You are on page 1of 273

John Green

Gwiazd naszych wina





















Ksika ta jest fikcj literack, podobnie jak wszystkie opisane w niej postaci, miejsca
i wydarzenia. Wszyscy jej bohaterowie s wytworem wyobrani autora. Jakiekolwiek
podobiestwo do prawdziwych zdarze, firm, miejsc oraz osb, ywych bd zmarych, jest
cakowicie przypadkowe.

Tytu oryginau: The Fault In Our Stars




Dla Esther Earl

Bya pora przypywu. Holenderski Tulippan sta zwrcony twarz do oceanu.

- czy, odpowiada, truje, odkrywa i maskuje. Popatrz tylko, nadchodzi i odchodzi,
zabierajc wszystko ze sob.

- Co to takiego? - zapytaam.

- Woda - odpar Tulippan. - No i czas.

Peter van Houten, Cios udrki



Od autora

To waciwie nie ma by nota od autora, lecz przypomnienie tego, co zostao napisane
drobnym drukiem kilka stron wczeniej: niniejsza ksika jest dzieem fikcyjnym.
Wymyliem j.

Ani powieci, ani ich czytelnicy nie zyskuj na dociekaniach, jakie fakty moe
skrywa dana historia. Waciwie tego typu usiowania podwaaj koncepcj, e zmylone
opowieci mog mie jakiekolwiek znaczenie, a przecie stanowi ona podstawowe zaoenie
naszego gatunku.

Bd zatem wdziczny za wspprac w tej materii.



1

Pod koniec zimy siedemnastego roku mojego ycia mama stwierdzia, e wpadam w
depresj. Zapewne dosza do tego wniosku, bo rzadko wychodziam z domu, spdzaam
dugie godziny w ku, cigle czytaam t sam ksik, mao co jadam i cakiem sporo
wolnego czasu, ktrego miaam w nadmiarze, powicaam na rozmylania o mierci.

W kadej ulotce, na kadej stronie internetowej i w ogle we wszelkich materiaach
dotyczcych raka wrd efektw ubocznych choroby zawsze wymieniana jest depresja. Lecz
tak naprawd ona nie jest skutkiem ubocznym raka. Depresja jest skutkiem ubocznym
umierania. (Zreszt rak te jest skutkiem ubocznym umierania. Waciwie prawie wszystko
nim jest).Tak czy siak, mama uznaa, e potrzebuj pomocy, wic zawioza mnie do lekarza
rodzinnego, doktora Jima, ktry przyzna, e rzeczywicie ton w totalnie obezwadniajcej
depresji klinicznej, a zatem naley zaordynowa mi odpowiednie leki, a ponadto wysa mnie
na cotygodniowe zajcia grupy wsparcia.

Do grupy, ktrej skad bezustannie si zmienia, naleeli modzi ludzie na rnych
etapach rozwoju choroby nowotworowej. Dlaczego jej skad si zmienia? Efekt uboczny
umierania.

Oczywicie, spotkania grupy byy koszmarnie przygnbiajce. Odbyway si co roda
w podziemiu kocioa episkopalnego, mieszczcego si w kamiennym gmachu zbudowanym
na planie krzya. Siadalimy wszyscy w krgu, w samym rodku tego krzya, dokadnie tam,
gdzie naoyyby si na siebie dwie belki i gdzie znalazoby si serce Jezusa.

Zwrciam na to uwag, poniewa Patrick, lider grupy wsparcia i jej jedyny penoletni
uczestnik, na kadym koszmarnym spotkaniu mwi o uwiconym Sercu Jezusa i o tym, jak
to my, modzi chorzy na raka, siedzimy dokadnie w samym jego rodku i tak dalej.

A oto jak przebiegay spotkania w Sercu Boym: szecioro, siedmioro albo
dziesicioro nastolatkw wchodzio/wjedao na wzkach do sali, raczyo si ndznym
poczstunkiem zoonym z ciasteczek i lemoniady, siadao w Krgu Zaufania i wysuchiwao
Patricka, ktry po raz tysiczny relacjonowa przygnbiajc histori swojego ycia, czyli
mwi o tym, e mia nowotwr jder i lekarze uwaali, e umrze, ale nie umar, i prosz - oto
on, nadal ywy, zupenie dorosy, w kocielnej piwnicy, w sto trzydziestym sidmym
najadniejszym miecie Ameryki, rozwiedziony, uzaleniony od gier komputerowych,
niemajcy przyjaci, ledwie wicy koniec z kocem dziki eksploatowaniu swojej
nowotworowej przeszoci, mozolnie dcy do zdobycia dyplomu magisterskiego, cho on i
tak nie poprawi jego perspektyw zawodowych, czekajcy, jak my wszyscy, na miecz
Damoklesa, nioscy wyzwolenie, ktremu umkn wiele lat temu, gdy rak odebra mu oba
jajka, lecz oszczdzi to, co tylko najbardziej wspaniaomylny czowiek mgby nazwa
yciem.

I TY TE MOESZ MIE TYLE SZCZCIA!

Potem si przedstawialimy: Imi. Wiek. Diagnoza. I jak si dzisiaj czujemy. Jestem
Hazel, mwiam, gdy nadchodzia moja kolej. Szesnacie lat. Pierwotnie rak tarczycy, z
imponujc satelitarn koloni od dawna osiad w pucach. I czuj si dobrze.

Gdy ju prezentacje obeszy cae kko, Patrick zawsze pyta, czy kto chciaby si
podzieli swoimi przeyciami. I wwczas zaczynao si prawdziwe pandemonium wsparcia:
wszyscy opowiadali o sile, walce i wygrywaniu, o remisji i tomografii. Musz odda
sprawiedliwo Patrickowi: pozwala nam te mwi o mierci. Ale wikszo obecnych nie
umieraa. Wikszo miaa doy wieku dorosego, tak jak on.

(Co oznaczao, e wszystko to byo podszyte spor doz rywalizacji, poniewa kady
chcia pokona nie tylko nowotwr, ale te pozostaych obecnych w sali. Zdaj sobie spraw,
e to nieracjonalne, ale kiedy ci oznajmiaj, e masz na przykad dwadziecia procent szans
na przeycie piciu lat, wcza si matematyka i uwiadamiasz sobie, e to jak jeden do
piciu... Rozgldasz si wic i kalkulujesz tak, jak by to zrobia kada zdrowa osoba: musz
przey czworo z tu obecnych).

Jedynym pozytywnym akcentem na tych spotkaniach by chopak imieniem Isaac,
chudy modzieniec o pocigej twarzy i prostych, jasnych wosach opadajcych na jedno oko.
To wanie oczy byy jego problemem. Trafi mu si jaki fantastycznie nieprawdopodobny
nowotwr oczu. Jedno usunito mu, gdy by dzieckiem, a teraz nosi koszmarnie grube
okulary, przez ktre jego oczy (i to prawdziwe, i to szklane) wyglday na nadnaturalnie
ogromne, tak jakby caa gowa skadaa si gwnie z gaek ocznych. Z tego, czego zdoaam
si dowiedzie przy tych rzadkich okazjach, kiedy Isaac dzieli si przeyciami z grup,
nawrt choroby stanowi miertelne zagroenie dla jego drugiego oka.

Porozumiewalimy si z Isaakiem niemale wycznie za pomoc westchnie. Za
kadym razem, gdy kto rekomendowa now diet antynowotworow, wdychanie zmielonej
petwy rekina czy co w tym rodzaju, chopak zerka na mnie i wzdycha dyskretnie. Ja
nieznacznie krciam gow i wzdychaam w odpowiedzi.

A zatem grupa wsparcia bya kompletnie denna i po kilku tygodniach na sam myl o
niej miaam ochot kopa i wrzeszcze. Akurat tej rody, kiedy miaam pozna Augustusa
Watersa, siedziaam na kanapie z mam i ogldaam trzeci etap dwunastogodzinnego
maratonu z poprzedniego sezonu Americas Next Top Model (ktry, prawd mwic, ju
widziaam, ale co tam), wszelkimi sposobami usiujc si wykrci od wyjcia z domu.

Ja: Odmawiam chodzenia na grup wsparcia.

Mama: Jednym z symptomw depresji jest brak zainteresowania formami aktywnego
spdzania czasu.

Ja: Prosz, pozwl mi oglda Americas Next Top Model. To jest aktywne spdzanie
czasu.

Mama: To jest pasywne spdzanie czasu.

Ja: Mamo! Prosz.

Mama: Hazel, jeste ju nastolatk, nie maym dzieckiem. Musisz mie przyjaci,
wychodzi z domu i prowadzi normalne ycie.

Ja: Jeeli chcesz, ebym bya nastolatk, nie posyaj mnie na grup wsparcia. Kup mi
faszywy dowd osobisty, ebym moga chodzi do klubw, pi wdk i bra haszysz.

Mama: Zacznijmy od tego, e haszyszu si nie bierze.

Ja: Widzisz, wiedziaabym takie rzeczy, gdyby zaatwia mi faszywy dowd.

Mama: Pjdziesz na grup wsparcia.

Ja: Beee!

Mama: Hazel, zasugujesz na normalne ycie.

To zamkno mi usta, cho nie bardzo rozumiaam, jak uczestniczenie w spotkaniach
grupy wsparcia wpasowuje si w definicj normalnego ycia. Zgodziam si pj - jednak
najpierw wynegocjowaam prawo do nagrania ptora odcinka programu, ktry mia mnie
omin.

Chodziam na grup wsparcia z tych samych powodw, z ktrych pozwalaam
pielgniarkom po zaledwie ptorarocznej edukacji tru mnie chemikaliami o egzotycznych
nazwach: chciaam zadowoli rodzicw. Na tym wiecie jest tylko jedna rzecz okropniejsza
ni umieranie na raka w wieku szesnastu lat, a jest ni posiadanie dziecka, ktre na tego raka
umiera.

Mama zaparkowaa na okrgym podjedzie z tyu kocioa o 16.56. Udawaam, e
poprawiam co przy butli z tlenem, eby zyska chocia sekund.

- Chcesz, ebym ci to zaniosa?

- Nie trzeba - odrzekam. Cylindryczny zielony zbiornik way tylko kilka
kilogramw, a poza tym i tak cignam go za sob na maym metalowym wzku. Butla
dostarczaa mi dwa litry tlenu na minut za porednictwem wsw tlenowych - przejrzystej
rurki, ktra rozdzielaa si na karku, zawijaa za uszami i ponownie czya pod nosem. Cae
to urzdzenie byo niezbdne, poniewa moje puca w roli puc spisyway si beznadziejnie.

- Kocham ci - powiedziaa mama, gdy wysiadam.

- Ja ciebie te, mamo. Do zobaczenia o szstej.

- Zaprzyjanij si z kim! - zawoaa przez opuszczone okno, kiedy si oddalaam.

Nie chciaam jecha wind, poniewa jazda wind w grupie wsparcia to czynno
symptomatyczna dla Ostatnich Dni. Zeszam wic po schodach. Wziam sobie ciastko,
nalaam troch lemoniady do plastikowego kubka, a potem si odwrciam.

Patrzy na mnie chopak.

Na pewno nigdy wczeniej go nie widziaam. By wysoki i smuky, cho muskularny.
Plastikowe krzeseko, jakich uywaj dzieci w podstawwce, wydawao si pod nim
miesznie mae. Mia mahoniowe wosy, proste i krtkie. Wyglda, jakby by w moim wieku,
moe o rok starszy. Siedzia, opierajc si koci ogonow o krawd krzesa, w pozie
agresywnie niedbaej, z jedn doni do poowy wsunit do kieszeni ciemnych dinsw.

Odwrciam wzrok, nagle wiadoma swoich rozlicznych niedoskonaoci. Miaam na
sobie stare dinsy, ktre niegdy byy obcise, ale teraz wisiay w niewaciwych miejscach,
oraz t koszulk z emblematem zespou, ktrego ju nawet nie lubiam. Do tego ta fryzura:
byam ostrzyona na pazia i nawet si nie pofatygowaam, eby przed wyjciem przeczesa
wosy szczotk. Co wicej, miaam miesznie okrge policzki - efekt uboczny terapii.
Wygldaam jak proporcjonalnie zbudowana osoba z balonem zamiast gowy. Nie
wspominajc o opuchnitych kostkach u ng. Znw zerknam na niego i okazao si, e
nadal mnie obserwuje.

Przyszo mi do gowy, e nareszcie rozumiem, dlaczego to si nazywa k o n t a k t
wzrokowy.

Weszam w krg i usiadam przy Isaacu, w odlegoci dwch krzese od tamtego
chopaka. Znw zerknam. A on wci na mnie patrzy.

Powiem wprost: by przystojny. Jeli nieatrakcyjny chopak uporczywie si w ciebie
wgapia, to w najlepszym wypadku uznajesz jego zachowanie za krpujce, a w najgorszym za
form napastowania. Ale przystojny chopak... no c.

Wyjam telefon i nacisnam przycisk, eby sprawdzi godzin - 16.59. Krg zapeni
si nieszcznikami w wieku od dwunastu do osiemnastu lat, a potem Patrick rozpocz od
modlitwy o pogod ducha: Panie, daj mi si, abym zmieni to, co zmieni mog; daj mi
cierpliwo, abym znis to, czego zmieni nie mog, i daj mi mdro, abym odrni jedno
od drugiego. A ten facet nadal si we mnie wpatrywa. Poczuam, e si rumieni.

W kocu uznaam, e najodpowiedniejsza strategia to te zacz si gapi. Przecie
chopaki nie maj monopolu na takie zachowanie. Zatem wpiam si w niego przenikliwym
wzrokiem, podczas gdy Patrick po raz tysiczny opowiada o swojej bezjajecznoci i tak
dalej. Rozpoczlimy pojedynek na spojrzenia. Po chwili przystojniak umiechn si i
wreszcie zwrci swoje bkitne oczy w inn stron. Kiedy znw na mnie popatrzy,
uniesieniem brwi oznajmiam: Ja wygraam.

Wzruszy ramionami. Patrick mwi dalej, a w kocu nadszed czas na
przedstawienie si.

- Isaac, moe ty bdziesz dzisiaj pierwszy. Wiem, e czekaj ci trudne chwile.

- Tja - potwierdzi Isaac. - Na imi mi Isaac. Mam siedemnacie lat. I wyglda na to,
e za kilka tygodni przejd operacj, po ktrej strac wzrok. Nie ebym narzeka czy co,
poniewa wiem, e wielu z nas ma gorzej, ale c, bycie lepcem jest do bani. Jako daj rad
dziki pomocy mojej dziewczyny. I takich przyjaci jak Augustus. - Skin gow w stron
chopaka, ktry w ten sposb zyska imi. - No i tak... - westchn. Patrzy teraz na swoje
donie, ktre zoy w ksztat tipi. - Nic nie mona na to poradzi.

- Moesz na nas polega, Isaacu - odezwa si Patrick. - Powiedzcie to Isaacowi.
Wszyscy monotonnym gosem wyskandowalimy:

- Moesz na nas polega.

Nastpnie przysza kolej na Michaela. Dwanacie lat. Biaaczka. Od zawsze chorowa
na biaaczk. Czu si dobrze. (A przynajmniej tak twierdzi. Przyjecha wind).

