wiedzia, gdzie jest Trin, dugo do tej pory skrywajcy si w cieniach i pod zasonami Meliany. Mimo to poczu strach, e syn Hrina wzronie w tak si, i zniweczy cic na nim kltw i uniknie przeznaczonego mu losu lub moe wycofa si do Doriathu, i Morgoth znw straci go z oczu. Postanowi, zatem Nieprzyjaciel schwyta Trina i zada mu takie same cierpienia, jak jego ojcu, torturowa go i zniewoli. Prawd mwi Beleg, kiedy powiedzia Trinowi, e tylko oparzyli czubki palcw Czarnej Rki i e ona si nie cofnie. Lecz Morgoth ukrywa swe zamiary i na razie zadowala si wysyaniem swoich najsprawniejszych zwiadowcw; rycho szpiedzy otoczyli Amon Rdh, lecz tylko czaili si niezauwaeni w guszy i nie podejmowali adnych dziaa wobec oddziaw, ktre wychodziy z kryjwki i do niej wracay. Lecz Mm wiedzia o obecnoci orkw wok Amon Rdh, a nienawi, jak ywi do Belega, przywioda teraz jego mroczne serce do nikczemnego postanowienia. Pewnego dnia pod koniec roku powiedzia ludziom mieszkajcym w Bar-en-Danwedh, e wybiera si ze swoim synem

Ibunem na poszukiwanie korzonkw, by zrobi zapasy na zim, lecz jego prawdziwym zamiarem byo odszukanie sug Morgotha i przyprowadzenie ich do kryjwki Trina*. Gdy usiowa narzuci orkom pewne warunki, ci si tylko rozemiali, lecz Mm powiedzia, e niewiele wiedz, skoro sdz, e torturami uzyskaj co od Krasnoluda Poledniego. Wtedy zapytali go, c to mog by za warunki i Mm przedstawi im swe dania: za kadego schwytanego lub zabitego czowieka maj mu zapaci w elazie tyle, ile way, a za Trina i Belega w zocie; kiedy ju si pozbd Trina i jego druyny, maj zostawi Mmowi jego dom, a samego krasnoluda ju nie niepokoi; skrpowanego Belega maj zostawi Mmowi, ktry si nim zajmie; Trina za maj puci wolno. Na te warunki wysannicy Morgotha ochoczo przystali, nie zamierzajc dotrzyma ani pierwszego, ani drugiego z nich. Dowdca orkw uzna, e los Belega mona bez przeszkd powierzy Mmowi, lecz jeli chodzio o puszczenie Trina wolno, rozkazy Angbandu brzmiay: przyprowadzi ywego". Chocia suga Morgotha zgodzi si na warunki postawione przez krasnoluda, chcia zatrzyma Ibuna jako zakadnika; wtedy Mm si przestraszy i usiowa wycofa si z umowy, a gdyby mu si to nie udao, chcia uciec. Lecz orkowie mieli jego syna, zatem musia Mm zaprowadzi ich do Bar-en-Danwedh. Tak oto zosta zdradzony Dom Okupu. Zostao ju powiedziane, e Amon Rdh wieczya wielka, naga skaa, przypominajca wysoki kapelusz o spaszczonym wierzchoku, lecz poniewa jej zbocza byy strome, na szczyt wzgrza mona si byo dosta po schodach wykutych w skalnej cianie, a zaczynajcych si na pce czy te tarasie przed wejciem do domu Mma. Szczyt by obsadzony przez wartownikw, ktrzy ostrzegali przed zbliajcym si wrogiem. Ci jednak wrogowie, prowadzeni przez Mma, wyszli na pask pk daleko przed jaskini i zepchnli Trina z Belegiem a do wrt Bar-enDanwedh. Ludzie prbowali wspi si na schody wykute w skale, lecz kilku z nich spado, przebitych strzaami orkw. Trin i Beleg wycofali si do jaskini i zatoczyli wejcie wielkim gazem. W tej trudnej sytuacji Andrg wyjawi im sekret ukrytych schodw, prowadzcych na paski -wierzchoek Amon Rdh, ktre odkry, zabdziwszy w jaskiniach, jak ju zostao to opowiedziane. Wtedy Trin, Beleg i wielu ich towarzyszy skorzystali z tych schodw i wyszli na szczyt wzgrza, zaskakujc tych nielicznych orkw, ktrzy ju si tam dostali po ciece, i zepchnli ich z krawdzi w przepa. Przez chwil odpierali ataki wrogw, wspinajcych si po skale, lecz na nagim szczycie nie mieli si gdzie schowa i orkowie zastrzelili z dou wielu ludzi. Najmniejszym z nich okaza si Andrg, ktry pad u szczytu zewntrznych schodw, miertelnie raniony strza.
*

Istnieje te inna opowie, wedug ktrej Mm natkn si na orkw przypadkiem. To oni przywiedli go do zdrady,

groc, e poddadz torturom jego schwytanego syna.

Wwczas Trin, Beleg i ci z banitw, ktrzy im jeszcze zostali, cofnli si na rodek wierzchoka do stojcego tam kamienia i, utworzywszy wok niego krg, bronili si dopty, dopki nie zginli wszyscy oprcz Belega i Trina, na nich, bowiem orkowie zarzucili sieci. Trina skrpowali i zabrali; rannego Belega te skrpowali, a rozcignwszy na ziemi, nadgarstki i kostki u ng przytwierdzili mu do elaznych kokw wbitych w skalne podoe. Nastpnie orkowie odkryli wylot tajemnych schodw i weszli do Bar-en-Danwedh, ktry zanieczycili i spldrowali. Nie znaleli Mma, kryjcego si w jaskiniach; kiedy opucili Amon Rdh, krasnolud zjawi si na szczycie, podszed do unieruchomionego Belega i zacz mu si zowrogo przyglda, ostrzc n. Lecz Mm i Beleg nie byli jedynymi ywymi na tej wyniosej skale. Podpez do nich pomidzy trupami Andrg i, cho by miertelnie ranny, chwyci miecz i pchn nim krasnoluda. Wrzeszczc z przeraenia, Mm pobieg na sam krawd urwiska i znikn - uciek sobie tylko znan strom i trudn kozi ciek. Lecz Andrg ostatkiem si uwolni Belega, przecinajc wizy na jego rkach i okowy na nogach, a umierajc powiedzia: - Moje rany s tak gbokie, e nawet ty nie zdoasz ich wyleczy.

Rozdzia IX mier Belega


Beleg szuka Trina wrd zabitych, by go pochowa, lecz nie odnalaz jego ciaa. Poj wwczas, e syn Hrina yje i zosta uprowadzony do Angbandu, lecz on sam musia pozosta w Bar-en-Danwedh, dopki nie wygoiy mu si rany. Wtedy zszed ze wzgrza, niewielk majc nadziej na znalezienie tropu orkw, lecz natkn si na ich lady w pobliu Przeprawy na Teiglinie. Tam si rozdzielili; cz bandy podya skrajem lasu Brethil w stron brodu Brithiach, a pozostali skrcili na zachd. Dla Belega stao si jasne, e musi poda za grup zmierzajc jak najprostsz drog do Angbandu, a zatem kierujc si w stron przeczy Anach. Ruszy wic dalej co prdzej przez Dimbar, dotar do przeczy prowadzcej przez Ered Gorgoroth, Gry Zgrozy, i wspiwszy si na wyyn Taur-nu-Fuin, Las Okryty Noc, znalaz si w krainie budzcej przeraenie i penej mrocznych omamw, w krainie zrozpaczonych, bkajcych si wdrowcw. Zdarzyo si, e bdzc po ciemku, Beleg dostrzeg midzy pniami nike wiateko; gdy si do przybliy, znalaz elfa picego pod wielkim uschym drzewem; przy gowie strudzonego wdrowca staa lampa, z ktrej zsuna si osona. Beleg obudzi elfa, da mu lembasy i zapyta, jaki to los sprowadza go w t straszliw okolic; okazao si, e ma do czynienia z Gwindorem, synem Guilina. Beleg patrzy na niego z blem, Gwindor, bowiem, zgarbiony i lkliwy, by ledwie cieniem tego elfa, ktry w Bitwie Nieprzeliczonych ez jako przywdca oddziau z Nargothrondu wstrzyma konia pod samymi wrotami Angbandu i tam zosta pojmany. Morgoth umierca, bowiem tylko nielicznych schwytanych Noldorw, poniewa ceni ich umiejtnoci wydobywania

spod ziemi metali i szlachetnych kamieni.Tote Gwindora nie spotkaa mier, zosta za to przymuszony do cikiej pracy w kopalniach Pnocy. Przebywajcy tam Noldorowie mieli lampy Fanora, czyli krysztay zawieszone w delikatnej metalowej plecionce, wydzielajce nieustannie bkitn cudown powiat, ktra pomagaa odnale drog w mroku nocy czy w ciemnych tunelach. Sami sekretu tych lamp nie znali. Wielu elfw, ktrzy dryli ziemi w kopalniach, ucieko z nich w ten sposb, mogli, bowiem przekopa drog na zewntrz. Gwindor natomiast dosta od jednego z winiw, pracujcych w kuniach, niewielki miecz i podczas pracy przy dreniu ska zaatakowa nagle stranikw. Uciek, lecz z odcit doni; teraz lea wyczerpany pod wielkimi sosnami Taur-nu-Fuin. Od Gwindora dowiedzia si Beleg, e znajdujca si przed nimi garstka orkw, przed ktr ukrywa si zbieg, nie prowadzi ze sob jecw i posuwa si szybkim marszem. By moe bya to jaka przednia stra, zmierzajca z raportem do Angbandu. Usyszawszy t wie, Beleg straci nadziej, domyli si, bowiem, e tropy, ktre za Przepraw na Teiglinie skrcay na zachd, zostawia wiksza grupa odakw. Ta zapewne, wedle orkowego zwyczaju, zacza grasowa po drodze w poszukiwaniu ywnoci i upw, a teraz moga wraca do Angbandu przez Wsk Ziemi, czyli dugim wwozem Sirionu lecym o wiele dalej na zachd. Jeli tak w istocie byo, to jedyn nadziej dla Belega byo cofn si do brodu Brithiach i pody na pnoc doTol Sirion. Ledwie jednak podj t decyzj, kiedy usyszeli z Gwindorem haas czyniony przez wielki oddzia przedzierajcy si od poudnia przez las. Ukrywszy si w konarach drzewa, patrzyli, jak mija ich powoli pochd sug Morgotha. Orkowe byli obadowani upami, wlekli take ze sob jecw, a otaczay ich wilki. I ujrzeli elfowie Trina z rkoma skutymi acuchem, poganianego biczami. Wwczas opowiedzia Beleg Gwindorowi, po co przyby do Taur-nu-Fuin, a Noldor stara si odwie go od tych zamiarw, mwic, e mog go jedynie spotka te same katusze, ktre czekaj Trina. Beleg nie chcia jednak opuci przyjaciela i cho sam straci nadziej, obudzi j w sercu Gwindora. Razem wyruszyli za orkami, a wyszli z lasu na wysoko pooone zbocza, zbiegajce ku jaowym wydmom Anfauglithu. Tam, widzc ju szczyty Thangorodrimu, orkowie stanli w pustej dolince obozem, rozstawiwszy na jego obrzeu wilczych wartownikw. Potem rozpoczli hulank, wyprawili sobie uczt z zagarnitych upw i poddali dla zabawy winiw torturom. Gdy wikszo orkw zapada w pijacki sen, ju koczy si dzie i zrobio si bardzo ciemno. Z zachodu nadcigaa gwatowna burza; Beleg i Gwindor skradali si do obozowiska wrd pomrukiwa odlegych gromw. Kiedy wszyscy w obozie spali, Beleg uj luk i po kolei zastrzeli w ciemnoci i bez jednego dwiku cztery wilki pilnujce orkw od poudnia. Nastpnie, naraajc si na wielkie niebezpieczestwo, elfo-wie wliznli si do obozu. Zaraz te znaleli Trina skutego acuchami i przywizanego do drzewa. Noe, ktrymi ciskali we jego drczyciele, utkwiy wszdzie wok

niego w pniu, lecz Trina nie zrani ani jeden; teraz zwisa bezwadnie w ptach, odurzony do nieprzytomnoci albo zemdlony z wyczerpania. Beleg wraz z Gwindorem odcili jeca od drzewa i wynieli go z obozu. By jednak zbyt ciki, by mogli daleko zaj, tote musieli si zatrzyma w ciernistych zarolach wysoko na stoku grujcym nad obozem. Tam zoyli Trina na ziemi; burza bya ju coraz bliej i nad Thangorodrimem rozpalay si byskawice. Beleg doby Anglachela i przeci nim kajdany na rkach i nogach przyjaciela. Lecz tego dnia przeznaczenie byo silniejsze i ostrze, wykute przez Ciemnego Elfa Ela, drgno w doni Belega i skaleczyo Trina w stop. Syn Hrina obudzi si gwatownie, a ogarnity nagym gniewem i strachem, widzc pochylajc si nad sob w ciemnoci sylwetk z nagim mieczem w rce, zerwa si z krzykiem na nogi. Sdzi, e znw przyszli orkowie, by go drczy, rzuci si wic po ciemku na domniemanego nieprzyjaciela, 'wyrwa mu Anglachela i zabi Belega Cthaliona, ktrego wzi za wroga. Kiedy tak sta, widzc, e jest wolny, gotw drogo sprzeda ycie w walce z wyimaginowanymi przeciwnikami, niebo nad nimi rozdara potna byskawica i w jej wietle spojrza Trin na twarz Belega. Skamienia i oniemiay oglda t okrutn mier, pojmujc, co zrobi; a w rozmigotanym wietle bijcych wok byskawic jego twarz bya tak straszna, e Gwindor skuli si na ziemi i nie mia podnie wzroku. Lecz teraz orkowie ju si pobudzili, wyrwani ze snu przez burz i krzyk Trina, i odkryli, e czowiek znikn. Nie zaczli go jednak szuka, przeraeni grzmotami narastajcymi od zachodu, przekonani, e burz przysali wielcy Nieprzyjaciele zza Morza. A potem zerwa si wiatr, rozszalaa si ulewa i z wyyny Taur-nu-Fuin zaczy spywa potoki rwcej wody. Gwindor woa do Trina, e grozi mu wielkie niebezpieczestwo, lecz ten nie odpowiada, tylko siedzia bez ruchu, z suchymi oczyma obok lecego w ciemnym lesie ciaa Belega Cthaliona, ktrego zabi wasn rk w chwili, gdy przyjaciel uwalnia go z niewolniczych pt. Kiedy nasta poranek, burza ju odesza na wschd, nad Lothlann, a jesienne soce wstao gorce i jasne. Orkowie nienawidzili go jednak niemal tak samo jak grzmotw, a przekonani, e Trin uciek ju daleko z tego miejsca i e wszelkie jego tropy zmya ulewa, popiesznie wyruszyli w drog, chcc czym prdzej dotrze do Angbandu. Gwindor widzia ich z daleka, jak maszeruj na pnoc przez parujce piaski Anfauglithu. Stao si wic, e orkowie wrcili do Morgotha z pustymi rkami, zostawiajc za sob syna Hrina, ktry pogrony bez czucia w rozpaczy, siedzia na stokach Taur-nu-Fuin, dwigajc brzemi cisze od kajdanw. Kiedy Gwindor zbudzi Trina z otpienia, by pomg mu pogrzeba Belega, Trin porusza si jak we nie; razem zoyli Belega w pytkim grobie i pooyli obok niego Belthronding, jego wielki luk z czarnego drewna cisowego. Lecz straszny miecz Anglachel wzi sobie Gwindor, mwic, e lepiej, by bra pomst na sugach Morgotha, ni lea bezuytecznie w ziemi; wzi

sobie take lembasy Meliany, eby obaj z Trinem mieli si czym pokrzepia na pustkowiach. Tak zakoczy ycie Beleg Mistrz uku, najszczerszy z przyjaci, posiadajcy najwiksze umiejtnoci spord wszystkich, ktrzy znaleli schronienie w lasach Beleriandu za Dawnych Dni, a ponis mier z rki tego, ktrego kocha najbardziej. Bl spowodowany tym czynem wyry na twarzy Trina zmarszczki, ktre nigdy si nie wygadziy. W elfie z Nargothrondu odyy na nowo odwaga i sia; kiedy opuci Taur-nu-Fuin, prowadzi Trina ze sob. Podczas caej ich wsplnej wdrwki dugimi i niebezpiecznymi ciekami czowiek nie odezwa si do niego ni razu, a szed jak kto pozbawiony pragnie i celu. Tymczasem rok mia si ku kocowi i nad pnocne ziemie nadcigaa zima. Lecz przez cay czas u boku Trina by Gwindor, ktry go strzeg i kierowa jego krokami. Tak oto, przekroczywszy Sirion, znaleli si na jego zachodnim brzegu i przyszli w kocu do Piknego Stawu i Eithel Ivrin, rde, z ktrych bra swj pocztek wypywajcy spod Gr Cienia Narog. Tam przemwi Gwindor to Trina w te sowa: - Obud si Trinie, synu Hrina! Wody jeziora Ivrin rozbrzmiewaj nieustannym miechem. Zasilaj je krystaliczne niewyczerpane rda, a strzee go przed skalaniem Ulmo, Wadca Wd, ktry w pradawnych czasach stworzy jego pikno. Wtedy uklk Trin i napiwszy si tej wody, rzuci si nagle na ziemi; popyny wreszcie jego zy, a on sam ozdrawia z szalestwa. Uoy na tym miejscu pie na cze Belega i da jej tytu Laer C Beleg, Pie o Wielkim uku, a piewa j rozgonie, nie zwaajc na niebezpieczestwo. Gwindor - woy mu w rce miecz Anglachel, a Trin poczu, e or jest ciki, potny i drzemie w nim wielka moc. Kling mia jednak czarn i matow, a krawdzie stpione. - To dziwne ostrze i nie podobne do adnego, jakie widziaem w rdziemiu - powiedzia Gwindor. -Tak jak ty opakuje mier Belega. Lecz pociesz si, wracam bowiem do Nargothrondu, ktrym wada rd Finarfina i w ktrym si urodziem i mieszkaem, zanim spado na mnie nieszczcie. Pjdziesz ze mn, ozdrowiejesz i odrodzisz si. - Kim jeste? - zapyta Trin. - Bkajcym si elfem, zbiegym niewolnikiem, ktrego spotka i pocieszy Beleg - odpar Gwindor. - A jednak byem niegdy Gwindorem, synem Guilina, monym wrd elfw Nargothrondu, zanim nie poszedem do Nirnaeth Arnoediad i nie zostaem zniewolony w Angbandzie. - Widziae zatem Hrina, syna Galdora, wojownika z Dor-minu? - Nie widziaem go - odpar Gwindor. - Lecz po Angbandzie kry pogoska, e wci si opiera Morgothowi, ktry rzuci kltw na niego i cay jego rd.

- W to potrafi uwierzy - rzek Trin. Wtedy wstali i opuciwszy okolice Eithel Ivrin, podyli na poudnie wzdu brzegw Narogu, a pewnego dnia pojmali ich zwiadowcy elfw i zaprowadzili jako jecw do ukrytej twierdzy. W taki sposb przyby Trin do Nargothrondu.

Rozdzia X Trin w Nargothrondzie


Z pocztku pobratymcy nie poznali Gwindora, ktry wyprawi si z Nargothrondu mody i silny, lecz katusze i cika praca sprawiy, e po powrocie przypomina z wygldu wiekowego miertelnika; na dodatek by teraz okaleczony. Ale Finduilas, crka krla Orodretha, poznaa go i powitaa z radoci, z dawna bowiem go kochaa i przed Nirnaeth zarczya si z nim. Gwindor tak si zakocha w nadzwyczajnej urodzie Finduilas, e nazwa j Faelivrin, co oznacza rozbyski soca na wodach Ivrinu. W taki oto sposb Gwindor wrci do domu, a ze wzgldu na niego wpuszczono te do Nargothrondu Trina, elf bowiem powiedzia, e jest on mnym czowiekiem, serdecznym przyjacielem Belega Cthaliona z Doriathu. Kiedy jednak Gwindor chcia wymieni jego imi, Trin go powstrzyma sowami: - Jestem Agarwaen, syn martha, (co znaczy Splamiony Krwi, syn Zego Losu), myliwy z lasu. Lecz cho elfowie domylali si, e przybra te imiona z powodu zabjstwa przyjaciela (nie znajc innych powodw), wicej mu pyta ju nie zadawali.

Mistrzowie kowalstwa z Nargothrondu przekuli dla niego na nowo miecz, a cho Anglachel na zawsze pozosta czarny, jego ostrze lnio teraz bladym ogniem. Wtedy sam Trin sta si znany jako Mormegil, Czarny Miecz, rozniosy si bowiem pogoski o czynach, jakich dokona tym orem. Sam Trin jednak przezwa go Gurthangiem, czyli elazem mierci. Dziki swej walecznoci i umiejtnoci toczenia wojny z orkami Trin znalaz przychylno w oczach Orodretha i zosta przyjty do grona jego doradcw. Nie podobao mu si jednak to, jak walczyli elfowie z Nargothrondu - z zasadzki, unikajc otwartych potyczek, strzelajc z ukrycia zachca ich wic, by porzucili takie metody i atakowali sugi Nieprzyjaciela ca si, by stawali do bitew i wszdzie cigali or-kw. Lecz na naradach u krla Gwindor zawsze sprzeciwia si Trinowi w tej kwestii, mwic, e by w Angbandzie, gdzie widzia przebyski potgi Morgotha, oraz e wie co nieco o jego zamysach. - Drobne zwycistwa oka si w kocu bezowocne - twierdzi - bowiem w ten sposb Morgoth dowie si, gdzie mona znale jego najzuchwalszych przeciwnikw i bdzie mg zebra wystarczajce siy, aby ich zniszczy. Caa poczona potga elfw i ludzi wystarczya tylko do tego, by go powstrzyma i dziki temu utrzyma pokj. Pokj ten istotnie trwa dugo, lecz tyle wanie czasu potrzebowa Morgoth, by przygotowa si do przerwania oblenia; takie za przymierze nigdy ju nie powstanie. Pki nie nadejd Valarowie, jedyna nadzieja na przetrwanie ley w zachowaniu tajemnicy. - Valarowie! - rzek Trin. - Oni was opucili, a ludmi pogardzaj. Jaki poytek ze spogldania ponad bezkresnym Morzem w soce, ktre umiera na zachodzie? Jeden jest tylko Valar, z ktrym mamy do czynienia, Morgoth, a jeli nawet nie zdoamy go pokona, przynajmniej moemy zadawa mu rany i go powstrzymywa. Liczy si, bowiem kade zwycistwo, choby najmniejsze, a jego warto nie bierze si jedynie z jego nastpstw. Przynosi ono take korzyci samo w sobie. Tajemnicy nie da si ostatecznie utrzyma: or stanowi jedyn zapor przeciwko Morgothowi. Jeli nie uczynicie nic, by go zatrzyma, za kilka lat cay Beleriand ogarnie jego cie, a wtedy Morgoth wykurzy was z waszych nor jednego po drugim. I co wwczas? aosne niedobitki uciekn na poudnie i zachd, by zapa gdzie na morskim wybrzeu, schwytane w puapk midzy Morgothem i Ossem. Lepiej, chociaby na krtko, zdoby chwa, koniec, bowiem nie bdzie gorszy. Mwisz o tajemnicy, o tym, e w jej zachowaniu ley jedyna nadzieja. Moglibycie jednak urzdza zasadzki i atakowa kadego zwiadowc i szpiega Morgotha, choby i najmniejszego, tak by aden z nich nie powrci z wieciami do Angbandu, a mimo to Morgoth domyliby si, e yjecie i umiaby was znale. Take i to wam powiem: cho ycie miertelnych ludzi jest krtkie wobec dugowiecznoci elfw, woleliby je raczej spdzi na bitwach ni ucieka czy si podda. Opr HurinaThaliona to wielki czyn i choby Morgoth go zabi, samego czynu nie moe wymaza. Nawet Wadcy Zachodu oddadz mu sprawiedliwo, a czy nie jest on wpisany w

histori Ardy, ktrej nie moe odmieni ani Morgoth, ani Manw? - O wielkich sprawach mwisz - odpowiedzia Gwindor - i acno wida, i przebywae wrd Eldarw. Lecz ciemno musiaa ci ogarn, skoro stawiasz Morgotha obok Manwgo i mwisz oYalarach jako o wrogach elfw czy ludzi. Valarowie nikim nie pogardzaj, a ju najmniej Dziemi Ilvatara. Nie znasz te wszystkich nadziei Eldarw. Istnieje wrd nas przepowiednia, i kiedy przybdzie do Valinoru, przez otaczajce go cienie, posaniec ze Srdziemia i Manw go wysucha, a Mandos da si przebaga. Czy nie naley prbowa zachowa do tego czasu nasienia Noldorw, a take Edainw? Crdan mieszka teraz na poudniu, gdzie buduje si statki, lecz c ty wiesz o nich albo o Morzu? Mylisz tylko o sobie i o wasnej chwale, i dasz, bymy te tak czynili. My jednak musimy myle nie tylko o nas samych, lecz i o innych, nie wszyscy bowiem mog walczy i gin, a tych wanie winnimy chroni od wojny i zniszczenia, dopki jeszcze moemy. - Wylijcie ich, zatem na statki, pki jest jeszcze czas - rzek Trin. - Nie zechc od nas odej - odpar Gwindor - nawet gdyby Crdan zdoa ich wyywi. Musimy jak najduej przebywa razem i nie igra ze mierci. - Na to wszystko daem odpowied - powiedzia Trin. Mna obrona granic i zadawanie cikich ciosw, zanim wrg zbierze siy: w takim postpowaniu tkwi wasza najwiksza nadzieja na dugie przebywanie razem. A czy ci, o ktrych mwisz, bardziej kochaj kryjcych si po lasach i polujcych na zbkanych wrogw jak wilki, czy te tego, ktry wkada hem, bierze zdobion tarcz i odpdza wrogw, liczniejszych ni cay jego zastp? O kobietach Edainw nie da si tego powiedzie. Nie zatrzymyway swych mczyzn, idcych do Nirnaeth Arnoediad. - I cierpiay wiksz niedol, ni gdyby ta bitwa nigdy si nie odbya - odpar Gwindor. Lecz Trin zaskarbi sobie wielkie wzgldy Orodretha i zosta gwnym doradc krla, ktry radzi si go we wszystkim. W owym czasie el-fowie z Nargothrondu przestali si ukrywa, zgromadzili te wielkie zapasy ora. Idc za rad Trina, przerzucili nad Narogiem potny most, rozpoczynajcy si u Drzwi Felagunda, by tym szybciej mogli przenosi bro, jako ze teraz wojna toczya si gwnie na wschd od Narogu, na Strzeonej Rwninie. Na swe pnocne rubiee Nargothrond zaj Ziemi Sporn, czyli okolice rde Ginglithu, Narogu oraz lasw Nath. Midzy Nenning i Narog nie mieli si zapuszcza adni orko-wie; na wschd za od Narogu krlestwo Nargothrondu rozcigao si a po Teiglin i wrzosowiska Nibin-noeg.

Gwindor popad w nieask, bo nie stawa ju do walki w pierwszym szeregu, a i zbywao mu na siach. Czsto te dokucza mu bl okaleczonej lewej rki. Trin za by mody i dopiero niedawno osign peni mskoci, a z wygldu zaiste by synem Morweny Eledhwen: mia ciemne wosy, jasn cer i szare oczy, a twarz urodziwsz od innych ludzi miertelnych z czasw Dawnych Dni. Mow i zachowanie wynis z pradawnego krlestwa Doriathu, a dziki wysokiemu

wzrostowi nawet wrd elfw mg zrazu uchodzi za potomka jednego z wielkich noldorskich rodw. Tak mny by Trin i tak nadzwyczajnie opanowa sztuk wadania wszelkim orem, a szczeglnie mieczem i tarcz, e elfowie mawiali, i nie moe polec, chyba, e przez zy przypadek albo trafiony z dala zgubn strza. Dali mu zatem dla ochrony krasnoludzk kolczug, a bdc kiedy w ponurym nastroju, Trin wyszuka sobie w zbrojowni pozacan krasnoludzk mask. Wkada j przed bitw, a wrogowie pierzchali na widok jego twarzy. Poniewa wszystko szo po jego myli, poniewa mu si wiodo i poniewa mg robi to, co go radowao, a przy tym przynosio mu zaszczyt, Trin by dla wszystkich uprzejmy i mniej pospny ni dawniej. Zaskarbi tym sobie yczliwo niemal wszystkich, a wielu elfw nazywao go Adanedhelem, Czowiekiem-Elfem. Lecz Finduilas, crka Orodretha, najsilniej ze wszystkich czua drgnienia serca, kiedy Trin si zblia albo znajdowa w tej samej sali. Miaa zociste wosy, tak jak wszyscy wywodzcy si z rodu Finarfina. Jej widok oraz towarzystwo zaczy sprawia Trinowi przyjemno, przypominaa mu, bowiem krewnych i kobiety z Dor-lminu mieszkajce w domu jego ojca. Zrazu spotyka si z ni tylko w obecnoci Gwindora, lecz po pewnym czasie ona sama zacza go szuka i czasami spotykali si sam na sam, niby przypadkiem. Wwczas pytaa go o Edainw, bo rzadko ich widywaa, a take o kraj i rodzin Trina. Trin chtnie jej o nich opowiada, chocia nie wymienia nazwy kraju swych narodzin ani imion swych krewnych. Pewnego razu powiedzia do niej takie sowa: - Miaem siostr, Lalaith, a przynajmniej tak j nazywaem, i ty mi j przypominasz. Lecz Lalaith bya dzieckiem, tym kwiatkiem w zielonej wiosennej trawie, i gdyby ya, by moe cierpienie przygioby j do ziemi. Lecz ty masz krlewsk postaw jak zociste drzewo. Chciabym mie tak pikn siostr. - Sam wygldasz jak krl - odrzeka - niczym wadcy ludu Finarfina. Chciaabym mie tak mnego brata. I nie sdz, e Agarwaen to twoje prawdziwe imi, bo do ciebie nie pasuje, Adanedhelu. Bd ci nazywaa Thurinem, Tajemnic. Wzdrygn si na to Trin i odrzek: - Nie jest to moje imi i nie jestem krlem, bowiem naszymi krlami s Eldarowie, a ja pochodz z rodu ludzkiego. Trin zauway, e przyja, jak ywi dla Gwindor, ochoda nieco ostatnimi czasy. Zastanawiao go take to, e o ile pocztkowo cierpienie i groza Angbandu wydaway si Gwindora mniej nka, o tyle elf zdawa si znw pogra w troski i smutek. Pomyla te Trin: By moe boleje nad tym, e sprzeciwiam si jego radom i e go pokonaem. Nie chciabym, aby tak byo".

