You are on page 1of 344

WITY AUGUSTYN

WYZNANIA







EDYCJA KOMPUTEROWA: WWW.ZRODLA.HISTORYCZNE.PRV.PL

MAIL: HISTORIAN@Z.PL





MMII




KSIGA PIERWSZA
1. Jake wielki jeste, Panie. Jake godzien, by Ci sa-
wi. Wspaniaa Twoja moc. Mdroci Twojej nikt nie
zmierzy. Pragnie Ci sawi czowiek, czsteczka tego, co
stworzye. On dwiga sw mierteln dol, wiadectwo
grzechu, znak wyrany, e pysznym si sprzeciwiasz, Boe.
A jednak sawi Ciebie pragnie ta czstka wiata, ktry
stworzy. Ty sprawiasz sam, e sawi Ci jest bogo.
Stworzye nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I nie-
spokojne jest serce nasze, dopki w Tobie nie spocznie.
Ale daj pozna, Panie nieche to wreszcie zrozu-
miem czy najpierw czowiek ma Ciebie wzywa, czy
sawi?
I czy w ogle mona Ci wzywa, zanim si Ciebie
pozna?
Bo jake to? Czy mona wzywa nie znajc Ciebie?
Przecie mgby wtedy czowiek, mylc si, co innego
przyzywa! Lecz moe trzeba Ciebie woa na pomoc, e-
by Ci pozna? Ale jake bd wzywa Tego, w ktrego
jeszcze nie uwierzyli? Jak uwierz, pki ich kto nie pou-
czy?
l

Sawi bd Pana ci, ktrzy Go szukaj. Szukajc bo-
wiem, znajd Go, a znajdujc bd Go sawi.
1
Por. Rz 10, 14. Wyznania zawieraj bardzo wiele cytatw
z Pisma witego albo quasi-cytatw o rnym stopniu
wiernoci. Odtwarzajc je tumacz stara si by jak najbli-
szy wersji przyjtej w kadym wypadku przez autora i bar-
wie jego stylu. W takiej mierze, w jakiej to byo moliwe
przy tym zaoeniu, stara si te nawizywa do dwch pol-
Nieche szukam, wzywajc Ciebie, Panie! Niech Ci
wzywam, wierzc w Ciebie. Bo ju nas pouczono o Tobie.
Wzywa Ci, Panie, wiara, ktr mnie obdarzye. Natchn-
e mnie t wiar przez czowieczestwo Syna Twego i
przez sub czowieka, ktry mnie pouczy.
2. Ale czy mog Go wzywa? On przecie Bogiem jest
i Panem moim! Wzywajc, w istocie prosz o to, by przy-
szed do mnie. A czy jest we mnie takie miejsce, do kt-
rego mgby Bg mj przyj? On, ktry niebo i ziemi
stworzy! Czy w ogle, Boe mj, jest we mnie cokolwiek,
co mogoby Ci ogarn? Czy cae niebo i ziemia, ktre
stworzye i w ktrych mnie stworzye, ogarniaj Ciebie?
A moe dlatego, e bez Ciebie nic by nie istniao, wszyst-
ko, co istnieje, zawiera Ciebie? Moe dotyczy to i mnie,
gdy prosz, eby przyszed do mnie... Bo zupenie nie by-
oby mnie, gdyby Ciebie we mnie nie byo! Jeszcze nie
jestem w otchani, a Ty jeste i tam; chobym zstpi do
otchani, tam jeste. Nie byoby mnie, Boe mj, zupenie
by mnie nie byo, gdyby Ciebie we mnie nie byo. A mo-
e raczej nie byoby mnie, gdybym nie istnia w Tobie, z
ktrego wszystko, przez ktrego wszystko, w ktrym wszyst-
ko?
2
Tak, Panie, tak to wanie jest. Dokde wic mam
Ciebie wzywa, skoro sam jestem w Tobie? Skd miaby
przyby do mnie? Gdzie miabym stan poza niebem
i ziemi, aby tam przyszed do mnie Bg mj, ktry rzek:
Niebo i ziemi napeniam...
3

skich tradycyjnych ju tekstw biblijnych za ktre uwaa
przekady ks. Jakuba Wujka i ks. Eugeniusza Dbrowskiego.
Nie wszystkie cytaty s w przypisach wskazywane. Aby nie
obcia przekadu Wyzna zbyt wieloma przypisami, powstrzy-
mano si na przykad od wskazywania wielu cytatw czy quasi-
-cytatw z Ksigi Psalmw. Cytaty te s nieraz organiczn
czci tekstu samego Augustyna. Rzecz polega na tym, e
Augustyn myli frazami biblijnymi.
2
Por. Rz 11, 36.
3
Por. Jr 23, 24.
3. Lecz skoro Ty napeniasz niebo i ziemi, czy one Ciebie
ogarniaj? Czy jeszcze zostaje ta reszta, ktrej ogar-
n ju nie mog? A gdzie wylewasz to, co z Ciebie zosta-
je po napenieniu nieba i ziemi? Moe wcale nie trzeba
eby cokolwiek zawierao Ciebie, ktry wszystko zawie-
rasz? To bowiem, co napeniasz, napeniasz ju przez to.
samo, e to w sobie zawierasz. Naczynia, pene Ciebie,
unieruchomi Ci nie mog. Gdy si rozpadaj, Ty si nie
rozlewasz. A gdy rozlewasz si na nas, nie spadasz, lecz
nas podnosisz. Nie rozpraszasz si, lecz nas gromadzisz.
Ale napeniajc wszystko, czy caym sob wszystko na-
peniasz? Czy te, nie mogc Ciebie ogarn caego, wszyst-
kie rzeczy obejmuj tylko cz Ciebie? I czy wszystkie
t sam cz? Czy poszczeglne rzeczy poszczeglne
czci, wiksze rzeczy wiksze, mniejsze rzeczy
mniejsze czci? Czy jednak jest w Tobie cz wiksza,
cz mniejsza? Czy raczej na kadym miejscu jeste cay,
a adna rzecz Ciebie caego nie ogarnia?
4. Czyme wic jeste, Boe mj? Tylko do Ciebie wo-
am, Pana Boga! Bo kt jest Bogiem oprcz Pana? Jaki
jest Bg oprcz Boga naszego?
O najwyszy, najlepszy, najmoniejszy, bezgranicznie-
wszechmocny, najbardziej miosierny i najsprawiedliwszy,
najgbiej ukryty i najbardziej obecny, najpikniejszy
i najsilniejszy, zawsze istniejcy a niepojty! Niezmienny
jeste, a przemieniasz wszystko, nigdy nie nowy, nigdy nie
stary, wszystko odnawiasz, a do staroci wiedziesz pysz-
nych, gdy oni o tym nie wiedz. Zawsze dziaasz, zawsze
trwasz w spoczynku, gromadzisz, a niczego nie potrze-
bujesz. Podtrzymujesz, napeniasz, osaniasz. Wszystko-
stwarzasz, karmisz, prowadzisz ku doskonaoci. Szukasz,
a niczego Ci nie brakuje.
Kochasz, a nie spalasz si; troszczysz si, a nie lkasz;
aujesz, a nie bolejesz; gniewasz si, a spokojny jeste;
dziea zmieniasz, a nie zmieniasz zamysu; przygarniasz, co
napotkasz, chocia nigdy tego nie utracie. Nigdy nie je-
ste ubogi, a radujesz si zyskiem. Nigdy si nie akomisz,
a dasz pomnoenia tego, co dae. Daje si Tobie ponad
obowizek, aby Ty by dunikiem a kt z nas ma co-
kolwiek, co nie byoby Twoje? Oddajesz dugi, nic winien
nie bdc. Dugi darowujesz, nic nie tracc.
C ja tu mwi, Boe mj, ycie, sodyczy mego ycia
wita! I c waciwie mwi ci wszyscy, ktrzy o Tobie
mwi usiuj! Lecz biada, jeli si o Tobie milczy! Cho-
by najwicej wtedy mwi czowiek, niemow jest.
5. O, kt mi da spoczynek w Tobie? Kto sprawi, e
wnikniesz w serce moje, e je upoisz? Niechbym zapomnia
o niedolach moich i tak przycisn do piersi jedyne moje
dobro, Ciebie...
Czyme Ty jeste dla mnie? O, sprawi racz, ebym to
umia wyrazi. I czym dla Ciebie jestem ja, e dasz,
abym Ciebie kocha, a jeli nie chc, gniewasz si na mnie,
grozisz wielkimi nieszczciami? Czy maym nieszczciem
byoby samo to, e nie kochabym Ciebie? Ach, Panie Bo-
e mj, ulituj si nade mn i objaw mi, czym jeste dla
mnie. Powiedz duszy mojej: Zbawieniem twoim jestem".
Tak powiedz, abym usysza. Czeka na Twj gos dusza
moja, przemw do niej, powiedz duszy mojej: Zbawie-
niem twoim jestem". Pobiegn za tym gosem, pochwyc
Ciebie, Panie! Nie odwracaj twarzy ode mnie. Umarbym,
aby nie umrze. Aby t twarz zobaczy!...
Ciasna to chatka dusza moja. Przychodzc, zechciej
j rozszerzy. Wali si w gruzy chciej j podwign.
I wiem te, Panie, e jest w niej niejedno, co bdzie razi
Twoje oczy. Lecz kt j oczyci? Do kog oprcz Ciebie
woa mam? Ze skrytych oczy mnie wystpkw, Panie,
i uchro sug Twego od obcych."
4
Wierz, dlatego te
mwi Ty wiesz, Panie. Czy nie oskaryem siebie o
4
Ps 18, 1314 (numeracja psalmw wedug Wulgaty).
wystpki przed obliczem Twoim, Boe mj? A ty odpuci-
e bezbono serca mego. Nie bd si prawowa z To-
bz Tob, ktry Prawd jest. Nie chc te karmi si
zudzeniami, aby nieprawo moja nie kamaa samej so-
bie. Nie prawuj si wic z Tob. Bo dobrze wiem: jeli
na nieprawoci bdziesz patrzy, Panie, o, Panie, kt si
ostoi?
6. Ale chocia jestem tylko prochem i popioem, pozwl
mi przemwi do miosierdzia Twego. Pozwl mi mwi,
bo oto jest przede mn miosierdzie Twoje, a nie jaki
czowiek, ktry by mnie wymia. Moe i Ty szydzisz ze
mnie, ale przecie w kocu nade mn si ulitujesz.
5

O czyme bd mwi, Panie? Czy nie o tym wanie,
e nie wiem, skd tu przybyem, do tego ycia, ktre ku
mierci biegnie? Czy moe do tej mierci, ktra ku yciu
wiedzie? Czekay tu na mnie wszystkie pociechy, jakie za-
pewnia Twoje miosierdzie. Opowiedzieli mi o tym ojciec
i matka, z ktrego i w ktrej uksztatowae mnie w cza-
sie; bo sam tego okresu nie pamitam. Bya to najpierw
sodycz mleka. To nie matka moja ani mamki napeniay
sobie piersi, lecz Ty, Panie, przez nie dawae mi pokarm,
jaki przeznaczye dla niemowlt. Udzielae bogactw, ja-
kich nie odmawiasz nawet najniszym czciom Twego
stworzenia. Ty take sprawia, e nie chciaem wicej, ni
dawae, i e moje karmicielki chciay mnie obdarzy tym,
czego im udzielae. Kochajc mnie zgodnie z Twoim po-
stanowieniem, chtnie daway mi to, co od Ciebie miay
w obfitoci. Im take wychodzio na dobre, co mnie przy-
nosio poytek poytek, ktry nie by z nich, lecz tylko
przez nie. Bo z Ciebie, Boe, s wszystkie dobra; z Boga
mojego moje ocalenie. Zrozumiaem to pniej; woaj
o tym wszystkie wielkie dary, jakich udzielasz i duszy, i
ciau. W niemowlctwie umiaem tylko ssa, a potem u-
5
Por. Jr 12, 15.
tuli si w bogim spokoju nasycenia, paka za, kiedy
ciau co dolegao. Niczego wicej wtedy nie umiaem.
Po pewnym czasie zaczem si umiecha, najpierw
przez sen, potem te na jawie. Tak mi przynajmniej opo-
wiedziano pniej. Wierz, bo widz to u innych dzieci;
sam swego niemowlctwa oczywicie nie pamitam.
Stopniowo te uwiadamiaem sobie, gdzie si znajduj,
i usiowaem wyraa moje yczenia wobec ludzi, ktrzy
mogli je spenia. Nie udawao mi si to, gdy pragnienia
te byy we mnie, a ludzie przebywali w wiecie zewntrz-
nym i nie mieli takiego zmysu, ktrym zdoaliby wnikn
do wntrza mojej duszy. Miotaem si i krzyczaem, aby
nielicznymi znakami, jakie potrafiem dawa, wreszcie
przejawi yczenia; ale znaki te nie byy podobne do tego,
co miay naladowa. Gdy nie speniano mojej woli czy
to dlatego, e jej nie rozumiano, czy te e domagaem si
czego, co mogoby mi zaszkodzi zociem si, e star-
si ode mnie nie chc mi by posuszni i e ludzie wolni
nie chc suy mi jak niewolnicy. Paczem na nich si
mciem. Takie zachowanie mogem potem obserwowa u
dzieci; one, nic nie wiedzc, pouczyy mnie, jaki byem
w niemowlctwie, w znacznie wikszej mierze, ni mogli
to uczyni wyposaeni w wiedz ludzie, ktrzy mnie wy-
chowali.
To dziecistwo moje dawno ju umaro, a ja yj. Ty
za, Panie, yjesz zawsze i nigdy w Tobie nic nie umiera.
Przed pocztkami wiekw, przed wszystkim, o czym mo-
na powiedzie, e si stao wczeniej Ty jeste. I Bo-
giem jeste, Panem wszystkiego, co stworzye. W Tobie
istniej przyczyny wszystkiego, co niestae, trwaj nie-
zmienne podstawy wszystkich rzeczy zmiennych, yj
wieczne uzasadnienia wszystkiego, co nieobliczalne i co
przemija w czasie. Ulituj si, Panie, nade mn biednym;
racz mnie owieci. Czy niemowlctwo nastpio u mnie
po jakim okresie ju umarym? Czy tym poprzednim
okresem by czas, gdy przebywaem w onie matki? I o
tym nieco si dowiedziaem; widz te przecie kobiety w
ciy.
A jeszcze przed tym okresem, jeszcze wczeniej? Panie
mj, Panie umiowany! Czy byem ju gdziekolwiek? Czy
byem ju wtedy kim? Nikt mi nie moe powiedzie
o tym ani ojciec, ani matka, ani dowiadczenie innych
ludzi, ani wasna pami. Moe teraz, kiedy tak si dopy-
tuj, Ty si umiechasz... Bo pewnie dasz, abym chwali
Ciebie i wielbi za to, o czym wiem. Wielbi Ci, Panie
nieba i ziemi, dzikujc Ci za pocztki moje i niemowl-
ctwo. Okresw tych nie pamitam. Ale pozwolie, aby
czowiek wiele o sobie samym mg wnioskowa, kiedy si
innym dzieciom przypatruje; a i u kobiet nieco si rozpyta.
Istniaem wic. yem. I ju pod koniec niemowlctwa
szukaem znakw, ktrymi mgbym uczucia moje oznaj-
mi innym. Skde to, jeli nie od Ciebie, Panie, mogaby
pochodzi taka istota? Czy potrafiby kto samego siebie
uksztatowa? Czy istnieje jaki skdind biegncy kana,
przez ktry dociera do nas istnienie i ycie? Nie! To Ty
stwarzasz nas, Panie, Ty, w ktrym nie ma rnicy midzy
istnieniem a yciem. Bo w najwyszym stopniu istnie i w
najwyszym stopniu y to jest to samo. Nieskoczony
jeste i nie zmieniasz si. Nie przemija w Tobie dzie dzi-
siejszy, a jednak przemija w Tobie, bo rwnie takie zja-
wiska wszystkie w Tobie istniej. Nie znalazby drg prze-
mijania, gdyby Ty owych zjawisk w sobie nie zawiera.
Ale poniewa lata Twoje nie ustan, dniem dzisiejszym
s Twoje lata. Ile to dni naszych, ile dni naszych przod-
kw przepyno ju przez Twj dzie dzisiejszy. Z niego
zaczerpny miar trwania i samo swoje istnienie, a to sa-
mo czerpa z niego bd wszystkie dni, ktre jeszcze na-
dejd. A Ty jeste zawsze ten sam. Wszystko, co jutrzejsze
i jeszcze pniejsze, wszystko wczorajsze i jeszcze daw-
niejsze dzi uczynisz, dzi uczynie. Jake to poj mog?
Jeli si nie umie tego poj, trzeba samym pytaniem si
radowa. Lepiej jest bowiem znale Ciebie, choby si
nie znalazo odpowiedzi, ni byoby znale odpowied,
a Ciebie nie odnale.
7. Ulituj si, Boe! Jake straszne s grzechy ludzi.
Gdy czowiek tak woa, pochylasz si nad nim miosier-
nie. Stworzye go bowiem, a grzechu w nim nie stworzy-
e.
Kto mi przypomni grzechy, jakie popeniem w niemo-
wlctwie? Wobec Ciebie wolny od grzechu nie jest nikt,
nawet dziecko, ktre zaledwie jeden dzie przeyo na
ziemi. Kto wic mi przypomni? Moe kade z tych male-
kich dzieci, w ktrych dostrzegam to, czego o samym sobie
nie pamitam?
Czym grzeszyem wwczas? Czy tym, e paczc wyry-
waem si do karmicej mnie piersi? Gdybym dzi tak
akomie si rwa ju nie do piersi, lecz do pokarmu sto-
sownego dla moich lat, wymiano by mnie i udzielono mi
susznej nagany. Postpowaem wic w sposb zasuguj-
cy na nagan. Ale poniewa nie byem zdolny do jej zro-
zumienia, ani zwyczaj, ani prawo nie pozwalay jej udzie-
la. Takich cech wyzbywamy si z upywem lat. A nigdy
nie widziaem, eby rozsdny czowiek, robic porzdki,
wyrzuca rzeczy cenne. Wic i wtedy postpowanie takie
nie byo dobre to wymuszanie paczem nawet rzeczy
szkodliwych, zoszczenie si tak zaarte na ludzi wolnych,
e nie chc by niewolnikami, na dorosych, na wasnych
rodzicw i innych ludzi rozumnych, e nie s posuszni na
kade skinienie. Gorzej jeszcze te prby, w miar dzie-
cicych si, bicia dorosych za to, e nie speniaj rozka-
zw, wtedy gdy ich spenienie przyniosoby dziecku szko-
d. Niewinno niemowlt polega na saboci ciaa, a nie
na niewinnoci duszy. Na wasne oczy widziaem zazdro
maego dziecka: jeszcze nie umiao mwi, a poblade ze
zoci spogldao wrogo na swego mlecznego brata.
Przecie wszyscy o tym wiedz! Matki i piastunki powia-
daj, e potrafi stumi takie wady. Jakim sposobem

















nie wiem. Ale czy mona by upatrywa przejaw niewinno-
ci w tym, e wobec obfitego i a nadmiernego rda mle-
ka nie znosi si obok siebie innej istoty, take w najwy-
szym stopniu potrzebujcej opieki i ywicej si tylko
tym jednym pokarmem? Traktujemy te rzeczy lekko nie
dlatego, jakoby chodzio o sprawy nieistotne, bahe, lecz
dlatego, e si z nich wyrasta. Nie s to rzeczy bahe. Tru-
dno jest na takie zjawiska patrze spokojnie wtedy, gdy
si przejawiaj u kogokolwiek, kto ju nie jest dzieckiem.
O Panie Boe mj, to Ty mi dae jako dziecku ycie
i ciao. Ty obdarzye ciao zmysami, wyposaye je w
czonki i nadae mu waciwe proporcje. I wszczepie w
to ciao instynkty suce jego sprawnoci i bezpiecze-
stwu. Kaesz mi za to chwali i wielbi Ci, i pieni sa-
wi imi Twe, najwyszy Panie. Choby niczego wicej
ponad to nie uczyni, ju byby Bogiem wszechmocnym.
i dobrym. Nikt bowiem inny nie mgby tego dokona, Ty
jeden tylko, od ktrego pochodzi wszelka miara, o Naj-
pikniejszy, ktry ksztatujesz wszystko i prawem swoim
wszystko porzdkujesz.
Ten w moim yciu okres, ktrego nie pamitam i o kt-
rym musz dowiadywa si od innych, jak te opiera si
na obserwacji niemowlt co zreszt daje wiedz dosy
pewn z przykroci doliczam do czasu, jaki przeyem
w tym wiecie doczesnym. Pod wzgldem gstoci mroku
zapomnienia okres ten jest rwny poprzedniemu, przeby-
temu w onie matki. Skoro za w nieprawoci zostaem po-
czty i w grzechach nosia mnie w onie matka
6
, to gdzie,
Boe mj, gdzie i kiedy ja, Twj suga, byem niewinny?
Ale ju tamten czas porzucam. Bo c mnie jeszcze mo-
e z nim wiza, skoro nie dostrzegam adnych jego la-
dw?
8. Czy to ja przeszedem z niemowlctwa do chopictwa,








9
Por. Ps 50, 7.


czy raczej ono do mnie zawitao, nastpujc po niemowl-
ctwie? Lecz niemowlctwo przecie nie odeszo... Bo gdzie
by miao pj? Do jednak, e ju go nie byo.
Nie byem niemowlciem. Gadaem. Byem ju chop-
cem.
To ju pamitam. Potem zrozumiaem, w jaki sposb na-
uczyem si mwi. Doroli nie uczyli mnie poszczeglnych
sw w takiej okrelonej kolejnoci, jak pniej uczyli li-
ter. To byo tak, e ja sam dziki rozumowi, jakim obda-
rzye mnie, Panie, usiowaem jkami, najrniejszymi
dwikami, gestami wyrazi moje uczucia, aby speniano
moj wol; nie udawao si wyrazi wszystkiego ani wy-
razi tego wobec wszystkich, do ktrych si zwracaem.
Zachowywaem w pamici dwik, jakim oni dan rzecz
nazywali, i gdy widziaem, e pod wpywem takiego dwi-
ku poruszaj si w pewnym kierunku, pojmowaem, e
nazywaj dan rzecz tym wanie dwikiem, ktry wypo-
wiadaj wtedy, kiedy chc na ni wskaza.
T ich intencj poznawaem z ruchw ciaa, z czego, co
jest jakby naturaln mow wszystkich ludzi, wszystkich
ludw, polegajc na wyrazie twarzy, poruszeniach oczu,
na rnych gestach, jak te na samym brzmieniu gosu,
ktre ujawnia nastawienie wewntrzne czowieka w pro-
bach, stwierdzeniach, odmowach i poleceniach. Stopniowo
rozpoznawaem, jakie rzeczy oznaczane s sowami, ktre
si czsto pojawiay w okrelonych miejscach rnych
zda, a opanowawszy wymow tych sw, wyraaem za
ich pomoc wasne yczenia. Odtd mogem wymienia
znaki ycze z ludmi, pord ktrych yem.
Tak to drog wszedem gbiej w burzliwe ycie ludz-
kiej spoecznoci, zaleny od wadzy rodzicw i innych do-
rosych.
9. Boe mj, ile ja si tam nacierpiaem, ile zniosem po-
niewierania, gdy nakazywano mi posuszestwo wobec wy-
chowawcw, ktrzy zachcali mnie do kariery, jak otwo-
rzy przede mn retoryka. Miao to zapewni cze u ludzi
i faszywe bogactwo. Posano mnie do szkoy, abym po-
znawa nauki, ktrych poytek by dla mnie, biedaka, zu-
penie niepojty. Ilekro opuciem si w pracy, braem w
skr. Tak metod narzucili doroli. Wielu chopcw,
ktrzy yli przede mn, przeszo ju t sam ciernist
ciek. Teraz j musiaem przewdrowa ja; nie dosy
jeszcze byo trudu i udrki ludzkiej...
Spotkaem jednak ludzi, ktrzy si modlili do Ciebie,
Panie, i wanie od nich nauczyem si modlitwy. A mia-
em takie o Tobie wyobraenie, do jakiego wwczas by-
em zdolny: wyobraaem sobie Ciebie jako kogo bardzo
wielkiego, kogo, kto wprawdzie nie ukazuje si naszym
oczom, ale moe nas wysucha i pomc nam. Ju jako ma-
y chopiec zaczem si modli do Ciebie, pomocy i uciecz-
ko moja. Po to, aby do Ciebie woa, rozerwaem wizy,
ktre mj jzyk ptay. May byem, ale wielkie uczucie
pono w tym zwrconym do Ciebie baganiu, eby nie
bili mnie w szkole. A gdy mnie nie wysuchiwae, co nie
ku gupstwu dla mnie byo
7
, baty, jakie dostawaem, bu-
dziy miech dorosych, nawet moich rodzicw, ktrzy na
pewno niczego zego mi nie yczyli. A baty byy dla mnie
prawdziw, cik niedol!
Myl o tym, Panie mj, czy jest gdzie czowiek tak
wielkiego ducha, tak przemonym uczuciem do Ciebie
przykuty... Nie mwi tu oczywicie o tych, ktrzy s nie-
zomni dziki nieczucci. Ale czy jest kto, co tak arliwie
do Ciebie przywar i tak wzniosie ducha swego nastroi, e
koa, haki i inne tortury najstraszniejsze, o ktrych uchy-
lenie bagaj Ciebie w trwodze ludzie we wszystkich krai-
nach potrafi a tak lekceway, i si mieje z ludzi, kt-
rzy bledn na myl o tych mkach mieje si tak wa-
nie, jak moi rodzice artowali sobie z cierpie, jakie mi
zadawali, nauczyciele? Nie mniej si baem tych cierpie,
7
Por. Ps 21. 3.
ni inni boj si tortur. I nie mniej arliwie bagaem Ci
o ich oddalenie. A win moj byo to, e mniej pisaem,
czytaem, w ogle mniej mylaem o nauce, ni wymagano
ode mnie.
Nie brakowao mi, Panie, pamici ani zdolnoci. Obda-
rzye mnie nimi, jak na mj wiek, dostatecznie. Przepa-
daem jednak za zabawami. Kar za wymierzali mi ludzie,
ktrzy te si zabawiali.
Gupstwa dorosych nazywa si zajciami. Kiedy za
chopcy gupstwami si zajmuj, doroli wymierzaj im
kar. I nikt si nie lituje ani nad chopcami, ani nad do-
rosymi, ani nad jednymi i drugimi. aden naprawd spra-
wiedliwy sdzia nie pochwaliby bicia mnie za to, e jako
may chopiec graem w pik, a zabawa ta przeszkadzaa
mi w szybkim zdobyciu wyksztacenia, dziki ktremu
miaem si w przyszoci jako dorosy oddawa znacznie
gorszym zabawom. Czy czowiek, ktry mnie bi zacho-
wywa si w yciu lepiej ode mnie? Jeli w jakiejkolwiek
dyspucie zosta przez innego uczonego pokonany, bardziej
go zalewaa ni mnie, gdy przegraem z koleg w
pik.
10. A jednak grzeszyem, Panie Boe, Prawodawco na-
tury, Stwrco wszystkiego w niej oprcz grzechu. Grzeszy-
em sprzeciwiajc si rozkazom rodzicw i nauczycieli. Bo
przecie niezalenie od tego, w jakiej intencji moi bliscy
dali ode mnie odbycia studiw, mogem w przyszoci
wykorzysta to wyksztacenie do dobrych celw. Moje nie-
posuszestwo wobec starszych nie polegao na wybieraniu
rzeczy lepszych. Jego rdem bya pasja zabawy, ambicja
odnoszenia zwycistw w rnych grach, jak te napawanie
uszu przernymi baniami scenicznymi. Uszy tym bardziej
tego pragny, im wicej miay podniety. Oczy moje z co-
raz wiksz ciekawoci si otwieray na takie widowiska,
bo byy to... widowiska dorosych. Ci, ktrzy je organizuj,
s tak wysoko postawieni w spoeczestwie, e niemal
wszyscy ludzie uwaaj za wskazane prowadzi tam swoje
dzieci. A potem bez oporu pozwalaj te dzieci bi, jeli
przez takie spektakle zaniedbay si w nauce. W tej nauce,
ktra w zamierzeniu rodzicw ma dzieciom umoliwi zdo-
bycie w yciu odpowiedniej pozycji, aby mogy w przy-
szoci organizowa takie wanie widowiska... Miosiernie
spojrzyj na to, Panie, i uwolnij nas, ktrzy ju potrafimy
Ciebie wzywa! Take tych, ktrzy jeszcze Ciebie nie wzy-
waj, uwolnij, by zaczli woa do Ciebie i aby ich
uwolni.
11. Na szczcie ju jako may chopiec dowiedziaem si
o yciu wiecznym obiecanym nam przez naszego Pana,
ktry pokornie zstpi do nas, grzesznikw penych pychy.
Od samego urodzenia egnano mnie znakiem Jego krzya
i kosztowaem Jego soli. Bo matka moja gorco w Ciebie
wierzya. Kiedy w chopictwie chwyciy mnie pewnego
razu okropne ble odka, kiedy trawia mnie gorczka
i ju niemal konaem, widziae, Boe mj, widziae bo
ju wtedy czuwae nade mn z jak natarczywoci,
z jak wiar od mojej pobonej matki i od Matki nas wszyst-
kich, czyli od Kocioa, domagaem si chrztu w imi
Chrystusa, Syna Twego, ktry jest Bogiem moim i Panem.
Moja ziemska matka od razu przystpia do dziea. W swo-
im czystym sercu, penym wiary w Ciebie, bardziej cier-
piaa rodzc mnie ku wiecznemu zbawieniu ni niegdy
rodzc cielenie. Szybko robia wszystkie przygotowania.
I gdybym nagle nie wyzdrowia, dopuszczono by mnie
wwczas do zbawczego sakramentu; oczyszczony bybym
wyznaniem wiary w Ciebie, Panie Jezu, ku odpuszczeniu
grzechw. Odwloko si moje oczyszczenie, bo uwaano,
e jeli bd y nadal, jeszcze nieraz splami si grze-
chem. A po chrzcie wina taka byaby wiksza i bardziej
niebezpieczna.
Ju wtedy wierzyem, jak i matka, i cay nasz dom
oprcz jednego tylko ojca, ktry jednak nie zdoa udarem-
ni wpywu pobonej matki i odwie mnie od wiary w
Chrystusa; on sam jeszcze w Niego nie wierzy. Matka ze
wszystkich si staraa si, aby Ty, Boe mj, raczej ni on,
by moim ojcem. Pomagae jej w tym i sprawie, e jej
wpyw przeway wpyw ma, ktremu zreszt, bdc od
niego lepsza, okazywaa posuszestwo, aby przez to by
posuszn Tobie. Ty bowiem kaesz tak postpowa.
Pragnbym wiedzie, Panie jeli zechcesz to przede
mn odsoni w jakim celu zosta wwczas odwleczony
mj chrzest. Czy wyszo mi to na dobre, e rozlunione zo-
stay dla mnie wdzida grzechu? A moe wcale nie zostay
rozlunione? Czemu i teraz cigle syszymy, jak ludzie
mwi: Zostaw go, niech robi, co chce, jeszcze nie jest
ochrzczony" a kiedy chodzi o zdrowie ciaa, nikt nie
powie: Zostaw go, niech si bardziej porani, jeszcze nie
jest wyleczony"? O ile byoby lepiej, gdybym zosta u-
zdrowiony od razu, gdyby troska moich bliskich i moja
sprawia, e zbawienie, jakiego by dostpia moja dusza,
powierzono by Twojej opiece, skoro Twoim to zbawienie
jest darem. O ile byoby lepiej! Ale matka wiedziaa, jak
wiele nawanic pokusy czeka jeszcze na mnie po okresie
chopictwa. I wolaa wystawi na ich napr raczej glin,
z ktrej miaem si kiedy uksztatowa, ni sam ukszta-
towany ju wizerunek.
12. W chopictwie, uwaanym za okres mniej osaczony
pokusami ni lata modziecze, nie lubiem nauki, jeszcze
za bardziej nienawidziem tego, e mnie do niej przymu-
szano. Ale przymuszano mnie i na dobre mi to wyszo,
chocia sam nie postpowaem dobrze: nie uczybym si
bowiem, gdyby mnie nie zmuszano. Nikt nie postpuje
dobrze z musu, nawet jeli to, co czyni, jest dobre. Nie po-
stpowali te dobrze ci, ktrzy mnie zmuszali. Ale dobro
spywao od Ciebie, Boe mj. Im w ogle nie witao w
gowie, e wyksztacenie, jakie mi si narzucali, mgbym
kiedykolwiek wykorzysta do celu innego ni ten, ktry
zamierzyli do nasycenia dzy, ktrej nic nie nasyci
podania takiego bogactwa, ktre w istocie jest ndz, i
takiej chway, ktrej trzeba by si wstydzi.
Ty za, ktry policzye wszystkie wosy nasze na go-
wie
8
, bdem ludzi zmuszajcych mnie do nauki posuy-
e si dla mojego poytku. Moje za bdy, to przede
wszystkim, e nie chciaem si uczy, stay si dla Ciebie
sposobnoci do wymierzania mi kary. Niewtpliwie zasu-
giwaem na chost, gdy byem, jak na takiego chopca,
wielkim grzesznikiem. Dobro wic mi zsyae przez rce
tych, ktrzy bynajmniej nie postpowali dobrze, a za moje
grzechy sprawiedliwie mnie karae. Tak to bowiem jest
wedug Twego postanowienia, e wszelki bezad w duszy
jest dla niej samej kar,
13. Do dzi nie mog zrozumie, dlaczego jzyk grecki,
gdy uczyem si go w dziecistwie, budzi we mnie tak
wielk odraz. Lubiem lekcje aciskie nie te poczt-
kowe, lecz lekcje powicone studiowaniu literatury. Po-
cztkowe lekcje, podczas ktrych uczyem si czyta, pisa
i liczy, wcale nie mniejsz byy dla mnie udrk ni
wszystkie godziny greckie.
Z czego to wynikao? Oczywicie z grzechu i z gupoty.
Ciaem byem, wiatrem, ktry gna gdzie, a nie wraca.
9

O ile lepsze, bo pewniejsze, byy tamte pocztki nauki.
Z nich mam to, co do dzi przynosi mi poytek: e i prze-
czyta potrafi, i napisa, co chc. O ile wic byy lepsze
od lekcji pniejszych, podczas ktrych musiaem si po-
chyla nad bkaniem si jakiego tam Eneasza, a zapomi-
na o wasnym zbkaniu! Pakaem nad mierci Dydony,
ktra z mioci si zabia, a na to, e sam wrd tych zaj
umieraem z dala od Ciebie, Boe, ktry jeste yciem mo-
im suchymi oczyma patrzyem. C moe by ndz-
8
Por. Mt 10, 30.
9
Por. Ps 77, 39.
niejszego od ndzarza, ktry nad wasna ndz si nie li-
tuje? Pacze nad mierci Dydony zadana jej przez mio
do Eneasza, a nie pacze nad sob, umarym z braku mi-
oci do Ciebie...
Boe, wiato mego serca, chlebie karmicy dusz moj,
mocy, ktra umys mj zalubiasz, sio napeniajca kory-
tarze moich myli ja nie kochaem Ciebie! Z dala od
Ciebie oddawaem si innej, niegodnej mioci, a gdy tak
postpowaem, zewszd woano: Brawo! Brawo!" Tak, mi-
o do tego wiata to zdrada wobec Ciebie.
10
Brawo!"
woaj ze wszystkich stron Brawo!", aby zawstydzi
tych, ktrzy nie chc Ciebie zdradzi. Nie pakaem nad
tym. Pakaem nad Dydon zgas, gdy mierci dosiga
sztyletem"
11
, a sam opuciwszy Ciebie dosigaem najlich-
szych, najniszych czci stworzenia; przez ziemi szedem
do ziemi. A gdy nie pozwalano mi tego czyta, jake si
smuciem, e nie mam tego, co mnie smucio. Takie to
szalestwo uchodzi za nauk wysz i owocniejsz od tam-
tych lekcji, dziki ktrym umiem czyta i pisa!
Teraz wreszcie, Boe mj, niech mocny gos zawoa w
mojej duszy, niech prawda Twoja wreszcie powie jasno,
e jest inaczej, zupenie inaczej. Lepsza jest tamta nauka
pocztkowa. Wolabym dzi wyzby si wszelkich wspom-
nie o wdrwkach Eneasza i innych tego rodzaju ba-
niach ni umiejtnoci czytania i pisania. W drzwiach
szk gramatycznych wisz kotary. Czy osaniaj one ja-
k czcigodn tajemnic? Nie, osaniaj pomyk. Ju nie
zakrzycz mnie ludzie. Nie boj si ich teraz, gdy Ciebie,
upragnionego ca moj dusza, uznaj za Boga mego i bez
ogrdek mwi o moich winach, aby tym bardziej umio-
wa drog, po ktrej Ty mnie wiedziesz ku dobru. Ci, co
handluj literatur, ci, co kupuj taki towar nieche
ju wszyscy wobec mnie zamilkn. Bo jeli ich zapytam:
10
Por. Jk 4, 4.
11
Wergiliusz, Eneida VI 457 (cytaty z pisarzy klasycznych
podaj w przekadzie wasnym Z. K.).
Czy to prawda, co powiada poeta, e Eneasz przyby do
Kartaginy?" mniej wyksztaceni bd mwi, e nie
wiedz; bardziej wyksztaceni e nieprawda.
A jeli zapytam, jakimi literami pisze si imi Eneasza,
wszyscy, ktrzy nauczyli si pisa, odpowiedz trafnie
wedug dobrowolnej umowy, moc ktrej ludzie we wzajem-
nym porozumieniu ustanowili te znaki. Jeli nastpnie
zapytam, co byoby dla kadego dotkliwsza strat w yciu:
zapomnienie czytania i pisania czy zapomnienie owych poe-
tyckich zmyle jaki czowiek przy zdrowych zmysach
wahaby si z odpowiedzi?
Grzeszyem w latach chopicych, gdy niedorzecznoci
ceniem wyej od rzeczy poytecznych. Co mwi! Jedne
kochaem, drugich nienawidziem. Jeden i jeden dwa;
dwa i dwa cztery. Jake nienawistna bya dla mnie ta
piewka. A jak bogim widowiskiem przy caej swej we-
wntrznej pustce by w drewniany, peen wojownikw
ko trojaski! I una Troi! I samej Kreuzy cie..."
12

14. Czemu wic nie cierpiaem jzyka greckiego, w kt-
rym przecie to samo si wypiewuje? Homer potrafi wca-
le nie gorsze ple bajeczki, a jego wewntrzna pustka jest
tak boga, jak tylko mona sobie tego yczy. A jednak
gorzko smakowa memu chopicemu podniebieniu. Myl,
e tak samo smakuje Wergiliusz maym Grekom, gdy mu-
sza wkuwa jego wiersze w taki sposb, jak my wkuwa-
limy Homera. Sama trudno jzyka obcego skrapiaa -
ci wszystkie greckie uroki bajecznych opowieci. Przedtem
nie znaem adnych sw greckich. Grobami, karami zmu-
szano mnie do ich poznawania. To prawda, e i aciny nie-
gdy nie rozumiaem, wtedy gdy byem niemowlciem.
Ale nauczyem si jej po prostu suchajc, bez lku i ba-
tw, gdy piastunki mnie pieciy, gdy wszyscy miali si
do mnie i wesoo si ze mn bawili.
12
Wergiliusz, Eneida II 772.
Nauczyem si aciny bez grb i kar, gdy wasne serce
mnie przynaglao, bym jak najszybciej zacz wyraa je-
go pragnienia. Nie mgbym ich wyrazi, gdybym nie na-
by pewnej liczby sw nie od nauczycieli, lecz po pro-
stu od ludzi, ktrzy do mnie mwili, a potem suchali, gdy
ja zaczem mwi. Jasno z tego wynika, e swobodne
zainteresowanie bardziej sprzyja uczeniu si jzyka ni ja-
kakolwiek przymusem narzucona pilno. Lecz prawa
Twoje, Boe, pozwalaj, by przymus nieraz poskramia
swobodny lot naszego zaciekawienia; do tego celu posu-
guj si tak rzgami nauczycieli, jak i cierpieniami zada-
wanymi mczennikom. Prawa Twoje przepisuj takie gorz-
kie lekarstwa, aby nas odwie od zgubnej przyjemnoci,
ktra od Ciebie nas oderwaa.
15. Modlitwy mej wysuchaj, Panie! Niech nie omdleje
moja dusza pod brzemieniem Twej surowoci. Niechaj si
nigdy nie znu dzikowaniem Ci za miosiern opiek: za
to, e wyrwa mnie z gstwiny za, za to, e sta si dla
mnie sodszy od wszystkich pokus, jakim dawniej ulega-
em wic pokochaem Ciebie nade wszystko, ca moc
mioci uchwyciem si Twojej rki... O, a po kres ycia
chro mnie od wszelkiego za!
Ty, Panie, Krlem moim, Ty moim Bogiem. Tobie nie-
chaj suy wszystko, czego si nauczyem poytecznego w
chopictwie. Tobie niech suy wszystko, cokolwiek m-
wi, pisz, czytam, obliczam. Nawet wtedy, gdy si uczyem
gupstw, Ty mi swoich poucze nie szczdzie i przebaczy-
e mi naganne upodobanie w rzeczach bahych. Nawet
wtedy nauczyem si wielu sw poytecznych. Ale mo-
gem si ich przecie nauczy take przy studiowaniu
przedmiotw wartociowych... Inaczej wiec naleaoby
ksztaci chopcw.
16. Straszliwa rzeko spoecznego obyczaju! Kto si tobie
oprze zdoa? Czy nigdy twoje wody nie opadn, nie wy-
schn? Jak dugo jeszcze bdziesz gna nieszczsnych ludzi
ku morzu wielkiemu i gronemu, trudnemu do przebycia
nawet dla tych, ktrzy do drzewa Krzya przywarli?
Czy, pogrony w twojej toni, nie czytaem o tym, e
Jowisz i pioruny ciska, i uwodzi kobiety? Jedno z drugim
jest cakowicie niezgodne, ale poniewa tak to przedsta-
wiano, urojony grom by dla tych, ktrzy chcieli nalado-
wa Jowisza, zacht do wystpkw ju realnych.
Jak si to dzieje, e jeden w belferskich szatach czowiek
moe spokojnie sucha, jak inny z takiego samego miotu
biedak woa: Zmyla to Homer; ludzkie sprawy do wiata
bogw przenosi; o czemu nie boskie do nas..."
13
Moe na-
leaoby powiedzie raczej, e ajdakom przyznawa cechy
boskie, aby ich czynw nie uwaano za ajdactwa i aby
kady, kto tak postpuje, wydawa si naladowc nie lu-
dzi wystpnych, ale niebiaskich bogw.
Do ciebie, rzeko piekielna, ludzie rzucaj swoje dzieci
razem z pienidzmi, jakie za udzielane im lekcje trzeba
paci. Wiele te jest podniecenia, kiedy publicznie rozwaa
si na rynku prawa, ktre przyznaj nauczycielom sta
pensj poza opatami za lekcje. Wtedy swymi falami bi-
jesz, rzeko, w kamienie, omoczesz, woasz rozgonie: Tu
mona sw si nauczy, tu si nabywa wymowy, jake
niezbdnej, ilekro trzeba kogo namwi do czego, komu
co wyjani..." Zgoa na to wyglda, e nigdy nie pozna-
libymy takich wyrae jak zoty deszcz", ono", oma-
mi", sklepienie niebieskie" i wielu innych w tekcie za-
pisanych, gdyby nam Terencjusz nie przywid tego mo-
dego nicponia, ktry usprawiedliwi prbuje cudzostwo
przykadem Jowisza. Widzi ten obwie na cianie
wymalowany obraz,
gdzie takie byy sprawy przedstawione:
jak Jowisz niegdy na ono Danae
spuci deszcz zoty, aby j omami..."
13
Cycero, Rozmowy tuskulaskie I 26.
Patrzcie no, jak on rzekomo boskim tym przykadem sie-
bie samego do wystpku zachca:
Jaki to bg?
Ten, ktry gromem szczyt sklepienia wstrzsa.
Ja, biedny czowiek, tak bym nie potrafi...
Ale to drugie zrobiem, i z chci!"
14

To nieprawda, e takie niegodziwe brednie uatwiaj po-
znawanie nowych sw. To raczej dziki takim, jakie tam
si pojawiaj, sowom mniej si ludzie wahaj przed pope-
nianiem niegodziwoci. Nie sowa tu oskaram. One s jak
naczynia wyborne, drogocenne. Oskaram wino kamstwa,
ktre nam w nich podawali do picia nauczyciele pijani.
Gdy nie chcielimy pi, bito nas. I nie wolno byo przywo-
a jakiego trzewego sdziego. O Boe mj! W Twojej
obecnoci ju teraz bezpiecznie mog wspomina, e ja si
chtnie tego uczyem i zachwycaem si tym, nieszczsny.
I z tego powodu mwiono, e jestem chopcem rokujcym
due nadzieje.
17. Pozwl, Boe mj, abym te troch opowiedzia, na
jakie gupstwa trwoniem cenny dar otrzymany od Ciebie:
moje zdolnoci. Stawiano mi zadanie, ktre budzio we
mnie wielk emocj, gdy nagrod za powodzenie miaa
by pochwaa, a kar za nieudan prac ostra nagana
albo nawet baty. Miaem wypowiedzie przemow Junony
gniewnej i rozalonej tym, e nie moe od Italii wodza
'Teukrw odegna..."
15
Z gry mi wyjaniono, e Junona
nigdy takich sw nie wypowiedziaa. Musiaem bka si
po ciekach poetyckich zmyle i wyrazi proz tre po-
dobn do tej, jak poeta w wierszach zawar. Ten za
chopiec otrzymywa wiksz pochwa, ktry odzia rzecz
w takie sowa, e w zdaniach mocniej si burzy gniew
i bl, i to wyraony w sposb dostosowany do godnoci
przedstawionej osoby.
14
por. Terencjusz, Eunuch, 584591.
15
Wergiliusz, Eneida I 38.
Po c mi to wszystko byo, o moje prawdziwe ycie,
o Boe mj? C z tego, e moj deklamacj oklaskiwa
bd rwienicy z mojej klasy? Czy to wszystko nie jest
dymem na wietrze? Czy nie znalazby si inny temat, w
ktrym wiczy mgbym mj jzyk, moje zdolnoci? Sa-
wienie Ciebie, Panie, sawienie wersetami Pisma witego
mogo by zadaniem, wok ktrego oplotaby si winorol
serca mego. Tchnienia uroje ju by jej nie targay, nie
staaby si straw marn, zdatn tylko dla dziobicych ja
ptakw. Tym drapienikom, grzesznym anioom, w rny
sposb skada si ofiar.
18. Trudno si dziwi, e tak si pogryem w marnoci
i odchodziem daleko od Ciebie, skoro jako wzory do na-
ladowania przedstawiano mi ludzi, ktrzy wstydzili si
jak haby tego, e opowiadajc o dobrych swoich czy-
nach popenili bd gramatyczny albo uyli wyrae pro-
wincjonalnych, a dumnie kroczyli w oboku pochwa, jeli
o swoich niegodziwych pasjach mwili zdaniami zaokr-
glonymi, byszczcymi obfit ornamentyk. Widzisz to, Pa-
nie, i milczysz cierpliwy, peen miosierdzia, wierny.
Czy zawsze bdziesz milcza? Jeszcze dzi moesz wydo-
by z tej straszliwej przepaci wszelk dusz, ktra Ciebie
szuka i aknie Twojej pociechy i ktrej serce mwi: Szu-
kam oblicza Twego; oblicza Twego, Panie, szuka bd".
Ogarnity mrocznymi uczuciami, byem wwczas daleko
od oblicza Twego.
Nie po drodze przemierzanej stopami, nie w przestrzeni
fizycznej odchodzi si od Ciebie i do Ciebie powraca. Tam-
ten marnotrawny Twj syn czy potrzebowa konia, ryd-
wanu albo okrtu? Czy na skrzydach widzialnych odlecia?
Czy musia i drog, aby potem, yjc w dalekim kraju,
roztrwoni to, co mu dae, gdy odchodzi? Miowae go,
gdy mu dawa; jeszcze czulej miowae wracajcego n-
dzarza. On przez to odszed, e pogry si w namitno-
ciach mrocznych, ktre zakryy przed nim oblicze Twoje.
Spojrzyj na to, Panie, cierpliwie, tak, jak zawsze patrzy-
e.
Jake pilnie przestrzegaj ludzie zasad gramatyki otrzy-
manych od dawniejszych pokole, a jak zaniedbuj oznaj-
mione przez Ciebie zasady wiecznego zbawienia. Ten, kto
przestrzega albo naucza tradycyjnych regu fonetycz-
nych jeli wbrew przepisom jzykowym wypowie so-
wo homo bez pocztkowego h, na wiksz si u ludzi na-
raa nagan, ni gdyby nienawidzi czowieka, istoty ta-
kiej, jaka jest on sam.
To jakby kto myla, e nieprzyjazny czowiek moe
mu bardziej zaszkodzi, ni on sam sobie szkodzi odczu-
wan do tego czowieka nienawici; albo e dotkliwiej
szkodzi temu, kogo przeladuje, ni pustoszy ow wrogo-
ci wasne serce.
A przecie aden element wyksztacenia nie dotyczy nas
w tak wielkim stopniu jak owa zapisana w sumieniu zasa-
da: Nie czy innemu tego, czego sam nie chciaby dozna.
Jake Ty tajemny jeste, na wysokoci trwajcy wrd
milczenia, Panie, jedyny w takim wywyszeniu! Zawsze
czuwasz i moc prawowitej wadzy zsyasz kar zalepie-
nia za bezprawn ambicj. Oto ten czowiek pnie si ku
sawie retora: stoi przed innym czowiekiem, ktry go ma
oceni; dokoa toczy si wielu ludzi; jake on nienawidzi
swego antagonisty; i jak pilnie uwaa, eby nie powiedzie
omykowo inter hominibus
16
; a tym, e przez to szalestwo
moe czowieka wygna spord ludzi, wcale si nie przej-
muje...
19. Na progu takiego to wiata stanem nieszczsny w
moich latach chopicych. Przygotowywaem si do owych
igrzysk w szkole, gdzie bardziej si wystrzegaem pope-
nienia w mowie prowincjonalizmu ni zawici wobec
16
Zamiast inter homines (wrd ludzi"); bd jzykowy:
uycie przypadka szstego zamiast czwartego.
tych, co takich bdw nie popeniali. Wyznaj teraz przed
Tob, Boe mj, jakimi sposobami skarbiem sobie po-
chwa ludzi, ktrych uznanie wydawao mi si wwczas
sensem ycia. Nie rozpoznaem tego wiru upodlenia, w ja-
ki byem rzucony z dala od oczu Twoich. Dla nich c mo-
go by wwczas wstrtniejszego ode mnie... Nie podoba-
em si nawet owym ludziom, gdy ich nieraz okamywa-
em pedagoga, nauczycieli, rodzicw aby uzyska
wolny czas na zabawy i gry, ktrym oddawaem si z pa-
sj, na ogldanie gupich widowisk, a wreszcie na nala-
dowanie tego, co widziaem na scenie. Nieraz to i owo
kradem ze spiarni albo ze stou, bd przez akomstwo,
bd te eby da chopcom; chodzio mi o to, by chcieli
si ze mn bawi. Wprawdzie i oni korzystali z radoci
zabawy, ale pomimo to kazali sobie za ni paci. Czsto
te pod wpywem zaciekej ambicji growania zapewnia-
em sobie oszukiwaniem zwycistwo w grze. Nic jednak
nie budzio we mnie tak wielkiego oburzenia i nigdy nie
kciem si tak wciekle jak wtedy, gdy na prbie oszu-
stwa przyapaem innych. Kiedy za mnie przyapano i
wymylano mi, wolaem najgorsz nawet awantur, byle
tylko nikomu nie ustpi.
Czy to jest owa dziecica niewinno? Nie, Panie! Zmi-
uj si, Panie! To nie jest niewinno. Zamiast pedagogw
i nauczycieli bd krlowie i prefekci, zamiast orzechw,
piek i wrbli zoto, majtki, suba, a istota rzeczy
pozostaje, przenika do lat dojrzaych. Tylko e rzgi nau-
czycieli zastpione s gorszymi karami... Dzieci s jeszcze
mae; dlatego uznae je, Krlu nasz, za symbol pokory,
mwic: Takich jest krlestwo niebieskie".
17

20. Ale nawet gdybym z woli Twojej, Panie, doy tyl-
ko do kresu chopictwa, winien bybym wdziczno To-
bie, najlepszemu, najdoskonalszemu Stwrcy i Rzdcy
wszechwiata. Bo ju wtedy istnisem, ju wtedy yem.
17
Mt 19, 14.
Widziaem, odczuwaem, troszczyem si o swoj nienaru-
szalno, bdc ladem owej tajemniczej Jednoci, od
ktrej pochodziem. Zmysem wewntrznym harmonizo-
waem wszystkie moje zmysy. Nawet w sprawach zupe-
nie drobnych radowaem si prawd, buntowaem si
przeciw zudzie. Miaem dobr pami. Coraz lepiej wa-
daem jzykiem. Przyja bya dla mnie bog pociech.
Unikaem cierpienia, ponienia, niewiedzy. Takie mae
stworzenie jake cudowne, jake zadziwiajce posiada-
o waciwoci.
S to dary Boga mego. Nie ja sam siebie tak wyposay-
em. Dobre one s. Wszystkie te dary to ja. Dobry jest
wic Ten, ktry mnie stworzy, i On sam jest dobrem
moim. arliwie sawi Go za wszystkie dobra, jakimi
mnie obsypa ju w dziecistwie. Zo polegao na tym, e
nie w Bogu, lecz w Jego stworzeniach, w sobie i w in-
nych, szukaem radoci, wzniosoci i prawdy. Tak zapa-
daem w cierpienia, w pomyki, w bdy.
Sodyczy moja, chlubo i nadziejo, dziki Ci skadam, Bo-
e mj! Za wszystkie dary dzikuj i prosz, aby raczy
mi ich nie odbiera. Mnie te zachowaj, a one wzrosn i
osign doskonao. Ja za cay bd trwa przy Tobie.
Bo samo to, e istniej, Twoim przecie jest darem.
KSIGA DRUGA
1. Przywoam teraz we wspomnieniu dawn obrzydli-
wo, ten jad, ktrym ciao zatruwao dusz przywoam
nie dlatego, jakobym go lubi, lecz po to, abym Ciebie u-
miowa, Boe. Wanie przez mio do mioci Twej prze-
biegam w gorzkim rozmylaniu niegodziwe cieki mej
przeszoci, aby Ty dla mnie tym bardziej sodki si sta,
bogoci niezwodnicza, zasobna i bezpieczna, Ty, co mnie
dwigasz z tego rozproszenia, w jakim siebie roztrwoni-
em, gdy od Ciebie jednego si odwrciwszy zagubiem
si wrd spraw tak wielu.
W pierwszym okresie modoci zapragnem rozkoszy
niegodziwych. Pozwoliem na to, by serce, jak dziczejce
pole, zaroso chwastami miostek rozmaitych i nie przyno-
szcych chluby. Przed oczyma Twymi wszystko, co byo
we mnie pikne, zgnio a do rdzenia, gdy podobaem si
samemu sobie i bardzo pragnem ludziom si podoba.
2. Jedyn moj trosk byo to, eby kocha i by ko-
chanym. Ale nie poprzestawaem wwczas na takim przy-
wizaniu duszy do duszy, jakim jest wyznaczony soneczny
krg przyjani. Opary wyaniajce si z mtnych na-
mitnoci okresu dojrzewania osnuway i zaciemniay mo-
je serce tak bardzo, e ju nie umiao odrni pogody
umiowania od mroku dzy. Jedno i drugie kipiao razem
w pomieszaniu, gnajc niedojrza jeszcze dusz przez ur-
wiska poda i pograjc j w topielach grzechw.
Gniew Twj rozarzy si przeciw mnie, a ja nic o tym nie
wiedziaem. Oguchem od szczku acucha doli miertel-
nej, co byo kar za moj pych, i odchodziem coraz da-
lej od Ciebie, a Ty pozwalae na to. Miotaem si jak
szalony, trwoniem siebie, rozlewaem si jak bagno, ki-
piaem niegodziwymi czynami, a Ty milczae. O, pno
poznany przeze mnie! Milczae cigle, a ja coraz dalej
odchodziem, coraz dalej od Ciebie, szedem ku rzeczom
wielu, ku coraz liczniejszym ziarnom, ktrych jedynym
plonem mia by bl brnem tak w pysznej rozpaczy
i w niespokojnym znueniu.
Dlaczego nie znalaz si wwczas nikt, kto by ukoi mo-
j udrk, a ulotne powaby tych nagle odsonitych si
wykorzysta dla mojego dobra; kto by rozkoszowaniu si
nimi tak wyznaczy miar, by wzniesiona fala namit-
noci modzieczych rzucia mnie na pewny brzeg ma-
estwa, gdzie mogaby dozna wypenienia w powoywa-
niu do ycia potomstwa? Tak nakazuje Twoje prawo, Pa-
nie. Ty w ten sposb przeduasz nasze miertelne istnie-
nie, a zarazem wycinasz czu doni ciernie, dla ktrych
nie ma miejsca w Twoim raju. Nie jest bowiem odlega
od nas wszechmoc Twoja, nawet wtedy, gdy my daleko
od Ciebie odchodzimy. Albo czemu sam nie suchaem
uwaniej gosu z Twoich chmur niebiaskich: Tacy utra-
pienie ciaa mie bd, a ja chciabym wam tego oszcz-
dzi"
1
. A take: Dobrze jest czowiekowi nie tyka si
niewiasty"
2
. I jeszcze: Kto nie ma ony, troszczy si o to,
co Boe, jak by si Bogu podoba. A kto jest onaty, trosz-
czy si o rzeczy wiatowe, jak by si podoba onie"
3
. Ta-
kich sw powinienem by sucha pilniej i stawszy si
trzebiecem ze wzgldu na krlestwo niebieskie
4
, tym ra-
doniej czeka na Twoje uciski.
Ale ja burzyem si nieszczsny. Oderwaem si od Ci-
1
l Kor 7, 28.
2
l Kor 7, 1.
3
l Kor 7, 3233.
4
Por. Mt 19, 12.
bie i pozwalaem, aby nis mnie prd. amaem wszyst-
kie Twoje prawa. I nie uniknem Twojej chosty. Kt ze
miertelnych moe jej unikn? Ty zawsze bye przy
mnie, sroc si miosiernie i skrapiajc bezmiern gorycz
wszystkie moje niedozwolone rozkosze po to, bym szuka
takich, w ktrych nie ma cierpienia. A takich nie miaem
znale nigdzie indziej, jak tylko w Tobie, Panie, w To-
bie, ktry przez cierpienie uczysz, uderzasz po to, by ule-
czy; zabijasz nas, abymy nie umarli daleko od Ciebie.
Gdzie to ja byem, na jak dalekie wygnanie odszedem
od bogoci domu Twego w owym szesnastym roku ycia,
gdy opanowao mnie szalestwo i obie rce podaem -
dzy, na ktr nikczemno ludzka pozwala, a prawa Twoje
nie pozwalaj. Moja rodzina nie pomylaa o tym, eby
przez maestwo uchroni mnie od upadku; troszczya
si tylko, ebym si nauczy jak najlepiej przemawia
i umia innych przekonywa swymi wywodami.
3. W tym te roku nastpia przerwa w mojej nauce.
Sprowadzono mnie znw do domu z pobliskiego miasta,
Madaury, gdzie wanie niedawno zaczem studiowa li-
teratur i sztuk oratorsk. Ojciec mj, nader skromny
obywatel miasta Tagasty, czowiek, ktrego ambicje gro-
way nad rodkami materialnymi, postanowi zebra pie-
nidze na wysanie mnie w dalsz podr, do Kartaginy.
Nie musz o tym mwi Tobie, Boe mj, lecz w Twojej
obecnoci opowiadam rodzajowi memu, ludziom, tym cho-
by bardzo nielicznym, ktrym moe wpa w rce niniej-
sza ksika. Po co opowiadam? Po to, abymy razem,
i ja, i wszyscy czytelnicy zastanowili si nad tym, z jak
gbokiej przepaci trzeba woa do Ciebie. A c jest Ci
blisze ni skruszone serce yjce wiar?
Wszyscy pod niebiosa wysawiali wwczas mego ojca za
to, e ponad stan swego majtku oy pienidze na wszyst-
ko, co byo niezbdne dla studiw syna w miejscu tak
odlegym. Wielu innych obywateli, nawet znacznie bogat-
szych, nie troszczyo si tak gorliwie o swoje dzieci.
A przecie mego ojca bynajmniej nie trapio pytanie, jak
ja przed Twoimi oczyma wzrastaem i jaka bya moja
dusza czysta czy zbrukana. Zabiega tylko o to, by
moje studia oratorskie byy owocne, a wcale si nie mar-
twi, e nie byo owocw Twojej uprawy, Boe, ktry
jedynym jest prawdziwym, dobrym gospodarzem tego
ogrodu Twojego serca mego.
W owym szesnastym jednak roku mojego ycia trud-
noci materialne zmusiy rodzin do przerwania wszelkich
moich studiw. Przez pewien okres mieszkaem bezczyn-
nie w domu rodzicw. To wwczas szczeglnie rozkrzewiy
si nade mn chwasty, a nie byo rki, ktra by je pea.
C o tym mwi! Mj ojciec, kiedy pewnego razu w ani
publicznej dostrzeg u mnie oznaki dojrzewania i mo-
dzieczego podniecenia, ucieszy si tak, jakby mu ju za-
majaczya nadzieja wnukw, i opowiedzia o tym matce.
By w upojeniu w takim upojeniu, w jakim wiat ten
zapomnia o Tobie, swoim Stwrcy, i zamiast Ciebie umi-
owa Twe stworzenie. wiat bowiem upi si winem nie-
widzialnym swojej woli przewrotnej, zwrconej ku nizi-
nom, a nie ku grze. Ale w sercu mej matki ju zacze
budowa sw wityni, ju zacze tam mieszka. Ojciec
by jeszcze katechumenem, i to dopiero od niedawna. Usy-
szawszy, co mwi, ta pobona kobieta zadraa wtedy
z lku. Wprawdzie nie byem jeszcze ochrzczony; ale baa
si, e pjd krtymi drogami tych, co zwrceni s do
Ciebie plecami, a nie twarz.
Boe mj, ja tu omielam si mwi, e milczae, gdy
coraz dalej odchodziem od Ciebie? Czy naprawd nie
przemawiae do mnie? A czyje byy sowa, ktrymi
przez usta matki mej, wiernej Tobie, mnie przywoywae?
adne nie skonio mnie do zmiany ycia. Pamitam, o co
si troszczya. Jak arliwie mnie upominaa, abym nie
cudzooy, a nade wszystko bym nigdy nie uwid niczy-
jej ony. Traktowaem to jako babskie gadanie, ktremu
wstydzibym si podporzdkowa. Nie wiedziaem, e to
byy Twoje wasne upomnienia. Sdziem, e Ty milczysz,
a tylko ona przemawia. A Ty przez ni przemawiae do
mnie. I w jej osobie doznawae wzgardy ode mnie, syna
Twego, syna Twej suebnicy, ktry powinien by Twoim
sug. Nie wiedziaem o tym. Szedem prosto w przepa,
tak zalepiony, e wrd rwienikw wstydziem si, b-
dc mniej splamiony, ilekro syszaem, jak si przechwa-
lali swymi wystpkami. Tym bardziej si pysznili, im go-
rzej byli zbrukani. Oddawaem si wic wystpkom nie
tylko pod wpywem pokusy samego czynu, lecz i dla chluby.
C jest bardziej godne wzgardy ni niegodziwe namit-
noci? A ja, by mn nie gardzono, brnem w coraz gor-
sze czyny. Gdy brakowao mi czego, abym mg dorw-
na tym ajdakom, zmylaem rzeczy, jakich nie popeni-
em; nie chciaem wydawa si marniejszy przez to, e
byem mniej splamiony, i ndzniejszy przez to, e byem
czystszy. Oto z jakimi kompanami kroczyem przez ulice
Babilonu, tarzajc si w ich bocie niby w wonnociach
i olejkach bezcennych. Abym za mocniej przywar do za,
niewidzialny nieprzyjaciel przydeptywa mnie stop. Ku-
si mnie, a ja dla jego pokus byem atwym upem. Bo
nawet ona, moja matka cielesna, ktra ju ucieka ze rd-
miecia Babilonu, lecz ocigaa si z odejciem z jego
skrajw, nie zabezpieczya mej czystoci tak stanowczo,
jak mnie do niej nakaniaa. Gdy m jej opowiedzia
o moich namitnociach, czua, e jestem dotknity choro-
ba, ktra w przyszoci moe si sta niebezpieczna. Nie
uznaa jednak, e skoro nie mona jej cakowicie wy-
trzebi, to naley j przynajmniej uj w ramy ma-
estwa. Baa si bowiem, e wizy maeskie mogyby
zaszkodzi mej przyszoci. A chodzio tu nie o nadziej
przyszego ycia, jak pokadaa w Tobie, lecz o moje
sukcesy w studiach retorycznych, o ktre wwczas oboje
moi rodzice nadmiernie dbali on dlatego, e o Tobie
prawie wcale nie myla, a o mnie myla niemdrze,
ona za dlatego, e sdzia, i te okrelone zwyczajem
studia nie tylko mi nie przeszkodz, lecz nawet troch
pomog w zblieniu si do Ciebie. W tym wspomnieniu
staram si, jak potrafi, odtworzy charaktery moich ro-
dzicw. Zostawiono mi te swobod szukania rozrywek
poza granicami cisej dyscypliny. I szukaem rozrywek
rnych. A wszystkie one byy kurtyn ciemnoci pomi-
dzy mn a jasnoci pogodn Twojej, Boe, prawdy; dy-
mia, jak z tustoci, nieprawo moja.
5