Lida miaa szesnacie lat i bya do adna, by nasz przystojniak mg zawiesi na niej
oko. Bya sta czonkini grupy - miaa wanie dugi okres remisji nowotworu wyrostka
robaczkowego. Do tej pory nie wiedziaam, e co takiego w ogle istnieje. Powiedziaa - jak
za kadym poprzednim razem, kiedy braam udzia w spotkaniu - e czuje si s i l n a.
Odebraam to jako przechwak, czujc, jak delikatny strumie tlenu askocze mnie w
nozdrza.

Jeszcze pi innych osb musiao si przedstawi, zanim dotarlimy do niego.
Umiechn si lekko. Gos mia niski, chrapliwy i zabjczo seksowny.

- Nazywam si Augustus Waters - oznajmi. - Mam siedemnacie lat. Ptora roku
temu zawarem przelotn znajomo z kostniakomisakiem, ale dzi przyszedem tutaj na
prob Isaaca.

- A jak si czujesz? - zapyta Patrick.

- O, wietnie. - Augustus Waters umiechn si ktem ust. - Jak na rollercoasterze,
ktry cay czas jedzie w gr, przyjacielu.

Gdy nadesza moja kolej, powiedziaam:

- Jestem Hazel. Mam szesnacie lat. Guz tarczycy z przerzutami do puc. Czuj si
dobrze.

Godzina mijaa szybko. Omawiano walki, zwyciskie bitwy w wojnach skazanych na
przegran. ywiono si nadziej. Wychwalano i potpiano rodziny. Uzgodniono, e
przyjaciele po prostu tego nie rozumiej. Popyny zy. Zaoferowano pocieszenie. Ani
Augustus Waters, ani ja nie odzywalimy si, dopki Patrick nie zaproponowa:

- Augustusie, moe zechciaby podzieli si z grup swoimi obawami.

- Moimi obawami?

- Tak.

- Boj si zapomnienia - wyzna bez chwili wahania. - Boj si tego niczym lepiec
ciemnoci.

- Za wczenie na takie uwagi - wtrci Isaac z lekkim umiechem.

- Wyraziem si niedelikatnie? - zafrasowa si Augustus. - Potrafi by lepy na
uczucia innych ludzi.

Isaac zamia si, ale Patrick unis palec w karccym gecie.

- Augustusie, prosz, wrmy do ciebie i twoich walk. Powiedziae, e boisz si
zapomnienia?

- Tak - potwierdzi chopak.

Patrick wyglda na zagubionego.

- Czy, hm, czy kto chciaby jako to skomentowa?

Nie chodziam do normalnej szkoy od trzech lat. Moimi najlepszymi przyjacimi
byli rodzice. Trzecim przyjacielem by pisarz, ktry nie mia nawet pojcia o moim istnieniu.
Naleaam do osb raczej niemiaych, nie do takich, ktre w klasie cigle siedz z rk w
grze.

A mimo to tym razem postanowiam si odezwa. Niepewnie podniosam do i
Patrick, wyranie zachwycony, natychmiast zawoa:

- Hazel!

Na pewno uzna, e si wreszcie otworzyam, e staj si Czci Grupy.

Popatrzyam na Augustusa Watersa, ktry odwzajemni moje spojrzenie. Oczy mia
tak bkitnie, e a przejrzyste.

- Nadejdzie czas - zaczam - gdy wszyscy bdziemy martwi. Nadejdzie czas, gdy nie
pozostanie ani jeden czowiek, ktry by pamita, e ktokolwiek kiedykolwiek y czy e nasz
gatunek czegokolwiek dokona. Nie pozostanie nikt, kto by pamita Arystotelesa lub
Kleopatr, a co dopiero ciebie. Wszystko, co zrobilimy, zbudowalimy, napisalimy,
wymylilimy albo odkrylimy, pjdzie w zapomnienie, a to - wykonaam szeroki gest -
zupenie straci sens. Moe ta chwila nadejdzie szybko, a moe jest odlega o miliony lat, ale
nawet jeli przetrwamy mier naszego soca, nie bdziemy istnie wiecznie. By czas, gdy
organizmy nie miay wiadomoci, i nadejdzie czas, gdy znw bd jej pozbawione. Nie myl
o tym, e zapomnienie jest nieuniknione. Wierz mi, e wszyscy tak robi.

Dowiedziaam si tego od wspomnianego wczeniej trzeciego najlepszego przyjaciela,
Petera van Houtena, yjcego w odosobnieniu autora Ciosu udrki, ksiki w moim
mniemaniu najbliszej Biblii. Peter van Houten by jedynym znanym mi czowiekiem, ktry
zdawa si (a) rozumie, jak to jest umiera, lecz (b) jednak nie umrze.

Kiedy skoczyam, zapada do duga cisza, a ja patrzyam, jak na twarz Augustusa
wypeza umiech - nie krzywy umieszek chopaka, ktry chcia wyglda seksownie, gdy si
we mnie wgapia, ale prawdziwy umiech, wrcz za szeroki na jego twarz.

- Niech to g! - powiedzia cicho. - Niezy z ciebie numer.

adne z nas nie odezwao si wicej do zakoczenia spotkania. Na koniec musielimy
wszyscy wzi si za rce i Patrick odmwi modlitw.

- Panie Jezu Chryste, zebralimy si tutaj w Twoim Sercu, dosownie w Twoim Sercu,
poniewa dotkna nas choroba. Tylko Ty znasz nas tak dobrze, jak my znamy siebie.
Poprowad nas ku yciu i wiatu przez ten czas prby. Modlimy si za oczy Isaaca, za krew
Michaela i Jamiego, za koci Augustusa, za puca Hazel, za krta Jamesa. Modlimy
si, by nas uzdrowi i bymy odczuli Twj pokj i Twoj mio, ktra przekracza wszelkie
zrozumienie. Nosimy w sercach tych, ktrych znalimy i kochalimy, a ktrzy odeszli do
Twego domu: Mari, Kadea, Josepha, Haley, Abigail, Angelin, Taylor, Gabriela...

Lista bya duga. Wielu ludzi na tym wiecie ju zmaro. I podczas gdy Patrick
monotonnym gosem odczytywa litani imion z kartki papieru, poniewa bya za duga, eby
nauczy si jej na pami, ja z zamknitymi oczami staraam si zachowa modlitewny
nastrj, ale przede wszystkim wyobraaam sobie dzie, w ktrym moje imi znajdzie si w
tym zestawieniu, na samym jego kocu, gdy wszyscy ju przestaj sucha.

Kiedy Patrick umilk, wygosilimy t durn mantr - BD Y DZI NAJLEPIEJ,
JAK POTRAFI - i spotkanie dobiego koca. Augustus Waters dwign si z krzesa i
podszed do mnie. Chd mia tak samo krzywy jak umiech. By ode mnie znacznie wyszy,
ale stan w pewnej odlegoci, wic nie musiaam odchyla gowy, by spojrze mu w oczy.

- Jak si nazywasz? - zapyta.

- Hazel.

- A pene nazwisko?

- Hazel Grace Lancaster.

Ju mia powiedzie co wicej, kiedy podszed do nas Isaac.

- Poczekaj chwil - poprosi Augustus, unoszc palec, a potem zwrci si do kolegi: -
Byo znacznie gorzej, ni uprzedzae.

- Mwiem ci, e to przygnbiajce.

- To po co bierzesz w tym udzia?

- Nie wiem. Moe troch pomaga?

Augustus spyta go na ucho, mylc, e nie usysz:

- Czy ona czsto tu przychodzi?

Nie dosyszaam odpowiedzi Isaaca, ale Augustus rzek:

- Rozumiem. - Uj przyjaciela za oba ramiona i cofn si p kroku. - Opowiedz
Hazel, co si wydarzyo w klinice.

Isaac opar si doni o stolik z przekskami i skupi na mnie spojrzenie swojego
wielkiego oka.

- Dobra. Poszedem rano do kliniki i wyznaem chirurgowi, e wolabym by guchy
ni lepy. A on na to: To nie dziaa w ten sposb, wic ja: Tja, rozumiem, e to tak nie
dziaa. Mwi tylko, e wolabym by guchy ni lepy, gdybym mia wybr, cho przecie
wiem, e go nie mam. A facet odpowiedzia: Dobra wiadomo jest taka, e nie bdziesz
guchy. Odrzekem wic: Dzikuj za zapewnienie, e nie oguchn z powodu raka oka.
Mam wielkie szczcie, e taki intelektualny gigant jak pan zgodzi si mnie operowa.

- Prawdziwy kozak - uznaam. - Postaram si zachorowa na nowotwr oka, eby
tylko go pozna.

- Powodzenia. No dobra, musz lecie. Czeka na mnie Monica. Chc si na ni
napatrze, pki mog.

- Gramy w Counterinsurgence jutro? - zapyta Augustus.

- No pewnie. - Isaac okrci si na picie i wbieg na gr, przeskakujc po dwa
stopnie naraz.

Augustus odwrci si do mnie.

- Dosownie - powiedzia.

- Dosownie? - zdziwiam si.

- Znajdujemy si dosownie w Sercu Jezusa - wyjani. - Mylaem, e to kocielna
piwnica, a tymczasem to dosownie Serce Jezusa.

- Kto powinien mu o tym powiedzie - zauwayam. - Chyba niebezpiecznie jest
trzyma w swoim sercu modzie chor na raka.

- Sam bym mu powiedzia - wtrci Augustus - ale niestety dosownie utknem w
Jego Sercu, wic mnie nie usyszy.

Zamiaam si. Pokrci gow, spogldajc na mnie.

- Co? - zapytaam.

- Nic - odrzek.

- To dlaczego tak na mnie patrzysz?

Umiechn si pgbkiem.

- Bo jeste pikna. Lubi patrze na piknych ludzi, a jaki czas temu postanowiem
nie odmawia sobie prostych yciowych przyjemnoci. - Zapada krtka niezrczna cisza.
Augustus przebi si przez ni. - Zwaszcza biorc pod uwag to, e wszystko i tak skoczy
si zapomnieniem, jak przed chwil wyjtkowo klarownie wyoya.

Parsknam, westchnam czy moe odetchnam, co i tak zabrzmiao jak kaszlnicie,
po czym zaprotestowaam:

- Nie jestem...

- Przypominasz zbuntowan Natalie Portman. Natalie Portman z filmu V jak vendetta.

- Nie widziaam go.

- Naprawd? - zdziwi si. - Pikna, rozczochrana dziewczyna zadziera z wadzami i
wbrew wasnej woli zakochuje si w pewnym mczynie, cho wie, e ma on kopoty. Czy
to nie brzmi jak twoja biografia?

Flirtowa kad sylab. Mwic szczerze, ekscytowa mnie. Nie wiedziaam nawet, e
faceci mog mnie ekscytowa - nie w ten sposb, nie w rzeczywistoci.

Obok nas przesza jaka modsza dziewczynka.

- Jak leci, Aliso? - zapyta.

Umiechna si i wymamrotaa:

- Cze, Augustusie.

- Dziewczyna z Memoriala - wyjani. Memorial by duym szpitalem klinicznym. - A
ty gdzie si leczysz?

- W Dziecicym - odrzekam, a mj gos zabrzmia duo sabiej, ni tego chciaam.
Augustus pokiwa gow. Najwyraniej rozmowa dobiega koca. - No c... - powiedziaam,
niepewnie wskazujc gow schody, ktre miay nas wyprowadzi z Dosownego Serca
Jezusa. Przechyliam wzek i ruszyam. Augustus pokutyka obok mnie. - Do zobaczenia
nastpnym razem - zasugerowaam.

- Powinna go obejrze - oznajmi. - To znaczy film V jak vendetta.

- Dobra. Postaram si.

- Nie. Ze mn. W moim domu - wyjani. - Teraz.

Zatrzymaam si.

- Ledwie ci znam, Augustusie Watersie. Rwnie dobrze moesz maniakalnie
mordowa ludzi siekier.

Pokiwa gow.

- Susznie, Hazel Grace. - Min mnie. Jego szerokie ramiona rozpychay zielon
koszulk polo. Plecy mia proste, cho lekko przechyla si w prawo, z powodu protezy nogi,
jak si domyliam. Kostniakomisak czasami odbiera koczyn, eby sobie sprbowa
czowieka. A jak mu posmakuje, bierze te reszt.

Poszam za nim na gr, ale zostaam w tyle. Poruszaam si powoli, gdy wchodzenie
po schodach nie stanowio ulubionego wiczenia dla moich puc.

Potem wyszlimy z Jezusowego Serca na parking. Wiosenne powietrze osigno
chodn stron doskonaoci, a pnopopoudniowe soce niebiasko ranio nasze oczy1.

Mama jeszcze nie przyjechaa, co wydao mi si dziwne, poniewa do tej pory zawsze
na mnie czekaa. Rozejrzaam si i zauwayam, jak wysoka, ksztatna brunetka wgniata
Isaaca w kamienn cian wityni, caujc go zaborczo. Znajdowali si na tyle blisko, e
moich uszu dobiegay specyficzne dwiki, ktre wydawali, a take syszaam, jak on
powtarza: Zawsze, a ona odpowiada: Zawsze.

Nagle koo mnie stan Augustus i szepn:

- Oni mocno wierz w zasad Publicznego Okazywania Uczu.

- O co chodzi z tym zawsze? - Siorbanie zyskao na intensywnoci.

- To ich motto. Bd si z a w s z e kochali i tak dalej. Ostronie szacujc,
powiedziabym, e w cigu ostatniego roku uyli tego sowa jakie cztery miliony razy.

Podjechay kolejne dwa samochody, do ktrych wsied­li Michael oraz Alisa.
Zostalimy tylko ja i Augustus, obserwujcy Isaaca i Monic, ktrzy poczynali sobie coraz
mielej, jakby wcale nie opierali si o cian miejsca kultu. Isaac sign do jej piersi pod
koszulk i zacz j mitosi, trzymajc do nieruchomo i poruszajc tylko palcami.
Zastanawiaam si, czy to moe by przyjemne. Wcale tak nie wygldao, ale postanowiam
wybaczy Isaacowi, poniewa mia niedugo straci wzrok. Zmysy musz si nasyci, pki
czowiek czuje jeszcze gd i tak dalej.

- Wyobra sobie, e po raz ostatni jedziesz do szpitala - odezwaam si cicho. - Po raz
ostatni w ogle jedziesz samochodem.

Nie patrzc na mnie, Augustus odpar:

- Psujesz mi nastrj, Hazel Grace. Usiuj obserwowa pierwsz mio z jej cudown
nieporadnoci.

- Wydaje mi si, e on sprawia jej bl - zauwayam.

- Tak, trudno orzec, czy prbuje j podnieci, czy wykona badanie piersi. - W tym
momencie Augustus Waters sign do kieszeni i wyj - Panie, zlituj si - paczk
papierosw. Otworzy j i woy papierosa do ust.

- Ty tak na powanie? - zdumiaam si. - Uwaasz, e to jest fajne? O Boe, wanie
wszystko zniszczye.

- Jakie wszystko? - zainteresowa si, patrzc na mnie. Niezapalony papieros zwisa z
kcika jego nieumiechnitych ust.