Kocha bowiem Gwindora jako swego przewodnika i uzdrowiciela, a serce mia przepenione litoci dla niego. W owych dniach przygas take blask Finduilas, kroki jej byy wolniejsze, a twarz powana; krlewska cra poblada i zmizerniaa. Widzc to, Trin przypuszcza, i sowa Gwindora zasiay w jej sercu lk przed tym, co mogoby nastpi. Finduilas istotnie czua w duszy rozterk. Szanowaa bowiem Gwindora, aowaa go i nie chciaa powiksza jego cierpienia choby o jedn z, lecz jej mio doTurina rosa wbrew jej woli z kadym dniem, przywodzc jej na myl Berena i Lthien. Jednake Trin to nie Beren! Nie unika Finduilas i by zadowolony z jej towarzystwa, lecz wiedziaa, e nie ywi do niej takiej mioci, jakiej pragna. Mylami i sercem przebywa gdzie indziej - nad brzegami rzek z dawno minionych wiosen. Odezwa si raz Trin do Finduilas w te sowa: - Nie bj si tego, co mwi Gwindor. On cierpia w mroku Angbandu, a komu tak mnemu ciko jest znosi takie okaleczenie i bezsi. Potrzebuje pocieszenia i duszego czasu, by ozdrowie. - Wiem o tym dobrze - odpara. - Lecz tym razem zdobdziemy dla niego ten czas! - rzek Trin. - Nargothrond wytrwa! Ju nigdy Morgoth Nikczemny nie wyruszy z Angbandu, a moe polega jedynie na swych sugach, tak powiada Meliana z Doriathu. Oni s palcami jego doni, a myje odetniemy, a bdzie musia cofn szpony. Nargothrond wytrwa! - Moe to by - odpara Finduilas. - Wytrwa, jeli zdoasz to osign. Lecz uwaaj,Thurinie. Za kadym razem, gdy idziesz do bitwy, serce mi si ciska z obawy, by Nargothrond nie zosta osierocony. W jaki czas potem Trin odszuka Gwindora i rzek do niego: - Gwindorze, przyjacielu drogi, znw pograsz si w smutku. Nie czy tego! Uzdrowi ci pobyt w domach twoich krewnych i blask Finduilas. Spojrza wwczas Gwindor na Trina, lecz nic nie rzek, a twarz mia nachmurzon. - Czemu tak na mnie spogldasz? - spyta Trin. - Ostatnio czsto dziwnie na mnie patrzysz. Czym ci zasmuciem? Sprzeciwiaem si twym radom, lecz mczyzna musi mwi to, co myli, a nie dla jakiej osobistej przyczyny ukrywa prawd, w ktr wierzy. Wolabym, bymy jednej byli myli, jestem bowiem twoim wielkim dunikiem i dugu swego nie zapomn. - Doprawdy? - rzek Gwindor. - Niemniej twoje czyny i rady odmieniy mj dom i moich krewnych. Rzucie na nich cie. Dlaczeg miabym si cieszy, ja, ktry straciem wszystko na twoj rzecz?

Lecz Trin nie poj tych sw i jedynie si domyla, e Gwindor zazdroci mu jego miejsca w sercu i zamiarach krla. Kiedy Trin si oddali, Gwindor pogry si w mrocznych mylach, przeklinajc Morgotha, ktry potrafi zsya na swych wrogw niedol bez wzgldu na to, dokd by mogli uciec. Nareszcie rozumiem pogosk krc po Angbandzie, e Morgoth przekl Hrina i cay jego rd" - powiedzia do siebie. A udawszy si do Finduilas, tak j zagadn: - Drczy ci smutek i zwtpienie, a nazbyt czsto nie mog ci spotka i zaczynam si domyla, e mnie unikasz. Skoro nie wyjawiasz mi przyczyny swego zachowania, sam musz j odgadn. Crko rodu Finarfina, niechaj nie rozdziel nas adne ale, bo chocia Morgoth zniszczy mi ycie, nadal ci kocham. Id jednak za gosem mioci, poniewa nie nadaj si ju na twego ma, a moje mstwo ani rady nie zyskuj sobie szacunku. Zapakaa wtedy Finduilas. - Nie pacz teraz! - rzek Gwindor. - Strze si jednak, by nie miaa pniej ku temu powodu. Nie godzi si, by Starsze Dzieci Ilvatara polubiay Modsze, ani nie jest to mdre, ludzie yj, bowiem krtko i szybko przemijaj, zostawiajc nas we wdowiestwie a do koca wiata. Nie dopuszcza te do tego przeznaczenie, chyba, e zdarzy si to raz czy dwa, z jakiego wanego zrzdzenia losu, ktrego nie pojmujemy. Lecz ten mczyzna nie jest Berenem, mimo e jest rwnie dzielny i urodziwy jak on. Zawiso nad nim przeznaczenie, mroczne przeznaczenie. Nie wchod w jego cie! Jeli to zrobisz, twoja mio narazi ci na gorycz i mier. Suchaj mnie, bowiem! Choby rzeczywicie by to agarwaen, ktrego spodzi marth, naprawd nazywa si Trin, syn Hrina, ktrego Morgoth przetrzymuje w Angbandzie, przeklwszy cay jego rd. Nie powtpiewaj w potg Morgotha Bauglira! Czy nie jestem jej wiadectwem? Wstaa wwczas Finduilas, a postaw zaiste miaa krlewsk. - Masz przymiony wzrok, Gwindorze - rzeka. - Nie widzisz albo nie pojmujesz, co tu si dzieje. Czy musz teraz przey podwjny wstyd, by wyjawi ci prawd? Bowiem kocham ci, Gwindorze, i wstydz si, e nie kocham ci bardziej, a ywi mio jeszcze wiksz, przed ktr nie mog uciec. Nie szukaam jej i dugo si jej opieraam. Lecz jak ja lituj si nad twoimi ranami, tak ty zlituj si nade mn. Trin mnie nie kocha i nigdy nie bdzie kocha. - Mwisz tak - odpar Gwindor - by zdj win z tego, ktrego miujesz. Dlaczego zawsze ci szuka i dugo z tob przesiaduje, a za kadym razem bardziej si tym raduje? - Bo jemu take potrzebne jest pocieszenie - rzeka Finduilas - a los pozbawi go rodziny. Obaj czego potrzebujecie. Lecz co z Finduilas? Czy nie wystarczy, e musz wyzna, i jestem niekochana, to jeszcze ty mwisz, e czyni tak, by ci zwodzi? - Nie, w takiej kwestii nieatwo zwie kobiet - odrzek Gwindor. - Niewiele te znajdziesz

wrd nich takich, ktre zaprzecz, e s kochane, jeli to prawda. - Jeeli ktokolwiek z nas trojga nie dochowuje wiary, to ja, lecz to nie moja wina. Lecz co moesz mi powiedzie o twoim przeznaczeniu i pogoskach o Angbandzie? O mierci i zniszczeniu? Adanedhel snuje wielki wtek w opowieci o wiecie, a w przyszoci jeszcze dosignie Morgotha. - Jest dumny - powiedzia Gwindor. - Ale take miosierny - odpara Finduilas. - Nie przebudzi si jeszcze, lecz lito zawsze potrafi przebi si do jego serca, a on nigdy jej nie odrzuca. Moliwe, e lito bdzie dla mnie jedyn do niego drog. Lecz on nie lituje si nade mn. Traktuje mnie ze czci, jakbym bya zarazem jego matk i krlow! By moe Finduilas, obdarzona zdolnoci widzenia Eldarw, mwia prawd. Trin, nie wiedzc, co zaszo midzy ni i Gwindorem, by dla niej coraz agodniejszy, a ona zdawaa si coraz smutniejsza. Pewnego razu Finduilas tak do niego przemwia: - Thurinie Adanedhelu, dlaczego ukrywae przede mn swe imi? Gdybym wiedziaa, kim jeste, nie szanowaabym ci mniej, lecz lepiej bym rozumiaa twj bl. - Co masz na myli? - spyta. - Za kogo mnie uwaasz? - Za Trina, syna Hrina Thaliona, dowdcy wojsk Pnocy. Kiedy za Trin dowiedzia si od Finduilas, co zaszo, rozgniewa si i tak rzek do Gwindora: - Darz ci mioci za to, e mnie wybawi i ochrania. Teraz jednak le mi si przysuye, przyjacielu, zdradzajc moje prawdziwe imi i sprowadzajc na mnie przeznaczenie, przed ktrym chciaem si przyczai w ukryciu. Lecz Gwindor odrzek na to: - Przeznaczenie ciga ciebie, a nie twoje imi. W owych czasach wytchnienia i nadziei, kiedy to dziki poczynaniom Mormegila zachwiaa si potga Morgotha na ziemiach pooonych na zachd od Sirionu, a we wszystkich lasach zapanowa pokj, Morwena ucieka nareszcie z Dor-lminu. Wraz ze sw crk, Ninor, wyprawia si w niebezpieczn i dug podr do dworu Thingola. Tam czekaa na ni nowa zgryzota, nie zastaa bowiem Morwena Trina w Menegrocie, a od zniknicia Smoczego Hemu z krain lecych na zachodnim brzegu Sirionu nie przychodziy do Doriathu adne wieci. Lecz Morwena zostaa z Ninor w gocinie u Thingola i Meliany, a elfowie traktowali je obie z szacunkiem.

Rozdzia XI Upadek Nargothrondu


Na wiosn pitego roku od przybycia Trina do Nargothrondu zjawio si twierdzy dwch elfw. Przedstawili si jako Gelmir i Arminas z ludu Finarfina, i oznajmili, e maj spraw do wadcy Nargothrondu. Teraz wszystkimi siami krlestwa dowodzi Trin i jemu podlegay wszelkie wojskowe sprawy; co wicej, sta si surowy i dumny, a chcia wszystkim zarzdza wedle swej woli, sdzc, e tak bdzie najlepiej. Dlatego te przyprowadzono przybyszw przed oblicze Trina, lecz Gelmir rzek: - Chcielibymy mwi z Orodrethem, synem Finarfina. A gdy przyby Orodreth, Gelmir tak do niego przemwi: - Panie, bylimy poddanymi Angroda i od czasu Nirnaeth dugo wdrowalimy. Lecz ostatnio mieszkalimy wrd ludu Crdana u Ujcia Sirionu. Pewnego dnia wezwa nas i nakaza uda si do ciebie, bowiem objawi mu si sam Ulmo, Wadca Wd, i ostrzeg go o wielkim niebezpieczestwie zbliajcym si do Nargothrondu. Lecz Orodreth zapyta nieufnie: - Dlaczeg, wic przybywacie z pnocy? A moe mielicie take inne zadania? Rzek na to Arminas: - Tak, panie. Cay czas od Nirnaeth szukaem ukrytego krlestwa Turgona i nie znalazem go. Obawiam si, i przez to poszukiwanie nad miar opniem nasze posannictwo. Crdanowi, bowiem zaleao na czasie, a i chcia zachowa nasz podr w tajemnicy, przeto wysa nas

wzdu wybrzea statkiem, z ktrego zeszlimy na ld w fiordzie Drengist. Lecz wrd nadmorskiego ludu mieszkao wielu takich, ktrzy w minionych latach przybyli na poudnie jako posacy Turgona, i ich powcigliwe sowa podsuny mi myl, e moe Turgon nadal mieszka na pnocy, a nie na poudniu, jak si na og sdzi. Nie znalelimy jednak ani ladu, ani pogosek o tym, czego szukalimy. - Dlaczego poszukujecie Turgona? - spyta Orodreth. - Bowiem powiedziane jest, i jego krlestwo najduej bdzie si opierao Morgothowi odpar Arminas. Sowa te wyday si Orodrethowi zowrbne i rozdraniy go. - Zatem nie marnujcie czasu w Nargothrondzie - rzek - bo tu niczego o Turgonie nie usyszycie. A mnie nie trzeba uczy, e Nargothrond jest zagroony. - Nie miej nam za ze, panie - powiedzia Gelmir - jeli prawd odpowiadamy na twe pytania. A to, e zboczylimy z prostej drogi wiodcej do ciebie, nie okazao si bezowocne, zaszlimy, bowiem dalej, ni docieraj twoi najlepsi zwiadowcy. Przemierzylimy Dor-lmin i wszystkie ziemie lece w cieniu Ered Wethrin, zapucilimy si te w dolin Przeomu Sirionu, cay czas ledzc poczynania Nieprzyjaciela. W rejonach tych gromadzi si mrowie orkw i innych nikczemnych istot, a w okolicach Wyspy Saurona zbiera si wielkie wojsko. - Wiem o tym rzek Trin. - Wasze wiadomoci s spnione. Jeli posannictwo od Crdana miao odnie jaki skutek, powinno byo dotrze do nas wczeniej. - Przynajmniej teraz usyszysz, krlu, nasze posanie - rzek Gelmir do Orodretha. Wysuchaj, zatem sw Wadcy Wd! Tak powiedzia do Crdana: Zo z Pnocy splugawio rda Sirionu i palce pyncych wd trac moc, ktr w nie wlaem. Lecz gorsze jeszcze zo nadejdzie. Przeka tedy wadcy Nargothrondu to, co ci teraz powiem: zawrzyj drzwi warowni i nie wychod z niej. Wrzu kamienie swej dumy do grzmicej rzeki, by pezajce zo nie odnalazo bramy". Mroczne wyday si te sowa Orodrethowi i, jak zwyk to czyni, zwrci si po rad do Trina. Lecz Trin nie dowierza posacom i rzek pogardliwie: - A c takiego wie Crdan o naszych wojnach z Nieprzyjacielem, od ktrego tak blisko mieszkamy? Niech eglarz doglda swych statkw! Jeli Wadca Wd istotnie chciaby przesa nam rad, to niech wyraa si janiej. Bowiem komu nawykemu do wojny suszniejszym by si zdao zebra wojska i wyprawi si miao na spotkanie wroga, zanim zbytnio si zbliy. Skoni si na to Gelmir przed Orodrethem. - Powiedziaem, co mi kazano, panie - odpar i si odwrci. Arminas rzek za do Trina: - Czy rzeczywicie pochodzisz z rodu Hadora, jak powiadaj?

- Zw si tu Agarwaen, Czarny Miecz Nargothrondu - odpar Trin. - Wydaje si, e wiele masz do czynienia z powcigliw mow, przyjacielu. Dobrze, e sekret Turgona jest przed tob ukryty, bowiem szybko by o nim usyszano w Angbandzie. Imi czowieka naley do niego samego, a gdyby syn Hrina dowiedzia si, i go zdradzie, cho wola pozosta w ukryciu, to lepiej niech schwyta ci Morgoth i wypali ci jzyk! Arminas przestraszy si nagego gniewu Trina, lecz Gelmir rzek: - Nie zdradzimy go, Agarwaenie. Czy nie radzimy za zamknitymi drzwiami, gdzie mona mwi otwarcie? Sdz, e Arminas dlatego o to zapyta, bo wszystkim mieszkajcym nad Morzem jest wiadome, i Ulmo wielk mioci darzy rd Hadora, a niektrzy powiadaj, e Hrin i jego brat Huor przybyli niegdy do Ukrytego Krlestwa. - Gdyby tak istotnie byo, nikomu by o tym nie powiedzia, ani wielkim, ani maluczkim, a ju najmniej swemu maemu synowi odpar Trin. - Zatem nie wierz, by Arminas zapyta mnie o to w nadziei, e si czegokolwiek dowie o Turgonie. Nie ufam takim szkodliwym posacom. - Zachowaj sw nieufno dla siebie - rzek Arminas w gniewie. - Gelmir le mnie zrozumia. Zapytaem, bowiem zwtpiem w to, w co si najwyraniej powszechnie tu wierzy. Istotnie, niewiele przypominasz krewnych Hadora, jakiekolwiek by byo twoje imi. - A co ty o nich wiesz? - spyta Trin. - Widziaem Hrina - odpowiedzia Arminas - a przed nim jego przodkw. A na pustkowiach Dor-lminu spotkaem Tuora, syna Huora, brata Hrina. On jest podobny do swych przodkw, ty za nie. - Bardzo moliwe - powiedzia Trin - cho dotd nic nie syszaem o Tuorze. Nie wstydz si tego, e moje wosy s ciemne, a nie zociste. Nie jestem, bowiem pierwszym synem podobnym do swej matki, a przez Morwen Eledhwen pochodz z rodu Bora i spowinowacony jestem z Berenem Camlostem. - Nie mwiem o kolorze wosw - rzek Arminas. - Potomkowie rodu Hadora zachowuj si inaczej, tak jak Tuor. Okazuj grzeczno i suchaj dobrych rad, a Wadcw Zachodu darz czci. Ty za chcesz si radzi tylko wasnej mdroci lub miecza i przemawiasz wyniole. Tote powiadam ci, Agarwaenie Mormegilu, e jeli dalej bdziesz tak postpowa, inne bdzie twe przeznaczenie, ni mgby tego pragn potomek rodw Hadora i Bora. - Zawsze byo inne - odpar Trin. - Ale nawet, jeli musz znosi nienawi Morgotha z powodu mstwa mego ojca, to czy musz take wysuchiwa drwin i zych wrb dezertera, choby nawet przyznawa si do pokrewiestwa z krlami? Radz wam: wrcie na bezpieczne wybrzea Morza! Wwczas Gelmir i Arminas odeszli i powrcili na poudnie, cho mimo drwinTurina chtnie

poczekaliby na bitw, zostajc wrd pobratymcw. Odeszli jedynie dlatego, e Crdan na rozkaz Ulma poleci im przynie wieci o Nargothrondzie i o zaniesionym poselstwie. Orodreth wielce si zaniepokoi sowami posacw, Trin za popad w jeszcze bardziej ponury nastrj. Nie chcia si zastosowa do ich rad, a ju najmniej by skonny zburzy wielki most. Bowiem tyle przynajmniej ze sw Ulma zrozumiano waciwie. Wkrtce po odejciu posacw zgin Handir, wadca Brethilu, albowiem na jego kraj napadli orkowie, dc w ten sposb do zajcia Przeprawy na Teiglinie, kluczowej dla ich dalszych podbojw. Handir wyda im bitw, lecz ludzie z Brethilu zostali pokonani i zepchnici w gb lasw: Orkowie ich nie cigali, osignli, bowiem wyznaczony cel. Za to nadal gromadzili swe wojska w pobliu Przeomu Sirionu. Jesieni tego samego roku Morgoth wyczeka waciwej pory i wypuci na lud Narogu wielk, od dawna przygotowywan armi, a Ojciec Smokw Glaurung przedosta si przez rwnin Anfauglith na pnocne krace Doliny Sirionu, gdzie wyrzdzi wiele za. Znalazszy si w cieniu Ered Werthrin, dokd sprowadzi swym ladem wielk armi orkw, splugawi Eithel Ivrin i wkroczy do krlestwa Nargothrondu. Po drodze spali Talath Dirnen, Strzeon Rwnin, lec midzy Narogiem i Teiglinem. Wwczas wyruszy z twierdzy zastp Nargothrondu; a taki grony i straszny tego dnia zdawa si Trin, e gdy jecha konno po prawicy krla Orodretha, w serca wojownikw wstpowaa otucha. Lecz armia Morgotha okazaa si o wiele liczniejsza, ni gosiy raporty zwiadowcw, a dotrzyma pola zbliajcemu si Glaurungowi nie mg nikt prcz Trina chronionego krasnoludzk mask. Elfowie zostali zmuszeni do odwrotu i pokonani na polu Tumhalad; tam te zgin kwiat armii Nargothrondu i zdeptana zostaa jej duma. Poleg krl Orodreth, walczc w pierwszym szeregu, a Gwindor, syn Guilina, otrzyma mierteln ran. Trin skoczy mu na pomoc, a wszyscy przed nim pierzchali - i wynis Gwindora z pogromu, a uciekszy do lasu, pooy elfa na trawie. Wtedy rzek Gwindor do Trina: - Niechaj trud tragarza bdzie odpat tragarzowi! Lecz ja si trudziem na wasne nieszczcie, a ty na prno; moje ciao umiera i musz opuci rdziemie. A chocia ci kocham, synu Hrina, to jednak auj dnia, w ktrym pomogem ci uciec od orkw. Gdyby nie twoje mstwo i duma, wci cieszybym si mioci i yciem, a Nargothrond wytrwaby jeszcze czas jaki. Wic jeli mnie kochasz, odejd! Popiesz do Nargothrondu i uratuj Finduilas. I to ci powiem na koniec: ona jedna stoi midzy tob i twoim przeznaczeniem. Jeli j zawiedziesz, ono odnajdzie ci niezawodnie. egnaj! Popieszy tedy Trin do Nargothrondu, zbierajc po drodze ocalaych z klski; a potny

wiatr porywa licie z drzew, jesie, bowiem przechodzia w srog zim. Lecz Glaurung wraz z zastpem orkw dotar do twierdzy przed Trinem, ktry zmitry czas, ratujc Gwindora. Napastnicy pojawili si nagle, zanim jeszcze elfowie pozostawieni na stray zdoali si dowiedzie o wydarzeniach na polu Tumhalad. Owego dnia most, ktry za spraw Trina przerzucono nad wodami Narogu, okaza si narzdziem za, by bowiem wielki i mocny, i nieatwy do zburzenia. Tak wic wrg bez trudu przekroczy gbok rzek, a Glaurung z caej mocy bluzn ogniem w Drzwi Felagunda, rozbi je i wszed do twierdzy. Gdy Trin dotar na miejsce, straszliwa grabie Nargothrondu dobiega ju niemal koca. Orkowie zabili albo wypdzili wszystkich elfw znajdujcych si pod broni i jeszcze pldrowali wielkie sale i komnaty, rabujc i niszczc wszystko, co wpado im w rce. Te spord kobiet i dziewczt, ktre nie zginy z pomieniach lub od ciosw broni, stoczyli na tarasie przed bram, by jako niewolnice zapdzi do Angbandu. Taki obraz zniszczenia i rozpaczy zasta Trin. Nikt nie mg czy te nie way si go powstrzyma, on za, nie zwaajc na nic, powala wszystkich, ktrzy stanli mu na drodze, i tak przeszed przez most. Kiedy w kocu przebi si do jecw, stan samotny, bo nieliczni wojownicy, ktrzy szli za nim, uciekli i si pochowali. W tej jednak chwili ze stojcych otworem Drzwi Felagunda wychyn straszliwy Glaurung i leg za Trinem, odgradzajc go od mostu. I nagle odezwa si mieszkajcy w nim zy duch: - Witaj, synu Hrina. Dobrze ci spotka! Poderwa si Trin i rzuci na smoka z ogniem w oczach, a ostrze Gurthanga lnio niby ogarnite pomieniem. Lecz Glaurung wstrzyma ognisty dech; otworzy tylko szeroko wowe oczy i spojrza na Trina. Bez strachu zajrza w nie czowiek, wznoszc miecz, i w jednej chwili wpad w sida przeraajcego smoczego uroku. Zastyg w bezruchu niby zmieniony w kamie i dugo tak trwali w milczeniu naprzeciwko siebie przed Drzwiami Felagunda. Wtem Glaurung znw przemwi, szydzc z Trina. - Ze wiedziesz ycie, synu Hrina - rzek. - Niewdzicznym jeste wychowankiem, banit, zabjc przyjaciela, zodziejem mioci, przywaszczycielem wadzy w Nargothrondzie, lekkomylnym dowdc i zdrajc swej rodziny. Twoja matka i siostra yj jak niewolnice w Dor-lminie, cierpic niedol i niedostatek. Ty si nosisz jak ksi, a one chodz w achmanach. Tskni za tob, lecz ty nie dbasz o to. Moe si uraduje twj ojciec, gdy si dowie, e ma takiego syna, bo dowie si na pewno. A Trin, sptany czarem Glaurunga, sucha jego sw i ujrza siebie niby w zwierciadle znieksztaconym przez zoliwo, a to, co zobaczy, napenio go wstrtem. I kiedy tak lepia Glaurunga zadaway mu katusze i nie pozwalay ani drgn, na znak dany przez smoka orkowie popdzili zbitych w gromad jecw obok Trina i przeszli z nimi przez

most. Bya tam te Finduilas; wycigaa rce do Trina i woaa go po imieniu. Lecz Glaurung uwolni go dopiero wtedy, gdy jej krzyki i zawodzenie niewolnic ucichy w oddali na trakcie wiodcym na pnoc, ale gos Finduilas dwicza Trinowi w uszach i dugo jeszcze go przeladowa. Wtedy nagle Glaurung odwrci wzrok i czeka; Trin poruszy si powoli, jak kto budzcy si z koszmaru. A potem odzyska siy i z gonym krzykiem rzuci si na smoka, lecz ten si zamia i rzek: - Jeli pragniesz zgin, chtnie ci zabij. Nie na wiele si to jednak przyda Morwenie i Ninor. Nie zwracae uwagi na krzyki tej kobiety. Chcesz si te wyprze wizw krwi? Lecz Trin zamachn si mieczem i usiowa ugodzi potwora w oko; Glaurung byskawicznym ruchem cofn gow na dugiej szyi, unoszc j wysoko nad czowiekiem, i powiedzia: - Nie! Przynajmniej nie brak ci mstwa. Pod tym wzgldem przewyszasz wszystkich, ktrych dotd spotkaem. I kami ci, co powiadaj, e nie szanujemy odwagi u naszych wrogw. Spjrz oto! Ofiarowuj ci wolno. Id do swoich krewnych, jeli zdoasz. Odejd! A jeli ocaleje jaki elf albo czowiek, by mc opowiedzie o tych dniach, to na pewno z odraz bd wymienia twoje imi, jeli wzgardzisz tym darem. Wtedy Trin, nadal omamiony smoczym wzrokiem, uwierzy sowom Glaurunga, jakby nie mia do czynienia z bezlitosnym wrogiem, odwrci si i pobieg przez most. Lecz Glaurung odezwa si raz jeszcze, mwic za jego plecami straszliwym gosem: - Spiesznie podaj do Dor-lminu, synu Hrina! Bo moe jeszcze raz uprzedz ci orkowie. A jeli bdziesz zwleka, chcc pomc Finduilas, to nigdy ju nie ujrzysz Morweny ani Ninor, a one ci przekln. Lecz Trin odszed szlakiem wiodcym na pnoc, a Glaurung zamia si raz jeszcze, poniewa wykona polecenie swego pana. Potem za zadba o wasn przyjemno. Zion ogniem i spali wszystko dookoa. Wszystkich orkw zajtych pldrowaniem przywoa na zewntrz twierdzy, a potem ich przegoni, zabierajc im ca zdobycz a do ostatniego cennego drobiazgu. Nastpnie zburzy most, zrzucajc gruz w spienione wody Narogu; tak zapewniwszy sobie bezpieczestwo, zgarn w najgbiej pooonej sali wszystkie skarby i cae bogactwo Felagunda na stert, leg na niej i czas jaki odpoczywa.

A Trin dy spiesznie na Pnoc przez spustoszone teraz ziemie pomidzy Narogiem i Teiglinem, a na spotkanie wysza mu Sroga Zima. Tego bowiem roku niegi spady jeszcze jesieni, a wiosna przysza spniona i chodna. W drodze cay czas wydawao si Trinowi, e syszy gos Finduilas, woajcej go po imieniu wrd lasw i wzgrz. Cierpia przez to katusze, lecz w sercu pulsoway mu kamstwa Glaurunga, a oczyma wyobrani wci widzia, jak orkowie podpalaj dom Hrina albo torturuj Morwen i Ninor, nie zbacza, przeto z raz obranej drogi.

Rozdzia XII Powrt Trina do Dor-lminu


Wyczerpany popieszn i dug podr (przeby, bowiem z gr czterdzieci staj bez odpoczynku) wraz z pierwszym mrozem stan wreszcie Trin nad rozlewiskami Ivrin, gdzie niegdy zosta uzdrowiony. Teraz jednak zmieniy si one w zamarznite trzsawisko i wdrowiec nie mg si napi wody. Stamtd dotar do przeczy prowadzcych do Dor-lminu, a e od pnocy nadeszy potne nieyce, drogi stay si niebezpieczne i zimno utrudniao podr. Cho od czasu, gdy Trin ostatni raz szed tym szlakiem, mino lat dwadziecia i trzy, pami owej drogi gboko wrya mu si w serce, wtedy, bowiem, po rozstaniu z Morwen, wielki smutek towarzyszy kademu jego krokowi. Tak, wic wrci w kocu do kraju swego dziecistwa. Ziemie te byy ponure i spustoszone, a ludzi mieszkao tu niewielu. Ci za, ktrych spotyka, zachowywali si grubiasko i mwili chrapliwym jzykiem Easterlingw, a dawna mowa staa si jzykiem niewolnikw lub wrogw. Tote Trin posuwa si ostronie, zakapturzony i milczcy, a w kocu dotar do domu, ktrego szuka. Budynek sta opuszczony i ciemny, a wok nikt nie mieszka. Morwena, bowiem odesza, a Brodda Przybysz - ten, ktry przemoc wzi sobie za on Aerin, krewniaczk Hrina - spldrowa domostwo i zabra wszystko, cokolwiek pozostao z dobytku i suby Pani Dor-lminu. Dom Broddy sta najbliej dawnej siedziby Hrina i tam te uda si Trin, wyczerpany podr i rozpacz, proszc o schronienie. Otrzyma je, gdy Aerina zachowywaa jeszcze niektre dawne obyczaje gocinnoci. Pozwolono przybyszowi usi przy ogniu wrd sucych oraz kilku wdrowcw tak samo pospnych i znuonych jak on. Ich to

zapyta Trin o nowiny. Na to wszyscy umilkli, a kilku nawet odsuno si od niego, patrzc z ukosa. Tylko jaki wczga z kul odezwa si: - Jeli musisz ju uywa dawnego jzyka, panie, mw ciszej i nie pytaj o wieci. Czy chcesz zosta obity jako rzezimieszek lub powieszony jako szpieg? Bowiem wygldasz na kadego z nich. Co wiadczy jedynie o tym - tu podszed bliej i nachyli si do ucha Trina - e jeste jednym ze szlachetnych ludzi, ktrzy dawno temu, w zotych czasach, przybyli tu z Hadorem, zanim gowy miejscowych porosy wilcz sierci. S tutaj podobni tobie, ale teraz zamienili si w ebrakw i niewolnikw, gdyby nie pani Aerina, nie mogliby ani ogrza si przy ogniu, ani zje rosou. Skd przychodzisz i jakich pragniesz wieci? - Bya tu kiedy wielka pani imieniem Morwena, ja za dawno temu mieszkaem w jej domu - odpar Trin. - Po dugiej wdrwce udaem si do niej, szukajc gociny, lecz jest tam teraz pusto i ciemno. - I jest tak od dawna, od przeszo roku - odpowiedzia starzec. - Od czasu tej straszliwej wojny niewielu byo tam ludzi i wiata. Jak ci zapewne wiadomo, Morwena pochodzia z dawnego ludu, bya wdow po naszym panu Hrinie, synu Galdora. Jednak nikt si nie omiela podnie na ni rki, budzia bowiem lk; bya dumna i pikna jak krlowa, zanim naznaczy j smutek. Przybysze nazywali j Wiedm i unikali jej. W nowym jzyku wiedma" znaczy tyle, co przyjacika elfw". Jednak i j obrabowali. Gdyby nie pani Aerina, Morwena i jej crka chodziyby godne. Powiadaj, e pani Aerina pomagaa im w tajemnicy, a ten nikczemnik Brodda jej m, ktrego polubia z przymusu, czsto j za to bi. - Od przeszo roku? - spyta Trin. - Czy one umary, czy s w niewoli? A moe napadli je orkowie? - Nic pewnego nie wiadomo - odpar starzec. - Morwena odesza wraz z crk, a w Brodda spldrowa jej dom i zabra wszystko, co pozostao. Nie osta si nawet pies, a jej nieliczni sudzy popadli w jego niewol, oprcz kilku, ktrzy jak ja poszli ebra. Wiele lat suyem jej, a przedtem wielkiemu panu. Zw mnie Sadorem Jednostopym, to przez ten przeklty wypadek z toporem, w lesie, dawno temu. Gdyby nie to, leabym teraz pod Wielkim Kurhanem. Dobrze pamitani dzie, kiedy wyprawiono syna Hrina i to, jak on wtedy paka, a potem, kiedy ju go nie byo, jak pakaa pani. Powiadano, e uda si do Ukrytego Krlestwa. Tu starzec powcign swj jzyk i zerkn z niepokojem naTurina. - Stary jestem i plot gupstwa - rzek. - Nie zwaaj na mnie! Chocia przyjemnie jest mwi w starym jzyku z kim, kto wada nim tak piknie, jak kiedy bywao; teraz nastay ze czasy i trzeba by ostronym. Nie wszyscy, ktrzy mwi piknym jzykiem, maj pikne serca.