4. To pewne, Panie, e za kradzie jest kara na mocy
Twego prawa, jak te prawa, ktre jest zapisane w ser-
cach ludzi i ktrego nie wymazuje nawet najwiksza nie-
prawo nasza. Jaki bowiem zodziej spokojnie pozwoli
na to, eby kto inny go okrad choby on sam by
zamony, a tamten dziaa przynaglony ndz. A ja za-
pragnem ukra i ukradem, bynajmniej nie bied sko-
niony, lecz tylko niedostatkiem uczciwoci, wstrtem do
niej i upodobaniem do wystpku. Ukradem to, czego mia-
em ju i tak za wiele, i to lepszego rodzaju. Zapragnem
nie tej rzeczy, po ktr wycignem zodziejsk rk, lecz
samej tylko kradziey, grzechu. Oto w pobliu naszej
winnicy rosa grusza obsypana owocami, nie odznaczaj-
cymi si zreszt ani szczeglnie piknym wygldem, ani
zaletami smaku. Ja i paru podobnych do mnie modych
nicponiw poszlimy otrzsn grusz i zabra owoce. By-
o to pn noc, gdy zgodnie z naszym niechlubnym
obyczajem przecigalimy a do tej pory zabawy na po-
lach. Mnstwo tego zgarnlimy, nie po to, by je, lecz
ot eby rzuci winiom. Moe co tam z tego sami te
zjedlimy, lecz prawdziw uciech byo czynienie czego,
co byo zabronione.
Oto serce moje, Boe mj, to serce, na ktre wejrzae
miosiernie, gdy byo na dnie przepaci. Niech Ci teraz
5
Por. Ps 72, 7.
opowie, co je skonio do tak bezinteresownego za. Jak to
si stao, e do za skusio mnie samo tylko zo. Wstrtne
byo, a kochaem je, kochaem zgub moj, mj upadek.
Nie to, ku czemu upadem, lecz sam upadek kochaem.
Moja dusza nikczemnie wyrwaa si spod Twej opieki,
biegnc ku zatracie nie przez hab ku czemu, lecz
ku samej habie tylko.
5. Pocigaj nas pikne przedmioty, zoto, srebro i inne
kosztownoci. Wielk przyjemno daje wszystko, co jest
mie w dotkniciu. Rzeczy materialne maj te rozliczne
waciwoci, ktre mog oczarowa kady inny spord
naszych zmysw. Jest rwnie wielki powab w zaszczy-
tach doczesnych, we wadzy i growaniu nad innymi. To
jest te przyczyna, dla ktrej aknie si odwetu. Ale d-
enie do tego wszystkiego nie powinno nas odrywa od
Ciebie ani skania do odstpowania od Twego prawa.
yciu, ktre tu na ziemi wiedziemy, nie brak pont
dziki przyrodzonej mu piknoci zharmonizowanej z pik-
noci caego wiata. Przyja wrd ludzi jest te bogim
wzem, gdy czy wiele dusz w jedno.
Te wszystkie i podobne im rzeczy mog te by sposob-
noci do grzechu wtedy, gdy przez nadmierne ich umio-
wanie porzuca si dla nich, bdcych dobrami ostatniego
rzdu, dobra cenniejsze od nich, dobra najwysze: Ciebie,
Panie Boe nasz, i prawd Tw, i prawo Twoje. Nawet
te najnisze rzeczy nie s bez uroku, ale czyme s wobec
Boga mego, ktry stworzy wszechwiat! W Bogu ma ra-
do sprawiedliwy, Nim si raduj ludzie serca prawego.
Kiedy bada si, co byo przyczyn przestpstwa, nikt
nie czuje si przekonany, dopki nie wykae si moliwoci,
e winowajca dy do osignicia ktrej z rzeczy nazwa-
nych przez nas dobrami najniszymi albo te ba si tak
rzecz utraci. Pikne s one bowiem i pontne. Ale wo-
bec dbr wyszych, wobec Boych bogactw, darzcych bo-
gosawiestwem czyme s? Niczym.
Ten czowiek zabi. Dlaczego to uczyni? Zapragn czy-
jej ony albo majtku. Albo chcia grabie zdoby rod-
ki do ycia. Albo moe si obawia, e tamten takich dbr
go pozbawi. Albo dozna krzywdy i rwa si do zemsty.
Bo eby zabi bez powodu, radujc si samym zabj-
stwem?... Kt by w to uwierzy? Przecie nawet wtedy,
gdy czytamy o czowieku szaleczego wprost okrucie-
stwa, e bez powodu by zy i okrutny, to przedtem poda-
na jest przyczyna: by jego ludzie nie utracili przez bez-
czynno wprawy wojennej albo zapau do walki.
6
O co
mu chodzio? Oczywicie o to, aby po zawadniciu mia-
stem mg dziki staej przemocy osign zaszczyty, wa-
dz, bogactwo; aby si ju nie lka ani zemsty prawa za
zbrodnie, ani przeszkd w dziaaniu z powodu braku ma-
jtku. Nawet wic Katylina nie kocha przestpstw dla
samych przestpstw. Kocha co innego, to, do czego dro-
g byy dla niego przestpstwa.
6. C wic ja biedny w niej pokochaem, w tej nocnej
kradziey, popenionej w szesnastym roku ycia? Przecie
nie bya pikna, skoro bya kradzie. Czy w ogle jest
czymkolwiek, do czego mgbym przemwi, zada pyta-
nie?
Pikne byy owoce, ktremy ukradli. Nic dziwnego
byy przecie Twoim tworem, a Ty sam nad wszystko je-
ste pikny, Stwrca wszechwiata, Bg dobry, Bg b-
dcy dobrem najwyszym, prawdziwym dobrem moim.
Dorodne byy te owoce. Ale to nie ich zapragna moja
dusza nieszczsna. Miaem przecie znacznie lepsze owoce
i miaem ich pod dostatkiem. Te zerwaem tylko po to,
eby ukra. Zerwane porzuciem, nasyciwszy si satysfak-
cj samego czynu zego. Jeli nawet ktry z nich dotkn
mego podniebienia, to smak nadawa mu wystpek. Zasta-
nawiam si teraz nad tym, Boe mj, co mnie tak zachwy-
6
Por. Salustiusz, Sprzysienie Katyliny 16.
cao w kradziey. Nie ma w niej przecie adnej pikno-
ci nie mwi ju o takiej, jaka jest w szlachetnoci
i roztropnoci, ani te o tym, co jest urokiem myli ludz-
kiej, pamici, wrae zmysowych, ycia biologicznego, ani
o piknoci, jak byszcz gwiazdy w wyznaczonych im
miejscach, jak moe nas zachwyca ziemia albo morze
pene ywych stworze, ktre cigle nowe si rodz na
miejsce zamierajcych. Kradzie nie ma w sobie nawet
takiej uomnej, marnej urody, jak nas zwodz grzechy
namitnoci.
Pycha na przykad to usiowanie growania w za-
pomnieniu o tym, e tylko Ty, Boe, jeden nad wszystkim
grujesz. Ambicja czeg szuka, jeli nie zaszczytw
i chway, a przecie Tobie naley si przed wszystkimi
cze i tylko Ty chwa jeste opromieniony na wieki. Sro-
go wadzy to pragnienie wzbudzania lku; a czy nie
naley si lka jednego tylko Boga? Tak, Boga c
bowiem, kiedy, gdzie, ku czemu albo przez kogo moe
by spod Jego wadzy wydarte albo wykradzione? Mi-
onicy przymilaj si, aby zdoby mio. A czy moe
by cokolwiek milszego od mioci Twej? Czy cokolwiek
innego moglibymy kocha z wikszym poytkiem ni ow
najbardziej harmonijn i promienn prawd Twoj? Cie-
kawo ma wszelkie pozory umiowania wiedzy; Ty za
wszystko najgbiej znasz. Nawet niewiedza i gupota osa-
niaj si mianem prostoty i niewinnoci. Od Ciebie za
niczego prostszego nie ma; a c mogoby by bardziej nie-
winne od Ciebie, skoro wrogami zych s tylko wasne ich
czyny? Bezczynno podaje si za uwielbienie spokoju;
a gdzie jest spokj pewny poza Tob, Panie? Rozpusta
zwa by si pragna nasyceniem i obfitoci; a Ty jest
peni i niewyczerpanym zasobem bogoci niezniszczal-
nej. Rozrzutno udzi obrazem hojnoci; a najmoniej-
szym wszystkich dbr rozdawc jeste Ty. Chciwo chcia-
aby wszystko posiada; a Ty zaiste masz wszystko. Za-
zdro o pierwszestwo si spiera; a c mogoby mie
pierwszestwo przed Tob? Gniew pomsty szuka; a kt
sprawiedliwiej od Ciebie bierze pomst? Lk to trwoga
przed niezwykymi i nagymi zdarzeniami, mogcymi za-
grozi rzeczom, ktre si kocha; gwn jego trosk bez-
pieczestwo. Dla Ciebie za c moe by niezwykego, c
niespodzianego? Kt mgby zabra Ci to, co miujesz?
I gdzie, jeli nie u Ciebie, bezpieczestwo jest niewzru-
szone? Smutek to bole po utracie czego, czym si ap-
czywo przedtem napawaa ona wanie pragnaby
wszystko tak mie na zawsze, jak Ty wszystko na zawsze
masz.
Upadla si wic dusza, kiedy si od Ciebie odwraca i po-
za Tob szuka tego, co w czystoci i jasnoci moe znale
tylko wtedy, gdy do Ciebie powraca. Przewrotnie usiuj
naladowa Ciebie ci wszyscy, ktrzy odrywaj si od Cie-
bie i przeciw Tobie si buntuj. Ale nawet takim rodza-
jem naladowania daj wiadectwo temu, e Ty jest ca-
ej natury Stwrc i e to, co by zupenie oderwao si
od Ciebie, w ogle przestaoby istnie. C wic ja w owej
kradziey umiowaem i czym naladowaem wwczas
choby wystpnie i przewrotnie Pana mego? Czy moe
wobec tego, e nie miaem mocy zamania prawa, przy-
jemno mi sprawiao przynajmniej udawanie, e to czy-
ni? Niby wizie upajajcy si pozorn wolnoci i fan-
tastycznym zudzeniem wszechmocy, gdy w jakiej chwili
uda mu si uczyni to, co jest zakazane...
Taki by ten niewolnik, co uciek od swego pana i po-
goni za majakami. Okropna to parodia ycia, straszna
przepa mierci. Wic byo tak, e to, co zabronione, po-
dobao si z tego jedynie powodu, e byo zabronione?
7. Jake podzikuj Panu za to, e oto teraz pami moja
moe te sprawy przywoywa, a dusza ju nie dry z trwo-
gi? Bd Ci miowa, Panie, wielbi i sawi imi Twe za
to, e przebaczye mi tak niegodziwe przestpstwa. asce
to przypisuj Twej i miosierdziu, e grzechy moje roz-
pucie jak ld. asce te Twojej przypisuj wszystkie te
momenty, w ktrych zdoaem unikn grzechu. Czeg
to ja bowiem mogem nie popeni, skoro pokochaem na-
wet wystpek bezinteresowny? I wyznaj, e wszystko zo-
stao mi odpuszczone: i to, co dobrowolnie uczyniem ze-
go, i to, czego dziki Twemu przewodnictwu nie pope-
niem.
Kt z ludzi, kto si szczerze zastanowi nad swoj sa-
boci, omieli si przypisa sw czysto czy niewinno
wasnym siom, aby przez to mniej kocha Ciebie, tak
jakby w mniejszym stopniu potrzebowa Twego miosier-
dzia, kiedy przebaczasz grzechy tym, ktrzy do Ciebie po-
wrcili? Jeli za kto, powoany przez Ciebie, poszed po-
susznie za Twoim gosem i unikn takiego za, o jakim
teraz czyta w moich wspomnieniach i wyznaniach, to
nieche nie szydzi ze mnie. Bo podwign mnie z choroby
ten sam lekarz, dziki ktremu on wcale nie chorowa czy
raczej lej chorowa. Nieche on rwnie gorco, a mo-
e jeszcze gorcej kocha Ciebie, gdy widzi, e ta sama rka,
ktra mnie rozptaa z tak dotkliwej niemocy za, spra-
wia, e on takiej choroby w ogle umkn.
8. Jaki to poytek przyniosy mnie ndznemu kiedy-
kolwiek uczynki, ktre teraz rumienic si wspominam,
a szczeglnie owa kradzie, w ktrej cieszyem si ni sa-
m tylko, a niczym innym? Zreszt ona sama bya te ni-
czym, a ja si staem przez ni tylko jeszcze nieszczliw-
szy. O ile pamitam wczesny stan moich uczu, na pewno
nie zrobibym tego bez kolegw. Zaleao mi wic ww-
czas rwnie na wsplnocie z tymi, ktrzy razem ze mn
kradli. To znaczy, e nie sam tylko kradzie kochaem,
lecz i co jeszcze czy moe raczej nic ju wicej, bo
przecie i to byo niczym.
Jake to jest naprawd? Kt zdoa mnie pouczy oprcz
Tego jednego, ktry owieca serce moje i rozprasza zale-
gajce je cienie? Jakie wnioski mam wysnu z moich py-
tan, bada, rozwaa? Gdyby mi wwczas zaleao na
gruszkach, ktre ukradem, gdybym naprawd chcia je
mie, toby mi wystarczyo samemu popeni ten czyn zy
i dziki niemu osign przedmiot upragniony. Nie mu-
siabym sztucznie podnieca swego pragnienia przez ocie-
ranie si o wsplnikw w tumie. Ale te owoce w rzeczy-
wistoci wcale mnie nie cieszyy, cieszy mnie sam wyst-
pek i wsplnota z innymi w wystpku.
9. Jak wytumaczy taki stan duszy? Na pewno byem
wwczas wstrtny i mona zaama rce nad tym, e tak
nisko upadem. Ale co byo istot tego upadku? Wystp-
ki kt zrozumie?"
7
Wzbiera we mnie wielki miech, e
tak si nam udao: waciciele gruszy byli wciekli, a nas
zupenie nie podejrzewali. Dlaczego wydawao mi si za-
bawne wanie to, e kradem razem z kolegami? Moe
dlatego, e nikt nie jest bardzo skonny do miechu w sa-
motnoci? To prawda, e nikt si atwo w samotnoci nie
mieje. Ale nieraz nawet ludzi, ktrzy s zupenie sami,
bez wiadkw, ogarnia nagle miech, gdy co nieodparcie
komicznego ujrz czy usysz, czy te o czym takim po-
myl.
A ja tego uczynku nie popenibym sam. Na pewno sam
bym tego nie zrobi! Rozwijam tu przed Tob, Boe mj,
to, co dotychczas trwa ywe w mej pamici. Na pewno bez
wsplnikw nie zdecydowabym si na ow kradzie, w
ktrej cieszyo mnie nie to, co ukradem, lecz tylko to, e
kradem. Robienie tego w samotnoci nie byoby wcale
zabawne i na pewno bym tego nie uczyni. O przyjani
nieprzyjazna, uwioda dusz czarem, ktrego poj nie
mog! Dla zabawy, dla artu zapragno si uczyni zo,
wyrzdzi innemu czowiekowi krzywd bez adnego
poytku dla mnie, nawet bez satysfakcji zemsty. Mwi si
7
Ps 18, 13.
po prostu: Chodmy! Zrbmy to!" i wtedy wstydzi-
my si nie by bezwstydni.
10. Nie do rozplatania jest ten wze tak zawikany,
tak spltany, a przy tym tak wstrtny, e wolabym ju
o nim nie myle, ju wicej si w niego nie wpatrywa.
Sprawiedliwoci i niewinnoci pragn, piknych i jasnych
dla oczu czystych, ich pragn, ktre im bardziej syc, tym
bardziej si ich poda. W nich jest spokj pewny, w nich
jest ycie, ktrego nic nie zakci. Kto wstpuje w ich
krg, ten do radoci swego Pana wkracza.
8
Nie bdzie si
lka i dobrze mu bdzie u Boga, ktry jest najwysza do-
broci. Ja za w modoci odstpiem od Ciebie, Boe mj,
i zabkaem si, jake daleko od Twojej rki, ktra mo-
gaby mnie podtrzyma. I staem si dla siebie ziemi ja-
ow.
8
Por. Mt 25, 21.
KSIGA TRZECIA
1. Przybyem do Kartaginy i od razu znalazem si we
wrzcym kotle erotyki. Jeszcze si nie zakochaem, a ju
kochaem sam myl o zakochaniu. Odczucie, e czego mi
brakuje, budzio we mnie wzgard dla siebie samego za to,
e nie do mocno si staraem o usunicie tego braku. Szu-
kaem przedmiotu mioci. Samo bowiem kochanie kocha-
em, a gardziem bezpieczestwem, drogami bez wilczych
dow. Tak naprawd potrzeba mi byo pokarmu wewn-
trznego, Ciebie samego, Boe mj ale tego godu nie
uwiadamiaem sobie. Nie garnem si do pokarmw nie-
zniszczalnych. Nie znaczy to, e byem nimi przesycony.
Nie, im bardziej mi ich brakowao, tym wiksz do nich
odczuwaem niech. Nic wic dziwnego, e dusza moja
chorowaa, okrya si wrzodami i rozpaczliwie pragna
ociera si w wiecie zewntrznym o coraz to nowe wra-
enia. Same jednak doznania zmysowe nie mogyby by
przedmiotem mioci, gdyby im nie towarzyszyy przeycia
duchowe. To byo moim marzeniem: kocha i by kocha-
nym wzajemnie, i radowa si ciaem owej istoty ko-
chajcej.
Strumie przyjani, z natury jasny i przejrzysty, zam-
caem mroczn, spokrewnion z piekem zmysowoci.
A w tej niegodziwoci byem tak prny, e chciaem
uchodzi za czowieka wytwornego i bardzo kulturalnego.
Pogryem si te wreszcie w takim romansie, jakiego
szukaem. Boe, Boe miosierny, jake gorzk ci po-
kropie t bogo i jak dobro mi przez to oka-
e. Byem wtedy kochany wzajemnie i w ukryciu daem
si spta acuchami wypenienia. Ochoczo oplotem sie-
bie wizami udrki. Chostany byem elaznymi, rozpalo-
nymi prtami zazdroci i podejrze, lku, gniewu, sporw.
2. Bardzo mnie wtedy pocigay widowiska teatralne, bo
byy pene obrazw mojej niedoli i jeszcze podsycay o-
gie, jaki mnie pali.
Dlaczego czowiek lubi si smuci ogldaniem na sce-
nie takich bolesnych, tragicznych wydarze, jakich na
pewno nie chciaby dozna w yciu? Oglda sztuki teatral-
ne wanie po to, eby si smuci; smutek jest tym, czego
W nich szuka. Czy to nie obd godny zadziwienia? W im
mniejszym stopniu czowiek ten jest wolny od takich na-
mitnoci, tym bardziej go owe widowiska poruszaj. Ale
kiedy sam doznaje cierpie, mwimy, e jest nieszczli-
wy. Kiedy za wspczuje innym, nazywa si to miosier-
dziem. Jakie jednak moe by miosierdzie w odniesieniu
do fikcji rozgrywajcej si na scenie? Nie wzywa si tu
widza na pomoc, lecz tylko do tego si go zaprasza, by
oklaskiwa autora. Jeli za owe ludzkie klski dawne albo
urojone tak s odgrywane, e widz si nimi nie smuci,
to odchodzi on rozczarowany i krytykuje przedstawienie.
Jeli go ono przygnbio, to wpatruje si jak zaklty i z sa-
tysfakcj zy leje.
Lubi si wic zy i smutek? Z pewnoci kady czowiek
dy do radoci. Ale chocia nikt nie ma ochoty by nie-
szczliwy, moe jednak chciaby by miosierny? A po-
niewa nie jest to moliwe bez smutku, wic moe wanie
dlatego i tylko dlatego lubi si smutek. Wszystko by za-
tem wypywao ze strumienia przyjani. Ale ten stru-
mie dokde on zmierza? Czemu wpada do wodospadu
smoy wrzcej, do okropnej, rozpalonej lawiny podania?
Przecie z wasnej chci tu si kieruje, a od niebiaskiej
pogody si odwraca. Trzeba wic odepchn miosierdzie?
Na pewno nie! Czasem dobrze jest lubi smutek.
Lecz chronic si pod skrzyda Boga mego, Boga ojcw
naszych, chwalebnego, wywyszonego na wieki wiekw,
strze si, duszo moja, nieczystoci. Obecnie te si prze-
cie lituj. Ale wtedy w teatrach uczestniczyem w radoci
kochankw, gdy wystpnie radowali si sob, chocia to si
tylko fikcyjnie rozgrywao na scenie. Gdy za byli roz-
czeni, smuciem si jakby tknity litoci. I jedno, i dru-
gie byo dla mnie przyjemne. Teraz za bardziej lituj si
nad tym, kto przeywa rado wystpn, ni nad tym, kto
si smuci utrat rozkoszy niegodziwej i takiego szczcia
ktre w istocie byo niedol. Prawdziwsza to jest lito,
ale smutek, jaki j przenika, nie jest rdem przyjem-
noci. Chocia bowiem czowiek, ktry si smuci cudzym
cierpieniem, zasuguje na pochwa za swe miosierdzie,
wolaby on przecie, jeli jego wspczucie jest szczere,
eby nie istniaa przyczyna jego smutku. Gdyby moliwy
by paradoks na pewno niemoliwy! nieyczliwej y-
czliwoci, to mgby czowiek, ktry prawdziwie i szczerze
si lituje, pragn istnienia nieszczliwych, aby mia si
nad kim litowa.
Cierpienie wic czasem mona pochwala, nigdy jednak
nie mona go kocha. Nigdy bowiem nie moe ono dotkn
Ciebie, Panie Boe, i wanie dziki temu mio Twa do
naszych dusz i miosierdzie Twoje s niczym nie zmcone
i nieporwnanie czystsze od naszej mioci i litoci. Kt
by z nas temu sprosta? Ja za wtedy, nieszcznik, lubo-
waem si w smutku. Pilnie szukaem tego, czym mgbym
si smuci. W obrazie cudzej niedoli choby bya fikcyj-
na, na scenie im wicej mi aktor ez wycisn z oczu,
tym bardziej mi si sztuka podobaa, tym gorliwiej si jej
przysuchiwaem. Czy mona si dziwi, e nieszczsna
owca, ktra odczya si od Twego stada i bkaa si
zbuntowana przeciwko Twojej opiece, takim wstrtnym
wierzbem si okrya? Std si wywodzio moje upodoba-
nie do smutku. Nie byo ono takie, ebym chcia smutek
gbiej w siebie wchon. Bynajmniej nie chciaem, eby
mnie w yciu spotkao to, co ogldaem na scenie. Po pro-
stu lubiem sucha takich fikcji, ktre po wierzchu skr
mi drapay. Podobnie jednak jak wtedy, gdy kto si dra-
pie paznokciami, skra czerwienia si, zaogniaa, ropiaa
okropnie. Takie byo moje ycie. O Boe, czy mog to
nazwa yciem?
3. Ale unosio si nade mn, wysoko, wysoko w grze,
wierne miosierdzie Twoje. Wyczerpywaem si w niemo-
ralnoci i daleko zaszedem po drodze ciekawoci bezbo-
nej, oderwawszy si od Ciebie; dotarem a na dno zwt-
pienia i w sam gszcz podstpnych kultw diabelskich.
Skadaem tam w ofierze moje czyny niegodziwe, a Ty za
kady z nich wymierzae mi chost. Omielaem si na-
wet podczas Twych uroczystoci, w murach Twego ko-
cioa, oddawa podaniu i troszczy si o zapewnie-
nie sobie owocw mierci. Za to karae mnie surowo.
Lecz owe kary niczym byy wobec moich win, o bezgra-
nicznie miosierny Boe, ucieczko moja przed strasznymi
niebezpieczestwami, wrd ktrych si bkaem z dum-
nie podniesion gow, daleko odchodzc od Ciebie, kocha-
jc moje drogi, a nie Twoje, kochajc wolno zbiega.
W tym samym czasie odbywaem te studia, ktre uwa-
a si za godne uznania. Miay mnie one przygotowa do
tego, ebym si wyrni w rozprawach sdowych, tym
wiksze zbierajc pochway, im wicej bd oszukiwa.
Tak wielka jest lepota ludzi, e chlubi si nawet lepo-
t. Byem ju wwczas u szczytu studiw retorycznych,
cieszyem si tym i nadymaem wielk pych. Ty wiesz
jednak, Panie, e zachowywaem si znacznie spokojniej
ni tak zwani wywrotowcy; to dzikie, wrcz diabelskie
miano uchodzio za symbol niezwykej elegancji. Trzy-
maem si z dala od wzniecanych przez tych ludzi awan-
tur. Ale stykaem si z nimi w codziennym yciu i odczu-
waem przewrotny wstyd, e nie byem taki jak oni; nie-
raz zabiegaem o przyja rnych ludzi z tego krgu.
Czyny ich jednak zawsze mnie mroziy. Po obuzersku,
uwaczali oni godnoci nieznajomych, szydzili z nich bez
adnego z ich strony powodu i std czerpali niegodziw
uciech. Trudno mi wskaza co, co byoby podobniejsze
do dziaania diabelskiego. Czy wic okrelenie wywro-
towcy" nie byo dla nich najwaciwszym mianem? Sta-
rajc si wszystko wywrci na opak, sami te byli prze-
wrotni; szydziy z nich i tajemnie igray nimi ze duchy
wanie dlatego, e oni lubili zwodzi i wymiewa in-
nych.
4. W ich towarzystwie studiowaem w owych niedojrza-
ych jeszcze latach ksiki powicone sztuce oratorskiej,
w ktrej chciaem zabysn, aby dogodzi marnym ambi-
cjom mojej prnoci ludzkiej. W zwyczajnym porzdku
studiw natrafiem wwczas na jedn z ksiek autora
imieniem Cycero, ktrego styl podziwiaj wszyscy bardzo,
a jego ducha ju nie tak. Ksika ta zawiera zacht do
filozofii, a nosi tytu Hortensjusz. To wanie ona zmienia
uczucia moje i ku Tobie, Panie, zwrcia moje modlitwy,
i nowe, odmienne wzbudzia we mnie yczenia i pragnie-
nia. Przed mymi oczyma zmarniay nagle wszystkie ambi-
cje wiatowe. Niewiarogodnym wprost arem serca zacz-
em tskni do niemiertelnoci, jak daje mdro. I ju
si zaczem podnosi, aby do Ciebie wrci. Nie do kszta-
cenia stylu (chocia na taki wanie cel oya rodki ma-
terialne moja matka w owym dziewitnastym roku mego
ycia, gdy ojciec ju od dwch lat nie y) nie do kszta-
cenia stylu posugiwaem si t ksik. Wywara na mnie
wpyw nie stosowanym w niej sposobem mwienia, ale
tym, co mwia.
Jak gorco pragnem, Boe mj, o, jake ja pragnem
odlecie od rzeczy ziemskich do Ciebie! A nie wiedziaem,
co czynie ze mn; w Twojej mocy jest mdro. Umio-
wanie za mdroci, jakie we mnie rozniecaa ta ksika,
nosi greckie miano: filozofia. S tacy autorzy, ktrzy pod
pozorem goszenia filozofii wodz czytelnikw na manow-
ce; wielkim, bogim, czcigodnym jej mianem barwi
i upikszaj swoje rojenia. Prawie wszystkich tego rodza-
ju autorw, jacy yli w jego czasach i wczeniej, autor
mienia i demaskuje w tej ksice. Mona dziki temu
zrozumie suszno upomnienia, jakie z Twego ducha prze-
kaza dobry i pobony suga Twj, aposto Pawe: Bacz-
cie, aby was kto nie zwid i nie wzi do niewoli przez
filozofi oraz przez czcze urojenia oparte na podaniach lu-
dzkich i na ywioach tego wiata, a nie na Chrystusie.
Bo w Nim caa peno bstwa zamieszkuje cielenie"
1
.
Jeszcze nie znaem wwczas Ty dobrze wiesz o tym,
wiatoci serca mego tych sw apostoa, ale ju cie-
szyo mnie w owej ksice przynajmniej to, e zachcaa
nie do takiej czy innej sekty, lecz do umiowania samej
mdroci, jakabykolwiek ona bya, do szukania jej, kro-
czenia jej tropami, uchwycenia si jej, przywarcia do
niej z caej mocy. Zapalao mnie to, ponem. A arliwo
ta styga we mnie tylko przez to, e nie byo tam imienia
Chrystusa. Dziki Twemu miosierdziu bowiem to imi
Syna Twego, mego Zbawcy, ju z mlekiem matki moje
serce w dziecistwie wchono w siebie pobonie i bardzo
gboko przechowywao. I jeli gdzie brako owego imie-
nia, to choby dzieo miao najwytworniejsz form lite-
rack i gosio rzeczy prawdziwe, nie mogo porwa mnie
caego.
5. Postanowiem wic zbada ksigi Pisma witego, sam
si przekona, co w nich si kryje. I oto widz co, co prze-
kracza umys pysznych, ale dzieciom te nie jest dostpne.
Wchodzimy tam nad niskim progiem, a potem wznosi si
nad nami wyniose sklepienie, spowite w tajemnice. Ww-
czas jeszcze nie dorosem do tego, bym potrafi tam wej
i tak ugi karku, by mc wdrowa przez t dziedzin.
1
Kol 2, 89.
Nie odczuwaem cech Pisma witego w taki sposb, jak
je teraz okrelam; raczej wydao mi si nie do dostoj-
ne, gdy je porwnywaem z monumentaln proz Cycero-
na. Moja pycha nie chciaa si pogodzi z waciw Pismu
miar stylu. Brakowao mi te dostatecznej przenikliwoci
abym si zdoa przedrze do gbi tych Ksig. Nie ma
wtpliwoci, e w miar, jak dziecko ronie, Pismo ronie
z nim razem. Lecz ja w swej pysze nie chciaem by dziec-
kiem. Nadty, wydawaem si sam sobie wielkim czowie-
kiem.
6. I niebawem wpadem w towarzystwo ludzi zarozumiale
bredzcych, pogronych w sensualizmie i w gadulstwie
2
W ich teoriach kryy si sida naprawd diabelskie, pokry-
te zdradnym lepem, przywoywaniem zgosek imienia
Twego, a take imienia Chrystusa Pana i imienia Pocie-
szyciela, Ducha witego. Miana te nigdy nie schodziy
z ich warg, lecz tylko jako dwiki gono wykrzykiwane.
W sercach bowiem prawdy nie byo. Cigle mwili:
Prawda! Prawda!" Uparcie to wok mnie mwili; a nie
byo w nich adnej prawdy. Rozprawiali faszywie nie
tylko o Tobie, ktry jest sam Prawd, lecz take o y-
wioach wiata, ktre stworzye. A przecie w tej dziedzi-
nie zagadnie powinienem by nawet filozofw mwicych
prawd przekroczy ze wzgldu na mio do Ciebie, dobry
mj Ojcze, Panie najwyszy, ktry piknoci jest wszyst-
kich rzeczy piknych.
O Prawdo, Prawdo, jake bolenie ju wtedy z gbi duszy
wzdychaem do Ciebie, gdy tamci cigle wok mnie wrzesz-
czeli, wykrzykujc Twe miano w najprzerniejszych teo-
riach, wymachujc niezliczonymi, wielkimi ksigami! To
byy talerze, na ktrych mnie, akncemu tylko Ciebie, za-
miast Ciebie podawali soce i ksiyc, pikne dziea Twe,
na pewno pikne, ale jednak tylko dziea. Twoje one nie
s Tob ani nie s nawet najwaniejsz czci stworzenia.
2
Chodzi o manichejczykw, wyznawcw nauki Manesa.
Pierwszestwo maj przed nimi Twoje dziea duchowe, cho-
by tamte wielkie twory materialne ogromn jasnoci go-
rzay na niebie. A ja nawet nie dzie najwikszych, lecz Cie-
bie samej, Prawdo, Ciebie, w ktrej nie ma odmiany ani
cienia zmiennoci, pragnem i aknem. A na owych tale-
rzach przynoszono mi wizje pene blasku. Ju lepiej byoby
kocha samo soce, przynajmniej dla oczu realne, ni takie
urojenia, jakimi oczy udz umys. Spoywaem ten pokarm
biorc go za Ciebie bez chci jednak, gdy smak, jaki
czuo moje podniebienie, nie by Twoim smakiem. Przecie
nie byy Tob owe zmylenia jaowe. I nie poywiaem si
nimi, lecz raczej coraz bardziej godniaem. Pokarm, ktry
si ni, jest zupenie podobny do pokarmu spoywanego na
jawie, ale nie odywia nicych, bo oni tylko ni, e je-
dz. To za, co mi podawano, nie byo nawet w adnym stop-
niu podobne do Ciebie, Prawdo, takiej, jaka przemwia
do mnie potem. Byy to widma rzeczy, pozorne przedmioty,
od ktrych znacznie pewniejsze s te rzeczywiste przedmioty
materialne, jakie oczyma cielesnymi dostrzegamy czy to na
ziemi, czy na niebie. Widzimy je nie tylko my, widz je
rwnie zwierzta i ptaki; przedmioty te s pewniejsze od
naszych wyobrae o nich. Nasze za wyobraenia s z kolei
pewniejsze od owych wikszych, nieskoczonych rzeczy, ja-
kich istnienia mielibymy si domyla na podstawie zna-
jomoci rzeczy widzialnych; tamte w ogle nie istniej.
A wanie nimi mnie karmiono i pozostawaem godny.
Mioci moja, do ktrej si garn, abym naby mocy!
Ty przecie nie jeste ani tymi przedmiotami widzialnymi,
choby janiejcymi na niebie, ani nie jeste jakimi rzecza-
mi, ktrych tam nie widzimy. Ty, Panie, je stworzye, a nie
zaliczasz ich nawet do najwikszych Twoich dzie. Jake
wic daleko jeste od owych widm, w ktre wierzyem,
widm rzeczy, ktre w ogle nie istniej. Od nich pewniejsze
s wyobraenia przedmiotw, ktre istniej, a od nich z ko-
lei pewniejsze s same ciaa. Ale nimi te nie jeste. I nie
jeste dusz, ktra jest yciem cia; a czym waniejszym
i pewniejszym jest ycie cia ni same ciaa. Ty jeste yciem
dusz, tym, co oywia ycie. yjesz, o ycie duszy mojej,
wasn moc. Bo samym yciem jeste, niezmiennym.
Gdzie wic bye, Panie, w owych dniach? Jak daleko
ode mnie? Bkaem si daleko od Ciebie, odganiany nawet
od omotu, ktrym wieprze karmiem.
3
O ile lepsze byty
bajki gramatykw i poetw ni te oszustwa! Wiersze i poe-
maty, razem z Mede w wozie skrzydlatym, z pewnoci
wicej ju s warte ni pi ywiow o rnych barwach
dostosowanych do piciu jaski ciemnoci. Bo tych rzeczy
w ogle nie ma; a wierzy w nie to mier. Wiersze
i poematy mona odnie take do spraw rzeczywistych. Kie-
dy za deklamowaem o locie Medei, nigdy nie twierdziem,
e tak byo naprawd. Gdy suchaem takiej deklamacji, te
nie wierzyem w t ba. A w tamte teorie wierzyem.
Jake straszne byy te stopnie, po ktrych zstpowaem
w gbiny pieka, trawiony gorczk, rozpacz, e nie znam
prawdy, gdy Ciebie, Boe mj Tobie teraz si spowiadam,
Tobie, ktry ulitowae si nade mn, kiedy jeszcze si nie
spowiadaem gdy Ciebie szukaem nie wedug roztropno-
ci umysu, jakim odrnie mnie od zwierzt, lecz tylko
wedug zmysowego rozeznania. A Ty bye bardziej we-
wntrz mnie ni to, co we mnie byo najbardziej osobiste,
a zarazem wyej nade mn, ni mogem myl sign kie-
dykolwiek. Natknem si na t niewiast z przypowieci
Salomona, gupi a zuchwa, ktra siedzc na stoku w
drzwiach swego domu wzywa: Chleby potajemnie zdobyte
jedzcie z radoci, sodk wod kradzion pijcie!"
4
Ta mnie
uwioda, bo byem na dworze, przed jej drzwiami, w wie-
cie ogldanym oczyma cielesnymi, i to w sobie przetrawia-
em, co przez oczy wchon mogem.
7. Nie znaem innych rzeczy naprawd istniejcych. A mo-
je pozornie bystre rozumowanie sprawiao, e ulegaem
3
Por. k 15, 16.
4
Por. Prz 9, 17.
argumentom oszustw gupich, gdy mnie pytali: Skd po-
chodzi zo? Czy Bg ograniczony jest form fizyczn? Czy
ma wosy i paznokcie? Czy mona uzna za moralnych ta-
kich ludzi, ktrzy maj wicej ni jedn on naraz albo
ktrzy zabijaj innych ludzi, czy wreszcie skadaj na ofia-
r ywe stworzenia?"
Niewiedza moja bya tak gboka, e tego rodzaju pyta-
nia staway si dla mnie rdem niepokoju. A odchodzc
od prawdy, udziem si, e si do niej zbliam. Wtedy jesz-
cze nie wiedziaem, e zo jest usuwaniem dobra a do mo-
mentu, gdy ju w ogle dobra nie ma. Skd miaem si
o tym dowiedzie, skoro oczyma dostrzegaem tylko mate-
rialne przedmioty, a umysem tylko widma przedmiotw?
Nie wiedziaem te, e Bg jest duchem, istot nie majc
czonkw, ktrych dugo i szeroko mona by mierzy,
i nie majc masy. Cz bowiem masy jest mniejsza ni jej
cao. Jeli za masa jest nieskoczona, to w kadej swej
czci, ktr mona obwie okrelonymi granicami, jest
mniejsza ni w swej nieskoczonoci. I nie jest caa we
wszystkich miejscach jak duch, jak Bg. adnego te nie
miaem pojcia o tym, co w nas sprawia, e jestemy po-
dobni do Boga, i czy susznie Pismo mwi o nas, e jestemy
stworzeni na obraz Boy.
Nic te nie wiedziaem o prawdziwej sprawiedliwoci we-
wntrznej wyrokujcej nie wedug konwencji, lecz wedug
nieomylnie susznego prawa wszechmocnego Boga. To we-
dug owego prawa ksztatuj si obyczaje krajw i czasw,
dostosowane do kadego miejsca i kadej epoki, podczas gdy
samo prawo jest zawsze i wszdzie sob, a nie jest raz ta-
kie, innym za razem czy gdzie indziej inne. Wedug
niego moralny by Abraham, Izaak, Jakub, Mojesz, Dawid
i wszyscy inni mowie pochwaleni przez Boga. Tylko ludzie
niewiadomi uwaaj ich za niemoralnych, oceniajc ich
tylko wedug ludzkiej, miary, a wszelkie obyczaje ludzko-
ci wedug wasnych lokalnych obyczajw. Podobni s
do czowieka, ktry nie wiedzc, jaka cz uzbrojenia dla
jakiego czonka jest przeznaczona, chciaby gow okry na-
golenic, a hem przywdzia na stop i jeszcze narzeka,
e to wszystko jako nie pasuje. Albo do kupca, ktry
w dniu, gdy od godzin popoudniowych ogoszono wito
publiczne, skary si, e nie moe w swym sklepie sprze-
dawa chocia wolno mu byo sprzedawa tego samegp
dnia rano. Albo do kogo, kto by spostrzeg, e w jakim
domu jeden ze sug dotyka przedmiotw, do ktrych nie
wolno si zblia podczaszemu, albo e w stajni dziej si
rzeczy, ktre s zabronione przy stole i oburza si, e w
jednym i tym samym domu, gdzie yje jedna i ta sama ro-
dzina, nie w kadym miejscu i nie kademu na to samo si
pozwala. Podobne zarzuty stawiaj ci, ktrzy si oburzaj, e
w dawnych czasach byo dla moralnych ludzi dozwolone
co, czego w naszych czasach moralnym ludziom si zabra-
nia, i e ze wzgldu na odmienno epok Bg co innego na-
kaza tamtym, ni nakazuje nam, chocia tej samej spra-
wiedliwoci i oni suyli, i my suymy. A przecie wtedy,
gdy maj do czynienia z jednym czowiekiem albo z jednym
dniem, albo z jednym domem, doskonale rozumiej, e ka-
da cz caoci ma w niej inn funkcj; e co przed godzi-
n byo dozwolone, a oto w tej chwili ju jest zakazane; e
tego samego, co w jednym zaktku domu jest dozwolone
albo nawet nakazane, w innym jego miejscu susznie si za-
brania jako czynu godnego kary.
Czy sprawiedliwo jest rnoraka i zmienna? Nie. Lecz
czasy, nad ktrymi panuje, nie jednakim torem biegn. S
bowiem czasami. Czowiek krtko yje na ziemi, nie moe
wic na podstawie wasnych spostrzee porwna warun-
kw nie znanych mu dawnych epok i obcych narodw z ta-
kimi warunkami, z jakimi sam si styka. Ale w odniesieniu
do jednego czowieka albo jednego dnia, albo jednego do-
mu atwo moe dostrzec, co si naley kademu czonko-
wi, w jakich momentach, w jakich miejscach. To ludzie
uznaj; tamto ich oburza.
Nic o tym wwczas nie wiedziaem, nie rozumiaem tego,
nie zauwaaem, chocia to wprost bio w oczy. Gdy uka-
daem wiersze, nie wolno mi byo umieszcza dowolnej sto-
py w dowolnym miejscu. W kadym metrum trzeba byo
stopy ukada inaczej. Take w jednym i tym samym wier-
szu nie w kadym miejscu mona byo umieci tak sam
stop. A jednak sama sztuka poetycka, wedug ktrej uka-
daem wiersze, nie jest raz taka, innym razem inna; lecz
wszystkie reguy jednoczenie w sobie zawiera. A nie poj-
mowaem tego, e sprawiedliwo, ktrej owi dobrzy i wi-
ci ludzie suyli, w nieporwnanie doskonalszym i wznio-
lejszym stopniu zawiera w sobie jednoczenie wszystko to,
co Bg nakaza, i w adnej mierze si nie zmienia. Ona tylko
poszczeglnym epokom przyznaje i zaleca nie wszystko na-
raz, lecz rzeczy im waciwe. I w swej lepocie ganiem po-
bonych patriarchw nie tylko za to, e w swoich czasach
postpowali wedug nakazu i natchnienia Boga, lecz i za
to, e zapowiadali przyszo wedug tego, co Bg im
objawi.
8. Na pewno nigdy i w adnym miejscu nie jest to nie-
waciwe: kocha Boga z caego serca, z caej duszy i z ca-
ej myli i kocha bliniego jak siebie samego.
6
Dlatego
grzechy przeciw naturze, jak te, ktre popeniali sodomici,
wszdzie i zawsze zasuguj na potpienie i kar. Choby je
popeniay wszystkie ludy, wszystkie byyby na mocy prawa
Boego uznane za tak samo zbrodnicze. Bg bowiem nie
stworzy ludzi do tego, eby si sob w taki sposb posu-
giwali. Kiedy wspln natur, ktrej On jest Twrc, bruka
si przewrotn namitnoci, zarazem pogwacona zostaje
wsplnota, jaka powinna nas czy z Bogiem.
Wystpkw za przeciwko ludzkim zasadom postpowania
naley unika zalenie od zmian obyczajw. Konwencji pa-
nujcych w pastwie albo w plemieniu, utwierdzonych
odziedziczonym obyczajem albo prawem, aden obywatel ani
5
Por. Mt 22, 3739.
cudzoziemiec nie powinien narusza dla dogodzenia swym
chciom. le jest bowiem, kiedy cz nie harmonizuje z ca-
oci, do ktrej naley. Ale jeli Bg nakazuje co sprzecz-
nego z obyczajami albo prawami jakiego spoeczestwa, to
choby nigdy przedtem tego nie czyniono, teraz trzeba
uczyni; jeli to jest co, czego od dawna zaniechano, trze-
ba przywrci; jeli to dotychczas nie byo prawem, ma si
teraz sta prawem. Krl moe przecie w swoim pastwie
nakaza co, czego nikt przed nim ani on sam dotychczas
nie nakazywa. Posuszestwo wobec jego rozkazw nie
jest sprzeczne z interesami ludzi yjcych w tym pastwie;
raczej nieposuszestwo byoby z tymi interesami sprzecz-
ne, gdy jest w spoeczestwach ludzkich oglnie przyjta
zasad, e naley sucha krlw. O ile bardziej trzeba
bez wahania spenia wol Boga panujcego nad wszech-
wiatem, ktry stworzy! Jak w hierarchii ludzkiego spo-
eczestwa kada nisza wadza musi podlega wyszej,
tak Bogu musi si podporzdkowa wszystko.
To samo, co dotyczy grzechw przeciw naturze, dotyczy
te zadawania gwatu czy to sownie, czy czynnie. W obu
wypadkach, bodcem do dziaania jest albo pragnienie ze-
msty, jak to si dzieje w starciu nieprzyjaci; albo napada
si na kogo w celu zrabowania jego dobytku tak na-
padaj zbjcy na podrnych; albo chodzi o uniknicie
niebezpieczestwa, jak wtedy, gdy czowiek napada na ko-
go, przez kogo czuje si zagroony. Moe te bodcem by
zazdro, jak wtedy, gdy czowiek, ktremu gorzej si po-
wiodo, napada na tego, komu powiodo si lepiej. Moe
te czowiek robicy karier atakowa kogo, czyjej kon-
kurencji albo obawia si na przyszo, albo ju teraz nie
chce znosi. Mog si te dzia takie rzeczy dla samej sa-
tysfakcji ogldania cudzego nieszczcia, jak wtedy, gdy
ludzie si przypatruj walkom gladiatorw albo gdy kogo
wystawiaj na pomiewisko i w ogle gdy szydz z innych.
Takie s gwne rodzaje grzechw. Wynikaj one z dzy
wadzy, z ciekawoci i ze zmysowoci albo z jednej
z tych skonnoci, albo z dwch, albo ze wszystkich trzech
naraz. Z tego powodu ycie nasze grzeszy przeciw trzem
przykazaniom i siedmiu przykazaniom, przeciw dziesicio-
strunnej harfie, przeciw dziesiciorgu przykaza Twych,
o Boe najwyszy, najlepszy.
Lecz jakie grzechy zmysowe mog by zwrcone prze-
ciw Tobie, ktrego naruszy nie mona? Jakie czyny
gwatowne mog by wymierzone przeciw Tobie, ktrego
nie mona zrani? Ale Ty karzesz za to, co ludzie przeciw
sobie nawzajem popeniaj. Bo przecie, grzeszc przeciw
Tobie, niegodziwie szkodz wasnym duszom i nieprawo
sam siebie zwodzi gdy wypaczaj sw natur, ktr
Ty stworzye i uporzdkowae. Burz ten ad, gdy rze-
czami dozwolonymi posuguj si bez umiaru, jak te wte-
dy, gdy w gorczce sigaj po rzeczy niedozwolone, aby
si nimi posuy do celu sprzecznego z natur. Albo wina
ich polega na tym, e w mylach i sowach buntuj si
przeciw Tobie i przeciw ocieniowi wierzgaj. Albo zuch-
wale rozrywaj wi spoeczestwa ludzkiego i kierujc
si osobistymi sympatiami i niechciami szukaj satysfak-
cji w spiskach i przewrotach.
Tak si dzieje wtedy, gdy odstpujemy od Ciebie, ktry
jeste rdem ycia, jedynym prawdziwym Stwrc i
Rzdc wszechwiata. Czowiek opanowany pych obdarza
niepraw mioci jak czstk caoci samowolnie wy-
bran. Std wrci do Ciebie mona tylko szlakiem poko-
ry i pobonoci. Ty oczyszczasz nas, uwalniasz od zych o-
byczajw, miosiernie wybaczasz grzechy, ktre wyznaje-
my, wysuchujesz skarg winiw, acuchy, ktremy so-
bie wykuli, rozwizujesz to wszystko si nam speni,
bylemy tylko nie wznosili przeciw Tobie rogw rzekomej
naszej wolnoci i bylemy w chciwoci posiadania wicej,
zagroeni utrat wszystkiego, nie kochali bardziej naszego
wasnego dobra ni Ciebie, ktry jest dobrem wszystkich.
9. Wrd przestpstw, gwatw i przernych sposobw
czynienia za s te grzechy tych, ktrzy stopniowo zmie-
rzaj ku lepszemu. Ludzie o trafnych pogldach gani ich
z punktu widzenia reguy doskonaoci, ale te patrz na
nich z nadziej, ufajc, e wydadz oni w przyszoci lep-
sze owoce, podobnie jak po modej runi spodziewamy si
kosw. S te rzeczy majce pozory wystpkw, a jednak
nie bdce grzechami, gdy ani nie obraaj Pana Boga,
ani nie naruszaj wizi spoecznej. Tak jest na przykad
wtedy, gdy kto gromadzi zapas dbr dla potrzeb yciowych
w obawie, e nadejd cikie czasy; nie jest wcale pewne,
e jest skpcem. Albo wymierzaj ludziom kar ci, kt-
rych zadaniem jest troska o karcenie wystpkw; wcale
nie jest pewne, e powoduj si okruciestwem. Wiele
rzeczy, ktre ludziom wydaj si godne potpienia, Ty w
wietle swej wiedzy uznajesz za suszne. A z drugiej stro-
ny wiele z tego, co ludzie pochwalaj, Twoje wiadectwo
potpia. Czsto bowiem pozr czynu rni si gboko od
intencji sprawcy; a okolicznoci czynu mog by bardzo
niejasne. Kiedy wic Ty nakazujesz nagle co niezwykego
i nieprzewidzianego, nawet co takiego, czego dotychczas
zakazywae, kt moe wtpi, e naley to uczyni
choby na razie ukrywa przyczyn Twego nakazu i cho-
by nakaz ten by sprzeczny z panujcym w spoeczestwie
obyczajem. Ta wsplnota ludzka jest moralna, ktra suy
Tobie. Ale bogosawieni ci, ktrzy wiedz, e nakaz po-
chodzi od Ciebie. Wszystko bowiem, co czyni ludzie su-
cy Tobie, albo jest podyktowane obecn potrzeb, albo
jest zapowiedzi przyszoci.
10. Nie rozumiejc tych spraw, szydziem ze witych
Twoich sug i prorokw. Jedynym skutkiem byo to, e za-
suyem na Twoje szyderstwo. Stopniowo doprowadzono
mnie do wierzenia w niesychane brednie: e figa pacze,
gdy si j zrywa, a jej drzewna matka leje wtedy zy ma-
cierzyskiego mleka. Jeliby jednak t fig zjad kto u-
wicony (zbrodni jej zerwania z drzewa popeniby oczy-
wicie nie on, lecz kto inny), zmniejszaaby si z jego
wntrznociami i potem wytchnby on z niej aniow,
a raczej czsteczki samego Boga, wyrzucajc je z siebie
wtedy, gdy jczy w modlitwie. Te czsteczki najwyszego,
prawdziwego Boga byyby nadal zwizane w owym owo-
cu, gdyby z niego nie zostay uwolnione w ustach i w o-
dku uwiconego wybraca. I uwierzyem, nieszcznik,
e wiksze trzeba okazywa miosierdzie podom ziemi ni
ludziom, dla ktrych one byy przeznaczone. Gdyby bo-
wiem kto, kto nie jest manichejczykiem, zgodniay prosi
o poywienie, manichejczycy uwaaliby, e podanie mu
kromki chleba skazuje j na mier.
11. Ale wycigne rk z wysoka i wydobye dusz m
z tej ciemnej przepaci. Bo przed Tob pakaa nad moja
dol wierna Ci matka moja, bardziej ni pacz matki nad
mogiami dzieci. W wietle bowiem wiary i ducha, ktrego
miaa z Ciebie, uwaaa mnie za umarego. I wysuchae
j, Panie, wysuchae, nie pogardzie zami, co rzsicie
spyway z jej oczu na ziemi w kadym miejscu, gdzie
si modlia. Wysuchae j. Bo jake inaczej mona by wy-
tumaczy ten sen, przez ktry udzielie jej takiej pocie-
chy, e zgodzia si mieszka ze mn i jada przy tym sa-
mym stole w naszym domu, czego w ostatnim okresie od-
mawiaa, ze zgroz odsuwajc si od moich bdw blu-
nierczych. nio si jej mianowicie, e stoi na drewnianej
belce do mierzenia, a oto kroczy ku niej modzieniec ja-
niejcy i umiecha si do niej radonie, chocia ona bya
przygnbiona i smutna. Zapyta j, dlaczego tak si smuci
i kadego dnia tyle ez wylewa (nie jakoby nie wiedzia,
lecz po to, aby jej co potem oznajmi, jak zwykle si dzie-
je w widzeniach). Gdy odpowiedziaa, e nad zgub moj
pacze, kaza jej, eby bya spokojna i eby przypatrzya
si uwanie: niech zobaczy, e gdzie jest ona, tam i ja je-
stem. Gdy spojrzaa, zobaczya, e stoj przy niej na tej
samej belce. Czyme to mona wytumaczy, jeli nie tym,
e gosu jej serca wysucha?
O najlepszy i wszechmocny, ktry tak si troszczysz o
kadego z nas, jakby tylko nim jednym si opiekowa, i
tak czuwasz nad wszystkimi, jakby kady by dla Ciebie
tym jedynym. Jake inaczej mona by wytumaczy i to,
e gdy mi opowiedziaa widzenie, a ja prbowaem inter-
pretowa je tak, jakoby nie powinna wtpi, e to ona kie-
dy stanie si tym, czym ja byem odpara natychmiast,
bez adnego wahania: Nie! On mi nie powiedzia: Gdzie
on, tam i ty, lecz przeciwnie: Gdzie ty, tam i on". Nieraz
ju to wspominaem i oto jeszcze raz przed Tob, Panie,
wyznaj, starajc si dokadnie sobie przypomnie, jak
wielkie wraenie uczynia na mnie ta odpowied, ktrej mi
udzielie przez usta mojej matki. Nie zwioda jej ani przez
chwil moja bdna, a majca tak wielki pozr prawdy in-
terpretacja snu. Ona od razu zrozumiaa to, co trzeba byo
poj, a czego ja zupenie nie dostrzegem, dopki ona mi
nie powiedziaa. Poruszyo mnie to jeszcze bardziej ni
sam w sen, w ktrym rado majca nadej znacznie
pniej zostaa tej pobonej kobiecie na tak wiele czasu
naprzd zapowiedziana, aby j w jej udrce pocieszy.
Bo miao jeszcze upyn prawie dziewi lat, podczas
ktrych nurzaem si gboko w bagnie i ciemnoci faszu.
Nieraz usiowaem si z niego wydoby, miotaem si, ale
wtedy boto jeszcze gciej mnie oblepiao i gbiej zapa-
daem. A przez cay ten czas owa cnotliwa, pobona i roz-
tropna kobieta, taka wdowa, jaka bliska jest Twemu upo-
dobaniu, ju podniesiona na duchu owym widzeniem, lecz
wcale nie mniej paczca nadal, wzdychajca ku Tobie,
kadej godziny wrd wielu ez zanosia w mojej intencji
modlitwy do Ciebie. Docieray jej modlitwy przed oblicze
Twe; a jednak pozwalae, abym nadal si miota i omoty-
wa w ciemnoci.
12. Jak pamitam, jeszcze raz przemwie w owym o-
kresie do niej. Wiele zreszt spraw pomijam, bo spieszno-
mi jest do innych, ktre jeszcze gorliwiej pragn Ci wyz-
na; a wiele te szczegw zapomniaem. Ale pamitam,
e dae jeszcze jedn odpowied na jej modlitwy, tym
razem przez usta Twego kapana, pewnego biskupa, ktry
ycie spdzi w Kociele i dobrze zna Twoje Ksigi. Moja
matka prosia go, by zechcia ze mn porozmawia i odep-
rze moje bdy: wybi mi z gowy ze przekonania, a za-
szczepi pogldy waciwe. w biskup nieraz to czyni, gdy
spotyka odpowiednich suchaczy. Ale tej probie odmwi,
co byo jak pniej zrozumiaem na pewno rozsdne.
Powiedzia, e jeszcze nie dojrzaem do suchania poucze.
Szumiaa mi bowiem w gowie nowo owej herezji,
a wielu prostych ludzi udawao mi si zaskoczy moimi
sofizmatami, jak o tym ona sama biskupowi opowiedziaa.
Zostaw go rzek i tylko mdl si za niego do Pana.
Sam studiujc odkryje, jak niedorzeczny to jest bd i jak
niegodziwa bezbono."
Jednoczenie opowiedzia jej, e jego samego jako dzie-
cko wasna matka, ktrej zamcono w gowie, oddaa na
wychowanie manichejczykom i nie tylko przeczyta on-
prawie wszystkie ich ksigi, ale nawet sporzdzi ich od-
pisy. I chocia nikt mu nie wyjani, jak si sprawy maj,
sam zrozumia, e trzeba od tej sekty uciec jak najdalej,
i opuci j. To wszystko jeszcze nie przekonao mojej
matki. Nadal paczc, bagaa go, by zechcia si ze mn
spotka i podyskutowa. W kocu, ju zniecierpliwiony,
rzek: Zostaw mnie, id w pokoju. Nie moe si to sta
eby syn takich ez mia zgin".
W pniejszych latach nieraz mi mwia, e sowa te
przyja jako ordzie z nieba.
KSIGA CZWARTA
1. W okresie owych dziewiciu lat, od dziewitnastego do
dwudziestego smego roku ycia, zarwno sam byem uwo-
dzony, jak i innych wodziem na manowce. Inni mnie oszu-
kiwali i ja oszukiwaem innych pod wpywem rnych
ambicji: publicznie tak zwanymi sztukami wyzwolonymi,
w skrytoci za tym, co bezprawnie nazywalimy religi.
Tam byem dumny, tu zabobonny, a wszdzie prny. Ubie-
gaem si o zud sawy, aknc nawet oklaskw suchaczy,
zwycistw w konkursach literackich, wiecw, ktre na-
gradzaj zwycizc, a tak szybko widn. Przepadaem te
za gupimi widowiskami i nie znaem umiaru w szukaniu
przyjemnoci. Jednoczenie za, pragnc uwolni si od te-
go brudu, przynosiem pokarm do wybranych" i wi-
tych", aby w warsztacie swych wielkich brzuchw wytwo-
rzyli dla mnie aniow i bogw, ktrzy mieli mnie wyzwo-
li. O to zabiegaem razem z przyjacimi, ktrzy z mojej
winy i razem ze mn trwali w tych samych bdach.
Niech si miej ze mnie ludzie dumni, tacy, ktrych
jeszcze nie obalie zbawiennie i nie ugodzie, Boe mj.
Ja jednak ku Twojej chwale wyznaj te zawstydzajce
czyny. Prosz, pozwl mi przej w pamici jeszcze raz te
bdne drogi moje, te manowce, i zoy Tobie ofiar ra-
dosna. Bez Ciebie bowiem kime bybym, jeli nie istot
biegnc ku przepaci? A kiedy dobrze mi si wiedzie,
jeli nie wtedy, gdy ss Twoje mleko? Gdy poywam Cie-
bie, pokarm, ktry nie niszczeje? Czy to samo nie dotyczy
kadego czowieka jeli w ogle jest czowiekiem? Lecz
nieche silni i moni miej si ze mnie do woli. A ja,
saby, biedny niech Ciebie wysawiam.
2. W owych latach nauczaem zasad retoryki. Poniewa
panowao nade mn podanie pienidzy, sprzedawaem in-
nym t sztuk, ktra miaa im umoliwi panowanie nad
przeciwnikami w dyskusjach. Ale wiesz, Panie, e wolaem
uczy ludzi uczciwych, przynajmniej w takim stopniu ucz-
ciwych, jakich dzi mona spotka, i bez adnych podstp-
nych zamiarw uczyem ich retorycznych podstpw. Prze-
widywaem uywanie tych kruczkw nie w celu skazania
niewinnego, lecz jeli zajdzie taka potrzeba, w celu ocale-
nia winnego od wyroku. Z daleka ujrzae, Boe, jak trac
grunt pod nogami na tym zdradzieckim obszarze, ale te
dostrzege, jak poprzez gsty dym przebyskuj iskierki
mej wiary, ktra przejawiaa si w tym, e chocia naucza-
em ludzi gonicych, jak i ja, za marnoci i szukajcych
kamstwa, jednak staraem si uczy ich rzetelnie.
W owych te latach yem z kobiet nie zwizan ze
mn prawnym maestwem, na ktr natrafia moja nie
kierujca si roztropnoci namitno. Ale miaem tylko
t jedn kobiet i dochowywaem jej wiernoci. W tym
zwizku mogem przez wasne dowiadczenie pozna, jaka
jest rnica midzy prawdziwym maestwem, zawiera-
nym w celu wydania na wiat potomstwa, a zwizkiem
skojarzonym tylko dla zaspokojenia namitnoci, w kt-
rym rodz si dzieci take nie chciane ale gdy si uro-
dziy, to ju si je kocha.
Przypominam te sobie, e pewnego razu, gdy miaem
uczestniczy w konkursie poetyckim w teatrze, jaki wr-
bita przysa do mnie czowieka z zapytaniem, ile mu za-
pac za zapewnienie mi zwycistwa. Mdo mi si zrobio
na myl o takich obrzydliwych konszachtach i odpowie-
dziaem, e choby ten wieniec mia by niemiertel-
nie zoty, nie godz si nawet na zabicie muchy dla jego
zdobycia. Zdaje si bowiem, e mia on zoy zwierzta
w ofierze i takim hodem zjedna demony, aby mi sprzy-
jay. Ale Ty wiesz, Boe serca mego, e nie z czystej mi-
oci do Ciebie odepchnem wwczas to zo. Jeszcze bo-
wiem nie umiaem Ciebie kocha i nie umiaem myle o
niczym innym, jak tylko o blasku rzeczy materialnych.
Czy dusza wzdychajca do takich fikcji nie sprzeniewie-
rza si Tobie, czy nie ufa oszustwu, czy nie pasie wia-
trw?
1
Sprzeciwiem si zoeniu w mojej intencji ofiary
dla demonw, ale jednoczenie sam przecie skadaem im
ofiar mymi faszywymi wierzeniami. C to jest karmie-
nie wiatrw, jeli nie karmienie wanie ich, demonw,
czyli dostarczanie im przez swoje bdy powodu do radoci
i miechu?
3. Nie wahaem si te przed zasiganiem rad u oszu-
stw zwanych astrologami. Oni wprawdzie nie skadaj
ofiar ani nie zanosz modw do adnych duchw, aby si
udaa wrba, ale prawdziwa pobono chrzecijaska
stanowczo odrzuca to, co robi. Dobrze jest bowiem
sawi Ciebie, Panie, i mwi: Zmiuj si nade mn, ulecz
dusz moj, bo zgrzeszyem przeciw Tobie", i nie wyko-
rzystywa Twej pobaliwoci dla zapewnienia sobie swo-
body grzechu, lecz raczej pamita o sowach Paskich:
Oto wyzdrowiae; ju wicej nie grzesz, aby ci si co gor-
szego nie zdarzyo"
2
. Ta zasada jest podstaw naszego zba-
wienia. Astrologowie za staraj si j obali. Mianowicie
mwi: Niebo ci obarczyo przymusem grzeszenia". Albo:
Wenus tego dokonaa". Albo Saturn czy Mars. Wszystko
za po to, aby czowiek, ciao i krew, pyszna zgnilizna
sta si niewinny. Aby mona byo zrzuci win na Stwr-
c i Rzdc nieba i gwiazd. A kt nim jest, jeli nie nasz
Bg, bogo i rdo sprawiedliwoci, Ty sam, ktry od-
dasz kademu wedug jego uczynkw, a sercem skruszo-
nym i pokornym nie gardzisz?
1
POT. Prz 10, 4; Oz 12, 1.
2
J 5, 14.
By w owym czasie pewien czowiek gbokiej wiedzy,
ktry syn jako lekarz.
3
Poniewa sprawowa urzd pro-
konsula, woy na moj gow wieniec, gdy odniosem
zwycistwo w konkursie. Tym jednak bynajmniej mnie
nie uleczy; tak bowiem chorob, na jak cierpiaem, tyl-
ko Ty moesz pokona, sprzeciwiajc si pysznym, a po-
kornym dajc ask. Ale nawet tego starszego czowieka
wykorzystae do udzielenia mi pomocy, nawet poprzez je-
go rce zesae mi lekarstwo. Zaprzyjanilimy si i su-
chaem z uwag tego, co mia mi do powiedzenia, bo cho-
cia mowa jego bya nieozdobna, jednak byszczca w niej
inteligencja nadawaa jego sowom i wdzik, i wako.
Gdy mu powiedziaem, e si zagbiam w ksigach bada-
czy horoskopw, wtedy agodnie i prawdziwie po ojcow-
sku zacz mi perswadowa, abym je precz wyrzuci, a cza-
su i si, jakie mona powici rzeczom poytecznym, nie
marnowa na takie brednie. Opowiedzia mi, e sam w
modoci studiowa astrologi; zamierza nawet uczyni j
swym zawodem i z niej czerpa rodki utrzymania. A sko-
ro opanowa nauk Hipokratesa, to mog ufa, e tamte
ksigi te nie miay dla niego tajemnic. Jeli potem po-
rzuci astrologi, a wybra medycyn, to tylko z tej przy-
czyny, e przekona si o wierutnej faszywoci owych
ksig; a jako powany czowiek nie chcia y z oszukiwa-
nia ludzi. A ty powiada masz z czego y. Zajmu-
jesz si retoryka, a t bzdur traktujesz tylko jako roz-
rywk; nie musisz z niej czerpa rodkw utrzymania.
Tym bardziej wic powiniene mi wierzy, gdy ci mwi,
dlaczego porzuciem astrologi. Przecie staraem si j
jak najdokadniej przestudiowa, bo tylko z niej zamierza-
em y..."
Kiedy mu zadaem pytanie, dlaczego wiele przepowiedni
astrologicznych si sprawdza, on, jak umia odpowiedzia
mi, e jest to rzecz przypadku, z ktrym wszdzie w
3
Nazywa si Windycjanus (por. ks. VII 6).
naturze trzeba si liczy. Nieraz, mwi, zdarza si, e kto
na chybi-trafi otwiera ksig jakiego poety i nagle
wzrok jego pada na wiersz cudownie wspbrzmicy z jego
osobist sytuacj, chocia autor zupenie o czym innym pi-
sa i mia zupenie inne problemy. Nie naley wic si dzi-
wi, e umys ludzki moc jakiego wyszego natchnienia,
ktrego sobie nie uwiadamia, trafia czasami na waciw
odpowied, dostosowan do faktw i okolicznoci konkret-
nej kwestii; jest to rzecz przypadku, a nie sztuki.
T odpowied dan mi przez niego albo raczej za jego
porednictwem musz Tobie przypisa, Panie. Przez ni
wyobie w mej pamici rysy, do ktrych potem miaem
wrci we wasnych badaniach. Wtedy jednak ani w u-
czony, ani mj kochany Nebrydiusz, przezacny chopiec z
bardzo dobr gow, wymiewajc si z takiego rodzaju
wrenia, nie zdoali mnie skoni do porzucenia bdw.
Wikszy na mnie wywieraa wpyw powaga autorw tych
dzie i cigle nie znajdowaem dostatecznie mocnego i nie-
wtpliwego dowodu na to, e trafne przepowiednie astro-
logw trzeba przypisa przypadkowi, a nie umiejtnoci
czytania z gwiazd.
4. W owych latach, wanie wtedy, gdy zaczem nau-
cza w miecie, w ktrym si urodziem, miaem bardzo
bliskiego przyjaciela. Wiele nas czyo: mielimy wsplne
zainteresowania, a bylimy te rwienikami, obaj w kwie-
cie modoci. Razem dorastalimy, razem chodzilimy do
szkoy, wsplnie si bawilimy. Ale i to nie bya zarw-
no w dziecistwie, jak i pniej taka przyja, jaka
mona by nazwa prawdziw. Bo tylko wtedy przyja
jest prawdziwa, kiedy Ty ni wiesz ludzi, ktrzy do Cie-
bie przywarli rozlawszy mio w sercach naszych
przez Ducha witego, ktry jest nam dany. Ale ponie-
wa wyonia si ze wsplnych umiowa, bya bardzo
boga. Chopiec ten nigdy nie by ani mocno, ani gboko
zakorzeniony w prawdziwej wierze, a ja go jeszcze od
niej odcigaem ku fantastycznym, zgubnym przesdom.
To wyciskao zy z oczu mojej matce. Dorsszy do lat m-
skich bdzi razem ze mn, a bez niego czuem si zupe-
nie zagubiony. I nagle Ty, Panie, ktry cigasz uciekaj-
cych przed Tob, Boe pomsty
4
, zdroju miosierdzia, Ty,
co nawracasz nas ku sobie w niepojty sposb nagle za-
brae mojego przyjaciela z tego ywota zaledwie po roku
bliskiej midzy nami przyjani, sodszej mi ponad wszyst-
ko, co w wczesnym moim yciu byo bogie.
Kto zdoa wyliczy Twe chwalebne czyny, choby si na-
wet ograniczy tylko do tego, czego sam w jednym swym
yciu dowiadczy? Czy jestem w stanie poj, co wtedy
uczynie, Panie? Czy mog zgbi otcha Twojej decyzji?
Lea w cikiej gorczce, nieprzytomny, oblany potem.
Gdy uznano, e stan jego zdrowia jest beznadziejny, udzie-
lono mu chrztu w stanie nieprzytomnoci. Ja nie przywi-
zywaem do tego adnej wagi, zakadajc, e dusza jego
zachowa raczej to, czego si ode mnie nauczya, ni to, cze-
go dokonano na ciele czowieka nieprzytomnego. Stao si
jednak zupenie inaczej. Wstpio w niego nowe ycie i
ozdrowia. Przy pierwszej sposobnoci a byo to zaraz,
gdy mg ju mwi, bo nie odstpowaem od niego, tak
bardzo bylimy obaj do siebie przywizani prbowaem
artobliwie zagadn go o chrzest, mylc, e i on bdzie
si z tego wymiewa, bo ochrzczono go, gdy zupenie nie
by zdolny ani do mylenia, ani do odczuwania. Jemu jed-
nak ju powiedziano o tym, e zosta ochrzczony. Teraz
spojrza na mnie ze zgroz jak na wroga. I z niespodzie-
wan, cudownie nabyt pewnoci siebie ostrzeg mnie,
e jeli chc pozosta jego przyjacielem, nigdy mi nie wol-
no mwi do niego takich rzeczy.
Zdumiony i zbity z tropu, postanowiem nie sprzeciwia
mu si, dopki nie wyzdrowieje zupenie i nie wzmocni si
wreszcie na tyle, abym mg si z nim powaniej rozm-
4
Por. Ps 93, 1.
wi. Ale on ocala od mojego obdu i u Ciebie znalaz
schronienie ku mojej pociesz pniej. Po kilku dniach,
gdy ja wanie byem nieobecny, wrcia mu gorczka i
umar. Wtedy bl zamroczy moje serce. Na cokolwiek pa-
trzyem, wszdzie widziaem tylko mier. Rodzinne mia-
sto stao si dla mnie czym niemoliwym do zniesienia,
dom rodzinny samym nieszczciem. Wszystko, co przed-
tem byo nam obu wsplne, teraz, bez niego, zmienio si
w straszn mk. Wszdzie go szukay moje oczy, a nigdzie
go nie byo. Wszystkie miejsca, gdzie dawniej bywalimy
razem, byy mi nienawistne przez to, e jego tam nie by-
o, e ju mi te miejsca nie mogy zapowiada: Zaraz
przyjdzie! jak to byo wtedy, gdy na niego czekaem,
kiedy y. I staem si sam dla siebie wielkim problemem.
Pytaem m dusz, dlaczego jest tak smutna i czemu tak
strasznie mnie drczy, a ona nie potrafia mi na to odpo-
wiedzie. Gdy mwiem: Ufaj Bogu!" te nie bya po-
suszna. I miaa w tym racj, bo prawdziwszy i wicej
wart by ten ukochany czowiek, ktrego utracia, ni
mgliste widmo, w jakim kazaem jej pokada nadziej.
Koiy mnie tylko zy, ktre stay si najwikszym po o-
wym przyjacielu ukochaniem mej duszy.
5. To wszystko ju dawno przemino, Panie, i czas za-
blini moj ran. Czy mog co o tym usysze od Ciebie,
ktry jeste sam prawd? Czy mog otworzy uszy serca
mego dla sw z Twoich ust, aby mi powiedzia, dlacze-
go pacz jest sodki dla nieszczliwych? Czy to moliwe,
e Ty, chocia wszdzie jeste obecny, precz odrzucie od
siebie nasz niedol? I w sobie samym przebywasz, pod-
czas gdy nami poniewieraj rne dowiadczenia? Gdyby
nasz pacz nie dociera do Twoich uszu, nie pozostaaby
nam adna nadzieja. Jake wic si to dzieje, e jk, pacz,
westchnienie, skarga s jednak kojcym owocem, chocia
zbieranym z goryczy ycia? Czy sodka jest w nim nasza
nadzieja, e nas wysuchujesz? Tak jest wanie wtedy,
gdy si modlimy; bo celem modlitwy jest przemwienie do
Ciebie. Ale czy tak jest te w samym blu po stracie, w
takiej aobie, w jakiej byem wwczas pogrony? Nie
miaem przecie nadziei, e mu przywrc ycie, i nie to
byo motywem moich ez. Po prostu cierpiaem, po prostu
pakaem. Bo byem bardzo biedny, utraciem szczcie.
Czy moe pacz jest tylko gorycz, a staje si bogi jedy-
nie wtedy, gdy obrzydnie nam to, czym si dawniej cie-
szylimy, i tylko na tak dugo, jak dugo trwa nasz wstrt?
6. C ja tu jednak opowiadani? Nie czas teraz na roz-
waania. To jest czas spowiedzi wobec Ciebie. Nieszczli-
wy byem, jak nieszczliwy jest kady czowiek sptany
przywizaniem do rzeczy miertelnych, przeywajcy stra-
szne rozdarcie, gdy te rzeczy traci. Dopiero wtedy odczuwa
nieszczcie, w ktrym by pogrony ju przedtem, za-
nim jeszcze te rzeczy utraci. Tak to wwczas ze mn by-
o. Gorzko pakaem i powoli uciszaem si w smutku. By-
em tak nieszczliwy, a jednak bardziej kochaem moje
ndzne ycie ni owego przyjaciela. Bo wprawdzie chcia-
bym je zmieni, ale gdybym mia je utraci byoby to
dla mnie straszniejsze ni jego utraci. Wtpi, czy zgo-
dzibym si za niego umrze, tak jak wedug tradycji
moe zmylonej Orestes i Pylades gotowi byli umrze
za siebie nawzajem; rozczenie byo dla nich czym na-
prawd gorszym od samej mierci. Mnie opanowa dziwny
nastrj, cakowicie przeciwny: ycie mi ciyo jak okrop-
ne brzemi, a jednoczenie baem si mierci. Myl, e
im bardziej go kochaem, z tym wiksz nienawici i
trwog mylaem o najokrutniejszej nieprzyjacice, mier-
ci, ktra mi go zabraa. Niemal widziaem, jak ona niespo-
dziewanie unicestwia wszystkich ludzi skoro jego zdoa-
a zabi! Tak wtedy odczuwaem, dobrze to pamitam.
Oto serce moje, Boe mj! Wejrzyj w nie gboko, w te
moje wspomnienia, bo Ty nadziej moj jest, Ty mnie
uwalniasz od takich mtnych uczu, kierujc oczy me ku
Tobie, wyrywajc moje stopy z side. Dziwiem si, e inni
miertelni ludzie yj jeszcze, skoro umar ten, ktrego tak
kochaem, jakby nigdy nie mia umrze. A zwaszcza dzi-
wiem si, e po jego mierci yj ja, ktry byem poow
jego duszy. Trafnie to kto powiedzia o przyjacielu: Po-
owa duszy mej".
5
Odczuwaem to tak, e jego i moja dusza
byy jedn dusz w dwch ciaach. Dlatego te przeraao
mnie ycie, bo nie chciaem przez nie kroczy bdc tylko
poowa siebie. Moe te wanie dlatego tak bardzo baem
si umrze, aby ze mn nie umar ju cay ten, ktrego tak
kochaem.
7. Jaki to obd kocha czowieka jako co wicej ni
istot ludzk! Jaka to gupota buntowa si przeciwko
przyrodzonej czowiekowi doli! A ja wanie w takim by-
em stanie, yem w gorczce, jczaem, pakaem, miota-
em si w udrce. Dusza moja, rozdarta i skrwawiona, bya
dla mnie brzemieniem. Znuya si czowiekiem, ktry j
dwiga. A nie znajdowaem miejsca, gdzie mgbym j
zoy i ukoi. Nie byo dla niej ukojenia ani w piknych
gajach, ani wrd zabaw i piewu, ani w wonnych ogro-
dach, ani na ucztach, ani w rozkoszy oa, ani w ksikach
i wierszach. Wszystko mnie odpychao, nawet samo wiato
dzienne. Wszystko, co nie byo tym, czym on by niegdy,
pode byo dla mnie i nienawistne wszystko oprcz ez
i jku. Tylko w nich znajdowaem nieco pociechy.
A gdy od tych cierpie staraa si odej moja dusza,
przygniatao mnie do ziemi cikie brzemi niedoli, ktr
powinienem by ofiarowa Tobie, Panie, bo tylko Ty jeden
miae na ni lekarstwo. Wiedziaem o tym, ale nie chcia-
em tego ani te nie byem do tego zdolny, zwaszcza e
nie mylaem o Tobie jako o czym rzeczywistym i trwa-
ym. Nie o Tobie mylaem, ale o jakim nierzeczywistym
5
Horacy, Pieni I 3, 8.
widmie. Bstwem mi byo moje urojenie, a gdy w nim usi-
owaem znale dla mej duszy miejsce oparcia i spoczyn-
ku, nic jej tam nie mogo podtrzyma. Spadaa przez pr-
ni i znowu mnie przygniataa. I pozostaem sam dla sie-
bie owym miejscem nieszczsnym, w ktrym nie mogem
przebywa i z ktrego te nie mogem uciec. Dokde bo-
wiem miao moje serce uciec od siebie samego? Gdzie by-
o takie miejsce, w ktrym bym sam nie docign siebie?
Ale z miasta rodzinnego wyjechaem. Oczy moje bowiem
mniej uporczywie szukay mego przyjaciela w nowym o-
toczeniu, gdzie nie nawyky do widywania go cigle. Z Ta-
gasty wic wyjechaem do Kartaginy.
8. Okazuje si, e czas nie biegnie bezuytecznie ani nie
zostawia naszych uczu w zupenym bezruchu. Dokonuje
dziwnych rzeczy w ludzkim umyle. wita oto i mija na-
de mn dzie za dniem. Ten przepywajcy czas przynosi
mi nowe obrazy i nowy pokarm dla pamici. I powoli obar-
cza mnie na nowo dawnymi rodzajami przyjemnoci, kt-
re stopniowo wypieray mj bl. Nastpio jednak po nim
jeli nie od razu nowe cierpienie, to przynajmniej to, co
miao na mnie cign cierpienia. Bo czy nie dlatego
wanie tamten bl zdoa mnie tak atwo dosign i tak
gboko przenikn, e rozlaem dusz moj jak wod na
piasku, kochajc istot mierteln tak, jakby nigdy nie
miaa umrze? Najwiksz ulg i pociech bya dla mnie
wsplnota z innymi przyjacimi, moimi wsplnikami w
miowaniu tego, co zamiast Ciebie miowaem. A bya to
olbrzymia fikcja i uporczywe kamstwo, ktrego nasze u-
szy, zaczerwienione od tej ochoty, cigle gorczkowo ak-
ny, a ktre wypaczao nasz myl. Jeli ktry z mych
przyjaci umiera, fikcja ta nie umieraa razem z nim.
Przyja zreszt jeszcze innymi przycigaa mnie uroka-
mi. Rozmawialimy, mialimy si w gronie przyjaci,
wiadczylimy sobie nawzajem drobne przysugi. Razem
czytalimy piknie napisane ksiki, razem artowalimy,
razem zachowywalimy powag. Czasem spieralimy si
z sob, bez nienawici, tak, jakby si czowiek mg sam z
sob spiera, a te bardzo rzadkie spory byy tylko przy-
praw dla panujcej midzy nami niemal zawsze zgody.
Uczylimy jedni drugich, uczylimy si jedni od drugich.
Gdy kogo z nas brakowao, bardzo tsknilimy za nim.
Z wielk radoci witalimy wracajcych. Takimi to wa-
nie znakami, wyaniajcymi si z serc, ktre si wzajem-
nie kochaj, malujcymi si na twarzy i byszczcymi w
oczach, dwiczcymi w mowie, przejawiajcymi si w
najrniejszych gestach serdecznych, przyja si coraz go-
rcej rozpala, a jej pomie moe stopi wiele dusz w jed-
no.
9. Wanie to kochamy w przyjacioach, a kochamy a
tak bardzo, e czowiek czuje si winny, jeli mioci nie od-
wzajemnia mioci. I nie damy od przyjaci niczego
oprcz owych oznak yczliwoci. Std te al tak gwatow-
ny, gdy ktry z przyjaci umiera. Ogarnia nas wtedy
ciemno smutku, bogo w gorycz si przemienia, serce
nurza si we zach. Zgase ycie umierajcych staje si
mierci dla nas, ktrzy zostajemy.
Szczliwy jest czowiek, ktry kocha Ciebie, a przyja-
ciela w Tobie, nieprzyjaciela za ze wzgldu na Ciebie.
Tylko taki czowiek bowiem niczego, co jest mu drogie,
nie traci, bo wszyscy s mu drodzy w Tym, ktrego utra-
ci nie mona. A Tym jest kt inny, jeli nie nasz Bg,
ktry niebo i ziemi stworzy i napenia je swoj obecno-
ci, bo wanie przez takie napenianie stworzy je? Cie-
bie traci tylko ten, kto sam Ciebie opuszcza. A opuszcza-
jc Ciebie, dokde ucieka, dokde natychmiast zmierza,
jeli nie od askawoci Twej do Ciebie zagniewanego? Do-
kdkolwiek si zwrci, wszdzie napotka karzce go pra-
wo Twoje. Prawo Twe to prawda, a prawda to Ty sam.
10. Boe mocy, nawr nas, uka nam oblicze Twoje,
a ocalejemy. Dokdkolwiek czowiek chciaby pj je-
li nie zwrci si do Ciebie, wszdzie go dopada i przy-
gwada cierpienie, choby nawet chwyta si rzeczy pik-
nych, ale takich, ktre s poza Tob i poza jego dusz. A
przecie one w ogle by nie istniay, gdyby nie pochodziy
od Ciebie! Jak soce, wschodz te rzeczy i zachodz. Gdy
wschodz, to jakby zaczynaj istnie. Wzrastaj potem a
do czasu, w ktrym osigaj doskonao, a po jej osi-
gniciu zaczynaj starze si i gin. Nie wszystkie osigaj
staro, ale wszystkie musz umrze. Wtedy wic, gdy
wschodz, rozpoczynaj drog istnienia, na ktrej im
szybciej wzrastaj ku swej peni, tym te szybciej ska-
niaj si potem ku nieistnieniu. Takiemu podlegaj prawu.
Takie dla nich przeznaczye istnienie, gdy s czci
wielkiej caoci. Czci tej caoci nie istniej wszystkie
jednoczenie, lecz kolejno ustpuj sobie i nastpuj po
sobie, i w ten sposb stanowi ow wszechcao, ktrej s
elementami. Takiemu samemu prawu podlega nasz jzyk,
posugujcy si dwikami dla wyraania znacze. Nie ist-
niaby on jako cao, gdyby jedne sowa nie ustpoway,
skoro wyraziy to, co miay wyrazi, i gdyby nie nastpo-
way po nich sowa inne.
Niechaj Ci za te wszystkie twory sawi dusza moja, o
Boe, Stwrco wszechrzeczy! Lecz nie pozwl, by do nich
zmysami przywara w mioci. Rzeczy te bowiem id szla-
kiem, jakim zawsze szy ku nieistnieniu, a dusz rozdziera-
j nieukojonym pragnieniem. Bo ona chce istnienia, chce
znale oparcie w tym, co kocha. A w nich takiego opar-
cia znale nie moe, bo one nie trwaj. Przemijaj nieu-
stannie. Wymykaj si naszym zmysom do tego stopnia,
e nikt nie moe ich naprawd uchwyci nawet w tym
momencie, gdy jeszcze istniej. Zmysy s uomne, gdy
nale do ciaa; s ograniczone sw natur. Wystarczaj
do innych celw, tych, do ktrych zostay stworzone. Nie
s za zdolne do tego, by zatrzyma strumie przemijania
rzeczy, pyncy od wyznaczonego im pocztku do wyzna-
czonego im kresu. Zostay bowiem te rzeczy stworzone so-
wem Twoim, ktre zarazem nakazuje im: Std dotd.
11. Otrznij si z marnoci, duszo moja, nie oguszaj si
wrzaw jej zamtu. Usysz i ty! Oto Sowo samo woa, aby
wrcia, a w Nim jest miejsce spoczynku, ktrego nic nie
zakci. Tam mio nie zostaje opuszczona, jeeli sama nie
odchodzi... Oto jedne rzeczy mijaj, aby po nich nastpiy
inne i aby ze wszystkich tych czci kojarzya si cao
najniszego stworzenia. Czy ja dokdkolwiek odchodz?
mwi Sowo Boe. Tu rozepnij swj namiot, duszo! Powierz
Sowu wszystko, co masz bo przecie masz to od Niego.
Przynajmniej teraz, duszo moja, gdy ju znuya si
kamstwami, powierz Prawdzie to, co otrzymaa od Praw-
dy, a niczego nie utracisz. Znowu zakwitnie to, co w to-
bie uwido, i uleczona bdziesz ze wszystkich twoich cho-
rb. miertelne twoje ciao bdzie naprawione i odnowio-
ne, i mocno z tob zwizane, a gdy umrze, nie pocignie
ci z sob do grobu, lecz przetrwa i pozostanie z tob
przed obliczem Boga, ktry trwa i pozostaje na zawsze.
Dlaczego wic schodzisz na manowce, dlaczego kroczysz
za gosem ciaa? Niech raczej ono si nawrci i za tob
idzie. Cokolwiek poznajesz za jego porednictwem, pozna-
jesz tylko czciowo. Cieszy ci to, ale jednak jest to tyl-
ko cz, naleca do caoci, ktrej nie znasz. To w celu
ukarania ciebie taka granica poznania zostaa wyznaczona
dla twoich zmysw. Ale nawet gdyby byo inaczej, gdyby
zmysy twoje byy zdolne do ogarnicia caoci, pragna-
by, aby wszystko, co zaistniao w teraniejszoci, przemi-
jao by moga wiksz czerpa rado z caoci. Prze-
cie przez zmysy dociera do ciebie take to, co mwimy.
I nie chcesz, eby sylaby na zawsze trway, chcesz, eby
ulatyway, a na ich miejsce zaczynay dwicze inne, i
eby moga usysze cao wypowiedzi. Zawsze tak ma
si rzecz z czciami skadajcymi si na cao. Nie istnie-
j wszystkie jednoczenie, ale jeli mona je odczu jako
jedno, to daj wicej radoci razem wzite ni kada
cz z osobna. Lecz o ile jeszcze wicej wart od nich
wszystkich jest Ten, ktry je wszystkie stworzy. To On
jest Bogiem naszym. On nie odchodzi, bo nic nie moe na-
stpi po Nim. Jeli rzeczy materialne daj rado, Boga
trzeba za to chwali. Mio zwr nie ku nim, ale ku ich
Stwrcy, bo inaczej upodobania twoje sprawi, e ty nie
bdziesz si Jemu podoba.
12. Jeli podobaj si dusze, trzeba je kocha w Bogu.
Bo take dusze s zmienne, a w Nim osigaj trwa rw-
nowag. Inaczej szyby wasn drog ku nieistnieniu
W Nim trzeba je kocha. Porwij je z sob ku Niemu
wszystkie, ktre zdoasz poruszy i powiedz im: Jego mi-
ujmy, Jego! On to wszystko uczyni, a nie przebywa dale-
ko od nas". Bo nie jest tak, e uczyni i odszed. Od Niego
pochodzc, te rzeczy w Nim istniej. On jest wszdzie tam,
gdzie odczuwamy smak prawdy. Przebywa w samej gbi-
nie naszego serca, a serce odeszo od Niego, by bdzi po
manowcach. Wrcie, wystpni, do serca"
6
uchwycie si
Tego, ktry stworzy was! Trwajcie w Nim, a nic was nie
zachwieje. Spocznijcie w Nim, a bdziecie mieli pokj. Cze-
mu idziecie ku rozpadlinom? Dokd dycie? To dobro,
ktre kochacie, od Niego pochodzi. Tylko w takiej mierze
jest dobrem i czym bogim, w jakiej jest skierowane ku
Niemu. Susznie przemieni si w gorycz, jeli czowiek
opuszcza Boga i niepraw mioci kocha to, co od Niego
pochodzi.
Czemu wic tak uparcie brniecie przez drogi trudne,
pene udrki? Nie ma spokoju tam, gdzie go szukacie.
Moecie szuka bez koca: gdzie chcielibycie znale spo-
kj, jego by nie moe. Szukacie szczliwego ycia w
krainie mierci. Nie ma go! Jake mogoby by szczliwe
ycie tam, gdzie w ogle adnego ycia nie ma? A wanie
6
Iz 46, 8.
tu zstpio do nas ycie nasze, pokonao nasz mier, za-
bio j moc swojej ywotnoci i zawoao gosem wielkim,
abymy wrcili std do Niego, do tej odrbnej dziedziny,
z ktrej Ono zstpio do nas. Najpierw wstpio do ona
Dziewicy, gdzie zalubio nasz ludzk, cielesn i miertel-
n natur, aby nie pozostaa mierteln na zawsze. A po-
tem jak oblubieniec wychodzcy z komnaty swej, rozra-
dowao si jak olbrzym widzcy przed sob drog, ktr
ma przebiec"
7
. Nie ocigao si, lecz pobiego, woajc so-
wami, czynami, mierci, yciem, zstpieniem do otchani,
wstpieniem do nieba woajc, bymy do Niego wrcili.
I znikno z naszych oczu, abymy zwrcili si do naszych
serc i tam Je odnaleli.
Odeszo i oto jest tu z nami. Nie chciao pozosta z nami
na dugo, a nie opucio nas. Tam bowiem odeszo, skd
nigdy nie wychodzio, albowiem wiat zosta przez Nie stwo-
rzony i byo Ono w tym wiecie
8
, a przyszo na ten wiat,
aby zbawi grzesznikw.
9
Jemu spowiada si dusza moja,
aby j uleczyo, bo zgrzeszya przeciw Niemu. Synowie ludz-
cy, dokde wasze serca bd tak twarde? Nawet teraz, po
zstpieniu ycia, nie chcecie wznie si razem z Nim
i y? Dokde jednak si wzniesiecie, skoro ju jestecie
na wyynie i wasz gos bije w niebo? Zstpcie najpierw,
aby potem si wznie abycie mogli wstpi ku Bogu.
Upadlicie bowiem wznoszc si przeciw Niemu. Powiedz
o tym, duszo moja, innym ludziom niech zapacz w
dolinie ez i tak porwij ich z sob ku Bogu. Bo z Jego
Ducha mwisz to do nich, jeli przemawiasz ogarnita
pomieniem czystej mioci.
13. Przedtem o tym wszystkim nie wiedziaem i kochaem
pikno niszego rzdu, pograjc si w przepa. Mwi-
em do przyjaci: Czy kochamy cokolwiek innego oprcz
7
Ps 18, 6.
8
Por. J l, 10.
9
Por. l Tm l, 15.
piknoci? A co jest pikne? I co to waciwie jest pikno?
Co nas pociga i przywizuje do rzeczy, ktre kochamy?
Gdyby nie byo w nich pikna i uroku, na pewno by nas
nie nciy". Gdy si przygldaem rzeczom materialnym,
uderzaa mnie rnica midzy piknoci przedmiotu, ktry
si ujmuje jako odrbn cao, a piknoci, ktr mona
dostrzec we waciwej proporcji midzy rzeczami; tak na
przykad pikna moe by proporcja midzy poszczeglnymi
czonkami a caym ciaem albo obuwie moe by dobrze do-
stosowane do stopy. Idea ta tak mocno utkwia w moim
umyle, jak te w samej gbi serca, e napisaem ksik
O piknie i proporcji w dwch czy trzech tomach. Nie pa-
mitam ju ale Ty wiesz to, Panie. Nie mam ju tego
dziea, gdzie mi si zagubio.
14. A co mnie skonio, Panie Boe mj, eby t ksik
dedykowa Hieriuszowi, jednemu z retorw rzymskich? Nie
znaem go osobicie, lecz bardzo wysoko go ceniem ze
wzgldu na otaczajc go wielk saw uczonoci, jak te
dlatego, e dotary do mnie rne jego wypowiedzi, ktre
mi si spodobay. Waniejsze jednak byo to, e podobay
si innym i e ludzie wysawiali go pod niebiosa. Podziwia-
li, e ten Syryjczyk, zdobywszy greckie wyksztacenie reto-
ryczne, potem zdoa zabysn take jako nadzwyczajny
mistrz wymowy rzymskiej, i e mia te olbrzymie wy-
ksztacenie filozoficzne. To wanie najbardziej mnie do nie-
go pocigao. Okazuje si, e mona wychwala, a nawet
kocha ludzi, ktrych si nigdy nie widziao. Czy same
goszone przez innych pochway wystarcz, aby ten, kto
ich sucha, pokocha czowieka chwalonego? Na pewno nie.
Ale entuzjazm jednego czowieka w jaki sposb udziela si
drugiemu. Podziwiamy osob, ktr si wobec nas chwali,
tylko wtedy, gdy wierzymy w szczero owej pochway,
czyli wtedy, gdy chwali owego czowieka kto, kto go na-
prawd kocha. W taki wanie sposb ja kochaem wwczas
ludzi na podstawie sdu innych ludzi, a nie na podstawie
Twego, Boe mj, sdu, na ktrym nikt si nie zawiedzie.
Ale waciwie dlaczego nie podziwiaem owego Hieriusza
tak, jak mgbym podziwia synnego wonic rydwanu wy-
cigowego albo bardzo popularnego owc w igrzyskach
cyrkowych, lecz zupenie inaczej, o wiele arliwiej, tak, jak
pragnem, aby i mnie podziwiano? Nie chciaem bowiem,
eby admirowano mnie i kochano tak, jak si admiruje
i kocha aktorw chocia sam te obdarzaem ich podzi-
wem i sympati. Wolabym w ogle nie by znany ni mie
tak popularno; i spotyka si raczej z nienawici ni
z tak mioci. Gdzie to si mieszcz w jednej duszy tak
rne i przeciwne sobie nawzajem upodobania? Jak si one
rwnowa? Czy to nie dziwne, e jak cech mog lubi
u innego czowieka, a u siebie samego brzydzibym si ni?
Przecie i ja, i on obaj jestemy ludmi. Czowiek moe
podziwia dorodnego konia, a nie chciaby sta si koniem,
gdyby to nawet byo moliwe... To samo odnosi si do na-
szego podziwu dla aktora. Ale ten czowiek uczestniczy
w tej samej co my naturze ludzkiej. Czy wic mog lubi
u innego czowieka to, co byoby mi nienawistne u mnie
samego, ktry przecie take czowiekiem jestem? Wielka,
tajemnicz przepaci jest czowiek, o Panie! Ty policzy
wosy na jego gowie i aden nie spadnie bez Twej woli.
10
Ale atwiej zliczy jego wosy ni jego uczucia i poruszenia
jego serca.
w retor nalea do tego rodzaju ludzi, ktrych najgor-
cej podziwiaem i ktrym pragnem dorwna. Unoszony
pych, pynem poddajc si wszystkim wiatrom. A Ty
sterowae mn w sposb, ktrego nikt poj nie zdoa.
Wiem teraz na pewno i Tobie szczerze wyznaj, i podzi-
wiaem Hieriusza bardziej dlatego, e inni go chwalili, ni
dlatego, e posiada zalety, ktre mu zjednyway pochwa.
Gdyby ci sami ludzie nie chwalili go. ale krytykowali, i gdy-
by o tych samych jego cechach mwili z nagan i wzgard,
10
Por. Mt 10, 30.
nie obudziby si we mnie aden entuzjazm dla niego.
A przecie rzeczy nie miayby si inaczej, i sam ten czo-
wiek bynajmniej nie byby inny. Odmienne byoby tylko
nastawienie tych, ktrzy o nim opowiadali. W jakiej sa-
boci, w jakiej niemocy ley dusza, ktra jeszcze nie stana
na twardym gruncie prawdy! Jak inni zatrzepi jzykiem,
jak inni gwizdn, tak ona zwraca si i nawraca, krci si w
t i w przeciwn stron. wiato mi si jej w oczach, chmu-
ra zakrywa prawd. A prawda jest tu przed nami! Dech mi
zapieraa myl o tym, e on sam, wielki Hieriusz, przeczyta
moj ksik i pozna moje pogldy. Jeszcze gorcej pra-
gnem, eby je pochwali. Gdyby za skrytykowa... To
byby sztylet w samo serce pene prnoci, oderwane od
prawdy Twojej. Ale zagadnienie pikna i proporcji, oma-
wiane w dziele dedykowanym Hieriuszowi, naprawd mnie
interesowao, i arliwie o nim rozmylaem nawet wtedy,
gdy nikt mnie za to nie chwali.
15. Nie dostrzegaem jeszcze tego, e fundament owej
wielkiej tajemnicy jest w Twojej twrczej mocy, o wszech-
mocny Boe, ktry czynisz takie cuda, jakich nikt inny nie
czyni. Myli moje kryy tylko wok ksztatw material-
nych. Okreliem rnic ilustrujc j przykadami czer-
panymi z obserwacji przedmiotw materialnych midzy
piknem, czyli tym, co si podoba samo w sobie, a propor-
cj, czyli tym, co podoba si dziki harmonijnemu dostoso-
waniu do czego innego. Zastanawiaem si te nad natur
umysu; ale wyznawane przeze mnie faszywe pogldy na
sprawy duchowe uniemoliwiay mi dotarcie do prawdy
w tej dziedzinie, chocia wprost rzucaa si ona w oczy.
Moje rozgorczkowane myli odwracay si od bytu bez-
cielesnego ku zarysom, barwom i ksztatom. A poniewa
w umyle ani linii, ani barw, ani ksztatw nie dostrzega-
em, sdziem, e nie mog nic o nim wiedzie. W cnocie
cenic spokj, a w wystpku dostrzegajc przede wszystkim
zakcenie adu, wnioskowaem, e cnota polega na pewne-
go rodzaju jednoci, a wystpek na rozdarciu. Sdziem,
e na takiej samej jednoci polega racjonalno myli, jak
te istota prawdy i najwyszego dobra. W owym za roz-
darciu dopatrywaem si, nieszczsny, jakiej jak gdyby
substancji ycia irracjonalnego, jak te istoty najwikszego
za, ktre wedug mojego wczesnego mniemania miaoby
by nie tylko substancj, ale wrcz form ycia, nie pocho-
dzc jednak od Ciebie, Boe mj... A przecie od Ciebie po-
chodzi wszystko, co istnieje.
11
Jedno nazywaem mona-
d", uwaajc j za umys pozbawiony pci, rozdarcie za
dyad", ktra miaaby skada si z pasji prowadzcej do
przemocy i z dzy bdcej rdem rozpusty. Zgoa nie
wiedziaem, co wygaduj.
Bo nikt mnie jeszcze nie pouczy i nie wiedziaem o tym,
e zo nie jest substancj ani te umys ludzki bynajmniej
nie jest najwyszym i niezmiennym dobrem. Gwaty pope-
nia si wtedy, gdy uczucia, jakie popychaj nas do dziaa-
nia, s skaone i burz si zuchwale bez adnego wdzida.
Grzechy przeciw naturze gdy nie zna umiaru w popd
duszy, ktry zmierza do rozkoszy cielesnych. Obrastaj te
nasze ycie bdne i faszywe mniemania, jeli sam nasz ro-
zum si wypaczy. Tak si dziao wanie ze mn w owym
czasie. Nie wiedziaem, e po to, aby mj umys mg mie
uczestnictwo w prawdzie, musiaby by owietlony innym
wiatem; bo sam nie jest istot prawdy. Albowiem Ty za-
palisz lamp moj, Panie Boe mj, rozwiecisz moje ciem-
noci
12
, a z penoci Twojej mymy wszyscy wzili.
13
Ty
jest wiatem prawdziwym, ktre owieca kadego czowie-
ka przychodzcego na ten wiat
14
, bo w Tobie nie ma od-
miany ani cienia zmiennoci.
15
Prbowaem przedziera si
11
Por. l Kor 8, 6.
12
Por. Ps 17, 29.
13
Por. J l, 16.
14
Por. J l, 9.
15
Por. Jk l, 17.
ku Tobie, a Ty mnie odpychae, bym zakosztowa mierci.
Albowiem pysznym si sprzeciwiasz.
A czy moe by pycha gorsza od tego zdumiewajcego-
obdu, ktry mi wwczas kaza gosi, e jestem z natury
tym, czym jeste Ty? Byem istot podleg zmianom, o
czym wiedziaem choby std, e pragnem sta si md-
ry, czyli z gorszego sta si lepszy. Wobec tego wolaem
uzna, e take Ty jeste zmienny, ni pogodzi si z myl,
e nie jestem tym, czym Ty jeste. Odpychae wic mnie
i miadye moj gupi pych. A moja wyobrania nadal
igraa formami materialnymi. Sam bdc istot cielesn,
potpiaem ciao. Byem jak zbkany powiew wiatru, nie-
zdolny do tego, by powrci do Ciebie. Dawaem si unosi
fali, zmierzajc ku rzeczom, ktre nie istniej w ogle
ani w Tobie, ani we mnie, ani w materii. Nie stworzya ich
dla mnie prawda Twoja, lecz wymylia je biorc za
punkt wyjcia rzeczy materialne moja niedorzeczna fan-
tazja. I mwiem o tym do wiernych Twoich dzieci, z kt-
rych wsplnoty byem wygnany, chocia nie wiedziaem
o tym. Zaczepiaem ludzi nachalnie, gupio; pytaem: Dla-
czego bdzi dusza, chocia Bg j stworzy?" A nie lubiem,
gdy mnie pytali: Dlaczego wic twoim zdaniem bdzi
Bg"? Wolaem wtedy utrzymywa, e niezmienna Twoja
istota musi podlega bdom, ni przyzna, e moja zmien-
na istota dobrowolnie zesza na bezdroa i e bdy, w jakie
si uwikaa, s dla niej zasuon kar.
Kiedy pisaem ow ksik, miaem lat dwadziecia sze
albo dwadziecia siedem. Odurzajc si fikcjami wy wie-
dzionymi z materii, niewiadomie czyniem moje serce nie-
zdolnym do usyszenia gbokiej muzyki Twojej, do ktrej
jednak bardzo tskniem, o sodka Prawdo! Rozmylajc
o piknie i proporcji, pragnem znieruchomie w zasucha-
niu i usysze Ciebie, uradowa si gosem Oblubieca."
A nie udawao mi si to. Bo gosy moich bdw wywoy-
16
Por. J 3, 29.
way mnie na ulic i pod brzemieniem pychy osuwaem si
ku nizinom. Jeszcze uszy moje nie doznay od Ciebie radoci
i wesela; jeszcze nie rozradoway si koci, bo jeszcze si
nie ukorzyy.
17

16. A jaki by poytek z tego, e ju wtedy, gdy miaem
niespena dwadziecia lat, dotaro do moich rk dzieo Ary-
stotelesa noszce tytu Kategorie? Ilekro mj kartagiski
nauczyciel retoryki i inni, ktrzy uchodzili za uczonych,
wymieniali ten tytu, tak wydymali policzki, e marzyem
o tej ksice, jakby to byo nie wiadomo co, zgoa co bo-
skiego. Przeczytaem j bez niczyjej pomocy i zrozumiaem.
Inni mwili mi, e zdoali j zrozumie dopiero pod kierun-
kiem bardzo wyksztaconych nauczycieli, ktrzy nie tylko
sownie wyjaniali kwestie, lecz rysowali te wiele wykre-
sw na piasku. Ale gdy z tymi ludmi rozmawiaem o Ka-
tegoriach, niczego mi nie potrafili powiedzie ponad to, co
sam o wasnych siach zrozumiaem z lektury.
Tre tej ksiki wydaa mi si dosy jasna. Definiowaa
ona substancje, takie jak na przykad czowiek, i ich atry-
buty. Czowieka cechuje pewien ksztat. Ma on te wysoko
mierzon w stopach; jest to atrybut ilociowy. Pozostaje te
w relacji do innych ludzi; na przykad jest czyim bratem.
Mona te powiedzie, gdzie si znajduje i kiedy si urodzi,
jak rwnie okreli jego pozycj czy ten czowiek stoi,
czy ley. Mona okreli, co posiada czy ma buty na
nogach, czy jest uzbrojony; co czyni i czego doznaje. Poda-
em te przykady, ale mona by bez koca wymienia inne,
wszystkie za sprowadzaj si do dziewiciu rnych kate-
gorii, oprcz ktrych jest jeszcze podstawowa kategoria sub-
stancji.
Czy to mi co pomogo? Nie, raczej mi to zaszkodzio.
Bo wyobraziem sobie, e wszystko, co istnieje, mona spro-
wadzi do takich dziesiciu kategorii. Rwnie Ciebie, Bo-
17
Por. Ps 50, 10.
e mj, cudownie prostego i niezmiennego, usiowaem po-
j w taki sposb, jakby Ty by substancj, a wielko
i pikno byy Twymi atrybutami, istniejcymi w Tobie
tak, jak istniej w bycie materialnym. A przecie wielko-
ci Twoj i piknoci Ty sam jeste, byt za materialny
nie dlatego jest wielki i pikny, e jest bytem material-
nym; ciao, choby byo mniejsze i mniej pikne, te byo-
by ciaem. Faszem wic, a nie prawd byo moje wyobra-
enie o Tobie. Bya to fikcja wyoniona z mej ndzy, a nie
fundament Twego szczcia niewzruszony. Z Twojego to
nakazu tak si dziao, e ziemia rodzia mi ciernie i osty
i w mozole chleb mj zdobywaem.
18

A czy wikszy by poytek z tego, e wtedy, gdy byem
tak nikczemnym sug niedobrych namitnoci, przeczyta-
em ze zrozumieniem wszystkie, do jakich tylko zdoaem
dotrze, ksiki dotyczce tak zwanych sztuk wyzwolonych?
Zachwycajc si nimi, nie wiedziaem, skd pochodzi to,
co w nich byo prawdziwego i pewnego. Obrciem si bo-
wiem plecami do wiata, a twarz do tego, co ono owie-
cao. Dlatego sama twarz moja, ktrej oczyma dostrzega-
em owe rzeczy stojce w wietle, nie bya owietlona. Bez
wikszych trudnoci, bez pomocy nauczycieli zdoaem zro-
zumie wszystko, co czytaem o sztuce retorycznej i logice,
o geometrii, muzyce i matematyce. Ty wiesz, Panie Boe
mj, e i bystro pojmowania, i ostro polemiczna Twoim
s darem. A ja za nie dzikowa Tobie nie umiaem. I dla-
tego owe zdolnoci nie byy dla mnie poyteczne, lecz raczej
zgubne. Cenn cz mego dobytku zapragnem uchwyci
we wasne rce, i siy mej nie dla Ciebie strzegem. Od-
szedem daleko od Ciebie do obcego kraju
19
, aby dobytek
roztrwoni na miostki, jakie si kupuje za pienidze. Ja-
ki by dla mnie poytek z dobrych rzeczy, skoro nie po-
sugiwaem si nimi dobrze? A dopiero wtedy przekonaem
18
Por. Rdz 3, 1819.
19
Por. k 15, 13.
si, e te nauki nastrczaj wielkie trudnoci nawet pilnym
i zdolnym uczniom, gdy sam zaczem je innym wykada,
tylko najwybitniejsi z moich uczniw potrafili nada za
tokiem mego wykadu.
Ale na c mi byy te zdolnoci, skoro mniemaem, e
Ty, Prawdo, Panie Boe mj, jeste ciaem wietlistym
i bezmiernym, a ja maym kawakiem oderwanym od tego
ciaa? C to byy za brednie! A ja w tym tkwiem. I nie
bd si wstydzi, Boe mj, wiadczy o Twoim miosier-
dziu wobec mnie i wzywa Twej pomocy, skoro przedtem
si nie wstydziem wmawia ludziom moich blunierczych
roje i szczeka przeciw Tobie. Czy miaa wwczas dla
mnie jakkolwiek istotn warto moja inteligencja, ktra
potrafia przeskakiwa wszystkie trudnoci nauki i bez po-
mocy nauczycieli rozwika wszystkie zawioci w ksi-
kach, skoro w nauce o mioci do Ciebie bdziem tak
ohydnie, tak blunierczo? Albo czy wiernym Twoim dzie-
ciom przynosio szkod to, e daleko im byo do mojej by-
stroci skoro nigdy daleko od Ciebie nie odeszy? W
gniedzie Kocioa Twego bezpiecznie si opierzay, umac-
niajc skrzyda mioci pokarmem trzewej wiary.
O Panie Boe nasz, w osonie skrzyde Twych chcemy
pooy nadziej; a Ty ochraniaj nas i nie. I dzieci b-
dziesz nis, i wszystkich innych, a do starcw siwych, bo
moc nasza tylko wtedy jest moc, gdy Ty jeste przy nas.
Kiedy polegamy na sobie, w sabo si przemienia. yje
u Ciebie na wieki dobro nasze. A skoro si od niego od-
wrcilimy, jestemy przewrotni. Powrmy ju teraz
spraw to, Panie tak, abymy si nigdy wicej ku zgu-
bie nie obrcili. Albowiem yje u Ciebie bez adnego ubyt-
ku dobro nasze, ktrym jeste Ty sam. Ju nie bdzie-
my pyta z lkiem, gdzie si podziejemy i dokd mamy
powrci. Odeszlimy stamtd. Ale podczas naszej nie-
obecnoci nie rozpad si ten dom nasz, wieczno Twoja.
KSIGA PITA
1. Przyjmij te wyznania, ofiar, jak skadaj moje usta
Tobie, ktry je stworzye i skonie do tego, by sawiy
imi Twoje. Ulecz wszystkie koci moje, aby woay: Panie,
kt podobny Tobie?
Ten, kto spowiada si Tobie, nie powiadamia Ciebie o
tym, co w nim si dzieje. Oczy Twe bowiem przenikaj
serce zamknite. Czowiek moe si opancerzy twardoci,
ale niczym to jest dla Twojej rki, ktra, jeli chcesz, mo-
e kady pancerz skruszy albo dla okazania miosier-
dzia, albo dla wymierzenia kary. Nikt nie zdoa si oso-
ni przed arem Twym.
Niechaj ma dusza, sawic Ci, okae tym swoj mio.
Niech sawi Ciebie dajc wiadectwo o czynach Twego mi-
osierdzia. Ani na chwil nie przestaje Ci wielbi cae
Twoje stworzenie. Czowiek otwiera usta do modlitwy i je-
go duch gosi Twoj chwa. Take zwierzta i rzeczy nie-
oywione sawi Ci ustami tych, ktrzy si im przypa-
truj. Nasze dusze bowiem, gdy omdlewaj w znueniu,
wspieraj si na rzeczach, ktre stworzye, aby podwig-
n si ku Tobie, ktry tak cudownie je stworzye a
tam, u Ciebie, jest prawdziwe odetchnienie i prawdziwa
moc.
2. Niech sobie niegodziwi id wasn drog, niech ucie-
kaj od Ciebie, nie znajc pokoju. Lecz Ty ich widzisz,
wzrok Twj rozcina ciemnoci. Oto wszystko wok nich
jest pikne, a oni sami jake szkaradni. Czy jednak zdo-
ali Tobie zaszkodzi? Czy potrafili zhabi Twoje pano-
wanie, ktre sw niezomn prawoci rozciga si od
szczytw nieba do dna otchani? Dokde to oni uciekli,
gdy uciekali od oblicza Twego? Gdzie jest takie miejsce,
w ktrym nie mgby ich dosign? Lecz uciekli, aby nie
widzie Ciebie, ktry zawsze ich widzisz. Zalepieni, nie
widz Tego, ktrego obraaj. Ale Ty nie porzucasz ad-
nej z rzeczy, jakie stworzye. Wykroczyli przeciw Twej
sprawiedliwoci i zostali sprawiedliwie ukarani. Umknli
od Twej agodnoci i sprzeniewierzyli si Twemu prawu,
dlatego natrafili na Twoj surowo. Oni chyba nie wie-
dz, e Ty jeste wszdzie, a adne miejsce Ciebie nie
ogarnia. Tylko Ty jedyny jeste zawsze obecny, zawsze
bliski, nawet dla tych, ktrzy daleko od Ciebie uciekli.
Niech wic zawrc z tej drogi, niech zaczn szuka
Ciebie, bo chocia oni opucili swego Stwrc, Ty nie opu-
cie swego stworzenia. Niech si nawrc i szukaj Cie-
bie. I oto jeste w ich sercach, w sercach tych, co Ciebie
wyznaj i rzucaj si w Twe objcia, i pacz w Twym
ucisku po swych wdrwkach jake mozolnych. A Ty a-
godnie ocierasz ich zy, aby jeszcze obficiej je wylewali
i znajdowali rado w paczu. Bo to jeste Ty, Panie, a
nie jaki czowiek, istota z ciaa i krwi; to jeste Ty, Pa-
nie, ktry ich stworzye, a teraz krzepisz ich i pocieszasz.
A gdzie byem ja, gdy szukaem Ciebie? Ty bye tu
przede mn, ja za odszedem nawet i od samego siebie.
Nie mogem siebie odnale. Jake miabym znale Cie-
bie?
3. Przed obliczem mojego Boga opisz teraz dwudziesty
dziewity rok mego ycia.
Wanie przebywa wwczas od niedawna w Kartaginie
pewien biskup manichejski imieniem Faustus, niezwyky
owca diabelski, ktry wielu ludzi opltywa sieci swej
uwodzicielskiej wymowy. Mnie te si ona podobaa, ale
rozumiaem, e trzeba od niej odrnia sam prawd o
wiecie, ktrej byem zakniony. Zwaaem nie na to, w
jakim naczyniu, ale na to, jaki pokarm wiedzy poda mi
w tak sawiony przez manichejczykw Faustus. Poprze-
dzia go rozgona sawa, e jest to czowiek do gbi
obznajmiony ze wszystkimi dziedzinami wiedzy, a zwasz-
cza wyksztacony w sztukach wyzwolonych.
Wielu ju przedtem naczytaem si dzie filozofw i mia-
em nimi wypenion pami. Teraz wic niektre ich tezy
porwnywaem z rozwlekymi baniami manichejczykw.
Bardziej prawdopodobne wyday mi si twierdzenia filozo-
fw, poyteczne przynajmniej w tym, e mogy by opisem
tego wiata, chocia filozofowie nie odnaleli jeszcze Tego,
ktry jest Panem wiata. Albowiem wielki jeste, Panie,
i na to, co niskie, patrzysz, a to, co wysokie, z daleka
poznajesz. Zbliasz si tylko do tych, ktrzy maj serca
skruszone, a pyszni Ciebie nie znajduj, choby swoim
wszdobylskim dowiadczeniem zliczyli gwiazdy i ziarnka
piasku morskiego, choby wymierzyli tory konstelacji i zba-
dali szlaki planet. W takich badaniach posuguj si rozu-
mem i talentami, ktre Ty im dae. Dziki temu dokonali
licznych odkry i na wiele lat naprzd zapowiedzieli za-
mienia soca i ksiyca, podajc, w jakim one nastpi
dniu, o jakiej godzinie i czy bd cakowite, czy czcio-
we. Nie omylili si w obliczeniach i wszystko tak si dzia-
o, jak zapowiadali. Zapisali zasady, ktre odkryli i ktre
moemy dzi odczyta. Na tej podstawie mona teraz prze-
powiada, w jakim roku, w jakim miesicu, w jakim dniu
i o jakiej godzinie nastpi zamienie ksiyca albo soca
i jaki bdzie stopie tego zamienia. I tak si stanie, jak
przewidujemy.
Umiejtnoci takie s przedmiotem trwonego zadziwie-
nia dla ludzi, ktrzy nie znaj ich podstaw. S te przed-
miotem wielkiej dumy tych, ktrzy si na tym znaj. Po-
padaj ci ludzie w bezbon pych, w cie oddzielajcy
ich od wiata Twego. Na tak dugi czas naprzd przewi-
duj zamienie soca, a swojego aktualnego zamienia nie
dostrzegaj. Nie potrafi bowiem pobonie zastanowi si
nad tym, skd maj zdolno do badania owych zjawisk.
A nawet wtedy, gdy odkrywaj, e Ty ich stworzye, nie
oddaj si dobrowolnie w Twoje rce, aby strzeg tego,
co stworzye, ani nie zabijaj siebie takich, jakimi siebie
uczynili, w ofierze dla Ciebie. Dumnie wzbijaj si ku g-
rze jak ptaki; w nienasyconej ciekawoci penetruj, jak
ryby, zakamarki otchani; w rozkoszach tyj jak bydo
na ce. Gdyby zoyli siebie w ofierze, Ty, Panie Boe,
ktry jeste ogniem spalajcym, pochonby ich trosk
o rzeczy miertelne, odnawiajc ich samych dla ycia wie-
cznego.
Nie znaj Chrystusa, ktry jest Drog i Sowem Two-
im Sowem, przez ktre uczynie to wszystko, co oni
zliczaj, jak te ich samych, tych, ktrzy zliczaj, jak
i zmysy, ktrymi dostrzegaj to, co zliczaj, i umys, kt-
ry dokonuje oblicze. A mdroci Twojej nikt nie zmierzy.
Lecz oto sam Jednorodzony sta si dla nas mdroci,
sprawiedliwoci i uwiceniem.
1
Uznano Go za jednego
z nas i spaci danin cesarzowi. Tamci ludzie nie znaj
drogi, po ktrej powinni zej z wyyny, gdzie siebie po-
stawili, i wej w gr ku Niemu. Nie znaj tej drogi i u-
dz si, e janiej na wysokoci jak gwiazdy. I oto na-
gle runli na ziemi, a ich obkane serca ogarna ciem-
no. Mwi niemao prawdziwych rzeczy o stworzeniu,
a Prawdy, ktra jest sprawczyni stworzenia, nie potra-
fi szuka pobonie i dlatego te jej nie znajduj. A jeli
nawet rozpoznaj Boga, nie skadaj Mu hodu i dzikczy-
nienia jako Bogu, lecz marniej w swoich rozmylaniach
i sobie przypisuj mdro. Sobie przyznaj to, co do Cie-
bie naley. Jeszcze gorzej: tak s zalepieni, e Tobie
usiuj przypisa to, co tylko od nich pochodzi. Kam-
stwami obarczaj Ciebie, ktry jest sam prawd. I za-
mieniaj chwa niezniszczalnego Boga na podobiestwo
1
Por. l Kor l, 30.
zniszczalnego czowieka, jak te ptakw, czworonogw
i pazw. Zamiast prawdy Twej wybieraj kamstwo. Ska-
daj hod i su raczej stworzeniu ni Stworzycielowi.
2
Zachowywaem jednak w pamici wiele trafnych opinii
wypowiadanych przez owych naukowcw o wiecie stwo-
rzonym. Ich obliczenia potwierdzaa matematyka, regular-
ne nastpstwo pr roku, jak te podlege obserwacji ruchy
gwiazd. Porwnywaem te teorie z koncepcjami Manesa,
ktry o tych samych sprawach pisa wiele i zupenie bez
sensu. W jego pismach nie znajdowaem przekonujcego
wytumaczenia takich zjawisk jak przesilenie dnia z noc,
zrwnanie dnia z noc, jak zamienia i inne tego rodzaju
fenomeny, o jakich czytaem w ksikach nalecych do
nauki wieckiej. Wymagano jednak ode mnie wiary w to,
co napisa, chocia byo to cakowicie niezgodne z zasada-
mi matematyki i ze wszystkimi moimi wasnymi obserwa-
cjami.
4. Prawda, o prawdomwny Panie Boe, e aby si Tobie
podoba, nie wystarczy takie rzeczy zna? Jake nieszcz-
sny jest ten, kto to wszystko pozna, a Ciebie nie zna.
Szczliwy, kto zna Ciebie, choby o tamtym wszystkim
nic nie wiedzia. Kto za zna i Ciebie, i tamte rzeczy, nie
jest dziki nim szczliwszy, lecz jedynie dziki Tobie jest
szczliwy, jeli znajc Ciebie hod Ci skada jako Bogu
i dzikczynienie, a nie marnieje w swoich rozmylaniach.
1