- Ca sytuacj, kiedy to chopak, ktry nie jest nieatrakcyjny, nieinteligentny czy nie
do zaakceptowania w jaki szczeglnie widoczny sposb, gapi si na mnie, rozumie
niewaciwe uycie dosownoci, porwnuje mnie do aktorek i zaprasza do swojego domu na
film. Ale oczywicie musi istnie jaka hamartia, a twoja polega na tym, e, mj Boe,
chocia miae cholernego raka, pacisz korporacji za szans na to, aby wyhodowa sobie
kolejnego. O mj Boe! Zapewniam ci, e problemy z oddychaniem wcale nie s fajne.
Totalnie si rozczarowaam. Totalnie.

- Hamartia? - zapyta, nadal z papierosem w ustach, przez co zaciska zby. Niestety
mia pikn lini szczki.

- Tragiczna skaza - wyjaniam, odwracajc si od niego. Ruszyam do krawnika,
zostawiajc Augustusa z tyu, i wtedy usyszaam, e nieopodal rusza jaki samochd. To bya
mama. Pewnie czekaa, ebym si z kim zaprzyjania czy co w tym rodzaju.

Czuam, jak narasta we mnie ta dziwna mieszanina rozczarowania i zoci. Nawet nie
wiem tak naprawd, co to byo za uczucie, tylko e mnie przepeniao i e chciaam waln
Augustusa, a rwnoczenie wymieni moje puca na takie, ktre potrafi by pucami. Staam
w trampkach na samej krawdzi krawnika z kul na acuchu w postaci zbiornika z tlenem i
dokadnie w chwili, gdy mama podjechaa, poczuam, jak kto chwyta mnie za rk.

Wyrwaam do, ale odwrciam si do niego.

- Nie zabijaj, dopki ich nie zapalisz - powiedzia, kiedy samochd zatrzyma si
przy nas. - A ja nigdy adnego nie zapaliem. Widzisz, to metafora: trzymasz w zbach
czynnik nioscy mier, ale nie dajesz mu mocy, by zabija.

- Metafora - powtrzyam z powtpiewaniem. Mama czekaa.

- Owszem, metafora - zapewni.

- Czyli wybierasz swoje zachowania ze wzgldu na ich metaforyczny wydwik... -
podsumowaam.

- O, tak. - Umiechn si. Szerokim, gupkowatym, prawdziwym umiechem. -
Gboko wierz w metafory, Hazel Grace.

Odwrciam si do samochodu. Zastukaam w okno. Otworzyo si.

- Id na film do Augustusa Watersa - powiedziaam. - Prosz, nagraj dla mnie kilka
kolejnych odcinkw maratonu ANTM.

1 Nawizanie do wiersza Emily Dickinson Bywa wiata Pochylenie.



2

Augustus prowadzi katastrofalnie. Zarwno zatrzymywaniu, jak i ruszaniu
towarzyszyo gwatowne szarpnicie. Pas toyoty SUV wrzyna si w moje ciao za kadym
razem, gdy Augustus hamowa, a moja gowa leciaa w ty, gdy przyspiesza. By moe
byam zdenerwowana - w kocu jechaam z obcym chopakiem do jego domu, bolenie
wiadoma tego, e moje beznadziejne puca utrudni wszelkie prby obrony przed
niechcianymi awansami - ale prowadzi tak zaskakujco fatalnie, e waciwie nie mylaam o
niczym innym.

Przejechalimy moe ptora kilometra w szarpanym milczeniu, zanim si
usprawiedliwi:

- Trzy razy oblaem egzamin na prawko.

- Nie mw!

Zamia si, kiwajc gow.

- No c, nie mam odpowiedniego wyczucia w protezie, a nie potrafi nauczy si
wciska gaz lew nog. Lekarze twierdz, e wikszo osb po amputacjach nie ma
problemw z jedeniem, ale... rozumiesz. Nie ja. W kadym razie wybraem si na egzamin
po raz czwarty i szo mi tak jak teraz. - P kilometra przed nami wiato zmienio si na
czerwone. Augustus wdepn hamulec, a ja zawisam w trjktnych objciach pasa
bezpieczestwa. - Przepraszam. Przysigam, e staram si by delikatny. No i pod koniec
egzaminu byem pewien, e znowu oblaem, a tymczasem instruktor powiedzia: Jazda z
tob jest nieprzyjemna, ale bezpieczna w sensie technicznym.

- Nie wiem, czy si z nim zgadzam - odpowiedziaam. - Wyczuwam w tym Bonus
Rakowy.

Bonusy Rakowe to drobne przyjemnoci nalene dzieciom z nowotworami i
nienalene tym zdrowym: piki do kosza z autografami sportowych saw, bezkarne
nieodrabianie zada domowych, niezasuone prawo jazdy i tak dalej.

- Ta - powiedzia. Zapalio si zielone. Napiam si, a Augustus wcisn gaz do
dechy.

- Wiesz, e s samochody z rcznym sterowaniem dla ludzi, ktrzy nie mog uywa
ng? - zasugerowaam.

- Ta - powtrzy. - Moe kiedy. - Westchn w sposb, ktry wzbudzi we mnie
wtpliwoci, czy wierzy w jakiekolwiek kiedy. Wiedziaam, e kostniakomisak jest w
znacznym stopniu uleczalny, ale mimo to...

Istnieje wiele sposobw, eby okreli czyje przyblione nadzieje na przeycie, nie
pytajc wprost. Uyam wic klasycznego:

- Chodzisz do szkoy?

Zazwyczaj rodzice w ktrym momencie zabieraj ci ze szkoy, najczciej wtedy,
kiedy spodziewaj si, e niedugo kopniesz w kalendarz.

- Ta - potwierdzi. - Do North Central. Ale straciem rok i jestem w drugiej klasie. A
ty?

Zastanawiaam si, czy nie skama. W kocu nikt nie lubi trupw. Ale w efekcie
powiedziaam prawd.

- Nie, rodzice wycofali mnie trzy lata temu.

- Trzy lata? - powtrzy ze zdumieniem.

Przedstawiam Augustusowi w skrcie histori mojego Cudu: gdy miaam trzynacie
lat, zdiagnozowano u mnie raka tarczycy czwartego stopnia. (Nie wspomniaam mu o tym, e
postawiono diagnoz trzy miesice po tym, jak dostaam pierwsz miesiczk. Odebraam to
tak: Gratulacje! Staa si kobiet. A teraz moesz umrze). Powiedziano nam, e jest
nieuleczalny.

Przeszam operacj o nazwie radykalna limfadenektomia szyjna, ktra jest mniej
wicej tak przyjemna jak jej nazwa. Potem byy nawietlania. Nastpnie wyprbowali
chemioterapi na guzach, ktre pojawiy si w pucach. Guzy zmalay, a potem urosy.
Wwczas miaam ju czternacie lat. Puca zaczy wypenia si pynem. Wygldaam do
koszmarnie - donie i stopy miaam spuchnite jak balony, skr popkan, usta cigle sine.
Istnieje taki lek, dziki ktremu czowiek nie czuje si tak okropnie przeraony tym, e nie
moe oddycha, i mnstwo tego wlewano w moje yy przez wkucie centralne, a prcz niego
jeszcze kilka innych specyfikw. Mimo to jest jednak co nieprzyjemnego w toniciu,
zwaszcza gdy odbywa si ono stopniowo przez kilka miesicy. W kocu wyldowaam na
­OIOM-ie z zapaleniem puc, a mama uklka przy moim ku i zapytaa: Jeste
gotowa, skarbie?. Odpowiedziaam, e jestem. Tato tylko powtarza, e mnie kocha, gosem
nie tyle amicym si, ile zamanym. Mwiam mu, e te go kocham. Wszyscy trzymalimy
si za rce, a ja nie mogam zapa oddechu. Moje puca walczyy desperacko, rzziy,
wypychay mnie z ka w poszukiwaniu pozycji, ktra zapewni im cho troch powietrza, a
ja byam zaenowana ich desperacj, zdegustowana, e po prostu nie odpuszcz. Pamitam,
jak mama mwia, e jest dobrze, e ze mn jest dobrze, e bdzie dobrze, a ojciec tak bardzo
stara si nie paka, e kiedy w kocu zanosi si szlochem, co zdarzao si regularnie,
brzmia on jak prawdziwe trzsienie ziemi. I pamitam, e nie chciaam by przytomna.

Wszyscy sdzili, e to ju koniec, ale moja pani onkolog, doktor Maria, zdoaa jako
wycign ze mnie troch pynu i wkrtce antybiotyki, ktre dostawaam na zapalenie puc,
zaczy dziaa.

Doszam do siebie i po niedugim czasie zostaam wczona do grupy testujcej leki
eksperymentalne, tak synne w Republice Rakonii dla Niepracujcych. Lekarstwo nazywao
si Phalanxifor, a jego molekuy byy obmylone tak, by czyy si z komrkami rakowymi i
spowalniay ich wzrost. Nie dziaao na mniej wicej siedemdziesit procent chorych. Ale na
mnie zadziaao. Guzy zmalay.

I takie pozostay. Wiwat, Phalanxifor! Przez ostatnie ptora roku moje przerzuty
prawie si nie powikszyy, dziki czemu mam puca, ktre co prawda sabo sprawdzaj si w
swojej roli, ale moliwe, e dziki butli z tlenem i dziennej dawce Phalanxiforu bd daway
rad jeszcze przez jaki nieokrelony czas.

Mwic szczerze, mj Wielki Cud kupi mi jedynie odrobin czasu. (Nie znaam
jeszcze wielkoci tej odrobiny). Ale opowiadajc o nim Augustusowi, odmalowaam obraz w
samych rowych barwach, podkrelajc cudowno tego Cudu.

- W takim razie teraz musisz wrci do liceum - uzna.

- Niestety nie mog - odrzekam - poniewa zdaam ju zaocznie matur. Ucz si
teraz w MCC. - To by nasz lokalny college.

- Dziewczyna z collegeu! - powiedzia, kiwajc gow. - To wyjania t aur
wyrafinowania. - Umiechn si do mnie kpico. artobliwie pacnam go w rami.
Wyczuam pod skr misie, napity i imponujcy.

Z piskiem opon skrcilimy na osiedle otoczone dwuipmetrowym tynkowanym
murem. Jego dom by pierwszy po lewej. Dwupitrowy, w stylu kolonialnym. Gwatownie
zaparkowalimy na podjedzie.

Weszam za Augustusem do rodka. Na drewnianej tabliczce na drzwiach
wygrawerowano kursyw sowa: Tam dom twj, gdzie serce twoje. Okazao si, e cae
mieszkanie przybrane jest podobnymi mdrociami. Nad wieszakiem wisiaa sentencja:
Dobrych przyjaci trudno znale, a jeszcze trudniej zapomnie. Natomiast haftowana
poducha w umeblowanym antykami salonie obiecywaa: W cikich chwilach rodzi si
prawdziwa mio. Augustus zauway, e j czytam.

- Rodzice nazywaj je motywatorami - wyjani. - S wszdzie.

Mama i tata mwili na niego Gus. Przygotowywali wanie enchillady w kuchni
(witra nad zlewem gosi entuzjastycznie: Rodzina jest wieczna). Mama nakadaa
kurczaka na tortille, ktre tata zwija i umieszcza w szklanym naczyniu aroodpornym. Nie
wydawali si zaskoczeni moim przyjciem, co miao sens: to, e czuam si wyjtkowa przy
Augustusie, wcale nie znaczyo, e taka byam naprawd. Moe co wieczr sprowadza do
domu inn dziewczyn, eby j obapia podczas ogldania filmu.

- To jest Hazel Grace - przedstawi mnie.

- Wystarczy tylko Hazel - sprostowaam.

- Jak si masz, Hazel? - przywita mnie ojciec Gusa. By wysoki - niemale wzrostu
syna - i chudy tak, jak ludzie w wieku rodzicw zazwyczaj nie bywaj.

- Okay - odrzekam.

- Jak byo na grupie wsparcia u Isaaca?

- Fantastycznie - oznajmi Gus z ironi.

- Ale z ciebie maruda - zgania go mama. - Hazel, tobie si podobao?

Wahaam si przez chwil, nie wiedzc, czy skalibrowa odpowied tak, eby
zadowolia Augustusa, czy jego rodzicw.

- Wikszo uczestnikw jest naprawd mia - powiedziaam w kocu.

- To samo odkrylimy podczas leczenia Gusa w Memorialu, jeli chodzi o rodziny
chorych - wyzna ojciec. - Wszyscy byli tacy mili. I silni. W najciszych chwilach Bg
stawia na naszej drodze najlepszych ludzi.

- Szybko, dajcie mi poduch i nici, musz uwieczni nowy motywator - oznajmi
Augustus. Jego ojciec wyglda na lekko dotknitego, ale Gus obj go za szyj swoim dugim
ramieniem i powiedzia: - artuj, tato. Lubi te szalone motywatory. Naprawd. Tylko nie
mog si do tego przyznawa, bo jestem nastolatkiem.

Ojciec wznis oczy do nieba.

- Mam nadziej, e zjesz z nami kolacj? - zapytaa mama. Bya nisk brunetk, nieco
myszowat.

- Chyba tak - odpowiedziaam. - Musz by w domu przed dziesit. Ale niestety nie
jadam misa.

- Nie ma sprawy. Zrobimy dla ciebie kilka wegetariaskich - zapewnia.

- Zwierzaki s zbyt milusie? - zakpi Gus.

- Chc zminimalizowa liczb zgonw, za ktre ponosz odpowiedzialno -
wyjaniam.

Gus ju otworzy usta, eby odpowiedzie, ale si powstrzyma.

Jego mama przerwaa cisz:

- Uwaam, e to wspaniae podejcie.

Przez chwil rozmawialimy o tym, e te enchillady to Synne Enchillady Watersw,
ktrych grzech nie sprbowa, e Gus te musi wraca o dziesitej i e zupenie nie ufaj
ludziom, ktrzy ka wraca swoim dzieciom o innej godzinie, i czy chodz do szkoy - uczy
si w collegeu, wtrci Augustus - i e pogoda jest naprawd absolutnie przecudowna jak na
marzec, a na wiosn wszystko jest takie wiee, i ani razu nie zapytali mnie o tlen i diagnoz,
co byo dziwne i mie, a potem Augustus oznajmi:

- Obejrzymy V jak vendetta, eby Hazel zobaczya swojego filmowego sobowtra,
Natalie Portman z dwudziestego pierwszego wieku.

- Telewizor w salonie jest do waszej dyspozycji - radonie zapewni tata.

- Chyba bdziemy ogldali w piwnicy.

Ojciec zamia si.

- Zawsze warto sprbowa! W salonie.

- Ale chciabym pokaza Hazel Grace piwnic - obruszy si Augustus.

- Wystarczy tylko Hazel - poprawiam go.

- Poka wic Tylko Hazel piwnic - zaproponowa ojciec - a potem przyjdcie na gr
i obejrzyjcie film w salonie.

Augustus wyd policzki, przenis ciar ciaa na zdrow nog, obrci si i ruszy do
przodu.

- Dziki - mrukn.

Zeszam za nim po wyoonych dywanem schodach do obszernej sypialni w piwnicy.
Wok pokoju na wysokoci moich oczu biega pka zastawiona koszykarskimi
memorabiliami: dziesitki pucharw ze zotymi plastikowymi ludzikami w wyskoku,
kozujcymi albo wykonujcymi wsad do niewidocznego kosza. Byo tam te mnstwo piek i
sportowych butw z autografami.

