You are on page 1of 271

HARLAN COBEN

KILKA SEKUND OD
MIERCI
(Seconds Away)
Przeoy Zbigniew A. Krlicki

Wydanie polskie: 2013
Wydanie oryginalne: 2012
Dla mojego chrzeniaka, Henryego Armstronga
Oraz dla mojej Mani, Harrego i Macia
1
S w yciu chwile, ktre wszystko zmieniaj.
Nie mwi o takich drobnych sprawach, jak powiedzmy ktre
patki owsiane bd twoimi ulubionymi, czy w liceum bdziesz chodzi
na kursy przygotowawcze na poziomie uniwersyteckim, w ktrej
dziewczynie si zakochasz albo gdzie bdziesz mieszka przez nastpne
dwadziecia lat. Mam na myli gruntown zmian. W jednym momen-
cie twj wiat jest taki, a w nastpnym pstryk! cakiem si zmienia.
Wszystko, co uwaae za niezmienn rzeczywisto, wszystkie reguy,
wywraca si do gry nogami.
I tak gra staje si doem. Lewa rka zamienia si w praw.
mier staje si yciem.
Patrzc na t fotografi, uwiadomiem sobie, e taka gwatowna
zmiana zawsze zachodzi w cigu zaledwie kilku sekund. To, co widzia-
em, nie miao sensu, wic zamrugaem i popatrzyem jeszcze raz jak-
bym si spodziewa, e co na tym zdjciu si zmieni. Nic si nie zmieni-
o.
To bya stara czarno-biaa fotografia. Szybko policzywszy w my-
lach, doszedem do wniosku, e zostaa zrobiona prawie siedemdzie-
sit lat temu.
To niemoliwe powiedziaem.
Nie mwiem do siebie, wyjaniam na wypadek, gdybycie pomy-
leli, e jestem czubkiem. (Co i tak wkrtce pomylicie). Mwiem do
Nietoperzycy. Staa kilka krokw ode mnie w tej swojej biaej sukni
i milczaa. Miaem wraenie, e jej dugie siwe wosy poruszay si na-
wet wtedy, gdy staa nieruchomo. Jej skra bya cienka i pomarszczona
jak stary dokument, ktry kto zbyt wiele razy skada i rozkada.
Nawet jeli nie znacie akurat tej Nietoperzycy, to jak znacie na
pewno. To ta upiorna staruszka, ktra mieszka w niesamowitym domu
w pobliu. Kade miasteczko ma tak. Na szkolnym podwrku syszy
si opowieci o wszystkich tych okropnych rzeczach, jakie ci zrobi, jeli
kiedy ci zapie. Gdy jeste may, trzymasz si od niej z daleka, a gdy
jeste troch starszy w moim przypadku druga klasa liceum no c,
wci trzymasz si z daleka, poniewa, chocia wiesz, e to nonsens i je-
ste za duy, eby wierzy w takie bajdy, jej dom nadal ci przeraa.
A jednak byem tu, w jej legowisku, i gapiem si na fotografi uka-
zujc co, co jak wiedziaem nie mogo by tym, na co mi wyglda-
o.
Co to za facet? zapytaem.
Jej gos skrzypia jak stare deski podogi pod naszymi nogami.
Rzenik z odzi szepna.
Mczyzna na zdjciu nosi mundur Waffen SS z drugiej wojny
wiatowej. Krtko mwic, by sadystycznym nazist, ktry wedug
Nietoperzycy zamordowa mnstwo ludzi, w tym jej ojca.
A kiedy zostao zrobione to zdjcie?
Nietoperzyca wygldaa na zaskoczon tym pytaniem.
Nie jestem pewna. Chyba w tysic dziewiset czterdziestym dru-
gim lub czterdziestym trzecim roku.
Znw popatrzyem na mczyzn na zdjciu. Myli wiroway mi
w gowie. Nic nie miao sensu. Usiowaem trzyma si tego, czego by-
em pewny: wiedziaem, e nazywam si Mickey Bolitar. Dobry pocz-
tek. Jestem synem Brada (zmarego) i Kitty (na odwyku) Bolitarw, a te-
raz pozostaj pod opiek mojego wujka, Myrona Bolitara (ktrego tole-
ruj). Uczszczam do liceum w Kasselton, gdzie jestem nowym, prbu-
jcym si dopasowa, a ta fotografia wiadczy o tym, e albo mam oma-
my, albo zwariowaem.
Co si stao, Mickey? zapytaa Nietoperzyca.
Co si stao? powtrzyem. artuje pani, prawda?
Nie rozumiem.
To jest Rzenik z odzi? Wskazaem zdjcie.
Tak.
I sdzi pani, e zgin pod koniec drugiej wojny wiatowej?
Tak mi powiedziano. Mickey, czy ty co wiesz?
Wrciem mylami do mojego pierwszego spotkania z Nietoperzyc.
Szedem do nowej szkoy, gdy nagle pojawia si w drzwiach zaniedba-
nego domu. O mao nie wrzasnem. Wycigna do mnie chud rk
i powiedziaa kilka sw, ktre uderzyy mnie jak cios pici: Mickey
nie miaem pojcia, skd zna moje imi twj ojciec nie umar.
Od tego rozpocza si szalona podr, ktra zaprowadzia mnie
do do tego zdjcia.
Oderwaem od niego wzrok.
Dlaczego mi to pani powiedziaa?
Co powiedziaam?
e mj ojciec nie umar. Dlaczego mi to pani powiedziaa?
Milczaa.
Przecie ja tam byem tumaczyem drcym gosem. Na wa-
sne oczy widziaem, jak umiera. Dlaczego powiedziaa pani co takiego?
Powiedz mi, powiedz, co pamitasz poprosia skrzekliwym go-
sem.
Powanie?
W milczeniu podwina rkaw sukni i pokazaa mi tatua, ktry
wiadczy o tym, e przeya obz mierci w Auschwitz.
Ja ci opowiedziaam, jak umar mj ojciec przypomniaa. Teraz
twoja kolej. Powiedz, co si stao. Dreszcz przebieg mi po plecach. Ro-
zejrzaem si po ciemnym pokoju. Na starym adapterze wirowa winy-
lowy krek z piosenk Time Stands Still HorsePower. Moja mama bya
fank tego zespou. Kiedy bya celebrytk, zanim pojawiem si na wie-
cie i przekreliem wszystkie jej marzenia, chodzia z nimi na przyjcia.
Nad kominkiem Nietoperzycy stao to przeklte zdjcie, ukazujce pit-
k hipisw z lat szedziesitych we wasnorcznie farbowanych ko-
szulkach z motylem na piersi.
Powiedz powtrzya Nietoperzyca.
Zamknem oczy i odetchnem gboko. Tak trudno byo tam wr-
ci, a jednak wydawao mi si, e robi to kadej nocy.
Jechalimy do San Diego, mj ojciec i ja. Grao radio. mialimy
si.
To pamitaem najlepiej. Sposb, w jaki si mia.
W porzdku. Co byo potem?
Na nasz pas zjecha SUV i zderzy si z nami czoowo. Bum i tyle.
Zamilkem na moment. Niemal czuem ten straszliwy wstrzs, napr
pasa bezpieczestwa i nagy skok w ciemno. Samochd dachowa.
Kiedy si ocknem, byem uwiziony. Straacy prbowali mnie uwol-
ni.
A twj ojciec?
Spojrzaem na ni.
Pani znaa mojego ojca, prawda? Wujek mwi mi, e by
w tym domu, kiedy by may.
Nie odpowiedziaa.
Twj ojciec. Co si z nim stao? nalegaa.
Pani wie.
Powiedz mi.
Widziaem go oczami duszy.
Tata lea na plecach. Mia zamknite oczy. Wok jego gowy
zbieraa si kaua krwi.
Serce podskoczyo mi do garda.
Nietoperzyca wycigna do mnie kocist rk.
W porzdku.
Nie warknem gniewnie nic nie jest w porzdku. Ani troch.
Poniewa, widzi pani, ojcem zajmowa si sanitariusz. Mia jasne wosy
i zielone oczy i w kocu na mnie popatrzy, a kiedy nasze spojrzenia si
spotkay, pokrci gow. Tylko raz. I wiedziaem. Wyraz jego twarzy
powiedzia mi wszystko. To by koniec. Mj ojciec nie y. Ostatni rze-
cz, ktr zobaczyem, by ojciec lecy na noszach, zabierany przez
tego sanitariusza o jasnych wosach i zielonych oczach.
Nietoperzyca milczaa.
A to? Wskazaem czarno-bia fotografi i powiedziaem zduszo-
nym gosem, ze zami spywajcymi po twarzy: To nie jest zdjcie ja-
kiego starego nazisty. To zdjcie tego sanitariusza.
Twarz Nietoperzycy, ju w najbielszym odcieniu bieli, zrobia si
jeszcze bledsza.
Nie rozumiem.
Ja te nie. Pani Rzenik z odzi. To on by tym sanitariuszem, kt-
ry zabra mojego ojca.
Jej reakcja mnie zaskoczya.
Jestem zmczona, Mickey. Musisz ju i.
artuje pani sobie, prawda? Kim jest ten facet? Dlaczego zabra
mojego ojca?
Uniosa rk do ust.
Czasem pragniemy czego tak bardzo, e bierzemy nasze yczenia
za prawd. Rozumiesz?
Ja wcale nie chc, eby to byo zdjcie tamtego sanitariusza. Tak po
prostu jest.
Pokrcia gow, a jej sigajce do pasa wosy zafaloway.
Pami jest taka zawodna. Przekonasz si o tym, kiedy bdziesz
starszy.
Mwi pani, e si myl?
Gdyby Rzenik jakim cudem przey, dzi miaby prawie dzie-
widziesit lat. Byby za stary na sanitariusza.
Wcale nie mwiem, e to dziewidziesiciolatek. Jest w tym sa-
mym wieku, co ten na zdjciu.
Nietoperzyca popatrzya na mnie tak, jakbym to ja by stuknity.
Nagle uwiadomiem sobie, jak to wszystko brzmi jak majaczenie wa-
riata. Piosenka si skoczya i zacza nastpna. Nietoperzyca cofna
si o krok, zamiatajc drewnian podog rbkiem biaej sukni. Przeszy-
a mnie wzrokiem.
No co? spytaem.
Czas, eby ju poszed. I moe nie zobaczysz mnie przez jaki
czas.
Nie rozumiem.
Pomylie si.
zy stany mi w oczach.
Myli pani, e mgbym zapomnie t twarz? Sposb, w jaki na
mnie spojrza, zanim zabra mojego ojca?
W jej gosie zabrzmiaa stalowa nuta.
Wyjd, Mickey.
Nie
Wyno si!
2
Godzin pniej siedziaem na podwrku za moim domem a ra-
czej za domem mojego wujka Myrona i opowiadaem o tym Emie. Jak
zawsze bya ubrana w czer pasujc do odcienia jej wosw. Oczy mia-
a podkrelone czarnym tuszem, na rodkowym palcu nosia piercio-
nek z trupi czaszk i skrzyowanymi piszczelami, a w uszach wicej
kolczykw, ni mogem zliczy.
Zazwyczaj bya w ponurym nastroju, ale teraz patrzya na mnie tak,
jakby nagle wyrosa mi trzecia rka.
I tak po prostu wyszede? spytaa.
A co miaem zrobi? Wydusi ze staruszki informacje?
Nie wiem. Ale jak moge tak po prostu wyj?
Ona posza na gr. Co powinienem zrobi, pj za ni? Zamy,
e Sam nie wiem Zamy, e zaczaby si rozbiera albo co.
Fuj prychna Ema. To by byo ohydne.
Widzisz?
Ema nie skoczya jeszcze pitnastu lat, ale zrobia ju sobie sporo
tatuay. Nie miaa nawet metra szedziesiciu i przez wikszo naszej
spoecznoci bya uwaana za oty. Kiedy poznalimy si zaledwie kil-
ka tygodni temu, podczas lunchu siedziaa sama przy stoliku dla wy-
rzutkw. Twierdzia, e tak woli.
Teraz spojrzaa na czarno-biae zdjcie.
Mickey?
Taak?
Chyba nie wierzysz, e to ten sam facet.
Wiem, e to brzmi gupio, ale
Urwaem.
Ema miaa co w sobie. Pancerz, ktry pokazywaa caemu wiatu,
by gruby i brzydki. Nie bya adna, ale kiedy patrzya na mnie tak jak
teraz wielkimi piwnymi oczami, z malujcymi si na twarzy skupie-
niem i trosk, wygldaa cudownie.
Mw zachcia mnie.
Ten wypadek zaczem to bya najgorsza chwila w moim yciu
razy dziesi. Ojciec Napyna fala wspomnie. Byem jedynakiem.
Przez prawie cae moje ycie mieszkalimy za granic, radonie prze-
mierzajc najbardziej odludne zaktki wiata. Uwaaem, e jestemy
beztroskimi nomadami, czonkami midzynarodowej bohemy pracuj-
cymi dla rnych organizacji dobroczynnych. Nie zdawaem sobie spra-
wy, jak wiele si za tym kryo.
W porzdku szepna Ema.
Jednak trudno mi byo powiedzie co wicej. Kiedy tak duo po-
drujesz, nie masz wielu (a waciwie adnych) przyjaci. By to jeden
z powodw, dla ktrych tak bardzo chciaem gdzie osi, a ojciec
w kocu zrezygnowa z pracy, pojecha z nami do Kalifornii, zapisa
mnie do prawdziwej szkoy i no c, umar. Tak wic widzicie, e to,
co zdarzyo si po naszym powrocie do Stanw Zjednoczonych mier
ojca, staczanie si matki byo moj win. Jakkolwiek by na to patrze,
odpowiedzialny za to wszystko byem ja.
Jeli nie chcesz mi powiedzie zacza Ema.
Nie, chc.
Znw spojrzaa na mnie tymi wielkimi oczami, ktre wydaway si
takie skupione, pene zrozumienia i sympatii.
Ten wypadek zabra mi wszystko podjem. Zgin ojciec.
Mama si zaamaa.
Nie fatygowaem si opisywaniem tego, co si dziao ze mn e je-
stem przekonany, i nigdy si z tym nie pogodz. To nie miao ju zna-
czenia. Prbowaem wrci do sanitariusza i mczyzny z fotografii.
Kiedy dowiadczysz czego takiego teraz mwiem troch wol-
niej kiedy co wydarzy si tak nagle i zniszczy cae twoje ycie pa-
mitasz wszystko, co byo z tym zwizane. Kady szczeg. Czy to, co
mwi, ma sens?
Jasne.
No wic ten sanitariusz On pierwszy mi powiedzia, e ojciec
odszed. Trudno zapomnie, jak kto taki wyglda. Trudno i ju.
Przez minut siedzielimy w milczeniu. Spojrzaem na obrcz kosza.
Wujek Myron, kiedy si dowiedzia, e bd z nim mieszka, zamocowa
now. Obaj znajdowalimy pocieszenie w koszykwce, w powolnym
dryblowaniu, w rzutach z wyskoku, w dwiku, jaki wydaje pika, prze-
latujc przez siatk. Koszykwka to jedyne, co czy mnie z wujkiem,
z ktrym musz mieszka i ktremu nie mog do koca wybaczy.
Nie mog wybaczy jemu i chyba nie mog wybaczy sobie.
Moe to jeszcze jedna rzecz, ktra czy mnie z wujkiem Myronem.
Nie urwij mi gowy, dobrze? odezwaa si Ema.
Dobrze.
Rozumiem wszystko, co powiedziae. Wiesz o tym. I no c,
miniony tydzie by zwariowany. O tymtake wiem. Czy jednak moe-
my przez moment spojrze na to racjonalnie?
Nie.
Co?
Wiem, jak to wyglda, jeli spojrze na to racjonalnie. Jakbym
nadawa si do domu bez klamek.
Ema si umiechna.
No taak, co w tym jest. Jednak na wszelki wypadek omwmy to
krok po kroku, dobrze? eby si upewni, e niczego nie pokrciam.
Niechtnie skinem gow.
Po pierwsze podniosa palec z paznokciem pomalowanym lakie-
rem w kolorze pinot noir w zeszym tygodniu, idc do szkoy, prze-
chodzisz obok domu tej niesamowitej Nietoperzycy i chocia jej nie
znasz i nigdy wczeniej nie widziae, ona mwi ci, e twj ojciec yje.
Zgadza si.
Upiorne, no nie? Chc powiedzie: skd wiedziaa, kim jeste, e
twj ojciec zgin, i co j napado, eby mwi co takiego?
Nie mam pojcia.
Ja te nie. Zatem przejdmy do punktu drugiego. Ema podniosa
drugi palec, ten, na ktrym nosia piercionek z trupi czaszk, z pa-
znokciem pomalowanym kanarkowotym lakierem. Tydzie p-
niej, kiedy udalimy si do pieka i z powrotem, Nietoperzyca mwi ci,
e naprawd nazywa si Lizzy Sobek i jest t synn bohaterk, ktrej
od zakoczenia drugiej wojny wiatowej nikt nie widzia. Potem wrcza
ci zdjcie tego starego nazisty, ktry zabi jej ojca. A ty uwaasz, e to
ten sam mczyzna, ktry zabra twojego ojca na noszach. Ema rozo-
ya rce. Czy tak mona to podsumowa?
Owszem.
W porzdku, teraz do czego dochodzimy.
Naprawd?
Uciszya mnie machniciem rki.
Na moment pomimy to, e ten facet jakim cudem przez siedem-
dziesit lat nie postarza si ani o jeden dzie.
Dobrze.
Jest jeszcze co: zawsze opisujesz tego sanitariusza jako blondyna
o zielonych oczach.
Zgadza si.
To zapamitae najlepiej, prawda? Zielone oczy. Zdaje si, e m-
wie, i miay te obwdki wok renic czy co takiego.
Zgadza si. I co?
Wiesz co, Mickey? Ema przechylia gow, jej gos zagodnia.
To jest czarno-biaa fotografia.
Nic nie powiedziaem.
Nie wida na niej innych kolorw. Skd mgby wiedzie, na
przykad, e jego oczy byy zielone? Nie mgby, prawda?
Chyba nie usyszaem swj gos.
No to wymy kaw na aw. Ktry scenariusz jest bardziej praw-
dopodobny? Ten, w ktrym Rzenik z odzi troch przypomina sanita-
riusza, a reszt sobie wyobrazie, czy ten, w ktrym dziewidziesicio-
letni nazista jest teraz modym sanitariuszem pracujcym w Kalifornii?
Oczywicie miaa racj. Wiedziaem, e nie myl trzewo. W ze-
szym tygodniu zostaem pobity i niemal zamordowany. Widziaem, jak
czowiek dosta kul w gow, i musiaem sta bezradnie, podczas gdy
Emie o mao nie podernito garda.
Nie wspominajc o najbardziej szokujcej sprawie.
Ema wstaa, otrzepaa ubranie i zacza si zbiera.
Musz ju i.
Dokd?
Zobaczymy si jutro.
Wci tak robia znikaa.
Pozwl mi si odprowadzi poprosiem.
Ema wzia si pod boki i cigna brwi.
Robi si pno. Moe by niebezpiecznie.
artujesz sobie, prawda? A ile ja mam lat, cztery? Jednak nie o to
chodzio. Z jakiego powodu Emanie chciaa pokaza mi, gdzie mieszka.
Zawsze znikaa w lesie. Szybko stalimy si bliskimi przyjacimi, moe
najlepszymi, jakich oboje kiedykolwiek mielimy, lecz nadal sporo
przed sob zatajalimy.
Kiedy Ema bya ju na kocu podwrka, przystana.
Mickey?
Co?
To zdjcie
Tak?
Zastanowia si, zanim to powiedziaa.
Nie uwaam ci za wariata.
Czekaem, a powie co wicej. Nie zrobia tego.
Wic co? Jeli nie jestem wariatem, to kim? ywi zudne nadzieje?
Ema zastanowia si nad tym.
Pewnie tak. Jednak jest jeszcze druga strona medalu.
Jaka?
Moe ja te zwariowaam, ale ci wierz.
Wstaem i podszedem do niej. Mam metr dziewidziesit, wic je-
stem o wiele od niej wyszy. Tworzylimy dziwn par. Spojrzaa na
mnie i powiedziaa:
Nie wiem jak ani dlaczego i, owszem, znam wszystkie argumenty
przeciwko temu, jednak ci wierz.
Byem jej taki wdziczny, e chciao mi si paka.
Pytanie tylko, co z tym zrobimy? dodaa Ema.
Uniosem brew.
My?
Jasne.
Nie tym razem, Emo. Nie bd ju wicej naraa ci na niebezpie-
czestwo.
Znowu cigna brwi.
Dlaczego jeste taki protekcjonalny?
Sam musz sobie z tym poradzi.
Nie, Mickey, nie musisz. Cokolwiek to jest, ta sprawa dotyczca
ciebie i Nietoperzy, wchodz w to.
Nie wiedziaem, co powiedzie, wic poprzestaem na nastpujcej
propozycji:
Przepijmy si z tym i porozmawiajmy rano, dobrze?
Odwrcia si i zamierzaa odej.
Wiesz, co jest zabawne? rzucia przez rami.
Co?
To wszystko zaczo si od stuknitej staruszki mwicej ci, e
twj ojciec yje. Teraz jednak c wcale nie mam pewnoci, czy ona
jest stuknita.
Ema znika w mroku nocy. Ja podniosem pik i zatopiem si tak,
wiem, jak to zabrzmi w graniczcej z zen sztuce rzucania. Po tym
wszystkim, co si wydarzyo, tskniem za odrobin spokoju i ciszy.
Jednak nie byo mi to dane.
Mylaem, e jest niedobrze, ale wkrtce dowiedziaem si, e moe
by jeszcze gorzej.
3
Wanie miaem wykona rzut z wyskoku, gdy usyszaem samo-
chd wujka Myrona.
Myron Bolitar by w miasteczku swego rodzaju sportow legend.
Naleay do niego wszystkie rekordowe wyniki w koszykwce, w colle-
geu zdoby dwa tytuy w finaach NCAA
1
i zosta wybrany w pierw-
szym zacigu do druyny Boston Celtics. Niespodziewana kontuzja ko-
lana zakoczya jego karier w NBA, zanim ta naprawd si zacza.
Zawsze syszaem, jak mj tata modszy brat Myrona mwi, ja-
kim ciosem byo to dla mojego wuja. Ojciec kocha i podziwia Myrona
dopki moja matka nie zasza w ci, a potem urodzia mnie. agodnie
mwic, Myron nie akceptowa mojej matki. Wyrazi to, jak si domy-
lam, bardzo dosadnie. Bracia si o to pokcili, co doprowadzio do
tego, e Myron uderzy mojego ojca pici w twarz.
Nigdy wicej si nie widzieli ani ze sob nie rozmawiali.
Teraz, oczywicie, byo na to za pno.
Wiem, e Myron cierpi z tego powodu. Wiem, e to go drczy
i chciaby odkupi win za moim porednictwem. Czego nie rozumie, to
tego, e to nie ja powinienem mu wybaczy. W moich oczach jest face-
tem, ktry przyczyni si do tego, e mj ojciec nie yje, a matka uzale-

1 NCAA (National Collegiate Athletic Association) organizacja zrze-
szajca ok. 1200 instytucji, zajmujca si urzdzaniem zawodw sportowych
na wielu uczelniach w USA.
nia si od narkotykw.
Cze powiedzia Myron.
Cze.
Jade co?
Kiwnem gow i rzuciem. Myron zapa odbit od tablicy pik
i odrzuci j do mnie. Boisko do kosza wiele znaczyo dla nas obu. Obaj
to rozumielimy. Byo neutralnym gruntem, ziemi niczyj, na ktrej
obowizywao zawieszenie broni. Rzuciem znowu i si skrzywiem.
Myron to zauway.
Eliminacje za dwa tygodnie, tak? zapyta.
Mwi o naborze do licealnej druyny koszykwki. Przyznam, e
miaem nadziej pobi te jego stare rekordy. Pokrciem gow.
Zostay przesunite.
Na kiedy?
Na poniedziaek.
O, szybko. Jeste podekscytowany?
Oczywicie, e byem. Bardzo. Jednak tylko wzruszyem ramionami
i znowu rzuciem.
Jeste dopiero w drugiej klasie zauway Myron. Do szkolnej
druyny nie bior zbyt wielu drugoklasistw.
Ty zacze jako drugoklasista, no nie?
Touch. Myron znw mi poda i zmieni temat: Wci jeste
obolay po zeszej nocy? zapyta.
Troch.
Moe wicej ni troch?
O co ci chodzi?
Zastanawiam si, czy powinienem zawie ci do lekarza.
Pokrciem gow.
Jestem tylko obolay.
Chcesz porozmawia o tym, co si stao?
Nie chciaem.
Wydaje mi si, e narazie siebie i innych na niebezpieczestwo
rzek wujek Myron.
Zastanawiaem si, jak najlepiej ukry prawd. Myron zna cz
faktw. Policja rwnie. Nie mogem powiedzie im wszystkiego. I tak
pewnie by mi nie uwierzyli. Do licha, sam w to nie wierzyem.
Bohaterstwo zawsze ma swoje konsekwencje, Mickey powiedzia
agodnie. Nawet jeli jeste pewny, e postpujesz susznie. Przekona-
em si o tym na wasnej skrze.
Popatrzylimy na siebie. Myron chcia powiedzie co jeszcze, ale
zadzwonia jego komrka. Spojrza na numer dzwonicego i na jego
twarzy pojawio si zaskoczenie.
Przepraszam, ale musz odebra.
Odszed w gb podwrka, pochyli gow i zacz rozmawia.
Narazie siebie i innych na niebezpieczestwo
Gdyby chodzio tylko o mnie, mgbym ryzykowa, ale co z moimi
przyjacimi? Co z tymi innymi? Odszedem w przeciwn stron i te
wyjem z kieszeni komrk.
Poszlimy we czwrk do tego parszywego nocnego klubu, eby
uratowa Ashley: Ema i ja, oczywicie, a potem yka i Rachel. yka,
tak jak Ema i ja, by outsiderem. Rachel wrcz przeciwnie.
Musiaem sprawdzi, co si z nimi dzieje.
Najpierw wysaem SMS do yki i otrzymaem automatyczn od-
powied: W tym momencie nie mog odpisa. W wyniku ostatnich
wydarze mam szlaban do czasu, a skocz 34 lata.
A potem, jak to on, doda: Matka Abrahama Lincolna umara
w wyniku zatrucia mlekiem, majc 34 lata.
Umiechnem si mimo woli. eby nam pomc, yka poyczy
sobie firmow furgonetk ojca. Jego rodzice byli bardzo troskliwi i na-
dopiekuczy, podejrzewaem wic, e bdzie mia najwiksze kopoty.
Na szczcie yka by bardzo pomysowy. Nic mu nie bdzie.
Wysaem SMS do czwartej i ostatniej czonkini naszej bandy: Rachel
Caldwell. Jak j opisa? Powiem po prostu: Rachel bya, z braku lepsze-
go okrelenia, najadniejsz dziewczyn w szkole. Zapewne w kadej
szkole jest taka, jednak ona bya znacznie wicej ni tylko superatrakcyj-
na, wic, prosz, nie przyczepiajcie mi zbyt szybko etykietki seksistow-
skiej wini. Odwaga i pomysowo, jakie wykazaa w tamtym okrop-
nym miejscu, zapieray dech.
A jednak, jeli mam by zupenie szczery, jej uroda bya pierwsz ce-
ch, ktra przychodzia mi na myl. I niemal kademu w szkole.
W jaki sposb Rachel doczya do ledwie tolerowanego nowego
(mnie), podajcej si za emo lub gotk grubej dziewuchy (Emy) i ner-
dowatego syna wonego (yki), wci pozostawao zagadk.
Zastanawiaem si, co jej napisa. Przyznaj, przy niej robiem si
nerwowy i niezdarny. Zaczynay mi si poci rce. Wiem, e powinie-
nem by dojrzay i ponad to. Najczciej jestem. A moe nie. W kadym
razie, po dugich rozwaaniach, co waciwie powinienem napisa, po-
stukaem palcami w klawisze i rozpoczem czarujco i elokwent-
nie: W porzo?
Jak widzicie, potrafi rozmawia z kobietami jak nikt.
Czekaem na odpowied. Nie nadesza. Kiedy wujek Myron sko-
czy rozmawia, przywlk si do mnie lekko oszoomiony.
Zapoyczyem tekst z SMS-a do Rachel i spytaem:
Wszystko w porzdku?
Tak.
Kto dzwoni?
Wydawao si, e jego gos dochodzi z daleka.
Przyjaciel, od ktrego dawno nie miaem wiadomoci.
Czego chcia?
Myron odwrci wzrok.
Hej? zachciem.
Prosi o przysug. Do niezwyk. Myron spojrza na zegarek.
Musz lecie. Powinienem wrci za godzin.
To rzeczywicie dziwne. Odezwaa si moja komrka. Spojrzaem na
wywietlacz i kiedy zobaczyem numer Rachel, mj puls lekko przyspie-
szy. Odsunem si od wujka i otworzyem wiadomo od Rachel.
Przeczytaem: Nie mog teraz rozmawia. Mog zadzwoni pniej?
Natychmiast odpisaem: Pewnie, a potem zaczem si zastanawia,
czy nie zabrzmiao to zbyt ochoczo i czy moe powinienem by odcze-
ka, no, jakie osiem sekund, eby nie wygldao na to, e stoj, czekajc
na jej SMS.
aosne, no nie?
Myron pospieszy do samochodu, a ja poszedem do kuchni i wzi-
em z lodwki co do jedzenia. Wyobraziem sobie Rachel w domu, pi-
szc do mnie SMS. Byem u niej tylko raz. Wczoraj. Mieszkaa w rozle-
gej posiadoci z wielkim domem i bram przed podjazdem. Posiado
wygldaa jak pustkowie, w ktrym czowiek jest bardzo samotny.
Na stole leaa lokalna gazeta, West Essex Tribune. Artyku na
pierwszej stronie dotyczy wizyty sawnej aktorki Angeliki Wyatt w na-
szym miasteczku. Plotka gosia, e Angelica Wyatt nie tylko zamierza
nakrci tu film, ale rwnie cytujc nagwek:
MIEJSCOWE NASTOLATKI BD ZATRUDNIONE JAKO STATY-
CI!
Ta moliwo ekscytowaa wszystkich w liceum w Kasselton.
Chopcy z mojej szkoy, z ktrych wielu nadal miao na cianach swoich
pokojw kontrowersyjny plakat Angeliki Wyatt w mokrym bikini, byli
szczeglnie podnieceni.
Natomiast ja miaem na gowie waniejsze sprawy.
Odsunem gazet na bok i wyjem fotografi Rzenika z odzi. Po-
oyem j na stole i zaczem si w ni wpatrywa. Potem zamknem
oczy, aby utrwali sobie ten obraz w gowie. Wrciem mylami do au-
tostrady w Kalifornii, do wypadku, do uwizienia w samochodzie, ob-
razu umierajcego ojca oraz zielonych oczu z tymi obwdkami, ktre
odebray mi wszelk nadziej.
W wyobrani spojrzaem w twarz sanitariusza. Potem sprbowaem
naoy w mylach ten obraz na zapamitan fotografi.
To by ten sam czowiek.
Jednak to niemoliwe. Moe wic Rzenik ma syna, ktry wyglda
tak samo jak on? Albo wnuka? A moe postradaem zmysy?
Powinienem znw pj do Nietoperzycy. Powinienem zada wy-
janie.
Musiaem tylko wymyli, w jaki sposb si do niej zbliy. Musia-
em dobrze to przemyle, rozway kad ewentualno i stara si ro-
zumowa logicznie. Ponadto miaem do przemylenia co jeszcze.
Jest takie stare powiedzenie: Nie ma niczego pewnego poza mier-
ci i podatkami.
Ktokolwiek to powiedzia, zapomnia o jednym: zadaniach domo-
wych.
Zastanawiaem si, czy poprosi wujka Myrona, eby napisa mi
usprawiedliwienie:
Droga pani Friedman,
Mickey odda wypracowanie o rewolucji francuskiej z opnieniem,
poniewa ratowa inn uczennic, widzia, jak, zastrzelono czowieka, zo-
sta zbity na kwane jabko i przesuchany przez policj Och, i widzia
zdjcie pewnego starego nazisty, ktry przebra si za kalifornijskiego sa-
nitariusza i powiedzia mu, e jego ojciec nie yje.
Mickey odda wypracowanie w przyszym tygodniu.
Nie. Nie sdziem, eby to co dao. Ponadto nienawidz sowa
opnienie. Jak to jest, e uywa si go tylko w zwizku ze szko?
Jakby nie mona byo powiedzie po prostu pniej.
Ludzie, potrzebowaem snu.
Mj pokj by przez zbyt wiele lat pokojem wujka Myrona. Mieci
si w piwnicy i mgby uchodzi za retro, gdyby nie by tak totalnie
obciachowy. Byy tam plastikowy puf, lampa lava, a nawet trofea
sprzed ponad dwudziestu lat.
Wypracowanie o rewolucji francuskiej miaem pisa z Rachel Cald-
well. Nie znaem jej zbyt dobrze, ale wiedziaem, e jest jedn z tych
dziewczyn, ktre zawsze oddaj wypracowania w terminie. Znacie ten
typ. Przychodzi na egzamin i jczy, e obleje, a potem koczy pisa
w rekordowym czasie, oddaje doskona prac i reszt czasu powica
na robienie dodatkowych notatek w zeszycie.
Nie ma mowy, eby pozwolia mi odda wypracowanie z opnie-
niem.
Pitnacie minut pniej zadzwonia moja komrka. Rachel.
Nacisnem odpowiedni klawisz i powiedziaem:
Halo?
Cze.
Cze.
No taak. Naprawd rewelacyjny tekst. Postanowiem wesprze si
tym, co szybko stawao si moj typow odzywk:
Wszystko w porzdku?
Chyba tak.
Gos Rachel brzmia dziwnie niepewnie.
Zwariowana noc zagaiem.
Mickey?
Tak?
Czy mylisz
Co?
Nie wiem, Mickey. Czy to ju koniec? Jako tego nie czuj.
Nie wiedziaem, co odpowiedzie. Miaem takie samo wraenie
jakby to by dopiero pocztek. Chciaem j pocieszy, ale nie zamierza-
em kama.
Nie wiem odparem. Chc powiedzie, e to powinien by ko-
niec. Cisza. Mamy napisa na jutro wypracowanie o rewolucji fran-
cuskiej przypomniaem.
Znw cisza. Wyobraziem j sobie sam w tej pustej rezydencji. Nie
podobao mi si to.
Nie powinnimy si tym zaj? spytaem.
Przepraszam, co powiedziae?
Czy nie powinnimy zabra si do tego wypracowania? Wiem, e
jest pno, ale mog do ciebie przyj albo moemy zrobi to przez tele-
fon
Nagle w suchawce usyszaem jaki odgos w tle.
Moe Rachel jkna. Nie byem pewny. Znowu jakie haasy.
Rachel? powiedziaem.
Musz i, Mickey.
Co?
Nie mog teraz rozmawia powiedziaa dziwnym, stanowczym
tonem. Musz si czym zaj.
Czym?
Zobaczymy si rano w szkole.
Rozczya si.
Jednak Rachel si mylia. Nie zobaczyem jej rano, poniewa rano
wszystko wygldao zupenie inaczej.
4
Zaczo si od gonego pukania do drzwi.
niem o matce i ojcu. Bylimy gdzie, gdzie w prawdziwym yciu
nigdy nie byem, a moja matka, legendarna Kitty Bolitar, graa w tenisa.
Zanim zasza w ci, moja siedemnastoletnia mama bya zaliczana
do cisej wiatowej czowki tenisistek amatorek. Skoczya z tenisem,
eby mie mnie. I nigdy nie wrcia na kort.
Niesamowite, prawda?
W tym nie mama jest na rodku kortu i rozgrywa jaki wany
mecz. Na trybunach tumy. Ja siedz obok taty, ale on mnie nie widzi,
tylko czule spoglda na mam na korcie. Byli tacy szczliwi, ci moi ro-
dzice. Wikszo maestw z dziemi, no c, nie jest taka. Pewnie, je-
dz razem, chodz do kina i tak dalej, ale rzadko nawizuj kontakt
wzrokowy. Po prostu przebywaj w tej samej przestrzeni, ale moe tak
jest im wygodniej, nie wiem.
Jednak z moimi rodzicami byo inaczej. Nie odrywali od siebie oczu,
jakby nikt inny nie istnia, jakby zakochali si w sobie wanie tego ran-
ka, jakby byli gotowi pobiec przez an stokrotek i ciska si przy wtrze
jakiej ckliwej muzyczki.
Jako ich syn mog wam powiedzie, e to byo mczce.
Zawsze zakadaem, e znajd tak mio. Teraz jednak jej nie
chciaem. To niezdrowe. Czyni ci zbyt zalenym. Umiechasz si, kiedy
to drugie si umiecha. miejesz si, kiedy to drugie si mieje. Tylko e
gdy przestaje si mia, ty te przestajesz.
I kiedy umiera, umiera take cz ciebie.
W moim nie matka byskawicznym forhendem zdobywa decyduj-
cy punkt.
Tum krzyczy. Gem, set, mecz mwi czyj gos. Kitty Bolitar!.
Mama podrzuca rakiet. Tum zrywa si z miejsc. Ojciec klaszcze
i ma zy w oczach. Ja te prbuj wsta i klaska, ale nie mog. Jakbym
by przyklejony do fotela. Spogldam na ojca. On umiecha si do mnie,
ale nagle zaczyna odpywa. Tato?. Szarpi si, ale nie mog wsta.
Ojciec unosi si w niebo. Mama do niego docza. Oboje machaj, przy-
woujc mnie. Mama krzyczy: Pospiesz si, Mickey!.
Ja jednak wci nie mog si ruszy.
Zaczekajcie! woam.
A oni nadal odpywaj. Opieram obie rce o porcze fotela i prbuj
podnie si si woli. Nie mog, jestem w puapce. Rodzice s jeszcze
w polu widzenia, ale ju bardzo daleko.
Nigdy ich nie dogoni. Nabieram powietrza i jeszcze raz prbuj
wsta.
I wtedy uwiadamiam sobie, e kto mnie trzyma.
Na moim ramieniu spoczywa czyja do. Bardzo silna. Przytrzymu-
je mnie.
Pu!.
Jednak do zaciska si mocniej. Odwracam si i widz, e stoi nade
mn, z t sam odbierajc wszelk nadziej min, zielonooki, jasnowo-
sy sanitariusz.
Pukanie do drzwi.
Sanitariusz znika. Moi rodzice te.
Znw byem w swoim pokoju w piwnicy. Serce walio mi jak mo-
tem. Gono wcignem powietrze i sprbowaem si uspokoi. Puka-
nie stawao si coraz goniejsze.
Dlaczego Myron nie otworzy drzwi?
Wygramoliem si z ka i wszedem po schodach.
Znw niecierpliwe pukanie.
Id! krzyknem.
Gdzie jest Myron?
Dotarem do drzwi. Wiedziaem, e powinienem zapyta: Kto
tam?, ale po prostu je otworzyem. Na progu stali dwaj policjanci
w mundurach.
Cofnem si o krok.
Mickey Bolitar?
Tak.
Jestem posterunkowy McDonald. A to posterunkowy Ball.
Czy co si stao? zapytaem.
Bya strzelanina. Musisz pj z nami.
5
Na moment odebrao mi mow. Kiedy odzyskaem gos, zapytaem:
Mj wujek?
Sucham? zapyta ten, ktry nazywa si Ball.
Myron Bolitar. Mj wujek. Czy to on zosta postrzelony?
Ball spojrza na McDonalda, a potem odwrci si do mnie.
Nie odrzek.
To kto?
Nie moemy rozmawia z tob o sprawie, synu.
Musz zapyta wujka.
Sucham?
Ruszyem po schodach na gr. Obaj policjanci weszli do domu.
Myronie! zawoaem.
Nie odpowiedzia.
Wszedem do jego sypialni. ko byo puste. Spojrzaem na zegar
stojcy na nocnej szafce. Bya sidma. Domyliem si, e Myron wsta
wczeniej i wyszed, nie budzc mnie. To byo do niego niepodobne.
Zszedem po schodach.
Jeste gotowy pj z nami? zapyta Ball.
Jestem o co podejrzany?
Ile masz lat, synu?
Prawie szesnacie.
Naprawd musisz z nami pj.
Nie wiedziaem, co robi, ale jakie miaem wyjcie?
Pozwlcie mi si ubra poprosiem.
Zbiegem do piwnicy. Moja komrka mrugaa. Sprawdziem wiado-
moci. Byy dwie. Pierwsza od Emy. Wysaa j o czwartej siedemnacie.
Czy ta dziewczyna kiedy pi? Ema: musimy znale tego sanitariu-
sza ktry zabra twojego tat. Mam pomys.
Ludzie, bardzo chciaem wiedzie jaki, ale musiaem zaczeka.
Drugi SMS by od Myrona: Musiaem wyj wczenie i nie chcia-
em ci budzi. Miego dnia.
Super. Prbowaem zadzwoni na komrk Myrona, ale od razu
zgosia si poczta gosowa. Po sygnale powiedziaem:
S tu gliniarze. Chc mnie zabra Urwaem. Ale waciwie do-
kd? Chyba na posterunek. Nie chc mi powiedzie, o co chodzi. Za-
dzwo do mnie, kiedy to odsuchasz, dobrze?
Rozczyem si.
Synu, naprawd nam si spieszy! zawoa Ball ze szczytu scho-
dw.
Narzuciem co na siebie i wrciem na gr. Dwie minuty pniej
siedziaem z tyu w jadcym ulic radiowozie.
Dokd mnie zabieracie? zapytaem.
McDonald prowadzi. Ball siedzia obok niego. aden nie odpowie-
dzia.
Pytaem
Najlepiej bdzie, jeli cierpliwie zaczekasz.
Nie spodobao mi si to.
* * *
Kogo zastrzelono? zapytaem.
McDonald odwrci si i zmruy oczy.
Skd wiesz, e kogo zastrzelono?
Ton jego gosu te mi si nie spodoba.
Hm, sami mi powiedzielicie. Kiedy otworzyem drzwi.
Powiedziaem, e chodzi o strzelanin. Nie mwiem, e kogo za-
strzelono.
Ju miaem rzuci jaki gupi art co o tym, e pewnie jestem ja-
snowidzem lecz lk wzi gr. Nic nie powiedziaem. Zobaczyem
posterunek policji w Kasselton. Przypomniaem sobie moj ostatni wi-
zyt tam, dwie noce temu, a take to, e komendant policji, Taylor, nie-
nawidzi Myrona, a wic rwnie mnie.
Jednak radiowz przejecha obok posterunku.
Dokd jedziemy? zapytaem.
Myl, e zadae ju wystarczajco duo pyta. Po prostu zacze-
kaj.
6
Pitnacie minut pniej siedziaem w pomieszczeniu, ktre najwy-
raniej byo pokojem przesucha posterunku policji w Newark. Po
chwili wesza niedua kobieta i usiada naprzeciwko mnie. Miaa na so-
bie gustown garsonk i wosy upite w kok. Oceniem, e ma okoo
trzydziestu lat.
Wycigna rk, a ja j ucisnem.
Jestem Anne Marie Dunleavy, inspektor dochodzeniowy okrgo-
wego wydziau zabjstw przedstawia si.
Zabjstw?
Hm, ja jestem Mickey Bolitar.
Dzikuj, e zechciae przyj i z nami porozmawia.
Wyja dugopis i zacza istne przedstawienie, pstrykajc nim. Za
jej plecami otworzyy si drzwi. Kiedy spojrzaem w tamt stron, pod-
upadem na duchu. Do pokoju wkroczy komendant Taylor, tukc bu-
tami o podog, jakby go obrazia. Mia na sobie policyjny mundur
i chocia znajdowalimy si w budynku, a wiato wcale nie byo ostre,
na jego nosie tkwiy ciemne okulary.
Czekaem, a rzuci jak sarkastyczn uwag pod moim adresem.
Nie zrobi tego. Skrzyowa rce na piersi i opar si o cian. Znw
spojrzaem na Dunleavy.
Jestem nieletni, wiecie? powiedziaem.
Tak, wiemy. Bo co?
Wolno wam mnie przesuchiwa bez obecnoci opiekuna?
Umiechna si lekko, ale zimno.
Ogldasz za duo telewizji. Tak mogoby by, gdyby by podej-
rzany o jakie przestpstwo. A my musimy tylko zada ci kilka pyta.
W porzdku?
Nie wiedziaem, co powiedzie, wic ograniczyem si do:
Chyba tak.
Kto jest twoim prawnym opiekunem?
Moja matka.
Wuj Myron chcia nim by, ale zawarlimy umow: bd z nim
mieszka pod warunkiem, e mama, chocia przebywa na odwyku, po-
zostanie moj jedyn prawn opiekunk.
Jeli nalegasz, moemy do niej zadzwoni.
Nie powiedziaem pospiesznie. To byaby ostatnia rzecz, ktrej
potrzebowaa jej i tak ju saba psychika. W porzdku, nie przejmujcie
si tym.
Czy domylasz si, dlaczego tu jeste?
Ju miaem powiedzie, e ma to co wsplnego ze strzelanin, ale
takie zaoenie nie zostao mile przyjte w radiowozie.
Nie.
W ogle?
Do tej zabawy.
No, posterunkowy mwi, e ma to co wsplnego z jak strzela-
nin.
Ma. W istocie strzelano do dwch osb.
Do kogo?
Czy moesz nam co o tym powiedzie?
O czym?
O tej strzelaninie?
Nie wiem nawet, do kogo strzelano.
Dunleavy spojrzaa na mnie sceptycznie.
Naprawd?
Naprawd.
Nie masz pojcia?
Komendant Taylor nadal milcza. Nie podobao mi si to. Zerknem
na niego i nawet z tej odlegoci zobaczyem swoje odbicie w szkach
jego okularw.
Oczywicie, e nie mam pojcia prychnem. Do kogo strzela-
no?
Zmienia temat.
Moesz nam powiedzie, gdzie bye zeszej nocy?
Nie podoba mi si kierunek, w jakim zmierzaa ta rozmowa.
Zaryzykowaem nastpne spojrzenie na komendanta Taylora. Wci
sta ze skrzyowanymi rkami.
Byem w domu.
Mwic w domu
W tym domu, z ktrego mnie zabralicie.
Mieszkasz z wujkiem, zgadza si? Myronem Bolitarem? Na wspo-
mnienie wujka komendant Taylor lekko si skrzywi.
Owszem, mieszkam.
Dunleavy kiwna gow i co zanotowaa.
Zatem powiedz mi, co robie tej nocy.
Odrabiaem lekcje. Troch ogldaem telewizj. Czytaem ksik.
Czy twj wujek by w domu?
Nie, wyszed.
Dokd?
Nie mwi.
A kiedy wrci?
Nie wiem. Zasnem.
O ktrej to mogo by godzinie?
O ktrej zasnem?
Tak.
Okoo dwudziestej trzeciej.
Dunleavy zanotowaa i to.
I twojego wujka nadal nie byo w domu?
Myl, e nie. Mj pokj jest w piwnicy, a drzwi byy zamknite.
Nie zaglda do ciebie, kiedy wraca do domu?
Zwykle tak.
Jednak nie zeszej nocy.
Chyba e przyszed, kiedy spaem.
Znowu co zapisaa.
Co jeszcze robie tej nocy?
To wszystko.
W kocu spojrzaa na komendanta Taylora, a on rozprostowa rce
i posa mi spojrzenie twardziela.
No co? rzuciem.
Czy rozmawiae z kim albo wysyae komu jakie wiadomoci?
spytaa Dunleavy.
Tak.
To pierwsze czy drugie?
Jedno i drugie.
Komendant Taylor dopiero teraz si odezwa:
Jednak nie wspomniae o tym, prawda, Mickey?
Sucham?
Inspektor Dunleavy pytaa, co robie tej nocy. Naopowiadae jej
o pracy domowej i telewizji, ale nie mwie nic o wysyaniu wiadomo-
ci i rozmowach. To wydaje si troch podejrzane, nie uwaasz?
Zrobiem sobie te kanapk z masem orzechowym i galaretk.
Wziem prysznic. Uyem szamponu marki Pert.
Komendantowi si to nie spodobao.
Cwaniak jak jego wujek. Stawiasz si przedstawicielowi prawa,
Mickey?
Stawiaem si. Czasem zdarza mi si gupio gada, ale nie jestem sa-
mobjc, wic nie powiedziaem nic wicej.
Dunleavy pooya do na ramieniu komendanta Taylora.
Myl, e on tylko chcia co zobrazowa, komendancie. Prawda,
Mickey?
Moe rzeczywicie ogldaem za duo telewizji, ale nawet gdybym
wcale jej nie oglda, przypominao mi to zabaw w dobrego i zego gli-
niarza. Komendant Taylor posa mi jeszcze jedno grone spojrzenie
i wrci pod cian. Opar si o ni, jakby bez niego moga si zawali.
Zacznijmy od twoich rozmw zaproponowaa Dunleavy. Roz-
mawiae z kim. Przez telefon?
Przeknem lin. Co tu si dzieje?
Tak, przez telefon.
Az kim?
Z kim zaprzyjanionym.
Jej nazwisko?
Jej. Ciekawe. Skd wie, e to bya ona?
Jej nazwisko to Rachel Caldwell.
Zapatrzya si w swoje notatki, ale w sposobie, w jaki drgna lekko
na dwik nazwiska Rachel, dostrzegem co, co mi si nie spodobao.
Krew zastyga mi w yach.
Och nie usyszaem swj gos.
Czy panna Caldwell dzwonia do ciebie, czy ty do niej?
To Rachel? Nic jej nie jest?
Mickey
Co si stao?
Hej, may!
Gniewnie spojrzaem w okulary komendanta Taylora i znw zoba-
czyem swoje odbicie.
Sied cicho. Jeste tu, eby odpowiada na pytania, a nie je zada-
wa. Rozumiesz?
Nie odpowiedziaem.
Rozumiesz? powtrzy.
Ani. Sowa. Wicej.
Mickey? Dunleavy odkaszlna. Trzymaa dugopis w gotowoci.
Czy ty zadzwonie do panny Caldwell, czy ona do ciebie?
Krcio mi si w gowie. Prbowaem to wszystko poskada. Co si
dzieje? Nagle przypomniaem sobie sowa Rachel.
Musz si czym zaj.
Co chciaa przez to powiedzie?
Mickey?
Odzyskaem gos.
Hm, Rachel dzwonia do mnie.
Tak po prostu?
Nonie. Najpierw wysaem jej SMS. Wtedy oddzwonia.
Szybko streciem nasz wymian wiadomoci.
Powiedziaem jej te, e wysaem SMS do yki, ale to ich nie inte-
resowao. Cokolwiek si wydarzyo
strzelanina postrzelono dwie osoby zabjstwodotyczyo
Rachel.
Zatem po twoim SMS-ie panna Caldwell zadzwonia do ciebie?
Tak.
Czy pamitasz, ktra bya wtedy godzina?
Moe dwudziesta pierwsza.
Z wykazu pocze wynika, e dwudziesta pierwsza siedemna-
cie.
Ju sprawdzili.
To chyba si zgadza powiedziaem.
I o czym rozmawialicie?
Po prostu sprawdzaem, co u niej sycha. W rod mielimy ci-
kie przejcia. Pewnie o tym wiecie.
Nic nie powiedzieli.
Dlatego upewniaem si, e nic jej nie jest, chciaem powiedzie
cze, takie rzeczy. Ponadto mamy razem napisa wypracowanie. Po-
mylaem, e moglibymy o tym porozmawia.
I zrobie to?
Co zrobiem?
Porozmawiae o tym wypracowaniu?
Nie, waciwie nie.
Jak dugo znasz Rachel Caldwell?
Niedugo. Dopiero co zaczem tu chodzi do szkoy
Komendant Taylor wszed mi w sowo:
Nie pytalimy, kiedy zacze chodzi do szkoy. Pytalimy
Nie wiem dokadnie. Zdaje si, e zaczlimy rozmawia ze sob
dopiero tydzie temu.
To niedugo.
Owszem, niedugo. Zaczem si ba, a kiedy si boj, zazwyczaj
robi si gniewny i sarkastyczny. Dlatego dodaem: Widzicie, to wa-
nie miaem na myli, kiedy zapytalicie, jak dugo znam Rachel Cald-
well, a ja odpowiedziaem, e niedugo. Przepraszam, e nie wyraziem
si janiej.
Nie podobao im si to. Mnie te.
A jednak oboje bylicie w rod w Newark zauwaya Dunleavy.
Zamieszani w t awantur w nocnym klubie Plan B, zgadza si?
Zgadza.
Interesujce. Znasz ojca Rachel Caldwell?
To pytanie mnie zaskoczyo.
Nie.
A jej matk?
Nie.
Jakiego czonka rodziny?
Nie. O co chodzi? Czy Rachel nic nie jest?
Opowiedz nam o swojej rozmowie telefonicznej z Rachel Caldwell.
Ju to zrobiem.
Od pocztku. Sowo po sowie.
Nie rozumiem. Dlaczego chcecie zna kade sowo?
Dlatego powiedziaa inspektor dochodzeniowa Dunleavy e
zaraz po tym, gdy skoczye z ni rozmawia, kto strzeli jej w gow.
7
Nie mogem si poruszy.
Drzwi pokoju przesucha otworzyy si i do rodka zajrza mody
policjant.
Komendancie Taylor, telefon do pana powiedzia. Posawszy mi
jeszcze jedno grone spojrzenie, Taylor zostawi mnie samego z Dunle-
avy.
Przeknem lin.
Czy Rachel
Przez moment nic nie mwia. Wydzia zabjstw. Powiedziaa, e
jest z wydziau zabjstw. Dodaem dwa do dwch. Kogo zabito. Za-
mordowano.
Rzadko pacz. Prawd mwic, prawie nigdy. Mj ojciec i wujek
Myron to tacy faceci, ktrzy pacz, ogldajc w telewizji sentymentalne
filmy. Ale nie ja. Ja zamykam si w sobie. Teraz jednak poczuem zy na-
pywajce do oczu.
Ona yje powiedziaa Dunleavy.
O mao nie zemdlaem z ulgi. Zaczem zadawa pytania, ale Dunle-
avy powstrzymaa mnie, unoszc rk.
Nie wolno mi rozmawia o jej stanie, Mickey. Musz ci skoni,
eby pomg nam znale osob, ktra jej to zrobia. Rozumiesz?
Rozumiaem. Tak wic powiedziaem wszystko, co pamitaem z na-
szej krtkiej rozmowy telefonicznej. Mylaem o tych zych facetach,
ktrych pomoglimy aresztowa. Czy Myron mnie nie ostrzega? Nie
jest tak, e apiesz zych facetw i po prostu o tym zapominasz. Kade
dziaanie ma konsekwencje.
Czy kto zemci si na Rachel?
Opowiedz mi wicej o Rachel poprosia policjantka.
Na przykad co?
Zacznijmy od jej ycia towarzyskiego. Czy jest lubiana?
Bardzo.
Z jakimi dzieciakami si koleguje?
Naprawd nie wiem. Jak powiedziaem, jestem w tej szkole nowy.
Dunleavy zerkna na drzwi, jakby oczekiwaa, e si otworz. Po-
tem zapytaa:
A co z chopakiem Rachel, Troyem Taylorem? Jaki on jest?
Pomimo strachu poczuem, e poczerwieniaem, kiedy wymienia
nazwisko syna komendanta. Troy Taylor chodzi do ostatniej klasy, by
kapitanem druyny koszykwki i stara si zamieni moje ycie w pie-
ko.
Nie sdz, eby nadal ze sob chodzili powiedziaem, bardzo
starajc si nie zgrzytn zbami.
Nie?
Nie.
Nic ci nie jest, Mickey?
Zacisnem pici.
Nie.
Dunleavy przechylia gow.
Teraz ty jeste jej chopakiem?
Nie.
Wygldasz na troch zazdrosnego.
Nie jestem warknem. Co to wszystko ma wsplnego z tym,
co stao si z Rachel?
Rozumiem, e napade na Troya Taylora.
Zdziwiem si.
Nie napadem na niego. To bya samoobrona.
Rozumiem. Jednak doszo do ktni?
Niezupenie. Moe krtka wymiana
Czy pokcilicie si o Rachel Caldwell?