Czowiek wiedzcy o tym, e posiada drzewo, i dziku-
jcy Ci, e moe z niego korzysta, choby nie zna do-
kadnie jego wysokoci ani szerokoci liciastej korony,
w lepszej jest sytuacji od tego, ktry troskliwie je zmie-
rzy i policzy wszystkie jego gazie, ale go nie posiada,
jak te ani nie zna, ani nie miuje jego Stwrcy. Podobnie
czowiek wierzcy rozporzdza bogactwami caego wiata:
2
Por. Rz l, 2125.
3
Por. Rz l, 21.
doktryny, zawsze mi mwili, e musz z tym na niego po-
czeka, a on w rozmowie rozwie mi na pewno z cako-
wit jasnoci zarwno te jak i znacznie trudniejsze kwe-
stie. I oto wreszcie przyjecha. Ujrzaem czowieka sym-
patycznego, o niemaym uroku wysowienia. Mwi wpra-
wdzie to samo, co inni manichejczycy, ale ze znacznie
wikszym wdzikiem. Czy mg jednak moje pragnienie
nasyci sam blask pucharu albo sama wytworno tego,
kto mi puchar podawa? Moje uszy ju si nasyciy takimi
opowieciami, ktre teraz nie staway si lepsze przez to,
e byy z wikszym kunsztem formuowane. Czy sam do-
bry styl moe nada zdaniu prawdziwo? Czy mia twarz
i skadno wypowiedzi s zawsze dowodem mdrego u-
mysu? Ci, ktrzy mi zalecali tego ma tak gorliwie, ra-
czej nie byli przenikliwi w ocenianiu ludzi. Uwaali Fau-
stusa za czowieka mdrego i gbokiego, bo oczarowani
byli jego stylem.
Zetknem si te z innym rodzajem ludzi, z takimi,
ktrym nawet prawda wydaje si podejrzana i ktrzy nie
s skonni jej przyj, jeli jest wypowiadana kunsztow-
nymi, okrgymi zdaniami. Lecz mnie, Panie, ju pouczy-
e we waciwy Tobie cudowny i tajemniczy sposb, e
nigdy nie naley niczego uwaa za prawdziwe dlatego, e
jest kunsztownie sformuowane, ani te nie powinno si
niczego uzna za faszywe dlatego, e zostao wyraone nie-
poradnie. Wierz, e Twoje pouczenie jest suszne, bo a-
den nauczyciel prawdy, skdkolwiek by si wyoni i gdzie-
kolwiek by zabysn, nie jest rwny Tobie. Pouczye mnie
te o odwrotnej zasadzie: nic nie jest prawdziwe dlatego
tylko, e zostao wypowiedziane bez ozdb; ani nie jest
faszywe dlatego, e styl janieje wszelk wspaniaoci.
W ogle to jest tak, e mdro i gupota podobne s do
pokarmw: jedna do poywnego, druga do szkodliwego.
I jedno, i drugie mona ubiera w sowa ozdobne albo
szare, jak te podawa na wytwornych talerzach albo w
glinianych miskach.
Moje dugie i niecierpliwe wyczekiwanie na Faustusa
zostao wynagrodzone jego gotowoci do rozmowy i skad-
nie formuowanymi wywodami. Zachwycaa mnie szyb-
ko, z jak znajdowa dla kadej myli odpowiednie so-
wa. Innym te si to podobao, ale mnie w sposb szcze-
glny, najgorcej go te wychwalaem. Martwio mnie jed-
nak, e wobec cisncych si dokoa niego suchaczy nie
mogem podej bliej i w bezporedniej, przyjacielskiej
rozmowie przedstawi mu problemw, jakie mnie drczyy.
Gdy wreszcie nadarzya si sposobno do odbycia pry-
watnej rozmowy, razem z kilkoma przyjacimi roztoczy-
em przed nim niektre z moich wtpliwoci. Ju w tej
rozmowie odkryem niebawem, e oprcz erudycji literac-
kiej, zreszt tylko elementarnej, czowiek ten nie posiada
adnego wyksztacenia. Przeczyta zaledwie kilka mw Cy-
cerona, jedn czy dwie ksiki Seneki, troch poezji, a
take te ksiki czonkw jego sekty, ktre si odznaczay
dobrym stylem aciskim. Nie liczc jego wasnej, codzien-
nej praktyki oratorskiej, ksiki te byy jedynym rdem
jego wymowy, ktrej czaru i uwodzicielstwa dodawaa je-
go interesujca osobowo oraz jaki wrodzony mu wdzik.
Czy nie tak byo, jak teraz to sobie przypominam, Panie
Boe mj, Sdzio sumienia mego? Serce moje i pami le-
przed Tob otwarte. To Ty mnie wtedy prowadzi ta-
jemniczym zrzdzeniem Opatrznoci Twej. I ju podsuwa-
e mi przed oczy owe zawstydzajce bdy moje, abym
si im przypatrzy i poczu do nich wstrt.
7. Gdy stao si dla mnie jasne, e Faustus zupenie si
nie zna na tych sprawach, w ktrych oczekiwaem od nie-
go wielkiego znawstwa, straciem nadziej, eby kiedykol-
wiek mg on uchyli przede mn zasony tajemnicy i roz-
wiza drczce mnie kwestie. Pomimo tej ignorancji
mgby oczywicie by czowiekiem prawdziwie pobo-
nym, gdyby nie by manichejczykiem. Ksigi manichejskie
pene s rozwlekego bajania o niebie, o gwiazdach, a
socu i ksiycu. Bardzo zaleao mi na tym, eby Fau-
stus zestawi te teorie z obliczeniami matematycznymi, z
jakimi si stykaem w innych ksikach, i ebym mg
osdzi, czy manichejskie teorie s suszniejsze albo czy
przynajmniej s rwnie prawdopodobne. Zrozumiaem jed-
nak, e Faustus nie potrafi dokadnie mi tego wyjani.
Kiedy proponowaem, bymy wsplnie zbadam i przedy-
skutowali te problemy, by dostatecznie skromny, aby si
uchyli od podjcia tak trudnego zadania. Wiedzia, e
nie rozumie tych zagadnie, i nie wstydzi si wyzna tego
otwarcie. Nie by podobny do ludzi, ktrych gadulstwo nie-
raz musiaem znosi, gdy prbowali mnie w owych kwe-
stiach poucza, a zupenie si na nich nie znali. Jego sto-
sunek do Ciebie, Panie, nie by waciwy; ale przynaj-
mniej siebie samego Faustus trzewo ocenia. Rozumia
swoje ograniczenia i nigdy nie da si wcign do dysku-
sji, w ktrej ani nie zdobyby si na waciwe rozwiza-
nie, ani nie miaby moliwoci odwrotu. Ju to jedno mi
si w nim podobao. Bo skromno i szczero s wikszy-
mi ozdobami ducha ni taka wiedza, jaka pragnem zdo-
by. Podobn zauwayem u niego postaw wobec wszyst-
kich trudniejszych i bardziej zawiych kwestii.
Zaamao si moje zainteresowanie naukami manichej-
skimi, a moje zaufanie do innych nauczycieli tej sekty zna-
cznie si zmniejszyo, gdy stwierdziem, e Faustus, kt-
rego tak wysawiali, jest bezradny wobec trapicych mnie
zagadnie. Podoem naszego zblienia sta si jego entu-
zjazm dla literatury, ktr wanie wtedy wykadaem
studentom w szkole retorycznej w Kartaginie. Czytaem
wsplnie z nim zarwno dziea, o ktrych sysza i ktre
pragn pozna, jak i te, ktre sam uznaem za odpowied-
nie dla czowieka o takiej inteligencji. Natomiast wszystkie
dawne zamiary wchodzenia gbiej w ycie sekty mani-
chejskiej cakowicie porzuciem, gdy bliej poznaem tego
czowieka. Nie odciem si jednake od manichejczykw
zupenie. Dopki nie znajdowaem niczego lepszego od o-
wych koncepcji, na ktre si natknem mniej czy bardziej
przypadkowo, postanowiem na razie nimi si zadowoli
i czeka, czy nie zabynie dla mnie co, co byoby bar-
dziej godne uznania.
Tak to si stao, e Faustus, ktry dla wielu ludzi by
sidami mierci, te sida, w jakie ja si przedtem uwika-
em, zacz powoli rozlunia, chocia sam ani nie ywi
takiego zamiaru, ani w ogle nic o tym nie wiedzia.
W niedocieczonej bowiem tajemnicy Opatrznoci rce Two-
je, Boe mj, nie opuszczay mnie; a otrzymywae w mo-
jej intencji ofiar z serdecznej krwi mojej matki wrd
ez wylewanych przez ni za dnia i w nocy. Postpowae
wobec mnie w sposb cudowny i niepojty. To Ty kiero-
wae mn, Boe mj; albowiem Pan bdzie kierowa kro-
kami czowieka, a drog jego uzna.
6
A c zapewni zba-
wienie, jeli nie rka Twa, ktr odnawiasz to, co stwo-
rzye?
8. Tak wic mn pokierowae, e postanowiem uda si
do Rzymu i naucza tam tego samego, czego uczyem stu-
dentw w Kartaginie. W tych wyznaniach przed Tob nie
pomin milczeniem, jak doszedem do owego przekonania,
bo rwnie w takich sprawach trzeba rozwaa i sawi
najgbsze Twoje tajemnice i stale czujn opiek Twego
miosierdzia nad nami. Nie dlatego chciaem wdrowa da
Rzymu, e przyjaciele, ktrzy mnie do tego nakaniali, o-
biecywali mi tam wysze zarobki i wiksze zaszczyty. O-
czywicie, rwnie te wzgldy odgryway niejak rol.
Gwnym jednak i niemal jedynym motywem byo to, e
w Rzymie, jak syszaem, studenci zachowywali si spokoj-
niej. Poddani byli surowszej dyscyplinie i nie pozwalano im
wdziera si bezczelnie i niespodziewanie do sal wykado-
wych tych nauczycieli, ktrym wcale nie podlegali. W og-
le nie wolno im byo wchodzi bez pozwolenia nauczyciela.
6
Por. Ps 36, 23.
W Kartaginie za panuje ohydna samowola uczniw.
Wpadaj do sali gwatem jak szalecy i niwecz porzdek,
jaki kady nauczyciel ustali dla dobra studentw. Z czy-
stej gupoty dopuszczaj si wielu czynw, ktre byyby
karalne, gdyby tych modziecw nie osania obyczaj. Ten
obyczaj zreszt uwydatnia jeszcze bardziej ich okropne
postpowanie, usprawiedliwia bowiem czyny, na jakie
Twoje wieczne prawo nigdy by nie pozwolio. Myl
robi to bezkarnie. A przecie zalepienie, w jakim po-
peniaj te przestpstwa, jest ju samo w sobie
i znacznie ciszej sami doznaj szkody, ni szkodz in-
nym.
Jako student odcinaem si od takich obyczajw
wtedy, gdy wykadaem, musiaem je tolerowa u innych.
Pragnem wic przenie si tam, gdzie, jak mi m
ludzie wiadomi rzeczy, nic podobnego si nie dziao. Na-
prawd jednak to byo tak, e dla zbawienia mej duszy
skonie mnie do zmiany miejsca pobytu, Ty, ktry na-
dziej jest m i wszystkim, co mi zostao na ziemi yj-
cych. Ty zgotowae zarwno ocie, ktry mnie wygania
z Kartaginy, jak i tamte przynty, ktre mnie do Rzymu
cigny. W tym celu posuye si ludmi, ktrych serca
byy oddane yciu bdcemu w istocie mierci: jedni za-
chowywali si jak szalecy, drudzy obiecywali mi niedo-
rzeczne korzyci. Po to, aby naprawi moje ycie, posugi-
wae si skrycie ich przewrotnoci, jak i moj. Tych,
ktrzy zakcali mj spokj, zalepiaa pasja przemocy; ci,
ktrzy mnie zapraszali do innej egzystencji, mieli upodo-
banie tylko w rzeczach ziemskich. Dla mnie za samego
przebywanie w Kartaginie byo tak udrk, e wyci-
gaem rce do tamtej zudnej pomylnoci.
Ty wiedziae, Boe, dlaczego opuszczam jedno miejsce
i udaj si do innego. Ale prawdziwej przyczyny nie od-
saniae ani przede mn, ani przed moj matk, ktra
mj wyjazd gorzko opakiwaa i odprowadzia mnie a nad
morze. Kurcazwo si mnie trzymaa, majc nadziej, e
albo ulegn jej probom i zostan, albo zabior j z sob.
Zwiodem j wymwk, e jest ze mn przyjaciel, z kt-
rym nie chc si rozsta, dopki nie powieje wiatr i jego
okrt nie ruszy. Okamaem matk i to tak matk!
uniknem kary. Ty miosiernie odpuci mi i to, chro-
mnie od grozy fal morza, chocia byem napeniony
tak ohyd, i zachowujc mnie dla wody Twej aski. Wo-
da ta miaa mnie obmy i powstrzyma strumie ez, kt-
rymi matka moja codziennie ziemi skrapiaa, pochylajc
gow w modlitwie zanoszonej w mojej intencji ku Tobie,
Ale nie chciaa wrci do domu beze mnie i osignem
tylko tyle, e spdzia t noc w znajdujcej si niedaleko
od naszego okrtu kaplicy powiconej bogosawionemu
Cyprianowi. Tej samej nocy ja potajemnie odpynem, ona
za zostaa modlc si i paczc. A o c Ciebie prosia,
Boe mj, wrd tylu ez, jeli nie o to, eby nie pozwoli
mi odpyn? Lecz Ty, gboko rzecz ujmujc i wysuchu-
jc prawdziwej treci jej yczenia, pomine to, o co ww-
czas prosia, aby ze mn uczyni to, o co Ciebie prosia
zawsze.
Powia wiatr i napeni nasze agle. Brzeg pocz si
oddala od naszych oczu. Tego rana ona szalaa z blu,
skarc si Tobie i jczc, bo mylaa, e wzgardzi jej
modlitw. Ty za pozwalae, aby moje wasne pragnienia
pognay mnie ku kresowi tych pragnie; a jej zbyt zaz-
drosn mio do syna poddae susznej chocie smutku.
Bo jak to zwykle dzieje si u matek i znacznie bardziej
ni u wikszoci z nich chciaa mie mnie zawsze przy
sobie. A nie wiedziaa, jak rado miae jej zgotowa
skutkami mojego wyjazdu. Nie rozumiaa tego, wic pa-
kaa, zanosia si paczem. Cierpienia, jakich doznawaa,
wiadczyy o tym, e odziedziczya brzemi Ewy, poszuku-
jcej w blu tego, co w blu urodzia. Ale w kocu prze-
staa mnie oskara o zdrad i okruciestwo i od nowa za-
cza si modli do Ciebie w mojej intencji. Wrcia do
swoich zaj domowych, a ja zbliaem si do Rzymu.
9. Tu od razu powalia mnie cika choroba, ktra o
mao co nie zepchna mnie do pieka z brzemieniem obar-
czajcych mnie grzechw, jakie popeniem przeciw Tobie
i przeciw sobie samemu, a take przeciw innym ludziom
wielu cikich win doczonych do owych kajdan grzechu
pierworodnego, przez ktry wszyscy w Adamie umieramy.
7
Jeszcze adnego z tych grzechw nie odpucie mi w Chry-
stusie. Jeszcze nie rozerwa On na krzyu owej nieprzy-
jani, jak grzechy moje uploty midzy mn a Tob.
Jake by mg j rozerwa na krzyu, gdyby by tylko
widmem jak wwczas o Nim mniemaem? Jak pozorna
wydawaa mi si mier Jego ciaa, tak prawdziwa bya
mier duszy mojej. A jak prawdziwa bya w istocie
mier Jego ciaa, tak pozorne byo ycie duszy mojej,
ktra w to nie wierzya. Gorczka si wzmagaa. Byem ju
bliski mierci i zguby duszy. Dokde bym odszed, gdy-
bym wwczas umar? Czy nie w ogie i mk, godne mo-
ich czynw wedug Twego sprawiedliwego prawa? Moja
matka nie wiedziaa o tej chorobie, ale z dala modlia si
w mojej intencji. Ty, wszdzie obecny, wysuchiwae jej
tam, gdzie przebywaa. A tu, gdzie ja byem, pochylae
si miosiernie nade mn, abym odzyska zdrowie ciaa,
chocia serce bluniercze byo nadal pogrone w choro-
bie. Bo nawet w tak wielkim niebezpieczestwie nie za-
pragnem jeszcze Twojego chrztu. Lepszy byem dawniej,
jako chopiec, gdy daem tego od pobonej matki, jak to
ju wspominaem i wyznaem. Dorastajc staem si gorszy
i jak bazen miaem si z Twoich lekarstw. A Ty dwu-
krotnie uchronie mnie od mierci. Gdybym umar w
tym stanie, serce mojej matki ju by nigdy nie przestao
krwawi po takim ciosie. Nie potrafi sowami wyrazi,
jak bardzo mnie kochaa i o ile bardziej cierpiaa rodzc
mnie do ycia duchowego, ni wtedy, gdy mnie wydawaa
na wiat.
7
Por. l Kor 15, 22.
Nie wyobraam sobie, e mogaby kiedykolwiek podwig-
n si z blu, gdyby mier moja w takim stanie przeszy-
a na wskro jej miujce serce. Gdzie by si podziay te
nieskoczone jej bagania, tak usilne, tak nieprzerwane?
Przecie dobijay si one tylko do Ciebie. Czyby wic Ty,
Boe hojny w miosierdziu, mg wzgardzi sercem skru-
szonym i ukorzonym wdowy cnotliwej i rozwanej, rozda-
jcej jamun, pokornie sucej witym Twoim, co dzie
skadajcej dary u Twego otarza, dwa razy kadego dnia
rano i wieczorem przychodzcej do Twego kocioa nie
dla babskich plotek, ale po to, by ona suchaa Twego go-
su w kazaniach, a Ty by sucha jej gosu w modlitwach?
Czy moge wzgardzi jej zami, czy moge nie wysucha
jej modlitw, w ktrych bagaa Ci nie o srebro i zoto, nie
o jakiekolwiek dobra zmienne i przemijajce, lecz o zba-
wienie duszy swego syna? Z Twojej przecie aski bya ta-
ka, jaka bya. Nie moge jej, Panie, odmwi pomocy.
Bye przy niej, przyjmowae jej proby i speniae je
w takiej kolejnoci i w takich porach, jak to z gry posta-
nowie. Na pewno nie zwodzie jej w udzielanych widze-
niach i odpowiedziach, tych, o ktrych wspominaem, i in-
nych, ktre pominem. Wszystkie zachowywaa wiernie w
sercu. I w modlitwach stawiaa Ci przed oczy owe znaki,
jakby to byy Twoje podpisy. Poniewa miosierdzie Two-
je trwa na wieki, raczysz przez swe obietnice stawa si
dunikiem tych, ktrym wszystkie ich dugi odpuszczasz.
10. Podwigne mnie wic z choroby, przywrcie sy-
nowi Twej suebnicy zdrowie ciaa, aby pniej mg go
obdarzy lepszym i pewniejszym uzdrowieniem.
Take w Rzymie, jak przedtem w Kartaginie, obracaem
si w krgach witych", ludzi, ktrzy sami dali si oszu-
ka i innych oszukiwali. Stykaem si nie tylko ze su-
chaczami" wanie w domu jednego z nich przebyem
chorob i powrciem do zdrowia lecz take z tymi,
ktrych nazywaj "wybranymi". Cigle trwaem w mnie-
maniu, e to nie my grzeszymy, lecz grzeszy w nas jaka
obca nam natura. Dogodne byo dla mej pychy to przeko-
nanie, e nie ciy na mnie adna wina i e wtedy, gdy
co zego uczyniem, nie musz si z tego spowiada
proszc, aby uzdrowi dusz moj, bom zgrzeszy przeciw
Tobie. Wolaem j usprawiedliwia, a oskara co innego,
co byo ze mn, a mn nie byo. W rzeczywistoci to wszy-
stko naleao cakowicie do mnie i tylko moja bezbono
dokonywaa takiego podziau i przeciwstawiaa jedn cz
mego ja" drugiej czci. Grzech mj by tym trudniejszy
do uleczenia, e nie uwaaem siebie za grzesznika. Prze-
klta to bya niegodziwo: wolaem Ciebie, Boe wszech-
mogcy, pokona ku mej zgubie ni pozwoli, eby Ty
mnie pokona ku mojemu zbawieniu.
Jeszcze nie postawie stray przy ustach moich, wrota-
mi mocnymi nie obwarowae warg moich, aby nie nachy-
lao si serce ku sowom zowrogim, ku usprawiedliwianiu
grzechw wesp z ludmi czynicymi nieprawo.
8
Dlatego
te nadal miaem konszachty z wybranymi" sekty mani-
chejskiej. Ale ju straciem nadziej, ebym mg co wi-
cej skorzysta z jej faszywej doktryny, i traktowaem j
z coraz wiksz obojtnoci i niedbaoci, postanowiw-
szy zadowala si ni tylko dopty, dopki nie znajd cze-
go lepszego. Przyszo mi te wtedy do gowy, e najroz-
sdniejsi ze wszystkich filozofw s tak zwani akademicy.
Uznali oni, e o wszystkim naley wtpi i e czowiek nie
jest zdolny do poznania czegokolwiek w sposb pewny.
Takie jest powszechne wyobraenie o ich pogldach i mnie
te wydao si niewtpliwe, e tak wanie myl; ale jesz-
cze nie rozumiaem wtedy sensu ich nauki.
Jednoczenie nie zawahaem si przed tym, eby mojego
gospodarza odwodzi od nadmiernego zaufania do bani
wypeniajcych ksiki manichejskie. Nadal jednak pozo-
stawaem w bliszych stosunkach z manichejczykami ni
8
Por. Ps 140, 34.
z ludmi spoza tej sekty. Wprawdzie nie broniem ju jej
z dawnym zapaem, ale bliska zayo z jej wyznawcami
Rzym kryje wielk ich liczb osabiaa we mnie ch
do szukania innej wiary, zwaszcza e zwtpiem w mo-
no znalezienia prawdy w Twoim Kociele, Panie nieba
i ziemi, Stwrco wszystkich rzeczy widzialnych i niewi-
dzialnych. To oni mnie odcignli od Kocioa. A bardzo
te si wzdragaem przed wierzeniem w to, e masz ksztat
ciaa ludzkiego, ograniczony zarysami takich czonkw, ja-
kie my mamy. Ilekro za mylaem o Bogu moim, nie
umiaem inaczej Go sobie wyobrazi ni jako mas mate-
rialn; nie mogem bowiem poj istnienia czegokolwiek
innego. Bya to najwaniejsza i waciwie niemal jedyna
przyczyna tego, e cigle si nie mogem uwolni od b-
dw.
Take zo uwaaem za substancj: za olbrzymi, bez-
ksztatn, wstrtn mas materii, ktra moga mie posta
sta wtedy manichejczycy nazywali j ziemi albo
rozrzedzon i ulotn, jak powietrze. Wedug ich wyobra-
e zo w tej drugiej postaci jest zowrog myl przeni-
kajc ziemi. A poniewa nawet ta odrobina pobonoci,
jaka bya we mnie, uniemoliwiaa mi przyjcie mniema-
nia, jakoby Bg stworzy mg jakkolwiek natur z,
wyobraaem sobie, e przeciwstawiaj si sobie nawzajem
dwie masy materii, przy czym obie s nieskoczone, lecz
za w mniejszym, a dobra w wikszym stopniu. Z tej fa-
talnej pomyki wynikay wszystkie dalsze bluniercze wie-
rzenia. Ilekro usiowaem wrci do wiary katolickiej,
umys mj si przed tym wzdraga, gdy pojmowa t
wiar w sposb wypaczony. Teorie moje zmuszay mnie
do uznawania, e jeste skoczony tylko pod jednym wzgl-
dem, mianowicie w takim stopniu, w jakim masa za zdol-
na jest do przeciwstawiania si Tobie. O Boe mj, kt-
rego miosiern opiek wspominam teraz przed Tob! Sko-
ro uwaaem, e pod kadym innym wzgldem jeste nie-
skoczony, wydawao mi si to poboniejszym wierzeniem
ni uznanie, e pod kadym wzgldem ograniczaj Ci za-
rysy ludzkiego ciaa. Wolaem wierzy, e nie stworzye
adnego za, ni przyj, e zo w takiej postaci, jak je
sobie wyobraaem, pochodzi od Ciebie. W niewiedzy bo-
wiem mojej wyobraaem sobie zo nie tylko jako substan-
cj, lecz jako substancj konkretnie cielesn; bo i myl
wyobrazi sobie potrafiem tylko jako rozrzedzon materi
rozpylon w wiecie. Take Zbawiciela naszego, jedynego
Twojego Syna, pojmowaem jako wyonionego w jaki spo-
sb z Twej bezmiernie wietlistej materii ku naszemu zba-
wieniu; nie potrafiem inaczej Go sobie wyobrazi ni tak,
jak mi Go przedstawiay owe niedorzeczne pomysy.
Uwaaem, e taka natura nie mogaby si narodzi z Ma-
ryi Dziewicy bez zmieszania si z ludzkim ciaem. Nie wi-
dziaem za moliwoci, eby natura ta, bdc taka, jak
j sobie wyobraaem, moga si z nim zmiesza i nie zo-
sta skaona. Wzdragaem si wic przed wiar w Jego
cielesne narodzenie, abym nie musia wierzy w to, e zo-
sta ludzkim ciaem skaony. Ludzie natchnieni Twoim
duchem bd si agodnie i miosiernie miali ze mnie,
czytajc te moje wyznania. Ale ja taki wanie byem.
11. Sdziem te, e nie mona odeprze zarzutw stawia-
nych przez manichejczykw Twojemu Pismu witemu.
Czasem jednak szczerze pragnem przedyskutowa po-
szczeglne kwestie z kim znajcym te Ksigi do gbi
i pozna jego opini. Jeszcze przed wyjazdem z Kartaginy
suchaem prelekcji niejakiego Helpidiusza, ktry podej-
mowa publiczne dyskusje z manichejczykami, i zrobio to
na mnie silne wraenie. Przytacza z Pisma witego ar-
gumenty, ktrym nieatwo byo si przeciwstawi, mani-
chejczycy za odpowiadali mu, jak mniemaem, nieudolnie.
Zreszt niechtnie wypowiadali si publicznie. Raczej skry-
cie nam szeptali, e Pismo wite Nowego Testamentu
sfaszowali pewni ludzie, ktrzy chcieli do wiary chrze-
cijaskiej wprowadzi prawo ydowskie. Ale adnych
egzemplarzy nie sfaszowanych jako nam nie pokazywali.
Najbardziej jednak przygniatay mnie i dusiy owe dwie
masy materialne, poza ktrymi nie umiaem sobie wyobra-
zi adnego bytu. Dawic si, szukaem ustami czystego
i jasnego tchnienia Twojej prawdy, ale jeszcze cigle nie
mogem ni odetchn.
12. Z caym zapaem zabraem si do nauczania w Rzy-
mie sztuki oratorskiej. To byo przecie celem mojego
przyjazdu. Najpierw we wasnym domu uczyem grup
modziey, ktra ju przedtem o mnie syszaa, a przez ni
staem si lepiej znany w miecie. I oto dowiaduj si,
e tu w Rzymie s kopoty, z jakimi si nie stykaem w
Kartaginie. Wprawdzie przekonaem si, e nie ma tu ta-
kich awantur, jakie modzi rozbjnicy urzdzali w Afry-
ce. Ale, mwi mi znajomi, nieraz tak si zdarza, e stu-
denci umawiaj si, i nie zapac nauczycielowi za lekcje,
i po prostu przenosz si do innego; nie maj w tym
adnych skrupuw uczciwo nic dla nich nie znaczy
wobec podania pienidzy. Serdecznie ich nienawidziem
za to, ale nie bya to nienawi bezinteresowna, bo chyba
bardziej mnie oburzao, e mieli mi wyrzdzi szkod, ni
e w ogle postpowali wobec ludzi nieuczciwie. Nie zmie-
nia to faktu, e tacy studenci s bardzo nieuczciwi. Sprze-
niewierzaj si Tobie, oddaj si przelotnym zudzeniom,
kochaj brudne pienidze, ktre plami rk. Chwytaj w
objcia wiat, ktry wci si im wymyka, a odwracaj
si od Ciebie, ktry zawsze trwasz przywoujesz grzesz-
n, zdradzajca Ci dusz ludzk i przebaczasz jej, gdy
do Ciebie wraca. Studenci postpujcy tak niegodziwie,
tak krtacko, nadal mnie oburzaj, ale jednoczenie ich
kocham, majc nadziej, e bdzie mona ich naprawi,
e sam nauk, ktr maj zgbia, pokochaj bardziej
ni pienidze, a jeszcze bardziej ni nauk Ciebie, swe-
go Boga, ktry jest prawd i rdem obfitym takie-
go dobra, jakie nigdy nie zawodzi, i pokojem najczystszej
niewinnoci. Ale wtedy bardziej byem skonny do niena-
widzenia ich za to, e mnie mog przynie szkod, ni do
nadziei, e uczyni ich dobrymi po Twojej myli.
13. Kiedy wic prefekt Rzymu otrzyma z Mediolanu list
z prob o przysanie do tego miasta nauczyciela retoryki
i z zapewnieniem, e koszty podry zostan pokryte z fi-
nansw publicznych, zgosiem gotowo objcia tej pracy.
Zaopatrzony byem w rekomendacje od owych manichej-
czykw, ktrzy si tak upajali najgorszymi bredniami. Ten
wyjazd mia oznacza koniec mojego zwizku z nimi, ale
ani oni, ani ja nie wiedzielimy wwczas o tym. Spraw-
dziwszy moje umiejtnoci, prefekt Symmachus wysa
mnie do Mediolanu.
Zastaem tu Twego pobonego sug, biskupa Ambro-
ego; znany on by w caym wiecie jako czowiek, ktre-
mu niewielu ludzi dorwnywao dobroci. Wymowne jego
kazania hojnie udzielay ludowi tustoci Twego zboa, we-
sooci oliwy, trzewego upojenia, jakim darzy Twoje wi-
no.
9
Wanie Ty przywiode mnie do niego, chocia si
tego nie domylaem wcale. Wedug Twego zamierzenia
miaem poprzez niego doj do samego Ciebie. Boy ten
czowiek przyj mnie jak syna. I jako biskup radonie
mnie powita w swym miecie. Pokochaem go, na razie
nie jako nauczyciela prawdy tego bowiem w Twoim
Kociele zupenie nie spodziewaem si znale lecz ja-
ko czowieka, ktry by mi yczliwy. Uwanie, ale z nie-
waciwym nastawieniem suchaem jego kaza goszonych
wiernym. Sprawdzaem, czy jego talenty krasomwcze od-
powiadaj jego sawie; czy kazania s lepiej, czy gorzej
wygaszane, ni zapowiadaa fama. Chciwie owiem jego
sowa, samej za treci nie byem ciekaw, a nawet ni
gardziem. Czarowaa mnie jego wymowa, ale chocia by
bardziej wyksztacony ni Faustus, nie byo w jego sty-
9
Por. Ps 103, 15.
lu a takiego roziskrzenia i takiej mikkoci, jakie cecho-
way retoryk Faustusa. Natomiast pod wzgldem treci
nie mogo by oczywicie adnego midzy tymi dwoma
mwcami porwnania. Jeden si bka po bezdroach ma-
nichejskich faszw, drugi z najwiksz pewnoci gosi
nauk zbawienia. Ale daleko od grzesznikw zbawie-
nie; a ja si wanie do grzesznikw zaliczaem. Krok za
krokiem jednak przybliao si ju ono do mnie, chocia
o tym nie wiedziaem.
14. Bo chocia nie braem sobie do serca tego, co mwi
Ambroy, a zwracaem uwag tylko na form jego wypo-
wiedzi (takie to mi zostay jaowe zainteresowania, gdy
straciem nadziej, e czowiek moe znale drog do
Ciebie), to jednak stopniowo docieraa do mojego umysu,
razem ze sowami, ktre mi si podobay, take sama tre
tak bardzo przeze mnie lekcewaona. Jednego nie mo-
gem cakowicie oddzieli od drugiego. Gdy pilnie ledzi-
em jego kunszt krasomwczy, jednoczenie, bardzo powoli,
zaczynao wita zrozumienie, e on przecie prawd mwi!
Najpierw uderzyo mnie to e jego tezy oparte s na moc-
nych argumentach. Zrozumiaem, e wiar katolick, ktra
przedtem wydawaa mi si cakowicie bezbronna wobec
zarzutw manichejczykw, mona rzeczowo uzasadnia.
Oto na jedn po drugiej zagadk Starego Testamentu pa-
dao wiato waciwej interpretacji, a byy to takie zagad-
ki, ktre wtedy, gdy przyjmowaem je wedug litery, za-
bijay mnie duchowo.
10
Kiedy poznaem waciwe wyja-
nienie owych ustpw, sam zaczem mie sobie za ze
moje dawne zwtpienie przynajmniej w takiej mierze,
w jakiej dawniej mniemaem, e nie mona odpowiedzie
rzeczowymi argumentami na zarzuty ludzi, ktrzy niena-
wistnie szydz z Prawa i Prorokw. Z tego wwczas nie
wycignem jeszcze wniosku, e powinienem kroczy
10
Por. 2 Kor 3, 6.
drog wiary katolickiej jako tej, ktra te ma swoich u-
czonych i obrocw skutecznych, odpierajcych zarzuty
mocnymi i licznymi argumentami. Nie uwaaem te jesz-
cze, e dotychczasowe moje wierzenia trzeba odrzuci. S-
dziem, e za obiema stronami przemawiaj rwnie silne
argumenty. Strona katolicka nie wydawaa mi si pokona-
na, ale moim zdaniem nie bya te zwyciska.
Potem zaczem si bardzo usilnie zastanawia, czy s
pewne dowody na to, e manichejczycy gosz nieprawd.
Gdybym umia poj substancj duchow, wszystkie ich
sztuczne konstrukcje od razu by si przed mymi oczyma
rozpady, a umys mj byby wolny. Ale nie potrafiem
tego poj. Im duej jednak rozmylaem o wiecie ma-
terialnym i o caej naturze w takim zakresie, w jakim
moemy j pozna poprzez zmysy naszego ciaa i im
wicej poznawaem i badaem rnych teorii, tym bardziej
umacniaem si w przekonaniu, e najwiksz szans praw-
dopodobiestwa maj opinie wikszoci filozofw. Zgodnie
wic z zasad, jak si przypisuje akademikom, wtpiem
we wszystko i trwaem zawieszony midzy rnymi teo-
riami. Od manichejczykw jednak postanowiem odej.
Uwaaem, e w okresie wtpienia nie powinienem pozo-
stawa w tej sekcie, skoro tezy niektrych filozofw bar-
dziej mi trafiay do przekonania ni jej wierzenia. Stanow-
czo jednak odrzucaem myl o powierzeniu troski o ulecze-
nie mej duszy owym filozofom, gdy nie znali oni zbaw-
czego imienia Chrystusa. Postanowiem zgodnie z y-
czeniem moich rodzicw pozosta katechumenem Ko-
cioa katolickiego a do czasu, gdy mi zabynie jakie
pewne wiato, wedug ktrego bd mg kroczy naprzd.
KSIGA SZSTA
1. Nadziejo moja od modoci, Boe mj, gdzie bye
przez ten cay czas? Gdzie si ukrywae przede mn? Czy
to nie Ty stworzye mnie, czynic mnie czym odmiennym
od zwierzt chodzcych po ziemi i od ptakw unoszcych
si w przestworzu? Uczynie mnie mdrzejszym od nich.
A ja bdziem po drogach mrocznych i liskich. Wypatry-
waem Ciebie w dali, a nie w sobie samym, i nie mogem
dostrzec Boga serca mego. Pogryem si w gbinie mo-
rza.
1
Straciem wszelk wiar i wszelk nadziej znalezie-
nia prawdy.
Teraz przybya do mnie matka moja. Pobono daa jej
si do wdrowania za mn przez ziemi i morze, a ufno
pokadana w Tobie obdarzya j spokojem niewzruszonym
wrd wszelkich niebezpieczestw. Gdy okrtowi grozio
zatonicie, to wanie ona dodawaa otuchy marynarzom,
tym, do ktrych podrnicy nieobyci z morzem zwykle
zwracaj si o pomoc i pokrzepienie, ilekro trwoy ich
burza. Obiecaa im bezpieczne przybicie do portu Ty
sam bowiem to jej obiecae w widzeniu.
Przybywszy do mnie, znalaza mnie w stanie gronego
zwtpienia. Gdy jej powiedziaem, e wprawdzie nie jestem
chrzecijaninem katolikiem, ale ju przestaem by mani-
chejczykiem, nie zapalia si w niej taka rado, jak by
sprawia niespodzianka. Jej niepokj o mnie ju wczeniej
si ukoi. Modlc si do Ciebie pakaa nade mn jako nad
1
Por. Ps 67, 23.
umarym, ale bya te wiadoma, e Ty mnie wskrzesisz.
W mylach mnie ofiarowaa Tobie jakby lecego na ma-
rach, aby rzek do syna wdowy: Modziecze, tobie m-
wi, wsta!" aby oy, aby przemwi, aby go mg
odda jego matce.
2
Nie zadrao wic jej serce adn gwa-
town radoci, gdy si dowiedziaa, e w tak znacznej cz-
ci ju si wypenio to, o co prosia Ciebie kadego dnia
wrd ez: wprawdzie jeszcze nie przyjem prawdy, ale
ju si oderwaem od kamstwa.
Zamiast gono si cieszy, matka moja, poniewa wie-
dziaa, e obiecae speni cao jej proby, i bya pew-
na, e udzielisz rwnie tego, czego jeszcze brakowao, po-
wiedziaa mi z najwikszym spokojem, z tak pogod,
jak daje zupena ufno i wierzy w Chrystusie, e za-
nim odejdzie z tego wiata, ujrzy mnie wierzcym katoli-
kiem. Tyle do mnie rzeka. Do Ciebie za, ktry zdrojem
jeste miosierdzia, jeszcze gorcej si modlia, paczc;
prosia, by jak najrychlej wspomg mnie i rozwieci mo-
je ciemnoci Twoim wiatem. Jeszcze gorliwiej biegaa do
kocioa, suchaa Ambroego jak wyroczni, bo dla niej to
byo rdo wody wytryskujcej ku ywotowi wiecznemu.
3
Kochaa tego czowieka jak anioa Boego, gdy dowiedzia-
a si, e to wanie dziki niemu zdoaem doj przynaj-
mniej do tego stanu niepewnoci i zawieszenia. Nie miaa
wtpliwoci, e musz przez to przej, bo tdy biega dla
mnie droga od choroby do zdrowia. Ale miaem jeszcze
napotka na tej drodze groniejsze niebezpieczestwo
podobne do tego, co lekarze nazywaj kryzysem.
2. Kiedy moja matka pewnego razu przyniosa na groby
witych, jak to zawsze miaa zwyczaj czyni u siebie w Afry-
ce, placki, chleb i wino, a odwierny nie pozwoli jej na
zoenie takiej ofiary, powoujc si na zakaz biskupa,
wtedy tak posusznie i pobonie poddaa si temu zarz-
2
Por. k 7, 1415.
3
Por. J 4, 14.
dzeniu, e a sam biskup podziwia, z jak gotowoci
wolaa raczej potpi swj obyczaj ni kwestionowa
jego wol. Serce jej nie byo opanowane pragnieniem wi-
na, mio wina nie skaniaa jej do nienawidzenia praw-
dy, jak to si dzieje u wielu mczyzn i kobiet, tak si
brzydzcych wszelk pochwa trzewoci, jak pijacy si
brzydz domieszan do wina wod. Kiedy w Afryce przy-
nosia wedug zwyczaju kosz peen pokarmu, aby troch z
tego skosztowa, a reszt rozda, nigdy nie nalewaa sobie
wicej ni jedn ma czark wina, zaprawionego zgod-
nie z jej upodobaniem do trzewoci wod, i wypijaa
tylko tyle, ile wypadao wypi. Jeli trzeba byo uczci w
ten sposb wiele grobw, na kady z nich niosa t sam
czark z winem, ktre ju wwczas byo nie tylko bardzo
wodniste, lecz rwnie zupenie letnie, i podawaa je do pi-
cia, maymi ykami, wszystkim przyjacikom, ktre jej
towarzyszyy. Czynia to wszystko w pobonej intencji, a
nie dla przyjemnoci.
Kiedy wic dowiedziaa si, e wielki kaznodzieja, wi-
tobliwy biskup zabroni owej praktyki nawet tym, ktrzy
j wypeniali w trzewoci (a zaj takie stanowisko za-
rwno w obawie, aby zwyczaj ten nie dawa sposobnoci
do pijastwa, jak i dlatego, e bya to praktyka bardzo po-
dobna do zabobonnych rytw pogaskich), natychmiast j
porzucia i odtd zamiast koszyka penego owocw ziemi
nauczya si przynosi na groby mczennikw tylko serce
pene modlitwy czystszej od kadego z tych darw. Przy
tym w miar monoci obdarzaa biednych i przyjmowaa
Ciao Paskie w kaplicach witych, ktrzy idc za przy-
kadem Mki Paskiej zoyli ycie w ofierze i otrzymali
wiece mczestwa.
Myl jednak, Panie Boe mj a moje serce otwarte
jest przed Tob i wiesz, e ja tak wanie o tej sprawie
mniemam e moja matka nie wyrzekaby si tego zwy-
czaju tak atwo, gdyby jej zakazywa takiej praktyki kto-
kolwiek inny, czowiek, ktrego by nie kochaa tak, ja ko-
chaa Ambroego. By jej bardzo drogi dziki temu, e
mnie wskazywa szlak zbawienia. I wzajemnie darzy j
ciepym uczuciem z powodu jej prawdziwie pobonego yr
cia, gorliwego speniania dobrych uczynkw i regularnego
chodzenia do kocioa. Czsto, spotykajc mnie, z zapaem
j wysawia, gratulujc mi takiej matki. Nie wiedzia jed-
nak, jakiego ona ma we mnie syna: takiego, ktry wtpi
w te wszystkie prawdy i by przekonany, e nie mona
znale drogi wiodcej do ycia.
4

3. Jeszcze nie wznosiem z gbi niedoli modlitw ku To-
bie, eby mnie wspomg. Pochonity byem badaniem,
umys mj niecierpliwie dy do rozstrzygnicia osaczaj-
cych go problemw. Ambroy wydawa mi si po prostu
czowiekiem, ktremu si w wiecie bardzo dobrze powio-
do. Jake wane osobistoci wiadczyy mu honory. Jedyn
kopotliw stron jego ycia wydawa mi si celibat. Co
si za tyczyo wewntrznej nadziei tego czowieka, walki,
jak toczy przeciwko niebezpieczestwom zwizanym z
tak wysok pozycj yciow, pociech, jakie znajdowa
wrd przeciwnoci losu, wreszcie radoci, jaka mu roz-
grzewaa sam gbi serca, gdy karmi si Twym Chle-
bem tego zupenie si nie domylaem, bo przekraczao
to moje dowiadczenie. On ze swej strony nie wiedzia, jak
si mcz i jak gronymi jestem osaczony niebezpiecze-
stwami. Nie mogem zada mu takich pyta, na jakich mi
zaleao, bo od bezporedniego z nim zetknicia oddziela-
a mnie stale ciba ludzi, ktrzy do niego przychodzili ze
swoimi sprawami i ktrym suy pomoc. Kiedy za by
sam a krtkie to byy chwile wtedy albo krzepi cia-
o koniecznym pokarmem, albo umys lektur.
Gdy czyta, oczy przebiegay stronice, a umys rozwaa
tre tekstu, jzyk za by bezczynny i aden dwik nie
4
Por. Prz 6, 23.
dobywa si z ust. Nieraz, gdy do niego podchodziem
a kady mg si do niego zblia swobodnie i nie byo
zwyczaju zapowiadania goci zastawaem go pochylone-
go w takim milczeniu nad lektur; nigdy nie czyta na
gos. Dugo si wtedy siedziao przy nim w ciszy kt
by si bowiem omieli przeszkadza czowiekowi tak po-
gronemu w studiach? i nieraz odchodzio si, bo nie-
trudno byo si domyli, e w tym krtkim czasie, kiedy
by oddzielony od burzliwych spraw innych ludzi i mg
da pokarm wasnemu umysowi, nie chciaby, eby go od
tego odrywano. By moe, obawia si, e gdyby czyta na
gos, to jaki niejasny ustp u autora, ktrego wanie stu-
diowa, mgby zaniepokoi uwanego suchacza i wtedy
trzeba by udzieli wyjanie albo nawet szerzej przedysku-
towa pewne trudniejsze punkty dziea. Gdyby za temu
musia powica czas, nie zdoaby przeczyta tylu ksi-
ek, ile chcia pozna. Albo moe przyczyn owego czyta-
nia po cichu bya raczej troska o oszczdzanie gosu, atwo
bowiem chryp? Ta czy inna bya przyczyna, na pewno
taki czowiek kierowa si w tym wypadku susznymi
wzgldami.
Nie miaem wic adnej moliwoci przedstawienia te-
mu czowiekowi, Twojej witej wyroczni, problemw, kt-
re mnie drczyy. Mogem mwi mu tylko o tym, co si
dao wyrazi bardzo zwile. eby odsoni przed nim
prawdziw moj mk, musiabym kiedy uchwyci mo-
ment, gdy bdzie on zupenie swobodny; a to si nigdy
nie zdarzao. Mogem tylko kadej niedzieli sucha razem
z wiernymi, jak gosi sowa prawdy. I coraz bardziej umac-
niaem si w przekonaniu, e mona rozwika wszystkie
wzy, jakie z kamstw wymierzonych przeciw Boym
Ksigom spletli ci, ktrzy mnie tak przebiegle oszukiwali.
Przekonaem si te, e Twoje dzieci duchowe, ktrym
przez ask Twoj pozwolie na nowo si narodzi z ona
Kocioa katolickiego, wcale nie rozumiej sw o stwo-
reniu czowieka na Twj obraz
5
w taki sposb, jakoby
Ty mia by ograniczony ksztatem ludzkiego ciaa.
Wprawdzie nie potrafiem jeszcze i wtedy doj choby do
najbardziej mglistej, choby do alegorycznej tylko kon-
cepcji istnienia substancji duchowej, ale cieszyem si ju
z tego, e jeli przez tyle lat szczekaem, to jednak nie
przeciwko wierze katolickiej, lecz przeciwko czemu fik-
cyjnemu, czemu, co istniao tylko w mojej gowie. Zara-
zem wstydziem si bo byo to na pewno i lekkomylno-
ci, i bezbonoci e prbowaem uwacza czemu, co
przecie powinienem by najpierw lepiej pozna. Ty, Panie
najwyszy i najbliszy, najgbiej ukryty i najbardziej o-
becny, nie masz w sobie czci wikszych i mniejszych, lecz
wszdzie jeste cay, a nigdzie nie jeste ograniczony prze-
strzeni, nie masz te postaci cielesnej. A jednak stworzy-
e czowieka na obraz Twj, on za od gowy do stp ist-
nieje na pewno w przestrzeni.
4. Skoro nie wiedziaem, jak trzeba rozumie owo stwo-
rzenie na Twj obraz, powinien bym by zapuka do
Twych drzwi i zapyta o to, a nie szydzi z owych sw
i odrzuca je tak, jakby istotnie miay to znaczenie, ktre
ja im przypisaem. A podanie pewnoci drczyo mnie
tym dotkliwiej, e coraz bardziej dopieka mi wstyd, gdy
przypominaem sobie, jak dugo mnie oszukiwaa i wodzia
po manowcach uuda rzekomej pewnoci, ile rzeczy nie-
pewnych wygadywaem w dziecinnym zabkaniu i zapa-
mitaoci tak, jakby byy pewnymi. Dopiero pniej poj-
em nagle, e to byy kamstwa. Pewne byo tylko to, e
nie byo w nich pewnoci. A ja traktowaem je jako pewne
wtedy, gdy w zalepieniu napadaem na Koci katolicki.
Teraz, chocia nie przekonaem si jeszcze, e gosi on
prawd, tyle ju przynajmniej wiedziaem, e nie naucza
tego, o co go tak zaarcie oskaraem. Zaskoczyo mnie to,
a poniewa byem ju na drodze do nawrcenia, cieszyem
1
Por. Rdz l, 27.
si, Boe mj, e jedyny Twj Koci, Ciao Twego Syna
jedynego, w ktrym wezwano imienia Chrystusowego na-
de mn jako niemowlciem, nie lubuje si w dziecinnych
baniach. W jego trzewej nauce nie byo niczego, co mo-
goby wtacza Ciebie, Stwrc wszechrzeczy, w jakiekol-
wiek miejsce, choby najwyej sigajce i najrozleglej-
sze lecz jednak cile ograniczone zarysami postaci ludz-
kiej.
Cieszyem si te, e przedstawiano mi dawne ksigi Pra-
wa i Prorokw w wietle zupenie odmiennym od tego, w
ktrym przedtem wydaway mi si one absurdalne
wtedy gdy krytykowaem Twoich witych za pogldy, ja-
kie ja sam im przypisywaem. A oni mieli pogldy zupe-
nie odmienne. Z radoci te syszaem, e w kazaniach
Ambroy czsto powoywa si na tekst: Litera zabija,
duch oywia"
6
jakby to bya regua, ktr szczeglnie
mocno chcia podkreli. Kiedy wyjania takie teksty, kt-
re wtedy, gdy je braem wedug litery, zdaway si gosi
nauk przewrotn, i uchylajc zasony tajemnicy, odsa-
nia ich sens duchowy, nic w tym, co mwi, nie budzio
mojego sprzeciwu, chocia z drugiej strony nie wiedzia-
em jeszcze, czy jest to prawd. Powstrzymywaem moje
serce od przywiadczenia czemukolwiek bojc si, e
run potem w d; i trwaem w zawieszeniu, jeszcze bar-
dziej niebezpiecznym.
Chciaem w sprawach nie podlegajcych zmysom osig-
n tak pewno, jak byem pewny, e siedem plus trzy
to dziesi. Nie byem bowiem a tak szalony, eby i w to
wtpi... Tak wanie pewno chciaem posi we wszy-
stkich dziedzinach, zarwno wobec tych rzeczy material-
nych, ktrych nie mogem dosign wasnymi zmysami,
jak i wobec bytw duchowych, ktrych nie umiaem poj
inaczej ni w postaci materialnej. Mgbym uleczy si
przez wiar, gdy dziki niej zarysowayby si przed moim
umysem wyraniejsze linie, ktre w jaki sposb mogyby
6
2 Kor 3, 6.
skierowa mnie ku Twojej prawdzie, a ona zawsze trwa
i nikogo nigdy nie omyli. Ale czsto tak si zdarza, e
czowiek, ktry raz trafi na zego lekarza, potem boi si
powierzy nawet dobremu. Taki by stan mojej duszy, kt-
rej nic oprcz wiary nie mogo uleczy. A odrzucaa to le-
karstwo, bojc si, e mogaby uwierzy w nieprawd. Od-
suwaa si od Twoich rk, w ktrych przynosisz lekarstwo
prawdziwej wiary, skrapiajc nim wszystkie choroby wia-
ta, aby ustpiy wobec jego mocy.
5. Ale zaczem ju przyznawa nauce katolickiej wy-
szo nad manichejsk. Uwaaem, e cechuje j i wiksza
skromno, i wiksza rzetelno, gdy domaga si, aby w
niektre rzeczy wierzono bez dowodu czy to dlatego, e
wprawdzie mona by je udowodni, ale nie wszyscy by to
zrozumieli, czy te dlatego, e w ogle nie mona ich udo-
wodni. Natomiast manichejczycy miali si z ludzi przyj-
mujcych cokolwiek na wiar i lekkomylnie obiecywali
wiedz naukow, potem za roztaczali ca sie fantastycz-
nych wymysw, w ktre mona byo tylko wierzy, bo w
aden sposb nie mona byo ich uzasadni.
Wtedy Ty, Panie, najagodniejsz i najmiosierniejsz r-
k dotkne mego serca i uporzdkowae moje myli. Za-
czem sobie uwiadamia, jak wiele rzeczy przyjmuj na
wiar, takich, ktrych nigdy nie widziaem albo ktre zda-
rzyy si, kiedy mnie przy tym nie byo tyle wydarze
w dziejach ludzkoci, tyle faktw w krajach i miastach,
gdzie nigdy nie byem, tyle wiadomoci, jakie przyjmo-
waem na wiar od przyjaci, od lekarzy, od najrniej-
szych ludzi. Gdybymy takim rzeczom odmawiali wiary,
niczego w tym yciu nie moglibymy dokona. Nade wszy-
stko uwiadomiem sobie, jak niewzruszenie wierz w to,
e pochodz od tych, a nie innych rodzicw; a tego nigdy
nie mgbym wiedzie, gdybym nie uwierzy w to, co mi
powiedziano.
Pozwolie mi zrozumie, e naley krytykowa nie tych,
CO wierz Twemu Pismu witemu, ktre u prawie wszyst-
kich narodw utwierdzie w tak wielkiej powadze, lecz
tych, co mu nie wierz. I e nie powinienem przejmowa
si takimi pytaniami: Skd wiesz, e te ksigi zostay da-
ne ludzkoci z natchnienia Ducha jedynego prawdziwego
Boga, ktry kania nie moe?" Wanie to zasugiwao na
najmocniejsz wiar, bo w licznych, a nawzajem sobie
przeczcych ksikach filozofw, jakie przeczytaem, adne
najbardziej nawet napastliwe i oszczercze tezy nie zdoay
nigdy wydrze mi mojej wiary w to, e Ty istniejesz
chocia nie wiedziaem, czym jeste i e rzdzisz ludz-
kimi sprawami. W to, e jeste i e si troszczysz o nas,
wierzyem czasem mocniej, czasem sabiej, ale jednak zaw-
sze wierzyem, chocia nie wiedziaem, jak naley pojmo-
wa Twoj substancj ani jak drog idzie si do Ciebie
i jak si do Ciebie wraca.
Skoro zrozumiaem, e jestemy zbyt sabi, aby wasnym
rozumem pozna prawd, i e koniecznie potrzebujemy po-
wagi witych ksig, zaczem pojmowa, e na pewno nie
nadaby Pismu witemu tak wielkiej powagi we wszy-
stkich krajach, gdyby nie miao ono by dla nas rodkiem
szukania Ciebie. Te ustpy, ktre przedtem mnie raziy
jako absurdalne, teraz, gdy wysuchaem wielu przekonuj-
cych komentarzy do nich, odsoniy si przede mn jako
gbokie tajemnice. Powaga Pisma witego wydaa mi si
tym bardziej godna czci i najczystszej wiary, e chocia
wszyscy ludzie mog je czyta z atwoci, ma ono jednak
tak gbsz warstw, gdzie spoczywaj jego wielkie taje-
mnice. Dziki sowom najzwyklejszym i prostemu stylowi
Pismo wite jest dostpne dla wszystkich, a jednoczenie
pochania ca uwag ludzi o umysach powanych. Dla-
tego przygarnia do siebie wszystkich ludzi, a niektrym
pozwala przej przez wskie furtki do Ciebie, nielicznym,
lecz byoby ich o wiele mniej, gdyby ono nie janiao tak
wzniosym blaskiem, jednoczenie przycigajc do siebie
takie tumy swoj wit pokor. Rozmylaem o tym
wszystkim, a Ty bye przy mnie. Wzdychaem, a Ty po-
chylae si nade mn. Kiedy miotay mn fale, Ty ujmo-
wae ster mojej odzi. Kiedy szedem szerok drog tego
wiata, Ty nie odstpowae ode mnie.
6. Marzyem o zaszczytach, pienidzach, maestwie, a
Ty- ze mnie szydzie. Kiedy w owych deniach miaem
cikie kopoty, bye tym askawszy dla mnie, im mniej
mi pozwalae na znajdowanie jakiejkolwiek sodyczy w
tym, co nie byo Tob. Wejrzyj w serce moje, Panie, kt-
ry chcesz, abym to wspomina i wyznawa Tobie. Niech te-
raz przylgnie do Ciebie dusza moja, ktr uchronie od
tak chwytliwych side mierci. Jake biedna bya! A Ty
jeszcze rozjtrzae jej ran, aby wszystko porzucia i po-
wrcia do Ciebie, ktry jeste ponad wszystkim i bez kt-
rego nic by nie istniao aby wrcia i zostaa uleczona.
Jake byem nieszczliwy! I jak postarae si o to, ebym
odczu moj niedol w dniu, gdy przygotowywaem si do
wygoszenia mowy na cze cesarza. Miaem w niej wiele
nakama i zebra rzsiste oklaski od suchaczy, ktrzy
dobrze wiedzieli, jakie to s kamstwa. Wielk czuem
trem i gorczkowo si przygotowywaem. I wanie wtedy
idc jedn z uliczek Mediolanu zobaczyem obdartego e-
braka, ktry, jak myl, musia si dopiero co dobrze na-
je i napi, bo mia si i artowa. Ze smutkiem odwr-
ciem si do przyjaci, z ktrymi szedem, i kazaem im
zastanowi si nad tym, ilu cierpie nam przyczynia nasze
szalestwo. Moje ambicje obarczyy mnie brzemieniem,
ktre stawao si tym cisze, im dalej je niosem, a prze-
cie wszystkie te wysiki miay tylko jeden cel: osignicie
spokojnego szczcia. I oto ten ebrak ju nas w tym wy-
przedzi, a my do celu moe nigdy nie dojdziemy. To, do
czego ja dyem przez tyle mozolnych, krtych zabiegw,
on osign za gar uebranych monet rado ziemskie-
go szczcia.
Oczywicie, nie byo to szczcie prawdziwe. Ale szcz-
cie, do jakiego si przedzieraem za cen tak wielkich
wysikw, byo jeszcze bardziej fikcyjne. Ten ebrak przy-
najmniej by wesoy, a ja yem w udrce. On si mia,
a mnie poera niepokj. Gdyby za zapytali mnie, czy
wol weseli si, czy lka, odpowiedziabym oczywicie,
e wol si weseli. A gdyby mnie potem zapytali, czy wo-
labym ycie tego ebraka, czy moje, wybrabym moje y-
cie, szarpane lkiem i byby to wybr absurdalny. Jake
mgbym go uzasadni? Nie naleao bowiem wyej ceni
mojego ycia ni jego ycia z tego powodu, e byem bar-
dziej wyksztacony. Bo przecie nie dawao mi to szczcia;
wyksztacenie byo tylko rodkiem do tego, eby si podo-
ba innym ludziom nawet nie uczy ich czegokolwiek,
lecz tylko si podoba. Dlatego tak porachowae moje ko-
ci rzg Twego upomnienia.
Niech si moja dusza ma na bacznoci wobec ludzi, kt-
rzy powiadaj: Istotne jest, dziki czemu czowiek czuje
si szczliwy. Tego ebraka uszczliwiao wino, ktre
wypi. Ty szukae szczcia w chwale". W jakiej chwa-
le, Panie? Nie w takiej, jak mona znale w Tobie. Jak
szczcie ebraka nie byo szczciem prawdziwym, tak
owa chwaa nie bya prawdziw chwa. A jeszcze bardziej
ni jemu mcio mi si w gowie. On przez jedn noc mia
wytrzewie z pijastwa. A ja z moim pijastwem pooy-
em si spa i z nim si zbudziem i nim si znowu
miaem pooy, i z nim wsta... I to przez ile dni! Rzeczy-
wicie istotne jest, dziki czemu czowiek czuje si szczli-
wy! Wiem o tym. Istnieje bezmierna odlego midzy
szczciem, jakie daje pynca z wiary nadzieja, a takim
szczciem, jakiego ja wtedy szukaem. Ale bya te nie-
maa rnica midzy mn a tym ebrakiem. On by na
pewno szczliwszy ode mnie nie tylko dlatego, e si
weseli, a mnie zadrczay troski, lecz take dlatego, e
zarobi na wino uprzejmie pozdrawiajc przechodniw,
a ja usiowaem nakarmi moj pych przez goszenie
kamstw. Zwierzyem si wtedy moim przyjacioom z wielu
takich refleksji. Czsto si tak zdarzao, e obserwujc ich
poznawaem mj wasny stan. Stwierdzaem, e dzieje si
ze mn co niedobrego. To rozpoznanie pogbiao moj
niedol. Jeli nawet los umiechn si do mnie, nie mia-
em dostatecznego zapau, eby korzysta ze sposobnoci;
zanim wycignem rk po ni, ona ju odlatywaa.
7. Skaryem si na to ludziom, z ktrymi czya mnie
przyja, najczciej za i najszczerzej rozmawiaem z Ali-
piuszem i Nebrydiuszem. Alipiusz pochodzi z tego samego
miasta co ja; rodzice jego zaliczali si do znacznych oby-
wateli. By ode mnie modszy. Sucha moich wykadw
zarwno w naszym miecie, gdzie zaczem prac nauczy-
ciela, jak te potem w Kartaginie. Bardzo mnie lubi, uwa-
ajc mnie za porzdnego czowieka, prawdziwie uczone-
go. Ja za lubiem go za to, e chocia by jeszcze bardzo
mody, wida ju byo dosy wyranie, e wartociowy
czowiek z niego wyronie. Niestety jednak zdy ju go
wcign wir lunych obyczajw panujcych w Kartagi-
nie, gdzie si szaleje za gupimi widowiskami. Alipiusz
roznamitni si do igrzysk w cyrku. Gdy si pogra w
tej ndznej pasji, a ja otworzyem w naszym miecie szko-
retoryki, nie sucha jeszcze moich wykadw, bo ja i
ojciec jego bylimy z jakiego powodu pornieni. Dowie-
dziaem si, jak on si pali do owych igrzysk. Bardzo mnie
to martwio; obawiaem si, e sobie zniszczy wietn przy-
szo, a moe nawet ju j zniszczy. Do tego jednak, eby
go upomnie albo wywrze na niego jaki nacisk, nie mia-
em ani praw przyjani, ani takich praw, jakie daje rola
nauczyciela. Sdziem, e Alipiusz nastawiony jest wobec
mnie tak samo jak jego ojciec; w rzeczywistoci byo zu-
penie inaczej. Wrcz lekcewac w tej sprawie wol ojca,
zacz mnie pozdrawia, a nawet przychodzi posucha
tego czy owego wykadu; szybko jednak wychodzi. Z cza-
sem zapomniaem o tym, e naleaoby na niego wpyn,
by nie marnowa swych zdolnoci nieprzytomnym zami-
owaniem do niedorzecznych widowisk.
Ty jednak, Panie, ktry trzymasz w doniach ster wszy-
stkiego, co stworzye, nie zapomniae o tym, e czowiek
ten mia by w przyszoci biskupem i udziela sakramen-
tu Twoim dzieciom. Aby byo dla wszystkich jasne, e
tylko Twoim dzieem jest jego poprawa, dokonae tego
za moim porednictwem, ale w taki sposb, e ja o tym
nie wiedziaem. Oto pewnego dnia, gdy siedziaem w swej
szkole otoczony uczniami, Alipiusz przyszed, pozdrowi
mnie, usiad i zacz si bardzo pilnie przysuchiwa. A
zdarzyo mi si wanie mwi o jakiej sprawie, ktr
mona byo dobrze wyjani przez porwnanie jej do
igrzysk w cyrku. Dziki tej analogii mogem suchaczom
zabawniej i janiej rzecz przedstawi, a przy sposobnoci
dotkliwie omieszy tych, ktrzy ulegali owemu szale-
stwu. Ty dobrze wiesz, Panie, e w owej chwili wcale nie
mylaem o uleczeniu Alipiusza. Ale on moje sowa wzi
do siebie i by przekonany, e mwiem tak ze wzgldu na
niego. Kady inny czowiek pewnie by si o to pogniewa,
ale ten prawy chopiec nie na mnie, ale na siebie si roz-
gniewa i odtd jeszcze bardziej mnie kocha. Ju dawno
temu przecie z Twojej woli pojawiy si w Pimie Twoim
sowa: Skar mdrego, a bdzie ci miowa"
7
.
Ale ja nie zamierzaem go wtedy karci. To Ty posugu-
jesz si wszystkimi czy wiedz o tym, czy nie wiedz
dla osignicia znanego Tobie celu, ktry jest suszny. Roz-
palie moje serce i jzyk jak rozarzone wgle, aby spa-
rzy jego umys rokujcy tak wielkie nadzieje, a porao-
ny niemoc, i aby go uleczy. Przemilcza Twoj chwa
mog tylko ci, ktrzy nie rozwaaj Twego miosierdzia, a
ja, rozpoznawszy je, z samego dna mej duszy sawi Cie-
bie. Skoro bowiem Alipiusz wysucha mego wywodu, zdo-
a si wyrwa z przepaci, w jak przedtem dobrowolnie
7
Prz 9, 8.
si pogry zalepiony przemonym upodobaniem. M-
nym wysikiem ducha otrzsn si z ohydy igrzysk i ju
wicej w cyrku nie bywa. Stara si te przezwyciy o-
pory ojca i zosta moim uczniem. Wreszcie ojciec udzieli
pozwolenia. Skoro za Alipiusz wrci do suchania moich
wykadw, od razu go niestety oblepiy moje przesdy. Za-
chwyci si manichejskimi pozorami dyscypliny duchowej,
ktr uwaa za prawdziw i szczer, podczas gdy bya to
tylko niedorzeczna a podstpna metoda owienia cennych
dusz; pki si jeszcze nie nauczyy wymierza gbokoci
prawdziwej cnoty, atwo je byo udzi powierzchownymi
objawami cnoty udawanej i faszywej.
8. Nie porzucajc bynajmniej widokw kariery, ktrej
konieczno wmwili mu rodzice, Alipiusz wczeniej ode
mnie wyjecha do Rzymu, aby tam studiowa prawo. Trud-
no uwierzy, co si w Rzymie znowu z nim stao: zapon
niesychan namitnoci do walk gladiatorskich. Poczt-
kowo brzydzi si nimi i nie chcia chodzi do amfiteatru.
Kiedy jednak, wanie w porze, gdy si odbyway te
okrutne i krwawe walki, jacy jego przyjaciele i koledzy
ze studiw, na ktrych si natkn wracajcych z obiadu,
przyjacielskim przymusem przeamali wszystkie jego
gwatowne sprzeciwy i zaprowadzili go do amfiteatru.
Chocia zacigniecie tam moje ciao, czy zdoacie spra-
wi, bym patrzy na te widowiska i powica im uwag?
Bd tam przebywa nieobecny, okazujc si silniejszym
i od was, i od nich." Syszc to przyjaciele ani troch nie
sabli w zapale i moe wanie po to tak gorliwie go wle-
kli, aby sprawdzi, czy rzeczywicie okae si tak odporny.
Gdy przyszli i usiedli na miejscach, jakie znaleli wolne,
ju wszystko dokoa byo rozpalone dz krwi.
Alipiusz mocno zacisn powieki i postanowi sobie w
duchu, e nic nie bdzie mia wsplnego z t okropnoci.
Czemu nie zamkn uszu tak samo szczelnie! Oto w pew-
nym momencie walki, gdy uderzy w niego wrzask zgroma-
dzonego tumu, ju nie zdoa przezwyciy ciekawoci.
Niezalenie od tego, co to mogo by, by przekonany, e
od takiego widoku odwrci si ze wstrtem. Otworzy wic
oczy i wwczas dusza jego zostaa ciej zraniona, ni zra-
niono ciao tamtego czowieka, ktrego on ujrze zapra-
gn. Upad jeszcze okropniej ni tamten, ktrego upadek
wrzaw ow roznieci. Wanie ta wrzawa przedara si
przez uszy Alipiusza i rozsuna jego zacinite powieki,
skutkiem czego dusza zostaa odsonita dla ciosu, ktry
w d j strci. Bya w tym raczej zuchwao ni odwa-
ga, a sabo duszy polegaa na tym, e zaufaa ona sobie
samej, podczas gdy powinna bya Tobie ufa. Alipiusz, uj-
rzawszy krew na arenie, jakby zachysn si okrucie-
stwem. I bynajmniej gowy nie odwrci, lecz wpatrywa
si w t scen i syci si dzik furi a nie wiedzia o
tym. Wprawiaa go w zachwyt zbrodnicza walka, upaja
si rozkosz broczcej z ran krwi. I nie by ju taki, jaki
by wtedy, gdy przyszed do amfiteatru; ju nalea do te-
go tumu, z ktrym si zmiesza, by prawdziwym towa-
rzyszem tych, ktrzy go do amfiteatru przywiedli. Trzeba
o tym wicej mwi? Wpatrywa si, wrzeszcza, kipia na-
mitnoci. I do domu zabra z sob to szalestwo, ktre
mu potem kazao nieraz do amfiteatru wraca nie tylko
z tymi, ktrzy go po raz pierwszy tam zacignli, lecz na-
wet przed nimi; i jeszcze innych tam przyprowadza. A
jednak Ty rk swoj siln a miosiern wyrwae go z
tego obdu. I nauczye go, e powinien Tobie, a nie sobie
samemu ufa. Lecz stao si to znacznie pniej.
9. Wszystko to jednak przechowywao si w jego pami-
ci, aby mogo w przyszoci suy uleczeniu. Byo te pew-
ne zdarzenie, na ktre, jak myl, pozwolie, Boe nasz,
nie z innej przyczyny, lecz po to, aby Alipiusz, ktry mia
w pniejszych latach ycia sta si tak wan osob, ju
teraz zacz si uczy owej zasady, e w rozpatrywaniu
spraw nie wolno czowiekowi potpia drugiego czowieka
pochopnie, na podstawie zbyt sabych dowodw. Jeszcze
wtedy, gdy sucha moich wykadw w Kartaginie, dopu-
cie do tego, aby go dozorcy rynku aresztowali jako zo-
dzieja. W porze poudnia przechodzi przez rynek, pogr-
ony w rozmylaniu o mowie, jak mia skomponowa i
wygosi takie si zwykle zadaje studentom wiczenie.
Powoli kroczy samotnie przed budynkiem trybunau, ma-
jc w rku tabliczki do pisania i rylec, kiedy wanie je-
den ze studentw prawdziwy zodziej z ukryt sie-
kier podszed do oowianej balustrady odgradzajcej od
rynku znajdujc si niej ulic Bankierw. Alipiusz na-
wet go nie zauway. Zodziej zacz przecina ow. Usy-
szawszy stuk siekiery, przebywajcy w dole bankierzy po
cichu si naradzali, co maj uczyni; wreszcie posali ludzi
z nakazem aresztowania kadego, kogo tam wyej napot-
kaj. Usyszawszy ich gosy, zodziej porzuci siekier i
uciek, aby unikn pojmania.
Alipiusz nie widzia by zodzieja wtedy, gdy on nadcho-
dzi, a dostrzeg jego ucieczk, wic zaciekawiony podszed
do owej kraty, a znalazszy siekier, stan i prbowa zro-
zumie, co to wszystko znaczy. I oto ludzie wysani przez
bankierw widza, jak on stoi sam tylko, w rku majc t
siekier, ktrej stuk ich tu sprowadzi. Od razu chwytaj
Alipiusza. Sklepikarzom, ktrzy si wnet zbiegli, z dum
opowiadaj, e przyapali zodzieja na gorcym uczynku.
I prowadz go, aby odda w rce sdziego. Lecz na tym
by ju koniec udzielonej Alipiuszowi lekcji. Natychmiast
bowiem, Panie, wspare niewinno, ktrej bye jedynym
wiadkiem. Kiedy go wiedziono czy to do wizienia, czy
na tortury, spotyka ich po drodze pewien architekt zaj-
mujcy si budowami publicznymi. Ogromnie si owi lu-
dzie ciesz ze spotkania, bo architekt nieraz ich podejrze-
wa o kradzie rnych rzeczy, jakie znikay z rynku; a
oto oni wreszcie rozpoznali waciwego sprawc.
Ale czowiek ten czsto widywa Alipiusza w domu pew-
nego senatora, u ktrego bywa. Od razu go pozna, wzi
pod rami i odprowadziwszy na stron pyta, dlaczego
znalaz si on w tak przykrym pooeniu. Gdy usysza, co
si stao, caemu tumowi, ktry w wielkim podnieceniu
wygraa Alipiuszowi i gono wykrzykiwa, kaza pj za
sob. Poszli wprost do domu owego modzieca, ktry si
by dopuci tego czynu. Przed drzwiami sta tam may
niewolnik, zupenie nie domylajcy si, e jego panu mo-
e cokolwiek zagraa. Bez oporu wic opowiedzia wszy-
stko, co wiedzia; towarzyszy swemu panu podczas zajcia
na rynku. Alipiusz teraz go rozpozna i powiadomi o tym
architekta. Ten pokaza chopcu siekier pytajc, czyja
jest a on od razu rzek: Nasza". Gdy pady nastpne
pytania, opowiedzia reszt. Dziki tym wyjanieniom wi-
n przypisano waciwemu domowi ku niemaemu za-
wstydzeniu tumu, ktry ju zacz by triumfowa nad
schwytanym Alipiuszem. w za przyszy szafarz sowa
Twojego i sdzia wielu spraw w Kociele Twoim wrci do
swego domu bardziej dowiadczony i dziki temu rozum-
niejszy.
10. Spotkaem go w Rzymie, gdy tam przybyem. Bardzo
si wtedy do mnie przywiza i uda si potem razem ze
mn do Mediolanu, zarwno po to, aby by blisko mnie,
jak i dla praktycznego spoytkowania swych studiw
prawniczych; w tym drugim szed zreszt bardziej za wol
rodzicw ni za wasn chci. Ju przedtem peni nieraz
obowizki awnika z rzetelnoci, ktr si wszyscy zdu-
miewali nie mniej, ni on si zdumiewa, e mog istnie
ludzie cenicy zoto wyej od uczciwoci. A charakter jego
zosta poddany nie tylko prbie przekupstwa, lecz take
prbie zastraszenia. Byo to wtedy, gdy w Rzymie jako ase-
sor towarzyszy przewodniczcemu komisji funduszw pro-
wincji italskich.
Mia tam pewn spraw wpywowy senator, wobec kt-
rego wielu byo sptanych rnymi dugami wdzicznoci,
a wielu po prostu trzso si ze strachu. Zwykym swoim
wadczym tonem domaga si dla siebie czego, co byo-
prawnie zabronione. Sprzeciwi si Alipiusz. Zapropono-
wano mu apwk. Ze wzgard j odrzuci. Zabrzmiay
pogrki. Nic sobie z nich Alipiusz nie robi. Wszyscy po-
dziwiali jego nieugity charakter, bo przecie tamten czo-
wiek szeroko syn zarwno monoci wiadczenia przy-
sug, jak i monoci szkodzenia ludziom. Alipiusz za ani
nie pragn jego przychylnoci, ani te wrogoci si nie l-
ka. Sam sdzia, ktrego doradc by Alipiusz, przyznawa,
e nie powinno si ulec daniu senatora; ale nie chcia mu
odmwi otwarcie. Win za odmow zrzuca na Alipiusza,
powiadajc senatorowi, e to awnik nie pozwala tego u-
czyni. Bo te prawd byo, e gdyby sdzia speni da-
nie senatora, Alipiusz zoyby swj urzd.
Jedyn pokus, przed ktr Alipiusz musia si z wysi-
kiem broni, a wynikajc z jego zamiowania do literatu-
ry, byo dawanie ksiek do przepisywania po specjalnych
cenach przysugujcych tylko celom urzdowym. Posu-
chawszy jednak gosu uczciwoci, wyrzek si tego, bar-
dziej cenic zasady, ktre takiej praktyki zabraniay, ni
swoje stosunki, ktre mu j umoliwiay. Drobna to bya
sprawa. Ale kto wierny jest w maej sprawie, i w wielkiej
jest. wierny. I nigdy nie zamilkn te sowa, ktre . z ust
Prawdy Twojej zabrzmiay: Jeli nie bylicie wierni w
nieprawej mamonie, dobra prawdziwe kt wam powie-
rzy? A jelicie w cudzym nie byli wierni, kt wam da,
co wasze?"
8
Taki by ten mj wczesny przyjaciel ser-
deczny. Obaj cigle rozwaalimy, jak powinnimy wy-
bra drog ycia.
By z nami take Nebrydiusz. Opuci on rodzinne mia-
sto w pobliu Kartaginy, jak te sam Kartagin, gdzie
spdzi by spor cz ycia, zostawi rwnie dom, rodzin-
ny majtek ziemski i matk swoj, ktra nie chciaa mu
towarzyszy. Do Mediolanu przyby tylko po to, aby by
8
k 16, 1112.
blisko mnie i bymy mogli razem oddawa si arliwemu
poszukiwaniu prawdy i mdroci. Jake uparcie dy do
szczcia i z jak dociekliwoci roztrzsa najtrudniejsze
kwestie. Bylimy trojgiem godnych ust, rozchylonych ak-
nieniem i oczekujcych pomocy od Ciebie, z nadziej, e
dasz nam pokarm w czasie stosownym. W kadym rozcza-
rowaniu, jakie z wyroku Twego miosierdzia byo przez-
naczone dla naszych przedsiwzi w wiecie, staralimy
si poj sens naszego cierpienia. Ale na naszej drodze
say si same ciemnoci. Odwracalimy si od nich z pa-
czem, pytajc: Jak dugo to bdzie?" Czsto zadawalimy
takie pytanie. A jednak nie porzucalimy celw wiato-
wych, poniewa nie byskao nam wiato adnej pewnej
prawdy, ktrej po porzuceniu owych ambicji moglibymy
si uchwyci.
11. Najbardziej za mnie zdumiewao i drczyo to, e
tak wiele ju czasu upyno od owego dziewitnastego ro-
ku mego ycia, gdy zaczem pilnie poszukiwa mdroci,
postanawiajc sobie, e gdy wreszcie j znajd, porzuc
wszystkie puste ambicje i niedorzeczne zudzenia. A oto
miaem ju trzydzieci lat i cigle szamotaem si w tym
samym bagnie, chciwie wycigajc rce po to, co .wiat
mia mi do ofiarowania, chocia to wszystko tylko mnie
mamio i rozpraszao moje siy. Cigle sobie co wmawia-
em: Jutro odkryj prawd. Ukae mi si ona zupenie wy-
ranie i ju jej nie utrac. Przybdzie Faustus i wszystko
mi wyjani. Jake wielcy s filozofowie akademicy! Ta
ich teza, e nie mona znale pewnoci co do tego, jak
naleaoby ukada swoje ycie... Nie, raczej szukajmy co
si i nie tramy nadziei! Ju mi przestay si wydawa
absurdalnymi te ustpy w ksigach Kocioa, ktre przed-
tem si takimi wydaway; wiem, e mona je rzetelnie
wyoy w inny sposb. Mocno stan nogami na tym stop-
niu, gdzie mnie rodzice jako dziecko postawili, czekajc,
a mi zawita niewtpliwa prawda.
Ale gdzie mam jej szuka? I kiedy? Ambroy nie ma
dla mnie zbyt wielu wolnych chwil. Ja sam nie mam czasu
czyta. Skd wzi potrzebne ksiki? Gdzie i kiedy mg-
bym je kupi albo od kogo poyczy? Musz rachowa
czas i gospodarowa moim dniem dla najwikszego po-
ytku duszy. Oto ju wielka zabysa mi nadzieja, bo prze-
konaem si, e wiara katolicka nie uczy tego, o co j
podejrzewaem i niedorzecznie oskaraem. Uczeni jej wy-
raziciele potpiaj pojmowanie Boga jako ograniczonego
ksztatami ciaa ludzkiego. Czemu nie koacz, aby i po-
zostae przegrody si rozstpiy? To prawda, e godziny
przed poudniem musz powica studentom. Ale co ro-
bi z reszt czasu? Dlaczego wtedy nie czyni wanie
tego?... A jeli w tej porze trzeba skada wizyty wpywo-
wym przyjacioom, ktrych protekcja jest nam potrzebna?
Albo przygotowywa wykady, za ktre mi pac studenci?
W jakiej za porze miabym odnawia mj umys dajc
mu odpoczynek od szarpicych go trosk? Nie, odrzuci
trzeba to wszystko, uwolni si od wszystkich gupstw, po-
wici siy jednemu tylko celowi: poszukiwaniu prawdy.
To ycie jest pene niedoli, a pora mierci nie znana. Gdy-
by tak nagle mnie zaskoczya w jakim ja stanie std
odejd? Wic gdzie waciwie mgbym si nauczy tego
wszystkiego, co dotychczas zaniedbaem w tym yciu? Czy
nie naley raczej przypuci, e trzeba bdzie za to za-
niedbanie ponie cik kar? Ale z drugiej strony przy-
pumy, e mier kadzie kres wszystkim troskom, ko-
czc wszelkie odczuwanie. To te jest moliwo, ktr
trzeba rozway. Ale w istocie nie mona jej uzna. Nie
jest to przecie przypadkiem, e w caym wiecie tak prze-
monie si rozpowszechnia powaga wiary chrzecijaskiej.
Boa moc czy dokonaaby dla nas tych tak wielkich
rzeczy, gdyby mier ciaa unicestwiaa take dusz? Cze-
mu wic si ocigam? Czemu nie porzucam wiatowych
nadziei i nie oddaj si cakowicie szukaniu Boga i szcz-
liwego ycia?
Lecz nie tak szybko! Tamto ycie jest te nie bez uro-
ku. Niebah zaleca si bogoci. Nie powinien czowiek
tak atwo od niego si odsuwa, a potem ze wstydem do
niego wraca. Czy tak wiele mi jeszcze do tego brakuje,
eby mie dobre stanowisko w wiecie? A czeg wicej
mona tu sobie yczy? Mam wpywowych przyjaci, wic
jeli nie bd chcia czeka na co jeszcze wikszego, mo-
e zdoam uzyska stanowisko zarzdcy jakiej prowincji.
Trzeba te poj on dosy posan, eby wydatki na ni
zbytnio mi nie zaciyy. I to ju bdzie kres mych ambi-
cji. Wielu znakomitych ludzi wsawio si sueniem m-
droci rwnie w stanie maeskim. Mog wic pj w
ich lady...
Gdy tak rozmylaem i sprzeczne wichry targay mn
to w t, to w tamt stron, czas przemija i wci si oci-
gaem z nawrceniem si do mego Pana Boga. Z dnia na
dzie odkadaem rozpoczcie ycia w Tobie, a nie odka-
daem tego, eby co dzie w sobie samym umiera. Uwiel-
biajc szczcie, lkaem si signicia po nie tam, gdzie
jest jego ostoja, jego dom; szukaem go na drogach uciecz-
ki od tego domu. Uwaaem, e bybym bardzo nieszcz-
liwy, gdyby mi brakowao uciskw kobiety. Ty w swym
miosierdziu dae nam lekarstwo zdolne do uleczenia tej
saboci, ale nie mylaem o nim, bo jeszcze nigdy go nie
wyprbowaem. Mniemaem, e do powcigliwoci czo-
wiek jest zdolny o wasnych siach, a ja w sobie tych si
nie dostrzegaem. Gupiec, nie wiedziaem, e jak na-
pisano nikt nie moe by powcigliwy, jeli Ty mu
tego nie udzielisz.
9
Udzieliby mi na pewno, gdybym z g-
bi serca woa do Ciebie i gdybym mia wiar dostatecz-
nie mocn, by moje troski Tobie powierzy.
12. Od zawarcia maestwa powstrzymywa mnie Ali-
piusz, argumentujc, e gdybym to uczyni, ju nie mogli-
9
Por Mdr 8, 21.
bymy y w bezpiecznym spokoju, powicajc si wycz-
nie temu, co najbardziej cenimy: poszukiwaniu mdroci.
W tej dziedzinie zachowywa on take w tym okresie swo-
jego ycia godn podziwu czysto. Niegdy, na progu
modoci, mia dowiadczenie stosunkw cielesnych, ale nie
przywiza si do niego, raczej nad tym bola i wstydzi
si tego. Odtd te y w najsurowszej czystoci. Ja prze-
ciwstawiaem mu swoje argumenty, powoujc si na przy-
kady tych, ktrzy yjc w maestwie suyli jednak
mdroci, suyli te dobrze Bogu i zasugiwali na wier-
no przyjaci, wzajemnie ich kochajc. Ale do wielkoci
duchowej tamtych ludzi mnie samemu byo bardzo daleko.
Raczej rozmiowany byem w gorczce zmysw, w rozko-
szy sprowadzajcej mier wlokem za sob acuch
i nie chciaem, eby mnie z niego rozptano. Odrzucaem
dobre rady; rk, ktra mnie chciaa uwolni, odpycha-
em, tak jakby ona rozjtrzaa moje rany.
W zreszt posugiwa si mn take do tego, eby
przemawia do Alipiusza. Moimi sowami usiowa go
uwie; stawia na jego drodze przymilne puapki, aby si
w nie uwikay jego stopy, kroczce tak szlachetnie i lek-
ko. Alipiusz dziwi si, e ja, ktrego skdind tak wyso-
ko ceni, mogem by a tak oplatany sieci owej namit-
noci; ilekro o tych sprawach dyskutowalimy, twierdzi-
em stanowczo, e jestem zupenie niezdolny do tego, by
y bez kobiety. Gdy widziaem, e nie rozumie mojego
stanowiska, zwykle broniem si twierdzeniem, e zbyt
wielka jest rnica midzy jego pospiesznym, ukradko-
wym dowiadczeniem, ktrego ju niemal nie pamita
i ktre bez trudnoci mg lekceway, a moim trwaym
przywizaniem uczuciowym, ktremu brakowao tylko
czcigodnego miana maestwa, aby zrozumia, dlaczego
nie mog tego rodzaju ycia odrzuci. Pod wpywem tych
argumentw zacz i on pragn maestwa, nie z tskno-
ty do takiej rozkoszy, lecz z samej ciekawoci. Powiada,
e chciaby si sam przekona, czym jest ta osobliwa rzecz,
ksi tego wiata nie znalaz niczego godnego mierci
42
,
a zabi Go i przez to wymazany jest wyrok, ktry by
wydany przeciwko nam.
43
Tego w ksikach platoskich
si nie znajdzie. Nie janieje z nich ta prawdziwa pobo-
no, nie pyn zy wyznania, nie ma tam owej ofiary dla
Ciebie: ducha udrczonego, serca skruszonego i ukorzo-
nego, nie syszymy o zbawieniu ludu Twego, o miecie
przystrojonym jak oblubienica
44
, o zadatku Ducha wi-
tego
45
, o kielichu naszego Odkupienia. Nikt tam nie pie-
wa: Komu jak nie Bogu podda si dusza moja? Od Nie-
go zbawienie me! On, nie kto inny, Bogiem moim i Zbaw-
c, Obroca moim. Ju si nie zachwiej"
46
.
Nikt tam nie nasuchuje woania: Chodcie do mnie,
ktrzy utrudzeni jestecie"
47
. Lekcewa Jego nauk, bo
On cichy jest i pokornego serca. O tak! ukrye to przed
mdrymi i przewidujcymi, a objawie maluczkim.
48
Co
innego dostrzec z wierzchoka poronitej lasem gry
ojczyzn pokoju w dali, ale nie mc znale waciwej dro-
gi do niej, bka si bezsilnie po bezdroach, tua si
wrd zasadzek zdradzieckich rabusiw, uciekinierw z
pochodu, ktrych wodzem jest lew i smok
49
, a co inne-
go kroczy drog wiodc do owej krainy, wytyczon sta-
raniem niebiaskiego Wodza; nie szerz tu rozboju adni
zbiegowie z niebiaskich zastpw. Oni unikaj tej drogi
jak kani! Wszystkie te nauki cudownie do mnie przenika-
y, gdym najmniejszego z Twoich apostow
50
czyta; gdy
rozwayem dziea Twoje i zadraem z trwogi.
42
Por. J 14, 30.
43
Por. Kol 2, 14.
44
Por. Ap 21, 2.
45
Por. 2 Kor l, 22; 5, 5.
46
Ps 61, 23.
47
Mt 11, 28.
48
Por. Mt 11. 25.
49
Por. Ps 90, 13.
50
Por. l Kor 15, 9.
KSIGA SMA
1. Pragn Ci zoy dziki, Boe mj, opowiadajc o
Twoim miosierdziu dla mnie. Niech moje koci, przenik-
nite mioci do Ciebie, woaj: Panie, kt podobny To-
bie? Potargae pta moje, Tobie zo ofiar chway". Jak
je potargae, opowiem. A wszyscy, ktrzy Ci wielbi,
usyszawszy to, mwi bd: Bogosawiony Pan w nie-
biosach i na ziemi! Wielkie jest, cudowne imi Jego!" So-
wa Twoje wszczepiy si w moje serce. I ze wszystkich
stron byem przez Ciebie oblony. Ju nie wtpiem w
rzeczywisto ycia wiecznego w Tobie, chocia widziaem
je zagadkowo, w zwierciadle.
1
Ale nie sprawiao mi ju
trudnoci pojmowanie niezniszczalnej substancji, z ktrej
si wywodzi wszelka substancja. Teraz tskniem ju nie
do tego, eby by pewniejszym Ciebie, lecz tylko do tego,
by mocniej w Tobie trwa. Tymczasem w moim yciu do-
czesnym wszystko byo rozchwiane. Trzeba byo oczyci
serce ze starego kwasu.
2
Pociga mnie ku sobie Zbawiciel
jako droga, ale wzdragaem si przed kroczeniem w tru-
dach owej wdrwki.
Zesae mi wwczas natchnienie, dziki ktremu uzna-
em, e naley si uda do Symplicjana. Wiedziaem, e
jest to dobry Twj suga, janiejcy Twoj ask. Powie-
dziano mi te, e od wczesnej modoci by bezgranicznie
Tobie oddany. A zdy ju si postarze. Sdziem, e
1
Por. l Kor 13, 12.
2
Por. l Kor 5, 7.
skoro tak dugo kroczy po dobrej, przez Ciebie wyznaczo-
nej drodze, musi by bardzo dowiadczony i bardzo wiele
wiedzie. W tym si nie myliem. Chciaem, aby Sympli-
cjan duchem wnikn w moja udrk i wytumaczy, w ja-
ki sposb taki jak ja czowiek mgby sta si zdolny do
kroczenia ow drog Twoj.
Koci, jak widziaem, by peen ludzi. Ale postpowali
oni bardzo rozmaicie. Mnie za drczyo to, e si cigle
wikam w sprawach tego wiata. By to okropny ciar, bo
ju mnie nie rozpalaa taka dza zaszczytw i pienidzy,
jaka mnie przedtem skaniaa do dwigania brzemienia
niewoli. Te przynty ju gasy wobec sodyczy i blasku
domu Twego, ktry umiowaem. Ale nadal mnie ptao
przywizanie do kobiety. Zreszt aposto nie zakazywa mi
maestwa, chocia zachca do czego lepszego, najbar-
dziej tego pragnc, aby wszyscy ludzie byli jak on sam.
3

Ja, sabszy, wybieraem atwiejsz drog. I z powodu tej
jednej namitnoci wikaem si te we wszystkie inne,
pozwalajc, by moje siy przeeraa troska. Zdawaem so-
bie spraw, e maestwo, do ktrego mnie cignito,
zmusi mnie do znoszenia wielu rzeczy sprzecznych z moimi
deniami. Usyszaem ju z ust Prawdy Twojej, e s
trzebiecy, ktrzy si sami na to skazali, dla krlestwa nie-
bieskiego. Kto moe poj mwi Prawda niechaj poj-
mie.
4
Z pewnoci prni s wszyscy ludzie, w ktrych
nie ma wiedzy o Bogu; ktrzy poprzez to, co jest jawnie
dobre, nie umieli rozpozna Tego, ktry jest"
5
. W takiej
marnoci ju nie byem pogrony. Przekroczyem j. Wi-
dzc wiadectwo caego stworzenia Twego, zrozumiaem,
e Stwrc naszym, jeste i e u Ciebie Boga jest Twoje
Sowo, ktre z Tob i z Duchem witym jest jedynym
Bogiem i przez ktre stworzye wszystko, co istnieje.
3
Por. l Kor 7, 17.
4
Por. Mt 19, 12.
5
Mdr 13, 1.
Jest jeszcze inny rodzaj ludzi bezbonych. S tacy, kt-
rzy poznajc Boga nie uczcili Go jako Boga ani nie zoyli
Mu dzikczynienia.
6
Z tak bezbonoci rwnie si spot-
kaem; i od niej prawica Twoja obronia mnie. Zabrawszy
mnie spord takich ludzi, przeniose mnie tam, gdzie mo-
gem odzyska zdrowie. Ty rzeke czowiekowi: Oto bo-
ja Paska ta jest mdro"
7
Jak te: Nie uwaaj si
sam za mdrego"; albowiem ,,ci, co podaj si za mdrych,
gupimi si stali".
8
I znalazem ju ow dobr per, ktr
powinienem by naby, sprzedawszy wszystko, co miaem.
9
A ja si ocigaem jeszcze!
2. Odwiedziem wic Symplicjana, ktry by ojcem du-
chowym biskupa Ambroego jako ten, ktry mu aski Bo-
ej udzieli. Miowa go te Ambroy naprawd jak ojca.
Opowiedziaem, jak si bkam po bezdroach. Wspomnia-
em, e czytaem kilka ksiek filozofw platoskich, prze-
oonych na acin przez Wiktoryna, ktry niegdy by re-
torem Rzymu, a umar, jak syszaem, jako chrzecija-
nin. Gratulowa mi Symplicjan, e natrafiem na takie
pisma filozoficzne, a nie na jakie inne, pene faszw i
czczych uroje opartych na ywioach tego wiata
10
; pla-
toskie bowiem traktaty wszelkimi sposobami staraj si
mwi o Bogu i Jego Sowie. Nastpnie za, aby mnie za-
chci do pokory Chrystusowej, zakrytej przed mdrymi,
a objawionej maluczkim
11
, wspomina samego Wiktoryna.
Symplicjan serdecznie si z nim przyjani podczas pobytu
w Rzymie. Opowiedzia mi te o nim wiele rzeczy, ktre
powtrz.
Bo wielkie to jest wiadectwo wspaniaej aski Twej!
6
Por. Rz l, 21.
7
Job 28, 28.
8
Prz 3, 7; Rz l, 22
9
Por. Mt 13, 46.
10
Por. Kol 2, 8.
11
Por. Mt 11, 25.
Stary Wiktoryn by czowiekiem niepospolicie uczonym.
Zna do gbi wszystkie sztuki wyzwolone. Ile dzie filo-
zoficznych przestudiowa, oceni i skomentowa. By nau-
czycielem wielu znakomitych senatorw; i z wdzicznoci
za prac profesorsk, ktr synowie tego wiata uwaaj
za ogromnie wan, uczczono go wystawieniem jego posgu
na forum w Rzymie. A do staroci Wiktoryn by czcicie-
lem bokw. Uczestniczy w witokradczych obrzdach,
ktre gorliwie odprawiaa wwczas wikszo arystokracji
rzymskiej, a take lud, skadajc hod potwornym boysz-
czom z przernych stron wiata, nawet Anubisowi szcze-
kajcemu jak pies wszystkim boyszczom, ktre nieg-
dy stany do walki przeciw Neptunowi, Wenerze i Mi-
nerwie.
12
I oto Rzym si korzy przed tymi, ktrych poko-
na. Wiktoryn a do staroci, przez tyle lat, broni tych
obrzdw caym arem swej wymowy. A na staro nie
powstydzi si zosta sug Chrystusa Twego, dzieciciem
czerpicym ycie z Twoich zdrojw; podda kark pod Two-
je jarzmo, pochyli czoo przed hab Krzya.
O Panie, Panie, ktry niebiosa nachyli i zstpi z nich,
ktry gr dotkn, a zadymiy jake Ty zdoa do te-
go serca trafi? Symplicjan opowiada mi, e Wiktoryn za-
rwno Pismo wite, jak i inne ksigi chrzecijaskie pil-
nie czyta i rozwaa. I nieraz mwi do Symplicjana, jesz-
cze nie publicznie, ale prywatnie, na osobnoci: Wiedz, e
ju ze mnie chrzecijanin". A na to Symplicjan: Nie uwie-
rz w to ani ci nie uznam za chrzecijanina, pki ci nie
zobacz w kociele Chrystusa". A tamten mia si z przy-
jaciela, mwic: Wic to mury czyni ludzi chrzecijana-
mi?" Czsto powtarza, e ju jest chrzecijaninem. Sym-
plicjan na to odpowiada, a wtedy Wiktoryn nieraz przy-
woywa w art o murach. Tak naprawd to on jeszcze
ba si narazi swoim przyjacioom, pysznym czcicielom
12
Por. Wergiliusz, Eneida VIII 698700.
demonw. atwo mg si domyli, jaka by si zwalia
na niego burza wrogoci ze szczytu ich babiloskiego do-
stojestwa, niczym z wierzchokw cedrw libaskich, kt-
rych jeszcze Pan nie poama.
13

Wreszcie jednak dziki usilnej lekturze naby prawdzi-
wej powagi i ulk si, e Chrystus si go zaprze wobec
aniow witych, gdyby on si ulk przyzna do Niego
wobec ludzi. Wyda si sam sobie winien wielkiej zbrodni:
e wstydzi si pokornych tajemnic Sowa Twego, a nie
wstydzi si witokradczych obrzdw pysznych demonw,
ktre w pysze przej od innych. Odepchn wic od sie-
bie marno i zawstydzony zwrci oczy ku prawdzie. Jak
opowiada Symplicjan, bez adnych wstpw, zupenie nie-
spodziewanie rzek do niego: Chodmy do kocioa, chc
by chrzecijaninem". Symplicjan, nie posiadajc si z ra-
doci, zaraz z nim poszed. W kociele najpierw pouczono
Wiktoryna o podstawowych tajemnicach naszej wiary, a
niebawem wpisa si na list katechumenw, aby ku
zdziwieniu caego Rzymu, a radoci Kocioa odrodzi
si przez chrzest. Pyszni widzieli to i gniew ich trawi; z-
bami zgrzytali i marnieli. Sudze za Twemu, Panie, wy-
penia si nadzieja i ju nie oglda si na marnoci i na
szalestwa omylne.
14

Nadesza wreszcie pora wyznania wiary. W Rzymie lu-
dzie, ktrzy maj wej w zasig Twojej aski, zazwyczaj
skadaj je w przepisanej formule, ktrej si wyuczaj na
pami, a potem z podwyszenia wypowiadaj j wobec
licznie zgromadzonych wiernych. Prezbiterzy, jak opowia-
da mi Symplicjan, proponowali Wiktorynowi, aby zoy
wyznanie wiary prywatnie, jak wedug zwyczaju pozwa-
lano niektrym ludziom, jeli publiczna ceremonia mogaby
im si wyda kopotliwa. Lecz Wiktoryn swemu ocaleniu
w wierze wola da wiadectwo wobec caej rzeszy wier-
13
Por Ps 28, 5.
14
Por. Ps 111, 10; 39, 5.
nych. Nie byo przecie niczego zbawiennego w retoryce;
a retoryk gosi niegdy publicznie! O ile mniej powinien
teraz si waha przed wyznaniem Sowa Twego wobec
Twojej agodnej owczarni, skoro przedtem nie wstydzi si
goszenia wasnych swoich sw wobec tumu pomyle-
cw.
Kiedy wszed na podwyszenie, jaka rado ogarna
wszystkich, ktrzy go znali! A kto go nie zna? Jeden dru-
giemu w podnieceniu szepta jego imi i leciao ono pgo-
sem z ust do ust przez ca rzesz: Wiktoryn! Wiktoryn!"
Niebawem buchn gwar, wiwatowali na jego .cze, a po-
tem nagle zamilkli, aby go uwanie wysucha. Z cudown
ufnoci wyzna prawdziw wiar. Nie byo tam czowieka,
ktry by go nie chcia chwyci w ramiona i przycisn do
serca. Te rce, ktre go objy, to bya mio ich i rozra-
dowanie.
3. Dobry Boe, co to si dzieje w czowieku, e si bar-
dziej cieszy z ocalenia duszy, ktra si wydawaa ju zu-
penie stracona, albo duszy wyrwanej z przeraliwego za-
groenia ni z ocalenia takiej, dla ktrej nigdy nie gasa
nadzieja, bo osaczajce j niebezpieczestwa byy mniej
straszliwe? Przecie i Ty, Ojcze miosierny, bardziej si ra-
dujesz jednym grzesznikiem pokutujcym ni dziewidzie-
sicioma dziewicioma sprawiedliwymi, ktrzy pokuty nie
potrzebuj.
15
My te z weseleni suchamy o tym, jak ura-
dowany pasterz, gdy znalaz owc zaginiona, przynosi j
na ramionach i jak powraca do Twego skarbca drachma,
a ucieszone ssiadki gratuluj niewiecie, ktra j znalaza.
Podczas radosnego obrzdu w Twojej wityni napeniaj
si zami nasze oczy, gdy syszymy lekcj ewangeliczn
o synu, ktry umar by, a oy, zagin by, a odnalaz
si.
16
Radujesz si wtedy w nas i w anioach Twoich, ktre
15
Por. k 15, 7.
16
Por. k 15, 332.
wita mio uwica. Albowiem Ty zawsze jeste ten sam,
i w taki sam zawsze sposb znasz wszystko, co ani nie ist-
nieje zawsze, ani nie istnieje stale tak samo.
C wic si dzieje w duszy, jeli odnalezionymi albo od-
danymi jej rzeczami, ktre miuje, cieszy si ona bardziej,
niby si nimi radowaa, gdyby je miaa zawsze? Jest wiele
wiadectw, wszdzie dokoa widzimy wiele dowodw, kt-
re wprost krzycz: Tak wanie jest!
Zwyciski wdz odprawia triumf. Nie zwyciyby, gdy-
by nie walczy. A im groniejsze byo niebezpieczestwo
w boju, tym promienniejsza teraz jest triumfu rado. Bu-
rza eglarzami miota, zda si, e okrt nie uniknie rozbi-
cia, wszystko dokoa nich ciemn grob mierci si powle-
ka. I oto nagle rozjania si niebo, wygadza si morze. Bez
miary ciesz si eglarze, bo przedtem trwoyli si bez
miary. Kto ukochany choruje, puls jego le wry; wszy-
scy, ktrzy pragn jego wyzdrowienia, razem z nim w
duszy choruj. I oto jego stan si poprawia; wstaje z -
ka, ale chodzi jeszcze niepewnie. A ju si wszyscy wesel
znacznie gorcej, ni kiedykolwiek si cieszyli dawniej,
gdy by zupenie zdrw i kroczy bez wysiku.
Nawet proste przyjemnoci yciowe ludzie osigaj za
pomoc przykroci, i to nie jakich przykroci niespodzia-
nych i spadajcych na nich wbrew ich woli, lecz wybra-
nych umylnie i dobrowolnie. Ani jedzenie, ani picie nie
daj przyjemnoci, jeli ich nie poprzedzia przykro go-
du i pragnienia. Pijacy nieraz zjadaj sone zakski, aby
ich tym bardziej palio pragnienie; potem pragnienie zale-
waj trunkiem i pawi si w bogoci. Jest te w zwyczaju
e narzeczon nie od razu wydaje si za m; odwleka si
ten moment, aby mczyzna jej nie lekceway, jeli si
za ni dostatecznie dugo nie wytskni. Mwiem tu naj-
pierw o przyjemnoci wstrtnej i godnej potpienia; potem
o dozwolonej i prawowitej. To samo dotyczy najszlachet-
niejszej i najczystszej przyjani, jak te radowania si sy-
nem, ktry umar by, a oy, zagin by, a odnalaz si.
W kadym wypadku wiksza przykro poprzedza tym
wiksz rado.
Jak to wytumaczy, Panie Boe mj, skoro przecie Ty
sam dla siebie radoci wiekuist i zawsze jeste otoczony
istotami, ktre si Tob raduj? Dlaczego w tej czci stwo-
rzenia, ktr znamy, to cige falowanie: odpyw przy-
pyw, krzywda pojednanie? Czy taki jest rytm naszego
wiata? Czy wanie to dla niego postanowie, gdy kade-
mu rodzajowi rzeczy dobrych i kademu ze sprawiedliwych
dzie Twoich od szczytu nieba a do gbin ziemi, od po-
cztku wiata doczesnego a do jego koca, od anioa do
robaka, od pierwszego do ostatniego poruszenia wyzna-
czae waciwe miejsce i por? Biada mi! Jake wyniosy
jeste tam w grze i jake w gbiach gboki! Nigdy od
nas nie odchodzisz. A nam tak trudno wrci do Ciebie!
4. Przyjd, Panie, i porusz nasze serca. Przywoaj nas do
siebie. Zapal nas i porwij. Niech nas owieje Twoja wo
i sodycz Twoja abymy ju Ci pokochali, ju pobiegli
ku Tobie. Ilu ludzi do Ciebie powraca z zalepienia jeszcze
gbszego ni owa otcha, z jakiej si Wiktoryn wynurzy.
Przychodz i owieca ich jasno, ktrej si poddaj. Wszy-
stkim bowiem, ktrzy przyjmuj t wiato, dajesz moc,
aby si stali dziemi Twoimi.
17
Lecz jeli s mniej sawni,
ni by Wiktoryn, rado jest mniejsza, nawet wrd ludzi,
ktrzy ich znaj osobicie. Kiedy bowiem weseli si jedno-
czenie wielu ludzi, to i w kadym z osobna rado obfitsza
si szerzy, bo jeden czowiek drugiego podnieca i zapala.
Sawni ludzie daj te zbawienny przykad innym i wielu
ich naladuje. Dlatego ci, ktrzy ju maj wiar, bardzo
si ciesz z takich synnych konwertytw. Nie chodzi tu,
bro Boe, o to, eby w Twoim domu ludzie bogaci mieli
pierwszestwo przed ubogimi, a ludzie opromienieni siaw
przed jakimkolwiek szarym czowiekiem. Przecie Ty ra-
17
Por. J 1, 12.
czej wybrae to, co sabe u wiata, aby zawstydzi pot-
nych, i co nic nie znaczce, a wzgardzone, i co jest niczym,
wybrae, jakby byo czym, aby zniszczy to, co jest
czym.
18

