Poruszaam si po ladach zostawionych przed laty, zdziwiona, e moje stopy cigle do nich pasuj. Dopiero w pocigu, do ktrego przesiadam si we Wrocawiu, poczuam, e naprawd jad do miasta mojego dziecistwa. Nie ma ju popiesznych na tej trasie. Wabrzych oddali si jeszcze bardziej od przyspieszajcego wiata i wiatowego Wrocawia. Zajam miejsce przy oknie w starym osobowym pitrusie i co chwil dotykaam klucza, wydawao mi si, e promienieje ciepem przez skr portfela. Dostaam go latem w prezencie od mczyzny, z ktrym zwizek nie dotrwa jesieni. Dawa mi portfele, torebki, rkawiczki i nie zdyam dowiedzie si, czy ta waginalna symbolika bya jego wiadom intencj, ktrej wtedy nie zrozumiaam, czy gosem niewiadomoci, ktrego nie rozumia on sam. Gadka skra portfela przypomniaa mi twarde wysportowane ciao, ktre lubiam, cho jednoczenie nie mogam znie jego panoszenia si w moim domu. Gdy odszed, poczuam ulg, bo nauczona dugim dowiadczeniem wiem, co robi, gdy opuszcza mnie kolejna osoba, a le sobie radz, gdy kto chce ze mn zosta albo prbuje mnie zatrzyma.
Po pogrzebie ojca woyam klucz do taniego studenckiego portfela z indyjskiego sklepu i przez pitnacie lat przekadaam do kolejnych. Musiaam mie go przy sobie i nabraam zwyczaju sprawdzania przy kadej okazji, czy cigle tam jest, twardy poduny przedmiot, jak kostka zwierztka albo dziecka. Tym kluczem zamknam drzwi domu z widokiem na Zamek Ksi i wyjechaam z miasta. Do niedawno nie byo w Wabrzychu nic, co skonioby mnie do powrotu czy choby krtkich odwiedzin. Domem zajmowa si Albert Kukuka, nasz ssiad i przyjaciel ojca, smutny samotny mczyzna w skrzanej pilotce, ktry umiecha si tylko wtedy, gdy gra na skrzypcach. Kiedy byam dzieckiem, pracowa jako ogrodnik w wabrzyskiej palmiarni i odwiedzaam go w tropikalnym wntrzu szklarni, a on pokazywa mi bananowce, euforbie, wybujae a pod szklany sufit araukarie, misoerne rosiczki i wieccy mech. Bra mnie na rce i unosi ku bujnej zieleni drzew, gdzie widziaam wasne pomniejszone odbicie w kroplach wody na liciach. Oczarowana powtarzaam nazwy, ktrych mnie uczy: araukaria, cantedeskia, euforbia. Gdy wyjechaam po mierci ojca, wysyaam panu Albertowi pienidze, mimo i nie chcia ich bra, prosiam, by od czasu do czasu kosi traw w ogrodzie, wietrzy pokoje, oprcz tego najwikszego na parterze, ktry na moje yczenie pozostawa zamknity. Ojciec spdzi w nim ostatnie lata ycia. Zostay po nim niezliczone mapy podziemi Zamku Ksi i listy zakupw, na jakie przeznaczy skarb, ktrego nie udao mu si znale. Na cikim poniemieckim biurku staa tam fotografia: ojciec, matka i dwie crki na tle sawnej budowli, zatopieni w letnim popoudniu sprzed prawie czterdziestu lat jak muchy w bursztynie. Zostaam tylko ja i zamek. Nie chciaam, by pan Albert zarazi si smutkiem, ktry zalega w pokoju ojca jak ektoplazma. Ektoplazma. Substancja, z ktrej zrobione s duchy, jak mwia moja siostra Ewa. A z czego jest zrobiona ektoplazma? pytaam. Z wglowego pyu i ez! Pan Albert zajmowa si te duchami, bo dba o groby moich bliskich, co pewnie robiby bez mojej proby, ale skoro go poprosiam, mogam si czu mniej winna. Nie wrciam do Wabrzycha przez pitnacie lat, chocia w myli wracaam co dzie, doszukiwaam si topografii tego miasta we wszystkich innych miejscach, w jakie rzuci mnie los, a palmiarnia pana Alberta, ktra miaa imitowa tropiki, sprawia, e tropiki prawdziwe wyday mi si tylko namiastk czego, co bezpowrotnie utraciam.
Za oknem pocigu przesuway si obrazy, ktre pamitaam jak kiedy ju nione sny. Patrzyam na ulepionych ze wiata i mgy upiornych podrnych w ciemnoci za szyb, a miasto rozlewao si i tracio impet, jakby ruch i ycie byy tylko wysp na morzu pustki i cienia. Nowe osiedla domw i centra handlowe ustpoway pustym teraz polom, poprzecinanym rzdami tarniny i gogu, na przydronych drzewach drapiene ptaki jak zawsze czyhay na wiee cierwo nieostronego kota albo lisa. Wkrtce pojawi si daleki zarys gry ly, w domach rozsianych u jej stp w gstniejcym mroku zapalay si wiata nike jak pomienie wiec. Pocig wlk si, w rodku paroway ubrania stoczonych ludzi i unosi si dranicy zapach jedzenia, szeleci plastik, mlaskay jzyki.
- A ja swoj Barbie spaliam w piekarniku - powiedzia nagle wysoki dziecicy gosik, ale nikt nie zareagowa na t rewelacj.
Bieda brzmi wszdzie tak samo, a jeden z jej dwikw to wysysanie resztek z dziurawych zbw, spod byle jak zrobionych koronek, zasysanie i cmok, cmok. Siedzcy obok mnie mczyzna w grubym wenianym swetrze zwin papier po kanapce, cmokn zaczepnie i spojrza na mnie spod krzaczastych brwi oczami twardymi jak chitynowe pancerzyki. Poczuam si, jakbym znw bya studentk i jechaa do Wabrzycha po pitkowych zajciach. Nie robiam tego czsto, ale raz na trzy, cztery miesice odwiedzaam ojca i pana Alberta. W tamtych czasach nieustannie zmieniaam wygld, a przy bardzo ograniczonych rodkach najatwiej zrobi co z wosami. Czasem sama nie rozpoznawaam si w kolejnym wcieleniu, ktre z wyrzutem patrzyo na mnie z lustra w odraajcej toalecie pocigu. Moja siostra mwia, e mam wosy w wielbdzim kolorze, i nazywaa mnie Wielbdk, a ja ju wtedy czuam, e bdzie to najpikniejsze sowo, w jakie ktokolwiek ujmie przecitno mojego wygldu. Niezalenie od tego, czy akurat byam czarna, blond czy ruda, zawsze czuam si niepozornie wielbdzia i w pocigu do Wabrzycha zastanawiaam si, czy ojciec bdzie w domu i czy postawi na stole talerz nieporadnie przygotowanych kanapek z tym serem i dzbanek gruziskiej herbaty, bymy przez chwil cieszyli si iluzj normalnego rodzinnego ycia. Najczciej ojca jednak nie byo albo pogrony w rozpaczy ukrywa si w swoim pokoju, z ktrego wychyla si tylko, by powiedzie Alicja?, zawsze z takim smutnym zdumieniem, jakby zamiast mnie moga pojawi si tam jaka inna, bardziej wyczekiwana crka. Odpowiadaam tata? i by moe on te sysza rozczarowanie w moim gosie.
W poowie drogi krajobraz pofadowa si jak wzburzona wiatrem woda. Zacz pada deszcz, szaro za oknem staa si gst organiczn mas. Wjechalimy do krainy, gdzie noce s czarniejsze, a zima przychodzi ju w listopadzie i nadal trwa, gdy wszdzie indziej kwitn krokusy i forsycje. Naprzeciwko mnie siedziaa cicha studentka z notatkami na kolanach i starsza kobieta z tak min, jakby czua bardzo nieprzyjemny zapach i nie bya pewna, czy to my mierdzimy, czy ona. Trzymaa na pododze midzy nogami plastikow, kraciast torb, ktra wyaniaa si spomidzy jej ud w legginsach jak wanie narodzona. Legginsy, napite i poyskliwe, miay wzr zebry, ich wacicielka czytaa kolorowe pismo i zatrzymaa wzrok na wizerunku sawnej blond piosenkarki, ktrej adnej piosenki nie potrafiabym rozpozna. Gwiazda wypinaa w nasz stron sztuczne piersi, masywne jak wepchnite pod skr powki arbuza. Szok! Co ona teraz zrobi? przeczytaam nagwek. Moja ssiadka polinia palec i w kocu odwrcia stron, nitka liny zalnia midzy jej ustami a obdrapanym z ru paznokciem. Zassaa, cmokna. Jak z gbi wabrzyskiej sztolni wyszo z jej ust wglowe ojboeboe. Na kolejnej stronie te bya piosenkarka. Du czcionk oznajmiaa, e zawsze bdzie sob, a jej wargi nadymay si jak dwie opony tu przed eksplozj, ktra zalaaby cay wagon lepk substancj. Cicha studentka, moe zainspirowana, wyja z kieszeni byszczyk i nie odwracajc wzroku od notatek, zalepia sobie usta mazi o zapachu syntetycznych malin. Ojboeboe znw westchna kobieta w legginsach i podniosa na mnie wzrok z tak pewnoci, jakby nagle rozpoznaa we mnie kogo znajomego. Miaa nogi zebry, ale oczy raczej kozie.
- Kiedy prosz pani wszystko byo jak SantorEleni jak Boney M lepiej byo si yo jak si yo tych lat nie odda nikt.
Milczaam, ale Zebrokoziej to nie zraao, cigna bez znakw przestankowych:
- Boney M w Sopocie SantorEleni ywno bez genw latem na wczasy ogreczki ledziki wesoo z radoci jedziemy na wczasy w te zielone lasy ogreczki bez genw SantorEleni autobus cay rozpiewany dzieci na kolonie nad morze polskie czy moe w gry polskie podmiechujki w kolejce za misem za komi o GierkuGomuce si yo si chciao marzyo a teraz nogi w dup mkamamka. - Zebrokozia przyjrzaa mi si takim wzrokiem, jakby wybieraa w misnym koci na zup. - Pani te blada wyglda zmczona.
Przytaknam na odczepnego, bo to chyba byo pytanie.
- Sama pani widzi! - Ucieszya si i nabraa wigoru. - Zmczona! Zamczona! Jak z krzya zdjta! Chc nas wykoczy. Zamczy cay nard polski. Albo wosy. - Stukna paznokciem w sztuczne wosy piosenkarki.
- Wosy? - powtrzyam zaskoczona.
- Dawniej trwaa si rok trzymaa farba nie zmywaa - wyjania Zebrokozia i popdzia dalej. - Szampon jajeczny jak kogel-mogel a si kogla-mogla chciao si co sodkiego zachciewao z kakakiem ukrci czy tko na wosy w chustk zawin potrzyma pochodzi jak moja mamusia w deszczweczce na raka w mczarniach deszczweczk do balii trzustka cakiem przearta deszczweczk. Deszczweczk? - powtrzya Zebrokozia, zdziwiona chyba brzmieniem tego wyrazu, cmokna, wzruszya ramionami i wrcia do artykuu o piosenkarce.
Cicha studentka ruszaa nabyszczonymi ustami jak ryba, w jej notatkach by zreszt przekrj jakiej ryby z opisem po acinie. Starszy mczyzna w swetrze z owczej weny westchn ciko, jakby skosi pole. Szum gosw w wagonie narasta, bo po posiku wszyscy nabrali si i chci do rozmowy. Pocig odrobin przyspieszy, poczuam zapach alkoholu.
- Straszna mier, straszna, gboko w ziemi wbite - powiedzia kto za moimi plecami.
- Krew, strzpy same, strzpy na strzpy rozerwane - doda kto inny litanijnym starczym dyszkantem, a wtedy pocig szarpn i zatrzyma si tak gwatownie, e pospaday pakunki z grnych pek, zakwilio dziecko, ojboeboe zajczaa Zebrokozia i wcisna gazet do wypchanej torby w krat, jakby miaa zamiar wsta i zabra si std w dawne czasy, za ktrymi tsknia.
Przechodzcy przez wagon wysoki mczyzna w ciemnym paszczu potrci mnie, ale nie przeprosi i znik za rozsuwanymi drzwiami. Zauwayam tylko jego ucho z okrgym kolczykiem, ktry rozciga patek ciaa, tworzc obsceniczn czarn dziur. Poczuam si tak, jakby mnie wessaa. wiato w wagonie zamrugao i zgaso, ogarna nas noc tak gsta, e nic, co ywe, nie wytrwaoby w niej dugo.
- Koty w piwnicach - powiedzia kto - koty w piwnicach wytru trzeba.
Co zaomotao w dach wagonu i zanim znw zrobio si jasno, przeyam moment irracjonalnego lku, bo odniosam wraenie, e kiedy ju dowiadczyam takiej dusznej ciemnoci i nie wyszam z niej bez szwanku.
Gdy dojechaam do Wabrzycha, byam wyczerpana i przez chwil staam na opustoszaym, toncym w lodowatym deszczu peronie, wdychajc zapach wglowego pyu. Patrzyam na ludzi szybko znikajcych w podziemnym przejciu i ogarniao mnie poczucie samotnoci tak dojmujcej, e z trudem zmusiam si, by ruszy w kierunku dworca. Budynek w rodku okaza si wymary. Na cianie kto napisa Grnik chuje i Grnik pany, moe przyjezdny sam mia dokona wyboru, by przypiecztowa swj los, zanim jeszcze wyjdzie w miasto. Na zewntrz pod cian dworca przycupn bezdomny albo pijak, a ja pomylaam, jak kupa szmat, i uczepiam si tego wywiechtanego okrelenia niczym ostatniej deski ratunku w zalewajcym mnie smutku. Nie miaam siy, by podej i zapyta, czy nieznajomy potrzebuje pomocy. Lodowaty deszcz pada z tak zacitoci, e wydawa si nierealny niczym filmowa scenografia porzucona w popochu przez aktorw. Zarys masywnego budynku z ukowato zwieczonymi oknami i wieyczk na szczycie, w ktrym kiedy miecia si fabryka kalkomanii, odcina si na tle stalowego nieba. Gdy fabryka dziaaa, powietrze wok miao chemiczny, sodkawy zapach, taki sam jak namoczone w wodzie kartki z obrazkami, ktrymi moja siostra ozdabiaa drzwi w naszym domu. Fioki i konwalie z kalkomanii, przejrzyste i delikatne jak naskrek, Ewa z domi zanurzonymi w wodzie. Uderzya mnie sia tego obrazu, ktry nagle pojawi si pod moimi powiekami niczym duch z wglowego pyu i ez.
Na postoju pod dworcem staa jedna takswka, rozpaczliwie wygldajca stara ada, a gdy wsiadam i podaam adres, kierowca spojrza na mnie przez rami z pretensj albo przygan. Moe wolaby pojecha gdzie indziej. Mia twarz kogo, kto tu przed snem je odsmaane miso i ni koszmary, a potem budzi si o czwartej rano, by zapali papierosa w pokoju o zacignitych zasonach, penym cikich mebli i kurzu.
- Mocniej! - warkn i ponownie trzasnam drzwiami.
Matka Boska powieszona pod lusterkiem drgna, gdy wczy silnik. W domu, do ktrego jechaam, by jeden maryjny wizerunek, pocztwka z Matk Bosk Bolesn z wabrzyskiego kocioa pod jej wezwaniem, i mimo e nigdy nie chodziymy na msze i lekcje religii, to Ewa wymylaa rymowane modlitwy, ktrych uczya mnie wieczorami. Ich adresatk bya wanie Matka Boska Bolesna, patronka naszego miasta. Klkaymy, a siostra mwia powtarzaj za mn, Wielbdko, matka boska kura nioska co ma skrzyda dwa pod skrzydami pod kodrami niech pochowa nas. Co byo dalej?
- Ciulu jeden! Pani ciula widziaa? - Takswkarza zdenerwowa klakson innego samochodu. - W dup sobie, ciulu, potrb, w dup! W dup! - powtrzy z satysfakcj, odbio mu si i chyba odczu ulg, bo zamilk.
Jego twarz w kolorze uru ze szkolnej stowki poczerwieniaa, mia duy okrgy nos, tak porowaty, e mona by na nim sadzi ziemniaki. Nasze spojrzenia spotkay si w lusterku.
- Pani chyba z daleka. Do rodzinki?
Przytaknam bezgonie.
- Z rodzin to najlepiej si wychodzi na zdjciu! - Takswkarz zamia si, jakby sam wymyli to powiedzenie.
Pomylaam o zdjciach naszej rodziny, nielicznych i na og niezbyt udanych, na nich te nie wyszlimy najlepiej. W starej adzie byo duszno od papierosowego dymu i potu, ktre wgryzy si w tapicerk i chronice j obrzydliwe koce. Widziaam wiele mieszka, w ktrych w ten sposb osaniano przed zniszczeniem sprzty od nowoci brzydkie, pokraczne i niewarte chronienia, a wszystkie te narzutki, pokrowce, ceraty i stopy wycite ze starych wykadzin budziy we mnie wspczucie i trwog, e jeden faszywy krok i tak moe wyglda moje ycie, zmarnowane wrd nieadnych przedmiotw i le ukierunkowanej dbaoci.
Patrzyam na upione miasto, a kade miejsce, ktre pozostao niezmienione, budzio we mnie jednoczenie niech i satysfakcj, jak daje rozpoznanie po latach pejzau nieszczliwego dziecistwa: kino Apollo z obdrapan fasad w jagodowym kolorze, cukiernia Oleka wci oferujca pczki i torty okolicznociowe, resztk si trzymajce si w pionie romskie kamienice przy ulicy Pocztowej. Matka Boska pod lusterkiem kierowcy hipnotyzowaa mnie miarowym ruchem, jej twarz na odpustowym obrazku w zotej ramce bya ta, oczy dziwnie skone. Kierowca czkn i wytumaczy: zgaga. Matka Boska Japoska z Wabrzycha, opiekunka nocnych takswkarzy cierpicych na niestrawno, patrzya na mnie koso. Obok niej wisiao co jeszcze, kawaek drewna albo koci zawizany biao-czerwon wstk. Kierowca znw zapa moje spojrzenie w lusterku.
- Wierzy pani w cuda?
- Nie.
- Ha! - ucieszy si, jakbym udzielia waciwej odpowiedzi. - Ja te nie wierzyem. Ale cuda, prosz pani, si zdarzaj. Wystarczy, e si uwierzy.
- W co?
- W to, co trzeba, prosz pani. W jak si wysz, ktra tym kieruje, daje nam, Polakom, znaki. Jak ten opatek, co si zamieni w ciao par lat temu w Sokce. Syszaa pani?
- Syszaam.
- To pani opowiem. Z wycieczk tam byem, prosz pani, w kociele si mona zapisa, autokarami, z prowiantem, obiad w cenie. Ksidz na mszy ten opatek upuci i jest taki zwyczaj, e jak upuci, to musi do wody w kielichu wrzuci. I patrz po tygodniu, a tam czerwono, woda w krew si przemienia. Krew, prosz pani, i co jak skrzep w niej pywa.
- Skrzep?
- Pani poczeka! Wylali to na serwetk bia, a tam nie aden skrzep, tylko najprawdziwszy kawaek misa. Dali do zbadania DNA i grup krwi i wie pani, co wyszo?
- Co?
- e to kawaek serca Chrystusa!
- To naprawd cud - zgodziam si, ale takswkarza nie interesowao moje zdanie.
- Cud! - powtrzy. - Ja, na ten przykad, miaem chory odek, co zjadem, ble takie, bieganie wte i wewte, e, za przeproszeniem, na drug stron mnie przewracao. Chodziem w Wabrzychu do przychodni, jedziem do Wrocawia, do profesora, leki takie srakie diety pierdoy sam marchew jak krlik miaem je skaone wszysko spaprane piwo wdk z proszku teraz robi zamiast chmielu czy ytka proszek sypi pani pjdzie do gorzelni zobaczy siostrzeniec tam robi i mwi proszek sypi mieszaj takie porzdki w naszym kraju jak tu by zdrowym poszem do przychodni mwi ci to do Wrocawia do profesora ci a ci to wiadomo prosz pani poci mona poci atwo kady si do cicia rwie ale co potem potn i nogami do przodu wywioz ju niejeden da si poci no to ja do ordynatora a bez koperty do ordynatora nie pjdziesz mwi panie ordynatorze jakby si moe co bez cicia dao wzi popatrzy i ci mwi bez cicia nie da rady ajanatopanieordynatorze.
Wyczyam si. Umiejtno odcinania si od tego, co dzieje si wok, opracowaam jeszcze w dziecistwie i czsto korzystaam z niej jako dorosa kobieta na nudnych zebraniach i przyjciach. Nigdy nie zawioda mnie umiejtno ponownego wczenia uwagi wtedy, gdy pojawiaa si wana informacja, jaka cz mnie pozostawaa czujna, gotowa do ataku lub ucieczki. Minlimy z lewej strony Piaskow Gr, blokowisko, ojciec patrzy na nie z pogard, ale Ewa zabraa mnie tam kiedy na woskie lody, pierwsze w miecie. Lizaymy jednego na spk, bo jak zwykle brakowao nam pienidzy, i spaceroway, podziwiajc swoje odbicia w szybach wystawowych. Wyobra sobie, e jestemy w Paryu, Wielbdko, na bulwarze nad Sekwan, na Polach Elizejskich! Przypomniaam sobie waniliow sodycz i podszyte zazdroci uczucie dumy, e moja pikna siostra przyciga wszystkie spojrzenia. Nie chciaam dzieli swojego wspomnienia z takswkarzem, ale gdybym miaa tu swoj wiern wysuon toyot, ktr tu przed wyjazdem zdewastowali mi w Warszawie bandyci, przejechaabym teraz wzdu tamtego mrwkowca, gdzie bya lodziarnia.
- Oszuci! - wrzasn nagle i wyrwa mnie z zamylenia. - Na oko jak prawdziwe ale prawdziwe tylko jeden czowiek wie gdzie znale prosz pani i to jest czowiek na ktrego czekalimy od dawna czowiek wielki czowiek prawy kupiem przyoyem na noc przykadam do odka do tego siemi siemi mielone zaparzone a cieciwduptamci. Wdupe - podsumowa takswkarz i w kocu zamilk.
W miar jak zbliaam si do domu, ogarniaa mnie coraz wiksza senno i wysiadam w stanie nieomal transu, szumiao mi w uszach i bolaa mnie gowa. Po chwili, ktra wydaa mi si nienaturalnie rozcignita w czasie, ada ruszya i znika w upionej uliczce. Dom mojego dziecistwa sta przede mn ciemny i opuszczony. Przypomniaam sobie niedawn wizyt w podwarszawskim schronisku dla zwierzt. Mj kolega z redakcji wybiera psa i w kocu zatrzyma si przy kilkuletniej suce, melancholijnym mieszacu rottweilera i Bg wie czego, sdzc po uszach, nietoperza, a ja potem nie mogam przesta myle o tych niewybranych zwierztach, na prno oczekujcych za kratami boksw. Tego poniemieckiego domu o maych wstydliwych oknach, przygniecionego czap dachu z pokrytych mchem dachwek, nie wybraabym nigdy, a jednak nalea do mnie i nic na to nie mogam poradzi. Wyjam klucz. W ostatnim wysiku, do jakiego byam zdolna tej nocy, weszam po schodach do pokoju, ktry przed laty dzieliam z siostr, a zanim zapadam w twardy sen, zdyam tylko zauway, e pan Albert posa moje ko. Tak jak staam, w kurtce i szalu, wtuliam twarz w poduszk pachnc wieo wypranym ptnem, spod ktrego przebija odr pleni i rozkadu.
ni mi si ojciec. Widziaam go wyranie, ale nie syszaam jego gosu, patrzyam na usta formuujce sowa, twarz wykrzywion z wysiku, jednak otaczaa mnie cisza. Ojciec wyglda tak jak w ostatnich miesicach ycia, by szary i wychudzony, z oczami poncymi gorczk. Mia na sobie ortalionow kurtk i poprzecierane na kolanach stare spodnie, traperskie buty kupione przed laty w Czechosowacji, w ktrych zapuszcza si do podziemi pod Zamkiem Ksi w poszukiwaniu skarbu. Tato woaam go, tatotato, mj oddech unosi drobinki kurzu duszno kurzupeno ciki kurz ziemiaugry jakbym bya gdzieindziejni niej niesa ma jakbym zagldaa taczce przez dziurk drobiny kurzu maa ma ciemnocie niebjsiniebjsi ktre taczyy w smudze wiata jakby kto obok mnie by blisko bliejschowajtwarz trzyma mnie niemnie niewidanie cichocicho nieoddychanienie usyszyboskakuranioska ona ale nie widziaam kto tam jeszcze jest strach jakbym ju miaa sidowiedzie gdziejestemkto koomnie cojazro biam bia z drugiej stronyciemnoci onakto nas nie chc tato tato krzyczaam, jestemta togdziejes tetatota, tato! krzyknam, tato, sysz ci! zawoaam jeszcze raz albo chciaam zawoa, bo cisz przerwao moje imi. Obudziam si mokra od potu i przeraona, ale to nie by gos ojca.
W pierwszej chwili nie wiedziaam, gdzie jestem, dlaczego zamiast kojcego mroku i ciepa mojej warszawskiej sypialni budzi mnie wiato i chd. Wabrzych, stary dom, w ktrym wychowywaam si u stp Zamku Ksi. Kaflowe piece, podwjne okna, uszczelniane na zim wat, i drewniane podogi pene szpar, z ktrych wydubywaam poniemieckie igy, guziki, paznokcie i wosy. Przechowywaam te znaleziska w pudekach po zapakach, nie majc pojcia, dlaczego to robi. Ewa krzywia si, znw wygrzebaa Niemca z podogi, Wielbdko. Szpary jak groby, kto tak mwi? Szpara, grb, brud, w mojej nie do koca jeszcze przytomnej gowie bysny trzy sowa i umkny pod spd dnia, gdy zerwaam si z ka. Potknam si o szal, zbiegajc po schodach, by otworzy drzwi, nie mogam uwierzy, e nie rozebraam si do snu i zasnam bez kpieli.
- Alicja - powiedzia pan Albert, a ja zobaczyam staruszka zamiast potnego mczyzny, ktrego obraz miaam w pamici.
Jak to moliwe, e te ramiona podnosiy mnie a w korony egzotycznych drzew? Pan Albert skurczy si, by teraz niszy ode mnie. Jego twarz pena rys i wgbie wygldaa jak zjadana od rodka przez arocznego pasoyta, brwi mu zdziczay. Tylko skrzana pilotka bya taka sama. Pociemniaa od potu, poatana niezdarnie skrawkami niepasujcych do siebie materiaw, wygldaa jak zronita ze skr jego gowy. Nigdy nie widziaam pana Alberta bez tej czapki i gdy byam maa, mylaam, e taki si urodzi, a pilotka rosa wraz z nim. Sta we mgle, ktra unosia si nad ogrodem, tak e drzewa wydaway si pyn, pozbawione korzeni, w mlecznym morzu za jego plecami. Przestao pada, ale powietrze byo przesycone lodowat wilgoci.
- Wrcia.
To nie byo pytanie, ale postanowiam odpowiedzie.
- Przyjechaam do pracy. Mwiam panu przez telefon. Mam napisa reporta o zaginionych dzieciach. Potem wracam do Warszawy.
Pan Albert popatrzy na mnie i pod tymi strasznymi brwiami starego Miosza jego oczy byy wci takie, jak pamitaam. Smutne oczy basseta.
- Urosa.
- Miaam duo czasu na ronicie.
- Przyjechaa sama.
To na pewno nie byo pytanie, ale potwierdziam.
- Wszdzie jed sama.
- Czytaem wszystkie twoje reportae.
Poczuam dum jak wtedy, gdy bezbdnie wymieniaam nazwy rolin z palmiarni, a pan Albert chwali mnie, zuch dziewczyna.
- Araukaria, cantedeskia, euforbia - powtrzyam wic, a moje sowa wsiky w zimne powietrze. Araukaria, cantedeskia, euforbia, niczym imiona z woskich oper, zawsze budziy we mnie delikatny smutek, jaki rodzi si w obliczu pewnoci, e adna nazwa, nawet najpikniejsza, nie oddaje do koca istoty rzeczy.
- Jabka z twojego ogrodu - powiedzia pan Albert i poda mi foliowy worek. Zapach by tak mocny i wiey, e zakrcio mi si w gowie. - Nazbieraem dwie skrzynki. Stara jabo przy studni zacza rodzi. Pamitasz ktra? - Pokiwaam gow. - Trzeba j zaszczepi na wiosn. Pomog ci. To dobre drzewo.
- Nie bdzie mnie tu wiosn.
- Nigdy nic nie wiadomo.
- Ja wol wiedzie.
Pan Albert poprawi pilotk i umiechn si, a ja poczuam, e upieram si przy swoim dlatego, e si boj. Tego domu, listopada i cikich snw, ktre tu mocniej cz mnie z przeszoci.
Na drzewie, ktrego owoce przynis mi pan Albert, zasadzonym jeszcze przez niemieckich wacicieli, chowaam si w dziecistwie i przez jego gazie obserwowaam wiat. Omszaa staruszka rodzia niewielkie jabka, ykowane wewntrz na czerwono i tak soczyste, e ugryzienie powodowao eksplozj sodyczy. Czerwone yki przypominay mi pajczka na policzku mojej siostry i odczuwaam podszyt alem przyjemno, e to soczyste pikno znika. Alicjo! woa ojciec, Alicjo, gdzie jeste!?, a ja przytulona do pnia jaboni odzywaam si pniej, ni powinnam, i ta maa niesubordynacja napeniaa mnie jednoczenie poczuciem winy i satysfakcj. Tego roku, gdy umara moja siostra, jabo przestaa kwitn i ojciec chcia j wyci, ale pan Albert przekona go, eby da jej szans. Teraz te wyglda tak, jakby chcia mnie do czego przekona. Zaprosiam go na herbat, ale spieszy si na strzeony parking, gdzie dorabia, od kiedy wysano go na emerytur.
- Musisz mnie tam odwiedzi. - Umiechn si smutnym umiechem, ktry po latach wci tak samo rozjania jego oczy.
Myl, e byo mu ciko, y sam w domu bliniaczo podobnym do naszego, ostatni z rodziny Kukukw. Nigdy si nie oeni i nie mia dzieci, a gdy wyjechaam, nie byo nikogo, dla kogo mgby gra na skrzypcach. Podobnie jak ja, pan Albert by niedobitkiem.
Sta chwil w milczeniu i bada moj twarz, pragnc wyczyta z niej histori tych pitnastu lat. Gdy zamykaam za nim drzwi, trzasnam za mocno i odpada podkowa, powieszona na ich wewntrznej stronie na szczcie, ktre musiao przeoczy ten znak zachty. To nie bya ostatnia rzecz, ktra tego dnia odpada, rozpada si lub okazaa zepsuta bez nadziei. Dom umiera z teatraln ostentacj, jakby chcia zemci si za to, e go opuciam na tak dugo. W wietle dnia wida byo aty uszczcej si farby na suficie, wzdte bble wilgoci pod tapetami, wypaczone podogi i dywany wyarte przez mole tak, e w niektrych miejscach zostaa tylko biaa osnowa. Kalkomania z fiokami na drzwiach azienkowych stracia barwy i niegdy liliowe patki i zielone listki wyglday teraz jak skrzydeka martwych owadw. Staam w pokrytej rdz wannie, czekajc, a wiekowy junkers zaponie i bd moga wzi kpiel, ale gdy ciepa woda w kocu zacza lecie, w od prysznica nie wytrzyma i pk na dwoje. Zrobimy glazur i terakot obiecywa ojciec, a moe zamiast banalnej terakoty podog z cedrowego drewna? Do tego jacuzzi, bdziecie tapla si w wodzie jak foczki z wrocawskiego zoo, co wy na to? A moe sprowadzimy z Francji mosin wann na lwich apkach? zastanawia si i hojnie szafowa wyimaginowanymi pienidzmi. Biece naprawy przy tak wspaniaych planach nie wydaway mu si warte zachodu. Napuciam wody do tej strasznej wanny i zanurzyam si wraz z gow, jak w dziecistwie, gdy moja siostra siedziaa obok i pilnowaa, bym si nie utopia. Fascynoway mnie wwczas podwodne odgosy: pukanie, zgrzyt metalu o kamie, nawoywanie w rnych jzykach, pohukiwania i jki. To by wiat, do ktrego schodzi nasz ojciec i za ktry w kocu zapaci yciem. Niezalenie od tego, gdzie akurat si znajdowalimy, wskazywa palcem w d, pod nasze stopy, i tonem kogo, kto wierzy, mwi: On gdzie tu jest. Jest. Gdzie. Tu. Skarb. Gdy go odnajd, a mam teraz map wyjtkowej wartoci i z pewnoci prawdziw, nasze ycie zmieni si nie do poznania. Uszczliwi nas tak, e bdziemy musieli pozna si nawzajem od nowa. Gdzie pod star wann, w ktrej rozbrzmieway odgosy podziemnego miasta, by skarb, ktrego szuka nasz ojciec w znoszonych czechosowackich butach, owietlajc sobie drog grnicz czowk. Prbowaam zrozumie, dlaczego woli by tam ni tutaj, ze mn i Ew. Prosz pastwa artowaa moja siostra, oto Alicja Tabor, wodna Wielbdka, badaczka mrz i oceanw, ktre odwiedza, gdy zmczy j pustynia! Jedyna w swoim rodzaju Wielbdka petwiasta i skrzelowata. Gatunek rzadki. Pod cis ochron. Opowie pastwu dzi o tym, co widziaa i syszaa w podwodnym krlestwie naszej wanny. Zabawa polegaa na tym, e ja mwiam zgodnie z prawd, e dzi syszaam pukanie, odliczanie po niemiecku i w jakim jzyku podobnym do niemieckiego, gdzie zamiast ein byo eins, i dwik szklanki upuszczonej na kamienn podog, a Ewa dopowiadaa reszt. Wymylaa histori, bo to potrafia robi najlepiej. Ja umiaam sucha.
Pomylaam, e by moe myliam si, sdzc, i jestem ju na tyle silna, e nie porani mnie ten dom peen mierci i duchw. Wiedziaam, e nie mog ulec strachowi, i dlatego zatrzymaam si tu, a nie w hotelu zarezerwowanym przez redakcj, w ktrej nikt nie mia pojcia, e jestem wacicielk starego domu w Wabrzychu. Niechtnie mwiam o przeszoci i rzadko nawizywaam z ludmi kontakt na tyle bliski, by oczekiwano ode mnie zwierze. Nie mam rodziny odpowiadaam, gdy padao pytanie o rodzicw i rodzestwo. Moi znajomi bardzo je lubili, godzinami mogli rozprawia o doznanych krzywdach, traumach i sposobach radzenia, a raczej nieradzenia sobie z nimi na cigncych si latami terapiach. Ja przez cae dorose ycie zbieraam siy, jak przygotowuje si zapasy na dug zim, i wydawao mi si, e jestem niele przygotowana na t podr. Gdy w Wabrzychu zaczy znika dzieci, wiedziaam, e nadesza odpowiednia chwila i e to ja, zwana przez kolegw z redakcji Alicj Pancernikiem, musz o nich napisa. Teraz tu byam i dom, do ktrego klucz nosiam zawsze przy sobie, kapa na mnie sprchnia poniemieck szczk.
Po kpieli i podziemnym koncercie postanowiam obej wszystkie pomieszczenia, by przekona si, na co sta t ruder i na co sta mnie, Alicj Pancernika. Na pitrze byy dwie sypialnie, jedna naleaa kiedy do mnie i Ewy, i tu, na starym dwuosobowym ku z dbow ram i wiekowym materacem, zamierzaam nadal sypia podczas tego pobytu. Stolik, przy ktrym kiedy odrabiaymy lekcje, dwa krzesa, pusta szafa, dywanik z gagankw, nic wicej. Druga sypialnia bya od lat pusta, stao tam tylko pozbawione materaca metalowe ko, smutne jak wrak odzi porzucony na mielinie. Kiedy, w czasach, ktrych nie pamitam, dzielili je rodzice, ale potem ojciec przenis si na d i od tamtej pory gabinet peni jednoczenie funkcj jego sypialni, jadalni i kryjwki przed wiatem. Tam poszam w nastpnej kolejnoci, po schodach tak skrzypicych, e baam si, i zapadn si pod moim niewielkim ciarem. Irytowaa mnie banalno rozpadu, bo moe w gbi duszy oczekiwaam, e ten dom bdzie umiera w jaki ciekawszy i mniej przewidywalny sposb. Gdy otworzyam drzwi pokoju ojca, zgstniay czas uderzy we mnie jak fala. Za oknem Zamek Ksi wyrasta z bukowego lasu i gdy ojciec pracowa przy biurku, zawalonym stosami zakurzonych papierzysk i ksiek, widzia t budowl, podnoszc oczy znad historycznych opracowa, map i planw. Teraz ja, jego modsza crka, patrzyam na Zamek Ksi, na kbic si pod jego murami mg. Nalea on do tych nielicznych rzeczy, ktre nadal wydaway mi si tak samo wielkie, pikne jak w dziecistwie. Wprawiam w ruch stary cienny zegar i gdy zakoysao si wahado, poczuam, jak rusza uwiziony tu czas. Co klikno, jakby czas tego domu i mj sploty si dopiero teraz. Pokryta pow skr kanapa, na ktrej siadaam jako dziecko w tych rzadkich chwilach, gdy ojciec nie by zajty poszukiwaniami skarbu i czu si gotw stawi czoo ojcowaniu, wydaa pod moim ciarem dwik podobny do westchnienia. Przez chwil trwaam w bezruchu, starajc si nawet nie oddycha, ale nie czuam nic prcz smutku. Skra kanapy bya szorstka i popkana jak pita starego czowieka, pogaskaam j na przywitanie. Potem zajrzaam do kuchni toncej w szarym blasku, jakby bya wypeniona wod, woda rzeczywicie kapaa z kranu, spywajc do zlewu z maego stalaktytu, ktry utworzy si przez te lata. Od drzwi prowadzcych std do ogrodu cign chd, mga napieraa na szyby. St i cztery krzesa wyglday jak szkielety dawno wymarych zwierzt, ktrych nikt nie zdy nazwa ani polubi.
Przede mn zostaa ju tylko piwnica. Gdy otworzyam drzwi pod schodami, stchy zaduch buchn mi w twarz, zgromadzone tam powietrze byo jak ektoplazma pod cinieniem. Ektoplazma, jak moja siostra lubia to sowo! Gdy oddychasz na mrozie, Wielbdko, z twoich ust wychodzi specjalny rodzaj pary, ktra nie znika, lecz gromadzi si w mysich dziurach, kocich uszach i opuszczonych gniazdach wron. W biaych jagodach nieguliczki, w mleku ze zotym kapslem i biaej czekoladzie Milka z Enerefu. Po co? Jak to po co! Powstaje z niej ektoplazma mwia. Wystarczy domiesza troch ez, dosypa wglowego pyu i gotowe. Gdy las koo naszego domu ton we mgle, ktra podchodzia a po mury Zamku Ksi, jak dzi, mwia scenicznym szeptem: Patrz, Wielbdko, bj si, siumajtko, to kipi ektoplazma, rodz si duchy. Ewa wszdzie czua obecno czego spoza zwykego wiata, w ktrym ya wikszo miertelnikw. Bez wahania zeszaby ze mn do piwnicy, przed ktr staam teraz nieco wytrcona z rwnowagi, bo wiato nie dziaao, i przez moment wydawao mi si, e znw sysz podziemne pukanie. Na schodach prowadzcych w mrok zapytaam jest tu kto?, jakbym graa w kiepskim filmie o nawiedzonym domu i bojaliwej kobiecie. Zrobiam krok do przodu, i nastpny, wiecc sobie latark. Pod cianami piwnicy pitrzyy si stosy papierzysk zbite w brunatn mas: roczniki czasopism, ktre prenumerowa ojciec, nieprzydatne notatki, mapy prowadzce donikd, listy, ktre wymienia z innymi poszukiwaczami skarbu ukrytego pod Zamkiem Ksi. Mj wzrok wyawia z mroku kolejne porzucone sprzty, z ktrych cz pozostawiona zostaa przez niemieckich wacicieli domu, gdy w popiechu opuszczali miasto po wojnie: maszyna Singer z metalowym szkieletem i napisem Waldenburg, obrazek z Anioem Strem wiodcym dzieci przez kadk nad przepaci, brzydkie porcelanowe figurki pasterek i myliwych pokryte tustym kurzem. Nasze rzeczy osiady na tych wczeniej porzuconych jak kolejna warstwa zostawiona przez cofajcy si lodowiec i niszczay teraz razem z nimi. Pralka Frania wypeniona butami, dziecinna metalowa wanienka, stary akumulator, kilka walizek napuchnitych od wilgoci, lampa z abaurem ze sznurka w kolorze popiou i wielka drewniana skrzynia malowana w wyblake smoki i kwiaty, ktra wzbudzia we mnie fizyczn wrcz niech. Obok niej staa toaletka z lustrem tak zniszczonym i brudnym, e nie rozpoznaam w nim swojego odbicia i przestraszyaby mnie ta blada twarz o wielkich oczach, zupenie do mnie niepodobna, gdybym ktem oka nie zobaczya czego bardziej przeraajcego. Dua gowa, rozrzucone rce i nogi. Niech to nie bdzie dziecko, poprosiam nie wiadomo kogo. Przedaram si przez zgstniae powietrze. Mi. Pluszowy rudy mi. Ukucnam i zawieciam w jego szklane oczka.
Tego misia wielkoci dwulatka ojciec przywiz dla mnie z NRD. Pojecha tam na jedn ze swoich wypraw, z ktrych wraca po kilku dniach albo tygodniach uboszy o par zotych i bogatszy o kolejn map podziemi Zamku Ksi, lepsz od poprzedniej, z pewniejszego rda, jak nas zapewnia. We wschodnim Berlinie spotka si wtedy z Niemcem z Argentyny, a moe z Boliwii. O, ten wie takie rzeczy, e wos si jey! opowiada nam podekscytowany. Dziki tej mapie jestem w domu cieszy si i byszczay mu oczy, a ja nie miaam sprostowa, e jego dom jest tu, z nami, a nie pod ziemi. Wkrtce ojciec rusza z now map na poszukiwanie skarbu, peen animuszu macha do nas ze cieki prowadzcej do zamku i wraca raz jeszcze pokonany. Nazwaymy rudego misia Hans i wieczorami Ewa opowiadaa mi historie Hansa, Niemca z NRD, zamiast bajek o ksiniczkach i ksiciach. Guten Abend, meine kleine! Stawaa si Hansem moja pikna siostra, mwia grubym gosem z niemieckim akcentem i opowiadaa o przygodach Hansa na froncie, o jego spotkaniu z czterema pancernymi i o skarbie, ktry ukryty jest pod Zamkiem Ksi. Tylko Hans wie, jak tam dotrze, meine kleine! Nie zdradzi tego nawet Marusi, cho kocha j skrycie. Tylko Hans ma prawdziw map. Dziki niej znajdziemy pery ksinej Daisy, ostatniej pani na Zamku Ksi. Pery, Wielbdko! Tylko one si licz. Zdaniem mojej siostry, cay skarb Hitlera nie by tak ciekawy jak szeciometrowy sznur najdoskonalszych pere, lnicych niczym ugniecione w kulki wiato ksiyca. Gdybymy go miay, speniyby si nasze marzenia, ycie stao si jasne i czyste jak ogrd po wielkim deszczu. Tak mwia Ewa, a ja jej wierzyam, bo gdy wymawiaa sowa takie jak ogrd, wielki deszcz, pery, widziaam ociekajce wod kpy floksw i strzpiaste georginie lnice w nagle rozbysym socu jak z dobranocki. Suchaj, Wielbdko, siumajtko, suchaj, meine kleine! Mi z NRD unosi ap, kiwa gow, jego oczy oyway. Nasz rudy Hans jest dobrym Niemcem. Nie zabija dzieci, pieskw ani kotkw, meine kleine, nie pali w piecach dzidziusiw, o nie, i gdyby to od niego zaleao, skarb ukryty pod Zamkiem Ksi naleaby ju do nas. Gos Hansa wydobywa si z mojej siostry: Ja, ja, meine kleine, mwcie tylko, czego chcecie, zamknijcie oczy i ein, zwei, drei!. Moja siostra wiedziaa, czego chce. Pragna wyjecha do Warszawy i zosta aktork. Przybierze pseudonim Daisy, Daisy Tabor. To brzmi odpowiednio! Nasze nazwisko i imi piknej pani na Zamku Ksi, ktre, zdaniem Ewy, pene jest splendoru i tajemniczoci. Jak Daisy, ona te bdzie podrowa po caym wiecie! Z kadego miejsca przyle nam pocztwk. A jakie przywiezie prezenty!
To ojciec zaszczepi w Ewie fascynacj ksin Daisy i zaginionym sznurem pere. By moe rozpoznawa w starszej crce swoje pragnienia i zanim straci jasno umysu, zda sobie spraw, e Ewa musi dosta od niego w darze co wyjtkowego, bo zwyke ycie i zwyke marzenia nie bd w stanie utrzyma jej na powierzchni. Gdy w obliczu nowego planu ogarnia go dobry nastrj i nadzieja, opowiada nam histori ostatniej pani na Zamku Ksi i wtedy wyjtkowo miaymy wstp do jego pokoju. Siadaymy przytulone na starej skrzanej kanapie, o ktrej ojciec mwi, e ma wielbdzi kolor, a ja uwielbiaam j dlatego, e wielbdy kojarzyy mi si z podr, bezkresem i ruchem, tym wszystkim, czego pragna Ewa, a co w kocu stao si moim losem. Ojciec opiera okcie na biurku, dawno, ale nie tak bardzo dawno temu zaczyna, w angielskim paacu urzdzono bal. Jego opowie pena bya wyrazw zbyt trudnych dla dziewczynki, kandelabry, fraki, kotyliony, turniury, mulin i mitenki, lambrekiny, ale sam dwik sw upaja mnie tak, jak Ew wydarzenia i przygody. Przywieraam mocniej do ramienia siostry, bo baam si, e to, co czuje, suchajc opowieci ojca, oddala j ode mnie i od tego domu tak bardzo, i nie zdoam jej dogoni nawet na wielbdzie w wielbdzim kolorze. Ksina Daisy naprawd nazywaa si Teresa Olivia Cornwallis-West i bya crk pukownika brytyjskiej armii krlewskiej opowiada nasz ojciec. Cornwallis-West powtarzaa nabonym szeptem Ewa. Moda Angielka ju wwczas olniewaa urod wzdycha ojciec, a moja siostra prostowaa si, przechylaa kokieteryjnie gow, chcc pokaza to, co wkrtce wielu zauway: e i ona olniewa, a wic oczywiste by musi, e jej pikno stanie si pocztkiem rwnie piknej opowieci. Teresa Olivia Cornwallis-West w wieku osiemnastu lat polubia ostatniego waciciela Zamku Ksi, Jana Henryka V von Pless, c to bya za pikna para. Bale, kandelabry, krepdeszyny, tafty, kotyliony opowiada dalej ojciec. W podr polubn pojechali do Parya, a stamtd do Egiptu, gdzie z pewnoci widzieli wielbdy dodawa specjalnie dla mnie, bo wiedzia, e fascynoway mnie te stworzenia, niepikne wprawdzie, ale uparte i silne. Moja siostra, podobnie jak ksina Daisy, lubia koty, ktre we mnie zawsze wzbudzay lk. Do dzi nie jestem w stanie do koca poj, jak jedno stworzenie moe czy w sobie tak doskonale krucho i si. Moja siostra to rozumiaa i gdy chodziymy karmi dzikie koty yjce pod Zamkiem Ksi, miaam wraenie, e one rozpoznaj w niej kogo podobnego sobie. Wydawao mi si, e cae to pikno i tajemniczo przynale mojej siostrze w sposb oczywisty, jak ksinej Daisy, a gdy bd blisko Ewy, moe i na mnie, niepozorn dziewczynk w wielbdzim kolorze, spynie odrobina blasku, moe zyskam troch kociego wdziku. Sdziam, e to rozedrganie, ktre otaczao Ew tak, e gdy patrzyo si na ni z pewnej odlegoci, powietrze wok falowao jak nad rozgrzanym piaskiem, zapowiada co wyjtkowego, co na miar Teresy Olivii Cornwallis-West i jej pere.
Tamtej ostatniej zimy moja siostra mwia tylko o nich. Budzia mnie w nocy, gdy spaam przytulona do rudego Hansa z NRD, i opowiadaa histori ksinej Daisy jeszcze raz, znw inaczej, a ja byam zbyt maa, by zauway, e jej nienaturalnie powikszone oczy i zimny pot na czole to zapowied katastrofy. Siostrzyczko Wielbdko w wielbdzim kolorze, to ja, Daisy szczebiotaa. Das ist Daisy powtarzaa grubym gosem Hansa, obud si, meine kleine, i suchaj. Kada si obok mnie na wznak i mwia: By czarny czarny las w tym czarnym czarnym lesie by czarny czarny dom w tym czarnym czarnym domu by czarny czarny pokj w tym czarnym czarnym pokoju by czarny czarny st na tym czarnym czarnym stole bya czarna czarna trumna w tej czarnej czarnej trumnie by biay biay trup. Umieraam ze strachu, a Ewa askotaa mnie i powtarzaa: Biay trup na trupie pere sznur trupi blask czarny dom pere sznur. Nie pij! Powtarzaj ze mn, mwia coraz szybciej, tak e plta mi si jzyk i nie mogam nady. Na tym polegaa nasz relacja: nie mogam za ni nady i nie zdyam, gdy mnie potrzebowaa.
Ulubiony przez Ew fragment opowieci ojca dotyczy wyprawy ksinej Daisy do Egiptu. Suchaj, Wielbdko! Egipt, zatoka Aden. Jest tak gorco, Ewa wachlowaa si z teatraln przesad, jakby do Wabrzycha nagle dotara fala egipskiego upau, jest tak gorco, e mona jajka gotowa w piasku. Twoje ukochane wielbdy w wielbdzim kolorze r daktyle pod palmami, a poganiacze ni w cieniu o zimnej pepsi-coli i Eskimoskach. W Egipcie, siostrzyczko, soce jest pi razy wiksze ni tu, a w poudnie od jego promieni dentelmeni zapalaj fajki. Pyk, pyk, puszczaj dym, ktry pachnie jak wiee basie z bit mietan. Basie, najlepsze na wiecie ciastka z kawiarni Madras w wabrzyskim rynku, basiowy dym, ykaam lin, a moja siostra mwia o Daisy: Ubrana na biao ksina staa na brzegu morza osonita chisk parasolk. Patrzya na egipskich chopcw, ktrzy nurkowali z noami w zbach. Smagli chopcy, noe w zbach, zby jak pery, siumajtko, skup si. owili dla niej pery, dla piknej Daisy, a ona krcia parasolk na bambusowej rczce. Opowie mojej siostry za kadym razem bogatsza bya o nowe szczegy. Ale puenta ta sama. Po jakim czasie Daisy zaczo si nudzi w prowincjonalnym porcie, moe dopada j pierwsza fala melancholii i chciaa rusza dalej w nadziei, e uda jej si przed ni uciec. Ponaglaa wic ma, a ksi von Pless pogania wynajtych poawiaczy i w gorce noce przekonywa mod on, e czeka ich pikne ycie na Zamku Ksi, a smutek to nic wicej, tylko zmczenie podr i obcym klimatem. Nie chcia sucha wyjanie poawiaczy, e na tak gboko nie mona schodzi raz po raz bez ryzyka, e chopcy potrzebuj wicej wypoczynku. Brakowao jeszcze kilku pere, by sznur mia idealn dugo szeciu metrw. Sze metrw powtarzaa zafascynowana Ewa i pytaa, czy to sobie wyobraam, sznur pere jak dwa wielkie pytony z wrocawskiego zoo, jak sze siostrzyczek w wielbdzim kolorze postawionych jedna na drugiej. Ostatniego dnia pooww Daisy udaa si na przejadk dk, by raz jeszcze popatrze z bliska na prac poawiaczy. Jeden z nurkw, ten, ktry zawsze wyawia najokazalsze peropawy, wynurzy si ostatkiem si z ogromn muszl. Rzuci j ksinej do stp i co powiedzia, patrzc jej prosto w twarz. Zanim kto zareagowa na to zuchwalstwo, z ust nurka popyna krew i skona. Podobno egipski poawiacz pere przekl ksin i wszystko, co stao si potem z pani na Zamku Ksi, byo konsekwencj jego kltwy. Kltwa kltwa kltwa powtarzaa Ewa, a ja miaam wraenie, e samo to sowo, ktrego wymwienie wymaga przyklejenia jzyka do podniebienia, powtarzane szaleczo brzmi jak klskanie jakiej nieludzkiej istoty i ma w sobie straszn moc. Pery i kltwa, obsesja mojej siostry, gwiazdy sceny i ekranu, po ktr mia przyjecha pocig do Hollywood. Szeciometrowy sznur pere zosta uwieczniony na synnym zdjciu Daisy, jego reprodukcja staa na naszym stoliku do odrabiania lekcji. Jestem do niej podobna, prawda? pytaa Ewa i przykadaa fotografi ksinej do twarzy. Jestem do niej podobna? szturchaa w brzuch Hansa i domagaa si potwierdzenia. Podobna przytakiwaam, ale mnie Ewa wydawaa si o wiele pikniejsza.
Moja siostra bya pewna, e pery ksinej Daisy s nadal w Wabrzychu i trzeba je odnale, by pooy kres kltwie. Jedna osoba nie da rady i jeli zatrzyma naszyjnik dla siebie, umrze w straszny sposb, rozszarpana od rodka. Dlatego sznur trzeba rozci i rozdzieli klejnoty. To bardzo wane! Pewno Ewy wydawaa si niezachwiana. Byam ciekawa, kto dostanie pery ksinej Daisy. Czy my take? Dostan je stranicy pere tumaczya Ewa i lniy jej oczy. Kim s? Stranicy pere to osoby, ktre maj szczegln waciwo: si mogc zrwnoway kltw poawiacza. A jeli nie uda nam si odnale pere ksinej Daisy, to co wtedy? Co jaki czas bdzie si tu dziao co bardzo zego. Jak zego? chciaam wiedzie. Tak zego, e w najlepszym czowieku otwieraj si przejcia, przez ktre zo wchodzi do rodka i wtedy jest zgubiony. Ktrdy? Przytulaa mnie i askotaa, przez nosek, uszka, pod paszkami, midzy paluszkami, wanie tdy. Trzeba temu zapobiec! Dlatego musimy znale pery i wynie je na soce, ale koniecznie w ciemnych okularach, bo w przeciwnym razie olepi nas ich blask. Pooymy je w ogrodzie pod porzeczkami, tam nikt ich nie znajdzie proponowaam. Utopmy je w Zagrzu! Niech znikn na zawsze. Albo zamiemy je na jedzenie dla kotw z Zamku! Byam praktyczn dziewczynk i w porwnaniu z Ew pozbawion wyobrani. Nie moemy, Wielbdko, nie nale do nas. Ale wejdziemy w Zagrzu na wiszcy most, rozhutamy go z podbitk jak hutawk w ogrdku jordanowskim, chcesz? Taka bya Ewa: zamt, pery i rozhutany most.
Kucaam w piwnicy nad zniszczonym pluszowym misiem z NRD i opakiwaam moj utracon siostr. Miaa siedemnacie lat i wiedziaa, e odchodzi. Kada opowie Ewy koczya si tak samo. Dziki mapie od ksinej Daisy nasza dzielna trjka poszukiwaczy skarbw, my i rudy Hans z NRD, przedara si przez labirynt tuneli, pokonaa wrogw, jakich nie powstydziby si agent 007, odgada sekretny kod i otworzya wrota, za ktrymi sznur pere lni w ciemnoci. Bylimy blisko, ale zawsze w ostatniej chwili pojawiali si oni. Kto? Musimy ich nazwa, Wielbdko? Tak. Dlaczego? Bo wszystko jako si nazywa, nawet ektoplazma i duchy. Dobrze, w takim razie oni to kotojady. Ale z maej litery, bo na du nie zasuguj. Kotojady? Wanie tak! Dlaczego kotojady? Nienawidz kotw i koty wyczuwaj ich pierwsze, prychaj, strosz sier i umykaj kocimi ciekami. Najbardziej czue na obecno kotojadw s koty mieszkajce pod Zamkiem Ksi. To niezwyke zwierzta! S czue jak sejsmografy. Zostawia je tu na stray ksina Daisy. Niektre s tak wraliwe, e gdy zbliaj si kotojady, umieraj. Na mier? Niestety, Wielbdko, nieodwoalnie odpowiadaa moja siostra. Jakie s kotojady? Ich skra jest zimna i gruba, oddech zatruwa powietrze i mci myli, sprawia, e czowiek robi si pusty, jakby wyjedzony od rodka. I zimny, siumajtko, zimny jak trup. Ten, w kogo weszy kotojady, jest zimny jak caa zamraarka mroonek z supersamu! Kiedy przychodz? Kiedy s otwarte wejcia. Zazwyczaj w listopadzie. Jak wygldaj kotojady? S z Polski, Zwizku Radzieckiego czy moe z Egiptu? dopytywaam si, bo zawsze miaam pragnienie wiedzy konkretnej i pewnej. Kotojady mwia Ewa s wszdzie, za kadym razem przybieraj inn posta, Wielbdko. S wytrzymalsze od wielbda, silniejsze od nosoroca. aroczniejsze ni rekin ludojad. Trwaj i r. Przenikaj przez ciany, przez ciaa, a gdy dostan si do rodka, sprawiaj, e wszystko gnije i wypenia si cuchnc mg, jakby zepsua si caa tona rokpola. Czaj si w rurach azienkowych, w lustrach, w krliczych norach, w kominach i dziurkach w nosie. Pod kami siostrzyczek w wielbdzim kolorze! Jak je rozpozna? nie ustpowaam. Trzeba zapyta: raz, dwa trzy, czy ty dobry, czy ty zy? odpowiadaa Ewa, ale to ju by art. Rudy Hans z NRD rzuca si na mnie, askoczc tak, e krztusiam si ze strachu i miechu jednoczenie. Wierzyam, e Ewa obroni mnie przed kotojadami, bo oprcz niej nie miaam nikogo. Nie rozumiaam, jak bliskie byo niebezpieczestwo nawet wtedy, gdy moja siostra przestaa je i spa, gdy staa nago w otwartym oknie naszej sypialni i powtarzaa: W tym czarnym czarnym domu by czarny czarny st w tej czarnej czarnej trumnie by biay biay trup na trupie pere sznur wielbdko siumajtko mdl si do matki boskiej kury nioski czarny dom czarna trumna biay trup. Powtarzaa tak szybko, e zaczynaam paka, bezradna i przeraona, a ona prosia: Zabierz mnie do weterynarza i upij, siostrzyczko. A potem rzu mnie na poarcie krokodylom, daj ich skr do wyprawienia i biegnij w wiat w krokodylich bucikach. Nie ogldaj si za siebie.
Pluszowy mi lea teraz zapomniany i nasiknity wilgoci i patrzy na mnie w wietle latarki. Gdyby mia powieki, zamknabym mu oczy. Nie przyjechaam tu opakiwa mojej siostry, bo to bd robi do koca ycia, nieprzerwanie i z coraz wiksz wpraw. Wrciam, by zrozumie, co si stao.
Gin dzieci
Po poudniu usiadam przy kuchennym stole, by przejrze materiay do reportau. Kuchnia zawsze bya najcieplejszym i najjaniejszym pomieszczeniem w tym domu i cho z zardzewiaego kranu nadal kapaa woda, a drewniana podoga uginaa si tak, e lada chwila moga si zapa i pogrzeba mnie pod ziemi, byo tu czysto. Pan Albert woy duo wysiku, by utrzyma ten dom przy yciu, i wiedziaam, e powinnam mu si odwdziczy za lata troski. Na stole staa misa z jabkami z mojego ogrodu. Byy byszczce i pachniay. Ugryzam jedno i przypomniaam sobie, e ojciec, Ewa i ja zawsze zajmowalimy te same miejsca. Ja po jednej stronie stou, oni naprzeciwko, jakbymy przeczuwali, e pisane nam s inne losy. Ju wtedy czuam dojmujc samotno, bo oni mimo wszystko byli razem, poczeni przeznaczeniem.
Przy stole nadal stay cztery krzesa i usiadam na tym, ktre przed laty naleao do mnie. Popatrzyam na puste miejsca, wyrzuciam ogryzek i wczyam komputer. Otworzyam folder GIN DZIECI. Wywietliy si teksty i obrazy uoone z waciwym mi zamiowaniem do porzdku. W pliku OKOLICZNOCI zgromadziam informacje na temat wydarze poprzedzajcych zniknicia wabrzyskich dzieci oraz towarzyszcych im. Gdy teraz przegldaam materiay, znw odniosam wraenie, ktre przeladowao mnie od czasu, gdy zajam si t spraw: co wok mnie gstniao, nabierao ksztatu niczym ektoplazma z historii mojej siostry. A wic po kolei. W styczniu spono prywatne schronisko dla zwierzt w dzielnicy Rusinowa na obrzeach miasta. Nieoficjalne przytulisko prowadzia w swoim domu Magorzata Felis, lat szedziesit siedem, emerytowana archiwistka i miejscowa dziwaczka, samotna. Kto noc obla budynki benzyn i podoy ogie. Zgina wacicielka i niemal wszystkie koty, ktre zim spay w zamknitych pomieszczeniach. Sto dwadziecia siedem kotw, jak skrupulatnie policzono, a ja wyobraziam sobie sto dwadziecia siedem zwglonych ciaek wielkoci noworodkw i dym unoszcy si ze zgliszczy ubogiego domku z pustakw. Do tej pory nie znaleziono sprawcw i ta zbrodnia nie budzi wielkich emocji, bo kogo obchodzi stara wariatka i gromada niechcianych zwierzt? Smrd stamtd cig krzywi si mieszkaniec Rusinowej, z ktrym na zamieszczonym w sieci filmiku rozmawia blond dziennikarka lokalnej telewizji, Sandra Pdrak-Pyrzycka. Smrd cig od sierciuchw. Mieszkaniec marszczy nos, ale wyglda na istot myjc si o wiele rzadziej ni przecitny kot. Zaczepiona przez t sam blondyn moda kobieta z dzieckiem jest zdania, e Magorzata Felis powinna raczej wspiera matki i dzieci, a nie bezdomne zwierzta. Bo matkom si naley bardziej. A zwaszcza matkom maych dzieci. Sprawa spalonego domu szybko wic cichnie. W miecie narasta za to niezadowolenie z powodu biedy i bezrobocia. W poniemieckiej dzielnicy Sobicin, jednej z najbiedniejszych w tym niebogatym miecie, spod ziemi wydobywa si siarkowodr, a mieszkacy peerelowskich blokowisk i starych kamienic narzekaj na plag karaluchw, jakiej nie byo od lat. W kwietniu ginie pierwsze dziecko, dziewczynka. Dwa miesice pniej chopczyk. I tu przed moim przyjazdem nastpna dziewczynka. Policja nie natrafia na aden lad i ledztwo utkno w martwym punkcie. Andelika, Patryk, Kalinka po prostu zapadli si pod ziemi. Rozpynli si w powietrzu. Przepadli jak kamie w wod. Znikli jak kamfora. Takich sw uywaj ludzie, mwic o znikniciach dzieci, a miasto pogra si w panice i rozpaczy. Dochodzi do bijatyki w dzielnicy romskiej, gdzie paru bandytw demoluje samochody i wybija szyby. W sierpniu na arenie wydarze, a dokadnie w wabrzyskim rynku, przy nowej fontannie z czarnego kamienia, pojawia si Jan Koek, byy grnik. W biedaszybie przemwia pono do niego Matka Boska Bolesna. Przez chwil patrz na ciemn, chud twarz wizjonera. Jan Koek stoi na tle fontanny, ktra na zdjciu wyglda jak sarkofag. Chudy i przygarbiony mczyzna ma na sobie starowiecki, zgrzebny garnitur, nie wyglda ani na wariata, ani na hochsztaplera. Przypomina troch pana Alberta. Jan Koek przekonywa ludzi, e to Matka Boska Bolesna zabraa dzieci do siebie, i do koca ycia trzyma si swojej wersji.
Pierwsza przepada szecioletnia Andelika Mizera z Nowego Miasta. Powtrzyam na gos jej imi i nazwisko, kliknam plik ANDELIKA i na ekranie pojawio si legitymacyjne zdjcie: dua okrga buzia, blisko osadzone oczy, jasnobrzowe wosy niedbale spite wsuwk z motylkiem. Zaniedbane zby w wymuszonym umiechu. Jak kanfora, prosz pani na filmiku, ktry cignam z sieci, mwi ssiadka Andeliki, starsza kobieta o wypukym lnicym czole. Ma zapadnite usta, jakby silny cios wgnit je w gb twarzy, i moe tak wanie byo, bo jej lewe oko zdobi wyrany siniec. Lataa tu se lataa po dworze po papierosy do kiosku ubudu po schodach tam siam ubudubu na staw zima lato latawiec z niej by taki ubudu po schodach i nagle jak kanfora jak kanfora prosz pani. Moe Cygany?, kobieta spojrzaa pytajco w stron niewidocznej w kadrze dziennikarki, ale ta te nie znaa odpowiedzi. Dotknam na ekranie twarzy Andeliki, bya mikka, ale zimna, elastyczna powoka ugia si i odksztacia jak skra. Otworzyam plik, w ktrym podsumowaam okolicznoci zniknicia dziewczynki. Drugiego kwietnia tego roku od rana pada nieg i Andelika posza pod wieczr na sanki z modszym bratem i psem. Brat Oskar, pies Pirat. Zjedali z grki niedaleko swojej kamienicy, przy stawie otoczonym zarolami czarnego bzu i karowatych modrzewi, ktry dobrze pamitam z dziecistwa. Mogam sobie wyobrazi mokry kwietniowy nieg, podobny do tego, ktry spada w tym miecie ju w listopadzie, zapowiadajc dug zim, pozy sanek grzznce w burej brei, oboczki pary i lady stp. Gdy dzieci nie wrciy do domu, rozpoczto poszukiwania. Dokadnie nie wiadomo, kiedy zauwaono ich nieobecno, ale brata dziewczynki znaleziono dopiero rano, bka si w okolicach pomnika grnictwa na placu Grunwaldzkim. Chopiec, pono opniony w rozwoju, nie potrafi powiedzie, co stao si z jego siostr i psem i jak znalaz si tak daleko od domu. Trzyma w rce czapk Andeliki. Rowa czapka z wizerunkiem Hello Kitty, ktrej zdjcie zamiecia gazeta, bya wszystkim, co zostao po dziewczynce. Idiotyczny kotek z Japonii na czapce maej wabrzyszanki wyda mi si dziwnie wymowny, nie mia ust, a w jego czarnych oczach czaia si groza.
W czerwcu przepad bez wieci Patryk Mika, jedyny chopiec w tym towarzystwie, niedosyszcy piciolatek wychowywany przez babci na Sobicinie, ktra pono tylko na chwil spucia go z oczu w supermarkecie Real. Mimo i dziecko zniko w biay dzie w ruchliwym sklepie, nie ma wiadkw, a kamery nie zarejestroway niczego podejrzanego, co wicej, na nagraniu wida podobno, jak babcia tego dnia wchodzi i wychodzi sama, a nie z wnuczkiem, ktry rzekomo zgubi si jej w dziale ze sodyczami, przy ulubionych jajkach z niespodziank. Niestety nagranie potem ulego przypadkowemu zniszczeniu, policja przeprasza za zaniedbania, obiecuje wycign, zbada i ukara, ale tymczasem w niczym nie pomaga to Patrykowi Mice z Sobicina, piegusowi o bystrym spojrzeniu i spiczastych elfich uszach, troch podobnych do moich. Jego babcia, Zofia Socha, patrzy na mnie ze zdjcia z trudnym do rozszyfrowania wyrazem twarzy, ktry nie jest rozpacz, a przynajmniej nie tylko, i ku mojemu zdumieniu sowem, jakie przychodzi mi na myl, jest gd. Fotografi wnuka trzyma przed sob jak tarcz, a jej twarz wydaje mi si znajoma niczym szczeg w po raz pierwszy widzianym pejzau, ktry nagle budzi poczucie trudnej do okrelenia bliskoci. Patryk nie mia wicej szczcia ni Andelika. Jak kamie w wod wzdycha Zofia Socha i martwi si, czy tam, gdzie jej wnuczek teraz przebywa, daj mu odpowiednie posiki, czy, jak si wyraa, dobrze tam chocia karmi dzieciaka. Po znikniciu chopca plotka o porywajcej dzieci cygaskiej szajce z ulicy Pocztowej bya wystarczajco dojrzaa, by rozsypa si jak makwka. Jak wyrazia si zagadnita przez dziennikark dua kobieta z wsikiem: A kto niby powiedzia, e Cygan nie moe by pedofilem czy innym?. Wielu mieszkacw miasta podzielao zdanie wsatej i skadao donosy. Policja przesuchaa dwie kobiety romskiego pochodzenia, siostry Luludi i Donk S., przeszukaa mieszkanie niejakiego Albina K. z tej samej romskiej dzielnicy na Starym Zdroju, ale nie natrafiono na aden lad. Sandra Pdrak-Pyrzycka wybraa si tam, by porozmawia z Romami osobicie, ale Luludia S. uchylia tylko drzwi i najwyraniej nadal uraona podejrzeniami, poradzia jej: Tchy magie pe min. Skocz mi na pizd, w wolnym przekadzie. W tym czasie na Pocztowej, gwnej ulicy ubogiego romskiego zaktka, doszo do bijatyki, w ktrej ucierpiao dwch Romw i tylu intruzw z kijami bejsbolowymi.
Brak postpw w ledztwie doprowadzi do oglnego zniechcenia i media z ulg zwrciy si w kierunku nowej sensacji, w ktrej by przynajmniej trup. Trup Jana Koka. Azali ja szary obywatel i robak ndzny ten honor dostaem z niebiesiech e przenajwitsza Matka Boska Bolesna na posaca swych sw mnie wybraa ndznego robaka tak brzmia pocztek proroctw Jana Koka, ktre wygasza w wabrzyskim rynku. Podobaa mi si chuda, ciemna twarz Jana Koka, intrygujca jak ksika z dobrym tytuem, i byam gotowa uwierzy, e przey co niezwykego z lokaln Matk Bosk, gdy przysypao go pod ziemi na trzy dni i noce. Z czego takiego nikt nie wychodzi bez szwanku i z pewnoci Jak Koek mg spotka w biedaszybie mniej przyjanie nastawione postaci, na przykad dnych zemsty ydowskich winiw obozu Gross-Rosen, ktrych tu pomordowano i zakopano gdzie w lesie pod Zamkiem Ksi.
Gotycka figurka Matki Boskiej Bolesnej przechowywana jest w niewielkim, przysadzistym kociele pod jej wezwaniem w centrum Wabrzycha, przy placu Kocielnym. witynia, mimo i gruntownie przebudowana w osiemnastym wieku, zachowaa swoj pierwotn przyziemn krgo i obie z Ew lubiymy to miejsce. Wedug legendy tu, gdzie teraz stoi koci, bio niegdy rdo, wok ktrego powstaa pierwsza wabrzyska osada. Grnicy w drodze do pracy pili z niego wod i wierzono, e chroni ona przed zem, ktre czyha na nich pod ziemi. Matka Boska Bolesna napoia Jana Koka t wanie wod, ktr podaa mu w zoonych doniach. Zaprawd woda ta bya jak ycie chwali jej smak, gdy wykopali go z biedaszybu. Ewa mwia o Matce Boskiej Bolesnej mamusia z ironi i tsknot, ktr pokrywaa miechem, i gdy nie miaymy chci na Bibliotek pod Atlantami, a na basie z Madrasu brakowao nam pienidzy, szymy do mamusi. Przed poudniem oprcz nas czsto nie byo w kociele nikogo i mogymy podej blisko, by do woli przyglda si figurce ponurej kobiety z martwym Jezusem na kolanach. Moja siostra utrzymywaa, e Matka Boska wygldaaby o wiele lepiej z kotami ni tym smtnym trupkiem, jak okrelaa Boego syna. Kiedy Ewa postanowia zajrze za otarz, a ja jak zawsze poszam za ni, i zobaczyymy murowan studzienk, ktra bya wprawdzie sucha, ale ucieszyymy si, e rdo istniao naprawd. Moe grnicy wypili wszystk wod, cho bardziej prawdopodobne, e to grnictwo wysuszyo studni, tak jak zniszczyo dawne mineralne rda na Starym Zdroju. Twarz Matki Boskiej Bolesnej nie podobaa si Ewie, brzydka ta nasza mamusia narzekaa, ale ja j lubiam, bo przypominaa mi kobiety, jakie codziennie widywaam na ulicach miasta, zmczone ony grnikw, kontrolerki biletw z brwiami narysowanymi kopiowym owkiem, ponure ekspedientki w sklepach oferujcych byle jakie towary, kelnerki w Madrasie, bibliotekarki. Nie miaam nic przeciwko temu, eby tak zwyk twarz miaa moja matka, bo w przeciwiestwie do Ewy tskniam zawsze raczej za dobroci ni piknem.
T wanie Matk Bosk Bolesn zobaczy Jan Koek, bezdzietny wdowiec po pidziesitce, ktry wczeniej nie syn z pobonoci ani w ogle z niczego. By bezrobotny i jak wielu innych po zamkniciu wabrzyskich kopalni codziennie wyrusza z domu z parcianym workiem i schodzi pod ziemi w biedaszybie, by szuka wgla, bo nic innego nie umia. Za sprzedane bryki kupowa chleb, kaszank i kiszon kapust, a czasem butelk taniego alkoholu. Gdy wyjtkowo mu si poszczcio, prosi ekspedientk o dwadziecia deka kukuek i zjada je na awce pod fontann, a potem popija napojem alkoholowym Amarena. Jak Koek nie mia przyjaci, a ssiedzi z kamienicy wiedzieli tylko, e w niedziel lubi oglda filmy przyrodnicze, bo gono nastawia odbiornik i musieli sucha lwich rykw i galopu bizonw podczas transmisji mszy z Watykanu. Tamtego dnia jak zwykle ruszy do biedaszybu, ale przedtem kupi sobie eklerek w cukierni na dole swojej kamienicy, co byo sporym odejciem od rutyny jego skromnego ycia. Wacicielka, chuda kobieta o takiej minie, jakby sam widok sodyczy przyprawia j o mdoci, zapamitaa, e Jan Koek zawin torebk z ciastkiem w dodatkowy worek foliowy i westchn w sposb bardzo znaczcy. Okazao si, e bdzie t histori musiaa opowiada nie raz i w kocu jej skrzywiona twarz zagodnieje, bo opowie miaa w sobie sodycz, jakiej chuda ekspedientka nie znalaza w cukierni. Wkrtce zwyke eklerki, ktre sprzedawaa cae ycie, przechrzcia na eklery Jana Koka, w skrcie koki, i obroty sklepiku wzrosy.
Jan Koek wyszed spod ziemi czarny od wglowego pyu, ale nieuszkodzony. Przebra si, wykpa, woy lubny garnitur, bo innego nie posiada, i zacz opowiada o spotkaniu z Matk Bosk Bolesn. Na pocztku nie zwracano na niego uwagi, nie mia ani odpowiedniej prezencji, ani potoczystej wymowy proroka, ale wkrtce jego upr zacz przynosi efekty. Ludzie gromadzili si, bo wok niepozornej postaci w niemodnym garniturze potniaa z kadym sowem jaka energia i przycigaa kobiety z torbami penymi zakupw, emerytki z pustymi portfelami, matki zamartwiajce si o dzieci, licealistw na wagarach, bezrobotnych bez nadziei, zych i tych, ktrzy ju nie mieli siy si zoci. Zaczli sucha sw Jana Koka, a im wicej ludzi stao wok niego, tym wicej napywao, wie o proroku z wabrzyskiego rynku dotara do dalszych dzielnic i przekroczya rogatki miasta. Autobusami podmiejskimi z okolicznych wiosek przyjeday kobiety w chiskich poliestrach, z ktrych sypay si iskry, gdy biodro dotkno biodra, rami potaro o rami. Mczyni przystawali z pogardliwie zaczepn min, dajc w ten sposb do zrozumienia, e nie bior tego powanie, ale w miar suchania ich twarze agodniay. W kocu kto mia odpowied na to wszystko, co si dziao w miecie, i zna los zaginionych Andeliki i Patryka. Matka Boska Bolesna powiedziaa Janowi Kokowi, e zabraa dzieci do siebie. Dlaczego? Aby ukara ludzi za grzechy, aby si ocknli i stanli do walki z szatanem. Ma zamiar zabiera nastpne tak dugo, a si ludzie opamitaj. Dlaczego upodobaa sobie akurat to miasto, dlaczego akurat wabrzyskie dzieci? Mieszkacy Wabrzycha zostali wybrani i wkrtce bd Matce Boskiej Bolesnej dzikowa za ten honor. Tak jak jego pod ziemi, przyjdzie i ich napoi, a z kad kropl wody bd odzyskiwa nadziej i siy. Miasto powstanie i bdzie pikne jak nigdy dotd. Co robi? Modli si i sucha sw Matki Boskiej Bolesnej, ktre posiane zostay w Janie Koku, szarym obywatelu i ndznym robaku. Dzieci zostan zwrcone, cae i zdrowe, gdy mieszkacy miasta zaczn y tak, by jej si podobao ich ycie. Gdy ten, co ukrad, odda i przeprosi. Ten, co krzywo wiadczy, sowa swe wyprostuje. Skpiec odnajdzie w sobie hojno, zawistnik polubi ludzi. Nienawidzcy wybaczy. Gdy morderca przyzna si do winy, za obarty podzieli si z godnym. I tak dalej. Najdziwniejsze byo, e gdy w pobliu pojawiaa si wycieczka zza zachodniej granicy, Jan Koek zmienia jzyk na niemiecki, ktrego wczeniej nie zna. Teraz posugiwa si nim biegle, cho jego sownictwo byo archaiczne, a podrzdnie zoone zdania zbyt ozdobne. Sawa Jana Koka wzrosa, gdy do grupy Francuzw jakby nigdy nic przemwi po francusku, a - i to przekonao najwikszych niedowiarkw - do Czechw po czesku. Wosy mu urosy i przesta si goli, jego garnitur zmoczy deszcz i osray gobie. Wychud i tylko czarne oczy wieciy wglowym blaskiem, co wydawao si tym dziwniejsze, e ci, co go znali, pamitali, e przedtem oczy mia szare i pozbawione szczeglnego poysku. Jan Koek sta koo fontanny i przemawia, nieczuy na zaczepki, zmiany pogody i wyzwiska.
Prorok z wabrzyskiego rynku zyskiwa coraz liczniejszych zwolennikw, a zwaszcza zwolenniczek, ktre u jego stp zmawiay modlitwy w intencji zaginionych dzieci i wasnych strat. Zaczy si nocne czuwania i piewy, palenie wieczek, ale Jan Koek nawet w krgu zniczy cmentarnych w ksztacie serc, aniow i krzyy pozostawa obojtny i skupiony. Stawa codziennie rano na swoim stanowisku pod fontann i nie robio na nim wraenia nawet to, e mu panie czyciy marynark z gobich kup, wtykay do ust kawaki chleba z szynk i wizay na szyi wasnorcznie wydziergane szaliki. W pobliu rozwina si sprzeda dewocjonaliw, ktr ksidz z pobliskiego kocioa potpi w sowach tak mtnych i mao przekonujcych, e je po prostu zignorowano i nadal ludziom przybywajcym posucha Jana Koka handlarze wciskali wymylone na poczekaniu katolickie amulety. Grupa wyznawczy nie odstpowaa proroka z biedaszybu na krok, rosa w si i zyskiwaa pewno siebie. Wkrtce pojawiy si wieci, e w szumie wody w fontannie mona usysze szept Matki Boskiej Bolesnej potwierdzajcej sowa Jana Koka. Szeptaa jednak tylko do wybranych i nie co dzie. Na jednym ze zdj zamieszczonych w tym czasie w lokalnej prasie jaka kobieta w biaej bluzce pochyla si nad fontann i nasuchuje. Powikszyam i wyostrzyam obraz. Spod grubych okularw jej oko bysno jak szprotka uwiziona w lodzie. Twarz kobiety wydawaa mi si znajoma, ale nie mogam sobie przypomnie, gdzie ju j widziaam.
W opozycji do zwolennikw Jana Koka uformowaa si inna grupa, mniej zorganizowana i oddana sprawie, ale te liczna. Jej czonkowie wymiewali wizj grnika i koczujce przy fontannie kobiety z krzyami, obrazami i kanapkami. Koki i oszoomy won z Wabrzycha, Oddajcie ludziom fontann, Krzye na cmentarz, koki w pot, z takimi transparentami pojawiali si w rynku, ale szybko tracili zapa i obsiadali okoliczne kawiarnie, by pi piwo. Modzie licealna pod przewodnictwem ambitnego instruktora teatralnego zrobia ekologiczny i antyglobalistyczny happening pod hasem Nie bd koek, podczas ktrego uoono figur Matki Boskiej Bolesnej z puszek po coca-coli, gotowano wegetariaskie dania i rozdawano ulotki tumaczce korzyci z recyklingu. Zwolennicy i przeciwnicy Jana Koka wymiewali si nawzajem i obrzucali wyzwiskami, a na pocztku wrzenia doszo do starcia. Nie wiadomo, kto zacz szarpanin i jak to si stao, ale Jan Koek, ktry do koca pozosta obojtny na cae zamieszanie wok wasnej osoby, upad, uderzy gow w brzeg fontanny i ju si nie podnis. Autopsja wykazaa, e by chory na serce i zmar na zawa, ale jego zwolennicy obwinili o mier wizjonera drug grup. Ci z kolei posdzili parti Koka o manipulacj, a niektrzy nawet wprost o to, e oni sami doprowadzili do mierci mczyzny, by zaostrzy konflikt. By moe to Jan Koek porwa dzieci i potem udawa witego, by zatrze lady? Pogrzeb Jana Koka sta si okazj do kolejnego starcia dwch wrogich frakcji. Wygoszono wiele pomiennych mw i deklaracji, kilka kobiet zemdlao. Doszo do bjki, podczas ktrej niejaka Lidia B. uderzya Wadysaw G. krzyem tak niefortunnie, e wybia jej trzy zby ze sztucznej szczki. Niestrudzona blond dziennikarka Sandra Pdrak-Pyrzycka dotara do poszkodowanej Wadysawy, ktra na filmiku zamieszczonym w sieci uprzedza, nieco seplenic, e nie sponie, dopki jej Lidia nie zrekompensiuje.
Sprawa dwojga zaginionych dzieci zostaa pogrzebana pod pyskwkami i przepychankami, a obie grupy nieraz myliy ich imiona. Andelika Mizera stawaa si raz Aniel, a raz zwyk Ani, z Patryka Miki zrobiono Pawa Mikrego. Grupa zwolennikw Jana Koka konsolidowaa si i rosa w si, przeciwnicy byli rozproszeni i mniej zajadli. Obchody miesicznicy mierci grnika wizjonera odbyy si bez udziau przemiewcw i nad grobem po raz pierwszy publicznie pojawia si idea wzniesienia figury na wabrzyskim rynku. Trzydziestometrowa posta Matki Boskiej Bolesnej z dwjk zaginionych dziatek, przemawiajca do klczcego Jana Koka, tak ma wyglda. Autork wstpnego projektu jest Stanisawa Bry, emerytowana nauczycielka wychowania plastycznego, ale zaznacza, e zrobia szkic zgodnie z wol nieba i polskiego narodu. Dwa tygodnie temu pod fontann urzdzono wielk demonstracj popierajc ten pomys i przekonywano, e wyszed on od samej Matki Boskiej Bolesnej z widzenia Jana Koka. Ju kiedy ukazaa mu si w biedaszybie, wyrazia sw wol w tej sprawie. Chciaa figury tu, w wabrzyskim rynku, i to jak najszybciej. Gosy tych, ktrzy przypominali, e Jan Koek nigdy nic nie mwi o adnej figurze, zostay zaguszone. Ten, kto by przeciw figurze, bluni przeciw Janowi Kokowi, a kto wrogi Janowi Kokowi, ten wrogiem Matki Boskiej Bolesnej. W tym czasie zwolennicy figury mieli ju swojego lidera. Nazywa si Jerzy abd i uwaano go za duchowego spadkobierc Jana Koka. Zorganizowa zbirk funduszy na figur Matki Boskiej Bolesnej i by jej najgortszym ordownikiem. Oprcz tego nie wsawi si wczenej niczym szczeglnym.
Tej wanie nocy, gdy trwaa demonstracja w sprawie figury, zniko ostatnie z trojga dzieci, i to w najbardziej przeraajcy sposb, jeli wydarzenia tak straszne mona stopniowa. Sidmego listopada po dobranocce picioletnia Kalinka Jakubek posza spa na drugim pitrze Domu Dziecka Anioek. Dzielia pokj z piciorgiem innych dzieci, ale rano tylko jej eczko byo puste. Zapada si pod ziemi. Jak kamie w wod. Nie znalazam adnych informacji o biologicznej rodzinie Kalinki, ktra przebywaa w placwkach opiekuczych od urodzenia. W lokalnych archiwach i urzdach taka rodzina i taka dziewczynka nie istniej. Z materiaw, jakie zgromadziam, wynikao, e pojawia si znikd i od razu trafia pod opiek ludzi niebdcych jej rodzicami. Kalinka lubia bawi si w chowanego z wychowawcami i nieraz ju szukano jej przez par godzin, dlatego najpierw sdzono, e to jedna z jej sztuczek. Policja zostaa zawiadomiona dopiero po poudniu. Dyrektor domu dziecka, wygldajcy na wstrznitego, duy, mocny mczyzna, troch podobny do schykowego Andrzeja Leppera, pokaza do kamery maskotk, ktra zostaa po Kalince. Pluszowy szary kot. Tak potrafia wle, w kulk si zwin, e godzinami jej szukalimy. Kalinka! Kalinka! A ta nic. Do bbna pralki raz wesza, a jak mwiem: jeszcze ci kto upierze, to si tylko miaa. Czasem zasna gdzie schowana i dopiero bya zabawa opowiada dyrektor Domu Dziecka Anioek w zamieszczonym w sieci wywiadzie. Zawsze chowaa si ze swoim kotkiem, wywiniony by, wymidlony, ale innego nie chciaa, do jedzenia go braa, do kpania. Sowa dyrektora o dziecku ukrytym w ciemnoci tu obok szukajcych go dorosych zrobiy na mnie z jakiego powodu ogromne wraenie i wiedziaam, e bd musiaa uwaa, by nie skupi uwagi na tej jednej czarnookiej dziewczynce.
Po znikniciu trzeciego dziecka skumulowane emocje w kocu wybuchy i pokryy Wabrzych ciemn chmur niczym smogiem, ktry okrywa miasto, gdy jeszcze dziaay kopalnie i koksownie. Dopiero przy Kalince Jakubek groza naprawd dotara do mieszkacw miasta i otworzya luzy nagromadzonego strachu i gniewu, dzielc ludzi bardziej, ni wczeniej czya ich rozpacz. Podwrka opustoszay. Rodzice przyprowadzali dzieci do szk i odbierali je, nerwowo wypatrujc swoich pociech. W pozostaych przypadkach win atwo byo zrzuci na niedbaych opiekunw, ktrzy nie dopilnowali dzieci, ale Kalinka znikna ze swojego ka. Autorka projektu figury Matki Boskiej Bolesnej, Stanisawa Bry, dodaa jeszcze jedno dziecko, ktre doszcztnie zaburzyo i tak nie najszlachetniejsze proporcje caoci, a plotka o cygaskiej szajce, ktra pojawia si, gdy znika Andelika i Patryk, przy Kalince odya z now si. Na ulicy Pocztowej doszo do nowych utarczek midzy romsk modzie a grup uzbrojonych wyrostkw. Podpalono dwa sprawne samochody i maego fiata, ktry suy jako kurnik, wybito par szyb w romskich domach, krew polaa si po obu stronach.
Jeszcze raz przejrzaam zgromadzone materiay i uoyam w jednym oknie fotografie trojga zaginionych dzieci: Andelika, Patryk, Kalinka. Uderzyo mnie to, jak skpe byy informacje, jak niewiele zdj miay te dwie dziewczynki i wielkouchy chopiec. Moe oprawca celowo wybiera ofiary, po ktrych zostaje mao ladw: dzieci Matki Boskiej Bolesnej z Wabrzycha. Andelika Mizera z Nowego Miasta mieszkaa z pitk rodzestwa i bezrobotn matk, jej ojciec siedzi w wizieniu. Patryk Mika, piegus o wielkich uszach, wychowywa si u schorowanej babci, porzucony najwyraniej przez rodzicw. O najmodszym dziecku, Kalince Jakubek, dowiedziaam si jeszcze mniej. Ze zdjcia na tle choinki patrzya na mnie powana buzia otoczona ciemnymi wosami. Miaa przepastne czarne oczy. Dlaczego nikt nie adoptowa takiego dziecka? Dlaczego nikt jej nie chcia? Mam w redakcji koleank, ktra przez kilka lat staraa si o crk lub syna i okazao si, e do zdrowych noworodkw spragnieni rodzicielstwa ludzie stoj w kolejkach, a ich predyspozycje s sprawdzane tak, jakby aplikowali o stanowisko naczelnego dowdcy NATO. Bez czekania i apwki oferowano dzieci starsze albo chore, jak towar w drugim gatunku dla mniej wymagajcego klienta. Gdyby tak samo sprawdzano wszystkie pary, zanim pozwoli si im wyprodukowa dziecko, ludzko by wymara w cigu dwch pokole, ja i Ewa te nie przyszybymy na wiat. Patrzyam na twarze trojga zaginionych dzieci, o ktrych miaam napisa, i czuam, jak w przytaczajcy mnie smutek wkrada si ekscytacja niezbdna, bym moga pracowa. Musz odwiedzi trzy domy i spotka si z opiekunami tych dziewczynek i chopca, zobaczy na wasne oczy sceneri trzech nieszcz, niewyobraalnie bolesnych nawet dla kobiety, ktra nigdy nie pragna by matk. Nasza szefowa w redakcji od pocztku wiedziaa, e nadaj si na reporterk od spraw beznadziejnych, i gdyby wysaa mnie tam, gdzie stao si co dobrego, i tak znalazabym rozczarowan staruszk albo przejechanego kota i uczynia ich gwnymi bohaterami opowieci. Robiam w tym roku reporta o pitnastolatce, ktra zabia swoje nowo narodzone dziecko, wepchna je do plecaka, a potem posza na dyskotek. I o starszym mczynie, ktry po mierci dziewidziesicioletniej matki zamurowa j pod kuchennym parapetem, by w kobiecym przebraniu odbiera jej rent. Zo nigdy mnie nie zaskakuje, ale zawsze dziwi. Nigdy nie przestan si dziwi i dlatego umiem zadawa waciwe pytania. Kieruj si w yciu zasad, ktra mogaby by reklam jakiego szwajcarskiego banku: trzeba robi to, co si umie najlepiej. Jeszcze lepiej. Uoyam plan pracy w punktach, byam gotowa. Jutro rano rusz do pracy, ale musz dotrwa do witu w tym domu, z rudym Hansem i ektoplazm zalegajc w piwnicy.
Przerwany sen
Obudziam si nagle. Bya trzecia, pora duchw, samobjcw i zodziei. Zawsze miaam lekki sen, jaka cz mnie pozostaje w stanie czuwania, i dlatego nie przepadam za spaniem w towarzystwie. pice obok ciao, zatrzanite w sobie, bezwadne i ciche, napenia mnie niepokojem, bo wydaje si podobne do martwego. Nie udao mi si uchwyci ani skrawka nionego przed chwil snu, ale pamitaam odgos, jaki mnie z niego wyrwa. Trzask suchej gazki. Nawet zim pi przy uchylonym oknie, nie potrafiabym spdzi nocy w pomieszczeniu, gdzie wszystkie otwory w cianach s zamknite. Dnia te nie. Z tego powodu klsk zakoczya si jedna z nielicznych szans, jakie miaam w dziecistwie, by zbliy si do innych dzieci. Podczas pierwszej zbirki zuchw w dusznej szkolnej piwnicy, gdy druhna zamkna drzwi i zasonia jedyne okienko, by zrobi nastrj, posikaam si i zemdlaam. Moje szanse na zdobycie zuchowych sprawnoci i wczenie w grup zostay w ten sposb pogrzebane i nie odwayam si wrci do tego grobowca ze sztucznymi polanami poncymi na elektrycznym ognisku. Ponie ognisko i szumi knieje, a siumajtka jest wrd nas piewaa mi Ewa i chyba wiedziaa, jak bardzo czuam si upokorzona, gdy odebraa mnie z gabinetu szkolnej pielgniarki owinit kocem. Niedugo potem przysza do naszego domu pani z opieki spoecznej, nasana zapewne przez zaniepokojon druhn, i uznaa ten niemal pusty pokj bez firan i zason za nieprzytulny. Ach, wanie daymy do szycia zasony z rowego lureksu, podpinane kokardami po bokach, z falbaniastym lambrekinem! Takimi zasonami zasyna ksina Daisy, gdyby nie ona, moda na lureks nigdy by nie nadesza, zapewne syszaa pani o tym? Ewa omotaa j i skoowaa tak, e kobieta wicej nie wrcia, a my nadal zasypiaymy na wprost odsonitego okna w pozbawionym ozdb pokoju.
Nie zapalajc wiata, podeszam do okna, przez ktre wlewaa si zimna listopadowa noc. Pod jaboni, w oparach mgy, ktra para od strony lasu z takim impetem, jakby chciaa zatopi cae miasto, jaki mczyzna sta i patrzy w moj stron. Wysoki i nieruchomy, w ciemnym paszczu, przypomina tego z kolczykiem, ktrego widziaam w pocigu z Wrocawia. Czuam jego wzrok, ale nie mogam dojrze twarzy. Nie przestraszysz mnie! Otworzyam okno i krzyknam w wilgotn ciemno, zawirowao powietrze, pod jaboni nie byo ju nikogo. Obserwowaam ogrd przez kilka kolejnych minut, ale pojawi si w nim tylko prgowany kot, ktry popatrzy na mnie zotymi oczami, od niechcenia poliza sobie ap i znik. Moe by jednym z kotw czuych jak sejsmografy, ktre ksina Daisy zostawia tu na stray. Zamek Ksi sprawia wraenie wymarego, jego potna sylwetka wydaa mi si jednak uspokajajca. Wizyta nieznajomego i chd, tak przenikliwy, jakbym zanurzya si w lodowatej wodzie, wybiy mnie ze snu na dobre. Nie mam skonnoci do halucynacji, nie ulegam mrocznym nastrojom, bo mona powiedzie, e na co dzie yj w mroku. Bez wtpienia kto by w moim ogrodzie. Nie byt utkany z ektoplazmy, ale czowiek, ktry najprawdopodobniej nie mia dobrych zamiarw. Wiedziaam, e ju nie zasn.
Zaparzyam wic sobie dzbanek ulubionej zielonej herbaty i wczyam komputer, by poczyta, co dzieje si na lokalnym forum po znikniciu Kalinki Jakubek. W sieci nie zapada noc. Sowa, ktre kiedy wsikyby w boto, tu przybieraj ksztat trway jak folia i trwaj uwiecznione w martwym blasku. Od dawna zastanawiam si, czy i w jakich okolicznociach to nieopierzone zo sw mogoby przeksztaci si w realn przemoc. Ktry z internautw ukrytych pod idiotycznymi pseudonimami pierwszy rzuciby kamieniem? Ktry z nich zrobiby to wasnymi rkoma, wasnym ciaem innemu ciau? W ten sposb wicz si w rozumieniu. Dobrze trafiam. Akurat zamieszczono na lokalnym portalu nowy materia. Tej nocy znw wybuchy zamieszki na ulicy Pocztowej na Starym Zdroju. Chuligani skandowali rasistowskie hasa, wybijali szyby, podpalili mietnik i okradli sklep z alkoholem. Ktry z nich widzia podobno jasnowose dziecko w oknie jednej z kamienic, inny w samochodzie prowadzonym przez Roma. Internauci rzucili si na informacj jak wygodzona sfora na padlin.
odstrzal takich jednostek jest wskazany... place podatki ktorych niechc eplacic.. nic ztego niemam i takie cos za moje siano u3muja...
Studentka 02:45
Rasista c*pa z blokowiska
NormalnaNiunia 02:45
Ja osobicie Rasistk nie jestem, ale obcych nie lubi.
Zagoba 02:46
Szacun Niunia ja te
NormalnaNiunia 02:46
Te ich wystpy w autobusach z dzieciakami na reku... i rzpolenie na harmonii. Nie wiem dlaczego kierowcy pozwalaj im tak jedzi w kko, a my si wrcz katujemy t mek. Ostatnio dla przykadu takie dziecko weszlo w kontakt z moim. Nie ma na to sposobu?!
ZwykyGo 02:49
Ja bym matki kara
RozaliaJasna 02:50
A ja zapraszam serdecznie na mj blog dotyczcy rzeczy nadprzyrodzonych, jasnowidzenie, szukanie zaginionych. itp.: rozaliawidzijasnoscdusza.blogspot.com
ZwykyGo 02:51
Ale czy dobrze przeszkala ich policja? Ja znam taka historie babka mi mwia ze u nich na wschodzieraz dzieko zgino. Akurat tabor przyjechal dowsi, poszli z kijami, siekierami, szyukaja, nic. To jeden mowi, pod spudnice cygaskim babom zajrzec tzreba i si znalazlo
Zagoba 02:53
Ale tak zasmierdlo ze je utopili buahahaha
ZwykyGo 02:53
szmata nie matka dziecko do bidula oddala
Zagoba 02:54
wszystkim babom powinni zamontowa w ci*skach chipy i byo by wiadomo z kim i ile razy i po problemie
Benek 02:55
ale jaja W c*pach c*py!!1!!1
PoliszKamikadze 02:55
Wytrzebic jak swiniedla dobra reszty spoeczestwa ktre za to placi...
Benek 02:56
Wykastrooowac i wy*ebac!!!11!!!dh z miasta
NormalnaNiunia 02:56
Chodzi o to ze ja dla przykaduCae dziecistwo mieszkaam na podwrku razem z Cyganami. Co weekend podwrko opustoszao, dopiero wieczorami dosownie tabunami pojawiali si cyganie obadowani rznymi drogocennymi przedmiotami. Wrd nich nie brakowao zotej biuterii, klejnotow, garkw, pawich pir, patelni,piknych ubra, rznego rodzaju obuwia,dywanw, sprztw AGD i RTV oraz... niezliczonych wprost ilosci KUR. Nie jest to normalne
Zagoba 02:59
Chyba Koorw nie Kur buaha
PoliszKamikadze 03:00
cyganow powinno sie wysiedlic z Polski bo ciekawe gdzie stoi jakis kosciol w kraju muzumaskim czy cyganskim?
PoliszKamikadze 03:01
I za czyja kase?........
Bella 03:02
My POLACYjestesmy zawistnym narodem moze dlatego tak twrczym tak wielkim i jednoczesnie destruktywnym:)
GosPrawdy 03:03
!!!Mdlcie si do Matki Boskiej Bolesnej scierwo szataskie hordo porozwsciekana!!!!!!!!
NowyGo 03:06
Ale o co chodzi bo nie kminie? Kto porywa dzieci?
Zagoba 03:06
UFO buahahaha
Benek 03:07
zydki na mace
A-theista 03:09
szajka ksiedzy pedofilow
SexyRacjonalistka 03:09
Tych dwoch co wczesniej za*ebali ksiyc
Jan Koek 03:10
Ja
Staczyk 03:10
A ja na tym forum slysze strzaly
ZwykyGo 03:11
Ja bym matki kara
NiezadowolonyPolak 03:11
polki to qrwy caly swiat to wie nawet pakolom w jukeju daja
Benek 03:13
Je*ac asfaltow ciapatychcyganow!11!11
PolkaLondon 03:14
Ja tam wol kadego sitasnego czarnuszka ni pijakw z Sobiecina
Studentka 03:15
durna p*pa blachara
Zagoba 03:15
P*pa to po Hebrajsku po naszemu kooooorwa buahahhaa
Benek 03:16
A skad ty znasz hebrajzki utne ci pejsy
Staczyk 03:17
Wiecie czego nie mona mie by dostac si do polskiego rzadu? Napletka.
NiezadowolonyPolak 03:18
POLKI to najwieksze ladacznice w swiecie! bija NAWET bulgarki na 100%
PoliszKamikadze 03:19
moe same mendy dzieci schowaly eby kase wycign z moich podantkow...
BussinesmanUK 03:20
Mieszkam wLuton poniewa posiadam tu interesik i rodzink(polsk nie jaki mieszacw:)). Polki nie musz si sprzedawa, jak widz kolorowego to dostaj dzikiego szau...w oczach kurwiki...tak tak polskie kobiety to najwiksze bitch na wiecie...aa i przestacie pisa na forach drogie panie, e polscy mczyni nie dbaj o higien, s grubi i tylko pij wde.Troch si pozmieniao w naszej mtalnoci, wielu facetw chodzi na sik i krc nieze interesy.
Studentka 03:22
Interesik sobie krecisz buahahahaa
PoliszKamikadze 03:23
...gupie c*ipy pocigaj nam na gowy terrorystow. Bdziemy mie billadenw z polskim obywatelstwem zyjacyc za nasze podatk...
Bella 03:25
I znowu obciach na cay wiat.:(a kiedy Polska bya taka wielka od morza do morza
Benek 03:25
Wszyscy nas PoLAKOW olewaja
Zagoba 03:25
Z gry lejom Olewaja
MatkaPL 03:26
Dzieci pedofilom Bugarskim sprzedaj
ZwykyGo 03:26
Ja bym matki kara
Bella 03:27
Polki slyna na swiecie z urody i nie wiem jak inne ale ja brzydze si brudasow Matka tejKalinki z bidula tez pewnie by CYGASKI WYTK!!!! Nie wiadomo z kim si puszczal
ProfessorHab. 03:28
Ja to nazywam tpotyzm i bezmd ludzkiej rasy zdegenerowanej i powiadam: lepiej byc WILCZUREM ni kundlem... Nie zyjcie w ciemnoci... POLACY otwrzcie oczy...Na temat naukowych matactw zaciemniajcych prawdziwe FAKTY na temat ras i ich wrodzonych rznic wiele mona mwi... Nasz wiat ludzki si na tym opiera i widac to czarno na biaym w naszej Ojczynie polskiej. Zobaczcie na youtube Naukowa kwestia rasy czyli zagada aryjczykw(z polskim lektorem)
Go 03:29
Hau hau
Go 03:29
Hau hau
NormalnaNiunia 03:30
A znielubiam ich normalnie jeszcze bardziej w ostatni weekend w widnicy... Na lody idziemy z rodzinka a cyganicha na chama wyciga od mojego meza mojegokase - pan da na herbat, pan da!! - i straszy mnie kltw! Prawie dostaa kopa w d*pe...
Benek 03:31
Je88ba pandy!!!!11!
ZwykyGo 03:31
Ja nie widz w tym nic dziwnego e czowiek nie lubi innych.
NormalnaNiunia 03:32
Abo drugi przypadek ze jade autobusem a tu cyganicha z pozyczonym dzieckiem ja nie wiem moe nawet porwanym bo jakis jasny taki znow drze morde ze chce kase bo dziecko glodne potem ja widze elegancka babeczka z rodzinka kremik w Rossmanie kupuje...to ta sama cyganka! Czy to jest normalne? gdzie tu jest sprawiedliwo?????????????
Napalony 03:33
MatkaPL napisa/a:
Dzieci pedofilom Bulgarskim sprzedaj
Matka PL nie bodz taka PISda niewydymka
Studentka 03:34
J amyl, e chodzi o sposb ycia mniejszoci cygaskiej, a nie o to, kim s sami z siebie. Byam wiadkiem takiej oto sceny w hali dworca we Wrocku. Uwijao si tam stadko cyganeczek z niemowlakiem ryczcym. Biegay od kasy do kasy ebrzc na mleko. Atakoway kupujcych bilety z agresj. Ludzie zwykle dawali monety z reszty ciko zapracowane, ja tez,eby junie wcha tych zapachw.
NiezadowolonyPolak 03:35
Kawka papieroski a MY na nich pracujemy
Studentka 03:35
Nie mylcie cyganw z Rumunami nieuki. Ci drudzy to bardzo porzdni choc biedni ludzie.
ProfessorHab. 03:36
MITOCHONDRIALNA EWA tonasza wspolna matka.... Wszyscy jestemy bracmi, kady czowiek czy istota ludzka to brat jakiegos brata. Wsplczesne badania naukowe potwierdzaja wszystko co do slowa i przecinka w Biblii... Jestesmy bliskimi, dlaszymi lub bardzo dalekimi bracmi ale to nie jest na reke zym ludziom, ktrzy dla zysku poroznili nas z powodu nieopanowanej checi zysku i odwiecznego ich planu zawadnicia swiatem. Sprawdzcie tu jest wszystko: GOOGLE: ludzie to bracia informacja zawarta w przyrodzie, spisek swiatowego ydostwa, Wikipedia BIBLIA a NAUKA, youtube: Mitochondrialna Matka (z polskim lektorem).
PoliszKamikadze 03:38
....aden pedalski cygan nie bdzie mi bratem....wystarczyze nanich podatki place
GociuZwsem 03:38
Nic innego nie umieja jak tylko krasc, zebrac i chandlowac wczesniej porwanymi polskimi dziewczynami
PoliszKamikadze 03:40
Gwalca, kradna i rabuja
GociuBezWsa 03:40
Nigdzie nie pracuj a jed mesiami!!!!!!
MatkaPL 03:41
dzieci pedofilom Bugarskim sprzedaj
Bella 03:42
Brudasy ciapate leniwe
ZwykyGo 03:42
Ja nie widz w tym nic dziwnego e czowiek nie lubi innych.
Benek 03:43
TRZEBA POWYRZUCA TEN gNJ!!!!1!!!!!!!!!!!!!
NowyGo 03:44
enua ide spac
Benek 03:44
Studentka napisa/-a:
Nie mylcie cyganw z rumunami. Ci drudzy to bardzo porzdni ludzie.
!!!!!A u mnie na klatce nocuje bezdomny cygan i zoliwie robi wielka smierdzaca KUPE!!!!! Na strarz dzwonie pisze dospoldzielni OLEWAJA mnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Benek 03:48
Wszyscy nas PoLAKOW olewaja
Zagoba 03:48
Z gry lejom Olewaja
MatkaPL 03:48
Dzieci pedofilom Bugarskim sprzedaj
PoliszKamikadze 03:49
....A moe by kto napisa jakie przywileje pastwo Polskie daje cyganom, rnego typu wyprawki, zapomogi itp..... ktre nie przysuguj uczciwe i ciezko pracujcym POLAKOM w kraju i zagranica.....
Go 03:50
SZacunCzeczeni, Rumuni itp itd wynocha nie pracuja a wiecej kasy maja od nas! A rzd jeszcze im paci!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! cygan w palacu a POLSCY bezdomni pi pod mostem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1
NormalnaNiunia 03:51
Szejki big maki kremik w Rossmanie a kto za to placii my za to placimy
ProfessorHab. 03:51
...Europa a zwlaszczajej CENTRUM POLSKIE przypomina mi cesarstwo rzymskie na kilka lat wstecz przed wielkim upadkiem. Myl, e niedugo w Europie bdzie jak w Pakistanie, Bangladeszu, czy innym pastwie afrykaskim tylko przez jaki czas pozostanie infrastruktura zbudowana przez... BIAYCH MCZYZN, ale i ona z czasem si rozleci... muzumanie i cyganie nas przerosn liczb ludnoci a potem zamkn Europejczykw Chrzecijan w Gettach...Za to moe wreszcie europejskie kobiety bd przeszczliwe dobrze wydupczone przez dzikei hordy... Sprawdcie youtube: UPDADEK BIAEJ KOBIETY (bez lektora, ale wszystko widac)
Benek 03:52
rece precz od naszych kobiet!!!!!11
PolakZCroydon 03:53
Miaem tak nieprzyjemna pzrygode ze mi si kobieta pucia i to z Czechem
Krysia 03:53
do czech to ja mam za darmo
ZwykyGo 03:54
Ja nie widz w tym nic dziwnego e czowiek nie lubi innych
Homar 03:55
ludzie jak my
Benek 03:55
Moe ty cyganie cioto ydoska!!!1!11
GociuZwsem 03:55
Nigdzie nie pracuj a jed mesiami
GociuBezWsa 03:56
Nic innego nie umieja jak tylko krasc, zebrac i chandlowac wczesniej porwanymi polskimi dziewczynami
Benek 03:56
Wszyscy nas PoLAKOW olewaja
Zagoba 03:56
Z gry lejom Olewaja
MatkaPL 03:57
Dzieci pedofilom Bugarskim sprzedaj
Zagoba 03:57
zydoskim
Benek 03:57
na organy
PoliszKamikadze 03:58
Na organy chiczykom...
NiezadowolonyPolak 03:59
A na ch*j kitajcom organy?
Zagoba 04:00
kitajec psa wsiamie zere i organy buahaha
Go 04:00
Hau, hau
StudentPolibudy 04:01
Wiecie moze dgzie jest jakis dobry chiczyk w Walbrzychu?
Zagoba 04:01
dobry chinchyk to martwy chinczylk buahahaha
NormalnaNiunia 04:03
Ja jestem osobiscie przeciwna jakims obcym dietom, chiczykom nie chinczykom naprawde nie wiadomo, co ludzie jedza zamiast normalnego jedzenia jakies wydziwiajstwa i tylko si dzieci truj
MatkaPL 04:03
Dzieci pedofilom Bugarskim sprzedaj
GosPrawdy 04:04
!!!Mdlcie si do Matki Boskiej Bolesnej scierwo szataskie hordo porozwsciekana!!!!!!!!
A-theista 04:05
czuc tu starego ledzia
SexyRacjonalistka 04:05
We si moher przebij drutem
BussinesmanUK 04:06
Ta pani druta od pwieku nie widziaa:)
Studentka 04:06
Leiej pilnuj swojego interesiku w Luton
NiezadowolonyPolak 04:07
kawka papieroski a MY na nich pracujemy
Bella 04:07
Brudasy ciapate leniwe
Bydldynka 04:08
oj daa bym cipeczki takiemu cygankowi czy arabkowi mmmmrrrr mrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
Zagoba 04:08
obcig mi blondyna jestem cygan buahahaha
Benek 04:09
qrwaaaaa!!!! a w opu bierzesz?
ZwykyGo 04:09
Szmacisko wytuk cyganski
Homar 04:09
gin
ProfessorHab. 04:11
Kontrolujacy nas UKAD...zawala nasza Ojczyzne mieciami materialnymi, jak na przykad odpadami radioaktywnymi, ywnoci modyfikowana genetycznie, trucymi barwnikami, ale rwnie ODPADKAMI LUDZKIMI z Azji i Afryki takimi jak Cyganie albo romowie...Nasza rasa ginie i jestemy wiadkami jej tragicznego w skutkach koca... Azjatycka lta fala dotara az do naszego miasta. Masoska gazeta Daily Jomiuri wydawana w Japonii przedstawia szczegy...tego SPISKU. W dniu dzisiejszym obecnie co dwunasty mieszkaniec kuli ziemskiej jest...BIAY!!! Sto lat temu wstecz by co trzeci! Quo vadis, Polsko!? jest o tym na you tube po polsku.
Nawalilemsie 04:12
i brdzo dobze nipozwole sobie aby naszom historie esczierwa nisczyli cygny kopy bedom as bedom pekaly czaszki tylko polacy dla polkuw jedna rasa biala
KateFromEssex 04:13
A ja jestem rasistka-stwierdzam dzisiaj ze zdziwieniem za sprawa ssiadw i si tego nie wstydze. Mieszkam w UK. Nie trawie Ruskich, Ukraincow, Litwinow, Lotyszy - wszystkich z bloku wschodniego. Nie trawie Muzulmanow a zwlaszca wyznawcow islamu. Nie chca i nie potrafia sie przystosowac do Europy i ich zasad. Upieraja si dla przykadu przy swojej religi i kulturze Ale czy to mona nazac kultura. Stad na ulicach UK jest brod i syf! W mojej dzielnicy tez zainstnial przypadek ze dziecko zniklo i znalazlo si gdzie??? Pod stolem w muzumaskim domu!!!!!!!
Studentka 04:15
Jak bys si uczyla, to bys nie musiala mieszkac w slumsach
KateFromEssex 04:15
Studentka tata cie znow zmolestowal?
KateFromEssex 04:15
i jeszcze dodam, ze te labedzie, co mowili ze Polacy to w jukeju to cyganie zjadaja WSZYSCY o tym wiedza
POlakNAObczynie 04:16 Hejka A ja tez jestem rasistale wynika to z dowiadczenia a nie uprzedzenia do nich. Napatrzaem si na cyganowwszdzie...i u nich w domu i tam gdzie przebywaj. Inne zwyczaje i religia wystarcz abym nie chcia ich za ssiadw...... dobrej nocy wszystkim zycze z sonecznego Dublina:)
PolakZMadrytu 04:17
modzi cyganie terroryzuj na ulichach Madrytu modych Hiszpanw w celu grabiey pienidzy. Gdy Hiszpan sie obroni, cygan nadciga ze zgraqja podoibnych mu oberwacw i wszczynaja bjki. Czas zrobi z tym porzdek,. Jak w hiszpani cygani ukradna dzicko to problem si robibo trudno odrni
NormalnaNiunia 04:18
To si sprzeciwia kryminaowi
GosPrawdy 04:18
!!!Mdlcie si do Matki Boskiej Bolesnej scierwo szataskie hordo porozwsciekana!!!!!!!!
NormalnaNiunia 04:19
10 lat temu gangi Cyganek atakoway ludzi w w biay dzie... Dzis synne sa porwania dzieci w galerii handlowej idzie dziecko siku i poetm nie ma dziecka. Ja swoje zawsze trzymam i innym radze trzymac
MatkaPL 04:19
Dzieci pedofilom Bugarskim sprzedaj
PoliszKamikadze 04:20
....Polska i nasz rza d powinna zadba o milionyPolakw mieszkajcych w Kazachstanie,ktrym dzieje si krzywda.Rumunie niech jad swoimi mercedesami ebra do Romlandii... albo do mokw itam kradna dzieci...
MatkaPL 04:21
Kradn kobiety i dzieci!
Homar 04:22
ludzie jak my
Bella 04:22
Moy ty jestes taki sam, MY Polacy jestesmy
PoliszKamikadze 04:23
...Tego co dzieci porwal za chu*ja i na sznur, w rynku wabrzyskim egzekucja jak w Chinach A szkoda, e Hitler przegra wojn. On by problem zlikwidowa:/...
Zagoba 04:23
Szacun
ZwykyGo 04:24
Szacuj
SexyRacjonalistka 04:24
Ciebie by pierwszego hitlersprztna, katotalibaski debilu, bo upoledzonych tez si pozbywal. co rok prorok u polskich katoli, a potem wyrasta bezmzgowiec rasista z fiutkiem jak fistaszek... Ciemnogrd dzieci robi, pomnikistawia, a potem upilnowac nei umi, powinni wam w kocioach wicone gumki rozdawa... ale taki debil jak ty by zear i popil winem z Biedronkji
PoliszKamikadze 04:25
...zal ze ciebie cyganska matka nie wyskrobala...
Studentka 04:25
No nie mog. Takim jak wam buraki nieuczone potrzeba nowego hitlera, jestem przekonana, e gdyby taki zaistnia w obecnych czasach dziki takim jak wy powstay by obozy zagady. Jestecie buraczanym rasistowskim cierwem Europy, wstyd Polsce przynosicie i to was powinno sie eksterminowa... nienawidz was, co za woki yak was nienawidzeeeeeeeeeeeeeeeeeee
PoliszKamikadze 04:27
....to nie rasizm!to patryjotyzm! brudasy won z Polski!!!...
Benek 04:27
Je****bac bruDasww
Zagoba 04:27
Studentki wielkie rozklapichy buahahaa
PolakZCroydon 04:28
A najbardziej si tupooszczaja wlasnie studentki na polaka nawet nei espojra
PolkaZCroydon 04:29
Znam takich smieci jak ty wstyd nam tu przynosicie normalnym polakom brudasy bzykajcie sobie murzynki jak bd was chcialy hahahaha
Benek 04:30
Wszyscy nas PoLAKOW olewaja
Zagoba 04:30
Z gry lejom Olewaja
Bydldynka 04:30
Komu okaza cipeczk mruuuu?
NormalnaNiunia 04:31
Przez takie jak ty normalne kobiety gwac
RozaliaJasna 04:32
A ja zapraszam serdecznie na mj blog dotyczcy rzeczy nadprzyrodzonych, jasnowidzenie, szukanie zaginionych. itp.: rozaliawidzijasnoscdusza.blogspot.com
Benek 04:32
Rozalia widzisz dupa? a chcesz w kakao?
WqrwionyPilot 04:34
!!!!!A u mnie na klatce nocuje bezdomny cygan i zoliwie robi wielka smierdzaca KUPE!!!!! Na strarz dzwonie pisze dospoldzielni ze trzba problem zlikwidowacOLEWAJA mnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ProfessorHab. 04:35
Rzd WIATOWY zdecydowa, e Polakw ma by 15 mln i to zdrowych pachokw ydowskich... Tych ktrym zaley na ZAGADZIE POLSKI pozna mona bardzo atwo... Ich dane s w numerach PSL... SZUKAJCIE sidemek i zwaszcza dziewitek, a otworz wam si OCZY. Dzi mamy w Polsce jedynie zaledwie niespena 29% prawdziwych zdrowych Polakw. Znikniecia rdzennie POLSKICH DZIECI nie sa bez swojej przyczyny. Dosigly nas macki, giniesz nkana Polsko! Zobaczcie na youtubie MASONSKI spisek w PESELACH (po polsku).
WqrwionyPilot 04:36
A KUPE kto posprzta?!?1?1?1!?!/1/1!/?//////???? Trzy LISTYdo spdzielni beez odpowiedzi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1 to si nazywa ignorancja uczciwego czowieka!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!111
PoliszKamikadze 04:37
...ja bym te zydowkiza giry pzrywiazal do samochodu i cign az by sie przysnaly do uprowadzenia...
PoliszKamikadze 04:37
...cyganw na ruszt spalic i zniszczyc ten syf yganie to smrud i zaraza Polski odnowic trzeba w ocynie NASZEJ przednwek chrzescianstwa....
