You are on page 1of 106

Niebo istnieje, naprawd!

Niesamowita historia maego chopca o wyprawie do nieba i z


powrotem
Tum. Olga Pie!ows!a"#ordecz!a
$owa uznania dla Niebo istnieje, naprawd!
Poruszaj%ca historia maego chopca, !t&ry w szczery, prosty i dziecicy spos&b opisuje sw&j
pobyt w niebie. #a'dy powinien przeczyta( t cie!aw%, prze!onuj%c% !si%'! ) dla tych
gotowych na podr&' do nieba bdzie inspiracj%* niepewnym za+ may chopiec ws!a'e
suszn% drog. ,a! powiedzia -olton. Niebo istnieje, naprawd.
/ 0on Piper
1e!tor i autor. 90 minut w Niebie
2az na ja!i+ czas na moje biur!o tra3ia r!opis o intryguj%cym tytule ) ta! wa+nie byo z
!si%'!% Niebo istnieje, naprawd. Pocz%t!owo my+laam, 'e szyb!o j% prze!art!uj. Nie
mogam si jedna! od niej oderwa( i przeczytaem j% o des!i do des!i. 4yam pod wra'eniem
opisywanej historii. Ta !si%'!a nie tyl!o sprawia, 'e czowie! umacnia swoj% mio+( do 4oga
i mniej boi si +mierci, ale r&wnie' pomaga zrozumie(, czym jest niebo. Nie przesiaduje si
tam, +piewaj%c 5#umbaya6 przez tysi%c lat. ,est to miejsce, w !t&rym czowie! rozpoczyna
'ycie w pierwotnej jego 3ormie, ja! przed upad!iem ludz!o+ci. Polecam t !si%'! !a'demu,
!ogo niebo w pewien spos&b intryguje lub niepo!oi i !to zastanawia si, ja! wygl%da 'ycie
wieczne.
/ $heila 7alsh
1e!tor 7omen o3 8aith 9#obiety wiary: i autor!a. Kiedy kobieta ufa Bogu, dziej si cuda
Niebo nie jest nagrod% pocieszenia. To miejsce, !t&re staje si wiecznym domem wszyst!ich
wierz%cych. $erdecznie zapraszam do podr&'y z -oltonem i Toddem, podczas !t&rej
wsp&lnie od!rywaj% cuda, tajemnice i splendor !r&lestwa niebies!iego. ;istoria ta daje
nadziej na przyszo+( i sprawia, 'e 'ycie ziems!ie nabiera wi!szego znaczenia.
/ 4rady 4oyd
$tarszy Pastor, New 1i3e -hurch, -olorado $prings
<
Napisano wiele !si%'e! o do+wiadczeniach ludzi, !t&rzy stanli u progu +mierci. Nie
przeczytaem wi!szo+ci z nich, poniewa' nigdy nie byem pewien, czy mog u3a( autorowi i
wierzy( w jego szczero+(. ,edna! t !si%'! pochon%em od des!i do des!i niemal'e jednym
tchem. 0laczego= Poniewa' osobi+cie znam autora i mam do niego zau3anie. Pisz%c histori
swojej rodziny, Todd 4urpo sprawia nam 3antastyczny prezent. razem z synem od!rywa
przed nami tajemnic wieczno+ci i pozwala spojrze( na 'ycie po drugiej stronie oczami
maego chopca.
/ 0r >?erett Piper
President, O!lahoma 7esleyan@ni?ersity
Autor. !y "#m a $ibera% and &t!er 'onser(ati(e "deas
7 tej pi!nej, wspaniale napisanej !si%'ce czteroletni -olton podczas nar!ozy prze'ywa ta!
zwane 5do+wiadczenie +mierci6, czyli N0>

. 4adania, !t&re przeprowadziem na grupie


<,BCC os&b, potwierdzaj%, 'e N0> czsto wystpuje u bardzo maych dzieci podczas nar!ozy.
Pomimo wielu szczeg&owych studi&w nad N0> uwa'am histori -oltona za nadzwyczajn%
inspiracj dla chrze+cijan z caego +wiata.
/ dr med. ,e33rey 1ong
Dao'yciel Eidzynarodowego $towarzyszenia 0o+wiadczenia 4lis!iego Fmierci
Autor. 'o ci czeka po )mierci* Naukowe dowody na istnienie +ycia po +yciu
Pi!nie opisana namiast!a nieba ) prze!ona tych, !t&rzy w%tpi% i poruszy tych, !t&rzy wierz%.
/2on ;all
7sp&autor. ,ame Kind of -ifferent as .e
Nie!t&re historie musz% zosta( opowiedziane, po prostu 'yj% wasnym 'yciem. #si%'!a, !t&r%
macie przed sob%, jest wa+nie jedn% z nich. Nie zatrzymacie jej na dugo tyl!o dla siebie )
prze'ycia -oltona niespostrze'enie w!radn% si w wasze rozmowy w poszu!iwaniu !ogo+,
!to jeszcze o nich nie sysza. 7iem to z wasnego do+wiadczenia, poniewa' przydarzyo si
to i mnie.
/ Phil Ec-allum
$tarszy Pastor, >?ergreen -ommunity -hurch
4othell, 7ashington
G
N0> ) Near"0eath >Hperience 9przyp. tum.:
I
4iblia opisuje !r&lestwo niebies!ie ja!o dom 4oga. ,est to prawdziwe miejsce, !t&re staje si
wiecznym domem !a'dego, !to odda swoje 'ycie w rce pana. 7 tej !si%'ce Todd 4urpo
opisuje do+wiadczenia swojego maego syna z operacji usunicia wyrost!a robacz!owego.
,est to szczera, wzruszaj%ca relacja dodaj%ca otuchy wszyst!im wierz%cym w 'ycie wieczne.
/ 2obert Eorris
Pastor, Jateway -hurch, $outhla!e, TeHas
Niebo istnieje, naprawd jest wspania% !si%'!%, !t&ra po!azuje, ja! wa'na w 'yciu jest wiara
) zar&wno dla dzieci, ja! i dla dorosych.
/ dr med. Timothy P. OK;olleran
;istoria -oltona mogaby znaleL( si w Nowym Testamencie. ,edna! w dwudziestym
pierwszym wie!u 4&g postanowi przem&wi( do nas przez maego niewinnego chopca, wraz
z !t&rym od!rywamy tajemnice nieba. Opis jest bardzo atra!cyjny, a prawda zas!a!uje i
sprawia, 'e chcemy wiedzie( wicej.
/ ,o Anne 1yon
$uperintendent Jeneralny, #o+ci& 7esleyas!i
4&g jest ta! tw&rczy i wiarygodny! Od!rycia tej !si%'!i potguj% t prawd i u!azuj% j% pod
innym !%tem. Dnam -oltona od urodzenia. ,u' ja!o mae dziec!o wy!azywa zainteresowanie
4ogiem i wiar%. 7 wie!u trzech lat, siedz%c mi na !olanach, zapyta, czy chciabym p&j+( do
nieba po +mierci. 5Eusisz mie( ,ezusa w sercu6 " powiedzia. Ta !si%'!a rzuca nowe +wiato
na rzeczywisto+( 4oga, !t&ry czsto wydaje si niedostpny, a jedna! ujawnia si w
najbardziej nieocze!iwanych dla nas momentach.
/ Phil ;arris
$uperintendent O!rgowy,
#o+ci& 7esleyas!i O!rg -olorado"Nebras!a
Dawsze mio usysze(, 'e obrazy A!iane wpyny na 'ycie innych ludzi. Przedstawiaj%cy
posta( -hrystusa 5#si%' Po!oju6 jest jedn% z najbardziej docenianych jej prac. ,a!o rodzic
dziec!a, !t&re do+wiadczyo czego+ niezwy!ego i niewytumaczalnego, ciesz si t%
niesamowit% histori% i raduj wraz z rodzin% -oltona.
M
/8orelli #ramari!
7sp&autor!a. /kiane0 1er $ife, 1er 1eart, 1er 2oetry
5,e+li si nie odmienicie i nie staniecie ja! dzieci, nie wejdziecie do !r&lestwa niebies!iego6
9Et <N, M:.
,ezus z Nazaretu
PODZIKOWANIA
Podczas pisania historii -oltona mieli+my o!azj pracowa( nie tyl!o z penymi
oddania pro3esjonalistami, ale ta!'e z prawdziwymi i ciepymi ludLmi. 4yli+my oczywi+cie
pod wra'eniem ich 3achowo+ci, ale najwi!sze wra'enie zrobiy na nas ich chara!ter i serce.
Phil Ec-allum, ,oel #needler, 1ynn Oincent i 0ebbie 7ic!wire nie tyl!o
zainwestowali sw&j czas w powstanie tej !si%'!i, ale te' wnie+li wiele w 'ycie naszej rodziny.
4ez ich ogromnego wysi!u i wra'liwego ducha Niebo istnieje, naprawd nie rozrosoby si
do ta!iej postaci, ja!% ma teraz.
-odziennie dzi!ujemy 4ogu za zesanie nam tych utalentowanych os&b, by pomogy
nam opowiedzie( histori -oltona. 4yli dla nas prawdziwym bogosawiestwem.
To ogromny przywilej m&c zaliczy( ich do grona swoich przyjaci&.
Prolog
Anioy w fastfoodzie
Fwito Niepodlego+ci przywouje na my+l patriotyczne parady, aromatyczny zapach
grilla i sod!iej !u!urydzy oraz nocne niebo roz+wietlone !as!ad% !olorowych 3ajerwer!&w.
,edna! dla mojej rodziny P lipca w ICCM ro!u by wa'nym wydarzeniem z zupenie innego
powodu.
2azem z moj% 'on% $onj% planowali+my pojecha( z dzie(mi w odwiedziny do brata
$onji ) $te?eKa i jego rodziny z $iouH 8all w 0a!ocie Poudniowej. Eieli+my po raz pierwszy
zobaczy( dwumiesicznego bratan!a ) 4ennetta. Poza tym nasze dzieci, -assie i -olton,
P
nigdy jeszcze nie byy w tamtych stronach i nie widziay tamtejszych wodospad&w. 9Ta!, w
$iouH 8all naprawd pyn% wodospady $iouH 8all

:. ,edna! najwa'niejsze byo to, 'e


mieli+my opu+ci( dom po raz pierwszy od marca i wyciecz!i do Jreeley w -olorado, !t&ra
o!azaa si naszym najgorszym !oszmarem.
Po prostu !iedy ostatni raz wybrali+my si na rodzinn% wyciecz!, jedno z naszych
dzieci prawie umaro. Eo'e to si wydawa( dziwne, ale tym razem byli+my peni obaw i
przez to niemal nie zrezygnowali+my z wyjazdu. ,a!o pastor nie jestem przes%dny, ale ja!a+
cz%st!% mnie podpowiadaa mi, 'e je+li bdziemy trzyma( si bli'ej domu, bdziemy
bezpieczni. Ostatecznie wygra rozum i po!usa obejrzenia maego 4ennetta, o !t&rym $te?e
m&wi, 'e jest najpi!niejszym dziec!iem na +wiecie. Dapa!owali+my wic wszyst!ie
niezbdne rzeczy na cay wee!end do naszego niebies!iego 8orda >Hpedition i ruszyli+my na
p&noc.
@stalili+my z $onj%, 'e najlepiej wi!szo+( trasy przejecha( noc%. 7 ten spos&b
-olton prze+pi niemal ca% podr&' zapity w 3oteli!u samochodowym, co prawda wbrew
swojej czteroletniej woli, bo przecie' jest du'ym chopcem. 4yo wic troch po &smej
wieczorem, gdy wyjechaem z podjazdu, przejechaem s!rzy'owanie przy #o+ciele
7esleyas!im -rossroads

, mijaj%c swoj% para3i i wjechaem na autostrad numer B<.


Noc rozci%gaa si nad r&wnin%, a !si'yc roz+wietla a!samitne niebo. Qmperial to
mae rolnicze miastecz!o usytuowane do!adnie po+rod!u zachodniej granicy stanu
Nebras!a. Damiesz!uje je tyl!o dwa tysi%ce ludzi, na ulicach nie ma sygnalizacji +wietlnej.
To typowa mie+cina, gdzie jest wicej !o+cio&w ni' ban!&w, a w porze lunchu 3armerzy
ubrani w trapery i bejsbol&w!i z obcgami u pas!a zje'd'aj% prosto z pola do lo!alnej
!awiarni. D tego powodu -assie, lat sze+(, oraz -olton byli pode!scytowani wypraw% do
5wiel!iego miasta6 $iouH 8all, by pozna( ich nowonarodzonego !uzyna.
0ziecia!i gaday bez przerwy przez sto pi(dziesi%t !ilometr&w a' do miasta North
Platte. -olton bawi si w superbohatera, !t&ry zd%'y w tra!cie jazdy !li!a razy uratowa(
+wiat. 0ochodzia dziesi%ta wieczorem, gdy zatrzymali+my si w g&ra
dwudziestoczterotysicznym mie+cie, !t&re syno jedynie z tego, 'e byo rodzinnym
miastem synnego showmana 0zi!iego Dachodu ) 4u33alo 4illa -odyKego

. 7 North Plate,
miejscu, gdzie docieraa jeszcze cywilizacja, zrobili+my ostatni post&j. 0alej mieli+my
G
fa%% po angiels!u znaczy wodospad 9przyp. tum.:.
G
#o+ci& 7esleyas!i " w Polsce przyj% nazw >wangeliczny #o+ci& Eetodystyczny* -rossroads to nazwa
wasna para3ii. 9przyp. tum.:.
G
4u33alo 4ill -ody 9<RPB ) <R<S: ) organizator i a!tor widowis! rozryw!owych przedstawiaj%ce wydarzenia z
historii amery!as!iego 0zi!iego Dachodu.
T
pod%'a( na p&noc, przemierzaj%c bez!resne pola !u!urydzy, na !t&rych mo'na spot!a( tyl!o
jelenie, ba'anty i od czasu do czasu samotnie stoj%cy dom. 0latego przystane!
zaplanowali+my zawczasu, 'eby zatan!owa( do pena ba! i nasze brzuchy.
Jdy znowu ruszyli+my ze stacji benzynowej, s!rcili+my w ,e33ers $treet i wtedy
zauwa'yem, 'e mijamy s!rzy'owanie, za !t&rym znajduje si 2egionalne -entrum
Eedyczne Jreat Plains. To tutaj spdzili+my w marcu pitna+cie !oszmarnych nocy, modl%c
si do 4oga, 'eby darowa 'ycie -oltonowi. Q darowa, ale teraz 'artujemy z $onj%, 'e to
do+wiadczenie nam te' dodao lat.
Nie!iedy +miech pomaga przetrwa( trudne chwile, wic gdy doje'd'ali+my do
s!rzy'owania, postanowiem podra'ni( si troch z -oltonem.
) ;ej -olton, je+li s!rcimy tutaj, to pojedziemy do szpitala ) powiedziaem. ) -hcesz
tam wr&ci(=
Nasz przedsz!ola! zachichota na tylnym siedzeniu.
) Nie, tatusiu, nie wysyaj mnie tam. 7y+lij -assieU -assie mo'e i+( do szpitala!
) O nie, te' nie chc tam by(! ) odpowiedziaa ze +miechem jego siostra.
$onja odwr&cia si w 3otelu pasa'era do tyu, 'eby zobaczy( naszego syna, !t&rego
3oteli! by umocowany za mn%. 7yobraziem sobie jego obcite na je'a blond wos!i i
niebies!ie oczy byszcz%ce w ciemno+ciach.
) -olton, pamitasz szpital= ) zapytaa $onja.
) Ta!, pamitam ) odpowiedzia. ) To tam +pieway mi anioy.
Po tych sowach w naszym aucie czas si zatrzyma. $pojrzeli+my na siebie z $onj%,
ja!by+my si nawzajem pytali. 5-zy dobrze usyszeli+my, co przed chwil!% powiedzia=6
$onja przechylia si do mnie i wyszeptaa.
) -zy m&wi tobie co+ wcze+niej o anioach=
Po!rciem przecz%co gow%.
) A tobie=
Daprzeczya.
Dobaczyem przy drodze 3ast3ood, wic s!rciem szyb!o na par!ing i wy%czyem
silni!. ,asne +wiato z ulicy wpadao do samochodu. Obr&ciem si w 3otelu, 'eby zer!n%( na
-oltona. Pamitam, 'e porazio mnie wtedy, ja!i by malut!i i chopicy. 4y malestwem,
!t&re ci%gle jeszcze w uroczy i niewinny spos&b m&wio to, co my+lao i widziao. ,e+li jeste+
rodzicem, wiesz, co mam na my+li. to jest ten wie!, !iedy dziec!o mo'e po!aza( palcem
!obiet w ci%'y i zapyta( 9bardzo go+no:. 5Tatusiu, czemu ta pani jest ta!a gruba=6. -olton
by wa+nie w tym wie!u, !t&ry nie zna ani ta!tu, ani przebiego+ci.
B
7szyst!ie te my+li przyszy mi do gowy, !iedy zastanawiaem si, ja! zareagowa( na
stwierdzenie mojego czteroletniego syna, 'e +pieway mu anio3y. 7 !ocu wy!rztusiem z
siebie.
) -olton, m&wie+, 'e +pieway ci w szpitalu anioy=
Po!iwa energicznie g&w!%, przyta!uj%c.
) A co +pieway=
-olton podni&s wzro! w prawy g&rny r&g, co oznaczao, 'e stara si sobie co+
przypomnie(.
) No, +pieway 5,ezus mnie !ocha6 ) odpowiedzia z powag%. ) Prosiem, 'eby
za+pieway 57e 7ill, 7e 7ill 2oc! Vou6, ale nie chciay.
Na te sowa -assie za+miaa si cicho. Dauwa'yem, 'e odpowiedL -oltona bya
natychmiastowa i rzeczowa, bez najmniejszego wahania.
Dn&w z $onj% spojrzeli+my na siebie znacz%co. 5-o to ma znaczy(= -zy mia ja!i+ sen
w szpitalu=6.
,eszcze jedno nasze niewypowiedziane pytanie brzmiao. 5-o powinni+my teraz mu
odpowiedzie(=6
7pado mi do gowy pierwsze pytanie, !t&re wydao mi si naturalne.
) -olton, a ja! wygl%daj% anioy=
) ,eden z nich wygl%da ja! dziade! 0ennis, ale to nie by on, bo dziade! nosi o!ulary.
) u+miechn% si do swoich wspomnie. A potem nagle spowa'nia ) Tato, to ,ezus !aza
anioom mi +piewa(, bo ta! bardzo si baem. 0zi!i nim byo mi lepiej.
5,ezus=6 ) Der!n%em znowu na $onj i zobaczyem, 'e jej te' szcz!a opada ze
zdumienia. Odwr&ciem si do -oltona i zapytaem.
) -hciae+ powiedzie(, 'e ,ezus te' tam by=
E&j may syne! po!iwa gow%, ja!by po prostu poin3ormowa mnie, 'e zobaczy
biedron! w ogr&d!u.
) Ta!, ,ezus te' tam by ) przyta!n%.
) Jdzie by=
-olton spojrza mi prosto w oczy i odpar.
) $iedziaem ,ezusowi na !olanach.
,e+li istniej% guzi!i, !t&re zatrzymuj% rozmow, to wa+nie !to+ nam go przycisn%.
Dat!ao nas ze zdziwienia. Dn&w spojrzeli+my na siebie z $onj% i posali+my sobie wzro!iem
!olejny telegram. 5Eusimy o tym powa'nie porozmawia(6.
S
7ysiedli+my z samochodu i pomaszerowali+my do 3ast3ooda. Po chwili wyszli+my z
!najp!i z siat!% wypchan% wa&w!%. 7 midzyczasie szeptem wymienili+my z $onj% !il!a
zda.
) Ey+lisz, 'e naprawd widzia anioy=
) Q 4ezusa=
) Nie wiem.
) Eo'e to by sen=
) Nie wiem. ,est ta!i pewny tego, co opowiada.
Jdy wsiedli+my z powrotem do auta, $onja rozdaa wszyst!im za!upione !anap!i z
woowin%, a ja zaryzy!owaem, zadaj%c !olejne pytanie.
) -olton, a gdzie wtedy bye+, gdy widziae+ ,ezusa=
$pojrza na mnie, ja!by chcia powiedzie(. 5Przecie' przed chwil% o tym
rozmawiali+my6.
) 7 szpitalu. 7tedy, gdy do!tor OK;olleran mnie operowa.
) No ta!, ale do!tor operowa ci !il!a razy, pamitasz= ) powiedziaem. -olton mia
w szpitalu wycinany wyroste! robacz!owy i pu!anie jamy brzusznej, a potem usuwano mu
blizn przerostow% po zabiegu, ale to odbyo si w gabinecie do!tora OK;ollerana.
) ,este+ pewny, 'e to byo w szpitalu=
) Ta!. #iedy byem z ,ezusem, ty si modlie+, a mama rozmawiaa przez tele3on.
5-o ta!iego=6
To oznaczao, 'e na pewno m&wi o !linice. $!%d u licha wiedzia, gdzie my wtedy
byli+my=!
) Ale ty, -olton, bye+ wtedy na sali operacyjnej ) powiedziaem. ) $!%d moge+
wiedzie(, co robili+my=
) 4o was widziaem ) odpowiedzia, ja! gdyby to bya oczywisto+(. ) 7yszedem ze
swojego ciaa i spogl%daem w d&. Przygl%daem si, ja! le!arz pracuje nad moim ciaem. Q
widziaem ciebie i mamusi. Ty bye+ sam w maym po!oju i si modlie+, a mama bya w
innym i te' si modlia i rozmawiaa przez tele3on.
$owa -oltona wstrz%sny mn% do gbi. Oczy $onji byy wiel!ie ja! spod!i, ale nic
nie powiedziaa, tyl!o gapia si na mnie i w zamy+leniu jada swoj% !anap!.
Tyl!o tyle byem w stanie w tamtym momencie przyj%( do wiadomo+ci. Odpaliem
silni!, wyjechaem na drog, obieraj%c !ierune! na 0a!ot Poudniow%. Jdy znaleLli+my si
na autostradzie, po obu stronach rozci%gay si pastwis!a, od czasu do czasu tyl!o zamigotaa
N
w +wietle !si'yca sadzaw!a. 4yo ju' bardzo p&Lno i w!r&tce wszyscy pasa'erowie, ta! ja!
byo w planach, ucili sobie drzem!.
$ilni! jednostajnie szumia, a ja zastanawiaem si nad tym, co przed chwil!%
usyszaem. Nasz may syne! oznajmi nam niesamowit% rzecz i do tego wspar to
wiarygodnymi 3a!tami, o !t&rych z pewno+ci% nie m&g od ni!ogo wiedzie(. Nie
powiedzieli+my mu, co robili+my w tra!cie jego operacji, !iedy by pod nar!oz%.
Dadawaem sobie pytanie. 5$!%d m&gby to wiedzie(=6. Jdy prze!roczyli+my granic
0a!oty Poudniowej, po gowie !oatao mi si !olejne. 5-zy to mo'e by( prawda=6.
2ozdzia pierwszy
Pezaj i podgldaj
2odzinny !oszmar rozpocz% si podczas dugo wycze!iwanej wsp&lnej wyprawy. Na
pocz%t!u marca ICCM ro!u miaem jecha( do Jreely w -olorado na posiedzenie o!rgowej
rady #o+cioa 7eslejas!iego. Od sierpnia ICCI przez siedem miesicy nasza rodzina
bory!aa si z ci%gymi nieszcz+ciami. roztrzas!ana noga, dwie operacje oraz podejrzenie
ra!a. To nie!ocz%ce si pasmo chor&b i uraz&w wpyno znacznie na stan naszych 3inans&w
) wyjmuj%c ze s!rzyn!i !olejne wyci%gi z !onta, niemal'e syszaem szelest ulatuj%cych
ban!not&w. Eoja s!romna pensja pastora pozostaa nienaruszona, lecz nasza stabilno+(
3inansowa zale'aa g&wnie od rodzinnej 3irmy produ!uj%cej bramy gara'owe.
#il!umiesiczne przygody medyczne sono nas !osztoway.
7 lutym wydawao si jedna!, 'e najgorsze ju' mino. Poniewa' ta! czy owa!
miaem su'bowo jecha( do Jreely, postanowili+my s!orzysta( z o!azji i zorganizowa(
rodzinny wyjazd. -hcieli+my spo'yt!owa( ten moment rela!su, zabawy, odnowienia ducha i
umysu, by oderwa( si od szarej rzeczywisto+ci i m&c ponownie z nadziej% spojrze( w
przyszo+(.
$onja dowiedziaa si o Pawilonie Eotyli Tropi!alnych, idealnym miejscu dla dzieci
na obrze'ach 0en?er. 2e!lamowany ja!o 5bez!rgowe zoo6 Pawilon otwarto w <RRT ro!u
ja!o proje!t edu!acyjny, in3ormuj%cy spoeczestwo o niezwy!ych +wiatach zar&wno
inse!t&w, ja! i mors!ich stworze zamiesz!uj%cych baseny pywowe. Obecnie przed
wej+ciem wita dzieci ogromna metalowa rzeLba !olorowej, poluj%cej modlisz!i. ,edna! w
ICCM ro!u gigantycznego inse!ta jeszcze nie byo, a nis!i ceglany budyne!, oddalony
R
pitna+cie minut od centrum 0en?er na pierwszy rzut o!a nie wygl%da na miejsce przyjazne
dzieciom. Na szcz+cie w +rod!u na maych zwiedzaj%cych, szczeg&lnie tych w wie!u
-oltona i -assie, cze!a nieznany i 3ascynuj%cy +wiat.
Dwiedzanie rozpoczli+my od sali nazwanej 5Pezaj i podgl%daj6, pomieszczenia
penego terrari&w z pezaj%cymi stworzeniami, ja! chrz%szcze, !araluchy czy paj%!i. ,eden z
e!sponat&w ) 7ie'a Tarantul szczeg&lnie przyci%gn% uwag -assie i -oltona. Oczarowani
wpatrywali si w piramid terrari&w zamiesz!aych przez 3utrzane paj%!i o grubych,
niezgrabnych !oczynach, !t&re zarazem 3ascynuj%, ja! i wywouj% dreszcze.
-assie i -olton na zmian wspinali si na ma% s!adan% drabin!, by do!adniej
przyjrze( si miesz!acom wy'szych piter 7ie'y Tarantul. 7 rogu jednego z terrari&w czai
si ptaszni! o wdzicznej nazwie 5EeHican 4londe Tarantula6, !t&rej zewntrzny sz!ielet
po!ryty by, wedug tablicz!i opisuj%cej e!sponaty, 5uroczymi bladymi wosami6. 7 innym
zwiedzaj%cy mogli podziwia( czerwono"czarn% tarantul pochodz%c% z Qndii, ale to paj%!
zwany 5$!eleton Tarantula6 prezentowa si zdecydowanie naje3e!towniej i najgroLniej.
Nazwa gatun!u zwi%zana jest z jego nietypowym wygl%dem. wyraLne biae prgi na czarnych
nogach sprawiaj%, 'e ptaszni! przypomina zdjcie rentgenows!ie z odwr&conymi !olorami.
P&Lniej dowiedzieli+my si, 'e ten !on!retny paj%! by szczeg&lnie zbuntowany i agresywny.
#iedy+ podobno w niewiadomy spos&b przedosta si do s%siedniego terrarium, z zas!oczenia
zaata!owa jego miesz!aca i ostatecznie zjad go na obiad.
#iedy -olton wdrapa si na drabin!, 'eby obejrze( t agresywn% tarantul, odwr&ci
si, spojrza na mnie i u+miechn% si szero!o. Poczuem, ja! rozluLniaj% mi si mi+nie
!ar!u, a po moim ciele rozeszo si przyjemne, dawno zapomniane ciepo. 7 mgnieniu o!a
odeszo napicie z ostatnich tygodni, a negatywne emocje ulotniy si, ja!by w +rod!u pu+ci
ja!i+ wentyl. Ddaem sobie spraw, 'e po raz pierwszy od miesicy z przyjemno+ci% spdzam
czas z rodzin%.
) O, poparz na tego! ) wy!rzy!na ze zdziwieniem -assie, ws!azuj%c na jedno z
terrari&w. 0o+( wyso!a i niezgrabna ja! na sze+ciolat!, moja c&r!a miaa po matce umys
ostry ja! brzytwa. @wag -assie przy!ua tablicz!a z in3ormacj% o !olejnym o!azie.
5Ptaszni! JoliatU samice tego gatun!u mog% mie( ponad dwadzie+cia pi( centymetr&w
dugo+ci6.
Tarantula w terrarium miaa najwy'ej pitna+cie centymetr&w, ale jej ciao byo
niemal'e grubo+ci nadgarst!a -oltona. $tworzenie wybauszao na nas oczy zza grubej szyby.
$pojrzaem na $onj i zauwa'yem, ja! z niesma!iem marszczy nos.
<C
Prawdopodobnie jeden z oprowadzaj%cych nas wolontariuszy r&wnie' zauwa'y jej
rea!cj, poniewa' natychmiast stan% w obronie ptaszni!a.
) Joliat pochodzi z Amery!i Poudniowej ) wytumaczy przyjaLnie, sugeruj%c, 'e
paj%! nie jest ta! obrzydliwy, ja! nam si wydawao. ) Tarantule z Amery!i P&nocnej i
Poudniowej s% bardzo agodne. 4ez obaw mo'na je doty!a(, a nawet podnosi( ) doda i
ws!aza na innego wolontariusza trzymaj%cego mniejsz% tarantul na otwartej doni, 'eby
dzieci mogy si jej do!adnie przyjrze(.
-assie popdzia na drugi !oniec pomieszczenia, chc%c zobaczy(, co wywoao ta!
du'e poruszenie, a $onja, -olton i ja bez namysu pod%'yli+my za ni%. 7 rogu
ude!orowanym ja! prawdziwa bambusowa chat!a siedzia wolontariusz prezentuj%cy
poudniowoamery!as!% 2osie, bezsprzeczn% gwiazd wszyst!ich paj%!&w w Pawilonie.
4ya caa po!ryta grubym r&'owym 3utrem, a od ciaa wiel!o+ci dorodnej +liw!i odchodziy
imponuj%ce pitnastocentymetrowe odn&'a grubo+ci o&w!a. D pun!tu widzenia gromady
dzieci nie liczy si jedna! jej wygl%d. Dasu'ya na miano naj3ajniejszego paj%!a, poniewa'
najdzielniejsi mogli j% chwil potrzyma(, za co otrzymywali na!lej!.
,e+li macie dzieci, dos!onale wiecie, 'e s% momenty, !iedy dobra na!lej!a jest
znacznie wicej warta ni' gar+( pienidzy. A ta na!lej!a miaa warto+( wyj%t!ow%. pod
'&tym wizerun!iem paj%!a widnia dumny podpis. 5Trzymaem 2osie!6.
To nie bya byle ja!a na!lej!a, a prawdziwy medal za odwag.
-assie pochylia si nis!o nad r!% wolontariusza.
) Tato, dostan ta!% na!lej!= ) zapyta -olton, patrz%c na mnie bagalnie swoimi
du'ymi, niebies!imi oczami.
) Eusisz sobie na ni% zasu'y( i potrzyma( 2osie!
,a! na dziec!o -olton mia chara!terystyczny spos&b m&wienia ) bardzo powa'ny, na
le!!im bezdechu, z deli!atn% nut!% zas!oczenia. 4y bardzo bys!otliwym, zabawnym,
maym chopcem, !t&ry postrzega +wiat w uproszczony spos&b. 7szyst!o byo albo 3ajne
9!loc!i 1>JO:, albo gupie 9lal!i 4arbie:. Albo mu co+ wyj%t!owo sma!owao 9ste!:, albo
nie m&g tego prze!n%( 9zielona 3asola:. 1udzie dzielili si po prostu na dobrych i zych. 7
dziecicych latach postacie superbohater&w zajmoway specjalne miejsce w 'yciu -oltona.
1ubi si nimi bawi( i wszdzie zabiera ze sob% 3igur!i $pidermena, 4atmana i 4uzz
1ightyera. 7 ten spos&b, niezale'nie od tego, czy ut!n% na tylnym siedzeniu w samochodzie,
na !rze+le w pocze!alni czy na pododze w !o+ciele, zawsze m&g wymy+la( nowe sytuacje,
w !t&rych dzielni bohaterowie ratowali +wiat. 7 !a'dej zabawie pojawiay si miecze,
zdaniem -oltona zdecydowanie najlepsze w walce ze zem. Ddarzao si, 'e w domu sam
<<
zamienia si w jedn% z postaci. -zasami w drzwiach wita mnie uzbrojony po zby, z
mieczami przewieszonymi po obu stronach pas!a i !rzycza z u+miechem. 5Tato, tato, bawi
si w Dorro! Pobawisz si ze mn%=6.
-olton z wahaniem spojrza na wiel!iego paj%!a w r!ach wolontariusza. 7ygl%da,
ja!by 'aowa, 'e nie ma ze sob% jednego z niezast%pionych mieczy, !t&ry przynajmniej
dodaby mu otuchy w !on3rontacji z 2osie. $taraem si wyobrazi( sobie, ja! ogromne
rozmiary przybiera ta!a tarantula w oczach maego chopca. Nasz syn by bardzo a!tywnym i
energicznym dziec!iem, spdza du'o czasu w ogrodzie i nieraz prowadzi boje z mr&w!ami,
'u!ami i innymi pezaj%cymi inse!tami. ,edna! 'aden z napot!anych roba!&w nie by
wiel!o+ci jego wasnej twarzy i nie mia ta! o!azaego 3utra.
7 pewnym momencie -assie wyprostowaa si i u+miechna si do $onji.
) -hc j% potrzyma(. Eamo, mog= Eog wzi%( 2osie na rce=
) Eo'esz, ale musisz pocze!a( na swoj% !olej ) odpowiedziaa ze spo!ojem $onja.
-assie ustawia si w !olejce z innymi dzie(mi, podczas gdy -olton nie spuszcza z
2osie wzro!u. 4adawczo i nieu3nie przygl%da si wiel!iemu paj%!owi, !t&ry powoli
przechodzi z r%! do r%!. 7szyst!ie dzieci oddaway 2osie wolontariuszowi i w nagrod
dostaway wymarzon% na!lej!. -assie nie musiaa cze!a( dugo. Po !il!u minutach nadesza
jej !olej, by przetestowa( swoj% odwag. -olton stan% przede mn% i opar si plecami o moje
nogi. -hcia by( wystarczaj%co blis!o, by wyraLnie widzie( siostr, a jednocze+nie
odruchowo co3a si, coraz mocniej napieraj%c na moje !olana. -assie wyci%gna r! i
wszyscy przygl%dali+my si ja! 2osie, stara wyjadacz!a w !onta!tach z maymi cie!aws!imi,
leniwie podnosz%c dugie wochate !oczyny, powoli przeczogaa si z doni wolontariusza
na do -assie i z powrotem.
) 4rawo, udao si! ) pogratulowa wolontariusz, podczas gdy my !las!ali+my i
wiwatowali+my na cze+( c&r!i. ) 0obra robota! ) doda i wsta, by da( -assie zasu'on%
biao"'&t% na!lej!.
-olton zosta przyparty do muru ) nie do+(, 'e nie dor&wnywa swojej siostrze, by
jedynym dziec!iem, !t&re nie miao na!lej!i. 7odzi wzro!iem od nagrody -assie do
ogromnej 2osie i widziaem, ja! pr&buje po!ona( strach. Po chwili zacisn% usta, odwr&ci
wzro! od 2osie i spojrza na mnie.
) Nie chc jej doty!a(.
) Nie ma w tym nic zego ) odpowiedziaem.
) Ale dostan na!lej!=
<I
) -olton, dobrze wiesz, 'e musisz wzi%( 2osie do r!i, 'eby dosta( na!lej!. -assie
si udao, wic i ty dasz rad. Eo'esz spr&bowa(, je+li chcesz. To ja!= Tyl!o na !r&t!%
chwil=
-olton ponownie spojrza na tarantul, po czym przeni&s wzro! na -assie. 7ida(
byo, ja! ze sob% walczy. 5-assie si udao. Paj%! jej nie pogryz6*
-hwil sta w ciszy, po czym zdecydowanie po!rci gow%. ,edna! nie.
) Ale ja i ta! chc na!lej! ) nalega. -olton mia wtedy prawie cztery lata i ju'
dos!onale wiedzia, ja! s!utecznie obstawa( przy swoim.
) ,edyny spos&b na zdobycie na!lej!i to potrzyma( 2osie ) wytumaczya ze stoic!im
spo!ojem $onja. ) ,este+ pewny, 'e nie chcesz=
-olton zapa $onj za r! i zacz% odci%ga( j% od wolontariusza.
) Nie. Nie chc. -hc i+( zobaczy( rozgwiazdy.
) ,este+ pewny= ) zapytaa po raz ostatni.
4ez sowa zdecydowanie !iwn% gow%, by potwierdzi( swoj% decyzj, i szyb!o ruszy
w stron wyj+cia.
2ozdzia drugi
Pastor Hiob
#olejne pomieszczenie zapenione byo rzdami a!wari&w i !rytymi basenami
pywowymi. Przechadzali+my si po nim, wpatruj%c si w e!sponaty, podziwiaj%c
rozgwiazdy, micza!i i u!wiay wygl%daj%ce ja! podwodne !wiaty. -assie i -olton
wzdychali z zachwytem za !a'dym razem, gdy mogli zanurzy( r! w sztucznym basenie
pywowym, 'eby dot!n%( wodne stwory, ja!ich nigdy wcze+niej nie widzieli.
Nastpnie przeszli+my do atrium penego tropi!alnych drzew i pn%cych ro+lin. D
zapartym tchem podziwiaem palmy i egzotyczne !wiaty, !t&re wygl%day ja! z baje!
-oltona. Na domiar tego nad naszymi gowami wiroway chmury motyli.
Podczas gdy dzieci zajte byy od!rywaniem tajemnic, ja!ie !rya w sobie trzecia sala,
wr&ciem my+lami do poprzedniego lata, !iedy ja! co ro!u grali+my z $onj% w turnieju ligi
mieszanej so3tballa. Dwy!le mie+cili+my si w pierwszej pi%tce, mimo 'e grali+my w
dru'ynie 5starsza!&w6 ) zawodni!&w po trzydziestce, !on!uruj%cych z modzie'%
<M
uniwersytec!%. Nagle u+wiadomiem sobie, 'e nasza siedmiomiesiczna rodzinna mordga
rozpocza si podczas ostatniego meczu w zawodach zamy!aj%cych sezon w ICCI ro!u.
Jraem na pozycji miotacza, a $onja zapolowego. $onja wa+nie obronia prac magisters!% z
bibliote!oznawstwa i wydawaa mi si znacznie pi!niejsza ni' za czas&w studenc!ich, !iedy
po raz pierwszy obserwowaem j% przechodz%c% przez g&wny dziedziniec w 4artles?ille
7esleyan -ollege.
1ato powoli miao si !u !ocowi, lecz upay nie ustpoway, a !a'dy dzie niemal'e
prosi si o !il!a !ropel deszczu. Pojechali+my do wsi 7auneta, oddalonej trzydzie+ci
!ilometr&w od naszego Qmperial, gdzie odbywa si ostatni w sezonie turniej rozgrywany
systemem podw&jnych eliminacji. O p&nocy, przy ostrym, niebies!o"biaym +wietle
re3le!tor&w, ci%gle jeszcze walczyli+my o ja! najwy'sz% pozycj w naszej !ategorii.
0o!adnie nie pamitam wyni!u, ale jestem pewien, 'e w !oc&wce dru'yny szy eb
w eb i byli+my o !ro! od przejcia prowadzenia. 7ybiem pi! do drugiej bazy i daem rad
do niej dobiec. #olejny pa!arz wszed na bois!o i odbi pi!, !t&ra wyl%dowaa na trawie w
polu wewntrznym. To bya moja szansa. 7yrwaem ja! szalony do trzeciej bazy r&wno z
graczem z pola zewntrznego, !t&ry pobieg po pi!.
@syszaem lec%c% w moj% stron pi!.