A jednak nawet ten najmniejszy z apostow Twoich
19
,
przez ktrego usta wypowiedziae powysze sowa, posta-
nowi zmieni swoje imi Saul na nowe imi Pawe, kiedy
prokonsul Sergiusz Pawe, ktrego pych zamay miae
sowa apostoa, pochyli kark pod agodne jarzmo Chrystu-
sa i sta si poddanym wielkiego Krla. Zmiana imienia
miaa by znakiem wskazujcym na odniesienie tak wspa-
niaego zwycistwa. Gruntowniej bowiem pokonujemy dia-
ba, gdy mu odbieramy czowieka, ktrego mocniej spta
i poprzez ktrego wiksz liczb ludzi trzyma w niewoli.
A diabe mocniej panuje nad tymi, ktrzy pyszni si wy-
sokim stanowiskiem, jak te za ich porednictwem panuje
nad wiksz liczb ludzi dziki wpywowi, jaki owi dostoj-
nicy wywieraj. Im wyej wic ceniono umys Wiktoryna,
w ktrym si diabe usadowi jak w niezomnej twierdzy,
i jego talent oratorski, ktrym jak potn, ostr wcznia
diabe tylu ludzi zgadzi, tym bardziej si potem weseliy
Twoje dzieci, e Krl nasz takiego mocarza spta. Widzia-
y, jak zabrano szatanowi naczynia, ktre zagrabi, i pod-
dano je oczyszczeniu, aby si stay chwalebne i uyteczne
Panu, a nadajce si do wszelkiego dziea dobrego.
20

5. Kiedy mi Twj suga Symplicjan opowiedzia to wszy-
stko o Wiktorynie, gorco zapragnem pj tak sam
drog. On to zreszt w tym wanie celu opowiada. A do-
da jeszcze, e kiedy w czasach cesarza Juliana wydano
ustaw zabraniajc chrzecijnom uczenia literatury i re-
toryki, wtedy Wiktoryn, nie buntujc si przeciw temu
18
Por. l Kor 1, 2728.
19
Por. 1 Kor 15, 9.
20
Por. 2 Tm 2, 21.
prawu, wola jednak porzuci pen gadulstwa szko ni
odstpi od sowa Twego, przez ktre jzyki niemowlt
czynisz wymownymi.
21
Wyda mi si w tym nie mniej szcz-
liwy ni mny szczliwy, e si mu nadarzya spo-
sobno do powicenia si cakowicie Tobie. Do tego sa-
mego przecie ja wzdychaem, lecz byem jeszcze cigle
sptany, nie acuchem przez kogo innego narzuconym,
lecz moj wasn wol, majc moc elaznego acucha.
Diabe wada moj wol, on z niej wyku acuch, ktrym
mnie oplt. Z przewrotnej woli rodzi si ze podanie,
a kiedy si jemu suy, wytwarza si przyzwyczajenie; przy-
zwyczajenie ktremu si nie przeciwstawiamy, staje si
niezwalczonym przymusem. Byy to jakby ogniwa, jedno
z drugim mocno spojone dlatego nazywam to acu-
chem, ktry mnie ciasno spta. Nowa za ch, ktra mi
zawitaa, aby Tobie dobrowolnie suy i radowa si To-
b, Boe, jedyna pewna rozkoszy! ta ch nie bya jesz-
cze zdolna do pokonania skonnoci poprzedniej, umocnio-
nej dugim zakorzenieniem. Walczyy we mnie dwie wole,
dawna i nowa, cielesna i duchowa, i w ich zaartym zma-
ganiu roztrwaniaa si moja dusza.
Wasnym dowiadczeniem mogem teraz potwierdzi
prawdziwo tego, co czytaem, e ciao poda przeciw
duchowi, a duch przeciw ciau.
22
W tej walce byem po
obu stronach, ale bardziej po stronie tego, co w sobie po-
chwalaem, ni po stronie tego, co w sobie potpiaem. Po
tej drugiej bowiem strome ju byo co, co w mniejszym
stopniu byo mn; byo to co, czemu raczej ulegaem
wbrew woli, ni co dobrowolnie czyniem. Ale sam spra-
wiem, e przyzwyczajenie stao si dla mnie tak gronym
przeciwnikiem. Bo z wasnej woli doszedem do tego sta-
nu, ktrego teraz ju nie chciaem. I kt ma prawo si
skary, jeli grzesznika dosiga zasuona kara? A nie
21
Por. Mdr 10, 21.
22
Por. Ga 5, 17.
mogem si ju usprawiedliwia tym, e nie widz jasno
prawdy. Bya to wymwka, w jakiej nieraz szukaem u-
sprawiedliwienia mojej opieszaoci: tego, e jeszcze nie
wzgardziem sprawami doczesnymi i nie zaczem suy
Tobie. Bo prawd teraz widziaem ju zupenie jasno. Ale
nadal przykuty do ziemi wymawiaem si od suby pod
Twoim znakiem. I zamiast lka si, e tyle brzemion mnie
przygniata i pta, raczej si lkaem, e bd od nich u-
wolniony. Ciarowi wiata tak bogo si poddawaem, jak
si nieraz czowiek poddaje naporowi snu. A moje rozmy-
lania o Tobie byy podobne wysikom czowieka, ktry
si usiuje przebudzi, ale nie moe i, pokonany, znowu w
gbie snu zapada. Nie ma wrd ludzi nikogo, kto by
chcia spa bez przerwy. Kady susznie mniema, e wik-
sz ma warto jawa. Nieraz jednak czowiek tak jest odr-
twiay, e odwleka chwil otrznicia si ze snu; nie
chciaby duej spa, ale tym gorliwiej w sen si pogra,
chocia nadesza ju pora przebudzenia.
Podobnie ja byem ju przecie zupenie pewny, e
lepiej byoby powici si Twojej mioci nieli wasnym
namitnociom ulega. Lecz jedno, pochwalane, nie odno-
sio zwycistwa. Drugie, podane, cigle mnie ptao. C
miaem odpowiedzie na Twoje wezwanie: Zbud si, kt-
ry pisz, i powsta z martwych, a owieci ci Chrystus"
23
?
Chocia ze wszystkich stron mi okazywae, e taka jest
prawda, i byem ju o tym zupenie przekonany, umiaem
Ci odpowiada tylko sennymi sowami omdlaego czo-
wieka: Jeszcze chwil! Jeszcze tylko chwil! Poczekaj nie-
co..." Lecz ta chwila za chwil przekraczaa wszelk miar
chwil; i to czekanie nieco" cigle si przeduao. Da-
remnie radowaem si z prawa Twojego, jak przystao
czowiekowi wewntrznemu, skoro inne prawo w moim
ciele walczyo z prawem umysu mego i wloko mnie w
23
Ef 5, 14.
niewol, pod prawo grzechu, ktre byo w czonkach mo-
ich.
24
Prawem grzechu bowiem jest przemoc przyzwycza-
jenia, ktre pociga i pta ducha nawet wbrew jego woli,
ale nie bez jego winy: bo przecie dobrowolnie naby tego
przyzwyczajenia. Nieszczsny ja czowiek! Kt mia mnie
wyzwoli z ciaa wiodcego ku mierci, jeli nie aska Two-
ja przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego?
25

6. W jaki sposb wyzwolie mnie z wizw zmysowego
podania, ktre mnie najmocniej krpoway, jak te z wy-
sugiwania si sprawom doczesnym, teraz opowiem. I u-
wielbi za to imi Twoje, Panie, Wspomoycielu mj i Od-
kupicielu. ycie moje toczyo si na pozr bez zmian, ale
coraz bardziej wzmaga si we mnie niepokj i codziennie
z tsknot wzdychaem ku Tobie. Ilekro miaem chwil
woln od przytaczajcych mnie zaj, odwiedzaem Twj
koci. Towarzyszy mi Alipiusz, uwolniony teraz od obo-
wizkw prawniczych po trzecim okresie sprawowania u-
rzdu asesora. Szuka klientw, ktrzy by mu pacili za
udzielanie im porad, podobnie jak mnie uczniowie pacili
za to, e ich uczyem wymowy jeeli takiej rzeczy w
ogle mona nauczy. Nebrydiusz za z przyjani dla nas
zgodzi si by asystentem bliskiego naszego przyjaciela,
mediolaczyka Werekundusa, wykadowcy literatury. Ten
od dawna nas baga powoujc si na prawo przyja-
ni ebymy mu spord siebie wybrali jakiego solidne-
go pomocnika, ktrego ogromnie potrzebowa. Nebrydiusza
skonio do podjcia tej pracy nie pragnienie zysku bo
wicej mgby zarobi, gdyby chcia sam wykada lite-
ratur. Po prostu wywiadcza nam przysug, ulegajc na-
szej probie druh najczulszy i najukochaszy. Zachowy-
wa si za bardzo roztropnie, wystrzegajc si popularno-
ci wrd takich osb, ktre wedug opinii tego wiata s
24
Por. Rz 7, 2223.
25
Por. Rz 7, 24.
wielkie. Ba si, e taka popularno mogaby zakci spo-
kj jego ducha. Chcia sobie zapewni swobod oraz moli-
wie jak najwicej wolnego czasu, aby mg rozmyla,
czyta i przysuchiwa si dyskusjom filozoficznym.
Pewnego dnia, kiedy Nebrydiusza ju nie pamitam,
z jakiej przyczyny nie byo z nami, odwiedzi mnie i
Alipiusza w naszym domu niejaki Pontycjan. By to Afry-
kaczyk, a wic nasz ziomek; piastowa wysokie stanowi-
sko na dworze cesarskim. Mia on do nas jak spraw.
Siedlimy wic i rozmawialimy. Nagle Pontycjan zauway
na stojcym w pobliu stole, przeznaczonym do gier, ksi-
k. Wzi j w rce, otworzy i ze zdziwieniem stwierdzi,
e to aposto Pawe. Afrykaczyk spodziewa si raczej ja-
kiej ksiki zwizanej z t oratorsk profesj, ktra mnie
wyniszczya. Umiechn si i patrzc mi gboko w oczy,
powiedzia, jak bardzo si cieszy, e tu, najbliej mnie,
znalaz t wanie, i tylko t, ksik. Okazao si, e by
to chrzecijanin, wierny Twj suga, ktry czsto przed
Tob, naszym Bogiem, klka w kociele, modlc si dugo
i arliwie. Kiedy mu powiedziaem, e bardzo dokadnie
studiuj pisma apostoa Pawa, zacz mi opowiada o
mnichu Antonim z Egiptu. Sudzy Twoi niezmiernie czcili
imi tego ma; ale nam byo ono dotychczas nie znane.
Zaskoczony, e nic o nim nie wiemy, Pontycjan szczego-
wo nam opowiada o Antonim, abymy wreszcie poznali
posta tego wielkiego czowieka. Nie mg si nadziwi, e
nigdy przedtem o nim nie syszelimy.
My za zdumiewalimy si tym, e oto tak niedawno,
waciwie w naszych czasach, dokonae Panie, tak wiel-
kich cudw w siedzibie prawdziwej wiary, w katolickim
Kociele. Wszyscy wic bylimy zdziwieni: my e to by-
y rzeczy tak wspaniae; on emy dotd o nich nie sy-
szeli. Nastpnie zacz Pontycjan opowiada o wsplnotach
zakonnikw yjcych w klasztorach, o ich obyczajach
tchncych Twoj sodycz, jak te o podnych pustyniach,
krainach pustelnikw; o tym te nie wiedzielimy dotych-
czas nic a nic. Nie wiedzielimy nawet tego, e tu, w Me-
diolanie, za murami miasta znajdowa si klasztor peen
dobrych braci, pozostajcy pod piecz Ambroego. Ponty-
cjan opowiada i opowiada, a my siedzielimy bez sowa,
zasuchani. W jakim momencie zacz mwi o swoim po-
bycie, razem z trzema towarzyszami, w Trewirze. Pewnego
popoudnia, kiedy cesarz przypatrywa si igrzyskom w
cyrku, oni wyszli na przechadzk po ogrodach przylegaj-
cych do murw miejskich. Podzielili si na dwie grupy:
Pontycjan szed z jednym towarzyszem, a osobno szli dwaj
inni. Wanie wtedy druga z tych par natrafia na dom, w
ktrym mieszkali Twoi sudzy ubodzy w duchu, tacy, kt-
rych jest krlestwo niebieskie.
28
I znaleli tam ksik z
opisem ycia Antoniego.
Jeden z nich zacz czyta i stopniowo budzi si w nim
coraz wikszy podziw, coraz gbsze wzruszenie. Zanim
przesta czyta, ju myla o tym, eby wybra takie ycie
i porzuciwszy doczesn sub zacign si pod Twj
znak; a byli oni tak zwanymi agentes in rebus
27
. Ogarna
go tsknota do witoci. Jego dotychczasowe ycie budzio
w nim wstyd i gniew. Podnis oczy znad ksiki i rzek
do przyjaciela: Suchaj, co my waciwie chcemy osign
wszystkimi naszymi staraniami? Czego szukamy? W jakim
celu penimy nasz sub? Czy moemy spodziewa si
w paacu czegokolwiek ponad to, e otrzymamy tytu przy-
jaci cesarza? A czy wtedy nasze pooenie nie bdzie
nadzwyczaj niepewne i niebezpieczne? A przez ile to in-
nych niebezpieczestw brnie si do tego wikszego zagro-
enia? I jak dugo trzeba bdzie do tego dy? A przyja-
cielem Boga jeli tylko zechc w tej oto chwili si
staj".
Tak rzek i znowu pochyli si nad ksik, targany b-
lem rodzcego si w nim nowego ycia. Czyta i wewntrz-
nie si przemienia, co tylko Ty moge dostrzec. Duch je-
26
Por. Mt 5, 3.
27
Wyraenie oznaczajce tajn policj cesarsk.
go, jak miao niebawem si okaza, uwalnia si od wiata.
Kiedy czyta i kiedy serce omotao mu w piersi, z ktrej
si wydzieray stumione westchnienia, rozpoznawa lepsz
drog ycia i podejmowa postanowienie, e bdzie po niej
kroczy. Ju nalea do Ciebie! Ju si oderwaem od na-
szej dawnej nadziei rzek do przyjaciela i postano-
wiem suy Bogu, a zaczynam to ju teraz, w tej godzi-
nie, w tym miejscu, gdzie jestem. Jeli nie chcesz mnie na-
ladowa, to przynajmniej mi nie przeszkadzaj!" Lecz tam-
ten rzek, e owszem, zostanie razem z nim, bo taka suba
jest zaszczytna i wielka za ni bdzie nagroda. I obaj, na-
lec ju do Ciebie, zbudowali wie kosztem odpowied-
nim czyli kosztem porzucenia wszystkiego, co mieli, i
pjcia za Tob.
28
Pontycjan za i towarzysz, ktry razem
z nim si przechadza w innej czci ogrodu, szukajc tam-
tych dwch wreszcie doszli do owego domu, a zobaczyw-
szy kolegw wezwali ich do powrotu, bo ju zmierzch za-
pada. Wtedy tamci opowiedzieli o swoim postanowieniu
i zamiarach, jak te wyjanili, w jaki sposb uksztatowaa
si w nich i umocnia taka decyzja. Prosili towarzyszy, e-
by jeli sami si do nich nie przycz, im dali spokj
oni chc tu zosta. Pontycjan i jego towarzysz wprawdzie
nie zmienili sposobu ycia, jednak byli jak nam opo-
wiada do ez poruszeni tym zdarzeniem. Z wielk czci
wyrazili im swj podziw, polecili si ich modlitwom i
dwigajc serca cice ku ziemi wrcili do paacu.
Tamci za, sercami przywarszy do niebios, zostali w owym
domu. Obaj ci ludzie mieli narzeczone. Gdy dowiedziay
si o ich postanowieniu, one take ofiaroway swe dzie-
wictwo Tobie. Wszystko to nam opowiada Pontycjan.
7. Ty za, Panie, jego sowami odwracae mj wzrok,
abym wreszcie spojrza na samego siebie. Bo ja samego
siebie umieciem gdzie za swoimi plecami, aby siebie nie
28
Por. Lk 14, 2830.
dostrzega. I oto mi stawiae przed oczyma mnie samego,
abym zobaczy, jaki jestem wstrtny, pokrcony, brudny,
okryty wrzodami, ociekajcy rop. Patrzyem i ogarniao
mnie przeraenie, a nie byo dokd uciec od tego widoku.
Gdy usiowaem od siebie wzrok odwrci, Pontycjan dalej
snu opowie swoj, ktr Ty znowu stawiae mnie na-
przeciw mnie samego, oczy mi kue mn samym, abym
wreszcie zrozumia moj niegodziwo i abym j znienawi-
dzi. Znaem j przecie lecz udawaem, e nie znam;
przymykaem oczy i udawao mi si zapomnie. Teraz jed-
nak, im bardziej rozgrzewao si moje serce od opowieci
o zbawiennym postanowieniu owych ludzi, ktrzy Tobie
powierzyli caych siebie, eby ich uleczy tym straszli-
wiej, porwnujc ich z sob, sob pogardzaem. Ile to lat
upyno chyba dwanacie? od owego dziewitnastego
roku mego ycia, gdy po przeczytaniu Hortensjusza Cyce-
rona zapaliem si do studiowania filozofii. A cigle jeszcze
odwlekaem ten moment, w ktrym, wzgardziwszy szcz-
ciem ziemskim, miaem powici si szukaniu innego
szczcia, takiego, ktrego nawet ju nie znalezienie, ale
samo szukanie byo cenniejsze od wszelkich bogactw i
krlestw wiata i od opywania we wszystkie materialne
rozkosze, jakich tylko mona by zapragn.
Moja modo bya szczeglnie obdna, zwaszcza sam jej
wit, gdy tak Ciebie prosiem o czysto obyczajw: Daj
mi czysto i umiarkowanie, ale jeszcze nie w tej chwili".
By we mnie lk, e mgby mnie zbyt rycho wysucha
i od razu mnie uleczy z choroby podania, ktre chcia-
em raczej nasyci ni zgasi. Kroczyem drog wystpkw,
peen blunierczych przesdw, nie tyle przekonany o ich
susznoci, ile raczej szukajc w nich oparcia przeciw in-
nym przekonaniom, ktre zamiast bada pobonie
nienawistnie zwalczaem. Udawaem wobec samego siebie,
e przyczyn, dla ktrej z dnia na dzie odkadam chwil
odepchnicia wszelkich rachub doczesnych, aby pj tylko
za Tob, byo to, i mi si jeszcze nie ukazaa adna pew-
no, ku ktrej mgbym kroczy. Lecz teraz nadszed
dzie, w ktrym stanem sam przed sob obnaony. A su-
mienie nie szczdzio mi chosty.
Cigle milczysz? krzyczao ono we mnie. Przecie
zawsze twierdzie, e ze wzgldu na niepewno prawdy
nie chcesz jeszcze odrzuca brzemienia tej marnej doczes-
noci. Lecz oto prawda ju si rozjania. A tamto brzemi
cigle ci przygniata, podczas gdy inni ludzie precz je od-
rzucaj i zaraz skrzyda rosn im u ramion chocia nie
lczeli nad takim badaniem, nie medytowali o tych spra-
wach przez dziesi lat czy wicej." Wstyd przeraliwy
targa i rozdziera moj dusz, gdy Pontycjan snu swoj
opowie. Skoczywszy za, a omwiwszy te spraw, ktr
przyszed zaatwi, wrci do siebie. A ja te do siebie wr-
ciem... Jake siebie oskaraem w mylach, jake zaarcie
chostaem moj dusz, ktra si ocigaa w tyle, gdym ja
ku Tobie kroczy pragn. Stana, nie chciaa i naprzd,
chocia teraz nie miaa ju adnych usprawiedliwie. Roz-
pady si bowiem i rozwiay wszystkie jej argumenty. Zo-
staa tylko niema trwoga. Bo niby mierci lkaa si dusza
oderwania od owego nurtu przyzwyczajenia, ktry j nis
ku mierci.
8. Wntrze mojej istoty przestao by spokojnym domem.
W zamcie walki, jak toczyem z moj dusz w naszej naj-
bardziej odosobnionej komnacie, w sercu moim, zwracam
si nagle do Alipiusza z wyrazu twarzy na pewno mg
odczyta niepokj moich myli i woam: Na co my cze-
kamy? Czy poje sens tej opowieci? Powstaj prostacz-
kowie i zdobywaj niebo, a my, z ca nasz bezduszn
uczonoci, tarzamy si w ciele i krwi. Czy dlatego wsty-
dzimy si i za nimi, e oni nas wyprzedzili? Czy nie jest
gorszym wstydem w ogle nie pj t drog?" Nie pa-
mitam dokadnie, jakimi sowami te myli wyraziem. Nie
panujc ju nad sob, zerwaem si i wyszedem. Alipiusz,
osupiay, patrzy na mnie milczc. Gos mj brzmia ina-
czej ni zwykle. O stanie mego ducha wicej mwiy czo-
o, oczy, ponce policzki, amicy si gos nieli same te
sowa, jakie z garda doby mogem.
Przy domu, ktry wynajlimy, by ogrdek, z ktrego
moglimy korzysta, jak i z caego domu, bo waciciel w
ogle tam nie mieszka. Moje wzburzenie wygnao mnie do
tego ogrdka. Tam nikt nie mg przeszkodzi owej zaar-
tej walce, jak toczyem z samym sob; jej wynik Ty ju
znae, a ja nie znaem go jeszcze. Szalaem zbawiennie;
umieraem ku yciu. Znaem zo, jakie byo we mnie,
a nie zdawaem sobie jeszcze sprawy z dobra, jakie ju nie-
bawem miao si we mnie narodzi. Chodziem po ogro-
dzie, a Alipiusz krok w krok za mn. Jego obecno nigdy
nie przeszkadzaa mojej samotnoci. A jake by mg tak
wzburzonego opuci? Usiedlimy jak najdalej od domu.
Jczaem z gniewu, miotaem si przeciwko sobie, e nie
id za wola i przymierzem Twoim, Boe mj, tam, dokd
i powinienem jak woay wszystkie koci moje, wysa-
wiajc Ci pod niebiosa. A przecie, eby tam dotrze, nie
potrzebowaem ani okrtw, ani wozw, ani nawet takich
krokw, jakimi doszedem z domu do tego miejsca, gdzie-
my siedzieli.
Aby wyruszy w t podr, a nawet dotrze do celu, wy-
starczyoby tylko chcie tam i ale chcie mocno i rze-
telnie. Nie nadawaa si do tego kulawa wola, ktra raz
w jedn, raz w drug stron si miotaa i musiaa sama
z sob walczy, gdy jedna jej cz si podnosia, aby i,
a druga upadaa. W tej udrce, w tym poraeniu woli wy-
konywaem jednak wiele czynnoci fizycznych, jakich nie-
raz ludzie wykona nie mog, choby nie wiem jak tego
chcieli jeli albo utracili jakie czonki, albo ich spta-
no, albo obezwadnia ich choroba czy te w jakikolwiek
inny sposb maj ograniczon mono poruszania si. Tar-
gaem wosy, gniotem czoo piciami, splecionymi do-
mi ciskaem kolano. Czyniem to, bo tego chciaa moja
wola. A mogoby si tak zdarzy, e pomimo chci nie
mgbym tego uczyni, gdyby czonki moje nie poruszay
si zgodnie z moj wol. Tyle wic wykonaem czynnoci,
w ktrych chcie nie zawsze znaczy mc. A nie zabieraem
si do uczynienia tego, czego nieporwnanie gorcej pra-
gnem. A przecie mgbym tego dokona od razu, gdy-
bym tylko zechcia, bo gdybym raz zechcia, to bym zech-
cia ca dusz. W tej bowiem sprawie mc jest tym sa-
mym co chcie i sama wola jest ju dokonaniem. A jednak
to si nie dokonywao. Skorzej ciao suchao najlejszego
odruchu woli duszy, aby na pierwsze skinienie wprawia
czonki w ruch, nieli sama dusza sobie bya skonna otwo-
rzy drog do wypenienia swego wielkiego pragnienia
wypenienia samym tylko aktem woli.
9. Dlaczego tak dziwnie si dzieje? Co jest tego przyczy-
n? Racz miosiernie mnie owieci. Moe wytumaczenie
kryje si w cieniu kar wymierzonych rodzajowi ludzkie-
mu, w najmroczniejszych udrkach synw Adamowych.
Dlaczego wic tak si dziwnie dzieje i co jest tego przyczy-
n? Umys rozkazuje ciau i ono jest natychmiast posusz-
ne. Umys rozkazuje sobie i stawia sobie opr. Umys
da, aby rka si poruszya, i rzecz si dokonuje tak at-
wo, e wprost nie mona odrni wypenienia rozkazu od
samego rozkazu. A przecie umys jest umysem, rka za
czonkiem ciaa. Umys da, aby umys czego chcia
sobie rozkazuje, a nie czemukolwiek innemu i nie wy-
penia rozkazu. O, dlaczego tak dziwnie si dzieje i co jest
tego przyczyn? Umys nakazuje tylko, eby sam chcia;
a przecie nie nakazywaby, gdyby nie chcia; a jednak nie
dzieje si to, co nakaza.
Lecz on nie w peni chce; wic i nie w peni nakazuje.
W takim tylko stopniu nakazuje, w jakim chce; a w takim
stopniu udaremnione jest to, co nakazuje, w jakim nie
chce tego. Oto wola nakazuje, eby bya wola nie jaka
inna, lecz ona sama. Ale nie w peni nakazuje; wic nie
wypenia si to, co ona nakazuje. Gdyby bya pena, to by
sobie nie nakazywaa by, bo ju by bya przecie. Nie jest
to jakie niewytumaczalne zjawisko czciowo chcie,
czciowo nie chcie lecz choroba duszy, polegajca na
tym, e umys nie cay dwiga si w gr ku prawdzie;
w d go cignie sia przyzwyczajenia. Wtedy si wola roz-
szczepia na dwie wole, z ktrych adna nie jest wol ca-
kowit; jedna ma to, czego drugiej brakuje
10. Niechaj sprzed Twego oblicza, Boe, znikn, jak ga-
datliwi zwodziciele, ci, ktrzy zauwaajc w naszym akcie
podejmowania decyzji dwie sprzeczne chci, twierdz, e
mamy dwie dusze rnej natury, jedn dobr, drug z.
Oni to s naprawd li, jeli tak le mniemaj. Ale i oni
stan si dobrymi, jeeli wreszcie pojm prawd i jej
przywiadcz jak to aposto Twj powiada: Niegdy
bylicie ciemnoci, ale teraz jestecie wiatoci w Pa-
nu"
29
. Oni jednak chc by wiatoci nie w Panu, ale w
sobie samych, mniemajc, e natura duszy jest tym, czym
jest Bg. Stali si wic jeszcze gstsz ciemnoci, bo w
przeraliwej pysze jeszcze dalej od Ciebie odeszli od
Ciebie, wiatoci prawdziwej, ktra owieca kadego czo-
wieka, na ten wiat przychodzcego.
30
Tylko przez chwil
zastanwcie si wy nad tym, co mwicie, a zarumienicie
si ze wstydu. Zblicie si do Niego, przyjmijcie wiato,
a odtd nie bdziecie si okrywa rumiecem wstydu. To
byo tak: Gdy usiowaem podj decyzj suenia Panu
Bogu mojemu zgodnie z ywionym od dawna zamiarem, ja
sam byem tym, ktry chcia, jak te ja sam byem tym,
ktry nie chcia. To ja byem, tylko ja, a nikt inny! Ale
ani nie przyjmowaem tej decyzji, ani jej nie odrzucaem
peni mojej woli. Przeto spieraem si z sob i sam roz-
trwaniaem swoje siy. Wszystko to dziao si ze mn
wbrew mojej woli, ale przejawiaa si w tym nie natura
29
Ef 5, 8.
30
Por. J l, 9.
jakiej obcej duszy, lecz tylko kara na moj wasn dusz
spadajca. Wic ju nie ja to czyniem, ale grzech, ktry
tkwi we mnie.
31
Bya to cz kary za grzech dobrowolnie
popeniony przez mojego przodka, Adama. Gdyby rzeczy-
wicie byo w nas tyle sprzecznych natur, ile jest rozbie-
nych odruchw woli, to nie dwie mielibymy natury, ale
jake wiele natur!
Przypumy, e kto si zastanawia, czy ma i na zebra-
nie manichejczykw, czy raczej do teatru. Ju oni krzycz:
Oto dwie natury. Jedna, dobra, tu do nas go prowadzi;
druga, za, na tamte manowce go wiedzie. Bo jake inaczej
wytumaczy to cieranie si sprzecznych chci?" A ja po-
wiem, e w tym wypadku obie chci s ze: i ta, co dy
do manichejczykw, i ta, co zmierza do teatru. Ale wedug
ich opinii ch ku nim skierowana musi by dobra.
Przypumy, e kto z nas bdzie si waha i miota midzy
dwiema sprzecznymi chciami: czy ma i do teatru, czy do
naszego kocioa. Czy i manichejczycy nie bd si waha,
jak to powinni oceni? Albo musieliby przyzna czego
przyzna nie chc e dobra jest ch wiodca czowieka
do naszego kocioa (jak do niego zmierzaj ci, ktrzy stale
si karmi jego sakramentami), albo twierdzi, e w jed-
nym czowieku mog z sob walczy dwie ze natury i dwie
ze dusze; tym twierdzeniem zaprzeczyliby swemu zwyke-
mu przekonaniu, e jedna natura jest dobra, a druga za.
Jedyna inna moliwo, jaka si przed nimi otwiera, to
nawrcenie si ku prawdzie i niezaprzeczanie temu, e kie-
dy czowiek si waha, jedna dusza jest w rne strony po-
pychana sprzecznymi chciami. Nieche wic nam nie m-
wi, e ilekro zauwaaj w jednym czowieku sprzeczne
chci, dostrzegaj w nim walczce z sob dwie przeciwne
dusze, biorce pocztek z przeciwnych substancji i prze-
ciwnych zasad, jedn dobr, a drug z.
Ty sam, Boe prawdomwny, wykazujesz, e oni si my-
31
Por. Rz 7, 17.
la. Obalasz ich wywody i odsaniasz ich fasz. Moe tak
by, e obie sprzeczne chci s ze, na przykad wtedy,
gdy si kto zastanawia, czy ma czowieka pozbawi ycia
trucizn, czy sztyletem; czy ma mu wydrze t, czy tamt
jego posiado, skoro obu naraz zagarn nie moe; czy
ma pienidze wyda na rozpust, czy trz si nad nimi
jak skpiec; czy ma i do cyrku, czy do teatru, jeli w
jednym dniu odbywaj si i tu, i tam przedstawienia. W
tym ostatnim przykadzie dodam jeszcze trzeci moliwo:
czy ma obrabowa czyj dom, jeli si nadarzy sposobno.
Dodam i czwart moliwo: czy ma i popeni cudzo-
stwo, jeeli w tym samym dniu bdzie mia i tak sposob-
no. Wszystkie te moliwoci mog si nastrczy w tym
samym momencie i wszystkie mog si wyda jednako
godne podania, chocia si nawzajem wykluczaj. Wtedy
rozdziera musz dusz cztery sprzeczne chci albo jeszcze
wicej wobec takiej mnogoci rzeczy, jakich mona
pragn. A przecie manichejczycy nie twierdz, e w
czowieku jest a tyle rozbienych substancji.
A to samo przecie dotyczy dobrych chci. Chciabym
ich zapyta, czy to jest dobre: zagbi si w pismach apo-
stoa Pawa albo spokojnie si napawa jakim psalmem,
albo te rozwaa jaki ustp Ewangelii? W kadym wy-
padku odpowiedz: to jest dobre. C wic, jeli kogo
wszystkie te moliwoci jednako pocigaj i wszystkie w
tym samym momencie? Czy sprzeczne chci nie cign je-
go serca w rne strony, gdy si zastanawia, do czego po-
winien rk wycign? Przecie wszystkie te moliwoci
s dobre, a jednak cieraj si z sob, dopki czowiek jed-
nej z nich nie wybierze: wtedy ju tylko ku niej kieruje
si caa jego wola, ktra przedtem midzy wiele moliwo-
ci bya podzielona.
Podobnie si dzieje, kiedy blask wiecznoci przyzywa nas
ku wyynom, a uroki doczesne przy ziemi nas wi. Rw-
nie wtedy jest w nas jedna tylko dusza, ktra ani jednego,
ani drugiego nie pragnie peni swojej woli; i rozdziera j
spr bolesny, gdy prawda kae jej kroczy jedn drog, a
przyzwyczajenie nie pozwala porzuci drogi zupenie innej!
11. Taka te bya moja choroba i mka, gdy oskaraem
siebie zaarciej ni kiedykolwiek przedtem, miotajc si
i szamoczc w ptajcym mnie acuchu. Spodziewaem
si, e niebawem acuch pknie, bo sta si ju cienki. A
jednak cigle mnie oplata. Ty za, Panie, czuwae stale
nad moimi tajemnymi przeyciami, w surowym miosier-
dziu choszczc mnie dwoistym biczem lku i wstydu,
abym si znowu nie osun w ulego bo wtedy nawet
ten cienki i kruchy acuch, ktry mnie jeszcze oplata,
wcale by nie pk, lecz raczej by okrzepn i cianiej by
mnie spta. Mwiem sobie w gbi duszy: Niech si ju
stanie! Niech si stanie!" i same te sowa zdaway si
mnie prowadzi na prg decyzji. Ju prawie j podejmo-
waem i powstrzymywaem si. Nie osuwaem si
wprawdzie do dawnego stanu. Zatrzymaem si na samym
progu, aby zaczerpn oddechu. I znowu prbowaem prze-
kroczy prg ju byem troch bliszy celu, i jeszcze
bliszy, ju niemal tego dotykaem, ju niemal ujmowaem
w donie... Ale nie mogem dosign, nie mogem dotkn,
uj. Cigle odwlekaem ten moment, w ktrym miaem
umrze dla mierci, a dla ycia y zacz. Wiksz miao
we mnie moc zakorzenione zo ni dobro, do ktrego nie
przywykem. Im bliszy by moment, w ktrym si miaem
sta czym innym, ni byem, tym wiksz wzbudza on
we mnie groz. Lecz mnie nie cofa, nie spycha z drogi, po
ktrej szedem tylko unieruchamia mnie i wizi.
Zatrzymyway mnie zupene gupstwa, skoczone marno-
ci, moje stare przyjaciki. Chwytay mnie za szat cie-
lesn i szeptay: Opucisz nas? I od tej chwili ju prze-
nigdy nie bdziemy z tob? I od tej chwili ju przenigdy
nie bdzie ci wolno tego czy tamtego?" Co one miay na
myli, mwic o tym czy tamtym"? Co miay na myli,
Boe mj? Nieche Twoje miosierdzie odwrci od sugi
Twego t ohyd, t hab, jak mi raiy. Ale gosy te wy-
daway si ju mniej ni w poowie tak gone, jak byy
niegdy. Ju nie zastpoway mi drogi, aby jawnie si spie-
ra; podszeptyway swoje rady jak gdyby za moimi ple-
cami, a gdy si od nich odsuwaem i szedem naprzd, jak-
by ukradkiem skubay moj szat, abym si obejrza. Po-
trafiy jednak to osign, e nadal nie umiaem zupenie
si od nich oderwa, otrzsn si, przekroczy granic
dzielc mnie od tamtej strony, dokd mnie wzywae. Bo
przemone przyzwyczajenie mwio: Czy sdzisz, e b-
dziesz mg y bez tych rzeczy?"
Lecz mwio ju drcym gosem. Odsaniaa si ju bo-
wiem ilekro w tamt drug stron spojrzaem za t
granic, ktr lkaem si przekroczy, szlachetna pikno
umiarkowania, janiejca radoci nie zbrukan, skromnie
przyzywajca mnie do siebie, abym wreszcie przyszed,
abym ju duej si nie waha. Wycigaa miujce ramio-
na, aby mnie ogarn nimi i ucisn, a rce jej byy pe-
ne dobrych przykadw, ktre mi ukazywaa. Ilu tam byo
chopcw, ile dziewczt, ilu modziecw i ludzi wszelkie-
go wieku, ile powanych wdw, jak te kobiet, co do sta-
roci doyy w dziewictwie. A we wszystkich janiaa ta
sama powcigliwo bynajmniej nie jaowa, lecz bdca
podn matk rozlicznych dzieci, czyli radoci narodzonych
z zalubienia Ciebie, Panie. Ta pikna powcigliwo
miaa si ze mnie, jakby chcc tym szyderstwem doda mi
odwagi: Nie sta ci na to, na co byo sta tych mczyzn
i te kobiety? A czy oni w sobie samych znajduj si? O,
nie, nie w sobie, lecz w Panu Bogu swoim! To przecie Pan
Bg ich obdarzy mn. Czemu na sobie samym si opie-
rasz i upadasz? Rzu si ku Niemu! Nie obawiaj si
On si nie cofnie, aby upad. Rzu si z ca ufnoci, On
przygarnie ci i uleczy". Jaki wstyd mnie pali! Bo jesz-
cze cigle syszaem szept tamtych gupstw i nadal staem
zamary w bezruchu. A powcigliwo mwia, zdao si,
nadal: Oguchnij na nieczyste podszepty twego ciaa. Mu-
sisz je umartwi. Prawi ci one banie, nie wedug prawa
Pana Boga twego". Takie to si kbiy walki w moim
sercu nie o kogokolwiek innego, lecz o mnie samego,
przeciwko mnie samemu. Alipiusz za, nie odstpujc ode
mnie, w milczeniu czeka na wynik tak niezwykego boju.
12. A skoro dociekliwa myl zgarna z najskrytszych
ostpw duszy ca moj ndz i wycigna j na po-
wierzchni, przed oczy mego serca, wtedy si wreszcie ze-
rwaa we mnie burza, niosc deszcz ez rzsisty. Aby si
wypaka, podniosem si i odszedem od Alipiusza. Wyda-
o mi si, e najlepiej jest paka w samotnoci. Odszedem
wic dostatecznie daleko, aby nawet jego obecno mi nie
przeszkadzaa. Musia si domyla, co si ze mn dzieje,
bo zdaje si, e odchodzc co do niego powiedziaem i gos
mj ju wtedy si ama wzbierajcym we mnie paczem.
Alipiusz, poraony zdumieniem, pozosta tam, gdzie przed-
tem siedzielimy razem. A ja rzuciem si gdzie na ziemi,
u stp drzewa figowego. Ju nie powstrzymywaem ez,
ktre zaraz popyny z moich oczu strumieniem ofiara,
jaka Ty askawie przyjmujesz. I nie takimi wprawdzie
sowami, ale w takiej myli przemawiaem do Ciebie: O
Panie, czemu zwlekasz? Dokde, Panie? Wci gniewa
si bdziesz? Zapomnij o dawnych nieprawociach na-
szych!"
32
Czuem bowiem, e to one, te nieprawoci, mnie
wi, wic krzyczaem z gbi niedoli: Jak dugo, jak
dugo jeszcze? Cigle jutro i jutro? Dlaczego nie w tej
chwili? Dlaczego nie teraz ju kres tego, co we mnie
wstrtne?"
Tak mwiem i w bezmiernie gorzkiej skrusze serca pa-
kaem. I nagle sysz dziecicy gos z ssiedniego domu,
nie wiem, czy chopca, czy dziewczyny, jak co chwila po-
wtarza piewnie taki refren: We to, czytaj! We to, czy-
taj!" Ocknem si i w wielkim napiciu usiowaem so-
32
Por. Ps 78, 5. 8.
bie przypomnie, czy w jakimkolwiek rodzaju zabawy
dzieci piewaj tak piosenk. Nie przychodzio mi do go-
wy, ebym to kiedy przedtem sysza. Zdusiwszy w sobie
kanie, podniosem si z ziemi, znajdujc tylko takie wy-
tumaczenie, e musi to by nakaz Boy, abym otworzy
ksik i czyta ten rozdzia, na ktry najpierw natrafi.
Dowiedziaem si bowiem, e Antoni poprzez lekcj ewan-
geliczn, ktr przypadkiem usysza w kociele, otrzyma
tak wyrane pouczenie, jakby bezporednio do niego byy
zwrcone sowa: Id, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj
ubogim, a bdziesz mia skarb w niebie; a przyjd i pjd
za mn"
33
. I dziki tej wyroczni od razu nawrci si ku
Tobie.
Spiesznie wic wrciem do tego miejsca, gdzie Alipiusz
przez cay czas siedzia. Pamitaem, e zostawiem tam,
odchodzc, tom pism apostoa. Chwyciem ksik, otwo-
rzyem i czytaem w milczeniu sowa, na ktre najpierw
pad mj wzrok: ...nie w ucztach i pijastwie, nie w roz-
pucie i rozwizoci, nie w zwadzie i zazdroci. Ale przy-
obleczcie si w Pana Jezusa Chrystusa, a nie ulegajcie
staraniom o ciao i jego podliwoci"
34
. Ani nie chciaem
wicej czyta, ani nie byo to potrzebne. Ledwie doczyta-
em tych sw, stao si tak, jakby do mego serca spyno
strumieniem wiato ufnoci, przed ktrym caa ciemno
wtpienia natychmiast si rozproszya. Zaznaczywszy to
miejsce palcem czy jakim innym znakiem, nie pami-
tam zaniknem ksik i ju ze spokojn twarz powie-
dziaem Alipiuszowi, co si stao. Alipiusz mi z kolei opo-
wiedzia, co on odczuwa; ja sobie z tego nie zdawaem
sprawy. Chcia te zobaczy, co przeczytaem w ksice.
Pokazaem mu, a on odczyta jeszcze dalszy cig tekstu. Ja
nie wiedziaem, co tam byo dalej. Paday tam sowa: A
sabego w wierze przyjmujcie"
35
.
33
Mt 19, 21.
34
Rz 13, 1314.
35
Rz 14, 1.
To Alipiusz odnis, jak mi wyjani, do siebie. Takie za
upomnienie wystarczyo, aby go wewntrznie umocni. Nie
przechodzc przez aden zamt wtpliwoci, Alipiusz moje
postanowienia i zamiary uzna za swoje. Doskonale si one
zgadzay z jego obyczajami, jakimi ju od dawna niezmier-
nie growa nade mn. Zaraz potem idziemy do mojej
matki. Mwimy, co si dzieje. Jej rado! Opowiadamy, jak
to si stao. Jake cieszy si, jak triumfuje! Bogosawia
Ciebie, ktry mocen jest uczyni daleko wicej ni to, o
co prosimy.
36
Bo widziaa, e o wiele obfitszej udzielie
aski, ni ona kiedykolwiek miaa w mojej intencji pro-
si, paczc gorzkimi zami. Do tego bowiem stopnia na-
wrcie mnie ku Tobie, e ju nie szukaem ani ony, ani
adnej w ogle nadziei doczesnej, stanwszy mocno na
fundamencie wiary tak jak si jej niegdy, przed wie-
loma laty, ukazaem we nie. Smutek jej przemienie w
rado zamiewajc wszystkie jej marzenia, o wiele sod-
sz i czystsz od tej, ktrej mogaby si spodziewa po
wnukach, pochodzcych ode mnie cielenie.
36
Por. Ef 3, 20.
KSIGA DZIEWITA
1. O Panie, jam suga Twj, jam suga Twj i syn su-
ebnicy Twojej. Potargae me wizy, przeto Ci zo ofia-
r dzikczynn. Niech Ci wysawia serce me, jzyk mj,
niech woaj wszystkie koci moje: Panie, kt podobny
Tobie? A Ty odpowiedz, tak przemawiajc do mojej du-
szy: Zbawieniem twoim jestem". A kim ja jestem i jaki
jestem? Jakiego to za nie byo we mnie albo w czynach
moich? A jeli nie w czynach to w sowach? A jeli nie
w sowach to w intencji? Ty za, Panie, dobry jeste i
miosierny. Signe sw prawic a do samej gbi mego
konania. Stamtd, z gbi mego serca wydobye i
precz odrzucie bezmiar zepsucia. A polegao ono nie
na czymkolwiek innym, lecz na tym, e nie chciaem tego,
czego Ty chciae, a chciaem tego, czego Ty nie chciae.
Przez tyle, tyle lat gdzie si podziewaa moja wolna
wola? I z jakiej to wewntrznej kryjwki gbokiej zostaa
nagle wywoana, abym podda kark pod agodne jarzmo
Twoje i na ramiona wzi brzemi Twe lekkie, Chryste
Jezu, Wspomoycielu mj, Odkupicielu? Jake bogie stao
si nagle dla mnie by wolnym od gupich przyjemno-
ci! Porzucenie tego, co przedtem lkaem si utraci, ju
samo w sobie byo radoci. Ty bowiem to ode mnie odga-
niae, Ty, co prawdziw, najwzniolejsz sodycz. Odga-
niae i sam na to miejsce przychodzie. Sodszy od wszel-
kiej rozkoszy, lecz nie dla ciaa i krwi. Janiejszy od
wszelkiego wiata, lecz bardziej ukryty ni najgbsza ta-
jemnica. Wzniolejszy od wszelkiej czci, lecz nie w oczach
tych, ktrzy w samych sobie szukaj chluby. Wolna ju
bya moja dusza od udrki ambicji i dzy zysku, od nie-
spokojnego tarzania si w namitnociach cielesnych. Nie-
skadnie, lecz miao przemawiaem do Ciebie, jasnoci mo-
ja, bogactwo moje, zbawienie me, Panie Boe mj.
2. wiadomy tego, e na mnie patrzye, postanowiem
cicho, spokojnie si wycofa z jarmarku, na ktrym sprze-
dawaem swoj wymow. Chodzio mi o to, aby modzie-
cy, majcy na uwadze nie prawo Twe, lecz zakamane,
niedorzeczne walki sdowe, nie mogli za pienidze zbroi
si u mnie w or sucy ich zaciekoci. Tak si pomylnie
zoyo, e ju tylko niewiele dni dzielio mnie od ferii je-
siennych. Postanowiem wic wytrwa jeszcze przez te dni,
aby odej bez zakcania porzdku publicznego. A po-
niewa zostaem przez Ciebie odkupiony, ju nigdy tak
sobie mwiem nie wystawi siebie na sprzeda. Po-
stanowienie moje byo znane Tobie, ale przed wszystkimi
ludmi oprcz najbliszych byo zakryte. Umwiem si
z przyjacimi, e nie bd tego rozgaszali. Przyczyn by-
najmniej nie byo to, jakoby mnie, wspinajcemu si w
gr z doliny ez i piewajcemu pie stopni
1
, nie da
strza ostrych i wgli rozpalonych przeciw podstpnym j-
zykom, ktre mogyby mi si sprzeciwia pod pozorem
udzielania rady i z mioci mnie pore, jak si poyka
pokarm. Przeszye moje serce, jak strza, Twoj nad-
ziemsk mioci. Wszdzie niosem groty Twoich sw,
wbite we mnie jake gboko. Przykady Twoich sug,
ktrych przemienie z mrocznych w wietlistych i z u-
marych w ywych, stoczone w moich rozmylaniach, pa-
liy mnie jakby ogniem i otrzsay mnie z tego odrtwie-
nia, ktre by mnie mogo znowu zepchn w d. Tak bar-
dzo mnie rozpalay, e wszelkie wrogie tchnienie z ust pod-
stpnych mogo ten ogie tylko jeszcze podsyci, a nigdy
zagasi.
1
Pieniami stopni nazywane s w Pimie witym psalmy
119133.
A przecie uwicie ju Twoje imi w tylu krajach,
wic nie zabrakoby rwnie takich ludzi, ktrzy by moje
lubowanie i postanowienie gorco pochwalili. Przeto, gdy-
bym nie chcia czeka na tak bliski ju pocztek ferii, mo-
goby to wyglda na jakie popisywanie si gdybym
przed umwionym czasem poniecha dalszego wykonywa-
nia zawodu wyznaczajcego moje miejsce w yciu publicz-
nym. Niejeden z ludzi zastanawiajcych si nad tym, dla-
czego nie chciaem wytrwa do jesiennych ferii, powie-
dziaby, e pewnie chciaem si wyda bardzo wany.
A czy potrzebne mi to byo, eby dyskutowano o susz-
noci czy niesusznoci moich motyww i eby to, co tak
bardzo ceni, stao si przedmiotem blunierstwa?
Warto te tu wspomnie, e wanie owego lata z powo-
du zbyt wytonych studiw zaczem chorowa na puca.
Trudno oddychania, jak rwnie ble w piersiach wiad-
czyy o tym, e z moimi pucami nie jest dobrze. Byem
te zachrypnity i nie mogem dugo mwi bez przerwy.
Choroba ta przedtem mnie martwia, gdy niemal zmusza-
a mnie ju do wyrzeczenia si zawodu nauczyciela albo
gdyby witaa jaka nadzieja wyzdrowienia do zanie-
chania tej pracy na pewien czas. Lecz skoro uksztato-
wao si we mnie i utwierdzio postanowienie, by uwolniw-
szy si od takich zaj przekona si, e Ty Bogiem jeste,
to wiesz, Boe mj, e si nawet zaczem z tego cieszy:
oto miaem bynajmniej nie kamliw wymwk, mogc
mnie obroni przed gniewem rodzicw, ktrzy troszczc
si o swe dzieci nigdy by dobrowolnie nie przyznali mi
wolnoci.
Krzepic si wic tak pociech, cierpliwie czekaem, a
si skoczy w okres zwoki. O ile pamitam, nie byo te-
go wicej ni dwadziecia dni, ale musiaem zaciska z-
by, eby wytrwa. Bo ju pozbyem si chciwoci, ktra
mi przedtem jako pomagaa znosi to przykre zajcie.
Zupenie by mnie ono przygnioto, gdyby chciwoci nie
zastpia cierpliwo. Moe kto z Twoich sug, moich bra-
ci, uzna to za grzech, e majc ju cae serce wypenione
Twoim posannictwem zgodziem si choby przez chwil
zasiada na katedrze kamstwa. Ale Ty, Panie najmiosier-
niejszy, czy i tego grzechu razem ze wszystkimi inny-
mi, straszliwymi i miertelnymi nie przebaczye mi
i nie odpucie, gdy mnie wita woda chrztu obmya?
3. Tymczasem Werekundus cierpia z powodu naszego
szczcia. Uwaa, e jego wizy, nadal ciasno go ptajce,
sprawiy, i oderwalimy si od wsplnoty z nim; albo
moe on nas porzuci? Nie bdc jeszcze chrzecijaninem,
mia on chrzecijank. I wanie wzgld na ni, bardziej
ni jakiekolwiek inne wizy, powstrzymywa go od wkro-
czenia na drog, ktr my ju szlimy. A upiera si, eby
by chrzecijaninem tylko w taki sposb jaki by dla nie-
go niedostpny. Z ca jednak yczliwoci zaprosi nas do
swojej wiejskiej posiadoci, abymy tam mieszkali, dokd
zechcemy. Odpacisz mu za to, Panie, gdy zmartwychwsta-
n sprawiedliwi, bo ju go do grona sprawiedliwych zali-
czye. Kiedy my ju bylimy w Rzymie, Werekundus
ciko zaniemg i stawszy si podczas choroby chrzecija-
ninem i wiernym odszed z tego wiata. Okazae w tym
miosierdzie nie tylko jemu, lecz take nam, bo nie do
zniesienia byaby dla nas myl o tym, e przyjaciel, od
ktregomy tyle dobroci doznali, nie naley do Twojej
owczarni.
Dziki Ci skadamy, Boe nasz, e Twoimi jestemy.
wiadcz o tym wezwania, jakie do nas kierujesz, i po-
ciechy, jakich nam udzielasz. Wiernie dotrzymujc obiet-
nic, za t will w Kasycjakum, gdzie znalelimy w Tobie
spoczynek po burzliwej udrce tego wiata, dasz Were-
kundusowi pogod Twego wiecznie zielonego raju. Grze-
chy bowiem, jakie na ziemi popeni, odpucie mu na
tustej grze, Twojej grze yznej.
2

2
Por. Ps 67, 16.
Kiedy za Werekundus si smuci, Nebrydiusz dzieli
moj rado. Zanim si sta chrzecijaninem, wpad on w
t sam jam okropnego bdu, co ja, i nie chcia wierzy
w rzeczywisto ciaa Syna Twego, Prawdy wcielonej. Ale
ju si z tej przepaci wydobywa i chocia jeszcze si nie
karmi sakramentami Twego Kocioa, jednak arliwie szu-
ka prawdy. Niedugo po moim nawrceniu i odrodzeniu
si przez Twj chrzest gdy on ju si sta wierzcym
katolikiem i w doskonaej czystoci i dyscyplinie suc
Tobie w Afryce pord swoich, cay swj dom zdoa uczy-
ni chrzecijaskim zabrae go z tego ycia.
Teraz on yje na onie Abrahama (cokolwiek to wyra-
enie oznacza moe). Tam yje Nebrydiusz, ukochany mj
przyjaciel, Twj za, Panie, ju nie tylko wyzwoleniec, ale
syn przybrany. Tam on yje. Jakie bowiem inne miejsce
byoby stosowne dla takiej duszy? Tam on yje wanie
w tej dziedzinie, o ktr tak czsto wypytywa mnie, bied-
nego ignoranta. Ju nie nadstawia uszu na moje sowa,
lecz otwiera usta duchowe i pije z Twojej krynicy, ile tyl-
ko moe; tyle czerpie mdroci, ile moe, i jest bez kresu
szczliwy. Ale nie sdz, aby oszoomiony tym napojem
zapomnia o mnie, skoro Ty Panie, ktrego on w siebie
chonie, o mnie pamitasz.
Tak to wwczas yem, pocieszajc smutnego Werekun-
dusa, przekonujc go, e moje nawrcenie nie rozbije na-
szej przyjani, i zachcajc, by wiernie wypenia obowiz-
ki swego stanu, czyli ycia maeskiego. Co si tyczy Ne-
brydiusza, czekaem, by poszed moimi ladami, czego ju
by bardzo bliski. Sta ju na progu nawrcenia.
I wreszcie dobiegy kresu owe dni, ktre tak bardzo mi
si duyy, bo pragnem ju wolnoci, swobodnego odde-
chu, aby zapiewa z caej duszy: Do Ciebie przemwio
serce moje, wypatrywaem oblicza Twego. Oblicza Twego,
Panie, szuka bd"
3
.
3
Ps 26, 8.
4. Nadszed dzie, w ktrym wewntrznie ju uwol-
niony od zawodu retora miaem si od niego rwnie
wyswobodzi w yciu. Stao si. Wyzwoliwszy ju przed-
tem moje serce, wyzwolie teraz i usta. Radonie Ciebie
bogosawic, wyruszyem ze wszystkimi bliskimi do willi
w Kasycjakum. O tym, czym si tam zajmowaem, daj
wiadectwo moje wczesne pisma, ktre ju suyy Tobie,
ale jeszcze nieraz w nich dwicza dawny ton, jakbym
jeszcze dysza po wrzeszczeniu w szkole pychy. S w tych
ksikach zawarte moje dyskusje z towarzyszcymi mi
przyjacimi, jak te moje rozmylania, gdy byem sam
tylko przed Tob. O moim zwizku z przebywajcym ww-
czas gdzie indziej Netarydiuszem wiadcz listy. A kiedy
bd mia do czasu, aby wspomnie wszystkie Twoje
wielkie wobec nas dobrodziejstwa w owym okresie? Prze-
cie spiesz si teraz, aby o jeszcze wikszych dobrodziej-
stwach opowiedzie. Pamitam bowiem, co si wczeniej
ze mn dziao... I bogo mi jest, Panie, wdzicznym ser-
cem wspomina, jakimi to ocieniami duchowymi mnie
ujarzmie, jak mnie wygadzie, uniywszy gry i wznie-
sieni? moich myli, jak wyprostowae moje krzywe drogi,
a ostre zagodzie; wspomina te, w jaki sposb Alipiusza,
brata mego serca, poddae imieniu jednorodzonego Syna
Twego, Pana i Zbawcy naszego, Jezusa Chrystusa imie-
niu, ktrego niegdy nie uwaa za godne wymieniania w
moich ksikach. Wola bowiem, aby raczej pachniay one
owymi szkolnymi cedrami, ktre ju Pan poama, nieli
zbawiennymi zioami kocielnymi, pomocnymi przeciwko
wom.
Jake do Ciebie woaem, Boe mj, gdy czytaem psal-
my Dawida, hymny wiary, pieni pobonoci, w ktrych
nie ma miejsca dla ducha pychy. Bdc nowicjuszem w
Twojej mioci prawdziwej, jako katechumen yem na
razie bez zajcia w wiejskiej posiadoci razem z Alipiu-
szem, rwnie katechumenem, i stale nam towarzyszc
moj matk, majc kobieco kruche ciao, ale wiar god-
na mskiej siy, odznaczajc si spokojem powanego wie-
ku, mioci macierzysk, chrzecijaskim powiceniem.
Jake do Ciebie woaem owymi psalmami i jak si od
nich zapalaem mioci do Ciebie, jake pragnem je na
cay wiat rozgosi, aby wszelk pych ludzk pokonay.
A przecie one ju we wszystkich krajach rozbrzmiewaj
i nikt si nie moe osoni przed Twoim arem. Z jakim
blem, z jak gwatownym oburzeniem mylaem o mani-
chejczykach, a za chwil ju si nad nimi litowaem, e nie
znaj leczcych nas sakramentw i, szaleni, odrzucaj leki,
ktre by ich uwolniy od szalestwa. Mylaem, e byoby
dobrze, gdyby bez mojej wiedzy stali wanie wtedy gdzie
w pobliu i syszeli mj gos, gdy odczytywaem czwarty
psalm, i mogli rozpozna, co si ze mn dzieje pod wpy-
wem tej lektury. Gdy Ciebie przyzywaem, wysuchae
mnie, Boe sprawiedliwoci mojej. W ucisku ulye mi.
Zmiuj si nade mn, Panie, wysuchaj mojej modlitwy."
4
Niechby to syszeli, podczas gdy ja nie wiedziabym, e
suchaj aby nie pomyleli, e ze wzgldu na nich wy-
raam to, co tymi sowami wyraaem. To zreszt prawda
niewtpliwa, e nie wypowiadabym tego albo przynaj-
mniej nie wypowiadabym w taki sposb, gdybym czu,
e oni mnie suchaj i na mnie patrz. A gdybym to na-
wet wyrazi, oni by nie zrozumieli, w jaki sposb to wo-
anie wydobywao si z gbi mego serca wtedy, gdy by-
em tylko sam jeden wobec Ciebie. Draem z lku, a jed-
noczenie rozpieraa mnie rado nadziei, gdym rozwaa
Twoje miosierdzie, Ojcze. To wszystko promieniowao z
moich oczu, dwiczao w moim gosie, gdy czytaem, jak
Duch wity przemawia do nas: Ludzie, pki bdziecie
trwa w uporze serca? Czemu miujecie marno i szu-
kacie kamstwa?"
5
To przecie ja niegdy kochaem mar-
no i szukaem kamstwa, a Ty, Panie, ju przedtem wy-
4
Ps 4, 2.
5
Ps 4, 3.
wyszye Twego witego, wskrzesiwszy Go z martwych
i posadziwszy po Twej prawicy
6
, aby mg z owej wyyny
zesa Pocieszyciela, ktrego nam obieca, Ducha Prawdy.
7
I ju Go przecie zesa a ja nie wiedziaem o tym!
Zesa Go, bo sam ju zosta wywyszony, powstajc
z martwych i wstpujc do nieba. Przedtem Duch jeszcze
nie by dany, bo Jezus nie by jeszcze uwielbiony.
8
Oto
woa do nas prorok: Pki bdziecie trwa w uporze ser-
ca? Czemu miujecie marno i szukacie kamstwa? Wiedz-
cie, e dziwnie wywyszy Pan witego swego"
9
. Woa:
,,Pki?" Woa: Wiedzcie!" A ja, tak dugo trwajc w
niewiedzy, kochaem marno i szukaem kamstwa. Dla-
tego, usyszawszy te sowa, zadraem. Bo zwrcone s one
do takich ludzi, jaki i ja byem. Przecie dobrze to pa-
mitaem! Moje urojenia, ktre uwaaem za prawd, mar-
noci byy i kamstwem. Jak bolenie, jak strasznie z
gbi piersi jczaem, gdym to rozpamitywa. Oby z mo-
ich ust syszeli to wwczas ci, ktrzy dotychczas miuj
marno i szukaj kamstwa! Moe by zatrzli si z trwo-
gi, moe by kamstwo z ust swych wyrzucili, a Ty wysu-
chaby ich, gdyby do Ciebie zaczli woa. Albowiem
prawdziw mierci cielesn umar za nas Ten, ktry u
Ciebie przyczynia si za nami.
Czytaem: Zadryjcie i wicej nie grzeszcie"
10
. O, jake
mnie to poruszyo, Boe mj, gdy si wreszcie nauczyem
dre z lku nad moj przeszoci, aby w przyszoci ju
nie grzeszy. I nie bez powodu draem. Bo to przecie
nie jaka inna, obca natura, naleca do plemienia ciem-
noci, we mnie grzeszya jak to sobie zudnie wyobra-
aj ci, ktrzy wprawdzie nad sob nie dr, lecz za to
6
Por. Ef l, 20.
7
Por. J 14, 17.
8
Por. J 7, 39.
9
Ps 4, 34.
10
Ps 4, 5.
11
Por. Rz 2, 5.
skarbi sobie gniew na dzie gniewu i objawienia si spra-
wiedliwego sdu Twego.
11
Dobra, o ktre teraz si stara-
em, ju si nie znajdoway zewntrz mnie ani nie mona
ich byo dostrzec oczyma cielesnymi w wietle naszego
soca. Ludzie, ktrzy chc si radowa tym, co jest zew-
ntrz nich, atwo ponosz klsk, a przy tym rozpraszaj
si wrd rzeczy widzialnych i doczesnych; i wygodnia-
ymi mylami li czcze widziada. Gdyby wreszcie zbrzy-
dzili sobie ten cigy gd, gdyby powiedzieli: Kto nam
pokae rzeczy lepsze?"
12
Tak im powinnimy odpowiedzie:
Roztoczye nad nami wiato oblicza Twego, Panie"
13
.
Sami nie jestemy t wiatoci, ktra owieca kadego
czowieka
14
, lecz owiecani jestemy przez Ciebie, abymy
my, ktrzy niegdy bylimy ciemnoci, teraz si stali
wiatoci w Tobie.
15

Gdyby dostrzegli to wewntrzne wiato wieczne! Po-
niewa sam je nieco poznaem, drczyo mnie, e nie znaj-
duj sposobu, aby je ukaza im. Gdyby przyszli do mnie
pytajc: Kto nam pokae rzeczy lepsze?", przekonabym
si, e ich serca patrz poprzez ich oczy na wiat zewntrz-
ny, daleko od Ciebie. A przecie nie w wiecie zewntrz-
nym, lecz w gbi, w komorze mego serca, zadraem i roz-
gniewaem si na siebie, poaowaem przeszoci i zabi-
em w ofierze swoj dawn istot; i postanowiem odno-
wi moje ycie, pokadajc nadziej w Tobie. Wtedy za-
czem chon Twoj sodycz. Opromienie moje serce
radoci."
16
Dlatego tak arliwie woaem czytajc te
sowa w tekcie, a rozpoznajc ich tre w gbi wasnej
duszy. Ju nie chciaem deszczu rozlicznych dbr ziem-
skich, wrd ktrych poerabym czas, a mnie poaraby
12
Ps 4, 6.
15
Ps 4, 7.
14
Por. J l, 9.
15
Por. Ef 5, 8.
16
Ps 4, 7.
doczesno. W wiecznoci, tylko w wiecznoci inne miaem
zboe, wino i oliw.
17

Potem sowami nastpnego wersetu woaem z gbi ser-
ca: O, w pokoju! O, pospou!" Jake to jeszcze rzek pro-
rok? Odpoczn i zasn!"
18
C bowiem bdzie mogo
stawia nam opr, kiedy si wypeni to, co jest zapisane:
mier jest pochonita w zwycistwie"
i9
? Ty zawsze
bdziesz pospou z nami, albowiem si nie zmieniasz. I jest
w Tobie odpoczynek, dziki ktremu si zapomina o wszel-
kich trudach, bo nie ma innego Boga oprcz Ciebie i nie
musimy zabiega o jakie inne rzeczy, ktrych by nie by-
o tam, gdzie Ty jeste. Ty, Panie, osobliwie utwierdzie
mnie w nadziei."
20
Czytaem to i ponem, ale nie znaj-
dowaem adnego sposobu, aby wspomc te guche trupy,
do ktrych liczby sam przedtem naleaem, gdy byem
zaartym, lepym blunierc, szczekajcym przeciw Pismu
witemu, przeniknitemu sodycz niebiaskiego miodu
i rozwietlonemu Twoim wiatem. A teraz z blem my-
laem o wrogach tego Pisma.
Kiedy upamitni wszystkie zdarzenia owych dni odpo-
czynku? Jednego na pewno nie zapomn i nie pomin: te-
go, jak surowo mnie wychostae i jak zaraz potem w
cudowny sposb pochylio si nade mn Twoje miosier-
dzie. Karae mnie w tym okresie dotkliwym blem z-
bw, a gdy doszedem do takiego stanu, e ju nie mo-
gem mwi, serce mnie nakonio, abym prosi wszystkich,
obecnych przy mnie moich bliskich, by w mej intencji
modlili si do Ciebie, Boe uzdrawiajcy tak dusz, jak
i ciao. Napisaem t prob na woskowej tabliczce i po-
daem im, aby przeczytali. Niedugo potem, jak do pokor-
nej uklklimy modlitwy, mj bl ustpi. Czym by ten
bl? I jak ustpi? Struchlaem, wyznaj to, Panie mj,
17
Por. Ps 4, 8.
18
Ps 4, 9.
19
l Kor 15, 54.
20
Ps 4, 10.
Boe mj, bo od pocztku ycia nigdy czego podobnego
nie dowiadczyem. W gbi duszy rozpoznaem dziaanie
Twojej woli i sawiem imi Twe, radujc si wiar. Lecz
wiara ta nie pozwalaa mi myle spokojnie o minionych
moich grzechach, ktre mi jeszcze nie byy odpuszczone w
Twoim chrzcie.
5. Gdy si skoczyy ferie jesienne, powiadomiem me-
diolaczykw, e dla swych studentw musz si posta-
ra o innego sprzedawc sw zarwno dlatego, e po-
stanowiem Tobie suy, jak i przez wzgld na trudnoci
w oddychaniu i na bl piersi, co mi uniemoliwiao wyko-
nywanie dotychczasowego zawodu. Jednoczenie w licie
do Twego biskupa, witobliwego ma Ambroego, opi-
saem moje minione bdy oraz obecne zamiary. Pytaem,
jakie ksigi Pisma Twego powinienem przede wszystkim
przestudiowa, abym by jak najgodniej przygotowany do
przyjcia wielkiej aski. Kaza mi wzi do rki ksig
proroka Izajasza, prawdopodobnie dlatego, e w niej wy-
raniej nieli w innych ksigach zapowiada si Dobr No-
win i powoanie pogan. Poniewa jednak pierwszych jej
rozdziaw nie mogem zrozumie i mylaem, e cao
jest rwnie trudna, odoyem j do czasu, gdy bd bar-
dziej oswojony ze stylem sowa Boego.
6. Kiedy za nadszed czas, w ktrym naleao si za-
pisa na list ludzi majcych przyj chrzest, powrcili-
my z wiejskiej willi do Mediolanu. Alipiusz zapragn od-
rodzi si w Tobie jednoczenie ze mn, ju oblkszy si
w pokor, ktra umoliwia czowiekowi przyjcie Twoich
sakramentw. A tak mnie ujarzmi ciao, e potrafi
na co mao kto si way boso kroczy po italskiej go-
oledzi. Wziem te z sob modziutkiego Adeodata, mo-
jego syna naturalnego, zrodzonego z mego grzechu. Ty go
hojnie wyposaye. Mia okoo pitnastu lat, a bystroci
umysu growa nad wieloma podeszymi w latach i bardzo
wyksztaconymi ludmi. Dzikuj Ci za ten dar, Panie
Boe mj, Stworzycielu wszechrzeczy, moc sw napra-
wiajcy nasze wypaczenia. W chopcu tym oprcz mego
grzechu nie byo nic mojego. Ty rwnie, a nikt inny,
natchne mnie, abym go wychowa w Twoich zasadach.
Wyznaj, e to wszystko Twoim byo darem. Wrd moich
pism jest dzieko pod tytuem O nauczycielu, w ktrym
Adeodat toczy ze mn dialog. Ty wiesz, e od niego na-
prawd pochodz wszystkie pogldy, ktre s w dzieku
przypisane memu rozmwcy; mia wwczas szesnacie lat.
Potem przekonaem si o jeszcze bardziej niezwykych je-
go talentach. Jego inteligencja wprawiaa mnie w osupie-
nie. Kt oprcz Ciebie mg by sprawc takich cudw?
Wczenie zabrae go z tej ziemi. I myl teraz o nim
bez niepokoju, bo tak w dziecistwie, jak i w modoci
nie byo w tym czowieku niczego, co kazaoby o niego
si trwoy. Sta si moim towarzyszem i zupenym rwie-
nikiem w asce Twej; wsplnie si w Twoich zasadach
ksztacilimy. Przyjlimy chrzest i rozwia si niepokj
o minione ycie. Nie mogem si w owych dniach nasyci
cudown sodycz rozmylania o gbi Twego planu zba-
wienia ludzkoci. Ile razy pakaem suchajc hymnw
Twoich i kantykw, wstrznity bogim piewem Twego
Kocioa. Gosy te wleway si do moich uszu, a gdy Two-
ja prawda ciekaa kroplami do serca, parowao z niego
gorce uczucie pobonego oddania. Z oczu pyny zy i do-
brze mi byo z nimi.
7. Niedawny to by jeszcze czas, kiedy Koci medio-
laski zacz szuka pociechy i duchowego umocnienia w
takim zespalaniu gosw i serc swoich wiernych. Zaledwie
rok wczeniej albo niewiele dawniej Justyna, matka mo-
docianego cesarza Walentyniana, przeladowaa Twego su-
g Ambroego, suc arianom, ktrzy j zwiedli na drog
swej herezji. Wwczas oddany Ci lud czuwa w kociele,
gotw umrze razem ze swoim biskupem, Twoim sug.
Tam te matka moja, Twoja suebnica, przodujc w gor-
liwoci i w nocnym czuwaniu, ya pogrona w modlitwie.
Chocia mnie jeszcze wtedy nie rozgrzewa ar Ducha
Twego, udziela mi si niepokj i podniecenie miasta. To
wanie w tym okresie wprowadzono zwyczaj, wzorem
Kociow wschodnich, piewania hymnw i psalmw, aby
wrd oglnego przygnbienia wierny lud nie traci du-
cha. Od tamtego za czasu przechowa si ten zwyczaj
do dzi, a przykad Mediolanu naladuje wiele innych
Twoich zgromadze, we wszystkich waciwie krajach.
Wtedy te owemu biskupowi Twemu objawie w widze-
niu, w jakim miejscu byy ukryte ciaa mczennikw, Pro-
tazego i Gerwazego. Przez tyle lat przechowywae je nie-
naruszone w Twoim tajemnym skarbcu, a w stosownym
czasie wydobye na wiato, aby powcign szale-
stwo czyje? kobiety, lecz rzdzcej cesarstwem. Kie-
dy ciaa znaleziono i odkopano, i z nalen im czci prze-
noszono do bazyliki Ambroego, doznawali uleczenia nie
tylko ludzie drczeni przez duchy nieczyste (bo nawet de-
mony ulegay owej mocy). Pewien szeroko znany w miecie
obywatel, ktry od wielu lat by niewidomy, pyta, z ja-
kiej to przyczyny lud tak gono si weseli. Gdy mu wy-
janiono, jake si uradowa. Prosi swego przewodnika,
aby go tam zaprowadzi. Gdy si znalaz wrd tumu, do-
maga si, by mu wolno byo chustk dotkn mar, na kt-
rych niesiono drogie przed Twym obliczem zwoki witych
Twoich. Uczyni to i chustk przytkn do oczu, a od razu
si otworzyy. Rozchodzi si o tym wie, wszdzie roz-
brzmiewa arliwie wysawiane Twoje imi. I chocia duch
owej nieprzyjaciki, Justyny, nie nakoni si do zdrowej
wiary, jednak si stumia we wadczyni dza przelado-
wania. Dziki Ci za to, Boe mj! Skde to i jakim spo-
sobem obudzie we mnie nagle wspomnienie, abym po-
dzikowa Ci take za owe wielkie wydarzenia, ktre przed-
tem przez zapomnienie pominem? A jednak nawet wte-
dy, gdy olejki Twoje powiay tak woni
21
, nie pobie-
gem za Tob. Dlatego teraz tym rzewniej pakaem ogar-
nity muzyka Twoich hymnw. Bo ju od dawna wzdycha-
em za Tob, a oto wreszcie Tob oddychaem, o ile jest to
moliwe w domu cielesnym.
8. Ty, ktry sprawiasz, e zgodni mieszkaj w domu
22
,
przywiode do nas modzieca pochodzcego z naszego
ojczystego miasta, Ewodiusza. Nawrci si on i przyj
chrzest wczeniej ni my, gdy peni sub jako agens in
rebus
23
; porzuciwszy t wieck sub, podj Twoj. Po-
stanowilimy mieszka razem i wsplnie wie ycie po-
bone. Rozwaalimy, gdzie najpoyteczniej moglibymy
Tobie suy. Wreszcie wyruszylimy razem w powrotn
podr do Afryki. Wanie gdymy byli w Ostii u ujcia
Tybru, matka moja umara. Wiele tu rzeczy pomijani, bo
czas nagli. Przyj racz, Boe mj, wyznanie i dzikczy-
nienie take za niezliczone rzeczy, ktre pozostan okryte
milczeniem. Ale nie pomin ani jednego ze sw, jakie du-
sza moja moe zrodzi, dotyczcych tej suebnicy Twojej,
ktra mnie urodzia zarwno cielenie, wydajc na wiat-
o dzienne, jak i duchowo wprowadzajc do wiatoci
wiecznej. Nie o darach tej suebnicy, lecz o Twoich da-
rach przejawionych w niej opowiem. Bo nie stworzya
sama siebie ani te sama siebie nie wychowaa.
Ty j stworzye. Ani ojciec jej, ani matka nie przeczu-
wali, jaka z niej istota wyronie. W bojani Twojej wy-
chowaa ja rdka Twego Chrystusa, wadza jedynego
Syna Twego w domu chrzecijaskim, w jednej ze szla-
chetnych komrek Twego Kocioa. Zawsze powtarzaa, e
dobre wychowanie zawdzicza nie tyle zabiegom matki,
ile troskliwoci pewnej sdziwej sucej, ktra ju jej
21
Por. Pnp l, 3.
22
Por. Ps 67, 7.
23
Zob. przypis 27 w ksidze smej
ojca, gdy by niemowlciem, na plecach nosia, jak to do-
rastajce dziewczta zwykle nosz mae dzieci. Za to, jak
te ze wzgldu na sdziwy wiek i nienaganne obyczaje, pan
i pani odnosili si do niej z respektem jako do szacowne-
go czonka tej chrzecijaskiej rodziny. Dlatego te po-
wierzyli jej wychowanie swoich crek, co ona sumiennie
wypeniaa. Ilekro byo to konieczne, surowo je karcia,
powoujc si na prawa Boe. a przez rozsdne pouczenia
przygotowywaa je do trzewego ycia. Poza bardzo skrom-
nymi posikami przy stole rodzicw nie pozwalaa im
choby je palio pragnienie nawet pi wody, aby si
w nich nie rozwiny ze nawyki. Cigle powtarzaa to
zbawienne upomnienie: ,,Teraz pijecie wod, bo wam nie
wolno pi wina. Ale kiedy wyjdziecie za m i bdziecie
paniami spiarni i piwnic, obrzydnie wam woda, a nawyk
picia okae si silniejszy od was".
Takimi upomnieniami i wielk swoj powag powci-
gaa akomstwo dziecice i pragnieniu dziewczt wyznacza-
a odpowiednie granice, osigajc to, e ju nie byo im
mie, co nie byo godziwe. Pomimo to jak mi suebnica
Twoja sama opowiadaa rozwino si w niej skryte
upodobanie do wina. Rodzice zazwyczaj j posyali, jako
dobre i posuszne dziecko, do beczki, aby przyniosa wina
w dzbanie. Najpierw zanurzaa czerpak w otworze u szczy-
tu beczki; potem, zanim przelaa pyn z czerpaka do dzba-
na, spijaa z niego troszeczk, kilka kropel wicej nie
bya w stanie wypi, bo wino jej nie smakowao. Robia
to nie z chci picia, nie po to, by si oszoomi, lecz ze
zwykej, przekornej pustoty dziecicej, ktra znajduje u-
pust w najdziwniejszych pomysach i ktr zazwyczaj po-
wciga w dzieciach powaga dorosych.
A do tych kilku kropel dodajc co dzie kilka kropel
albowiem kto lekceway rzeczy nieznaczne, powoli upa-
da
24
pogrya si w taki nag, e ju niemal pene
24
Por. Syr 19, 1.
kubki apczywie wypijaa. Gdzie si wtedy podziewaa
tamta mdra staruszka? Gdzie przepady jej surowe upom-
nienia? Czy mogo owej skrytej chorobie cokolwiek prze-
ciwdziaa oprcz Twojej, Panie, mocy leczcej, ktra stale
czuwa nad nami? Gdy nie ma ojca ani matki, ani wycho-
wawcw, Ty przy nas jeste, ktry nas stworzye, ktry
nas przywoujesz, a posugujesz si take naszymi zwierz-
chnikami, aby nasze dusze ratowa. C wtedy uczynie,
Boe mj? W jaki sposb zatroszczye si o ni i wyle-
czye j z tej choroby? Czy nie wykrzesae ostrych, do-
tkliwych sw nagany z innej duszy, jakby ze swojej za-
pobiegliwej kryjwki wydoby n chirurga i jednym ci-
ciem zgnilizn odci?
Nieraz chodzia do owej beczki razem z pewn suca.
Gdy byy tam tylko one dwie, suca, jak to si nieraz
zdarza, rozzocia si na swoj ma pani, a chcc j do-
tkn bolenie, nazwaa j pijaczk. Nagle, ukuta t obel-
ga, dziewczyna uwiadomia sobie, jak wstrtny jest w
nag. I od razu si go wyzbya. Jak schlebiajcy przyja-
ciele nieraz czyni nas gorszymi, tak obraajcy nas wro-
gowie nieraz si przyczyniaj do naszej poprawy. Ale Ty
odpacasz im nie za to, czego poprzez nich dokonujesz, lecz
za to, co byo ich intencj. Tamta w gniewie chciaa roz-
drani ma pani, a nie naprawi. Postpia tak, gdy ni-
kogo oprcz nich dwch nie byo przy beczce czy to
przez przypadek, e wanie w takim momencie, w takim
miejscu si pokciy, czy te moe umylnie wybraa tak
chwil, aby nie narazi si na kar za to, e przedtem
o tej sprawie milczaa. Lecz Ty, Panie, ktry rzdzisz rze-
czami niebiaskimi i ziemskimi, ktry rzekom gbokim
kaesz si toczy wedug Twoich zamiarw i kierujesz
burzliwym pochodem wiekw, nawet szalestwem jednej
duszy posuye si dla uleczenia szalestwa drugiej, aby
aden czowiek jeli swoimi sowami zdoa, jak zaprag-
n, kogo naprawi nie przypisywa tego wasnej mocy.
9. Wychowana w takiej skromnoci i umiarkowaniu i ra-
czej przez Ciebie poddana rodzicom ni przez rodzicw To-
bie, suya gdy dorosa i wydano j za m mowi
jak panu. Gorco pragna zdoby go dla Ciebie. Cnoty,
jakimi j ozdobie, budzce w jej mu szacunek, mio
i podziw, byy wieloma gosami mwicymi mu o Tobie.
Jego zdrady maeskie znosia tak cierpliwie, e nigdy
nie stay si przyczyn nawet sprzeczki midzy nimi. Ufa-
a, e zmiujesz si nad nim i e przez wiar w Ciebie zo-
stanie oczyszczony. By to czowiek o wspaniaomylnych
odruchach, a zarazem bardzo skory do gniewu. Ona jednak
wiedziaa, e gniewnemu mowi nie naley si sprzeci-
wia ani czynem, ani nawet sowem. Jeli gniewa si nie-
susznie, czekaa, a si wykrzyczy i uspokoi, i dopiero
wtedy wyjaniaa mu swoje postpowanie.
Wiele matek, ktrych mowie byli agodniejszego ni
on usposobienia, nieraz w gronie przyjaciek skaryo si
na swoich mczyzn; zreszt miay na twarzach haniebne
lady uderze. Moja matka wtedy, gania ich uszczypli-
wo, jakby artem, lecz w istocie powanie im mwia, e
skoro wysuchay niegdy umowy maeskiej, powinny
wiedzie, i stay si suebnicami swych mw; nieche
teraz, pamitajc o swej roli, nigdy si zuchwale im nie
sprzeciwiaj. Przyjaciki doskonale wiedziay, jaki jest
temperament jej ma. Podziwiay wic zarwno jej so-
wa, jak i to, i nigdy nie syszay ani te nie widziay
adnych znakw mogcych na to wskazywa jakoby
Patrycjusz zbi on albo e choby przez jeden dzie si
kcili. Gdy prosiy j, aby z racji przyjani wyjawia im,
jak to osiga, zawsze powtarzaa ow zasad, ktr wyej
wspomniaem. Te przyjaciki, ktre zaczynay nalado-
wa on Patrycjusza, z radoci stwierdzay, e zasada
jest skuteczna. Inne nadal dowiadczay okrutnych upoko-
rze.
Teciow, ktr pocztkowo zraziy do niej podszepty
dziewczt suebnych, tak sobie zjednaa troskliwoci,
niezmiennym spokojem i agodnoci, e w kocu starsza
pani sama poskarya si synowi na owe ze jzyki, ktre
zakciy dobre stosunki rodzinne midzy ni a synow.
Domagaa si, by je ukarano. Patrycjusz gorliwie spenia
yczenia matki, a przy tym zaleao mu na porzdku i zgo-
dzie w domu. Wskazane przez matk suce kaza wy-
chosta, ona za zapowiedziaa dziewcztom, e kada z
nich, ktra, chcc si jej przypodoba, opowie co zego
o synowej, moe si takiej samej spodziewa nagrody. Od
owej chwili adna si na to nie waya. I teciowa z sy-
now yy w godnej podziwu, serdecznej przyjani.
Jeszcze jednym darem, jakiego udzielie owej dobrej
suebnicy Twojej, w ktrej onie mnie stworzye, Boe
mj peen miosierdzia! wielkim darem byo to, e
gdziekolwiek moga, staraa si dusze rozdzielone sporem
doprowadzi do pojednania. Musiaa wtedy od kadej stro-
ny wysuchiwa najbardziej zaartych sw, jakie zwykle
wyrzuca z siebie rozjtrzona i nieprzetrawion wrogo;
gdy przyjacika godzi si sucha, pluje si zajadle na
nieobecn nieprzyjacik. Moja matka takich sw usy-
szanych od jednej osoby nigdy drugiej nie powtarzaa; ka-
dej z nich mwia tylko o tym, co mogo suy pojedna-
niu.
Moe si to wyda zwyczajn przyzwoitoci, nie zasu-
gujc na jakie szczeglne pochway. Sam bym tak uwa-
a, gdybym si nie przekona z gorzkiego dowiadczenia,
jak wielu ludzi rzekby, dotknitych jak szerzc
si zaraz nie tylko powtarza zagniewanym ludziom to,
co ich zagniewani wrogowie o nich powiedzieli, lecz take
dokada wiele rzeczy zmylonych. A przecie czowiekowi
prawdziwie ludzkiemu nie powinna wystarcza sama po-
wcigliwo: to, e nie rozjtrza i nie wzmaga wrogoci
zym jzykiem. Powinien swymi sowami j umierza. Tak
postpowaa moja matka, a nauczya si tej postawy w
szkole serca, gdzie Ty jeste mistrzem. Wreszcie i ma
wasnego u schyku jego ycia doczesnego pozyskaa
dla Ciebie. Po jego nawrceniu ju nigdy nie ubolewaa
nad tym, co przed jego nawrceniem od niego ucierpiaa.
Bya te suebnic Twoich sug. Ktrykolwiek z nich
j pozna, ten sawi, czci i miowa Ciebie w niej. Bo
czu w jej sercu Twoj obecno, ktrej te dawao wia-
dectwo cae jej witobliwe ycie. Tylko jednego miaa
ma. Rodzicom swoim odwdziczya si za to, co od nich
Otrzymaa. Domem troskliwie i pobonie si zajmowaa
i sawiono j za uczynki miosierne. Wychowaa dzieci
i tylekro na nowo przeywaa bl macierzyski, ilekro
widziaa, e one od Ciebie odchodz. A w kocu, o Panie,
nami wszystkimi, ktrym w dobroci Twej pozwalasz prze-
mawia jako Twoim sugom, opiekowaa si, gdy dostpi-
limy aski chrztu i ylimy we wsplnocie przyjacielskiej,
zanim ona zasna w Tobie. Opiekowaa si nami tak, jak-
by bya nas wszystkich matk, a suya kademu tak
jakby jego crk bya.
10. Gdy zblia si dzie, w ktrym miaa odej z tego
ycia w dzie Ty znae, a my nie wiedzielimy o nim
zdarzyo si, jak myl, za tajemnym Twoim zrzdze-
niem, e stalimy tylko we dwoje, oparci o okno, skd si
roztacza widok na ogrd wewntrz domu gdziemy miesz-
kali w Ostii u ujcia Tybru. Tam wanie, z dala od
tumw, po trudach dugiej drogi nabieralimy si do cze-
kajcej nas eglugi. W odosobnieniu rozmawialimy jake
bogo. Zapominajc o przeszoci, a wycigajc rce ku
temu, co byo przed nami, w obliczu prawdy, ktr jeste
Ty wsplnie zastanawialimy si nad tym, czym bdzie
wieczne ycie zbawionych, to, czego oko nie widziao ani
ucho nie syszao, i co w serce czowiecze nie wstpio.
25
W tsknocie otwarlimy nasze serca dla niebiaskiego stru-
mienia pyncego z Twojego zdroju, zdroju ycia, ktry
u Ciebie jest, abymy na tyle zroszeni jego wod, na ile
25
Por. l Kor 2, 9.
to byo dla nas moliwe, zdoali w jaki sposb dosign
myl owej wielkiej tajemnicy.
Doszlimy w tej rozmowie do rozpoznania, e adna roz-
kosz cielesna, choby najwiksza i najpromienniejszym
wiatem doczesnym rozjarzona, nie zasuguje nawet na,
wspomnienie, a c dopiero na porwnanie z bogoci y-
cia wiecznego. Ku temu jednemu si wznoszc uczuciem
coraz gortszym, przeszlimy kolejno wszelkie rodzaje by-
tw materialnych, jak te samo niebo, z ktrego soce,
ksiyc i gwiazdy siej blask na ziemi. I jeszcze wyej
wstpowalimy, rozmylajc i mwic z zachwytem o Two-
ich dzieach. Doszlimy do naszych dusz i przekroczylimy
je, aby dotrze wyej, a do krainy niewyczerpanej obfi-
toci, gdzie na wieki karmisz Izraela pokarmem prawdy
i gdzie yciem jest owa Mdro, przez ktr staje si
wszystko, co kiedykolwiek byo i co jeszcze bdzie. Ona
za sama nie staje si, lecz tak jest, jak bya, i tak zawsze
bdzie. A raczej nie odnosi si do niej adne ,,byo" i ad-
ne bdzie"; ona po prostu jest albowiem jest wieczna,
a w wiecznoci nie ma przeszoci i przyszoci. I gdy tak
w arliwej tsknocie mwilimy o niej, dotknlimy jej
na krtkie mgnienie caym porywem serca. Westchnlimy
i zostawiajc przy niej uwizane pierwociny ducha
26
, wr-
cilimy do gwaru naszych ust, gdzie kade sowo zaczyna
si i koczy jake odmienne, Panie, od Sowa Twego,
ktre w samym sobie trwa, nie starzejc si, a odnawia-
jc wszystkie byty.
Rozwaalimy dalej: Przypumy, e dla kogo umilk-
nby omot jego krwi, e rozwiayby si wszystkie jego
wyobraenia o ziemi, wodzie i powietrzu, e ucichoby
niebo dla tego czowieka i nawet sama jego dusza. Przy-
pumy, e przekroczyaby ona siebie, wcale ju o sobie
nie mylc. Przypumy, e przestayby do niego przema-
wia sny i wizje, jak te sowa wszelkie i znaki, i w ogle
26
Por. Rz 8, 23.
wszystko, co przemija. Wszystkie te rzeczy, jeli potrafi-
my dosysze ich ordzie, maj nam tylko jedno do powie-
dzenia: Nie stworzyymy siebie same, lecz stworzy nas-
Ten, ktry na wieki trwa". Przypumy, e po wypowie-
dzeniu tego napomnienia, abymy ich Stwrcy suchali,
pogryyby si ju w milczeniu. I oto przemwiby On,
sam, nie poprzez owe rzeczy, ale swoim wasnym gosem:
usyszelibymy, jak mwi nie jzykiem cielesnym ani go-
sem anioa, ani gromem z chmury, ani jakkolwiek zagad-
kow przypowieci. Przypumy, e Jego samego, ktrego
we wszystkich tamtych rzeczach kochamy, usyszelibymy
ju poza nimi tak wanie, jak wtedy wychylilimy si
i w krtkiej chwili dotknlimy nasz myl owej wiecznej
Mdroci, ktra ponad wszystkimi rzeczami trwa niezmien-
nie; e przeduyby si ten stan i wygasyby wszelkie in-
ne wizje, nieporwnanie niszego rzdu, a ta jedna wizja
porwaaby i wchona widzcego, przenikajc go radoci,
tak e wieczne ycie byoby zupenie tym samym, czym dla
nas bya owa chwila zrozumienia, za ktra tak tsknilimy.
Czy nie takie jest znaczenie sw: Wejd do wesela Pa-
na Twego"
27
? A kiedy si to stanie? Czy wtedy, gdy wszys-
cy wprawdzie zmartwychwstaniemy, ale nie wszyscy od-
mienieni bdziemy?
28

Taka bya tre naszej rozmowy; lecz oczywicie nie wy-
raaem tego dokadnie w taki sposb ani takimi samymi
sowami, jakie tu zapisuj. Ty wiesz, Panie, e kiedymy
w owym dniu to mwili, pord tych sw rozsypywa si
nam w marno wiat doczesny ze wszystkimi swoimi roz-
koszami. Wreszcie rzeka ona: Synu, mnie ju nic nie cie-
szy w tym yciu. Niczego ju si po nim nie spodziewam,
wic nie wiem, co ja tu jeszcze robi i po co tu jestem.
Jedno byo tylko yczenie, dla ktrego chciaam troch
duej pozosta na tym wiecie: aby przed mierci ujrze
ciebie chrzecijaninem katolikiem. Obdarzy mnie Bg po-
27
Mt 25, 21.
28
Por. l Kor 15, 51.
nad moje yczenie, bo widz, jak wzgardziwszy szczciem
doczesnym stae si Jego sug. Co ja tu robi jeszcze?"
11. Ju niezbyt dokadnie pamitam, co jej na to odpo-
wiedziaem. A zaledwie w pi dni po tej rozmowie albo
niewiele pniej, majc gorczk, musiaa pooy si do
ka. Podczas choroby pewnego dnia omdlaa i na krtki
czas stracia przytomno. Zbieglimy si do niej, lecz nie-
bawem odzyskaa przytomno, popatrzya na stojcych
nad ni mnie i mego brata jakby ze zdziwieniem
i zapytaa: ,,Gdzie byam?" A gdy spostrzega, e stoimy
niemi z przeraenia i smutku, powiedziaa: Tu pochowa-
cie wasz matk". Ja nadal milczaem i dusiem w sobie
pacz. Brat za powiedzia co w tym sensie, e byoby dla
niej lepiej gdyby umara we wasnym kraju, a nie na ob-
czynie. Spojrzaa na niego z niepokojem i same jej oczy
wyraay nagan za takie pogldy. A zwrciwszy wzrok
ku mnie, rzeka: Syszysz, co on mwi?" I znowu prze-
mwia do nas obu: To niewane, gdzie zoycie moje
ciao. Zupenie si o to nie martwcie! Tylko o jedno was
prosz, ebycie gdziekolwiek bdziecie wspominali
mnie przed otarzem Paskim".
Z wielkim trudem zdoaa wyrazi swoj wol w so-
wach, a potem ju milczaa, bo wzmagajca si choroba
przyczyniaa jej blu. Ja za wtedy mylaem o darach
Twoich, Boe mj, dziaajcy niewidzialnie o darach,
ktre rzucasz jak nasiona w serca Twoich wiernych, aby
si z nich rozwiny wspaniae plony. Radowaem si i ska-
daem Ci dzikczynienie, przypominajc sobie, jak bardzo
jej na tym zaleao, eby spocza kiedy w grobie, ktry
dla siebie obmylia i przygotowaa obok swego ma. Ich
poycie byo bardzo zgodne, wic ona jeszcze tego szcz-
cia sobie yczya (tak trudno jest umysem ludzkim poj
sprawy Boskie!), by ludzie mwili, e po wszystkich za-
morskich wdrwkach szcztki obojga maonkw po-
czyy si i spoczy w tej samej ziemi.
Kiedy to si stao, e ow nieistotn spraw zaguszya
w jej sercu pena dojrzao owocw Twojej aski? Nie
wiedziaem tego. I z zaskoczeniem, i z radoci pojem
z jej sw, e wanie tak si stao. Co prawda, ju wte-
dy, gdy podczas naszej rozmowy u okna rzeka: Co ja
tu robi jeszcze?" powinienem si by domyli, e obce
jej byo pragnienie, aby umrze we wasnym kraju. Potem
si dowiedziaem, e pewnego dnia podczas naszego poby-
tu w Ostii, gdy ja nie byem obecny, do kilku moich przy-
jaci z macierzysk bezporednioci mwia, jak godne
pogardy jest to ycie i jakim dobrem jest mier. Zadzi-
wieni takim mstwem kobiety mstwem, ktre Ty jej
dae pytali, czy nie budzi w niej lku to, e zwoki
jej zostan tak daleko od rodzinnego miasta. Nic nie jest
dalekie dla Boga rzeka i nie naley si obawia, e
mgby On nie rozpozna u kresu czasu, z jakiego miejsca
ma mnie wskrzesi." W dziewitym dniu choroby, w pi-
dziesitym szstym roku jej ycia, w trzydziestym trzecim
roku mego ycia ta pobona, oddana Bogu dusza roz-
staa si z ciaem.
12. Gdy zamykaem jej oczy, spyn do mego serca nie-
zmierny smutek, ktry przelaby si obfitymi zami, gdy-
bym nie powstrzymywa tego paczu rozpaczliwym wysi-
kiem woli, dopki oczy nie oschy. Cikie to byo zmaga-
nie. Adeodat, ledwie skonaa, wybuchn gonym paczem.
Wszyscy razem musielimy go ucisza. Take we mnie
wszystko, co byo dziecinne, wzbierao paczem, ale bar-
dziej dojrzay gos serca upomnia mnie i zmusi do spo-
koju. Nie wydao si nam godziwe, eby mier takiej
matki oblewa zami, osnuwa skarga i lamentem. Tak si
zazwyczaj opakuje mier uwaan za nieszczcie albo za
cakowite unicestwienie. Ona za ani nie umieraa nie-
szczliwie, ani nie osuwaa si w nico. Bylimy tego
pewni, bo wiedzielimy, jak cnotliwie ya, a przy tym
wiara nasza bya prawdziwa, nie udawana, oparta na nie-
zachwianych argumentach.
C to wic w gbi tak bardzo mnie bolao, jeli nie owa
Tana tak wiea, powstaa po nagym rozerwaniu najsod-
szej, najdroszej wsplnoty ycia z moj matk? Znajdo-
waem ulg w pamici o tym, e kiedy w ostatniej choro-
bie czule si ni opiekowaem, nazywaa mnie dobrym
synem i z wielkim wzruszeniem mwia, i nie przypomi-
na sobie, by kiedykolwiek usyszaa ode mnie jakie twar-
de albo wyzbyte szacunku sowo. Ale, o Panie, ktry nas
oboje stworzy, czy mogo by jakiekolwiek porwnanie
midzy czci, jak jej wiadczyem, a jej oddaniem dla
mnie? Gdy traciem tak wielk pociech, jakiej mi ona
zawsze udzielaa, dusza moja bya rozdarta, a ycie wyda-
wao si zburzone. Bo byo to przedtem wsplne ycie jej
i moje.
Gdy zdoalimy uspokoi Adeodata, Ewodiusz wzi Psa-
terz i zacz recytowa psalm: Miosierdzie i sprawiedli-
wo bd opiewa, Panie, przed Tob"
29
a cay dom
piewa responsoria. Syszc, co si dzieje, zeszo si wielu
naszych braci w wierze i pobonych niewiast i podczas
gdy ci, na ktrych spada taki obowizek, czynili okrelone
zwyczajem przygotowania do pogrzebu, ja w dalszej czci
domu, gdzie nie byo nieprzyzwoitoci rozmawianie, roz-
waaem bdce na czasie sprawy z tymi, ktrzy mi towa-
rzyszyli, bo sdzili, e nie wolno zostawia mnie samego.
Sowa prawdy, jakie mwiem, byy balsamem agodzcym
moj mk, ktr Ty znae, a oni nic o niej nie wiedzieli,
gdy przysuchujc si uwanie moim wywodom, odnosili
wraenie, e jestem niezdolny do odczuwania blu. W tym
samym czasie ja tylko przed Tob czego nikt z nich
usysze nie mg ganiem w sobie nadmiar czuoci.
I walczyem z zalewajcym mnie smutkiem, ktry chwila-
mi nieco ustpowa, aby potem znowu na mnie natrze
29
Ps 100, l.
z ca gwatownoci lecz nie zdoa ani ez z moich
oczu wycisn, ani wyrazu mej twarzy zmieni. Ale prze-
cie wiedziaem, co w sercu dawi. I bardzo mnie to mar-
twio, e tak maj nade mn moc ludzkie przypadoci,
ktre s naturalnymi i nieodcznymi skadnikami naszej
doli. Cierpiaem wic i nad tym, e cierpi, i rozdzieraa
mnie zdwojona mka.
Gdy ciao wynoszono z domu, poszedem z orszakiem
i wrciem bez ez. Nawet podczas owych modlitw, ktre-
my do Ciebie zwracali, gdy odprawiano w jej intencji
Ofiar naszego Odkupienia, a zwoki przed pogrzebaniem
pooone byy obok grobu, jak to jest tam praktykowane
nawet podczas owych modlitw nie pakaem. Lecz przez
cay ten dzie byem w gbi duszy bardzo smutny i z
zamtu myli wznosiem do Ciebie natarczyw modlitw,
aby mj bl umierzy. Nie wysuchae jej myl, e
chciae przynajmniej tym jednym przykadem wyry w
mojej pamici wiedz o tym, jak mocno ptaj nasz dusz
przywizania uczuciowe nawet wtedy, gdy karmi si ona
ju nie faszywymi naukami. Postanowiem te pj do
ani i wykpa si, bo syszaem, e jej aciska nazwa
balnea pochodzi od greckiej nazwy balaneia, majcej ozna-
cza, e te miejsca niby wyganiaj (ballusi) smutek (anian)
z duszy. Take w tym rozpoznaj Twoje miosierdzie, Oj-
cze sierot! Bo poszedem wykpa si i wrciem z ani
taki sam, jaki byem przed kpiel. Nie moga spyn ra-
zem z potem gorycz smutku z mojego serca.
Pooyem si spa, a po zbudzeniu stwierdziem, e
mj bl w pewnej mierze zagodnia. Lec na ku, sa-
motny, przypomniaem sobie strofy Twego sugi, Ambro-
ego, i zrozumiaem, jak s prawdziwe:
Boe, wszechrzeczy Stworzycielu,
Ty rzdzisz obrotami nieba,
Ty dzie odziewasz wiatem piknym,
A noc nasycasz snu bogoci