Nie. Zabra laptopa mojej koleanki Emy i
I go uderzye.
Nie. To nie tak.
Rozumiem mrukna w sposb wiadczcy o tym, e wcale nie
rozumie. Wedug komendanta Taylora wielokrotnie naruszae pra-
wo.
To nieprawda.
Nie? Spojrzaa na kartk. Tu jest napisane, e zostae areszto-
wany za wtargnicie
I zwolniony. To byo przy domu Nietoperzycy. Pukaem do
drzwi, to wszystko.
Czytaa dalej:
Ponadto prowadzie pojazd mechaniczny bez wanego prawa jaz-
dy. Prowadzie pojazd jako nieletni. Do tego jeszcze wamanie i wtar-
gnicie oraz posugiwanie si sfaszowanym dokumentem tosamoci
w celu wejcia do nocnego klubu z wyszynkiem.
Postanowiem si nie odzywa. Mogem to wszystko wyjani, ale
ona i tak by nie zrozumiaa. Do licha, sam tego nie rozumiaem.
Masz co do powiedzenia na swoj obron, Mickey?
Gdzie jest teraz Rachel?
Pokrcia gow. Drzwi za jej plecami si otworzyy. Do pokoju
wszed posterunkowy Ball, a za nim Myron. Zerkn na Dunleavy
i szybko do mnie podszed.
Nic ci nie jest? zapyta.
Nie.
Wujek Myron wyprostowa si i zmierzy policjantk wzrokiem.
Chocia nie prowadzi praktyki prawniczej by agentem sportowcw
i artystw formalnie by adwokatem. Odkaszln i zapyta:
Co tu si dzieje?
Ju skoczylimy. Paski bratanek moe i odrzeka Dunleavy
z umiechem.
Zacza si podnosi.
Pani inspektor. zaczem.
Znieruchomiaa.
Kto zosta zabity?
Zmruya oczy.
Skd wiesz
Teraz ja j uciszyem, podnoszc rk.
Powiedziaa pani, e strzelano do dwch osb. Powiedziaa pani
take, e jest z wydziau zabjstw. To oznacza, e kto zosta zabity,
prawda?
Nie zawsze odpara spokojnie.
Myron sta obok mnie. Obaj tylko na ni patrzylimy.
A w tym przypadku? zapytaem.
Nie spieszya si z odpowiedzi, ze spuszczon gow zbieraa no-
tatki. W kocu jednak odpowiedziaa:
Napastnik strzela rwnie do matki Rachel. I zgadza si, ona nie
yje.
8
Co robisz, kiedy si dowiadujesz, e twoja przyjacika zostaa po-
strzelona, a jej matka zamordowana?
Jeeli jeste mn, idziesz do szkoy.
Myron zada mi sto pyta, upewniajc si, e nic mi nie jest, ale co
miaem zrobi wzi sobie dzie wolnego dla podreperowania psy-
chiki, jak mawiali moi szkolni koledzy? Sprawdziem komrk i zoba-
czyem dwie wiadomoci od Emy. Pierwsza zostaa wysana rano: Od-
kryam o tym sanitariuszu twojego ojca co co nie ma sensu.
W innych okolicznociach bardzo by mnie to zainteresowao, ale go-
dzin pniej Ema przysaa nastpn, znacznie waniejsz wiado-
mo: OMB! KR PLOTKI E RACHEL ZOSTAA POSTRZELO-
NA! GDZIE JESTE?
W szkole panowaa ponura i niesamowita atmosfera. Szkolny psy-
cholog pomaga dzieciakom wstrznitym wiadomoci o strzelaninie.
Niektrzy uczniowie pakali na korytarzach ci, po ktrych mona byo
oczekiwa, e bd zbyt uczuciowi. Niewane, czy dobrze znali Rachel,
czy nie. C, ludzie rnie reaguj na tragedie, wic nie naley tego os-
dza.
Kryo mnstwo plotek, ale najwyraniej nikt nie wiedzia, czy Ra-
chel jest ciko ranna. Dwa dni temu powiedziaa mi, e jej rodzice s
rozwiedzeni, a matka mieszka na Florydzie. Nie wspominaa, e przy-
jeda z wizyt.
Wic co matka Rachel robia w New Jersey?
Znalazem Em siedzc samotnie w bufecie. Niektrzy powiedzie-
liby, e siedzielimy przy stole wyrzutkw lub lamerw. By moe, ale
dla mnie szkolny bufet jest jak stadion sportowy. Tak zwane fajne dzie-
ciaki zajmuj loe i trybuny honorowe, podczas gdy pozostali siedz na
awkach jednak ja zawsze najlepiej bawiem si, siedzc wanie tam.
Hej rzuciem do Emy.
Gdzie si podziewae rano?
Opowiedziaem jej o przesuchaniu na policji. Ktem oka zauway-
em Troya Taylora. Kontynuujc moje porwnanie szkolnego bufetu do
stadionu sportowego, powiedziabym, e siedzia w luksusowej loy
waciciela klubu. Inni uczniowie podchodzili do niego, eby zoy
mu wyrazy szacunku lub kondolencje.
Spojrzaem na jego stolik i cignem brwi.
Nawet nie chodzili na randki.
Ema spojrzaa na mnie beznamitnie.
No co? burknem.
To jest teraz dla ciebie wane? To, co byo midzy Troyem Taylo-
rem a Rachel?
Miaa racj.
I, dla przypomnienia, Rachel nie siedziaa tutaj. Siedziaa z nimi.
Ema wskazaa stolik Troya. Raz zaszczycia nas swoj obecnoci,
eby wrczy nam swoje wypieki. To wszystko.
Pomoga nam przypomniaem.
Skoro tak twierdzisz Ema zbya to machniciem rki. Czarny
lakier na jej paznokciach odprysn w kilku miejscach.
Przez chwil jedlimy w milczeniu.
Mickey?
Co?
Mylisz, e ta strzelanina jest zwizana z tym, co zdarzyo si
w klubie? Chodzi mi o to, czy nam te grozi niebezpieczestwo.
Nie wiem. Jednak powinnimy by ostroniejsi.
W jaki sposb?
Spojrzaa na mnie z mieszanin zaciekawienia i nadziei. Wrciem
mylami do rody, do noa przycinitego do jej szyi. Jak niewiele bra-
kowao, a Ema by umara. Znowu cisno mi si serce. Ju miaem wy-
gosi jak niezgrabn uwag, e nie ma si czym przejmowa, e
w kocu znajdziemy wyjanienie, ale na szczcie mi przeszkodzono.
Cze, towarzysze. Nawet w takim okropnym dniu bardzo mio
was widzie.
Przyszed yka. Zawsze przyciska tac do piersi w obawie, e kto
celowo wytrci mu j z rk. Oto nasz stolik w najdalszym kocu a-
wek Ema, yka i ja. yka postawi tac i poprawi okulary. Mia za-
czerwienione oczy, ale nie paka.
No to bierzemy t spraw? zapyta.
Ema cigna brwi.
O czym ty gadasz?
Rachel zostaa postrzelona.
Wiemy mrukna Ema.
Popatrzy na ni, potem na mnie i znowu na ni.
Zatem postanowione?
O czym ty mwisz?
O Rachel. Naley do naszej grupy.
Nie, yka. Ema wskazaa stolik ze stoczonymi wok sporto-
wymi kurtkami i sweterkami cheerleaderek. Ona naley do tamtej gru-
py.
yka pokrci gow.
Wiesz, e nie. To uciszyo Em. Trzeba dziaa rzek.
Jak? spytaem.
Pytasz jak? Wypi pier. Musimy si dowiedzie, kto j po-
strzeli. To zbyt powana sprawa. Nie moemy spocz, dopki nie do-
wiemy si, kto popeni ten okropny czyn. Moglibymy zoy lubowa-
nie, e nie zoymy broni, a dowiemy si prawdy i Rachel bdzie bez-
pieczna.
Ema westchna.
Widz, e jeste gotowy ratowa adn dziewczyn.
yka poruszy brwiami.
Jestem bohaterem wszystkich licznotek.
Zwrci si do mnie:
Co ty na to, Mickey?
Nawet nie wiemy, gdzie ona teraz jest.
yka si umiechn.
Ja wiem.
To zwrcio nasz uwag. Pochylilimy si z Em w jego stron.
yka si umiechn. Czekalimy. yka umiechn si jeszcze szerzej.
Mw, yka ponagliem go w kocu.
Racja, przepraszam. Mj ojciec. Wiecie, e jest starszym wonym
w tej szkole, prawda?
Oczywicie, e wiemy warkna Ema. Wydu to z siebie.
Ach yka potrzsn w powietrzu przedmiotem, od ktrego
wzi si jego przydomek tylko czy wiecie o istnieniu siatki dozorcw?
Czego?
Siatki dozorcw. To chyba zbyt skomplikowane, eby dao si
szczegowo opisa, wic pozwlcie, e podam wam tylko podstawowe
fakty: dozorcy rozmawiaj ze sob. S oczami i uszami spoeczestwa.
Wiecie?
yka zamilk i czeka na odpowied.
Nie powiedziaem.
yka westchn.
Inny dozorca nalecy do tej siatki jest przyjacielem mojego ojca.
Ten dozorca nazywa si Tansmore pracuje w Szpitalu witego Bar-
naby w Livingston w New Jersey. Powiedzia mojemu ojcu, gdzie obec-
nie przebywa Rachel.
Czy mwi, jak powane s jej obraenia? dopytywaem si.
Nie. Jednak powiedzia, e ma ran postrzaow. Oto, co proponu-
j: po szkole jedmy do szpitala j odwiedzi.
Zerknem na Troya Taylora. Demonstracyjnie mnie ignorowa, ale
jego najlepszy kumpel, Buck, zerkn zowrogo w moj stron. Uderzy
pici o do i bezgonie powiedzia do mnie: Ju nie yjesz.
W odpowiedzi ziewnem przecigle, teatralnym gestem zasaniajc
doni usta.
Zmczony? zapyta yka.
Nie. To byo do Bucka.
yka cign brwi.
Buck jest zmczony?
No, yka potrafi doprowadzi do szau.
Zapomnij o tym, yka.
Ju zapomniaem. Nachyli si do nas i zapyta: No i?
I co? prychna Ema wyranie zirytowana.
Pjdziemy po szkole do szpitala? Sprbujemy si dowiedzie, co
si przydarzyo naszej rannej towarzyszce?
Zwariowae? obruszya si Ema. Nie wpada si do szpitala
z wizyt do ofiary strzelaniny. Nawet nie wiesz, czy wolno jej przyjmo-
wa odwiedzajcych i czy chce kogo widzie. A jeli chce, to zapewne
swoich bliskich przyjaci, nie nas. Ponadto policja, w tym ojciec Troya,
pracuje nad t spraw. Prawdziwi, ywi funkcjonariusze policji.
yka znw poruszy brwiami.
To nie policja zaatwia Buddyego Raya w nocnym klubie Plan B.
My to zrobilimy.
I o mao nie zostalimy zabici przypomniaa Ema.
Nie lkaj si, niewiasto. yka przysun si do niej z krzesem.
Ju raz ci ocaliem. Zrobi to znowu.
Bo ci zdziel zagrozia Ema.
Ja nic nie powiedziaem.
Ema spojrzaa na mnie.
Chyba nie mylisz o tym powanie, co?
Sam nie wiem. Moe moglibymy pomc?
artujesz, prawda?
Nam te moe grozi niebezpieczestwo tumaczyem.
Nie moemy po prostu sta z boku. Sama tak mwia. Siedzimy
w samym rodku tej afery.
Nie, ja powiedziaam, e ty i ja w tym tkwimy. I mwiam o tym
sanitariuszu, Rzeniku z odzi, i moe o Nietoperzycy. Nie mwiam
o Rachel Caldwell. Ema wstaa. Musz i do klasy.
Co takiego? Przerwa na lunch jeszcze si nie skoczya.
Dla mnie tak. Mam co do zrobienia.
Zacza si oddala.
Co w ni wstpio? zapyta yka.
Nie mam pojcia.
Kobiety. yka szturchn mnie okciem. Dobry jestem, no nie,
Mickey?
Jak deszcz.
Dobry jak deszcz powtrzy yka. Chocia nie jest to pewne,
to wyraenie wywodzi si prawdopodobnie z czasw pierwszych spo-
ecznoci rolniczych. Widzisz, wikszo upraw zaleaa od opadw,
poniewa nie znano jeszcze metod nawadniania, tak wic deszcz by do-
bry. Aczkolwiek inni uwaaj, e to po prostu wpadajce w ucho po-
rwnanie z dwoma sowami na d
Przestaem go sucha, poniewa obserwowaem Em. Kiedy prze-
chodzia obok stolika VIP-w, Troy Taylor, ktry udawa bardzo za-
troskanego stanem swojej rannej koleanki, przyoy donie do ust i za-
woa:
Hej, Ema! Muuu!
I zacz si mia. To samo zrobio kilku jego kumpli.
Buck, znany take jako Wierny Piesek, powtrzy:
Taa, Ema. Muuu!
Przyczy si do tego jeszcze kto, a inni przybijali Troyowi pitki.
Wstaem, czujc wzbierajcy gniew. Ruszyem w kierunku Troya
i Bucka. Zacisnem pici, szykujc si do bitki. Jednak kiedy Ema od-
wrcia si i na mnie spojrzaa, przystanem. Miaa w oczach co, co
byo wyzwaniem i smutkiem.
Popatrzylimy na siebie. Dostrzegem w jej oczach co jeszcze, ale
nie potrafiem tego nazwa. To mnie poruszyo, a jednoczenie zbio
z tropu.
Nie powiedziaa bezgonie.
Staem nieruchomo przez sekund, ale teraz ju wiedziaem. Musia-
em usi.
Ema odwrcia si i odesza, ignorujc okrutne muczenie za swoimi
plecami. Mylaem o jej zranionym spojrzeniu, o cierpieniu, i co mi m-
wio, e nie miao ono nic wsplnego z Troyem i jego niedojrzaym za-
chowaniem.
Mickey?
Tak, yka?
Wbrew powszechnemu przekonaniu krowa nie ma czterech od-
kw. Ma cztery przegrody trawienne.
Dziki, e mi o tym powiedziae.
9
Do koca przerwy na lunch zostao jeszcze dziesi minut. Posze-
dem na boisko, eby porzuca do kosza. Wszdzie porozlepiane byy te
same dwa plakaty. Na pierwszym tym, ktrym tak ekscytowaa si
wikszo uczniw widniao zaskakujco seksowne zdjcie Angeliki
Wyatt.
PRBNE ZDJCIA DLA STATYSTW!
TYLKO DWA DNI!
MOE SPOTKASZ ANGELIC WYATT!
Bd gwiazd cho przez kilka sekund!
Ja sobie odpuszcz, pomylaem.
Ponadto ca uwag i wzrok skupiem jak wizk lasera na dru-
gim plakacie:
ELIMINACJE DO DRUYNY KOSZYKWKI!
PONIEDZIAEK 15.00 SALA GIMNASTYCZNA NR 1
Trzecio- i czwartoklasici nabr do reprezentacji szkoy
Pierwszo- i drugoklasici nabr do juniorw
Zabawne. Pomimo tego, co dziao si przez kilka ostatnich dni,
nadal zaleao mi na koszykwce. Zapewne wezm udzia w elimina-
cjach do druyny juniorw, ale ryzykujc, e zabrzmi to nieskromnie,
powiem, e nie zamierzam dugo w niej pozosta.
Wykonaem kilka rzutw. Nie chciaem, by ktokolwiek w mojej no-
wej szkole zobaczy przed eliminacjami, jak gram. Nie pytajcie mnie dla-
czego. Prawie codziennie po poudniu jechaem gra w podwrkowych
meczach w niebezpiecznej dzielnicy Newark. Tam doskonaliem techni-
k.
Jak ju wspomniaem, mj wujek Myron by wybitnym zawodni-
kiem rekordzist szkoy w liczbie zdobytych punktw, typowanym do
akademickiej reprezentacji kraju i wybranym w pierwszym zacigu do
Boston Celtics.
Jednak wedug mojego ojca ja byem lepszy.
Zobaczymy. Na tym polega pikno koszykwki: nie liczy si gada-
nie, tylko to, co si dzieje na boisku.
Ju miaem wrci do budynku, gdy zobaczyem podjedajcy,
znajomy ju czarny samochd z przyciemnionymi szybami. Przystan-
em i czekaem. Ten samochd. Limuzyna z dziwnym numerem reje-
stracyjnym. Pojazd, ktry poda za mn, od kiedy to wszystko si za-
czo. Samochd, ktrym jedzi tajemniczy ysy facet. Wz, ktry za-
bra mnie wczoraj na spotkanie z Nietoperzyc.
Wrci.
Czekaem, a wysidzie z niego facet ze wieo ogolon gow, ale
si nie pojawia. Za kilka minut mia zadzwoni dzwonek na lekcje. Cze-
go oni znw chc?
Ruszyem w stron czarnego samochodu. Kiedy znalazem si bli-
sko, drzwi si otworzyy. Wsiadem. Siedzia w nim ten ysy go. Prze-
groda dzielca wntrze bya podniesiona, wic nie widziaem, kto pro-
wadzi.
Cze, Mickey powiedzia ysy.
Miaem do jego i jego niespodziewanych wizyt.
Zechciaby pan poda mi swoje nazwisko?
Jak si czujesz? zapyta.
Fantastycznie. Kim pan jest?
Dowiedzielimy si, e Rachel zostaa postrzelona.
Czekaem, a powie co wicej, ale milcza. Przygldaem si jego
twarzy. By modszy, ni sdziem. Trzydzieci, najwyej trzydzieci
pi lat. Mia silne rce i wydatne koci policzkowe i mwi z akcentem,
ktry zwykle przypisywaem absolwentom snobistycznych prywatnych
szk.
Chwileczk powiedziaem. Czy postrzelenie Rachel ma co
wsplnego z wami?
Z nami?
Ze Schroniskiem Abeona.
Ostatnio dowiedziaem si, e moi rodzice nie byli tylko beztroskimi
nomadami podrujcymi po wiecie i czasami speniajcymi dobre
uczynki. Wykonywali tajne misje ratowania dzieci bdcych w niebez-
pieczestwie, jako czonkowie tajnej organizacji nazywanej Schronisko
Abeona.
Abeona to rzymska bogini chronica dzieci. Tajnym symbolem orga-
nizacji by Tisiphone abeona, egzotyczny motyl majcy na skrzydach
wzr wygldajcy jak oczy.
Znalazem tego motyla na fotografii przedstawiajcej hipisw
w domu Nietoperzycy. Nastpnego wrd licznych tatuay Emy.
A jeszcze jednego na nagrobku mojego ojca.
Nietoperzyca bya chyba ich przywdczyni. ysy te pracowa dla
tej organizacji. I wygldao na to, e Schronisko Abeona zwerbowao te-
raz moich przyjaci i mnie. Dwa dni temu uratowalimy pewn dziew-
czyn przed okropnym losem.
I nie byo to atwe.
Wydaje si oczywiste, e bardzo zaczo ci zalee na Rachel Cald-
well odezwa si ysy.
I co z tego?
Jak bardzo?
O czym pan mwi?
Czy co ci daa?
Skrzywiem si.
Na przykad?
Jaki prezent. Paczk. Cokolwiek.
Nie. Dlaczego miaaby to zrobi?
ysy nie odpowiedzia.
Co tu si dzieje? zapytaem. Dlaczego Rachel zostaa postrzelo-
na?
Nie wiem.
Nie wierz panu.
Wierz, w co chcesz. Wszyscy podejmujemy takie ryzyko.
O co panu chodzi?
Ryzykujesz. Ona ci ostrzegaa. Ona. Mwi o Nietoperzycy.
Jednak w kadej chwili moesz odej.
Nie rozumiem. Dlaczego zostalimy wybrani, eby do was do-
czy?
Wzruszy ramionami i spojrza w okno za moimi plecami.
Dlaczego ktokolwiek z nas zostaje wybrany?
To gboka myl, naprawd, ale unika pan odpowiedzi. yka,
Ema, Rachel, ja dlaczego my?
Dlaczego wy? Wci patrzy w okno. Na moment zacisn zby
i wyglda na zagubionego. Potem doda co, co mnie zdziwio: A dla-
czego ja?
Zadzwoni dzwonek. ysy otworzy drzwi.
Biegnij do klasy. Nie chcesz si spni. I jeszcze co, Mickey.
Co?
Cokolwiek robisz, nie mw o nas swojemu wujkowi.
10
Gdy yka po lekcjach podchodzi do mojej szafki, towarzyszyy mu
chichoty kolegw i koleanek.
Ja tylko gapiem si na niego w milczeniu, a potem zapytaem:
Co ty na sobie masz?
yka si skrzywi.
A na co to wyglda?
Na fartuch lekarski.
Wanie. Umiechn si szeroko. To doskonae przebranie,
dziki ktremu dostaniemy si do szpitala. Mog udawa lekarza, no
nie?
Jestem wysoki metr dziewidziesit i wa prawie sto kilogra-
mw. yka pod kadym wzgldem by nieduy. By tak chudy i kru-
chy, e wydawao si, i silny podmuch wiatru poamie mu koci. Oku-
lary wiecznie zsuway mu si z nosa i byy za due w stosunku do jego
twarzy.
Ja z atwoci mog udawa, e mam wicej ni szesnacie lat. yka
mgby nadal kupowa bilety do kina ze znik dla dzieci poniej lat
dwunastu i kasjer nie mrugnby okiem.
No to idziemy zobaczy si z Rachel? spyta.
Tak powiedziaem.
Umiechn si.
Moesz mi mwi doktorze yka. No wiesz, eby wej w rol.
Zerkn w prawo i w lewo. Gdzie jest Ema?
Ja te zadawaem sobie to pytanie. Rozejrzaem si po korytarzu.
Nic. Wysaem jej SMS, ebymy spotkali si tutaj i razem pojechali au-
tobusem, ale nie odpowiedziaa.
Nie wiem odparem.
Wic jedziemy tylko we dwch?
Chyba tak. Czekaj, mylaem, e masz szlaban.
Mam, ale dzi jest spotkanie klubu MiLF.
Przystanem.
Jakiego klubu?
Musicali i Legendarnych Filmw. Nie chc si przechwala, ale je-
stem jego zaoycielem i prezesem.
O rany.
Chyba bdziecie musieli zmieni nazw
2
.
Dlaczego?
Niewane, zapomnij.
Potar brod.
Chyba mog poruszy ten temat na nastpnym zebraniu.
Ilu jest czonkw? spytaem.
yka wyglda na zdziwionego.
A powinni by jacy czonkowie?
Zamknem szafk.
Chcesz si zapisa? zapyta yka. Moesz ubiega si o fotel
wiceprezesa. Uwielbiam musicale, a ty? W przyszym tygodniu tata za-
biera cay klub na ten nowy musical Franka Wildhorna. Wiesz, kto to
taki? Jekyll i Hyde? Scarlet Pimpernel? Uwielbiam piosenk This Is the Mo-
ment, a ty?
Zacz piewa.
Taak, uwielbiam j zapewniem, eby go uciszy.

2 MILF akronim pochodzcy od sw: mom Id like to fuck mamuka,
ktr chciabym przelecie w slangu modzieowym oznacza atrakcyjn star-
sz kobiet.
Pospiesznie wysaem do Emy nastpny SMS: PROSZ JED
Z NAMI.
Nie odpowiedziaa.
Jeszcze raz popatrzyem na korytarz i westchnem.
Chyba pojedziemy tylko we dwch.
Jak Shrek i Osio! wykrzykn yka.
Hm, taak.
Albo jeszcze lepiej. yka pstrykn palcami. Don Kichot i San-
cho Pansa! Wiesz, kim oni s? Zapomnij o ksice, mwi o musica-
lu. Czowiek z La Manchy. Ty jeste dzielnym Don Kichotem, a ja jego
giermkiem, Sancho Pans. Nawiasem mwic, ten spektakl w tysic
dziewiset szedziesitym szstym roku zdoby nagrod Tony dla naj-
lepszego musicalu, ale na pewno o tym wiesz, no nie?
Nic nie wiedziaem o nagrodzie Tony z 1966 roku bo kto by wie-
dzia? ale tak si dziwnie zoyo, e znaem ten musical i t histori.
Chocia raz porwnanie yki idealnie pasowao: Don Kichot mia uro-
jenia i by no c szalony.
Jeszcze raz spojrzaem na korytarz, szukajc Emy. Nic.
Chod rzuciem.
Poszedem z doktorem yk w kierunku przystanku przy North-
field Avenue. Kiedy minlimy zakrt, o mao nie krzyknem z ulgi. Na
przystanku, ze zniecierpliwieniem cigajc brwi, czekaa Ema.
Podbiegem do niej i j uciskaem.
Ema!
Zdaje si, e bya zaskoczona tym uciskiem. Prawd mwic, ja te.
Przysza!
Oczywicie, e przyszam. Gdybycie mieli zrobi to sami, na pew-
no bycie co schrzanili.
yka podszed do nas i przyczy si do ucisku. Kiedy skoczyli-
my si obejmowa, Ema spojrzaa na strj yki, a potem na mnie. Tyl-
ko wzruszyem ramionami.
yka rozoy rce.
Podoba ci si? Seksowny, no nie? Jak ta posta z telewizji.
Doktor Koszmarek? podsuna Ema.
Kiedy jechalimy autobusem, opowiedziaem Emie i yce o moim
spotkaniu z ysym w czarnym samochodzie. Suchali w milczeniu. Kie-
dy dojechalimy do Centrum Medycznego witego Barnaby, sprbo-
walimy najprostszego sposobu: po prostu wej. Nie udao nam si, co
specjalnie nas nie zdziwio. W holu bya portierka dajca dokumentu
ze zdjciem i podania powodu wizyty, byo te kilku ochroniarzy, a na-
wet bramka wykrywacza metali.
Ema si skrzywia.
Kto by chcia zakra si do szpitala?
Ludzie kradn rodki medyczne wyjani yka.
Prbuj kra komputery, lekarstwa lub karty pacjentw.
To byo pytanie retoryczne, yka.
Och.
Znw mu si przyjrzaa.
Czekaj, czy ty masz na szyi stetoskop?
No tak odpar yka bardzo z siebie zadowolony. To cz mo-
jego przebrania.
Skd go wzie?
Ema spojrzaa na mnie. Ja tylko pokrciem gow, jakbym chcia po-
wiedzie: Nie warto.
I co teraz? zapytaem.
Chodcie za mn powiedzia yka.
Tak zrobilimy. Wyszlimy na dwr i za budynek. Byy tam due
metalowe drzwi, otwierane tylko od rodka. yka zapuka w nie trzy
razy, odczeka i zastuka jeszcze dwukrotnie. Czekalimy. Unis brwi,
a potem zapuka kolejne dwa razy.
Drzwi otworzy mczyzna w zielonym kombinezonie dozorcy.
Spojrza na nas z marsow min.
Czego chcecie?
Panie Tansmore? To ja, Arthur. yka zdj z szyi stetoskop, jak-
by pan Tansmore nie mg go pozna w tym sprytnym przebraniu.
Arthur Spindel.
Chocia nadaem yce t ksyw zaledwie kilka dni temu, zapo-
mniaem ju, e naprawd ma na imi Arthur.
Och, cze, Arthurze powiedzia pan Tansmore. Wyjrza, upew-
niajc si, e nikogo nie ma w pobliu. Wejdcie. Szybko.
Weszlimy.
Widzisz? szepn do mnie yka. Siatka dozorcw. Pan Tan-
smore zaprowadzi nas do piwnicy. Kiedy zeszlimy na d, odwrci
si i zapyta:
Nie zamierzasz zrobi niczego zego, prawda, Arthurze?
Nie, prosz pana.
Tansmoreowi wyranie si to wszystko nie podobao, ale take nie
by specjalnie zaciekawiony.
Jeli was zapi
Nigdy o panu nie syszelimy rzek yka. Bez obawy.
W porzdku. Zaczekajcie tu pi minut, a potem rbcie to, co mu-
sicie zrobi.
Dzikujemy powiedzia yka.
W porzdku. Pamitaj, eby powiedzie ojcu
Powiedziaem rzek yka.
Spojrzaem na Em. Wzruszya ramionami. Czsto to robimy w to-
warzystwie yki.
Czy wie pan co nowego o stanie zdrowia Rachel Caldwell?
Pan Tansmore tylko pokrci gow.
A moe w ktrym jest pokoju?
Nie wiem. Pan Tansmore mia gboki gos. Nie ma osiemnastu
lat, tak?
Tak.
Zatem bdzie na pediatrii, na czwartym lub pitym pitrze. Musz
wraca do pracy.
Zostawi nas samych w piwnicy.
O co chodzio z tym, eby pamita powiedzie ojcu i e ju to
zrobie? zapytaem.
To tajemnica siatki dozorcw wyjani szeptem yka. Przysi-
gem jej dochowa.
A niech tam. yka odczeka pi minut, patrzc na zegarek, a po-
tem wyprowadzi nas z piwnicy. Kiedy dotarlimy na parter, Ema spy-
taa:
I co teraz?
Musimy znale jaki terminal komputerowy odrzek yka po
chwili namysu.
Nie byo to atwe. Na parterze mieciy si gwnie biura admini-
stracji, lecz w kadym z tych pomieszcze lub w pobliu drzwi krcili
si ludzie. Nie moglimy tak po prostu wej i usi przy terminalu.
Powinnimy uda si na czwarte pitro, na pediatri zdecydowa
yka.
Zawsze to jaki plan. Nie rewelacyjny, ale nie miaem pojcia, co in-
nego moglibymy zrobi. Wjechalimy wind, poszlimy w lewo, a po-
tem w prawo i znalelimy si na oddziale pediatrii. Kontrast by ude-
rzajcy. Gwna cz szpitala bya pomalowana na ponury beowy lub
szary kolor, pasujcy do nastroju. Natomiast ciany w skrzydle pediatrii
miay ywe barwy, jak w jednej z tych restauracji, w ktrych urzdza si
zabawy dla dzieci, lub w szczeglnie wesoej sali w przedszkolu.
Rozumiaem zamys, ale wydawao si to jakie sztuczne, a nawet
kamliwe. Przecie to szpital. Lece tu dzieci s chore. Nie zamaskuje
si tego wesoymi kolorami.
Nie mona take ukry zapachu. Oczywicie uyto jakiego odwie-
acza powietrza, ale pomimo to wyczuwao si wo no c szpitala.
Nienawidziem tego zapachu.
Poszlimy korytarzem. Drzwi do sal chorych byy w wikszoci za-
mknite. Kiedy ktre z nich si otworzyy, prbowalimy zajrze do
rodka, ale nie dao si zobaczy, kto tam jest.
To nic nie da powiedziaa Ema.
Przyznaem jej racj.
Musimy znale jaki komputer rzek yka.
Wiedziaem, e nam si to nie uda. Wszystkie terminale byy na wi-
doku, dobrze pilnowane. Ponadto na pewno zabezpieczono je hasami
i identyfikatorami, eby chroni dane pacjentw.
Nie bdzie atwo si do nich dosta.
Szlimy dalej. Jedna z pielgniarek zmierzya nas wzrokiem. Musie-
limy stanowi ciekawy widok. Ja byem chyba ubrany do zwyczajnie,
w niebieskie dinsy i bluz. Ema caa na czarno, z grubym makijaem,
ze srebrn biuteri i z mnstwem tatuay. Doktor yka wyglda
no, wiecie jak.
Czego szukamy? szepna do mnie Ema.
Nie miaem pojcia, wic szlimy dalej.
Domyliem si, e realizuj tu ambitny program artystyczny. Na
kadych drzwiach wisia inny dziecicy rysunek. Na niektrych przy-
czepiono ich kilka, przedstawiay sonie, tygrysy i rne inne zwierzta,
a take zamki, gry i drzewa. Poruszyy mnie te, na ktrych by dom
zawsze prostoktny z trjktnym dachem oraz rodzina stojca na
trawniku, przedstawiona za pomoc kresek. W grnym rogu zawsze
widniao umiechnite soce.
Domylaem si, e ktokolwiek je narysowa, tskni za domem i ro-
dzin.
Spogldaem na te rysunki, przesuwajc wzrok z drzwi na drzwi,
gdy nagle zobaczyem co, co sprawio, e zastygem.
Ema spojrzaa na moj twarz i zapytaa:
Co si stao?
Przez moment tylko patrzyem na te drzwi. Ema odwrcia si po-
woli i powioda wzrokiem za moim spojrzeniem. Z jej ust wyrwa si ci-
chy okrzyk.
Na tych drzwiach wisia tylko jeden rysunek. I tylko jednego obiek-
tu. Nie byo na nim adnego ta, drzew ani wysokich gr, kreskowej ro-
dziny czy umiechnitego sonka w rogu.
Tylko motyl.
Co do sapna Ema i odwrcia si do mnie.
Nie byo wtpliwoci: to taki sam motyl, jakiego widziaem u Nieto-
perzycy, na nagrobku mojego ojca, w jednym z tatuay Emy. Tisiphone
abeona. Tylko z jakiego powodu mia purpurowe oczka.
Przeszed mnie dreszcz.
Mickey?
Nie wiedziaem, co powiedzie.
Nie rozumiem wyszeptaa Ema.
Ja te, ale musimy dosta si do tego pokoju.
Te drzwi znajdoway si tu przy stanowisko pielgniarek oddziau
intensywnej opieki. Krtko mwic, byy bez przerwy obserwowane.
Rozejrzaem si i pomylaem: do licha, rwnie dobrze mog sprbowa
po prostu tam wej.
Wy dwoje zaczekajcie gdzie z boku rzuciem.
Jaki masz plan?
Zamierzam tam wej.
Ema si skrzywia.
Warto sprbowa dodaem.
Ema i yka przeszli na koniec korytarza, gdzie nikt ich nie widzia.
Ja swobodnym krokiem ruszyem do drzwi z motylem. Jak Pan Luzak,
Pan Superowy. O mao nie zaczem pogwizdywa, tak nonszalancko
si w tym momencie czuem.
A dokd to si wybierasz?
Pielgniarka przeszywaa mnie wzrokiem, stojc ze skrzyowanymi
na piersi rkami. cigna brwi jak bibliotekarka, ktra nie wierzy
w twoj historyjk o tym, dlaczego z takim opnieniem oddajesz ksi-
k.
Och, cze rzuciem, wskazujc drzwi. Odwiedzam koleank.
Nie, nie w tym pokoju. Kim jeste?
Chwila. Teatralnym gestem pstryknem palcami, a potem ude-
rzyem si doni w czoo. To jest czwarte pitro? Miao by pite.
Przepraszam.
Zanim pielgniarka zdya co doda, odszedem pospiesznie. Do-
czyem do Emy i yki w gbi korytarza.
Gadko ci poszo zauwaya Ema.
Czy akurat teraz potrzebny nam sarkazm?
Czy potrzebny? Nie. Co wcale nie oznacza, e nie moemy si tro-
ch pomia.
Moe ja mgbym tam wej, w moim sprytnym przebraniu
i w ogle. Mog po prostu udawa lekarza zasugerowa yka.
yka, to wspaniay pomys powiedziaa Ema.
Popatrzyem na ni, nie rozumiejc.
No c, to wspaniay pomys powtrzya. Tylko wymaga kilku
poprawek.
11
Stanowisko pielgniarek znajdowao si na skrzyowaniu dwch
korytarzy. Po obu jego stronach byy pokoje. Trzy minuty po mojej pr-
bie wejcia do sali z motylem na drzwiach yka nadbieg z przeciwnej
strony do pielgniarki, ktra mnie zatrzymaa.
Siostro! Potrzebny mi zestaw reanimacyjny, cito!
Hm?
Cito powtrzy yka. Czyli szybko.
Wiem, co to znaczy, ale
Siostro, czy zna pani pochodzenie tego sowa? Cito czyli natych-
miast.
Pielgniarka przeszya go wzrokiem.
Ile ma pan lat?
Dwadziecia siedem.
Znw cigna brwi.
No dobrze, czternacie. Jednak jestem jednym z tych genialnych
dzieciakw, o ktrych si czyta.
Hm. A dlaczego na kieszeni twojego fartucha jest wyszyte doktor
Feelgood?
To moje nazwisko! Ma pani z tym jaki problem? Unis brew.
Nawiasem mwic, jest pani bardzo atrakcyjna.
Sucham?
My, lekarze, zawsze podrywamy pielgniarki, nie wiedziaa pani?
Zao si, e to pani pochlebia. yka napi muskuy ramienia, rw-
nie grube i twarde, jak wyrzucony na brzeg wodorost. Chce pani po-
maca moje minie?
Z pokoju wyszy dwie inne pielgniarki.
Czy ten dzieciak sprawia jakie kopoty? spytaa jedna.
Dla ciebie doktor Dzieciak, siostro. Znw unis brew. Nawia-
sem mwic, jest pani bardzo atrakcyjna.
Byem ju przy drzwiach. Wszystkie pielgniarki patrzyy na yk.
Wanie miaem zapa za klamk, gdy jedna z nich, moe co wyczu-
wajc, zacza si odwraca.
Och, niedobrze.
Chciaem odskoczy ale co by mi to dao? Nie miaem gdzie si
schowa. Pielgniarka ju prawie si do mnie odwrcia, gdy rozlego
si woanie Emy:
Kevinie! Gdzie jeste? Kevinie!
Pielgniarka odwrcia si w stron, z ktrej dobiega gos, a Ema
pospieszya do yki.
Czas rusza.
Otworzyem drzwi z rysunkiem motyla i wszedem w ciemno.
Gdy drzwi si zamykay, usyszaem, jak Ema mwi:
Kevinie, miae zosta na oddziale psychiatrycznym. Przepraszam,
to mj brat i mi si wymkn. Ju go zabieram
Gdy drzwi si zamkny, ucichy wszystkie gosy.
Odwracaem si do ka, gdy usyszaem, jak kto mwi:
Mickey? Jak si tu dostae?
Na ku leaa Rachel.
12
Podszedem do ka. Rachel miaa opatrunek na skroni, ale wygl-
daa niele. Nie bya podczona do mnstwa rurek ani nic takiego. Mia-
a podwinite rkawy. Mj wzrok przycign stary, okropny lad po
oparzeniu na wewntrznej stronie przedramienia jedyna skaza, ktra
tylko podkrelaa doskonao caej reszty. Rachel miaa oczy mokre od
ez.
Chciaem j przytuli albo co, ale zamiast tego staem przy ku
i czekaem.
Jak tu wszede? zapytaa.
yka odwraca uwag.
Prbowaa si umiechn, ale zamiast tego zakaa.
Moja mama
Usiadem na brzegu ka i wziem j za rce.
Syszaem. Tak mi przykro.
Jej gowa opada na poduszk. Rachel zamrugaa i zapatrzya si
w sufit.
To moja wina.
Nie moesz si o to obwinia.
Nie rozumiesz powiedziaa cicho. Zgina przeze mnie.
Zamarem. Rachel znw zacza paka.
Co chcesz przez to powiedzie?
Tylko pokrcia gow.
Rachel?
Musisz wyj.
Zignorowaem to.
Co chcesz powiedzie, twierdzc, e zgina z twojej winy?
Znw pokrcia gow.
Nie chc i ciebie naraa na niebezpieczestwo.
Nie martw si o mnie, dobrze? Po prostu powiedz mi, co si dzieje.
Nic ci nie jest?
Drzwi do pokoju zaczy si otwiera.
Mam szybki refleks. Wiem, e zawdziczam to genom. Jeli twoja
matka bya jedn z najbardziej utalentowanych tenisistek swoich cza-
sw, a wujek zawodowym koszykarzem, musisz mie to w sobie. Nie
wahaem si. Daem nura pod ko.
Cze, Rachel powiedzia kto.
Rozpoznaem ten gos.
Usyszaem, jak Rachel ukada si wygodniej na ku.
Komendant Taylor?
Mino sporo czasu rzek. Uznaem to za dziwn uwag skiero-
wan do nastoletniej ofiary postrzau. Zobaczyem, jak jego brzowe
buty zbliaj si do ka. Jak si czujesz, Rachel?
W gosie komendanta Taylora sycha byo dziwne napicie. Prbo-
wa udawa pewnego siebie policjanta, ale jako mu to nie wychodzio.
Dobrze, dzikuj.
Gos Rachel te brzmia dziwnie. Zdradza stres, niech, co ukryte-
go pod uprzejmymi sowami.
Lekarze powiedzieli mi, e miaa duo szczcia.
Och tak, mnstwo potwierdzia Rachel, a w jej gosie usyszaem
gniewne nutki. Moja matka nie yje, prawdziwa ze mnie szczciara.
Nie to miaem na myli rzek Taylor, zawsze idiota. Mylaem
o twoim stanie zdrowia. Wyglda na to, e kula zelizgna si po czasz-
ce, nie przebijajc jej.
Rachel nic nie powiedziaa.
Bardzo mi przykro z powodu twojej straty doda komendant
Taylor gosem, w ktrym nie byo sycha wspczucia.
Dzikuj odpara Rachel gosem, w ktrym nie byo cienia
wdzicznoci.
Co tu si dzieje?
Wiedziaa, e ja pierwszy znalazem si na miejscu zbrodni? za-
pyta Taylor.
Nie, nie wiedziaam.
Taa. To ja wezwaem karetk.
Cisza.
Co pamitasz w zwizku z t strzelanin? zapyta Taylor.
Nic.
Nie pamitasz, e zostaa postrzelona?
Nie.
A co pamitasz?
Komendancie Taylor?
Tak?
Rachel ziewna.
Nie czuj si teraz najlepiej.
Przecie powiedziaa, e czujesz si dobrze.
Nadal podaj mi rodki przeciwblowe. Jestem bardzo senna.
Mgby pan przyj kiedy indziej?
Zapada duga cisza. Potem komendant Taylor powiedzia:
Oczywicie, Rachel. Rozumiem. Moe porozmawiamy pniej.
Pewnie.
Patrzyem, jak brzowe buty oddalaj si od ka. Zatrzymay si
przy drzwiach.
Jeszcze jedno
Rachel czekaa.
Inspektor wydziau zabjstw, Anne Marie Dunleavy, przyjdzie ci
przesucha. Nie czuj si w obowizku z ni rozmawia, dopki znw
nie pogadamy, dobrze?
Hm?
A gdyby z ni rozmawiaa cign no c, powiedz po prostu,
e nic nie pamitasz. Moesz jej tak powiedzie.
Jeszcze raz: hm?
Komendant Taylor otworzy drzwi, eby wyj, ale stana w nich
pielgniarka.
Musimy zawie j na przewietlenie powiedziaa.
Przytrzymam pani drzwi zaproponowa Taylor.
Byem w puapce.
Gdy pielgniarka wesza, zostaem tam, gdzie byem. Komendant
Taylor rwnie. Spod ka syszaem, jak pielgniarka pociga dwi-
gni, podnoszc porcze.
Mieli wywie Rachel na ku.
Nie ma mowy, eby mnie nie zobaczyli.
Rozejrzaem si na boki. Nic. Mogem sprbowa si odczoga, ale
dokd? Taylor natychmiast by mnie zobaczy. Pielgniarka szykowaa
si do wytoczenia wzka. Komendant Taylor trzyma otwarte drzwi.
Nie miaem gdzie si ukry.
Zaczekajcie odezwaa si Rachel sabym gosem.
Na co, moja droga?
Chciaabym najpierw skorzysta z azienki.
Ach, Rachel! Dobrze pomylane.
Tam, dokd jedziemy, jest azienka powiedziaa pielgniarka to-
nem nieznoszcym sprzeciwu. Zacza pcha ko. atwiej bdzie
skorzysta z tamtej.
Ale
Mogem zrobi tylko jedno. Od spodu byy prty. Zapaem za nie
i si podcignem. Oparem stopy o ram i uniosem si z podogi.
Pielgniarka przystana, zapewne z powodu dodatkowego ciaru.
Czyby hamulec by zacignity?
Trzymaem si, kiedy sprawdzaa. Czy wykonywalicie kiedy wi-
czenie zwane stjk? Stoi si na wyprostowanych rkach, a zaczynaj
bole wszystkie minie. No c, wanie co takiego robiem, tylko wi-
szc. Czuem si jak nietoperz lub inny podobny stwr.
Nie wiedziaem, czy dugo tak wytrzymam.
Pielgniarka przetoczya wzek obok butw komendanta Taylora.
Zaczy mnie bole palce. odek zmienia si w galaret.
Pielgniarka posza korytarzem. Patrzyem, jak powiksza si odle-
go midzy nami a butami Taylora. Zastanawiaem si, czy Rachel od-
gada, co robi, i domyliem si, e chyba tak. Kiedy dotarlimy do
windy, nie wytrzymaem, puciem prty i upadem na podog.
Siostro? odezwaa si Rachel.
Tak?
Mogaby siostra przynie mojego wypchanego krliczka?
Sucham?
Naprawd bardzo przepraszam. Kirbie tak si nazywa mj krli-
czek zosta w pokoju. Ja boj si ruszy bez niego. Prosz?
Pielgniarka westchna.
Dobrze, moja droga. Zaczekaj tu.
Gdy tylko odesza, wylizgnem si spod ka.
Masz wypchanego krliczka?
Oczywicie, e nie. Zjedaj std, zanim wrci.
Chc wiedzie
Innym razem, Mickey, dobrze? Po prostu id.
Obok mnie otworzyy si drzwi windy. Wskoczyem do kabiny i na-
cisnem guzik. Patrzyem, jak drzwi zaczynaj si zamyka. Rachel
prbowaa si do mnie umiechn, ale jej umiech zaraz zgas. A wte-
dy, moe p sekundy przed tym, zanim drzwi zamkny si do koca,
zobaczyem kogo za jej plecami.
To by komendant Taylor. Patrzy prosto na mnie.
Zatrzymaj wind!
Tym razem nie wykorzystaem swojego szybkiego refleksu. Winda
zamkna si do koca i ruszya z lekkim wahaniem, jakby drzwi miay
si znw otworzy i wpuci Taylora. Jednak si nie otworzyy.
Przeszedem przez hol i wypadem na dwr.
13
Na parkingu doczyem do yki i Emy.
Ruszajcie si rzuciem. Komendant Taylor moe nas goni.
Pospieszylimy do nastpnej przecznicy i z powrotem na Northfield
Avenue. Na rogu znajdowaa si pralnia chemiczna. Zniknlimy za jej
rogiem.
Czy Rachel bya w tym pokoju? spytaa Ema.
Kiwnem gow i opowiedziaem im, co si wydarzyo.
Wic Abeona jest w jaki sposb zamieszana i w to? spytaa Ema.
Na to wyglda odrzekem.
yka milcza. Wyglda na troch zagubionego. Zastanawiaem si
nad tym. Nie prosi si o takie kopoty. Nikt z nas si nie prosi, ale on
troch bardziej przypomina zagubione w lesie dziecko. Nasza przyja,
jeli ni bya, zacza si zaledwie kilka dni temu, kiedy podszed do
mnie w bufecie i zaproponowa mi no swoj yeczk. Tak zrodzia
si nasza znajomo, nie wspominajc o jego przezwisku.
Jak sdzicie, co powinnimy zrobi? zapytaa Ema.
Nienawidz komu przerywa odezwa si w kocu yka ale
spotkanie Klubu Musicali i Legendarnych Filmw z pewnoci ju si
skoczyo. Rodzice na mnie czekaj.
Musicali i Legendarnych Filmw? powtrzya Ema. Pokrciem
gow, dajc jej znak, eby nie pytaa.
Kiedy przyjecha autobus, wsiedlimy i pojechalimy do domu. Wy-
siedlimy tam, gdzie zaczlimy wypraw, na rogu Kasselton Avenue
i Northfield. Pomylaem, e mgbym przej obok domu Nietoperzycy
i wpa si z ni zobaczy. Jednak nie wiedziaem, co jej powiedzie. By-
em zmczony, przestraszony i zdezorientowany.
Kiedy zblialimy si do domu Nietoperzycy, zadzwonia moja ko-
mrka. To by Myron. Chciaem go zignorowa, ale nie wyszoby mi to
na dobre.
Halo?
Mylaem, e bdziesz ju w domu powiedzia.
Ju id.
Chcesz, ebym ci podwiz?
Nie, nie trzeba.
Jeste ju w drodze?
Tak.
To dobrze. Musz o czym z tob porozmawia. Przeoyem ko-
mrk do drugiej rki. Ju widziaem dom Nietoperzycy.
Czy wszystko w porzdku? spytaem.
Wszystko dobrze zapewni wujek.
To wietnie. Wkrtce bd w domu.
Rozczyem si. Dom Nietoperzycy wyglda, jak zwykle, na na-
wiedzony. Wiatr si wzmg i przez moment niemal wydawao mi si,
e zaraz go przewrci. Na podwrku od frontu rosa pochylona wierz-
ba, a za domem jak wiedziaem las. Zapadaa noc.
Ema i yka zostali na chodniku po drugiej stronie ulicy. Gdy pod-
szedem bliej, zauwayem, e w adnym oknie nie pali si wiato.
W adnym. Dziwne. Zazwyczaj Nietoperzyca zostawiaa zapalon
lampk w sypialni. Jednak nie tego wieczoru. Zapukaem do drzwi i po-
czuem, jak pod moimi nogami dr deski ganku. Jedna z kolumn ju
dawno runa.
Nikt nie otwiera.
Wrciem do Emy i yki. W milczeniu ruszylimy dalej. Nagle
i tak jak zawsze Ema powiedziaa:
Zobaczymy si pniej, chopcy.
Nie dodajc nic wicej, oddalia si w kierunku lasu.
Chciaem spyta, dokd idzie i czy mog jej towarzyszy, ale ju to
przerabialimy. Tylko by si na mnie rozzocia. Zaczekaem, a znik-
nie w ciemnoci.
Nie wiedziaem, co robi, wic pozwoliem, by prowadzia mnie
moja ciekawo. Zdawaem sobie spraw, e to zapewne bd, narusze-
nie zaufania i naszej przyjani. Jak mwiem wczeniej, wszyscy mamy
prawo do tajemnic. Mimo to zapytaem.
yka?
Taak?
Mogem si jeszcze wycofa, ale nie zrobiem tego.
Co jest z Em?
Co masz na myli?
Wskazaem miejsce, w ktrym znika.
Gdzie ona mieszka, kim s jej rodzice, takie rzeczy.
yka poprawi okulary. Wyglda na zatopionego w mylach.
yka?
Nikt ze mn nie rozmawia, wic wiem tylko to, co podsuchaem.
Mylaem o tym miecie i o tym, co z nim zrobio. yka nie by ak-
tywnie przeladowany czy wyszydzany, lecz ignorowany. Tydzie po
tygodniu, miesic za miesicem, rok po roku ignorowany albo gorzej.
Znalaz ucieczk, zajmujc si rzeczami, ktre si od niego nie odwrc:
musicalami, ksikami, przypadkowymi faktami, wyobrani. By jak
gbka, chon wszelkie informacje i dobra, ale nie mia nikogo, kto by
go wycisn.
Tyle e teraz mia chyba mnie.
C, jeste wielkim podsuchiwaczem stwierdziem.
Czy w ogle istnieje takie sowo?
yka si umiechn.
Naprawd? Tak uwaasz?
Jasne. Wic mi powiedz, co podsuchae na temat Emy?
Zrobi tak min, jakby gboko si nad czym zastanawia.
Najwyraniej nie wiadomo zbyt duo rzek zamylony. Jed-
nak kr opowieci.
Na przykad?
Wiesz, e naprawd ma na imi Emma, a nie Ema, prawda?
Wiedziaem. Wygldao na to, e Buck nada jej t ksywk na lekcji
hiszpaskiego, zauwaywszy, e naprawd ma na imi Emma i jest
emo.
Przyjechaa do miasteczka trzy lata temu. Nigdy nie zaprosia
mnie do domu. Te mi niespodzianka, no nie? I nie tylko mnie. Nie
znam nikogo, kto u niej by. Plotka gosi, e mieszka w chacie w lesie,
wiesz, a jej ojciec zajmuje si czym nielegalnym. Pdzi ksiycwk czy
co takiego.
Ksiycwk?
Ksiycwka to slangowa nazwa nielegalnie produkowanego na-
poju alkoholowego. S te inne nazwy: bimber, krzakwka, pdzonka,
chara
Wiem, wiem. Uciszyem go machniciem rki. Tylko wydaje mi
si to dziwne.
yka mia szeroko otwarte oczy.
Mwi te, e jej tata jest alkoholikiem. I e czsto j bije. I e zro-
bia sobie te wszystkie tatuae, eby nie byo wida siniakw.
Czy to mogo by prawd? Nie wiedziaem, co powiedzie, ale nagle
poczuem si tak, jakby co cikiego przygnioto mi pier.
Raz wrzuciem jej nazwisko w Google cign yka.
Emma Beaumont. Nie znalazem niczego istotnego. Prawd m-
wic, nie ma adnych informacji o obecnoci Beaumontw w miastecz-
ku.
Zupenie nic?
Nic. Krtko mwic, nie wiem, co jest z Em. Jednak bardzo j
lubi, a ty?
Ja te powiedziaem. A potem, cho zabrzmiao to niezrcznie,
dodaem: Ciebie te lubi.
Te sowa go zaskoczyy. Popatrzy na mnie, zamruga kilka razy,
a potem wypi pier.
Ja te ci bardzo lubi.
Stalimy tak we dwch, nic nie mwic.
To bya chwila, no nie, Mickey?
Owszem, i myl, e czas j zakoczy.
Zgoda rzek yka. Mickey?
Tak?
Nie uwaasz, e powiniene opowiedzie mi wszystko o Abeonie?
Mia racj. Zasuy na to.
Taak, yka. Moe powinnimy pogada.
Po drodze. Musz wraca do domu, pamitasz?
Racja. Spotkanie Klubu Musicali i Legendarnych Filmw si sko-
czyo.
Wanie. Chcesz by wiceprezesem? spyta yka.
Jasne, czemu nie? To bdzie dobrze wygldao w moich podaniach
o przyjcie na studia. Tylko jeszcze jedna sprawa.
Tak?
Objem go ramieniem.
Musimy popracowa nad zmian nazwy
14
Nie wiedziaem, co pocz z tym, czego si dowiedziaem.
Ema bya moj najlepsz przyjacik. Wiedziaem, e to moe za-
brzmie patetycznie, bo znalimy si dopiero od kilku tygodni, ale tak
byo. Bylimy dla siebie wani, naprawd, chocia jeszcze nie potrafiem
powiedzie, jak bardzo.
Jednak jeli bya w niebezpieczestwie Jeli kto robi jej krzyw-
d
Kazaa mi si nie wtrca.
Ale czy mogem jej posucha?
Trzy domy dalej zobaczyem wujka Myrona stojcego w drzwiach.
Przystanem na chwil i go obserwowaem. Prbowaem uporzdko-
wa to, co do niego czuem, ale byo to zbyt skomplikowane.
Myron zauway mnie i pomacha. Odpowiedziaem tym samym
i przyspieszyem.
Wszystko w porzdku? spyta, gdy znalazem si przed domem.
Jak si czujesz?
Wiedziaem, e mia dobre intencje, ale chciaem, eby przesta.
Nic mi nie jest.
W wiadomociach mwili, e rana Rachel nie zagraa jej yciu.
Taak, w szkole te tak mwili skamaem.
Duo masz zadane?
Troch.
Chod powiedzia, ruszajc do samochodu. Chc ci co poka-
za.
Co?
Niespodzianka. I moe wyjanienie, dlaczego przez kilka tygodni
rzadko bd bywa w domu.
Rzadko?
Byoby fajnie. Nie, to nie tak. Rozumiaem, dlaczego musz miesz-
ka z wujkiem Myronem. Stara si. Ja te si staraem. Jednak chciaem,
eby mama wrcia. Tata, no c tata nie y. Ju nie oyje. Jednak
mama bya tylko chyba zaamana. Kiedy co si poamie, mona to
naprawi, prawda?
Wrciem mylami do fotografii nazisty wygldajcego jak sanita-
riusz, ktry zabra ojca. Przez moment, tylko przez moment, zastana-
wiaem si, czy powiedzie o niej Myronowi. Tylko co on mg zrobi?
Pomylaby, e zwariowaem. A nawet gdyby nie, czy chciaem go w to
miesza? Czy ufaem mu na tyle, eby si tym z nim podzieli? Czy
ysy nie ostrzega mnie, ebym tego nie robi?