Nasz trener na trzeciej bazie gor%cz!owo wy!rzy!iwa. 5Flizgiem, +lizgiem!6
Nabuzowany adrenalin% rzuciem si na ziemi i poczuem czerwon% ziemi bois!a
pod lewym biodrem. #%tem o!a zauwa'yem, ja! obroca przeciwnej dru'yny wyci%ga r!
'eby zapa( pi! i )
5rzask!
0Lwi! p!aj%cej !o+ci by ta! go+ny, 'e bez trudu wyobraziem sobie prd!o+(, z ja!%
musiaa lecie( pi!a. Pal%cy b&l przeszy moj% gole i !ost!. Przewr&ciem si na plecy i
pod!ulaj%c !olana zwin%em si w !be!. -zuem rytmiczny puls w nodze i pamitam
wszechobecny !urz, !t&ry po chwili zamieni si w las n&g, a nastpnie mas zmartwionych
twarzy. 0w&ch graczy z do+wiadczeniem medycznym ruszyo mi na pomoc.
Eam rozmazany obraz $onji biegn%cej w moj% stron i pochylaj%cej si nade mn%. D
atwo+ci% mogem wyczyta( z jej twarzy, ja! bardzo nienaturalnie wygita bya moja noga.
Natychmiast odsuna si, by przyjaciele ) medycy mogli w!roczy( do a!cji. Przenie+li mnie
do samochodu i po trzydziestu !ilometrach dojechali+my do najbli'szego szpitala. 2entgen
wy!aza dwa powa'ne urazy. 1e!ars!a diagnoza brzmiaa. spiranle zamanie !o+ci, co
oznaczao, 'e !a'dy !oniec zamanego piszczela wygl%da ja! drut !olczasty. 0o tego !ost!a
zamaa si niemal'e na p& ) to prawdopodobnie spowodowao ta! go+ny trzas!. P&Lniej
<P
dowiedziaem si, 'e ten odgos doszed nawet !ibic&w siedz%cych na trybunach przy
pierwszej bazie.
Jdy ta! przygl%dali+my si z $onj% -assie i -oltonowi, !t&rzy w pods!o!ach
przemierzali atrium w Pawilonie Eotyli Tropi!alnych, echo hu!u p!aj%cej !oczyny wr&cio
do mnie z zadziwiaj%c% si% na wspomnienie wydarzenia sprzed ponad p& ro!u. 0zieci
zatrzymay si na maym most!u i z cie!awo+ci% zagl%day do stawu z !olorowymi !arpiami
!oi. Wywo dys!utoway i po!azyway sobie palcami najadniejsze ryby. 7szdzie latay
motyle, wic zajrzaem do broszury za!upionej przy wej+ciu, by odnaleL( ich nazwy.
7ypatrzyem jednego o ciemnoniebies!ich s!rzydach z gatun!u morp!o mene%aus, czarno"
biaego idea %euconoe, !t&ry spo!ojnie przelatywa nam nad gowami, wygl%dem
przypominaj%c strzpe! gazety wiruj%cy w powietrzu, oraz tropi!alnego p!oebis sennae ze
s!rzydami w !olorze +wie'ego mango.
Podczas wizyty w Pawilonie ju' nie uty!aem, a chodzenie nie sprawiao mi trudno+ci.
Opr&cz przeszywaj%cego b&lu zamania !o+ci piszczelowej niemal'e natychmiast odczuem
3inansowe s!ut!i wypad!u. 7spinanie si na drabiny, by montowa( bramy gara'owe z
gipsem wa'%cym niemal'e dwadzie+cia !ilo i unieruchomionym !olanem, byo po prostu
niemo'liwe. 0ochody naszej rodziny zmniejszyy si o poow, a +rod!i na !oncie zaczy
topnie( w zastraszaj%cym tempie. Przy nis!iej pensji pastora pieni%dze oszczdzane latami
wydali+my w przeci%gu !il!u tygodni.
7ypade! wpyn% nie tyl!o na nasze 3inanse. De wzgldu na gips musiaem
zrezygnowa( ze su'by w ochotniczej stra'y po'arnej oraz z pracy trenera wrestlingu w
lo!alnym liceum. Niedziele r&wnie' o!azay si wyzwaniem. ,estem jednym z tych pastor&w,
!t&ry spaceruje podczas !azania. Nie jestem agodnym duchownym w dugiej szacie, nie
przemawiam w przesadnie podniosy czy agresywny spos&b i nie aran'uj czyta
liturgicznych. Podczas !azania po prostu opowiadam anegdoty i historie, a dobre opowie+ci
wymagaj% dynami!i i ruchu. Po wypad!u musiaem wygasza( !azanie na siedz%co z
zagipsowan% nog% opart% na s%siednim !rze+le. Przymus siedzenia podczas niedzielnych nau!
by dla mnie ja! za!az gesty!ulacji dla 7ocha. ,edna! mimo ta! wielu niedogodno+ci
zwi%zanych z !ontuzj% nie przypuszczaem nawet, 'e najgorsze byo jeszcze przed nami.
Pewnego paLdzierni!owego poran!a, !iedy ju' przyzwyczaiem si do ci%gego
!u+ty!ania o !ulach, obudzi mnie rw%cy b&l w dolnej cz+ci plec&w. Natychmiast
domy+liem si, 'e by to objaw !amicy ner!owej.
#iedy po raz pierwszy wy!ryto mi sze+ciomilimetrowy !amie w ner!ach, musiaem
od razu przej+( operacj. Tym razem badania wy!azay, 'e !amie by wystarczaj%co may,
<T
by ner!i oczy+ciy si same, bez interwencji chirurgicznej. Po trzech dniach bolesnego
wydalania moczu nie byem pewien, czy drobny !amie to 3a!tycznie mniejsze zo. #iedy+
przytrzasn%em sobie palec baga'ni!iem ta! mocno, 'e odci%em sobie opusz! i wydawao
mi si, 'e nie mo'e spot!a( mnie nic gorszego. Eyliem si. 7ydalanie drobine! !amienia
byo bardziej bolesne nawet od roztrzas!anej na cztery cz+ci !o+ci.
Eimo wszyst!o daem rad. 7 listopadzie, po trzech miesi%cach poruszania si o
!ulach, pojechaem na !ontrol le!ars!%.
) Noga zrasta si poprawnie, ale musi pozosta( w gipsie ) poin3ormowa rzetelnie
ortopeda. ) -zy co+ jeszcze panu dolega=
Niestety, dolegao. -zuem si nieswojo pytaj%c le!arza o zgrubienie, !t&re niedawno
pojawio si na !latce piersiowej, zaraz pod prawym sut!iem. ,estem praworczny, wic gdy
pisaem, czsto opieraem si na prawej !uli. Pomy+laem, 'e mo'e to uchwyt !uli mocno
pociera o !lat! piersiow% przez ostatnie tygodnie i spowodowa podra'nienie pod s!&r%, co+
w rodzaju odcis!u.
1e!arz od razu wy!luczy ta!% ewentualno+(.
) Dgrubienia nie pojawiaj% si od chodzenia o !ulach ) powiedzia. ) Eusz
s!onsultowa( si z chirurgiem.
-hirurg Timothy OK;olleran natychmiast wy!ona biopsj igow%, a wyni!i pojawiy
si !il!a dni p&Lniej. Ddiagnozowano zmian guzow%, czyli zapowiedL ra!a piersi. 6aka
piersi! $trzas!ana noga, !amie w ner!ach i do tego ) no doprawdy! ) rak piersi7!
Jdy inni duszpasterze z mojego rejonu po ja!im+ czasie dowiedzieli si o moich
problemach zdrowotnych, zaczli nazywa( mnie Pastorem ;iobem, od przypowie+ci
biblijnej, w !t&rej g&wnego bohatera, ta! ja! mnie, spoty!a seria nieszcz+( i przeciwno+ci
losu. Tu' po diagnozie chirurg zaleci to samo, co zaleca si !a'dej !obiecie w ta!iej sytuacji
) amputacj piersi.
$onja podesza do sprawy bardzo pragmatycznie. ,e+li le!arz zasugerowa zabieg, to
trzeba byo si do zalece dostosowa(. @wa'aa, 'e przecie' ) ja!o rodzina ) przez wszyst!o
przechodzimy razem.
0o tej pory te' ta! uwa'aem. ,edna! po diagnozie zaczo mi by( siebie 'al. Po
pierwsze, miaem serdecznie dosy( chodzenia o !ulach. Poza tym usuwanie piersi nie jest
najbardziej ms!im zabiegiem, ja!i mo'na sobie wyobrazi(. Na dodate! od dawna staraem
si prze!ona( rad !o+cioa, 'e potrzebuj 3unduszy by zatrudni( pomocni!a, lecz dopiero po
moim nagym nawrocie !amicy ner!owej rada para3ialna o3icjalnie zgodzia si na
zatrudnienie dla mnie osoby do pomocy.
<B
Eimo +wiadomo+ci, 'e powinienem by( wdziczny za pozytywne rozpatrzenie
sprawy, byem roz'alony. 5Nie do+(, 'e trzeba by( inwalid%, to jeszcze powinno si by( na
granicy diagnozy ra!a, 'eby otrzyma( ja!%!olwie! pomoc=6 ) my+laem.
Pewnego dnia moje u'alanie si nad sob% signo zenitu. $iedziaem na parterze na
plebanii czy te' raczej w dobrze wy!oczonej piwnicy, gdzie mieli+my !uchni, sal!
!atechetyczn% oraz du'y wsp&lny po!&j. 7a+nie s!oczyem drobn% papier!ow% robot i
zacz%em mozolnie wspina( si na g&r po schodach. ,u' na samym dole, niemal'e na
pierwszym stopniu, ogarna mnie w+cie!o+( na 4oga.
) To jest niesprawiedliwe ) utys!iwaem na gos, zmagaj%c si z !a'dym stopniem i
powoli prze!adaj%c !ule. ) Eusz cierpie( i znaleL( si w ta! ndznym stanie, 'eby w !ocu
dosta( pomoc, !t&rej potrzebowaem od miesicy.
Ostatecznie ca!iem zadowolony ze swojego mczestwa dotarem na sam% g&r,
!iedy w sercu odezwa si cichy, ni!y gos. 5A co zrobi dla ciebie m&j $yn=6
@ni'ony i zawstydzony wasnym egoizmem przypomniaem sobie, co ,ezus
powiedzia Apostoom. 5@cze nie jest ponad nauczycielem ani suga nad swym panem6
<
.
Oczywi+cie ostatnie miesi%ce nie nale'ay do najatwiejszych, jedna! w por&wnaniu do
cierpienia innych ludzi na caym +wiecie moje nieszcz+cia nagle wyday mi si bahe. 4&g
obdarowa mnie ma% grup!% wiernych, !t&r% prowadziem i !t&rej su'yem, a ja
niewdzicznie narze!am na Niego, poniewa' wierni mi nie su'yli.
) Panie, wybacz ) powiedziaem i ruszyem naprz&d ze zdwojon% si%, ja!by moje !ule
przemieniy si w s!rzyda anioa.
Prawda bya ta!a, 'e !o+ci& bardzo mi pomaga, a wierni organizowali modlitwy w
intencji mojego zdrowia. Pewnego grudniowego poran!a zadzwoni do mnie chirurg Timothy
OK;olleran z zas!a!uj%c% wiadomo+ci%. o!azao si, 'e naro+l nie tyl!o bya niezo+liwa, ale
'e bya to po prostu normalna t!an!a.
) Nie jestem w stanie wytumaczy(, s!%d wzi% si b%d ) powiedzia. ) 4iopsja
jednoznacznie sugerowaa guza, wic spodziewali+my si otrzyma( ta!ie same wyni!i z
t!an!i usunitej podczas zabiegu. ,edna! pr&b!a o!azaa si zdrowa, nie byo zmian
nowotworowych. Nie wiem, co powiedzie( i nie wiem, ja! to wytumaczy(.
Eimo dezorientacji le!arza znaem wytumaczenie. 7iedziaem, 'e 4&g pochyli si
nade mn% i sta si cud.
<
Et <C,IP.
<S
2ozdzia trzeci
Colton daje rad
Pod !oniec !olejnego miesi%ca zdjto mi gips. De wzgldu na ryzy!o ra!a oraz !amic
ner!ow% ponowna nau!a chodzenia zaja mi dobre !il!a miesicy ) pierwsze !ro!i
stawiaem z zagipsowan% nog%, a p&Lniej !u+ty!aem, odci%'aj%c usz!odzone !o+ci i powoli
staraj%c si odbudowa( zani!aj%ce, osabione mi+nie. 7 lutym odzys!aem wzgldn%
sprawno+(. 7ygl%dao na to, 'e bd m&g wybra( si na posiedzenie o!rgowej rady
naszego !o+cioa w Jreely, w stanie -olorado, !t&re miao odby( si w pierwszym tygodniu
marca.
) Eusisz si na chwil st%d wyrwa( ) s!omentowaa $onja !il!a tygodni przed
zgromadzeniem rady. ) 7yjecha( i porz%dnie odpocz%(.
Tym sposobem wszyscy s!oczyli+my w Pawilonie Eotyli Tropi!alnych. Przelecia
mi wa+nie nad gow% pi!ny motyl nazywany monarch%. De swoimi pomaraczowymi
s!rzydami, poprzecinanymi czarnymi nit!ami, przypomina jedno!olorowy witra'.
Podzi!owaem 4ogu, 'e ostatecznie udao nam si pojecha( na rodzinn% wyciecz!.
7 czwarte!, zaledwie dwa dni przed wyjazdem, -olton zacz% narze!a( na b&le
brzucha. 4yem ju' w Jreely, a $onja prowadzia zajcia w liceum w Qmperial. Nie chc%c
nara'a( sz!oy na wydat!i zwi%zane z zastpstwami, poprosia nasz% dobr% przyjaci&!
Norm 0annatt, by zaja si -oltonem, podczas gdy sama pojechaa do pracy. Norma,
ulubiona ciot!a naszych dziecia!&w, zgodzia si bez problemu. Tego samego dnia w
poudnie $onja odebraa od niej tele3on. Daniepo!ojona Norma oznajmia, 'e stan -oltona
zdecydowanie si pogorszy. 0osta wyso!iej gor%cz!i i miotay nim dreszcze, wic przez
cay dzie le'a na so3ie bez ruchu, zawinity w !oc.
) E&wi, 'e mu zimno, ale szalenie si poci ) powiedziaa zmartwiona Norma.
Podobno cae czoo po!ryte mia !roplami potu wiel!o+ci ez.
4ryan, m%' Normy, wr&ci do domu, zobaczy -oltona i zasugerowa, 'e chopiec
powinien pojecha( do le!arza. $onja natychmiast zadzwonia do mnie do Jreely, 'eby
poin3ormowa( o zaistniaej sytuacji. 7ygl%dao na to, 'e wyciecz! z o!azji !oca moich
chor&b bdziemy musieli odwoa( przez... !olejn% chorob.
<N
$onja wysza wcze+niej z pracy, odebraa -oltona od Normy i zabraa go do
przychodni. 1e!arz oznajmi, 'e wa+nie panuje grypa 'o%d!owa i -olton m&g si zarazi( jej
wirusem.
Nasza wyciecz!a wisiaa na wos!u. Przez ca% noc modlili+my si ) $onja w
Qmperial, ja w Jreely ) by -olton poczu si lepiej i ju' nastpnego ran!a byo wida(
popraw.
7 nocy spada gor%cz!a, a w pi%te! popoudniu chopiec czu si ju' zupenie dobrze.
7ieczorem $onja zadzwonia do mnie i oznajmia, 'e s% ju' w drodze.
Teraz, w Pawilonie Eotyli >gzotycznych, $onja spojrzaa na zegare!.
Tego wieczoru byli+my um&wieni na !olacj ze $te?em 7ilsonem, pastorem z
#o+cioa 7esleyas!iego w Jreely i jego 'on%, 2ebecc%, a dzieci chciay jeszcze popywa( w
basenie hotelowym. 7 Qmperial nie byo mowy o ja!im!olwie! pywaniu w marcu, wic
teraz chciay wy!orzysta( rzad!% o!azj, !t&ra si nadarzya.
) $uchajcie, powoli musimy si zbiera( do hotelu ) powiedziaa $onja.
$pojrzaem na ni%, a p&Lniej na -oltona, i dodaem.
) No, mody, czas na nas. ,este+ pewny, 'e nie chcesz wzi%( 2osie do r!i= To
ostatnia szansa na zdobycie na!lej!i. To ja!= ) zapytaem.
Na twarzy -oltona pojawia si niepewno+(, wyraLnie wida( byo miotaj%ce nim
emocje. ,u' nawet jego starsza siostra le!!o mu do!uczaa, 'e jest tch&rzem. -olton
momentalnie przymru'y oczy i zacisn% zby. Eusia zdoby( t na!lej!.
) 0obrze, niech bdzie. Potrzymam j% ) powiedzia. ) Ale tyl!o przez chwil!.
Danim zd%'y zmieni( zdanie, wr&cili+my do sali o nazwie 5Pezaj i podgl%daj6, gdzie
zawoaem wolontariusza.
) -olton jedna! zdecydowa, 'e chciaby potrzyma( 2osie ) poin3ormowaem.
E'czyzna u+miechn% si i pochyli si w jego stron.
) To ja!, -olton, jeste+ gotowy=
Napity ja! struna -olton niepewnie wyci%gn% r! w stron 2osie. @!l%!em za nim i
wzi%em jego do w swoj%.
) -olton, to bu!a z masem ) prze!onywa wolontariusz. ) Po prostu nieruchomo
trzymaj otwart% do. 2osie jest bardzo deli!atna, nic ci nie zrobi.
Ta! ja! poprzednio, 2osie powoli zsuna si na r! -oltona i po chwili wr&cia do
swojego cierpliwie cze!aj%cego opie!una. Ealuch z dum% odebra na!lej!, a my
nagrodzili+my jego su!ces o!las!ami. To by dla niego wyczyn dnia, ja! wisien!a na torcie.
<R
#iedy wychodzili+my z Pawilonu, intensywnie rozmy+laem nad ostatnimi
miesi%cami. Nie mogem uwierzy(, 'e to wszyst!o wydarzyo si zaledwie w p& ro!u.
strzas!ana noga, !amica ner!owa, stracona praca, problemy 3inansowe, trzy operacje i
podejrzenie ra!a. Ddaem sobie spraw, 'e do tej pory czuem si, ja! podczas niebezpiecznej
wal!i. -i%gle miaem si na baczno+ci, cze!aem na !olejne ciosy, ja!ie 'ycie miao mi zada(.
Teraz po raz pierwszy od poprzednich wa!acji poczuem si wypoczty i zrela!sowany,
wal!a si s!oczya.
Jdybym pomy+la gbiej nad t% meta3or%, mo'e zorientowabym si, 'e nie ta!
!ocz% si mecze bo!sers!ie. Dawodnicy s% w stanie amortyzowa( niebezpieczne ciosy,
poniewa' s% na nieprzygotowani. No!autowe uderzenie to zwy!le to, !t&rego najmniej si
spodziewaj%.
2ozdzia czwarty
Sygnay dymne
Po wyj+ciu z Pawilonu Eotyli Tropi!alnych zaliczyli+my pywanie w hotelowym
basenie, po czym wybrali+my si na um&wione spot!anie do restauracji Old -hicago w
Jreeley. Objedli+my si wy+mienitymi wos!imi daniami, midzy innymi uwielbianymi przez
wszyst!ie dzieci spaghetti, pizz% i chleb!iem czosn!owym. -assie i -olton ju' siedzieli w
oddzielnym pomieszczeniu dla najmodszych i z zapaem !olorowali !olorowan!i, podczas
gdy my rozmawiali+my przy stole z pastorem $te?em 7ilsonem i jego 'on% 2ebecc%.
$te?e by starszym pastorem w !o+ciele licz%cym p&tora do dw&ch tysicy wiernych
) mniej wicej tylu miesz!ac&w ma nasze Qmperial. To spot!anie byo szans% dla $onji i dla
mnie, by pozna( !olejnego pastora z naszego o!rgu i dowiedzie( si czego+ o jego pracy
duszpasters!iej. Na !olejny dzie planowali+my odwiedziny w !o+ciele $te?eKa. $onja bya
szczeg&lnie zainteresowana przebiegiem porannych niedzielnych nabo'estw dla dzieci.
2ebecca raz na ja!i+ czas od%czaa si od naszej rozmowy i podziwiaa !olorowan!i -assie i
-oltona.
) -olton, naprawd +wietnie wychodzi ci !olorowanie tej pizzy ) pogratulowaa
chopcu z entuzjazmem. -olton u+miechn% si nie+miao. 4y tego wieczoru wyj%t!owo
spo!ojny, dopiero po !il!u minutach niepewnie si odezwa.
) Eamo, znowu bardzo boli mnie brzuch.
IC
7ymienili+my z 'on% znacz%ce spojrzenia. -zy'by ja!i+ nawr&t niedoleczonej grypy
'o%d!owej= $onja poo'ya r! na czole -oltona.
) #ochanie, ale chyba nie masz gor%cz!i.
) Niedobrze mi, zaraz zwymiotuj ) odpowiedzia.
) Eamo, te' nie czuj si najlepiej ) dodaa -assie.
0oszli+my do wnios!u, 'e musieli zje+( co+ ci'!o strawnego. De wzgldu na ze
samopoczucie dzieci za!oczyli+my spot!anie wcze+niej. Po'egnali+my si z 7ilsonami i
poszli+my do hotelu, !t&ry na szcz+cie by po drugiej stronie ulicy. Jdy tyl!o otworzyli+my
drzwi do po!oju, -olton zacz% wymiotowa( ) zd%'y zabrudzi( cay dywan, zanim $onja
wepchna go do azien!i.
$toj%c w drzwiach, obserwowaem -oltona, !t&ry s!ulony sta nad toalet% i cay
dygota. Ddecydowanie nie wygl%dao to na typowe zatrucie po!armowe.
5No pi!nie. To pewnie ta grypa 'o%d!owa6 ) pomy+laem.
7 ten spos&b rozpocz% si wiecz&r, podczas !t&rego -olton wymiotowa do!adnie
co trzydzie+ci minut. $onja siedziaa w gbo!im 3otelu z naszym synem na !olanach.
Przystawia sobie wiadro, w razie gdyby nie daa rady dotrze( do azien!i na czas. Eniej
wicej po dw&ch godzinach drugie dziec!o do%czyo do a!cji. #iedy $onja !lczaa w
azience, podtrzymuj%c pochylonego nad toalet% -oltona, -assie wbiega do +rod!a i
zwymiotowaa do umywal!i.
) Todd! ) zawoaa $onja. ) -hyba potrzebuj pomocy. 5Fwietnie. Teraz obydwoje s%
chorzy6 " pomy+laem.
5Ale czy to na pewno grypa76 #iedy znowu byli+my w sypialni, spr&bowali+my z
$onj% przeanalizowa( 3a!ty. 7ydawao si, 'e -olton wyzdrowia przed wyjazdem, a przez
cay dzie w Pawilonie Eotyli Tropi!alnych nic mu nie byo. Poza !r&t!im epizodem z
2osie, !iedy to musia zdoby( na!lej!, wydawa si radosny ja! zawsze. -assie te' miaa
paj%!a na rceU -zy ptaszni! z gatun!u Joliat m&g by( powodem ich wymiot&w=
5-hyba zwariowae+6 " s!arciem si w my+lach i odrzuciem ta!% ewentualno+(.
) -zy dzieci jady do!adnie te same rzeczy w restauracji= ) zapytaem $onj, !t&ra
le'aa na jednym z &'e!, przytulaj%c nasze chore maluchy. @t!wia wzro! w su3icie i
najwyraLniej nad czym+ my+laa.
) D tego co pamitam, jedli pizzU ale przecie' wszyscy jedli+my pizz. Ey+l, 'e to
ta grypa. -olton pewnie nie do !oca wyzdrowia i -assie pewnie co+ podapaa, zanim
dojechali+my na miejsce. 1e!arz m&wi, 'e to choroba za!aLna.
I<
Niezale'nie od przyczyny wygl%dao na to, 'e nasz wsp&lny rodzinny wypoczyne!
wa+nie dobiega !oca. #il!a se!und p&Lniej zn&w pady magiczne sowa, !t&re utwierdziy
mnie w tym prze!onaniu.
) Eamo, chyba zaraz znowu zwymiotuj.
$onja wzia -oltona na rce i pdem pognaa do azien!i.
#iedy r&'owe promienie wschodz%cego soca przedzieray si przez zasony
hotelowej sypialni, $onja nadal bya na nogach. @zgodnili+my, 'e przynajmniej jedno z nas
powinno p&j+( do #o+cioa 7esleyas!iego w Jreeley zgodnie z planem. -hcieli+my zdoby(
wiedz na temat ta! du'ej para3ii, by po powrocie wy!orzysta( j% w Qmperial, wic staraem
si cho( troch zdrzemn%(. Na $onji spoczywao czuwanie i opie!a nad dzie(mi, co
wymagao cogodzinnej wyciecz!i do azien!i z -oltonem. -assie zwymiotowaa jeszcze
tyl!o raz tej nocy, ale choroba nie dawaa spo!oju maemu.
7cze+nie rano wymeldowali+my si z hotelu i pojechali+my do domu Phila i 4etty
1ou ;arris, naszych blis!ich przyjaci&, !t&rzy s% superintendentami #o+cioa
7esleyas!iego w o!rgu #olorado i Nebras!i. Pocz%t!owo planowali+my odwiedzi( !o+ci&
7ilson&w wsp&lnie, jedna! ze wzgldu na dw&j! chorych dzieci postanowili+my, 'e $onja
zaopie!uje si nimi u ;arris&w. 4etty 1ou, wspaniaa !obieta, zao3erowaa pomoc i r&wnie'
zostaa w domu.
#iedy wr&ciem na lunch, $onja poin3ormowaa mnie, 'e -assie czua si znacznie
lepiej. Nawet udao jej si co+ zje+( i nie zwr&ci( od razu. ,edna! -olton nadal regularnie
wymiotowa, co chwil biegaj%c do toalety.
4ieda! siedzia w salonie ;arris&w s!ulony w rogu ogromnej !anapy, przed !t&r%
stao wiadro. @siadem obo! niego i obj%em go ramieniem.
) ,a! tam, may, nie czujesz si najlepiej, co=
7 odpowiedzi -olton wolno po!rci gow%, a oczy zaszy mu zami. Eo'e i byem
ju' po trzydziestce, ale podczas ostatnich !il!u miesicy prze!onaem si, 'e czasami ze
wzgldu na ze samopoczucie czowie! ma ochot po prostu si rozpa!a(. Drobio mi si go
'al.
) -hodL tu ) powiedziaem, wzi%em go na !olana i obr&ciem go w swoj% stron. 7
jego zwy!le 3iglarnym spojrzeniu wida( byo zmczenie i rezygnacj.
II
Phil podszed do nas i r&wnie' usiad obo! mnie na so3ie. Dacz% wylicza( wszyst!ie
dolegliwo+ci -oltona. b&l brzucha, czste wymioty i gor%cz!a, !t&ra pojawiaa si r&wnie
nagle, ja! ustpowaa.
) -zy to mo'e by( wyroste!=
Dastanowiem si przez moment. 7 rodzinie zdarzyo si to ju' !il!a razy. 7yroste!
mojego wuj!a p!, a ja miaem zapalenie wyrost!a robacz!owego w liceum, !iedy
zaczli+my si spoty!a( z $onj%. Ona r&wnie' miaa zabieg usuwania wyrost!a jeszcze w
drugiej !lasie.
,edna! w przypad!u -oltona co+ si nie zgadzao. Po pierwsze, le!arz w Qmperial
zdiagnozowa gryp 'o%d!ow%. Poza tym je+li by to wyroste!, to -assie przecie' nie
powinno nic dolega(.
$pdzili+my niedzielny wiecz&r u ;arris&w w Jreeley. 2ano -assie bya ju' w peni
zdrowa, ale stan -oltona si nie poprawia. -hopiec ci%gle wymiotowa.
#iedy ju' si spa!owali+my i przenosili+my baga'e do samochodu, Phil spojrza na
-oltona s!ulonego u $onji na r!ach.
) Nie wygl%da na zdrowego ) powiedzia. ) Eo'e powinni+cie zabra( go do
poblis!iego szpitala=
Przedys!utowali+my z $onj% t propozycj. Nasze do+wiadczenia z pocze!alni na
dziecicych oddziaach nagych wypad!&w podpowiaday nam, 'e trzygodzinna podr&' do
Qmperial zajmie mniej ni' ocze!iwanie na le!arza w szpitalu 0en?er. 7 zwi%z!u z tym
ruszyli+my do domu i um&wili+my wizyt z naszym le!arzem rodzinnym, !t&ry w pi%te!
przed wyjazdem zdiagnozowa u -oltona gryp. $taraem si wytumaczy( nasze
rozumowanie Philowi, !t&ry nie by prze!onany i wygl%da na zmartwionego. Eniej wicej
po godzinie jazdy zacz%em dochodzi( do wnios!u, 'e Phil chyba mia racj.
7edug $onji pierwszym zna!iem ostrzegawczym by niespodziewany post&j w
centrum handlowym zaraz pod Jreely, gdzie musieli+my !upi( pampersy. Po raz pierwszy od
ponad dw&ch lat -olton nie wytrzyma i zaatwi si w majt!i. Najbardziej zaniepo!oi $onj
3a!t, 'e maluch nie protestowa, !iedy poo'yli+my go na tylnym siedzeniu, 'eby zao'y( mu
pampersa. 7 innych o!oliczno+ciach na pewno byby oburzony. Przecie' nie jest ma%uc!em!
,edna! tym razem nie pisn% nawet sowem.
Jdy go posadzili+my i przypili+my pasami, zapa si za brzuch i j!n%. Po dw&ch
godzinach ju' tyl!o pa!a i byo mu ta! niedobrze, 'e musieli+my zatrzymywa( si co
trzydzie+ci minut. Der!aj%c w luster!o, obserwowaem zrozpaczon% i bezradn% $onj.
$taraem si s!oncentrowa( na celu. Eusieli+my ja! najszybciej dojecha( do Qmperial i
IM
pod%czy( syna pod !ropl&w!, 'eby zapobiec odwodnieniu, !t&re byo nieuni!nione przy ta!
czstych wymiotach.
0ojechali+my do Qmperial w niecae trzy godziny. 7 szpitalu pielgniar!a niemal
natychmiast zaprowadzia nas do gabinetu le!ars!iego. $onja niosa -oltona, !t&ry wtula si
w ni% ja! niemowl. Po chwili do%czy do nas ten sam le!arz, z !t&rym rozmawiali+my w
pi%te! i ponownie przedstawili+my mu sytuacj. Po !r&t!ich ogldzinach wysa nas na
badania !rwi i na prze+wietlenie. Po raz pierwszy od wyjazdu z Jreeley odetchn%em z ulg%.
Daczli+my dziaa(, wida( byo postpy. Niedugo otrzymamy diagnoz, mo'e recept czy
dwie i -olton zacznie zdrowie(.
Pojechali+my do laboratorium, gdzie zestresowany -olton strasznie mocno !rzycza,
!iedy pielgniar!a szu!aa 'yy do pobrania !rwi. Prze+wietlenie poszo znacznie sprawniej,
poniewa' prze!onali+my -oltona, 'e nie zobaczy ju' wicej 'adnych igie. Po godzinie
byli+my zn&w w gabinecie le!arza.
) -zy to mo'e by( wyroste!= ) zapytaa $onja, na co do!tor przecz%co
po!rci gow%.
) Nie. Qlo+( biaych !rwine! jest w normie, nic nie ws!azuje na problemy z
wyrost!iem. ,edna! martwi% nas zdjcia rentgenows!ie.
$pojrzaem na $onj i zrozumieli+my, 'e oboje od pocz%t!u podejrzewali+my tyl!o
zo+liwego wirusa. Nie byli+my gotowi na wiadomo+( o ja!iej!olwie! powa'niejszej
chorobie. 1e!arz wprowadzi nas do sali, w !t&rej zdjcia byy ju' przy!lejone do
pod+wietlacza. $erce stano mi w gardle, !iedy spojrzaem na 3otogra3i ) w !latce
piersiowej naszego maego syn!a wida( byo trzy wiel!ie ciemne plamy. 7ygl%dao to ja!by
jego wntrzno+ci po prostu e!splodoway.
$onja zacza !rci( gow% z niedowierzaniem, a dugo powstrzymywane zy spyny
jej po policz!ach.
) ,est pan pewien, 'e to nie wyroste!= ) zapytaem le!arza po raz !olejny. ) 7
rodzinie mamy !il!a przypad!&w ) dodaem. OdpowiedL bya negatywna.
) Nie na to ws!azuj% badania !rwi.
) 7ic co mu jest=
) Tego wa+nie nie jestem pewien ) odpowiedzia.
2ozdzia pi%ty
IP
Cie mierci
7szyst!o rozegrao si trzeciego marca. Pielgniar!i wziy -oltona na oddzia i
pod%czyy go pod !ropl&w!. 0wie plasti!owe torby zwisay z metalowego nierdzewnego
stoja!a, jedna nawadniaj%ca, druga z ja!imi+ antybioty!ami. Eodlili+my si z $onj% o
zdrowie naszego dziec!a. Norma przywioza do szpitala ulubion% zabaw! -oltona, jego
3igur! $pidermena. Dwy!le oczy za+wieciyby mu si na wido! zar&wno Normy, ja! i
zabaw!i, ale tym razem dziecia! w og&le nie zareagowa. P&Lniej nasza dobra znajoma Terri
przyjechaa w odwiedziny ze swoim synem ;unterem, najlepszym przyjacielem -oltona. Q
tym razem nie byo 'adnej rea!cji, -olton le'a i wodzi w!oo obojtnym spojrzeniem.
Norma przystawia !rzeso do &'ecz!a -oltona, usiada i ponuro spojrzaa na $onj.
) -hyba lepiej zrobiliby+cie, zabieraj%c go do tego szpitala w 0en?er ) powiedziaa.
Ey jedna! u3ali+my le!arzom zajmuj%cym si naszym synem i wierzyli+my, 'e robili
wszyst!o, co byo w ich mocy, by nam pom&c.
Poza tym ze wzgldu na stan -oltona nie byo mowy o ponownej mcz%cej podr&'y
do -olorado.
-olton nadal wymiotowa, a $onja siedziaa przy nim ja! na posterun!u i dodawaa
mu otuchy. Pojechaem do domu sprawdzi(, czy nic si nie stao podczas naszej nieobecno+ci.
Po drodze zatrzymaem si w !o+ciele upewniaj%c si, 'e wszyst!o jest na swoim miejscu.
$!ontrolowaem pracowni!&w montuj%cych bramy gara'owe, oddzwoniem do !il!u nowych
!lient&w i pojechaem naprawi( zepsute zawiasy. Przez cay czas spdzony w szpitalu
modliem si 'arliwie. Nawet rozmawiaj%c z innymi zwracaem si w my+lach do 4oga, a
niewypowiedziane sowa odbijay si echem w mojej gowie, ja!by te zas!a!uj%ce i przy!re
wydarzenia 'ycia doczesnego powstrzymyway je od wyrwania si na +wiato dzienne.
7 poniedziae! $onja spdzia noc w szpitalu, a ja zostaem z -assie w domu. 7e
wtore! rano zaprowadziem c&r! do sz!oy, a sam miotaem si midzy obowi%z!ami
!o+cielnymi i 3irmowymi. 7 !a'dej wolnej chwili jeLdziem do szpitala z nadziej% na
ja!%!olwie! popraw stanu zdrowia syna. ,edna! raz za razem odnosiem wra'enie, 'e
potworna choroba braa g&r nad w%tym ciaem malucha. $ytuacja pogarszaa si z godziny
na godzin, -olton blad w oczach i sab w coraz szybszym tempie. 0rugiego popoudnia
przera'ony stwierdziem, 'e zawis nad nim cie +mierci.
4yem tego pewny. ,a!o pastor czsto towarzyszyem wiernym przy o'u +mierci. 7
szpitalach, w domach opie!i, w hospicjach. Dawsze widoczne byy te same objawy.
zar&'owiona s!&ra traci !olor i blednie, robi si '&tawa. Oddech jest ci'!i, wrcz
IT
wymuszony. -hara!terystyczne sine, zapadnite oczy s% szero!o otwarte, ale osoba jest
nieobecna duchem, nie ma z ni% !onta!tu. 7idziaem ludzi w tym stanie wiele razy, jedna!
wtedy si tego spodziewaem ) zazwyczaj byli to pacjci cierpi%cy na zo+liwego ra!a lub
osoby w podeszym wie!u. 7iedziaem, 'e 'ycie tych ludzi dobiegao !oca, zostay im dni,
godziny, minuty. 4yem przy ich rodzinach, pomagaem i dodawaem otuchy. 2azem
modlili+my si do 4oga o szyb!%, bezbolesn% i godn% +mier( dla ich u!ochanej blis!iej osoby.
,edna! tym razem ujrzaem +mier( w oczach wasnego dziec!a. 0ziec!a, !t&re nie
s!oczyo nawet czterech lat. Ten wido! by dla mnie ja! cios w samo serce.
$pani!owany gos !rzycza w mojej gowie. 5Nie robimy nic, 'eby mu pom&c!6.
7 ta!ich sytuacjach musz chodzi( w !&!o. 7 sali -oltona wydeptaem +cie'!, !r%'%c od
+ciany do +ciany, ja! w+cie!y lew w !latce. Eiaem +ci+nity 'o%de!, a niewidzialne imado
mia'd'yo mi !lat! piersiow% na wyso!o+ci serca. 5,est tyl!o coraz gorzej. 4o'e, co mamy
robi(=6 ) my+laem.
#iedy ta! miotaem si z !%ta w !%t, $onja wyadowywaa stres nadopie!uczo+ci%.
Poprawiaa -oltonowi podusz! i !odr, upewniaa si, 'e ci%gle pije zgodnie z zaleceniem
le!ars!im. 7 ten spos&b zajmowaa czym+ my+li, co pomagao jej si uspo!oi(. Przygl%daj%c
si jej, widziaem w jej oczach rosn%cy niepo!&j. Nasz syn wymy!a si le!arzom z r%! i
oboje chcieli+my dowiedzie( si, dlaczego. -O $QX 0DQAYO= 1e!arze przynosili coraz to
nowsze wyni!i test&w, ale nie pojawiay si 'adne odpowiedzi na nasze pytania,
wysuchiwali+my tyl!o bezsensownych !omentarzy.
) >widentnie nie reaguje na le!i. Nie wiem... Przydaby si chirurg.
$tarali+my si im zau3a(. Nie jeste+my le!arzami, nie mamy do+wiadczenia
medycznego. ,estem pastorem, a $onja nauczyciel!%. -hcieli+my u3a( personelowi !lini!i i
wierzy(, 'e podejmuj% wszel!ie !ro!i, by ratowa( naszego syna. -i%gle prze!onywali+my si.
5Nastpnym razem do!tor wejdzie z !olejnymi wyni!ami, zmieni podawany le! i wszyst!o
zacznie wraca( do normy6. Ale nic ta!iego si nie stao i w pewnym momencie musiaem
wzi%( sprawy w swoje rce.
2ozdzia sz&sty
Szpial w North Platte
IB
7 +rod oznajmili+my w naszym miejscowym szpitalu, 'e zabieramy -oltona z
Qmperial i jedziemy do -olorado do 2egionalnego -entrum Eedycznego Jreat Plains w
North Platte. Pocz%t!owo brali+my r&wnie' pod uwag sugesti Normy, by uda( si do
dziecicego szpitala w 0en?er, jedna! zdecydowali+my nie oddala( si a' ta! od domu.
7ypisanie -oltona ze szpitala du'yo si niemiosiernie i w naszym odczuciu zajo ca%
wieczno+(. 7 !ocu pielgniar!a przyniosa potrzebne do!umenty. wypis, wyni!i wszyst!ich
bada !rwi oraz du'% br%zow% !opert ze zdjciami rentgenows!imi. $onja zadzwonia do
le!arza pediatry 0ella $hepherda i uprzedzia go o naszym przyjeLdzie.
O <C.MC rano podniosem -oltona ze szpitalnego &'!a, nie mog%c uwierzy( w
wiot!o+( jego ciaa. 4y bezwadny ja! ja!a+ szmat!a. Ogarna mnie pani!a, lecz staraem
si zachowa( cho(by pozorny spo!&j. Przynajmniej znowu zaczli+my dziaa(. 2obili+my
!olejny !ro!.