Aby on ciaom utrudzonym
Przywrci dawn moc do pracy,
Oszoomione myli ciszy,
Ukoi smutki udrczonych".
I odtd powoli zaczynaem odzyskiwa moje dawne ro-
zumienie, kim bya Twoja suebnica. Mylaem o jej mi-
oci i oddaniu dla Ciebie, o jej cierpliwej czuoci dla
mnie, ktrej nagle zostaem pozbawiony. Doznaem pocie-
chy, gdym przed Tob zapaka za ni i nad sob, ofiaro-
wujc Ci te zy w jej i w mojej intencji. Ju nie dusiem,
w sobie paczu, pozwoliem zom popyn strumieniem,
podcieliem ten strumie sercu memu i we zach znala-
zem spoczynek, bo tylko Ty mnie syszae, a nie sysza
aden czowiek, ktry mgby pogardza mn za to, e pa-
cz.
Teraz, Panie, wyznaj Ci to w tej ksice. Niech o tym
czyta, kto zechce. I jak chce, niech tumaczy. A jeli uzna,
e zgrzeszyem paczc za moj matk choby przez ma.
cz godziny za matk, ktra na pewien czas umara
dla moich oczu, a przedtem przez wiele lat pakaa, abym
dla Twoich oczu oy nieche ten czowiek ze mnie nie
szydzi! Raczej jeli jest bardzo miosierny niech za
moje grzechy zapacze przed Tob, Ojcem wszystkich bra-
ci Twojego Chrystusa.
13. Teraz, kiedy moje serce ju si wyleczyo z owej ra-
ny, ktra moga wiadczy o nadmiarze ziemskiego przy-
wizania, wylewam przed Tob, Boe nasz w intencji
owej suebnicy Twojej zy zupenie inne, wypywajce
z duszy wstrznitej wiadomoci niebezpieczestw, ja-
kie zagraaj wszystkim, ktrzy w Adamie umieraj.
30
Wprawdzie moja matka oya w Chrystusie, jeszcze zanim
rozstaa si z ciaem, i tak przesza przez ycie, e ze
30
Por. l Kor 15, 22.
wzgldu na jej wiar i obyczaje sawiono Twoje imi, ale
si nie omiel twierdzi, e od czasu, gdy Ty j odrodzi-
e przez chrzest, adne nie pado z ust jej sowo sprzecz-
ne z Twoim przykazaniem. A mwi Prawda, Syn Twj
Kto by rzek bratu swemu: Gupcze bdzie winien ognia
piekielnego"
31
. O, biada nawet chwalebnemu yciu ludz-
kiemu, jeliby je roztrzsa nie kierujc si miosierdziem
Poniewa jednak grzechw nie tropisz zaarcie, ufnie ocze-
kujemy od Ciebie pewnej miary pobaliwoci. A jeli Ci
ktokolwiek wylicza swoje zasugi, c on wylicza, jeli nie
dary Twoje? O, gdyby wszyscy ludzie zrozumieli, kim
s. Gdyby ci, co si chlubi, chlubili si w Panu.
32

Przez chwil wic, o chlubo moja i ycie me, Boe mo-
jego serca, odsun na bok jej dobre uczynki, za ktre z ra-
doci skadam Tobie dzikczynienie, i oto bagam Ci,
aby przebaczy grzechy mojej matki. Wysuchaj mnie przez
Tego, w ktrym jest uleczenie naszych ran przez Tego,
ktry zawisn na krzyu, a siedzc po Twojej prawicy
wstawia si do Ciebie za nami. Wiem, e moja matka po-
stpowaa miosiernie i z caego serca odpuszczaa winy
tym, ktrzy wobec niej zawinili, wic i Ty odpu jej wi-
ny, jeeli jakiekolwiek popenia przez tyle dugich lat po
sakramencie wody Zbawienia. Odpu bagam od-
pu jej, Panie! Nie id z ni na sd.
33
Niech nad sdem
gruje miosierdzie. Bo przecie sowa Twoje s niezawod-
ne, a miosiernym miosierdzie obiecae. Z Twojej aski
oni s miosierni; Ty zmiujesz si nad tym, komu bdziesz
miociw, miosierdzie okaesz temu, nad kim si ulitu-
jesz.
34
Wierz, e to, o co Ci prosz, ju spenie, ale
ofiar ust moich przyjmij, Panie, askawie.
Ona, gdy chwila jej odejcia bya ju bliska, nie zatrosz-
czya si o to, eby jej zwoki spowito w caun kosztow-
31
Mt 5, 22.
32
Por. 2 Kor 10, 17.
33
Por. Ps 142, 2.
34
Por. Rz 9, 15.
ny, ani o to, by je namaszczono wonnociami. Nie zaprag-
na jakiego nadzwyczajnego grobowca ani tego, by j
w ziemi rodzinnej pogrzebano. Nie tego od nas daa,
lecz tylko tego, aby j wspominano przed Twoim otarzem,,
gdzie za ycia suya Tobie dzie za dniem bez przerwy.
Wiedziaa, e stamtd udziela si witej Ofiary, przez kt-
r zmazany jest tekst zawierajcy dekrety przeciw nam
wymierzone
35
; w tej Ofierze triumfujemy nad wrogiem,
ktry rachuje nasze grzechy i czyha na wszystko, o co-
mgby nas oskary lecz adnej nie moe znale ska-
zy w Tym, przez ktrego zwyciamy. Kt Jemu odda
Jego krew niewinn, jaka za nas przela? Kto Jemu za-
paci aby Mu odebra nas cen, za jaka nas odkupi?
Z t Ofiar, z sakramentem naszego Odkupienia suebni-
ca Twoja zwizaa si wzem wiary.
Spod Twojej obrony nieche jej nikt nie wydrze. Niech
ani przemoc, ani podstpem nie zastpi jej drogi szatan,
ktry i lwem jest, i smokiem.
36
Ona wrogowi nie odpo-
wie, e niczego nie jest winna; bo przebiegy oskaryciel
mgby wykaza, e skamaa, i uzyska nad ni przewa-
g. Odpowie, e jej grzechy odpuci Ten, ktremu nikt
nie zdoa odda tego, co On za nas sam nic nie bdc
winien zapaci.
Niech spoczywa ona w pokoju wraz ze swoim mem
pierwszym mem, po ktrym nie polubia adnego in-
nego mczyzny. Suya mu, z cierpliwoci wywodzc
plon dla Ciebie: bo take ma zdoaa dla Ciebie pozy-
ska. Natchnij, Panie Boe mj, sugi Twoje, moich braci,
tych, ktrzy Twoimi s synami, a moimi panami, bo su
im i gosem, i sercem, i tym pisaniem natchnij ich,
aby wszyscy, ktrzy to przeczytaj, wspomnieli u Twego
otarza suebnic Twoj, Monik, a razem z ni Patrycju-
sza, jej ma zmarego na dugo przed ni, poprzez kto-
35
Por. Kol 2, 14.
36
Por. Ps 90, 13.
rych wprowadzie mnie do tego ycia w jaki sposb,
nie wiem. Niech z pobonoci wspomn tych, ktrzy byli
moimi rodzicami w przemijajcym wietle tego ycia, a
zarazem s rodzestwem moim w Tobie majc ojca,
matk w Kociele katolickim i takimi jak ja obywa-
telami wiecznego Jeruzalem, do ktrego wzdycha Twj
lud podczas caej wdrwki, od chwili wyruszenia a do
chwili powrotu. Oby jej ostatnia zwrcona do mnie pro-
ba wypenia si w modlitwach wielu czytelnikw tych
wyzna obficiej, niby si moga wypeni w moich tylko
modlitwach.
KSIGA DZIESITA
1. Pragnbym Ci pozna, o Panie, ktry mnie znasz.
Pragnbym Ci pozna tak, jak i ja jestem poznany. Mo-
cy duszy mej! wejd w ni i przystosuj j do siebie,
aby j obj w posiadanie nieskalan i bez zmazy. Ufam
e tak si stanie. Dlatego omielam si tak mwi. I t
nadziej si wesel, ilekro si wesel zbawiennie. A inne
tego ycia sprawy? Tym mniej zasuguj na zy im cz-
ciej si nad nimi pacze. Tym bardziej si powinno nad
nimi paka, im mniej si nad nimi ez leje. Ty prawd
umiowae. Kto j wypenia, dy do wiata. W moich
wyznaniach pragn j w sercu wypenia wobec Ciebie,
a w tej ksice wobec wielu wiadkw.
2. Dla Ciebie jednak, Panie, przed ktrego oczyma caa
otcha ludzkiego sumienia jest obnaona, c mogoby we
mnie by zakryte, chobym nawet nie chcia si spowia-
da? Tylko Ciebie przed sob bym ukry, a nie siebie przed
Tob. Kiedy wydzierajcy si z mej piersi jk daje wia-
dectwo, jak bardzo si sobie nie podobam, Ty mi rozby-
skasz na nowo, raduj si Tob, kocham Ci, tsknie za
Tob, wstydzc si siebie, odrzucajc siebie precz. Ciebie
tylko wybieram. I nie tylko Tobie, lecz i sobie samemu
mog si podoba tylko w Tobie.
Wyranie widzisz, Panie, to wszystko, czym jestem. A jak
jest dla mnie poyteczne spowiadanie si Tobie, ju powie-
dziaem. Skadam wyznanie nie tylko sowami wypowiada-
nymi jzykiem, lecz gosem duszy, woajc do Ciebie
myl. Dobrze syszysz takie woanie. Kiedy jestem zy,
ju samo to, e si sobie nie podobam, jest wyznaniem zo-
onym wobec Ciebie. Kiedy jestem dobry, wyznaniem wo-
bec Ciebie jest to, e nie przypisuj sobie zasugi. Ty, Pa-
nie, bogosawisz sprawiedliwemu; ale przecie to Ty przed-
tem z grzesznika uczynie sprawiedliwego.
1
Dzieje si
tak, Boe mj, e moja spowied wobec Ciebie dokonuje
si w wielkiej ciszy, a zarazem rozgonie: choby jzyk
milkn, serce woa. Cokolwiek susznego mwi ludziom,
Ty to wszystko ju przedtem w sercu mym usyszae;
jak te niczego takiego nie usyszysz ode mnie, czego by
mi wczeniej nie powiedzia.
3. Czemu wic zaley mi na tym, by ludzie usyszeli mo-
je wyznania? Czy to oni zdoaj mnie podwign ze
wszystkich moich saboci? Jake skwapliwie ludzie bada-
j cudze ycie, a jak si opieszale zabieraj do naprawie-
nia swojego. Czemu chc si ode mnie dowiedzie, jakim
jestem czowiekiem, skoro nie pragn usysze od Ciebie,
jacy oni sami s? Kiedy si o mnie dowiaduj ode mnie
samego, skd wiedz, e mwi prawd? Przecie nikt z
ludzi nie wie, co si dzieje w czowieku, prcz ducha czo-
wieczego, ktry w nim jest.
2
Gdyby za od Ciebie usyszeli
co o sobie samych, nie mogliby powiedzie: Zwodzi nas
Pan". Czy usyszenie od Ciebie, jakim si jest, nie jest
rwnoznaczne z poznaniem siebie? A skoro kto rozpo-
znaje siebie, czy bez kamstwa moe powiedzie: To nie-
prawda"?
Ale dlatego, e mio wszystkiemu wierzy oczywicie
pord tych ktrych zczya w jedn wsplnot tak-
e ja, Panie, spowiadam si Tobie w taki sposb, aby to
syszeli ludzie, chocia nie mog im udowodni, e mwi
prawd. Wierz mi jednak ci, ktrych uszy otwara dla
mnie mio.
1
Por. Rz 4, 5.
2
Por. l Kor 2, 11.
Lekarzu mojej duszy, pom mi dokadnie zrozumie,
jak bardzo to jest owocne. Dawne moje winy odpucie
mi i okrye je zason, aby mnie uszczliwi w Tobie,
przemieniajc dusz moj poprzez Twoj wiar i sakrament.
Kiedy za o tych minionych winach czytaj albo sysz
inni, ich serca ju nie zapadaj w sen rozpaczy z tym
cikim westchnieniem: Nie zdoam!" Budz si, pokrze-
pione Twoj miujc dobroci i sodycz Twojej aski,
umacniajcej kadego sabego, ktry sobie dziki niej sa-
bo swoj uwiadomi. Dla dobrych jest radoci suchanie
o dawnych wystpkach ludzi, ktrzy ju si od tych wy-
stpkw uwolnili; nie dlatego radoci, e s wystpkami,
lecz dlatego, e byy, a ju ich nie ma.
Ale, o Panie Boe mj, ktremu codziennie si spowia-
da moje sumienie, bezpieczniej ufajc Twemu miosierdziu
jeeli wasnej niewinnoci jaki moe by z tego poy-
tek, jeli spowiadam si w tej ksice ju nie z tego, czym
byem, ale z tego, czym jestem? Wiem, dziki czemu po-
yteczne jest wyznawanie, jaka bya przeszo; ju o tym
powiedziaem. Lecz jaki jestem teraz, w tym momencie,
gdy skadam te wyznania? Sporo ludzi chciaoby to wie-
dzie i takich, ktrzy mnie znaj, i takich, ktrzy mnie
nie znaj, lecz co tam o mnie albo ode mnie syszeli. Nie
mog ucha przyoy do mego serca, a tylko w nim je-
stem taki, jaki naprawd jestem. Chc wic przynajmniej
sucha, jak wyznaj, czym jestem wewntrz siebie, tu,
dokd ani okiem, ani uchem, ani myl nie mog sign.
Chc sucha i gotowi s wierzy. Ale czy zdoaj mnie
pozna? Mio, dziki ktrej s dobrzy, mwi im, e ja
o sobie nie kami w tych wyznaniach. I ta sama w nich
mio mi wierzy.
4. A jakiej oni z tego spodziewaj si korzyci? Czy chc
si radowa razem ze mn, gdy si dowiedz, jak bardzo
si do Ciebie zbliyem dziki Twojej asce, i modli si
w mojej intencji, gdy im powiem, jak bardzo moje brze-
mi opnia t wdrwk? Jeli o to im chodzi, odkryj
im siebie. Nie bdzie to may poytek, Boe mj, jeli wie-
lu podzikuje Ci za mnie i wielu si za mnie pomodli..
Niechaj bratni duch kocha we mnie to
>
co wedug Twojeji
nauki zasuguje na mio, i niech si smuci tym wszyst-
kim we mnie, co wedug Twojej nauki jest godne poao-
wania. Tego oczekuj od ducha bratniego. Bo nie zwra-
cam si tu do obcych, do owych synw obcych, ktrych
usta gosz marno, a prawica ich jest prawic niepra-
woci.
8
Mwi o duchu bratnim, ktry wtedy, gdy moe-
mnie pochwali, cieszy si mn, kiedy za musi mnie ga-
ni, nade mn boleje. Bo czy pochwala mnie, czy gani, za-
wsze mnie miuje. Takim ludziom uka siebie. Niech si-
moimi dobrymi uczynkami uraduj, niech westchn nad'
moimi grzechami. To, co dobre, Ty czynisz we mnie; z-
Twojej to pochodzi aski. Co ze, jest moim grzechem i ka-
r przez Ciebie wymierzon. Niech odetchn tym, co do-
bre, westchn nad tym, co ze. I pie dzikczynna, i pacz:
niech si ku Tobie wznios z bratnich serc, tych kadzielnic-
gorejcych dla Ciebie.
Ty za, Panie, uradowany t woni bijc ze witego-
przybytku Twego, przez wzgld na Twoje imi zmiuj si-
nade mn wedug wielkiego miosierdzia Twego. Co roz-
pocze, tego nie zaniechaj; i dopenij to, czego mi jeszcze-
nie dostaje. Spowiadanie si ju nie z tego, jaki byem,,
lecz z tego, jaki teraz jestem, bdzie owocne: bo bd to-
wyznawa z tajemn radoci, ale i z lkiem, z tajemnym-
smutkiem, lecz i z nadziej, i to nie tylko wobec Ciebie,,
lecz take wobec ludzi wierzcych, uczestnikw mojej ra-
doci i wsplnikw mojej doli miertelnej, czonkw tej
samej spoecznoci, pielgrzymw, ktrzy t sam droga,
jak ja przemierzam, wdruj jedni ju poszli przede-
mn, inni pniej pjd, jeszcze inni obok mnie krocz.
To s sudzy Twoi, a moi bracia; zechciae ich uczyni-
8
Por. Ps 143, 8.
Twymi synami, a moimi panami, nakazujc, abym suy
im, jeli chc y z Tob i w Twojej asce. Nakaz ten nie
przemwiby do mnie tak mocno, gdyby Sowo Twoje
gosio go tylko mow, a nie poszo samo przede mn dro-
g takich wanie czynw. Wypeniam nakaz ten i czy-
nem, i sowami, wypeniam pod Twoimi skrzydami, bo
zbyt wielkie grozioby mi niebezpieczestwo, gdyby moja
dusza nie powierzya si osonie Twoich skrzyde i gdyby
moja sabo nie bya Ci tak dobrze znana. Jestem tylko
dzieckiem, ale Ojciec mj yje zawsze; mam Wspomoy-
ciela, ktry potrafi mnie broni. Ten sam, ktry mnie zro-
dzi, czuwa te nade mn. To Ty Ty jeden jeste ca-
ym moim szczciem. Wszechmocny Ty jeste ze mn
wczeniej, nieli ja jestem z Tob. Takim ludziom, jakim
mi kaesz suy, odkryj ju nie tylko to, czym byem,
ale i to, czym si staem i czym jestem. Lecz powstrzymu-
j si od osdzania siebie; chc te, aby wedug tego mnie
suchano.
5. To Ty mnie osdzasz, Panie. To prawda, e nikt z lu-
dzi nie wie, co jest w czowieku, prcz ducha czowiecze-
go, ktry w nim jest.
4
Ale jest te w czowieku co, czego
nie zna nawet sam duch czowieczy, ktry w nim jest. Ty
za, ktry stworzye czowieka, wiesz o nim wszystko.
A ja, stojc przed Tob, chocia odczuwam dla siebie po-
gard, chocia uwaam siebie za py ziemi i popi, jednak
wiem o Tobie co, czego nawet o sobie samym nie wiem.
Na pewno jest tak, e teraz widzimy zagadkowo, jak w
zwierciadle, a jeszcze nie twarz w twarz
5
; dopki w
mej pielgrzymce jestem jeszcze daleko od Ciebie, bardziej
jestem siebie samego nieli Ciebie wiadomy. Lecz jedno
wiem na pewno: e nie mona Ci wyrzdzi adnej szkody.
Ja za jakim pokusom zdoam si oprze, a jakim nie zdo-
am nie wiem.
4
Por. l Kor 2, 11.
5
Por. l Kor 13, 12.
Lecz nadziej pokadam w tym, e jeste wierny i nie
pozwolisz kusi nas ponad nasze siy, ale razem z pokus
dasz te i wyjcie z niej, abymy j przetrzyma mogli.
6
Wyznam, co o sobie wiem, jak te wyznam, czego o sobie
nie wiem. Bo to, co wiem, wiem dziki temu, e Ty na
moj drog siejesz wiato. Czego za nie wiem, to do-
pty bdzie mi nie znane, a moje ciemnoci stan si
przed Twoim obliczem jak poudnie.
7

6. Nie jakim mglistym uczuciem, ale stanowczym wy-
borem kocham Ciebie, Panie. Swoim sowem ugodzie mo-
je serce i pokochaem Ci. Zreszt i niebo, i ziemia, i wszys-
tko, co one zawieraj, ze wszystkich stron woaj do mnie,
abym Ci miowa. To ordzie stale rozbrzmiewa, zwrco-
ne do wszystkich ludzi; nie maj wic adnej wymwki.
Jeszcze waniejsze jest, e zmiujesz si nad tym, komu b-
dziesz miociw, miosierdzie okaesz temu, nad kim si
ulitujesz.
8
Bez tego niebo i ziemia gosiyby Twoj
chwa guchym.
Lecz co ja waciwie miuj, kiedy miuj Ciebie? Nie
urod cielesn ani urok ycia doczesnego. Nie promien-
no wiata tak miego moim oczom. Nie melodie sodkie
pieni rozmaitych. Nie wo upajajc kwiatw, olejkw,
pachnide. Nie mann ani mid. Nie ciao, ktre pragn-
bym ucisn.
Nie takie rzeczy miuj, gdy miuj mojego Boga. A jed-
nak kocham pewnego rodzaju wiato, pewnego rodzaju
gos, wo i pokarm, i ucisk, gdy Boga mego kocham ja-
ko wiato, gos, wo, pokarm, ucisk we wntrzu mojej
ludzkiej istoty, gdzie rozbyska dla mej duszy wiato, kt-
rego nie ogarnia przestrze, gdzie dwiczy gos, ktrego
czas z sob nie unosi, gdzie bije wo, ktrej wiatr nie roz-
wiewa, gdzie dowiadcza si smaku, ktrego nie psuje sy-
6
Por. l Kor 10, 13.
7
Por. Iz 58, 10.
8
Por. Rz 9, 15.
to, gdzie si trwa w ucisku, ktrego nasycenie nie ro-
zerwie. To wanie kocham, gdy kochani mojego Boga.
A co jest tym? Zapytaem ziemi; odpowiedziaa: Nie je-
stem". A wszystko, co si na niej znajduje, tak samo mi
odrzeko. Pytaem morze i przepacie, i pezajce w nich
ywe istoty. Odpowiedziay: Nie jestemy Twoim Bo-
giem. Szukaj ponad nami". Pytaem wiatr i odrzeko mi
cae powietrze razem z yjcymi w nim istotami: Ana-
ksymenes si myli. Nie jestem Bogiem". Pytaem niebo,
soce, ksiyc i gwiazdy. My te nie jestemy rze-
ky Bogiem, ktrego szukasz."
Zwrciem si tedy do wszystkich razem rzeczy tocz-
cych si u wrt moich zmysw: Powiedziaycie mi o
moim Bogu, e wy Nim nie jestecie. Powiedzcie mi co
o Nim samym". Wielkim gosem zawoay: On nas stwo-
rzy". Moim pytaniem byo samo wpatrzenie si w te rze-
czy, a ich odpowiedzi ich pikno. Zwrciem si na-
stpnie do samego siebie i zapytaem: Kim jeste?" Od-
powiedziaem: Czowiekiem". A mog w sobie rozrni
ciao i dusz, czyli zewntrzn i wewntrzn cz mojego
ja". Ktr z nich powinienem by zapyta o Boga mego,
szukanego ju przeze mnie na ziemi i na niebie, dokd
tylko mogy sign promienie moich oczu wysane na
zwiady? Cz wewntrzna jest waniejsza. Bo to do niej
przychodzili z wieciami wszyscy moi wysannicy cieleni.
Swojej zwierzchniczce przedstawiali do osdu owe odpo-
wiedzi nieba, ziemi i wszystkich, jakie tam istniej, rze-
czy: Nie jestemy Bogiem; to On nas stworzy". Wewn-
trzna cz czowieka zawdzicza t wiedz usugom czci
zewntrznej. Abym to wiedzia wewntrz mojej istoty,
powiadomiy o tym mnie umys zmysy cielesne.
Gdy cay ogrom wszechwiata zapytaem o mego Boga,
odrzek mi: Nie jestem Nim; to On mnie stworzy". Ka-
dy czowiek, ktrego zmysy s zdrowe, dostrzega wok
siebie ten wszechwiat. Dlaczego wic nie kademu czo-
wiekowi wszechwiat mwi to samo? Zwierzta, zarwno
malekie, jak wielkie, widz go, lecz nie potrafi bada
jego sensu. Bo w nich przewodnictwa nad zmysami przy-
noszcymi wieci nie sprawuje osdzajcy rozum. Ludzie
za potrafi zadawa pytania. Owocem ich docieka jest
to, e niewidzialne sprawy Boga poprzez rzeczy, ktre zo-
stay stworzone, dla umysu widzialnymi si staj.
9
Lecz
ludzie niewolniczo poddaj si tym rzeczom w nadmiernej
do nich mioci; a niewolnicy nie s zdolni do osdzania.
Rzeczy zreszt udzielaj odpowiedzi tylko na pytania tych,
ktrzy potrafi odpowiedzi osdza. Wprawdzie rzeczy nie
zmieniaj swego gosu, czyli swego wygldu, w zalenoci
od tego, czy kto na nie tylko patrzy, czy te, wpatrujc
si, bada je. Nie ukazuj si one jednym takie, a drugim
inne. Lecz jawic si jednym i drugim w takiej samej po-
staci, wobec jednych s nieme, a drugim przekazuj or-
dzie. A raczej do wszystkich przemawiaj, lecz tylko ci
pojmuj ich odpowied, ktrzy ordzie otrzymane za po-
rednictwem zmysw zestawiaj z prawd, trwajc wew-
ntrz nich samych. Ta prawda mwi im: Nie jest twj
Bg ani niebem, ani ziemi, ani jakimkolwiek ciaem".
Moe to pozna z samej natury takich rzeczy kady, kto
potrafi dostrzec, e mas materialn znamionuje to, i
jest mniejsza w swojej czci ni w caoci. Ty, duszo,
jeste czym lepszym od nich, gdy oywiasz cae nale-
ce do ciebie ciao. Udzielasz mu tego, czego adna rzecz
materialna nie moe udzieli innej rzeczy materialnej: y-
cia. A Bg twj nawet tobie, duszo, tego udziela. yciem
jest ycia twojego.
7. C wic miuj, kiedy miuj mojego Boga? Kime
jest On, Ten ponad szczytem mojej duszy? Poprzez dusz
moj mam wspina si ku Niemu. Musz przekroczy moc,
ktra mnie z ciaem wie i dziki ktrej napeniam je
9
Por. Rz l, 20.
yciem. Nie ona mi umoliwi znalezienie mojego Boga.
Gdyby bya do tego zdolna, to pojby Go i ko, i mu,
ktre nie maj rozumu; bo tamt moc one maj, oywia
ona przecie ich ciaa. Zreszt jest oprcz tej mocy, ktr
oywiam ciao, jeszcze inna moc, przez ktr nadaj ciau
zdolno odczuwania zmysowego. W t moc wyposay
mnie Bg, gdy nakaza oku, aby nie syszao, lecz widzia-
o, a uchu, aby nie widziao, lecz syszao. Rwnie kade-
mu z pozostaych zmysw wyznaczy jego miejsce i funk-
cj, a ja, jeden duch, wszystkie te rozmaite funkcje wy-
peniam za pomoc zmysw. Lecz musz przekroczy rw-
nie t moj zdolno, bo i ko, i mu j posiadaj; one
te s wyposaone w odczuwanie zmysowe.
8. Wyjd wic i poza t moc mojej natury, stopniowo
wspinajc si ku Temu, ktry mnie stworzy, tak nada-
jc mi natur. Oto dochodz do rozlegych pl, do prze-
stronnego paacu mojej pamici, gdzie si przechowuj nie-
zliczone obrazy najrniejszych rzeczy, przyniesione przez
zmysy. Tam si odkada te to, co sobie wyobraamy, po-
wikszajc albo pomniejszajc wraenia zmysowe czy w
jakikolwiek inny sposb je zmieniajc, jak te inne rze-
czy, ktre oddajemy tam na przechowanie, by trway, do-
pki ich nie wchonie i nie pogrzebie zapomnienie. Nawie-
dzajc moj pami, dam, aby si wyonio to, czego
wanie potrzebuj. Niektre rzeczy wychodz na jaw od
razu, o inne trzeba duej si dopomina, jak gdyby z ja-
kich gbszych byy wycigane schowkw. Jeszcze inne
ca cib si roj i podczas gdy zupenie czego innego szu-
kamy, dopadaj nas, jakby mwiy: Moe to o nas cho-
dzi?" Niecierpliwie je strzepuj z paszczyzny moich wspo-
mnie, czekajc, a si rozwieje mga, a to, czego potrze-
buj, wynurzy si z ukrycia. Niektre wspomnienia poja-
wiaj si atwo i w takiej kolejnoci, w jakiej je chciaem
wywoa. A potem ustpuj miejsca wspomnieniom na-
stpnym, same za wracaj do skarbca, gdzie si przecho-
wuja, aby si znowu wyoni, kiedy tego zadam. Tak
si dzieje, gdy cokolwiek powtarzam z pamici.
Kada rzecz przechowuje si tam osobno, zaliczona do
waciwego jej rodzaju wedug tego, jak bram przeni-
kna do pamici wiato, jak te wszelkie barwy i kszta-
ty dostay si przez oczy; dwiki przez uszy; zapa-
chy przez wrota powonienia; smaki przez wrota ust;
poprzez zmys za dotyku, ktry jest waciwy caemu cia-
u, wnika wspomnienie o tym, czy co jest twarde, czy
mikkie, gorce czy zimne, gadkie czy chropawe, cikie
czy lekkie przy czym mog by to rzeczy znajdujce si
zewntrz albo wewntrz ciaa. To wszystko przyjmuje na
przechowanie wielki zbiornik pamici, aby w razie po-
trzeby mona byo z niego kad rzecz wydoby. Nie mog
poj owych jego tajemniczych zakamarkw. Wszystkie
rzeczy tam wchodz waciwymi sobie bramami i znajduj
pomieszczenie. Mwic cile nie wchodz tam same rze-
czy lecz obrazy rzeczy dostrzeonych zmysami. I zawsze
trwaj tam w pogotowiu, aby wyj naprzeciw naszej my-
li, gdy chcemy je sobie przypomnie.
Wiadomo, jakie zmysy odebray poszczeglne obrazy i
zoyy je w pamici. Lecz kto powie, w jaki si sposb
owe obrazy wytworzyy? Przecie nawet wtedy, gdy dokoa
mnie ciemno i cisza, w pamici, jeli zechc, wywouj
barwy, rozrniam biel i czarno, odrniam kady kolor
od kadego innego. A gdy dumam o kolorach, nie wdziera-
j si do moich myli dwiki i nie zamcaj wrae barw,
jakich zaczerpnem poprzez oczy. Lecz dwiki te si
przechowuj w pamici, w osobnym zoone ukryciu.
Wraenia dwikw te mog wywoa, jeli zechc, i od
razu one si do mnie cisn. Nie poruszajc jzykiem, nie
wydajc z garda adnego gosu, mog piewa do woli.
Kiedy za wykorzystuj bogactwo wrae, ktre wnikny
przez uszy wtedy obrazy barw nie mieszaj si z wrae-
niami dwikw ani ich nie przerywaj, chocia jedno-
czenie z nimi trwaj w pamici. Podobnie wszelkie wrae-
ni, jakie przez inne zmysy wnikny do pamici i w niej
si przechowuj, wywouj, kiedy zapragn. Nie wdycha-
jc adnego zapachu, odrniam wo lilii od woni fiokw.
I niczego nie kosztujc, niczego nie dotykajc, moc samej
pamici mog uzna, e wol smak miodu od smaku wy-
trawnego wina, a powierzchni gadk od szorstkiej.
Wszystko to rozpoznaj wewntrz siebie, w olbrzymim
domu mojej pamici.
Tam czeka na mnie w kadej chwili i niebo, i ziemia,
i morze ze wszystkim, co w nich dostrzegem wyjw-
szy to, co zapado w niepami. Tam i siebie samego spo-
tykam i przypominam sobie, co kiedy i gdzie robiem. I w
jakim byem usposobieniu, gdy to czy owo si ze mn
dziao. Przechowuj si tam wszystkie wydarzenia, jakie
zapamitaem zarwno te, ktrych byem wiadkiem,
jak i te, o ktrych si dowiedziaem od innych. Czerpic
z tego samego zasobu, mog te rne rzeczy sobie wyobra-
a czy to na podstawie wasnego dowiadczenia, czy na
podstawie tego, co uwaam za prawdopodobne, poniewa
harmonizuje z moim dowiadczeniem i wplata te obra-
zy w tkanin przeszoci. I mog z nich wysnuwa przypu-
szczenia dotyczce czynw, zdarze i nadziei na przyszo.
I rozwaa je tak, jakby ju teraz przede mn si roztacza-
y. Uczyni to czy tamto" mwi sobie; i od razu w
owym olbrzymim spichrzu mojego ducha to czy tamto si
pojawia. Gdyby si zdarzyo to czy tamto!" mwi
sobie. Albo: Uchowaj Boe, by to czy tamto si zdarzyo!"
Kiedy to mwi, od razu zjawiaj si obrazy wszystkiego,
o czym mwi, wyonione z tego samego skarbca pamici.
Gdyby tych obrazw nie byo nigdy bym adnego z owych
zda nie wypowiedzia.
Wielka jest potga pamici, Boe mj! Nie do pojcia
wielka! Tajemnicza to jest dziedzina, niezmierzona. Kt
jej dna dotkn? A przecie jest to moc mojego ducha, na-
leca do mojej natury. Oto sam nie mog ogarn tego
wszystkiego, czym jestem! Jeste wic duch zbyt ciasny,
by mg samego siebie obj w peni? Gdzie zostaje ta je-
go cz, ktrej on nie obejmuje? Czy jest ona nie we-
wntrz niego, ale gdzie poza nim? Jake to w ogle jest
moliwe, e on jej nie obejmuje?
Gdy si nad tym zastanawiam, przemony mnie przenika
podziw, a zarazem zdumienie. Oto ludzie wdruj, aby po-
dziwia szczyty gr, spitrzone fale morza, szeroko rozlane
rzeki, Ocean otaczajcy ziemi, obroty gwiazd. A siebie
samych omijaj, siebie nie podziwiaj. A przecie, gdy
przed chwil wymieniaem wszystkie te ogromne rzeczy,
na adn z nich nie patrzyem oczyma. Lecz w ogle nie
mwibym o nich, gdybym tych gr, fal, rzek, gwiazd, kt-
re wczeniej widziaem, i Oceanu, o ktrym mi opowiedzia-
no, nie widzia wewntrz siebie, w mojej pamici, i to w
tak rozlegych przestrzeniach, w jakich ogldabym je w
wiecie poza mn. Ale nie same te rzeczy, patrzc na nie,
wchonem; to tylko ich obrazy trwaj wewntrz mnie.
I wiem o kadym obrazie, ktry to zmys mego ciaa wy-
ry go w mojej pamici.
9. Ale nie tylko to si przechowuje w niezmierzonym
mojej pamici skarbcu. Zawiera si w niej rwnie to
wszystko, czego si nauczyem z dziedziny nauk wyzwolo-
nych i czego jeszcze nie zapomniaem. Wiedza ta zoona
jest tam na osobnoci, jakby w gbszym miejscu cho-
cia waciwie nie ma tam miejsc a w tym wypadku
posiadam ju nie obrazy rzeczy, lecz rzeczy same. Cokol-
wiek wiem o gramatyce, o sztuce dyskutowania, jak te o
tym, ile jest rodzajw zagadnie, trwa w mej pamici nie
tak, jakbym zachowa tylko obraz, a sam rzecz zostawi
za bram. Albo jakby to w uszach mi zadzwonio i przemi-
no, jakby to by gos, ktry, wnikajc przez uszy, zosta-
wia w umyle lad, z ktrego mona go w przypomnieniu
wywoa: rzekby, e dwiczy, chocia ju nie dwiczy.
Albo jakby to bya wo, ktra, zanim j wiatr rozwieje,
oddziauje na zmys powonienia, przekazujcy pamici wr-
ni, jakie przez inne zmysy wnikny do pamici i w niej
si przechowuj, wywouj, kiedy zapragn. Nie wdycha-
jc adnego zapachu, odrniam wo lilii od woni fiokw.
I niczego nie kosztujc, niczego nie dotykajc, moc samej
pamici mog uzna, e wol smak miodu od smaku wy-
trawnego wina, a powierzchni gadk od szorstkiej.
Wszystko to rozpoznaj wewntrz siebie, w olbrzymim
domu mojej pamici.
Tam czeka na mnie w kadej chwili i niebo, i ziemia,
i morze ze wszystkim, co w nich dostrzegem wyjw-
szy to, co zapado w niepami. Tam i siebie samego spo-
tykam i przypominam sobie, co kiedy i gdzie robiem. I w
jakim byem usposobieniu, gdy to czy owo si ze mn
dziao. Przechowuj si tam wszystkie wydarzenia, jakie
zapamitaem zarwno te, ktrych byem wiadkiem,
jak i te, o ktrych si dowiedziaem od innych. Czerpic
z tego samego zasobu, mog te rne rzeczy sobie wyobra-
a czy to na podstawie wasnego dowiadczenia, czy na
podstawie tego, co uwaam za prawdopodobne, poniewa
harmonizuje z moim dowiadczeniem i wplata te obra-
zy w tkanin przeszoci. I mog z nich wysnuwa przypu-
szczenia dotyczce czynw, zdarze i nadziei na przyszo.
I rozwaa je tak, jakby ju teraz przede mn si roztacza-
y. Uczyni to czy tamto" mwi sobie; i od razu w
owym olbrzymim spichrzu mojego ducha to czy tamto si
pojawia. Gdyby si zdarzyo to czy tamto!" mwi
sobie. Albo: Uchowaj Boe, by to czy tamto si zdarzyo!"
Kiedy to mwi, od razu zjawiaj si obrazy wszystkiego,
o czym mwi, wyonione z tego samego skarbca pamici.
Gdyby tych obrazw nie byo nigdy bym adnego z owych
zda nie wypowiedzia.
Wielka jest potga pamici, Boe mj! Nie do pojcia
wielka! Tajemnicza to jest dziedzina, niezmierzona. Kt
jej dna dotkn? A przecie jest to moc mojego ducha, na-
leca do mojej natury. Oto sam nie mog ogarn tego
wszystkiego, czym jestem! Jeste wic duch zbyt ciasny,
by mg samego siebie obj w peni? Gdzie zostaje ta je-
go cz, ktrej on nie obejmuje? Czy jest ona nie we-
wntrz niego, ale gdzie poza nim? Jake to w ogle jest
moliwe, e on jej nie obejmuje?
Gdy si nad tym zastanawiam, przemony mnie przenika
podziw, a zarazem zdumienie. Oto ludzie wdruj, aby po-
dziwia szczyty gr, spitrzone fale morza, szeroko rozlane
rzeki, Ocean otaczajcy ziemi, obroty gwiazd. A siebie
samych omijaj, siebie nie podziwiaj. A przecie, gdy
przed chwil wymieniaem wszystkie te ogromne rzeczy,
na adn z nich nie patrzyem oczyma. Lecz w ogle nie
mwibym o nich, gdybym tych gr, fal, rzek, gwiazd, kt-
re wczeniej widziaem, i Oceanu, o ktrym mi opowiedzia-
no, nie widzia wewntrz siebie, w mojej pamici, i to w
tak rozlegych przestrzeniach, w jakich ogldabym je w
wiecie poza mn. Ale nie same te rzeczy, patrzc na nie,
wchonem; to tylko ich obrazy trwaj wewntrz mnie.
I wiem o kadym obrazie, ktry to zmys mego ciaa wy-
ry go w mojej pamici.
9. Ale nie tylko to si przechowuje w niezmierzonym
m
J
e
J pamici skarbcu. Zawiera si w niej rwnie to
wszystko, czego si nauczyem z dziedziny nauk wyzwolo-
nych i czego jeszcze nie zapomniaem. Wiedza ta zoona
jest tam na osobnoci, jakby w gbszym miejscu cho-
cia waciwie nie ma tam miejsc a w tym wypadku
posiadam ju nie obrazy rzeczy, lecz rzeczy same. Cokol-
wiek wiem o gramatyce, o sztuce dyskutowania, jak te o
tym, ile jest rodzajw zagadnie, trwa w mej pamici nie
tak, jakbym zachowa tylko obraz, a sam rzecz zostawi
za bram. Albo jakby to w uszach mi zadzwonio i przemi-
no, jakby to by gos, ktry, wnikajc przez uszy, zosta-
wia w umyle lad, z ktrego mona go w przypomnieniu
wywoa: rzekby, e dwiczy, chocia ju nie dwiczy.
Albo jakby to bya wo, ktra, zanim j wiatr rozwieje,
oddziauje na zmys powonienia, przekazujcy pamici wra-
eni, abymy je potem mogli odtworzy, gdy zechcemy.
Albo jak pokarm, ktry na pewno traci smak, gdy opada
do odka; ale mona powiedzie, e nadal smakuje nam
we wspomnieniu. Albo jak cokolwiek, co czujemy zmysem
dotyku, a co w pamici moemy sobie wyobrazi wtedy,
gdy ju tej rzeczy nie dotykamy. We wszystkich tych wy-
padkach same rzeczy nie przenikaj do pamici, lecz tyl-
ko ich obrazy pami chwyta ze zdumiewajc szybkoci
i rzekby, i je ukada w przedziwnych, odrbnych po-
mieszczeniach, aby w rwnie zdumiewajcy sposb wynu-
rzay si stamtd, gdy je sobie przypominamy.
10. Kiedy mi mwi, e s trzy rodzaje zagadnie: czy
jaka rzecz jest, czym jest i jaka jest przechowuj wra-
enie dwikw, z jakich si te sowa skadaj, jak te
wiem, e same dwiki uleciay z powiewem wiatru, roz-
wiay si i ju nie istniej. Rzeczy jednak, ktre s tymi
dwikami oznaczone, nie mona dotkn adnym zmy-
sem ciaa. Nie dostrzegem te ich nigdzie indziej, lecz
tylko w moim umyle, i zoyem w pamici nie ich obra-
zy, ale same te rzeczy. Ktrdy one do mnie wnikny?
Niech same mi powiedz, jeli potrafi. Bo ja na prno
przegldam wszystkie wrota mego ciaa. Nie znajduj miej-
sca, przez ktre by one wedrze si mogy.
Oczy mwi: ,,Jeli s barwne, to my je wprowadziy-
my". Uszy mwi: ,,Jeli zadwiczay, to mymy o nich
wie przyniosy". Nozdrza powiadaj: Jeeli zapachnia-
y, przybyy naszym szlakiem". Zmys smaku: Jeli s
bez smaku, nie pytaj mnie o nie". Zmys dotyku: Jeli to
nie jest ciao, to tego nie dotknem, a skoro nie dotkn-
em, adnego nie przekazaem ordzia". Ktrdy wic i w
jaki sposb przenikny te rzeczy do mej pamici? Nie
wiem. Kiedy si ich uczyem, nie musiaem uwierzy inne-
mu umysowi, lecz rozpoznaem je w moim wasnym u-
myle i uznaem za prawdziwe. Powierzyem je wasnemu
umysowi, jakbym je na powrt skada w skarbcu, aby je
stamtd wydobywa, kiedy zachc. Zanim si ich nauczy-
em, one ju tam byy. Ale w pamici ich nie byo. W ja-
kiej wic czci umysu si znajdoway? Jak wytumaczy,
e gdy mi o nich powiedziano, rozpoznaem je i rzekem:
Tak jest. To prawda"? Mona to wytumaczy chyba tyl-
ko tak, e ju przedtem byy w pamici, lecz ukryte w
gbszych jej zakamarkach, w tak odlegym jej regionie,
e moe nigdy nie zdarzyoby mi si o nich pomyle, gdy-
by ich kto inny z owych jam nie wycign, pouczajc
mnie o tych sprawach.
11. Z tego mona wysnu wniosek, e uczenie si owych
rzeczy, ktre nie docieraj do naszego umysu jako wrae-
nia przekazane przez zmysy, lecz ktre w naszym wntrzu
rozpoznajemy takie, jakimi one same s, bez obrazw
uczenie si ich nie jest niczym innym jak procesem my-
lowym, w ktrym to, co pami w sobie zawieraa jako
rzeczy bezadnie rozrzucone, skupia si i przez skiero-
wanie na to uwagi porzdkuje w taki sposb, by znaj-
dowao si to jakby pod rk w tej samej pamici, gdzie
si przedtem poniewierao w bezadzie. Skoromy te rze-
czy sobie przyswoili, ju atwo ku nam wybiegaj.
A jake wiele takich skadnikw zawiera moja pami,
jak wiele owych rzeczy ju odszukanych i umieszczonych,
jak rzekem, jakby na wycignicie rki. To wanie ma-
my na myli mwic, e czego si nauczylimy i co zna-
my. Jeli przez niewielki nawet okres czasu przestaj po-
wica takim rzeczom uwag, znowu zapadaj w gbi,
jakby si osuway do odleglejszych kryjwek pamici, tak
e po to, aby je zna, musz je znowu przemyle, jak
gdyby byy one dla mnie nowe. Jeszcze raz musz je wy-
goni z ich dawnych nor, bo przecie nigdzie indziej nie
mogy si byy ukry. Skoro si rozproszyy, trzeba je na
powrt zgromadzi, skupi. Std wanie pochodzi aci-
skie sowo cogitare (myle), tak samo spokrewnione ze
sowem cogere (skupia), jak actitare (czsto dziaa) ze
sowem agere (dziaa), a factitare (czsto czyni) ze so-
wem facere (czyni). Lecz sowo cogitare umys zastosowa
wycznie do swoich funkcji; oznacza ono zgromadzenie,
czyli skupienie, tylko w umyle, a nie gdziekolwiek indziej
12. Zawiera te pami niezliczone zasady i prawa liczb
i wymiarw. adnego z nich nie wyryy w umyle zmysy.
Bo zasady te i prawa ani nie maj barw, ani nie dwicz,
ani nie pachn, ani si ich nie kosztuje, ani nie dotyka.
Kiedy si o nich dyskutuje, sysz dwiki oznaczajcych
je sw; ale czym innym s owe dwiki, czym innym sa-
me te rzeczy. Ich nazwy inaczej brzmi po acinie, inaczej
po grecku. Same za te rzeczy nie s ani greckie, ani a-
ciskie; ani nie nale do adnej w ogle mowy. Widzia-
em linie wykrelane przez architektw, nieraz cienkie jak
ni pajcza. Ale tamte zasady s czym innym. Nie s obra-
zami takich rzeczy, o jakich mi donis zmys wzroku. Zna
je ten, kto je rozpozna bez odnoszenia si do jakiego-
kolwiek przedmiotu materialnego wewntrz swego u-
mysu. Wszystkimi zmysami poznaj liczb rzeczy mate-
rialnych, ktre przeliczam; ale same zasady liczenia nie s
tym samym co owe przedmioty; nie s obrazami przedmio-
tw, ktre przeliczamy, lecz maj niezalene istnienie.
Kto, kto tego nie pojmuje, moe si ze mnie mia; bdzie
to, jak sdz, smutne szyderstwo.
13. Przechowujc wszystkie te zasady w pamici, rwnie
to pamitam, jak si ich nauczyem. Syszaem te i pami-
tam wiele faszywych argumentw wysuwanych przeciwko
nim w dyskusjach. Argumenty s faszywe; ale to, e je
pamitam, nie jest faszem. Pamitam te, jak odrniem
owe prawdziwe reguy od faszywych teorii, jakimi si pr-
buje je obala. Jest te rnica midzy uwiadamianiem
sobie, e teraz je odrniam, a pamitaniem o tym, e nie-
raz dokonywaem mylc o tych sprawach takiego
rozrnienia w przeszoci. Zarwno pamitam o tym, e
nieraz ju te reguy pojmowaem w przeszoci, jak i po-
wierzam pamici to, e teraz je pojmuj i odrniam
prawd od faszu, dziki czemu w przyszoci bd pami-
ta, e rozumiaem t rzecz w tej oto chwili. Pamitam
wic te o tym, e pamitaem; take w przyszoci, jeli
bd pamita, e mogem w tej oto chwili przypomnie
sobie owe zasady, bd to zawdzicza mocy mojej pa-
mici.
14. Pami ta przechowuje rwnie moje uczucia, nie w
taki sposb, w jaki je sobie uwiadamia dusza wtedy, gdy
ich dowiadcza, lecz w zupenie inny sposb, zgodny z
waciwociami pamici. Nawet bdc zaspiony, mog so-
bie przypomina czas, kiedy byem wesoy; a przypomi-
najc sobie, e w przeszoci byem smutny, nie musz si
z tego powodu zaspia. Bez lku wspominam, jak si nie-
gdy baem. Ju nie podajc, o dawnym podaniu pa-
mitam. Nieraz wspomina si stan wrcz przeciwny
obecnemu: z radoci myl o minionym smutku; smuc
si dumajc o szczciu, ktre przemino.
Co si tyczy wspomnie o stanie fizycznym, nie ma w
tym nic szczeglnego. Przecie czym innym jest dusza, a
czym innym ciao. Nie ma wic powodu do zdziwienia, gdy
z radoci wspominam miniony bl fizyczny. Ale co si
tyczy duszy, trzeba przyzna, e pami nie jest czym od-
rbnym od umysu. Kiedy prosimy kogo, aby jak rzecz
zapamita, powiadamy, by to zanotowa w myli. A gdy-
my o czym zapomnieli, mwimy, e to si nam z myli
wymkno. Wprost wic utosamiamy pami z myl.
Jake wic to si dzieje, e gdy z weselem wspominam
miniony smutek, czyli gdy dusza jest pena radoci, a pa-
mi pena smutku jak si to dzia moe, e si dusza
rozwesela napeniajc j radoci, a pami nie smut-
nieje od tego, e j smutek napenia? Kt si omieli
twierdzi, e pami nie ma nic wsplnego z dusz? Chyba
to jest tak, e pami jest jakby odkiem umysu, a ra-
do i smutek pokarmem, sodkim i gorzkim. Kiedy ra-
do i smutek powierza si pamici, dzieje si tak, jakby
ten pokarm opad do odka, gdzie moe przetrwa, ale
traci swj smak. Na pewno mieszne jest to porwnanie,
ale nie jest ono zupenie bezpodstawne.
Kiedy mwi, e dusza doznaje czterech rodzajw wzru-
sze: podania, radoci, lku i smutku czerpi t wie-
dz z mojej pamici. Jeli dokadniej owe wzruszenia oma-
wiam, analizujc kade z nich i opisujc rne formy, jakie
ono moe przybra te si opieram na pamici i z niej
wydobywam wszystko, co mam powiedzie. A jednak nie
musi mnie ogarnia ktrekolwiek z tych wzrusze, kiedy
je wywouj z pamici. Zanim je stamtd wywoaem, za-
nim w ogle pomylaem o nich, musiay trwa w pami-
ci. Bo przecie stamtd je wydobywam przypomnieniem.
Moe wic w podobny sposb wynurzaj si one z pamici
w akcie przypomnienia, jak pokarm wraca z odka do
pyskw zwierzt przeuwajcych. Ale czemu czowiek roz-
waajcy te wzruszenia, czyli czowiek wspominajcy je,
nie odczuwa w rozmylaniu, czyli jak gdyby w ustach, ani
sodyczy radoci, ani goryczy smutku? Czy wanie pod
tym wzgldem si rni dwa procesy niezupenie jed-
nakowe? Kt by zreszt chcia mwi o smutku albo lku,
gdyby za kadym razem, kiedy o nich wspominamy, musia
nas smutek albo lk ogarnia? A przecie z drugiej strony
nie moglibymy o nich mwi, gdybymy nie znajdowali
w naszej pamici nie tylko dwikw ich nazw, ktre
przechowujemy pord wrae wyrytych przez zmysy,
lecz take idei samych tych wzrusze. Idee te za nie prze-
nikny do nas przez adne wrota cielesne. Powierzya je
pamici sama dusza, dowiadczajc owych wzrusze; albo
moe pami zachowaa je sama, nie czekajc na czyjekol-
wiek polecenie.
15. Czy proces ten si dokonuje za porednictwem obra-
zw, czy bez nich trudno jest orzec. Mog mwi o ka-
mieniu, mog mwi o socu, choby te rzeczy nie byy
w tej chwili dostpne moim zmysom lecz oczywicie
ich obrazy cigle w mojej pamici trwaj. Mwi o blu
cielesnym, lecz pki nic mnie nie boli, samego blu nie do-
znaj. Gdyby jednak jego obraz nie by obecny w mej pa-
mici, nie potrafibym o nim nic powiedzie ani te w ad-
nej analizie nie odrnibym go od przyjemnoci.
Mog mwi o zdrowiu, kiedy i ja jestem zdrowy. Wtedy
sam dowiadczam rzeczy, o ktrej mwi. Ale gdyby w
mej pamici nie tkwi obraz zdrowia, w aden sposb nie
mgbym sobie przypomnie, co brzmienie tego sowa o-
znacza. Ludzie chorzy, kiedy si im mwi o zdrowiu, nic
by z tego nie rozumieli, jeliby tego samego obrazu nie za-
trzymaa sia ich pamici nawet po utraceniu przez nich
zdrowia. Wymieniam liczby, wedug ktrych przeliczamy
przedmioty, i wynurzaj si z mej pamici nie ich obrazy,
ale same liczby. Mwi o obrazie soca i oto zjawia
si on w mej pamici. Poniewa wywouj z pamici nie
obraz jego obrazu, ale sam obraz, zjawia mi si w akcie
przypomnienia sam obraz. Wymieniam pami i rozpozna-
j to, o czym mwi. A gdzie rozpoznaj, jeli nie w samej
pamici? Czy te moe jest tak, e ona uwiadamia si sa-
mej sobie przez swj obraz, a nie przez siebie sam?
16. Kiedy mwi o zapomnieniu i rozumiem, o czym m-
wi, jakebym mg rozumie, gdybym tego nie pamita?
Mam tu na myli oczywicie nie samo brzmienie owego
sowa, ale rzecz, ktr ono oznacza. Gdybym o niej zapo-
mnia, na pewno nie mgbym rozpozna, jaki jest sens
tego brzmienia. Kiedy wspominam pami, przez sam sie-
bie pami si sobie uwiadamia. Kiedy za wspominam
zapomnienie, dwie rzeczy w tym uczestnicz: i pami, i
zapomnienie. Pami, przez ktr wspominam, i zapomnie-
nie, o ktrym wspominam. Lecz czyme jest zapomnienie,
jeli nie brakiem pamici? Jake wic pojawia si ono w
taki sposb, e mog je wspomina, skoro wtedy, gdy ono
si pojawia, nie mog wspomina? Jeli jest prawd, e
to, co pamitamy, zachowujemy w pamici, i jeli jest
prawd, e gdybymy nie pamitali zapomnienia, syszc
to sowo nie moglibymy zrozumie, jak rzecz ono ozna-
cza, to prawd jest, e si w pamici przechowuje zapo-
mnienie. Abymy wic nie zapomnieli, jest obecne to, co
sprawia swoj obecnoci, e zapominamy. Czy z tego na-
ley wysnu wniosek, e zapomnienie, skoro je pamitamy,
jest obecne w pamici nie samo w sobie, lecz tylko przez
swj obraz? Bo gdyby byo ono samo obecne, zapomnie-
nie sprawiaoby nie to, e bymy pamitali, lecz e bymy
zapomnieli.
Kto zdoa gbiej t spraw zbada? Kto zdoa poj, jak
to naprawd jest? Ciko si trudz, o Panie, na tym polu,
ktrym ja sam dla siebie jestem. Staem si dla siebie po-
lem kamienistym: gdy si je uprawia, pot zalewa oczy.
Nie badam teraz szlakw nieba, nie wymierzam odlegoci
midzy gwiazd a gwiazd, nie prbuj odkry, w jaki spo-
sb ziemia wisi w przestrzeni. Siebie badam, swoj pami,
swj umys. Nic dziwnego, e to, co nie jest mn. jest ode
mnie odlege. Ale c mi moe by blisze nieli ja sam
sobie? A oto nie mog poj waciwoci mojej pamici,
chocia bez niej w ogle nie mgbym mwi o sobie. Co
mam rzec, skoro jestem cakowicie pewny, e pamitam
zapomnienie? Czy mam uzna, e nie ma w mej pamici
tego, co pamitam? Czy te mam powiedzie, e po to jest
zapomnienie w mojej pamici, aby mnie uchroni od za-
pomnienia? Jedno i drugie zdanie jest cakowicie niedo-
rzeczne.
Wspomniaem i trzeci moliwo: uzna, e skoro pa-
mitam zapomnienie, to mam w pamici jego obraz, a nie
samo zapomnienie. Jake jednak mog przyj takie zao-
enie, skoro wiem, e ilekro obraz jakiej rzeczy ma si
utrwali w pamici, niezbdne jest, by najpierw bya obec-
na sama owa rzecz, ktrej obraz mgby si w pamici od-
cisn? W taki sposb pamitam Kartagin i wszystkie
miejscowoci, w ktrych byem. Tak pamitam twarze lu-
dzi, ktrych poznaem, i wszelkie w ogle wraenia prze-
kazane mi przez zmysy, tak te zapamitaem zdrowie
czy cierpienie fizyczne. Gdy rzeczy te byy dla mnie obec-
ne, pami uchwycia ich obrazy, dziki czemu rwnie
wtedy, gdy ich nie ma, mog je sobie przypomina, ogl-
da w umyle i rozwaa. Jeliby zapomnienie trwao w
pamici nie samo przez si, ale tylko przez swj obraz, to
jednak musiaoby przedtem samo by dla mnie obecne,
aby pami moga jego obraz uchwyci. Lecz kiedy byo
obecne, w jaki sposb obraz swj w pami wpisao, skoro
ono nawet to, co ju tam zostao zapisane, obecnoci swo-
j unicestwia? Jakkolwiek to si dzieje, w jakikolwiek
niepojty i niewytumaczalny sposb to si dokonuje, wiem
niewtpliwie, e pamitam rwnie zapomnienie, chocia
ono wymazuje to, co si pamita.
17. Wielka jest potga pamici. Trwog przejmuje, Boe
mj, to niezgbione, nieskoczone bogactwo. I to tym
wanie jest duch, tym jestem ja. Czyme wic jestem, Bo-
e mj? Co jest moj natur? Zmienne, rnorodne ycie,
straszliwie bezgraniczne. Na polach mojej pamici, w pie-
czarach jej niezliczonych i przepaciach bezmierne, nie
do policzenia mnstwo rzeczy najrniejszych. Rzeczy ma-
terialne s tam poprzez swe obrazy. Zasady nauk trwaj
same przez si. Wzruszenia poprzez jakie idee albo za-
pisy, dziki czemu dusza rwnie wtedy, gdy ich nie do-
znaje, ma je w pamici; a cokolwiek jest w pamici, to jest
i w duszy. Wszystkie te rzeczy przebiegam i przelatuj, jak
zechc, a nieraz si w nie zagbiam, dokd zdoam, lecz
nigdzie nie znajduj dna. Taka jest sia pamici, taka jest
sia ycia w czowieku yjcym chocia jest on mier-
telny.
C wic mam uczyni, o prawdziwe ycie moje, Boe
mj? Wyjd i poza t moc, ktr si nazywa pamici,
przekrocz j, aby si wznie do Ciebie, o wiato bogie!
Jak Ty przemwisz do mnie? Oto wstpujc poprzez moj
dusz do Ciebie, ktry nade mn trwasz, przekrocz take
moc zwan pamici, pragnc w jedynie moliwy sposb
Ciebie dosign i w jedynie moliwy sposb do Ciebie
przylgn. Pami maj i zwierzta, i ptaki; inaczej nie
mogyby wraca do legowisk i gniazd ani te odnajdowa
wielu innych rzeczy, do ktrych przywyky. Ju samo to,
e mog do nich przywykn, pamici zawdziczaj. Prze-
krocz wic i pami, aby dosign Tego, ktry mnie od-
dzieli od czworonogw i uczyni mdrzejszym od ptakw
niebieskich. Nawet pami przekrocz. Lecz gdzie Ci od-
najd, prawdziwie dobra, niezawodna Sodyczy? Gdzie od-
najd Ciebie?
18. Jeli Ci znajd poza moj pamici, to nie bd Cie-
bie pamita. A jake w ogle mam Ci znale, jeeli Cie-
bie nie pamitam? Kobieta, ktra zgubia drachm, szuka-
a jej przy wietle lampy.
10
Gdyby tej drachmy nie pami-
taa, nie mogaby jej odnale. Gdyby nawet si na ni
natkna, skde by miaa wiedzie, e to wanie drach-
ma? Pamitam, e wiele razy szukaem zgubionych przed-
miotw i odnajdowaem je, a wiem to dziki temu, e wte-
dy, gdy ktrej rzeczy szukaem, ludzie mnie pytali: Mo-
e to wanie to? A moe tamto?", a ja dopty odpowia-
daem: Nie!", dopki nie podano mi tego, czego szuka-
em. Cokolwiek to byo, gdybym wwczas tej rzeczy nie
pamita, to nawet gdyby mi j podano, nie znalazbym jej,
bo bym jej nie rozpozna. Dotyczy to wszystkich wypad-
kw, w ktrych szukamy rzeczy zgubionej i odnajdujemy
j
Ilekro co ginie nam z oczu, ale nie z pamici to mo-
e si sta z kadym widzialnym przedmiotem przecho-
wuje si wewntrz nas jego obraz i szukamy tej rzeczy,
dopki jej znowu nie ujrzymy. Znajdujc j, rozpoznaje-
10
Por. k 15, 810.
my j wedug obrazu trwajcego wewntrz nas. Dopki tej
rzeczy nie rozpoznamy, nie mwimy, e znalelimy co, co
zgino. Moemy za j rozpozna tylko wtedy, gdy j pa-
mitamy, to znaczy, gdy znikna ona z oczu, ale nie bya
stracona dla pamici.
19. Kiedy za sama pami co traci a dzieje si to za
kadym razem, gdy co zapominamy i usiujemy to sobie
przypomnie gdzie indziej mielibymy tego szuka, jak
nie w samej tylko pamici? Jeli zamiast tego zjawia si
w niej co innego, niecierpliwie to odpychamy, dopki nie
zabynie to wanie, czego szukamy. Wtedy mwimy:
Tak, o to nam chodzio". Nie mwilibymy tak, gdybymy
tego nie rozpoznali. Nie rozpoznalibymy za, gdybymy
nie pamitali. A przecie zapomnielimy! Moe nam to tyl-
ko czciowo z pamici wypado. Na podstawie czci, ktra
si przechowaa, pami szukaa reszty; wyczuwaa bo-
wiem, e czego jej brakuje, i czua si okaleczona utrat
tego, do czego przywyka, wic uporczywie si domagaa
odzyskania owej brakujcej czci. Co podobnego si
zdarza, gdy przed oczyma albo w myli mamy jakiego
sawnego czowieka, a nie moemy sobie przypomnie jego
imienia. Obce imiona, jakie si nam nasuwaj, nie pasuj
do niego, bo nigdy w naszych mylach nie kojarzylimy ich
z tym czowiekiem, odrzucamy je wic stanowczo, pki nie
zawita w pamici jedyne imi waciwe, zgodne z naszym
wyobraeniem o tym czowieku. Skde jednak to imi
si wyania? Czy nie z samej pamici? Nawet gdy kto in-
ny nam je podszepn, uznajemy je dziki naszej pamici.
Nie przyjmujemy go jako nowoci, lecz uznajemy je za
waciwe imi, ktre oto ju pamitamy. Gdybymy je za-
pomnieli cakowicie, adne by go nam podpowiadanie przy-
pomnie nie mogo. Jeli pamitamy, e o czym zapo-
mnielimy, to nie zapomnielimy tego do szcztu. Gdy-
bymy cakowicie zapomnieli, nie bylibymy zdolni nawet
do samego szukania tego, co zgino.
20. Jake wic szukam Ciebie, Panie? Gdy szukam Cie-
bie, mojego Boga, szukam ycia szczliwego. Bd Ci
szuka, by dusza moja y moga. Ciao me yje dziki mo-
jej duszy, a dusza yje dziki Tobie. Jake wic mam szu-
ka owego szczliwego ycia? Nie posid go, dopki nie
bd mg susznie powiedzie: Oto jest wszystko, czego
pragn; szczcie jest tu". Gdzie mam tego szuka? Czy
w pamici jak gdybym nie pamita szczcia, a jeszcze
pamita, e je zapomniaem? Czy raczej z tsknot dc
do rzeczy nieznanej czy to takiej, ktrej nigdy nie zna-
em, czy te zapomnianej tak dokadnie, e nie pamitam,
i zapomniaem? Przecie to chodzi o owo ycie szczli-
we, ktrego wszyscy pragn, tak powszechnie, e nie ma
nikogo, kto by go nie pragn. Gdzie je poznali, e tak
go zapragnli? Gdzie je ujrzeli, e tak si w nim rozmio-
wali? Niewtpliwie jest ono w nas, lecz nie wiem, jak si
to dzieje. Niektrzy ludzie s szczliwi w tym sensie, e
osignli stan szczliwoci. Inni s uszczliwieni nadzie-
j. Ci posiadaj szczcie w niszym stopniu ni tamci,
ktrzy rzeczywicie szczcie osignli. Szczliwsi s jed-
nak od takich, ktrzy ani w rzeczy, ani w nadziei nie s
szczliwi. Ale nawet ci ostatni musz w jakim sensie
szczcie posiada, bo inaczej nie pragnliby szczcia; a to,
e pragn, jest pewne.
Nie wiem, w jaki sposb je poznali. Maj jednak jak
ide szczcia. Staram si dociec, czy ta wiedza pochodzi
z pamici. Bo to by znaczyo, e kiedy bylimy szczliwi.
Nie zastanawiam si teraz nad tym, czy ludzie indywidu-
alnie byli szczliwi, czy te bylimy szczliwi tylko w
tym jednym czowieku, ktry pierwszy zgrzeszy i w kt-
rym wszyscy umarlimy. Pragn zrozumie, czy idea szcz-
cia jest w pamici. Przecie nie tsknilibymy za nim,
gdybymy go nie znali. Syszc to sowo, wszyscy przyzna-
jemy, e dymy do rzeczy, ktr to sowo oznacza. Bo nie
brzmieniem sowa si zachwycamy. Kiedy bowiem aci-
skie sowo oznaczajce szcznie syszy Grek, nie zachwyca
si nim, bo nie wie, o czym si mwi; a my si zachwyca-
my. On tak samo si zachwyca, kiedy usyszy o szczciu
w jzyku greckim. Sama ta rzecz nie jest ani grecka, ani
aciska. arliwie pragn j osign i Grecy, i ludzie m-
wicy po acinie, i ludzie mwicy jakimkolwiek innym
jzykiem. Znana jest na pewno wszystkim. Gdyby mona
byo w jakim wsplnym jzyku wszystkim ludziom naraz
postawi pytanie, czy chc by szczliwi, z ca pewnoci
odpowiedzieliby, e chc. A nie byoby to moliwe, gdyby
sama rzecz, ktr sowo szczcie" oznacza, nie trwaa w
ich pamici.
21, Czy tak si pamita szczcie, jak pamita Kartagin
czowiek, ktry to miasto cho raz widzia? Nie. Szczcia
bowiem nie oglda si oczyma, gdy nie jest ona czym ma-
terialnym. A moe raczej tak, jak pamitamy liczby? Nie.
Ten bowiem, kto zna liczby, nie pragnie ich posi.
Szczcie za znamy i znajc kochamy, a pragniemy je po-
si, abymy si stali szczliwi. Moe wic tak mamy w
pamici szczcie, jak pamitamy sztuk wymowy? Nie.
Wprawdzie syszc miano retoryki przypominaj sobie sa-
m rzecz rwnie ci, ktrzy jeszcze nie s wymowni; a
wielu z nich chciaoby t sztuk posi. Jasne jest wic,
e wiedz, czym jest sztuka wymowy. Ale czyme oni do-
strzegaj to, e inni s bardziej od nich wymowni? Zmy-
sami cielesnymi. Podoba im si to i chcieliby umie prze-
mawia tak samo dobrze. Bez takiej obserwacji wiata ze-
wntrznego nie mogliby si zachwyci sztuk wymowy,
a gdyby si ni nie zachwycili, nie mogliby jej zapragn.
Nie ma za takiego zmysu cielesnego, za pomoc ktrega
moglibymy dojrze szczcie w innych ludziach.
Wic moe tak, jak pamitamy rado? By moe w ta-
ki wanie sposb pamitamy szczcie. Bo radosne chwile
mego ycia pamitam rwnie w porze smutku, podobnie
jak mona, bdc nieszczliwym, pamita o szczciu. A
przecie nigdy nie dowiadczyem radoci jakimkolwiek
zmysem mego ciaa: ani jej nie zobaczyem, ani nie usy-
szaem, ani nie odczuem powonieniem, ani nie skoszto-
waem smakiem, ani nie dotknem, lecz jej dowiadczy-
em sam dusz, kiedym si rozradowa. I znajomo tej
radoci przechowaa si w mej pamici, dziki czemu mog
sobie rado przypomina, czasem z odraz, czasem z ts-
knot w zalenoci od rnych rzeczy, ktre, jak pa-
mitam, roznieciy j we mnie. Bo, niestety, i z powodu
wstrtnych rzeczy przenikaa mnie rado, co teraz wspo-
minam ze wstrtem. Lecz nieraz wzbudzay we mnie ra-
do rzeczy dobre i godziwe. Wspominam je z tsknot,
jeli s teraz poza moim zasigiem. I oto w smutku dawn
rado przyzywam. Gdzie to ja wic i kiedy doznaem
mojego szczcia, jeli je teraz tak wspominam, tak ko-
cham, z tak tsknot przywouj? A nie dotyczy to tylko
mnie czy jakiej ograniczonej liczby ludzi. Przecie wszys-
cy chcemy by szczliwi! Gdybymy za nie mieli nieza-
chwianej znajomoci szczcia, nie zwracaaby si ku nie-
mu tak stanowczo nasza wola.
Lecz czyme jest to szczcie? Gdybymy zapytali dwch
ludzi, czy chc suy w wojsku, mogoby si zdarzy, i
jeden odpowiedziaby, e chce, drugi, e nie chce. Gdyby
za ich zapytano, czy chc by szczliwi, kady z nich bez
adnego wahania od razu by odpowiedzia, e chce. I wa-
nie po to, eby by szczliwym, jeden pragnie suy w
wojsku, a drugi nie. Jednego to, drugiego tamto raduje,
ale wszyscy si zgadzaj, e chc by szczliwi. Podobnie
jak wszyscy gdyby ich zapytano zgodnie by stwier-
dzili, e pragn radoci; i wanie radowanie si nazywaj
szczciem. Mog na rnych drogach szuka radoci, czy
jednak wszystkich to, e do radoci d. A jest to co,
o czym nikt nie moe powiedzie, e tego nie dowiadczy.
Dlatego te kady rozpoznaje to w pamici, gdy syszy
o szczciu.
22. Ustrze jednak, Boe, serce spowiadajcego si Tobie
sugi Twego od mniemania, jakoby kada rado, ktr
mgbym odczuwa, prawdziwie mnie uszczliwiaa. Jest
bowiem taka rado, ktrej nie dostpuj bezboni, lecz
doznaj jej tylko ci, ktrzy Ci czcz ze wzgldu na Ciebie
samego, ci, ktrych radoci Ty sam jeste. To wanie jest
szczciem: radowanie si w deniu ku Tobie, radowanie
si Tob, radowanie si ze wzgldu na Ciebie. To jest
prawdziwym szczciem i nie ma szczcia innego. Ci, kt-
rzy cokolwiek innego uwaaj za szczcie, d do takiej
radoci, ktra nie jest prawdziwa. Ale nawet ich wola
nigdy si nie odwraca od jakiego wyobraenia radoci.
23. Nie jest wic pewne, e wszyscy ludzie d do szcz-
cia. Ci bowiem, ktrzy nie szukaj radoci w Tobie, b-
dcej szczciem jedynym, w istocie nie pragn szczcia.
Ale moe jest tak, e wszyscy ludzie szczcia pragn, lecz
poniewa ciao poda przeciw duchowi, a duch przeciw-
ciau, skutkiem czego nie mog czyni tego, czego chc
11

ludzie osuwaj si w to, co jest na ich miar, i tym si za-
dowalaj. Ich bowiem pragnienie dokonania tego, czego
nie mog dokona, nie jest dostatecznie silne, aby mogli
tego dokona. Pytam wszystkich, czy woleliby si rado-
wa prawd, czy faszem. Odpowiadaj, e wol si rado-
wa prawd, z tak sam pewnoci, z jak mwi, e
pragn by szczliwi. A szczcie przecie polega na ra-
dowaniu si prawd, czyli na radowaniu si Tob, ktry
jeste prawd, Boe, wiatoci moja, Boe mj, od ktre-
go wygldam zbawienia. Tego szczliwego ycia wszyscy
pragn tego ycia, ktre jedynie jest szczliwe; wszys-
cy pragn prawd si radowa. Wielu spotkaem takich
ludzi, ktrzy chcieliby oszukiwa, ale takiego, ktry by
chcia by oszukiwany, nie spotkaem. Czy wic ludzie nie
zaczerpnli wiedzy o szczciu z tego samego rda, z
ktrego maj te wiedz o tym, czym jest prawda? Kocha-
11
Por. Ga 5, 17.
j przecie i prawd, skoro nie chc, aby ich oszukiwano.
Ju to zreszt, e uwielbiaj szczcie bdce niczym
innym jak radowaniem si prawd wyranie wykazuje,
e oni i prawd kochaj. A nie kochaliby jej, gdyby ad-
nej o niej wiedzy nie przechowywali w pamici.
Czemu wic si prawd nie raduj? Czemu nie s
szczliwi? Dlatego e si pilniej oddaj innym sprawom,
ktre ich opltuj niedol mocniejsz od majaczejcego w
ich pamici szczcia. Ale jeszcze jest w ludziach troch
wiata niech tylko pjd za nim, za nim, aby ciemnoci
ich nie spowiy. Lecz prawda budzi nienawi czemu?
Czemu z wrogoci ludzi spotyka si Twj suga go-
szcy prawd, jeli ludzie kochaj szczcie, nie bdce
przecie niczym innym jak radowaniem si prawd? Moe
oni w taki sposb kochaj prawd, e ilekro co innego
pokochaj, chc, by byo prawd to, co kochaj? I wanie
dlatego, e nie chc by oszukiwani, nie lubi kiedy si
im udowadnia, e zostali oszukani? Kroczc swoj drog,
zaczynaj nienawidzi prawdy z powodu owej rzeczy,
ktr jako rzekom prawd kochaj. Kochaj prawd, gdy
ich owieca; nienawidz jej, gdy im wykazuje ich bd.
Poniewa nie chc by oszukiwani, a chtnie oszukuj, ko-
chaj prawd tylko wtedy, gdy ona si im odsania, a nie-
nawidz jej wtedy, gdy prawda im wskazuje, jacy oni sa-
mi s. Wymierzy im kar: tych, ktrzy nie chc, by ich
odsonia, prawda obnay wbrew ich woli, a sama pozosta-
nie przed nimi zakryta. Tak to jest dusza ludzka, lepa
i saba, wstrtna i haniebna, chciaaby si ukry; a nie
chce, by cokolwiek si przed ni ukryo. I spada na ni
taka wanie kara, e ona nie moe si ukry przed praw-
d, a prawda si przed ni zasania. Ale nawet w tym nie-
szczsnym stanie dusza wolaaby si radowa prawd ni
faszem. Pewnego dnia stanie si szczliwa, jeli ponad
wszystkim, co mogoby jej przeszkadza, zacznie si ra-
dowa t jedyn Prawd, przez ktr prawdziwe jest
wszystko, cokolwiek jest prawdziwego.
24. Jake rozlege przemierzyem obszary mej pamici
w poszukiwaniu Ciebie, Panie! A nie znalazem Ci poza
ni. Niczego bowiem nie dowiedziaem si o Tobie oprcz
tego, com pamita od czasu, gdy po raz pierwszy Ciebie
poznaem. Bo odkd Ciebie poznaem, nie zapomniaem
o Tobie. Gdziekolwiek bowiem znajdowaem prawd, znaj-
dowaem mego Boga, bdcego prawd sam; a o niej,
odkd j poznaem, zawsze pamitam. Odkd wic Ciebie
poznaem, trwasz w mej pamici i tam Ci odnajduj, gdy
sobie przypominam o Tobie i Tob si raduj. To jest
wita rozkosz, jak mnie miosiernie obdarzye, ulito-
wawszy si nad moim ubstwem.
25. Lecz gdzie Ty, Panie, trwasz w mojej pamici? Gdzie
w niej przebywasz? Jak tam sobie zgotowae siedzib?
Jaka sobie zbudowae wityni? Wielki to dla mojej pa-
mici zaszczyt, e raczysz w niej przebywa. Ale prbuj
dociec, w jakiej jej czci przebywasz. Szukajc Ciebie,
przekroczyem ju te jej regiony, ktre i zwierztom nie-
rozumnym s waciwe. Bo Ciebie tam, pord wyobrae
rzeczy materialnych, nie znalazem. Przeszedem potem do
tych dziedzin pamici, ktrym powierzaem moje doznania
duchowe, ale i tam Ciebie nie znalazem. I wkroczyem do
samego mojego umysu bo i on objty jest pamici,
jako e sam o sobie pamita lecz i tam nie byo Ciebie.
Ty nie jeste bowiem ani wyobraeniem zmysowym, ani
jakimkolwiek wzruszeniem ywej istoty, odczuwanym, ile-
kro si cieszymy czy smucimy, ilekro pragniemy czego
albo si czego lkamy, pamitamy co albo o czym za-
pominamy, albo dowiadczamy jakiegokolwiek innego sta-
nu duszy. A nawet nie jeste, Panie, samym umysem,
gdy jeste Bogiem umysu. Wszystkie wymienione rzeczy
podlegaj zmianom, a Ty ponad nimi wszystkimi pozosta-
jesz niezmienny. A jednak raczysz odkd Ci pozna-
em mieszka w mojej pamici. I czemu pytam, w
ktrym jej miejscu mieszkasz? Czy mona tam rozr-
nia miejsca? To pewne, e w niej mieszkasz. Bo odkd
Ci poznaem, o Tobie pamitam. I wanie w pamici
Ciebie odnajduj, ilekro Ci wspominam.
26. Ale gdzie ja Ciebie niegdy znalazem w taki sposb,
e zdoaem Ci pozna? Bo zanim Ci poznaem, jeszcze
nie byo Ciebie w mojej pamici. Gdzie wic Ciebie spot-
kaem w taki sposb, e Ci poznaem gdzie, jeli
nie w Tobie samym ponade mn? Gdy my oddalamy si
i zbliamy, Ty nigdy nie jeste ograniczony adnym miej-
scem. Wszdzie jako prawda czekasz na tych, ktrzy Two-
jej rady pragn. Odpowiadasz wszystkim naraz cho o
rne rzeczy pytaj. Twoja odpowied jest zawsze jasna,
lecz nie wszyscy wyranie j sysz. Wszyscy zadaj, jakie
chc, pytania, lecz nie zawsze otrzymuj tak odpowied,
jakiej by chcieli. Ten jest najlepszym Twoim sug, koniu
nie tyle na tym zaley, aby usysze od Ciebie to, czego
by chcia, ile raczej na tym, by chcie tego, co od Ciebie
usysza.
27. Pno Ci umiowaem, Piknoci tak dawna a
nowa, pno Ci umiowaem. W gbi duszy bya, a ja si
bkaem po bezdroach i tam Ciebie szukaem, biegnc
bezadnie ku rzeczom piknym, ktre stworzya. Ze mn
bya, a ja nie byem z Tob. One mnie wiziy z dala od
Ciebie rzeczy, ktre by nie istniay, gdyby w Tobie nie
byy. Zawoaa, rzucia wezwanie, rozdara guchot mo-
j. Zabysna, zajaniaa jak byskawica, rozwietlia
lepot moj. Rozlaa wo, odetchnem ni i oto dysz
pragnieniem Ciebie. Skosztowaem i oto godny jestem,
i akn. Dotkna mnie i zaponem tsknot za po-
kojem Twoim.
28. Kiedy do Ciebie przywr ca moj istot, skoczy
si dla mnie wszelki bl i wszelki trud. Wtedy moje ycie
bdzie naprawd ywe, cae napenione Tob. Ty wszyst-
kich, ktrych napeniasz, dwigasz ku grze. Poniewa
jeszcze nie jestem peen Ciebie, jestem dla siebie brze-
mieniem. Przyjemnoci, nad ktrymi trzeba by paka, tocz
w moim yciu spr z przykrociami, jakimi naleaoby si
radowa. Nie wiem, ktrej stronie przypadnie zwycistwo.
Zmiuj si nade mn, Panie. Walcz te niedobre moje
smutki z dobrymi radociami i te nie wiem, ktra
strona zwycistwo odniesie. O, tak, zmiuj si nade mn,
Panie. Ja nieszczsny oto wcale nie ukrywam moich
ran. Ty lekarzem, a ja ciko choruj. Nad ndzarzami
si litujesz, a ja ndzarzem jestem. Czy nie jest bojowa-
niem ycie ludzkie na ziemi?
Kt by sobie yczy udrk i mozow? Kaesz nam je
znosi, nie kaesz ich miowa. Nikt nie kocha tego, co
musi znosi, choby si cieszy, e moe to znie. Lecz
choby nawet najbardziej by rad, e moe to znie, wo-
laby przecie, eby nie byo tego, co musi znosi. W prze-
ciwnociach pragn pomylnoci; w pomylnoci lkam si
przeciwnoci. Jakie jest midzy tymi dwoma stanami
miejsce porednie, w ktrym by ycie ludzkie nie byo
bojowaniem? Pomylno na tym wiecie jest podwjnie
zagroona, tak lkiem przed przeciwnoci, jak i nietrwa-
ocia radoci. Przeciwnoci za tego wiata przynosz po-
trjna niedol, bo i bolenie pragnie si zmiany na lepsze,
i same przeciwnoci trudne s do udwignicia, i lkamy
si zaamania naszej odpornoci. Czy wic ycie ludzkie
na ziemi nie jest bojowaniem nieustannym?
29. Tylko w ogromie Twego miosierdzia, Panie Boe,
mog pokada nadziej. Bye da ask do wypenienia
tego, co nakazujesz nakazuj, co chcesz. dasz od nas
powcigliwoci. A poniewa wiedziaem mwi pewien
autor e nikt nie moe by powcigliwy, jeli Bg mu
tego nie udzieli, rzecz mdroci byo rozpoznanie, od kogo
pochodzi w dar.
12
Przez powcigliwo zbieramy i sku-
12
Por. Mdr 8, 21.
piamy w jedno miejsce to wszystko w nas, co si w rne
strony rozpraszao. Mniej Ciebie kocha ten, kto oprcz
Ciebie kocha co innego jeszcze, co nie ze wzgldu na Cie-
bie miuje. O Mioci, ktra zawsze poniesz, a nigdy nie
ganiesz! Ty, Mioci, o Boe mj, zapal mnie! dasz po-
wcigliwoci. Udziel tego, co nakazujesz i co chcesz,
nakazuj.
30. Z pewnoci nakazujesz, abym si powstrzymywa od
podliwoci ciaa, od podliwoci oczu i od pychy ywo-
ta.
13
Nakazae mi porzucenie konkubinatu, a chocia nie
zabraniae maestwa, wskazae mi co lepszego nawet
od maestwa. Dziki asce, udzielonej przez Ciebie, wy-
peniem Twoje polecenie, jeszcze zanim si staem szafa-
rzeni Twego sakramentu. Ale w mojej pamici, o ktrej
tak wiele tu mwiem, nadal yj wyobraenia owych
spraw, wyryte w niej kiedy rylcem przyzwyczajenia. I
nieraz mnie te sprawy zaczepiaj na jawie sabymi im-
pulsami, lecz w snach nie tylko sprawiaj mi przyjemno,
ale doprowadzaj do stanu bardzo bliskiego zgodzie i wy-
penieniu. Te zudne wyobraenia tak maj wadz nad
moj dusz i moim ciaem, e przywidzeniami sennymi
potrafi wywrze na mnie wpyw, jakiego nic rzeczy-
wistego nie moe na mnie wywrze na jawie. Przecie to
chyba nie jest tak, Panie Boe mj, jakobym nie by sob,
gdy pi? A jednak jake wielka jest rnica midzy mn
a mn, midzy chwil, w ktrej si pogram w sen, a
chwil, w ktrej si ze snu wynurzam.
Gdzie si podczas snu podziewa rozum, ktrego moc
dusza na jawie opiera si takim podszeptom, a nawet gdy
nacieraj na ni same rzeczy, niewzruszenie si im prze-
ciwstawia? Czy rozum zamyka si razem z oczyma? Czy
wesp ze zmysami w sen gboki zapada? Ale dlaczego
nieraz tak si dzieje, e rwnie we nie stawiamy opr,
13
Por. l J 2, 16.
e pamitajc o naszym postanowieniu i najarliwiej do-
chowujc mu wiernoci, nie udzielamy zgody takim poku-
som? Tak wielka jednak jest rnica midzy snem a czu-
waniem, e jeli nawet stanie si inaczej, to budzc si
wracamy do spokoju naszego sumienia, gdy sama owa
wielka rnica pozwala nam stwierdzi, emy tego nie
popenili, chocia bolejemy, e to w jaki sposb w nas
si dokonao. Czy rka Twoja, Boe wszechmocny, nie
jest dostatecznie potna, aby uleczy wszystkie saboci
mojej duszy? Aby obfitszym darem aski zgasi zmysowe
skonnoci take w moich snach?
Bdziesz, Panie, coraz bardziej wzmaga Twoj ask dla
mnie, aby moja dusza posza za mn ku Tobie, oderwana
od lepu zmysowoci, i aby si ju wicej przeciw sobie
nie buntowaa. I aby nawet w snach nie popeniaa tych
zawstydzajcych, nieczystych czynw podsunitych zmy-
sowymi wyobraeniami, prowadzcych a do splamienia
ciaa. Aby w ogle nie wyraaa na nie zgody. Dla Wszech-
mocnego bowiem, ktry mocen jest uczyni daleko wicej
ni to, o co prosimy albo co pojmujemy
14
, nie jest wielk
rzecz zdziaa, aby nic takiego nie sprawiao mi przy-
jemnoci, nawet takiej, jak mona utrzyma w ryzach
aktem woli, jeli uczucia picego s czyste i to w ka-
dej porze ycia, rwnie w wieku mskim. Teraz jednak
wyznaem dobremu Panu memu, e jeszcze nie jestem wol-
ny od tego rodzaju za. Z dreniem raduj si tym, czego
mi udzielie, i smuc si moimi niedostatkami, a ufam,
e dopenisz wobec mnie miosierdzia Twego a do
penego pokoju, jaki w Tobie osign w duszy i ciele, gdy
mier bdzie pochonita w zwycistwie.
15

31. Ma dzie jeszcze inne utrapienie, ktre oby mu
wystarczyo.
16
Codziennie bowiem ubytki siy cielesnej wy-
14
Por. Ef 3, 20.
15
Por. l Kor 15, 54.
16
Por. Mt 6, 34.
rwnujemy jedzc i pijc, zanim przyjdzie ten czas, gdy
zniweczysz pokarm i odek
17
, gdy mj niedostatek u-
mierzysz cudown sytoci, a to, co skazitelne, przyoble-
czesz w nieskazitelno wieczn.
18
Lecz na razie boga mi
jest owa konieczno. I musz nawet walczy przeciw te-
mu upodobaniu, aby mnie nie ujarzmio. Codzienn z nim
tocz wojn orem postw. Cigle od nowa zmuszam moje
ciao do posuszestwa. A potem przyjemno jedzenia i pi-
cia rozprasza udrk. Gd i pragnienie s niewtpliwie
bolesne. Pal i jak gorczka zabijaj, jeli nie stosujemy
lekarstwa pokarmw. A to lekarstwo jest dla nas tu
bo z dobroczynnej Twojej aski ziemia, woda i przestwo-
rze s na nasze usugi; cierpienie wic szybko przemienia
si w przyjemno. Pouczye mnie, abym pokarmy wanie
jako lekarstwa przyjmowa.
Lecz gdy z udrki godu przechodz do spokoju sytoci,
w tym momencie przejcia czyhaj na mnie sida akom-
stwa. Bo samo to przechodzenie jest wanie przyjemne.
A nie mona przej inn drog oprcz tej, ktr wyznacza
konieczno. Podczas wic gdy waciwym celem jedzenia
i picia jest zachowanie zdrowia, docza si do tego de-
nia niby suka w orszaku nie wolna od niebezpie-
czestwa przyjemno. I nieraz ona usiuje si naprzd
wysforowa, aby sta si waciwym celem tego, o czym
mwi, e czyni albo nawet co chciabym czyni
tylko ze wzgldu na zdrowie. Przyjemno i zdrowie od-
mienne maj wymagania. Co wystarcza zdrowiu, tego dla
przyjemnoci jest za mao. I nieraz trudno jest rozpozna,
czy to uzasadniona troska o zdrowie prosi jeszcze o wspar-
cie, czy zwodz nas wybiegi akomstwa pragncego zado-
wolenia. Bezwolna dusza skwapliwie chwyta si tej nie-
pewnoci, aby j wykorzysta jako podstaw do usprawie-
dliwiania si. Rada jest z tego, e wymagania zdrowia nie
17
Por. l Kor 6, 13.
18
Por. l Kor 15, 53.
s wyranie okrelone, bo dziki temu moe pozorem tro-
ski o zdrowie osania pogo za przyjemnoci.
Takie pokusy co dzie staram si przezwycia i wzy-
wam Twojej prawicy, aby mnie ocalia, i Tobie przedsta-
wiam me niepokoje. Jeszcze si bowiem z tym nie zdoa-
em upora. Sysz nakaz Boga mego: Nie obciajcie serc
swoich obarstwem i opilstwem"
19
. Opilstwo jest ode mnie
dalekie i oby sprawi swoj ask, by si nigdy do mnie
nie zbliyo. Obarstwo jednak nieraz dopada Twego su-
g o, uczy w swej asce, by si ode mnie oddalio. Bo
przecie nikt nie moe by powcigliwy, jeeli Ty mu
tego nie udzielisz.
20
Wiele nam zsyasz ask w odpowiedzi
na nasze modlitwy, a wszystkie w ogle rzeczy dobre,
jakie otrzymalimy, zanim prosilimy o nie, od Ciebie o-
trzymalimy. To za, e potem w nich rozpoznajemy Two-
je dary take Twoim jest darem. Znaem pijakw, kt-
rych uczynie ludmi trzewymi. Ty sprawie, e nie po-
zostali na zawsze tym, czym niegdy byli. Twoim wic
rwnie jest dzieem, e nie s pijakami ludzie, ktrzy
nigdy nimi nie byli. Ty te sprawiasz, e jedni i drudzy
wiedz, komu ten dar zawdziczaj.
Usyszaem te inne Twoje sowa: Nie id za twoimi
podliwociami, a od dzy twojej si odwracaj"
21
. A tak-
e i te sowa z aski Twej, ktre mi day wielk pociech:
Ani nam co przybywa, jeeli jemy, ani te ubywa, jeeli
nie jemy"
22
. To znaczy: ani tamto nie da mi bogactwa, ani
to nie pogry mnie w ndzy. I jeszcze te sowa usyszaem:
Nauczyem si wystarcza sobie w potrzebach swoich.
Umiem by ubogim, umiem i y dostatnio. Wszystko mo-
g w Tym, ktry mnie umacnia"
23
. To przemawia onierz
armii niebiaskiej, a nie proch, jakim my jestemy. Lecz
l9
k 21, 34.
20
Por. Mdr 8, 21.
21
Syr 18, 30.
22
l Kor 8, 8.
23
Flp 4, 1113.
pamitaj, Panie, o tym, e prochem jestemy, e z prochu
uczynie czowieka; i zgin, a odnalaz si. A tamten m
nie przez siebie samego by mocny; bo on te by pro-
chem. Jake ja ukochaem te sowa, ktre on z Twego
natchnienia napisa: Wszystko mog w Tym, ktry mnie
umacnia". Umocnij mnie, abym ja te mg. Udziel tego,
co nakazujesz, i nakazuj, co chcesz. On wyznaje, e to
otrzyma od Ciebie, i chlubic si, w Panu si chlubi. Sy-
szaem te gos innego, modlcego si o tak ask: ,,Od-
su ode mnie chciwo odka"
24
. Std mona pozna ja-
sno, wity Boe mj, e kiedy si spenia to, co nakazu-
jesz, za Twoj spraw si to spenia. Pouczye mnie, do-
bry Ojcze, e wszystko jest czyste dla czystych
25
; ale zo
si dzieje, kiedy czowiek jedzc daje zgorszenie.
26
Po-
uczye mnie, e wszystko, co stworzye, jest dobre i ni-
czego odrzuca nie naley, co ma by spoywane z dzik-
czynieniem
27
, i e pokarm sam przez si nie ma znaczenia
u Boga.
28
A take: Nieche was nikt nie sdzi w sprawach
pokarmu albo napoju"
29
. I jeszcze: Ten, kto jada, niech
nie pogardza tym, ktry nie je; a ten, kto nie je, niech nie
potpia tego, ktry je"
30
. Tego si dowiedziaem. Dzi-
kuj Ci za te pouczenia i wysawiam Ci, Boe mj, Na-
uczycielu pukajcy do wrt moich uszu, owiecajcy mo-
je serce. Od wszelkiej mnie uchro pokusy.
Nie lkam si nieczystego misa, lecz si lkam nieczy-
stoci akomstwa. Wiem, e Noemu wolno byo poywa
wszelkie miso, jakie si nadawao do jedzenia; e Eliasz
misnym pokarmem pokrzepi siy; Jana Chrzciciela, czo-
wieka niebywaej powcigliwoci, nie splamio poywanie
24
Syr 23, 6.
25
Por. Tt l, 15.
26
Por. Rz 14, 20.
27
Por. l Tm 4, 4.
28
Por. l Kor 8, 8.
29
Kol 2, 16.
30
Rz 14, 3.
ywych stworze, jakie mu zostay dane szaraczy
Wiem te, e Ezaw uleg podaniu soczewicy, a Dawid
sam siebie gani, e bardzo pragn wody. Krla za na-
szego, Chrystusa Pana, nie misem, ale chlebem kuszono.
Lud na pustyni nie przez to wic zasuy na nagan, e
pragn misa, lecz przez to, e podajc pokarmu, sze-
mra przeciwko Panu.
Pord takich pokus co dzie tocz walk z podaniem
pokarmu i napoju. Nie jest to bowiem co, co mgbym
raz odrzuci i ju wicej si tego nie dotkn, jak te*
uczyniem z konkubinatem. Cugle tego pragnienia trzeba
umiejtnie trzyma w rkach, to popuszczajc je nieco, to
skracajc. A kt, o Panie, nie wysforuje si nieraz troch
poza granic koniecznoci? Jeeli jest kto taki, trzeba go
uzna za wielkiego czowieka; nieche uwielbia imi Two-
je. Ja taki nie jestem, ja jestem czowiek grzeszny. A jed-
nak i ja uwielbiam imi Twe, a przyczynia si za mn
proszc o odpuszczenie moich grzechw Ten, ktry
zwyciy wiat. Zalicza mnie On do sabych czonkw
swego Ciaa, albowiem oczy Twoje zobaczyy moj niedo-
skonao, a w ksidze Twojej wszyscy bd zapisani.
31