- Graem kiedy w kosza - wyjani.

- Musiae by cakiem niezy.

- Nie byem kiepski, ale wszystkie te buty i piki to Bonusy Rakowe. - Podszed do
telewizora, obok ktrego leaa wielka sterta pyt z filmami i grami uoona w nieforemn
piramid. Schyli si i wyowi V jak vendetta. - Byem typowym biaym dzieciakiem z
Indiany - wyjani. - Caym sercem optowaem za wskrzeszeniem zaginionej sztuki rzutu z
pdystansu. Pewnego dnia wiczyem rzuty osobiste - po prostu staem na linii rzutw
wolnych w sali gimnastycznej North Central i rzucaem pikami ze stojaka. Nagle poczuem,
e zupenie nie rozumiem, z jakiego powodu metodycznie przerzucam kulisty obiekt przez
obiekt w ksztacie piercienia. Wydao mi si to najgupszym zajciem na wiecie.

Pomylaem o maych dzieciach, ktre wkadaj cylindryczny koek w okrgy otwr.
Robi to raz po raz caymi miesicami, kiedy ju pojm, na czym to polega, a koszykwka
jest zasadniczo troch bardziej aerobow wersj tego samego wiczenia. W kadym razie
przez dugi czas wiczyem rzuty osobiste. Trafiaem osiemdziesit razy z rzdu, to mj
rekord, ale im wicej trenowaem, tym czciej czuem si jak dwulatek. A potem z jakiego
powodu pomylaem o potkarzach. Dobrze si czujesz?

Przysiadam na rogu niepocielonego ka. Nie zamierzaam nic sugerowa, skde!
Po prostu troch si mczyam, kiedy musiaam za dugo sta. Staam w salonie, potem byy
schody i jeszcze staam w sypialni, co dla mnie oznaczao naprawd duo stania, a nie
chciaam na przykad zemdle. Byam tak troch wiktoriask dam ze skonnoci do
omdle.

- Nic mi nie jest - odpowiedziaam. - Sucham, co mwisz. O potkarzach?

- Tak, o potkarzach. Nie wiem dlaczego. Zaczem rozmyla o tym, jak biegaj
przez potki, skacz przez te zupenie umowne przedmioty postawione na ich drodze. Ciekaw
byem, czy pomyleli kiedy: Bieglibymy szybciej, gdybymy pozbyli si tych potkw.

- Te refleksje dopady ci przed diagnoz? - zapytaam.

- Tak, to bya tylko wisienka na torcie. - Umiechn si pgbkiem. - Dzie
egzystencjalnych rzutw osobistych okaza si te ostatnim dniem mojej dwunonoci.
Decyzj o amputacji od samej operacji dzieli tylko weekend. Przeyem namiastk tego,
przez co teraz przechodzi Isaac.

Skinam gow. Lubiam Augustusa Watersa. Naprawd, naprawd, naprawd go
lubiam. Podobao mi si, e jego opowie skoczya si na kim innym. Podoba mi si jego
gos. Podobao mi si, e przey dzie egzystencjalnych rzutw osobistych. Podobao mi si,
e by profesorem mianowanym na Wydziale Lekko Krzywych Umiechw z drug posad
na Wydziale Gosu, Dziki Ktremu Moja Skra Bardziej Przypominaa Skr. I podobao mi
si, e ma dwa imiona. Zawsze lubiam ludzi o dwch imionach, bo mona byo sobie
wybra, jak si bdzie do nich zwraca: Gus czy Augustus? Ja zawsze byam tylko Hazel,
jednowartociow Hazel.

- Masz rodzestwo? - zapytaam.

- Prosz? - zdziwi si, troch rozkojarzony.

- Wspomniae o obserwowaniu dzieci, ktre si bawi.

- A, nie. Mam siostrzecw, po przyrodnich siostrach, ktre s ode mnie starsze.
Maj... TATO, ILE LAT MAJ JULIE I MARTHA?

- Dwadziecia osiem!

- Maj dwadziecia osiem lat. Mieszkaj w Chicago. Obie polubiy bardzo
zamonych prawnikw. A moe bankierw. Nie pamitam. Ty masz rodzestwo?

Pokrciam gow.

- To jak brzmi twoja historia? - zapyta, siadajc obok w bezpiecznej odlegoci.

- Ju ci j opowiedziaam. Zdiagnozowano u mnie...

- Nie, nie historia choroby. T w o j a historia. Zainteresowania, koniki, pasje, dziwne
fetysze i tak dalej.

- Hm - odpowiedziaam.

- Nie mw mi, e naleysz do tych ludzi, ktrzy staj si wasn chorob. Znam wielu
takich. To przygnbiajce. To znaczy, rak si rozrasta, to prawda. Konsumuje czowieka. Ale
na pewno nie naley mu pozwoli na przedwczesny sukces.

Przyszo mi do gowy, e moe ja to zrobiam. Bardzo chciaam speni oczekiwania
Augustusa Watersa i przedstawi jakie pasje, ale w zapadej nagle ciszy pomylaam, e ja
wcale nie jestem interesujca.

- Nie jestem zbyt niezwyka.

- To zaoenie odrzucam od razu. Pomyl o czym, co lubisz. Co pierwsze przychodzi
ci do gowy?

- Hm. Czytanie?

- A co czytasz?

- Wszystko. Od obrzydliwych romanside przez pretensjonalne powieci po wiersze.
Cokolwiek.

- A sama piszesz poezj?

- Nie.

- No prosz! - Augustus niemale krzykn. - Hazel Grace, jeste jedyn nastolatk w
Ameryce, ktra woli czyta wiersze ni je pisa. To mi wiele mwi. Czytasz mnstwo
literatury przez due L, prawda?

- Chyba.

- A jaka jest twoja ulubiona ksika?

- Hm - powtrzyam po raz kolejny.

Moj ulubion ksik, ktra zostawiaa wszystkie inne daleko w tyle, by Cios
udrki, ale nie lubiam nikomu si z tego zwierza. Czasami trafiasz na ksik, ktra
przepenia ci dziwn ewangeliczn gorliwoci oraz niezachwian pewnoci, e
roztrzaskany na kawaki wiat nigdy ju nie bdzie stanowi caoci, dopki wszyscy yjcy
ludzie jej nie przeczytaj. Ale s te dziea takie jak Cios udrki, o ktrych nie moesz
opowiada innym, ksiki tak rzadkie i wyjtkowe, i t w o j e, e dzielenie si nimi wydaje si
niemale zdrad.

Nawet nie chodzio o to, e ta powie bya taka dobra czy co. Rzecz w tym, e
miaam wraenie, jakby autor, Peter van Houten, rozumia mnie w przedziwny i
niewytumaczalny sposb. Cios udrki by m o j ksik w taki sposb, w jaki moje ciao
byo moim ciaem, a moje myli moimi mylami.

Mimo to odpowiedziaam Augustusowi:

- Moj ulubion ksik jest chyba Cios udrki.

- Wystpuj w niej zombie? - zapyta.

- Nie.

- A szturmowcy?

Pokrciam gow.

- To nie tego rodzaju literatura.

Umiechn si.

- Przeczytam to potworne dzieo o nudnym tytule, w ktrym nie wystpuj
szturmowcy - obieca, a ja natychmiast poczuam, e nie powinnam bya mu o nim
wspomina. Sign do sterty lektur pod stolikiem nocnym. Chwyci piro i ksik w
mikkiej okadce. Piszc co na stronie tytuowej, powiedzia: - W zamian prosz tylko, by
przeczytaa t byskotliw i niezrwnan powie powsta na podstawie mojej ulubionej gry
wideo. - Unis ksik zatytuowan Cena witu. Zamiaam si i wziam j. Podczas tej
czynnoci nasze rce jako si spltay i nagle okazao si, e trzyma moj do. - Zimna -
zauway, przyciskajc palec do mojego bladego nadgarstka.

- Nie tyle zimna, ile niedotleniona - sprostowaam.

- Uwielbiam, jak uywasz argonu medycznego - oznajmi. Wsta i pocign mnie za
sob. Nie puci mojej rki, dopki nie doszlimy do schodw.

Ogldalimy film, siedzc na kanapie w odlegoci kilkunastu centymetrw od siebie.
Zachowaam si jak typowa gimnazjalistka i pooyam do midzy nami, eby da do
zrozumienia, e nie mam nic przeciwko trzymaniu si za rk, ale Augustus nie zareagowa.
Film trwa ju godzin, kiedy rodzice przyszli i poczstowali nas naprawd pysznymi
enchilladami, ktre zjedlimy przed telewizorem.

Film opowiada o dzielnym facecie w masce, ktry umar bohatersko w ramionach
Natalie Portman. Natalie bya do ostra, bardzo seksowna i nie budzia adnych skojarze z
moj opuchnit, sterydow twarz.

Podczas napisw kocowych Augustus zagai:

- Niezy, nie?

- Niezy - zgodziam si, cho wcale tak nie uwaaam. To by film bardziej dla
chopakw. Nie wiem, czemu chopaki spodziewaj si, e bd nam si podobay filmy dla
nich. My nie oczekujemy, e bd si zachwycali filmami dla dziewczyn. - Powinnam ju
wraca do domu. Rano mam lekcje - wyjaniam.

Zostaam na kanapie, podczas gdy Augustus poszed szuka kluczykw. Jego mama
usiada obok mnie i powiedziaa:

- Uwielbiam t sentencj, a ty?

Chyba patrzyam w stron motywatora nad telewizorem - anioa z podpisem: Bez
smutku nie zaznalibymy smaku radoci.

(To stary argument w dziedzinie Rozmyla o Cierpieniu, jego gupot i brak
wyrafinowania mona by pitnowa przez cae wieki, ale do powiedzie, e istnienie
brokuw nie ma najmniejszego wpywu na smak czekolady).

- Tak - odrzekam. - Urocza myl.

Pojechaam do domu autem Augustusa, ale z nim w roli pasaera. Puci mi kilka
utworw zespou o nazwie The Hectic Glow, ktry lubi, i byy to niewtpliwie dobre
kawaki, ale poniewa nie znaam ich wczeniej, nie wydaway mi si a tak dobre jak jemu.
Zerkaam cigle na jego nog albo na miejsce, w ktrym by si znajdowaa, prbujc sobie
wyobrazi t sztuczn koczyn. Nie chciaam nadmiernie si ni interesowa, lecz troch
mnie jednak intrygowaa. Jego pewnie ciekawia moja butla z tlenem. Choroba odstrcza.
Nauczyam si tego dawno temu i przypuszczam, e on te.

Gdy zahamowaam pod domem, Augustus wyczy radio. Atmosfera zgstniaa.
Moe myla o tym, eby mnie pocaowa - ja mylaam o tym na pewno. Zastanawiaam si,
czybym tego chciaa. Caowaam si ju z chopcami, lecz to byo do dawno temu. Przed
Cudem.

Ustawiam dwigni zmiany biegw w pozycji parkowania i spojrzaam na niego. By
naprawd pikny. Wiem, e chopcy nie powinni tacy by, ale on by.

- Hazel Grace - odezwa si, a moje imi wypowiedziane jego gosem zabrzmiao
wieo i dobrze. - Naprawd mio mi byo ci pozna.

- Wzajemnie, panie Waters - odparam. Byam zbyt oniemielona, by na niego patrze.
Nie poradziabym sobie z intensywnoci jego niebieskich jak woda oczu.

- Bd ci mg jeszcze zobaczy? - zapyta. Jego gos zabrzmia ujmujco niepewnie.

Umiechnam si.

- Jasne.

- Jutro?

- Cierpliwoci, koniku polny2 - poradziam. - Nie chcesz chyba wyda si nadgorliwy.

- Oczywicie, e nie, dlatego zaproponowaem jutro - odpar. - Chciabym si z tob
znw spotka dzi wieczorem, ale gotw jestem poczeka ca noc i kawaek jutra. -
Przewrciam oczami. - Mwi powanie - doda.

- Nawet si za dobrze nie znamy - zaoponowaam. Wziam ksik z pki midzy
siedzeniami. - Moe zadzwoni do ciebie, kiedy j skocz czyta?

- Ale przecie nie znasz mojego numeru - zauway.

- Mam dziwne przeczucie, e zapisae mi go na karcie tytuowej.

Umiechn si tym niemdrym umiechem.

- I ty twierdzisz, e si dobrze nie znamy.

2 Zwrot z Kung Fu, znanego amerykaskiego serialu z lat siedemdziesitych.



3

Tej nocy poszam spa pno, bo czytaam Cen witu. (Uwaga, spoiler: cen witu
jest krew). Nie by to Cios udrki, ale gwny bohater, sierant sztabowy Max Mayhem,
budzi dziwn sympati, mimo e zabi, wedug moich szacunkw, nie mniej ni 118 osb na
284 stronach.

Nastpnego ranka, czyli w czwartek, wstaam wic pno. Zazwyczaj mama mnie nie
budzi, gdy jednym z obowizkw zawodowych Osoby Profesjonalnie Chorej jest wysypianie
si. W pierwszej chwili byam wic zdezorientowana, kiedy ocknam si, czujc jej donie na
ramionach.

- Ju prawie dziesita - oznajmia.

- Sen zwalcza raka - odrzekam. - Czytaam do pna.

- To musi by nieza ksika - zauwaya, klkajc obok ka i odczajc mnie od
duego prostoktnego koncentratora tlenu, ktrego nazywaam Philipem, poniewa jako tak
wyglda na Philipa.

Po chwili podczya mnie do przenonego zbiornika, a potem przypomniaa, e dzi
id do szkoy.

- Masz j od tego chopca? - zapytaa znienacka.

- Chodzi ci o opryszczk?

- Nie przesadzaj, Hazel - upomniaa mnie. - Ksik. Chodzi mi o ksik.

- Tak, da mi j.

- Chyba ci si spodoba - powiedziaa, unoszc brwi, jakby dokonanie tej obserwacji
wymagao jakiego wyjtkowego matczynego instynktu. Wzruszyam ramionami. - Mwiam
ci, e warto chodzi na grup wsparcia.

- Czekaa cay ten czas na ulicy?

- Tak. Wziam ze sob troch papierkowej roboty. Tak czy siak, czas na spotkanie
dnia, moda damo.

- Mamo. Sen. Rak. Walka.

- Wiem, kochanie, ale masz szko. Poza tym dzisiaj jest... - W jej gosie brzmiaa
niekamana rado.

- Czwartek?

- Rzeczywicie zapomniaa?

- Moe?

- Czwartek, dwudziesty dziewity marca! - niemale krzyczaa z obkaczym
umiechem na twarzy.

- Naprawd si cieszysz, e znasz t dat! - odkrzyknam.

- HAZEL! TO TWOJE TRZYDZIESTE TRZECIE P-URODZINY!

- Oooooch! - westchnam. Mama naprawd potrafia wspaniale witowa. Dzi jest
wito sadzenia drzew: przytulajmy drzewa i jedzmy ciastka! Kolumb sprowadzi osp na
tubylcw: uczcijmy t okazj piknikiem! I tak dalej. - No c, wszystkiego najlepszego dla
mnie w trzydzieste trzecie p-urodziny.