Damocowali+my 3oteli! samochodowy -oltona na tylnym siedzeniu auta. 0eli!atnie
go posadziem i zacz%em si zastanawia(, ja! szyb!o jestem w stanie przejecha( tras do
North Platte. $onja usiada z maluchem z tyu. @zbrojona w r&'owy plasti!owy szpitalny
pojemni!, bya gotowa na !olejne 3ale wymiot&w.
4y soneczny, rze+!i dzie. #iedy wyjechaem na autostrad numer B<, prze!rciem
przednie luster!o ta!, by !%tem o!a obserwowa( -oltona. Po pierwszych !il!unastu
!ilometrach przejechanych we wzgldnej ciszy usyszaem, ja! chopiec siga po mis!.
#iedy s!oczy wymiotowa(, zatrzymali+my si na poboczu, 'eby $onja moga opr&'ni(
pojemni!. 7jechaem z powrotem na autostrad, a $onja wyja zdjcia rentgenows!ie z
br%zowej !operty i przyo'ya je do bocznej szyby. 7 luster!u widziaem, ja! z
niedowierzaniem !rci gow%, a oczy zachodz% jej zami.
) Dawalili+my spraw ) powiedziaa, a gos jej si zaama. P&Lniej przyznaa, 'e te
zdjcia wryy jej si w pami( co do najmniejszego szczeg&u.
Odwr&ciem si, by rzuci( o!iem na trzy ciemne plamy, !t&rym si przygl%daa.
4ez!sztatne s!azy wydaway si ogromne na zamglonym zdjciu maej !lat!i piersiowej
-oltona. 0laczego teraz sprawiay wra'enie du'o wi!szych ni' na pocz%t!u=
) Easz racj. Powinni+my si domy+li( ) powiedziaem.
) Ale ten le!arz...
) 7iem. Nie powinni+my go sucha(.
Nie wypominali+my sobie niedopatrze, nie wyty!ali+my si palcami. ,edna! byli+my
zawiedzeni swoj% postaw%. Da !a'dym razem starali+my si postpowa( susznie. 1e!arze
zalecili prze+wietlenie, wic zrobili+my prze+wietlenie. Dalecili !ropl&w!, podali+my
IS
!ropl&w!. $!ierowali na badania !rwi, zrobili+my badania !rwi. To przecie' byli le!arze,
czy' nie= 7iedzieli, co robi%U prawda= 7 wa'niejszych momentach musieli+my
podejmowa( !luczowe decyzje, jedna! za !a'dym decydowali+my si na zy ruch, a teraz
-olton paci za nasze bdy. Eae bezbronne dziec!o cierpiao ze wzgldu na niedopatrzenia
swoich rodzic&w.
D tyu -olton zapad si w swoim 3oteli!u, a jego milczenie byo go+niejsze ni'
ja!i!olwie! przera'aj%cy dLwi!. Przypomniaa mi si biblijna przypowie+( o 0awidzie,
!r&lu Qzraela. 0awid dopu+ci si cudzo&stwa z 4atszeb%, 'on% @riasza, jednego ze swoich
zau3anych 'onierzy. 4y u!ry( sw&j grzech, wysa @riasza na +mier(, ustawiaj%c go w
pierwszej linii na polu wal!i. P&Lniej proro! Natan przyszed do 0awida i powiedzia. 5Pan
odpuszcza ci tw&j grzech ) nie umrzesz, lecz dlatego, 'e przez ten czyn odwa'ye+ si
wzgardzi( Panem, syn, !t&ry ci si urodzi, na pewno umrze6
I
. 0awid zerwa z siebie ubrania,
pad na !olana z paczem i baga 4oga o przebaczenie. 4y ta! roz'alony przepowiedni%, 'e
su'%cy bali si prze!aza( mu wie+ci o +mierci jego nowonarodzonego syna. ,edna! !r&l sam
domy+li si, co si stao i ze spo!ojem wsta, umy si, zjad i zaj% si pogrzebem. ,ego
zr&wnowa'one zachowanie zdziwio su'b, !t&ra zacza powa'nie si zastanawia(. 5Daraz,
zaraz, czy'by !r&l nie pani!owa jeszcze przed chwil%= -zy'by nie uni'a si i z paczem nie
baga 4oga o przebaczenie= $!%d teraz nagle ta!i spo!&j, co si stao=6
M
) Q was hoping Jod would change his mind. 4ut he didnKt ) wytumaczy 0awid.
7ydawao mu si, 'e zrobi wszyst!o, co byo w jego mocy, jedna! przecie' co+ przeoczy.
,ad%c do North Platte, do!adnie ta! si czuem. Owszem, zdjcia rentgenows!ie nie
daway nadziei, a na twarzy mojego syna malowao si +miertelne wyczerpanie. ,edna!
jeszcze nie wszyst!o byo stracone. Wy.
Nie mogli+my si w tym momencie podda( i opa!iwa( syna. Trzeba byo dziaa(, a
!a'd% woln% chwil przeznaczy( na modlitw. 54o'e, pom&' nam dojecha( do -olorado. 0aj
nam jeszcze jedn% szans, by uratowa( -oltona6.
-zuem, 'e zawiodem ja!o ojciec. ,edna! mo'e mogem zrobi( co+, by si
zrehabilitowa(. Nadzieja bya chyba jedyn% rzecz%, !t&ra trzymaa mnie przy zdrowych
zmysach. O!oo poudnia wjechali+my do North Platte i naj!r&tsz% drog% udali+my si do
gabinetu pediatry. 7ys!oczyem z samochodu, zawin%em -oltona w !oc, wzi%em go na
rce i ruszyem do drzwi. $onja zabraa reszt manat!&w i posza za mn%. Pod pach% ci%gle
niosa szpitaln% mis!.
I
I $m <I,<M"<P.
M
I $m <I,I<"IM, para3raza.
IN
7 recepcji przywitaa nas bardzo mia !obieta.
) Eoje nazwis!o 4urpos ) powiedziaem. ) 2ano dzwonili+my z Qmperial w sprawie
naszego syna.
) 1e!arz wa+nie wyszed na lunch.
57yszed na lunch=!6
) Ale przecie' zapowiadali+my si wcze+niej ) odpowiedziaem. ) 7iedzia, 'e
jeste+my ju' w drodze.
) Prosz usi%+( w pocze!alni ) powiedziaa uprzejmie recepcjonist!a. ) 1e!arz wr&ci
za dziesi(, mo'e pitna+cie minut.
,ej rutynowy ton gosu podpowiedzia mi, 'e nie zdawaa sobie sprawy z naszego
po+piechu i a' si we mnie zagotowao ze zo+ci. ,edna! ponownie staraem si zachowa(
spo!&j. Eogem wybuchn%(, ale !rzy!iem nic bym w tej sytuacji nie zdziaa. Ponadto jestem
pastorem. Nie mog pozwoli( sobie na momenty sabo+ci na oczach innych.
DnaleLli+my dwa wolne miejsca w pocze!alni i ju' po pitnastu minutach witali+my
si z le!arzem. Eia wo!& siebie uspo!ajaj%c% aur wieloletniego do+wiadczenia, a siwe
wosy, o!ulary i !r&t!i w%si! dodaway mu powagi. Pielgniar!a zaprowadzia nas do
gabinetu, gdzie $onja prze!azaa le!arzowi wszyst!ie wyni!i bada !rwi i zdjcia
rentgenows!ie. 7 po+piechu zbada -oltona, ja!by chcia nadrobi( stracony czas.
) Trzeba zrobi( badanie tomogra3iczne ) powiedzia. ) Eusicie p&j+( do szpitala po
drugiej stronie ulicy.
-hodzio mu o 2egionalne -entrum Eedyczne Jreat Plains. 0ziesi( minut p&Lniej
byli+my w !linice i wdali+my si w decyduj%c%, prawdopodobnie najwa'niejsz% !&tni w
naszym 'yciu.
2ozdzia si&dmy
!o chyba j"# $oniec%
) Nieeee!
) Ale -olton, musisz to wypi(.
) Nieeee! To jest obrzyd%iwe!
O!rzy!i -oltona odbijay si echem w !linice. 4y przecie' ta! zmczony, ta!
osabiony, ta! wyczerpany ci%gymi wymiotami, a teraz my usilnie starali+my si wmusi( w
IR
niego t obrzydliw%, gst%, ciemnoczerwon% ciecz, !t&rej rozs%dny dorosy czowie! nie
t!n%by z wasnej woli za 'adne s!arby. 7 !ocu prze!onali+my go, 'eby wzi% maego y!a,
ale oczywi+cie momentalnie wszyst!o zwr&ci. $onja zanur!owaa z mis!%, by ratowa(
szpitaln% podog.
) -i%gle wymiotuje ) wytumaczyem techni!owi radiologii. ) ,a! on ma to wypi(=
) 4ardzo mi przy!ro, prosz panaU ja!o+ musi ) 'eby+my mogli otrzyma( wyraLne
tomogra3y.
) 2ro8o8sz! 2rosz, tato, nie ka+ mi tego ju+ pi9!
Pr&bowali+my wszyst!iego. Eetod% dobrego i zego policjanta starali+my si go
na!oni( do wypicia pynu ) $onja namawiaa, a ja groziem i zmuszaem. ,edna! im bardziej
stanowczo stawiaem spraw, tym bardziej -olton zacis!a zby i odmawia wsp&pracy.
$pr&bowaem przem&wi( mu do rozs%d!u.
) -olton, je+li bdziesz w stanie to prze!n%(, le!arze zrobi% do!adne testy, pomog%
ci i niedugo bdziesz si czu lepiej. Przecie' chcesz wyzdrowie(=
) No ta! ) przyzna poci%gaj%c nosem.
) 7 ta!im razie, prosz, weL dwa y!i. No, ju'.
) Nieee, ty%ko nie tooo!
4yli+my zrozpaczeni. ,e+li nie wypije czerwonego pynu, le!arze nie wy!onaj%
badania tomogra3icznego, a bez tomogra3u nie bd% w stanie postawi( diagnozy. 4ez
diagnozy nie pomog% naszemu synowi. Toczyli+my b&j z -oltonem przez ponad godzin. 7
pewnym momencie techni! zlitowa si nad nami.
) Drobimy badanie ta! czy sia!. Po prostu postaramy si o ja! najlepsze wyni!i.
7 sali, za oson% chroni%c% przed promieniowaniem, zostali $onja z techni!iem.
$taem obo! zobojtniaego -oltona, !iedy ruchomy blat wje'd'a do du'ej, przera'aj%cej
rury. #u mojemu zdziwieniu, techni! zatrzyma urz%dzenie zanim -olton ca!owicie zni!n%
w +rod!u, pozwalaj%c nam mu na !onta!t wzro!owy. Easzyna zawya, a -olton spojrza na
mnie z wyrzutem. ,ego twarz +ci%gnita bya b&lem.
Po !r&t!iej chwili byo ju' po wszyst!im. Techni! rzuci o!iem na zdjcia i
wyprowadzi nas z laboratorium. Nie zabra nas do g&wnej pocze!alni, tyl!o do oddzielnego
po!oju z !il!oma !rzesami ustawionymi pod +cian%.
) Eusz% pastwo tutaj zacze!a( ) powiedzia i spojrza na nas pospnie. Nie
zauwa'yem nawet, 'e nie poprosi -oltona, by si ubra po badaniu.
@siedli+my we ws!azanym pomieszczeniu. $onja tulia -oltona, !t&ry u3nie opiera
gow na jej ramieniu. Yzy spyway jej po policz!ach. 7idziaem w jej oczach rezygnacj,
MC
nie miaa ju' wiele nadziei. To nie bya normalna pocze!alnia, techni! po prostu nas
odseparowa. Dobaczy zdjcia i wiedzia, 'e z naszym synem dziao si co+ bardzo
niedobrego.
$onja spojrzaa na wtulonego w ni% -oltona i widziaem, 'e wspomnienia nie daj% jej
spo!oju. 0o tej pory robili wszyst!o razem, by jej maym chopcem, jej towarzyszem. Poza
tym to niebies!oo!ie niewini%t!o o blond wosach byo bogosawionym darem z nieba,
swego rodzaju u!ojeniem po dziec!u, !t&re stracili+my.
Pi( lat temu $onja bya w ci%'y z naszym drugim dziec!iem. 4yli+my tym absolutnie
zachwyceni, uwa'ali+my to nowe 'ycie za dopenienie naszej rodziny. #iedy byli+my tyl!o
we dw&j!, byli+my po prostu par%. Jdy pojawia si -assie, stali+my si rodzin%. D drugim
dziec!iem w drodze powoli zacza si !sztatowa( nasza przyszo+( ) portrety rodzinne, dom
peen radosnego dziecicego rumoru, dwoje maluch&w wycze!uj%cych prezent&w i
zagl%daj%cych do swoich s!arpet w +wita 4o'ego Narodzenia. Po dw&ch miesi%cach ci%'y
$onja stracia dziec!o i nasze nieu!sztatowane jeszcze wizje momentalnie p!y ja! ba!i
mydlane. Wal i +wiadomo+( utraty nienarodzonego dziec!a wyniszczay $onj. $tworzyli+my
w naszym 'yciu przestrze, !t&ra nigdy nie zostaa zapeniona.
-hcieli+my pr&bowa( dalej, ale obawy przed utrat% !olejnego dziec!a tyl!o pogbiay
nasz smute!. Po !il!u miesi%cach $onja zn&w zasza w ci%', a wszyst!ie pocz%t!owe testy
ws!azyway na zdrowo rozwijaj%cy si p&d. ,edna! tym razem byli+my sceptyczni, w
pewnym sensie bali+my si po!ocha( dziec!o ta!, ja! po!ochali+my to utracone. ,edna! po
czterdziestu tygodniach, dziewitnastego maja <RRR ro!u, -olton Todd 4urpo przyszed na
+wiat i po!ochali+my go bez pamici. 0la $onji ten may nowonarodzony chopiec by
szczeg&lnym darem od !ochaj%cego Ojca Niebies!iego. Teraz, obserwuj%c twarz 'ony,
pochylon% nad bladym -oltonem, wiedziaem, 'e w duchu zadaje sobie o!ropne pytania.
54o'e, co robisz= -zy zamierzasz odebra( mi r&wnie' to dziec!o=6.
Twarz -oltona bya wyndzniaa i poblada, oczy zapady si jeszcze bardziej, a sice
pociemniay i spurpurowiay. ,u' nawet nie !rzycza ani nie pa!a, po prostu siedzia bez
ruchu.
Dn&w przypomnieli mi si pacjenci na progu +mierci, zawieszeni midzy 'yciem
doczesnym a 'yciem wiecznym. Oczy zaszy mi zami. Obraz syna rozmaza si, ja!bym
patrzy na niego przez szyb mo!r% od deszczu. Dapa!ana $onja spojrzaa na mnie z
rezygnacj%.
) To chyba ju' !oniec ) powiedziaa cicho.
M<
2ozdzia &smy
&cie$o' na (oga
Po piciu minutach m'czyzna w biaym !itlu wyszed z pomieszczenia
laboratoryjnego. ,u' nie pamitam, ja! si nazywa, ale na identy3i!atorze napisane mia
52adiolog6.
) Pastwa syn ma p!nity wyroste! robacz!owy ) powiedzia. ) #onieczna jest
natychmiastowa operacja. 1e!arze s% ju' przygotowani i cze!aj%. Prosz za mn%.
Ddumieni wyszli+my za nim z po!oju. $zumiao mi w s!roniach. P!nity wyroste!=!
-zy'by le!arz z Qmperial tego !ategorycznie nie wy!luczy=!
7 po!oju zabiegowym $onja poo'ya -oltona na szpitalne &'!o na !&!ach,
pocaowaa go w czoo i zrobia miejsce pielgniarce nios%cej !ropl&w!. Na wido! igy
-olton zacz% !rzycze( i si miota(. $taem za jego gow% i trzymaem za ramiona, staraj%c
si uspo!oi( syn!a moim gosem. $onja rozpa!aa si i pr&bowaa ciaem przytrzyma( lew%
nog i r! -oltona .
#iedy rozejrzaem si po po!oju, zobaczyem otaczaj%cych nas m'czyzn i !obiety w
biaych !itlach.
) -hirurg ju' jest ) spo!ojnie poin3ormowa jeden z nich. ) 7yjdLcie na zewn%trz i
porozmawiajcie z nim, my postaramy si opanowa( sytuacj.
Niechtnie wyco3ali+my si za zason. Towarzyszyy nam !rzy!i -oltona 5Prooosz,
tato! Nie idL!6.
0o!tor Timothy OK;olleran cze!a na nas w !orytarzu. To by ten sam czowie!,
!t&ry przeprowadzi m&j zabieg usuwania sut!a !il!a miesicy wcze+niej. Teraz min mia
bardzo s!upion% i zawzit%. Nie przebiera w sowach.
P! wyroste! -oltona, chopiec nie jest w dobrym stanie. $pr&bujemy zajrze( do
+rod!a i go wyczy+ci( ) powiedzia.
Dza zasony sycha( byo wrzas!. 5Tato, Taaaaa"tooooo!6. Dacis!aj%c zby staraem
si s!upi( na sowach le!arza.
@pewniali+my si w Qmperial, czy to nie wyroste! ) powiedziaa z wyrzutem $onja.
) 7y!luczyli ta!% ewentualno+(.
Eoje my+li ju' wybiegay wprz&d w poszu!iwaniu cho( odrobiny nadziei.
MI
) ,a! pan my+li, co z nim bdzie= ) zapytaem.
) Eusimy go wyczy+ci(. 7icej o jego stanie bdziemy wiedzie( dopiero, ja! go
otworzymy.
,ego ostro'ne sowa dzwoniy mi w uszach, ja!by biy na alarm, podczas gdy wrzas!i
-oltona niosy si echem w !orytarzu. 7 odpowiedzi na bezpo+rednie pytanie le!arz nie
zaryzy!owa 'adnych !on!retnych stwierdze, o niczym nie zapewni. ,edyne, co powiedzia,
to 'e -olton by po prostu w zym stanie. Pomy+laem o dniu, w !t&rym $onja zadzwonia z
Qmperial do mnie do Jreely i daa zna(, 'e -olton nie ma ju' gor%cz!i i 'e s% w drodze. Nie
bya to zdiagnozowana grypa 'o%d!owa, a pierwsze ozna!i p!nitego wyrost!a
robacz!owego. Oznaczao to, 'e trucizna rozchodzia si po ciele naszego maego syna ju' od
piciu dni. To tumaczyo jego drastycznie pogarszaj%cy si stan. 7yja+niao to r&wnie',
dlaczego do!tor OK;olleran nie chcia robi( nam wiel!ich nadziei.
1e!arz s!in% gow% w stron dLwi!&w dochodz%cych z po!oju zabiegowego.
) -hyba lepiej bdzie, ja! najpierw podamy mu +rod!i uspo!ajaj%ce, a p&Lniej
pod%czymy do !ropl&w!i ) powiedzia i wszed za zason wydaj%c nowe polecenie. Po
chwili dwie pielgniar!i wypchny nosze na !orytarz i zobaczyem wij%cego si z b&lu
-oltona. Obr&ci si i prze!rci gow w moj% stron, patrz%c na mnie zapadnitymi oczami.
) Tato! Nie pozw&l im mnie zabra(!
Darze!aem si, 'e pastor nie ma przywileju utraty panowania nad sob%, szczeg&lnie
publicznie. ,edna! na wido! -oltona po prostu pu+ciy mi nerwy. Po !r&t!iej rozmowie z
le!arzem i podpisywaniu sete! do!ument&w ubezpieczeniowych biegiem pu+ciem si wzdu'
!orytarza, znalazem may po!oi!, wpadem do +rod!a i zatrzasn%em za sob% drzwi. $erce
!oatao mi ja! szalone, nie mogem zapa( oddechu. 8ale desperacji, zo+ci i 3rustracji
przetaczay si we mnie na przemian, zapieraj%c dech w piersiach.
#iedy wszyscy pani!uj%, szu!aj% oparcia w ojcu ) szczeg&lnie je+li ojciec jest
pastorem. 7 !ocu znalazem si sam w po!oju, gdzie ni!t mnie nie widzia i zacz%em
w+cie!a( si na 4oga.
) :dzie jeste)= -zy to w taki spos;b tra!tujesz swoich wysanni!&w= -zy w og&le
warto jest ci su'y(=! ) wrzeszczaem i chodziem w !&!o po po!oju, !t&ry wydawa si
coraz mniejszy, ja!by +ciany !urczyy si razem z malej%cymi szansami -oltona. -i%gle w
oczach miaem obraz pchanego na szpitalnym &'!u -oltona, !t&ry wyci%ga r%cz!i w moj%
stron i !rzyczy, 'ebym go uratowa.
7tedy si zorientowaem, 'e cze!ali+my za dugo. 5Eog ju' nigdy nie zobaczy(
swojego syna 'ywego6 ) pomy+laem.
MM
Yzy w+cie!o+ci napyny mi do oczu i zaczy strumieniami spywa( po policz!ach.
) Po historii z nog%, po !amicy ner!owej, po zabiegu usuwania sut!a w ten spos&b
!a'esz mi uczci( !oniec wystawiania mnie na pr&b=! ) wrzeszczaem na 4oga. ) Damierzasz
zabra( mojego syna=!
2ozdzia dziewi%ty
)*wie min"ty
Po mniej wicej pitnastu minutach opanowaem strumie ez i wyszedem z po!oju.
Pierwszy raz od pocz%t!u tej ci'!iej rodzinnej pr&by byem naprawd sam. -ay czas
chciaem by( wsparciem dla $onji, wsparciem, ja!im dobry m%' powinien by( dla 'ony.
Dnalazem j% w pocze!alni, gdzie z prawie rozadowanego tele3onu wydzwaniaa do rodziny i
przyjaci&. Przytuliem j% i siedzieli+my ta!, dop&!i moja !oszula nie przemo!a od jej ez i
nie zacza !lei( si do mojej !lat!i piersiowej. 2&wnie' wyj%em !om&r! i wy!orzystaem
reszt!i baterii, 'eby zadzwoni( do Terri, mojej se!retar!i, by s!onta!towaa si z !o+cioem z
pro+b% o modlitw za naszego syna. To nie by zwy!y, rutynowy tele3on. 4yem
zdesperowany, potrzebowaem ich wsparcia i liczyem na to, 'e wierni zaomocz% w bramy
niebios, bagaj%c 4oga o 'ycie naszego dziec!a.
#a'dy pastor powinien by( niezachwianym 3ilarem wiary, czy' nie= ,edna! w tym
momencie moja wiara wisiaa na cien!im, postrzpionym wos!u. Przypomniaem sobie
3ragment z Pisma Fwitego, w !t&rym 4&g odpowiada na modlitwy, ale nie bezpo+rednio
chorych i umieraj%cych, lecz ich przyjaci;3. Przy!adem jest parality!, !t&rego przyjaciel
modli si do 4oga o uzdrowienie. ,ezus, widz%c jego wiar, podszed do sparali'owanego i
powiedzia. 5E&wi ci. wsta, weL swoje o'e i idL do domu6
P
.7a+nie w tamtej chwili
potrzebowaem tej gorliwej modlitwy innych wiernych z naszej spoeczno+ci. #iedy
s!oczyem rozmow z Terri, usiedli+my z $onj% i modlili+my si razem. 4ali+my si mie(
nadziej, ale r&wnocze+nie bali+my si j% utraci(.
-zas wl&! si niemiosiernie, minuty mijay w '&wim tempie. Dnamienn% cisz w
pocze!alni raz na ja!i+ czas przeryway przyciszone rozmowy i !r&t!ie wymiany zda.
P&torej godziny p&Lniej pielgniar!a w 3ioletowym !itlu i z mas!% chirurgiczn%
zawieszon% na szyi wesza do pocze!alni.
P
Et R,B.
MP
) -zy jest tu ojciec -oltona=
8a!t, 'e przysza po nas pielgniar!a, a nie sam do!tor OK;olleran, oraz ton jej gosu
na nowo rozbudziy w nas w%t% nadziej. 5Eo'e 4&g jest dla nas as!awy mimo naszej
gupoty,6 pomy+laem. 5Eo'e daje nam jeszcze dzie, mo'e dostali+my !olejn% szans6.
7staem.
) Ta!, jestem ojcem -oltona.
) -zy mog poprosi( pana o pomoc= -olton ju' jest po operacji, ale nadal nie
mo'emy go uspo!oi(. -i%gle !rzyczy i woa swojego tat.
#iedy wywozili -oltona na szpitalnym &'!u, nie mogem znie+( jego o!ropnych
wrzas!&w. Teraz chciaem je usysze( bardziej ni' co!olwie! innego. 4yyby
najpi!niejszym dLwi!iem na +wiecie.
Pozbierali+my z $onj% wszyst!ie rzeczy i ponownie poszli+my za pielgniar!% w
stron podw&jnych szero!ich drzwi prowadz%cych na oddzia chirurgiczny. Nie doszli+my
nawet do sali pooperacyjnej, poniewa' po drodze wpadli+my na dwie pielgniar!i pchaj%ce
!orytarzem &'!o -oltona. 4y przytomny i ewidentnie szu!a mnie wzro!iem. 7 pierwszym
odruchu chciaem po prostu znaleL( si ja! najbli'ej niego* gdyby nie obecno+( pielgniare!
pewnie wdrapabym si do niego i go przytuli.
Pielgniar!i zatrzymay si na !r&t!% chwil. Oboje ucaowali+my -oltona, !t&ry
nadal wygl%da mizernie i blado.
) ;ej, may, ja! si masz= ) zapytaem.
) -ze+( mamo, cze+( tato ) odpowiedzia i u+miechn% si niemrawo.
Po tym !r&t!im przywitaniu pielgniar!i ruszyy z -oltonem w stron windy. #il!a
minut p&Lniej dotarli+my do w%s!iego szpitalnego po!oi!u na !ocu dugiego !orytarza.
$onja wysza na chwil, by wraz z pielgniar!% zaj%( si wszyst!imi do!umentami, a ja
zostaem przy -oltonie. $iedziaem na szpitalnym !rze+le i chon%em !a'dy ruch syn!a
potwierdzaj%cy, 'e dziecia! 'y.
Ta!i maluch w szpitalnym &'!u dla dorosych wydaje si mniejszy ni' zwy!le. 7a'y
niecae dwadzie+cia !ilogram&w i gin% pod !odr%, jego stopy nie sigay nawet jednej
trzeciej materaca. Oczy nadal mia sine i pod!r%'one ja! przed dwiema godzinami, ale
wydawao si, 'e jego tcz&w!i odzys!iway 'ywy, niebies!i !olor.
Tato= ) zapyta -olton i spojrza na mnie powa'nie.
$ucham=
Patrzy mi prosto w oczy i nie spuszczaj%c wzro!u ani na chwil powiedzia.
) Tato, wiesz, 'e prawie umarem=
MT
$trach +cisn% mnie za gardo. 5,a!im cudem przyszo mu to do gowy=6
-zy'by usysza rozmow personelu medycznego= Eimo nar!ozy dotary do niego
sowa operuj%cych go chirurg&w= Ey z pewno+ci% nie powiedzieli+my przy nim nic
sugeruj%cego, 'e m&gby umrze(. Owszem, cay czas obawiali+my si z $onj%, 'e jest o !ro!
od +mierci, wrcz byli+my tego pewni po in3ormacji o wyrost!u, !t&ry zatruwa jego
organizm od piciu dni. ,edna! byli+my bardzo ostro'ni i nie dali+my -oltonowi do
zrozumienia, ja! !rytyczny by jego stan.
Poczuem, ja! zy napywaj% mi do oczu. Nie!t&rzy rodzice pani!uj%, gdy ich
nastoletnie dzieci chc% zacz%( rozmow o wsp&'yciu. ,e+li my+licie, 'e to jest a' ta! trudne,
spr&bujcie porozmawia( z przedsz!ola!iem o +mierci. -olton odwiedza ze mn% domy
starc&w, miejsca, w !t&rych ludzie dawali swoim blis!im zgod, by odeszli. ,edna! ja nie
miaem zamiaru na to pozwoli( mojemu synowi. ,eszcze nie wszyst!o byo stracone, wic nie
chciaem, 'eby towarzyszya mu +wiadomo+( blis!iej +mierci.
$zyb!o si opanowaem, u+miechn%em si i powiedziaem spo!ojnie.
) $!up si teraz na tym, 'eby szyb!o wyzdrowie(, dobrze=
) 0obrze, tato.
) 4dziemy tu cay czas z tob%, modlimy si za ciebie ) dodaem. ) A teraz powiedz,
co mamy ci przywieL(= Eamy wzi%( z domu ja!ie+ twoje zabaw!i= ) zapytaem, zmieniaj%c
temat.
Nawet nie zd%'yli+my porz%dnie usadowi( si w nowym po!oi!u, !iedy do szpitala
przyjechao trzech czon!&w naszej rady !o+cioa. 4yli+my im za to bardzo wdziczni.
-zasami zastanawiam si, ja! radz% sobie ludzie, !t&rzy nie nale'% do wsp&lnoty !o+cielnej
lub nie maj% blis!iego !onta!tu z rodzin%. $!%d bior% wsparcie w najbardziej !ryzysowych
momentach= -assie zostaa u Normy i 4ryana w Qmperial, zanim moja mat!a #ay dojechaa
do nas z @lysses w #ansas, by si ni% zaj%(. 2odzina 4ryana miesz!a w North Platte i
r&wnie' przysza nam z pomoc%. 7ierni z !o+cioa wspierali nas w ci'!ich chwilach, co
zmienio nasze nastawienie do opie!i duszpasters!iej w obliczu pr&b i zmartwie. #iedy+
tyl!o w to wierzyli+my, teraz jeste+my gotowi o to walczy(.
Po chwili $onja wr&cia do po!oju, a zaraz za ni% do%czy do nas doctor OK;olleran.
-olton le'a spo!ojnie, !iedy chirurg podni&s !odr, by po!aza( nam miejsce nacicia )
dug% poziom% lini wzdu' prawej cz+ci jego maego brzusz!a. 2ana opatrzona bya
przesi%!nitymi !rwi% banda'ami. -olton zacz% pochlipywa( ze strachu, gdy le!arz zmienia
opatrune!. Ey+l, 'e jeszcze nie czu b&lu ) prawdopodobnie nadal by pod wpywem
znieczulenia, !t&re podano mu przed operacj%.
MB
7ntrzno+ci -oltona byy ta! zanieczyszczone trucizn% z wyrost!a, 'e do!tor
OK;olleran postanowi nie zszywa( nacicia, by pozwoli( im si ods%cza(. Teraz le!!o
rozchyli ran.
) 7idz% pastwo t szar% t!an!= ) zapyta. ) 7a+nie ta! wygl%daj% zain3e!owane
organy wewntrzne. -olton nie bdzie m&g opu+ci( szpitala, dop&!i wszyst!ie szare t!an!i
nie odzys!aj% naturalnego r&'owego !oloru.
D obu stron brzucha -oltona wystaway dugie plasti!owe rur!i. Na !ocu !a'dej z
nich znajdoway si 5granaty6, nazywane ta! przez le!arzy ze wzgldu na !sztat. 4yy to
mae rczne pomp!i, !t&re 3a!tycznie wygl%day ja! plasti!owe przezroczyste granaty.
Nastpnego ran!a do!tor OK;olleran poinstruowa nas, ja! zacis!a( granaty by ods%cza( rop
z wntrzno+ci oraz ja! poprawnie za!ada( +wie'e opatrun!i. Przez !olejne !il!a dni przed
poudniem pojawia si w po!oju -oltona, sprawdza stan rany i zmienia opatrun!i. Podczas
tych wizyt -olton !rzycza, ja!by obdzierano go ze s!&ry, i zacz% !ojarzy( le!arza z caym
zem, !t&re do tej pory mu si przytra3io.
7ieczorami, !iedy le!arza ju' nie byo, sam musiaem pomp!ami ods%cza( rop.
Przed operacj% $onja bya na ci%gym posterun!u przez prawie tydzie, a po operacji czuwaa
przy jego &'!u non stop. ,edna! oczyszczanie rany byo do+( !rwaw% robot%, !t&ra o!azaa
si ponad jej siy. Poza tym przynajmniej trzy osoby musiay trzyma( wierzgaj%cego si z
b&lu chopca. Podczas gdy ja rytmicznie +cis!aem granaty, $onja wraz z dwiema
pielgniar!ami unieruchamiaa naszego syna. @spo!ajaa go, szepcz%c ciepe sowa, a maluch
tyl!o !rzycza i !a z b&lu.
2ozdzia dziesi%ty
Nietypowe modlitwy
Przez pierwszy tydzie po zabiegu usunicia wyrost!a robacz!owego niewiele si
zmieniao, -olton wymiotowa, a my nieustannie odsysali+my z jego rany trucizn za pomoc%
plasti!owych rure! i pompe!"granat&w do!tora OK;ollerana. 0opiero po ja!im+ czasie stan
-oltona zacz% stopniowo si poprawia(. 7ymioty ustay, s!&ra odzys!aa !olor, a dziecia!
nabra apetytu. 7iedzieli+my, 'e wszyst!o idzie w dobrym !ierun!u, !iedy zacz% podnosi(
si na &'!u, rozmawia( z nami i gra( w gry na !onsoli wideo zainstalowanej przez
pielgniar!i w jego po!oju. Nawet zainteresowa si nowym pluszowym lwem, !t&rego
MS
-assie sprezentowaa mu !il!a dni wcze+niej. Po siedmiu dugich dniach spdzonych w
szpitalu w North Platte personel medyczny ostatecznie wyda zgod na powr&t naszego syna
do domu.
4yli+my z $onj% przemczeni, ale szcz+liwi, ja! 'onierze po dugiej zwycis!iej
walce. Trzynastego marca spa!owali+my wszyst!o, co uzbierao si podczas naszego
tygodniowego pobytu w szpitalu, w plasti!owe siat!i i materiaowe torby i ruszyli+my w
stron windy. $onja niosa tuzin po'egnalnych balon&w -oltona, a ja pchaem syna na w&z!u
inwalidz!im.
0rzwi windy ju' niemal'e si zam!ny, !iedy na !orytarzu pojawi si do!tor
OK;olleran. 4ieg w nasz% stron wymachuj%c pli!iem papier&w.
) Nie mo'ecie jeszcze jecha(! Nie mo'ecie, musicie zosta(! ) !rzycza, a jego gos
echem odbija si od szpitalnych +cian. ) Eamy tutaj pewien problem!
0obieg do windy i wyja+ni, 'e ostatnie badania !rwi wy!azay gwatowny,
nienaturalny wzrost biaych !rwine!.
) To prawdopodobnie !olejny ropie ) powiedzia. ) Eo'liwe, 'e cze!a nas druga
operacja.
Na dLwi! tych s&w $onja zblada. 7ygl%daa, ja!by za chwil miaa zemdle(. Oboje
byli+my na granicy wytrzymao+ci, od tygodnia przypominali+my chodz%ce zombie. -olton z
miejsca si rozpa!a.
#olejne badanie tomogra3iczne wy!azao dwie nowe zaropiae, zain3e!owane
!ieszon!i w podbrzuszu -oltona. ,eszcze tego samego popoudnia zesp& chirurg&w z
do!torem OK;olleranem na czele ponownie operowa naszego maego chopca, 'eby
wyczy+ci( i ods%czy( organy. Tym razem nie byli+my z $onj% przera'eni* +mier( ju' od
ja!iego+ czasu nie wisiaa nad -oltonem, zowieszczy cie zni!n% z jego twarzy. ,edna!
teraz martwili+my si o co+ innego. -olton nie jad od ponad dziesiciu dni. D natury by
chudy i wa'y o!oo dwudziestu !ilogram&w. Teraz zostaa z niego sama s!&ra i !o+ci, jego
o!cie i !olana wydaway si nienaturalnie du'e, a z twarzy przypomina wygodnia% sierot.
Po operacji poruszyem ten temat z do!torem OK;olleranem.
) Przez ostatnie dwa tygodnie prawie nic nie t!n%, zjad troch galaret!i i rosou )
powiedziaem. ) Qle mae dziec!o mo'e wytrzyma( bez jedzenia=
0o!tor OK;olleran umie+ci -oltona na oddziale intensywnej terapii, gdzie przez
rur! otrzymywa specjalny pynny po!arm. 4y to r&wnie' gest do!tora OK;ollerana
s!ierowany w nasz% stron ) nie spali+my niemal'e od momentu, !iedy -olton przesta je+( i
byli+my zmordowani. Oddzia intensywnej terapii by dla nas szans% na odpoczyne!.
MN
) Nie martwcie si, zaopie!ujemy si -oltonem ) powiedzia. ) Dostanie mu
przydzielona pielgniar!a, !to+ bdzie mia na niego o!o przez ca% noc.
Eusz przyzna(, 'e te sowa brzmiay ja! zbawienie, ja! oaza na pustyni wyczerpania.
OK;olleran mia racj. To bya pierwsza noc, !t&r% spdzili+my z $onj% razem, od!%d
opu+cili+my dom ;arrises&w w Jreeley. 2ozmawiali+my, pa!ali+my, dodawali+my sobie
otuchy. $zyb!o zasnli+my i spali+my twardo, ja! rozbit!owie podczas pierwszej ciepej,
suchej nocy.
Po nocy na intensywnej terapii -olton zosta przeniesiony do innego szpitalnego
po!oju i znowu zacza si pena niepewno+ci zabawa w 5pocze!amy"zobaczymy6.
Dastanawiali+my si, !iedy bdziemy mogli opu+ci( szpital i wr&ci( do domu, do naszego
normalnego 'ycia. ,edna! pojawiy si !olejne problemy ) wygl%dao na to, 'e jelita -oltona
przestay 3un!cjonowa(. Nie by w stanie si wypr&'ni( i z godziny na godzin czu si coraz
gorzej.
) Tato, strasznie boli mnie brzuch ) 'ali si z &'!a.
1e!arz powiedzia, 'e wystarczyoby, gdyby -olton pu+ci gazy, to byby ju' dobry
zna!. $pacerowali+my z nim dugimi szpitalnymi !orytarzami, 'eby co+ w +rod!u rozrusza(,
ale zwinity z b&lu -olton m&g tyl!o powoli i+( za nami pow&cz%c nogami. Nic nie
przynosio ulgi. -zwartego dnia po operacji ju' tyl!o le'a w &'!u trzymaj%c si za brzuch.
Tego popoudnia do!tor OK;olleran przyni&s !olejne ze wie+ci.
) 7iem, 'e du'o ju' przeszli+cie i jest mi z tego powodu bardzo przy!ro ) powiedzia.
) ,edna! my zrobili+my wszyst!o, by pom&c -oltonowi. Najlepiej byoby, gdyby+cie zabrali
go do szpitala dziecicego w Omaha lub w 0en?er.
Przez ostatnie pitna+cie dni przespali+my mo'e w sumie pi( nocy. Po ponad dw&ch
wyczerpuj%cych tygodniach opie!i nad -oltonem wszyst!o niemal'e wr&cio do normalno+ci
) ju' stali+my w windzie z po'egnalnymi balonami, drzwi si zamy!ay i nagle 'ycie naszej
rodziny runo po raz !olejny. Nasz syn zn&w musia znosi( o!ropny b&l i nie byo wida(
!oca jego cierpie. Nie wiedzieli+my nawet, ja! ta historia si s!oczy.
#iedy wydawao si, 'e gorzej ju' by( nie mo'e, nagle w stron Frod!owego Dachodu
zacza przemieszcza( si burza +nie'na. Po !il!u godzinach gbo!ie zaspy +niegu le'ay
wszdzie w!oo, szpitalne drzwi i samochody na par!ingach byy zasypane. Niezale'nie od
tego, czy wybraliby+my o+miogodzinn% jazd do szpitala w Omaha, czy trzygodzinn% podr&'
do 0en?er, nie byo mowy o ruszeniu samochodu. Po ta!iej zamieci tyl!o transport drog%
powietrzn% wchodzi w gr. $onja bya zaamana.
) ,u' du'ej ta! nie mog! ) powiedziaa i rozpa!aa si po raz !olejny.
MR
O!oo dziesi%tej rano grupa wiernych z naszego !o+cioa postanowia wznowi(
modlitwy za zdrowie -oltona. Nasi najbli'si przyjaciele z para3ii obdzwonili wszyst!ich w
o!olicy i chwil p&Lniej o!oo osiemdziesi%t os&b zebrao si w !o+ciele na wsp&ln% msz.