32. Uroki wonnoci nie tak bardzo mnie niepokoj. Gdy
ich nie ma, nie odczuwam ich braku. Gdy mnie bogo
owiewaj, nie broni si przed nimi zawsze jednak go-
tw, by si bez tego czaru oby. Tak przynajmniej o so-
bie mniemam. Ale moe si udz? To, co si wewntrz
mnie dzieje, spowite jest jake drczc ciemnoci i mo-
ja dusza, gdy sam siebie pyta o swe moliwoci, uwia-
damia sobie, e nie moe sobie samej bezpiecznie zawie-
rzy. Wntrze jej przewanie jest tajemnicze, pki go do-
wiadczenie nie ujawni. Nikt te nie powinien czu si bez-
pieczny w tym yciu, ktre cae bojowaniem nazwano. Ten,
kto sta si lepszym z gorszego, moe te sta si gorszym
31
Por. J 16, 33; Ps 138, 16.
z lepszego. Jedyna nadzieja, jedyna ufno, jedyna nie-
wzruszona obietnica w miosierdziu Twym.
33. Przyjemnoci uszu mocniej mnie oplatay i ujarzmi-
y. Ale mnie ju rozpta i wyzwoli. Przyznaj, e i teraz
w jakiej mierze ulegam sodyczy kunsztownego piewu,
ktremu nadaj ycie wersety bdce Twymi sowami, lecz
nie a tak si poddaj, bym nie by zdolny od tego si ode-
rwa i odej, gdy zechc. A jednak ze wzgldu na owe
wersety, ktre je oywiaj, dwiki te zdaj si mie
prawo do zajmowania w moim sercu dosy szacownego
miejsca. Trudno jest mi jednak rozstrzygn, jakie miejsce
si im naley. Nieraz sobie myl, e czcz je bardziej,
ni powinienem. Wiem, e wite wersety, kiedy s pie-
wane, budz we mnie silniejsz i gortsz pobono, ni
mogaby si we mnie zapali, gdyby nie byy piewane.
I e kademu wzruszeniu mojej duszy odpowiada wrd
rozmaitoci tonw jaki ton szczeglny, ktry tajemniczym
pokrewiestwem jest z owym wzruszeniem zwizany.
Ale nie naley pozwoli, aby ta zmysowa rozkosz obez-
wadniaa umys. A ona mnie nieraz wodzi na bezdroa,
gdy nie zawsze chce si zgodzi na to, aby zajmowa dru-
gie miejsce po rozumie. Skoro j dopuciem, aby towarzy-
szya rozumowi, ona prbuje wysun si naprzd i obj
przewodnictwo. I nieraz przez to niewiadomie grzesz
dopiero potem to sobie uwiadamiam. Innym znw razem,
bojc si nadmiernie owej puapki, niemao grzesz prze-
sadn surowoci, wtedy gdy owe sodkie melodie, jakie
si docza do psalmw Dawida, chciabym odegna od
swoich uszu i nawet od uszu Kocioa, bo bezpieczniejsze
mi si wydaje przestrzeganie zalece czsto mi powta-
rzanych biskupa Aleksandrii, Atanazego, ktry podobno
nakazywa lektorom czyta psalmy z tak nieznaczn into-
nacj gosu, by rytm by bliszy mowie ni piewowi.
Kiedy jednak przypominam sobie zy, jakie wylewaem
suchajc pieww Twego Kocioa w pierwszym okresie
po odzyskaniu przeze mnie wiary a teraz wzruszam si
ju nie samym piewem, lecz rzeczami, o ktrych si pie-
wa, gdy czystym gosem s piewane na najbardziej odpo-
wiedni melodi znowu przyznaj temu obyczajowi
wielk poyteczno. Waham si wic midzy wyczuleniem
na niebezpieczestwo, jakim jest uleganie przyjemnoci,
a uznaniem zbawiennego wpywu, jakiego sam dowiad-
czyem. Nie chc wypowiada na ten temat nieodwoalnej
opinii. Coraz bardziej jednak skaniam si do pochwalania
tego obyczaju, e piewa si w kociele, aby poprzez przy-
jemno uszu moga sabsza dusza wznosi si do stanu po-
bonoci. Poczytuj to jednak sobie za karygodny grzech,
ilekro tak si zdarza, e bardziej mnie porusza sam piew
ni to, o czym si piewa. W takich wypadkach lepiej by
byo, gdybym nie sysza piewu. Oto w jakim teraz je-
stem stanie. Paczcie ze mn i nade mn wy, ktrzy ma-
cie w sobie iskr tego dobra, z ktrego dobre uczynki po-
wstaj. Bo jeli nie speniacie dobrych uczynkw, c was
to wszystko moe obchodzi? Ty za, Panie Boe mj, wy-
suchaj, wejrzyj, zobacz, ulituj si nade mn i chciej mnie
uleczy. Przed oczyma Twymi staem si dla siebie pro-
blemem i na tym wanie polega moja choroba.
34. Pozostaj jeszcze przyjemnoci oczu. Niech i o tej
dziedzinie usysz uszy Twego Kocioa, uszy pobonych
moich braci, abym mg wyznania o pokusach podliwoci
cielesnej doprowadzi do koca. Jeszcze cigle mnie na-
wiedzaj te pokusy, kiedy wzdycham pragnc by przy-
obleczonym w mieszkanie moje, ktre jest z nieba.
32
Oczy
lubuj si w piknych i rnorakich ksztatach, w wiet-
listych i powabnych barwach. Nieche jednak one nie pa-
nuj nad moj dusz, niech panuje nad ni Bg, ktry
tamte uroki stworzy, na pewno jako rzeczy bardzo dobre
33
,
32
Por. 2 Kor 5, 2.
33
Por. Rdz l, 31.
ale moim dobrem jest przecie On sam, a nie one. S one
przed moimi oczyma przez cae dnie, nie mam chwili wol-
nej od ich naporu, jak nieraz mog od wszystkich ocho-
n gosw, kiedy zapadn w milczenie. Sama bowiem kr-
lowa barw, jasno dzienna, nasycajc sob wszystko, co
dostrzegamy zawsze, gdziekolwiek za dnia si znajd,
przymila si do mnie coraz to innym ukadem swych pro-
mieni nawet wtedy, gdy zajty czym innym nie zwracam
na ni uwagi. Tak przemonie mn owada, e jeli nagle
jej zabraknie, pragn, aby powrcia; a jeli dugo jej nie
ma, ogarnia mnie smutek.
O wiatoci, ktr Tobiasz widzia, gdy majc cielesne
oczy niewidome poucza syna o drodze prawdziwego y-
cia i kroczy t drog przed nim, nigdy nie zbaczajc na
manowce. Albo ktr dostrzega Izaak, o oczach cielesnych
ju obcionych i zamionych staroci, kiedy synw bo-
gosawi nie rozpoznajc ich, lecz bogosawic zasuy na
to, eby ich waciwie rozpozna. Albo ktr widzia Ja-
kub, gdy majc oczy te przymglone wiekiem bardzo s-
dziwym, promieniami tryskajcymi z serca penego jasno-
ci owieci te zawczasu wyznaczone plemiona przyszego
ludu izraelskiego, jakie ujrza w swoich synach; a na swo-
ich wnukach, synach Jzefa, pooy rce skrzyowawszy
je mistycznie nie tak pooy, jak ich ojciec, patrzcy
na rzecz tylko z zewntrz, usiowa jego rce skierowa,
lecz tak, jak sam to widzia wedug wiata palcego si
w jego duszy. To jest wiato, jedyna, i nie ma oprcz
niej wiatoci innej. I jedno stanowi wszyscy, ktrzy
widz j i miuj. Tamto za wiato dostrzegane zmysa-
mi, o ktrym przedtem mwiem, jest uwodzicielsko bogie
i bardzo niebezpieczne dla tych, ktrzy w doczesnym y-
ciu lepo je kochaj. Ci za, ktrzy potrafi za nie chwali
Ciebie, Boe Stwrco wszechrzeczy, wznosz je ku hym-
nowi piewanemu na Twoj chwa, a nie s spychani
przez nie ku majakom. Do tych si pragn zalicza.
Opieram si pokusom oczu, aby moje stopy, ktrymi
krocz po Twej drodze, nie wikay si w sida. Wzrokiem
niewidzialnym spogldam w gr ku Tobie, by mnie wy-
rywa z potrzaskw. Cigle na nowo uwalniasz moje stopy,
bo si zapltuj w puapki. Niestrudzenie je rozptujesz,
a ja czsto wpadam w zasadzki, bo wszdzie s sida za-
stawione. Ty nie znuysz si ani nie zaniesz, Straniku
Izraela.
34

Zaiste niezliczone s dziea przernych sztuk i rzemios.
Szaty, sanday, wazy i podobne im wytwory, a take obra-
zy i rne przedmioty uksztatowane wedug wyobrani
artystw jake czsto wykraczaj daleko poza granice po-
trzeby i umiaru, jak te pobonej intencji sakralnej. To s
dodatkowe pokusy dla oczu. Ci, ktrzy te rzeczy wytwa-
rzaj, rzucaj si za nimi w wiat zewntrzny, a w gbi
duszy opuszczaj Tego, przez ktrego zostali stworzeni,
i niszcz to, co On w nich utworzy.
Lecz ja, Boe mj, chlubo moja, take za te rzeczy go-
sz Tobie hymn pochwalny i skadam dzikczynienie Te-
mu, ktry mnie uwica. Pikno bowiem, ktre przez dusze
artystw spywa ku ich rkom, pochodzi od owej piknoci,
ktra ponad duszami jest i ku ktrej dniem i noc wzdy-
cha dusza moja. Sprawcy i mionicy piknoci material-
nych stamtd czerpi miar, wedug ktrej je oceniaj.
Ale nie kieruj si t sam zasad, gdy chodzi o sposb
ich uywania. Ona tam jest, ta miara! Gdyby j dostrze-
gali, nie odstpowaliby od niej i zachowaliby sw si dla
Ciebie, a nie rozpraszaliby jej na przepych, ktrego kre-
sem jest znuenie. Chocia to wszystko mwi i chocia
tak te sprawy rozumiem, ja na mojej drodze te si nieraz
wikam w owe rzeczy pikne. Lecz Ty uwalniasz moje sto-
py, Panie, bo miosierdzie Twoje zawsze jest przed moimi
oczyma. Ja si ndznie zaplatuj, a Ty nad ndzarzem si
litujc ratujesz mnie, nieraz nawet nie domylajcego si,
e wpadem w puapk jeli nie pogryem si gboko.
Innym razem, gdy gbiej zapadem, bl mnie przenika.
34
Por. Ps 120, 4.
35. A jest jeszcze inny rodzaj pokusy, kryjcy w sobie
rozliczne niebezpieczestwa. Oprcz owej podliwoci,
ktra pociga do napawania si wszelkimi rodzajami przy-
jemnoci zmysowych i ktrej hodownicy, gdy si oddala-
j od Ciebie, gin istnieje te w duszy popd do posu-
giwania si tymi samymi zmysami ju nie dla cielesnych
przyjemnoci, lecz dla zaspokojenia prnej, nieuzasadnio-
nej ciekawoci, okrytej niby paszczem mianem wie-
dzy. Poniewa wynika ona z pdu do poznania, a oczy s
wrd zmysw gwnymi przewodnikami w poznawaniu.
Pismo wite j nazywa podliwoci oczu.
35
Chocia bo-
wiem waciwie tylko oczom przysuguje widzenie, stosu-
jemy to sowo rwnie do innych zmysw, kiedy si nimi
posugujemy dla zdobywania wiedzy. Nigdy przecie nie
mwimy: Suchaj, jak to si rumieni", ani: Powchaj,
jak byszczy", ani: Skosztuj, jak lni", ani: Dotknij, jak
si iskrzy". Za kadym razem mwi si tylko o widzeniu.
A jednoczenie mwimy nie tylko: Zobacz, jak to wie-
ci" co jest istotnie wraeniem odbieranym przez oczy
lecz take: Zobacz, jak to gono dwiczy", albo: Zobacz,
jak to pachnie", albo: Zobacz, jaki to ma smak", albo:
Zobacz, jakie to twarde". Dlatego te oglne dowiadcze-
nie zmysw nazwane jest, jak si rzeko, podliwoci
oczu, poniewa rol widzenia, przysugujc przede wszyst-
kim oczom, przypisuje si przez analogi rwnie innym
zmysom, gdy dokonuj jakiego aktu poznawczego.
Mona atwo rozpozna, kiedy zmysy su przyjemno-
ci, a kiedy ciekawoci. W pierwszym wypadku szukaj
tego, co pikne, melodyjne, tchnce bog woni, smaczne,
mikkie. Ciekawo za take rzeczy przeciwne tym chce
pozna, aby je wyprbowa nie po to, aby dozna przy-
kroci, lecz z dzy badania i odkrywania. Jak moe da
przyjemno widok rozdartych, budzcych trwog zwok?
35
Por. l J 2, 16.
A przecie ludzie si zbiegaj do trupa lecego na ziemi,
tam za ich ogarnia smutek i przeraenie. Boj si nawet,
e ten widok moe ich sen nawiedzi. A jednak dzieje si
tak, jakby na jawie kto ich zmusza do patrzenia na to,
albo jakby ich do tego miejsca przycigna sawa jego
piknoci. To samo dotyczy innych zmysw, ale zbyt wiele
czasu zajby nam ten wywd. Tej samej chorobie pod-
liwoci su pokazywane w teatrach przedziwnoci rne.
Std te wynika pd ludzi do poznawania takich tajemnic
natury, ktre nie dotycz naszego ycia; wiedza ta nie
przynosi adnego poytku, ludzie chc j zdobywa tylko
dla niej samej. W tym samym przewrotnym celu pro-
wadzi si badania, ktrym su sztuki magiczne. Przenika
to nawet do religii. Boga si kusi, kiedy si da znakw
i cudw majcych suy nie czyjemukolwiek ocaleniu,
lecz tylko samemu ich poznaniu.
W tym lesie niezmierzonym, penym zasadzek i niebez-
pieczestw, jake wiele zdoaem odci i odrzuci od me-
go serca dziki temu, e Ty mi dae ask, Boe mego
zbawienia. Ale dopki tyle nade mn huczy rnych po-
kus osaczajcych co dzie nasze ycie, czy kiedykolwiek
omiel si stwierdzi, e ju adna z nich nie zniewoli
mojej uwagi i nie skoni mnie do jaowych docieka?
Z pewnoci ju mnie nie pocigaj widowiska teatralne
ani te nie dbam o to, aby zna ukady gwiazd. Nigdy nie
pragnem wypytywa umarych. Mam wstrt do wszel-
kich obrzdw witokradczych. Ale iloma to podstpny-
mi zabiegami Twj nieprzyjaciel stara si mnie skoni,
abym si domaga jakiego znaku od Ciebie, Panie Boe
mj, ktremu winienem szczer i pokorn sub. Bagam
Ci przez Chrystusa, Krla naszego, i nasz ojczyzn, Je-
ruzalem, szczer, czyst, abym jak teraz owe podszepty
odrzucani odrzuca je zawsze, i to coraz bardziej sta-
nowczo. Kiedy si jednak modl o czyje cudowne ocale-
nie, cel i intencja mojej modlitwy s zupenie inne. Ty
wtedy dajesz mi to, co da chcesz, i dajesz mi jak zaw-
sze bdziesz dawa ask, abym kroczy za Tob z rado-
ci.
Ale kt to zliczy, ile razy w cigu kadego dnia naj-
drobniejsze, najbahsze sprawy kusz nasz ciekawo i ile
razy upadamy? Ile razy tak si zdarza, e kto opowiada
gupstwa, a my pocztkowo suchamy go z grzecznoci, aby
nie obrazi biedaka, potem za stopniowo zaczynamy su-
cha coraz chciwiej. Ju nie chodz do cyrku, eby obser-
wowa pogo psa za zajcem. Jeli jednak przypadkiem
tak rzecz zobacz podczas przejadki przez pola, owy
takie mog pochon moj uwag, odrywajc ja nawet od
bardzo powanych myli. Nie skania mnie to do zmiany
drogi, jak ma przebiec mj ko; ale waciwie chciaoby
tego moje serce! I gdyby mi zaraz nie uwiadomi mej
saboci, upominajc, abym od tego widoku wznis si w
mylach ku Tobie albo bym zupenie na to, co si dzieje,
nie zwraca uwagi i obojtnie pocwaowa dalej bybym
si gapi jak gupiec.
A czym to usprawiedliwi, e nieraz, kiedy siedz w do-
mu, nie mog oderwa oczu od jaszczurki owicej muchy
albo od pajka oplatajcego je pajczyn? Czy stanowi ja-
k rnic, e s to takie malekie yjtka? Od ich wido-
ku wznosz si potem do wysawiania Ciebie, Stwrcy,
ktry tak przedziwnie wszystko urzdzie, ale inne byo
moje nastawienie, gdy si zaczem przypatrywa. Czym
innym jest szybkie podniesienie si z upadku, czym in-
nym ustrzeenie si od niego. Takich upadkw pene
jest moje ycie, wic jedyna moja nadzieja w bezmia-
rze Twojego miosierdzia. Jeli bowiem serce nasze jest
naczyniem, w ktrym owe rzeczy si gromadz, jeli jest
a tak zatoczone niesychanymi gupstwami, to przecie
z tego powodu modlitwy nasze nieraz si przerywaj albo
zamcaj. Kiedy, stojc przed Twoim obliczem, wznosimy
ku Tobie gos z gbi serca, nagle nie wiadomo skd takie
niedorzeczne myli si wyaniaj i oto tak wielkie u-
niesienie si roztrwania.
36. Czy wic nie powinienem rwnie owej ciekawoci
zaliczy do wad godnych nagany? I skd mog spodziewa
si pomocy, jeli nie od miosierdzia Twego, ktre ju
znam, bo przecie zacze mnie przemienia? Ty wiesz,
do jakiego stopnia mnie zmienie. Przede wszystkim le-
czysz mnie z pragnienia potwierdzania mojej wolnoci
aby nastpnie mg przebaczy rwnie inne moje nie-
prawoci i uleczy mnie ze wszystkich chorb, uchroni
ycie moje od klski, uwieczy mnie dobrodziejstwami
Twej litoci i miosierdzia, tsknot moj nasyci dobrami.
Ju przecie ugie moj pych, uczc mnie Twojej boja-
ni, i oswoie mj kark z Twoim jarzmem. Dwigam je
teraz i jest mi ono lekkie. Obiecae mi, e tak bdzie, i to
wypenie. Jarzmo Twe i przedtem byo lekkie, lecz nie
wiedziaem o tym wtedy, gdy baem si mu podda.
Ale jest jeszcze o Panie, ktry jedyny panujesz bez
pychy, bo jedyny jeste prawdziwym Panem, a adnego
wadcy nie masz nad sob jest jeszcze trzeci rodzaj po-
kusy, ktry mnie nie przesta nka. Czy moe on kiedy-
kolwiek w tym yciu przemin? To pragnienie, aby si
mnie lkali albo by mnie kochali ludzie. Po prostu spra-
wia mi to rado, ktra nie jest prawdziw radoci. Ndz-
na to jest cecha ycia, wstrtna pyszakowato. Wanie
to pragnienie staje si przyczyn i to najwaniejsz
e nie kochamy Ciebie i nie lkamy si Ciebie w czysto-
ci serca. I wanie dlatego Ty pysznym si sprzeciwiasz,
a pokornym ask dajesz. I grzmisz przeciwko uroszcze-
niom tego wiata, a si gry trzs w posadach. Dlatego
te wiedzc o tym, e kiedy si sprawuje jakie urzdy
w spoeczestwie, nieuniknione jest spotykanie si z mi-
oci i trwog innych ludzi cigle czyha wrg naszego
prawdziwego szczcia i wszdzie sida zastawia, kusi nas
okrzykami: Brawo! Brawo!", abymy wtedy, gdy chciwie
tego suchamy, niepostrzeenie zostali pochwyceni; abymy
rado oderwali od Twojej prawdy i umiecili j w ludz-
kim faszu; aby nas cieszyo to, e ludzie nas kochaj i bo-
j si nas, nie ze wzgldu na Ciebie, lecz zamiast Ciebie.
Ten wrg chce nas przez to uczyni podobnymi do niego,
abymy z nim byli nie w zgodzie mioci, lecz we
wsplnictwie kary. Postanowi stolic swoj umieci na
pnocy
36
, aby tam mogli mu suy mroczni i zimni lu-
dzie, gdy on w przewrotny i wypaczony sposb naladuje
Ciebie.
Lecz my, o Panie, jestemy trzdk Twoj.
37
Ty nami
rzd. Rozpostrzyj skrzyda, a schronimy si pod ich oso-
n. Ty bd chwa nasz, niech ze wzgldu na Ciebie
ludzie nas kochaj, a lkliw czci niech otaczaj w nas
sowo Twoje. Ten, kto chce by chwalony przez ludzi, za-
sugujc na Twoj nagan nie znajdzie u ludzi obrony,
kiedy Ty bdziesz go sdzi; oni go nie ocal, kiedy Ty go
potpisz. Lecz zdarza si i tak, e zbiera pochway nie ja-
ki grzesznik idcy za popdami swojej duszy, e bogo-
sawiestwa ludzkie sypi si nie na zoczyc, lecz po
prostu chwalony jest czowiek za jaki dar, ktrego Ty
mu udzielie. Jeli jednak cieszy si on bardziej tym, e
go chwal, ni tym, e posiada w dar, za ktry go chwa-
l to przez to zasuguje na Twoj nagan. Ju lepszy
jest od niego ten, kto go pochwali, temu bowiem spodo-
ba si w czowieku dar Boy, jemu za bardziej si spo-
doba dar czowieka ni dar Boga.
37. T pokus, o Panie, stale jestemy osaczeni, aden
dzie nam nie mija bez niej. Mowa ludzka to piec roza-
rzony, w ktrym poddaje si nas codziennej prbie. Rw-
nie w tej dziedzinie nakazujesz nam powcigliwo.
Udziel tego, co nakazujesz, i nakazuj, co chcesz. Wiesz, jak
arliwie z powodu tej trudnoci woaem do Ciebie z gbi
serca i ile z moich oczu popyno ez. Nie jest mi atwo
rozpozna, do jakiego stopnia uwolniem si od tej choro-
by i bardzo si lkam takich ukrytych moich przewin,
36
Por. Iz 14, 1314.
37
Por. k 12, 32.
ktre s jawne dla Twoich oczu, a dla moich nie. W
innych rodzajach pokusy mam jak mono badania sie-
bie, w tej za prawie nie mam takiej monoci. Jakie
poczyniem postpy w powciganiu mojej duszy od pod-
dawania si namitnociom cielesnym i zbytecznej cieka-
woci, to mog pozna wtedy, gdy si bez tych rzeczy o-
bywam czy to umylnie je odsuwajc, czy te nie majc
do nich dostpu. Wtedy bowiem zadaj sobie pytanie, jak
wielk czy jak ma jest dla mnie przykroci nie
mie ich. To samo dotyczy bogactwa, o ktre ludzie si u-
biegaj po to, aby si mogli oddawa jednej z trzech na-
mitnoci albo dwm z, nich, albo wszystkim naraz. Jeli
dusza, kiedy posiada bogactwo, nie moe si przekona,
czy nim pogardza, moe siebie podda prbie wyrzekajc
si bogactwa. Jeli jednak mielibymy si wyrzec dobrej
opinii dla zbadania, do jakiego stopnia umiemy si bez niej
oby, to czy mamy y tak niegodziwie, tak po ajdacku,
eby wszyscy nasi znajomi ywili do nas odraz? Czy
mona sobie wyobrazi pomys bardziej niedorzeczny? Po-
niewa dobra opinia towarzyszy i powinna towarzyszy
dobremu yciu i dobrym czynom, nie naley porzuca ani
dobrego ycia, ani tego, co jest jego prawowitym skutkiem.
Ale nie mog pozna, czy potrafi, czy te nie potrafi
cierpliwie znosi braku jakiej rzeczy, dopki mi jej nie
zabraknie. C wic mam wyzna Tobie, Panie, jeli cho-
dzi o ten rodzaj pokusy? Tak, ciesz mnie pochway. Lecz
jednak bardziej ni pochway sama prawda. Gdyby
mnie bowiem zapytano, co bym wola: czy szaleczo b-
dzi we wszystkich sprawach i zbiera od ludzi pochway,
czy by najpewniej ugruntowanym w prawdzie i spoty-
ka si za to u ludzi z potpieniem nie mam wtpliwo-
ci, co bym wybra.
A jednak chciabym, by sowa cudzej aprobaty nie
wzmagay mojej radoci z posiadania jakiegokolwiek do-
bra. Przyznaj za, e wzmagaj. Trzeba te doda, e na-
gana zmniejsza ow rado. Kiedy si martwi t moj
zawstydzajc saboci, nasuwa mi si usprawiedliwie-
nie czy dobre, tylko Ty wiesz, Boe, bo ja tu nie mam
pewnoci. Chodzi o to, e nakazae nam nie tylko pow-
cigliwo, to znaczy: od jakich rzeczy mamy oderwa
nasza mio, lecz take sprawiedliwo, to znaczy: na ja-
kie rzeczy mamy j przenie. I chcesz, abymy nie tylko
Ciebie, lecz take bliniego kochali. Wobec tego czsto
mwi sobie, e kiedy si ciesz pochwaami ze strony
czowieka dobrze rozumiejcego to, co chwali, to w istocie
raduj mnie postpy poczynione przez tego bliniego i na-
dzieje, jakie mog dla niego rokowa. Podobnie kiedy sy-
sz, jak on gani co, czego nie pojmuje albo co jest wa-
nie dobre, mwi sobie, e si smuc jego uomnoci.
Nieraz te si smuc, kiedy mnie chwal za to, czego sam
w sobie nie uwaam za godne uznania, albo gdy drobnym
i bahym moim zaletom przypisuje si wiksze, ni naley,
znaczenie.
Lecz i tu si nasuwa pytanie, czy przyczyn przykroci
nie jest to, e nie lubi, gdy mj chwalca ma inn ni ja
opini o mnie nie dlatego, jakobym si troszczy o jego
poytek, lecz dlatego, e dobra, ktre mi si podobaj we
mnie, staj si dla mnie jeszcze bardziej bogie, kiedy si
podobaj i innym ludziom. To jako jest tak, jakbym nie
ja by chwalony, kiedy si nie pochwala wasnej mojej
oceny samego siebie: kiedy chwali si we mnie to, co si
mnie samemu nie podoba, albo chwali si bardziej to, co
mnie si mniej podoba. Czy wic mona si dziwi, e caa
ta dziedzina bardzo mnie niepokoi? W wietle prawdy, ja-
ka jest w Tobie, widz, e powinienem ceni otrzymywane
pochway nie ze wzgldu na siebie, ale ze wzgldu na po-
ytek bliniego. A czy wanie tak jest nie wiem. Mniej
sam o sobie wiem w tej sprawie, nili Ty o mnie wiesz.
Bagam Ci, Boe mj, udziel i mnie tej wiedzy o mnie
samym, abym si przyzna wobec braci moich, ktrzy si
bd za mnie modlili, do wszelkich ran, jakie w sobie od-
kryj. Nieche si zastanowi nad sob jeszcze raz, dokad-
niej. Jeli przyjmujc pochway kieruj si wzgldem na
poytek bliniego, dlaczego mniej si przejmuj, kiedy kto
inny jest niesusznie krytykowany, ni kiedy mnie to spo-
tyka? Dlaczego zniewaga mnie rzucona w twarz bardziej
mnie boli ni ta, rwnie bezpodstawna, jak w mojej obec-
noci miota si na innego czowieka? Czy i tu mog sobie
przypisywa niewiedz? Czy nie jest raczej tak, e i sa-
mego siebie zwodz, i w sercu, i w sowach jestem winny
faszu wobec Ciebie? Szalestwo takie, Panie, oddal ode
mnie, aby moje sowa nie stay si olejkiem grzesznika
do namaszczania gowy mojej.
38

38. Biedakiem i ndzarzem jestem, a lepszy si staj tyl-
ko wtedy, gdy w gbi duszy bolej nad sob i szukam
Twego miosierdzia, a naprawi si we mnie to, co jest
uomne, i wreszcie osign kiedy ten pokj, ktrego nie
widz oczy pyszaka. Z tego za, co si mwi i czego si
inni dowiaduj o naszych czynach, wyania si bardzo
grona pokusa rozmiowania si w pochwaach nawet
wyebrywania ich u ludzi w celu osignicia wywysze-
nia osobistego. I nawet gdy siebie za to gani, z samego
ganienia wynika pokusa przechwaek. Nieraz czowiek,
wymownie wyraajc wzgard dla prnego przechwala-
nia si, jeszcze prniej si przechwala. Wtedy jego wzgar-
da prnej chway sama si prn chwa staje. Bo nie
gardzi on naprawd, pki si wzgard pyszni.
39. Gboko te w duszy jest inne zo, zwizane z tym
samym rodzajem pokusy, a pograjce w marnoci tych,
ktrzy w sobie samych maj upodobanie, chocia nie podo-
baj si innym, a nawet budz w nich odraz; i nawet nie
czyni prb, eby si innym podoba. Podobajc si sobie,
bardzo si Tobie nie podobaj, bo nie tylko gratuluj sobie
38
Por. Ps 140, 5.
niedobrych cech, tak jakby byy dobrymi, lecz take si
pyszni udzielonymi im przez Ciebie darami, jakby tych
darw sami sobie udzielili; albo jakby byy one wprawdzie
Twymi darami, ale nalenymi im za ich zasugi; albo na-
wet uznaj, e otrzymali je z Twojej aski, a nie za swoje
zasugi, lecz nie chc si tym cieszy solidarnie z innymi
ludmi, ale innym Twej aski zazdroszcz. Widzisz, jak si
mozoli i dry z trwogi moje serce pord tych niebezpie-
czestw i innych, podobnych. Nie jest prawd, jakobym
si uchroni od ran. Raczej czuje, e Ty od razu je zaskle-
piasz.
40. Gdzie nie wdrowaa ze mn, Prawdo, uczc, czego
si mam wystrzega, a do czego mam dy, gdy wobec
Ciebie zgbiaem to, co w sobie potrafiem dostrzec,
i Ciebie prosiem o rad. Ca zdolnoci moich zmysw
badaem wiat wok mnie, a pochylaem si te uwanie
nad yciem, jakie moje ciao ma ode mnie, i nad samymi
zmysami. Potem wszedem w gbiny mojej pamici, w jej
rozliczne i rozlege korytarze, przedziwnie napenione nie-
przeliczonymi bogactwami. Zastanawiaem si nad tym
wszystkim, oniemiay ze zdziwienia. adnego z owych bo-
gactw nie mgbym dostrzec bez Ciebie, a zarazem stwier-
dzaem, e Ty nie jeste adn z tych rzeczy. Ani nie by-
em Tob ja, ich odkrywca, ktry je wszystkie przebie-
gem i usiowaem wyrni kad z nich i oceni jej war-
to. Niektre, abym mg je podda badaniu, byy mi prze-
kazywane wiadectwem zmysw. Inne, jak wyranie od-
czuwaem, bezporednio mnie dotyczyy. Rozpoznawaem
je i wyliczaem rne sposoby, jakimi rne wieci do mnie
docieray. W skarbcu za pamici znajdowaem inne rzeczy
czekajce na zbadanie, z ktrych jedne na powrt w nim
skadaem, inne wydobywaem.
Ani ja sam, gdy to czyniem, ani sia moja, dziki ktrej
to czyniem, nie byy Tob, bo Ty wiatoci jeste trwa,
t wanie, ktr zapytywaem o te wszystkie rzeczy: czy
one s? czym s? jak naley im przypisa warto? W od-
powiedzi syszaem Twoje pouczenia i nakazy. Czsto prze-
prowadzam takie badanie. Zachwyca mnie ono, wic ile-
kro mog si na pewien czas oderwa od koniecznych za-
j, oddaj si tej rozkoszy. Wrd wszystkich jednak dzie-
dzin, jakie przebiegam w badaniu, szukajc Twojej rady,
tylko w Tobie znajduj dla mojej duszy bezpieczn przy-
sta w niej si mog znowu skupi rozproszone czci
tego, czym jestem, gdy ju adna z nich nie odrywa si od
Ciebie. I czasem pozwalasz mi zazna bardzo niezwykego
stanu duszy, jakiej przedziwnej sodyczy, ktra gdyby
we mnie osigna peni, nie wiem, czym by bya bo
tym tu yciem ju by nie bya. Lecz brzemi trosk znowu
mnie stamtd ciga, znowu mnie wchaniaj zwyke spra-
wy i mocno mnie trzymaj. zy mi z oczu pyn, ale one
mnie nie puszczaj. Tak ma nad nami moc brzemi przy-
zwyczajenia. Tu mog by a nie chc. Tam chc by
a nie mog. I tu, i tam nieszczsny.
41. Oto przedstawiem smutn sabo, w jak mnie str-
ciy grzechy wynikajce z trzech rodzajw pokusy. I wzy-
waem Twojej mocy, Panie, aby mnie ocali. W zranionym
bowiem sercu mym ujrzaem Twoj jasno, a olniony ni,
rzekem: Kt si moe do niej zbliy? Odrzucony jestem
od Twoich oczu. Ty jest prawd dzierc rzd wszech-
rzeczy! A ja, samolubnik, chciaem Ciebie nie utraci, a
jednoczenie posiada razem z Tob kamstwo. Nikt prze-
cie nie chce tak si pogry w goszeniu faszu, aby
sam nie wiedzia, co jest prawd, a co nie... I utraciem
Ciebie. Bo nie raczysz na to pozwoli, by Ci mona byo
mie razem z kamstwem.
42. Do kogo miaem si zwrci, aby mnie z Tob pojed-
na? Czy miaem szuka pomocy aniow? Jeli tak to
jakimi modlitwami? Jakimi obrzdami? Wielu ludzi, kt-
rzy usiowali znale drog powrotu do Ciebie, a nie mogli
tego osign o wasnych siach, podjo, jak sysz, tego
rodzaju prb. Ruszyli oni w pogo za osobliwymi wizjami,
a jako zapat otrzymali zud. W pysze usiowali Ci zna-
le na szczytach uczonoci. Dumnie wypinali piersi, za-
miast bi si w nie w pokorze. I przycigali do siebie to,
do czego w gbi duszy byli podobni owe moce powie-
trzne
39
, wsplnikw i uczestnikw takiej samej pychy, wo-
dzcych ich po bezdroach siami magicznymi. Szukali po-
rednika, ktry by ich oczyci. Ten, kogo znaleli, nie by
porednikiem. By to diabe przybierajcy posta anioa
wiatoci.
40
Wielk przynt dla ich dumnej cielesnoci
stanowio to, e on sam nie by cielesny.
Oni byli miertelni i grzeszni. Ty za, Panie, z ktrym
pysznie usiowali si pojedna, niemiertelny jeste i bez
grzechu. Ale trzeba byo, by Porednik midzy Bogiem
i ludmi mia co wsplnego z Bogiem i co wsplnego
z czowiekiem. Gdyby we wszystkim by jak czowiek
daleko byby od Boga. Gdyby we wszystkim by jak Bg
daleko byby od czowieka. Ani wic tak, ani tak nie mg-
by by porednikiem. Faszywy za porednik, ktremu
tajemniczym Twym wyrokiem pozwolie, by wodzi za nos
pych, jedn rzecz ma z ludmi wspln, mianowicie
grzech. Ale chciaby przypisa sobie take co wsplnego
z Bogiem: poniewa nie odziewa go ciao miertelne, przed-
stawia siebie jako niemiertelnego. Skoro jednak zapat
za grzech jest mier
41
, on t rzecz ma wspln z ludmi,
przez ktr razem z nimi zasuguje na wyrok mierci.
43. A prawdziwy Porednik, ktrego w tajemniczym
Twoim miosierdziu objawie ludziom i posae, aby na
Jego przykadzie mogli si uczy pokory Czowiek Jezus
Chrystus ukaza si jako Porednik midzy Bogiem i lud-
39
Por. Ef 2, 2.
40
Por. 2 Kor 11, 14.
41
Por. Rz 6, 23.
mi
42
, midzy miertelnymi grzesznikami i Niemiertelnym
Sprawiedliwym: jak ludzie miertelny; jako Bg
sprawiedliwy. Poniewa zapat za sprawiedliwo jest y-
cie i pokj, przyszed On tak, aby przez sprawiedliwo
czc Go z Bogiem unicestwi ow mier grzesznikw
usprawiedliwionych, ktr razem z nimi zechcia mie
wspln. Powiadomieni byli o Nim wici w czasach pra-
dawnych, aby i oni dostpili zbawienia przez wiar w Jego
przysz mk, jak my jestemy zbawieni przez wiar w
mk Jego, ktra si ju dokonaa. W jakiej mierze jest
czowiekiem, w takiej mierze jest Porednikiem. W takiej
za mierze, w jakiej jest Sowem, ju nie jest Poredni-
kiem, gdy jest rwny Bogu. Bogiem jest u Boga, razem
z Duchem witym Bg jedyny.
Jake nas ukochae, dobry Ojcze, ktry nawet wasne-
go Syna nie oszczdzie, ale Go wydae za nas
43
grzesz-
nikw. Jake nas ukochae. To za nas Ten, ktry majc
rwno z Bogiem nie strzeg jej zazdronie, sta si po-
susznym a do mierci; a bya to mier krzyowa.
44
Je-
dyny wolny pord umarych, majcy swobod oddania
swego ycia i swobod odebrania go na powrt w naszej
intencji by On wobec Ciebie Zwycizc i zarazem krwa-
w Ofiar, a dlatego by Zwycizc, e by rwnie Ofia-
r. W naszej intencji by wobec Ciebie Kapanem i Tym,
ktrego si skada w ofierze, a dlatego by Kapanem, e
rwnie by zoony w ofierze, gdy przemienia nas dla
Ciebie ze suebnikw w synw, bdc Twoim Synem, a
nam suc. Susznie pokadam w Nim mocn nadziej, e
uleczysz wszystkie moje saboci przez Niego, ktry siedzi
po Twojej prawicy i wobec Ciebie przyczynia si za na-
mi.
45
Inaczej pozostaaby mi tylko rozpacz. Rozliczne
42
Por. l Tm 2, 5.
43
Por. Rz 8, 32.
44
Por. Flp 2, 68.
45
Por. Rz 8, 34.
bowiem i cikie s te moje choroby. Rozliczne s i cikie.
Lecz nad nimi maj przewag Twoje lekarstwa. Mogli-
bymy mniema, e Sowo Twoje dalekie jest od wsplnoty
z ludmi, moglibymy zwtpi w nasze ocalenie gdyby
Sowo Twoje nie stao si ciaem i nie zamieszkao midzy
nami.
46

Przeraony moimi grzechami i brzemieniem mojej n-
dzy, biem si z mylami i zamierzaem nawet uciec do pu-
stelni. Lecz zabronie mi tego i umocnie mnie sowa-
mi: Oto za wszystkich Chrystus umar, aby ci, ktrzy y-
j, ju nie dla siebie yli, ale dla Tego, ktry za nich
umar"
47
. Oto Ciebie, Panie, obarczam moimi troskami,
abym mg y. Odtd bd rozwaa cuda Twojego Pra-
wa. Znasz moj niewiedz, sabo moj, poucz mnie i
uzdrw mnie. Przecie Syn Twj jedyny, w ktrym ukryte
s wszystkie skarby mdroci i wiedzy
48
, odkupi mnie
krwi wasn. Nieche mnie nie oczerniaj pyszni, bo pa-
mitam o cenie, jak za mnie zapacono. Poywam j i pi-
j, i udzielam jej innym. Biedak, pragn si ni nasyci
pord tylu innych, ktrzy jedz i s nasyceni, i chwal
Pana, dc do Niego.
46
Por. J l, 14.
47
2 Kor 5, 15.
48
Por. Kol 2, 3.
KSIGA JEDENASTA
1. Ty, Panie, jeste w wiecznoci czy wic nie wiesz,
e mwi to wszystko do Ciebie? Czy te widzisz w czasie
to, co w czasie si rozgrywa? Jeli tak to po c Ci
o tylu rzeczach opowiadam? Na pewno nie po to, aby dzi-
ki mnie si o nich dowiedzia. Ja raczej wznosz tym spo-
sobem uczucia moje i uczucia tych, ktrzy czytaj moje
wyznania, ku Tobie, abymy mwili i ja, i oni: Jake
wielki jest Pan. Jake godzien, by Go sawi". Ju powie-
dziaem i jeszcze raz powtrz, e z mioci do Twojej mi-
oci to wszystko pisz.
Przecie si modlimy. A Prawda rzeka: Ojciec wasz
wie, czego potrzebujecie, zanim Go o to prosicie"
1
. Kiedy
si wic modlimy, w istocie otwieramy nasze serca przed
Tob, wyznajc Ci nasze niedole, a take miosierdzie, kt-
re nam okazujesz, a czynimy to, aby nas skoro zacze
wyzwala ju do koca wyzwoli; bymy przestali by
nieszczliwi w sobie samych i stali si szczliwi w Tobie.
Wezwae nas, abymy byli ubodzy w duchu, cisi, smutni;
abymy aknli i pragnli sprawiedliwoci; abymy byli mi-
osierni, czystego serca, pokj czynicy. Opowiedziaem Ci
wiele rzeczy z mojego ycia, jak potrafiem i jak zaprag-
nem dziki temu, e Ty pierwszy zechciae, abym si
spowiada wobec Ciebie. Bo dobry jeste, bo miosierdzie
Twoje na wieki trwa.
2. Kiedy jednak zdoam ow trzcin, ktra za mnie
przemawia, opisa wszystkie z Twojej strony zachty,
1
Mt 6, 8.
wszystkie groby i pociechy, i wskazwki, jakimi mnie
przysposobie do tego, abym mg gosi Twoje sowo i
udziela Twemu ludowi sakramentu Twego? Gdybym na-
wet umia to wszystko opowiedzie po kolei, zbyt drogo-
cenna jest dla mnie kada kropla czasu. Bo ju od dawna
paam pragnieniem, eby rozwaa Twoje Prawo i wyzna
Ci, co o nim wiem, jak te gdzie moja wiedza zawodzi;
przedstawi zacztki udzielonego przez Ciebie owiecenia,
jak te to, co we mnie jeszcze zostao z ciemnoci, dopki
sia saboci nie pochonie. Nie chc ju na nic innego
przeznacza godzin, ktre mi zostaj wolne po zaspokojeniu
potrzeb ciaa, po studiach i tych usugach, jakie jestem
winien ludziom albo nie jestem im winien, ale jej wobec
nich wypeniam.
Panie Boe mj, wysuchaj mej modlitwy. Niech mio-
sierdzie Twoje przychyli si do mej tsknoty. Bo nie tylko
dla siebie samego tak gorco owej rzeczy pragn, lecz
chc, eby ona si przysuya mojej mioci do braci. Czy-
tasz w moim sercu, e tak naprawd jest. Chc Ci zoy
w ofierze sub myli i mowy mojej. O, udziel mi tego,
co chc Ci zoy w ofierze. Saby jestem i ubogi, a Ty
hojny dla wszystkich, ktrzy Ci wzywaj; sam wolny od
troski, o nasz dol si troszczysz. Odetnij wszelk lekko-
mylno, wszelkie kamstwa od mojej mowy, tej wewn-
trznej i tej zewntrznej. Niech Twoje Pismo wite b-
dzie moj czyst rozkosz. Niech si nie pomyl w jego in-
terpretacji i niech nie gosz pogldw mylnych. Panie,
wejrzyj i ulituj si, Panie Boe mj, wiatoci niewido-
mych i mocy sabych a zarazem wiatoci widzcych
i mocy silnych. Wejrzyj na dusz moj i usysz, jak woa z
otchani. Gdyby nie sysza nas wszdzie, nawet w otcha-
ni do kogo mielibymy pj, do kogo woa? Twj jest
dzie; i noc jest Twoja. Na Twe skinienie przelatuj
chwile.
Racz mi udzieli troch tego czasu na rozmylanie o ta-
jemnicach Twojego Prawa. Nie zamykaj wrt Prawa przed
tymi, ktrzy do nich pukaj. Bo przecie nie bez celu po-
stanowie, e tyle ma by w nim kart ocienionych taje-
mnic. Czy w owych borach nie ma jeleni, ktre w nie
wchodz, pokrzepiaj si tam, wdruj, pas si, kad si
na spoczynek i przeuwaj?
2
O Panie, dopenij swego
dziea we mnie i otwrz przede mn te karty. Gos Twj
jest moj radoci. Gos Twj ponad przeobfito rozkoszy.
Daj mi to, co kocham. Bo ja to kocham. A e kocham, Ty
sprawie. Nie porzucaj swoich darw. Rolina, ktr zasa-
dzie, nie gard, gdy ona usycha z pragnienia. Niech
jako Twoje rozpoznam wszystko, co w Twoich Ksigach
znajd. Gos chway niech usysz i niech Ciebie pij.
Pragn rozwaa cuda Twego Prawa od samego pocztku,
gdy niebo i ziemi uczynie, a do nadejcia Twojego kr-
lestwa, gdy bdziemy na zawsze z Tob w Twoim wi-
tym miecie. Panie, ulituj si nade mn i wysuchaj mojej
tsknoty. Bo myl, e nie tskni za rzeczami ziemskimi,
za zotem) i srebrem, za drogimi kamieniami, strojnymi
szatami, zaszczytami i wadz, za rozkoszami ciaa. Nie
tskni nawet za tym, co jest ciau potrzebne w naszej
wdrwce przez ycie; to bdzie nam dodane, jeli szuka-
my naprzd krlestwa Twego i sprawiedliwoci jego.
3
Zo-
bacz, Panie Boe, skd wytrysa moja tsknota. Niespra-
wiedliwi opowiadali mi o rzeczach, jakie ich raduj. Ale
nie s to rzeczy, jakie mona znale w Prawie Twoim,
Panie. Std wytrysa moja tsknota.
Zobacz, Panie, oce i potwierd. I w miosierdziu swym
uznaj za suszne, abym znalaz u Ciebie ask; aby si o-
tworzyo przede mn wntrze Twojego Pisma, kiedy pu-
kam do jego wrt. Bagam Ci przez Pana naszego, Jezusa
Chrystusa, Syna Twego, Ma zasiadajcego po Twojej
prawicy, Syna Czowieczego, ktrego dla siebie ustanowi-
2
Par. Ps 28, 9.
3
Por. Mt 6, 33.
e Porednikiem midzy Tob a nami. Poprzez Niego szu-
kae nas, gdy my nie szukalimy Ciebie. Po to szukae
nas, abymy Ciebie zaczli szuka. Jest on Sowem Two-
im, przez ktre wszystko stworzye, a wrd wszystkie-
go i mnie. Jest jedynym Synem Twoim, przez ktrego
przybrae sobie wiernych za synw, a wrd nich i
mnie. To przez Niego bagam Ciebie, przez Niego, ktry
po Twojej prawicy zasiada i przyczynia si u Ciebie za
nami.
4
W Nim ukryte s wszystkie skarby mdroci i wie-
dzy"
5
. To Jego szukam w Twoich Ksigach. Mojesz pisa
o Nim. On sam to powiedzia
6
, a On jest Prawd.
3. Niech usysz i zrozumiem, co to znaczy, e na po-
cztku uczynie niebo i ziemi.
7
Napisa tak Mojesz, na-
pisa i odszed, przeszed std do Ciebie. Nie ma go ju tu,
gdzie ja jestem. Gdyby tu by, chwycibym go za rce
i prosi, i w imi Twoje baga, aby mi to wyjani. Nad-
stawibym pilnie moich cielesnych uszu, a z jego ust wy-
dobywayby si dwiki sw. Gdyby mwi po hebrajsku,
jego sowa daremnie koatayby do moich uszu, ich tre
nie przeniknaby do mojego umysu. Gdyby mwi po a-
cinie, rozumiabym, co mwi.
Lecz skd bym wiedzia, e mwi prawd? Gdybym i to
wiedzia, czy mgbym to wiedzie od niego? Gboko we
mnie, w orodku mojego mylenia Prawda, ktra nie prze-
mawia ani po hebrajsku, ani po grecku, ani po acinie, ani
w jakiejkolwiek innej mowie bo ona przemawia bez
ust i jzyka, bez dwiczcych sylab ta by mwia On
prawd gosi". A ja, od razu upewniony, z ca ufnoci
powiedziabym temu Twojemu mowi: Prawd gosisz".
Poniewa jednak nie mog Mojesza zapyta, pytam Cie-
4
Por. Rz 8, 34.
5
Kol 2, 3.
6
Por. J 5, 46.
7
Por. Rdz l, l
bie, Prawd, ktr napeniony Mojesz gosi rzeczy praw-
dziwe Ciebie, Boe mj, pytam. Ciebie bagam prze-
bacz grzechy moje i jak dae tamtemu sudze Twemu ta-
kie rzeczy gosi, tak mnie pozwl je zrozumie.
4. Widz niebo i ziemi. One same woaj, e zostay
stworzone. Zmieniaj si bowiem i przeksztacaj. Jeeli
za co istnieje, co nie zostao stworzone, nie ma w tym
nic, czego by przedtem w tym nie byo; a zmienianie si
i przeksztacanie wanie to oznacza: e pojawia si co,
czego przedtem nie byo. Niebo i ziemia woaj take, i
nie stworzyy siebie same: Istniejemy dlatego, e zosta-
ymy stworzone. Abymy mogy wyoni si z samych
siebie, musiaybymy istnie, nim zaczymy istnie". Sa-
mo wic ich oczywiste istnienie jest dowodem tego, e zo-
stay stworzone. To Ty, Panie, je stworzye, Ty, ktry je-
ste pikny bo one te s pikne; Ty, ktry jeste do-
bry bo one te s dobre; Ty, ktry jeste bo one te
s. Lecz nie s tak pikne, nie s tak dobre ani nie w ta-
kiej mierze s, jak Ty, ich Stwrca. W porwnaniu z To-
b w ogle nie maj ani piknoci, ani dobra, ani bytu.
To wiemy i dzikujemy Ci za wiedz. Lecz nasza wiedza
w porwnaniu z Twoj wiedz jest niewiedz.
5. Na pocztku uczyni Bg niebo i ziemi." Lecz w ja-
ki sposb stworzye niebo i ziemi? Jakich uye narzdzi
do tak olbrzymiego dziea? Nie pracowae jak rzemielnik,
ktry z jednej rzeczy materialnej wytwarza inn rzecz ma-
terialn wedug zamysu swojej duszy. Jego dusza moe
nada owej rzeczy taki ksztat, jaki widzi wzrokiem we-
wntrznym w samej sobie. Czy nie dlatego jest ona do
tego zdolna, e Ty j stworzye? A nadaje ona ksztat
rzeczy ju istniejcej, wyposaonej w istnienie czy to
glinie, czy kamieniowi, czy drewnu, czy zotu, czy jakiej
innej rzeczy materialnej. A czy istniayby te rzeczy, gdy-
by Ty im nie nada istnienia? Ty stworzye rzemielniko-
wi ciao, Ty dusz rzdzc czonkami ciaa, Ty materi,
z jakiej wytwarza przedmioty, Ty zdolnoci, dziki ktrym
moe si kunsztu wyuczy i dojrze wewntrz siebie to,
co ma uksztatowa w wiecie zewntrznym. Ty uczynie
jego zmysy, bdce kanaami, przez ktre mylowy obraz
rzeczy, jak ma wytworzy, jest przekazywany materii, po-
tem za te same kanay przekazuj umysowi obraz rzeczy
ju wytworzonej, aby rzemielnik mg wewntrz siebie
podda ow rzecz prawdziwej ocenie: czy zostaa dobrze
wykonana. Jake wysawia Ci to wszystko, Stwrc wszyst-
kiego.
Lecz jak Ty tworzysz? W jaki sposb uczynie, Boe,
niebo i ziemi? Na pewno nie w niebie ani nie na ziemi
stworzye niebo i ziemi, ani nie w przestworzu, ani nie
w wodach bo przecie i one nale do nieba i ziemi.
Ani te nie uczynie caego wszechwiata w caym wszech-
wiecie, bo zanim wszechwiat zosta stworzony, nie byo
w nim miejsca, w ktrym mgby by stworzony. Ani te
nie miae w rkach nic takiego, z czego mgby niebo i
ziemi uczyni. Bo skde mgby wzi cokolwiek
aby z tego co innego uczyni zanim jeszcze to stworzy-
e? Czy wszystko nie istnieje tylko dlatego, e Ty istnie-
jesz? Musiao to wic by tak, e Ty przemwie i te rze-
czy si stay.
8
Sowem je stworzye swoim.
6. Lecz jak przemwie? Czy w taki sposb, jak roz-
brzmia gos z oboku: Ten jest Syn mj miy"
9
? Ten
przecie gos zabrzmia i przemin, zacz si i skoczy.
Zadwiczay sylaby i przeleciay, druga po pierwszej,
trzecia po drugiej, potem nastpne, a wreszcie przemina
ostatnia i zapado milczenie. Jest zupenie jasne, e gos ten
rozbrzmia za porednictwem siy materialnej, ktra sa-
8
Por. Ps 32, 9.
9
Mt 3, 17.
ma bdc tylko czym doczesnym suya w tym wypad-
ku wiecznej woli Twojej. Te Twoje sowa, wypowiedziane
w czasie, ucho cielesne suchacza przekazao umysowi
roztropnemu, ktrego ucho duchowe przysuchuje si
wiecznemu Twemu Sowu. Umys rozbrzmiae w czasie
sowa porwna z wiecznym Twoim Sowem osonitym
milczeniem i rzek: Ono jest odmienne, zupenie odmien-
ne. Tamte sowa s daleko pode mn. W ogle ich nie ma,
bo umykaj i przemijaj. Sowo za Boe trwa nade mn
wiecznie".
Jeliby takimi sowami dwiczcymi i przemijajcymi
rzek, by niebo si stao i ziemia, jeliby w taki wanie
sposb niebo i ziemi stworzy to musiaaby ju istnie
przed powstaniem nieba i ziemi stworzona materia, przez
ktrej odbywajce si w czasie poruszenia gos w brzmi-
cy w czasie by przebieg. Ale przecie nie byo adnej ma-
terii przed niebem i ziemi. Jeliby istniaa, to by znaczy-
o, e j stworzye bez wypowiedzenia sw przemijaj-
cych i dopiero w niej moge wypowiedzie owe przemija-
jce sowa, ktrymi rzeke, by niebo i ziemia si stay.
Czegokolwiek uye, aby taki gos mg zabrzmie, to by
na pewno nie istniao, gdyby przez Ciebie nie zostao stwo-
rzone. Aby wic powstaa materia, dziki ktrej mogyby
te sowa zabrzmie jakie wypowiedziae sowo?
7. Tak nas prowadzisz, abymy zrozumieli Sowo, bd-
ce Bogiem u Ciebie Boga. Wypowiadane jest Ono wiecznie
i wszystkie rzeczy s Nim wiecznie wypowiadane. Nie jest
to mowa, w ktrej si koczy jedna cz wypowiedzi, aby
moga by rzeczona nastpna i aby w ten sposb si zoya
cao. W Twoim Sowie wszystko jest wypowiadane od
razu i na wieki wieczne. Gdyby byo inaczej, panowaby
nad Nim czas i przemiana. Nie byoby prawdziwej wiecz-
noci, prawdziwej niemiertelnoci. To wiem, Boe mj.
Dziki Ci skadam za t wiedz. Wiem to, Panie. Wyznaj
Ci, e to wiem. A razem ze mn wie to i bogosawi Ci za
to kady, kto potrafi by wdziczny za niewtpliwo
prawdy.
Wiemy, o Panie przecie wiemy e w takiej mie-
rze, w jakiej nie istnieje co, co istniao, i istnieje co, co
nie istniao, w takiej mierze umiera to i si rodzi. Twoje
wic Sowo nie moe ustpowa przed czymkolwiek ani
po czymkolwiek nastpowa, gdy jest naprawd niemier-
telne i wieczne. Dlatego te Twoim Sowem wspwiecz-
nym z Tob mwisz wszystko, co mwisz wszystko od
razu i na wieki wieczne. I staje si wszystko, cokolwiek
mwisz, by si stao. Wszystko czynisz nie inaczej, jak
tylko Twoim Sowem. Ale rzeczy, ktre Twoim Sowem
tworzysz, ani nie powstaj wszystkie razem, ani nie s
wszystkie na wieki.
8. Dlaczego tak jest, Panie Boe mj? W jaki sposb
pojmuj, dlaczego tak si dzieje, ale nie umiem tego wy-
powiedzie. Moe tak to ujm, e wszystko, co zaczyna
by albo przestaje by, wanie wtedy zaczyna albo prze-
staje by, kiedy wieczny Rozum poznaje, e to powinno
zacz albo przesta by; ale w samym tym wiecznym Ro-
zumie nie ma adnego pocztku ani adnego koca. Owym
wiecznym Rozumem jest wanie Sowo Twoje, ktre samo
jest te pocztkiem. To Ono przemawia do nas.
10
Mwi do
nas w Ewangelii sowami, ktre wypowiadaj usta. W
wiecie doczesnym dao si sysze cielesnym uszom ludz-
kim, aby ludzie w Nie uwierzyli i aby szukajc Go we-
wntrz siebie samych, znaleli Je w Prawdzie wiecznej,
gdzie wszystkich uczniw jeden tylko dobry Mistrz pou-
cza. Tam sysz, Panie, Twj gos mwicy mi, e tylko
ten do nas naprawd przemawia, kto nas poucza. Kto za
_nas nie poucza nawet jeeli mwi, nie do nas mwi.
A kt oprcz Prawdy niezmiennej moe nas poucza?
Nawet jeeli czerpiemy wskazwki ze zmiennych rzeczy
10
Por. J 8, 25.
stworzonych, w kocu prowadz nas one do owej nie-
zmiennej Prawdy, gdzie si prawdziwie uczymy, kiedy
stoimy i Jego suchamy; kiedy bardzo si radujemy syszc
gos Oblubieca
11
i przywracamy siebie samych Temu,
ktremu zawdziczamy istnienie. To Sowo jest pocztkiem,
trwa podstaw gdyby Go nie byo, nie mielibymy
dokd powrci z naszych bdze. Gdy wracamy uwal-
niajc si od bdu, powrt nasz polega na poznaniu
Prawdy. Abymy J poznali Ono nas poucza, bo Ono
jest pocztkiem i przemawia do nas.
12

9. Wanie Ono jest tym pocztkiem, Boe, w ktrym
niebo stworzye i ziemi. Stworzye je w Sowie Twoim,
w Synu Twoim, w Mocy Twej, Mdroci i Prawdzie
w jaki cudowny sposb przemawiajc i w jaki cudowny
sposb czynic. Kt to pojmie? Kt to wysowi? Czym
jest to osobliwe wiato, ktre chwilami mi rozbyska i
serce mi przeszywa, nie ranic go? Dr wtedy z lku, a
zarazem pon tsknot. Dr z lku, bo jestem tak od-
mienny od niego. Lecz w takiej mierze, w jakiej jestem
do niego podobny, jego ogniem pon. To Mdro, M-
dro niekiedy przede mn rozbyska, rozdzierajc zason
ciemnych chmur, ktre potem znowu mnie spowijaj i
przytaczaj brzemieniem kary za moje grzechy. W ndzy
mojej tak podupadem na siach, e nie mog ju spro-
sta temu, co jest dla mnie bogosawiestwem, pki Ty,
Panie, ktry wszystkie moje nieprawoci wybaczye, nie
uleczysz mnie take ze wszystkich chorb moich. Ty u-
chronisz ycie moje od klski, uwieczysz mnie dobro-
dziejstwami Twej litoci i miosierdzia, tsknot moj na-
sycisz dobrami. Odnowi si, jak modo ora, modo mo-
ja.
13
Albowiem w nadziei jestemy zbawieni"
14
i cierpliwie
11
Por. J 3, 29.
12
Por. J 8, 25.
13
Por. Ps 102, 35.
14
Rz 8, 24.
czekamy na wypenienie si Twoich obietnic. Niech kady,
kto jest do tego zdolny, sucha gosu Twego w swojej du-
szy. Ufajc natchnionym przez Ciebie sowom, woa b-
d: Jake wspaniae s dziea Twoje, Panie. Wszystko
mdrze uczynie"
15
. Wszystko zaczyna si od Mdroci i
w tym to wanie pocztku niebo uczynie i ziemi.
10. Peni s jeszcze starego bdu ci, ktrzy nas pytaj:
Co czyni Bg, zanim niebo uczyni i ziemi? Jeli spo-
czywa powiadaj i niczego nie czyni, to dlaczego
i potem nie pozosta w takim stanie na zawsze, w jakim
by zawsze w przeszoci? Jeli powstao w Bogu nowe d-
enie i nowa wola, aby da pocztek stworzeniu, ktrego
nigdy przedtem nie stworzy, to jake moemy przyj, e
prawdziwa jest ta Jego wieczno, w ktrej wola, jakiej
przedtem nie byo, powstaa? Przecie wola Boga nie jest
czym stworzonym, lecz musi poprzedza stworzenie. adna
rzecz nie byaby stworzona, gdyby jej nie poprzedzia wola
Stwrcy. Do samej wic substancji Boga naley Jego wola.
Skoro za powstao w substancji Boga co, czego przedtem
w niej nie byo, to nie mona twierdzi, e Jego substancja
jest naprawd wieczna. Jeli za zawsze byo wol Boga,
by istniao stworzenie, to dlaczego stworzenie nie istniao
zawsze?"
11. Ci, ktrzy tak mwi, jeszcze nie rozumiej Ciebie,
o Mdroci Boa, wiatoci umysw! Jeszcze nie pojmuj,
w jaki sposb czynione s rzeczy, ktre przez Ciebie i w
Tobie powstaj. A chcieliby zakosztowa wiecznoci! Ich
myl jeszcze cigle si trzepocze midzy ruchami rzeczy
przeszych i tych, ktre w przyszoci bd, i nie moe
osign staoci.
Gdyby kto uj ich myl, uspokoi j i nada jej stao
choby na krtk chwil, to przynajmniej w owej chwili
ujrzeliby blask zawsze spokojnej wiecznoci. Porwnaliby
15
Ps 103, 24.
j z czasem, ktry nigdy nie stoi w miejscu, i przekonaliby
si, e jest ona od czasu zupenie odmienna. Zrozumieliby,
e czas zawdzicza sw dugo tylko wielkiej iloci ru-
chw, ktre jeden po drugim przemijaj, gdy nie mog
istnie wszystkie razem. W wiecznoci za nic nigdy nie
przemija, lecz wszystko jest obecne. aden za czas nie jest
cay teraniejszoci. Kad przeszo przegania biegnca
w trop za ni przyszo. I zarwno wszelka przeszo, jak
i wszelka przyszo maj pocztek i koniec w tym, co jest
zawsze obecne. Kt utwierdzi myl ludzk, aby w spokoju
zrozumiaa, w jaki sposb wieczno, w ktrej nie ma ani
przyszoci, ani przeszoci, swoj trwaoci okrela, co
jest przyszoci, a co przeszoci? Czy moja rka zdoa
tak uchwyci umys ludzki? Czy jakiekolwiek moje sowa
zdoaj tego dokona?
12. Kiedy kto mnie pyta: Co czyni Bg, zanim uczyni
niebo i ziemi?" nie powtarzam tej odpowiedzi, jak
podobno kto kiedy rzuci szyderczo, aby odsun od sie-
bie natarczywo pytajcego: Przygotowywa pieko dla
tych, ktrzy chcieliby dociec tajemnic". Czym innym jest
znalezienie odpowiedzi, czym innym jest szyderstwo. Wic
nie tak odpowiem. Gdy czego nie wiem, wol odpowie-
dzie: Nie wiem" ni wymiewa tego, kto zada trudne
pytanie, i zbiera pochway za pozorn, faszyw odpo-
wied. Odpowiem inaczej: e Ty, Boe nasz, Stwrc je-
ste wszelkiego stworzenia. Jeli sowami niebo i ziemia"
okrelamy cae stworzenie, to miao mwi: Zanim u-
czyni niebo i ziemi, Bg niczego nie uczyni". Jeliby
bowiem cokolwiek uczyni, c by to byo, czy nie stwo-
rzenie wanie? Bodajbym tak dobrze wiedzia wszystko,
co jest dla mnie poyteczne, jak wiem to, e przed stwo-
rzeniem nie istniao adne stworzenie.
13. Czowiek, ktrego rozbiegane myli bkaj si wrd
jego wyobrae o czasie przeszym, moe si dziwi, e Ty,
Bg wszechmocny, ktry jeste Stwrc wszystkiego i
wszystko utrzymujesz w istnieniu, ktry jeste Budowni-
czym nieba i ziemi, bye bezczynny przez nieprzeliczone
wieki, zanim dokonae tak ogromnego dziea. Nieche ten
czowiek otrznie si z majakw, niech zastanowi si i
zrozumie, e jego zdziwienie wynika z nieporozumienia.
Jakeby mogy upyn owe nieprzeliczone wieki, skoro
Ty jeszcze ich nie stworzye? Przecie Ty jeste Sprawc
i Twrc wszystkich wiekw. Jaki to mg istnie czas,
ktry by nie by stworzony przez Ciebie? A czy mgby
przemija, gdyby nigdy nie istnia? Jeste Twrc wszel-
kiego czasu. Jeli wic istnia jakikolwiek czas, zanim
stworzye niebo i ziemi, to jak mona mwi, e bye
bezczynny? Stworzye ten wanie czas. Bo przecie czas
nie mg przemija, pki go nie stworzye. Jeli za przed
powstaniem nieba i ziemi jeszcze nie byo czasu, to jake
mona pyta, co czynie wtedy"? Nie byo adnego wte-
dy", skoro nie byo czasu.
Ty poprzedzasz czas, ale nie w czasie go poprzedzasz.
Gdyby poprzedza w czasie, nie poprzedzaby wszelkiego
czasu. Ty na wyynie zawsze obecnej wiecznoci jeste
przed wszelk przeszoci i po wszelkiej przyszoci. To,
co teraz jest przyszoci gdy nadejdzie, przeszoci si
stanie, Ty za ten sam zawsze jeste i Twoje lata nie u-
stan"
16
. Lata Twe nie odchodz ani nie przychodz. Nasze
lata tak odchodz i przychodz, by wszystkie mogy przyj
po kolei. Twoje lata wszystkie s dla Ciebie jednoczesne,
poniewa trwaj niezmiennie. Odchodzcych nie wypycha-
j przychodzce, gdy Twoje lata nie przemijaj. Nasze
lata bd dopenione wtedy, gdy ju wszystkie przemin.
Twoje lata to jeden dzie, a nie wita on codziennie, ale
jest staym dzisiaj. Twj dzie dzisiejszy bowiem nie ust-
puje przed dniem jutrzejszym ani po wczorajszym nie na-
stpuje. Twoim dniem dzisiejszym jest wieczno. Przeto
16
Ps 101, 28.
zrodzie wsp wiecznego Tobie Syna, ktremu rzeke:
Ja Ci dzi zrodziem"
17
. Wszelki czas Ty uczynie i je-
ste przed wszelkim czasem, a czasu przed czasem nie
byo.
14. Nie byo wic takiego czasu, w ktrym byby bez-
czynny. Bo i sam czas Ty stworzye. A aden czas nie jest
wspwieczny Tobie, bo Ty trwasz niezmienny, on za,
gdyby niezmiennie trwa, nie byby czasem. Czym wic
jest czas? Nie ma na to atwej i krtkiej odpowiedzi.
Trudno to poj, a c dopiero w sowach to wyrazi.
W naszych rozmowach nic nie jest tak czste i pospolite
jak mwienie o czasie. Oczywicie rozumiemy, co oznacza
to sowo, gdy je wypowiadamy, rozumiemy je te, gdy
kto inny wspomina nam o czasie.
Czyme wic jest czas? Jeli nikt mnie o to nie pyta,
wiem. Jeli pytajcemu usiuj wytumaczy, nie wiem.
Z przekonaniem jednak mwi, e wiem, i gdyby nic nie
przemijao, nie byoby czasu przeszego. Gdyby nic nie
przychodzio nowego, nie byoby czasu przyszego. Gdyby
niczego nie byo, nie byoby teraniejszoci. Owe dwie
dziedziny czasu przeszo i przyszo w jaki spo-
sb istniej, skoro przeszoci ju nie ma, a przyszoci
jeszcze nie ma? Teraniejszo za, gdyby zawsze bya te-
raniejszoci i nie odchodzia w przeszo, ju nie cza-
sem byaby, ale wiecznoci. Jeli wic teraniejszo jest
czasem tylko dlatego, e odchodzi w przeszo, to jake
i o niej moemy mwi, e jest, skoro jest tylko dziki temu,
e jej nie bdzie? Nie moemy wic waciwie mwi, e
czas jest, jeli nie dodajemy, i zmierza on do tego, e go
nie bdzie.
15. A jednak mwimy o dugim czasie" i o krtkim
czasie" lecz tylko w odniesieniu do przeszoci i przy-
17
Ps 2, 7.
szoci. Sto lat na przykad nazywamy dugim czasem, kt-
ry upyn albo upynie. O niedalekiej przeszoci albo
przyszoci mwimy, gdy mamy na myli okres dziesiciu,
na przykad, dni. Lecz w jaki sposb moe by dugie albo
krtkie to, czego w ogle nie ma? Nie mwmy wic: To
jest dugi czas" lecz w odniesieniu do przeszoci: To
by dugi czas", a do przyszoci: To bdzie dugi czas".
Panie Boe mj, wiatoci moja, czy i tu czowiek nie
omiesza si wobec Twojej prawdy? Bo ten dugi czas prze-
szy czy sta si dugi, kiedy ju przemin, czy te by
dugi ju wtedy, gdy by teraniejszoci? Tylko wtedy
mg on by dugi, kiedy w ogle istnia. Nie mwmy wic,
e czas przeszy by dugi; bo nie znajdziemy tu niczego,
co miaoby by dugie. Przecie skoro ten czas przemin,
to ju go nie ma. Ujmijmy to inaczej: e czas, o ktrym
mwimy, by dugi, kiedy by czasem teraniejszym. Bo
wtedy jeszcze nie przemin, czyli nie przesta istnie, nie
brakowao wic wwczas tego, co miaoby by dugie. Kie-
dy za przemin, przesta by dugi, poniewa w ogle
przesta istnie.
A teraz zastanwmy si, duszo ludzka, nad tym, czy te-
raniejszo moe by duga. Potrafisz uwiadamia sobie
i mierzy odlegoci czasowe. Jak wic na to pytanie od-
powiesz? Czy na przykad obecne stulecie to jest dugi
czas? Zastanw si najpierw, czy stulecie moe by obecne.
Jeli jestemy w pierwszym roku stulecia, to ten pierwszy
rok jest teraniejszy, a dziewidziesit dziewi lat naley
do przyszoci, czyli jeszcze ich nie ma. Jeli jestemy w
drugim roku stulecia, to pierwszy rok ju naley do prze-
szoci, drugi jest obecny, a wszystkie pozostae lata nale-
do przyszoci. Jeli ktrykolwiek rok z wntrza owej
setki jest dla nas obecny, wszystkie przed nim s prze-
szoci, wszystkie po nim przyszoci. Z tego wynika,
e stulecie nie moe by teraniejszoci. Trzeba jeszcze
rozway, czy ten jeden rok, o ktrym mwimy, moe by
cay obecny. Przecie kiedy jestemy w pierwszym jego
miesicu, wszystkie inne miesice nale do przyszoci.
Jeli w drugim, to pierwszy miesic jest ju przeszoci,
a pozostaych miesicy jeszcze nie ma. A wic i biecy
rok nie moe by cay teraniejszoci. A jeli nie jest ca-
y obecny, nie moe by obecnym rokiem. Rok si skada
z dwunastu miesicy. Ten z miesicy, ktry wanie prze-
biega, jest obecny, wszystkie inne s przeszoci albo
przyszoci. I nie mona nawet powiedzie, e biecy
miesic jest obecny. Obecna jest najwyej jedna doba. Je-
li jest to pierwsza doba miesica wszystkie inne doby
s przyszoci. Jeli jest to doba ostatnia w miesicu
wszystkie inne nale do przeszoci. Jeli ktrakolwiek
inna doba to jest ona umieszczona midzy dobami prze-
szymi a dobami przyszymi.
Ten wic czas teraniejszy, jedyny, ktry jak stwier-
dzilimy mona by nazywa dugim, skurczy si nam
do jednej zaledwie doby. Ale trzeba t spraw jeszcze do-
kadniej roztrzsn, bo przecie nawet jedna doba nie
jest caa obecna. Skada si ona z dwudziestu czterech go-
dzin, nocnych i dziennych. Wobec pierwszej z tych godzin
wszystkie inne s przysze, wobec ostatniej przesze.
Kada z pozostaych godzin ma za sob przesze godziny,,
przed sob przysze. A czy kada godzina nie skada
si z mniejszych czsteczek, jake szybko umykajcych?
Co z niej uleciao, to przeszo; co jeszcze zostao przy-
szo. Tylko tak chwil (jeli w ogle mona j sobie
wyobrazi), ktrej ju si nie da podzieli na jakiekolwiek,
choby najmniejsze czstki, mona by susznie nazwa
czasem teraniejszym. Taka za chwila tak szybko z przy-
szoci przelatuje do przeszoci, e nie sposb jej przypi-
sa jakiegokolwiek trwania. Jeli si jej nadaje rozcigo,
od razu chwila ta rozpada si na przeszo i przyszo.
Bdc za teraniejsza, nie ma adnej rozcigoci. Gdzie
wic jest ten czas, ktry moglibymy nazwa dugim? Na
pewno nie jest to czas przyszy. Nie mwimy przecie, e
jest dugi, bo on jeszcze w ogle w adnym sensie
nie jest. Moemy powiedzie tylko, e bdzie dugi. Lecz
kiedy taki bdzie? Nie jest taki, dopki jest przyszoci.
Bo jeszcze nie ma tego, co mogoby by dugie. Gdyby za
wtedy mia by dugi, kiedy wyoniwszy si z przyszoci,
ktra jeszcze nie istnieje, zaczyna istnie stajc si tera-
niejszoci, to by oczywicie byo zgodne z prawd, e mo-
e by dugie tylko to, co w ogle istnieje ale wczeniej
tu przytoczone argumenty gono woaj, e teraniejszo
nie ma adnej rozcigoci.
16. A jednak, Panie, uwiadamiamy sobie okresy czasu
i porwnujemy jedne z drugimi, mwic, e te s dusze
a tamte krtsze. Obliczamy nawet, o ile krtszy albo du-
szy jest ten okres od tamtego, i powiadamy, e jest dwu-
krotnie albo trzykrotnie duszy od okresu, ktry uznajemy
za jednostk; albo e oba okresy maj dugo jednak.
Jeli w taki sposb uwiadamiajc sobie czas, mierzymy go,
czynimy to wobec czasu wanie teraz przemijajcego. Bo
czy mona by mierzy przeszo, ktrej ju nie ma, albo
przyszo, ktrej jeszcze nie ma? Chyba e kto odway
si twierdzi, e mierzy to, co nie istnieje! Wniosek jest
taki, e uwiadamia sobie czas i mierzy go mona tylko
wtedy, gdy on wanie przemija. Kiedy przemin ju to
jest niemoliwe, bo go nie ma.
17. Ja tylko szukam, Ojcze, a nie stwierdzam. Ty, Boe,
Sdzi moim bd i Przewodnikiem. Kt zaprzeczy temu,
comy usyszeli w dziecistwie i czego potem uczylimy
dzieci, e s trzy dziedziny czasu: przeszo, teraniejszo
i przyszo? Kto powie, e jest tylko czas teraniejszy,
bo owych dwch pozostaych nie ma? Moe raczej jest tak,
e wszystkie te trzy dziedziny istniej i e czas z jakiej
kryjwki si wyania, gdy z przyszego staje si teraniej-
szym, i w jak te kryjwk si pogra, kiedy si z te-
raniejszego przeszym staje? Prorocy, ktrzy przyszo
zapowiadali, gdzie by te przysze rzeczy widzieli, jeli ich
jeszcze nie byo? Przecie nie mona zobaczy tego, czego
nie ma. Take opowiadacze przeszoci nie mogliby praw-
dy gosi, gdyby umysem nie dostrzegali rzeczy minio-
nych. Gdyby za te rzeczy nie istniay, w aden sposb
nie mona by ich dostrzec. A wic i przyszo, i przeszo
istnieje.
18. Pom mi, Panie, dalej to badanie prowadzi. I niech-
e si, Nadziejo moja, nie zabkam. Skoro przyszo i
przeszo istniej, pragn wiedzie, gdzie one s. Tego
jeszcze nie umiem dociec. Ale przynajmniej to wiem, e
jeli one gdziekolwiek s, ani przyszoci nie s tam, ani
przeszoci lecz teraniejszoci. Bo jeliby i tam byy
przyszoci, to jeszcze by ich nie byo; a gdyby tam byy
przeszoci, to ju by ich nie byo. Gdziekolwiek wic s
i czymkolwiek s, mog istnie tylko jako teraniejsze.
Kiedy rzeczy przesze wiernie opisujemy, wydobywamy z
pamici nie same rzeczy, ktre ju przeminy, lecz sowa
oparte na obrazach owych rzeczy, ktre wtedy, gdy si
rozgryway, za porednictwem zmysw wycisny jakby
lady na umyle. Na przykad moje dziecistwo, ktrego
ju nie ma, spoczywa w czasie przeszym, ktry ju te
nie istnieje. Ale obraz dziecistwa, kiedy go przywouj
i opisuj, ogldam w czasie teraniejszym, gdy obraz ten
jest nadal w mojej pamici obecny.
Czy podobnie si dzieje wtedy, gdy kto przepowiada
przyszo? Czy rzeczy jeszcze nie istniejce dostrzega za-
wczasu za porednictwem ju istniejcych obrazw? Wy-
znaj, Boe mj, e nie wiem. Wiem jednak przynajmniej
to, e czsto z gry obmylamy nasze czyny, a ta medyta-
cja odbywa si w teraniejszoci, dziaanie za, ktre ob-
mylamy, jeszcze nie istnieje, bo naley do przyszoci. Kie-
dy si zabieramy do dziea i zaczynamy czyni to, o czym
dotychczas tylko medytowalimy, wtedy rozgrywa si owa
dziaanie; naley ono ju nie do przyszoci, lecz do tera-
niejszoci.
Niezalenie od tego, w jaki to tajemniczy sposb jest si
wiadkiem rzeczy, ktre si maj dopiero wydarzy, jest
pewne, e dostrzega mona tylko to, co ju istnieje. A to,
co ju istnieje, nie przyszoci jest, lecz teraniejszoci.
Kiedy syszymy o widzeniu rzeczy przyszych, nie moe
by mowy o widzeniu samych tych rzeczy ich jeszcze
nie ma, gdy nale do przyszoci lecz moe si widzi
jakie ich przyczyny czy znaki ju istniejce. Nie przy-
szo wic, ale teraniejszo dostpna jest widzcym; a
na podstawie teraniejszoci umys moe wytwarza wy-
obraenia rzeczy przyszych i przepowiada je. Te wyobra-
enia ju istniej. Ludzie, ogldajcy je w swych umy-
sach jako obecne, mog przepowiada przyszo.
Podam jeden z niezliczonych przykadw. Oto widz ju-
trzenk, wic przepowiadam, e wzejdzie soce. To, co wi-
dz, jest teraniejszoci; to, co przepowiadam, jest przy-
szoci. Do przyszoci naley nie soce, ktre ju istnieje,
lecz jego wschd, ktrego jeszcze nie ma. Nie mgbym
jednak przepowiedzie wschodu, gdybym nie mia w swym
umyle jego obrazu, jak mam i teraz, kiedy to pisz. Ju-
trzenka, ktr widz na niebie, nie jest wschodem soca,
chocia go poprzedza, ani nie jest nim obraz w w moim
umyle. Lecz i jutrzenk, i obraz dostrzegam jako tera-
niejsze i dziki nim mog przepowiedzie wschd soca,
nalecy jeszcze do przyszoci. Tego, co przysze, jeszcze
nie ma. A skoro jeszcze nie ma, to w ogle nie ma. A jeli
w ogle nie ma, to na pewno nie mona tego zobaczy.
Lecz mona to przepowiedzie na podstawie rzeczy obec-
nych, ktre ju s i ktre mona dostrzec.
19. W jaki wic sposb Ty, Wadco Twego stworzenia,
objawiasz duszom ludzkim to, co zdarzy si ma w przy-
szoci? Objawiae to przecie Twoim prorokom. W jaki
sposb objawiasz przyszo, chocia ona jeszcze nie istnie-
je? Moe raczej objawiasz tylko znaki obecne zdarze
przyszych? Bo o tym, czego nie ma, przecie nikogo nie
mona pouczy. Sposb Twego pouczania niepomiernie
przekracza moj zdolno rozumienia. Nie mam dosy siy,
nigdy tego wasn moj moc nie zdoam dosign. Lecz
zdoam Twoj moc, jeli Ty mi udzielisz aski, o sodkie
oczu moich wiato!
20. Z tego, co si rzeko, wynika najwyraniej, e ani
przyszo, ani przeszo nie istnieje. I waciwie nie na-
leaoby mwi, e istniej trzy dziedziny czasu prze-
szo, teraniejszo i przyszo. Moe cilejsze byoby
takie ujcie, e istniej nastpujce trzy dziedziny czasu:
obecno rzeczy minionych, obecno rzeczy teraniejszych
obecno rzeczy przyszych. Jakie tego rodzaju trzy dzie-
dziny istniej w duszy; ale nigdzie indziej ich nie widz.
Obecnoci rzeczy przeszych jest pami, obecnoci rze-
czy teraniejszych jest dostrzeganie, obecnoci rzeczy
przyszych oczekiwanie. Jeli tak wolno uj t rzecz,
to dostrzegam trzy dziedziny czasu i stwierdzam, e one
istniej. Moemy wic mwi nadal o trzech dziedzinach
czasu: przeszoci, teraniejszoci i przyszoci; chocia nie
jest to cise, stosujmy si w tym do zwyczaju. Nie bd
si spiera, nie bd zaprzecza takiemu sposobowi mwie-
nia, byle tylko kady rozumia, o czym mwi, i nie wyo-
braa sobie, e to, co przysze, ju istnieje, a to, co
przesze, jeszcze istnieje. W ogle rzadko posugujemy si
sowami w sposb zupenie cisy, czciej mwimy nieci-
le, ale jako udaje si nam wyrazi to, co wyrazi chce-
my.
21. Przed chwil powiedziaem, e mierzymy czas wtedy,
gdy on wanie przemija. Mierzc, moemy stwierdzi, e
jaki okres czasu jest na przykad dwa razy duszy od
takiego okresu, ktrymy przyjli za jednostk, albo e
oba s jednakowej dugoci i tak dalej. Mierzymy czas,
jak si rzeko, w trakcie jego przebiegania. Gdyby mnie
kto zapyta, skd to wiem, odpowiedziabym, e wiem,
poniewa mierzymy czas, a nie moglibymy mierzy cze-
go, co nie istnieje; ani za przeszo, ani przyszo nie
istnieje. Ale jake moemy mierzy czas teraniejszy, sko-
ro nie ma on adnej rozcigoci? A musielibymy go mie-
rzy wtedy, kiedy wanie przebiega. Nie mona by go
mierzy wtedy, gdy ju przemin, bo wtedy ju nie ma
tego, co mielibymy mierzy.
Ale skd, ktrdy i dokd on przebiega wtedy, kiedy go
mierzymy? Moe wyania si tylko z przyszoci, przebie-
ga tylko przez teraniejszo i zda tylko ku przeszoci:
z tego, co jeszcze nie istnieje poprzez to, co nie ma roz-
cigoci ku temu, czego ju nie ma. A przecie moemy
mierzy czas tylko w odniesieniu do jakiej jednostki roz-
cigoci. Kiedy mwimy: Tak samo dugo", albo: Dwu-
krotnie duej", albo: Trzykrotnie duej", i tak dalej
zawsze odnosi si to do jakiej okrelonej rozcigoci cza-
su. Lecz w stosunku do ktrej dziedziny czasu mierzymy
czas, gdy on przebiega? Czy w stosunku do przyszoci, z
ktrej si wyania? Przecie nie moemy zna miary tego,
czego jeszcze nie ma. Czy w stosunku do teraniejszoci,
przez ktr przebiega? Przecie nie mona mierzy tego,
co nie trwa. Czy w stosunku do przeszoci, ku ktrej czas
biegnie? Przecie nie znamy miary tego, czego ju nie ma.
22. Umys mj goreje pragnieniem rozwikania tej nie-
zmiernie trudnej zagadki. Nie zamykaj przede mn, Pa-
nie Boe mj, dobry Ojcze, przez Chrystusa Ci bagam
nie zamykaj przed moim pragnieniem tej sprawy tak zwy-
czajnej, a zarazem tak tajemniczej, pozwl, aby ono prze-
nikno za wrota tej zagadki, by si dla mnie rozwietlia
w blasku miosierdzia Twego! Kog mam o to pyta? Ko-
mu mog z wikszym dla mnie poytkiem ni Tobie wy-
zna moj niewiedz? Przecie nie s Ci niemie moje stu-
dia, paajce tak tsknot ku zrozumieniu Twego Pisma
witego. Udziel mi tego, co kocham, bo e kocham
Twoim te jest darem. Udziel, Ojcze Ty, ktry umiesz
dawa dobre rzeczy dzieciom swoim.
18
Udziel, bo podjem
zadanie poznania Ciebie i jake mi jest ciko, pki nie
otworzysz wrt.
Przez Chrystusa Ci prosz, w imi Tego, ktry jest
witym witych nieche mnie nikt od tego zadania
nie odstraszy. Zaufaem, a dziki temu i mwi. yj na-
dziej, e ujrz pikno Pana. Oto starymi uczynie dni
moje. Przemijaj, a jak si to dzieje nie wiem, chocia
cigle mwimy o czasie i o okresach czasu. Jak dugo ten
czowiek to mwi?" Jak dugo to czyni?" Od jake
dawna tego nie widziaem!" T sylab wymawia si dwu-
krotnie duej ni tamt." Cigle takie rzeczy mwimy i
syszymy. Ludzie nas rozumiej i my ich rozumiemy. Nie
mona sobie wyobrazi wypowiedzi prostszych i zwyklej-
szych. A przecie kryje si w nich tajemnica, ktrej nie
zdoalimy przemkn.
23. Pewien uczony powiedzia mi kiedy, e czas to nic
innego jak ruch soca i ksiyca, ale nie trafio mi to do
przekonania. Dlaczego czas nie miaby polega raczej na
ruchu wszelkich cia? Gdyby wiata niebieskie znierucho-
miay, lecz jeszcze obracaoby si koo garncarskie, czy nie
istniaby nadal czas, wedug ktrego mierzylibymy obroty
tego koa? Czy nie moglibymy stwierdzi, e obraca si
ono w regularnym rytmie albo e szybko jego ruchu si
zmienia, gdy niektre obroty zajmuj wicej czasu ni
inne? A mwic tak, czy sami nie mwilibymy tego w
czasie? I czy nasze sowa nie skadayby si z sylab o
nierwnej dugoci po prostu dlatego, e wymwienie
jednej z nich wymagaoby wicej albo mniej czasu ni
wymwienie innej? O Boe, pozwl ludziom w maych
rzeczach dojrze zasady wsplne wszystkim rzeczom, ma-
ym, i wielkim. S gwiazdy i wiata niebieskie znakami
czasw i lat, i dni.
19
S na pewno. Ale ani ja nie mog
18
Por. Mt 7, 11.
19
Por. Rdz l, 14.
twierdzi, e obrt tego drewnianego koa jest dniem, ani
te w uczony m nie moe powiedzie, e obrt ten w
ogle nie jest adnym okresem czasu.
Chciabym naprawd pozna istot i rol czasu, wedug
ktrego mierzymy ruch cia i mwimy na przykad, e
ten ruch zajmuje dwukrotnie wicej czasu ni tamten.
Dniem nazywamy nie tylko pobyt soca nad ziemi, od-
rniajcy dzie od nocy, lecz take cakowit drog so-
ca od wschodu do wschodu. Do tego drugiego znaczenia
nawizujemy, gdy mwimy, e tyle a tyle dni przemino;
noce wtedy wlicza si do dni i nie wymienia si ich osob-
no. Skoro wic dzie si wypenia ruchem soca i jego
drog cakowit od wschodu do wschodu, pytam, czy dzie
jest samym tym ruchem, czy czasem jego przebiegu, czy
te jednym i drugim. W pierwszym wypadku upynby
dzie nawet wtedy, gdyby soce przebiego cay swj tor
w okresie jednej zaledwie godziny. W drugim wypadku
nie mona by mwi, e dzie upyn, gdyby jeden
wschd soca by od drugiego oddzielony okresem nie
duszym od godziny; wtedy soce musiaoby dwadziecia
cztery razy przebiec swoj drog, aby dzie wypeni. W
trzecim wypadku nie mona by mwi o dniu ani wtedy,
gdyby soce ca sw wdrwk odbyo w cigu godziny,
ani wtedy, gdyby soce byo nieruchome, a upynoby
tyle czasu, ile zazwyczaj potrzeba socu na odbycie drogi
od ranka do nastpnego ranka.
Nie rozwaam teraz, czym jest to, co nazywamy dniem,
lecz tylko czym jest czas, wedug ktrego mierzc okr-
ny bieg soca, powiedzielibymy, e przebiego ono sw
drog w poowie zwykego czasu, gdyby jego bieg zaj
tyle czasu, ile trzeba na przeminicie dwunastu godzin.
Porwnujc te dwa okresy i uznajc okres dwunastu go-
dzin za jednostk, okres dwudziestoczterogodzinny uznali-
bymy za podwjny. Ujcie to byoby trafne, choby soce
w pewnych wypadkach przebywao drog od wschodu do
wschodu w pojedynczym, a w innych w podwjnym
okresie. Nieche wic mi nikt nie mwi, e czas polega na
ruchu cia niebieskich. Bo przecie i wtedy, gdy na prob
pewnego ma soce znieruchomiao, aby mg on toczy
bitw a do zwycistwa soce wprawdzie stao, ale
czas bieg nadal. Bitwa si toczya przez taki okres czasu,
jaki by dla niej potrzebny, i zakoczya si. Widz wic,
e czas jest pewnego rodzaju rozcigoci. Lecz czy na-
prawd widz, czy tylko zdaje mi si, e widz? Ty mi to
rozwietlisz, ktry wiatem i Prawd jeste.
24. Czy dasz, abym przyj twierdzenie, e czas polega
na ruchu cia? Nie dasz tego ode mnie. Bo sysz, e
wszelkie ciaa mog si porusza tylko w czasie Ty to
mwisz. Nie sysz za, eby mwi, i sam ruch cia jest
czasem. Kiedy si porusza ciao, wedug czasu mierzymy,
jak dugo si ono porusza od chwili, gdy si porusza
zaczo, a do chwili, kiedy si porusza przestaje. Jeeli
nie zauwayem, w ktrym momencie ruch si zacz, i cia-
o porusza si nadal, kiedy ju przestaem je obserwowa,
nie mog zmierzy czasu tego ruchu, mog tylko mwi
o czasie, jaki upyn od chwili, gdy zaczem obserwowa,
do chwili, gdy obserwowa przestaj. Jeli przez jaki du-
szy okres czasu obserwuj ruch, mog powiedzie, e ruch
ten dugo trwa, lecz aby rzec, jak dugo, musz to okreli
w odniesieniu do wybranej miary: na przykad mwimy,
e ten okres jest tak samo dugi jak tamten albo e jest
dwukrotnie duszy, i tak dalej. Jeli moemy oznaczy
punkty w przestrzeni, midzy ktrymi porusza si jakie
ciao, albo w wypadku ciaa obracajcego si wok
swej osi oznaczy odlegoci, jakie przebywaj czci
tego ciaa, to jestemy w stanie okreli, ile potrzeba cza-
su, aby ciao odbyo drog midzy dwoma punktami albo
by jego czci wykonay peny obrt.
Czym innym jest wic ruch ciaa, a czym innym to, we-
dug czego mierzymy, jak dugo on przebiega. Dla kog
nie byoby jasne, co z dwojga naley nazwa czasem? To
samo ciao moe si porusza z rn szybkoci, a moe
te trwa w bezruchu. Nie tylko jego ruch, lecz take je-
go spoczynek mierzymy czasem. Mwimy na przykad, e
pozostawao w spoczynku tak samo dugo, jak dugo si
przedtem poruszao, albo e spoczywao dwukrotnie czy
trzykrotnie duej, ni si przedtem poruszao, i tak da-
lej co moemy okreli albo na podstawie dokadnego
obliczenia, albo jak si to powiada mniej wicej".
Czas wic nie jest ruchem cia.
25. Wyznaj Ci, Panie, e nadal nie wiem, czym jest czas.
Lecz take wyznaj, i wiem, e sowa te w czasie wypo-
wiadam, e ju dugo mwi tu o czasie a owo dugo"
polega wanie na tym, e duo czasu upyno. Jake ja
to mog wiedzie, skoro nie wiem, czym jest czas? A moe
raczej nie wiem, w jaki sposb mam wypowiedzie to, co
wiem? Biada mi, ja nawet nie wiem, czego nie wiem! Ty,
Boe mj, wiadkiem, e nie kami, e przemawiam ze
szczerego serca. Ty zapalisz lamp moja, Panie Boe mj,
ciemnoci moje rozwiecisz!
20