Dobre pytania.
Wsiadem do samochodu. Myron jedzi fordem taurusem. Przez
dwie minuty siedzielimy w niezrcznym milczeniu. Nie przeszkadza
mi niezrczne milczenie. Ale Myronowi tak.
A wic odezwa si jak byo w szkole?
Naprawd? pomylaem, powstrzymujc westchnienie.
W porzdku.
Ciesz si, e jeste u pani Friedman. Kiedy bya moj ulubion
nauczycielk.
Taa.
Ona sprawia, e historia jest ywa, wiesz?
Wiem.
Spojrzaem w okno.
Eliminacje zaczynaj si w poniedziaek, tak?
Daj spokj! pomylaem.
Taa.
Poamania.
Dziki.
Kiedy przejedalimy obok orodka dla narkomanw Coddington,
wyczuem, e Myron jest spity. Troch mocniej wcisn peda gazu,
usiujc to ukry. Rozumiaem go. Tam bya moja mama. Po ostatnim
nawrocie i owszem, bardzo niedobrym powiedziano mi, e nie mog
jej odwiedza przez co najmniej dwa tygodnie. Nie podobao mi si to.
Uwaaem, e moe ta kuracja jest zbyt okrutna. Jednak posuchaem.
Pomimo to patrzyem teraz przez okno i wyobraaem sobie, co si dzie-
je na wzgrzu. Moja matka cierpi mki godu. Widziaem j, sam w ja-
kim ciemnym pokoju, skulon z blu, gdy trucizna wychodzi z jej y.
Dojdzie do siebie rzek Myron.
Jakbym potrzebowa pocieszenia. Zmieniem temat:
Dokd jedziemy?
Jeszcze minuta.
Skrci w boczn drog. Zobaczyem podjazd z ciemn ozdobn bra-
m, podobn do tych, jakie widuje si w starych horrorach. Wejcia
strzegy dwa kamienne lwy. Myron podjecha tam i zatrzyma samo-
chd. Wychyli si przez okno i pomacha stranikowi. Brama otworzya
si ze zgrzytem.
Czy nadal jestemy w Kasselton? spytaem.
Owszem, na skraju.
Spodziewaem si, e zaraz ujrz dom, ale podjazd prowadzi na
wzgrze. Nie wiedziaem, jak dugi odcinek przejechalimy, ale oceni-
em, e bram od tego, co zobaczyem, dzieli ponad kilometr. No c,
sowo dom byoby niewystarczajcym okreleniem. Tak samo jak re-
zydencja. Budynek bardziej przypomina mroczny zamek, koszmarn
wersj tego z Disneylandu. Mia wieyczki i blanki i wyglda jak forte-
ca.
Przez prawie pidziesit lat mieszka tu pewien synny gangster
oznajmi Myron. Kiedy twj ojciec i ja bylimy dziemi, o tym miejscu
kryy rozmaite plotki.
Jakie?
Wzruszy ramionami.
Rne. Tak jak o domu Nietoperzycy. Zapewne nie byo w nich ani
krzty prawdy.
Gdyby tylko wiedzia.
I kto tu teraz mieszka? chciaem wiedzie.
Zobaczysz.
Zatrzymalimy si. Zamek by otoczony fos. Nie sdz, ebym
wczeniej widzia co takiego. Krpy ochroniarz skin nam gow. My-
ron odpowiedzia takim samym skinieniem. Przeszlimy po mocie.
Myron zapuka.
Po kilku sekundach w drzwiach stan mczyzna w czarnym fraku
i z przylizanymi wosami.
Dobry wieczr, panie Bolitar.
Mwi z wyranym brytyjskim akcentem i wyglda jak jeden z tych
facetw, ktrych widuje si w nudnych angielskich programach histo-
rycznych.
Dobry wieczr, Nilesie.
Czy ten facet to kamerdyner?
Poznaj mojego bratanka Mickeya.
Niles umiechn si do mnie, ale niezbyt serdecznie.
Jestem oczarowany.
Taak mruknem. Oczarowany.
Moecie zaczeka w salonie rzek.
Nie wiem, od czego pochodzi nazwa salon, cho zao si, e
yka mgby mi to wyjani. Krzesa byy obite czerwonym aksami-
tem. Nie usiadem na adnym z nich, poniewa wyglday na bardzo
stare. Gdybym usiad na jednym, mogoby si poama. Zauwayem, e
Myron te stoi. By tam zabytkowy globus i mnstwo dbowej boazerii.
Wrci Niles, niosc dwie puszki yoo-hoo. Myron umiechn si
z zadowoleniem. Yoo-hoo, wyjaniam tym, ktrzy nie wiedz, to czeko-
ladowy napj orzewiajcy. Myron go uwielbia. Moim zdaniem ma bez-
nadziejny smak.
Myron wzi puszk i zacz ni potrzsa. Niles zaproponowa mi
drug, ale podzikowaem.
Zostawi nas samych. Odwrciem si do Myrona. Patrzy na puszk
yoo-hoo, jakby bya jego now dziewczyn. Odkaszlnem.
No? rzuciem.
Myron da mi znak, ebym usiad. Obaj to zrobilimy. Ostronie.
Pamitasz, jak wczoraj dzwoni mj znajomy? zacz.
Tak.
Poprosi mnie, ebym wywiadczy mu przysug i mia na kogo
oko.
Uniosem brwi.
Pilnowa kogo?
Tak.
Tak jak mnie?
Potrzsn puszk.
No, niezupenie.
I wtedy do pokoju wesza ona. Tak jak okrelenie dom byo nieod-
powiednie, tak sowo wesza rwnie wydawao si zbyt pospolite.
Aczkolwiek precyzyjne. Chc powiedzie, e nie zrobia niczego nad-
zwyczajnego. Wcale nie. Nie wjechaa do salonu na ywach, na biaym
koniu ani niczym takim. Jednak byo tak, jakby wanie to zrobia.
Miaa wielkie wejcie, wcale si o to nie starajc.
Nie wykrzyknem ooo!, ale niewiele brakowao.
Obaj zerwalimy si z krzese, nie dlatego, e jestemy dentelmena-
mi, lecz dlatego e jej obecno tego wymagaa. Przed nami we wasnej
osobie, staa kobieta bdca na ustach caego miasteczka, jak ywcem
zdjta z plakatu, Angelica Wyatt.
Ty pewnie jeste Mickey odezwaa si.
Angelica Wyatt bya krtko mwic oszaamiajca.
Podesza do mnie i ucisna moj rk.
Jaki przystojny mody czowiek.
Spojrzaem na Myrona, ktry umiecha si jak gupek, i uwiadomi-
em sobie, e ja chyba te.
Hm, dzikuj.
Nawet w obecnoci gwiazd filmowych pozostaj uosobieniem
wdziku.
Mio mi ci pozna dodaa.
Hm, mnie pani te.
Powinienem przesta bekota.
Usidmy zaproponowaa Angelica Wyatt. Usiedlimy. Myron
i ja na kanapie. Angelica na fotelu naprzeciwko nas. Zaoya nog na
nog, robic z tego wielkie wydarzenie. Jej umiech wywoywa dreszcz.
Dzikuj za wypoyczenie mi twojego wuja powiedziaa. Wy-
glda na to, e niektrzy uwaaj, i podczas tych zdj potrzebuj do-
datkowej ochrony.
Spojrzaem na Myrona. Nie rozumiaem. Myron by agentem spor-
towcw i aktorw. Jak mia chroni synn gwiazd filmow?
Moe, tak jak mj tata, Myron te ma jakie ukryte zdolnoci?
Angelica Wyatt przygldaa si mojej twarzy.
Twoje podobiestwo do wujka jest uderzajce stwierdzia. Jed-
nak widz take sporo Kitty. Masz jej oczy.
Na wspomnienie mamy cisno mnie w gardle.
Pani zna moj matk?
Znaam sprostowaa Angelica Wyatt. Przed laty, kiedy ona bya
nadziej tenisa, a ja no c chyba mona byo mnie nazwa mod
gwiazdk.
Nie wiedziaem, co powiedzie.
Co u niej? spytaa.
Zerknem na Myrona, ale odwrci gow. No tak. Nie powiedzia
jej.
Przechodzi teraz trudny okres.
Przykro mi to sysze rzeka. Kiedy dowiedziaam si o twoim
ojcu Przekna lin. Byli sobie tacy bliscy. Tak mi przykro.
Mojego ojca te pani znaa?
Teraz to ona zerkna na Myrona. Poczuem przygniatajcy ciar,
ktry miady mi serce na sto rnych sposobw.
Tak.
Moe mi pani powiedzie skd?
Myron poruszy si niespokojnie. Angelica Wyatt odwrcia wzrok
i na jej ustach pojawi si niky umiech. Moja matka miaa dopiero trzy-
dzieci trzy lata. Wyliczyem, e Angelica Wyatt bya od niej starsza
moe o rok lub dwa.
Dobrze si bawilimy zacza Angelica. Moe za dobrze, jeli
wiesz, co mam na myli.
Nie wiem.
Chyba mona powiedzie, e bylimy modymi celebrytami. Two-
ja mama zwracaa uwag swoj gr, nie wspominajc o urodzie. Ja wy-
stpowaam jako crka studentka w serialu telewizyjnym. Umiechn-
a si smutno. Twoja matka bya taka zabawna. Miaa cudowny
miech i szczeglny sposb bycia. Przycigaa do siebie ludzi. Kady
chcia by w pobliu Kitty Hammer.
Zamilka. Myron siedzia ze spuszczon gow. Pamitaem miech
mamy. To by dwik, ktry uwaaem za co oczywistego, a teraz od-
dabym wszystko, eby znw go usysze.
A mj ojciec? spytaem.
No c, zjawi si i wszystko zmieni.
W jaki sposb?
Angelica Wyatt si zastanowia.
Mwi, e mio jest jak reakcja chemiczna. Syszae to powie-
dzenie?
Chyba tak.
Tak wanie byo. Jakby twoja matka, zanim si spotkali, bya jed-
n osob, a potem Angelica pstrykna palcami staa si kim zu-
penie innym. Umiechna si. Wszyscy bylimy tacy modzi. Tak
naprawd zbyt modzi. Dziao si za duo i za szybko.
Jak to?
Ile masz teraz lat, Mickey?
Prawie szesnacie.
Zanim twoja mama skoczya siedemnacie, bya ju na okadkach
tygodnikw. Uwaano j za najwiksze wydarzenie w tenisie. Rozpisy-
way si o niej tabloidy. A ona nagle, po kilku miesicach, zakochaa si
w twoim ojcu.
W pokoju zapada cisza. Oczywicie Angelica Wyatt pomina du
cz tej historii, tak naprawd bdcej tajemnic poliszynela.
Kilka miesicy pniej Kitty Hammer bya w ciy. Musiaa zako-
czy karier. Nigdy nie wrcia na kort. Stracia wszystko. Dlaczego?
Poniewa bya w ciy, tak, ale take dlatego, e najblisi moich ro-
dzicw byli przeciwni temu maestwu. Wywierali nacisk na mam
i ojca. Mwili im, e s za modzi, e gupio postpuj, e jest zbyt wiele
rzeczy, ktrych o sobie nie wiedz. Mwili okropne, skandaliczne rze-
czy o mojej matce w nadziei, e ojciec przejrzy na oczy.
Odwrciem si i spojrzaem gniewnie na Myrona. Zadawniona ura-
za powrcia.
Pastwo wybacz.
To by Niles, kamerdyner.
Panno Wyatt, ma pani wywiad telefoniczny z Variety. Angelica
westchna i wstaa. Myron i ja zrobilimy to samo.
Wzia moj do w swoje rce i spojrzaa na mnie. W jej oczach byo
co kojcego, ciepego i prawdziwego.
Jeszcze porozmawiamy, dobrze?
Chciabym powiedziaem.
A potem odesza.
15
Jechalimy do domu w milczeniu. I znw to Myron musia je prze-
rwa.
O ktrej zaczynaj si eliminacje?
Nie rozumiem prychnem, prbujc si opanowa. Dlaczego
ty?
Co ja?
Dlaczego ty masz mie na ni oko Nakreliem w powietrzu
cudzysw. Na Angelic Wyatt?
Czasem robi to dla moich klientw wyjani. Widzisz, Angeli-
ca koczy wspprac ze swoj dotychczasow agencj i miaem nadzie-
j
Mylaem, e sprzedae swoj firm.
Sprzedaem.
A wic?
To skomplikowane.
Nie rozumiem. I co, wynajmujesz si jako ochroniarz?
Nie.
To co?
Zatrzymalimy si na wiatach. Myron spojrza mi w oczy.
Pomagam ludziom.
Jak?
Pilnuj ich. Rozwizuj problemy. A czasem
Czasem co?
Czasem ich ratuj.
wiato si zmienio i Myron ruszy.
I mylisz, e to wanie robisz dla mnie? Ratujesz mnie? spyta-
em.
Nie. Ty naleysz do rodziny.
Tak jak twj brat. Dlaczego jego nie uratowae? Zobaczyem gry-
mas blu na twarzy Myrona. Ale jeszcze nie skoczyem.
Przecie moge, wiesz. Jakby pka we mnie tama. Moge ura-
towa ich oboje. Mam i tat. Na pocztku. Moge zrozumie, e s
modzi i przestraszeni. Moge zaakceptowa to, e si kochaj, zamiast
prbowa ich rozdzieli. Mama moga mnie urodzi i wrci do tenisa.
Zostaaby wielk gwiazd. Mama i tata nie musieliby ucieka, mogliby
wychowywa mnie tutaj. Ja miabym normalne kontakty z dziadkami.
Ty i ja bylibymy wujkiem i bratankiem. Gralibymy razem w kosza.
Myron patrzy przed siebie. Po jego policzku spyna za. Mnie te
zy cisny si do oczu, ale niech mnie diabli, jeli pozwol im pyn.
I gdyby to zrobi, mama nie byaby dzi cieniem samej siebie i nie
siedziaaby na odwyku cignem. miaaby si tym swoim dwicz-
nym miechem. A tata by y i wszyscy bylibymy szczliwi. Pomyla-
e o tym kiedy, Myronie? Czy kiedy spogldasz czasami wstecz, zasta-
nawiasz si, co by byo, gdyby w nich uwierzy?
Nagle poczuem si pusty i wyczerpany. Zamknem oczy i oparem
gow o zagwek.
Po dugiej chwili Myron powiedzia cichym, udrczonym gosem:
Myl o tym. Zastanawiam si nad tym codziennie.
Wic dlaczego, Myronie? Dlaczego im nie pomoge?
Moe nauczysz si czego na moich bdach.
Czego?
Jak ju powiedziaem Myron zajecha na podjazd i spochmurnia
bohaterstwo zawsze ma konsekwencje. Szczeglnie jeli jeste pewny,
e postpujesz waciwie.
16
Kiedy weszlimy do domu, rozdzielilimy si. Ja odrabiaem lekcje
przy wczonym telewizorze, w nadziei, e dowiem si czego nowego
o strzelaninie w domu Rachel, ale w wiadomociach na kablwce nic nie
powiedzieli.
Duo mylaem o Rachel lecej na szpitalnym ku. Mylaem
o Emie i plotkach, ktre sysza yka. Mylaem o mamie na detoksie.
O zmarym ojcu i zagadkowych sowach Nietoperzycy. Mylaem
o ostrzeeniu Myrona, e bohaterstwo moe mie powane konsekwen-
cje.
Zamierzaem wej do sieci i poszuka czego o Rachel, ale zanim to
zrobiem, poskakaem po kanaach, prbujc zapa jakie lokalne wia-
domoci. Na Kanale 5 puszczono zowrogie ostrzeenie: Jest 22.00, czy
wiecie, gdzie s wasze dzieci?, po czym zaczy si wiadomoci.
Prowadzcy mia czarne wosy, wygldajce jak wieo pomalowa-
na plastikowa peruka, oraz r na policzkach, co przypominao mi Cyrk
Braci Ringling czy Barnuma i Baileya.
Prezydent wizytuje nasze oddziay za granic. W wyniku strzelani-
ny w Kasselton zgina matka, a crka jest hospitalizowana. Ten napj
orzewiajcy, ktry pijesz, moe by trujcy. Opowiemy wam wszystko
o niebezpieczestwie zwizanym ze spoywaniem napojw orzewiaj-
cych i jak si przed nim uchroni po przerwie na reklam.
Spojrzaem na szklank z wod. Cieszyem si, e to nie jest ten
napj.
Kiedy wybrylantynowany prowadzcy wrci, zacz mwi o pre-
zydencie, a potem przeszed do opowieci o tym, jak niebezpieczne jest
picie napojw orzewiajcych. Kto twierdzi, e w napoju kupionym
w barze szybkiej obsugi w West Nyack znalaz robaka. Tak wic najwy-
raniej lepiej sprawdza napoje orzewiajce zakupione w barze szyb-
kiej obsugi w West Nyack.
I w kocu: Zeszej nocy w wyniku strzelaniny w eleganckiej dziel-
nicy Kasselton w New Jersey zgina matka, a jej crka odniosa ran
postrzaow gowy. Na ekranie pojawi si dom Rachel. Do Nory
Caldwell i jej crki Rachel strzelano w tej eleganckiej rezydencji. Policja
uwaa, e mogo do tego doj podczas prby wamania, ale twierdzi
take, e na tym etapie ledztwa jest za wczenie na spekulacje.
Nic nie wiedz, pomylaem.
Niepokoio mnie wiele rzeczy zwizanych z tym ledztwem. Po
pierwsze, byem w domu Rachel dzie przed strzelanin. Powiedziaa
mi, e jej rodzice s rozwiedzeni, a ona mieszka z ojcem, ktry najcz-
ciej jest nieobecny (podruje po wiecie z now on numer trzy), jej
matka za mieszka na Florydzie. Jak to moliwe, e nie wspomniaa
o tym, e matka przyjechaa z wizyt i zatrzymaa si w domu byego
ma?
Czy to miao sens?
Czyby Rachel uwaaa, e wizyta matki nie jest na tyle wanym
wydarzeniem, eby mi o tym mwi, czy moe miaa jaki inny powd?
Nie wiedziaem. Jednak co si tu nie zgadzao.
Na dodatek o co chodzio z tymi dziwnymi odwiedzinami komen-
danta Taylora w szpitalu? Zakadaem, e musia zna Rachel przez
swojego syna Troya i na myl o tym staraem si nie zgrzyta zbami
ale dlaczego nie chcia, eby rozmawiaa z inspektor dochodzeniow
wydziau zabjstw, Anne Marie Dunleavy, dopki nie porozmawia
z nim? Czy obawia si czego, co mogaby powiedzie, czy, co bardziej
prawdopodobne, jest po prostu pajacem, ktry chce wszystko wiedzie
pierwszy?
Pooyem si na ku i rozmylaem o tym, e oboje, Rachel i ja,
stracilimy rodzica. Po czym takim zawsze czujesz si niepewnie, jak-
by si spodziewa, e w kadej chwili ziemia moe si rozstpi, a ty
runiesz wtedy w przepa i nikt nie zdoa ci zapa.
Mylaem o Emie i plotkach. Zadaem sobie pytanie, gdzie ona teraz
jest i czy wszystko z ni w porzdku. Wziem telefon i wysaem jej
SMS: Chc tylko powiedzie dobranoc.
Dwie minuty pniej Ema odpowiedziaa: czasem z ciebie taki
duy dzieciuch.
Umiechnem si i odpisaem: OK. Dobranoc.
Ema: mam co o tym twoim nazistowskim sanitariuszu.
Ja: Co?
Ema: spotkajmy si w poniedziaek przed lekcjami. Wtedy ci po-
ka.
17
Kiedy przyszedem, Ema czekaa na kocu parkingu dla uczniw.
Wszystkie miejsca byy zajte i domylaem si, e kiedy uczniowie si
o nie bili. Teraz szkoa sprytnie zarabiaa pienidze na ich wynajmowa-
niu. Jeli chciae zarezerwowa sobie miejsce na cay rok, kosztowao to
tysiaka. To, co zdumiewao mnie najbardziej, to to, e nie tylko wszyst-
kie miejsca sprzedawano w rekordowym czasie, ale e bya nawet kolej-
ka oczekujcych.
Miaem sportow torb, a w niej strj do koszykwki. Dzi by
pierwszy dzie eliminacji. Mimo e w moim yciu dziao si tak duo,
na myl o eliminacjach nadal czuem w odku dziwne mrowienie.
Dotarem do szkoy pieszo. Odgadem, e Ema te. Chc powie-
dzie, e jeszcze nie widziaem, eby podwiozo j ktre z rodzicw.
Zazwyczaj wychodzia z lasu za boiskiem. Gdy si zbliaem, zauway-
em, e wyglda jako inaczej. Nie potrafiem powiedzie dlaczego.
Jak zwykle bya ubrana na czarno, bez skrawka innego koloru. Skr
miaa blad, a usta pomalowane szmink w jeszcze bardziej jadowitym
odcieniu czerwieni.
No co? burkna.
Wzruszyem ramionami.
Wygldasz jako inaczej.
Zmruya oczy.
To znaczy?
Nie potrafiem tego wyjani, ale zdecydowanie co byo nie tak
moe co z tatuaem na jej rku No nic. Teraz nie pora na to.
Niewane. Mwia, e dowiedziaa si czego o Rzeniku z o-
dzi.
Ema nagle zrobia czujn min.
Co takiego? spytaem.
Musisz obieca, e nie bdziesz mnie pyta o moje rda informa-
cji.
cignem brwi.
artujesz, prawda?
Taak, prawda, bo jaki art mgby by zabawniejszy? Przygryza
doln warg. Musisz mi obieca, e nie bdziesz pyta.
Nie rozumiem.
Po prostu obiecaj, dobrze?
Nawet nie rozumiem, co waciwie obiecuj, ale w porzdku. Nie
bd pyta o twoje rda i o nic.
Ema zawahaa si, wpatrujc si we mnie i upewniajc, e obiecuj
na powanie. Potem powiedziaa:
Popracowaam troch z Photoshopem nad tym twoim zdjciem
Rzenika. Gdybym posaa komu zdjcie faceta w hitlerowskim mun-
durze i zapytaa, czy pracuje jako sanitariusz, wziliby mnie za wariat-
k.
Kiwnem gow. To miao sens.
Dlatego uyam Photoshopa, eby zmieni jego mundur na jaki
bardziej wspczesny. Ponadto wysaam jedno zdjcie czarno-biae, ta-
kie jak orygina, a drugie podkolorowane.
Do kogo?
Ema przeszya mnie wzrokiem.
Och, zaczekaj powiedziaem. To jest to rdo, o ktrym mwi-
a? O ktre mam nie pyta?
Niezupenie. Znowu si zawahaa. Wok nas uczniowie zbierali
si w grupki, gawdzili, miali si lub tak jak my prowadzili powa-
ne rozmowy. Zastanawiaem si, ilu z nich gawdzi o starych nazistach
z czasw drugiej wojny wiatowej. Wtpiem, aby kto to robi.
Wysaam te zdjcia do dyrektora pogotowia ratunkowego w San
Diego cigna Ema. Moim rdem jest osoba, ktra mnie z nim
skontaktowaa. Ale to nieistotne.
W porzdku. I co powiedzia dyrektor?
Halo, koledzy!
Odwrciem si. To by yka. Emanie wygldaa na zadowolon.
yka poprawi okulary.
Spniem si?
Dopiero zaczlimy odparem.
Obaj odwrcilimy si do Emy. Wygldaa na jeszcze mniej zadowo-
lon.
Chwila.
Co?
Wskazaa yk.
Co on tu robi?
Jest czci zespou, Emo.
Spojrzaa na yk, a on poruszy brwiami i rozoy rce.
Podoba ci si to, co widzisz? zapyta.
Naprawd nosisz w kieszeni futera na dugopis? mrukna.
A co, chciaaby, eby tusz zniszczy mi koszul?
T koszul? Tak.
Przecie zielona dzianina wraca do ask.
W porzdku przerwaem im. Moemy wrci do tematu?
Ema spojrzaa mi w oczy.
On jest czci zespou powtrzyem.
Spucia wzrok.
wietnie, jak chcesz, to twj nazista.
Prosz, kontynuuj zachci Em yka.
Zignorowaa go.
W kadym razie wysaam zdjcia do pogotowia ratunkowego
w San Diego. To ich wzywaj do kadego wypadku drogowego w tym
rejonie. Podaam im take dat twojego wypadku.
Jedno pytanie wtrci si yka, pocierajc brod. Kto jest two-
im rdem?
Ema przeszya go gronym spojrzeniem.
yka mruknem.
Popatrzy na mnie. Pokrciem gow, eby go uciszy.
Tak wic zdjcia rozesano do dyspozytorw. Sprawdzili swoje
pliki. Pokazali te zdjcia wszystkim pracownikom. Potem, na wszelki
wypadek, przysali mi link do strony ze zdjciami wszystkich licencjo-
nowanych sanitariuszy, ktrzy pracowali w tym okrgu przez ostatnie
trzy lata.
Przekna lin, ale ju wiedziaem, co zaraz powie.
Nie ma go w rejestrach. Nikt go nie zna. Wedug ludzi z pogoto-
wia w San Diego ten facet nigdy tam nie pracowa.
Milczelimy.
Potem powiedziaem:
S jeszcze prywatne firmy ratownicze, prawda? Moe ktra
z nich
To moliwe przyznaa Ema ale nie wezwano by ich do wypad-
ku na autostradzie midzystanowej. Ta podlega pogotowiu okrgowe-
mu.
Prbowaem uporzdkowa to, co mi powiedziaa Jednak co spo-
dziewaem si znale? Dziewidziesicioletniego nazist wygldajce-
go na trzydziestolatka, ktry pracowa w pogotowiu w San Diego?
A jednak ten jasnowosy sanitariusz wyglda jak Rzenik z odzi. Kto
na pewno potrafi znale tego gocia, no nie? Gdyby zacz pokazywa
jego zdjcie lub przejrze rejestry, kto moe przypomniaby sobie: Hej,
ten facet wyglda jak no, jak on si nazywa?.
Popatrzyem na Em.
Wic to lepa uliczka?
Obrzucia mnie zatroskanym spojrzeniem.
No wic kim by jasnowosy facet o zielonych oczach, ktrego wi-
dziaem tamtego dnia? Ten, ktry zabra mojego ojca do karetki?
yka si nie odzywa. Ema pooya rk na moim ramieniu.
Dopiero zaczlimy ledztwo. To pierwszy krok.
yka przytakn, kiwajc gow.
Musieli sporzdzi raport z miejsca wypadku doda. Bd
w nim nazwiska wszystkich tam obecnych. Powinnimy zdoby kopi.
Dobry pomys, yka pochwalia go Ema.
Wypi pier.
Nie jestem tylko uczt dla oczu, wiecie.
Liczba mnoga. Wci mwili my. Wydawao si to zabawne bo
bylimy tylko trojgiem gupich dzieciakw ale rwnie miesznie po-
cieszajce, mie tych dwoje po swojej stronie.
Podsun ten pomys mojemu rdu rzeka Ema.
Temu rdu, o ktre nie powinienem pyta? upewniem si.
Wanie.
Zadzwoni dzwonek. Uczniowie zaczli wchodzi do szkoy. Poe-
gnalimy si i poszlimy do budynku. Trzy pierwsze lekcje miny po-
woli i spokojnie. adna nuda nie moe si rwna z nud szkoln. Pa-
trzysz na zegar i prbujesz na wszelkie telekinetyczne sposoby przy-
spieszy ruch jego wskazwek. Nigdy si to nie udaje.
Czwart lekcj, ostatni przed lunchem, miaem z pani Friedman.
Moe ju o tym wspominaem, ale pani Friedman jest moj ulubion na-
uczycielk. Uczy od dawna wuj Myron jest jej byym uczniem ale nie
stracia ani odrobiny entuzjazmu. Podobao mi si to, poniewa ten en-
tuzjazm by zaraliwy. Nigdy nie wygldaa na znudzon. Nie byo dla
niej pyta niewartych odpowiedzi. Kady moment w dziejach by god-
ny uwagi.
Pani Friedman mieszkaa szczliwa w szklanej kuli amerykaskiej
historii.
Jednak dzi nawet ona wygldaa na zmczon. Umiechaa si, ale
nie tak promiennie jak zawsze. Oczywicie wiedziaem dlaczego. Zaka-
daem, e reszta klasy rwnie. Pani Friedman co chwila spogldaa na
pust awk.
Na awk Rachel.
Rachel pierwsza mi si przedstawia. Tak, naprawd. Najfajniejsza
dziewczyna w szkole umiechna si do mnie i wanie w tej klasie na-
wizaa ze mn rozmow. Byem oszoomiony i zadowolony z siebie.
Uczyem si tu zaledwie od kilku tygodni, a jednak, chocia nowy i do-
piero w drugiej klasie, zwrciem uwag takiej dziewczyny.
Pewnie byem superczadowy i nieodparcie czarujcy, no nie?
Nie. Szybko dowiedziaem si, e Rachel miaa ukryty powd, eby
ze mn flirtowa.
W wyniku tego wszystkiego, co si wydarzyo, prawie o tym zapo-
mniaem. Rachel z pocztku mnie zwodzia. Moga mie swoje powody.
Teraz jednak zastanawiaem si, czy naprawd ufaem jej tak jak Emie
i yce. Naleaa do naszej grupy, ktra pomoga zapuszkowa kilku
bardzo paskudnych facetw. Bya odwana, pomysowa i narazia si na
niebezpieczestwo.
Ale Rachel przysza do nas z nieczystymi zamiarami.
Czy mogem o tym zapomnie? I co z t zagadkow rozmow w jej
pokoju w szpitalu? Czy na jej drzwiach wisia motyl abeona?
Czy ona wci ma przede mn jakie tajemnice?
Na jutro powiedziaa pani Friedman na koniec lekcji przeczy-
tajcie rozdzia siedemnasty z podrcznika.
Otworzyem swj, by sprawdzi, jak dugi jest rozdzia siedemnasty,
i zaczem przewraca kartki. Zauwayem nagwek rozdziau trzy-
dziestego szstego, traktujcego o czym, czym mielimy si zaj do-
piero w ostatnim semestrze roku szkolnego:
DRUGA WOJNA WIATOWA I HOLOCAUST
Zadzwoni dzwonek. Przez sekund siedziaem nieruchomo.
Pani Friedman bya ekspertem od drugiej wojny wiatowej i Holo-
caustu. Moe gdybym pokaza jej t czarno-bia fotografi No, nie.
To mogoby by za wiele. No i jaki miaoby to sens? Moe jednak jeli
zapytam j o Rzenika z odzi, pani Friedman zdoa rzuci troch wia-
ta na to wszystko.
Nie miaem pojcia jak, ale co mi szkodzi?
Pani Friedman staa przy tablicy i cieraa j gbk. Bya jedyn zna-
n mi nauczycielk, ktra wci uywaa tablicy i kredy. Bya pod ka-
dym wzgldem staromodna i uwielbiaem j za to.
Pani Friedman?
Odwrcia si i umiechna do mnie.
Cze, panie Bolitar.
Pani Friedman zawsze zwracaa si do nas per pan lub pani.
W przypadku niektrych nauczycieli wywoaoby to jki i przewracanie
oczami, ale nie gdy mwia tak pani Friedman.
Nie wiedziaem, jak zacz, wic rzuciem si na gbok wod.
Chciaem zada pani pytanie zwizane z histori.
Staa i czekaa. Kiedy milczaem odrobin za dugo, zachcia mnie:
No, mw. Nie przypuszczam, eby chcia mi zada pytanie z ma-
tematyki.
No tak, oczywicie.
Zatem o co chodzi, panie Bolitar?
Przeknem lin.
Czy wie pani co o Rzeniku z odzi? zapytaem. Oczy pani
Friedman lekko si rozszerzyy.
O Hansie Zeidnerze? Rzeniku z odzi z czasw drugiej wojny
wiatowej?
Tak.
Sprawiaa wraenie wstrznitej samym wspomnieniem jego na-
zwiska.
Nie rozumiem. Czy to ci potrzebne na jakie zajcia?
Nie.
To dlaczego o niego pytasz?
Nie wiedziaem, co powiedzie. Pani Friedman bya znacznie nisza
ode mnie, ale kurczyem si pod jej spojrzeniem. Staem, prbujc wy-
myli jaki wiarygodny powd. Mina sekunda czy dwie, po czym
pani Friedman uniosa rk, jakby zrozumiaa i nie potrzebowaa ju
wytumaczenia.
d to miasto w Polsce zacza. W latach czterdziestych utwo-
rzono tam ydowskie getto. Hans Zeidner by hitlerowskim oficerem.
Nalea do Waffen SS, a ci byli najgorsi z najgorszych. Zamordowali mi-
liony ludzi. Jednak Rzenik jest zapewne lepiej znany z powodu swoich
wyczynw w Auschwitz.
Auschwitz. Sam dwik tego sowa sprawi, e na chwil zapada
gucha cisza.
Syszae o Auschwitz? zapytaa pani Friedman.
Tak.
Zdja okulary do czytania.
Powiedz mi, co wiesz.
Auschwitz by osawionym hitlerowskim obozem koncentracyj-
nym.
Skina gow.
Wikszo ludzi uywa tej nazwy: obz koncentracyjny. Ja wol
precyzyjniejsze okrelenie: obz zagady. Zamordowano tam ponad mi-
lion osb, w tym ponad dziewidziesit procent ydw. Zamilka.
Komendantem tego obozu by Rudolf Hess, ale Rzenik z odzi by jed-
nym z najbezwzgldniejszych oprawcw. Czy znasz legend o Lizzy So-
bek?
I znw nie wiedziaem, co odpowiedzie, wic poprzestaem na
enigmatycznym:
To bya ta dziewczynka z czasw Holocaustu, tak?
Pani Friedman skina gow.
Lizzy Sobek bya trzynastoletni dziewczynk z odzi.
Z odzi. Tak jak Rzenik?
Wanie.
Czy mieszkaa w getcie?
Tak, jaki czas. Pani Friedman przez chwil sprawiaa wraenie
zamylonej i nieobecnej i zastanawiaem si, gdzie bdz jej myli. Hi-
storia Lizzy Sobek no c niewiele jest dokumentw. Nie wiemy, co
jest prawd, a co legend.
Przeknem lin.
Dobrze si czujesz? spytaa pani Friedman.
wietnie.
Jeste blady.
To smutna historia. Jednak chc j usysze.
Pani Friedman przygldaa mi si uwanie. Nie wiem, czego do-
kadnie szukaa moe odpowiedzi na pytanie, dlaczego interesuj si
czym tak ponurym albo co czy mnie z ludmi zwizanymi z t histo-
ri.
Wszystko wskazuje na to, e Sobkowie byli bardzo kochajc si
rodzin. Ojciec mia na imi Samuel, a matka Esther. Ich dziemi byli
Emmanuel, lat szesnacie, i oczywicie Lizzy, trzynastolatka. Byli yda-
mi i ukrywali si w dzkim getcie, a znaleli ich ludzie Rzenika i wy-
sali do Auschwitz. Matk i brata natychmiast zamordowano w komo-
rach gazowych, ojca umieszczono w obozie pracy.
A Lizzy?
Pani Friedman wzruszya ramionami.
Najpierw zajmijmy si tym, co wiemy, dobrze?
W porzdku.
Samuel Sobek zdoa jako uciec z Auschwitz z kilkoma innymi
winiami. Prbowali ukrywa si w lasach, ale oddzia Waffen SS do-
wodzony przez Rzenika w kocu ich wytropi. Nie fatygowali si od-
woeniem winiw do obozu. Ustawili ich w szeregu, rozstrzelali,
a ciaa wrzucili do dou. Tak po prostu. Ojciec Lizzy Sobek by jednym
z rozstrzelanych i wrzuconych do zbiorowej mogiy.
Nagle w klasie zrobio si chodno. Z korytarza nie dolatywa aden
dwik. Jeli moi koledzy z klasy byli jeszcze w budynku, to na pewno
daleko std.
A co z Lizzy? spytaem.
C pani Friedman podesza do regau z ksikami to akurat
trudniej ustali. Mamy dokumenty wiadczce o tym, e Lizzy Sobek
znalaza si ze swoj rodzin w Auschwitz we wrzeniu czterdziestego
drugiego roku, ale adnych dotyczcych tego, co stao si z ni potem.
Tylko legendy.
A co te legendy mwi?
Wedug nich Lizzy Sobek te ucieka z Auschwitz. Jako unikna
schwytania i doczya do ruchu oporu. I chocia bya moda, walczya
z nazistami. Jednak najczciej powtarzana opowie o Lizzy Sobek
mwi o misji ratunkowej, ktr przeprowadzia podobno w poudnio-
wej Polsce.
Jakiej misji?
Pani Friedman zdja z pki ksik.
Grupa partyzantw zdoaa zatrzyma pocig wiozcy ydw do
Auschwitz. Nie na dugo. Na krtk chwil. Pooyli na torach pnie
drzew. Ochrona transportu musiaa wysi, eby je usun. Tylko e
w jednym wagonie tego pocigu przewoono dzieci.
Zamarem, gdy to usyszaem. Dzieci. Lizzy Sobek prbowaa urato-
wa dzieci.
Kto wyama drzwi tego wagonu towarowego i dzieci zdoay
uciec do lasu. Ponad pidziesicioro. I twierdz, e osob, ktra rozbia
drzwi i ktra dowodzia t akcj bya moda dziewczyna.
Lizzy Sobek
Pani Friedman pokiwaa gow. Otworzya ksik, ktr trzymaa
w rku widziaem tylko fragment tytuu, co o zdjciach z Holocaustu
i zacza szybko j kartkowa.
Wierzy pani w t legend? spytaem.
S dowody, ktre potwierdzaj jej prawdziwo powiedziaa tro-
ch zbyt ostronie, jakby czytaa sowa, w ktre nie do koca wierzya.
Wiemy, e te dzieci rzeczywicie zostay uratowane. Wiemy, i wik-
szo z nich twierdzia, e partyzantami dowodzia moda dziewczyna,
z opisu podobna do Lizzy. Jednak z drugiej strony adne z tych dzieci
nie poznao Lizzy Sobek ani z ni nie rozmawiao. Jeli wierzy w t
opowie, to uratowaa je, wyprowadzia na wzgrze, a potem posza
w swoj stron.
A jednak, skoro tylu wiadkw. zaczem.
I owszem przerwaa mi pani Friedman. S jednak inne fakty,
ktre rzucaj cie wtpliwoci na t opowie.
Jakie?
Wci kartkowaa ksik.
wiadkami byy tylko dzieci. Mae i przestraszone. Godne. Byo
ciemno.
Zatem by moe nie widziay Lizzy Sobek?
Pani Friedman skina gow, ale zauwayem, e spochmurniaa.
Jednak jest jeszcze co.
Co?
To by luty. W Polsce. Na ziemi lea nieg.
Wic byo zimno.
Mrz.
I sdzi pani, e to wpyno na ich ocen sytuacji?
Pani Friedman znalaza stron, ktrej szukaa. Zdja okulary do
czytania i zobaczyem w jej oczach zy.
Ten obrazek zosta narysowany przez jedno z uratowanych tamte-
go dnia dzieci.
Podniosa ksik i pokazaa mi rysunek. Kiedy go zobaczyem,
moje serce na moment przestao bi.
Przedstawia dzieci wbiegajce w nocy na wzgrze. Uciekay z po-
cigu w las. Gwn postaci bya samotna dziewczyna stojca na szczy-
cie, czekajca na nie. A wok niej fruway dziesitki
Motyle wyszeptaem.
18
Gapiem si na rysunek.
Wedug tych dzieci motyle zaprowadziy je w bezpieczne miejsce.
W rodku zimy wyjania pani Friedman.
Nie odzywaem si. Abeona, pomylaem, chocia wiedziaem, e to
niemoliwe.
Wierzy pani w to, pani Friedman?
W co? W to, e byy tam motyle? W Polsce, w rodku zimy? Nie, to
niemoliwe.
Zatem ta opowie o ocaleniu
Nie wiem. Pani Friedman przechylia gow. Historia zna wiele
przypadkw zbiorowych zudze w sytuacji masowej histerii, szczegl-
nie u dzieci w tarapatach. Wikszo zdarze, ktre uznajemy za nie-
wytumaczalne, jest skutkiem psychicznej traumy. A motyle czsto wy-
stpuj w takich omamach. Wiemy, e pocig zatrzymano i e te dzieci
zostay uratowane.
Jednak nie wiemy, co z tymi motylami i Lizzy Sobek podsumo-
waem.
Spogldaem na rysunek, mylc, e moe ja wiem.
S ludzie, ktrzy wierz w legendy odezwaem si. Co ich zda-
niem stao si z Lizzy Sobek?
Uwaaj, e nadal walczya w ruchu oporu. I zostaa zabita w star-
ciu pani Friedman oderwaa wzrok od rysunku z oddziaem dowo-
dzonym przez Rzenika z odzi.
Tego samego czowieka, ktry zabi ojca Lizzy. Tego samego, kt-
ry nie zestarza si przez siedemdziesit lat i zabra karetk mojego
ojca?
Co przeoczyem.
A co si stao z Rzenikiem? spytaem.
To jedna z zagadek drugiej wojny wiatowej. Nikt tego nie wie.
W oddali usyszaem miech uczniw, odbijajcy si echem w kory-
tarzach. My tutaj rozmawiamy o zbrodniarzu, ktry zamordowa mn-
stwo ludzi, a w pobliu miej si dzieci.
Niektrzy mwi, e Rzenik zgin podczas wojny. Inni twierdz,
e uciek aliantom i si ukry. Po wojnie szukali go Szymon Wiesenthal
i owcy nazistw, kryy plotki, e jest w Argentynie, ale nigdy go nie
znaleli.
Gdy rozleg si dzwonek, a podskoczyem. Oboje stalimy jeszcze
przez chwil, ale trzeba byo wreszcie to zakoczy, zostawi t mrocz-
n i straszn przeszo, eby jako wrci do codziennego szkolnego
ycia.
Dobrze si pan czuje, panie Bolitar?
Doskonale, dzikuj, pani Friedman odrzekem, wci oszoo-
miony.
Wyszedem z klasy i ruszyem korytarzem. Kiedy dotarem do bufe-
tu, Ema natychmiast zauwaya, e co si stao. yka hm raczej
nie. Streciem im rozmow z pani Friedman.
I jak sdzisz, co to wszystko oznacza? zapytaa Ema. Nikt z nas
nie wiedzia. yka zajada kanapk z masem orzechowym i galaretk.
Chleb mia skrk odkrojon tak rwno i dokadnie, e zastanawiaem
si, czy kto uy do tego ktomierza. yka szturchn mnie i zmieni
temat.
Zamierzasz ubiega si dzi o przyjcie do druyny koszykwki?
Ema popatrzya na mnie, czekajc na odpowied.
Tak.
Co przemkno po jej twarzy. Nie wiedziaem co. Przecie znaa
odpowied. Wiedziaa, jak wana jest dla mnie koszykwka. Musiaem
czeka cae ycie, a bd mieszka w jednym miejscu dostatecznie du-
go, eby gra w druynie. To by jeden z gwnych powodw tego, e
moi rodzice wrcili do Stanw. Chcieli, ebym przez jaki czas mia nor-
malne ycie, gra w licealnej druynie koszykwki, moe zdoby stypen-
dium jakiej uczelni. Taki by plan.
Zdajesz sobie spraw yka przekn kawaek kanapki e nie-
ktre z tych meczw mog kolidowa z twoimi obowizkami jako no-
wego wiceprezesa naszego klubu? Mog w nich przeszkadza.
Taak, yka, to ryzyko, ktre po prostu bd musia podj.
Ta odpowied go nie uszczliwia.
Sugerujesz, e koszykwka jest dla ciebie waniejsza ni klub
MiLF?
Ema upucia widelec.
Jaki klub?
Zmieniamy nazw wyjaniem pospiesznie.
Przy stoliku VIP-w najwyraniej panowa dzi lepszy nastrj. Za-
pewne ci faceci nie potrafili za dugo si smuci. Troy Taylor popisywa
si, krcc pik do kosza na palcu. Zaoy rk do tyu, tak by wci
wirujca pika przetoczya si po jego barku i piersi do drugiej rki. Gdy
to zrobi, wszyscy zaczli bi brawo. Skoni si i popatrzy na mnie, jak-
by sprawdza moj reakcj. Nie doczeka si adnej.
Hej, czy ktre z was idzie na zdjcia do tego nowego filmu Ange-
liki Wyatt? spyta yka.
Ja pasuj powiedziaem.
Ema si skrzywia.
Oczywicie, e nie.
Ja moe bym poszed rzek yka tylko e
Tylko e co?
A jeli Angelica Wyatt si we mnie zakocha? Jak jej wytumacz, e
jestem jeszcze nieletni?
To byo dla Emy za duo. Wstaa i odesza.
Jako zdoaem przetrwa reszt zaj, po czym poszedem do szatni
dla chopcw, eby przebra si do eliminacji. W rodku by tum. Kiedy
wszedem, Troy i Buck zauwayli mnie i zaczli sa grone spojrzenia.
Ludzie, ale bdzie zabawa.
Powiedziabym, e znw miaem motyle w brzuchu, ale po wysu-
chaniu legendy o Lizzy Sobek uznaem, e lepiej uy innej metafory.
Powiedzmy, e byem zdenerwowany. I to bardzo.
Woyem szorty i zasznurowaem teniswki.
Ale obciachowe usyszaem czyj gos.
Odwrciem si. Buck.
Sucham?
Twoje buty. Wskaza palcem. Skd je wzie, z jakiej wyprze-
day?
Prychnicie. miech. Prychnicie.
Hm, tak odrzekem.
Chocia nie uwaaem tego za szczeglnie cit odpowied, Buck na
moment si pogubi.
No, cuchn.
Dziki. Wskazaem jego stopy. Twoje s liczniutkie.
Buck nachyli si do mnie, tak e jego twarz znalaza si tu przy
mojej.
Dlaczego nie wywiadczysz wszystkim przysugi i nie pjdziesz
do domu?
Odsunem si.
A dlaczego ty nie wywiadczysz wszystkim przysugi i nie kupisz
sobie mitwek odwieajcych oddech?
Wyszedem z szatni, zanim zdy zareagowa. Dziesitki dziecia-
kw rozgrzeway si, rozcigay, rzucay do koszy. Poszedem pod kosz
najbardziej oddalony od szatni. Porozcigaem si i wykonaem kilka
rzutw. Jednak byem zdenerwowany i pika z brzkiem odbijaa si od
obrczy.
Z drugiego koca sali doleciay mnie drwice miechy.
adne puda! wrzasn Buck.
Ludzie, powinienem si odpry.
Rozleg si gwizdek.
Wszyscy siada na trybunach! krzykn kto.
Tak zrobilimy. Troy i Buck zajli miejsca w pierwszym rzdzie,
wic ja usiadem w ostatnim. Przyszed trener Grady i w sali zapada ci-
sza.
Witajcie, panowie, w wiecie koszykwki. Jestem Grady, gwny
trener w liceum w Kasselton. Obok mnie stoi trener Stashower. Prowa-
dzi juniorw.
Trener Grady nosi szare dresowe spodnie ze cigaczami w kost-
kach oraz czarn bluz z kieszeniami na brzuchu. Mia mocno przerze-
dzone wosy, a nieliczne pozostae kosmyki byy dugie i gadko zacze-
sane.
Za kilka minut cign podzielimy was na dwie grupy. Drugo-
klasici i pierwszoklasici pjd do sali numer dwa. Wskaza mniejsz
sal gimnastyczn, przylegajc do tej, w ktrej bylimy. Czwartokla-
sici i trzecioklasici zostan tutaj.
Gos trenera Gradyego odbija si echem w sposb, w jaki gos za-
wsze odbija si w licealnych salach gimnastycznych. Wszystkie s takie
same. Wszystkie maj grube mury z cegie, rozsuwane drewniane awki,
unosi si w nich zapach przepoconych skarpet i rodkw dezynfekcyj-
nych. Popatrzyem na to miejsce, ktre tak bardzo chciaem nazwa do-
mem. Mj wzrok przycign wielki plakat z napisem ZDOBYWCY
1000 PUNKTW. W dziejach tej szkoy taki wynik uzyskao jedenacie
osb. Dziewiciu chopcw i dwie dziewczyny.
Jeden gracz zdoby nawet ponad dwa tysice punktw.
Zgadnijcie kto.
No tak, wujek Myron rekordzista. Przesunem wzrokiem po licie.
Zatrzymaem si, gdy zobaczyem nazwisko Edward Taylor (ojciec
Troya i, tak, komendant policji Taylor). Mia drugie miejsce na licie re-
kordzistw, zdoby tysic siedemset pidziesit osiem punktw. Od-
czytaem jeszcze kilka nazwisk. Figurowa tam rwnie Troy Taylor,
niedawno wpisany tysic trzysta dwadziecia dwa punkty i gwiazdka
wiadczca o tym, e nadal jest aktywnym graczem, wic liczba punk-
tw moe si zwikszy.
Westchnem. Ta lista bya jak spis moich nieprzyjaci. Dziwne, e
Rzenik z odzi nie zdoby tysica punktw!
Jak wikszo z was wie, mamy wyprbowan grup czwartokla-
sistw wracajcych do druyny. W zeszym roku po raz pierwszy od
dziesiciu lat zdobylimy mistrzostwo okrgu.
Trener Grady wskaza nowy proporczyk z napisem MISTRZO-
STWO OKRGU, wiszcy na przeciwlegej cianie. Naliczyem sze in-
nych, pierwszy z 1968 roku.
Caa pitka graczy z tego zespou znw bdzie graa w tym sezo-
nie cign trener a kiedy sezon si skoczy, chcemy powiesi na tej
cianie nastpny proporczyk mistrzostwa stanu.
Wskaza dwa due proporczyki przyznane za mistrzostwo stanu,
przy ktrych te zdobyte na zawodach okrgowych wyglday skromnie.
Zgadza si liceum w Kasselton zdobyo w swojej historii tylko dwa
mistrzostwa stanu, oba okoo dwudziestu piciu lat temu. Policzyem
w mylach, ale z gry wiedziaem, jaki bdzie wynik. Zgadnijcie, kto by
w obu druynach? Na pewno nie zgadniecie.
O rety, skd wiedzielicie?
Wujek Myron. Rzuca dugi cie.
To nasz cel mistrzostwo stanu. Nie zadowoli nas nic innego za-
koczy trener..
Te sowa wywoay gony aplauz, najbardziej entuzjastyczny w wy-
konaniu Troya, Bucka i innych powracajcych graczy siedzcych
w pierwszym rzdzie. Pozostali nagle poczuli si jak intruzi przy wy-
bracach ze starszych klas i zareagowali bardziej powcigliwie.
A teraz, zanim si podzielimy i zaczniemy eliminacje, kapitan dru-
yny Troy Taylor chciaby wam wszystkim co powiedzie. To wane,
wic suchajcie. Troy?
Troy powoli wsta. Odwrci si, stan przed nami wszystkimi
i spuci gow, jakby si modli. Przez dug chwil si nie rusza. Co
on, do licha, zamierza? Wyglda, jakby zbiera siy.
Moe po to, eby znw wrzasn: Ema! Muuu!.
Ludzie, nie lubiem tego faceta.
W kocu Troy zacz mwi:
Jak wiecie, to bardzo trudny czas dla liceum w Kasselton, a szcze-
glnie dla mnie. Pikna dziewczyna zostaa postrzelona i prawie zabita.
O nie, pomylaem, chyba nie zamierza
Dziewczyna, na ktrej tak bardzo mi zaley. Dziewczyna, ktra ki-
bicowaa tej druynie i, no c, swojemu chopakowi
Zamierza!
Dziewczyna, ktra bya tak wan czci ycia Troya Taylora
Chwila, czy on mwi o sobie w trzeciej osobie? Miaem ochot da
mu blach w czoo. Co za pompatyczny pajac. Spojrzaem na kolegw,
spodziewajc si, e na ich twarzach odmaluj si znudzenie i drwina.
Ale nie. Siedzieli i uwanie go suchali.
No c, ta niezwyka dziewczyna, ktra skrada moje serce, ley
w szpitalu i walczy o ycie.
Troy przerwa na moment, a ja zadawaem sobie pytanie, kiedy
uczy si aktorstwa. Przewrciem oczami, patrzc na chopaka siedz-
cego w pobliu, ale on tylko spojrza na mnie gniewnie.
Kupowali ten kit!
Pomimo jej stanu Rachel i ja, oczywicie, jestemy w kontakcie.
Hm. Co za garz! Chyba e zaraz, chwileczk
Chc wic, ebycie wszyscy wiedzieli: Rachel z tego wyjdzie.
Obiecaa mi to. Obiecaa mi, e wrci, woy strj cheerleaderki i bdzie
wiwatowaa, kiedy Troy Taylor wykona swj gwarantowany trzypunk-
towy
Zastanawiaem si, czy kiedykolwiek w yciu miaem tak ochot
kogo zdzieli.
Chc, ebymy wszyscy pamitali o Rachel. Ten sezon dedykuje-
my jej. Na wszystkich naszych strojach bdziemy nosili to.
Troy wskaza swoj pier, na ktrej po prawej stronie wyszyte byy
inicjay R.C. Rachel Caldwell.
To chyba arty.
Pragn, ebycie nosili z dum te inicjay. Chc, ebycie myleli
o Rachel lecej w szpitalu i grali jeszcze lepiej, jeszcze twardziej
Troy zacz przygryza warg, jakby powstrzymywa zy. Buck
wsta, eby go podtrzyma, ale Troy odtrci go i wskaza niebo.
Opiekuj si moj Rachel, Panie. Przyprowad mi j z powrotem.
Zapada chwila ciszy, a potem siedzcy wok mnie uczniowie zare-
agowali gromkim aplauzem. Zaczli pohukiwa i krzycze, a potem wy-
krzykiwa: Troy! Troy! Troy!. On podnis rk, przyjmujc te owacje,
jakby wanie ogoszono, e dosta Oscara. Siedziaem tam i baem si,
e zwymiotuj w pierwszym dniu eliminacji.
Trener Grady dmuchn w gwizdek.
W porzdku, wystarczy powiedzia tonem, ktry wzbudzi we
mnie nadziej, e moe chocia on tego nie kupi.
Kady zrobi pi przysiadw. Potem juniorzy przejd do sali gim-
nastycznej numer dwa i zaczn rozgrzewk.
19
Jest wiele aspektw sportu, ktrych nie lubi. Na przykad tego, e
podziwia si sportowcw, poniewa potrafi, powiedzmy, z du si
rzuci kul lub idealnie trafi pik do kosza. Nie lubi tego, e przed-
stawia si mecze jako co bardzo wanego, porwnuje si je z bitwami,
a nawet wojnami. Nie podoba mi si, e wszyscy w takim miasteczku
jak Kasselton o tym mwi. Nie lubi (a waciwie nienawidz) agre-
sywnych wypowiedzi i przesadnego witowania wygranej. Jak mawia
mj ojciec: Zachowuj si tak, jakby ju to widzia. Nie podoba mi si,
gdy kibice krzycz na sdziw i narzekaj na trenerw. Nie lubi klapek
na oczach i egoizmu typowego dla wszystkich zawodnikw, cznie ze
mn. A w takim miasteczku jak to nie lubi caej tej gadaniny o robieniu
kariery w sporcie zawodowym, podczas gdy istnieje wiksze prawdo-
podobiestwo, e si polizgniesz i zabijesz w azience (naprawd!).
Jednak jest wiele rzeczy, ktre lubi. Uwielbiam sportowego ducha,
cho brzmi to banalnie. Lubi ciska donie po meczu i z uznaniem ki-
wa gow przeciwnikowi. Uwielbiam dzieli wspaniae chwile z kole-
gami z druyny, rado bycia jednoci. Lubi pot. Lubi wysiek, nawet
jeli nie przynosi podanego wyniku. Uwielbiam by w centrum go-
rczkowej aktywnoci, a jednoczenie zupenie sam. Lubi odgos odbi-
jania piki od parkietu sali gimnastycznej. I ucieczk, jak znajduje si
tylko na boisku. Uwielbiam czysto samej gry. I rywalizacji przez co
rozumiem wygrywanie, a nie pokonywanie, zwycianie czy
deklasowanie przeciwnika, chocia wiem, dlaczego uywa si tych
wszystkich okrele. Lubi przypadkowo przerw. I to, e tak napraw-
d nie masz pojcia, w ktr stron poleci odbita pika. Uwielbiam
uczciwo. To, e nawet jeli twj ojciec jest trenerem Maej Ligi i zrobi
ci miotaczem lub rozgrywajcym, jeli nie masz talentu, to w kocu nic
ci to nie pomoe.