Nie!t&rzy przyjechali z poblis!ich para3ii, by do%czy( si do modlitwy za naszego syna.
4rad 0illan zadzwoni do mnie na !om&r! i da zna( o zgromadzeniu.
) O co !on!retnie mamy si modli(= ) zapyta.
0ziwnie czuem si, tumacz%c mu, co obecnie dolega -oltonowi i co wedug
OK;ollerana byoby dobrym zna!iem. Ta noc mo'e by( jedyn% noc% w historii, !iedy
osiemdziesi%t os&b wsp&lnie modlio si o czyje+ !isz!i.
Oczywi+cie prosili 4oga r&wnie' o popraw warun!&w pogodowych, 'eby+my mogli
bezpiecznie dojecha( do szpitala dziecicego w 0en?er, oraz og&lnie o stan zdrowia -oltona.
,u' po godzinie mieli+my odpowiedL na pierwsz% z pr&+b ) -olton poczu si lepiej i jeszcze
tego wieczoru m&g s!orzysta( z toalety. Nastpnego ran!a beztros!o bawi si w swoim
szpitalnym po!oju, ja!by ten !il!unastogodzinny !oszmar nigdy si nie zdarzy.
Obserwowali+my go z $onj% i nie mogli+my uwierzy( wasnym oczom. poza tym, 'e by
niesamowicie wychudzony, nasz syn zn&w by sob%. 7 mniej ni' dwana+cie godzin wszyst!o
zn&w wr&cio do normy.
O!oo dziewi%tej rano do!tor OK;olleran przyszed na codzienn% !ontrol. 4y
ewidentnie zas!oczony wido!iem rozradowanego, trys!aj%cego energi% -oltona, bawi%cego
si 3igur!ami superbohater&w. Przez moment sta w drzwiach, przygl%daj%c si dziecia!owi w
milczeniu, po czym przeprowadzi rutynowe badanie i zapisa -oltona na !olejn% rund
bada. Eusieli+my si upewni(, czy wszyst!o goio si ja! nale'y. Tym razem -olton w
pods!o!ach pobieg do laboratorium bada tomogra3icznych. Dostali+my w szpitalu jeszcze
ponad dob, 'eby nie powt&rzy( bdu sprzed !il!u dni i mie( pewno+(, 'e nasz syn
3a!tycznie wraca do zdrowia. Przez te ostatnie trzydzie+ci sze+( godzin pielgniar!i
odwiedzay nas cz+ciej ni' do tej pory. $taway w progu i ze zdumieniem przygl%day si
naszemu maluchowi.
2ozdzia jedenasty
Colton ("rpo+ $westarz
PC
Po przyjeLdzie do domu ze szpitala spali+my niemal'e przez tydzie. Oczywi+cie
troch przesadzam, ale nie jest to zbyt dale!ie prawdy. 4yli+my z $onj% !ompletnie
wyczerpani, czuli+my si ta!, ja!by+my przetrwali siedemnastodniowy wypade!
samochodowy. Nasze obra'enia nie byy widoczne goym o!iem, ale ci%ge napicie i
zmartwienia day nam si we zna!i.
,ednego z pierwszych wieczor&w po powrocie rozmawiali+my w !uchni o rodzinnych
3inansach. $onja staa nad s!adanym stoli!iem obo! naszej mi!ro3al&w!i i przegl%daa
ogromn% stert poczty, !t&ra zebraa si podczas naszego pobytu w szpitalu. Da !a'dym
razem, gdy otwieraa !opert, sigaa po dugopis i zapisywaa ja!i+ numer na !artce. Nawet z
drugiego !oca pomieszczenia, gdzie staem, opieraj%c si o sza3!i !uchenne, widziaem, ja!
!olumna liczb robia si przera'aj%co duga.
7 !ocu $onja odo'ya dugopis na mi!ro3al&w! i spojrzaa na mnie.
) -zy wiesz, ile musz w tym tygodniu zapaci( za wszyst!ie rachun!i=
,a!o 3irmowa i rodzinna !sigowa $onja czsto zadawaa mi to pytanie. Pracowaa na
p& etatu ja!o nauczyciel!a, wic mieli+my stay doch&d, jedna! by on niewiel!i. Eoja
pensja pastora zebrana z darowizn naszej maej, oddanej spoeczno+ci !o+cielnej r&wnie' nie
bya imponuj%ca. Dnaczna cz+( naszych zarob!&w pochodzia z dziaalno+ci gospodarczej,
ja!% prowadzili+my, a dochody te zmieniay si w zale'no+ci od sezonu. -o !il!a tygodni
$onja prezentowaa mi wszyst!ie wyliczenia dotycz%ce zar&wno opat domowych, ja! i
zobowi%za zwi%zanych z 3irm%. Teraz doszo do tego !il!a rachun!&w ze szpitala.
Pr&buj%c oszacowa( odpowiedL, szyb!o przeliczyem wszyst!o w gowie.
) Pewnie o!oo IM tysicy dolar&w=
) 7a+nie ta! ) potwierdzia s!inieniem gowy i westchna.
2&wnie dobrze m&g to by( milion. Przez moj% poaman% nog i p&Lniejsz% operacj
usuwania sut!a nie byem w stanie montowa( bram gara'owych i ju' dawno zu'yli+my
wszyst!ie nasze oszczdno+ci. #iedy powoli wracaem do lepszej 3ormy, spada na nas
choroba -oltona, wy%czaj%c mnie z zawodu niemal'e na !olejny miesi%c. $zanse na
zdobycie IM tysicy dolar&w byy ta! ni!e, ja! naga wygrana na loterii. A poniewa' w
loteriach nie brali+my udziau, w rzeczywisto+ci byy r&wne zeru.
) Easz ja!ie+ nale'no+ci, !t&re niedugo wpyn% na !onto= ) zapytaa $onja.
Pytanie pado z czystej 3ormalno+ci ) dobrze znaa odpowiedL. D rezygnacj%
po!rciem gow%.
P<
) -z+( z nich mo'e pocze!a( ) powiedziaa ws!azuj%c gow% na stert !opert na
blacie. ) Ale te 5dziesi%t!i6 musimy niedugo spaci(.
Eiastecz!o Qmperial jest naprawd mae. Ta! mae, 'e miesz!acy wszdzie bior%
wszyst!o 5na zeszyt6, nawet na stacji benzynowej, w s!lepie spo'ywczym czy w s!lepie ze
sprztem !omputerowym. ,e+li musimy wic zatan!owa( lub !upi( chleb, po prostu
wpadamy na moment i zapisujemy, co wzili+my. 0ziesi%tego dnia !a'dego miesi%ca $onja
idzie na pitnastominutowy spacer po centrum i wyr&wnuje rachune!. Te 5dziesi%t!i6 to jedna
z najwi!szych zalet miesz!ania w maym miastecz!u. ,edna! z drugiej strony pojawia si
du'y problem, gdy nie jest si w stanie swoich 5dziesi%te!6 spaci( na czas.
) Eog i+( do miasta i wyja+ni( sytuacj, poprosi( o wicej czasu ) powiedziaem i
westchn%em z rezygnacj%.
) Powoli zaczynaj% te' pojawia( si rachun!i za usugi medyczne. ,eden z nich siga
MP tysicy dolar&w ) powiedziaa i podniosa pli! !opert nieco grubszych od pozostaych.
) Qle po!ryje ubezpieczenie=
) Odlicz% od !woty M ICC dolar&w.
) 7 tej chwili nie jeste+my nawet w stanie tego spaci( ) podsumowaem.
) -zy nadal chcesz, 'ebym wypisaa cze! z darowizn%= ) zapytaa $onja, maj%c na
my+li nasze cotygodniowe dotacje para3ialne.
) Oczywi+cie ) odpowiedziaem bez wahania. 4&g wa+nie odda nam naszego syna*
nie byo mowy, by+my si mu nie odwdziczyli.
0o!adnie w tym momencie -olton wszed do !uchni i zas!oczy nas nietypowym
stwierdzeniem, !t&re zbio nas z tropu.
) Tato, Pan ,ezus wyleczy mnie u'ywaj%c r%! do!tora OK;ollerana ) powiedzia
stoj%c w drzwiach i zdecydowanie opar rce na biodrach. ) Eusicie mu zapaci( ) doda
odwracaj%c si na picie i wymaszerowa do salonu. ,a!by nigdy nic.
7ymienili+my z $onj% zdumione spojrzenia. 5We co=6
4yli+my naprawd zas!oczeni. -ay czas wydawao nam si, 'e do!tor OK;olleran by
dla -oltona wcieleniem wszel!iego za, !ojarzy si z badaniami, ciciami, odci%ganiem ropy
i z ogromnym b&lem. Nagle tydzie po wyj+ciu ze szpitala o!azuje si, 'e nasz syn zmieni
zdanie.
) No, chyba jedna! lubi do!tora OK;ollerana ) stwierdzia $onja.
Nawet je+li -olton w gbi duszy wybaczy do!torowi, zdanie !t&re wypowiedzia w
!uchni, wydawao si dosy( dziwne. ,a!i czterolate! analizuje 3inansow% sytuacj rodziny i
domaga si spaty dugu= $zczeg&lnie wzgldem !ogo+, za !im specjalnie nie przepada= 0o
PI
tego spos&b, w ja!i to uj%. 5Tato, Pan ,ezus wyleczy mnie u'ywaj%c r%! do!tora
OK;ollerana6. Ddumiewaj%ce!
,eszcze bardziej zdumiewaj%ce o!azao si to, co zdarzyo si chwil p&Lniej. Nie
wiedzieli+my, co zrobi( w !westii IM tysicy dolar&w dug&w, !t&re mieli+my natychmiast
spaci(. Przez pewien czas brali+my nawet pod uwag !redyt w ban!u, ale o!azao si, 'e nie
byo to !onieczne. Najpierw moja babcia >llen miesz!aj%ca w @lysses w #ansas wysaa
cze!, by pom&c nam po!ry( !oszty medyczne. 7 tym samym tygodniu wyjli+my ze
s!rzyn!i jeszcze !il!a cze!&w na TC, <CC czy ICC dolar&w. 0o !a'dego do%czona bya
!art!a z !r&t!% notat!%, na przy!ad 50owiedzieli+my si o waszych problemach i modlimy
si za was6 lub 54&g podpowiedzia mi, 'ebym wam to wysa, bo bdziecie tego
potrzebowa(6.
Pod !oniec tygodnia nasza s!rzyn!a znowu bya pena ) tym razem nie byy to
rachun!i, a darowizny. Para3ianie, bliscy przyjaciele, a nawet ludzie, !t&rych nigdy nie
poznali+my osobi+cie, wspierali nas, mimo 'e o to nie prosili+my. 7szyst!ie cze!i opieway
w sumie na !il!ana+cie tysicy dolar&w. De zdumieniem stwierdzili+my, 'e nadesane cze!i
razem z pienidzmi od mojej babci po!ryway pierwsz% tur rachun!&w niemal'e co do centa.
ZZZ
-olton wadowa si w tarapaty niedugo po tym, ja! zosta maym !westarzem. Nie
byo to nic wiel!iego, po prostu w domu !olegi wda si w ja!%+ b&j! o zabaw!i. Tego
wieczoru zawoaem go do !uchni na powa'n% rozmow. $iedziaem przy stole i poprosiem,
'eby usiad !oo mnie. 7drapa si na !rzeso, u!l%! na nim, opar o!cie na stole i
przygl%da mi si niebies!imi oczami z za!opotaniem.
#a'dy rodzic wie, ja! ci'!o rozmawia( z przedsz!ola!iem o dyscyplinie, ignoruj%c
jego sod!ie, niewinne spojrzenie. 7 !ocu udao mi si przybra( powa'ny wyraz twarzy.
) -olton ) zacz%em, ) czy wiesz, o co mi chodzi=
) Ta!, wiem. Nie chciaem si podzieli( ) powiedzia wbijaj%c wzro! w blat stou.
) 0o!adnie ta!. -olton, ta! si nie robi. Nie nale'y ta! tra!towa( innych ludzi.
) Ta!, wiem, tato. ,ezus powiedzia mi, 'e mam by( dobry ) odpar, podnosz%c na
mnie wzro!. ,ego odpowiedL le!!o zbia mnie z tropu. #to by si spodziewa ta!ich s&w z
ust czterolat!a. 5,ezus powiedzia mi...6 Dignorowaem to. 5,ego !atecheci w sz!&ce
niedzielnej musz% by( ca!iem nieLli6 ) pomy+laem.
PM
) 7 ta!im razie ,ezus mia racj, prawda= ) powiedziaem i za!oczyem rozmow.
-hyba nawet nie u!araem -oltona za jego zachowanie. 7 !ocu sowa ,ezusa przewy'szay
rang% moje rady.
#il!a tygodni p&Lniej zacz%em przygotowywa( si do pogrzebu w naszym !o+ciele.
Dmary nie nale'a o3icjalnie do naszej para3ii, jedna! miesz!acy miasta, !t&rzy nie
uczestnicz% regularnie w mszy, czsto prosz% o !o+cielny pogrzeb dla czon!a rodziny.
-zasami zmary jest przyjacielem lub !rewnym jednego z para3ian.
-olton prawdopodobnie usysza nasz% rozmow z $onj% na temat zbli'aj%cej si
ceremonii, poniewa' pewnego dnia wszed do salonu i ci%gn%c mnie za r!aw zapyta.
) Tato, a co to jest pogrzeb=
Odprawiem za 'ycia -oltona ju' !il!a pogrzeb&w w naszym !o+ciele, jedna! dopiero
teraz maluch zaczyna interesowa( si +wiatem i tym, ja! wszyst!o 3un!cjonuje.
) Pogrzeb odbywa si wtedy, !iedy !to+ umiera. ,eden pan w mie+cie umar i jego
rodzina przyjdzie do !o+cioa, 'eby si z nim po'egna(.
-olon momentalnie zesztywnia. Przybra powa'ny wyraz twarzy i spojrza mi w
oczy.
) -zy ten pan mia ,ezusa w sercu=
E&j syn zapyta mnie, czy zmary by chrze+cijaninem i czy wierzy w ,ezusa ja!o w
zbawiciela. Powa'ny ton malucha zbi mnie z tropu.
) -olton, nie jestem pewien ) odpowiedziaem. ) Nie znaem go za dobrze.
Dmartwienie wymalowao si na twarzy -oltona.
) .usia3 mie( ,ezusa w sercu. .usia3! Qnaczej nie bdzie m&g p&j+( do nieba!
-olton zn&w zas!oczy mnie swoim przejciem. Przecie' nawet nie zna tego
czowie!a. $taraem si go uspo!oi(.
) 2ozmawiaem z jego rodzin% i powiedzieli mi, 'e mia. Nie martw si.
-hyba nie by do !oca prze!onany, ale ewidentnie mu ul'yo. @+miechn% si do
mnie i wr&ci do zabawe!.
Po raz !olejny w przeci%gu !il!u tygodni pomy+laem. 5No prosz, ci nauczyciele ze
sz!&!i niedzielnej odwalaj% !awa dobrej roboty!6
7 ten wee!end $onja ubraa -assie i -oltona w ich od+witne niedzielne stroje i
ruszyli+my do naszej para3ii, by przygotowa( si do pogrzebu. #iedy zatrzymaem samoch&d
na podjeLdzie, !arawan 0omu Pogrzebowego 51iewer6 sta ju' przed !o+cioem.
7ypolerowana dbowa trumna zostaa wniesiona do za!rystii.
PP
0wie pary drzwi prowadziy z za!rystii do !aplicy, gdzie rodzina zbieraa si na
5!wiatowe nabo'estwo6. Przed przeprowadz!% do Qmperial nigdy wcze+niej nie syszaem o
czym+ ta!im ja! 5!wiatowe nabo'estwo6, ale teraz uwa'am, 'e jest to naprawd pi!ny
zwyczaj. 2odzina zbiera si przed ceremoni% pogrzebow%, a prowadz%cy pogrzeb odczytuje,
od !ogo jest !a'dy wieniec, bu!iet czy !wiat wraz z do%czonymi do nich wiadomo+ciami.
952odzina $mith&w przesya te pi!ne purpurowe azalie6:.
Pastor r&wnie' powinien by( na 5!wiatowym nabo'estwie6. Dajrzaem do !aplicy i
wymieniem znacz%ce spojrzenie z osob% prowadz%c% pogrzeb. Pota!uj%co s!ina gow% na
zna!, 'e s% gotowi. Odwr&ciem si, by zawoa( -oltona i -assie, a wtedy chopiec ws!aza
palcem trumn.
) -o to jest, tato=
) To jest trumna ) powiedziaem staraj%c si nie !ompli!owa( sprawy. ) Dmary le'y
w +rod!u.
Nagle na twarzy -oltona zn&w pojawia si tros!a. Dacisn% donie w pi%st!i i uderzy
si w uda.
) Ale czy ten pan mia w sobie ,ezusa=! ) zapyta niemal'e !rzycz%c i ponownie
ws!aza trumn palcem. $onja wytrzeszczya oczy ze zdziwienia i oboje spojrzeli+my na
drzwi prowadz%ce do !aplicy w obawie, 'e rodzina zmarego usyszy wrzas!i naszego
dziec!a.
) .usia3, po prostu musia3! ) !ontynuowa -olton. ) Nie bdzie m&g p&j+( do nieba,
je+li nie mia ,ezusa w swoim sercu!
$onja zapaa -oltona za ramiona i usilnie staraa si go uciszy(. Nie byo to jedna!
ta!ie proste. Niemal'e pacz%c, -olton wy!rca si z u+cis!u $onji i !rzycza.
) Tato, on musia3 mie( w sobie ,ezusa, musia3!
$onja wyprowadzia go z za!rystii i posza z nim pod g&wne wej+cie do !o+cioa.
-assie pobiega za nimi. Przez sz!lane drzwi widziaem, ja! 'ona pochyla si nad dzie(mi i
cierpliwie im co+ tumaczy. Po chwili -assie wzia nieudobruchanego brata za r! i zacza
i+( w moj% stron.
Nie do !oca wiedziaem, co o tym my+le(. 0laczego -olton ta! bardzo przejmowa
si losem tego nieznajomego czowie!a= 0laczego martwio go, czy aby na pewno 5mia
,ezusa w sercu6=
,ednego byem pewien. -olton by w ta!im wie!u, 'e czego!olwie! sobie nie
pomy+la, musia powiedzie( to na gos. Pewnego dnia zabraem go do restauracji w Eadrid
w Nebrasce. Po chwili wszed m'czyzna z bardzo dugimi, prostymi wosami, a -olton
PT
zapyta dono+nie, czy to chopa! czy mo'e dziewczyna. Od tamtego incydentu trzymali+my
-oltona z dale!a od pogrzeb&w, je+li nie byli+my pewni, czy zmary by chrze+cijaninem. Po
prostu nie wiedzieli+my, ja! zareagowaby nasz may syn.
2ozdzia dwunasty
Naoczny wiade$
-zwartego lipca, cztery miesi%ce po usuniciu wyrost!a, z o!azji Fwita
Niepodlego+ci pojechali+my w odwiedziny do naszego nowonarodzonego siostrzeca.
0opiero podczas tego wyjazdu zorientowali+my si z $onj%, 'e co+ niezwy!ego musiao
spot!a( naszego syna. 7 midzyczasie -olton !il!a razy zachowywa si do+( dziwnie. 7
pewnym momencie nalega przecie', 'eby+my zapacili do!torowi OK;olleranowi, poniewa'
,ezus wyleczy go r!ami le!arza. ,ego spontaniczne stwierdzenia, 'e ,ezus 5powiedzia mu6,
'eby by dobry dla innych, lub cyr!, ja!i odstawi podczas pogrzebu w Qmperial, r&wnie'
powinny byy przy!u( nasz% uwag. ,edna! byy to tyl!o pojedyncze sceny wplecione w
zabiegane 'ycie rodzinne i 3irmowe. 7ydaway si wtedy ca!iem sod!ie. No mo'e poza tym
pogrzebem, !iedy -olton zachowywa si naprawd dziwnie.
,edna! bior%c pod uwag jego wie!, nie byy to e!stremalne dziwactwa wy!raczaj%ce
poza wszel!ie normy. Daczli+my co+ podejrzewa( dopiero podczas podr&'y do 0a!oty
Poudniowej. #iedy przeje'd'ali+my przez centrum North Platte, zacz%em si z -oltonem
troch droczy(.
) Patrz, -olton, je+li s!rciliby+my tutaj, mogliby+my wr&ci( do szpitala )
powiedziaem. ) To co, odbijamy w prawo= 7racamy=
Podczas tej rozmowy -olton powiedzia, 'e jego dusza opu+cia jego ciao, 'e
rozmawia z anioami i siedzia na !olanach u ,ezusa. Nie m&g !ama(, poniewa' dobrze
wiedzia, co robili+my, podczas gdy pierwszy raz le'a w sali operacyjnej.
) $iedziae+ sam w maym po!oi!u i si modlie+, a mama bya w ja!im+ du'ym
po!oju i te' si modlia i ci%gle rozmawiaa przez tele3on.
Nawet $onja nie wiedziaa, 'e zam!n%em si w tym po!oju i ze zami w oczach
wygra'aem 4ogu.
PB
Nagle w samochodzie wszyst!ie elementy u!adan!i ws!oczyy na miejsce,
pojedyncze wydarzenia z ostatnich !il!u miesicy zaczy %czy( si w sp&jn% cao+(. -olton
przecie' nie po raz pierwszy sygnalizowa, 'e prze'y co+ niezwy!ego ) jedna! nigdy jeszcze
nie m&wi o tym ta! otwarcie.
#iedy dojechali+my do $iouH 8alls, nie mieli+my nawet czasu przedys!utowa(
opowie+ci -oltona. Dajli+my si podziwianiem naszego maego, sod!iego siostrzeca i
rozmowami z rodzin%, a p&Lniej poszli+my razem na spacer nad wodospad.
8ala wspomnie zalaa mnie dopiero tu' przed p&j+ciem spa(. 1e'%c w &'!u
przypomniaem sobie t o!ropn% chwil, !t&r% spdziem zam!nity w szpitalnej !litce,
bluLni%c na 4oga. 4yem prze!onany, 'e ni!t mnie nie widzia, 'e ten moment sabo+ci i
wahania to moja tajemnica. 7 oczach $onji byem silnym czowie!iem wiary. ,edna! m&j
syn twierdzi, 'e mnie widziaU
Nasza !r&t!a wyciecz!a mina bez wi!szych przyg&d i po udanym wee!endzie
wr&cili+my do Qmperial na niedzielne nabo'estwo. 7 nadchodz%cym tygodniu $onja miaa
jecha( ze swoj% !ole'an!% $herri $choenholz do -olorado $prings na Pi!eKs Pea! 7orship
8esti?al, !on3erencj o muzycznych duszpasterstwach.
7 zwi%z!u z tym opie!a nad dzie(mi spada na mnie.
,a! !a'da rozwa'na rodzina miesz!aj%ca na obszarze Alei Tornad, mamy w piwnicy
schron. Nasz jest cz+ciowo umeblowany ) poza du'ym wielo3un!cyjnym po!ojem
wybudowali+my r&wnie' mae biuro i azien!. Pewnego wieczoru siedzieli+my z -oltonem
na dole. Eogem spo!ojnie przygotowywa( !azanie, obserwuj%c syna bawi%cego si
zabaw!ami.
Podczas operacji -olton mia trzy lata i dziesi( miesicy, wic w maju
+witowali+my jego czwarte urodziny. 4y ju' o3icjalnie du'ym chopcem. To przyjcie
urodzinowe byo dla nas szczeg&lnie wa'ne, poniewa' !il!a miesicy wcze+niej niemal'e
stracili+my naszego syna.
Nie jestem w stanie przypomnie( sobie, ja!i to by dzie tygodnia, !iedy siedzieli+my
z -oltonem w piwnicznym biurze. Pamitam jedna!, 'e tego wieczoru -assie nie byo w
domu, prawdopodobnie zostaa na noc u jednej z !ole'ane!. Przygl%daj%c si pogr%'onemu w
zabawie -oltonowi, zn&w my+lami wr&ciem do naszej rozmowy o ,ezusie i anioach.
-hciaem go o to podpyta(, wyci%gn%( z niego co+ wicej. 7 tym wie!u mali chopcy nie s%
zbyt rozmowni, nie opowiadaj% historii ze szczeg&ami. ,edna! na !a'de bezpo+rednie pytanie
odpowiedz% szczerze i otwarcie.
PS
Nie chciaem bombardowa( go sugestywnymi pytaniami, je+li 3a!tycznie prze'y co+
niezwy!ego. Prze!azywali+my -oltonowi nasz% wiar od momentu jego narodzin. ,edna! w
obliczu spot!ania z ,ezusem i anioami nie mogem ju' by( jego nauczycielem. Dostaem
uczniem mojego maego syna!
Podnosz%c gow znad niedo!oczonego !azania jeszcze raz spojrzaem na -oltona,
!t&ry wzi% do r!i 3igur! $pidermena i zaata!owa ni% ja!%+ o!ropn% !reatur ze $tar 7ars.
) -olton, pamitasz ja! opowiadae+ w samochodzie, 'e widziae+ anioy i bye+ u
,ezusa na !olanach= ) zapytaem siedz%cego na pododze malucha. Podni&s wzro! i spojrza
na mnie.
) Ta!, a co=
) -hciaem tyl!o zapyta(, czy jeszcze co+ si wtedy stao= ) !ontynuowaem, a -olton
pota!uj%co s!in% gow%.
) 7iedziae+, 'e ,ezus ma !uzyna= Powiedzia mi, 'e to ten !uzyn go ochrzci )
odpowiedzia z rozradowanym bys!iem w o!u.
) Ta!, masz racj ) potwierdziem. ) 7 4iblii napisane jest, 'e ten !uzyn nazywa si
,an.
Eomentalnie s!arciem si w my+lach. 5Nie zarzucaj go in3ormacjami, pozw&l mu
m&wi(!6.
) Nie pamitam ju', ja! si nazywa ) powiedzia beztros!o ) ale jest bardzo miy.
,an -hrzciciel jest 5miy6=!
,eszcze nie do !oca dotaro do mnie, co sugeruj% sowa mojego syna ) 'e spot!a
,ana -hrzciciela ) !iedy ten wygrzeba ze sterty zabawe! plasti!owego !onia i zamacha nim
w moj% stron.
) A tato, wiedziae+, 'e ,ezus mia !onia=
) #onia=
) Ta!, ta!iego tczowego. Nawet go gas!aem. 7iesz, tam jest tyle !olor&w!
5,a!ich !olor&w= O czym on w og&le m&wi=6
) Jdzie jest ta! du'o !olor&w=
) 7 niebie, tato. Tam s% wszyst!ie !olory tczy. 7szyst!ie!
Daczo mi si !rci( w gowie. Nagle zdaem sobie spraw, 'e do tego momentu w
pewien spos&b bawia mnie my+l, 'e -oltonowi objawi si ,ezus z anioami. Eo'e 3a!tycznie
widzia je podczas operacji si w szpitalu. -zsto m&wi si o ludziach blis!ich +mierci, !t&rzy
PN
maj% widzenie. Daczo dociera( do mnie, co m&j syn mia na my+li. Nie tyl!o opu+ci swoje
ciao, opu+ci r&wnie' i szpital.
) -zyli bye+ w niebie= ) zapytaem po du'szej chwili.
) No ta!, przecie' ci m&wiem ) odpowiedzia, ja!by byo to zupenie oczywiste.
Eusiaem zrobi( sobie przerw. 7staem od biur!a, wszedem na g&r i natychmiast
zadzwoniem do $onji na !om&r!. #iedy odebraa, w tle sycha( byo go+n% muzy! i
radosne +piewy.
) -zy wiesz, co przed chwil% opowiedzia mi tw&j syn=
) -o= ) zapytaa, prze!rzy!uj%c haas.
) Powiedzia, 'e widzia ,ana -hrzciciela.
) <e co=!
$zyb!o stre+ciem rozmow z -oltonem. Ddumionym gosem staraa si wypyta( o
szczeg&y, ale byo za go+no. 1edwo si syszeli+my.
) Dadzwo dzisiaj po !olacji, dobrze= ) powiedziaa $onja. ) -hc wszyst!o
wiedzie(! ) dodaa i roz%czya si.
Odo'yem tele3on i oparem si o !uchenny blat. Eusiaem spo!ojnie przemy+le(
spraw. Powoli zacz%em dopuszcza( ewentualno+(, 'e to wszyst!o miao miejsce. -zy nasz
syn 3a!tycznie umar i wr&ci do +wiata 'ywych= Personel medyczny nigdy nic ta!iego nie
zasugerowa. ,edna! nie mogem zaprzeczy(, 'e co+ byo na rzeczy ) -olton udowodni to,
opowiadaj%c o mojej ucieczce do po!oju, o !t&rej nie m&g wiedzie(.
Da+witaa mi w gowie my+l, 'e mo'e wa+nie zosta nam dany prezent, !t&ry
powinni+my powoli i ostro'nie rozpa!owa(, 'eby dowiedzie( si, co jest w +rod!u.
7r&ciem na d& i zastaem !lcz%cego -oltona, bombarduj%cego !osmit&w. @siadem
obo! niego na pododze.
) -olton, chciabym ci jeszcze zapyta( o ,ezusa.
$!in% gow%, ale nie podni&s wzro!u. Nadal przeprowadza niszczyciels!i ata! na
istoty pozaziems!ie.
) ,a! wygl%da ,ezus=
Na dLwi! moich s&w spojrza na mnie i odo'y zabaw!i.
) ,ezus ma znacz!i, tato.
) $ucham=
) Ea znacz!iU No, ,ezus ma znacz!i. Q ma br%zowe wosy, ma nawet wosy na
twarzy ) powiedzia gaszcz%c si r!% po policz!u. 0omy+liem si, 'e jeszcze nie zna sowa
PR
5broda6. ) Q jego oczy, tato. Ea ta!ie adne oczy, wiesz= ) doda i rozmarzy si, ja!by
przywoa ja!ie+ szcz+liwe wspomnienia.
) A ja! by ubrany=
-olton rozejrza si po po!oju, wsta i u+miechn% si do mnie.
) Eia ta!ie 3ioletowe co+ ) powiedzia. Poo'y sobie r! na lewym ramieniu i
powoli przesun% j% po prze!%tnej do prawego biodra. ) 7szyst!o mia biae, ale odt%d dot%d
mia purpurowe.
#olejne sowo, !t&rego nie zna. szar3a.
) Tyl!o ,ezus mia ta!ie purpurowe co+, wiesz, tato=
7 4iblii purpurowy jest !olorem wadc&w. Przypomniaem sobie sowa z ewangelii
+witego Ear!a. 5,ego odzienie stao si l+ni%co biae ta!, ja! 'aden 3oluszni! na ziemi
wybieli( nie zdoa6
T
.
) Q mia ta!ie zote co+ na gowieU ) doda wesoo. Po czym u!adaj%c donie w
!&!o uni&s je nad gow.
) -o+ ja!by !oron=
) No, ja! !oron! Q miao ta!ieU ta!ie diamentowe co+ na +rod!u i te' byo 3ioletowe.
No i ma te znacz!i.
Dnowu za!rcio mi si w gowie. -hciaem ostro'nie podpytywa( syna o szczeg&y,
nie spodziewaem si, 'e ta! si rozpdzi. Przed oczami przewijay mi si obrazy z Pisma
Fwitego. -hrysto3ania. Objawienie -hrystusa w #sidze 0aniela, objawienie #r&la !r&l&w
w Apo!alipsie +w. ,ana. Ddumiao mnie, 'e m&j syn opisywa ,ezusa ja!o czowie!a, po
czym moje zdumienie zdumiao mnie jeszcze bardziej. Przecie' chrze+cijastwo opiera si na
wierze w stworzenie czowie!a na podobiestwo 4oga oraz w $yna 4o'ego, !t&ry ja!o
czowie! zst%pi na ziemi i ja!o czowie! powr&ci do nieba.
Dnaem na pami( wszyst!ie opowie+ci biblijne, !t&re czytali+my -oltonowi przez
ostatnie cztery lata. J&wnie sigali+my po !si%'ecz!i jeszcze z mojego dziecistwa.
7iedziaem r&wnie', ja! wygl%daj% sz!&!i niedzielne w naszej para3ii i w ja! du'ym stopniu
wszyst!o byo upraszczane dla najmodszych. ,ezus ci !ocha. 4%dL dobry dla innych. 4&g
jest miosierny. 0u'ym su!cesem byo wpojenie dziecia!owi !r&t!iego trzy) czy
czterozdaniowego pojcia podczas niedzielnych zaj(. ,edna! m&j syn sta przede mn% i
wszyst!o, co opisywa rzeczowym tonem czterolat!a, zgadzao si z 4ibli%, %cznie z
!olorami tczy opisywanymi w Apo!alipsie Fwitego ,ana, co de3initywnie wychodzi poza
materia sz!&!i niedzielnej. -o chwil przerywa swoj% opowie+(, pytaj%c.
T
E! R,M.
TC
) 7iedziae+ o tym, czy nie=
Da !a'dym razem my+laem. 5Ta!, oczywi+cie, ale s!%d ty to wiesz=6.
$iedziaem w ciszy, a -olton bombardowa mnie szczeg&ami. Po raz pierwszy
naprawd dugo zastanawiaem si, o co do!adnie powinienem go zapyta(. ,eszcze raz
przemy+laem to, do czego ju' doszli+my. ,an -hrzciciel, ubi&r ,ezusa, wszyst!ie !olory
tczy, !onie. Tyle zrozumiaem. Tyl!o o co chodzio mu ze znacz!ami= ,a!ie niby znacz!i
miaby ,ezus mie(=
='zym s znaczki d%a ma3ego dziecka7>
Nagle wydao mi si to oczywiste.
) -olton, a m&wie+, 'e ,ezus mia znacz!i. ,a!ie znacz!i masz na my+li=
) No, znacz!i ) powiedzia i spojrza na mnie z le!!% irytacj%. ) Ta!ie, wiesz,
!olorowe. Eia na sobie !olory.
) A ja!iego !oloru byy te znacz!i ,ezusa= ) wypytywaem dalej.
) -zerwone, tato, no a ja!i=. ,ezus mia przecie' czerwone znacz!i.
Yzy napyny mi do oczu, !iedy zrozumiaem, co -olton przez cay czas stara si
wytumaczy(.
) -olton, a gdzie ,ezus mia te swoje znacz!i= ) ostro'nie zapytaem, zni'aj%c gos.
7sta bez wahania, 'eby zademonstrowa( miejsca 5znacz!&w6. 7yci%gn% w moj%
stron praw% do i drug% r!% ws!aza jej +rode!. P&Lniej wyci%gn% lew% do i ws!aza to
samo miejsce. Na !oniec schyli si i zapa si za obie stopy.
) No, to ju' wiesz gdzie ,ezus ma swoje znacz!i ) powiedzia zadowolony.
7zi%em gbo!i oddech. 57idzia to6 ) pomy+laem. " 5Eusia to widzie(6. 7szyscy
wiemy, gdzie wbito ,ezusowi gwoLdzie podczas u!rzy'owania. Ta! ma!abryczny temat nie
jest jedna! wa!owany z przedsz!ola!ami na pierwszych le!cjach religii. Prawd
powiedziawszy, nie byem nawet pewny, czy m&j syn !iedy!olwie! w 'yciu widzia !rzy'.
0zieci z rodzin !atolic!ich dorastaj% ze +wiadomo+ci% znaczenia tego symbolu, jedna! w
protestanc!ich !rgach najmodszym wpaja si po prostu bez zbdnych tumacze, 'e 5,ezus
zmar na !rzy'u6.
Das!oczyo mnie r&wnie', ja! szyb!o -olton odpowiada na moje pytania. 4y pewien
swoich s&w ja! naoczny +wiade!, nie zmy+la na pocze!aniu ani nie musia przypomina(
sobie poprawnych, wyuczonych odpowiedzi ze sz!&!i niedzielnej czy te' z !si%'!i.
) -olton, za chwil wr&c. Eusz si napi( wody ) s!amaem. Ta! naprawd
chciaem tyl!o przerwa( nasz% rozmow. Nie interesowao mnie, czy mia co+ jeszcze do
T<
powiedzenia, usyszaem ju' wystarczaj%co du'o. Eusiaem przetrawi( to, czego do tej pory
si dowiedziaem.
) 0obra ) powiedzia i wr&ci do swoich zabawe!.
Dn&w poszedem na g&r, wzi%em do r!i butel! wody i znowu oparem si o
!uchenny blat. 2ozmy+laem, odtwarzaj%c w my+lach rozmow z czteroletnim synem.
5Qle m&j may chopiec mo'e wiedzie(=6.
4yem prze!onany, 'e nie zmy+la. D pewno+ci% 'adne z nas nigdy nie poruszyo z
-oltonem tematu ubioru ,ezusa, a w szczeg&lno+ci purpurowych szar3, !t&re nosi w niebie.
-zy mo'liwe jest, 'e ta!ie szczeg&y pojawiay si w historyj!ach biblijnych, !t&re
czytali+my swoim dzieciom= 7i!szo+( wiedzy -oltona o wierze pochodzia wa+nie z tych
dziecicych !si%'ecze!, a nie z niedzielnych spot!a w !o+ciele. ,edna! czytali+my im tyl!o
!r&ciut!ie, uproszczone opowiadania na !il!aset s&w. Nie byo w nich wiele szczeg&&w, nie
przypominam sobie nic na temat ,ezusa chodz%cego w bieli, a tym bardziej opis&w #r&lestwa
Niebies!iego.
7zi%em !olejny y! wody i zacz%em ama( sobie gow, s!%d wziy mu si te
5znacz!i6. Na pewno nie nauczy si tego od nas, a mimo moich natrtnych pyta by bardzo
pewny swego. ,eszcze jedno zastanawiao mnie w !westii 5znacz!&w6. Dapytany o wygl%d
,ezusa, -olton uzna je za najwa'niejsz% cech i wymieni je w pierwszej !olejno+ci. Nic ich
nie przebio. pozostae szczeg&y ja! purpurowa szar3a, !orona, a nawet oczy ,ezusa, !t&rymi
-olton by oczarowany, wspomnia dopiero po 5znacz!ach6. Po prostu wypali bez
zastanowienia.
) ,ezus ma znacz!i.
Przypomniaa mi si pewna duchowa 5zagad!a6, !t&r% mi !iedy+ opowiedziano.
) -o jest do!adnie ta!ie samo na ziemi, ja! i w niebie=
OdpowiedL. rany na doniach i stopach ,ezusa.
Eo'e jest w tym szczypta prawdy=
2ozdzia trzynasty
,wiata i s$rzyda
7 niedziel wieczorem $onja wr&cia z -olorado $prings. @siedli+my razem na
!anapie w salonie i do!adnie zrelacjonowaem jej przebieg rozmowy z -oltonem.
TI
) -zy'by+my wcze+niej co+ przeoczyli= ) zastanawiaem si na gos.
) Nie wiem ) odpowiedziaa. ) -olton co chwil wys!a!uje z ja!imi+ nowymi
szczeg&ami.
) -hciabym dowiedzie( si wicej, ale nie bardzo wiem, ja! go o to podpyta(.
Oboje byli+my nauczycielami ) $onja prze!azywaa wiedz w sz!ole, a ja dbaem o
duchowy rozw&j wiernych z para3ii. Dgodzili+my si, 'e najlepiej bdzie zadawa( luLne
pytania, stopniowo, w miar ja! -olton bdzie si coraz bardziej otwiera. Podczas pierwszej
rozmowy nierozwa'nie podpowiedziaem mu, 'e 5zote co+ na gowie6 to !orona ) teraz
postanowili+my nie pomaga( mu w uzupenianiu lu!. Trzymali+my si tej ustalonej ta!ty!i
ta! dugo, 'e -olton do dziesi%tego ro!u 'ycia nie pozna sowa 5szar3a.6
#il!a dni po rozmowie o 5znacz!ach6 siedziaem w !uchni przygotowuj%c !olejne
!azanie, a -olton bawi si na pododze. $pojrzaem znad !si%'e! na uzbrojonego w
plasti!owe miecze syna, !t&ry zwi%zywa rogi zarzuconego na plecy rczni!a. 7 !ocu
!a'dy porz%dny superbohater musi mie( peleryn.