Nawalilemsi 04:39
aja tylko si wypowiem zenienawidz rusw ale to wda przezarte bynawet kota porwac nei umialo
Zagoba 04:40
Czarny kot mi przebieg droge ach co to za pech wyrwe kotu z dupy noge niech biegnie na trzech
Benek 04:41
zydy cygany siersciuchy do gazu
Homar 04:41
ocali
ProfessorHab. 04:42
Jest jednake faktem naukowym zeCygan jednak nie morduje tak jak yd. Terropryzm, napady na statki humanitarne, powodz w Pakistanie, TSUNAMI w Japonii kastrofa chalengera, plajta bankw, AIDS, WTC...... mona by wymienia. Cala prawda o domniemanych polskich mordach bdzie w mojej ksice.... Drzyjcie zdrajcy OJCZYZNY Wiecj na ten temat GOOGLE spisek ydowski wiatowyalbo ydowskie matactwa (tylko po polsku]
Benek 04:43
Zydoska maca ez niewiniatkw
Napalony 04:43
Ju ja cie Benk wymacam
Benek 04:45
Won do palestyny pi*do cyganska!!!11
Zagoba 04:45
Cygany Zapraszamy na grilla!!!!1!1!buahaha
PoliszKamikadze 04:46
..kopa w d*pe i do piachu pPrawo... Dawrina
Benek 04:47
Do gazu ich do gazu
WqrwionyPilot 04:48
A KUPE kto posprzta?!?1?1?1!?!/1/1!/?//////???? Dzwonie, pisze, e potrzebne ostateczne rozwizanie problemu kupy, ignoruj mnie, wy tez mnie ignorujecie
Doktor 04:48
Nastpny prosz!
Benek 04:48
Wszyscy nas PoLAKOW olewaja
Zagoba 04:49
Z gry lejom Olewaja
WqrwionyPilot 04:50
A KUPA pytam KUPE kto posprzta?!?1?1?1!?!/1/1!/?// ////?????????????????????????????????????????????????????????????????????
NiezadowolonyPolak 04:50
kawka papieroski a MY na nich pracujemy
GociuZwsem 04:51
Nic innego nie umieja jak tylko krasc, zebrac i chandlowac wczesniej porwanymi polskimi dziewczynami
PoliszKamikadze 04:51
Gwalca kradna i rabuja
GociuBezWsa 04:51
Nigdzie nie pracuj a jed mesiami!!!!!!
MatkaPL 04:52
dzieci pedofilom Bugarskim sprzedaj
Zagoba 04:52
Brudasy ciapate leniwe
Benek 04:53
TRZEBA POWYRZUCA TEN gNJ!!!!1
WqrwionyPilot 04:53
KUPAKUPA KUPAKUPAKUPA KUPA KUPAKUPAKUPAKUPA
KUPA!!!!!
NiezadowolonyPolak 04:53
kawka papieroski a MY na nich pracujemy
GociuZwsem 04:54
Nic innego nie umieja jak tylko krasc, zebrac i chandlowac wczesniej porwanymi polskimi dziewczynami
PoliszKamikadze 04:54
Gwalca kradna i rabuja
GociuBezWsa 04:54
Nigdzie nie pracuj a jed mesiami!!!!!!
MatkaPL 04:55
dzieci pedofilom bugarskim sprzedaj
Bella 04:55
Brudasy ciapate leniwe
Benek 04:56
TRZEBA POWYRZUCA TEN gNJ!!!!1
WqrwionyPilot 04:57
K K K K K K K K KK KK K K K K K K K
!!!!!!!!!!!!!!!! U U U U U U U U U U U U UU U U U!!!!!!!!!!!!! R R R R R R R R R R R R R R R R R!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! W W W WW W W W W W W W W W!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A aaarghhhhhHHHH!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Homar 04:57
Witaj, Alicjo.
Przez chwil patrzyam w ekran z niedowierzaniem. Szary blask witu wscza si do kuchni i lni jak rt. Od nieszczelnych okien cign chd.
Homar 04:58
Do Ciebie mwi, Alicjo. Dugo czekaem
Go 04:58
Iccie se qrwa na seksi kamerke
Podniosam rce na klawiatur i wystukaam:
Alicja 05:00
Kim jeste?
Bieg przez las
Odczekaam jeszcze dziesi minut przed ekranem, ale od Homara nic wicej si nie dowiedziaam. Forum zamaro, wszyscy poszli spa syci, znueni rozszarpywaniem padliny. Uwierao mnie dojmujce przeczucie, e powinnam si domyli, kim jest mj rozmwca z sieci. Jednak nikt nie przychodzi mi do gowy, bo nie sdz, bym moga zostawi tu w czyim sercu lad ywy do dzi. Nigdzie nikt na mnie nie czeka ani ja na nikogo nie czekaam. A jednak Homar zwrci si do mnie i by moe to on czai si tej nocy w moim ogrodzie.
Miaam zesztywniay kark, moje minie domagay si ruchu. Codziennie biegam dziesi kilometrw i ta godzina wolnoci, gdy czuj swoje ciao i jego si, daje mi pewno, e przetrwam kolejny dzie, noc, kolejn bolesn histori, jak kto mi opowie, domagajc si zrozumienia, ktre zawsze mam przy sobie, jak lekarz stetoskop, i pomocy, ktrej czsto nie jestem w stanie udzieli. Wiem, e wiat jest peen piwnic Josepha Fritzla i e wikszo pozostanie zamknita. Bd w nich umierali ludzie i zwierzta. Jestem tylko reporterk. Moja praca polega na zbieraniu opowieci i wypuszczaniu ich midzy ludzi. Kad cudz opowie wyprawiam w drog, by sobie radzia sama. Na tym koczy si moja rola. Powtarzam te mdroci jak mantr i rwnie czsto w nie wtpi. Czuj si wtedy bezsilna, cika i nieruchoma jak kamie. Nieraz mylaam w pracy, eby wrci do domu, przebra si w sportowy strj i pj pobiega. Pd powietrza sprawia, e moje minie si rozluniaj, napicie opada i znw jestem Alicj Pancernikiem, ktra potrafi stawi czoa nienawici i gupocie, mierci i zniszczeniu. Nagle zatskniam za swoim warszawskim mieszkaniem, nowym, nieobcionym przeszoci, gdzie przed dwoma laty osiadam, koczc tuaczk po kolejnych wynajmowanych pokojach, penych cudzych sprztw i ladw obcego ycia. Zanim zaczam rozpakowywa nieliczne rzeczy, ktre warte byy zabrania, usiadam na pododze i gadziam rwno pooony parkiet z biaego dbu. Nie mia adnych szpar, z ktrych mona by wygrzeba Niemca albo yda. Mieszkam teraz niedaleko Wisy, w nowym osiedlu na poudniowym obrzeu miasta i codziennie biegam wzdu rzeki, przez pola kapusty i sonecznikw. Zawsze gdy wyjedam, zabieram ze sob sportowy strj. Teraz szybko przebraam si w azience. Nie chciaam ba si Homara, jednak nie chciaam rwnie da mu satysfakcji bycia widzian, a niewidzc, jeli nadal kry si gdzie w mroku. W kropkowanym azienkowym lustrze wygldaam dziwnie modo, jego litociwa powierzchnia nie odbijaa ani kurzych apek, ani lwiej zmarszczki midzy brwiami. Czterdziestka to nowa trzydziestka, przekonywaa mnie niedawno koleanka z redakcji, ktra te zblia si do urodzin uwaanych za ostateczny koniec modoci. Dla mnie ma znaczenie tylko to, jak dugo bd w stanie przebiec dziesi kilometrw poniej godziny. Nigdy nie czuam si szczliwa i moda, ale zdobyta sia daje mi poczucie wolnoci. Zwizaam wosy, nacignam na czoo czapk i zanurzyam si w lodowat mg, ktra pochona mnie za drzwiami domu.
cieka wioda midzy wiekowe buki i krzaki kaliny, w skbion szaro lasu u stp Zamku Ksi. Gdy szam tdy ostatni raz, byam o pitnacie lat modsz, zdruzgotan kobiet. Tamta Alicja towarzyszya mi teraz jak cie z ez i wglowego pyu i mimo e bya o wiele sabsza, dotrzymywaa mi kroku, moje stopy bezbdnie trafiay w jej lady zostawione pod warstw martwych lici. Dowiedziaam si o mierci ojca na kilka dni przed obron pracy magisterskiej i mj wczesny chopak, Radek, ciemnowosy chudzielec piszcy pikne wiersze albo przynajmniej takie, ktre wtedy wydaway mi si pikne, przywiz mnie na motorze z Wrocawia. Wtulona w jego plecy, chciaam zosta w tym pdzie, wiecznie w drodze, pod socem zatrzymanym tu nad horyzontem w kolorze jagd kaliny. Gdy dotarlimy na miejsce, a pan Albert obj mnie i przytuli, nie mogam zrozumie, dlaczego zachowuje si tak melodramatycznie, skoro Radek i ja wpadlimy po prostu na weekend. Wejd do taty powiedzia i w kocu dotaro do mnie, e nie mam ju ojca i zostaam sama, jedyna ocalona z rodziny. Alicja niedobitek. Uroczystoci pogrzebowe byy pomysem pana Alberta i dzi jestem mu wdziczna za cygaskie melodie grane wtedy nad potrzaskanym ciaem, z ktrego dusza mojego ojca przeprawia si na tamten wiat, i nie ma znaczenia, e nie wierz ani w istnienie zawiatw, ani duszy. Pan Albert zabra ciao mojego ojca ze szpitalnej kostnicy do domu i to on postanowi, e poegnamy go tak, jak robiono to na Wschodzie, skd pochodziy ich rodziny. Gdy po wojnie przybyli na Ziemie Odzyskane, moi dziadkowie i rodzina pana Alberta zajli ssiadujce ze sob domy, chocia przedtem dzielia ich spoeczna przepa. Matka pana Alberta do koca ycia nosia na gowie kwiecist chustk i nigdy nie pozbya si piewnego akcentu. Moja babka, kobieta zasadnicza i zimna, po ktrej odziedziczyam stanowczy podbrdek i zamiowanie do porzdku, do koca ycia wzdychaa, e mieszka na jednej ulicy i spotyka si w sklepie z kim, kto kiedy kaniaby jej si w pas i nie mia siada w tej samej awce w kociele. Zmara przed moimi narodzinami, tylko Ewa j troch pamitaa i naladowaa jej wyniosy starczy ton. Mimo niechci naszej babki do plebsu mj ojciec i pan Albert byli przyjacimi i ta przyja trwaa a do momentu, gdy jaki czas przed mierci ojca pokcili si o co, o czym aden nie chcia ze mn mwi. Jednak pan Albert jeszcze raz udowodni swoje przywizanie i lojalno, gdy po wypadku zaj si wszystkim i zadba o mnie, osierocon raz jeszcze, po raz ostatni. Ojciec zgin przysypany gruzem w jednym z korytarzy pod Zamkiem Ksi. Chcia przedrze si przez zwalisko i uy materiau wybuchowego, ktry sprawi, e strop si zapad, miadc mu krgosup i nogi. Gdy wyszam z odrtwienia spowodowanego aob, odczuam zawstydzajc ulg, bo oprcz ojca nie miaam adnej rodziny, a to znaczyo, e jeli si postaram nie przywizywa, nikogo wicej nie utrac.
Musisz by silna powiedzia pan Albert, gdy wyjedaam z Wabrzycha po pogrzebie, i wkrtce jego rad potraktowaam bardzo dosownie. Chopiec, ktry przywiz mnie wtedy na motorze, Radek poeta, wrci do Wrocawia, bo zdaam sobie spraw, e nie czy nas nic silnego na tyle, bym chciaa, aby towarzyszy mi w aobie. Po latach dowiedziaam si przypadkiem, e sta si zamonym czowiekiem, wacicielem lokalu weselnego w New Jersey, i e cigle jedzi na motorze. Gdy umar mj ojciec, byam dwudziestoczteroletni chuderlaw dziewczyn, ktra palia duo mocnych papierosw i czsto chorowaa. Miaam mikkie uda i waeczek tuszczu na brzuchu, mimo i sprawiaam wraenie kocistej. Cigle kasaam z powodu niedoleczonych przezibie i zabjczego dymu carmenw, ktrych paczk zawsze miaam przy sobie. Wydawaam si sobie brzydka i nieporadna. Wrciam do Wrocawia tylko po to, by spakowa ubogi dobytek, i oddaam gospodyni klucz od pokoiku w starej willi na Krzykach, do ktrego wchodzio si przez gara i ktry by tak wilgotny, e na suficie wyrs dziwny, opalizujcy w ciemnoci grzyb. Pojechaam do Warszawy, bo tam jecha najbliszy pocig ze stacji Wrocaw Gwny. Znalazam pokj w rozpadajcym si drewnianym domu na Osiedlu Przyja, ktre pozostao po radzieckich budowniczych Paacu Kultury. Po piciu miesicach sprzedawania zapiekanek w budce koo dworca Warszawa Centralna dostaam prac w redakcji gazety, o ktrej marzy wtedy kady mody dziennikarz, a ja byam przyjezdn absolwentk polonistyki bez adnych osigni i znajomoci. Na pocztku moja posada bya tak nisko patna, e nadal mieszkaam z omiorgiem innych osb w domu na Osiedlu Przyja. Wydawao mi si wymownie ironiczne, e wyjechaam tak daleko z Wabrzycha, by znw mieszka w domu po kim, kogo ju nie ma, i znowu z ludmi, ktrzy opucili miejsce swojego urodzenia. Same przybdy z jednym plecakiem, nikt z nas nie odziedziczy mieszkania w dobrej dzielnicy, a najczciej w ogle nic, nikt nie mia nazwiska, ktre otwierao drzwi, ale oprcz braku i chci, by przestao nam brakowa, nic nas nie czyo. Dwojgu z naszej semki si udao, inni wypalili si po drodze, wrcili do miast, ktrych nazwy w tamtych czasach wymawiali tak, jakby pluli: Pock, Kielce, Skierniewice, Biaystok, Wgrowiec.
Na Osiedlu Przyja zaczam biega. Ktrego listopadowego wieczoru wrciam z budki z zapiekankami z plam keczupu na brzuchu jak ugodzona noem. Miaam dreszcze i bolao mnie gardo. Wiedziaam, e strac t posad, jeli znw si rozchoruj. To by zy dzie, peen rozjuszonych, zagubionych ludzi, ktrzy co dzie przybywali do tego miasta gnani raczej zoci ni nadziej. Jaki nerwowy biznesmen, ktrego brzuch opity poyskliwym garniturem wyania si midzy poami paszcza jak gotowy mnie zaatakowa gad, zwymyla mnie od niemrawych wsiowych pizd, moja zmienniczka spnia si o godzin i przepali si opiekacz do bagietek, ktry by w takim stanie, e cud, i nie porazi nas prdem, zanim zakoczy swoje ycie. W domu na Osiedlu Przyja zepsuo si ogrzewanie i moi wsplokatorzy upijali si w brudnej kuchni, narzekajc na wszystko i wszystkich, nikt nie zwrci na mnie uwagi, gdy weszam. Nic mnie tu nie trzymao i nie miaam dokd wraca. Ogarno mnie poczucie klski i bezsiy. Moje ycie niedobitka wydao mi si niegodne dalszych stara i pomylaam, e nie zostawiabym nic wartego zachowania ani nikogo pogronego w rozpaczy, gdybym skoczya z jednego z wieowcw na Jelonkach.
Wyszam przed dom bez kurtki, w starych sportowych butach, swetrze i spodniach, ktre miaam na sobie w budce z zapiekankami, poczuam, jak smrd taniego sera i keczupu wsika w pnojesienne powietrze miasta, wyobraziam sobie, jak jego resztki zdmuchuje z moich wosw pd powietrza midzy dziesitym pitrem a betonowym chodnikiem na dole. Ruszyam w kierunku blokw na Jelonkach i nie zauwayam, kiedy mj marsz samobjczyni zmieni si w bieg. Zaczam biec niewiadomie i tak nagle, jakby kto trzepn mnie w plecy, i w tym biegu stao si co, czego nadal do koca nie rozumiem. Tam byo co jeszcze, wtedy przyszy mi do gowy te sowa i do dzi wydaj mi si najwaciwsze dla opisu sytuacji. Tam byo co jeszcze. Najatwiej powiedzie, e to we mnie obudzio si co jeszcze oprcz niedobitka cuchncego zapiekankami i zapragnam to ocali, ale czym jeszcze przeniknite byo te powietrze, cay wiat peen spalin, listopadowej wilgoci i psich gwien na trawnikach. Biegam wrd drewnianych domkw niezdarnie i ciko, w gardle zbieraa mi si lepka wydzielina, rodek ciaa wydawa si straszn kul ci i tuszczu, a nogi i ramiona poruszay si w osobnym rytmie. Nie poddaam si jednak. Co mnie gnao. Tamtej nocy napisaam tekst o klientach budki z zapiekankami i zaniosam go do redakcji gazety, w ktrej chciaam pracowa. Pikna rudowosa sekretarka popatrzya na mnie z mieszanin litoci i rozbawienia, bo w tych czasach sprzed ery oglnodostpnego internetu takich goci z maszynopisem pod pach mieli co dzie wielu. Po trzech dniach zadzwonia do mnie szefowa dziau reportau, ktra przez nastpne lata patrzya, jak z niedobitka od zapiekanek staj si Alicj Pancernikiem. Nigdy jej nie powiedziaam, e uratowaa mi ycie, ale nigdy jej te nie zawiodam. Czasem wyobraaam sobie, i te rojenia wprawiay mnie w zakopotanie, e jest moj matk.
Zaczam biega, pocztkowo, eby zrozumie, co mnie spotkao tamtego wieczoru, a potem dla przyjemnoci i rosncego poczucia mocy. Najpierw kilometr by wyczynem, po ktrym kucaam pod prysznicem, bo zemdlaabym na stojco, ale po kilku tygodniach nogi i ramiona odnalazy wsplny rytm i okazao si, e pod moim cherlawym ciaem o spiczastych kolanach i okciach ukrywao si inne, silne, twarde i szybkie. Dotykaam wieo wyksztaconych mini, twardego brzucha i odnosiam dziwne wraenie, e jest to kryjwka, w ktrej przechowuj co, co dopiero teraz powoli nabiera ksztatu i ronie jak pd. W tym czasie zaczam odczuwa seksualne pragnienie, ktrego mimo kilku nieznaczcych przygd podczas studiw wczeniej waciwie nie znaam. Nie miaam potrzeby bycia z kim, ale moje obudzone, rozruszane ciao pragno innego ciaa. Chciaam czu inny ywy jzyk, brzuch i uda, tylko tyle. Nie wyobraaam sobie siebie w nocnych klubach czy hotelowych barach, ale odkryam, e atwo jest znale mczyzn w supermarkecie pnym wieczorem i e chyba nikt przede mn na to nie wpad. Szukaam zagubionych wrd pek mczyzn o adnych doniach i agodnych twarzach, wygld, wiek i pogldy polityczne byy mi obojtne. Na og wydawali si tak zaskoczeni, e kto ich podrywa w dziale makaronw czy warzyw, i nadzwyczaj atwo udawao mi si osign, co chciaam. Przecitno mojego wygldu bya atutem, bo kobieta brzydka naraziaby si na przykroci, a pikna na podejrzliwo. Jechalimy do najbliszego hotelu albo uprawiali seks w samochodzie zaparkowanym w jakim ustronnym miejscu. Czsto mwiam tym mczyznom, e mam na imi Ewa.
Biegaam alejkami wrd betonowych domw, ktre w ciemnoci wyglday jak monstrualne statki pasaerskie, zdane na ask ywiow, dryfujce ku zagadzie niczego niewiadomych pasaerw. Po zmroku nikt nie odwaa si tu na spacery, a koo trzepakw stay nieraz grupki modych mczyzn i nie lubiam ich wzroku, zaczepek i wulgarnych sw, nie lubiam te mieszaniny agresji i lku, jak we mnie wzbudzali. Byam coraz szybsza, ale im czuam si silniejsza, tym gorzej znosiam wci obecny strach, gdy za plecami syszaam czyje kroki. Wiedziaam, e ten strach dotyczy nie tylko groby gwatu, fizycznej przemocy, ale czego nienazwanego, co pojawiao si wwczas w powietrzu jak ektoplazma z opowieci Ewy. Kotojady przypominaam sobie imi, jakie specjalnie dla mnie, dociekliwej modszej siostry, wymylia na to, co j drczyo. Kotojady czaiy si na Jelonkach, czuam ich oddech. Bardzo trudno mi wytumaczy, czym s mwia moja siostra. Istniej naprawd, ale jeli powiem, e kotojady to te i te osoby, to bdzie za mao. One nigdy nie s po prostu tylko panem X albo pani Y. S jak kcza. Potrafi w upieniu przetrwa zim, potrafi przetrwa ogie. Zaczynaam rozumie, co moja siostra miaa na myli. Po roku pracy w redakcji napisaam swj pierwszy duy reporta. Kiedy rano kupiam gazet w kiosku i zobaczyam swoje nazwisko, uwiadomiam sobie, e nie mam z kim witowa sukcesu.
Opowiedziaam histori zwariowanej karmicielki kotw, Dzikiej Baki, jak j nazywano na Jelonkach. Nieraz widywaam jej niewielk samotn posta z kraciast torb pen jedzenia dla bezdomnych zwierzt, gdy przecinaam zakosami betonow dzielnic od ulicy Lazurowej do Powstacw lskich i z powrotem. Z jakich powodw od pocztku jej obecno wydawaa mi si uspokajajca, jakby ta kobietka wyrwnywaa w nocnej ciemnoci osiedla szale wagi, na ktrej z jednej strony byam ja, a z drugiej zagraajce mi cienie kotojadw. A przynajmniej chciaam wierzy, e podzia jest taki prosty i oczywisty. Rozpoznawaam j z daleka, gdy nagle jak ma wpadaa w okrg wiata rzucanego przez latarni. Niezalenie od pory roku ubrana bya w szary jak kocia sier paltocik i modzieowe rowe trampki, znalezione pewnie na jakim mietniku, ktre przeszukiwaa z zapaem i nie bez przyjemnoci. Tyle dobra, tyle dobra na marnacj idzie mamrotaa pochylona nad szmatami, papierami, puszkami. Kupuj, kupuj, a zere nie mog, tuste brzuchy, wielkie gby, puste by pomstowaa. Z kieszeni Dzikiej Baki zawsze wystaway worki foliowe, sucha karma sypaa si za ni jak kozie bobki, znaczc trajektori jej nocnych lotw. Zaczepia mnie pierwsza. Zmatkoboona, upocona! rzucia za mn i rozemiaa si chrapliwie. Miaa mae spiczaste zbki. Od tego czasu zatrzymywaam si, a raczej przystawaam i podskakiwaam w miejscu, eby z ni porozmawia czy pomc otworzy jakie piwniczne okno. Podziwiaam uprzejmie wygrzebane ze mieci znaleziska, ktre pokazywaa mi z dum, i dyplomatycznie odmawiaam przyjcia daru w postaci puszki napocztego drobiowego pasztetu albo herbatnika. Dzika Baka zawsze miaa na gowie wielk wczkow czap opadajc na oczy i ta czapa wypchana gazetami uratowaa jej ycie, bo zagodzia cios zadany bejsbolowym kijem. Banda wyrostkw spod trzepaka pobia Dzik Bak tak, e na tydzie trafia do szpitala, tylko dlatego e chciaa im odebra maltretowanego kocura. aden chopak nie zosta pocignity do odpowiedzialnoci. Zo odradza si jak karaluchy, za jednego zabitego przychodzi sze mwia Baka, gdy pytaam j, dlaczego nie chce skada skargi, i nie wiem, co znaczya jej odpowied, ale tak rozmawiao si z Dzik Bak. Pamitam jej zmasakrowan twarz zasuszonej dziewczynki, nabiege krwi oko w opuchnitej tkance, szew na wardze i wygolony kawaek czaszki, na ktrym opatrunek wyglda jak ekstrawagancki toczek. Po moim reportau zgosi si do niej tum wolontariuszy z torbami kociego arcia, starymi kocami i pokadami egzaltacji, ktre w kilku wypadkach okazay si trwaym i autentycznym oddaniem kociej sprawie. Kiedy ostatnio pojechaam w odwiedziny do Dzikiej Baki, moj toyot zniszczyli ci sami bandyci, ktrzy omal nie zabili kociary. Wchodzc do wieowca na Jelonkach, czuam na sobie ich wzrok.
Wspomnienie Dzikiej Baki przynioso mi ulg i poczuam przypyw siy, jakby jej duch dopingowa mnie do biegu. Pomylaam, e zaraz po powrocie musz j znw odwiedzi w jednopokojowym mieszkanku penym kotw i zadziwiajco czystym. Jedziam do niej na Jelonki raz w miesicu i zawoziam jedzenie, kocie i ludzkie, bo pienidze Dzika Baka zgubiaby albo komu daa. Najwiksz przyjemno sprawiao jej zagszczone mleko w tubce, ktre od razu wysysaa. Kociumke, dziewczyno, kociumke mwia, tyle si miej dziczyzny zbiego po tym twoim pisaniu, i nie wiem, czy dziczyzna odnosia si do wolontariuszy, nowych bezdomnych kotw, czy obu gatunkw stworze. Dzika Baka nie mwia dzikuj, tylko kociumke (nie udao mi si potwierdzi istnienia tego sowa w adnym ludzkim jzyku), i raczya mnie jak now szalon opowieci, w ktrej koty i ludzie byy rwnorzdnymi bytami komunikujcymi si bez wikszych problemw. Mwiy, e przyjedziesz owiadczaa, otwierajc drzwi, a gdy odpowiadaam z ironi, e przy mnie koty s jako wyjtkowo maomwne, miaa si caym pyszczkiem, a dostawaa czkawki, jakbym powiedziaa co wyjtkowo zabawnego. Najdziwniejsze byo to, e na stole sta starowiecki dzbanek, filianki i talerzyki przygotowane dla dwch osb oraz patera z herbatnikami, a mnie tak wzrusza ten przejaw gocinnoci Dzikiej Baki, e gotowa byam zje nawet ciastka, ktre znalaza na mietniku. Podczas ostatniej mojej wizyty Dzika Baka wygldaa na przygnbion i nawet kilka tubek mleczka nie ucieszyo jej jak zwykle. Wszdzie ich peno, koty to czuj szeptaa. Zer nas, jeli nic nie zrobimy, dziewczyno, zer i nawet nie powiedz kociumke. Mylaam, e Dzika Baka mwi o pladze robactwa, ktra co jaki czas atakowaa Jelonki, podobnie jak kade inne niepoddane jeszcze pokomunistycznej kosmetyce blokowisko w Polsce. Co jaki czas widziaam na Jelonkach eksterminatorw z przypominajcymi odkurzacze pojemnikami penymi owadobjczej trucizny, ale wkrtce nowe chmary robactwa roiy si w gardzielach zsypw i rozpezay po mieszkaniach. Teraz, gdy biegam przez mleczny las u stp Zamku Ksi, pomylaam nagle, e Dzika Baka ostrzegaa mnie na swj sposb przed o wiele powaniejszym niebezpieczestwem.
Moje stopy mikko odbijay si od podoa usanego limi i kolczastymi skorupkami buczyny. Ewa lubia buczynowe orzeszki i teraz przypomniaam sobie ich cierpki smak, ktrego nie prbowaam od lat. Dotara do mnie oczywista prawda, e za tym pejzaem tskniam we wszystkich miejscach wiata, tym rodzajem tsknoty, jakiego nie ukoi powrt, bo dotyczy ona rzeczy bezpowrotnie utraconych. Uwiadamiam sobie, e wszystkie podre, w ktre udawaam si kierowana wewntrznym przymusem, podejmowaam za moj siostr w zudzeniu, e gdy zobacz to, co ona pragna zobaczy, poczuj si mniej spustoszona i samotna. Rzadko uywana cieka gina wrd chaszczy, las gstnia i mimo i wsta ju wit, panoway tu mrok i cisza. Nie syszaam nawet ptakw, jakbym bya jedyn yw istot wrd starych drzew, krzeww kaliny i rododendronw, ulubionych rolin ksinej Daisy. Przez gste korony bukw nie wida byo nieba, sczyo si stamtd tylko nike szare wiato. Wiedziaam, e to nie jest zwyky las, opowiada mi o nim ojciec i pan Albert, opowiadaa Ewa, ktra z racji swoich poszukiwa pere ksinej Daisy przeczytaa o tych ziemiach wszystko, co byo do przeczytania w wabrzyskiej Bibliotece pod Atlantami. Las, przez ktry biegam, by czci kompleksu okrelanego przez nazistw kryptonimem Riese. W jego skad wchodzia sie obozw koncentracyjnych podlegych Gross-Rosen, ktre ulokowane byy w Grach Sowich i Ksiu. Przez tutejsze obozy przeszo trzynacie tysicy winiw, pi tysicy zgino i spoczywaj w tej ziemi. Ektoplazma to ich niespokojne dusze mwia moja siostra. Wszyscy winiowie byli ydami, pochodzcymi z wielu krajw Europy, w wikszoci z Wgier i Polski. Pod koniec wojny Niemcy wykorzystywali ich do pracy przy budowie korytarzy pod Zamkiem Ksi i bardzo dbali, by wszystko, co si tu wtedy dziao, pozostao tajemnic. Wiadomo byo, e jeli jak grup skierowano do tego zadania, to nikt z niej nie mg przey. Ewa straszya mnie, e w szabasowe noce ektoplazma w lesie pod Zamkiem Ksi gstnieje i o wp do trzeciej z lasu wyaniaj si tumy pprzejrzystych postaci o czerwonych oczach, wspinaj si po cianach jak pajki, pukaj w okna domw, wpezaj do piwnic i wal w podogi, prosz o szklank wody, kawaek chleba, kartk i owek, ale nikt nie syszy ich gosu. Zostawiaymy dla ydowskich duchw chleb na parapecie i zawsze, gdy znika, odczuwaam ulg, nawet jeli rozsdek podpowiada mi, e okruchami poywi si szczur albo ptak.
cieka wci si wspinaa, ale teraz bardziej wyczuwaam j pod stopami, ni widziaam. Bya zaronita i rzadko uywana, na twarzy osiad mi strzpek pajczyny. Dobiegam do szczytu wzniesienia i zatrzymaam si, by powiczy na paskiej ysinie. Przez nisko wiszce chmury przebiy si promienie soca i ciemno lasu wydawaa si dawno minionym snem, pon teraz czerwieni i zotem. Widziaam std Zamek Ksi. Trzy czci budowane w rnych okresach pynnie przechodziy jedna w drug i tworzyy cao majestatyczn i potn, ale pozbawion pruskiej ociaoci. Najpikniejszy, Alicjo przypomniaam sobie gos ojca. Najpikniejszy zamek wiata, ojciec nigdy w to nie zwtpi, cho nie udao mu si pozna jego tajemnicy. Po cianach wspina si jesienny bluszcz i wydawao si, e budowl trawi ogie, ktry podpez pod jej mury z ogarnitego poarem lasu. W moim umyle na mgnienie oka bysn obraz ogniska rozpalonego na gwnym dziedzicu, tak wyranie, e poczuam zapach spalenizny, ale ten obraz nie by czci adnej sekwencji. By moe siostra opowiadaa mi jak histori, ktrej okruch pozosta w mojej gowie, jeden z wielu fragmentw jej porozsypywanych opowieci. Tu spacerowaa Daisy, Wielbdko, Ewa z przejciem naladowaa dostojny krok damy, wachlowaa si nieistniejcym wachlarzem. Latem w brabanckich koronkach, zim w merynosach, a jesieni ubrana jak my ksina Daisy zbieraa kasztany, moja siostra mwia o tym tak, jakby w poprzednim wcieleniu przebywaa stale w towarzystwie ostatniej pani na Zamku Ksi. Patrzyam w stron zamku i mylaam o Ewie, ktra podnosia brzow, lnic kulk i cieszya si, kiedy znalaza maseko, kasztan z pask powierzchni, przyklejony do swojego bliniaka w upinie. Pomagaa mi robi kasztanowe zwierztka o nogach z zapaek. Odczuwaam dziwny al, gdy po kilku dniach ich lnice brzuszki i gwki kurczyy si i wysychay, przechodzc przyspieszony proces ludzkiego starzenia si. Tu mwia Ewa i stukaa w ziemi tu gdzie s pery ksinej Daisy, przy ucho i suchaj, pery czasem piewaj w ciemnoci, to ich sposb, by nie straci blasku. Kada palec na usta. Syszysz? A gdy klkaam, by przyoy ucho do ziemi, moja siostra zaczynaa nuci.
Do dzi nie wiadomo, gdzie spoczywa ostatnia pani na Zamku Ksi. Rosjanie, ktrzy wkroczyli tu w maju 1945 roku, zapamitale szukali jej grobu, liczc na to, e pochowana zostaa w synnych perach. Jednak wczeniej jej zwoki przenis i ukry wierny suga, o ktrym kry w okolicy wiele legend. Nie wiadomo, kim by, i mimo poszukiwa nie udao si znale ksinej Daisy. Symboliczne miejsce jej pochwku, mae mauzoleum u stp Zamku Ksi, jest puste. Poszukiwacze przygd, jak mj ojciec, do dzi bkaj si wrd drzew z pokymi mapami i licz kroki wedug tajemnych szyfrw, ale dotd nie trafili na aden pewny lad. Wiosn kwitn w caym lesie rododendrony, ktre lubia Daisy, i gdy kiedy rozesza si plotka, e pod jednym z krzakw ukryty jest naszyjnik, ludzie wiele rolin zniszczyli. Jakim cudem na ich miejsce pojawiy si jednak nowe i wiosn znw zakwity. W opowieci o Zamku Ksi i jego pani jest co, co i mnie zawsze pocigao. Ksina Daisy intrygowaa mnie dlatego, i sdziam, e gdy pojm tajemnic uroku pani na Zamku Ksi, zrozumiem, co czua moja siostra, za czym tsknia. Dziki opowieciom Ewy ta kobieta, ktra umara na dugo, zanim si urodziam, staa si dla mnie rwnie realna, jak dla innych dzieci ciocie i wujkowie z ssiedniego miasta. Ewa potrafia mwi o niej godzinami, o balach i kuligach, sukniach i romansach Daisy, ale nigdy nie mwia o naszej matce, ktr w przeciwiestwie do mnie musiaa przecie pamita. Gdy prosiam: powiedz, jaka bya mama, zaczynaa wygupia si i dziwaczy albo stawaa na czworakach i udawaa wielbda, wskakuj, siumajtko! woaa i temat naszej matki gin pod tupotem dromadera.
Co poruszyo si midzy drzewami i pomylaam, e to zawirowanie mgy i porowata ciemno kory, ale po chwili zdaam sobie spraw, e nie jestem sama. Poniej polany gstniejcej szaroci przypatrywaa mi si jaka posta. Dzielio nas pidziesit metrw, moe troch wicej, wbiegam midzy drzewa, ale we mgle, ktra zalaa las ze zdwojon si, odlego nagle wyduya si, jakby przestrze i czas obowizyway tu inne prawa. Biegam w d wzgrza najpierw niewyran ciek, ktr wkrtce zgubiam w pokych trawach, i wci wydawao mi si, e widz czyje plecy, sysz szybkie kroki. Odlego midzy nami nie zmniejszaa si jednak, powietrze stawiao opr jak we nie, ktry sprawia, e zastygamy w nieruchomym biegu.
- Stj! - Krzyknam. - Kim jeste?! - Ale na darmo, bo posta znika i nie syszaam ju nic oprcz wasnego oddechu.
Wrciam pniej, ni zamierzaam, bo nie mogam znale cieki i przez p godziny bdziam po lesie, ktry ze mnie drwi. Gdy dotaram do domu i zobaczyam koyszca si furtk, wiedziaam od razu, e kto przed chwil tu by i moe cigle jest, obserwuje mnie przyczajony we mgle. Na wycieraczce leaa lalka Barbie. Wygldaa, jakby kto j upiek w piekarniku.
Szukaj niekochanych
Pierwsz osob, z ktr umwiam si na spotkanie, bya Barbara Mizera, matka maej Andeliki. Czowiek z wypoyczalni aut, z ktrym rozmawiaam wczeniej przez telefon, dostarczy mi rano samochd. Wybraam z internetowego katalogu toyot, taki sam model jak moja. Wysoki mczyzna w bejsbolwce i staromodnej skrzanej kurtce uywa wielu zdrobnie i mlaska przy tym, jakby jad mordoklejki, da mi kluczyki od samochodziku i poprosi o podpisik, powtrzy, e wszystko jest w porzdeczku, i poinformowa mnie na koniec niepytany, e wrci do pracy autobusikiem.
Mimo jego zapewnie co nie tak byo ze sprztem grajcym w toyocie, bo zanim udao mi si go uruchomi, samoistnie wczya si lokalna stacja radiowa i jaki nieprzyjemny kobiecy gos zaskrzecza pomiennookikokasynwtrupiemogiydokrzyachcerym. Pomiennooki Koka syn w trupie mogiy powtrzyam zaniepokojona, do krzya chce rym, ale gos nie doda nic wicej. Odetchnam z ulg, gdy udao mi si po kilku prbach puci pyt z lamentem Dydony z opery Purcella. Gdybym umiaa piewa, tak bym opakiwaa siostr. Zawsze aowaam, e najpikniejsze arie operowe powicone s bogom albo mioci midzy mczyzn i kobiet. Muzyka, jakiej sucham, nie odgradza mnie od wiata, przeciwnie, sprawia, e mj umys otwiera si i uspokaja oszukany chwilowym piknem. Taka pootwierana siadam naprzeciw czowieka, z ktrym mam przeprowadzi wywiad. Suchajc Lynne Dawson wcielajcej si w Dydon opuszczon przez Eneasza, pojechaam przez znw tonce w deszczu ulice na Nowe Miasto, gdzie mieszkaa Barbara Mizera.
Ta dzielnica, rozcigajca si na Parkowej Grze i Niedwiadkach, powstaa jako luksusowa i nowoczesna cz Wabrzycha, ale po wojnie szybko zesza na psy. Jedno z najadniej pooonych i najciekawiej zaprojektowanych osiedli, ktre trafio si Polsce z drugiej rki, powoli stawao si slumsem, ale Nowe Miasto nadal miao urok niczym zniszczone ciao rozpite na szlachetnie uformowanych kociach. Ludzie uciekali std w niezrozumiaym popiechu do przeraajcych blokw z wielkiej pyty, jakby z piknych kamienic wyposzyy ich duchy poprzednich wacicieli. Kiedy 22 Lipca, teraz 11 Listopada, ulica zmienia nazw, ale wygldaa niemal dokadnie tak samo jak wwczas, gdy przychodziam dwa domy dalej do koleanki z klasy, Magosi, ktrej miaam pomaga w lekcjach w ramach ambitnego pomysu modej nauczycielki. Magosia mieszkaa z babci w jednym pomieszczeniu, wydzielonym z obszernego mieszkania. Stojca w kcie miska bez przekonania odgrywaa rol azienki, wsplna toaleta bya na korytarzu, straszliwa dziupla z gazetowym papierem porwanym na kawaki i wiszcym na gwodziu. Kiedy miertelnie przerazi mnie tam jaki mczyzna, picy na siedzco, z opuszczonymi spodniami i soikiem ogrkw kiszonych na kolanach. Na parterze by sklep spoywczy, teraz zabity deskami, w ktrym kupowaam landrynki pakowane w papierow tutk i potem jadymy je z Magosi. Poczuam teraz na jzyku ich ostry kwaskowy smak. Dziewczynka bya sierot, cierpiaa na padaczk i za nic nie potrafia zrozumie, na czym polegaj uamki i do czego moe jej si przyda wiedza o czciach zdania, bo zapewne nieatwo poj, co to podmiot, gdy zawsze byo si popychadem. Dzieci w szkole nazyway Magosi Mapiata, bo jej twarz o niskim czole i zronitych brwiach przypominaa im bliskich kuzynw czowieka. Mapiata, Mapiata dup trzsie, w koo lata woali i naladowali jej ataki padaczki, a ona umiechaa si niemdrze, bo nie rozumiaa, e jest przedmiotem drwin. Pamitam, e jej broniam, i pamitam, jak odraz budziy we mnie jej obgryzione do ywego misa paznokcie i zwyczaj dotykania kilku landrynek, zanim wybraa jedn, zawsze czerwon.
W bramie, przy ktrej zatrzymaam samochd, siedziao na schodach dwch wyrostkw, pluli na chodnik w zgodnym duecie, a atmosfera zniechcenia podszytego zoci emanowaa od nich tak silnie, e wzdrygnam si, jakby dotkna mnie jedna z pacyn plwociny. Jaka dziewczynka ubrana od stp do gw na rowo staa nieopodal z wzkiem dla lalek i koysaa go z zapamitaniem w sposb perfekcyjnie imitujcy ruchy prawdziwych matek. Odruchowo umiechnam si na jej widok, ale buzia dziewczynki pozostaa powana, popatrzya na mnie badawczo, odwrcia si i pomkna chodnikiem z terkotem plastikowych kek, jakby miaa za zadanie kogo powiadomi, e ju tu jestem. wiato palio si na co drugim pitrze i musiaam niekiedy dotyka porczy, by si nie potkn, schody byy wytarte przez stopy niemieckie przed wojn i polskie po wojnie. cian, upstrzonych do poowy biaymi atami olejnej farby, nie odnawiano od kilkudziesiciu lat. Domy s w tym kraju uywane jak buty, dopki si nie zedr, potem si je porzuca. Sprawdziam w elektronicznym kalendarzu numer, Barbara Mizera mieszkaa na ostatnim pitrze. Wspinaczka zajaby mi mniej czasu, gdybym nie przystawaa, by wyobrazi sobie w tym otoczeniu posta szecioletniej Andeliki Mizery, sdzc po jedynej fotografii, jak miaam, dziewczynki niezbyt adnej, co pomylaam z tym ciskajcym serce alem, jaki budz brzydkie dzieci w wiecie tak wysoko cenicym urod. Wiem, co moga czu, bo sama nie naleaam do najadniejszych w klasie. Przed drzwiami mieszkania Barbary Mizery sta poamany dziecinny rower, skrzynka z pustymi butelkami i dwa worki mieci. Na drzwiach by lad po wizytwce, przyklejony na nim plaster z odrcznym napisem Mizera wyglda, jakby chroni ran. Nagle szczkn zamek, ale to nie Barbara Mizera bya taka czujna. Jej ssiad z lewej wyjrza na korytarz.
- Kurwa si mi tu krc cay dzie - warkn na przywitanie.
- Dzie dobry panu - odpowiedziaam. Znad acucha spojrzay na mnie szare, jakby naoliwione, oczy starszego mczyzny w kalesonach i rozcignitej koszulce z napisem Monachium 1972. Bya tak poplamiona, jakby zdar j z trupa zmasakrowanego wtedy sportowca.
- Kurwa karaluchy nam tu sprowadza kary na nich nie ma - warkn bez znakw przestankowych. Moe by bratem Zebrokoziej z pocigu. Zanim zdyam o cokolwiek zapyta, rzuci: - Nie bd z kurw gada - i trzasn drzwiami.
Nie wiem, czy o nierzd i plag robactwa obwinia mnie, czy Barbar Mizer. Z jej mieszkania dobiega dwik telewizora, ktry zarycza nagle jak miertelnie zranione zwierz. Dzwonek nie dziaa i dopiero za drugim razem matka Andeliki usyszaa moje pukanie.
Niewysoka kobieta w ksztacie gruszki. Wszystko w niej ciyo: oklapnite wosy, opadajce kciki oczu i ust, tkanka tuszczowa spywajca ku biodrom i udom, spitrzona w moren czoow na brzuchu, stopy niczym dwie uziemiajce j kule wbite w futrzane kapcie. te wosy, odrosty tuste jak wiea ziemia, dinsy i bluza ze Snoopym, ktrego histerycznie radosna mina bya dziwnie nie na miejscu w tej sytuacji. Blisko osadzone oczy, takie same jak u zaginionej crki, patrzyy na mnie nie do koca wrogo. Jej spojrzenie przywodzio na myl kobiety zastanawiajce si przed gablot w misnym, czy wzi na obiad karkwk, czy moe jednak tasze wtrbki drobiowe.
- Nazywam si Alicja Tabor. Jestem dziennikark. Rozmawiaymy przez telefon.
Wpucia mnie. Przedpokj by wski i ciemny, ktem oka zauwayam wntrze pierwszego pokoju, za ktrego przymknitymi drzwiami kto lea w rozbebeszonym ku, dostrzegam dwie due stopy o stwardniaych podeszwach, tawych jak zescha skrka cytryny. W drugim pomieszczeniu bawiy si dzieci, syszaam w tle ich piskliwe gosiki, i to stamtd dudni telewizor. Usiadymy w kuchni przy stole nakrytym ceratow imitacj szydekowej serwety. Bya lepka i unosi si nad ni nieprzyjemny zapach brudnej cierki. A wic gospodyni woya odrobin trudu w przygotowania do tej wizyty, pomalowaa sobie oczy, pokrya rodek twarzy ciemnym pudrem i wytara st. Leaa na nim paczka papierosw i fajansowa popielniczka w ksztacie przewrconej na plecy kobiety z rozoonymi nogami. W jej rozwartym brzuchu tkwiy dwa niedopaki jak zwglone pody bliniakw. Telewizor rykn i w lad za rykiem posypaa si kaskada przedmiotw. Barbara Mizera nie drgna. Wyjam dyktafon.
- Co pani chce jeszcze wiedzie? - Matka Andeliki odkaszlna. - Chryp mam - powiedziaa i signa po papierosa. Zapalia z wpraw i pstrykna zapak popielniczce w brzuch. Pokrciam gow, gdy wycigna paczk w moj stron.
- Chciaabym wiedzie wszystko.
- Wszystko? - Gdy pochylia si nad stoem, poczuam w jej oddechu alkohol i trawione miso. - Wszystkiego to ja nawet na spowiedzi nie powiem! - Mrugna do mnie i wykonaa taki gest, jakby zaszywaa sobie usta.
Chciaam zrozumie, co si stao, tylko to si liczyo, wic nie mogam sobie pozwoli na nielubienie Barbary Mizery, ktra patrzya na mnie wyczekujco. Tylko udawaa, e jej si nie chce, naprawd przepeniaa j ch mwienia i wyranie patrzya na moje uszy. Po pitnastu latach pracy wiem, e gdy kto spoglda na moje uszy, bdzie mwi. Chyba moja niepozorno sprawia, e tylko te lekko odstajce uszy przykuwaj uwag rozmwcw, a co moe by lepszego dla reporterki?
- Od dawna pani tu mieszka?
- Od dziecka, jak mnie ze szpitala przynieli, tak mnie dopiero nogami do przodu wynios, jak moj mamusi. Dziadkowie tu po wojnie trafili jak kul w pot.
- Skd?
- Spod Radomia. Tam ziemi mieli, ziemi kawaek, teraz by sprzeda mona pod osiedle, pod centrum handlowe, pod co sprzeda, zhandlowa mona, kawaek lasu na dodatek, w lesie grzybki, rydze, kurki, opieki, Niemcy grzyby polskie lubi, a tu gwno. - Zakaszlaa, jakby utracone morgi, grzyby i plany ich sprzeday Niemcom utkny jej w gardle, i dodaa: - Gwno w kokilkach.
- W kokilkach? - upewniam si.
- Gwno to gwno. - Barbara Mizera wzruszya ramionami. - Inni domy pobrali, babka mwia, w domach wszystko mieli pod nos podane, ka posane, stoy zastawione, pene spiarki, e tylko wchodzi i y, tak si trafio, innym poszczcio, a tu gwno byo.
- Dlaczego tak si stao?
- Zabradziayli, co zgubili, z papierami pokrcili. Tak czy siak, spnieni moi byli, pokrzywdzeni, a do tego, co najgorsze, jeden yd ich wzi i ju tu na miejscu oszuka.
- W jaki sposb? - chciaam wiedzie.
- Babka miaa w soikach smalcu monety zote schowane na posagi, ze skwarkami, na pogrzeby, zote monety carskie, cesarskie na czarn godzin. Tak j omota, tak zagada, sprzedaa mu za bezcen, przepady. Raz jej Cyganka w Radomiu jeszcze wywrya, e jak w drog ruszy, to szczcia nie znajdzie, i do koca ycia w tej kuchni moja babka siedziaa i aowaa. - Barbara Mizera zatoczya rk krg, w ktrym znalaza si kuchnia z szafkami Gertrud albo Elke, antyczny metalowy zlew i kiczowaty obrazek z kotkami w koszyku wiszcy nad nim, te po przedwojennych lokatorach. Najwyraniej dwa kolejne pokolenia rwnie si skupiy na aowaniu tamtego smalcu ze zotymi monetami.
- Ale pani tu zostaa.
- Chciaa, nie chciaa, wyszo, e zostaa - westchna do rymu matka Andeliki. - Nigdy nie dostaniemy lepszego mieszkania. Moemy zdechn z godu, ale co to kogo obchodzi, wytru nas mog, wod zatrut zala jak kopalnie, rozszarpa, pozamyka, rozprzeda za granic i kopa w dup na do widzenia, a nie mieszkanie.
- Inni dostaj mieszkania?
- A jak! - przytakna Barbara Mizera. - Po kilka maj, i to jakie, na bysk odstawione, odpicowane, w blokach na Piaskowej Grze, na Podzamczu, a kto si uczciwie takiego majtku dorobi?
Pytanie pozostao retoryczne. Barbara Mizera pochylia si do mnie i tonem spiskowca wyznaa:
- Woda leci czarna jak spalona i cuchnie zbukami, w wodzie pod wiato jakie farfocle, czarne wosy, chiskie wosy, bro biologiczna. Truj nas! Biednego najatwiej wydupczy, a jak biedny zdechnie, nawet mu kulawy Cygan nad trumn nie zapiewa.
Coraz bardziej podoba mi si jzyk Barbary Mizery, z jej ust, suchych jak dwa kawaki kory, sowa pyny na dymnych falach coraz pewniej i cigle spogldaa na moje uszy. Wygldaa na zadowolon, e nadal s na swoim miejscu.
- Dzieciom si na gardo rzuca, na odek, na puca, paznokcie im kwitn wiosna, lato, migdaki, duperele, rozwolnienia i wysypki. Mnie taka chrypa mczy. - Zakaszlaa na potwierdzenie swoich sw, jakby w podziemnym korytarzu przetoczy si wzek z wglem.
- Dokd chciaaby si pani wyprowadzi?
- Moja somsiadka spod trzeciego wyjechaa do Anglii, radiamy razem skrcay w Diorze, si przy tamie siedziao, miechu czasem byo, a czasem nuda, dawne czasy. W Anglii na zmywaku robi i dziesi razy tyle ma na rk, tam dziesi, z dwadziecia, pani uwierzy? Codziennie w McDonaldzie z dzieciakami, szejki-srejki, frytezie wcina. Andelika szejki lubia. - Barbara Mizera pierwszy raz wspomniaa crk, ale nie zatrzymaa si przy niej na duej. - Czy eby tak nagle mie, jak inni pamitaj, e si tak samo nie miao, to nie przeciwko mnie i innym, co nadal nie maj? Przeciw! - odpowiedziaa sama sobie Barbara Mizera. - Dom! - Zacigna si tak, jakby chciaa to sowo wessa w siebie i wydmucha, by rozwiao si jeszcze raz. - Tu groszem nie mierdziaa, a tam za pastwowe pinidze dom, ogrdek, groszem nie mierdziaa, a teraz jak perfumeria w te i z powrotem si wozi. Polskie pastwo biednemu, potrzebujcemu czowiekowi, matce samotnej tyle paci! - Barbara Mizera pokazaa fig, wycigajc pi w moj stron tak gwatownie, jakby chciaa mnie uderzy. - Figa z makiem i z robakiem. - Pi z kciukiem wystajcym jak kastet, ktrym mona wybi oko, znalaza si o par centymetrw od mojej twarzy.
- Pani te chciaaby wyjecha do Anglii?
- Chciaa, nie chciaa, a si zesraa - prychna znw do rymu moja rozmwczyni i si rozkaszlaa, pokazujc na migi w stron garda, e chrypa. - A gdzie mi tam jedzi.
- Dlaczego?
- Nie skada mi si jako na jedenie, papierki, zaatwianie, latanie po urzdach takich-srakich, tam wypeni, tu podpisa. Gdyby kto zaprosi, pomg co i jak, jako moe z plecami, wtykami, z Warszawy gdyby kto? - Barbara Mizera spojrzaa na mnie, jakby spodziewaa si, e wycign z torby zaproszenie do Anglii i gotwk.
Za cian wybucha jaka dziecica awantura, kilka gosikw wrzeszczao co unisono na temat pilota i dupy, co plasno, kto zapaka przejmujco jak wczona nagle syrena w rocznic powstania warszawskiego.
- Cicho tam! - krzykna Barbara Mizera, nie odwracajc nawet gowy w stron ciany, za ktr nie zrobio si ciszej, i wyjania na mj uytek, e cigle si gwniarze kc o pilota, a przecie nie kupi kademu po telewizorze.
- Andelika te lubi oglda telewizj? - zapytaam.
- Od rano do wieczora i z powrotem! - przyznaa Barbara Mizera, jakby j to z jakiego powodu ucieszyo.
- Jakie programy najbardziej jej si podobaj?
- Jak jakie?
- Jakie programy najbardziej lubi oglda pani crka?
- Pierdoy dla dzieci, misie-srysie, kotki-niecnotki, Taniec z gwiazdami, jak wszyscy - odpowiedziaa w kocu. - A jakie miay si podoba? - Spojrzaa na mnie podejrzliwie.
- Nie wiem. Nie znam pani crki.
- Dzieciak, jak ma co je i gdzie spa, to poznawania nie potrzebuje - wyjania mi Barbara Mizera.
- Prosz mi opowiedzie o dniu, w ktrym zagina Andelika.
Barbara Mizera odetchna, o to ju j pytano.
- Pozjeda chciaa, mama, mama, pozjedamy troszku koo stawu. Mwi jej wtedy: Endi, gdzie bdziesz na staw lecie po moku, po mokrym zjeda, wilka chcesz zapa? Telewizor lepiej poogldaj. A ona maaama, maaama, tylko na godzink, wezn Oskarka. To co, uwi? - Barbara Mizera popatrzya na mnie pytajco i powtrzya: - Sznurem miaam j uwiza?
- Raczej nie - przyznaam.
- To miasto ley w jakiej gwnianej dziurze, prosz pani, i co roku gbiej si zapada, nawet jak w caej Polsce wiosna, tu nieg sypie, Sybir, zapizdw, z kranu wal chiskie wosy! Ale dzieciaka nie uwiesz. Takie mieli do zjedania jabuszka plastikowe z Oszom. No to le, kurde mwi le.
- Zabraa trzyletniego brata?
- Opiekowaa si nim jak dorosa, wszystkimi, ale nim najbardziej, Oskarek to, tamto. Wtedy te, maaama, maaama, przypilnuj go, i ju mu czapk zakada, szalik wie.
- I pilnowaa?
- A jak! Mamusia kurduplusia, wszystko przy nim robi chciaa, by jej oczkiem w gowie, synusiem, lulaa, karmia. Kim bdziesz, jak doroniesz? Jak dorosn, to bd mamusi, tak mwia. Raz stanik mj naoya i niby cycka mu daje. - Barbara Mizera rozemiaa si, a dym wydoby si z jej ust w trzech ha-ha-ha. - Ma na piegi, a nie stanik, a do mamusiowania si rwaa. Nawet z nim spaa. e niby may sam si ba. A to ona si baa.
- Baa si? Czego?
Barbara Mizera zawahaa si.
- Pierd si jakich w telewizji naogldaa, bo cae wieczory, niedziele jak nie na dworze, to telewizor i telewizor, bicie si o pilota, Taniec z gwiazdami, dupa z kartoflami, pacze, kto bdzie trzyma i pstryka. W nocy mnie potem budzia, maaama, maaama, i do ka mi si adowaa z Oskarkiem. Kopaa przez sen, cay dzie skoowana chodziam.
- Musi pani wczenie wstawa? - Nasze oczy spotkay si na chwil, Barbara Mizera mwia innym tonem, gdy nie patrzya na uszy, bo wtedy wydawaam jej si prawdopodobnie mniej przyjazn osob.
- Ugotuj, upierz, podetrzyj tyek, daj na loda, a co to, a dlaczego, po co, na zeszyty. Nie wiadomo, w co rce woy, jak ma si pitk dzieci, na pysk czowiek pada, a tu maaama i maaama. Pani pewnie nie ma dzieci. - To nie byo pytanie i nie zamierzaam na nie odpowiada. Barbara Mizera zgasia niedopaek w brzuchu popielniczki i signa po nastpnego papierosa. - W Diorze radia skrcaam, ale poszlimy na bruk, sru, jak mieci, nawet kopa w dup na do widzenia.
- Kiedy to byo?
- Pitnacie lat temu wstecz. Zleciao - westchna i wypucia melancholijn rzek dymu.
- Nikt pani nie pomaga? Ojciec Andeliki?
- Wykopaam, zanim poszed siedzie, zodziejskie nasienie. Brat z Sobiciena da mu robot na warsztacie, to wynis narzdzia, na wd sprzeda, tak go koledzy ustawili, tak wyprowadzili. Charakter saby, dla kolegw by wasn matk przerobi na pasztet, a ojca na parwki.
- Nie wysza pani drugi raz za m?
- A pewnie, tylko marz, kurde, eby brudne gacie pra. Chop jest, wie pani, do czego dobry?
Nie wiedziaam.
- Na zasmak do chrzanu! W opiece pani powiedz, e kade moje z innego ojca. Siedzi tam taka suchotnica niewydymka, pierwsza, eby pod pierzyn wszy, tyle jej, co stare przecierado powcha. - miech Barbary Mizery ponownie rozleg si w tej ponurej kuchni jak dysonans i przez moment zobaczyam j tak, jak zapewne widzieli j mczyni, ojcowie jej dzieci, i przez t zadziwiajc chwil staa si adna.
- Ojciec utrzymuje jaki kontakt z Andelik?
- Kontakt? - Skrzywia si. - Jak wyszed, tak poszed w dug i sru, alimenty to sobie mog palcem w dupie narysowa. Endi ostatnio widzia ze dwa lata temu wstecz, jak przyszed wypity na ebry. Dziesi zotych wycign od niej ze winki, naszcza na dywan i tyle byo tatusia. - Odpalia nowego papierosa od poprzedniego. Brzuch popielniczki by peny i pety wysypyway si na st. Przypomniay mi si spalone koty ze schroniska Magorzaty Felis.
- A pani nowy partner? Jak ukada mu si z Andelik?
- Roman? - zdziwia si Barbara Mizera. - A co mu si miao ukada? Gdyby starsza bya, to trzeba by jej pilnowa, a tak schodzili sobie z drogi.
- Pilnowa jej?
- Chop nie pies, woli wiee miso - wytumaczya mi Barabara Mizera i znw zamiaa si tym miechem niepasujcym do jej sw i twarzy.
- Andelika lubi Romana?
- Chop raz jest, raz go nie ma, a jak dzieciak nie jego, to po portfel nie siga. Roman kupi im te jabuszka do zjedania w Oszom i tyle z tego kupowania wyszo, ju lepiej, eby nic nie kupowa, bo jak chop co sam z siebie kupi, to jak jajami o beton. Jednej mojej siostrze si trafi taki, co jak pjdzie po chleb, to wraca ze rubokrtem i kilem burakw.
- Ma pani du rodzin?
- Czterech braci i trzy siostry, wszyscymy tu zostali - powiedziaa Barbara Mizera z ponur determinacj, ktr po namyle uznaam za co w rodzaju dumy. Poczuam ukucie zazdroci, bo ta kobieta z wielu powodw warta wspczucia miaa siedmioro rodzestwa, siedem potencjalnych domw, w ktrych by kto bliski, w ktrych w ogle kto by.
- Czsto si widujecie?
- Jak pinidzy nie ma, to trudno, eby si goci, kade za swoim ogonem lata. Ale jak bylimy mali, to po caym Nowym Miecie, na staw, na kasztany koo stadionu, po hadachmy wgla szukali albo opieki si zbierao na grce. Dziecko musi si wybiega, przy budzie jak psa nie uwiesz. - Kobieta odwrcia twarz do okna i przez chwil mylaam, e zacznie paka, zdja gumk z wosw i jeszcze raz zaoya, apic kosmyki w niedbay kucyk. W ciszy, jaka midzy nami zapada, wci rycza telewizor i kto nieustannie zmienia kanay, z jednego idiotyzmu na drugi. Podaruj sobie odrobin luksusu zajcza jaki kobiecy gos, jeste tego warta. - Lubia lata po nocy, lataa, lataa i si dolataa - podsumowaa Barbara Mizera. - Myli pani, e nie wiem, co ludzie mwi?
- A co mwi?
- e matka winna, matka ma mie oczy w gowie i w dupie, matka ma wszystko widzie. A ja nic nie widziaam, nic mnie nie tkno. adnego przeczucia nie miaam. Kamie w wod!
- Co pani pomylaa, gdy pani crka zagina?
- Pomylaam? Czy ja jestem od mylenia? - Barbara zapalia nastpnego papierosa i zacigna si tak gboko, jakby nie palia od paru godzin, przymkna oczy i najpierw wypucia dwa zgrabne kka, a potem szar strug. Miaam wraenie, e zaraz si udusz w oparach dymu przepuszczonego przez jej niezmordowane puca, z ktrych czeluci na koniec wydoby si jeszcze jakby zirytowany cumulus i popyn w moj stron. - Mylaa, mylaa, a si zesraa - przemwia w kocu znanym wierszem. - Pomylaam, e biednemu zawsze wiatr w oczy. Pani myli, e kogo obchodzi Andelika Mizera? Innego dziecka by lepiej szukali.
- Kto by lepiej szuka?
- Policja, pastwo, spoeczestwo te by szukao. Na nas nikomu nie zaley, w dupie nas wszyscy maj. S tacy, co najchtniej by nas wytruli jak karaluchy, pucili z dymem!
- Kto?
- Ja tam wiem kto? Co ja mog wiedzie. Politycy, bogacze ze SzczawnaZdroju. Albo przyjezdni. Kiedy tak nie byo, eby bezkarnie przyjeda. Si podorabiali, to jed, wod truj i powietrze, eruj na ludziach, krew wysysaj, wiem, co mwi. Czarna woda, straszna woda, w wodzie z kranu czarne wosy. Chiskie wosy w polskiej wodzie! W polskim mleku chiska chemia! - zaperzya si biaym wierszem.
- Czy to, o czym pani mwi, ma zwizek z zaginiciem Andeliki?
- Ma! - Barbara Mizera bya pewna swego. - Andeliki i tych innych, caej trjki wabrzyskiej. Bo te si ostatnio dziao!
- Co si dziao?
Zanim odpowiedziaa, dopad j atak kaszlu. Wskazaa palcem na krta, e chrypa. Poczuam na twarzy kropelki jej liny.
- Jana Koka zadziabali!
- Zadziabali? Kto?
- Porywacze! Pani nie uwierzy jak.
- Jak?
- Wstrzyknli mu chorob tak, co wyglda, e zawa, a to nie zawa. Co na ksztat maej bomby we krwi zdalnie sterowanej.
- Kto to zrobi?
- Oni nie std byli. Specjalnie przyjechali, eby go zabi. Cay spisek uknuli. Pod ziemi knuli, przeciw spiskowali! - Obwise policzki Barbary Mizery zapony rumiecem.
- Skd pani to wie?
- Wszyscy wiedz. Jak si ucho przyoy, to sycha.
- Jaki jest zwizek midzy znikniciami dzieci i mierci Jana Koka? - Dym spowija nas i miaam wraenie, e gsta mga, wszechobecna od chwili mojego przyjazdu, wtargna do zapyziaej kuchni na Nowym Miecie. Niedopaki w brzuchu popielniczki mierdziay wglem i smo. Tylko patrze, jak z ektoplazmy zmaterializuj si duchy tego mieszkania, popatrz na nas, ka zwin odraajce linoleum udajce terakot i wrzasn: raus!
- Zy zwizek - rzeka Barbara Mizera. - O si jak nam przeciwn w tym chodzi. Bardzo szkodliw. Nam wrog.
- Nam?
- Nam, Polakom, matkom polskim - odpowiedziaa polska matka szeciorga dzieci, w tym jedno zaginione bez wieci.
- Szuka jej pani? - Wzruszya ramionami i znw zrobia ten brzydki grymas, ktry sprawia, e jej twarz z zapadnitymi ustami i cofnitym podbrdkiem wygldaa jak karykatura samej siebie.
- Poszam na staw zaraz potem, raz, drugi poszam, ale co mogam znale, jak inni nie znaleli, policja z psami, dzielnicowy, ksidz nawet poszed i nic. Do kocioa si nie chodzi, to Pan Bg pokara, tyle mi powiedzia, zawin kiec i sru. Chodziam po kamienicy, po osiedlu, pytaam dzieciakw, co ich znaa, po sklepach, czy bya, po somsiadach. W kocu pojechaam do telewizji. - Kobieta przerwaa i popatrzya w stron okna, za ktrym ciemno zrobia si gsta, jakby z nieba sypa si wglowy py.
- Pojechaa pani do telewizji - zachciam j. - Po co?
- Bo tak. Widziaam w telewizji o jednych takich z Anglii, odstawieni, wypindrzeni, , ona jak aktorka, balajasz zrobiony. Te zgino im dziecko. Maa dziewczynka gdzie na wczasach, jak kamie w wod, na wczasy kogo dzi sta? I oni poszli do telewizji i wszdzie, wygadani tacy, ze znajomociami, wtykami, z pinidzmi. Byy plakaty i taki przystojny pikarz z tatuaami, jak mu tam, m tej chudej Wiktorii, o tym mwi, w telewizji widziaam. Szukajcie, szukajcie tej dziewczynki, tak mwi, a na stadionie plakat wielki.
- Mwi pani o Madeleine McCann. Chciaa pani, by Andeliki szukano tak jak maej Maddie.
Barbara Mizera pokiwaa gow.
- Medi, nie Medi, kto tym bogaczom wisn dziecko, jaki porywacz czy gorzej, peda, na takich kary nie ma, midzy ludmi yj. Ale oni dostali pinidze, pinidz cignie do pinidza. Tak si zakrci umieli, e wszyscy im sali na szukanie. Ale mnie do telewizji portier nie wpuci.
Zanim zadaam nastpne pytanie, do kuchni wszed may chopiec, a waciwie wmaszerowa sztywnym krokiem onierzyka tak nagle, e to entre wygldao na wyreyserowane. Drobny i chudziutki, mia bose stopy i zielony, za duy o trzy rozmiary dres. Skra dziecka bya biaa i tak delikatna, e prawie przezroczysta, oczy jak dwie bryki lodu.
- Oskarek do nas przyszed! A woaa ci mamusia, e przysze? - zaszczebiotaa Barbara Mizera.
Chopiec chwil sta bez ruchu, zupenie obojtny na sowa matki, nawet na ni nie spojrza, na mnie te nie.
- Nie ma - powiedzia, teatralnie rozoy rce i wzruszy chudymi ramionami niczym aktor z taniej farsy. - Czarny pan z telewizora. - Popatrzy w moim kierunku, ale nie na mnie, i niemal fizycznie poczuam, jak Barbara Mizera teje po drugiej stronie stou.
- Czarny pan, czarny pan. - Wykrzywia si do dziecka w karykaturze matczynego umiechu. - adnie tak kama pani, co do nas przyjechaa z Warszawy?
- On nie kamie - odpowiedziao dziecko - on nie ma Andeliki.
- Wszdzie go ze sob zabieraa, jak maa mamusia cysia mu dawaa, tak, Oskarek? - Barbara Mizera nadal zwracaa si do dziecka sztucznym gosem kogo, kto nie jest pewny roli. - Chod do mamusi, dostaniesz cukierka! - Dziecko nie ruszyo si, wpatrzone w jaki punkt za szyb spywajc wilgoci. Nie mrugao. Jego rzsy byy biae i bardzo gste. - Dziwny jest - owiadczya Barbara Mizera. - Nikomu dotkn si nie daje, a Endi dawa. Tylko telewizor i telewizor, zawsze to samo, a jak kana mu ktre zmieni, to w krzyk.
- On nie ma Andeliki. - Dziecko zupenie zignorowao swoj rodzicielk, z powag starca rozoyo donie tym samym co wczeniej przerysowanym gestem, odwrcio si i wymaszerowao z kuchni.
- Lekarka w przychodni mwia ostatnio, e moe mie lekki artryzm - westchna Barbara Mizera. - Z przedszkola musiaam go zabra, z dziemi si nie dogadywa, je nie chcia, leakowa te nie, pod siebie sika, kbek nerww, w domu siedzi, bo gdzie go dam?
- Bya z nim pani u specjalisty?
- Do Wrocawia, mwi, e trzeba jecha, do specjalnej przychodni od takich, ale ja tam wiem, moe tak tylko gadaj, bo chc, eby w ap da, a skd ja mam mie, nie urodz. Dwa lata mia i liczy si sam z siebie naumia, to co mi bd wmawia, e gupi?
- Nie jest gupi - przyznaam racj Barbarze Mizerze, ktra gasia niedopaek z takim impetem, jakby chciaa go przez popielniczk wgnie w blat stou.
- Przez ten artryzm niedotykalski taki i wymyla pierdoy, jak czasem wyskoczy, to jak gil z nosa. Czarny pan z telewizora. Co, Murzyn moe przylecia do Wabrzycha, z bambusa w Afryce si urwa i przylecia porwa Andelik? Moe jeszcze jaki skony, co ich przywieli do pracy w Toyocie?
- A jak pani myli, kto?
Barbara Mizera signa po papierosa, ale paczka bya ju pusta.
- Wyszy, kurde - westchna. - Nie wiem - powiedziaa - naprawd nie wiem, po co kto miaby porywa moj crk.
Wiedziaam, e Barbara Mizera mwi teraz to, co czuje w gbi serca, i e by moe sama jest zdziwiona swoj szczeroci. Nie rozumiaa, po co kto porwa dziecko, ktrego nawet ona, jego matka, nie uwaaa za wiele warte.
Dzi niczego wicej nie mogam si ju dowiedzie od Barbary Mizery i z ulg zbiegam po schodach, jeszcze dwa pitra niej goni mnie ryk telewizora, ale moe to ryczay podobne telewizory w podobnych mieszkaniach. Wyszam z bramy i zaczerpnam powietrza, caa byam przemierda papierosowym dymem, ktrego nie znosz, jak kady, kto kiedy sam pali. Dwch plujcych na schodach przesuno si o p metra w prawo, w ich pantomimie siedzenia i plucia pojawi si dodatkowy rekwizyt w postaci dwch butelek piwa, znika rowa dziewczynka z wzkiem. Jakby w chuja moe co tego zaproponowa nagle jeden, eee tam, pierdolisz, eby tego odpar drugi, leniwie podnis butelk do ust i zacz wlewa piwo, jakby sika do wiadra. Postanowiam pj nad staw, gdzie tamtego wieczoru Andelika wybraa si z maym Oskarem i skd nie wrcia. Dwch plujcych spojrzao za mn takim wzrokiem, jakby od dawna nie chciao im si nawet onanizowa. Skrciam za rg kamienicy, tam powinna by cieka prowadzca nad staw. Zatrzymaam si na podwrku, udeptanym czarnym klepisku z trzepakiem i rzdem kubw na mieci, spojrzaam w okna Barbary Mizery. Czy tamtego wieczoru kto widzia, jak Andelika idzie tdy ze swoim bratem, czy kto odprowadzi wzrokiem dwie drobne postaci pokropkowane patkami niegu? Jaka kobieta wysza zza rogu i odniosam dziwne wraenie, e mnie rozpoznaa, powietrze midzy nami zawirowao, jakby przelecia niewidzialny ptak. Okutana w wiekow wacian kurtk, w chucie zawizanej przez piersi tak, jak robi to wieniaczki ze Wschodu, miaa twarz w trudnym do okrelenia wieku, melonik i jaskrawe dziecinne rkawiczki na sznurku, ktre koysay si jak dwa kwiaty. Przez gow przebiega mi absurdalna myl, e to Dzika Baka zmaterializowaa si tu, wywoana moim wspomnieniem, bo kobieta w meloniku ukucna przy piwnicznym okienku i zaszeptaa kici kici jak zaklcie przeciw caemu zu i zimnu wiata.
Ruszyam ciek za komrkami, ktre utrzymywao w pionie jedynie wspomnienie niemieckiej dyscypliny sprzed siedemdziesiciu lat, przeciam zapuszczony ogrd, gdzie jak dekoracja teatralna spoczyway masywna skajowa kanapa i stolik, a na nim talia kart i butelka po wdce. Jaki wychudzony pies podbieg do mnie, wyszczerzy ky i znik bez ladu midzy drzewami, jakby wanie ostatecznie zrezygnowa z gryzienia, a nawet istnienia. Staw pogrony by w mroku, syszaam szelest wyschych trzcin, a na szcztkach pomostu siedzia nieruchomy wdkarz, niemal niewidoczny na tle szarej wody. Jak wszystko, co opucilimy jako dzieci i ogldamy ponownie jako doroli, staw wydawa mi si mniejszy, podobnie jak polana nad nim, poronita t teraz traw, modrzewiami i krzakami czarnego bzu. Zacz pada nieg, jakby niebo postanowio odtworzy dla mnie sceneri zniknicia Andeliki, ale ja przypomniaam sobie dawno minione lato. Wspomnienie byo zbyt mocne, bym moga je odeprze.
Kiedy ojciec zabra tu mnie i Ew na piknik, to musiay by ostatnie wakacje przed mierci mojej siostry. Najpierw zwiedzalimy ruiny mauzoleum Hitlera, ukryte nieopodal, na piknym paskowyu z widokiem na Nowe Miasto. Ojciec zna kady szczeg historii tego miejsca. Budow Mauzoleum Dumy, Chway i Siy zaplanowano po odwiedzinach Hitlera w Wabrzychu w 1932 roku, w 1938 zostao uroczycie otwarte. Doprowadzono nawet gaz i a do powojennej ucieczki Niemcw z Wabrzycha pon tu znicz Walhalli. Potem mauzoleum niszczao powoli i nieubaganie, zarastajc jak Angkor Wat. Byo pne lato i ka, na ktrej budowla tkwia niczym fatamorgana, pachniaa w ostatnim zrywie, zanim zacznie widn i umiera w jesiennych chodach. Buczay pszczoy, a waki o delikatnych skrzydekach wisiay nieruchomo nad fioletowymi dzwonkami. Pamitam uczucie nierealnoci, jakbym widziaa co, co nie moe przetrwa, bo ju naley do czasu przeszego. Ewa rozerwaa dwa dzwonki i przykleia sobie na powiekach. Liliowe rzsy, niemal biae w socu wosy, bya taka pikna. To ja, Daisy Tabor, Wielbdko, dzi zagram Lady Makbet. Potrzebuj krwi! miaam si, a ojciec pogania nas podekscytowany, jego ciemne oczy byszczay jak u chopca. Teraz by przekonany, e skarb znajduje si pod mauzoleum Hitlera, wystarczy tylko znale tajemne wejcie. Ono musi gdzie tu by, ma map, ma plan, sze krokw w prawo, trzynacie w lewo, nareszcie! Bdziemy bogaci i szczliwi, skarb zmieni nas w zupenie inne osoby, o jasnych twarzach, pozbawione zej pamici. Pojedziemy na wczasy do Bugarii i spdzimy tam cae lato, wygrzewajc si na zotym piasku, a kelner bdzie nam przynosi na tacy wszystkie owoce, ktrych zdjcia s w encyklopedii. Persymony, mango, rambutany wylicza nasz ojciec, kiwi, liczi, marakuje dodawaa Ewa, i nawet ja dooyam swoje, tokijsk gruszk, ktr w palmiarni pokaza mi kiedy pan Albert, pprzejrzysty owoc, peen soku i obietnic dalekich podry. A wic Bugaria, zota plaa, czarne morze. A kto wie mruy oko ojciec, moe znajdzie si tam nawet jaki wielbd specjalnie dla Alicji Wielbdki, bo co to za problem zamwi wielbda poczt lotnicz wprost z Afryki, gdy ma si skarb w kieszeni?. W zotym piasku nad czarnym morzem zakopiemy nasze smutki jak wica jajka, popkaj od gorca i wykluj si z nich mae, lepe stworzenia, popdz ku morzu, odpyn hen. Odpyn na Fidi miaa si Ewa i mrugaa fiokowymi rzsami, na gr Fudi mia si ojciec, do Fromborka miaa si maa dziewczynka, ktr byam ja. Ojciec sta w rodku ukowato zwieczonej bramy, ciemna posta owietlona z tyu poudniowym socem, paska jak z teatru cieni. Gestykulowa i opowiada nam o tym, jak, jego zdaniem, skarb znalaz si wanie tutaj, a my znaymy ju wiele takich opowieci. Szczcie byo pod naszymi stopami, pod k w penym rozkwicie, pod dzwonkami i wakami, pod t straszliw pseudostaroytn wityni, jakie zawsze lubili mali sadyci w mundurach. Ojciec mia wkrtce przey jeszcze jedno rozczarowanie, bo znw niczego nie znalaz.
Tamtego lata z mauzoleum Hitlera pojechalimy nad staw zdezelowanym fiatem ojca. Na tylnym siedzeniu zawsze brakowao dla nas miejsca, bo walay si tam szpadle, wiadra i inne rzeczy niezbdne w jego niekoczcych si poszukiwaniach. Wkrtce zreszt ojciec sprzeda samochd, by mie pienidze na realizacj kolejnego planu. Na tej ce, na ktrej teraz staam, zimnej i wypeniajcej si ciemnoci, rozoylimy wtedy koc i wiktuay. Przygotowaymy wszystko tak niezdarnie, jak mogy to zrobi dwie dziewczynki nieuczone przez nikogo prac domowych. Nasz ojciec nie pomylaby o czym tak przyziemnym, jak kanapki, bo karmi si marzeniami i waciwie nigdy nie widziaam, by jad co z apetytem. Powoli opuszczaa go ekscytacja, kleiy mu si oczy i ziewa. Odoy niedojedzon kanapk, pooy si na kocu i po chwili zasn, pochrapywa cichutko, a my siedziaymy w milczeniu, bo czuymy, e trzeba znieruchomie i wstrzyma oddech, by chwila ta trwaa jak najduej. Ewa miaa cigle fiokowe rzsy, ale umiech znikn z jej twarzy. Obja mnie ramieniem i siedziaymy tak, patrzc na wod i odbite w niej modrzewie, chmury pynce na olep wrd przybrzenych trzcin. Dzi myl, e przeczuwaymy, i ta chwila bdzie jak skarb dla tego, kto ocaleje, i j przechowa.
Usyszaam kroki za plecami i dopiero po chwili, gdy mj wzrok zelizgn si w d, zobaczyam, kto si zblia. Nie sdziam, e spotkam tu dziecko. Wyrwana ze wspomnie, miaam przez moment wraenie, e to ja sama z przeszoci zmaterializowaam si, wywoana tsknot. Rowa dziewczynka z wzkiem patrzya na mnie badawczo, w jej oczach nie widziaam lku. Ukucnam, by moja twarz znalaza si na jej wysokoci.
- Cze - powiedziaam - masz adny wzek dla lalki.
- To nie lalka.
- Nie? A co w takim razie?
- Chcesz zobaczy? - Dziewczynka przysuna si tak, e mogam zajrze do wzka. Leaa tam jaka szara figurka ledwo widoczna w mroku, ktry otacza nas coraz gciej. Pomylaam, e to co kiedy byo ywe, i po krgosupie przeszed mi dreszcz, dopiero po chwili zalniy plastikowe oczka maskotki.
- Jak ma na imi? - zapytaam.
- Andelika. Mapka Andelika.
Zamaram.
- Bardzo adne imi ma twoja mapka. Lubi pewnie wychodzi na dugie spacery.
Dziewczynka milczaa. Zastanawiaa si chyba, czy mona mi zaufa, mimo i nie jestem zbyt rozgarnita.
- Ona przecie nie yje - odrzeka i zacza koysa wzkiem. - Jest umarta.
- Mapka?
- Andelika - przytakna dziewczynka. - A ty jak masz na imi?
- Alicja. - Wycignam rk.
- Kamila. - Podaa mi zimn drobn do.
- Bardzo mio mi ci pozna, Kamilo. Ciesz si, e spotkaam ciebie i twoj mapk. Skd j masz? Skd masz mapk Andelik?
Kamila wrcia do koysania wzkiem.
- Z tat na rybach - powiedziaa i wykonaa gow gest w kierunku stawu. - Wtedy te byam.
- Wtedy?
- Wtedy dostaam mapk.
- Kto ci j da? Kamilo, kto da ci mapk?
Zanim si odezwaa, rozleg si dwik sportowego gwizdka.
- Tata - powiedziao dziecko. Ruszya biegiem w kierunku stawu, pchajc przed sob wzek. Postanowiam pozna jej gwidcego ojca wdkarza. Weszymy na pomost, ktry trzeszcza pod naszym ciarem, woda bya cika i ciemna. Kopalniana woda. Moe nawet s w niej chiskie wosy.
- Dobry wieczr - powiedziaam do przycupnitej tyem do nas postaci. - Przed chwil poznaam pana crk. Rozmawiaymy chwil.
Mczyzna odwrci si, ale nie odpowiedzia. Mia twarz ma jak u chopca i czujne bkitne oczy, ktrych pikny kolor odziedziczya po nim Kamila, na jego szyi wisia rowy gwizdek. Czaszka wdkarza bya z jednej strony znieksztacona, jakby kto zgnit jego czoo w stalowym ucisku. Kamila podesza do mczyzny i powtrzya moje sowa, wyranie wymawiajc sylaby.
- Mj tata nie syszy i nie mwi - wyjania. - Wybucho w kopalni. Gaz mitowy.
Mczyzna popatrzy na mnie i wyda z siebie kilka gardowych dwikw.
- Tata pyta, czego pani chce.
Zawahaam si.
- Chc, eby odnalazy si zaginione dzieci. - Czuam, e temu mczynie mog powiedzie prawd, i postanowiam zaufa intuicji. - Andelika Mizera, Patryk Mika i Kalina Jakubek - miaam potrzeb wypowiedzenia tych imion, by potwierdzi istnienie Andeliki, Patryka i Kalinki, ale zabrzmiay jak apel polegych. - Chc, eby odnalazy si cae i zdrowe. - Popatrzyam w jasne oczy wdkarza i nie widziaam w nich niechci, tylko smutek i bezsilno. - Pan co widzia. By pan w pobliu, gdy znika Andelika Mizera?
Mczyzna wsta i zacz zbiera swj wdkarski sprzt, w plastikowym wiadrze pyway dwie niewielkie rybki. Pomylaam o nagej ciemnoci i ciszy, jaka zapada w kopalni po wybuchu metanu, ktry pozbawi go suchu i kto wie, jakich jeszcze szkd narobi w jego wgniecionej czaszce. Mczyzna powiedzia co, czego znw nie zrozumiaam.
- Tata mwi, eby pani zaja si ywymi.
- To znaczy, e one nie yj? - Mczyzna milcza. I on, i jego crka wpatrywali si we mnie intensywnie. - A gdyby to bya Kamila? Gdyby to pana dziecko zniko? - zwrciam si bezporednio do wdkarza i zrobiam krok do przodu, jego znieksztacona twarz tu przy mojej twarzy wygldaa jak odbicie w wodzie. - Gdyby to bya Kamila?
Wdkarz wymin mnie i ruszy po pomocie, w jednej rce trzyma wiadro i wdk, drug zapa za rk Kamil, ktra cigna za sob wzek. Ruszyli ciek przez krzaki. Ojciec szed jak kuternoga z wiersza Lemiana, pokracznie, ale do przodu. Powiedzia co i znw nie zrozumiaam.
- Co on mwi? Prosz, powiedz mi, co mwi twj tata.
Oczy dziewczynki byy jak lusterka, widziaam w nich swoj podwjn twarz.
- Mj tata mwi: Szukaj niekochanych.
Szukaj niekochanych? Czuam, e nie ma sensu pyta, co to znaczy. Mczyzna powiedzia co jeszcze i Kamila po raz pierwszy si umiechna.
- Tata mwi, e ma na imi Gienek. - Mczyzna zacharcza, chyba niezadowolony, zanim zdyam si przedstawi. - Eugeniusz, nie Gienek - sprostowaa Kamila.
- Ja mam na imi Alicja. Alicja Tabor.
Mczyzna popatrzy na mnie i byam ju pewna, e ma oczy kogo, kto myli zupenie trzewo i wie, co chce powiedzie. Zblialimy si do osiedla, ktre wygldao, jakby postarzao si przez ten czas o kilka lat. Eugeniusz znw zacharcza jak duszce si we wnykach zwierz. Moe tak samo brzmia przed mierci mj ojciec.
- Prosz nas potem odwiedzi - powiedziaa Kamila. - Tata pani zaprasza. Mieszkamy pod sidemk.
- Potem?
- Tata mwi, e pani bdzie wiedziaa, kiedy bdzie potem.
- Postaram si wiedzie. Uwaajcie na siebie. - Uniosam do w gecie poegnania, ale ju tego nie widzieli. Znikli w bramie kamienicy, w ktrej mieszkaa Barbara Mizera.
*
Jechaam ulic 11 Listopada przez miasto przypominajce o tej porze akwarele jakiego ponurego artysty, uywajcego tylko brzu, brudnej bieli i szaroci, rozpywajce si przed moimi oczami w nico. Chciaam puci pyt, by posucha kantaty Bacha Ich hatte viel Bekmmernis, bo miaam w tej chwili wicej trosk, ni byam w stanie udwigna. Znw jednak wczya si samowolnie lokalna stacja radiowa i zamiast Barbary Schlick ten sam kobiecy gos, co wczeniej, zajazgota w tak wysokich tonach, e a si skuliam: szczekrwawi si rozrywa zezwierzci tych witych co groby wieszy chc bezczcizbezczeci. Radio nie chciao si wyczy i jak oszalae migao na czerwono. Misowitychrekoci lub koka jk bruczy. Wydyparszyobrzyde i wszystkie wyrzuci! Miaam wraenie, e gdzie ju syszaam ten irytujcy i jednoczenie budzcy wspczucie gos. Nie mogam go znie, czuam si, jakby kto wdar si na siedzenie pasaera, unieruchomi moj gow w ucisku i jazgota mi wprost do ucha. Pod wpywem impulsu zatrzymaam si na poboczu pod bezlistnym kasztanowcem i wyszam z samochodu. Rozpoznaam opuszczony poniemiecki kompleks sportowy. Oprcz stadionu by tu odkryty basen, zrujnowany i od dawna nieczynny, a ju w czasach mojego dziecistwa zaniedbany, ukryty wrd drzew, ktrych licie opaday na powierzchni wody. Ewa uczya mnie tam pywa.
Stadion z powoli zarastajcymi resztkami awek na widowni przypomina ruiny antycznego amfiteatru. Obeszam jego koron jak samotny duch dawnych igrzysk i usiadam na zmurszaej awce nieopodal basenu. W wilgotnym powietrzu unosi si zapach chlorowanej wody, ktry dobiega z mojej pamici. Jedziemy na basen, Wielbdko! powiedziaa moja od dawna martwa siostra, a ja poczuam jej obecno jak dmuchnicie w kark. Dni spdzane z Ew na basenie najblisze byy temu, co mona uzna za mie wspomnienie z dziecistwa. Nigdy nie wyjedaymy na wakacje, bo nie miaymy z kim ani za co, i gdy ojciec powica letnie miesice intensywnym poszukiwaniom skarbu, mn zajmowaa si siostra, co wtedy wydawao mi si czym naturalnym. Nie miaam koleanek. Inne dziewczynki nigdy nie zapraszay mnie do siebie ani nie przychodziy do mnie do domu. Kiedy podjam niezdarn prb zaprzyjanienia si z podobn do mnie, cich crk ssiadw z naprzeciwka o imieniu Danusia. Pamitam, jak podawaam herbat, przejta tym pierwszym gociem, ktry niepewnie rozglda si po zaniedbanej kuchni, gdy wpada matka Danusi, zdzielia j w gow i wyprowadzia za ucho z naszego domu. Nie rozumiaam, co si stao, ale czuam, e lepiej nie mwi o tym ani ojcu, ani nawet Ewie, i dugo obwiniaam si o gniew matki Danusi. Byymy wic same, ja i siostra, bo ona te nikogo nigdy nie przyprowadzaa i nigdzie nie bywaa. Czy trzeba nam wicej, Wielbdko? pytaa i nie wiem, jakiej sama udzieliaby odpowiedzi. W soneczne dni wakacji jedziymy autobusem na basen. Przychodziymy pierwsze, jeszcze przed otwarciem, i ostatnie wychodziy, i nawet jeli zazdrociam dzieciom, ktre byy tam z caymi rodzinami, z matkami karmicielkami i chlapicymi ojcami delfinami, dzi pamitam tylko Ew w kolorowym bikini, ktre sama zrobia sobie na szydeku. Biegiem, siumajtko! woaa, pdem pokonywaymy kilka metrw midzy kocem a brzegiem basenu i wskakiwaymy do chodnej wody, zanim pierwsi plaowicze zdyli rozoy swoje legowiska i zdj ubrania. Opadaymy na dno w zielonkawej ciszy, z otwartymi oczami, by nic nie uroni z cudownej przemiany dziewczynek w wodne stworzenia, lekkie i wolne. Gdy byymy ju gboko, Ewa wskazywaa palcem w gr, gdzie wiato przewietlao na wskro licie unoszce si na wodzie. Odbijaymy si od dna w ich kierunku, ku socu.
Obraz twarzy mojej siostry w turkusowym czepku, z bbelkami powietrza unoszcymi si z ust, by tak silny, e poczuam na ciele chd wody. Wtedy dotaro do mnie co jeszcze. Barbara Mizera powiedziaa, e ma picioro dzieci, a nie szecioro. A wic ju spisaa Andelik na straty. Szukaj niekochanych przypomniaam sobie sowa wdkarza Eugeniusza.
Malejesz, Alicjo, roniesz
Malejesz, Alicjo, taka wiadomo, wysana z nieznanego adresu internetowego, wywietlia si noc na ekranie mojej komrki i wiedziaam, e nadawc jest ta sama osoba, ktra na forum podpisaa si imieniem Homar. Przez cae ycie miaam do czynienia z artami na temat Alicji w krainie czarw i ju si do tego przyzwyczaiam, ale ten irytujcy awatar zaskoczy mnie swoj przenikliwoci. Rzeczywicie po rozmowie z matk zaginionej Andeliki czuam si saba, pomniejszona. Mimo zmczenia nie mogam zasn, bo udrka tamtej niekochanej dziewczynki stopia si z moj. Ciao pamita rzeczy, ktre wydaj si zapomniane, i wiem, e leaam teraz dokadnie w takiej pozycji jak przed laty, odruchowo zostawiajc w ku przestrze dla mojej siostry. W takie noce jak ta, gdy zima jeszcze nie przysza, a jesie ju odesza, pograjc wiat w szaroci i pustce, obie cierpiaymy na bezsenno.
Wedug Ewy listopad by szczelin w czasie, pkniciem midzy jesieni i dug polsk zim, gdy yo si na krawdzi, w zawieszeniu, i czekao, a czas zablini si, gdy przyjd grudniowe mrozy. W listopadzie, Wielbdko, mona wyj po zapaki i nie wrci, w listopadzie, jak dobrze si przyjrzysz, to zobaczysz, e w kadej kauy wida schody, ktre prowadz pod ziemi. Noc odpywy w azienkach powikszaj si tak, e bez trudu mieci si w nich dorosy czowiek. A takie siumajtki jak ty musz uwaa nawet na szpary w pododze i mysie dziury. Dlaczego? Bo listopad to czas, gdy otwieraj si przejcia odpowiadaa moja siostra. Jakie przejcia? Takie, ktre s zamknite na co dzie. Ale midzy czym i czym? dopytywaam si, jak zwykle dna konkretu. Midzy noc i dniem, biaym i czarnym, zgubionym i znalezionym, midzy wielbdami i daktylami, midzy chopcami i dziewczynkami! Chciaaby przez jedno przej? pytaa, a ja draam ze strachu, pragnc jednoczenie, by mwia dalej. Wiem, e we wspomnieniach tych nocy jest co jeszcze, co wicej ni przyjemno bycia z Ew i suchania jej opowieci, ni bezpieczestwo, jakie dawaa mi jej obecno. By tam rwnie strach, ktry odczuwaymy obie i przed ktrym Ewa prbowaa mnie chroni, strach, w ktrego cieniu yam przez te wszystkie lata, ale nadal nie znam jego rda.
Czego mogy ba si dwie dziewczynki? Dlaczego nie zauwayam, e Ewa odchodzi, e to, co czaio si w ciemnoci naszego pokoju, pooyo na niej ap? Dlaczego nie potrafiam jej zatrzyma? Przecie nikt nie zna jej tak jak ja. Nawet Dawid. Tego lata, gdy ojciec zabra nas do mauzoleum Hitlera i na piknik nad staw na Nowym Miecie, moja siostra przeywaa swoj pierwsz i ostatni mio. Mia na imi Dawid i to egzotyczne imi dla mnie, dziewczynki niezwracajcej niczyjej uwagi, naleao do wiata piknych ludzi i wielkich przygd, ktrego moja siostra, przysza gwiazda Daisy Tabor, stanowia cz w sposb naturalny. Zakochaam si, Wielbdko, taczya po pokoju i piewaa Mio ci wszystko wybaczy, a ja bardziej czuam, ni rozumiaam, e pod spodem tego mapowania dzieje si co wanego. Mio Ewy wiele mnie nauczya, bo ju wtedy podejrzewaam, e sama nigdy nie wejd w taki ogie, i do dzi wierz, e zanim ogarnie czowieka i spali, jest czas, by si wycofa. Towarzyszyam im czciej pewnie, niby Ewa chciaa, bo jak domyliam si pniej, szczcie, ktre na ni spado, wizao si z poczuciem winy wobec modszej siostry, wykluczonej z tej historii dla dwojga. Jednak mnie nie opucia, a Dawid przyj moj obecno tak, jakbym bya kopotliwym wprawdzie, ale koniecznym dodatkiem. Zacz nazywa mnie Wielbdk jak ona. Myl, e byy chwile, gdy Ewa naprawd mnie potrzebowaa, bo trudno chyba przeywa mio bez powierniczki, gdy tak silne jest pragnienie, by wci na nowo wymawia imi ukochanego, potwierdzajc w ten sposb jego istnienie. Zrozumiaam to duo pniej, gdy ju wiedziaam, jak potn si maj sowa.
Meine kleine, lec! Urosy mi skrzyda jak u matki boski kury nioski, ale nie dwa, o nie, siumajtko, caa jestem uskrzydlona. Uskrzydlona! Ewa powtarzaa to pikne sowo, ktrego nigdy nie uyabym w odniesieniu do siebie, bo ani wielbdy, ani pancerniki stanowczo nie lataj ani nie pon z mioci. Dawid powiedzia, Wielbdko, e niewane, co ludzie myl, nic si nie liczy, niech sobie gadaj, tylko my, powiedzia, si liczymy, czy to nie pikne? I gdy po maturze Dawid dostanie si na studia, a na pewno si dostanie, jest taki zdolny, ma umys wprost wyjtkowy, zamieszkamy razem we Wrocawiu. Dawid i ja. Ja i Dawid. Ty te! To jasne. Tata? Tata nas bdzie odwiedza oczywicie, bdziemy go zaprasza na niedziele, na wita. Chciaaby mieszka we Wrocawiu? Chciaaby, prawda? Pamitasz, jak podobao ci si w parku Szczytnickim? Moja siostra patrzya na mnie byszczcymi oczyma, ktre domagay si potwierdzenia. Zgadzaam si na wymylone przez ni pikne ycie, ale chyba ju wtedy przeczuwaam, e nie jest nam ono pisane. Mansarda z oknem na park Szczytnicki, tak miao wyglda w szczegach, i do dzi w sowie mansarda ukrywa si cie mojej siostry, lekki powiew, ktry czuj, gdy je widz w druku lub sysz. Mansarda, Wielbdko, czy to nie pikne sowo, zao si, e ksina Daisy lubia mansardy, e marzya na Zamku Ksi o francuskim kochanku i paryskiej mansardzie. W maej mansardzie z oknem na park rano bdziemy pi kaw, ty ink z mlekiem oczywicie, a drzewa w parku tak si rozszumi, siumajtko, jak morze. Sama mwia, e Wrocaw ci si podoba, co ty na to, Wielbdko, umowa stoi? Na Ewie ogromne wraenie zrobia wiosenna wizyta we Wrocawiu, gdzie ojciec wyjtkowo zabra nas kiedy ze sob. Poszed spotka si z podobnym sobie poszukiwaczem skarbu, ktry mieszka w hotelu asystenckim, i zostawi nas na awce w parku Szczytnickim z torebk kukuek, pod kwitncymi forsycjami. Mia wrci za godzin, najdalej dwie, ale nie wrci, co nie wzbudzio w nas niepokoju, bo zawsze si spnia, a czsto zapomina w ogle, e mia pj na wywiadwk albo odebra mnie z przedszkola. Koo poudnia znudzio nam si jednak czekanie i ruszyymy zielonym tunelem alei, a doszymy do japoskiego ogrodu, ktry wyda nam si cudowny w blasku wiosennego soca, stworzony specjalnie dla nas przez jakie przyjazne buddyjskie bstwo. Rozumiesz, Wielbdko, ten ogrd suy tylko temu, by si nim zachwyca. adnych grzdek, nic, co mona zje i zuy, czyste pikno. A gdy nie ma w nim nikogo? Na przykad noc, czy wtedy te jest pikny? Tak, potwierdzia Ewa, bo ogrd yje w pamici ludzi, ktrzy go widzieli. A gdyby przyszy kotojady i go zniszczyy? Cicho, nie wymawiaj tu ich imienia. Nie miaymy pienidzy, a po kukukach bardzo chciao nam si pi i Ewa, by mnie rozerwa, wymylia zabaw, ktra nigdy nie przyszaby mi do gowy. Podchodziymy do witecznie ubranych rodzin i pytay, czy nie widzieli naszych rodzicw i brata, przepraszam bardzo, e przeszkadzam zaczynaa Ewa powanym tonem, a ludzie chtnie zatrzymywali si ujci jej urod i wdzikiem. Bardzo przepraszam, ale gdzie zgubiymy rodzicw i brata. Moe pastwo przypadkiem widzieli? Nasza mama, wysoka blondynka, tata w szarym garniturze i kapeluszu, i Maciu, trzylatek w marynarskim ubranku, dopiero tu byli i znikli. Nie? To przepraszamy bardzo za kopot. Do widzenia. Jedna z zaczepionych par naprawd przeja si naszymi poszukiwaniami, zaczli rozmawia midzy sob tak, jak to maj w zwyczaju stare maestwa, a czy to czasem nie ci, co wiesz? zapyta on, mylisz, e ci tam? a, wiesz, moe i ci odpara ona i wskazali jedn z parkowych alejek, gdzie widzieli zgubion przez nas rodzin. Nie zapomn wyrazu twarzy Ewy, nigdy potem nie widziaam na ludzkim obliczu takiego pomieszania grozy i zachwytu. Jaki czas temu, podczas jednej z wakacyjnych podry, wyprbowaam podobn zabaw i gdy sprzedawca na bazarze w grach Atlas zapyta mnie, czy mam ma i dzieci, odpowiedziaam, e tak, jestem zamna i urodziam trzy crki, wszystkie jeszcze si ucz. Moja starsza siostra pomaga mi w opiece nad nimi, dodaam, a starszy mczyzna, od ktrego kupiam ciep czapk, podarowa mi trzy mosine bransoletki w gecie, ktry wzbudzi moje szalone zakopotanie.
Ewa dopracowaa w szczegach plan naszej przyszoci w mansardzie z oknem na park Szczytnicki. Dawid bdzie studiowa medycyn, a ona skoczy we Wrocawiu liceum i potem pjdzie do szkoy teatralnej, pierwsze role dostanie jeszcze jako studentka, bdzie mnie wszdzie zabieraa ze sob. Chciaabym pewnie siedzie na prbach? Pewnie, e bym chciaa! Dawid zostanie sawnym chirurgiem specjalizujcym si w przeszczepach serca, moe przystpi do Lekarzy bez Granic i wyjedzie do Afryki, by pomaga godujcym dzieciom? To dopiero plan! Co wtedy z jej karier aktorsk? To adna przeszkoda! W Afryce Ewa nauczy si afrykaskich tacw, pozna tajemnice szamanek, to tylko wzbogaci jej aktorski warsztat. Na pewno wszystko si jako uoy, bo najwaniejsze, Wielbdko, e jest mio. Wiesz, jak to jest? Widz po twojej wielbdziej minie, e nic nie wiesz, meine kleine. Jest tak, jakby napia si wiata, siumajtko! Jakby zara pery ksinej Daisy jedn po drugiej i one teraz kr rozpuszczone w twojej krwi, i wiec!. Przerywaa swoje natchnione tyrady i prosia: piewajmy razem, a kiedy Ewa prosia, trudno byo odmwi, i piewaymy, mio ci wszystko wybaczy, smutek zamieni ci w miech, mio tak piknie tumaczy zdrad i kamstwo, i grzech. Grzeeech przecigaa Ewa i porywaa do taca rudego Hansa z NRD, a on porywa mnie.
Dawid pojawi si w liceum Ewy w poowie roku szkolnego, by w maturalnej klasie, ona dopiero w pierwszej. Jego rodzina przyjechaa z Warszawy i zamieszkali w starej willi w SzczawnieZdroju, sanatoryjnej dzielnicy Wabrzycha, ktra sprawiaa wraenie innego organizmu miejskiego, doczepionego do grniczego miasta przez przypadek albo za kar, eby przesiedlecy z blokowisk mieli o czym marzy i komu zazdroci. Ojciec Dawida by ginekologiem, a matka, jak wzdychay z zazdroci inne kobiety, nie pracowaa. Ewa nigdy nie mwia, co przywiodo rodzin Dawida do naszego miasta i czym mogo ono skusi warszawskiego lekarza, ktry wkrtce dorobi si grona zachwyconych pacjentek, tytuujcych go panem profesorem. Podobno mieli jakie kopoty, ale nigdy nie dowiedziaam si jakie. Dawid by chudym, adnym chopcem o smagej cerze i wwczas wydawa mi si strasznie stary. Ubiera si zawsze na czarno, mia gste krcone wosy, opadajce na czoo, i patrzy na wiat przez bkitne lenonki. Z paczki, jak podkrelaa Ewa, bo cz rodziny Dawida mieszkaa w Kanadzie. Najbardziej jednak fascynoway mnie jego buty, zagraniczne glany, na jakie mao kogo byo wwczas sta w Wabrzychu. Solidna skra, traktory i cholewka sznurowana do poowy ydki, pikne buty. Wydawao mi si, e w takich butach atwiej wyruszy w podr ni w moich lichych juniorkach z pedetu, bo wyglday jak stworzone do wskakiwania na stopnie wagonw, trapy statkw, kto wie, moe nawet na schody prowadzce do samolotu. Te buty to martensy uwiadomia mnie Ewa, bardzo drogie. Oczywicie z paczki. Gdy bd gwiazd, kupimy sobie po kilka par! Jakie by chciaa, Wielbdko? Brzowe? Do diaba z brzowymi! Bdziesz miaa szmaragdowe, kobaltowe i w kolorze wciekej fuksji. Dawid na razie wybiera si w blisze podre z plecakiem po grach. Dawid chodzi z plecakiem po grach zachwycaa si moja siostra i sowa te idealnie oddaway co cudownie penego wolnoci, czego nikt z naszej rodziny nigdy nie robi. Chodzi z plecakiem po wabrzyskich grach, tak po prostu, dla przyjemnoci, nie szuka skarbu, tylko patrzy w niebo, moczy nogi w grskich strumieniach. Te chciaam chodzi z plecakiem po grach i robi to wszystko, co robi Dawid, chciaam mc powiedzie tak jak on, e ycie jest podr, i nawet dzi, kiedy z perspektywy lat widz jego modziecz skonno do banau i egzaltacji, czuj urok, ktremu ulega moja siostra. Dawid mia co, czego nie znaymy ze swojego otoczenia: wol ycia i si przetrwania, i pewno, e jest wart, by przetrwa. Wspln wypraw w Karkonosze obieca Ewie na pocztku ich mioci. Ja te miaam jecha i przygotowywaymy si do tych pierwszych w naszym yciu prawdziwych wakacji z takim rozmachem, jakby to bya wyprawa na Kilimandaro. Kupiymy w skadnicy harcerskiej menaki i weniane skarpety, oszczdzaymy na grskie buty, ja z pienidzy, ktre pan Albert dawa mi za pomoc w palmiarni, Ewa za korepetycje, ktrych udzielaa mniej zdolnym kolegom, tak jak ja bd to robia kilka lat pniej. Gdy pojedziemy z Dawidem w gry powtarzaa Ewa, przecigajc samogoski, smakujc t fraz niczym ulubione lody nieka, ktre wyglday jak sprasowana midzy wafelkami kostka niegu. Nigdy potem nie czekaam ju tak bardzo na adn podr i adna mnie naprawd nie zachwycia. Weszam niedawno na Kilimandaro, ale ani ja, ani Ewa nigdy nie pojechaymy w Karkonosze.
Spojrzaam na zegarek w telefonie, dochodzia trzecia. Gdyby moja siostra tu bya, powiedziaaby, e o tej porze duchy Niemcw id siku, suchaj, Wielbdko, jak skrzypi podoga, raz, dwa, trzy, chowamy by!. Nawet jeli ma si na uwadze specyfik naszej rodziny, ktrej czonkowie w wikszoci zmarli modo, znikli lub byli pochonici czym, co nie zostawiao wiele czasu na ziemskie ycie, wydaje si niewiarygodne, e jedna dziewczyna potrafia wymyli tyle duchw. Niemieckie mieszkay w szparach podogi i sikay nad ranem w naszej azience, ydowskie zaglday w okna i posilay si okruchami chleba na parapecie naszej sypialni, a duch ksinej Daisy przechadza si po zamkowych komnatach i dawa nam znaki zapalon wieczk. Chyba zwariowaam, e postanowiam zatrzyma si w tym domu, ktry pozbawia mnie snu i odbiera spokj. Signam po butelk wody stojc przy ku, pod gazet obok co zaszelecio i wylaz stamtd owad, znieruchomia w strudze zimnego wiata, jakby stan na baczno, i po chwili znik w ciemnoci. Czym on si ywi w tym opuszczonym martwym domu? Wci pojawiay si nowe doniesienia o pladze karaluchw, ktre nie reaguj na rodki owadobjcze i mno si na potg w wabrzyskich domach. Jest ich pono coraz wicej i nie boj si ludzi. W lokalnym dzienniku, spod ktrego wylaz mj robak, czytaam wywiad z entomologiem z wrocawskiego uniwersytetu. Sam podobny do owada, o wyupiastych oczach i sztywnych wsikach, uspokaja, e wprawdzie w kilku polskich miastach pojawi si zmutowany gatunek owada, ale nie ma powodw do paniki. W wietle aktualnych bada, jak rzek, nie zagraaj one ludziom bardziej ni ich pospolici kuzyni, ktrzy towarzysz ludzkoci od pocztku jej istnienia. Entomolog radzi zachowa spokj, uszczelni przewody wentylacyjne, przestrzega zasad higieny i nie wygania kotw z piwnic. Tam, gdzie s koty, nie ma karaluchw podsumowa i pomylaam, e Dzikiej Bace karaluszy entomolog z wsikiem wydaby si w tej chwili tak samo sympatyczny jak mnie. Pod wywiadem dano reklam lokalnej firmy Robax: Dobry karaluch to martwy karaluch.
Karaluch pogrzeba moj nadziej na sen tej nocy, w spaniu nigdy nie byam dobra, mimo cowieczornych wicze. Taka poraka jest wyjtkowo przykra dla perfekcjonistki, przekonanej, e wikszoci rzeczy mona si nauczy, jeli ma si wystarczajco siln wol. Postanowiam zej do kuchni i zaparzy sobie herbaty, by wzorem innych insomniakw dotrwa do witu, ale wtedy jakie drobne zawirowanie w strumieniu ektoplazmy, ktra wpada przez okno, obudzio moj czujno. Ukucnam i na czworakach podeszam do okna, eby z zewntrz nikt nie mg dostrzec ruchu. Nie wiedziaam, czy obserwuje mnie czowiek, czy jakie stworzenie o bystrych oczach sowy, ktre moja siostra wymylia przed laty i nie zabraa ze sob do grobu. Widziaam t cz ogrodu, w ktrej rosa moja jabo, pada na ni zimny blask ksiyca i owietla niczym niezmcon cisz i pustk. Jednak nadal co mnie niepokoio. Ukucnam i przepezam wzdu okna. Widziaam teraz zdziczae krzaki czarnych porzeczek, ktre ojciec uwaa za najzdrowsze owoce, a ja nie mogam ich je i nie jem do tej pory, bo Ewa mwia, e pachn trupem. Wyrastaj tam, gdzie kogo pochowano, czer ich owocw zawdzicza swj kolor mierci. Za porzeczkami gstniay zarola opianowe, zbite w wyschnit mas badyli. Nikogo. Odetchnam. I wtedy go zobaczyam. Wysoki mczyzna w skrzanym paszczu, zapamitany z pocigu, poprzedniej nocy te czai si w moim ogrodzie. Sta teraz za pniem woskiego orzecha, ale wyda go cie, ktry pada na srebrn od szronu traw. Obserwowaam go, wiedziaam, e musi w kocu co zrobi. Po chwili wyszed i popatrzy w stron mojego domu, jego twarz bielaa w mroku jak maska, pochyli gow i zacz przemieszcza si po ogrodzie w dziwny sposb. Najpierw, co za szalony pomys, pomylaam, e taczy, ale po chwili zorientowaam si, e trzyma jaki papier w rce i czyta. Z pochylon gow szed kilka krokw w prawo, zatrzymywa si, spoglda na kartk papieru i robi par krokw w przeciwn stron. Przypomniaam sobie ojca, ktry liczy kroki wedug kolejnych planw majcych go zaprowadzi do skarbu. Intruz te czego szuka.
Po ciemku zbiegam do kuchni, ktrej tylne drzwi prowadziy do ogrodu. Ukryta za szafk, jeszcze raz wyjrzaam na zewntrz. Mczyzna nadal tam by. Tyem do mnie kroczy teraz w kierunku kpy zgniych opianw z tak sztywn powag, jakby szed po linie. Postanowiam wykorzysta okazj i cicho otworzyam drzwi. Los mi sprzyja, bo nawet nie skrzypny. Zimne powietrze uderzyo w moj rozpalon twarz, walio mi serce, byo ju za pno, by si zastanowi, co wyprawiam. Wymknam si na zewntrz i przebiegam kilka krokw dzielcych mnie od porzeczkowych zaroli, za ktrymi si przyczaiam. Mczyzna rozejrza si, ale mnie nie dostrzeg, i wrci do swojego zajcia. Spojrza na kartk i zrobi kilka krokw w moj stron, wic rozpaszczyam si na posaniu z oszronionej trawy i ukryam twarz. Ziemia pachniaa wilgoci i rozkadem, przysza mi do gowy dziwna myl, e dobrze byoby tak pozosta z twarz w martwej trawie i liciach o barwie popiou. Tu przy uchu usyszaam, a raczej poczuam czyj gos, szepn ciii, i odniosam wraenie, e skd go znam, z podobnej ciemnoci, w ktrej czaio si zo. Miaam na sobie ciemnoszar piam i dziki temu intruz nie zauway mnie. Po chwili odwayam si przesun gow i spojrze. Odwrcony tyem mczyzna pochyla si nad zarolami opianu, bada grunt stop. By wyszy ode mnie i wyglda na silnego. To, co wziam za skrzany paszcz, okazao si ortalionow sportow kurtk, podobn do tej, ktr sama sobie niedawno kupiam. Zdecydowaam, e musz wykorzysta swoj przewag, bo w otwartym starciu nie mam szans. W dwch susach pokonaam dzielc nas odlego, skoczyam na plecy nieznajomego i unieruchomiam ramieniem jego gow. Nie udao mi si go przewrci. Czuam jego twarde minie, by szczupy, ale mia ciao sportowca, pachnia wod po goleniu i wieym praniem, i zrobi dokadnie to, co powinien. Znieruchomia i zwiotcza, jakby si poddawa, i mimo i byam na to przygotowana, po chwili uwolni si z uchwytu i rzuci mnie na ziemi. Zobaczyam zaskoczenie w jego oczach i wykorzystaam je, by zwin si w kulk, a gdy pochyli si, kopnam go brzuch. Trafiam najlepiej, jak mogam, bo mczyzna cofn si i zgi z blu. Zaatakowaam go, ale uchyli si, zna zasady walki. Stalimy naprzeciw siebie pod ksiycem, ktry wieci teraz tak jasno, e moglimy si sobie przyjrze. Intruz unis rce w obronnym i odrobin przemiewczym gecie, bo zauway, o ile jestem mniejsza i sabsza. Nie podobao mi si to. Mia ciemne oczy i dugie rzsy, rzsy dziecka niepasujce do pobrudonej, zmczonej twarzy. To nie by mczyzna z pocigu. Nie myliam si, bo cho nie widziaam dobrze twarzy tamtego, czuam otaczajc go aur.
- Kim jeste?
- Mam na imi Martin, Marcin Schwartz - powiedzia nieznajomy. Mwi z obcym akcentem, jego sowa byy szorstkie jak papier cierny, ale mia miy gos czowieka, ktry czsto musi koi czyj gniew albo strach.
- Co robisz noc w moim ogrodzie, Marcinie Schwartz?
- Twoim? To twj ogrd? - Mczyzna wyglda na zdziwionego.
- Mam ci pokaza akt wasnoci? Drugi raz widz ci noc w moim ogrodzie. Co tu robisz i kim jeste, Marcinie Schwartz?
- Drugi raz? Bardzo ciekawe. A kiedy byem tutaj po raz pierwszy? - Ta rozmowa zaczynaa by naprawd absurdalna.
- Mam ci poda dzie i godzin?
- Chyba tak, bo ja nie wiem. Dopiero tu dotarem. - Mczyzna rozoy rce.
Dopiero teraz zauwayam plecak oparty o pie jaboni.
- Kim jeste i co tu robisz? - powtrzyam.
Marcin patrzy na mnie i nagle umiechn si, jakby zobaczy dawno niewidzian znajom.
- Jeste crk!
- Crk?
- Jeste crk profesora Tabora.
- Znae mojego ojca?
- Nie zna - usyszaam za plecami gos pana Alberta, ktry sta ubrany w staromodn flanelow piam. Na gowie mia pilotk, bo nie zdejmowa jej nawet do snu. W rce trzyma siekier.
- To ja - powiedzia Marcin i znowu unis rce, demonstrujc, e jest nieuzbrojony i nie ma zych zamiarw.
- Widz - odpowiedzia pan Albert i opuci narzdzie, ktrego widok zdumia mnie i przerazi, bo byo oczywiste, e mj agodny zazwyczaj ssiad te zdawa sobie spraw z jakiego niebezpieczestwa. - Widz, e to ty. - Umiechn si. - Czekaem na ciebie.
- Spniem si. Przepraszam.
- Nie moge zacz tego jutro? Zawsze musisz si tak spieszy? - Pan Albert beszta przybysza, ale nie sprawia wraenia niezadowolonego. Przeciwnie, wyglda, jakby nie mg opanowa radoci, e go widzi.
- O co tu chodzi? Moecie mi wyjani, co si dzieje w moim ogrodzie? Kto jest kim i kto kogo zna? Co bdziecie zaczyna jutro? Czego ten czowiek tu szuka? Dlaczego ja nic o tym nie wiem?
Mczyni spogldali na siebie znaczco, dobrze si znali, tego byam ju pewna.
- Ona zawsze zadaje tyle pyta? - odezwa si w kocu Marcin.
- Zwykle jest gorzej. - Pan Albert umiechn si. - Jej pierwsze w yciu sowa byy pytaniem.
Zaczynaam czu nowy przypyw zoci, bo bardzo nie lubi, gdy ludzie, zwaszcza tacy, ktrzy zakradaj si noc do cudzych ogrodw, nie odpowiadaj na pytania.
- Zaraz ci wszystko wyjani. Tylko nie kop mnie wicej. - Marcin Schwartz umiechn si krzywo.
- Kopna ci? - zainteresowa si pan Albert.
- Nie tylko. Najpierw wyskoczya z ciemnoci i unieruchomia mnie chwytem judo. Potem kopna i prbowaa uderzy w krta. I dopiero wtedy zapytaa, kim jestem. - Niemiecki akcent, silny mimo biegej polszczyzny, to jedno na razie wiedziaam na pewno o Marcinie Schwartzu.
Pan Albert umiechn si do mnie.
- Trenowaa judo?
- Byam na kursie samoobrony dla kobiet - przyznaam si. - Przez siedem lat.
- To na pewno nie bya samoobrona - wtrci Marcin, ale go zignorowaam.
- A wic nie tylko pisa si nauczya przez ten czas. - Pan Albert patrzy na mnie spod poatanej pilotki.
Moja zo topniaa, odpowiedziaam umiechem, jakbym znw bya ma dziewczynk, ktr pochwali za piknie przygotowane flance w palmiarni, gdzie powierza mi zadania z tak powag, bym nie miaa wtpliwoci, e jestem mu niezbdna i beze mnie wszystko zaronie barszczem Sosnowskiego. Gdy zabiera mnie potem na frytki, wiedziaam, e to zasuona nagroda, a nie jamuna dla wiecznie godnego dziecka. Skoro pan Albert tu jest, Marcin Schwartz nie moe stanowi zagroenia.
- Drodzy panowie, bardzo mi mio, chocia adnego z was nie zapraszaam. Jeli chcecie, moecie tu zosta, ja id do rodka. Zimno mi w stopy.
Jak na komend popatrzyli na moje bose nogi.
- Zaprosisz nas na herbat? - zapyta pan Albert.
- Herbat? Prosz bardzo. Szalona herbatka o wicie.
Weszlimy do kuchni i gdy zapaliam wiato, caa groza tej nocy znika, a ja poczuam niespodziwan rado z powodu goci, ktrzy nigdy nie przychodzili do tego domu, gdy byam dzieckiem. Wstawa wit, duchy szy spa, jak powiedziaaby Ewa, i przysigaaby, e jeli wsucham si dobrze, usysz ich ziewanie. Upieraaby si, e ydowskie duchy ziewaj zupenie inaczej ni niemieckie, i kazaaby mi si wsuchiwa w odgosy pogronego w ciemnoci ogrodu, ktry dla mnie by zwyky i ziemski. Zostawiam na chwil moich niespodziewanych goci i pobiegam do gry, by cieplej si ubra. W towarzystwie Marcina niezbyt dobrze czuam si w cienkiej piamie, pod ktr byam naga, i cigle pamitaam dotyk jego ciaa, gdy skoczyam mu na plecy. Nie by to dobry pomys. Nawet siedem lat wicze pod okiem instruktora nie zmieni faktu, e jestem maa i drobna. Jeli dano by mi wybr, chciaabym wyglda jak Hilary Swank z One Million Dollar Baby, ale niestety o wiele bardziej przypominaam Jodie Foster z Milczenia owiec. Gdy weszam do sypialni, poczuam, e co jest nie tak. Zapach, przejmujcy zapach stchlizny. Kto tu by, gdy ja walczyam w ogrodzie? W powietrzu unosio si co obcego, napeniajcego lkiem.