Co waciwie chc powiedzie?
Troch to trwao. Z pocztku byem zdenerwowany. Oddaem wi-
cej niecelnych rzutw ni zwykle. Moi nowi potencjalni koledzy z dru-
yny z pocztku do mnie nie podawali, poniewa byem nowym, intru-
zem, i ju zrobiem sobie wrogw z takich chopakw jak Troy i Buck.
Kiedy jednak si rozkrcilimy, kiedy zaczlimy biega tam i z powro-
tem po boisku i robi uytek z nadmiaru energii, kiedy wszedem w t
magiczn stref, w ktrej cay wiat przestaje istnie i ktr najbar-
dziej lubi zaczem wykonywa zwody i rzuty wywoujce wes-
tchnienia podziwu.
Trener Stashower, modszy nauczyciel angielskiego, przez jaki czas
nic nie mwi, ale po mniej wicej godzinie treningu zobaczyem, jak
idzie do sali numer jeden i rozmawia z trenerem Gradym. Ten stan
w drzwiach i przez chwil patrzy z rkami skrzyowanymi na piersi.
Jeszcze bardziej przyoyem si do gry. Zdobyem dwa razy po trzy
punkty, a potem przedarem si pod tablic i podaem jednemu z graczy
mojej druyny, ktry z atwoci wpakowa pik do kosza. Zbieraem
odbite piki. Skutecznie blokowaem przeciwnika w obronie. Skupiem
si na grze i na jaki czas zapomniaem, e obserwuje mnie trener szkol-
nej druyny.
Jednak wiedziaem.
Wanie to miaem na myli, mwic o uczciwoci tej gry. Na boisku
moesz uciec, ale nie moesz si schowa. W ten sam sposb moesz
prbowa kogo przyblokowa, ale jeli ma to w sobie, w kocu si
uwolni. Trener Grady mg sobie chcie, eby wszystko poszo gadko,
prosto i zgodnie z oczekiwaniami. Mia swoich ubiegorocznych graczy
gotowych wrci do druyny. Jednak w sporcie nic nie idzie gadko,
prosto i zgodnie z oczekiwaniami. Gdyby byo inaczej, nie chcielibymy
go oglda ani uprawia, prawda?
Bardzo dobrze! krzykn trener Stashower. Wystarczy na dzi.
Idcie wzi prysznic. Jutrzejsze eliminacje o siedemnastej. Do zobacze-
nia.
Gdy zaczlimy si rozchodzi, wielu chopakw podchodzio do
mnie i mi gratulowao. Pytali mnie, gdzie nauczyem si tak gra, skd
jestem, na jakie chodz zajcia. Wiem, powiedziaem, e uwielbiam uci-
ski doni po meczu. Tak jest. Lubi szacunek okazywany przeciwnikowi
lub koledze z druyny. Jednak nie podoba mi si to, e jeli przypad-
kiem masz dobry wyskok lub nieprzecitnie dobr koordynacj rucho-
w, ludzie nagle chc si z tob zaprzyjani.
Co wcale nie oznacza, e ich uznanie nie sprawiao mi przyjemnoci.
Niektrzy mogliby nazwa to hipokryzj. Chyba musiabym przy-
zna im racj.
Juniorzy skoczyli wczeniej ni seniorzy, wic mogem wzi
prysznic i ubra si, nie wpadajc na Bucka i Troya. Zaczem si uspo-
kaja i znw pomylaem o przemowie Troya. Moe, cho brzmiao to
okropnie, mia podstawy, by tak mwi. Moe on i Rachel wci ze sob
chodz. Przecie si spotykali, no nie? Moe znw zaczli to robi?
Moe to, e Rachel otara si o mier, znowu ich poczyo?
Wolabym, eby na myl o tym nie ciskao mnie tak w odku.
Wytarem si i usiadem, eby zapa oddech. Kiedy sprawdziem
komrk, serce znw zaczo mi szybciej bi. Przysza krtka wiado-
mo od Rachel: Hej.
Umiechnem si drwico. Rachel najwyraniej zapisaa si do
Szkoy Celnych Grepsw Mickeya Bolitara. Sprawdziem czas. Wiado-
mo przysza godzin temu. Pospiesznie wysaem byskotliw odpo-
wied: Hej, jeste tam?
Brak reakcji. Odoyem telefon i ubraem si, patrzc na aparat
i czekajc, a zawibruje. Gdy to zrobi, zakadaem teniswki.
Rachel: Tak. Ty gdzie?
Ja: Dzi eliminacje.
Rachel: Jak ci poszo?
Ja: Dobrze. Niewane. Co z tob?
Rachel: Lepiej. Kula zelizgna mi si po czaszce, alejej nie
uszkodzia. Wypisz mnie jutro po poudniu.
Chocia zabrzmi to niedojrzale, chciaem zapyta j, czy kontakto-
waa si z Troyem, ale a) to nie by mj interes; b) czy moecie sobie wy-
obrazi co bardziej maostkowego? Ponadto przypomnia mi si frag-
ment jego przemowy:
Ta niezwyka dziewczyna, ktra skrada moje serce, ley w szpitalu
i walczy o ycie.
Ta, ktra jutro ma zosta wypisana? Kamca!
Rachel: Moesz wpa do mnie jutro po szkole?
W porzdku, przyznaj, moja pier wezbraa dum, a twarz rozpro-
mieni umiech. Lekcje koczyy si o pitnastej, eliminacje zaczynay
o siedemnastej.
Ja: aden problem.
Rachel: Mj ojciec bdzie w domu o 16.00. Nie chc, eby ci zo-
baczy, wic musimy si spieszy.
Nie wiedziaem, jak to rozumie.
Ja: Co si stao?
Rachel: Musz koczy. Nie mw nikomu, e przysaam ci SMS.
Nikomu. Zobaczymy si jutro.
Jeszcze przez minut czy dwie gapiem si na wywietlacz, po czym
skoczyem si ubiera. Kiedy wyszedem z szatni, na korytarzu czeka
na mnie trener Stashower.
Masz minutk, Mickey?
Jasne, trenerze.
Trener Stashower mia gste krcone wosy i nosi koszulk polo
z Wielbdem Kasselton, maskotk naszej szkoy. Weszlimy do pokoju
trenerw i zamkn drzwi.
Kawa z ciebie gracza, Mickey powiedzia z nieskrywanym po-
dziwem.
Nie wiedziaem, jak zareagowa na te sowa, wic ograniczyem si
do krtkiego dzikuj.
Chc powiedzie, e to dopiero pierwszy dzie. Odkaszln
i rzek nieco powaniejszym tonem: Eliminacje trwaj do koca tygo-
dnia. Moe po prostu miae dobry dzie.
Milczaem. Wiedziaem. On te. Nie mwi tego, eby si puszy.
Mwi tak, poniewa wiedziaem. Nienawidz, kiedy pikna dziewczy-
na udaje, e nie ma pojcia, e jest pikna. To nieuczciwe. Taka faszywa
skromno moe by rwnie irytujca jak przechwaki. Dlatego nic nie
powiedziaem nie musiaem, poniewa wszystko okae si na boisku
ale trener Stashower wiedzia, e to nie by przypadek.
Trener Grady bdzie zajty z seniorami jeszcze przez godzin i nie
chcia, eby na niego czeka. Ponadto musi co przemyle. Trener za-
milk, nie wiedzc, co jeszcze powiedzie. W kadym razie pyta, czy
jutro moesz przyj do niego w porze lunchu. Znajdziesz czas?
Bardzo staraem si nie umiechn.
Tak, trenerze.
No to w porzdku. Id do domu i troch odpocznij.
20
Ja jednak nie zamierzaem odpoczywa. Nosio mnie.
Czego naprawd chciaem, to gra. Zdaj sobie spraw, e moe si
to wyda oczywiste, ale im wicej grasz, tym jeste lepszy. A poza tym
to uwielbiaem.
Spojrzaem na zegarek. W Newark mogy jeszcze trwa mecze po-
dwrkowe. Zapi autobus i za p godziny bd w rdmieciu.
Wysaem SMS do Tyrella Watersa, kolegi z liceum Weequahic
w Newark, ktry y tymi rozgrywkami: Gracie jeszcze?
Wiedziaem, e nie dostan odpowiedzi, bo Tyrell moe akurat gra,
ale odpisa natychmiast: Taa, przyjed.
Wsiadem do autobusu na przystanku przy Northfield Avenue.
W autobusie peno byo zmczonych gospody, opiekunek do dzieci
i innych ludzi pracy, ktrzy zawsze z zaciekawieniem przygldaj si
biaemu chopakowi. Zielone przedmiecie Kasselton ley ponad dzie-
si kilometrw od znacznie brzydszych ulic Newark, ale pod niemal
kadym innym wzgldem o wiele dalej.
Podwrkowe mecze koszykwki rozgrywano na popkanym asfal-
cie otoczonym zardzewia siatk. Zaczem tu przychodzi jaki mie-
sic temu, poniewa tutaj najlepiej grano w kosza. Moecie uwaa, e
myl stereotypowo, ale to tak samo jak z faszyw skromnoci. Jeli
chcesz by lepszy i nie ujawnia przed eliminacjami, jaki jeste dobry
te rdmiejskie ulice to najlepsze miejsce.
Tyrell zauway mnie z daleka. Pomacha i umiechn si do mnie.
Przesiedziaem jeden mecz na awce, ebymy znaleli si w tej sa-
mej druynie powiedzia.
Dziki.
Byem chyba jedynym facetem z bogatych przedmie, ktry przy-
chodzi tutaj z wasnej woli. Kiedy pojawiem si po raz pierwszy, powi-
tano mnie z jawnym powtpiewaniem, a nawet drwinami, ale znw za-
dziaao pikno sportu. Kiedy weszlimy na boisko, cho to moe za-
brzmi jak frazes, wszystko to zostao za nami. Graem w koszykwk
w rnych czciach wiata, przewanie w krajach, ktrych jzyka nie
znaem. To nie miao znaczenia. Boisko czy. Na nim wszyscy mwi
tym samym jzykiem, a przynajmniej si rozumiej. Zapominaj
o bzdurach.
Co tam? spyta Tyrell.
Pierwszy dzie eliminacji.
Jak ci poszo?
Bardzo dobrze.
Tyrell si umiechn.
Taak, mog si zaoy. Hej, Weequahic gra w tym roku z Kassel-
ton. To powinien by niezy mecz.
Czekam na to z niecierpliwoci.
Na boisku kto efektownie wsadzi pik do kosza, zapewniajc
swojej druynie zwycistwo. Mecze podwrkowe zawsze miay wi-
dzw. Po prawej grupka bezdomnych wiwatowaa, kpia i obstawiaa
wynik meczu, zakadajc si o kolejne flaszki. Rni trenerzy i rodzice
stali bliej, opierajc si o ogrodzenie i uwanie obserwujc kad akcj.
Podwrkowe rozgrywki maj prost zasad: zwycizcy zostaj,
przegrani siadaj. Nikt nie lubi siedzie na awce, wic mecze s zaarte.
Tyrell jest znakomitym rozgrywajcym. Jednym rzutem oka potrafi oce-
ni sytuacj na caym boisku. Poda mi dwie niskie piki i szybko objli-
my prowadzenie. Nie pamitam, ile meczw rozegralimy ani jak du-
go to trwao. To bya po prostu cudowna ucieczka. Przez chwil nie my-
laem o ojcu, matce, Rachel ani o niczym innym.
Zapad zmrok, wic kto wczy reflektory. Gralimy dalej. Robio
si pno, ale nie przejmowaem si tym. Kiedy wygralimy kolejny
mecz Tyrell pokona ca dugo boiska, eby zdoby decydujcy
punkt sprawdziem telefon. Myron dzwoni trzy razy i przysa SMS
z pytaniem, gdzie jestem. Doszedem do wniosku, e lepiej bdzie od-
dzwoni.
Gdzie jeste? zapyta.
Na boisku w Newark.
Dzisiejsze eliminacje ci nie wystarczyy, co?
To jedno wujek Myron doskonale rozumia.
Po prostu chciaem sobie jeszcze troch pogra powiedziaem.
A jak ci dzi poszo?
Dobrze.
Na pewno chcia pozna szczegy, ale, jak powiedziaem, zawsze
lepiej, eby gra przemwia za ciebie. Myron zapewne te to rozumia.
Dzi wrc pno uprzedzi. Angelica krci i musz tam by.
Poradzisz sobie?
Dlaczego poczuem tak ulg na wie, e nie bdzie go w pobliu?
Nic mi nie bdzie, nie martw si.
Powiedzielimy, e bdziemy w kontakcie, i zakoczylimy rozmo-
w. Zdoalimy z Tyrellem zebra wystarczajco duo chopakw, eby
rozegra jeszcze jeden mecz, ale po nim musielimy skoczy. Chopcy
poegnali si i rozeszli, zostalimy tylko my dwaj. Porzucalimy troch
i pomialimy si. Pokonaem go tylko jednym punktem w grze jeden
na jednego, a on natychmiast zada rewanu. Zaczlimy wiczy na-
sze popisowe rzuty, a potem, poniewa to jeden z urokw sportu, za-
czlimy powan rozmow.
Moja przyjacika zostaa postrzelona wyznaem mu. Jej matka
zgina.
Tyrell znieruchomia.
Naprawd?
Tak.
Spyta o szczegy. Opowiedziaem mu o Rachel, o Emie i yce,
o przemowie Troya przed eliminacjami, o wszystkim, co wydarzyo si
w nocnym klubie Plan B.
Kiedy skoczyem, Tyrell pokrci gow.
Czowieku, zawsze pakujesz si w kopoty.
Chciabym myle, e ich unikam, a one zawsze mnie znajduj.
A ja chciabym myle, e kada dziewczyna w szkole mnie pra-
gnie. Moesz sobie chcie. W kadym razie mj stary powiedzia mi, e
bye zamieszany w te aresztowania w nocnym klubie. Nie wiedziaem,
co o tym sdzi.
Powinienem by zgadn. Ojciec Tyrella pracowa w dochodzeniw-
ce okrgu Essex.
Prawd mwic, to tata by ci przesuchiwa, gdyby nie zajmowa
si t du szajk handlarzy narkotykw w twoim miasteczku.
Jak na zawoanie, usyszelimy gos mwicy:
Mio widzie, chopcy, e pracujecie nad technik. Ojciec Tyrella
szed w nasz stron i si umiecha. By bez marynarki, wic widziaem
odznak i bro przy jego pasku. Uciska syna. Jeli to wprawio Tyrella
w zakopotanie, to tego nie okaza. On te uciska ojca, a ja poczuem
ukucie zazdroci.
Pan Waters odwrci si do mnie.
Czoem, Mickey.
Czoem, panie Waters.
Jak leci?
Kiedy byem tutaj ostatnio, pan Waters odwiz mnie do domu. Wi-
dzia ledzcego mnie ysego i zaniepokoi si. Kiedy dotarlimy do
domu Myrona, da mi swoj wizytwk i w razie kopotw kaza dzwo-
ni.
W porzdku.
Nie spuszcza ze mnie wzroku. Uwiadomiem sobie, e jest okrgo-
wym inspektorem dochodzeniowym, pracujcym zapewne w tym sa-
mym wydziale, co inspektor Dunleavy. Zastanawiaem si, czy wie, e
byem przesuchiwany w sprawie strzelaniny w domu Caldwellw.
Co wy na to, ebym zabra was na szybk kolacj, a potem od-
wiz Mickeya do domu?
Dzikuj za propozycj, ale mog wrci autobusem odrzekem.
To aden problem. I tak musz by w Kasselton subowo. Dobrze
bdzie mie towarzystwo.
To samo mwi poprzednim razem, ale mia ukryty powd: niepo-
koi si o mnie.
Jest pno, a ja jestem godny jak wilk powiedzia pan Waters.
Co wy na to, chopcy?
Tyrell zwrci si do mnie:
Chod. Przecie musisz je, no nie?
Trudno si spiera z tak logik. Poszlimy do Hobbys Deli i usie-
dlimy w kcie. Wszyscy trzej zamwilimy podwjne kanapki wielko-
ci rkawicy apacza. To bya najlepsza kanapka, jak jadem w yciu.
W skali od jednego do dziesiciu daem jej dziesi, podczas gdy nastp-
na na licie miaa zaledwie trzy.
Gliniarze zawsze wiedz, gdzie najlepiej daj je wyjani pan
Waters.
Pyta, jak nam min dzie, o nasze zajcia i koszykwk. Sucha
i widziaem, e doskonale si bawi. Ja rwnie, lecz cay czas czuem
ukucie zazdroci.
Wysadzi Tyrella przed ich dwurodzinnym domkiem przy Pomona
Avenue. Tyrell cmokn ojca w policzek, zanim wysiad. Kolejne uku-
cie.
Przybi mi wika i powiedzia:
Skop tyek temu Troyowi.
Tak zrobi.
Pan Waters zaczeka, a syn wejdzie do domu, zanim ruszy. Przez
kilka minut nic nie mwilimy. Wreszcie pan Waters przerwa milcze-
nie:
Syszaem, e bye przesuchiwany przez moj koleank, inspek-
tor Dunleavy.
Tak jak podejrzewaem.
Tak, prosz pana.
Jednak jej nazwisko o czym mi przypomniao: o szpitalnym pokoju
Rachel, gdzie, ukryty pod kiem, syszaem gos komendanta Taylora.
Inspektor wydziau zabjstw, Anne Marie Dunleavy, przyjdzie ci
przesucha. Nie czuj si w obowizku z ni rozmawia, dopki znw
nie pogadamy, dobrze?
O co mu chodzio?
Wszystko w porzdku, Mickey?
Tak. Jestem przyjacielem Rachel Caldwell, to wszystko.
Rozumiem.
Tu przed t strzelanin rozmawialimy przez telefon dodaem.
Pan Waters skin gow, trzymajc obie rce na kierownicy i pa-
trzc przed siebie.
To okropne. To, co si stao z jej matk. Zastrzelona w taki sposb.
Milczaem.
Znae j? zapyta.
Matk Rachel?
Tak.
Nie, nigdy jej nie widziaem.
Jak si czuje Rachel?
Wierciem si na fotelu. Nie chciaem mu mwi, e wlizgnem si
do szpitala, ale nie chciaem te kama.
Wydaje si, e lepiej.
To dobrze. A Henry?
Kto?
Henry Caldwell, jej ojciec. Zmieniy si wiata i musielimy sta-
n. Pan Waters odwrci si i spojrza mi w oczy. Jak on si miewa?
Nie znam pana Caldwella.
Nie? Pan Waters unis pytajco brew. Pomylaem, e skoro
tak przyjanicie si z Rachel i w ogle, to poznae jej rodzicw.
Nie poznaem odparem cicho. I nie znam jej a tak dobrze.
Jednak rozmawialicie przez telefon tu przed strzelanin.
To coraz mniej przypominao niezobowizujc rozmow.
Piszemy razem wypracowanie wyjaniem.
Pan Waters czeka. Kiedy nie dodaem nic wicej, powiedzia:
I oboje bylicie zamieszani w t awantur w nocnym klubie Plan B.
Tak.
Podjechalimy pod dom Myrona. Pan Waters zgasi silnik.
Mickey?
Tak?
Jeste pewny, e nie masz mi nic wicej do powiedzenia?
Nie wiem, o co panu chodzi.
Nie? Najpierw jaki dziwny ysy facet jedzi za tob czarnym sa-
mochodem. Potem jeste zamieszany w sensacyjne aresztowanie w noc-
nym klubie dla dorosych. A teraz, no c, ta strzelanina w twoim mia-
steczku.
Lubiem pana Watersa. Naprawd. I uwaaem, e chcia dla mnie
jak najlepiej. Jednak nie wiedziaem, co powiedzie, ani nawet od czego
zacz. Zbyt duo si wydarzyo w ostatnim tygodniu, a Nietoperzyca
ostrzegaa mnie, ebym nikomu nic nie mwi. Nawet gdybym jej nie
posucha, co waciwie mogem powiedzie?
Mickey?
Naprawd nic wicej nie wiem zapewniem.
Przez chwil pociera brod.
Masz jeszcze moj wizytwk?
Tak.
Umie mj numer wrd tych do szybkiego wybierania. Mam
przeczucie, e bdzie ci potrzebny.
21
Nie miaem adnych lekcji do odrobienia, wic wszedem do sieci
i zaczem szuka zdj Hansa Zeidnera alias Rzenika z odzi. Wysko-
czyo mnstwo przeraajcych fotografii z dzkiego getta. Wszystkie
czarno-biae. Powiedziabym, e byy jak z koszmaru, ale nie sdz,
eby nawet najgorsze z moich snw mogy z nimi rywalizowa. Wiele
ukazywao przestraszone i godne dzieci. Pomylaem o Lizzy Sobek.
Zastanawiaem si, jak wygldao jej ycie w getcie.
Bya tylko jedna fotografia, ktra by moe ukazywaa Rzenika
z odzi.
Pomylaem, e to chyba najstraszniejsze zdjcie, jakie kiedykolwiek
widziaem. Zostao zrobione w listopadzie 1941 roku w dzkiej dzielni-
cy Bauty. Tamtego dnia za prb ucieczki powieszono osiemnastu y-
dw. Na zdjciu wida byo trzech z nich, wiszcych na czym, co wy-
gldao jak hutawka. W tle mona byo dostrzec tum pospnych ludzi
nawet dzieci zmuszonych do ogldania tego jako przestrogi. A obok
wisielcw, plecami do aparatu, sta mczyzna w mundurze Waffen SS.
Nagle zrobio mi si duszno.
Wyczyem komputer. To wszystko, nie byo adnych zdj ukazu-
jcych twarz Rzenika z odzi.
Wic skd Nietoperzyca je wzia?
Zawsze wszystko wracao do niej, prawda? Naprowadzia mnie na
ten trop, kiedy zobaczyem j po raz pierwszy, otworzya drzwi, wysza
z tymi swoimi dugimi siwymi wosami, w biaej sukni, wskazujc mnie
kocistym palcem
Mickey? Twj ojciec nie umar. Jest jak najbardziej ywy.
Zapaem telefon.
Nagle przypomniaem sobie co jeszcze. Kiedy dzi widziaem Em,
wydaa mi si jaka odmieniona. Nie mogem zrozumie dlaczego, ale
teraz
Wysaem do niej krtki SMS. Napisaem tylko: Jeste tam?, na
wypadek gdyby, sam nie wiem, kto by w jej domu, czyta jej SMS-y
i rozzoci si, gdybym zada bardziej osobiste pytanie.
Ema odpowiedziaa natychmiast: co jest?
Ja: Id do Nietoperzycy. Chcesz pj?
Ema: nie mog.
To dziwne. Zwykle Ema moga wychodzi o kadej porze.
Wystukaem: Wszystko OK?
Ema: wietnie. Idmy tam po szkole.
Ju miaem napisa, e Rachel wychodzi ze szpitala, ale przypo-
mniaem sobie, o co mnie prosia: Nie mw nikomu, e przysaam ci
SMS. Nikomu.
Czy moga mie na myli rwnie Em? Nie wiedziaem, ale znacze-
nie sowa nikomu wydawao si jasne.
Napisaem do Emy: Nie mog.
Chciaem j zapyta o to, co zauwayem, a co uderzyo mnie jako
zmiana w jej wygldzie, ale wolaem sprawdzi to osobicie. Mogem
z tym poczeka.
Wci mylc o plotkach, ktre sysza yka, dodaem: U ciebie
OK?
Ema: wietnie a u ciebie?
Ja: wietnie.
Po krtkiej przerwie Ema napisaa: to niesamowita wymiana zda.
Parsknem miechem.
Ema: idziesz dzi do Nietoperzycy beze mnie?
Zastanawiaem si, ale niedugo. Nie mogem tak siedzie. Musia-
em dziaa: Tak.
Znw chwila przerwy, a potem Ema napisaa: uwaaj mam ze
przeczucia.
22
Nikt nie wie, kiedy Nietoperzyca zamieszkaa w naszym miastecz-
ku.
Jestem pewny, e s rejestry wacicieli nieruchomoci i kto mgby
to ustali, lecz gdyby zapyta kogokolwiek w Kasselton, powie, e za-
wsze mieszkaa w tym ciemnym zaniedbanym domu. Nawet Myron pa-
mita t stuknit Nietoperzyc z dziecistwa. Mwi, e kiedy by
may, dzieciaki szybko mijay jej dom. Powiedzia, e pewnego dnia,
gdy mj ojciec mia trzynacie lat, odway si wej do rodka
i kiedy wyszed, ju nigdy nie by taki jak przedtem.
Wierzyem mu. Ja rwnie wszedem do tego domu. Ja te spotka-
em Nietoperzyc. I teraz nie byem pewny, czy jeszcze kiedy bd taki
jak przedtem.
Wiedziaem, e plotki, ktre budziy w dzieciach lk przed Nietope-
rzyc, byy bzdur. Legenda gosia, e porywaa dzieciaki. Miejscowi
mwili, e w niektre noce mona usysze ich krzyki. Niektrzy twier-
dzili, e je widzieli, dziesitki dzieci zamknite w jej domu, czekajce
na no, na co? A zostan zabite, bd torturowane, zjedzone
A moe, tylko moe, one zostay uratowane?
Zanim dotarem do domu Nietoperzycy, byo zupenie ciemno.
Wiatr wy. Wydawao mi si, e kiedy wchodziem na teren posesji,
przybiera na sile. Jestem pewny, e bya to tylko moja wyobrania (i
wyobrania niemal kadego, kto tdy przechodzi), ale gazie wierzby
koysay si i nawet stojc na chodniku, syszaem skrzypienie desek na
ganku.
Wszystkie wiata byy zgaszone, oprcz jednej samotnej lampy
w sypialni na grze. To by dobry znak. Kiedy zaszedem tu ostatnio
i nikt mi nie otworzy, wiato te si nie palio.
Widocznie Nietoperzyca wrcia.
Noc bya cicha, niemal zbyt spokojna. Zapukaem do drzwi. Dwik
odbi si echem. Przeszed mnie dreszcz. Nasuchiwaem przez chwil.
Nic. Zapukaem jeszcze raz i przyoyem ucho do drzwi. Cisza. Nagle
co j przerwao.
Muzyka.
Odskoczyem. Przypomniaem sobie stary gramofon stojcy w salo-
nie. Trudno byo wyobrazi sobie t dziwaczn staruszk suchajc al-
bumw, ktrych stos tam znalazem: My Generation Who, Pet Sounds Be-
ach Boysw, Abbey Road Beatlesw i album, ktry teraz puszczaa i kt-
rego suchaa chyba bez przerwy, Aspect of Juno zespou HorsePower.
Zapukaem znowu.
Otwrz!
Wci adnej odpowiedzi, tylko gos Gabriela Wirea, lidera Horse-
Power, mwicego mi, e czas si zatrzyma.
Akurat.
Zaczem omota w drzwi. adnej reakcji. Nie wiedziaem, co robi.
Nie mogem wali bez koca nie chciaem zwraca na siebie uwagi
ale rwnie nie chciaem odej.
Sprbowaem zajrze przez okno, ale wszystkie byy zabite deskami.
Pomimo to zdoaem zerkn przez szpar do salonu, w ktrym sta gra-
mofon. W pokoju byo ciemno.
Nagle dostrzegem przemykajcy cie.
Hej! Otwieraj!
Wrciem do drzwi i znw zaczem si dobija. Miaem ochot je
wyway, ale przypomniaem sobie gara. Gdy ostatnio byem w tym
domu kiedy ysy zaprowadzi mnie do Nietoperzycy, ebym mg
z ni porozmawia twarz w twarz wprowadzi samochd do garau
i przeszlimy podziemnym tunelem.
Moe uda mi si dosta t drog.
Ruszyem na tyy. Dom Nietoperzycy stoi na skraju lasu. Mwic
na skraju lasu, chc powiedzie, e ten dom dosownie stoi tu przy
drzewach, jakby jego konstrukcja bya czci lasu. Sprbowaem otwo-
rzy tylne drzwi, ale nowy zamek nie puci.
Wyjem z kieszeni malek latark. Za domem byo niesamowicie.
Praktycznie przedzieraem si przez gszcz drzew, a dotarem do gara-
u. Wiedziaem, e w rodku jest waz prowadzcy do tunelu. Jednak
drzwi garau byy zamknite. I co teraz?
Nie potrafi wyjani dlaczego, ale poszedem do ogrodu za gara-
em. Co mnie tam przycigao, nie wiem co. Ema i ja odkrylimy go
podczas naszej poprzedniej nocnej wizyty. Nie miaem pojcia, w jaki
sposb Nietoperzycy udawao si utrzymywa tak bujn rolinno o tej
porze roku, ale to byo najmniejsze z moich zmartwie. Przez rodek
ogrodu biega cieka. Wiedziaem, co znajduje si na jej kocu.
Uniosem latark. Jej wiato odnalazo nagrobek na tyach ogrodu.
Przeczytaem znajome ju sowa:
POZWL NAM W TRUDZIE POWIKSZA NASZE SERCA, W MIA-
R JAK SI STARZEJEMY,
GDY ROZOYSTY DB DAJE LEPSZE SCHRONIENIE.
TU LEY E.S.
UTRACONE DZIECISTWO DZIECI
A30432
Mylaem, e E.S. to inicjay Elizabeth Lizzy Sobek, ale teraz zda-
em sobie spraw, e rwnie dobrze mogy to by inicjay jej brata Em-
manuela lub matki Esther, jednak oboje zginli w Polsce ponad p wie-
ku temu, wic jak mogli spoczywa tutaj?
Nie to jednak byo najwaniejsze.
Nie, pani Friedman, Lizzy Sobek nie zostaa zabita przez Rzenika
z odzi. Lizzy Sobek przeya wojn i bya przez jaki czas hipisk, a te-
raz wszyscy w miasteczku znaj j jako Nietoperzyc, nawiedzon sta-
ruszk, ktra mieszka w nawiedzonym starym domu.
Zastanawiaem si, co zrobiaby pani Friedman, gdyby si dowie-
dziaa, e Lizzy Motyl Sobek, legenda ruchu oporu, ktra stracia ro-
dzin w Auschwitz, mieszka niecay kilometr od liceum w Kasselton.
Podszedem do nagrobka. Skoczy si jeden utwr HorsePower
i zacz drugi. Wiedziaem, co jest z tyu nagrobka ten sam motyl abe-
ona ze lepiami na skrzydach. Widziaem go podczas poprzedniej wizy-
ty, ale znw co mnie tu przycigao, wic musiaem na niego spojrze.
Moje kroki odbijay si echem w ciemnociach. Przygotowaem la-
tark, wycelowaem j w to miejsce i gono sapnem. Motyl tam by,
ale kto go przekreli, malujc na nim sprayem olbrzymie X.
Odwrciem si w stron domu i tym razem usyszaem drwicy
miech.
Poczuem dreszcz na plecach.
Wracaj do domu, Mickey, powiedziaem sobie.
Tu byo niebezpiecznie. To si czuo. Niebezpieczestwo miao pew-
n szczegln jako, byo namacalne. Wiedziaem, e powinienem so-
bie pj, przegrupowa siy i wszystko przemyle. Jednak nie zamie-
rzaem odej, nie dlatego, e jestem bardzo odwany lub w tym przy-
padku lekkomylny i nie dlatego, e chciaem by rwnie gupi, jak te
nastolatki z horrorw, ktre wchodz do domu seryjnego mordercy.
Po prostu nie chciaem, eby to, co mnie drczyo, znw mi umkn-
o. Jeli to co mnie zaatwi, jako bd z tym y (lub nie), jednak po-
trzebowaem odpowiedzi i nie zamierzaem pozwoli, eby osoba mo-
gca ich udzieli znowu mi si wymkna.
Podbiegem do tylnych drzwi i zapukaem. Gupota. Ju wczeniej
nikt mi nie otworzy. Dlaczego pomylaem, e teraz bdzie inaczej?
Osoniem domi oczy i zajrzaem przez okno do kuchni. Ciemno.
Jednak w gbi zauwayem przemykajcy cie. Kto przeszed przez
korytarz i wszed po schodach.
Po co?
Sprbowaem wyobrazi sobie Nietoperzyc poruszajc si rwnie
szybko jak ten cie. Nie mogem.
W domu by kto inny. Kto, kto zamalowa sprayem motyla na na-
grobku. Kto, kto wczy muzyk i si ze mnie mia.
Pobiegem do frontowych drzwi i spojrzaem w okno sypialni,
w ktrej palio si wiato. Odchyliem gow, prbujc co zobaczy
moe jaki cie, sylwetk, cokolwiek i kiedy to zrobiem, kto zgasi
wiato.
Zrobio si zupenie ciemno.
O nie.
Nie wiedziaem, co robi. Mogem kopniakiem wyway drzwi, ale
co potem? Zapewne to nie byo nic takiego jaka odwiedzajca j oso-
ba, a moe nawet sama Nietoperzyca zgasia wiato, zanim posza spa.
Pomimo to serce walio mi jak motem Musiaem co zrobi.
Wanie zastanawiaem si nad nastpnym posuniciem, gdy
w oknie znw zapalio si wiato. Wycofaem si na trawnik, skd mia-
em lepszy widok. Zczyem donie, przyoyem je do ust i zawoaem:
Halo!
Nie wiedziaem, jak j zawoa. Jej tosamo bya tajemnic, wic
nie mogem krzykn: Panno Sobek!. Nie byem te pewny, czy mog
krzykn: Nietoperzyco!.
Halo? Syszy mnie pani?
Nic.
Tu Mickey. Halo? Moe pani otworzy drzwi? Prosz.
W oknie co si poruszyo. Czyja rka odsuna cienk jak gaza za-
sonk i zobaczyem twarz.
Tym razem wrzasnem.
Z okna na pitrze patrzya na mnie twarz Rzenika z odzi.
23
Nie mogem oddycha.
Nie miaem wtpliwoci: to ten sam facet, co na tej starej fotografii.
Nie postarza si nawet o jeden dzie.
Na kilka sekund mj mzg przesta pracowa. Nie zastanawiaem
si, jak to moliwe. Nie zastanawiaem si, czy to sen. Nie mylaem
o tym, eby pobiec do niego, zawoa go czy w ogle co zrobi. Po pro-
stu staem skamieniay, patrzc w zielone oczy z tymi obwdkami, te
same, ktre widziaem wtedy, gdy umar mj ojciec.
Gdy znikn z okna, mj mzg znw zacz pracowa. Przez sekun-
d, nie duej, gapiem si w okno i rozwaaem moliwo, e umys
pata mi figle.
Niemoliwe, cholera.
Pobiegem do tylnych drzwi i tym razem si nie wahaem. Uderzy-
em barkiem. Drzwi nie tyle ustpiy, ile rozleciay si w drzazgi.
Przedarem si przez nie, pomagajc sobie rkami. Stanem w holu. Po
lewej miaem salon. Gramofon wci gra. Na kominku zobaczyem to
samo zdjcie hipisw w koszulkach z motylem.
Usyszaem jaki haas na pitrze.
Ten kto by na grze.
No dobrze, co teraz?
Mogem tu zaczeka, no nie? Musiaby zej po schodach. A ja za-
dabym odpowiedzi.
Czy taki plan by si powid?
Nie wiedziaem, ale nagle co mi przyszo do gowy. Potrzebowaem
pomocy i pierwsz osob, o ktrej pomylaem, by wujek Myron.
Zaskoczyo mnie to, ale zastanwmy si, kto wchodzi w rachub?
Ema i yka nie mogli przyj mi z pomoc. Gdybym wezwa pana Wa-
tersa no c wamaem si do tego domu, prawda? Mogli mnie za
to aresztowa.
Znw jaki haas na grze.
Wyjem z kieszeni komrk i wybraem numer Myrona. Odebra
po dwch sygnaach.
Mickey?
Jestem w domu Nietoperzycy powiedziaem szeptem.
Co? Dlaczego?
Nie mog wyjani. Prosz, przyjed tu. Potrzebuj pomocy.
Spodziewaem si nastpnych pyta, ale zamiast wypytywa, My-
ron powiedzia:
To mi zajmie pitnacie minut.
Rozczyem si.
Co teraz?
Czeka. Sta przy schodach i czeka. Albo Myron dotrze tutaj
w por i razem pjdziemy na gr, albo Rzenik bdzie musia zej na
d.
Zamy jednak, e Nietoperzyca tam jest. Zamy, e j pobi lub
zrobi co gorszego.
A jeli wanie w tej chwili j dusi? Mam sta i mu na to pozwoli?
Spojrzaem na te stare schody. Wydawao si, e nie zdoaj utrzy-
ma mojego ciaru. Nadal zastanawiaem si, co robi, gdy kolejny
dwik zdecydowa za mnie.
Z gry dobiego skrzypienie otwieranego okna.
Czyby Rzenik prbowa uciec?
Nie ma mowy. Teraz nie pozwol mu si wymkn. Jest w potrza-
sku.
Popdziem na gr. Jaka cz mojego umysu nakazywaa mi
zwolni, by ostronym, nie lekceway przeciwnika. Byem mody,
owszem, ale uczyem si sztuk walki w rnych czciach wiata.
I co teraz podpowiadao mi dowiadczenie?
Niewane, poniewa gdy znalazem si w korytarzu na pitrze, zo-
baczyem co, co sprawio, e stanem jak wryty.
Co, do
Nie wiem, czego si spodziewaem. Chyba sdziem, e na grze b-
dzie tak samo jak na dole ciemno, ponuro, stare tapety, zabytkowe
kinkiety na cianach. Ale zobaczyem co innego.
Fotografie. Setki. Nie, tysice. Tysice i setki tysicy fotografii.
Korytarz by wytapetowany zdjciami dzieci i nastolatkw. Byy
wszdzie, na kadym wolnym skrawku, nie tylko na cianach od podo-
gi po sufit, ale take na suficie.
Dotknem ich. Byo wiele warstw zdj, nie wiem ile. Rnych for-
matw. Jedne czarno-biae, inne kolorowe, wyblake lub w ywych bar-
wach. Niektre dzieci byy umiechnite, inne powane. Dzieci wszel-
kich moliwych ras, narodowoci, a nawet z rnych epok.
Drzwi obu sypialni byy otwarte, co mogo wyjania przecig na
korytarzu. Kilka zdj odkleio si od cian i sfruno mi pod nogi. Na
jednym by chopczyk, najwyej omio lub dziewicioletni, o krco-
nych wosach i smutnych oczach. Wyda mi si dziwnie znajomy.
Co w jego twarzy
Kolejne zdjcie powoli wyldowao obok pierwszego. I nastpne.
Spojrzaem w d i pod nogami zobaczyem zdjcie, na ktrego widok
o mao nie wrzasnem.
Bya to szkolna fotografia Ashley mojej poprzedniej dziewczyny,
ktr uratowalimy z nocnego klubu Plan B.
Spogldaem na jej liczn buzi, oszoomiony i wstrznity.
Z transu wyrwa mnie dwik dobiegajcy z drugiego koca koryta-
rza. Nie miaem czasu przejmowa si starymi zdjciami, poniewa tam
wanie byy drzwi prowadzce do sypialni Nietoperzycy.
On Rzenik, sanitariusz czy kimkolwiek by ukry si w tym po-
koju.
Ruszyem w tamt stron. Zdjcia wci odlepiay si od cian i sufi-
tu i spaday jak zesche licie. Kilka wyldowao mi na gowie. Osoni-
em si rk, dotarem do drzwi, zastanowiem si, jak wej, a potem
po prostu otworzyem je na ocie.
Pokj by pusty.
Wiatr przesta wia, poniewa kto wanie zamkn okno. I ten kto
albo wci by w pokoju, albo wyskoczy na podwrze.
Jeli zdoa wyskoczy, nie mg uciec daleko. Jeszcze nie. Nadal b-
dzie na dole. Wyjrzaem.
Nikogo.
Przeszed mnie zimny dreszcz. Nic. To oznacza, e wci jest
w domu, w tym pokoju. Powoli odwrciem si od okna.
Nie potrafiem stwierdzi, czy tapeta na cianach tego pokoju bya
ta, czy poka ze staroci. Na nocnym stoliku stay dwie fotografie.
Jedna w kolorze sepii, ktr ju widziaem: rodzina Sobkw przed wy-
buchem drugiej wojny wiatowej. Samuel, Esther, Emmanuel i maa Liz-
zy. Druga bya wyblaka, ale kolorowa ukazywaa Nietoperzyc, wy-
gldajc na pidziesit lub szedziesit lat, stojc pod drzewem
z tym samym smutnookim kdzierzawym chopcem, ktrego zdjcie
widziaem przed chwil na korytarzu.
Staem nieruchomo i nasuchiwaem.
Gdzie chowa si Rzenik?
Przez moment zastanawiaem si, czy schowa si pod kiem. Zer-
knem na podog i pomylaem, e byaby to zbyt oczywista kryjw-
ka, gdy spod ka wynurzyy si dwie rce, zapay mnie za kostki
i szarpny.
Wrzasnem i straciem rwnowag. Uderzyem okciem o nocny
stolik, strcajc lampk. Pokj pogry si w ciemnociach, zanim z o-
skotem upadem na podog.
Rce nie puszczay, wcigajc mnie pod ko.
W panice zaczem wierzga, majc nadziej trafi go lub uwolni
nogi. Jednak nie puszcza. Nic nie widziaem, tylko czuem, jak powoli
wciga mnie pod ko.
Trzy czwarte mojego ciaa ju tam byo.
Co on prbowa zrobi?
Nie wiedziaem i nie obchodzio mnie to. Chciaem si uwolni. Ko-
paem, wierzgaem i wrzeszczaem, a w kocu uwolniem najpierw
jedn, a potem drug nog. Rakiem przemknem po pododze w odle-
gy kt pokoju. Skuliem si tam, podcigajc kolana pod brod, i czeka-
em.
Nie wiedziaem, co robi. Mj wzrok jeszcze nie przywyk do ciem-
noci, jaka zapada po rozbiciu lampy. Osoniem si rkami, przyjmujc
obronn pozycj. Przeciwnik nadal by w pokoju, ale nie wiedziaem
gdzie. Musiaem by przygotowany. Prbowaem znieruchomie i su-
cha, ale zbyt gono dyszaem.
Nagle drzwi otworzyy si i zamkny.
Wstaem i podbiegem do nich. Namacaem klamk, sprbowaem j
nacisn
Ani drgna.
Nacisnem mocniej. Nic. Usyszaem ciche trzaski. Wcignem po-
wietrze przez nos i wyczuem co, co sprawio, e wytrzeszczyem oczy.
Odchyliem si i uderzyem barkiem. Bez skutku. Cofnem si o krok
i znw rbnem caym ciarem ciaa w drzwi.
Ustpiy. Potknem si i upadem na rodku korytarza z tymi
wszystkimi fotografiami.
A one si paliy.
Ogie szala, pomienie taczyy po cianach i pod sufitem, bo pa-
pier fotograficzny pali si jak nafta. Zdjcia marszczyy si, odpaday od
cian i czerniay, na korytarzu byo ciemno od dymu. Pomienie szybko
zaszy mnie z boku, odcinajc drog do sypialni. Zasoniem usta rk
i zaczem szuka drogi ucieczki.
Otaczay mnie ciany ognia.
Przypomniaem sobie rad ze szkolenia przeciwpoarowego
w czwartej klasie: poruszaj si na czworakach. Tak zrobiem, ale nie s-
dziem, e to co da. Pomienie szalay wszdzie, a ar by nieznony.
Zaczem si dusi. Drog do sypialni spowiy pomienie tak samo
drog do schodw.
Gdy ogie zblia si do mnie, po prawej stronie dostrzegem otwar-
te drzwi.
Wtoczyem si do pokoju, ktry zapewne kiedy by pokojem go-
cinnym. Niewiele widziaem wci poruszaem si na czworakach,
a dym by gsty ale zauwayem, e w przeciwiestwie do reszty
domu ten pokj pomalowano na czerwono, to i niebiesko. Oczy za-
czy mi zawi od dymu. Prbowaem wstrzyma oddech i poczoga
si dalej. Moja rka natrafia na co mikkiego Gumowatego? Usy-
szaem pisk i spojrzaem w d.
To bya gumowa kaczuszka. Na pododze leay porozrzucane za-
bawki.
Nie miaem czasu si dziwi. Ogie z rykiem wtargn do pokoju,
jakby za mn poda. Przetoczyem si na plecy i zaczem wierzga
nogami, gdy pomienie apczywie lizay mi stopy. Oparem si plecami
o cian.
Byem w potrzasku.
Za kilka sekund pochonie mnie ogie. Chciabym mc wam powie-
dzie, o czym w tamtym momencie mylaem. Otaczaa mnie mier.
Nie sdz, eby ycie przemkno mi przed oczami ani ebym myla
o mojej mamie na odwyku czy o ojcu na miejscu wypadku. Strach
zwyczajny strach zaguszy wszystkie myli oprcz jednej: musiaem
znale drog ucieczki.
Zdoaem otworzy zazawione oczy. Pomienie si zbliay. Spoj-
rzaem w gr i przez gstniejcy dym zobaczyem okno.
Czytaem gdzie, e aden komputer nie moe rywalizowa z ludz-
kim mzgiem pod wzgldem szybkoci pewnych kalkulacji. Tak wic
to, co zdarzyo si potem, trwao moe jedn dziesit sekundy albo
krcej. Mj mzg podsun mi obraz frontowej ciany domu Nietope-
rzycy widok z ulicy, jeli kto woli i natychmiast ustali pooenie
okien na pitrze. Ju wiedziaem, gdzie jestem, jak wysoko, i e jeli
wyjd przez to okno, znajd si na dachu ganku.
Gdy pomienie ju prawie mnie dosigay, doskoczyem do okna
i szarpnem.
Ani drgno.
Zobaczyem, e nie ma klamki.
Nie byo czasu do namysu ani na prbowanie czego innego. Z im-
petem oparem si plecami o szyb. Poczuem, jak okno pka, i wypa-
dem na zewntrz. Tlen podsyci ogie, ale ja przywarem do dachu.
Nade mn buchny pomienie.
Dach by spadzisty i zaczem si zsuwa. Prbujc namaca rkami
krawd, pozwoliem dziaa grawitacji. Gdy zaczem spada, obrci-
em si tak, eby wyldowa na nogach. Znalazem si na podwrku
przed domem i przetoczyem po ziemi. Wstaem i spojrzaem za siebie,
na dom.
Poeray go pomienie.
W oddali usyszaem wycie syren. Nie miaem pojcia, co robi. Od-
wrciem si w lewo, niczego nie zauwayem, odwrciem si w pra-
wo, a tam, gapic si na poar, sta Rzenik.
Przez moment tylko na niego patrzyem, nie mogc si ruszy. Wa-
ciwie nic mi si nie stao. Mogem mie jakie zadrapania lub lekkie
oparzenia, ale wiedziaem, e nic mi nie bdzie. Moe apaem oddech.
Moe po prostu byem zbyt oszoomiony. Jednak staem tam, nie dalej
ni pitnacie metrw od czowieka, ktry zabra mojego ojca i dopiero
co prbowa mnie zabi, i nie mogem si ruszy.
Znw zawyy syreny i Rzenik najzwyczajniej w wiecie odwrci
si, by uciec.
To wyrwao mnie z odrtwienia. Oho, nie ma mowy, eby zwia, po-
mylaem. Rzenik mg by szybki, ale ja byem szybszy, a gniew do-
dawa mi si. W adnym razie nie ujdzie mu to na sucho.
Mylaem, e Rzenik skieruje si do lasu, lecz on pobieg na po-
dwrko na tyach ssiedniego domu. Nie wahaem si ani chwili. Ju
nie. Pdziem za nim, ile si w nogach. Przebieglimy przez jedno po-
dwrko, drugie, a potem trzecie.
Zmniejszaem dystans.
Za plecami usyszaem gosy. Kto krzykn: Stj!. Nie posucha-
em. Pomylaem, e zrobi to, kiedy Rzenik si zatrzyma. Przeskoczy
przez ywopot. Ja te.
Dzielia nas odlego zaledwie trzech metrw, gdy w kocu wpad
midzy drzewa. Nic mu to nie da. Byem blisko. Zapi go, przewrc
i
Runem jak dugi.
Kto obali mnie na ziemi i na mnie usiad.
Stj! Policja!
Spojrzaem w gr i zobaczyem twarz komendanta Taylora!
Nie ruszaj si! krzykn.
Puszczaj! Musicie go zapa!
Jednak komendant Taylor mnie nie sucha.
Powiedziaem, nie ruszaj si. Le i wycignij rce nad gow.
On ucieknie!
Ju!
Taylor chcia mnie przewrci na brzuch. Nie pozwoliem mu na to,
zrzuciem go z siebie i zerwaem si na rwne nogi.
Nie moemy pozwoli mu uciec! wrzasnem, odwracajc si
w stron lasu.
Jednak ju dobieg do nas drugi policjant. I trzeci. Jeden zapa mnie
za nogi, a drugi w pasie. Znw upadem. Taylor stan nade mn, czer-
wony z wciekoci. Cofn nog, jakby zamierza mnie kopn, ale wte-
dy usyszaem inny gos:
Zostaw go, Ed!
To by Myron.
Taylor si odwrci. Prbowaem wsta i pobiec za Rzenikiem, po-
niewa nie byo czasu na wyjanienia, naprawd, i pomylaem, e po-
biegn za mn, a ja wyjani wszystko pniej. Zdoaem mu si wy-
rwa, ale kiedy znw spojrzaem na las, nic si tam nie ruszao i nic nie
byo sycha. Zawahaem si, a policjanci wykorzystali to, eby znw
mnie zapa.
Nie byo sensu si szarpa.
Zrobio si cicho. Dom Nietoperzycy spon do fundamentw.
A Rzenik uciek.
24
Mwiem wszystkim o tym jasnowosym facecie, ale nikt mnie nie
sucha. Wci czerwony jak burak, komendant Taylor wyj kajdanki.
Jeste aresztowany oznajmi. Odwr si i za rce na plecy.
Chcia mnie zapa za rami, ale wujek Myron wepchn si midzy
nas.
Pod jakim zarzutem?
artujesz, no nie? Moe podpalenia, tak na pocztek?
Widziae, jak podkada ogie?
Nie powiedzia Taylor ale ucieka.
Moe dlatego, e no nie wiem mg spon w poarze?
warkn Myron. A chciaby, eby co zrobi? Ugasi go?
Taylor zacisn pici.
No, Bolitar, a co z reszt? Stawianie oporu przy aresztowaniu, na-
pad na funkcjonariusza policji
Rzucie si na niego po ciemku, a on tylko wymkn ci si z rk.
Nie uderzy ci. Jeli ci wstyd, e pokona ci nastolatek
Komendant Taylor poczerwienia jeszcze bardziej. Och, to nie po-
prawio sytuacji.
Zgarniam go, Bolitar. Zejd mi z drogi.
Dokd go zabieracie?
Najpierw na posterunek, eby wcign go do akt, a potem do Ne-
wark, na przesuchanie wstpne w sprawie kaucji.
Kaucji? Czy to nie lekka przesada, Ed?
Moe uciec.
Przecie to dzieciak, na mio bosk. Myron pooy do na
moim ramieniu. Nie mw ani sowa, Mickey, syszysz? Ani sowa.
Znw zwrci si do Taylora: Bd jecha za waszym radiowozem.
Jako jego adwokat zabraniam wam go przesuchiwa.
Taylor wyj kajdanki.
Rce na plecy.
Powanie, Ed? prychn Myron.
Przepisy wyjani Taylor. Chyba e uwaasz, i twj bratanek
zasuguje na specjalne traktowanie.
W porzdku mruknem, zakadajc rce na plecy. Komendant
Taylor mnie sku, a jeden z jego ludzi zaprowadzi do radiowozu
i usiad obok z tyu. Komendant Taylor zaj miejsce z przodu.
Spojrzaem na poncy dom. Mylaem o zdjciach Ashley i smut-
nookiego chopca o krconych wosach. Mylaem o wszystkim, co tam
widziaem i syszaem, i zastanawiaem si, co to oznacza. Domyliem
si, e ten dom by gwn kwater Schroniska Abeona. Teraz przesta
istnie, spalony przez
Kogo? Rzenika z odzi? Czowieka, ktry ma dziewidziesit lat,
ale wci wyglda jak trzydziestolatek? Czy to ma sens?
I najwaniejsze pytanie, ktre zadawaem sobie raz po raz: co on
zrobi z moim ojcem?
Nie wierz sapn Taylor.
Spojrzaem w lusterko i napotkaem jego wzrok. Ju miaem zapy-
ta, o czym mwi, ale przypomniaem sobie, e Myron kaza mi si nie
odzywa.
Wyrczy mnie gliniarz siedzcy obok:
W co nie wierzysz?
Bolitar. Wujek tego dzieciaka.
Co z nim?
Jedzie za nami limuzyn.
Nieatwo byo odwrci si ze skutymi rkami, ale jako mi si to
udao. Taylor mia racj: jechaa za nami wielka czarna limuzyna.
A wic, Mickey powiedzia komendant Taylor ju drugi raz
przyapaem ci przy tym starym domu. Chcesz mi powiedzie dlacze-
go?
Nie, prosz pana.
Moe masz sabo do staruszek? W drwicym gosie komendan-
ta usyszaem echo sw jego syna: Ema! Muuu!. Czy tak, Mickey?
Lubisz stare babcie czy co?
Nie daem si sprowokowa. Nawet gliniarz siedzcy obok mnie
skrzywi si, syszc t obciachow gadk.
Posterunek policji w Kasselton mieci si naprzeciwko liceum, po
drugiej stronie ulicy. Przed kilkoma godzinami cicho witowaem mj
koszykarski debiut w sali gimnastycznej kilkanacie metrw od miejsca,
do ktrego teraz przywieli mnie policjanci. ycie jest naprawd pene
niespodzianek.
Taylor wygramoli si z auta i zamkn za sob drzwi. Kilka sekund
pniej policjant, ktry siedzia obok mnie, pomg mi wysi. Limuzy-
na zatrzymaa si tu za nami. Tylne drzwi si otworzyy i wysiad
z niej Myron.
Masz teraz limuzyn, Bolitar? zapyta komendant Taylor. Prze-
sun doni po dachu samochodu. Naprawd uwaasz si za gwiaz-
d.
Nie jest moja.
Nie? A czyja?
Tak naprawd Nagle wydao mi si, e dostrzegam na twarzy
Myrona cie umiechu. Naley do Angeliki Wyatt.
Taylor skrzywi si z pogard.
Pewnie, a ja jestem George Clooney.
Przyciemniona szyba powoli si opucia. Angelica Wyatt umiech-
na si i powiedziaa:
Pan jest komendantem policji w tym miasteczku? Mio mi pana
pozna.
Mylaem, e Taylor dostanie zawau.
Hm, panno Wyatt Ojej, to naprawd pani? Wszyscy jestemy
pani wielbicielami, prawda, chopcy?
Limuzyn ju otaczao piciu policjantw. Wszyscy kiwali gowami
jak marionetki. Angelica Wyatt nagrodzia ich kolejnym umiechem. Po-
wiedziaa co jeszcze, czego nie usyszaem, ale niektrzy policjanci za-
chichotali. Napotkaem spojrzenie wuja Myrona, ktry przewrci ocza-
mi.
Angelica Wyatt wygosia pean na cze przystojnych mczyzn
w mundurach. Zobaczyem, jak komendant Taylor przygadza wosy
i wypina pier. Naprawd? Czy nas, mczyzn, tak atwo owin wok
maego palca? Potem pomylaem o Rachel Caldwell. Czy ona nie zrobi-
a czego podobnego, kiedy spotkalimy si po raz pierwszy? Czy nie
podziaao to rwnie na mnie?
Zao si, e Ema powiedziaaby co citego, zabawnego i prawdzi-
wego.
Myron i ja stalimy z boku. Wci miaem na rkach kajdanki. Ange-
lica Wyatt nadal rozmawiaa z komendantem Taylorem. A on chichota
jak dziewczynka.
Co si dzieje? spytaem Myrona.
Na jego ustach znw zobaczyem ten umieszek.
Poczekaj.
Trzy minuty pniej komendant Taylor zdj mi kajdanki.