- To prawda - rzek Trin. - Moje serce jest mroczne. Lecz jeli obawiasz si, e jestem szpiegiem z Pnocy lub ze Wschodu, niewiele wicej masz rozumu ni niegdy, Sadorze Labadalu. Starzec ze zdumienia otworzy usta, a po chwili przemwi drcym gosem:

- Wyjdmy na zewntrz. Zimniej tam, lecz bezpieczniej. Ty mwisz zbyt gono, a ja zbyt wiele jak na dom Easterlinga. Gdy wyszli na dziedziniec, starzec chwyci po paszcza Trina. - Powiadasz, e dawno temu mieszkae w owym domu. Trinie, czemue powrci? Otwary si nareszcie moje oczy i uszy: wszak przemawiasz gosem swego ojca. Lecz jedynie mody Trin nazywa mnie Labadalem. Nie mia nic zego na myli, gdy w tamtych czasach bylimy beztroskimi przyjacimi. Czeg teraz tu szuka? Zostao nas niewielu, jestemy starzy i bezbronni. Szczliwsi s ci, co spoczywaj pod Wielkim Kurhanem. - Nie przybyem tu z myl o walce - rzek Trin. - Chocia twe sowa obudziy we mnie tak myl, Labadalu. Pomwimy o tym pniej. Przybyem w poszukiwaniu pani Morweny i Ninor. Co moesz mi o nich powiedzie? Mw szybko! - Niewiele mam do powiedzenia, panie - odpar Sador. Odeszy potajemnie. Midzy sob szeptalimy, e wezwa je pan Trin, nie wtpilimy, bowiem, e przez te lata wyrs na wielkiego czowieka, krla czy wadc w jakim kraju na poudniu. Lecz chyba tak si nie stao. - Nie - odrzek Trin. - Byem wadc w poudniowym kraju, cho teraz jestem wczg. Lecz ja nie wzywaem ich do siebie. - Nie wiem, zatem, co ci rzec - powiedzia Sador. - Nie wtpi jednak, e pani Aerina bdzie wiedziaa. Znaa wszystkie zamysy twej matki. - Jak mog si z ni spotka? - Tego nie wiem. Nawet, jeli udaoby si wywoa j z domu, mogaby zosta srodze ukarana za szeptanie przy drzwiach z wdrownym ebrakiem, pochodzcym z ciemionego ludu. Taki ebrak jak ty nie dotrze do jej stou na kocu wielkiej sali. Easterlingowie natychmiast ci zapi i obij albo uczyni co jeszcze gorszego. Na to zawoa Trin w gniewie: - A wic nie mog przej przez sal Broddy, bo zostan obity? Zatem chod i zobacz! Zaraz te wszed do rodka, odrzuci kaptur i roztrcajc wszystkich zastpujcych mu drog, ruszy w stron stou, gdzie siedzia pan domu z on i monymi spord Easterlingw. Kilku podbiego, by go schwyta, lecz powali ich na ziemi i zawoa: - Czy nikt nie rzdzi w tym domu, czy jest to jaskinia orkw? Gdzie gospodarz? Na to podnis si rozgniewany Brodda. - Ja rzdz w tym domu - owiadczy. Lecz zanim zdoa rzec co wicej, Trin powiedzia: - A zatem nie nauczye si jeszcze grzecznoci panujcej w tym kraju, zanim nastay twoje rzdy. Czy teraz jest w zwyczaju pozwala pachokom na poniewieranie krewnymi wasnej ony? Jestem nim bowiem i mam spraw do pani Aeriny. Przepucisz mnie czy sam mam sobie zrobi

przejcie? - Podejd! - rzek Brodda, marszczc brwi, Aerina za poblada. Wwczas Trin podszed wielkimi krokami do stou, stan i si skoni. - Wybacz, pani Aerino - powiedzia - e tak si tu wdarem, lecz mje posannictwo jest pilne i przywiodo mnie z daleka. Szukani Morweny, Pani Dor-lminu, i jej crki Ninor. Ich dom stoi ograbiony i pusty. C moesz mi o tym powiedzie? - Nic - odrzeka Aerina w wielkim strachu, gdy Brodda pilnie j obserwowa. - W to nie wierz - odpar Trin. Na to Brodda porwa si zza stou, purpurowy z pijackiej wciekoci. - Dosy tego! - zawoa. - Nie bdzie ebrak mwicy jzykiem niewolnikw zadawa kamu mojej onie! Nie ma adnej Pani Dor-lminu. A jeli chodzi o Morwen, pochodzia z ludu niewolnego i zwyczajem niewolnikw ucieka. Uczy tak samo, a rycho, bo ka ci powiesi na drzewie! Wtedy Trin skoczy ku niemu, doby swego czarnego miecza, chwyci Brodd za wosy i odchyli mu gow do tyu. - Niechaj nikt si nie rusza - krzykn - albo ta gowa rozstanie si z ciaem, ktre j nosi! Pani Aerino, gdybym wiedzia, e z rk tego nikczemnika spotkao ci co innego ni tylko krzywda, raz jeszcze prosibym ci o wybaczenie. Teraz jednak nie odmawiaj mi i przemw! Czy nie jestem Trinem, panem Dor-lminu? Czy mam ci rozkaza? - Rozkazuj - odpara. - Kto zupi dom Morweny? - Brodda. - Kiedy ucieka i dokd? - Przed rokiem i trzema miesicami - powiedziaa Aerina. Pan Brodda i inni Przybysze ze wschodu ciemiyli j srodze. Dawno temu zaproszono j do Ukrytego Krlestwa i w kocu wyruszya w drog. Ziemie lece po drodze byy wtenczas wolne od zych si, jakoby dziki mstwu Czarnego Miecza z poudnia, lecz teraz ju tak nie jest. Spodziewaa si odnale tam czekajcego na ni syna. Lecz skoro ty nim jeste, obawiam si, e wszystko wyszo na opak. Zamia si na to Trin gorzko. - Na opak? - zawoa. - Tak, zawsze wszystko wychodzi na opak, a mj los jest tak przewrotny, jak przewrotny jest Morgoth! - I nagle zatrzs si z czarnej wciekoci, bowiem przejrza na oczy, opady ostatnie pta czaru Glaurunga i pozna Trin kamstwa, ktrymi zosta omamiony. - Czy po to zostaem oszukany, bym tu przyby i zgin okryty hab? A mogem polec z honorem u Wrt Nargothrondu! - I zdao mu si, e spord otaczajcych dom ciemnoci dobiega rozpaczliwe woanie Finduilas. - Nie bd pierwszym, ktry tu umrze! - krzykn.

Chwyciwszy Brodd, unis go z ca si, jak day mu udrka i gniew, i potrzsn nim jak psem. - Morwena z ludu niewolnego, powiadasz? Ty potomku szubrawcw, zodzieju, niewolniku niewolnikw! Z tymi sowy cisn Brodd gow naprzd przez jego wasny st prosto w Easterlinga, ktry podnis si, by natrze na Trina. Padajc, Brodda skrci kark, a Trin skoczy w lad za nim i zabi trzech ludzi, kulcych si w kcie, bo przez przypadek nie byli uzbrojeni. W sali powsta zgiek. Siedzcy tani Easterlingowie chcieli si rzuci na Trina, lecz znajdowao si tam wielu dawnych mieszkacw Dor-lminu, ktrzy, cho przez dugi czas byli ulegymi sugami, teraz powstali z krzykiem, podnoszc bunt. Rycho wywizaa si zaarta walka, a chocia niewolni mieli przeciw sztyletom i mieczom tylko noe do misa i to, co wpado im w rce, w krtkim czasie po obu stronach zgino wielu ludzi. Trin wskoczy midzy walczcych i zgadzi ostatnich Easterlingw. Wtedy dopiero opar si o filar i zgas pomie jego szalestwa. Przyczoga si do niego miertelnie ranny stary Sador i obj go pod kolana. - Trzykro po siedem lat, a nawet duej, oczekiwalimy na t chwil - rzek. - Lecz teraz id, id ju, panie! Id i nie wracaj, chyba, e z wiksz si. Oni podnios przeciw tobie cay kraj. Wielu zdoao uciec z sali. Odejd, albo tutaj skoczysz ycie. egnaj! To rzekszy, osun si na ziemi i skona. - W obliczu mierci powiedzia prawd - odezwaa si Aerina. - Dowiedziae si, czego chciae. Teraz odejd, a szybko! Lecz najpierw udaj si do Morweny i pociesz j, bo inaczej trudno mi bdzie wybaczy ci to wszystko, co tu zniszczye. Bowiem jakiekolwiek byo moje ycie, ty przez uczyniony tu gwat sprowadzie na mnie mier. Easterlingowie zemszcz si na wszystkich, ktrzy tu dzi byli. Pochopne s twe czyny, synu Hrina, jakby cigle jeszcze by dzieckiem, ktre niegdy znaam. - A twe serce, Aerino, crko Indora, jest tak samo bojaliwe jak wtedy, gdy nazywaem ci ciotk, ty si baa nawet zego psa - rzek Trin. - Zostaa stworzona dla lepszego wiata. Wic chod ze mn! Zaprowadz ci do Morweny. - Szron przyprszy ziemi, ale jeszcze bardziej moje skronie - odpara. - Wkrtce umr, czy to z tob na pustkowiu, czy wrd nieokrzesanych Easterlingw. Nie moesz naprawi tego, co uczynie. Id! Zostajc, wszystko pogorszysz, a Morwen niepotrzebnie narazisz na strat. Id, bagam ci! Wwczas Trin pokoni si jej nisko, odwrci si i opuci dom Broddy, a ci z rebeliantw, ktrzy mieli do si, poszli za nim. Uciekali w stron gr, bowiem niektrzy z nich dobrze znali cieki wiodce przez pustkowia. Bogosawili nieg, ktry sypic z nieba, zaciera ich lady.

Dziki temu, - cho wkrtce ruszya za nimi w pocig caa chmara ludzi z psami i komi uciekinierom udao si jednak zbiec na poudnie i ukry wrd wzgrz. A gdy spojrzeli za siebie, ujrzeli w oddali czerwon un. - Podpalili dom - rzek Trin. - Czemu to uczynili? - Oni? Nie, panie, domylam si, e ona sama go podpalia - powiedzia ten, ktrego zwali Asgonem. - Cierpliwo i spokj bywaj czsto bdnie rozumiane przez ludzi parajcych si orem. Ona robia dla nas wiele dobrego i zawsze musiaa drogo za to paci. Jej serce nie byo tchrzliwe, a kada cierpliwo ma swj kres. Tak, wic kilku najwytrzymalszych mw, tych, ktrzy mogli przetrwa zim, zostao z Trinem. Tajemnymi ciekami zawiedli go do kryjwki w grach, do jaskini znanej banitom i zbiegom, gdzie ukryto zapas ywnoci. Tu przeczekali nieyc, po czym zaopatrzyli Trina w prowiant na drog i zaprowadzili go na odludn przecz, wiodc na poudnie, ku Dolinie Sirionu, gdzie jeszcze nie spad nieg. Tam, na ciece biegncej w d, rozstali si. - egnaj, panie Dor-lminu - rzek Asgon. - Nie zapominaj o nas. Teraz bd nas przeladowa, a z powodu twego przybycia wilczy lud stanie si jeszcze bardziej okrutny. Id, wic i nie wracaj, chyba, e przyprowadzisz wystarczajce siy, by nas oswobodzi. Bywaj!

Rozdzia XIII Przybycie Trina do Brethilu


Trin schodzi w d ku Sirionowi, a w sercu czu rozterk. Wygldao, bowiem na to, e jeli przedtem sta przed trudnym wyborem jednej z dwch drg, to teraz dosza do nich jeszcze trzecia, wzywa go, bowiem uciskany lud, na ktry sam sprowadzi dodatkow niedol. Pocieszaa go jedynie myl, e Morwena i Ninor znajduj si ju niechybnie w Doriacie i e to jedynie dziki mstwu Czarnego Miecza z Nargothrondu dotary tam bezpiecznie. Powiedzia sobie w duchu: Gdzie znalazbym im lepsze schronienie, nawet gdybym przyby wczeniej? Jeli zostanie przerwana Obrcz Meliany, nadejdzie kres wszystkiego. Nie, lepiej, e stao si, co si stao, gdziekolwiek si, bowiem pojawiam, przez swj gniew i nierozwane czyny wszdzie rzucam cie. Niechaj Meliana si nimi opiekuje! A ja przez jaki czas jeszcze zostawi je w spokoju i nie bd na nie ciga mego cienia". Zbyt pno jednak zacz Trin szuka Finduilas i na prno przemierza lasy u podna Ered Wethrin, czujny jak dziki zwierz na prno czatowa na wszystkich drogach wiodcych na pnoc ku Przeomowi Sirionu. Wszystkie lady zmy, bowiem deszcz lub zasypa nieg. Wdrujc z biegiem Teiglinu, Trin napotka garstk Haladinw zamieszkujcych las Brethil. Z Ludu Halethy, zdziesitkowanego przez wojn, pozosta ju tylko may szczep. Wikszo ocalonych ukrywaa si w gbi puszczy w otoczonym palisad obozie na Amon Obel. Miejsce to nazywao si Ephel Brandir, po tym bowiem, jak Handir zgin w boju, przywdc niedobitkw zosta Brandir, j ego syn. Nie by on czowiekiem wojowniczym; w dziecistwie nieszczliwym trafem zama nog i okula, w dodatku by agodnego usposobienia, kocha drewno bardziej ni metal i

nad inne nauki przedkada wiedz o tym, co ronie w ziemi. Niektrzy leni ludzie nadal jednak polowali na orkw zapuszczajcych si w poblie granic Brethilu. Gdy Trin zawdrowa w tamte okolice, usysza odgosy potyczki. Popieszy w ich stron, a podszedszy ostronie, kryjc si za drzewami, ujrza otoczony przez orkw niewielki oddzia ludzi. Bronili si rozpaczliwie, majc za plecami samotn kp drzew na polanie. Orkw byo jednak znacznie wicej ni ludzi i napadnici nie mieli nadziei na ucieczk, chyba eby nadesza pomoc. Ukryty w lenym poszyciu Trin zacz haasowa, tupic nogami i amic gazie, potem za zawoa wielkim gosem, jak gdyby prowadzi liczny oddzia: - Ha! Tu ich mamy! Wszyscy za mn! Do ataku! Syszc to, wielu orkw obejrzao si w przeraeniu, Trin za wyskoczy z lasu wymachujc rk, jakby dawa znaki ludziom za sob, a ostrze Gurthanga migotao w jego doni niczym pomie.A nadto dobrze znali orkowie t kling, tote nim Trin wdar si pomidzy nich, wikszo rozpierzcha si i ucieka. Wwczas leni ludzie doczyli do niego i razem popdzili wrogw ku rzece. Niewielu orkw zdoao si przez ni przeprawi. Kiedy cigajcy na koniec zatrzymali si na brzegu, odezwa si Dorlas, dowdca ludzi z lasu: - Szybkim jeste owc, panie, lecz twoi ludzie nie nadaj za tob. - O, nie - odpar Trin - Biegniemy wszyscy razem jak jeden m i nigdy si nie rozstajemy. Rozemiali si na to ludzie z Brethilu, mwic: - Jeden taki czowiek wart jest wielu. Winnimy ci wdziczno. Lecz kim jeste i co tu robisz? - Uprawiam tylko swoje rzemioso: zabijam orkw - odrzek Trin. - A mieszkam tam, gdzie znajd zajcie. Jestem Dzikim Czowiekiem z Lasu. - Chod wic i zamieszkaj z nami - powiedzieli. - yjemy bowiem w lesie i potrzebni s nam tacy rzemielnicy. Bdziesz u nas mile widziany! Wtedy Trin dziwnie na nich popatrzy i rzek: - A wic s jeszcze tacy, ktrzy chc, bym wnis ciemno za ich prg? Lecz, przyjaciele, mam jeszcze do spenienia wan powinno: musz odnale Finduilas, crk Orodretha z Nargothrondu, a przynajmniej zdoby o niej wieci. Niestety! Wiele tygodni upyno od czasu, gdy uprowadzono j z Nargothrondu, a mimo to ja cigle musz jej szuka. Spojrzeli na ze wspczuciem, a Dorlas rzek: - Nie szukaj jej wicej. Swego czasu zmierza z Nargothrondu ku Przepraw na Teiglinie zastp orkw; od dawna o nich wiedzielimy, poniewa szli bardzo wolno, prowadzc wielu jecw. Postanowilimy i my zada choby niewielki cios w tej wojnie, urzdzilimy, zatem zasadzk, zebrawszy wszystkich ucznikw, jakich zdoalimy zgromadzi. Mielimy nadziej, e uda nam si ocali, cho kilku bracw. Niestety! Podli orkowie, gdy tylko zostali zaatakowani,

zabili od razu wszystkie wzite do niewoli kobiety, a crk Orodretha przybili wczni do drzewa. Trin stan jak ugodzony miertelnym ciosem. - Skd o tym wiesz? - spyta. - Przemwia, bowiem do mnie, nim skonaa - odpar Dorlas. - Powioda po nas wzrokiem, jakby si spodziewaa kogo odnale, i rzeka: Mormegil. Powiedzcie Mormegilowi, e Finduilas jest tutaj". Nie rzeka nic wicej. Poniewa jednak takie byy jej ostatnie sowa, pochowalimy j tam, gdzie umara. Spoczywa w kurhanie nad brzegiem Teiglinu. Od owego czasu upyn miesic. - Zaprowadcie mnie tam - rzek Trin, a oni przywiedli go na pagrek u Przeprawy na Teiglinie. Pooy si Trin na mogile i ogarny go ciemnoci, tak, e myleli, i umar. Dorlas przyjrza si lecemu, a potem odwrci si do swych ludzi i powiedzia: - Za pno! Smutny to wypadek. Spjrzcie: oto ley tu sam Mormegil, wielki dowdca z Nargothrondu. Powinnimy byli pozna go po mieczu, tak jak poznali go orkowie. Bowiem sawa Czarnego Miecza Poudnia rozesza si szeroko i daleko i dotara nawet do lenej guszy. Podwignli wic Trina z szacunkiem i ponieli do Ephel Brandir. Brandir, ktry wyszed im na spotkanie, zdziwi si na widok noszy. Unisszy za przykrycie spojrza na twarz Trina, syna Hrina, i na jego serce pad cie. - O, okrutni ludzie z plemienia Halethy! - wykrzykn. - Dlaczego wydarlicie tego czowieka mierci? Z wielkim wysikiem przynielicie tu kogo, kto sprowadzi na nas zgub. Lecz leni ludzie odrzekli: - Nie, to Mormegil z Nargothrondu, potny zabjca orkw. Bdzie dla nas wielk pomoc, jeli przeyje. A gdyby nawet stao si inaczej, czy moglimy go zostawi, by powalony blem lea przy drodze jak padlina? - Istotnie, nie moglicie - odpar Brandir. - Przeznaczenie chciao inaczej. Przyj, wic Brandir Trina do swego domu i starannie go pielgnowa. Lecz gdy w kocu Trin otrzsn si z ciemnoci, wanie nadesza wiosna. Przebudzi si i ujrza blask soneczny na zielonych pkach. Ockna si w nim wwczas odwaga rodu Hadora. Wsta wic i powiedzia sobie w duchu: Wszystkie moje czyny i minione dni byy mroczne i pene za. Lecz oto nadszed nowy dzie. Zamieszkam tu w spokoju, wyrzekszy si swego imienia i rodu. W ten sposb pozostawi za sob mj cie, by nie rzuca go na tych, ktrych miuj". Przybra zatem nowe imi, nazywajc siebie Turambarem - co w mowie Elfw Wysokiego Rodu znaczy Pan Losu - i zamieszka wrd lenych ludzi, ktrzy go kochali. Nakaza im, by zapomnieli o jego dawnym imieniu i uwaali go za urodzonego w Brethilu. Ale chocia zmieni miano, nie potrafi przecie zupenie odmieni swego usposobienia ani zapomnie o dawnych krzywdach wyrzdzonych mu przez sugi Morgotha. Polowa wic na orkw z kilkoma podobnymi

sobie, mimo e nie podobao si to Brandirowi, ktry nadziej na przetrwanie swego ludu widzia raczej w ukrywaniu si i unikaniu rozgosu. - Nie ma ju Mormegila - rzek raz Brandir Trinowi - lecz strze si, by Turambar przez swe mstwo nie sprowadzi na Brethil podobnej zemsty, jak tamten! Trin odoy, zatem swj czarny miecz i nie zabiera go ju do bitwy, a walczy raczej wczni i strzela z uku. Nie pozwala jednake, by orkowie korzystali z Przeprawy na Teiglinie lub zbliali si do kurhanu, gdzie spoczywaa Finduilas. Kurhan w nazywa si Haudh-en-Elleth, czyli Mogia Ksiniczki Elfw. Orkowie rycho nauczyli si ba tego miejsca i zaczli go unika. Dorlas za powiedzia do Turambara: - Wyrzeke si imienia, lecz nadal jeste Czarnym Mieczem, a czy nie jest prawdziw pogoska, e by on synem Hrina z Dor-lminu, wielmoy z rodu Hadora? Turambar odpar na to: - Tak syszaem. Lecz prosz ci jako swego przyjaciela: nie rozgaszaj tego.

Rozdzia XIV Podr Morweny i Ninor do Nargothrondu


Gdy skoczya si Sroga Zima, do krlestwa Doriathu dotary nowe wieci o Nargothrondzie. Niektrzy spord tych, co uciekli ze zniszczonego miasta i przetrwali zim na pustkowiach, w poszukiwaniu schronienia przybywali na koniec do Thingola, a strae pograniczne przyprowadzay ich do krla. Jedni mwili, e wszyscy wrogowie wycofali si na pnoc, a inni, e Glaurung wci mieszka w twierdzy Felagunda; jedni twierdzili, e Mormegil ponis mier, a inni, e nadal przebywa w Nargothrondzie, zamieniony w kamie przez ze spojrzenie smoka. Wszyscy za twierdzili, e nim nadszed kres Nargothrondu, byo wiadome, i Czarny Miecz to nikt inny, jak Trin, syn Hrina z Dor-lminu. Wielki, przeto by strach i smutek Morweny i Ninor. - Taka niepewno to te dzieo Morgotha! Czy nie moemy pozna prawdy i z ca pewnoci dowiedzie si, co nas czeka najgorszego? - powiedziaa Morwena. Thingol sam gorco pragn dowiedzie si czego wicej o losie Nargothrondu i ju wczeniej zamyla wysa tam kilku zwiadowcw. By jednak przekonany, i Trin istotnie poleg albo znajduje si w takim miejscu, e nikt nie zdoaby mu pomc. Dlatego z blem serca oczekiwa chwili, gdy Morwena zdobdzie dokadne wieci. Rzek, wic do niej: - To niebezpieczna sprawa, Pani Dor-lminu, i trzeba si nad ni zastanowi. Taka niepewno zaiste moe by dzieem Morgotha, ktry chce nas skoni do nierozwanych posuni. Lecz Morwena, bliska szalestwa, zawoaa: - Do nierozwanych posuni, panie? Jeli mj syn bka si godny po lesie, jeli zakuto go

w kajdany, jeli jego ciao ley, niepogrzebane, to chc postpowa nierozwanie. Nie mam ani chwili do stracenia, musz go szuka. - Pani Dor-lminu - rzek Thingol - tego syn Hrina z pewnoci by nie pragn. Uwaaby, i tu, pod opiek Meliany, znalaza lepsze schronienie, ni byoby to moliwe w jakimkolwiek innym kraju, ktry jeszcze si osta. Przez pami Hrina i Trina nie pozwol, aby bkaa si gdzie na pustkowiach, naraona na straszliwe niebezpieczestwa czasw, jakie teraz nastay. - Nie powstrzymae Trina przed naraeniem si na niebezpieczestwo, mnie za chcesz powstrzyma przed odnalezieniem syna - zawoaa Morwena. - Pod opiek Meliany! Tak, uwiziona wewntrz Obrczy! Dugo si wahaam, nim weszam w jej obrb, a teraz auj tego kroku. Odpowiedzia jej Thingol: - Mylisz si, skoro tak mwisz, Pani Dor-lminu. Wiedz, e Obrcz jest otwarta. Przysza tu z wasnej woli i z wasnej woli tu pozostaniesz lub odejdziesz. Wtedy odezwaa si Meliana, ktra dotychczas zachowywaa milczenie: - Nie odchod, Morweno. Susznie si domylasz: ta niepewno pochodzi od Morgotha. Jeli odejdziesz, wypenisz jego wol. - Strach przed Morgothem nie powstrzyma mnie od pjcia za gosem krwi - odpara Morwena. - Lecz jeli lkasz si o mnie, panie, przydziel mi do pomocy kilku swoich podwadnych. - Tobie nie mog rozkazywa - rzek Thingol. - Lecz jeli chodzi o moich podwadnych, ja nimi rzdz. Wyl ich, gdy sam uznam to za stosowne. Morwena nic ju nie powiedziaa, tylko zapakaa i odesza sprzed oblicza krla. Thingolowi ciko si zrobio na sercu, wydawao mu si, bowiem, i ona Hrina traci rozum. Spyta Melian, czy nie mogaby jej powstrzyma, uywajc swej mocy. - Wiele mog zdziaa przeciw zu, ktre usiuje tu wtargn - odpara. - Lecz w aden sposb nie mog zatrzyma tych, co chc std odej. To twoje zadanie. Jeli ma tu zosta, musisz j zatrzyma si. Jednak w ten sposb przyprawiby j o szalestwo. Tymczasem Morwena posza do Ninor i rzeka jej: - egnaj, crko Hrina. Id szuka mego syna albo prawdziwych o nim wieci, skoro tutaj nikt nie chce niczego uczyni, a kady zwleka, a bdzie za pno. Czekaj tu, a moe zrzdzeniem losu powrc. Zalkniona i strapiona Ninor chciaa powstrzyma matk, lecz Morwena nic jej nie odpowiedziaa; odesza do swojej komnaty, a gdy nasta ranek, wzia konia i odjechaa. Thingol poleci, by nikt nie zatrzymywa Morweny ani nie zastpowa jej drogi, ale zaraz po jej odjedzie zebra druyn najbardziej wytrzymaych i najlepszych stranikw pogranicza,

oddajc ich pod dowdztwo Mablunga. - Jedcie za ni szybko - rzek - ale uwaajcie, eby si o was nie dowiedziaa. Gdyby jednak w guszy grozio jej niebezpieczestwo, ujawnijcie si. Jeeli nie zechce powrci, strzecie jej najlepiej, jak potraficie. Chciabym jednake, by kilku z was wypucio si jak najdalej i zebrao jak najwicej wiadomoci. Tak, wic Thingol wysa wiksz druyn, ni z pocztku zamierza, A jedcy prowadzili ze sob dziesi zapasowych wierzchowcw. Ruszyli za Morwena. Ona za jechaa przez Region na poudnie, a zawdrowaa nad Sirion powyej Staww Pmroku. Tam zatrzymaa si, bowiem Sirion rozlewa si w tym miejscu szeroko i pyn wartko, a ona nie znaa drogi. Tote stranicy musieli si wwczas ujawni, Morwena za spytaa: - Czy Thingol chce mnie zatrzyma? A moe przysya mi wreszcie pomoc, ktrej mi wczeniej odmwi? - I jedno, i drugie - odpar Mablung. - Czy nadal nie chcesz zawrci? - Nie! - rzeka. - A zatem musz ci pomc - powiedzia Mablung - cho uczyni to wbrew mej woli. Szeroki i gboki jest w tym miejscu Sirion i ani zwierz, ani czowiek nie przedostanie si wpaw na drugi brzeg. - A wic przepraw mnie na drug stron takim sposobem, jakiego uywaj elfowie - rzeka Morwena - bo inaczej sama sprbuj przepyn rzek. Mablung powid j wic ku Stawom Pmroku. Tam, na wschodnim brzegu, strzeono promw ukrytych wrd rozlewisk i trzcin. T drog przeprawiali si przez rzek posacy krcy pomidzy Thingolem i jego pobratymcami z Nargothrondu. Elfowie i Morwena poczekali, a rozgwiedona noc poszarzeje, i przeprawili si przez rzek wrd biaych mgie przedwitu. W chwili, gdy soce podnioso si czerwonym krgiem zza Gr Bkitnych, a silny poranny wiatr rozwia opary, stranicy wspili si na zachodni brzeg i wyszli poza Obrcz Meliany. Byli to wysocy elfowie z Doriathu, odziani w szare paszcze narzucone na kolczugi. Morwena patrzya z promu, jak przechodz obok niej w milczeniu, a nagle krzykna, wskazujc ostatniego z szeregu. - Skd on si tu pojawi? - spytaa.- Trzykro po dziesiciu was byo, gdy do mnie przybylicie. A na brzeg wychodzi trzykro po dziesiciu i jeden! Wtedy inni odwrcili si i ujrzeli w blasku soca zocist gow Ninor, ktrej wiatr zrzuci kaptur. W ten sposb wyszo na jaw, e dziewczyna podaa za druyn i przyczya si do niej w ciemnociach, nim wszyscy zdyli si przeprawi przez rzek. Zdumieli si niemile, a najbardziej Morwena. - Wracaj, wracaj! Nakazuj ci! - krzykna. - Jeli ona Hrina moe wbrew wszelkim radom usucha zewu krwi - odpara Ninor -

moe tak samo uczyni i crka Hrina. Nazwaa mnie aob, ale nie chc w samotnoci nosi aoby po ojcu, bracie i matce. Z caej rodziny znam tylko ciebie i ponad wszystko ci miuj. I jeli ty si nie boisz, to ja te si nie lkam. Zaiste, w jej twarzy i zachowaniu nie byo zna strachu. Wydawaa si wysoka i silna - gdy potomkowie Hadora odznaczali si pikn postaw - a odziana w strj elfw nie rnia si od stranikw, ustpujc wzrostem jedynie najwyszym spord nich. - C chcesz uczyni? - zapytaa Morwena. - Pj tam, dokd ty pjdziesz - odpara Ninor. - Taki oto wybr ci przynosz. Albo odprowadzisz mnie i oddasz pod opiek Meliany, nie jest bowiem mdrze odrzuca jej rady, albo, jeli odejdziesz, pjd za tob, naraajc si na niebezpieczestwa. W rzeczywistoci Ninor przybya tu z nadziej, e matka zawrci, powodowana mioci i strachem o ni. Sercem Morweny istotnie szarpay sprzeczne uczucia. - Co innego odrzuci rad - powiedziaa - a co innego sprzeciwi si rozkazowi matki. Wracaj! - Nie - odrzeka Ninor. - Ju dawno przestaam by dzieckiem. Mam wasn wol i wasn mdro, cho do tej pory nie wchodziam ci w drog. Pjd z tob. Wolaabym i do Doriathu przez szacunek dla tych, co sprawuj tam rzdy, ale jeli nie tam, to na zachd. Zaiste, jeli powinna i ktra z nas, to raczej ja, bo jestem w peni si. Morwena dostrzega wwczas w szarych oczach Ninor niezomn wol Hrina i zawahaa si. Nie potrafia jednak przemc swej dumy i nie chciaa, by si wydawao, i - mimo tego, co wyranie oznajmia - pozwala, by crka zaprowadzia j z powrotem do domu, niczym zdziecinnia staruszk. - Id dalej, tak jak zamierzaam - rzeka. - Chod i ty, lecz wiedz, e uczynisz to wbrew mej woli. - Niechaj tak bdzie - odpara Ninor. Mablung przemwi wwczas do swej druyny: - Zaiste, to przez brak rozwagi, a nie odwagi rd Hrina sprowadza nieszczcia na innych! Tak rzecz si miaa rwnie z Trinem, chocia nie przytrafiao si to jego przodkom. Teraz wszyscy jakby poszaleli, a to mi si wcale nie podoba. Bardziej obawiam si wypenienia misji, ktr nam powierzy krl, ni polowania na Wilka z Angbandu. C mamy teraz czyni? Morwena, ktra ju wysiada na brzeg i podesza do Mablunga, usyszaa jego ostatnie sowa. - Czy, co ci poleci krl - rzeka.- Zbieraj wieci o Nargothrondzie i o Trinie. Przecie wszyscy wyruszylimy w tym celu. - To duga i niebezpieczna droga - powiedzia Mablung. - Jeli chcecie wdrowa dalej, obie

pojedziecie konno pord moich jedcw, na krok si od nich nie oddalajc. Wyruszyli, gdy soce stao ju wysoko na niebie. Bez popiechu, czujni, przeszli przez krain trzcin i niskich wierzb, a dotarli do szarych lasw, ktre pokryway znaczn cz poudniowej rwniny przed Nargothrondem. Cay dzie posuwali si prosto na zachd, ogldajc jedynie spustoszone ziemie i nie syszc niczego prcz panujcej wok ciszy; Mablungowi za zdawao si, e wszdzie czai si strach. Przed laty szed t sam drog Beren, lecz wtedy w lasach byo wiele czujnych oczu myliwych. Teraz cay lud osiady nad Narogiem znikn, a wygldao na to, e orkowie nie zapuszczaj si jeszcze tak daleko na poudnie. Tej nocy druyna obozowaa w szarym lesie, nie palc ognia ani wiate. Wdrowali przez nastpne dwa dni, a pod wieczr trzeciego zostawili wreszcie za sob rwnin i dotarli do wschodniego brzegu Narogu. Wwczas tak wielki niepokj ogarn Mablunga, e zacz baga Morwen, by nie i dalej. Lecz ona rozemiaa si i powiedziaa: - Zapewne ju niedugo ku swej radoci si od nas uwolnisz. Musisz jednak wytrzyma z nami jeszcze jaki czas. Jestemy zbyt blisko celu podry, by teraz ze strachu zawrci. Syszc to, Mablung zawoa: - Obie jestecie szalone i nieroztropne. Nie tylko nie pomagacie, ale utrudniacie zbieranie wiadomoci. A teraz posuchaj! Rozkazano minie zatrzymywa ci si, lecz mam te ci chroni najlepiej, jak umiem. A wic bd was strzeg. Jutro zaprowadz was na Amon Ethir, Wzgrze Zwiadu. To niedaleko std; usidziecie tam pod stra i pki ja bd dowodzi tutaj, nie ruszycie si z miejsca. Amon Ethir byo ogromnym jak wzgrze kopcem, ktry za spraw Felagunda usypano dawno temu z wielkim mozoem na rwninie przed bram Nargothrondu, o staje na wschd od Narogu. Na kopcu rosy drzewa, tylko wierzchoek by nagi; roztacza si z niego we wszystkie strony rozlegy widok na drogi prowadzce do wielkiego mostu Nargothrondu oraz na okoliczne ziemie. Do tego wanie wzgrza Morwena, Ninor i elfowie dotarli pnym rankiem i wspili si na po wschodnim zboczu. Spojrzawszy w kierunku Wysokiego Farothu, brunatnej, nagiej krainy lecej za rzek, Mablung dostrzeg bystrym wzrokiem elfa tarasy Nargothrondu na stromym zachodnim brzegu i rozwarte Drzwi Felagunda - may czarny otwr na stoku wzgrza. Nic jednak nie sysza, a prcz miejsc wypalonych ogniem Glaurunga wok Drzwi w dniu napaci, nie widzia ani nieprzyjaciela, ani adnych ladw smoka. Pod bladym socem wszystko spoczywao w spokoju. Zgodnie z tym, co wczeniej powiedzia, Mablung rozkaza, by dziesiciu jedcw pilnowao Morweny i Ninor na szczycie wzgrza, nie ruszajc si stamtd na krok, dopki on nie powrci, chyba e zagrozioby im jakie wielkie niebezpieczestwo. Gdyby tak si stao, jedcy mieli wzi Morwen i Ninor pomidzy siebie i co ko wyskoczy ucieka na wschd w kierunku