Otworzyam szaf i zgiam si jak uderzona w brzuch. Wisia w niej rudy mi, Hans z NRD, ktrego ostatnio widziaam porzuconego w piwnicy. Kto powiesi go na moim pasku od spodni. Zmierzwiona sier tak bardzo przypominaa zwierzc, aonie oklapnite uszy wyglday bezbronnie jak u stworzenia, ktre kiedy yo i odczuwao bl. Przeklam i z caej siy kopnam drzwi szafy. Pierwszy przybieg Marcin, za nim pojawi si pan Albert.
- Alicja - powiedzia i wykona taki gest, jakby chcia mnie obj, ale cofnam si. Odpiam pasek, wisielec bezwadnie spad na podog i lea teraz u naszych stp. Pozbawiona grozy dziecinna zabawka. Oto czym by rudy Hans z NRD. Nabraam powietrza i wypuciam je powoli.
- Pjdziemy teraz do kuchni - powiedziaam tak spokojnie, jak tylko potrafiam - usidziemy przy herbacie i opowiecie mi wszystko, co wiecie.
W odruchu absurdalnego wspczucia podniosam Hansa za brudn ap i posadziam w kuchni przy stole, a po jego bokach zostawiam miejsca dla moich nocnych goci. Marcin Schwartz wyglda na znuonego tym rodzajem zmczenia, ktrego nie mona odespa, bo pracowao si na nie przez lata. Mia na policzku blizn w ksztacie kociej apy i niesymetryczne brwi. Pan Albert drapa si po swojej pilotce, jak zawsze, gdy si nad czym zastanawia, i wydawao mi si, e od wczoraj przybya jej ata z ptna w niebieskie re. Przygotowaam wielki jak samowar ceramiczny dzbanek gruziskiej herbaty z godzikami. Znalazam filianki z chiskiej porcelany, ktrych jakim cudem ojciec nie sprzeda ani nie wymieni na plan podziemi od kolejnego oszusta. Nie bd ich mya - zdecydowaam, odrobina starego kurzu doda herbacie wyrazu. Przypomniaam sobie swoj now, rzadko uywan kuchni w Warszawie, jej sterylnie czyste blaty i biel szafek, szare kafle, wielkie okno otwarte na wiat, zapach nowoci. Ten obraz wyda mi si tak daleki, jakby nalea do kogo innego, kogo dobrze nie znam i nie rozumiem. By moe tylko niam, e jestem Alicj z tamtego jasnego domu, a moje prawdziwe ycie cay czas toczyo si tutaj. Gdzie zapia kogut i Marcin Schwartz westchn, spojrza na zegarek i owiadczy, e jest czwarta.
- Kto ma mwi? - zapyta. Mczyni popatrzyli na mnie. Wypiam yk herbaty i jej orzewiajce ciepo sprawio mi przyjemno. Gruziska z godzikiem i kurzem smakowaa jak czterdziestoletni tajwaski oolong.
- Pan Albert. Niech pan mi o wszystkim opowie. Od pocztku.
Pierwsza opowie pana Alberta Kukuki
Mieszkaem kiedy w twoim domu, Alicjo. Nie przyjechaem do Wabrzycha z rodzin Kukukw, ju tu byem, gdy zajli dom obok. Jestem mieszacem cygaskim z Niemiec, ale nie wiem, gdzie si urodziem i jakie imi dano mi na pocztku. Przed wojn mao ktry Cygan mia metryk, a ci najbardziej wyksztaceni, ktrzy yli jak niemieccy mieszczanie, pierwsi padli ofiar Hitlera. Ich najatwiej byo policzy i wyapa. Potem przysza kolej na Cyganw wdrownych, ubogich i niepimiennych, niepoliczonych, ktrych jedyn ksig bya pami. Nale do tych drugich, ale niewielki ze mnie poytek, bo moja pami jest dziurawa.
Nikt nie stan w obronie Cyganw, adne pastwo nie otworzyo granic, eby mogli si schroni. Nie byo wrd nas uczonych, o ktrych upominayby si zagraniczne uniwersytety, nie mielimy pienidzy na apwki. Nikt te nie stawia pomnikw tym nielicznym, ktrzy Cyganom wtedy pomagali, bo nikomu specjalnie nie zaleao na naszym przetrwaniu. Dla wielu jestemy gorsi ni karaluchy. Ale nie chc si ali, bo jakie ja mam do tego prawo? Cae ycie przeyem w jednym miejscu. Moja matka bya wdrown Cygank, ale ja opuciem swoich i staem si jednym z tych, ktrzy yj pomidzy, nie nalec nigdzie. Cigle pamitam, jak to jest by w drodze, chocia spdziem z taborem tylko kilka lat. Nie jestem dobry w sowach, jak ty, Alicjo, i pewnie wszystko, co powiedziabym o tym uczuciu, nazwaaby banaem. Moesz wic t opowie przekazywa dalej po swojemu. Daj ci j w prezencie.
Moje najdalsze wspomnienie dotyczy Zamku Ksi. Widz poncy ogie i konie o lnicej sierci. Potem obracam si tyem do wiata i patrz na wznoszc si ponad lasem budowl, ktrej uroda wydaje mi si tak obezwadniajca, e wyciska mi zy z oczu. Ciesz si, e jestem blisko swoich, e sysz ich gosy i znajom muzyk, bo inaczej nie znisbym tego uczucia dojmujcego pikna. Jednoczenie chc tu zosta i patrze na Zamek Ksi, i ruszy w dalsz drog z moim taborem, by mc go wspomina. To mogli by Sinti, niemieccy Cyganie tradycyjnie trudnicy si muzykowaniem. Byli wrd nich tacy wanie wdrowni grajkowie i sztukmistrze podrujcy od miasta do miasta. Jednak przed wojn Sinti, cygaska arystokracja, zostawali rwnie wacicielami rewii i cyrkw w niemieckich miastach i zanim Hitler zdecydowa, e nie s ludmi, odnosili sukcesy, zawierali mieszane maestwa, yli jak inni w murowanych kamienicach. Sinti byli czciowo zasymilowani, ale nie lubili zatrzymywa si na dugo w jednym miejscu, bo bez podry, ktrej pragnienie maj we krwi, wyrodniej i wymieraj. To czy wszystkich Cyganw i gdy po wojnie zmuszono ich w Polsce do osiedlania si, skarleli, stracili wol ycia. Ulica Pocztowa na Starym Zdroju jest cmentarzyskiem zniszczonych ludzi. Dowiedziaem si tego wszystkiego o Sinti duo pniej, ale ta wiedza nie przybliya mnie do swoich. Tylko gdy gram melodie, ktre tak lubisz, Alicjo, czuj, e kiedy byem w drodze.
Na tej lenej polanie z widokiem na Zamek Ksi narodzia si moja pami, a wic i ja naprawd przyszedem tam na wiat. Okazao si, e spdz cae ycie obok tego miejsca, spdz je na rozpamitywaniu, jak mogoby by, kim mgbym si sta, gdyby wszystko potoczyo si inaczej. Pamitam muzyk i szczeglny sposb, w jaki poruszali si ludzie, niby bez adu i skadu, w baaganie i krzyku, nagle wybuchajcych awanturach, ktre koczyy si miechem, a jednak wkrtce w krgu tworzonym przez wozy zaczynao pachnie jedzenie przygotowywane na ognisku. Przy ogniu siedziay kobiety i pewnego razu jedna z nich mnie zawoaa. Widz to tak, jakby zdarzyo si wczoraj. Kobieta odwraca twarz w moim kierunku, ogie owietla od tyu jej gow, w jego blasku tacz zote kolczyki w jej uszach. To dziwne, wiem z ca pewnoci, e kobieta woa mnie po imieniu, ale nie sysz jej gosu. Niestety, nie widz te jej twarzy, ale na pewno jest moda i pikna. Dlaczeg miabym w to nie wierzy? To twarz mojej matki.
Cyganie odjechali, a ja zostaem w Waldenburgu i nigdy ju nie wrciem do mojego taboru. W tamtych latach Cyganie mogli odjecha tylko ku zagadzie w Zigeunerlager, cygaskim obozie mierci. By rok 1937, czas taborw si koczy, a ja miaem pi lat. Mniej wicej. Daty mojego dziecistwa znam tylko w przyblieniu i ju nigdy nie bdzie inaczej. Gdy dorastaem w powojennym Wabrzychu, wikszo ludzi miaa tosamo sklejon z rnych kawakw i nie odstawaem specjalnie od reszty, ot, jeszcze jeden mieszaniec nie wiadomo dokadnie skd. Nie wygldaem na Cygana i dopiero teraz, gdy stoj nad grobem, wydaje mi si, e moja twarz przybiera taki kolor i wyraz, jaki powinna mie zawsze. Czasem id na ulic Pocztow i widz w oczach dzieci i starcw, e rozpoznaj we mnie swojego, cho oni nie nale do Synti. Patrz na zrujnowane kamienice, rozpadajce si poty i mimo wszystko zazdroszcz tym ludziom, e s razem.
Matka zostawia mnie w domu niemieckiego weterynarza, ktry nazywa si Adolf Schwartz i by moim ojcem. Wierz, e zrobia to dla mojego dobra, e uratowaa mi ycie podczas zagady. Byem cygaskim mieszacem z Niemiec i w mojej gowie od zawsze ta nazwa, wymylona przez nazistw, wypalona jest po niemiecku: Zigeuner-Mischling aus Deutschland. Gdzie mogem j sysze? Nie wiem. Pierwszy obraz mojego nowego ycia to ta kuchnia, w ktrej teraz siedzimy. Stoj w jej drzwiach. Przy stole, na twoim miejscu, Alicjo, moja niemiecka macocha, Gertrud Schwartz, obieraa ziemniaki, a z kadej bulwy cinaa jedn spiralnie zwijajc si ostruyn. Gertrud Schwartz nie znosia, gdy co naruszao ustalon przez ni rutyn codziennoci. Pamitam j liczc soiki z przetworami, ein, zwei, drei, miaem wtedy wraenie, e ustawiaj si w rwnym rzdzie na sam dwik jej gosu. Jakim szokiem musiao by dla niej moje przybycie. Ta kobieta nie lubia nawet nagych zmian pogody, a co dopiero nagej zmiany liczebnoci rodziny, i to bez jej wkadu. Oto miaa zaj si cygaskim bkartem ma, ona, porzdna i prawa gospodyni domowa, ktra kiedy stuka si szklanka, mwia ze zoci: niepowetowana strata. Tak strat niepowetowan w jej yciu byem ja, bo pozbawiem j poczucia, e panuje nad swoim domowym krlestwem. Dzi wiem, e musiaa by kobiet bardzo nieszczliw, ale wtedy obwiniaem siebie, mylc, e gdybym by inny, zaakceptowaaby mnie. Nie wiem, jak moi rodzice si poznali i w jakich okolicznociach nawizali romans. Kiedy trafiem do domu Adolfa Schwartza, zwizek Niemca z Cygank by ju uwaany za zbrodni przeciw rasowej czystoci. Mog si domyla, e jedyn okazj do poznania wdrownej Cyganki bya praca Adolfa Schwartza, pewnie opiekowa si chorym koniem z naszego taboru. A moe byo w nim co wicej, w moim ojcu, ktrego nie zdyem pozna? Moe wcale nie byem jego synem?
Na pocztku nie miaem pojcia, dlaczego mnie tu zostawiono, i pamitam, jak siedziaem na schodach, czekajc, a Cyganie po mnie wrc. Nigdy przedtem nie mieszkaem w domu. Miaem wraenie, e ciany s ruchome, zbliaj si do siebie, by mnie zmiady jak robaka. W tych latach tu przed wojn pojawia si plaga karaluchw, ktre za nic miay wysiki niemieckich gospody. Zawsze gdy Gertrud miadya obcasem chitynowe pancerzyki, miaem wraenie, e myli o mnie. Kazaa mi ciera z podogi obrzydliw biaaw mas, jaka zostawaa z robaka. Uciekaem, po prostu pdziem przed siebie, w las, ale zupenie nie wiedziaem, dokd miabym pj, jak odnale swoich. Podczas jednej z ucieczek trafiem na polan, na ktrej wtedy rozbilimy obz, ale oprcz ladw ogniska nic wicej tam nie byo, adnego znaku, ktrego szukaem. W wietle dnia las pod Zamkiem Ksi wyglda bardziej zowieszczo ni noc, jakby ju pojawi si tu cie wojennej grozy. Zapakaem, pierwszy raz w yciu poczuem, co znaczy niepowetowana strata. Musiaem naprawd strasznie szlocha, bo nie usyszaem, jak podjechaa. Kobieta na wzku pchanym przez suc przypominajc kota. Wydawaa mi si postaci nie z tej ziemi. Miaa jasne wosy, jasne, prawie przejrzyste oczy, patrzya na mnie spod ronda kapelusza, jakiego nie widziaem nigdy przedtem. Wygldaa jak anio z obrazka, przeprowadzajcy dzieci kadk nad urwiskiem. To, e bya stara, tylko dodawao jej dostojestwa i uroku. Obrazek z takim anioem wisia nad moim kiem. Gdy przez okno padao wiato ksiyca, postaci wydaway si porusza i zastanawiaem si, czy ktrej nocy caa trjka przejdzie szczliwie na drug stron, czy jednak, mimo obecnoci skrzydlatej opiekunki, spadnie w d. Kobieta wstaa z wzka, podesza do mnie, wspierajc si na lasce i, zapytaa, czy si zgubiem. Dlaczego pacz? Czy moe mi pomc? Chciaem jej powiedzie wszystko. O tym, e moja matka Cyganka zostawia mnie w domu, ktrego nienawidz, i o tym, e nazywaj mnie teraz Albert, ale miaem inne, prawdziwe imi. O tym, e wyglda jak anio. Nie mogem jednak wydusi ani sowa i byo mi potwornie wstyd, gdy wycieraem rkawem zasmarkany nos. Mam na imi Daisy powiedziaa kobieta i podaa mi chusteczk. Nie pamitam, jak si rozstalimy, i tylko ten moment: pochylajca si nade mn kobieta, chusteczka w jej doni, sowa mam na imi Daisy, tylko to zostao.
Wrciem wtedy do domu, ciskajc w kieszeni bia chusteczk z monogramem, ktrej nie miaem uy. Nadal j mam. Moe dostaem lanie, moe nie, ale to nie byo istotne, bo przejmowaa mnie taka rado, jakbym dowiadczy cudu. Wydawao mi si, e spotkanie z Daisy byo zapowiedzi jakich wspaniaych wydarze. Wszystko pomieszao mi si w gowie i wkrtce nie byem pewny, czy spotkaem w ruinach staruszk, czy mod kobiet, bo na wspomnienie naoyy si fantazje dorastajcego chopca i zdjcie modej ksinej w sznurze pere, jakie gdzie musiaem widzie. Po spotkaniu z Daisy uciekaem jeszcze kilka razy i kiedy dotarem nawet do wabrzyskiego dworca, gdzie tak dugo siedziaem na awce, nie majc odwagi wsi do pocigu, a zawiadowca chwyci mnie za konierz i wyrzuci na ulic. Czasem chodz na ten dworzec, Alicjo, i tak jak przed laty czekam na pocig, ktrym nie pojad. Ojciec przyprowadza mnie z ucieczek i bez sowa zamyka w domu. By czowiekiem maomwnym, ale wybuchowym i gdy uciekem jeszcze raz, ostatni, zbi mnie pasem tak, e przestaem ucieka. Miaem na imi Albert, Albert Schwartz, i mylaem, e tak zostanie. Gdy uyem sowa z jzyka Sinti, obrywaem od ojca albo macochy i wkrtce jzyk matczyny zosta we mnie pogrzebany pod lawin razw. Niemiecki weterynarz nie powica mi poza tym wiele uwagi, ale czasem przyglda mi si i miaem wraenie, e w jego oczach bya nadzieja.
Niewiele wicej uwagi powica swojemu drugiemu synowi, Adalbertowi, ktry by dokadnie w moim wieku i w wyniku jakich tajemniczych okolicznoci albo po prostu przypadku wyglda niemal identycznie, chocia jego matka bya dua, jasna i tga, a moja, jestem tego pewny tak, jak pewni jestemy swoich marze, niada, pikna. Adalbert nie cierpia mnie od samego pocztku i traktowa jak intruza. Prbowaem zdoby jego przychylno, bo czuem si po prostu bardzo samotny. Nie udawao mi si, chocia czasem mj brat zwodzi mnie. Gdy ju nabieraem nadziei, e si zaprzyjanimy, robi co, co mi j odbierao. Macocha stawaa zawsze po jego stronie. Nigdy nie kochaem tej kobiety, ale nawet jako dziecko intuicyjnie rozumiaem jej zo i al. Miaa w domu dwch niemal identycznych chopcw, z ktrych tylko jeden by jej synem. Komu wic miaa wierzy? Adalbert mia misj. Byo ni zniszczenie mnie, jak si wkrtce przekonaem.
Ojciec po wielu probach i zoonych mu obietnicach pozwoli mi zaj may kawaek ogrodu. Ten najbardziej wilgotny, gdzie teraz rosn opiany, a wiosn zawsze pojawia si kilka zdziczaych tulipanw i narcyzw. Skopaem go i wyznaczyem grzdki. Na jednej poowie posiaem warzywa, na drugiej zasadziem kwiaty. Wyobraaem sobie, e gdy zakwitn, zrobi z nich bukiet i zanios na Zamek Ksi dla ksinej Daisy. Co bdzie dalej? Pewnie co niemoliwego, co chopiec porzucony przez matk mg sobie wymarzy. Daisy wziaby bukiet i mnie, cygaskiego bkarta, na dokadk, stabym si jednym z jej synw, najmodszym i rozpieszczanym. Wtedy ju wiedziaem wicej o Daisy i wydawao mi si w dziecicej naiwnoci, e jej dzieci czeka los najwspanialszy z moliwych, zagwarantowany przez urod Zamku Ksi i jego pani. Od maego miaem rk do rolin, co swoj drog nie jest dla Cygana typowe, wic moe jednak niemiecki ojciec zostawi we mnie jaki lad. Moje tulipany zakwity ktrego popoudnia jak na komend, biae, liliowe i prawie czarne. Patrzyem na nie i wyobraaem sobie, jak nazajutrz rano zrobi z nich bukiet. Tej nocy co mnie obudzio, zreszt od kiedy zamieszkaem z rodzin Schwartzw, nigdy nie spaem dobrze. Najczciej zasypiaem, dopiero gdy z poduszk i kocem kadem si na pododze, bo w ku dusiem si i rzucaem jak ryba. Podszedem do okna i zobaczyem w ogrodzie Adalberta. Niszczy moje tulipany. Pamitam bardzo silne wraenie, jakie zrobi na mnie ten obraz, bo w pierwszej chwili, jeszcze nie w peni obudzony, mylaem, e to ja sam uderzam opat delikatne pdy kwiatw. Fala nienawici przetoczya si przeze mnie i odesza, czuem si spustoszony jej si. Nic nie zrobiem. Staem w oknie jak skamieniay. Niemal czuem ciar opaty, zmczenie i wcieko Adalberta, i mocno bio mi serce. Przy niadaniu na drugi dzie panowaa cika atmosfera i mj brat dziwi si chyba, e nic nie mwi. To winie odezwa si pierwszy. Dzikie winie przyszy z lasu i zniszczyy ogrd Alberta. Nadal nie odzywaem si, bo nie potrafibym, i nadal nie potrafi uj w sowa tego, co czuem. Gertrud siedziaa naprzeciw nas i duym noem z drewnianym trzonkiem kroia chleb, opierajc bochenek na piersi. To by codzienny rytua. Kada na nasze talerze po dwie kromki teatralnym gestem, caemu wiatu pokazujc swoj sprawiedliwo: dwie kromki dla syna, dwie dla bkarta. Widziaem, jak jej blada na co dzie twarz czerwienieje, czerwie wylewaa si spod zapitej pod szyj bluzki, coraz gbsza i ciemniejsza, jak pynca na opak rzeka. Rzucia n i zakla, a potem pochylia si nad stoem i kadego z nas uderzya w twarz tak szybko, e dopiero po chwili zdaem sobie spraw, co si stao. Piek mnie policzek i skupiem si na tym banalnym blu, eby nie paka, a Adalbert wsta od stou i, widz to w zwolnionym tempie, cho pewnie stao si bardzo szybko, podnis chlebowy n i rzuci si na matk. Zrani j w rami, ale zanim zdy zada nastpny cios, Gertrud odebraa mu n. Bya siln kobiet, ale wiem, e si baa.
Od tej pory nie prbowaem ju zaprzyjani si z moim bratem. W miar upywu czasu nasze fizyczne podobiestwo byo coraz wyraniejsze, podobnie jak rnica charakterw. Myl, e Adalbert zdawa sobie spraw, i tamtej nocy, gdy zniszczy moje kwiaty, zobaczyem w nim co, czego moe jeszcze sam nie by do koca wiadomy. Zostawi mnie w spokoju. Jego niszczycielska pasja rozkwita, a cay wysiek Gertrud skoncentrowa si odtd na ukrywaniu jej rezultatw przed mem i innymi ludmi. Pacia za wybite szyby, przepraszaa matki pobitych dzieci, a gdy by cie wtpliwoci, potrafia zaklinaniem si i biciem w pier przekona pokrzywdzonego, e tym razem to nie Adalbert Schwartz jest odpowiedzialny, bo cay czas miaa go na oku. Gdy wybucha wojna, nasz ojciec pojecha na front i zostalimy tylko z Gertrud, ktra teraz zupenie przestaa udawa, e j obchodz. Nigdy wicej nie podniosa na mnie rki, ale pozostawia mnie samemu sobie. Gdy z sypialni dzielonej z Adalbertem przeniosem si do schowka pod schodami, nie powiedziaa sowa. Omijaa mnie wzrokiem. Odpowiadao mi to i wiksz cz czasu spdzaem poza domem. Wczyem si po lasach i wspinaem na hady, jesieni zbieraem grzyby i sprzedawaem na placu. Wiosn przez cae godziny przygldaem si kwitncym rododendronom, starajc si rozszyfrowa tajemnic ich pikna. Wszyscy w miecie wiedzieli, e to ulubione kwiaty ksinej Daisy. Zarabiaem par groszy, pomagajc ludziom w ogrdkach, i szybko rozesza si wie, e mam rk do rolin. Zaprzyjaniem si ze starym garbatym mczyzn, znanym w Wabrzychu jako Fredi der Grtner. Fredek Ogrodnik, ktry pracowa na Zamku Ksi i wiedzia wszystko o kadej tamtejszej rolinie i kadym kamieniu. Fredek Ogrodnik by drobny jak dziecko, mia na nosie brodawk wielkoci maliny i przypomina ogrodowego gnoma, jakie Niemcy lubi teraz stawia w swoich ogrdkach. Ten jego nieczowieczy wygld sprawia, e wydawa si nieszkodliwy nowym gospodarzom Zamku Ksi. Woali go, a Fredek podbiega, wyolbrzymiajc swoj niedono, i patrzy w gb esesmana z udawan gupot. Dawali si nabra i rzucali mu sodycze jak psu.
Staem przy Fredku Ogrodniku, gdy ksina Daisy opuszczaa Zamek Ksi w 1941 roku. Pretekstem do eksmisji byy dla esesmanw dugi zamku i to, e go potrzebowali do swoich celw, ale wiedziano te o proalianckich sympatiach ksinej. Plotkowano, e w brytyjskiej gazecie ukazao si zdjcie jej syna w mundurze RAF-u, i to pewnie przesdzio o losie ostatniej pani na Zamku Ksi. Pracownicy zamku utworzyli szpaler na podjedzie, gdy dwch sucych nioso ksin Daisy na fotelu do czekajcego samochodu. Towarzyszya jej suca, bya teraz jeszcze chudsza i jeszcze bardziej podobna do kota, mrugna do mnie, gdy nas mijali. Znaem wielu ludzi z Zamku: dwie niesympatyczne pomywaczki, ktre nieraz przychodziy do Gertud na plotki, lokaja syncego z mocnej gowy do alkoholu, jednego ze stajennych i jego kilkuletni crk Elwir, ktra nieraz krcia si przy nas w zamkowych ogrodach. Wszyscy zastanawiali si pewnie, co si z nimi stanie. Ksina bya bardzo blada i wygldaa tak elegancko, jakby wybieraa si na spacer, a nie na wygnanie. Dziewczynki przyniosy jej kwiaty, Elwira te podesza do niej i podaa jej bukiet margerytek. To jeden z obrazw Daisy, ktre przechowuj w pamici: ksina z bukietem biaych kwiatw w doni po raz ostatni patrzca na Zamek Ksi. Gdy Daisy odjechaa, zacz pada deszcz i ludzie mwili, e niebo pacze po niej. Czulimy, e ksina nigdy nie wrci na zamek.
Po wygnaniu Daisy cay kompleks sta si siedzib Organizacji Todt i w Wabrzychu zaczto szepta, e esesmani na Zamku Ksi przygotowuj co naprawd wielkiego. Prace naziemne i podziemne prowadzone byy te w innych partiach Sudetw i wikszo wabrzyszan podejrzewaa, e Zamek Ksi przeznaczony zosta na now kwater Hitlera. Co za zaszczyt wzruszaa si Gertrud, ale mimo wiary w potg wodza przygotowywaa potrjne iloci przetworw na wypadek godu. W ostatnich latach wojny Niemcy kopali ze zdwojon energi i zdziwiliby si, gdyby wiedzieli, ile Fredek Ogrodnik zobaczy wwczas i usysza. Krci si tam z umiechem, ktry postronnym wydawa si grymasem zupenego gupka. Gada do siebie trzy po trzy, a gdy pytano go o co, wskazywa na swoje ucho wymownym gestem i umiecha si jeszcze szerzej. Prbowa ocali swoje roliny ze zniszczonych ogrodw tarasowych i zawsze mia przy sobie mnstwo sadzonek, cebulek, nasion. Karmi te koty, ktrych zawsze peno byo na Zamku, a po odejciu Daisy nie wszystkie ucieky. Dorabia w ogrodzie przy szpitaliku, prowadzonym przez zakonnice na Starym Zdroju, i nieustannie przemieszcza si po wabrzyskich wzgrzach, objuczony koszami i workami. W tamtym czasie byo ju jasne, e jedyne, co by moe da si ocali, to pami miejsc i ludzi, bo koniec naszego wiata jest blisko. Wiosn 1943 roku przysza spniona wiadomo o mierci doktora Schwartza w niegach Rosji. Ojciec nie yje powiedziaa moja macocha, a Adalbert popatrzy na mnie kpico. W lot pojem. Oficjalnie byem sierot z rodziny Adolfa, ktr w swej dobroci ona weterynarza przyja pod swj dach. Podobnie jak ja, Adalbert zrozumia, e po mierci ojca straciem prawo do tej rodziny, w ktrej nigdy nie byem mile widziany. Gertrud nie zaszczycia mnie spojrzeniem. Zoya list, niepowetowana strata powiedziaa i zabraa si do szykowania kolacji.
Wtedy znw spotkaem ksin Daisy, ktra mieszkaa teraz w willi w centrum miasta. Fredek Ogrodnik poprosi, bym zanis tam cebulki tulipanw, a ja wiedziaem, e w wiklinowym koszyku jest co jeszcze. Gdyby co si stao, moesz zdradzi, od kogo to masz, ale nie wolno ci powiedzie, dla kogo. Rozumiesz? zapyta. Przytaknem. W tym czasie, gdy coraz bardziej oczywista stawaa si klska Hitlera, esesmani krcili si wok Zamku Ksi ze zdwojon energi, a podziemne prace szy pen par i Gertrud narzekaa, e w piwnicy naszego domu cigle zbiera si woda. Kiedy co tak tpno, e pospaday talerze z kredensu. W lesie za naszym domem nieraz byo sycha strzay i krzyki, rodzice nie pozwalali ju dzieciom tam si bawi. Znaem kad ciek w lesie i kade ukryte wejcie pod ziemi. Suca wzia kosz z cebulkami i po chwili poprosia mnie do swojej pani. Nie sdziem, e ksina przyjmie mnie osobicie, chocia o tym marzyem. Nagle staem si bardzo wiadomy tego, jak wygldam. Paznokci brudnych od grzebania w ziemi, za krtkich spodni i le obcitych wosw. Na fotelu przy kominku siedziaa starsza dama, drobna i biaowosa, tylko oczy nadal miaa mode, takie jak na synnym zdjciu z perami. Obok jej fotela sta kosz, ktry przyniosem, a na kolanach trzymaa plik dokumentw, ukrytych przez Fredka Ogrodnika pod cebulkami. Duy prgowany kot bawi si jedn z cebulek, kulajc j ap po dywanie, drugi spa u stp starej damy. Daisy znana bya z mioci do tych piknych stworze, ludzie nieraz podrzucali jej kocita, a kociary stay w kolejce po resztki, ktre ksina kazaa wydawa im z kuchni.
Ksina popatrzya na mnie i umiechna si. Zapakany chopiec z lenej polany powiedziaa, a ja byem zbyt wzruszony tym, e mnie poznaa, wic pokiwaem tylko gow. Jake aowaem, e jestem takim ndznym i nieobytym podrzutkiem. Przyniose mi co bardzo wanego. Fredek Ogrodnik mwi, e mona ci ufa. Czy zrobisz dla mnie co jeszcze? zapytaa. Odwayem si podnie na ni oczy i pokiwaem gow. Wszystko, czego tylko pani zadawydukaem i ukoniem si niezdarnie. Ksina rozemiaa si miechem modym jak jej oczy. Nie wiedziaem, jak bardzo bya ju chora i saba. Prawdziwy z ciebie dentelmen, Albercie, ale ja nie chc niczego da, prosz ci tylko o przysug jak przyjaciela.
Znaa moje imi. Nazwaa mnie dentelmenem i przyjacielem! Byem tak szczliwy, e gdyby kazaa mi skoczy z wiey zamkowej, skoczybym. Daisy poprosia, bym zanis co na polan w lesie pod Zamkiem Ksi, gdzie wysannik odbierze ode mnie pakunek. Ten, kto si ze mn spotka, zahuka jak sowa. Wiesz, jak robi sowa? zapytaa Daisy i zahukaa, a picy u jej stp kot otworzy oczy. Suca powtrzya za swoj pani hu-hu, a ja mimo woli rozemiaem si. Byem tylko dzieckiem, ale instynktownie czuem, e jestemy po tej samej stronie. Ukryem si w jamie na skraju polany i gdy usyszaem pohukiwanie sowy, odpowiedziaem tak, jak kazaa mi Daisy. Mody mczyzna wzi ode mnie paczk, artobliwie zasalutowa i znik wrd drzew. Przekazywaem mu pakunki od ksinej Daisy jeszcze dwa razy i nigdy nie zamienilimy sowa. Myl, e by brytyjskim szpiegiem, ktry przy udziale Daisy i Fredka Ogrodnika przekazywa aliantom informacje z budowanej na Zamku Ksi kwatery Hitlera. Ale mog tylko zgadywa, bo nigdy go ju nie spotkaem.
Lato 1943 roku byo upalne, powietrze nad polami gotowao si, a ja nie mogem wytrzyma z niepokoju, bo od kilku tygodni nie widziaem ksinej Daisy. Wiedziaem od Fredka Ogrodnika, e bya chora, i nawet prbowaem modli si za jej powrt do zdrowia w ponurym ewangelickim kociele na Szczawienku, do ktrego zabieraa nas Gertrud. Moje modlitwy na nic si nie przyday i 29 czerwca ksina zmara. Widziaem j. Fredek Ogrodnik zabra mnie na pogrzeb, oprcz nas i podobnej do kota sucej uczestniczyo w nim tylko kilka osb. Trzymalimy si z tyu: ja, May Fredek i stara kociara ze Szczawienka, Apolonia Kitti Kitti, na wycigi z pastorem szepczca jak swoj modlitw, ktrej sw nie mogem odczyta z ruchu jej ust. Suknia ksinej Daisy przez zy wydawaa mi si utkana ze wiata. Nie miaa na szyi pere, o ktrych kry w Wabrzychu tyle opowieci. Pochowalimy j w mauzoleum przy Zamku Ksi, gdzie by grb jej zmarej w niemowlctwie crki i kilkuletniego syna. Byo ju za pno, by kwity ulubione rododendrony ksinej Daisy, ale wiedziaem, e gdy przyjdzie wiosna, wanie tutaj posadz te najpikniejsze.
Jesieni tego samego roku znikn Fredek Ogrodnik. Krciem si koo Zamku Ksi tak dugo, a stranik omal mnie nie postrzeli, ale mj przyjaciel ju nigdy nie wrci w te strony. Brakowao mi jego towarzystwa i wsplnego zajmowania si rolinami, nigdy mu nie podzikowaem za to, czego mnie nauczy. Zostaem teraz zupenie sam i nie wiedziaem, co mam ze sob zrobi w tym domu, ktry nie by moim domem, z macoch i bratem, ktry nadal wyglda tak jak ja, a zachowywa si jak may Mengele. Adalbertowi nie wystarczao ju niszczenie przedmiotw i bjki z kolegami. Zacz zabija zwierzta. Potrafi godzinami celowa z procy do ptakw, a potem ukada ich ciaka na tarasie w rwnym szeregu albo komponowa z nich wedug jakiego szataskiego wzoru geometryczne figury. Mia swoje metody, to byo zabijanie na zimno. Jednego dnia wybiera tylko wrble, a innego trudniejsze do zabicia, bo wiksze, sroki. W lesie zakada wnyki na zajce, z ktrych Gertrud robia pasztet, ale to Adalbert zajmowa si ich oprawianiem. Do dzi mam przed oczami obraz chopca tak podobnego do mnie, e mgby by moim bliniakiem, ktry w tej kuchni zdziera skr z maego, szarego zwierzcia, i wyraz jego twarzy, peen rozkoszy. Rozkada w piwnicy puapki na myszy i czatowa w ciemnoci jak wielki pajk, a ktra si zapie, a on bdzie mg napawa si jej malutk mierci. Do dzi myl, e ju wtedy powinienem by co zrobi, by nie dopuci do wikszego za, bo trzeba reagowa nawet wwczas, gdy kto dla zabawy zabija mysz. Ale nie zrobiem nic.
Umieraem z przeraenia, e pynie w nas ta sama krew i okruciestwo Adalberta jest gdzie we mnie ukryte jak bomba z opnionym zaponem. Uciekaem z tego domu, unikaem ludzi, baem si, e kto pomyli, e jestem taki jak on, albo mnie z nim pomyli. Im bardziej staraem si rni od Adalberta, tym mocniej ze mnie drwi. Zdarzao si, e przychodzili do nas ssiedzi, szukajcy zaginionego kota albo psa, ale Adalbert mwi, e nic nie wie, a Gertrud wzruszaa ramionami albo, wobec bardziej upartych osb, wygaszaa tyrad na temat wojny, swojej aoby i onierzy, ktrych powinnimy wspiera, zamiast zawraca sobie gow kotami i psami. Myl jednak, e ta oscha kobieta bya rwnie przeraona jak ja. Par razy widziaem noc w naszym ogrodzie Apoloni Kitti Kitti, ktra woaa kitti kitti do swoich podopiecznych, bo podobnie jak ja i Gertrud wiedziaa, e to Adalbert jest odpowiedzialny za znikanie zwierzt. Kitti kitti woaa i patrzya w nasze okna. Budzia we mnie respekt, ale nie strach, cho wiele ludzi jej si bao. Kitti kitti to wszystko, co wikszo syszaa od Apolonii, i dlatego tak na ni mwiono. Nikt nic pewnego o niej nie wiedzia, cho kryy szalone plotki, e jest nielubn crk poprzedniego pana Zamku Ksi, i wrcia, by upomnie si o swoje. Niektrzy uwaali j za wiedm albo mczyzn w przebraniu. Bywao, e oberwaa kamieniem. Na potarganych siwych wosach nosia skrzan pilotk. Straszono ni dzieci, tak jak Cyganami. Jak nie bdziesz grzeczny, to ci Apolonia Kitti Kitti wsadzi do wora i zabierze w wiat. Dla mnie byaby to kuszca moliwo, bo kociara wydawaa mi si o wiele milsza ni macocha.
Spotkaem kiedy Apoloni w lesie koo Starego Zamku, nieopodal Pecznicy, w ktrej czystej, zimnej wodzie lubiem brodzi. Pojawia si za moimi plecami tak bezszelestnie jak jeden z jej podopiecznych i wtedy po raz pierwszy widziaem z bliska jej twarz. Wiedziaem, e nie mam si czego ba, i odniosem dziwne wraenie, e ta zniszczona kobieta w achmanach jest podobna do ksinej Daisy. Moe to jej oczy? Wszyscy mwili, e Apolonia Kitti Kitti jest szalona, nazywali j wariatk od kotw, ale jej oczy byy spokojne i pene mdroci. Nie moesz z nim zosta powiedziaa, i wiedziaem, e chodzi o Adalberta. Co mam zrobi? Bdziesz wiedzia, gdy przyjdzie czas. Ale dokd pjd? Niech mi pani powie, dokd mam pj? zapytaem, ale Apolonia Kitti Kitti znika wrd nadrzecznych zaroli i dopiero po chwili zauwayem, jak wspina si w kierunku Zamku Ksi, zwinna i szybka.
Nie wiem, czy Gertrud widziaa Apoloni Kitti Kitti w naszym ogrodzie, ale mieszkacy Szczawienka na og woleli nie wchodzi kociarze w drog. Kiedy usyszaem, jak macocha plotkowaa o niej z zamkowymi pomywaczkami. Jedna z nich przysigaa, e gdy sza utopi kocita w Pecznicy, Apolonia Kitti Kitti rzucia na ni zaklcie i potem przez rok kociobjczyni miaa pryszcze na caym ciele. O, jeszcze mam lady, podniosa szar bluzk i pokazaa pokryte bliznami piersi i fad tuszczu na brzuchu. Z Apoloni Kitti Kitti nie byo artw. Nawet Adalbert przekona si o tym. Widziaem ich kiedy z okna. Szli z przeciwnych kierunkw, ona z worem penym kociego arcia, on z kijem, ktry sobie ostatnio wystruga. W kocu stanli naprzeciwko siebie. Zgarbiona kobieta w achmanach i pilotce i mj brat, wysoki i prosty jak wieca. Adalbert co powiedzia, wykrzywi si, Apolonia Kitti Kitti bez sowa popatrzya mu w twarz. Gdy Adalbert podnis kij, kociara powiedziaa co i nie wiem, jak to wyrazi, ale wiedziaem, e te sowa sprawiy jej bl. Adalbert zacz biec. Ucieka. Od tego momentu miaam pewno, e Apolonia Kitti Kitti to kto wyjtkowy.
Do naszego domu wkrada si wwczas coraz wikszy zamt, moja macocha nie dbaa ju o porzdek tak jak kiedy. Sprawiaa wraenie osoby, ktra si poddaa i prbuje ju tylko zachowa pozory. auj, e nie poznaem Gertrud lepiej. Kiedy spotkaem j w lesie za naszym domem. Zbieraa chrust i dosza a do polany, gdzie nigdy wczeniej si nie zapuszczaa. Kiedy otwara si przed ni przestrze, znieruchomiaa, jakby doznaa jakiego wstrzsu, i przez jaki czas staa bez ruchu z wizk suchych gazi u stp. Wtedy zobaczyem jej inn, nieprzeznaczon dla ludzi twarz. Wydaa mi si bezbronna i adna. Zauwaya mnie i gdy podszedem do niej, przycigany jak dziwn si, nagle mocno mnie przytulia i chwil trzymaa w ucisku. Nic nie powiedziaa i nigdy nie powtrzya si midzy nami ta chwila bliskoci. Po latach zrozumiaem, e Gertrud bya bezsilna. By moe udzia si, e pozwalajc Adalbertowi zabiera mniejsze ycia, uchroni go przed popenieniem zbrodni. Ale nie udao jej si i moe to przewidziaa na polanie. W ostatnim roku wojny zagina Elwira, starsza crka stajennego z Zamku Ksi. Niektrzy podejrzewali Cyganw, pewnie z przyzwyczajenia, ale po pierwsze, od dawna nie widziano ich w Wabrzychu, po drugie, gdy przyszo co do czego, jako nikt nie mg wymyli, po co Cyganom niemieckie dziecko, skoro maj tyle swoich. Odwaniejsi szeptali o tym, co dzieje si na Zamku Ksi, o stworzonych w podziemiach laboratoriach do medycznych eksperymentw, do ktrych niemieccy uczeni uywali winiw z obozu Gross-Rosen. Moe potrzebowano do tego dziecka i uznano, e ku chwale Trzeciej Rzeszy mona powici nawet niemieckie? Tak plotkoway w naszej kuchni zamkowe pomywaczki, normalnie krew wypywa spod ziemi zaklinaa si ta, na ktr Apolonia Kitti Kitti rzucia urok. A jak dodawaa druga, kiedy ostatnio szam na pieczarki, to wdepnam w czerwon kau. Moja macocha przyjmowaa je jednak coraz mniej chtnie i w kocu do naszego smutnego domu przestali przychodzi gocie. Spdzaem tam tak mao czasu, jak to tylko byo moliwe.
Widziaem Adalberta tego dnia, gdy Niemcy zastrzelili ostatni grup winiw z obozu. Jak zwykle aziem po lesie godny i bez pomysu, co mam dalej ze sob zrobi, i w kocu poszedem do jednej ze swoich kryjwek u stp Zamku Ksi, gdzie zaszyem si w buczynowych liciach. To wzgrze pene jest wgbie, jakby kto podziaba je wielkim paluchem: zasypane albo porzucone wejcia do podziemi, jamy, rozpadliny. Kryem si tam, gdy ogarnia mnie smutek, w pnie skulony, odrtwiay jak zwierz. Ocknem si w poczuciu, e zagraa mi miertelne niebezpieczestwo. Zanim usyszaem krzyki, jki, tupot i zobaczyem grup kilkudziesiciu obdartych mczyzn pdzon przez esesmanw, poczuem, e powietrze zamaro. Zatrzymali si na polanie, ktr dobrze widziaem ze swojej jamy. Winiowie mieli ze sob opaty i zaczli kopa, bici i poganiani przez stranikw. Widziaem ich twarze i nie potrafi ich opisa, nie potrafi o nich opowiedzie, co drczy mnie do tej pory. Czuj, e jestem im to winny. W pewnym momencie jeden z winiw, mody mczyzna, a waciwie jeszcze chopak, rzuci szpadel i zacz ucieka w stron drzew, drobnym niepewnym krokiem. Esesman niepiesznie podnis bro i strzeli w jego kierunku, a uciekinier przewrci si, nie mogem oprze si temu wraeniu, z ulg, e to koniec. Potem ju nikt nie prbowa ucieczki. Pytki grb by gotowy, Niemcy ustawili winiw rzdem i zaczli strzela, a ciaa upaday, tak po prostu przestaway by ywe, jak ptaki ukadane przez Adalberta na tarasie. Gdy esesmani skoczyli, na polanie pojawio si nagle dwch innych Niemcw w mundurach i powiedzieli co, czego nie mogem sysze w swojej jamie. Po krtkiej nerwowej rozmowie znikli wrd drzew. Zostawili niezasypany grb. Zapada cisza, w ktrej bicie mojego serca wydawao si tak gone, e przyoyem do do piersi, by je uspokoi. Nie pieway ptaki, las zamar, zupenie straciem poczucie czasu i nie wiem, czy wyczogaem si ze swojej jamy po godzinie, czy po piciu. Zapada zmierzch i drzewa rzucay dugie cienie, a ostatnie promienie soca zostawiay na trawie smugi czerwieni. Takie zdanie napisaa w jednym ze swoich reportay, Alicjo, i powtarzam je teraz, bo brakuje mi wasnych sw. Podszedem do wykopanego dou i spojrzaem w d, ten obraz nigdy mnie nie opuci. Jeden z mczyzn cigle y i prbowa wydosta si spod martwych cia, w jego piersi ziaa krwawa dziura, patrzy na mnie. Widziaem, e umiera, i odruchowo wycignem do niego rk, ktr chwyci. Wtedy poczuem, e nie jestemy sami, z lasu wyszed Adalbert, stan nad nami. mia si. Sta tam i mia si. Im mocniej zaciskay si nasze donie, tym goniej mia si mj brat.
Ja i Adalbert mielimy trzynacie lat, gdy skoczya si wojna i zaczo wysiedlanie. Bylimy duymi na swj wiek chopcami, nadal podobnymi jak bliniaki. Gertrud nocami zakopywaa w ogrdku, co tylko dao si zakopa, jak robili wszyscy Niemcy, bo trudno byo im uwierzy, e to naprawd koniec Waldenburga. Ktrego razu macocha wrcia z ogrodu blada i drca, usiada przy kuchennym stole i zacza paka. Domylaem si, e znalaza co przeraajcego. W noc przed podr na Zachd nie spaem, czekaem, a dom pogry si w ciszy, i przez okno wymknem si w ciemno. Nie zabraem nic, nawet dokumentw, bo zapisana w nich tosamo nie naleaa do mnie. Przebiegem przez ogrd i zanim zanurzyem si w las, spojrzaem na dom. W oknie zobaczyem mojego brata, patrzy na mnie z twarz przy szybie. Unis do w upiornym gecie poegnania, ale jeszcze miay si skrzyowa nasze losy. Widzisz, Alicjo, ten oto Marcin Schwartz, ktrego z tak wpraw zaatakowaa dzi w nocy, jest moim bratankiem, synem Adalberta.
Jajko niespodzianka
Dopiero okoo poudnia obudzio mnie pukanie do drzwi i zanim zrozumiaam, e jest rzeczywiste i wymaga mojej reakcji, mino sporo czasu. Opowie pana Alberta pogrya mnie w nie penym podejrze, e nikt nie jest tym, za kogo si podaje, a spotkanie z Martinem sprawio, i nawet moje ciao wydawao mi si obce, podmienione. Listonosz jednak cierpliwie czeka i gdy otworzyam drzwi, wyglda na tak samo zdziwionego jak ja.
- Alicja Tabor. Jest pani? - zapyta i wydawao mi si, e w jego sowach ukrywa si gbszy sens, na ktry powinnam odpowiedzie filozoficzn sentencj.
Nie wiem, od jak dawna tu pracowa, ale do tego domu od pitnastu lat nie przychodzia korespondencja. Pokrci gow, gdy potwierdziam, e jestem. By wysokim mczyzn o aurze kogo, kto pozna wszystkie dostarczane przez siebie ze wiadomoci. Nie widziaam jego oczu ukrytych pod daszkiem czapki, a brod schowa w konierzu kurtki z napisem Poczta Polska. Widok listonosza zaniepokoi mnie, bo w nim te byo co faszywego. Moe zapach. Pachnia jak sklepy z tanimi butami z gumy i plastiku, ktre w ostatnich latach pojawiy si w biednych miastach Polski. Zostaam z kopert w rce, a listonosz popedaowa w deszcz ze niegiem.
W kopercie bya oficjalna informacja z Biblioteki pod Atlantami o ksice, ktra na mnie czeka. Dokadnie tak: Szanowna Pani Tabor, Informujemy, e w naszej bibliotece oczekuje na Pani Mnich Lewisa. Pod spodem piecztka i nieczytelna parafka. Dziwne wydao mi si, e biblioteka zawiadamia czytelnikw listem poleconym, poza tym nie zamierzaam wypoycza ksiek, a jeli ju, to raczej nie Mnicha Lewisa. Nie jestem wielbicielk gotyckiej literatury i czytam waciwie tylko reportae i ksiki historyczne, bo daj mi wiksze poczucie pewnoci, e moliwe jest dotarcie do tego, jak byo naprawd. Historia jest jak reporta. Im wikszej liczbie ludzi udzieli si gosu, tym peniejsza bdzie opowie, a tylko tak mona dotrze do prawdy o tym, co si stao. Ostatnio miaam do czynienia z Mnichem, gdy czytaa go Ewa. Przesadnie modulujc gos, stosownie do mrocznej narracji, wyranie rozkoszowaa si przygodami dzieweczki Antonii i jej rozpustnego brata. I nie spocz, pki nie pohabi dziewicy przypomniay mi si sowa z tej ksiki, ktre w ustach mojej siostry brzmiay komicznie, ale ten komizm by podszyty czym jeszcze, co wrcio teraz nagym dreszczem. Przemoc, jakie ciao znane i straszne, zamknam oczy w oczekiwaniu na dalszy cig wizji, ale ten bysk pamici by wszystkim, co si zdarzyo. Gdyby nie owo mocne, cho niejasne wspomnienie, uznaabym korespondencj z biblioteki za wynik pomyki komputera, do ktrego jaka nadgorliwa staystka wprowadzia dane ze starych katalogw. Na jednej z fiszek zapewne nadal jest imi i nazwisko mojej siostry, Ewa Tabor, i zaraz obok ja, Alicja. Postanowiam pojecha tam, zanim spotkam si z babci zaginionego Patryka.
Zaparkowaam niedaleko kocioa Matki Boskiej Bolesnej, pod ktrym staa grupa starszych kobiet. Ksztatami przypominay sam koci: przysadziste, krge, niewywrotne. Rozmawiay o czym z oywieniem, nadstawiam ucha, mkasiwitaszejczyznykoka dotaro do mnie, gdy je mijaam, a jedna z kobiet, dua i z lekkim wsikiem, popatrzya na mnie hardo i pytajco, jak na obc zza potu, ktra moe zwdzi kury albo wyprane przecierada. Siprzeciwnamlakomkrwioydysigli usyszaam jeszcze czyj gniewny gos i wci czuam wzrok kobiet na plecach. Niespodzianie przypomnia mi si Marcin, jego ciepe, silne ciao i due donie, ktre leay na stole w mojej kuchni jak dwa pice zwierzta. Podobnie jak ja by zwizany z tym miastem i zarazem do niego nie nalea. Niemdrze byoby, gdybym pomylaa, e to nas czy w jaki szczeglny sposb. Oboje std wkrtce wyjedziemy. Kada zmiana, jak dostrzegaam po drodze, wizaa mnie z tym pejzaem i jednoczenie przypominaa, e go opuciam i znw opuszcz. W miejscu Madrasu otwarto teraz sklep misny. Madras by niegdy mroczn herbaciarni z wydrukowan na kartach uwizionych pod szklanymi blatami stow dug list herbat, z ktrych dostpna bya tylko ekspresowa w szklankach, ale i tak nikt tu nie przychodzi na herbat. Gwn atrakcj Madrasu byy basie, firmowe ciastka Wabrzycha, ochrzone imieniem patronki grnikw. Chod, Wielbdko, idziemy do Madrasu woaa Ewa i liniam si jak szczeniak buldoga na sam myl o delikatnych patkach kakaowego biszkoptu przeoonego bit mietan. Basie, ktrych pod t nazw ani w tej postaci nie spotkaam nigdzie indziej, pozostawiy w mojej pamici lad na zawsze poczony z Ew. Patrzyymy niecierpliwie, jak kelnerka stawia w gablocie tac ze wieo przygotowanymi basiami, i porwnywaymy potem, ktrej z nas trafia si kostka z wikszym kleksem czekolady na wierzchu.
Biblioteka pod Atlantami bya nieczynna z powodu odkaraluszania. Kartka z takim napisem widniaa na szybie drzwi, ktre z hallu prowadziy w gb budynku. Zobaczyam tam dwch eksterminatorw w maskach i seledynowych kombinezonach, szli korytarzem, opryskujc go z urzdze przypominajcych odkurzacze. Na plecach mieli napis Robax.
- Nic nie poradz! - usyszaam dobiegajcy gdzie z gry gos i zadaram gow. Na wielkiej drabinie, pod ktr staam, usadowia si okrakiem kobieta w niebieskiej garsonce i fartuchu.
- Dlaczego nie poradz? - zapytaam i wycofaam si spod drabiny, by mie widok na twarz kobiety, a nie na jej majtki.
- Pootwieray si!
- Co si pootwierao?
- Dziury, szpary, blizny! Wejcia! Jak si pootwieraj, to nawet Terminator nic nie zrobi.
- Terminator? - Poczuam si zdezorientowana.
- Widziaa pani ten film? - zapytaa Niebieska Kobieta i pochylia si, by mi si przyjrze.
Potwierdziam. Widziaam Terminatora podczas dugiej podry samolotem, podobnie jak wiele innych filmw, ktrych normalnie bym nie ogldaa. Dlatego zapytaam:
- A Lara Croft?
- Lara Croft - powtrzya Niebieska Kobieta i zamylia si.
- Za moda - owiadczya w kocu - za moda i za adna!
- To co mona zrobi, gdy pootwieraj si wejcia? I gdzie one s?
- Swoje trzeba robi! - odpara kategorycznie, moe zauwaya, e si ze mn zagadaa i traci czas. - Swoje robi, cudzego nie rusza!
Kiesze jej fartucha, wielka jak torba kangura, wypchana bya jakimi kanciastymi przedmiotami, poyskliwy materia garsonki opina jej dugie masywne ciao. Wygldaa jak zoona z oponek tuszczu poustawianych jedna na drugiej, ale bya nad wyraz gitka. Balansujc na czubku drabiny, sapna, wyja z kieszeni fartucha masywny krzy i powiesia go nad wejciem.
- Prosto? - zawoaa z gry, a gdy przytaknam, westchna i wyja paczk papierosw, z wpraw odgryza filtr i umocowaa reszt w szklanej fifce. Zacigna si z przyjemnoci i gdy dotara do mnie chmura dymu, poczuam, e pali chyba te same papierosy co Barbara Mizera.
- Jeszcze dwa mam - powiedziaa i wskazaa na kiesze fartucha opinajcego jej ono.
- Dwa?
- Krzye do przybicia - odpara. - Kazali popowiesza. Jedni ka wiesza to, drudzy tamto, a trzeci sami si wieszaj. - Popatrzya na mnie badawczo i zacigna si papierosem. - A pani tu co waciwie?
- Ja? Po ksik.
- Czytacie i czytacie - zamiaa si chrapliwie. - Przychodzi tu duo takich, co czytaj.
- Pewnie dlatego, e to biblioteka - podpowiedziaam.
- Pani te pewnie czyta i czyta?
- Zdarza si - przyznaam.
- Wanie! - ucieszya si Niebieska Kobieta. - Czyta si, a ycie pynie.
- Pani nie lubi czyta?
- Ani troch - rzucia - czasu szkoda. - Dmuchna dymem w moj stron i ziewna ostentacyjnie, by zademonstrowa, jak nudne jest czytanie. - A ta ksika, po ktr pani przysza, to o czym? - zainteresowaa si nagle.
- O dobru i zu.
Niebieska Kobieta uniosa brwi i dmuchna.
- No te nie maj o czym pisa!
- O jednym zym mnichu, co zgwaci wasn siostr i zabi matk - sprbowaam inaczej.
- To ju prdzej! - ucieszya si. - A chocia dobrze si koczy?
- Dla jednych tak, dla innych nie.
- To po co pani czyta, jak wie pani, jak si koczy?
- Lubi sobie poprzypomina - odpowiedziaam.
- Te mi zajcie - prychna Niebieska Kobieta. - Zapomnie trzeba i robi przetwory na zim! - Zabraa si do schodzenia z drabiny, wypinajc w moj stron tyek w lnicym poliestrze. Zoya drabin i bez wysiku wzia j pod pach. - Pani przyjdzie jutro po poudniu, moda wtedy bdzie - rzucia i bez poegnania ruszya w gb korytarza. Moda? - pomylaam i zanim zdyam zapyta, istota w niebieskim poliestrze dodaa przez rami: - Bibliotekarka.
*
Aby zupenie nie zmarnowa tego nieszczeglnie rozpocztego dnia, zadzwoniam do mojej nastpnej rozmwczyni i zapytaam, czy mog przyjecha godzin wczeniej. Zofia Socha, lat szedziesit siedem, wdowa, zawd gospodyni domowa, jedyna opiekunka Patryka, ktry w czerwcu znikn z marketu Real, nie bya zachwycona, bo wanie co
pieka czy dusia, ale zgodzia si i ruszyam na Sobicin, na ulic Kolejarsk. W przeciwiestwie do Nowego Miasta ta biedna dzielnica nigdy nie cieszya si dobr saw. Jednak w czasach, gdy dziaay kopalnie i pon palnik koksowni, miaa swj rytm pracy i odpoczynku, a bez tego wszystko rozpada si i karleje. Teraz, tak jak na Nowym Miecie, zostali tu ci, ktrym si nie powiodo, bezrobotni, nieporadni i rozpici, a take ci, ktrzy uznali, e chc tu by, bo trudno nie chcie po pidziesiciu paru latach, co si nie wrc. Od czasu do czasu jaki fotograf robi tu artystyczne zdjcia biedy, ktra tylko na fotografiach bywa malownicza.
Na t cz Sobicina, w ktrej mieszka z babci wielkouchy Patryk Socha, mwiono Palestyna, bo osiedlio si tu po wojnie wielu ydw, biednych niedobitkw, jak nazywa ich nasz ojciec. Ewa uwielbiaa to sowo, w ktrym czaia si groza. Nas te nazwaa niedobitkami i ualaa si nade mn, mj ty biedny niedobitku, gdy zwierzaam jej si z jakiej dziecinnej tragedii albo, co gorsza, zaczynaam dostrzega nasze rzeczywiste nieszczcie. Niedobitki z wabrzyskiej Palestyny zamieszkiway po wojnie obszar wyznaczony przez kilka ulic, a jego granice s do dzi tak sporne jak granice rzeczywistej Palestyny. Wkrtce ydowskie niedobitki byy nieodrnialne od biednej reszty nieydowskiej, bo wszystkich rwno przysypa wglowy py. Nazwa Palestyna zostaa, tak niedoskonaa jak wszystkie inne nazwy w tym miecie przybdw.
Podjechaam pod kamienic i zatrzymaam samochd naprzeciwko punktu skupu zomu, przed ktrym staa grupa ludzi. Na kocu kolejki dwch mczyzn i kobieta mieli taczk wyadowan po brzegi towarem i usiowali umocowa na niej kawa karoserii w jadowicie zielonym kolorze. We w pizd nie cig! zdenerwowa si wyszy mczyzna, a tak bezceremonialnie pouczona kobieta, maa blondynka z opuchnit twarz, obraona usiada na krawniku. Spojrzaam na kamienic, ktra cierpiaa na jak przewlek dermatologiczn przypado. ciany pokryte byy liszajami, wrd ktrych wykwitay wiee bble oparzeliny, a te, ktre ju pky, sczyy tawy pyn. Mur sprawia wraenie czego mikkiego, co rozpadnie si, ustpi pod dotkniciem doni. Jaskrawe placki seledynu, ci i ru tam, gdzie kto zdoby si na wysiek upikszenia kawaka ciany wok swojego okna, byy znakiem, e ten poturbowany dom nie podda si jednak do koca. Na parapetach za drewnianymi balustradkami stay garnki z jedzeniem i wypenione czym foliowe worki szeleszczce na wietrze. Grupa zomiarzy akomie patrzya na mj samochd, gdy wchodziam do cuchncej moczem bramy. Zirytowa mnie ten banalny rekwizyt biedy i poczuam zo na kadego, kto naszcza w tym sponiewieranym domu.
Zofia Socha mieszkaa na parterze. Porzdna wycieraczka z napisem Witaj, drzwi wieo odmalowane na brzowy kolor, straszliwy jasny orzech, ktry moja siostra nazywaa kolorem kupnym. Podoga wyszorowana do poowy korytarza, rwno jak od linijki. Jasny komunikat, tu mieszkam ja, Zofia Socha, i niech wszyscy widz, jak moja czysta podoga rni si od podogi ssiada, na drzwiach pani Sochy K+M+B, za nimi up-plask, up-plask. Zadzwoniam, nic. Zapukaam i zawoaam, a wtedy po nieumytej stronie korytarza uchyliy si drzwi. acuch nacign si, zazgrzyta, muzyka, up-plask-up-up-up, wypyna na korytarz, a w szparze pojawia si para bosych mskich stp, wyej bokserki w banany, owosiony brzuch, klata dzika, twarz uoona w znak zapytania ostry jak hak. Czy w tym miecie za kadymi drzwiami czai si niekompletnie ubrany mczyzna, ktry nie ma nic innego do roboty? Zanim pady jakiekolwiek sowa, z gbi mieszkania przydreptay stopy kobiece, wspiy si na palce, zalni na paznokciach sorbet malinowy.
- Misiu? Zamykajze, Misiu, te dwi i chooo. - Mi obscenicznie zamlaska i znik.
Zadzwoniam powtrnie do Zofii Sochy i teraz dwik dzwonka przebi si przez up-plask, zza acucha gos zapyta:
- To pani jest?
- To ja jestem - po raz drugi tego dnia potwierdziam swoje istnienie. Trzasno, szczkno i przez otwarte drzwi buchn polski zapach wieprzowiny, smaeniny, rozgotowanych warzyw.
- Takie nieszczcie, schabowe biam - przywitaa mnie babcia Patryka.
Weszam do wskiego przedpokoju z dreszczem emocji, jaki zawsze czuj przed rozmow z nieznajomym czowiekiem. Ten czowiek mia kasztanow trwa ondulacj i tuczek w doni, powid mnie po poliestrowym chodniku w pijane kwadraty i trjkty Picassa, pomidzy ktrymi nage linie biegy na olep, w wielkiej rozpaczy. Ten wzr musia zaprojektowa kto naprawd wyprowadzony z rwnowagi, pozbawiony nadziei. Nad chodnikiem unosi si chemiczny zapach taniej nowoci, sprzedawanej na metry w najbliszym centrum handlowym. Kto kupuje chodnik, gdy ginie mu dziecko?
- Strasznie si nosi z dworu. W bramie pijaki sikaj, charkaj - podpowiedziaa gospodyni, wci z tuczkiem w doni, i wymownie spojrzaa na gocinne kapcie, lekko ju wygniecione przez czyje stopy. - Kapciuszki, bardzo prosz! Wygodniej, przyjemniej bdzie. Po domowemu. - Mwia szybko, oddychaa ciko jak kto, kto ma astm albo chore serce. - Na promocji chodnik nowy - dodaa, odgadujc moje myli. - Oywi bardzo, powikszy nawet, janiej zrobi. Ciemno byo, takie nieszczcie, tanio byo, grzech nie kupi. W stoowym nakryam - wskazaa kierunek Zofia Socha. - Kipimi! - jkna i ruszya do kuchni jak wagon wgla. Po chwili usyszaam jej gos przerywany up-plask, up-plask: - Schabik dostaam biay jak maseko. Takie nieszczcie, straszne nieszczcie!
Na obrusie bez skazy czekay dwa nakrycia, w krysztaowym wazonie bukiet sztucznych r, wok bysk, tapety gstobarokowe, firany jak zmarznity nieg. Na kredensie zdjcia zaginionego Patryka i zmarego papiea, obaj umiechnici, w ramkach ze sklepu, gdzie wszystko kosztuje zotwk, a warte jest duo mniej. Patryk i papie. Papie i Patryk. Miaam nadziej, e jeden z nich nadal yje. Najbardziej udana z fotografii przedstawiaa radosnego chopca na rowerku, soce przewietlao na rowo jego elfie uszy. Na ramieniu mia czyj opiekucz do i cay wyrywa si ku wiatu. Obok, na serweteczce jak opatek, leao co dziwnego, dwa patyczki przewizane na krzy biao-czerwon wstk. Z kuchni dobiega coraz intensywniejszy zapach smaonego misa. Gospodyni postanowia podj mnie obiadem i adne dzikuj, nie chc sprawia kopotu nie odwiedzie jej od nakarmienia mnie.
- Co ciepego w taki zib, co pieprznego, domowego, cho troszeczk, na sprbunek! - pokrzykiwaa z kuchni, walc w takt pokrywkami.
Starsze panie pewnego gatunku chc mnie karmi, jakby to, e jako dziecko nie znaam matczynej mioci, byo wypisane na moim czole. Starsze panie karmice, w chochl i tuczek uzbrojone, yjce w kuchni tak, jak inne stworzenia yj w lesie albo w morzu, mlaszcz na mj widok, dostrzegajc tylko usta, ktre chc ssa. Gdyby Zofia Socha miaa mleko, chwyciaby mnie za eb i przystawia do piersi.
- Godna? Na pewno godna! Niby niegodna, a jak sprbuje, to od razu posmakuje, jak powcha, to zgodnieje!
Poddaam si bez walki. Zofia Socha przykulaa si z dzbankiem kompotu, takie nieszczcie westchna i przesza do rzeczy.
- Zib! Na zib rosoek, byle pieprzny, po naszemu, po polskiemu, najlepszy. A schabik, prosz pani, na drugie. Schabik dostaam jak maseko, wieutki, cymes nie schab. Do Reala pojechaam i wybraam, raz-dwa w te i nazad busikiem. Schabowy niby prosty, kada ubi, usmay potrafi, pani mi powie.
Przytaknam niepewnie, nigdy nie biam ani nie smayam, bo nie jestem misoerna.
- Ha! - ucieszya si Zofia Socha - wcale nie taki prosty.
- Nie?
- A wie pani, w czym sekret?
Nie wiedziaam.
- Jajeczko! Grunt to jajeczko, jajeczko, prosz pani! Jajeczka od tej samej baby bior od lat. Patryczkowi te zawsze na niadanko jajeczko, bueczka z masekiem, danonek, parweczka, ale jajeczko, grunt to jajeczko. I takie z Patryczkiem nieszczcie!
- Nieszczcie - przyznaam.
- Tam, w Warszawie, da si dosta od baby?
- Czasem si da - przyznaam.
- Moe - babcia Patryka nie bya przekonana - ale takich w Warszawie pani nie dostanie! tko wprost pomaraczowe, a jaki zapach, jak na wsi. Biszkopcik na nich jak zoto albo kruche, jakie kruche, prosz pani, pani sama zobaczy, takie nieszczcie!
- Prawda - przyznaam.
- Jak pani to robi, e pani takie kruche wychodzi? - cigna Zofia Socha. - Jak pani to robi, pyta mnie jedna z drug, jak na spotkanie przy kociele zanios. Pani si wprost w ustach rozpywa, moje nie, takie nieszczcie.
- Nieszcz - zaczam, ale babcia Patryka wyrzucaa z siebie sowa z tak szybkoci jakby kroia ogrki na mizeri.
- A ja na to: a na jakich jajkach pani robi? jak na jakich, ze sklepu. Jak ze sklepu, to, si pytam, jak ma pani si rozpywa? Cudw nie ma. Trzeba jajeczka wzi od baby, nie aowa. Wic te jajeczka, prosz pani, takie nieszczcie!
- Nieszczcie! - krzyknam i Zofia Socha zamika, mrugajc oczami, jakby si wanie obudzia.
- Alicja ma pani na imi - zmienia temat.
- Tak. Alicja Tabor.
- Alicja, Alicja, Ala. Znaam kiedy jedn Al, do szkoymy razem chodziy, ale wpada pod autobus. Na oczach matki, biega przez Grunwaldzki na zerwk i bc. Nieszczcie. - Zofia Socha westchna ciko nad losem mojej polegej imienniczki i swoim wasnym.
- Nieszczcie - przyznaam.
Spojrzaa na zegarek.
- Jeszcze pi minut. Byoby gotowe, tylko przysza pani wczeniej. - Spojrzaa na mnie z wyrzutem. - I waciwie jeszcze moda pani jest, pani Alu, a mylaam, e starsza.
- Przepraszam. - Umiechnam si do niej.
- Nie szkodzi. - Zofia Socha si rozpogodzia. - Mode musi poje. Poje, poje, takie nieszczcie - powtrzya i poleciaa do kuchni, zadray w trwodze krysztay. Wrcia z talerzami.
- Rosoek! Posoliam, popieprzyam, ale mona zawsze dopieprzy. Tu sl, pieprz. U mnie winia musi przebiec przez zup, przez rosoek kura, krowa. - Zatara rce, drobne, szybkie. - Dopieprzy?
- Poprosz.
Zakrcia, dopieprzya.
- Takie nieszczcie - westchna.
Zadzwonia yk, a ja zanurkowaam swoj, by omin zowieszcze oko tuszczu. Zapach tego wywaru z misa i koci jednoczenie mnie brzydzi i przypomina, e w ostatnich dniach niewiele jadam.
- Ros musi dochodzi powoli, pani Alu, popyrka sobie musi. Pani wie, jak jedna moja ssiadka ros gotuje?
Nie wiedziaam.
- Spotykam j w Biedronce i ta mwi mi: raz-dwa mojemu Mikowi rosoek zrobi. Ja na to: jak raz-dwa? Rosoek raz-dwa? A mwi do wrztku knorra wrzuc, maggi pokropi, makaron babuni i jest. Ja tam nad garami mwi sta nie bd i si mieje. A ja na to: taki ros to wie pani co, to obciach, nie ros.
Znad swojej michy tusto parujcej podniosam wzrok na Zofi Soch. Umiechna si zadowolona z mojej reakcji.
- Od Patryczka si nauczyam. Takie nieszczcie! - Popatrzya na fotografi chopca, ja za ni. - Wygadany jest, gdyby pani go znaa. Obciach, babcia mwi. Niech mi babcia Hoka obciachu nie robi, eby na cae podwrko woa, e kolacja gotowa.
- Hoka?
- Hoka! Od foki, e niby gruba jestem jak foka. Kiedy zobaczy fok w telewizji i mwi: babcia hoka, babcia hoka i babci Hok zostaam. Takie nieszczcie.
Umiechnam si znad pieprznego rosou i dopieprzyam sobie na cze babci Hoki, a mnie zakrcio w nosie. Zofia Socha nie wahaa si, jakiego uy czasu. W tym domu zaginione dziecko cigle yo i moe dlatego ta tusta zupa, ktrej nie lubi, posmakowaa mi nagle i rzuciam si na ni z apetytem. Wyjam dyktafon, postawiam pod sztucznymi rami, a Zofia Socha z zainteresowaniem przyjrzaa si urzdzeniu.
- Takie mae?
- Teraz robi coraz mniejsze - przytaknam.
- Na kaset?
- Ju nie trzeba kaset, w rodku jest tylko maa pyta i na ni si wszystko nagra.
- To taki may komputer?
- Mona tak powiedzie.
- Komputery, komputery - westchna Zofia Socha - takie nieszczcie.
Pokiwaam gow.
- Patryczek od roku mwi, komputer, babcia, i komputer. Pod choink chcia, eby mu Mikoaj przynis. Mwi: babcia Hoka, ja w Mikoaja nie wierz, naiwny nie jestem, ale list mu o ten komputer napisz tak na wszelki wypadek. W wietlicy mieli, ale, mwi: babcia, to obciach, nie komputer. On chce nowoczesny. Na tym komputerze w wietlicy sam si wszystkiego nauczy, wybitnie uzdolniony, tak psycholog w przychodni powiedzia, jak na kontrol poszlimy. Nieszczcie, nieszczcie. I eby rozwija mu te zdolnoci, mwi do mnie, stworzy warunki. Pan mi powie, jak za tysic zotych si stwarza warunki, ja do niego na to: to wtedy stworz. Z tysica zotych to, za przeproszeniem, nawet Pan Bg by niewiele stworzy. Moe ze dwie mrwki i pokrzyw. Takie nieszczcie.
Przyznaam jej racj i znw popatrzyam na zdjcie chopca. Wyglda na szczliwego mimo braku komputera i warunkw.
- Pojechalimy raz do MediaMarkt - cigna Zofia Socha - pooglda te komputery i ca drog powtarza: nie dla idiotw, babcia Hoka, a si ludzie w autobusie miali. Jakie liczby, numery, kto to zrozumie. Ja tyle widziaam, e na taki komputer, jaki Patryczek chce, dwie moje emerytury by poszy. Takie nieszczcie.
- Pani crka wam pomaga?
- Crka - prychna Zofia Socha i jej sympatyczna twarz zacza przypomina t z fotografii w gazecie, bo na rewersie sodkiej babci karmicielki bya babcia za i gorzka. Nagle postarzaa si i zbrzyda, jej usta si zapady, cieniay, a trwaa w kolorze kasztanw przybraa brzydki bury kolor. - Tysic zotych renty mam. Takie nieszczcie. Trzy tygodnie mia, jak pierwszy raz wzia dup w troki. Dwa miesice jej nie byo. A ile lekarze kosztuj. Patryczek wczeniak, od urodzenia niedosyszy i chorowity. A to katarek, a to przemarsz wojska. Zostawiaby tak pani malutkie dziecko? Porzucia jak psa?
- Nie. Psa bym te nie porzucia.
- Widzi pani! Ja bym sobie dla dziecka krwi utoczya, ostatni kromk od ust odja, ja dla dziecka wszystko. - Walna si w pier babcia gorzka, a zadudnio. - Takie nieszczcie! Co ja si dla niej w kolejkach nastaam, zupki rcznie przecieraam, kombinowaam, eby miaa schabik, parweczki, pno j urodziam, jedn crk tylko.
- A pani m?
- Takie nieszczcie! Przed czterdziestk wdow z maym dzieckiem zostaam. By chop i nie ma chopa. Bez sensu umar!
- Bez sensu? - upewniam si.
- Bez sensu! Piorun go na grzybach zabi. O, tyle po nim zostao. - Pokazaa serdeczny palec prawej doni z cienk zot obrczk i piercionkiem z rowym korundem. - Nigdy nie zdejmuj, jak przyjdzie czarna godzina, to bdzie jak znalaz, ruskie zoto i rubin. Takie nieszczcie.
- A ojciec Patryka?
- Ojciec! - Przemiana na twarzy Zofii Sochy pogbia si, kobieta dyszaa i jej wewntrzna maszyneria osigna stan krytycznego przecienia. - Taki ojciec, co splun tylko potrafi. - Poczerwieniaa, nada si, dolaam jej kompotu. - Splun - powtrzya jadowicie. - I tyle go widzieli. Nawet poduszki wasnej nie mia, rodzina z meliny ze Starego Zdroju, ule takie, ani do Boga, ani do ludzi. Poszam do nich, jak zasza, i pytam, jak bdzie, bo trzeba co ustali, wesele urzdzi, zanim bdzie wida. Na progu mnie trzymali jak psa. I wie pani, co powiedzieli? No wie pani?
Nie wiedziaam, cho mogam si domyli.
- Powiedzieli, e jak, za przeproszeniem, moja crka dupy nie pilnowaa, to niech si teraz martwi, im nic do tego. A co, synalek niewinny? ja na to pytam i caa si gotuj. Jak suka nie da, to pies nie wemie mwi mi ul i w twarz si mieje. Niech wyskrobie, nie ich sprawa. Wyskrobie! Tobie mzg wyskrobao, ulu. Prdzej z okna skocz, pod pocig si rzuc, ni dam wyskroba, grzechu takiego na swoje sumienie nie wezm. Pod swj dach ich przygarnam, pokj jeden odstpiam, sama tu w stoowym na wersalce. Mwi: lub wemiecie, szkoy pokoczycie, jako bdzie, przy dziecku wam pomog, ugotuj. Jest Biedronka, jest dziaka, przeyjemy.
- Nie uoyo si?
- Pomieszkali razem ze trzy miesice, a si arli, a wyzywali. Myl, dotr si, ale gdzie tam, krew przy tym tarciu pryskaa. Wrzaski na ca kamienic, pretensje, ale, e niby do lubu ich zmusiam. Jeszcze zanim si may urodzi, z rkoma do mnie skoczy.
- Zi?
- A kto? I jeszcze mwi do mnie: mamusia - Zofia Socha zamierzya si yk na niewidzialnego przeciwnika - bo jak zaraz mamusi, wie pani co! Nie bd si wyraa. No to ja na to: won mi z mojego domu, brakorobie, goodupcu! Won do swoich, na melin! Crka za mn murem stana, a niech idzie, mamu. - Zofia Socha westchna gboko. - Takie nieszczcie - powtrzya i popatrzya w mj talerz. - Ja to bym sobie na pani miejscu troch ten rosoek jeszcze dopieprzya.
Posusznie signam po mynek. Babcia Patryka mwia dalej.
- Mylaam, e zi pjdzie po rozum do gowy, ale nawet maego nie zobaczy. Jak poszed, tak dopiero po jakim roku crka mwi, e jej koleanka w komputerze znalaza, e w Irlandii jest. Z bab jak mia tam zdjcie, z piwskiem. Takie nieszczcie. Ale ona ju wtedy te mylaa tylko o tym, eby wyjecha. Ja si tu czuj jak szyszka w dupie tak mi mwia. Miaa dwie takie przyjaciki z fryzjerskiej, Dorota i Violetta, te na Palestynie mieszkay, wyjechay. Pisay, namawiay, e praca w fabryce wdlin, e w gastronomii mona si atwo zaczepi, sklepy takie, siakie, Agata, przyjedaj. Wcale jzyka zna tu nie trzeba, bo sami swoi. Patryczek mia osiemnacie miesicy, jak wyjechaa. Obiecaa zarobi i wrc, ale pity rok jej nie ma. A tu takie nieszczcie.
- Ma tam nowe dzieci - powiedziaam sowami Zofii Sochy.
- Dwoje - przytakna. - Zdjcia przysaa, chopak i dziewczynka, w ogle do Patryczka niepodobne. Ciemne jak Cygany. Ale ja do tych nowych dzieci serca jako nie mam. O Patryczku zapomniaa. Te nowe dzieci jemu, co jego, od ust odebray. Dzwoni na wita, to mwi: dziecko tu masz, Agata, chore dziecko, to odpowiada: mama da spokj, zarobi, to przyl na lekarstwa, ubrania, a przyjeda nie bd, bo na Palestynie modo zmarnowaam.
- Ile lat ma pani crka?
- Na dwudziesty pity jej idzie.
- Chciaaby pani, eby zabraa syna do Anglii?
Zofia Socha popatrzya na mnie i westchna z gbi przepastnej piersi.
- Takie nieszczcie. Ja bym mu krwi wasnej utoczya, eby tylko mia, co najlepsze. Na ludzi eby wyszed, daleko zaszed, to ja wszystko. Modl si o to codziennie, Matk Bosk Bolesn, papiea naszego o dobry los dla Patryczka prosz. Takie nieszczcie. Wierzy mi pani? - Ciemne chomicze oczka patrzyy na mnie spod kasztanowej fryzury pytajco i przebiegle.
- Wierz.
- Ja bym mu krwi wasnej nie aowaa - powtrzya Zofia Socha i przy drugiej krwi przypomniaa sobie o drugim daniu. Schabowe! I buraczki. - A buraczki z dziaeczki - pochwalia si gospodyni. - Sodziutkie byy w tym roku, jdrne, a jak ja si baam o te buraczki!
- Dlaczego?
- Nie wie pani? Przez gaz.
- Gaz?
- Pod ziemi gazu peno napucili i jak wybucha, to buch, dziura si robi jak lej po bombie - zaperzya si Zofia Socha.
- Dziura?
- Na dziace, bo dziaeczk mam, pomidorki, buraczki, liweczki, liwa mi jedna znika.
- Znika? Caa?
- Jak tpo, tak znika - potwierdzia Zofia Socha z zapaem. - Takie nieszczcie! Wgierka najsodsza. Przychodz na dziaeczk, a tu dziura, zagldam, czubek drzewa wida tylko, gaz bucha. Truj nas!
- Kto nas truje?
- Ja - gospodyni rozejrzaa si i ciszya gos, jakby w jej stoowym ukryty by podsuch albo nawet tajny agent - ja osobicie myl, e to moe by Mossadam.
- Mos Adam?
- Mossadam Husain.
- Kim on jest? - bezwiednie zapytaam takim samym tonem spiskowca.
- To midzynarodowa organizacja podziemna, zawzili si szczeglnie na Polakw.
- Dlaczego?
- Chodzi im o panowanie nad wiatem, nad bankami, wszystkimi pastwami, a Polska to rodek Europy. Rozmawiaj ze sob szyfrem, s bardzo tajni, a sprytni jacy!
- I ta organizacja, Mossadam Husain, pucia gaz na Sobicinie?
- Tak - potwierdzia Zofia Socha z moc. Zauwayam, e zdya pochon poow kotleta, ktrego ja ledwie nadgryzam, wic nadrobiam, by si nie zacia. - Informacje sobie przekazuj szyfrem na kodach z kasy - dodaa.
- Na kodach kreskowych?
- Kada kreseczka co znaczy! - potwierdzia babcia Patryka.
- Co znaczy?
- Tajne informacje, wyroki mierci, nazwiska od a do z, numery telefonw. Dlatego ja zawsze niszcz kody, w wucecie spuszczam.
- Po co pani je niszczy?
- eby nie wpady w niepowoane rce.
- Czy s jakie inne przejawy dziaalnoci Mossada Husaina na Sobicienie?
- Ha! - ucieszya si Zofia Socha - s przejawy, i to jakie. Te karaluchy to myli pani, e tak same z siebie?
- A nie?
- Pewnie, e nie - zaprzeczya triumfalnie. - Razem z gazem je puszczaj, dlatego takie mutanty. Od gazu Mossadama Husaina. Pani wie, co taki gaz moe zrobi z karaluchem?
- Nie.
- To ja pani powiem. U mnie czysto, e z podogi mona je, ale jeden si zdarzy i wie pani co, ja do niego z kapciem, a ten nic, patrzy na mnie.
- Patrzy?
- A tak, prosto w oczy. - Zofia Socha zademonstrowaa jak, nieruchomiejc i wytrzeszczajc si na mnie. Przypomniaam sobie karalucha, z ktrym sama spotkaam si tej nocy, nastpnym razem przyjrz mu si lepiej. - I dzieci wabrzyskie, pani powiem, te oni porywaj, takie nieszczcie, i za mierci Jana Koka, proroka naszego, to myli pani, e kto sta?
- Mossadam Husain?
- A pewnie. Myl, e atwo ludziom oczy zamydli, e zawa, e sam z siebie umar, e ludzie gupi i nie dowiedz si. Ale s jeszcze tacy, co stoj za prostymi ludmi.
- Kto to taki?
- On jest - Zofia Socha uniosa palec - wybawicielem.
Przypomniaam sobie samozwaczego nastpc Jana Koka, nazywa si Jerzy abd i stawa powoli nowym bohaterem.
- Mwi pani o Jerzym abdziu?
- Jest tam i wszdzie, a mwi o nim nie mona - enigmatycznie odpara babcia Patryka. - Wkrtce prawda wyjdzie na jaw.
- A po co Mossadam Husain porywa dzieci? Czy wybawiciel to wyjania?
- On wszystko wyjania, nawet jak nic nie mwi. Prawda jest w jego oczach. - Policzki Zofii Sochy poczerwieniay. - A porywa, eby je przekabaci! To powiem pani od siebie, zrobi z nich chce armi sw, jak kiedy Turcy.
- Po co mu ta armia?
- Wyle ich potem, by yli wrd nas i szpiegowali. Tak bd do nas podobni, e nikt nie pozna, kto wrg.
- Sdzi pani, e to spotkao Patryka?
Cie przebieg po twarzy mojej rozmwczyni, jakby przetoczya si nad nami chmura.
- Takie nieszczcie - szepna i odwrcia wzrok. - Prdzej bym daa si pokroi, komi rozerwa, ni pozwolia go skrzywdzi. Ja tyle wiem, e to nie jest normalne. Gaz, karaluchy, ukrzyowanie Jana Koka, dzieci jak kamie w wod. eby do reszty nas wytpi tu chodzi. Zagazowa!
- Skd pochodzi pani rodzina?
- Moja? - Zofia Socha zdziwia si. - A kto pani takich plotek naopowiada? - Ciemne oczy patrzyy na mnie znad resztek schabowego.
Cymes nie schab. Sam Mossadam Husain by nie odmwi - pomylaam i nabiam ks na widelec. A wic Zofia Socha jest niedobitkiem. Biednym, przed sam sob ukrywajcym si niedobitkiem z wabrzyskiej Palestyny. Zmieniam temat.
- U pani te by gaz?
- Wszdzie! - potwierdzia. - Syczao ssss, jak si ucho przyoyo do ciany, spod ka, zza szafy. Raz prysznic odkrcam i jak mi gaz nie buchnie, mroczkw w oczach dostaam. - Popatrzya ma mj talerz. - Bo wystygnie - ostrzega i dolaa mi kompotu. - liweczki z dziaeczki, mro, wekuj i mam. - Zamilka, przy stole Zofii Sochy, niedobitka z Palestyny, panowaa niepisana umowa, e jeli nie zjem, nic ju mi wicej nie powie. Kady ks zblia mnie do tej kobiety, ktra ukrywaa swoj tosamo, jakby wci trwaa wojna, baa si Mossadama Husaina i nakarmia obc przy swoim stole.
- Prosz mi opowiedzie o dniu, w ktrym zagin pani wnuk.
- Ale ciasta pani zje? Kruche ze liwkami, liweczki z dziaeczki. Raniutko upiekam.
Pokiwaam tylko gow, a niestrudzona gospodyni udaa si po raz kolejny do kuchni, z ktrej wyonia si po chwili z pater i talerzykami. Ciasto smakowao tak, jakby Zofia Socha woya w nie ca mio do wnuka. Uoony na zotym krku wzr z owocw o misistym purpurowym miszu by wyznaniem w tajemnym jzyku. Domowe ciasto, zachcajcy slogan, dla mnie by pusty, bo w naszym domu nikt nie piek ciast, a jedyna prba podjta przeze mnie i Ew przy okazji ktrej Wigilii zakoczya si cakowit porak i wizyt stray poarnej.
- Pyszne - powiedziaam, a zadowolona Zofia Socha cmokna i zacza tak, jakby miaa zamiar opowiedzie mi bajk na dobranoc.
- A wic byo to tak. W sobot ranomy z Patryczkiem wstali i przy niadanku mwi: Patryczek, co bdziemy dzi robi na obiadek? A on: Babcia Hoka, pojedziemy po udka, upieczemy ze skrk. Pytam: Patryczek, znowu udka? A moe kopytka, krokieciki z barszczykiem, buraczki mamy z dziaeczki. Udka, babcia, i jajko z niespodziank sobie w Realu wybior, bardzo babci prosz. Z tych plastikowych jajek, co s w rodku pod czekolad, ludziki potem sobie robi. Wszystkim nie pokazuj, bo jeszcze pomyl, e dziwaka jakiego wychowaam, ale pani poka, na peczce stoj u niego, jak zostawi. - Zofia Socha wstaa i potoczya si do pokoju wnuka. - O! - W kadej doni trzymaa may owalny przedmiot. Chopiec oklei jajka czarno-biaymi twarzami wycitymi z gazet, domalowywa szczegy farbami, doklei wosy, ktre wyglday na prawdziwe. - Jak mu powycinam, to zawsze zbiera - Zofia Socha potwierdzia moje podejrzenia.
Malec najwyraniej gustowa w obliczach nieboszczykw, hojnie uywa czerwieni. Psycholog, o ktrym wspominaa Zofia Socha, nie myli si, zaginiony Patryk musi by wyjtkowym chopcem. Pomylaam, e moja siostra, kolekcjonerka osobliwoci, zafascynowana tym, co mroczne i niezwyke, uwielbiaaby tego upiornego maego artyst o elfich uszach. Wziam do rki dziea szecioletniego Faberg z wabrzyskiej Palestyny, jajka popatrzyy na mnie dwiema parami bliniaczych oczu.
- Humpty i Dumpty - mruknam do siebie.
- Co? - Zofia Socha si zaniepokoia.
- S pikne - dodaam na gos, a babcia Patryka westchna z ulg, zdaam jaki test.
- A gdyby pani widziaa, jakie adne samochody rysowa, jakie rakiety kosmiczne, jakie motyle. W przedszkolu rysunki Patryczka, wycinanki zawsze na pierwszym miejscu, czy to zwiastuny wiosny, czy kolory jesieni, ja nie wiem, po kim on to ma. Nie po matce, nie po ojcu, cho pono dziadek ze strony matki, jak jeszcze mieszkali w Drohobyczu... - wyrwao jej si.
- W Drohobyczu?
- A kto by tam po tylu latach spamita. - Zofia Socha machna rk i wrcia do wtku jaj z niespodziank. - Ostatnio cigle tylko te jajka chcia, bo, mwi: babcia Hoka, to jest cudowne nie wiedzie, co jest w rodku, i powolutku ogryza czekolad, zanim si otworzy. A mnie w serce ukuo, bo jak by modszy, na matk tak czeka. No to mwi: Patryczek, ubieramy si i apiemy busik do Reala. W Realu tok. Poszlimy na misny udka kupi, potem zaraz na sodycze. Mwi: Patryczek, nie ruszaj si, tu bd, przy jajkach z niespodziank, wybierz sobie dwa. Pilnuj kosza, a ja skocz tylko na oleje, bo sysz, e promocja. Wziam rzepakowy, wracam, tok wikszy, ni jak emy przyszli. Patrz, nie ma Patryczka, tylko wzek z zakupami stoi. Rozgldam si, moe kawaek dalej odszed i zaraz wrci. Czekam. Co robi? Zaczam lata po Realu, ludzi pyta. Chopiec lat sze, blondynek, oczy niebieskie, nie widziaa pani, pan, a ty, dziewczynko, nie widziaa? Nikt nie widzia, nikt nie sysza. Kto tam na cudze dzieci patrzy w takim toku, przy zakupach. Taki Real najlepszy na ginicie. - Zofia Socha westchna, jakby z ulg. - Takie nieszczcie. Poszam na kas, pytam: gdzie kierownik? A co si pani awanturuje, po co pani kierownik? W kocu ogosili przez megafon, e zagin chopiec, Patryk Mika. Ale przepad bez ladu. Kamie w wod.
- To ju pi miesicy - powiedziaam.
- Bez dwch dni - dodaa Zofia Socha - bez dwch dni i siedmiu godzin.
- Liczy pani?
- Zawsze bd liczya.
- Pani crka nie przyjechaa, gdy Patryk zagin?
Oczy Zofii Sochy byy teraz ciemne jak liwki wgierki, ktre zapady si pod ziemi.
- Takie nieszczcie. Mwi: co ja tam pomog, co ja mog, jak mnie nie byo. Tu musz spraw pilnowa. Spraw, jakich spraw, nowego przydupasa pewnie ja jej na to. A ona, e to moja wina, e Patryczek zagin, e nie upilnowaam. A ja bym sobie dla niego yy wyprua, do ostatniej krwi, wszystko dla tego dzieciaka. A teraz tr buraczki do soikw, takie dobre w tym roku, sodziutkie, i myl, dla kogo ja tr, po co? Takie nieszczcie.
Zofia Socha zacza paka, pochylona nad talerzem z resztk ciasta, i wyczyam dyktafon.
*
Noc opowiadaam panu Albertowi i Marcinowi o pieprznym rosole, jajkach z niespodziank i Mossadamie Husainie, ktrego imieniem Zofia Socha nazywaa otaczajce j zo, o wielkookich karaluchach i gazie. I o tym, e kochaa swojego wnuka o elfich uszach i wierzya, e chopiec yje. Ale gdy egnaam si z Marcinem, ktry zbyt dugo trzyma moj rk i puci j dopiero, gdy pan Albert go ponagli chrzkniciem, zdaam sobie spraw, e co mnie uwiera w opowieci Zofii Sochy z Palestyny. Do. Do na zdjciu Patryka mkncego w wiat na rowerku. Bez obrczki i piercionka z rowym korundem, z ktrym babcia chopca nigdy si nie rozstaje.
Umiech bibliotekarki
Noc obudzi mnie metaliczny dwik telefonu, przysza wiadomo. Signam po komrk, lnic jak smutne cyklopie oko, chocia najchtniej pozostaabym we nie, ktry pierwszy raz, od kiedy tu przyjechaam, by rozkosznie spokojny i cichy. ni mi si film przyrodniczy, ktry kilka miesicy temu zrobi na mnie ogromne wraenie. Reflektor urzdzenia badawczego wyawia z ciemnoci endemiczne ryby z pazurami zamiast petw i zalkami skrzyde, wielkookie jak koty, wiecce zielonkawym blaskiem istoty, ktre tam, gdzie nic innego nie przeyoby, trwaj niezmienione od milionw lat. Miaam wraenie, e buszujcy w podwodnej nocy reflektor omiata mnie wiatem jak jedno z tych stworze skazanych na bezruch i mrok. Ten wiat wydawa mi si straszny i zarazem tak pocigajcy, e gdybym tam trafia, mogabym odmwi powrotu na powierzchni.
Id, Alicjo przeczytaam wiadomo podpisan Homar i pomylaam, e pragnie on, bym wrcia do snu, ktry mi przerwa. W tej chwili na granicy jawy wiedziaam, e on te tam by, pord endemicznych ryb powoli poruszajcych si na dnie oceanu. Przyzwyczaiam si ju do Homara i chocia nadal nie wiedziaam, kim jest i czego ode mnie chce, nie sdziam, aby mi zagraa. Najbardziej dziwia mnie nie jego przenikliwo, ale to, e byam w stanie j zaakceptowa, bo w moim normalnym yciu nie byo miejsca na co tak dziwacznego. Zna mj adres mailowy i numer komrki, wyczuwa moje emocje. Co jeszcze o mnie wie? Podeszam z telefonem do okna i spojrzaam na upiony ogrd, czerniejc za nim cian lasu, nieruchom w bezwietrzn noc, i na Zamek Ksi. W jednej z komnat zapalio si wiato, delikatne jak pomie wiecy, kici, kici, to Daisy szuka kota, powiedziaaby Ewa. Patrzyam na daleki blask, mylc o kocie imieniem Mefisto, ktry chocia wymylony, nadal istnia tak wyranie jak wtedy, gdy ya moja siostra. Nalea do zamkowego stada kotw czuych jak sejsmografy i by ulubiecem ksinej Daisy. Odwracajc do okna wieccy ekran komrki, daam znak duchowi ksinej, ktry najprawdopodobniej by jednak nocnym strem. Mga unosia si nad pokryt szronem ziemi, a ja nie czuam chodu ani lku, tylko niepokj zwizany z tym, e oczekiwaam widoku Marcina. Martin, Marcin, Czarny, Schwartz napisaam na zaparowanej powierzchni, tak jak kiedy Ewa pisaa Dawid, Dawid, Dawid. Objam si ramionami i dotknam czoem szyby, staram napis doni i pomylaam, e robi si aosna. Nie suyo mi to miasto, ten dom. Zmieniao mnie i zmikczao, a nie chciaam traci skry pancernika. Moe po prostu potrzebowaam drugiego ciaa i znajd je w jakim supermarkecie na peryferiach Warszawy, gdy std wyjad. Znajd mczyzn, o ktrego imi nawet nie zapytam, a jeli je poznam, zapomn. Nie mogam pozwoli sobie na to, by z tym miejscem wizao mnie co jeszcze oprcz przeszoci. A jednak mylaam o Marcinie.
Goci u mnie z panem Albertem do drugiej w nocy, pilimy mnstwo herbaty i nalewk cytrynow. Wznosilimy ciche toasty za to, co mogoby wydarzy si midzy nami w jakich innych okolicznociach. W innym miecie i yciu. Wytrawny smak, ktrego nie odnalazam w adnym innym alkoholu, czy t chwil z przeszoci, wikajc mnie jeszcze bardziej. Pan Albert nastawia t nalewk nawet wwczas, gdy cytryny byy w polskich sklepach towarem deficytowym i musia jej przemyca z palmiarni, i to ni upiam si po raz pierwszy, gdy dostaam si na studia. Nie miaam wwczas nikogo, z kim mogabym podzieli si uczuciem smutku, e opuszczam to miejsce, ktre ani si nie zmieni, ani nie da o sobie zapomnie, i podszytej win radoci, e mimo wszystko potrafi std wyjecha. Byam rozedrgana i niespokojna, nie do koca pewna, czy zasuyam na ten pierwszy w yciu sukces. Bardzo tskniam za Ew, bo ona by mnie zrozumiaa, i to dlatego poszam do lasu, a nie na cmentarz, gdzie nigdy nie czuam jej obecnoci. Na polan pod Zamek Ksi moja siostra, gdyby moga, przyszaby na pewno i usiadaby przy mnie, by popatrzy na siedzib ksinej Daisy. Piam za Daisy i jej pery, za moj siostr, Ew Daisy Tabor, za ojca, ktry szuka skarbu w podziemnych korytarzach, i za siebie, studentk polonistyki. Nigdy przedtem nie pochonam takiej iloci alkoholu. Zerwaa si letnia burza i niebo nade mn si otworzyo, jakby pka tama, a ja nie byam w stanie uciec przed strugami deszczu na plczcych si nogach. Ogarna mnie ciko, czuam si nie pijana, lecz pmartwa, spustoszona w rodku. Przez chwil staam w ulewie z twarz uniesion ku niebu, a potem upadam na kolana i ostatkiem si wczogaam si do jamy, tej samej, by moe, z ktrej kilkadziesit lat wczeniej pan Albert patrzy na egzekucj winiw. Na pewno tej samej, w ktrej umara moje siostra. Widziaam stamtd byskawice wbijajce si w polan, w ich upiornym wietle rodziy si postaci, wycigay w moj stron ramiona i krzyczay czarnymi dziurami ust. Co si we mnie przesuwao, czuam to wyranie, kamie szorujcy o kamie, ko o ko. Zasnam i obudziam si o wicie dziwnie spokojna, ukojona. Z lekk gow, co zakrawao na cud. Miaam wraenie, e w moim umyle zamkno si tej nocy jakie przejcie, za ktrym twardniaa w grud ciemno. To ona przetoczya si przeze mnie i zostaa zawalona kamieniem. Dopiero wtedy poczuam si naprawd gotowa do drogi i wrciam do domu, by zostawi wci nieobecnemu ojcu kartk na stole. Do tej pory nikomu nie opowiadaam o tym samotnym pijastwie, a jednak Marcinowi przyznaam si do niego. Powiedziaam mu rwnie o tym, e obudziam si wtedy w jamie przykryta szar wenian chust, ktrej nigdy wczeniej nie widziaam. Bya ciepa i mikka jak kocia sier.
W pustym pokoju z widokiem na Zamek Ksi zatskniam wanie za tym, za domi drugiego czowieka, ktre otulaj. Nie chciaam myle, e mogyby to by donie tego mczyzny, ktrego dopiero poznaam, bo nigdy tak nie mylaam o mczyznach. Oczekiwaam od nich lojalnoci i przyjemnoci, tego, by w jednym i drugim dotrzymali mi kroku, ale nie czuoci i troski. Suchaam ich opowieci, ale wycofywaam si, gdy prosili o moj. Tu przebiegaa nieprzekraczalna granica mojej wzajemnoci. Odchodziam, bo zawsze wydawao mi si nie w porzdku, by da od ludzi tego, czego sama nie mam i nie potrafiabym da. Mczyni, ktrych pragnam, nigdy nie budzili mojego lku. Jeli mnie nie chcieli lub chcieli czego, czego nie mogam da, nie czuam si odrzucona, lecz raczej odbieraam to jako konflikt interesw. Moje niedugie i niezbyt gbokie zwizki nie rniy si od spotka w centrach handlowych, daway mi zaspokojenie i koiy samotno. To kobiety zawsze byy dla mnie bardziej tajemnicze, groniejsze. Albo si ich baam jak matki, albo nie potrafiam zrozumie i zatrzyma jak siostry. Zakochani bez pamici, oszaleli ludzie wydawali mi si zawsze interesujcy wprawdzie, ale obcy jak inny gatunek stworze. Nie uzaleniaam swojego szczcia od kogokolwiek, bo szybko nauczyam si, e nikt nikogo nie jest w stanie uszczliwi. Mona jedynie uczyni swoje ycie bardziej znonym. Moe tamtej nocy na polanie to, co czyo mnie z ludmi, te zostao zawalone kamieniem, bym moga opuci tych, ktrych kochaam.
Ju nie zasnam i gdy wsta wit, poszam pobiega. Czuam tak potrzeb ruchu, e zanurzyam si w las za domem bez obawy, co si w nim kryje tym razem. Biegam szybkim, rwnym tempem t sam co poprzednio ciek, ale las po opowieci pana Alberta by inny i otwiera si przede mn. Oblodzone dba trawy chrupay pod moimi stopami i prszy nieg, robio si coraz zimniej. Na polanie zauwayam wieo rozkopan i udeptan ziemi. Pewnie kto pochowa tu zwierz, bo to miejsce jak magnes przycigao mier i ludzie z okolicy zawsze grzebali tu pade psy i koty. Biegnc, mylaam o zamordowanych winiach z opowieci pana Alberta i o tym, e teraz, oprcz jego, take moja pami czy ich ze wiatem. Tak samo byo z moj siostr i ojcem, bo umarli to tylko obrazy w naszej pamici i razem z ni umr kiedy po raz drugi. Dobiegam na szczyt agodnego wzgrza, gdzie kiedy zatrzymali si Cyganie pana Alberta, a on sam spotka ksin Daisy. Patrzc na Zamek Ksi, wykonywaam swj stay zestaw wicze rozcigajcych. Im bardziej ciao przypominao mi o innym rodzaju przyjemnego zmczenia, tym bardziej dawaam sobie w ko. Pragnam tego mczyzny, ktrego poznaam noc w ogrodzie, takie byy kopotliwe fakty. Nie lubiam, gdy co gmatwao moje plany, a byam ju zbyt dojrzaa, by si udzi, e ja i Marcin moemy po prostu, jak ludzie mawiaj, spdzi ze sob par miych chwil, czy, co za pomys, y razem dugo i szczliwie.
- Patrzcie, jak si zmatkoboya! - Omal nie zemdlaam z przeraenia, gdy tu za plecami usyszaam czyj gos. Zmatkoboya, nikt oprcz Dzikiej Baki z Jelonek tak nie mwi, ale to nie bya ona. Istota, ktra staa przede mn, miaa si, wyszczerzajc cztery pozostae jej zby, jeden u gry, reszta na dole. Wygldaa na zadowolon z tego, e mnie przestraszya. Maa i pkata, okutana bya od stp do gw w zielonkawy wojskowy paszcz, ktry rozazi si w szwach. Wyglda, jakby kiedy nalea do jednego z onierzy Armii Czerwonej, ktrzy przeszli tdy ponad szedziesit lat temu, i do dzi dnia nie zazna ani przez moment odpoczynku na wieszaku. Do tego bawarski kapelusik z pirkiem, czerwone buty balerony z napisem Relax, wyrb socjalistycznego przemysu obuwniczego, popularny, gdy byam dzieckiem. Siwa grzywka, sucha jak siano i rozwichrzona, warkoczyki, kolczyk w lewej brwi. Tak mogaby wyglda jedna z zaginionych krasnoludzic, o ktrych Gimli opowiada Eowinie. Brakowao jej tylko brody.
- Kim pani jest?!
- Przestraszyam? - mrugna do mnie szelmowsko i zdja z ramienia wielk wypchan torb, zadudnio metalicznie, gdy rzucia j na ziemi. - Kotpuszki dostaam od jednego, co ma nowy sklep - wyjania.
- Kotpuszki?
- Puszki z kotrawk. - Kobieta popatrzya na mnie, jakby wtpia w moj inteligencj. - Rach-ciach, mieszam z makaronem, pycha wychodzi kotrawka. - Popatrzya na mnie i zamlaskaa zachcajco. Moe zamierzaa mnie poczstowa. Jej oczy byy szare, wietliste.
- Czy mymy si ju kiedy spotkay? - zapytaam. - Na Nowym Miecie, przy 11 Listopada? To bya pani?
- Spotkay, nie spotkay - nieznajoma wzruszya ramionami - co to za rnica? Jak spotykam kota, to interesuje go tylko, czy bd dla niego dobra.
- Nie jestem kotem.
Kobieta zmierzya mnie wzrokiem i odniosam wraenie, e naprawd dopiero teraz to zauwaya.
- Nie? A kim jeste? I co tu robisz? - zapytaa.
- Mam na imi Alicja i biegam po lesie.
- Dobra odpowied! - ucieszya si kociara.
- A jaka byaby za?
- wiat jest peen zych pyta i jeszcze gorszych odpowiedzi. - Westchna i przez moment przygldaa mi si w milczeniu. - Babcyjka jestem - przedstawia si i wycigna do. Jej ucisk by silny i miy. Wycigna z kieszeni foliowy worek, rozsupaa go i wyja co, co wygldao na koci chrupk. Rozgryza ze smakiem, chrupno, wycigna torebk w moim kierunku. - Moe kotrupk?
- Dzikuj, nie jem, gdy biegam.
Chwil milczaymy, ja staam, kociara chrupaa kotrupki. Z drugiej kieszeni wyja plastikow butelk z mlekiem, popia, a zagulgao, i wycigna do w moj stron.
- Wypije kotleczka? - Nie wypadao odmwi. Kotleczko na szczcie smakowao jak zwyke wiee mleko. Babcyjka oblizaa wargi maym szybkim jzykiem.
- Mog na koniec pomaca? - zapytaa.
- Co pomaca?
- apy.
- Moje apy?
- A czyje? witej Kociskiej? - Zamiaa si ze swojego dowcipu czterema kami.
- Prosz bardzo - zgodziam si, a Babcyjka z wpraw ortopedy, czy raczej weterynarza, zbadaa stan moich ydek.
- Dobre! - ocenia. - Dobre ma apy.
- Ciesz si - przyznaam.
- No to bd lecie - owiadczya.
- Ju? Prosz zosta. Prosz mi co o sobie powiedzie.
- Nie mam czasu - odmwia stanowczo Babcyjka. - Czasu mam tyle, co kot napaka. Koty nie potrafi paka, dlatego boli je bardziej. - Zarzucia torb na plecy, zadwiczay kotpuszki z kotrawk.
- Pomog pani - zaofiarowaam si, a kociara podniosa na mnie twarz, brzow i nakrapian jak zbyt dugo przechowywane jabko.
- Pomagasz - powiedziaa.
- Nie rozumiem.
- Nie rozum, rb, co masz robi, dziewczyno, i dbaj o apy. Masz. - Wycigna do mnie do i zoya w mojej co drobnego, prawie pozbawionego ciaru. Zacza oddala si szybkim krokiem, ktry nie pasowa do jej niezgrabnej sylwetki, wprost unosia si ziemi. Poczuam nagle taki al, a zapieky mnie oczy.
- Babcyjko! - krzyknam za ni. - Znasz Dzik Bak z Jelonek?! Znasz Apoloni Kitti Kitti?!
Babcyjka nie zatrzymaa si, ale si odwrcia i rzucia przez rami:
- Nas wicher jest!
Po chwili tylko szelest lici wskazywa miejsce, w ktrym znika, ale i ten wkrtce umilk i zostaam sama z zacinit pici. Mylaam, e bdzie to kocia chrupka, ktr wzgardziam, ale na mojej doni leao co okrgego i biaego, podniosam przedmiot w dwch palcach ku socu. Pera. Poczuam w brzuchu pulsowanie jak przed miesiczk.
*
Po poudniu pojechaam ponownie do Biblioteki pod Atlantami z listem, z ktrego wynikao, e czeka tam na mnie Mnich Lewisa. Nie spotkaam ju Niebieskiej Kobiety, wisia za to krzy, ktry przybia. Poza tym niewiele si zmienio od czasu, gdy przychodziam tu jako dziecko, i spod odoru chemikaliw rozpylonych przez eksterminatorw z firmy Robax czu byo wyranie zapach ksiek.
Gdy wiele lat temu Ewa zabraa mnie tu po raz pierwszy, byo zimno jak teraz i te pada nieg, przenikajcy chodem do koci. Byymy najpierw w Madrasie i siedziaam nad pustym talerzykiem, wspominajc jak zwykle zbyt szybko minion sodycz. Czytaam herbaciane menu pod szkem: jaminowa, karmelowa, rna, herbaciarnia Madras poleca. Madras, Sardam, Drasma. Co to znaczy Madras? zapytaam, a Ewa powiedziaa: chod, Wielbdko, poszukamy Madrasu. W bibliotece, gdy tylko weszam midzy rzdy ksiek, ktre dla takiej dziewczynki jak ja cigny si kilometrami i byy wysokie jak co najmniej trzy wielbdy, wiedziaam, e bd tu wraca, bo znalazam jedno ze swoich miejsc na wiecie. Podczas tej pierwszej wizyty pod Atlantami siedziaymy w czytelni i czytay o Madrasie, miecie nad Oceanem Indyjskim, w ktrym przez wiksz cz roku klimat jest gorcy i wilgotny, a za oknami na wabrzyski rynek pada nieg. Najgortszy jest maj i pierwsza cz czerwca, z temperatur maksymaln od 38 do 42C przeczytaam na gos, podekscytowana nag wiedz, e nasze basie maj co wsplnego z miastem, ktre jest tak niebywale i cudownie gorce i ley nad ciepym oceanem. Moe nawet yj tam wielbdy? Starsza bibliotekarka, ktrej mdra i smutna twarz wyrya si w mojej pamici, podesza do nas i nie skrzyczaa za zakcanie ciszy, tylko zapytaa, jak mam na imi i do ktrej chodz klasy. A Ewa z dum, ktra do dzi napenia mnie wzruszeniem, odpowiedziaa: ta siumajtka to starszak biedronka, jest jeszcze w przedszkolu, tylko wzia i nauczya si czyta. A co starszaka biedronk interesuje w szczeglnoci? Wielbdy odpowiedziaam miao, bo czuam, e ta kobieta mnie nie wymieje. Bibliotekarka wrcia ze stosem ksiek i w jakiej publikacji na temat Afryki po raz pierwszy zobaczyam Tuaregw w niebieskich turbanach, ktrzy z karawanami moich ulubionych zwierzt wdruj przez pustynie. Zapragnam zosta jedn z nich i nawet dzi, gdy wiedza zniszczya mj naiwny zachwyt, nomadzi pojawiaj si w moich snach.
- Dzie dobry nareszcie! - Bibliotekarka, ktra mnie przywitaa, miaa ognicie rude wosy, poowa jej gowy bya ogolona na jea, druga ufryzowana w wymylnego irokeza. Kobieta umiechna si do mnie i zrozumiaam, e by moe zapomn wszystko inne, cznie z jej piknym biustem, kocimi okularami i imieniem, ale ten umiech pozostanie na zawsze w mojej pamici. Wydawao mi si, e jej usta i biae zbki stay si na te kilka sekund centrum wszechwiata, pulsujcym punktem wiata, ktre wida ze wszystkich stacji satelitarnych krcych wok Ziemi. Zanim zdyam powiedzie, kim jestem i po co przychodz, bibliotekarka wycigna do mnie do na przywitanie.
- Alicja. Nareszcie! Czekaam na ciebie.
- Czekaa?
- Nie poznajesz mnie? - zapytaa i znw si umiechna. Biae zbki obnaone w umiechu, ktry dziki uszom trzyma si w ryzach, w uszach kolczyki z pawich pirek. Widziaam ju ten umiech. Dawno. Inaczej. - Nie poznajesz mnie! - Trudno mi byo zgadn, czy bibliotekark bardziej to zmartwio, czy ucieszyo. - To przecie ja, Pajczek.
- Pajczek?! - Pamitaam to nazwisko, pamitaam te imi, Czesio. Czesaw Pajczek. Chodzilimy do jednej klasy w podstawwce, ale po kilku latach Czesio znik z Wabrzycha i nigdy go ju nie spotkaam. Popatrzyam na bibliotekark i pod doros, pikn kobiet zobaczyam Czesia Pajczka, chopca chucherko o sodkim umiechu i wosach jak wielkanocne kurczta, niszego ode mnie o p gowy. - Troch si zmienia, ale wietnie wygldasz - powiedziaam w kocu. - Jeste, jak sdz, Czesia?
- Celestyna! - z triumfem odpara bibliotekarka. - Celestyna Pajczek. Magister bibliotekoznawstwa i bibliofilka.
Patrzyymy na siebie, badajc, co czas z nami zrobi przez te lata i co my zrobiymy z czasem.
- A pamitasz? - zaczymy obie i obie si rozemiaymy, z tym e umiech Celestyny duej dryfowa w powietrzu, mienic si kolorami mydlanych baniek.
Jednoczenie przypomniaymy sobie karnawaowy bal sprzed prawie trzydziestu lat. Tylko ja i Czesio Pajczek, zaniedbani przez zajtych czym dorosych, przyszlimy sami ze strojami w workach, by przebra si w szkolnej szatni. Siedzielimy w ponurej klatce z siatki, gdzie paszcze i czapki wisiay na rzdach hakw jak beznogie zwoki w kolekcji seryjnego mordercy. Spnilimy si, zabawa ju trwaa i inne dzieci bawiy si u gry, a my niemrawo patrzylimy, jak nieg z naszych butw rozpywa si w kau. Sycha byo muzyk, ktra do mieszczcej si w podziemiach szatni docieraa stumiona i cicha, wygldao na to, e ani ja, ani Czesio Pajczek nie bylimy w nastroju na bal. Przyszam tylko dlatego, e ojciec w nagym przebysku rodzicielskiej troski postanowi da mi kostium do uszycia i tym razem doprowadzi spraw do koca. By moe jaka nauczycielka albo ssiadka, patrzca zza firanki na nasze smutne ycie, poradzia mu w dobrej wierze, eby po mierci Ewy sprbowa mnie pocieszy i wczy w ycie rwienikw. Wybralimy si do pani Chmury ze Szczawienka, ktra cieszya si saw najlepszej krawcowej w okolicy. Co bdzie? zapytaa, a ojciec odpowiedzia, e potrzebujemy kostiumu ksiniczki. Krawcowa, kobieta drobna i poka, jak uwdzona, zmierzya mnie, nie wyjmujc papierosa z ust, i na czas uszya kreacj, ktra zachwyciaby niejedn dziewczynk. Mnie rowa falbaniasta sukienka z koronkowym karczkiem pozostawia cakowicie obojtn. Jeli ju, chtniej przebraabym si za Tuarega i ruszya przez pustyni z karawan wielbdw, hen, ku fatamorganom, ktre mogyby wskrzesi moj siostr ze wiata i piasku. Przed samym balem ojciec jak zawsze o wszystkim zapomnia i na darmo czekaam z rowymi falbanami wyacymi z worka na juniorki, by zaprowadzi mnie na bal. W kocu ruszyam sama przez zanieone ulice i tak trafiam do szkolnej szatni, gdzie siedziaam pogrona w mylach obok Czesia Pajczka. Gdyby by to jaki inny chopiec, pewnie nie zamienilibymy ani sowa, bo mielimy tylko dziewi lat, a w tym wieku chopcw i dziewczynki niewiele czy. Czesio by jednak wyjtkowy i jego inno czuy dzieci i czuli doroli. Dzieci przezyway go Czesia, a zbite z tropu nauczycielki pytay: Czesio, nie za wczenie cignie ci do dziewczynek?. Wuefiarz mocniej ni trzeba rzuca w niego pik, woajc goniej ni do innych chopakw: wal, Pajczek, nie bd baba!.
Do dupy ten mj strj owiadczy Czesio i cisn na podog szatni biay turban, szarawary i szabl. Za kogo si przebierasz? zapytaam zaciekawiona. Takie turbany nosili poganiacze wielbdw, ktrych widziaam w Bibliotece pod Atlantami, wprawdzie byy niebieskie, nie biae, ale ju wiedziaam, e w yciu trzeba si godzi na kompromisy. Za Rudolfa Valentino. A kto to? Taki aktor, co gra szejka z Sahary. Moja mama go lubi. Oglda tylko stare filmy i pacze. Z Sahary! I ty nie chciae szejka Rudolfa z Sahary? Nie. To kim chciae by? Ksiniczk albo Maryl Rodowicz. Czesio Pajczek popatrzy na rowy tiul, ktry wyazi z worka jak piana. Co tam masz? Ksiniczk powiedziaam niechtnie. Ksiniczki s do dupy. Szejk Rudolf jest do dupy. Czesio kopn plastikow szabl, ktra poleciaa w drugi koniec szatni. Nie lubisz sukienek? zapyta. Nie odparam krtko.
Chwil siedzielimy w milczeniu, wsuchujc si w dochodzc z gry muzyk.
Machniom? zaproponowa w kocu Czesio, wypowiadajc na gos to, co obojgu nam przyszo na myl. Serio? Serio. To machniom.
Odwrcilimy si do siebie plecami i przebrali, ja w kostium szejka Rudolfa, Czesio w strj rowej ksiniczki. Stanlimy twarz w twarz w owietlonej mrugajc arwk szatni, a bal, ktry toczy si powyej w sali gimnastycznej, rozbrzmia dwikami Balu Maryli Rodowicz. Pewnie nauczycielki te chciay mie jak przyjemno, bo to ycie to bal jest nad bale, drugi raz nie zaprosz nas wcale. Wtedy Czesio umiechn si i to wanie ten umiech zosta na lata w mojej pamici. Czy mog pani prosi? zapytaam, a Czesio pokiwa gow i poda mi do jak prawdziwa ksiniczka. Spod krzywo zaoonego diademu sterczay jego rudawe, pierzaste wosy. Ja byam Rudolfem Valentino, szejkiem z Sahary, Rudolfem Tuaregiem z krainy wielbdw. Po feriach Czesio Pajczek nie wrci do szkoy i ju nigdy si nie spotkalimy. Mwiono, e wyjecha do Francji, bo jego babka bya z wabrzyskich Francuzw i cigna do siebie crk z wnukiem. Wabrzyscy Francuzi, rodziny grniczych specjalistw, ktrzy zamieszkali tu w czasach niemieckich, skuszeni dobrze patn prac w kopalniach, budzili moj fascynacj, oni rwnie byli niedobitkami. Kruche staruszki, dziwnie wymawiajce er, staruszkowie w czapkach z daszkiem, jakich nie nosi w miecie nikt inny, znikali, jedno po drugim, wracali do Francji, jak babcia Czesia, albo wymierali. Litociwa pami dziecka sprawia, e zapomniaam o Czesiu Pajczku, bo inaczej musiaabym doliczy jeszcze jedn osob do tych, ktre mnie opuciy.
- Ty te si zmienia, ale poznaam ci od razu - powiedziaa Celestyna. - Alicja Tabor. Ju wtedy wiedziaam, e bdziesz kim wyjtkowym.
- Nie jestem wyjtkowa.
- Tylko kto wyjtkowy mg przebra si za Rudolfa Valentino i zataczy z ma trans.
- Byam po prostu zrozpaczona i bardzo samotna - powiedziaam.
- To nie wystarcza - upieraa si bibliotekarka - od samotnych i zrozpaczonych nieraz obrywaam.
- Ja byam wyjtkowo samotna i zrozpaczona.
- I uparta - dodaa Celestyna.
- To nas pewnie czy. To prawda, e wyjechaa do Francji?
- Tak. Potem dalej. Studiowaam w Stanach, wyszam za m. Rozwiodam si. Gra na skrzypcach. Pikny by z niego mczyzna, ale niestay. Znw jestem Pajczek. Mylaam nawet, by zatrzyma nazwisko po mu. Ale jak brzmi w Wabrzychu Pajczek-Robinson?
- Nie bardzo - przyznaam.
- Rok temu wrciam tutaj.
- Wrcia do Wabrzycha, by pracowa w bibliotece, Celestyno Pajczek ju-nie-Robinson?
- Dokadnie tak. Ty te wrcia, Alicjo. - Celestyna znw si umiechna. - Mam dla ciebie ksik - powiedziaa. - Trzymaymy j dla ciebie w przechowalni.
- W przechowalni? O co chodzi z t ksik?
- Schowaj j. Zobaczysz w domu. Teraz idziemy. Wanie skoczyam prac.
Ta kobieta nie znosia sprzeciwu, wrzuciam Mnicha do torby i wyszam z Celestyn na wabrzyski rynek.
- Dzi bdzie si tu dziao - powiedziaa i wcigna powietrze jak wszce zwierz. - Czuj to.