Jeste jego prawnym opiekunem? zwrci si do Myrona.
Tak.
Nie by. Niezupenie. To stanowio cz naszej umowy. Zamiesz-
kam u niego, ale moj prawn opiekunk pozostanie mama. Jednak te-
raz, kiedy bya na odwyku, wujek w pewnym stopniu przej t rol.
Musisz wej do rodka i podpisa kilka dokumentw, zobowiza-
nie, e si stawi, kiedy bdzie nam potrzebny, takie rzeczy.
Myron i ja powstrzymalimy si i nie zapytalimy, co si stao ze
wstpnym przesuchaniem w sprawie kaucji w Newark. Znalimy od-
powied: Angelica Wyatt.
Zaczekaj w samochodzie rzuci Myron.
Szofer w czapce otworzy mi drzwi. Usiadem obok Angeliki Wyatt.
Czuem si dziwnie, ona pewnie te. Bya gwiazd filmow i w jej obec-
noci czuem si no jak w towarzystwie gwiazdy filmowej to byo
co wielkiego, wspaniaego i nierealnego. To nie bya jej wina. Sdz, e
rwnie nie moja. Po prostu to byo niesamowite. Zastanawiaem si,
jak ona sobie z tym radzi kadego dnia. Co takiego daje ogromne mo-
liwoci popatrzcie, jak atwo mnie uwolnia ale jednoczenie musi
by ciarem.
Wszystko w porzdku? spytaa.
Tak, prosz pani. Dzikuj za pomoc.
Jeszcze nigdy nie siedziaem w limuzynie. Fotele obite skr, may
telewizor i krysztaowe kieliszki.
Co si stao? Bye w tym domu?
I znw nie chciaem kama, ale te nie paliem si, eby powiedzie
prawd. Przecie prawie nie znaem tej kobiety.
Wydawao mi si, e widz ogie, wic prbowaem pomc.
Angelica Wyatt nie krya sceptycyzmu.
Wchodzc do tego domu?
Tak. Chciaem hm, sprawdzi, czy kto tam jest.
Dlaczego po prostu nie wezwae stray poarnej?
Ups.
Dlaczego zadzwonie do wujka i powiedziae mu, e potrzebu-
jesz pomocy?
Prosz mi wierzy, gdybym mg zadzwoni do kogo innego
Urwaem, aujc, e to powiedziaem.
Mickey?
Odwrciem si do niej. Mierzya mnie spojrzeniem, ktre byo jed-
noczenie krzepice i dziwnie znajome. Podobay mi si jej oczy, nie tyl-
ko dlatego, e byy piwne i pikne, ale take dlatego, e widziaem
w nich wewntrzne ciepo.
Wiem, e to nie moja sprawa, ale twj wujek si stara. Milczaem.
To dobry czowiek. Moesz mu ufa.
Bez urazy powiedziaem, jak mwi si zawsze, kiedy zaraz si
kogo urazi ale naprawd nie zna pani sytuacji.
Owszem, Mickey, znam.
Zastanowiem si nad tym. Powiedziaa, e bya przyjacik mojej
mamy, zanim si urodziem.
Popeni bd tumaczya Angelica Wyatt. Pewnego dnia to zro-
zumiesz. W yciu nie jest tak jak w moich filmach. Dzieciaki myl, e
doroli znaj wszystkie odpowiedzi, podczas gdy jedyna rnica mi-
dzy dziemi a dorosymi jest taka, e ci ostatni wiedz, i nie ma pro-
stych odpowiedzi.
Znowu bez urazy, ale ja ju od dawna nie yj w przekonaniu, e
doroli znaj wszystkie odpowiedzi.
O mao si nie rozemiaa.
Bdzimy, to chc powiedzie, Mickey. Wszyscy bdzimy. Chce-
my jak najlepiej i bardzo kochamy, ale jestemy sabymi, niedoskonay-
mi istotami.
Angelica Wyatt spucia wzrok. Przez moment mylaem, e si roz-
pacze.
Panno Wyatt?
Wszyscy popeniamy bdy. Twj wujek nie by wyjtkiem.
Drzwi limuzyny si otworzyy i do rodka zajrza Myron.
Wszystko u was w porzdku? zapyta.
Teraz zrozumiaem, dlaczego Angelica Wyatt jest wielk aktork.
Rozpromienia si i nigdy bycie nie zgadli, e kilka sekund wczeniej
wygldaa na zdruzgotan.
Jasne odpara, przesuwajc si, eby zrobi mu miejsce. Gaw-
dzilimy sobie z Mickeyem.
25
Jak moecie sobie wyobrazi, Myron urzdzi mi przesuchanie
pierwszego, drugiego, trzeciego i czwartego stopnia. Pomimo nalega
Angeliki wci mu nie ufaem. Wiedziaem, e moe powinienem. Wie-
dziaem, e kiedy byem w tarapatach, wezwaem go na pomoc. Jednak
zarwno Nietoperzyca, jak i ysy ostrzegali mnie, ebym nic nie mwi
Myronowi.
Pomimo to w pewnej chwili zmikem i o mao nie zaczem gada.
Wtedy jednak Myron bezwiednie da mi inny powd, ebym milcza.
Twj ojciec poszed do tego domu, kiedy by may przypomnia.
Nigdy mi nie powiedzia, co tam zobaczy.
Celna uwaga i skoro tata wola nic nie mwi wujkowi Myronowi,
doszedem do wniosku, e ja te nie powinienem.
W pewnym momencie Myron rozoy rce i wrci do salonu. Za-
stanawiaem si, co teraz zrobi. Nie mogem go zignorowa, bo, praw-
d mwic, czego od niego chciaem. Poszedem do salonu i usiadem
na kanapie. Przed kilkoma laty Myron odkupi dom, w ktrym spdzi
dziecistwo. To oznaczao, e on i mj tata wychowali si tutaj, co
owszem byo troch upiorne. Dwaj bracia godzinami ogldali telewi-
zj. Dziwnie byo wyobrazi sobie mojego ojca jako dzieciaka, w jednym
pokoju z Myronem.
Nie wiedziaem, jak zacz, wic wkroczyem na znajomy teren,
przypuszczajc, e to go zainteresuje.
Dzisiejsze eliminacje poszy dobrze zagaiem.
Taak? Jak przewidywaem, pokn haczyk. Trenowae z ju-
niorami?
Kiwnem gow.
Ale trener Grady powiedzia, e jutro chce si ze mn widzie.
Syszc to, Myron si umiechn.
Mylisz, e zamierza ci powoa?
Nie wiem odparem, chocia tak podejrzewaem. Myron rw-
nie.
Dobrze grae?
Tak myl.
To wspaniale.
Cisza. W porzdku, koniec rozgrzewki.
Musz prosi ci o przysug. Wiem, e to zabrzmi dziwnie, ale
chc, eby mi zaufa.
Myron usiad i pochyli si w moj stron.
O co chodzi?
Chc chc ekshumowa ojca.
Wyglda, jakby dosta w twarz.
Co takiego?
Zaczem si wycofywa. Ludzie, powinienem to przemyle.
Chc przenie jego ciao tutaj skamaem. eby by pochowany
bliej nas.
Naprawd?
Tak.
I co poza tym, Mickey?
Nic.
I co poza tym, Mickey? powtrzy z naciskiem Myron. Jak to
uj?
Nie widziaem go, gdy by nieywy powiedziaem powoli. Ja
musz wiedzie, e to on ley w tej trumnie.
Myron zastanawia si przez chwil. Kiedy si odezwa, mwi a-
godniejszym tonem:
A wic chcesz zamkn ten rozdzia?
Wanie. Zamkn rozdzia.
Nie sdz, eby widok jego ciaa ci w tym pomg.
Myronie, posuchaj mnie, dobrze? Po prostu posuchaj. Myron
czeka.
Musz mie pewno, e w tej trumnie jest tata.
Nie pojmowa.
Co przez to rozumiesz?
Zamknem oczy.
Prosiem ci, eby mi zaufa. Prosz.
Myron przyglda mi si przez dug chwil, a ja patrzyem na nie-
go, nie spuszczajc wzroku. Spodziewaem si kolejnych pyta, ale
mnie zaskoczy.
Dobrze, jutro zajm si formalnociami powiedzia.
26
Nagle uwiadomiem sobie, e jestem godny i zmczony. Wuj My-
ron zamwi tyle chiszczyzny, e wystarczyoby dla dwunastoosobo-
wej rodziny. Prbowaem je w milczeniu, ale Myron musia mi przy-
pomnie, jak zawsze, e to bya ulubiona chiska restauracja mojego
ojca, ktry wprost przepada za krewetkami w sosie homarowym.
Kiedy skoczyem je, chciaem zadzwoni do Emy i opowiedzie
jej o wszystkim, co si wydarzyo, ale zrobio si pno i byem zbyt
zmczony. To mogo poczeka. Wysuchawszy od yki plotek o yciu
rodzinnym Emy, chciaem j pocieszy, a jednoczenie baem si, e
mog wszystko popsu.
Dostaem SMS od Rachel: Jutro po szkole wci aktualne?
Ja: Tak. Jak si masz?
Rachel: Dobrze. Musz koczy. Do jutra.
Kiedy nazajutrz rano szkolny dzwonek zadzwoni o smej trzydzie-
ci, znw byem w klasie. Zabawne, jak szkoa potrafi wygadzi ostre
kanty wszystkiego, nawet tego, przez co przechodziem. Wydawao si,
e w tym zwyczajnym budynku z czerwonej cegy ycie biegnie zwy-
kym trybem. Szkoa jest nudna, pewnie, ale przynajmniej daje oparcie.
Moje ycie mogo si rozpada, jednak tu wszystko byo cudownie nor-
malne, a nawet pospolite.
Przerw na lunch zwykle spdzaem z Em i yk, ale dzi miaem
si zobaczy z trenerem Gradym, prowadzcym szkoln druyn koszy-
kwki. Czuem lekk ulg na myl o tym, e unikn spotkania z nimi.
Nie zrozumcie mnie le. Ufaem im obojgu bez zastrzee i chtnie po-
wiedziabym im ca prawd, ale Rachel prosia mnie, ebym nie mwi,
e wpadam do niej po szkole. Nie mogem zignorowa tej proby, no
nie?
Krtko mwic, najlepsze rozwizanie byo najbardziej tchrzliwe:
unika spotkania.
Zmierzajc do biura trenera Gradyego, przeszedem obok szafki
Ashley i poczuem dziwn tsknot. Ashley, zanim znikna, bya jakby
moj dziewczyn. Abeona czyli Ema, yka, Rachel i ja j uratowaa.
Kiedy widziaem Ashley ostatni raz, pomachaa mi na poegnanie i od-
jechaa furgonetk prowadzon przez innego czonka Abeony.
Teraz, zaledwie kilka dni pniej, wszystkie lady jej obecnoci zni-
ky, a szafka miaa nowy zamek. Domyliem si, e zaj j inny dzie-
ciak, ktry przenis si do naszej szkoy. Ashley znika, jakby nigdy jej
tu nie byo. Zastanawiaem si, gdzie teraz jest, czy wszystko u niej
w porzdku.
Zapukaem do drzwi gabinetu trenera Gradyego.
Wej!
Zwykle nie by to pokj, ktry chciao si odwiedza. Pan Grady by
jednoczenie pedagogiem odpowiedzialnym za dyscyplin. Jeli wzy-
wano kogo do jego gabinetu, to zwykle musia siedzie za kar po lek-
cjach albo zostawa zawieszony.
Pan Grady spojrza na mnie przez powkowe szka okularw do
czytania.
Zamknij drzwi rzuci.
Zrobiem to. Poprosi, ebym usiad. Rozejrzaem si po gabinecie.
Nie byo tam adnych rodzinnych fotografii, trofew czy zdj poprzed-
nich druyn koszykarskich, niczego osobistego.
Zatem zacz, kadc na biurku splecione donie co mylisz
o wczorajszych eliminacjach?
Nie wiedziaem, co odpowiedzie.
Byo fajnie.
Najwyraniej grasz w koszykwk od dawna.
Tak.
Duo podrowae, kiedy bye may, zgadza si?
Skinem gow.
Spdzie duo czasu za granic, grae w wielu rnych druy-
nach.
Tak.
Przez jaki czas najduej grae w tej samej druynie?
Dwa miesice.
Jego mina wskazywaa, e spodziewa si takiej odpowiedzi.
To jeden z powodw naszego powrotu do Stanw wyjaniem.
Widzi pan, mj ojciec chcia, ebym mg pomieszka duej w jednym
miejscu i gra w prawdziwej szkolnej druynie.
Na przykad no nie wiem w reprezentacji szkoy?
Nie odpowiedziaem.
Ta grupa chopcw gra w koszykwk od pitej klasy szkoy pod-
stawowej. Razem zdobywali laury we wszystkich turniejach, a teraz, no
c, rwnie mog je zdoby. W przyszym roku rozjad si w rne
strony.
Nie miaem nic do dodania, wic milczaem.
Wyjaniem ci niedawno, e nie lubi mie w reprezentacji szkoy
pierwszo i drugoklasistw. Jestem tu trenerem dwanacie lat i jeszcze
nie miaem drugoklasisty w reprezentacji, a w tym roku, gdy do gry
wraca piciu zawodnikw z zeszorocznej druyny
Zamilk. Ta rozmowa nie przebiegaa w taki sposb, jak bym chcia.
Jednak widziaem, jak gra twj wujek, kiedy chodzi do tej szkoy.
Wiem, e mia talent, jaki trafia si raz na pokolenie. A gdy zobaczyem
wczoraj, jak grasz ty, pomylaem, e moe te go masz. Jeszcze nie
wiem. Nie chc dziaa pochopnie. Jednak jako trener musz postpo-
wa uczciwie i kademu da szans. Jeli to, co widziaem wczoraj, byo
szczliwym przypadkiem lub jeli konkurencja bya za saba, no c, to
si okae. Na razie jednak musz przynajmniej da ci szans sprbowa-
nia si w reprezentacji szkoy.
Miaem ochot uderzy pici w do i krzykn: TAK!, ale zdo-
aem zapanowa nad emocjami.
Dzikuj, trenerze.
Nie dzikuj. Albo na to zasuysz, albo nie. Opuci gow i za-
cz co pisa. Eliminacje do reprezentacji zaczynaj si o szesnastej
trzydzieci. Wtedy si zobaczymy.
Wstaem i ruszyem do drzwi.
Mickey?
Odwrciem si.
Wiem, e miae problemy z niektrymi chopakami ze starszych
klas. Takimi jak Troy i Buck.
Tak, prosz pana.
To bardzo zyta grupka: Troy, Buck, Brandon, Alec. Nie bd tym
uszczliwieni. Jeli wejdziesz do druyny, zajmiesz miejsce jednego
z ich przyjaci.
Wzruszyem ramionami.
Niewiele mog z tym zrobi.
Ale moesz, Mickey. Aby odnie sukces na boisku, potrzebuje-
my zgodnej wsppracy. Staraj si o tym pamita. Bd mdrzejszy.
27
Kiedy dotarem do bufetu, pani Owens, nauczycielka, ktr lubiem
najmniej (co jest uprzejmym stwierdzeniem, bo jej nie lubiem, a nawet
nie znosiem), obrzucia mnie zowrogim spojrzeniem i warkna:
Legitymacja.
Podaem j. Pani Owens obejrzaa dokument, jakbym by terroryst
posugujcym si podrobionym paszportem. Po kilku dugich sekun-
dach niechtnie wpucia mnie do rodka. Poszedem do naszego stoli-
ka. yka i Ema ju tam siedzieli, chocia oddzieleni od siebie dwoma
krzesami.
Gdzie bye? spytaa Ema.
Pan Grady chcia si ze mn widzie.
Masz kopoty? zaniepokoi si yka.
Nie. Wprost przeciwnie.
Gdy wyjaniaem im spraw eliminacji do szkolnej druyny, zauwa-
yem Troya i Bucka. Zmienili stolik i teraz siedzieli tylko z chopakami,
a konkretnie tylko z chopakami ze szkolnej druyny koszykwki. Za-
stanawiaem si, czy wiedz, e docz do nich podczas dzisiejszych
eliminacji. Patrzyem na ich stolik odrobin za dugo.
Twoi przyszli koledzy z druyny mrukn yka.
Mhm.
Oczywicie, Bucka i Troya znasz. Poznae te innych?
Nie.
C, Troy jest jednym kapitanem. Drugim jest Brandon Foley. To
ten na kocu stou. Najwyszy zawodnik w druynie. Dwa metry i trzy
centymetry.
Widywaem Brandona Foleya na korytarzu i czsto syszaem, jak
odczytuje poranne komunikaty.
Jest przewodniczcym rady uczniw doda yka.
A take najlepszym przyjacielem Troya Taylora wtrcia Ema.
Od urodzenia mieszkaj przy tej samej ulicy i zaczli razem gra, zanim
wyroli z pieluch, co w ich przypadku mogo nastpi w zeszym roku.
Super.
Gdy patrzyem na ich stolik, Brandon Foley odwrci si i napotka
mj wzrok. Spodziewaem si standardowego drwicego spojrzenia, ale
nie. Upewni si, e na niego patrz, po czym skin gow w uprzejmy,
niemal krzepicy sposb.
Troy siedzia obok niego. Odwrci si, eby zobaczy, na kogo pa-
trzy jego przyjaciel, wic szybko skierowaem wzrok na swj stolik.
Wszystko w porzdku? spytaa Ema.
Tak, ale mam naprawd wane wieci.
Opowiedziaem im o poarze domu Nietoperzycy. Suchali z roz-
dziawionymi ustami. yka odezwa si dopiero wtedy, gdy powiedzia-
em im o portretach na korytarzu.
To oczywiste orzek.
Co?
Te fotografie. To bya galeria zdj dzieci uratowanych przez
Schronisko Abeona.
Opowiedziaem im, jak mnie aresztowano, jak zjawi si wujek My-
ron, a Angelica Wyatt uchronia mnie przed spdzeniem nocy w aresz-
cie. Ema wygldaa na rozzoszczon.
Chwila, skd twj wuj zna Angelic Wyatt?
To wystrzaowa laska doda yka.
Oboje popatrzylimy na niego.
Mwi o Angelice Wyatt wyjani yka.
Taak mrukna Ema. Wiemy. Odwrcia si do mnie. Wic?
Nie mam pojcia. Myron jest jej ochroniarzem czy kim takim.
Mylaam, e jest agentem sportowym.
Bo jest. Ja te tego nie rozumiem, ale Angelica Wyatt znaa moj
mam.
O czym ty mwisz? W gosie Emy zabrzmiay ostre nutki. Jak
moga j zna?
Obie byy tak jakby celebrytkami, kiedy byy mode. Moja mama
bya gwiazd tenisa, a Angelica mod aktork. Pewnie si znay. Co za
rnica?
Ema tylko cigna brwi.
Mam pomys odezwa si yka.
Ema spopielia go spojrzeniem.
Nie mog si doczeka, kiedy o nim usysz.
Ten jasnowosy facet Nazwijmy go Rzenik, dobrze?
No?
yka poprawi okulary.
On prbowa ci zabi. Czy to moliwe, e mg rwnie prbo-
wa zabi Rachel?
Zamilklimy.
Niechtnie to przyznaj, ale yka moe mie racj powiedziaa
Ema.
Dzikuj. Nie jestem tylko uczt dla oczu, wiecie.
Musimy dziaa bardzo ostronie przypomniaem im.
Czy kto mia jakie wieci od Rachel, od kiedy zakradlimy si do
szpitala? spyta yka.
No i tak. Mogem ich okama albo zawie zaufanie Rachel. Sprbo-
waem czego poredniego.
Ja miaem. Na szczcie zadzwoni dzwonek. Na razie jednak
musz na tym poprzesta.
A to co ma znaczy? prychna Ema.
Wanie doda yka. Czy nie tkwimy w tym razem?
Po prostu zaufajcie mi w tej sprawie. Przypomniaem sobie
mj plan na reszt dnia: wizyta u Rachel, eliminacje. Hm. yka i Ema
wci na mnie patrzyli, czekajc na wyjanienia. Zrbmy tak: spotkaj-
my si po eliminacjach. Wtedy moe bd mg wam powiedzie wi-
cej.
28
Gdy zadzwoni ostatni dzwonek, zapaem plecak i zamierzaem
pj do Rachel. Wanie zamykaem szafk, kiedy usyszaem gos pani
Friedman:
Panie Bolitar? Prosz na swko.
Oo, masz kopoty zauway jaki dzieciak stojcy w pobliu.
Bardzo dojrzaa reakcja, no nie?
Kiedy wszedem do klasy, pani Friedman zamkna za nami drzwi.
Odkryam co, co moe ci zainteresowa powiedziaa.
Och
Mam koleank, ktra pracuje w Muzeum Holocaustu w Wa-
szyngtonie. Bye tam kiedy?
Nie, prosz pani.
Miaa tak smutn min.
Powiniene. Kady powinien. To okropne, a jednak konieczne. Po
wizycie w tym muzeum jeste innym czowiekiem. Oczywicie, jeli
masz sumienie. W kadym razie rozmawiaam z moj koleank i zapy-
taam j o Hansa Zeidnera, Rzenika z odzi.
Czekaem na cig dalszy. Poniewa nie dodaa nic wicej, powie-
dziaem:
Dzikuj.
Pani Friedman przygldaa mi si uwanie.
Moesz mi wyjani, dlaczego ten temat tak ci interesuje?
O mao tego nie zrobiem. Pomylaem o wszystkim, co wiedziaem:
o Lizzy Sobek, Nietoperzycy, mieszkajcej tak blisko miejsca, w ktrym
stalimy teraz. Mylaem o Rzeniku, moim ojcu i o poarze. Jednak
w kocu zrozumiaem, e nie powinienem i nie mog nic powiedzie.
Nie mog odparem. Jeszcze nie teraz.
Sdziem, e usysz kolejne pytania, ale nie. Zamiast tego pani
Friedman otworzya szuflad biurka.
Masz powiedziaa.
W rku trzymaa zdjcie. Wziem je od niej. Byo czarno-biae,
przedstawiao czowieka w mundurze Waffen SS. Mia ciemne wosy
i wsik. A take wydatny nos i pospolite rysy. Oczy jak dwa czarne ka-
myki.
Dzikuj powiedziaem, spogldajc na ni. Kto to jest?
Pani Friedman si skrzywia.
Kto to jest?
Tak. Kim jest mczyzna na fotografii?
A jak mylisz? To Hans Zeidner. Rzenik z odzi.
29
Brzytwa Ockhama.
Mj ojciec czsto mi to powtarza. Zasada brzytwy Ockhama gosi:
Z dwch rwnorzdnych hipotez ta, ktra podaje prostsze wytuma-
czenie, jest lepsza od bardziej skomplikowanej. Krtko mwic: prost-
sza odpowied jest zwykle najlepsza.
Dlaczego wic nie wziem pod uwag tej prostej moliwoci, e fo-
tografia pokazana mi przez Nietoperzyc bya produktem Photoshopa?
Idc do domu Rachel, czuem gniew i na Nietoperzyc, i na siebie.
Jak mogem by taki atwowierny? W obecnych czasach, kiedy kady
idiota majcy komputer potrafi wyretuszowa zdjcie, jak mogem zao-
y, e nazista z drugiej wojny wiatowej przez siedemdziesit lat nie
zestarza si ani o jeden dzie i e pracuje teraz jako sanitariusz w San
Diego?
Ale ze mnie naiwny gupek!
Jasnowosy sanitariusz o zielonych oczach nie by Rzenikiem z o-
dzi. Nie mia dziewidziesiciu lat. Nie by tym czowiekiem, ktry
w Polsce w latach czterdziestych torturowa i zabi dziesitki ludzi,
w tym ojca Lizzy Sobek. Ema przy uyciu Photoshopa wmontowaa
twarz tego faceta we wspczesne zdjcie i wysaa do San Diego, praw-
da? Dlaczego kto nie mg postpi odwrotnie: wzi zdjcie faceta po
trzydziestce i wmontowa je w star czarno-bia fotografi?
Kto zapewne Nietoperzyca lub ysy zwid mnie prostym za-
biegiem cyfrowej obrbki zdj.
Po co? I co mogem z tym zrobi?
To bdzie musiao poczeka. Teraz powinienem skoncentrowa si
na Rachel. Kiedy zbliaem si do jej domu, zobaczyem nadjedajcy
z przeciwka radiowz. Uskoczyem za drzewo. Za kierownic siedzia
komendant Taylor. By sam. Kiedy przejeda obok, wyglda na stra-
pionego i przestraszonego?
Nie wiedziaem, co o tym myle. Zaczekaem, a radiowz zniknie
mi z oczu, i wyszedem zza drzewa. Brama podjazdu przed domem Ra-
chel zamkna si za odjedajcym Taylorem. Nacisnem guzik domo-
fonu i spojrzaem w kamer.
Ju ci wpuszczam powiedziaa Rachel.
Czekaa na mnie przy frontowych drzwiach. Gdyby nie banda na
skroni, nikt by si nie domyli, e zostaa postrzelona. Oczywicie kula
nie naruszya czaszki, tylko rozerwaa skr, lecz, nie wiedzie czemu,
to jeszcze podkrelao groz tego faktu. Zapewne centymetr, nie wicej,
stanowi rnic midzy lekkim skaleczeniem a mierci.
Na sam myl o tym miaem ochot j przytuli, ale wydawao si to
niewaciwe.
Tak si ciesz, e nic ci nie jest powiedziaem tylko.
Rachel posaa mi niky umiech i pocaowaa mnie w policzek. Mia-
a na sobie bluzk z krtkim rkawem, wic lad po oparzeniu by wi-
doczny. Zawsze chciaem j zapyta, jak to si stao, poniewa oparzenie
nadal wygldao na bolesne, ale oczywicie nie bya to odpowiednia
chwila. Jej zaczerwienione oczy zdradzay, e pakaa niedawno i za-
pewne dugo.
Tak mi przykro z powodu twojej mamy.
Dzikuj.
Czy wanie widziaem odjedajcego komendanta Taylora?
Rachel pokiwaa gow.
Czego chcia?
Nie wiem. Dugo rozmawia z moim ojcem. Za kadym razem, kie-
dy do nich podchodziam, mwili mi, e to nic takiego. Och, a komen-
dant Taylor wci mnie pyta, co pamitam.
W szpitalu te to robi.
To chyba normalne. Chce ustali, co si wydarzyo, i w ogle.
Pewnie tak przyznaa Rachel, ale nie wygldaa na przekonan.
To po prostu dziwne.
W jakim sensie?
Wydaje si jaki spity.
Wzruszya ramionami i poprowadzia mnie korytarzem. Przystan-
limy przy otwartych drzwiach zagrodzonych t tam miejsce
zbrodni. Wida byo wyranie, e takow tu popeniono. Na pododze
wci bya krew. Przysunem si do Rachel. Zacza dre. Objem j
i przytuliem.
Dlaczego nie pjdziemy gdzie indziej? powiedziaem najagod-
niej, jak umiaem.
Nie, w porzdku. Chciaam ci to pokaza.
W domu byo cicho.
Kto tu jest oprcz ciebie? spytaem.
Nie.
To mnie zdziwio.
A gdzie twj ojciec i macocha?
Macocha potrzebowaa wakacji. Na szczcie. Jest w orodku wy-
poczynkowym w Arizonie. Ojciec jest w pracy. Kiedy zauwaya moj
zatroskan min, machna rk. Wierz mi, tak jest lepiej.
Przez moment tylko patrzylimy na krew na pododze. Oczy Rachel
znw napeniy si zami. Nie wiedzc, jak zareagowa, spytaem:
Chcesz mi opowiedzie, co si stao?
To proste. Przeze mnie zabito moj matk.
Teraz naprawd nie miaem pojcia, jak si zachowa. Kiedy znw
si odezwaem, mwiem powoli i ostronie.
Nie rozumiem, jak to moliwe.
Ja j tutaj cignam. Wpakowaam j w krzyowy ogie.
Jaki krzyowy ogie?
Rachel pokrcia gow.
To ju nie ma znaczenia.
Oczywicie, e ma. Kto prbowa ci zabi, a zeszej nocy
Zamilkem.
Co zeszej nocy?
Zeszej nocy kto prbowa zabi mnie.
Zesztywniaa.
O czym ty mwisz?
Opowiedziaem jej o Rzeniku i poarze domu Nietoperzycy. Rachel
suchaa zaszokowana.
Nic jej si nie stao?
Nietoperzycy? Nie wiem. Nie widziaem jej.
Nie rozumiem tego.
Oboje spojrzelimy na miejsce zbrodni.
Opowiedz mi, co si stao poprosiem.
Nie pamitam wszystkiego.
Powiedz mi to, co pamitasz.
Odwrciem si do Rachel. wiata byy przyciemnione i rysoway
cienie na jej licznej twarzyczce. Tak bardzo pragnem dotkn jej po-
liczka i j przytuli. Nie zrobiem tego. Staem i czekaem.
Musz si cofn w przeszo zacza. Musz wyjani, dlacze-
go moja mama w ogle tutaj bya.
W porzdku. Nie spiesz si.
Chyba musz. Niemal si umiechna. Czy nie masz elimina-
cji?
Jest jeszcze czas.
Rachel spojrzaa na plam krwi na dywanie.
Bardzo dugo byam za na mam. Uwaaam, e mnie porzucia.
Ja rwnie popatrzyem na krew.
Matka opucia nas, kiedy miaam dziesi lat. Ojciec mwi mi, e
ona wci mnie kocha, ale potrzebuje Rachel nakrelia w powietrzu
cudzysw odpoczynku. Nie wiedziaam, co to oznacza. Chc po-
wiedzie, e w pewien sposb nadal nie wiem. Wiedziaam tylko, e
mnie opucia. Moi rodzice si rozwiedli i nie widziaam matki przez
trzy lata.
Trzy lata? Och
Nawet nie wiedziaam, gdzie jest.
Zastanowiem si.
Niedawno powiedziaa mi, e twoja mama mieszka na Florydzie.
To nie do koca prawda. Chc powiedzie, e bya na Florydzie,
przynajmniej przez jaki czas. Rachel przerwaa i pokrcia gow.
le to wszystko opowiadam.
W porzdku powiedziaem. Nie spiesz si.
No dobrze. O czym to ja mwiam? O rozwodzie. Kiedy nastp-
nym razem zobaczyam mam, miaam trzynacie lat. Pewnego dnia po
prostu zjawia si po szkole. Chc powiedzie, e to byo takie nierze-
czywiste, wiesz? Staa tam z innymi matkami, umiechajc si jak no,
jak nienormalna. Wygldaa okropnie. Naoya za duo jaskrawoczer-
wonej szminki i miaa potargane wosy. Chciaa odwie mnie do
domu, ale ja po prostu si jej baam. Zadzwoniam po ojca. Kiedy przy-
jecha, matka zrobia okropn scen. Oszalaa. Zacza na niego wrzesz-
cze, e j zamkn. Krzyczaa, e wszystko o nim wie.
Wydawao si, e temperatura w pokoju spada nagle o kilka stopni.
I co wydarzyo si potem? zapytaem.
Ojciec by bardzo spokojny. Pozwoli jej szale, a przyjechaa poli-
cja. To byo straszne. Miaa rozmazan szmink i takie wielkie oczy
jakby w ogle mnie nie widziaa. Pniej, kiedy ju sobie posza, ojciec
wyjani, e matka nie opucia nas tak po prostu, tylko przeya zaa-
manie nerwowe. Powiedzia, e zawsze miaa problemy z psychik,
a kiedy skoczyam dziesi lat, staa si niepoczytalna, a nawet niebez-
pieczna. Powiedzia, e w cigu trzech ostatnich lat raz po raz ldowaa
w szpitalu.
Mwic niebezpieczna
Nie wiem, co mia na myli zbyt szybko odrzeka Rachel. Tata
twierdzi, e bya niezrwnowaona. Powiedzia, e musia uzyska na-
kaz sdowy, eby wysa j na leczenie. Nie wiedziaam, co o tym my-
le. Byam za, przestraszona i smutna. Chc powiedzie, e w pewien
sposb miao to sens. Pokrcia gow. Niewane. Pomylaam sobie,
no c, moja matka jest szalona. Ojciec chyba si stara, ale nie potrafi si
do mnie zbliy. To byo bez znaczenia. Miaam przyjaci i szko.
Rachel w kocu oderwaa wzrok od plamy krwi.
Dwa tygodnie temu mam znowu wypucili. Jednak tym razem oj-
ciec mia wszelkie moliwe nakazy sdowe zabraniajce jej si do nas
zblia. Moga mnie odwiedza tylko w obecnoci pracownicy opieki
spoecznej, takie rzeczy. Ja jednak chciaam si z ni zobaczy. Tak wic
kiedy zadzwonia, spotkaymy si w tajemnicy. Nie powiedziaam
o tym ojcu. Nie powiedziaam nikomu. Rachel spojrzaa na mnie
i umiechna si blado. Kiedy spotkaymy si po raz pierwszy,
mama uciskaa mnie i, sama nie wiem, to zabrzmi dziwnie, nagle po-
czuam si tak, jakbym znw bya szczliw ma dziewczynk. Wiesz,
co chc powiedzie?
Pomylaem o tym, jak ciskaa mnie moja mama.
Tak.
Uwiadomiam sobie, e ju nikt mnie nie obejmuje. Czy to nie
dziwne? Ojciec, c, przesta to robi, kiedy dorosam, a chopcy nigdy
nie chc si tak po prostu przytula, jeli wiesz, co chc powiedzie.
Wolabym nie wiedzie. Kiwnem gow, czujc ciskanie w gardle.
Pomylaem o Troyu Taylorze i uwiadomiem sobie, jakim okropnym
jestem egoist, wic kazaem sobie przesta.
A wic to byo mie? odezwaem si. To spotkanie z matk.
Przez kilka dni byo wspaniale. A potem co si popsuo.
Co?
Mama znw zacza szale, mwi, jakim zym czowiekiem jest
tata, e opowiada o niej kamstwa, podtruwa j i mwi wszystkim, e
jest wariatk, eby ukry prawd o sobie. Wpada w paranoj i zacza
mnie pyta, czy ojciec wie o naszym spotkaniu. Prbowaam j uspoko-
i, ale ona wci powtarzaa, e jeli si dowie, to j zabije.
Zamilka.
I co zrobia?
Rachel wzruszya ramionami.
Prbowaam j uspokoi. Pytaam, jakie zaywa lekarstwa. No
wiesz, waciwie nie byam zaskoczona. Ju wczeniej widziaam j
w takim stanie. Moe ja te si obwiniaam.
O co?
Moe gdybym bya lepsz crk
Wiesz, e to nieprawda.
Wiem. Chc powiedzie, e ojciec tumaczy mi to sto razy. Ona
bya chora. To ani moja wina, ani jego. Jej te nie. Tak jak matka Cynthii
Cooper zachorowaa na raka, tak moja mama zapada na chorob, ktra
atakuje mzg. Nic nie moga na to poradzi.
Pomylaem o mojej mamie na odwyku. Mwili mi to samo: jej uza-
lenienie od narkotykw jest chorob. To nie kwestia siy woli i nie po-
winienem bra tego do siebie, przekonywali eksperci, a jednak, niewa-
ne, jak czsto to sobie powtarzaem, niezalenie od tego, jak bardzo j
kochaem i rozumiaem to, co jej si przydarzyo, zawsze jaka cz
mojej wiadomoci uwaaa, e w ostatecznym rozrachunku moja
mama wolaa narkotyki ni mnie.
Tak wic patrz na t kobiet, ktra mnie wychowaa, ostatni oso-
b okazujc mi ciepe uczucia, i nagle zaczynam si nad czym zastana-
wia, nad czym, o czym jeszcze nigdy nie rozmylaam.
Nad czym? zapytaem.
Rachel odwrcia si, jej oczy byy suche i przytomne.
A jeli moja mama nie bya szalona? A jeli mwia prawd? Mil-
czaem. A jeli mj ojciec rzeczywicie co jej zrobi?
Na przykad?
Nie wiem. Wci powtarzaa, e wie o nim co zego. A jeeli m-
wia prawd? No wiesz, ojciec nie tylko zamkn j w szpitalu dla psy-
chicznie chorych, ale take rozwid si z ni i oeni z inn. Wyjani mi
to, mwi, e przestali si kocha ju przed laty, e zasuy na odrobin
szczcia i tak dalej. Ale czy naprawd musia zamyka j w psychiatry-
ku? Nie mg znale innego sposobu? To bya moja matka, jedyna ko-
bieta, ktra mnie kochaa. Czy nie powinnam przynajmniej udzieli jej
przywileju wtpliwoci? Jeli ja jej nie uwierz, to kto?
I co zrobia?
Po policzku Rachel spyna za.
Zaczam uwaniej przyglda si ojcu.
Co chcesz przez to powiedzie?
Pokrcia gow.
Niewane.
Co?
Policja mwi, e to by wamywacz, a moe dwch. Albo jacy inni
przestpcy. Widzisz, mj ojciec mia nie wrci na noc, wic pozwoli-
am, eby mama ze mn zostaa. Gdyby wiedzia, byby wcieky. Sie-
dziaam w swoim pokoju, a mama na dole, ogldaa telewizj. Byo p-
no. Rozmawiaam z tob przez telefon, kiedy usyszaam gosy. Pomy-
laam, e moe ojciec wrci do domu, wic zeszam po schodach. Mi-
nam zaom korytarza
I co?
Rachel wzruszya ramionami.
Nic wicej nie pamitam. Ocknam si w szpitalu.
Powiedziaa, e usyszaa gosy?
Tak.
Wicej ni jeden?
Tak.
Mskie, kobiece?
Takie i takie. Jeden nalea do mamy.
A inne?
Powiedziaam policji, e ich nie rozpoznaam.
Ale
Nie wiem. Wydawao mi si, e jeden z nich mg nalee do ojca.
Cisza.
Przecie ojciec nigdy by do ciebie nie strzeli.
Nie odpowiedziaa.
Rachel?
Oczywicie, e nie.
Mwia, e zacza przyglda si ojcu, eby sprawdzi, czy mat-
ka mwia prawd. Odkrya co?
To nie ma znaczenia. Policja twierdzi, e to by kto obcy. Zapew-
ne tylko sobie wyobraziam, e syszaam ojca.
Poznaem po jej tonie, e unika odpowiedzi.
Zaczekaj chwilk. Dlaczego komendant Taylor powiedzia ci
w szpitalu, eby nic nie mwia inspektor Dunleavy?
Nie wiem.
I dlaczego na drzwiach by namalowany motyl? dryem.
A jak mylisz?
Tylko na ni popatrzyem.
Pracujesz dla Abeony?
Nic nie powiedziaa.
Jak mogem by taki gupi? O mao nie walnem si w czoo.
Nie przypadkiem pomoga Ashley. Wiedziaa, e ona ukrywa si
w naszej szkole, prawda?
Znw nie odpowiedziaa.
Rachel, po tym wszystkim, przez co przeszlimy, nadal mi nie
ufasz?
Ufam ci odpowiedziaa ostro. Tak jak ty mnie.
A co to ma znaczy?
Chcesz powiedzie, e mwisz mi wszystko? Zamierzasz twier-
dzi, e ufasz mi tak samo, jak ufasz Emie?
Emie? A co ona ma z tym wsplnego?
Komu ufasz bardziej, Mickey, mnie czyjej?
To nie zawody.
Jasne prychna z sarkazmem. Racja. Pokrcia gow. I kto
tu jest gupi? Nie powinnam ci niczego mwi.
Rachel, posuchaj. Pooyem donie na jej ramionach i obrciem
j twarz do siebie. Chc ci pomc.
Nie chc twojej pomocy.
Odsuna si.
Przecie
Co tu si dzieje?
Spojrzaem przez rami. W drzwiach sta mczyzna w garniturze
i zaciska pici.
Tato? powiedziaa Rachel.
Gdy odwrciem si do niego, eby si przedstawi, sign do kie-
szeni, wyj bro i wycelowa j w moj pier.
Ooo.
Kim jeste?
Kolana miaem jak z waty. Podniosem rce. Rachel wysuna si
przede mnie.
Co ty wyprawiasz?! krzykna. To mj przyjaciel!
Kim on jest?
Ju ci mwiam. To przyjaciel. Od to!
Jej ojciec spoglda na mnie, lufa jego broni te. Tkwiem z rkami
w grze i staraem si nie trz. Rachel staa przede mn, zagradzajc
mi drog. Byem bliski paniki, czuem si jak tchrz. Chciaem j odsu-
n, ale baem si zrobi jakikolwiek gwatowny ruch.
W kocu pan Caldwell opuci bro.
Przepraszam, ja chyba wci jestem zdenerwowany.
Od kiedy nosisz bro? zapytaa Rachel.
Od kiedy w tym domu strzelano do mojej crki i byej ony. Pan
Caldwell spojrza na mnie. Przepraszam
Urwa, jakby prbowa przypomnie sobie moje imi.
Mickey podpowiedziaem. Mickey Bolitar.
Rachel, nie pamitam, eby wspominaa o kim o imieniu Mickey.
To nowy przyjaciel wyjania Rachel i wydawao mi si, e jej
gos dry ze zdenerwowania. Pan Caldwell te to usysza. Pomylaem,
e moe zechce zapyta j o co jeszcze, ale zamiast tego zwrci si do
mnie:
Mickey, naprawd mi przykro, e do ciebie mierzyem. Jak Rachel
zapewne ci mwia, mielimy tu przykry incydent.
Czeka na moj reakcj, ale si nie doczeka. Czy Rachel powinna
bya mi o tym mwi? Nie wiedziaem, wic ani nie potwierdziem, ani
nie zaprzeczyem, e wiem o morderstwie.
Kto wama si do naszego domu i strzela do mojej crki i jej mat-
ki cign. Rachel wanie wysza ze szpitala i wyranie jej mwiem,
eby nikogo nie wpuszczaa, wic kiedy zobaczyem, e si kcicie
Rozumiem mruknem, chocia nie byem pewny, czy tak jest
naprawd. Ten czowiek nosi bro. Wyj j i we mnie celowa. Nie mo-
gem zebra myli.
Chyba powiniene ju i powiedziaa do mnie Rachel. Wiem,
e masz trening koszykwki.
Skinem gow, ale nie podoba mi si pomys zostawienia jej samej
z ojcem? Szukaem w jej twarzy odpowiedzi, lecz odwrcia si i ru-
szya do drzwi. Gdy mijaem pana Caldwella, wycign do mnie rk.
Podaem mu swoj. Mia mocny ucisk.
Mio byo ci pozna, Mickey.
Taak, pomylaem, nie ma to jak celowa do kogo z pistoletu pod-
czas pierwszego spotkania. Rzeczywicie mio mi ci pozna.
Mnie te odrzekem.
Rachel otworzya drzwi. Nie powiedziaa mi do widzenia. Nie po-
wiedziaa, e porozmawiamy pniej. Zamkna za mn drzwi i zostaa
sama z ojcem.
Szedem pogrony w mylach, gdy usyszaem podrasowany silnik
samochodu. Po chwili zobaczyem dwch gronie wygldajcych face-
tw przeszywajcych mnie wzrokiem. Ten na fotelu pasaera mia
chustk na gowie i dug blizn na prawym policzku. Kierowca nosi
ciemne okulary zakrywajce oczy. Niebezpieczne typki. Przeknem
lin i przyspieszyem kroku. Samochd te przyspieszy i zrwna si
ze mn.
Ju miaem zej z chodnika, gdy ten z blizn opuci szyb.
To dom Caldwellw? zapyta.
Wskaza go rk. Nie wiedziaem, co powiedzie, ale pomylaem,
e nie zaszkodzi, jeli potwierdz, bo wejcia strzega solidna brama.
Kiwnem gow.
Facet z blizn nie fatygowa si podzikowaniami. Podrasowany sa-
mochd pojecha w kierunku bramy. Staem i patrzyem, ale Czowiek
z Blizn odwrci si i znw przeszy mnie gronym spojrzeniem.
Na co si gapisz?
Poszedem dalej. I tak nie przejad przez bram.
Po chwili zaryzykowaem i obejrzaem si. Zobaczyem, e brama
si otwiera, a Czowiek z Blizn i jego kompan wjedaj na teren posia-
doci.
Nie spodobao mi si to. Bardzo mi si nie spodobao.
Samochd stan i ci dwaj wysiedli. Trzymaem w rku telefon, go-
towy zadzwoni na policj albo przynajmniej do Rachel. Ostrzec j. Tyl-
ko przed czym? Ci dwaj ruszyli do drzwi. Bezwiednie zaczem biec
w stron domu, ale wtedy drzwi si otworzyy i wyszed pan Caldwell.
Umiechn si i przywita z tymi typkami. Najwyraniej si znali.
Umiechali si i poklepywali po plecach.
Potem pan Caldwell wsiad do samochodu i wszyscy trzej odjechali.
30
P godziny po tym, gdy celowano do mnie z broni, byem w szatni
i przebieraem si przed eliminacjami do reprezentacji szkoy. Nie mo-
gem si ich doczeka. Teraz jeszcze bardziej ni kiedykolwiek potrzebo-
waem ucieczki, jak znajdowaem tylko na boisku. Gdy wizaem sznu-
rowada butw, czuem ssanie w doku.
Byem zdenerwowany.
Wczoraj na boisku te nie miaem adnych przyjaci, a w dodatku
wiedziaem, e chopcy z reprezentacji szczerze mnie nienawidz.
Z drugiego koca szatni dolatyway gosy i miechy grupki chopakw,
w tym Troya i Bucka. Te dwiki brzmiay obco w moich uszach. Czy
kiedy bd czci tego zespou? Czy zostan zaakceptowany?
Trudno to byo sobie wyobrazi.
Skoczyem si przebiera i odetchnem gboko. Grajc na zwok,
wysaem SMS do Rachel, by si upewni, czy u niej wszystko w po-
rzdku. Odpisaa, e tak, i yczya mi szczcia w eliminacjach. Ju mia-
em schowa telefon, kiedy znowu zadzwoni. Mylaem, e to kolejny
SMS od Rachel, ale si myliem. To Ema yczya mi szczcia.
Umiechnem si.
Dziki. Potem dodaem: Wiesz co?
Ema: Co?
Ja: To stare zdjcie nazisty byo obrobione w Photoshopie. To
nie Rzenik.
Ema: NIEMOLIWE!
W oddali zabrzmia gwizdek. Pospiesznie wyjaniem, o co chodzi,
i schowaem telefon do szafki. Czas wyj na boisko. Kiedy otworzyem
drzwi sali, wygldao to jak jedna z tych scen na filmach, gdy facet
wchodzi do baru i wszyscy milkn. Nawet piki przestay si odbija.
Nikt nie rzuca do kosza. Czuem, e wszyscy si na mnie gapi. Poczer-
wieniaem.
Ze spuszczon gow potruchtaem do wolnego kosza w kcie.
Znw rozlegy si odgosy kozowania i brzk obrczy, gdy odbijay
si od nich piki. Zawsze marzyem, eby by czci szkolnej druyny,
a teraz czuem si tu nieswojo. Wykonaem kilka rzutw, pozbieraem
piki, znw rzucaem. Mimo woli zaczem si zastanawia, jak Troy
i Buck zareagowali na moj obecno. Zaryzykowaem i zerknem
w ich stron.
Troy umiecha si w sposb, ktry mi si nie podoba.
To niesamowite powiedzia kto za mn.
Odwrciem si. To by Brandon Foley. W szkole byo niewiele osb,
na ktre musiaem patrze, zadzierajc gow, ale Brandon, majcy dwa
metry i trzy centymetry, by jedn z nich.
Co takiego? zapytaem.
Troy wyglda na szczliwego. Mylaem, e bdzie wcieky, wi-
dzc ci tutaj.
Nie wiedziaem, co odpowiedzie.
Brandon wycign do mnie rk.
Jestem Brandon Foley.
Tak, wiem. Mickey Bolitar.
Witaj.
Dziki.
Troy nie jest taki zy.
Doszedem do wniosku, e lepiej nic nie mwi. Brandon rzuci. Pi-
ka wyldowaa w koszu, wic mu j odrzuciem. Wpadlimy w rytm
i rzucalimy na przemian. Niewiele mwilimy. Nie byo takiej potrze-
by.
Mickey?
To by trener Stashower.
Trener Grady chce ci widzie w swoim biurze.
Znik. Spojrzaem na Brandona. Wzruszy ramionami.
Trener Grady pewnie zamierza przedstawi ci druynie albo co
takiego.
Taak mruknem, majc nadziej, e tak bdzie. Dziki, e ze
mn porzucae.
aden problem.
Gdy opuszczaem boisko, ktem oka zobaczyem Troya. Umiecha
si jeszcze szerzej.
Pospieszyem do biura trenera Gradyego.
Chcia mnie pan widzie, trenerze?
Tak, Mickey, wejd i zamknij drzwi. Usid.
Zrobiem to, o co prosi. Mia na sobie szare spodnie od dresu i ko-
szulk polo z wielbdem maskotk liceum w Kasselton. Przez dug
chwil nic nie mwi. Siedzia ze spuszczon gow i wbija wzrok
w blat biurka.
Czytae to, Mickey?
Co takiego, trenerze?
Z cikim westchnieniem trener Grady podnis si z krzesa. Pod-
szed do mnie i wrczy mi regulamin ucznia naszego liceum. Spojrza-
em na broszurk, a potem na niego.
Czytae to? zapyta ponownie.
No, przejrzaem pobienie.
Wrci za swoje biurko i usiad.
A t cz o zachowaniu?
Tak mi si zdaje.
W zeszym roku dwch zawodnikw z druyny przyapano na pi-
ciu piwa poza boiskiem. Zostali zawieszeni na sze meczw. Jeden
chopak z druyny hokejowej wda si w bjk w kinie, poza terenem
szkoy. Niewane. Zosta wyrzucony z druyny. Nie tolerujemy tu ta-
kich zachowa. Rozumiesz?
Powoli pokiwaem gow. Pomylaem o umieszku Troya. Pomy-
laem, e teraz chyba ju rozumiem, co oznacza.
Zeszej nocy zostae aresztowany, prawda, Mickey?
Ja tego nie zrobiem.
Nie jestemy w sdzie. Ci chopcy, ktrzy zostali przyapani na pi-
ciu, nie mieli procesu. Hokeicie, ktry wda si w bjk, nie postawiono
adnych zarzutw. To nie miao znaczenia. Rozumiesz to, prawda?
Przecie to aresztowanie byo nieporozumieniem.
A twoje starcie z Troyem Taylorem w zeszym tygodniu?
Podupadem na duchu.
Ju o tym rozmawialimy powiedziaem, syszc w swoim gosie
nut paniki.
Zgadza si i mogem uzna, e wtpliwoci przemawiaj na twoj
korzy. Jednak dzi rozmawiaem z komendantem Taylorem. Twierdzi,
e w zeszym tygodniu bye zamieszany w kilka incydentw. Powie-
dzia, e prowadzie samochd, chocia nie masz jeszcze prawa jazdy,
e posuye si sfaszowanym dokumentem tosamoci, eby dosta
si do klubu. Kade z tych wykrocze wystarcza, eby zosta wyrzuco-
ny z druyny.
Czuem narastajc panik.
Prosz, trenerze Grady, mog to wszystko wyjani.
Zrobie to czy komendant Taylor kamie? zapyta trener.
To nie jest takie proste.
Przykro mi, Mickey, ale w tej sprawie mam zwizane rce.
Trenerze powiedziaem bagalnie. Prosz, nie
Jeste usunity z druyny.
Przeknem lin.
Na jak dugo?
Na cay sezon. Przykro mi.
31
eby dosta si do szatni, trzeba byo przej przez sal gimnastycz-
n. Troy wci umiecha si jak idiota i musiaem zmobilizowa ca
si woli, eby nie podbiec i nie da mu w dzib. Byem odrtwiay. Jak
mogo do tego doj? Koszykwka to moje ycie. Rodzice porzucili
Schronisko Abeona i wrcili do Stanw Zjednoczonych tylko po to, e-
bym mg gra w szkolnej druynie.
A teraz, tak jak wszystko inne w moim yciu, to te przepado.
Usyszaem miech i drwicy gos Troya:
Na razie, Mickey.
Taa doda Buck. Na razie, Mickey.
Mj gniew narasta, ale wiedziaem, e dooenie tym dwm palan-
tom nie poprawi sytuacji. Teraz po prostu musiaem odej std jak naj-
dalej. Szybko si przebraem i pobiegem do wyjcia.
Z ulg wyszedem na dwr. Mocno zacisnem powieki i zaczerpn-
em wieego powietrza. Opadem na kolana. Byem zaamany i zagu-
biony. Wiem, wiem, to tylko sport, jednak dla mnie koszykwka bya
czym wicej: centrum wszystkiego, jdrem. Nie definiowaa mnie, ale
bya tym, co nade wszystko pragnem robi. Kiedy zabrano mi j
w taki sposb pozbawiono jedynej staej rzeczy w yciu mj wiat
znw zachwia si w posadach.
Wczenie przyszede.
Podniosem gow i ujrzaem Em. Kiedy zobaczya moj twarz,
otworzya szeroko oczy, malowaa si w nich troska.
Co si stao?
Wanie wyrzucono mnie z druyny.
Kiedy opowiadaem jej, co si wydarzyo, Ema siedziaa obok mnie
i tylko suchaa. Gdy spojrzaem w jej oczy tak, wiem, jak to zabrzmi
widziaem wspczucie i dobro. Niemal anielsk. Spogldaem w nie
i widziaem tak duo Doday mi si.
Wczeniej Rachel oskarya mnie, e nie ufam jej tak, jak Emie.
Prawda bya troch bardziej skomplikowana: nikomu nie ufaem tak, jak
ufaem Emie. Nie ukrywaem przed ni tego, co czuj. Nie udawaem,
e nie jestem zy, rozgoryczony i zdruzgotany. Nie obchodzio mnie, jak
to wyglda ani jak zabrzmi. Wciekaem si, a Ema tylko suchaa.
Prbujesz zrobi to, co naley powiedziaa i takie dostajesz po-
dzikowanie? To okropnie niesprawiedliwe.
Trafia w sedno. Po prostu. I miaa jeszcze jedn niezwyk cech:
potrafia, nawet teraz, poprawi mi humor. Wrciem mylami do tam-
tej okropnej chwili w nocnym klubie, kiedy byem pewny, e Ema
umrze. Miaa n przyoony do szyi, a ja nigdy nie byem tak bezsilny,
tak przeraony.
zy stany mi w oczach. Widzc je, Ema powiedziaa:
Bdzie dobrze. Co wymylimy. Musi by jaki sposb, eby mg
wrci do druyny.
Objem j i mocno przytuliem. Zesztywniaa na moment, a potem
te mnie obja. Stalimy tak, ona z gow opart na mojej piersi, nie ru-
szajc si, niemal jakbymy bali si tego, co bdzie, kiedy si rozdzieli-
my.
Hm, co wy robicie?
yka. Pospiesznie odsunlimy si od siebie.
Nic mruknem.
yka spojrza na mnie, potem na Em, a potem na przestrze mi-
dzy nami.
Badania wykazuj, e przytulanie moe leczy depresj, zmniej-
sza stres i stymulowa ukad odpornociowy organizmu powiedzia
i rozoy rce. Moe wic uciskamy si grupowo?
Bo ci rbn ostrzega Ema.
yka wci sta z rozoonymi rkami.
To dla zdrowia.
Ema spojrzaa na mnie. Ja na ni. Oboje wzruszylimy ramionami
i jednoczenie uciskalimy yk. Ucieszy si, a ja pomylaem, jak
bardzo wszyscy troje jestemy spragnieni fizycznej bliskoci.
Z rodzicami robimy tak przez cay czas rzek yka. To fajne,
no nie?
Wszyscy uznalimy to za sygna do zakoczenia. Usiedlimy na kra-
wniku.
Dlaczego nie jeste na treningu? zainteresowa si yka.
Ema go uciszya, ale ja pospiesznie mu wyjaniem. Najpierw opo-
wiedziaem o tym, e zdjcie Rzenika z odzi zostao zmontowane
w Photoshopie. Oto reakcja yki:
No przecie. Chc powiedzie, e chyba tak naprawd nie uwaa-
limy, e jest jaki stuknity nazista, ktry nigdy si nie starzeje.