26. Przecie prawdziwie Ci wyznaje moja dusza, e jed-
nak mierz czas. Jeste to wic tak, Boe mj, e mierz,
a nie wiem, co mierz? Wedug czasu mierz ruchy cia.
A czy samego czasu nie mierz? Czy mgbym mierzy
ruch ciaa jak dugo on trwa, jak dugo ciao odbywa
drog midzy dwoma punktami gdybym czasu, w kt-
rym si ono porusza, nie mierzy? W takim razie we-
dug czego mierz czas? Czy dusze okresy czasu mierzy-
my za pomoc krtszych, jak okciem wymierzamy du-
go belki? W taki wanie sposb, jak si zdaje, mierzymy
trwanie dugiej sylaby, porwnujc j z sylab krtsz i
mwic, e jest dwukrotnie dusza. Tak mierzymy dugo
wiersza dugociami poszczeglnych wersw, dugo wer-
sw dugociami stp, dugo stp dugoci sylab, dugo
20
Por. Ps 17, 29.
sylab dugich dugoci krtkich. Mierzymy wiersze nie
stronicami byoby to bowiem mierzenie w przestrzeni,
a nie w czasie lecz w trakcie gonego odczytywania.
I powiadamy: To jest dugi wiersz, bo upleciony z tylu a
tylu wersw. Wersy s dugie, bo si skadaj z tylu a ty-
lu stp. Stopy s dugie, bo zawieraj tyle a tyle sylab. Ta
czy tamta sylaba jest duga, bo jest dwukrotnie dusza
od sylaby krtkiej". Ale to jeszcze nie jest dokadne mie-
rzenie czasu. Bo nieraz si zdarzy moe, e powolnie wy-
powiedziany wers krtszy zajmie wicej czasu nieli prze-
czytany pospiesznie wers duszy. To samo dotyczy caego
utworu, jak te z drugiej strony stopy jednej czy
sylaby.
Dlatego wydao mi si, e czas nie jest niczym innym jak
rozcigoci. Lecz czego rozcigoci? nie wiem. Za-
stanawiam si, czy nie jest on rozcigoci samego umy-
su. C bowiem mierz, o Boe mj, kiedy w przyblieniu
okrelam, e ten okres jest duszy od tamtego, albo gdy
mwi dokadnie, e jest dwukrotnie duszy? Mierz czas,
to jasne. Lecz nie mierz przyszoci, bo jeszcze jej nie ma.
Nie mierz teraniejszoci, bo ona nie trwa. Nie mierz
przeszoci, bo ju jej nie ma. C wic mierz? Czy mie-
rz czas, ktry przemija, lecz jeszcze nie przemin jak
to powyej mwiem?
27. Nie ustawaj, duszo moja, nie tra odwagi! Bg po-
mocnik nasz, On nas uczyni, a nie my sami siebie. Zmie-
rzaj w tym kierunku, skd zaczyna prawda wita.
Przypumy, e syszymy dwik wydawany przez jakie
ciao. Dwik ten zaczyna rozbrzmiewa i rozbrzmie-
wa i po pewnym czasie milknie. Zapada cisza. Dwik
przemin, ju go nie ma. Zanim zacz rozbrzmiewa, na-
lea do przyszoci i nie mona byo go mierzy, gdy
jeszcze go nie byo. I teraz te nie mona go mierzy, al-
bowiem ju go nie ma. Mierzy mona go byo wtedy, kie-
dy rozbrzmiewa, albowiem istniao to, co mogoby by
mierzone. Ale i wtedy to nie trwao, lecz nieustannie
zmierzao ku chwili, w ktrej miao przesta istnie. Czy
wanie z tego powodu byo bardziej wymierne? Przemi-
jajc, osigao jak rozcigo czasow, dziki ktrej mo-
go by mierzone; sama teraniejszo za nie ma adnej
rozcigoci.
Jeli tak, to przypumy, e oto rozbrzmiewa teraz in-
ny dwik i nadal dwiczy bez przerwy. Mierzymy go,
dopki brzmi, bo kiedy ustanie, bdzie ju nalea do
przeszoci i ju nie bdzie tego, co moglibymy mierzy.
Postarajmy si go zmierzy i dokadnie okreli dugo je-
go trwania. Lecz on nadal brzmi, a przecie mona by go
zmierzy tylko od chwili, w ktrej zacz rozbrzmiewa, do
chwili, w ktrej by zamar. Mierzc, okrelamy odlego
midzy dwoma punktami, pocztkiem i kocem. Dlatego
nie mona zmierzy dugoci trwania dwiku, ktry jesz-
cze nie usta; nie mona powiedzie, jak jest dugi czy jak
krtki, czy dorwnuje pod wzgldem czasowym jakiemu
innemu dwikowi, czy te jest poow albo podwoje-
niem jakiego innego dwiku, i tak dalej. Kiedy za
ten dwik umilknie, to ju go nie bdzie. W jaki wic
sposb bdzie go mona zmierzy?
Pomimo to mierzymy czas chocia nie moemy mie-
rzy ani tego, czego ju nie ma, ani tego, czego jeszcze nie
ma, ani tego, co nie ma adnej rozcigoci, ani te tego,
co jest bez pocztku i kresu. Nie mierzymy wic ani prze-
szoci, ani przyszoci, ani teraniejszoci, ani czasu wa-
nie przemijajcego. A jednak mierzymy czas!
Wers: Deus Creator omnium" (Stworzyciel wszystkich
rzeczy, Bg")
21
skada si z omiu przemiennie krtkich
i dugich sylab. Cztery krtkie sylaby pierwsza, trzecia,
pita i sidma s pojedynczymi w stosunku do czterech
sylab dugich drugiej, czwartej, szstej i smej. Kada
z dugich sylab ma podwjn dugo w stosunku do ka-
21
Pierwszy wers jednego z hymnw w. Ambroego.
dej z sylab krtkich. Wypowiadajc ten wers, mog to
stwierdzi, jeli w ogle mog ufa wasnym uszom. Su-
chem mierz dug sylab, porwnujc j z krtk, i
stwierdzam, e trwa ona dwukrotnie duej. Ale przecie
duga zaczyna dwicze dopiero wtedy, gdy krtka ju
zamilka. Zreszt sam dug te mierz wtedy, kiedy jej
ju nie ma, gdy mog j mierzy jedynie jako skoczo-
na. A zakoczenie jej oznacza przeminicie. Czym wic jest
to, co mierz? Gdzie ta krtka sylaba, ktr si posuguj
jako miar? Gdzie ta duga, ktr mierz? Obie zabrzmia-
y, uleciay, przeminy, ju ich nie ma. A ja je mierz. I
z takim stopniem pewnoci, z jakim mona ufa dowiad-
czonemu uchu, stwierdzam, e pod wzgldem czasowym
jedna jest pojedyncza, a druga podwjna. To za mog
stwierdzi dopiero wtedy, gdy przeminy i s zakoczone.
Mierz wic nie same dwiki, ktrych ju nie ma, lecz
co. co w mojej pamici utkwio.
W tobie, umyle mj, mierz czas. Nie prbuj mi prze-
szkadza, nie prbuj sobie samemu przeszkadza zamtem
wrae, jakie odbierasz. W tobie powtarzam mierz
czas. Wraenie, jakie mijajce rzeczy na tobie wywieraj,
pozostaje w tobie, gdy one przeminy. To wraenie, jako
obecne, mierz, a nie owe rzeczy, dziki ktrych przemini-
ciu ono powstao. To wraenie mierz, kiedy mierz czas.
Albo wic to wanie jest czasem, albo wcale nie mierz
czasu.
Kiedy mierzymy okresy ciszy i powiadamy, e dany jej
okres trwa tak samo dugo, jak dany okres rozbrzmiewa-
nia dwiku, mierzymy dwik w myli, tak jakby nadal
dwicza, i dziki temu moemy oceni dugo trwania
okresw ciszy. Nawet nie otwierajc ust i nie wydajc a-
dnego dwiku, moemy w mylach przebiega wiersze i
wersy, i jakiekolwiek mowy, i wszelkiego rodzaju wymier-
ne ruchy. Moemy uzna, e jaki wiersz zajmuje wicej
albo mniej czasu ni inny zupenie tak, jakbymy oba
gono wyrecytowali. Jeli jaki czowiek ma wyda du-
szy dwik i z gry postanawia, jak dugi ma on by, poz-
wala takiemu okresowi czasu upyn w ciszy, powierza go
pamici i wtedy zaczyna wydawa dwik, ktry rozbrzmie-
wa dopty, dopki do zamierzonego nie dobiegnie kresu
a raczej naleaoby rzec nie: rozbrzmiewa", ale roz-
brzmiewa i bdzie rozbrzmiewa". Co bowiem z niego ju
si dokonao, to rozbrzmiewao. Co si jeszcze nie dokona-
o, bdzie rozbrzmiewa. Kiedy si to dokonuje, czujna u-
waga czowieka, bdca czym teraniejszym, przeprowa-
dza przyszo ku przeszoci: przyszo cigle si zmniej-
sza, a przeszo wzrasta, a wreszcie po zupenym
wchoniciu przyszoci wszystko jest ju tylko prze-
szoci.
28. Lecz w jaki sposb mona zmniejsza albo wcha-
nia przyszo, ktra jeszcze nie istnieje? I jak moe wzra-
sta przeszo, ktrej ju nie ma? Moliwe jest to tylko
dziki temu, e w umyle, ktry owych rzeczy dokonuje,
istniej trzy funkcje: oczekiwanie, uwaga i pami. To,
czego umys oczekuje, poprzez to, na co zwraca uwag,
przechodzi w to, co on zapamituje. Na pewno przyszoci
jeszcze nie ma. A jednak tkwi w umyle oczekiwanie przy-
szoci. Na pewno przeszoci ju nie ma. A jednak prze-
chowuje si w umyle pami o przeszoci. Na pewno czas
teraniejszy nie ma adnej rozcigoci, bo istnieje tylko
w samym momencie swego przemijania. Ale trwa skupie-
nie umysu, w ktrym to, co ma by, przebiega ku nie-
istnieniu. Dugi wic jest nie czas przyszy bo jego w
ogle nie ma; duga przyszo to dugie przeczucie przy-
szoci. Dugi jest nie czas przeszy bo jego w ogle nie
ma; duga przeszo to dugie wspomnienie o przeszoci.
Oto mam wyrecytowa dobrze mi znany psalm. Zanim
zaczn, moje oczekiwanie jest zwrcone ku jego caoci.
Skoro zaczem, to ile z niego strciem w przeszo, tyle
zalega moj pami. Zakres dziaania, ktremu si powi-
cam, podzielony jest midzy pami, zwrcon ku temu,
co ju wypowiedziaem, i oczekiwanie, zwrcone ku temu,
co mam wypowiedzie. Uwaga jednak cigle jest obecna
przez ni przechodzi w przeszo to, co byo przyszoci.
Im duej trwa to dziaanie, tym bardziej kurczy si dzie-
dzina oczekiwania, a powiksza si dziedzina pamici, a
wreszcie cae oczekiwanie zostaje pochonite, gdy recyta-
cja dobiega koca i caa zapada w dziedzin pamici. Co
dotyczy caego psalmu, stosuje si te do jego czci, a na-
wet do jego sylab. Odnosi si to rwnie do kadego du-
szego dziaania, ktrego tylko ma czstk moe by na
przykad recytacja owego psalmu. Stosuje si to wreszcie
do caego ycia ludzkiego, ktrego skadnikami s wszyst-
kie dziaania czowieka, a take do caej historii ludzko-
ci, ktrej czciami s wszystkie ludzkie ywoty.
29. Lecz miosierdzie Twoje lepsze jest nili ycie"
22
.
Rozproszeniem jest ycie moje, lecz prawica Twoja ocalia
mnie w moim Panu, Synu Czowieczym, bdcym Pored-
nikiem midzy Tob jedynym a nami wieloma ocalia
mnie wieloma sposobami i pord wielu prb, abym przez
Niego mg uchwyci to, w co sam te zostaem uchwyco-
ny
23
, i abym si skupi z rozproszenia moich dni dawnych,
dc do jednej tylko rzeczy, a przeszo odrzuciwszy w
zapomnienie
24
nie rozproszony, lecz wiadomie zwrco-
ny ku temu, co jest przede mn, a nie ku temu, co tylko
nastanie i przeminie. Nie w rozproszeniu, ale w skupionej
woli zmierzam do palmy powoania ku wyszemu yciu,
w ktrym usysz pie chway Twej i bd patrzy na
Twoj pikno, ktra ani nie nastaje, ani nie przemija.
Teraz lata moje pord szlochu pyn. Ty, Panie, pociech
jeste moj. Ty, Ojcze mj, wieczny jeste. Jam za rozer-
wany midzy rne dziedziny czasu, ktrych ukadu nie
22
Ps 62, 4.
23
Por. Flp 3, 12.
24
Por. Flp 3, 13.
znam. Myli moje, najgbsze ycie duszy mej rozdziera-
j burzliwe przemiany, dopki w Ciebie nie wpyn, oczy-
szczony ju, stopiony w ogniu Twej mioci.
30. Wtedy okrzepn i ustal si w Tobie, w Twojej praw-
dzie bdcej form mej istoty. I ju nie bd naraony na
pytania ludzi, ktrzy, paleni chorob, wymierzon im jako
kara, wicej pragnliby wypi, nieli mog, i dopytuj si:
Co czyni Bg, zanim, niebo uczyni i ziemi?" Albo:
Dlaczego postanowi co uczyni, skoro nigdy przedtem
nic nie czyni?" Spraw, Panie, aby lepiej si zastanowili
nad tym, co mwi; aby pojli, e sowo nigdy" nie ma
sensu, jeli nie istnieje czas. Kiedy si mwi, e kto nigdy
czego nie uczyni, czy to nie znaczy, e nie uczyni tego
w adnym czasie? Nieche wic zrozumiej, e nie moe
istnie czas bez stworzenia i niech przestan zadawa
niedorzeczne pytania. I niech ku temu, co jest przed nimi,
zdaj.
25
Niech pojm, e przed wszystkimi czasami Ty
jeste wiecznym Stwrc wszystkich czasw. A nie s
wspwieczne Tobie adne czasy ani adne stworzenie,
chociaby nawet istniao jakie stworzenie ponad czasem.
31. Panie Boe mj, jake gbokie s tajemnice Twoje
i jake daleko mnie od nich odepchny skutki moich grze-
chw. Uzdrw oczy me, aby si mogy Twoim wiatem
radowa. Gdyby istnia umys wyposaony w tak olbrzymi
wiedz i przedwiedz, e caa przeszo i caa przyszo
byyby mu tak dokadnie znane, jak mnie jest znany ulu-
biony psalm, cudowny byby to umys, zadziwiajcy a do
zgrozy! gdy si pomyli, e kada rzecz z czasw minio-
nych i kada rzecz z wiekw, jakie jeszcze nadejd, byaby
przed nim tak odsonita, jak dla mnie, kiedy w psalm
recytuj, jasne jest, ile wersw i jakich byo w nim od
pocztku oraz ile i jakich zostao jeszcze do koca. Ale nie
25
Por. Flp 3, 13.
do pomylenia jest, eby Ty, Stworzyciel wszechrzeczy,
Stworzyciel dusz i cia nie do pomylenia jest, eby
jedynie w taki sposb zna przyszo i przeszo. O wiele,
wiele cudowniejsza jest Twoja wiedza i o wiele bardziej
tajemnicza. Odmienna jest ona od wiedzy czowieka, kt-
ry recytuje wersy dobrze sobie znane albo sucha recyta-
cji znanego sobie psalmu wtedy bowiem uczucia jego
s zmienne, a uwaga podzielona, zajta czciowo oczeki-
waniem sw przyszych, czciowo pamici o sowach
ju przebrzmiaych. Inaczej Ty, niezmiennie wiekuisty,
prawdziwie wieczny Stwrca umysw jak na pocztku
znae niebo i ziemi wiedz woln od wszelkiej zmiany,
tak te dziaaniem wolnym od wszelkiej zmiany uczynie
niebo i ziemi. Kto to pojmuje, niech Ci sawi. Kto tego
nie pojmuje, te niech sawi Ciebie. Jake wysoko jeste
wzniesiony ponad wszystko, a mieszkasz pord tych, kt-
rzy s pokornego serca. Ty podnosisz upadych, a nie upa-
daj ci, ktrych moc Ty jeste.
KSIGA DWUNASTA
1. Jake si krzta serce moje, Panie w tym moim
ubogim yciu potrznite sowami Twego Pisma wi-
tego! Nieudolno ludzkiego rozumu rozbrzmiewa zazwy-
czaj obfitymi sowami, bo poszukiwanie jest bardziej ga-
datliwe nieli znalezienie. Duej si prosi, nieli otrzymu-
je. Rka, gdy koacze do wrt, bardziej si trudzi, ni wte-
dy, kiedy bierze dar. Mamy obietnice. Kt je udaremni?
Jeeli Bg z nami, kt przeciw nam?"
1
Procie, a b-
dzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; koaczcie, a bdzie
wam otworzone. Kady bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto
szuka, znajduje, a koaczcemu bdzie otworzone."
2
To
Twoje obietnice. Kt by si ba zawodu, skoro obiecuje
Prawda?
2. Wobec wyyny majestatu Twego pokorne moje usta
wyznaj, e Ty uczynie niebo i ziemi to niebo, ktre
widz, i ziemi, po ktrej chodz, i z ktrej jest te ta
odziewajca mnie ziemia: to moje ciao te Ty uczynie.
Lecz gdzie jest niebo nad niebiosami dla Pana, to, o kt-
rym syszymy w psalmie: Niebo nad niebiosami dla Pana,
a ziemi da synom czowieczym"
3
? Gdzie jest to niebo,
ktrego nie widzimy, to niebo, wobec ktrego wszystko, co
widzimy, jest tylko ziemi? Pikno ksztatw zostaa na-
dana caemu materialnemu wszechwiatowi, nawet najni-
1
Rz 8, 31.
2
Mt 7, 78.
3
Ps 113, 16.
szym jego czciom, chocia nie wszystkim jednakowo;
dnem jego jest nasza ziemia. Ale wobec owego nieba nad
niebiosami nawet niebo naszej ziemi jest ziemi. Suszne
jest wic nazwanie obu tych wielkich cia ziemi, gdy si
je porwnuje z owym niewysowionym niebem, ktre jest
dla Pana, a nie dla synw czowieczych.
3. O tej ziemi mwi si, e bya niewidzialna i nieu-
ksztatowana
4
, czyli e bya jak niepojt otchani, nad
ktr nie janiao wiato niewtpliwie dlatego, e nie
miaa jeszcze adnej formy. A co oznacza to, co kazae
napisa, e ciemnoci byy nad otchani? Tylko to, e nie
byo adnego wiata. Jeliby bowiem byo wiato, gdzie
indziej mogoby by jak nie ponad wszystkim, aby wszyst-
ko owietla? Kiedy wiata jeszcze nie byo, czyme by-
a obecno ciemnoci, jeli nie brakiem wiata? W grze
zalegay ciemnoci, poniewa wiata jeszcze nie byo, po-
dobnie jak cisza panuje tam, gdzie nie ma adnego dwi-
ku. Czy obecno ciszy nie oznacza wanie nieobecnoci
dwiku? Przecie Ty sam, Panie, nauczye dusz tych
prawd, ktre ona teraz wobec Ciebie wyznaje. Czy to nie
Ty sam, Panie, pouczye mnie, e zanim uksztatowae
ow bezksztatn materi w rne formy, nie byo ani
barwy, ani ksztatu adnego, ani ciaa, ani ducha? Nie by
to jednak stan nicoci; istniaa jaka bezksztatna materia,
nie majca adnych cech.
4. Jak nazw naleao jej nada, aby nawet mniej by-
stre umysy mogy mie o niej jakie wyobraenie? Czy
nie byo konieczne nazwanie jej sowem dobrze znanym?
A we wszystkich czciach wiata c mogo by blisze-
go bezksztatnoci nieli niebo i otcha morza? Poniewa
znajduj si one na najniszym szczeblu pord rzeczy
stworzonych, mniej s nacechowane piknoci nieli rze-
4
Por. Rdz l, 2. Wedug Wulgaty: A ziemia bya pusta
i prna".
czy znajdujce si ponad nimi, promienne i wspaniae. Dla-
czego wic nie miabym przyj, e wanie ow bezkszta-
tn materi, ktr bez piknoci uczynie, aby z niej pik-
ny wiat uczyni, nazwano w sposb przystpny dla lu-
dzi ziemi niewidzialn i nieuksztatowan?
5. Kiedy myl nasza stara si dociec, jak t materi na-
ley pojmowa, i powiada sobie, e nie moe to by pojcie
abstrakcyjne, uchwytne jedynie dla umysu, jak pojcie
ycia albo sprawiedliwoci, gdy jest to materia, z ktrej
utworzono ciaa, ale te nie moe ona by dostrzegalna dla
zmysw, poniewa w niej jako niewidzialnej i nieukszta-
towanej nie ma niczego, co mona by zobaczy czy w jaki-
kolwiek sposb odczu zmysami kiedy tak medytuje
myl ludzka, nieche si w tej sprawie pokusi o wiedz
niewiedzy; czy moe wiedzy niewiedz?
6. Ja za, Panie, chciabym wyzna przed Tob ustami
mymi i pirem wszystko, czego mnie o tej materii nauczy.
Syszc o niej niegdy, nie rozumiaem, co jej nazwa ozna-
cza, ani te nie rozumieli tego ludzie, ktrzy mi o niej
mwili. Wyobraaem j sobie w rne, nieprzeliczone,
sposoby, a wic jest jasne, e w ogle nie o niej mylaem.
Mj umys szamota si z wyobraeniami wstrtnych i bu-
dzcych zgroz ksztatw, bdcych wypaczeniami kszta-
tw znanych, a wic jednak bdcych ksztatami. To, co
bezksztatne, pojmowaem nie jako co, czemu brak wszel-
kiego ksztatu, lecz jako co majcego ksztat tak niezwyk-
y i potworny, e gdyby si ukaza, zmysy nasze by si
wzdrygny, a sabo nasza skuliaby si z trwogi. To, co
sobie w taki sposb wyobraaem, nie byo naprawd bez-
ksztatne, czyli pozbawione wszelkiego ksztatu, lecz byo
tylko nieksztatne w porwnaniu do rzeczy pikniej u-
ksztatowanych. Wprawdzie zdrowy rozum mi podszepty-
wa, e jeli chc sobie wyobrazi co rzeczywicie bez-
ksztatnego, musz temu odj wszelkie lady jakiegokol-
wiek ksztatu; lecz nie mogem sobie czegokolwiek tak zu-
penie bezksztatnego wyobrazi. atwiej by mi byo przy-
j, e co, co nie ma adnego ksztatu, w ogle nie ist-
nieje, nieli sobie wyobrazi co poredniego midzy form
a nicoci, nie bdcego ani czym uksztatowanym, ani
nicoci, poj co bezksztatnego, graniczcego z nicoci.
Wreszcie moja myl przestaa o to pyta moj wyobra-
ni, pen obrazw cia uksztatowanych, ktre dowolnie
zmieniaa i urozmaicaa. Zamiast tego zwrciem uwag na
same ciaa i staraem si gbiej wnikn w ich zmienno,
wskutek ktrej przestaj by tym, czym przedtem byy, i
zaczynaj by tym, czym przedtem nie byy. Podejrzewa-
em, e owo przejcie z ksztatu do ksztatu dokonuje si
poprzez pewnego rodzaju bezksztatno, a nie poprzez ni-
co. Pragnem jednak wiedzie, a nie przypuszcza. Ale
gdyby usta moje i piro chciay opowiedzie przed Tob
o wszystkich zawikanych wzach tej kwestii, jakie mi
pozwolie rozplata ktry czytelnik miaby cierpli-
wo to ledzi? Nie zaniedba jednak serce moje skada-
nia Tobie hodu i piewania pieni pochwalnych za to tak-
e, czego wyrazi tu sowami nie mog.
Zmienno, cecha wszystkich rzeczy podlegych zmia-
nom, umoliwia im przyjmowanie wszelkich ksztatw, w
jakie si one przeobraaj. A sama czym jest? Duchem czy
ciaem? Czy moe jakim szczeglnym rodzajem ducha al-
bo ciaa? Gdyby mona byo powiedzie: nic, a jednak
co", co, co istnieje i nie istnieje" tak bym j nazwa.
W jaki sposb ona istniaa, majc przyj ksztaty wi-
dzialne i uporzdkowane.
7. A skde si wzia, jeli nie od Ciebie? Od Ciebie
przecie pochodz wszystkie rzeczy, w jakimkolwiek
stopniu istniejce lecz tym dalej bdce od Ciebie, im
mniej s do Ciebie podobne (oczywicie, nie mwi tu o
odlegoci przestrzennej). To znaczy, e Ty, Panie, ktry
nie jeste raz taki, innym razem inny, lecz zawsze, zaw-
sze, zawsze ten sam wity, wity, wity, Pan Bg
wszechmocny"
5
na pocztku, ktry jest w Tobie samym,
w mdroci, ktra z Twojej narodzona jest substancji, u-
czynie co z niczego.
Uczynie niebo nad niebiosami i ziemi, lecz nie z sie-
bie. Gdyby je uczyni z siebie, byyby one rwne jedno-
rodzonemu Synowi Twemu, przeto i Tobie, a nie byoby
rzecz sprawiedliw, by Tobie rwne byo cokolwiek, co
by nie byo w Tobie. Lecz oprcz Ciebie nie byo nic, z
czego mgby te byty uczyni, Boe, Jedyny w Trjcy i
Troisty w Jednoci. Na pewno wic z niczego uczynie nie-
bo nad niebiosami i ziemi, co wielkiego i co maego
rzeczy dobre, jak wszystko, co stworzye, bo i wszechmoc-
ny jeste, i dobry tamto wielkie niebo i t ma ziemi.
Ty bye i niczego nie byo poza Tob. Z niczego wic
stworzye niebo nad niebiosami i ziemi dwie rne
dziedziny: jedna blisk Ciebie, drug blisk nicoci; jed-
n, ktr tylko Ty przerastasz, i drug, od ktrej niczego
niszego nie ma.
8. Tamto niebo nad niebiosami jest dla Ciebie, Panie.
Ziemi za przeznaczye dla synw czowieczych jako
wiat, ktry by mogli oglda i ktrego by mogli dotyka.
Lecz nie bya ona jeszcze taka, jak teraz widzimy i jakiej
dotykamy. Niewidzialna bya i nieuksztatowana. Bya
otchani, nad ktra nie janiao wiato, lecz ciemnoci
byy nad otchani, to znaczy, e mrok by jeszcze gstszy,
ni bywa w otchani morza. Ta bowiem otcha wodna,
ktra teraz istnieje widzialna, nawet w najgbszych swoich
czeluciach ma jaki rodzaj wiata, dostrzegalnego dla ryb
i yjtek pezajcych po morskim dnie. Wtedy jednak caa
ziemia bya niemal nicoci, gdy bya jeszcze zupenie
bezksztatna. Ju jednak istniao to, co mogo zosta u-
ksztatowane. To Ty, Panie, uczynie wiat z materii bez-
ksztatnej, z owej prawie nicoci uczynionej z zupenej ni-
5
Ap 4, 8.
coci uczynie te wszystkie rzeczy wspaniae, jakie my
ludzie, podziwiamy.
Przewspaniae to niebo materialne nad nami, utwierdze-
nie dzielce wody od wd, uczynie w drugim dniu po
stworzeniu wiata w dniu pierwszym. Rzeke: Niech si-
stanie!" i stao si.
6
Utwierdzenie to nazwae niebem
lecz tylko niebem nad nasz ziemia i morzem, nad nimi,
ktre uczynie trzeciego dnia, nadajc widzialn form
materii przedtem bezksztatnej, ktr uczynie by przed
wszelkimi dniami. Uczynie przed pierwszym dniem take
niebo lecz byo to niebo nad niebiosami. Jest powie-
dziane, e na pocztku uczynie niebo i ziemi. Lecz zie-
mia, jak przed pierwszym dniem uczynie, bya bez-
ksztatn materi, gdy syszymy, e bya niewidzialna i
nieuksztatowana, a ciemnoci zalegay nad otchani. Z tej
to niewidzialnej i nieuksztatowanej ziemi, z tej bezksztat-
noci, z tej niemal nicoci zrobie wszystkie rzeczy, jakie
stanowi zmienny wszechwiat. Ale czy waciwie mona
powiedzie, e go stanowi? Przecie w tym wiecie widocz-
na jest sama zmienno. Rozpoznajemy w nim pory czasu
i moemy je mierzy dziki temu, e powstaj one przez
zmienianie si i przeksztacanie rzeczy, ktrych materi
jest wspomniana wyej ziemia niewidzialna.
9. Dlatego te Duch wity, ktry poucza Twego sug,
nic nie mwi o porach ani o dniach, gdy wspomina, e na
pocztku uczynie niebo i ziemi. Z pewnoci owo niebo
nad niebiosami, ktre na pocztku uczynie, to jaki twr,
ktry jest czystym rozumem. Chocia bynajmniej nie jest
wspwieczne Tobie, Trjcy, to jednak uczestniczy w Two-
jej wiecznoci. Dziki sodyczy i szczciu kontemplowania
Ciebie ma ono moc powstrzymania swej skonnoci do
zmian. Bez adnego uchybienia trwajc przy Tobie, odkd
zostao stworzone, gruje nad wszelk pdzcego czasu
6
Por. Rdz l, 6.
zmiennoci. Take owa materia bez formy, ziemia niewi-
dzialna i nieuksztatowana, nie zostaa zaliczona do dzie
powstaych w obrbie dni. Gdzie bowiem nie ma adnego
ksztatu ani porzdku, nic nie nastaje ani nie przemija, a
wic nie ma adnych dni ani adnych zmian dokonujcych
si w czasie.
10. O Prawdo, wiato serca mego, nieche sucham Cie-
bie, a nie podszeptw z pory ciemnoci, w ktr si nie-
gdy tak pogryem, e czarna noc mnie ogarna lecz
nawet tam, na dnie, kochaem przecie Ciebie! Zbdziem
i przypomniaem sobie, e istniejesz, usyszaem, jak za
mn woasz, abym wrci a ledwie dosysze zdoaem
Twoje woanie, taka si wok mnie kbia wrzawa go-
sw niespokojnych. Powracam stamtd, ciko dyszc. Mo-
je usta szukaj arliwie Twego zdroju. Nieche mnie teraz
nikt nie prbuje od niego odrywa. Do tego zdroju przy-
bli wargi i y bd. Czy mog sam oywi siebie? B-
dc sam, yem le, byem dla siebie mierci. Dopiero w
Tobie odywam. Ty do mnie mw. Ty mnie pouczaj. Za-
wierzyem Twoim Ksigom. A sowa ich jake tajemnicze.
11. Usyszaem w gbi serca Twj gos, Panie, mwicy
mi dobitnie, e jeste wieczny i e Ty jedynie masz nie-
miertelno
7
, gdy nie ma w Tobie adnej zmiany: ani
przeksztacenia, ani ruchu; ani te wola Twoja nie zmie-
nia si z upywem czasu; wola bowiem, ktra si zmienia,
nie jest niemiertelna. To przed obliczem Twoim
jest dla mnie jasne i modl si, abym to coraz lepiej rozu-
mia i abym w wietle tej prawdy wytrwa roztropnie pod
skrzydami Twymi. Rwnie dobitnie objawie, Panie,
memu sercu, e Ty stworzye wszystkie natury i substan-
cje, ktre nie s tym, czym Ty jeste, lecz jednak istniej.
Od Ciebie pochodzi wszystko; tylko to, co w ogle nie ma
bytu, nie pochodzi od Ciebie. Nie pochodzi wic od Ciebie
7
Por. l Tm 6, 16.
ruch woli odrywajcej si od Ciebie, ktry jeste, i dcej
do tego, co w mniejszym stopniu istnieje. Ruch taki jest
wystpny i grzeszny. Ale nie moe grzech adnego czo-
wieka w jakiejkolwiek mierze zaszkodzi Tobie albo za-
kci Twego wadania czy to u szczytu stworzenia, czy
na jego dnie. To przed obliczem Twoim jest dla mnie
jasne i modl si, abym to coraz lepiej rozumia i abym w
wietle tej prawdy wytrwa roztropnie pod skrzydami
Twymi.
Usyszaem w gbi serca Twj gos mwicy mi dobit-
nie take to, e nie jest Tobie wspwieczny nawet ten
Twj twr, ktry tylko Tob si raduje. Niebo nad niebio-
sami, chocia w swej niezomnej czystoci tylko Ciebie
chonie, jednak nigdzie i nigdy si nie wyzbywa swej na-
tury zmiennej. Lecz dziki staej Twojej obecnoci i dziki
temu, e caa mioci do Ciebie przywiera, nie ma ono
ani przyszoci, ktrej mogoby oczekiwa, ani przeszoci,
ktra by wspominao; dlatego te nigdy si nie zmienia
i nie rozpada si na przeszo i przyszo. Jake szczli-
wy, skoro takim jest, musi by w twr, cigle choncy
Twoj szczliwo jake szczliwy, skoro Ty w nim
cigle mieszkasz, zawsze go owiecasz! Nie znajduj dla
owego nieba nad niebiosami, ktre do Pana naley
8
, lep-
szego miana ni miano domu Twego stale wpatrujcego
si w Twoj pikno, nigdy nie zwracajcego si ku cze-
mu innemu, niszemu; miano umysu czystego, najpeniej
harmonijnego w niewzruszonym pokoju witych duchw,
mieszkacw Twego niebiaskiego miasta, wzniosego po-
nad ziemskim niebem.
Mylc o tym miecie, dusza moe poj, jak daleko do-
sza w swojej wdrwce jeli ju aknie Ciebie; jeli
zy stay si jej chlebem we dnie i w nocy, gdy mwi jej
co dzie: Gdzie jest Bg twj?"
9
; i jeli ju tylko o jedno-
8
Por. Ps 113, 16.
9
Por. Ps 41, 34.
prosi Pana i o jedno zabiega: aby moga mieszka w domu
Twoim po wszystkie dni swego ycia.
10
C bowiem moe
by jej yciem, jeli nie Ty? A czyme s Twe dni, jeli
nie wiecznoci Twoj? Czyme, jeli nie Tw wiecznoci,
s lata Twoje, ktre nigdy nie ustan, bo zawsze jeste ten
sam?
11
Nieche z tego dusza w takiej mierze, w jakiej po-
j potrafi, zrozumie, jak wysoko jeste w swej wiecznoci
wyniesiony ponad wszelki czas, skoro i Twj dom, ktry
adnej nie odby wdrwki, ten dom, chocia nie jest
wspwieczny Tobie, jednak trwajc przy Tobie nieu-
stannie i nienagannie adnym kolejom czasu nie podle-
ga. To przed obliczem Twoim jest dla mnie jasne i
modl si, abym to coraz lepiej rozumia i abym w wietle
tej prawdy wytrwa roztropnie pod skrzydami Twymi.
Zmiany, jakie si dokonuj w rzeczach bdcych ostat-
ni i najnisz czci Twego stworzenia, maj podoe
w jakiej nie znanej mi bezksztatnej materii. Chyba tylko
czowiek, ktry bka si po manowcach i miota pord
uroje, moe twierdzi, e gdyby odjto i zniszczono wszel-
k form i zostaaby tylko bezksztatno, na ktrej podo-
u rzeczy zmieniaj si i przeobraaj z ksztatu w ksztat,
to ta bezksztatno mogaby wykazywa znamiona upywu
czasu. Byoby to zupenie niemoliwe; bez ruchu powodu-
jcego zmian nie ma okresw czasu; a nie moe by ru-
chu i zmiany tam, gdzie aden ksztat nie istnieje.
12. Rozwaywszy te wszystkie problemy, Boe mj, w
takiej mierze, w jakiej mnie do tego uzdolnie, w jakiej
mnie pobudzasz do pukania i pukajcemu otwierasz, znaj-
duj wrd Twoich tworw dwa byty nie podlege czaso-
wi. aden z nich jednak nie jest Tobie wspwieczny. Je-
den jest tak uksztatowany, e w nieustannym kontemplo-
waniu Ciebie, bez adnej przerwy wywoanej jakimkol-
10
Por. Ps 26, 4.
11
Por. Ps 101, 28.
wiek ruchem, korzysta majc natur zmienn, ale nigdy
si nie zmieniajc z Twojej niezmiennoci i wiecznoci.
Drugi za byt tak by bezksztatny, e nie mg wyzby
si jednej formy i przybra innej czy to ruchu, czy
spoczynku przez co zostaby poddany czasowi; ale go
w tej bezksztatnoci nie zostawie. Uczynie na poczt-
ku zanim si jakiekolwiek dni zaczy niebo i ziemi,
owe dwa byty, o ktrych ju mwiem.
Ziemia bya niewidzialna i nieuksztatowana, a ciemnoci
byy nad otchani. Zdanie to ujte w taki sposb, aby
je mogli do pewnego stopnia zrozumie rwnie ci, ktrzy
nie potrafi poj cakowitego braku wszelkiej formy, nie
bdcego jednak nicoci opisuje ow bezksztatn ma-
teri, z ktrej miae uczyni zarwno utwierdzenie nie-
bieskie, jak i ziemi widzialn i uksztatowan, jak i pik-
ne wody, jak te wszelkie inne skadniki tego wiata. Rze-
czy te, jak czytamy, uczynie ju w cigu dni, bo maj
tak natur, e przejawiaj si w nich koleje czasu wedug
uporzdkowanych zmian ruchw i ksztatw.
13. Tak interpretuj Twoje Pismo wite, Boe mj, kie-
dy w nim czytam, e na pocztku Bg uczyni niebo i zie-
mi, a ziemia bya niewidzialna i nieuksztatowana, a cie-
mnoci byy nad otchani. Nie jest podane, w ktrym dniu
te pierwsze byty uczynie. Wnioskuj wic, e mwi si
tu o owym niebie nad niebiosami, niebie intelektualnym,
gdzie umys poznaje wszystko od razu nie czciowo,
nie zagadkowo, nie jak w zwierciadle, ale w peni i jawnie,
twarz w twarz
12
; nie najpierw to, a potem owo, lecz
jak si rzeko poznaje wszystko naraz, bez adnej ko-
lejnoci czasowej. Ziemia za oznacza ow materi niewi-
dzialn i nieuksztatowana, te nie podlegajc adnej ko-
lejnoci czasowej, bdcej zawsze zmian czego w co in-
nego; gdzie nie ma adnego ksztatu, nie moe te by
12
Por. l Kor 13, 12.
prosi Pana i o jedno zabiega: aby moga mieszka w domu
Twoim po wszystkie dni swego ycia.
10
C bowiem moe
by jej yciem, jeli nie Ty? A czyme s Twe dni, jeli
nie wiecznoci Twoj? Czyme, jeli nie Tw wiecznoci,
s lata Twoje, ktre nigdy nie ustan, bo zawsze jeste ten
sam?
11
Nieche z tego dusza w takiej mierze, w jakiej po-
j potrafi, zrozumie, jak wysoko jeste w swej wiecznoci
wyniesiony ponad wszelki czas, skoro i Twj dom, ktry
adnej nie odby wdrwki, ten dom, chocia nie jest
wspwieczny Tobie, jednak trwajc przy Tobie nieu-
stannie i nienagannie adnym kolejom czasu nie podle-
ga. To przed obliczem Twoim jest dla mnie jasne i
modl si, abym to coraz lepiej rozumia i abym w wietle
tej prawdy wytrwa roztropnie pod skrzydami Twymi.
Zmiany, jakie si dokonuj w rzeczach bdcych ostat-
ni i najnisz czci Twego stworzenia, maj podoe
w jakiej nie znanej mi bezksztatnej materii. Chyba tylko
czowiek, ktry bka si po manowcach i miota pord
uroje, moe twierdzi, e gdyby odjto i zniszczono wszel-
k form i zostaaby tylko bezksztatno, na ktrej podo-
u rzeczy zmieniaj si i przeobraaj z ksztatu w ksztat,
to ta bezksztatno mogaby wykazywa znamiona upywu
czasu. Byoby to zupenie niemoliwe; bez ruchu powodu-
jcego zmian nie ma okresw czasu; a nie moe by ru-
chu i zmiany tam, gdzie aden ksztat nie istnieje.
12. Rozwaywszy te wszystkie problemy, Boe mj, w
takiej mierze, w jakiej mnie do tego uzdolnie, w jakiej
mnie pobudzasz do pukania i pukajcemu otwierasz, znaj-
duj wrd Twoich tworw dwa byty nie podlege czaso-
wi. aden z nich jednak nie jest Tobie wspwieczny. Je-
den jest tak uksztatowany, e w nieustannym kontemplo-
waniu Ciebie, bez adnej przerwy wywoanej jakimkol-
10
Por. Ps 26, 4.
11
Por. Ps 101, 28.
wiek ruchem, korzysta majc natur zmienn, ale nigdy
si nie zmieniajc z Twojej niezmiennoci i wiecznoci.
Drugi za byt tak by bezksztatny, e nie mg wyzby
si jednej formy i przybra innej czy to ruchu, czy
spoczynku przez co zostaby poddany czasowi; ale go
w tej bezksztatnoci nie zostawie. Uczynie na poczt-
ku zanim si jakiekolwiek dni zaczy niebo i ziemi,
owe dwa byty, o ktrych ju mwiem.
Ziemia bya niewidzialna i nieuksztatowana, a ciemnoci
byy nad otchani. Zdanie to ujte w taki sposb, aby
je mogli do pewnego stopnia zrozumie rwnie ci, ktrzy
nie potrafi poj cakowitego braku wszelkiej formy, nie
bdcego jednak nicoci opisuje owa bezksztatn ma-
terie, z ktrej miae uczyni zarwno utwierdzenie nie-
bieskie, jak i ziemi widzialna i uksztatowan, jak i pik-
ne wody, jak te wszelkie inne skadniki tego wiata. Rze-
czy te, jak czytamy, uczynie ju w cigu dni, bo maj
tak natur, e przejawiaj si w nich koleje czasu wedug
uporzdkowanych zmian ruchw i ksztatw.
13. Tak interpretuj Twoje Pismo wite, Boe mj, kie-
dy w nim czytam, e na pocztku Bg uczyni niebo i zie-
mi, a ziemia bya niewidzialna i nieuksztatowana, a cie-
mnoci byy nad otchani. Nie jest podane, w ktrym dniu
te pierwsze byty uczynie. Wnioskuj wic, e mwi si
tu o owym niebie nad niebiosami, niebie intelektualnym,
gdzie umys poznaje wszystko od razu nie czciowo,
nie zagadkowo, nie jak w zwierciadle, ale w peni i jawnie,
twarz w twarz
12
; nie najpierw to, a potem owo, lecz
jak si rzeko poznaje wszystko naraz, bez adnej ko-
lejnoci czasowej. Ziemia za oznacza ow materi niewi-
dzialn i nieuksztatowana, te nie podlegajc adnej ko-
lejnoci czasowej, bdcej zawsze zmian czego w co in-
nego; gdzie nie ma adnego ksztatu, nie moe te by
12
Por. l Kor 13, 12.
zmiany czegokolwiek w cokolwiek innego. Dwa te byty:
jeden na samym pocztku uksztatowany, a drugi do gbi
bezksztatny; niebo, lecz nie to ziemskie, ale niebo nad
niebiosami, i ziemi, ale ziemi niewidzialn i nieukszta-
towan dwa te byty, jak sdz, wymienia Twoje Pismo
wite, nie umieszczajc ich stworzenia w obrbie dni, gdy
gosi: Na pocztku uczyni Bg niebo i ziemi". Zaraz
zreszt w nastpnym zdaniu znajdujemy wyjanienie, o ja-
kiej ziemi si mwi. A z tego, e wymienione jest potem
w drugim dniu uczynienie utwierdzenia niebieskiego
mona si domyli, o jakim to niebie mwio perwsze
zdanie, nie zawierajce wzmianki o dniach.
14. Jake cudowna jest gbia Twoich sw! Patrzymy na
ich powierzchni, ktra si do nas jak do dzieci umiecha.
Lecz pod ni, Boe mj, jaka gbia, jaka cudowna g-
bia! Lk ogarnia, gdy si wejrzy w ni, cze pena lku,
mio pena drenia. Z ca si nienawidz jej wrogw.
Oby ich zabi mieczem obosiecznym, tak by ju nie byli
jej wrogami. Pragnbym bowiem, aby przez cios Twego
miecza umarli dla siebie, a dla Ciebie y zaczli. S jed-
nak rwnie tacy, ktrzy bdc nie przeciwnikami, lecz
chwalcami Ksigi Rodzaju, powiadaj: Wcale nie tak
tre chcia nam przekaza tymi sowami Duch Boy, ktry
swemu sudze Mojeszowi kaza je zapisa. Nie to chcia
nam powiedzie, co ty mwisz, lecz co innego, to, co my
mwimy".
Ciebie, Boe nas wszystkich, biorc na wiadka, tak im
odpowiadam.
15. Przecie nie zaprzeczycie temu, co Prawda w gbi
mego serca dobitnie mwi o prawdziwej wiecznoci Stwr-
cy, o tym, e Jego substancja bynajmniej si nie zmienia
w czasie i e Jego wola nie jest czym oddzielonym od Je-
go substancji. Z tego wynika, e nie chce On najpierw jed-
nej rzeczy, a potem innej, lecz jednym aktem i zawsze
chce tego wszystkiego, czego chce Ani nie powtarza swe-
go aktu woli, ani nie chce rnych rzeczy w rnych po-
rach, ani te nie Jest tak, eby chcia potem tego, czego
przedtem nie chcia, albo eby nie chcia tego, czego przed-
tem chcia. Wola bowiem, ktra by w taki sposb dziaaa,
byaby zmienna, a to, co zmienne, wieczne by nie moe.
A Bg nasz wieczny jest. Mwi mi te gos wewntrzny, e
oczekiwanie rzeczy przyszych przemienia si w dostrze-
ganie, gdy one ju nadeszy; dostrzeganie za staje si z
kolei pamitaniem, gdy ju przeminy. Wszelka uwaga,
ktra w taki sposb si przeobraa, jest zmienna, to za,
co zmienne, wieczne by nie moe. A Bg nasz wieczny
jest. czc owe rozpoznane prawdy w jedno, stwier-
dzam, e Bg mj, Bg wieczny, nie stworzy wiata ja-
kim nowym aktem swej woli i e wiedza Jego w adnej
mierze nie przemija.
C na to powiecie, oponenci? Przecie nie przeczycie
tym prawdom? Nie przeczymy" mwi. Czyby wic
miao by faszem to, e wszelka natura majca form
i wszelka materia mogca przyj ksztat moe pochodzi
tylko od Tego, ktry w najwyszym stopniu jest dobry,
gdy w najwyszym stopniu istnieje? Tego te nie uwa-
amy za fasz" mwi. Moe wic temu przeczycie, i
istnieje wzniosy twr. ktry w tak czystej mioci trwa
przy Bogu prawdziwym, prawdziwie wiecznym, e cho-
cia nie jest Mu wspwieczny, nigdy si od Niego nie od-
rywa i nie opada ku rozmaitoci i kolejom czasu, lecz spo-
czywa pogodny w najwierniejszej kontemplacji Jego je-
dynego?
Dziki temu, e ten twr kocha Ciebie tak, jak nakazu-
jesz, a Ty si jemu objawiasz i ju nic mu innego nie po-
trzeba, nigdy on nie odchodzi daleko od Ciebie ani si ku
sobie samemu nie zwraca. Ten twr jest domem Boga. Nie
jest to dom z ziemskiej ani nawet z jakiej niebiaskiej
materii. Jest cakowicie duchowy, uczestniczy w Twej
wiecznoci, gdy jest wiecznie nienaganny. Ustanowie go
na wieki i na wieki wiekw, ustaw dae, ktra nie prze-
minie.
13
Ale nie jest ten dom wspwieczny Tobie, Boe,
gdy ma on pocztek; zosta przecie stworzony. Co nie
znaczy jednak, jakoby przed jego stworzeniem istnia czas.
Pierwsza bowiem ze wszystkiego stworzona zostaa m-
dro."
14
A mdro" nie oznacza tu owej Mdroci, ktra
jest Tobie jako swemu Ojcu wspwieczna i rwna, Boe
nasz, i przez ktr wszystko zostao stworzone, Mdroci
bdcej owym pocztkiem, w ktrym uczynie niebo i zie-
mi. Mwi si tu o mdroci stworzonej, o naturze intelek-
tualnej, ktra jest wiatem dziki kontemplowaniu wia-
ta. J take, chocia jest tylko czym stworzonym, nazywa
si mdroci.
Lecz jak wielka jest rnica midzy rdem wiata
a wiatem odbitym albo midzy Sprawiedliwoci dajc
usprawiedliwienie a sprawiedliwoci wynikajc z uspra-
wiedliwienia, tak si te rni Mdro stwrcza od m-
droci stworzonej. Nawet my zostalimy nazwani Twoj
sprawiedliwoci. Rzek pewien suga Twj, e Chrystus
przyszed, abymy si stali sprawiedliwoci Bo w
Nim"
15
. Pierwsza wic ze wszystkiego zostaa stworzona
jaka mdro, stanowica racjonaln, intelektualn wia-
domo owego nieskazitelnego miasta Twego, owej niebia-
skiej Jerozolimy, matki naszej, ktra jest w grze i wolna
jest
16
, i wiekuista w niebiesiech.
17
A w jakiche innych
niebiesiech, jeli nie w owym niebie nad niebiosami, ktre
jest dla Ciebie, Panie, i Twoj chwa rozbrzmiewa? Przed
nim nie znajdujemy adnego czasu, gdy poprzedza ono
nawet stworzenie czasu, jako e pierwsze ze wszystkiego
zostao stworzone. Ale jest przed nim wieczno Jego
Stwrcy, ktry je uczyni i od ktrego wzio pocztek
13
Por. Ps 148, 6.
14
Syr l, 4.
15
2 Kor 5, 21.
16
Por. Ga 4, 26.
17
Por. 2 Kor 5, 1.
nie czasu, gdy jeszcze czasu nie byo, lecz pocztek swego
istnienia. W taki sposb wywodzi si ono od Ciebie, Pa-
nie, e z pewnoci jest czym innym, a nie tym samym,
czym Ty jeste. Czasu nie tylko przed nim, ale i w nim
nie znajdujemy, gdy jest zdolne do ogldania Twego obli-
cza zawsze
18
; i nigdy si od Twego oblicza nie odwraca.
Dziki temu nie ulega adnym zmianom. Ale do jego na-
tury naley zmienno. Samo w sobie zmroczniaoby i wy-
zibo, gdyby nie trwao przy Tobie w tak wielkiej mio-
ci i gdyby nie pono i nie paao Tob jak wiecznym po-
udniem.
Domie jasny i pikny! Umiowaem urod tw, miejsce
mieszkania chway Pana mego, Stwrcy twego i Gospoda-
rza. Modl si do Tego, ktry ci stworzy, aby i mnie po-
siad w tobie, bo On i mnie stworzy. Zbkaem si, jak
owca zagubiona, lecz ufam, e na wasnych ramionach
przyniesie mnie w progi twoje ten Pasterz mj, ktry ci
zbudowa.
C na to powiecie, oponenci, do ktrych si zwrciem?
Przecie wierzycie w to, e Mojesz to pobony suga Pa-
ski i e Duch wity w jego ksigach przemawia. Czy-
bycie wic nie pojmowali, e w dom Boy wprawdzie nie
jest Bogu wspwieczny, lecz waciwym sobie sposobem
trwa wiekuicie w niebiesiech
19
, gdzie na prno szukali-
bycie odmian czasu tam ich nie znajdziecie! Ten dom
bowiem wzniesiony jest ponad wszelk rozcigo i ponad
wszelki pyncy strumie czasu, bo staym jego pragnie-
niem jest trwanie przy Bogu.
20
To prawda" mwi.
A wic z tego wszystkiego, o czym serce moje woao do
mego Boga, syszc we wasnym swoim wntrzu gos Jego
chway z tego wszystkiego jak rzecz chcielibycie jesz-
cze negowa? Czy to, e istniaa bezksztatna materia, w
18
Por. Mt 18, 10.
19
Por. 2 Kor 5, 1.
20
Por. Ps 72, 28.
ktrej nie byo adnego porzdku, bo nie byo formy?
Skoro za nie byo porzdku, nie mogo by kolejnoci
czasowej. Lecz rwnie ta niemal nico w takiej mie-
rze, w jakiej nie bya zupen nicoci musiaa si wy-
wodzi od Tego, od ktrego wszystko pochodzi, co w jakim-
kolwiek stopniu istnieje. Ani temu powiadaj nie
przeczymy."
16. Przed Twym obliczem, Boe mj, pragn nieco poroz-
mawia z ludmi, ktrzy uznaj wszystkie te prawdy, ja-
kich w gbi mego serca nie przemilcza Prawda Twoja.
Co si tyczy innych, odrzucajcych te prawdy nieche
oni, jak chc, szczekaj i oguszaj si swoim haasem.
Bd si stara ich nakoni, aby ucichli i otworzyli przed
Twym sowem drog do swoich serc. Jeli nie zechc, jeli
mnie odtrc bagam Ci, Boe mj, eby Ty dla mnie
nie zamilkn. Ty w sercu moim prawd go, bo tylko Ty
jeden tak przemawiasz. A oni niech ode mnie odejd, niech
rozdmuchuj piasek, a im zasypie oczy, ja za wejd do
komory swojej i bd Tobie piewa pie mioci, szlocha-
jc wrd trudw mojej wdrwki w utrapieniu,
ktrego wyrazi nie zdoam. I bd wspomina Jeruzalem,
a serce moje si wzniesie ku tej ojczynie mojej, Jeruza-
lem, ku matce mojej, Jeruzalem. Bd wspomina Ciebie,
ktry wadasz ni i j owiecasz, ktry jeste jej Ojcem,
Obroc, Oblubiecem, czyst i mocn jej Rozkosz, Ra-
doci niewzruszon i wszystkimi naraz dobrami niewyso-
wionymi bo Ty jest samym Dobrem, tym najwyszym,
prawdziwym. Nie ustan w wdrwce, pki nie wejd w
obrb pokoju owej matki najukochaszej, gdzie s pier-
wociny ducha
21
mego, gdzie bije rdo wszystkiego, cze-
go jestem pewny. Boe mj, Miosierdzie moje nie usta-
n, a to wszystko, czym jestem, a co si rozproszyo i
znieksztacio, skupisz, uksztatujesz i umocnisz na wiecz-
no.
21
Por. Rz 8, 23.
Ale s te tacy ludzie, ktrzy nie twierdz bynajmniej
e te prawdy s faszem. Raczej czcz razem z nami i za
najwysz, godn najwikszego zaufania powag uwaaj,
to Pismo wite, ktre nam dae poprzez witego Twego
sug, Mojesza; lecz si z nami w pewnym punktach nie
zgadzaj. Z nimi teraz rozmawiam, a Ty, Boe, rozsad,
spr midzy mymi wyznaniami a ich sprzeciwem.
17. Powiadaj oni: Choby te twierdzenia byy praw-
dziwe, jednak Mojesz, gdy z natchnienia Ducha witego-
mwi: Na pocztku uczyni Bg niebo i ziemi nie-
mia na myli owych dwch bytw. Sowem niebo nie-
nazwa owego duchowego czy intelektualnego tworu, za-
wsze kontemplujcego Boga twarz w twarz; ani te zie
mi nie nazwa bezksztatnej materii". C wic tak-
nazwa?" Moemy wyjani mwi co ten wielki
m rozumia pod tymi sowami." Co mianowicie?" Sw
niebo i ziemia uy jako oglnego i krtkiego, wstpnego
okrelenia caego widzialnego wiata, potem za wyliczy
szczegowo w kolejnych dniach wszystkie rzeczy, o kt-
rych Duchowi witemu spodobao si w taki sposb opo-
wiedzie. Ludzie, do ktrych przemawia, byli nieokrzesa-
ni i bardzo zwizani z ziemi, uzna wic, e naley im o
powiedzie tylko o widzialnych dzieach Boga."
Uczyniwszy to zastrzeenie, przyznaj, e nic nie stoi na-
przeszkodzie, aby ziemi niewidzialn i nieuporzdkowa-
n, jak te ow mroczna otcha, z ktrych nastpnie, jak
czytamy, zostay w obrbie dni uczynione wszystkie znane-
nam, uporzdkowane rzeczy widzialne, pojmowa jako bez-
ksztatn materi pierwotn.
Kto inny mgby rzec, e oba sowa, niebo" i ziemia",
w pierwszym zdaniu Ksigi Rodzaju oznaczaj ow bez-
ksztatn, bezadn materi, gdy z niej wanie zosta u-
czyniony i doprowadzony do swej peni wiat widzialny ze
wszystkimi naturami, jakie si w nim przejawiaj cay
ten wiat, ktry zazwyczaj nazywamy niebem i ziemi.
Jeszcze kto inny moe by twierdzi, e sowa niebo"
i ziemia" najstosowniej byoby poj jako okrelenie ca-
ej natury, tak niewidzialnej, jak i widzialnej, a wic dwa
te sowa oznaczayby cae stworzenie, jakie Bg w swo-
jej Mdroci, czyli na pocztku uczyni. Wszystkie twory
zostay uczynione nie z wasnej substancji Boga, lecz z
niczego. Nie s one tym samym, czym jest Bg, i wszystkie
je przenika zasada zmiennoci niezalenie od tego, czy
trwaj bez zmiany, jak wieczny dom Boy, czy te si
zmieniaj, jak dusza i ciao ludzkie. Oznaczayby wic dwa
te sowa wspln materi wszystkich rzeczy, tak niewi-
dzialnych, jak i widzialnych, jeszcze nie uksztatowan,
lecz zdoln do przyjcia formy. Z tej to materii niebo i
ziemia miay powsta, czyli niewidzialne i widzialne stwo-
rzenie ju oto uksztatowane. Do niej te odnosz si
zarwno sowa ziemia niewidzialna i nieuksztatowana",
jak i sowa ciemnoci nad otchani" z tym rozrnie-
niem, e ziemia niewidzialna i nieuksztatowana" ozna-
cza materi cielesn przed przyjciem formy, a ciemno-
ci nad otchani" materi duchow, zanim jej jakby
pynna nieokrelono zostaa uporzdkowana i zanim spy-
no na ni wiato mdroci.
Mgby jednak kto i tak powiedzie, e w owym zda-
niu: Na pocztku uczyni Bg niebo i ziemi" sowa
niebo" i ziemia" nie oznaczaj dwch natur, niewidzial-
nej i widzialnej, ju ukoczonych i uksztatowanych, lecz
tylko sam zacztek rzeczy, materi jeszcze bezksztatn, ale
zdoln do przyjcia formy i suc celowi stworzenia. Ta-
kich sw uyto dlatego, e ju w niej istniay aczkol-
wiek w pomieszaniu i bez rozrnienia jakoci i kszta-
tw te byty, ktre teraz, gdy s we waciwy kademu
sposb uporzdkowane, nazywamy niebem i ziemi: na-
tura duchowa i natura materialna.
18. Wszystkiego wysuchawszy i wszystko rozwaywszy,
nie chc si wdawa w spory o sowa, bo to do niczego
innego nie suy, jak tylko do siania zamtu w umysach
ludzi suchajcych." Do budowania za dobre jest Prawo,
jeli je kto naleycie stosuje"
23
, albowiem celem jego jest
mio z czystego serca i z czystego sumienia, a z wiary
nieobudnej.
24
Dobrze wie nasz Mistrz, na jakich to dwch
przykazaniach cae Prawo zawiso i Prorocy.
25
O Boe mj,
wiato oczu moich wobec tajemnic, skoro caym sercem
wierz w te przykazania, czy moe mi przynie szkod
to, e tamtym sowom z Ksigi Rodzaju mona nada par
rnych interpretacji, z ktrych kada moe by prawdzi-
wa? Jak powtarzam moe mi to przynie szkod, e
inaczej ni kto inny rozumiem myl owego ma, kt-
ry tamte sowa zapisa? Wszyscy, ktrzy je czytamy, sta-
ramy si je przenikn, usiujemy zrozumie, co chcia
wyrazi autor. Skoro wierzymy, e pisa prawd, nie b-
dziemy tak lekkomylni, eby uzna, jakoby powiedzia
cokolwiek, o czym wiemy albo mniemamy, e jest faszem.
Pki wic kady z nas si stara, jak moe, o to, aby od-
czyta w Pimie witym taki sens, jaki zamierzy w ka-
dym wypadku autor, to c w tym moe by zego, jeli
ktokolwiek z nas takie ywi mniemanie, jakie Ty, wiata-
wszystkich rzetelnych umysw, ukazujesz mu jako praw-
dziwe choby nawet nie tak tre w tym miejscu chcia
wyrazi sam autor, ktry jednak rwnie da wyraz praw-
dzie?
19. Prawd jest, Panie, e Ty uczynie niebo i ziemi.
Prawd e pocztkiem jest Twoja Mdro, w ktrej
wszystkie rzeczy uczynie. Prawd take i ten wiat
widzialny podzielony jest na dwie dziedziny, niebo" i zie-
mi", ktre to dwa sowa stanowi zwize okrelenie wszyst-
kich natur stworzonych i umieszczonych w wiecie. Praw-
22
Por. 2 Tm 2, 14.
23
l Tm l, 8.
24
Por. l Tm l, 5.
25
Por. Mt 22, 40.
da jest, e w kadej rzeczy zmiennej winnimy si domy-
la jakiego bezksztatnego podoa, na ktre ona przyj-
muje ksztat i na ktrym zmienia si i przeksztaca. Praw-
d jest, e zupenie nie podlega czasowi to, co tak mocno
przylgno do formy niezmiennej, i chocia jest zdolne do
zmiany, nie zmienia si. Prawd jest, e bezksztatno,
ktra jest prawie niczym, te kolejom czasu podlega nie
moe. Prawd e materii, z ktrej co zostaje utworzo-
ne, mona w swobodniejszym sposobie mwienia nada
miano tej rzeczy, ktra z niej powstaje; mona wic byo
niebem i ziemi nazwa ow bezksztatn materi, z kt-
rej niebo i ziemia zostay utworzone. Prawd jest, e ze
wszystkich rzeczy stworzonych nic nie jest blisze bez-
ksztatnoci ni ziemia i otcha morska. Prawd e Ty,
od ktrego wszystko pochodzi, uczynie nie tylko to, co
jest tworem uksztatowanym, lecz take wszelk materi,
z ktrej mona byo tworzy rzeczy, ktrej mona byo na-
dawa ksztat. Prawd jest wreszcie, e wszystko, co z
bezksztatnej jest formowane materii, najpierw byo bez-
ksztatne, a nastpnie otrzymao form.
20. O wszystkich tych prawdach nie wtpi ludzie, kt-
rych uzdolnie do ich dostrzegania wzrokiem duchowym
i ktrzy niewzruszenie wierz, e suga Twj, Mojesz, w
duchu prawdy przemawia. T czy tamt z owych prawd
wybieraj sobie poszczeglni ludzie, gdy wyjaniaj zna-
czenie sw: Na pocztku uczyni Bg niebo i ziemi".
Jeden mwi: To zdanie znaczy, e wspwiecznym sobie
Sowem uczyni Bg dwa twory, jeden poznawalny dla u-
mysu, czyli duchowy, drugi dostrzegalny dla zmysw,
czyli cielesny". Inny mwi: To zdanie znaczy, e wsp-
wiecznym sobie Sowem uczyni Bg cay ogrom material-
nego wiata ze wszystkim, co on w sobie zawiera, ze
wszystkimi zjawiskami, jakie widzimy i znamy".
Jeszcze inny twierdzi: To zdanie znaczy, e wspwiecz-
nym sobie Sowem uczyni Bg bezksztatn materi, z
ktrej miay by uczynione Jego twory duchowe i ciele-
sne". Jeszcze inny powiada: To zdanie znaczy, e wsp-
wiecznym sobie Sowem uczyni Bg bezksztatn materi
dla swego stworzenia cielesnego, w ktrej ziemia i niebo
byy jeszcze pomieszane to niebo i ta ziemia, ktre te-
raz, w ogromie otaczajcego nas wiata, ogldamy jako ju
rozdzielone i uksztatowane". Jeszcze kto inny tak inter-
pretuje: To zdanie znaczy, e na samym pocztku aktu
stworzenia uczyni Bg bezksztatn materi, ktra zawie-
raa niebo i ziemi pomieszane; z niej zostay one utwo-
rzone takimi, jakimi si nam jawi, ze wszystkimi rze-
czami, jakie w nich s".
21. To samo dotyczy interpretacji dalszego cigu tekstu.
Z wymienionych przez nas wyej prawd kady wybiera
sobie t czy inn, gdy stara si wyjani sowa: Ziemia
bya niewidzialna i nieuksztatowana, a ciemnoci byy
nad otchani". Jeden mwi: To znaczy, e pierwiastek
cielesny, ktry Bg uczyni, by jeszcze tylko bezksztatn
materi rzeczy cielesnych bez porzdku i bez wiata". In-
ny rzecze: To znaczy, e cao tego, co nazywamy nie-
bem i ziemi, bya jeszcze materi bezksztatn i mroczn,
a z tej materii miao by utworzone cielesne niebo i zie-
mia cielesna wraz ze wszystkimi w nich rzeczami, jakie
poznajemy zmysami". Jeszcze inny: To znaczy, e cao
tego, co nazywamy niebem i ziemi, bya jeszcze materi
bezksztatn i mroczn, a z tej materii miao by utworzo-
ne niebo poznawalne dla umysu, nazwane w innym miej-
scu Pisma witego niebem nad niebiosami, oraz ziemia,
czyli caa natura cielesna, obejmujca take to nad nami
niebo cielesne; czyli miao by utworzone z tej materii ca-
e stworzenie, tak niewidzialne, jak i widzialne".
Jeszcze inna interpretacja owych sw: Ziemia bya
niewidzialna i nieuksztatowana, a ciemnoci byy nad ot-
chani" gosi, e Pismo wite nie nazwao owej bez-
ksztatnej materii mianem nieba i ziemi; e ta bezksztat-
no ju wczeniej istniaa i wanie do niej si odnosz
sowa ziemia niewidzialna i nieuksztatowana" i ciem-
noci nad otchani"; z niej to, jak nam powiedziano we
wczeniejszym zdaniu, Bg uczyni niebo i ziemi, czyli
stworzenie duchowe i cielesne. Jest i taka interpretacja:
Ziemia bya niewidzialna i nieuksztatowana, a ciemnoci
byy nad otchani" to znaczy, e bya ju bezksztatna
materia, z ktrej jak gosi Pismo wite w poprzednim
zdaniu Bg uczyni niebo i ziemi, czyli cay cielesny
ogrom wiata, rozdzielony na dwie wielkie czci, grn
i doln, ze wszystkimi dobrze nam znanymi stworzenia-
mi, jakie si w nich znajduj.
22. Wobec dwch ostatnich interpretacji mona by wy-
sun takie zastrzeenie, e skoro si twierdzi, i sowa
niebo i ziemia" nie oznaczaj bezksztatnej materii pier-
wotnej, to musiaoby istnie co, czego Bg nie stworzy,
a z czego uczyni niebo i ziemi. Nie ma bowiem w Pimie
witym adnej wzmianki o stworzeniu owej materii przez
Boga jeli nie przyjmiemy, e do niej si odnosz so-
wa niebo i ziemia" albo samo sowo ziemia" w zdaniu:
Na pocztku uczyni Bg niebo i ziemi". Chobymy
uznali, e w nastpnym zdaniu ziemia niewidzialna i nie-
uksztatowana" ma w intencji autora oznacza ow bez-
ksztatn materi, moemy j poj jako stworzon przez
Boga tylko w poczeniu z pierwszym zdaniem, gdzie jest
powiedziane: Uczyni Bg niebo i ziemi".
Zwolennicy jednej albo drugiej z tych dwch interpre-
tacji pewnie odpowiedz w taki sposb: Nie przeczymy,
e ow bezksztatn materi uczyni Bg, od ktrego wszel-
kie w ogle dobra pochodz. Uznajc, e wikszym dobrem
jest to, co zostao stworzone jako byt majcy form, zga-
dzamy si, e to, co zostao uczynione w celu tworzenia,
jako zdolne do przyjcia formy, jest dobrem niszego rz-
du, ale jednak dobrem. Lecz Pismo wite, naszym zda-
niem, nie wspomina o stworzeniu przez Boga owej bez-
ksztatnej materii, podobnie jak nie wspomina o stworze-
niu wielu rnych bytw, jak Cherubinw i Serafinw, i
wszystkich innych wyodrbnionych zastpw, jakie aposto
wymienia: Tronw, Pastw, Ksistw i Wadz.
26
A przecie
jasne jest, e to wszystko Bg uczyni".
Gdyby za zdanie: Uczyni niebo i ziemi miao obej-
mowa wszystkie byty, to powiedz oni dalej co ma-
my rzec o wodach, nad ktrymi unosi si Duch Boy?
27
Jeli ich take mamy si domyla pod nazw ziemia, to
jake mona odnosi to samo sowo do bezksztatnej mate-
rii, skoro widzimy, e wody s tak pikne? I dlaczego
jeli przyjmujemy takie znaczenie sowa ziemia jest
napisane, e z teje bezksztatnej materii zostao utworzo-
ne utwierdzenie i nazwane niebem, a nie jest napisane, e
zostay uczynione wody? Przecie teraz ju nie s one bez-
ksztatne i niewidzialne. Jake pikne s, kiedy pyn. Jeli
za uzyskay sw pikn form wanie wtedy, gdy Bg
rzek: Niech si zbior wody, ktre s pod utwierdzeniem,
na jedno miejsce
28
czyli jeli przyjmiemy, e owo ich
zebranie byo wanie ich uksztatowaniem to co powie-
my o wodach, ktre s nad utwierdzeniem? Gdyby byy
bezksztatne, nie zasuyyby sobie na tak zaszczytne miej-
sce. A Pismo wite nie podaje sw, ktrymi Bg je u-
ksztatowa."
Jeli wic nawet powiedz oni jeszcze Ksiga Ro-
dzaju nie wspomina o uczynieniu przez Boga czego, co
jednak Bg na pewno uczyni, nie budzi to adnych wt-
pliwoci ani w zdrowej wierze, ani w godnym zaufania
rozumie. aden czowiek o trzewym umyle nie bdzie
twierdzi, e wody nad utwierdzeniem s wspwieczne
Bogu powoujc si na to, i w Ksidze Rodzaju jest
wzmianka o ich istnieniu, a nic si nie mwi o tym, kiedy
26
Por. Kol l, 16.
27
Por. Rdz l, 2.
28
Rdz l, 9.
zostay stworzone. Czemu wic, suchajc nauki samej
Prawdy, nie mielibymy przyj, e to Bg stworzy z ni-
czego rwnie ow bezksztatn materi, ktr Pismo
wite nazywa ziemi niewidzialn i nieuksztatowan
oraz mroczn otchani, a wic e nie jest ona wspwiecz-
na Bogu, choby Ksiga Rodzaju nie wspominaa, kiedy
owa materia zostaa stworzona?"
23. Wysuchawszy tych wywodw i przemylawszy je
w miar si mego umysu, bardzo uomnych, jak Ci wyzna-
j i jak Ty sam wiesz, Boe mj, stwierdzam, e gdy zwia-
stunowie, godni wiary, oznajmiaj nam o czym sowami,
mog pord nas powsta dwa rodzaje sporu: spr o to,
jak naprawd byo, i spr o to, co waciwie chce powie-
dzie w zwiastun. Czym innym jest zastanawianie si, jak
si dokonao stworzenie, czym innym jest badanie, co
Mojesz, wyborny suga Twej owczarni, chcia powiedzie
tym, ktrzy go czyta albo sucha mieli. Co si tyczy
pierwszego rodzaju sporu niech odejd ode mnie wszys-
cy, ktrzy fasz bior za wiedz. Co si tyczy drugiego
rodzaju niech odejd ode mnie wszyscy, ktrzy mniema-
j, e Mojesz gosi nieprawd. Nieche si zcz w Tobie,
Panie, z tymi i nieche w Tobie si z tymi raduj, ktrzy
si karmi prawd Twoj w obfitoci miowania. Obymy
razem si zbliyli do sw Twojej Ksigi i zrozumieli, co
chciae nam powiedzie za porednictwem Twego sugi,
ktrego pirem si posuye.
24. Lecz pord tylu zgodnych z prawd znacze, jakie
w tych sowach badacze odczytuj, kt z nas moe z tak
pewnoci wybra jedno, aby rzec: To wanie, a nie co
innego chcia w swej opowieci wyrazi Mojesz"? Czy
mona to powiedzie z rwnie gbokim przekonaniem, jak
mwimy, e napisa prawd niezalenie od tego, jaka
jest tre poszczeglnych wypowiedzi? O Boe mj, jam
Twj suga, lubowaem Ci ofiar wyzna i wypeniam
lub w tej ksice. Spraw, abym dziki Twemu miosier-
dziu zdoa go wypeni.
Jak z caym przekonaniem stwierdzam, e Ty Sowem
swoim niezmiennym wszystkie byty, niewidzialne i widzial-
ne, uczynie, czy mog tak samo ufnie orzec, e wanie
t prawd mia na myli Mojesz, gdy pisa: Na pocztku
uczyni Bg niebo i ziemi"? Przecie nie mog wejrze do
jego umysu i okreli intencji jego w tym zdaniu z tak
pewnoci, z jak widz w Twojej prawdzie, e on prawd
pisa. Nie mona tego wykluczy, e piszc: na poczt-
ku" myla o pocztku aktu stworzenia, a sowami
niebo i ziemia" mg nazwa w tym miejscu nie jakkol-
wiek natur ju uksztatowan i skoczon, czy to ducho-
w, czy cielesn, lecz obie razem w stanie zacztkowym
i jeszcze nie uksztatowanym. Widz przecie, e niezale-
nie od tego, ktre z owych dwch znacze Mojesz chcia
tu wyrazi, oba mogyby by prawdziwe. Nie widz za
rwnie jasno, co mianowicie mia na myli. Lecz niezale-
nie od tego, czy w wielki m, gdy te sowa zapisywa,
mia na myli jedno z uj wymienionych, czy raczej jak
inn jeszcze tre, tak, ktrej nie wymieniem nie
wtpi, e widzia prawd i w odpowiedni sposb j wy-
powiedzia.
25. Nieche ju nikt mnie nie drczy, powiadajc: Nie
to myla Mojesz, co ty mwisz, lecz to, co ja mwi".
Gdyby mnie zapyta kto: Dlaczego sdzisz, e Mojesz
mia na myli tak tre, jak ty w jego sowach odczytu-
jesz?" bybym obowizany powanie potraktowa to py-
tanie i podabym takie wyjanienie, jakie tu wyej zapi-
saem, moe nawet obszerniej je ujmujc, gdyby rozmwca
mj niezbyt bystro rozumowa. Ale gdy wrcz owiadcza:
Myla nie to, co ty mwisz, ale to, co ja mwi" a za-
razem nie neguje tego, e zarwno moja, jak i jego inter-
pretacja nie kc si z prawd o, wtedy Ty, ktry
yciem ubogich, Boe mj, w ktrego onie sprzecznoci nie
ma, racz moje serce zrosi deszczem cierpliwoci, abym
potrafi obcowa z takimi ludmi. Bo oni tak stanowczo si
wypowiadaj nie dlatego, jakoby byli mami Boymi albo
jakoby potrafili czyta w sercu Mojesza, lecz po prostu
dlatego, e s pyszni. Oni nie Mojesza zdanie pojli, lecz
swoje zdanie umiowali, nie dlatego, e prawdziwe, ale
dlatego, e ich wasne. Gdyby byo inaczej, to ywiliby
rwny szacunek dla odmiennej opinii, te niesprzecznej z
prawd jak i ja powaam to, co oni mwi, ilekro ich
opinia jest zgodna z prawd, nie dlatego, e to ich opinia,
ale dlatego, e prawdziwa. A skoro jest prawdziwa, to ju
w ogle nie jest ich wasn opini. Jeli ludzie szanuj
jakie pogldy dlatego, e s prawdziwe, to s one i ich,
i moje, stanowic wspln wasno wszystkich mionikw
prawdy.
Natomiast nie uznam ich uroszczenia, e Mojesz mia na
myli nie to, co ja mwi, ale to, co oni mwi. Odstrcza
mnie takie uroszczenie, bo nawet gdyby ich opinia bya
trafna, ich pewno siebie wyrasta nie z wiedzy, ale z za-
rozumiaoci. Jest ona dzieckiem pychy, a nie prawdziwej
wizji. Powinnimy dre przed Twoim sdem, Panie, dla-
tego, e prawda Twa nie naley ani do mnie, ani do tego
czy innego czowieka, lecz do nas wszystkich i e do ucze-
stnictwa w niej wszystkich nas jawnie przyzywasz, groc,
e ten, kto chciaby j mie tylko dla siebie, utraci j.
Ktokolwiek bowiem to, co Ty wszystkim dajesz do uywa-
nia, tylko dla siebie chce zagarn, aby wspln wasno
uczyni czym tylko swoim, ten zostaje odepchnity od
tego, co wsplne, ku temu, co tylko jego wasne czyli
od prawdy ku kamstwu. Kto kamie, ten mwi to, co tylko
z niego samego wyrasta.
29

Usysz, najlepszy Sdzio, Boe, Prawdo sama, usysz, co
odpowiadam temu polemicie, usysz! Mwi to wobec Cie-
29
Por. J 8, 44.
bie i wobec braci moich, ktrzy naleycie stosuj Pra-
wo
30
, czyli tak, e celem nauczania jest mio. Racz posu-
cha, co odpowiadam. Takimi oto braterskimi sowami, w
duchu pokoju do niego przemawiam: Jeli obaj widzimy,
e zgodne z prawd jest to, co mwisz, i obaj widzimy, e
zgodne z prawd jest to, co ja mwi, to zastanwmy si:
gdzie my to widzimy? Ani ja tego nie widz w tobie, ani
ty we mnie, lecz obaj to widzimy w niezmiennej prawdzie,
ktra jest ponad naszymi umysami. Jeli wic nie ma mi-
dzy nami sporu co do wiata janiejcego od naszego Pa-
na, to czemu si spieramy o to, co myla nasz blini? Nie
moemy tego, co on myla, zobaczy tak, jak si widzi
prawd niezmienn. Gdyby nawet sam Mojesz stan
przed nami i rzek: O tym a o tym mylaem" i tak
nie widzielibymy jego myli, moglibymy tylko zawierzy
jego sowom.
Nieche wic nikt, wykraczajc poza to, co napisano, nie
nadyma si pych, wynoszc si jeden nad drugiego.
31
Mi-
ujmy Pana Boga naszego caym sercem swoim i ca du-
sz swoj, i ca myl swoj, a bliniego swego jak siebie
samego.
32
Cokolwiek Mojesz chcia wyrazi w ksigach
Pisma witego jelibymy nie wierzyli, e chcia to
wyrazi w duchu owych dwch przykaza, Boga czynili-
bymy kamc
33
, przypisujc sudze Boemu intencje nie-
zgodne z jego nauk. Skoro tak wiele rnych znacze,
cakowicie harmonizujcych z prawd, mona wydoby
z owych sw Ksigi Rodzaju, czy nie widzisz, jak gu-
pot jest lekkomylne upieranie si, e Mojesz to wa-
nie albo tamto szczeglnie mia na myli, i obraanie,
zgubnymi sporami, tej mioci, z powodu ktrej w wielki
m mwi to wszystko, co chcemy wyjani?
30
Por. l Tm l, 8.
31
Por. l Kor 4, 6.
32
Por. Mt 22, 3739.
33
Por. l J 5, 10.
26. Co si mnie tyczy, Boe mj, ktrego wyyna jest
miar mej pokory, Ty, ktry spoczynkiem moim pord
mozow, Ty, ktry wyzna mych suchasz i odpuszczasz
grzechy moje poniewa nakazujesz mi kocha bliniego
mego jak siebie samego, nie mog uwierzy, eby Mojesz,
tak wierny Twj suga, otrzyma od Ciebie mniejszy dar,
ni ja bym sobie yczy i pragn od Ciebie otrzyma, gdy-
bym w tamtych czasach si urodzi i gdyby postawi mnie
na jego miejscu, aby owe Pisma zostay przekazane ludziom
za porednictwem suebnym mego serca i mego jzyka
i aby jeszcze po tylu wiekach suyy wszystkim narodom,
na caym wiecie pokonujc swoj najwysz powag
wszelkie teorie wynikajce z faszu i pychy.
Wszyscy si z tej samej wywodzimy gliny
34
, a czyme
byby czowiek, gdyby o nim nie pamita? Pragnbym,
gdybym to ja by Mojeszem i gdybym takie jak on otrzy-
ma zadanie, gdyby to mnie nakaza napisa Ksig Ro-
dzaju pragnbym gorco, aby mi by dany taki talent
literacki i taka umiejtno kompozycji, eby nawet ci, kt-
rzy jeszcze nie potrafi zrozumie, w jaki sposb Bg
stwarza, nie odrzucili moich sw, jakoby przekraczajcych
ich pojcie; jak te, aby ci, ktrzy ju to rozumiej, mogli
znale w zwizych sowach Twego sugi potwierdzenie
kadego trafnego wniosku, do jakiego doszli rozumowa-
niem; a gdyby w wietle prawdy kto inny wycign
wniosek inny eby mona byo i takie znaczenie w o-
wych sowach wyczyta.
27. Jak rdo, cho wytryskujce z wskiej szczeliny, za-
sobniejsze jest w wod, rozprowadzan wieloma wijcymi
si w dal strugami, nili ktrakolwiek z owych strug, prze-
pywajca wiele rnych miejsc, tak samo z opowieci wy-
branego przez Ciebie szafarza Twoich sw, bardzo zwi-
zej, a majcej suy wielu nauczycielom, tryska wietli-
34
Por. Rz 9, 21.
sto prawdy, z ktrej kady nauczyciel w duszych
i nieprosto rozwinitych wyjanieniach wydobywa tak
o tych sprawach prawd, jak moe dostrzec, jeden t, dru-
gi inn.
Niektrzy ludzie, czytajc sowa Mojesza albo ich su-
chajc, wyobraaj sobie Boga jakoby czowieka albo ja-
koby jak substancj cielesn, niezmiernie potn, ktra
powziwszy nowe i niespodziewane postanowienie, uczyni-
a niebo i ziemi, dwa wielkie byty cielesne, w grze i w
dole, bdce poza Bogiem, jakby w jakim odrbnym
miejscu; w nich za byyby wszystkie rzeczy zawarte. Kie-
dy ci ludzie sysz, e Bg powiedzia: Niech si stanie
to czy tamto" myl oni o sowach zaczynajcych si
i koczcych, takich, ktre brzmiayby przez jaki czas
i przeminy, a po ich przeminiciu natychmiast powstaoby
to, czego powstanie zostao nakazane. Take wszystkie in-
ne ich wyobraenia ksztatuj si w podobny sposb, na
podstawie obserwacji dobrze im znanych zjawisk material-
nych. Dla takich jeszcze dziecinnych istot zgrzebne sowa
Pisma witego s jakby onem macierzyskim tulcym
ich sabo; sowa te buduj w nich wiar bdc dla nich
zbawieniem, wiar pewn i niezachwian w to, e wszyst-
kie natury, ktrych cudown rozmaito dostrzegaj wo-
k siebie zmysami, stworzy Bg. Jeli kto z tych ludzi
nagle wzgardzi rzekomym ubstwem sw Pisma witego
i w niedorzecznej pysze bdzie chcia wyrwa si z gniazda,
ktre go wypiastowao jake okropnie upadnie. Ulituj
si, Panie Boe, aby nieopierzonego pisklcia nie zadeptali
ludzie przechodzcy drog. Wylij swego anioa, aby je
znowu woy do gniazda niech tam yje, pki si nie
nauczy lata.
28. Ale s te inni, dla ktrych sowa Pisma witego to
ju nie gniazdo, lecz cienisty sad, w ktrym si domyla-
j ukrytych owocw. Radonie tam lataj, wierkaj poszu-
kujc ich, zrywaj te owoce. Czytajc sowa Pisma wi-
tego albo ich suchajc, pojmuj, e Twoje, Boe, wieczne
i niezmienne trwanie gruje nad wszelkim czasem minio-
nym i przyszym, a jednak nie istnieje takie doczesne stwo-
rzenie, ktrego by Ty nie uczyni. Pojmuj, e Twoja wo-
la, bdc tym samym, czym Ty jeste, nigdy nie ulega
zmianie i e nie stworzye wiata jakim nowym, przed-
tem nie istniejcym aktem woli; e nie wyonie go z
siebie, jako swoje podobiestwo i form wszystkich rzeczy,
lecz uczynie z niczego, jako niepodobny do Ciebie i bez-
ksztatny, aby si ksztatowa na Twoje podobiestwo, zbli-
ajc si do Ciebie w okrelonym porzdku, kada rzecz
w wyznaczonym jej stopniu. Dziki temu wszystkie rzeczy
miay si sta bardzo dobre czy to pozostajc blisko
Ciebie, czy te w rnej odlegoci powodujc w rnych
porach i miejscach pikn rozmaito albo jej podlegajc.
Pojmuj to owi ludzie i w takiej mierze, w jakiej jest to
dostpne czowiekowi w tym yciu, raduj si prawd
Twoja.
Niektrzy z nich, czytajc sowa: Na pocztku uczyni
Bg", rozumiej to tak, e pocztek oznacza tu Mdro,
ktra te do nas w tym tekcie przemawia.
35
Inni, czytajc
te same sowa, interpretuj pocztek jako rozpoczcie stwa-
rzania i tak wykadaj w werset: Najpierw Bg uczy-
ni". Spord za tych, ktrzy sowa na pocztku" inter-
pretuj tak, e Ty w Mdroci uczynie niebo i ziemi,
jedni uwaaj, e niebo i ziemia" s okreleniem materii,
z ktrej mona byo niebo i ziemi uczyni; inni mniemaj,
e sowa niebo i ziemia" odnosz si do ju uksztatowa-
nych i wyodrbnionych natur. Jeszcze inni sdz, e sowo
niebo" odnosi si do ju uksztatowanej natury duchowej,
a sowo ziemia" do bezksztatnej natury materii cielesnej.
S te rnice interpretacyjne wrd tych, ktrzy mnie-
maj, e sowa niebo i ziemia" oznaczaj materi bez-
ksztatn, z ktrej niebo i ziemia miay by uksztatowane.
35
Por. J 8, 25.
Wedug jednych byaby to materia, z ktrej miay by u-
tworzone obie natury: poznawalna dla umysu i poznawal-
na dla zmysw. Wedug innych byaby to materia, z kt-
rej mia powsta tylko wiat materialny, dostrzegany zmy-
sami, zawierajcy w swoim wielkim obrbie wszystkie
natury, jakie si naszej uwadze narzucaj. S te rnice
pogldw wrd tych, ktrzy sdz, e w tym miejscu
Pisma witego niebo i ziemia" oznaczaj niebo i ziemi
ju uksztatowane i wyodrbnione. Wedug jednych mowa
jest tu i o tworach niewidzialnych, i o tworach widzial-
nych. Wedug innych tylko o tym widzialnym stworze-
niu, w ktrym ogldamy zarwno wietliste niebo nad zie-
mi, jak i ziemi spowit w cienie ze wszystkim, co
tam w grze i co tu na ziemi istnieje.
29. Ci, ktrzy wyraenie: uczyni na pocztku" interpre-
tuj: uczyni najpierw", musz w tym miejscu pojmowa
niebo i ziemi" jako materi nieba i ziemi, czyli materi
caego stworzenia, tak duchowego, jak i cielesnego. Gdyby
bowiem twierdzili, e ju wtedy wszechwiat by ukszta-
towany, mona by im postawi pytanie: Jeli to uczyni
Bg najpierw, to co uczyni potem, ju po stworzeniu
wszechwiata?" Nie znajd na to odpowiedzi i usysz jesz-
cze jedno kopotliwe pytanie: Jak mona mwi, e to u-
czyni najpierw, skoro ju nic innego nie uczyni potem?"
Jeli za mwi, e najpierw Bg uczyni materie, bez-
ksztatn, a potem j uksztatowa, ujcie takie nie jest
niedorzeczne, ale pod warunkiem, e potrafi rozrni
pierwszestwo w wiecznoci, w czasie, w wyborze i w po-
chodzeniu. Jako pierwszestwo w wiecznoci rozumiemy
to, ktre przysuguje Bogu, bo poprzedza On wszystkie
rzeczy. Pierwszestwo w czasie to na przykad pierwsze-
stwo kwiatu przed owocem. Pierwszestwo w wyborze do-
tyczy owocu, bo wybralibymy raczej owoc ni kwiat.
Pierwszestwo w pochodzeniu to na przykad pierwsze-
stwo dwiku wobec piewu.
Spord tych czterech wymienionych przeze mnie rodza-
jw pierwszestwa dwa rodkowe s bardzo proste, pierw-
sze za i ostatnie s bardzo trudne do zrozumienia. Rzad-
ko tylko i na jakiej zawrotnej wysokoci moe czowiek
dojrze Twoj, Panie, wieczno, tworzc rzeczy zmien-
ne, a nie podleg zmianom, i przez to majc pierwsze-
stwo wobec nich wszystkich. Wielkiej te przenikliwoci
i napicia umysu wymaga zrozumienie, w jaki sposb
dwik poprzedza piew. Poprzedza go dlatego, e piew
jest dwikiem uporzdkowanym, a chocia jaka rzecz mo-
e istnie bez porzdku, to jednak nie mona uporzdko-
wa tego, co nie istnieje. W taki sam sposb materia po-
przedza to, co z niej jest uczynione, ale nie w tym sensie
poprzedza, jakoby sama czego dokonywaa, gdy raczej
jest przedmiotem dziaania, nieli sama dziaa; i nie w tym
sensie, jakoby bya wczeniejsza w czasie. To nie jest tak,
e najpierw wydajemy dwiki nie uporzdkowane, jesz-
cze nie bdce piewem, a dopiero potem dostosowujemy
jedne do drugich i wszystkie ukadamy w ad piewu, jak
czynimy z drewnem, z ktrego sporzdzamy skrzyni, albo
ze srebrem, z ktrego ksztatujemy puchar. Takie two-
rzywa jak drewno i srebro rwnie w czasie poprzedzaj
ksztaty rzeczy, jakie z nich robimy. A w piewie jest ina-
czej. Kiedy si piewa, piewem jest sam rozlegajcy si
dwik. Nie jest tak, e najpierw syszy si dwik beza-
dny, ktry by dopiero potem w piew si ukada. Dwik,
ledwie zabrzmia, zaraz zamiera i nie zostaje z niego nic,
co piewak mgby podj i kunsztownie w pie uoy.
piew wic zawiera si cakowicie w swoim dwiku, kt-
ry jest jego tworzywem. Aby sta si piewem, dwik o-
trzymuje form. To wanie miaem na myli, mwic, e
tworzywo, jakim jest dwik, poprzedza form, jak jest
piew. A nie poprzedza jej w tym sensie, jakoby mia mo-
no j uczyni, bo przecie sprawc piewu jest nie
dwik, ale piewak, ktrego umys wybiera dwiki jako
materialne tworzywo, aby z niego piew uksztatowa. Ale
te dwik nie poprzedza piewu w czasie, bo przecie wy-
daje si go z ust jednoczenie ze piewem. Ani te nie ma
pierwszestwa w wyborze, bo przecie sam dwik nie jest
czym lepszym od piewu: piew to co wicej ni dwik,
to dwik harmonijny. Ale ma dwik pierwszestwo w
pochodzeniu: nie harmonizuje si bowiem piewu, aby po-
wsta dwik, ale harmonizuje si dwik, aby powsta
piew. Ci, ktrzy uwanie przeledzili ten wywd, zrozu-
mieli, jak myl, co to znaczy, e materia rzeczy zostaa
uczyniona najpierw materia, ktr nazywa si niebem
i ziemi", bo z niej uczyni Bg niebo i ziemi. Nie bya
ona pierwsza pod wzgldem czasu, gdy czas wyania si
dopiero razem z ksztatami rzeczy, a owa materia bya bez-
ksztatna, my za dostrzegamy j dopiero w czasie razem
z jej ksztatem. Potrafimy jednak mwi o niej tylko tak,
jakby bya pierwsza pod wzgldem czasowym, chocia w
istocie cechuje j co innego, to, e jest najnisza pod
wzgldem wartoci; rzeczy bowiem uksztatowane s z pew-
noci czym lepszym od bezksztatnych. I musi te j po-
przedza wieczno Stwrcy, inaczej jake mogaby by
stworzona z niczego, aby z niej mogo cokolwiek powsta?
30. Wrd takiej rozmaitoci twierdze niesprzecznych
z prawd nieche sama Prawda tezy te uzgodni. A Bg
nasz nieche zmiuje si nad nami, abymy stosowali Pra-
wo naleycie, czyli tak, jak nakazuje przykazanie dla
czystej mioci.
36
Przykazanie to i mnie obowizuje. Gdyby
wic kto mnie zapyta, ktr z owych rnych opinii y-
wi suga Twj, Mojesz, nie byoby szczerym to, co tu pi-
sz, wyznaniem, gdybym Ci nie wyzna, e nie wiem. Wiem
jedynie, e wszystkie te opinie mog by prawdziwe oprcz
tych tylko, ktre ujmuj rzecz cakowicie materialnie; po-
wiedziaem ju, co o takich ujciach myl. Maych dzieci,
co do ktrych mona rokowa pikne nadzieje, nie odstra-
36
Por. l Tm l, 5. 8.
szaj sowa Twojej Ksigi, ktre s pokornie gbokie i
przebogato zwize. Do innych, do tych, ktrzy jak
przyznaj wypowiadaj prawdy, jakie zdoali dostrzec
w owych sowach Pisma witego, mwi: Obymy si ko-
chali wszyscy nawzajem, a zarazem miowali Ciebie, Boga
naszego, rdo prawdy jeeli jej wanie, a nie marnych
byskotek akniemy. I obymy tamtego sug Twego, przez
ktrego otrzymalimy Twoje Pismo wite, napenione
Twoim Duchem, tak szanowali, eby uznawa, i kiedy
owe sowa zapisywa, jego myli byy przez Twoje nat-
chnienie zawsze kierowane ku znaczeniu rozsiewajcemu
najwicej wiata i darzcemu najwikszym poytkiem.
31. Kiedy wic sysz, jak ludzie mwi: Mojesz mia
to na myli" albo: Nie, Mojesz mia na myli tamto", sa-
dz, e tak trzeba w duchu pobonoci odpowiedzie: Cze-
mu nie miaby na myli i tego, i tamtego, skoro obie opi-
nie s prawdziwe?" A jeliby kto dostrzeg w jego so-
wach jeszcze trzecie albo i czwarte znaczenie, albo jakkol-
wiek ilo znacze, czemu nie mielibymy przyj, e
wszystkie te znaczenia dostrzega Mojesz, przez ktrego
Bg jedyny dostosowa Pismo wite do umysw wielu
ludzi, aby wszyscy w nim widzieli prawdy, lecz nie wszys-
cy te same prawdy w poszczeglnych miejscach? Co do
mnie, owiadczam z ca szczeroci i stanowczoci, e
gdyby mnie powoano do napisania tekstu wyposaonego
w najwysz powag, wolabym tak go uj, eby w moich
sowach rozbrzmieway echem wszystkie prawdy, jakie by
ktokolwiek w omawianym zagadnieniu mg dostrzec, ni
bym mia tak wyranie narzuca jak jedn prawd, e
to wykluczyoby wszelkie inne interpretacje, choby nie
zawieray adnego faszu, od ktrego trzeba by si odci.
Nie bd, o Boe mj, wtpi lekkomylnie, e na taki dar
zasuy sobie Mojesz u Ciebie. Kiedy zapisywa owe so-
wa, uwiadamia sobie i przemyliwa wszystkie prawdy,
jakie w nich my zdoalimy odnale, jak i te, ktrych od-
nale jeszcze nie zdoalimy ani teraz odkry nie umiemy,
ktre jednak s w tych sowach zawarte.
32. A w kocu, Panie skoro Ty Bogiem jest, a nie
ciaem i krwi choby nawet byo tak, e sam czowiek
mniej rzeczy dostrzega, to czy przed Twoim askawym
Duchem, ktry mnie po ziemi bezpiecznej poprowadzi"
37
,
mogo si zatai cokolwiek z tego, co przez owe sowa Ty
sam miae objawi przyszym pokoleniom, choby nawet
ten, za ktrego porednictwem zostao to wypowiedziane,
tylko jedno mia w myli z wielu moliwych znacze
prawdziwych? Jeli tak byo, to zgdmy si, e musiao
to by znaczenie grujce wanoci nad innymi. Nam,
Panie, objaw to znaczenie albo jakiekolwiek inne znacze-
nie prawdziwe, jakie zechcesz objawi. Czy objawisz nam
to samo znaczenie, ktre niegdy odsoni przed tamtym
suga Twoim, czy te jakiekolwiek inne tylko to jest
wane, eby Ty nas karmi, ebymy si nie dali oszuka.
O Panie Boe mj, jake wiele o tym krtkim fragmencie
Pisma witego napisaem! Ile si, ile potrzebowabym
czasu, gdybym mia tak samo gruntownie rozprawia o
wszystkich Twoich Ksigach. Pozwl, abym Ci nadal wy-
znawa moje myli o Pimie Twym, ale ju nie tak obszer-
nie. Pragn wybiera tylko jedn za kadym razem inter-
pretacje, tak, ktr Twoje natchnienie owietli mi jako
prawdziw, bezpieczna i dobr choby si te nasuwao
wiele innych uj w tych miejscach, gdzie mog si poja-
wia rne wykadnie. Bd skada te wyznania z moc-
nym przekonaniem, e jeli moja interpretacja bdzie si
zgadza z tym, co mia na myli Twj suga, przemwi
najsuszniej i najlepiej. O to powinienem si najbardziej
stara. A jeli tego nie osign, obym jednak mwi to, co
przez jego sowa zechce mi Twoja Prawda powiedzie, kt-
ra i jemu powiedziaa to, co sama powiedzie chciaa.
37
Ps 142, 10.
KSIGA TRZYNASTA
1. Do Ciebie woam, o Boe mj, peen miosierdzia dla
mnie, ktry mnie stworzye i nie zapomniae o mnie
wtedy, gdy ja o Tobie nie pamitaem. Przyzywam Ci do
duszy mojej. Poprzez tsknot bowiem, jak jej wszcze-
piasz, sposobisz j na przyjcie Ciebie. Nie opuszczaj mnie
teraz, kiedy Ciebie wzywam. Wspomoge mnie przecie,
zanim jeszcze Ci wzywa zaczem. Osaczae mnie prze-
rnymi gosami, abym Ci usysza z daleka i nawrci si,
abym zacz woa ku Temu, ktry mnie przywoywa. To
Ty, Panie, zmazae wszystkie moje przewinienia, aby mi
nie odpaca kar za czyny moich rk, ktre mnie od Cie-
bie odwiody. Policzye mi te, zanim jeszcze ich dokona-
em, wszystkie moje dobre uczynki, aby wynagrodzi swoje
wasne rce, ktrymi mnie stworzye. Zanim zaczem
istnie, Ty bye. Mnie nie byo, nie byo tego, ktry mia-
by przyj od Ciebie dar istnienia. A oto jestem, bo Twoja
dobro wyprzedzia to wszystko, czym uczynie mnie i z
czego mnie uczynie. Nie potrzebowae mnie ani te nie
jestem takim dobrem, ebym mg by Tobie pomocny,
Panie i Boe mj. To nie jest tak, jakoby mg si zm-
czy dziaaniem, a ja mgbym Ci wtedy suy pomoc,
aby uly Tobie; albo jakoby moc Twoja miaa by mniej-
sza, gdyby Ci brakowao mojej suby. Nie potrzebujesz
mojego trudu, jak go potrzebuje ziemia, ktra by bez niego
dziczaa. Nie podupadasz, gdy ja Ci nie su. Ja mog
tylko suy Ci i czci Ci po to, aby do mnie spywao
dobro od Ciebie, ktremu zawdziczam take i to, e w o-
gle istniej. Gdybym nie istnia, nie mogoby na mnie
spywa dobro.
2. Wszystko, co stworzye, istnieje dziki bezmiarowi
Twojej dobroci. Nie odmawiasz bowiem istnienia dobru,
ktre ani nie przynosi Ci korzyci, ani te nie naley do
Twojej substancji, a wic nie jest Tobie rwne, lecz istnie-
je tylko dziki temu, e od Ciebie moe istnienie czerpa.
Czyme by bowiem mogy si zawczasu zasuy u Ciebie
niebo i ziemia, ktre na pocztku stworzye? Nieche du-
chowa natura i cielesna natura powiedz, czym si u Cie-
bie zasuyy za wczasu, te natury, ktre uczynie w swej
Mdroci, aby od niej zaleay. Zarwno duchowa, jak i
cielesna natura byy w stanie pierwotnym i bezksztatnym
i obie mogy si osun w zamt i w obco wobec Ciebie.
Lecz duchowo nawet nie uksztatowana ju bya czym
cenniejszym od uksztatowanej nawet materialnoci. Ma-
terialno za nie uksztatowana bya czym cenniejszym
od zupenej nicoci. Pozostayby w bezksztatnoci take
w tym stanie zalene od Twego Sowa gdyby to Sowo
nie wezwao ich do Twojej jednoci i gdyby nie zostay
uksztatowane przez Ciebie, jedyne najwysze Dobro, jako
skadniki wszechwiata, jako wszystkie rzeczy, ktre s
bardzo dobre. A czyme sobie one zasuyy u Ciebie cho-
by na to, eby istnie nawet w stanie bezksztatnoci?
Nawet i takiego istnienia by nie miay, gdyby nie czerpay
go od Ciebie.
Czyme sobie materia cielesna zasuya u Ciebie na to,
eby istnie choby jako byt niewidzialny i bezksztat-
ny? Przecie nie istniaaby ona nawet i w takim stanie,
gdyby Ty jej nie stworzy. Nie istniaa, pki jej nie stwo-
rzye a wic nie moga sobie niczym zasuy u Ciebie
na istnienie. Albo czy materia duchowa w swoim zacztko-
wym stanie moga czymkolwiek zasuy nawet na takie
pynne i mroczne istnienie, gdy bya podobna do morskiej
otchani, a do Ciebie jake niepodobna, pki to samo So-
wo nie skierowao jej ku jej Stwrcy i nie rozwietlio
wiatoci swoj tak, e staa si wiatoci wprawdzie
nie na rwni z Tob, ale na tyle, e si moga uksztato-
wa na wzr formy rwnej Tobie? Jak w przypadku rze-
czy materialnej by" nie oznacza jeszcze by pikn",
gdy wtedy rzecz brzydka nie mogaby istnie, tak dla
stworzonej istoty duchowej nie jest tym samym y"
i y mdrze", gdy wtedy byaby ona niezmiennie mdra.
Dobrem dla ducha jest zawsze trwa przy Tobie i nigdy
nie utraci przez odwrcenie si od Ciebie owego
wiata, jakie przez nawrcenie uzyska, nigdy si nie osu-
n w ycie podobne do mrocznej otchani. Take my, kt-
rzy, majc dusze, jestemy istotami duchowymi, w tym
yciu bylimy niegdy ciemnoci
1
, gdymy si od Ciebie,
naszego wiata, odwrcili. I zmagamy si jeszcze z reszt
naszych ciemnoci, pki si nie staniemy Twoj sprawie-
dliwoci
2
, jak wysokie gry Boe, w jedynym Synu Two-
im. A bylimy bezdenn otchani, gdy wyroki Twe nad
nami ciyy.
3. Na pocztku stworzenia rzeke: Niech si stanie
wiato! i staa si wiato"
3
. Myl, e sowa te do-
tycz stworzenia duchowego. Bo istniao ju wwczas jakie
ycie, ktre mogo przyj od Ciebie wiato. Ale jak przed-
tem niczym sobie nie zasuyo u Ciebie, eby by takim
rodzajem ycia, ktre by mogo by owiecone, tak i wtedy,
gdy ju istniao, niczym sobie nie zasuyo na dostpienie
wiata. W swoim stanie bezksztatnym, pki si nie stao
wiatoci, nie mogo by Tobie mie. A stao si wiato-
ci nie przez samo istnienie, lecz przez wpatrzenie si w
rdo wiata i przez wytrwanie przy nim tak e tyl-
1
POR. Ef 5, 8.
2
Por. 2 Kor 5, 21.
3
Rdz l, 3.
ko asce Twej zawdzicza zarwno samo ycie, jak i to,
e szczliwie yje, zwrciwszy si poprzez ulepszajc
je zmian ku temu, co ani na lepsze, ani na gorsze
zmieni si nie moe. Tym jeste jedynie Ty, bo tylko Ty
istniejesz bezwzgldnie: dla Ciebie y" i y szczliwie"
to jedno; bo sam Twoim szczciem jeste.
4. Czeg wic brakowaoby Tobie do szczcia, ktry
sam jeste dla siebie szczciem, gdyby w ogle nie zaist-
niao albo gdyby pozostao w stanie bezksztatnoci wszyst-
ko, co uczynie? Stworzye to wszystko nie z potrzeby,
ale z peni Twojej dobroci. Skupie to i uksztatowae nie
dlatego, e Twoja rado mogaby si przez to wzmc. Po-
niewa jeste doskonay, nie podoba Ci si niedoskonao
rzeczy i udoskonalasz je, aby si Tobie podoba mogy. Ale
nie jest tak, jakoby by niedoskonay i mg si udosko-
nali tylko przez doskonalenie stworze. Duch Twj dobry
nad wodami si unosi"
4
, a nie by przez nie niesiony, ja-
koby na nich spoczywa. Ilekro si mwi, e Duch Twj
dobry spoczywa na jakich ludziach, oznacza to, e im daje
spoczynek w sobie. Kiedy Duch Twj unosi si nad woda-
mi, niezniszczalna i niezmienna wola Twoja, cakowicie
wystarczajca sama w sobie i dla siebie, unosia si nad
yciem, ktre stworzye i dla ktrego nie jest tym samym
y" i y szczliwie", bo istnieje ono take w stanie
pynnoci i ciemnoci. Aby osign szczcie, musi si ono
zwrci ku Temu, ktry je stworzy, i y coraz bliej
rda ycia, w jego wietle widzie wiato, sta si do-
skonaym, jasnym, bogosawionym.
5. Oto mi si tu ukazuje w tajemniczym obrazie Trjca,
ktr jest Bg mj. Ty, Ojcze, niebo i ziemi uczynie na
pocztku, jakim jest Twoja zrodzona z Ciebie Mdro,
rwna Tobie i z Tob wspwieczna, czyli Twj Syn. Wie-
4
Rdz l, 2.
le ju mwiem o niebie nad niebiosami, jak i o ziemi nie-
widzialnej i nieuksztatowanej, a take o mrocznej otcha-
ni, ktra by si napenia chaosem za, gdyby si nie zwr-
cia ku Temu, od ktrego zaczerpna nawet takie ycie,
jakie miaa, i gdyby si przez owiecenie nie staa yciem
penym pikna i nie bya owym niebem nad niebiosami,
czyli niebem dla tego nieba, ktre potem zostao stworzo-
ne midzy grnymi a dolnymi wodami. Gdy o tym mwi-
em, Boga, ktry to stworzy, pojmowaem jako Ojca, a
Pocztek, w ktrym Bg to uczyni, jako Syna. Wierzc za,
e mj Bg jest Trjc, szukaem tej prawdy w sowach
Jego Pisma witego. I oto przeczytaem, e Jego Duch
unosi si nad wodami". Oto wic Bg mj Trjca Oj-
ciec, Syn i Duch wity Stwrca caego stworzenia.
6. Ale, o wiato uczce prawdy, ku Tobie podnosz mo-
je serce, aby mnie serce moje nie zwodzio. Ty sam roz-
prosz spowijajce je ciemnoci! Wyjaw mi, bagam Ci
przez Mio, nasz Matk, wyjaw mi, jaka jest tego przy-
czyna, e Twoje Pismo wite wymienio Twego Ducha do-
piero po opowiedzeniu o niebie i o ziemi niewidzialnej i
nieuksztatowanej, i o ciemnociach nad otchani. Czy
dlatego, e mona nas byo zaznajomi z Nim tylko przez
powiedzenie, e nad czym si unosi, a nie byoby mona
uy takiego okrelenia, gdyby przedtem nie wspomniano
czego, nad czym On mgby si unosi? Nie unosi si
przecie ani nad Ojcem, ani nad Synem. A nie mona by
byo we waciwym sensie tego sowa powiedzie, e si
unosi, gdyby si nie unosi nad czym. Jeeli wic byo
konieczne przedstawienie Ducha witego jako unoszcego
si nad czym, najpierw trzeba byo nazwa to, nad czym
si On unosi. Wyania si teraz kwestia: dlaczego trzeba
Go byo przedstawi wanie jako unoszcego si w grze?
7. Aby to zrozumie, trzeba najpierw wnikn w sowa
Twojego apostoa Pawa, mwicego, e mio Boa rozla-
na jest w sercach naszych przez Ducha witego, ktry
nam jest dany"
5
. Kiedy w innym miejscu aposto uczy nas
o darach duchowych, wskazuje najdoskonalsz ze wszyst-
kich drog"
6
, drog mioci; i pada na kolana przed Tob,
proszc za nas, bymy mogli pozna, jak bardzo nad wszyst-
kimi cnotami gruje znajomo mioci Chrystusowej.
7
W takim wanie znaczeniu Duch, grujc nad wszystkim,
unosi si nad wodami. Komu to opowiem i jakimi sowa-
mi zdoam opisa brzemi podania, spychajce nas w ot-
cha urwist, jakimi sowami wyra, jak nas mio Bo-
a podnosi poprzez dziaanie Ducha Twojego, ktry nad
wodami si unosi? Komu mam powiedzie o tym i w jaki
sposb mam to wyrazi? Przepacie, w ktre zapadamy i z
ktrych si znowu wynurzamy, to nie s miejsca w prze-
strzeni. Podobne s do materialnych przepaci, a zarazem
jake od nich odmienne. S to nasze namitnoci i przy-
wizania, zamcenie naszego ducha, cigajce nas w d
poprzez uwikanie w troskach tego wiata. Lecz wito
Twoja, budzc w nas pragnienie pokoju, znowu nas w g-
r podnosi, abymy tam w grze trwali sercami przy To-
bie tam, gdzie Duch Twj unosi si nad wodami. Aby-
my dotarli do najwyszego pokoju, gdy dusza ju prze-
bdzie wody niebytu.
8. Upad anio, upada ludzka dusza, a upadek ich poka-
zuje, jaka mroczna otcha pochonaby wszystkie stwo-
rzone byty duchowe, gdyby nie rzek na pocztku: Niech
si stanie wiato! i staa si wiato". Gdyby nie to,
e w Twoim miecie niebiaskim kady umys w posu-
szestwie wytrwa przy Tobie i spocz w Duchu Twoim,
ktry nad wszystkim, co zmienne, niezmiennie si unosi
nawet samo niebo nad niebiosami, zostawione sobie, byoby
ciemn otchani. A oto jest ono wiatoci w Panu. Na-
5
Rz 5, 5.
6
l Kor 12, 31.
7
Por. Ef 3, 19.
wet przez nieszczsny niepokj upadych duchw, przez
ciemno, jak odsaniaj owe istoty odarte z szaty wiata
Twego, wyranie pokazujesz, jak wspaniae s Twoje stwo-
rzenia rozumne, skoro do szczcia i spoczynku nie moe
im wystarczy cokolwiek mniejszego od Ciebie. Same siebie
nie mog tym obdarzy. To Ty, Boe nasz, rozwiecisz na-
sze ciemnoci. Od Ciebie pochodz nasze szaty wietliste,
dziki Tobie ciemnoci nasze bd jak poudnie"
8
.
Siebie daj mi, Boe mj! Siebie samego mi oddaj! Ciebie
miuj. Jeli za mao miuj, spraw, abym mocniej mio-
wa. Nie potrafi zmierzy mioci, nie wiem, o ile bardziej
powinienem Ci kocha, by ycie moje pobiego w Twoje
objcia i ju nigdy si od Ciebie nie odwrcio a do chwili,
gdy si na zawsze ukryje w wityni Twej obecnoci. To
jedno tylko wiem, e le mi jest bez Ciebie, le nie tylko
wok mnie, lecz i we mnie samym; a wszelkie bogactwo,
ktre nie jest moim Bogiem, to ndza.
9. Czy Ojciec i Syn nie unosili si take nad wodami?
Jeeli wyobraamy to sobie jako unoszenie si fizyczne
w przestrzeni, to przecie i Duch wity tak si nie unosi.
Jeli za mamy na myli growanie niezmiennego bstwa
nad wszystkim, co zmienne, to i Ojciec, i Syn, i Duch
wity unosili si nad wodami. Czemu wic powiedziano
to tylko o Twoim Duchu? Dlaczego tylko o Nim mwi si
tak, jakby si znajdowa w jakim miejscu, ktre nie jest
miejscem? Tylko te o Nim powiedziano, e jest Twoim
darem.
9
W darze Twoim znajdujemy spoczynek, w darze
Twoim radujemy si Tob. Ten spoczynek jest naszym
miejscem.
Mio nas prowadzi na t wyyn, Twj dobry Duch
podnosi nas, ubogie istoty, z samych progw mierci. W
dobrej woli jest dla nas pokj.
8
Iz 58, 10.
9
Por. Dz 2, 38
Ciao swoj si cienia zmierza do waciwego dla
miejsca. Sia cienia nie zawsze pcha w d, waciwym
miejscem nie zawsze jest miejsce najnisze. Podczas gdy
kamie spada, pomie si w gr wznosi. Kada rzecz po-
rusza si wedug swej siy cienia i dy do waciwego
jej miejsca. Oliwa dolana do wody wypywa na wierzch.
Woda wlana do oliwy opada na dno. I jedna, i druga, kie-
rowana sw si cienia, dy do waciwego jej miejsca.
Rzeczy wytrcone ze swego miejsca s niespokojne; gdy si
im przywraca porzdek, osigaj spoczynek. Moj si ci-
enia jest mio moja: dokdkolwiek zmierzam, mio
mnie prowadzi. Twj dar, Duch wity, zapala nas i wzno-
simy si w gr: poniemy i idziemy. Sercem wstpujemy
na wyyn i piewamy pie stopni.
10
Ogniem Twoim
ogniem dobrym paamy i idziemy. W gr idziemy, ku
pokojowi Jerozolimy niebiaskiej. Weseliem si z tego,
co mi powiedziano: pjdziemy do domu Paskiego"
11