- Demonstracja w sprawie figury Matki Boskiej Bolesnej? Syszaam w radiu.
- Bdzie on!
- abd?
- Nasz Jezus na miar czasw. I jego najbardziej zagorzae fanki. Rzadko si pokazuje, ale jak ju, to robi show!
A wic zobacz w kocu, kogo Zofia Socha tak podziwia, obroc wiary, wybawiciela. Prbowaam do niego dotrze, namwi na rozmow, ale nie zgodzi si, gdy usysza, dla jakiej gazety pracuj.
- Wiesz co o nim? - zapytaam Celestyn.
- Troch. Nazywa si Jerzy obod, ale od kiedy wrci do Wabrzycha, podpisuje si Jerzy abd. Rocznik siedemdziesity smy, syn grnika i gospodyni domowej. Trzy razy nie dosta si do szkoy teatralnej we Wrocawiu i w kocu poszed na lalki do Biaegostoku, jak wikszo tych, ktrzy odpadli z aktorskiego. Nie wiadomo dokadnie, co robi po studiach, ale nie znalaz pracy w adnym teatrze - powiedziaa Celestyna, jakby recytowaa z kartoteki. Miaa na niego teczk? - Tu wszyscy si znaj - odgada moje myli z wyrazu twarzy. - Poza tym ssiadka abdzia przychodzi do biblioteki. Czyta tylko kryminay.
- To rzeczywicie wiele wyjania - przyznaam z ironi.
- A pamitasz Adama Szymczyka z naszej klasy? - zmienia temat Celestyna.
- Tego, ktry kiedy przynis na lekcj wilczura potrconego przez samochd i nauczycielka wpada w histeri?
- Tego. Spotkaam go niedawno, otworzy sklep z arciem dla zwierzt, rybkami, chomikami. Porzdny czowiek, cho chorobliwie niemiay. - Westchna. - Od Adasia, z ktrym nieco si zbliylimy ostatnio, wiem, e abd by przez jaki czas w Anglii. Adam pracowa z nim na zmywaku gdzie w Croydon. abd wrci rok temu, po mierci rodzicw. Mieszka w mrwkowcu na Podzamczu. Nikt o nim nie sysza nic szczeglnego do czasu, gdy pojawi si po mierci Jana Koka jako jego nastpca, ktry chce postawi w rynku figur Matki Boskiej Bolesnej. - Celestyna wyja z kieszeni kurtki szar czapk i przykrya ni swoj szalon fryzur. - Za kaptur i zdejmij t min dziennikarki z Warszawy - poradzia mi. - Bdziemy tam incognito.
- Dlaczego?
- Nie wszyscy mnie tu lubi - wyjania.
- Jak mam zdj min? Tak mam twarz.
- Cigle masz tak twarz? - Celestyna popatrzya na mnie niezadowolona.
- Jak?
- Jakby patrzya przez mikroskop na zdechego pantofelka.
- To co, twoim zdaniem, mam zrobi? - zapytaam zrezygnowana i zaczam si zastanawia, czy w tym miecie prorokw i ich samozwaczych synw, cygaskich mieszacw z Niemiec i transseksualnych bibliotekarek, gdzie Mossadam Husain wciga liwy pod ziemi, trafi w kocu na kogo zwyczajnego. Dla odmiany. Dla rwnowagi.
- Pamitasz zabaw w skamieniay Kinder? - zapytaa Celestyna.
Pamitaam. Bylimy moe w trzeciej, czwartej klasie, gdy caa szkoa zwariowaa na punkcie gry w skamieniaego dzidziusia i nie gra znaczyo nie y, bo tylko tych wyrzuconych poza margines grupy, jak Magosia Mapiata, nikt nie skamienia. Kinder skamieniay! Wskazana osoba musiaa zamrze w bezruchu, a im dziwaczniejsza poza i mina, tym lepsza zabawa. Kinder z policzkami wypchanymi buk, na jednej nodze, w przysiadzie, w p kroku na schodach, rozdziawiony w zdumieniu, z palcem w nosie, to byy podane skamieliny.
- Dlaczego chcesz mnie skamieni?
Celestyna popatrzya na mnie i w czapce ukrywajcej ekstrawaganck fryzur wygldaa jak dawny Czesio. Miaa pod nosem jasnozoty puszek i rzsy w tym samym kolorze.
- Bo chc, eby bya dzi taka jak wtedy, gdy taczyymy w szkolnej szatni - wytumaczya.
- To znaczy? Moda i zrozpaczona?
- Mniej pozamykana.
Niewtpliwa wariatka - pomylaam - jedna z tych, ktre przepraszaj marchewk, zanim j zjedz, czcz pogaskie boginie i biegaj nago po lesie, by odzyska zwizek z matk natur. Zrozumiaam jednak, e oprcz pana Alberta Celestyna jest drug osob, ktra czy mnie z tym miastem bez sprawiania mi blu, i byam gotowa polubi j jeszcze bardziej. Staam w wabrzyskim rynku z szalon transbibliotekark, ktra twierdzia, e jestem pozamykana, a ja zamiast postuka si w czoo albo zada jedno ze swoich pyta reporterki, podejmowaam dziecinn gr.
- Przypomnij sobie szejka Rudolfa i ksiniczk - polecia Celestyna. - Gotowa?
Skinam gow. Mijajca nas grupa ysych zamiaa si jak zarzynany kontratenor, a Celestyna uwolnia mnie z gupiej pozy skamieniaego Kindera i chyba zadowolona pocigna za sob.
Dotarymy do kocioa Matki Boskiej Bolesnej niemal biegiem, bo udzielio nam si rozgorczkowanie gromadzcych si ludzi. Resztki wiata opaday z kocielnej kopuy i wsikay w unoszcy si nad ziemi mrok. W kauach odbijao si niebo i wolno sunce, cikie chmury o zabarwionych na czerwono brzegach. Stanymy pod cian obok zamknitego sklepu z odzie, z ktrego wystawy blond manekiny w chiskim akrylu patrzyy w stron kocioa. Smutne uwizione anioy. Byo tam ju kilkadziesit osb, gwnie kobiet w zbrojach zimowych paszczy, z torebkami przycinitymi do podbrzuszy jak tarcze. W gstniejcym zmierzchu kolejne postaci wyaniay si z bocznych uliczek i dobijay do grupy, ktra pucha jak namoky filc. Nieopodal kocielnych schodw zatrzymaa si ekipa lokalnej telewizji, dziennikarka Sandra Pdrak-Pyrzycka pudrowaa sobie nos. Co rusz z gstniejcej materii o niezaspokojonym apetycie wyaniaa si macka, badaa rubiee, chwytaa kogo, kto by blisko, ale jeszcze nie w zasigu siy przycigania, i wsysaa z mlaskiem. Taki los spotka wanie lekko opierajcego si mczyzn z pieskiem i reklamwk pen kiszonej kapusty. Zostao po nich tylko szczekanie, jeszcze przez chwil odbijajce si echem od cian kocioa, i zapach kiszonej kapusty, ktry uwiadomi mi, e od czasu pieprznego rosou na Sobicinie prawie nic nie jadam.
- Zapraszam ci potem na kolacj - powiedziaa Celestyna, bo znw usyszaa moje myli albo przeykanie liny. - Mam pierogi z jagodami i bit mietank.
- Z jagodami w listopadzie?
- Zbieram latem, mro i mam - odpowiedziaa jak babcia Patryka. Praktyczne panie mieszkay w tym miecie.
Nadchodzio coraz wicej ludzi, spywali z zaukw i bram starych kamienic, przenikali przez szpary w chodniku z kopalnianych korytarzy. Wyrastali wok nas na wskro przejci oczekiwaniem i ju troch zwarzeni. Truchtem doczya kilkudziesicioosobowa grupa pod wodz dziarskiej kobiety w rowym kapelusiku, ktra wymachiwaa torebk i nie zwracaa uwagi na sapicych ze zmczenia podopiecznych. Jaki obrzmiay na twarzy mczyzna opar si o latarni i pompowa sobie w gardo inhalator.
- Panie Rysiu, nie obcyndalamy si! - przywoa go do porzdku rowy kapelusik.
- Przyjezdni - szepna Celestyna. - Autobusami z okolic dojedaj, eby zobaczy abdzia i poprze figur.
Jaka starowinka w fioletowym paszczu wyskoczya zza rogu, potkna si, mkamamka zajczaa i gdyby Celestyna nie zapaa jej za okie, byaby pierwsza ofiara.
- Od pitnastu lat jestem gnbiona przez ssiada mojego - powiedziaa zamiast dzikuj i zamilka, bo najwyraniej zapomniaa, co dalej. Stana nieopodal nas, brzuchem wsparta na lasce, jak przybita gwodziem do chodnika. Do zebranych doczyy z impetem co najmniej trzy grupy ludzi z autokarw i wtedy kto krzykn:
- Naprzd!
Ruszyli, porywajc mnie i Celestyn.
Tum mnie przeraa, bo nie ma twarzy, ktrej mogabym zada pytania. Jak o co zapyta lawin albo tsunami? Zostaam popchnita, uderzona okciem, kopnita w kostk, uszczypnita w poladek i wezbrana fala wyplua mnie przy staruszce w fioletowym paszczu, ktra wyhamowaa, wbia lask w bruk i powiedziaa co o torbie, kurwie i lesie. Na szczcie zaraz pojawia si obok mnie Celestyna. Modziecy ysi i wieo pryszczaci, ktrzy wczeniej miali si z nas, zapachnieli piwem, potem, chci piln na co, przepchali si z jakimi pakunkami, depczc mi po stopach. Pasowayby do nich kije bejsbolowe. Celestyna cisna moj do.
- Nadchodzi!
- Jest, przyszed - zaszumia tum. - Wybawiciel z naszej mki, Jerzy abd, orze biay.
- To on - jkna Staruszka we Fiolecie. - Nienadarmomamkaomkamakrwawa.
Gruba Pani z Wsem doszlusowaa akurat na wielkie wejcie abdzia i zrobia sobie miejsce midzy mn a starowink za pomoc dwch mocnych ruchw bioder.
- Pani si posunie! Uf - sapna - em si zmachaa. - I jak nie ryknie: - Syn Jana Koka! Nasz wybawiciel!
Jerzy abd pojawi si w rynku oflankowany przez dwie kobiety, z lewej wiksza, czujnie rozgldajca si po tumie, po prawicy drobniejsza, wpatrzona w niebo przez szka okularw. W ochroniarce prawej rozpoznaam kobiet, ktra w czasie proroctw Jana Koka syszaa w fontannie szept Matki Boskiej Bolesnej, i byam jeszcze pewniejsza, e j znam. Tum rozstpi si, niektrzy przyklkli, zdrowa Mario zaszemrali, ojczenasz, wybawicielu, o, synu Jana, orle biay.
- Syn Jana Koka! - znw wrzasna nasza wsata ssiadka, ktr to domniemane pokrewiestwo wprawiao niemal w ekstaz.
- Obroca miasta! Nasz orze biay! - poparo j dwch starszych panw, ktrzy upatrzyli sobie miejsce przy nas i przedzierali si przez tum.
- Syn Jana Koka? - szepnam do Celestyny.
- Kto, pewnie sam abd, rozpuci plotk, e jest synem Jana Koka, uczniem, posacem, wsio ryba. Wskoczy na jego miejsce. Niektrzy twierdz, e to sam Jan Koek wrci do ywych cudownie odmodzony - wyjania Celestyna.
- Modziutki taki - rozczulia si kobieta w rowym kapelusiku. - Jak chleb biay.
Jerzy abd w dugim paszczu, ktrego poy powieway za nim jak skrzyda, wronie raczej ni orle, zmierza w stron fontanny i gdy do niej dotar, jaka dugowosa wyrwaa do przodu, ukadajc usta w sscy dzibek. Niczym wygodzony glonojad zaatakowaa do abdzia. Mczyzna zamar w pozie caowanego jak skamieniay Kinder, bysny flesze, zaszumiaa kamera, to Sandra Pdrak-Pyrzycka relacjonowaa wydarzenia. Opierajc si caujc odcignli po chwili pryszczaci, a prawa ochroniarka, okrutnie przez ni staranowana, wrcia na miejsce i wygldaa, jakby miaa zwymiotowa.
- Mkaomkamakrwa - zaszeptaa zoliwie Staruszka we Fiolecie i spojrzaa koso na du Pani z Wsem, ktra tym razem j zignorowaa.
- Ta w okularach z siw kitk - powiedziaa Celestyna - bya nauczycielk aciny, pewnie j pamitasz, profesor Gabriela Ku. Mwili na ni Kurwamina.
- To jest Kurwamina?! - Wspiam si na palce, by lepiej przyjrze si kobiecie.
Gdy byam w liceum, Kurwamina moga mie koo czterdziestki, co znaczy, e wydawaa nam si niemal trupem. Jej usta obrysowane ciemn konturwk eksplodoway aciskimi deklinacjami i koniugacjami, a rzeczowniki i czasowniki odmieniaa, jakby plua pestkami: puella, puellae, puellae, puellam, puella, o puella! Wydawao si, e zawsze jest mylami gdzie indziej, jakby planowaa podr, w ktr nigdy nie pojedzie. Tylko raz widziaam j poza szko, gdy w parku Sobieskiego pchaa wzek inwalidzki. Siedziaa w nim otya kobieta w ogromnych przeciwsonecznych okularach. Kurwamina udawaa, e mnie nie widzi, ja te odwrciam wzrok i poczuam, e wcigna mnie w co nieprzyjemnego. Nikomu o tym nie mwiam. Nie lubilimy jej i nas nie lubia Kurwamina. Na potwornie nudnych pod kadym innym wzgldem lekcjach aciny dusilimy si ze miechu przy Metaforach Owidiusza: Atque ita conpositas parvo curvamine flectit. Ten niemoliwy do opanowania gupi modzieczy miech dawa mi jedno z rzadkich dowiadcze przynalenoci do grupy rwienikw. Dziki temu do dzi pamitam fragment z Owidiusza, ktrego pikno dotaro do mnie dopiero po wielu latach, gdy dawno zapomniaam o Kurwaminie.
- Kurwamina przeya nawrcenie podczas wycieczki do Wambierzyc - dodaa Celestyna. - Kumernis do niej przemwia, cho Kumernis mogaby raczej przemwi do mnie. Kurwamina trafia na trzy tygodnie do szpitala i z tego, co wiem, byo to ostre zatrucie salmonell po saatce jarzynowej. Ale ona utrzymuje, e jej stan spowodowany by gbszym dowiadczeniem. Potem widywaam j przy Janie Koku, ktry nie zwraca na ni adnej uwagi. On gada swoje, a Kurwamina staa obok z t wznios min. Przynosia mu ciep zup w soiku.
- Jad?
- Jakby tankowa benzyn, by mie si dalej mwi. Dawa si nawet karmi yk, a fanki kciy si, ktrej kolej. Kurwamina umiaa je wygry. - Celestyna westchna: - Jan Koek by cudowny, sama go suchaam jak urzeczona.
- auj, e go nie zdyam pozna - przyznaam.
- Kurwamina cigle pisaa jakie petycje, czsto wierszem, i prosia ludzi, by podpisywali. Cigle wkrca si do programw radiowych. - Zaczynaam podejrzewa, e to Kurwamina nawiedzia radio w moim samochodzie.
- A potem Jan Koek zmar i pojawi si abd - podpowiedziaam.
- W kocu znalaza kogo, kto jej potrzebowa. Jest jego rzeczniczk prasow, sama zobaczysz. On nie gada z mediami.
- Wiem - wtrciam - prbowaam i odmwi. - A ta druga? - Wskazaam na starsz przyboczn abdzia, ktra lustrowaa tum maymi bystrymi oczami, penymi dziwnej gorczki.
- ona dyrektora Domu Dziecka Anioek, Maria Waszkiewicz. - Celestyna wiedziaa wszystko.
- To stamtd zniko ostatnie dziecko, Kalinka Jakubek - wtrciam. - Co za jedna z tej Marii?
- Gniotsa, nie amiotsa, mocna baba polska. - Celestyna wzruszya ramionami. - Troch krcia si przy kociele, ale bez przekonania, troch handluje, do biblioteki nie przychodzi. Powiedziaabym, e jest zwyka, ale...
- Cicho, sroki! - skarcia nas Pani z Wsem i zamilkymy w obawie, e nam przyoy. Wygldao na to, e zaczynaa si gwna cz przedstawienia.
abd wszed na brzeg fontanny, unis ramiona w gecie powitania i znw zamar, poy paszcza powieway na wietrze, rozpita koszula bielaa. Wyglda, jakby pozdrawia zebranych i jednoczenie oczekiwa na umwione wniebowzicie.
- Umie to robi - szepna Celestyna.
- Umie - potwierdziam. - Moe szkoda, e nie dosta si do szkoy teatralnej.
Rozejrzaam si po wpatrzonych w abdzia twarzach i rozpoznaam wrd nich kierowc takswki, ktry zwierza mi si z problemw odkowych, za nim, w gstniejcym mroku, wydawao mi si, e widz kasztanow ondulacj Zofii Sochy. Babcia Patryka. To ona. Odpowiedziaa na moje pozdrowienie skinieniem gowy i wykonaa dziwny grymas, nie wiedzc chyba, czy ma si ucieszy, e mnie tu widzi, czy nie, ale zaraz przesoni j tum.
- Jestem z wami! - to byy pierwsze sowa, ktre wypowiedzia abd, brawa, brawa poszyboway ku ciemniejcemu niebu jak stado wrbli. Okazao si, e pryszczaci modziecy byli odpowiedzialni za owietlenie imprezy. Jeden rozdawa wanie zgromadzonym wieczki, wieczuszki dla pani, pana, wieczuszki, zapaeczki, podczas gdy dwch pozostaych mocowao si z kablem i w kocu skierowao na przemawiajcego rczny reflektor. Dopiero teraz widziaam go wyranie. Szczupy mczyzna redniego wzrostu, pociga twarz, nijaka i bladawa, due oczy w kolorze wody po sobotniej kpieli rodziny niezbyt dbajcej o higien. Gadki, jak zawerniksowany. Pewnie podoba si wielu kobietom, bo przy odpowiednim owietleniu moe przypomina kogokolwiek. Nawet Brada Pitta albo papiea. Mg by mczyzn, ktry noc czai si w moim ogrodzie i o ktrym Marcin wydawa si co wiedzie. Ja nadal poruszaam si w tej historii po omacku, a abd mi si nie podoba.
- Zanim to wszystko si zaczo, przynis raz swoje wiersze, eby mu wieczr zrobi, pomc w publikacji - szepna Celestyna.
- Jakie byy?
- Pamitam pocztek jednego: Ze szczytu wzniesie me oczy jasne ku wyszej wspiy si idei.
- Niele. I co?
- Obrazi si. Zarzuci mi zawi i brak kompetencji. Powiedzia, e razem z jajami wycili mi wraliwo poetyck.
- W tych sowach?
- Gorszych, ale jestem delikatna.
- Z czego y?
- Prbowa zaczepi si przy teatrze, ale go pogonili, troch handlowa uywanymi ciuchami z Wielkiej Brytanii, ale zeara go konkurencja. Podobno mia jak starsz bogat kochank. mier biednego Koka wyniosa go. - Celestyna parskna.
- Na podmiechujki to do kawiarni! - przywoaa nas znw do porzdku Pani z Wsem.
- A co na to wszystko ksia? - zapytaam szeptem.
- Trzymaj si z daleka, ciepe kluski. - Celestyna uja moj do w swoj ma i siln. Niespodziewanie przypomniaam sobie znw rce Marcina przy moim stole, bawice si kieliszkiem nalewki pana Alberta. To, jak wyranie nie mia ochoty rozstawa si ze mn nad ranem i e nadal nic mi o sobie nie powiedzia.
- Me oczy jasne ku wyszej wspiy si idei - przemwi abd - i widz was tu dzi tak tumnie zebranych, a serce me si raduje, e tak licznie przybylicie. Jestem z wami! - Gos opywa t pospolit twarz, rozwietla wosy w kolorze ziemniaczanych obierek i sprawia, e nie mona byo oderwa wzroku od Jerzego abdzia. Sodki gos, przyprawiony czym pieprznym niczym ros, ktrym poczstowaa mnie Zofia Socha z Palestyny. Same sowa nie byy wane, liczyo si, e by i mwi. - Jestem z wami - powtrzy abd - i przybyem tu, by zada wam pytanie: czy wy jestecie ze mn?
- Jestemy! - rykn tum.
- Emy! - spnia si Staruszka we Fiolecie i powtrzya: - Emy, my!
Zdyszana dwjka, wygldajca na maestwo z dugim i nieszczliwym staem, ktry sprawi, e maonkowie upodobnili si do siebie, a ich pciowa odmienno zatara, popiesznie rozwina transparent. Widnia na nim napis: Wabrzych Sercem Polskiej Mki. Bysny flesze, Sandra Pdrak-Pyrzycka zaklskaa do mikrofonu zlepionymi na rowo ustami. Przybya jeszcze jedna maa grupka, wbia si w tum przy nas i przez chwil mocowaa si z wasnymi transparentami. Na pierwszym: Matka Boska Bolesna Krlowa, na drugim: Rce Precz od Mki J. Koka, na trzecim czerwonymi literami: Nie Prowokacji Wrogw Figury.
- Mkaomkamak - zaszemraa Staruszka we Fiolecie i umilka zgromiona wzrokiem Pani z Wsem, a abd wzi oddech i rozoy ramiona. Przez chwil mylaam, e zanurkuje w tum jak na koncercie rockowym. Zamiast tego przemwi.
- C, e nikczemnicy na sw gow nie cigaj nienawici, bo s bardzo zaboceni i zbyt bardzo znikczemnieni.
- Znikczemnieni politycy, znikczemnieni! - unisono powtrzyo dwch starszych panw, wikszy siwy z wosem na lwa, mniejszy ysy z poyczk. Rozwinli wasny transparent, na ktrym jaka drca rka napisaa na czerwono: damy Prawdy O Mence Koka.
- Omkam - zajczaa na to Staruszka we Fiolecie, ktrej zasonili widok, i przepchaa si bliej fontanny.
- Ludzie czyci - abd wznis oczy i wycelowa palec w niebo, jakby to tam znajdowa si jego rozmwca - ludzie czyci, do ktrych ostatnie sowo i o ktrych w kocu napisze historia naszej mki niefaszywa.
- Prawda! Zafaszowana historia! - odezwali si starsi panowie jednym gosem. - Prawd na jaw wycign trzeba.
- Bo matacz - solo doda ysy z poyczk.
- Oszukuj i kiwaj - podkreli z gniewem Lwi, a unisono skwitowali:
- Polsk nam zdrajcy rozprzedaj.
abd powtrzy zdanie z ludmi czystymi, nikczemnieniem i mk w kilku rnych wersjach i jego gos by jak kij w mrowisko, sl na ran. odkowy takswkarz pojawi si przy nas i warkn:
- Siostry dziwki, tylko czekoladki, kawk im nosi.
- Albo Koka trumna, prosz pana, niech pan tylko zaprzeczy - rozpali si ysy.
- W trumnie prawda pogrzebana! - wczy si takswkarz, ale go zignorowali.
- Daa siostra garnitur, oddali, garnitur oddali, nie wzili, cho daa.
- Nie siostra, bratanica! - zaprzeczy Lwi.
- Bratanica do trumny garnitur Kokowi daa! Czarny w prek.
- A tam bratanica - nie da si przekona ysy - siostra w jodek daa rodzona. Garnitur daa, a oddali, to w trumnie tej kto?
- Bezdomnego Cygana zamiast Koka pochowali! - podsumowa Lwi.
- Haba! Sprawdzi by trzeba, czemu garnitur oddali, jak daa. - ysy si zacietrzewi.
- Zmataczyli! Rozprzedali! - jey si Lwi i plu ze zoci. - Ukradli garnitur i buty.
- Historia napisze o misterium naszej polskiej duszy - abd tymczasem rozpocz nowy wtek - czerwonymi jak krew nasza literami przelana i wtedy prawda o znikczemnieniu wyjdzie na jaw niesfaszowana.
- Krew nasza przelana - podchwyci tum.
- Omkamamkamam - wczya si solo Staruszka we Fiolecie goniej i pewniej ni dotd.
- Pani to gwno wie o mce - szybko usadzia j Pani z Wsem, ktra tym razem miaa wicej do dodania: - Jana Koka bomba porozrywaa, trzewia zmiadone, noga urwana, huko nagle, krew, rka, nago, na pewno bomba, wszystko osobno, yy wyprute, serce przebite, to nie przypadek.
- Nie upad sam z siebie, pchli go podstpnie, we krwi zdeptali - zgodzili si z ni dwaj starsi panowie.
- Dziura w ziemi, krew na murach, ciaa strzpy, straszne koci! - rzucia na bezdechu kobieta w rowym kapelusiku, ktra akurat przepychaa si obok nas ze swoj grup pielgrzymw.
- Historia napisze czerwonymi na biaym zgoskami, ktre tylko ludzie nieznikczemnieni, niezaboceni odczytaj na ekranach swej duszy jasnej - cign abd. - I jak krew zgoskami o mczeskiej mierci Jana Koka chwaa w imi jego bolesnej mki zalni.
- Wimijegobolesnejmki - zaszemraa litanijnie Staruszka we Fiolecie i nagle jej wzrok zatrzyma si na mnie, ustawia ostro. Przez chwil baam si, e mnie uderzy, ale zamiast tego chwycia mnie za rk zimn apk z ostrymi paznokciami. - Prosz pani, ja mieszkam na trzecim, a na czwartym obywatel ssiad narkotyki pdzi z policj. Od pitnastu lat jestem gnbiona, mczona. I tak mnie powiedzieli: jak nie zamkniesz mordy, kurwo, to w torb i do lasu do Zagrza ci wywieziemy. W lesie mamkama.
- Cicho! - Pani z Wsem bya nieubagana. abd mwi dalej.
- Na jaw prawda czerwona na biaym, e zaboceni i znikczemnieni na krwi ludzi czystych misterium, za cudze winy ukrzyowanych, do ktrych ostatnie sowo mki Matki Boskiej Bolesnej i Jana Koka wieszcz krwi padnie.
- Wieszcz krwi padnie - powtrzya zafascynowana Celestyna.
- Krew mka! - zgodzi si tum.
- Z tego co sysz - powiedzia Lwi - a ja nie sucham tych powszechnych mediw, ja sucham swoje media, to wiadomo, czyja to robota, porwania dzieci i morderstwo Jana Koka.
- A bo ja nie wiem? - zgodzi si ysy. - Na przykad, tak na zdrowy rozum, jak si panu tam gdzie co stanie, to da pan komu, eby kto? No niech pan tak powie szczerze. Da pan?
- Takiego dam! - Lwi zrobi msk min i mski gest.
- Albo to wideo ze mierci Jana Koka, e niby sam upada, to co? Sfaszowane! - podsumowa triumfalnie ysy.
- Nie sfaszowane, ale zmataczone, podmienione! - doda Lwi, by mie ostatnie sowo.
abd rozkrca swj oratorski popis:
- W obliczu witoci oblicza jasnego Matki Boskiej Bolesnej zamczonego Jana Koka w t ziemi wsika krew.
- Krewmkamamk! - Staruszka we Fiolecie bya bliska ez. - Do lasu mwi i w torb, stara kurwo. Robakw mi napucili, kakrociw z worka, narkotykw. adne media nie chc mi pomc, omkamakrwa.
- Krew mka! - zaszumia tum - mkamakrwa!
- Ludzie tej ziemi! - krzykn abd, a gos wspi si tak, e jego waciciel sta ju nie w wabrzyskim rynku, ale na szczycie Mont Blanc. - Obud si! Ludzie mczenny, ukrzyowany, ty we krwi Jana Koka skpany! Dziatki ci odebrano! Robaki, gaz na ci zesano!
- Krew, mka, robaki! - zajcza tum. - Mkamakrwa!
Chyba zblialimy si do kulminacji, ciepa do Celestyny bya ogniwem czcym mnie ze wiatem, ktry znaam, moj drug rk wci ciskaa Staruszka we Fiolecie.
- Trup Jana Koka to wity trup, ziemi t odwiecznie polsk uwica jego czarny grb. Ludzie tej ziemi! Aby tego nie widzia, szatan wypra twj mzg!
- Wypi mi mzg - szepna staruszka ze zgroz - obywatel ssiad, co narkotyki pdzi z policj.
- Wypra - poprawia j Celestyna.
- e kto wypra? - Staruszka popatrzya na ni nieufnie, pucia w kocu moj rk i odsuna si.
- Postawicie w sercu tej oto polskiej mki figur Matki Boskiej Bolesnej krwi Jana Koka zroszonej? - zapyta abd. - Podwigniecie si z ciemnoci?!
- Podwigniemy! Podwigniemy si! - W okularach wrzeszczcej Kurwaminy krwawo odbi si promie wiec, a Staruszka we Fiolecie zdya tylko z gniemy.
- Gniemy si! - powtrzyli dwaj starsi panowie i z emocji naddarli transparent.
- Podwigniemy! Gniemy! Emy! - zarycza tum. - My!
W tym momencie zgas punktowy reflektor.
Pryszczaci modziecy sprawnie utorowali abdziowi drog do zaparkowanego za rogiem samochodu, chwil szamotali si z mod i chtn do caowania, ktra rzucia si za nim jak tygrysica, ostatecznie wygraa i wsiada. Osieroceni ludzie mrugali oczami i wygldali na zdezorientowanych, jak po zakoczeniu filmowego seansu, gdy okazuje si, e to wszystko, co przed chwil nas poruszao, byo tylko gr wiata i cienia. Sandra Pdrak-Pyrzycka przeprowadzaa nieopodal wywiad z Kurwamin, ktra przybraa na t okazj poz natchnionego Kindera. Jeden z pryszczatych przytrzymywa Staruszk we Fiolecie, bo prbowaa wedrze si na wizj i wygraaa Kurwaminie lask. A ta tokowaa do mikrofonu z tak bliska, jakby chciaa go zje. Omamymebyyogromnenasonicmentarzuwmwtrb usyszaam, ale by moe byam ju zbyt wyczerpana tym dniem jak ze snu. Cz ludzi chyba nadal na co czekaa. Biegaa midzy nimi zaaferowana Maria Waszkiewicz, ktrej Celestyna przygldaa si z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Dlaczego si nie rozchodz?
- Czekaj na sprzedawcw koci - wyjania bibliotekarka, a mnie przypomniaa si Babcyjka i kotpuszki z kotrawk dla kotw.
- Dla psa?
- Jakiego psa. Nic jeszcze nie wiesz. - Pokrcia gow. - abd rozkrci nowy interes. Dochd ma i na figur. Mae Jany Koki, wiecce modele biedaszybu, w ktrym go zasypao, Matki Boskie Bolesne i tym podobne, ale najlepiej id koci.
- Czyje?!
- Jak to czyje? - Celestyna patrzya na mnie tak, jak dzi rano Babcyjka. Ludzie w tym miecie pewne rzeczy uwaali za oczywiste.
- Koci Jana Koka, ale zwikszaj asortyment. Ostatnio mieli te Pisudskiego, ksin Daisy, a nawet naszego papiea. Seria limitowana, trzy kostki z maego palca u nogi.
- Sprzedaj koci jako talizmany? - zaczynaam rozumie.
- Kada na co innego. Jan Koek przeciw nagym znikniciom dziecka. Daisy na urod, Pisudski dla tych, co id do wojska, papie na wszystko.
- Koci papiea?! I kto w to wierzy?
- Wierzy, nie wierzy, sprbowa nie zaszkodzi.
List
Wrciam do domu grubo po pnocy. Uliczka bya cicha i ciemna, sprawiaa wraenie wymarej, gdy wic zobaczyam nike wiato w gocinnym pokoju domu pana Alberta, poczuam ulg. A wic kto tu yje i czuwa. Wiedziaam, e tym kim jest Marcin, bo mj stary ssiad pilnowa dzi parkingu. Przez chwil siedziaam za kierownic i patrzyam w zoty prostokt blasku, wydawao mi si, e Marcin te na mnie patrzy, e czeka, a wrc do domu.
Gdy to pomylaam, ogarna mnie zo, e nie ma waciwszych sw na okrelenie cuchncego pleni i rozkadem budynku, gdzie spdziam smutne dziecistwo z ludmi, ktrych ju nie ma.
Na miano domu zasuguje mieszkanie bibliotekarki Celestyny na dziesitym pitrze chudego wieowa, ktry gi si i trzeszcza w podmuchach listopadowego wiatru.
- Podobno przechylenie tego budynku dochodzi do jedenastu centymetrw - poinformowaa mnie radonie gospodyni.
Wszystkie ciany kawalerki wielkoci szafy zabudowaa pkami, na ktrych stay setki ksiek i bibelotw z podry, ksiki byy w kuchni i w azience, wybrzuszay pawlacze. Gdy Celestyna otworzya lodwk, zauwayam, e na dolnych pkach le tomy Prousta. Moe prbowaa przechowa w lodwce utracony czas? Nie miaa jeszcze stou ani krzese, wic siedziaymy na encyklopediach i polsko-niemieckich sownikach i przy kartonowym pudle przykrytym marokask narzut w kolorze pustyni jady pierogi z jagodami.
- Chopcy bywaj pikni w Maroku - westchna Celestyna. - Jakich ja chopcw w grach Atlasu widziaam, co za oczy, co za czer, jakie rzsy. - Opowiadaa o ostatniej podry, lekko i zabawnie, bo po godzinach spdzonych wrd zwolennikw abdzia kada z nas potrzebowaa wytchnienia, i miaam wraenie, e Celestyna Pajczek zawsze bya czci mojego losu, towarzyszya mi w ukryciu przez trzydzieci lat, ktre spdziam daleko od niej. Dawno z tak przyjemnoci nie zaspokajaam godu i jeli Homar mnie obserwowa, musia zauway, e rosam. Celestyna miaa na sobie kiczowaty fartuszek kuchenny z wizerunkiem modego Dawida, przedstawionego od torsu w d, i jej twarz dziwnie pasowaa do rzeby Michaa Anioa.
- Powinien by da mu twoj twarz, piersi i fryzur - powiedziaam.
- Pewnie - zgodzia si Celestyna. - Ja te stanam do pojedynku z Goliatem.
Dopiero po duszej chwili, gdy najedzona odchyliam si do tyu w poczuciu niemowlcego zaspokojenia, zauwayam, e na regale pod sufitem siedzi kot, cho najpierw chyba poczuam jego spojrzenie. Wielki i nieruchomy, mruga pomaraczowymi lepiami i patrzy si na mnie z ironi wiadczc o gbszej wiedzy o wiecie. Zachwiaam si na niepewnym siedzisku ze sownikw, bo oczy zwierzcia wydaway si przenika mnie na wskro.
- Stare koty - wyjania mi Celestyna - nie mwi tylko dlatego, e im si nie chce. oskot - dodaa.
- Prosz?
- Tak ma na imi. oskot. W bloku obok umar jeden staruszek, wnuk wzi mieszkanie, kota wyrzuci - powiedziaa bibliotekarka. - Siedzia na placu zabaw przez kilka dni i miaucza tak gono, e kto w niego rzuci butelk. Dlatego kuleje. Malwa Makota mi go przyniosa.
- Ma lwa i kota?
- Malwa Makota, siostra Markotki z Sobicina. Nigdy o niej nie syszaa? Malwa Makota to tutejsza kociara, sto dwadziecia kilo kobiety. Kiedy pracowaa w punkcie repasacji rajstop, a gdy go zamknli, zacza y z tego, co inne kociary.
- To znaczy?
- Z miosierdzia. Takie starowieckie sowo. - Celestyna umiechna si. Ale adne.
- Dzi w lesie pod Zamkiem Ksi syszaam inne adne sowo: kotpuszki - powiedziaam, majc nadziej, e dowiem si od Celestyny czego wicej o Babcyjce. Na dwik kotpuszek oskot zeskoczy z regau i zrozumiaam, jak bardzo pasuje do niego to imi. By najgoniej poruszajcym si kotem, jakiego znaam. Tupa, sapa i odchrzkiwa, jakby mia splun. Wyglda jak skrzyowanie persa z lemurem i francuskim buldogiem. Dzika Baka z Jelonek zachwyciaby si nim od razu.
- Co to za rasa?
- Mieszaniec francuski z Wabrzycha - parskna Celestyna. - Tak jak ja.
oskot obwcha mnie, poliza mi rk szorstkim jzyczkiem i wlaz na moje kolana, wystawiajc brzuch do gaskania.
- Masz pikny dom, Celestyno Pajczek, pikny dom i piknego kota - powiedziaam, gaszczc futro oskota, ktry zasn i czowieczo chrapa.
- Moesz zosta, jak dugo chcesz. - Umiechna si do mnie tym umiechem, ktry chciaabym schowa do kieszeni i nosi zawsze przy sobie.
- Tak po prostu?
- A co w tym dziwnego? Pojedziemy do sklepu i kupimy wikszy materac.
Nie pamitam dokadnie, o czym mwiymy potem, pijc marokask mit w blasku wiec, ale wiem, e pynce sowa koiy mnie i sprawiay, e zaginione dzieci, Jerzy abd i przeraajca demonstracja pod kocioem Matki Boskiej Bolesnej wydaway mi si dalekie i nie cakiem realne. W tym malutkim mieszkaniu, za ktrego oknem ciemno spywaa ze wzgrz jak lawa, byo ciepo i bezpiecznie, ale wiedziaam, e nie mog tu zosta. Celestyna zdja fartuszek z Dawidem, a potem zielony golf i zostaa w cienkiej koszulce, najpierw mj wzrok przykuy jej piersi, a potem wisiorek koyszcy si nad nimi jak lnica kropla. Pera, taka sama jak ta, ktr dzi rano podarowaa mi Babcyjka.
- Kim wy jestecie? Kim wy jestecie, Celestyno? - zapytaam przez zacinite gardo, ale ona znowu tylko si umiechna, a potem nachylia si i pocaowaa mnie w usta. Poczuam, jak pod wpywem tego pocaunku co si we mnie otwiera, nie podanie, ale szczelina, przez ktr wscza si wiato. Na poegnanie Celestyna nawloka per, ktr dostaam pod Zamkiem Ksi, i zawizaa na mojej szyi mocn lnian nici. Gdy staymy naprzeciwko siebie, zrozumiaam, e tamten taniec w szkolnej szatni by pocztkiem drogi prowadzcej do tego spotkania.
Po powrocie do domu niezasugujcego na to miano wykpaam si w odrapanej wannie, gdzie znw wydawao mi si, e sysz pukanie z zawiatw, jakby ojciec nadal szuka skarbu w podziemiach i dawa mi znaki w nieznanym alfabecie. Prbowaam je odczyta, ale to nie by mors. Moe umarli z tego domu ju o mnie zapomnieli, cho ja upieram si, by wci pamita o nich. Zaparzyam dzbanek zielonej herbaty i usiadam w kuchni przy stole, gdzie sponiewierany mi wci tkwi tak, jak go zostawiam. Cze, Rudy przywitaam si, a jego wielki eb i wiecce oczka wyday mi si nagle zowieszcze. Pooyam przed sob ksik, ktr daa mi Celestyna. Wpatrywaam si w ni, pragnc odwlec co, co do czego nie miaam dobrych przeczu. Mnich Lewisa w okadce, jakie kiedy robio si w szkoach na zajciach praktyczno-technicznych z pakowego papieru utwardzanego mazi z mki ziemniaczanej i atramentu. Przytumione kolory, faliste linie, delikatna szorstko powierzchni wydaway mi si wwczas tak pikne, e nieustannie gotowaam klajster i mazaam arkusze papieru, eksperymentujc z rnymi barwnikami. Te same kolory i faliste linie zobaczyam po latach na wyblakych japoskich drzeworytach, przedstawiajcych morskie fale i kobiety w kimonach, i gdy staam przed Utamaro, Hokusaiem czy Hiroshige w tokijskim muzeum, serce zamaro mi z tsknoty i alu, bo to Ewa miaa zobaczy wszystkie te cuda. Ona umiaaby si zachwyca, podczas gdy ja potrafiam tylko sucha cudzych opowieci i patrzy, jak przemijaj przed moimi oczami ludzie i pejzae. Pooyam donie na ksice. Bya chodna jak nagrobny kamie. Powchaam j tak, jak robia to Ewa, ktra upieraa si, e kada ksika ma wasny zapach i tak samo jak u ludzi zmienia si on w miar starzenia. Poczuam nieg i wglowy py, wieo rozkopan martw ziemi. Na pierwszej stronie bya starodawna biblioteczna wklejka z datami wypoyczenia i zwrotu. Egzemplarz zosta oddany do biblioteki trzy dni po mierci Ewy, a nastpne rubryki byy puste. Zostaa przechowana dla mnie, jak powiedziaa Celestyna. Co si w niej kryo? Podniosam Mnicha grzbietem do gry i potrzsnam. Na st wypada koperta. Byy w niej kartki z zeszytu zapisane pismem mojej siostry. Kochana Wielbdko, tak zaczyna si list.
Kochana Wielbdko,
oto opowie niedoszej gwiazdy, Daisy Tabor, dla siostry niedobitka. Kiedy przeczytasz ten list, mnie ju nie bdzie przy Tobie. Pisz te sowa i patrz na Ciebie. pisz i trzymasz rudego Hansa za eb. Ruszasz ustami i unosisz brwi. Ciekawa jestem, co Ci si ni, i mam nadziej, e co dobrego. Nie wiesz, e czuwam nad tob. Moe w ten sposb moja bezsenno na co si przyda.
Od dwch tygodni nie zmruyam oka, w mojej gowie galopuj wszystkie konie ze stadniny w Ksiu i trzaska szko. Jestem zaraona mierci, na tym polega moja choroba. Oto jej tajemnica. Nie wiem, jak wytumaczy co takiego siumajtce, jak jeste, i pka mi serce, bo s rzeczy, o ktrych nie powinny sucha mae dziewczynki. Rzeczy, ktre nie powinny si zdarza ludziom ani zwierztom. Napisz o nich do Ciebie takiej, jaka bdziesz za par lat, do dorosej Alicji. Bo Ty doroniesz. Moja znajoma kociara zadba, by dostaa ten list w odpowiednim czasie. Ona zdecyduje, kiedy ten czas nadejdzie. Jestem posiadaczk wiedzy, ktra naley te do Ciebie, bo uczestniczya w tych wydarzeniach i masz do niej prawo.
Nasza matka, Anna Lipiec, od niej trzeba zacz. Miaam osiem lat, gdy si urodzia. Tyle, co ty teraz. Nabieram w tym momencie powietrza w puca i daj nura w ciemn wod, bd dzielna, Wielbdko. Tak jak na basenie popyniemy do samego dna i stamtd spojrzymy w gr na przewietlone socem licie. Dugo przed Twoim przyjciem na wiat nasza matka zacza robi mi te rzeczy. Uciekanie, od kiedy pamitam, uciekaam. Miaam tysic kryjwek w lesie za naszym domem. Znasz go. Mieszka w nim co dobrego, jakie wielkie ciepe zwierz, niczym powikszona i ywa wersja naszego rudego Hansa z NRD. Jeli kiedy bdziesz chciaa uciec, tam znajdziesz schronienie. Gdy si pojawia, znienawidziam ojca, bo nie mia prawa pozwoli na to, by ta kobieta miaa jeszcze jedno dziecko. Ale Ciebie pokochaam od pierwszej chwili i odtd miaam po co y w tym domu. Musiaam Ci chroni przed nasz matk. Problem w tym, Wielbdko, e trudniej ucieka si z niemowlciem, ktre nie rozumie jeszcze, e musi by cicho. Ale szybko si nauczya. Opowiem Ci o niej wszystko, co wiem, bo nikt inny ju tego nie zrobi. Niektre rzeczy widziaam na wasne oczy, innych si domylam. Przepraszam, e musz Ci teraz zrani.
Nasza matka bya wojenn sierot. Gdy znaleziono j w jednej ze zdewastowanych komnat Zamku Ksi, miaa okoo omiu lat i nie mwia w adnym jzyku. Umiaa tylko krzycze. Jej ciao byo nagie, pokryte zaschnit krwi i strupami, po ktrych zostay jej blizny. Blizny. Widziaam je dobrze, Wielbdko, widziaam je z bliska. Nie miaa adnych dokumentw, nic. Na pewno stao jej si co zego. Nie wiem, czy kto prbowa jej pomc, ale zaraz po wojnie chyba uwaano, e wszystkim stao si co zego, po prostu przeywa ten, kto by silniejszy i potrafi z tym y. Moe dlatego teraz jest tylu zych ludzi, e tamt wojn przetrwali ci mocni, bezduszni. Kotojady, Wielbdko. Nasza matka trafia do tymczasowego sierocica razem z innymi dziemi bkajcymi si wtedy po okolicy. Dano jej na imi Anna, Anna Lipiec, bo znaleziono j w lipcu, w dniu imienin Anny. Ojciec pozna j, gdy wrci do Wabrzycha po studiach i zacz uczy historii. Nie wiem, jak i gdzie si spotkali. Kto tak zainteresowany przeszoci, jak on, w ogle nie zainteresowa si przeszoci Anny Lipiec. A moe myla, e moe j zmieni albo wymaza? Moe tak bardzo kocha Ann Lipiec? Bya bardzo adna. Czy Ty w ogle pamitasz jej twarz, Wielbdko? Niebieskooka blondynka o wosach w kolorze siana i bardzo biaej skrze. Nie lubia soca i chowaa si przed nim, moe obawiaa si, e jego jasno przewietli j na wskro i zobaczymy, co matka ukrywa. Odziedziczyam jej wosy, oczy i kolor skry, ty nie jeste do niej w ogle podobna, masz szczcie. Jakby dobra wrka bya przy Twoich narodzinach. Anna Lipiec zacza mwi dopiero do naszego ojca. Mwia po polsku, ale dziwnie, jakby ten jzyk by tylko przykrywk dla innego, schowanego pod spodem. Gdyby to bya pikna historia, yliby dugo i szczliwie, nasz ojciec i Anna Lipiec, ich dwie creczki. Ale to nie jest pikna historia.
Pierwsz rzecz, jak pamitam, jest jej ciao. Blisko mojej twarzy. Nie wiem, jak mam Ci o tym napisa. Jak napisa o tym, e wasna matka. Szybko dotaro do mnie, e nikt mi nie uwierzy. Ojca coraz czciej nie byo w domu, a gdy by, zamyka si w pokoju z mapami i planami podziemi. Nawet nie prbowaam mu powiedzie, bo sdziam, e go to zabije, a wtedy zostaabym z ni zupenie sama. Jednak prbowaam co zrobi. Kiedy, gdy bya malutka, poszam do przychodni i opowiedziaam o tym, co si dzieje, lekarce. Wiedziaam, e pediatra jest lekark dla dzieci, wic wydawaa mi si waciw osob, by zaj si krzywdzon dziewczynk. Siedziaam w poczekalni penej mam z dziemi i gdy wszyscy zostali zaatwieni, weszam do gabinetu. Ale pani pediatra patrzya na mnie, jakbym bya odraajcym stworem z bota i luzu, i chyba baa si, e jej dotkn. Nazywaa si Anna Maj. Miaa trwa ondulacj w tym kolorze i przysza mi do gowy myl, e jest z nasz matk w zmowie. Anna Lipiec i Anna Maj. Powiedziaa, e jestem wstrtn ma kamczuch. Takie rzeczy si nie zdarzaj. adna matka nie zrobiaby czego takiego. Wasnemu. Dziecku. Nie spojrzaa mi w oczy. Gdy stamtd wyszam, wiedziaam, e nie ma ratunku. Myl, e gdyby to by ojciec, nie matka, dziecko prdzej znalazoby pomoc, miaoby szans. Mogoby zwrci si do matki. Czy matka nie powinna chroni dziecka, opiekowa si nim? Nie miaam nikogo. Nie byo ucieczki. Zaczam wic myle, e to ze mn co jest nie tak. e zasuguj na to, co mnie spotyka, i to dziwne, ale wiadomo winy jako mi pomoga. Bo wtedy to miao sens, byam za i spotykaa mnie kara. Nie mona byo mnie kocha.
Tamtej nocy nie wrciam do domu. Pojechaam na wabrzyski rynek i wczyam si po ulicach. Poszam do kocioa Matki Boskiej Bolesnej, ale by zamknity. Byo mi zimno, na ulicach lea jeszcze brudny marcowy nieg. Weszam do sklepu spoywczego, eby si ogrza. Byo tam trzech podpitych mczyzn, kupowali alkohol i jeden powiedzia: jak z nami pjdziesz, dostaniesz czekolad. Czekolad, czekolad zamiali si pozostali. To byli zwykli mczyni, grnicy albo kierowcy o brzydkich zbach i z aob pod paznokciami. Nie wiem, dlaczego poszam z nimi do parku Sobieskiego. Moe chciaam si przekona, czy dotyk czyich rk i ust moe by jeszcze bardziej obrzydliwy. Nie wiem, Wielbdko. Moe eby potwierdzi to, e jestem nic niewarta i zbrukana. Zabawiali si ze mn. Ile masz lat? Jedenacie. Jedenacie to kobietka. A cycki masz? Dasz wujkowi buziaczka?
Cuchnli alkoholem i wglem, chlebem ze smalcem, ktry jedli na zagryzk, grobem. Dali mi napi si wdki z butelki, ktrej szyjka bya ciepa i liska. Upiam si po paru ykach, bo nigdy wczeniej nie prbowaam alkoholu. Zostawili mnie tam w bocie i brudnym niegu, obrzydliwym jak zuyta wata. Niebo nade mn byo ostre i chropowate, zamarznite Morze Arktyczne. Tej nocy weszy we mnie kotojady. Widziaam je wyranie, gdy leaam na ziemi wrd nagich marcowych drzew. Kotojady, Wielbadko, byy ulepione z bota i smalcu, ze liny, ktr mczyni pluli na brudny nieg. Miay nogi, rce, mae gowy o tych wosach, jak doktor Anna Maj, miay gowy w burych czapkach, jakie nosz zim mczyzni w naszym miecie. Berety z wyczesanego moheru. Mwili co, ale rozumiaam tylko pojedyncze sowa, dziewuszka, lisko, dupa, pcha si, stara torba, panie boe, krew. Kotojady bardzo przypominay ludzi, ale ich twarze nie miay ani oczu, ani uszu. Tylko usta i nos. Niuchay i cmokay, oblizyway si. Czuam, jak askocz mnie ich stpki drepczce po moich udach, jak mae apki cign moje wosy, wspinajc si do uszu i ust jak po linach, czuam macajce moje ciao niecierpliwe paluszki kotojadw. Ich paznokcie byy dugie i te, ostre. Matko boska, maa cipka, gupia pizda, co za mka, tak mwiy kotojady i wiedziaam, e jestem stracona. Kotojady istniej naprawd, strze si ich, Wielbdko.
Boj si, e Ty mi te nie uwierzysz. Albo e uwierzysz i mnie znienawidzisz, bdziesz si mnie brzydzia. Umarabym wtedy jeszcze raz. Zawsze Ci kochaam, siostrzyczko w wielbdzim kolorze, i pragnam, by moja mio bya jak jama w naszym lesie, gdzie moesz si ukry, podczas gdy nad caym wiatem szaleje burza z piorunami. Jeli to mi si udao, to moje ycie nie poszo na marne. Wybacz, e musz Ci to powiedzie, a i tak nie bd w stanie wszystkiego, bo jak powiedzie co, na co nie ma sw? Mwia, e jestem brudna i mierdz. Nalewaa ca wann gorcej wody i zanurzaa mnie w niej z gow, przytrzymywaa. Najbardziej interesowao j, czy jestem czysta tam. Nie umiem, Wielbdko, uy innych sw, a te niezdarne bol strasznie. Moe byoby lepiej, gdyby ten brud spyn razem ze mn i z ni prosto do pieka. Dziecko pakao, prosio: mamo, mamo, ju jestem czysta, mamo, prosz, nie. Ale to nie pomagao. Lewatywa. Bolao, od rodka rozrywa si brzuch. Szpara mierdzi grobem mwia z wykrzywion twarz. A potem jej rce nakaday dziecku tam lekarstwo. Dziecko nie wiedziao, gdzie si ono koczy, a gdzie zaczyna ona.
Moe ona te nie wiedziaa. Byam do niej coraz bardziej podobna. W tych rzadkich chwilach, gdy gralimy rol zwykej rodziny i widziano nas razem, zdarzao si, e jaka ssiadka mwia wykapana mamusia. Gdyby widziaa wtedy jej twarz. Malowao si na niej przeraenie i wstrt i boj si, e to samo byo na mojej, tak podobnej do jej, twarzy. Baam si cay czas. e przyjdzie naga, e rka na moich ustach, e rka przytrzymujca moj gow. Moja gowa midzy jej nogami. Taka zdrada, czy wiesz, jak boli taka zdrada? Baam si tak naprawd wszystkiego i tylko udawaam odwan, bo taka chciaam by dla Ciebie, eby t udawan odwag przekua na tarcz z prawdziwej stali. Pamitasz, jak uciekam przez okno z gabinetu stomatologicznego? Zeskoczyam na dach garau, skrciam nog i poraniam rce. Dentystk bya kobieta o tych wosach i gdy j zobaczyam, przeraziam si, e mnie upi albo przywie do fotela i bdzie dotyka. Uciekaam przed nauczycielkami, szkoln pielgniark, przed koleankami, ktre prboway si do mnie zbliy. Dopiero Dawid. Ale o nim potem. W tym piekle, jakim by nasz dom, Twoja obecno, Wielbdko, dawaa mi si do ycia. Nauczyam si y poza swoim ciaem, powiedziaam sobie, e ono naley do kogo innego. Jakiej innej dziewczynki, na zawsze utraconej i zamieszkanej przez kotojady.
Wiedziaam, e musz jej pilnowa. eby Ciebie nie dotykaa. eby Tobie nic nie robia. Nigdy. Zabieraam Ci do lasu za domem. Jak si adnie opiekuje siostrzyczk mwiy dziwnym tonem gospodynie z ssiedztwa i musiay co podejrzewa, cho to, co robia nasza matka, nie przyszoby im na myl. Moe mylay, e pije albo naduywa pasa. Czy co z tego pamitasz, meine kleine, z tych pierwszych trzech lat swojego wielbdziego ycia? Na naszej polanie zawsze dowiadczaam obecnoci czego wikszego ni my, nasza rodzina, Wabrzych, Polska. Siadaam tam z Tob, opowiadaam Ci tysice bredni, o ksinej Daisy, o jej perach, a Ty gapia si na mnie tymi oczami w kolorze omszaego kamienia. Umiaa si bawi tak cicho, bo dobrze wiedziaa, e nie powinna ciga na siebie uwagi. Nie wiem, czy si modliam, bo nie wierz w boga, ale co, co pozostao we mnie ywe, prosio na tej polanie u stp Zamku Ksi, by dziecko bawice si koo mnie przetrwao. Moja siostra niedobitek. Czasem spotykaymy tam dziwn kobiet w achmanach, z tekturow walizk, jakby bya w nieustannej podry. W poszarpanym czerwonym kapeluszu z szerokim rondem. Pamitasz? Nazywaa si Kociska, a moe to byo jej imi? Tak si nam przedstawia, Kociska jestem, dziedoberek. Za pierwszym razem przestraszyam si, a Ty zacza si mia jak gupia i wycigna do niej rce. Kociska zapytaa, kim jestemy i co tu robimy, a Ty odpowiedziaa: Ewa i Alicja, my tu jestemy pochowane. Kiedy przyniosa pomaracz. Prosto z Hiszpanii! powiedziaa i moe tak byo, moe wanie wrcia z Madrytu. Gdy zjadymy owoc, nagle rozpakaa si i powtarzaa nie ma, nie ma. Mylaa, e co tak piknego stworzono tylko w jednym egzemplarzu.
Z matk byo wtedy coraz gorzej. Do ojca dotaro, e to wariatka, gdy wybraa si nago na rowerze do szkoy, w ktrej uczy. Stuknita Lady Godiva na przedwojennej damce. Ojciec straci prac, ale wtedy i tak wola ju towarzystwo duchw podziemi ni uczniw. Od nas te si odsuwa, coraz czciej nie wraca do domu. Zamyka si w sobie, a tam jest miejsce tylko dla jednej osoby. Ja nie zd, ale ty mu wybacz, jeli potrafisz, wybaczy mog tylko ci, ktrzy przeyli. Czasem matka braa potrjn dawk przepisanych lekw i spaa przez dwie doby w swoich odchodach, czasem nie braa wcale i wtedy chodzia po suficie. Zabierali j do szpitala, ale wracaa. Cigle wracaa. I cigle udawao jej si mnie dopa. Przyczajaa si jak pajczyca, nio mi si, e ze swoich tych wosw plecie na mnie sie. Gdy nie byo jak uciec na zewntrz, chowaymy si do skrzyni. Mwiam kryj si, pancerny!. Wskakiwaymy i siedziay cichutko, cichutko. Zawsze udawao ci si zabra rudego Hansa. Wielka skrzynia z ciemnego drewna, malowana w kwiaty i smoki. Pamitasz? Rozumiaa, e to nie zabawa. Ale ona si dobrze bawia. Siadaa na skrzyni i gadaa. Walia w ni piciami i wyzywaa nas. Sowa polskie, niemieckie. Kiedy zasna albo stracia przytomno i przywalone jej ciaem wieko skrzyni nie chciao si otworzy. Mylaam, e umrzemy tam pogrzebane pod ni, i obie posikaymy si ze strachu. Strach by naszym bratem.
Miaa trzy latka, gdy to si stao. Dokadnie trzy i p. Wrciam ze szkoy i zobaczyam, e nie ma Ci w kojcu. Nie widziaam te matki w jej staym miejscu przy kuchennym stole penym brudnych naczy, gdzie palia papierosy, patrzc przez okno na Zamek Ksi. Gdy akurat nie spaa i nie szalaa, potrafia tak siedzie godzinami. Teraz na pododze lea tylko jej rowy szlafrok, wstrtny jak wylinka. Przez szum leccej si wody usyszaam jej gos z azienki. I Twj pacz. Brudna mwia. Jeste brudna. Trzeba zeskroba z ciebie brud! Takim tonem mwi kotojady. Bya po szyj zanurzona w wodzie i czerwona jak raczek, a ona naga i wcieka, wymachujca chlebowym noem. Mwiymy na niego Gertrud Bltchen, pamitasz? Zobaczyam, e krwawisz z rany na piersi, i oczy zalaa mi czerwona mga, nic si nie liczyo, tylko ona, n i moja nienawi. Wyrwaam jej z rki Gertrud Bltchen i zadaam cios. Pan Albert usysza krzyki i przybieg. Nie po raz pierwszy. Najpierw chwyci n, zanim wbiam go w ciao matki po raz drugi i gbiej, potem obezwadni j, a ja wyjam ci z wody i uciekam. Do dzi masz blizn na lewej piersi, to ona Ci zrobia. Nie uchroniam Ci. Wybacz mi, Wielbdko. Schowaymy si do skrzyni, a Ty oczywicie zdya zgarn rudego Hansa. Woano nas, ale milczaymy i tylko ciskay si za rce, bo nie chciaymy wyj, mimo e niebezpieczestwo zostao na razie zaegnane. Potem zasnymy, a moe straciy przytomno, i stao si co dziwnego tam, w ciemnoci. Dostaymy si do jakiego innego wiata, gdzie jest tylko dotyk i oddech, byymy zupenie same, my dwie i mi, i miaam wraenie, e skrzynia pdzi po orbicie wok Ziemi, a gdy uchylimy wieko, zobaczymy tylko zimn pustk i gwiezdny py. W tej ciemnoci midzy yciem z matk i bez niej zostaymy poddane jakiemu testowi i przesdzone zostay nasze losy.
Gdy ojciec i pan Albert w kocu nas znaleli, matki ju nie byo. Zapytali mnie o n. Milicjantka w mundurze, jej grube nogi, dugopis w doni. Obok kto jeszcze. Lekarz? Skamaam. Powiedziaam, e matka zrania si sama, gdy prbowaa Ci zabi. Okazao si, e to samo powiedzia pan Albert. Nigdy nie wrcia i zmara w domu wariatw w Stroniu lskim. Zostalimy w trjk. Najbardziej nienawidz jej za to, e gdy znika z naszego ycia, nie przestaam si ba. Byam nieodwracalnie zepsuta, bo jej cz zostaa we mnie jak kotojad.
Gdy poznaam Dawida, mylaam, e to si zmieni. e mio zwyciy, jak si mwi i co wolno mwi tylko zakochanym, bo inaczej te sowa brzmi jak z taniego romansu. Jak z twoich ulubionych Ptakw ciernistych krzeww, Wielbdko, na ktre gapia si cielcym wzrokiem. Pamitasz, jak rodzice Dawida zaprosili nas na niedzielny obiad? Bya podekscytowana tak samo jak ja i szykowaymy si wiele godzin, aujc, e nie mamy eleganckich sukienek. Uplota wianki ze stokrotek i nie miaam serca powiedzie ci, e to moe nie najlepszy dodatek do stroju na niedzieln wizyt u rodzicw mojego chopaka. Poszymy w wiankach, jak dwie rusaki. A tam bukiety na stole, przystawki, trzy dania i dwa rne ciasta na deser. W cukiernicy srebrne szczypczyki, ktrych uya ze mieszn powag. Wrzucia do herbaty dwie kostki, a po namyle jeszcze dwie. Zapytaa matk Dawida, gdzie mona kupi takie wspaniae ciasto, czy moe w Madrasie, a gospodyni, zdziwiona, powiedziaa, e je upieka. Wasnymi rkami? zdziwia si. Podobao nam si u Dawida, pamitasz? W azience mieli bidet, a Ty zrobia do niego siku, siumajtko, i mylaam, e pkn ze miechu, gdy nie znalaza spuczki i popatrzya na mnie z takim przeraeniem. Nigdy wicej nas nie zaprosili.
Mio do Dawida nie uratowaa mnie, tylko sprawia, e kotojad, ktrego matka woya mi do rodka, obudzi si jak podraniony nowym zapachem. Musisz dowiedzie si o wszystkim. Byam w ciy. Tak naprawd, meine kleine, wiedziaam, e nie mam adnego talentu, e nie zostan wielk aktork. Po prostu dobrze opanowaam sztuk udawania kogo ciekawszego, ni jestem. Dawid po maturze wybiera si na medycyn do Wrocawia i chciaam pojecha z nim. I z Tob. Mielibymy mansard z oknem na park, a ja kochaabym swoje dziecko i nauczyabym si piec takie ciasta jak matka Dawida, ktra w kocu by mnie polubia. Na polanie, ktr znasz, leelimy z Dawidem i patrzylimy, jak spadaj gwiazdy. Wszystko si uoy powiedzia, kocham ci. We wrzeniu pojedziemy w kocu w Karkonosze. Nie zasugiwaam na tak pikn chwil. Dawid powiedzia ojcu o mojej ciy i naszych planach, a ten poprosi mnie o spotkanie. Umwilimy si w kawiarni Barbrka w rynku i traktowa mnie jak doros kobiet. Zamwi dwie lampki czerwonego wina i przez chwil miaam nadziej, e zechce omwi ze mn co przyjemnego, e zapyta, czy od mansardy z oknem na park nie lepsza byaby taka, ktrej okna wychodz na rzek. Bardzo elegancko mwi do mnie ojciec Dawida: pani Ewo. Mwi o tym, e jestemy za modzi. e musimy i na studia. Podobno marz o szkole teatralnej? Ma tam znajomego reysera. Znane nazwisko! Moe w ogle mogabym wystartowa do szkoy warszawskiej? Nie mog zmarnowa swojej szansy! e mamy cae ycie przed sob. Chce mnie prosi, bym okazaa si i rozsdek. Ale ja czuam si silna, napeniona mioci. Odmwiam. Bdziemy mieli to dziecko. Damy sobie rad bez pana i paskich pienidzy. Kochamy si. Wtedy powiedzia to, co naprawd czu. Ju nie byam pani Ew. Twoja matka, pomylona gwniaro. Co masz nam do powiedzenia o swojej matce? Moja matka nie yje. Twoja matka prbowaa zabi wasne dzieci. Nie chcemy dla Dawida kogo takiego jak ty. Jak ja? Ty. Niemra. Crka hitlerwki wariatki. Czuam, e wiat wali mi si na gow, ale jednoczenie wszystko tylko potwierdzao moje przeczucia. Jeste pewna, e nic nie odziedziczya po swojej matce? Chcesz urodzi maego wariata? Nasza rodzina do wycierpiaa przez takich jak ty. Jeli kochasz mojego syna, zostaw go. Zniknij. Patrzy na mnie tak jak pediatra Anna Maj wtedy w przychodni. Zrozumiaam, e mog by tylko taka, jak mnie widzia. Zrobi to ojciec Dawida. Skrobanka. Wziam od nich pienidze. eby mieli pewno, e nie mylili si co do mnie. eby Dawid nigdy nie aowa, e o mnie nie walczy mocniej, e nie zauway dwulicowoci swojego ojca. Moe chciaam od niego zbyt wiele, podczas gdy on pragn chodzi z plecakiem po grach.
Potem widziaam si z Dawidem jeszcze tylko raz. Zrobiam wszystko, by mnie znienawidzi i potwierdzi to, co i tak wiedziaam: nie zasuguj na mio. W tej roli czuam si o wiele pewniej. Uderzyam go, Wielbdko, bo powtarza, e mi nie wierzy, e mnie kocha i nie pozwoli mi odej. Bo baam si, e mwi prawd. Uderzyam go i przez te kilka sekund nie wiedziaam, co robi. Staam si ni. Zwyciya. Uderzyam kogo, kogo kochaam, wic skd pewno, e nie skrzywdziabym wasnego dziecka? Albo ciebie, Wielbdko.
Nie kadego kota da si uratowa, tak mawia Kociska. Tylko Ty znasz ca prawd. Wkadam list w Mnicha, ktrego Ci ostatnio czytaam. Kociska zaniesie go na przechowanie. Ufam jej. Poza tym jest mi to winna za czerwone niegowce, ktre jej kiedy daam. Pienidze od ojca Dawida s zaszyte w prawej apie Hansa z NRD. Zrb z nimi co poytecznego, moja rozwana siostro. Wielbdko, ju czas. nieg sypie tak gsty, e wida tylko mae wiateko w Zamku Ksi. To ksina Daisy woa swojego Mefisto. yj piknie, Wielbdko, yj.
Ewa
*
Nagle poczuam pod palcami szorstkie drewno wntrza skrzyni, w ktrej chowaymy si z Ew przed matk, i moje donie zwiny si w pici. Jaka posta pozbawiona twarzy zaryczaa w mojej pamici niczym ona Rochestera z Jane Eyre. Poczuam tak mieszanin gniewu, tsknoty i blu, e krzyknam w pustk nocnego domu, ktra odpowiedzia mi echem.
Tamten dzie by we mnie. Pamitaam. Gdy obudziam si, wiato wydawao si lodowato zimne, jakby do naszego pokoju wlewaa si przez okno syberyjska rzeka. Panowaa cisza pena grozy. Rudy Hans z NRD lea zwrcony w stron mojej twarzy, jego szklane oczy zastygy w przeraeniu. Wykrztusiam imi mojej siostry, ale utono w martwocie powietrza. Byam sama. Na piam zaoyam kurtk, wzuam niegowce i wyszam w zapierajc dech biel. Padao ca noc i moje nogi po kolana grzzy w wieym puchu. Wiody mnie do niej lady, chocia zasypa je nieg. Weszam w las i brnam wrd drzew stojcych w zupenej ciszy. Przewracaam si i wstawaam, na olep szukaam cieki. Zgubiam w zaspie jeden but, ale nie czuam zimna. Gdy w kocu dotaram na polan, poczuam obecno Ewy. Co we mnie ciemniao, obumierao. Najpierw zobaczyam jej szal, skrawek czerwieni na lnicym niegu. Wiedziaam, e tam bdzie. W jamie, w ktrej ukrywaymy si razem, gdy ya matka. Zaczam rozgarnia nieg i przez zy widziaam tylko olepiajc biel. Nie wiem, jak dugo to trwao, ale w kocu j znalazam. Wejcie do jamy zagradzaa zaspa, ale w rodku nie byo niegu, tylko zamarznita ziemia. Ewa leaa zwinita w kbek, z doni pod policzkiem, z podkulonymi stopami, jakby spaa, ale byo jasne, e ju si nie obudzi. Na jej wosach i rzsach osiad szron, oszronione brwi wyglday jak wtedy, gdy graa krlow zimy w szkolnym przedstawieniu i cho sama uszya sobie kostium ze starej firanki, bya pikniejsza od wystrojonych przez matki pyzatych koleanek. Moja martwa siostra miaa na sobie letni sukienk w maki, bya bosa. Moe wzia pierwsz lepsz rzecz z szafy, moe chciaa ubra si tak samo jak na proszony obiad u rodzicw Dawida, bo tamtego dnia ycie wydawao si tak pene obietnic. Nie bdzie mansardy z oknem na park! Dotknam twarzy Ewy, chodnej i twardej jak twarz lalki, twarz krlowej zimy. Ani si nie baam, ani nie czuam niepokoju. Znalazam swoj siostr. Nikt ju nas nie rozdzieli. Wsunam si do jamy i pooyam obok. Objam j i wziam jej lodowate stopy midzy swoje tak, jak ona robia, gdy zmarzam.
Obudziam si w szpitalu i najpierw mylaam, e otaczajca mnie biel to nieg. Przy moim ku z twarz ukryt w doniach siedzia ojciec i przez chwil obserwowaam go spod przymknitych powiek, bo wiedziaam, e gdy na mnie spojrzy, zacznie si to, przed czym chciaam uciec. ycie bez mojej siostry. Ojciec nigdy nie powiedzia mi, co si wydarzyo po tym, gdy weszam do jamy, i w ogle nie mwi o Ewie, tak jak nie mwi o naszej matce. Taki by. Nie potrafi inaczej. Dzi myl, e jedyn osob, ktra go naprawd obchodzia, bya nasza matka Anna Lipiec. My miaymy j uzdrowi, ale nie udao nam si. Ona chciaa nas zniszczy i odniosa duo wikszy sukces. Myl o przyszoci powtarza mi ojciec po mierci Ewy. Myl o przyszoci. Czas goi rany. udzi si, e czas po prostu toczy si do przodu, zawsze w t sam stron, jak rzeka.
Gdy wydobrzaam na tyle, e znw mogam wychodzi z domu, znalazam notk w Trybunie Wabrzyskiej, ktrej archiwalne numery wypoyczyam w Bibliotece pod Atlantami. Stara bibliotekarka wzia rewersy i popatrzya na mnie z takim wspczuciem, e musiaam wbi sobie paznokcie w do, by si nie rozpaka. Potem bd czsto korzysta z tego sposobu na powstrzymanie ez. Czytaam informacj o samobjczej mierci Ewy, a wok trwao normalne ycie: jaki licealista o twarzy przemdrzaej jaszczurki robi notatki, starszy pan kartkowa encyklopedi i gryz owek. Stara bibliotekarka przyniosa mi wafelek prince polo i westchna nad dziewczynk, ktra zamiast by w szkole, siedzi w czytelni dla dorosych. Chyba dopiero wtedy naprawd dotaro do mnie, co si stao, i po raz pierwszy poczuam, jak si ma sowo, bo uczynio mier Ewy prawdziw i nieodwracaln:
Tragiczne samobjstwo uczennicy
Uczennica liceum, siedemnastoletnia Ewa T., popenia samobjstwo w lesie u podna Zamku Ksi, odbierajc sobie ycie poprzez poknicie miertelnej dawki rodkw uspokajajcych. Jej modsza siostra, Alicja, zostaa odnaleziona przy zwokach w stanie skrajnego wyzibienia organizmu. Zostaa uratowana przez nieznajom, ktra zniosa j na plecach przez las niczym dobra wrka. Kobieta znika po wezwaniu karetki. wiadkowie nie potrafili poda jej rysopisu. Dziewczynki wychowywa ojciec, historyk Adam T., ktry odmwi komentarza w sprawie tych nadzwyczaj tragicznych wydarze. Powody, dla ktrych nastolatka targna si na swoje ycie, pozostaj nieznane.
Ewa zaya tabletki po naszej matce, ktre nadal poniewieray si po caym domu. Ojciec przy pomocy pana Alberta pozby si jej rzeczy, ale nie pomyleli o wszystkim. Znika, ale udao jej si zostawi po sobie co, co zabio Ew. Byam pewna, e to Kociska uratowaa mi ycie, bo nikt inny nie wiedziaby, gdzie mnie szuka. Gdy po wielu latach poznaam Dzik Bak i zaczam jej pomaga, spacaam dug wdzicznoci wobec Kociskiej, ktrej ju nigdy nie udao mi si spotka. Szkoda, chciaam zapyta, dlaczego nie ocalia Ewy.
Siedziaam nad listem mojej siostry odrtwiaa z blu. Stracone moliwoci, pogrzebane nadzieje, to wszystko, co mogybymy robi razem jako dorose kobiety, przesuwao si przed moimi oczami jak pocig wiozcy ludzi na wycieczk, na ktr nas nie zabrano. Wyjam z szuflady n, niezniszczaln Gertrud Bltchen. Wbiam j w praw ap rudego misia z NRD. Rozpruam szew trzydzieci lat temu zrobiony przez Ew i wyjam zwitek banknotw, ktre od dawna nie miay adnej wartoci. Rozsypay si po pododze kuchni. Papierki, za ktre ojciec Dawida chcia kupi moj siostr. Poczuam, e musz wyj z tego domu. Dotkn czego ywego. Otworzyam ogrodow furtk, ktra dzielia posesj moj i pana Alberta, widziaam wiato w pokoju Marcina i poleciaam w jego kierunku jak ma. Wspiam si na palce i zapukaam w szyb. Okno otworzyo si.
- Alicja - powiedzia Marcin. Podobao mi si, jak wymwi moje imi.
- Mylisz, e moemy po prostu pj do ka? - zapytaam. Patrzy na mnie z t typow dla siebie smutn powag i przez chwil baam si, e odmwi.
- Do ka - powtrzy i ko w jego ustach zabrzmiao jak nazwa jakiej egzotycznej krainy. Jakbym w rodku nocy proponowaa mu podr z Wabrzycha do Malawi na grzbiecie wielbda. Pokiwa gow i nadal na mnie patrzy, moe podejrzewa, e to jaki podstp. Na wszelki wypadek dodaam:
- ko, seks bez zobowiza, pieprzy si i zapomnie o boym wiecie.
- Alicja - powtrzy i umiechn si tak, jakby by to ostatni umiech z jego zapasw. Wycign rk i pomg mi wej przez okno.
Biurko pene papierw i najnowszy model iPoda, ko. ko. Stalimy naprzeciw siebie i czuam, jak ogarnia mnie coraz wiksze pragnienie, by przylgn do Marcina, poczu jego ciao. ywe i ciepe. Podeszam do niego, zanim zrobi pierwszy krok. Mczyzna, ktry sta przede mn, by wysoki i chudy. Mia adn wyran twarz. Ciao, ktre wydawao si obiecujce. Chciaam je pozna, chciaam pozna jego histori. Pooyam do na piersi Marcina. Mia na sobie cienk niebiesk koszul i poczuam bicie jego serca. Zsunam do na brzuch. To jedna z najpikniejszych czci ludzkiego ciaa niezalenie od pci, paski twardy brzuch. Z ppkiem, gdzie ciao jest prowizorycznie zawizane na supe, znakiem, e to, co najbardziej intymne i wasne, byo kiedy czci innego ciaa. Poznaam kiedy japoskiego poet, ktry uwaa, e kady pepek jest znakiem kanji, w ktrym zapisane jest przeznaczenie, ale nie chciaam, by odczyta moje. Teraz aowaam, bo wydawa si mdrym czowiekiem i moe powiedziaby mi, czy wyjd z tej przygody bez szwanku. Marcin cign koszul przez gow i gdy podnis rce, zobaczyam, e ma blizn na piersi, podobn do mojej. Ciemne wosy otaczay sutki i zbiegay wsk lini w d. Prawdziwy mski tors.
- Nastolatki nie wiedz, e kiedy kobiety miay wosy na cipce - powiedziaam i pocaowaam t bliniacz blizn. Miaam j na wysokoci oczu. Odpiam pasek dinsw Marcina, a on pooy donie na moich poladkach i przycign mnie do siebie.
- A kobiety, ktre wchodz przez okno i rzucaj si na mczyzn, jakie maj cipki?
Zdjam bluz, byam pod ni naga. Marcin powtrzy mj gest i dotkn mojego brzucha, pocaowa blizn i wzi do ust sutek, mia jzyk jak kot, szorstki i jednoczenie delikatny, szybki.
- adne - szepn - adne mae cycuszki. - I ruszy jzykiem ku drugiemu sutkowi.
- Rozbierz si - powiedziaam i zdjam dinsy. Nic nie udawa, nie puszy si, nie walczy ze mn. Nie prbowa wyglda lepiej, ni wyglda. Wiedzia, czego pragn, i dawa mi siebie jak dar. Pachnia mczyzn, ktry lubi kobiety. Popatrzy na mnie i przejecha domi wzdu mojego ciaa, jakby bada marmurow rzeb i sprawdza, czy artysta nie oszuka, zalepiajc nieudane miejsca woskiem.
- Gadka i silna - powiedzia i woy do midzy moje uda. - Mokra. - Umiechn si i pomylaam, e jednak jeszcze nie wyczerpa zapasu umiechw. Mia liczn pup, ma i tward pup biegacza. Jego czonek ju zesztywnia. Na prawym udzie zobaczyam wiksz blizn, wygldaa na lad po ranie niezszytej i le si gojcej. - Duga historia - powiedzia Marcin, a ja wziam jego czonek w do i zaczam pieci. Nie byam ju pewna, czego pragn bardziej: jego ciaa czy opowieci, ktra mogaby si zaczyna od tej starej blizny na udzie.
- Po si. - Zrobi to, tak po prostu rozcigajc si na ku z lekko rozsunitymi nogami. - Nie ruszaj si - poprosiam.
- Chod tu - umiechn si i lekko wysun biodra, gdy go dosiadam. Wypenienie na granicy blu, ktrej nigdy si nie przekracza, ale o ktrej nigdy si te nie zapomina. Jedn doni sign do mojej piersi, drug do echtaczki.
Kochaam si z mczyzn, o ktrym prawie nic nie wiedziaam, ale chciaam wiedzie, bo to spotkanie rnio si od moich randek w supermarketach. Blisko cia w rozkoszy, sam ruch i rytm jak przy bieganiu, tego potrzebowaam. Nie mogam wika si w adne wicej. By moe nie poznam innych rodzajw bliskoci, bo ten smutny mczyzna te nie zastpi mi utraconej siostry. Poczuam, jak w rodku uderza mnie wytrysk. Pieprzy bezpieczny seks, ycie nie jest bezpieczne. Nad ranem kochalimy si jeszcze raz i gdy Marcin zanurzy gow midzy moje uda, miaam kolejny orgazm szybciej, nibym chciaa. Wyobraziam sobie nasze zmieszane zapachy, zanim posmakowaam je na jego ustach. Jeszcze powiedziaam, a moe jeszcze pojawio si tylko w moich mylach. Gdy potem leelimy w janiejcym wietle, wiedziaam, e do takiego pokoju mogabym wraca, wchodzi noc przez okno prosto w ciepe, dobre ciao. Przyjrzaam si ppkowi mojego kochanka. W ksice o buddyzmie znalazam niedawno hieroglif oznaczajcy pustk i z jakich tajemniczych powodw utkwi mi w pamici. Tak wyglda ppek mczyzny, do ktrego pokoju weszam przez okno w zimn listopadow noc. Marcin nie pyta o nic, bo rozumia, e ta noc jest wyjtkowa i ani nic nie koczy, ani nic nie zaczyna, tylko pozwala mi przej na drug stron.
Po drugiej stronie
Dom Dziecka Anioek na Starym Zdroju nawet w soneczne poudnie wyglda zowieszczo, a co dopiero w listopadowej szarudze i marzncej mawce. To miasto miaoby szanse w konkursie na najbrzydsza pogod w kraju, soneczne dni ju si chyba tu nie zdarzay. Zaparkowaam w rozbryzgach bota, w ktre zamieni si pikny nocny nieg. Pseudogotycka budowla z czerwonej cegy oflankowana bya dwiema wieyczkami, a prowadzce do niej drzwi wydaway si dziwnie mae, jakby przeznaczone dla dzieci albo karw. Tu mieszkaa i std znika czarnooka Kalinka Jakubek, po ktrej zosta tylko pluszowy kot. Anioek sta w ssiedztwie niewielkiego kocioa, o ktrym mwio si zawsze biay, i starego cmentarza, gdzie byy groby mojego ojca i siostry. Tam ley moja rodzina - pomylaam i poczuam ciar tych sw: ojciec i siostra leeli w ciemnoci i naleeli do mnie.
Przed wojn ten budynek zamieszkiway zakonnice, ktre prowadziy tu hospicjum. Stary Zdrj, dzi podobnie jak Sobicin rozpadajca si dzielnica biedy i bezrobocia, nazywa si kiedy Altwasser i by eleganckim kurortem. Tryskay tu uzdrawiajce rda, ktre potem zniszczyo grnictwo, podobnie jak to, ktre zasilao studzienk w kociele Matki Boskiej Bolesnej w centrum Wabrzycha. Duo zieleni i blisko eleganckiego Nowego Miasta, siostrom musiao by tu dobrze. W jednym z artykuw, jakie wygrzebaa dla mnie Celestyna, chwalono je za nowoczesne podejcie do umierajcych, ktrych traktoway pono z naleyt trosk. Przyjmoway rwnie pacjentw, ktrzy nie mogli wspomc zgromadzenia, i wspomniano jedn tak osob, niejak Ameli Katz, bez staego miejsca zamieszkania i dochodw, ale z bagaem ponad stu przeytych lat i dwoma kotami. Dum sistr by bujny ogrd, najpikniejszy w okolicy. Kocielne wydawnictwo z tamtego okresu sugerowao, e w latach trzydziestych miay tu miejsce nadprzyrodzone wydarzenia. Podobno, jak w podniosym duchu pisa autor, ze szpitala sistr szo si prosto do nieba, a gdy umieraa stutrzyletnia Amelia Katz, dwoje wiadkw, siostra o imieniu Agnes i ogrodnik, widziao Matk Bosk Bolesn. Patronka Wabrzycha unosia si nad klombem z kwitncymi lewkoniami przy dwikach Stabat Mater Pergolesiego, a jej smutna twarz przybraa wyraz niebiaskiego wprost spokoju. Niewtpliwie bya to Matka Boska z dobrym gustem muzycznym. Na wyblakym zdjciu miosierne siostrzyczki pozoway na tle budynku w porzdnie ustawionej grupie, z przeoon porodku i kilkorgiem pacjentw na wzkach. Na klombach po dwch stronach kadru kwity kwiaty, przewietlone na biao jak kornety zakonnic, a na pierwszym planie fotograf uchwyci dwa spokojnie przechadzajce si koty. W 1942 roku siostry porzuciy jednak swoj siedzib i opuciy Wabrzych. Wczesn jesieni tego roku wydarzya si tragedia, ktr szczegowo opisay gazety. Kto podpali trzech pacjentw w ich pokojach. Dwie kobiety i mczyzna sponli ywcem, a jedna z sistr, ktre ruszyy na ratunek, doznaa powanych oparze twarzy. Dwudziestotrzyletnia siostra Agnes. Ogrodnik, ktry wykonywa dla sistr cisze prace, opowiada, e zanim wybuch poar, na terenie szpitala dziay si inne ze rzeczy. Najpierw kto zniszczy kwiaty i krzaki malin, poama mode drzewka, a kilka tygodni pniej powiesi na bramie dwie biae kotki Amelii Katz. Zo si rozkrzewia powiedzia ogrodnik, zo si rozkrzewia, wida ich wszdzie. Sprawdziam, czy nie pomyliam niemieckiego zaimka. Ich. Co przykuo moj uwag w postaci ogrodnika, gdy przyjrzaam si zdjciu. Proporcje. Nie mona byo rozpozna wieku ani twarzy, ale wsparty na grabiach malutki mczyzna mia wyranie znieksztacon sylwetk. Jedna poowa jego ciaa bya krtsza, mia garb. Fredek Ogrodnik z opowieci pana Alberta, byam pewna! Nigdy nie wykryto sprawcy podpalenia, a siostry najpierw poprosiy zwierzchnikw o egzorcyst, a gdy najwyraniej jego interwencja nie pomoga, o przeniesienie.
Po wojnie zaoono w opuszczonej przez siostry siedzibie pastwowy sierociniec. Dom Dziecka Anioek dziaa tu dopiero od pitnastu lat. Jego dyrektor, Marian Waszkiewicz, to zasuony obywatel miasta. Jedno z tych honorowych okrele, pod ktrymi moe si kry porzdny czowiek, sprytny kombinator albo ostatni dra. Mimo i budynek by w miar zadbany, emanowa z niego smutek jak z etykiety zastpczej. Za siatkowym ogrodzeniem, w piaskownicy, wrd jaskrawych zabawek, bawi si kilkuletni chopiec o bardzo jasnych wosach. Pomylaam o powieszonych biaych kotkach, jego wosy byyby pewnie w dotyku mikkie jak kocia sier. Nie miaam ochoty tam wchodzi i jednoczenie przyciga mnie ten mroczny budynek. Ewa go lubia. Pamitam jeden spacer, podczas ktrego patrzyymy przez siatk na bawice si dzieci, a moja siostra powiedziaa: szkoda, e nas tam nie ma. Dlaczego? Jak to dlaczego? Wyobra sobie, e adoptowaaby nas Stefania i zabraa do Australii. Od pierwszego wejrzenia by si w nas zakochaa. Chc te dwie dziewczynki i adne inne. Ja zostaabym w Australii modelk, a ty poskromicielk krokodyli. Podrowaybymy ze Stefani po caym wiecie. Pary, Pekin, Tokio i Madras! Chciaaby? Pewnie! Chciaam by jak Stefania pogryziona przez krokodyla, ktra jednak wysza z caej przygody pikniejsza i silniejsza. Chciaam tego wszystkiego, co Ewa. Poczuam nagle obecno mojej siostry, jaka cz jej istnienia, niczym strzpek ektoplazmy, przetrwaa pod potem domu dziecka na Starym Zdroju, marzc o Australii. Chopiec o biaych wosach wypenia piaskiem rowe wiaderko i przesypywa zawarto do niebieskiego. Potem wysypywa i zaczyna wszystko od pocztku. Kolory zabawek zaprojektowa jaki le opacany i plepy Chiczyk, bo wida je byo pewnie nawet z kosmosu. Chopiec zauway mnie, skuli si w sobie jak zwierztko i pobieg w stron budynku. Szkoda, e przerwaam mu zabaw. Pewnie i tak nie mia lekko z takim wygldem. Moje ciao nagle si napio, poczuam, e i mnie kto obserwuje. Co czerwonego migno w oknie poudniowej wiey, jak absurdalnie powikszone oko chopca albinosa. Wziam gboki oddech i poaowaam, e zmczona noc z Marcinem nie poszam rano pobiega. Seks uczyni mnie bardziej wraliw, jakby podczas mioci stara mi si stwardniaa warstwa skry.
- Witamy w naszych skromnych progach! - Maria Waszkiewicz, ona dyrektora, ktr widziaam niedawno pod kocioem u boku Jerzego abdzia, ostro zapachniaa konwaliami i czym nieco niewieym, jak bigos odgrzany o jeden raz za duo. Zaszelecia na niej garsonka w brzowo-krwawy wzr, liska i opita. Kto wymyla materia, ktry wyglda jak zdjcie z czoowego zderzenia ciarwki penej wi i cignika z drewnem? Moe ten sam kiepsko opacany i niedowidzcy Chiczyk. Przerysowany gest, jakim Maria Waszkiewicz wskazaa mi drog, mia w sobie co obraliwego. Lepk insynuacj, e nie mam przyzwoitych zamiarw wobec jej maonka.
W gabinecie dyrektora jak wypchany hipopotam rozpieraa si skrzana kanapa, dwa fotele do kompletu i masywne biurko, na ktrym stao popiersie Pisudskiego. Za biurkiem siedzia Marian Waszkiewicz, pokany i nadcinieniowy, lekko rozdty, ale krzepki, pod krawatem. W jego ustach, okolonych wsem niczym srom jakiego dziwnego stworzenia, fajka. Rozejrzaam si, by zatrzyma wzrok na czym przyjemniejszym. cian midzy oknami zdobi amatorski pejza przypominajcy Szyszkina. Marian Waszkiewicz ruszy do mnie msko i dziarsko. Znam ten gest i gdy prbowa podnie moj do do owosionych ust, przytrzymaam j w przesadnym ucisku. Wyrywa si, walczy, nic z tego.
- Pani Ala, pani Ala, caa przyjemno po mojej stronie - rzek w kocu zrezygnowany.
- Alicja Tabor, dzikuj, e zgodzi si pan ze mn spotka.
- Fajeczka pani nie przeszkadza? - zapyta. Zaprzeczyam. - Jak si zdenerwuj, to sobie pykam. Jak ma pani ochot na papieroska, prosz si nie krpowa. Z tymi zakazami cakiem pogupieli. Niedugo we wasnym domu czowiek nie bdzie mg zapali, bo czujniki zao. Moe jeszcze w ku czujniki. Ha, ha, ha. - Zamia si tak, jakby uczy si miechu, nigdy go wczeniej nie syszc. Pod przesadn msk jowialnoci chowa si czowiek zrozpaczony. - onka kawk nam przyniesie - doda i zanim zdyam zaprotestowa, krzykn: - Maryka! - Zauway, e patrz na leny pejza, westchn ciko, a zaszeleciy papiery na biurku. - Polesie. Ach, Polesie, Polesie, Poleszuk jestem z dziada pradziada. Szlachta stara spod Piska. Z ziemi wasnej wyrwani, na obc rzuceni. Wygnacy! Bya pani?
- Na Polesiu? Byam - powiedziaam zgodnie z prawd.
- O - zmartwi si - bya pani. Piknie? Pewnie, e piknie! - sam sobie odpowiedzia Poleszuk. - Najpikniej. I dzieci tam nie gin.
- A pan by?
- Ja w sercu - waln si w pier - w sercu swym tamte ziemie nosz. Ten obraz - pokaza na leny pejza - sam malowaem. Sercem!
Przerwaa nam ona Maria z kaw i czekoladowymi ciasteczkami. Leay na talerzu jak martwe ptaki z opowieci pana Alberta.
- Cukru? - zapytaa, a gdy odpowiedziaam, e nie sodz, powtrzya niezadowolona nie sodz i niech zaskrzypiaa w jej gosie jak styropian.
- Ju, ju po-sza ona! - Machn na ni rk m artowni i caym sob odci si od roztytej oninoci swej Maryki, jakbymy tu we dwoje co przeciw niej knuli. Gdy zamkny si drzwi, wrci do sprawy obrazu.
- Nie pomylaaby pani.
- O czym? - zapytaam, sdzc, e powie teraz o znikniciu Kalinki.
- e sam malowaem, zao si, e nie pomylaaby pani!
- Naprawd sam? - zdziwiam si uprzejmie i zauwayam dobry znak: Marian Waszkiewicz spoglda tsknie na moje uszy. Pewnie potrzebuje rozbiegu, zanim przejdzie do rzeczy. - Bardzo wraliw musi pan mie dusz.
- W mskim ciele, i to cakiem jeszcze sprawnym, dusza wraliwa jak motylek - ucieszy si Marian Waszkiewicz. - Ja od maego do farb, kredek takie zamiowanie miaem. We krwi wraliwo na sztuk. Potem dopiero doszy do tego dziewczyny. A to te sztuka! Ars amandi, ha, ha, ha.
- Ha, ha - potwierdziam.
- W szkole mwili: Matejko nowy nam ronie. Albo Kossak, bo konie to ja chtnie. Dzikie i wolne. Koniki w galopie, uani, chopcy malowani, hej. Dawne czasy, w tamtych czasach inni ludzie. eby na akademi i, mylaem, bo dusza do sztuki si rwaa. Ale si inaczej ycie potoczyo. Pedagogik skoczyem, ale w wolnej chwili zawsze farby, sztalugi, portrety, akty, dziewczyny. Ha, ha, ha. - Podnis dugopis z biurka, zmarszczy brew, zmruy oko, udawa, e przymierza si do zrobienia mojego portretu. - Pani bym na przykad chtnie namalowa. Czoo wysokie, usta namitne, ramiona.
- Jest pan mczyzn z fantazj - powiedziaam.
- Ba! Poleszuk ze mnie prawdziwy. Fantazja uaska. Ale i romantyzm. Dzi modzie tyle fantazji nie ma. Niech pani powie!
- Jedni maj fantazj, inni nie - powiedziaam ostronie.
- U rodzicw siedzie w kieszeni, w komputerze grzeba, to jest modzie nasza dzisiejsza! - Dyrektor Waszkiewicz waln w biurko.
- A pana syn?
- Mareczek? - wymwi imi jedynaka z tak intonacj, jakby mia wielu innych synw i dziwi si, e akurat ten mnie zainteresowa. - Szuka swojej drogi chopak, szuka - westchn. - Zdolny, ale leniwy. Ja w wieku swojego syna, wie pani, co robiem? - Poleszuk prawdziwy spojrza na mnie, a waciwie na moje uszy, lekko zmtniaymi oczami i zobaczyam w nich palce pragnienie opowiedzenia swojej historii. wiecio spod rozpaczy jak grosze rzucone na szczcie. Zrozumiaam, e musi na chwil opuci to miejsce, z ktrego zniko dziecko, by nabra oddechu.
- Co pan robi? - zapytaam wic, bo w moim zawodzie odpowiedzi znajduje si niekiedy, zadawszy dokadnie te pytania, ktre kto inny pragnie usysze.
Marian Waszkiewicz wyprostowa si, zatokowa: - Skoro pani prosi. Ucha nastawia. Pani za moda, eby pamita, ale za komuny bez kombinowania si nie dao. Tak nas czerwona swoocz cisna, ale nie ma bolszewika na Poleszuka. Poleszuk go sposobem, gadk, szabelk. Ha, ha, ha.
- Ha, ha? - zachciam go.
- Na studiach, jak syn mi si urodzi, dziekank wziem i w wiat. Z drugim takim, co go we Wrocawiu poznaem, te Poleszuk, a jak! Tadeusz, Tadzik. Ten Tadzik! Przez cztery lata u mnie w akademiku waletowa. Z jednej miskimy, i tak dalej, razem, a bywao, e ho, ho. Mska przyja. Mskie sprawy. Zawin si chop par lat temu na raka. Czy pani tak przyja msk zna?
- Raczej nie.
- Ha! Grafiki z Tadzikiemmy w Szwajcarii sprzedawali. e niby z namiotem jedziemy po grach pochodzi. Takie moje-boje wymylalimy, a gadane obaj mielimy, jak to Poleszuki. Celnik do nas wohin? warum? was ist das? a my, e studenci, hej, w szwajcarskie gry jedziemy. Marzenie to nasze, by gry te zobaczy! A co w bagau? Jak co, namiot. Namiocik! A pani wie, co to byo?
Gdybym powiedziaa, e mnie to nie interesuje, co zreszt byoby kamstwem, po Marianie Waszkiewiczu, Poleszuku prawdziwym, zostaaby kupka popiou, sygnet i fajka.
- Co to byo?
- Ha, ha, ha. Wszystko do grafik robienia, sita i reszta, cay warsztat w brezent owinity namiot udawa. Celnik myla, e ledzie i siatka przeciw komarom. Ha, ha, ha. Nie ma celnika na Poleszuka! Tadzik by techniczny, a ja od spraw artystycznych, zgrany duet, wszystko na cztery rce, razem, po msku. Rami w rami, ja i Tadzik. Chrostowski, Skoczylas. Albo Grabiski! Ten nam wychodzi jak spod igy.
- Kopiowalicie grafiki?
- I to jak! Ale nie kopiowali, tylko twrczo przerabiali. Tu kotka si dodao, tam ptaszka. Ha, ha. Szwajcarzy brali i pewni byli, e oryginay, bo podpis i tak dalej. Grabiskiego robilimy gwnie, ale zdarzao mi si na boku may szkic Kossaka czy nawet portrecik Witkacego. Zwaszcza po alkoholu. Ha, ha, ha. Ja za modu nie takich rzeczy prbowaem! Fantazja uaska.
- Rzeczywicie - przyznaam - uaska.
- Pienidz nosem czulimy i szlimy za zapachem jak dwa charty, jak dwa lwy mode. Ja i Tadzik. Do drzwi pukalimy i swoj piewk, e studenci akademii sztuk piknych, na sprzeda mamy takie wyjtkowe dzieo. Pamitka po babci staruszce, po ydach z Krakowa, spod gruzw Warszawy.
- Fascynujce - przyznaam.
- Ha! Raz idziemy w Zurychu, patrzymy, apartamentowiec na wysoki poysk, a cie w drzwiach stoi w liberii i patrzy na nas krzywo. Udajemy, e my nic, tak sobie spacerujemy, ale widz, e od tyu samochd dostawczy zajeda, i Tadzika szturcham. Tadzik mwi: dobra nasza i walimy na pewniaka wejciem od tyu, e niby my dostawcy z przesyk. Zawsze dawali si nabra, wystarczyo legitymacj studenck machn. Ha, ha. Szwajcarzy! Od dou zaczlimy, ale jako kiepsko. Tu czarna suca, e pastwa nie ma w domu, tam gucha staruszka. To co mnie tkno i mwi: od gry, Tadzik, polemy. I tu bdzie najlepsze. - Wzniesiony palec Poleszuka nakaza mi uwag. - Jak nam facet otworzy, to od razu wiedziaem, e skd go znam. Wysoki, przystojny, ciemny. Mski, a nie jak teraz. Gadamy swoje, e grafik mamy na sprzeda, a on nas do rodka zaprasza wejdcie, panowie. Napijecie si? No jak. Co my, chorzy jestemy? Idzie do barku, iskacza polewa, singlemolt czterdziestoletni, a my stoimy i patrzymy. Normalnie paac. Marmury i krysztay, zocenia, skrzane kanapy na ca cian, bro palna i biaa, pod kominkiem skra tygrysa. A na cianach Picasso, Modigliani, ze trzy Kossaki. I portrety gospodarza, wielkie. W mundurze, epolety, ten tego, ordery, na koniu. A ko arab krwi najczystszej, czarny. Wtedy go rozpoznaem. Nie zgadnie pani! - Marian Waszkiewicz patrzy na mnie szelmowsko, oczy mu lniy.
- Nie zgadn - przyznaam.
Zawiesi gos, odoy fajk.
- Omar Sharif! Wszystkie grafiki, jakie mielimy, kupi i mwi: jak bdziecie znw w Zurichu, wpadajcie, chopaki. Du und du Freunde sind. Ale potem by stan wojenny - westchn Marian Waszkiewicz - i skoczyo si. Ja si czasem tylko tak zastanawiam, czy Omar mnie pamita?
- Po studiach trafi pan do Wabrzycha i w kocu zosta dyrektorem Anioka - naprowadziam rozmwc na nowy tor.
- Nazw sam wymyliem. Znaczy anioka, bo dzieci std pomocy z nieba potrzebuj. One rzadko prawdziwe sieroty. Ani tak, ani siak. Zanim si prawa rodzicom odbierze, dzieciak si robi za stary do adopcji i zostaje tu do koca. Czterolatek ju jest przeterminowany i nie ma wielkich szans. Wszyscy chc mae, eby nie pamitay.
- A Kalinka Jakubek? Nikt jej nie chcia?
Marian Waszkiewicz popatrzy na mnie czujnie, bada, czy mona mi zaufa.
- Ja mam swoj teori - powiedzia w kocu.
- Jak?
- e oni bior tylko ze dzieci.
- Oni?
- Porywacze.
- Jakie dzieci s ze?
- Te ze zego gniazda. Postudiowaem, pogwkowaem. - Znaczco postuka si palcem w skro. - Ale pani tego nie puci bez autoryzacji?
- Nie. Prosz powiedzie, co pan wydedukowa.
- Tak midzy nami?
- Midzy nami - wyczyam dyktafon.
- Tamta dziewczynka z Nowego Miasta. Ta maa Mizera.
- Andelika Mizera - podpowiedziaam.
- Andelika Mizera. Z tych Mizerw, co to ju czworo tu miaem. Pijaki, dziwki, nieroby i zodzieje.
- Wszyscy?
- A kto ich wszystkich zliczy? Ha, ha. Dzieciaki Mizerw tu trafiaj, potem id do domu i znw wracaj, bo co to za domy. Syf, kia i mogia. Jeden Mizera za wspudzia w morderstwie siedzi, kuzyn matki tej maej by sdzony za gwat, wyszed i od razu ukrad samochd, inna Mizera ostatnio tak zapia, e nago wlaza na kopalniany szyb, motylem jestem wrzasna, i skoczya. Szstk zostawia. Dwoje do nas przyszo, reszt rozparcelowali, gdzie byy miejsca. Mno si jak krliki, nie wiadomo kto z kim. Moim zdaniem na tym problem w Polsce polega, e nie ci maj dzieci co trzeba. Inteligencja jedno, gra dwoje, a chamy tuzin. Pani na przykad ma dzieci?
- Nie.
- Ha! Zreszt podobny problem jest z imigrantami. Do Polski to jeszcze na szczcie nie doszo, tylko Cyganw mamy, paru Wietnamczykw, ale jak pani spojrzy na Angli, Niemcy.
- Nie lubi pan obcych?
- Nie ma tam, e lubi czy nie lubi, ale jak Poleszuk pani powiem, e w orlim gniedzie nie mam miejsca dla srok czy wrbli. Skoro przy ptaszkach jestemy, ha, ha, ha, ten nasz Jerzy abd w jednym ma racj, e trzeba Polsk nasz oczyci z bota. Z bota wszelkiego.
- Na przykad?
- Ja bym na przykad chcia, eby domy dziecka w ogle nie byy potrzebne. Taka matka Andeliki Mizery. Nie chc si przy piknej kobiecie wyraa, ale kade z innym, zero kultury. To co ona jest? W Polsce z pitym ywioem do czynienia miaem, rzek Napoleon, z botem. Pastwo powinno tak dziaa, eby takim rzeczom zapobiega.
- W jaki sposb?
- W jaki? S metody, eby tyle dzieci nie mie. Dwoje ma nie wiadomo z kim, chleje, nie pracuje? Wysterylizowa. Przyci kobitce co trzeba i wtedy niech sobie bryka.
- Bez pytania jej o zdanie?
- A myli pani, e taki gb zrozumie? Pani wie, jakie dzieci tu trafiaj?
- Jakie?
- Poamane! Skleja si je do kupy, ale czasem nie wychodzi, bo brakuje czci, i co si sklei, w choler si na drugi dzie rozwala. Bo dzieciak jest zepsuty jak rozdeptana zabawka. S takie, ktre raz wystarczy zbi i zostaje pknicie, a tu dzieci maj lady po takim biciu, e jak widz, to myl gnoju, gdyby ty do mnie tak skoczy, toby zobaczy, jak bicie po polesku wyglda. Jeszcze jak Tadzik y, nieraz miaem ch dorwa z nim jednego czy drugiego. Tyle lat, a cigle mnie szlag trafia. Nieraz mnie rka wierzbia, ale nigdy swojego nie uderzyem. Jak ojciec dyscypliny bez bicia nie umie utrzyma, to dupa z niego nie ojciec, pani wybaczy, e znw po acinie.
Mimo woli umiechnam si do tego smutnego i niezbyt mdrego mczyzny, ktry zaperzony pyka fajk i wydmuchiwa dym w spiowe ucho Pisudskiego. Krew wypenia jego obwise policzki i baam si, eby nie dosta udaru.
- Uderzyaby pani dziecko?
- Nigdy.
- Ha! - Teraz on umiechn si do mnie i w tym umiechu zobaczyam chopaka zawadiak, jakim by kiedy. Z Mariana Waszkiewicza powoli schodzia zo, jego kolor wraca do normy.
- A co z rodzicami Kalinki Jakubek?
Popatrzy na mnie tak, jakby wynurza si spod wody. Pragnienie opowiedzenia historii znw oywio jego oczy i zrozumiaam, jak rado musiao mu sprawia wmawianie naiwnym mieszkacom Szwajcarii tych wszystkich bajek o Kossakach i Witkacych.
- A wic pani nie wie. - Czekaam, a on patrzy na moje uszy i w kocu nie wytrzyma. - Kalinka Jakubek to moje dzieo. Daem jej nowe ycie, nowe nazwisko. Kalinka po jednej krasawicy, Jakubek, bo w witego Jakuba przysza na wiat. Ja tam zbyt kocielny nie jestem, ale co tradycja, to tradycja, wigilia, jajeczka. Chamstwu si we bach poprzewracao i myl, e jak dadz na imi Nikola, to im soma z butw przestanie wystawa. al mi byo tej Nikoli.
- Dlaczego?
- To straszna historia - powiedzia dyrektor. - Na pewno chce pani usysze?
- Jestem przyzwyczajona do strasznych historii.
- Raz mati rodia. Tu - Marian Waszkiewicz uderzy si w potn pier - tu mnie ciska, e nie dopilnowaem. W eb si wal i mwi Poleszuk, nie bd baba, zrb co. Ale ju nic wicej nie przychodzi mi do gowy. Myli pani, e znajd te dzieci? Nasz Kalink?
Opowie dyrektora Domu Dziecka Anioek
Ona bya z Anioka. Ada. Ada Ryba. Pno trafia. Omioletnia dziewczynka za duo pamita. Nie wymae si. Zna pani Dziemorowice? Dziura, wiatr hula jak w Kieleckiem po doynkach. Ada mieszkaa tam w poniemieckiej ruderze z rodzicami i bratem Adamem. Podobno jej matka bya Cygank, ktr swoi pogonili, bo si z gadziem zadaa. Ryba by nikim. Wsplne ycie zaczli od tego, e przehulali pole, ktre rodzice Ryby mu zostawili. Podobno jeszcze przed lubem j pra. Lubia baba by bita. Po wsi lataa z bem rozwalonym, a potem wracaa do ma po wicej. Chop pki ziemi ma, konia, to jeszcze, pani powiem. Ale jak zostanie bez roboty w polu, jak ten Ryba, to si zmienia w zwierz. Dzicz wrodzona z niego wychodzi.
Dzieci sobie zrobili troje, ale najmodsze im si utopio ktrego lata na gliniankach. Ryby byli zawsze tak ubzdryngoleni, e nie wiem, czy to w ogle do nich dotaro, e o jedno dziecko mniej maj. Rano, zanim siku poszli, najpierw setk walili na rozruch, bo inaczej adne by nie znalazo kibla ani nie zgado, co tam ma do czego. Ha, ha. Ada bya wtedy z tym maym, co si utopi, i potem jka si zacza. Prbowaa ratowa, ale nie umiaa pywa, cud, e j wdkarze spod wody za warkocz wycignli. Taki gruby ciemny warkocz miaa, niedzisiejszy. Niby dochodzenie robili, ale po ebkach, i Rybom nie odebrali wtedy dzieci. yli z tego, co wyebrali z opieki czy z kocioa. Czasem co dostali ze szmateksu, ktry zaoya na wsi jedna obrotna babka. Szmateks Kup Ciuszek, do tej pory jest. Opowiadaa potem dziennikarzom, e Ada i Adam czasem do niej przychodzili. Zawsze razem. Pomagali jej sortowa towar i siedzieli sobie w cieple. Do domu im si nie spieszyo, bo co to za dom. Ryba tuk on tym, co mia pod rk, a zby z podogi zbieraa. Do koca pazury nosia wymalowane na czerwono i farbowaa si na rudo.
W kocu tak przywali swojej lubnej, e trafia do szpitala z pknit czaszk i poamanymi ebrami. Lekarze policj wezwali. Ze schodw spadam powiedziaa, jak pytali, skd takie obraenia. Jak ze schodw, jak chaup masz, babo durna, parterow? Tak wyszo, e jednak spadam. Chcesz, babo, oskarenie wnie? e co? e gwno. Chcesz, eby ten, co ci tak urzdzi, poszed siedzie?
Jak wizank cygask rzucia, to uszy zwidy. Od znajomego lekarza wszystko wiedziaem, bo te syn Poleszuka, zgrywus straszny, i si przy kieliszeczku nieraz spotykamy.
Ryba zosta sam w domu z dzieciakami. Ada miaa siedem lat, Adam sze. Chop jestem, co ma swj wiek, cho si trzymam, Bogu dziki, ha, ale s rzeczy, o ktrych mwi mi trudno. I to jeszcze kobiecie. Mczyzna z mczyzn to zawsze jako bardziej. Mam mwi, jakbym sobie opowiada? e potrafi opowiada? e z talentem? Miao si kiedy gadane, ja i Tadzik, nie powiem. Ha. A wic. Jak ona leaa w szpitalu, Ryba zacz si dobiera do dzieci. Znaczy molestowa, jak to si mwi. Dzieci. Gwaci. Oboje. Ja wiem, e i to, i to jest ze, ale. Ale gdyby dziewczynk tylko, to jeszcze jako bym. Zrozumia. e si gbowi uchlanemu jagodziank na kociach dziewuszka z bab pomylia. Ale oboje? Robi to. Ja nie chc myle jak, chocia czasem si samo. Taki byk i mae dzieci. Nie. Normalny czowiek ma szlaban w gowie. I moe go zamkn. Ma normalny czowiek szlaban i drnika. Pocig jedzie, to drnik zamyka szlaban i nie ma katastrofy. Pani ma? Wanie. A Ryba nie mia. Krowie gie, za przeproszeniem, zamiast mzgu mu we bie chlupotao. Dorosy chop i dwa pdraki. Sze i siedem lat. Ledwie to od ziemi odroso. Jak mj Mareczek mia sze lat, to spod maminej spdnicy nie wychodzi. Wychuchany, wydmuchany.
Badali Ad i Adama Rybw po wszystkim. Rozerwane krocze, uszkodzona szyjka macicy, blizny, poraniony odbyt. Zachciewao mu si zabaw jak z niemieckiego pornosa. Kiedy, jak chopa przypilio, to szed do obory albo kurnika. Za przeproszeniem. Zniszczy dzieciaki. Wiem, jak pani na mnie popatrzy zaraz, bo pani jest jeszcze moda, ycia tak nie zna, ale ja bym takie cierwo jak Ryba powiesi. Powiesibym wasnymi rkoma i powieka by mi nie drgna. Na latarni! Ja, widzi pani, zawsze chc zrozumie, jak dziecko co zbroi, jak po raz setny przysiga, e ju nigdy, a potem i tak ukradnie, prbuj zrozumie gwniarza, cho mnie szlag trafia, ale w takiej sytuacji? Moim zdaniem, taki Ryba straci prawo do tego, by go prbowa zrozumie. Jak gwno mierdzi, to tu nic do rozumienia nie ma, tylko trzeba posprzta. Na rozumienie niektrych czasu i pienidzy szkoda. Takie pienidze na procesy, adwokatw mona by lepiej wykorzysta, z poytkiem konkretnym. Tu mam kilka dzieciakw, ktre potrzebuj mieszka, jak std wyjd, bo inaczej skocz w melinie albo na ulicy. Stryczek, oto co powinno by dla takich mieci w zdrowym spoeczestwie. To jest prawo, to jest sprawiedliwo. To jest, prosz pani, stary testament. I prawo Hammurabiego, bo kiedy to ludzie mdro mieli, moralno w sobie, a potem przez media, komputery potracili.
Matka Ady i Adama powinna zawisn obok ma dla towarzystwa. Durna Cyganicha! Ju po paru dniach od powrotu ze szpitala widziano j we wsi z podbitym okiem, gdy jak zwykle ebraa o kredyt w sklepiku. Chodzia o kuli i miaa cigle konierz ortopedyczny na szyi, ale chla nie przestaa. Zawsze na dzieci podbieraa. Dzieci godne, pan da chocia na chleb, na mleko zawodzia, a jak dostaa par groszy, przechlewaa. Stary nie przesta krzywdzi dzieci po jej powrocie. Wykopywa j do drugiego pokoju i zamyka si z nimi w sypialni. Psycholog ich pyta potem i ja rozmawiaem z Ad, gdy ju trafia do nas. A gdzie bya wtedy mama? W drugim pokoju. Co robia? Spaa albo piewaa. piewaa? Z magnetofonem piewaa szeri, szeri. Szeri, szeri! piewaa sobie, gdy stary gwaci dzieci. Dla mnie to, e ona nic, jest jeszcze gorsze ni to, co robi Ryba. Bo mczyzna ma t agresj w sobie. Mzg inaczej zbudowany, wikszy, dzikszy.
Ada i Adam przestali prawie chodzi do szkoy i w kocu kto si obudzi, ale za pno. Bya tam moda nauczycielka na praktykach. Jeszcze jej si chciao, jeszcze mylaa, e wiat zmieni, bo inni, jak potem ich pytali, to mwili, ano nie chodziy, ale potem przychodziy, duo tu mamy takich rodzin. Nie ma rodkw, nie ma mocy przerobowych, nie ma tego i tamtego. Do Rybw nauczycielki bay si chodzi, bo Ryba bra si do macania, a jego ona potrafia tak bluzgn, e czowiek czu si jak opluty. Ta moda jednak posza. Pamitam, e Viola miaa na imi, czarnulka taka elegancka, Cyganeczka. Nie wpucili jej, ale co musiaa zobaczy przez okno, bo poleciaa na policj. Akurat ledzika na komendzie mieli i kazali jej zoy oficjaln skarg, zamiast ruszy dup i zobaczy, co tam si dzieje. Bo kto idzie do policji? Nie wie pani? Chopskie dzieci, zawsze tak byo. Leniwe przygupy. Ale eby z pa skoczy do czowieka, to prosz bardzo. U mnie w rodzinie, prosz pani, sami powstacy, o wolno bojownicy z dziada pradziada. We krwi to mamy, koniki, szabelki, mio do ojczyzny. Ja, prosz pani, byem w Solidarnoci, jeszcze na studiach z Tadzikiem si wdawalimy w takie sprawy, e.
Przysza akurat zima taka, e do Dziemorowic przez par dni autobusy nie dojeday, a chaup Rybw zasypao do poowy okna. Wtedy to si stao. I nigdy si ju wszystkiego nie dowiemy. Z tych kawakw, ktre zostay, pani opowiadam. Ale tak naprawd opowiadam te Kalince, bo czy chc, czy nie, to jej historia. W tym domu w niegu zakopanym urzdzili sobie Ryby libacj w sam Wigili, z tym e ani choinki, ani opatka nie byo. Pokcili si. I stary Ryba w kocu tak przyoy onie, e wyrna tym farbowanym cygaskim bem o rg stou. Ju si nie podniosa. Czowiek by si udzi, e w kocu stana w obronie dzieci, ale pokcili si o butelk wina patykiem pisanego. Co syszae, co widziae? pytali Adama, bo zaraz po tym wszystkim Ada przestaa mwi. Jak mama krzyczy do taty. Co? Oddaj, kurwa, wino! A tata? Co tata mwi? Co robi? Zajebi ci, kurwa! I butelk macha.
Moe rbn j wanie t pust butelk po winie. Jakie ycie, taka mier, nie dziwi nic. Zna pani t piosenk? Leaa martwa albo konajca w potuczonym szkle i innym syfie, a stary poszed do dzieci. Ja nie wiem, gdzie wtedy by Bg, moe na wczasy last minute wyskoczy do Egiptu, ale na pewno nie byo go w Dziemorowicach. Pani Alicjo? Czy pani jest wierzca? Nie? To moe pani atwiej, bo tylko do czowieka wtedy ma si pretensje. A czowiek czowiekowi wilkiem. Ja do kocioa to od wita, ale jednak, e jaka sia wysza jest, wierz. I w tradycj wierz. Czy pani si nie obrazi, jeli zaproponuj kieliszeczek nalewki? Wasnej roboty. Jeszcze od Tadzika przepis. Stara poleska nalewka. To napijmy si, jak tradycja nakazuje. Smakuje? Ha. To na drug nk.
Stary Ryba zasn po wszystkim i. Jedno jest pewne. Ju si nie obudzi. Ja cigle staram si jako to sobie wytumaczy. Wyobrazi. Jako artysta amator wyobrani mam du, ale. Na stole w pokoju, gdzie leaa matka, by n. Adam go wzi. Takie noe cigle s w wabrzyskich domach. Poniemieckie. Solidne. I Adam wzi ten n. Albo Ada. adne z nich nie powiedziao to ja. adne nie powiedziao to nie ja. Dzieci zwykle obwiniaj jedno drugie. Skrzywdzone dzieci nie s odwane i prawdomwne. Tak to dziaa. Ani Ada, ani Adam nie pokazywali palcem, to on, to ona. adne si nie przyznao. Ryba by podziabany jak rzeszoto, a te dwa maluchy wparoway na pasterk do kocioa w Dziemorowicach cae ubabrane w krwi.
Przesuchiwali ich osobno. Dwie psycholog przyjechay z Wrocawia. Takie panny mdraliskie, a brzydkie jak noc listopadowa. Zeznania Ady i Adama rniy si w szczegach co do tego, co dziao si przed zamordowaniem ich ojca. Ale w jednym byy zgodne.
Wziycie n? Nie. To kto zabi waszego tat? Mikoaj w czerwonych butach.
Dobrze pani syszaa. wity Mikoaj. Jak wszed? W okno zastuka, to go wpuciy. Moe gdyby wity Mikoaj takimi rzeczami si zajmowa, wicej by z tego poytku byo ni z prezentw.
Co zrobi z kilkuletnimi mordercami? Nikt nie wiedzia. Bo dziecko i morderca to jak pi do nosa. Jak kobieta gwacicielka albo ministerka. Nie pasuje. Podumali, pogadali i wymylili, e najlepiej bdzie dzieci rozdzieli i zatrze ich przeszo. e niby rozdzielone szybciej zapomn. Ada trafia do nas. Omiolatka chuda jak z Owicimia. Stroszek taki. Przez pierwsze tygodnie nie mwia w ogle, ale te nie pakaa i nie sprawiaa kopotw. Zatrzanita. Trzymaa si na uboczu, nie miaa przyjaciki. A tu przyjanie zastpuj rodzin i nieraz trzeba dziewczynki rozdziela, bo wie pani, co si dzieje, jak zaczynaj dojrzewa. Gdy Ada zacza mwi, jkaa si i miaa przez to kopoty w szkole, ale nie bya gupia. Dziwnie si jkaa. Par zda mwia normalnie, ale szybko, jakby si baa, e nie zdy, i nagle znw si zacinaa. Raz ucieka, ale zaraz j znaleli i nam odstawili. Na dworcu siedziaa. Potem ju nie prbowaa. Lubia czyta. Cigle z nosem w ksice. To kiedy mwi: Ada, moe by modszym poczytaa bajki? Sprbujesz?. Pokiwaa gow. Okazao si, e jak czyta dzieciom, to nie jka si wcale. Moga tak godzinami. Zim w wietlicy, latem na dworze. Ciemny gruby warkocz miaa, mwiem? Jak w. Czasem dziewczynki bawiy si tym jej warkoczem. Cigny, rozplatay, zaplatay, a ta ani drgna. Cierpliwa. Mylaem nawet, e do roboty mogaby si tu zatrudni po maturze. Trzecie liceum na Sobicinie skoczya. Ten sam rocznik co mj syn. Tylko Mareczek chodzi do biologiczno-chemicznej, bo marzyo mi si, e lekarzem zostanie. Ona do oglnej. Liceum stoi tak blisko kopalni, e jak otwierali okna, to zeszyty byy czarne od wglowego pyu. Ja myl, e moe przez ten py i zanieczyszczenia, przez Czarnobyl choroby modziey naszej si bior. Gdyby Ada, czy, dajmy na to, mj Mareczek na Polesiu si wychowali, to. Ale mylaem, e Ad jednak na ludzi wyprowadziem. Dumny z niej byem. Sam przed sob si do tego nie przyznawaem, ale w gbi serca chciaem, eby bya niewinna. eby to jej brat starego zadziaba, nie ona. Ryba zasuy sobie na to, co go spotkao, ale jednak. Krew na rkach. I to jeszcze u dziewczynki.