Potem opowiedziaem mu, jak wyrzucono mnie z druyny. Reakcja
yki na t wiadomo bya interesujca. Zamiast mi wspczu, po-
czerwienia z gniewu. Wygldao to tak, jakby ten sodki, naiwny dzie-
ciak nagle pokaza swoj mroczniejsz stron. Ema zmienia temat:
Wic bye u Rachel?
Tak.
Wszystko u niej dobrze? spyta yka.
Rana bya powierzchowna. Ma banda na skroni.
Ale nie na twarzy? yka najwyraniej poczu ulg. Dziki
Bogu.
Ema daa mu kuksaca. Potem spowanielimy. Opowiedziaem im
o swojej wizycie u Rachel, dokadnie.
I co o tym mylisz? zapytaa Ema, kiedy skoczyem.
Sam nie wiem. Jej matka rzuca takie szalone oskarenia pod adre-
sem ojca
I zostaje zabita dokoczy za mnie yka.
Zamilklimy.
Ema wstaa i zacza chodzi tam i z powrotem.
Powiedziae, e Rachel zacza wierzy matce, no wiesz, w to, co
mwia o ojcu?
Zastanowiem si.
Nie wiem, czy a tak. Sdz, e w pewnej chwili Rachel dosza do
wniosku, e jeli ona nie stanie po stronie matki, to kto?
W porzdku, idmy tym tropem. Matka Rachel mwi, e jej ojciec
jest okropnym czowiekiem, ktry zamkn j w psychiatryku, ponie-
wa wiedziaa o nim co paskudnego. Zgadza si?
Chyba tak.
Ema wci chodzia.
A Rachel chce zinterpretowa wtpliwoci na jej korzy. Co wte-
dy robi?
Sprawdza prawdziwo oskare matki podsunem.
Jak?
Obserwujc ojca
Zamilkem. Nagle zrozumiaem.
Ema i yka zauwayli moj min.
Co?
Odpowiadajc, prbowaem uporzdkowa myli.
Na drzwiach izolatki Rachel by namalowany motyl abeona po-
wiedziaem.
Co z tego?
To, e ona co dla nich robi.
W porzdku powiedziaa Ema. Waciwie ju to wiedzielimy.
Co w tym takiego niezwykego?
Kiedy ten facet z ogolon gow pojawi si rankiem po tym, gdy
Rachel zostaa postrzelona, pierwsze pytanie, jakie mi zada, byo dziw-
ne.
O co pyta?
Powiedzia, e wie, e Rachel i ja jestemy sobie bliscy
Gdy to powiedziaem, Ema poruszya si niespokojnie.
I zaraz potem zacz pyta, czy Rachel co mi daa.
Na przykad co? zapyta yka.
Wanie o to spytaem. Na przykad co. Odpar, e prezent lub
paczk. Chc powiedzie, e Rachel wanie zostaa postrzelona. Jej mat-
ka zgina. Dopiero skoczyem rozmawia z policj, a ysy pyta mnie,
czy Rachel daa mi prezent lub paczk. Nie uwaacie, e to dziwne?
Wszyscy zgodzilimy si, e tak.
Jaka jest twoja teoria? spytaa Ema.
Zamy, e Rachel co znalaza. Nie wiem co. Co, co dowodzi, e
jej matka mwia prawd. Zamy, e odkrya co zego o swoim ojcu,
a potem zapakowaa to albo co Moe miaa przekaza to Schronisku
Abeona?
Jednak zostaa postrzelona, zanim zdya to zrobi dodaa Ema.
A jej matka, kobieta, ktra pierwsza wysuna oskarenie, zostaa
zabita podsumowa yka.
Milczelimy.
Moe przesadzamy odezwaa si wreszcie Ema.
Z jednej strony wszystko to wyglda sensownie, z drugiej nie. Ra-
chel yje. Chodzi mi o to, e nawet jeli nie ma ju prezentu lub paczki,
to musi wiedzie, co tam byo.
Co moe oznacza, e nadal grozi jej niebezpieczestwo doda
yka.
Zastanowiem si nad tym.
Czego nie dostrzeglimy stwierdziem.
Czego?
Nie wiem. Czego. Ojciec by do niej nie strzeli. Dajcie spokj, nie
zrobiby tego nawet po to, eby si chroni.
Rozmylalimy o tym przez kilka sekund.
Moe to by wypadek? zastanawiaa si Ema.
Wypadek?
Moe strzela do byej ony i przypadkowo trafi Rachel? To pew-
nie byo sensowniejsze, ale wci nie brzmiao wiarygodnie. Czego nie
dostrzegalimy, ale nie potrafiem uchwyci czego. Porozmawialimy
jeszcze chwil, a zaczo si ciemnia. W pewnym momencie uwia-
domiem sobie, e eliminacje zaraz si skocz i wszyscy chopcy z dru-
yny zaczn wychodzi z sali. Nie chciaem tu wtedy by. Zapropono-
waem, ebymy si rozeszli.
yka spojrza na zegarek.
Mj ojciec za p godziny koczy prac. Myl, e pjd do niego
i razem pojedziemy do domu.
Ruszylimy z Em Kasselton Avenue. Za nami drzwi sali otworzyy
si z trzaskiem, gdy zawodnicy szkolnej druyny zaczli wychodzi.
miali si i umiechali, mieli mokre wosy po prysznicu i szli lekko zgar-
bieni, zmczeni, lecz szczliwi po treningu. Na ich widok poczuem
jeszcze wikszy al.
Chodmy szybciej powiedziaa Ema.
Tak zrobilimy. Pozwoliem jej si prowadzi. Skrcia w prawo,
a potem w lewo i ju wiedziaem, dokd idziemy. Po kilku minutach
znalelimy si na kocu uliczki, przy ktrej sta dom Nietoperzycy.
Znik, doszcztnie spalony. Zostao z niego tylko kilka belek. Po tylu la-
tach, po tych wszystkich przeraajcych historiach, legendarny nawie-
dzony dom Nietoperzycy zamieni si w popi. Na frontowym dzie-
dzicu sta straak i pisa co w notatniku. Pomylaem o starym gramo-
fonie, o winylowych pytach Who, HorsePower i Beatlesw. Mylaem
o tych wszystkich zdjciach Nietoperzycy jako hipiski z lat szedzie-
sitych, Ashley jako licealistki w Kasselton, smutnookiego chopca
o krconych wosach i wszystkich innych uratowanych dzieci.
Wszystkie przepady w pomieniach.
I gdzie jest Lizzy Sobek alias Nietoperzyca? Gdzie ysy alias Nie
Mam Pojcia, Jak Si Nazywa? A skoro o tym mowa, to gdzie jest faszy-
wy Rzenik z odzi, czyli sanitariusz z San Diego i podpalacz?
Ema stana przy mnie.
Mylisz, e to koniec?
Czego?
Schroniska Abeona. Czy Rzenik je zniszczy?
Zastanowiem si.
Nie wiem. Nie sdz, eby tak atwo byo zniszczy organizacj,
ktra przetrwaa tak dugo.
Przesunem si odrobin w lewo, eby widzie las na tyach domu.
Co robisz? spytaa Ema.
Ten gara na tyach. Pamitasz?
Ach tak. Tamtdy wchodzi do domu ysy.
I tamtdy zaprowadzi mnie do tego domu na spotkanie z ni,
podziemnym tunelem. Byy tam korytarze i inne drzwi.
Drzewa rosy zbyt gsto, eby mona byo dostrzec gara, szczegl-
nie z tej odlegoci. Domyliem si, e posadzono je tak specjalnie. Mia-
y zasania gara.
Musimy to sprawdzi powiedziaem.
Co? Gara i tunele?
Kiwnem gow.
Oczywicie nie moemy tego zrobi teraz. Moe wieczorem, kiedy
nie bdzie straaka i nikt nas nie zobaczy.
Popatrzyem na ni i znw co zaczo mnie niepokoi.
Co? zapytaa.
Jeste jaka inna.
Zauwayem na jej rku ciemn smug. Spostrzega, na co patrz,
i obcigna rkaw.
Co to takiego? spytaem.
Nic.
Ja jednak wci mylaem o plotkach, ktre powtrzy mi yka,
o tym, e Ema mieszka w lesie, a jej ojciec by moe j bije.
Czy to czy to siniak?
Co? Nie. Odsuna si, znw obcigajc rkaw. Musz i.
Nie rb tego znowu, Emo.
Ze mn wszystko w porzdku, Mickey.
To dlaczego nie zaprosisz mnie do siebie?
Jej oczy, zwykle spogldajce prosto w moje, teraz znalazy jakie
drzewo w oddali.
Moi rodzice nie s towarzyscy.
Nawet nie wiem, gdzie mieszkasz.
A co to za rnica? Posuchaj, naprawd musz i do domu. Po-
esemesujmy pniej. Jeli oboje bdziemy mogli wyj, wrcimy tutaj
i sprbujemy znale te tunele.
Zacza szybko si oddala. Kiedy dotara do skraju lasu, obejrzaa
si, jakby sprawdzajc, czy za ni id. Potem znika w gszczu. Nie wie-
dziaem, co robi, wic, jak zwykle, nie zrobiem nic, tylko staem jak
gupek. Mczya mnie jaka podwiadoma myl. Zaczem przetrzsa
swj umys, sprawdzajc najwiesze wspomnienia, usiujc doj, co to
jest, i nagle co sobie uwiadomiem.
Czy widzielicie kiedy jedn z tych zagadek, polegajc na znale-
zieniu szeciu rnic w dwch pozornie identycznych obrazkach? To
byo troch podobne. Zamknem oczy. Wyobraziem sobie Em sprzed
kilku dni. Potem przywoaem jej dzisiejszy obraz. Czy si rniy i dla-
czego to mnie niepokoio?
Rnica pierwsza: siniak na jej ramieniu.
Czy naprawd potrzebowaem drugiej rnicy?
Ema wyrazia si jasno: powinienem pilnowa swoich spraw. To jed-
nak nie oznaczao, e musz jej posucha. Ema, pomimo modego wie-
ku, najwyraniej czsto wychodzia w nocy z domu. Ja rwnie, ale
moja sytuacja rodzinna bya fatalna. Ponadto Ema miaa mnstwo tatu-
ay. Co za rodzice pozwalaj na to w tym wieku? Jasne, to niczego nie
dowodzio. Byo tylko podejrzane. Jednak dodajcie aur tajemniczoci,
las, by moe siniak, plotki
Czasem najgoniejsze woanie o pomoc jest nieme.
Postanowiem za ni pj. Natychmiast.
Ema miaa nade mn przewag kilku minut, ale nie biega. Jeli za-
chowam spokj i rusz od razu, powinienem j dogoni. Prbowaem
odgadn, w ktr stron posza, ale to naprawd nie miao sensu. Nie
byem tropicielem. Tak wic pobiegem przed siebie, wypatrujc cze-
go?
Chyba Emy.
Gdy ruszyem przez zarola, znw mi si przypomniao szukanie
rnic na obrazkach. Mylaem o tatuau na jej szyi. Pamitaem, e
w tym miejscu widnia ogon wa. W by zielony a teraz, chwila,
czy to moliwe dzisiaj raczej czerwony.
Hm?
Biegem dalej. Czy to moliwe? Zaczem rozmyla o jej tatuaach
i uwiadomiem sobie, e si zmieniy?
Tylko co z tego?
Kilka dni temu bylimy w salonie tatuau i spotkalimy si z Agen-
tem, jej tatuayst. By troch nawiedzony, jasne, ale polubiem go.
I nam pomg. Wic moe wrcia tam, eby dokona kilku poprawek.
Tylko czy to nie wymaga banday, maci i paru dni na zagojenie?
Zastanawiaem si nad tym, przedzierajc si przez krzaki, gdy
usyszaem przed sob jaki dwik. Uskoczyem za drzewo i zerkn-
em. Na niewielkiej polance o rednicy okoo pitnastu metrw zobaczy-
em Em.
Odnalazem j.
Znalaza wsk ciek i podaa ni chyba na zachd. Nie miaem
kompasu i nie byem skautem, a poza tym, czy to wane, w ktr stron
wiata zmierzaa?
Trzymaem si w bezpiecznej odlegoci, jednoczenie starajc si
nie straci Emy z oczu. W lesie znajdowa si zbiornik wodny Kasselton.
Tablice oznajmiay, e nie wolno tu wchodzi, lecz las by rozlegy i nikt
go nie pilnowa. Poniewa wuj Myron nie mg zatrzyma tego dla sie-
bie, powiedzia mi, e za jego czasw kady pitoklasista, a wrd nich
oczywicie i mj ojciec, musia zbiera polne kwiaty, identyfikowa je
i umieszcza w zielniku. Wikszo uczniw znajdowaa roliny wanie
w tych lasach. Z jakiego powodu Myron sdzi, e uznam to za fascy-
nujce.
Dlaczego pomylaem o tym wanie teraz?
Z pocztku sdziem, e Ema dotrze do jakiego zardzewiaego bla-
szanego baraku w gbi lasu, ale teraz zrozumiaem, e to raczej mao
prawdopodobne. Owszem, nigdy nie widziaem, eby te lasy patrolo-
wano, ale to wcale nie oznaczao, e tego nie robiono. To obszar zbiorni-
ka wodnego. W adnym razie nie wolno budowa tu domw ani sta-
wia barakw. Trzeba by mieszka w namiocie i wystawia warty albo
co.
To wszystko nie miao sensu.
Niebo zaczo ciemnie. Znw przypomniao mi si, e nie mam
kompasu. Wchodzilimy coraz gbiej w las i chocia zapewne umia-
bym odnale drog powrotn, to nie byem pewny, czy zdoabym to
zrobi, przywiecajc sobie wywietlaczem komrki. Pomylaem, e le-
piej nie straci Emy z oczu, i przyspieszyem kroku.
Skrcia w lewo i ruszya w gr po stromym zboczu. Przystanem
i patrzyem. Gdybym ja te zacz wspina si na wzgrze, na pewno by
mnie zauwaya. Zaczekaem, a niemal znika mi z oczu, po czym ru-
szyem za ni. Teraz, oczywicie, denerwowaem si, e j zgubi. Nisko
pochylony, wdrapywaem si na wzgrze.
Wzbierao we mnie poczucie winy. ledziem moj najlepsz przyja-
cik. To nie byo w porzdku, nawet jeli robiem to dla jej dobra. Jak
czsto usprawiedliwia si w ten sposb gupie postpki? Takie jak ten.
Powinienem zatrzyma si i wrci do domu.
Przez moment rozwaaem tak moliwo. Zaledwie sekundy dzie-
liy mnie od zmiany zdania i decyzji o powrocie, gdy dotarem na szczyt
wzgrza. A tam zagrodzi mi drog pot z siatki.
Ani ladu Emy.
Spojrzaem w prawo, potem w lewo. Pot cign si, jak okiem si-
gn. Mniej wicej co trzy metry byy na nim umieszczone tablice z za-
kazem wstpu. Domyliem si, e miay ostrzega przypadkowych w-
drowcw, e wtargnicie bdzie karane.
Gdzie podziaa si Ema?
Poszedem w prawo, dotarem do ogrodzenia i zerknem przez nie.
Tam te rs las, ale wydawao mi si, e kilkanacie metrw dalej wi-
dz polan. Nie wiedziaem, w czym mi to pomoe. W ogrodzeniu nie
byo adnej bramy ani furtki. Czy Ema moga przyspieszy kroku, kiedy
wchodziem na wzgrze? To moliwe, ale nie wydawao mi si, eby
tak byo. Moe mnie zauwaya. Moe schowaa si za jakim drzewem.
Rozczarowany, wycignem rk i zapaem siatk. Potrzsnem
ni a ona ustpia.
Co jest, do
Przyjrzaem si jej. Kto przeci siatk w miejscu, gdzie przylegaa
do metalowego supka. Nie byo tego wida, ale jeli si o ni oparo,
pot odchyla si jak drzwi. Zrobiem to. Naparem na pot. Po chwili,
ignorujc znaki zakazu, znalazem si po drugiej stronie.
No c, ju zostaem wyrzucony z druyny z powodu licznych wy-
krocze, rwnie dobrze mogem doda do nich wtargnicie na teren
prywatny.
I co teraz?
Szedem dalej, a w kocu zobaczyem polan. Na moment zwolni-
em kroku. Kiedy wyjd spomidzy drzew, bd dobrze widoczny. Nie
miaem pojcia, co znajduje si przede mn, ale chyba niemdrze byoby
pakowa si tam na olep. Jednak Ema zapewne zdya si ju oddali,
wic nie mogem si ociga.
Dotarem na skraj lasu. Spojrzaem na polan i a westchnem ze
zdziwienia.
Najpierw zobaczyem ogromny ogrd. Nie roso w nim zbyt duo
kwiatw, ale krzewy byy przystrzyone w ksztaty rnych zwierzt.
Ozdobnie uformowane, tak si na to mwi. Byy tam abd, lew, yrafa
i so, wszystkie naturalnej wielkoci, uformowane z zielonych krze-
ww, biae posgi wygldajce jak wzite ze staroytnego Rzymu lub
Grecji. Zauwayem basen i altan, ale oszoomi mnie dom, ktry
wznosi si za nimi.
Nawet po ciemku wyglda jak mroczny zamek z disnejowskiego
horroru. Ju tutaj byem, chocia dotarem tu dugim podjazdem, a nie
od tyu.
Wujek Myron przywiz mnie tu na spotkanie z Angelic Wyatt.
Hm?
Oszoomiony, staem tak przez dug chwil. Nasuwao mi si wyja-
nienie, e Ema przesza tdy na skrty. Moe w innej czci tej posia-
doci te jest przecity pot, a za nim cieka prowadzca do ndznej
chaty, ktrej obraz wci podsuwaa mi wyobrania. Nagle jednak to
wyjanienie wydao mi si niezbyt wiarygodne.
Ruszyem w stron domu. Teren by tak rozlegy, e mogem to zro-
bi niepostrzeenie, tylko przebiegajc od jednej kpy krzakw do dru-
giej. Najpierw podbiegem do krzewu w formie sonia i schowaem si
za jego grubymi nogami. Potem przemknem przez ldowisko dla heli-
kopterw i ukryem si za biaym posgiem kobiety w czym wyglda-
jcym na tog, trzymajcej w jednej rce wczni, a w drugiej tarcz.
Stamtd sprintem dotarem do bocznej ciany domu.
Przywarem do niej plecami i powoli sunem naprzd.
Mickey Bolitar, superszpieg. Nie wiedziaem, dokd zmierzam ani
co waciwie robi. Zastanawiaem si, czy wysa do Emy SMS, pytajc
po prostu, gdzie ona teraz jest, ale zaszedem za daleko. Nie mogem si
wycofa.
Minem naronik i zamarem. Na rodku dziedzica staa Ema. Ze
cignitymi gniewnie brwiami i z rkami skrzyowanymi na piersi.
Hm, cze rzuciem.
Kolejny raz byskotliwa odzywka wycigna mnie z opresji.
Tu wszdzie s kamery, wirze prychna. Masz szczcie, e
ochrona ci nie zastrzelia.
Nie wiedziaem, co powiedzie, wic ograniczyem si do krtkiego:
Przepraszam. Po prostu martwiem si o ciebie.
Odwrcia si i posza do drzwi. Ja nie ruszyem si z miejsca.
Wejd do rodka. Rwnie dobrze moesz pozna prawd.
32
Wci w szoku, poszedem za Em do ciemnej rezydencji, a potem
do piwnicy. Zostaa zamieniona w salk kinow z wielkimi wygodnymi
fotelami i olbrzymim ekranem. W jednym kcie staa maszyna do robie-
nia popcornu, jedna z tych, jakie widuje si w kinach. Na cianach wisia-
y plakaty z Angelic Wyatt.
Spojrzaem na te plakaty, a potem na Em. Spucia gow i cofna
si o krok, krzyujc rce na piersi. Znw popatrzyem na plakaty. I na
Em.
Powinienem to dostrzec odezwaem si.
Co?
Oczy. Ema milczaa. Kiedy spotkaem Angelic Wyatt, wci
mylaem o tym, jakie ma ciepe i mdre oczy. I e mgbym rozmawia
z ni bez koca. Nie potrafiem powiedzie, dlaczego tak czuem, ale te-
raz wiem. Ema patrzya na mnie bez sowa. Czy Angelica Wyatt jest
twoj matk? zapytaem.
Tak.
Nie rozumiem. Te wszystkie plotki
O tym, e mieszkam w baraku, a mj ojciec to niebezpieczny czo-
wiek, ktry mnie bije?
Kiwnem gow.
Sama je rozpuciam. Chciaam zbi ludzi z tropu.
Czekaem, a powie co wicej, a poniewa tego nie zrobia, zapyta-
em:
Ale dlaczego?
artujesz, prawda?
Nie.
Syszae, co mwili chopcy w szkole. Jaka wystrzaowa jest An-
gelica Wyatt? Wyobra sobie, gdyby tak odkryli, e jest moj matk
Mogoby by dziwnie.
Mogoby?
No dobrze, byoby.
A teraz wyobra sobie te zoliwe dziewuchy, ktre nie racz si
do mnie odzywa. Wyobra sobie, jak by mnie traktoway, gdyby wie-
dziay, e moja matka jest wiatowej sawy gwiazd filmow.
Pewnie traktowayby ci jak krlow.
I mylisz, e chc, eby te okropne pozerki zapraszay mnie na
swoje imprezy i siaday koo mnie podczas lunchu? Jak mogabym ko-
mukolwiek ufa, gdyby o tym wiedziano? Jak mogabym sdzi, e kto
naprawd mnie lubi?
Ema odwrcia si do mnie tyem. Zgarbia si.
O co chodzi? spytaem.
Kiedy usyszaam, e twj wujek pilnuje mojej matki, wiesz, co so-
bie pomylaam?
Nie.
Pomylaam, e moe znasz prawd. I e przez cay czas wiedzia-
e, e jestem crk Angeliki Wyatt, i dlatego jeste dla mnie miy.
Nie wiedziaem.
Nadal staa tyem do mnie.
Emo, spjrz na mnie.
Powoli odwrcia gow.
Nie wiedziaem powtrzyem. To nie ma dla mnie znaczenia.
W porzdku powiedziaa cicho. To dlaczego zostalimy przyja-
cimi?
Nie wiem. Chyba pocigaj mnie takie straszne wrzody na tyku.
Ema pozwolia sobie na umiech.
Mnie te. Jednak rozumiesz, co chc powiedzie?
Tak odparem, nadal majc zamt w gowie. Chocia to wydaje
si troch zbyt radykalne. I jak ci si to udao? Jak to moliwe, e
w szkole nic nie wiedz?
Oficjalnie nazywam si Emma Beaumont, nie Emma Wyatt. Ten
dom zosta kupiony na panieskie nazwisko mojej babki. Mama prowa-
dzi tak jakby podwjne ycie. Jedno jako sawna gwiazda filmowa, dru-
gie jako normalna mama. Spotykamy si w tajemnicy. Ten dom stoi na
uboczu. Moe przyjeda tu samochodem lub przylatywa helikopte-
rem.
Nic nie powiedziaem, ale musiaa co wyczyta z mojej twarzy.
Podesza do mnie.
Powiedz, o czym mylisz.
Chcesz zna prawd?
Tak.
Lekko wzruszyem ramionami, a potem wyrzuciem to z siebie.
Dlaczego mi nie powiedziaa? No wiesz, rozumiem trzymanie
tego w tajemnicy, jeli chodzi o takich ludzi jak Troy i Buck. Jednak ja ci
zaufaem. Po tym wszystkim, przez co przeszlimy, po tym wszystkim,
co ci powiedziaem
Uwaasz, e ci zdradziam dokoczya Ema.
Tak.
Czy pomogoby, gdybym powiedziaa, e zamierzaam wyzna ci
prawd?
Nie odpowiedziaem.
Albo e chciaam znale odpowiedni chwil? Czy pomogoby,
gdybym powiedziaa, jak trudno jest mi komu zaufa?
Wszystko to rozumiem zapewniem.
Jednak nie do koca.
W porzdku.
Ema odwrcia wzrok. W jej oczach zobaczyem zy.
W porzdku powtrzyem.
Chc ci co pokaza Moe to pomoe mi wyjani. Ema otwo-
rzya szaf i obejrzaa si na mnie. Jeste o wiele wyszy ode mnie. Ze-
chcesz zdj to pudeko po butach? To na kocu po lewej.
To nie jest konieczne rzekem.
Prosz, zrb to, Mickey, zanim strac odwag.
Podszedem do szafy, zdjem z najwyszej pki pudeko po butach
i wrczyem jej. Na rodku pokoju staa kanapa. Ema usiada na niej
i zaprosia mnie, ebym do niej doczy.
Otworzya pudeko i wyja wycinek z gazety. Nagwek artykuu
z tabloidu gosi: SZOKUJCE FAKTY O UKRYWANYM DZIECKU
ANGELIKI WYATT.
Wyja nastpny: KTO NAPRAWD JEST OJCEM DZIECKA AN-
GELIKI? I kolejny: MIOSNE GNIAZDKO ANGELIKI WE FRANCJI.
I jeszcze jeden: TYLKO U NAS! PIERWSZE ZDJCIA DZIECKA ANGE-
LIKI! Pisano, e ojcem Emy jest aktor grajcy z Angelic w filmie. Inny
artyku podawa, e jest nim brytyjski premier.
Trudno mi o tym mwi wyznaa Ema.
To nie mw.
Nie, chc ci powiedzie. Chc, eby zrozumia, dlaczego mama
i ja zrobiymy to, co zrobiymy.
Ju dobrze.
Trzymaa wycinki w rkach.
Nigdy nie dawali nam spokoju. Przez cae moje ycie tabloidy nie
odstpoway nas na krok. Szymy do parku, paparazzi za nami. Po-
szam z mam na plan, nawet zamknity, a kto robi mi zdjcie przez
teleobiektyw. To byo duszce, agodnie mwic. Zaczam mie
koszmarne sny. Chodziam do psychologa. Mama nawet na krtki czas
zrezygnowaa z pracy. Wzia urlop, eby si mn zajmowa, ale to wy-
woao jeszcze wicej plotek. Prawd mwic, ona uwielbia gra. Nawet
jako dziecko dobrze to rozumiaam. Nie chciaam jej tego odbiera, ro-
zumiesz, co mwi?
Pewnie.
To bya trudna decyzja, ale w kocu postanowiymy y no
tak jak teraz. Mama rozpucia plotk, e umiecia mnie w szkole z in-
ternatem za granic.
Wic kto tu z tob mieszka?
Moi dziadkowie. A take hm
Lekko si zmieszaa.
Hm co?
Chyba mona go nazwa asystentem. Pomaga rwnie w ogro-
dzie. Nazywa si Niles.
Pamitaem go z poprzedniej wizyty Niles kamerdyner. Zamilkli-
my. Przerzucaem wycinki, nie wiedzc, jak poruszy nastpny temat.
Mam zada pytanie, ktre nieuchronnie si nasuwa?
Na ustach Emy pojawi si cie umiechu.
Zastanawiasz si, co z moim ojcem?
Jeli to nie moja sprawa
Nie wiem, kto nim jest. Mama mi nie powiedziaa.
I znw nie wiedzc, jak zareagowa, ograniczyem si do westchnie-
nia.
Mwi, e pewnego dnia mi powie, w odpowiednim czasie. Jednak
nie teraz. Czsto si o to kciymy, wierz mi. Chc wiedzie, ale mama
si denerwuje, kiedy j pytam. Jakby baa si to powiedzie.
Czego miaaby si ba?
Nie wiem odrzeka Ema, jakby zastanawiajc si nad tym po raz
pierwszy. Jednak na razie, no c, daam spokj. No wiesz, co mog
zrobi?
Racja. Rozumiem. Przysza mi do gowy pewna myl. Kiedy
znalaza te informacje o sanitariuszach z San Diego, nie chciaa poda
mi ich rda. Czy to
Ema skina gow.
Mhm. Kiedy posuysz si nazwiskiem Angeliki Wyatt, to zdumie-
wajce, ile drzwi si otwiera.
To zapewne miao sens. Wci przegldaem artykuy, szczeglnie
te ze zdjciami modej Emy.
atwo mona ci rozpozna na tych zdjciach zauwayem.
Teraz jednak wygldam inaczej, prawda?
Chyba.
Moesz to powiedzie, Mickey.
Co powiedzie?
Byam chudsza. Wygldaam normalnie.
Nie odpowiedziaem.
Dla mnie to cz tego wszystkiego wyjania.
Co takiego?
Ubieranie si na czarno. Farbowanie wosw. Biuteria, tatuae.
Moe nawet przybieranie na wadze. Nie chciaam by dzieckiem, na
ktre si poluje. Chciaam by kim innym. Moe wic z pocztku by to
element maskowania, ale teraz podoba mi si mj wygld. W jaki spo-
sb jestem bardziej sob, wiesz? Tak wic teraz ju nie wiem, czy w ten
sposb si maskuj, czy moe zawsze chciaam si tak ubiera.
Wziem jeden z wycinkw.
Nie zmienia si a tak bardzo powiedziaem. I o czym zapo-
minasz.
O czym?
O tatuaach. To bya pierwsza wyrana wskazwka, e co jest nie
tak. Wydawao mi si, e widz siniak na twoim ramieniu. Jednak to
bya ciemna smuga. Nie potrafiem uchwyci, co si w tobie zmienio,
ale potem zrozumiaem. Twoje tatuae. Byy inne. A twoja matka nie
pozwoliaby, eby zrobia sobie ich a tyle. Nie w twoim wieku. Nie s
wic trwae, prawda?
Ema wygldaa niemal na zadowolon.
Och, nie wierz, e to zauwaye.
Wiesz, co jest dziwne?
Hm, chyba to wszystko?
No c, taak, wiem, ale jedno szczeglnie: nasze matki si znay,
kiedy byy nastolatkami.
Racja, gdy byy chyba w naszym wieku. To dziwne. Och, i dlacze-
go twj wujek nagle zosta ochroniarzem mojej mamy?
Ja te tego nie rozumiem. Powiedzia, e poprosi go o to dobry
przyjaciel. Wiem, e Myron jest kim wicej ni tylko agentem sporto-
wym czy menederem. Myl, e jest kim w rodzaju prywatnego de-
tektywa lub ochroniarza.
I pomaga pilnowa mamy, kiedy przebywa w tej okolicy?
Chyba tak. Dlaczego jej o to nie zapytasz?
Pytaam. Powiedziaa tylko, e potrzebowaa dodatkowej ochrony,
a Myron jest starym znajomym.
Moe tak po prostu jest?
Moe.
Oboje w to nie wierzylimy.
Nietoperzyca ostrzegaa, ebym nie mwi Myronowi o Abeonie
powiedziaem. Nigdy. Mj ojciec te mu nie powiedzia.
Ja nie powiedziaam mojej mamie. Uwaam, e to co, co powinni-
my zachowa dla siebie, wiesz?
Wiedziaem.
Musz ci powiedzie jeszcze jedn rzecz rzeka Ema.
Co?
Miae racj co do tych tatuay. Agent z salonu tatuau on mi je
robi. Wszystkie s zmywalne. Poza no
Zsuna koszul z ramienia. Przez moment wytrzeszczaem oczy,
jakby miao to by preludium do striptizu lub czego takiego. Ema wi-
docznie zauwaya moj min, bo przewrcia oczami.
Daruj sobie mrukna.
Co?
Ja tylko niewane. Ema odwrcia si i pokazaa mi bark.
Spjrz tutaj. Agent mwi, e nie wie, jak to si stao, ale jako tak jest, e
ten tatua nie schodzi.
Nawet nie musiaem patrze, poniewa wiedziaem, o ktrym tatu-
au mwi. Ten obraz mam stale przed oczami. Chyba nie tylko ja.
To by tatua przedstawiajcy motyla ze lepiami na skrzydach.
33
Rozmawialimy jeszcze przez chwil. Zaproponowaem, ebymy
sprbowali spotka si pniej koo domu Nietoperzycy i sprawdzili,
czy uda nam si znale drog do garau i tuneli. Emanie bya pewna,
czy bdzie moga.
Gdy mamy nie ma, atwo mi si wymkn. Kiedy jednak tu jest,
tak jak teraz
Rozumiem.
Mickey?
Tak?
Naprawd mi przykro z powodu tej historii z usuniciem z druy-
ny.
Dziki.
To zabawne, jakimi przedziwnymi, okrnymi ciekami biegn
czasem myli. Czy zdarzyo wam si zacz myle o czym niezwy-
kym i gdy prbowalicie doj, co zapocztkowao ten proces mylowy,
odkrylicie, e wasz umys gubi si w natoku skojarze? Tak byo teraz,
wic oto droga, ktr pody mj umys: kiedy Ema wspomniaa o ko-
szykwce, prbowaem odepchn od siebie t myl, ale jedynym, co
pomogoby mi zapomnie o alu wywoanym usuniciem z druyny
koszykwki, byaby no, gra w koszykwk. To sprawio, e pomyla-
em o tym, kiedy ostatnio graem, a wic o wczorajszych meczach po-
dwrkowych w Newark, co przypomniao mi o Tyrellu Watersie
i o tym, co moe teraz robi, a to z kolei sprawio, e zaczem myle
o jego ojcu, detektywie Watersie, oraz o jedzie z nim do domu, i przy-
pomniaem sobie dwa fakty z nim zwizane.
Pierwszy: rozpracowywa szajk handlarzy narkotykw w Kassel-
ton.
Drugi: wiedzia, e pan Caldwell ma na imi Henry.
Skd mg to wiedzie i czy te dwa fakty s ze sob powizane?
Detektyw Waters zada mi szereg pyta dotyczcych Caldwellw,
bardzo si starajc, eby wyglday na rzucone mimochodem. Wwczas
uznaem, e byo to najzupeniej naturalne zainteresowanie strzelanin.
Teraz jednak przypomniaem sobie, co mwi mi Tyrell e jego ojciec
zapewne prowadziby ledztwo w sprawie strzelaniny u Caldwellw,
jednak jest zajty, poniewa zajmuje si t du szajk handlarzy nar-
kotykw w twoim miasteczku.
Co jest? zapytaa Ema.
Szybko wyjaniem. Ema, jak zwykle, natychmiast zaapaa.
Musisz go o to zapyta.
Przytaknem, ale robio si pno. Wysaem do Tyrella SMS z py-
taniem, czy jest na boisku. Odpisa, e nie, bo druyna z jego liceum,
Weequahic, zacza dzi treningi. Potem doda: Moesz tu szybko
przyjecha? Potrzebujemy partnerw do sparringu.
Do licha, nie zdybym. Nawet gdybym pobieg na przystanek, au-
tobus przyjechaby dopiero za p godziny, a przejazd Nic z tego. Po-
kazywaem t wiadomo Emie, gdy nagle usyszaem kroki na scho-
dach. Ema zesztywniaa.
Przez moment mylaem, e kae mi si ukry, lecz gdy kroki si
przybliyy, jej twarz zagodniaa.
Panno Emmo?
Poznaem brytyjski akcent. To by kamerdyner Niles.
Jestem tutaj, Nilesie.
Niles wszed do pokoju. By jednym z tych facetw, ktrych twarze
zapewne nigdy nie zdradzaj adnych uczu lodowaty spokj i tak da-
lej ale popatrzy na mnie, jakbym by soniem stojcym na trbie, ktry
nagle si zmaterializowa.
Nilesie, to mj przyjaciel Mickey.
Ju si znamy powiedziaem, wstajc.
Gdy zdziwienie zniko z jego twarzy, Niles nie mgby mie bardziej
zadowolonej miny.
Mamy gocia!
Ema cigna brwi.
Tak, Nilesie.
To cudownie. Nie mamy wielu goci, prawda, panno Emmo?
Nie musisz by taki zaskoczony, Nilesie.
To nie zaskoczenie, panno Emmo. Jestem uradowany. Czy nasz
go zostanie na obiedzie?
Nie odpara Ema. Nilesie, czy mog ci prosi o naprawd
du przysug?
Oczywicie.
Moesz nas zawie do Newark?
34
Kiedy Niles podjecha na pocztek podjazdu cytrynowotym
volkswagenem garbusem, ulyo mi. Obawiaem si, e moe pojedzie-
my t eleganck limuzyn i ju wyobraaem sobie zasuone drwiny,
gdybym wysiad z niej przy boisku do kosza. Jednak ten cytrynowo-
ty kolor troch rzuca si w oczy, wic poprosiem Nilesa, eby wysadzi
mnie dwie przecznice wczeniej.
Spytam jeszcze raz, po co tu przyjechalimy? odezwa si Niles.
Mickey ma wany mecz koszykwki.
I przyszed do twojej posiadoci szuka podwzki?
Wyjani to pniej. Ema zwrcia si do mnie: Baw si dobrze.
Niles i ja zaczekamy tutaj.
Zaczekamy? powtrzy Niles.
Nie musicie powiedziaem. Kto mnie odwiezie.
Nie, nie, w adnym razie rzek Niles gosem ociekajcym sarka-
zmem. Panna Emma moe mnie zabawi, opowiadajc, w jaki sposb
si poznalicie.
Ema przewrcia oczami. Wysiadem z samochodu i potruchtaem
do szkoy. Tyrell powita mnie w drzwiach. Mia na sobie biay strj ko-
szykarza z napisem Weequahic na piersi.
Wy jestecie czerwoni powiedzia, rzucajc mi czerwony nume-
rek do zaoenia na koszulk.
Sparring midzy liceum Weequahic a przypadkowo zebran druy-
n by ju w czwartej kwarcie. Pospiesznie sprawdziem trybuny. Taak,
pan Waters tam by. Pomachaem do niego, a on odmachn. Podczas
nastpnej przerwy wszedem do gry. Zobaczyem, jak Tyrell mieje si
z tego ze swoimi kolegami, i poczuem, e si czerwieni. Druyna Ty-
rella zczya donie i wykrzykna: Obrona!, po czym zaja pozycje.
Byli zgranym zespoem. Tyrell lubi gra ze mn w meczach podwrko-
wych, ale tu byo inaczej. To bya jego szkolna druyna. To miao zna-
czenie.
Jak mogem zmarnowa tak szans?
Pozostawaa mi jeszcze gra w trzeciej i czwartej klasie, ale wydawao
si to odleg przyszoci, ktr trudno byo sobie teraz wyobrazi.
Moe mama poczuje si lepiej i bdziemy mogli przeprowadzi si
gdzie, gdzie bd mg zacz od nowa? Jednak przez sze tygodni
nie wyjdzie z odwyku. Moe tata
Co tata?
Nie mogem skupi si na grze. Wci mylaem o ojcu, przypusz-
czalnie lecym w tym grobie w Los Angeles, i zastanawiaem si, czy
bd mia okazj si co do tego upewni. Zwykle kiedy gram, zapomi-
nam o wszystkim. Jednak nie dzisiaj.
Nie graem dobrze. My, sparringpartnerzy, zostalimy rozniesieni
w py i po raz pierwszy w mojej a nadto przepenionej duchem wsp-
zawodnictwa karierze sportowej nic mnie to nie obchodzio. Chciaem
tylko porozmawia z panem Watersem i zapyta go o Henryego Cald-
wella. Z ulg powitaem kocowy gwizdek. Stanem w szeregu i uci-
snem donie graczy przeciwnej druyny. Gdy podszedem do Tyrella,
zapyta:
Co si stao?
Nic.
Spojrza na mnie, marszczc czoo.
To dlaczego nie jeste na eliminacjach?
Wyrzucili mnie z druyny.
Co takiego?
To duga historia.
O rany, Mickey, tak mi przykro.
Nic mi nie bdzie skamaem.
Hej, Tyrell! zawoa go jeden z kolegw. Trener chce si z nami
spotka.
Tyrell spojrza na mnie czujnie.
Porozmawiamy za kilka minut, dobrze?
Odbieg razem z koleg z druyny. Zaczem si zastanawia, jak
podej do pana Watersa i zacz rozmow, ale nie musiaem. Gdy tylko
Tyrell znik nam z oczu, Waters sam do mnie podszed.
Jak si masz, Mickey?
W porzdku, dzikuj.
A jak twoja przyjacika Rachel?
Tym razem nie byo owijania w bawen.
Czuje si lepiej.
Syszaem, e wysza ze szpitala.
Tak, widziaem si z ni dzisiaj. Nawet poznaem jej ojca.
To wzbudzio jego zainteresowanie.
Jak on sobie z tym wszystkim radzi?
Czy powinienem mu powiedzie, e pan Caldwell celowa do mnie
z broni? Nie byem pewny, wic postanowiem pomin szczegy.
Wyglda na bardzo spitego.
Spitego?
Zdenerwowanego.
Czym by zdenerwowany?
Nie wiem. By troch wzburzony. Moe przestraszony. Chyba
trudno mie mu to za ze. Jego bya ona wanie zostaa zamordowana,
a crka postrzelona. Przechyliem gow. Panie Waters, mog pana
o co spyta?
Nie powiedzia tak, ale rwnie nie odmwi.
Skd pan zna Henryego Caldwella?
To pytanie chyba nie spodobao si Watersowi.
Kto powiedzia, e go znam?
Kiedy wczoraj odwozi mnie pan do domu, zapyta mnie pan, jak
si miewa Henry. Skd pan wiedzia, jak on ma na imi?
Spojrza na mnie ostro.
Panie Waters?
To niewane, Mickey.
Prowadzi pan ledztwo w jego sprawie?
Nie twj interes.
Rachel jest moj przyjacik.
I co? Zamierzasz odkry, kto j postrzeli? Unis brew. To nie
jest gra, Mickey. Ci ludzie nie artuj.
Jacy ludzie?
Pokrci gow i nagle przesta by miym tatusiem sta si twar-
dym glin.
To ja zadaj pytania. Kiedy bye w domu Caldwellw, czy wi-
dziae tam kogo jeszcze?
Na przykad kogo?
Odpowiedz na pytanie.
Nie, bya tam tylko Rachel i Nagle sobie przypomniaem.
Chwila, byo tam dwch dziwnych facetw, ktrzy rozmawiali z panem
Caldwellem zaraz po moim wyjciu.
Jak wygldali?
Jak sam nie wiem jak bandziory. Jeden mia chustk na gowie
i blizn na policzku.
Kiedy to powiedziaem, pan Waters przekn lin. Wyj smartfon
i zacz wciska klawisze.
Czy to ten mczyzna?
Pokaza mi zdjcie na wywietlaczu smartfona. Nie byo wtpliwo-
ci, to Czowiek z Blizn.
Taak, to ten facet. Kim on jest?
Twarz pana Watersa staa.
To bardzo zy czowiek, Mickey.
Ale kim on jest?
Chc, eby trzyma si od niego z daleka, syszysz? Nie uwierzy-
by, do jakich okropnoci jest zdolny.
Jeli pan Waters prbowa mnie przestraszy, to mu si udao.
Czy on mia co wsplnego z tym, co przydarzyo si Rachel?
Jednak pan Waters nie zamierza powiedzie nic wicej.
Trzymaj si od tego z daleka rzek gniewnie. Nie bd ci po-
wtarza. Przesta si w to miesza, Mickey, albo komu stanie si
krzywda.
35
Nie zaczekaem na Tyrella, poniewa nie zamierzaem zagbia si
w ca t histori z wyrzuceniem z druyny. Pan Waters by stanowczy.
Jeli co usyszysz lub zauwaysz, zadzwo do mnie. Tu masz mj
numer.
Znw chcia da mi swoj wizytwk, ale wyjem portfel i pokaza-
em mu, e wci mam t, ktr da mi ostatnio.
Ponadto zapisaem paski numer w komrce powiedziaem.
Umie go na licie szybkiego wybierania po raz drugi poprosi
pan Waters.
Pospiesznie odszedem. Cytrynowoty volkswagen garbus rzuca
si w oczy jak no c, jak cytrynowoty volkswagen garbus.
Jak ci poszed mecz? spytaa Ema, kiedy klapnem na tylnym
siedzeniu.
Spojrzaem na ni zaciekawiony i wtedy zadzwoni mj telefon. Ema
znaczco spojrzaa mi w oczy, potem na moj komrk, a ja odczytaem
przekaz, jeli mona tak powiedzie.
Wczyem telefon i zobaczyem, e otrzymaem od niej SMS: nic
nie mw przy Nilesie o strzelaninie martwiby si pniej po-
rozmawiamy i sprbujemy wymkn si do tunelu Nietoperzycy
teraz gadajmy tylko o gupotach jakby by typowym chopakiem
zbzikowanym na punkcie sportu.
Spojrzaem na ni, cigajc brwi. Wzruszya ramionami.
Tak rzek Niles, ruszajc. Jak poszed ci ten wany mecz koszy-
kwki?
Doskonale, dzikuj.
To by bardzo krtki mecz, prawda?
Hm, tak.
Nie miaem pojcia, e panna Emma zamierza pomc ci w karierze
sportowej, kac mi ci tu przywie.
Taa mruknem. Ona jest wspania hm pomocnic.
Panna Emma jest dzi po prostu pena niespodzianek stwierdzi
Niles, skrcajc w drog dwiecie osiemdziesit. A ja zapewne powi-
nienem wierzy w kade jej sowo.
Nilesie zacza Ema.
Nie, nie, panno Emmo, jestem tylko sucym. Nie musi mi pa-
nienka niczego wyjania.
Posaem Emie SMS: Niles tego nie kupi.
Mylisz? spytaa mnie Ema, nie fatygujc si pisaniem.
Niles si umiechn.
Przez reszt drogi milczelimy. Niles wysadzi mnie pod domem
Myrona. Usiadem w kuchni i prbowaem uporzdkowa wydarzenia
dnia, ale nie przychodzi mi do gowy aden pomys. Zadzwoniem do
centrum rehabilitacyjnego mamy i poprosiem o poczenie z jej poko-
jem.
Prosz zaczeka.
Dwa sygnay, kto odebra i westchn ciko.
Wiesz, e nie moesz z ni mwi, Mickey.
Wiedziaem. Mama miaa nawrt, czyli, krtko mwic, znw za-
cza zaywa narkotyki po kilku godzinach od zakoczenia poprzed-
niego odwyku i teraz przebywaa w izolatce. Kobiet na drugim kocu
linii bya Christine Shippee, kierowniczka orodka.
Chc tylko usysze jej gos.
Wiesz, e nie mog na to pozwoli.
Wiedziaem. Jednak brakowao mi jej, szczeglnie kiedy miaem
wraenie, e wszystko wok mnie si wali. Zanim umar ojciec, mama
bya tak pena ycia, taka mdra i cudowna nazwabym j idealn
matk, ale wielu z nas tak myli o swoich matkach, prawda?
Jak ona si czuje?
Wiesz, e tego te nie mog ci powiedzie.
A co pani moe?
Jestem dobra z matematyki.
Nie, wcale nie.
Taak, to prawda mrukna Christine Shippee. Jak si masz,
Mickey?
A jak pani myli?
Sysz po twoim gosie, e wpade w kopoty.
Nic mi nie bdzie.
Twj wujek
cignem brwi.
Co z nim?
Wiem, e obwiniasz go o wszystko, ale to nie jest zy facet.
Dziki.
I przystojny.
No, to wszystko zmienia.
Porozmawiaj z nim, Mickey.
Christine Shippee rozczya si. Spojrzaem na telefon i zmarszczy-
em czoo. Staraem si nie myle, przez co teraz przechodzi mama.
Prbowaem si o ni troszczy. Znalazem prac i utrzymywaem nas.
Przyprowadzaem j do domu z barw, moteli i przyczep mieszkalnych.
Cuciem. Kazaem bra prysznic, ubiera si i wychodzi w nadziei, e
przestanie si stacza. Jednak tak si nie stao. Wedug Christine Ship-
pee byem przyzwalaczem. Nie miaem pewnoci, czy ma racj, ale
postanowiem posucha osoby uznawanej za eksperta. Dlatego teraz,
wbrew protestom kadego wkna mojego ciaa, nie kontaktowaem si
z mam.
No c, z wyjtkiem takich chwil jak ta, gdy sabem i dzwoniem.
Usyszaem trzask otwieranych drzwi.
Halo! zawoa Myron. Mickey?
W kuchni! odkrzyknem.
Wszed z wyczekujcym umiechem.
Jak ci poszo na boisku?
Nie jestem z tego dumny, ale instynkt kaza mi skama. Nie chcia-
em si w to zagbia. Nie chciaem, by wujek Myron prawi mi kazania
o wszystkim, co le zrobiem, albo jeszcze gorzej litowa si nade
mn. Jednak nie miaem siy kama, a ponadto i tak szybko by si do-
wiedzia.
Wyrzucono mnie z druyny.
Na jego twarzy zobaczyem raczej zaskoczenie ni wspczucie.
Co takiego? Co si stao?
Streciem mu przebieg wydarze, spodziewajc si nieuchronnych
frazesw w rodzaju a nie mwiem, znasz zasady, czego si spodzie-
wae, ale niczego takiego nie usyszaem. Myron zacisn szczki. Kie-
dy wspomniaem o komendancie Taylorze, zobaczyem, jak yka na
jego szyi zaczyna pulsowa z gniewu.
Gdy skoczyem, zapada cisza. To mi nie przeszkadzao. Wujkowi
Myronowi wrcz przeciwnie. By jednym z tych facetw, ktrzy nie zno-
sz milczenia i musz nieustannie je przerywa, poniewa czuj si nie-
swojo. Teraz jednak milcza, nie rusza si i po raz pierwszy zrozumia-
em, co czynio go takim wspaniaym koszykarzem. Gotowa si z gnie-
wu tak strasznego, e nawet ja miaem ochot uciec. Oczy mu pociem-
niay i mia min czowieka, ktry nie tylko zaraz rzuci wyzwanie cae-
mu wiatu, ale te wie, e zdoa go pokona.
Ed Taylor wycedzi przez zacinite zby.
Nie ma sprawy odparem, co byo z kilku powodw gupie, rw-
nie dlatego, e nieprawdziwe.
Porozmawiam z nim.
Z kim? Czekaj, z komendantem Taylorem?
Nie odpowiedzia.
Prosz, nie rb tego. To moja wojna.
Z Taylorem? Pokrci gow. Nie, moja. Ty jeste tylko niewin-
nym postronnym, ktry ucierpia przy wymianie ognia.
To nic nie da. Zamaem przepisy. To trener Grady mnie wyrzuci,
nie Taylor.
Wuj Myron nie odpowiedzia.
Myronie?
Pamitasz, o co prosie mnie wczoraj? zapyta Myron.
Ta naga zmiana tematu na moment zbia mnie z tropu.
Zaraz jednak sobie przypomniaem.
O ekshumacj ojca?
Tak. Dlaczego chcesz to zrobi?
Mwiem ci.
Chcesz zamkn t spraw?
Wanie.
Myron pokrci gow.
Nie mona ekshumowa ciaa z takiego powodu. Reguluj to prze-
pisy. Na tamtym cmentarzu nie przeprowadza si adnych ekshumacji.
Nawet gdyby byo inaczej, musielibymy mie zgod najbliszego
czonka rodziny. Czyli twojej mamy. Chcesz j teraz prosi, eby podpi-
saa wniosek o ekshumacj?
Poczuem, e opuszcza mnie nadzieja.
Nie.
Pozwl wic, e zapytam jeszcze raz: dlaczego chcesz ekshumo-
wa ciao ojca?
Wzruszyem ramionami.
A jaka to teraz rnica?
Myron starannie dobiera sowa.
Poniewa jest szansa, e mgbym to zaatwi.
Jak?
Mam przyjaciela. To bardzo ustosunkowana osoba
Angelica Wyatt?
Nie.
O mao nie zapytaem, co wie o Emie, o tym, e Angelica Wyatt ma
crk, ale zdawaem sobie spraw, e jej istnienie jest tajemnic, i nie
chciaem powiedzie czego, czego nie powinienem.
Zatem kto?
Nie znasz go. To ten przyjaciel, ktry prosi mnie, ebym pilnowa
Angeliki.
On moe kaza ekshumowa ciao taty?
Jeli bd nalega, moe to zrobi. Musz jednak zna twj praw-
dziwy powd, Mickey. Ja nie potrzebuj powodu, eby nadstawia za
ciebie karku. Ale nie mog prosi o to mojego przyjaciela. Chyba to ro-
zumiesz, prawda?
Kiwnem gow. Siedzielimy przy kuchennym stole.
Kuchnia w cigu ostatnich piciu lat zostaa odnowiona, ale c,
nadal bya to kuchnia z dziecistwa mojego ojca. Spdzi tu niezliczone
godziny ze swoj rodzin. wiadomo tego prostego faktu na moment
mnie obezwadnia.
Nie jestem pewny, czy w tym grobie ley tata.
Wuj Myron otworzy usta, zamkn je i znw otworzy.
Nie rozumiem.
Wiem, e to brzmi, jakbym zwariowa, jednak musz mie pew-
no, e to tata jest w tej trumnie.
Myron zamruga.
Masz jaki powd, by sdzi, e go w niej nie ma?
Nie wiedziaem, co powiedzie. Nie mogem mwi 0 jasnowosym
sanitariuszu. Po pierwsze, Myron nigdy by mi nie uwierzy, a nawet
gdyby, to zarwno Nietoperzyca, jak i ysy ostrzegali mnie, ebym nic
mu nie mwi. Wiedziaem rwnie, e ojciec nigdy nie powiedzia My-
ronowi o Abeonie. Musia mie jaki powd, no nie?
Mickey?
Napotkaem jego spojrzenie, ale nie spuciem wzroku.
Tak powiedziaem. Mam powd.
Wtedy Myron zaskoczy mnie nastpnym pytaniem:
Czy to ma co wsplnego z poarem domu Nietoperzycy?
Dlaczego tak uwaasz?
Mwiem ci. Twj ojciec by w tym domu. To go odmienio. Teraz
ciebie nagle te tam cignie. Myron nachyli si do mnie. Spotkae
Nietoperzyc?
Tak odpowiedziaem, zanim zdyem si powstrzyma.
Co ci powiedziaa?
Pokrciem gow, pamitajc o ostrzeeniach.
Myronie, popro swojego przyjaciela, eby nam pomg.
Musz wiedzie wicej.
Nie moesz po prostu mi zaufa?
Nie o to chodzi. Przecie wiesz.
Nie miaem pojcia, co odpowiedzie, ale odezwaa si komrka
Myrona. Odczyta wiadomo tekstow i westchn.
To Angelica. Musz i. Jeszcze o tym porozmawiamy, dobrze?
W porzdku.
Wsta i popatrzy na mnie, jakby zobaczy mnie pierwszy raz.
Mickey?
Tak?
Porozmawiam z moim znajomym. Zrobi, co bd mg, eby ci
pomc.
36
Czuem odr zwglonych resztek domu Nietoperzycy.
Bya dwudziesta, nie za pno. Zapad zmrok. Miaem latark, ale
teraz, gdy staem na chodniku, latarnie daway wystarczajco duo
wiata. Ze zgliszczy sterczao kilka belek, ktre wyglday jak palce ol-
brzymiej doni.
Hej.
Odwrciem si. To bya Ema.
Hej. Jak wymkna si Nilesowi?
artujesz? Tak si cieszy, e mam przyjaciela, e praktycznie wy-
rzuci mnie za drzwi.
Umiechnem si. Mylaem o tym cudownym ucisku przed pou-
dniem i prbowaem uporzdkowa, co czuj. Ema bya moj przyja-
cik. Najlepsz przyjacik. To dlatego budzia we mnie takie ciepe
uczucia, no nie?
Powoli podeszlimy do domu. Nie zapalaem latarki, poniewa nie
chciaem, eby zauwayli nas ssiedzi. Przystanlimy przed t ta-
m ogradzajc miejsce przestpstwa. Ema odwrcia si do mnie,
wzruszya ramionami i przesza pod ni. Podyem za ni do schodw
ganku i w ruiny domu.
To by salon powiedziaem do Emy.
Tu wiato ledwie dochodzio. Nadal nie chciaem zapala latarki,
ale pomylaem, e moe wystarczy blask wywietlacza komrki. Ema
te wyja swoj.
Co to? zapytaa.
Ramka bya roztrzaskana, ale natychmiast rozpoznaem wyblak
kolorow fotografi pitki hipisw.
Czy to? Ema wskazaa atrakcyjn kobiet w obcisej bawenia-
nej koszulce. Na piersi widnia motyl abeona.
Mhm przytaknem. Myl, e to Nietoperzyca.
Bya z niej gorca sztuka.
Zmiemy temat poprosiem, a Ema si umiechna. Prbowa-
em wyj zdjcie z ramki, ale ta rozpada si na kawaki. Wsunem
zdjcie do kieszeni. Pomylaem, e jeszcze moe si przyda.