Doriathu, wysyajc jednego konnego naprzd, by zanis wieci i sprowadzi pomoc. Nastpnie Mablung wzi ze sob dwudziestu pozostaych elfw i wraz z nimi ukradkiem zszed ze wzgrza. Zmierzajc na zachd polami, gdzie niewiele byo drzew, rozproszyli si i miao, lecz zachowujc czujno, przemykali si ku brzegom Narogu. Mablung zmierza w stron mostu, a dotarszy do niego, przekona si, e jest zburzony. Rzeka, wezbrana po deszczach, ktre spady daleko na pnocy, z hukiem rwaa gbokim wwozem, pienic si wrd zwalonych gazw. W cieniu wielkiego korytarza, wiodcego spod rozbitych Drzwi w gb twierdzy, lea Glaurung. Od dawna wiedzia o zwiadowcach, cho niewiele byo w rdziemiu takich oczu, co potrafiyby ich dostrzec. Straszliwy wzrok smoka by bowiem bystrzejszy ni wzrok ora i siga dalej ni dalekowidzce oczy elfw. Glaurung w istocie wiedzia rwnie o tych, ktrzy zostali na nagim szczycie Amon Ethir. Tak, wic w chwili, gdy Mablung skrada si wrd ska, badajc, czy zdoa przej przez wzburzon rzek po kamieniach zwalonego mostu, Glaurung wychyn nagle z ukrycia i ziejc ogniem, zsun si do wody. Natychmiast rozleg si straszliwy syk i nad rzek uniosy si kby pary. Mablunga i jego kryjcych si w pobliu towarzyszy olepia mga i wstrtny odr. Wikszo elfw ucieka, usiujc po omacku dotrze na Wzgrze Zwiadu. Kiedy Glaurung przechodzi przez Narog, Mablung ukry si pod ska, uwaa bowiem, e nie wypeni jeszcze swego zadania. Wiedzia ju z ca pewnoci, e Glaurung zaj Nargothrond, ale mia te, jeli to moliwe, dowiedzie si prawdy o synu Hrina. A e serce mia odwane, zamierza zaraz po odejciu smoka przeprawi si przez rzek i przeszuka miasto Felagunda. Sdzi, i uczyni wszystko, by ochroni Morwen i Ninor: Glaurung musia ju zosta zauwaony i jedcy zapewne ju teraz pdzili do Doriathu. Smok min Mablunga we mgle niby ogromne widmo, a posuwa si szybko, gdy by potnym i zarazem zwinnym jaszczurem. Ledwie przeszed, Mablung przeprawi si przez Narog, wiele ryzykujc. Stranicy na Amon Ethir zatrwoyli si, dostrzegszy, e smok wychyn z Nargothrondu. Nie tracc czasu na dysputy, polecili Morwenie i Ninor dosi koni, gotujc si wedle rozkazw do ucieczki na wschd. Lecz gdy zjedali ze wzgrza na rwnin, zy wiatr przywia ku nim gsty opar, przynoszc z sob odr, ktrego nie mg znie aden ko. Olepione mg i miertelnie przeraone smoczym smrodem wierzchowce nie day si opanowa jedcom i rozpierzchy si, ponoszc ich w rne strony. Stranicy si rozproszyli. Wielu z nich oszalae konie nieomal roztrzaskay o drzewa, inni na prno szukali si wzajem. Renie koni i krzyki jedcw dobiegy uszu Glaurunga, wielce go radujc. Jeden z elfw, zmagajcy si we mgle ze swym koniem, dostrzeg nagle mijajc go Morwen, pdzc na oszalaym wierzchowcu niczym szary upir. Z okrzykiem: Ninor!"

znikna w tumanie i wicej ju jej nie widziano. Gdy lepe przeraenie ogarno jedcw, sposzony ko Ninor potkn si i zrzuci dziewczyn. Spada na mikk traw, nie doznajc krzywdy. Kiedy podniosa si na nogi, nie byo wok niej nikogo. Staa, zagubiona we mgle, bez konia i towarzyszy. Nie stracia jednak ducha, zebraa myli i pocza rozwaa swe pooenie. Wydao jej si daremne poda w kierunku tego czy owego woania, rozlegay si one, bowiem wszdzie, dookoa, lecz coraz sabiej. Pomylaa, e lepiej bdzie, jeli odszuka wzgrze, tam, bowiem niewtpliwie przybdzie Mablung przed odejciem, choby tylko po to, by upewni si, czy nie pozosta tam nikt z druyny. Idc po omacku i wyczuwajc pod stopami wznoszcy si teren, odnalaza wzgrze, ktre istotnie byo cakiem blisko, i powoli wspia si ciek prowadzc od wschodu. Mga rzeda coraz bardziej, a w kocu Ninor wysza na nagi szczyt skpany w blasku soca. Postpia krok do przodu i spojrzaa ku zachodowi. Tu przed sob ujrzaa ogromny eb Glaurunga, ktry wanie podpez z przeciwnej strony. Zanim zdoaa poj, co si stao, spojrzaa smokowi w lepia. A byy to lepia straszliwe, przepenione zym duchem Morgotha, jego pana. Siln wol i mne serce miaa Ninor, stawia, wic opr Glaurun-gowi, lecz on przeciwstawi jej sw moc. - Czego tu szukasz? - zapyta. Przymuszona do odpowiedzi, rzeka: - Szukam tylko niejakiego Trina, ktry przebywa tu jaki czas. Ale moe ju nie yje. - Tego nie wiem - odpar Glaurung. - Zostawiono go tutaj, by broni kobiet i sabych, lecz gdy przybyem, opuci ich i uciek. Zdaje si, e to samochwalca i tchrz. Dlaczego szukasz kogo takiego? - Kamiesz - rzeka Ninor. - Dzieci Hrina na pewno nie s tchrzami. Nie boimy si ciebie. Zamia si na to Glaurung, w ten bowiem sposb wystawia si na jego zoliwo crka Hrina. - Zatem jestecie gupcami, ty i twj brat - powiedzia. - Prno si przechwalasz. Jam jest bowiem Glaurung! Wwczas przymusi j spojrzeniem, by patrzya mu prosto w oczy, i wola Ninor osaba. I wydao si dziewczynie, e soce poblado, a wszystko wok zatracio ksztaty. Z wolna pocza j ogarnia wielka ciemno, a w tej ciemnoci bya pustka. Nic ju nie wiedziaa, nic nie syszaa i niczego nie pamitaa. Dugo chodzi Mablung po salach Nargothrondu, starajc si nie zwaa na ciemnoci i odr, lecz nie znalaz ani ladu ycia: nic nie poruszao si midzy walajcymi si komi i nikt nie

odpowiada na jego woania. W kocu, przejty groz tego miejsca i obawiajc si powrotu Glaurunga, wrci do Drzwi. Soce chylio si ju ku zachodowi, a Faroth rzuca mroczne cienie na tarasy i rwce wody rzeki. Lecz Mablungowi wydao si, e daleko pod Amon Ethir dostrzega zowrbny ksztat smoka. Popiech i lk uczyniy powrotn przepraw przez Narog trudniejsz i bardziej niebezpieczn. Ledwie Mablung zdoa dotrze do wschodniego brzegu i ukry si w cieniu skarpy, do rzeki zbliy si Glaurung. Porusza si powoli i ostronie, jako e wszystek poncy w nim ogie wygas i wyczerpaa si wielka moc smoka. Teraz pragn odpoczynku i snu w ciemnociach. Przeaz wic przez wod i niczym wielki, szary jak popi w podpez pod Drzwi, brzuchem rozmazujc po ziemi luz. Lecz zanim przekroczy prg twierdzy, odwrci si i spojrza na wschd. Z jego pyska doby si stumiony, lecz straszliwy miech Mor-gotha, niby echo zoliwoci, dobiegajce z bezdennych czarnych gbi. A potem smok odezwa si zimnym, cichym gosem: - Kulisz si pod skarp jak mysz, wspaniay Mablungu! le wypeniasz polecenia Thingola. Popiesz na wzgrze i zobacz, co si stao z t, ktr powierzono twej pieczy! To rzekszy, Glaurung wpez do swego legowiska. Soce zaszo i nad ziemi rozpostar si chodem szary zmierzch. Mablung popieszy z powrotem do Amon Ethir i gdy wspina si na wierzchoek, na wschodzie pojawiy si ju gwiazdy. Na ich tle ujrza ciemn i nieruchom posta, jakby wykut z kamienia. Bya to Ninor. Staa tak, nie syszc, co do niej mwi, i nie odpowiadajc na jego sowa. Lecz gdy na koniec uj jej do, poruszya si i pozwolia si prowadzi. Jednake, gdy tylko puszcza jej rk, stawaa w miejscu. Zmartwiony i oszoomiony Mablung nie mia innego wyboru, jak poprowadzi Ninor w dug drog na wschd bez pomocy czy towarzystwa. Jak we nie szli pogron w mroku nocy rwnin. A gdy nasta ranek, Ninor potkna si i upada. Leaa nieruchomo, a Mablung usiad obok niej, pogrony w rozpaczy. - Susznie si baem tej wyprawy - rzek. - Wydaje si, bowiem, e bdzie moj ostatni. Zgin na pustkowiu z tym nieszczsnym ludzkim dzieckiem, a w Doriacie imi moje bdzie wymawiane ze wzgard, jeli dotr tam kiedykolwiek wieci o naszym losie. Wszyscy inni niewtpliwie zginli, tylko j oszczdzono, lecz nie z litoci. Tak odnalazo ich trzech elfw z druyny Mablunga, ktra rozpierzcha si w ucieczce przed Glaurungiem. Dugo bkali si we mgle, a gdy si rozproszya, wrcili na wzgrze. Nie zastawszy tam nikogo, zaczli szuka drogi do domu. Spotkanie to przywrcio Mablungowi nadziej; teraz szli ju razem, kierujc si na pnocny wschd, gdy od poudnia do Doriathu nie prowadzi aden szlak, a stranikom promw od upad ku Nargothrondu nie wolno byo przewozi nikogo prcz tych, ktrzy opuszczali krlestwo Thingola. Wdrowali powoli, jakby prowadzili znuone dziecko. Lecz w miar, jak oddalali si od

Nargothrondu i przybliali do granic Doriathu, Ninor krok za krokiem nabieraa si. Sza posusznie, prowadzona za rk, lecz szeroko otwarte oczy dziewczyny niczego nie widziay, uszy nic nie syszay, a wargi nie wypowiaday ani sowa. W kocu, po wielu dniach podry, dotarli do zachodniej granicy Doriathu, nieco na poudnie od Teiglinu. Zamierzali przekroczy linie obronne niewielkiego kraju Thingola za Sirionem i dotrze do strzeonego mostu w pobliu miejsca, gdzie do Sirionu wpada Esgalduina. Zatrzymali si tam na krtko, uoyli Ninor na posaniu z trawy, a ona po raz pierwszy zamkna oczy. Elfom wydao si, e zasna. Wwczas oni take uoyli si na spoczynek, z wielkiego zmczenia zaniechawszy ostronoci. Tak zaskoczy ich atak polujcej w okolicy bandy orkw, jednej z wielu zapuszczajcych si w owym czasie na te ziemie i grasujcych tak blisko granic Doriathu, jak tylko omielay si podej. Gdy zawrzaa potyczka, Ninor zerwaa si nagle z posania jak kto z naga obudzony w nocy ze snu i z krzykiem pobiega w las. Orkowie ruszyli za ni w pogo, a za nimi elfowie. Lecz w Ninor zasza dziwna przemiana; dziewczyna biega teraz szybciej ni inni, mknc midzy drzewami niczym ania, a wiatr rozwiewa w pdzie jej wosy. Mablung i jego towarzysze rycho dogonili orkw i wycili ich w pie, po czym znw rzucili si w pogo za Ninor. Ona jednak znikna im z oczu jak zjawa, nie zostawiajc adnych ladw. Nie znaleli jej, cho szukali wiele dni, zapuszczajc si daleko na pnoc. Wwczas Mablung, przygnieciony brzemieniem alu i wstydu, wrci w kocu do Doriathu. - Wybierz sobie nowego zwierzchnika myliwych, panie - rzek do krla - ja bowiem okryem si hab. Lecz Meliana odpara: - Nie, Mablungu. Zrobie wszystko, co byo w twej mocy, i aden inny spord sug krlewskich nie uczyniby tak wiele. To zy los sprawi, e musia stawi czoo potdze, ktrej nie sprostaby nikt w Srdziemiu. - Posaem ci po wiadomoci i przyniose je - powiedzia Thingo. Nie jest twoj win, i ci, ktrych wieci te najbardziej dotycz, nie mog ich usysze. Zaiste, bolesny to koniec rodu Hrina, lecz nie twoim jest on dzieem. Nie tylko, bowiem pozbawiona zmysw Ninor ucieka na pustkowia, lecz take Morwena zagina bez ladu. Ani wwczas, ani potem nie nadeszy do Doriathu ani Dor-lminu adne pewne wieci o jej osie. Mimo to Mablung nie chcia spocz i z niewielk druyn wyprawi si daleko na pustkowia. Trzy lata wdrowa od Ered Wethrin a po Ujcie Sirionu, szukajc ladw lub wieci o zaginionych.

Rozdzia XV Ninor w Brethilu


Ninor biega dalej w las, syszc za sob odgosy pocigu. Zdara z siebie odzienie, odrzucajc je w biegu, a zostaa cakiem naga. Cay dzie biega niczym cigane zwierz, ktre boi si przystan, by zaczerpn oddechu i pdzi naprzd, pki nie pknie mu serce. Lecz wieczorem jej szalestwo nage mino. Przez chwil staa nieruchomo, jakby w zdumieniu, a potem, zupenie wyczerpana, pada jak podcita w wysokie i gste paprocie. I zasna tam pord starych lici i wieych wiosennych piropuszy, niepomna na nic. Obudzia si rankiem, cieszc si wiatem jak kto wieo powoany do ycia, gdy wszystko, co widziaa, wydawao si jej nowe i dziwne, a niczego nie umiaa nazwa. Rozpocieraa si, bowiem za ni jedynie pusta ciemno, przez ktr nie przenikay ani wspomnienia tego, co kiedykolwiek wiedziaa, ani choby echo jakiego sowa. Pamitaa jedynie cie strachu, tote bya ostrona i zawsze szukaa kryjwek. Jeli przestraszy j jaki dwik czy dostrzeony ruch, wspinaa si na drzewa lub zaszywaa w zarola, szybka niczym wiewirka albo lis. Zanim ruszya dalej, dugo i pochliwe rozgldaa si poprzez licie. W ten sposb posuwajc si w t sam stron, w ktr przedtem rzucia si do ucieczki, dotara nad rzek Teiglin, gdzie ugasia pragnienie. Nie znalaza jednak adnego poywienia ani nie wiedziaa, jak go szuka. Bya godna i zzibnita. Poniewa drzewa po drugiej stronie rzeki wydaway si gstsze i ciemniejsze - a istotnie takie byy, gdy zaczyna si tam las Brethil - przeprawia si na drugi brzeg, dosza do zielonego

kopca i rzucia si na ziemi. Bya, bowiem wyczerpana i zdawao si jej, e ciemno, ktr pozostawia za sob, znw j ogarnia, przysaniajc soce. Lecz w rzeczywistoci bya to nadcigajca z poudnia burza, niosca byskawice i czarne, deszczowe chmury. Ninor leaa skulona, przeraona grzmotami, a ulewa chostaa jej nagie ciao. Bez sowa rozgldaa si dookoa, jak schwytane w puapk dzikie zwierztko. Przypadek sprawi, e obok kopca przechodzia w tej godzinie grupka ludzi z Brethilu. Wracali przez Przepraw naTeiglinie z wypadu przeciw orkom i pieszyli do pobliskiej kryjwki. Na niebie rozbysa potna byskawica, rozwietlajc Haudh-en-Elleth jakby biaym pomieniem. Dowodzcy oddziaem Turambar cofn si nagle, zadra i zakry oczy, zdao mu si, bowiem, i na mogile Finduilas zobaczy widmo zabitej dziewczyny. Lecz jeden z ludzi podbieg do kopca i zawoa: - Tutaj, panie! Ley tu moda kobieta. yje! Turambar zbliy si i podnis j. Z jej mokrych wosw kapaa woda. Dziewczyna dygotaa, zamknwszy oczy, i ju si nie wyrywaa. Zastanawiajc si, dlaczego leaa naga, Turambar okry j swym paszczem i zanis do myliwskiej chaty w lesie. Rozpalili tam ogie i owinli j kocami, a ona otworzya wtedy oczy i spojrzaa na nich. Kiedy jej spojrzenie pado na Turambara, umiechna si i wycigna ku niemu rk, wydawao jej si bowiem, e oto nareszcie znalaza co, czego szukaa w ciemnociach, i ogarn j spokj. Turambar uj dziewczyn za rk i z umiechem powiedzia: - A teraz, pani, czy zechcesz nam wyjawi swe imi i rd, a take, jakie zo ci spotkao? Potrzsna gow i nic nie odrzeka, tylko zacza szlocha. Nie niepokoili jej ju wicej, dopki nie zjada apczywie tego, co mogli jej da. Gdy si posilia, westchna i znw zoya rk w doni Turambara, a on si odezwa: - Z nami jeste bezpieczna. Moesz tu spdzi noc, a rankiem zaprowadzimy ci do naszych domw w gbi puszczy. Chcielibymy jednak pozna twe imi i rd, abymy mogli odnale twoich krewnych i zanie im wieci. Powiesz, jak si nazywasz? Ale ona znw nic nie odpowiedziaa i zapakaa. - Nie trap si! - rzek Turambar. - Moe twoja historia jest dla ciebie wci zbyt smutna, by j opowiedzie. Lecz ja bd ci nazywa Nniel, Dziewczyna we zach. Na dwik tego imienia podniosa wzrok i pokrcia gow, lecz powtrzya: - Nniel. Byo to pierwsze sowo, jakie wymwia od czasu, gdy przebudzia si z ciemnoci. Na zawsze ju pozostao ono jej imieniem wrd lenych ludzi. Rankiem ponieli Nniel do Ephel Brandir. Droga wspinaa si stromo w gr a do miejsca,

w ktrym przecinaa rwcy potok Celebros. By tam drewniany most, a pod nim potok przelewa si przez wygadzony prdem wody kamienny prg, kipic pian na skalnych stopniach i spadajc dug kaskad do skalnej misy. Wok unosi si w powietrzu wodny py niby deszcz. U szczytu wodospadu znajdowa si szeroki pas murawy, na ktrym rosy brzozy, a z mostu otwiera si szeroki widok ku zachodowi na oddalone o jakie dwie mile jary Teiglinu. Powietrze w tym miejscu zawsze byo chodne; latem wdrowcy chtnie tu odpoczywali i pili zimn wod. Wodospad nazywa si Dimrost, Deszczowe Schody, lecz od tego dnia nazywano go Nen Girith, Drca Woda, bowiem gdy tylko Turambar z towarzyszami tam si zatrzyma, Nniel poczua zimno i zacza dre, oni za nie zdoali jej rozgrza ani pocieszy. Co prdzej ruszyli wic w drog, lecz nim dotarli do Ephel Brandir, Nniel majaczya w gorczce. Dugo leaa zmoona chorob, a Brandir uy wszystkich swych umiejtnoci, by j uleczy. ony lenych ludzi czuway przy niej noc i za dnia, lecz Nniel odzyskiwaa pokj lub cicho zasypiaa tylko wtedy, gdy w pobliu by Turambar. Wszyscy, ktrzy j pielgnowali, zauwayli, e mimo trawicej j gorczki nigdy nie wypowiedziaa ani sowa w jakimkolwiek jzyku elfw czy ludzi. A kiedy wreszcie, powoli wracajc do zdrowia, znw zacza chodzi i je, kobiety z Brethilu musiay j uczy mowy sowo po sowie, jak dziecko. Lecz uczya si szybko i z wielk radoci jak kto, kto odnajduje zagubione wielkie i mae skarby. Gdy w kocu umiaa ju tyle, by rozmawia z przyjacimi, pytaa: - Jak si to zwie? Zagubiam t nazw w ciemnoci. Kiedy za moga si ju swobodnie porusza, przychodzia do domu Brandira, najchtniej bowiem uczya si nazw wszystkich ywych istot, a on wiele o nich wiedzia. Razem spacerowali po ogrodach i polanach. Wwczas Brandir pokocha j, a ona, skoro ju nabraa si, czsto suya utykajcemu ramieniem i nazywaa swym bratem. Lecz serce oddaa Turambarowi; twarz jej rozjaniaa si umiechem tylko wtedy, kiedy si zblia, a miaa si jedynie, gdy on mwi co wesoego. Pewnego wieczoru, w czas zotej jesieni, siedzieli we dwoje z Turambarem, a soce rzucao ognisty blask na zbocze wzgrza i na domy Ephel Brandir. Panowa gboki spokj. - Znam ju imiona wszystkiego, tylko nie twoje. Jak ty si nazywasz? - zapytaa Nniel. - Turambar - odrzek. Zamilka, jakby nasuchujc jakiego echa. A po chwili rzeka: - A co to znaczy? Czy moe jest to imi tylko dla ciebie? - Znaczy to Pan Mrocznego Cienia. Bowiem ja te, Nniel, przeszedem przez ciemnoci, w ktrych zagino to, co kochaem. Lecz sdz, e je przemogem. - Czy take prbowae im umkn, biegnc przed siebie, a przybye w te pikne lasy? spytaa. - Kiedy im umkne, Turambarze?

- Tak - odpar. - Uciekaem wiele lat. I umknem im, gdy ty ucieka. Zanim przybya do nas, Nniel, panowa tu mrok, ale od tamtej pory ju zawsze jest jasno. I zdaje mi si, e to, czego na prno szukaem, nareszcie do mnie przyszo. A wracajc o zmierzchu do swego domu, powiedzia sobie w duchu: Haudh-en-Elleth! Przybya z tego zielonego kopca. Czy to znak? Jak powinienem go odczyta?" Ten zocisty rok mia si ju ku kocowi i nadesza agodna zima, a potem nastpny jasny rok. W Brethilu panowa pokj i leni ludzie nie opuszczali swych siedzib, tote nie docieray do nich wieci z okolicznych krain. Orkowie, podajcy wwczas na poudnie pod mroczne rzdy Glaurunga lub posyani na przeszpiegi nad granice Doriathu, omijali Przepraw na Teiglinie i kierowali si ku zachodowi, trzymajc si z dala od rzeki. Nniel wrcia ju zupenie do zdrowia, wypikniaa i nabraa si. Turambar nie powstrzymywa si ju duej i poprosi, by go polubia. Uradowaa si Nniel, lecz gdy Brandir si o tym dowiedzia, serce w nim zamaro. Odezwa si do niej w te sowa: - Nie piesz si! I nie miej mi za ze, jeli doradz ci zwok. - Nic, co czynisz, nie jest ze - odpara. - Ale dlaczego dajesz mi tak rad, mdry bracie? - Mdry bracie? - odpowiedzia. - Raczej kulawy bracie, niekochany i niepikny. I waciwie nie wiem, dlaczego. Jednak nad tym czowiekiem rozpociera si cie i to napenia mnie kiem. - Wisia nad nim cie - rzeka Nniel - i Turambar sam mi o tym powiedzia. Lecz uwolni si od niego, tak jak ja. A czy nie jest wart mioci? Chocia teraz wiedzie spokojne ycie, czy nie by kiedy wielkim dowdc, na ktrego widok umykali wszyscy nasi wrogowie? - Kto ci o tym powiedzia? - spyta Brandir. - Dorlas - odpara. - Czy nie rzek prawdy? - Tak, to prawda - powiedzia Brandir z niezadowoleniem, gdy Dorlas przewodzi grupie tych, co chcieli wojowa z orkami. Jednak nadal szuka powodw, by opni decyzj Nniel, rzek zatem: - To prawda, lecz nie caa. By on dowdc Nargothrondu, dokd przyby z pnocy. Jak mwi, jest synem Hrina z Dor-lminu, z bitnego rodu Hadora. - Widzc cie, ktry przemkn po jej twarzy na dwik tego imienia, opacznie to zrozumia i doda: - Tak, Nniel, susznie moesz uwaa, e kto taki zapewne rycho wrci na wojn, moe w jakiej odlegej krainie. A jeli tak si stanie, jak dugo zdoasz to znie? Bd ostrona, bo mam przeczucie, e jeli Turambar znw wyruszy do walki, ogarnie go Cie. - le bym to zniosa - odpara - lecz wcale nie lepiej, bdc niezamn ni polubion. A moliwe, e ona lepiej bdzie go umiaa powstrzyma i nie da przystpu cieniowi. Zaniepokoiy j jednak sowa Brandira, tote poprosia Turambara, by jeszcze troch zaczeka. Zdziwio go to i przygnbio, gdy za dowiedzia si od Nniel, e to Brandir doradzi jej

zwok, nie by zadowolony. Kiedy przysza nastpna wiosna, rzek Turambar do Nniel: - Czas pynie. Zwlekalimy i ja ju duej nie chc czeka. Czy, co ci nakazuje serce, najdrosza Nniel, lecz zrozum, e taki mam wybr przed sob: albo wrci na pustkowia i prowadzi tam wojn, albo ci polubi i nigdy ju nie walczy, chyba e w twojej obronie, jeli jakie zo zagrozi naszemu domowi. Wwczas Nniel uradowaa si i przysiga Turambarowi mio. Pobrali si w rodku lata, a leni ludzie wyprawili wielk uczt i podarowali nowoecom pikny dom, ktry dla nich wybudowali na Amon Obel. Nniel i Turambar zamieszkali tam w szczciu, lecz Brandira gnbi niepokj, a cie okrywajcy mu serce gstnia.