Dn&w chciaem porozmawia( z nim o niebie i u!adaem w gowie wszyst!ie mo'liwe
pytania. Nigdy wcze+niej nie rozmawiaem z -oltonem o ta!ich rzeczach i musz przyzna(,
'e byem nieco zdenerwowany. Nie wiedziaem nawet, ja! zacz%(. 7 gruncie rzeczy z nikim
nigdy nie prowadziem ta!iej rozmowy.
@dao mi si odci%gn%( jego uwag od zabawe!, zanim zd%'y porz%dnie zacz%(
bitw. 7sta z podogi i wdrapa si na !rzeso po drugiej stronie stou.
) -o=
) Pamitasz, ja! opowiadae+ mi o,ezusie= Q o jego !oniu=
$!in% gow% i spojrza na mnie powa'nie.
) 4ye+ w niebie=
Dnowu s!in% pota!uj%co.
Powoli zaczynaem bra( pod uwag to, 'e -olton 3a!tycznie m&g tam by(.. -zuem
si, ja!bym rozpa!owywa prezent ) p&!i co zerwaem pierwsz% warstw papieru i poznaem
!sztat tego, co byo w +rod!u. Teraz chciaem dowiedzie( si czego+ wicej, do!adniej
pozna( zawarto+( pa!un!u.
) A wic co robie+ w niebie= ) odwa'yem si zapyta(.
) Prac domow%.
5Prac domow%=!6 Nie ta!iej odpowiedzi si spodziewaem. Pr&ba ch&ru by mnie a'
ta! nie zdziwia, ale praca domowa=!
) To znaczy=
TM
) ,ezus mnie uczy.
) ,a! w sz!ole=
-olton przyta!n%.
) ,ezus powiedzia mi, co mam robi( i to byo naj3ajniejsze tam w niebie. 7 og&le,
tato, tam byo ta! du'o dzieci!
P&Lniej zrozumieli+my, 'e od tamtej rozmowy powinni+my byli notowa( pewne
rzeczy. ,eszcze przez ro! -olton by w stanie wymieni( z imienia wiele dzieci, !t&re byy
razem z nim w niebie. Niestety ju' ich nie pamita, a my nigdzie ich nie zapisali+my.
4y to r&wnie' pierwszy raz, !iedy -olton wspomnia o obecno+ci innych ludzi w
niebie. Oczywi+cie m&wi wcze+niej o ,anie -hrzcicielu oraz o !il!u innych osobach, ale
musz przyzna(, 'e uwa'aem je bardziej za biblijne postacie ni' za zwy!ych +miertelni!&w.
To do+( zabawne, prawda= Przecie' chrze+cijastwo opiera si na wierze w 'ycie wieczne po
+mierci. 0laczego zatem nie spodziewaem si, 'e -olton spot!a r&wnie' zwy!ych ludzi=
) 7ic ja! wygl%day te dzieci= ,a! wygl%dali ludzie w niebie= ) zapytaem
zaintrygowany.
) 7szyscy maj% s!rzyde!a.
5$!rzyde!a, ta!=6
) A ty miae+ s!rzyde!a= ) ci%gn%em temat.
) Ta!, ale nie byy du'e ) powiedzia. 7ydawao si, ja!by troch spochmurnia.
) AhaU a chodzili+cie wszdzie czy jeLdzili+cie=
) 7szyscy latali. No, tyl!o ,ezus nie lata. Tyl!o on nie mia s!rzydee! ta! ja!
wszyscy. ,eLdzi w g&r i w d&, ja! w niewidzialnej windzie.
Pomy+laem o opisie 7niebowst%pienia w 0ziejach Apostols!ich. ,ezus m&wi swoim
apostoom, 'e bd% jego +wiad!ami gosz%cymi $owo 4o'e na caym +wiecie, po czym
wa+nie wstpuje do Nieba. 5Po tych sowach uni&s si w ich obecno+ci w g&r i obo! zabra
Jo im sprzed oczu. #iedy uporczywie wpatrywali si w Niego, ja! wstpowa do nieba,
przyst%pili do nich dwaj m'owie w biaych szatach. Q rze!li. [E'owie z Jalilei, dlaczego
stoicie i wpatrujecie si w niebo= Ten ,ezus, wzity od was do nieba, przyjdzie ta! samo, ja!
widzieli+cie Jo wstpuj%cego do nieba\
B
6.
7st%pi do nieba i ponownie zst%pi. 4ez s!rzyde. 0la maego dziec!a mogo
wygl%da( to ja! niewidzialna winda.
) 7 niebie wszyscy wygl%daj% troch ja! anioy, wiesz, tato= ) powiedzia -olton,
przerywaj%c moje rozmy+lania.
B
0z, <,R"<<.
TP
) 0laczego ja! anioy=
) 4o !a'dy ma +wiato nad gow%.
$zyb!o staraem si przywoa( w pamici wszyst!o, co wiedziaem o anioach i o
+wietle. 7 4iblii pojawiaj%ce si anioy czsto opisywane s% ja!o ol+niewaj%co jasne, wrcz
o+lepiaj%ce. #iedy trzeciego dnia po pogrzebie Earia Eagdalena przysza z inn% !obiet% pod
gr&b ,ezusa, spot!ay anioa siedz%cego na !amieniu nagrobnym, !t&ry w niewiadomy spos&b
zosta odsunity od wazu. 7edug ewangelii 5posta( jego ja+niaa ja! bys!awica, a szaty
byy biae ja! +nieg
S
6.
7 0ziejach Apostols!ich opisany jest r&wnie' 'ydows!i proces +witego $zymona,
!t&rego os!ar'ano o wygaszanie herezji. Podczas rozprawy wszyscy 5przygl%dali si mu
uwa'nie i zobaczyli twarz jego podobn% do oblicza anioa
N
6. ,a!i+ czas p&Lniej $zymon zosta
u!amieniowany.
Fwity ,an >wangelista pisa w Apo!alipsie, 'e widzia 5innego pot'nego anioa,
zstpuj%cego z nieba, obleczonego w obo!, i tcza bya nad jego gow%, a oblicze jego byo
ja! soce, a nogi jego ja! supy ogniste
R
6.
Nie przypominaem sobie, 'eby anioy miay 5+wiato nad gow%6. 7iedziaem
r&wnie', 'e nie byo mowy o aureolach z poznanych przez -oltona opisach anio&w w
!si%'ecz!ach dla dzieci. Przecie' -olton nawet nie zna sowa 5aureola6. Podejrzewaem, 'e
nigdzie wcze+niej ich nie widzia, poniewa' zar&wno nasze wieczorne czytan!i religijne, ja! i
nau!i w sz!&ce niedzielnej opieray si tyl!o na 4iblii.
$owa -oltona zaintrygoway mnie szczeg&lnie w zwi%z!u z histori%, !t&r% usyszaem
!il!a lat temu od przyjaci&!i, 'ony pastora z -olorado. Opowiedziaa mi o swojej c&rce
;annie, !t&ra w wie!u trzech lat zapytaa po niedzielnej mszy.
) Eamo, mamo, a dlaczego nie!t&rzy w !o+ciele maj% ta!ie +wiato nad gow%, a
nie!t&rzy nie=
Pomy+laem wtedy, 'e natychmiast zapytabym si ;anny.
) A czy ja miaem +wiato nad gow%= Prosz, powiedz, 'e ta!U
Dastanawiaem si r&wnie', co ;anna widziaa tego dnia w !o+ciele i czy by to e3e!t
jej prostej, dziecicej wiary, ja!% mia r&wnie' m&j syn.
#iedy apostoowie zapytali ,ezusa, !to jest najwi!szy w !r&lestwie niebies!im, ten
wywoa z tumu maego chopca i postawi go wszyst!im zebranym za przy!ad. 5Daprawd,
powiadam wam. ,e+li si nie odmienicie i nie staniecie ja! dzieci, nie wejdziecie do !r&lestwa
S
Et IN,M.
N
0z B,<T.
R
Ap, <C,<.
TT
niebies!iego. #to si wic uni'y ja! to dziec!o, ten jest najwi!szy w !r&lestwie
niebies!im
<C
6.
5#to si uni'y ja! to dziec!oU6
-zym jest dziecistwo= Nie bra!iem inteligencji, lecz raczej nadmiarem niewinno+ci.
-ennym i ulotnym czasem, zanim pojawi si duma zmuszaj%ca do przejmowania si tym, co
my+l% o nas inni. Nienaruszon% i szczer% beztros!%, dzi!i !t&rej trzylate! z rado+ci% ws!oczy
do !au'y, bdzie turla si w trawie z maym szczenia!iem lub go+no !omu+ wyt!nie, 'e
lec% mu z nosa gile. Tego wa+nie potrzeba, by znaleL( si w niebie. 0uchowa szczero+( )
przeciwiestwo ignorancji ) oznacza ch( do zaa!ceptowania rzeczywisto+ci ta!%, ja!a jest i
nazywania rzeczy po imieniu nawet wtedy, gdy wydaje si to niemo'liwe.
7szyst!o to przem!no mi przez gow w uam!u se!undy.
) Fwiato, ta!= ) zapytaem, sil%c si na beztros!i ton.
) Ta!, i s% '&ci odt%d)dot%d ) powiedzia wy!onuj%c ta!i sam ruch, ja!i zrobi
demonstruj%c 3ioletow% szar3 ,ezusa. ) Q biali odt%d"dot%d ) doda api%c si za ramiona, po
czym schyli si i zapa si za stopy.
Pomy+laem o 5m'czyLnie6, !t&ry u!aza si proro!owi 0anielowi. 50nia
dwudziestego czwartego pierwszego miesi%ca, gdy znajdowaem si nad brzegiem 7iel!iej
2ze!i, [to jest nad Tygrysem\, podniosem oczy i patrzaem. Oto ]sta^ pewien czowie!
ubrany w lniane szaty, a jego biodra byy przepasane czystym zotem, a ciao za+ jego byo
podobne do tarsziszu, jego oblicze do blas!u bys!awicy, oczy jego byy ja! pochodnie
ogniste, jego ramiona i nogi ja! bys! polerowanej miedzi, a jego gos ja! gos tumu
<<
6.
-olton znowu wy!ona ruch, ja!by po!azywa niewidzialn% szar3 i powiedzia, 'e
ludzie w niebie nosili inne !olory ni' anioy.
Po ta! dugiej rozmowie m&j nowy 5in3ormacjometr6 ws!azywa tego dnia niemal'e
ma!simum, ale byo jeszcze co+, o co chciaem si zapyta(. ,e+li -olton 3a!tycznie znalaz si
w niebie i widzia wszyst!o, o czym opowiada ) ,ezusa, !onie, anioy i inne dzieci ) i by
tam na g&rze 9czy to rzeczywi+cie jest na g&rze=: wystarczaj%co dugo, by odrobi( prac
domow%..., to na ja! dugo opu+ci, ja! twierdzi, swoje ciao=
$pojrzaem na malucha !lcz%cego na !uchennym !rze+le z rczni!iem zarzuconym
na plecy.
) -olton, m&wie+, 'e bye+ w niebie, 'e tyle widziae+, 'e robie+ ty%e rzeczy... ,a!
dugo ci nie byo=
<C
Et <N M"P.
<<
0n <C,P"B.
TB
$pojrza mi prosto w oczy i bez wahania wypali.
) Trzy minuty.
Des!oczy z !rzesa i wr&ci do porzuconych w !%cie zabawe!, by !ontynuowa(
przerwan% bitw.
2ozdzia czternasty
& czasie niebies$im
5Trzy minuty=6
Dastanawiaem si nad jego bys!awiczn% odpowiedzi% i jednocze+nie przygl%daem
si przygotowaniom do wal!i na plasti!owe miecze.
,u' nie raz uwierzytelni swoje do+wiadczenia opowiadaj%c o rzeczach, !t&rych nie
mia prawa wiedzie(. ,edna! teraz doszy do tego 5trzy minuty6, !t&re nija! nie pasoway do
cao+ci. 7patrywaem si w le'%c% na !uchennym stole 4ibli i rozwa'aem wszyst!ie
mo'liwo+ci.
Trzy minuty. To byo niemo'liwe ) nie zd%'yby zrobi( wszyst!iego, o czym nam
opowiada, w zaledwie trzy minuty. Oczywi+cie by jeszcze za may, by mie( ja!ie!olwie!
poczucie czasu. Eo'e wic trzy minuty oznaczay dla niego co+ innego ni' dla osoby
dorosej. ,a! wi!szo+( rodzic&w nie dawali+my mu dobrego przy!adu obiecuj%c, 'e za pi(
minut s!oczymy rozmawia( przez tele3on, przerwiemy rozmow z s%siadem na podw&r!u
czy wr&cimy do domu. D nieszczsnych piciu minut zawsze ja!im+ cudem robio si
dwadzie)cia.
Eo'liwe r&wnie', 'e czas w niebie pynie niezale'nie od czasu na ziemi. 7edug
Pisma Fwitego 5jeden dzie u Pana jest ja! tysi%c lat, a tysi%c lat ja! jeden
dzie
<I
6.Nie!t&rzy interpretuj% to dosownie, nie ja!o przeno+ni, czyli 'e dwa dni r&wne s%
dw&m tysi%com lat. Dawsze uwa'aem, 'e !r&lestwo niebies!ie istnieje poza wszel!imi
granicami czasu. Diems!i czas zale'ny jest od naturalnego zegara regulowanego przez u!ad
soneczny. ,edna! w 4iblii napisane jest, 'e w niebie soca nie ma, a wszel!ie +wiato
pochodzi od 4oga. Eo'e w niebie czas po prostu nie istnieje, a przynajmniej nie istnieje w
pojmowalnej dla nas 3ormie.
,edna! z drugiej strony -olton z zas!a!uj%c% pewno+ci% siebie odpowiedzia na moje
pytanie, ja!by m&wi, 'e zjad na +niadanie pat!i z mle!iem. Te 5trzy minuty6 miay sens z
<I
I P M,N.
TS
perspe!tywy czasu na ziemi ) nie m&gby opu+ci( swojego ciaa i powr&ci( do niego dopiero
po du'szej chwili. Dwaszcza, 'e nigdy nie poin3ormowano nas o +mierci !linicznej.
Pooperacyjny raport, mimo bardzo zych prognoz, ws!azywa na bezproblemowy przebieg
operacji.
2APO2T OP>2A-V,NV
0ATA OP>2A-,Q. CM.CT.ICCM
0QAJNODA P2D>0OP>2A-V,NA. Dapalenie wyrost!a robacz!owego
0QAJNODA POOP>2A-V,NA. P!nity wyroste! robacz!owy i ropie
OP>2A-,A. @sunicie wyrost!a robacz!owego i ods%czenie ropnia
-;Q2@2J. 0r Timothy OK;olleran
OPQ$ OP>2A-,Q. Pacjent zosta poo'ony na wzna! na stole operacyjnym. Pod og&lnym
znieczuleniem podbrzusze zostao sterylnie przygotowane. Po prawej stronie podbrzusza
wy!onano poprzeczne cicie przez wszyst!ie warstwy t!an!i otrzewnej. Pacjent mia
p!nity wyroste! robacz!owy z ropniem. 7yroste! zosta usunity podczas operacji.
Nagle uderzyo mnie co+ bardzo oczywistego. -olton przecie' nie umar. ,a!im
cudem znalaz si w niebie, s!oro nigdy nie umar= #il!a dni amaem sobie nad tym gow.
Ein% mniej wicej tydzie, od!%d -olton po raz pierwszy opowiedzia nam o anioach, wic
nie chciaem wywiera( na niego presji, ci%gle wypytuj%c o niebo. ,edna! w pewnym
momencie nie wytrzymaem i zacz%em szu!a( go po caym domu. Dnalazem go bawi%cego
si na dywanie w po!oju, !t&ry prze!sztacili+my w po!&j zabaw, buduj%c w nim wie' z
!loc!&w 1>JO. $tan%em w drzwiach i oparem si o 3ramug.
) 7iesz, -olton, chyba nie do !oca wszyst!o rozumiem ) zacz%em.
$pojrza na mnie z podogi i po raz pierwszy od powrotu ze szpitala zauwa'yem, 'e
jego twarz zacza si zao!r%gla(, a policz!i odzys!ay 'ywy r&'owy !olor.
) Ta!=
) Powiedziae+, 'e bye+ w niebie. 1udzie musz% umrze(, 'eby p&j+( do nieba.
) No, dobra, umarem. Ale tyl!o na chwil ) odpowiedzia, nie spuszczaj%c ze
mnie wzro!u.
Poczuem, ja! serce zaczo omota( mi w !latce piersiowej. @sysze( od
przedsz!ola!a, a szczeg&lnie od swojego syna, 'e na chwil umar= Ale -olton nie umar,
widziaem przecie' szpitalne sprawozdanie z operacji. Ani na moment nie przesta oddycha(,
praca serca nigdy si nie zatrzymaa.
TN
$taem w drzwiach i rozmy+laem nad sowami -oltona, !t&ry wa+nie wr&ci do
zabawe!. Przypomniaem sobie, 'e w Pi+mie Fwitym 3a!tycznie jest wzmian!a o ludziach,
!t&rzy nie umieraj%c znaleLli si w niebie. Fwity Pawe napisa do !o+cioa w #oryncie o
chrze+cijaninie, !t&rego zna osobi+cie i !t&ry zosta zabrany do Nieba. 5Dnam czowie!a w
-hrystusie, !t&ry przed czternastu laty

) czy w ciele ) nie wiem, czy poza ciaem ) te' nie
wiem, 4&g to wie ) zosta porwany a' do trzeciego nieba. Q wiem, 'e ten czowie! ) czy w
ciele, nie wiem, czy poza ciaem, 4&g to wie ) zosta porwany do raju i sysza tajemne sowa,
!t&rych si nie godzi czowie!owi powtarza(
<M
6.
Oczywi+cie by te' +wity ,an, !t&ry szczeg&owo opisa niebo w swojej Apo!alipsie.
Dosta wygnany na wysp Patmos, gdzie nawiedzi go anio i roz!aza mu spisanie !il!u
przepowiedni dla #o+cioa. ,an napisa.
5Potem ujrzaem. Oto drzwi otwarte w niebie, a gos, &w pierwszy, ja!i
usyszaem, ja! gdyby tr%by m&wi%cej ze mn%, powiedzia. [7st%p tutaj, a to ci u!a',
co potem musi si sta(\. 0oznaem natychmiast zachwycenia. A oto w niebie sta tron i
na tronie ]!to+^ zasiada. A Dasiadaj%cy by podobny z wygl%du do jaspisu i do
!rwawni!a, a tcza do!oa tronu ) podobna z wygl%du do szmaragdu. 0o!oa tronu )
dwadzie+cia cztery trony, a na tronach dwudziestu czterech siedz%cych $tarc&w,
odzianych w biae szaty, a na ich gowach zote wiece
<P
6.
TczeU gdzie ja ostatnio zet!n%em si z tczami=
#iedy ta! staem oparty o 3ramug i my+laem o mo'liwo+ci przed+miertnej wizyty w
niebie, zdaem sobie spraw, 'e -olton m&wi%c mi, 'e umar 5tyl!o na chwil6 stara si
dopasowa( stwierdzenie swojego ojca"pastora do tego, czego do+wiadczy na wasnej s!&rze.
Troch ja! spostrze'enie, 'e na zewn%trz jest mo!ro i wywnios!owanie, 'e po prostu musiao
pada(.
Po prostu w pewien spos&b narzuciem ten warune! +mierci, a u3aj%cy mi -olton
dostosowa si do tego. 57 ta!im razie musiaem umrze(, s!oro byem w niebie.6
Nagle -olton znowu si odezwa.
) Tato, a pamitasz, ja! zacz%em na ciebie !rzycze(, gdy si obudziem w szpitalu=
,a! m&gbym zapomnie(= To by najpi!niejszy dLwi!, ja!i w 'yciu syszaem.
) Oczywi+cie, 'e pamitam ) odpowiedziaem.
) 7iesz, !rzyczaem, bo ,ezus przyszed, 'eby mnie zabra(. Powiedzia, 'e musz
wraca(, bo ta! bardzo si o mnie modlie+. 0latego ta! bardzo !rzyczaem.
<M
I #or <I,I"P.
<P
Ap P,<"M.
TR
Na dLwi! tych s&w ugiy si pode mn% !olana. Przypomniaem sobie moje zy
w+cie!o+ci i ostre sowa w maym po!oi!u oraz p&Lniejsze ciche modlitwy w pocze!alni.
Przypomniaem sobie przera'enie, 'e -olton mo'e nie prze'y( operacji, 'e mog wicej nie
zobaczy( go 'ywego. 4yy to najdu'sze i najbardziej stresuj%ce minuty mojego 'ycia.
Q ,ezus odpowiedzia na moje modlitwy= Osobi+cie= Po tym, ja! go wy!linaem,
niemal'e ganiem, !westionuj%c jego m%dro+( i miosierdzie=
0laczego odpowiedzia na ta!ie modlitwy= 7 ja!i spos&b zasu'yem sobie na jego
as!=
2ozdzia pitnasty
Spowied-
@pay pierwszych tygodni lipca rozpieszczay pola !u!urydzy temperaturami godnymi
gigantycznych sz!larni. 4ezchmurne niebo go+cio nad Qmperial niemal'e !a'dego dnia.
Powietrze wibrowao od brzczenia !omar&w w ci%gu dnia, a w nocy od +wiergotu
+wierszczy. Eniej wicej w poowie lipca znowu pojechaem na posiedzenie o!rgowej rady
!o+cioa w Jreely w -olorado. Dgromadzenie stu pi(dziesiciu pastor&w, ich 'on i
delegat&w z Nebras!i i z -olorado odbywao si w !o+ciele $te?eKa 7ilsona ) tym samym,
do !t&rego pojechaem w marcu, !iedy $onja zostaa w domu ;arries&w i zajmowaa si
chorym na 5gryp 'o%d!ow%6 -oltonem.
7 !o+ciele rzyms!o!atolic!im spowiedL ) wyznanie !sidzu swoich grzech&w i
niedoci%gni( ) tra!tuje si ja!o +wity sa!rament. Protestanci r&wnie' si spowiadaj%,
jedna! jest to zdecydowanie mniej s3ormalizowane, zwy!le zwierzamy si 4ogu bez
po+redni!a. #iedy dowiedziaem si od -oltona, 'e moje rozw+cieczone modlitwy wzniosy
si bezpo+rednio do nieba i otrzymay r&wnie bezpo+redni% odpowiedL, poczuem, 'e musz
si wyspowiada(. 4yem niezadowolony z mojego nie!ontrolowanego wybuchu zo+ci. #iedy
byem ta! zmartwiony i zdenerwowany, !iedy gotowaem si z w+cie!o+ci, 'e 4&g chce
odebra( mi syna, on go chroni. Obdarzy go mio+ci%. ,a!o pastor czuem si odpowiedzialny
wobec pozostaych czon!&w zgromadzenia za m&j !arygodny !ryzys wiary. Podczas
!on3erencji w Jreely poprosiem Phila ;arrisa, naszego naczelni!a w o!rgu, czy m&gbym
zabra( gos na !il!u minut.
BC
Dgodzi si i pierwszego dnia !on3erencji stan%em przed wszyst!imi !olegami w
!o+ciele, w !t&rego awach w niedzielne poran!i zasiada ponad tysi%c wiernych. Najpierw
po!r&tce zrelacjonowaem stan zdrowia -oltona i podzi!owaem wszyst!im za ich modlitwy
za nasz% rodzin, po czym zacz%em si spowiada(.
) 7i!szo+( z was wie, 'e tu' przed chorob% -oltona zamaem sobie nog,
nabawiem si !amicy ner!owej i przeszedem operacj usunicia sut!a. Eiaem ta!
nieszcz+liwy ro!, 'e nie!t&rzy z was zaczli nazywa( mnie pastorem ;iobem.
-ichy +miech obi si echem w murach !o+cioa.
) ,edna! nic nie bolao ta!, ja! obserwowanie cierpie -oltona. 4yem w+cie!y na
4oga ) !ontynuowaem. ) ,estem m'czyzn%, a m'czyLni musz dziaa(. -zuem, 'e jedyne,
co mogem zrobi(, to wrzeszcze( na Niego.
Po!r&tce opisaem uczucia, !t&re targay mn% w maym po!oi!u w szpitalu.
Przyznaem, 'e bluLniem na 4oga, obwiniaj%c go za !rytyczny stan -oltona, narze!aem na
jego stosune! do jednego ze swoich pastor&w. ,a!bym ocze!iwa, 'e powinienem by( wolny
od tros!, poniewa' mu su'yem, wy!onywaem 5jego6 prac.
) Eoi drodzy, czy uwierzycie, 'e mimo mojej niepohamowanej w+cie!o+ci 4&g
odpowiedzia na te modlitwy= ) powiedziaem. ) -zy uwierzycie, 'e wysucha mnie
cierpliwie i speni moje pro+by=
-zego mnie to nauczyo= Powiedziaem moim !olegom, 'e po raz !olejny
prze!onaem si o tym, ja! wa'na jest szczero+( wobec 4oga. Nie musiaem sili( si na ja!%+
+wit% modlitw, rodem z !atechizmu, by zostaa ona wysuchana.
) 4ogu mo'na po prostu wyzna( swoje my+li ) podsumowaem. ) On i ta! je przecie'
ju' zna.
Nauczyem si, 'e zawsze zostan wysuchany, 'e wszyscy zawsze zostaniemy
wysuchani. 4yem chrze+cijaninem od urodzenia i pastorem przez poow mojego 'ycia,
wic gbo!o w to wierzyem. Teraz jedna! wreszcie byem tego pewien. 0laczego=
7iedziaem, 'e !iedy pielgniar!i zabieray mojego syna !rzycz%cego. 5Tato, tato, nie
pozw&l im mnie zabra(!6, !iedy byem w+cie!y na 4oga, poniewa' nie mogem by( blis!o
swojego syna, przytula( go i wspiera(, $yn 4o'y wzi% go na !olana i si o niego zatroszczy.
2ozdzia szesnasty
B<
Pop
Pewnego upalnego dnia w sierpniu czteroletni -olton ws!oczy na miejsce dla
pasa'era do mojego czerwonego pic!upa i razem pojechali+my do 4en!leman. Eusiaem tam
uda( si w sprawach biznesowych i postanowiem zabra( syna ze sob%. Nie by szczeg&lnie
zainteresowany monta'em przemysowych bram gara'owych, ale uwielbia jeLdzi( w moim
maym che?rolecie, poniewa' w przeciwiestwie do 3orda, gdzie mia ograniczone pole
widzenia, tutaj jego 3oteli! samochodowy by na tyle wyso!o, 'e m&g obserwowa( uwa'nie
drog.
4en!leman to mae rolnicze miastecz!o sze+(dziesi%t !ilometr&w na poudnie od
Qmperial. Dao'one w <NNS ro!u, teraz powoli pustoszeje, ja! wiele innych wiejs!ich
spoeczno+ci w Nebrasce. Poniewa' technologia zabiera tutejszym ludziom prac, przenosz%
si w jej poszu!iwaniu do wi!szych miast. Przejechaem obo! znajomej 3abry!i nawoz&w,
!t&ra wznosi si na wschodnim !racu Qmperial, a potem s!rciem na poudnie w !ierun!u
>nders 1a!e. Po lewej minli+my miejs!ie pole gol3owe poro+nite gsto drzewami
cedrowymi, a !iedy dotarli+my do betonowej tamy, po prawej zamigotaa ta3la jeziora. -olton
przygl%da si motor&wce ci%gn%cej narciarza wodnego, rozbryzguj%cego wod na wszyst!ie
strony. 7 dolinie prze!roczyli+my tam i wjechali+my na dwupasmow% autostrad, !t&ra
prowadzi prosto na poudnie. Po obu stronach u!azay si nam bez!resne pola dwumetrowej,
pn%cej si do nieba !u!urydzy, !t&re przecinaa nit!a as3altu.
) Tato, miae+ dziad!a, !t&ry nazywa si Pop, prawda= ) -olton niespodziewanie
zacz% rozmow.
) Taa, miaem ) odparem.
) -zy on by tatusiem twojej mamusi czy tatusia=
) Pop by tat% mojej mamy. Odszed, !iedy byem niewiele starszy od ciebie.
) ,est bardzo miy ) u+miechn% si.
Prawie zjechaem z drogi prosto w !u!urydz. To dziwne uczucie, !iedy tw&j syn
u'ywa czasu teraLniejszego m&wi%c o osobie, !t&ra zmara (wier( wie!u przed jego
narodzeniem. $taraem si zachowa( spo!&j.
) 7ic widziae+ Popa= ) zapytaem.
) Ta!, poznaem go w niebie. -zy lubili+cie si=
) Ta!, bardzo ) tyl!o na ta!% odpowiedL mogem si zdoby(. 7 gowie mi
zawirowao. -olton wa+nie rozpocz% cay nowy temat. ludzie, !t&rych stracie+, i spot!anie
ich w niebie. Pomimo wszyst!ich rozm&w o ,ezusie, anioach i !oniach, dotychczas nie
BI
przyszo mi do gowy, 'eby zapyta( go o osoby, !t&re ja m&gbym zna(. Ale wa+ciwie
dlaczego miabym to robi(= Od narodzin -oltona nie odszed ni!t z naszej rodziny lub
przyjaci&, wic !to m&g tam by(, !ogo m&gby spot!a(=
A teraz to. -hyba przejechaem !olejne pitna+cie !ilometr&w, a przer&'ne my+li
przechodziy mi przez gow. 7!r&tce pola !u!urydzy zast%piy r&wne !wadraty poro+nite
zotaw% szczecin%, pozostao+ci% po 'niwach.
Nie chciaem popeni( bdu, sugeruj%c -oltonowi pewne sprawy, 'e na przy!ad
ludzie musz% umrze(, zanim zostan% przyjci do nieba. Nie chciaem, 'eby powtarza rzeczy
ode mnie usyszane, tyl!o po to, 'eby mnie zadowoli(. -hciaem zna( prawd.
Po lewej, czterysta metr&w od drogi, wyrastaa ja!by z !u!urydzy biaa wie'a
!o+cielna. To by !o+ci& luteras!i pod wezwaniem +w. Piotra, zbudowany w <R<N ro!u.
Dastanawiaem si, co by powiedzieli ludzie z tej starej budowli, gdyby usyszeli rzeczy, !t&re
opowiada nasz may chopiec.
7 !ocu, gdy s!rcili+my do 0undy -ounty, byem gotowy do zadania !olejnych
pyta.
) ;ej, -olton ) zacz%em.
) -o= ) odwr&ci si od o!na, przez !t&re obserwowa ba'anta biegaj%cego w
!u!urydzy.
) A ja! wygl%da Pop= ) zagaiem.
) O, tato, Pop ma naprawd du'e s!rzyda ) u+miechn% si szero!o.
Dn&w m&wi w czasie teraLniejszym. To byo bardzo dziwne.
) Eoje s!rzyda byy bardzo malut!ie, a jego naprawd du'e ) !ontynuowa.
) A ja! by ubrany=
) Na wierzchu mia biay !olor, a pod spodem niebies!i. ) odpar, robi%c znowu ruch,
!t&ry ws!azywaby, 'e chodzi mu o szar3.
$!rciem ostro samochodem, 'eby omin%( drabin, !t&r% !to+ zostawi na +rod!u
drogi, po czym wr&ciem na +rode! pasa.
) Q miae+ o!azj pozna( Popa=
-olton przyta!n%, a oczy mu poja+niay.
) #iedy byem maym chopcem, 3ajnie si bawili+my razem z Popem ) zacz%em
wspomina(.
Nie powiedziaem -oltonowi, dlaczego spdzaem ta! du'o czasu z Popem i babci%
>llen na ich 3armie w @lysses w #ansas. Prawda jest ta!a, 'e m&j ojciec, chemi! z
wy!sztacenia, cierpia na dwubiegunow% psychoz a3e!tywn%. -zasami, gdy jego stan si
BM
pogarsza, moja mama, #ay, nauczyciel!a w sz!ole podstawowej, musiaa zostawia( tat w
szpitalu. 7tedy wysyaa mnie do Popa, 'eby mnie przed tym chroni(. Nie wiedziaem, 'e
mnie wtedy 5wysyano z dala od problem&w6. 7tedy niewiele mnie interesowao, przede
wszyst!im uwielbiaem w&czy( si po 3armie, goni( !urcza!i i polowa( na !r&li!i.
) $pdzaem wiele czasu u Popa na wsi ) opowiadaem -oltonowi. ) ,eLdziem z nim
razem !ombajnem i na tra!torze. Eia psa, z !t&rym polowali+my na !r&li!i.
) Ta!, wiem. Pop mi opowiada ) przyta!n%.
Nie wiedziaem, ja! na to zareagowa(.
) Pies nazywa si -harcie 4rown. ,edno o!o mia niebies!ie, a drugie br%zowe )
powiedziaem tyl!o.
) Ale super! ) zachwyci si -olton. ) -zy mo'emy te' !upi( ta!iego psa=
) Dobaczymy! ) za+miaem si.
E&j dziade!, 1awrence 4arber, by 3armerem i typem osoby, !t&ra zna wszyst!ich i z
!t&r% wszyscy si przyjaLni%. Daczyna dzie przed +witem, ruszaj%c ze swojego domu w
@lysses w stanie #ansas, do lo!alnego s!lepi!u, 'eby poplot!owa(. 4y du'ym 3acetem, wic
we wszyst!ich grach zespoowych zawsze gra na obronie. ,ego 'ona, moja babcia >llen 9ta
sama, !t&ra przesaa nam pieni%dze, 'eby pom&c nam zapaci( za leczenie -oltona w
szpitalu: zwy!a m&wi(, 'e potrzeba czterech albo piciu zawodni!&w, 'eby powali( na
ziemi 1awrenceKa 4arbera.
Pop chodzi sporadycznie do !o+cioa. Nie lubi upublicznia( duchowych spraw, ja!
zreszt% wielu m'czyzn. Eiaem sze+( lat, gdy zgin% w nocy w wypad!u samochodowym.
,ego samoch&d uderzy w sup ele!tryczny, !t&ry przepoowi auto na p&. J&rna cz+( supa
zwalia si na dach auta, zgniataj%c go, ale si% rozpdu maszyna wjechaa jeszcze p&tora
!ilometra w g%b pola !u!urydzy. 7ypade! spowodowa odcicie pr%du w poblis!iej
mieszalni pasz, dzi!i czemu jeden z pracowni!&w wyruszy na poszu!iwanie przyczyny
przerwy w dostawie energii. Podobno Pop jeszcze 'y tu' po wypad!u, poniewa' ratownicy
znaleLli go rozci%gnitego na siedzeniu pasa'era i sigaj%cego po !lam!, 'eby wydosta( si z
auta. ,edna! gdy !aret!a dotar% do szpitala, ju' nie 'y. Eia wtedy tyl!o sze+(dziesi%t jeden
lat.
Pamitam moj% mat! zrozpaczon% na pogrzebie, ale jej b&l trwa wiele du'ej.
-zasem widziaem, ja! podczas modlitwy zy !apay jej po policz!ach. Jdy pytaem j%,
dlaczego pacze, czsto odpowiadaa, 'e martwia si, czy Pop tra3i do nieba.
BP
0opiero wiele lat potem, w ICCB ro!u, dowiedzieli+my si od mojej ciot!i -onnie o
specjalnej mszy, w !t&rej uczestniczy Pop dwa dni przed +mierci% ) mszy, !t&ra moga !ry(
tajemnic wiecznego przeznaczenia dziad!a.
Eiao to miejsce <M lipca <RST ro!u w miejscowo+ci ,ohnson w stanie #ansas. Eama
i ciot!a -onnie miay wuj!a ;uberta -aldwella, !t&rego bardzo lubiem. 4y miejscowym
!aznodziej% i po prostu uwielbia m&wi(. 91ubiem go ta!'e dlatego, 'e by nis!i. To bya dla
mnie rzad!a o!azji popatrze( na !ogo+ z g&ry.:
7uje! ;ubert zaprosi Popa, -onnie i wielu innych na nabo'estwo odnowy do
swojego wiejs!iego !o+ci&!a. $toj%c za m&wnic% #o+cioa 4o'ego Apostols!iej 7iary
9-hurch o3 Jod o3 Apostolic 8aith:, ;ubert za!oczy swoje przesanie pytaniem, czy !to+
chciaby odda( 'ycie za -hrystusa. 7uje! zauwa'y, 'e Pop podni&s wtedy r!. Niestety ta
historia nigdy nie dotara do mojej mamy, !t&ra niepotrzebnie martwia si nieustannie przez
dwadzie+cia osiem lat, 'e dziade! zgin% nie bd%c pojednanym z 4ogiem.
Jdy wr&cili+my z 4en!elman, zadzwoniem do mamy, 'eby powt&rzy( jej sowa
-oltona. 4y pi%te!, a ju' nastpnego ran!a zapar!owaa na naszym podjeLdzie. Przejechaa
ca% drog z @lysses, 'eby usysze(, co jej wnucze! ma do powiedzenia o jej ojcu.
Das!oczyo nas, 'e ta! szyb!o przyjechaa.
) 2any, ale musiaa pru( ) powiedziaa $onja.
Tego wieczora przy obiedzie przysuchiwali+my si, ja! -olton opowiada babci o
tczowym !oniu ,ezusa i czasie spdzonym z Popem. Eam zas!oczyo w relacji dziec!a, to
'e Pop rozpozna swojego prawnu!a, chocia' urodzi si de!ad po jego +mierci. Dacza si
zastanawia(, czy ci, !t&rzy odeszli zanim my pojawili+my si na +wiecie, wiedz%, co si
dzieje tutaj na ziemi. A mo'e w niebie poznamy swoim blis!ich, nawet tych, !t&rych nigdy
nie spot!ali+my za 'ycia, dzi!i specjalnym zdolno+ciom lub wiedzy, !t&rych nie posiadamy
w 'yciu doczesnym.
2aptem mama zadaa -oltonowi dziwne pytanie.
) -zy ,ezus m&wi co+ o tym, 'e tw&j tata zosta pastorem=
Dawsze w duchu zastanawiaem si, dlaczego mi si przydarzyo co+ ta!iego ja!
powoanie, i wtedy -olton zas!oczy mnie, bo po!iwa rado+nie g&w!% i oznajmi.
) Ta!! ,ezus powiedzia, 'e poszed do tatusia i powiedzia, 'e chciaby, 'eby on
zosta pastorem, a tatu+ si zgodzi i ,ezus by naprawd szcz+liwy z tego powodu.
Niemal spadem z !rzesa. To bya prawda i do!adnie pamitam t noc, !iedy to si
stao. Eiaem trzyna+cie lat i byem na obozie na uniwersytecie ,ohna 4rowna w $iloam
BT
$prings w stanie Ar!ansas. Na jednym z wieczornych spot!a wielebny Or?ille 4utcher
opowiada, ja! ,ezus wzywa ludzi do posugi na caym +wiecie.
Pastor 4utcher by nis!i, ysy i do tego bardzo energiczny. Nie przynudza. Tej nocy
oznajmi <TC nastolat!om, 'e s% w+r&d nas tacy, !t&rych 4&g mo'e wy!orzysta( ja!o
pastor&w i misjonarzy.
To wspomnienie wci%' jeszcze jest 'ywe w mojej pamici, ja!by zdarzyo si wczoraj.
4yo to niesamowite wydarzenie, por&wnywalne z narodzinami pierwszego dziec!a.
Pamitam, 'e gromada dziecia!&w raptem zblada, a gos wielebnego odbija si echem po
sali. Poczuem ucis! w sercu i niemal usyszaem szept. 5To ty, Todd. -hc, 'eby+ to wa+nie
robi6.
Nie miaem w%tpliwo+ci, 'e wa+nie usyszaem 4oga. Postanowiem by( mu
posusznym. 7r&ciem my+lami do!adnie w momencie, gdy pastor 4utcher m&wi, 'e je+li
!to+ z nas usyszy 4o'y gos tej nocy, je+li zde!laruje si mu su'y(, to powinni+my o tym
powiedzie( !omu+ zaraz po powrocie do domu, by chocia' jeszcze jedna osoba o tym
wiedziaa. #iedy tyl!o wr&ciem z obozu, wbiegem do !uchni i oznajmiem.