Mylaem, e Ada mi ufa, ale czowiek w tym zawodzie wie, e na wiele wdzicznoci nie moe liczy. Ada si przyczaia. Czekaa, kiedy bdzie moga legalnie ruszy w Polsk, eby znale brata. Tylko na tym jej zaleao. Przez te dziesi lat, co z nami bya, mylaa o jednym. eby znale Adama. Dopiero przy malowaniu sal znalelimy jej zeszyt za szaf ukryty. Na rysunkach ona i brat. Ada i Adam. Adam i Ada. Dziwne rysunki, straszne. Gdy staa si penoletnia, spakowaa, co tam miaa najwaniejszego, i nawet si nie poegnaa. Dziewczyny tylko mi mwiy, e do fryzjera posza i warkocz obcia. Pi lat jej to zajo, ale znalaza Adama. W Radomsku. Podrowaa stopem, na gap, piechot, jak si dao. Z miasta do miasta. Z wioski do wioski. Pracowaa, krada, puszczaa si. Ludzie, ktrzy j po drodze spotkali, nie zauwayli niczego szczeglnego. Skryta, maomwna. Do tego miasteczka podrzuci j kierowca, ktry mia jecha do Czstochowy, ale co mu wypado po drodze. Adam mieszka w Radomsku. Wychowywa si w rodzinie zastpczej pod zmienionym nazwiskiem. Ci si i ucieka, ale go okieznali. Szkoy pokoczy i zosta optykiem. Zaoy rodzin jak normalny mczyzna. Oeni si. Zakad przej po teciu. Okulary ludziom robi, dobiera oprawki. Tak mogo zosta.
Wesza tam, jakby co j wcigno. Zaczli rozmawia. O czym rozmawialicie? zapytali w sdzie Adama. O motylach. Motylach?
Pa krlowej siedzia na szybie zakadu i Ada zapytaa, czy jest ywy. ywy powiedzia Adam. Mczy si powiedziaa ona. Dlaczego? Bo nie moe odlecie. Delikatnie chwycia motyla i wypucia na zewntrz, gdzie pewnie zaraz skoczy przylepiony do szyby samochodu. Ona go od razu poznaa. On nie. Czy oskarony wiedzia, e to jego siostra? Nie. A wic oskarony nie rozpozna jej? Co rozpoznaem, jak wesza, ale nie wiedziaem, e to moja siostra. A potem? Potem tak.
Adam zostawi on i zakad optyczny. Cae to normalne ycie. Radomsko. Wrci z Ad do Dziemorowic. Do zamknitej od pitnastu lat i zdemolowanej chaupy po rodzicach. Ktrego wieczoru ludzie zobaczyli, e pali si wiato, a na drugi dzie Ada posza do sklepu po zakupy. Wszyscy we wsi mwili, e bya podobna do swojej matki. Na rudo farbowana, zaniedbana, ale usta zawsze na czerwono. I e Adam nie by podobny do nikogo. Plotkowano, ludzie czuli, e co jest nie tak, ale Adam mia dokumenty na inne nazwisko. Imi mu zostawili. Adam i Ada. yli jak m z on. Brat z siostr. adne tego nie przerwao, byli niczym ludzie zaraeni jak straszn chorob. Raz widziaem Ad w tym czasie. Jechaem samochodem, ona siedziaa w autobusie. Nie poznaem jej w pierwszej chwili, tak si zmienia. Zauwaya mnie i odwrcia gow. Jak pomyl teraz, to mogem co zrobi. Pojecha za autobusem, poczeka, a wysidzie, i zapyta: Ada, co z tob? Czy ty masz, dziecko, kopot jaki?. Ale miaem swoje problemy. Syn studia przerwa, ale co bd pani gow tru. Wiem o sprawie troch wicej ni to, co pisali w gazetach. Powszyem, popytaem. Czowiek chce zrozumie, bo jak inaczej y? Jak ju nic si nie da, to chocia tyle. Jednego Poleszuka syn w policji karier robi. May Edzio na niego mwimy, chocia dawno ojca przers i gruba ryba z niego. W dziecistwie cherlak taki, a teraz. Nawet mylaem, e moe Mareczka jako wkrci, ale. Byem na rozprawie. Dlaczego oskarony zdecydowa si porzuci rodzin i zwiza z siostr? Zwizany. Prosz goniej! A ten powtarza: Byem zwizany z siostr.
Z nikim si nie zadawali, do nikogo nie chodzili ani nikogo nie zapraszali. Pogonili ksidza. A waciwie nie oni, tylko Ada. Ona mwia, Adam milcza. Cichy, spokojny by. Mia zdolnoci manualne i robi takie ludowe wycinanki, ktre sprzedawa potem turystom pod Zamkiem Ksi. Siedzia pod chaup z noyczkami. Niemota taka. Kto by pomyla? Inaczej pili ni stare Ryby. Po cichu. Bez awantur i bicia. Ale pili. Ada zasza w ci. Urodzia dziewczynk. Zdrow, normaln, rce dwie, nogi dwie, palce wszystkie, a przecie nawet zwierzta z takiego czego rodz si zdeformowane. Ale w przypadku czowieka natura zgupiaa. Dali jej na imi Nikola. Imi jak dla psa albo mapy. Peno teraz takich imion. Dziecko miao sze tygodni, gdy to si stao.
Adam mwi w sdzie bez adu i skadu: Chciaem, eby odeszy. Kto? Oni. O kim oskarony mwi? Kim oni s? Prosz poda nazwiska. Nie znam. Prosz ich wic opisa. Oni wchodz. Goniej! Co oni robi? Umiej przej przez ciany, przez ciao. Wchodz w czowieka i od rodka rozszarpuj. Maj usta i nos, ale nie maj oczu. te wosy. O kim oskarony mwi? O nich.
To bya jego najdusza wypowied i obroca prbowa przekona sd, e Adam jest niepoczytalny, ale nie dali si nabra. Wymiali w sdzie te jego zwidy, ale jak ksidzu o nich opowiedzia, egzorcyst cignli z Wrocawia, bo proboszczowi wygldao to na optanie. Nic nie pomogo i Adam ani si nie pokaja, ani nie wytumaczy, dlaczego zabi swoj siostr. Udusi j goymi rkoma. Potem wyku sobie oczy noyczkami i wybieg z domu w samych skarpetach. Pdzi przez wiosk i dolecia a pod koci, cigle z zakrwawionymi noyczkami w rce. miertelnie przerazi grup niemieckich staruszkw, ktrzy akurat zwiedzali star cz cmentarza. Potkn si, wyrn gow w nagrobek i dopiero wtedy si zatrzyma. Pytali go w sdzie: Dlaczego oskarony si olepi? eby ju nigdy nie patrzy. Na co oskarony nie chcia patrzy? Na siebie.
Powiedzia policji o tym, co zrobi Adzie, i potwierdzia to sekcja. Zostaa uduszona, przedtem albo potem odbya stosunek seksualny. Tak byo, potwierdzi Adam. Nie przyzna si jednak do podpalenia domu. Dosta dwadziecia lat, posiedzia dwa w pojedynczej celi i powiesi si na sznurze z podartego przecierada.
Cay dom spon, a w zgliszczach znaleziono jedno ciao. Ciao Ady. Nie byo tam niemowlcia. Na zdjciach w gazecie pokazywali tylko szkielet spalonego wzka. Cay Wabrzych szuka tego malucha. Paru Cyganom mordy obili z nadgorliwoci, ale im akurat nie zaszkodzi. Cuda ludzie gadali. Podejrzewano nawet, e to ci Niemcy, co przyjechali na groby swoich przodkw, zabrali ma. Pod Zamkiem Ksi obrzucono kamieniami niemiecki autobus. Po trzech dniach kto zostawi dziewczynk w szpitalu pooniczym na Nowym Miecie. Bya czysta i zdrowa. Zrobiono badania DNA, ktre potwierdziy, e jest to Nikola Ryba, crka Ady i Adama. Dziwna sprawa, ale miaa przy sobie per. Zawizan na rczce. Trzymam, eby da jej, jak doronie. Nigdy si nie wyjanio, kto i jak ocali to dziecko.
Kotojady
Gdy wychodziam z gabinetu dyrektora, min mnie w korytarzu mody mczyzna w czerwonym swetrze. A wic to jego widziaam w oknie wiey. Szed w taki sposb, jakby nie chcia by widziany. Przypomina mi, i to skojarzenie mnie zdumiao, wojennych uciekinierw w Afryce suncych wrd martwych gr. Spojrzaam w twarz mczyzny, gdy si mijalimy, i w tym momencie Maria Waszkiewicz wystrzelia z oddali jego imi. Mareczek!!! odbi si rykoszetem od cian i uderzy mnie w ucho. Mareczek zatrzyma si jak ko, ktremu kto cign cugle, i pokusowa w kierunku rodzicielki o potnym gosie. Zdyam zauway jego oczy, blade, krtkowzroczne. Brzydki mczyzna, ktry w wieku czterdziestu paru lat cigle bdzie okrelany mianem chopaka, bo ludzie w ten sposb wyra przekonanie, e to niemoliwe, by ta mikka forma bya ostateczna. Niepodobny do Mariana Waszkiewicza, przypomina swoj matk, szeroki w biodrach i otuszczony, porusza si niezgrabnie. Rodzaj syna, na ktrego temat ojcowie tacy jak dyrektor, mscy, msko lubicy, wzdychaj: ja w jego wieku, bo wydaje im si, e bycie kiedy w tym samym wieku to jedyna rzecz, jaka moe ich czy z kim tak odmiennym. Wzbudzi we mnie lekkie wspczucie.
Mareczek podbieg do matki, a ta dotkna jego twarzy szybkim, nerwowym gestem i przez moment zastanawiaam si, czy to pieszczota, czy policzek. Jego czerwony sweter i jej misna garsonka zleway si w plam przypominajc zaschnit krew, stali przede mn zwarci ramionami i udami. Wiedzieli, kim jestem i po co przyszam, wic zapytaam bez zbdnych wstpw, w jaki sposb dziecko mogo std znikn. Matka Maria bya na pocztku niechtna.
- Kady widzi sprawy inaczej. Jestem ciekawa zdania pani. I pana. - Spojrzaam na Mareczka, by sprawdzi, czy zauway, e prbuj odci go od matki, ale nie podnis twarzy i niemal niedostrzegalne wzruszenie ramion byo wszystkim, czego si od niego doczekaam. Za to Maria Waszkiewicz odwzajemnia moje spojrzenie wzrokiem bazyliszka. Westchna i wypucia powietrze gorce jak pod pokrywk gara z zup. Niewypowiedziane sowa, niespenione marzenia, bezpowrotnie minione lata zgromadziy si w niej niczym gsta ciecz w stanie wrzenia, ktr od czasu do czasu trzeba odparowa, by caa matka Maria nie eksplodowaa.
- Jeli ju mam mie zdanie - powiedziaa wyranie niezadowolona - to myl, e porywacz wszed przez okno. I wywiz Kalink za granic do adopcji.
- Wszed po murze na trzecie pitro?
- A co to jest dla wykwalifikowanego porywacza? Na przykad komandosa, ktry po wojnie nie ma pracy.
- Po jakiej wojnie?
- A mao to wojen? Ja widziaam. - Maria Waszkiewicz ypna na mnie i zamilka znaczco.
- Co pani widziaa?
- A krci si jeden w krzakach babochop podejrzany, cay na czarno. - Zmierzya mnie wzrokiem, moe nabraa podejrzenia, e to ja byam tym babochopem w krzakach. - A dwch innych w samochodzie. Cichociemni!
- Cichociemni?
- Okulary ciemne, by spuszczone, cicha woda!
- Mwia pani o tym policji?
- Czowiek przez to wszystko jest nieprzytomny. Cicha woda brzegi rwie, gowa mi pka, gorc bucha. Takamkazrkmileci! - Znw westchna, trzy razy z rzdu.
Odczekaam, a wok nas uspokoi si powietrze.
- Prosz mi opowiedzie o Kalince. Jaka jest?
- Pupilka pana dyrektora, cigle u niego siedziaa i trajkotaa. Lubia si chowa. Lubia si chowa! - powtrzya Maria Waszkiewicz i szturchna syna w bok. - Lubia si chowa, mwi!
- Lubia - wyduka chopak.
- Co mymy si jej naszukali. Kalinka! - rykna nagle i przez chwil miaam wraenie, e zobaczya dziewczynk. - Kalinka! Tak j wszyscy woali. A ta nic. Pno zacza mwi, ale jak ju. Buzia jej si nie zamykaa. Pan dyrektor bra j do gabinetu, a ona trajkotaa i trajkotaa. Trajkotka! Mwiam: Marian, ona ci kiedy zagada na mier. I cigle z tym swoim wywiechtanym kotem, wszdzie go braa. Wanie zgin.
- Kot?
- Kot! Pan dyrektor go trzyma u siebie na regale.Jak Kalinka wrci, to si ucieszy mwi. Od maego go miaa, lubia kotki. I zgin. Wczoraj czy przedwczoraj. Kiedy, pamitasz? - Ponownie szturchna syna, ktry pokrci gow, nie podnoszc wzroku.
- Znalaz si?
- Nie. Diabe ogonem nakry.
- O czym lubia opowiada Kalinka?
- Tyle dzieci, gdyby wszystkiego sucha, toby czowiek zgupia. - Maria Waszkiewicz wzruszya ramionami.
- O morzu - wtrci po raz pierwszy Mareczek.
- Jak on ma pami! - zachwycia si Maria Waszkiewicz.
- Co Kalinka mwia o morzu? - zwrciam si do Mareczka, ale odpowiedziaa matka Maria.
- e chciaaby pojecha nad morze. Skd ci, dziecko, morze do gowy przyszo? Przecie nigdy nie widziaa. Widziaam! Chyba w telewizji. Nie, w gowie. I po co chcesz tam jecha? Kpa si, babki z piasku lepi? Te, ale przede wszystkim. Przede wszystkim, takich sw uywaa. Przede wszystkim utopi co pojad w morzu. Co Kalinka chciaa utopi? Mareczek? - Matka Maria dgna okciem milczcego syna, ktry nie przestawa przyglda si czubkom swoich butw. Brudne sportowe buty. Zabocone.
- Kotojady - powiedzia i odchrzkn lepko.
- Kotojady?! - W moich ustach to sowo zabrzmiao inaczej, nibym chciaa, bo usyszaam w nim wasny strach.
- Czego to dzieci nie wymyl! - prychna matka, a syn milcza, pokiwa tylko gow.
- Koto-jady - powtrzy, dzielc wyraz na czci mikkie i wilgotne jak zasmarkane chusteczki.
- Baa si ich?
- A czego si miaa ba! - oburzya si Maria Waszkiewicz.
- Trzymaa w puszce - powiedzia Mareczek. Wyobraziam sobie bezokie ludziki o tych wosach, spltane w piekielne pandemonium z obrazw Boscha, zanim rozum przypomnia mi, e nic takiego jak kotojady nie istnieje w realnym wiecie. Mareczek Waszkiewicz w kocu podnis na mnie oczy. Szare, smutne, ocienione krtkimi jasnymi rzsami jak wysch trzcin. - Chciaa je wyzbiera jak stonk i potem utopi w morzu. Trzymaa je w puszce po piernikach.
- Jak ten chopak ma pami! - matka Maria znw zachwycia si synem. - Pami genialna, such absolutny, li ludzie go zaszczuli. Dlatego przerwa musia!
Zignorowaam Mari Waszkiewicz i znw zwrciam si do Mareczka. Nawizywaam kruche porozumienie ze stworzeniem tak zastraszonym, e jeden bdny ruch i ucieknie albo ugryzie mnie w rk.
- W czym ma pan przerw?
- Przerwaem studia.
- Co pan studiowa?
- Medycyn.
- Przestaa pana interesowa? - Zapada cisza, w ktrej matka gotowaa si do nastpnego ataku. Czuam, e zaraz si wstrzeli, ale Mareczek zdy.
- Nigdy mnie nie interesowaa - wydusi jakby z triumfem.
- A tam, a tam - wystartowaa Maria Waszkiewicz, ale j zignorowaam.
- Mieszka pan tutaj?
- Dom ma po babci - odpowiedziaa za syna matka Maria - ale nie ma jak u mamy. Niemajakumamy! Ugotuje, przyszykuje. Powiedz pani! - zadaa. - Powiedz pani, dlaczego przerwae studia.
- Mamu - jkn Mareczek.
- Nie ma si czego wstydzi. Nerki! Nerki ma chore. Zapalenia, ropne historie. Kamieni rodzenie. Bolesna mka! Droga krzyowa. Straszna udrka. - Chopak wyglda, jakby ton, ale matka nie poddawaa si. - Teraz Mareczek ksik pisze!
- Ksik? O czym pan pisze?
Mareczek znw podnis na mnie oczy i zobaczyam w nich bysk ycia.
- Powiedz pani! - zadaa znw matka.
Mczyzna nabra miaoci, wyprostowa si odrobin.
- Tak tam histori. Na faktach opart, ale duo dodaj od siebie.
- Z gowy pisze! - popara syna matka. - Pami absolutna, such doskonay. Dom ma po babci, ale woli u mamy. Niemajakumamy. Powiedz pani!
Umiechnam si do tego mczyzny, ktrego w kadej innej sytuacji, jak wikszo kobiet, ominabym wzrokiem.
- Tak histori pisz gotyck. Zamek Ksi, ksina Daisy, rne historie wabrzyskie. Z czasw wojny mam wtek, ale gwnie dzisiaj, wspczenie. Na dniu dzisiejszym, znaczy, si skupiam.
- Jaki tytu ma pana ksika?
Mareczek popatrzy na mnie oczami jak kaue, w ktrych nagle odbio si soce, a jego matka, ktra ani na chwil nie chciaa zosta na bocznym torze, znw si wstrzelia.
- Cae dnie zamknity pisze. Noce cae twrczej mki, a do mnie na obiadki. Nie ma jak u mamy, cichyktciepypiec!
- Ma tytu Pery ksinej Daisy - Mareczek wypowiedzia te sowa z budzc si pych pocztkujcego pisarza. Jakby nagle wyplu per, pikn jak ta, ktr dostaam od Babcyjki, i dziwi si, skd si wzia w jego mikkim ciele. - A gwnym bohaterem jest jeden inspektor, ktry wszystko rozwikuje. Konrad Twardowski.
- Co za pomys. Co za gowa! - zachwycia si matka Maria. O Kalinie nie dowiedziaam si od nich ju niczego.
Gdy wsiadaam do samochodu, usyszaam kroki. Mareczek. Sta przede mn jeszcze bardziej niezdarny i nijaki w sinym wietle pnego listopada. ciska w doniach plik kartek oprawiony jak praca magisterska.
- Przeczyta pani?
- Dlaczego chce pan, ebym przeczytaa?
- Chciabym opublikowa.
- Powinien pan j wysa do jakiego wydawnictwa.
- Wysaem.
- I?
- Nie chcieli. Nie odpowiedzieli.
- Niech pan wyle do innych.
- Wysaem do szeciu.
- Nie jestem wydawczyni, tylko reporterk.
- Z Warszawy - doda Marek.
- Jestem te std. Jak pan.
- Ale pani wyjechaa - rzuci oskarycielsko, trzyma teraz t swoj ksik jak pikarz zasaniajcy krocze. Pomylaam o jego chorych nerkach, kamieni rodzeniu, o przerwie w studiach, ktrych sam nie wybra i na ktre nigdy nie wrci. Policzyam w myli, e jest niewiele modszy ode mnie. Wziam od niego Pery ksinej Daisy.
Wrzuciam manuskrypt na tylne siedzenie i w lusterku jeszcze raz popatrzyam na Dom Dziecka Anioek, z ktrego znika czarnooka dziewczynka. Mareczek wci sta przy bramie, a bez ksiki wydawa si opuszczony jak dzieci, z ktrymi wychowywaa si Kalinka Jakubek. Gdy zatrzymaam si na wiatach, znw nieproszone przemwio radio, z ktrego zapiszczaa Kurwamina, jakby wyczua moje zmczenie i sabo. Wizjaszczynasbezczci! Synwordwraanamszczeci! Mwia na temat szkodliwego wpywu telewizji, jak si po chwili okazao.
- To naprawd niszczy nasze dzieci. Zwaszcza dzieci pci mskiej yj w nieustannym zagroeniu.
- Prosz nam opowiedzie o tym zagroeniu - poprosia dziennikarka takim tonem, jakby chciaa od Kurwaminy przepis na sernik.
Ta tylko na to czekaa.
- Te wszystkie obrazy, e tak si delikatnie wyra, obrazy kobiet pnagich czy wrcz nagich, cakowicie uwaczaj ludzkiej godnoci. To jest szczeglne zagroenie dla chopcw, synw naszych. I z tego, co si orientuj, to wanie szczeglnie chopcy takie obrazy bd mieli w sobie do koca ycia, i bd si one czasem odzyway po prostu.
- Co moemy zrobi, by chroni nasze dzieci? - Dziennikarka miaa sztuczny gos kogo, kto dopiero uczy si swojego fachu i jest przekonany o jego wanoci. Takie pytania Kurwamina lubia.
- Ja ratunek widz w tym, eby powstaa przeciwwaga dla takich obrazw i przycigaa modzie swoj prawdziwoci. Jak na przykad figura Matki Boskiej Bolesnej z widzenia Jana Koka.
- Czy figura w naszym rynku co zaradzi? - Dziennikarka chyba miaa wtpliwoci.
- Przepraszam bardzo! - obruszya si Kurwamina. - Ja sucham gosu Matki Boskiej Bolesnej, ktry do mnie osobicie jest skierowany. Nigdy mnie ten gos nie zawid. Wprost przeciwnie. Gdy raz go zlekcewayam, obrcio si to przeciwko mnie w sposb bardzo okrutny. - Zawiesia gos, a dziennikarka wstrzelia si z jaki?. - Bez zapytania Matki Boskiej Bolesnej o zdanie kupiam mieszkanie, a gdy usyszaam jej zdecydowane nie, byo ju za pno na wycofanie si z umowy. Czy to nie wytarczajcy dowd?
- Straszne - skwitowaa dziennikarka.
- Teraz mam z tym wielki problem, prosz pani.
Ruszyam na zielonym, radio czkno i Kurwamina umilka, czkno jeszcze raz i zapiszczaa: szambardzosimkitymszkaniemzaszczy, by zamkn si na dobre. Miaam do.
*
Gdy usiadam przy kuchennym stole w towarzystwie rudego Hansa z NRD, uwiadomiam sobie, e waciwie mogabym ju rusza do Warszawy, bo zgromadziam wystarczajc ilo materiau. Napisz reporta o trojgu zaginionych dzieciach, odpoczn przez kilka dni i znajd nowy temat. Przez jaki czas bd pamitaa o Marcinie, ale po paru miesicach stanie si ulotnym wspomnieniem, jednym z duchw z wglowego pyu i ez. Nie byo wielkich sw ani obietnic. Nic nie jestemy sobie winni, nawet poegnania. Celestyna te zrozumie. Podekscytowaa mnie myl, e wkrtce zostawi to wszystko za sob, e cigle mog to zrobi. Czas w drog! Spakowaam torb i postanowiam pojecha na parking, gdzie pracowa pan Albert. Jemu musz powiedzie do widzenia, nie wiadomo, czy jeszcze si kiedy zobaczymy. Wci pada nieg, tak gsty, e utrudnia oddech, ale ja poczuam si lejsza i prawie radosna, bo opuszczanie rnych miejsc zawsze wychodzio mi lepiej ni zostawanie czy wracanie.
Zatrzymaam si przy maym sklepie spoywczym na ulicy Wrocawskiej i zrobiam zakupy. Pamitaam, e pan Albert lubi ogrki kiszone, i gdy sprzedawczyni wyja je z beczki, ostry zapach przypomnia mi dni dziecistwa spdzone w palmiarni. Podczas przerwy obiadowej pan Albert wyciga bochenek chleba i kroi rwne kromki. Rozkada je na gazecie i smarowa kiebas pasztetow albo smalcem, a potem ukada na nich talarki ogrkw i ozdabia je pirkami cebuli. Pami to dziwna rzecz, skoro zapach czego, czego nie lubi i od lat nie jem, moe obudzi gd. Wydawao mi si, e moda kobieta za lad, farbowana na rudo i z marchewkow pomadk na ustach, patrzy na mnie z wyrzutem. Za mao! owiadczya i dorzucia samowolnie kilka ogrkw, a ja miaam wraenie, e to mao odnosi si do czego innego. Z wawk przenikliwie pachnc czosnkiem ruszyam na Podzamcze, gdzie midzy dwoma gigantycznymi domami z wielkiej pyty by parking pana Alberta.
To osiedle u stp Zamku Ksi, ssiadujce z naszym starym Szczawienkiem, zaczto budowa dopiero w poowie lat siedemdziesitych i poznaam je ju po mierci Ewy. Przez jaki czas, zbyt krtki i smutny, bym go dobrze zapamitaa, przyjedaam tu na lekcje gry na pianinie, na ktre namwia mojego ojca szkolna pedagog, przejta moim losem niedobitka. Nauczycielka muzyki mieszkaa na dziesitym pitrze w dziesiciopitrowym bloku przy ulicy Basztowej, ona i pianino w jednym pokoju, w drugim jej syn inwalida. Zawsze gdy przychodziam, kobieta szybko zamykaa drzwi, a we mnie jej gest budzi ciekawo i jednoczenie pragnienie ucieczki. Tylko raz udao mi si zobaczy lecego w ku otyego chopaka z gow jak pika lekarska. Nie miaam ani chci, ani talentu do gry na pianinie, a za kadym razem, gdy moje niewprawne palce uderzay w klawisze, nauczycielka krzywia si i podskakiwaa zaskoczona, e instrument ten moe wydawa tak paskudne dwiki. Po kilku prbach zrezygnowaam z lekcji bez alu, a ojciec i tak zaraz zapomnia, e zobowiza si za nie paci. Nigdy potem nie byam na Podzamczu. Jechaam powoli w kanionie midzy monstrualnymi budynkami. Na tym osiedlu z wielkiej pyty stoczono ponad trzydzieci tysicy ludzi. Podzamcze to jeden z najgciej zaludnionych kawakw Polski, ale ludzie, ktrzy trafili tu przed laty, na og nie mogli sami zdecydowa, jaki kawaek, gdzie i jak gsto chc zaludni.
Budk pana Alberta na osiedlowym parkingu dostrzegam z daleka. Wysoka, pomalowana na biao konstrukcja ze stromymi schodkami i przeszklon kopu wznosia si ponad rzdami zaparkowanych aut jak latarnia morska. Widziaam za szyb gow pana Alberta w nieodcznej pilotce, jego ciemn pomarszczon twarz. Ucieszy si na mj widok. W rodku byo krzeso i stoek, na oparciu krzesa piecztka: Bar mleczny Spoem, jeszcze kolawa skrzynka nakryta cerat w owocowy wzr, tak wytarty, e pomaracze i banany wyglday jak pokryte szronem. Garnuszek z grzak, dwie musztardwki, starodawny grzejnik elektryczny, nazywany soneczkiem. W latarni pana Alberta czas zatrzyma si prawie czterdzieci lat temu. Na cianie wisia nawet kalendarz z 1972 roku.
- Nie chciaby pan nowego kalendarza? - zapytaam.
- Po co? Wszystkie kalendarze s takie podobne - zdziwi si pan Albert.
Zaparzy mocn czarn herbat, a ja wyjam z torby ogrki, chleb i pasztetow.
- Przyszam si poegna - powiedziaam. Pan Albert zacz w milczeniu kroi chleb na rwne cienkie kromki. W powietrzu unosi si kwany zapach ogrkw. - Dzi w nocy wracam do Warszawy.
- Masz ju to, po co przyjechaa?
Signam po kromk chleba i ugryzam j z apetytem.
- Mam materiay do reportau. Rozmawiaam z opiekunami dzieci i kilkoma innymi osobami.
Milczelimy przez chwil i patrzylimy na dugie dziesiciopitrowe budynki, ktre wznosiy si po obu stronach parkingu jak zamroone fale tsunami. Ludzie znikali w ciemnych gardzielach bram, mae figurki z torbami, wzkami, dziemi i psami, przepaday jak wessane. wiata w mieszkaniach wydaway si zmczone walk z ciemnoci, ktra wlewaa si w kanion midzy mrwkowcami, wsczaa w szpary. nieg pada z tak zacitoci, jakby chcia wszystko zasypa raz na zawsze. Byam wdziczna panu Albertowi za to mae ciepe miejsce, za mocn herbat i soneczko, ktre przysun do moich zmarznitych stp. Chciaam mu o tym powiedzie, zanim wyjad, ale nigdy nie uywalimy midzy sob takich sw.
- Araukaria, cantedeskia, euforbia - wymieniam zamiast tego nazwy rolin z palmiarni, ktrych mnie nauczy.
- Nolina microcarpa, Datura, Passiflora alata - odpowiedzia pan Albert.
Zjedlimy wszystkie kanapki i ogrki. Na zewntrz nieg zatar kontury domw, ktrych wiata wydaway si teraz dalekie i obce, jak widziane ze statku miasto, ktrego nigdy nie odwiedzimy. Robiam si senna, ale wiedziaam, e gdy rusz w drog, wrci mi przytomno umysu.
- Spotkaem ostatnio Babcyjk. - Pan Albert dola mi czarnej gruziskiej herbaty. - Daem jej szalik. - Dostrzeg moje zainteresowanie i umiechn si, wiedzc, e mnie przechytrzy.
- Kim one s? - zapytaam. - Zanim wyjad, chciaabym si jeszcze tego dowiedzie. Kim s kociary?
- Na to pytanie nie mam prostej odpowiedzi, ale opowiem ci, co byo dalej - powiedzia pan Albert.
Druga opowie pana Alberta Kukuki
Nie wiem, czy Gertrud mnie szukaa i co czua, gdy w dzie jej wyjazdu z Waldenburga okazao si, e zniknem. Ju nigdy jej nie zobaczyem. Duo mylaem o Adalbercie. Co si z nim stanie? Czy Gertud zdoa go powstrzyma?
T pierwsz noc spdziem w lesie, od dawna czuem si tam bezpieczniej ni z rodzin. Moim domem staa si polana u stp Zamku Ksi, na ktrej hitlerowcy zamordowali winiw. Cigno mnie tam. Ci winiowie byli moj zastpcz rodzin, bo zagada mojej rodzonej odbya si gdzie daleko i beze mnie. Niektrzy mieszkacy Waldenburga wiedzieli o istnieniu zbiorowej mogiy, inni syszeli plotki, ktre byy podsycane przez strach i niepewno zwizane z nieuchronn ju klsk Hitlera. Teraz ludzie jeszcze bardziej bali si chodzi do lasu i nikt mnie tam nie niepokoi. Noc szukaem jedzenia, a w dzie trwaem przyczajony, bo nie baem si duchw, ale tego, e kto mnie odnajdzie i odele do Gertrud i Adalberta. Tamtej wiosny pierwszy i ostatni raz co ukradem. Wszedem przez okno do piwnicy jednego z opuszczonych domw w naszym ssiedztwie i wyniosem ca skrzynk jabek. Byy ju pomarszczone i pachniay ziemi, ale mnie smakoway jak owoce z rajskiego drzewa. Siedziaem noc w swojej jamie i jadem jedno po drugim. Rozgryzaem nawet pestki, by wydoby migdaow zawarto, chocia wiedziaem, e nie powinienem by taki akomy, bo wkrtce znw dopadnie mnie gd.
To zapach jabek j przywabi. Najpierw usyszaem szelest i dwik przeykania liny. W pierwszej chwili pomylaem, e to zabici pod moimi stopami, do ktrych nocnych szeptw i jkw byem przyzwyczajony. Potem zobaczyem j. Dziewczynk w jasnej sukience, boso. Wysza spomidzy drzew i stana na skraju polany. Bya brudna, jej blond wosy skotunione i pene lici. Wycigna rk, a ja rzuciem jej jabko, ktre poara. Jada, nie spuszczajc ze mnie oka, jak piwniczny kot. Nie ruszaem si, eby jej nie przestraszy. Gdy zaspokoia gd, nadal tam staa, koyszc si na pitach. Jak masz na imi? zapytaem. Milczaa. Poprosiem, by usiada ze mn w jamie. Zrobia dwa kroki w moim kierunku. Jestem Albert i mieszkam w tym lesie. ywego ducha tu nie ma oprcz nas powiedziaem. To j przekonao. Rozejrzaa si i na czworakach wpeza do rodka. Jestem zmczona powiedziaa, ziewna, zwina si w kbek i zasna. Przykryem j starymi szmatami, ktre suyy mi za posanie.
Gdy si obudziem, wci bya, jada jabko i patrzya na mnie. Zostaa ze mn. Miaa na imi Rosemarie, nigdy nie powiedziaa, jakie nosi nazwisko. Gdzie s jej rodzice? Odeszli z walizkami. Dlaczego nie posza z nimi? Wzruszenie ramion. Gdzie mieszkaa? Milczenie. Zostawili j? Ucieka? Nic. A wic mwiem gwnie ja. O cygaskich taborach i koniach, o mojej matce w dugiej kolorowej spdnicy, o ksinej Daisy i jej perach. To byy najszczliwsze tygodnie mojego ycia. Straciem wszystko, ale zyskaem siostr. Rosemarie.
Robio si coraz cieplej i za dnia biegalimy po zieleniejcym lesie. Kwity gogi i dzikie czerenie. Woda w Pecznicy, ktra teraz jest cuchncym ciekiem, bya krystalicznie czysta i tak lodowata, e cierpy nam nogi, pyway w niej mae, szybkie rybki, ktre prbowalimy zapa rkoma. Zrywalimy wiee listki mlecza, sodkie i pyszne. Ludzie ju nie pamitaj, e na kach i w lesie jest tyle rzeczy nadajcych si do jedzenia. Z kwiatw Rosemarie plota wianki, uwielbiaa to robi. Tak j pamitam najlepiej. Dziewczynk w wianku z mleczy na spltanych wosach. Jedyn osob, jak widywalimy, bya Apolonia Kitti Kitti. Pojawiaa si jak spod ziemi i towarzyszya nam przez jaki czas. Po prostu bya i patrzya na nas, czasem przynosia nam jedzenie. Daa Rosemarie swoj watowan kurtk, ktra dziewczynce sigaa do p ydki. Jedlimy to samo, co Apolonia Kitti Kitti i jej koty, i bardzo nam smakowao. To dlatego miaem tu zosta? zapytaem j. Dlatego, by zaopiekowa si Rosemarie? Nie odpowiedziaa. Kiedy przyniosa nam soik konfitur truskawkowych. Moe te go ukrada z jednego z opuszczonych domw. A moe wykopaa w ogrdku, bo niektre gospodynie, przekonane, e wkrtce wrc do swoich gospodarstw, ukryway pod ziemi nie tylko serwisy i srebra jak Gertrud, ale te niezjedzone przetwory. Siedzielimy w trjk nad Pecznic i jedli konfitury palcami.
Nie wiedzielimy o kapitulacji Hitlera, nie mielimy te pojcia z Rosemarie, e przez opustoszae miasto przetoczy si wkrtce inne zo. Apolonia Kitti Kitti wiedziaa. Przyszy po nas tej nocy w trjk, Apolonia Kitti Kitti i dwie inne, podobne do niej kobiety, ktrych nigdy przedtem nie widziaem. Miay ze sob omy i szpadle, pieszyy si. Ich oczy byszczay w ciemnoci jak kulki fosforu, kitti kitti! zawoaa nas Apolonia Kitti Kitti, bo zawsze woaa nas w ten sposb. Poszlimy z Rosemarie za kociarami, bo oboje rozumielimy, e przyszed czas, by si odwdziczy. Bylimy tam, gdy rozwaliy drzwi mauzoleum ksinej Daisy, i razem z nimi pracowalimy w pocie czoa. Nie rozumiaem, co si dzieje, ale ufaem tym dziwnym kobietom, ktre widziay w ciemnoci. Wynielimy trumn z grobowca, a potem bieglimy przez noc za konduktem kociar, bo oboje z Rosemarie bylimy za mali, by pomc im dwiga zwoki ostatniej pani na Zamku Ksi. Nie mog ci powiedzie, gdzie pochowalimy ksin Daisy. Obiecaem, e nikomu nie zdradz tego miejsca. Ona tu jest, niedaleko, i kadej wiosny kwitn nad ni ulubione rododendrony, a ja, pki yj, bd o nie dba. Gdy zasypalimy nowy grb ksinej Daisy, wstawa wit i wziem Rosemarie za rk, bo wydawa mi si zowieszczy. Kociary przyoyy palec do ust. Zrozumiaem, e one te to czuj.
Nazajutrz do Waldenburga wkroczyli onierze Armii Czerwonej. By 7 maja 1945 roku. Zobaczyem ich dopiero wtedy, gdy pojawili si na Zamku Ksi. Tego popoudnia dym unosi si nad dziedzicem i postanowiem sprawdzi, co si tam dzieje. Przestraszyem si, e to ostatni hitlerowcy zacieraj lady i pal zamek. Znaem podziemne przejcie, ktre ze zbocza nad polan prowadzio na teren zamkowych ogrodw. Pokaza mi je kiedy Fredek Ogrodnik i wiem, e sam nieraz z niego korzysta. Kazaem Rosemarie poczeka w jamie, bo nie chciaem jej naraa. To by bd, jak wkrtce miaem si przekona. Tunel prowadzcy do ogrodw tarasowych nie zosta ukoczony i gdy do niego wchodziem, musiaem si czoga, a ziemia osypywaa mi si na gow. Baem si, e zostan tam pogrzebany i zapomniany jak zastrzeleni przez Niemcw winiowie, ale nie mogem si wycofa. Dalej dopiero zaczynaa si wysoka, betonowa cz korytarza zbudowanego przez winiw Gross-Rosen i porzuconego w poowie jak wiele innych. Nawet tu, pod ziemi, czuem dym, i pieszyem si tak, e mj spotgowany echem oddech sta si przeraajco gony. Nie pozwol, by spalono Zamek Ksi, dom ksinej Daisy - tak myla chopiec, ktrym byem i ktrym wkrtce miaem przesta by.
Gdy wyszedem na powierzchni, zobaczyem, e na gwnym dziedzicu ponie wielkie ognisko. Podczogaem si i wyjrzaem. To nie byli Niemcy. Czapki z czerwonymi gwiazdami, zielonkawe, wyszargane paszcze. Armia Czerwona. Czerwona zaraza, mwia o nich Gertrud i panicznie si ich baa. Pod koniec wojny zawsze miaa naostrzony n pod rk, ten sam, ktry z Ew nazwaycie potem Gertrud Bltchen, przypadkowo odgadujc imi jego poprzedniej wacicielki. Moja macocha miaa zamiar uy go przeciw czerwonej zarazie, a dla mnie od pocztku wszystkie armie wyglday tak samo przeraajco. onierze Armii Czerwonej palili meble i obrazy z Zamku Ksi, gsty dym unosi si z rzuconych na wierzch arrasw i dywanw. Poczuem straszny odr sierci wypchanych zwierzt, ktre ponc, wyglday, jakby ywe rzucono je na stos. onierze byli pijani, krzyczeli i piewali, witowali zwycistwo. Wiedziaem, e Zamek Ksi ju nigdy nie bdzie taki jak za czasw Ksinej Daisy.
Poczuem nagy strach o Rosemarie. Wycofaem si do podziemnego korytarza i wrciem do lasu. Jak mogem j zostawi? Usyszaem mskie gosy na polanie, obcy jzyk zwycizcw. Rosemarie staa pord mczyzn w obszarpanych mundurach i umiechaa si niepewnie, po swojemu koysaa si na pitach. Znaleli j? Sama wysza, zaciekawiona, co si dzieje? Czuem ich zapach i nie podoba mi si. artowali, zaciskali wok Rosemarie coraz cianiejszy krg. Widziaem jej twarz i to bya twarz dziecka. Pomylaem wic, e poczekam, a onierze znudz si zabaw z dziewczynk i odejd. Wtedy niele j zbesztam. Zagryzem wargi i czekaem. onierze toczyli si wok Rosemarie tak, e chwilami nie mogem jej dojrze, i wtedy umieraem z przeraenia. Byo ich szeciu. Szeciu radzieckich onierzy i jedna niemiecka dziewczynka. Nie wiem, ktry pierwszy jej dotkn, ale usyszaem krzyk i wtedy pobiegem w ich kierunku, rzuciem si na stojcego najbliej onierza, a on strci mnie na ziemi. Rosemarie zacza ucieka, ale inny mczyzna zapa j za wosy i upada na kolana. Ten sam mczyzna popchn j i zobaczyem jej nagie uda, biae majtki. Hitler kaputt! miali si. Maa niemiecka dziwka Hitlera! Ich zapach nie by zwierzcy, jak si zwykle mwi w takich wypadkach, by jak najbardziej ludzki i dlatego tak straszny. Ju nic nie mogo ich powstrzyma. Jeden z onierzy pochyli si nad Rosemarie i woy do midzy jej uda. Nie krzyczaa, tylko popiskiwaa jak kociak neineinein. Jajajaja przedrzeni j onierz, zerwa z niej majtki i podnis je w karykaturalnym gecie zwycistwa. Rosemarie bya moj siostr znalezion w lesie. Miaem si ni opiekowa i zawiodem. Skoczyem mczynie na plecy i wbiem paznokcie w jego oczy. Poczuem pod palcami wilgotne, gumowate kulki. Nigdy przedtem nikogo nie zaatakowaem i nie wiem, skd moje ciao znao gesty tak obrzydliwej przemocy. Byem tylko chopcem i onierz bez trudu mnie pokona. Uderzenie w skro oguszyo mnie na chwil, ale zdoaem si podnie i ugryzem go w ydk. Wtedy dostaem cios kolb i straciem przytomno.
Ocknem si, mylaem, e to noc, bo moje powieki byy zlepione krwi. Gdy udao mi si otworzy oczy, zobaczyem Rosemarie. W pierwszej chwili odczuem ulg. Pomylaem, e to wszystko byo tylko zym snem, bo leaa na boku agodna i spokojna w promieniach majowego soca. Trawa wydawaa si tak zielona, las pachnia wiosn. pieway ptaki. Gdy tylko si poruszyem, przysza fala blu i na chwil pozbawia mnie przytomnoci. Dotknem swojej gowy i zdziwio mnie, e mam pod palcami lepkie miso. Najpierw nie zrozumiaem, dlaczego mam zdjte spodnie, a potem zala mnie gniew i wstyd. Udao mi si przetrwa kolejn fal blu i poczogaem si w kierunku Rosemarie. Rosemarie wyszeptaem, Rosemarie. ya. Gdy dotknem jej ramienia, wzdrygna si i skulia w sobie jak liszka. Jej sukienka bya z tyu caa we krwi. Obrcia w moj stron poranion, opuchnit twarz, jej oczy byy zupenie puste, przeraajce jak lustro, w ktrym nie widzisz swojego odbicia. Pi poprosia. Nie miaem siy, tak strasznie bolaa mnie gowa, koysaem si na czerwonych falach. Przytuliem j i chyba oboje stracilimy przytomno, a moe na chwil umarlimy.
Przyszy po nas, gdy zapada ciemno. Nie byem pewny, czy dzieje si to naprawd, czy ni, draem i byo mi bardzo zimno, straciem duo krwi. Chciaem powiedzie kociarom, eby zajy si Rosemarie, a mnie niech zostawi w jamie. Dam sobie rad, chc tylko spa. Ich oczy wieciy, a achmany wydaway si dziwnie jasne, opalizujce jak nieg. Apolonia Kitti Kitti szeptaa sowa w jzyku, ktrego nie znaem, a jej towarzyszki powtarzay je pochylone nad Rosemarie. Miaem wraenie, e z czym walcz, nie potrafi tego lepiej opowiedzie, ale oprcz ich sw byo tam z nami co jeszcze, co silnego i zego, i nie chciao odej. Dlaczego na to pozwoliycie? wyszeptaem albo tylko pomylaem, a kociara patrzya na mnie spod pilotki z takim smutkiem, e wydawaa si starsza ni zwykle. Nie moemy jej pomc powiedziaa, a ja dopiero po latach zrozumiaem, e nie miay na myli fizycznych ran zgwaconej dziewczynki. Apolonia Kitti Kitti pooya do na moim czole i ten dotyk przynis mi ulg, zaczem si zapada tak gboko, e znw zobaczyem tabor i lnice grzbiety koni, ponce ognisko i czarnowos kobiet w dugiej spdnicy, ktra powoli odwraca twarz w moj stron. Nigdy przedtem ani potem nie byem tak blisko ujrzenia jej twarzy.
Zostalimy z Rosemarie rozdzieleni, nie wiem, kto si ni zaopiekowa, bo nigdy nie mwia o tym okresie swojego ycia. Nie mwia o niczym, co mogoby wskazywa, e pamita ten czas i e w ogle pamita mnie, jakby jej przeszo zostaa zatarta razem z imieniem Rosemarie i niemieckim jzykiem. Ja zostaem z Apoloni Kitti Kitti, ktra zatargaa mnie do jednej z piwnic pod Zamkiem Ksi i tam leczya z ran. Byem nieprzytomny przez dugi czas i bdziem w ciemnoci, gdzie kady z zamordowanych na polanie winiw prosi, bym zapamita jego imi, a ja odpowiadaem, e zapomniaem nawet wasne. Gdy w kocu wrciem do wiata ywych, zobaczyem, co jeszcze zrobili mi radzieccy onierze. Zostaem oskalpowany. Zamiast szczeciniastych wosw w kolorze ziemniakw miaem krwaw blizn, wieczne przypomnienie tego, co stao si na polanie. Apolonia Kitti Kitti trzymaa przede mn lustro, pikne zamkowe lustro w zoconej ramie, a z niego patrzy na mnie potwr, jakim si staem. Moja czaszka wygldaa, jakby lea na niej plaster surowego misa. Wtedy kociara zdja pilotk, bez ktrej nigdy przedtem jej nie widziaem, i woya mi j na gow takim gestem, jakby to bya korona. Zostanie na mojej gowie do koca.
Bd ju leciaa powiedziaa potem Apolonia Kitti Kitti i zrozumiaem, e to rozstanie. e to ju wszystko, co moga dla mnie zrobi. Gdzie jest Rosemarie? zapytaem.
Pokrcia tylko gow. Bez pilotki wydawaa si taka malutka i bezbronna. Jakby stracia swoj moc. Moe zreszt tak byo naprawd, bo podejrzewam, e one maj pewien zapas dobra i troski, ktry pewnego dnia zostaje zuyty. Wtedy ich ycie si koczy, znikaj. Ale na ich miejsce przychodz inne. A ja? Co mam zrobi? Wr tam. Poczekaj do zimy i wr. Tam? Do domu Gertrud? Ju nie odpowiedziaa. Siedziaem przy wejciu do podziemnego korytarza, w pilotce, z lustrem, w ktre nie miaem zamiaru wicej patrzy, a ona pobiega w kierunku lasu, a znika na zawsze wrd bukowych drzew.
Zrobiem, jak mwia Apolonia Kitti Kitti, ale dom Gertrud by ju zajty i nikt mnie tam nie chcia. Przygarnli mnie pastwo Kukuka, wasi ssiedzi. Znaleli mnie w piwnicy chorego, z odmroonymi nogami. Jak masz na imi? zapytali w piewnym agodnym jzyku i powiedziaem Albert, bo to byo jedyne moje imi, jakie pamitaem. Byli dobrymi ludmi, bardzo smutnymi i skazanymi na wymarcie, bo nie udao im si zapuci korzeni. czyo nas to, e nie bylimy u siebie i prbowalimy zastpi sobie to, czego nigdy zastpi si nie da: prawdziwe ycie. Ja, ich przyszywany syn, przeyem swoje jako Albert Kukuka i jako Albert Kukuka po raz kolejny spotkaem Rosemarie, ktra te nazywaa si ju inaczej. Twj ojciec, a mj przyjaciel przyprowadzi j kiedy i powiedzia: To jest moja narzeczona, Anna Lipiec. Rosemarie to twoja matka, Alicjo.
*
Nie jestem do koca pewna, dlaczego po opowieci pana Alberta wrciam do domu na Szczawienku, zamiast ruszy w drog do Warszawy i zostawi to wszystko za sob. Kierowana bardzo silnym wewntrznym impulsem, tak wyrazistym, jakby kto zawoa mnie po imieniu, zapragnam usi na chwil przed podr niczym posta z rosyjskiej sztuki teatralnej, jednej z tych, gdzie wszyscy s nieszczliwi i kochaj bez wzajemnoci. Chciaam z t now wiedz o Annie Lipiec-Rosemarie-kobiecie, ktra mnie urodzia, poby tam, gdzie z ni yam i gdzie przez ni straciam siostr. Gdy weszam, a moe ju wtedy, gdy moja do dotkna klamki, wiedziaam, e nie wyjad tej nocy. Jutro z samego rana, zdecydowaam i z ulg, ktra mnie zirytowaa, usiadam przy pustym stole w ciemnej kuchni.
Wyjam z torby komputer i niebieskie wiato maego ekranu stano do nierwnej walki z ciemnoci. Chciaam wysa wiadomo do redakcji z informacj, kiedy mog si mnie spodziewa, i w ten sposb przypiecztowa swj rychy powrt, ale bezprzewodowe internetowe cze byo martwe. Nic w tym miecie nie dziaao, nic nie wygldao jak powinno, nawet moja twarz w brudnej szybie bya znieksztacona, zbyt moda, z brwiami uniesionymi w zamroonym zdumieniu, jak po botoksie. Mylaam o mojej matce, tak intensywnie, jakbym moga to zrobi na zapas i w ten sposb zostawi j z rudym Hansem z NRD w tej kuchni, ktrej pani nigdy si nie czua. Im intensywniej mylaam, tym moja-matka-Anna-Lipiec-Rosemarie bya wyraniejsza i nad ranem mgawicowy byt, ktry do tej pory nosiam w umyle, przybra wyrazisto odbicia w szybie, bliniaczo podobnego do mnie. Moja matka bya Niemk i miaa kiedy na imi Rosemarie. Zostaa zgwacona przez pijanych onierzy i do jej rodka dostay si kotojady. Nie udao jej si ocali ani panu Albertowi, ani kociarom, kimkolwiek one s. Ani mojemu ojcu i nam. Ze zniszczonej dziewczynki wyrosa kobieta niszczca wszystko, czego dotkna. Daa nam ycie i mier jednoczenie. Wykorzystywaa seksualnie moj siostr. Wbia w moje ciao n i zostawia blizn. Byam zmczona, czuam si jak ten dom, poniemiecka i zniszczona, ale jutro rano ju mnie tu nie bdzie. W moim prawdziwym domu, ciepym i penym wiata, wezm dug kpiel, ogol w kocu ydki, a potem spisz list rzeczy do zrobienia. Kad cyfr obrysuj rwnym kkiem, przylepi na lodwce, czystej i lnicej jak Antarktyda. Odzyskam kontrol. Moe za jaki czas uda mi si wybaczy sobie, e nie uratowaam mojej siostry przed kotojadami. Moe ktra nieprzespana noc okae si wystarczajc pokut za tamt, gdy zasnam i nie widziaam, jak Ewa wychodzi z domu. Na granicy lasu pewnie si obrcia, by jeszcze raz popatrze na dom, a potem znika wrd ciemnych drzew pod zamkiem. Bosa nastolatka w sukience w maki. Obraz mojej siostry by tak wyrany, e podskoczyam, gdy komputer metalicznym dwikiem da zna, e przysza nowa wiadomo.
A wic znw mam czno ze wiatem, ale niekoniecznie tym rzeczywistym, bo wiadomo wysano z jednego z tych dziwnych kont spamowych, ktre nie podaj ani nadawcy, ani tematu. Na tym polega nowy trik sprzedawcw faszywej viagry, prawdziwych podrbek i rodkw na powikszenie penisa. A jednak otworzyam. Dla ciebie, Alicjo. Homar. Wiadomo, napisana czcionk, jakiej nigdy wczeniej nie widziaam, miaa zacznik. I znw kliknam bez zastanowienia, cho nieraz gubia mnie podobna ciekawo. Na biao-czarnej fotografii bya moja siostra. Na kocu w jakim ogrodzie. Miaa na sobie sukienk w maki, w ktrej umara. Klczaa odchylona do tyu w pozie gwiazdy kina, zsuna ramiczka. Jej szyj oplata podwjny sznur pere z Jablonexu o blasku tak silnym, e pulsujce wok drobnej dziewczcej postaci wiato zacierao kontury ciaa. Bya tylko jedna osoba, prcz mierci, dla ktrej Ewa ubraaby si w ten sposb. Jak mogam by tak lepa!
Dawid? napisaam i wysaam wiadomo. Czekaam, ale nie odpowiada. Spotkajmy si zaproponowaam zniecierpliwiona. Ju traciam nadziej, gdy znw zadwicza dzwonek wiadomoci w komputerze, jakby cyborg klasn w donie tu przy moim uchu.
Nie wychodz z domu napisa Dawid t sam czcionk. Jeli Homar rzeczywicie by Dawidem. Blade litery o niepokojcym ksztacie rozpyway si jak namalowane akwarel.
Moe Microsoft wypuci specjaln czcionk przeznaczon do pisania tajemniczych listw.
Przyjad. Podaj mi adres odpowiedziaam byskawicznie banalnym Times Romanem. Homar-Dawid zareagowa po dziesiciu minutach, wiadomo bya jeszcze bledsza ni poprzednie.
Znasz. Dzi przed pnoc.
A wic to on, ukochany mojej siostry, ktry zawid j, jak my wszyscy. Spojrzaam na zegar komputera. Bya prawie czwarta rano. Litery na ekranie przypominay z oddali wodne yjtka obserwowane pod mikroskopem, zdeche pantofelki. Przysza mi do gowy dziwna myl, e Homar nie mia siy na inne. Musz spojrze mu w twarz i dowiedzie si, co uczynio z niego czajcego si w ciemnoci Homara. Jednak nie wyjad dzi z Wabrzycha, pomylaam i w tym samym momencie poczuam nieprzezwycion senno. Byam wyzuta z ycia. Nie miaam siy na wspinaczk po schodach i pooyam si na kanapie w wielbdzim kolorze w pokoju ojca. Zapach starej skry podszyty pleni wyda mi si kojcy. Kto stuka do drzwi. Marcin, pomylaam, ale nie byam ju w stanie si podnie.
Spaam przez dwadziecia godzin bez snw i bez przerwy, a gdy si obudziam, godna i zdrtwiaa, ale pena si, zapada wczesny zmierzch. I znw kto stuka, chyba niemoliwe, by bya to wci ta sama osoba. Za drzwiami sta kominiarz tak czarny na tle niegu, e wyglda jak wycinanka z tektury. Na mj widok wyrecytowa radonie:
- Szczcia yczenia od kominiarza! Co ze, niech si tu nigdy nie zdarza. A co dobre, niech przychodzi, ziarno sieje, owoc rodzi!
Nigdy nie nauczyam si strachu przed tym, kto moe przyj, i gdy kto puka do drzwi, po prostu otwieram, bo ze i tak wejdzie bez pukania. Mczyzna, ktry dawa mi portfele i torebki, powici duo czasu na to, by wyjani mi niestosowno takiego bezmylnego zachowania i przed snem zawsze sprawdza, czy wczyam alarm i zamknam zamek. Moe mia troch racji. Od lat nie widziaam kominiarza i nie miaam pojcia, dlaczego mwi do mnie wierszem, patrzyam na niego oszoomiona. By wysokim i szczupym mczyzn, w ktrego twarzy uwag przykuway usta rozcignite w szerokim umiechu Jockera. Oczy tony w mroku.
- Kto kupi kalendarz od kominiarza, temu szczcie si przydarza. Pienidz pynie, zdrowie suy, no i zima si nie duy! - Wilgotne usta znowu uoyy si w umiech. Zrozumiaam i eby si go pozby, kupiam kiczowaty kalendarz na nadchodzcy rok. Gdy sigaam po portfel, zobaczyam ktem oka odbicie twarzy kominiarza w lustrze pod wieszakiem. Ju si nie umiecha i miaam wraenie, e usiuje zajrze w gb domu. Z ulg zatrzasnam za nim drzwi i wyrzuciam kalendarz do mietnika.
Wykpaam si i wsiadam w samochd. Musiaam poby na jakim neutralnym gruncie, zobaczy w miar normalne, zwyke ycie, zanim spotkam si z Homarem-Dawidem, chopakiem w martensach, ktry obiecywa nam wypraw w Karkonosze. Na obrzeach miasta, gdzie w czasach mojego dziecistwa byy pola, znalazam nowy supermarket, a w nim sieciow restauracj. Zjadam smutn pizz, popiam czym, co nazywano tu kaw, takie jedzenie, bez przyjemnoci wypeniajce odek, byo mi teraz potrzebne. Potem patrzyam na obadowane zakupami rodziny, pogrone w penych emocji dyskusjach nad tym, co wybra z karty. Na dziewczyny o wosach albo bardzo jasnych, albo bardzo ciemnych, wyprasowanych. Nosiy krtkie spdniczki albo dinsy obcise jak rajstopy, kozaki na bardzo wysokich obcasach i kurtki z kapturem obszytym sierci jakich biednych zwierzt, ktre cae ycie spdziy w klatkach. Poruszay si na tych obcasach z penym powagi uporem, jak brodzce w wodzie czaple. Gdyby Ewa ya, pewnie te nosiaby wysokie obcasy, ale nigdy takie jak wszyscy. Pomalowaaby je na szmaragdowo, ozdobia pawimi pirami. W czasach gdy modne licealistki ubieray si na czarno jak greckie wdowy, ona kupia za grosze w wabrzyskim pedecie jaskrawoty prochowiec i nosia ten wzgardzony paszcz z gracj modelki. Zamwiam jeszcze jedn kaw, jak to robiam od lat, obserwowaam cudze ycie i grzaam si w jego cieple. ebrak z brod jak talib wycign ode mnie jamun mimoodrazy, jak wzbudza jego alkoholowy odr, bo sta nade mn tak dugo, a ulegam. Jego faszywy szeroki umiech przypomina mi o wizycie kominiarza poety, gesty taliba byy podobnie przerysowane, sztuczne. Gdy zamknito supermarket, przeniosam si do McDonalda na pobliskiej stacji benzynowej, gdzie wypiam kolejn kaw, jeszcze gorsz, i kwadrans po dwudziestej trzeciej ruszyam przez ulice upionego miasta do Szczawna-Zdroju.
nieg sypa ze zdwojon si. Tanie ubrania, bielizna, buty i torebki porozwieszane w oknach sklepikw wyglday jak przynta dla bkajcych si w ciemnoci duchw. Na skrzyowaniu przy placu Grunwaldzkim zatrzymaa si obok mnie takswka i rozpoznaam kierowc, ktry wiz mnie z dworca. Zay jakie tabletki i popi je jaskrawoczerwonym napojem z plastikowej butelki. Wyglda jak wampir odywiajcy si krwi instant i tsknicy za wie. Dziwny talizman, na ktry zwrciam wczeniej uwag, koysa si nad kontrolk jego starej ady. Chyba nie bardzo mu pomagaj wite koci, bo wyglda na cierpicego. Ruszylimy i takswkarz wkrtce znikn mi z oczu. Samochodowe radio znw wczyo si nieproszone. Nie zdziwi mnie gos Kurwaminy, pogodziam si z tym, e nawiedzia moj wypoyczon toyot.
- Od kiedy tka oska mnie wia w uszy si mojej odbia. Przepraszam bardzo! Jerzy abd i ja pragniemy wnie apel! Bronimy mki bolesnej Jana Koka, a nasz apel brzmi, e Matka Boska Bolesna to nasz apelpelpelpleple. W imieniu narodu i Polonii zagranicznej wnosimy ten pelapelpleple. Przepraszam bardzo! Trzydzieci metrw, nie liczc korony.
- Wielka! - przyznaa dziennikarka. - Czy mogaby pani zdradzi nam wicej szczegw na temat figury?
- Zdradz wieo pocztym wierszem! - ucieszya si Kurwamina.
- Pod tytuem? - zachcia j dziennikarka.
- Apel do wieej krwi Krlowej Polski - Kurwamina nabraa powietrza i zacza w stylu szkolnej akademii w rocznic powstania listopadowego: - Naszduchnaszczywroejhorziewbrewtakkrwawo. - Zanim zamilka na dobre, wydaa z siebie kilka charkoczcych dwikw. Przestraszyam si, e kto nie wytrzyma i podern jej gardo.
Wjechaam w uliczk, przy ktrej sta dom Dawida i gdzie ostatni raz byam jako dziewczynka. Obrazy czekay tu za progiem mojej pamici: Ewa z ustami pocignitymi bezbarwnym byszczkiem, ktry pachnia tropikalnymi owocami, niedostpnymi w tamtych czasach poza palmiarni pana Alberta. Pozwalaa mi bawi si szklanym pojemnikiem zakoczonym plastikow ruchom kulk, ktr wchaam i lizaam w poszukiwaniu smaku ulubionych pomaraczy. Wszystko wywchasz, Wielbdko miaa si. Widziaam nas. Dwie hipiski w wiankach na gowie. Staymy przed kut metalow bram i podziwiaymy zadbany ogrd z wodnym oczkiem i kamienn latarni w japoskim stylu. Rosa w nim tylko trawa i ozdobne krzewy o ciemnozielonych listkach, lnicych jak wypolerowane. Wyda nam si niebywale elegancki w porwnaniu z ogrodami naszych ssiadw ze Szczawienka, penymi rnokolorowych kwiatw, z grzdkami pietruszki, marchwi i burakw. Staymy chwil oniemielone, a Ewa powiedziaa: raz si yje, siumajtko i nacisna dzwonek. Modernistyczna willa, w ktrej mieszka Dawid, bya dla mnie wtedy jednym z dowodw na to, jak niezwyka jest moja siostra, skoro potrafia z naszego smutnego domu znale drog na ulic Kasztanow i tak po prostu zadzwoni do drzwi.
Wszystko teraz byo zniszczone. Z wyrwanego dzwonka druty sterczay niczym macki jakiego wodnego stworzenia, gotowego zapa przybysza za palec. Metalowa furtka zaskrzypiaa, gdy j pchnam. Ogrd zamieni si w trupiarni poros wysokimi chwastami, ktre wystaway spod niegu. Wszdzie poniewieray si jakie sprzty, elastwo, deski, fragmenty czego, co kiedy byo uyteczne, ale ju do niczego si nie przyda. W oczku wodnym tkwia przewrcona taczka i zwinity w rulon stary dywan. Poczuam zapach dawno opuszczonego pogorzeliska. Bluszcz poera japosk latarni, ktra jako jedyna zachowaa swj urok. Od lat nikt nie dba o to miejsce. Nie wida byo ani cieki, ani adnych ladw, nawet ptasich. Okna zasonito czarnym aksamitem albo takie wraenie sprawia oblepiajcy je brud. Przyszo mi do gowy sowo kir. Ruszyam do drzwi, grzznc w niegu. Zastukaam starodawn koatk i wytaram rk o spodnie, bo metal by wilgotny. Syszaam tylko kapic wod i szelest gazi, przez ktre nie docierao tu wiato ssiednich domw. Caa okolica wygldaa na wymar. Pomylaam, e to wszystko jaki art, gdy po drugiej stronie drzwi usyszaam ruch, stukanie, jak spnione echo koatki. Odgos otwieranych zamkw, dwch, trzech. Drzwi uchyliy si na dugo acucha i zobaczyam w ciemnoci byszczce oczy, spotgowany odr spalenizny uderzy mnie w twarz gorc fal.
- Dawid?
- Nie jeste Ew - powiedzia gos. Zachrypnity gos kogo, kto nie mwi wiele.
- Jestem jej modsz siostr. Mam na imi Alicja.
- Odsu si.
Posusznie zrobiam krok do tyu, a wtedy Dawid zapali latark i skierowa j w stron mojej twarzy tak, e poraona nagym blaskiem musiaam zamkn oczy.
- Otwrz oczy - poprosi. - Nie zmienia si.
- Mino trzydzieci lat.
- Masz takie same oczy. I wosy w wielbdzim kolorze.
Zabolao mnie to okrelenie wymylone przez Ew i przez nikogo oprcz niej nieuywane.
- Marzya o podry do Egiptu. Pojechaa tam?
- Pojechaam.
- Podobao ci si?
- Nie. Pozwolisz mi wej?
- Tak. Ale nie chc, eby mi si przygldaa.
- Chc porozmawia. Moemy siedzie po ciemku, jeli wolisz. - Ten czowiek przyoy rk do mierci mojej siostry, pomylaam. Nie powinien stawia mi warunkw. Ufaa mu, a on j zawid, nie umia ocali.
- Wiem, e mnie nienawidzisz - powiedzia Dawid i zdj acuch. Dopiero teraz mogam dostrzec zarys jego postaci. Opiera si na lasce i to ona stukaa jak koatka.
- Nie nienawidz ci. Chc zrozumie.
- Po co?
- Po co? - powtrzyam i nie spodobao mi si brzmienie mojego gosu. - Dla mnie na tym polega ycie. eby rozumie.
Dawid wzruszy ramionami, tak chudymi, e koci mogy w kadej chwili przebi skr.
Weszam za nim w ciemny korytarz i staraam si rozpozna w poruszajcej si przede mn przygarbionej sylwetce chopaka, ktrego pamitaam. Spojrzaam na jego stopy, bo spodziewaam si, e zobacz czarne martensy, ale Dawid nosi teraz filcowe, przydeptane kapcie. Weszlimy do pokoju, ktry kiedy by jadalni, i Dawid poprosi, bym usiada. Rozejrzaam si po zagraconym wntrzu, ktre owietlaa tylko maa, stoowa lampka. Okna byy szczelnie zasonite, mrok zalega w ktach, ale zauwayam, e fortepian sta na swoim miejscu niczym pice czarne zwierz. Panowa tu upa, ale w kominku nie pon ogie. W dywan, pociemniay i brudny tak, e przypomina boto, wdeptane byy zmite kartki papieru, jakie szmaty i mieci. Pikny mahoniowy st, przy ktrym trzydzieci lat temu jedlimy proszony obiad, a ja zachwyciam si ciastem upieczonym przez matk Dawida, zawalony by stosami kartonowych teczek, ksikami, pudekami po pizzy na wynos. Porodku sta komputer z jarzcym si ekranem. Dawid usiad przed nim, zginajc si z trudem jak stary czowiek. Mia na sobie ciemny szlafrok w absurdalny wzr owieczek hasajcych po obokach.
- Wybacz, Alicjo. Odwykem od przyjmowania goci. - Zamia si nieprzyjemnym miechem, ktry odbiera sens tym kurtuazyjnym przeprosinom.
Zdjam stos teczek z krzesa naprzeciwko Dawida. W wietle, ktre wygldao jak skaone, jego twarz by mask z podkronymi oczami i wsk kresk ust. Przypomina demona z teatru no albo dybuka. Jego kiedy czarne i gste wosy wyglday jak kurz, ktry osiad na ysej czaszce i obsypa chudy tors przewiecajcy midzy poami szlafroka w owieczki. Odr spalenizny klei si do mojej skry, ukryam donie w rkawach swetra. Wydawao mi si, e w pokoju jest coraz bardziej duszno i gorco.
- Nie przygldaj si - powtrzy Dawid. - Czekaem na ciebie. - W jego gosie by wyrzut, jakbym zaniedbaa odwiedziny u ciko chorego krewniaka.
- Jestem w miecie dopiero od dziesiciu dni.
- Czekaem od trzydziestu lat.
- Dlaczego?
- Bo tylko tobie mog opowiedzie t histori.
- Jak histori?
- O mnie i o Ewie.
- Dlaczego wczeniej mnie nie znalaze?
- To by nic nie dao. Musiaa tu wrci.
- Opucie j. Nie spodziewaj si ode mnie wybaczenia.
- Tylko Ewa mogaby mi wybaczy.
- Nic nie mog dla ciebie zrobi. - Podniosam na niego oczy, chocia prosi, bym nie patrzya. Przede mn siedzia zniszczony mczyzna, ktrego ciao trawia jaka choroba. Chopak w martensach ju nie istnia.
- Wiem, Alicjo. Jednak przysza tu.
Poczuam, jak midzy nami zawirowao powietrze, i przez chwil widziaam Dawida jak przez mg. Co dziwnego dziao si z moim wzrokiem, moe po prostu si starzej. Pociam si jak w gorczce.
- Przyszam, eby zrozumie, co stao si z Ew. Ty mnie mao obchodzisz.
- Zawsze taka bya.
- Jaka?
- Opancerzona. Ewa wiedziaa, e dasz sobie rad.
- Skd wiesz, e daam?
- Widz. yjesz. A wiesz, kim ja jestem? Trollem. To komputerowa odmiana kotojada. Tak nazwaaby mnie teraz twoja siostra. Ona umiaa nazywa rzeczy i ludzi. - Dawid wskaza na komputer i pogaska ekran nieprzyjemnym, obscenicznym gestem. - Moje rozkosze i wistwa, wszystko w sieci. Wiesz, co robi trolle?
- Trolluj, to wie ju kade dziecko, ktre ma komputer. Mam ci wspczu?
- A nie potrafisz? Miosierdzie to przywilej silnych kobiet. Mnie na nie nie sta. - Nie podoba mi si jego gos, kpicy i jednoczenie bagajcy o lito, domagajcy si czego ode mnie.
- Nie ualaj si nad sob. Miae wybr. Cigle masz.
- Ju nie. Jestem zmczony. Chc jeszcze tylko opowiedzie ci moj histori. Jeste reporterk. Suchanie historii to twj zawd. Rozmawiaa nawet z dzieciobjczyni. - Nic nie rozumia, ale nie mogam go zostawi, bo by ogniwem czcym mnie z siostr. Oboje pamitalimy j yw.
- Mj zawd to pisanie o tym, co naprawd si wydarzyo.
Dawid zamia si, bo tym chyba by skrzekliwy odgos, ktry wydoby si z jego piersi, zanim zmieni si w kaszel. Z jego ust dotar do mnie zapach spalenizny.
- Jeli wolisz tak to nazywa, prosz bardzo. Ale oboje wiemy, e nie masz wyboru. Musisz mnie wysucha, cho budz w tobie odraz.
Dusiam si w tym niewietrzonym od lat domu.
- Wiem, do czego zmierzasz. Twoim zdaniem nie mam wyboru, bo opowieci to wszystko, co mog dosta. Bo Ewa nie yje. Ale mylisz si. Wiem, jak odrni to, co wymylone, od tego, co prawdziwe. Kady ma swoj prawd, ale nie wszystkie s tyle samo warte.
Znw ten straszny miech i kaszel.
- Alicja mdra i sprawiedliwa jak Atena!
- Znw si mylisz. Ja tylko sucham i staram si zrozumie. Niekiedy si myl. Ale teraz wiem, e nie chc tu duej by. Ewa zostawia mi list. Ja wiem, Dawidzie. - Pokj rozpywa si przed moimi oczami i baam si, e zemdlej. Podniosam si i pomylaam, e zaraz otworz drzwi, wyjd z domu tego smutnego trolla, a moj twarz owionie wiee nocne powietrze.
- I ten list zawiera prawd? Czy prawd, ktrej potrzebujesz?
- Napisaa go moja siostra i posza do lasu, by si zabi. - Miaam nadziej, e w tym dusznym pokoju, penym gstego cienia, nie wida mojej rozpaczy. Przypomniaam sobie dawn twarz Dawida, gdy opowiada o chodzeniu z plecakiem po grach, o Karkonoszach, w ktre wybierzemy si we trjk. Mia kiedy twarz, ktr kochaa Ewa. Teraz jego oczy byy jak kamienie wcinite w obrzmiae powieki. Pomylaam, e musia przej dug i z drog.
- Wysuchaj mnie - powtrzy.
Tyle mogam dla niego zrobi.
Pierwsza i ostatnia opowie Dawida
Gdy pierwszy raz zobaczyem Ew, siedziaa w otwartym oknie obserwatorium astronomicznego naszego liceum. Nogi miaa w rodku, a gow i tuw na zewntrz, koysaa si, palc papierosa, z twarz wystawion ku niebu. Dach za oknem by pochyy i niemal si na nim kada, tak e widziaem tylko jej dugie nogi i dym unoszcy si w promieniach soca. Pierwszy odruch, jaki we mnie wzbudzia, oprcz ukucia podania na widok tych dziewczcych ng i bioder, by jednoczenie chci chronienia jej i uczestniczenia w tym ryzykownym zachowaniu. Chciaem znale si tam z ni, midzy niebem i ziemi, daleko od szkolnej nudy, od nudnego chopaka, jakim si nagle poczuem. Ewa lubia robi takie rzeczy: wychyla si z okna, taczy na murze paacowych ogrodw Zamku Ksi i udawa, e ma zamiar skoczy albo e spada. Patrz, lec! woaa, a ja zamieraem ze strachu, e naprawd j utrac. Wazia do grocych zawaleniem si niemieckich grobowcw w Dziemorowicach i zachcaa mnie, bym jej towarzyszy. Syszysz? szeptaa, a gdy patrzyem na ni pytajco, miaa si, guptasie, guszcu, lepaku, jak moesz nie sysze?. Zawsze widziaa i syszaa wicej ni ja.
Ewa mwia mi potem, e zobaczya moje odbicie w szybie i e ju wtedy wiedziaa, co si wydarzy. Zeskoczya z parapetu, podesza do mnie, powiedziaa cze, jestem Ewa i dotkna mojej twarzy. Wtedy wszystko si dokonao. Do dzi nie udao mi si rozwika tajemnicy jej pikna. Byy rzeczy oczywiste i widoczne dla kadego: owal twarzy z wysokimi komi policzkowymi, lekko skone, szeroko rozstawione oczy, due usta. Urok niegrzecznej dziewczyny, ktra lubia wyzwania i skutecznie udawaa, e niczego si nie boi. Spotykaem potem podobne dziewczyny, niespokojne, w wiecznej pogoni za ogonem zjawy. Pogo za ogonem zjawy to oczywicie sowa Ewy. Ale w niej byo co jeszcze, co waniejszego.
Otacza j cie. Tajemnica, ktrej nie udao mi si zrozumie, cho ojciec mia na ni konkretn medyczn nazw. Ewa nauczya mnie, e niektre rzeczy maj tylko prowizoryczne nazwy, opakowania zastpcze, i tak byo w tym przypadku. Byem nowy w szkole, bo dopiero co przeprowadziem si z rodzicami do Wabrzycha, i dziki Ewie wszystko zyskao sens. Przeprowadzka, ktr przeklinaem, staa si dowodem na istnienie przeznaczenia. Gdy dzi ci to opowiadam, nie wiem, czy sam uywaem wwczas takich sw, czy take one naleay do Ewy. Nie byem zbyt skomplikowanym chopakiem. Chciaem po prostuby z Ew i wyobraaem sobie, jak robimy razem rzeczy, ktre lubi, i e jej te sprawiaj one przyjemno. Chyba ju w chwili, gdy zobaczyem nogi Ewy, pomylaem, e chciabym chodzi z ni po grach. Wieczorami rozbijalibymy namiot, mylimy si w strumieniu i patrzylimy w gwiazdy. Potem kochalibymy si. Suchalibymy Genesis i Pink Floydw z walkmana, ktry ojciec przywiz mi z Wiednia. Tak sobie wyobraaem mio: jako suchanie muzyki na dwoje uszu z jednego walkmana. Nie mylaem o przyszoci, bo wydawaa si oczywista. Gdy poznaem Ew, byem w maturalnej klasie i wybieraem si na medycyn, bo w mojej rodzinie od trzech pokole mczyni byli lekarzami, a kobiety z reguy wychodziy za lekarzy, nie liczc jednej ciotki, ktra sama zostaa lekark. Dzi nie pamitam, na ile by to mj wybr, ale nie ma to adnego znaczenia, cae ycie podejmowaem ze wybory.
Tego dnia, gdy poznaem Ew, poszlimy po lekcjach na pczki. Niedaleko liceum bya maa prywatna cukiernia. Ju jej nie ma, niczego ju nie ma. Kupiem ca torb pczkw i kefir truskawkowy w spoywczym, a potem jedlimy te lepkie od lukru, tuste ciastka na skwerze przed szpitalem pooniczym. Nigdy przedtem nie widziaem, by dziewczyna tak jada. Nie akomie, raczej zawzicie. Odgryzaa wielkie kaway i oblizywaa wargi. Wok ust miaa drobinki lukru i marmolady. Patrzyem zafascynowany i coraz bardziej podniecony. Chciaem caowa jej polukrowane usta, zlizywa czsteczki ranej marmolady. Ostatniego pczka zostawia dla ciebie i wepchna tutk do pciennej torby na rami. Mam modsz siostr powiedziaa, gdyby nie to, zjadabym jeszcze jednego. Pamitam tamt chwil tak, jakby zdarzya si wczoraj. Tak si mwi, ale wymylili to ci, ktrych pami jest jak notatki ksigowego maej, uczciwej firmy. Ja dogorywam tu, z pamici oszusta, i nie mam pojcia ani mnie nie obchodzi, co zdarzyo si wczoraj. Chwila sprzed trzydziestu lat na awce z twoj siostr jest tu obok i ja tam jestem. Tam zostaem. To, co widzisz teraz, to troll pogrony w zoci jak w smole. Zemciem si, ale nie przynioso mi to ulgi. Mj czas si koczy, Alicjo.
Siedzielimy w penym socu, trawa na skwerze bya tak zielona, jak zdarza si tylko w snach. Ewa z przechylon gowa wysczya ostatnie krople kefiru, wytara usta brzegiem doni. Wiesz dlaczego trawa jest tu taka zielona? Pokrciem gow. Bo chowaj pod ni trupki. Trupki? Ze szpitala. Martwe pody i noworodki. W jesienne noce zakopuj tu cae kosze ciaek. Niektre maj dwie gowy, cztery rce, skrzela, pokryte s futrem. Martwe pody nie mogy mnie przerazi, bo byem synem ginekologa i miaem za par lat zosta lekarzem, ale chciaem zrozumie sens jej opowieci. Dlaczego je tu zakopuj? Bo faceci z krematorium sprzedaj wgiel na lewo. Pij wyjania, jakby to bya najoczywistsza rzecz. Podczas peni ksiyca unosi si tu seledynowa powiata. To dusze tych dzieci. Wcale nie s smutne. Ciesz si, e nie nie yj. Chciaby zobaczy? Moemy kupi wino, i moe par pczkw, i czeka na tej samej awce. Chyba nie boisz si duchw? Wiem, e mnie sprawdzaa. Chciaa wiedzie, czy si nadaj.
Znaa wszystkie straszne miejsca w Wabrzychu i okolicach, a drugie tyle potrafia wymyli, tak jak zbiorow mogi wieccych podw przy naszym liceum. Potem przeczytaem o tych ziemiach wszystko, co napisano, i wiem, e co innego ni zwyka wiedza kierowao jej umysem, gdy jak po nitce sza tam, gdzie kiedy wydarzyo si co zego. Chodzilimy na wagary. Pamitasz? Najczciej bya z nami, cicha dziewczynka o spojrzeniu starej bibliotekarki. Mauzoleum Hitlera, opuszczone cmentarze, las pod Zamkiem Ksi. O kadym z tych miejsc Ewa miaa pod rka stos opowieci, ale najbardziej lubia mwi o ksinej Daisy. Czua si potomkini ostatniej pani na Zamku Ksi i za kadym razem przedstawiaa inn wersj urojonego pokrewiestwa. Ukradzione niemowlta, nielubne crki, kltwy, wielbdy i pery, czego tam nie byo! Uwielbiaem jej sucha, ty te suchaa z tym akomym wyrazem twarzy, ktry nadal masz. Ju wtedy ywia si sowami. Suchaa i oblizywaa si, jakby jada polukrowane pczki. Opowieci o pokrewiestwie z ksin Daisy byy dla Ewy tak samo prawdziwe jak te dotyczce naszej wsplnej przyszoci w mansardzie z oknem na park. Gdy prbowaem wytumaczy jej, e to wszystko nie jest takie proste, e mansardy kosztuj, patrzya na mnie jak na nudziarza, ktry psuje ca przyjemno.
Wasza wizyta u moich rodzicw bya pocztkiem koca, cho Ewa si tego nie domylia albo nie chciaa domyli. Przyszycie tu ubrane jak na bal przebieracw, adna dziewczyna tak si nie ubieraa. Sukienki do ziemi, wianki na gowie, rozpuszczone wosy. Moja matka patrzya na was najpierw z litociwym zainteresowaniem, a gdy Ewa zacza opowiada o ksinej Daisy, perach, karierze aktorskiej i planach naszego wsplnego domu we Wrocawiu, widziaem jej rodzc si niech. Moja matka bya ostryg i kiedy co jej si nie podobao, zatrzaskiwaa si, a gdyby kto chcia podway krawd, uciaby palec i powiedziaa, e to niechccy. Ojciec nigdy nie mwi wiele, ale odrzuci was od pierwszego wejrzenia. Byycie wszystkim, czego nienawidzi: rozbita rodzina, brak korzeni, tradycji, brak pienidzy. Ojciec uwaa, e do wyszego wyksztacenia potrzebne s trzy dyplomy: dziadka, ojca i wasny.
Dopiero potem dowiedziaem si, e rodzice chcieli pozna Ew gwnie dlatego, e dzwoniono do nich ze szkoy w sprawie moich wagarw. Pamitasz Kurwamin? Zawzia si na Ew, ktra kpia z niej w ywe oczy. Kiedy Kurwamina zauwaya, jak Ewa drwi z niej na szkolnym korytarzu. Sza sztywnym krokiem acinniczki, z wypitym tykiem i kolanami ku sobie, recytujc piskliwie, atque ita conpositas parvo curvamine flectit. To ona zadzwonia do mojego ojca i powiedziaa mu, e niejaka Ewa Tabor sprowadza mnie na za drog. Bya zreszt jego pacjentk i widziaem j par razy w poczekalni, spit i wystrojon jak na randk z diabem. Moi rodzice postanowili sprawdzi, kim jest demoniczna dziewczyna z opowieci Kurwaminy, a ja daem si nabra na ich spontaniczn ch wydania niedzielnego obiadu. Po waszej wizycie pokciem si z matk i ojcem, cho nie wiedziaem wtedy, e nigdy ju niezawrzemy pokoju. Schizofrenia, w najlepszym razie choroba dwubiegunowa, zdiagnozowa ojciec Ew. Nic z niej nie bdzie. Szkoda tylko tej maej mdrali westchn na twj temat, bo by czowiekiem, ktrego nie przeraziby wybr Zofii. Wybraby po prostu dziecko zdolniejsze i lepiej rokujce jako materia do przeduenia rodu. Racjonalno bya bogiem mojego ojca. Poradziem mu wic, eby skupi si na cipach, bo gowa to nie jego dziaka, cho nigdy wczeniej tak do niego nie mwiem. Przestawaem by grzecznym chopcem i za to te winili Ew.
Wkrtce potem ojciec zrobi wasne ledztwo i dowiedzia si, e wasza matka trafia do wariatkowa. Prbowaa was zadziaba noem, utopi czy jedno i drugie. To, e wasz ojciec snu si po lesie wok Zamku Ksi jak zagubiony dybuk, nie byo okolicznoci agodzc. Ten goj dybuk, tak mj ojciec nazywa waszego. Wariatka, crka wariatki i wirnitego poszukiwacza skarbw, za rodzina, ze pochodzenie, to wszystko przemawiao przeciw twojej siostrze. Ale wtedy nic nie mogo ju mnie od niej odcign. Ojciec zmieni wic strategi. Syn musi si wyszumie, zanim znajdzie sobie porzdn dziewczyn, crk lekarza, prawnika albo naukowca, dlatego trzeba syna zaopatrzy w amerykaskie prezerwatywy, jakich nie mia aden chopak w Wabrzychu i okolicach. Zobaczyem w nim obcego czowieka i uwiadomiem sobie, e dopiero Ewa odkrya, kim jestem, i e nie mam nic wsplnego z ludmi, ktrzy s moimi rodzicami. Ewa pytaa, jak wypada ta nieszczsna wizyta, czy spodobaa si moim rodzicom, jaka szkoda, aowaa, e nie moe nas wszystkich zaprosi do was. W tym czasie zacza tworzy niezwyke konfabulacje na temat waszego ojca. By tak blisko wielkiego historycznego odkrycia, e nie wolno mu byo przeszkadza. Nic jej nie powiedziaem o telefonie Kurwaminy, o tym, e wiem o waszej matce, o ktni z rodzicami, chciaem j chroni tak dugo, jak to moliwe. Bo nie wyobraaem sobie ycia bez niej, cho dzi nie potrafi przypomnie sobie tego uczucia cakowitej pewnoci, e nie ma nic waniejszego ni druga osoba.
Koniec by nieunikniony, musiaem to jako przeczuwa, bo tamtego lata nie spaem cae noce, cho wczeniej byem zdrowym chopakiem, ktry potrafi zoy gow na kamieniu. Dopiero gdy wstawa wit, zapadaem w koszmary, za kadym razem traciem w nich Ew i zostawaem na jakim martwym, szarym brzegu. Tego lata, ktre miao by ostatnie, zrobiem to zdjcie w ogrodzie. Bya pikna, prawda? Pozowaa jako przysza gwiazda kina, Daisy Tabor, w sznurach sztucznych pere. Kupiem je we wrocawskim sklepie z czesk biuteri podczas egzaminw wstpnych. Byem ju studentem medycyny. Suchaem fantastycznych opowieci Ewy o naszym wsplnym wrocawskim yciu w mansardzie z oknem na park, ktrej nie mielimy za co wynaj, sam opowiadaem o wrzeniowej wycieczce w Karkonosze, na ktr nigdy nie pojechalimy, i udawaem, e w to wszystko wierz. Tylko gdy ciebie z nami nie byo, Ewa opowiadaa o rodzicach, a jej historie staway si coraz bardziej niewiarygodne, w kocu zupenie szalone. Mwia, e wasza matka jest ydwk ocalon i wychowan przez polsk rodzin, ktra przybya tu po wojnie ze Lwowa. Naprawd miaa na imi Ruta i oczywicie bya w skomplikowany sposb spokrewniona z ksin Daisy. Wiem, e t ydowsk matk wymylia specjalnie dla mnie i e w ten sposb chciaa sple jeszcze cianiej nasze historie, ale to nie wszystko. Gdzie teraz jest twoja matka? zapytaem. Wyjechaa do Parya, gdzie by indziej? Ma tam liczn rodzin, a wszyscy mieszkaj na Montmartrze. Ojciec waszej matki, a wic wasz paryski dziadek, jest dyrygentem, babcia pod mskim pseudonimem pisuje powieci i zdziwibym si, gdyby mi powiedziaa, jak on brzmi. Niestety, nie moe, bo obiecaa dotrzyma tajemnicy, ktr bdzie mona ujawni dopiero za sto lat. Wasza matka w dziecistwie ujawnia wybitny talent muzyczny i teraz po latach postanowia go odwiey. Nic a nic si nie zmarnowa i zacza dawa koncerty. Jestecie z matk w staym kontakcie, ale z rnych wzgldw utrzymujecie to w tajemnicy. Na razie wasza ydowska matka spokrewniona z angielsk arystokratk nie wybiera si z powrotem do Polski, ale ona, Ewa, sama chce by artystk, wic to rozumie. Nie mona sprzeciwia si powoaniu. Poza tym wy tu radzicie sobie bardzo dobrze, wic matka nie musi si o was martwi. Prosiam j nawet przekonywaa mnie Ewa by nie dzwonia tak czsto, bo powinna skupi si na muzyce. To, e nie mielicie telefonu, nie byo przeszkod ani dla opowieci Ewy, ani dla mojej wiary w t opowie. Miaycie matk artystk i ojca odkrywc, pikna para. To bdzie sensacja na skal wiatow ekscytowaa si Ewa. Dziennikarze ju si do was dobijaj, bo zwietrzyli pismo nosem! Nie wolno mu przeszkadza i dlatego tyle czasu spdzacie, wczc si po lesie, przesiadujc w Madrasie albo w bibliotece.
Byem tylko odwanikiem. Czym, co Ewa moga pooy na drugiej szali i na jaki czas utrzyma rwnowag. Dla mnie ona bya t, ktra budzi. Nie wiedziaem wczeniej, e najzwyklejsze rzeczy mog by tak pene znaczenia, e da si a tak czu i nie spon. Powtarzaa patrz albo wchaj, albo dotknij, a ja posusznie wykonywaem jej polecenia. Nabraem oddechu, wszystko wydawao mi si bardziej znaczce, ale rwnie mniej pewne, rozedrgane jak powietrze nad rozgrzanym piaskiem. Otworzya we mnie klapk i wypucia co na wolno. Kady ma taki moment, od ktrego wszystko si zaczyna. ycie ma sens albo przynajmniej kierunek dopiero wtedy, gdy si ten moment rozpozna i zrozumie. Dla mnie to ta chwila w szkolnym obserwatorium astronomicznym, gdy Ewa zeskoczya z parapetu i dotkna mojej twarzy. Nie wierz w przeznaczenie. To, co zrobi si potem, zaley od nas, od naszej woli, odwagi. Gdybym by wtedy silniejszy, nie pozwolibym, by ta historia tak si skoczya. Wiesz, co Ewa mi daa na miesicznic naszej mioci? Star ludzk ko. Pewnie poniemieck, bo lubia stare zniszczone cmentarze, najbardziej ten w Dziemorowicach. witowalimy tygodniwki, miesicznice. Moe wiedziaa, e nie doczekamy zotych godw ani nawet papierowych. Do koci doczya karteczk, na ktrej napisaa alea iacta est w znienawidzonej przez siebie acinie. Koci zostay rzucone, ale to by dopiero pocztek.
Po raz pierwszy kochalimy si na polanie u stp Zamku Ksi. Ewa lubia tam przychodzi, cho lubia to zbyt letnie okrelenie dla jej emocji. Midzy jej umysem a tym miejscem zachodzi jaki rodzaj wzajemnego przycigania i nieraz musiaem biec za ni ciek przez las, gdy nagle, natychmiast zapragna si tam znale. Moja wyostrzona dziki Ewie wraliwo odbieraa na polanie dziwne sygnay. Jakby co jeszcze byo tam oprcz nas, a gdy jej o tym powiedziaem, popatrzya na mnie tak, jakbym zda jaki egzamin. Polana bya jednym z miejsc, ktre zdaniem Ewy kryy tajemnic pere ksinej Daisy. Moe tu je zakopano, a moe raczej pochowano tu kogo, kto zna ich los. W zalenoci od nastroju zmieniaa wersj historii. Bardzo chciaa je znale. Sztuczne pery, ktre jej kupiem we Wrocawiu, byy tylko namiastk, ale dziki niej pragnienie oryginau stawao si silniejsze. Ewa uwaaa, e w klejnotach ksinej Daisy kryje si wielka moc i nie powinny dosta si w niepowoane rce.
Pod koniec tamtego lata Ewa upodobaa sobie mauzoleum Ksinej Daisy i spotykalimy si wanie tam, a nie na polanie. Pamitasz? Niepozorny, omioktny budynek zwieczony krzyem by na parterze zabity dykt i zakratowany, ale po kracie mona byo wspi si do okrgego okienka i zajrze do rodka. Ciaa ksinej Daisy nie ma w mauzoleum i nie wiadomo, gdzie ostatecznie zostaa pochowana. Ewa przekonywaa mnie jednak, e powinnimy tam czeka na znak. Daisy powiedziaa jej o tym we nie. Jaki znak? Kiedy si pojawi, bdziemy wiedzieli. Za kadym razem Ewa wspinaa si po kracie i zagldaa do rodka grobowca, ale nigdy nie powiedziaa mi, czego tam szuka. Rozmawialimy, caowalimy si, pili ciepawe wina, ktre podbieraem ojcu z piwnicy, i czekali. Mogem tak z ni czeka do koca wiata. Tamtego lata ogarno mnie dziwne uczucie i nawet jeli tego nie potrafiem uj w sowa, wiedziaem, e moj rol jest trwanie przy Ewie, bo zblia si co nieuniknionego. Czasem zabieralimy ci tam ze sob, a czasem chciaa, by zostawi ci w Bibliotece pod Atlantami, gdzie stara bibliotekarka przynosia ci wszystkie publikacje na temat pusty, wielbdw i Tuaregw. Wiem, e robia to po to, bymy mogli by z Ew sami. Bya dziwnym, nad wiek powanym dzieckiem i nikt nie zdrabnia twojego imienia.
Pamitasz tamto lato? Bardzo chciabym wiedzie, co pamitasz, Alicjo, ale nie mam prawa ci o to pyta. W poowie sierpnia ekscytacja Ewy i jej niezmordowana energia zaczy przygasa. Mj ojciec nazwaby to kocem epizodu manijnego, ale ona te wiedziaa, co si z ni dzieje, bo znaa swoje demony. Miaa dla nich wasne imiona. Prosia, bym obieca, e nie odejd, gdy przyjd. Kto? Nie chciaby wiedzie odpowiadaa. Kochalimy si tak, jakby miao nas to przed czym ocali. Tamtego mglistego dnia, zapowiadajcego jesie, Ewa jak zwykle wspia si po kracie, zajrzaa do rodka i krzykna. Spada na ziemi i przez chwil leaa nieruchomo, z nosa leciaa jej krew, a ja przeraziem si, e zrobia sobie krzywd. Gdy si ockna, sam zajrzaem do grobowca Ksinej Daisy i zobaczyem lece w pmroku mae nieruchome stworzenie. To by kot. Waciwie jeszcze kociak. Lea na boku z przykurczonymi apami. W pierwszej chwili mylaem, e to jego cie, ale co byo nie tak. Zosta obdarty ze skry. Leaa obok jak zdjte ubranie. To nie by zwyky akt okruciestwa. Ewa to wiedziaa. Obudziy si kotojady. Tak mwia, a ja zaczynaem rozumie, e ma na myli nie tylko to, co dzieje si na zewntrz, i e obudzone zo dotyczy nie tylko kotw. Midzy jej umysem a rzeczywistoci zachodzi jaki rodzaj wspbienoci, ktrego do dzi nie potrafi wytumaczy.
W miecie dziay si wtedy dziwne rzeczy. Mam tu, w tych teczkach, ktre widzisz, dokumentacj wszystkiego, co zdarzyo si w Wabrzychu w miesicach przed mierci Ewy. I moje teorie na ten temat. Ona mwia, e otworzyy si wejcia i wyszy kotojady. Dlaczego kotojady? Nie rozumiesz? To tylko nazwa. Trzeba ich jako nazywa. A wic sadystw, ktrzy tamtego lata i jesieni krzywdzili zwierzta, nazywaa kotojadami. Piwniczne koty znajdowano powieszone, zatuczone w workach po kartoflach, spalone, porozrywane, jakby woono im do rodka bomb. Obdarte ze skry precyzyjnie, jakby zrobi to lekarz albo wykwalifikowany taksydermista. Dorose koty i kociaki z letniego miotu. Potem przysza pora na psy. Nigdzie w Europie ludzie nie trzymaj tyle psw, co w Polsce, im biedniejsze osiedle, tym ich wicej. Wtedy byy to najczciej zwyke kundle, czasem pudle albo jamniki. Mieszkacy blokw z Piaskowej Gry albo Podzamcza, kamienic Nowego Miasta i Sobicina wypuszczali je bez smyczy. Zaczy znika, a potem waciciele dostawali paczki z ciaami zwierzt. Pokawakowany Burek, spalony Pirat, gowa Reksa. Co tam o tym pisano, ale niewiele. Dopiero gdy w stadninie w Ksiu zaatakowano konie, podniosa si wiksza wrzawa, bo to byy cenne zwierzta. Ciarne klacze. Kto zakrad si noc i porani im brzuchy ostrym narzdziem. Zapano jakiego narkomana z Sobicina, ktry si do wszystkiego przyzna, pokazano nawet zdjcie zakrwawionych noyc fryzjerskich, ale niewielu w to wierzyo.
Na pewno nie kociary. Byo ich wtedy w Wabrzychu wicej ni zwykle, jakby miejscowe poprosiy o pomoc swoje krewne i przyjaciki z innych miast. Jedna z nich krcia si po lesie przy Zamku Ksi i czasem potrafia nas niele nastraszy, bo wyrastaa zawsze jak spod ziemi. Okutana w stare szmaty, z walizk kociego arcia, w starych teniswkach, z ktrych wystaway jej paluchy. Jestem Kociska przedstawiaa si za kadym razem, jakby od ostatniego spotkania jej imi mogo ulec zmianie. Zatrzymywaa si na chwil i rozmawiaa z nami, a waciwie z Ew. O kotach, katastrofach i kotastrofach, o jakiej Szkotce i Makocie, nie rozumiaem poowy sw. Ale na mnie kociara nigdy nawet nie spojrzaa, nie istniaem dla niej. Ktrego razu Ewa przyniosa jej swoje buty. Czerwone niegowce z napisem Relax. Nigdy nie widziaem, by kto tak si cieszy z prezentu. Kociska zaoya buty i podziwiaa je, podnoszc do gry to jedn, to drug nog. Ale galancie kamaszki! Chwyciy si za rce na krzy, jak robi to mae dziewczynki, i zaczy krci si w kko, wykrzykujc: galancie kamaszki! galancie kamaszki!, jak dwie wariatki albo wiedmy. Wiroway przed moimi oczami, a ja, oparty o grobowiec ksinej Daisy, czuem, e nale do innego wiata ni ten, w ktrym musz y. Krciy si tak i wrzeszczay, a ich miech stopniowo zmienia barw, wlewaa si do niego sona fala i po chwili krciy si, paczc. Sama wiesz, e Ewa bya mistrzyni zmiennych nastrojw, ale ten pacz by inny. Wtedy nie potrafiem znale dla niego waciwych sw i cae moje ycie po Ewie byo wysikiem, by nazwa to, co nienazwane, i przechowa w tej opowieci dla ciebie. Par lat pniej trafiem do greckiej wioski na maej grzystej wyspie. Odcita od wiata, zawieszona na wietrznej przeczy, bya znana tylko paru wdrowcom. Przywieziono tam akurat ciao modego chopaka, ktry wyjecha pracowa do Aten i zgin w wypadku. Wzdu wskich uliczek stay stare kobiety i w zupenej ciszy czekay, zwarty biodrami czarny szpaler aobnic. Gdy pojawi si kondukt, zaczy paka i w ich zawodzeniu usyszaem nagle gos Ewy i Kociskiej. Staruszki wyryway sobie wosy i rozdrapyway twarze, kay nie tak, jak pacze si, ualajc nad sob czy opakujc strat, ale jakby daway ten pacz w darze komu, kto go potrzebowa. Myl, e Ewa i Kociska opakiway nie tylko mier zwierzt, ale co, co dopiero miao nadej.
Pod koniec sierpnia Ewa staa si milczca, przepeniona rozpacz, ktrej przyczyny nie znaem, albo rozgorczkowana, zapalona do jakich nowych pomysw, ktre ju po chwili wydaway jej si niewarte zachodu. Nie przychodzia wcale albo po kilku minutach odchodzia bez sowa wyjanienia. Kcilimy si. Mwia ze, straszne rzeczy. Znikaa. Biegaem po miecie i szukaem jej. Na og udawao mi si j znale. Pijan w Barbrce na rynku, z papierosem w ustach, w towarzystwie jakich cinkciarzy z saszetkami przy pasku, recydywistw o pocitych przedramionach, z kropkami wytatuowanymi pod okiem. Wycigaem j z baru hotelu Sudety, gdzie siedziaa z miejscowymi kurwami, ubrana jak jedna z nich. Patrzya na mnie wyzywajco, jeli tak moe patrze topielica. Byli inni mczyni, przypadkowi, niewani. Braa od nich pienidze. Jeszcze wtedy rozumiaa, e tonie i potrzebuje pomocy, i pozwalaa mi wyciga si z melin, cuchnca tanim winem i dymem, z ustami pomalowanymi na neonowy r. Pakaa z gow na mojej piersi, a ja nie wiedziaem, co czuj. Kotojady mwia. To one. Wybacz prosia, i wybaczaem. Rzucaa mi si na szyj, caowaa i cigna na polan, gdzie znw kochalimy si, a ja coraz wyraniej czuem trupi odr spod wyschej jesiennej trawy. Z obecno. Szukaem diagnozy tego, co si dzieje z Ew, w ksikach ojca. Miaem by lekarzem i tak patrzyem na wiat: a skoro Ewa bya chora, musiao istnie jakie lekarstwo. Kurwamina powiedziaaby, e Ew opta szatan. Ewa mwia o kotojadach zjadajcych j od rodka, ale czy to nie na jedno wychodzi? Ona gina, rozpadaa si.
Czuem si coraz bardziej bezsilny. Ewa nie miaa przyjaci, nasz ojciec znik na par tygodni, a co moga mi pomc taka dziewczynka jak ty? Zostaem z Ew, mimo e zacz si ju rok akademicki, zostaem te dlatego, e jaki cichy gos w moim umyle mwi uciekaj, a ja syszaem go coraz wyraniej. Tego dnia, gdy sadysta zmasakrowa ciarne klacze w stadninie przy Zamku Ksi, spotkalimy si z Ew na naszej polanie ostatni raz. Bya podekscytowana, niespokojna, mwia o kotojadach i brzuchach klaczy obcignitych ciep skr, w ktr zagbio si ostrze. Zastanawiaa si, czy nienarodzone rebaki co czuy, czy bay si ukryte w ciemnoci. Zrobio si zimno i zza chmur wyszo czerwone pnojesienne soce, ktre zapowiadao pierwszy przymrozek. Objem Ew i wydaa mi si tak krucha i delikatna, bardziej modsza siostra ni kochanka. Jak zawsze ubraa si w za cienkie rzeczy, ale byem zbyt gupi, by zrozumie, e wasze dziwne, wasnorcznie przez ni upikszane ubrania nie byy wyrazem ekstrawagancji, lecz biedy i braku opieki. Wyjedmy powiedziaem. Wyjedmy w sobot do Wrocawia. Naprawd? Popatrzya na mnie i na jej twarzy pojawi si cie dawnego umiechu. W sobot? zapytaa. Dlaczego nie dzi? Mam co do zaatwienia. To tylko trzy dni. Pojedziemy wieczornym pocigiem, ty, Alicja i ja. Ty, Alicja i ja powtrzya.
Nigdy ju nie miaem zobaczy tego umiechu, ktry sprawi, e przypomniaem sobie chwil, gdy si poznalimy w obserwatorium astronomicznym. Dziki temu umiechowi uwierzyem, e si nam uda, i poczuem przypyw siy. Noc wamaem si do sejfu i okradem ojca. Nie wierzy w polskie banki i trzyma gotwk w domu, wziem pienidze i kilka sztuk biuterii. I srebrne szczypczyki do cukru, ktre tak podobay si tobie podczas nieszczsnego niedzielnego obiadu. Czekaem na was na dworcu, pada pierwszy listopadowy nieg. Ewa przysza w ostatniej chwili. Sama i bez bagau, w rozpitym tym prochowcu. Wygldaa na chor i czu byo od niej alkohol. Powiedziaa mi, e zmienia zdanie i e wszystko byo kamstwem. e jest kto inny, e nigdy mnie nie kochaa. Powiedziaa mi, e bya w ciy, ale nie chciaa mie mojego dziecka. A waciwie nie bya nawet pewna, czyje ono byo. Nie moe si z nikim wiza, bo jest artystk, czybym o tym nie wiedzia? Artystki s niestae w uczuciach, kapryne, zmieniaj mczyzn jak rkawiczki. Nie chc ci wicej widzie. egnaj! Adieu! Nie wierzyem jej. Powiedziaem, eby przestaa odgrywa artystk ze spalonego teatru. e jest pretensjonalna i aosna. Zapaem j za rami i wtedy mnie uderzya.
Wsiadem do tego pocigu, Alicjo, i przez trzydzieci lat tutaj nie wrciem. Nie skoczyem medycyny ani nawet nie zaczem. Po prostu ruszyem w wiat. Pojechaam jak tysice innych na wycieczk do Wiednia, a tam kupiem paszport. Nigdzie nie zagrzaem miejsca. Niczego nie miaem, tylko plecak i te buty, ktre tak ci si podobay. Poznaem wielu podobnych do mnie, czasem z kim rozmawiaem, z kim spaem, nikogo nie pamitam. Zerwaem wszystkie wizy i nie zbudowaem nowych. Z lat wdrwki zapamitaem tylko to, co przypominao mi Ew. Gdy internet sta si czci ycia, szybko doszedem do wniosku, e zosta stworzony dla takich jak ja, bo nie chciaem z nikim kontaktowa si twarz w twarz, a potrzebowaem informacji. I umiaem je zdoby. Zaczem od tego, ktry przed mierci Ewy krzywdzi zwierzta, bo to byo proste zadanie. By nikim, niczym si nie wyrnia i zatarem po nim wszelki lad. Potem namieszaem troch w gowie Kurwaminie.
Okazao si, e w wirtualnej przestrzeni poruszam si z wiksz wpraw ni w jakiejkolwiek innej i potrafi z atwoci dotrze do miejsc, ktre innym uytkownikom wydaj si bezpieczne. aosne piwniczki maych cwaniakw! Bawi mnie naiwni posiadacze hase, ktre mona zama w pi minut. Imiona dzieci, daty urodzin, wszystko tak atwe do przewidzenia. Zanim zapytasz, tak, ciebie te ledziem. Wiedziaem, e w kocu przyjedziesz do tego miasta. Wrciem, bo chciaem si z tob zobaczy wanie tutaj. Jeszcze nie mog odej.
Pokj, ktrego nie ma
Gdy wrciam od Dawida, byo po trzeciej i wok panowaa zimna cisza. Nie zaszczeka nawet pies i czuam si jak ostatnia ywa istota w okolicy, przez ktr przesza zaraza. Las pod Zamkiem Ksi przypomina wezbran fal, gotow stoczy si i pochon wszystko na swojej drodze. Ksiyc obwiedziony by zielonkaw aureol i wyglda jak chory. Pan Albert tej nocy pracowa na parkingu, okno pokoju Marcina te byo ciemne. Nie miaam pojcia, co ten mczyzna tu robi i gdzie znika na cae godziny, ale kade z nas miao swoje powody, by przyjecha do Wabrzycha. Nie powinnam by wcibska. Szkoda, e nie pojechaam do Celestyny, ona na pewno przyjaby mnie nawet nad ranem i niczemu by si nie dziwia, jej umiech rozjaniby moje myli. Czuam niepokj, ktry by spowodowany czym jeszcze oprcz nieprzyjemnej wizyty u Dawida i przygniatajcego mnie smutku z powodu zaginionych dzieci oraz wasnych wspomnie. Miaam wraenie, e pera na mojej szyi jest zimna jak ld.
Pospiesznie zatrzasnam za sob drzwi, ale wewntrz nie czuam si bezpieczniej. Ten dom by peen intensywnych zapachw, jakby nagromadzony tu czas zacz si teraz psu jak jedzenie w otwartej lodwce. Rano czuam naftalin i wie ziemi, teraz fermentujce owoce, podszyt rozkadem wo, jaka unosia si nad szklanym sojem przykrytym gaz, w ktrym przed laty moja siostra prbowaa zrobi wino z dzikich jeyn, cukru i cynamonu. Tych kilka rzeczy, ktre przywiozam ze sob, sportowa torba, komputer, drobiazgi na nocnej szafce, sprawiao wraenie intruzw. Ten dom mnie nie chcia. ciany napieray na mnie, sufit obnia si jak obciony wod tropik namiotu, smrd fermentujcych owocw nasila si i zrobio mi si niedobrze. Czuam obrzydliwy posmak pizzy, ktr zjadam w centrum handlowym, przypomniay mi si szalone oczy Dawida i jego wosy jak popi, poszarzae ciao midzy poami szlafroka w owieczki. Dlaczego cigle tu tkwiam? Mogam pojecha na dworzec i poczeka na pierwszy poranny pocig do Wrocawia, a tam wsi w ekspres do Warszawy. Baam si, e zaraz zwymiotuj, i gwatownie otworzyam okno. Obluzowany uchwyt zosta mi w doni, kolejny dowd postpujcego rozpadu.
Za szyb ogrd wydawa si jednoczenie znany i nierealny, jak lustrzane odbicie. Jabo, ktrej owoce, zebrane dla mnie przez pana Alberta, nadal smakoway tak jak wtedy, gdy si na ni wspinaam w dziecistwie, bya naga i wydawaa si ju bardzo zmczona. Wygldaa jak matka wielu dzieci, ktra doya pnej staroci i nigdy nie udao jej si wyrazi swoich uczu. Moja jabo. Co wisiao na jej gazi. Niewielki poduny ksztat. Fala gorca uderzya mnie z tak si, e si zachwiaam, bo zanim udao mi si go rozpozna, wiedziaam, e by wczeniej ywym stworzeniem. Przypomniay mi si poranione brzuchy ciarnych klaczy ze stadniny Ksi, zwierzta spalone ywcem tu przed moim przyjazdem do Wabrzycha i te z opowieci Dawida, kawakowane, odzierane ze skry. Zbiegam do kuchni i zanim otworzyam drzwi do ogrodu, wziam ze stou Gertrud Bltchen.
To by kot. Stary prgowany kot z biaym brzuchem i w biaych skarpetkach, ktrego widywaam polujcego w moim ogrodzie. Pikny dziki kot ze stada yjcego w Zamku Ksi. Z pyska zwisa mu jzyk, spod przymknitych powiek lniy te oczy. Mia rzsy jak dziecko. Musia stoczy w swoim yciu niejedn walk, bo jego uszy byy poszarpane, ale t ostatni przegra. Dotknam wilgotnego od niegu futra, zostaa pod nim jeszcze resztka ciepa. Kto tu by niedawno i zostawi dla mnie znak. Zaczam wymiotowa, pozbywajc si ohydnej pizzy i kawy. Odciam zwierz Gertrud Bltchen i pooyam pod krzakiem czarnych porzeczek. Zdjam ptl z kociej szyi i wygadziam sier. Pooyam rk na martwym bie i poczuam istot kotowatoci, poczenie delikatnoci i siy. Kot czuy jak sejsmograf, jeden z tych, ktre ksina Daisy zostawia na stray, jak mwia moja siostra. Czy wiedzia, e nadchodz kotojady? Czu ich zimny, cuchncy oddech? Jeli przeladowca chcia mnie przestraszy, odnis skutek przeciwny do zamierzonego. Razem z pizz wyrzygaam swj strach i porzuciam plan ucieczki. Wziam szpadel i wykopaam grb. Ziemia bya twarda, pena korzeni. Poraniam sobie do. Gdy mocowaam si ze szpadlem, tak opornym w moich nieprzyzwyczajonych do fizycznej pracy rkach, przypomniay mi si donie Babcyjki, twarde kostropate opatki. Owinam kota w rcznik i pochowaam. Gdybym bya buddystk, zmwiabym modlitw, a tak staam nad kocim grobem i zaciskaam do na ostrzu dobrego poniemieckiego noa.
Dopiero gdy wrciam do mojego pokoju, zauwayam, e co zgino. Znika powie Mareczka, ktr pooyam na pododze przy ku. Pery ksinej Daisy zabraa na pewno ta sama osoba, ktra powiesia kota w moim ogrodzie. Czy to sam autor nagle zmieni zdanie i nie chcia, ebym poznaa jego opowie? Czy Mareczek Waszkiewicz byby do tego zdolny? Przeczytaam tylko kilka pierwszych stron i aowaam teraz, e nie zmusiam si, by brn dalej. Bohaterem historii by nieustraszony inspektor Konrad Twardowski, ponury, cyniczny, lecz prawy i cieszcy si niezwykym powodzeniem u kobiet. W otwierajcej scenie sta na odzi, dziery w silnych doniach ster i czu w swych stalowych miniach nucenie testosteronu. Wosy mia siwe, lecz twarz mod i niemal cig erekcj. Na kolejnych czterech stronach uprawia seks z sdzin, jej sekretark i mod dziennikark z Warszawy, ktra jednoczenie przeprowadzaa z nim wywiad. Mareczek nie umia pisa, ale tych kilka stron miao niezamierzony komizm i urok pastiszu. A moe to, co widziaam, to pozr i Mareczek po zmroku zmienia si w twardziela Twardowskiego? Zakrada si do cudzych domw i morduje zwierzta? Porywa dzieci? Czai si teraz w lesie pod Zamkiem Ksi i mnie obserwuje? Zdawaam sobie spraw z tego, jak wiadomo przekazuje mi nieznajomy, ktry najpierw powiesi rudego Hansa z NRD, a teraz kota. Mao subtelne ostrzeenie. Ja miaam by nastpna.
Byam pewna, e Dawid jest jedyn osob, ktra moe naprowadzi mnie na lad przeladowcy. Wiedzia wicej, ni chcia mi powiedzie podczas naszego spotkania, i ta wiedza bya jego kart przetargow, bo nic wicej nas ju nie czyo. Czuam, e zaley mu z jaki powodw, by utrzyma ze mn kontakt. Postanowiam sprawdzi, czy czai si w cyberprzestrzeni. Znalazam na lokalnym portalu wie informacj o spotkaniu pod kocioem Matki Boskiej Bolesnej i przemwieniu Jerzego abdzia. Pooyam obok komputera Gertrud Bltchen, jej ostrze lnio w wietle ekranu. Jedno kliknicie i ruszya sfora.
a ja kryske widziaem pod kocioem moher ja swendzia
Fasionistka 02:24
Pierwsa!!!!! Polecam mega ciekawy nowy
blog o modzie www.blogKasi.com.pl!!!!!!!!!!
Bella 02:24
Popucias?
A-theista 02:25
owe jednoski spod kocioa powinno sie eksterminowac...Nicztsche mialby tu cos do powidzenia...
Studentka 02:25
Nietsche, kolego. Stajemy si stopniowo koloni Watykanu, ktremu zalezy na trzymaniu ludzi w ciemnocie, nieuctwie i zabobonie. Niedlugo wszystkim nam zamontuja kamery pod kodr, a w kazdym miescie w rynku bdzie staa swieta figura jakiegos zlotego cielca, do ktrego bd si modlic dewotki niewydymki i pedofile.
Benek 02:26
pod koldra to ja bym mog si z toba skamerowac studentak
Studentka 02:26
ty to sobie moesz bzykn galerianke buraku
SexyRacjonalistka 02:27
oczywicie na figure jest kasa......... ciekawe, ze w takim biednym miecie jak WalbrzychMatka Boska Bolesna ukazala si, eby sobie pomnik zayczy, a nie eby kazac dac kase na znalezienie porwanych dzieci albo na szklank mleka w szkole, czy schronisko dla bezdomnych zwierzat......
Benek 02:27
Je****bac siersciuchy!!1!1
A-theista 02:28
Disus by najaranym zydoskim hippisem, ktry wczy si z kolesiami po pustyni i wciska ludziom ciemnote eby wycign od durnego ludu pare groszy na wino. A jego matka Zydowka miala 12 lat w chwili poczecia co stawia tatusia w nie najlepszym swietle. I jej si moze naley pomnik jako wykorzystanemu dziecku.
Anty-pederasta 02:29
Kastrowa ksiy odcinac im jdra!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1
A-theista 02:30
Mwi ze w Polsce antysemityzm A pomnik ciemnota stawia najbardziej wplywowej ydwce w historii buahahahaha
PoliszKamikadze 02:30
Zwaszej kasy mojesze czosnkowe? To morda wkube
Zagoba 02:30
Bo zaracyklona podgrzeje buahahah
ProfessorHab. 02:32
....Szatana pomnik przeciw CYWILIZACJI MIERCI bdzie razi zawsze i zawsze bdzie go atakowa. Moja propozycja ktra przedstawiem niestety bez odpowiedzi odpowiednim wadzom i cynnikom brzmi by w innych miastach POLSKi postawi podobne figury jako WIAROMETRY ( by ProfessorHab).
Studentka 02:34
To wiar mona mierzy super A jednostka to katodebil?
SexyRacjonalistka 02:34
Katomato!
Anty-pederasta 02:34
katopedofil
Studentka 02:34
Katokutas
Benek 02:35
Co studioujesz d*py dawanie lachonie?
Studentka 02:35
No nie mog. Ja bym was wszystkich wyslala do Holandii z kuponem znikowym do Dignitas,. Nawet na pasze dla swin si nie nadajecie, smieci Europy, redniowieczne wypierdki Ciemnogrodu, katotaliby niemyte, wstydz si za was i ten kraj naprawde.
GosPrawdy 02:36
!!!Mdlcie si do Matki Boskiej Bolesnej scierwo szataskie hordo porozwsciekana!!!!!!!!
ProfessorHab. 02:37
ZMANIPULOWANY...Wytworze mediw masowych, czwoieku atwowierny pamitaj! Kiedy noc si splata z dniem odywaj UPIORY i wycigaj swe okrutnemacki... Midzy nimi toczy si miertelna walka o RZD DUSZ... W dzisiejszych czasach moemy zaobserwowa jak czerwona zaraza podstepnie si PRZEPOCZWARZAi pojawia w nowej szacie w subie pachokw SZATana. Cigle sie pajcz snuj w NIEPODLEGEJ zsobaczeni na moskiewskich szkoleniach i dietach Pomiot i popuczyna mojeszowa po ub, Sb, KGB, siga po rzd Polskich Dusz... Porywaj dusze naszych dzieci, a moe same dzieci Nie maja sumienia?.. Macki tej sieci znale mona w najbardziej UKRYTYCH naszych miejscach... www.mackisiecimasona.pl
ZwykyGo 02:40
Wara innym od naszej figury!!!11!1!1
PoliszKamikadze 02:40
Szacun niech wracaja do siebie cygany muzumany ciapate
NormalnaNiunia 02:40
Nienormalni
MatkaPL 02:40
wszyscy inni!
Zagoba 02:40
Wszyscy inni won std
PolakZCroydon 02:42
Ale eby do nas nie przylexli. Tu i tak jest ich duzo, kady Angol to powie, ze kiedys tego nie byo. Kiedys inni byli u siebie a my tez u siebie. A Polki wiadomo leca na sitane buki, na polaka tu nawet nie spojrz
Benek 02:43
My nasza FIGUR!!!!111! Wam doj*biemy
ZwykyGo 02:43
Pokaemy e zobaczycie
Zagoba 02:43
Wszystkim innym pokaemy
StudentZWrocka 02:44
A my se wieksz Maryje postawimy, wsioki
A-theista 02:44
Wrocaw siedziba Czarnej MAFii sukienkowych!!!!!111
Anty-pederasta 02:44
Kastrowa ksiy odcinac im jdra!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1
RozaliaJasna 02:45
Ja bardzo prosz, nie uzywajmy takich slow, nie brudmy naszych ust wulgaryzmami przez ktre przemawia ZO.Otworzmy serca na wito, ktra si dzieje tu, w naszym rynku, suchajmy ludzi jak Jerzy abd ludzi natchnionych, A ja zapraszam serdecznie na mj blog dotyczcy rzeczy nadprzyrodzonych, jasnowidzenie, szukanie zaginionych. itp.: rozaliawidzijasnoscdusza.blogspot.com UWAGA link do petycji w sprawie pomnika Matki Boskiej Bolesnej z widzenia Jana Koka. Od ostatniego razu mialam 107 wejsc:) Serdecznie zapraszam!