Stary gramofon by zniszczony. Na talerzu nie byo pyty, ale zdoa-
em odnale albumy Beatlesw, Beach Boysw i Who. Wtpiem jed-
nak, eby nadaway si do odtwarzania. Szukaem albumu, ktry Nieto-
perzyca wci puszczaa Aspect of Juno HorsePower ale albo si spa-
li, albo Albo co?
Nie powinnimy i do garau? spytaa Ema. Pokrciem gow.
Taki by pocztkowy plan. Mielimy i do garau, sprbowa wama
si do rodka i znale tunel. Jednak tunel, ktrym szedem, prowadzi
z garau do piwnicy pod nami, a z niej do nieistniejcych ju drzwi mi-
dzy kuchni a tym salonem. Skoro gara by zamknity, czy nie prociej
i zapewne szybciej bdzie pj w przeciwnym kierunku zacz od sa-
lonu, zej do piwnicy i zobaczy, dokd prowadzi?
No dobrze, drzwi do piwnicy zniky. Tak jak wikszo kuchni. Pr-
bowaem przypomnie sobie, jak wygldaa przed poarem. Podsze-
dem do miejsca, w ktrym powinny by drzwi do piwnicy. Byy przy-
walone resztkami pitra i dachu. Zaczem odciga deski, usiujc
przekopa si przez gruzy. Ema doczya do mnie.
Pracowalimy w milczeniu, usuwajc szcztki i ostronie odkadajc
je na bok. Kiedy si nad tym zastanowiem, doszedem do wniosku, e
zmienialimy wygld miejsca przestpstwa. Ja ju i tak miaem mn-
stwo kopotw, ale Ema?
Powinnimy przesta powiedziaem.
H?
Naruszamy miejsce przestpstwa.
artujesz, prawda?
Ema kopaa dalej.
Mwi powanie. To by bd.
Nie powiedziae mi, jak przebiega rozmowa z detektywem Wa-
tersem.
Ema prbowaa odwrci moj uwag, a ja nie miaem nic przeciw-
ko temu.
Troch si na mnie rozzoci.
O co?
Chcia, ebym trzyma si od tego wszystkiego z daleka.
Rozzoci si, bo mielimy racj co do ojca Rachel?
Tak.
Oo.
Pamitasz, jak mwiem ci o tych dwch bandziorach, ktrzy roz-
mawiali z panem Caldwellem zaraz po moim wyjciu?
Owszem, no i co?
Detektyw Waters mia zdjcie tego z blizn. Powiedzia, e to nie-
bezpieczny facet.
Wic to mogli by dealerzy?
Albo przynajmniej li faceci.
A ty widziae, jak ojciec Rachel przyjanie z nimi rozmawia?
Tak potwierdziem.
Nadal uwaamy, e Rachel znalaza co obciajcego ojca, jaki
pakunek potwierdzajcy to, co mwia o nim jej matka?
Tak powiedziaem, znw odgarniajc z podogi kawaki zwglo-
nego drewna.
Prbowaem zoy to wszystko w sensown cao. Co Rachel zro-
bia z tym pakunkiem? Czy jej ojciec si wciek, kiedy odkry, e go nie
ma?
A Czowiek z Blizn?
Ema przestaa kopa.
Mickey?
Ocknem si z zadumy i spojrzaem na ni. Usuna resztki z pod-
ogi. Zobaczyem schody prowadzce na d, do piwnicy. Pochyliem
si, wyjem latark i powieciem ni w otwr.
Niewiele tam byo do ogldania.
Schodz oznajmiem. Sam.
To takie urocze, kiedy udajesz macho powiedziaa Ema. Ale nic
z tego. Ja te id.
Podoga moe by saba. Moe si zaama.
Ema spojrzaa na mnie tak, jakby kto pewnie ja rbn j
w brzuch.
Mylisz, e zarwie si pode mn podoga?
Co? Nie. Chc, eby staa na czatach.
Sucham?
Kto moe przyj. Bd moj czujk. Zapaem j za ramiona
i zmusiem, eby na mnie spojrzaa. Prosz. Tylko ten jeden raz. Zro-
bisz to dla mnie?
Tylko jeden raz, co?
Nie bd wrzodem na tyku. Nie chc, eby co ci si stao. To
wszystko.
Widok ez w jej oczach ama mi serce, ale kiwna gow.
W porzdku, id. Bd twoj Otara oczy i pogrozia mi pal-
cem. Czujk.
Nie czekaem, a zmieni zdanie. Wszedem na schody wiodce
w ciemno. Teraz, kiedy byem niewidoczny z ulicy, zapaliem latark.
Zaczem powoli schodzi.
Co widzisz? spytaa szeptem Ema.
Daj mi chwilk.
Piwnica bya, jak mona si byo spodziewa, wilgotna, zakurzona
i no c stara. Byy tam zardzewiae rury, potuczone szko i stare
kartonowe puda pene nie wiadomo czego. Byy pajczyny w ktach
i boto na posadzce. W porzdku, gara znajdowa si za mn i po lewej,
wic zapewne tam bd drzwi do tunelu.
Znalazem je.
Mickey?
Znalazem drzwi do tunelu.
Zaczekaj na mnie.
Nie. Zosta tam.
Drzwi byy zrobione z grubej stali. Pamitaem to z poprzedniej wi-
zyty z ysym. Byy tam te inne drzwi i korytarze, ale mi ich nie poka-
za. Nacisnem klamk. Zamknite. Chwyciem mocniej i szarpnem.
S zamknite powiedziaem.
I co teraz? zapytaa Ema. No, do tego. Id do ciebie.
Zacza schodzi po schodach. Skierowaem wiato latarki w jej
stron i wtedy to zobaczyem. Znieruchomiaem i wytrzeszczyem
oczy. Ema stana za mn.
Co to jest?
Nie odpowiedziaem.
Czekaj powiedziaa Ema. Czy to zdjcie Ashley?
Skinem gow. Ashley. Dziewczyna, ktr my Rachel, yka,
Ema i ja uratowalimy, ryzykujc ycie.
To jest to zdjcie, ktre widziae na grze? spytaa Ema.
Bez sowa skinem gow.
Jakim cudem przetrwao poar.
Nie
Jak to nie? Mwie, e widziae je na grze wraz z tysicami in-
nych, prawda?
Prawda.
A teraz jest tutaj, wic si nie spalio zauwaya Ema.
Nie.
Dlaczego to powtarzasz?
Tam byy tysice zdj. A jednak tylko to jedno spado do piwnicy,
przeleciao przez rumowisko i wyldowao na pododze przed drzwia-
mi do tunelu.
Teraz Ema miaa sceptyczn min.
Zapomnij o takim szczliwym przypadku powiedziaem. Jakie
jest prawdopodobiestwo, e tym jednym zdjciem jest akurat zdjcie
dziewczyny, ktr uratowalimy?
Ema przekna lin.
Masz lepsze wyjanienie?
Pewnie.
Jakie?
Na sam myl o tym przeszed mnie dreszcz.
Kto je dla nas zostawi.
Po co miaby to robi?
Podniosem fotografi Ashley. Odwrciem j. Na drugiej stronie by
motyl ze lepiami na skrzydach. Motyl abeona. Wyglda tak jak wszyst-
kie inne motyle, ktre widziaem, a jednak nieco si od nich rni.
Jego oczy byy purpurowe. Jak motyla na drzwiach szpitalnej sali
Rachel.
To uderzyo mnie jak niespodziewana morska fala.
O mj Boe szepnem.
Co?
Chyba wiem, gdzie Rachel ukrya ten pakunek.
37
Oto jak yka odebra telefon:
Kwatera yki.
Co robisz? zapytaem.
Ogldamy z ojcem fina trzeciego sezonu Glee. Po raz czwarty. Wi-
dziae go?
Nie.
Jest bardzo poruszajcy.
Na pewno.
Nie martw si. Mam go na DVD. Mog ci poyczy. Wiedziae, e
Lea Michele bya Wendl w pierwszej wersjiPrzebudzenia wiosny?
Taak, to wspaniale. Posuchaj, yka, moesz wyj?
Wyj? Mwisz o wyjciu z domu?
Tak.
I mwisz o wyjciu teraz?
Westchnem. Ema staa obok mnie. Wrcilimy na ulic i szlimy
w kierunku liceum.
Tak, mwi o wyjciu teraz.
Nadal jestem uziemiony, pamitasz? A co, co si dzieje?
Musz zajrze do szafki Ashley wyjaniem.
Ach, wiedziaem, e co z tym jest nie tak.
Z czym?
Z szafk Ashley. Widzisz, bya zamknita na kdk Seviera.
Co z tego?
To, e szkoa uywa tylko kdek Master Lock. Gdyby jaki nowy
ucze zaj szafk Ashley, zaoyby master locka. Szkoa nigdy nie ku-
puje seviera.
Ten detal potwierdzi to, co wanie sobie uwiadomiem, patrzc na
fotografi. Nietoperzyca, ysy lub kto wysoko postawiony w Schroni-
sku Abeona zostawi j na pododze piwnicy, przekazujc jasn wiado-
mo:
Pomcie Rachel.
Takie byo nasze obecne zadanie. Zapomnie o poarze. Zapomnie
o szukaniu Nietoperzycy lub ysego. Naszym pierwszym zadaniem
byo ratowanie Ashley. Teraz musielimy ocali Rachel.
Kiedy skoczy si ten odcinek, bd musia i spa poinformo-
wa yka. Wypij kubek ciepego mleka, poo si na ku, zgasz
wiata, a potem wyjd przez okno. Co o tym mylisz?
Brzmi niele odparem.
Moe wepchn dwie poduszki pod koc, eby wygldao, e nadal
tam jestem. Uwaasz, e to dobry pomys?
Jak chcesz, yka.
W porzdku, odcinek i tak ju si prawie skoczy. Spotkamy si
przy tych samych drzwiach co ostatnio.
Nagle uwiadomiem sobie co jeszcze.
Poczekaj powiedziaem.
Co?
Ema popatrzya na mnie zaskoczona. Jak miaem to wyjani? yka
by jeszcze dzieciakiem. No tak, wszyscy troje bylimy dziemi, ale on
jako wydawa si modszy. Siedzia w domu i spokojnie oglda z oj-
cem Glee. Nie mogem go prosi, eby tu przyszed i znw wama si
do szkoy.
Ju miaem powiedzie yce, eby o tym zapomnia, zosta w wy-
godnym ku i wypi ciepe mleko, ale nagle przypomniaem sobie
jeszcze co. yka by stanowczy i umia podejmowa samodzielne de-
cyzje. Czy nie mwi mi, e kiedy go aresztowano? Moe nie by taki
niewinny, a ja moe nie powinienem zachowywa si jak nadopieku-
czy starszy brat.
A ponadto, gdy ostatnio yka zama zasady, uratowa Emie ycie.
Czy co si stao, Mickey? spyta.
Mocniej cisnem telefon. Nie wiedziaem, co robi. Nie chciaem
znowu wpakowa go w kopoty, ale by nam potrzebny.
Nie, nic. Zobaczymy si wkrtce.
Rozczyem si. Przyczaiem si z Em przy bocznych drzwiach do
szkoy. Niewiele jest bardziej odludnych i cichszych miejsc ni szkolny
budynek w nocy. Zanim yka do nas doczy, mina dwudziesta
pierwsza.
Zacie je powiedzia. Ukryj nasze twarze.
Wrczy nam maski. Jedn zatrzyma dla siebie. Nie byy to zwyke
kominiarki, jak mona by si spodziewa.
Czy to zaczem.
Tak, to maski z Krla Lwa rzek yka. Tobie, Emo, dam mask
Mufasy. Zamierzaem da ci mask Pumby, ale to dzika winia i no
c, pomylaem, e by mnie zabia.
Patrzc na trzyman w rce mask, Ema si skrzywia.
Dobrze mylae mrukna.
Tak wic, Mickey, ty bdziesz Pumb, a ja Ja bd Timonem. Wi-
dzicie? Timon i Pumba? Hakuna matata. No ju, zacie je. S praktycz-
ne i zabawne.
Nawet nie drgnem.
yka podnis ostrzegawczo rk.
W rodku s kamery. Jeli co pjdzie le, nikt nas nie rozpozna.
Spojrzaem na Em. Wzruszya ramionami. Mia racj.
yka zaoy mask i zmieni si w umiechnit surykatk.
Mickey, z twoim wzrostem powiniene si zgarbi. Prawd m-
wic, wszyscy powinnimy zmieni sposb chodzenia. Emo, moe za-
miast gniewnie maszerowa, jak to masz w zwyczaju, mogaby koysa
biodrami albo co.
Koysa biodrami?
Albo co. eby nie mona ci byo rozpozna.
Nie zamierzam koysa biodrami obruszya si Ema.
Albo co.
Albo nic.
Myl, e maski wystarcz powiedziaem.
yka wzruszy ramionami.
Jak chcecie.
Podeszlimy do bocznych drzwi. yka przesun kart przez czyt-
nik. Usyszaem szczk i drzwi si otworzyy. Obejrzaem si na Em,
szukajc zachty, ale zamiast jej twarzy zobaczyem mask Mufasy. No
c, ta wygldaa bardzo zdecydowanie, wic wszedem za yk do
rodka.
Dwik nie jest nagrywany powiedzia yka swoim normalnym
tonem, nie teatralnym szeptem, ani nawet szkolnym gosem. Jego so-
wa rozbrzmiay gono w pustym korytarzu i odbiy si niepokojcym
echem. Kamery znajduj si na kadym korytarzu. S umieszczone
pod sufitem, ale to nie ma znaczenia, poniewa mamy maski.
Skrci w prawo. My za nim.
To jest klasa pani Nelson. Wiecie, co powiedzia mi tata?
Ona trzyma pod biurkiem swoj brudn bielizn i poczochy. Wcale
nie seksowne. No wiecie, widzielicie pani Nelson? Koszmar, no nie?
Jednak tata mwi, e ona ma zdumiewajc kolekcj poczoch. W r-
nych kolorach i wzorach. Chcecie zobaczy?
Nie mruknem.
To nic trudnego. Drzwi do tej klasy zawsze s otwarte. Zagroenie
poarowe czy co takiego. Och, chyba e ogosz alarm. Wiecie, co to ta-
kiego? Wiecie, w kadej klasie pod biurkiem nauczyciela jest przycisk.
W razie strzelaniny w szkole lub innego zajcia zostaje nacinity
i wprowadza w szkole stan alarmowy. Superowo, no nie?
Na szczcie dotarlimy do szafki Ashley. yka obejrza kdk.
Tak jak podejrzewaem. Szyfrowa kdka Seviera. Pokrci go-
w. Naprawd szkoda.
Masz do niej klucz?
Timon spojrza na mnie. Naprawd dziwnie byo patrze na przyja-
ciela i widzie umiechnit mask.
Nie, oczywicie, e nie. To nie jest regulaminowa kdka.
No to co zrobimy? spytaa Ema.
yka wyj yk do opon, wetkn j w ucho kdki i mocno prze-
krci. Kdka pka, jakby bya zrobiona z porcelany.
Voil!
Wtedy usyszaem jaki dwik. Zamarem.
Syszelicie to? szepnem.
Co takiego? odpar yka/Timon.
Popatrzyem na Em/Mufas. Wpatrywaem si w jej mask, jakbym
mg zobaczy przez ni wyraz jej twarzy.
Ema?
Po prostu si pospieszmy.
yka usun resztki kdki. Kiedy skoczy, cofn si i skin na
mnie, ebym przej paeczk. Zapaem metalow zasuw i odsunem
j. Otworzyem szafk i zajrzaem do rodka.
Bya tam sportowa torba.
Wyjem j i rzuciem na podog. Wszyscy troje stanlimy wok
niej i spojrzelimy przez nasze maski. Nachyliem si i rozsunem za-
mek. Szmer zmieni si w donony trzask i odbi echem w cichych kory-
tarzach. Przez moment tylko gapilimy si na zawarto torby.
Pierwszy odezwa si yka:
O. Mj. Boe.
Najpierw zobaczyem pienidze mnstwo paczek banknotw ci-
gnitych gumkami. Trudno powiedzie, ile ich byo. Ema wyja jedn.
Zacza przelicza banknoty z Benem Franklinem.
To same studolarwki stwierdzia.
Wiedzielicie, e Benjamin Franklin by doskonaym pywakiem?
odezwa si yka.
Nie teraz, yka.
Ema odgarna kilka paczek banknotw i zobaczylimy plastikowe
torebki z biaym proszkiem.
Mylicie, e to narkotyki? zapyta yka.
Nie sdz, eby to by puder dla dzieci.
Musimy to zanie na policj zdecydowaa Ema.
yka si wyprostowa.
artujesz, prawda?
Nie.
Wanie wamalimy si do szkoy zauway yka wzburzony.
I do tej szafki. Czy wiesz, jakie mielibymy kopoty?
On ma racj powiedziaem.
I kto nam uwierzy, e po prostuje znalelimy? cign rozgo-
rczkowany yka, szeroko rozkadajc rce. A jeli pomyl, e jeste-
my dealerami? Wiecie, e ju jestem notowany. Pol mnie do duego
domu.
Duego domu? powtrzya Ema.
Do kicia, mamra, pierdla, wizienia
Ju dobrze, yka przerwaem mu.
Nie moemy nikomu powiedzie, e to znalelimy nalega y-
ka. Nie rozumiecie? Wyobracie sobie taki smakowity ksek jak ja
w wizieniu.
Uspokj si syknem. Nikt nie pjdzie do wizienia.
A zamy, e nam uwierz cign. Zamy, e powiemy
prawd, a oni nam uwierz i dotr do Rachel. Jak ona to wyjani?
Zamilklimy. Nawet Ema wiedziaa, e yka ma racj.
Musimy pomyle powiedziaem.
I to szybko dorzuci yka.
Przecie nie moemy tego tak zostawi rzeka Ema. Teraz wie-
my, co si stao. Matka Rachel cigle wykrzykiwaa, jakim zym czowie-
kiem jest jej byy m. Rachel to sprawdzia. Znalaza torb. Ukrya j
i skontaktowaa si ze Schroniskiem Abeona, prawda?
Skinem gow, wspominajc rozmow z ysym. On myla, e
moe Rachel daa t paczk mnie. Nie daa. Zastanawiaem si, dlaczego
mi o niej nie powiedziaa, ale teraz zrozumiaem. Jej matk zabito z po-
wodu tej paczki. Rachel zostaa postrzelona. Gdyby wyjawia mi, gdzie
to jest, no c, naraziaby na niebezpieczestwo rwnie mnie.
Tymczasem cigna Ema ojciec Rachel lub ci li faceci zastana-
wiali si, co si stao z torb. Doszli do wniosku, e musiaa j zabra
Rachel
Nie wtrciem. Zapewne pomyleli, e zabraa j jej matka.
Racja. Wic zajli si ni i c wiemy, co byo potem.
Zostaa zastrzelona.
Musimy i orzek yka. Po prostu wmy t torb do szafki
i sprbujmy to przemyle.
Tego te nie moemy zrobi powiedziaem. Kdka jest zerwa-
na. Nie moemy zostawi tego w niezamknitej szafce.
No to co robimy? zapytaa Ema.
Oddacie j nam.
Odwrciem si w kierunku, z ktrego dobiega szorstki gos. Zoba-
czyem dwch mczyzn, ktrych widziaem w podrasowanym samo-
chodzie przed domem Rachel. Obaj byli uzbrojeni.
Nikt si nie rusza. Rce do gry rozkaza Czowiek z Blizn, ten,
przed ktrym ostrzega mnie detektyw Waters.
Skoro mamy si nie rusza zacz yka to jak mamy podnie
rce?
Czowiek z Blizn wycelowa bro w jego pier.
Bdziesz mi tu cwaniakowa?
Nie, nie, w porzdku powiedziaem najspokojniej, jak potrafiem.
Wszyscy zrobimy dokadnie to, co mwicie. Wy tu rzdzicie.
Za si o swoje dupsko, e tak jest warkn Czowiek z Blizn,
skupiajc uwag na mnie. Teraz zdejmijcie te gupie maski.
Przecie mamy si nie rusza, to jak zacz yka.
yka wszedem mu w sowo i pokrciem gow, eby si za-
mkn.
Wszyscy zdjlimy maski i rzucilimy je na podog.
Czowiek z Blizn schowa bro, ale jego wsplnik nadal trzyma
swoj w pogotowiu. By ogromnym facetem. Pomimo pmroku mia na
nosie ciemne okulary i najbardziej obojtn min na wiecie. Wyglda
jak znudzony, zimnokrwisty morderca, jakby mg nas zaraz zastrzeli
i nic by go to nie obeszo. Nie wiedziaem, co zrobi czy powiedzie,
wic milczaem.
Czowiek z Blizn podszed do torby, pochyli si i zajrza do rod-
ka.
Jest tam wszystko? zapyta Okularnik.
Na to wyglda odpar Czowiek z Blizn. Wsta i umiechn si
do mnie. Dziki, e j dla nas znalaze, Mickey.
Skd wiesz, jak mam na imi? zapytaem.
To naprawd proste. Domylilimy si, e Rachel lub jej mamuka
ukrada nasz towar tatukowi. Dlatego sprawdzilimy rejestr rozmw
telefonicznych Rachel. Wyglda na to, e dzwonia do ciebie tu przed
strzelanin, wic pomylelimy, hej, a moe to ty, jej chopak, pomoge
ukry towar. Dlatego zaczlimy ci ledzi. atwizna, no nie?
Ta jego gadanina, agodnie mwic, bya denerwujca.
Pewnie powiedziaem. Macie swj towar. Moecie ju i.
Czowiek z Blizn umiechn si do Okularnika. Kcik ust Okular-
nika lekko drgn. Nie spodobao mi si to.
Czowiek z Blizn zapi suwak torby.
Kiedy ledzilimy ci, kiedy szede do tego spalonego starego
domu, przez chwil mylelimy, e moe ona tam ukrya towar i si
spali, byoby wtedy bardzo, bardzo le.
Jednak tak si nie stao. Staraem si wyglda na troch wysze-
go. Wasz towar przez cay czas by tutaj. Teraz znw go macie.
Taa mrukn Czowiek z Blizn. Wiem. Jest tylko jeden pro-
blem.
Przeknem lin. Kamyk strachu w mojej piersi zacz si powik-
sza, utrudniajc oddychanie.
Jaki?
Z wami. No wiesz, widzielicie nasze twarze.
Nikomu nic nie powiemy zapewnia Ema.
Teraz Czowiek z Blizn skupi uwag na niej. Gdy si do niej przy-
sun, prbowaem wlizgn si pomidzy nich, ale powstrzyma mnie
gniewnym spojrzeniem. Nie podoba mi si wyraz jego oczu. To byy
okrutne oczy czowieka, ktry lubi krzywdzi innych. Z narastajcym
przeraeniem zrozumiaem, e on nigdy nie kieruje si rozsdkiem.
Spodziewasz si, e tak po prostu wam uwierzymy, sodka buko?
zapyta Czowiek z Blizn. Jego twarz znalaza si o centymetry od
twarzy Emy, ktra zrobia tak min, jakby miaa si rozpaka. Myli-
cie, e co, e tak po prostu pozwolimy wam odej?
Zaczynaj mnie bole rce jkn yka. Mog je opuci?
Czowiek z Blizn odwrci si do niego.
Powiedziaem, ebycie si nie ruszali.
No tak, owszem, ale potem dwa razy kazae nam si rusza raz
podnie rce, a raz zdj maski. yka przesun si w prawo. No
co to za gadanie nie rusza si? To bardziej greps ni sztywna zasada,
rozumiesz, co mwi? Tak wic miaem nadziej, e skoro zaczynaj
mnie bole rce
I nagle yka zrobi co niewyobraalnego.
Skupiwszy nasz uwag na swojej bzdurnej paplaninie, rzuci si na
Okularnika. To zaskoczyo wszystkich, ze mn wcznie.
W nastpnej chwili bro wypalia i yka upad na podog, broczc
krwi.
38
Przez najkrtsz z moliwych chwil nikt si nie poruszy.
Mwi najkrtsz z moliwych, poniewa w rzeczywistoci by to
uamek sekundy wir, ktry na zawsze pozostanie w mojej pamici.
Czy przeylicie kiedy co takiego, moment krtszy od mgnienia oka,
ktry jednak zostaje z wami na zawsze? Jakby czas naprawd si zatrzy-
ma. Pamitam wszystko: huk wystrzau i padajcego yk. Pamitam
krzyk Emy. I yk lecego na pododze, z rozszerzajc si czerwon
plam na koszuli, szybko bielejc twarz i zamknitymi oczami.
Nigdy tego nie zapomn.
Nawet w tej krtkiej chwili, ktra nie moga trwa duej ni p se-
kundy, miaem okropne poczucie winy.
Ja mu to zrobiem. Przeze mnie go postrzelono.
Jednak, cho zaamany i spanikowany, nie zapomniaem sztuk wal-
ki. Gdzie w gbi duszy nagle odnalazem spokj. Nie mogem pozwo-
li, eby powicenie yki okazao si daremne. Poniewa on, pomimo
swojej pozornej niedojrzaoci, zrozumia, e ci dwaj zamierzali nas za-
bi. Poj, e kto musi im przeszkodzi. Kto musi co zrobi, nawet po-
wicajc siebie.
yka odwrci ich uwag. Mogem sta tam i paka. Albo wyko-
rzysta szans.
Reszta bya skutkiem nagle obudzonej wciekoci. Wydawao si,
e w dugim czasie wydarzyo si sto rnych rzeczy, ale gdy patrz
wstecz, wiem, e od chwili gdy yka zosta postrzelony, upyno zale-
dwie kilka sekund, i ju byo po wszystkim.
Najpierw wszyscy oylimy. Jakby kto odmrozi nas w samym
rodku szalejcego tornada. Ja zareagowaem pierwszy. Rzuciem si na
uzbrojonego Okularnika, chocia Czowiek z Blizn sta mi na drodze.
Ema uklka, eby zaj si yk. Czowiek z Blizn odwrci si do
mnie, a Okularnik wycelowa we mnie bro.
Dzielia nas zbyt dua odlego.
Byem szybki, wic ich wyprzedziem. Pomimo to znajdowaem si
za daleko, eby dopa Okularnika, zanim znw nacinie spust. Sprbo-
waem skalkulowa szanse. Mogem liczy na to, e spuduje, ale szanse
byy niewielkie. Byem zbyt atwym celem.
Co wic robi?
Po pierwsze, sta si mniej dogodnym celem. Gdy Okularnik zacz
ciga spust, nagle uskoczyem w lewo i wpadem na Czowieka z Bli-
zn. Kula ze wistem przeleciaa obok. Teraz zasoniem si ciaem Czo-
wieka z Blizn, ktry no c nie spodziewa si takiego ataku. Kie-
dy upadalimy, oparem przedrami o jego szyj. Gdy runlimy na
podog, moje przedrami z impetem wbio si w jego krta. Wybau-
szy oczy i zabulgota.
Miaem go tam, gdzie chciaem.
Oczywicie, gdyby to byo wszystko, gdybym musia przejmowa
si tylko Czowiekiem z Blizn, w tym momencie bybym bardzo zado-
wolony. Tak jednak nie byo. Nie on by moim najwikszym zmartwie-
niem. Najbardziej niepokoi mnie Okularnik. Ten szybko otrzsn si
z zaskoczenia i ju szed w nasz stron z wycelowan broni.
Mogem chowa si za Czowiekiem z Blizn jeszcze tylko przez
chwil, moe nie dusz ni sekunda.
Okularnik stan nad nami. Wycelowa we mnie bro. Lec na pod-
odze, kopnem go w ydk. Zakl, otrzsn si, cofn o krok i znw
wycelowa.
Zdaem sobie spraw, e to koniec. Byem zaatwiony. Ju po mnie.
Czowiek z Blizn przetoczy si po pododze, kaszlc i usiujc za-
pa oddech. Troch to trwao, ale tak naprawd nie miao ju znaczenia.
Zanim go zapi, bd martwy. Okularnik lekko przesun luf, kierujc
j w moj pier. Chciaem podnie rce, ale wiedziaem, e to na nic.
Znw zobaczyem lekko uniesiony w umiechu kcik ust, bdcy ostat-
ni rzecz, jak miaem ujrze, gdy usyszaem krzyk.
To krzyczaa Ema.
Skoczya Okularnikowi na plecy z impetem, ktry pchn go do
przodu. Zdoa utrzyma si na nogach, ale z trudem. Ema oplota rka-
mi jego szyj i zacza ciska ze wszystkich si. Bez namysu przetoczy-
em si do Czowieka z Blizn i zadaem mu kolejny cios w krta. By
celny, ale nie wykluczy go z walki.
Okularnik woln rk prbowa rozerwa ucisk Emy, ale ona bya
silniejsza, ni si spodziewa. Unis bro, kierujc luf w gr, jakby
mia nadziej zestrzeli Em ze swoich plecw. Bya na to przygotowa-
na. Pucia jego szyj i kantem doni uderzya go w nadgarstek.
Pistolet upad na podog.
Teraz miaem szans!
Rzuciem si po pistolet, ale Okularnik jeszcze nie skoczy. Praw
nog kopn bro, zanim zdyem j zapa. Bro przelizgna si po
wieo wypastowanej pododze korytarza. Nie byo czasu po ni biec.
Czowiek z Blizn zacz dochodzi do siebie. On te by uzbrojony.
Okularnik zatoczy si do tyu, prbujc zrzuci z siebie Em, ale nie
puszczaa. Chwiejnie rzuci si w ty, wpychajc j na rzd szafek. Zrobi
to jeszcze raz, mocniej, jednoczenie uderzajc j potylic w twarz. Po-
skutkowao. Ema go pucia. Osuna si oguszona na podog. Okular-
nik odwrci si do niej, ale kiedy krzyknem, obejrza si na mnie.
Ema wykorzystaa moment jego nieuwagi i wtoczya si do klasy, znika-
jc z pola widzenia.
Tymczasem Czowiek z Blizn znw si poruszy i wci mia
bro.
Skoczyem na niego ponownie, lecz tym razem by przygotowany.
Obrci si na plecy i wierzgn, trafiajc mnie w splot soneczny. Po-
wietrze ze wistem uszo mi z puc. Padajc na podog, zadaem roz-
paczliwy cios okciem i trafiem go w twarz. Usyszaem chrzst i wie-
dziaem, e zamaem mu nos.
Zanim jednak zdyem wsta, Okularnik ju mnie dopad. Mocno
kopn mnie w ebra. Rozcignem si na pododze. Znowu kopn.
Jknem. Po trzecim kopniaku zaczo mi si krci w gowie. Myla-
em, e zwymiotuj. Leaem bezbronny na pododze.
Kolejny kopniak pozbawi mnie resztek si.
Traciem przytomno, prawie gotowy si podda, gdy za lecym
Czowiekiem z Blizn zobaczyem yk. Mia zamknite oczy i twarz
bia jak kreda. Z rany pyna krew. Nie wiedziaem, czy jest ywy, czy
martwy, ale nie zamierzaem pozwoli mu si wykrwawi.
Musiaem co zrobi i nagle znalazem oczywist odpowied: bro
Czowieka z Blizn.
Mia j w tylnej kieszeni. Gdybym zdoa j wyj
Okularnik zrozumia, co zamierzam zrobi. Umiechn si do mnie
i szykowa do nastpnego kopniaka, ktry zapewne by mnie wyko-
czy, lecz nagle cisz rozdaro przeraliwe wycie alarmu.
Alarm! oznajmi gos pyncy z gonikw. Alarm! Alarm!
Ema! To po to wtoczya si do klasy eby wcisn guzik alarmo-
wy, o ktrym mwi yka. Alarm na moment odwrci uwag Okular-
nika, a tylko tego potrzebowaem. Z jkiem wycignem rk i zapa-
em bro tkwic w tylnej kieszeni spodni Czowieka z Blizn. Poci-
gnem, ale nie mogem jej wyj. Okularnik znw na mnie spojrza. Za-
mierza kopn mnie jeszcze raz, ale nie zdy.
Wyrwaem bro z kieszeni jego kumpla i wycelowaem w niego.
Nie ruszaj si!
Okularnik zastyg, a potem powoli podnis rce nad gow. Od-
czogaem si rakiem, cay czas majc go na muszce i trzymajc si jak
najdalej od Czowieka z Blizn.
Z gonikw wci pyn monotonny gos: Alarm Alarm.
Ema wybiega na korytarz i uklka przy yce.
yka? Arthurze? szeptaa bagalnie przez zy. Pooya jego go-
w na swoich kolanach. Mw do mnie, dobrze? Prosz.
Pakaa. Ja te. yka si nie rusza.
W oddali syszaem wycie syren. Odwrciem si i spojrzaem na
Czowieka z Blizn i Okularnika. Miaem nadziej, e sprbuj si na
mnie rzuci, poniewa chciaem zastrzeli ich za to, co zrobili.
Widocznie wyczytali to z mojej twarzy i zrozumieli. aden si nie
ruszy.
Popatrzyem na Em.
Czy on
Nie wiem, Mickey. Nie wiem.
39
Nie wiem, ile godzin upyno.
Kiedy pojawili si gliniarze, otoczyli mnie i kazali odoy bro.
Zrobiem to. Reszt pamitam jak przez mg. Czowieka z Blizn i Oku-
larnika zakuto w kajdanki. Sanitariusze podbiegli do yki. Ema trzy-
maa jego gow na kolanach i prbowaa zatamowa krwotok. Rzuci-
em si do niego, poniewa przez chwil, bardzo krtk chwil, obawia-
em si, e jednym z sanitariuszy bdzie jasnowosy mczyzna, ktry
zabra mojego ojca. Baem si, e teraz zabierze na noszach yk i ju
nigdy go nie zobacz.
Mickey, co ty narobi?
Wiedziaem, e ten gos dochodzi z gbi mojego umysu. Ostrzega-
no mnie, prawda? Detektyw Waters mwi mi wyranie, ebym si w to
nie miesza, ale ja nie posuchaem. Ryzykowanie wasnego ycia to jed-
no, ale patrzcie, co zrobiem yce.
Nie sdz, ebym kiedy zdoa to sobie wybaczy.
Nie wiem, ilu tam byo policjantw. Pamitam migajce wiata du-
giego rzdu pojazdw, przecinajce mrok nocy.
Przez kilka nastpnych godzin nie potrafi powiedzie ile odpo-
wiadaem na pytania. Ja zadawaem tylko jedno, raz po raz: Co
z nim?.
Jednak nie chcieli mi nic powiedzie o stanie yki. Przewanie m-
wiem prawd, ale kiedy zapytali, jak dostalimy si do szkoy, skama-
em i powiedziaem, e wywayem drzwi.
Chopcze powiedzia powanie policjant wamanie do szkoy
to najmniejszy z problemw twojego przyjaciela.
Rni policjanci przychodzili i wychodzili, w tym komendant Tay-
lor, a nawet detektyw Waters. Byli wkurzeni, a jednoczenie zadowoleni
wkurzeni, poniewa bylimy lekkomylni, w wyniku czego yka zo-
sta postrzelony, a zadowoleni, poniewa odkrylimy, kto zabi pani
Caldwell i zrani Rachel. Dwaj zatwardziali przestpcy zostali schwyta-
ni i na dugie lata pjd do wizienia. Umoliwi to nagrania z kamer,
a ponadto obaj uywali trzydziesteksemek Smith & Wesson, broni,
z ktrej strzelano do pani Caldwell i Rachel.
W pewnym momencie pojawi si wujek Myron. Gra rol przerao-
nego opiekuna i adwokata. Natychmiast kaza mi przesta rozmawia
z policj, ale zbyem go machniciem rki. Powinni si dowiedzie. Tak
wic usiad przy mnie i te sucha. Ostatnim z przesuchujcych mnie
by detektyw Waters.
Czy to pomoe panu rozwiza t drug spraw? zapytaem, kie-
dy skoczy.
Jak spraw?
Pana Caldwella. Jest dealerem, prawda?
Detektyw Waters zerkn na Myrona, a potem znw na mnie.
To nie twoje zmartwienie.
Aresztujecie go?
Pod jakim zarzutem?
Popatrzyem na niego zdziwiony.
Przecie wam powiedziaem. Ten towar w torbie
Taak?
Pochodzi z jego domu.
Masz na to jaki dowd? Jak mamy udowodni, e cokolwiek w tej
torbie naleao do Henryego Caldwella? Moe gdybycie zostawili j
tam i nas zawiadomili, moe wtedy moglibymy co zrobi. A teraz?
Pokrci gow i wyszed.
Zanim spotkalimy si z Em w szpitalnej poczekalni, soce stao
wysoko na niebie. Wujek Myron i Angelica Wyatt chcieli zabra nas do
domu, ale nie zamierzalimy opuci yki. Siedzielimy w poczekalni,
Ema i ja w jednym kcie. Angelica Wyatt, ukrywajca si za ciemnymi
okularami i w chustce na gowie, oraz Myron trzymali si z daleka.
Och sapna Ema.
Taak.
Oczy miaa czerwone od ez i zmczenia. Ja zapewne wygldaem
tak samo.
On wydobrzeje powiedziaem.
Lepiej, eby tak byo odpara Ema. Bo go zabij.
Kilka minut pniej zobaczyem chud czarnoskr kobiet, ktra
wesza do poczekalni. Wygldaa jak zombie, gorzej ni ktrekolwiek
z nas. Mama yki. Nie znalimy si, ale widziaem, jak uciskaa syna,
gdy odwiozem go do domu. Na jej twarzy malowaa si rozpacz; miaa
to nieobecne spojrzenie, jakie widuje si czasem na wojennych filmach
dokumentalnych.
Popatrzyem na Em. Nabraa powietrza i skina gow. Oboje
wstalimy i ruszylimy do mamy yki. Wydawao si, e trwa to wieki,
jakby z kadym naszym krokiem si od nas oddalaa.
Gdy wreszcie przed ni stanlimy, miaa spuszczon gow.
Nie wiedzielimy, co powiedzie, wic tylko stalimy, czekajc. Po
kilku sekundach spojrzaa na mnie i kiedy zobaczya, kim jestem, spo-
chmurniaa.
Ty jeste Mickey powiedziaa. A ty Ema.
Oboje kiwnlimy gowami.
Co tu robicie?
Chcielimy tylko wiedzie, jak si czuje yka to znaczy Arthur.
Popatrzya na Em, potem znw na mnie.
Nie nie jest z nim dobrze.
Jakby moje serce byo na szczycie dugich schodw, a teraz kto je
z nich zepchn.
Przeszed operacj, ale lekarze nie wiedz.
Czy jest co zaczem, ale nie zdoaem dokoczy. zy cisny
mi si do oczu.
Nie rozumiem, dlaczego o tak pnej porze bylicie jeszcze
w szkole powiedziaa pani Spindel.
To moja wina wyznaem przez zy.
Ema chciaa co doda, ale j szturchnem.
Zobaczyem, e pani Spindel znw spochmurniaa, a potem powie-
dziaa co, czego nie spodziewaem si usysze, ale na co z pewnoci
zasuyem:
Och, wiem, e to twoja wina.
Zamknem oczy, kade jej sowo byo jak uderzenie pici.
Jeszcze tydzie temu nawet nie wiedziaam, e istniejesz. Teraz
Arthur mwi tylko o tobie. Chcia, eby wszyscy nazywali go yka.
Powiedzia, e to przezwisko nada mu jego nowy przyjaciel.
Moje serce stoczyo si z ostatniego stopnia, a teraz rozdeptaa je sto-
pa w cikim bucie.
Bye przyjacielem Arthura cigna pani Spindel. Moe pierw-
szym prawdziwym przyjacielem, jakiego mia od czwartej klasy. Pewnie
nie rozumiesz, jak duo to dla niego znaczyo. Uwielbia ci. Podziwia.
I jak mu za to odpacie? Wykorzystae go, eby wama si do jakiej
gupiej szafki, a teraz widzisz. Odwrcia si z obrzydzeniem. Mam
nadziej, e to, co w niej byo, jest tego warte.
Otworzyem usta, zamknem i znw otworzyem. Co mogem po-
wiedzie?
Myl, e oboje powinnicie std znikn.
Nie.
Odwrciem si i zobaczyem pana Spindela, ojca yki.
Pani Spindel patrzya na ma i czekaa.
Arthur wanie odzyska przytomno oznajmi, odwracajc si
i napotykajc moje spojrzenie. I upiera si, e chce porozmawia
z Mickeyem.
40
Wszdzie byy rurki, aparaty i popiskiwania. I zasony, zapach rod-
kw odkaajcych i monitory z zielonymi diodami. Nie zwracaem na
nie uwagi. Kiedy wszedem do sali, widziaem tylko mojego przyjaciela
lecego wrd caej tej okropnej aparatury.
yka wydawa si taki may na tym ku. May i kruchy jak zra-
niony ptak.
Sowa pani Spindel wiem, e to twoja wina wci odbijay si
echem w mojej gowie.
Lekarka, wysoka kobieta z wosami upitymi w kok, pooya rk
na moim ramieniu.
Zwykle na to nie pozwalam, ale jest taki pobudzony. Chc, eby
si streszcza i go nie zdenerwowa.
Skinem gow i powoli podszedem do ka. Nogi miaem jak
z waty. W pewnej chwili przystanem, poniewa z oczu popyny mi
zy. Odwrciem gow, mocno przygryzem warg i zdoaem wzi si
w gar. Nie pomog yce, histeryzujc. Wiedziaem, e jeli on ma by
spokojny, ja te musz zachowa spokj.
Gdy doszedem do ka, miaem ochot zapa go, zanie do
domu i jakim cudem sprawi, by czas cofn si o jeden dzie. To byo
tak nie w porzdku, e mj przyjaciel lea w tym szpitalu.
Mickey?
yka sprbowa si poruszy. Wyglda na przybitego. Pochyliem
si nad nim.
Jestem tu.
Unis rk, a ja wziem j w swoj do. Usiowa co powiedzie.
Cii powiedziaem. Tylko wyzdrowiej, dobrze?
Sabo pokrci gow. Pochyliem si, przybliajc ucho do jego
warg. Zajo mu to kilka sekund, ale w kocu zdoa powiedzie:
Rachel nadal jest w niebezpieczestwie.
Nie, yka. Uratowae nas wszystkich. To ju koniec.
Nie, nie moecie tu siedzie i nic nie robi. Musicie j uratowa.
Nie moecie przesta, dopki nie odkryjecie prawdy.
Uspokj si, dobrze? To ci dwaj faceci do niej strzelali. Siedz
w wizieniu.
Zobaczyem z spywajc po jego policzku.
Oni tego nie zrobili.
Oczywicie, e zrobili.
Nie, posuchaj mnie. Zjedaj std i jej pom. Obiecaj mi to.
yka by coraz bardziej wzburzony.
Myl, e ju wystarczy. Powiniene zaczeka na korytarzu po-
wiedziaa lekarka.
Zacza dodawa co do jego kroplwki, zapewne rodek uspokaja-
jcy. Chciaem puci rk yki, ale mocno j zaciska.
Wszystko bdzie dobrze, yka.
Do ka podeszy pielgniarki. Prboway go przytrzyma i odci-
gn mnie od niego.
Zostaa postrzelona w swoim domu zdoa powiedzie yka.
Wiem, yka. W porzdku. Uspokj si.
On jednak jakby nagle poczu przypyw nowych si. Rozpaczliwie
przycign mnie do siebie.
Mwie, e pytali, w ktrym domu mieszka Rachel. Pamitasz?
Kiedy pierwszy raz zobaczye ich na ulicy?
Zgadza si, i co z tego?
Lekarka skoczya wstrzykiwa rodek uspokajajcy. Efekt by na-
tychmiastowy. Ucisk yki si rozluni. Ju miaem odej, gdy
To jest dom Caldwellw?
Przypomniay mi si sowa Czowieka z Blizn. yka spojrza na
mnie i zdoa zada mi to samo pytanie, ktre ja zadaem sobie:
Czy gdyby ci dwaj ju byli w tym domu, to pytaliby ci, ktry to?
41
yka mia racj.
Wyprowadzono mnie z sali. Pastwo Spindelowie byli na korytarzu.
Przemknli obok mnie do rodka. Po kilku minutach stan yki znw
by stabilny. Wydawao mi si, e jedna z pielgniarek powiedziaa, e
nie porusza nogami, ale natychmiast kazaem sobie o tym zapomnie.
Nie teraz.
Kiedy wrciem do poczekalni, zapaem Em i odcignem j na
bok. Znalelimy zaciszny kt daleko od telewizora.
Co si stao? spytaa. Wszystko z nim w porzdku?
Pospiesznie wyjaniem, co powiedzia mi yka: gdyby Okularnik
i Czowiek z Blizn byli wczeniej w domu Rachel, kiedy zabili jej mat-
k, po co by pytali, ktry to dom?
Moe po prostu nie wiem bawili si z tob?
cignem brwi.
Bawili si?
artowali sobie.
To jest dom Caldwellw? powiedziaem, przedrzeniajc Czo-
wieka z Blizn. Czy to brzmi jak art?
Nie wiem. Moe byo ciemno, kiedy byli tam wczeniej?
I co?
I moe tamtego dnia nie wiedzieli, ktry to dom.
cignem brwi jeszcze bardziej.
To kulawa teoria, no nie? powiedziaa.
Bardzo. Tam s ogrodzenie i brama. Gdyby zdoaa je sforsowa
i strzelaa do dwch osb, to nie pamitaaby, ktry to by dom?
Ema powoli skina gow, teraz zaapaa.
A kiedy si nad tym zastanowi, po co ci dwaj mieliby si tam wa-
mywa i strzela? Zamy, e chcieli odzyska torb. Czy nie prbowa-
liby sama nie wiem wydusi informacji z Rachel i jej matki? Co by
im dao, gdyby je zastrzelili?
Wanie przytaknem. I gdyby posza tam po t torb, to czy
nie przeszukaaby domu? Oni najwyraniej chcieli odzyska swoje pie-
nidze i narkotyki. Dlaczego ich nie szukali? Dlaczego strzelali do
dwch osb, ktre mogy im powiedzie, gdzie one s?
Oficjalna wersja wydarze przestaa mie sens.
Jest jeszcze co dodaem.
Co takiego?
Jak to moliwe, e pan Caldwell by z nimi tak zaprzyjaniony,
kiedy widziaem ich razem? Chyba by wiedzia, e dopiero co strzelali
do jego byej ony i crki, prawda?
Prawda. Ema pokrcia gow. Musimy rozway inn moli-
wo.
Jak?
Odtwrzmy przebieg wydarze, dobrze? Ojciec Rachel jest han-
dlarzem narkotykw. Zamierza latami trzyma on pod kluczem, eby
go nie wydaa. Teraz ona wraca. Rachel interpretuje wtpliwoci na jej
korzy i kradnie ojcu fors oraz prochy.
Ema milczaa. Ja te. Oboje dostrzegalimy ju wyjanienie tego
wszystkiego, ale nie chcielimy powiedzie tego gono.
Nie strzelaby do wasnej crki rzekem.
Jeste pewny?
Po prostu w to nie wierz.
Ten czowiek w ciebie celowa.
W obronie Rachel. Ba si o ni.
Rozmylalimy nad tym przez dug chwil.
To mg by wypadek odezwaa si Ema.
Jak to?
Przemyl taki scenariusz. Ojciec Rachel odkrywa, e jego pienidze
i narkotyki zniky. Wraca do domu i ze zdziwieniem stwierdza, e jest
tam jego bya ona. Kc si. On wyjmuje bro, moe dochodzi do szar-
paniny. Rachel ich zaskakuje. Moe postrzeli Rachel przypadkiem?
Ta teoria pasowaa do faktw. A jednak
Jest jeszcze co powiedziaem.
Co?
O co chodzi komendantowi Taylorowi? zastanawiaem si. Dla-
czego si krci przy Henrym Caldwellu? Dlaczego niepokoi go to, co
Rachel powie o strzelaninie? Czy to tylko przypadek, e pierwszy zna-
laz si na miejscu zbrodni?
Zaczekaj. Ema powstrzymaa mnie, unoszc rce. Chc powie-
dzie, e w porzdku, wiem, e mamy kopoty z nim i Troyem, ale chy-
ba nie sugerujesz
Sam nie wiem, co sugeruj. Jednak yka ma racj. Musimy std
pj. Wszyscy jestemy w niebezpieczestwie, dopki nie dowiemy si,
kto postrzeli Rachel.
42
W drodze do domu wujek Myron milcza. Spodziewaem si mn-
stwa pyta i dugiego wykadu, ale poniewa siedzia obok mnie pod-
czas przesuchania, moe doszed do wniosku, e nie ma ju o co pyta.
Nie spaem przez ponad dob. Zmczenie dawao o sobie zna i wy-
dawao mi si, e moje ciao jest bardzo cikie. Wujek Myron zatrzyma
samochd.
Prbowae pomc przyjacice zacz.
Zabrzmiao to bardziej jak stwierdzenie ni pytanie, wic nic nie po-
wiedziaem.
Rozumiem to cign. T potrzeb ratowania ludzi. Sdz, e
masz to w genach.
Nie wiedziaem, czy ma na myli geny swoje, czy mojego ojca.
A moe jedne i drugie.
Mylisz, e dobrze postpie. To te rozumiem. Jednak kiedy na-
ruszasz rwnowag
Odczekaem chwil, po czym powiedziaem:
Wic uwaasz, e ludzie nie powinni si wtrca i powinni pozwo-
li, by sprawy toczyy si swoim trybem?
Nie.
No to o co ci chodzi?
Moe o nic. A moe chc, eby zrozumia, e to, co prbowae
zrobi, nie jest atwe. Nie jest czarne lub biae. Poruszy si na fotelu.
Wyobra sobie grupk figurek na chybotliwej pce.
Uniosem brew.
Figurek?
Wyobra to sobie, dobrze? Jeli jedna z nich przewrci si i zacznie
spada, moesz sprbowa j zapa. Jeli jednak zrobisz to zbyt ener-
gicznie lub niezgrabnie, moesz wywrci wicej figurek. Ocalisz t
pierwsz, ale w rezultacie rozbijesz kilka.
Popatrzy na mnie. Ja na niego.
Mam pytanie odezwaem si.
Tak?
Mwic o figurkach, mylae o tych przedstawiajcych znane po-
stacie z karykaturalnie duymi gowami czy o upiornych laleczkach fir-
my Hummel, ktre tak uwielbia babcia?
Westchn.
Chyba sam si o to prosiem.
Poniewa nie sdz, ebym chcia ktr z nich ratowa. One mnie
przeraaj.
Myron si rozemia.
W porzdku, w porzdku.
Nie mw babci, dobrze?
Mdry chopak.
Wysiedlimy z samochodu i weszlimy do domu. Zaczem scho-
dzi do piwnicy, gdy Myron zada mi ostatnie pytanie:
Czy to wszystko ma co wsplnego z Nietoperzyc albo twoim
pragnieniem ekshumowania ojca?
To byo dobre pytanie i Myron zasuy na szczer odpowied.
Nie wiem.
Zszedem do piwnicy i padem na ko. Musiaem zablokowa my-
li o yce. Gdybym wci myla o nim lecym w szpitalu, sparalio-
waoby mnie to. yka przezwyciy bl i pragn si ze mn widzie
z konkretnego powodu. Nie chcia, ebymy odpucili. Chcia, ebymy
dowiedzieli si, kto postrzeli Rachel. Chocia miaem ogromn ochot
zwin si w kbek i da sobie z tym spokj, musiaem uszanowa jego
yczenie.
Jaki wic bdzie nastpny krok?
Zadzwonia moja komrka. Kiedy zobaczyem na wywietlaczu, e
to Rachel, usiadem, wcisnem zielony klawisz odbioru i przyoyem
telefon do ucha. W jej gosie sycha byo rozpacz i gniew.
Jak moge mi to zrobi?
Rachel?
W moim domu roi si od policjantw.
Czy pytaj ci o torb?
Prbowali, ale ojciec nie pozwoli im ze mn rozmawia. Dlaczego
to zrobie, Mickey? Dlaczego nie moge sobie darowa?
Prbowalimy pomc. Prbowalimy
Wiesz co? Nie chc tego sucha. Zadzwoniam tylko dlatego, e
chciaam wiedzie, jak si czuje yka.
Znw przypomnia mi si wyraz twarzy jego matki. Czy kiedy
o tym zapomn?
Nie wiem. Jest w stanie krytycznym.
Biedny dzieciak.
Prbowalimy tylko pomc zapa tych, ktrzy strzelali.
Kto was o to prosi?
Miaem do usprawiedliwiania si.
Znasz odpowied na to pytanie, Rachel.
Znaa. Schronisko Abeona.
Wszyscy jestemy w to zamieszani. Moga nam zaufa. Moga
nam powiedzie, e uwierzya matce i ukrya t torb.
Prbowaam was chroni.
A ja prbowaem chroni ciebie odparem, przypominajc sobie
kulaw metafor Myrona. Patrz, do czego nas to doprowadzio.
Cisza.
Posza do Abeony po pomoc, prawda? spytaem.
Tak. Jednak Nietoperzyca kazaa mi da sobie z tym spokj tu-
maczya Rachel. Jakbym moga to zrobi. Jakbym moga tak po prostu
zapomnie, co mj ojciec zrobi mojej matce, zamykajc j na tyle lat
w domu wariatw. Dlatego ukryam t torb w szafce i trzymaabym j
tam, dopki nie zdoaabym ich przekona, e to dla mnie wane,
albo sama nie wiem chciaam zyska na czasie. Jednak to schrzani-
am, Mickey. Schrzaniam i ci dwaj zabili moj matk.
Nie powiedziaem.
Co nie?
Oni nie zabili twojej matki.
O czym ty mwisz? Jest tu komendant Taylor. Twierdzi, e to oni.
Znw komendant Taylor.
Co jeszcze powiedzia?
e maj narzdzie zbrodni. Powiedzia, e badania balistyczne na
pewno to wyka.
Na pewno to wyka? powtrzyem.
Tak.
Skd on wie, co wyka badania?
Pewnie to oczywiste.
Oni tego nie zrobili, Rachel. yka si tego domyli. Ten, kto zabi
twoj matk, wci jest na wolnoci.
To niemoliwe.
Powiedziaem jej o wszystkich sabych punktach oficjalnej wersji
wydarze. Suchaa w milczeniu. Kiedy skoczyem, zapytaa zaskaku-
jco spokojnym gosem:
Mylisz, e strzela do nas mj ojciec?
Nie wiem. To mg by wypadek.
Nie widz takiej moliwoci. Kto strzeli do mnie z drugiego ko-
ca pokoju, ale do mojej matki strzelono, przyoywszy jej luf do gowy.
Czy to mg by wypadek?
Moe zaczem powoli, przypomniawszy sobie teori Emy
twoj matk zastrzelono z rozmysem, a ciebie zraniono przypadkiem.
Zamilklimy, ale co mnie niepokoio. Rachel zostaa trafiona z dru-
giego koca pokoju, natomiast jej matce strzelono w gow z bardzo bli-
ska. Oczywicie to miao sens. Strzelec musia sta tu koo matki Ra-
chel
Tylko dlaczego czuem niepokj?
Mickey?
Tak?
Ja kocham mojego tat.
Wiem.
On nigdy by mnie nie skrzywdzi, tylko e
Tylko e co?
Tylko e on i komendant Taylor to dobrzy przyjaciele. I obaj za-
chowuj si bardzo podejrzanie.
Troch mocniej cisnem telefon. Pan Caldwell i komendant Taylor
s przyjacimi i jakim cudem Taylor jest pierwszy na miejscu zbrodni.
To rzeczywicie niezwyky zbieg okolicznoci.
Coraz mniej mi si to podobao.
Myl, e powinnimy porozmawia z policj.
I co im powiemy? prychna Rachel. Jestemy dzieciakami. Nie
mamy adnego dowodu. Pierwsze, co zrobi kady policjant, to powie
o wszystkim komendantowi Taylorowi.
Miaa racj.
Ale nadal uwaam, e to najlepsze wyjcie.
Nie, wcale nie rzeka Rachel, nagle oywiona. Jakby kto prze-
krci wcznik. Mickey? Jeste przygotowany na kolejne kopoty?
zapytaa. Poniewa mam pewien pomys.