) Eamo, gdy dorosn, zostan pastorem.
Od tamtego dnia wiele razy wspominali+my z mam% t rozmow, ale nigdy nie
m&wili+my o niej -oltonowi.
2ozdzia siedemnasty
.wie siostry
Dielone dni lata ust%piy zotej jesieni, a temat nieba ci%gle powraca w naszych
rozmowach z -oltonem. Ale jedna !westia przewijaa si nieustannie. !iedy nasz syn widzia
,ezusa w niebie, to ja! on wtedy wygl%da= 4yli+my tym zainteresowani, poniewa' ja ja!o
pastor ci%gle spdzam czas w szpitalach, !sigarniach !atolic!ich, przer&'nych !o+cioach, a
w tych wszyst!ich miejscach znajduje si mn&stwo obraz&w przedstawiaj%cych -hrystusa.
-zsto towarzysz% mi $onja z dzie(mi, wic zaczli+my bawi( si w pewn% gr. Jdy
napoty!ali+my ja!i+ obraz ,ezusa, pytali+my -oltona, czy ta! wygl%da -hrystus.
-hopiec zawsze wpatrywa si przez chwil, po czym !rci swoj% ma% g&w!% i
wyro!owa. 5Nie, na tym wosy si nie zgadzaj%6 albo 5Tutaj ma inne ubranie6.
BB
Powtarzali+my t gr set!i razy przez nastpne trzy lata. Niezale'nie od tego, czy by
to pla!at w salce sz!&!i niedzielnej, o!ad!a !si%'!i lub !opia obrazu !t&rego+ ze starych
mistrz&w wisz%ca u !ogo+ w domu, -olton zawsze reagowa ta! samo. 4y za may, 'eby
wyja+ni(, co do!adnie byo ze w obrazie, potra3i tyl!o stwierdzi(, 'e byy nie ta!ie i ju'.
Pewnego wieczora w paLdzierni!u siedziaem przy !uchennym stole, przygotowuj%c
!azanie. $onja w salonie +lczaa nad !sigami rachun!owymi i regulowaa patno+ci. -assie
bawia si obo! niej lal!ami 4arbie. @syszaem !ro!i -oltona w !orytarzu i zobaczyem, ja!
obieg !anap i stan% naprzeciw!o $onji.
) Eamusiu, mam dwie siostry ) oznajmi.
Odo'yem dugopis. $onja pracowaa dalej.
) Eamusiu, mam dwie siostry ) powt&rzyo dziec!o.
Wona podniosa wzro! znad do!ument&w i po!rcia le!!o gow%.
) Nie, masz siostr -assie iU masz na my+li swoj% siostr cioteczn% Traci=
) Nie ) stanowczo zaprzeczy. ) Eam dwie siostry. Przecie' dziec!o zmaro w twoim
brzuchu, prawda=
7 tym momencie w domu rodziny 4urpo czas si zatrzyma, a oczy $onji zrobiy si
ogromne. ,eszcze !il!a se!und wcze+niej -olton usiowa bezs!utecznie s!upi( na sobie
uwag mat!i. Teraz mu si to w !ocu udao.
) #to ci powiedzia, 'e dziec!o zmaro w moim brzuchu= ) zapytaa powa'nym
gosem.
) Ona, mamusiu. Powiedziaa, 'e umara w twoim brzuchu.
-olton obr&ci si i chcia odej+(. Powiedzia, co mia do powiedzenia i by got&w
ruszy( dalej. Ale po bombie, !t&r% wa+nie spu+ci, $onja dopiero si roz!rcaa. Danim
zd%'y obej+( !anap, gos $onji zadudni w caym domu.
) 'o%tonie 5oddzie Burpo, wracaj tutaj natyc!miast!
-olton obr&ci si i odszu!a m&j wzro!. ,ego twarz wyra'aa tyl!o jedno pytanie. 5-o
ja ta!iego zrobiem=6
7iedziaem, co moja 'ona wtedy czua. @trata tego dziec!a bya jednym z
najbole+niejszych prze'y( w jej 'yciu. 7ytumaczyli+my to -assie, bo bya starsza. ,edna!
nic nie m&wili+my -oltonowi, poniewa' wydawao si, 'e czterolate! tego nie zrozumie.
Obserwowaem z !uchni, ja! po twarzy $onji przem!ny wszyst!ie mo'liwe emocje.
-olton, troch zdenerwowany, obszed znowu !anap i stan% naprzeciw!o swojej
mamy, ale tym razem znacznie mniej pewnie.
BS
) 7szyst!o w porz%d!u, mamusiu ) powiedzia. ) Nic si jej nie stao. 4&g j%
adoptowa.
$onja ze+lizna si z !anapy i u!l!a przed -oltonem, 'eby m&c spojrze( mu w
oczy. ) -hcesz powiedzie(, 'e ,ezus j% adoptowa=
) Nie, mamusiu. ,ego tata j% adoptowa.
$onja obr&cia si i spojrzaa na mnie. 7 tamtym momencie, ja! mi p&Lniej
opowiadaa, staraa si zachowa( spo!&j, ale bya przytoczona tym, co usyszaa od -oltona.
5Nasze dziec!oU byo ) jest! dziewczyn!%6 ) my+laa.
$!upia wzro! na syn!u i z wiel!im wysi!iem, 'eby brzmie( normalnie, zapytaa.
) 7ic ja! ona wygl%daa=
) 4ya bardzo podobna do -assie ) odpowiedzia. ) ,est tyl!o troch mniejsza i ma
ciemne wosy.
$onja ma ciemne wosy.
Po twarzy $onji przebieg grymas b&lu i rado+ci jednocze+nie. -assie i -olton mieli
blond wosy. #iedy+ 'artem narze!aa, 'e cho( to ona nosia dzieci przez dziewi( miesicy,
to wszyst!ie wygl%daj% do!adnie ja! ja. Teraz o!azao si, 'e byo dziec!o podobne do niej.
-&r!a. 7idziaem ju', 'e oczy jej wilgotniej%.
-olton bez zachty !ontynuowa opowie+(.
) Ta maa dziewczyn!a podbiega do mnie w niebie i nie przestawaa mnie przytula( )
powiedzia tonem, !t&ry wyraLnie ws!azywa, 'e nie podobao mu si cale to przytulanie
przez dziewczynk.
) Eo'e po prostu cieszya si, 'e !to+ z rodziny te' tam by ) zasugerowaa $onja. )
0ziewczyn!i lubi% si przytula(. #iedy jeste+my szcz+liwe, przytulamy si.
-oltona to nie prze!onao.
) A ja! miaa na imi ta maa dziewczyn!a= ) dr%'ya dalej $onja.
) Nie ma imienia. Nie nazwali+cie jej przecie' ) chopiec zdawa si zapomnie( ju' o
o!ropnym przytulaniu dziewczyn!i.
5$!%d to wiedzia=6
) Easz racj ) odpara moja 'ona. ) Nawet nie wiedzieli+my, 'e ona to ona.
Na to -olton powiedzia co+, co ci%gle jeszcze dzwoni mi w uszach.
) Ona nie mo'e si docze!a(, !iedy z tat% p&jdziecie do nieba.
7idziaem, 'e $onja ledwo mo'e si opanowa(. Pocaowaa syn!a i pozwolia mu
odej+( si bawi(. Jdy wyszed z po!oju, po policz!ach popyny jej zy.
) Naszej dzidzi nic si nie stao ) szeptaa. ) Naszej dzidzi nic si nie stao.
BN
Od tamtej chwili rana po jednym z najbole+niejszych zdarze w naszym 'yciu zacza
si goi(. 0la mnie strata dziec!a bya o!ropnym ciosem. $onja wyznaa mi, 'e dla niej to byo
co+ wicej, ja! osobista pora'!a.
) $tarasz si robi( wszyst!o ja! nale'y, je+( zdrowe rzeczy, modlisz si o zdrowie
dziec!a, a pomimo tego, ono umiera w twoim brzuchu ) zwierzya mi si. ) -zuj si winna.
2ozum m&wi mi, 'e to nie bya moja wina, a jedna! w duszy mczy mnie poczucie winy.
@3ali+my, 'e nasze nienarodzone dziec!o poszo do nieba. -hocia' 4iblia milczy na
ten temat, po prostu w to wierzyli+my. Teraz jedna! mieli+my naocznego +wiad!a. c&r!a,
!t&rej nigdy nie poznali+my, niecierpliwie cze!aa na nas w 'yciu wiecznym. Od tamtej pory
'artujemy, !to z nas pierwszy p&jdzie do nieba. $onja miaa !il!a powod&w, dla !t&rych
chciaa mnie prze'y(. ,ednym z nich byo to, 'e ja!o 'ona pastora su'ya do wielu moich
!aza ja!o ilustracja. Dwy!a m&wi(, 'e je+li umarbym pierwszy, w !ocu miaaby o!azj
opowiedzie( wiernym wszyst!ie swoje historie o mnie.
,edna! teraz $onja miaa pow&d, 'eby dotrze( do nieba ja!o pierwsza. #iedy bya w
ci%'y z dziec!iem, !t&re stracia, wybrali+my imi dla chopca ) -olton, ale nigdy nie
mogli+my si zgodzi( co do dziewczcego imienia. Enie si podobaa #elsey, a jej -aitlin.
Wadne z nas nie chciao ust%pi(.
Teraz, gdy dowiedzieli+my si, 'e nasza maa c&recz!a nie ma jeszcze imienia,
droczyli+my si.
) 7yprzedz ciebie w drodze do nieba, 'eby nada( jej imi.
2ozdzia osiemnasty
Sala tronowa (oga
Pewnej nocy tu' przed +witami 4o'ego Narodzenia w ICCM ro!u, poszedem z
-oltonem do jego po!oju. Dgodnie z nasz% codzienn% rutyn%, wybra jedn% z biblijnych
przypowie+ci, 'eby mu poczyta(. Tym razem bya to opowie+( 5E%dry !r&l i dziec!o6 z
Pierwszej #sigi #r&lews!iej, w !t&rej dwie !obiety 'yj% razem, a !a'da z nich ma
niemowla!a. 7 nocy jeden z chopc&w umiera. Przepeniona 'alem mat!a zmarego dziec!a,
stara si u!oysa( do snu drugie, ja!o wasne. Prawdziwa mat!a 'yj%cego chopca stara si
bezs!utecznie prze!ona( j%, 'e to nie jej dziec!o. Ddesperowana, by odzys!a( malestwo,
sugeruje, by !r&l $alomon, powszechnie znany ze swej m%dro+ci, rozstrzygn% sp&r, m&wi%c,
BR
!t&ra z nich jest prawdziw% mat!%. 7adca wymy+la spos&b, w ja!i mo'na sprawdzi(, co
!ryje si w sercu obu !obiet.
) 2ozetnijcie to 'ywe dziec!o na dwoje! ) roz!azuje. ) Q dajcie poow jednej i
poow drugiej
<T
.
2ozpaczaj%ca !obieta przystaje na ta!ie rozwi%zanie, lecz prawdziwa mat!a o!azuje
serce i swoj% mio+( do syna, !rzycz%c. 5Nie! Oddajcie jej dziec!o!6 7 ten spos&b !r&l
od!rywa, !t&ra !obieta m&wia prawd. D tej przypowie+ci wywodzi si 3raza 5salomonowy
wyro!6.
0oszedem do !oca historii i odbyem nasz% codzienn% sprzecz! z -oltonem, 'ebym
czyta jeszcze raz 95i jeszcze raz, i jeszcze raz6:. Tym razem ja wygraem. #iedy u!l!li+my
na pododze, aby si pomodli(, odo'yem !si%'! na dywan. Otworzya si na ilustracji
po!azuj%cej !r&la $alomona siedz%cego na tronie. Ddaem wtedy sobie spraw, 'e w 4iblii
!il!a razy jest mowa o Tronie 4oga. Na przy!ad autor 1istu do ;ebrajczy!&w m&wi do
wiernych 5przybli'my si wic z u3no+ci% do tronu as!i6
<B
, i dodaje, 'e ,ezus po s!oczonej
pracy na ziemi 5zasiad po prawicy tronu 4oga6
<S
. A w Apo!alipsie +w. ,ana znajduje si
wspaniay rozdzia, !t&ry opisuje tron.
Q Eiasto Fwite " ,eruzalem Nowe
ujrzaem zstpuj%ce z nieba od 4oga,
przystrojone ja! oblubienica zdobna w !lejnoty dla swego m'a.
Q usyszaem dono+ny gos m&wi%cy od tronu.
[Oto przybyte! 4oga z ludLmi.
i zamiesz!a wraz z nimi,
i bd% oni ,ego ludem,
a On bdzie 54OJQ>E D NQEQ6.
Q otrze z ich oczu wszel!% z,
a +mierci ju' odt%d nie bdzie.
Ani 'aoby, ni !rzy!u, ni trudu
ju' ]odt%d^ nie bdzie,
bo pierwsze rzeczy przeminy\.
Q rze! Dasiadaj%cy na tronie.
[Oto czyni wszyst!o nowe\U
<T
< #rl M,IT.
<B
;ebr P,<B.
<S
;ebr <I,I.
SC
A +wi%tyni w nim nie dojrzaem.
bo jego +wi%tyni% jest Pan 4&g wszechmog%cy
oraz 4arane!.
Q Eiastu nie trzeba soca ni !si'yca,
by mu +wieciy,
bo chwaa 4oga je o+wietlia,
a jego lamp% " 4arane!
<N
.
) -olton ) zagadn%em, !lcz%c obo! niego ) a gdy bye+ w niebie, widziae+ tron
4oga=
) A co to jest tron, tatusiu= ) -olton spojrza na mnie z u!osa
Podniosem z podogi 4ibli dla dzieci i po!azaam mu ilustracj przedstawiaj%c%
$alomona.
) Tron to jest !rzeso !r&la, na !t&rym mo'e siedzie( tyl!o on.
) O ta!, widziaem go !il!a razy.
$erce zaczo mi bi( szybciej. -zy naprawd miaem za chwil dowiedzie( si, ja!
wygl%da sala tronowa w niebie=
) A ja! wygl%da= ) zapytaem.
) 4y du'yU bardzo, bardzo du'y, poniewa' 4&g jest tam najwi!szy ze wszyst!ich. Q
naprawd nas !ocha. Nawet nie uwierzysz, ja! bardzo nas !ocha.
Jdy wypowiedzia te sowa, uderzy mnie pewien !ontrast. -olton, malut!i chopiec,
m&wi o wiel!im bycie, a ju' w nastpnym zdaniu o mio+ci. D pewno+ci% nie przera'a go
ogrom 4oga, poza tym nie tyl!o chtnie opowiada o tym, ja! 4&g wyg%da3, ale te' ja!ie
uczucia 'ywi do nas.
) A wiesz, 'e ,ezus siedzi tu' obo! 4oga= ) !ontynuowa pode!scytowany. ) #rzeso
,ezusa jest tu' obo! jego Taty!
To mnie dopiero zdziwio. $!%d czterolate! m&g o tym wiedzie(. To by !olejny raz,
!iedy pomy+laem sobie, 'e musia3 to po prostu widzie9.
4yem pewny, 'e nigdy nie sysza o 1i+cie do ;ebrajczy!&w, ale by tyl!o jeden
spos&b, 'eby to sprawdzi(.
) A po !t&rej stronie tronu 4oga siedzia ,ezus= ) zapytaem.
-olton podni&s si na &'!u i spojrza na mnie.
) @dajmy, 'e jeste+ na tronie 4oga. ,ezus siedzia tutaj ) ws!aza moj% praw% stron.
<N
Ap I<,I"Ta, II"IM.
S<
Przypomniaem sobie 1ist do ;ebrajczy!&w. 5Patrzmy na ,ezusa, !t&ry nam w wierze
przewodzi i j% wydos!onala. On to zamiast rado+ci, !t&r% Eu obiecywano, przecierpia !rzy',
nie bacz%c na ]jego^ hab, i zasiad po prawicy tronu 4oga6
<R
.
2any! To by rzad!i przypade!, gdzie s!on3rontowaem pami( -oltona z 4ibli%, a on
zaliczy test bez mrugnicia o!iem. ,edna! miaem jeszcze jedno pytanie, na !t&re nie znaem
odpowiedzi, przynajmniej nie byo jej w 4iblii.
) A !to siedzi po drugiej stronie tronu 4oga=
) O to proste pytanie, tato. To miejsce archanioa Jabriela. ,est bardzo miy.
5Jabriel. To ma sens6 ) pomy+laem. Przypomniaa mi si historia o ,anie
-hrzcicielu, a szczeg&lnie 3ragment, w !t&rym Jabriel zjawia si z wiadomo+ci% o jego
narodzinach.
51ecz anio rze! do niego. [Nie b&j si Dachariaszu! Twoja pro+ba zostaa
wysuchana. 'ona twoja >l'bieta urodzi ci syna, !t&remu nadasz imi ,an. 4dzie to dla
ciebie rado+( i wesele* i wielu z jego narodzenia cieszy( si bdzie. 4dzie bowiem wiel!i w
oczach PanaU
Na to rze! Dachariasz do anioa. [Po czym to poznam= 4o ja jestem ju' stary i moja
'ona jest w podeszym wie!u\.
Odpowiedzia mu anio. [,a jestem Jabriel, !t&ry stoj przed 4ogiem. A zostaem
posany, aby m&wi( z tob% i oznajmi( ci t wie+( radosn%6
IC
.
Jabriel powiedzia Dachariaszowi. 5!t&ry stoj przed 4ogiem6, a teraz ponad dwa
tysi%ce lat p&Lniej, m&j may syne! m&wi mi to samo.
7iedziaem ju', ja! wygl%da bos!a sala tronowa, ale jedna rzecz nie dawaa mi
spo!oju. je+li 4&g Ojciec zasiada na tronie z ,ezusem po swojej prawej stronie, a Jabrielem
po lewej, to gdzie by wtedy -olton=
Ealuch wszed ju' pod !odr, a jego g&w!a spocza na poduszce ze $pidermenem.
) A ty gdzie siedziae+=
) Przynie+li dla mnie mae !rzeso ) odpar z u+miechem. ) $iedziaem przy 4ogu w
Tr&jcy Fwitej. 7iedziae+, 'e 4&g to Tr&jca Fwita=
) Ta!, to chyba wiem ) odpowiedziaem, +miej%c si.
) $iedziaem przy 4ogu w Tr&jcy Fwitej, poniewa' modliem si za ciebie.
Potrzebowae+ wtedy 0ucha Fwitego, wic si za ciebie modliem.
<R
;ebr <I,I.
IC
Y! <,<M"<Ta, <N"<R.
SI
To wyznanie zaparo mi dech w piersiach. $twierdzenie -oltona, 'e modli si za mnie
w niebie, nasuno mi na my+l 1ist do ;ebrajczy!&w, gdzie jest napisane. 5Q my zatem, maj%c
do!oa siebie ta!ie mn&stwo +wiad!&w, 9U: winni+my wytrwale biec w wyznaczonych nam
zawodach6
I<
.
) A ja! wygl%da 4&g= ) zapytaem. ) 4&g w Tr&jcy Fwitej=
) ;mm, to trudne pytanie ) -olton zmarszczy brwi. ) ,est ja!by niebies!i.
Jdy pr&bowaem to sobie wyobrazi(, chopiec zmieni temat.
) To tam spot!aem Popa.
) $pot!ae+ Popa siedz%cego przy 0uchu Fwitym=
-olton po!iwa energicznie g&w!%, u+miechaj%c si do swoich wspomnie.
) Ta!. Pop podszed do mnie i powiedzia. 5-zy Todd to tw&j tata=6. ,a
odpowiedziaem, 'e ta!, a on na to. 5On jest moim wnu!iem6.
Jdy odprawiaem pogrzeby, wiele razy 'aobnicy powtarzali utarte 3razesy. 5,est teraz
w lepszym miejscu6, 57iemy, 'e teraz patrzy si na nas z g&ry i u+miecha si do nas6 lub
5Dobaczysz go jeszcze6. Oczywi+cie w teorii w to wierzyem, ale w rzeczywisto+ci, nie
potra3iem sobie tego wyobrazi(. Od!%d -olton opowiedzia o swojej siostrze i o Popie, moje
my+lenie o niebie zmienio si. Dobaczyem je nie tyl!o ja!o miejsce z bogato zdobionymi
bramami, byszcz%cych rze!ami i ulicami wy!adanymi zotem, ale ja!o !r&lestwo rado+ci i
braters!iej przyjaLni, zar&wno dla tych, !t&rzy ju' 'yj% wiecznie, ja! i dla tych na ziemi,
!t&rych przybycie jest niecierpliwie wycze!iwane. Eiejsce, gdzie pewnego dnia bd
przechadza si ze swoim dziad!iem, !t&ry dla mnie wiele znaczy, oraz z c&r!%, !t&rej nigdy
nie poznaem.
-hciaem w to wierzy( caym moim sercem. $zczeg&y naszej rozmowy zaczy
wy+wietla( si w mojej wyobraLni ja! ujcia 3ilmowe. Te obrazy wydaway si niesamowicie
zgadza( z opisami, ja!ie znamy z 4iblii, a do!adniej ) ja!ie znaj% wszyscy ci, !t&rzy potra3i%
czyta9. 4yy one niejasne i niezrozumiae dla wi!szo+ci dorosych, a co dopiero dla dziec!a
w wie!u -oltona. Natura Tr&jcy Fwitej, rola 0ucha Fwitego, ,ezus siedz%cy po prawicy
4oga.
7ierzyem w to, ale ja! mogem by( pewny=
7ygadziem !ocy!, !t&rym przy!ryty by -olton i otuliem go ta!, ja! lubi. Po raz pierwszy
od!%d zacz% opowiada( o niebie, postanowiem go sprawdzi(.
) 7spomniae+, 'e spdzie+ troch czasu z Popem ) powiedziaem. ) #iedy wic si
+ciemnio i poszli+cie do domu, to co wtedy robili+cie=
I<
;ebr <I,<.
SM
) Ale w niebie si nie robi si ciemno, tato! #to ci to powiedzia= ) oburzy si.
) -o to znaczy, 'e si nie robi si ciemno ) nie dawaem za wygran%.
) 4&g i ,ezus rozja+niaj% niebo. Nigdy si nie +ciemnia. Dawsze jest jasno.
Drobio mi si gupio. -olton nie da si nabra( na numer z 5!iedy si +ciemnio6, a
nawet potra3i mi powiedzie(, czemu w niebie nie robi si ciemno. 5Q Eiastu nie trzeba soca
ni !si'yca, by mu +wieciy, bo chwaa 4oga je o+wietlia, a jego lamp% ) 4arane!6
II
.
2ozdzia dziewitnasty
/ez"s naprawd $ocha dzieci
Pod !oniec ICCM ro!u i na pocz%t!u ICCP -olton za3i!sowa si na !il!a temat&w.
E&wi o +mierci i umieraniu w bardzo dziwny ja! na dziecia!a w jego wie!u spos&b.
Opowiedzia ta!'e do!adniej, ja! wygl%da niebo. Nowe szczeg&y wypyway powoli
podczas obiadu czy codziennej !rz%taniny.
7idzia brany niebios ) twierdzi, 'e 5s% zrobione ze zota i wysadzane perami6.
$amo miasto niebies!ie byo wy!onane z czego+ byszcz%cego 5ja! zoto lub srebro6. #wiaty
i drzewa w niebie, jego zdaniem, byy 5pi!ne6, a wszdzie w!oo byo mn&stwo zwierz%t
r&'nego rodzaju.
,edna! cie!awost!i, !t&re nam ujawni, nie miay znaczenia w por&wnaniu ze staym
tematem, do !t&rego bez przerwy wraca. Nieustannie powtarza, ja! ,ezus !ocha dzieci.
4udzi si na przy!ad rano i oznajmia mi.
) ;ej tato, ,ezus powiedzia, 'eby tobie powiedzie(, 'e On naprawd !ocha dzieci.
Albo podczas obiadu zagadywa.
) Pamitajcie, ,ezus naprawd !ocha dzieci.
Przed p&j+ciem spa(, gdy pomagaem mu umy( zby.
) Tatusiu, nie zapomnij ) mrucza niewyraLnie ze szczotecz!% w buzi ) ,ezus
naprawd, naprawd !ocha dzieci!
$onji powtarza te' w !&!o to samo. Dacza wtedy znowu pracowa( na p& etatu i
podczas dni, !iedy zostawaa z -oltonem w domu bez przerwy szczebiota o tym, 'e ,ezus
!ocha dzieci. 0oszo do tego, 'e niezale'nie od tego, ja!% opowie+( biblijn% czytali+my
naszemu dziec!u, ze $tarego czy Nowego Testamentu, o Eoj'eszu, Noem czy !r&lu
II
Ap I<,IM.
SP
$alomonie, ono zawsze !oczyo dzie z jednym zdaniem na ustach, 'e 5,ezus naprawd
!ocha dzieci6.
7 !ocu nie wytrzymaem i wyparowaem.
) -olton, rozumiemy. Eo'esz ju' przesta(. #iedy p&jd do nieba, zostaniesz
zwolniony z tego obowi%z!u powtarzania w !&!o tej samej wiadomo+ci. Powiem ,ezusowi,
'e wy!onae+ swoj% robot.
4yli+my ju' zmczeni tym jednostajnym 5,ezus naprawd !ocha dzieci6, ale trzeba
przyzna(, 'e jego prze!az zmieni nasze podej+cie do duszpasterstwa dzieci w naszym
!o+ciele. $onja zawsze miaa dylemat, czy +piewa( w ch&rze podczas niedzielnych
nabo'estw, czy raczej uczy( dzieci w sz!&ce niedzielnej. Pomimo 'e zdawaa sobie zawsze
spraw, 'e wi!szo+( wierz%cych ludzi, to ci, u !t&rych wiara rozwina si w dziecistwie, to
dopiero zapewnienia -oltona o mio+ci ,ezusa do dzieci day jej +wie'% energi i natchnienie
do zajmowania si najmodszymi w naszym duszpasterstwie.
,a r&wnie' nabraem odwagi, by namawia( czon!&w wsp&lnoty do su'enia w
duszpasterstwie dzieci. 7cze+niej zawsze musiaem walczy( o to, aby ludzie zgaszali si do
uczenia maluch&w w sz!&ce niedzielnej. Odmawiali mi, twierdz%c, 'e albo odbbnili swoj%
!olej w poprzednim ro!u albo 'e s% na to za starzy.
Teraz, !iedy syszaem ta!ie wym&w!i, uprzejmie przypominaem ludziom, 'e ,ezus
umiowa dzieci najbardziej, wic je+li on je ta! bardzo !ocha, to my, doro+li, te'
powinni+my.
ZZZ
Eniej wicej w tym samym czasie -olton zacz% mie( obsesj na pun!cie tczy.
7szyst!ie jego opowie+ci o wspaniaych !olorach w niebie !ojarzyy nam si z $onj% z
Apo!alips% +w. ,ana, w !t&rej aposto ,an pisze o tczy otaczaj%cej tron 4oga
IM
i opisuje niebo
ja!o miasto l+ni%ce zotem.
5A mur jego jest zbudowany z jaspisu, a Eiasto ) to czyste zoto do sz!a czystego
podobne. A warstwy 3undamentu pod murem Eiasta zdobne s% wszela!im drogim
!amieniem. 7arstwa pierwsza ) jaspis, druga ) sza3ir, trzecia ) chalcedon, czwarta )
szmaragd, pi%ta ) sardoni!s, sz&sta ) !rwawni!, si&dma ) chryzolit, &sma ) beryl,
dziewi%ta ) topaz, dziesi%ta ) chryzopraz, jedenasta ) hiacynt, dwunasta ) ametyst
IP
6.
IM
Ap P,M.
IP
Ap I<,<N"IC.
ST
Nie!t&re z tych drogocennych !amieni maj% !olory dobrze nam znane. nasycony 3iolet
ametystu, l+ni%ca ziele szmaragdu, is!rz%cy odcie topazu, gbo!a czer ony!su. Qnne z !olei
s% mniej popularne. chryzolit, !t&ry jest oliw!owozielony* hiacynt ) deli!atnie czerwony.
4eryl wystpuje w wielu barwach od jasnor&'owej, przez zielon%, po a!wamaryn.
2zad!ie !amienie sprawiaj%, 'e opis ,ana jest egzotyczny do tego stopnia, 'e musimy
sprawdzi( w ency!lopedii te mineray, by wiedzie(, o ja!ich !olorach pisze. 0oro+li
teologowie po prostu chc% by( bardzo do!adni. ,edna! je+li dziecia! widzia te !olory, to po
prostu mo'e je podsumowa( jednym, !r&t!im wyrazem. 5tcza6.
#iedy wic wiosn% ICCP ro!u nad Qmperial pojawia si najpi!niejsza tcza, ja!%
!iedy!olwie! widzieli+my, zawoali+my -oltona, 'eby na ni% spojrza.
$onja pierwsza j% zauwa'ya. 4ya ju' wtedy od !il!u tygodni w ci%'y z dziec!iem,
!t&re uwa'amy teraz za nasz% czwart pociech. 0zie by soneczny i ciepy, wic chciaa
otworzy( 3rontowe drzwi, by wpu+ci( troch +wie'ego powietrza do domu.
) -hodLcie tu szyb!o co+ zobaczy(! ) zawoaa.
7ybiegem z !uchni do drzwi wej+ciowych i a' mi dech zaparo, gdy zobaczyem jasn%
i barwn% tcz, !t&ra wygl%daa ta!, ja! powinna wygl%da( idealna tcza albo rysune! ucznia
na le!cji 3izy!i, !t&ry u'ywaj%c nowych !rede! starannie przedstawi widmo optyczne. #a'dy
!olor ostro odr&'nia si od drugiego, a cay u! migota na tle dos!onale niebies!iego nieba.
) Padao i jej nie zauwa'yam= ) zapytaa $onja ze +miechem.
) Nie s%dz.
-olton by na dole w po!oju z zabaw!ami.
) -olton ) zawoaem ) -hodL tutaj i sp&jrz na to.
7ygramoli si z piwnicy, by do%czy( do nas na gan!u.
) $p&jrz na t tcz ) powiedziaa $onja. ) Na pewno na jej !ocu jest du'y garne!
zota
IT
.
-olton zmru'y oczy, wpatruj%c si w !olory l+ni%ce na niebie.
) $uper! ) powiedzia, nonszalanc!o si u+miechaj%c. ) Eodliem si o ni% wczoraj.
Oznajmiwszy to, odwr&ci si na picie i poszed dalej si bawi(.
$pojrzeli+my na siebie z $onj% pytaj%co. 5-o si wa+ciwie stao=6 P&Lniej
omawiali+my !il!a!rotnie !westi szczerej i u3nej modlitwy dziec!a. ,ezus powiedzia.
IT
7edug legendy irlandz!i s!rzat 1eprechaun chowa garne! zota na !ocu tczy, czyli w miejscu
niedostpnym dla 'adnego czowie!a 9przyp. tum.:.
SB
5Pro+cie, a bdzie wam dane6. Tej instru!cji udzieli m&wi%c o dziec!u prosz%cym ojca o
bogosawiestwo.
5Jdy !t&rego z was syn prosi o chleb, czy jest ta!i, !t&ry poda mu !amie=6. ,ezus
m&wi tymi sowami do ludzi zebranych na wzg&rzach Jalilei, by sucha( jego nauczania.
5Albo gdy prosi o ryb, czy poda mu w'a= ,e+li wic wy, cho( Lli jeste+cie, umiecie dawa(
dobre dary swoim dzieciom, o ile' bardziej Ojciec wasz, !t&ry jest w niebie, da to, co dobre,
tym, !t&rzy Jo prosz%
IB
6.
-olton 4urpo nie widzia od du'szego czasu tczy, wic poprosi Ojca Niebies!iego,
'eby zesa jedn% na ziemi. 7iara czysto dziecica. 5-hyba jeszcze musimy si wiele nauczy(
od naszego dziec!a6 ) pomy+leli+my z $onj%.
2ozdzia dwudziesty
)ycie i "mieranie
7iosn% ICCP ro!u min% ro! od pobytu -oltona w szpitalu. 7 tym ro!u 7iel!i Pi%te!
wypada w !wietniu, a do!adnie miesi%c p&Lniej chopiec !oczy pi( lat. Dawsze lubiem
7iel!i Pi%te!, poniewa' udzielaem wtedy, ja! to nazywaem, 5rodzinnych !omunii6. To
oznaczao przebywanie przez !il!a godzin w !o+ciele, do !t&rego przybyway cae rodziny i
przyjmoway razem !omuni. 1ubiem to z !il!u powod&w. Przede wszyst!im pozwalao to
rodzinom w naszej wsp&lnocie spdzi( razem troch czasu w 7iel!im Tygodniu. Poza tym
miaem wtedy o!azj porozmawia( z poszczeg&lnymi rodzinami o ich modlitwach oraz
pomodli( si z ca% rodzin% na miejscu.
Tego ran!a musiaem zaatwi( !il!a spraw, wsadziem wic -assie i -oltona do
samochodu i pojechaem do miasta. Ealuch wci%' by za may, by jeLdzi( bez 3oteli!a. Jdy
przeje'd'ali+my przez g&wn% ulic, w gowie u!adaem sobie zadania do wy!onania,
planuj%c zawczasu rodzinne !omunie. 7tedy zdaem sobie spraw, 'e przecie' dzi+ jest
religijne +wito, a ja mam odpowiednich suchaczy tu' pod r!%, w samochodzie.
) -olton, wiesz, 'e dzisiaj jest 7iel!i Pi%te!= ) zapytaem. ) 7iesz, co to za dzie=
) ,a wiem, ja wiem! ) -assie zacza si s!a!a( do g&ry i wymachiwa( r!%, ja! pilny
ucze.
) Nie wiem ) zmartwi si -olton.
$pojrzaem wtedy na -assie.
IB
Et S,S, R"<<.
SS
) No dobrze, co to jest 7iel!i Pi%te!=
) To dzie, w !t&rym ,ezus umar na !rzy'u.
) Ta!, zgadza si. A wiesz, czemu ,ezus umar na !rzy'u=
Przestaa na moment s!a!a( i zastanowia si przez chwil. Nie wpada na odpowiedL
od razu, wic zapytaem o to samo -oltona, !t&ry po!iwa g&w!%, co mnie troch
zas!oczyo.
) No, dlaczego= ) ponagliem go.
) ,ezus powiedzia mi, 'e umar na !rzy'u, 'eby+my mogli zobaczy( jego Ojca.
Oczami wyobraLni zobaczyem ,ezusa z -oltonem na !olanach, obalaj%cego wszel!ie
teologiczne rozprawy i upraszczaj%cego trudne sowa ja! pojednanie i soteriologia do zdania,
!t&re zrozumiaoby dziec!o. 5Eusiaem umrze( na !rzy'u, 'eby ludzie na ziemi mogli
zobaczy( mego Ojca6.
OdpowiedL -oltona na moje pytanie bya najprostsz% i najsodsz% de!laracj% 0obrej
Nowiny, ja!% !iedy!olwie! syszaem. Dn&w zacz%em si zastanawia( nad r&'nic% midzy
wiar% dorosych i dzieci.
,ad%c g&wn% ulic% miasta, doszedem do wnios!u, 'e wol wiar -oltona. Przez !il!a
minut prowadziem w milczeniu. Nagle odwr&ciem si do niego i zapytaem.
) -olton, chcesz wygosi( !azanie w niedziel=
ZZZ
,eszcze w tym miesi%cu -olton po raz drugi wyprowadzi mnie z r&wnowagi. Tym
razem sprawa dotyczya 'ycia lub +mierci.
7yznajemy z $onj% zasad, 'e g&wnym zadaniem rodzica od momentu, !iedy
dziec!o zaczyna chodzi(, a' gdy p&jdzie do pierwszej !lasy, jest utrzymanie go przy 'yciu.
Wadnych widelc&w w !onta!tach. Wadnych suszare! w wannie. Wadnych pusze! z napojami
gazowanymi w mi!ro3ali. @dao nam si to z -assie. Eiaa ju' siedem lat i nie stanowia
zagro'enia sama dla siebie i innych. Da to -olton to zupenie inna baj!a.
4y bystrym chopcem, ale jednej rzeczy nie m&g poj%(. !iedy ludz!ie ciao napoty!a
pdz%cy samoch&d, nic dobrego z tego nie wyni!a.
Niedugo m&g ju' i+( do przedsz!ola, ale ci%gle by malut!i, co oznaczao, 'e wda
si w tat i by nis!i ja! na sw&j wie!. 4y te' niesamowicie energicznym dziec!iem, !t&re
zaczynao biec do samochodu tu' po wyj+ciu ze s!lepu. 4ali+my si, 'e inni !ierowcy nie
zauwa'% go i go przejad%. Niemal raz lub dwa w tygodniu musieli+my ci%gn%( go z powrotem
SN
na chodni! lub !rzycze( za nim 5-O1TON, $T_,!6, a potem biec za nim, by go stro3owa(.
5.usisz na nas zacze!a(! .usisz trzyma( si r!i mamusi lub tatusia!6
Pod !oniec !wietnia zatrzymali+my si z -oltonem na hamburgera w $weden -reme.
To rodzinny bar a jednocze+nie odpowiedL miastecz!a ta!iego ja! Qmperial na sieciowe 3ast"
3oody, !t&re omijaj% nasz% ma% miejscowo+ci%. #a'de podobnej wiel!o+ci miasto w
Nebrasce ma ta!ie miejsce. Ec-oo! ma EacKs* 4en!leman ma 0ubKs. 7 ;olyo!e, !t&ra jest
malut!% mie+cin% tu' przy granicy ze stanem #olorado, maj% swoje 0airy #ings. 7szyscy
serwuj% te same dania. hamburgery, nugetsy z !urcza!a i !rcone lody.
Tamtego dnia !upiem waniliowe ro'!i dla siebie i -oltona. Dgodnie z tradycj% m&j
syn wyszed na zewn%trz, poliza loda i pdem ruszy w stron par!ingu, !t&ry znajduje si
tyl!o !il!a metr&w od g&wnej ulicy.
D sercem podchodz%cym do garda !rzyczaem za nim. 5-O1TON, $T_,!6
Datrzyma si, a ja, czerwony z w+cie!o+ci, podbiegem do niego.
) $ynu, nie mo+esz tak robi9! ) !rzyczaem. ) Qle razy mam ci to powtarza(=!
0ostrzegem na +rod!u ulicy !up! 3uter!a. Ey+l%c, 'e dam mu +wietn% le!cj,
ws!azaam na nie.
) 7idzisz to=
-olton poliza swojego loda i spojrza w !ierun!u, !t&ry ws!azywaem.
) To zaj%cze!, !t&ry pr&bowa przej+( na drug% stron ulicy i mu si to nie udao )
powiedziaem. ) To samo mo'e si przytra3i( tobie, je+li wybiegniesz na ulic, a !ierowca ci
nie zauwa'y! E&gby+ nie tyl!o zosta( ranny, ale ta!'e umrze(!
-olton spojrza wtedy na mnie i si u+miechn% od ucha do ucha.
) To dobrze! ) odpowiedzia. ) To znaczy, 'e m&gbym wr&ci( do Nieba!
Dirytowany spu+ciem bezradnie gow. ,a! mo'na przestraszy( dziec!o, !t&re nie boi
si +mierci=
Ostatecznie u!l!n%em przed nim i spojrzaem mu prosto w oczy.
) Nie rozumiesz, o co mi chodzi ) powiedziaem. ) Tym razem ja pierwszy p&jd do
nieba. ,estem tat%, a ty jeste+ dziec!iem. 2odzice maj% pierwszestwo!
2ozdzia dwudziesty pierwszy
Pierwsza osoba+ $t*r spot$asz
SR
1ato mino bez nowych rewelacji ze strony -oltona, chocia' jestem pewien, 'e
grali+my w gr 5,a! wygl%da ,ezus=6 podczas wa!acji. Ealuch !ryty!owa niemal !a'dy
obraz, ja!i widzieli+my. 0oszo do tego, 'e zamiast pyta(, czy obraz si zgadza z
5rzeczywisto+ci%6, pytali+my si go od razu, co jest z nim nie ta!.