Go 02:47
a mnie gwno obchodzi wasz bawan do modw i inne abdzie czy koki jade se jutro do jukeja i to za dobry hajsik
PoliszKamikadze 02:48
taa dobry hajsik na zmywaku u pakola albo turasa
Go 02:48
I mam was w DUPIe zapomniaem dodac
Zagoba 02:48
uwazaj eby si nie zchylac u ciapategobo co innego w d*pie beziesz mie buahahaha
PolkaZCroydon 02:48
Zostan na swoim blokowisku, nam tu nie trzbawiecej smieci Mamy swoich ciapatychgood luck and good by pustaku
Benek 02:49
Ja to bym tych bezowych turasow normalnei wy*ierdolil
Anty-pederasta 02:49
doigrasz si mocie pobytu w jednej celi z klech pedofilem... ale moe na to czekasz
POlakNAObczynie 02:50
hejka, takie zaszlo wydarzenia u nas na dzielnicy ze dwoch pakoli si pobilo o jakas laske i posdzili POLAKOW. Jazda bya e maskra...duzo zdrowka dla wszystkich Wabrzyszan z deszczowego dzis Dublina:(
Studentka 02:53
A w czym wy jestecie lepsi Polaczki?
GociuBezwsa 02:54
To moe ja szerzej si wypowimChodzo o to, e mentalno poudniowcw wzgldnie Cyganow jest zupenie inna i w rozmowie czsto nie maja granic, wiec czasami lepiej jest nie rozumie o czym mwi. Mam szwagra serba wic wiem z czego s ulepieni...
PoliszKamikadze 02:55
Z goooowna
Zagoba 02:55
nie lubi arabw poobcinaabym im pejsy
Benek 02:56
won ci*pyyyyy do paletyny
Studentka 02:56
Ty to najdalej do widnicy pojechae buraku chinski syf na bazarku sprzedawac buahahaha
NormalnaNiunia 02:58
Normalnie jak u siebie w domu si PANOSZA
MatkaPL 02:59
wszyscy inni!
NormalnaNiunia 02:59
nienormalni
Zagoba 02:59
Wszyscy inni won std
Benek 02:59
od naszej FIGURY!!!!111! rce Precz
Ramoh 03:00
a...
SexyRacjonalistka 03:01
w stosunku do Zachodu jestemy mentalnie jeszcze w gbokim buszu
Zagoba 03:01
eby ciew tym buszu jakis bambus nie wy*uchal
Bella 03:02
Sam bys chcia cioto chichodajko
ProfessorHab. 03:02
Otumaniony narodzie szuje pluj ci w twarz....Bolszewizm znowu w modzie ubrany w ROWE PIRKA mci modziey w gowie i oddala ja od Boga Honoru Ojczyzny, psuje nasze kobiety i odwrca Tylem do ich powoania...MCZYZNY. Wara innym od naszej FIGURY. Czas posprzta dom! Na youtube znajdcie, co ostatnio mwi Jerzy abd o matactwa wadz itp, tam wszystko jest....
Anty-pederasta 03:04
Rodzice!!!! Trzymajcie swoje dzieci jak najdalej od kocioa!!!
NormalnaNiunia 03:05
A jak najbliej knajpy i burdelu to na pewno wyjd na ludzijeszcze lektura do poduszki pani wisockiej albo kamasrutra. chca na przykad w szkole uczyc dzieci o seksie i to od podstawowki. Jak dziecko nie wie to nie pomysli. Ja si pytam Po co normalnym dzieciom taka wiedza? Ja swoim w gowach macic nie pozwole
NiezadowolonyPolak 03:06
knuja bluznia dzieciom naszym w glowach mc
MatkaPL 03:06
Bo trzeba dzieciom od dziecka wpaja
GociuBezWsa 03:07
Jezuz Chrystus Krlem Polski
MatkaPL 03:07
A MATKA boska Krlow
NormalnaNiunia 03:08
nienormalni
MatkaPL 03:08
wszyscy inni!
Zagoba 03:09
Wszyscy inni won std
A-theista 03:09
Katotaliby do katostanu!
Studentka 03:10
w BYDLce wagony do Ciemnogrodu
PoliszKamikadze 03:10
do gazu was do gazu
Benek 03:11
TRZEBA POWYRZUCA TEN gNJ!!!!1
SexyRacjonalistka 03:12
....A nie mgby pan Jezus zosta dla odmiany cesarzem Japonii? Tam miaby lepsz diet...
A-theista 03:12
Sushi by si nawpier*ala popil sake i by mu si odechciao krzyowania
Staczyk 03:13
Moe tki to te ydzi
PoliszKamikadze 03:14
Nie bd tak madry a niby skad maja japonce kase? moe sami z siebie taka cywilizacje osigli?
zyciepozyciu.blogspot.com. pl jeli kogo zainteresuje ta stronka to prosz mona si dowiedzie z niej eczy o ktrych wikszo z nas nie ma pojcia......
Benek 03:18
Wy*ebb stad spamer
PoliszKamikadze 03:18
Do izraela
Benek 03:19
Ja bym takich spamerow normalnie wy*ierodolil!!!!!!11!!
WqrwionyPilot 03:20
Jezus krlem, Matka boska krlow a KUPY na mojej klatce dalej nikt nie posprzta!!!!!!!!!!!!!!11111!!!
Doktor 03:20
Nastpny prosz!
Jan Koek 03:22
Zapomniaem wam powiedzie Te jestem ydem i chce by krlem
SexyRacjonalistka 03:22
...Ja proponuje postawic pomnik wszystkim pomordowanym przez koci podczas drg krzyzowych...
Anty-pederasta 03:23
Kastrowa ksiy odcinac im jdra!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1
NormalnaNiunia 03:23
Przyjechaam do rynku z rodzink i widziaam ten projekt na ulotce rozdawaliMoim zdaniem niepodobny do Matki Boskiej:(
Studentka 03:24
Spotkaas Matke Boska? Mogas jej qrwa zdjcie zrobi.
Napalony 03:24
ja bym ci porobill zdjcia ze bys jenczaa swinko
Poeta 03:26
W nadwilaskim katostanie niech Maryja wielka stanie
Go 03:26
Sranie w banie
Go 03:27
Sranie w banie
Studentka 03:27
Nastepny kicz bdzie straszy dzieci jak jest w Korei u Kim Ir Sena. Ciekawe, e Matka Boska zawsze si ukazuje albo jakim niedouczonym amalfabetom zplebsu, albo dzieciom, a nie wyksztaconym ludziom.
Benek 03:28
Wyksztaciuchy na odszcza
A-theista 03:28
A ja proponuje w wabrzyskiej porcelanie produkowa wersje ogrodowe Rozne figury na rynek miejscowy i zagraniczny. Do Niemiec blisko. Krasnalen, Kobolden, Matki Boskie und andere figure.
Benek 03:29
Spadaj szkopie do gestapo
MatkaPL 03:30
Matka Boska KRLOW
Studentka 03:30
Ciemna babo do figury ydwki si modlisz
Benek 03:31
A ty co koorwa bylas tam?????????????Mogla si w Polsce urodzic i wyjechac
SexyRacjonalistka 03:32
Jasne Wszyscy std Spie*dalaja to po co Matka Boska miala tu siedziec i patrzyc na wasze burackie ryje
ProfessorHab. 03:33
Za ciemnych czasw Komuny w roku 1981 HOSTIA cudownie przemienia si w TKANK SERCA Matki Boskiej jednoczenie w trzech kocioach naraz... To wiekopomne wydarzenie zaszo, gdy POLAK zosta powoany na stolice Piotrowom i sa na to naoczni wiadkowie, a prawdziwo udowodniy badania DNA dwojga wybitnych naukowcw z filii Uniwersytetu Medycznego w Skierniewicach... A take zostaa TKANKA wyslana do potwierdzenia przez niezalenychEKSPERTOW. Niestety ten widomy cud zosta zatuszowany w potajemnym SPISKU, by pognbic Nard Polski... Zwyciymy Szatana nasz mk!... Na youtubie do obejrzenia po polsku NIECNI ZOdzIEJE WIETej TKANKi
SexyRacjonalistka 03:35
Sklonujmy sobie Matk Bosk!
Studentka 03:35
Czemu jedna, cal armie, po jednej na kazde polskie miasto i wioske Po pare walnac na skrzyowaniach i dworcach Reszta na handel. Niech kady w Unii da to, co ma najlepsze.
PolakZCroydon 03:36
W uni to niestety wiadomo ze daja nasze panie. Sorki dziewczyny ale taka jest prawda tu w jukeju dziewczyny tylko leca na sitasne buki, zaraz dostaj kilu w gaciach a na polskiego normalnego mczyzne nawet nei spojrzom
NiezadowolonyPolak 03:36
knuja bluznia dzieciom naszym w glowach mc
MatkaPL 03:37
Bo trzeba dzieciom od dziecka wpaja
GociuBezWsa 03:37
Jezuz Chrystus Krlem Polski
MatkaPL 03:37
A MATKA boska Krlow
NormalnaNiunia 03:37
Nienormalni
MatkaPL 03:37
wszyscy inni!
Zagoba 03:37
Wszyscy inni won std
A-theista 03:38
Katotaliby do katostanu!
Studentka 03:38
w BYDLce wagony do Ciemnogrodu
PoliszKamikadze 03:38
do gazu was do gazu
Benek 03:38
TRZEBA POWYRZUCA TEN gNJ!!!!1
MatkaPL 03:39
A Matka Boska Krlow!!!
Staczyk 03:39
Matka z synem. Mi to pachnie kazirodztwem.
GociuZwsem 03:40
ty bys Stanczyk moja pache powcha po silce
GosPrawdy 03:40
!!!Mdlcie si do Matki Boskiej Bolesnej scierwo szataskie hordo porozwsciekana!!!!!!!!
Studentka 03:41
Nadcig Gandlaf Bialy Patron pedofilw. Zanim armia moherow z szydekami
Benek 03:41
Pedaly cygaskie ydowskie paholki czoskowe
PoliszKamikadze 03:41
Do gazu was c*py do gazu
Zagoba 03:42
Zapacicie POLAKOMza dzici porwane
NormalnaNiunia 03:43
Ja od dawna mysle ze to ci ludzie o zboczonych popedach porywaja dzieci. Prosz bardzo, jak sa tacy jak my, to niech sobie sami normalniezrobia dziecko. Ja sobie w ogol e nie wyobrazam jak cos takiego moe zachoodzic
Napalony 03:43
Normalnie w kakao niunia
NormalnaNiunia 03:43
Takich ludzi trzeba leczyc przymusowo
PoliszKamikadze 03:44
Ja bym cipolizki wyleczyl raz dwa Na ta chorobe jest jedno tanie lekarstwo
Studentka 03:44
Wy si chce
Ramoh 03:45
al
Go 03:45
Auuuuu
Go 03:45
Auuuuuuuuuuuuuuu
RozaliaJasna 03:46
Ja bardzo prsoze bdmy dla siebie nawzajem mili jak nie na co dzien to w obliczu tragedii nieszczcia. Tylko w sercach prawdziwych Polakw poconych wsplnym cierpieniem krluje Matka Boska Bolesna, Krlowa Polski z naszegoWabrzyszka. Spotkajmy si pod nia,kleknijmy u jej stp, pomodlmy si za dzieci zaginione, za naszego brata Jana Kolka i jego syna Jerzego. Zapalmy swieczki, badmy razem w nieszczciu, w tej tragedii, ktra nas laczy. A ja zapraszam serdecznie na mj blog dotyczcy rzeczy nadprzyrodzonych, jasnowidzenie, szukanie zaginionych. itp.: rozaliawidzijasnoscdusza.blogspot.com UWAGA link do petycji w sprawie pomnika Matki Boskiej Bolesnej z widzenia Jana Koka. Serdecznie zapraszam!
RozaliaJasna 03:47
A kto nie moe przyj niech zapali tu wirtualna swieczuczke czy zniczyk (*)(*)(*)
PoliszKamikadze 03:47
Racja. Bdmy razem pamitajmy (*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)
Zagoba 03:47
(*)(*)(*)
Benek 03:48
(*)(*)(*) czec i hwala
NormalnaNiunia 03:48
(*)(*)(*)(*)(*)(*)Albo te ich parady golizna, muzykaCzy normalni ludzie si tak obnosza publicznie z uczuciami do plci przeciwnej? (*)(*)(*) czy normalni ludzi potrzebuj a jakich parad a przeciez nas jest wikszo to bysmy mogli(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)
MatkaPL 03:48
Dzieci pedofilom Bulgarskim sprzedaj
PoliszKamikadze 03:49
T figura pokaemy niedowiarkom otworzymy im oczy
Benek 03:49
Wara innym od naszej figury!!!11!1!1
MatkaPL 03:49
wszyscy inni!
NormalnaNiunia 03:50
nienormalni
Zagoba 03:50
Wszyscy inni won std
Go 03:50
Jeli o mnei chodzi to wszyscy inni mog wyjechac Polka dla Polakw!
POlakNAObczynie 03:51
Hejka Byle nie do nas. Miaem takie przypadek w pracy, ze koelezanka tez Polka mowi do ciapatego turasa eby sienie opier...ala przy tasmie bo nie jest u sibie i tu si pracuje a on normalnei do niej z pyskiem. Polonia w jukeju jest z wami i trzymamy kciuki za wabrzyskom Matk Bosk. Pozdrowionka z chlodnego dzis Dublina:)
NormalnaNiunia 03:52
Ja myl tez ze nie ma potrzeby wygrzebywac tego ze Matka Boska nie pochodzi stad i ze podobno bya z ydoskiej rodziny. Przekazujmy naszym dzieciom tylko dobre rzeczy na temat naszej polskiej historii i tradycji a nie jakies niepotwierdzone zababony.
MatkaPL 03:52
Bo trzeba dzieciom od dziecka wpaja
SexyRacjonalistka 03:52
Kocioy przerobic na szkoy, Rozebra te wszystki figury
PoliszKamikadze 03:53
Ciebie szybciej rozbiora Moe jeszcze tej nocy boj si swinka i lykaj
Benek 03:53
Ja bym takie finki normalnei wy*ierdolil!!!!!!!11!!
Bydldynka 03:53
A ja chciaabym by kto mnie rozebra tej nocy i jutro te mrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrmrumrumruuuuu
Ja bym tak ciote normalnie wypieeee8dolil111111!!!!!!
Ramoh 03:55
Ona jest tu
ProfessorHab. 03:56
Tylko EKSHUMACJA Jana Koka i powoanie NIEZALENEJ komisji, ktra zbada faktyczne powody a zwaszcza przyczny jego smierci moe wyjasni spraw wielu NIEJASNOSCI i niecisoci.... Poszlaki sa niejasne a wiele faktow z nimi zwizanych wyglada na faszywe i wymyslone w celu MATACZENIAmczeskiej historii. Ekshumacja jest nasza na to odpowiedzia i pomst. Ekshumacja = PRAWDA.... zonaczcie na you tube ciakwy film Pikno Eksumacji (polski)
PoliszKamikadze 03:57
Szcun matacz
Zagoba 03:57
Koka pomcimy
RozaliaJasna 03:58
Ja bym chciala, abymy wszyscy zyli w pokoju, zjasnoscia w duszach czystych jak woda, bo kto wystepuje przeciwko nam sam siebie krzwdzi. Modlmy si za dzieci zaginione, zapalmy swieczuszki, wezmy si zarece pod figura NAszj Matki Bolesnej Serdecznie A ja zapraszam wszystkich na mj blog dotyczcy rzeczy nadprzyrodzonych, jasnowidzenie, szukanie zaginionych. itp.: rozaliawidzijasnoscdusza.blogspot.com UWAGA link do petycji w sprawie pomnika Matki Boskiej Bolesnej z widzenia Jana Koka. A take nowo: nasza najnowsza inicjatywa w sprawie ekshumacji Jana Koka.
Studentka 03:59
Ale ty mnie wkoooorwiasz Rozalia. Uzyj tej swieczki i wycisz sie, laska.
A-theista 04:00
Niech sobie Koka wykopie.
Studentka 04:01
Katonekrofile do roboty!
Ramoh 04:01
blisko
GosPrawdy 04:03
!!Mdlecie si hordo Porozwciekana!!!!!!!!Na Europe wkrtce spadnie gwien deszcz!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Go 04:03
Gwno
WqrwionyPilot 04:04
Zaoz si gdzie wylduje Na mojej klatce
RozaliaJasna 04:04
Ja Was bardzo prosz. Zamiast by dla siebie nawzajem tak niemiymi, chodzmy wszyscy do Rynku, wszyscy razem zapalmy (*)(*)(*)(*)swieczuszki, zniczyki (*)(*)(*)(*), pomodlmy si do Matki Boskiej Bolesnej za dzieci zaginione i pamitajmy Tragedie jak bya czaca nas w blu mier Jana Koka. Niech jego mka nas pojedna! A przy okazji A ja zapraszam serdecznie na mj blog dotyczcy rzeczy nadprzyrodzonych, jasnowidzenie, szukanie zaginionych. itp.: rozaliawidzijasnoscdusza.blogspot.com UWAGA link do petycji w sprawie pomnika Matki Boskiej Bolesnej z widzenia Jana Koka i naszej najnowszej inicjatywy - petycji w sprawie ekshumacji zwok Jana Koka. Serdecznie zapraszam!
Studentka 04:05
Mam ju do!!!!!! Katoland!!!!! KATOKRACJA! KatoTalibizacja!!! Katodebilizaja!!!! Katokastracja umysowa!!!!! Katohooto gnij tu i czcij katobawany, kupuj wite koci i ugotuj se nanich katoros!!!!! Ja jade na Erasmusa i mam was w dooooooopie. Jak mnei ten kraj wkooooooo oooooo ooooooooo rwia!11!1!!!!!
WqrwionyPilot 04:06
Nie bardziej ni mnie
NormalnaNiunia 04:06
Ja dzis nie mog by w rynku ale zapalam swieczuszke (*)(*)(*)
GociuZwsem 04:07
(*)(*)
GociuBezwsa 04:07
(*)(*)(*) (*)(*)(*)
A-theista 04:07
A moe bymy sobie najpierw zoyli jak ofiar? Jest tu jaka katodziewica?
PoliszKamikadze 04:08
A-theista noykiem chrzczony jak umrze masz przes***ane. Najpier doznasz bolesnej rekonstrukcji napletka.W szataskich kotach czeka miejsce na takich jak ty i te cioty z TV
NiezadowolonyPolak 04:09
knuja bluznia dzieciom naszym w glowach mc
MatkaPL 04:09
Bo trzeba dzieciom od dziecka wpaja
GociuBezWsa 04:09
Jezuz Chrystus Krlem Polski
MatkaPL 04:09
A MATKA boska Krlow
NormalnaNiunia 04:09
nienormalni
MatkaPL 04:09
wszyscy inni!
Zagoba 04:10
Wszyscy inni won std
A-theista 04:10
Katotaliby do katostanu!
Studentka 04:10
w BYDLce wagony do Ciemnogrodu
PoliszKamikadze 04:10
do gazu was do gazu
Benek 04:10
TRZEBA POWYRZUCA TEN gNJ!!!!1
RozaliaJasna 04:11
Bdmy razem w nieszczciu,w tragedii, poczmy si w mce, bo to nasz mka. Pod figur ponie ju tyle wieczuszek, zniczkw (*)(*)(*), e a si serce raduje, ze jednak Polacy potrafi si czy wsplnie ze sob w nieszczciu. Szczcie w nieszczciu, ze w tym kraju jest tyle ludzi pozytywnie zakrconych! A ja zapraszam serdecznie na mj blog dotyczcy rzeczy nadprzyrodzonych, jasnowidzenie, szukanie zaginionych. itp.: rozaliawidzijasnoscdusza.blogspot.com UWAGA link do petycji w sprawie pomnika Matki Boskiej Bolesnej z widzenia Jana Koka. I do naszej najnowszej inicjatywy: poczmy si w wysilku ekshumacji Jana Koka. Serdecznie zapraszam!
Anty-pederasta 04:13
kastrowa ksiy odcina im jdra!!!
ProfessorHab. 04:13
...Kastrowa...owszem ale HORD dzik o nazwie UE To nie jest wyzwolenie ale NIEWOLA popdw, ktre rosn wykadniczo i prowadz do zbocze i napadw... Wprost zalewa nas przez to ppornorafia i zyjemy w nieustanym ZAGROENIU. mam nadziej, e takich nieopogodzonych z dobrowolnym zezwierzceniem wasnej osoby bliniego jest wicej Tak dlaFIGURY! tak dla EKSHUMACJI!
Benek 04:14
Tak dla eshumacji11111!
PoliszKamikadze 04:14
Ekskumujmy Jana Koka
Zagoba 04:14
Tak dla figury tak dla eskumacji!!1
MatkaPL 04:14
wszyscy inni!
NormalnaNiunia 04:14
nienormalni
Zagoba 04:15
Wszyscy inni won std
Wypiam cay dzbanek zielonej herbaty. Poszam do azienki i sikaam tak dugo, a zmorzy mnie sen. Podziemne pukanie umilko i w obskurnej azience panowaa teraz doskonaa cisza. Przypomniaa mi si znw wizyta w domu Dawida, ta sprzed lat, gdy nasikaam do bidetu, a moja siostra w wianku na gowie i hipisowskiej sukience przytulia mnie, zwijajc si ze miechu. I par miesicy pniej tak samo ubrana odebraa sobie ycie. Wrciam do kuchni, zaparzyam kolejny dzbanek herbaty i jeszcze raz zaczam czyta posty. I znalazam to, co zapisao si niewiadomie w mojej pamici. Ramoh. Homar. Dawid. Wci tu by i czuwa.
Alicja 04:27
Ramoh napisa:-a
...
Marny kamufla
Ramoh 04:27
Nie chc odwraca Twojej uwagi od tego, co wane
Alicja 04:28
Jak by ich nazwaa?
Ramoh 04:28
Kotojady
PoliszKamikadze 04:28
Spie....dalac stad masony
Alicja 04:29
Przyjad
Ramoh 04:29
Nie. Dopiero po wszystkim
Alicja 04:29
Dlaczego?
Ramoh 04:30
Jest mao cza
*
Marcin po prostu doczy do mnie, gdy wyszam rano pobiega. Po tym, jak Dawid przesa mi wiadomo, na kilka godzin pogryam si w mczcym pnie z Gertrud Bltchen pod poduszk, bo urwane zdanie jest mao cza wprawio mnie w stan bliski paniki. Dlaczego Dawid nie chcia powiedzie mi wicej? Wpatrywaam si w litery, znw dziwnie wyblake i drce, ktre rozpyway si przed moimi oczami jak atrament w wodzie, a Dawid umilk i nie odezwa si mimo moich prb. Zbluzga mnie za to jeszcze raz PoliszKamikadze, ktry oprcz innych przypadoci cierpia chyba na bezsenno. Ju o szstej byam na ciece i zobaczyam, jak we wci gstej ciemnoci kto zblia si od strony domu pana Alberta. Marcin. W sportowym stroju i miesznej czerwonej czapce z pomponem, jakby postanowi wzorem swojego gospodarza doczy do klubu mionikw ekstrawaganckich nakry gowy.
- Prezent - wytumaczy mi niepytany i ruszy truchtem dowiadczonego biegacza.
Zawsze biegam sama, to dla mnie czas ciszy i skupienia, gdy nabieram siy na przeycie dnia. Niemal czekaam, a Marcin odezwie si i w ten sposb potwierdzi, e moja irytacja nie jest bezpodstawna, ale on milcza. Bieg ze mn ciek wrd bezlistnych drzew, syszaam tylko jego oddech i uderzenia stp o mikk ziemi. Przyspieszyam i ktem oka zobaczyam umiech Marcina pod czerwon czapk, taki sam, jakim powita mnie, gdy weszam przez okno do jego pokoju. Przysza mi do gowy myl, e podobnie mgby wyglda Dawid, gdyby jego ycie potoczyo si inaczej, gdybymy wtedy znaleli mansard z oknem na park i pojechali z plecakami w Karkonosze. Moe biegncy ze mn mczyzna dors i y za tamtego chopca w martensach? Tak jak ja yj za moj utracon siostr?
- Chodzie kiedy z plecakiem po grach? - zapytaam.
- Ostatnio po Pirenejach. Chciaaby pochodzi ze mn?
- Moe.
Postanowiam da szans temu biegowi we dwoje i po chwili nasze kroki osigny wsplny rytm. Bieglimy w porannej ciszy lasu i tu, pod konarami drzew, zalegaa mga tak gsta, e stawiaa opr jak woda, a powietrze przesycone byo zapachem starych lici i butwiejcego drewna, w gbokim cieniu bielay aty niegu. Zblialimy si do polany i po chwili wybieglimy na otwart przestrze, pod perowoszare niebo, z ktrego sypay si pojedyncze patki. Wstawa wit. Z naszych ust unosia si para, czuam przyjemny ucisk w piersi i szybko pync krew. Zblada groza ostatniej nocy, a powieszony w ogrodzie kot i wszystkie moje podejrzenia wydaway si teraz zym snem. Marcin patrzy na mnie w tym bezlitosnym wietle, ktre odsaniao nasze twarze takimi, jakie byy. Moje oczy w nieokrelonym kolorze, zbyt jasne brwi i niesymetryczne usta. Wszystkie zmarszczki, pory i blizny. Miaam w yciu okres, gdy pragnam by pikna, aby zobaczy, co czua moja siostra, ale kobieco, ktr ona tak lubia, w moim przypadku wydawaa si nieporczna i mieszna jak kostium ksiniczki ze szkolnego balu. Do tego, co byo midzy mn i Marcinem, nie pasoway adne sowa, jakich zwykle uywa si w opowieciach o kobiecie spotykajcej mczyzn. adne z nas zreszt nie mwio wiele. Pomylaam o komplementach Dawida, ktre powtarzaa mi Ewa, banalnych zachwytach zakochanego chopca, jakie wwczas wydaway mi si tak pikne, i o jego strasznej teraz, zniszczonej twarzy. Marcin i ja bylimy ywi, poczeni w naszych poszukiwaniach. Nawet jeli nasza blisko liczya si tylko tu i teraz.
- Piknie biegasz - powiedzia Marcin i podobay mi si te sowa, pocaowaam go.
Kochalimy si na polanie pod Zamkiem Ksi, szybko i troch niezdarnie, jak licealici, i kiedy leaam potem na zamarznitej trawie, zdaam sobie spraw, e ja, siostra rozwana raczej ni romantyczna, zrobiam co, co Ewie wydaoby si godne gwiazdy kina Daisy Tabor. Marcin wycign do mnie do, nieg nagle zacz pada gciej, jakby kto nad nami potrzsn niebem, patki osiaday nam na twarzach i topniay w zetkniciu z ciep skr.
Gdy Ewa umara, te pada nieg. Wspomnienie mojej utraconej siostry sprawio, e przypomniaam sobie twarze trojga zaginionych dzieci, ktrym te nie mog pomc: Andelika, Patryk, Kalinka. Wypowiedziaam te imiona na gos i znw zabrzmiay jak wtedy, gdy zrobiam to po raz pierwszy, nad stawem, skd znika pierwsza dziewczynka. Jak apel polegych.
- Andelika, Patryk, Kalinka - powtrzy Marcin. - Myl, e je znajdziemy. - Jego gos w gstniejcym niegu wydawa si pyn z daleka.
Przypomniaam sobie, jak przed laty wyszam ze swojej stancji na warszawskim Osiedlu Przyja, by popeni samobjstwo, a zamiast tego zaczam biec. Na tej polanie te byo co jeszcze, czua to moja siostra i Dawid.
- Znajdziemy je? - powtrzyam sowa Marcina, ktre w moich ustach pozbawione byy pewnoci. - Skd wiesz, e je znajdziemy?
- Wczoraj zajrzaa do mnie Babcyjka.
- Znasz j? - zdziwiam si, cho ju nic nie powinno mnie dziwi.
- Ona mnie zna. Podarowaa mi czapk.
- I Babcyjka powiedziaa ci, e znajdziemy zaginione dzieci?
- Nie tymi sowami, ale to miaa na myli.
Uniosam si na okciu i popatrzyam na Marcina. Lea z zamknitymi oczami, na jego ciemnych wosach osiada nieg. Midzy spodniami i bluz zobaczyam skrawek nagiego ciaa i ppek. By bardzo adny.
- Ich jest wicej - powiedziaam. - Maj rne imiona, karmi bezdomne zwierzta, ale to nie wszystko, co robi. Ksina Daisy bya ich przyjacik, a moe jedn z nich, dawaa im jedzenie z zamkowej kuchni, pozwalaa nocowa w piwnicach. Jedne znikaj, ale zawsze pojawiaj si nowe, nie wiadomo skd. To miejsce je z jaki powodw przyciga. Pan Albert wie o nich wicej ni inni. - Mwiam do Marcina, ale to sobie streszczaam na gos, w zwykych sowach, to, co nie byo ani zwyke, ani moliwe do streszczenia.
- Tak, Alicjo. - Marcin nie otworzy oczu.
- Wiesz, kim s? Babcyjka i inne kociary?
Marcin milcza przez chwil, wydawao mi si, e sysz padajcy nieg.
- To kwestia nazwy. Te, ktre istniej, kocie ciotki, kociary, kocie mamy, kociskie, nie do koca pasuj. atwiej wic powiedzie, e nie wiem, kim jest Babcyjka, ale jej wierz.
- Ewa tak mwia o kotojadach. Twierdzia, e nazwy, ktre istniej, nie zawsze pasuj, ale trzeba jako ich nazywa.
Marcin otworzy oczy, jego tczwki byy ciemne, nieodrnialne od renic.
- Niekiedy mona zapobiec temu, co si nazwao i zrozumiao - powiedzia. - Niekiedy mona co naprawi.
Patrzyam na niego tak intensywnie, jakbym chciaa zajrze do rodka, ale nic z tego nie wynikao. Marcin by do suchania i dotykania. Pooyam wic gow na jego brzuchu, tu przy ustach miaam ppek jak hieroglif pustki. By bratankiem pana Alberta, synem Adalberta, ktrego jako dziecko przepeniao zo, zabija zwierzta i krzywdzi ludzi. Adalbert by kotojadem i nie miaam pojcia, jak drog przeszed, zanim zosta ojcem Marcina. Nie wiedziaam te, kto by jego matk, a co gorsza, nie wiedziaam, co rzadko mi si zdarza, jak o to zapyta. Jednak teraz nie to wydawao mi si najwaniejsze nawet dla kogo, kto tak jak ja lubi zna histori kadego czowieka i przedmiotu. Jego ciao byo ciepe, podoba mi si jego zapach i smak. Dotknam jzykiem ppka. Zapytaam Marcina, czy zauway buty Babcyjki. Czerwone relaxy. Ewa podarowaa takie Kociskiej. Czy to moe by ta sama para?
- To cigle dobre buty. - Marcin umiechn si, wsta i wycign do mnie rk. Przez chwil stalimy twarz w twarz. - Czy mylisz, e moglibymy kiedy dla odmiany zje kolacj i pj do ka? Mam ju swoje lata.
Rozemiaam si i zdziwio mnie, jak jasno zabrzmia mj gos. Pobieglimy z powrotem t sam ciek, nad naszymi gowami krakay obudzone ju wrony i wci pada nieg.
Na skraju lasu minlimy dwch mczyzn z workami i szpadlami, przyspieszyli na nasz widok. Pewnie byli poszukiwaczami skarbw, ktrzy wci przekopuj las pod Zamkiem Ksi, jak kiedy mj ojciec. Ich liczba wzrasta, gdy w lokalnej prasie pojawi si kolejny artyku na temat projektu Riese i kosztownoci Hitlera albo gdy archeologowie z Wrocawia odkopi nowy kawaek korytarza. Pod tym miastem cigle toczy si ycie, trwa w ciemnoci krecia robota. Ci dwaj wygldali na amatorw. Rnili si tylko wiekiem, mieli niemal takie same twarze o jakby sparciaych nosach, wilgotnych wargach i oczach jak rodzynki wepchnite w ciasto. Modszy smarkn z wpraw w krzaki w spontanicznym popisie. Odprowadzili nas wzrokiem i jeden z nich wyda z siebie wstrtny mlaszczcy dwik zego czowieka naladujcego dobre zwierz. Pomylaam z odraz, e by moe wczeniej obserwowali nas z ukrycia.
*
Gdy rozstaam si z Marcinem i wrciam do domu, znw poczuam niepokj. Usiadam w kuchni, by popracowa na reportaem. Wida byo stamtd ogrd i kopczyk ziemi w miejscu, gdzie noc pochowaam kota. Pokrywa go teraz nieg. Woda spywaa z dachu i zamarzaa nad moim oknem w brudne sople. Ostre jak Gertrud Bltchen. Skaleczenie na mojej doni te wygldao jak sopel albo strzaka, a brzegi rany byy zaognione. Patrzyam na twarze trojga dzieci w moim komputerze i mylaam o sowach Dawida: jest mao czasu. Sprawdziam komrk, swoje konto e-mailowe, zajrzaam na fora powicone lokalnym wydarzeniom, ale nigdzie nie znalazam wiadomoci od Homara. Sprbowaam odpowiedzie na esemesa, ktrego przysa mi kiedy z zastrzeonego numeru, ale system poinformowa mnie, e wiadomo nie moe zosta wysana. Zadzwonia za to Celestyna, by powiedzie, e ma mi co do pokazania dzi wieczorem. Poznam sprzedawcw koci. Jak do nich dotrzemy? Przez krlicz nor oczywicie! Nic wicej nie chciaa mi powiedzie i czuam, jak umiecha si, may pajczek w komrkowej sieci. To miaa by niespodzianka. Celestyna wyglda na kobiet, ktra w dobrej wierze mogaby nawet zorganizowa mi przyjcie urodzinowe jak z amerykaskiego filmu, gdy bohater wcza wiato, a zewszd wyskakuj gupio umiechnici ludzie i wrzeszcz: Surprise! Nie przepadam za niespodziankami, bo to, co niespodziane, zwykle okazywao si w moim yciu nieszczciem, a w najlepszym razie nieprzyjemnoci. Zgodziam si jednak na wszystko, czuam, e to jedyny sposb, by posun si do przodu. Celestyna zaprosia te Marcina i znw odniosam wraenie, e ja, osoba, ktrej zawd polega na zadawaniu odpowiednich pyta i uzyskiwaniu potrzebnej wiedzy, nie jestem w stanie dowiedzie si tego, co chc. Do tego tych dwoje spiskowao za moimi plecami.
Wiedziaam, e dzi znw nie uda mi si wyjecha z Wabrzycha, ale nie mogam duej tkwi w tym domu. Wrzuciam Gertrud Bltchen do torby, wsiadam w samochd i objechaam jeszcze raz trzy dzielnice, z ktrych zginy dzieci: Nowe Miasto, Sobicin i Stary Zdrj. W miecie pojawiy si pierwsze boonarodzeniowe dekoracje i panowa ten szczeglny popiech, ktry przez najblisze tygodnie bdzie si wzmaga, by na koniec mieszkacy starych kamienic i starzejcych si blokowisk mogli przetrwa kolejne wita w poczuciu, e si wystarczajco przedtem umczyli, a potem znw za duo zjedli. Pod tym wzgldem miasto mojego dziecistwa nie rnio si od innych w tym kraju. Zatrzymywaam si pod kadym z odwiedzonych przeze mnie domw i patrzyam w okna, ale nie zrobiam si od tego mdrzejsza. Na Sobicinie bya awaria prdu i pod kamienic Zofii Sochy staa grupa zdenerwowanych ludzi, wykrzykujc obelgi pod adresem tych wszystkich, ktrym w ich mniemaniu trafi si lepszy los, a przynajmniej nie gasy im telewizory, gdy ogldali ulubion telenowel. Pod Domem Dziecka Anioek na Starym Zdroju ubrano wielk choink, ktra mrugaa fioletowymi wiatekami w rytm niesyszalnej muzyki, i od patrzenia na ni zakrcio mi si w gowie. Na koniec pojechaam na Nowe Miasto, liczyam na to, e moe spotkam row dziewczynk Kamil i jej ojca wdkarza, ale nie miaam dzi szczcia. Okna kamienicy byy ciemne, odbijao si w nich napczniae niebo i chmary ptakw wracajcych do miasta z erowiska na wysypisku mieci. Gdy staam z zadart gow i pustk w sercu, nagle obok mnie rozbio si jajko, wic ruszyam dalej, wyobraajc sobie, e to Barbara Mizera celowaa we mnie ze swojej kuchni. Chyba e w tym miecie wrony znosiy w locie kurze jajka, co te byo niewykluczone.
Miaam jeszcze godzin i pojechaam do Rusinowej, zapomnianej dzielnicy na skraju miasta, gdzie jesieni spalono prywatne schronisko dla zwierzt. Od tego aktu przemocy wszystko si zaczo, podobnie jak mier mojej siostry poprzedzona bya mordowaniem kotw i psw. W Rusinowej zgina wacicielka posesji, Magorzata Felis, i sto dwadziecia siedem kotw. Ciekawe, kto policzy spalone koty i jak si przy tym czu? Nie mogam odpdzi od siebie obrazu zwglonych zwierzt uoonych jak ptaki, ktre przed laty dla zabawy zabija Adalbert. Do tej pory nie ujto sprawcw, nie wiem, czy ich szukano. Miaam wydrukowan z internetu map, na ktrej zaznaczyam miejsce, gdzie sta dom Magorzaty Felis, ale nie mogam go znale i bkaam si po wyboistych ulicach Rusinowej. Nie byam tu od dziecistwa i patrzyam na kolejne miejsce, z ktrego po zamkniciu kopalni uchodzi ycie. Rusinow przecinaa wyjazdowa szosa i samochody przelatyway po niej tak, jakby kierowcy bali si, e jeli nie przyspiesz, co ich tu zatrzyma i nigdy ju nie wyjad z Wabrzycha. Wielki zapuszczony park niczym kambodaska dungla pochania zaniedbane domy i sklepiki z krzykliwymi szyldami, a boczne ulice, po ktrych kryam, byy wyludnione i ciche.
Gdy w kocu trafiam na waciw drog, po kilkuset metrach skoczya si na botnistym porozjedanym polu. Wysiadam z samochodu i podeszam do nowego potu, na ktrym wisiaa tablica informacyjna. Przeczytaam, e w miejscu, gdzie mieszkaa Magorzata Felis ze swoimi zwierztami, powstawao teraz CH Paradis. Wok panowaa pustka, a maszyny budowlane wyglday jak zwierzta duo wiksze od kotw, ktre przyszy tu pomci ich mier, ale z jakich powodw straciy na to ochot i zamary w bezruchu. Podcignam si na rkach i zawisam na chwiejnym ogrodzeniu z wirowych pyt. Zabolaa mnie zraniona do. Maszyny stay na metr w wodzie, ktra gdzieniegdzie zamarzaa, i tam uformoway si na niej wysepki niegu, ale porodku zbiornika bulgotaa zowieszczo jak gejzer. Po Magorzacie Felis nie zostao ani ladu. Czuam, e caa moja wyprawa nie ma sensu, i ogarniao mnie pene irytacji zniechcenie.
Pies podbieg do mnie tak cicho, e zauwayam go dopiero, gdy mokrym nosem trci moj do. By wielki i kudaty, mia przekrwione lepia, a z pyska kapaa mu lina. W jakim wypadku straci poow szczki, bo jego pysk by nie tylko ciekncy, ale te wyjtkowo krzywy. Brakowao mu rwnie poowy przedniej apy. Zawarcza bez specjalnego przekonania i ukucnam, by si z nim przywita. Zrozumia, bo poda mi kikut apy, a potem obwcha i poliza dla pewnoci moj rk. Nigdy nie baam si zwierzt, a brzydkie nie wydaway mi si bardziej grone ni adne. Moe z wyjtkiem karaluchw i much.
- Krzywy! - zawoa wysoki gos o trudnej do zidentyfikowania pci i spord drzew otaczajcych plac budowy wyonia si niewielka pkata posta. Miaa na sobie czerwon puchow kurtk, spod ktrej wystaway ydki w podwinitych do kolan spodniach i sportowych butach, w rodzaju tych, jakie nosz amerykascy raperzy. Na gowie miaa kaptur opadajcy na czoo i niemal zasaniajcy twarz. Gos wskazywa na kobiet albo kontratenora, gsto owosione ydki na msk kobiet albo przecitnego mczyzn. - Nie pogryz. - Istota wygldaa na zdziwion.
- A gryzie?
- Nie tyle, e gryzie, ale przewraca i trzyma zbami za szyj. Myl, e by kiedy w policji.
- Pies?
- Ze schroniska. - Posta machna rk w stron placu budowy i uniosa nieco gow, pod kapturem bya twarz ogrodowego gnoma z pomalowanymi na czerwono ustami.
- Z tego, ktre spalili? - zapytaam.
- Bandyci! - zdenerwowa si gnom ogrodowy. - mierdziele botne! Armia Sarumana!
Kotojady - podpowiedziaam w myli.
- Zna pan pani pani Magorzat Felis? - zapytaam zbita z tropu fizjonomi gnoma kontratenora i jego nadal niemoliw do odgadnicia pci. Moe by hobbitem transwestyt, jakiego nie wymyliby Tolkien.
- Pan czy pani - prychn gnom - co to za rnica.
- Niewielka - zgodziam si - ale niektrzy wyolbrzymiaj.
- Krzywego interesuje tylko, czy czowiek bdzie - zacz gnom.
- Dla niego dobry - dokoczyam sowami Babcyjki.
Istota w czerwonej kurtce pokiwaa gow.
- Brawo! - pochwalia mnie i pocigna nosem. - Co tu gada. Jak podoyli ogie, Krzywy uciek i przylecia do mnie. Za pno dotarlimy na miejsce. Stra ju bya, ale nic nie zostao do uratowania. - W gosie istoty sycha byo zy.
- Kto odziedziczy jej ziemi?
Gnom popatrzy na mnie mdrymi jasnymi oczami, ale nadal nie byam w stanie rozstrzygn, czy ta twarz naleaa do kobiety, czy do mczyzny, i postanowiam si ju nad tym nie zastanawia.
- Nic niewart pociotek! Paradise chcia sobie zbudowa! - zachichotay zoliwie czerwone usta hobbita transwestyty.
- I co si stao?
- Zalao! Wszystko szlag trafi. Jak zaczli kopa, okazao si, e pod spodem jest woda. Cofnli pociotkowi pozwolenie i kazali rozebra. Tpno, e si Rusinowa zatrzsa. Czarna kopalniana woda. Pysznawodazdrowiadoda! - Gnom w czerwonej kurtce mia si teraz jak szalony, Krzywy ziewn i zastyg z pyskiem rozdziawionym, jakby si zaci. Trzs si i macha kikutem. Miaam wraenie, e z oczu lec mu zy.
- Co mu jest? - zaniepokoiam si.
- Jak co? - zdziwi si gnom, z trudem apic oddech. - mieje si!
- Dlaczego?
- eby nikt naszego paczu nie usysza!
Gdy jechaam na spotkanie z Celestyn i Marcinem, caa ta sytuacja wydaa mi si zupenie niewiarygodna i absurdalna. Patrzyam na swoje donie na kierownicy i nagle przysza mi do gowy nieprzyjemna myl, e nad nimi te nie mam przecie doskonaej kontroli. Prawa rka, zraniona przy nocnym kopaniu grobu dla kota, mrowia mnie i wydawaa si zdolna do wszystkiego. Staam si tu kobiet, ktra nosi w torebce poniemiecki n, wasnorcznie naostrzony o kamienny prg. Zaryzykowaam i delikatnie dotknam radia, a gdy Kurwamina naskoczya na mnie od razu z truposzczyznmychmkkrwawychsinapawam, wrzasnam: cicho!. Umilka jak podcita Gertrud Bltchen.
*
Krlicza nora okazaa si sklepem zoologicznym nieopodal kocioa Matki Boskiej Bolesnej, w odrapanej kamienicy, ktra opieraa si o swoj towarzyszk, jakby zasypiaa ze zmczenia. Wczeniej mieci si tu sklep misny i nieraz mijaymy go z Ew, wczc si po miecie. Misna mordownia, mwia na niego moja mroczna siostra. Kiedy, Wielbdko, kto si tu bardzo zdenerwowa i posza krew! Ciach, ciach, trachny koci. W kociach szpik! Umar kto dobry czy zy? Bardzo, Wielbdko, zy! Bya pena takich opowieci, ktre powstaway z jakich okruchwi rosy jak drode. Na hakach, ktre mnie przeraay swoj ostroci, w lepszych czasach wisiay paty soniny i pta sinawej kiebasy, a tu przed upadkiem komunizmu nie wisiao nic. Otya ekspedientka, wsparta biustem o lad i melancholijnie zapatrzona w dal, wygldaa jak popiersie ulepione z plasteliny. Nigdy nie wiedziaam jej dolnej poowy, za to grna, zwieczona fryzur czarn i sztywna jak osmoowana, bya imponujca. Brwi narysowane wysoko na czole nadaway jej twarzy wyraz zdziwionego Mefista, usta miaa nieco karpie i rowe. Moja siostra uwaaa j za osob bardzo tajemnicz. Mijaymy sklep, ale dugo jeszcze w powietrzu czu byo jego zapach: wdzonka, saletra i zwierzce ciao na granicy rozkadu. Ewa uwaaa, e jest ohydny, a ja nie mogam si zdecydowa, czy budzi we mnie obrzydzenie, czy jednak gd.
Teraz nad wejciem pyszni si nowiutki szyld Sklep Zoologiczny Krlicza Nora. Oprcz maego kontuaru, gdzie staa kasa, cae wntrze zajmoway klatki i akwaria, a nasze wtargnicie stao si przyczyn zamieszania wrd stworze pokrytych usk, futrem i pirami. Przez chwil mrugaam oczami oszoomiona piskiem ptakw i byskaniem ryb za szkem. Staam na wprost akwarium, w ktrym awica szybkich ciaek przemieszczaa si wedug sobie tylko znanego planu w rytmie walca, stworzenia miay po bokach podune paski, ktre jarzyy si jaskrawym blaskiem. Miaam wraenie, e zaraz usysz Straussa, ale:
- Neon czerwony! - powiedzia zamiast tego jaki gos i zza akwariw wyoni si czowiek.
- Adam! - ucieszya si Celestyna.
- Adam Szymczyk - przedstawi si waciciel Krliczej Nory, troch podobny do Putina mczyzna w kolorze krupniku, o maych byszczcych oczach, z powymi wsami i blizn na czole. Mia na sobie kamizelk z mnstwem kieszonek, zwan wdkarsk, jak mona kupi na kadym osiedlowym bazarku w Polsce. Zwykle takie kamizelki nosz starsi smutni mczyni, ktrzy stracili nadziej, e kiedykolwiek zapi ryb czy cokolwiek innego prcz grypy. Maj przy sobie najwyej chusteczk i paczk papierosw, ale to nie dotyczyo waciciela Krliczej Nory. W wypchanych ponad miar kieszonkach Adama byy szeleszczce worki foliowe, plastikowe pudeeczka z nieznan zawartoci, zapalniczki, kulki aluminiowej folii, dugopisy, patyczki, bambusowe paeczki, scyzoryk, puszka coli, kilka par okularw, w tym narciarskie gogle, batony dla kotw, siatka do odawiania rybek, lekko nadwidy godzik i sterczcy zawadiacko na lewej piersi byczy penis dla psa.
- Neon? - zapytaam zbita z tropu. Nie miaam pojcia o rybach akwariowych.
- Zwany potocznie neonkiem. Ryba z gatunku ksaczowatych. Do wymagajca. Nie polecabym pocztkujcemu akwarycie - ostrzeg mnie Adam, a ja nie zdyam wyjani, e nie zamierzam zakada akwarium. - Neon lubi towarzystwo spokojnych ryb o podobnych wymaganiach. Na przykad neon Inessa nadaje si dla niego wymienicie. - Adam wskaza na ssiednie akwarium, w ktrym wiroway mienice si chude ryby. - Albo razbora klinowa. - Teraz moja uwaga zostaa skierowana na zote, krge rybki z czarnym klinikiem na ogonie.
- Bardzo adna - przytaknam.
- Przepikna! - ucieszy si waciciel sklepu. - To na pewno spodoba ci si take kirysek pstry. Wrcz za to rcz. Neonowi niektrzy zarzucaj pewn krzykliwo i ostentacj, podobnie jak skalarom czy welonom. Ale to nie dotyczy kiryska. Dyskretna uroda. Skromna elegancja! To cay on. Tylko spjrz! - Kirysek pstry by beowoszary, nakrapiany jak lampart, mia wsy i niewielkie, bardzo byszczce oczy Adama.
- Rzeczywicie urodziwy - zgodziam si.
- Jeli bdziesz chciaa, opowiem ci takie historie o kirysku, e wos si jey! Ale dopiero gdy dojdziemy do pielgniczek, na co licz, ujrzysz ryby w nowym wietle. Pielgniczki! Opiekuj si swoim potomstwem niczym ssaki i ptaki. Nie uwierzysz, w jak fantastyczny sposb si rozmnaaj gbacze, czyli afrykaskie pielgnice z jezior Malawi i Tanganika. Samiczka gbacza nabiera spermy samca do ust i.
- Adasiu - powstrzymaa go Celestyna - moe innym razem?
Adam spojrza na bibliotekark z podobnym zachwytem jak na kiryska i pomylaam, e bibliotekarka w dziwny sposb pasuje do tego niewielkiego i niepiknego mczyzny w wdkarskiej kamizelce. Mogliby stanowi jedn z tych par, ktre zwracaj si do siebie miosnymi imionami, nawet gdy si sprzeczaj: ona nazywaaby go Kiryskiem, on j Pielgniczk.
Miaam ochot zapyta, co Adam Szymczyk ma w kieszeni umieszczonej w okolicach wtroby, gdzie co si wyranie poruszao, ale nie zdyam.
- Dodam jeszcze, e neony natchny mnie do nowego wynalazku - powiedzia waciciel Krliczej Nory, a Celestyna westchna jak polska ona, moda i jeszcze pena nadziei wersja Marii Waszkiewicz. - Obliczyem, e wiato odbite od niewielkiej awicy neonw, a przez niewielk rozumiem tak w liczbie sztuk siedemdziesiciu, gra siedemdziesiciu piciu, moe zastpi czterdziestowatow arwk. Co za oszczdno energii! Gdyby wic w kadej polskiej rodzinie byo jedno akwarium i gdyby jeszcze zamontowa urzdzenie mojego pomysu, to...
- Toby twoje neonki zjedli w occie i oleju - dokoczya Celestyna i Adam wyglda na pokonanego. - Wiecie, dlaczego jest tu tyle zwierzt? - zapytaa. - Adam sprzedaje je tylko ludziom, ktrzy mu si podobaj. Ostatnio pogoni jednego pryszczatego, ktry chcia kupi szczura.
- Taki pikny mdry szczur dla bezmzgowca? Nigdy! - wtrci Adam.
- Jeli czuje, e kto nie bdzie dba o zwierz, nawet gupiego gupika nie sprzeda - podsumowaa Celestyna.
- Gupiki nie s gupie - zaprotestowa Adam.
- Oczywicie. Gupiki nie s gupie i nawet tarantule przy bliszym wejrzeniu zyskuj. Ale Krlicza Nora to ju nie jest sklep. To mieszkanie wynajte zwierztom, a dla wszystkich wabrzyskich kociar punkt zaopatrzenia w darmow karm.
A wic to tu Babcyjka dostaje kotrupki i kotpuszki - pomylaam i szukaam w pamici Adama Szymczyka sprzed lat. By cichym chopcem, ktry przynis kiedy do klasy potrconego przez samochd psa. Szkoda, e nie zosta moim przyjacielem. Byabym odrobin mniej samotna. Adam zauway moje spojrzenie.
- Pamitasz Stasia?
- Jakiego Stasia? - nie zrozumiaam.
- Tarkowskiego. Bylimy z klas w kinie Apollo na W pustyni i w puszczy i nauczycielka nas potem przepytywaa. Jakim dzielnym polskim patriot by Sta i tak dalej. Ty bya jednak ciekawa tylko wielbdw i tak mczya pytaniami nauczycielk, ktra nie miaa pojcia, o co ci chodzi, e w kocu daa ci dwj i kazaa si zamkn. Rzucia pirnikiem i powiedziaa, e Sta by zarozumiaym chuliganem i gdyby bya Nel, zostaaby z Kalim, soniem i wielbdami w Afryce. Wszyscy si miali.
- Ja? Naprawd zrobiam co takiego?! - Pamitaam siebie jako wycofane dziecko, ktre w niczyjej pamici nie mogo odcisn ladu, a to, o czym mwi Adam, bardziej pasowao do Ewy ni do mnie. - Jeste pewny, e to byam ja?
Adam przyjrza si swoim krtkopalczastym doniom Putina.
- Nawet potem prbowaem si z tob zakolegowa, mylaem, e pjdziesz ze mn karmi koty pod Zamek Ksi, ale wtedy.
- Wtedy twoja siostra popenia samobjstwo - dokoczya brutalnie Celestyna. - I Alicja wyczya si z ycia na trzydzieci lat.
- Ruszajmy ju - wtrci cichy dotd Marcin i przerwa kopotliwe milczenie, jakie zapanowao w Krliczej Norze.
Na tyach sklepu, w starej szafie, ktra pamitaa niemieckie czasy, ukryte byy wskie drzwi, otwieray si na jeszcze wszy korytarz i zaproszeni przez Adama gsiego weszlimy w zaduch stawiajcy opr jak ektoplazma o lekkim zapachu wdzonki. Prowadzcy pochd Adam owietla drog latark, a reszta podaa za jej nikym blaskiem.
- Niedugo uda mi si dokoczy prac nad pewnym wynalazkiem, dziki ktremu za pomoc energii sonecznej z paneli zamontowanych na dachu na specjalnych obrotowych wysignikach - zacz tumaczy nasz gospodarz, ale jego zapdy zgasio westchnienie Celestyny, ktra sza na kocu z drug latark i co chwil potykaa si w swoich szpilkach.
Dotarlimy do schodw, gbokich jak studnia. Poczuam tyto, pot, zwietrzae perfumy. Taki zapach zostawiaj starsze kobiety, ktre cae dziesiciolecia przechowuj flakoniki ze swojej modoci.
- Ju niedaleko! - zawoa Adam, a jego gos by stumiony i obcy.
- Idziemy do pokoju, ktrego nie ma - dodaa Celestyna i znw przypomnia mi si Dawid, jego upiorna twarz w wietle komputerowego ekranu. Poczuam nagle, e dusz si, jakbym pokna kb waty. Martin uspokajajco ucisn moj do. Korytarz zamykaa ciana i stalimy, patrzc niepewnie na przystawion do niej drabin. Adam ruszy w gr z latark w zbach, Celestyna zdja szpilki i zakla mskim gosem, chrzkna i powtrzya kurwa ju kobieco. Jedno po drugim wyszlimy przez podniesiony waz. Znalelimy si w pomieszczeniu wypenionym star ciemnoci. Adam zamkn klap, usyszaam kliknicie przecznika.
Bylimy na niewielkiej drewnianej scenie z fortepianem w rogu, zobaczylimy z niej omioktn sal owietlon krysztaowym yrandolem. W oknach wisiay podpite bordowe zasony, za ktrymi zamiast szyb pyszniy si widoki obace patami farby: Wenecja i Ponte Rialto, Pary z wie Eiffla, londyski Big Ben, chiska pagoda i wiee cerkwi o kopuach kremowych jak bezy. Na zakurzonej pododze stay stoliki nakryte obrusami z lureksu, tak wyblakymi, e ich dawniej zoty kolor przypomina teraz skr zdart z jakich bladych, liskich stworze. Z oparcia ktrego krzesa zwisao boa z pir marabuta, szare jak zetlay papier, ruch powietrza porwa jedno pirko i patrzylimy zafascynowani na jego nagy wirujcy lot. Zapach wyczuwalny na schodach tu zalega w formie skondensowanej.
- Pokj, ktrego nie ma! - powtrzya Celestyna i zakrcia si uwodzicielsko, jakby przy stolikach wci siedzieli gotowi podziwia j ludzie.
- Chciaem tu posprzta, ale Celestyna powiedziaa, e ma zosta, jak jest, ebycie poczuli atmosfer - wyjani Adam.
- Atmosfer czego? - zapytalimy z Marcinem jednoczenie.
- Kiedy by tu striptiz. - Celestyna wygldaa na zadowolon z wraenia, jakie wywara na nas ta informacja.
- Burleska Moulin Noir - poprawi j Adam.
- Do lokalu ze striptizem wchodzio si przez miso-wdliny? - zapytaam poruszona mariaem.
- Byy dwa wejcia - cigna bibliotekarka. - To, ktrym si tu dostalimy, byo drog awaryjn, znan tylko wtajemniczonym. Normalnie gocie wchodzili od podwrza. - Celestyna wskazaa na zason, za ktr najwidoczniej znajdoway si drzwi. - Dzi zobaczysz, jak wchodz tdy sprzedawcy koci. Adam wynaj im ten lokal.
- Dlaczego?!
- Adam ma swoje tajemnice - westchna Celestyna. - Poza tym z wiadomych powodw sklep zwierzcy nie przynosi a takich zyskw.
Rozgldaam si z niedowierzaniem. Sprzedawczyni z misnego, przedmiot artw mojej siostry, prowadzia po godzinach nocny klub w pokoju, ktrego nie ma. Moulin Noir. Czarny Myn w grniczym miecie.
- Ta gruba z brwiami jak Mefisto? - upewniam si.
- Ta sama - przytakn Adam. - Nazywaa si Ludmia Szymczyk i bya moj matk.
- Przepraszam - szepnam.
- Nie szkodzi. - Adam umiechn si. - Moja matka to nie twoja wina.
Przerwana opowie waciciela Krliczej Nory
Wszyscy mwili na ni mama Ludmia. Moje dziecistwo upyno wrd misa i wdlin, ktre sprzedawaa za dnia, oraz dziewczt, ktre pracoway dla niej noc. Pierwszy obraz, jaki pamitam, to biel kafelkw upstrzona ctkami krwi i uzbrojona w tasak rka mojej matki.
By moe win za to irytujce poczenie obrazw ponosi wypadek, jakiemu ulegem na sankach, kiedy miaem cztery lata. Opowiadaa mi o nim mama Ludmia, bo sam zapomniaem, co mnie wwczas spotkao. Wtedy powstaa dziura w moim czole i wiele przez ni wycieko. Zamaem take obie nogi i rk. Z tego wszystkiego na jaki czas przestaem mwi. Moja uomno nie moga podoba si mamie Ludmile, ktra cenia fizyczne pikno. Uwaaa nie bez podstaw, e jest podobna do Elizabeth Taylor, ktrej zdjcia wycinaa z damskiej prasy i wklejaa do specjalnego zeszytu. W tym samym zeszycie zapisywaa yciowe maksymy: Gdy Pan Bg daje ci cytryn, zrb z niej lemoniad. Niektre marzenia s zbyt pikne, by je spenia. Szukamy szczcia po wiecie, a ono czeka pod drzwiami. Kobieta musi przej przez pieko, by zmieni si w anioa. To tylko kilka jej ulubionych. Mama Ludmia bya marzycielk. Lubia oper i w naszym domu wci rozbrzmiewaa muzyka, a ulubion pyt mamy Ludmiy bya Traviata z Mari Callas. Zanim zostaa ekspedientk w misnym i moj matk, piewaa w chrze wrocawskiej operetki i marzya o dalszej karierze scenicznej. Niestety wzdychaa mama Ludmia nad zmarnowanym talentem kobieta musi przej przez pieko, by zmieni si w anioa. Skonno do liryzmu czya z praktycznoci. Nikt nie potrafi tak zakombinowa jak ona. No to ile dzi rwiemy, panie Karolku? pytaa dostawc, ktry zasiada w naszej kuchni przy szklance kawy plujki. Na blacie lea jaki kawa zwierzcych zwok i tasak. Gdy ju si dogadali, matka Ludmia braa tasak i rbaa. Owa trywialna czynno napeniaa mnie niezrozumiaym przeraeniem, mokry plask misa, trzaskanie amanych koci, nawet gdy wam o tym mwi po latach, czuj bl w mojej dziurawej gowie. Zawsze od urwanego dla siebie misiwa mama Ludmia urywaa kawaek dla kociar, ktre do niej przychodziy wiedzione chyba zapachem. Lidia Kocioek, Kokota, Ciotka Podkotek, Agnes Kociaapa, wita Kocia, Makota, Maria Kocierzyska, znaem je wszystkie, ale myliem ich imiona i mama Ludmia tylko wzdychaa nade mn: jak ty sobie on znajdziesz, synku, jak jednej baby od drugiej nie odrniasz?. Reszta misa sza pod lad.
Czsto ci sami brali od niej miso i przychodzili do gry. Same grube ryby. Dyrektorzy, doktorzy, sekretarze, najbogatsi prywaciarze od pieczarek, krasnali i rajstop. I do mamy Ludmiy, tak si w Wabrzychu mwio. Nazwa Moulin Noir, jak wymylia dla swojego lokalu, nigdy si nie przyja, bo mao kto zna tu francuski, a wszyscy mam Ludmi z misnego. W soboty przyjedali nawet gocie z Wrocawia, a zdarzali si i ze stolicy na oficjalnych delegacjach. Striptiz na wiatowym poziomie, lepszy od tego, co ostatnio widziaem w Sofii czy Bukareszcie chwalili, a ja nieraz dostaem czekolad albo bombonierk. Raz roztargniony klient po Barbrce zostawi w lokalu czapk grnicz z biaym piropuszem i zrobiem z niej jeden z bardziej udanych wynalazkw: wodoszczelne gniazdo, ktre umocowaem za oknem na strychu, i jaka bya moja rado, gdy trzy lata z rzdu wracaa do niego para pliszek.
Sklep misny, pokj, ktrego nie ma, i nasze mieszkanie stanowi jeden organizm. Ta poniemiecka kamienica jest jak labirynt i ma wiele tajemnic. Po wojnie podzielono j na mniejsze mieszkania tak pazernie i na chybcika, e ten pokj zosta niechccy odcity i zamurowany. Odkryem go przez przypadek. Po wypadku, o ktrym wam wspomniaem, przez jaki czas nie wychodziem z domu i nie wiadomo byo, czy znw zaczn mwi, i w ogle na ile bd zdatny do ycia na zewntrz. Mama Ludmia napychaa mnie klopsikami cielcymi i smaon drobiow wtrbk, najzdrowszymi, jej zdaniem, daniami dla rekonwalescenta, ale ja milczaem. Puszczaa mi na cay regulator Traviat i piewaa razem z Callas, ale moje usta pozostaway zasznurowane. Fizycznie doszedem jako do siebie, ale moja gowa ucierpiaa najbardziej. Nudziem si w domu i ktrego razu tak rozpdziem si na rowerku, e wyrnem w cian, a osypa si tynk. Spadem i powiedziaem pierwsze po wypadku sowo: bum.
Mam Ludmi, kobiet praktyczn i bystr, zaraz po stanie mojej cielesnej powoki zainteresowao to guche bum, jakie wydaa ciana. Opukaa j, a potem rozwalia z waciwym sobie zdecydowaniem. Przez dziur zobaczylimy ten pokj. Wszdzie poniewieray si niemieckie gazety z 1945 roku, porodku staa para eleganckich damskich butw. Okazao si, e prowadz std dwa ukryte przejcia: do sklepu na dole i do naszej piwnicy. Pierwsze zasonite byo dykt, ktra ustpia pod silnym uderzeniem mamy Ludmiy, drugie okazao si tyln cian piwnicznej szafy penej naszych przetworw. Synku, trafi nam si pokj, ktrego nie ma, rozpakaa si wzruszona. Szukamy szczcia po wiecie, a ono czeka pod drzwiami! Marzeniem mamy Ludmiy bya prawdziwa burleska o nazwie Moulin Noir, a nie banalny striptiz. Pomys ten zaszczepia w mamie Ludmile starsza przyjacika, wabrzyska Francuzka, ktra przyjechaa tu przed wojn za mem grnikiem, ale nigdy nie polubia nowego miejsca i do koca wspominaa modo spdzon na paryskich scenach.
W dziurze wywalonej midzy naszym mieszkaniem a pokojem, ktrego nie ma, mama Ludmia zamontowaa wkrtce weneckie lustro i aby mie nad widokiem kontrol, dorobia do niego drewniane, zamykane na kdk skrzyda. Pewnie si dziwicie, skd weneckie lustro w Wabrzychu czasw Gierka? Z Zamku Ksi, oczywicie. W tamtych latach kady bezdomny albo wdrowiec, nie liczc wielkiego stada kotw, zdoa znale dla siebie przytulisko w jednej z niezliczonych komnat i podziemnych sal, a biedny str nie zdoaby podczas jednej zmiany obej nawet poowy pilnowanego obszaru. Poza tym nie byo to bezpieczne. Jedna z kociar, Agnes Kociaapa, od dawna mieszkaa tam na stae, a lustro byo tylko jedn z rzeczy, jakie wyniosa z zamku w celach handlowych. Agnes Kociaapa wygldaa do szczeglnie, nawet jak na kociar. Nosia na oku pirack opask, a lepa poowa jej twarzy pokryta bya blizn po oparzeniu, kulaa i nie miaa dwch palcw u lewej rki. Nosia stary zakonny habit z nadpalonym brzegiem i kalosze. Gdy zapytaem mam Ludmi, co stao si Agnes Kociejapie, ta westchna tylko, e kobieta moe przej przez pieko, by zmieni si w anioa. Nigdy nie wspomniaa, czy t sam drog moe przeby mczyzna, a ja wstydziem si pyta. Agnes Kociaapa znosia do nas wieczniki, srebrne sztuce, zdekompletowane porcelanowe filianki, nadgryzione przez mole futra, a mama Ludmia sprzedawaa fanty w antykwariacie albo bezporednio prywatnym kolekcjonerom. Zyskiem zawsze dzielia si z kociarami. czyo j z nimi co silniejszego ni zwizek handlowy i bardziej zobowizujcego ni zwyka przyja. Wiem, e miay jak tajemnic.
Niedugo po odkryciu pokoju, ktrego nie ma, odbyo si w nim walne zebranie. Mama Ludmia nie dopucia mnie do niego, a lustro zamkna, i widziaem tylko z okna, jak jedna po drugiej, rozgldajc si na boki, kociary wchodz do bramy od podwrza. Przyprowadziy ze sob trzy kobiety, i to one zostay pierwszymi artystkami Moulin Noir. Te kobiety byy ofiarami przemocy domowej, jak to si dzi mwi. Wtedy mwio si, e kto tam mia cik rk albo mu nerwy puciy. Uciekay z wasnych domw przed mami, ojcami, matkami, konkubentami. Do moich uszu docieray tylko fragmenty ich historii. Fryzjerka Edyta, gospodyni domowa Stasia, takswkarka Mariola i Darek, ktry od dziecka uwaa si za Dari. Mama Ludmia potrafia wydoby z nich pikno, a moe same pikniay, gdy przestaway si ba. W pokoju, ktrego nie ma, dostaway nowe imiona, a mama Ludmia uczya je taca. Nawet gdyby ten, przed ktrym uciekay, by na sali, nie poznaby swojej ony czy crki pod scenicznym makijaem i peruk. Zreszt mama Ludmia nie wpuszczaa byle kogo. To byy pikne lata. Mama Ludmia miaa wyobrani godn diwy, ale musiaa j dostosowywa do przanych czasw i skromnych rodkw. Wymylia wic numer z kpiel w wielkim kieliszku szampana, ale musiaa zadowoli si wann i oranad cytrynow, w ktrej pawia si na scenie Mariola takswkarka. Napj dostarcza nam prywatny przedsibiorca, ktry pniej dorobi si wielkiego majtku i zosta posem. Gdy Pan Bg daje ci cytryn, zrb z niej lemoniad powtarzaa mama Ludmia.
Siedziaem zwykle pod fortepianem i patrzyem. Mylaem, e nocami wszystkie kobiety przebieraj si w krtkie byszczce rzeczy i tacz na scenie przy dwikach skocznych piosenek albo kpi si w wannie z oranad cytrynow. Artystki mamy Ludmiy wydaway mi si cudowne jak egzotyczne ryby, ktre widziaem we wrocawskim zoo. Bywao, e z ekscytacji zaczynaa mnie bole gowa, wszystko mi si mieszao i w rysach dziewczyn widziaem twarze kociar, a wtedy nagle zasypiaem i nadal niem tancerki w pirach i cekinach. Tylko mama Ludmia i ja wiedzielimy, e ten pokj ma dwa wejcia, i raz zdarzyo si, e skorzysta z niego pewien partyjny dygnitarz, by unikn spotkania z innym gociem. Dostaem od niego stary plastikowy model radzieckiej rakiety z ajk w rodku. Nie by to udany prezent. Od tej pory nie przestaj myle o biednej ajce, ktra zdycha z godu i rozpaczy, krc po ziemskiej orbicie. Tego nie robi si psu. Gdy zarwno sklep, jak i drugi interes dochodowy byy nieczynne, najczciej w poniedziakowe wieczory, mama Ludmia spotykaa si tu z kociarami. Widziaem, jak wchodz przez sklep: Lidia Kocioek, Kokota, Ciotka Podkotek, Agnes Kociaapa, wita Kocia, Makota, Maria Kocierzyska, postawna Brygida Kocurkiewicz, ktra doczya do grupy ktrej wiosny i tak naprawd bya mczyzn. Mama Ludmia nie pozwalaa mi uczestniczy w tych spotkaniach i moja ciekawo do dzi pozostaa niezaspokojona, bo gdy wrciem do Wabrzycha i otworzyem sklep, kociary pojawiy si od razu, ale niczego si od nich nie dowiedziaem. Zosta, gdzie jeste, chopaku powiedziaa mi jedna z nich, podobna do Marii Kocierzyskiej, gdy odawiaem mode skalary. Tutaj? zapytaem na wszelki wypadek. Potwierdzia, cho brzmiao to raczej jak miauknicie. Zostaem.
Mieszkanko za weneckim lustrem, ktre kiedy dzieliem z mam Ludmi, a do ktrego dzi mam zaszczyt zaprosi was na poczstunek, znw stao si moim domem. Pokj, ktrego nie ma, od dawna pozostawa opuszczony. Mama Ludmia zamkna interes z blem serca, bo gdy upad dawny ustrj, pojawia si plotka, e bya donosicielk, wsppracowniczk SB o pseudonimie Sonina. Zarzucono jej w lokalnej prasie, e czerpaa zyski z nierzdu, a przy okazji sporzdzaa materiay do teczki, podobno wszdzie byy podsuchy. Bardzo j to bolao, zwaszcza pseudonim Sonina, tak obraliwy w przypadku kobiety podobnej do Elizabeth Taylor. Mama Ludmia nie bya wic zadowolona z transformacji. To by porzdny ustrj! wspominaa z nostalgi komun i czasy prosperity swojego lokalu. Poza tym martwia si o moj przyszo. Synowskie zainteresowanie yciem zwierzt i pasja do majsterkowania nie budziy jej entuzjazmu. Wzdychaa tylko, gdy patrzyem na program Adam Sodowego i robiem notatki. Nie byem udanym synem dla tak przedsibiorczej kobiety. Dziura w czole wykluczaa mnie ze sportowej i intelektualnej czowki mskiego gatunku. Szybko ogarniao mnie zmczenie i atwo zapominaem, czego si nauczyem. Ty nic dla siebie nigdy nie urwiesz, synku martwia si mama Ludmia. Ja osobicie bardziej bym wolaa, eby nie mia tych swoich hobby.
Faszerowaa mnie jak g: metodycznie i bez litoci. Miaa zamiar napcha mnie na zapas, z ktrego bd y, gdy jej zabraknie. Posiek musia opiera si na misie. Synku, jakby Pan Bg chcia, eby ludzie jedli traw, daby nam cztery odki. A ile czowiek ma odkw? pytaa. Jeden odpowiadaem pokonany, a ona wtedy z satysfakcj koczya: Wanie!. Dostawaem na drugie niadanie kanapki z misem wielkoci odpowiedniej dla zawodnika sumo i jeli wczeniej w drodze do szkoy nie spotkaem godnej kociary, psa albo kota, zamieniaem si z innymi dziemi na buki z serem albo demem. Dziki temu cieszyem si w klasie pewn popularnoci. Nie wiem, czy pamitasz, Alicjo, ale z tob te kiedy zrobiem interes. Nie miaa drugiego niadania i zaproponowaa mi w zamian histori. Jada moj buk z kotletem schabowym wielkim jak beret i jednoczenie wciskaa mi najbardziej niewiarygodn opowie o perach ksinej Daisy, o wnuku Hitlera, ktry ma szklane oko i jest wabrzyskim zegarmistrzem, i jak zechc, to mnie do niego zaprowadzisz. Gdyby mama Ludmia o tym wiedziaa! Bya kobiet o niewzruszonych priorytetach.
Na pierwszym miejscu u matki Ludmiy byo jedzenie i interesy, dziki ktrym mona jedzenie zdoby, na drugim Bg. Do koca pozostaa osob gboko religijn, a szczegln atencj darzya spowied. Grzechy wyznawaa tylko ksiom nieznajomym i nigdy dwa razy temu samemu. Dlaczego? chciaem wiedzie. Synku, jak doroniesz, to zrozumiesz, e kobieta musi przej przez pieko, by sta si anioem. W mojej pamici spowiedzi matki Ludmiy, mj wypadek, jej uzbrojona w tasak rka w jaki sposb cz si, ale nie potrafi tego zwizku zrozumie. Jedzilimy do rnych miast na Dolnym lsku, a mama Ludmia kierowaa si systemem, ktrego nie udao mi si rozszyfrowa. W niedzielny poranek mwia: no to wypada, e dzi, synku, pojedziemy do widnicy. Nigdy jednak nie wiedziaem, jakie miasto bdzie nastpne, Legnica, Kodzko czy moe znw Wrocaw, ktry z racji liczby kociow powtarza si wiele razy w naszych wyprawach. Mama Ludmia zawsze ubieraa si wwczas wyjciowo i z tak sam trosk stroia mnie. Po przyjedzie szlimy najpierw do kocioa, a tam mama Ludmia obchodzia konfesjonay i staraa si wybada, czy siedzcy w budce spowiednik jest mody i czy nie za chudy. Nieraz dopiero po trzech kkach podejmowaa decyzj i usadawiaa si na kocu kolejki grzesznikw. Ale zdarzao si, e aden ksidz jej si nie podoba i musielimy szuka innego kocioa. Idziemy, synku mwia i braa mnie za rk tu nie ma do kogo gby otworzy. Nie miaa zaufania do osobnikw modych i chudych, ale majc do wyboru modego grubego i starego chudego, stawiaa jednak na wicej ciaa. Gdy mama Ludmia si spowiadaa, ja siedziaem w awce i przygldaem si kocioowi. Najbardziej interesoway mnie zwierzta i zawsze prbowaem znale jakie midzy obrazami ponurych witych, ktrzy mieli takie miny, jakby przed chwil otrzymali bardzo z wiadomo. Jeli udao mi si znale choby marnego, podobnego do gryzonia ptaszka na obrazie ze witym Franciszkiem, byem zadowolony. Notowaem swoje znaleziska i wyobraaem sobie koci, w ktrym byyby tylko zwierzta, i te pospolite, jak koty dachowce i kundle, i te rzadkie, jak lemur myszaty, prosi ziemne, szatanka, pancernik, dziobak albo okapi. Po spowiedzi mama Ludmia wzdychaa zadowolona i mwia: ach, ale mi lekko, synku, czas co przeksi. Nie ufaa restauracjom, wic siadalimy na awce, a ona wyjmowaa wawk jak dla szkolnej wycieczki i mwia, e w yciu pikne s tylko chwile.
Nigdy nie rozmawialimy o moim ojcu, ktry znikn z naszego ycia, gdy miaem cztery lata. Wyszed po papierosy i nie wrci, tak brzmi wersja oficjalna i jedyna, jak znam. W ogle go nie pamitam. Gdy dorosem, zaczem szuka. W gazetach z tamtego okresu znalazem tylko tyle: Wacaw Szymczyk, lat 33, wyszed z domu 11 stycznia br. i nie powrci. Oczekuje na niego zrozpaczona maonka i syn. Z opisu wynikao, e Wacaw Szymczyk by blondynem redniego wzrostu, szczupej budowy ciaa, bez znakw szczeglnych, i tak te wyglda na zamieszczonej tam fotografii. Nikogo mi nie przypomina, ale nie by te do koca obcy. To ja po mierci matki dopeniem formalnoci, by uzna Wacawa Szymczyka za zmarego, i gdy podpisywaem dokumenty, czuem si jak ojcobjca. Mieszkaem z mam Ludmi do dziewitnastego roku ycia. Potem, mimo jej ez, wyjechaem, by odnale siebie. Nie byoby to moliwe w jej obecnoci, bo kade z nas chciao odnale we mnie zupenie inn osob.
Los jednak sprawi, e wszdzie wpadaem na miso i wdliny. Gdy znalazem stancj nad kwiaciarni we Wrocawiu, ta po miesicu przebranowia si na tani garma i budzi mnie zapach wtroby smaonej z cebul. Poznaem dziewczyn, okazao si, e jest na jakiej dziwnej diecie i je tylko miso, najchtniej eberka wieprzowe. Wyjechaem w kocu do Anglii, ale jedyn prac, jak mogem znale, by kebab u Turka albo fabryka kiebas. Uznaem, e z dwojga zego lepszy bdzie kebab, bo miaem do wieprzowiny. Tam wanie poznaem Jerzego obodzia, zanim zosta abdziem. Waciwie do tego zmierzam, ale jaka mnie dzi ogarna potrzeba, by opowiedzie wam o mamie Ludmile i o pokoju, ktrego nie ma, a ktry by jej radoci i dum. Celestyna powtarza mi cigle, e nie powinienem dusi emocji w sobie, i nawet zaczem opracowywa projekt elektronicznego stymulatora, ktry reagowaby w sytuacjach tumienia, ale brakuje mi jednego kluczowego elementu. Jerzy obod wyraa uczucia i byy one na og wrogie. Nienawidzi Anglii i Anglikw, angielskiego jedzenia, Turkw i tureckiego jedzenia, nienawidzi pracy na zmywaku, nienawidzi godzin pracy i godzin odpoczynku. Wszyscy pracowalimy, bo potrzebowalimy pracy, a on uwaa, e spotkaa go niesprawiedliwo. Cigle mwi o specjalnej sytuacji, w jakiej si znalaz. W moim przypadku to specjalna sytuacja powtarza, ale nikt nie traktowa go powanie. Najbardziej denerwowao mnie jednak, e nasz Turek myli mnie z Jerzym, bo wydawalimy mu si podobni: obaj blondyni o niepozornej aparycji. Pracowao nas u Turka picioro. Oprcz mnie i Jerzego, Ukrainka, Rumun i starsza Angielka, wszyscy na czarno. Zaprzyjaniem si z Angielk, adnie si nazywaa, Chantelle Chat, Chat z francuska, i miaa kolczyk w jzyku. Dua kobieta, krwi mieszanej, matka z Haiti, ojciec p Francuz, p Irlandczyk, cae przedramiona i ydki miaa w tatuaach. Troch przypominaa mam Ludmi i na pewno wietnie prezentowaaby si na scenie Moulin Noir. czya nas mio do zwierzt i, przyznaj, podbieralimy co nieco od Turka, by karmi bezdomne koty na pobliskim cmentarzu ydowskim. Nazywalimy obodzia z Chantelle Special Situation. Jerzy obod mia wielkie plany, za kadym razem inne. Gdzie usysza, e mona zarobi na podrabianych znaczkach pocztowych, i przez tydzie gada o znaczkach, jak mona by je tanio produkowa w Polsce i przemyca do Anglii. Potem byy opatki. Zainwestowa w produkcj i sprzeda opatkw, ale go wykiwali jacy cwasi producenci spod Czstochowy. Wrci do Turka. Prbowa dalej. Poszed ktrego razu na casting do reality show i przeszed do drugiego etapu. Ufarbowa si na jasny blond i przeku sobie jzyk jak Chantelle, by by bardziej interesujcym. Przez kilka tygodni wiczy dowcipne kwestie przy zmywaku, a nas ignorowa, bo wydawao mu si, e ju naley do lepszego wiata. Ale w przekuty jzyk wdaa si infekcja, spuch i zacz straszliwie sepleni. Postanowilimy go pocieszy, bo w kocu by koleg z pracy, i poszlimy razem do pubu. Co w nim wtedy pko. Chcia taczy poloneza i piewa polski hymn, mia si i paka. Chochoy! dar si wszystko chochoy!. Bredzi o bugarskim kulcie wampirw i specjalnej misji, w jak wysa go papie. Zacz drwi z Chantelle. Nie powinien by uy takich sw ani jej popycha. Chantelle bez sowa walna abdzia z licia. Gdy podnis si, wycedzia: przepro, a on splun jej w twarz. Wtedy Chantelle zapaa go za koszul, przypara do ciany. Dopiero wtedy zobaczyem, jaka jest silna. Powiedziaa mu co na ucho. Dugo mwia, ale nic nie dao si usysze. Twarz obodzia zmieniaa si pod wpywem sw Chantelle Chat, jakby przez ucho co wazio mu do rodka. Gdy go pucia, wyglda jak inny czowiek. Wyszed i nie wrci ju do robienia kebabw u Turka.
Spotkalimy si dopiero tu, niedugo po pogrzebie mamy Ludmiy, obod szed w asycie trzech ysych modziecw. Albo mnie nie pozna, albo udawa, e nie poznaje. Wrciem z Anglii, gdy dowiedziaem si, e mama Ludmia si rozchorowaa. Bya ju tak gruba, e nie miecia si w drzwiach, i aby zabra j do szpitala, musieli uy specjalnego dwigu, ktry wycign j przez balkon. Synku, mam ci co do powiedzenia, ale przedtem zrobisz co dla mnie? poprosia. Na pacz mi si zbierao, bo niedobrze wygldaa mama Ludmia i wiedziaem od lekarza, e z ni kiepsko. Tydzie, moe dwa powiedzia. Ona te wiedziaa. Nie martw si uspokajaa mnie jedn ze swoich ulubionych maksym kobieta musi przej przez pieko, by zmieni si w anioa. Co chcesz, mamo Ludmio. Obiecujesz? Obiecuj. Przysigniesz si? Przysigem.
Chciaa, ebym zjad z ni poegnalny posiek, taki jak za dawnych czasw, cho bya na cisej diecie. Podyktowaa mi list. Szynka, kiebasa lska, biaa, lisiecka, kawaek metki ososiowej, kabanosy i krupnioki, papryka w occie, korniszony, delicje szampaskie, ptasie mleczko waniliowe, misie haribo i sernik krakowski. I ebym przynis jej pyty, koniecznie Traviat, bo jak ma umiera bez muzyki, skoro y bez niej nie moga.
Resztk si mama Ludmia uczesaa si i umalowaa. Wygldaa jak Elizabeth Taylor. Pyt pu, synku, i jedz powiedziaa bo w yciu pikne s tylko chwile.
Co byo robi, ona jada z bogim umiechem, jakby od lat godowaa, a ja pakaem jak wtedy, gdy ruszaem w wiat, by odnale siebie.
Co chciaa mi powiedzie, mamo Ludmio? Jedz najpierw, synku prosia, wic jadem. Przy delicjach szampaskich mama Ludmia powiedziaa: Po mojej mierci zajrz do ciebie kociary, daj im tam, synku, co bd chciay. I jeszcze: Wybacz, e musiaam twojego, oj. Przerwaa, ugryza jeszcze ks delicji. Oooj zajczaa i umara. A wtedy ja...
Sprzedawcy koci
Id! Adam przerwa swoj opowie i zdylimy jedno po drugim znikn pod podog sceny. Ju w ciemnoci usyszelimy, jak otwieraj si drzwi do pokoju, ktrego nie ma. Wrcilimy t sam drog przez sklep, przebieglimy podwrze i po chwili znalelimy si w mieszkaniu Adama, gdzie przed weneckim lustrem sta st z napojami i pater ciasteczek.
Zobaczylimy pokj, ktrego nie ma, a w nim sprzedawcw koci. Obadowani, zasapani. Przytaszczyli torby w krat i foliowe worki z napisami Biedronka, Carrefour, Real. Kady trzyma wasny baga przy sobie, pilnowa jak na dworcu w jakim niespokojnym kraju. Wchodzili pojedynczo i parami, w niezgrabnych butach ze skropodobnego plastiku, w czapkach nasunitych na czoo, ktre zdejmowali takim ruchem, jakby mieli pokoni si przed otarzem albo jakim ziemskim autorytetem, podobnie obojtnym na ich los: dyrektorem, komornikiem, ordynatorem z onkologii. Tuci i wychudli, starzy i modzi, samotrze z trwa ondulacj w kolorze bakaana i dwa razy blond, farbowani na czarno i ysi, bez trzech przednich zbw, w dinsach spitych paskiem prawie pod pachami, w tureckim swetrze, z wglow obwdk wok wci piknych oczu, z aob pod paznokciami, w aobie po wszystkim, co si utracio, ale z nadziej, a jedna przy nadziei. Stali oszoomieni blaskiem krysztaowego yrandola, ktry przed laty Agnes Kociaapa wyniosa z Zamku Ksi. Mrugali powiekami, bo musieli tu przej przez piwnic i ciemny korytarz, i rozgldali si niepewnie po pokoju, ktrego nie ma. Dwie mode istoty farbowane na czarno okazay si dugowosym chopakiem i tak dziewczyn, byli poprzekuwani, mieli niezdrow cer, oczy jak wabrzyscy grnicy, stali nieco z boku. Na wypchanym plecaku, ktry trzymaa ona, szczerzya si trupia czaszka. Sprzedawcy koci czekali. Ich oczy omiatay weneckie lustro, obojtnym i czujnym jednoczenie spojrzeniem tych, ktrzy si naczekali, nastali w kolejkach i nieraz odchodzili z kwitkiem. Rozpoznaam dwch mczyzn, to oni rano minli mnie i Marcina w lesie pod Zamkiem Ksi. Mogli by ojcem i synem, starszym i modszym bratem, ale moliwe, e ich podobiestwo narodzio si w wyniku podobnego zestawu yciowych nieprzyjemnoci. Coraz wicej sprzedawcw koci wchodzio do pokoju, a ci, ktrzy byli ju w rodku, niechtnie robili dla nich miejsce. Popatrzylimy na siebie z Marcinem i poczuam nagy przypyw otuchy, e jestem po tej stronie lustra z mczyzn, ktry dzi kocha si ze mn w niegu. Znw otworzyy si drzwi, najpierw wesza starsza kobieta w ogromnym brzowym futrze, potkna si, kichna i stana przed weneckim lustrem, sprawdzia dziurki w nosie, wochate i wilgotne. Bya tak blisko, e odruchowo cofnlimy si, ale przecie nie moga nas widzie. Przypominaa wielk nutri, bo to chyba z tych gryzoni zrobiono jej futro. Po kichajcej Nutrii pojawi si mody mczyzna i wszyscy sprzedawcy koci zwrcili si w jego stron. Z tej perspektywy troch przypomina abdzia i nie wiem dlaczego zaniepokoio mnie to. Wyglda jak pracownik miesica jednej z tych firm, ktre niczego nie produkuj, tylko zajmuj si rzeczami tak bezsensownymi, jak promocja produktu albo analiza promocji. Mia na sobie garnitur i prostoktne okulary, jakie w telenowelach nosz pracownicy reklamy. Jego twarz, zwyka jak kromka chleba, bya zarowiona od chodu, spocone wosy przylegay do czaszki. Ju go gdzie widziaam albo wyglda tak, e atwo go byo z kim pomyli. On te podszed do lustra, wyj grzebie z tylnej kieszeni spodni i przygldajc si swojej twarzy z uwag, przeczesa wosy. Poznaam go po plemiennym kolczyku rozpychajcym patek ucha. Mczyzna z pocigu. Albo jego bliniak. Wzdrygnam si, jakbym signa do bieliniarki i trafia niespodzianie na co zimnego i mokrego. Spojrzaam na Celestyn, ktra umiechna si do mnie porozumiewawczo, i wiedziaam, e podziela moj niech. Martin wpatrywa si w mczyzn intensywnie, a ten powiedzia co i pokaza na zegarek. Jego gesty byy przerysowane, nadgorliwe, a ja znw poczuam niejasny bysk rozpoznania. W odpowiedzi kilka gw przytakno, grupa zakoysaa si i znw zamara w oczekiwaniu. Staruszka w futrze kichna, po czym wytara nos w rkaw, czowieczek w tureckim swetrze wyj paczk papierosw, popatrzy na nie tsknie i schowa z powrotem.
- Opracowaem pewien wynalazek - powiedzia nagle Adam tak gono, e a podskoczyam przestraszona, e usysz nas ludzie z drugiej strony lustra. - Oni nas nie sysz, ale my zaraz usyszymy ich! - oznajmi nasz gospodarz i nacisn guzik jakiego urzdzenia, ktre przypominao radiomagnetofon kasetowy Grundig, z jakiego trzydzieci lat temu suchaam z Ew listy przebojw w pitkowe wieczory. Zazgrzytao i pykno, jakby przepalia si starodawna arwka z drucikiem, nadal panowaa jednak cisza. - Nie dziaa - stropi si Adam. - Chyba musz przeczy przewd - doda i znikn w gbi mieszkania, robic taki haas, jakby po drodze zrzuca atwo tukce si przedmioty.
Celestyna westchna i signa po pater ciasteczek.
- Sama piekam - zachcia mnie i Marcina.
Byy pyszne, miay intrygujcy zioowy posmak, zjadam i signam po jeszcze jedno. Ciasteczka Celstyny jednoczenie zaspokajay gd i apetyt na sodycze, powinna je opatentowa, j ca powinno si opatentowa, a na pewno jej umiech. Mimo przygnbiajcego obrazu za lustrem i poczucia klski, jakie towarzyszyo mi od paru godzin, zaczam si rozlunia. Nagle usyszaam w gowie fragment arii Violetty z Traviaty w wykonaniu Callas, jakby kto wczy i wyczy pyt mamy Ludmiy. Byo to wprawdzie o wiele przyjemniejsze ni Kurwamina w moim radiu, ale rwnie niepokojce.
- Co ty dodaa do tych ciasteczek? - zapytaam, ale Celestyna nie zdya odpowiedzie, bo wtedy po drugiej stronie lustra otworzyy si drzwi i do pokoju, ktrego nie ma, wszed Jerzy abd. Faszywy prorok, samozwaczy syn Jana Koka, ktrego Adam Szymczyk pozna w Anglii w zupenie innej roli. Marcin pokrci gow, jakby co mu si nie zgadzao, a ja poczuam fal niechci tak siln, e z wdzicznoci wziam od Celestyny kieliszek wina i wypiam je niemal duszkiem. Nagle zapragnam pozna sowa, ktre skierowaa do niego tamta kobieta, Chantelle Chat. Podobnie jak podczas spotkania pod kocioem, abd mia na sobie strj roboczy faszywego proroka: bia koszul rozpit pod szyj, ciemny paszcz, dinsy i kowbojskie buty w szpic. Grupa sprzedawcw koci zafalowaa i nagle zdaam sobie spraw, e sysz ich gosy. Najwidoczniej wynalazek Adama w kocu zadziaa. Pierwszy do abdzia podszed mczyzna z kolczykiem, ukoni si jak asystent lizus, ucisnli sobie donie. abd wyda dyspozycje, a okularnik zacz kierowa ludzi do stow, by pokazali, co przynieli.
- Demonstracja towaru! - zaklaska. Potem sam zaj miejsce i delikatnie wydoby zawarto swojej aktwki.
Jedni ukadali koci wprost na blatach, inni na gazetach albo szmatach, w ktre byy owinite. Tyle koci. Pociemniae przez lata leenia w ziemi, inne tawe jak wosk, gadkie. Due i mae. Kilka koci przedramienia, jedna udowa, ze dwa piszczele i drobnica, kostki doni, karku, stp. Fragment biodra, kotka. Ostre szpikulce eber, kawaek szczki z trzema zbami trzonowymi. Koci. Zby. Tyle zostao z mojej rodziny - pomylaam. abd chodzi midzy stolikami i przyglda si z uwag wyoonemu towarowi. Wskazywa na t czy tamt ko i pyta, skd pochodzi.
- Bardzo adnie! - Zaciera rce. - A te? - Pochyli si nad wyjtkowo okazaym stosem.
- Z polany pod Zamkiem Ksi! - odpowiedzieli unisono dwaj podobni do siebie mczyni, ktrzy przynieli tak pokany up. Gowy innych sprzedawcw obrciy si w ich stron z zazdroci.
- Z polany?
- Jakiej polany?
- Tyle z polany?
- Ho, ho!
- Si wam trafio - pochwali abd.
- Jak lepej kurze ziarno! - zarechotay trzy przyjaciki, dwie w kolorze siana i bakaanowa porodku.
- Pod Zamkiem Ksi?
- Na polanie, tej polanie, tyle byo na polanie? - gdakay jedna przez drug.
- To nasz rewir! - zaprotestowali podobni. - Niech kady grzebie na swoim!
- A co od razu z mord wyskakuje? Wziam mu? - naskoczya na Podobnych Bakaanowa Ondulacja.
- Kady sobie niech grzebie! - nie da si udobrucha starszy z Podobnych.
abd uspokoi ich gestem doni.
- Nie ma obawy, panowie. Rewiry s przecie podzielone. Duo tam tego jeszcze bdzie?
- Sia koci, panie - odpowiedzieli Podobni jednym gosem. - Po pas si wkopalim i cigle pod nogami chrzcio - doda starszy.
- Po pas, a cigle chrzcio - westchny dwie Ondulacje w Kolorze Siana.
- Moe Niemce kiedy tam cmentarz mieli - wyrazi przypuszczenie modszy z Podobnych.
abd wzi jedn z koci i podnis do wiata. Duga i cienka, wygldaa na ko przedramienia. Przyjrza si z bliska, powcha i miaam wraenie, e zaraz zbami sprawdzi ko, jak zoto.
- Nie niemieckie - przemwi w kocu. - To pradawne koci piastowskie. Nasze, polskie. Brawo dla panw!
Podobni nadli si dum, ale oklaski byy sabe, wida, e nie cieszyli si sympati. abd ruszy dalej, przeszed obok lustra i rzuci w nasz stron zachwycone sob spojrzenie. Celestyna powtrzya je przemiewczo i ogarn mnie miech, jaki zdarza si modym dziewczynom w windzie albo toalecie. Kiedy miaam si tak z Ew, potem ju nigdy. Powstrzymaam szalony chichot, dostaam czkawki, Marcin pogaska mnie po przedramieniu, a bibliotekarka podsuna mi pater z ciasteczkami, dolaa wina. Zjadam cztery, z winem smakoway jeszcze lepiej. Wyobraziam sobie, jak czerwone wino miesza si z moj krwi, kry w yach. Popatrzyam na swoje przedrami i pod skr i miniami zobaczyam dug cienk ko.
- A te? - zapyta abd pulchn kobiet w rednim wieku. - Pikne koci! Towar, rzec mona, takiej urody jak jego wacicielka.
Pochwalona Pulchna pokraniaa, poprawia grzywk, a trzy przyjaciki rozemiay si nieszczerze.
- E tam, kostki takie drobne - odpowiedziaa z kokieteri Pulchna. - Takie tam nic lichutkie wygrzebaam na starym cmentarzu w Dziemorowicach.
- Porzdne koci, nieprzepite - abd by innego zdania. - Taka ko to na lata!
- Ale niemieckie, nie nasze - skrytykowali Podobni.
- Niemieckie wprawdzie, ale za to z patyn. Przez czasu upyw uszlachetnione - abd mia ostatnie sowo. - A jak sytuacja na rewirze?
Pulchna sprzedawczyni koci, wyranie zadowolona z powiconej jej uwagi, obcigna sweterek na wydatnym biucie. Miaa dziwne zby, szare i tak rzadkie, jakby poodsuway si od siebie ze wstrtem. Jej oczy byy modsze ni reszta, wci odbijay si w nich lepsze czasy.
- Cichaczem, myk, myk, e niby z kwiatami na grb. Pokrciam si, zdrowak pod krzyem zmwiam, nikogo. Po deszczu ziemia mitka, e wystarczy widelcem dziabn i si co wygrzebie.
- Byle nie gwno! - zarechotali Podobni, ale Pulchna nie zaszczycia ich swoj uwag.
- Grobowce poniemieckie ju przebrane, bo nasi tam byli zaraz po wojnie - cigna. - Co cenne, wzili, baaganu narobili. Czaszki, na ten przykad, ju si nie znajdzie - dodaa z alem.
- Studenci medycyny se pobrali! - warkn niezadowolony mczyzna w tureckim swetrze.
- Konoway! - poparo go dwch Podobnych. - Bez koperty si pan nie dostaniesz.
- Takie czasy - westchny dwie Ondulacje w Kolorze Siana - czaszki pobrane, co lepsze wykopane.
- Cikie czasy, w cikich czasach straszna mka - popara je jaka chuda w starym kouchu, ktra siedziaa przy stoliku ze swoim milczcym towarzyszem i tak mocno trzymaa go za rami, jakby baa si, e ucieknie. Mczyzna wyglada na zawstydzonego, mia podkrone oczy i donie kogo, kto nigdy nie pracowa fizycznie. Przed nimi leaa marna kupka koci, nad ktr wanie pochyli si abd i westchn.
- A co ja ostatnio mwiem?
Mczyzna opuci gow, a jego chuda poowica szturchna go okciem.
- No co ostatnio pan abd mwi?
Pogrony maonek tylko wzruszy ramionami.
- Mwiem - abd unis palec - e tylko ci, ktrym zaley na naszej sprawie, e tylko prawdziwi sprzedawcy koci mog cieszy si przywilejami i oczekiwa nagrody. Czy to s koci godne pamici Jana Koka? - abd potrzsn drobn kostk, z ktrej osypa si piasek.
- Ale wstki do wizania przyniosam - Chuda prbowaa podwyszy swoje notowania - wstki biao-czerwone. Kostk mona moteczkiem i kawaeczki do kwiatuszkw przyklei biao-czerwonych. - abd j jednak zignorowa, a Chuda przeniosa zo na zgnbionego ma. - Ty to zawsze w ogonie - zasyczaa, a on skurczy si w sobie jeszcze bardziej.
abd ruszy midzy stolikami i zaraz pochyli si nad kolejn kupk koci. Dwoje czarnowosych Gotw popatrzyo na niego z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. W ich towarzystwie abd chyba nie czu si tak dobrze.
- Drobnica, ale adne koci - pochwali mroczn par, ktra wzruszya z obojtnoci czworgiem ramion. Wygldali, jakby ywili si chiskimi zupami w proszku, parwkami i amfetamin. - Bez przygd na rewirze? - zapyta ich abd takim tonem, jakim doroli mwi do modziey, gdy chc wydawa si nie tak starzy i nie tak nudni. Goci popatrzyli po sobie i znw wzruszyli ramionami.
- Spoko - powiedziaa Gotka.
- Spoko - zgodzi si Got.
- Bardzo dobrze, bardzo dobrze - zatar rce abd. - A jak byo za szpitalem? - zwrci si do maego sposzonego mczyzny w tureckim swetrze, pod ktrym ukrywa dziwny niby-ciowy brzuszek. Mia przed sob tylko dwie kostki, wygldajce do tego na kurze.
- Pogonili mnie w pizdu - powiedzia i sposzy si jeszcze bardziej. - Przepraszam za wyraenie. - Stropiony spuci gow.
- Moe - wyrwaa si Bakaanowa Ondulacja - jak kto sobie nie radzi na rewirze, trzeba przemyle, czy nie wprowadzi na jego rewir innych. eby zwikszy obroty. Bo ju nie ma tak, e czy si stoi, czy si ley, tysic zotych si naley!
- Dobrze mwi! - popary j dwie przyboczne Ondulacje w Kolorze Siana. - To s czasy dla odwanych. Teraz nie ma tak, eby nie byo.
- Ja na ten przykad - wyrwaa si znw Bakaanowa - mam dzieci w szkole i byoby mi o wiele wygodniej na rewirze za szpitalem. Przez ulice przelec i jestem. Chwil mam, wyskocz i a nu co ukopi.
- Wyskoczy i ukopie - popary j blondyny. - Matce dzieci si naley.
- A ja - omielia si chuda - emerytk jestem biedn i mam nadcinienie, wic jeli kolega pod szpitalem sobie nie radzi, te chtnie si zamieni.
- Nieadnie si tak wpycha! - wykopay emerytk mode samotrze. - Nieadnie! My ju sobie zaklepaymy, a pani nagle na czwart? My matki dzieciom w szkole, w przedszkolu, a pani co? Trzy matki mode maj pierwszestwo, by sobie koci ukopa. Kto matkom polskim podskoczy si omieli? e korzonki sobie kopiemy, chrzan, zika zbieramy, zawsze moemy powiedzie. Jak kto si przyczepi, ju my go zagadamy! Zatrajlujemy, wok palca owiniemy! e my matki, powiemy, e dla dzieci.
- Si baby rozgdakay - unisono dwch Podobnych zarechotao. - Jakie to teraz babstwo wyrywne!
- Ja - obruszya si Matka Bakaanowa - pracowaam w Szwecji przy truskawkach. To co pan mi tu moe?
- Nadcinienie i koatanie - nie ustpowaa chuda emerytka. A gdy zorientowaa si, e nikt nie zwraca na ni uwagi, szturchna swojego milczcego ma, ktry doda cicho:
- ylaki i hemoroidy. - Ale to j tylko jeszcze bardziej rozsierdzio.
- Proponuj - uciszy kccych si abd - da koledze jeszcze jedn szans. Ostatni. Jeli mu si nie uda, jeli nas znw zawiedzie, przejdziecie panie na jego rewir za szpitalem.
Trzy koleanki przybiy pitk, poklepay si po udach szeciorgiem rk.
- Pogonili mnie - wyszepta zgnbiony czowieczek w tureckim swetrze. - Psem poszczuli, od zboczecw zwyzywali.
Ale abd ju pochyla si nad towarem staruszki w wielkim futrze.
Szumiao mi w gowie. Pomylaam nagle o ppku Marcina i o tym, jaki ppek moe mie Celestyna? Jaki ma babcia nutria? Kto znowu podsun mi talerz z ciasteczkami. To nie byy normalne ciasteczka. Ciasteczka powiedziao co we mnie, a Marcin i Celestyna wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
- A u babci co sycha?! - wrzasn abd po drugiej stronie weneckiego lustra, a kobiecina w nutriach podniosa gow i zapytaa:
- e jak?
- Jak u babci koci!?! - powtrzy abd.
- Czego tak wrzeszczy? Przecie gucha nie jestem. Trzy nowe groby mj kopa i takich si dokopa, e wam oko zbieleje. Koci jak malowane, a moc ich wielka. Jak pod kranem je obtoknam, to jasno si pojawia i cio mi si mleko w kartonie. - Zadowolona z siebie staruszka podniosa potn t ko, ktra dla mojego niewprawnego oka moga nalee do mistrza krzyackiego, wou albo mamuta.
- Brawo dla babci! - zawoa abd. Na koniec podszed do mczyzny z kolczykiem i pochyli si nad komi uoonymi na kwiecistej chustce. - adne wiee koci - powiedzia.
Byy niemal biae, drobne. Z rowym nalotem. Zrobio mi si niedobrze, Martin pocaowa mnie w policzek i poda ciasteczko.
- Dobra Alicja - szepna do mnie Celestyna tak, jak mwi si do kota.
- Trudny rewir i prosz, jak si chce, to mona. - abd by zadowolony. - Pan Jacek, nasz sprzedawca tygodnia. Uczciw prac ludzie si bogac! Ko do koci i z biedakw zrobimy goci. Brawo! Brawo dla pana Jacka. - abd podnis rami mczyzny jak sdzia w ringu.
- Ko do koci i z biedakw zrobimy goci! - chrem wrzasnli wszyscy zebrani. Wzr na chustce, na ktrej leay koci sprzedawcy tygodnia, by jaskrawy, czerwone kwiaty pulsoway jak godne usta. Czuam si coraz dziwniej.
- Napij si jeszcze. - Kto, pewnie Celestyna, napeni mj kieliszek, a jaki gos w mojej gowie powtrzy brawo! i kontynuowa po wosku ari Violetty: Libiamo, libiamo nelieti calici che la belleza infiora. E la fuggevol, fuggevol ora sinebrii a volutta.
Trzy matki poderway si od stolika i zaczy wymachiwa nogami, spomidzy ktrych wypaday dzieci i wzbijay si w gr na anielskich skrzydekach, wirujc ciko jak bki. Niepozorny chopina w tureckim swetrze mrugn do mnie porozumiewawczo i rozpoznaam w nim nagle kominiarza, a to, e uczestniczy w zebraniu sprzedawcw koci, wydao mi si oczywiste i jako doniose. Nutria w futrze wybijaa rytm koci mistrza krzyackiego, a za kadym stukniciem na blacie jej stou rosa czerwona kaua. Ona tu jest, blisko przypomniaam sobie sowa Dawida, a moe wypowiedzia je Marcin? Co si ze mn dzieje? Zacisnam powieki. W mojej gowie pdzi kolorowy pocig, z okiem wagonu Warsa caa obsada Traviaty piewaa Libiamo, Libiamo, Violetta miaa na sobie futro z nutrii i bya kociotrupem, ciaotrupem, krwiotrupem. Alfred wyciga sobie z ust chustk w kwiaty, ktra powiewaa na wietrze jak ogon poogi. Chciaam do nich doczy, ten pocig nie mg odjecha beze mnie.
- Poczekajcie! - zawoaam, ale odpowiedzia mi miech, Libiamo, libiamo nelieti calici che la belleza infiora. E la fuggevol, fuggevol ora sinebrii a volutta! - Co dodaa do tych ciasteczek? - zapytaam, zanim straciam wiadomo. Umiech bibliotekarki by ostatni rzecz, jak zapamitaam.
*
Gdy obudziam si o trzeciej w nocy, cigle miaam w ustach smak ciasteczek Celestyny i szumiao mi w gowie. Nawet nie zdziwio mnie, e mj sen znw zosta przerwany o tej samej porze, bo od kiedy tu przyjechaam, powtarzao si to co noc. Katolicy wierz, e o trzeciej po poudniu otwiera si niebo, i zmawiaj wtedy koronk, to godzina miosierdzia. Dwanacie godzin wczeniej otwarte jest pieko, ktre czuam na jzyku wyschnitym i szorstkim jak przypalony. Nie pamitam, jak dotaram do domu. Oprcz przyprawiajcej mnie o mdoci woni wina czuam na sobie zapach Marcina. A wic by tu, kochalimy si. By? Pamitao go moje ciao, ale w gowie miaam papk z koci i ari Libiamo, zatoczyam si, gdy wstaam z ka. Spod poduszki wypada Gertrud Bltchen i lnia w wietle ksiyca, wziam j i zeszam do kuchni, by zrobi sobie herbaty, a przedtem wypiam trzy szklanki lodowatej wody. Pysznawodazdrowiadoda! zachichota w mojej gowie gnom, ktrego spotkaam na miejscu spalonego schroniska w Rusinowej. Dopiero teraz rozpoznaam zioowy posmak w ustach. Marihuana. Bibliotekarka nafaszerowaa ciastka traw, od kiedy si spotykaymy, miaam wraenie, e jestem przedmiotem jej eksperymentw. Moe to ona nasya na mnie te wszystkie dziwaczne postaci i odpowiedzialna jest za obecno Kurwaminy w samochodowym radiu. Nie mam wielkiego dowiadczenia z uywkami, bo lubi by trzewa, wykpana i zdolna do dugiego biegu. Teraz w miejscu Alicji Pancernika znalaza si wymita i cuchnca kobieta, ktra znw zapomniaa ogoli nogi.
Nastawiam czajnik i spojrzaam przez okno. Ponad czarn fal lasu wiee Zamku Ksi wystaway jak maszty toncego statku, wiateko zapono, przemiecio si midzy dwoma oknami i zgaso. Ksina Daisy znw szuka swoich kotw i nie wie, e jeden z nich nigdy nie wrci, bo kto go powiesi w moim ogrodzie. Oddaabym wszystko za to, eby moja siostra bya tu ze mn. Wyobraziam sobie przez moment, e nasze losy potoczyy si tak, jak sobie wymarzya: ona przyjeda tu w odwiedziny ze wiata, ktry zdobya, ja skdkolwiek, bo nie mam pojcia, kim staabym si, gdybym nie musiaa jej opakiwa. Nasz ojciec yje, wychodzi ze swojego pokoju i umiecha si szczliwy, e wrciy jego crki, a skarb, ktrego szuka, ley zapomniany pod ziemi. Wizja bya jednoczenie wyrana i nierealna, jak obraz w nagym bysku flesza, ktry wydobywa z ciemnoci ludzi o czerwonych oczach i paskich twarzach. Dopiero od Dawida dowiedziaam si, jak daleko Ewa posuwaa si w swoich genealogicznych fantazjach o prababkach i praciotkach, o paryskich matkach pianistkach ydowskiego pochodzenia. Czy wiedziaa albo przeczuwaa, e naprawd jest crk Niemki? Odczuwaam satysfakcj, e wiem wicej o mojej siostrze, i zarazem dziwny rodzaj alu, e cz jej ycia toczya si poza mn. Dawid. Co nie dawao mi spokoju. Jak bolesna zadra. Usiadam z kubkiem zielonej herbaty i odtwarzaam w mylach jego opowie. Wiedziaam, e Dawid zostawi dla mnie trop niczym ciemny korytarz do pokoju, ktrego nie ma. W tym, co mi powiedzia, byo tajemne przejcie, ktre powinnam odnale, a wtedy zrozumiaabym i przeszo, i to, w co teraz uwikaam si w tym miecie. Opowie Dawida i list mojej siostry nie zgadzay si ze sob do koca, ale nie potrafiam jeszcze wskaza niepasujcych elementw. Obie narracje staray si przede mn ukry jak tajemnic tak, by jednak mnie kusia. Otworzyam plik, w ktrym zapisaam internetowe forum, wypowiedzi Dawida zaznaczyam pogrubion czcionk. Ona tu jest. Blisko. Jest mao cza. Tylko tyle. Pamitaam, co napisa, ale jego sowa zniky z zapisanego pliku, naprawd si rozpyny. Nie mogam przesta myle o Kalince, dziecku ze zego gniazda, skaonym jak po Czernobylu, jak to okreli Marian Waszkiewicz, dyrektor Domu Dziecka Anioek. Czy Dawid wyczu moj sabo do tego dziecka? Czy zna miejsce pobytu dziewczynki? Chcia naprowadzi mnie na jej lad? Problem polega na tym, e potrafiam napisa o znikniciu Kalinki, ale nie byam pewna, czy potrafi szuka zaginionego dziecka w realnym wiecie. Moim wiatem byy sowa, nie czyny. Irytowaa mnie gra, jak Dawid ze mn prowadzi. Zajrzaam do sieci, ale nie byo tam ani Homara, ani Ramoha. arwka pod sufitem doya swoich dni, zamrugaa jeszcze raz i zgasa. Wyczyam komputer, w kuchni zapada ciemno. Roztargnienie, oberanie si do nieprzytomnoci ciastkami z marihuan, podziemne korytarze i weneckie lustra, miaam wraenie, e to wszystko przytrafia si jakiej innej Alicji. Tak Alicj mogaby wymyli moja siostra.
Siedziaam przy stole w towarzystwie sponiewieranego rudego Hansa z NRD i mylaam o przeszoci. O tym, jak Dawid czeka na Ew na wabrzyskim dworcu, i e obie znane mi opowieci o tych ostatnich dniach ich mioci s rwnie prawdziwe albo rwnie faszywe. I e nie podoba mi si atwo, z jak mona wymieni jedno z tych okrele na drugie. Moe wic oboje mnie okamali? Tylko co chcieli przede mn ukry? Moe nie znaam Ewy tak dobrze, jak sdziam. Zaczo pada i do szyby przyklejay si mokre patki niegu, czuam, jak trzewiej i ogarnia mnie smutek. Gdyby bya tu Celestyna, pocieszyaby mnie, gdyby by Marcin, mogabym dotkn jego ciepego ciaa i zatopi si w nim. Ale towarzyszy mi tylko mi kaleka z rozprutym ramieniem i utkwionymi we mnie gupimi oczkami. Przyzwyczaiam si do tego, e jestem sama, czy raczej pojedyncza, niezwizana i niezobowizana do pamitania o kimkolwiek prcz moich zmarych, ale nagle poczuam ogromn potrzeb obecnoci drugiego czowieka. Zamiast roztkliwia si nad sob, pojad do Dawida, postanowiam. Skoro nie chce ze mn rozmawia, sprbuj go zmusi, bd dobijaa si tak dugo, a mi otworzy.
Odstawiam pusty kubek, a wtedy co zawirowao w ciemnoci za oknem i omal nie umaram z przeraenia, gdy nagle otworzyy si drzwi do ogrodu. W ich progu staa jaka pokraczna figura i oddychaa ciko. Odruchowo zapaam Gertrud Bltchen. Posta zatupaa i otrzsna si z wilgoci jak zwierz, poczuam zapach mokrej sierci.
- Masz jak okryjbid? - zapyta w kocu nieproszony go.
- Babcyjka?
- A kto ma by? wita Kociska z zaproszeniem na bal u Daisy? - prychna i w mroku zalniy tawo jej oczy. - Okryjbidk masz? - powtrzya powoli, jakby przypomniaa sobie, e nie jestem zbyt rozgarnita.
- Co mam?
- Paletko jakie, dziewczyno - podpowiedziaa.
- Potrzebujesz paletka?
- nieg sypie. Zima mamka duga! - wyjania, jakby to czynio ca sytuacj normaln i oczywist. Odoyam Gertrud Bltchen, poczuam, jak rozluniaj si moje napite minie. Babcyjka miaa racj. To bya oczywista sytuacja: pada nieg i potrzebowaa okrycia, a ja je miaam i przynajmniej w tym momencie nie byo mi niezbdne.
- Wejd - zaprosiam j. - Napij si ze mn herbaty.
- A nie - zapara si - zaraz musz lecie dalej.
- Dlaczego?
- Kotrupki godnym nios. - To bya caa jej odpowied. Zdjam wic z wieszaka swoj ciep kurtk i podaam Babcyjce. - No! - ucieszya si. Pomacaa materia i powchaa go. - Galancia okryjbidka! - Zaoya kurtk, ktra sigaa jej do kolan, i zakrcia si wkoo.
Kurtk kupiam przed wyjazdem w sportowym sklepie, nadawaa si nawet na grsk wspinaczk, bo lubi trwae, porzdne rzeczy, w ktrych jestem przygotowana na wszystko. W kieszeni nosz zawsze zapalniczk, owek i latark.
- W kieszeni masz zapalniczk, owek i latark - dodaam, ale Babcyjka ju odwracaa si, by jednym susem znikn w ciemnoci ogrodu.
- Zosta w domu, po polu nie lataj! - przestrzega mnie.
- Poczekaj! - zawoaam, ale nie posuchaa.
- Drzwi zamknij na skobelek! - rzucia na koniec przez rami, bysno jeszcze wiato odbite w odblaskowym pasku na okryjbidce. Mogabym nabra wtpliwoci, czy ta wizyta rzeczywicie miaa miejsce, gdyby nie fakt, e na wieszaku nie byo mojej kurtki.
Zamknam drzwi, jak kazaa kociara, wypiam jeszcze kubek herbaty i przypomniaam sobie opowie pana Alberta i kurtk, ktr Apolonia Kitti Kitti daa maej Rosemarie, mojej przyszej matce. Po tym skojarzeniu, ktre miao moc iluminacji, nagle poczuam senno tak mocn, e z trudem wspiam si po schodach i padam na ko. Zasnam na brzuchu, gbokim snem, jaki rzadko mi si zdarza, zanurkowaam w nim gbiej ni zwykle, przebiam gow cienk warstw szka. Dostaam si tam, gdzie yj endemiczne stworzenia morskie, krakeny, wiecce ryby, wadcy podwodnej ciemnoci. Pywaam z Ew w basenie obok poniemieckiego stadionu na Nowym Miecie. Woda bya przejrzysta, przewietlona socem, a my umiaymy pod jej powierzchni oddycha jak ryby. Ewa miaa na sobie jasnozielony kordonkowy kostium, ktry sama zrobia na szydeku, i w ogle jej nie dziwio, e teraz to ja jestem starsz siostr. Spod wody patrzyymy na pywajce po powierzchni licie, fikaymy kozioki i apaymy si za rce, a moje ciao ogarniaa niezwyka bogo. Byam lekka, czysta i pozbawiona pamici. Potrafiam czyta z ust mojej siostry, mwia mamAlicjmamAlicj to byo pikne by miejtamnie Nagle co sistao jakby nadcigna ciemna chmuraciemna i wszystko wok poszarzao mojasiostra posmutniaa i zacza si oddala onayjemartwa pomylaam zauwayam e woda robi si mtna i potem Ciemna woda ciemna Ewa pokazywaa mi co palcem czarnawodazdrowiadoda zobaczyam e to Gertrud Bltchen niezabijaj pomylaam mwia do mnieniezabijaj z jej ust wykrzywione usta bbelki powietrza jak rana Poranioneusta wiedziaam towane nic nie syszaam niezabijaj chciaam krzyknalecisza cisza onayjemartwa. Moja siostra znikarozpynasi wtedy zauwayam e toja trzymam w doni Gertrud Bltchen nie pomylaamnie czerwona woda wok mnie pywaj kawaki misakoci.
Obudziam si gwatownie, apic powietrze, jakbym naprawd wynurzya si z wody, i dopiero po chwili zrozumiaam, e za nage przerwanie mojego snu odpowiedzialny jest dwik telefonu. Ktokolwiek do mnie zadzwoni, byam mu wdziczna za wydobycie mnie na powierzchni, ale gdy odebraam, po drugiej stronie syszaam tylko oddech, ciki, jakby kto przedrzenia mnie albo cierpia na jak chorob. Nie odpowiedzia na moje halo, sucham i rozczy si po chwili penej dyszenia i wahania. Guchy telefon wykona kto niedowiadczony, bo na mojej komrce wywietli si numer, oddzwoniam. Pamitam gosy ludzi, z ktrymi rozmawiam, i dugo po zakoczeniu wywiadu sysz je w gowie. Czasem ni albo wyobraam sobie podczas podry, e mwi do mnie to, czego nie udao im si wyrazi w wywiadzie, albo to, czego si domyliam, ale nie mogam napisa, bo nie zostao powiedziane. Rozpoznaam j od razu, Zofia Socha, babcia Patryka, ktra ugocia mnie pieprznym rosoem na wabrzyskiej Palestynie.