- Co chcesz robi w tym wyjtkowym dniu?

- Wrci ze szkoy i ustanowi rekord wiata w liczbie odcinkw Top Chef
ogldanych bez przerwy?

Mama zdja z pki wiszcej nad kiem Modraszka, niebieskiego wypchanego
misia, ktrego miaam chyba od pierwszego roku ycia - kiedy to jeszcze wypadao nadawa
kumplom imiona zwizane z ich kolorem.

- A nie chcesz i do kina z Kaitlyn, Mattem albo kim innym? - Miaa na myli
moich przyjaci.

Dobry pomys.

- Jasne - zgodziam si. - Napisz do Kaitlyn i zapytam, czy po szkole ma ochot
jecha do centrum handlowego.

Mama umiechna si, tulc misia do brzucha.

- Wypady do centrw handlowych nadal s modne? - spytaa.

- Chlubi si tym, e nie wiem, co jest modne - odrzekam.

Napisaam do Kaitlyn, wziam prysznic, ubraam si, a potem mama odwioza mnie
do szkoy. Miaam zajcia z literatury amerykaskiej - odbywajcy si w prawie pustym
audytorium wykad na temat Fredricka Douglassa, podczas ktrego z trudem udao mi si nie
zasn. W czterdziestej minucie dziewidziesiciominutowych zaj Kaitlyn odpisaa:

Superowo. Wszystkiego naj z okazji powki. Castleton o 15.32?

Kaitlyn prowadzia tak intensywne ycie towarzyskie, e musiaa je planowa co do
minuty. Odpowiedziaam:

Moe by. Bd w czci restauracyjnej.

Zaraz po szkole mama zawioza mnie do ksigarni w centrum handlowym, gdzie
kupiam wit o pnocy oraz Requiem dla Mayhema, dwie kolejne czci Ceny witu, a
potem przeszam do rozlegej strefy restauracyjnej i kupiam sobie dietetyczn col. Bya
15.21.

Czytaam i ktem oka obserwowaam dzieci bawice si na okrcie pirackim na
wewntrznym placu zabaw. By tam taki tunel, ktry dwjka maluchw pokonywaa cigle i
cigle na nowo i wydawaa si tym w ogle nie nuy, co przypomniao mi o Augustusie
Watersie oraz jego dniu egzystencjalnych rzutw osobistych.

Mama te tu bya, siedziaa sama w rogu, bo mylaa, e jej nie zauwa, jada
bagietk ze stekiem i serem, przegldajc jakie dokumenty. Pewnie medyczne. Papierkowa
robota nie miaa koca.

Dokadnie o 15.32 zauwayam Kaitlyn, ktra dugim, pewnym krokiem mijaa Wok
House. Dostrzega mnie, gdy tylko uniosam do, bysna bardzo biaymi i niedawno
wyprostowanymi zbami, po czym skrcia w moj stron.

Bya ubrana w czarny jak wgiel, doskonale dopasowany paszcz do kolan i miaa
ciemne okulary, ktre zakryway p twarzy. Odsuna je na czubek gowy, pochylajc si,
eby mnie obj.

- Kochana! - odezwaa si z nieokrelonym brytyjskim akcentem. - Jak si masz?

Jej akcent wcale nie wydawa si dziwaczny czy enujcy. Kaitlyn po prosu bya
niezwykle wyrafinowan dwudziestopicioletni brytyjsk arystokratk uwizion w ciele
szesnastolatki z Indianapolis. I wszyscy to akceptowali.

- Dobrze. A ty?

- Nie mam ju nawet pojcia! Dietetyczna? - Kiwnam gow i podaam jej napj.
Pocigna yk przez somk. - Szkoda, e ju nie chodzisz do szkoy. Mamy kilku
chopakw, ktrzy wprost nadaj si do schrupania.

- Tak? Kto na przykad? - zapytaam. Wymienia piciu kolesiw, z ktrymi
chodziymy do podstawwki i gimnazjum, ale adnego nie mogam sobie przypomnie z
wygldu.

- Od jakiego czasu umawiam si z Derekiem Wellingtonem - wyznaa - ale to chyba
nie potrwa dugo. To jeszcze taki dzieciak. Ale do ju o mnie. Co nowego w Hazelversum?

- Zasadniczo nic - odrzekam.

- Zdrwko w porzdku?

- Chyba tak jak zwykle.

- Phalanxifor! - rozentuzjazmowaa si z umiechem. - A wic bdziesz moga y
wiecznie, nieprawda?

- Prawdopodobnie nie wiecznie - sprostowaam.

- Ale co w tym rodzaju - zbya mnie. - Co jeszcze nowego?

Zapragnam jej powiedzie, e ja te widuj si z chopakiem albo e przynajmniej
obejrzaam z nim film. Chciaam to zrobi tylko dlatego, e zaskoczyoby j i zadziwio, i
kto tak rozczochrany, niezdarny i niestylowy jak ja moe choby na moment przycign
uwag pci przeciwnej. Ale w sumie nie miaam si czym chwali, wic tylko wzruszyam
ramionami.

- A to co, na Boga? - zapytaa, wskazujc ksik.

- Och, science fiction. Wcigno mnie. Powstaa caa seria.

- Niepokoisz mnie. Wybierzemy si na zakupy?

Wstpiymy do sklepu obuwniczego. Chodziymy midzy pkami, a Kaitlyn cigle
podsuwaa mi rne sanday, mwic:

- Ty by w nich na pewno licznie wygldaa.

Przypomniao mi si, e ona nigdy nie nosi butw z otwartymi palcami. Nienawidzia
swoich stp, gdy uwaaa, e ma za dugi drugi palec, jakby drugi palec stanowi okno
duszy. Tak wic kiedy znalazam sanday pasujce do odcienia jej skry, powiedziaa: Tak,
ale..., gdzie ale oznaczao: ale one obna przed ludmi moje odraajce palce, wic
zauwayam:

- Kaitlyn, jeste jedyn znan mi osob cierpic na dysmorfofobi palcw u ng.

A ona zapytaa:

- Co to takiego?

- No wiesz, takie zaburzenie, e patrzysz w lustro, a to, co widzisz, wcale nie
odpowiada rzeczywistoci.

- Och. Och! - odrzeka. - A co sdzisz o tych?

Uniosa par adnych, cho niezbyt efektownych czenek zapinanych na pasek, a ja
kiwnam gow. Znalaza swj rozmiar i przymierzya je. Ogldaa buciki, chodzc w t i we
w t przed wysokimi do kolan pochyymi lustrami. A potem chwycia par wyzywajcych,
bardzo wysokich szpilek i powiedziaa:

- W tym w ogle da si chodzi? Umarabym chyba... - Urwaa i spojrzaa na mnie
przepraszajco, jakby wspominanie o mierci przy umierajcym byo zbrodni. - Powinna je
przymierzy - dodaa, prbujc zatuszowa gaf.

- Prdzej umr - zapewniam j.

W kocu wybraam japonki, eby mie cokolwiek do kupienia, a nastpnie usiadam
sobie na awce i obserwowaam, jak Kaitlyn wdruje midzy regaami, wybierajc buty z
intensywnoci i skupieniem, ktre zazwyczaj kojarz si z profesjonaln gr w szachy.
Miaam ochot wycign wit o pnocy i poczyta chwil, ale wiedziaam, e to by byo
niegrzeczne, wic tylko jej si przygldaam. Co jaki czas odwracaa si do mnie,
przyciskajc do piersi kolejn zdobycz, oczywicie z zakrytymi palcami, i pytajc: Te?, a ja
usiowaam jako inteligentnie skomentowa jej wybr. W kocu kupia trzy pary butw, a ja
klapki. Kiedy wychodziymy, spytaa:

- Teraz do Anthropologie3?

- Prawd mwic, powinnam zbiera si do domu - odrzekam. - Jestem troch
zmczona.

- Jasne, oczywicie - zgodzia si. - Musimy si czciej widywa, kochana. - Opara
donie na moich ramionach, ucaowaa mnie w oba policzki i odmaszerowaa, koyszc
wskimi biodrami.

Ja jednak nie wrciam do domu. Umwiam si z mam, e odbierze mnie o szstej, i
cho wiedziaam, e czeka albo gdzie w centrum, albo na parkingu, chciaam nastpne dwie
godziny mie tylko dla siebie.

Lubiam moj mam, ale jej ciga blisko czasami budzia we mnie dziwn irytacj.
Kaitlyn te lubiam. Naprawd. Lecz te trzy lata, podczas ktrych nie byam naraona na
cigy kontakt ze szko i rwienikami, otworzyy midzy nami przepa nie do pokonania.
Myl, e moi szkolni koledzy pocztkowo naprawd chcieli mi pomc przej przez
chorob, ale w efekcie odkryli, e nie potrafi. Przede wszystkim dlatego, e nie byo adnego
przez.

Wymwiam si wic blem i zmczeniem, co robiam czsto w cigu lat spotka z
Kaitlyn i innymi znajomymi. Mwic szczerze, czuam bl cay czas. Bolao mnie, e nie
oddycham jak normalny czowiek, e cig­le mam przypomina pucom, e s pucami,
e bezustannie zmuszam si do zaakceptowania szczypicego, drapicego, przeszywajcego
blu z niedotlenienia. Tak wic w sumie nie kamaam. Tylko wybieraam jedn z wielu
prawd.

Znalazam wic awk midzy sklepem z irlandzkimi pamitkami, wiatem Pir
Wiecznych i dyskontem z bejsbolwkami - zakamarek centrum, do ktrego nawet Kaitlyn w
yciu by nie zawdrowaa - i pogryam si w lekturze witu o pnocy.

Stosunek liczby stron do liczby trupw by niemale jak jeden do jednego, a ja
przedzieraam si przez nie, ani na chwil nie podnoszc wzroku znad ksiki. Polubiam
sieranta sztabowego Maxa Mayhema, mimo e w sensie formalnym waciwie nie mia
osobowoci. Za to podobao mi si, e jego przygody stanowiy nieustajcy cig. Zawsze byo
jeszcze kilku zych do ukatrupienia i dobrych do uratowania. Nowe wojny rozpoczynay si,
zanim stare dobiegy koca. Nie czytaam takiej serii od dziecistwa i wspaniale byo znw
y w wiecie bezkres­nej fikcji.

Dwadziecia stron przed kocem witu o pnocy sprawy przybray bardzo kiepski
obrt dla Mayhema: zosta postrzelony siedemnacie razy podczas prby odbicia zakadniczki
(blondynki, Amerykanki) z rk wroga. Ale jako czytelniczka nie rozpaczaam. Wysiek
wojenny bdzie trwa rwnie bez niego. Mog - i bd - powstawa kolejne czci z jego
towarzyszami w rolach gwnych: z kapralem Mannym Loco, szeregowcem Jasperem
Jacksem i innymi.

Zbliaam si ju do koca, kiedy stana przede mn maa dziewczynka z
warkoczykami upitymi na gowie.

- Co masz w nosie? - zapytaa.

- To si nazywa wsy tlenowe - odpowiedziaam. - Tymi rurkami pynie tlen, ktry
pomaga mi oddycha.

Natychmiast pojawia si przy nas jej mama i ostrzegawczym tonem zawoaa:

- Jackie!

Ale ja j uspokoiam:

- Nie, nie, wszystko w porzdku.

Mwiam prawd. Wtedy Jackie spytaa:

- Mnie te pomogyby oddycha?

- Nie wiem. Sprawdmy.

Zdjam przewody i pozwoliam Jackie podsun wsy pod nos i pooddycha.

- askocze - stwierdzia.

- Wiem. I jak?

- Chyba oddycha mi si lepiej - uznaa.

- Na pewno?

- Tak.

- No c, chciaabym ci da t rurk, ale niestety naprawd jej potrzebuj. - Ju
odczuwaam brak tlenu. Skupiam si na oddychaniu, kiedy Jackie oddawaa mi wsy. Szybko
przetaram je koszulk, zaoyam za uszy i wetknam kocwki na miejsce.

- Dziki, e pozwolia mi sprbowa - powiedziaa dziewczynka.

- Nie ma sprawy.

- Jackie - odezwaa si matka ponownie i tym razem pozwoliam jej zabra ma.

Wrciam do ksiki - sierant sztabowy Max Mayhem aowa wanie, e ma tylko
jedno ycie, ktre moe odda za ojczyzn - ale cigle mylaam o tej dziewczynce i o tym,
jak bardzo j polubiam.

Kolejny problem z Kaitlyn polega chyba na tym, e rozmowa z ni ju nigdy nie
mogaby by naturalna. Wszelkie prby pozorowania normalnych stosunkw towarzyskich
wydaway mi si przygnbiajce, poniewa byo a nadto oczywiste, e kady, z kim bd
rozmawiaa przez reszt mojego ycia, bdzie si czu przy mnie skrpowany i zakopotany.
No, moe poza dzieciakami takimi jak Jackie, ktre po prostu nie byy niczego wiadome.

Tak czy siak, naprawd lubiam by sama. Sama z biednym sierantem sztabowym
Maxem Mayhemem, ktry... Och, no nie, niemoliwe, chyba nie przeyje tych siedemnastu
ran po kulach, no nie?

(Uwaga, spoiler: przeyje).

3 Amerykaska sie sklepw z odzie, dodatkami i artykuami wyposaenia wntrz.



4

Tego wieczoru pooyam si nieco wczeniej. Zanim wsunam si pod kodr,
przebraam si w chopice bokserki i koszulk. Moje ko, o icie krlewskim rozmiarze,
cae zarzucone poduchami, byo jednym z moich najukochaszych miejsc na wiecie. A
potem po raz milionowy zaczam czyta Cios udrki.

Ksika opowiada o dziewczynie o imieniu Anna (narratorce historii) i jej jednookiej
mamie, ktra jest z zawodu ogrodniczk i ma obsesj na punkcie tulipanw. Bohaterki wiod
zwyczajne ycie klasy redniej w maym miasteczku w rodkowej Kalifornii, a nagle Anna
zapada na rzadk odmian raka krwi.

Ale to nie jest ksika o raku, bo ksiki o raku to lipa. Na przykad w ksikach o
raku chory zawsze angauje si w dziaalno charytatywn i zbiera fundusze na walk z
nowotworem, tak? I to zaangaowanie w dobroczynno utwierdza chorego w przekonaniu o
wrodzonej ludzkiej dobroci, a on sam czuje si kochany i dowartociowany, poniewa
pozostawi po sobie dziedzictwo w postaci walki z chorob. Ale w Ciosie Anna dochodzi do
wniosku, e jeli osoba chora na raka dziaa dobroczynnie na rzecz leczenia tego raka, to jest
to zachowanie narcystyczne. Zakada wic organizacj o nazwie Fundacja Anny na rzecz
Chorych na Raka Walczcych z Choler.