Rozdzia XVI Nadejcie Glaurunga


Moc i zo Glaurunga szybko rosy, podobnie jak jego cielsko. Zgromadzi wok siebie orkw i rzdzi jako krl-smok, wziwszy we wadanie cae dawne krlestwo Nargothrondu. Zanim skoczy si w rok, trzeci rok pobytu Turambara wrd lenych ludzi, smok zacz napada na ich ziemie, ktre przez czas jaki cieszyy si pokojem. I Glaurung, i jego Wadca dobrze, bowiem wiedzieli, e w Brethilu mieszkaj ostatni wolni ludzie - ci, co ocaleli z Trzech Rodw, ktre przeciwstawiy si potdze Pnocy. Tego za ich wrogowie nie mogli cierpie, celem Morgotha byo, bowiem ujarzmienie caego Beleriandu i przeszukanie kadego zaktka, by nie ostaa si adna kryjwka czy szczelina, gdzie mgby skry si kto, kto nie byby jego niewolnikiem. A zatem nie ma wikszego znaczenia, czy Glaurung si domyla, gdzie Trin znalaz schronienie, czy te - jak utrzymuj niektrzy - istotnie syn Hrina zdoa na ten czas umkn ledzcemu go oku Za. Rady Brandira musiay si koniec kocw okaza daremne i Turambar tylko jedno z dwojga mg uczyni: albo siedzie bezczynnie, czekajc, a zostanie odkryty i wyposzony jak szczur, albo od razu ruszy do walki i tym samym si zdradzi. Gdy do Ephel Brandir dotary pierwsze wieci o zbliajcych si orkach, Turambar nie wyruszy w pole, ulegajc baganiom Nniel. Rzeka bowiem: - Nic jeszcze nie zagraa naszym domom, tak jak mwie. Podobno orkw jest niewielu. Dorlas mwi mi, e nim tu przyszede, takie potyczki zdarzay si czsto, a leni ludzie zawsze

utrzymywali napastnikw z dala od swych siedzib. Lecz tym razem ludzie ulegli, orkowie, bowiem, z ktrymi przyszo im walczy, pochodzili z okrutnego plemienia, byli dzicy i przebiegli. Przybyli rzeczywicie po to, by zaj las Brethil, a nie, jak poprzednio bywao, przej jego skrajem czy te maymi grupami prowadzi owy. Tote Dorlas i jego ludzie ponieli due straty i zostali zmuszeni do ucieczki, a orkowie przekroczyli Teiglin i wdarli si daleko w gb puszczy. Dorlas przyszed do Turambara, pokaza mu swe rany i powiedzia: - Patrz, panie, nie mylio mnie przeczucie: oto po dniach zudnego pokoju przyszed czas, e znalelimy si w potrzebie. Czy nie prosie, bymy ci uwaali za jednego z nas, a nie za obcego? Czy to niebezpieczestwo nie zagraa take i tobie? Jeli bowiem orkowie zapuszcz si dalej na nasze ziemie, nie zdoamy ocali swych domw. Wsta Turambar na te sowa, chwyci swj miecz Gurthang i -wyruszy do bitwy. Kiedy za leni ludzie dowiedzieli si o tym, nabrali wielkiej otuchy i zbiegli si do niego, a zebra si oddzia liczcy wiele setek wojownikw. Przeszukali las, zabijajc wszystkich orkw, ktrzy si zapucili w te strony, i powiesili ich trupy na drzewach w pobliu Przeprawy na Teiglinie. A gdy zaatakowaa ich nowa horda, zwabili j w puapk i doszcztnie rozgromili. Orkowe byli zaskoczeni zarwno liczebnoci ludzi, jak i powrotem straszliwego Czarnego Miecza. Wielu z nich zgino. Po bitwie leni ludzie wznieli wielkie stosy i spalili ciaa onierzy Morgotha, a dym pomsty wznis si czarn chmur w niebo i popyn z wiatrem na zachd. Niewielu orkw dotaro do Nargothrondu z wieci o klsce. Wwczas gniew ogarn Glaurunga, lecz smok jeszcze przez czas jaki nie opuszcza legowiska, spokojnie zastanawiajc si nad tym, co usysza. Tak, wic zima mina w pokoju i ludzie mwili: Potny jest Czarny Miecz z Brethilu, ktry pokona wszystkich naszych wrogw". Nniel, pokrzepiona na duchu, radowaa si sawTurambara, lecz on siedzia pogrony w mylach, mwic sobie: Koci zostay rzucone. Teraz pora na prb, w ktrej moje przechwaki albo si sprawdz, albo oka si czcze. Nie bd ju ucieka. Zaiste, bd Turambarem: si woli i mstwem pokonam mj los albo zgin. Ale czy spadajc z konia, czy utrzymujc si w siodle, przynajmniej zabij Glaurunga". Turambar by jednak niespokojny, wysya wic swych najdzielniejszych ludzi na dalekie zwiady. Bowiem cho w rzeczywistoci nie pado o tym ani jedno sowo, zarzdza teraz wszystkim wedle swej woli, jakby to on by wadc Brethilu. Brandira nikt ju nie sucha. Wraz z wiosn nadesza nadzieja i ludzie piewali przy pracy. Tej wiosny Nniel pocza dziecko. Zmizerniaa i poblada, a caa jej rado przygasa. Wkrtce te ludzie, ktrzy zapuszczali si za Teiglin, zaczli przynosi dziwne wieci. Mwili, e daleko w lasach na rwninie rozpocierajcej si przed Nargothrondem wybuchaj wielkie poary. Wszyscy si zastanawiali, co

to moe oznacza. Nie mino wiele czasu, gdy nadeszy kolejne nowiny: poary stale przesuwaj si na pnoc, a roznieca je sam Glaurung. Wychyn, bowiem z Nargothrondu, majc zapewne jaki plan. Wwczas, co bardziej nierozsdni lub ywicy wiksz nadziej mwili: Jego armia zostaa rozgromiona, wic w kocu zmdrza i wraca, skd przyby". A inni powiadali: Miejmy nadziej, e nas ominie". Lecz Turambar nie udzi si nadziej, wiedzc, i Glaurung nadciga, szukajc wanie jego. Tote, nic nie mwic Nniel, caymi dniami i nocami zastanawia si, co czyni. Tymczasem wiosna zmienia si w lato. Pewnego razu do Ephel Brandir wrcio dwch przeraonych ludzi, ktrzy widzieli samego Wielkiego Gada. - Zaiste, panie - rzekli do Turambara - smok zblia si ju do Teiglinu i nie zbacza z drogi. Widzielimy go, jak lea pord wielkiego pogorzeliska, a drzewa wok niego dymiy. Nie sposb znie jego smrodu. I mniemamy, e jego obmierzy lad cignie si caymi milami od Nargothrondu prostym szlakiem prosto do nas. C naley czyni? - Niewiele - odpar Turambar, - ale i nad tym dugo ju si zastanawiam. Wieci, ktre mi przynosicie, budz we mnie raczej nadziej ni strach. Jeli istotnie, jak mwicie, smok zda wprost ku nam, nie zbaczajc z drogi, to mam rad dla nieustraszonych serc. A ludzie zastanawiali si nad j ego sowami, bowiem nic wicej wtedy nie powiedzia, ale te nabrali otuchy, widzc jego nieugit wol. Rzeka Teiglin pyna w taki oto sposb: spadaa z Ered Wethrin wartkim nurtem jak Narog, lecz z pocztku toczya swe wody midzy niskimi brzegami, by za Przepraw, zasilona strumieniami, wry si rozpadlin w podne paskowyu, na ktrym rs las Brethil. Od tego miejsca rzeka pyna gbokimi wwozami wrd wyniosych skalnych cian, a uwizione midzy nimi wody rway z wielk si i hukiem. Taki wanie parw znajdowa si na drodze Glaurunga, na pnoc od miejsca, gdzie Celebros wpada do Teiglinu. Nie by to wcale najgbszy z wwozw, lecz za to najwszy. W to miejsce wysa Turambar trzech odwanych ludzi, by z krawdzi urwiska obserwowali ruchy smoka. Sam za zamierza uda si do wodospadu Nen Girith, dokd mogy szybko dotrze wieci i skd rozciga si widok na ca okolic. Przedtem jednak zgromadzi w Ephel Brandir mieszkacw lasu i przemwi do nich tymi sowy: - Ludu Brethilu! Zagraa nam miertelne niebezpieczestwo, ktre tylko wtedy zdoamy odwrci, gdy okaemy wielkie mstwo. Nie ma teraz znaczenia, ilu nas jest. Musimy walczy przebiegoci i mie nadziej na szczliwy los. Gdybymy stanli przeciw smokowi ca nasz

sil, tak jak przeciwko armii orkw, jedynie mier bymy sobie zgotowali i tym samym pozbawili obrony nasze rodziny. Dlatego powiadam wam: winilicie zosta tutaj i gotowa si do ucieczki. Kiedy bowiem nadcignie Glaurung, trzeba bdzie opuci to miejsce i rozproszy si po caej krainie. W ten sposb by moe niektrzy z was uciekn i zachowaj ycie. Smok, bowiem, jeli tylko zdoa, niewtpliwie zniszczy nasz warowni i tych wszystkich, ktrych wytropi. Potem jednak tu pozosta nie zechce. Wszystkie jego skarby s w Nargothrondzie, tam te znajduj si podziemne komnaty, w ktrych moe bezpiecznie lee i si rozrasta. Wwczas ludzi ogarn niepokj i wielkie przygnbienie, pokadali, bowiem ufno w Turambarze i spodziewali si usysze sowa budzce wiksz nadziej. On za rzek: - To jest jednak najgorsza rzecz, jaka moe si zdarzy. Nie dojdzie do tego, jeli moja rada okae si dobra, a los bdzie mi sprzyja. Wierz, i mona smoka pokona, cho wraz z upywem lat wzrasta jego sia i zo. Wiem o nim par rzeczy. Moc jego spoczywa raczej w przepeniajcym go zym duchu ni w potdze ciaa, cho jest ona wielka. Ot posuchajcie teraz historii, ktr opowiedzieli mi ci, co walczyli w roku Nirnaeth, gdy wikszo z nas bya jeszcze dziemi. Na owym polu kras-noludowie mu si oparli, a Azaghl z Belegostu uku go tak gboko, e smok umkn do Angbandu. Lecz oto jest cier ostrzejszy i duszy od noa Azaghla. Z tymi sowy Turambar wyszarpn Gurthanga z pochwy i unis wysoko nad gow, a patrzcym zdao si, i z rki Turambara pomie strzeli na wiele stp w powietrze. Wwczas wykrzyknli dononie: - Czarny Cier Brethilu! - Czarny Cier Brethilu - powtrzy Turambar. - Zaiste, powinien si go obawia. Wiedzcie, bowiem, e bez wzgldu na to, jak wspaniay jest jego twardszy od elaza rogowy pancerz, zgub tego smoka, oraz jego potomstwa, jak si powiada, jest wowy brzuch. I dlatego, ludu Brethilu, udam si teraz na poszukiwanie brzucha Glaurunga. Kto pjdzie ze mn? Potrzebuj tylko paru ludzi o silnych ramionach i jeszcze silniejszej woli. Na to wystpi Dorlas i powiedzia: - Ja pjd z tob, panie, zawsze, bowiem wolaem ruszy na wroga ni na niego czeka. Lecz inni nie byli tak skorzy do odpowiedzi na wezwanie; ogarna ich trwoga przed Glaurungiem, jako e opowieci zwiadowcw, ktrzy go widzieli, kryy midzy ludmi i obrastay w coraz to nowe szczegy. Dorlas wykrzykn wwczas: - Suchaj, ludu Brethilu, dobrze teraz wida, e daremne byy rady Brandira w ten zy czas. Nie ma ratunku w ukrywaniu si. Czy aden z was nie chce zaj miejsca syna Handira, by rd Halethy nie okry si hab? Tak oto zosta wyszydzony Brandir, ktry, siedzc na wysokim miejscu przywdcy

zgromadzenia, istotnie nie mia posuchu. Gorzko zabrzmiay w jego uszach te sowa, Turambar bowiem nie skarci Dorlasa. Wsta jednak niejaki Hunthor, krewniak Brandira, i przemwi: - le czynisz, Dorlasie, szydzc tak z naszego przywdcy, ktrego czonki przez nieszczliwy przypadek nie mog suy mu tak, jak chciaoby jego serce. Strze si, by przez jak odmian losu nie dowiadczy czego przeciwnego! I jak mona mwi, e daremne byy jego rady, skoro nikt ich nie sucha? Ty, jego poddany, zawsze lekce je sobie waye. Powiadam ci, e Glaurung dlatego teraz ku nam zmierza, jak przedtem do Nargothrondu, bo zdradziy nas nasze czyny, tak jak si tego lka Brandir. Lecz poniewa to nieszczcie ju nadeszo, za twoim pozwoleniem, synu Handira, pjd broni honoru rodu Halethy. Rzek na to Turambar: - Trzech wystarczy! Was dwch wezm. Lecz wiedz, panie, e nie pogardzam tob. Spjrz! Musimy wyruszy w wielkim popiechu, a nasz cel bdzie wymaga sprawnoci ciaa. Mniemam, e twoje miejsce jest z twoim ludem. Bowiem jeste mdry i znasz sztuk uzdrawiania, a moe si zdarzy, i niedugo mdro i wiedza lecznicza bd bardzo potrzebne. Lecz sowa te, cho tak pikne, przepeniy Brandira jeszcze wiksz gorycz. Odezwa si do Hunthora: - Id, wic, ale bez mojego pozwolenia. Bowiem cie zawis nad tym czowiekiem, ktry doprowadzi was do zego koca. Turambar chcia, czym prdzej wyruszy, lecz gdy przyszed do Nniel, aby si z ni poegna, przytulia si do niego, paczc rozpaczliwie. - Nie id, Turambarze, bagam ci! - rzeka. - Nie rzucaj wyzwania cieniowi, od ktrego ucieke! Nie, nie, uciekaj i we mnie ze sob! - Najdrosza Nniel - odpar - ani ty, ani ja nie moemy ju duej ucieka.Jestemy osaczeni w tej krainie.A nawet gdybym odszed, opuszczajc ludzi, ktrzy obdarzyli nas przyjani, wywidbym ci jedynie na pustkowia, bez domu, ku pewnej mierci twojej i naszego dziecka. Sto staj dzieli nas od krain, do ktrych nie sign jeszcze cie. Lecz nie upadaj na duchu, Nniel. Bowiem powiadam ci: ani ty, ani ja nie zginiemy zabici przez tego smoka ani przez jakiegokolwiek wroga z Pnocy. Syszc to, Nniel przestaa szlocha i zamilka, lecz jej pocaunek przy rozstaniu by zimny. Wwczas Turambar z Dorlasem i Hunthorem wyruszyli, co rychlej do Nen Girith, a gdy przybyli na miejsce, soce chylio si ku zachodowi i cienie si wyduyy. Czekao tam na nich ostatnich dwch zwiadowcw. - Przybywasz w ostatniej chwili, panie - rzekli. - Bowiem smok posuwa si dalej i ju po naszym odejciu osign brzeg Teiglinu, skd patrzy zowrbnie w nasz stron. Porusza si take noc i ataku moemy si spodziewa przed witem.

Turambar spojrza nad wodospady Celebrosu i zobaczy zachodzce soce oraz czarne supy dymu wznoszce si nad rzek. - Nie ma czasu do stracenia - rzek - cho pomylne s to wieci. Bowiem lkaem si, e bdzie szuka, krc dokoa, gdyby za uda si na pnoc i dotar do Przeprawy, a tym samym do starego traktu na nizinie, zginaby wszelka nadzieja. Lecz teraz duma i zo gnaj go prosto naprzd. Lecz mwic to, zastanawia si w duchu: A moe ten nikczemny stwr celowo unika Przeprawy, tak jak orkowe? Haudh-en-Elleth! Czy Finduilas nadal stoi midzy mn a moim przeznaczeniem?" Potem zwrci si do swych towarzyszy i powiedzia: - Takie oto ley teraz przed nami zadanie. Musimy jeszcze nieco poczeka, gdy zbytni popiech byby rwnie zgubny, jak nadmierna zwoka. Gdy zapadnie zmierzch, musimy z najwysz ostronoci przekra si do Teiglinu. Lecz strzecie si! Bowiem such Glaurunga jest rwnie ostry jak jego zabjczy wzrok. Jeli dotrzemy do rzeki niezauwaeni, trzeba nam bdzie zej na dno wwozu i przej przez wod. W ten sposb staniemy na drodze, jak gad musi obra, gdy ruszy dalej. - Lecz w jaki sposb to uczyni? - spyta Dorlas. - Moe i jest gibki, ale to ogromny smok. W jaki sposb zejdzie z jednego urwiska i wejdzie na przeciwlege zbocze, gdy przodem bdzie si ju wspina, podczas gdy reszt tuowia bdzie jeszcze schodzi w d? A jeli to potrafi, po c mamy tkwi w tej spienionej wodzie? - Moe potrafi tego dokona - odpar Turambar - i jeli istotnie tak si stanie, le bdzie z nami. Lecz z tego, co wiemy o nim i o miejscu, w ktrym zaleg, czerpi nadziej, i jego zamiary s inne. Dotar do krawdzi Cabed-en-Aras, a powiadacie, e kiedy przeskoczy t przepa jele uciekajcy przed myliwymi Halethy. Smok osign teraz tak wielkie rozmiary, i sdz, e tam bdzie prbowa przerzuci swe cielsko na drug stron. W tym caa nasza nadzieja. Na te sowa zadrao serce Dorlasa, bowiem lepiej od innych zna ca ziemi Brethilu, a Cabed-en-Aras byo ponurym miejscem. Od wschodu wznosia si na jakie czterdzieci stp stroma skaa, naga, lecz poronita drzewami u szczytu. Po drugiej stronie brzeg by niszy i nieco mniej stromy, okryty drzewami i zarolami. Pomidzy tymi dwiema cianami pyna po kamieniach rwca woda i cho za dnia mg j przeby czowiek miay i pewnie stpajcy, to way si na to noc byo bardzo niebezpiecznie. Lecz Turambar tak postanowi i powstrzymywanie go nie zdaoby si na nic. Wyruszyli, zatem o zmroku, lecz nie skierowali si prosto ku leu smoka. Najpierw obrali ciek do Przeprawy, a potem, zanim jeszcze tam dotarli, skrcili w wsk ciek prowadzc na poudnie i weszli w mroczne lasy powyej Teiglinu. Gdy zbliali si krok po kroku do Cabed-en-

Aras, czsto przystajc i nasuchujc, doszed ich swd spalenizny i smoczy odr, od ktrego ogarniay ich mdoci. Wszystko trwao w miertelnym bezruchu i aden podmuch nie mci powietrza. Przed nimi na wschodzie rozbysy pierwsze gwiazdy, a w gasncym wietle zachodu wida byo unoszce si prosto w niebo nieruchome pasma dymu. Gdy Turambar odszed, Nniel zastyga w milczeniu jak skamieniaa. Zbliy si do niej Brandir i rzek: - Nie bj si najgorszego, Nniel, pki nie musisz. Czy jednak nie radziem ci, by zaczekaa? - Radzie - odpara. - Ale jaki teraz miaabym z tego poytek? Wszak mio, choby i niezalubiona, moe by cierpliwa i wiele przetrzyma. - To wiem - rzek Brandir. - Jednak zalubiny nie s czczym gestem. - Nie - odpara Nniel. - Bowiem ju dwa miesice nosz jego dziecko. Lecz nie wydaje mi si, e bardziej teraz si lkam o Turambara ni dawniej. Nie pojmuj ci. - Ani ja sam siebie - odrzek.- A jednak czego si obawiam. - Jakim wspaniaym jeste pocieszycielem! - zawoaa. - Lecz wiedz, Brandirze, przyjacielu mj, e niezalenie od tego, czy jestem on czy pann, matk czy dziewic, duej ju tego lku nie znios. Pan Losu wy ruszy, by gdzie daleko std zmierzy si ze swym przeznaczeniem, a ja mam tu siedzie i wyczekiwa nierychych wieci, pomylnych czy te zych? Moliwe, i tej nocy spotka si on ze smokiem; jake mam spdzi te straszne godziny? - Nie wiem - odpar Brandir - lecz godziny te musz jako przemin, zarwno dla ciebie, jak i dla on tych, co z nim poszli. - Niech czyni, co im serca dyktuj! - zawoaa. - Lecz ja wyrusz w drog. adna odlego nie zdoa rozdzieli mnie i mego pana, kiedy zagraa mu niebezpieczestwo. Wyjd na spotkanie wieci! Na te sowa Brandira ogarno przeraenie. Zawoa: - Nie uczynisz tego, jeli tylko zdoam ci powstrzyma. W ten, bowiem sposb zaprzepacisz wszelkie dobre rady. Jeli stanie si najgorsze, odlego, o ktrej mwisz, moe nam da czas na ucieczk. - Jeli stanie si najgorsze, nie bd chciaa ucieka - odpara Nniel. - Teraz za daremna jest twoja mdro, nie powstrzymasz mnie. To rzekszy, wystpia przed ludzi wci jeszcze zgromadzonych na dziedzicu Ephel i krzykna: - Ludu Brethilu! Nie bd tu czeka. Jeli memu panu si nie powiedzie, to prne oka si wszelkie nasze nadzieje. Wasze ziemie i lasy spon, a domy obrc si w zgliszcza i nikt, nikt si

nie uratuje. Po c, wic zwleka? Ruszam na spotkanie tego, co zele mi los. Niech wszyscy ci, co myl podobnie, pjd ze mn! Wielu postanowio wwczas wyruszy z Nniel: ony Dorlasa i Hunthora dlatego, e ci, ktrych kochay, poszli z Turambarem, inni za, bo litowali si nad Nniel i chcieli okaza jej przyja; byli take ludzie na tyle odwani lub gupi, e niewiele wiedzc o zej naturze smoka, dali si zwabi pogoskom o jego przybyciu i spodziewali si ujrze czyny niezwyke i chwalebne. Tak wielkie mieli, bowiem wyobraenie o Czarnym Mieczu, i nieliczni tylko obawiali si, e moe on ulec Glaurungowi. Tote wkrtce wyruszyli spiesznie wielk gromad ku niebezpieczestwu, ktrego nie pojmowali. Mao odpoczywajc po drodze, dotarli w kocu do Nen Girith tu po zapadniciu nocy, krtko po tym, jak Turambar opuci to miejsce. Lecz noc to najlepszy doradca chodzcy zapa i wielu dziwio si teraz wasnemu brakowi rozwagi. Kiedy za usyszeli od zwiadowcw, ktrzy tam pozostali, jak blisko znajduje si Glaurung i jak desperacki jest plan Turambara, ochody ich serca i nie mieli posuwa si dalej. Niektrzy niespokojnym wzrokiem szukali Cabed-en-Aras, lecz niczego nie dostrzegli i nie usyszeli oprcz obojtnego gosu wodospadu. A Nniel usiada na uboczu, drc caa jak li na wietrze. Gdy Nniel odesza ze sw gromad, Brandir rzek do tych, co pozostali: - Patrzcie, jak si mn pogardza i lekceway wszystkie moje rady! Wybierzcie sobie na przywdc kogo innego, zrzekam si bowiem mego zwierzchnictwa i wyrzekam mego ludu. Niechaj Turambar bdzie waszym wadc take z nazwy, skoro i tak przej cae moje rzdy. Niech nikt ju nigdy nie szuka u mnie ani rady, ani lekw! To rzekszy, zama sw lask. A w duchu tak sobie powiedzia: Teraz nic mi ju nie pozostao prcz mioci do Nniel. Musz i tam, dokd ona si uda, podajc za gosem rozsdku lub szalestwa. W tej mrocznej godzinie niczego nie da si przewidzie, lecz acno moe si zdarzy, i nawet ja zdoam osoni j przed niebezpieczestwem, jeli si znajd w pobliu". Przypasa, zatem krtki miecz, co czyni rzadko, wzi kul, co prdzej wyszed za bram Ephel i pokutyka za innymi dug ciek prowadzc w d ku zachodniemu pograniczu Brethilu.

Rozdzia XVII mier Glaurunga


Gdy nad ziemi zapada gboka noc, Turambar dotar w kocu ze swymi towarzyszami do Cabed-en-Aras. Byli zadowoleni z wielkiego haasu, jaki czynia woda, bo cho zapowiada on lece w dole niebezpieczestwo, zagusza wszelkie inne dwiki. Wwczas Dorlas poprowadzi ich nieco w bok, na poudnie. Natrafiwszy tam na szczelin, zeszli ni na d, do podna urwiska. Tu, na widok rzeki szczerzcej si wielkimi gazami, wok ktrych pienia si wciekle woda, zadrao Dorlasowi serce. - To pewna droga do mierci - rzek. - To jedyna droga, do mierci czy do ycia - odpar Turambar - a zwoka nie uczyni jej bezpieczniejsz. Ruszajcie, zatem w moje lady! Poszed przodem i dziki zrcznoci i odwadze, a moe szczliwemu losowi, przeszed na drugi brzeg. Odwrci si w mroku, by zobaczy, kto idzie za nim. Stana przy nim ciemna posta. - Dorlas? - zapyta. - Nie, to ja - odpar Hunthor. - Dorlasowi chyba nie stao odwagi. Mona, bowiem kocha wojaczk i lka si wielu rzeczy. Siedzi zapewne na brzegu, trzsc si ze strachu. Niechaj ogarnie go wstyd za sowa, ktre wypowiedzia wobec mego krewniaka. Turambar i Hunthor usiedli, by nieco odpocz, lecz rycho odczuli nocny chd, gdy obaj byli przemoczeni. Zaczli, wic szuka wzdu strumienia drogi na pnoc, ku legowisku

Glaurunga. Przepa zwaa si tam i robia coraz mroczniejsza, a postpujc naprzd widzieli nad sob migotanie jakby tlcego si ognia i syszeli chrapanie Wielkiego Smoka pogronego w czujnym nie. Poczli si wspina po omacku, by dotrze pod sam krawd, ca, bowiem nadziej pokadali w uderzeniu na nieprzyjaciela od dou, skd nie spodziewa si ataku. Lecz smrd by ju tak wstrtny, e zakrcio im si w gowach, obsunli si w d i, uchwyciwszy si modych drzewek, stoczyli walk z wasnymi odkami, zapominajc w swej niedoli o caym strachu prcz tego, by nie spa w paszcz Teiglinu. Wwczas Turambar rzek do Hunthora: - Na prno zuywamy resztki si. Nie warto si, bowiem wspina, pki nie wiemy, w ktrym miejscu smok si przeprawi. - Lecz gdy si dowiemy - odpar Hunthor - nie bdzie ju czasu, by szuka drogi z przepaci. - To prawda - rzek Turambar. - Gdzie jednak wszystko zaley od przypadku, musimy przypadkowi zaufa. Zatrzymali si, zatem, obserwujc z ciemnego jaru bia gwiazd peznc wysoko po skrawku nieba. Turambar z wolna zapad w sen, ca si woli kurczowo trzymajc si gazi, cho wcigaa go czarna fala, szarpic za rce i nogi. Wtem rozleg si wielki haas, od ktrego zadray i rozbrzmiay echem ciany przepaci. Turambar otrzsn si i rzek do Hunthora: - Smok si budzi. Wybia nasza godzina. Uderz gboko, bowiem teraz dwch musi uderzy za trzech! Wtedy Glaurung rozpocz atak na Brethil i niemal wszystko potoczyo si zgodnie z nadziejami Turambara. Ciki smok przyczoga si powoli do krawdzi przepaci i nie zawrci, lecz gotowa si do przerzucenia przez wwz swych ogromnych przednich ap, by potem przecign cae cielsko. Wraz z nim nadcigaa groza, jako e nie przechodzi tu nad przyczajonymi miakami, ale nieco na pnoc od nich, wic widzieli od spodu ogromny cie jego gowy na tle gwiazd. Pysk mia rozwarty, a w nim siedem jzorw ognia. Wtem buchn pomieniem, tak, e w wz cay wypeni si czerwonym blaskiem, a czarne cienie unikny pomidzy skay. Drzewa rosnce na jego drodze zwidy i poszy z dymem, a do rzeki potoczyy si z hukiem kamienie. Wwczas smok rzuci si w przd, chwyci si potnymi szponami przeciwlegego stoku i zacz przeciga tuw na drugi brzeg. Teraz nadszed czas na czyny miae i szybkie, bo cho Turambar i Hunthor uniknli pomieni, nie znajdowali si, bowiem na drodze Glaurunga, musieli przecie do niego dotrze, zanim przejdzie nad przepaci, jeli nie chcieli pogrzeba wszelkiej nadziei. Nie zwaajc, zatem na niebezpieczestwo, Turambar przedar si wzdu ciany urwiska pod samego smoka, lecz

panowa tam taki ar i smrd, e zachwia si i byby spad, gdyby Hunthor, odwanie podajcy za nim, nie chwyci go za rami. - O, mne serce! - rzek Turambar. - Szczliwy by to wybr, ktry da mi ciebie na pomocnika! Lecz gdy jeszcze mwi, wielki kamie spad z gry i uderzy Hunthora w gow. Run on do wody i tak zakoczy ycie ten najmniejszy z potomkw rodu Halethy. Wwczas wykrzykn Turambar: - Biada! le jest kroczy w moim cieniu! Dlaczeg szukaem pomocy? Bowiem jeste teraz sam, o Panie Losu, co musiao si zdarzy i co powiniene wiedzie od pocztku. Teraz zwyciaj sam! Przywoa ca sw wol, ca nienawi do smoka oraz jego pana i nagle odkry w sobie moc ducha i ciaa, jakiej dotychczas nie zna. Wspi si po cianie, posuwajc si od kamienia do kamienia, od korzenia do korzenia, a w kocu chwyci si rosncego tu poniej krawdzi urwiska cienkiego drzewka, ktre mimo opalonego czubka mocno tkwio korzeniami w ziemi. W chwili, kiedy opar si o rozwidlenie jego gazi, pojawio si nad nim cielsko smoka i zanim Glaurung podcign je w gr, zwiso czowiekowi nad gow caym swym ciarem. Smocze podbrzusze byo blade i pomarszczone, wilgotne od szarego luzu, do ktrego przykleiy si wszelkiego rodzaju nieczystoci, i cuchno mierci. Wycign wwczas Turambar Czarny Miecz Belega i pchn nim w gr ca moc swego ramienia i swej nienawici, a mordercza klinga, duga i zachanna, wesza w brzuch smoka a po sam rkoje. Wwczas Glaurung, czujc mierteln ran, wydal ryk, od ktrego zadray lasy, a ludzi czuwajcych przy Nen Girith ogarno przeraenie. Turambar zatoczy si jak od ciosu i osun na d, wypuszczajc z rki miecz wbity w brzuch smoka. Glaurung jednym konwulsyjnym ruchem spi swe drgajce cielsko i przerzuci je nad przepaci. Zwija si na drugim brzegu z rykiem, miotajc si i skrcajc w blu, a spustoszy wielk poa ziemi wok siebie i w kocu leg nieruchomo wrd dymu i zniszczenia. A Turambar przywar do korzeni drzewka, oguszony i ledwie ywy. Jednak przezwyciy sabo i zmusiwszy si do wysiku, na wp zelizgujc si, a na wp schodzc, dotar do rzeki. Tam, znw naraajc si na wielkie niebezpieczestwo, wszed do wody, i tym razem przedar si na drugi brzeg niemal na czworakach, zapierajc si rkami i nogami, chwytajc si gazw, olepiony pian. Mimo znuenia wspi si t sam szczelin, ktr poprzednio zeszli. W ten sposb przyby w kocu na miejsce, gdzie lea umierajcy smok i spojrza bez alu na swego powalonego wroga. Uradowao si serce Turambara. Glaurung lea z rozwartym pyskiem, lecz cay jego ogie si wypali, a ze oczy byy zamknite. Lea na jednym boku, rozcignity na ca sw dugo, a z brzucha sterczaa mu

rkoje Gurthanga. Na ten "widok nabra Turambar ducha, a cho smok jeszcze oddycha, chcia odzyska swj miecz, ktry, cho i dotychczas ceniony, teraz wart by dla niego wszystkich skarbw Nargothrondu. Prawdziwe okazay si sowa wypowiedziane przy jego wykuwaniu, e kada istota, wielka czy maa, ktr ugodzi, poniesie mier. Tote Turambar, podszedszy do nieprzyjaciela, postawi nog na jego brzuchu i chwyciwszy rkoje Gurthanga, naty siy, by go wycign. Zawoa przy tym, przedrzeniajc sowa smoka wyrzeczone w Nargothrondzie: - Witaj, Gadzie Morgotha! Dobrze znw ci spotka! Gi i niechaj ciemno ci pochonie! Tak oto pomszczony zosta Trin, syn Hrina. Nastpnie wyszarpn miecz, lecz w teje chwili bryzna mu na rk z rany czarna krew, parzc jadem, i Turambar nie mg powstrzyma okrzyku blu. Poruszy si wwczas Glaurung, otworzy zowrogie lepia i spojrza na Turambara z tak zoci, e czowiek poczu, jakby przeszya go strzaa. Od tego spojrzenia i z blu oparzonej rki omdla i pad jak nieywy na lecy obok smoka miecz, ktry wypad mu z doni. Ryki Glaurunga dobiegy ludzi zgromadzonych w Nen Girith i napeniy ich trwog, a gdy ujrzeli z daleka wielkie zniszczenie i poog, jak wznieci smok w miertelnych drgawkach, sdzili, e tratuje on i zabija tych, ktrzy go zaatakowali. Tote gorco zapragnli znale si jeszcze dalej od niego, lecz nie odwayli si opuci wyniosego miejsca, na ktrym si zebrali, pomni na sowa Turambara, i jeli Glaurung zwyciy, najpierw uda si do Ephel Brandir. Ze strachem wypatrywali, wic choby najmniejszego poruszenia smoka, lecz nikt nie mia odwagi zej i na miejscu przekona si o wyniku walki. A Nniel siedziaa bez ruchu, - jeli jest bezruchem nieopanowany dygot wszystkich czonkw, - gdy bowiem usyszaa gos Glaurunga, serce w niej zamaro i poczua, e znw ogarniaj ciemno. Tak zasta j Brandir, ktry w kocu, wyczerpany, dotar do mostu na Celebrosie. Przemierzy ca drog samotnie, wolno kutykajc o kuli; a od jego domu byo to pi staj z okadem. Strach o Nniel dodawa mu si, lecz wieci, ktre zasta, nie przerosy jego obaw. - Smok przeszed rzek - powiedziano mu - a Czarny Miecz z pewnoci nie yje, tak jak i ci, ktrzy si z nim udali. Wwczas Brandir stan przy Nniel, domylajc si jej cierpienia i wspczujc jej, niemniej pomyla: Czarny Miecz jest martwy, a Nniel yje". I zadra, gdy nagle zdao mu si, e od wd Nen Girith powiao zimnem, i okry Nniel swym paszczem. Lecz nie znalaz adnych sw, a i ona si nie odzywaa. Czas mija, a Brandir nadal sta przy niej w milczeniu, wytajc oczy w noc i nasuchujc. Niczego jednak nie dostrzega i nie sysza adnego dwiku prcz szumu spadajcych wd Nen Girith. Pomyla wic: Niechybnie Glaurung odszed i uda si do Brethilu". Lecz nie aowa ju