Nadszed sierpie, a wraz z nim doroczna duma miasta Qmperial ) jarmar! -hale
-ounty 8air. Nasz jarmar! jest jednym z najwi!szych w stanie, zaraz po jarmar!u stanu
Nebras!a. 7 Qmperialu i o!olicznych miejscowo+ciach jest to g&wne wydarzenie ro!u. Przez
tydzie populacja Qmperial wzrasta z dw&ch tysicy do pitnastu. $!lepy zmieniaj% godziny
otwarcia 9lub zostaj% zupenie zam!nite:, nawet ban!i !ocz% prac w poudnie, aby caa
spoeczno+( moga p&j+( na !oncerty 9roc! w pi%t!i wieczorem, country w soboty: i !aruzele,
odwiedzi( stois!a i s!orzysta( z innych jarmarcznych atra!cji.
#a'dego ro!u nie mo'emy si docze!a( tych wido!&w, dLwi!&w, zapach&w i
sma!&w. Pra'onej !u!urydzy, barbecue, tacos. 7szechobecnej muzy!i country i ogromnego
!oa diabels!iego myna, widocznego z !a'dego za!%t!a miastecz!a.
,armar! jest specjalno+ci% Frod!owego Dachodu, z !on!ursami na najlepszego by!a,
!onia i tuczni!a, oraz z ulubion% zabaw% dla najmodszych, !t&ra polega na tym, 'e dziec!o
dosiada owcy i stara si na niej ujecha( najdalej, ja! si da. 0la !a'dej z grup wie!owych
przewidziane s% imponuj%ce nagrody. -zsto zdarza si, 'e tro3eum za pierwsze miejsce jest
wi!sze od maego zwycizcy.
Nasz jarmar! jest z pewno+ci% do+( prowincjonalny i ma !limat amery!as!iego
Poudnia, co mia o!azj od!ry( pewien przedsibiorca sprzedaj%cy lemoniad. Pewnego ro!u
postanowi opchn%( wicej swojego smacznego napoju, u'ywaj%c w tym celu
roznegli'owanych dziewcz%t. ,u' drugiego wieczora mn&stwo os&b narze!ao na s!%po
odziane sprzedawczynie przy jego stois!u. Ostatecznie !il!oro miesz!ac&w musiao mu
zwr&ci( uwag, 'eby ja!o+ przyodzia swoje hostessy. -ho( trzeba przyzna(, 'e przez
pierwsze dwa dni ustawia si do niego do+( duga !olej!aU
7 sierpniu ICCP ro!u ustawili+my z $onj% stois!o naszej 3irmy montuj%cej bramy
gara'owe, 'eby pozys!a( !lient&w spoza miasta. ,a! zwy!le musiaem znaleL( czas, by
pogodzi( rodzinny interes z moimi obowi%z!ami w naszej wsp&lnocie. Pewnego ciepego
popoudnia, gdy we czw&r! pracowali+my na stois!u, rozdaj%c ulot!i re!lamowe i
rozmawiaj%c z potencjalnymi !lientami, musiaem zostawi( rodzin i pojecha( do domu
spo!ojnej staro+ci, by odwiedzi( czowie!a, !t&ry nazywa si ;arold Jreer.
,ego c&r!a, Jloria Earshall, graa na !eyboardzie podczas nabo'estw w naszym
!o+ciele, a jej m%' 0aniel su'y do mszy ja!o drugi pastor. ;arold, duszpasterz przez cae
NC
swoje 'ycie, dobiega osiemdziesi%t!i i by umieraj%cy. 7iedziaem, 'e to byy jego ostatnie
godziny i 'e powinien odwiedzi( go po raz ostatni, by wesprze( Jlori i 0aniela i pomodli(
si razem z ;aroldem.
,e+li jeste+ pastorem`czon!iem ochotniczej stra'y po'arnej`trenerem
zapas&w`wa+cicielem 3irmy i starasz si trzyma( !a'd% sro! za ogon i nie wypu+ci( 'adnej,
szyb!o si uczysz, 'e dzieci s% bardzo 5porczne6. $onja jest 'on% pastora, co samo w sobie
jest prac% na peen etat, poza tym jest mam%, nauczyciel!%, se!retar!% w rodzinnej 3irmie i
jeszcze w ramach wolontariatu pomaga w bibliotece. Podobnie ja! ja ) jest ci%gle w biegu.
7yrobili+my wic w sobie nawy!, 'e je+li nie sz%i)my oficja%nie do pracy, to zabierali+my
jedno z dzieci ze sob%. Tego popoudnia na jarmar!u zostawiem $onj, !t&ra bya ju' w
si&dmym miesi%cu ci%'y, wraz z -assie na naszym stois!u, a sam zapa!owaem -oltona do
samochodu i pojechaem do domu spo!ojnej staro+ci.
-olton wygl%da przez o!no, gdy mijali+my diabels!i myn przy wyjeLdzie z wesoego
miastecz!a.
) ,edziemy spot!a( si z tat% Jlorii ) ;aroldem w domu spo!ojnej staro+ci )
powiedziaem. ) ale si czuje i pewnie nie zostao mu zbyt wiele czasu. ;arold dawno temu
odda swoje 'ycie w rce ,ezusa, a teraz przygotowuje si do p&j+cia do nieba.
) 0obrze, tatusiu. ) -olton nawet nie oderwa wzro!u od o!na.
0om spo!ojnej staro+ci to jednopitrowy budyne! z wiel!% jadalni% od 3rontu.
Dnajduje si tu ogromna !lat!% dla pta!&w, !t&re nieustannie lataj% i (wier!aj%, przenosz%c
troch dworu do +rod!a.
Jdy zajrzaem do po!oju ;arolda, ujrzaem 0aniela i Jlori wraz z trzema lub
czterema innymi czon!ami rodziny, w tym dwiema c&r!ami ;arolda.
0aniel wsta na m&j wido!.
) 7itam, pastorze ) powiedzia, podaj%c mi do, !t&r% szyb!o zamieniem w
przyjaciels!i u+cis!. 7 ten sam spos&b ) u+cis!iem ) przywitaem si z Jlori%. 2odzina
przywitaa -oltona, !t&ry trzyma mnie mocno za r! i tyl!o wymamrota ciche 5dzie
dobry6.
Odwr&ciem si w stron &'!a ;arolda i zobaczyem go le'%cego bez ruchu i ci'!o
oddychaj%cego. 7iele razy widziaem !obiety i m'czyzn w tej ostatniej 3azie 'ycia. Na
przemian trac% lub odzys!uj% +wiadomo+(, a !iedy s% przytomni, jasno+( umysu ta!'e
przychodzi i odchodzi na przemian.
) ,a! si miewa tw&j tata= ) zwr&ciem si do Jlorii.
N<
) ,a!o+ si trzyma, ale nie s%dz, 'eby pozostao mu wiele czasu ) odpara. 4ya
dzielna, ale zauwa'yem, 'e gdy m&wia, dr'aa jej le!!o broda. 7 tamtym momencie ;arold
zacz% mrucze( co+ cicho i !rci( si pod cien!im prze+cieradem, !t&re go o!rywao. ,edna z
si&str Jlorii wstaa i podesza do &'!a, szepc%c uspo!ajaj%co, po czym wr&cia na swoje
!rzeso pod o!nem.
Podszedem do &'!a i stan%em przy gowie ;arolda. -olton szed za mn% !ro! w
!ro!. ;arold, wychudzony i ysiej%cy, le'a na plecach, oczy mia przym!nite, a usta le!!o
rozchylone. Oddycha przez usta i wygl%dao to ta!, ja!by zatrzymywa powietrze w buzi,
wycis!aj%c z niego !a'd% cz%stecz! tlenu, zanim wzi% !olejny wdech. Der!n%em na
-oltona wpatruj%cego si ze spo!ojem w jego twarz. Poo'yem do na ramieniu starego
duszpasterza i zam!n%wszy oczy, go+no si modliem, przypominaj%c 4ogu o jego dugiej i
wiernej posudze, i prosz%c, by przy przyj% swojego sug z wiel!% rado+ci%. Jdy
s!oczyem, wr&ciem do czon!&w jego rodziny. -olton co3n% si razem ze mn%, a' raptem
obr&ci si na picie i podbieg do &'!a ;arolda.
-hwyci starego duszpasterza za r!. 7szyscy w sali zamarli. #a'dy przygl%da si
tej niecodziennej scenie. 7patruj%c si intensywnie w twarz ;arolda, -olton powiedzia.
) 4dzie dobrze. Pierwsz% osob%, !t&r% spot!asz, bdzie ,ezus.
,ego gos brzmia rzeczowo, ja!by opisywa co+ ta! realnego i znanego ja! miejscowa
stra' po'arna. 0aniel i Jloria spojrzeli na siebie wymownie, a ja poczuem si bardzo
surrealistycznie. 7tedy ju' przywy!em, 'e -olton opowiada o niebie. Ale w tamtym
momencie sta si maym przewodni!iem dla odchodz%cego niebias!iego wdrowca.
2ozdzia dwudziesty drugi
& niebie ni$t nie jest stary
#iedy w <RST ro!u umar Pop, odziedziczyem po nim !il!a rzeczy. 4yem dumny, 'e
otrzymaem strzelb, z !t&rej !orzystaem, gdy razem polowali+my na pies!i preriowe i
zaj%ce. 7 spad!u po dziad!u dostaem ta!'e !ul do bowlingu, a potem, jego stare biur!o,
!t&re mia, od!%d moja mama siga pamici%. 0rewno miao nieo!re+lony !olor, co+ midzy
czere+ni% a !lonem, a poza tym biur!o byo bardzo cie!awym meblem. Po pierwsze dlatego,
'e byo do+( mae, a nale'ao do ogromnego czowie!a, a po drugie poniewa' zamiast
prostego bo!u w miejscu, gdzie powinno sta( !rzeso, byo wypro3ilowane. Poniewa' ja!o
NI
nastolate! miaem w sz!ole podstawy stolar!i, spdziem wiele godzin w gara'u rodzic&w,
odnawiaj%c biur!o Popa. $!oczone, wstawiem do swojego po!oju, by przypominao mi o
czowie!u, !t&ry by sol% ziemi.
Od czasu, gdy wyremontowaem mebel, trzymaem zdjcie Popa w g&rnej lewej
szu3ladzie i czsto je stamt%d wyci%gaem, by go sobie przypomnie(. 4yo to jego ostatnie
zdjcie. Eia na nim sze+(dziesi%t jeden lat, biae wosy i o!ulary na nosie. Po +lubie z $onj%
biur!o wraz ze zdjciem pojawio si w naszym domu.
Po tym ja! -olton opowiedzia o spot!aniu z Popem w niebie, zauwa'yem, 'e cho(
szczeg&owo opisa wygl%d ,ezusa oraz stwierdzi, 'e jego nienarodzona siostra jest 5mniejsza
ni' -assie i ma ciemne wosy6, to !iedy zapytaem go, ja! wygl%da Pop, -olton g&wnie
m&wi o jego ubraniu i wiel!o+ci s!rzyde. Jdy poprosiem go o opisanie twarzy dziad!a,
mtnie co+ odpowiedzia. Eusz przyzna(, 'e nurtowao mnie to i mczyo.
Niedugo po wypadzie do 4en!elman zawoaem -oltona do piwnicy, gdzie
wyci%gn%em z szu3lady zdjcie Popa.
) Ta! sobie zapamitaem Popa ) powiedziaem.
-olton wzi% ode mnie 3ot!, trzymaj%c w obu r%cz!ach ram!, i przygl%da si jej
przez minut. -ze!aem a' po jego twarzy przem!nie bys! rozpoznania, ale nie nic ta!iego
nie dostrzegem. Dmarszczy si tyl!o i po!rci gow%.
) Tato, ni!t w niebie nie jest stary ) oznajmi. ) Q ni!t nie nosi o!ular&w.
Powiedziawszy to, obr&ci si i ruszy pewnym !ro!iem na g&r.
5Ni!t w niebie nie jest staryU6 ) powt&rzyem w my+lach.
$twierdzenie to dao mi do my+lenia. Po ja!im+ czasie zadzwoniem do swojej mamy
w @lysses.
) Easz mo'e zdjcia Popa, gdy by modym m'czyzn%=
) Pewnie, 'e ta! ) odpowiedziaa. ) 4d musiaa je odszu!a(. -hciaaby+, 'ebym ci
to przesaa poczt%=
) Nie, nie chciabym, 'eby si zgubio. Dr&b tyl!o !opi i prze+lij j% do mnie.
Eino !il!a tygodni, a' w !ocu otworzyem s!rzyn! i wyci%gn%em z niej !opert
od mamy, w !t&rej bya !opia czarno"biaej 3otogra3ii. P&Lniej dowiedziaem si, 'e
wygrzebaa je z pude!a, !t&re wsadzia do sza3y w sypialni, !iedy -assie bya
niemowla!iem, i !t&re tam schowaa na dwa lata przed narodzinami -oltona.
Na zdjciu byy cztery osoby, wic mama napisaa li+ci! wyja+niaj%cy, !im byli. moja
dwudziestoletnia wtedy babcia >llen, !t&ra teraz ma osiemdziesi%t lat i ci%gle miesz!a w
@lysses. 7idzieli+my si z ni% po raz ostatni niecae dwa miesi%ce temu. Ddjcie przestawiao
NM
ta!'e moj% mam, z czas&w, !iedy bya osiemnastomiesicznym bobasem, wuj!a 4illa, !t&ry
mia wtedy sze+( lat, oraz przystojnego Popa, !t&ry w <RPM ro!u, !iedy 3ot!a zostaa
zrobiona, mia dwadzie+cia dziewi( lat.
Oczywi+cie nigdy nie powiedziaem -oltonowi, ja! bardzo martwi mnie 3a!t, 'e nie
rozpozna Popa na moim pami%t!owym zdjciu. Tego wieczora siedzieli+my z $onj% w
naszym po!oju, gdy zawoaem -oltona. Troch czasu mu zajo, by si zjawi( u nas, a !iedy
w !ocu dotar, po!azaem mu s!serowane zdjcie, przesane przez mam.
) -olton, obejrzyj t 3otogra3i ) powiedziaem, po!azuj%c mu !upi. ) -o o tym
my+lisz=
7zi% zdjcie z mojej r!i, spojrza na ni%, a potem na mnie ) ze zdziwieniem w
oczach.
) $!%d masz zdjcie Popa= ) zapyta zas!oczony.
7ymienili+my z $onj% r&wnie zdziwione spojrzenia.
) A rozpoznajesz jeszcze !ogo+ na tym zdjciu= ) zapytaem.
) Nie ) po!iwa przecz%co gow%.
) A ja! my+lisz, !to to jest= ) ws!azaem na 3otce moj% babci.
) Nie wiem.
) To jest moja babcia >llen.
) Nie wyg%da ja! babcia ) -olton nie chcia mi uwierzy(.
) No, !iedy+ ta! wygl%daa ) chichocz%c, zer!n%em na $onj.
#iedy maluch wyszed z po!oju, zaczli+my roztrz%sa( z 'on%, 'e -olton rozpozna
Popa na zdjciu, !t&re zostao zrobione p& wie!u przed jego narodzinami i !t&rego nigdy nie
wcze+niej nie widzia, ale nie pozna swojej prababci, !t&ra bya u nas !il!a miesicy
wcze+niej.
Jdy si nad tym gbiej zastanowili+my, doszli+my do wnios!u, 'e Pop, z !t&rym
-olton spdzi troch czasu w niebie, nie by sze+(dziesiciolat!iem, ale m'czyzn% w sile
wie!u, co byo w poowie dobr%, a w poowie z% nowin%. D%, dlatego 'e w niebie bdziemy
ci%gle wygl%da( ja! my. A dobr%, bo bdzie to nasza modsza wersja.
2ozdzia dwudziesty trzeci
0oc z g*ry
NP
-zwartego paLdzierni!a ICCP ro!u na +wiat przyszed -olby 1awrence 4urpo. Od
samych narodzin wygl%da ja! wierna !opia -oltona. ,edna! 4&g sprawi, 'e by wyj%t!owy,
ja! wszyst!ie nasze dzieci. -assie bya wra'liwym dziec!iem, -olton powa'nym, a -olby by
naszym weso!iem. Od bardzo modych lat jego wygupy wnosiy du'% daw! +miechu do
naszego domu.
Pewnego wieczora $onja wesza do po!oju -oltona, by przeczyta( mu przypowie+( z
4iblii.
@siada na brzegu jego &'!a i czytaa mu, !iedy on le'a na poduszce przy!ryty
!ocy!iem. Jdy s!oczyli, przyszed czas na modlitw.
,edn% z najpi!niejszych rzeczy, !t&re przydarzaj% si rodzicom, jest mo'liwo+(
suchania modlitw swoich dzieci. 0zieci, !iedy s% mae, nie modl% si na po!az, co robi%
nie!iedy doro+li. Nie u'ywaj% modlitewnego jzy!a, !t&ry ma si bardziej podoba( samym
suchaj%cym ni' 4ogu. -olton i -assie m&wili modlitwy prosto i szczerze, a 4&g, zdaje si,
na nie chtnie odpowiada.
Od samego pocz%t!u stosowali+my zasad podsuwania dziecia!om !on!retnych
rzeczy, za !t&re mieli si modli(. 2obili+my to nie tyl!o po to, by zbudowa( ich wiar, ale te'
dlatego 'e modlenie si za innych to spos&b na otworzenie swojego serca na potrzeby
bliLnich.
) 7iesz, 'e tatu+ gosi !azania !a'dego tygodnia, prawda= ) zagadna -oltona $onja.
) Ey+l, 'e powinni+my pomodli( si za niego, 'eby mia wiele czasu na przemy+lenia w tym
tygodniu, aby m&g prze!aza( wiernym co+ wa'nego w niedziel.
-olton spojrza na ni% i powiedzia wtedy najdziwniejsz% rzecz.
) 7idziaem, ja! tatu+ dosta strza mocy z g&ry.
P&Lniej $onja opowiadaa mi, 'e musiaa si chwil zastanowi(, by przetrawi( te
sowa. 5Eoc z g&ry=6
) -o masz na my+li=
) ,ezus obdarza tatusia moc%, !iedy on m&wi.
) #iedy=... #iedy tatu+ m&wi w !o+ciele= ) $onja obr&cia si w stron -oltona, by
spojrze( mu w oczy.
) Ta!, w !o+ciele. #iedy opowiada przypowie+ci biblijne ) przyta!n%.
Eoja 'ona nie wiedziaa, co na to odpowiedzie(. Ale bya to jedna z tych chwil, do
!t&rych zd%'yli+my si przyzwyczai( przez ostatnie p&tora ro!u. Daczli si wic razem
modli(, wysyaj%c do nieba pro+by, by tatu+ powiedzia w niedziel dobre !azanie.
NT
Potem $onja cichut!o wysza z po!oju -oltona i przysza do salony, by zda( mi
relacj z dziwnej rozmowy, !t&r% przeprowadzia z syn!iem.
) Tyl!o nie wa' si budzi( go i pyta( o to! ) zabronia.
Eusiaem wic cze!a( do nastpnego ran!a.
) ;ej, may ) zagaiem, wlewaj%c mle!o do pat!&w +niadaniowych -oltona. )
Eamusia mi opowiadaa, 'e rozmawiali+cie wczoraj wieczorem podczas czytania
przypowie+ci z 4iblii. -zy mo'esz mi powiedzie(, o czym wtedy mamie m&wie+U o
,ezusie, !t&ry obdarza moc%= -o to za moc=
) To 0uch Fwity ) odpowiedzia !r&t!o. ) 7idziaem to. On mi po!aza.
) 0uch Fwity=
) Ta!, obdarza ci moc%, !iedy m&wisz w !o+ciele.
Jdyby nad gowami ludzi pojawiayby si dym!i ja! z !omi!s&w, moja byaby
wypeniona samymi zna!ami zapytania i wy!rzy!ni!ami. #a'dej niedzieli przed !azaniem
odmawiam podobn% modlitw. 54o'e, je+li nie pomo'esz dzisiaj, to moje !azanie nie dotrze
do ludzi6. 0zi!i sowom -oltona zdaem sobie spraw, 'e modliem si, ale nie wiedziaem
do!adnie, o co. A 'e 4&g odpowiada mi na moj% pro+b 5obdarzaj%c mnie moc%6, to byoU
po prostu niesamowite.
2ozdzia dwudziesty czwarty
Prze#ycie 1li
Po narodzinach -olbyKego, stwierdzili+my z $onj%, 'e nie mo'emy ju' bra( wszdzie
ze sob% dzieci. Teraz byli+my w mniejszo+ci dwa do trzech. @znali+my, 'e nadszed czas na
sta% opie!un! do dzieci, wic zatrudnili+my bardzo dojrza% czternastolat! Ali Titus, by
dogl%daa dla nas maluchy. 7 poniedzia!i wieczorem grali+my z $onj% w so3tball w naszej
starej dru'ynie, chocia' moje najlepsze dni miaem ju' za sob%.
Pewnego poniedzia!owego popoudnia w ICCT ro!u Ali przysza do nas zaj%( si
dzie(mi, a my poszli+my na nasz trening. O!oo dziesi%tej wieczorem zapar!owali+my z
powrotem pod domem. $onja wysiada i wesza od razu do domu, podczas gdy ja zostaem w
gara'u, by zam!n%( na noc drzwi gara'owe, nie syszaem wic, co si dzieje w +rod!u.
7ewntrzne drzwi od gara'u prowadz% prosto do naszej !uchni, wic !iedy $onja
wesza do +rod!a, ja! mi p&Lniej opowiadaa, zastaa Ali przy zlewie, zmywaj%c% naczynia
iU ca% zapa!an%.
NB
) Ali, co si stao= ) zapytaa. -zy'by co+ zego dziao si z ni% czy z dzie(mi=!
Ali wytara rce rczni!iem.
) ;m, naprawd nie wiem, ja! to powiedzie(, prosz pani ) zacza. 7bia w podog
wzro!, niepewna, czy mo'e co+ powiedzie(.
) 7szyst!o w porz%d!u ) zachcia $onja. ) O co chodzi=
) Przepraszam, 'e o to pytamU, ale czy pani poronia= )oczy Ali wypeniy si zami.
) Ta! ) odpowiedziaa zas!oczona $onja. ) $!%d to wiesz=
) 2ozmawiaam o tym z -oltonem.
$onja zaprowadzi% Ali na !anap i poprosia, 'eby opowiedziaa jej, ja! doszo do tej
rozmowy.
) Daczo si po tym, !iedy poo'yam -olbyKego i -oltona spa( ) odpowiedziaa Ali.
-assie posza na d& do swojego po!oju, a nasza opie!un!a daa -olbyKemu butel!, a potem
zaniosa go do jego !oys!i na g&rze. Potem zapa!owaa do &'!a i posza do !uchni, 'eby
posprz%ta( po !olacji, !t&r% podaa dzieciom. ) Od!rciam wod w zlewie i wtedy
usyszaam, 'e -olton pacze.
Ali posza do niego i zastaa go siedz%cego na &'!u i zalanego zami.
) -o si stao= ) zapytaa go.
) Ts!ni za siostr% ) odpowiedzia, poci%gaj%c nosem.
Ali u+miechna si, stwierdzaj%c, 'e mo'na prosto rozwi%za( ten problem.
) -hcesz, 'ebym zesza na d& po ni%=
-olton po!rci gow%.
) Nie, ja ts!ni za moj% drug siostr%.
Ali bya zdezorientowana.
) Twoj% drug% siostr= Ale masz tyl!o jedn% siostr i jednego brata. -assie i
-olbyKego.
) Nie, mam jeszcze jedn% ) upiera si -olton. ) 7idziaem j%. 7 niebie. ) 7tedy
znowu si rozpa!a. ) Q bardzo za ni% ts!ni.
#iedy Ali opowiadaa $onji t cz+( historii, jej oczy wypeniy si zami.
) Nie wiedziaam, co powiedzie(, prosz pani. 4y ta!i smutny. Dapytaam go wic,
!iedy widzia t drug% siostr.
) #iedy byem may, miaem operacj i wtedy poszedem do nieba i zobaczyem moj%
siostr ) wyja+ni -olton.
7tedy -olton zacz% pa!a( jeszcze mocniej.
NS
) Nie rozumiem, czemu moja siostra nie 'yje ) rozpacza. ) Nie wiem, dlaczego jest w
niebie, a nie tutaj.
Ali siedziaa na &'!u -oltona, ja! to uja, 5w totalnym szo!u6. To zdecydowanie nie
bya normalna sytuacja z listy 5w razie nagego wypad!u6, przygotowywanej dla opie!un!i
przez wszyst!ich rodzic&w, typu. 9<: do !ogo dzwoni( w razie po'aru* 9I: do !ogo dzwoni(
w razie choroby. 2aczej 9M: do !ogo dzwoni(, !iedy dziec!o opowiada o nadprzyrodzonym
do+wiadczeniu.
Ali wiedziaa, 'e -olton by !il!a lat temu bardzo chory i 'e spdzi troch czasu w
szpitalu. Nie wiedziaa jedna!, co si stao na sali operacyjnej. Nie miaa pojcia, co
powiedzie(, gdy -olton wydosta si spod !odry i wdrapa si jej na !olana. Pa!a wic, a
ona razem z nim.
) Ts!ni za moj% siostr% ) powtarza, przytulaj%c si do niej.
) -iiichooo, wszyst!o bdzie dobrze, -olton ) tulia go. ) Nic nie dzieje si bez
powodu. ) $iedziaa ta! z maluchem, bujaj%c go na r!ach, a' zapa!any w !ocu zasn%.
Ali s!oczya opowiada(, a $onja j% po prostu u+cisna. Potem Ali opowiadaa nam,
'e nie moga przesta( my+le( o tym, co jej powiedzia -olton i co usyszaa od $onji o
poronieniu.
Ali wychowaa si w chrze+cijas!iej rodzinie, ale miaa podobne w%tpliwo+ci i
pytania, co wielu z nas, np. dlaczego religie ta! si od siebie r&'ni%=. ,edna! historia -oltona
i jego nienarodzonej siostry wzmocnia jej wiar.
) #iedy suchaam go, ja! opisywa twarz dziewczyn!iU to nie byo co+, co m&g
zmy+li( sze+ciolate! ) opowiadaa nam. ) Teraz, !iedy mam w%tpliwo+ci, przypominam sobie
twarz -oltona, po !t&rej cie!y strumieniami zy, !iedy m&wi mi, ja! bardzo ts!ni za swoj%
siostr%.
2ozdzia dwudziesty pi%ty
0iecz anio*w
D perspe!tywy dziecia!&w najlepsza rzecz%, ja!a zdarzya si w ICCT ro!u, to 3ilm
51ew, czarownica i stara sza3a6. Podczas +wi%t 4o'ego Narodzenia zabrali+my nasze
pociechy do !ina. 4yli+my z $onj% cie!awi e!ranizacji 5Opowie+ci z Narnii6 -.$. 1ewisa,
NN
poniewa' ja!o dzieci uwielbiali+my t seri. -olton by najbardziej pode!scytowany 3a!tem
obejrzenia 3ilmu, !t&ry po!azywa, ja! dobrzy bij% mieczami tych zych.
Na pocz%t!u ICCB ro!u wypo'yczyli+my 0O0 i usadowili+my si w salonie, 'eby
rodzinnie je obejrze(. @siedli+my wszyscy na pododze, $onja, -assie i ja tyl!o opierali+my
si o !anap. -olton i -osby przy!ucnli przed nami, !ibicuj%c 1wu Aslanowi, 7adcy
Puszczy oraz Yucji, >dmundowi, Piotrowi i Duzannie. 0om nawet pachnia ja! !ino,
poniewa' zrobili+my w mi!ro3al&wce mis! popcornu, !t&ra staa na pododze w zasigu
r!i.
,e+li nie wiedzieli+cie 3ilmu 51ew, czarownica i stara sza3a6, to jest to opowie+(
osadzona podczas QQ wojny +wiatowej. 2odzestwo. Yucja, >dmund, Piotr i Duzanna
Pe?ensie, wysane z 1ondynu do domu e!scentrycznego pro3esora, nudzi si u niego
+miertelnie, dop&!i Yucja nie naty!a si na star% zaczarowan% sza3, !t&ra prowadzi do
czarodziejs!iego !r&lestwa zwanego Narnia. 7 Narnii zwierzta potra3i% m&wi( ludz!im
gosem, jest ta!'e zamiesz!aa przez ta!ie stworzenia ja! !rasnoludy, hobgoliny i centaury.
#rain% rz%dzi lew Aslan, !t&ry jest dobrym i m%drym wadc%, ale jego najwi!szy wr&g, 4iaa
-zarownica, rzucia czar na Narni i sprawia, 'e panuje tam wieczna zima i nigdy nie
nadchodz% +wita 4o'ego Narodzenia. 7 prawdziwym +wiecie nasi bohaterowie s%
normalnymi dzie(mi, ale w Narnii staj% si !siciami i !si'nicz!ami, ale te' wojowni!ami
walcz%cymi po stronie Aslana.
Tego wieczoru, !iedy ogl%dali+my 3inaow% 3antastyczno"+redniowieczn% scen wal!i,
-olton, !t&ry mia ju' wtedy sze+( lat, nie m&g u!ry( swojego zachwytu, szczeg&lnie gdy
s!rzydlate stwory zrzucay gazy z nieba, a rodzestwo Pe?ensie, ubrane w bojowe stroje,
walczyo na miecze z armi% zej 4iaej -zarownicy. Podczas wal!i Aslan po+wici swoje
'ycie, by uratowa( >dmunda. Ale gdy na !oniec od'y i zabi -zarownic, -olton poderwa
si na r&wne nogi i wy!ona pi%st!% gest zwycistwa. 1ubi, gdy dobrzy zwyci'ali.
#iedy na e!ranie pojawiy si napisy !ocowe, a -olby rzuci si na reszt popcornu,
$onja s!omentowaa 3ilm, m&wi( do -oltona.
) Pewnie jedna rzecz nie podobaa ci si w niebie ) nie byo tam mieczy.
Podniecenie chopca zni!no ta! szyb!o, ja!by !to+ gum!% star u+miech z jego
twarzy. $tan% na r&wne nogi przed $onj%, !t&re ci%gle siedziaa na pododze, i spojrza na ni%
z g&ry.
) 7 niebie te+ s% miecze! ) odpar.
$onja, zdziwiona jego impulsywn% rea!cj%, spojrzaa na mnie u!rad!iem, po czym z
u+miechem zapytaa -oltona.
NR
) No dobrze, a po co im miecze w niebie=
) Eamo, szatan nie jest jeszcze w pie!le ) wyja+ni, z oburzeniem w gosie, 'e tego
nie wie. ) Anioowie nosz% przy sobie miecze, 'eby szatan trzyma si od nieba z dale!a!
Dnowu przypomniao mi si Pismo Fwite, tym razem >wangelia +w. Yu!asza gdzie
,ezus m&wi swoim uczniom. 57idziaem szatana, !t&ry spad z nieba ja! bys!awica6
IS
.
Po gowie chodzi mi te' 3ragment z #sigi 0aniela, w !t&rym 0aniela odwiedza anio
w odpowiedzi na jego modlitwy, ale m&wi, 'e sp&Lni si o dwadzie+cia jeden dni z powodu
wal!i z 5!siciem !r&lestwa Pers&w6
IN
. Teologowie uwa'aj%, 'e chodzi tutaj bitw duchow%,
w !t&rej Jabriel zwalcza ze moce.
Ale s!%d m&g to wiedzie( sze+ciolate!= Ta!, -olton chodzi ju' od dw&ch lat do
sz!&!i niedzielnej, ale dobrze wiedziaem, 'e program nauczania nie obejmuje le!cji o
szatanie.
7idziaem, 'e $onja nie bardzo wie, co odpowiedzie( -oltonowi, !t&ry ci%gle jeszcze
si na ni% boczy. Eia teraz podobny wyraz twarzy do tego, !iedy go zapytaem, czy w niebie
si +ciemnia. Postanowiem rozadowa( atmos3er.
) -olton, jestem pewny, 'e zapytae+, czy te' mo'esz dosta( miecz ) powiedziaem.
$ysz%c to, maluch przesta si !rzywi(, tyl!o le!!o opu+ci zrezygnowany ramiona.
) Ta!, pytaem. Ale ,ezus powiedzia, 'e mi nie da, bo bd zbyt niebezpieczny.
$ysz%c te sowa, za+miaem si, zastanawiaj%c si, czy ,ezus uzna, 'e -olton bdzie
zagro'eniem dla siebie, czy dla innych.
7 naszych dys!usjach o niebie -olton nigdy nie wspomina o szatanie ani my si go o
to nie pytali+my. #iedy czowie! my+li o niebie, widzi tyl!o !rystalicznie czyste strumienie i
ulice wyo'one zotem, a nie anioy i demony walcz%ce na miecze.
,edna! !iedy w !ocu poruszy ten temat, postanowiem ci%gn%( go dalej.
) -olton, a widzia3e) szatana=
) Ta!, widziaem ) odpowiedzia z powa'n% min%.
) ,a! on wygl%da=
#iedy pado to pytanie, -olton zacz% si wierci(, s!rzywi si i zmru'y oczy. Przesta
m&wi(. Dupenie przesta si odzywa( tego wieczoru.
Pytali+my go potem jeszcze !il!a!rotnie o szatana, ale w !ocu poddali+my si,
poniewa' jego rea!cja bya niepo!oj%ca. niemal natychmiast z wesoego chopca zmienia si
w przera'onego. ,a!by mentalnie ucie!a do bezpiecznego po!oju, bary!adowa drzwi,
IS
Y! <C <N.
IN
0n <C,<M.
RC
zamy!a o!na i spuszcza 'aluzje. $tao si jasne, 'e opr&cz tczy, !oni i zotych ulic, widzia
te' w niebie co+ bardzo nieprzyjemnego. Q nie chcia o tym m&wi(.
2ozdzia dwudziesty sz&sty
Nadchodzca wal$a
#il!a miesicy p&Lniej miaem !il!a spraw do zaatwienia w Ec-oo!, miejscowo+ci
oddalonej niecae sto !ilometr&w od Qmperial, w !t&rej znajdowa si najbli'szy s!lep 7al"
Eart. 0la wielu Amery!an&w godzina drogi do 7al"Eartu, to bardzo dugo, ale na wsi,
ludzie przyzwyczajaj% si do ta!ich odlego+ci. Dabraem ze sob% -oltona i nigdy nie
zapomn rozmowy, !t&r% odbyli+my w drodze powrotnej. Nasz syn ju' opowiada mi o
niebie, nawet wspomina o mojej przeszo+ci, ale nigdy wcze+niej nie zaj%!n% si nawet, 'e
zna moj% przyszo+(.
7racali+my przez -ulbertson, pierwsze miasto na zach&d od Ec-oo!, i mijali+my po
drodze cmentarz. -olton, ju' wystarczaj%co du'y, by nie siedzie( 3oteli!u, przygl%da si
przez o!no rzdom nagrob!&w.
) Tato, a gdzie jest pochowany Pop ) zapyta.
) ,ego ciao jest pochowane na cmentarzu w @lysses w #ansas, tam gdzie miesz!a
babcia #ay ) odpowiedziaem. ) #iedy bdziemy tam nastpnym razem, zabior ci, je+li
chcesz. Ale przecie' wiesz, 'e to nie jest miejsce, gdzie Pop teraz jest.
-olton nie przestawa wygl%da( przez o!no.
) 7iem. ,est w niebie. Ea nowe ciao. ,ezus powiedzia mi, 'e je+li nie idziesz do
nieba, nie dostaniesz nowego ciaa.
5-hwilecz!6 ) pomy+laem ) 5pojawia si nowa in3ormacja6.
) Naprawd= ) to byo wszyst!o, co powiedziaem.
) Ta! ) potwierdzi, po czym doda ) Tato, a wiedziae+, 'e bdzie wojna=
) -o masz na my+li= ) nie byem pewny, czy ci%gle rozmawiamy o niebie.
) 4dzie wojna, !t&ra zniszczy ten +wiat. ,ezus, anioowie i dobrzy ludzie bd%
walczy( przeciw!o szatanowi, potworom i zym ludziom. 7idziaem to.
Pomy+laem o bitwie opisanej w Apo!alipsie +w. ,ana i moje serce zaczo szybciej
bi(.
) ,a! to widziae+ to=
R<
) 7 niebie, !obiety i dzieci musiay sta( z tyu i si przygl%da(, wic ta! zrobiem )
jego gos by podejrzanie radosny, ja!by opowiada o dobrym 3ilmie, !t&ry niedawno widzia.
) E'czyLni musieli walczy(. Q widziaem tam ciebie, tato. Te' musiae+ walczy(.
$pr&buj usysze( co+ ta!iego i utrzyma( prosto !ierownic. Pis! opon, !t&ry si nagle
rozleg, wyda si nienaturalnie dugi.
Dnowu dot!nli+my tematu nieba. 7cze+niej -olton m&wi o przeszo+ci i widzia
zmarych w teraLniejszo+ci. Teraz twierdzi, 'e opr&cz tego wszyst!iego mia o!azj zobaczy(
przyszo+(. Dastanawiaem si, czy pojcia przeszo+ci, teraLniejszo+ci i przyszo+ci zostay
u!ute tyl!o na potrzeby ziems!ie. Eo'e w niebie czas nie pynie linearnie.
Eiaem jedna! pilniejsze w%tpliwo+ci do rozwiania.
) Powiedziae+, 'e w niebie walczmy z potworami=
) Ta! ) -olton dopowiedzia wesoo ) ta!imi ja! smo!i i r&'ne inne.
Nie jestem jednym z tych pastor&w, !t&ry 'eruje na proroctwach !oca +wiata, ale
pamitam szczeg&lnie jeden 3ragment z Apo!alipsy +w. ,ana.
5Q w owe dni ludzie szu!a( bd% +mierci, ale jej nie znajd%, i bd% chcieli umrze(, ale
+mier( od nich ucie!nie. A wygl%d szaraczy ) podobne do !oni uszy!owanych do boju,
na gowach ich ja!by wiece podobne do zota, oblicza ich ja!by oblicza ludzi, i miay
wosy ja!by wosy !obiet, a zby ich byy ja!by zby lw&w, i przody tuowi miay ja!by
pancerze 'elazne, a os!ot ich s!rzyde ja! os!ot wielo!onnych woz&w, pdz%cych do
boju. Q maj% ogony podobne do s!orpionowych oraz '%da* a w ich ogonach jest ich moc
sz!odzenia ludziom przez pi( miesicy
IR
6.
Przez wie!i teologowie uwa'ali, 'e ten 3ragment jest pewnym symbolem. mo'e
!ombinacja r&'nych cz+ci ciaa oznaczaa ja!i+ !raj albo !a'da z nich oznaczaa r&'ne
!r&lestwa. Qnni z !olei uwa'ali, 'e 5pancerze 'elazne6 ws!azuj% na nowoczesne maszyny
militarne, !t&re ,an opisywa, nie maj%c do nich 'adnego pun!tu odniesienia.
Ale mo'e my, wyra3inowani doro+li, pr&bujemy s!ompli!owa( sprawy bardziej ni'
s%. Eo'e jeste+my zbyt wy!sztaceni i za 5m%drzy6, by nazwa( te stwory po prostu
dziecicym jzy!iem. potwory.
) ;mU -olton, a czym walcz z potworami= ) miaem nadziej na czog lub chocia'
wyrzutni ra!ietow%. Na co+, co m&gbym wy!orzysta( z odpowiedniego dystansu.
IR
Ap R,B"<C.
RI
) Albo dostae+ miecz albo u! i strza. Nie pamitam do!adnie, !t&r% z tych rzeczy
) -olton odpowiedzia z u+miechem.
) E&wisz, 'e musz walczy( z potworami mieczem= ) spochmurniaem.
) Ta!, ale nie martw si ) brzmia uspo!ajaj%co. ) ,ezus wygrywa. Drzuca szatana do
Pie!a. 7idziaem to.