Anna jest te w tym wszystkim wyjtkowo uczciwa: przez ca powie okrela si
mianem efektu ubocznego, w czym ma absolutn racj. Dzieciaki z rakiem s rzeczywicie
efektami ubocznymi nieubaganego procesu mutacji genowej, dziki ktremu na ziemi
istnieje taka rnorodno form ycia. Tak wic Anna jest coraz powaniej chora, lekarstwa i
rak cigaj si, ktre pierwsze j zabije, a jej mama zakochuje si w handlarzu tulipanw z
Holandii, ktrego Anna nazywa Holenderskim Tulippanem. Holenderski Tulippan ma
mnstwo pienidzy i bardzo ekscentryczne pomysy na to, jak leczy raka, lecz Anna
podejrzewa, e moe by oszustem, moe nawet wcale nie pochodzi z Holandii, a gdy
pojawia si moliwo, e Tulippan i jej mama si pobior, a Anna przejdzie na now szalon
diet lecznicz zoon z perzu i maych dawek arszeniku, ksika urywa si w samym rodku

Wiem, e to bardzo wiadoma decyzja literacka i w ogle, i pewnie te midzy innymi
z tego powodu tak uwielbiam t ksik, ale mimo wszystko opowieci, ktre maj z a k o c
z e n i e, s z pewnych wzgldw godne polecenia. A jeli nie mog si skoczy, to powinny
przynajmniej trwa po wsze czasy, tak jak przygody plutonu sieranta sztabowego Maxa
Mayhema.

Doszam do wniosku, e historia si skoczya, bo Anna umara albo bya zbyt chora,
eby pisa, i to przerwane w poowie zdanie ilustrowao sposb, w jaki ycie naprawd si
koczy i tak dalej, ale ta powie miaa przecie jeszcze innych bohaterw i wydawao mi si
niesprawiedliwe, e nigdy si nie dowiem, jak potoczyy si ich losy. Wysaam za
porednictwem wydawcy kilka listw do Petera van Houtena z prob o wyjanienia
dotyczce tego, co si dzieje po zakoczeniu historii: czy Holenderski Tulippan jest oszustem,
czy mama Anny w kocu go polubi, co si dzieje z gupim chomikiem Anny (ktrego jej
mama nienawidzi), czy jej przyjaciele ukocz liceum i o rne takie. Lecz na aden nie
odpowiedzia.

Cios by jego jedynym dzieem. O Peterze van Houtenie wiadomo byo tylko tyle, e
po opublikowaniu powieci przeprowadzi si ze Stanw do Holandii i zaszy si gdzie w
odosobnieniu. Wyobraaam sobie, e pracuje nad drug czci, ktrej akcja toczy si w
Holandii. Moe mama Anny i Tulippan przenieli si tam i prbuj zacz ycie od nowa?
Ale mino dziesi lat, od kiedy Cios si ukaza, a van Houten nie opublikowa nawet
jednego wpisu na blogu. Nie mogam czeka wiecznie.

Tego wieczoru podczas lektury rozpraszaa mnie myl, e by moe Augustus czyta te
same sowa. Zastanawiaam si, czy ksika mu si spodoba, czy moe uzna j za
pretensjonaln. Potem przypomniaam sobie, e obiecaam zadzwoni po przeczytaniu Ceny
witu, znalazam wic jego numer na stronie tytuowej i napisaam SMS-a.

Recenzja Ceny witu: za duo trupw, za mao przymiotnikw. Jak tam Cios?

Odpowiedzia po minucie:

Zdaje si, e obiecaa zadzwoni, kiedy przeczytasz, a nie napisa.

Zadzwoniam wic.

- Hazel Grace - przywita mnie.

- Przeczytae?

- Jeszcze nie skoczyem. Powie ma szeset pidziesit jeden stron, a miny
dopiero dwadziecia cztery godziny.

- Dokd dotare?

- Strona czterysta pidziesita trzecia.

- I?

- Powstrzymam si od komentarza, dopki nie skocz. Jednak musz wyzna, e
czuj si nieco zaenowany, i daem ci Cen witu.

- Nie ma potrzeby. Jestem ju przy Requiem dla Mayhema.

- Byskotliwy dodatek do serii. No dobra, czy kole od tulipanw jest kanciarzem?
Wyczuwam od niego ze wibracje.

- adnych spoilerw - zaprotestowaam.

- Jeeli nie jest dentelmenem doskonaym, to wydubi mu oczy.

- A wic wcigno ci.

- Wstrzymuj si od sdu. Kiedy si spotkamy?

- Na pewno nie wczeniej ni skoczysz Cios udrki. - Imponowao mi, e jestem taka
pena rezerwy.

- To rozczam si i wracam do czytania.

- Susznie. - I linia ucicha bez jednego sowa wicej.

Flirtowanie byo dla mnie czym zupenie nowym, ale chyba mi si podobao.

Nastpnego ranka miaam zajcia z dwudziestowiecznej poezji amerykaskiej. Starsza
kobieta, ktra prowadzia wykad, zdoaa przez dziewidziesit minut mwi o Sylvii Plath
bez zacytowania choby jednego sowa autorki.

Kiedy wyszam, mama staa przy krawniku przed budynkiem.

- Czekaa tutaj przez cay czas? - zapytaam, gdy pospieszya, eby pomc mi
wstawi wzek z butl do samochodu.

- Nie, odebraam pranie z pralni chemicznej i poszam na poczt.

- A potem?

- Wziam sobie ksik do poczytania - wyjania.

- I to niby ja powinnam prowadzi normalne ycie. - Umiechnam si, a ona
prbowaa odpowiedzie umiechem, ale wypado to jako blado. Po sekundzie zapytaam: -
Masz ochot pj do kina?

- Jasne. A chciaaby obejrze co konkretnego?

- Pjdmy po prostu do kina i zobaczmy, co graj. - Zamkna drzwi za mn i obesza
auto, eby zaj miejsce kierowcy. Pojechaymy do kina Castleton i obejrzaymy w 3D film
o gadajcych myszoskoczkach. Waciwie by nawet zabawny.

Kiedy wyszam z kina, okazao si, e dostaam cztery SMS-y od Augustusa.

Mam nadziej, e w moim egzemplarzu brakuje ostatnich dwudziestu stron.

Hazel Grace, powiedz, e to nie jest koniec tej ksiki.

BOE CZY ONI WEZM LUB CZY NIE CO TO MA BY

Przypuszczam, e Anna umara i dlatego tak si to koczy? KOSZMAR. Zadzwo,
jak bdziesz moga. Mam nadziej, e wszystko w porzo.

A wic kiedy wrciam, poszam za dom, usiadam na zardzewiaym ogrodowym
krzele i zadzwoniam. Dzie by pochmurny, typowy dla Indiany: taki, ktry przygniata
czowieka do ziemi. Wiksz cz niewielkiego ogrdka zajmowaa moja dziecica
hutawka, ktra wygldaa na aosn i przemoczon.

Augustus odebra po trzecim dzwonku.

- Hazel Grace - powiedzia.

- I tak wanie wyglda sodka tortura czytania Ciosu... - Zamilkam, usyszawszy
gwatowny szloch po drugiej stronie linii. - Dobrze si czujesz? - zapytaam.

- Doskonale - odpowiedzia Augustus. - Jednak jest u mnie Isaac, ktry chyba
przechodzi dekompensacj4. - Znowu zawodzenie. Jak miertelne wycie zranionego
zwierzcia. Gus zwrci si do Isaaca. - Kole. Ej, kole! Hazel z grupy wsparcia poprawi czy
pogorszy sytuacj? Isaacu. Skup si. Na. Mnie. - Po minucie Gus zapyta: - Moesz
przyjecha do mojego domu za, powiedzmy, dwadziecia minut?

- Jasne - odrzekam i si rozczyam.

Podr ode mnie do Augustusa w linii prostej trwaaby zaledwie pi minut, ale nie
jest moliwa, poniewa midzy naszymi domami rozciga si Holliday Park.

Mimo e park okaza si pewn geograficzn niedogodnoci, bardzo go lubiam.
Kiedy byam maa, uwielbiaam brodzi po White River. Zawsze przychodzia ta wielka
chwila, kiedy tato ciska mnie w powietrze, po prostu odrzuca mnie od siebie. Wycigaam
rce w locie, on te, ale oboje widzielimy, e nasze palce si nie zetkn i mnie nie zapie, i
oboje bylimy miertelnie przeraeni. Wierzgajc nogami, wpadaam do wody, po czym caa i
zdrowa wypywaam na powierzchni, a prd nis mnie z powrotem do niego, proszc:
Jeszcze, tato, jeszcze!.

Zaparkowaam na podjedzie obok starej czarnej toyoty, ktra, jak si domyliam,
naleaa do Isaaca. Cignc za sob butl, podeszam do drzwi. Zapukaam. Otworzy tato
Gusa.

- O, Tylko Hazel - przywita mnie. - Mio ci widzie.

- Augustus uprzedzi, e przyjd?

- Tak. S z Isaakiem w piwnicy. - W tym momencie z dou dobiego wycie. - To
pewnie Isaac - doda ojciec Gusa i powoli pokrci gow. - Cindy musiaa wyj z domu. Ten
dwik... - umilk. - W kadym razie czekaj na ciebie na dole. Wnie twoj, hm, butl? -
zapyta.

- Nie, nie trzeba. Ale dzikuj panu.

- Jestem Mark.

Troch si baam zej do piwnicy. Suchanie, jak ludzie wyj z rozpaczy, nie naley
do moich ulubionych zaj. Mimo to zeszam.

- Hazel Grace - powiedzia Augustus, gdy usysza moje kroki. - Isaacu, idzie do nas
Hazel z grupy wsparcia. Hazel, dyskretnie przypominam: Isaac przechodzi wanie atak
psychozy.

Chopcy siedzieli przed ogromnym telewizorem w fotelach do gry o ksztacie obego
L. Ekran by podzielony na widok Isaaca po lewej i Augustusa po prawej. Byli onierzami
walczcymi w jakim zbombardowanym miecie. Rozpoznaam je z Ceny witu. Pocztkowo
nie zauwayam niczego niezwykego: po prostu dwch kolesiw zalanych powiat z
wielkiego telewizora, udajcych, e zabijaj ludzi.

Dopiero gdy stanam tu obok, ujrzaam Isaaca. Jego twarz staa w mask blu, a
zy nieprzerwanym strumieniem pyny po zaczerwienionych policzkach. Wpatrywa si w
ekran, nawet na mnie nie zerknwszy, i paka, cay czas gwatownie naciskajc przyciski na
padzie.

- Jak si masz, Hazel? - zapyta Augustus.

- Dobrze - odpowiedziaam. - Isaacu?

Brak reakcji. Nawet najdrobniejszego znaku, e jest wiadom mojej obecnoci. Tylko
zy ciekajce po jego twarzy na czarn koszulk.

Augustus na chwil oderwa wzrok od ekranu.

- adnie wygldasz - zauway. Byam ubrana w sukienk tu za kolana, ktr miaam
chyba od zawsze. - Dziewczyny uwaaj, e powinny wkada sukienki tylko na szczeglne
okazje, ale mnie si podoba, gdy kobieta stwierdza: Id si zobaczy z chopakiem, ktry
przechodzi zaamanie nerwowe i ktrego wi ze zmysem wzroku jest do wta, i niech to
g kopnie, wanie dla niego zamierzam woy sukienk.

- A mimo to - wtrciam - Isaac nawet na mnie nie spojrza. Chyba jest zbyt
zakochany w Monice. - Czym wywoaam kolejny rozdzierajcy szloch.

- To do draliwy temat - wyjani Augustus. - Kolego, nie wiem jak ty, ale ja mam
niejasne wraenie, e zostalimy otoczeni. - A potem znw do mnie: - Isaac i Monica nie
chodz ju ze sob, ale on nie chce o tym rozmawia. Chce tylko paka i gra w Cen witu.

- Pojmuj.

- Kolego, coraz bardziej si martwi o nasz pozycj. Moe ruszaj do elektrowni, a ja
bd ci osania. - Isaac pobieg w stron dziwacznego budynku, a Augustus pdzi za nim,
lc dzikie serie z broni maszynowej.

- W kadym razie - zwrci si do mnie - nie zaszkodzi do niego mwi. Jeli
przychodz ci do gowy jakie mdre sowa.

- Waciwie to wydaje mi si, e jego reakcja jest zupenie adekwatna - odrzekam,
gdy Isaac jednym strzaem zabi wroga, ktry wystawi gow zza wypalonej skorupy
ciarwki.

Augustus kiwn gow w stron ekranu.

- Bl domaga si, bymy go odczuwali - powiedzia, cytujc zdanie z Ciosu udrki. -
Jeste pewien, e nikogo za nami nie ma? - zapyta Isaaca. Chwil pniej pociski smugowe
zaczy miga nad ich gowami. - Niech to szlag! - zdenerwowa si Gus. - Nie chc ci
krytykowa w chwili twojej wielkiej saboci, ale pozwolie, eby nas otoczyli, i teraz nic ju
nie dzieli terrorystw od szkoy. - Bohater Isaaca ruszy w stron ognia, biegnc zygzakiem
wsk alejk.

- Moglibycie przej przez most i zaj ich od tyu - zasugerowaam, gdy znaam t
taktyk z Ceny witu.

Augustus westchn.

- Niestety, most jest ju w rkach rebeliantw z powodu bezsprzecznie susznej
strategii mojego porzuconego towarzysza.

- Mojej? - oburzy si Isaac schrypnitym gosem. - Mojej?! To ty zaproponowae,
ebymy si zadekowali w cholernej elektrowni.

Gus na sekund odwrci si od ekranu i posa Isaacowi krzywy umieszek.

- Wiedziaem, e jednak umiesz mwi, kolego - oznajmi. - A teraz uratujmy kilkoro
fikcyjnych dzieci.

Pobiegli razem alejk, strzelajc i kryjc si we waciwych momentach, a dotarli do
parterowej szkoy, w ktrej znajdowaa si tylko jedna sala lekcyjna. Kucnli za murkiem po
drugiej stronie ulicy i zdejmowali kolejnych wrogw.

- Po co oni chc si dosta do tej szkoy? - zapytaam.

- Zamierzaj wzi dzieci jako zakadnikw - wyjani Augustus. Zgarbi si nad
padem, wciskajc guziki, ramiona mia napite, a yy nabrzmiae. Isaac siedzia pochylony w
stron ekranu, a pad taczy w jego chudych palcach. - Mam ci, mam ci, mam ci -
intonowa Augustus. Fale terrorystw nadal napyway, a oni kosili je jedn po drugiej,
strzelajc niezwykle celnie, bo przecie posyali pociski w stron szkoy.

- Granat! Granat! - wrzasn Gus, gdy co przeleciao przez ekran, odbio si w
wejciu do szkoy i potoczyo pod drzwi.

Rozczarowany Isaac opuci pada.

- Jeli te bydlaki nie bd mogy wzi zakadnikw, to po prostu ich pozabijaj i
oznajmi, e to nasze dzieo.

- Osaniaj mnie! - poprosi Augustus, wyskakujc zza muru, i pogna w stron szkoy.
Isaac sign niezdarnie po pada i zacz strzela, podczas gdy na Augustusa spad grad kul.
Zosta postrzelony raz, potem drugi, ale nadal bieg, woajc:

- NIE ZABIJECIE MAXA MAYHEMA!

Naciskajc przyciski w ostatecznej kombinacji, upad na granat, ktry pod nim
eksplodowa. Jego rozczonkowane ciao wybucho niczym gejzer, a ekran zalaa czerwie.
Gardowy gos owiadczy: MISJA ZAKOCZONA NIEPOWODZENIEM, lecz Augustus
chyba by innego zdania, gdy umiecha si szeroko do swoich szcztkw na ekranie.
Sign do kieszeni, wyj papierosa i wsun go midzy zby.