swego ludu, ktry zlekceway jego rady i wyszydzi go. Niech smok dojdzie do Amon Obel, a wtedy bdzie czas na ucieczk, by ukry Nniel z dala od niego". Nie wiedzia jednak, dokd i, nigdy bowiem nie wyprawia si poza Brethil. W kocu nachyli si, dotkn ramienia Nniel i powiedzia: - Czas mija, Nniel! Pora i. Jeli pozwolisz, poprowadz ci. Podniosa si na te sowa w milczeniu, uja go za rk i razem z nim przesza przez most. Powdrowali w d ciek prowadzc do Przeprawy na Teiglinie. Ci, co widzieli ich poruszajcych si jak cienie w mroku, nie wiedzieli, kim s, ani o to nie dbali. A kiedy Brandir i Nniel uszli ju kawaek drogi wrd milczcych drzew, zza Amon Obel wznis si ksiyc i wypeni lene polany szarym wiatem. Wwczas Nniel zatrzymaa si i spytaa Brandira: - Czy to dobra droga? On za odpowiedzia: - A jaka droga jest dobra? Bowiem caa nadzieja, jak pokadalimy w Brethilu, umara. Moemy ju tylko ucieka przed smokiem, pki jeszcze czas. Nniel spojrzaa na niego w zdumieniu i zapytaa: - Czy nie zaofiarowae si poprowadzi mnie do niego? A moe chciae mnie zwie? Czarny Miecz by moim ukochanym i maonkiem i poszam za tob tylko po to, by go odszuka. C innego mylae? Uczy teraz, co uwaasz za stosowne, lecz mnie spieszno do ma. A gdy Brandir stan zdumiony, Nniel odbiega od niego. - Zaczekaj, Nniel! - zawoa za ni. - Nie id sama! Nie wiesz, co tam znajdziesz. Pjd z tob! Lecz ona nie zwracaa na niego uwagi i biega, jakby parzya j wasna krew, przedtem taka zimna. A cho Brandir poda za ni tak szybko, jak potrafi, szybko znikna mu z oczu. Przekl wtedy swj los i sw sabo, lecz nie chcia zawrci. Na niebie bielaa niemal okrga tarcza ksiyca. Schodzc na tereny pooone nad rzek, Nniel niejasno je sobie przypomniaa i ogarn j lk. Przybya bowiem do Przeprawy na Teiglinie, a przed sob miaa Haudh-en-Elleth, blady w powiacie ksiyca, przecity czarnym pasem cienia. Z kurhanu wiao straszliw groz. Zawrcia wwczas z krzykiem i pomkna wzdu rzeki na poudnie, odrzucajc w biegu paszcz, jak gdyby odrzucaa ogarniajc j ciemno. Pod spodem odziana bya w biel, lnia, wic w blasku ksiyca, przemykajc wrd drzew. Tak j ujrza Brandir ze stoku wzgrza i skrci, chcia, bowiem przeci jej drog. Natknwszy si szczliwym trafem na wsk ciek, ktr przedtem szed Turambar, a ktra odbiegaa od ubitej drogi i prowadzia stromo w d na poudnie do rzeki, znw znalaz si tu za Nniel. Ale chocia woa, nie zwaaa na niego albo wcale go nie

syszaa i rycho znw wysforowaa si naprzd. W ten sposb dotarli do lasw otaczajcych Cabed-en-Aras, gdzie kona Glaurung. Ksiyc pyn po bezchmurnym niebie na poudniu, rzucajc zimny blask. Nniel przybliya si do granicy zniszcze wyrzdzonych przez Glaurunga i zobaczya w ksiycowej powiacie cielsko i szary brzuch smoka. Obok niego lea jaki czowiek. Zapomniawszy o strachu, pucia si doTurambara biegiem wrd dogasajcych pomieni. Spoczywa na boku, skrywajc pod ciaem miecz, a w biaej powiacie jego twarz bya miertelnie blada. Nniel rzucia si z paczem na ziemi obok ukochanego i pocaowaa go. Wydao jej si wwczas, e Turambar sabo oddycha, lecz wzia to za omam faszywej nadziei, bowiem by zimny, nieruchomy i nie odpowiada na jej sowa. Pieszczc swego ma odkrya, e jego rka poczerniaa jakby od ognia, obmya j wic zami i obwizaa oddar-tym rbkiem sukni. Poniewa jednak nie poruszy si pod jej dotykiem, ucaowaa go ponownie i wykrzykna: - Turambarze, Turambarze, wr! Usysz mnie! Zbud si! To ja, Nniel. Smok nie yje i przy tobie jestem tylko ja. Lecz on si nie odzywa. Brandir usysza jej woanie, gdy dotar ju do granicy zniszcze, lecz postpiwszy krok w kierunku Nniel, ponownie znieruchomia. Bowiem na dwik jej gosu Glaurung poruszy si po raz ostatni, a przez jego ciao przebiego drenie. Uchyli powiek zowrogich lepi, w ktrych odbi si blask ksiyca, i przemwi, ciko dyszc: - Witaj, Ninor, cro Hrina. Spotykamy si raz jeszcze przed kocem. T oto przekazuj ci radosn nowin: znalaza w kocu swego brata. Poznasz go teraz: morderc w ciemnociach, zdradzieckiego wroga, niewiernego przyjaciela i przeklestwo swego rodu,Trina, syna Hrina! Ale najgorszy z jego uczynkw we wasnym poczujesz ciele! Ninor siedziaa jak oguszona, lecz Glaurung umar, a z jego ostatnim tchem spada z dziewczyny zasona smoczej zoci, rozjania si pami o kadym dniu jej ycia i przypomniaa sobie Ninor take wszystko, co jej si przytrafio od dnia, gdy leaa na Haudh-en-Elleth. Zadraa z przeraenia i blu. A Brandir, ktry sysza wszystko, opar si oszoomiony o drzewo. Wwczas Ninor zerwaa si na nogi, blada jak upir w blasku ksiyca, spojrzaa na lecego Trina i zawoaa: - egnaj, dwakro ukochany! A Trin Turambar turn' ambartanen: panie losu przez los pokonany! Szczliwy jeste, e umar! Po czyni, oszalaa z rozpaczy i grozy, ucieka jak dzikie zwierz z tego miejsca, a Brandir pokutyka za ni, woajc: - Zaczekaj! Zaczekaj, Nniel! Zatrzymaa si na chwil, patrzc za siebie szeroko otwartymi oczyma. - Zaczeka? - zapytaa. - Zaczeka? Tak zawsze dawae mi rad. Dlaczeg jej nie

posuchaam? Lecz teraz jest ju za pno. Nie bd ju wicej czeka w rdziemiu. I znw pobiega, wyprzedzajc Brandira. Zatrzymaa si na krawdzi Cabed-en-Aras i patrzc na wzburzony nurt, zawoaa: - Wodo, wodo! Zabierz z sob Nniel Ninor, crk Hrina; aob, aobn crk Morweny! Zabierz mnie i zanie do Morza! Z tymi sowy rzucia si w przepa: biay bysk zgaszony w mrocznej rozpadlinie, krzyk zaguszony grzmotem rzeki. Wody Teiglinu pyny jak dawniej, ale nie byo ju Cabed-en-Aras. Ludzie nazywali odtd to miejsce Cabed Naeramarth, Skok Okropnego Przeznaczenia, bowiem aden jele nie chcia skaka z tego brzegu, unikay go wszystkie ywe istoty i nie chcia po nim chodzi aden czowiek. Ostatnim z ludzi, ktry spojrza w d, w ciemno, by Brandir, syn Handira, lecz odwrci si w przeraeniu, gdy zadrao w nim serce, a cho nie chcia ju y, nie potrafi zada sobie upragnionej mierci. Pomyla wtedy o Trinie Turambarze i zawoa: - Nienawidz ci czy te si nad tob lituj? Lecz ty nie yjesz. Nic ci nie zawdziczam, zabrae mi, bowiem wszystko, co miaem i chciaem mie. Lecz moi ludzie s twoimi dunikami. Godzi si, by dowiedzieli si tego ode mnie. Tak, wic pokutyka z powrotem do Nen Girith, z dreniem omijajc miejsce mierci smoka. Kiedy wspina si strom ciek, natkn si na czowieka spozierajcego zza drzew, ktry na jego widok cofn si z przestrachem. W blasku zachodzcego ksiyca Brandir dostrzeg jednak jego twarz. - Ha, Dorlasie! - zawoa. -Jakie wieci przynosisz? Jak to si stao, e uszede z yciem? I co si stao z moim krewniakiem? - Tego nie wiem - odpar pospnie Dorlas. - To dziwne - rzek Brandir. - Jeli chcesz wiedzie - powiedzia Dorlas - to Czarny Miecz chcia, bymy w ciemnociach przeszli przez Teiglin. Czy to takie dziwne, e nie potrafiem tego uczyni? Z toporem w rku jestem lepszy od innych, ale nie umiem skaka po kamieniach jak kozica. - A wic poszli na smoka bez ciebie? - spyta Brandir. - Ale co si stao, gdy przeszed na t stron rzeki? Przecie bye zapewne w pobliu i widziae, co tu zaszo. Lecz Dorlas nie odpowiedzia, patrzy jedynie na Brandira z nienawici. Wwczas Brandir nagle poj, i opuci on swych towarzyszy i obezwadniony wstydem ukry si w lesie. - Wstyd si, Dorlasie! - powiedzia. - Ty jest winien naszej niedoli: zachcae do czynu Czarnego Miecza, sprowadzie na nas smoka, mnie skazae na pogard, wystawie Hunthora na mier, a po tym wszystkim ucieke, by schowa si w lesie! - Gdy to mwi, inna myl przysza

mu do gowy, doda, wic z wielkim gniewem: - Dlaczego nie przyniose wieci? W ten sposb mgby, cho troch odkupi swoj win. Gdyby to uczyni, pani Nniel nie musiaaby sama uda si na poszukiwanie wieci. Nie zobaczyaby smoka. Mogaby y. Nienawidz ci, Dorlasie! - Zachowaj sw nienawi dla siebie! - odrzek Dorlas. - Jest rwnie marna, jak twoje rady. Gdyby nie ja, napadliby nas orkowie i powiesiliby ci w twoim wasnym ogrodzie niczym stracha na wrble. To ty si chowae, nie ja! Z tymi sowy, tym bardziej skory do gniewu, bo peen wstydu, zamierzy si wielk pici na Brandira i zakoczy ycie, nim jeszcze wyraz zdumienia znikn z jego oczu, bowiem Brandir doby miecza i zada mu miertelny cios. Przez chwil sta drcy, przepeniony wstrtem na widok krwi, a potem odrzuci miecz, odwrci si i poszed w swoj drog, wspierajc si na kuli. Kiedy Brandir dotar do Nen Girith, blady ksiyc ju zaszed i noc miaa si ku kocowi, a na wschodzie wstawa poranek. Ludzie skuleni przy mocie zobaczyli go, jak nadchodzi niby szary cie, i kilku zawoao do niego w zdumieniu: - Gdzie bye? Czy widziae j? Pani Nniel, bowiem odesza. - Zaiste, odesza - rzek. - Odesza i nigdy ju nie powrci! Lecz przybyem do was z wieciami. Suchajcie, wic, mieszkacy Brethilu, i powiedzcie sami, czycie syszeli kiedykolwiek tak opowie, jak wam przynosz! Smok jest martwy, lecz martwy jest rwnie Turambar, ktry ley u jego boku. I s to pomylne wieci, tak, obie s zaprawd pomylne. Szemrali na to ludzie midzy sob, dziwic si jego mowie, a niektrzy sdzili, e oszala, lecz Brandir zawoa: - Wysuchajcie mnie do koca! Nniel te nie yje, pikna Nniel, ktr kochalicie, a ja najbardziej ze wszystkich. Skoczya z krawdzi Jeleniego Skoku i wpada w gardziel Teiglinu. Odesza, nienawidzc blasku dnia. Tego, bowiem si dowiedziaa, zanim ucieka: oboje byli dziemi Hrina, siostr i bratem. Trin, syn Hrina by zwany Mormegilem, a Turambarem przezwa si sam, ukrywajc sw przeszo. J za nazwalimy Nniel, nie wiedzc, e bya to Ninor, crka Hrina. Do Brethilu przynieli cie swego mrocznego przeznaczenia. Tutaj si ono dopenio i kraj ten nigdy ju nie uwolni si od alu. Nie nazywajcie go ju Brethilem ani ziemi Halethrimw, lecz Sarch nia Chn Hrin, Grobem Dzieci Hrina! Wwczas, cho jeszcze nie rozumieli, jak doszo do takiego za, ludzie zaczli paka, a niektrzy mwili: - W wodach Teiglinu znalaza grb nasza ukochana Nniel; powinien mie te grb Turambar, najdzielniejszy z mw. Ciaa naszego wybawcy nie mona pozostawi pod goym niebem. Chodmy do niego.

Rozdzia XVIII mier Trina


Jeszcze Nniel nie zdya daleko odbiec, gdy Trin si poruszy. Wydao mu si, e jest pogrony w gbokiej ciemnoci i syszy z dala jej woanie. Wraz ze mierci Gaurunga ockn si z mrocznego omdlenia, odetchn gboko, westchn i zapad w gboki sen wywoany znueniem. Lecz tu przed witem zrobio si przejmujco zimno, Trin obrci si we nie i czujc uwierajc go rkoje Gurthanga, nagle si obudzi. Noc blada i w powietrzu unosia si zapowied poranka. Zerwa si na nogi, wspomniawszy swe zwycistwo i parzcy jad na rce. Unis j, spojrza i zdumia si. Bowiem obwizana bya skrawkiem biaego materiau jeszcze wilgotnego, i nie dolegaa mu. Rzek, wic w duchu: Dlaczego miaby mnie kto tak opatrzy, a potem zostawi lecego na zimnie pord zniszczenia i smoczego smrodu? Jakie dziwne rzeczy si tu wydarzyy?" Po czym zawoa, lecz nikt mu nie odpowiedzia. Wok panowaa ponura ciemno i odr mierci. Pochyli si i podnis miecz. By cay, a blask jego ostrza nie przygas. - Wstrtny by jad Gaurunga - rzek - lecz ty jeste silniejszy ode mnie, Gurthangu! Wypijasz wszelk krew. Twoim jest to zwycistwo. Lecz do o tym. Musz poszuka pomocy. Ciao me jest znuone, a w kociach czuj chd. Z tymi sowy odwrci si plecami do Glaurunga i zostawi go, aby zgni. Lecz gdy Turambar oddala si z tego miejsca, czu, e kady krok przychodzi mu stawia z wikszym trudem, wic pomyla: Moe przy Nen Girith czeka na mnie ktry ze zwiadowcw. Lecz chciabym rycho znale si we wasnym domu i zazna dotyku delikatnych doni Nniel oraz sztuki Brandira!" Ruszy powoli, podpierajc si Gurthangiem, i przyby znuony do Nen Girith w

szarym wietle poranka. Stan przed swymi ludmi, gdy wanie si wybierali, by szuka jego martwego ciaa. Cofnli si na jego widok ze zgroz, sdzc, e to jego niespokojny duch, a kobiety podniosy lament i zakryy oczy. Lecz Turambar rzek: - Nie, nie paczcie, lecz cieszcie si! Spjrzcie! Czy nie jestem yw? I czy nie zabiem smoka, ktrego si lkalicie? Zwrcili si na to do Brandira i zawoali: - Gupcze, ktry przyniose faszywe opowieci o jego mierci. Czy nie mwilimy, e oszala? Lecz Brandir zmartwia i patrzy na Trina ze strachem, nie mogc przemwi ni sowa. A Trin odezwa si do niego: - A wic ty tam by i opatrzy mi rk? Dzikuj ci. Lecz zawodz ci twoje umiejtnoci, jeli nie potrafisz odrni omdlenia od mierci. - Nastpnie zwrci si do swoich ludzi: - Nie mwcie tak do niego, bo sami jestecie gupcami. Ktry z was postpiby lepiej? Przynajmniej mia odwag przyj na miejsce walki, podczas gdy wy siedzielicie tu, lamentujc! Pjd, synu Handira! Chciabym si dowiedzie wicej. Dlaczego tu jeste, ty i wszyscy ci ludzie, ktrych zostawiem w Ephel? Skoro wydaj si dla was na niebezpieczestwo mierci, to czy podczas mojej nieobecnoci nie moecie wypeni mych polece? I gdzie jest Nniel? Czy mog mie przynajmniej nadziej, e nie przyprowadzilicie jej tutaj, ale zostawilicie tam, gdzie j umieciem, w moim domu, chronionym przez oddanych ludzi? A gdy nikt mu nie odpowiedzia, zawoa: - Nue, mwcie, gdzie jest Nniel? J, bowiem chciabym ujrze jako pierwsz i jej pierwszej chc opowiedzie o dokonanych tej nocy czynach. Lecz oni odwrcili od niego twarze i w kocu przemwi Brandir: - Nniel tu nie ma. - To dobrze - odrzek Trin. - Zatem pjd do domu. Czy jest dla mnie jaki ko? Cho lepsze byyby nosze. Osabem od trudw. - Nie, nie! - rzek Brandir z rozpacz w sercu. - Twj dom jest pusty. Nie ma tam Nniel. Ona nie yje. Lecz jedna z kobiet - ona Dorlasa, ktra niezbyt lubia Brandira - krzykna przenikliwie: - Nie suchaj go, panie! On oszala. Przyby tu, woajc, e nie yjesz i nazwa to pomyln wiadomoci. Lecz ty yjesz. Dlaczeg, wic miaaby si okaza prawdziwa jego opowie o Nniel, e umara i e spotka j los gorszy od mierci? Postpi na to Trin ku Brandirowi i wykrzykn: - Zatem moja mier to pomylna nowina? Tak, zawsze mi zazdrocie Nniel, wiedziaem

o tym. Teraz mwisz, e nie yje i e spotka j los gorszy od mierci? Jakie kamstwo zrodzia twoja zoliwo, Szpotawa Stopo? Pragniesz zabi nas plugaw mow, skoro nie moesz nosi innej broni? Wwczas gniew wypar lito z serca Brandira, ktry wykrzykn: - Ja oszalaem? Nie, to ty oszalae, Czarny Mieczu czarnej zguby! I wszyscy ci zdziecinniali ludzie. Ja nie kami! Nniel nie yje, nie yje, nie yje! Szukaj jej w Teiglinie! Zamar na to Trin jak zmroony. - Skd wiesz? - zapyta cicho. - Jak do tego doprowadzie? - Wiem, poniewa widziaem, jak skoczya - odpar Brandir. - Ale doprowadzie do tego ty. Uciekaa od ciebie, Trinie, synu Hrina, i w Cabed-en-Aras rzucia si w przepa, by nigdy wicej ju ci nie oglda. Nniel! Nniel? Nie, raczej Ninor, crka Hrina! Wwczas Trin schwyci go i potrzsn nim, usysza bowiem w tych sowach zbliajce si kroki swego przeznaczenia, lecz jego serce, przejte zgroz i wciekoci, nie chciao tego przyj. By jak miertelnie ranne zwierz, ktre przed mierci chce zada rany wszystkiemu, co si znajduje w pobliu. - Tak, jam jest Trin, syn Hrina - zawoa. - Odgade to ju dawno temu. Lecz nic nie wiesz o mojej siostrze Ninor. Nic! Mieszka w Ukrytym Krlestwie i jest bezpieczna. To kamliwy wytwr twej niegodziwej wyobrani, ktrym chciae pozbawi zmysw moj on, a teraz mnie. Ty kulawy nikczemniku, czy oboje nas chcesz przyprawi o mier? Lecz Brandir strzsnl z siebie rce Trina. - Nie dotykaj mnie! - zawoa. - Powstrzymaj swj szalony jzyk. Ta, ktr nazywasz on, przysza do ciebie i opatrzya ci rany, a ty nie odpowiedziae na jej woanie. Lecz odpowiedzia kto inny. Smok Glaurung, ktry, jak mniemam, rzuci na was oboje zy czar. Tote nim zakoczy ycie, tak przemwi: Ninor, cro Hrina, oto twj brat: zdradziecki wrg, niewierny przyjaciel i przeklestwo swego rodu, Trin, syn Hrina". - I nagle Brandir wybuchn szaleczym miechem. - Powiada si, e na ou mierci ludzie mwi prawd. Wyglda na to, e dotyczy to take smoka! Trin, syn Hrina, przeklestwo swego rodu i wszystkich, co daj mu schronienie! Wwczas Trin chwyci Gurthanga, a w oczach zapon mu bysk szalestwa. - A co mona powiedzie o tobie, Szpotawa Stopo? - rzek powoli. - Kto wyjawi jej w tajemnicy za moimi plecami moje prawdziwe imi? Kto wystawi j na zoliwo smoka? Kto sta obok i pozwoli jej umrze? Kto przyby tutaj, by, co prdzej rozpowiedzie te straszliwe wieci? Kto chce si teraz napawa moim nieszczciem? Czy ludzie mwi prawd przed mierci? Zatem wypowiedz j, a rycho. Wtedy Brandir, widzc w twarzy Trina sw mier, znieruchomia i nie cofn si, cho nie mia adnej broni oprcz swej kuli, i tak przemwi:

- Wszystko to, co si wydarzyo, skada si na dug opowie, a ja jestem tob zmczony. Lecz rzucasz na mnie oszczerstwa, synu Hrina. Czy Glaurung rzuca oszczerstwa na ciebie? Jeli mnie zabijesz, wszyscy ujrz, e tego nie zrobi. Jednak nie boj si mierci, udam si, bowiem wtedy na poszukiwanie Nniel, ktr kochaem, i moe znajd j za Morzem. - Na poszukiwanie Nniel! - zawoa Trin. - Nie, znajdziesz Glaurunga i razem bdziecie podzi kamstwa. Pogrysz si w wieczny sen razem z tym gadem, twoj bratni dusz, i zgnijecie w jednej ciemnoci! Unis Gurthanga, ci Brandira i zabi go. Lecz ludzie odwrcili wzrok od tego czynu, a gdy Trin odchodzi z Nen Girith, pierzchali przed nim w przeraeniu. Trin bka si po dzikich lasach jak kto pozbawiony zmysw, to przeklinajc rdziemie i cae ycie ludzi, to znw woajc Nniel. Lecz gdy w kocu szalestwo rozpaczy opucio go, usiad na chwil, by rozway swe uczynki i usysza wasne woanie: - Mieszka w Ukrytym Krlestwie i jest bezpieczna! Pomyla wic, e cho teraz cae jego ycie lego w gruzach, musi tam si uda, wszystkie bowiem kamstwa Glaurunga zawsze sprowadzay go na manowce. Wsta, wic i poszed do Przeprawy na Teiglinie, a przechodzc obok Haudh-en-Elleth, wykrzykn: - O Finduilas! Wysok cen zapaciem za to, e dawaem posuch smokowi! Zelij mi teraz jak rad! Lecz nie przebrzmiay jeszcze jego sowa, gdy ujrza dwunastu dobrze uzbrojonych owcw przeprawiajcych si przez Teiglin. Byli to elfowie, a gdy si przybliyli, pozna jednego z nich, Mablunga, najwaniejszego z owcw Thingola. Ten powita go, woajc: - Trinie! Nareszcie si spotykamy. Szukam ci i rad jestem, e widz ci ywego, cho wida, e ciyy ci minione lata. - Ciyy! - odpar Trin. - Tak jakby to byy stopy Morgotha. Lecz jeli jeste rad, e yj, to jako ostatni w rdziemni. Dlaczego cieszy ci mj widok? - Poniewa darzylimy ci szacunkiem - odpowiedzia Mablung - i cho uszede wielu niebezpieczestwom, lkaem si o ciebie. Widziaem, jak wyrusza Glaurung, i sdziem, i wypeniwszy swe nikczemne zadanie, wraca do swego pana. Lecz skierowa si ku Brethilowi, a w tym samym czasie dowiedziaem si od wdrujcych po tej krainie, e Czarny Miecz z Nargothrondu znw si w niej pojawi i e orkowie unikaj jej granic jak mierci. Ogarno mnie wtedy przeraenie i powiedziaem sobie w duchu: Biada! Glaurung, szukajc Trina, idzie tam, gdzie nie miej si zapuci orkowie". Tote przybyem tu, co prdzej, by ci ostrzec i suy pomoc. - Lecz nie do prdko - odrzek Trin. - Glaurung nie yje. Spojrzeli na to, elfowie na niego z podziwem i powiedzieli:

- Zabie Wielkiego Gada! Na zawsze elfowie i ludzie wychwala bd twe imi! - Nie dbam o to - rzek Trin. - Bowiem moje serce take umaro. Lecz skoro przychodzicie z Doriathu, powiedzcie mi, co wiecie o moich bliskich. Powiedziano mi, bowiem w Dor-lminie, e moja matka i siostra ucieky do Ukrytego Krlestwa. Elfowie nic nie odpowiedzieli, lecz Mablung odezwa si w kocu: - Istotnie, tak uczyniy na rok przed nadejciem smoka. Lecz, niestety, nie ma ich tam teraz! Zamaro serce w piersi Trina, gdy usysza kroki cigajcego go do koca przeznaczenia. - Mw dalej! - zawoa. - I nie zwlekaj! - Wyruszyy na pustkowia, chcc ci odszuka - rzek Mablung. - Uczyniy to wbrew wszelkim radom. Kiedy si okazao, e to ty jeste Czarnym Mieczem, zapragny uda si do Nargothrondu. Gaurung wychyn ze swego legowiska i rozproszy ich eskort. Od owego dnia nikt nie widzia Morweny, a Ninor pod wpywem zego czaru stracia mow, ucieka jak dzika ania do pnocnych lasw i tam zagina. Wwczas ku zdumieniu elfw Trin zamia si gono i przenikliwie. - Czy to nie art? - wykrzykn. - O, pikna Ninor! A zatem ucieka z Doriathu do smoka, a od smoka do mnie. Jaka sodka aska losu! Miaa ciemne wosy, bya opalona na brzowo jak orzeszek, niedua i szczupa jak dziecko elfw, nie mona jej byo pomyli z kim innym! Zdumia si na to wielce Mablung i rzek: - To jaka pomyka. Nie taka bya twoja siostra. Bya wysoka, oczy miaa bkitne, a wosy koloru zota, na podobiestwo Hrina, swego ojca. To nie j musiae widzie! - Nie j, nie j, Mablungu? - zawoa Trin. - Ale nie! Bo zobacz, jestem lepy! Nie wiedziae o tym? lepy, lepy, od dziecistwa poruszam si po omacku w mrocznej mgle Morgotha! Zostaw mnie! Odejd, odejd! Wracaj do Doriathu i oby zmrozia go zima! Przeklty niechaj bdzie Menegroth! I przeklte niechaj bdzie twoje posanie! To przelao czar. Teraz nadciga noc! Z tymi sowy uciek od nich, szybki jak wiatr, a elfw ogarno zdumienie i lk. Lecz Mablung powiedzia: - Zdarzyo si co dziwnego i strasznego, o czym nie wiemy. Chodmy za nim, by go wspomc, jeli zdoamy. Straci, bowiem zmysy i jasno myli. Lecz Trin znacznie ich wyprzedzi i dobieg do Cabed-en-Aras, gdzie si zatrzyma. Usysza grzmot wody i ujrza, e wszystkie drzewa w pobliu, a take rosnce w pewnym oddaleniu, s uschnite, a ich zwide licie spadaj aobnie, jakby w pierwszych dniach lata zawitaa zima. - Cabed-en-Aras, Cabed Naeramarth! - wykrzykn. - Nie zbrukam wd, ktre porway Nniel. Bowiem wszystkie me uczynki na ze si obrciy, a ostatni z nich by najgorszy.

Doby nastpnie miecza i rzek: - Bd pozdrowiony, Gurthangu, klingo mierci, ty jeden mi teraz pozostae! Lecz jakiego pana uznajesz prcz rki, ktra tob wada? Nie cofasz si przed przelaniem adnej krwi. Czy zgadzisz Trina Turambara? Czy zabijesz mnie szybko? A klinga zadwiczaa w odpowiedzi zimnym gosem: - Tak, wypij twoj krew, by zapomnie o krwi Belega, mojego pana, i krwi Brandira, niesprawiedliwie zabitego. Zabij ci szybko. Wtedy Trin wbi rkoje miecza w ziemi i rzuci si na jego ostrze, a czarna klinga odebraa mu ycie. Przyby na to miejsce Mablung i spojrza na odraajce cielsko martwego Glaurunga, a potem popatrzy na Trina i ogarn go wielki al. Pomyla o Hrinie, ktrego widzia podczas Nirnaeth Arnoediad, i o straszliwym przezna czeniu jego rodu. Do stojcych elfw doczyli ludzie, ktrzy zeszli z Nen Girith, by popatrze na smoka, a kiedy ujrzeli, w jaki sposb Trin Turambar zakoczy ycie, zapakali. Elfw za ogarna zgroza, gdy dowiedzieli si w kocu, dlaczego Trin tak do nich mwi, a Mablung rzek z gorycz: - Ja rwnie zostaem uwikany w zgubne przeznaczenie dzieci Trina i w ten sposb zabiem sowami tego, ktrego kochaem. Potem podnieli Trina i zobaczyli, e jego miecz pk. Tak przemino wszystko, co Trin posiada. Trudem wielu rk nazbierali drew, uoyli je w wysoki stos i zbudowali wielkie ognisko, w ktrym spalili ciao smoka na czarny popi, a jego koci rozkruszyli na mia. Odtd miejsce to zawsze byo nagie i jaowe. Trina za zoyli w wysokim kurhanie usypanym tam, gdzie pad, a obok niego szcztki Gurthanga. A gdy wszystko ju uczyniono i minstrele elfw i ludzi odpiewali lament opowiadajcy o mstwie Turambara i urodzie Nniel, przyniesiono szary gaz i ustawiono go na kurhanie. Elfowie wyryli na nim runami Doriathu napis: TRIN TURAMBAR DAGNIR GLAURUNGA a pod spodem take: NINOR NNIEL Ona jednak tam nie spoczywaa i nikt nie wiedzia, dokd zaniosy j zimne wody Teiglinu.

Tak koczy si Opowie o dzieciach Hrina, najdusza ze wszystkich pieni Beleriandu.