- Tu Alicja Tabor. Co chciaa mi pani powiedzie?
- Jaaa? - przecige nieszczere zdziwienie.
- Dzwonia pani do mnie.
Zofia milczaa.
- Moemy si spotka? Przyjad do pani - zaproponowaam.
- W szpitalu jestem - wystrzelia Zofia Socha. - Serce mi wysiado, ya si zapchaa. Jutro bior mnie pod n.
- Bardzo pani wspczuj. Odwiedz pani przed operacj. Mog przyjecha zaraz.
Sapanie, cikie i bolesne.
- Wtrbk siekaam i jak mi nagle dech zaparo, tak padam. Jutro bd ci - powtrzya. Strach w gosie Zofii Sochy by namacalny, podszyty t zoci. Pewnie bya za, e obca dziennikarka jest jedyn osob, do ktrej moe zdzwoni w takiej chwili.
- Wszystko bdzie dobrze - uspokoiam j, bo takie sowa czasem s potrzebne, cho nie maj smaku, jak woda. Milczenie, sapanie, Zofia si wahaa. Czuam, jak wzbiera w niej opowie.
- Pod szstk le, na wewntrznym.
Zbiegam do kuchni, by napi si kawy, i jeden rzut oka na ogrd wystarczy, wiedziaam, e noc kto w nim by. Moja jabo miaa poamane gazie, ziemia bya zdeptana. Przestraszyam si, e kto skrzywdzi Babcyjk, i wybiegam w poranny chd, pachncy ju zim. Od razu zauwayam, e intruz prbowa otworzy kuchenne drzwi. Na progu lea pogrzebacz i skrzana rkawiczka, w kilku miejscach naruszono framug i spod obacej farby wida byo drewno jasne jak ciao, ale solidny niemiecki zamek nie puci. To dlatego Babcyjka kazaa mi zamkn drzwi, ktre zwykle zostawiaam otwarte. Chronia mnie przed zem, ktre noc czaio si pod moimi oknami. By moe rzeczywicie powinnam zmieni obyczaje, skoro kolejna osoba nakazuje mi tak ostrono. Ukucnam, by przyjrze si ciemnej plamie na kamiennym stopniu, dotknam jej i ze wstrtem wytaram palec, na p zamarznita krew, mikka pod lodow powoczk. Wicej krwi dostrzegam na obsypanej niegiem trawie, ktra wygldaa, jakby stoczono tu walk. Pod krzakiem porzeczek, gdzie pochowaam kota, zobaczyam odcinity lad sportowego buta, przyoyam do niego stop, by o par numerw wikszy od mojego i pewnie nalea do mczyzny. Albo do kobiety o wielkich stopach. Co musiao przestraszy intruza. Zrani si albo kto go zaatakowa. Pochyliam si i dokadniej przyjrzaam ladom, spod niegu przebija mocny zapach ziemi. Obok wielkiej stopy byo tu co jeszcze. Odciski ap wyjtkowo duego kota. Kota?! Chyba nie nadawaam si na detektywa. Przez chmury przedaro si soce, gdzie rozleg si dwik samochodowego silnika, kto trzasn drzwiami, a przelatujcy nade mn ptak rzuci delikatny, blady cie, jakby zosta stworzony tylko na prb. Byam tu, ale jednoczenie co mnie od tu oddzielao, znalazam si pod jego podszewk.
Czuam, e musz si pieszy, czyj gorcy oddech parzy mi kark. Nie miaam innego okrycia ni podarowana Babcyjce kurtka, a w szafie znalazam tylko ty prochowiec Ewy, zakurzony, o przykrtkich rkawach. Zaoyam go na gruby sweter i spiam starym skrzanym paskiem, ktry te poniewiera si w szafie i nalea pewnie do mojego ojca. Gdy zwieczyam swj ekstrawagancki strj sportow czapk, doszam do wniosku, e bardziej przypominam jedn z kociar ni reporterk najwikszej polskiej gazety. Jeli nie uda mi si std wyjecha, docz do nich, zamieszkam w piwnicach Zamku Ksi i stan si lokaln atrakcj. Wrzuciam Gertrud Bltchen do torby i pojechaam do szpitala, by odwiedzi babci Patryka. Spniam si jednak. Lekarz, wygldajcy jak zmita kartka papieru z nieudanym wierszem, powiedzia mi, e stan Zofii Sochy nagle si pogorszy i zabrano j na sal operacyjn.
- Kiepsko! - westchn i jeszcze bardziej skurczy si w sobie. - Serce do wymiany, trzustka do niczego.
- Wyjdzie z tego? - zapytaam, a lekarz popatrzy na mnie aonie, jakbym popenia nietakt, zadajc pytanie niewaciwej osobie. Zatar drobne, kociste donie, ktre zaszeleciy jak licie.
- Ciao ludzkie jest pene niespodzianek - oznajmi w kocu z tak rezygnacj w gosie, e zrobio mi si go al. By moe potrzebowa pewnoci, jak ja, a skazany by na profesj, ktra jej nie daje. Nachyli si, przez straszn chwil mylaam, e zamierza mnie pocaowa, a on wyszepta mi do ucha tonem spiskowca: - Medycyna to studium przypadku.
Umwilimy si, e zadzwoni wieczorem, a jeli sytuacja si zaostrzy, jak si wyrazi, on zadzwoni do mnie. Przedstawiam si jako crka przyrodniej siostry Zofii Sochy, gdy wypowiadaam to niewinne kamstwo, poczuam nage pokrewiestwo z t obc, niezbyt sympatyczn kobiet. Czy co zmienioby si w moim yciu, gdybym bya crk czyjej przyrodniej siostry? Ciotk zaginionego Patryka o wielkich spiczastych uszach, troszk nawet podobnych do moich? Czuam, e babcia Patryka miaa dla mnie wan wiadomo. Co przede mn ukrya? Matka maej Andeliki spisaa crk na straty, Zofia Socha ya dla tego malucha, karmic go pieczonymi udkami z Reala i swoj mioci. Tsknia za swoj paskudn crk i wychowywaa wnuka, ktry znik jak kamfora. Moe nie potrafiam z ni rozmawia, moe czekaa na pytanie, ktrego nie zadaam? Ogarna mnie rozpacz, jak zawsze wobec straconych historii. Gdy jestem na cmentarzu, myl o tym, czego zmarym nie udao si opowiedzie, jakby w kadej trumnie gni plik kartek albo pendrive zamiast koci. Teraz od opowieci Zofii Sochy zaleao by moe ycie jej wnuka. Postanowiam poczeka w Bibliotece pod Atlantami, jak wwczas gdy byam dzieckiem, ktre nie ma dokd pj.
*
W rynku i prowadzcych do niego ulicach zebra si tum ludzi, by wilgotny i niespokojny jak wyrzucona na brzeg omiornica. Czeka na figur Matki Boskiej Bolesnej z widzenia Jana Koka i na Jerzego abdzia, ktry wraz z ni mia tu pojawi si dzi po poudniu. Im bliej rynku, z tym wikszym trudem przebijaam si przez gszcz cia w zimowych paltach. Docieray do mnie fragmenty rozmw i czuam te sowa, jakby obrzucano mnie niekami.
- Wykopa! - wrzasna tu przy moim uchu gruba Pani z Wsem.
- Wykopa! Nakopa! - podjli inni.
- Raz-dwa w chuja! - potwierdzili ochoczo trzej ysi pryszczole. Miaam wraenie, e mj kanarkowy prochowiec niepotrzebnie zwraca na mnie uwag, nacignam mocniej czapk.
- Robactwo si sypie ze wsypw - kto sykn mi w ucho i poczuam zapach zsypu z jego ust.
- Wyjechali, nie ma komu si poali - zajcza kto inny cichutko i zamilk.
- Bo mka, mka - popar go starczy kobiecy gos peen zoci, ktrej destylat byby silniejsz trucizn ni arszenik.
- Wszdzie mnie boli, e si dotkn nie mog - poskary si mczyzna kobiecie.
- A przykada pan koci? Ja przykadam i przechodzi. Na noc banda elastyczny, ale trzeba troch wazelin posmarowa, siemieniem lnianym popi.
- Koci, same koci zostay - ten sam szept wwierci mi si w mzg, ale w tumie nie widziaam, kto to mwi. Poruszaam si powoli jak we nie, bo znw byam koo grubej Pani z Wsem.
- Koci pogruchotane! - rykna, a echo odbio si od cian poniemieckich kamienic. Spojrzaa na mnie i wycelowaa palec w moj pier, jakby miaa z niego wystrzeli. - Trupy, strzpy, ponie miso!
Poczuam uderzenie paniki, znw si zanurzyam w brudnej wodzie ze swojego snu i bardziej zdecydowanie przepchaam si par metrw w kierunku biblioteki.
- Krwawa miazga z Jana Koka! Pchli go nago, podeptali! - krzyczaa za mn wsata, i moe to do mnie osobicie miaa pretensj o mier wizjonera.
- Wykopa! - rykny unisono dwa mskie gosy i rozpoznaam starszych panw, znw trwali tu rami w rami, podkrceni alkoholem, zjeony Lwi i oklapnity ysawy. Ostatni osob, jak zauwayam, bya Staruszka we Fiolecie, ktra krcia si przy ekipie filmowej i bezskutecznie usiowaa skoni Sandr Pdrak-Pyrzyck, by jej wysuchaa.
- Prosz pani, ja mieszkam na trzecim, a na czwartym obywatel ssiad narkotyki pdzi z policj. Od pitnastu lat jestem gnbiona, mczona. - Zauwaya mnie, gdy wchodziam na schody biblioteki, i zapaa za rkaw. - I tak mnie powiedzieli: Jak nie zamkniesz mordy, kurwo, to w torb i do lasu! - Z trudem si uwolniam i gdy zamknam za sob cikie drzwi, moje serce walio, jakbym przebiega maraton.
Czytelnia bya pusta, nie liczc staruszka pochylonego nad jakim opasym tomiszczem z nowoczesnym palmtopem i lup przy oku. Wyglda bardziej na cz wystroju ni ywego czowieka i nie drgn, gdy weszam. Celestyna dzi miaa wolne i zamiast niej obsugiwaa mnie kobieta w rednim wieku, podobna do starej bibliotekarki z czasw mojego dziecistwa. Miaa tak sam brodawk pod nosem, z ktrej wyrastay biae woski, ruchliwe jak kocie wibrysy. Nie zdziwiabym si, gdyby podaa mi jak nowo na temat wielbdw i Tuaregw.
- Jestem crk - powiedziaa, zanim zdyam o cokolwiek zapyta.
- Sucham?
- Crk starej bibliotekarki. To ona przechowaa dla ciebie ksik - zawiesia gos, jakby na co czekaa. Moe na haso.
- Mnicha Lewisa - podpowiedziaam niepewnie.
- Dokadnie - ucieszya si wzruszona. - Przechowaymy dla ciebie Mnicha Lewisa.
- Dzikuj.
- Drobiazg. Mamy wiele innych ksiek, ktre czekaj na ludzi.
- Wszystkie si doczekuj?
- Niestety, nie. Te, ktrym si nie udao, przenosimy po dwudziestu latach do piwnicy. Ale wiedziaymy, e ty wrcisz. Moja mama tak mwia. Ona si nie myli w takich sprawach.
- Bardzo jestecie podobne, ty i mama.
- Tak - westchna bibliotekarka. - To dziwne, zwaywszy, e zostaam adoptowana. Nie mogam wic mie pretensji.
- Pretensji?
- e tak wygldam.
- Wygldasz w porzdku - powiedziaam zgodnie z prawd. Niewysoka drobna kobieta o okrgej twarzy, z duymi tawymi oczami, ostrzyona na chopaka.
- W porzdku brzmi niele, ale wiesz, o co chodzi. Nie mam urody Celestyny.
To fakt. adna z nas nie miaa. Zmieniam temat:
- Dobrze pamitam twoj mam.
Bibliotekarka umiechna si z czuoci.
- Ona ju nie wychodzi z domu i mwi, e nie zamierza umrze, tylko zaczyta si na mier.
- To pikny sposb na odejcie - przyznaam.
Bibliotekarka spojrzaa na wypisan przeze mnie sygnatur.
- Chcesz zobaczy te same roczniki gazet - powiedziaa w kocu.
- Te same?
- By tu jeden ostatnio, nie podoba mi si.
- Kto?!
- Taki ciki, niewywrotny. Aur mia fataln. - Bibliotekarka skrzywia si jak kot, ktry spodziewa si tuczyka, a dosta makaron.
- Bota nanis! - zagrzmia nagle staruszek z lup tak dziarsko, jakby wydawa wojskow komend.
- Wujek Leon - wytumaczya bibliotekarka. - A dokadnie wujkodziadek.
- Leon Odrow! - przedstawi si starszy pan.
- Wujek Leon pisze ksik o Zamku Ksi. Daisofil. Znalaz ostatnio nieznane listy ksinej Daisy. Ma ju siedemset stron maszynopisu - wyjania bibliotekarka.
- Siedemset dziewi i p! - poprawi j staruszek. - Nie wolno udostpnia cennych rde byle komu. - Pogrozi nam palcem.
Ciki, niewywrotny, z fataln aur, chyba wiedziaam, o kim mwi bibliotekarka.
- Marek Waszkiewicz? - zapytaam. - Marek Waszkiewicz wypoyczy te same roczniki gazet?
- Przecie mwi, e on - potwierdzia. - Ale nie wypoyczy.
- Nie? A dlaczego?
- Bo mi si nie podoba.
- Nie podoba! - potwierdzi wujkodziadek Leon Odrow. - Brudas! Nogi w bocie uflogane.
- To wiele tumaczy - przyznaam. - A powiedzia ci moe, czego szuka?
- Powiedzia - przyznaa bibliotekarka i wymienia z wujkodziadkiem szybkie spojrzenia.
- I?
Kobieta patrzya na mnie z trudnym do odgadnicia wyrazem twarzy, jej tawe oczy kogo mi przypominay. Babcyjka! Uwiadomiam sobie w tej chwili, e ma oczy jak kociara, ktra przysza do mnie poprzedniej nocy.
- Interesowaa go zbrodnia sprzed szeciu lat. Wtedy w Dziemorowicach Adam Ryba, bezrobotny optyk, zamordowa swoj siostr-kochank. A potem wyku sobie oczy i nago polecia w pola.
- Ich dziecko cudem przeyo i odnalazo si po paru dniach - wtrciam.
- Ale nikt nie wie, co dalej z nim si stao. Syszaa o tym. - Bibliotekarka wpatrywaa si we mnie i poczuam si jak na przesuchaniu.
- Co syszaam - przyznaam ostronie. - A ty wiesz co wicej?
- Ludzie mwi, wiatr sowa nosi. - Machna rk i zmienia temat. - Ten Waszkiewicz mwi, e pisze powie.
- Mona pisa w dobrej albo w zej intencji. On pisze w zej.
- To lepiej, by wcale nie pisa! - owiadczy wujkodziadek Leon i waln pici w biurko.
- I co mu powiedziaa?
- e wypoyczyam te roczniki tobie.
- Mnie?!
- Tak - przytakna zadowolona z siebie bibliotekarka.
- Dobrze zrobia! - pochwali j wujkodziadek. - Zuch dziewucha!
Marek Waszkiewicz! A wic to on prbowa wama si do mnie noc. Trzeba go odnale.
Wybiegam w takim popiechu, e o mao nie przewrciam sprztaczki w niebieskiej sukience, ktra staa na schodach i palia papierosa w szklanej lufce, przygldajc si z dezaprobat temu, co dzieje si u jej stp. Tum zgromadzony w rynku wla si ju na schody Biblioteki pod Atlantami. Kilka osb siedziao na rodkowym stopniu i posilao si kanapkami z kiebas.
- Bo to kamstwo jest Kokowe - powiedzia jaki mczyzna z penymi ustami.
- Amstwo - zgodzi si drugi.
- Pani patrzy - pokazaa w stron rynku Niebieska Kobieta - chyba si bd pra.
- Kto z kim?
- Jedni z drugimi - odpowiedziaa i wypucia chmurk dymu.
- O co bd si pra?
- Jedni s przeciw, a drudzy za. Albo odwrotnie.
- To bez znaczenia? - upewniam si.
- Bez - przyznaa.
Perspektywa ponownego przedzierania si przez rynek wydaa mi si straszna, ale nie miaam czasu do stracenia.
- Pani pjdzie pod spodem - doradzia mi niespodziewanie Niebieska Kobieta.
- Pod jakim spodem?
- Za mn!
Zgasia papierosa i weszam za ni z powrotem do biblioteki, w ktrej chodnym wntrzu ju zbiera si mrok. Otworzya ukryte za schodami niskie drzwi, podaa mi latark czowk, sama zaoya podobn i ruszya schodami w d tak szybko, e nawet ja, biegaczka, nie mogam za ni nady. Schody koczyy si w korytarzu, ktrego ciany byy od podogi po sufit zastawione ksikami, pdziymy, biorc ostre zakrty. Pod spodem Biblioteki pod Atlantami bya druga biblioteka, jak odbicie w ciemnej wodzie, i zastanawiaam si, czy to wanie przechowywane tu ksiki nie doczekay si ludzi? Miaam wraenie, e ciany korytarzy to wysokie regay, za ktrymi s nastpne regay i korytarze, i inne istoty oprcz nas. Szeleciy kartki, sucha byo szepty i zgrzyt owkw po papierze. A moe tylko mi si wydawao.
- Szybko! - ponaglaa mnie sprztaczka, jej plecy poyskiway niebiesko i wydawaa komendy jak GPS: - Ostro w lewo, prosto, po dwudziestu metrach w prawo, nie rozglda si! - W kocu wypchna mnie przez mae drzwi na kocu korytarza i zatrzasna je, zanim zdyam podzikowa. Zdyszana mrugaam oczami. Znalazam si w podwrzu jakiej kamienicy i z okna na parterze patrzy na mnie znad skrzynek z trupami pelargonii mody mczyzna w podkoszulku i czerwonym szaliku. Wyglda, jakby tkwi tam od zawsze i na nic ju nie czeka. Wyszam na ulic, na ktrej sycha byo wrzaw w rynku, i znalazam swj samochd. Gdy jechaam do Domu Dziecka Anioek, wiedziaam, e jestem coraz bliej rozwizania tajemnicy.
Pod domem dziecka sta policyjny samochd, obok niego modziutki policjant w nerwach i wieych strupkach po goleniu.
- Co si stao? - zapytaam przeraona, e zniko kolejne dziecko albo ktre odnaleziono martwe.
- Udziela informacji mi nie kazano! - wystrzeli mundurowy i zesztywnia na baczno, daam mu wic spokj i pobiegam przez pusty teraz plac zabaw, na ktrym wielka choinka tkwia jak upiony troll. Baam si, e gdy odwrc si plecami, kosmata apa zapie mnie za gardo. Na schodach minam trzech innych policjantw, jeden mia twarz cignit w supe wok wielkiego nosa i te wyglda na trolla.
Marian Waszkiewicz siedzia za biurkiem z twarz ukryt w doniach. Zaczeska odkleia si od jego czaszki i zwisaa smtnie nad prawym uchem. Przez moment miaam ochot poprawi te smutne wosy, poczuam si, jakbym go podgldaa.
- Zagin - powiedzia, nie podnoszc gowy, i dopiero teraz zrozumiaam, e pacze.
- Kto?!
- Mareczek, mj syn. Wczoraj rano wyszed i nie wrci. Telefonu nie odbiera - zaka. Podeszam do biurka i dotknam jego ramienia. Czuam, jak wstrzsa nim pacz.
- Mielimy dzi jecha z dzieciakami na wycieczk - wydusi. Podnis na mnie w kocu czerwon, napuchnit twarz i w jego oczach byo co jeszcze oprcz rozpaczy. Mj strach rozpozna w nich swojego brata. - Do Wrocawia na wystaw mielimy. Autokar zaatwiony, prowiant. Dzieci musz z piknem obcowa! Panorama Racawicka to jest sztuka, a nie, e baba nago pjdzie do ani i zdjcia zrobi grubym babom. Ostatnio w telewizji jeden artysta mwi, e inspiruj go misoerne roliny i sztuczne zby! Ja tego nie rozumiem - zapaka stary Poleszuk i wiedziaam, e nie ma na myli sztuki wspczesnej.
- Czego pan si boi?
Marian Waszkiewicz spojrza na mnie.
- Wie pani, co robi w takiej sytuacji prawdziwy Poleszuk? - Wysmarka nos w wielk kraciast chustk, nie wiedziaam, e kto ich jeszcze uywa i e kto zgadza si je potem pra. - Prawdziwy Poleszuk wdki si napije i strzeli sobie w eb! Napije si pani ze mn? Ja w pani czuj polesk dusz, jak u Tadzika. Skd pani pochodzi?
- Std.
- Nie szkodzi!
Wypilimy po setce. Nadal czuam ogie w przeyku, gdy Marian Waszkiewicz nala drug setk.
- Wie pani, co bym zrobi, gdybym by modszy? Zaczbym wszystko od pocztku. Od nowa! - Zamierza waln pici w biurko, ale w poowie si rozmyli i dwik zabrzmia aonie jak klaps.
Wypilimy i chwil siedzieli w milczeniu tak cikim i ykowatym, e mona by je posieka na desce jak zimow polsk natk. Kto zastuka do drzwi i usyszaam gos ony Mariana.
- Precz! - warkn m i nawet nie spojrza w stron gosu, ktry zamilk, kroki onine odczapay, ucichy. Dyrektor dola mi wdki. - Matki nie maj pojcia o dzieciach! - wybuchn, poderwa kieliszek i wypi z ponur determinacj jak Sokrates cykut. - Tak go mamuka ustawia. Chuchaa, dmuchaa i jak go wykierowaa? - Popatrzy na mnie i te wypiam. Paliy mnie policzki, powietrze, ktre wdychaam, nie byo oywcze. A wic to on. aosny mamisynek z chorymi nerkami. To on jest odpowiedzialny za zniknicia dzieci.
- Prosz mi powiedzie o Marku.
- Nie wierzyem! Wrobili go. Zawsze by atwowierny, wraliwiec taki. Dusza artysty.
- W co go wrobili? - zapytaam, ale Marian Waszkiewicz lecia kusem w innym kierunku.
- Wybronilimy chopaka. Mam tu jednego Poleszuka w policji, syn jego te w policji, gruba ryba, ustawiony. Nawet mylaem, e Mareczek te kiedy, ale. Jak Poleszuk z Poleszukiem pogadalimy, wypilimy. Sprawy nie byo, ale zaama si, studia rzuci. A bez ycia studenckiego si chopak nie otrzaska. Najlepiej jak i studia, i wojsko! Wojenka, szabelka, to jest szkoa dla mczyzny. Za mundurem panny sznurem. Czy ja pani mwiem o Tadziku? Studiowalimy razem, wszystko razem, z jednej miski, i tak dalej. Pani mi nawet troch Tadzika przypomina. Pikna z pani kobieta!
Znw napeni kieliszki, zy mu obeschy. Musiaam si dowiedzie, co drczy tego mczyzn, zanim si upijemy. Krcio mi si w gowie i prbowaam skupi wzrok na popiersiu Pisudskiego, ktry z tej perspektywy przypomina Jerzego abdzia i mruga do mnie porozumiewaczo. Sowa z tej perspektywy przypomina Jerzego abdzia wyday mi si znaczce i powtrzyam je w myli. Widziaam niedawno kogo, kto przypomina abdzia, ale to z pewnoci nie by Pisudski. Siedziaam obok palmy w duej doniczce, jej li askota mnie w rami, jakby rolina usiowaa mi co podpowiedzie.
- Marek dzieci lubi. Normalnie, bez podtekstw - kontynuowa dyrektor. - Dzieci lubi - powtrzy i baam si, e znw zacznie paka.
- Lubi dzieci - zachciam go agodnie.
- Pod przedszkolem na Nowym Miecie go zapali w krzakach, e niby si. Si onanizowa. A on za potrzeb wyskoczy. Nerki ma chore. A teraz ja, ojciec, musz o takich rzeczach z kobiet! - Prawdziwy Poleszuk waln pici w biurko w bezsilnej zoci i teraz mu wyszo, a podskoczy Pisudski. Wypi i nala nastpn kolejk, a potem chwiejnie podszed do regau z oprawionymi w starowieckie okadki ksikami. Korzystajc z jego nieuwagi, wylaam wdk do doniczki z palm. - Pani patrzy. - Usiad na oparciu mojego fotela, poczuam zapach starzejcego si, smutnego mczyzny. Wyobraziam sobie ponur sypialni i ponury seks albo jego ponury brak, Mari Waszkiewicz w zadartej koszuli nocnej. Na fotografiach by Marek i dzieci, na wycieczce, na placu zabaw, pod choink. Duo Mareczkw, zawsze wrd dzieci. Moj uwag przykuo zdjcie, na ktrym w olepiajco biaym niegu kolorowe plamy dziecinnych kurtek i czapeczek wyglday jak kwiaty. Na pierwszym planie przysadzisty mczyzna cign sanki, a siedzca na nich drobna figurka zasaniaa rkoma twarz, moe razio j soce. Zanim uwiadomiam sobie, kogo mi przypomina, dyrektor domu dziecka powiedzia: - Kalinka.
Miaam ju wyj, gdy poczuam, jak moje ruchy powolniej w nagle zgstniaym powietrzu, ktre otaczao mnie jak ektoplazma z opowieci mojej siostry.
- Marek ma dom po babci - przypomniaam sobie.
- Nie ma go tam - zaka Marian Waszkiewicz, ale w jego gosie byo co jeszcze, gorzkiego jak wiey gniew. - Wola tu siedzie, bo mamusia ugotuje, opierze, jak to kawaler. Ale czasem tam chodzi pisa. T gupi ksik! Nawet tam mu obiadki w trojaczkach nosia. Cigle tam lataa, a nie upilnowaa!
Zapragnam nagle zobaczy ten dom, w ktrym Mareczek przeistacza si w dzielnego inspektora Twardowskiego. Skoro on zakrada si do mnie nocami, to teraz ja sprawdz jego nor - pomylaam. Zrozumiaam, e kto tak pozbawiony talentu musia popeni zbrodni, by mc o niej napisa. Kto tak pozbawiony ycia musia zrobi co naprawd potwornego, by poczu, e yje. Na myl o tym, e ten mczyzna porwa i skrzywdzi dzieci, zniszczy ich mae ciaa, ogarna mnie wcieko. Wiedziaam, e posuguj si logik, ktra nie ma nic wsplnego z reguami mojej pracy i mojego ycia, ale granica zostaa ju przekroczona. Kto noc wchodzi do mojego domu, ja teraz zrobi to samo, bo by moe uda mi si ocali zaginione dzieci. Nie napisz tego reportau, gra toczy si ju o wiksz stawk.
- Adres i klucze. - Wycignam rk do dyrektora Domu Dziecka Anioek.
- Myli pani, e to on?
- Musimy to sprawdzi.
- Musimy? - Znak zapytania rozwia si jak oboczek dymu, Marian Waszkiewicz wyj klucze z kieszeni spodni, byy ciepe. Koci, pomylaam, w ludzkim ciele ciepe koci. Nasze donie zetkny si na moment. - Mogaby pani by moj crk! - wybuchn jak arbuz zrzucony z dachu. Mia rozczochrane, dzikie brwi, oczy jak jeziorka zanieczyszczone przez cieki z mleczarni na co jeszcze czekay. Ogarna mnie dziwna tkliwo. Pocaowaam go w czoo, lepkie, pokryte warstw pofadowanej skry. Podzikowaam temu mczynie, bo mimo wszystko co nas ze sob czyo.
Maria Waszkiewicz staa pod drzwiami przyklejona do ciany, won std, suko! warkna albo odczytaam to z jej wykrzywionej twarzy. Znw miaa na sobie t garsonk w misny wzr jak zbiorowa mogia ofiar etnicznej czystki, byo mi niedobrze, wypita wdka wracaa kwanym posmakiem. ona dyrektora podniosa rk, jakby chciaa mnie zatrzyma albo uderzy, ale odepchnam j i wpadam do toalety, gdzie rzygaam na klczkach do poniemieckiego kibla, uwaajc, by nie pochlapa sobie ubrania. W tym miecie zostao jeszcze duo tych strasznych sedesw z pk, na ktrej kady moe podda swoje odchody inspekcji. Umyam twarz i wypukaam usta. W lustrze wydawaam si sobie inna, jakby patrzya z niego moja siostra. Nie mogam w takim stanie prowadzi samochodu i to, e pozwoliam sobie na chwil odebra samodzielno, zirytowao mnie. Wybiegam pod sypice niegiem szare niebo i zadzwoniam do Celestyny, a gdy nie odebraa, do Marcina. Nawet nie zdziwio mnie specjalnie, e po dziesiciu minutach pojawili si razem, jakby znw co knuli za moimi plecami. odkowy takswkarz, ktry ich podwiz pod Anioka, otworzy okno i krzycza za nimi:
- Lichwa, rozpijanie chopw, nieruchomoci w Warszawie, a do lekarza bez koperty nie pjdziesz!.
Jechalimy w milczeniu do domu Mareczka, a ja baam si, co tam zastaniemy. nieg lepicy si do szyb wydawa mi si ohydny jak plwocina. Ogarno mnie uczucie utraty tak dojmujce, jakby skumuloway si w nim wszystkie odejcia i mierci, jakich dowiadczyam do tej pory. Przelazam niezdarnie na tylne siedzenie i objam Celestyn, wtulajc twarz za jej ucho, w rude wosy, ktre pachniay sianem i pudrem jak kocia sier. Nie zdziwia si, tylko wycigna do mnie ramiona i poklepaa mnie po plecach, jak robi si z niemowltami, by je uspokoi. Jak mogam o niej zapomnie? Jak mogam zapomnie o tacu ksiniczki i Rudolfa Valentino? Czybym przeya te lata w Warszawie, pamitajc nie o tym co trzeba? Celestyna miaa termos z ciep i bardzo sodk kaw, jakiej nigdy nie pijam, a ktra teraz smakowaa mi tak bardzo, e nie mogam oderwa ust od kubka. Wolaam si nie zastanawia, co do niej dodaa. Z gow na piersi bibliotekarki odzyskiwaam siy, syszaam bicie jej serca. Okazao si, e w towarzystwie moich przyjaci Kurwamina milczy, w lokalnym radiu dziennikarka Sandra ekscytowaa si liczb ludzi, ktrzy wci zbierali si w wabrzyskim rynku. Gdy Marcin zatrzyma samochd, moje zmysy byy wyostrzone jak po krzepicym nie.
Mareczek mieszka niedaleko palmiarni, dobrze znaam t okolic. Std do mojego domu mona byo dotrze w pitnacie minut, bylimy wic niemal ssiadami. Tu zostao jeszcze mniej ycia ni na mojej ulicy. Wysiedlimy przy opuszczonej czynszwce z zabitymi oknami, ktrej dach zapad si pod ciarem lat i wygldaa, jakby jaki olbrzym powali j ciosem karate. W czasach mojego dziecistwa w tym domu, ju wtedy zniszczonym i obskurnym, mieszkaa cygaska rodzina, a na schodach, teraz pustych, siedziaa prawie zawsze wielka, jaskrawo ubrana kobieta, odwijaa cukierki i zjadaa jeden po drugim na zo przygldajcym si dzieciom. Zatrzymywalimy si obok niej z panem Albertem, ale nie pamitam, bymy o czym rozmawiali, moe po prostu Cyganka i mj przyjaciel wyczuwali swoje pokrewiestwo i cieszyli si lub smucili nim w milczeniu. Obok kamienicy zaczynaa si uliczka, przy ktrej stay stare domki bliniaki, nadludzk si opierajce si rozpadowi. Przed pierwszym z nich, pomalowanym na jadowicie zielony kolor, rs pikny wierk, ozdobiony ju przez mieszkacw boonarodzeniowymi wiatekami. Wok panowaa jednak taka cisza, e wydao mi si niewiarygodne, by kto tu y i obchodzi wita. Celestyna wyja byszczyk i pokrya usta wie powok ru takim gestem, jakby nakadaa barwy wojenne. Przypomniaam sobie o Gertrud Bltchen spoczywajcej w mojej torbie.
- Wszyscy s dzi w rynku - powiedzia Marcin.
Za zielonym bliniakiem bya pusta parcela, a potem ciemny dom, ktry pozosta samotny po wyburzeniu przylegajcego do bliniaka.
- Tam - wskaza Marcin. Nie zapytaam, skd to wie.
Na zanieonej ciece prowadzcej do drzwi Mareczka wci widniay pojedyncze lady. Nasze pukanie pozostao jednak bez odpowiedzi. Wycignam klucze, zamek puci dopiero, gdy Celestyna kopna drzwi stop w malinowym kozaczku. W tym kraju zim wszyscy ubieraj si na czarno lub buro i nie wiem, skd braa rzeczy w kolorach z ogrodw Celnika Rousseau. Na spotkanie wybieg nam zapach rzadko wietrzonego domu. W przedpokoju wci stay czarne damskie buty z zapocon wkadk, na wieszaku wisiaa laska i ciki paszcz z futrzanym konierzem, pogrony w takiej nieruchomoci, jakby pogodzi si ju z wiecznoci. Najwyraniej Mareczek nic tu nie zmieni po mierci babki.
- Panie Marku! - zawoaa Celestyna, a jej gos zabrzmia niczym nieudana kwestia w teatrze i bez ladu wsik w cisz.
Na dole by pokj stoowy, kuchnia i azienka. Obeszlimy kady kt, brodzc w zielonkawym wietle, ktre wpadao przez starowieckie firany, i miaam wraenie, e znalazam si we wntrzu jednego z akwariw Adama Szymczyka. Na wiekowym radzieckim telewizorze marki Rubin staa tandetna pozytywka, ale gdy j otworzyam, nie usyszelimy muzyki i przez chwil patrzylimy na baletnic wirujc w ciszy, przejci niezrozumia groz. W ponurym pochodzie weszlimy na schody. Pierwszy pokj okaza si sypialni z cikim kiem i szaf, wiona z niego taka martwota, jakby go nie otwierano od lat. Kobiece ubrania w szafie wyglday jak zamarznite. Gdy Marcin otworzy drugie pomieszczenie, schowek bez okna, zamaram, bo w rodku staa ciemna nieruchoma posta i dopiero gdy Celestyna wczya wiato, zobaczylimy, e to krawiecki manekin, ubrany w poupinan szpilkami sukienk w krat. Kupony materiau, stara maszyna do szycia w drewnianej walizce, worki pene cinkw byy dowodem na to, e w tym domu kiedy toczyo si ycie, kto przychodzi do przymiarki, kto mwi: dzie dobry, na dole chciaabym falbank, a przy karczku dwa guziczki. Ostatni pokj by uywany, a ten, kto go zamieszkiwa, nie potrzebowa wiele. Biurko, fotel na kkach i wskie ko, przykryte poliestrowym kocem w tygrysy, adnych rzeczy, ktre mwiyby co o gucie i upodobaniach gospodarza. Na biurku staa tylko szklanka z plastikow osonk, a w niej kawowe fusy. Celestyna przygldaa im si przez chwil, jak wrka szukajca w nich dobrych albo zych znakw, Marcin gdzie znik i syszaam, jak opukuje podogi albo ciany. Przyjrzaam si lekarstwom na stoku penicym funkcj nocnej szafki. Byy tam leki na nerki, witaminy, silne tabletki uspokajajce i nasenne, puszka ze pic Krlewn, a w niej zatyczki do uszu, ugniecione w kulki koloru ludzkiej skry. Do jednej przyklei si wos. Midzy podwjnymi szybami okna wzbia si do lotu cika jesienna mucha i walia w nie, nie mogc si wydosta. Zawsze brzydziam si much, moja siostra uwaaa, e podobnie jak karaluchy s wysanniczkami pieka. Usiadam przy biurku, fotel wyda mi si ciepy, jakby kto przed chwil z niego wsta, i ogarno mnie nagle silne obrzydzenie. Poczuam zapach spalenizny.
- To ze miejsce - powiedziaa Celestyna.
Zeszlimy na d i jeszcze raz obejrzeli wszystkie pomieszczenia, jednak caa wyprawa powoli tracia sens. Mnie przypada w udziale azienka, w ktrej najpierw dugo myam rce, starajc si niczego nie dotyka, chocia nie byo tu brudno, raczej panowaa taka atmosfera jak w kostnicy. Moja zraniona do cigle nie wygldaa dobrze, zaogniona na brzegach rana przypominaa strzak wskazujc w d. Wytaram rce w chusteczk higieniczn i odruchowo nacisnam przycisk kosza na mieci.
By peen nadpalonych kartek, ktre wepchnito tu w popiechu, poczuam silniej zapach spalenizny, w powietrzu uniosy si jak muchy czarne strzpki materii. Wycignam zwinite w rulon kartki, rozsypay si po pododze. Pery Ksinej Daisy, powie Mareczka. Moe ten sam egzemplarz, ktry znik z mojego domu. Kto musia trzyma ksik nad pomieniem, bo pozostay fragmenty moliwe do odczytania. Inspektor Konrad Twardowski podejrzewa od dawna, e dziewczynka bya ma Opara si o jego silne rami i zsuna do na jego msk pier, w ktrej bio szlachetne serce wojow Znajd j i pery, ukochana, obieca i sign jej us Ten cyniczny mczyzna mnie kocha, pomylaa Daisy To nie on Uciekajmy Inspektor Konrad Twardowski zszed pod ziemi z odwag lwa prosto ze swo Pery lniy jak ksiycowe zy Inspektor Twardowski wiedzia, e ta, ktra mu zagra Czoga si Mroczny jak jego zdeptane serce i peny wilgoci jak jego oczy. Ona wiedziaa, e Pod ziemi biy moty duchw gr i woay go po imieniu: Konrad, Konrad, Ko Nie chciaa go pu Nieustraszony inspektor Konrad Twardowski kona jeszcze tego najpotniejszego wro Zej znw w ciem Tam cie pogrze Wszystko byo inaczej ni si wydawao pektor Konrad Twardowski w swoim przenikliwym cho mrocznych umy Wiedzia, e ona tu jest, blisko.
Serce walio mi tak, e nie rozumiaam, dlaczego Marcin i Celestyna jeszcze tu nie przybiegli zwabieni jego omotem. Czasoprzestrze zaptlia si jak ppek, z mojej zranionej doni wypada ostatnia kartka powieci Mareczka, strzaka wskazywaa w d. Byam groszem, ktry wpada coraz gbiej pod podszewk rzeczywistoci. Zauwayam metalowy uchwyt w spkanej, szarej pododze, znw wygrzebaa Niemca ze szpary, Wielbdko! usyszaam w gowie gos mojej siostry. Brzmia ostro, sowa ze szka. Szarpnam uchwyt i pyta przesuna si z atwoci, jakiej si nie spodziewaam, a moe to ja doznaam niespodziewanego przypywu siy. Piwniczne powietrze uderzyo mnie w twarz. Otwarta nagle ciemno pocigaa mnie z tak si, jakby odezway si we mnie geny ojca, ktry wiksz cz ycia spdzi pod ziemi. Zaniepokojeni haasem, Marcin i Celestyna pojawili si wreszcie w azience i zanim wszyscy zeszlimy pod ziemi, patrzylimy przez chwil na czarn dziur ziejc u naszych stp.
Schody prowadziy stromo w d, chodnik by wski i niski. Tylko Marcin mia latark, bo moja zostaa w kieszeni kurtki, ktr podarowaam noc Babcyjce, i owietlaymy sobie z Celestyn drog telefonami komrkowymi. Gdy skoczyy si schody, w niebieskawym wietle zobaczylimy kamienny tunel. Powietrze w nim byo brzowe i gste jak kawowe fusy.
- Ktre z nas powinno zosta - powiedzia Marcin, ale wszyscy mielimy swj powd, by zej pod ziemi, i byo oczywiste, e dalej pjdziemy razem.
To przejcie byo o wiele starsze ni betonowe korytarze zbudowane przez Niemcw i na pewno nie tak pocigajce jak ksikowy tunel, ktrym Niebieska Kobieta wyprowadzia mnie dzi z Biblioteki pod Atlantami. Przypomniay mi si legendy o podziemnym labiryncie, jaki rozciga si pod miastem, z ktrych wynika, e tutejsi mieszkacy zawsze powicali duo energii na grzebanie w ziemi, by moe rozczarowani tym, co znaleli na powierzchni. Pan Albert i mj ojciec opowiadali o zbudowanej przed wiekami setce korytarzy, ktrymi z rnych miejsc mona doj do Zamku Ksi, podobno jeden bieg na wskro Wzgrza Szubienicznego, a inny prowadzi z palmiarni pod lipow alej wprost do zamkowej spiarni. Nieraz pytaam pana Alberta, gdzie dokadnie w palmiarni jest wejcie do podziemi, ale nigdy mi nie odpowiedzia. Tylko jeden korytarz wid do skarbu, ktremu ojciec powici ycie, i baam si teraz, e ja te skazana jestem na porak.
Niemal bieglimy, bo kade z nas czuo, e mamy mao czasu. Marcin zatrzyma si tak nagle, e na niego wpadam, a Celestyna na mnie. Obok stopy Marcina lea dziecicy but. Tandetny rowy but kilkuletniej dziewczynki wyglda jak co, co kiedy byo ywe.
- Jak piskl - powiedzia Marcin, pochyli si nad znaleziskiem i ogarno nas bliskie paniki uczucie, e jest ju za pno. Pobieglimy, ale teraz ja prowadziam podziemny maraton, nie pozwoliam Marcinowi si wyprzedzi. Nagle korytarz rozgazi si, w pierwszej chwili pomylaam, e to zudzenie spowodowane gr wiata i cienia, ale naprawd mielimy przed sob trzy drogi prowadzce w trzech rnych kierunkach.
- Rozstajemy si - zdecydowaam - nie ma czasu.
- Alicja. - Marcin ba si o mnie, ale nie potrzebowaam jego strachu, potrzebowaam siy. Doda mi jej sposb, w jaki wymwi moje imi.
- Zobaczymy si u gry - powiedziaam, by unikn patosu, ale inne sowa przyszy mi na myl, nieuywane od lat. Nie chciaam go utraci. Nie chciaam utraci Celestyny. Potem wybraam drog prowadzc w lewo. Czasem skrca si w jak stron tylko dlatego, e trzeba i do przodu, cho wszystkie drogi wydaj si rwnie beznadziejne.
Kroki Marcina i Celestyny umilky i zostaam sama w ciemnoci owietlonej tylko niebieskaw lampk mojego starego telefonu. Zapomniaam naadowa bateri i wiedziaam, e wiateko wkrtce zacznie sabn. Wydawao mi si, e gdzie z gbi mrocznego tunelu, w ciemnoci gstej jak kurz zbity w pojemniku odkurzacza dochodzi odgos krokw, zgrzyt metalu o kamie. Korytarz zrobi si wski i musiaam zwolni, a potem strop obniy si tak, e szam pochylona, szorujc plecami o kamie, zaczam w myli odmawia szalon modlitw mojej siostry, by nie sparaliowa mnie strach. Matka boska kura nioska co ma skrzyda dwa pod skrzydami pod kodrami niech pochowa nas. W tym cuchncym grobie nagle przypomniay mi si obrazy tak wyrane, e musiay czeka tu pod powierzchni mojej pamici. Rudy Hans, ja i Ewa skulone w skrzyni. Kryj si, pancerny! Ona siedzca na grze, wielka. Pasek jej szlafroka, rowy w, w szparze wiato wskie jak brzeg kartki. Siumajtko, znw nas zasikaa, ciii. Walenie w wieko nad moj gow. To si nie dzieje, pisz, Siumajtko, pisz. Matka boska kura nioska co ma skrzyda dwa pod skrzydami pod kodrami niech pochowa nas. Mojej siostrze nie udao si ocali mnie przed pamici, nosiam j w sobie jak skamieniay pd, ale udao jej si otuli mnie tak, e odnalazam kotojada we mnie dopiero teraz, gdy mam wicej si. Gdybym zrobia krok gbiej w ten obraz jak bagno, nie daabym ju rady i, bo ruch straciby sens tam, gdzie jest tylko mier. Byam u kresu si, gdy zobaczyam w wietle telefonu drugi rowy but. Zrozumiaam, e dobrze wybraam drog i id tropem zaginionego dziecka. Przyspieszyam, chocia teraz szam niemal na kolanach. Gdy dotaram do koca tunelu, nie wiedziaam, czy oczy zalewa mi pot, czy zy.
Wyrosa przede mn ciana zamykajca chodnik i badaam j rk w wietle nikym jak bagienny ognik. Mj telefon nie mia tu zasigu, a wkrtce mia si sta zupenie nieprzydatny. ciana bya olizga, poronita mchem przypominajcym mokr sier rudego Hansa z NRD, a gdy podniosam gow, zobaczyam tylko ciemno. Ogarna mnie rozpacz. Na prno si udziam. Tak jak mj ojciec wybraam lepy korytarz. Tak jak on przegraam. Zgasiam telefon, bo jeli bateria wyczerpie si do koca, nie zdoam si std wydosta. Przejcie tej samej drogi bez wiata byoby ponad moje siy. Usiadam i oparam plecy o cian, zrezygnowana. Nie widziaam nawet wasnej doni, gdy podniosam j do twarzy, a dotyk palcw na policzku wyda mi si obcy i niesamowity, jakby przycupna przy mnie pod ziemi moja mroczna bliniaczka. Wok panowaa zupena cisza. Nie wiem, jak dugo tak trwaam, przestaam si ba.
Moje oczy powoli przyzwyczajay si do ciemnoci, ktra wydawaa si nieprzenikniona, ale teraz miaam wraenie, e ku grze mrok rozrzedza si lekko, jakby co go wysysao. Wytaam wzrok i byam ju pewna, wski tunel prowadzi gdzie, gdzie powietrze byo czystsze i janiejsze. Wspiam si na palce i albo by to trik litociwej wyobrani, albo rzeczywicie poczuam inny zapach, delikatn wo, w ktrej byo ycie. Ogarna mnie ekscytacja jak po ciasteczku Celestyny. Moe nie wszystko stracone. Zaczam dotyka wilgotnego muru, a znalazam to, czego szukaam. Na wysokoci mojej twarzy bya metalowa drabina, gdy pocignam za stopie, wysuna si ze zgrzytem i rozpoznaam dwik, ktry wczeniej syszaam z daleka. Komin zwa si ku grze i wspinajc si, szorowaam plecami o kamie. Dotaram do metalowej kratki, ktra zamykaa wyjcie. Ciepy zapach ziemi i rolin by ju bardzo wyrany i nis ulg. Zaparam si i sprbowaam wypchn kratk, ale trzymaa si mocno. Haas, jakiego narobiam, przestraszy mnie i przyczaiam si na moment, ale nie usyszaam adnego innego dwiku. Kolejna prba wydostania si te zakoczya si niepowodzeniem, jednak w kocu przypomniaam sobie, e w torbie przewieszonej przez rami mam Gertrud Bltchen. Wczyam telefon i w jego sabncym wietle przyjrzaam si konstrukcji kratki, a potem, trzymajc go w zbach, podwayam noem metalowy bolec. Udao si, ale straciam telefon, ktry spad w ciemno, a adna sia nie zmusiaby mnie, by tam wrci.
Wysunam gow i od razu rozpoznaam, gdzie jestem. Tunel z domu Mareczka Waszkiewicza prowadzi do palmiarni i wychodzi w sztucznej jaskini, ktrej ciany porasta wieccy mech, Schistostega osmundacea, przypomniaam sobie nazw, ktrej nauczy mnie pan Albert. Schistostega osmundacea nadal tam bya i janiaa zielonkawym blaskiem, to jej wiato wyprowadzio mnie spod ziemi. Ucieszy mnie widok tej roliny, jakbym spotkaa dawn przyjacik. Ostronie wyszam z jaskini. Na szklany dach sypa nieg, tu panowao lato, parne i gorce. Palmiarnia podupadaa i od wielu miesicy bya nieczynna, wystawiono j na sprzeda, ale brakowao chtnych, roliny yy pozostawione same sobie. Oaza. Tak wyobraaam sobie oaz, gdy byam dzieckiem, i jake rozczaroway mnie te prawdziwe, ktre potem zobaczyam na pustyniach Afryki. Wcignam w puca ywe powietrze, czuam si jak intruz, ktry zakca spokj tego miejsca. Nie zastanawiaam si nad tym, e kto mg zwabi mnie tu, naiwn i bezbronn. Oczywicie jeli nie liczy noa, ale przecie nigdy nie uyam go do walki. Chciaam znale dziewczynk, ktra zgubia pod ziemi rowe buty. Nic wicej mnie nie obchodzio. Czuam, e ona tu jest, cho nie rozumiaam rda tej pewnoci.
Leaa w sali z palmami bananowymi i oczkiem wodnym. Nie ya albo spaa. Kalinka. Dzielia nas tylko alejka wrd pnczy i wielkich paproci. Dziewczynka bya naga. Obok niej maskotka, pluszowy kot, i koc w krat. Kto to dziecko tu przynis i zostawi, kto przedtem je rozebra. Kalinka. Moja siostra - ja - Rosemarie. Wydawao mi si, e sysz szelest lici, kroki, zacisnam do na Gertrud Bltchen. Nie wiedziaam, e mog czu a tak nienawi. W gowie zadudniy mi sowa mordercw, z ktrymi rozmawiaam jako reporterka, i dopiero teraz poczuam ich zapach i smak. A wtedy jakby mnie kto obla garem wrztku i jak go nie siekn przez ryo tumaczya kobieta, ktra po dwudziestu latach bycia ofiar ma sadysty zapaa chlebowy n. Wizaneczka granatw do stodoy, i tyle byo po jecach wyrwao si staremu partyzantowi. Upuciam, gwka trachna o prg pakaa matka. Sydekiem go dziabam, i tak wyso, ze w oko seplenia staruszka w gazowej chustce na siwych wosach, bkitnooka jak z bajki, ktra obronia si przed bandyt. Kalinka ya. Oddychaa powoli i gdy bezskutecznie prbowaam j obudzi, zrozumiaam, e podano jej jakie leki. Dziewczynka bya chodna, ale czoo miaa rozpalone, pokryte potem. Zdjam ty prochowiec i zawinam w ni ciako o chudych ramionach i nogach. Nie chciaam dotyka koca, ktry mia w sobie co odraajcego, jak martwa skra. Fakt, e kto mgby zniszczy to mae ciao, napeni mnie tak zgroz, e przez moment poczuam bezwad i miaam ochot zosta tu, w palmowej oazie, na ktrej dach sypie si nieg, i przytula t dziewczynk tak, jak przytulaa mnie siostra. Jednak Alicja Pancernik przeja ster i miaam w tym momencie nadziej, e ju mnie nigdy nie zawiedzie. Podniosam bezwadn Kalink, zabraam kota maskotk i ruszyam najszybciej, jak mogam z takim ciarem. Byam pewna, e kto mnie obserwuje, czuam czyj obecno, ale w tej chwili nie obchodzio mnie, kto to i jakie ma intencje. Kalinka jkna i miaam wraenie, e jej oddech sabnie, biegam wrd araukarii, cantedeskii, euforbii, nie przejmujc si teraz czynionym haasem. Musiaam jak najszybciej dosta si do szpitala. Gdzie zazgrzyta metal, za moimi plecami kto schodzi pod ziemi przez tunel w jaskini.
Najpierw usyszaam gosy, jeden stanowczy, drugi niezadowolony, i zobaczyam wiato silnej latarki.
- Alicja! - krzykn kto, zanim zdyam si ukry.
Adam Szymczyk, waciciel Krliczej Nory. Towarzyszy mu stranik, ledwo trzymajcy si na nogach staruszek, ktry powtarza, e nic nie wiedzia, nic nie sysza i nie chce mie adnych kopotw. Schowa banknot, ktry da mu Adam, i z wyran ulg wypuci nas z palmiarni. wiat pokrywaa coraz grubsza warstwa niegu, ktry wci prszy, i zdziwio mnie, e cigle trwa dzie, tak niewiarygodny po podziemnej ciemnoci i mroku palmiarni.
- Co z ni? - zaniepokoi si Adam.
- Czym nafaszerowana. pi.
Adam pochyli si nad dziewczynk, a ja odruchowo chciaam j zasoni.
- Znam si na ywych stworzeniach - uspokoi mnie i dotkn szyi dziecka, zamkn oczy. Pachnia koci karm i wod po goleniu, by jednoczenie podobny do Putina i pikny jak kirysek pstry. - Musimy si spieszy - powiedzia i otworzy drzwi starej bkitnej furgonetki z napisem Krlicza Nora. Dwa radosne krliki skakay przez napis, na masce pyna awica egzotycznych ryb wycitych z kolorowej folii. Karoseria wygldaa jak pomalowana rcznie farb olejn.
- Moe lepiej wezwijmy pogotowie?
- Moim bdzie szybciej - uspokoi mnie Adam, ale wygld jego samochodu na to nie wskazywa.
Usiadam z przodu w Kalink w ramionach. Spod kurtki wystaway jej bose stopy, miaa pomalowane paznokcie. aowaam, e nie wziam rowych butw, ktre zgubia w podziemnym korytarzu. Kupi jej nowe - pomylaam, tak wanie zrobi, kupi kurtk dla siebie i porzdne sportowe buty dla Kalinki.
- Oddychaj, jestemy ju blisko - prosiam pice dziecko.
Ruszylimy o wiele szybciej, ni mona by oczekiwa po cikawej furgonetce Adama, i pomylaam, e ten czowiek musi mie wicej sekretw. By moe nieporadno, dziura w czole i wdkarska kamizelka to tylko kamufla, bo chopak, ktry wychowywa si pod okiem kociar, z tak matka jak Ludmia, musi by wyjtkowy.
- Celestyna, Marcin? - zapytaam - wszystko z nimi w porzdku?
- Tak. Cali i zdrowi. Marcin mnie tu przysa. Mam nie zostawia ci samej.
- Tak powiedzia? - Adam nie odrywa wzroku od drogi. - On myli, e nam kto zagraa. Boi si o ciebie.
A wic znw Marcin wiedzia wicej ni inni. Ciekawe, czy w kocu dowiem si, kim jest i po co przyjecha do tego miasta.
- Kto chcia, by uratowano t dziewczynk - powiedziaam i mocniej przytuliam dziecko, ktre zamruczao co cichutko. Adam wyprzedzi cztery samochody z rzdu i miaam wraenie, e zaraz wzniesiemy si w powietrze. - Kto, jeli nie Mareczek? - zapytaam retorycznie, a Adam wzruszy ramionami. To musia by on. Czuam jednoczenie ulg, e wszystko si wyjania, i co w rodzaju rozczarowania, e winnym okazuje si kto tak bardzo wygldajcy na winnego. - Porwa Kalink, a potem ruszyo go sumienie? Przestraszy si, bo wiedzia, e jestemy na jego tropie? - Adam milcza i znw wzruszy ramionami. Dziewczynka pica na moich kolanach lekko poruszya gow, jej rzsy byy dugie i bardzo ciemne. - Jeste zdziwiony, e to on? - zapytaam.
- Przychodzi niekiedy do Krliczej Nory.
- Mareczek? Po co?
- Patrzy na rybki. I na dziewczynki patrzce na rybki. Rozmawialimy troch. Kto musiaby odpowiednio nim pokierowa, by naprawd skrzywdzi dziecko.
- I ty wiesz ju, kto zepsu Mareczka?
- Po rozmowie z bratem Andeliki mam pewne podejrzenia.
Spojrzaam na waciciela Krliczej Nory.
- Rozmawiae z maym Oskarem Mizer?
- Celestyna na to wpada. Ona umie rozmawia nawet ze zwierztami. A ten may nie jest gupi, tylko lekko autystyczny.
Przypomniaam sobie dziecko o oczach jak bryki lodu, brudny dom, ryczcy telewizor i jeszcze mocniej zapragnam chroni dziewczynk uratowan z ciemnoci. On nie ma Andeliki. Czarny pan z telewizora, tak wtedy powiedzia Oskar Mizera. Dlaczego to zlekcewayam? Przecie wytumaczy mi, kto porwa jego siostr. Czarny pan z telewizora. Musia widzie abdzia w lokalnym programie.
- abd?
- A kto inny? - potwierdzi Adam. - Celestyna uwaa, e byby do tego zdolny - doda.
- Ale ty go znasz lepiej - wtrciam.
Adam nie odrywa wzroku od drogi, wycieraczki rozgarniay nieg zabarwiony przez wiata samochodw na czerwono.
- abd zrobiby wiele dla pienidzy, ale wicej dla sawy - powiedzia.
- Nikt nie bdzie podziwia go z takiego powodu. Raczej go zlinczuj - przyznaam.
- Dlatego co mi tu nie pasuje. Bo albo zrobili to razem, abd i Mareczek, albo to nie by aden z nich. - Waciciel Krliczej Nory pdzi przez miasto i gdy spojrzaam na jego twarz, wyda mi si nagle starszy, pradawny jak kociary.
Mareczek i abd. Pedofil mamisynek, ktry w swojej ksice przemienia si w nieustraszonego inspektora Twardowskiego, i faszywy prorok erujcy na mierci Jana Koka. Pasowali do siebie. abd mg spuci ze smyczy to, co w autorze Pere ksinej Daisy trzymane byo pod kontrol, wmwi Mareczkowi, e ma prawo ulec swoim pragnieniom. Podbechta w nim arogancj pisarza, ktremu wolno wicej ni zwykym ludziom. Gaskaam gow Kalinki, jej oczy ruszay si pod powiekami, moe nia zy sen, miaa blad, prawie przezroczyst skr i resztki szminki na ustach. Otuliam j cianiej tym prochowcem, cho to mnie przenikn chd.
- Ona musi przey - powiedziaam.
- Musi - przytakn Adam. Wyprzedzi dwie ciarwki, wjecha na chodnik, by unikn zderzenia, i z powrotem na jezdni.
- Jak to wszystko si skoczy, opowiesz mi o yciu tych ryb, ktre si opiekuj swoim narybkiem. O yciu pielgniczek. Dobrze?
- Z przyjemnoci. Musisz usysze o odmianie zwanej ksiniczk z Burundi. - Waciciel Krliczej Nory, nie odrywajc oczu od drogi, poklepa mnie czule po udzie jak psa albo konia.
Przyj nas ten sam lekarz, z ktrym rozmawiaam rano. Pokrci gow wyranie rozczarowany, e nadal nie ma dla mnie dobrych wieci. Wyglda na czowieka, ktry dwiga brzemi ponad siy, ale wie, e nie ma nikogo, komu mgby je powierzy. Moja ciocia, jak nazwa Zofi Soch, wci nieprzytomna leaa na oddziale intensywnej terapii, a teraz przywiozam mu nastpn pacjentk. W szpitalnej poczekalni, w jaskrawym wietle, ktre nadawao naszym twarzom zielonkawy odcie mchu Schistostega osmundacea, oprcz mnie i Adama by tylko mody, aonie wygldajcy mczyzna z pluszow pand na kolanach. Usiedlimy w drugim rogu i dopiero wtedy waciciel Krliczej Nory powiedzia mi, e to Celestyna znalaza Andelik, a ja po sposobie, w jaki to zrobi, od razu wiedziaam, e dziewczynka nie yje. Przypomniaa mi si jej matka, Barbara, palca papierosy w brudnej kuchni, kalkulujca, czy da si zarobi na nieszczciu. Jej braciszek Oskar. Dzieci Matki Boskiej Bolesnej z Wabrzycha, rwnie nieporadnej w ich chronieniu jak te ziemskie. Szukaj niekochanych. Tak brzmiay sowa wdkarza Eugeniusza, ktre powtrzya mi wtedy nad stawem jego crka. Ju wiedziaam, co mia na myli. Nikomu nie zaleao naprawd na Andelice i Kalince, nikt nie umia ich chroni.
- A chopiec? Patryk Mika? - zapytaam Adama.
- Nikogo wicej tam nie byo. Tylko martwa Andelika.
Korytarz Marcina koczy si w podziemnym pomieszczeniu, w ktrym porywacze nagrywali filmy pornograficzne z udziaem dzieci i zwierzt. Tam przetrzymywali Andelik i Kalink, pod ziemi, za cikimi drzwiami, w betonowej jamie, do ktrej prowadzi ciemny korytarz. Wszystko tam byo: sprzt, scenografia z kiem i dziecinnym pokojem, zabawki, duo pluszowych maskotek i lalek, i erotyczne gadety. Komplet narzdzi chirurgicznych i ginekologicznych, leki nasenne, strzykawki. Komputery. Obroa, smycz, klatki. Dwa oszalae ze strachu psy. Byy zdjcia Kalinki, Andeliki i kilku innych dziewczynek. Dziewczynki i zwierzta. Mae ciaa penetrowane, bezczeszczone, zmuszane do obnaania intymnych miejsc. Niekiedy nieprzytomne, jak trupki uoone w obscenicznych pozach. Zdziwiony kot na brzuchu dziewczynki, ktrej woono do pochwy wibrator. Mska rka na psim bie, pies licy krocze dziewczynki. Zwizana dziewczynka spkujca z psem, jej twarz wykrzywiona z blu, oba stworzenia w obroach. Czuam, e mamy przeciw sobie co o wiele potniejszego ni abd i Mareczek Waszkiewicz. Kotojady szepna z zawiatw moja siostra.
Marcin odkry, w jakim celu porwano dziewczynki, i on z pewnoci najlepiej z nas wszystkich wiedzia, kogo i czego szuka, ale to jednak Celestyna znalaza zwoki Andeliki. Jej korytarz by najduszy i najtrudniejszy, peen lepych odng i rozgazie. Odr rozkadu nie pozostawia wtpliwoci, e nie znajdzie tam nic dobrego, ale dosza do samego koca. Na jednym odcinku byo tak mao tlenu, e zasaba i albo miaa halucynacje, albo naprawd kogo tam spotkaa, jak ma kobiet w czerwonych butach, ktra daa jej wody i pomoga ruszy dalej. Korytarz prowadzi do betonowego pomieszczenia, byo duszne, jakby napeniono je kisielem, Celestyna odruchowo pomacaa cian w poszukiwaniu wcznika. To, co zobaczya w wietle, przerazio j bardziej ni ciemno, przez ktr przedzieraa si tak dugo. W betonowej kadzi, przypominajcej pralnie w poniemieckich kamienicach, co leao przykryte poplamionym przecieradem. Celestyna podniosa je i zobaczya martw dziewczynk. Bya pewna, e to Andelika, chocia dziewczynka nie ya od wielu tygodni. We wosach miaa spink z motylkiem. Bya naga, brakowao jej przedramion. Celestyna nie wiedziaa, co robi, bo nie chciaa tam zostawi Andeliki, ale gdyby wzia te resztki w ramiona, rozpadyby si. Uklka wic przed utraconym ludzkim dzieckiem i pakaa tak dugo, a znalaz j Marcin. Jednak Celestyna nadal nie chciaa opuci Andeliki. Bya w dziwnym stanie, bliskim transu, i upieraa si, eby j tam zostawi, by moga dalej paka.
- Dlaczego? - zapytaam Adama, cho chyba znaam odpowied.
Waciciel Krliczej Nory patrzy na wiszcy na cianie plakat z pucami jak zwglone koralowce, ktry przestrzega przed skutkami palenia, i wiedziaam, e robi to z delikatnoci, by adne z nas nie widziao ez drugiej osoby.
- Celestyna powiedziaa, e potem ju nikt nad tym dzieckiem nie zapacze.
- My paczemy.
Mczyzna z pluszow pand na kolanach najpierw spoglda na nas niepewnie, a po paru minutach pocigania nosem zapyta:
- Pastwo nie bd mieli nic naprzeciwko, e si docz?
Nie wiem, jak dugo opakiwalimy Andelik Mizer z Nowego Miasta, ale czuam, e te zy nie id na marne. Gromadziam je przez tyle lat, miaam ogromny zapas i odnosiam wraenie, e oczyszczajca sona fala spywa we wszystkie miejsca budzce mj smutek, zalewa piwnic mojego domu, unosi skrzyni, w ktrej chowaymy si z Ew przed matk, wstpuje na schody, porywa sprzty domowe, kanap w wielbdzim kolorze, rudego Hansa z NRD, wszystkie zapiski i mapy z biblioteki ojca, i przez okna wylewa si do ogrodu, do lasu, wspina si na polan, gdzie niemieccy onierze zamordowali ydowskich winiw, gdzie radzieccy onierze zgwacili niemieck dziewczynk, tam, gdzie umara moja siostra, a teraz sprzedawcy koci ryj w poszukiwaniu towaru. Pakalimy w szpitalnej poczekalni, kade osobno, ale rami w rami, waciciel Krliczej Nory, mczyzna z pand i ja, Alicja Pancernik. Pod koniec tego paczu, jaki nigdy wczeniej mi si nie zdarzy i jakim ju pewnie nie zapacz, doczy do nas lekarz i powiedzia:
- Bdzie ya.
A gdy na jego niosce nadziej sowa ani ja, ani waciciel Krliczej Nory nie przestalimy szlocha, usiad obok nas w poczekalni, zdj okulary i najpierw westchn, a potem machn rk i po chwili paka z nami. Dopiero teraz zobaczyam, jak si nazywa. Na plakietce na jego piersi byo napisane: Edgar Smutny.
Potem wrciam na chwil do domu i otworzyam komputer, by zobaczy, czy nie czai si tam Homar Ramoh Dawid. Potrzebowaam go. Czuam, e on jeden moe rozwia moje wtpliwoci, Dawid powiedzia mi, e jest mao czasu, i mia racj, od niego dowiedziaam si te, e Kalinka bya blisko, ukryta niemal pod moj piwnic. Troll-mciciel, kimkolwiek by, wiedzia co jeszcze, czego do tej pory mi nie zdradzi. Wcieka sfora kbia si pod wie informacj o zgromadzonym w rynku tumie zwolennikwJerzego abdzia. Przeszli po mnie jak Armia Czerwona po Rosemarie.
Bluzg III
Krysia 17:10
picie mendy? PIrwszaaaaa!!!!!
Nawalilemsie 17:11
a jasie znownawliem
Benek 17:11
Jestem na pirszej stronie ja piee!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1
Krysia 17:11
Ale nie pirwszyyyyy
RozaliaJasna 17:13
Kochani! Poczeni razem cierpieniem zapalmy wieczuszki i zniczyki mdlmy si, bo zblia si godzina prawdy. Zebralimy dotychczas tysic dwiecie siedemdziesit szec podpisikw pod ekshumacj Jana Koka i to wielki nasz sukces. Prawda zaraz si okae na naszych oczach. Wielu jest na tej ziemi ludzi pozytywnie zakrconych! Tak trzyma kochani. A ja zapraszam serdecznie na mj blog dotyczcy rzeczy nadprzyrodzonych, jasnowidzenie, szukanie zaginionych. itp.: rozaliawidzijasnoscdusza.blog.com. Znajdziecie tam linki do dwoch petycji w sprawie ekshumacji. A kto nie moe by z nami niech zapali tu wirtualny zniczyk (*)(*)(*)
GociuZwsem 17:14
(*)(*)(*)
GociuBezWsa 17:14
(*)(*)(*)(*) (*)(*)(*)
PoliszKamikadze 17:14
Umar mierciom meczennika.Wykopac to si okae komu na tym zalezalo(*)(*)(*)
Benek 17:15
Szacun jak sie wykopieSie okae! (*)(*)
Zagoba 17:15
Si okaze!!! (*)
Studentka 17:15
Co si okae buraki? e waszKoek naprawd umar?buahahaa
A-theista 17:16
e go sukienkowy przedtem molestowa
Studentka 17:16
Albo potem buahahahaha
Benek 17:17
Ja bym takie studentki normalniewy*ierdoooolil
Przechodzie 17:17
Lachon!!!!1 rozklapicha!!!
ZwykyGo 17:17
Lachon pejsiasty cipoliska
PoliszKamikadze 17:17
doooopy daje za niemieckom kase
GociuZwsem 17:17
Za ydowska kase ojczyzne oczernia
MatkaPL 17:18
Dzieci pedofilom Bugarskim sprzedaje
GociuZwsem 17:18
Zrobic si powinno konferencje prasowa w celu zwrocenia uwagi mediow na brak rozpoznania zwlok
GosPrawdy 17:19
Prawdziwego rozpoznania brakowalo
GociuZwsem 17:19
Ciao w bocie leao i go nie przypominalo!
GociuBezWsa 17:19
Najsampier przypominalo potem przestalo w tym problem
GosPrawdy 17:20
Prawda moe by starszna ale bywa prawdziwa
SexyRacjonalistka 17:20
Ja jestem tylko ciekawa ile to kosztuje... I z czyjej idzie keiszeni Takei koszta mona by uy na co poyteczniejszego jak biedne dzieci czy godni staruszkowie, albo odwrotnie,Na co trup ma si przydac mi czy spoleczenstwu?....
Studentka 17:21
Te buraki i tak cie nie rozumia
MatkaPL 17:21
Trupa jego dla dzieci trzeba trzymac
Zagoba 17:21
Cicho swinka Racjonistka swinki sa do dymania
Benek 17:22
Ja bym taka wink normalnie wypie*doooolllllil!!!1111!
PoliszKamikadze 17:22
Z czyjej kasy my ju wiemy
PolakZCroydon 17:23
Sorki dziewczyny ale si powtorze taka jest prawda tu w jukeju polki dajom na kazdym kroku, polki polisz terrorist rodz A na Polskiego normalnego mczyzne nawet nei spojrz
Bydldynka 17:23
Poli mnie Polisz Terrorist mruuuuuuuuuuuuumruuuuuuuuu uuuumrrrrr
ProfessorHab. 17:24
....Naprawd coraz mniej rozumiem wspczesny wiat i jego WSPCZESNE KOBIETY... Straciy one NATURALNE dla swojej PCI zainteresowanie normalnym BIAYM mczyzn z jego wszystkimi wadami ale i niewtpliwymi ZALETAMi jak pomysow, inteligencja, umiejtno dokonywania napraw, TWARDO, hart ducha, waleczno, skonno do podbijania nieznanych ladow... Lata feminizmu, genetycznie modyfikowanej ywnoci, staa kontrola kamer, tatuowanie laserowe i wczepianie podskrnych chipw; satelitarne namierzanie ludzi, mieszanie si ras w In vitro, Czernobyl, Japonia, skadowanie na terenie POLSKIodpadw radioaktywnych i kosmicznych mieci oraz globalne ocieplenie przez rone damskie mydelka, dezodoranty itepe doprowadziy do wykolawienia genetycznego oraz umysowego.... Spjrmy ile teraz wydarza si katastrof, a bdziemy mie ogld sprawy. Brawo dla pa! Dziki wam koniec RASYludzkiej jest blisko....
NormalnaNiunia 17:25
Ja dla przykadu mysle ze kiedys tylu innych w ogle nie byo
GociuZwsem 17:25
Wszystkie inne s takie same adne si one od sibie nie rozniom
GociuBezWsa 17:25
nie rozniom si wcale
MatkaPL 17:26
Dzieci pedofilom Bugarskiem sprzedaj
Benek 17:26
Ja bym normalnie tych wszystkich innych wyyyyyy***ierodoooolil
Studentka 17:26
Si buraku nie ze*rajw swoje diny z bazarku
SexyRacjonalistka 17:28
Dzieci Gina bezrobocie Pomylcie gnoje co tu gadacie
Benek 17:28
ja nienawidze i tu nie trzeba myle
Tirowiec 17:29
dokadnieA najgorsze sa liwtiny. Ciekawe, e jest ich tylko 3.5 mln, a gdzie nie si nie pojedzie, tam tiry na litewskich blachach, z beznadziejnie popier... kierowcami. Serio! Luknijcie na tego linka www.litewskieblachy.com
A-theista 17:30
Litwo, ojczyzno moja... to po ch*j si tego musiaem uczy na pami?
ProfessorHab. 17:30
eby tylko nasPOGNBI si si wszyscy spzrysiegli Trzeba powiedziec wprost ze upadek naszego miasta jest spowodowany przez wiadome SIY, Ich cel to zapomnienie o naszej niegdysiejszej dawnej POTEDZE. O niezwyciezonej naszej kawalerii pod Wiedniem i innych naszych sukcesach takich jak panowanie w Moskwie co si nawet Napoleonowi nie udao. Dlatego figura musi stanac i stac si musi zado ekshumacji Jana Koka. Ku chwale OJCZYNY.Staroytny Egipt PODOBNIE skoczy Zobaczcie www.polskajakegiptx.com.pl
Zagoba 17:32
Kopmy razem jak brat z bratem
Benek 17:32
Kto nie kopie ten pedaem
GociuZwsem 17:33
Przywiezlki Koka w czarnej pochowali w brazowej, dusza bya krtsza zakopali
GociuBezWsa 17:34
Do trumny zosta woony nie ten sam Mia najpierw garnitur buty a potem si okazalo ze same skarpetki, przodem upadl a z tylu GUZ? wlosy przystrzyone a potem w ogle
A-theista 17:34
W ogole co? Sukienkowy go molestowa?
Benek 17:34
Chyba ciebie holenderski pedale
ProfessorHab. 17:36
Zmataczyli podmienili
ZwykyGo 17:36
Krzyczmy razem Prowokacja!!!1!!
GociuBezWsa 17:36
O tym si na miescie mwi
MatkaPL 17:36
Trzeba dzieciom uszu zatka
GociuZwsem 17:37
Sie mwi ze bezdomnego cygana wsadzili zamiast Jana Koka
Przechodzie 17:37
Kto?
PoliszKamikadze 17:38
Kto?/ ty mnie wkuuuuurwiasz Masonie Wiadomo kto A zamach kto zrobil w Nowym Jorku moe krasnoludki?/>>> Takie parchy jak ty Z CIA bin ladena przekupily
Zagoba 17:38
ydzii do I$$raelaaaa!!!. Ale cyganie problem bo oni nawet znikd nie pochodza
GociuZwsem 17:39
A wszystko nam polakom na zo
GociuZwsem 17:39
Zmataczyli podmienili
Zagoba 17:39
Kopmy razem jak brat z bratem
PoliszKamikadze 17:40
Nasz grb nasz trup Mamy prawo
SexyRacjonalistka 17:42
A ja bym chciala tylko wiedziec jakie sa koszta takiej imprezy z wykopywaniem cierwa...??. Bo ja si z mojej kieszeni nie zgadzam. Za wlasne moecie sobie caly park jurajski wykopac ale nie zamoje. Takei koszta mona by przeznaczyna co poytecznego, na szklanke mleka czy bezdomne zwierzeta....
Benek 17:42
Sierciuchy do gazu!111!!!11 ja bym te sierciuchy normalnie wypie*dooooli! 111!!!!!!
GociuZwsem 17:43
na kontrakcie widziaem W Azji jest tyle pomnikw buddy wybudowane Wielkie byszczce i nikomu to nie przeszkadza jestemy strasznie zacofani do tych krajw jak Tajlandia.Czas zmieni to na swoj korzy. Tak dla figury! Tak dla ekshumacji!!!!1
NiezadowolonyPolak 17:44
urodzic si polakiem to jest po prostu pech
MatkaPL 17:44
Nie masz, nie masz mkom koca!
ProfessorHab. 17:44
To zrobiy OBCE suzby....KOMU na tym zaleao.......
GociuZwsem 17:44
Ciao w bocie leao i go nie przypominalo
ProfessorHab. 17:44
Zmataczyli podmienili
ZwykyGo 17:44
Krzyczmy razem Prowokacja!!!1!!
MatkaPL 17:45
Trzeba dzieciom uszu zatka
PoliszKamikadze 17:45
Chcecie prawdy to wykopcie
GociuZwsem 17:45
Do trumny zosta woony nie ten sam
GociuBezWsa 17:45
Obcy jakis a nie nasz
MatkaPL 17:46
Trupa jego dla dzieci trzeba trzymac
Zagoba 17:46
Kopmy razem jak brat z bratem
Benek 17:46
Raz dwa w chuja
A-theista 17:47
Kopcie kopcie czarna maso
Zagoba 17:47
Raz dwa w chuja
Studentka 17:47
W ciemnej dupie sredniowiecza
MatkaPL 17:47
Naszym dzieciom w gowach mc
Benek 17:48
Niech ta trumna nami rzadzi
PoliszKamikadze 17:48
Nasz grb nasz trup Mamy prawo
Staczyk 17:50
A ja nic nie widz mgy tu Ruskie napucili
ProfessorHab. 17:52
Wbrew matactwom wiadomych czynnikw sa moliwe RZECZYo ktrych si nie nio FILOZOFOM. W googlu sporo jest na TEN temat.
Benek 17:52
Filozofy Wyksztaciuchy do gazu!!!!1!!!
PolkaLondon 17:53
Jak pomysle ze tam jestem zwami to mi si rzygac chce polaczki.
BussinesmanUK 17:54
Z mojej pensji 1000 funta na reke kozystam z zycia jak nigdy...wakacje w tropikach, super sportowe autko takie nie klepane, duze mieszkanie z ogrodem gdzie w weekendy robimy berbekju i oglnie troche zostaje zeby odlkadac na przyszlosc..jak to mwia HAJF LAJF:)
Benek 17:56
A co tam robisz ju widze jak dajesz pakolom i turasom Ja bym takich normalnie wypie*****dolillllll1l1l1 ll1l1ll
Studentka 17:59
zacznijmy od tego, e za granic wyjeda sama hoota z polski co robi, niestety nam porzdnym Polakom wielki obciach na tym wiecie....
A-theista 18:00
I na tamtym amen
NiezadowolonyPolak 18:01
Ja moe wtrce od siebie ze Gdy wyjechalem do hiszpanii na winnice z grupa ludzi i kobietami To polki puscily sie praktycznie wszytkie z Marokanczykami.Mezate,dzieciate....bez roznicy a do niektrych przez okno wazili ciapaci jak malpy i to po trzech czterech na razTo jak moe normalny mezczyzna mie jakas nadzieje????!!!
ZwykyGo 18:02
Jak patrze co si dzieje to Nie ma mezczyzna nadziei
GociuZwsem 18:02
Matactwa zodziejstwo
GociuBezWsa 18:03
Polski rozkradanie
NormalnaNiunia 18:04
Moja siostra mieszka w uk i wiem ze takich spraw jest naprawde sporo... polki kompletnie sie nie szanuja, wszystkiepuszczaja sie na kazdym kroku z mezczyznami ktorzy nie sa polakami, A gdy pyta si takie osoby dlaczego to robia to ze dla kasy, ze fajnie miec mezczyzne z innego kraju Albo nawet ze dla przyjemnoci...
Murzynek Bambo 18:05
ja lubic biala duuuu*upa, ja lubic polska duuu8u8aupa
Bydldynka 18:05
Ja bym murzynka czarniutkiego schrupala mruuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu mruuuuuu
Staczyk 18:06
Bydldynka to znany facet od mody
Benek 18:06
Ja bym tych zboczencow odmody normalnei wy*ierdooooolil!!!!!1 1111!!1
ProfessorHab. 18:07
Ludzie, obudcie si. Dziki sprzedajnym polkom do naszego kraju i miasta Wabrzych przenikajTERORYSCI ktrzy porywaja dzieci. To jest zorganizowany spisek zydowski, by od rodka zniszczyc nasza RELIGIE i kulture!!!! By te ziemie odwiecznie polskie zasiedlic mieszancami. Nie dajmy sobei wmwi ze Jan Koek zmarl mierci NATURALNa, bo dokonany zostal mord, straszliwa i PODSTEPNA ZBRONIA. Tylko jego ekshumowane cialo moe udzielic odpowiedzi na pytania, ktre chcemy mu zadac. To cialo znow obudzi w nas DUCHA! Zrobmy to razem, Rodacy, ekshumijmy!!!!! Przypominam o filmie Pikno Ekshumacji na youtubie. Naprawde JEST na co popatrzyc
GosPrawdy 18:09
!!1!111Szacun nie dajmy obcym nie ekshumowac!!!!1
Benek 18:09
Szacun nie ekshumoac
Zagoba 18:09
Ekshumowac matole
Jan Koek 18:10
Przestacie pie*doli, tylko mnie w kocu wykopcie
POlakNAObczynie 18:11
Hejka, przepraszam was dziewczyny pisze z dublina i eby nie byo mam porzadna prace w fabryce wedlinpowiem tylko tyle Polki w kraju sa cnotliwe ale za granica zachowuja sie jak kuuurwy - wiem co mowi choc mi przykro tak wprost i na temat. Pozdrawiam z mglistego rano Dublina.:)
ProfessorHab. 18:12
Naleaoby przetumaczy RODZICOM e jak ich corka fascynuje si innymi krajami, jak jej si zachciewa wczasw w Egipcie... to SZATAN si nia ju zainteresowal. Jak odwraca oczy od naszych chopakow, jak nie chce wyjsc z Jankiem czy Markiem, to tam ju Ahmed stoi pod drzwiami... Jak mowi nie na chleb z kielbasa, na normalne POLSKIE jedzenie i prosi, eby dac na kebab, na chiczyka, to...WIRUS... ju zosta w niej posiany. Ocalmy nasze corki przed terrorystami, bo czy nie chcielibymy ich ocalic przed dum albo GORSZ hOROB?......
Benek 18:13
Do czadu suczki do gazu!!!!111!1
MatkaPL 18:13
Trzeba dzieciom uszu zatka
MurzynekBambo 18:14
Ja lubi polska tusta pupa. Ja lubi te pirogi.
PoliszKamikadze 18:14
Gdyby nie takie QRWY nie zabiliby Jana Koka. Cal alkaide tu niedlugo nam przywioza. Dziwne, e wychodz za m za BRUDASOw, ale mieszka to ju chc w Europie i d*pe nosic po galerii, cyce wywalone d*pa krenci i zadowolona.
Zagoba 18:15
Arab sam z siebie na nic nie wpadnie za wszystkim stoja czosnkowi
NormalnaNiunia 18:15
Moim zdaniem osoby, ktre chca mieszkac z nami w Europie powienny by doglebnie badane pod katem rznych zboczen.
MatkaPL 18:15
Dzieci pedofilom bugarskim sprzedaj
Napalony 18:16
Niunia pobawimy si w lekarza? Zbadam cie dogbnie czy jestes normalna
ZwykyGo 18:17
W TV nei ma ju wogole blondynw o niebieskich oczach a jak ju to psychol albo faszysta. To si kaze zastanowic. Dlaczego w Tv sa sami ciemni wlosy krecone oczy piwne?
RycerzPL 18:17
Dla przykadu na zlocie bractw rycerskich pod Grunwaldem zabronili nam krci adnych filmw. A po to eby nie pokaza pozytywnych aspektw ycia modych polskich patriotw,za to w telewizji publicznej a roio si od tzw. festiwali kultury ydowskiej cygaski itd. A wszystko na wieym grobie Polski, na kociach Jana Koka podskakiwali modzi ludzie nazywani Polakami.
Bydldynka 18:18
Rycerzuuuuuuuuuuuuuu, to ja i moja mokra c*pka na wiey
RozaliaJasna 18:19
Kochani moi! Lec minutki i mamy kolejne dwiecie podpisikw pod petycja w spr. ekshumacji. Bardzo was prosz zjednoczmy si tu razem pod haslem ekshumacji. Tak dla figury Matki Boskiej Bolesnej, tak dla ekshumacji Jana Kolka, dwa razy tak i wygramy. Jestemy ju blisko, wszyscy pozytywnie zakrceni przyjacile ekshumacji i figury. A ja zapraszam serdecznie na mj blog dotyczcy rzeczy nadprzyrodzonych, jasnowidzenie, szukanie zaginionych. itp.: rozaliawidzijasnoscdusza.blogspot.com UWAGA link do petycji w sprawie pomnika Matki Boskiej Bolesnej z widzenia Jana Koka. Niedugo nowe zapisy na wyciczke do Lichenia z obiadkiem w cenie Do wyboru kurczaczek albo schabowszczaczek. Serdecznie zapraszam!
SexyRacjonalistka 18:20
kupie ci wibrator, tylko si ju wylcz.
A-theista 18:20
Pewnie j sukienkowy przy spowiedzi molestowa
Benek 18:20
Ja bym ichnormalnie wypie****doooooliiiil!!111!!1
MatkaPL 18:21
Trzeba dzieciom uszu zatka
RycerzPL 18:21
Ja jeszcze o zlocie Bractw Rycerskich pod GrunwaldemWieczorem midzy namiotami, bielejcymi jak nieg wdychaem dym ognisk i zapach pieczonego miesiwa, wsuchiwaem si w podniosy piew modych patriotw rwnie z naszego pieknego miasta. Umielismy odeprzec krzyacka nawanice, nie balismy rozlac krew, nie straszna nam adna mka za nasza gwacona, bita i krzyzowan ojczyzne. Pomimo atakw ze strony WROGA zewnetrznego i zwlaszcza wewnetzrnego Polska wita mnie jak matka ukochana, z kwiatami na ce i socem sowiaskim, ktre nigdzie na wiecie nie jest takie pikne.
SexyRacjonalistka 18:22
Rycerz, nie rozdziewiczyby Rozalii zamiast tak na sucho pie*dolic?
ProfessorHab. 18:23
Gdy PRAWOustanowione przez WROGI ELEMENT wiadomego pochodzenia si temu sprzeciwia, gdy prowokacja za prowokacja usiluje skoci PRAWDZIWYCH POLAKW, ja jak za okupacji nie cofnbym si do tyu przed niczym Zrobibym to potajemnie z gronem zaufanych... Po kryjomu, NOC, za murem cmentarnym, wesp z duchami przodkw, niemych wiadkw naszych DZIADW. Wykopac trzeba, aby Polska bya Polsk... Prawda jest w tej trumnie! Niech ta TRUMNA nami rzdzi!!!11!!!!!
Majestat MIERCI ma to do siebie, e mordercy, jako kreatury mae, zawsze zostawiaj lady. Po tych ladach pjdzie za nami do trumny znaczna cz spoeczestwa. WYKOPA!!1
MatkaPL 18:25
Trupa jego dla dzieci trzeba trzymac
Go 18:26
Sprawd: http://poznajdateswojejsmierci.com to bdziesz wiedzia co wane w yciu. Ja sprawdziem i wiem!
Zagoba 18:26
spadaj spamer bo ci si data smierci przyspieszy
RozaliaJasna 18:27
Kochani tak si ciesze mioc zwyciea ju mamy dwa tysice podpisikw przeciw wrogom ekshumacji i Figury prawda zwycia Jest nas coraz wiecej, coraz bliej celu. Tak dla figury, tak dla ekshumacji, kochani, badmy razem. A kto nie moe by tu z nami niech zapali zniczyk (*)(*)(*)A ja zapraszam serdecznie na mj blog dotyczcy rzeczy nadprzyrodzonych, jasnowidzenie, szukanie zaginionych. itp.: rozaliawidzijasnoscdusza.blogspot.com. I przypominam: Zapisujcie si na wycieczk do Lichenia. Obiadek w cenie.
SexyRacjonalistka 18:29
Nie macie na co wydawac, katotaliby? Cala Europa si z katolandu smieje Ty Rozalia najlepiej zajdz w ciaze niepokalana, nie mecz si ju duej.
PoliszKamikadze 18:29
Cala ta unia to jedno wielkei gejoskie nieporozumienie
Benek 18:29
Ja bym te geje z uni normalnie wypie888888 888888888dolil
ProfessorHab. 18:30
!!!!111Widomo KOMU zaley na wmawianiu nam najwalecznieszemu narodowi na ziemi HOMOFOBII... my poprsotu chcemy zdrowych silnych polakow oraz piekne kochajace polki ktre czekaj na zonierza z kwiatami i znaja swoje POWOANIE Pomyslcie logicznie...przeciez podobno ziemia moze wykarmic miliardyMILIARDYludzi a Nwo twierdzi ze jest nas za duzo i powoduje susze w afryce a take celowo ucza ludzi gejostwa i lesbijstwa..do czego to doprowadzi - odpowiedzi na wszystko szukajcie w INTERNECIE!!1!
RycerzPL 18:30
O tym samym miaem reflekcje pod Grunwaldem
Studentka 18:30
Spieprzaj dziadu do gazu
ProfessorHab. 18:32
...Zawartoc TRUMNY Koka celowo zakcono by zmataczyc i rozsadzi wtpliwociami nasz PATRIOTYCZN inicjatywe w wabrzyskim rynku To jest ZAMIERZONA MANIPULACJA i SPISEK celowo uknuty przed witami witami BOEGO Narodenia ktrych jak wiadomo pewna grupa ludzi nie obchodzi, gdy PRAWDZIWI Polacy bd zaarcie dykutowa przy stoach. CO, KTO musia to TAK Z A A R A N O W A , by - wyszo jak wyszo!
GociuZwsem 18:33
Wielokrotnie wniesiono Koka nogami do przodu tylko nieraz gow. Jedyny wyjtek e gow naprzd mgl by na schodach kocioa - nie wypadao by nogami w gr. Ale poza tym tak by nie moe, by wity m raz gow w t, raz w tamt.
GociuBezWsa 18:33
Czlowiek w trumnie nie przypominal Jana Koka. Przywiezlki w czarnej, pochowali w brazowej. Zamienili.
PoliszKamikadze 18:33
Zmataczyli podmienili byle waga si zgadzala
GociuZwsem 18:34
Prawo do EKSHUMANCJI blokuj ZABJCY
Benek 18:34
Ja to bym tych zabojcow normal;nie wypie**********doooooooliL!!!!!!11!!!!
Staczyk 18:34
Kady prawdziwy polski patriota powinien cho raz by ekshumowany
Benek 18:34
Szacun chocia raz
PoliszKamikadze 18:34
A jak trzeba to do skutku
NiezadowolonyPolak 18:35
urodzic si polakiem to jest po prostu pech
MatkaPL 18:35
Nie masz, nie masz mkom koca!
ProfessorHab. 18:35
To zrobiy OBCE suzby....KOMU na tym zaleao.......
GociuZwsem 18:35
Ciao w bocie leao i go nie przypominalo
ProfessorHab. 18:36
Zmataczyli podmienili
ZwykyGo 18:36
Krzyczmy razem Prowokacja!!!1!!
MatkaPL 18:36
Trzeba dzieciom uszu zatka
PoliszKamikadze 18:37
Chcecie prawdy to wykopcie
GociuZwsem 18:37
Do trumny zosta woony nie ten sam
GociuBezWsa 18:37
Obcy jakis a nie nasz
MatkaPL 18:37
Trupa jego dla dzieci trzeba trzymac
Zagoba 18:38
Kopmy razem jak brat z bratem
Benek 18:38
Raz dwa w chuja
A-theista 18:38
Kopcie kopcie czarna maso
Zagoba 18:38
Raz dwa w chuja
Studentka 18:39
W ciemnej dupie sredniowiecza
MatkaPL 18:39
Naszym dzieciom w gowach mc
Benek 18:39
Niech ta trumna nami rzadzi
PoliszKamikadze 18:40
Nasz grb nasz trup Mamy prawo
Homar 18:40
Pon, Alicjo
Matka Boska Bolesna
Byo ciemno, prawie noc, gdy dotaram z Marcinem do rynku. Dawid nie odezwa si wicej, a jego sowa: pon, Alicjo gboko mnie poruszyy. Wci czuam zapach spalenizny, ktry w domu Mareczka naprowadzi mnie na lad jego zniszczonej ksiki. Byam ju waciwie pewna jego winy i doszam do wniosku, e moje wczeniejsze wtpliwoci spowodowane byy wspczuciem, jakie we mnie budzi autor Pere ksinej Daisy. Musielimy go znale. Nie wiem, co zamierza Marcin, ale ja chciaam zada Markowi Waszkiewiczowi pytania, bo pniej, gdy trafi w rce policji, nie bd ju miaa okazji. Zadzwoni do Marcina z mojego telefonu, ktry straciam w podziemnym korytarzu, ale rozmowa zostaa przerwana, jakby rozmwca rozmyli si albo kto go odwid od zamiaru si. Mareczek zdy powiedzie, e chce si zobaczy ze mn, z Alicj Tabor. Marcin sysza w tle wrzaw tumu, a w tym miecie tylko jedno miejsce byo o tej porze tak ludne i ywe: rynek, gdzie od rana ludzie gromadzili si w oczekiwaniu na figur Matki Boskiej Bolesnej. Miaa dzi przyby tu z abdziem i w kocu stan koo fontanny.
- Musimy go znale - powiedzia Marcin i w jego gosie bya taka determinacja, e zaczynaam znw si zastanawia, kim jest ten mczyzna, do ktrego sypialni weszam przez okno.
- Kim jeste, Marcinie Schwartzu?
Jak zwykle nie odpowiedzia i wiedziaam, e tak go zapamitam, jako jedyn osob, ktra nie chciaa mi podarowa swojej historii. Musiao mi wystarczy to, co robi, od kiedy go poznaam. I ucisk jego doni w tumie niezbyt przyjaznych cia. Mareczek nie powiedzia Marcinowi, dlaczego mnie szuka, ale wiedziaam, e ludzie zwykle chc spotka si ze mn po to, by mi opowiedzie swoj wersj wydarze, ktr nazywaj prawd i do ktrej prbuj mnie przekona. Nawet ten aosny pedofil ma prawo do swojej opowieci i jestem gotowa jej wysucha. Gdzie tu by, moe nas obserwowa. Ale mnie o wiele niebezpieczniejszy wydawa si abd.
Oczekiwanie tumu byo gste jak staa galareta ze wiskich nek. Zaplanowany moment ceremonii odwleka si i nikt nie wiedzia, jak tumaczy rosnce opnienie. W rynku pojawiy si prowizoryczne stoiska: sprzedawano kanapki ze smalcem i ogrki kiszone, z przenonych grilli unosi si ostry zapach wieprzowej opatki i kiebasy, a wrd tumu chodzili obadowani torbami mczyni i zachcali:
Jaka przedsibiorcza babina z wzkiem przepychaa si i woaa:
- Domowe pirogi, hierbata!
Ukryci w bramie sprzedawcy koci rozoyli towar na polowym ku przykrytym cerat, ich stanowisko byo oblegane. Wszyscy najwierniejsi trwali wci na posterunku. Gruba Pani z Wsem drzemaa z odchylon gow na schodach pod zamknitym sklepem spoywczym, miaa otwarte usta i szeroko rozstawione ydki. Dwch panw, ysy i Lwi, rozpijao nieopodal butelk amareny i sprzeczali si ze sob, ale robili to od niechcenia, najwyraniej stracili ju impet. ysy zacietrzewi si na p gwizdka:
- Niech mi pan tu nie tego, e on.
A Lwi warkn:
- e niby ja tego? To nie ja tego, e on, to pan!
Popatrzyli na siebie nieprzyjanie, pocignli po yku i umilkli.
- Nudz si - jkno dziecko zapakowane w srebrn kurtk jak indyk w foli, a matka, nie patrzc na nie, zagrozia:
- Nie mcze mnie, bo dostaniesz po dupie.
Z okna kamienicy kilku chopakw zrzucio baner z napisem Welcome in Ciemnogrd, ale nikt nie zwraca na nich uwagi, stali tam wic, podrygujc w rytm muzyki, ktra nie dobiegaa do tumu. Tam gdzie kiedy bya kawiarnia Madras, zwarta grupa starszych kobiet z tymi plakietkami na piersi przysiada na rozkadanych stoeczkach, kada miaa plastikow torb usadzon przy nodze jak pies, bo najwyraniej przy okazji porobiy zakupy. Jedna, z trwa ondulacj jak baranie runo, wyja robtk i machaa zawzicie szydekiem nad skaczcym kbkiem biaej wczki.
- Na krzest? - zapytaa j ssiadka.
- Na krzest dla krzeniaczki - potwierdzia z dum.
Kobiety odprowadziy nas wzrokiem, takie jak one zawsze rozpoznaj, kto pasuje do tumu, kto nie. W ich szemranie wdar si nagle inny dwik, rytmiczne walenie metalu o kamie, podobne do tego, ktre syszaam czsto spod mojego domu. Dotarlimy do rynku, gdzie ysi pryszczole najwyraniej przeczekali si i burzyli fontann.
- Fontann rozpidziaj - powiedzia kto z podszytym wahaniem podziwem. Twarze ysych byszczay jak polakierowane, walili w transie podlanym piwem, rbali zaciekli i rozjuszeni, jakby fontanna z imitacji marmuru bya winna wszystkich ich klsk i to z jej powodu musieli nosi dresowe spodnie i je sterydy, po ktrych dostawali trdziku.
- Panowie, tak nie mona! Si nie godzi - prbowa ich powstrzyma jaki czowiek wygldajcy na emerytowanego nauczyciela fizyki, ale nie zwrcili na niego najmniejszej uwagi.
- Zawsze si musisz wychyla? - onina rka zapaa wyrywnego za rkaw i wcigna w tum. Teraz ich rozpoznaam, byli sprzedawcami koci, ktrzy przynieli do pokoju, ktrego nie ma, marny up. Maonka zahaczya ramieniem o mowskie rami i zatrzasna je jak karbiczyk. Ta scena rozmieszya dziecko w srebrnej kurtce, a jego ojciec, nie odwracajc gowy od ysych, rzuci:
- Cicho, bo dam ci po dupie.
Trzaskay pyty z czarnego kamienia, kruszyy si szklane osonki reflektorw, pryskay odamki i woda.
- Raz, dwa, w chuja!!!
- Wal, Zagoba!
- Wal, Benek!
- Wal, Kamikadze!
- W chuja z fontann!
- Wszystko w chuja!
- Chuj w chuja!
- Raz, dwa, w chuja!!!
W kocu co si dziao i kilku innych prbowao doczy si do ysych pryszczoli, ale zniechcaa ich obawa oberwania rykoszetem i tylko przebierali nogami w pobliu, zagrzewajc do walki. Powietrze wok niszczonej fontanny tak pene byo zoci, e mogo eksplodowa jak opary benzyny. Gdy zostaa ju tylko kupa mokrego gruzu, stojcy bliej rzucili si na ni, by te resztki rozpirzy do koca. odkowy takswkarz skorzysta z okazji, wyszed na plan pierwszy i wygraa pici niewidocznemu wrogowi, perorujc na temat przekupnych lekarzy:
- Pan ordynator, wielka figura, kopert wzi, a potem mwi: Za tak sum pan cudu oczekuje? Pan jest naiwny.. A ja mu na to: Ja naiwny? Ja od razu po nazwisku poznaem, kto pan jest..
- e! - wyjtkowo zgodnie odpowiedzieli mu dwaj starsi panowie, ysy i Lwi, w stanie postpujcego upojenia.
- Spieprzaj, dziadu! - uciszya takswkarza na dobre jaka mocna dziewucha przypieczona na brzowo jak Rozalka prosto z pieca. Rbna w resztk fontanny rozwirowan parcian torb, w ktrej musiaa mie co naprawd cikiego, bo kawaek kamiennej pyty polecia w tum i uderzy w plecy jakiego staruszka, a on jkn, pochyli si, ale nie pad.
- W partyzantce pod Lublinem - zapiszcza, lecz zaguszy go ryk ysych, ktrzy podskakiwali wok gruzowiska, woajc:
- Kto nie skacze, ten pedaem!
Nie zdoali jednak w ten sposb ani porwa tumu, ani wyadowa wszystkiej energii i w kocu polecieli w gstniejc ciemno. Ich wrzaskowi towarzyszy brzk rozbijanego szka.
- Pizdnij to w pizdu! - poradzia przypieczona blondyna swojej nieco bledszej koleance, ktra kopna w resztk fontanny. Trysna w gr woda.
- Woda! - pisno dziecko w srebrnej kurtce tak przenikliwie, e niektrzy zatkali uszy. Dziewuchy wybuchny miechem i poleciay w lad za ysymi, pohukujc jak Indianie ze starych filmw, ktrzy mimo gronych min i wielkich piropuszy skazani byli na zagad.
- Woda! - jkna Kurwamina, ktra pojawia si rozogniona, z siw kitk powiewajc jak sztandar, z plikiem jakich kartek w rce. - Nie przez przypadek Matka Boska Bolesna jest tak biaa jak w sowach wieszcza uwiecznionych w wierszu - zacza, ale nikt jej nie sucha. - Przepraszam bardzo. - Niezraona Kurwamina wspia si na rozwalone kamienne pyty, by przemwi z podwyszenia, odchrzkna i sprbowaa jeszcze raz: - Drodzy razem tu zebrani! Przepraszam bardzo. Petycja w sprawie nazwania szkoy imieniem brata naszego Jana Koka. - Wycigna rk z kartkami, ale nikt nie by zainteresowany podpisywaniem petycji. Po caym dniu czekania ludziom naleao si co wicej. Rozwalenie fontanny dostarczyo tylko chwilowej rozrywki.
- Gdzie jest bed?! Gdzie figura?! - chcieli wiedzie, ale Kurwamina nie znaa odpowiedzi. Nie poddawaa si jednak.
- Przepraszam bardzo, ale zapalmy wieczki, utopmy ruiny fontanny w morzu wieczek. A jak trzeba, przykujmy si tu do ruin! Wasn piersi w imieniu Jana Koka!
Tryskajca spod ruin woda zmienia kierunek i strumie uderzy w Kurwamin, ktra wypucia kartki z petycj, zachwiaa si, stracia rwnowag i pada. Ekipa filmowa pod wodz Sandry Pdrak-Pyrzyckiej, ktra przegapia dewastacj fontanny, przypucia teraz atak na pawic si w wodzie Kurwamin.
- Jakie nastroje panuj dzi wrd zebranych? - dziennikarka rzucia odwanie pytanie i wycigna mikrofon.
- Przepraszam bardzo! - Kurwamina poprawia okulary i spojrzaa w kamer niewiadoma, e mokra biaa bluzka przylgna do jej piersi. - Osamotniona, z zimn krwi zostaam rzucona na pastw rozszalaych mediw!
Kto zarechota:
- Miss mokrego podkoszulka.
Kto zakl:
- Popierdolony kraj. Miaa by Matka Boska, a jest mokra stara dupa.
- Duuupa - z satysfakcj powtrzyo dziecko w srebrnej kurtce, a matka, wci zafascynowana ponieniem Kurwaminy, pouczya je mechanicznie:
- Niemczeszmniebodostanieszpodupie.
Marcin odebra telefon i rozmawia przyciszonym gosem po niemiecku.
- Wiem kto - usyszaam. I jeszcze: - Ju niedugo.
Dziennikarka tymczasem porzucia Kurwamin i chciaa wiedzie, co inni ludzie sdz o kontrowersjach wzbudzanych przez figur Matki Boskiej Bolesnej.
- Kto nie z nami, jak to mwi, ten przeciw nam - poinformowa j starszy pan Lwi, a ysy doda, e si nie zgadza, bo kto przeciw nam, ten w ogle nie jest Polakiem. A jak nie Polakiem, to wiadomo kim.
- Kim? - zainteresowaa si dociekliwa dziennikarka, ale odpowied zostaa zaguszona przez gon grupk kolorowej modziey, ktra nadesza z transparentami: Precz z Katostanem!. Co si dziao. Nastrj tumu zmienia si, jakby do kwanego przeczekania dodano co sodkiego, mietank w proszku, tak lubian przez emerytw. Obok nas pojawili si dwaj starsi panowie, ysy i Lwi, na sztywnych kolanach pijanych, ktrzy jeszcze wiedz, e s pijani, i maj si udawa, e jest inaczej.
- Jak to si, winie, spiy - skomentoway samotrze sprzedawczynie koci, ktre przeciskay si do przodu, trzymajc si pod rce. Matki sprzymierzone, nie ma na nie mocnych.
- Won std, zboczki! - wrzasny do kolorowej modziey. Miay podobne kozaczki z du iloci ozdb i wyglday jak trzy muszkieterki. Matkom nikt nie podskoczy! Staruszka we Fiolecie, korzystajc z marnego stanu Kurwaminy, chwycia j za rami i przystpia do ataku.
- Prosz pani! Ja mieszkam na trzecim, a na czwartym obywatel ssiad narkotyki pdzi z policj. Robactwa mnie napucili. adne media si mn nie interesuj - zaskomlaa.
Kurwamina te nie zwracaa na ni uwagi. Marcin wci ciska moj rk i przebiega wzrokiem tum, ale nie wiedziaam, kogo wypatruje. Marka Waszkiewicza? abdzia? Wiem kto, tak powiedzia przed chwil do telefonu, a ja bardzo chciaam wiedzie, z kim rozmawia po niemiecku. Dlaczego tak dobrze mwi po polsku? Co si stao z Adalbertem, jego ojcem? I dlaczego nie lubi opowiada o sobie w adnym jzyku? Domylaam si ju, e Marcin Schwartz, bratanek pana Alberta, nie by poszukiwaczem przygd ani wczg. Nie szuka te skarbu, jak mj ojciec. Przyjecha tu po to, by uratowa dzieci i znale sprawcw zbrodni, i nie robi tego po raz pierwszy. Czuam jego napicie i mylaam o tym, co uczyniono dzieciom w podziemiach.
Wtedy przez tum przeszed dreszcz, jakby kto wrzuci kamie w awic ryb. Co si dziao i dopiero gdy wspiam si na palce, zrozumiaam. Trumna. Przesuwaa si ponad gowami tumu.
- abd - powiedzia Marcin i ja te go zauwayam, w biaej rozpitej koszuli, dugim paszczu. Czarny pan z telewizora, a za nim sprzedawcy koci z trumn na ramionach. Tum rozstpi si, niektrzy si egnali, inni klkali, powiao grobowym chodem. Kondukt dotar do ruin fontanny i zatrzyma si na znak abdzia. Postawili trumn.
- Jerzy abd, wybawiciel!
- Krew i mka, orze biay!
- wite szcztki, wite, wite.
- Trup tej ziemi.
- Pikny!
- wity.
- Trup nad trupy umiercony.
- Zamczony!
abd sta z oczami wzniesionymi ku niebu. Pojedyncze patki niegu wiroway nad rynkiem, a on milcza, gstniao milczenie ludzi, tylko krople wody z fontanny spaday na trumn Jana Koka i bbniy jak deszcz o parapet.
- Nie przyjd dzi do was - powiedzia w kocu abd modulowanym kobiecym gosem i zamilk.
- Co mwi? - Staruszka we Fiolecie nie dosyszaa.
- e nie przyjdzie dzi do nas! - rykna Pani z Wsem i nie bya z tej informacji zadowolona.
- Nie przyjdzie? O mka ma krwawa - stropia si staruszka.
- Nie przyjd do was - powtrzy abd. - Nie przyjd do was, o ludzie tej ziemi odwiecznie polskiej umczony, dopki. - Wznis palec ku niebu i zamar jak skamieniay Kinder.
- Dopki, do jakiej pki? - powtrzya bezradnie Staruszka we Fiolecie.
- Cicho by - usadzia j Pani z Wsem - bo w kocu mnie nerwy puszcz!
- Nie przyjdzie dopki - powtrzya powoli, jakby tumaczya z obcego jzyka. Tymczasem Kurwamina pozbieraa si, zapia paszcz i stana tak, by byo jasne, e jej miejsce jest w pobliu bdzia. abd nabra powietrza:
- Nie przyjd do was, dopki nie pomcicie figur koci Jana Koka niesusznie zamordowanego. W trumnie tej okrutnie nieywe ciao Jana Koka umiercone do was apeluje o dalsz pienin ofiar. Figur m widz ogromn - abd cigle mwi tym agodnym kobiecym gosem i pierwsze zrozumiay, co si dzieje, trzy przyjaciki w kozaczkach.
- Matko Boska! - zawoay. - Matka Boska Bolesna przez niego przemawia! Jak do Jana Koka. Do nas! Ludzie! Figury pragnie ogromnej!
abd skromnie spuci oczy i milcza przez chwil, by ta wiadomo moga wsikn w tum.
- Figury pragn ogromnej - potwierdzi - nie maej. Ciao okrutnie nieywe Jana Koka wam tu przynosz, by do waszej przemwio hojnoci. Niech trup ten nieywy wam sowa moje do niego powiedziane przypomni, a hojno wasza niech pomci jego umczone szcztki.
- Trup ten nieywy - powtrzya Staruszka we Fiolecie - przez ssiada mego umiercony.
- Czy chcecie - cign abd - by zaginione dzieci niewinne cudem wrciy w ramiona najbliszych stsknione? By figur podziw sw wielkoci budzc, jakiej nie ma adne inne miasto w Polsce, a nawet na wiecie, wida byo a z Wrocawia? By do jej stp po najwitsze relikwie, w ktre ta ziemia bogata jak w wgiel, cigny wiernych tumy?
- Chcemy! Chcemy! Chcemy!
Zrozumiaam, e abd wszystko mia zaplanowane. By moe mier Andeliki bya przypadkowa i na pocztku wyobraa sobie, e wyudzi pienidze na figur, a potem odda wykorzystane dzieci tak, by wyj na bohatera. I wyudzi jeszcze wicej. A czarn robot wykona biedny, gupawy Mareczek. Najwyraniej nie wiedzia jeszcze, e Kalinki nie ma ju pod ziemi i e Mareczek go zdradzi. A moe wiedzia i postanowi zagra swoj ostatni wielk rol?
- Chcemy! - skandowa tum.
Miaam ochot zakoczy to aosne przedstawienie, ale Marcin mnie powstrzyma.
- On nam nie ucieknie.
- Obiecujesz?
Marcin pokiwa gow i nagle zdaam sobie spraw, e nie ma zamiaru zatrzyma abdzia, tylko zabi. Pochyli si i pocaowa mnie, a dua Pani z Wsem zabia nas wzrokiem.
- Bez wistw mi tutaj!
- Szcztki Jana Koka bestialsko w wyniku spisku zamordowane, pokrwawione, zamczone - przekonywa abd - woaj do was.
- Woaj zakop nas z powrotem, nekrofilu! - krzykn z okna kamienicy chopaczek w okularach i par gw zwrcio si w stron baneru Welcome in Ciemnogrd.
- Welcome, welcome - powtrzya dua Pani z Wsem. - Oni sobie welcome, a schab w Realu ju po pitnacie szedziesit. - Wygldaa na wkurzon.
abd nie poddawa si:
- Te nieywe szcztki dopominaj si o skromny datek, serca ofiar, by mogy spoczywa w spokoju. By syna tej ziemi najczystszego i niepomszczonego w mce zjady robaki, czy chcemy?
- Chcemy! - wyrwaa si Staruszka we Fiolecie.
- Chcemy!
- Nie chcemy!
abd cign dalej:
- Niech datki sypi si jak manna na t trumn do przygotowanej skrzyneczki. Ludzie, bdcie silni nad tym trupem! Hojni bdcie nad szcztkami! To miasto zasuyo na wiksz figur ni Chrystus z Rio de Janeiro. Nie bdzie obcy plu nam w twarz: postawmy wiksz. Zwycimy w trupa tego imi!
- Zwycimy! - powtrzya dua Pani z Wsem, ale w jej gosie pojawia si nowa gorzka nuta i odchrzkna zawstydzona.
- W dzie Boego Narodzenia figura tu stanie z waszych datkw, obiecuj wam. - abd wci mwi kobiecym gosem. - A jeli - wznis palec ku niebu - postpi z wami tak, jak dwa tysice lat temu z synem moim, nie nasza to wina, e znw si poleje krew.
- Krew, mka, robaki! - powtrzy tum.
- Nie pozwolimy znikczemnionym, uboconym, by zapomniano o mczeskiej mierci Jana Koka i dziatkach zaginionych, bo nas s miliony. I na figur zbierzemy miliony!
- Miliony! - wrzasn tum, ale zamiast entuzjazmu w jego ryku sycha byo t zo, jakby nagle wszyscy pomyleli o tych milionach w totka, ktre zawsze trafiaj si innym.
- Zjednoczeni z kad kropl krwi nie zapomnimy o krwi polegego bohatersko Jana Koka. Naszych serc hojnych miliony!
- Miliony! Krew, mka Jana Koka! - skandowa tum, tak bardzo teraz wzburzony, e pod jego naporem puciam do Marcina i znikn mi z oczu. Poczuam fal paniki, bo znioso mnie i przyparo do ciany kamienicy, baam si, e gniewne ciaa mnie zmiad.
- Bdziemy tej krwi broni nad trumn do ostatniej kropli polskiej krwi! - abd mwi ju mskim gosem, ale tum nie zwrci uwagi na t przemian, bo wymkn si spod wadzy jego sw i zagotowa.
- Krwi! Krwi trumna Jana Koka! - krzyczli coraz bardziej podnieceni ludzie.
- Ku czci krwi niewinitek, pienine ofiary dla dzieci zmy zaginionych! Datki w paszcz nienawici, niech uczcz krew bohatera tej ziemi - coraz goniej upiera si abd, ale sens jego sw ju nie dociera do ludzi.
Poczuam zapach fermentujcych owocw, bulgotanie, datki-sratki warkn obok mnie kto na granicy nerwowego zaamania. Czekali na cud, a cudu nie byo. Czekali na figur Matki Boskiej Bolesnej, ale znw si nie doczekali. I wtedy niesforne dziecko w srebrnej kurtce, ktre ojciec wzi na barana, by lepiej widziao, krzykno przenikliwie:
- Ten pan chce pieniki! Z mojej winki chce pieniki?
- Pieniki, pieniki - zaszumia tum - z naszych rent, na lekarstwa?
- Pieniki? - powtrzya Pani z Wsem i nie spodobao jej si to.
- Od matek pieniki? - zaszemray trzy muszkieterki i te byy ju na nie.
- Na narkotyki - dodaa Staruszka we Fiolecie i po chwili wrzasna: - Do torby go i do lasu!
- To oszust! - skorzystaa z okazji liderka grupy modzieowej i wyrwaa do przodu z transparentem katotaliby do Katostanu!.
- Szatan wypra wam mzg, abycie prawdziwie nie myleli - broni si abd, ale topniaa jego moc. Cofn si i potkn o trumn Jana Koka.
- Oszuka? - chcia wiedzie starszy pan z poyczk.
- Zmataczy! - Lwi ju nie mia wtpliwoci i waln o ziemi butelk po amarenie.
- Oszust was okrad! - zawtrowali z okna modziecy z banerem Welcome in Ciemnogrd!. - Nie ma adnej figury.
- Krew mka robaki! - Potny by gos tumu, wbija si w niebo jak widelec w pure ziemniaczane. - Dzi! - zapia chr. - Chcemy krwi! Krwi!!! Krwi!!!
Kto pierwszy rzuci si na trumn Jana Koka? Pod czyj pici ustpio drewno? abd prbowa jeszcze co powiedzie, ale ju nikt nie zwraca nie niego uwagi i omal nie zosta stratowany. Zdoa umkn, ale nie udao si Kurwaminie i niele j poturbowano. Poszli jak burza, kto pierwszy, ten lepszy, kto lepszy, gorszemu nie ustpi, rwanie i szarpanie, amanie koci, miadenie, trzask. Wylatyway w gr strzpki materii, guziki, gwodzie, skarpety, pasek i buty, biae gacie, podkoszulek, trupigi made in China, ktrych nigdy aden robak nie zere. Jeden but zapaa jak bukiet panny modej Staruszka we Fiolecie i z niedowierzaniem patrzya na ten nagy dar niebios. Najwyraniej doda jej si, bo z bojowym okrzykiem rzucia si w tum nad trumn Jana Koka. Rwali, szarpali, kto pierwszy, ten lepszy, kto silniejszy, ten pierwszy, pazurami, zbami, pilniczkiem do paznokci, tipsami, szydekiem, scyzorykiem. Kto uszarpa, ten chowa, co jego, i wia, bo nikomu nie mona byo ufa, czowiek czowiekowi wilkiem nad trupem! Pikny by trup Jana Koka, z tej ziemi witej wieo wygrzebany! Twardy moe troch, bo szybko mrozy w tym roku przyszy, a moe co roku tu szybko przychodz, biednemu zawsze wiatr w oczy.
- Pikny trup! - jkna dua Pani z Wsem. - I jake mczesko umiercony.
- To trup, ktrego mona z dum pokaza wiatu - wydysza starszy pan z poyczk. A Lwi doda, e si nie zgadza, bo wiat nie zasuguje.
- Nie dla psa kiebasa. I wityni trzeba by jak Liche w Wabrzychu pobudowa albo lepiej Zamek Ksi przerobi na nowy wabrzyski Liche. Wikszy, pikniejszy! Tam trupa wystawi!
- Ksi na Liche! Ksinaliche! - podchwyciy trzy matki - Ksinaliche! - Ale zaraz zawarczay i rzuciy si, by dalej szarpa.
- Tylko dla wybranych taki trup! W gablocie w sali paacowej. Zamek przeku trza na grb! - Lwi si rozogni, uszami szed mu dym. Znw w zgodzie dwaj starsi panowie rzucili si z bojowym okrzykiem na resztki, ale trudny to by bj. Kobiety paday na szcztki Jana Koka i zagarniay je pod siebie rozkrzyowane jak rozgwiazdy, mczyni pragnli trupa mocy i, ach, niektrzy j ju czuli, co to by za trup! Modzi rzucili transparent i postanowili sprbowa, co wrogom tak smakuje. Smakowao!
- Trup, trupek, trupitko! - trzy matki dzieciom rozczuliy si samotrze, ale nie czas na czuoci, gdy wkrtce moe trupa zabrakn dla trzech samotnych matek i jednej emerytki, ktra si wcia midzy nie na krzywy ryj, straszna byaby to niesprawiedliwo, wic zanurkoway w mas cia nad trumn, przygniatajc dwch starszych panw i Staruszk we Fiolecie. Za by si wziy matka bakaanowa z mod niematk o silnych rkach pracownicy sezonowej.
- Rce precz od naszego trupa! Jego koci onierskie, ostre jak szabla. Oczy klejnoty!
- Paznokcie jak muszelki - wyszepta nieporadny mczyzna w tureckim swetrze, zamykajc w doni swoj drobn zdobycz. Jaki przysadzisty z wsem co si w krtkich nogach ucieka z gow Jana Koka pod pach, drugi goni go i woa:
- Oddaj, kurwa, moj gow!
Starsza pani z trwa jak baranie runo i krwi spywajc z ust nabia na szydeko co, co mogo by i czonkiem, i palcem, upchna zdobycz do foliowego worka z napisem Real i pokusowaa w ciemno. Dua Pani z Wsem zdobya nog i trzymaa j na ramieniu, dumna i potna jak wojownica Swaroyca, a gdy w zych zamiarach podszed do niej jaki godny trupa i podpity, wystarczyo, e si raz zamachna, i chop wasne zbiera zby! Dziennikarka Sandra Pdrak-Pyrzycka nie moga ju hamowa si duej i z rykiem blond lwicy wbia pazury w resztki uczty, jej zbki wieo wybielone wgryzy si w miso z apetytem. W jej lady poszy dwie dziewczyny z transparentem katotaliby do Katostanu!, ktry lea zapomniany na bruku. Gdy trupa rozebrali, poleciay wiry z trumny, bo ci, ktrym nic nie udao si uszczkn, doszli do wniosku, e na beztrupiu i trumna trup. Sosnowe drewno jak ciao, poplamiona rowa szmata skra jego, nieg, co napada i stopnia, wita krew.