- Dzieci uratowane - oznajmi.

- Chwilowo - zauwayam.

- Wszelki ratunek jest chwilowy - odpar. - Kupiem im minut. Moe ta minuta kupi
im godzin, a ona rok. Nikt nie kupi im wiecznoci, Hazel Grace, ale moje ycie dao im
minut. A to ju co.

- Dobra, dobra - wycofaam si. - To tylko piksele.

Wzruszy ramionami, jakby wierzy, e gra moe by prawd. Isaac znw szlocha.
Augustus odwrci si w jego stron. - Jeszcze jedna misja, kapralu?

Isaac pokrci przeczco gow. Wychyli si, eby spojrze na mnie, i przez cinite
gardo powiedzia:

- Nie chciaa tego zrobi p o t e m.

- Nie chciaa rzuci niewidomego faceta? - domyliam si. Kiwn gow, a jego zy
nie przypominay ju ez tylko raczej cichy metronom - monotonny, nieprzerwany strumie.

- Powiedziaa, e tego nie udwignie - doda. - Ja strac wzrok, a ona tego nie
udwignie.

Pomylaam o sowie dwign i o wszystkich cikich sprawach, ktre trzeba
unie.

- Przykro mi - powiedziaam.

Wytar mokr twarz rkawem. Jego oczy za okularami wydaway si tak wielkie, e
wszystkie inne elementy twarzy jakby znikny, pozostawiajc tylko te pozbawione ciaa,
zawieszone w przestrzeni, wpatrzone we mnie gaki oczne - jedn prawdziw, drug szklan.

- To niedopuszczalne - oznajmi. - Absolutnie niedopuszczalne.

- Naley odda jej sprawiedliwo i uzna, e prawdopodobnie rzeczywicie nie
umiaaby tego udwign - zauwayam. - Ty zapewne te, ale w przeciwiestwie do ciebie
ona nie musi tego robi. Ty natomiast nie masz wyjcia.

- Mwiem do niej dzisiaj: Zawsze. Zawsze, zawsze, zawsze, a ona mnie
zaguszaa i nie reagowaa. Tak jakbym ju nie y, rozumiesz? Zawsze byo obietnic! Jak
mona nie dotrzyma obietnicy?

- Czasami ludzie nie rozumiej wagi obietnic, gdy je skadaj - wyjaniam.

Isaac spojrza na mnie ze zdumieniem.

- No jasne, oczywicie. Ale i tak naley ich dotrzymywa. Na tym polega mio.
Mio to dotrzymywanie obietnic wbrew wszystkiemu. Nie wierzysz w prawdziw mio?

Nic nie odrzekam, bo nie znaam odpowiedzi. Ale pomylaam, e jeli prawdziwa
mio naprawd istnieje, to ta definicja jest cakiem nieza.

- No wic ja wierz w prawdziw mio - wyzna Isaac. - I kocham Monic. A ona
zoya obietnic. Na zawsze. - Wsta i postpi krok w moj stron. Podniosam si, mylc,
e chce si przytuli czy co, ale on nagle obrci si, jakby nie pamita, po co w ogle
wstawa, a wtedy razem z Augustusem ujrzelimy, jak furia wykrzywia jego twarz.

- Isaac? - odezwa si Gus.

- Co?

- Wygldasz troch... Wybacz dwuznaczno, przyjacielu, ale masz co niepokojcego
w oczach.

Nagle Isaac kopn fotel komputerowy, ktry pokoziokowa w stron ka.

- No wanie - powiedzia Augustus. Isaac ruszy za fotelem i znw go kopn. - Tak -
zachci go Gus. - Zaatw go. Skop mu durny tyek! - Isaac maltretowa fotel, dopki ten nie
wpad na ko, a potem chwyci poduszk i zacz ni tuc o cian pod pk z pucharami.

Augustus spojrza na mnie, nadal z papierosem w ustach, i lekko si umiechn.

- Nie mog przesta myle o tej ksice.

- Co o tym wiem.

- I autor nigdy nie wyjani, co si stao z pozostaymi bohaterami?

- Nie - odpowiedziaam. Isaac dalej dusi cian poduszk. - Przeprowadzi si do
Amsterdamu, wic pomylaam, e moe pisze drug cz o Holenderskim Tulippanie, ale
nic si nie ukazao. Nigdy nie udzieli adnego wywiadu. Nie jest aktywny w sieci. Napisaam
do niego kilka listw z pytaniami o to, jaki los spotka pozostaych bohaterw, ale nie
odpowiedzia. No wic... c. - Zamilkam, bo Augustus wyglda, jakby przesta mnie
sucha. Patrzy za to na Isaaca.

- Poczekaj - mrukn do mnie. Podszed do kolegi i chwyci go za ramiona. - Kole,
poduszki si nie ami. Sprbuj z czym, co si poamie.

Isaac sign na pk po puchar koszykarski i unis go nad gow, jakby czeka na
pozwolenie.

- Tak - potwierdzi Gus. - Tak! - Puchar roztrzaska si na pododze, rami
plastikowego koszykarza odpado, nadal z pik w doni. Isaac rozdepta resztki. - Tak! -
zachca go Augustus. - Zaatw go!

A potem zwrci si do mnie:

- Szukaem sposobu, eby wyzna ojcu, e tak naprawd nie znosz koszykwki.
Chyba wanie go znalelimy. - Nagrody leciay jedna po drugiej, a Isaac skaka po nich i
krzycza, podczas gdy my wystpowalimy w roli wiadkw tego szalestwa. Biedne,
pokiereszowane ciaa plastikowych koszykarzy zacieay pokryt dywanem podog: tu
leaa pika trzymana przez pozbawion ramienia do, tam dwie pozbawione torsu nogi w
wyskoku. Isaac niszczy puchary, skaczc po nich obun i krzyczc, zdyszany, spocony, a
w kocu pad na stert szcztkw.

Augustus podszed bliej, spojrza na niego i spyta:

- Czujesz si lepiej?

- Nie - wymamrota Isaac, ciko oddychajc.

- Tak to jest z blem - odpowiedzia Augustus, a potem spojrza na mnie. - Domaga
si, bymy go odczuwali.

4 Stan krytyczny wywoany przez zaamanie si typowych mechanizmw obronnych.



5

Nie rozmawiaam z Augustusem prawie przez tydzie. Zadzwoniam do niego w
Wieczr Niszczenia Pucharw, wic zgodnie z tradycj teraz wypadaa jego kolej. Ale nie
zrobi tego. Bynajmniej nie ciskaam telefonu w spoconej doni przez cae dnie, wystrojona
w specjaln t sukienk, cierpliwie czekajc, a mj rozmwca-dentelmen zasuy sobie
na ten przydomek. Zajmowaam si swoim yciem: jednego popoudnia wybraam si z
Kaitlyn i jej (adnym, ale zupenie nieaugustusowym) chopakiem na kaw; ykaam zalecan
dzienn dawk Phalanxiforu; trzy ranki spdziam na zajciach w MCC i codziennie siadaam
do kolacji z mam i tat.

W niedziel wieczorem jedlimy pizz z zielonym pieprzem i brokuami przy maym
okrgym stoliku w kuchni, kiedy mj telefon zacz piewa. Nie mogam niestety nic
zrobi, poniewa surowo przestrzegamy zasady nieodbierania telefonu podczas kolacji.

Jadam wic dalej, podczas gdy rodzice rozmawiali o trzsieniu ziemi, do ktrego
doszo w Papui-Nowej Gwinei. Poznali si w Korpusie Pokoju wanie w Papui-Nowej
Gwinei i gdy tylko co tam si dziao, nawet co strasznego, nagle przestawali by pulchnymi
istotami prowadzcymi siedzcy tryb ycia i stawali si modymi, penymi ideaw,
wojowniczymi ludmi, ktrymi niegdy byli. Ogarno ich takie uniesienie, e nawet na mnie
nie spojrzeli, cho jadam szybciej ni kiedykolwiek w yciu, przenoszc kawaki ciasta z
talerza do ust z tak szybkoci i zaciekoci, e prawie brako mi tchu, co oczywicie
nasuno mi niepokojc myl, e by moe moje puca znw pywaj w cieczy. Odsunam
od siebie t myl najdalej, jak umiaam. Za dwa tygodnie miaam wyznaczon tomografi.
Jeli co byo nie tak, niedugo si dowiem. Nie ma po co zamartwia si na zapas.

A mimo to martwiam si. Lubiam by ywym czowiekiem. I chciaam nim
pozosta. Martwienie si to kolejny efekt uboczny umierania.

Wreszcie zjadam i zapytaam:

- Mog odej od stou?

A oni z trudem na chwil oderwali si od dyskusji na temat sabych i mocnych stron
infrastruktury w Gwinei. Wycignam telefon z torebki lecej na blacie kuchennym i
sprawdziam poczenia nieodebrane. Augustus Waters.

Wyszam tylnymi drzwiami w pmrok. Dostrzegam hutawk i poczuam, e mam
ochot si pohuta podczas rozmowy, ale wydao mi si, e stoi za daleko, biorc pod uwag
to, jak bardzo jedzenie mnie zmczyo.

Zamiast tego pooyam si wic na trawie na krawdzi patio, uniosam wzrok na
Oriona, jedyn konstelacj, ktr umiaam rozpozna, i zadzwoniam.

- Hazel Grace - powita mnie.

- Cze - odpowiedziaam. - Jak si masz?

- wietnie - odrzek. - Zbieraem si, eby do ciebie zadzwoni waciwie co minuta,
ale czekaem, a uda mi si sformuowa jak sensown myl in re5 Ciosu udrki -
(Powiedzia in re! Naprawd. Ten chopak).

- I? - zapytaam.

- To chyba jak... Czytajc j, czuem si, jak... jakby...

- Jakby? - podpowiedziaam.

- Jakby to by dar? - odpowiedzia pytajco. - Jakby podarowaa mi co wanego.

- Och - westchnam cicho.

- To beznadziejne - wycofa si. - Przepraszam.

- Nie - zaprotestowaam. - Nie przepraszaj.

- Ale ta historia nie ma zakoczenia.

- To prawda.

- Makabra. Totalnie mnie wkrcio. Rozumiem, e ona umara.

- Tak, tak mi si wydaje - zgodziam si z nim.

- No i dobrze, nie ma sprawy, ale jest taka niepisana umowa midzy autorem i
czytelnikiem, a niedokoczenie ksiki chyba jako t umow narusza.

- Niekoniecznie - odpowiedziaam, nie wiem, czemu bronic Petera van Houtena. - W
pewnym sensie to cz tego, co mi si w tej ksice podoba. Ukazuje mier w prawdziwy
sposb. Umierasz w rodku ycia, w rodku zdania. Ale chc... na Boga, potwornie chc si
dowiedzie, co si stao z pozostaymi. Pytaam go o to w listach. Ale nie odpowiedzia.

- Jasne. Mwia, e gdzie si zaszy?

- Zgadza si.

- I nie da si go odnale?

- Zgadza si.

- Ani nawiza z nim kontaktu?

- Niestety.

- Drogi Panie Waters - odpowiedzia. - Pisz, by podzikowa panu za elektroniczny
list, ktry otrzymaem za porednictwem panny Vliegenthart szstego kwietnia ze Stanw
Zjednoczonych Ameryki, jeeli mona uzna, e geografia nadal istnieje w naszej tak
tryumfalnie cyfrowej wspczesnoci.

- Augustus, co u licha?

- Ma asystentk - wyjani. - Lidewij Vliegenthart. Odnalazem j. Napisaem do niej
maila. Ona przekazaa go van Houtenowi. A on przesa odpowied przez jej konto pocztowe.

- Dobra, dobra. Czytaj dalej.

- Pisz mj list atramentem na papierze w chlubnej tradycji naszych przodkw, a
nastpnie panna Vliegent­hart przekada go na seri zer i jedynek, by mg wyruszy w
podr poprzez bezosobow sie, ktra tak szczelnie oplota nasz gatunek, przepraszam wic
za wszelkie bdy lub braki powstae w wyniku tej procedury.

Biorc pod uwag rozmaito bachanaliw dostpnych modym ludziom waszego
pokolenia, wdziczny jestem kademu, kto znajdzie czas potrzebny na przeczytanie mojej
niewielkiej ksieczki. Lecz szczeglnie zobowizany jestem wobec Pana, sir, za ciepe sowa
na temat Ciosu udrki, a take za to, e zechcia mnie Pan poinformowa, i tu cytuj
dosownie, e ksika dla Pana wiele znaczya.

Jednake wyznanie to nasuwa mi pewne wtpliwoci: Co to znaczy znaczya?
Biorc pod uwag ostateczn jaowo naszej walki, czy przelotne wraenie znaczenia,
jakie daje nam sztuka, posiada jakkolwiek warto? Czy te jedyn wartoci jest to, by
wie ycie w moliwie najbardziej komfortowy sposb? Z czym powinna wspzawodniczy
opowie, Augustusie? Z dzwonem na alarm? Z wezwaniem do broni? Z zastrzykiem
morfiny? Oczywicie, jak wszelkie wtpliwoci we wszechwiecie, te dociekania w
nieunikniony sposb redukuj nas do pytania, co znaczy by czowiekiem i czy - pozwol
sobie zapoyczy zwrot od zbuntowanych szesnastolatkw, ktrych bez wtpienia Pan
potpia - to ma w ogle jaki sens?

Obawiam si, e nie, przyjacielu, i nie znajdzie Pan wiele otuchy, dalej zgbiajc
moj twrczo. Ale odpowiem na pytanie: nie, nie napisaem nic wicej i nie zamierzam
tego robi. Nie wydaje mi si, by dzielenie si kolejnymi refleksjami z czytelnikami miao
przynie jakkolwiek korzy im czy mnie. Dzikuj raz jeszcze za interesujcy list.

cz wyrazy szacunku.

Peter van Houten za porednictwem Lidewij Vliegent­hart.

- Raju - westchnam. - Zmylie to?

- Hazel Grace, czy ja, z moim ndznym intelektem, mgbym wymyli list od Petera
van Houtena zawierajcy zwroty takie jak tryumfalnie cyfrowa wspczesno?

- Nie mgby - przyznaam. - A czy... czy dasz mi ten adres mailowy?

- Oczywicie - odrzek Augustus, jakby to nie by najwspanialszy prezent na wiecie.

Przez nastpne dwie godziny pisaam maila do Petera van Houtena. Kada kolejna
wersja wydawaa si gorsza od poprzedniej, ale nie mogam przesta.

Szanowny Panie van Houten

(na rce Lidewij Vliegenthart)!

Nazywam si Hazel Grace Lancaster. Mj przyjaciel Augustus Waters, ktry
przeczyta Cios udrki z mojego polecenia, wanie otrzyma od Pana maila z tego adresu.
Mam nadziej, e nie bdzie Pan mia pretensji, i mi go przeczyta.