Chcc do koca speni swj niegodziwy zamiar, po mierci Trina i Ninor Morgoth wypuci Hrina z niewoli. W trakcie swych wdrwek Hrin dotar do lasu Brethil i pewnego wieczoru wspi si od Przeprawy na Teiglinie do miejsca, gdzie zosta spalony Glaurung i gdzie na krawdzi Cabed Naeramarth sta wielki gaz. Oto opowie o tym, co si tam wydarzyo. Lecz Hrin nie patrzy na gaz, wiedzia, bowiem, co gosi napis; spostrzeg za, e nie jest sam. W cieniu kamienia siedziaa jaka skulona posta. Zdawao si, e to jaki bezdomny wdrowiec, przygnieciony wiekiem, zbyt zdroony, by zauway, e kto si zblia., lecz jego achmany byy niegdy kobiecym strojem. W kocu, kiedy Hrin sta tak w milczeniu, wczga odrzuci postrzpiony kaptur i powoli unis twarz, wyndznia i wygodnia, jak u dugo ciganego wilka. Bya to siwa kobieta, miaa ostry nos i brako jej zbw; szponiast doni ciskaa paszcz na piersi. Lecz raptem spojrzaa Hrinowi w oczy i wtedy j pozna, bo cho wzrok miaa dziki i peen strachu, wci pon w nim blask trudny do zniesienia: elfi blask, ktry przed wielu laty zyska jej przydomek Eledhwen, najdumniejszej wrd miertelnych kobiet dawnych czasw. - Eledhwen! Eledhwen! - zawoa Hrin, a ona wstaa i byaby upada, gdyby nie chwyci jej w ramiona. - W kocu przyszede - odezwaa si. - Zbyt dugo czekaam. - Przebyem mroczn drog. Przyszedem najszybciej, jak zdoaem - odpar. - Lecz si spnie - powiedziaa. - Spnie si. Nie yj. - Wiem. Ale ty yjesz. - Ju niedugo - odpara. - Siy ze mnie uchodz. Odejd wraz ze socem. Nie yj. Chwycia go za po paszcza i powiedziaa: Niewiele czasu zostao. Jeli wiesz, powiedz mi! Jak go odnalaza? Lecz Hrin nic nie odpowiedzia, siedzia tylko pod gazem z Mor-wen w ramionach i nie rozmawiali ju wicej. Zaszo soce, a Morwena ucisna do ma i znieruchomiaa. Poj Hrin, e umara.

Dodatek 1. Ewolucja Wielkich Opowieci


Te wzajemnie powizane, lecz niezalene opowieci od dawna wyrniay si w dugiej i skomplikowanej historii Valarw, elfw i ludzi oraz Wielkich Krain. Ojciec mj, zarzuciwszy pisanie Zaginionych opowieci", zanim je ukoczy, rozsta si z proz i zacz prac nad dugim poematem zatytuowanym Trin son of Hrin and Glrund the Dragon (Trin, syn Hrina, i smok Glrund), pniej zmienionym w poprawionej wersji tekstu na The Children of Hrin (Dzieci Hrina). Dziao si to na pocztku lat dwudziestych XX wieku, kiedy ojciec by zatrudniony na uniwersytecie w Leeds. Zastosowa do tego poematu bardzo stare angielskie metrum aliteracyjne (jest to forma wersyfikacji Beowulfa i, oglnie, poezji staroangielskiej), narzucajc wspczesnej angielszczynie wymagajcy ukad akcentw i rymw pocztkowych", stosowany przez dawnych poetw. Osign w tej dziedzinie wielkie mistrzostwo, i to w rozmaitych stylach, od dramatycznego dialogu w The Homecoming of Beorhtnoth (Powrt do domu Beorhtnotha) po elegi powicon ludziom polegym w bitwie na Polach Pelennoru. Liczcy ponad dwa tysice wersw aliteracyjny poemat Children of Hrin by zdecydowanie najduszym z jego utworw napisanych w tym metrum; jednak ojciec zaplanowa go na tak wielk skal, e kiedy przerwa pisanie, dotar w narracji dopiero do ataku smoka na Nargothrond. Poniewa do koca tej historii brakowao wci bardzo duo tekstu, przy tych proporcjach jej dokoczenie wymagaoby napisania jeszcze wielu tysicy wersw. Natomiast druga wersja, przerwana we wczeniejszym punkcie narracji, jest w porwnaniu z odpowiednim fragmentem wersji pierwszej mniej wicej dwa razy dusza. W tej czci legendy o dzieciach Hrina, ktr mj ojciec zawar w aliteracyjnym poemacie, stara historia z Ksigi zaginionych opowieci" zostaa znacznie rozszerzona i szczegowo rozwinita. Najbardziej godne uwagi jest to, e wanie teraz pojawio si w utworze wielkie podziemne miasto-forteca Nargothrond oraz nalece do niego rozlege ziemie (jest to punkt centralny nie tylko legendy o Trinie i Ninor, lecz take historii Dawnych Dni rdziemia), wraz z opisem ziem uprawnych elfw z Nargothrondu, co stanowi niezwykle rzadki obraz sztuk czasw pokoju" w dawnym wiecie. Posuwajc si na poudnie wzdu Narogu, Trin i jego towarzysz (w tekcie tej ksiki jest nim Gwindor) zastali ziemie w pobliu wejcia do Nargothrondu najwyraniej opuszczone:

... dotarli do dziedziny z dawna uprawnej; przez kwieciste polany i pikne pola zdali, zastajc zupenie puste porby i pastwiska przy brzegu Narogu, rojne niegdy role wrd drzew midzy wzgrzami i wod. Motyki zapomniane na polach porzucono, a przewrcone drabiny dumay w dlugiej trawie dostatnich sadw; drzewa skrcay spltane gazie w ich stron, ukradkiem patrzc, a uszy uginajcych si traw pilnie suchay; cho poudnie palio i cienie skracao, ich ciaa przej chd. W ten sposb dwaj wdrowcy dotarli do bramy Nargothrondu, lecej w wwozie Narogu:

tam stromo strzelay silne ramiona wzgrz, wiszce nad bystr wod; tam w szpalerze drzew stromy szlak wi si szeroki, wygadzony stopami, kilofw prac wykuty w klifie. Wielkie tam wrota wagi niemaej majestatyczne, z mrocznych s bali, a prg i portal potny z kamienia. Schwytani przez elfw, zostali wcignici przez bram, ktra zamkna si za nimi:

Zgrzytny zowrogo zawiasy z elaza, Olbrzymie odrzwia z ogromnym haasem, z grzmotem si gromu zawary, a podziesitne echa w pustych korytarzach rozbiegy rumorem pod rusztem dachw; przygaso wiato. Potem prowadzili przybyszw dugo krtymi drogami ciemnoci wartownicy, co stopy ich wiedli

bdzce, a rozbys przed nimi rozchwiany blask poncych pochodni; pomruk ich dobieg wielu gosw na wiec zwoanych, wic wawiej ruszyli. Wysoko wznis si dach. Zza nagego zakrtu zdumieni wyszli, Ujrzeli ucichy uroczysty tum. Zgromadzeni zamilkli w zmierzchu zalegym Pod sklepieniami mrocznych sufitw, Czekajc cierpliwie, w milczeniu. Lecz w tekcie Dzieci Hrina umieszczonym w tej ksice czytamy tylko tyle (s. 125): Wtedy wstali i opuciwszy okolice Eithel Ivrin, podyli na poudnie w/du brzegw Narogu, a pewnego dnia pojmali ich zwiadowcy elfw i zaprowadzili jako jecw do ukrytej twierdzy. W taki sposb przyby Trin do Nargothrondu. Jak to si stao? Sprbuj odpowiedzie na to pytanie. Wydaje si niemal pewne, e cao aliteracyjnego poematu o Trinie powstaa w Leeds i, e ojciec porzuci dalsze pisanie pod koniec 1924 roku lub na pocztku 1925 roku. Musi jednak pozosta tajemnic, dlaczego to zrobi. Natomiast nie jest tajemnic, czym si zaj potem: latem 1925 roku zacz pisa nowy poemat w zupenie innym metrum - w omiozgoskowych zrytmizowanych, parzycie rymowanych wierszach - zatytuowany Ballada o Leithian. O wyzwoleniu z pt. Tym samym zaj si inn z opowieci, ktr po latach, w 1951 roku, opisa, o czym ju wspomniaem, jako w peni rozwinit, niezalen, a mimo to zwizan z ogln histori" tematem Ballady o Leithian jest bowiem legenda o Berenie i Lthien. Nad tym drugim dugim poematem ojciec pracowa przez sze lat i z kolei porzuci go we wrzeniu 1931 roku, napisawszy ponad cztery tysice wersw. Podobnie jak aliteracyjne Children of Hrin, ktrych miejsce zaj ten poemat, wiadczy on o znacznym postpie w ewolucji legendy w stosunku do pierwotnego tekstu Zaginionej opowieci" o Berenie i Lthien. Podczas tworzenia Ballady o Leithian ojciec napisa w 1926 roku Zarys mitologii", przeznaczony dla R. W Reynoldsajego byego nauczyciela ze Szkoy Krla Edwarda w Birmingham, aby wyjani genez aliteracyj-nej wersji historii Trina i smoka". Ten krtki rkopis, po przepisaniu liczcy jakie dwadziecia stron druku, zosta sporzdzony jako streszczenie, jest napisany w czasie teraniejszym, zwizym stylem. Sta si on jednak punktem wyjcia dla kolejnych wersji Silmarillionu, (chocia jeszcze bez tej nazwy). Chocia w tym

tekcie zostaa wyoona caa koncepcja mitologiczna, opowie o Trinie bardzo wyranie zajmuje w nim poczesne miejsce. Tytu rkopisu brzmi Szkic mitologii ze szczeglnym uwzgldnieniem Children of Hrin", jako e taki by cel jego powstania. W roku 1930 powstao o wiele pokaniejsze dzieo, Quenta Noldorinwa (Historia Noldorw", jako e gwnym tematem Silmarillionu" jest historia elfickiego szczepu Noldorw). Wywodzio si ono bezporednio ze Szkicu i chocia ojciec znacznie rozszerzy wczeniejszy tekst i nada nowemu bardziej ukoczony ksztat, nadal widzia Quenta jako streszczenie, skrt o wiele bogatszych koncepcji narracyjnych. Jasno tego dowodzi podtytu, w ktrym ojciec oznajmia, e jest to krtka historia [Noldorw] zaczerpnita z Ksigi zaginionych opowieci". Naley pamita, e w owym czasie tekst Quenta reprezentowa (cho w nieco uproszczonej formie) cao wyobraonego wiata" mojego ojca. Nie bya to historia Pierwszej Ery, jak Quenta staa si pniej, poniewa jeszcze nie istniay Druga ani Trzecia Era; nie byo Numenoru, hobbitw i, oczywicie, Piercienia. Historia ta koczya si Wielk Bitw, w ktrej Morgoth zostawa ostatecznie pokonany przez innych Bogw (Valarw) i wyrzucony przez Drzwi Wiecznej Nocy w Pustk, poza Mury wiata". Na kocu Quenta ojciec napisa: Taki jest koniec opowieci o czasach sprzed czasw na pnocnych obszarach zachodniego wiata". Dlatego te moe si wydawa dziwne, e tekst Quenta z 1930 roku by jedynym ukoczonym tekstem Silmarillionu" (po Szkicu) sporzdzonym przez mego ojca. Jak czsto si to dziao, ewolucj jego dziea rzdziy zewntrzne okolicznoci. Pniej, w latach trzydziestych, pojawia si nowa wersja w postaci piknego rkopisu, zatytuowana nareszcie Quenta Silmarillion, Historia Silmarilw. Bya ona, lub miaa by, o wiele dusza ni wczeniejszy tekst Quenta Noldorinwa, lecz zasadnicza koncepcja dziea jako streszczenia mitw i legend (ktre, opowiedziane ze wszystkimi szczegami, miayby cakowicie odmienny charakter i zakres) nie zostaa bynajmniej zarzucona i znw zostaa okrelona w tytule: Quenta Silmarillion... to historia w skrcie, zaczerpnita z wielu starszych opowieci; wszystkie bowiem zawarte w niej sprawy Eldarowie z Zachodu od dawna opisywali i nadal opisuj w peniejszej formie w innych historiach i pieniach". Wydaje si przynajmniej prawdopodobne, e koncepcja Silmarillionu zrodzia si w gruncie rzeczy z faktu, i faza pracy nad tekstem z lat trzydziestych, ktr mona by nazwa faz Quenta", zacza si od skondensowanego streszczenia sucego okrelonemu celowi, lecz nastpnie na kolejnych etapach zostaa rozszerzona i udoskonalona, a wreszcie stracia pozory streszczenia, zachowaa jednak pocztkow charakterystyczn rwnowag" tonu. Napisaem gdzie indziej, e forma i styl Silmarillionu, majce charakter kompendium czy te streszczenia, oraz wzmianki o stojcych za nim wiekach poezji i tradycyjnej wiedzy, wywouj silne wraenie obcowania z nieopowiedzianymi opowieciami*, nawet jeli zostan opowiedziane; zawsze jest obecny

dystans. Nie ma narracyjnego popiechu ani presji i strachu wywoanego przez zaraz majce nastpi nieznane wydarzenie. Nie postrzegamy Silmarilw tak, jak postrzegamy Piercie". Jednake pisanie Quenta Silmarillion w tej formie zostao raptownie zakoczone, i to - jak si okazao - zakoczone definitywnie, w 1937 roku. Dwudziestego pierwszego wrzenia tego roku wydawnictwo George Allen and Unwin wydao Hobbita, a niedugo potem mj ojciec na prob wydawcy wysa mu kilka swoich rkopisw, ktre dotary do londyskiego adresata pitnastego listopada 1937 roku. Wrd nich by tekst Quenta Silmarillion w stanie, w jakim si wwczas znajdowa, koczcy si w rodku zdania na dole strony. Mimo e ojciec nie dysponowa wtedy swoim egzemplarzem, kontynuowa opowie w formie szkicu i docign j do ucieczki Trina z Doriathu i rozpoczcia ycia banity: ...przekroczywszy granice krlestwa, zebra wok siebie druyn bezdomnych i zdesperowanych ludzi, jacy w owych penych za czasach czaili si na pustkowiach; a zwracali si oni przeciwko wszystkim napotkanym na swojej drodze, czy to elfom, ludziom, czy orkom. Jest to zapowied fragmentu, umieszczonego w tej ksice na s. 79, na pocztku rozdziau Trin wrd banitw. Mj ojciec mia ju napisane te sowa, kiedy otrzyma z powrotem Quenta Silmarillion i pozostae rkopisy; w trzy dni pniej, dziewitnastego grudnia 1937 roku, zawiadomi wydawnictwo Allen and Unwin: Napisaem pierwszy rozdzia nowej opowieci o hobbitach - Z dawna wyczekiwane przyjcie. W tym momencie ciga i ewoluujca tradycja Silmarillionu" pisanego jako streszczenie, w stylu Quenta, zostaa przerwana w peni rozwoju na epizodzie odejcia Trina z Doriathu. Dalsza historia pozostaa przez nastpne lata jakby zamroona w prostej, skondensowanej i nierozwinitej formie Quenta z 1930 roku, podczas gdy wraz z pisaniem Wadcy Piercieni powstaway wielkie konstrukcje Drugiej i Trzeciej Ery. Lecz ta dalsza historia miaa ogromne znaczenie w dawnych legendach, koczce je, bowiem opowieci (wywodzce si z pierwotnej Ksigi zaginionych opowieci") mwiy o tragicznej historii Hrina, ojca Trina, po uwolnieniu go przez Morgotha, i o zniszczeniu elfickich krlestw Nargothrondu, Doriathu i Gondolinu, o czym po wielu tysicach lat piewa Gimli w kopalniach Morii:

wiat by pikny, gry za wysokie W dniach dawnych, przed upadkiem Potnych krlw z Nargothrondu i Gondolinu, ktrzy teraz odeszli, Za

zachodnie morze odpynli*. Miao to by ukoronowaniem i zakoczeniem caoci: opowie o klsce Noldorw w dugiej walce z potg Morgotha oraz przedstawienie rl, jakie odegrali w tej historii Hrin iTurin wraz z koczc cao opowieci o Erendilu, ktry uciek z poncych ruin Gondolinu. Kiedy po wielu latach, na pocztku 1950 roku, zosta ukoczony Wadca Piercieni, mj ojciec energicznie i z pewnoci siebie zaj si Spraw Dawnych Dni", ktre teraz zmieniy si w Pierwsz Er", i w nastpnych latach wydoby z ukrycia wiele starych rkopisw. Wrciwszy do Silmarillionu", pokry pikny rkopis Quenta Silmarillion poprawkami i dopiskami, lecz zaprzesta tych prac w 1951 roku, zanim jeszcze dotar do historii Trina, przy ktrej w 1937 roku porzuci Quenta Silmarillion na rzecz nowej opowieci o hobbitach". Rozpocz poprawianie Ballady o Leithian (wierszowanego poematu o losach Berena i Lthien, zarzuconego w 1931 roku), ktra wkrtce staa si niemal nowym, o wiele lepszym poematem, lecz szybko praca nad nim ustaa i w kocu cakowicie zamara. Ojciec zacz pisa dug sag proz o Berenie i Lthien, cile opart na przepisanej na nowo Balladzie, lecz i ten zamiar porzuci. W ten sposb nigdy nie speni ujawniajcego si w kolejnych pisarskich prbach pragnienia opisania pierwszej z Wielkich Opowieci w ksztacie, jaki chcia jej nada. W tym samym czasie zwrci si te w kocu ku Wielkiej Opowieci o upadku Gondolinu, wci istniejcej tylko w postaci Zaginionej opowieci" sprzed okoo trzydziestu piciu lat oraz jako kilka powiconych temu stron w Quenta Noldorinwa z 1930 roku. Bdc u szczytu swych zdolnoci, zamierza przedstawi ze wszystkimi szczegami i uwarunkowaniami ow nadzwyczajn opowie, ktr odczyta na posiedzeniu Towarzystwa Eseistw w swoim kolegium w Oksfordzie w 1920 roku, ktra przez cae ycie ojca stanowia zasadniczy skadnik jego wyobrae o Dawnych Dniach. Szczeglnym elementem wicym t opowie z histori Trina s bracia: Hrin, ojciec Trina, i Huor, ojciec Tuora. Hrin i Huor dostali si w modoci do elfickiego miasta Gondolin, ukrytego wewntrz piercienia wysokich gr, jak zostao opowiedziane w Dzieciach Hrina (s. 31); potem, podczas Bitwy Nieprzeliczonych ez, ponownie spotkali Turgona, krla Gondolinu, ktry powiedzia im(s. 47): Teraz ju droga do Gondolinu zostanie rycho odkryta, a skoro tak si stanie, bdzie musia pa". A Huor wtedy odpowiedzia: A jeli jednak utrzyma si tylko przez krtki czas, to z rodu twego narodzi si nadzieja elfw i ludzi. To ci powiadani, panie, widzc, e mier nadchodzi: chocia rozstajemy si tu na zawsze i nie spojrz ju na biae mury twego miasta, z ciebie i ze mnie
*

J.R.R.Tolkien Dru yna Piercienia, op. cit., s. 299 (przyp. red.).

zrodzi si nowa gwiazda". Ta przepowiednia si spenia, gdy do Gondolinu przyby Tuor, kuzyn Trina w pierwszej linii, i polubi Idri, crk Turgona; ich synem by bowiem Erendil - nowa gwiazda", nadzieja elfw i ludzi", ktry uciek z Gondolinu. W majcej powsta prozatorskiej sadze Upadek Gondolinu", rozpocztej prawdopodobnie w 1951 roku, mj ojciec opisa wdrwk Tuora i sucego mu za przewodnika elfaYoronwego. Przemierzajc pustkowia, usyszeli oni woanie w lesie:
I kiedy tak czekali, wyszed kto spomidzy drzew. Ujrzeli uzbrojonego wysokiego czowieka odzianego w czer, ktry w rku trzyma dobyty miecz; zdziwili si, klinga miecza bowiem te bya czarna, lecz jej brzegi lniy jasnym, zimnym wiatem.

To by Trin, pieszcy ze spldrowanego Nargothrondu (s. 142); lecz Tuor i Voronw z nim nie rozmawiali i nie wiedzieli, e Nargothrond pad i e to jest Trin, syn Hrina, Czarny Miecz. Tak oto tylko na jedn chwil zbiegy si cieki tych krewnych, Trina i Tuora, i nie skrzyoway si ju nigdy wicej". W opowieci o Gondolinie mj ojciec doprowadzi Tuora wysoko w Gry Okrne, skd wdrowiec mg dojrze wyrastajce na rwninie Ukryte Miasto; tam, niestety, zatrzyma si i nie ruszy ju dalej. Tak oto przy pisaniu Upadku Gondolinu" ojciec take nie osign celu; nie znamy jego pniejszej wizji ani Nargothrondu, ani Gondolinu. Napisaem w innym miejscu, e wraz z ukoczeniem wielkiego wtrtu i uporaniem si z Wadc Piercieni, ojciec najwyraniej wrci do Dawnych Dni z pragnieniem ponownego podjcia pisania na o wiele wiksz skal, ktre zacz tak dawno temu Ksig zaginionych opowieci". Nadal jego celem byo ukoczenie Quenta Silmarillion; lecz Wielkie Opowieci, ogromnie rozwinite w stosunku do ich pierwotnego ksztatu, z ktrych powinny si wywodzi pniejsze rozdziay, nigdy nie zostay spisane do koca". Te uwagi dotycz take Wielkiej Opowieci o dzieciach Hrina, lecz w tym wypadku ojciec osign znacznie wicej, mimo e nigdy nie udao mu si doprowadzi duej czci pniejszej, znacznie rozszerzonej wersji, do ostatecznej, ukoczonej postaci. W tym samym czasie, kiedy wrci do Ballady o Leithian oraz Upadku Gondolinu", rozpocz now prac nad Dziemi Hrina", ale nie nad dziecistwem Trina, lecz nad pniejsz czci opowieci, bdcej kulminacj jego tragicznej historii po zniszczeniu Nargothrondu. W tej ksice jest to tekst od rozdziau PowrtTurina do Dor-lminu (s. 143) do mierci bohatera. Dlaczego ojciec postpi w ten sposb, tak odmienny od jego zwykej praktyki zaczynania od pocztku, nie potrafi wyjani. Lecz w tym wypadku pozostawi take wrd swoich prac wiele

materiaw pniejszych, lecz niedatowanych, dotyczcych okresu od narodzin Trina do spldrowania Nargothrondu, ktre znacznie rozszerzy i rozwin we wczeniej nieznan narracj. Lecz o wiele wiksza cz tej pracy, jeli nie jej cao, przypada na okres po wydaniu Wadcy Piercieni. W owych latach Dzieci Hrina" stay si dla ojca gwn opowieci z koca Dawnych Dni i przez dugi czas powica jej wszystkie myli. Teraz jednak trudno mu byo narzuci mocn struktur narracyjn opowieci, ktra staa si bardziej zoona, jeli chodzi o postacie i wydarzenia; w gruncie rzeczy jedyny dugi jej fragment to zlepek oderwanych szkicw i zarysw akcji. A mimo to Dzieci Hrina w swym ostatnim ksztacie to gwne dzieo literackie dotyczce Srdziemia po napisaniu Wadcy Piercieni. ycie i mier Trina s opowiedziane z przekonujc si i bezporednioci, jakiej prno szuka gdzie indziej wrd ludw Srdziemia. Dlatego te po dugich studiach nad rkopisami sprbowaem w tej ksice stworzy cigy tekst od pocztku do koca, nie wprowadzajc do niego adnych elementw, ktre nie s koncepcyjnie autentyczne.

2. Kompozycja tekstu
W Niedokoczonych opowieciach, wydanych przed ponad wierwieczem, przedstawiem czciowy tekst dugiej wersji tej opowieci, znany jako Narn, od elfickiego tytuu Narn i Chn Hrin, Opowie o dzieciach Hrina. Lecz by to tylko jeden element obszernego dziea o zrnicowanej treci, a sam tekst by do niekompletny, dostosowany do oglnego charakteru ksiki - opuciem, bowiem kilka sporych fragmentw (a jeden z nich by bardzo dugi) tam, gdzie tekst Narn i jego o wiele krtsza wersja w Silmarillionie s bardzo podobne, albo tam, gdzie uznaem, e nie da si znale odpowiedniego, dugiego" tekstu. Ksztat Narn w tej ksice rni si, zatem pod paroma wzgldami od tekstu w Niedokoczonych opowieciach, co wynika z o wiele dokadniejszych studiw nad tym ogromnym zbiorem rkopisw - studiw, jakim si powiciem po wydaniu ksiki. Lektura ta doprowadzia mnie do odmiennych wnioskw na temat zwizkw midzy niektrymi tekstami oraz ich kolejnoci, gwnie, jeli chodzi o nadzwyczaj zawi ewolucj legendy w okresie powstawania Trina wrd banitw. Poniej zamieszczani opis i wyjanienia dotyczce ukadu tego nowego tekstu Dzieci Hrina. Wanym elementem caoci jest szczeglny status opublikowanego Silmarillionu; jak bowiem wspomniaem w pierwszej czci Dodatku, ojciec mj zarzuci pisanie Quenta Silmarillion w miejscu, do ktrego doszed w chwili rozpoczcia pisania Wadcy Piercieni w 1937 roku, kiedy Trin sta si banit po ucieczce z Doriathu. Przygotowujc opowie do druku, wiele korzystaem z The Annals of Beleriand (Kronik Beleriandu), pocztkowo kroniki", ktra jednak w kolejnych wersjach rozrosa si do kronikarskiej opowieci biegncej rwnolegle z kolejnymi rkopisami Silmarillionu" i ktra koczya si uwolnieniem Hrina przez Morgotha po mierci Trina i Ninor. Tak, wic pierwszym fragmentem, ktry opuciem w wersji Narn i Chn Hrin w Niedokoczonych opowieciach (s. 56 i przypis 1)* jest opis pobytu modych Hrina i Huora w Gondolinie; zrobiem tak po prostu, dlatego, e zostao to opowiedziane w Silmarillionie (s. 166167)**. Mj ojciec napisa jednak dwie wersje: jedna bya specjalnie przeznaczona na pocztek Narn, lecz zostaa cile oparta na fragmencie w Annals of Beleriand i rzeczywicie w wikszoci mao si od niego rni. W Silmarillionie wykorzystaem oba teksty, lecz tu zamieciem wersj z Narn.
*

Wszystkie odniesienia do stron Niedokoczonych opowieci J.R.R.Tolkiena dotycz wydania w przekadzie Wszystkie odniesienia do stron Silmarillionu J.R.R.Tolkiena dotycz wydania w przekadzie Marii Skibniewskiej,

Radosawa Kota, Amber,Warszawa 2006 (przyp. red.).


**

Amber,Warszawa 2006 (przyp. red.).

Drugim fragmentem, ktry opuciem w Narn w Niedokoczonych opowieciach (s. 63 i przypis 2), jest opis Bitwy Nieprzeliczonych ez - z tego samego powodu; tutaj te ojciec napisa dwie wersje, jedn w Annals, a drug o wiele pniejsz, lecz w duej mierze cile opart na tekcie Annals. Ten drugi opis wielkiej bitwy znw by specjalnie przeznaczony dla Narn (tekst ten jest zatytuowany Narn II, tj. druga cz Narn) i od razu na pocztku stwierdza (w tekcie tej ksiki s. 43): Zostan tu, zatem opisane te tylko czyny, ktre maj wpyw na los Rodu Hadora oraz dzieci Hrina Nieugitego". Dc do tego, ojciec zachowa z Annals tylko opis zachodniego pola bitwy" oraz opis zastpw Fingona; dziki temu uproszczeniu narracji zmieni bieg bitwy zrelacjonowanej w Annals. W Silmarillionie oczywicie wzorowaem si na Annals, cho przejem kilka elementw z wersji z Nam, lecz w tej ksice trzymaem si tekstu, ktry mj ojciec uzna za odpowiedni dla Nam jako caoci. Od Trina w Doriacie nowy tekst jest znacznie zmieniony w stosunku do Niedokoczonych opowieci. Istnieje tu wiele fragmentw, w wikszoci bardzo szkicowych, dotyczcych tych samych elementw narracji, lecz znajdujcych si w rnych stadiach rozwoju; w takim wypadku mona oczywicie przyjmowa rozmaite pogldy na sposb traktowania materiau wyjciowego. Nabraem przekonania, e ukadajc tekst Niedokoczonych opowieci, pozwoliem sobie na wiksz swobod redaktorsk, ni to byo konieczne. W tej ksice zastanowiem si ponownie nad oryginalnymi rkopisami i zmieniem tekst, w wielu (zwykle niezbyt wanych) miejscach przywracajc oryginalne sformuowania, wprowadzajc zdania lub krtkie fragmenty, ktre nie powinny byy zosta pominite, poprawiajc par bdw i dokonujc odmiennych wyborw spord oryginalnych wersji. Jeli chodzi o struktur tekstu w tym okresie ycia Trina, od ucieczki z Doriathu do jaskini zbjcw na Amon Rdh, ojciec myla o pewnych narracyjnych elementach": procesie Trina przeprowadzonym przed Thingolem; darach Thingola i Meliany dla Belega; zym traktowaniu Belega przez banitw pod nieobecno Trina; spotkaniu Trina i Belega. Przesuwa te elementy" wobec siebie i umieszcza dialogi w rozmaitych kontekstach, lecz trudno mu byo uoy z nich ustalon intryg"- dowiedzie si, co tak naprawd si wydarzyo".Jednak po dugich dalszych studiach wydaje mi si teraz jasne, e ojcu udao si osign zadowalajc struktur i kolejno wydarze w tej czci opowieci, zanim j porzuci, oraz e opowie w znacznie ograniczonym ksztacie, ktr uoyem dla opublikowanego Silmarillionu, zgadza, si z koncepcj mego ojca zjedna rnic. W Niedokoczonych opowieciach jest trzecia przerwa w opowieci na s. 90: urywa si ona w momencie, kiedy Beleg, znalazszy nareszcie Trina wrd banitw, nie umie nakoni go do powrotu do Doriathu (w nowym tekcie s. 91-94), i zostaje podjta dopiero wtedy, gdy banici napotykaj Krasnoludy Polednie. T luk zapeniem, znw posikujc si Silmarillionem,

zauwaywszy, e w opowieci nastpuje tu poegnanie Trina przez Belega oraz jego powrt do Menegrothu, gdzie otrzyma od Thingola miecz Anglachel, a od Meliany lembasy". Lecz w gruncie rzeczy mona wykaza, e ojciec to odrzuci, bo tak naprawd" Thingol da Anglachela Belegowi po procesie Trina, kiedy Beleg po raz pierwszy wyruszy na jego poszukiwanie. W obecnym zatem tekcie Beleg otrzymuje miecz w tym momencie (s. 77) i nie mwi si tu o lembasach. W pniejszym fragmencie, kiedy Beleg wrci do Menegrothu po odnalezieniu Trina, w nowym tekcie oczywicie nie ma wzmianki o Anglachelu, a jedynie o darze Meliany. W tym miejscu wypada zauway, e pominem w tekcie dwa fragmenty, ktre wczyem do Niedokoczonych opowieci, lecz ktre maj marginalne znaczenie dla narracji: jest to historia tego, w jaki sposb Smoczy Hem znalaz si w posiadaniu Hadora z Dor-lmi-nu (Niedokoczone opowieci, s. 72), oraz historia Saerosa (Niedokoczone opowieci, s. 73). Nawiasem mwic, z gbszego zrozumienia zwizkw midzy rkopisami wynika, e ojciec odrzuci imi Saeros" i zastpi je imieniem Orgol", ktre przez lingwistyczny przypadek" pokrywa si ze staroangielskim orgol, orgel - 'duma'. Lecz wydaje mi si, e teraz jest ju za pno na usunicie Saerosa". Du luk w tekcie przedstawionym w Niedokoczonych opowieciach (s. 98) wypenia nowy tekst ze stron 111-142, od koca rozdziau O krasnoludzie Mmie przez Kraj uku i Hemu, mier Belega, Trin w Nargothrondzie do Upadku Nargothrondu wcznie. W tej czci sagi o Trinie" istnieje zoony zwizek midzy oryginalnymi rkopisami, opowieci zamieszczon w Silmarillionie, oderwanymi fragmentami zebranymi w dodatku do Narn w Niedokoczonych opowieciach oraz nowym tekstem z tej ksiki. Zawsze sdziem, e po spisaniu Wielkiej Opowieci o Trinie w zadowalajcym go ksztacie ojciec zamierza zaczerpn z niej o wiele krtsz histori w - by tak rzec - stylu Silmarillionu". Oczywicie do tego nie doszo; podjem zatem, po ponad trzydziestu latach, dziwn prb zrobienia tego, czego on nie uczyni: napisania silmarillionowej" wersji ostatniej wersji opowieci, lecz wywiedzenia jej z niejednorodnych materiaw dugiej wersji" - czyli z Narn. Jest to rozdzia 21 opublikowanego Silmarillionu. Zatem tekst zamieszczony w tej ksice, ktry wypenia dug luk w historii z Niedokoczonych opowieci, wywodzi si z tych samych oryginalnych materiaw, co odpowiadajcy mu fragment Silmarillionu (s. 207- 217), lecz zosta uyty w innym celu, a ponadto opiera si na lepszym zrozumieniu labiryntu szkicw i notatek oraz ich kolejnoci. Wiele materiaw z oryginalnych rkopisw; pominitych lub skondensowanych w Silmarillionie,jest nadal osigalnych, lecz tam, gdzie nie byo nic do dodania do wersji z Silmarillionu (jak w opowieci o mierci Belega, wywodzcej si z Annals of Beleriand), wersja ta jest po prostu

powtrzona. W rezultacie, mimo e musiaem tu i wdzie wprowadzi fragmenty czce rone szkice, w przedstawionym tu duszym tekcie nie ma adnych, choby najmniejszych, zewntrznych wynalazkw". Niemniej tekst jest sztuczny, jako e nie mogo by inaczej: tym bardziej, e ten wielki zbir rkopisw odzwierciedla sta ewolucj opowieci. Szkice odgrywajce zasadnicz rol w tworzeniu cigej narracji mog w rzeczywistoci nalee do wczeniejszego stadium. Tak wic, by posuy si przykadem wczeniejszego momentu akcji, pierwotny opis przybycia bandy Trina na wzgrze Amon Rdh, a take opisy schronienia, ktre tam znaleli, i ycia, ktre tam prowadzili, oraz efemerycznego sukcesu kraju Dor-Carthol, powstay, zanim pojawia si jakakolwiek wzmianka o Krasnoludach Polednich, a w peni rozwinity opis domu Mma pod szczytem wzgrza pojawi si, zanim zaistnia sam Mm. Pozostaa cz opowieci, od powrotu Trina do Dor-lminu, ktrej ojciec nada ksztat ostateczny, naturalnie odbiega bardzo nieznacznie od tekstu z Niedokoczonych opowieci. W opisie ataku na Glaurunga w Cabed-en-Aras istniej jednake dwa miejsca, gdzie poprawiem oryginalne sowa, co powinno zosta wyjanione. Pierwsze z owych miejsc dotyczy geografii. Jest powiedziane (s. 169), e kiedy owego pamitnego wieczoru Trin wyruszy wraz z towarzyszami z Nen Girith, nie poszli prosto w kierunku smoka, lecego po drugiej stronie wwozu, lecz najpierw obrali ciek prowadzc ku Przeprawie na Teiglinie; a potem, zanim jeszcze tam dotarli, skrcili w wsk ciek prowadzc na poudnie" i udali si w stron Cabed-en-Aras przez las rosncy nad rzek. Gdy si tam zbliali, wedug oryginalnego tekstu owego fragmentu, na wschodzie za ich plecami rozbysy pierwsze gwiazdy". Kiedy przygotowywaem ten tekst dla Niedokoczonych opowieci, nie zauwayem, e musi tu tkwi bd, poniewa z ca pewnoci miakowie nie poruszali si w kierunku zachodnim, lecz na wschd albo na poudniowy wschd, oddalajc si od Przeprawy, i pierwsze gwiazdy na wschodzie musiay wzej przed nimi, a nie za nimi. Omawiajc to w The War of the jewels (Wojnie Klejnotw) (1994, s. 157), przyjem sugesti, e wska cieka" prowadzca na poudnie ponownie skrca na zachd, by dotrze do Teiglinu. Teraz jednak wydaje mi si to nieprawdopodobne, jako e nie ma to sensu w toku opowieci, i e o wiele prostszym rozwizaniem jest poprawi za ich plecami" na przed nimi", tak jak zrobiem to w nowym tekcie. Mapa, ktr naszkicowaem w Niedokoczonych opoueciach (s. 341), by zilustrowa uksztatowanie terenu, nie jest dobrze zorientowana. Z mapy Beleriandu sporzdzonej przez mego ojca wida - co jest take przedstawione na mojej mapie przygotowanej do Silmarillionu - e Amon Obel ley niemal prosto na wschd od Przeprawy na Teiglinie (zza Amon Obel wznis si

ksiyc", s. 188), aTeiglin pyn w jarach na poudniowy wschd lub na poudniowy wschd ku poudniowi. Teraz naszkicowaem mapk jeszcze raz i zaznaczyem na niej w przyblie niu Cabeden-Aras (w tekcie na s. 176 jest powiedziane: Taki wanie parw znajdowa si na drodze Glaurunga, na pnoc od miejsca, gdzie Celebros wpada do Teiglinu. Nie by to wcale najgbszy z wwozw, lecz najwszy").