5Potem ujrzaem anioa, zstpuj%cego z nieba, !t&ry mia !lucz od -zelu+ci i wiel!i
acuch w rce. Q pochwyci $mo!a, 7'a starodawnego, !t&rym jest diabe i szatan, i
zwi%za go na tysi%c lat. Q wtr%ci go do -zelu+ci, i zam!n%, i piecz( nad nim poo'y,
by ju' nie zwodzi narod&w, a' tysi%c lat si dopeni. A potem ma by( na !r&t!i czas
uwolniony. 9U: A gdy si s!oczy tysi%c lat, z wizienia swego szatan zostanie
zwolniony. Q wyjdzie, by omami( narody z czterech naro'ni!&w ziemi, Joga i Eagoga,
by ich zgromadzi( na b&j, a liczba ich ja! piase! mors!i. 7yszli oni na powierzchni
ziemi i otoczyli ob&z +witych i miasto umiowane* a zst%pi ogie od 4oga z nieba i
pochon% ich. A diaba, !t&ry ich zwodzi, wrzucono do jeziora ognia i siar!i, tam gdzie
s% 4estia i 8aszywy Proro!. Q bd% cierpie( !atusze we dnie i w nocy na wie!i
wie!&w
MC
6.
-olton opisywa Armagedon i twierdzi, 'e bior udzia w rozgorzaej podczas niego
bitwie. 7 ci%gu tych dw&ch lat, !iedy -olton powiedzia po razy pierwszy, 'e +pieway my
anioy w szpitalu, po raz enty za!rcio mi si w gowie. ,echaem dalej przez !il!a
!ilometr&w bez sowa, analizuj%c nowe obrazy w mojej gowie. Poza tym uderzya mnie
nonszalancja -oltona. Eia ta!ie podej+cie, ja!by m&wi. 5Tato, w czym problem=
Powiedziaem ci przecie'. dotarem do ostatniego rozdziau i dobrzy na pewno wygrywaj%6.
-hocia' to byo pocieszaj%ce. Przemierzali+my przedmie+cia Qmperial, gdy w !ocu
postanowiem przyj%( jego podej+cie do caej sprawy.
) ,e+li m&wisz, 'e ,ezus chce, 'ebym walczy, to bd ) stwierdziem.
-olton odwr&ci si od o!na, jego twarz przybraa powa'ny wyraz.
) 7iem, tato ) powiedzia ) bdziesz walczy.
2ozdzia dwudziesty si&dmy
MC
Ap IC,<"M* S"<C.
RM
Sami $iedy zobaczymy
Pamitam, !iedy po raz pierwszy publicznie opowiedzieli+my o do+wiadczeniu
-oltona. 4yo to podczas wieczornego nabo'estwa <N stycznia ICCS ro!u, w #o+ciele
7esleyas!im Eountain Oiew w -olorado $prings. Podczas porannej mszy miaem !azanie
o Tomaszu, !t&ry by zy, poniewa' wszyscy pozostali apostoowie, a nawet Earia
Eagdalena, widzieli powstaego ze zmarych -hrystusa, a on nie. ;istori t opowiada
ewangelia wg +w. ,ana.
5Ale Tomasz, jeden z 0wunastu, zwany 0idymos, nie by razem z nimi, !iedy
przyszed ,ezus. Qnni wic uczniowie m&wili do niego. 57idzieli+my Pana!6
Ale on rze! do nich. [,e'eli na r!ach ,ego nie zobacz +ladu gwoLdzi i nie wo'
palca mego w miejsce gwoLdzi, i nie wo' r!i mojej do bo!u ,ego, nie uwierz\.
A po o+miu dniach, !iedy uczniowie ,ego byli znowu wewn%trz ]domu^ i Tomasz z
nimi, ,ezus przyszed mimo drzwi zam!nitych, stan% po+rod!u i rze!. [Po!&j wam!\
Nastpnie rze! do Tomasza. [Podnie+ tutaj sw&j palec i zobacz moje rce. Podnie+
r! i w&' ]j%^ do mego bo!u, i nie b%dL niedowiar!iem, lecz wierz%cym!\.
Tomasz Eu odpowiedzia. [Pan m&j i 4&g m&j!\.
Powiedzia mu ,ezus. [@wierzye+ dlatego, poniewa' Enie ujrzae+= 4ogosawieni,
!t&rzy nie widzieli, a uwierzyli\
M<
6.
Od tej historii pochodzi powszechnie znany termin 5niewierny Tomasz6, czyli !to+,
!to nie chce uwierzy( w co+, nie maj%c 3izycznego dowodu lub bezpo+redniego osobistego
do+wiadczenia. Qnnymi sowy. osoba pozbawiona wiary.
Tamtego ran!a w !azaniu m&wiem o wasnej zo+ci i bra!u wiary, o burzliwych
chwilach, !t&re przeszedem w maej szpitalnej !litce, w+cie!aj%c si na 4oga, oraz o tym,
ja! 4&g wr&ci do mnie przez mojego syna, m&wi%c 5Tu jestem6.
1udzie, !t&rzy rano uczestniczyli w nabo'estwie, opowiedzieli swoim znajomym, 'e
pastor i jego 'ona, !t&rych syn by w niebie, opowiedz% wicej o tej historii podczas
wieczornej mszy. 7ieczorem !o+ci& by nabity. -olton, wtedy ju' siedmiolate!, siedzia w
drugim rzdzie razem ze swoim bratem i siostr%, podczas gdy ja i $onja opowiadali+my o
jego do+wiadczeniu najlepiej, ja! ty!o umieli+my, w wyznaczonym czasie czterdziestu piciu
M<
, IC,IP"IR.
RP
minut. E&wili+my o Popie i spot!aniu z nienarodzon% siostr%, a potem przez nastpny trzy
!wadranse odpowiadali+my na pytania.
Po niecaym tygodniu od powrotu do Qmperial, siedziaem przy !omputerze w domu,
sprawdzaj%c e"maila, gdy zobaczyem wiadomo+( od rodziny, u !t&rej zatrzymali+my si
podczas wizyty w #o+ciele 7esleyas!im Eountain Oiew. Nasi gospodarze mieli
znajomych, !t&rzy byli w !o+ciele wieczorem podczas naszej opowie+ci, i usyszeli opis
Nieba wedug -oltona. Postanowili przesa( nam przez naszych przyjaci& e"maila o
reporta'u -NN, !t&ry by transmitowany dwa miesi%ce wcze+niej w grudniu ICCB ro!u. 4ya
to historia o modej litews!o"amery!as!iej dziewczynie, A!iane #ramari!, miesz!aj%cej w
Qdaho. 0wunastoletnia A!iane zacza mie( 5wizje6 nieba w wie!u czterech lat. ,ej opis
niebios by bardzo podobny do relacji -oltona, wic znajomi naszych gospodarzy pomy+leli,
'e bdziemy zainteresowani reporta'em.
#li!n%em na lin!a, gdzie wy+wietli mi si trzyminutowy materia ze spo!ojn%
muzy!% !lasyczn% w tle. D e!ranu dobiega ms!i gos. 5Artyst!a samou!, !t&ra twierdzi, 'e
jej inspiracja pynie [z g&ry\. @duchowione i pene emocji obrazy tworzy dwunastoletnie
cudowne dziec!o
MI
6.
0ziewczyn!a miaa racj. Jos wiolonczeli s%czy si w tle, a na e!ranie po!azano
obrazy aniels!ich postaci, idyllicznych wido!&w oraz pro3il m'czyzny, !t&ry z pewno+ci%
by -hrystusem. Na nastpnym ujciu wida( byo mod% artyst! zapeniaj%c% !olorami
p&tno. Ddawao si, 'e obraz&w nie moga narysowa( nastolat!a, ani nawet dorosy ucz%cy
si rysowa( portrety, poniewa' byy to wyra3inowane dziea sztu!i, !t&re mogy zawisn%( w
galerii.
Narrator opowiada, 'e A!iane zacza malowa(, gdy miaa sze+( lat, ale w wie!u
czerech lat 5zacza opisywa( matce swoje wizyty w niebie6.
7tedy A!iane przem&wia w materiale po raz pierwszy.
) 7szyst!ie te !olory byy nie z tego +wiata )opisywaa niebo. ) Tam s% set!i
milion&w !olor&w, o !t&rych nie mamy pojcia, 'e istniej%.
Narrator ci%gn% opowiada dalej, 'e mat!a dziewczyn!i jest ateist!% i 'e w domu
nigdy si nie rozmawiao o 4ogu. 2odzina nie ogl%daa telewizora, a A!iane nie chodzia do
przedsz!ola, wic gdy ja!o dziec!o zacza snu( historie o niebie a potem je rysowa( i
malowa(, jej mat!a wiedziaa, 'e nie moga tego od !ogo+ usysze(. $topniowo mama
MI
A!iane #ramari!, /kiane0 1er $ife, 1er /rt, 1er 2oetry 9A!iane. jej 'ycie, jej sztu!a, jej poezja:, Nash?ille*
Thomas Nelson, ICCB.
RT
dziewczyn!i zaczynaa a!ceptowa(, 'e wizje jej c&r!i s% prawdziwe, a co za tym idzie, 'e
4&g musi istnie( naprawd.
) Ey+l, 'e 4&g wie, !t&rej rodzinie daje nasze dzieci ) !omentowaa pani #ramari!.
Pamitam, co ,ezus powiedzia swoim uczniom, gdy pr&bowali utrzyma( ja!ie+ dzieci z dala
od niego, by mu nie przesz!adzay. 5Pozw&lcie dzieciom przychodzi( do Enie
MM
6.
Dachowaem sobie w pamici na poczet przyszych !aza histori A!ianeKy, !t&ra
po!azuje, 'e 4&g mo'e przyj+( do !a'dego wszdzie i w !a'dym wie!u ) nawet do
czteroletniej dziewczyn!i, wychowuj%cej si w domu, w !t&rym nigdy si o nim nie m&wio.
Ale to nie bya le!cja, !t&r% tego dnia mia dla mnie 4&g.
Na e!ranie mojego !omputera wy+wietlay si !olejne obrazy dziewczyn!i, a gos
!omentowa. 5A!iane opisuje 4oga ta! samo 'ywo, ja! go maluje6.
Po tych sowach u!azao si zbli'enie na twarz -hrystusa. 7idziaem ju' podobny
wizerune!, tyl!o teraz ,ezus patrzy si, 'e ta! si wyra', prosto w obie!t&w.
) On jest czysty ) m&wia A!iane. ) ,est bardzo ms!i, naprawd silny i du'y. A jego
oczy s% po prostu pi!ne.
Prawie trzy lata miny od operacji -oltona i niecae dwa i p& ro!u, !iedy po raz
pierwszy opisa ,ezusa. @derzyo mnie podobiestwo midzy wspomnieniami A!iane i jego.
wszyst!ie !olory w niebieU, a szczeg&lnie opis oczu ,ezusa.
) A jego oczy ) m&wi wtedy -olton ) tato, jego oczy s% +liczne!
Dwr&cili uwag na cie!awy szczeg&. Jdy reporta' -NN dobieg !oca, co3n%em
3ilm do miejsca, gdzie pojawi si drugi portret ,ezusa, zdumiewaj%co realistyczny obraz
namalowany przez A!iane w wie!u o+miu lat. Oczy byy 3a!tycznie uderzaj%ce ) jasne,
zielon!awo"niebies!ie pod grubymi, ciemnymi brwiami, a poowa twarzy u!ryta w cieniu.
Dauwa'yem, 'e jego wosy byy nieco !r&tsze ni' wi!szo+( artyst&w to przedstawia. 4roda
ta!'e bya inna, ja!by peniejszaU bardziejU sam nie wiemU zwyczajna.
Od ICCM ro!u obejrzeli+my dosownie tuziny portret&w ,ezusa, ale -olton 'adnego
nie uzna za prawdziwy.
5Dobaczmy, co s%dzi o portrecie namalowanym przez A!iane6, pomy+laem.
#rzy!n%em na -oltona, 'eby zszed na d& do mojego biura w piwnicy.
) ,u' id! ) pada odpowiedL.
-olton z rumorem zbieg po schodach i wsadzi gow do po!oju.
) Ta!, tato=
MM
E! <C,<P
RB
) $p&jrz na to ) powiedziaem, ws!azuj%c gow% m&j !omputer. ) -o jest nie ta! z
tym portretem=
$pojrza na e!ran i przez du'% chwil si nie odzywa.
) -olton=
Ale on ci%gle sta, uwa'nie ogl%daj%c obraz. Nic nie mogem wyczyta( z jego twarzy.
) -o jest nie ta! z tym obrazem= ) powt&rzyem pytanie.
#ompletna cisza.
) -olton= ) szturchn%em go za rami.
7 !ocu m&j siedmiolate! spojrza na mnie i oznajmi.
) Tato, ten portret si zgadza.
ZZZ
4ior%c pod uwag, ile obraz&w -olton odrzuci, mieli+my z $onj% poczucie, 'e w
!ocu dzi!i portretowi A!iane zobaczyli+my twarz ,ezusa albo chocia' jego uderzaj%ce
podobiestwo.
4yli+my pewni, 'e 'aden obraz nigdy nie uchwyci majestatu zmartwychwstaego
-hrystusa. ,edna! po trzech latach studiowania wizerun!&w ,ezusa, wiedzieli+my, 'e portret
A!ianeKy nie tyl!o odbiega od typowych sposob&w przedstawiania go, ale ta!'e ja!o jedyny
przy!u uwag -oltona. To cie!awe, 'e, gdy uzna obraz za wa+ciwy, nie widzia wcze+niej
rysun!u pod tytuem 5#si%'e po!oju. Dmartwychwstanie6, !t&ry zosta narysowany przez
inne dziec!o, utrzymuj%ce, 'e widziao niebo.
Ostatecznie wyobra'enie, ja! wygl%da ,ezus, nie byo najbardziej interesuj%c% rzecz%,
!t&ra wyni!na po wizycie w #o+ciele 7esleyas!im Eountain Oiew. Ddali+my wtedy
sobie po raz pierwszy spraw, 'e spot!anie -oltona z siostr% w niebie mo'e wpyn%( na ludzi
na ziemi.
Po nabo'estwie tego pamitnego wieczora w styczniu ICCS ro!u, podesza do mnie
moda mat!a. ,ej oczy przepenione byy zami.
) $traciam dziec!o ) powiedziaa. ) @rodzia si martwa. -zy tw&j syn wiedziay,
czy moja maa jest w niebie=
Jos !obiety dr'a i caa si trzsa. 5O Panie, !im jestem, 'eby odpowiedzie( na to
pytanie6 ) pomy+laem.
-olton m&wi, 'e w niebie byo mn&stwo dzieci. Ale przecie' nie mogem podej+( do
niego i zapyta(, czy widzia dziec!o tej pani. Nie chciaem te' zostawi( jej ta! z jej 'alem.
7tedy may chopiec, na o!o sze+cioletni, podszed do nas i stan% za ni%, trzymaj%c
si jej sp&dnicy. 7 tamtej chwili odpowiedL sama do mnie przysza.
RS
) 7ierzy pani, 'e 4&g mnie !ocha= ) zapytaem.
) No ta!U ) powstrzymaa zy.
) -zy wierzy pani, 'e !ocha pani% ta! mocno ja! mnie=
) Ta!, ta!, wierz.
7tedy ws!azaem gow% jej maego syn!a wczepionego w sp&dnic.
) -zy wierzy pani, 'e 4&g !ocha pani syn!a ta! mocno ja! -oltona=
Damil!a na moment, by przemy+le( pytanie.
) Ta!, oczywi+cie. ) odpara.
) ,e+li wierzy pani, 'e 4&g !ocha pani% ta! samo ja! mnie, i wierzy pani, 'e !ocha
pani 'yj%cego syna ta! mocno ja! mojego, to czy nie wierzy pani, 'e !ocha ta! samo pani
nienarodzone dziec!o ja! moje=
) Nigdy nie pomy+laam o tym w ten spos&b ) w !ocu przestaa si trz%+(.
7yszeptaem modlitw dzi!czynn% do 0ucha Fwitego, !t&ry wyraLnie 5obdarzy
mnie moc%6, podsuwaj%c mi odpowiedL dla tej zrozpaczonej !obiety, poniewa' mog wam
si teraz przyzna(, 'e nie jestem wystarczaj%co bystry, by na ni% wpa+(.
To nie by pierwszy raz, !iedy historia -oltona stawiaa mnie lub $onj w obliczu
poszu!iwania odpowiedzi na wiel!ie pytania. -zasami jedna! ludzie, !t&rzy przeszli z nami
przez to do+wiadczenie, odpowiadali sobie sami na nie!t&re zna!i zapytania.
,a! ju' wspominaem, zanim zostali+my wypisani ze szpitala w North Platte,
pielgniar!i wchodziy i wychodziy z sali -oltona. 7cze+niej, gdy przychodziy,
sprawdzay jego narz%dy wewntrzne i wypisyway wyni!i bada w !arcie szpitalnej. Teraz
jedna! przychodziy, nie maj%c !u temu 'adnego medycznego powodu) po prostu patrzyy
na tego maego chopca, !t&ry jeszcze dwa dni temu by poza zasigiem wsp&czesnej
medycyny, a !t&ry teraz siedzia na &'!u, rozmawia i bawi si swoj% now% zabaw!% )
wypchanym lwem. Podczas jednej z ta!ich wizyt, pewna pielgniar!a odci%gna mnie na
bo!.
) -zy mog z panem zamieni( !il!a zda, panie 4urpo=
) Pewnie ) odpowiedziaem.
7s!azaa sal po przeciwnej stornie !orytarza.
) Porozmawiajmy tam.
Poszedem za ni% do maego po!oju, zastanawiaj%c si, co si dzieje. Dam!na za
sob% drzwi i zwr&cia si twarz% do mnie. Na jej twarzy malowaa si blas!, ja!by co+
nowego wa+nie w niej samej roz!wito.
RN
) Panie 4urpo, pracowaam w tym szpitalu wiele lat ) powiedziaa. ) Eiaam panu
tego nie m&wi(, ale za!azano nam dawa( pana rodzinie ja!%!olwie! nadziej. Ey+leli, 'e
-olton nie prze'yje. A !iedy nam to m&wi%, to z reguy ta! si dzieje.
Dawahaa si przez chwil* a potem szyb!o m&wia dalej.
) Ale wido! pana chopca dzisiaj w du'o lepszym stanie, to cud. Eusi by( 4&g, bo to
jest cud.
Podzi!owaem jej, 'e si ze mn% podzielia przemy+leniami, a potem powiedziaem.
) -hc, 'eby pani wiedziaa, 'e my wierzymy, 'e to by 4&g. Nasz !o+ci& zebra si
razem i modli si za -oltona w ostatni pi%te!. 7ierzymy, 'e 4&g odpowiedzia na nasze
modlitwy.
Pielgniar!a wpatrywaa si przez moment w podog, potem podniosa wzro! na
mnie i u+miechna si.
) No ta!, chciaam po prostu to panu powiedzie(.
Po tych sowach odesza. -hyba nie chciaa wysucha( !azania od pastora. ,edna!
3a!tem jest, 'e go nie potrzebowaa ) bo Jo sama zobaczya.
Jdy opowiadali+my o do+wiadczeniu -oltona w niebie, ludzie m&wili nam, 'e 54&g
pobogosawi nasz% rodzin6.
To prawda, je+li ma si na my+li o!azj zer!nicia za !otar, !t&ra oddziela ziemi od
wieczno+ci.
,edna! czasami m&wi do siebie. 5Pobogosawi=! Nasz syn prawie nie umar!6.
8ajnie si opowiada o niebie, tronie 4oga, ,ezusie, Popie i o c&rce, !t&r% my+leli+my,
'e stracili+my, ale !t&rego+ dnia zn&w spot!amy. ,edna! nie jest 3ajnie m&wi(, ja! do tych
opowie+ci doszo. Na wspomnienie tych o!ropnych dni, !iedy 'ycie -oltona wisiao na
wos!u, ci%gle chce nam si pa!a(. 0wie historie. wizyta w niebie oraz niemal utrata
naszego syna stanowi% dla nas jedno wydarzenie.
,a!o dziec!o zawsze zastanawiaem si, dlaczego u!rzy'owanie ,ezusa byo ta!%
wiel!% spraw%. ,e+li 4&g Ojciec wiedzia, 'e jego syn zmartwychwstanie, to ja!a to bya
o3iara= Teraz w !ocu rozumiem, dlaczego 4&g nie uwa'a +wi%t ja!o pewnego !oca,
pustego grobu. Drobibym wszyst!o, wszystko, 'eby zatrzyma( cierpienie -oltona, nawet
gotowy bybym zamieni( si z nim miejscami.
Pismo Fwite m&wi, 'e gdy ,ezus odda 'ycie na !rzy'u, 4&g Ojciec odwr&ci si od
niego. ,estem prze!onany, 'e zrobi ta!, poniewa' nie by w stanie si temu wszyst!iego
przygl%da(.
RR
-zasami ludzie mnie pytaj%. 5-zemu -olton= 0laczego przydarzyo si to twojej
rodzinie=6. 7iele razu musiaem odpowiada(.
) ,este+my zwyczajnymi ludLmi z zapadej dziury w Nebrasce. Najlepsze, co
mo'emy zrobi(, to opowiedzie( wam, co nam si przytra3io i mie( nadziej, 'e was to
zainspiruje, ja! pielgniar! z North Platte, !t&re musiaa zobaczy( cud, 'eby uwierzy(, 'e
jest #to+ wi!szy ni' my sami. Albo !obieta w #o+ciele 7esleyas!im Eountain Oiew,
!t&ra potrzebowaa troch nadziei, 'eby poradzi( sobie ze swoim 'alem i gniewem. Albo
$onja, !t&ra musiaa wyleczy( ran po stracie c&r!i. Albo moja mama, #ay, !t&ra po
dwudziestu o+miu latach w !ocu dowiedziaa si, 'e pewnego dnia spot!a si ze swoim
ojcem.
Nau!i o niebie w Apo!alipsie +w. ,ana i innych !sigach s% nie!ompletne. ,a!o
pastor zawsze byem bardzo +wiadomy tego, co prze!azuj o niebie z ambony. @cz tego, co
wyczytam w Pi+mie Fwitym.
Eiaem wiele pyta, na !t&re nie znalazem odpowiedzi, wic nie zastanawiaem si
nad niebem osobi+cie. Ale teraz to robi. Q $onja te'. 7iele ludzi m&wio nam, 'e od!%d
poznali histori -oltona, zaczli si bardziej nad nim zastanawia(. -i%gle nie mamy
wszyst!ich odpowiedzi, nawet si do nich nie zbli'yli+my. Eamy jedna! ju' pewien obraz w
gowie, na !t&ry mo'emy spogl%da( i si nim zachwyca(.
@wielbiam sowa, !t&rych u'ya moja mama podsumowuj%c t histori.
) Od!%d to si stao ) powiedziaa mi ) wicej si zastanawiam, ja! jest naprawd w
niebie. 7cze+niej przyjmowaam do wiadomo+ci, 'e jest niebo, ale nigdy go sobie nie
wyobra'aam. 7cze+niej o tym syszaam, a teraz wiem, 'e !iedy+ je zobacz.
Epilog
Eino ponad siedem lat od czasu, gdy zwy!a rodzinna wyciecz!a zamienia si w
podr&' do nieba, !t&ra odmienia nasze 'ycie. 1udzie czsto pytaj% nas, dlaczego cze!ali+my
ta! dugo z opowiedzeniem historii -oltona. ,est !il!a powod&w. Po pierwsze, chocia'
mino siedem lat od pobytu w szpitalu, nasza jazda z Jreeley do do!tora w Qmperial o!azaa
si tyl!o pocz%t!iem historii. ,a! zd%'yli+cie przeczyta(, dowiadywali+my si o niesamowitej
podr&'y -oltona w !awa!ach na przestrzeni !il!u lat. Eino !il!a lat od!%d otar si o
+mier(, ale reszta historii ujawniaa si powoli.
<CC
#iedy w !ocu podzielili+my si z innymi tym, co si sta, wielu m&wio nam, 'e
powinni+my napisa( !si%'!. A my z $onj% reagowali+my na to jednym zdaniem. 5Ey=
#si%'!= Nie ma mowy6.
Przede wszyst!im nie mogli+my sobie wyobrazi(, 'e !to+ chciaby o nas poczyta(.
Potem doszed do tego problem napisania samej !si%'!i. To wydawao nam si wyzwaniem
niewiele mniejszym ni' lot na #si'yc. -o prawda ja redagowaem gazet! uniwersytec!%, a
$onja du'o pisaa w tra!cie tworzenia pracy magisters!iej, ale mieli+my przecie' prace, !t&re
bardzo lubili+my, mae dzieci na wychowaniu oraz !o+ci&, o !t&ry musieli+my dba(. Poza
tym czasami trzeba jeszcze spa(. 0opiero gdy znajomy pastor, Phil Ec-allum zao3erowa
pomoc i zorganizowa ludzi ze +wiata wydawniczego, uwierzyli+my, 'e mo'emy zrealizowa(
proje!t napisania !si%'!i. Nawet podjcie tej decyzji zabrao nam troch czasu.
4ardzo martwili+my si o -oltona. 7ielu ludzi twierdzi, 'e uwielbia jego histori z
powodu wielu szczeg&&w opowiadaj%cych o niebie. Nam te' si to podoba. Ale opr&cz tego
jest jeszcze cz+( dotycz%ca szpitala, gdzie prze'yli+my !oszmar i do+wiadczyli+my
cierpienia, co zdawao si trwa( wiecznie. To by deli!atny temat i nie byli+my pewni, ja!
ujawnienie go wpynie na -oltona. ,a! zni&sby t uwag= Eartwili+my si i ci%gle martwimy
o to. Pochodzimy z maych miastecze!, maych sz!& i !o+cio&w. -olton zna sowo 5may6,
ale nie jeste+my pewni, czy rozumie pojcie 5by( w centrum uwagi6.
Teraz oczywi+cie !si%'!a zostaa napisana. $onja ostatnio 'artowaa, 'e mo'emy sobie
dopisa( pozycj 5zosta( autorem6 do listy rzeczy do osi%gnicia i spo!ojnie je ju' wy!re+li(.
1udzie zadaj% nam jeszcze mn&stwo pyta. $zczeg&lnie dzieci chc% wiedzie(, czy
-olton widzia jeszcze ja!ie+ zwierzta w niebie. OdpowiedL brzmi. ta!! Opr&cz !onia ,ezusa
zobaczy jeszcze psy, pta!i, a nawet lwa, !t&ry nie by agresywny, ale bardzo przyjazny.
D !olei nasi znajomi, !t&rzy s% !atoli!ami, pytaj%, czy -olton spot!a Earyj, mat!
,ezusa. OdpowiedL na to pytanie r&wnie' brzmi. ta!! 7idzia j% !lcz%c% przed tronem 4oga
oraz innym razem stoj%c% obo! ,ezusa.
) -i%gle !ocha go ja! mama ) stwierdzi -olton.
#olejne pytanie, !t&re ludzie nam ci%gle zadaj%, to ja! zmienio nas do+wiadczenie
-oltona. $onja zawsze wtedy odpowiada, 'e nas zamao. Pastorzy i ich rodziny najlepiej
czuj% si w roli pomagaj%cych, a nieotrzymuj%cych pomoc. To my zawsze odwiedzali+my
chorych, przynosili+my posi!i lub opie!owali+my si dzie(mi. A sami polegali+my tyl!o na
sobie i byli+my z tego bardzo dumni. 7yczerpuj%cy pobyt w szpitalu zama nasz% dum ja!
such% ga%z! i nauczy nas po!ory i przyjmowania od innych pomocy 3izycznej,
emocjonalnej i 3inansowej.
<C<
0obrze jest by( silnym i obdarza( innych pomoc%. ,edna! my nauczyli+my si, 'e
bezbronno+( i bezradno+( pozwala innym odnaleL( w sobie si, by nam pom&c. Ta pomoc
bya dla nich r&wnie' drog% do wzrostu.
Poza tym dzi!i historii -oltona stali+my si odwa'niejsi. Wyjemy w czasach, gdy
ludzie podwa'aj% istnienie 4oga. D racji tego, 'e jestem pastorem, zawsze dobrze si czuem,
gdy m&wiem o swojej wierze, a teraz do tego opowiadam o tym, co si przydarzyo mojemu
synowi. To jest prawda i ja o tym m&wi i ju'.
Tymczasem w Qmperial 'ycie naszej rodziny toczy si dalej, niczym nie r&'ni%c si od
'ycia innych rodzin w maych amery!as!ich miastecz!ach. -assie ma trzyna+cie lat i
jesieni% idzie do sz!oy +redniej. 7czoraj miaa wiel!i dzie. braa udzia w przesuchaniu do
sz!olnego ch&ru. Naszego najmodszego syna, -olbyKego, r&wnie' cze!a wiel!a zmiana. w
tym ro!u idzie do zer&w!i, co jest dla niego bardzo dobrym rozwi%zaniem, poniewa' czasami
przyprawia ju' panie z przedsz!ola o b&l gowy.
A -olton s!oczy w tym miesi%cu jedena+cie lat i we wrze+niu p&jdzie do pi%tej !lasy.
,est pod !a'dym wzgldem normalnym dziec!iem. 4ierze udzia w zapasach i gra w baseball.
Poza tym gra te' na pianinie i tr%bce, ale nie przepada za sz!o% i twierdzi, 'e jego ulubionym
przedmiotem jest przerwa. Od czasu do czasu opowiada o niebie, ale ju' nie wybra si w
podobn% podr&', ani te' nie ma specjalnej %czno+ci z wieczno+ci%. Pomimo nieziems!iej
wyciecz!i, jego relacje z rodzestwem s% ja! najbardziej normalne. -olby chodzi za
-oltonem !ro! w !ro!, ja! !a'dy modszy brat i ja! bracia !&c% si o 3igur!i
superbohater&w. -assie natomiast jest odwiecznie cierpi%c% starsz% siostr%, co dos!onale
ilustruje wymiana zda, do ja!iej doszo, gdy pr&bowali+my wymy+li( dobry tytu dla tej
!si%'!i.
Eoja sugestia. 5Niebo razy cztery6.
$ugestia $onji. 5Niebo wedug -oltona6.
$ugestia -assie. 57r&ci, ale anio!iem nie jest6.
Ostatecznie na tytu wpad niechc%cy -olton. 7 o!olicy +wi%t 4o'ego Narodzenia
ICCR ro!u pojechali+my do Te!sasu, gdzie siedzieli+my razem z nasz% reda!tor!% w
$tarbuc!sie w 0allas, 'eby przedys!utowa( !si%'!. 7 pewnym momencie spojrzaa na
naszego najstarszego syna i zapytaa.
) -olton, a co ty chcesz, 'eby ludzie dowiedzieli si z twojej historii=
Patrz%c jej prosto w oczy, odpar bez wahania.
) -hc, 'eby wiedzieli, 'e niebo istnieje naprawd.
<CI
Todd 4urpo
Qmperia, Nebras!a
Eaj IC<C
Chronologia wydarze
Lipiec 1976 r. ) dziade! Todda 4urpo, !t&rego nazywa 5Pop6 91awrence >delbert 4arber:
ginie w wypad!u samochodowym pomidzy @lysses i 1iberal w stanie #ansas.
1982 r. ) 7 wie!u trzynastu lat Todd czuje, 'e -hrystus powoa go do posugi 4o'ej ja!o
pastora.
29 grudnia 1990 r. ) +lub Todda i $onji 4urpo.
16 sierpnia 1996 r. ) narodziny -assie 4urpo, starszej siostry -oltona.
Lipiec 1997 r. ) Pastor Todd i $onja 4urpo przyjmuj% wezwanie do pracy duszpasters!iej w
#o+ciele 7esleyas!im -rossroads w Qmperial w stanie Nebras!a.
20 czerwca 1998 r. ) $onja 4urpo roni drugie dziec!o w drugim miesi%cu ci%'y.
19 maja 1999 r. ) narodziny -oltona 4urpo.
Sierpie 2002r. ) Todd roztrzas!uje sobie nog podczas turnieju ligi mieszanej so3tballu.
Padziernik 2002 r. ) Todd choruje na !amic ner!ow%.
Listpad 2002 r. ) Todd wyczuwa guza w piersi, !t&ry zostaje bdnie zdiagnozowany ja!o
ra!.
27 !uteg 200" r. ) -olton narze!a na b&l brzucha i ma wyso!% gor%cz!, co zostaje ta!'e
bdnie zdiagnozowane ja!o grypa 'o%d!owa.
28 !uteg 200" r. ) -oltonowi przechodzi gor%cz!a. ,ego rodzice si ciesz%, my+l%c, 'e
chopiec wraca do zdrowa, a ta! naprawd jest to zna!, 'e p! jego wyroste! robacz!owy.
1 marca 200" r. ) 2odzina 4urpo odwiedza Pawilon Eotyli Tropi!alnych w 0en?er, by
uczci( powr&t -oltona do zdrowia. 7 nocy chopiec zaczyna intensywnie wymiotowa(.
" marca 200" r. ) -oltona bada le!arz w Qmperial w stanie Nebras!a, !t&ry odrzuca diagnoz
o wrost!u robacz!owym.
# marca 200" r. ) Todd i $onja na '%danie wypisuj% syna ze szpitala w Qmperial w stanie
Nebras!a i zabieraj% go samochodem do North Platte, 2egionalnego -entrum Eedycznego
Jreat Plains. 0o!tor Timothy OK;olleran przygotowuje si do operacji.
<CM
# marca 200" r. ) -olton przechodzi pierwsz% operacj chirurgicznego usunicia wyrost!a
robacz!owego.
1" marca 200" r. ) -olton zostaje wypisany ze szpitala. ,edna! gdy wchodzi z rodzicami do
windy, do!tor OK;olleran woa do nich w !orytarzu, 'eby wr&cili. Testy !rwi wy!azay, 'e w
organizmie -oltona wzr&s poziom biaych !rwine!. Tomogra3 !omputerowy po!azuje dwa
ropnie w jego 'o%d!u.
1" marca 200" r. ) -olton przechodzi drug% operacj ) nacicie jamy brzusznej, w celu
ods%czenia ropni. Podczas operacji znaleziono ich trzy.
17 marca 200" r. ) do!tor OK;olleran oznajmia Toddowi i $onji, 'e nic wicej nie mo'e
zrobi(, by ratowa( -oltona. 0oradza przeniesienie chopca do 0ziecicego $zpitala w
0en?er. Damie( +nie'na blo!uje wszel!ie mo'liwo+ci przejazdu lub wylotu. Daspy sigaj% p&
metra. 7 Qmperial wsp&lnota zbiera si na wsp&ln% modlitw w intencji -oltona.
18 marca 200" r. ) nastpnego ran!a stan zdrowia -oltona znacznie si poprawia i w!r&tce
zaczyna si bawi( ja! zdrowe dziec!o. 7 pods!o!ach udaje si na tomogra3 !omputerowy,
!t&ry nie wy!azuje 'adnych zmian chorobowych.
19 marca 200" r. ) po siedemnastu ci'!ich dniach rodzina -oltona wraca do domu w
Qmperial.
" !ipca 200" r. ) w czasie podr&'y do !uzynostwa w 0a!ocie Poudniowej, na postoju na
par!ingu w North Platte, -olton m&wi po raz pierwszy o niebie i su!cesywnie opowiada
coraz wicej historii o swoich tam przygodach.
Padziernik 200$ r. ) narodziny -olbyKego 4urpo, modszego brata -oltona.
19 maja 2010 r. ) -olton 4urpo !oczy jedena+cie lat. ,est ca!owicie zdrowy.
O rrodzinie Burpo
Todd 4urpo jest pastorem #o+cioa 7esleyas!iego -rossroads 9-rossrads 7esleyan
-hurch: w Qmperial w stanie Nebras!a 9populacja w ICCN wynosia <SBI miesz!ac&w:,
gdzie jego !azania s% nadawane !a'dej niedzieli przez lo!aln% radiostacj. Pracuje ta!'e w
zespole sz!& -hase -ounty Public $chools ja!o trener zapas&w dla gimnazjalist&w i
licealist&w, zasiada te' w radzie sz!oy. 7 sytuacjach !ryzysowych Todd pracuje rami w
rami z Ochotnicz% $tra'% Po'arn% w Qmperial 9Qmperial Oolunteer 8ire 0epartment: ja!o
stra'a!. ,est ta!'e !apelanem Dwi%z!u Ochotniczej $tra'y Po'arnej $tanu Nebras!a
<CP
9Nebras!a $tate Oolunteer 8ire3ighterKs Association:. 4y utrzyma( rodzin, Todd prowadzi
ta!'e wasn% 3irm O?erhead 0oor $pecialists, montuj%c% bramy gara'owe. 7 <RR< ro!u
obroni z wyr&'nieniem prac licencjac!% z teologii na O!lahoma 7esleyan @ni?ersity.
$onja 4urpo jest mam% -assie, -oltona i -olbyKego oraz pracuje ja!o !ierowni! biura w
3irmie Eoreland 2ealty. @zys!aa licencjat z nauczania pocz%t!owego oraz tytu magistra z
bibliote!oznawstwa i in3ormaty!i na O!lahoma 7esleyan @ni?ersity. ,est ta!'e
dyplomowanym nauczycielem w stanie Nebras!a. @czya w sz!oach publicznych w
O!lahomie i Qmperial. $onja po+wica wiele czasu i uwagi duszpasterstwu dzieci oraz pracuje
wraz z Toddem w jego 3irmie montuj%cej bramy gara'owe.
O Lynn in!en"
1ynn Oincent jest wedug 5The New Vor! Times6 autor!% ta!ich bestseller&w ja! ,ame Kind
of -ifferent as .e, historii o nieprawdopodobnej przyjaLni pomidzy zamo'nym biaym
handlarzem sztu!i a bezdomnym A3roamery!aninem*oraz :oing 6ogue0 /n /merican $ife,
opowie+ci o byej gubernator Alas!i i !andydatce na wiceprezydenta $tan&w Djednoczonych
$arze Palin.
Na swoim !oncie ma dziewi( !si%'e! 9cz+( z nich napisaa we wsp&pracy:. Przez dziewi(
lat pracowaa te' ja!o dzienni!ar!a, a potem reda!tor dziau reporta'u w dwutygodni!u
7O210 Eagazine, gdzie pisaa o polityce, !ulturze i bie'%cych wydarzeniach. ,est
weteranem marynar!i $tan&w Djednoczonych. Poza tym prowadzi wy!ady z pisania na
7orld ,ournalism Qnstitute i w The #ingKs -ollege w Nowym ,or!u. Eiesz!a w $an 0iego w
#ali3ornii.
4y dowiedzie( si wicej o rodzinie 4urpo, historii -oltona i najnowszych wydarzeniach,
zajrzyj na www.hea?enis3orreal.net
<CT
$pis tre+ci
PO0DQX#O7ANQA .............................................................. >rror. 2e3erence source not 3ound
Prolog. Anioy w 3ast3oodzie ................................................. >rror. 2e3erence source not 3ound
<. Pezaj i podgl%daj ........................................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
I. Pastor ;iob ..................................................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
M. -olton daje rad ............................................................. >rror. 2e3erence source not 3ound
P. $ygnay dymne ............................................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
T. -ie +mierci .................................................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
B. $zpial w North Platte ...................................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
S. 5To chyba ju' !oniec6 .................................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
N. 7+cie!o+( na 4oga ....................................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
R. W&wie minuty ................................................................ >rror. 2e3erence source not 3ound
<C. Nietypowe modlitwy .................................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
<<. -olton 4urpo, !westarz ................................................ >rror. 2e3erence source not 3ound
<I. Naoczny +wiade! .......................................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
<M. Fwiata i s!rzyda ......................................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
<P. 7 czasie niebies!im ..................................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
<T. $powiedL ...................................................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
<B. Pop ................................................................................ >rror. 2e3erence source not 3ound
<S. 0wie siostry .................................................................. >rror. 2e3erence source not 3ound
<N. $ala tronowa 4oga ....................................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
<R. ,ezus naprawd !ocha dzieci ....................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
IC. Wycie i umieranie .......................................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
I<. Pierwsza osoba, !t&r% spot!asz .................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
II. 7 niebie ni!t nie jest stary ........................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
IM. Eoc z g&ry ................................................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
IP. Prze'ycie Ali ................................................................ >rror. 2e3erence source not 3ound
IT. Eiecz anio&w .............................................................. >rror. 2e3erence source not 3ound
IB. Nadchodz%ca wal!a ...................................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
IS. $ami !iedy+ zobaczymy ............................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
>pilog ..................................................................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
-hronologia wydarze ........................................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
O rodzinie 4urpo .................................................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
O 1ynn Oincent ...................................................................... >rror. 2e3erence source not 3ound
<CB

You might also like