gdzie nas umieci dobra wola, abymy ju tylko jednego
pragnli: pozosta tam na wieczno.
10. Bogosawiony twr to niebo nad niebiosami, ktre
nigdy nie zaznao adnego innego stanu! A jednak i ono
byoby czym innym, gdyby dar Twj, Duch wity, ktry
si nad wszystkim, co zmienne, unosi, nie porwa go w gr
w samym momencie jego powstania, zanim jakikolwiek
czas upyn. Od razu przyzwae je do siebie sowami:
Niech si stanie wiato! i staa si wiato". W na-
szym yciu s rne okresy, bylimy bowiem ciemnoci,
a staniemy si wiatoci.
12
O niebie za nad niebiosami
powiedziane jest tylko, czym byoby, gdyby nie zostao o-
wiecone. Mwi si o nim tak, jakby najpierw byo czym
pynnym i mrocznym, a dlatego tak si mwi, bymy poj-
10
Zob. przypis l w ksidze dziewitej.
11
Ps 121, 1.
12
Por. Ef 5, 8.
li, co sprawio, e jest ono czym zupenie innym, czyli jak
ono samo jest wiatoci dziki zwrceniu si ku wiatu,
ktre nigdy nie ganie. Kto moe, niech to pojmie. Kto
nie moe poj, niech Ciebie prosi o ask zrozumienia.
Dlaczeg mnie wypytuje o to, jakbym to ja owieca ka-
dego czowieka przychodzcego na ten wiat?
13

11 Trjc wszechmocn kt poj zdoa? Kady o Niej
mwi ale czy naprawd o Niej? Niewiele jest takich
dusz, ktre mwic o Niej wiedz, co mwi. Spiera-
j si i walcz, a przecie tylko w pokoju mona J zoba-
czy. Chciabym, by ludzie dostrzegli w samych sobie i roz-
wayli trzy stany. S one oczywicie bardzo odmienne od
Trjcy, ale zastanowienie si nad nimi moe by uytecz-
nym wiczeniem, dziki ktremu zrozumiej i odczuj, jak
gboka jest ta odmienno. Trzy te stany w nas to: by,
wiedzie, chcie. Jestem, wiem i chc. Jestem poznajcy
i chccy. Wiem, e jestem i e chc. Chc by i wiedzie.
Trzy te stany przenika jedno nierozdzielne ycie: jedno
ycie, jeden umys, jedna istota. Mona kady z tych
trzech stanw odrni od innych, a jednak te rnice nie
rozczaj ich. Warto si nad tym dobrze zastanowi. Nie
trzeba si rozglda za czymkolwiek poza sob, niech si
kady przypatrzy samemu sobie i powie mi, co dostrzeg.
Skoro jednak w tych trzech stanach wyledzi wspln
podstaw i oznajmi mi to odkrycie, niech si nie udzi, e
ju zrozumia to, co przerasta wszelkie takie stany i jest
niezmienne: niezmiennie istnieje, niezmiennie wie i nie-
zmiennie chce. Czy i tam s trzy stany i dlatego Bg jest
Trjc? Czy raczej wszystkie one s w kadej z trzech
Osb, tak e kada jest troista? A moe obie te teorie s
prawdziwe i w jaki niepojty sposb byt Boga jest poje-
dynczoci i mnogoci zarazem: Bg, bdc nieskoczony,
jest zarazem celem dla samego siebie, w samym sobie ist-
13
Por. J l, 9.
niejc, poznajc siebie i sobie wystarczajc, dziki wielkie-
mu bogactwu swej jednoci, w ktrej zawsze pozostaje tym
samym? Kt to zdoa poj? Kto zdoa to wypowiedzie?
Kt si omieli tak rzecz rozstrzyga?
12. Id jednak przed siebie, wiaro moja, i wyznawaj Pa-
nu Bogu twemu: wity, wity, wity, Panie Boe mj,
w imi Twe zostalimy ochrzczeni, Ojcze, Synu i Duchu
wity. W imi te Twoje chrzcimy, Ojcze, Synu i Duchu
wity. Take tu, wrd nas, Bg stworzy w Chrystusie,
Synu swoim niebo i ziemi, czyli duchowe i cielesne
czonki swego Kocioa. Ziemia nasza, pki nie otrzymaa
formy, jak jest nauka, bya niewidzialna i nieuksztato-
wana. Spowijaa nas ciemno niewiedzy. Bo karae czo-
wieka z powodu jego nieprawoci. Wyroki Twoje prze-
pa wielka.
Ale przecie Duch Twj unosi si nad wodami". Wic
miosierdzie Twoje nie porzucio naszej ndzy. Rzeke:
Niech si stanie wiato!" Czycie pokut, albowiem
przybliyo si krlestwo niebieskie."
14
Czycie pokut,
niech si stanie wiato! W naszym zatrwoeniu wspom-
nielimy Ciebie, Panie, w ziemi nad Jordanem
15
, w tej
grze, jak jest Chrystus, grze rwnej Tobie, ktra si ze
wzgldu na nas uniya. Obrzydy nam ciemnoci nasze,
nawrcilimy si do Ciebie, a wtedy wiato si rozjarzy-
a. Niegdy bylimy ciemnoci, a oto teraz jestemy wia-
toci w Panu.
16

13. Ale wiatoci na razie tylko przez wiar, a jeszcze
nie przez widzenie.
17
W nadziei bowiem jestemy zbawieni.
A nadzieja, ktr si widzi, ju nie jest nadziej."
18
Cigle
14
Mt 3, 2; 4, 17.
15
Por. Ps 41, 7.
16
Por. Ef 5, 8.
17
Por. 2 Kor 5, 7.
18
Rz 8, 24.
jeszcze otcha przyzywa otchani ale ju w gosie upu-
stw Twoich.
19
Take ten, ktry mwi: Nie mogem do
was przemawia jako do duchowych, ale jak do cieles-
nych"
20
nawet aposto Pawe nie mniema, eby te rzeczy
ju zdoa poj. Ale o jednym wie na pewno: e zapomina-
jc o wszystkim, co jest poza nim, zda ku temu, co jest
przed nim.
21
Wzdycha w utrapieniu.
22
Dusza jego pragnie
Boga ywego, jak jele pragnie zdrojw wd. Pyta: Kie-
dy tam dojd?" pragnc, aby by przyobleczony w
mieszkanie, ktre jest z nieba.
23
Woa do tych, ktrzy g-
biej od niego s w otchani: Nie upodobniajcie si do te-
go wiata, ale si przemiecie przez odnow umysu"
24
.
Nie stawajcie si dziemi w pojmowaniu, ale pod wzgl-
dem za bdcie niemowltami, a umysem bdcie dosko-
naymi."
25
Mwi te: O nierozumni Galaci, kto was oma-
mi?"
26

Ale to ju nie aposto Pawe przemawia tymi sowami.
To Twj gos nas przyzywa, z wyyny bowiem zesae Du-
cha Twego poprzez Tego, ktry wstpi na wyyn i roz-
war upusty swoich darw, aby rwcy nurt tej rzeki rozwe-
seli miasto Twe. Do Chrystusa wzdycha ten przyjaciel Ob-
lubieca, aposto Pawe, majc ju u Niego pierwociny du-
cha, lecz w gbi duszy wzdychajc, wyczekujc przybra-
nia za syna, odkupienia swego ciaa.
27
Do Chrystusa wzdy-
cha, jest bowiem czci Kocioa, Chrystusowej Oblubie-
nicy. arliwa jest jego mio, bo jest on przyjacielem Ob-
lubieca. Tego Oblubieca, a nie siebie miuje. Gosem
upustw Twoich, a nie swoim wasnym gosem przyzywa
19
Por. Ps 41, 8.
20
l Kor 3, 1.
21
Por. Flp 3, 13.
22
Por. 2 Kor 5, 4.
23
Por. 2 Kor 5, 2.
24
Rz 12, 2.
25
l Kor 14, 20.
26
Ga 3, 1.
27
Por. Rz 8, 23.
tych, ktrzy s gbiej w otchani. Z mioci bowiem do
Chrystusa lka si, by tak, jak Ew oszukaa chytro
wa", ich serca nie zostay skaone i by nie odpady od
niewinnoci
28
, ktra jest w naszym Oblubiecu, jedynym
Synu Twoim. Jake promienna rozbynie pikno, gdy
Go ujrzymy, jakim jest"
29
, a przemin ju te zy, ktre
s mi chlebem we dnie i w nocy, gdy sysz co dzie:
Gdzie jest Bg twj?"
30

14. Ja take pytam: Boe mj, gdzie jeste? Oto gdzie:
przez chwil oddycham Tob, gdy rozgrzewa si dusza we
mnie i gdy woam w uniesieniu, wyznajc Twoj chwa,
jak czowiek radujcy si w dniu witecznym. Lecz znowu
smutek pada na moj dusz, poniewa osuwa si ona w
d i staje si otchani, a moe raczej uwiadamia sobie
nagle, e cigle jeszcze jest otchani. Wiara moja, ktr
zapalie w nocy na mej drodze, mwi do mej duszy:
Czemue smutna, duszo moja? I czemu mnie trwoysz?
Miej nadziej w Panu: pochodni nogom twoim sowo Je-
go
31
. Ufaj i wytrwaj, a przeminie noc, matka bezbonych,
a przeminie gniew Paski. Synami tego gniewu i my nie-
gdy bylimy
32
, bylimy ciemnoci, ktrej reszt jeszcze
wleczemy w ciele martwym wskutek grzechu, a powieje
wiatr poranny i rozprosz si cienie.
Ufaj, duszo, w Panu! Rano bd sta przed Tob, Panie,
i wypatrywa.
33
Zawsze bd wyznawa Panu. Rano bd
sta i ujrz zbawienie oblicza mego, mojego Boga, ktry
i nasze miertelne ciaa oywi ze wzgldu na mieszkajce-
go w nas Ducha.
34
Bo Duch wity nad naszym mrocznym
28
Por. 2 Kor 11, 3.
29
l J 3, 2.
30
Ps 41, 4.
31
Por. Ps 41, 6; 118, 105.
32
Por. Ef 2, 3.
33
Por. Ps 5, 5.
34
Por. Rz 8, 11.
i niestaym wntrzem miosiernie raczy si unosi. Od
Niego otrzymalimy w tym ziemskim pielgrzymowaniu r-
kojmi, e bdziemy wiatoci. Ale jeszcze cigle w na-
dziei jestemy zbawieni". Przez ni jestemy dziemi wia-
toci i dziemi dnia, a nie dziemi nocy i ciemnoci
35
, ja-
kimi przecie bylimy. Pord niepewnoci cigle jeszcze
ograniczajcej ludzk wiedz Ty tylko moesz nas odrni
od tych, ktrzy s nadal ciemnoci, Ty, ktry badasz serca
nasze i nazywasz wiato dniem, a ciemno noc.
36
Kt
bowiem oprcz Ciebie moe nas rozpozna? C my posia-
damy, czego nie otrzymalimy od Ciebie? Mymy naczynia
z jednej bryy gliny jedne ku chwale, inne ku habie.
15. I nikt te inny, tylko Ty, Boe nasz, uczynie dla
nas ten firmament: rozpostart nad nami powag Boskiego
Pisma Twojego. Niebo bdzie zwinite kiedy jak ksiga
37
,
teraz za trwa nad nami rozcignite jak baldachim ze
skr.
38
A tym wzniosiejsza jest powaga Twego Boskiego
Pisma, e ju zmarli owi miertelni ludzie, przez ktrych
je nam dae. Ty wiesz, Panie, Ty wiesz, e skrami nie-
gdy odziae ludzi, gdy przez grzech stali si miertelni.
A potem jak baldachim ze skr rozpostare firmament
Twojej Ksigi. Tym firmamentem s sowa Twoje, kt-
rych adna nie rozdziera sprzeczno. Aby je umieci nad
nami, posuye si pomoc ludzi miertelnych. Take sa-
ma ich mier przyczynia si do tego, e niewzruszona po-
waga Twoich sw, przez nich goszonych, rozpostara si
na wyynie, aby osania wszystko, co si znajduje poniej
niej. Dopki owi ludzie yli, nie bya ona jeszcze rozpo-
starta tak wysoko. Jeszcze bowiem nie rozcigne tego
nieba jak baldachimu ze skr, jeszcze nie rozszerzye na
35
Por. l Tes 5, 5.
36
Por. Rdz l, 5.
37
Por. Ap 6, 14.
38
Por. Ps 103, 2.
wszystkie strony wiata sawy tych ludzi ona rozniosa
si dopiero po ich mierci.
Pozwl nam, Panie, spojrze na te niebiosa, dzieo pal-
cw Twoich. Rozegnaj sprzed naszych oczu chmur, jak
zasonie ten firmament. W nim jest wiadectwo Twe, da-
jce mdro dzieciom maym. Spraw, Boe mj, by nic
nie tumio chway Twej, goszonej ustami niemowlt
i sscych.
Nie znam adnych innych ksig, ktre by tak skutecznie
gromiy pych, tak dzielnie pokonyway i nieprzyjaciela,
i tego, kto si opiera Tobie, odrzucajc pojednanie z Tob
i bronic swoich grzechw. Nie spotkaem, Panie, nigdzie
indziej nie spotkaem sw rwnie czystych, sw, ktre by
rwnie mocno skaniay do wyzna i ktre by tak bardzo
uatwiay pochylenie karku pod jarzmo Twe albo tak a-
godnie mnie namawiay do suenia Tobie, a nie sobie sa-
memu. Obym rozumia te sowa, dobry Ojcze! Udziel tej
aski mnie, ktry si im poddaj, bo przecie wanie dla
ulegych utwierdzie je tak niewzruszenie.
Ponad firmamentem Twego Pisma s, jak wierz, inne
wody, niemiertelne i ziemskiemu skaeniu nie podlege.
Nieche chwal imi Twe, niech Ci wysawiaj te nad-
niebiaskie zastpy Twoich aniow. Oni nie potrzebuj
spoglda na nasz firmament, aby przez odczytywanie jego
tekstu poznawa Twoje sowo. Zawsze bowiem oblicze
Twoje widz i na nim odczytuj, bez pomocy sylab zapi-
sanych w czasie, czego da wieczna wola Twoja. Oni j
odczytuj, wybieraj i miuj. Zawsze czytaj, a nigdy
nie przemija to, co odczytuj. Wybierajc bowiem i miu-
jc, odczytuj sam niezmienno Twego zamysu. Tekst,
ktry odczytuj, nie bdzie zamknity. Ich Ksiga nie b-
dzie zwinita. Bo Ksig t jeste dla nich Ty sam, a Ty
wiecznie jeste. Wyznaczye im miejsce ponad naszym
firmamentem, ktry utwierdzie, aby nim osoni sabe
ludy yjce tu w dole. Utwierdzie nasz firmament po to,
aby mogy ku niemu spoglda w gr te sabe ludy i po-
znawa miosierdzie Twoje, w czasie ukazujce Ciebie,
ktry wszelki czas stworzye. W niebie, Panie, miosier-
dzie Twoje, a prawda Twoja do chmur."
39
Przechodz
chmury, niebo pozostaje. Przechodz gosiciele sowa Twe-
go z tego ycia do innego ycia; a Pismo Twoje a do ko-
ca tego wiata nad ludami bdzie rozpostarte.
Niebo i ziemia przemin, ale sowa Twoje nie przemi-
n.
40
Baldachim ze skr bdzie zwinity. Trawa, nad ktr
by on rozpity, z caym urokiem swoim przeminie. Sowo
za Twoje wiecznie trwa.
41
Widzimy je teraz jak przez
chmury, zagadkowo, jak w zwierciadle
42
, a nie takie, jakim
jest. Bo i my chocia nas umiowa Twj Syn ,,Jesz-
cze si nie okazao, czym bdziemy"
43
. Usidlony w nasze
ciao, przyjrza si nam, przemwi do nas czule, zapali
nasze serca. I biegniemy za wonnoci Jego olejkw.
44
Lecz
kiedy On si ukae, bdziemy podobni do Niego, bo uj-
rzymy Go, jakim jest"
45
. Bdzie nam dane zobaczy Go,
jakim jest, o Panie, ale ten czas jeszcze nie nadszed.
16. Jak tylko Ty w sensie bezwzgldnym istniejesz, tak
samo tylko Ty jeden masz zupen wiedz, bo istnienie
Twoje i wiedza, i wola s niezmienne. Istnienie Twoje nie-
zmiennie wie i chce. Wiedza Twoja niezmiennie istnieje
i chce. Wola Twoja niezmiennie istnieje i wie. A nie uwa-
asz za suszne, by zmienny byt, choby owiecony, mg
pozna wiato niezmienne tak, jak ono samo siebie zna.
Przeto dusza moja, jak ziemia bezwodna, pragnie Ciebie.
Jak nie moe sama siebie owieci, tak te nie moe sama
39
Ps 35, 6.
40
Por. Mt 24, 35.
41
Por. Iz 40, 8.
42
Per. l Kor 13, 12.
43
l J 3, 2.
44
Por. Pnp l, 3.
45
l J 3, 2.
zaspokoi swego pragnienia. U Ciebie bowiem jest zdrj
ycia, w Twojej wiatoci ogldamy wiato.
17. Kto skupi gorzkie wody czowieczestwa w jedn
spoeczno? Wszyscy ludzie d do tego samego celu, do
doczesnego szczcia na ziemi. Wszystko, co czyni, ku te-
mu jest skierowane, chocia pord rnorodnych zabie-
gw miotaj si burzliwie w udrce, jak fale morza. Kt
ich skupi, jeli nie Ty, Panie, ktry rzek: Niech si
zbior wody, ktre s pod niebem, na jedno miejsce, a
niech si ukae ziemia sucha"
46
ta wanie, ktra prag-
nie Ciebie. Twoje jest morze i Ty je uczynie. Ziemi su-
ch te uksztatoway rce Twoje. Morzem jest nazwane
cae zbiorowisko wd, a nie tylko gorzka piana przewrot-
nej woli ludzkiej. Ty wszystko ujmujesz w karby take
ze podania dusz. Wytyczasz granice, poza ktre wodom
nie wolno si rozlewa, wskutek czego rozbijaj si jedne
o drugie. Tym sposobem czynisz z nich morze podporzd-
kowane adowi, jaki jest ustalony Twoim rozkazem naj-
wyszym i przemonym.
Dusze za spragnione Ciebie, takie, ktre w Twoich o-
czach s oddzielone od caego morza przeznaczeniem do
innego celu, skrapiasz sodk wod z ukrytego zdroju
aby i ziemia moga wyda swj plon i aby zgodnie z Twoim
rozkazem, Panie, dusza nasza, wedug rodzaju swego, owo-
cowaa uczynkami miosierdzia, jak si dzieje wtedy, gdy
okazujemy mio bliniemu wspomagajc go w potrzebach
materialnych. Nasieniem dla takiego plonu jest wsplnota
ludzkiego losu. Z wasnej saboci czerpiemy wspczucie
skaniajce nas, abymy spieszyli na pomoc tym, ktrzy te-
go potrzebuj jak sami bymy chcieli, aby nam inni po-
mogli, kiedy si znajdziemy w podobnej biedzie. Postpu-
jemy tak nie tylko wtedy, gdy jest to dla nas atwe, jak
dla trawy wydanie nasienia, lecz take wtedy, gdy do u-
46
Rdz l, 9.
dzielenia bliniemu pomocy i obrony musimy uy caej
naszej siy. Jestemy wtedy jak drzewo owocodajne; bli-
niemu bowiem, ktry doznaje krzywdy, wywiadczamy do-
bro przez wyrwanie go z rk przemocy i otoczenie siln
oson prawdziwej sprawiedliwoci, jak drzewo osania do-
broczynnym cieniem.
18. Takimi sposobami, Panie, opromieniasz i umacniasz
nasze ycie. miem wic baga Ciebie o to, aby prawda
wyrastaa z ziemi, a sprawiedliwo z nieba spogldaa.
47
Niech si stan wiata na utwierdzeniu nieba."
48
Spraw,
bymy przeamywali si naszym chlebem z akncymi, a
ndzarzy bezdomnych wprowadzali do naszego domu, przy-
odziewali nagich, a nie gardzili wsplnikami naszego ludz-
kiego rodu.
49
Te dobre czyny s plonami rodzcymi si
z ziemi. Spojrzyj na nie i powiedz: ,,Dobrze, e one s".
Niech si rozjarza ta doczesna wiato nasza, abymy od
owych niszych plonw, pochodzcych z dziaania, mogli si
wznie do radoci kontemplacji i posiedli tam w grze
Sowo ywota, i zajanieli jak gwiazdy nad wiatem, przy-
twierdzone do firmamentu Twego Pisma witego. W tym
Pimie rozmawiasz z nami, kac nam odrnia rzeczy do-
stpne dla umysu od tych, ktre zmysom s dostpne,
i dusze oddane sprawom duchowym od tych, ktre su
rzeczom doczesnym, tak samo jak odrniamy dzie od
nocy. Niegdy, zanim powsta firmament, tylko Ty jeden
w tajemnoci Twojego rozstrzygnicia oddzielie wiato
od ciemnoci. Teraz take Twoje duchowe dzieci s jak
gwiazdy umieszczone na tym firmamencie, bo aska Twa
objawia si caemu wiatu. Maj przeznaczone dla siebie
miejsca, z ktrych siej blask na ziemi. One te pozwa-
47
Por. Ps 84, 12.
48
Rdz l, 14.
49
Por. Iz 58, 7.
aj odrni dzie od nocy.
50
I s znakami czasu. Bo daw-
ne rzeczy przeminy, oto wszystko nowym si stao"
51
.
Teraz blisze jest nasze zbawienie, ni byo wwczas,
gdymy uwierzyli. Noc ju daleko si posuna i przybliy
si dzie."
52
Bogosawi bdziemy okrgowi roku Twego
53
,
wysyajc robotnikw na Twoje niwo
54
, aby zebrali to,
co trudem innych zostao zasiane, a take posyajc pra-
cownikw na inny zasiew, z ktrego niwo bdzie u kre-
su czasu. Tak speniasz modlitwy sprawiedliwego i bogo-
sawisz jego latom. Ale zawsze jeste ten sam i w latach
Twoich, ktre nie ustan, przygotowujesz spichlerz dla
plonw naszych lat przemijajcych.
Wedug wiecznego zamysu zsyasz w odpowiednich po-
rach na ziemi Twoje niebiaskie dary. Jeden otrzymuje
przez Ducha witego mow mdroci", a zdolno ta jest
jakby owym wikszym wiatem przez Ciebie stworzonym,
bo przywieca jak soce poranne tym, ktrzy potrafi si
cieszy jasnoci przejrzystej prawdy. Inny przez tego sa-
mego Ducha otrzymuje mow umiejtnoci", ktra jest
jakby owym mniejszym wiatem przez Ciebie stworzonym.
Jednemu wiara w tyme Duchu, a innemu aska uzdra-
wiania w tyme Duchu. Jednemu dar czynienia cudw,
drugiemu proroctwo, innemu rozpoznawanie duchw, in-
nemu rozmaito jzykw." Wszystkie te dary s jak
gwiazdy. A wszystko to sprawia jeden i ten sam Duch,
udzielajc kademu z osobna, jak chce"
55
, i czynic, e
gwiazdy si rozjarzaj ku naszemu poytkowi.
Mowa za umiejtnoci, obejmujca wszystkie takie ta-
jemnice, ktre si zmieniaj w czasie jak ksiyc, oraz
wszystkie nastpne dary, ktre wymieniem porwnujc
50
Por. Rdz l, 14.
51
2 Kor 5, 17.
52
Rz 13, 1112.
53
Por. Ps 64, 12.
54
Por. Mt 9, 38.
55
l Kor 12, 811.
je do gwiazd, tak si rni od czystego blasku mdroci,
z ktrej dzie rado czerpie, jak noc, ktrej przywieca-
j, rni si od witu. Dary te s konieczne ze wzgldu na
tych, do ktrych bardzo przenikliwy Twj suga, aposto
Pawe, nie mg przemawia jako do duchowych, ale jak
do cielesnych
56
, chocia midzy doskonaymi gosi i m-
dro.
57
Czowieka zmysowego, jak malekie dziecko w
Chrystusie, pijcego mleko, pki nie doronie do posilniej-
szego pokarmu i pki jego wzrok nie wzmocni si tak, eby
mg na soce patrze takiego czowieka nieche nie
otacza pusta noc. Lepiej bdzie, jeli si on na razie za-
dowoli wiatem ksiyca i gwiazd.
O tym rozmawiasz z nami, najmdrszy nasz Boe, w tej
Ksidze Twej, ktra jest stworzonym przez Ciebie firma-
mentem, abymy pojli te sprawy w cudownej kontempla-
cji, chocia jeszcze poddani jestemy znakom, porom,
dniom i latom.
19. Ale najpierw powiada Pan obmyjcie si, czy-
stymi bdcie, odejmijcie zo myli waszych od oczu
moich, przestacie le czyni aby si moga wyoni
ziemia sucha. Uczcie si dobrze czyni, czycie sprawie-
dliwo sierocie, brocie wdowy aby ta ziemia moga
z siebie wyda traw pastewn i drzewa owocodajne.
I przyjdcie, a bdziemy si prawowa
58
mwi Pan: aby
na firmamencie niebieskim rozbysy wiata i owiecay
ziemi." Pyta niegdy bogaty czowiek Nauczyciela dobre-
go, co ma czyni, aby osign ywot wieczny. Nieche
posucha tego Nauczyciela, ktrego uwaa tylko za czo-
wieka, a ktry jest dobry wanie dlatego, e Bogiem jest.
Niech posucha tej odpowiedzi, e jeli chce wej do y-
wota, powinien zachowywa przykazania. Niech odrzuci
precz gorzkie dziedzictwo za i nieprawoci. Niech nie za-
56
Por. l Kor 3, 1.
57
Por. l Kor 2, 6.
58
Por. Iz l, 1618.
bija, nie cudzooy, nie kradnie, nie mwi faszywego wia-
dectwa. Jeli tak bdzie czyni, wyoni si suchy ld, a zro-
dzonym z tej ziemi plonem bdzie szacunek dla ojca i mat-
ki i mio bliniego. Tego wszystkiego rzek bogaty
czowiek przestrzegaem."
Skd wic tyle cierni, jeli ziemia jest yzna? Nie zwle-
kajc, wytnij rozkrzewione zarola chciwoci. Sprzedaj, co
masz, i napenij si dobrymi owocami, rozdajc dobytek
ubogim, a bdziesz mia skarb w niebiesiech. I pjd za Pa-
nem, jeli chcesz by doskonay. Przebywaj midzy lud-
mi, pord ktrych gosi mdro Ten, ktry wie, jakich
darw naley udzieli dniowi, a jakich nocy aby i ty
to wiedzia, aby i dla ciebie zajaniay wiata na firma-
mencie niebieskim. Aby tak si stao, musisz tam umie-
ci swoje serce. Tego za nie bdziesz mg uczyni, pki
nie bdzie tam twojego skarbu jak usyszae od dobre-
go Nauczyciela.
Lecz zasmuci si ten czowiek bogaty, ta ziemia jaowa,
i ciernie zaguszyy sowo Mistrza.
59

Wy jednak, bdc rodzajem wybranym"
60
, tym. co jest
sabe u wiata"
61
, wy, ktrzycie zostawili wszystko, aby
pj za Panem idcie za Nim i zawstydcie potnych.
Idcie za Nim, posacy o piknych stopach
62
, i zajaniejcie
na firmamencie, aby niebiosa gosiy chwa Jego. Odr-
niajc wiato tych, ktrzy s doskonali, lecz jeszcze nie
s jak anioowie, od ciemnoci tych, ktrzy s jak mae
dzieci, lecz rokuj dobre nadzieje janiejcie nad ca
ziemi. Dzie promieniejcy socem niech drugiemu dnio-
wi sowo mdroci gosi. Noc wysrebrzona ksiycem niech
przekazuje nastpnej nocy sowo umiejtnoci. Ksiyc
i gwiazdy w nocy wiec, a noc ich nie pochania, bo one
jej daj wiato tyle wiata, ile ona przyj moe. Byo
59
Por.Mt 19 16-22.
60
l P 2, 9.
61
l Kor l, 27.
62
Por. Iz 52, 7.
tak, jakby po wyrzeczeniu przez Boga: Niech si stan
wiata na utwierdzeniu nieba"
63
sta si z naga z nie-
ba szum, jakby si zerwa gwatowny wicher, i ukazay
si im rozdzielone jzyki jak gdyby ognia, i na kadym
z nich z osobna spocz jeden"
64
; i stali si wiatami na
firmamencie niebieskim, wyposaonymi w Sowo ywota.
Pomienie wite, pomienie wspaniae, rozbiegnijcie si na
wszystkie strony. Wy jestecie wiatoci wiata, wic nie
stawia si was pod korzec.
65
Ten, ktremu dochowalicie
wiernoci, wznis si na wyyn i was za sob pocign.
Rozbiegnijcie si na wszystkie strony, niech was poznaj
wszystkie ludy.
20. Niech i morze pocznie i zrodzi wasze dziea. Niech
si zaroj wody ywymi istotami pywajcymi i pezajcy-
mi." Oddzielajc drog rzecz od podej, stalicie si jako
usta Boga, ktrymi mwi: Niech si zaroj wody" nie
takimi ywymi istotami, jakie wydaje ziemia, ale ywymi
istotami pywajcymi i pezajcymi, a ptactwo niechaj lata
nad ziemi"
66
. Poprzez prac Twoich witych, Boe, Twoje
sakramenty niejako wpezy midzy fale pokus tego wia-
ta, aby skpa narody w chrzcie Twoim i wycisn na nich
piecz Twojego imienia. Nieraz si dokonyway wielkie
cuda, ktre s jak wieloryby, a ordzia Twoich posacw
leciay nad ziemi jak ptaki pod firmamentem Twojej
Ksigi, ona bowiem nadawaa im powag i pod jej oson
wzbijay si w kad napowietrzn podr. Nie ma takiego
jzyka, nie ma takiej mowy, w ktrej by nie zabrzmiay
ich gosy. Na caej ziemi rozlegy si ich sowa, bo Ty je,
Panie, bogosawiestwem Twoim rozmnoye.
Czy mwi nieprawd? Czy bezprawnie mieszam jasne
rozpoznanie owych tajemnic, ktre nale do firmamentu
63
Rdz l, 14.
64
Dz 2, 2-3.
65
Por. Mt 5, 1415.
66
Rdz l, 20.
nieba, z procesami materialnymi, jakie si w wodach morza
i pod firmamentem nieba dokonuj? Moe nie potrafi
rozrni jednego od drugiego?
S prawdy ustalone i okrelone, ju nigdy potem nie
pomnaane przez rozwj. Takimi s wiata mdroci
i umiejtnoci. Ale przejawy materialne tych prawd s licz-
ne i rnorakie. Jedna rzecz wyania si z drugiej i mno
si one dziki Twemu bogosawiestwu, Boe, ktry znu-
enie, jakiemu nasze miertelne zmysy atwo ulegaj, nad-
rabiasz tym, e jedna i ta sama prawda jest ukazywana
i przedstawiana naszym umysom przez wiele rnych zja-
wisk materialnych. Wody wywiody z siebie ywe stworze-
nia pywajce i pezajce ale stao si to na sowo Twoje.
Potrzeby ludw oddalonych od wiecznej prawdy Twej spo-
wodoway konieczno wielkich znakw ale stao si to
przez Ewangeli Twoj. Wszystko to wody wyoniy z sie-
bie, ze swojej gorzkiej niedoli, aby te rzeczy wedug Two-
jego sowa niedol ow leczyy.
Wszystkie rzeczy s pikne, bo Ty ich Stwrc jeste.
Ale adna nasze sowa nie wypowiedz tego, o ile pik-
niejszy od wszystkich rzeczy jeste Ty, ktry je stworzy-
e. Gdyby Adam od Ciebie nie odpad, wywodzcy si
od niego rd nie byby gorzkim morzem, owym rodem ludz-
kim otchannie ciekawym, burzliwie pysznym, szamocz-
cym si w niepewnoci. I szafarze Twoi nie musieliby si
krzta pord spitrzonych wd, odziewajc mistyczne
fakty i sowa w ksztaty materialne, dostpne dla zmy-
sw. Tak wanie interpretuj owe pazy i ptaki jako
fakty i sowa mistyczne, ktrymi przeniknici ludzie uzy-
skuj poddajc si materialnej stronie sakramentw
dostp do witych tajemnic. Ale nie mogliby postpi
dalej, gdyby ich dusze nie uzyskiway ycia duchowego
wyszego rzdu i gdyby w sowie inicjacji nie przeczuwali
majcego nastpi wypenienia.
21. Nie gbina morska, lecz oddzielona od gorzkich wd
sucha ziemia"
67
wydaje, na polecenie Twego sowa, ju
nie istoty pezajce i ptaki, lecz yw dusz"
68
. To dlate-
go, e ziemia ju nie potrzebuje chrztu, jak go potrzebo-
waa, gdy j okryway wody, i jak go jeszcze potrzebuj
poganie; odkd postanowie, e do krlestwa niebieskiego
wchodzi si przez chrzest, nie wchodzi si do niego inaczej.
I ju nie wypatruje ona wielkich cudw po to, aby moga
uwierzy. Nie jest ju tak, e pki nie ujrzy znakw
i dziww, nie chce uwierzy.
69
Sucha ziemia, ktra ma wia-
r, zostaa ju oddzielona od wd morza, ktre jest gorz-
kie, bo wiary nie ma. Dar mwienia rnymi jzykami
jest znakiem nie dla wiernych, ale dla niewierzcych. Ani
te takich skrzydlatych istot, jakie na sowo Twoje wy-
dao morze, ju nie potrzebuje ziemia, ktr utwierdzie
nad wodami. Zelij na ni sowo Twoje przez Twoich wy-
sannikw. Wprawdzie my opowiadamy o ich czynach, ale
to Ty dziaasz przez nich, by oywiali dusz.
Ziemia wydaje dusz yw, gdy potrzeby ziemi s przy-
czyn, e Twoi wysannicy dokonuj na niej takiego dziea.
Podobnie potrzeby morza byy przyczyn, e istoty peza-
jce dziaay pord wd, a ptaki skrzydlate pod firma-
mentem niebieskim. Ziemia ju teraz tamtych istot nie po-
trzebuje, ale na uczcie, jak nagotowae przed oczyma
wierzcych, poywa ona Ryb
70
podwignit z gbiny.
Ryba zostaa podwignit z gbiny po to, aby bya po-
karmem ziemi suchej.
Istoty skrzydlate te si wywodz z morza, ale si roz-
mnoyy na ziemi. Bo nie co innego jak brak wiary u lu-
dzi sta si przyczyn tego, e ewangelici zaczli naucza.
Ale ich nauki oddziauj take na wiernych, a bogosa-
67
Rdz l, 9.
68
Rdz 2, 7.
69
Por. J 4, 48.
70
Ryba, greckie Ichthys: Iesus Christos Theu Hyios Soter
(Jezus Chrystus, Syn Boy, Zbawiciel).
wiestwa, jakie wierni przez nich otrzymuj, mno si
z dnia na dzie.
Dusza ywa za pocztek wzia z ziemi, bo tylko ci,
ktrzy ju maj wiar, mog odnie poytek z oderwania
si od mioci do wiata doczesnego, aby dusze ich yy dla
Ciebie dusze, ktre byy martwe, gdy yy w rozko-
szach, rozkoszach, o Panie, zadajcych mier. Rozkosz,
ktra yciem darzy ludzi czystego serca, to jeste Ty, Pa-
nie.
Niech wic sudzy Twoi wypeniaj swoje zadania na
ziemi. Nie musz tu dziaa tak, jak pord wd niewiary,
gdzie gosz Twoje sowo poprzez cuda, tajemnice i mi-
styczne gosy. Tylko poraajce tajemniczoci znaki mog
tam przycign uwag, gdy niewiedza jest matk po-
dziwu. Takimi to wrotami wkraczaj do wiary synowie
Adamowi, ktrzy zapomniawszy o Tobie kryj si przed
Twoim obliczem i sami si staj morsk otchani. Lecz
na ziemi niechaj Twoi sudzy pracuj jako na suchym l-
dzie, wyodrbnionym od zamtu morza. Niech bd wzo-
rem dla wiernych, yjc pord nich, niech bd dla nich
przykadem zachcajcym do naladowania. Dziki takie-
mu postpowaniu owe sowa: Szukajcie Boga, a bdzie
ya dusza wasza"
71
nie s tylko dwikami uderzajcymi
w ludzkie uszy. S wezwaniem do dziaania w tym celu,
aby ziemia moga z siebie wyda dusz yw. Nie upodob-
niajcie si do tego wiata"
72
, raczej si go wystrzegajcie.
Dusza yje dziki unikaniu rzeczy, ktrych szukanie ozna-
cza mier.
Daleko si trzymajcie od tego strasznego potwora, jakim
jest pycha, i od bezwolnego pogrania si w rozpucie,
jak te od sprzecznych twierdze rzekomej nauki a dzi-
ki temu bestie si oswoj, bydlta nagn si do jarzma,
we utrac jad. Te zwierzta s alegori popdw duszy.
71
Ps 68, 33.
72
Rz 12, 2.
Nadta pycha, upodobanie w rozpucie, jak te trucizna
prnej ciekawoci to s popdy duszy umarej, nie w
tym sensie umarej, eby zakrzepa w bezruchu, ale umar-
ej przez to, e odesza od rda ycia i porwa j prd
ycia doczesnego, do ktrego si dostosowaa.
Sowo za Twoje, Panie, jest rdem ycia wiecznego.
Ono nie przeminie. Dlatego nam zakazae odstpowa od
niego, mwic, bymy si nie upodobniali do tego wiata
chodzi o to, aby dziki Zdrojowi ycia ziemia moga
zrodzi dusz yw, ktra wedug Twego sowa, ogo-
szonego przez Twoich ewangelistw, pozostaje czysta dzi-
ki naladowaniu naladowcw Chrystusa, Syna Twego.
73
Taki jest sens sw: wedug rodzaju swego" bo czo-
wiek naladuje swego przyjaciela. Bdcie mwi apo-
sto Pawe tacy jak ja, skoro i ja jestem takim jak
wy."
74

W ywej duszy, dziki jej dyscyplinie, bestie agodniej.
Powiedziae nam: W agodnoci dokonuj swoich dzie"
75
,
a kady czowiek bdzie ci kocha. Bydlta te si staj
dobre. One, chociaby jady, nie osigaj nasycenia, a po-
wstrzymujc si od jedzenia, nie cierpi niedoli. I we
dobrymi si staj: ich jad ju nie truje, a przebiego
suy tylko czujnoci. Wgldaj one w tajniki doczesnej
natury tylko na tyle, na ile jest to potrzebne, abymy po-
przez zrozumienie Twoich stworze mogli dojrze wiecz-
no. Wszystkie te zwierzta mog suy rozumowi
jeli si im pozwala y i by dobrymi z dala od cieki
wiodcej ku mierci.
22. Przede wszystkim wic, o Panie Boe nasz, Stwr-
co nasz, musimy si nauczy trzyma na wodzy nasze upo-
dobanie do rzeczy tego wiata, bo ze ycie, jakie wrd
nich pdzilimy, spychao nas do mierci. Musimy pro-
73
Por. l Kor 11, 1.
74
Ga 4, 12.
75
Syr 3, 19.
wadzi dobre ycie, aby moga w nas powsta ywa du-
sza. Musimy by w peni posuszni ordziu, jakie nam,
przekazae przez Twego apostoa w sowach: Nie upo-
dobniajcie si do tego wiata". Trzeba te pamita o tym,
co zaraz na drugim miejscu powiedziae: ale si prze-
miecie przez odnow umysu"
76
. Tu ju nie dodae:
wedug rodzaju swego" co by znaczyo, e nam kaesz
naladowa innych, ktrzy ju wczeniej szli t drog,
albo y wedug wzoru kogo lepszego od nas. Stwarzajc
bowiem czowieka, nie powiedziae: Niech si stanie
czowiek wedug rodzaju swego" ale: Uczymy czo-
wieka na obraz i podobiestwo nasze"
77
. Chciae bowiem
bymy sami badali, jaka jest Twoja wola.
Wanie dlatego Twj suga, aposto Pawe, ktry si
sta ojcem wiernych przez Ewangeli, powiedzia: Prze-
miecie si przez odnow umysu, abycie dowiadczyli,
jaka jest wola Boga: co jest dobre, co mie, co doskona-
e"
78
. Nie chcia, eby dzieci, ktre zrodzi, pozostay na
zawsze niemowltami, ktre by karmi mlekiem i jak pia-
stunka koysa.
I dlatego te nie mwisz: Niech si stanie czowiek",
ale: Uczymy czowieka". Nie mwisz: wedug rodzaju
swego", ale: na obraz i podobiestwo nasze". Chodzi tu
o to, e kiedy czowiek przemieni si przez odnow umy-
su, dziki czemu oglda i pojmuje Twoj prawd, nie po-
trzebuje wskazwek innego czowieka, ktry by go ska-
nia do naladowania jego rodzaju. Dziki Twoim wskazw-
kom ju sam bada, jaka jest Twoja wola: co jest dobre,
co mie, co doskonae". Teraz, gdy jest ju do tego przy-
gotowany, uczysz go, czym jest Troisto Jednoci i Jed-
no Troistoci, aby sam to widzia i aby rozumia, dlaczego
po liczbie mnogiej: uczymy czowieka" nastpuje
liczba pojedyncza: uczyni Bg czowieka", jak te po
76
Rz 12, 2.
77
Rdz l, 26.
78
Rz 12, 2.
liczbie mnogiej: na obraz nasz" nastpuje liczba poje-
dyncza: na obraz Boga"
79
. Na tej drodze, uczc si poz-
nawa Boga, czowiek si staje nowym czowiekiem na
obraz swego Stwrcy
80
. Ten, kto otrzyma dary duchowe,
rozsdza wszystko" wszystko, co moe podlega nasze-
mu osdowi a sam przez nikogo nie jest sdzony"
81
.
23. Prawo czowieka do rozsdzania wszystkiego wyrao-
ne jest jego panowaniem nad rybami morskimi, nad pta-
ctwem powietrznym, nad bydem, nad ca ziemi i nad
wszelkim pazem pezajcym po ziemi"
82
. Panuje on nad
nimi swoj inteligencj, dziki ktrej pojmuje to, co jest
z Ducha Boego. Bez tego czowiek, cho we czci by, nie
zrozumia: przyrwnany jest bydltom bezrozumnym i sta
si im podobny"
83
.
Przeto w Twoim Kociele stosownie do aski, jakiej
mu udzielie, Boe nasz, bo przecie Twoim jestemy dzie-
em, stworzeni na dobre uczynki
84
rol duchowego os-
dzania speniaj nie tylko ci, ktrzy duchowo przewodz,
lecz take ci, ktrzy duchowo tamtym podlegaj. Podob-
nym przykadem jest to, e stworzye czowieka jako m-
czyzn i kobiet, ale pod wzgldem Twojej aski duchowej
s oboje tym samym: odmienno pci nie tworzy midzy
mczyzn i kobiet adnej rnicy pod wzgldem aski,
podobnie jak nie ma rnicy midzy ydem i Grekiem,
midzy niewolnikiem i wolnym.
85

Ci wic, ktrzy maj dary duchowe, maj wadz ducho-
wego sdzenia zarwno ci, ktrzy rzdz, jak i ci, kt-
rzy podlegaj. Lecz nie osdzaj owych duchowych prawd,
79
Rdz l, 2627.
80
Por. Kol 3, 10.
81
l Kor 2, 15.
82
Rdz l, 26.
83
Ps 48, 13.
84
Por. Ef 2, 10.
85
Por. Ga 3, 28.
ktre s jak wiata janiejce na firmamencie tak
wzniosa bowiem powaga nie podlega sdom ani nie
osdzaj Twojej Ksigi, choby w niej byy fragmenty dla
nas niejasne. Ksidze tej bowiem poddajemy nasz rozum
i nie mamy wtpliwoci, e rwnie to, co jest w niej
zamknite przed naszymi oczyma, jest powiedziane susz-
nie i wyraa prawd. Czowiek, nawet gdy otrzyma dary
duchowe i odnawia si ku poznaniu Boga na wzr
Tego, ktry go stworzy
86
, powinien by wykonawc, a nie
sdzi Prawa. Ani te nie jest uprawniony do dzielenia
ludzi na duchowych i cielesnych. Ty jeste Bogiem nas
wszystkich i widzisz take tych, ktrzy si jeszcze wobec
nas nie odsonili swymi czynami, dziki czemu moglibymy
ich pozna z ich owocw. Ty, Panie, wszystkich ludzi
znasz, wyrnie ich i powoae tajemnie, zanim firma-
ment powsta. aden te czowiek nie moe, choby mia
dary duchowe, osdza tumw miotajcych si burzliwie
w tym wiecie. Bo c mu do tych, ktrzy nie s u nas,
aby ich sdzi skoro nie wie, kto z nich jeszcze wejdzie
w bog dziedzin Twojej aski, a kto pozostanie na zaw-
sze w bezbonoci, jak na gorzkim wygnaniu?
Czowiek, ktrego na Twj obraz stworzye, nie otrzy-
ma wadzy nad wiatami nieba ani nad samym niebem,
ktre jest przed nim zakryte, ani nad dniem i noc, ktre
rozrnie jeszcze przed powstaniem nieba, ani nad tym
zbiorowiskiem wd, ktre nazywamy morzem. Otrzyma
panowanie nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrz-
nym, nad bydem, nad caa ziemia i nad wszelkim pazem
pezajcym po ziemi. T dziedzin czowiek osdza i poch-
wala to, co uznaje za suszne, a gani to, co uznaje za nie-
waciwe. Wypenia to panowanie czy to przez sprawowa-
nie sakramentu, jakim wprowadzani s do Twojej aski ci,
ktrych Twoje miosierdzie pord zwaw wd wyledzi-
o; czy to przez sprawowanie Eucharystii, w ktrej podaje
si Ryb wydwignit z otchani, a pobona ziemia j po-
86
Por. Kol 3, 10.
ywa; czy to przez znaki i przez sowa, jakie wypowiada,
podlegajce powadze Twojej Ksigi, jak ptaki lecce pod
firmamentem. Moe on wykada i objania Twoj nau-
k, rozwaa i dyskutowa, sawi Ci i wzywa Twej
pomocy, a na to wyrywajce si z ust wezwanie lud od-
powiada: Amen. Wszystkie te sowa musz by tak dobit-
nie wypowiedziane, aby doszy do ludzkich uszu, a to dla-
tego, e wiat jest wielka otchani morsk, a ciao jest
lepe: ludzie nie mog dojrze myli, wic trzeba im krzy-
cze o nich do uszu. W tym sensie trzeba powiedzie, e
chocia ptactwo rozmnoyo si na ziemi
87
, wywodzi si
ono jednak z wd.
Czowiek majcy dary duchowe osdza take wiernych,
pochwalajc to, co jak stwierdza jest dobre, a gania
to, co niewaciwe w ich czynach i obyczajach. Ocenia ich
wedug udzielanej przez nich jamuny, ktra jest jakby
plonem wydawanym przez ziemi urodzajna, i wedug ich
namitnoci, ktre w ywej duszy s oswajane praktyko-
waniem czystoci, przestrzeganiem postw i pobonym roz-
mylaniem o tym, cc poznajemy przez zmysy. Mwimy tu
o osdzaniu przez czowieka takich faktw, ktre jest on
te zdolny poprawia.
24. A teraz jeszcze ta, jake wielka tajemnica! Bogosa-
wisz ludzi, Panie, mwic, by byli podni, rozmnaali si
i zaludniali ziemi.
88
I nie dodajesz adnej wskazwki, aby-
my zrozumieli, dlaczego w taki sam sposb nie pobogo-
sawie wiatoci, ktra nazwae dniem, ani utwierdze-
nia niebieskiego, ani wiate dwch na niebie, ani gwiazd,
ani ziemi, ani morza. Gdyby w taki sposb nie pobogo-
sawi rwnie ryb i wielorybw, aby byy podne i mno-
yy si, i zapeniay wody morskie, i ptactwa, aby si roz-
mnaao na ziemi powiedziabym, Boe, e chciae daru
takiego bogosawiestwa udzieli wycznie czowiekowi
87
Por. Rdz l, 22.
88
Por. Rdz l, 23.
jako stworzonemu przez Ciebie na Twj obraz. Gdybym
za stwierdzi, e takie bogosawiestwo jest zastosowane
rwnie do drzew i zi, i do zwierzt ziemi, powiedzia-
bym, e odnosi si ono do tych wszystkich bytw, ktre si
odtwarzaj z wasnego gatunku przez prokreacj. A jednak
ani do zi i drzew, ani do zwierzt i wy nie zostao po-
wiedziane: Bdcie podne i mncie si" chocia
wszystkie te gatunki rozmnaaj si i zachowuj przez
prokreacj, podobnie jak ryby, ptaki i ludzie.
Co wic mam powiedzie, o wiato moje, Prawdo? Czy
mam rzec, e nie ma to adnego znaczenia, i tak a nie
inaczej powiedziano? To nie do pomylenia, Ojcze pobo-
noci, ebym ja, suga sowa Twego, tak rzek. Jeeli nie
rozumiem, co dana wypowied oznacza, niech posu si
ni lepiej ludzie lepsi ode mnie, to znaczy majcy wik-
sz inteligencj, nieli ja mam, wedug miary rozumu, ja-
kiej kademu poszczeglnemu czowiekowi, Boe mj, u-
dzielie. Ale i na te wyznania moje spojrzyj askawie, Pa-
nie! Oto wyznaj Ci, e nie wierz, iby to rzek bez okre-
lonej intencji. I nie zawaham si poda takie wyjanienie,
jakie mi si przy lekturze tego miejsca nasuwa. Interpreta-
cja ta nie kci si z prawd i nie widz powodu, ebym
nie mia dopatrywa si w Twoim Pimie treci symbolicz-
nej.
Wiem, e prawda, ktr umys pojmuje tylko w jeden
sposb, moe mie wiele rnych wyrazw materialnych,
jak te wiem, e to, co ma tylko jeden wyraz zewntrzny,
umys moe rozumie w rny sposb. Przykadem moe
by jednolite pojcie mioci Boga i bliniego. W jake wie-
lu rnych symbolach znajduje ono swj materialny wyraz.
Jak wiele rnych sw je okrela w niezliczonych jzy-
kach, a w kadym z nich ile rnych wyrae. Tak
wanie si rozmnaaj istoty yjce w morzu. Z drugiej
za strony przykadem moe by werset: Na pocztku
uczyni Bg niebo i ziemi". T prawd Pismo wite
przedstawia nam tylko w jeden sposb i jeden jej nadaje
wyraz sowny. A mona j wykada rnymi sposobami,
i to bez wypaczenia i bdu, gdy mona nadawa temu
zdaniu wiele rnych niesprzecznych z prawd interpreta-
cji. Tak si rozmnaa potomstwo ludzkie.
Mona z tego wycign wniosek, e jeli mylimy o
przyrodzie nie alegorycznie, ale dosownie, zdanie: "Bd-
cie podne i mncie si" odnosi si do wszystkich stwo-
rze, ktre si odtwarzaj z nasienia. Jeli za pojmuje-
my to zdanie w sensie symbolicznym a wydaje si praw-
dopodobniejsze, e taka jest w tym miejscu intencja Pi-
sma witego, bo przecie nie moe by przypadkiem, e
stosuje ono to bogosawiestwo tylko do potomstwa istot
pochodzcych z morza i do potomstwa ludzi to trzeba
stwierdzi, e proces pomnaania si dostrzegamy take u
wielu innych bytw stworzonych, duchowych i material-
nych, symbolicznie przedstawionych jako niebo i ziemia;
w duszach sprawiedliwych i niegodziwych, nazywanych
wiatoci i ciemnoci; w autorach Pisma witego, kt-
rzy nam przekazuj Prawo Boe, bdce jakby firmamen-
tem, niewzruszenie umieszczonym przez Boga midzy gr-
nymi a dolnymi wodami
89
; i we wsplnocie ludw pogr-
onych w goryczy jak w morzu; i w gorliwoci dusz po-
bonych, nazwanych suchym ldem; i w czynach miosier-
nych, wspomagajcych bliniego w tym yciu, jakby w
trawie dajcej nasienie i w drzewach rodzcych owoce; i
w darach duchowych objawionych nam dla naszego poyt-
ku, jakby w wiatach gorejcych na niebie; i w namitno-
ciach okieznanych powcigliwoci, jak to jest w duszy
ywej. We wszystkich tych dziedzinach dostrzegamy pro-
ces pomnaania si, stwierdzamy podno i wzrost.
Ale tylko w przypadku znakw formuowanych material-
nie stwierdzamy wzrost i pomnaanie si w tym sensie, e
jedna prawda moe by wyraana rnymi sposobami. I
tylko w przypadku poj ujmowanych przez umys stwier-
89
Por. Rdz l, 7.
dzamy wzrost i pomnaanie si w tym sensie, e jedna wy-
powied mona interpretowa na wiele rnych sposobw.
Mniemam wic, e rozmnaanie si istot w wodach odnosi
si do materialnie formuowanych znakw, ktrych potrze-
bujemy dlatego, e nasze ciao jest jak otcha morska; roz-
mnaanie si za rodzaju ludzkiego wskazuje take na my-
li wytwarzane przez nasz umys, gdy jego znamienn ce-
ch jest twrcza podno.
Taki, jak sdz, jest sens wezwania wypowiedzianego
przez Ciebie, Panie, do dwch rodzajw istot: "Bdcie
podne i mncie si". Myl, e tym bogosawiestwem
udzielie nam monoci i zdolnoci zarwno wyraania
rnymi sposobami takich rzeczy, ktre tylko w jeden spo-
sb pojmujemy, jak i wielorakiego rozumienia tego. co tyl-
ko w jeden tajemniczy sposb zostao zapisane. To nam
tumaczy, dlaczego istoty wodne napeniaj morze
90
: oto
ludzko, ktr wyobraa morze, porusza mog tylko zna-
ki rnorakie. To te tumaczy, w jaki sposb potomstwo
ludzi napenia ziemi
9l
: oto suchy ld si wyania, gdy lu-
dzie pragn poznania i gdy panuje rozum.
25. Pragn jeszcze powiedzie, Panie Boe mj, jak tre-
ci do mnie przemawia nastpny werset Twojego Pisma
witego. Powiem to bez lku, bo przecie prawd powiem,
jeeli Ty mnie natchniesz do podania takiego znaczenia,
jakie chcesz, abym w tych sowach znalaz. Gdyby ktokol-
wiek inny, nie Ty, mia mnie natchn, nie sdz, ebym
mg powiedzie prawd, bo Prawd jeste Ty, a kady
czowiek jest kamliwy.
92
Kto wic wypowiada kamstwo,
dobywa je z wasnych zasobw. Abym mg wypowiedzie
prawd, niech z Twojego zasobu zaczerpn to, co mam
mwi. Czytamy, e dae nam na pokarm wszelk rolin
przynoszc ziarno po caej ziemi i wszelkie drzewo, kt-
90
Por. Rdz l, 22.
91
Por. Rdz l, 28.
92
Por. Rz 3, 4.
rego owoc ma w sobie nasienie". A dae ten pokarm nie
tylko nam, lecz take wszelkiemu zwierzciu polnemu
i wszelkiemu ptactwu powietrznemu, i wszelkiemu pazowi
ziemnemu"
93
. A nie dae go rybom i wielorybom.
Mwilimy ju o tym, e plony ziemi oznaczaj w alego-
rii uczynki miosierne, jakie podna ziemia wydaje dla
wspomoenia nas w potrzebach tego ycia. Przykadem ta-
kiej podnej ziemi by pobony Onezyfor, ktrego domowi
okazae miosierdzie. Ten czowiek czsto Pawa Twojego
pokrzepia, a jego wizw si nie wstydzi.
94
Innymi, kt-
rzy tak samo postpowali wobec Pawa i takie same wy-
dali owoce, byli bracia z Macedonii, ktrzy przynieli
wszystko, czego mu brakowao.
95

Jake za boleje Pawe nad drzewami, ktre nie wyday
owocu, jaki si jemu nalea. Powiada: W czasie pierwszej
mej obrony nikogo przy mnie nie byo, wszyscy mnie opu-
cili; niechaj to im nie bdzie policzone
96
". Chodzi tu o
owoce, jakie si od nas nale tym, ktrzy, rozumiejc ta-
jemnice Boskie, udzielaj nam nauki duchowej. Nale si
im one jako ludziom, jak te przez wdziczno dla duszy
ywej, bo ludzie ci daj nam przykad, jak powinnimy
opanowywa swoje namitnoci. Nale si im te owoce
take jakby istotom skrzydlatym. Bo bogosawiestwa, ja-
kie przez nich spywaj na nas, pomnaaj si na ziemi.
Ju po caej ziemi rozbrzmia gos tych ludzi.
26. Pokarm taki pokrzepia tylko tych, ktrzy si nim ra-
duj; a nie raduj si nim ci, ktrych bogiem jest brzuch.
97
Co wicej, rwnie w tych, ktrzy speniaj takie uczynki
miosierne, owocem nie jest dar, jakiego udzielaj, ale to,
w jakim duchu udzielaj. Zupenie wyranie mog rozpo-
zna, czym si radowa ten aposto, ktry suy Bogu, a nie
93
Rdz l, 2930.
94
Por. 2 Tm l, 16.
95
Por. 2 Kor 11, 9.
96
2 Tm 4, 16.
97
Por. Flp 3.
brzuchowi swojemu. Widz to jasno i razem z nim si ra-
duj gorco. Otrzyma od Filipian dary, jakie mu posali
przez Epafrodyta. Rozumiem, dlaczego przyj je z takim
zadowoleniem. To rado, jak mu one sprawiy, pokrzepia
go, bo wyzna prawd, gdy pisa: Uradowaem si wielce
w Panu, e znowu przecie rozkwitlicie w takich stara-
niach o mnie, jak przedtem mielicie zawsze dobre za-
miary, lecz nie mielicie sposobnoci ku temu". Rzecz bya
w tym, e dugi okres braku sposobnoci osabi ich troskli-
wo. Jak gdyby uwiedli: nie wydawali ju owocw dob-
rych uczynkw. Teraz Pawe cieszy si nie ze wzgldu na
siebie: e go wspomogli w niedostatku, ale ze wzgldu na
nich: e oto znowu rozkwitli. Powiada dalej zupenie wy-
ranie: Nie mwi tego z powodu niedostatku, nauczyem
si bowiem wystarcza sobie w potrzebach swoich. U-
miem by ubogim, umiem i y dostatnio; we wszystkich
przypadkach ycia jestem wywiczony, czy to trzeba sy-
tym by, czy akn, opywa we wszystko czy cierpie nie-
dostatek. Wszystko mog w Tym, ktry mnie umacnia"
98
.
Czym wic si radujesz, wielki Pawle? Z czego czerpiesz
wesele? Co ci tak pokrzepia, czowieku odnowiony ku
poznaniu Boga, na wzr Tego, ktry ci stworzy, ywa
duszo tak dobrze panujca nad namitnociami, skrzydlaty
jzyku goszcy tajemnice? Takim jak ty istotom naley
si taki pokarm. Jakie wic z niego czerpae poywienie?
Rado bya tym poywieniem. Poznajemy to z nastpnych
sw apostoa: Wszak dobrze uczynilicie mwi
przychodzc mi z pomoc w potrzebie"
99
. Widzimy, e jego
radoci, jego duchowym poywieniem byo ich dobre po-
stpowanie. Nie chodzi mu o to, e zagodzono jego kopoty,
jak mwi psalmista do Ciebie, Panie: W ucisku ulye
mi"
100
. Pawe przecie powiada, e w Tobie, ktry go u-
macniasz, umie on zarwno y dostatnio, jak i by ubo-
98
Flp 4, 1013.
99
Flp 4, 14.
100
Ps 4, 2.
gim. Wszak wy, Filipianie rzecze sami dobrze o tym
wiecie, e w pocztkach goszenia Ewangelii, gdy opuciem
Macedoni, aden Koci oprcz was jednych nie dzieli
si ze mn tym, co si daje i otrzymuje. Ju do Tessaloniki
niejednokrotnie posyalicie mi na potrzeby."
101
Teraz cie-
szy si tym, e wrcili do owych dobrych uczynkw. Rado-
ci jest dla niego, e oni znowu wydaj owoce, jak pole
od nowa nabrzmiae podnoci.
Kiedy mwi: Posyalicie mi na potrzeby" nie chodzi
mu o te jego potrzeby. Nie to jest przyczyn jego radoci,
e potrzeby jego zaspokojono. Nie o to mu chodzi, jak po-
znajemy jasno z nastpnych jego sw: To nie to, ebym
domaga si datku, ale szukam owocu, ktry by si pomna-
a na dobro wasze"
102
.
Nauczye mnie, Boe mj, rozrnia dar i jego owoc.
Dar to jest sama rzecz, potrzebna do ycia, jak jeden
czowiek daje drugiemu. Mog to by pienidze, pokarm,
napj, odzienie, dach nad gow, jakakolwiek pomoc. O-
wocem za jest dobra i suszna wola dawcy. Dobry nasz
Mistrz nie powiedzia tylko: Kto przyjmuje proroka"
ale doda: ,,w imi proroka". Ani nie powiedzia tylko:
Kto przyjmuje sprawiedliwego" ale doda: w imi
sprawiedliwego". Za to tamten otrzyma zapat proroka,
a ten zapat sprawiedliwego. Nasz Mistrz nie powiedzia
tylko: Ktokolwiek jednemu z tych maych podaby kubek
zimnej wody" ale doda: jako e jest uczniem". I rzek
jeszcze: Zaprawd powiadam wam, nie straci zapaty
swojej"
103
. Dar polega na goszczeniu proroka, na goszcze-
niu sprawiedliwego albo na podaniu kubka zimnej wody
uczniowi. Owoc za polega na uczynieniu tego wanie ze
wzgldu na to, e kto jest prorokiem, e kto jest spra-
wiedliwym albo e kto jest uczniem. Takim owocem u-
101
Flp 4, 1516.
102
Flp 4, 17.
103
Mt 10, 4142.
boga wdowa karmia Eliasza, wiedziaa bowiem, e jest on
mem Boym, i wanie dlatego go ywia. Kiedy za kruk
mu przynosi pokarm, by to tylko dar. ywi si tym da-
rem nie wewntrzny czowiek w Eliaszu, lecz tylko czo-
wiek zewntrzny, ktry te mgby umrze z braku takie-
go poywienia.
27. Przemawiajc wobec Ciebie, Panie, wyznam i to. Lu-
dzie nie majcy wiedzy i wiary, jeli chce si ich pozyska
i wprowadzi do wiary, potrzebuj uroczystej inicjacji
i wielkich cudw. Te s, jak myl, symbolicznie przedsta-
wione jako ryby i wieloryby. Ludzie tacy mog zaspokaja
materialne potrzeby Twoich dzieci albo pomaga im w ja-
kich okolicznociach tego ycia. Ale poniewa nie wiedz,
ani dlaczego naley to czyni, ani jaki jest prawdziwy cel
takiego dziaania ani ci ludzie nie daj pokarmu Twoim
dzieciom, ani Twoje dzieci nie s naprawd przez nich y-
wione. Bo ani ci ludzie nie czyni tego w susznej i wi-
tej intencji, ani Twoje dzieci nie mog si radowa tymi
darami, bo jeszcze nie widz owocu w dawcach. A dusza
ywi si tylko tym, co jej daje prawdziw rado. Bo z dru-
giej strony ryby i wieloryby te nie ywi si pokarmem,
ktry ziemia wydaje dopiero wtedy, gdy ju jest odczona
i oddzielona od goryczy morskich wd.
28. I widziae, Boe, e wszystko, co uczynie, byo
bardzo dobre"
104
. My te te rzeczy widzimy i wiemy, e s
bardzo dobre. Kademu po kolei z Twoich dzie najpierw
nakazae, eby si stao, a gdy si ju stao, ogarne je
spojrzeniem i ujrzae, e jest dobre. Policzyem: Pismo
wite mwi nam siedem razy, e zobaczye, i to, co
uczynie, jest dobre. A za smym razem powiada Pismo
wite, e ogarne spojrzeniem wszystko, co uczynie,
i widziae, e jest to nie tylko dobre, lecz bardzo dobre.
104
Rdz l, 31.
Bo ogarne spojrzeniem wszystko razem. Kade poszcze-
glne dzieo byo tylko dobre; wszystkie za razem byy nie
tylko dobre, lecz bardzo dobre. To samo mona powiedzie
o piknych przedmiotach: rzecz, ktra si skada z wielu
czci, jest znacznie pikniejsza od poszczeglnych czci
piknych; chocia kada cz z osobna te jest pikna, do-
piero harmonijna kompozycja caoci dopenia tego pikna
miar.
29. Staraem si wyledzi w Pimie witym, czy sie-
dem, czy osiem razy ujrzae, e dziea Twoje s dobre, e
Ci si podobaj. Ale uwiadomiwszy sobie, e widzenie
Twoje jest poza czasem, zastanawiaem si, jak mam to
rozumie, e tyle czy tyle razy ogarniae spojrzeniem to,
co uczyni. O Panie rzekem do Ciebie przecie te
sowa Pisma musz by prawdziwe, bo pochodz od Ciebie,
a Ty jeste prawdomwny, jeste Prawd sam. Dlaczego
wic mwisz mi, e Twoje widzenie jest poza czasem, a oto
Twoje Pismo wite, powiada, e w poszczeglnych dniach
widziae, i to, co uczyni, jest dobre? Policzyem i
wiem, ile razy to si stao.
Nie odmawiasz mi odpowiedzi, bo jeste Bogiem moim.
Mwisz mocnym gosem, tak mocnym, e moe si prze-
drze przez guchot Twojego sugi: Czowieku! wo-
asz. Co moje Pismo mwi, ja mwi. Lecz ono to m-
wi w czasie, a czas nie dotyka mojego Sowa, ktre trwa
zawsze, trwa w jednakiej ze mn wiecznoci. Rzeczy, ktre
widzicie przez Ducha mojego, ja widz. Jak te mwi to,
co wy przez Ducha mojego wypowiadacie. Ale wy widzicie
te rzeczy w czasie, a ja nie w ograniczeniu czasu je widz.
To, co wypowiadacie w czasie, ja nie w ograniczeniu czasu
wypowiadam.
30. Usyszaem t odpowied, Panie Boe mj. Bya to
kropla z Twojej prawdy, sodka dla mnie jak mid. Pomo-
ga mi zrozumie, co powinienem myle o niektrych lu-
dziach, nie majcych upodobania do stworzonych przez
Ciebie dzie. Twierdz oni, e wiele z tych dzie uczynie
pod naporem koniecznoci, jak struktur nieba albo uka-
dy gwiezdne. Powiadaj, e nie uksztatowae ich z two-
rzywa, jakie przedtem sam uczynie, lecz e ju gdzie in-
dziej powstay one z jakiego tworzywa innego, a Ty je
tylko skupie, spoie i powizae wtedy, gdy po zwyci-
stwie nad nieprzyjacimi budowae gmach wszechwia-
ta, aby oni, przygnieceni tak struktura, ju wicej prze-
ciw Tobie buntowa si nie mogli. Poza tym za twier-
dz s inne rzeczy, ktrych ani nie stworzye, ani na-
wet nie spoie, na przykad wszelkie ciaa, nawet najdrob-
niejsze z istotek yjcych, jak te wszystko, co jest zako-
rzenione w ziemi. Twierdz, e te rzeczy zrodzi i ukszta-
towa w niszych regionach wiata umys wrogi Tobie,
inna natura, nie stworzona przez Ciebie, przeciwstawna To-
bie. To s teorie szalecw, ktrzy nie przez Ducha Twojego
patrz na Twoja dziea i nie rozpoznaj w tych dzieach Ciebie.
31, Kiedy ludzie widz Twoje dziea poprzez Twojego
Ducha, to Ty je widzisz ich oczyma. Gdy widz, e Twoje
dziea s dobre, to Ty widzisz, e one s dobre. Gdy rze-
czy ze wzgldu na Ciebie podobaj si nam, to Ty si nam
w nich podobasz. Kiedy przez Twojego Ducha podobaj si
nam, Tobie si podobaj w nas. Kt bowiem z ludzi wie
co jest w czowieku, prcz ducha czowieczego, ktry w
nim jest? Tak i tego, co jest Boe, nikt nie zna, tylko Duch
Boy. A mymy nie otrzymali ducha wiata, lecz Ducha
ktry z Boga jest, abymy poznali, co nam Bg darowa
przez sw ask."
105

Tu wyania si dla mnie kwestia. Skoro jest niewtpliwa
prawd, e tego, co jest Boe, nikt nie zna, tylko Duch Be-
y, jak moemy wiedzie, co nam Bg darowa? Odpowied
na to jest taka, e kiedy co znamy przez Ducha Boego,
105
l Kor 2, 1112.
to i wtedy tego nikt nie zna, tylko Duch Boy. Bo jak
susznie zostao powiedziane do tych, ktrzy mwi przez
Ducha Boego: Nie wy jestecie, ktrzy mwicie"
103

tak te do tych, ktrzy znaj przez Ducha Boego, trzeba
powiedzie: Nie wy jestecie, ktrzy znacie". Z tak sam
susznoci mona powiedzie do tych, ktrzy widz przez
Ducha witego: Nie wy jestecie, ktrzy widzicie". Jeli
przez Ducha Boego widz, e co jest dobre, to Bg, a nie
oni, widzi, e to jest dobre.
Czym innym, jest, gdy kto uwaa, e ze jest to, co jest
dobre (jak to mniemaj wspomniani wyej szalecy), czym
innym gdy kto widzi, e to, co jest dobre, jest dobre.
Wielu jest takich, ktrym si podoba Twoje stworzenie,
poniewa jest dobre. Ale to nie Ty si im podobasz w tym
stworzeniu. Szukaj wic szczcia raczej w tym, co stwo-
rzye, nieli w Tobie.
A jeszcze czym innym jest, gdy czowiek, widzc, e co
jest dobre, widzi w taki sposb, i to Bg widzi w nim, e
to jest dobre. Tak si dzieje wtedy, gdy Bg jest miowany
w rzeczy, ktr uczyni. Nie byby miowany, gdyby to si
nie dokonywao przez Ducha witego, ktrego nam da.
Mio Boa rozlana jest w naszych sercach przez Ducha
witego, ktry nam jest dany."
107
To przez Niego widzi-
my, e wszystko, co w jakiejkolwiek mierze istnieje, jest
dobre, pochodzi bowiem od Tego, ktry nie w takiej czy
innej mierze istnieje, lecz jest samym bytem.
32. Dziki Ci, Panie! Widzimy niebo i ziemi co ozna-
cza albo wysz i nisz cz wiata materialnego, albo
stworzenie duchowe i materialne. Jako ich ozdob nie-
zalenie od tego, czy stanowi one cao wiata material-
nego, czy w ogle cae Twoje stworzenie, tak duchowe, jak
i materialne widzimy wiato, ktra zostaa stworzona
106
Mt 10, 20.
107
Rz 5, 5.
i oddzielona od ciemnoci. Widzimy utwierdzenie niebie-
skie co moemy pojmowa albo jako grn cz mate-
rialnego wiata, oddzielajc wody duchowe w grze od
materialnych wd w dole, albo jako przestrze powietrz-
n (bo i to si nazywa niebem), ktr w swym locie prze-
mierzaj ptaki. Przestrze ta znajduje si midzy wodami,
ktre si wznosz w postaci pary, potem za znowu opa-
daj na ziemi jako rosa w ciszy pogodnych nocy, a tymi
wodami, ktre bdc cisze pyn po ziemi.
Widzimy wody skupione tak, e powierzchnia morza jest
jak rozlega rwnina. Widzimy suchy ld, czy to dopiero
wyoniony spord wd i ledwie widzialny, czy ju ukszta-
towany w taki sposb, e moe si zieleni traw i drzewa-
mi. Widzimy wiata janiejce w grze: soce rozwietla-
jce promiennie dzie, ksiyc i gwiazdy pocieszajce noc
wiata te su zarazem do oznaczania czasu. Wszdzie
dokoa nas widzimy, jak ryby i rne silne stworzenia ro-
j si w wodach, ktre sprzyjaj te ptakom, bo parujca
wilgo zgszcza powietrze, dziki czemu mog si one u-
trzyma w locie.
Widzimy powierzchni ziemi rozweselon biegajcymi po
niej zwierztami. I wreszcie widzimy czowieka, stworzone-
go na Twj obraz i podobiestwo, panujcego nad wszyst-
kimi bezrozumnymi zwierztami przez to wanie, e jest
na Twj obraz i podobiestwo stworzony, czyli wyposa-
ony w rozum i inteligencj. A jak w duszy czowieka s
dwie siy, z ktrych jedna rozumujc przewodzi, a druga
wypenia rozkazy, bo si poddaje takiemu przewodnictwu,
w podobny sposb pod wzgldem cielesnym kobieta zosta-
a stworzona dla mczyzny. Umysem, racjonaln inteli-
gencj kobieta jest rwna mczynie, ale pod wzgldem
pci tak mu jest cielenie podporzdkowana, jak popd do
dziaania powinien by poddany kierownictwu rozumu, wy-
znaczajcego waciw drog dziaania. Te wszystkie rze-
czy widzimy. Kada z nich jest dobra. Wszystkie razem
s bardzo dobre.
33. Niechaj Ci chwal dziea Twe, abymy Ci mio-
wali. Niechaj przez nasz do Ciebie mio dziea Twe wy-
sawiaj Ciebie. Maj one pocztek i koniec w czasie:
wschd i zachd, rozwj i schyek, pikno i niedostatek.
Przechodz kolejno przez swj poranek i swj wieczr. Ta
droga jest czciowo zakryta przed nami, czciowo jawna.
Ty je stworzye stworzye je z niczego, a nie z Twojej
substancji ani nie z jakiegokolwiek tworzywa nie stworzo-
nego przez Ciebie, ju przedtem istniejcego, lecz z mate-
rii, ktrej stworzenie przez Ciebie byo zbiene z uksztato-
waniem z niej rzeczy: nie upyn bowiem aden czas
przed wyposaeniem tej bezksztatnej materii w form.
Czym innym jest materia nieba i ziemi, czym innym jest
ich forma. Materi stworzye zupenie z niczego, a ksztat
wiata uczynie z tej bezksztatnej materii. Ale jedno i
drugie uczynie tym samym aktem midzy powstaniem
materii a nadaniem jej formy nie byo adnego czasu.
34. Pragnem take zbada, jakie prawdy duchowe po-
stanowie wyrazi symbolicznie przez to, e rzeczy pow-
stay w takim a nie innym porzdku i e w takim a nie
innym porzdku zostao to opisane. Zrozumiaem, e pod-
czas gdy wszystkie poszczeglne rzeczy s dobre, to wszyst-
kie razem wzite s one bardzo dobre, i e niebo i ziemia,
czyli gowa i ciao Twojego Kocioa, byy przewidziane w
Twoim Sowie, czyli w jedynym Synu Twoim, przed wszyst-
kimi czasami, kiedy jeszcze nie byo poranka ani wieczo-
ru. Te rzeczy wyznaczone w wiecznoci zacze wypenia
w czasie, aby to, co zakryte, uczyni jawnym i aby wpro-
wadzi ad tam, gdzie panowa bezad. Bylimy bowiem
przytoczeni naszymi grzechami, osunlimy si daleko od
Ciebie w otchanie ciemnoci, a Twj dobry Duch unosi
si nad nami, gotowy wspomc nas w czasie odpowied-
nim. Z grzesznikw uczynie sprawiedliwych i oddzielie
ich od nieprawych. Ustalie powag Twojej Ksigi pord
wyszych, ktrzy Tobie mieli by posuszni, i pord ni-
szych, ktrzy mieli tamtym podlega. Skupie wszystkich
niewiernych w jednomyln spoeczno, aby si wyra-
niej zarysoway denia wiernych, objawiajce si przed
Tob w uczynkach miosiernych, aby te przez rozdawanie
ubogim dbr ziemskich skarbili sobie niebiaskie.
Potem zapalie na firmamencie szczeglne wiata. S
to Twoi wici, wyposaeni w sowo yciodajne. Goreje
w nich wzniosa powaga, promieniejca od darw ducho-
wych, jakie otrzymali. Nastpnie z materii cielesnej wy-
wiode sakramenty i cuda dostpne ludzkim oczom, jak
i gosy rozpowszechniajce Twoje ordzie pod firmamen-
tem Twojej Ksigi. One s potrzebne, aby niewierzcych
wprowadza do wiary, a take po to, aby wierzcy otrzy-
mywali w nich bogosawiestwo. I uksztatowae dusz
yw w wierzcych, dusz, ktra yje dziki temu, e si
nauczya panowa nad namitnociami nieugit dyscyplin.
Wtedy umys ludzki, tylko Tobie jednemu podlegy i nie
potrzebujcy kroczy ladami jakiejkolwiek ludzkiej po-
wagi, odnowie na obraz i podobiestwo Twoje. Przewod-
niej wadzy umysu poddae rozumne dziaanie, jak kobie-
ta podlega mczynie. A poniewa w tym yciu Twoi su-
dzy s niezbdni dla doskonalenia wiernych, postanowie,
e doczesnych rodkw do ycia maj im dostarcza sami
wierni, speniajc dobre uczynki, ktre zaowocuj w przy-
szym yciu. Wszystkie te dziea Twoje widzimy. Rozpoz-
najemy, e razem s one bardzo dobre, gdy to Ty je
widzisz w nas i to Ty dae nam tego Ducha, przez ktre-
go moemy je widzie i moemy miowa w nich Ciebie.
35. Panie Boe, obdarz nas pokojem. Wszystko bowiem,
co mamy, Twoim jest darem. Obdarz nas pokojem ucisze-
nia, pokojem szabatu, pokojem bez zmierzchu. Bo cay ten
ziemski ad tak pikny, wszystkie te rzeczy bardzo dob-
re gdy dojd do kresu przeznaczonego dla nich istnie-
nia przemin. Zawita niegdy dla nich poranek, zapa-
dnie nad nimi zmierzch.
36. Ale dzie sidmy nie zna zmierzchu. Soce nad tym
dniem nie zachodzi. Uwicie ten dzie, aby wiecznie
trwa. Chocia Twoje dziaanie nie przerwao Twego spo-
czynku, jednak kiedy dokonae wszystkich dzie i ujrza-
e, e s one bardzo dobre sidmego dnia odpocze.
Odczytujemy to w Twojej Ksidze jako zapowied, e i my
po naszych dzieach (przez to bardzo dobrych, e Ty nam
dae ask do ich wypenienia) w szabacie ycia wiecznego
odpoczniemy w Tobie.
37. Wtedy tak odpoczniesz w nas, jak teraz w nas dzia-
asz. Spoczynek, jakiego zaznamy, bdzie od Ciebie, jak te-
raz wszystko, co robimy, to s Twoje czyny poprzez nas.
Ty, Panie, zawsze dziaasz i zawsze spoczywasz. Ani nie
patrzysz w czasie, ani nie poruszasz si w czasie, ani nie
spoczywasz w czasie. A jednak sprawiasz to, co widzimy
w czasie, sprawiasz sam czas, jak i spoczynek, gdy csasu
ju nie ma wicej.
38. Rzeczy, ktre uczynie, widzimy, bo one istniej. Ist-
niej za dlatego, e Ty je widzisz. Zewntrz widzimy, e
one istniej, a w naszym wntrzu widzimy, e s dobre.
Ty za, gdy zobaczye, e suszne jest, by je stworzy,
w tym samym akcie ujrzae, e istniej.
Dopiero po przeminiciu jakiego czasu nasze serca po-
derway si do czynienia dobra, dopiero wtedy, kiedy je
natchn Twj Duch. Przedtem bylimy skonni do czynie-
nia za, bo odeszlimy od Ciebie. A Ty, Boe najwyszy,
jedynie dobry, nigdy nie przestae dobrze czyni. Dziki
darowi Twojej aski niektre nasze dziea s dobre. Lecz nie
s wieczne. Ufamy, e po nich znajdziemy spoczynek, jeeli
nas dopucisz do wielkiej witoci obecnoci Twojej. A Ty
jeste samym Dobrem, nie potrzebujcym adnego innego
dobra, i trwasz zawsze spokojny, bo sam jeste swoim wa-
snym spoczynkiem. Ktry czowiek moe pomc drugie-
mu czowiekowi w zrozumieniu tej prawdy? Ktry anio
anioowi? Ktry anio czowiekowi? Ciebie trzeba o to
prosi, w Tobie szuka, do Twoich wrt koata. Dopiero
wtedy otrzymamy, wtedy znajdziemy, wtedy wrota si
przed nami otworz.

You might also like