Druga kwestia dotyczy opowieci o zabiciu Glaurunga, gdy smok przekracza parw. Istnieje szkic i wersja ostateczna. W szkicu Trin wraz z towarzyszami wspili si po przeciwlegej cianie parowu a pod sam jej krawd; trzymali si tam przez noc, a Trin walczy z mrocznymi, penymi lku snami, w ktrych ca si woli przywiera do zbocza i si go trzyma". Kiedy nasta dzie, Glaurung gotowa si do przekroczenia parowu o wiele krokw dalej na pnoc", Trin musia wic zej na d, do rzeki, a potem znowu wspi si na strome zbocze, by si znale pod brzuchem smoka. W wersji ostatecznej (s. 184) Trin i Hunthor nie doszli jeszcze do szczytu ciany parowu, kiedy Trin powiedzia, e marnuj siy, wspinajc si teraz, zanim nabior pewnoci, w ktrym miejscu Glaurung przejdzie na drug stron; zatrzymali si, zatem". Nie jest powiedziane, e kiedy zaprzestali wspinaczki, zeszli na d z miejsca, w ktrym si znajdowali, pojawia si natomiast fragment ze szkicu dotyczcy snu Trina, w ktrym ca si woli kurczowo trzyma si gazi". Lecz w poprawionej wersji nie byo potrzeby, by bohaterowie kurczowo si czego trzymali: mogli zej na dno parowu i tam zaczeka, co z pewnoci by zrobili W gruncie rzeczy tak wanie uczynili: w ostatecznej wersji (Niedokoczone opowieci, s. 105*) jest powiedziane, e nie stali na drodze Glaurunga i e Trin przedar si wzdu nurtu pod samego smoka". Wydaje si zatem, e
*

W wydaniu Atlantis-Rubicon, Warszawa 1994; w wersji wydawnictwa Amber odpowiednie sowa zostay pominite

(przyp. tum.).

ostateczna wersja zawiera niepotrzebny lad poprzedniego szkicu. W imi spjnoci poprawiem (s. 185) gdy nie stali na drodze Glaurunga" na bowiem nie znajdowali si na drodze Glaurunga" oraz przedar si wzdu nurtu pod samego smoka" na przedar si wzdu ciany urwiska". S to drobne sprawy, lecz pozwalaj wyjani chyba najplastyczniej wyobraane sobie sceny z legend Dawnych Dni oraz jedno z najwaniejszych wydarze.

Spis imion, nazw wasnych i geograficznych


Nazwy uwzgldnione na mapie Beleriandu s oznaczone gwiazdk. Adanedhel - Czowiek-Elf", imi nadane Trinowi w Nargothrondzie. Aerina - Krewniaczka Hrina w Dor-lminie, polubiona przez Easterlinga Brodd. Agarwaen - Splamiony Krwi", imi przyjte przez Trina, kiedy przyby do Nargothrondu. Ainurowie - wici", pierwsze istoty stworzone przez Ilvatara, istniejce przed stworzeniem wiata: Valarowie oraz Majarw (duchy podobne w istocie do Valarw, lecz niszej rangi")*. Algund - Czowiek z Dor-lminu, czonek bandy zbjcw, do ktrej przysta Trin. Amon Darthir* - Szczyt w acuchu Ered Wethrin na poudnie od Dor-lminu. Amon Ethir - Wzgrze Zwiadu", wielki kopiec wzniesiony przez Finroda Felagunda o staje na wschd od Nargothrondu. Amon Obel* - Wzgrze porodku lasu Brethil, na ktrym zbudowano Ephel Brandir. Amon Rdh* - yse Wzgrze", samotne wzniesienie w krainie pooonej na poudnie od Brethilu, mieszkanie Mma. Anach* - Przecz prowadzca z Taur-nu-Fuin u zachodniego kraca Ered Gorgoroth. Andrg - Czowiek z Dor-lminu, przywdca bandy zbjcw, do ktrej przysta Trin. Anfauglith - Dawicy Py", wielka rwnina na pnoc od Taur-nu-Fuin, niegdy trawiasta i wtedy znana jako Ard-galen, lecz w Bitwie Nagego Pomienia zmieniona przez Morgotha w pustyni. Angband - Wielka twierdza Morgotha na pnocnym zachodzie rdziemia. Anglachel - Miecz Belega, dar Thingola; po przekuciu dla Trina zwany Gurthangiem. Angrod - Trzeci syn Finarfina, zabity w Dagor Bragollach. Anguirel - Miecz Ela. Aranruth - Gniew Krla", miecz Thingola. Arda - Ziemia. Aredhela - Siostra Turgona, ona Ela. Arminas - Noldor, ktry przyby z Gelmirem do Nargothrondu, by ostrzec Orodretha przed niebezpieczestwem zagraajcym twierdzy. Arroch - Ko Hrina. Awernien* - Nadbrzeny kraj Beleriandu na zachd od Ujcia Sirionu; wspomniany w piosence piewanej przez Bilba w Pvivendell. Asgon - Czowiek z Dor-lminu, ktry pomg Trinowi w ucieczce, gdy ten zabi Brodd.
*

* J.R.R.Tolkien Silmarillion, op. cit., s. 44 (przyp. red.).

Azaghl - Wadca krasnoludw z Belegostu. Barad Eithel - Wiea rda", forteca Noldorw w Eithel Sirion. Baragund - Ojciec Morweny; kuzyn Berena. Barahir - Ojciec Berena; brat Bregolasa. Bar-en-Danwedh - Dom Okupu", nazwa nadana przez Mma swemu domowi. Bar-en-Nibin-noeg - Dom Polednich Krasnoludw" na Amon Rdh. Bar Erib Bauglir - Twierdza w Dol-Cuarthol na poudnie od Amon Rdh. Bauglir - Ten, Ktry Przymusza", imi nadane Morgothowi. Beleg - Elf z Doriathu, wielki ucznik; przyjaciel i towarzysz Trina. Zwany Cthalionem, dosownie: Mocnym ukiem", w tekcie nazywany Mistrzem uku. Belegost - Wielka Twierdza",jedno z dwch krasnoludzkich miast w Grach Bkitnych. Belegund - Ojciec Riany; brat Baragunda. Beleriand* - Kraina pooona w Dawnych Dniach na zachd od Gr Bkitnych. Belthronding - uk Belega. Bor - Przywdca pierwszych ludzi, ktrzy przekroczyli granice Beleriandu; zaoyciel rodu Bora, jednego z Trzech Rodw Edainw. Beren - Czowiek z rodu Bora, ukochany Lthien, ktry wyuska Silmaril z korony Morgotha; zwany Jednorkim i Camlostem - Pustorkim". Bitwa Nieprzeliczonych ez - Patrz Nirnaeth Arnoediad. Bragollach - Patrz Dagor Bragollach. Brandir - Wadca Ludu Halethy w Brethilu, kiedy przyby tam Trin; syn Handira. Bregolas - Ojciec Baragunda; dziad Morweny. Bregor - Ojciec Barahira i Bregolasa. Brethit* - Las midzy rzekami Teiglinem i Sirionem; Ludzie z Brethilu - Lud Halethy. Brithiach* - Brd na Sirionie na pnoc od Brethilu. Brodda - Easterling przybyy do Hithlumu po Nirnaeth Arnoediad. Cabed-en-Aras - Jeleni Skok", gboki wwz rzeki Teiglin, gdzie Trin zabi Glaurunga. Cabed Naeramarth - Skok Okropnego Przeznaczenia", nazwa nadana Cabed-en-Aras po tym, jak z jego urwiska skoczya Ninor. Celebros - Strumie w Brethilu, wpadajcy do Teiglinu w pobliu Przeprawy. Cieniste Gry - Patrz Ered Wethrin. Crdan - Zwany Budowniczym Okrtw; wadca krainy Falas; po zniszczeniu Przystani po Nirnaeth Arnoediad uciek na wysp Balar na poudniu.

Crissaegrim* - Szczyty grskie na poudnie od Gondolinu, gdzie znajdoway si gniazda Thorondora. Cthalion - Czarny Miecz Dosownie Mocny uk", imi Belega. Imi Trina w Nargothrondzie; take imi samego miecza. Patrz Mormegil. Czarny Wadca, Krl Czarny - Morgoth. Daeron - Minstrel z Doriathu. Dagor Bragollach - (take Bragollach) Bitwa Nagego Pomienia, podczas ktrej Morgoth przerwa Oblenie Angbandu. Dimbar* - Kraina midzy rzekami Sirionem i Mindebem. Dimrost - Deszczowe Schody", wodospad na Celebrosie w lesie Brethil, pniej zwany Nen Girith. Dor-Carthol - Kraj uku i Hemu", nazwa nadana obszarowi bronionemu przez Trina i Belega z ich siedziby na Amon Rdh. Doriath* - Krlestwo Thingola i Meliany w lasach Neldoreth oraz obszar, ktrym rzdzili z Menegrothu nad rzek Esgalduin. Dorlas - Wany czowiek z Ludu Halethy w lesie Brethil. Dor-lmin* - Obszar na poudniu Hithlumu, oddany przez krla Fingolfina Rodowi Hadora w lenno; siedziba Hrina i Morweny. Dorthonion* - Kraj Sosen", wielka zalesiona wyyna na pnocnej granicy Beleriandu, nazwana pniej Taur-nu-Fuin. Drengist* - Dugi fiord przecinajcy Ered Lmin, Gry Echowe. Dzieci Ilvatara - Elfowie i ludzie. Dziki Czowiek z Lasu - Imi przyjte przez Trina, kiedy pojawi si wrd ludzi z Brethilu. Easterlingowie - Plemiona ludzi, ktre przybyy do Beleriandu za Edainami. Echad i Sedryn - (take Echad) Obz Wiernych", nazwa nadana siedzibie Mma na Amon Rdh. Ecthelion - Mony elf z Gondolinu. Edainowie - (l. poj. Adan) Ludzie z Trzech Rodw Przyjaci Elfw. Eithel Ivrin* - rda Ivrinu", rdo rzeki Narog pod Ered Wethrin. Eithel Sirion* - rda Sirionu", na wschodnich stokach Ered Wethrin; twierdza Noldorw w tym miejscu, zwana take Barad Eithel. Eldali - Elfowie, Eldarowie. Eldarowie - Elfowie, ktrzy podjli Wielk Wdrwk ze wschodu do Beleriandu. Eledhwen - Blask Elfw", imi Morweny.

Elfy Szare - Sindarowie, nazwa nadana Eldarom, ktrzy pozostali w Beleriandzie i nie przebyli Wielkiego Morza w drodze na Zachd. El - Zwany Ciemnym Elfem, znamienity kowal, ktry mieszka w Nan Elmoth; twrca miecza Anglachela; ojciec Maeglina. Ephel Brandir - Ostrok Brandira", ogrodzona siedziba Ludzi z Brethilu na Amon Obel; take Ephel. Ered Gorgoroth* - Gry Zgrozy", rozlege urwiska, ktrymi Taur-nu-Fuin opada ku poudniowi; take Gorgoroth. Ered Wethrin - Cieniste Gry", Gry Cienia", wielki acuch, tworzcy granic Hithlumu na wschodzie i poudniu. Esgalduina* - Rzeka w Doriacie, dzielca lasy Neldoreth i Region, wpadajca do Sirionu. Faelivrin - Imi, ktre Gwindor nada Finduilas. Falas* - Nadbrzeny kraj Beleriandu na zachodzie. Fanor - Najstarszy syn Finwgo, pierwszego przywdcy Noldorw; brat przyrodni Fingolfina; twrca Silmarilw; przywdca buntu Noldorw przeciwko Valarom; zgin podczas bitwy wkrtce po powrocie do rdziemia. Patrz synowie Fanora. Felagund - Rbacz Jaski", imi nadane krlowi Finrodowi po zaoeniu Nargothrondu i czsto uywane osobno. Finarfin - Trzeci syn Finwgo, brat Fingolfina i brat przyrodni Fanora; ojciec Finroda Felagunda i Galadrieli. Finarfin nie wrci do rdziemia. Finduilas - Crka Orodretha, drugiego krla Nargothrondu. Fingolfin - Drugi syn Finwgo, pierwszego przywdcy Noldorw; Najwyszy Krl Noldorw, mieszkajcy w Hithlumie; ojciec Fingona i Turgona. Fingon - Najstarszy syn krla Fingolfina i po jego mierci Najwyszy Krl Noldorw. Finrod - Syn Finarfina; zaoyciel i krl Nargothrondu, brat Orodretha i Galadrieli; czsto nazywany Felagundem. Forweg - Czowiek z Dor-lminu, przywdca bandy zbjcw, do ktrej przysta Trin. Galdor Wysoki - Syn Hadora Zotowosego; ojciec Hrina i Huora; zabity w Eithel Sirion. Gamil Zirak - Krasnoludzki kowal, nauczyciel Telchara z Nogrodu. Gaurwaith - Wilkoludzie", banda zbjcw, do ktrej przysta Trin w lasach za zachodnimi granicami Doriathu. Gelmir (1) - Elf z Nargothrondu, brat Gwindora. Gelmir (2) - Noldor, ktry przyby z Arminasem do Nargothrondu, by ostrzec Orodretha przed

niebezpieczestwem zagraajcym twierdzy. Gethron - Jeden z towarzyszy Trina w drodze do Doriathu. Ginglith* - Rzeka wpadajca do Narogu powyej Nargothrondu. Glaurung - Ojciec Smokw", pierwszy ze smokw Morgotha. Glithui* - Rzeka wypywajca z Ered Wethrin i wpadajca do Teiglinu na pnoc od miejsca, w ktrym wpadaa do niego Malduina. Glredhela - Crka Hadora, siostra Galdora, ojca Hrina; ona Haldira z Brethilu. Gorfindel - Mony elf z Gondolinu. Gondolin* - Ukryte miasto krla Turgona. Gorgoroth - Patrz Ered Gorgoroth. Gorthol - Grony Hem", imi przyjte przez Trina na ziemiach Dor-Carthol. Gothmog - Przywdca Balrogw; zabjca krla Fingona. Gry Bkitne - Wielki acuch grski (zwany Ered Luin oraz Ered Lindon) midzy Beleriandem i Eriadorem w Dawnych Dniach. Gry Cienia* - Patrz Ered Wethrin. Gry Okrne - Gry otaczajce Tumladen, rwnin Gondolinu. Grithnir Jeden z towarzyszy Trina w drodze do Doriathu, gdzie zmar. Guilin - Elf z Nargothrondu, ojciec Gwindora i Gelmira. Gurthang - elazo mierci", imi, ktre Trin nada Anglachelowi po jego przekuciu w Nargothrondzie. Gwaeron - Wietrzny miesic", marzec. Gwindor - Elf z Nargothrondu, ukochany Finduilas, towarzysz Trina. Hador Zotowosy - Wadca Dor-lminu, wasal krla Fingolfina; ojciec Galdora, ojca Hrina i Huora; zabity w Eithel Sirion w Dagor Bragollach. Rd Hadora -jeden z Rodw Edainw. Haldir - Syn Halmira z Brethilu; polubi Glredhel, crk Hadora z Dor-lminu. Haletha - Pani Haletha, ktra wczenie zostaa przywdczyni Drugiego Rodu Edainw, zwanego Halethrimami albo Ludem Halethy, osiadego w lesie Brethil. Halmir - Przywdca ludzi z Brethilu. Handir z Brethilu - Syn Haldira i Glredheli; ojciec Brandira. Haretha - Crka Halmira z Brethilu, ona Galdora z Dor-lminu; matka Hrina. Haudh-en-Elleth - Kopiec Panny Elfw" w pobliu Przeprawy na Teiglinie, pod ktrym pochowano Finduilas. Haudh-en-Nirnaeth - Kurhan ez" na pustkowiu Anfauglith. Hirilorn - Wielki buk o trzech pniach w lesie Neldoreth.

Hithlum* - Kraina Mgy", pnocne ziemie ograniczone Grami Cienia. Hunthor - Czowiek z Brethilu, towarzysz Trina w wypraw na Glaurunga. Huor - Brat Hrina; ojciec Tuora, ojca Erendila; zabity w Bitwie Nieprzeliczonych ez. Hrin - Pan Dor-lminu, m Morweny i ojciec Trina oraz Ninor; zwany Thalionem Niezomnym". Ibun - Jeden z synw Krasnoluda Poledniego Mma. Ilvatar - Ojciec Wszystkiego". Indor - Czowiek z Dor-lminu, ojciec Aeriny. Ivrin* - Jezioro oraz wodospad u podna Ered Wethrin, skd bra pocztek Narog. Jeleni Skok - Patrz Cabed-en-Aras. Khm - Jeden z synw Krasnoluda Poledniego Mma; zabity z uku przez Andrga. Krasnoludy Polednie - Rasa krasnoludw w Srdziemiu, ktrej ostatnimi przedstawicielami byli Mm i jego dwaj synowie. Labadal - Imi, jakie Trin nada Sadorowi. Ladros* - Ziemie na pnocny wschd od Dorthonionu, nadane ludziom z rodu Bora przez noldorskich krlw. Lalaith - miech", imi nadane Urwenie. Larnach - Jeden z lenych ludzi z krainy na poudnie od Teiglinu. Lasy Nath* - Lasy rozcigajce si na zachd od grnego biegu Narogu. Leni Ludzie - Mieszkacy lasw na poudnie od Teiglinu, upieni przez Gaurwaithw. Lothlann - Wielka rwnina na wschd od Dorthonionu (Taur-nu-Fuin). Lothron - Pity miesic roku. Lthien - Crka Thingola i Meliany, ktra po mierci Berena wybraa miertelno i uczestnictwo w jego losie. Zwana Tinviel - crk zmierzchu", czyli sowikiem". Mablung - Elf z Doriathu, gwny wdz armii Thingola, przyjaciel Trina; zwany Myliwym. Maedhros - Najstarszy syn Fanora, wadajcy ziemiami na wschd od Dorthonionu. Maeglin - Syn Ela Ciemnego Elfa i Aredheli, siostry Turgona; zdradzi pooenie Gondolinu. Malduina* - Dopyw Teiglinu. Mandos - Valar; Sdzia, Opiekun Domw Umarych w Yalinorze. Manw - Zwierzchnik Valarw; zwany Odwiecznym Krlem.

Meliana - Jedna z Majarw (patrz haso Ainurowie); krlowa u boku Thingola, krla krainy Doriathu, ktr opasaa niewidzialn barier ochronn, zwan Obrcz Meliany; matka Lthien. Melkor - Quenejskie imi Morgotha. Menegroth* - Tysic Grot", stolica Thingola i Meliany nad rzek Esgalduin w Doriacie. Menel - Niebiosa, dziedzina gwiazd. Methed-en-Glad - Koniec Lasu", fort w Dor-Carthol na skraju lasu na poudnie od Teiglinu. Mm - Krasnolud Poledni mieszkajcy na Amon Rdh. Minas Tirith - Wiea Czat", zbudowana przez Finroda Felagunda na Tol Sirion. Mindeb* - Dopyw Sirionu, midzy Dimbarem i lasem Neldoreth. Mistrz uku - Imi Belega; patrz Cthalion. Mithrim* - Poudniowo-wschodni obszar Hithlumu, oddzielony od Dor-lminu grami Mithrim. Modsze Dzieci - Ludzie. Patrz Dzieci Ilvatara. Morgoth - Potny, zbuntowany Valar, pocztkowo najwikszy z Potg; nazywany Nieprzyjacielem, Czarnym Wadc, Czarnym Krlem, Bauglirem. Mormegil - Czarny Miecz", imi nadane Trinowi w Nargothrondzie. Morwena - Crka Baragunda z rodu Bora; ona Hrina i matka Trina oraz Ninor; zwana Eledhwen - Blaskiem Elfw" oraz Pani Dor-lminu. Nan Elmoth* - Las w Beleriandzie Wschodnim; siedziba Ela. Nargothrond* - Wielka podziemna twierdza nad rzek Narog", zaoona przez Finroda Felagunda, zniszczona przez Glaurunga; take krlestwo Nargothrondu rozcigajce si na wschd i zachd od rzeki. Narog* - Gwna rzeka Beleriandu Zachodniego, majca rda w Ivrinie i wpadajca do Sirionu w pobliu jego ujcia. Lud osiady nad Narogiem - elfowie z Nargothrondu. Neithan - Skrzywdzony", imi, ktre sam sobie nada Trin, gdy przysta do zbjcw. Nellas - Mieszkanka Doriathu, przyjacika Trina z jego chopicych lat. Nen Girith - Drca Woda", nazwa nadana Dimrostowi, wodospadowi Celebrosu w lesie Brethil. Nen Lalaith - Strumie majcy rda u podna Amon Darthir, gry w Ered Wethrin, i przepywajcy obok domu Hrina w Dor-lminie. Nenning* - Rzeka w Beleriandzie Zachodnim, wpadajca do Morza obok przystani Eglarest. Nevrast* - Obszar na zachd od Dor-lminu, za Grami Echowymi* (Ered Lmin). Nibin-noeg, Nibin-nogrim - Krasnoludy Polednie. Ninor - aoba", crka Hrina i Morweny, siostra Trina; patrz Nniel. Nieprzeliczone zy - Bitwa Nirnaeth Arnoediad. Nieprzyjaciel - Morgoth.

Nimbrethi* - Lasy brzozowe w Arvernien; wspomniane w piosence piewanej przez Bilba w Rivendell. Nniel - Dziewczyna we zach", imi, ktre Trin nada Ninor w Brethilu. Nirnaeth Arnoediad - Bitwa Nieprzeliczonych ez, take Nirnaeth. Nogrod - Jedno z dwch miast krasnoludw w Grach Bkitnych. Noldorowie - Drugi zastp Eldarw w Wielkiej Wdrwce ze wschodu do Beleriandu; Elfy Mdre", Mdrzy". Obrcz Meliany - Patrz Meliana. Orleg - Czowiek nalecy do bandy zbjcw Trina. Orodreth - Krl Nargothrondu po mierci swego brata Finroda Felagunda; ojciec Finduilas. Oss - Majar (patrz haso Ainurowie); wasal Ulma Wadcy Wd. Pani Dor-lominu - Morwena. Pikny Lud - Eldarowie. Potgi - Valarowie. Przeprawa na Teiglinie* - Brd, w ktrym Poudniowy Gociniec przecina Teiglin. Ragnir - Niewidomy suga w domu Hrina w Dor-lminie. Region* - Poudniowy las Doriathu. Riana - Kuzynka Morweny; ona Huora, brata Hrina; matka Tuora. Rivil* - Strumie spywajcy z Dorthonionu i wpadajcy do Sirionu na moczarach Serech. Rok Lamentu - Rok Nirnaeth Arnoediad. Sador - Snycerz; sucy Hrina w Dor-lminie i przyjaciel maego Trina, ktry nazwa go Labadalem. Saeros - Elf z Doriathu, doradca Thingola, wrogo nastawiony do Trina. Serech* - Wielkie moczary na pnoc od Przeomu Sirionu, gdzie, Rivil spywa z Dorthonionu. Sharbhund - Krasnoludzka nazwa Amon Rdh. sindarski - Jzyk Elfw Szarych, ktrym posugiwano si w Beleriandzie. Patrz Elfy Szare. Sirion* - Wielka rzeka Beleriandu, majca rda w Eithel Sirion. Somiane Gbury - Nazwa nadana Ludowi Hadora przez Easterlingw w Hithlumie. Starsze Dzieci - Elfowie. Patrz Dzieci Ilvatara. Stary Gociniec Poudniowy* - Starodawna droga wiodca z Tol Sirion do Nargothrondu przez Przepraw na Teiglinie.

Stawy Pmroku* - Obszar moczarw i staww, gdzie Aros wpada do Sirionu. Strzeona Rwnina* - Patrz Talath Dirnen. Strzeone Krestwo - Doriath. Synowie Fanora - Patrz Fanor. Wszystkich siedmiu synw wadao ziemiami w Beleriandzie Wschodnim. Taath Dirnen* - Strzeona Rwnina", na pnoc od Nargothrondu. Taur-nu-Fuin* - Las Okryty Noc", pniejsza nazwa Dorthonionu. Teiglin* - Dopyw Sirionu, biorcy pocztek w Cienistych Grach i pyncy przez las Brethil. Patrz Przeprawa na Teiglinie. Telchar - Synny kowal z Nogrodu. Telperion - Biae Drzewo, starsze z Dwch Drzew, ktre daway wiato Yalinorowi. Thangorodrim - Gry Tyranii", wzniesione przez Morgotha nad Angbandem. Thingol - Szary Paszcz", krl Doriathu, wadca Elfw Szarych (Sindarw); polubi Melian z plemienia Majarw; ojciec Lthien. Thorondor - Krl Orw" (por. Powrt Krla VI, 4: u zarania dziejw rdziemia budowa swe gniazda na niedostpnych szczytach Gr Granicznych"*). Trzy Rody (Edainw) - Rody Bora, Halethy i Hadora. Thurin - Tajemnica", imi, ktre nadaa Trinowi Finduilas. Tol Sirion* - Wyspa w Przeomie Sirionu, na ktrej Finrod wybudowa wie Minas Tirith; pniej przejta przez Saurona. Tumhalad* - Dolina w Beleriandzie Zachodnim midzy rzekami Ginglith i Narog, gdzie zostay pokonane wojska Nargothrondu. Tumladen - Ukryta dolina w Grach Okrnych, w ktrej znajdowao si miasto Gondolin. Tuor - Syn Huora i Riany; kuzyn Trina i ojciec Erendila. Turambar - Pan Losu", imi przyjte przez Trina wrd ludzi z Brethilu. Turgon - Drugi syn Fingolfina i brat Fingona; zaoyciel i krl Gondolinu. Trin - Syn Hrina i Morweny, gwny bohater pieni zatytuowanej Narn i Chin Hrin. Jeli chodzi o jego inne imiona, patrz Neithan, Gorthol, Agarwaen, Thurin, Adanedhel, Mormegil (Czarny Miecz), Dziki Czowiek z Lasu, Turambar. Ukryte Krlestwo - Doriath; take Gondolin. Uldor Przeklty - Przywdca Easterlingw, ktry zosta zabity w Bitwie Nieprzeliczonych ez. Ulmo - Jeden z wielkich Valarw, Wadca Wd. Ulrad - Czonek bandy zbjcw, do ktrej przysta Trin.

marth - Zy Los", fikcyjne imi ojca podane przez Trina w Nargothrondzie. Urwena - Crka Hrina i Morweny, ktra zmara w dziecistwie; zwana Lalaith - miech". Valarowie - Potgi", wielkie duchy, ktre na pocztku czasu wkroczyy do wiata. Valinor - Kraina Valarw na Zachodzie, za Wielkim Morzem. Varda - Najwiksza z Krlowych Valarw, maonka Manwgo. Wielka Muzyka - Muzyka Ainurw, z ktrej narodzi si wiat. Wielki Kurhan - Patrz Haudh-en-Nirnaeth. Wilkoludzie - Patrz Gaurwaith. Wadca Wd - Valar Ulmo. Wadcy Zachodu - Valarowie. Wygnacy - Noldorowie, ktrzy si zbuntowali przeciwko Valarom i wrcili do rdziemia. Wysoki Faroth* - Wyyna na zachd od rzeki Narog ponad Nargothrondem; take Faroth. Wyspa Saurona - Tol Sirion. Wzgrze Zwiadu - Patrz Amon Ethir.

You might also like