43
Kiedy skoczyem rozmawia z Rachel, zadzwoniem do Emy
i przedstawiem jej plan. Byem bardzo ciekaw, co nowego u yki, ale,
po pierwsze, nie wiedziaem, do kogo zadzwoni, a po drugie, nie chcia-
em si rozprasza. yka wyrazi si jasno. W niczym nie mogem mu
pomc. Powinienem skupi si na odkryciu prawdy.
Do wprowadzenia w ycie pomysu Rachel zostao osiem godzin
sporo czasu na odpoczynek, ktrego rozpaczliwie potrzebowaem. Mj
organizm domaga si snu i poywienia i, jak zwykle, zwyciy gd.
Kiedy szedem do kuchni, Myron oglda wiadomoci w telewizji.
Moe zrobi ci kanapk albo co? zapyta.
Nie, sam sobie wezm.
Otworzyem lodwk. Wujek Myron niedawno kupi wdzonego in-
dyka, roki z demem, saat, pomidory i pit. Super. Zrobiem sobie
kanapk w jakie czterdzieci sekund. Zapaem wod mineraln i ru-
szyem do piwnicy, kiedy co w telewizji sprawio, e zastygem w p
kroku.
Myron to zauway.
Mickey?
Zignorowaem go, nie odrywajc oczu od ekranu.
Prowadzcy w jadowicie zielonym krawacie mwi grobowo po-
wanym gosem:
Zblia si smutna rocznica. Jutro rano odbdzie si naboestwo
powicone pamici Dylana Shaykesa. Od dnia, gdy may Dylan, ww-
czas dziewicioletni, zosta porwany ze szkolnego boiska i przepad bez
ladu, mino dwadziecia pi lat.
Patrzyem na zdjcie na ekranie. O nie, pomylaem. To nie moe
by
Historia maego Dylana znalaza si na pierwszych stronach
wszystkich gazet. Jego zdjcie umieszczano na kartonach z mlekiem.
wiadkowie twierdzili, e widzieli go w rnych miejscach Stanw
Zjednoczonych, a nawet w Europie. Policja intensywnie przesuchiwaa
jego ojca, ale William Shaykes nigdy nie zosta aresztowany za t zbrod-
ni. Krew modego Dylana znaleziono w pobliskim lasku, lecz mimo
upywu tylu lat ciaa nigdy nie udao si znale. Tak wic tajemnica po-
zostaje niewyjaniona.
Na ekranie telewizora wci widniao zdjcie dziewicioletniego
Dylana Shaykesa. Mia krcone wosy i smutne oczy. Widziaem jego
zdjcie a dokadnie to zdjcie w korytarzu na pitrze domu Nietope-
rzycy. A na jej nocnym stoliku staa druga fotografia Dylana, zrobiona
troch pniej, jaki czas po jego znikniciu.
Wspprowadzca program pokrcia gow.
To smutna historia, Ken, powiedziaa.
Oczywicie, Diane. I wobec braku nowych ladw i poniewa
upyno tyle lat, zapewne nikt si nigdy nie dowie, jaki los spotka ma-
ego Dylana Shaykesa.
Myli si. Poniewa teraz, patrzc na to zdjcie, wiedziaem.
44
No i ze spania nici.
Ten smutnooki chopiec z krconymi wosami wci mi si ni. Dy-
lan Shaykes. Jego zdjcie byo na kartonach z mlekiem i w wiadomo-
ciach. Pamitam, e kiedy zobaczyem je po raz pierwszy w korytarzu
Nietoperzycy, pomylaem, e jego twarz wyglda znajomo. Moe po-
wodem byy liczne doniesienia o zaginiciu dzieci, jakie syszaem
w minionych latach. Jednak wtpiem, by tak byo.
Sprawdziem w sieci doniesienia o tym, co nam si przydarzyo.
Moe dlatego, e bylimy nieletni, nie znalazem ich wiele. Na naszej lo-
kalnej stronie informacyjnej, Kasselton Patch, byo nagranie z konferen-
cji prasowej komendanta Taylora, ktry oznajmi, e pod zarzutem za-
mordowania Nory Caldwell i postrzelenia jej crki aresztowano Briana
Tarta i Emile Romera, dwch dobrze znanych dealerw, karanych ju za
napad i rabunek z broni w rku. Komendant wyranie da do zrozu-
mienia, e policja ma teraz niezbity dowd, ktry bez cienia wtpliwo-
ci wykazuje, i Okularnik i Czowiek z Blizn s winni. ledztwo
w sprawie morderstwa, owiadczy z naciskiem komendant Taylor, zo-
stao oficjalnie zamknite.
Skrzywiem si. Miaem wraenie, e Taylor strasznie si spieszy,
eby zamkn to dochodzenie.
O osiemnastej Rachel, Ema i ja spotkalimy si na Coventry Road
nieopodal galerii handlowej. Nie sdziem, e zdoamy wymkn si
z domw, a jednak nam si udao. Angelica Wyatt krcia dzi najwa-
niejsz scen filmu i odoenie jej choby o dzie kosztowaoby studio
p miliona dolarw. Dziki temu mielimy z gowy Angelic i wujka
Myrona. Co do Rachel, gdy jej ojciec oznajmi, e nie bdzie rozmawiaa
z policj, wszyscy zostawili j w spokoju.
Pomylaem, e Rachel cieszy si do du swobod.
No dobrze powiedziaa teraz czy musimy jeszcze raz omawia
ten plan?
Nie sdz odrzeka Ema. Zaczekamy przy tylnych drzwiach, a
je otworzysz. Potem wejdziemy do rodka. To proste, prawda, Mickey?
Spojrzay na mnie. Skrzywiem si.
Nie podoba mi si to.
Dlaczego? spytaa Rachel. To doskonay plan.
Ema zrobia dziwn min. Zrozumiaa, o co mi chodzi.
Dobrze, Mickey, w czym problem?
Nie chc, eby jeszcze komu staa si krzywda powiedziaem.
To uzasadnienie zabrzmiao nieprzekonujco nawet w moich wa-
snych uszach, a sdzc po minach Rachel i Emy, ich take nie przekona-
o.
Oto plan Rachel: kiedy chodzia z Troyem Taylorem pierwsze
hm dowiedziaa si, e komendant Taylor trzyma w domu kopie
wszystkich wanych akt policyjnych. Nie byo ich duo. Kasselton nie
jest miasteczkiem, w ktrym popenia si wiele zabjstw. Przynajmniej
do niedawna. Rachel wiedziaa, e on trzyma wszystkie kopie akt
w swoim gabinecie obok kuchni. Troy Tpak wyjani jej na pocztku
ich zwizku drugie hm e do gabinetu ojca nikomu nie wolno
wchodzi, nawet czonkom rodziny.
Jaki mielimy plan? Prosty. Rachel ju zadzwonia do Troya i zapy-
taa, czy moe do niego wpa. Troy bardzo chcia si pogodzi trzecie
hm chocia Rachel kilkakrotnie podkrelaa, e ich zwizek by
przelotny i czysto platoniczny.
Jeli by platoniczny powiedziaem, kiedy to wyjawia to skd
tak dobrze znasz rozkad jego domu?
W tym momencie Ema nadepna mi na nog. Nie wiedziaem, czy
chciaa mnie uciszy, czy bya na mnie za za to, e mnie to obchodzi.
Myl, e jedno i drugie.
No nic, wrmy do planu. Rachel miaa wej do domu, eby om-
wi sprawy czy musz si fatygowa kolejnym hm? z Troyem.
Poprosi o moliwo skorzystania z azienki, wlizgnie si do kuchni
i otworzy nam tylne drzwi. Ema i ja zakradniemy si do gabinetu ko-
mendanta Taylora. Bdc tam, postaramy si przejrze jego papiery i zo-
baczymy, czy uda nam si znale co o strzelaninie u Caldwellw, pod-
czas gdy Rachel bdzie odwracaa uwag Troya.
No dobrze, ostatnie hm.
Co masz na myli, mwic o odwracaniu uwagi? zapytaem
i Ema znw nadepna mi na nog.
Czego dokadnie zamierzalimy szuka w aktach komendanta Tay-
lora? Nie miaem pojcia.
Dziesi minut pniej patrzylimy, jak Rachel podchodzi do drzwi
domu Taylorw. Zadzwonia, a potem zrobia z wosami co, co kto
mgby nazwa zwyczajnym gestem, ktry jednak zawsze sprawia, e
troch zasychao mi w ustach. Usyszaem westchnienie Emy.
Troy otworzy drzwi, wypinajc pier jak puszcy si kogut. Moje
donie mimowolnie zacisny si w pici. Troy zaprosi Rachel do rod-
ka i drzwi si za nimi zamkny.
Chodmy szepna Ema.
Ruszylimy na tyy domu przez ssiedni posesj, a potem weszli-
my na podwrze za domem Taylorw. Prawd mwic, ten plan bar-
dzo mi si podoba. Podoba mi si pomys przejrzenia akt Taylora i od-
krycia, o co mu chodzi, poniewa wiedziaem po prostu wiedziaem
e co ukrywa.
Tylko nie podobao mi si, e Rachel ma zosta sam na sam z Troy-
em.
Schowalimy si z Em za krzewem rosncym obok tylnych drzwi.
Wiedziaem, e oboje mylimy o yce, ale wiedzielimy te, e teraz
nic nie moemy dla niego zrobi moemy tylko odkry, kto postrzeli
Rachel.
Tak wic wanie to zrobimy.
Znowu pomylaem o dwudziestej pitej rocznicy zniknicia Dylana
Shaykesa. Nie powiedziaem o tym Emie, poniewa dziao si tyle, e ta
sprawa moga poczeka. Jednak dziaalno Schroniska Abeona zaczy-
naa wyglda coraz bardziej podejrzanie. Najpierw ta spreparowana
fotografia Rzenika z odzi, a teraz jeszcze zdjcie tego smutnookiego
chopca.
No, ale nie byo na to czasu. Zza drzwi dobieg cichy trzask otwiera-
nej zasuwy.
Gotowy? szepna Ema.
Kiwnem gow. Uzgodnilimy, e po wejciu do rodka nie b-
dziemy nic mwili ani nawet szeptali, chyba e w sytuacji alarmowej.
Ema miaa stan przy drzwiach i mnie ostrzec, gdyby Troy szed w na-
sz stron lub do domu wrci kto z rodziny. To ja miaem przetrz-
sn biurko komendanta Taylora.
Kiedy pooyem rk na klamce, przysza mi do gowy nowa myl:
odciski palcw. Powinienem zaoy rkawiczki. Niewiele mogem te-
raz na to poradzi, a poza tym, kto miaby zdejmowa odciski palcw?
Nie zamierzalimy niczego ukra, a gdyby jednak nas przyapano, nikt
nie musiaby zbiera dodatkowych dowodw.
Nacisnem klamk i pchnem drzwi. Otworzyy si z gonym
skrzypniciem, zastygem. Wtedy usyszaem koszmarny chichot Ra-
chel.
Och, Troy! pisna, a jej gos ocieka sodycz. To takie zabaw-
ne!
Skrzywiem si, jakbym powcha co naprawd cuchncego.
Rachel znw zachichotaa. Nie zamiaa si, tylko chichotaa jak na-
wiedzona. Przyznam, e nagle wydaa mi si mniej atrakcyjna. Zaraz
jednak przypomniaem sobie, e tylko udaje, pomysowo prbujc za-
guszy odgos mojego niezdarnego wtargnicia, i znw staa si super-
lask.
Wlizgnlimy si z Em do rodka i zamknlimy drzwi. Rachel
wczeniej powiedziaa nam, e gabinet komendanta Taylora znajduje si
na lewo od drzwi. Na palcach ruszyem w tym kierunku. Ema za mn.
Drzwi gabinetu byy otwarte na ocie, wic po prostu wszedem do
rodka. Ema odwrcia si i przywara plecami do ciany kuchni. Wi-
dziaa stamtd tylne drzwi, wejcie do gabinetu oraz korytarz prowa-
dzcy do salonu, w ktrym Rachel chichotaa z Troyem.
Gabinet komendanta Taylora by peen trofew, plakietek i dyplo-
mw, a wszystko zwizane z jego prac w organach cigania. Dwa tro-
fea w formie replik rewolwerw otrzyma za celne strzelanie. Niesamo-
wite. Znajdoway si tam take niezliczone fotografie rnych druyn
rugby, koszykwki i piki nonej, ktrych komendant Taylor by trene-
rem. Na jednej cianie wisiay dyplomy i wyrnienia z czasw jego ka-
riery sportowej, cznie z jednym za udzia w mistrzostwach kraju
w rugby i
Hej.
Nie mogem si oprze. Podszedem i przyjrzaem si uwanie. To
byo zdjcie mistrzw stanu sprzed dwudziestu piciu lat, zawodnikw
szkolnej druyny koszykwki z Kasselton. W pierwszym rzdzie, trzy-
majc pik, stali dwaj kapitanowie: Eddie Taylor i Myron Bolitar. Taak,
wujek Myron. Ci dwaj, obecnie zaarci wrogowie, na tym zdjciu wyda-
wali si zaprzyjanieni i zadaem sobie pytanie, co si stao.
Teraz jednak nie to mnie interesowao.
Usiadem przy biurku komendanta i przez moment znw martwi-
em si o odciski palcw. Nie byo na to czasu. Zobaczyem kosz peen
teczek z aktami. Gdy sigaem po jedn, usyszaem dobiegajcy z s-
siedniego pokoju gos Rachel:
Troy, nie rb tego.
Poczuem, e wzbiera we mnie gniew. Ju miaem wsta i tam pj,
ale si powstrzymaem. Ponadto wygldao na to, e Rachel panuje nad
sytuacj. Gdyby mnie potrzebowaa, toby zawoaa, prawda?
Nie podobao mi si to, ale to bya jej cz planu. Gdybym teraz tam
wpad, pewnie by mnie zabia. Czas zabra si do tego, po co przysze-
dem.
Pierwsza teczka, ktr wziem, bya do lekka. Sprawdziem ety-
kietk. Tylko trzy sowa: NORA CALDWELL ZABJSTWO.
Bingo. Uznaem tak szybkie odnalezienie waciwej teczki za
umiech losu, ale przecie zamordowanie pani Caldwell byo chyba naj-
wiksz spraw w tym miasteczku. Dlaczego te akta nie miayby lee
na samym wierzchu?
Do gabinetu zajrzaa Ema. Pokazaem jej podniesiony kciuk i otwo-
rzyem teczk. Papierowa dokumentacja, typowa dla starej szkoy.
Pierwszy dokument nosi nagwek: WYNIKI BADA BALISTYCZ-
NYCH. Mia dzisiejsz dat.
By podzielony na trzy kolumny, jedn dla broni A (z ktrej postrze-
lono yk), jedn dla broni B (ktr nosi Czowiek z Blizn) oraz jedn
dla broni C (z tej strzelano do pani Caldwell oraz Rachel). Byo tam
mnstwo naukowego argonu, takich poj, jak typ prbki, kolejno
strzaw, rodzaj broni, masa pocisku i typ, energia uderzenia i tak dalej.
Niewiele mi to wszystko mwio, wic przesunem wzrok do stwier-
dzenia: ANI BRO A, ANI BRO B NIE PASUJE DO BRONI C.
Jeli dobrze zrozumiaem a ten kocowy wniosek nie wydawa si
specjalnie trudny do zrozumienia z tych pistoletw nie zastrzelono
pani Caldwell.
Zaskakujce.
Czy naprawd?
Fakt, e bro nie pasowaa do Okularnika i Czowieka z Blizn, na
pewno nie dowodzi, e s niewinni. Jeeli ogldacie czasem telewizj,
to z pewnoci wiecie, e po popenieniu przestpstwa z uyciem broni
najlepiej szybko si jej pozby. Czy nie taki by logiczny wniosek? Oku-
larnik lub Czowiek z Blizn zamieni narzdzie zbrodni na now bro.
Tylko e komendant Taylor nie wspomnia o tym na konferencji pra-
sowej. Powiedzia, e maj dowd wystarczajcy, aby zamkn tych fa-
cetw za zamordowanie Nory Caldwell.
Skoro jednak pociski nie pasoway, to jaki mg by ten inny do-
wd? A moe komendant kama? Ponadto raport nie by kopi, lecz
oryginaem. Dlaczego znajdowa si w prywatnym gabinecie Taylora?
Z salonu dobieg gos Troya:
Zrobi nam jakiego drinka.
Zamarem.
Nie trzeba powiedziaa Rachel. Nie chce mi si pi.
Usyszaem skrzypienie kanapy, jakby Troy wstawa.
To potrwa tylko minutk, dziecino.
Dziecino?
Troy? Gos Rachel brzmia kokieteryjnie, chocia nie jestem pew-
ny, co oznacza to okrelenie.
Tak?
Prosz, nie zostawiaj mnie teraz.
O rany, musz si pospieszy.
Przerzucaem kolejne kartki, a dotarem do jednej z napisem RA-
PORT KORONERA. Na samej grze widniao nazwisko NORA CALD-
WELL. Byy tam dwa rysunki ludzkiego ciaa, z przodu i z tyu. Pobie-
nie przejrzaem dokument, znw starajc si ignorowa naukowy ar-
gon. Wedug raportu mier nastpia na skutek powanych obrae
spowodowanych postrzaem w gow. To ju wiedziaem. Koroner
orzek na podstawie oparze, e by to strza z przystawienia luf
broni przycinito do gowy ofiary. Rachel te mi o tym mwia i nadal
co mnie niepokoio.
Tylko co?
Prbowaem odtworzy w mylach scenariusz zbrodni. Strzelec za-
krada si do salonu Caldwellw. Przystawia bro do gowy pani Cald-
well i strzela, jakby dokonywa egzekucji. Syszc haas, Rachel przybie-
ga do pokoju. Strzelec unosi bro i do niej celuje
Zaraz. Teraz zrozumiaem, w czym problem.
Rachel nie powiedziaa mi, e usyszaa wystrza. Mwia, e sysza-
a podniesione gosy. To dlatego zesza na d i zajrzaa do salonu. Nie
z powodu wystrzau, ale z powodu gosw.
Usyszaem na dworze jaki dwik i spojrzaem w okno.
Na podjazd wanie zajecha radiowz.
O nie.
Popatrzyem na Em. Pokazaa mi, ebym si pospieszy. Machni-
ciem rki kazaem jej i. Kiwna gow i znika. Znw spojrzaem
w okno. Komendant Taylor ju wysiad z samochodu i szed chodni-
kiem. Wyglda na rozzoszczonego.
Usyszaem gos Troya:
Do licha, mj stary przyjecha.
Szybko wstajc, jeszcze raz spojrzaem na raport. I wtedy zauway-
em podkrelone tym flamastrem sowa: pozostaoci prochu na
rce. O! Zaryzykowaem jeszcze jedno spojrzenie w okno i zobaczyem,
e komendant Taylor skrci i ruszy do
tylnych drzwi!
O rany, byem w potrzasku.
Rozejrzaem si, szukajc jakiej kryjwki, ale adnej nie znalazem.
Nisko pochylony, zerknem w okno. Komendant Taylor prawie min
naronik domu. Nie mogem si std wydosta. Moe uda mi si uciec
przez okno, zanim wejdzie. Sprbowaem je otworzy, ale si zacio.
Bd musia rzuci si do ucieczki. Co innego mogem zrobi?
Kiedy straciem wszelk nadziej, otworzyy si drzwi od frontu.
Komendancie Taylor?
To bya Rachel.
Komendancie Taylor? Cze, to ja.
Znw zachichotaa. To by nieznonie irytujcy dwik, jednak ko-
mendant Taylor przystan i odwrci si do niej.
Cze, Rachel.
Czy mog hm porozmawia z panem minutk?
Wysza przed dom. Taylor wyranie si waha. Zerkn na chodnik
prowadzcy na tyy domu, westchn i podszed do niej.
O co chodzi? zapyta.
Nie czekaem.
Odwrciem si, przebiegem przez kuchni i wypadem przez tylne
drzwi. Ile si w nogach popdziem do lasu za domem. Ema wyznaczya
nam tam miejsce spotkania. Czekaa na mnie.
Dopiero wtedy uwiadomiem sobie dwie rzeczy.
Po pierwsze, ju wiedziaem, kto zabi pani Caldwell i postrzeli
Rachel.
Po drugie, na biurku komendanta Taylora zostawiem otwart tecz-
k.
45
Nie czekalimy, a Rachel wydostanie si z domu Taylorw. Jest
du dziewczynk. Poradzi sobie. Ponadto, zanim si z ni spotkam,
powinienem zaatwi kilka spraw.
No i co odkrye? dopytywaa si Ema.
Musz to przemyle.
Pokrcia gow.
Czy wiesz, jakie to irytujce, kiedy mwisz takie rzeczy?
No tak, zapewne.
Wic pamitaj o tym, rozmawiajc ze mn. Opowiedziaem jej, co
widziaem, przekazujc tylko suche fakty. Zabrzczaa jej komrka. Ema
spojrzaa na wywietlacz.
Mama.
Wci wydawao si strasznie dziwne, e jej mama jest jedn z naj-
synniejszych kobiet na wiecie.
Ema z westchnieniem odebraa i kilka razy powtrzya: Nic mi nie
jest, mamo, zanim rozczya si i zwrcia do mnie:
Twj wujek z ni jest. Chc, ebymy jak najszybciej wracali do
domu.
Nie miaem nic przeciwko temu. Chciaem przez chwil by sam,
wszystko sobie uporzdkowa i zastanowi si dobrze nad nastpnym
posuniciem. I, co najwaniejsze, chciaem, eby Ema bya bezpieczna,
daleko ode mnie. Przeze mnie postrzelono naszego przyjaciela. Nie po-
dobaa mi si myl o naraaniu kolejnej osoby.
Tak wic rozeszlimy si z Em w rne strony. Ja poszedem do
domu, wci zatopiony w rozwaaniach. Domylaem si, co zaszo
w domu Caldwellw. Przynajmniej wikszoci wydarze. Miaem pro-
blem ze zoeniem wszystkich fragmentw w cao. Wiedziaem, e jest
tylko jeden sposb, by uzyska odpowiedzi, ktrych szukaem. Aby je
zdoby, musiaem znw narazi si na niebezpieczestwo. To te mnie
nie cieszyo. Granica midzy odwag a samobjcz lekkomylnoci jest
bardzo cienka. Nie miaem ochoty odkry, jak bardzo.
Tylko czy byo inne wyjcie?
Kiedy dotarem do domu, zszedem do piwnicy i wysaem SMS do
Rachel: Wysza ju stamtd?
Ona: Wanie wychodz.
To dobrze. Nie trudziem si odpowiadaniem. Wiedzc, e jej tam
nie ma, szybko zadzwoniem do niej do domu. W tym momencie wrci
wujek Myron.
Mickey?
Zakryem rk suchawk.
Chwileczk! odkrzyknem.
Pan Caldwell odebra po trzecim sygnale.
Halo?
Panie Caldwell, tu Mickey Bolitar.
Och, cze, Mickey. Rachel nie ma w tej chwili w domu.
Nie dzwoni do niej.
Ach tak?
Wiem, co przydarzyo si paskiej byej onie i crce.
W jego gosie pojawio si dziwne napicie.
Wic powiniene natychmiast powiedzie to policji.
Na przykad komendantowi Taylorowi?
Taak mgbym to zrobi, ale obaj wiemy, e on tylko ukryby
prawd.
Chwila ciszy. W aparacie syszaem oddech pana Caldwella.
Co waciwie prbujesz powiedzie, Mickey?
Powinnimy si spotka odparem.
To przyjd do mnie.
Wolabym spotka si gdzie indziej. Czy gra pan w koszykwk,
panie Caldwell?
Dziwne pytanie.
Spotkajmy si na boisku w centrum miasta zaproponowaem.
Och, i niech pan woy strj koszykarza. Spodenki i koszulk.
Po co?
Poniewa tym razem chc mie pewno, e nie bdzie pan uzbro-
jony.
46
Rachel dzwonia do mnie co chwila. Nie odbieraem.
Zza rosncego okoo trzydziestu metrw dalej drzewa zobaczyem,
jak pan Caldwell podjeda BMW. wiata na boisku byy zapalone, ale
nikt nie gra. Wysiad z samochodu, trzymajc pik do kosza. Zapewne
to miao mnie uspokoi. Na moje danie mia na sobie sportowe szorty
i podkoszulek. Mg mie gdzie ukryt bro, ale raczej w to wtpiem.
Spotkalimy si w poowie boiska. Henry Caldwell wyglda na wy-
czerpanego. Pod oczami mia takie worki, e na lotnisku musiaby za-
paci za nie nadbaga. Jego wosy wydaway si dziwnie cienkie, jakby
silny podmuch wiatru mg mu je zerwa z gowy.
Czego chcesz, Mickey?
Staem na trampolinie. Rwnie dobrze mogem z niej skoczy.
By pan tam, kiedy zamordowano pask on. Chc wiedzie, co
si stao.
Spojrza na pik, ktr trzyma.
Skd wiesz, e tam byem?
Rachel powiedziaa, e syszaa gosy, mski i kobiecy. Jeden nale-
a do pana. Drugi do jej matki.
Stalimy na rodku boiska, on z pik w rkach. Byem od niego
wyszy o jakie dziesi czy dwanacie centymetrw. Spojrza na mnie
ciemnymi oczami.
Masz zaoony podsuch, Mickey?
Podsuch?
Tak. Czy kto tego sucha? Nagrywasz to? Podnie koszul.
Podniosem, pokazujc mu, e nie mam mikrofonu ani magnetofo-
nu.
A co z komrk? spyta.
Oho!
Z komrk?
Niektrzy zostawiaj j wczon, eby kto na drugim kocu linii
mg sucha wyjani.
Wyjem komrk z kieszeni, ukradkiem wciskajc klawisz przery-
wajcy poczenie, a potem mu j podaem. Pan Caldwell zerkn na
ekran. Zastanawiaem si, czy zobaczy wszystkie SMS-y i nieodebrane
telefony od swojej crki. Jeli tak, to nic nie powiedzia, tylko zdj tyln
pokryw telefonu, wyj bateri i mi go odda.
Zacznij mwi powiedzia.
Niech pan posucha, panie Caldwell, widziaem raport policyjny.
Jakim cudem?
To naprawd nie jest wane.
Wamae si do domu komendanta Taylora?
Panie Caldwell
Odpowiedz.
Paska ona miaa proch na rku.
Sucham?
Resztki prochu. Co oznacza, e nacisna spust.
Zblad.
Co takiego? Postradae rozum?! wykrzykn buczucznie. Nie
z gniewem czy oburzeniem, ale wanie buczucznie. Zabrzmiao to nie-
naturalnie, jakby czyta tekst roli. To ci dwaj dranie strzelali.
Pokrciem gow.
Nie, prosz pana, strzelaa paska bya ona.
Otworzy usta, eby powiedzie co wicej, ale nie zdoa.
Zgarbi si i miaem wraenie, e dwiga jaki ciar.
Pana bya ona popenia samobjstwo powiedziaem. zy stan-
y mu w oczach. Kiedy opuci gow, zobaczyem powoli podjedaj-
cy radiowz. Serce zaczo mi bi szybciej.
Czy to komendant Taylor? zapytaem.
Tak.
Wezwa go pan?
Zostawie na jego biurku otwart teczk. Poczy fakty. Zascho
mi w ustach.
O czym zapomniae, Mickey.
O czym?
Jeli matka Rachel si zastrzelia, to kto strzela do Rachel?
I tak doszlimy do tego. Wiedziaem, e tak bdzie, poniewa osta-
tecznie tylko jedno wyjanienie miao sens. Nasze spojrzenia si spotka-
y. W jego oczach zobaczyem bl. Ju nie miaem wtpliwoci: pan
Caldwell tam by. Widzia, jak postrzelono jego crk.
Jednak to nie on to zrobi.
Paska bya ona powiedziaem gosem ledwie goniejszym od
szeptu. To ona strzelaa do Rachel.
Nic nie powiedzia. Nie musia.
Nie wiem, jak dokadnie to przebiegao. Rachel znajduje pask
torb i gdzie j chowa. Mwi matce, e zna prawd i jej wierzy. Pniej
pan wraca do domu. Odkrywa brak torby. Jest pan zy. Kci si z on.
To wanie syszy Rachel wasz ktni. Paska bya ona wyjmuje
bro. Rachel wpada do pokoju. To jeden ze szczegw, ktre mnie za-
niepokoiy. Gdyby Rachel zostaa postrzelona pierwsza, paska ona
nie staaby i nie czekaa, a zabjca przystawi jej luf do gowy i strzeli.
Moe wic Nora zostaa zastrzelona najpierw powiedzia, ale bez
przekonania.
Nie, prosz pana. Rachel dobrze to zapamitaa. Nie syszaa strza-
w. Usyszaa gosy i zesza po schodach. Wpada do pokoju. Paska
ona trzymaa bro. Nie wiem, co dokadnie si stao. Pewnie spaniko-
waa. A moe prbowaa zastrzeli pana i chybia. Tak czy inaczej trafia
crk. Rachel upada na podog. Paska ona nie moga uwierzy w to,
co zrobia. Wpada w rozpacz. Wci miaa w rku bro
Urwaem. Komendant Taylor zaparkowa radiowz, ale na razie
z niego nie wysiad.
Mam racj? spytaem.
Prawie. Pan Caldwell odetchn gboko kilka razy. Nora nie
strzelaa do mnie. Tak, miaa w rku bro. Tak, celowaa we mnie. Jed-
nak kiedy wesza Rachel, ona po prostu odwrcia si i strzelia. Tak
po prostu. Zobaczyem, jak trysna krew. Rachel upada. Zamkn
oczy i sprbowa wzi si w gar. Podbiegem do crki i usiowaem
zatamowa krwotok. Nawet nie spojrzaem na Nor. Potem usyszaem
nastpny strza. Odwrciem si i Myl, e nawet nie byem zdziwio-
ny. Nora miaa powane zaburzenia psychiczne i skonnoci samobj-
cze. Strzelia do crki. Jestem pewny, e uwaaa, i zabia Rachel.
Komendant Taylor wysiad z samochodu i ruszy w nasz stron.
Zastanawiaem si, czy si wycofa, po prostu uciec. Wiedziaem ju
wystarczajco duo. Jak komendant Taylor zareaguje na to, e znam
prawd?
Ludzie wiedz, gdzie jestem powiedziaem. Znaj ca t histo-
ri.
Nie sdz, eby tak byo, Mickey. Nie sdz, eby zdy komu
o tym powiedzie. Jednak to bez znaczenia. Pan Caldwell spojrza na
mnie oczami penymi ez. Skoczylimy?
Prawie. Paska crka zostaa ranna. ona si zabia. Nie zadzwo-
ni pan po policj, prawda?
Nie przyzna. Nie zadzwoniem.
Ale zadzwoni pan do komendanta Taylora.
Tak.
Chcia pan, eby to on pierwszy przyby na miejsce zbrodni. eby-
cie mogli ukry prawd i sprbowa wrobi w zabjstwo wamywaczy.
Nie spodziewaem si, e to potwierdzi, ale on nabra powietrza
i powiedzia:
Tak.
Ba si pan, e ludzie dowiedz si prawdy o panu.
O tym, e jest pan handlarzem narkotykw.
Nie.
Komendant Taylor stan obok nas.
Cze, Mickey rzuci.
Zignorowaem go i nie odrywaem oczu od pana Caldwella.
Co ma oznacza to nie?
To, e si mylisz. Nie baem si, e ludzie dowiedz si czego
o mnie. Mylisz, e gdybym chcia ukry prawd o sobie, komendant
Taylor zgodziby si mi pomc?
Jest na paskiej licie pac zauwayem.
Zobaczyem gniewny bysk w oczach komendanta Taylora, ale si
nie cofnem.
Mylisz, e jestem przekupnym gliniarzem? sykn.
Spokojnie, Ed rzuci pan Caldwell.
Syszae, co powiedzia?
Z jego punktu widzenia to zrozumiae. Uspokj si. On nie wie
wszystkiego.
Taylor obrzuci mnie gniewnym spojrzeniem.
Caldwell mia racj. Nie wiedziaem.
O czym wy mwicie?
Nie jestem dealerem, Mickey.
A ja przekupnym gliniarzem doda Taylor.
I wtedy, gdy stalimy tam we trzech, zrozumiaem, jaka jest prawda.
Dotaro do mnie, e by moe znaem prawd, zanim wszyscy trzej tam
przybylimy. By jaki powd tego, e umwiem si na to spotkanie,
nie mwic o nim Rachel i nie odpowiadajc na jej liczne SMS-y. Pod-
wiadomie a moe niezupenie podwiadomie nie chciaem, by po-
znaa prawd.
Zatuszowalicie to, eby chroni Rachel powiedziaem powoli.
Taylor sta ze spuszczon gow.
Nie podoba mi si sposb, w jaki to ujmujesz. Zatuszowanie spra-
wy.
Mickey rzek pan Caldwell, stajc midzy mn a Taylorem czy
zauwaye blizn po oparzeniu na ramieniu Rachel?
Tak.
Czy wiesz, skd si wzia?
Pokrciem gow.
Matka zrobia jej to elazkiem.
Nie wiedziaem, co powiedzie. Spojrzaem na komendanta Taylora.
Podnis gow.
To bya ostatnia kropla kontynuowa pan Caldwell. Matka Ra-
chel od lat bya niezrwnowaona. Usiowaem trwa przy niej, dopki
mogem. Kochaem Nor. Kiedy si poznalimy Umilk na moment.
Jednak jej choroba Kiedy chorujesz na serce, ludzie to rozumiej, ale
gdy choroba atakuje mzg, no c, to niemal niepojte. Dugo staraem
si nie przyjmowa prawdy do wiadomoci. Przyjaciele mnie ostrzegali.
Do licha, Ed mnie ostrzega. Widzieli, e z Nor jest coraz gorzej, e jest
chora. Prbowaem jej pomc, ale wci jej si pogarszao, a pewnego
dnia bya pewna, e Rachel zostaa zaatakowana przez rj owadw.
Chciaa je zaatwi rozgrzanym elazkiem.
Przeknem lin.
Czy Rachel to pamita?
Moe. Nie wiem. Pewnie wypara to wspomnienie. W kadym ra-
zie nie mogem duej ryzykowa. Wysaem Nor na leczenie. Nie
chciaa, ale mielimy nakaz sdowy. To bya najtrudniejsza decyzja
w moim yciu. Rozmawiaem z wieloma lekarzami. Wszyscy byli zgod-
ni, e stanowia zagroenie dla siebie i dla naszego dziecka.
Poczuem, e serce podchodzi mi do garda. Biedna Rachel.
Pan Caldwell umiechn si smutno.
Prbowaem powiedzie to crce, wyjani. Jednak bya za maa.
Moe wci jest. Czasem to rozumie, a czasem nie. Pewnie powinienem
spdza z ni wicej czasu. I nie eni si tak szybko po raz drugi. Moe
to by pomogo, nie wiem. Teraz to bez znaczenia. Miny lata. Rachel za-
cza potrzebowa jakiego bohatera. Kogo, kto kochaby j bez za-
strzee.
I tu pojawia si jej matka? podsunem.
Tak.
Rachel chciaa teraz wierzy, e matka jest zdrowa?
Oczywicie.
Rachel pomaga matce wyj ze szpitala, przerwa leczenie. Przy-
wozi j do domu, przekonuje, e nie jest chora.
Niestety, bya chora odrzek pan Caldwell. Bardzo chora. Nie
rozumiesz, co by si stao, gdyby Rachel poznaa prawd. Przecie jej
matka strzelia do niej, a potem popenia samobjstwo! Moesz sobie
wyobrazi jakie Rachel miaaby poczucie winy, e sprowadzia j do na-
szego domu? I pomoga jej przerwa leczenie? Nigdy by sobie tego nie
wybaczya. Obwiniaaby si.
Rozumiaem to.
Chwileczk. Przecie Rachel znalaza narkotyki, ktre pan ukry-
wa. I pienidze.
Tak.
Moe wic to wywoao atak choroby albo przynajmniej go przy-
spieszyo. By pan dealerem.
Nie odrzek pan Caldwell.
Taylor westchn.
On pracuje dla nas. No, waciwie dla kogo z biura okrgowego,
kogo znasz.
Zastanowiem si i wszystko stao si jasne.
Dla detektywa Watersa?
To bya transakcja kontrolowana wyjani pan Caldwell. Praco-
waem pod przykrywk. Te narkotyki miay posuy do zdemaskowa-
nia Briana Tarta i Emile Romera.
W oddali usyszaem syren.
Musz i rzek komendant Taylor. Popatrzy na mnie. Ujaw-
nisz to?
Nie odpowiedziaem. Uwaaem Taylora za megapalanta. Teraz
znaem prawd. Zrobi to, co zrobi ukry prawd eby chroni Ra-
chel.
Syrena straacka wci wya. Taylor znw na mnie spojrza.
Skinem gow. On te. Zawarlimy milczc umow.
Pan Caldwell przysun si do mnie.
Wiem, e ty i komendant si nie lubicie, ale Ed zrobi to dla Rachel
i dla mnie. Zaryzykowa karier, eby nam pomc. Rozumiesz to?
Zamierza pan powiedzie Rachel prawd?
O tym, e pracuj dla policji? Tak. Wkrtce jej powiem.
Pokrciem gow.
Nie o tym. O tym, co naprawd stao si w waszym domu.
Nie. Posuchaj mnie, Mickey, jestem jej ojcem. Chc dla niej jak naj-
lepiej. Rozumiesz to, prawda?
Nie wiedziaem, co powiedzie.
Odrzuci pik i pooy donie na moich ramionach. Upewni si, e
patrz mu w oczy.
To by j zabio powiedzia bagalnym tonem. Rachel strasznie
narozrabiaa. Narozrabiaa tak, e matka do niej strzelia. Jej matki nie
zabia zawarto tej torby. Zabia j choroba, owszem, ale Rachel nie pa-
trzyaby na to w ten sposb. Uwaaaby, e gdyby zostawia j w spoko-
ju, matka by ya. Bdzie mylaa, e podsycaa urojenia matki. Pomyli,
e sprowadzajc j tutaj, przyczynia si do jej mierci. Zda sobie spra-
w, do czego doprowadziy jej dziaania: matka do niej strzelia, a na-
stpnie, udrczona tym ostatnim obrazem, odebraa sobie ycie. Rozu-
miesz, Mickey? Jestem ojcem. Moim zadaniem jest chroni crk. Rozu-
miesz, e nie mogem pozwoli, aby Rachel przez reszt ycia miaa po-
czucie winy?
Poniewa to ona ponosi win powiedziaem i mj gos zabrzmia
w moich uszach, jakby dobiega z oddali. Mona to usprawiedliwi.
Mona zrozumie. Jednak w ostatecznym rozrachunku to, co si stao,
to wina Rachel.
Tak przyzna pan Caldwell. I z tego powodu my wszyscy, kt-
rzy j kochamy, powinnimy zachowa to dla siebie.
Czuem si tak, jakby kto wycign ze mnie wntrznoci.
Wic po prostu pozwolilicie, eby wina spada na Briana Tarta
i Emile Romera?
Maj tyle na sumieniu, e dwa zarzuty wicej nie robi rnicy.
Prokurator i tak nigdy nie zdoaby im tego udowodni. To bdzie jedna
z tych spraw, gdy wszyscy wiedz, kto to zrobi, ale nie ma potrzeby
tego udowadnia. Policja nie bdzie w to wnika, poniewa nie chce,
eby prawda wysza na jaw. Wci jestem cennym wsppracownikiem
dziaajcym pod przykrywk. Gdyby ta historia zostaa ujawniona,
przekrelioby si sens caej operacji. Wielu przestpcw pozostaoby na
wolnoci.
Poczuem ukucie smutku.
Zatem wszyscy bdziemy siedzieli cicho?
Dla dobra Rachel. Moesz to zrobi, Mickey?
Nie czuem si na siach odpowiada teraz na to pytanie. Odwrci-
em si i ruszyem w stron stojcego w oddali drzewa.
Mickey?
Nie obejrzaem si. Po prostu szedem. W kocu pan Caldwell
wsiad do swojego samochodu. Przystanem i czekaem, a odjedzie.
Potem dokoczyem spacer do wielkiego drzewa.
Za nim sta wuj Myron.
Przestraszyem si, kiedy chcia zobaczy twoj komrk.
Rozczyem si, zanim mu j daem uspokoiem go.
Zamierzaem wkroczy, ale c, nie dae mi umwionego znaku.
Nic mi nie grozio powiedziaem, zmierzajc z wujem Myronem
do jego samochodu. Ale lepiej si czuem, majc ci jako wsparcie.
47
Musiaem zacz odpowiada na SMS-y Rachel.
Kiedy wrciem do domu, napisaem jej, e w aktach komendanta
Taylora nie znalazem niczego istotnego. Krtko mwic, skamaem.
Ale przynajmniej zyskaem troch czasu, poniewa nie wiedziaem, co
robi. Ema te chciaa wiedzie, co si dzieje. Nie byem pewny, jak po-
stpi, ale w kocu to bya prywatna sprawa Rachel, nie moja, wic
znw zatrzymaem wszystko dla siebie.
Kto zadzwoni do drzwi.
Myron rozmawia przez telefon.
To dostawca z pizz. Moesz otworzy? Pienidze le na stole
w kuchni.
Zapaem pienidze, daem je facetowi, ktry sta przed drzwiami,
i wziem pizz. Pooyem j na stole w kuchni, napeniem dwie
szklanki wod i czekaem na wujka Myrona. W kocu przyszed i usiad
obok mnie.
Otworzy pudeko. Wok rozszed si cudowny zapach, jakby wy-
czarowa go jeden z bogw, o ktrych uczylimy si na lekcjach o mito-
logii. Myron najpierw da mi kawaek, a potem ukroi sobie. Ugryz.
Boska westchn.
Faktycznie, boska przytaknem.
Przekn.
Mickey? Wci nie chcesz mi powiedzie, o co w tym wszystkim
chodzio?
Doceniam twoje wsparcie odrzekem.
Ale?
Robio si pno. Byem zmczony i rozkojarzony.
Czy wierzysz, e czasem mona skama?
Myron odoy na talerz kawaek pizzy i wytar rce w serwetk.
Pewnie.
Tak po prostu?
Tak po prostu. To odwieczne pytanie: czy cel uwica rodki?
A uwica?
Myron si umiechn.
Jeli kto ma gotow odpowied na to pytanie, bd czujny. Ka-
dy, kto odpowiada zdecydowanie tak lub nie, jest czowiekiem, kt-
ry nad niczym gboko si nie zastanawia.
A wic odpowied brzmi czasem?
Gdyby mona byo rzec zawsze lub nigdy, ycie byoby o wie-
le prostsze. Jednak takie nie jest.
Zatem czasem naley kama?
Oczywicie. Chodzisz ju na randki?
Nie.
C, oto przykad. Jeli twoja przysza dziewczyna spyta ci, czy
w jakiej sukience wyglda grubo, powiedz, e nie.
Nie to miaem na myli.
A co?
Mylaem o czym wanym. Czy to w porzdku kama o czym
wanym, jeli prawda gboko kogo zrani?
Myron si zastanowi.
Chciabym udzieli zdecydowanej odpowiedzi, Mickey, ale to za-
ley.
A jeli rodzic prosi ci, eby okama jego dziecko? Dla jego do-
bra? Chodzi mi o to, e nie moesz zlekceway yczenia rodzica, praw-
da?
Oo masz powany problem.
Nie odpowiedziaem.
Ja kiedy okamaem ojca wyzna wuj Myron. To kosztowao
mnie zerwanie stosunkw z twoim ojcem. Czasem si zastanawiam, czy
gdybym powiedzia prawd
Zamilk i odwrci wzrok. Po jego policzku spyna za. Spuci go-
w. Znowu poczuem, e wzbiera we mnie gniew. Tak, wujku Myronie,
moe gdyby powiedzia prawd, moe gdyby by bardziej wyrozu-
miay i miy, mj ojciec by y, matka nie byaby na odwyku, a ja nie
musiabym z tob mieszka.
Ju miaem wybiec z kuchni, ale wujek Myron, jakby wyczuwajc,
co zamierzam zrobi, pooy do na moim przedramieniu.
Oto, co musisz wiedzie, Mickey. Kamstwo zawsze ma swoj
cen. Kiedy kogo okamiesz, nawet w najlepszej wierze, kamstwo po-
zostanie. Ilekro spotkasz si z t osob, to kamstwo bdzie z wami. B-
dzie siedziao na twoim ramieniu. Czy byo dobre, czy ze, ju zawsze
bdzie ci towarzyszy. Rozumiesz?
Tak. Strciem jego do z mojego przedramienia i spojrzaem na
pizz. Jednak jeli prawda zniszczyaby t osob
To moe powiniene skama rzek wuj Myron. Musisz jednak
zna cen. I zada sobie pytanie, czy jeste gotowy j zapaci.
Czy byem?
W milczeniu skoczylimy pierwsze kawaki pizzy i sigalimy po
nastpne, kiedy Myron powiedzia:
Wszystko jest zaatwione.
Znieruchomiaem.
Co takiego?
Ekshumacja twojego ojca. Jutro po poudniu polecimy do Los An-
geles. Urzdnik okrgowy powiedzia, e pojutrze moemy wydoby
trumn.
Siedziaem, oszoomiony.
Jeste pewny, e chcesz przez to przechodzi? zapyta wuj My-
ron.
Tak, zdecydowanie. A potem, moe dlatego e chciaem troch
si do niego zbliy, a moe dlatego e wyglda, jakby tego potrzebo-
wa, dodaem: Dzikuj, Myronie.
48
Nazajutrz obudziem si wczenie i woyem jeden ze starych gar-
niturw Myrona. By zbyt obszerny w ramionach i talii, ale wystarcza.
Szafa wuja Myrona bya zapchana jaskrawymi, rowo-zielonymi kra-
watami z firmy odzieowej jakiego znajomego, ale znalazem jeden
ciemniejszy i bardziej ponury, odpowiedniejszy na t okazj.
Zadzwonia moja komrka. Na wywietlaczu pojawi si napis Li-
ceum w Kasselton.
Halo?
Mickey, tu trener Grady.
Och. Usiadem. Co mog dla pana zrobi?
Wanie dzwoni do mnie komendant Taylor rzek. Powiedzia,
e wszystkie zarzuty przeciwko tobie zostay oddalone. Uwaa, e po-
traktowano ci zbyt surowo.
Mocniej cisnem aparat.
Mickey?
Sucham, trenerze.
No c, jeli popeni bd, potrafi si do tego przyzna. Nie jeste
ju zawieszony. Zobaczymy si na treningu.
W poniedziaek po poudniu.
O mao nie podskoczyem z radoci, ale zaraz przypomniaem sobie,
gdzie jestem i co dzi ma si wydarzy, wic tylko podzikowaem tre-
nerowi Gradyemu za telefon i skoczyem wiza krawat.
Zawie ci? zapyta Myron.
Wol pj na piechot.
Nie jestem pewny, czy rozumiem, po co tam idziesz. No wiesz, to
naprawd smutne i w ogle, ale ten chopiec znikn dwadziecia pi
lat temu. Nie znae go.
Nie sprostowaem tego.
Mickey?
Tak?
Chc powiedzie, e czy go znae czy nie, wygldasz na bardzo
uradowanego jak na uczestnika mszy aobnej.
Zdecydowaem, e mu powiem.
Przed chwil dzwoni trener. Wracam do druyny. Myron bez
ostrzeenia wzi mnie w ramiona i przytuli.
W pierwszej chwili zesztywniaem, ale zaraz si odpryem. Obaj
wiedzielimy, ile to dla mnie znaczy. Nawet Emanie potrafia tego zro-
zumie tak dobrze jak Myron. Nie powiem, e uciskaem go czy co, ale
pozwalaem mu si obejmowa, a potem przypomniaem sobie, jak bar-
dzo yka lubi takie uciski, i delikatnie odsunem wujka.
Wikszo drogi na naboestwo przebyem biegiem, chcc pozby
si tych gupich emocji, wic zanim zwolniem, ju przypomniaem so-
bie, dlaczego tu przyszedem. Mylaem o zmontowanej w Photoshopie
fotografii Rzenika.
O Nietoperzycy i o tym, gdzie ona teraz moe by. Mylaem o Emie
chccej si dowiedzie, kim jest jej ojciec, oraz o moim pragnieniu od-
krycia prawdy o moim tacie. Pomylaem o yce i poczuem w sercu
tak przeszywajcy bl, e ledwie mogem oddycha. A najwicej myla-
em o Rachel i jej ojcu, ktry chcia j chroni, a take o tym, co jeli
w ogle powinienem z tym zrobi.
Odezwa si kocielny dzwon. Soce odbijao si od dachu wiey
kocioa, jakby drwic z aoby. Na sztalugach ustawionych przed
drzwiami do kocioa bya powikszona fotografia Dylana Shaykesa. To
samo zdjcie smutnookiego, kdzierzawego chopca, ktre widziaem
na korytarzu domu Nietoperzycy.
Koci by zapeniony w trzech czwartych. Ludzie rozmawiali na-
bonym szeptem, dzi jeszcze ciszej i z wikszym szacunkiem ni zwy-
kle. Usiadem w jednej z ostatnich awek i rozejrzaem si. Na otarzu
zobaczyem t sam fotografi Dylana Shaykesa.
Szukaem znajomej twarzy, ale na razie adnej nie dostrzegem.
Muzyka organowa urwaa si dokadnie o dziewitej. Szepty uci-
chy. Zaczo si naboestwo. Matka Dylana Shaykesa umara, lecz
jego ojciec, mczyzna, ktrego pocztkowo podejrzewano, siedzia
z przodu na samym rodku. Mia bujne siwe wosy i tweedow mary-
nark.
Pierwszy przemawia przyjaciel Dylana z dziecistwa. Kontrast by
uderzajcy. Patrzylimy na zdjcie zaginionego dziewicioletniego
chopca, a teraz ten mczyzna po trzydziestce mwi o nim jak Dylan
lubi gra w pik i zbiera karty z baseballistami, jak lubi chodzi po le-
sie i przyglda si motylom.
Zao si, e szczeglnie jednemu.
W kociele zrobio si jeszcze ciszej, jakby sam budynek wstrzymy-
wa oddech. Trudno byo to poj. Dwadziecia pi lat temu may cho-
piec zosta porwany ze szkolnego dziedzica. Nagle, jakby na jaki
znak, ten chopczyk wszed do kocioa.
Zamarem.
Sta przez chwil z tyu, teraz ju dorosy, zanim znalaz miejsce
w ostatniej awce. Mia na nosie ciemne okulary. Nikt nie zauway jego
przybycia. Nikt poza mn nie wiedzia, kim naprawd jest.
Kiedy pierwszy przyjaciel skoczy mwi, powoli wysunem si
z awki i ruszyem do wyjcia. Kiedy mnie zauway, zobaczyem zdzi-
wienie na jego twarzy. Wsta i skierowa si do drzwi. Poszedem za
nim. Wypad na dwr, na soneczny skwar. Ja za nim.
Przed nim zobaczyem znajomy czarny samochd.
Stj powiedziaem.
ysy odwrci si powoli. Zdj okulary i ruszy w moj stron.
Dzieciak na zdjciu by chudym mizerakiem, natomiast ten mczyzna
by wysoki i dobrze zbudowany, nie mia krconych wosw. Jedyne, co
mogo go zdradzi, kiedy zdj okulary, to oczy. Wci byy dziwnie
smutne.
A wic ju wiesz odezwa si.
Wiem, ale nie rozumiem odparem.
Na jego ustach pojawi si niky umiech.
Jeli pan yje cignem dlaczego nikomu pan o tym nie powie-
dzia? Co si panu przytrafio?
Milcza.
Czy uratowaa pana Abeona?
Chyba mona tak powiedzie odpar.
A poza tym gdzie jest Nietoperzyca? Nic nie rozumiem. Zdjcie,
ktre mi daa, zostao zmontowane w Photoshopie. To nie by Rzenik.
Unis brew.
Jeste pewny?
Co to ma znaczy?
Ten mczyzna na zdjciu jest Rzenikiem.
Przecie
To twj Rzenik, Mickey. Dlatego chciaa, eby zobaczy to zdj-
cie. Potem ysy, czyli Dylan Shaykes, skierowa si do szklanych
drzwi kocioa i spojrza na swojego ojca siedzcego w pierwszej awce.
Kady z nas ma swojego Rzenika.
Czuem, e zaczynam si trz. Przypomniaem sobie jego sowa,
ktre wypowiedzia po tym, gdy Rachel zostaa postrzelona. Spytaem
go, dlaczego my yka, Ema, Rachel i ja zostalimy wybrani. Dla-
czego wy? zapyta wtedy i z przygnbieniem doda: A dlaczego
ja?.
Przeknem lin.
Zosta pan porwany czy uratowany?
Czasem nawet ja tego nie wiem odpar, wci patrzc na swojego
ojca.
Dylanie?
Zamkn oczy.
Nie nazywaj mnie tak.
Czy mj ojciec yje?
Nie odpowiedzia.
Lec do Los Angeles. Rozkopiemy jego grb.
Odwrci si do mnie.
Co odkryjemy? zapytaem go.
Pooy donie na moich ramionach i si umiechn.
Prawd. Puci mnie i zacz odchodzi w kierunku czarnego sa-
mochodu. Powodzenia, Mickey.
Co si dzieje z Nietoperzyc?
Nic jej nie jest. Wkrtce wrci z nowym zadaniem dla was.
Mj przyjaciel zosta postrzelony.
Wiem.
Co z nim?
Nie jest dobrze, ale
Ale co?
Dylan Shaykes przystan i odwrci si do mnie.
Jest jedna rzecz, ktr powinnicie o nas wiedzie, o wszystkich
tych, ktrzy zostali powoani do Abeony.
Staem i czekaem.
Co takiego?
Drzwi kocioa si otworzyy i parafianie zaczli wychodzi.
My wszyscy jestemy silniejsi, ni nam si wydaje powiedzia
Dylan Shaykes, wsiadajc do czarnego samochodu. I bez wzgldu na
to, do czego to doprowadzi, zawsze musimy szuka prawdy.
49
Zanim wsiedlimy do samolotu do Los Angeles, miaem do czasu
na ostatni, wany krok.
Kiedy Rachel otwieraa mi domofonem bram, nie byem pewny, co
zrobi. Mylaem o tym, co powiedzia pan Caldwell. Chcia chroni
swoj crk. Jako ojciec mia do tego prawo, czy nie? Mylaem o moim
tacie i o tym, jak chroni mnie. Kime byem, eby w tym przeszkadza?
Dlaczego Rachel zawsze ma czu si winna, e matka nie yje z jej po-
wodu? Jej ojciec to przemyla i zdecydowa, co bdzie najlepsze dla cr-
ki.
Kim byem, eby si temu sprzeciwia?
Ju miaem zawrci i pj do domu, gdy pojawia si Rachel. Za-
uwaya moj min.
Mickey? Co jest? Co si stao? spytaa.
Mino kilka sekund.
Mickey?
Jednak w cigu tych kilku sekund pomylaem o tym, co powiedzia
wujek Myron: kamstwo nigdy ci nie opuci. Mylaem o Abeonie,
o moich przyjacioach i o sowach Dylana Shaykesa. Tak, Ema, yka,
Rachel i ja pocztkowo poczylimy siy, eby uratowa Ashley, ale to,
co trzymao nas razem, co naprawd zczyo nas nierozerwaln wizi,
to nasza potrzeba poznania prawdy.
Spojrzaem na Rachel i poczuem jej si. Prawda j zrani, oczywi-
cie, ale nie tak jak kamstwo towarzyszce przez cae ycie. I zapomnij-
cie o Dylanie Shaykesie yka uj to najlepiej, walczc z blem na
szpitalnym ku.
Nie moecie przesta, dopki nie odkryjecie prawdy.
Mickey? odezwaa si Rachel. O co chodzi? Przeraasz mnie.
To nie bya atwa decyzja. Wujek Myron ostrzega mnie, e ycie
rzadko bywa proste. Jednak obiecaem yce, e nie ustaniemy, dopki
nie odkryjemy prawdy. Nie robi si tego nie powica si tak jak on
tylko po to, eby przyjaciele mogli wie beztroskie ycie.
Musz ci co powiedzie rzekem do Rachel, biorc j za rk.
Popatrzya mi w oczy.
To co zego?
Tak.
Rachel przekna lin i si wyprostowaa.
Sucham.
I wtedy powiedziaem jej prawd.
Koniec ksigi II

You might also like