Na miejscu fontanny nie zostao nic oprcz paru rozbitych butelek i papierowych tacek po jedzeniu. abd znik w tumie i przez moment pomylaam, e moe spotka go taki sam los jak trupa Jana Koka. Do mojego policzka przylgn strzpek jakiej lepkiej materii i staram go z obrzydzeniem. Ludzie rozchodzili si szybko, kryli twarze. Poczuam si zupenie zagubiona i wtedy go zauwayam. Mareczek. Sta w cieniu bramy przy zamknitym sklepie obuwniczym i przyglda si znikajcemu tumowi, nagle jego twarz si zmienia i zgi si wp, jakby dozna ataku blu, rzuci si do ucieczki, ale nie widziaam, co go przestraszyo, przed kim ucieka. Toczy si, koyszc z boku na bok na masywnych iksowatych nogach. Przestraszyam si, e mnie zauway, ale gdy ruszyam za nim, zrozumiaam, e nagy popiech Mareczka mia inn przyczyn. Nie ucieka. Szed za abdziem. Podyam za nimi. Mareczek nie obejrza si, ale chyba poczu czyj obecno, bo przyspieszy. Widziaam ich plecy, zwyke plecy, widziaam stopy, zwyke, kada miaa pewnie po pi palcw. Dlaczego kotojady wygladaj tak jak my? pytaam siostr. Bo oni s tacy jak my odpowiadaa, a ja przeczuwaam raczej, ni rozumiaam, straszn prawd ukryt w jej sowach. Czy ja mog sta si kotojadem? Ty nie, Wielbdko. Ty nie. A jak si nazywaj ci, ktrzy walcz z kotojadami? Czy to s czterej pancerni? A moe Stirlitz, co udaje Niemca? Nie wiem, musisz co wymyli, meine kleine. Mylaam o mojej siostrze, o Rosemarie i Andelice. O picej dziewczynce, ktr zawiozam dzi do szpitala. O Gertrud Bltchen w mojej torbie. Chciaam, eby by tu ze mn Marcin, eby wyj bro i zastrzeli tych dwch tak, jak robi to w amerykaskich filmach akcji. Wyobraziam sobie ciche higieniczne kliknicie, cho nigdy nie widziaam, by kto kogo zabija naprawd. Niektrzy nie zasuguj na to, by ich zrozumie mwi dyrektor Domu Dziecka Anioek. Co si ze mn stanie, gdy przyznam mu racj? abd skrci w ulic, przy ktrej bya Krlicza Nora, Mareczek trzyma si w pewnej odlegoci za nim, a gdy abd przystan, schowa si do bramy. Nie rozumiaam, skd ta ostrono? Czy skoro Marek Waszkiewicz uratowa Kalink, jego wi z abdziem zostaa zerwana i teraz s wrogami? Wszystko wskazywao na to, e nie chce, by abd go zobaczy. Ja te nie chciaam, by kto mnie rozpozna, ale w tym prochowcu wygldaam jak kanarek, ktry uciek z klatki. Minlimy koci Matki Boskiej Bolesnej i gdy skrcilimy w uliczk, przy ktrej znajdowa si sklep zoologiczny Adama, wiedziaam ju, e abd zmierza do pokoju, ktrego nie ma.
Krlicza Nora zostaa zdewastowana i pod stopami abdzia zachrupao szko z rozbitej szyby wystawowej, Marek Waszkiewicz przeszed po nim na palcach jak taczcy niedwied. Zobaczyam potuczone akwaria, martwe rybki na pododze, nieruchome kiryski pstre, welony, skalary i neonki, jakie futerkowe zwierztko z roztrzaskan gow, martwe ptaki w kolorze mojego prochowca. abd przyspieszy i znik w bramie prowadzcej do pokoju, ktrego nie ma. Byam tu za Markiem Waszkiewiczem, syszaam jego oddech, widziaam rozdrapany pryszcz na jego karku i spocone wosy. Wyjam z torby Gertrud Bltchen. Jak porczna bya jej rkoje, jak lnice ostrze. Marek zatrzyma si, obejrza przez rami, nie wiem, czy w jego oczach bya nienawi, czy strach, mamusia wyszepta. Nagle, jak na szybko przewijanym filmie, zobaczyam ludzi i zdarzenia, wszystko zaczo czy si w jedn cao, ktra wydaa mi si jednoczenie oczywista i niewiarygodna. Odraajca. Zanim w peni dotar do mnie sens tych obrazw, kto uderzy mnie z tyu w gow i rozsypay si jak mak. Gertrud Bltchen wypada mi z doni, poczuam, jak po czole pynie mi krew. Zrobiam kilka krokw w kierunku Krliczej Nory i upadam midzy martwe kiryski.
Gdy odzyskaam wiadomo, mojej twarzy dotykao co mikkiego i ywego. Zobaczyam lepka jakiego stworzenia, ktre wziam za kota. askota mnie wibrysami, a tawe oczy wpatryway si we mnie badawczo. Miaam nadziej, e si myl, ale chyba to samo stworzenie przed chwil zlizywao krew z mojej twarzy.
- eb ma cay. apy te - powiedzia kot. Mia pomarszczon skr i ludzki nos, kapelusz z pirkiem na gowie kolczyk w brwi.
- A niby co? Bar mleczny z kotrupkami? - Kot zamia si chrapliwie i teraz go rozpoznaam.
- Babcyjka? To ty, Babcyjko?
- A kto? Apolonia Kitti Kitti na ziemskich wczasach? Nie le jak ten zezwok. Do roboty. - Podaa mi siln do, ktrej ucisk pamitaam. - Trzeba posprzta - powiedziaa stanowczo - baaganu si narobio!
- Baaganu - powtrzyam niezbyt mdrze.
- Trupa zearli - westchna Babcyjka. - Czasem tak bywa w kraju nad Wis. - Miaa na sobie moj kurtk i te co zawsze czerwone buty z napisem Relaks. Zatupaa ponaglajco i pchna mnie w kierunku wyjcia z Krliczej Nory. - Ruszaj!
- A ty?
- Czas ucieka. Wejcia lec pozamyka - powtrzya i znika na zapleczu, usyszaam, jak otwiera szaf, w ktrej zaczyna si podziemny korytarz.
- Jakie wejcia?! Dlaczego nie moesz ze mn porozmawia jak czowiek! - krzyknam za ni, ale usyszaam tylko miech, jakbym powiedziaa co zabawnego.
Gdy wyszam z Krliczej Nory i nabraam w puca chodnego powietrza, poczuam, e jak na przejcia ostatnich godzin i cios w gow czuj si zadziwiajco silna i rzeka. Straciam Gertrud Bltchen, ale zachowaam torebk i zanim tak naprawd zrozumiaam, co si stao, zobaczyam abdzia. Wybieg z podwrza z wejciem do pokoju, ktrego nie ma, i do mieszkania Adama. Stan w bramie i rozglda si nerwowo. Straci gdzie po drodze swj czarny paszcz. Trzyma si za lewe rami i zauwayam, e jest ranny. Mao przypomina natchnionego mwc z rynku. Przestraszyam si, e w walce, ktr stoczy, ucierpiaa Celestyna albo Adam. Albo Marcin. abd zauway mnie i zobaczyam w jego oczach bysk rozpoznania.
- Dziennikareczka - wycedzi. Ocenia nasze siy, spry si do skoku i mylaam, e mnie zaatakuje, ale po chwili wahania rzuci si do ucieczki. Potrci mnie i pobieg w d ulic. Zobaczyam jego plecy i nie mylaam, co zrobi, gdy go dopadn. Straciam Gertrud Bltchen, ale moje ciao byo nadal spryste i lekkie, moe dziki temu kociemu stworzeniu, ktre zlizao krew z mojej twarzy. Pobiegam. abd przyspieszy, jednak wiedziaam, e nie bdzie w stanie mi uciec, i poczuam si dziwnie radosna, jakby lekko pijana. Dotarlimy do placu Grunwaldzkiego, gdzie ludzie czekali na ostatnie autobusy, przebieglimy przez drog czarn jak jzor lawy, roztrbiy si klaksony i zdyam zauway przeraony wzrok kobiety w samochodzie, ktry niemal dotkn mojego biodra. abd obejrza si, nasze oczy si spotkay.
- Biegnij! - krzyknam i niemal wpadlimy na siebie, ale zaraz przyspieszy, ciko tupay jego stopy, pryskao spod nich boto. Gdzie za nami zawya policyjna syrena, przed nami bya ciana drzew, Wzgrze Szubieniczne, na nim park Sobieskiego. Wycie przybliyo si i mogam tylko podejrzewa, e samochody na sygnale jad po Mareczka ywego albo martwego i po osob, ktra zaatakowaa mnie pod Krlicz Nor. Dobieglimy do pomnika wabrzyskiego grnictwa i widziaam, e abd boi si ciany drzew, w ktr bdzie musia si zanurzy, jeli chce dalej ucieka. Lawirowa midzy kamiennymi postaciami grnikw, zastygych w rozpaczy, bo w tym miecie zalanych wod kopal mieli co opakiwa. Jaka spniona para, obciskujca si na awce i popijajca wino z butelki, patrzya na nas mtnie i rozpoznaam w niej dwoje Gotw.
- Si goni - rozwlekle powiedziao jedno.
- A niech si goni - obojtnie dodao drugie.
abd rzuci si w kocu na olep w krzaki porastajce zbocze Wzgrza Szubienicznego, ja wbiegam za nim w ciemno. Kawaek wyej zaczynaa si stroma spacerowa cieka pokryta niegiem, czysta jak Droga Mleczna. Milky odgosy miasta, powietrze byo zimne i przejrzyste, ponad konarami drzew niebo pene gwiazd ostrych jak ze szka. Nie czuam zmczenia. Wiedziaam, e mog tak biec przez kilka godzin. Gdy cigany zwalnia na coraz bardziej stromej i liskiej ciece, ja te zwalniaam. Chciaam, by ten bieg nigdy si nie skoczy, a zarazem pragnam mie ju to wszystko za sob, stan twarz w twarz z tym czowiekiem, ktry wygrzeba Jana Koka i kto wie, jakich jeszcze winny jest zbrodni. Chciaam pozna, do czego jestem zdolna. Po drugiej stronie parku zobaczyam wiata miasta, ktre nagle wydao mi si przyjazne. abd pdzi z gry, w kierunku Starego Zdroju, ale nie daam mu odetchn, przyspieszyam. Goniam go po pustych o tej porze chodnikach, pord upionych kamienic, zakratowanych sklepikw, obok cukierni Oleka i kina Apollo, wzdu nieczynnych zakadw przemysowych, ktre przerobiono na hurtownie nie wiadomo czego. Syszaam ciki oddech ciganego, rozmoky nieg plaszczcy pod jego stopami. Mj umys by czysty i otwarty, nie czuam nic oprcz ruchu, nie czuam ju nienawici. Nagle nabraam pewnoci, e Kalinka wydobrzeje. Nie zostaa utracona jak moja siostra i Rosemarie! W rozpitym tym prochowcu goniam abdzia przez Szczawienko upione i ciche, pony wiateka na iglakach, plastikowe Mikoaje wspinay si na gzymsy, pdziy plastikowe renifery. Przez pokryte niegiem pole, nieskalane i lnice jak lukier, dotarlimy do lasu. Wiedziaam, e abd ju duej nie da rady. Chcia zboczy, ukry si w ciemnoci drzew, ale nie mg si przedrze, bo las go odtrca, zamyka si przed nim. Wraca na ciek, po ktrej go cigaam, potyka si i dysza, podpiera rkoma. Przewrci si w kocu. Zwolniam, byam tu za nim.
- Ty kurwo - wycharcza.
- Biegnij! - krzyknam i las odpowiedzia mi echem.
Wiedziaam, e nie jestem sama, bo wrd drzew przemkna ciemna posta, ktra towarzyszya nam od chwili, gdy zanurzylimy si midzy drzewa. Rozpoznaam kurtk, ktr podarowaam Babcyjce, czerwone buty. W jaki sposb kociara znalaza si tu tak szybko? I czy to naprawd ona? Nigdy si tego nie dowiem. Przez mj umys przemkna myl, e to ja, inna ja, towarzysz sobie w ciemnoci.
- Biegnij!
abd podnios si, ruszy, ksiyc przedar si przez niene chmury i zrobio si prawie jasno. Wypadlimy na polan u stp Zamku Ksi, on pierwszy, ja tu za nim. Poczuam, jak wszystko wok nas zamaro w oczekiwaniu.
*
- Kim jeste?
- Mam na imi Alicja.
- Przysza do mnie?
- Przyniosam twojego kota.
- Posiedzisz ze mn?
- Tak.
- Czy teraz jest noc?
- Tak, dugo spaa.
- Spaam i nio mi si morze. Bya kiedy nad morzem?
- Byam.
- Umiesz zaszumie jak morze?
- Sprbuj.
*
- wit moe by rwnie dobr por na kolacj, jak zmierzch, bo przez moment s bardzo podobne - powiedzia filozoficznie pan Albert.
- Istnienie zmierzchu i witu nie wyklucza jednak rnicy midzy dniem i noc - doda Marcin.
Byo to jedno z duszych zada, jakie wygosi bez pytania, od kiedy go poznaam. Siedzielimy w mojej kuchni. Nie wiem czemu zawsze chcieli spotyka si tutaj, moe na przekr caemu zu, ktre wydarzyo si w tym domu. Pan Albert, Marcin, Adam i Celestyna. I rudy Hans z NRD, ktrego nadal nie miaam serca wyrzuci. Gdy wrciam nad ranem wyczerpana do granic moliwoci zajciami w rynku, nocnym pocigiem i wizyt w szpitalu u Kalinki, zszyam ap misia i wrzuciam go do pralki. Zapragnam po tym wszystkim zrobi co zwykego: upra brudne, zszy rozdarte. Pan Albert, Marcin, Adam i Celestyna pojawili si jedno po drugim na moim progu, nierealni w szarym blasku jak ektoplazma, ktra przybraa chwilowo ksztat moich przyjaci. Twarz Celestyny nosia lady ez, ktre przelaa pod ziemi nad Andelik, i jej umiech nie odzyska jeszcze peni blasku, ale szalona fryzura bya na swoim miejscu. Rudy irokez i sukienka w kolorze wieych wini. Zamiana kostiumw na szkolnym balu sprzed lat sprawia, e to, co w nas byo niepewne i niedopowiedziane, przewayo szal. Obie wtedy wyruszyymy w drog, bo do szkolnej szatni przybya po nas karawana wielbdw. Jak mwi Dawid, kady ma taki moment, od ktrego wszystko si zaczyna. ycie ma sens dopiero wtedy, gdy si go przypomni i zrozumie.
Celestyna przywioza gorcy chleb i patrzyam, jak otwiera szuflady w poszukiwaniu noa, kady jej ruch by jak taniec, postukiway rytmicznie wysokie obcasy. Waciciel Krliczej Nory nie odrywa wzroku od Celestyny. Oczywicie mia swoj wdkarsk kamizelk, ale teraz, zamiast psiego gryzaka, z czego w rodzaju butonierki wystawaa mu drewniana yka z przyklejonymi ziarnami maku, pod kamizelk woy bia, krzywo zapit koszul, a na szyi zawiza krawat. Wyglda jak czowiek, ktry straci nadziej i z dna rozpaczy, gdzie ju mia pooy si i umrze, zobaczy, jak kto daje mu znak latark i wyciga rk. Tym kim bya na pewno Celestyna. Na czole mia plaster z opatrunkiem, do ktrego co chwil siga rk, jakby mu si przypominao co, w co nie jest w stanie uwierzy. Marcin smay jajecznic i chyba adne z nas nie rozumiao do koca, jak po tym wszystkim, co widzielimy, nadal tak piknie moe pachnie rozpuszczone maso, a my moemy odczuwa gd. Kawaek ciaa Marcina midzy paskiem spodni i szar koszulk wyda mi si tak pikny, e zapragnam go dotkna, smakowa jak ciepy chleb.
Jedlimy w milczeniu, sprawdzajc jzykiem, czy naprawd przeylimy i rozpoznajemy smaki. Nawet pan Albert mia wilczy apetyt. Dopiero potem przysza pora na opowieci o tym, co wydarzyo si poprzedniego dnia. Pan Albert popatrzy na nas, jakby stara si zapamita kad twarz po kolei, poprawi pilotk gestem, ktry znaam od zawsze, rozoy wiee wydanie wabrzyskiej gazety i zacz czyta:
Sensacja w naszym miecie! Reporterka kontra oszust
Alicja Tabor, urodzona w naszym miecie znana reporterka, popisaa si wczoraj niezwyk odwag i bystroci umysu. Wyprzedziwszy spodziewan interwencj naszej policji, samodzielnie ruszya w szaleczy pocig za rannym Jerzym . (ps. abd, l. 39). Samozwaczy prorok, ktry okaza si manipulatorem i bezwzgldnym oszustem, rozpaczliwie stara si umkn nieustraszonej reporterce, ktra z wnikliwoci detektywa rozszyfrowaa jego niecne zamiary. Nie zwaajc na groce jej miertelne niebezpieczestwo, nocn por i niesprzyjajce warunki atmosferyczne, Alicja Tabor cigaa Jerzego . od wabrzyskiego rynku a pod Zamek Ksi. Tym razem pe sabsza okazaa si silniejsza i po dramatycznej pitnastokilometrowej gonitwie serce oszusta nie wytrzymao. Z zawaem zosta przewieziony do miejscowego szpitala, gdzie na stray jego poaowania godnej egzystencji czuwaj nasi lekarze. Jerzy . jest podejrzany o przywaszczenie ponad szeciuset czterdziestu piciu tysicy zotych, ktre bezwzgldnie wyudzi od ufnych mieszkacw miasta. Chwytajc si wszelkich sposobw, skoni grup swoich poplecznikw do bezczeszczenia miejsc pochwku, by zdobyte w ten sposb koci sprzedawa jako relikwie. Ponadto, obiecujc mieszkacom naszego miasta figur Matki Boskiej Bolesnej z widzenia Jana Koka, o ktrym wielokro pisalimy na naszych amach, wydarte z wdowich portfeli fundusze wyda na zakup luksusowych towarw i samochodu. e tak si wyra, przysza kryska na Matyska powiedzia szef naszej komendy, kpt. Leopold Mackiewicz, ktrego poprosilimy o komentarz.
- Tylko?! - zapytaam. - Nie postawiono mu innych zarzutw? Ta druga osoba to nie abd?!
Pan Albert i Marcin wymienili spojrzenia, Celestyna westchna, a Adam przyjrza si ze smutkiem yce w butonierce.
- Najlepsze przed nami - powiedzia.
- Najgorsze - poprawia Celestyna.
- Najgorsze - zgodzi si pan Albert i rozoy gazet.
Szok! Straszliwa zbrodnia pary zwyrodnialcw
Ubiegej nocy wyjania si sprawa znikni dwch dziewczynek, Andeliki M. (l. 6) i Kalinki J. (l. 5). Mimo i kady normalny czowiek wzdraga si przed wypowiedzeniem na gos tak szokujcej i okrutnej prawdy, jestemy odpowiedzialni za dostarczanie naszym czytelnikom prawdziwych i rzetelnych informacji. Za porwanie dziewczynek odpowiedzialno ponosz Maria W. (l. 58) i Pawe K. (l. 42). Dziewczynki byy przetrzymywane w podziemiach na terenie dzielnicy Szczawienko w lokalu nalecym do Marii W., ktra przebywa w areszcie ledczym. Niestety, drugi zwyrodnialec wymkn si z rk sprawiedliwoci i mamy nadziej, e nasza dzielna policja wkrtce natrafi na jego lad. Jak wiemy z dobrze poinformowanego rda, Pawe K. stanowi cz midzynarodowej szajki czerpicej zyski ze szczeglnie okrutnej pornografii dziecicej. Czujemy si w obowizku poinformowa, e w szokujcych filmach nagrywanych przez zwyrodnialcw bray te udzia zwierzta. Dziki szybkiej akcji naszej policji udao si uratowa niestety tylko Kalink J., ktra dochodzi do zdrowia pod troskliw opiek naszych wabrzyskich lekarzy. Dziewczynka jest sierot wychowywan w Domu Dziecka Anioek, ktrego dyrektor, Marian Waszkiewicz, zasuony obywatel naszego miasta, by wczoraj zbyt poruszony, by skomentowa zajcie. Pocieszenia dostarcza mu syn Marek (l. 35), z zawodu pisarz, ktry w krtkiej rozmowie powiedzia, e dooy wszelkich stara, by pomci t tragedi pirem. mier maej Andeliki z rk zwyrodnialcw kadzie si czarnym cieniem na bolesnej historii naszego piknego miasta, a policja dokada wszelkich stara, by odnale trzecie zaginione dziecko, Patryka Mik (l. 5) z Sobicina. Obszerny materia dotyczcy sensacyjnych szczegw tej wstrzsajco makabrycznej i szokujcej historii zostanie zamieszczony w weekendowym wydaniu naszej gazety.
Pan Albert skoczy, zdj okulary i popatrzy na nas bezbronnymi oczyma krtkowidza. Poprawi pilotk i pokiwa gow, bo tyle informacji mu najwyraniej wystarczyo, by wszystko zrozumie, ale ja miaam pytania. Pierwsze byo retoryczne i brzmiao: pomci pirem?. Na drugie, kim jest Pawe K.?!, pragnam odpowiedzi natychmiast. W gazecie zamiecili tylko niewyrane zdjcie przestpcy, na ktrym Pawe K. wyglda tak jak kade z nas, wczajc rudego Hansa z NRD, mogoby wyglda z daleka i w kapeluszu. Wtedy odezwa si milczcy dotd Marcin:
- Pawe Kupczyk, lat czterdzieci cztery, a nie czterdzieci dwa, syn Kazimierza Mierzwy i Urszuli Mierzwy z domu Kupczyk. Urodzony w Wabrzychu. Jego ojciec popeni samobjstwo, matka zmara niedawno. Ukoczy technikum budowlane i wyjecha do Niemiec. Spdzi sze lat w jednym z tamtejszych wizie za kradziee i wamania. Pod cel nawiza kontakt z ludmi zajmujcymi si pornografi dziecic. Spodobao mu si. Po wyjciu zacz uywa panieskiego nazwiska matki. Pawe Kupczyk znany jest take jako Arnold Schmidt, Mirosaw Makara, Claus Lebioda i Agnieszka Mulawa.
- Agnieszka? - jkna Celestyna.
- Agnieszka Mulawa - potwierdzi Marcin. - Poszukiwana listem goczym. Pracowaa jako opiekunka dzieci w przedszkolu w Szczecinie. Pawe Kupczyk potrafi zmienia powierzchowno, wtapia si w to.
- Po co? - zapytaam zupenie wyprowadzona z rwnowagi.
- Niekiedy robi to tylko dla zabawy, dla wasnej przyjemnoci. Z tego samego powodu zabija zwierzta. Lubi, gdy inne stworzenia cierpi.
- Cholerny gnojek - wtrci Adam.
- Gnojek - przyznaam - a poza tym?
- Zadanie Pawa Kupczyka polega na zdobywaniu kontaktw - cign Marcin.
- To znaczy? - chcia wiedzie Adam, ktry wyglda, jakby mia zemdle albo zwymiotowa.
- Szuka odpowiednich ludzi, takich jak Maria Waszkiewicz, i za ich porednictwem znajduje nowe dzieci. Zaciera lady. Wprowadza zamieszanie i dobrze si przy tym bawi.
- To dlatego stara si rzuci podejrzenie na abdzia - domylia si Celestyna.
- Bo pasowa - podpowiedziaam - pasowa idealnie.
- S nawet do siebie podobni, czy raczej Pawe Kupczyk bez trudu si do abdzia upodobni. Mci, podszywa si, sia zo - sowa Marcina brzmiay jak oskarenie.
- To dlatego brat Andeliki mwi o czarnym panu z telewizora. Nad stawem widzia Pawa Kupczyka, ktry dooy stara, by wyglda jak abd. - Celestyna ukrya twarz w doniach.
- A ja pomyliam go z tob w moim ogrodzie! - wtrciam i dotknam ramienia Marcina.
- Jego atwo z kim pomyli - przyzna Marcin.
- Powiedz nam w kocu - poprosia Celestyna - ktry to ten Kupczyk? Widzielimy go? Znamy drania?
- Poka wam kilka zdj.
Pochylilimy si nad ekranem iPoda. Rozpoznaam go od razu. Mczyzna z pocigu, smtny listonosz, nadgorliwy sprzedawca koci, radosny kominiarz z kalendarzami, talib z pizzerii. Na jednym ze zdj by ubrany tak samo jak abd. Czarny pan z telewizora. Kotojad. To on powiesi kota, zakrada si do mojego domu, spali schronisko w Rusinowej. Nie do poznania, nierzucajcy si w oczy, taki jak my. Moja siostra miaa racj.
- Pawe Kupczyk znik z miasta - Marcin zwrci si do mnie. - Wyposzy go Mareczek, ktry zacz si czego domyla po znikniciu Kaliny Jakubek. Znalaz pod ziemi materiay pornograficzne i zwoki Andeliki. I ukryt tam Kalink, ktr wynis przez korytarz do palmiarni.
- A wic Mareczek ma jednak w sobie co z inspektora Konrada Twardowskiego. - Pokrciam z niedowierzaniem gow. - A co dalej z Pawem Kupczykiem?
- Ju drugi raz mi si wymyka - odpowiedzia z gniewem.
- Drugi raz? - Marcin i pan Albert znw wymienili spojrzenia.
- To teraz nie jest istotne. - Marcin nie mia zamiaru powiedzie nam nic wicej. - Istotne jest, e uciek.
- Szkoda, e za tym Kupczykiem te nie pobiega - westchna Celestyna. - abdziowi si naleao, ale temu o wiele bardziej.
- Jestem reporterk, a nie morderczyni na zlecenie.
- Szkoda. Znam par innych osb, ktre powinna tak pogoni.
- Na przykad tych, ktrzy zniszczyli Krlicz Nor - ze smutkiem wtrci Adam. - Wszystkie pielgniczki przepady, i wikszo kiryskw.
Przypomniaam sobie martwe zwierzta ze sklepu Adama, spalone schronisko. Kota powieszonego w moim ogrodzie.
- Chyba rzeczywicie szkoda - przyznaam.
- Moe bdziesz jeszcze miaa okazj. - Marcin umiechn si. - Jeli zechcesz.
- Myl, e bd chciaa - odpowiedziaam. - Ale jak waciwie udao si nam z tego wyplta? W gazecie nie pisz, w jaki sposb znaleziona zostaa Kalinka.
- Marian Waszkiewicz - wyjania Celestyna - dyrektor Anioka.
- Dyrektor ma jednego Poleszuka w policji - cigna Celestyna - tego kapitana Leopolda. Im te nie zaleao na tym, eby si roznioso, e to my znalelimy kryjwk, a ty uratowaa Kalink. Marian Waszkiewicz prosi, eby ci przekaza, e musi si z tob koniecznie zobaczy. Z Alicj Tabor. e to bardzo wane. Masz jeszcze jakie pytania?
Pokrciam gow, zbyt tym wszystkim przytoczona.
- Ale ja mam.
- Pytaj. - Umiechnam si blado do Celestyny.
- Zawsze nosisz tylko takie buty, w ktrych mona biega?
- Zawsze.
- Dlaczego po prostu nie dogonia abdzia?
- Nie wiem. Chyba umiaam tylko za nim biec.
- Pogonia mu kota! - Umiech bibliotekarki znaczy, e zrozumiaa.
Przy kawie parzonej z kardamonem, ktrego zapach by tak intensywny, e nie czu byo oddechu starego domu, Celestyna i Adam opowiedzieli, jak odkryli prawd o Marii Waszkiewicz. Tropili Mareczka, przekonani wtedy nadal, e to on porwa dzieci. To matka Maria naprowadzia ich na lad syna. Gdy j zobaczyli, wiedzieli, e te szuka Mareczka, wygldaa na zdesperowan, wic postanowili nie spuszcza jej z oczu. Nie interesoway jej wydarzenia pod fontann, przepychaa si przez tum i pytaa ludzi o syna, oganiaa si od natrtw, ktrzy rozpoznawali w niej jedn z przybocznych abdzia i pytali, co z figur Matki Boskiej Bolesnej, kiedy w kocu przybdzie. Maria woaa imi syna z tak moc, e ludzie zasaniali uszy i pytali, czego tak si baba drze jak stare przecierado. Na mzg jej si rzucio? Dorwaa jednego z ysych pryszczoli i przypara go do muru, krzyczc oddajcie mi dziecko!, ale chopak wyrwa si, pokaza jej faka i uciek. Wdaa si w szarpanin z Pani z Wsem, ktr oskarya o ukrywanie Mareczka, a nawet o to, e chce go na si wyswata ze swoj, jak to uja, wywokowat crk, podczas gdy on zasuguje na co o wiele lepszego, tak dobrego, e sobie tego nawet w tym zasranym miecie wyobrazi nie potrafi. Biegaa, zataczajc krgi wok wabrzyskiego rynku, wszya jak pies myliwski.
- Ja jeszcze nie mam dzieci - zadumaa si Celestyna - i nie wiem, czy to moliwe, by swoje mae rozpozna wchem.
Marcin, pan Albert i ja nie wiedzielimy, ale waciciel Krliczej Nory sdzi, e tak. Pono mama Ludmia miaa genialny wch. Chcia od razu wicej nam o tym opowiedzie, ale Celestyna kazaa mu wraca do wszcej Marii Waszkiewicz. Widzieli, jak wpada na schody Biblioteki pod Atlantami i zaomotaa do drzwi, moe zapaa trop, poczua, e jej syn tam niedawno by, ale nikt jej nie otworzy. Poleciaa dalej, rozpoznay j pielgrzymki czekajce na Matk Bosk Bolesn pod dawnym Madrasem i obskoczyy, dajc, by wyjania, dlaczego dzi nie ma sprzedawcw koci. Obiecywali, e bd, i co, gdzie te koci? Specjalnie spod Wabrzycha przyjechay pekaesem, jedna a z Legnicy, zza Jaworzyny i spod widnicy, to kosztuje siy i pienidze, a obu tych rzeczy im brakuje. adnie to tak oszukiwa ludzi przed samymi witami? Nie odpuszczay, ale matka Mareczka w kocu wyrwaa si i chyba zwszya wiey trop, bo pognaa stamtd prosto w kierunku Krliczej Nory. Stana pod kamienic i zadara gow, cho std nic nie moga zobaczy, staa tak i oddychaa ciko, trzymajc rk tam, gdzie pod mikk wielk piersi bio jej serce. Celestyna i Adam obserwowali j ukryci w bramie ssiedniego domu.
- al mi si jej zrobio - westchn waciciel Krliczej Nory - a wtedy...
- A wtedy pojawili si trzej ysi z kijami bejsbolowymi i omami, a Maria Waszkiewicz staa im na drodze jak skaa - westchna Celestyna. - Chyba wyczua promieniujc z nich energi, by komu jeszcze przywali, a sama te bya w podym nastroju. eby takie zboczece w naszym miecie si plenili powiedziaa, ale ysi nie zrozumieli najpierw, co i kogo ma na myli. Wanie zburzyli fontann i byli tak nabuzowani, e chyba wzili jej sowa do siebie. e co, kurwa, Benek? zapia jeden, e w chuja, Kamikadze! podjudzi drugi, jeszcze chwila, a by j poturbowali. Wtedy Maria Waszkiewicz drog wyjanienia dodaa: Ten tu, niby e zwierztka sprzedaje, a z kim si prowadza? e niby z kim? zainteresowali si ysi. Z t transkurw z biblioteki wypalia. Raz, dwa, w chuja? niepewnie popatrzyli po sobie ysi. Najwyraniej nie znali bliej adnej bibliotekarki. Ta ruda z biblioteki to chop, nie kobieta uprocia matka Mareczka. Ruda z cycami? zawitao co jednemu ysemu, ale zgaso. To znaczy, e jak? Tu zwierztka sprzedaje, e niby normalny, a tam za plecami peda! podsumowaa matka Maria. Zaskoczyli. Peda! zawyli z ulg. Kto nie skacze, ten pedaem! podskoczyli w zgodnym trio. Tu zwierztka, a tam peda. Spedalone zwierztka sprzedaje! Mi raz nie chcia szczura sprzeda wyrwa si Zagoba. Mwi, e szczura, a on nie, ten szczur zarezerwowany. Nie chcia ci, w chuja, szczura? Nie chcia? Peda! To peda! Spedalone szczury sprzedaje! Wal, Zagoba! Wal, Kamikadze! Posypao si szko.
- Trzymaam go - powiedziaa Celestyna - wskoczyam mu na plecy i trzymaam z caej siy.
- Szarpnem si i uderzyem gow w cian - wyjani Adam i znw sign do opatrunku na czole. - I rne rzeczy mi si poprzypominay. Z przeszoci mojej i mamy Ludmiy. - Patrzy na nas ze zdumieniem, ktre, zaczam si obawia, moe odtd by staym wyrazem jego twarzy.
- Niszczyli sklep Adama, a ja go trzymaam - cigna Clestyna - bo ysym wtedy byo bez rnicy, kirysek pstry, chomik czy czowiek.
- Robak - powiedzia Adam.
- Co robak? - zapytalimy jednoczenie z Marcinem i napenio mnie to dojmujcym smutkiem, jakbym ju wspominaa spdzony z nim czas.
- Ten chomik, co go zabili, tak mia na imi. Robak. Zawsze daj imiona zwierztom, cho potem trudniej mi si z nimi rozsta. - Z oczu Adama pocieky zy, nie znalaz chusteczki w adnej z kieszeni wdkarskiej kamizelki, wic podaa mu j Celestyna, ktra opowiedziaa nam, co dziao si dalej. Gdy ysi polecieli podochoceni dokonanym spustoszeniem, do Krliczej Nory wpada Maria Waszkiewicz, obwchaa ciany i podog, ale wygldaa na rozczarowan, e trop, jaki tu znalaza, te okaza si niewiey.
- Bylimy wtedy prawie pewni, e domylia si udziau syna w porwaniach dzieci i e postanowia zasoni go wasnym ciaem przed zbliajc si sprawiedliwoci - powiedzia Adam.
- Nic nie rozumielimy - przyznaa Celestyna.
- Nic. Ale to, czego nie rozumielimy, okazao si jeszcze gorsze. - Adam wyglda na zdruzgotanego.
- Zostalimy i prbowalimy uratowa, co si dao, z Krliczej Nory. Cz zwierzt ucieka, ale oczywicie nie rybki.
- Nie rybki - powtrzya Celestyna i westchna. - Niedugo potem na horyzoncie pojawi si abd.
- Jakby pomniejszony - doda Adam.
- Skurczony i wyty - zgodzia si Celestyna. - Za nim Mareczek. Przyczajony.
- Ale te jakby wikszy i zdecydowany - ucili Adam.
- Poszlimy za nimi i zauwaylimy, e abd wchodzi do pokoju, ktrego nie ma, oficjalnym korytarzem od piwnicy. A wic polecielimy do mieszkania Adama, by przez weneckie lustro popatrze, co si bdzie dziao - powiedziaa Celestyna.
- Si dziao - powtrzy Adam i wymienili z Celestyn spojrzenia, ktre wyday mi si przeraone.
- Najpierw do pokoju, ktrego nie ma, wpad abd, za nim Mareczek - kontynuowaa opowie Celestyna. - Co zrobie z chopcem?! wrzasn i rzuci si na abdzia.
- Jak dzielny inspektor Konrad Twardowski z jego powieci - dodaam.
- Dzielny - przyzna Adam.
- Ale te niezbyt wprawny, bo po chwili abd siedzia mu na piersi i wrzeszcza durna cioto, to nie ja! - Celestyna wczua si w rol i pan Albert a sign tam, gdzie pod pilotk byo jego ucho.
- I wtedy do pokoju, ktrego nie ma, wtargna Maria Waszkiewicz. - Adam przyglda si wycignitemu z kieszeni breloczkowi z Matk Bosk, chyba nie wiedzia, skd si tam wzia.
- Maria z noem w rce - ucilia Celestyna.
- Moim noem - dodaam. - Uderzya mnie w gow i zwina Gertrud Bltchen.
- Mareczek! zawoaa matka Maria. Dziecko moje! I dziabna abdzia w rami, cho celowaa raczej w plecy. - Celestyna zamierzya si nieistniejcym noem. - Wtedy uwolniony spod abdzia Mareczek zapa j za rk i wyrwa n. Zamierzy si na ni! - Bibliotekarka mwia tak szybko, jakby chciaa pozby si tej opowieci niczym niechccy poknitej muchy.
- A ja - wtrci Adam - uruchomiem swj wynalazek i musz wspomnie, e dodaem pewne ulepszenie do nagrywarki, nad ktr ostatnio sporo pracowaem. Kto wie - rozjani si na chwil - moe uda mi si j opatentowa?
- I tym razem sprzt zadziaa. - Celestyna popatrzya na Adama. - Ranny abd uciek, a matka i syn zostali. Matka i syn w pokoju, ktrego nie ma. - Celestyna przyjrzaa si swoim pomalowanym na granatowo paznokciom. - Zawsze chciaam mie dzieci, ale od kiedy zobaczyam ich razem, straciam pewno. To moe zaczn od pocztku. - Wyprostowaa si, wypia yk nalewki cytrynowej pana Alberta, ktrej butelka, nie wiem kiedy, pojawia si na stole. - Synku! Dziecko moje! zawoaa Maria Waszkiewicz i n wypad z rki Mareczka, ktry zmik i oklap.
- Widzielimy go. Nieswojo nam byo. - Adam si wzdrygn.
- Mareczek siedzia pod cian z twarz ukryt w doniach i wyda mi si taki may. Bardziej dziecko ni dorosy mczyzna. Paka, a gdy podnis twarz, wydawao mi si, e patrzy na nas i wie o weneckim lustrze. Synku! Dziecko mamusi! rzucia si na niego Maria Waszkiewicz, a on nie wsta, tylko na czworakach odsun si od niej tak gwatownie, jakby si ba.
- Mareczek o niczym nie wiedzia - wtrci Adam. - Przynajmniej na pocztku, gdy znikna Andelika Mizera z Nowego Miasta. Nie zna jej i nigdy nie widzia. To prawda, podniecay go niedojrzae dziewczynki, Celestynie udao si zauroczy jednego policjanta i dowiedziaa si, e Mareczek by znanym podgldaczem. Kiedy zapali go pod przedszkolem na Nowym Miecie, kiedy indziej przegoniono go ze szkolnego boiska na Podzamczu.
- Ale nie skrzywdzi adnego dziecka - dodaa Celestyna. - Gdy zacz pisa ksik, jego ycie nabrao sensu, w kocu znalaz co swojego, i wtedy go poznaam. Nigdy nie rozmawialimy, nigdy nie spojrza mi w oczy, ale oboje zdawalimy sobie spraw ze swojego istnienia. Przychodzi do biblioteki, szpera w starej prasie, robi tajemnicze miny, zapisywa dziesitki karteluszek, co rusz biega do toalety. - Celestyna wzdrygna si. - Mia taki tik, cigle dotyka nosa, apa go midzy wskazujcy i rodkowy palec, jakby wyciska, i zawsze miaam wraenie, e nasmarka na czytan ksik. Nie lubiam go tak, jak nie lubi si osb, ktrych jest nam szkoda, ale jednoczenie budz w nas obrzydzenie.
- Paskudna odmiana wspczucia - przyznaam.
- Ale lepsza ni adna - wtrci Marcin, na co pan Albert tylko chrzakn, jakby nie do koca si zgadza.
- Cigle wchodzili sobie w drog z innym naszym staym klientem, panem Leonem, ktry te pisze ksik o ksinej Daisy. - Celestyna umiechna si na wspomnienie dziarskiego daisofila.
- Poznaam go - wtrciam. - Leon Odrow interesuje si ksin Daisy i napisa ju ponad siedemset stron.
- Moim zdaniem, od kiedy go widziaa, dobi do omiuset! Obu interesoway pozycje dotyczce historii Wabrzycha i okolic, obaj mieli zamiowanie do rnych krwawych szczegw i fascynoway ich pery ksinej Daisy. Staruszek nie znosi Mareczka do tego stopnia, e gdy ten szed do toalety, podbiera mu materiay i przeglda zapisane kartki. A potem mi opowiada. Gdy znika Kalinka, Marek chyba zacza co podejrzewa. Ale nieatwo y z takim podejrzeniem i chyba nie umia stawi mu czoa. Zna t dziewczynk i na pewno lubi, cho tu trudno dobra waciwe sowa, bo co znaczy lubi jak dziewczynk, gdy jest si pedofilem? - adne z nas nie znao dobrej odpowiedzi i Celestyna opowiadaa dalej: - Od kiedy Kalinka zagina, Marek czciej przychodzi do biblioteki. Teraz myl... - Bibliotekarka signa po kieliszek, ale by pusty i pan Albert nala jej cytrynowej nalewki. - Teraz myl, e Mareczek celowo zostawia po sobie lady. Chcia skierowa nasz wzrok na co, na co sam nie mia odwagi spojrze. Ale my wszyscy patrzylimy tylko na niego, tak bardzo pasowa do ukadanki. Niewydarzony, brzydki perwert, podjudzony do prawdziwego za przez kogo takiego jak abd.
Ukryam twarz w doniach. Byam o krok od tego odkrycia, gdy Maria Waszkiewicz mnie uderzya. Co mi wtedy przyszo do gowy, olnienie, ktre rozbio si jak szklanka pod jej ciosem. Celestyna mwia dalej i miaa tak min, jakby z ust wydobywaa nie sowa, ale brudne kawaki gazy podczas wizyty u dentysty.
- Zrobiam to dla ciebie! zaszlochaa matka Maria, ale syn nadal odsuwa si od niej i kuli, zwija w sobie jak je. Tylko e nie mia kolcw. - Celestyna otrzsna si, jakby z kolcami obraz by atwiejszy do ujcia w sowa.
- Nie mia - potwierdzi Adam.
- Zobaczylimy, e siedzi w kauy. Zesika si w spodnie. Jego tusta cera wiecia si bardziej ni zwykle, cigle apa si za nos. Dla ciebie! powtrzya matka i podpeza do niego, zapdzia syna w kozi rg. eby mia na przeszczep. Za pienidze wszystko mona kupi, synku. Nerk, dziecko. Nie wyjka syn, a matka go uspokoia: Ju dobrze, dobrze, ciii. Ty zawsze bye dusza artystyczna, w obokach bujasz. Za delikatny na ten wiat, zbyt wraliwy. Mj wraliwiec! A ja dla ciebie wszystko. eby tylko tobie. Dla ciebie!. Marek podnis na ni twarz, napuchnit, taw, byli tacy do siebie podobni. Mamusiu wydusi tak cicho, e raczej odgadlimy to z ruchu jego ust. Synku! Dziecko mamusi. Ja ju si interesowaam, ju si orientowaam, matka podczogaa si jeszcze bliej, ju dotykaa kolanami kolan syna, ju gaskaa jego rami. Nerk, synku, mona kupi. Wszystko prywatnie, z rki do rki, po cichu. Bdziesz zdrowy. Wszystko zaplanowaam. Wyjedziemy! Koniec tej mki. Ona bya nasza odezwa si w kocu Marek. Z naszego domu. Jak moga? Twarz matki Marii bya teraz wykrzywiona, straszna. Nasza? Ty jeste mj. Tylko ty! Wszystko dla ciebie powiciam! Tyle lat mki z twoim ojcem. Co ja si napowicaam. Ty nie wiesz, co znaczy by kobiet z takim mczyzn. Codziennie! Co noc! Dla ciebie mka! A ty matk poniewiera tylko umiesz. Syn jeszcze walczy. Lubiem j. Lubiem Kalink. Bya dla mnie jak siostra. Tobie si, synku, z choroby, z blu, rne rzeczy wydaway, popltay. Zawsze ci si duo nio. Jak may bye, to tylko: mamusia, mamusia, a wiesz, co mi si dzi nio? Sen mara, Bg wiara! Wyzdrowiejesz pod opiek mamy, wychucham ci, wydmucham, ugotuj, co lubisz. Przysuna si jeszcze bliej. Maa dziewczynka upiera si Marek. Dlaczego ona, mamo? Maa gwniara! Cygaski pomiot. mijka przebiega. Gba jej si nie zamykaa. Taka maa, e nic pamita nie bdzie. Taki los kobiety, im prdzej si dowie, tym lepiej. Ona ma pi lat, Marek pokaza do z rozpostartymi palcami. Jakby znw by dzieckiem. - Celestyna pokrcia gow.
- Nigdy nie przesta - wtrci Marcin.
- Pi lat! Maria Waszkiewicz znw si wykrzywia i teraz Adam trzyma mnie, bo miaam ochot pobiec tam i rozwali jej eb.
- Trzymaem - potwierdzi Adam.
- Matk zirytowaa synowska do. Pi lat? Czy ty chcesz mnie zabi, synku? Zamordowa chcesz matk swoj? Ja przez trzydzieci sze lat cierpi dla ciebie! Trzydzieci sze lat mki. Patrz, pokazaa skaleczon rk. Krew przelae matczyn! Mareczek przestraszy si. Boli? I to jak! Krew, bl i mka. Wszystko powiciam, dla ciebie tylko yj! Synku. Taka mka. Nawet Chrystus cierpia krcej ni ja. Ja co dzie byam krzyowana i w kocu powiedziaam: do. Do! A teraz ty wbijasz mi n w serce. Matka szarpna poliester i prysny zote guziki, jej piersi uwizione w cielistym staniku celoway w syna. Nie chciaem, eby dla mnie zostaa morderczyni. To by przypadek! Nie moja wina, e si nie obudzia. Moe chora bya! Skd znaa Andelik? Jej matka sama do nas przylaza w zeszym roku, bo nie wiedziaa, durna baba, e to nie tak si zaatwia. Chciaa odda nam j i upoledzonego bachora. Nie radzia sobie, tak mwia. I tak dzieci takie na zmarnowanie! Ja bym takie matki wyrodne karaa mierci, synku. mierci w mczarniach! Mareczek trzs si, by na skraju jakiego ataku, ale wiedzielimy, e podobnie jak my chce pozna ca prawd. Syneczku, matka chwycia go za rk i zacza caowa. Mnie przy tym nie byo. Ja tylko pomogam znale odpowiednie dzieci. Mnie przy tym nie byo! Chyba nie mylisz, e mogam by? Pieniki dla ciebie ciuaam. Ja bym sobie dla ciebie rk daa uci, nerk wyci. Jak ja cierpiaam, jak powiedzieli, e moja nerka si dla ciebie nie nadaje. Jak nie matka, to kto ci pomoe? A ten chopiec, Patryk Mika z Sobicina, te trafi do podziemi? zapyta matk Mareczek. To j na nowo rozjuszyo. Chopiec?! Czy ty masz matk swoj za jakiego zboczeca? Ja do czego takiego bym nigdy rki nie przyoya. Za skarby wiata. Ty chcesz mnie wpdzi do grobu, zaszlochaa i chwycia porzucon Gertrud Bltchen, skierowaa j w lew pier. Prosz, zabij matk swoj! Mylelimy, e taki bdzie koniec Marii Waszkiewicz - westchna Celestyna i czuam jej al, e stao si inaczej. - Mamusiu!, Marek da si nabra i sign po uzbrojon matczyn do, a wtedy ona chwycia prawic syna i przyoya sobie Gertrud Bltchen do piersi. To serce, synku, bije dla ciebie. Mamusia zawsze wszystko dla ciebie, caa moja mka dla ciebie. Ja znam dziewczynki z takich domw. Mae kurewki. Ledwo od ziemi odronie, a chopu si na kolana pcha, dup krci, oczami strzela, a potem niewinnego czowieka oskaraj o jakie wistwa. Cygaska sroka zodziejka! Przycigna syna do siebie, ju nie walczy, wyglda na zrezygnowanego i pokonanego. Mj wraliwiec! Aaaa, kotki dwa, ju, ju dobrze. Nie potrzebujmy aski, sami wydamy twoj ksik i wtedy wszyscy zobacz! Z twoim si zetkn geniuszem. Uciuaam tyle, e wystarczy. Musimy si std wydosta. Fru, pofruniemy, pamitasz, jak bye may, to tak mwie: fru, mamusia, polecimy do Ameryki, tylko ty i ja. A ja pytaam: a tatusia nie zabierzemy? A ty na to, tatu zostanie w Wabrzychu i bdzie za nami paka. Ju nie drcz, nie zadrczaj mamusi, aaaa. Co byo, a nie jest, nie pisze si w rejestr. Ty nic nie wiesz o Kalince, skd jest to dziecko, z jakiego domu. A twj ojciec zamiast wasnym synem si zaj, patrzy w ni jak w obrazek. Creczki mu si zachciao. Wstyd! Z dziecka zboczecw nic nie wyronie. To jest, synku, w genach, w kociach si to ma, aaa. Ju nikt nas nie rozdzieli, nikt nam nie dokuczy. Aaa, syneczku, mamusia tu jest. Przytulia go, bezwadnego, sflaczaego, i cay czas mwia jak do dziecka, e wszystko bdzie dobrze, aaa, kotki dwa, fru, pofruniemy do Ameryki, tylko my dwoje, syneczku, tylko ty i ja. Pamitasz, jak ci mamusia piewaa, jak bye may, aaa, syneczku, jak ci mamusia piecia, kpaa. Dlatego nie od razu zrozumielimy, do czego prowadzio przemieszczanie si ich cia.
- Nie zrozumielimy - zgodzi si waciciel Krliczej Nory, spojrza zdziwiony na yk wystajc z kieszeni jego kamizelki i powtrzy: - Nie.
- Matka przytulia Mareczka i daa mu pier. Ssa jak dziecko. Zamkn oczy i wyglda na szczliwego, a ja wtedy odwrciam oczy, cho byo ju za pno, obraz zostanie ze mn na zawsze, i zadzwoniam po policj. Synku! syszaam jeszcze krzyk matki Marii, gdy przyjechali, synku, mamusia ci nigdy nie opuci!.
Wyjedamy
Poegnaam si z Celestyn i Adamem, a potem pojechaam do Szczawna-Zdroju, by jeszcze raz zobaczy Dawida. Zamykaam sprawy w tym miecie, a on by jedn z nich. Ewa go okamaa, ale Dawid nigdy nie pogodzi si z jej utrat. Chciaam go jako pocieszy, nawet jeli nie wierzyam, e pocieszenie cigle moe znale do niego drog. Nie wiedziaam, czy mi otworzy, skoro przesta si ze mn kontaktowa, ale chciaam powiedzie mu na koniec, e pamitam chopaka w martensach, ktry chodzi z plecakiem po grach. e bd zawsze nosi jego obraz w sercu, bo mio, jak czua do niego moja siostra, jest czci historii Alicji niedobitka.
Wczeniej byam tu noc, pomylaam wic, e w wietle dnia pomyliam ulice. To jednak bya Kasztanowa, ale pod numerem trzynastym sta odnowiony dom o oknach tak czystych, e lniy jak tafle lodu. Pikna poniemiecka willa. Na parapecie kwity fioki afrykaskie i wybujae gwiazdy betlejemskie. W miejscu oczka wodnego bawan ulepiony z mokrego niegu, z marchewkowym nosem, umiecha si buraczanym umiechem, obok stay sanki. Moda kobieta w puchowej kurtce ozdabiaa wierk byszczcym acuchem, robia to ze spokojem i przyjemnoci podszyt poczuciem obowizku. Miaa mienice si na skroniach krysztakami wielkie soneczne okulary, ktre zdja, gdy j pozdrowiam i zapytaam o Dawida. Wygldaa na zaskoczon.
- To si pani bardzo spnia. Tu od lat nikt nie mieszka. Dom sta pusty, a w ubiegym roku znalaz si daleki spadkobierca w Kanadzie. Kupilimy ruin.
Oparam si o furtk i wpiam palce w chodny metal. Koci - pomylaam - w zimnej ziemi zimne koci. Blondynka poprosia, bym wesza do ogrodu.
- Kupia pani ten dom w ubiegym roku? - zapytaam gosem, ktry brzmia tak, jakbym go wydobya z jednego z korytarzy pod Zamkiem Ksi.
- Czego tam w rodku nie byo! - westchna blondynka. - Stosy papierw, spleniae ksiki, w fortepianie gniazdo myszy, na strychu dwie sowy, cay tydzie wyrzucalimy i palilimy. Teciowa chciaa egzorcyst wzywa, bo diaba czua. - Kobieta umiechem odcia si od przesdnej teciowej. Miaa adn, spokojn twarz i tlenione wosy. Wygldaa jak kto, kto codziennie woa rodzin do stou, daje dzieciom na imi Julia i Kuba i umie upiec ciasto. Patrzya na mnie badawczo, ale przyjanie. - Znaa pani tego Dawida? Tu mwi, e to bya dziwna rodzina. Wrd papierzysk znalazam teczk, a w niej wycinki sprzed dwudziestu lat na temat jego mierci. Dziwne, prawda?
- mierci? - powtrzyam.
- Nie wiedziaa pani? W samochodzie si spali. Pono go na stopa wzi jaki mody Grek i razem w przepa wpadli koo Aten.
Pon, Alicjo litery ostatniej wiadomoci Dawida zabysy w mojej gowie, poczuam zapach spalenizny, ktry rozpyn si w powietrzu. Zapach mokrego pogorzeliska.
- Byo nawet zdjcie. Przystojny wysoki brunet. - Kobieta zawahaa si i widziaam, jak ciekawo walczy w niej z powcigliwoci. - Znaa go pani? - zapytaa w kocu, ale nie mogam wydusi ani sowa z zacinitego garda, jakby tumi je ar, w ktrym sczez Dawid. - Dobrze si pani czuje? Prosz wej do domu, zrobi pani co do picia - zaproponowaa. - Mam wiey sernik. Z brzoskwiniami. Moja teciowa mwi, e sernik to tylko z rodzynkami, ale ja wiem swoje.
Potrzsnam tylko gow, a wtedy blondynka podesza i mnie obja.
- Wszystko bdzie dobrze - mwia, klepic mnie po plecach, tak zapewne mwi do swoich dzieci, gdy przydarzy im si co zego. Staymy pod jaskrawym zimowym socem, zrozpaczona i pocieszycielka, obce sobie. Trzymaa mnie mocno i czuam, jaka jest silna nowa pani tego domu, ktra wie swoje, pogromczyni jego duchw.
- Dzikuj - powiedziaam i ju przy furtce, zupenie innej ni ta, pod ktr trzydzieci lat temu staam z siostr oniemielona perspektyw proszonego obiadu u rodzicw Dawida, odwrciam si do blondynki chccej mnie poczstowa sernikiem:
- Dawid kocha pewn dziewczyn. Nosi martensy i lubi chodzi z plecakiem po grach.
*
O drugim poegnaniu nikomu nie powiedziaam, bo obiecaam milcze i zamierzam dotrzyma sowa. Zofia Socha obudzia si i chciaa mnie widzie. Mam jej nie mczy, wolno mi zosta najwyej pitnacie minut, ostrzeg mnie doktor Edgar Smutny, a gdy zapytaam, w jakim stanie jest moja znajoma, zmi si tak strasznie i spojrza na mnie z tak penym wyrzutu smutkiem, e nie musia nic mwi, bym odgada, e babcia Patryka umiera. To, e w ogle si obudzia, uzna za dziwne, ale doda, e czasem pacjenci tak si budz, gdy naprawd musz, chocia jedn nog s ju po drugiej stronie.
- A tam nic nie ma - doda doktor Smutny i baam si, e zaczniemy paka jak wtedy, gdy przywiozam tu Kalink.
- Ile? - zapytaam i znw miaam wraenie, e go rani.
- Dzie, moe dwa - powiedzia i pobieg do pacjentw w gb jasno owietlonego korytarza, uparty, niepocieszony.
Zofia Socha leaa w izolatce pomalowanej na jadowicie ty kolor, ktry zapewne mia chorych rozwesela. Wci czu byo wie farb. Zobaczyam jej twarz z kcikami ust, ktre dawno temu opady i zdecydoway, e nie warto si podnosi, bo nawet jeli zdarzy si co dobrego, to i tak zaraz potem przyjdzie nowa zgryzota. Czujne czarne oczka, jedyna ruchoma teraz cz jej pokrojonego i mocno zuytego ciaa, byy matowe, jakby przeleay dzie w piachu. Babcia zaginionego Patryka patrzya na mnie z dobrze udanym niezadowoleniem.
- Przez rurk musz sika - owiadczya. - Mwi siostrze, e dojd. Ale nie, mdrale. Wszystko lepiej wiedz.
- Poprosz lekarza, eby kaza wyj cewnik - prbowaam j pocieszy, bo byam przekonana, e kto, kto umiera, ma prawo sika, jak chce i gdzie chce.
- Le tu jak ten azarz! Ani ugotowa, ani koo siebie nic zrobi!
- Czasem trzeba odpocz.
Prychna drwico na moje niezdarne pocieszenie.
- Te mi odpoczywanie!
Zapado tak cikie milczenie, e wskazwka ciennego zegara z ogromnym trudem posuwaa si do przodu, jakby mechanizm zanurzono w tejcej galarecie.
- Jedzenie - wykrzywia si w kocu Zofia Socha - paskudne. Jarzynowa i duszone warzywa. Co ja, krowa?
- Pozwolili pani je po operacji? - zdziwiam si.
- Nie, ale zapach czuam!
- Jak wrci pani do domu, nagotuje pani sobie rosoku.
Powstrzymaa cie zoliwego umiechu, ktry pojawi si w gbi chomiczych oczek. Wiedziaa, e kami. Jej ponakuwane kroplwkami przedramiona byy posiniaczone, pene krwawych wybroczyn. Rce trupa.
- W razie gdybym ju nie posza do domu... - Nie dokoczya, chomicze oczka patrzyy na mnie czujnie.
- Prosz mi powiedzie, jak mog pomc.
- Ja ju nikogo nie mam - rzucia ze zoci. Udrczony zegar przesun czas o minut.
- Ja te nie - powiedziaam i wtedy Zofia Socha pierwszy raz spojrzaa mi w oczy. Zobaczyam rozpacz, strach i odrobin nadziei.
- Przysignie si pani na Boga, e nikomu nie powie. - Zapaa mnie za rk gorc tward doni.
- Nie wierz w Boga - powiedziaam.
- No masz ci los - fukna - jeszcze w Boga nie wierzy. A w co pani wierzy? - Jej ucisk przypomnia mi do mojej utraconej siostry, kiedy bawiymy si, ktra szybciej postawi stop na pasach na zielonym wietle. Zawsze wygrywaa.
- Wierz, e trzeba zapobiega okruciestwu i robi swoje najlepiej, jak si da.
Zofia Socha milczaa, poruszya tylko bladymi spierzchnitymi wargami, prbowaa, jaki smak maj moje sowa.
- Moe by - owiadczya. - Przygotowaam sobie, jak to pani powiedzie od pocztku do koca, ale mi si wszystko z nerw pokrcio. Jak mam zacz? - Spojrzaa na mnie bezradnie.
- Od dowolnego miejsca, reszta sama przyjdzie.
- No to od nich zaczn. - Mwienie sprawiao jej bl, poczuam go, by stary i kwany.
- Przyjechali niedugo po tym, jak moja crka ucieka do Anglii. Jeszcze mylaam, e wrci. Ale ma tam nowe dzieci, chyba pani mwiam. Od lat jej tu nie byo. No a oni przyjechali. Pitek by, pierogi lepiam, u mnie w pitek zawsze albo pierogi, albo kluski. Lubi pani? A widzi pani. Kady lubi! Latem moe by ry z jagodami. Zupa na gazie dochodzia. Patryk, jak on pierogi lubi od maego. Dzwonek, id, pytam, kto tam, a tu jaki dziwny gos: dzie dobry, prosz bardzo otworzy. Obcym nie otwieram mwi. A gos: ja nie obca, ja std. Co mnie w sercu tkno, otwieram. Para stoi, w pani wieku, modzi, ale ju nie najmodsi, ubrani porzdnie, czysto, jakie papiery w rce trzymaj. Ju ja znam takich grzecznych z papierami. Jak Jehowy, to dzikuj ja na to. A ona: adne Jehowy, prosz nie zamyka i do mnie rk wyciga, nazywam si Magdalena Katzman mwi. A to mj m, Jrgen. Bardzo przepraszam, e pani niepokoj tak mwi do mnie grzecznie ale moja babcia i dziadek kiedy tu mieszkali. Co za babcia, co za dziadek? pytam. Jestem Niemk z Berlina, moja babcia i dziadek tu mieszkali przed wojn. W tym mieszkaniu. Zgupiaam. To Magdalena to nie polskie imi? A tej zy lec i mwi: i polskie, i niemieckie. Polski na uniwersytecie studiowaam i dlatego mwi, m te troch. A ten na to dzidbry, jestem bardzo miy. Zlkam si, serce mi wali. eby Niemiec polski jzyk studiowa, to podejrzana, ciemna sprawa. Moe ich kto nasa? Ale to moje mieszkanie mwi. Wasnociowe. Mam wszystkie papiery. Jeszcze m wszystko w urzdzie zaatwi, zanim umar. Nie, nie, to nie o to chodzi Magdalena na to. Ja chciaam tylko zobaczy. Tu pokazuje mam stare zdjcia, zdjcia babci, dziadka, jak siedz w tym mieszkaniu, modsi ni ja teraz. Dopiero niedawno je znalazam. Chciaam tylko na wasne oczy zobaczy. Ja na to: czy ja wiem, czy tu jest co oglda?. Patryk za mn si schowa, za fartuch mnie cignie i pyta: babcia Hoka, gocie przyjechali?. Co byo robi, to chodcie mwi pierogi lepi, zupa dochodzi. Barszcz czerwony lubicie? Ja gotowa skocz, wy sobie popatrzycie. Ale spod oka zerkaam, czy czego nie wynosz. Smakowao im, z Patrykiem umieli si dogada, bo on, Jrgen, prawie Jurek po naszemu, jest takim lekarzem, co uczy mwi ludzi, ktrzy le mwi. Logoped. A ona nauczycielka na uniwersytecie. A dzieci macie? pytam. A ona w ryk. Magdalena. Oczy w mokrym miejscu ma. Z wygldu do pani podobna, ale bardziej w sobie. Przyszli raz, drugi, zabrali nas samochodem na wycieczk do Zamku Ksi. Patryk by tam pierwszy raz, bo gdzie ja sama dam rad taki wiat drogi, i a si baam, e si rozchoruje z tych emocji. Magdalena wszystko wiedziaa, naopowiadaa mu o ksinej Daisy, o jakich tam perach, kocich ciotkach, co pery tylko wybranym dzieciom rozdaj, takie moje-boje. A czkawki dosta. Ja, babcia, nie chc ju by astronauta, tylko pisarz mwi. Babcia Hoka, ja to wszystko opisz! Im wicej z nim mwia, tym mniej byo sycha, e Niemka. Taka tam Niemka, nieNiemka ta Magdalena, dla mnie jak Polka. Madzia. Mwi o sobie, e kot dachowiec jest, nierasowa. Po miesicu wrcili. I znw przed witami. Nie chciaam, eby w kamienicy gadali, bo zych oczu duo, a Mossadam Husain nie pi, wic si spotykalimy a to w Szczawnie, a to w Ksiu, a to na pizzy w markecie. Raz si do samego Wrocawia wypucilimy! Niech dziecko nayka si zdrowszego powietrza, bez gazu - pomylaami w drog. Ciocia Zosia, tak na mnie zacza Madzia mwi. Niech bdzie ciocia. I jak crka? pytali. Wraca? Zabiera maego do siebie? Rower mu kupili, ja tam nic nie chciaam, ale przecie dziecku roweru nie poauj. Tylko paragon z kodem im kazaam zaraz wyrzuci. Strzeonego Pan Bg strzee. Pokazywali zdjcia, swj dom pikny z ogrodem, kotw peno, opowiadali, jak spdzaj wakacje. Przyjedcie do nas mwi, ale gdzie ja tam bd jedzi na stare lata? Dla mnie to ju na jedenie za pno. Poza tym co, jak moja crka wrci?
Chomicze oczka wpatryway si we mnie intensywnie, baday, czy naprawd mona mi zaufa.
- Ja gupia nie jestem. Wiedziaam, e go chc. Ale legalnie nie daoby rady. Widziaam, jak jednym menelom z kamienicy dzieciaka odbierali. Pi lat zeszo i nic, a w kocu chopak za pik polecia i wpad pod samochd, jak napici leeli. Zanimby co, ja bym strzelia w kalendarz, a dzieciak si zmarnowa. Mossadam Husain tylko czeka na takie dzieci bez opieki zostawione, szast-prast i nie ma dziecka. Zabrali go na wakacje, a ja sama wymyliam t histori ze znikniciem. Bo za byam na crk. I mwi jej: przyjedaj, Patryczek znikn. Akurat tamta dziewuszka z Nowego Miasta przepada. Mylaam, e moe crka przyjedzie, pokae, e jej jednak zaley. Nie przyjechaa. Nie przyjad, mama mwi. Przecie go sama nie bd szuka. Gdzie mam sama lata? Od tego jest policja! Krew mnie zalaa. No to zadzwoniam na policj i wymyliam ca t histori ze znikniciem w supermarkecie. Pyta pani, dlaczego w supermarkecie? e ludzi tam peno? Na takich jak my nikt nie zwraca uwagi. Ale ciocia Zosia narozrabiaa powiedziaa Madzia przez telefon. Jestemy teraz trjk przestpcw. A potem mwi: dzikuj. I pacze. W mokrym miejscu ma oczy ta kobieta. Co tydzie, dwa przysyaj mi zdjcia. W szufladzie jest torebka.
- Sucham?
- W torebce klucz. - Zofia Socha pokazaa brod w kierunku nocnej szafki. - Pjdzie pani do mojego mieszkania i wemie te zdjcia. W sypialni w komodzie pod pociel. Nikt nie moe ich znale. Po mojej mierci na pewno crka si pojawi, eby rozdrapa, co zostao. Obiecuje pani? - Na twarzy babci Patryka zakwity czerwone plamy, jej do znw znalaza moj.
- Ju obiecaam. Dotrzymam sowa.
- W torebce jest taka maa kieszonka. Pani otworzy. Jest, nie ukradli?
Wyjam piercionek z rowym korundem, jaskrawym jak wylizana landrynka, zalni w szpitalnym wietle.
- Pani da Magdalenie. Niech trzyma. Kiedy Patryczek znajdzie sobie narzeczon, to bdzie mia po babci. Prawdziwy ruski rubin.
- Chce pani, ebym si z nimi skontaktowaa?
Powiedziaa co tak cicho, e nie usyszaam. Nachyliam si, poczuam zapach mierci.
- Chc, eby pani tam pojechaa. Jakby co, powie pani, e jest z rodziny. e moja krzeniaczka.
*
Leelimy z Marcinem w jego pokoju w domu pana Alberta. Po raz pierwszy weszam tu drzwiami, a nie oknem, i to tylko dlatego, e cigle miaam nadwerone cigno po nocnej gonitwie za abdziem. Stara poniemiecka kanapa bya niewygodna, w powietrzu wiroway drobinki kurzu, a lustro dbowej szafy, ogromnej jak czog, odbijao nasze ciaa w zielonkawym kolorze. W moim domu bya podobna szafa i zanim rozpada si i zostaa spalona w piecu, jej lustro zdyo wchon i pomiesza wizerunki niemieckich i polskich mieszkacw. Moe lustro, ktre ojciec miejscowym zwyczajem wystawi pod pot i ktre zaraz zniko, zabrane przez mieciarza, nadal komu suy i czasem pojawia si w nim moja siostra. Szepce bezgonie: kryj si, pancerny i przykada palec do ust. Moe czasem pojawia si w nim te Gertrud, Albert i Adalbert, mj ojciec, Rosemarie, Anna Lipiec, moja matka.
Jaki niewydarzony ml, moe te poniemiecki, wzbi si z czeluci pod szaf i znikn mi z oczu, lustro nawet nie odbio jego mizernego istnienia. Kochalimy si powoli, w milczeniu, a potem patrzylimy, jak za oknem pada nieg. Pierwszy raz od mierci mojej siostry nie wydawa mi si zowieszczy i dopiero teraz czuam, e Ewa spoczywa gboko pod nim, pod trzydziestoma latami niegu. Trzymaam do na piersi Marcina. Zawsze miaam sabo do dziwnych czci ciaa: ppek, mskie sutki, mikkie zagbienie pod kolanem, pachwina. Miejsca, gdzie wida, e ciao jest tak kruche, tak podatne na zranienie.
- Dokd teraz pojedziesz? - zapytaam.
- Znajd Pawa Kupczyka. Ju go namierzyli i teraz mi si nie wymknie.
- Co zrobisz, gdy go znajdziesz?
- Przedstawi mu wyrok. Wymieni wszystkie jego zbrodnie, cznie z ostatni.
- A potem?
- Mam pewien lad, ktry prowadzi na Bliski Wschd. Dziewczynka, znika podczas wakacji w Portugalii.
- Mam na myli to, co zrobisz, gdy ju przedstawisz mu wyrok. Temu Kupczykowi.
Marcin milcza, bo przecie oboje wiedzielimy, jednak musiaam zapyta, to byo silniejsze ode mnie. W ciszy, jaka zapada, patrzyam na ppek Marcina. Przypomniaa mi si szalona opowie waciciela Krliczej Nory, z ktrej wynikao, e jego matka przy pomocy kociar pozbya si raz na zawsze ojca sadysty, cho Adam tego wprost nie powiedzia ani nam, ani pewnie sam sobie. I to najwyraniej za pomoc tasaka. Jeden kotojad mniej powiedziaaby Ewa w swojej modzieczej bezkompromisowoci. Ja tak nie potrafiam. Ale mogam sprbowa zrozumie tego, kto potrafi. Zrozumie Marcina. Pomylaam o Pawle Kupczyku. Takim nijakim, mizernym. Sprytny, niepozorny kotojad. Zmieniam pozycj na niewygodnej kanapie tak, eby lepiej widzie twarz Marcina.
- Kiedy bdziesz przedstawia mu wyrok, wymienisz jej imi? Andelika Mizera, tak si nazywaa zamordowana dziewczynka. Lubia rowy kolor i opiekowaa si bratem.
- Tak, Alicjo. Wymieni jej imi.
- I tak po prostu go potem zabijesz?
Milczenie. Do powoli wdrujca w d moich plecw.
- My nie stosujemy tortur. Tu nie chodzi o zemst.
- Nie powiesz mi, kim jestecie?
Czuam, jak Marcin umiecha si w pmroku. Podnis moj do i pocaowa jej wntrze, w moim ciele znw odezwao si pragnienie.
- Chciaaby zna daty, nazwiska?
- Lubi fakty. W szkole byam dobra z matematyki. Matematyka jest jak bieg. Prowadzi zawsze skd dokd.
- Faktem jest, e ty te masz tajemnic, Alicjo.
Oparam si na okciu i popatrzyam na zmczon msk twarz, jeszcze mod, ju nie najmodsz. Widziaa wiele zych rzeczy.
- Tajemnic? - Sdziam, e Marcin ma na myli Dawida, ale myliam si.
- Gdy przyjedziesz do Berlina, by zobaczy si z now rodzin Patryka Miki, daj mi zna.
- Wiedziae wczeniej! To dlatego nie przejmowae si jego losem. Od pocztku wiedziae, gdzie jest ten chopiec.
Marcin nie zaprzeczy.
- Zofia Socha poradzia sobie niele jak na nowicjuszk. Zostawia jednak mnstwo ladw i szybko dowiedzielimy si, co i dlaczego zrobia.
- Obiecaam jej!
- I dotrzymasz obietnicy. To najlepsze miejsce dla tego chopca. My nie zawsze dziaamy zgodnie z prawem. Waciwie przewanie je omijamy. Nikt si nie dowie. Nie ma adnych ladw.
- To dziki tobie zniko nagranie z supermarketu, na ktrym wida Zofi Soch? - domyliam si.
Martin umiechn si leciutko.
- Ty te zamaa prawo, Alicjo. Znalaza si po naszej stronie.
- Po czyjej stronie si znalazam?
- Wiem, e lubisz fakty. Ale my nie jestemy organizacj, ktra spotyka si w katakumbach przy blasku wiec. Nic malowniczego. Nie nosimy czarnych peleryn i kapeluszy, nie tatuujemy sobie tajemniczych znakw ani nie zawieramy braterstwa krwi. Nie naleymy do adnych partii politycznych. Spotykamy si w internecie, czasem przy kawie, jak inni ludzie. Jedni z nas odchodz, gdy czuj, e si wyczerpali. Pojawiaj si nowi. Niektrzy nie s w stanie przesta, bo to, co niszczymy, odrasta.
- Jak nazywasz to, co robicie? Potrzebuj nazwy, taka jestem.
Zapado milczenie, skrzypiay stare podogi, mae uchwy chrupay drewno wiekowych mebli, cicho pada nieg. Mylaam, e Marcin mi nie odpowie, ale w kocu si odezwa.
- Tropimy kotojady, jak nazywaa ich twoja siostra. Ja ich nie nazywam. Umiem ich rozpozna. Ty jeste podobna do mnie. To wystarcza.
- Wystarcza - powtrzyam. Do pokoju wlewaa si ciemno w kolorze rtci, jaka zdarza si tylko zim, tylko tutaj. Moj siostr fascynowaa rt. Rozbijaa termometry, ktre za grosze mona byo kupi w aptece w rynku, i zbieraa pynny metal w szklanej menzurce. Patrz, Wielbdko, to yje. Co ci przypomina? Bardzo chciaam zabysn jakim oryginalnym porwnaniem godnym Ewy, przyszej gwiazdy sceny i ekranu. Ale rt bya dla mnie tylko rtci. Tak wyglda skondensowana ciemno, siumajtko. Rt to fusy ciemnoci! Fusy ciemnoci powtarzaam zauroczona. auj, e nie ma ju rtciowych termometrw, z ktrych moja siostra wylewaa skondensowan ciemno. Czy wiesz pytaa, taczc po pokoju z menzurk, e gdybym to wypia, sczerniaabym? Chciaaby mie czarn, czarn siostr? Powtarzaj za mn, Wielbdko, by czarny, czarny las, w tym czarnym, czarnym lesie by czarny, czarny dom, na kocu jak zawsze biay trup. Poczuam chd, jakby powiew wiatru, mimo ciepego ciaa, ktre leao obok mnie. Nie poruszyam si, a Marcin na chwil wstrzyma oddech i wiedziaam, e te dowiadczy tej drobnej zmiany wok nas.
Chonam blisko, jaka moe si ju midzy nami nie powtrzy i jakiej nigdy przedtem nie czuam z mczyzn. Ale nadal chciaam wiedzie wicej.
- Zawsze ich rozpoznajesz? Nigdy si nie mylisz?
- Nie mog si pomyli.
- Przecie wszystko wskazywao na Mareczka, a okazao si, e nie by winny. Przeciwnie, na moment sta si bohaterem, inspektorem Twardowskim ze swojej powieci. Gdy odkry, e jego matka i ten Kupczyk trzymaj dzieci w podziemiach pod domem, wynis stamtd Kalink. Niewiele brakowao, eby zgina jak Andelika. - Poczuam nagle obezwadniajc rado i ulg, e to dziecko yje. Czuam, jak Marcin umiecha si w ciemnoci.
- Jeli mam wtpliwoci, zawsze znajdzie si jaka kociara, by mi pomc.
- A abd? Od pocztku wiedziae, e jest tylko tchrzliwym oszustem?
miech Marcina by oywczy jak woda i pomylaam, e trzeba wielkiej siy, by po tym wszystkim mie w sobie miejsce na taki miech.
- Tak, ale zasuy, eby pogoni mu kota. Nie znaem przedtem kobiety, ktra zmusiaby tchrza do takiej gonitwy. - Pochyli si i pocaowa mnie. Lubiam jego usta, lekko krzywe dolne zby.
- Jeszcze jedno pytanie. Zaczo si od Elwiry? Tej dziewczynki z Zamku Ksi, ktra znika, gdy pan Albert i Adalbert byli dziemi?
- Znalazem jej koci. To ich szukaem w twoim ogrodzie, gdy mnie napada. Kady z nas ma swoj dziak. Ja szukam dzieci, ktre zaginy. To co, co musz robi, tak jak ty musisz zbiera opowieci i zadawa te swoje pytania. Czasem jest za pno, jak w przypadku Elwiry i Andeliki. Ale czasem si udaje.
- Powiedziae, e ich nie nazywasz. Tych, na ktrych moja siostra mwia kotojady. To dlatego nigdy nie mwisz o Adalbercie? O swoim ojcu?
- Tamto pytanie miao by ostatnie.
- Moemy si umwi, e to jest ostatnie? - nie ustpowaam.
- On si nie liczy. Uwaam, e niektre historie i imiona nie s warte przechowania. Adalbert nie zasuy na swoj opowie.
- Kto ma o tym decydowa? Przecie nigdy nie wiadomo, co moe wynikn ze zej historii. Ty jeste jego synem. Nie byoby ci bez niego. - Czuam, jak ciao Marcina napina si, oboje wiedzielimy, e nigdy ju nie wrcimy do tej rozmowy. Przypomniao mi si, jak skoczyam na niego w ogrodzie tej nocy, gdy si poznalimy, i poczuam pod skr chudych ramion i ng twarde, napite minie. Jakby zawsze by gotowy do odparcia ataku. To te nas czyo. Pomylaam o broni, ktr nosi. O zabijaniu. O tym, co nas dzieli.
- Cigle kcimy si o to z Albertem - westchn Marcin. - Nie chciaem, eby opowiada ci o naszej przeszoci. Nic nie powinien by ci mwi. Nie chc, by wiedziaa, co zrobi Adalbert, nie dlatego e ci nie ufam, ale dlatego, e jego historia nie jest warta opowiadania. Jakie znaczenie ma to, skd pochodzimy, czyja komrka jajowa i plemnik byy na pocztku? Liczy si to, co robimy teraz.
- Ja lubi zna historie rzeczy i ludzi. Im dalej sigaj, tym lepiej.
- A kiedy kto nie chce opowiedzie ci swojej historii?
- Kady w kocu chce. Czekam na waciwy moment i waciwe pytanie.
Marcin westchn, pocaowaam go w ciemnoci srebrnej jak rt. Sign do moich piersi, a ja pomylaam, e chciaabym zobaczy otwart przestrze, wielk wod, zamkn oczy i zanurzy si tam, gdzie czekaj endemiczne ryby.
Gdy obudziam si, w powietrzu czu byo zapowied witu, pierwszy raz tak spokojnie przespaam noc w towarzystwie innego czowieka ni moja siostra. Podeszam do okna i zobaczyam wiat pokryty niegiem, nieruchomy i wiey, jak dopiero wyoniony z niebytu. Przez chwil miaam wraenie, e tylko my dwoje zostalimy w tej nienej pustce, ja i picy nagi mczyzna. Ale wtedy w ogrodzie pojawi si mody czarny kot, tak chudy, e wyglda jak wycity z papieru. Skrada si na ugitych apach, z wyranym obrzydzeniem zanurzajc je w niegu. Zatrzyma si naprzeciwko okna i popatrzy w moj stron. Przyoyam czoo do zimnej szyby. Kot przyglda mi si, ziewn, ukazujc rowe wntrze pyska i dwa rzdy ostrych kiekw, wskoczy na pot i znikn wrd drzew. Zostay po nim lady jak napis w nieznanym jzyku i pomylaam, e Babcyjka pewnie potrafiaby go odczyta. Usyszaam kroki Marcina, ktry obj mnie i z brod na mojej gowie patrzy na zimowy krajobraz.
- Wyjedam dzi przed poudniem - powiedzia. Robio si coraz janiej i w szybie blaky nasze odbicia.
- Ju czas - powiedziaam.
Stalimy naprzeciwko siebie, bezlitosne wiato pokazywao nasze ciaa bez retuszu. Marcin mia zbyt dugie paznokcie u stp i spiczaste kolana. Ja, od kiedy tu przyjechaam, nie goliam ng ani cipki. Zdziczaam tu i odpowiadao mi to. Moe pozwol wszystkim swoim wosom rosn, jak chc.
- Bardzo si ciesz, e ci poznaam - powiedziaam tak, jakbym wanie skoczya wywiad do reportau, bo to byy dobre sowa poegnania. Marcin wycign do mnie rk, ktr ucisnam.
- Ja te, Alicjo, biegnij.
Ubraam si w porozrzucane po pododze rzeczy, otworzyam okno i zeskoczyam w mikk biel.
*
To by pomys pana Alberta. Poegnalny spacer do Zamku Ksi, gdzie akurat trwa przedwiteczny jarmark.
- Jak za dawnych czasw - powiedzia, gdy wziam go pod rami.
Przyjechalimy samochodem, bo mj znajomy nie miaby ju siy wspina si tu przez las, jak za dawnych czasw. Pan Albert, jak zawsze w pilotce, woy staromodny garnitur i takie okrycie, ktre nazywa jesionk. Czerwone rkawiczki, zrobione na drutach przez kogo, kto dopiero wprawia si w tej sztuce, wyglday jak kwiaty i pan Albert co chwil przyglda im si z podziwem.
- Bardzo pan elegancko dzi wyglda.
- Prawda? - ucieszy si - dawno nie miaem okazji.
Gdy wysiadalimy z samochodu, upuci rkawiczk i zanim zdyam j podnie, zrobia to jaka dziewczyna, ktra obok zaparkowaa starego fiata.
- Pani tata zgubi - powiedziaa, a ja zamaram z otwartymi ustami i takim blem w sercu, e miaam wraenie, jakby wbito mi tam Gertrud Bltchen.
Szlimy z panem Albertem pod onieonymi drzewami, mijalimy rodziny i pary, ktre przyjechay do Ksia, by poczu ciep atmosfer wit, jak zachcaa do imprezy Sandra Pdrak-Pyrzycka. Mieszkacy miasta chcieli odetchn po tych wszystkich potwornociach, ycie trwao dalej. Na straganach sprzedawano jedzenie i grzane wino, ozdoby choinkowe, wielkie lukrowane pierniki i cukrowe sople. Usiedlimy z panem Albertem przy jednym ze stoisk i zamwilimy frytki z keczupem. Nie mogam sobie przypomnie, kiedy jadam je po raz ostatni, jedyne, jakie pamitaam, to te z nieistniejcej od lat budki naprzeciwko palmiarni. Najlepsze frytki wiata. Umiechnlimy si do siebie.
- Araukaria, cantedeskia, euforbia - powiedziaam.
- Nolina microcarpa, Datura, Passiflora alata, Schistostega osmundacea - odpowiedzia pan Albert. Potem kupiam dwa due kubki grzanego wina i weszlimy na dziedziniec Zamku Ksi.
- Pikny dzie - powiedzia kto obok nas.
- Ale zajebiste zamczysko - zachwyci si turysta wygldajcy na uczestnika wyprawy integracyjnej z firmy sprzedajcej armatur azienkow.
- Miaa na imi Daisy - dodaa rozmarzonym tonem towarzyszca mu kobieta. Odruchowo signam do szyi, gdzie w zagbieniu midzy obojczykami, przykryty szalikiem, spoczywa dar Babcyjki. Pera ksinej Daisy. Soce roziskrzyo nieg i dzieci prboway ulepi z niego kulki, ale by zbyt zimny i rozsypywa si w ich rkach.
- Tutaj byo ognisko - powiedzia pan Albert, a ja mimo chodu poczuam ar ognia, zapach spalenizny, usyszaam pijanych onierzy Armii Czerwonej.
- Nie biegaj, bo si zgrzejesz - strofowaa swoj pociech jaka nieporadna matka. Umiechnam si do maego stworzenia o szarych oczach, yczc mu, by nie wyroso ani na tchrza hipochondryka, ani na autodestrukcyjnego ryzykanta. W miejscu, gdzie we wspomnieniach pana Alberta wci pon ogie, dziecko nagle si zatrzymao, jakby miao dar odczuwania cudzych wspomnie.
- Uratowaa t ma - powiedzia pan Albert i przytkn do skroni palce w przemiewczym salucie, a dziecko rozemiao si i ucieko.
- Chyba raczej byam we waciwym miejscu o waciwym czasie, jak to si mwi - odpowiedziaam.
- Na tym polega ratowanie.
Wiedziaam, e pan Albert cigle wini si za to, co spotkao Rosemarie, i nagle zrozumiaam, jak podobna jest historia Kalinki. Wanie to usiowa mi pokaza mj stary dobry pan Albert.
- Co mwi lekarze?
- Fizycznie Kalinka wyzdrowieje. Nie wiadomo jednak, co i jak bdzie pamita.
- Tego nigdy nie wiadomo. Na przykad kiedy patrz na ciebie, czsto przypomina mi si ksina Daisy - powiedzia.
- Daisy?
- Ten dzie, gdy spotkaem j w ruinach starego zamku. To, jak mwia, e jestem prawdziwym dentelmenem, kiedy zanosiem jej przesyki od Fredka Ogrodnika.
- Moja siostra bya podobna do ksinej Daisy, nie ja.
- Tak to jest z pamici, Alicjo. Ja pamitam, e Ewa wygldaa jak Rosemarie, wasza matka.
Przez chwil patrzylimy sobie w twarz w zimowym socu i wyobraziam sobie chopca, ktrym by ten starzec w pilotce i czerwonych rkawiczkach, gdy pozna Rosemarie na polanie pod Zamkiem Ksi. Mj umys broni si przed tym, bo przyzwyczaiam si, e tam, gdzie bya moja matka, nie zostao nic prcz mierci. Za spraw pana Alberta pojawia si teraz dziewczynka w biaej sukience, a tej jednej historii nie chciaam pozna. Martwi pozostan w ziemi, nic nie wskrzesi mojej siostry, nigdy nie zostanie aktork i nie zamieszkamy w mansardzie z oknem na park. A ja std wyjad. Wystarczy, e zaczn biec wzdu Wisy, a cie Rosemarie-Anny Lipiec-mojej matki szybko zostanie w tyle, zbyt saby, by mnie dogoni.
Weszlimy do labiryntowych ogrodw na poudniowym skrzydle zamku, ywopoty byy onieone, cieki zasypane, nikt tu jeszcze nie dotar oprcz nas. Stawianie stp w tej nieskazitelnej bieli sprawiao przyjemno i zarazem napeniao mnie smutkiem, jak niegdy zjadanie basi z Madrasu.
- Tam. - Pan Albert pokaza w kierunku jednego z zaama labiryntu. - Tam jest wyjcie korytarza, ktrym mona si tu dosta z polany. Fredek Ogrodnik mi je pokaza. Sprawdzaem par lat temu, cigle dawao si przej. Teraz jestem ju za stary na takie eskapady. Zapamitasz?
Popatrzyam na pana Alberta i zdaam sobie spraw, e jego czas naprawd dobiega koca.
- Jestem ju stary, Alicjo. Wyyem si.
- Zapamitam - obiecaam.
- Mog panu zada jedno pytanie?
Pokiwa gow.
- Niczego innego si nie spodziewaem po reporterce.
- Pan wie, gdzie on jest, prawda? Wie pan, gdzie jest skarb, ktrego szuka mj ojciec. Od tego winia, ktry skona, trzymajc pana za rk?
Znw nieznacznie pokiwa gow.
- Chcesz go, Alicjo?
Patrzyam na gry pokryte niegiem, na zimowe niebo w kolorze pere ksinej Daisy.
- Nie, panie Albercie. Nie.
Usiedlimy na awce, z ktrej pan Albert szarmancko zgarn nieg, a potem rozoy tam dla mnie chusteczk, moe t od Daisy, bo wygldaa, jakby przeleaa kilkadziesit lat w bieliniarce. Wystawilimy twarze do soca, w milczeniu popijalimy grzane wino. Za naszymi plecami Zamek Ksi trwa potny i niewzruszony. Jaka kobieta w turkusowym swetrze i gralskiej chustce pojawia si z misk jedzenia i z onieonego labiryntu nagle zaczy wychodzi koty. Stado kotw czuych jak radary, ktre Daisy zostawia tu na stray. Kociara popatrzya na nas badawczo i umiechna si uspokojona.
- Jest co - przerwa cisz pan Albert - o czym musz ci jeszcze powiedzie, Alicjo.
Trzecia opowie pana Alberta Kukuki
Nawet jeli pastwo Kukukowie zdziwili si, e dostali poniemiecki dom z dodatkiem w postaci poniemieckiego chopca, nie dali tego po sobie pozna. Ich ycie byo jak pocig, ktry wypad z torw i zsuwa si po grskim zboczu, gubi si bagae pene wanych rzeczy, a przez okna wpadaj do rodka obce sprzty, szyszki i pisklta. Ja byem takim pisklciem.
Znalaza mnie pani Kukuka, gdy zesza do piwnicy, by zobaczy, co do czego moe si przyda w domu, ktry im przydzielono. Oprcz worka przegniej cebuli, starej balli i dwch butelek oleju byem tam ja. Nie przestraszya si, zaniosa mnie do gry, by lepiej mi si przyjrze, a potem wykpa i nakarmi. Dzielia wszystko na uyteczne, nieprzydatne i wymagajce naprawy. Pamitam zbliajc si muzyk. To pan Kukuka gra w kuchni na skrzypcach i odoy je dopiero, gdy zobaczy on z workiem cebuli w rce i przerzuconym przez rami chopcem. Zdecydowali, e zostawi sobie i mnie, i cebul. Przez dugi czas byem chory. Moje wycieczone ciao apao wszystkie wirusy i bakterie jak piorunochron pioruny. Ledwo wyszedem z ospy wietrznej, zapaem wink, zaraz potem szkarlatyn i zapalenie puc, a w kocu grulic, w sumie ptora roku spdziem w szpitalach. Takich jak ja, poturbowanych, dziwnie mwicych dziczkw byo wicej w okolicy i nawet mojej pilotce niespecjalnie si dziwiono, skoro zdarzay si dzieci bez koczyn, pokrcone przez polio, zupenie szalone. Pielgniarki prboway mi odebra czapk od Apolonii Kitti Kitti, ale gdy zobaczyy, jak wygldam bez niej, uznay, e nie powinienem odkrywa gowy przy innych dzieciach. Pilotka zostaa wtedy tylko zdezynfekowana.
Pastwo Kukukowie usynowili mnie i staem si Albertem Kukuk, po raz trzeci i ostatni zmieniajc tosamo. Jeli jest co z drugiej strony, Alicjo, nie mam pojcia, jak si tam przedstawi po mierci. Panowa straszny baagan i najwidoczniej atwo byo zaatwi dokument dla syna, ktry zgubiono w podry na Ziemie Odzyskane. Podobao mi si moje nowe nazwisko, chocia na pocztku nie mogem go nawet poprawnie wymwi. Pastwo Kukukowi mwili po polsku ze piewnym akcentem, ktry na pocztku kojarzy mi si tylko z onierzami Armii Czerwonej i dugo nie byem w stanie wydusi sowa w tym jzyku. Tylko raz zapytali mnie, skd si wziem w piwnicy, ale nie wiedziaem, co powiedzie, i wicej nie poruszalimy tego tematu. Oni sami nie wiedzieli, dlaczego tu s, i uznali, e nie wypada wymaga tego od innych. Mama Kukuka i tata Kukuka, tak o nich myl.
Gdy wrciem do zdrowia, wci byem za saby, by pj do szkoy. Poza tym nie mwiem wystarczajco dobrze po polsku. Przychodzia wic do mnie nauczycielka. Starsza, surowa kobieta z drewnian nog, dziki ktrej pastwo Kukukowie mogli odetchn, bo zapewnia ich, e pod moj oskalpowan czaszk jest w miar sprawny umys. Najbardziej interesowaa mnie botanika, a jeli w ogle przejawiaem jaki talent, to do muzyki, i tata Kukuka nauczy mnie gra na skrzypcach. Gdy pokaza mi, na czym polega ta sztuka, okazao si, e w mojej gowie s melodie, ktre potrzeboway tylko instrumentu, by si wyzwoli z niepamici. Moi przybrani rodzice suchali ich z lekkim niepokojem. Kiedy podsuchaem ich rozmow. eby Niemiec po cygasku gra? zadumaa si mama Kukuka. Bo Niemce te rne uspokoi j tata Kukuka. Wane, e dobrze gra.
Dziki skrzypcom tamtej wiosny, gdy dochodziem do zdrowia, poznaem twojego ojca. Graem w naszym ogrodzie, wci zachwycony tym, e potrafi, a on sta za potem w waszym, ktry niedawno nalea do mojej macochy Gertrud. Czuem jego obecno i mocno walio mi serce, bo cho nie potrafiem tego wypowiedzie, wiedziaem, e on pojawi si w naszym dawnym domu jakby w miejsce mnie i Adalberta. Dopiero po duszej chwili zapyta: Mog posucha, jak grasz? Przecie suchasz. Ale grzeczniej bdzie zapyta.
Taki by twj ojciec. Dobrze wychowany. Mama Kukuka mwia, e nam si przez pot pastwo trafio, i nigdy nie czua si do koca pewnie, gdy widziaa twoj babk w ogrodzie. Odrobin poczucia wyszoci dostarcza jej fakt, e o wiele lepiej znaa si na uprawianiu ziemi, i wzdychajc, mwia: A id tam do nich, Albercik, i poka, jak si jabo przycina, bo podskakuj jak pies do jea.
Nigdy si nie dowiedziaa, e mieszkaem kiedy w tym bliniaczym domu za potem z niemieck rodzin.
Zaprzyjanilimy si z twoim ojcem. On spdza czas na czytaniu, ja graem na skrzypcach albo zajmowaem si ogrodem. Czyta mi na gos, a ja pieliem albo eksperymentowaem ze swoimi rolinami. Dziki niemu poznaem mnstwo ksiek, niektre mi si podobay, ale w adnej nie byo nic o mnie albo nie byem dobrym suchaczem. Chodzilimy razem do Zamku Ksi, jak inne chopaki z okolicy, i jak oni zastanawialimy si, gdzie jest i co zawiera ukryty pod ziemi skarb. Pokazaem mojemu pierwszemu w yciu przyjacielowi korytarze, ktre znaem jak wasn kiesze, i spdzalimy godziny pod ziemi, zbierajc sczerniae monety, metalowe czci trudnych do zidentyfikowania sprztw, uski, kawaki ceramiki i szka. Ogldalimy nasze zdobycze i marzylimy, tak jak wszyscy chopcy, o dalekich wyprawach i przygodach, ale aden z nas nigdzie nie wyjecha std na duej. Gdy zmar tata Kukuka, wiedziaem, e to koniec mojej edukacji, bo kto musia przej jego rol i przyszed mj czas, by si odwdziczy za dobro, jak mi okazali przybrani rodzice. Gdy miaem szesnacie lat, zaczem pracowa jako ogrodnik, a twj ojciec rok pniej wyjecha na studia do Wrocawia.
Widywalimy si rzadziej, tylko gdy przyjeda w odwiedziny do rodzicw, a wtedy czyta mi jak na pocztku. Gdy uczy si do egzaminw, siedziaem z nim i w cigu czterech lat poznaem wiele lektur z historii, ktr studiowa twj ojciec. Wikszo opowieci o wojnach i pokojach wydawaa mi si zupenie niezwizana ze mn, nawet jeli dotyczyy one naszych okolic. Czekaem, czy do ktrego egzaminu mj przyjaciel bdzie uczy si o Cyganach, ale w jego lekturach wrd wielu wdrownych ludw ich nie byo. Byli za to li Niemcy i zwyciscy onierze Armii Czerwonej. Nigdy nie opowiedziaem twojemu ojcu swojej historii, nigdy nikomu a do twojego powrotu, Alicjo. Nie ebym specjalnie j ukrywa, po prostu niektre historie musz si ulee. Nadal chodzilimy na Zamek. Tak si mwio: i na Zamek, nawet jeli w rzeczywistoci bylimy w ciemnych korytarzach pod nim. Na studiach twj ojciec zgromadzi wiedz na temat tego miejsca, ogrom faktw i dat, ktry wprawia mnie w zakopotanie. Ale suchaem go, opowiada z tak pasj, a ja nie chciaem wyj na nieuka i gbura. Sprawiao mi przyjemno, gdy twj ojciec mwi o ksinej Daisy, gdy wymawia jej imi. Jej pery, tak bardzo chcia je znale, podobnie jak wielu przed nim i po nim, a ja prbowaem odwie go od tego planu, bo cho tyle ukryto pod Zamkiem Ksi, to nie ma tam pere ksinej Daisy. Nawet przyjacielowi nie mogem jednak wyjawi sekretu.
Teraz przysza pora, by o wszystkim opowiedzie. Widziaem Daisy jeszcze raz przed jej mierci. Mwiem ci o pamici, Alicjo, i nie wiem, dlaczego po tej najwaniejszej wizycie tak niewiele zostao w mojej gowie. Kilka obrazw, par sw, kbek wiata. Daisy miaa na sobie co jasnego i do dzi, gdy widz nieg, przypomina mi si ona na ou mierci. We je powiedziaa. We i dobrze ukryj. Sznur pere w moich doniach by zimny i ciki. Po co? Co mam z nimi zrobi? Przyjd po nie. Kto? Poznasz je. Niech kada wemie po jednej. A do koca. Dlaczego ja? Bo ty ich nie potrzebujesz. Uciekaj teraz, chopczyku. Umiechna si do mnie i podaa mi rk. Byem pewny, e znaa kad przesz i przysz tajemnic mojego serca. Ukryem pery, jak kazaa, i nie mylaem o nich. Zaopiekowaem si nimi tylko dlatego, e prosia mnie o to ksina Daisy. Nie wiedziaem, e jedna z nich przenaczona bya dla ciebie.
Pierwsza przysza Agnes Kociaapa, par lat po wojnie. Bya jesie i paliem licie, a ona pojawia si od strony lasu i gdy zobaczyem jasn posta wrd drzew, zamaro mi serce. Wygldaa z daleka jak Rosemarie, gdy spotkaem j po raz pierwszy. Mylaem, e wszystkie kociary s stare jak Apolonia Kitti Kitti, ale Agnes Kociaapa bya moda albo raczej pozbawiona wieku. Nosia bia peruk ozdobion sztucznymi kwiatami i ptakami, miaa twarz spalon socem, jakby wrcia z tropikw. Pomieszkiwaa w Zamku Ksi i wynosia stamtd jakie graty, ktre sprzedawaa na miecie. Zostaa w okolicy na dugo. Wiele lat temu zjawia si u mnie kobieta imieniem Ludmia, poszukujca pilnie wanie Agnes Kociejapy, ale cho na pewno mielimy na myli t sam osob, ona opisywaa j zupenie inaczej. Po Agnes Kociejapie pojawiy si inne kociary. Nieraz si wystraszyem, gdy ktra z nich wyrastaa jak spod ziemi noc w ogrodzie albo nad ranem stukaa w okno. Przychodziy zawsze wtedy, gdy byem sam, nigdy nic nie wyjaniay, cho zdarzao im si przedstawi: Kociska, Malwa Makota, Babcyjka, Kokota, Szkotka. Kiedy twj ojciec pojawi si, gdy jedna z nich, Ciotka Podkotek, wanie znikaa wrd drzew, ale nic nie zauway.
Myl, e po prostu nie wszyscy dostrzegaj ich istnienie tak wyranie jak ja, Marcin czy ty, Alicjo. Powoli sznur pere, ktre ksina Daisy powierzya mi na przechowanie, zacz si zmniejsza. Nie wiem, co dziao si z nimi dalej, gdy ju trafiay w rce tych kobiet. Miaem wraenie, e kociary pojawiay si czciej, e byo ich wicej, gdy w okolicy dziao si co zego, jak ostatnio. Ale to tylko moje domysy. Zostaa mi jeszcze jedna pera ksinej Daisy. Wiem, e gdy oddam t ostatni, moje ycie skoczy si i moe wtedy przypomn sobie twarz matki. Za spraw ksinej Daisy kociary stay si czci mojego ycia i nigdy nie staraem si zrozumie wicej. Te czerwone rkawiczki podarowaa mi zeszej zimy jedna z nich, Babcyjka. apawiczki ci zmajstrowaam powiedziaa, i uwaam, e s pikne, najpikniejsze, jakie miaem w yciu. Tej zimy Marcin dosta od niej czapk. Ale czasem przychodz po co, czego potrzebuj: garnek, n, koc. Nigdy nie prosz o wicej, ni mogaby im da.
Gdy twj ojciec wrci po studiach i zosta nauczycielem historii, ja pracowaem ju w palmiarni. Pozostalimy przyjacimi. Jest taki rodzaj przyjani, e robi si razem tylko dwie, trzy rzeczy i adna strona nie chce wicej ani mniej, bo wiadomo, e mona na siebie liczy w razie potrzeby. Ktrego popoudnia czyta mi jak zawsze, a ja obieraem jabka w ogrodzie. Poznaem jedn dziewczyn powiedzia. Nie wiem, czym jest intuicja, Alicjo. Nie jestem czowiekiem wyksztaconym i mog tylko powiedzie, e co mnie tkno. Jak ma na imi? zapytaem. Anna odpowiedzia twj ojciec. Anna Lipiec. To imi, nic dla mnie nieznaczce, troch mnie uspokoio.
Mniej teraz czasu spdzalimy razem, bo bya Anna. Brakowao mi towarzystwa mojego przyjaciela, ale w gbi serca wiedziaem, e pisana mi jest samotno. Tamtego lata umara mama Kukuka i poznaem Ann, w tej kolejnoci. Jutro przyjd z Ann powiedzia twj ojciec i czekaem. To byo pikne lato, jakich od dawna ju nie ma w tym kraju, a moe nigdzie. Wszystkiego byo za duo, truskawek, porzeczek. Czekaem i w kocu zobaczyem ich na drodze. Zbliali si dziwnie powoli. Jak na filmie - pomylaem. To jest Anna powiedzia twj ojciec, ale to bya Rosemarie. W jasnoniebieskiej sukience w biae mewy. Jej jasne wosy zostay krtko obcite i uczesane w doros fryzur, nieruchom jak polukrowana. Miaa tward twarz, bardzo jasn i zamknit twarz manekina z dziau odzieowego w wabrzyskim pedecie. Nie mogem wydusi sowa. Albert zaniemwi z zachwytu rozemia si twj ojciec, a Rosemarie patrzya na mnie i jej oczy mwiy, nie wiem czy po polsku, czy po niemiecku, czy w jakim nieznanym jzyku: nie. Nie rozpoznajesz mnie ani ja ciebie. Widzimy si po raz pierwszy. Mio mi ci pozna. Wycigna rk. Jestem Anna.
Nawet jeli twj ojciec czu napicie midzy mn a swoj narzeczon, nigdy nic na ten temat nie wspomnia. A moe po prostu by zakochany i to, co ja czuem, nie byo dla niego wane. Gdy urodzia si Ewa, twj ojciec myla chyba, e, jak to si mwi, wszystko si uoy. Ale nie uoyo si. Budzi mnie pacz niemowlcia, jej krzyk i proszcy gos twojego ojca. Nie wiem, jak to wyrazi, ale miaem wraenie, e co jeszcze zamieszkao z t rodzin i wprawio mnie w stan wiecznego czuwania. Czy mog co dla ciebie zrobi? zapytaem twojego ojca po roku czy dwch, ale tylko pokrci gow, a potem popatrzy na mnie i poprosi, bym zagra na skrzypcach.
Mao czasu spdzalimy razem. Widziaem, jak nis do domu metalowe trojaczki z obiadem ze szkolnej stowki, widziaem, jak wychodzi na spacer z wzkiem albo ucieka w popochu w stron Zamku Ksi, by zaszy si pod ziemi i marzy, e skarb wszystko zmieni. Byy te lepsze chwile i wtedy twoja matka pojawiaa si u jego boku, wygldali z daleka jak kada inna rodzina. Twoja siostra miaa kilka lat, gdy pierwszy raz usyszaem jej krzyk. To byo co innego ni normalny pacz dziecka i poczuem taki strach jak wtedy, gdy zobaczyem Rosemarie otoczon przez onierzy. Tego dnia pierwszy raz zastukaem do drzwi waszego domu.
Nie otworzya mi, ale czuem jej obecno po drugiej stronie, wydawao mi si, e sysz jej oddech. Rosemarie prosiem pomog ci. Otwrz. To ja, Albert. Nie otworzya i unikaa mnie potem jeszcze bardziej, ale chyba wiedziaa, e czuwam. Nie rozumiaem, Alicjo. Twoja siostra wygldaa jak inne dziewczynki. Nie byo adnych ladw. ladw bicia. Nie przyszo mi do gowy, na jak wiele sposobw mona skrzywdzi dziecko. A nawet jeli, nie pomylaam, e moe to zrobi matka. Od tej pory bya dla mnie Ann, bo Rosemarie, moja siostra znaleziona w lesie, otworzyaby mi drzwi.
Twj ojciec wtedy na dobre uciek w poszukiwania skarbu i by przekonany, e gdy go znajdzie, potrafi uszczliwi nie tylko siebie, ale te swoj on i crk. Cigle gdzie wyjeda, by spotka si z jakimi ludmi, od ktrych kupowa mapy i tajemnice, coraz rzadziej zdarzao nam si usi razem w ogrodzie. Unika mnie, jakby si wstydzi. Gdy Ewa miaa sze lat i posza do szkoy, Anna te zacza znika na cae dnie i noce. Wychodzia, gdy twojego ojca nie byo, albo wymykaa si noc. Kiedy wrciem z palmiarni i usyszaem pacz Ewy z ciemnego domu. Drzwi byy otwarte. Anna?! zawoaem i wszedem, twoja siostra bya w azience, ubrana i z tornistrem na plecach siedziaa skulona w pustej wannie. Kotojady powiedziaa i wtedy pierwszy raz usyszaem to sowo, pierwszy raz zauwayem, jak bardzo jest podobna do Rosemarie.
Anny nie byo, wszdzie panowa straszliwy baagan, dom wyglda zupenie inaczej ni za czasw Gertrud, ktr by szlag trafi, gdyby to zobaczya. Szukalimy Anny z twoim ojcem, ale ona za kadym razem wracaa tak samo, jak odchodzia, niepostrzeenie i bez sowa wyjanienia. Okresy jej nieobecnoci byy coraz dusze, a gdy ju si pojawiaa, wygldaa na sponiewieran, ale odrobin spokojniejsz. Tylko raz, gdy nie byo jej ponad dwa tygodnie, twj ojciec zawiadomi milicj. Znaleli j w pocigu do Gdaska, bez biletu i bez dokumentw, w towarzystwie dwch podejrzanych mczyzn i z koszem grzybw. Nigdy nie dowiedzielimy si, jaki by cel jej podry i dlaczego taszczya ze sob dziesi kilo podgrzybkw. Pan jej lepiej pilnuje, obywatelu, milicjant mrugn, a ja aowaem, e jestem wiadkiem upokorzenia twojego agodnego, uprzejmego ojca. Ludzie gadali, ten j widzia tam, tamten gdzie indziej. Czasem myl, e ona uciekaa od siebie, e w chwilach trzewoci wierzya w ocalenie, jeli nie siebie, to przynajmniej Ewy. Gdy bya z tob w ciy, twj ojciec jeszcze bardziej ni zwykle wyglda na kogo, kto si ukrywa. Bdziemy mie dziecko powiedzia i wiedziaem, e podejrzenia maj zosta nienazwane.
Gdy przysza na wiat, Anna znika na miesic. Wysza ze szpitala w koszuli poonicy i pojawia si z powrotem po paru tygodniach w czerwonej sukience w groszki, przefarbowana na kasztanowo i tej samej nocy usiowaa podpali wasz dom. Dzi myl, e chciaa, by j zabrano, e baa si z wami zosta. Spdzaa cae tygodnie w szpitalach. Trafia do obka, a potem zajmowaa si tob siostra. Tak was pamitam, Ewa taka drobniutka i chuda i ty w jej ramionach. Nosia ci po ogrodzie od drzewa do drzewa, od krzaka do krzaka, i cay czas mwia. Umiaa mwi, a ty sucha. Wypucili Ann na dobre, gdy miaa trzy lata. Anna wraca powiedzia twj ojciec. Wyzdrowiaa. Gdy j zobaczyem, bya znw blondynk i cho zachowywaa si spokojnie i normalnie, czuem, e nic si nie zmienio.
Tylko raz przez te wszystkie lata rozmawiaem z Ann sam na sam. A moe powinienem powiedzie: z Rosemarie. Byem w ogrodzie, a ona wysza, chocia nigdy wczeniej tego nie robia, stana obok mnie i popatrzya na las. Wiedziaem, e pamita, e w tej chwilli, ktra moe si ju nie powtrzy, jest wolna od swoich kotojadw. Kiedy znw przyjd powiedziaa po niemiecku i by to gos maej dziewczynki bd i uratuj. Bdziesz? Zamarem z grabiami w rce. Bd obiecaem. Bd, Rosemarie.
I byem, Alicjo. Czy ty co pamitasz? Gdy tamtego dnia wbiegem do was, zaalarmowany krzykiem, pierwsze, co pomylaem, to: oby tej maej udao si zapomnie. Bya w wannie, krwawia i woda bya czerwona. Twoja matka i Ewa walczyy i to bya walka na mier i ycie. Oni tu s! krzyczaa Anna. Pukaj do nas spod ziemi. Noc wchodz tu przez wann. Weszy wam przez tyki! Macie je w rodku. W brzuchach! Brudasy! mierdzce brudasy!
Ewa wyrwaa jej z doni Gertrud Bltchen, ale Anna zdya ci zrani. Prbowaa zmusi ci do wypicia rodka dezynfekujcego i jego ostry zapach unosi si w azience. Nienawidz ci! krzykna Ewa i to nie by gos dziewczynki, ktr znaem. Zapaem chudy dziecinny nadgarstek i n zelizgn si po ciele waszej matki, nie robic jej wikszej krzywdy. Ewa wypucia Gertrud Bltchen, popatrzya na mnie, jakby si obudzia, i zapytaa: Wielbdka?.
Wycigna do niej rce i wyja ci z wanny, a ja pochyliem si nad Ann i w ostatniej chwili uniknem ciosu noem, ktry pamitaem z dziecistwa. Wiedziaem, e nie moe z wami zosta, i gdy przyjechaa milicja, potwierdziem wersj Ewy. To Anna miaa w doni Gertrud Bltchen. Sama si zrania, ale przedtem prbowaa zabi swoje dzieci, i to drugie byo prawd.
Tej nocy, gdy j zabrano, a wy spaycie odurzone rodkami uspokajajcymi, przyszy kociary. Od wojny nie widziaem ich tylu naraz. Stay na granicy lasu i patrzyy w wasze okno: Kociska, Kokota, Ciotka Podkotek, Babcyjka, Szkotka, Malwa Makota i inne, ktrych nie znaem z imienia. Mwiy co, nie mogem usysze sw, ale czuem pync z ich strony energi i si jak wtedy, gdy zajy si mn na polanie. Anna trafia na oddzia zamknity szpitala psychiatrycznego, skpe wiadomoci na temat jej stanu miaem od twojego ojca, ktry j regularnie odwiedza w maym grskim miasteczku. Cigle wierzy, e ona wyzdrowieje.
Rosycie jak dziczki, ale radziycie sobie, wy dwie i ten rudy mi, ktrego nadal nie wyrzucia. Mylaem, e tak zostanie, bo bez matki byycie bezpieczne, ale ktrego dnia zobaczyem, jak twj ojciec robi porzdki. Nieporadnie i bez planu biega midzy domem a ogrodem i porzuca w poowie zaczte czynnoci. Zapytaem, czy mu pomc. I co si dzieje? Anna wyzdrowiaa, za tydzie wraca do domu. Powiem to najprociej, jak mog, Alicjo. Ewa bya sprytna i zdeterminowana. Wiedziaa, e nie moe dopuci, by Anna tu wrcia, bo razem z ni wrc kotojady. To byy silne rodki nasenne. Nafaszerowaa tym basie z Madrasu, wsiada w pekaes i pojechaa do Stronia lskiego. Co czuy, gdy na siebie patrzyy, matka i crka? Czy Anna wiedziaa, e je zatrute ciastka? Nie wiem i przykro mi, e zostawiam ci z tymi pytaniami. Anna zasna, a Ewa wrcia do Wabrzycha. Nikt nic nie zauway, nikt jej nie podejrzewa. Wieczorem zadzwoni kto ze szpitala: Anna umieraa, nie byo nadziei, i wasz ojciec tam pojecha. To by znak, na ktry czekaa Ewa, i wtedy napisaa listy. Listy, bo, widzisz, Alicjo, w innej ksice, specjalistycznej pozycji na temat filodendronw, przechowanej w Bibliotece pod Atlantami, bya koperta zaadresowana do mnie. Ewa napisaa mi, e musiaa zgadzi matk, takich sw uya. Nie zabi, tylko zgadzi. I e po tym, co zrobia, stracia prawo do bycia tutaj, do ciebie, do Dawida. Niech pan dba o moj Wielbdk, tak napisaa. Jak uronie, pan sam zdecyduje, co jej powiedzie i kiedy. Alicjo. Twoja siostra popieszya si, niestety.
Ona si nie obudzia, ale Anna tak. Przez trzy miesice bya w piczce i lekarze mwili, e pewnego dnia jej serce po prostu si zatrzyma, ale na wiosn otworzya oczy. Twoja matka yje, Alicjo. Mieszka nadal w tym samym zakadzie. Twj ojciec nie pozwoli mi o niej mwi i dlatego pokcilimy si. Po jego mierci przejem obowizek odwiedzin. Jest spokojna i zupenie cicha, Ewa nie zgadzia matki, ale udao jej si zgadzi to co, co yo w jej wntrzu. Gram Rosemarie na skrzypcach i opowiadam o ksinej Daisy. Czasem mwi jej te o tobie, ale nie wiem, czy mnie syszy.
Morze
Siedziaa w ogrodzie, obca. Pamitaam kogo ogromnego, a posta na wzku wydawaa si nie wiksza od dziewczynki. Miaa biae wosy i bardzo jasne oczy, twarz pozbawion wieku, dopiero z bliska wida byo nieruchom sie zmarszczek. Jak wyschnite morze. Patrzya prosto przed siebie, jej palce splecione na podoku miay zbyt dugie paznokcie. Trzeba je przyci - pomylaam i przypomniaa mi si Gertrud Bltchen, ktr mnie kiedy zrania. Te dwa obrazy nie miay ze sob zwizku. Nie czuam nienawici ani alu, tylko smutek z powodu tego wszystkiego, co si zmarnowao.
Obok nas ogrodniczka w szarym fartuchu podlewaa krzaczki r.
- Sama je i oddycha - powiedziaa. - Pod siebie nie robi, ale zgadn trzeba kiedy, eby wysadzi. Pani tu pierwszy raz?
Pokiwaam gow. Usiadam na awce obok Rosemarie-Anny-mojej matki. Ogrodniczka nie odchodzia.
- Czasem si zastanawiam, myli o czym? Mnie by si przykrzyo tak siedzie. Bez roboty gupiej.
- Nie wiem - przyznaam.
- Bo po czowieku trudno zgadn, czy myli, czy nie - westchna filozoficznie ogrodniczka i posza z konewk w drug cz ogrodu, pod jej stopami zazgrzyta wir.
Zostaymy same. Pachniaa wiea ziemia, na trawie lniy krople wilgoci, krzaki r wypuszczay delikatne pczki i nie byo waciwych pyta, ktre mogabym zada, Rosemarie-Anna-moja matka nie opowie mi swojej historii. Dotknam jej doni, byy suche i chodne. Nachyliam si i powchaam bia gow, pachniaa jak wieo wyprana sier rudego Hansa z NRD. Syszaam jej oddech, cichy i spokojny.
- Mam na imi Alicja. Jestem reporterk i mwi na mnie Alicja Pancernik - zaczam.
Nie drgna, jej oczy patrzyy przeze mnie gdzie, gdzie nie miaam dostpu.
- Jestem twoj crk. Pierwsze, co pamitam, to twj gos w ciemnoci i bd mwi do ciebie tak dugo, a ty te mnie sobie przypomnisz.
Mam czas, mnstwo nowego czasu.
Potem, gdy wiosenne soce zaczo zapada si za wierzchoki gr, pocaowaam j w nieruchome usta i wsiadam do samochodu. Dugo czuam na wargach ten dotyk. Noc ruszyam na pnoc, bo tam byo najblisze morze. Jechaam siedem godzin przez upione wsie i miasteczka, w wietle reflektorw lniy oczy zwierzt. Czasem widziaam ciemne sylwetki tych, ktrzy mimo pnej pory dokd szli albo skd wracali, i wydawao mi si, e jaki rodzaj wizi czy mnie z tymi nocnymi ludmi, nocnymi zwierztami. Zatrzymaam si na parkingu wrd pl i w sklepie, owietlonym tak jaskrawo, jakby pracujcy w nim ludzie bali si, e zere go mrok napierajcy znad wieo zaoranej ziemi, kupiam butelk wody i wafelek prince polo. Ewa uwaaa, e w prince polo jest ukryty smak basi z Madrasu, ale trzeba je go bardzo powoli, by to poczu.
- Daleko? - zapyta nieznajomy mczyzna i usiad przy mnie z papierosem i kubkiem kawy. Mia podpuchnite, zmczone oczy, piwny brzuch i adne mode uszy nie od kompletu. Podobne do uszu Patryka Miki.
- Nad morze.
- Morze, nasze morze, bdziem ciebie wiernie strzec. Tak piosenk piewalimy na kolonii w Koobrzegu. Zna pani?
- Jak to szo? Morze, nasze morze, bdziem ciebie wiernie strzec, co tam, co tam, postrzeemy, by na dnie z honorem lec - zanuciam.
- Dokadnie! - ucieszy si.
- By na dnie z honorem lec, z honorem lec - zapiewalimy na dwa gosy, a potem odjechalimy w przeciwnych kierunkach.
Zanim je zobaczyam, poczuam przez otwarte okno samochodu zapach wodorostw i soli. Nigdy nie przyzwyczaiam si do klimatyzacji i wol po prostu odkrci szyb, by wpuci do rodka wiat. Latem bywa za gorco, zim za zimno i to mi odpowiada. Byam w nadmorskiej wsi, ktrej nazwy przedtem nie znaam, ale wydaa mi si dobrym miejscem. Tak wanie pomylaam: to dobre miejsce, gdy odbiam tu z gwnej drogi. W szarym wietle wstajcego dnia wida byo napisy: smaona rybka, frytki i placki, ryba prosto od rybaka, pokoje do wynajcia z azienk i widokiem, obiady domowe, lody woskie, Zimmer frei.
Zaparkowaam na zupenie pustym parkingu przy play. Wiatr nawia tu piasku i utworzyy si miniaturki wydm. Ruszyam w kierunku szumu fal. Morze byo jeszcze nasczone ciemnoci, ale po chwili na linii horyzontu pojawia si jaskrawa kreska, jakby kto wbi tam Gert Bltchen i przecign ostrze. Mewy obudziy si i nadleciay caym stadem, zapieky mnie oczy. Zapragnam podzieli si tym widokiem, nagle zbyt piknym dla jednej osoby. Usidziemy razem na wydmie i opowiem jej dalsz cz historii o Zamku Ksi, ksinej Daisy i jej perach. Wrciam do samochodu, by obudzi dziewczynk, ktra ca drog przespaa na tylnym siedzeniu, tulc do policzka pluszowego kota.
- Nas wicher jest - przypomniaam sobie sowa Dzikiej Baki i Babcyjki. - Nas wicher jest - powtrzyam.
Od autorki
Wabrzych i Zamek Ksi, ktrego ostatni pani bya ksina Daisy, istniej naprawd. Caa reszta jest dzieem mojej wyobrani. Nie szukajcie tych miejsc i ludzi poza tekstem. Nie ma ich tam.