Z tego, co zrozumiaam, nie zamierza Pan publikowa kolejnych ksiek. W pewnym
sensie czuj rozczarowanie, ale te ulg: nie musz si martwi, czy Paskie nastpne dzieo
dorwna niezwykej doskonaoci debiutu. Jako osoba, ktra trzy lata yje z rakiem w
czwartym stadium rozwoju, mog Pana zapewni, e w Ciosie udrki opisa Pan wszystko
wprost idealnie. Przynajmniej z mojego punktu widzenia. Paska ksika mwi mi, co czuj,
zanim jeszcze to poczuj. Przeczytaam j ju kilkadziesit razy.

Chciaam jednak zapyta, czy nie mgby Pan odpowiedzie na kilka pyta
dotyczcych tego, co si dzieje po zakoczeniu powieci. Rozumiem, e koczy si ona,
poniewa Anna umiera albo jest zbyt chora, eby dalej pisa, ale naprawd chciaabym
wiedzie, co si stao z jej mam - czy polubia Holenderskiego Tulippana, czy ma wicej
dzieci, czy dalej mieszka przy W. Temple 917 itd.? A take czy Holenderski Tulippan jest
oszustem, czy moe naprawd je kocha? Co si stao z przyjacimi Anny - zwaszcza z
Claire i Jakiem? Czy s razem? I w kocu - na pewno zawsze mia Pan nadziej, i ktry z
Paskich czytelnikw zada tak gbokie i przemylane pytanie - co si stao z chomikiem
Syzyfem? Pytania te drcz mnie od lat - a nie wiem, ile jeszcze mi ich zostao, by uzyska
odpowiedzi.

Wiem, e nie s to wane kwestie literackie, ktrych jest w Paskiej ksice mnstwo,
ale naprawd chciaabym si tego dowiedzie.

I oczywicie, gdyby kiedy zdecydowa si Pan napisa co jeszcze, nawet jeli nie
bdzie Pan chcia tego opublikowa, z radoci to przeczytam. Szczerze mwic, chtnie
przeczytam choby Paskie listy zakupw.

cz wyrazy podziwu
Hazel Grace Lancaster
(16 lat)

Wysaam maila, a nastpnie zadzwoniam do Augustusa i do pna rozmawialimy o
Ciosie udrki. Przeczytaam mu wiersz Emily Dickinson, z ktrego van Houten zaczerpn
tytu. Gus uzna, e mam dobry gos jako lektorka i nie robi zbyt dugich przerw na kocach
wersw, a potem przypomnia sobie, e szsta cz Ceny witu, czyli Pitno krwi,
rozpoczyna si cytatem. Chwil trwao, zanim znalaz ksik, lecz w kocu przeczyta mi
fragment wiersza: ycie si skoczyo. Ostatni dobry pocaunek przeye lata temu6.

- Nieze - przyznaam. - Cho nieco pretensjonalne. Pewnie Max Mayhem okreliby
to mianem babskiego bredzenia.

- Tak, cedzc przez zacinite zby. Boe, Mayhem cig­le zaciska zby. Jeli
przeyje wszystkie te walki, to i tak skoczy ze zwyrodnieniem staww
skroniowo-uchwowych. - A po sekundzie zapyta: - Kiedy przeya swj ostatni dobry
pocaunek?

Zastanowiam si. Moje pocaunki, wszystkie w okresie przeddiagnozowym, byy
niezdarne i olizge, i w pewnym sensie zawsze si czuam, jakbym bya dzieckiem udajcym
dorosego. Ale oczywicie mino troch czasu od tamtej pory.

- Lata temu - odpowiedziaam w kocu. - A ty?

- Pamitam kilka dobrych pocaunkw z moj by dziewczyn Caroline Mathers.

- Lata temu?

- Ostatni niecay rok temu.

- Co si wydarzyo?

- Podczas pocaunku?

- Nie, midzy tob a Caroline.

- Och - zrozumia. A po sekundzie: - ycie nie jest ju jej dolegliwoci.

- Och - zrozumiaam.

- Tak - potwierdzi.

- Przykro mi - dodaam. Oczywicie znaam mnstwo osb, ktre umary. Ale nigdy z
adn z nich nie chodziam. Nawet nie umiaam sobie tego wyobrazi.

- To nie twoja wina, Hazel Grace. Wszyscy jestemy skutkami ubocznymi, prawda?

- Pklami na kadubie wiadomoci - zacytowaam Cios.

- Okay - odrzek. - Musz ka si spa. Ju prawie pierwsza.

- Okay - odpowiedziaam.

- Okay - powtrzy.

Zachichotaam i dodaam:

- Okay.

A potem na linii zapada cisza, ale nie gucha. Niemale czuam, jakby siedzia ze mn
w pokoju, ale w pewnym sensie to byo nawet lepsze. Jakbym ja nie pozostawaa u siebie, a
on u siebie, ale jakbymy przebywali razem w niewidzialnej, ulotnej trzeciej przestrzeni, do
ktrej mona dotrze tylko przez telefon.

- Okay - powiedzia, gdy mina caa wieczno. - Moe okay bdzie naszym
zawsze.

- Okay - zgodziam si.

Augustus w kocu si rozczy.

* * *

Peter van Houten odpisa na mail Augustusa po czterech godzinach, a ja dwa dni
pniej nadal nie otrzymaam odpowiedzi. Augustus uspokaja mnie, e to dlatego, e mj by
lepszy i wymaga bardziej przemylanej reakcji, e pewnie van Houten cigle pisze
odpowiedzi na moje pytania, a taka byskotliwa proza wymaga czasu. Mimo to martwiam
si.

W rod podczas zaj z amerykaskiej poezji dla pocztkujcych dostaam SMS-a od
Augustusa:

Isaac po operacji. Poszo dobrze. Oficjalnie NEC.

NEC oznacza no evidence of cancer, czyli brak zmian nowotworowych. Kilka
sekund pniej nadesza druga wiadomo.

To znaczy jest lepy. Niestety.

Po poudniu mama zgodzia si poyczy mi samochd, ebym moga pojecha do
Memoriala odwiedzi Isaaca.

Znalazam drog do jego pokoju na pitym pitrze, zapukaam, mimo e drzwi byy
otwarte, a kobiecy gos odpowiedzia:

- Prosz wej.

To bya pielgniarka, ktra zmieniaa opatrunek na oczach chorego.

- Cze, Isaacu - odezwaam si.

A on zapyta:

- Mon?

- Och, nie. Przepraszam, jestem Hazel. Hm, Hazel z grupy wsparcia. Hazel z
Wieczoru Niszczenia Pucharw.

- Och - westchn. - Wszyscy cigle powtarzaj, e moje pozostae zmysy wyostrz
si, eby zrekompensowa brak wzroku, ale najwyraniej to jeszcze nie nastpio. Cze,
Hazel z grupy wsparcia. Podejd, ebym mg obejrze twoj twarz domi i zajrze w twoj
dusz gbiej ni jakikolwiek widzcy czowiek.

- On artuje - wyjania pielgniarka.

- Domylam si - zapewniam j.

Podeszam kilka krokw do ka. Przysunam sobie krzeso, siadam i ujam go za
rk.

- Hej - powiedziaam.

- Hej - odrzek. Potem milczelimy przez chwil.

- Jak si czujesz? - zapytaam.

- Dobrze. Nie wiem.

- Czego nie wiesz? - spytaam. Spojrzaam na jego do, poniewa nie chciaam
patrze na twarz z oczami osonitymi bandaem. Isaac ogryza paznokcie i przy skrkach
dostrzegam zakrzep krew.

- Nawet mnie nie odwiedzia - powiedzia. - Bylimy ze sob przez czternacie
miesicy. Czternacie miesicy to mnstwo czasu. Boe, jak boli. - Isaac wypuci moj do,
eby poszuka po omacku pompki, ktr si naciskao, eby zwikszy dawk lekw
przeciwblowych.

Pielgniarka, skoczywszy zmienia opatrunek, cofna si.

- Min ledwie jeden dzie - powiedziaa nieco protekcjonalnie. - Musisz da sobie
czas na ozdrowienie. A czternacie miesicy to wcale nie tak dugo w kontekcie wiecznoci.
Dopiero zaczniesz y, kolego. Zobaczysz.

I zostawia nas.

- Posza sobie?

Kiwnam gow, po czym uwiadomiam sobie, e on tego nie widzia.

- Tak - potwierdziam.

- Zobacz? Powanie? Ona naprawd to powiedziaa?

- No to przedstawmy zalety dobrej pielgniarki. Ty zaczynasz - zaproponowaam.

- Po pierwsze: nie bawi si w gry sowne na temat twojej choroby - powiedzia Isaac.

- Po drugie: pobiera krew przy pierwszym wkuciu - podsunam ja.

- Susznie, to bardzo wana sprawa. Czy moje rami to tarcza do rzutkw? Po trzecie:
nie uywa protekcjonalnego tonu.

- Jak si dzi czuje nasze zotko? - zagruchaam. - Teraz ukuj ci igiek. Moe
troszeczk zaszczypa.

- Czy mj sodki leporek ma dzi dobry humorek? - Isaac posun si jeszcze dalej,
ale po sekundzie doda: - Waciwie wikszo z nich jest dobra. Tylko tak cholernie
chciabym si ju wydosta z tego miejsca.

- Z tego miejsca, czyli ze szpitala?

- Te - odpowiedzia. Zacisn usta. Widziaam jego bl. - Prawd mwic, o wiele
wicej myl o Monice ni o moim oku. Czy to nie szalestwo? Szalestwo!

- Troszk tak - zgodziam si.

- Ale ja wierz w prawdziw mio, wiesz? Nie uwaam, e wszyscy musz mie
oboje oczu, nie chorowa i tak dalej, ale kady powinien przey prawdziw mio, a ona
powinna trwa przynajmniej do koca jego ycia.

- Masz racj - zgodziam si.

- Czasami auj, e ta caa historia si wydarzya. Ta caa jazda z rakiem. - Mwi
wolniej. Lekarstwo zaczynao dziaa.

- Przykro mi - odpowiedziaam.

- Wczeniej by tu Gus. Siedzia przy mnie, kiedy si obudziem. Zerwa si ze szkoy.
On... - Jego gowa lekko opada na bok. - Ju mi lepiej - wyzna cicho.

- Z blem? - zapytaam. Lekko skin gow. - To dobrze - stwierdziam. A potem jak
rasowa samica podsunam: - Mwie co o Gusie? - Ale Isaac ju odpyn.

Zeszam na d do malekiego, pozbawionego okien sklepiku z prezentami i
zapytaam zaniedban wolontariuszk siedzc na stoku przy kasie, ktre kwiaty pachn
najmocniej.

- Wszystkie pachn tak samo. S psikane Superwoni - wyjania.

- Naprawd?

- Tak, spryskuj je tym samym zapachem.

Otworzyam chodziark po lewej stronie i powchaam re, a nastpnie godziki.
Ten sam aromat, w sporej dawce. Godziki byy tasze, wic wziam bukiet tych.
Kosztowa czternacie dolarw. Wrciam do pokoju, a tam ju siedziaa mama Isaaca i
trzymaa go za rk. Bya moda i naprawd adna.

- Jeste jego przyjacik? - Jej pytanie uderzyo mnie jako jedno z tych nieumylnie
gbokich, na ktre nie da si udzieli prawdziwej odpowiedzi.

- Hm, tak - odrzekam. - Chodzimy razem na grup wsparcia. To dla niego.

Pooya sobie kwiaty na kolanach.

- Znasz Monic? - zapytaa. Pokrciam gow. - Isaac zasn - dodaa.

- Rozmawiaam z nim chwil, kiedy zmieniali mu bandae.

- Nie chciaam go zostawia w takiej chwili, ale musiaam odebra Grahama ze szkoy
- wyjania.

- wietnie sobie poradzi - zapewniam j. Pokiwaa gow. - Nie bd przeszkadzaa.
- Znw pokiwaa. Wyszam.

Nastpnego ranka obudziam si wczenie i natychmiast sprawdziam poczt.

lidewij.vliegenthart@gmail.com w kocu odpisa.

Droga Panno Lancaster!

Obawiam si, e pokada Pani wiar w niewaciwej osobie - ale c, z wiar
zazwyczaj tak ju bywa. Nie mog odpowiedzie na Pani pytania, przynajmniej nie pisemnie,
poniewa piszc odpowiedzi, stworzybym nastpn cz Ciosu udrki, a Pani mogaby j
opublikowa albo zamieci w sieci, ktra zastpia mzg Pani pokoleniu. Istnieje jeszcze
telefon, lecz mogaby Pani nagra nasz rozmow. Oczywicie, nie ebym Pani nie ufa, cho
tak wanie jest. A zatem, droga Hazel, nie mog na te pytania odpowiedzie inaczej ni
osobicie. Tymczasem Pani znajduje si tam, a ja tutaj.

To wyjaniwszy, musz wyzna, e zachwyci mnie niespodziewany list od Pani,
ktry przekazaa mi panna Vliegenthart: jaka cudowna jest wiadomo, e uczyniem dla
Pani co poytecznego - nawet jeeli ta ksika wydaje mi si tak odlega, jakby napisa j
zupenie inny czowiek. (Autor tej powieci by taki wty, taki kruchy, tak relatywnie
optymistyczny!).

Jednak gdyby znalaza si Pani w Amsterdamie, prosz mnie odwiedzi w wolnej
chwili. Zazwyczaj siedz w domu. Pozwol Pani nawet zerkn na moje listy zakupw.



Z powaaniem
Peter van Houten
Na rce Lidewij Vliegenthart

- CO?! - wrzasnam. - CO TO MA BY?

Mama wpada do pokoju.

- Co si stao?

- Nic - zapewniam j.

Zdenerwowana uklka, eby sprawdzi, czy Philip dobrze koncentruje tlen. A ja
wyobraziam sobie, jak siedz w skpanej w socu kawiarence z Peterem van Houtenem. On
wspiera si okciami na stoliku i tak, by nikt inny nie pozna prawdy, opowiada przyciszonym
gosem o tym, co si stao z bohaterami, ktrzy zaprztaj moje myli od lat. Napisa, e moe
mi to zdradzi tylko osobicie i zaprosi mnie do Amsterdamu. Wyjaniam to mamie i
oznajmiam:

- Musz jecha!

- Hazel, kocham ci, i wiesz, e zrobiabym dla ciebie wszystko, ale... nie mamy
pienidzy na zagraniczn wypraw, a koszt transportu aparatury... kochanie, po prostu nie
moemy...

- Jasne - przerwaam jej. Uwiadomiam sobie, jaka byam gupia, e w ogle braam
to pod uwag. - Nie przejmuj si. - Ale mama wygldaa na przejt.

- To dla ciebie bardzo wane, prawda? - Usiada i pooya do na mojej ydce.

- Naprawd niesamowita by bya wiadomo, e jestem jedyn osob prcz niego,
ktra wie, co si stao.

- Naprawd niesamowita - przyznaa mama. - Porozmawiam z tat.

- Nie, nie rb tego - poprosiam. - Powanie, nie moemy sobie na to pozwoli. Co
wymyl.

Przyszo mi do gowy, e to z mojego powodu rodzice nie maj pienidzy.
Wydrenowaam rodzinne oszczdnoci dopatami do Phalanxiforu, a mama nie moga pj
do pracy, poniewa opiekowaa si mn na peny etat. Nie chciaam ich wpdza w jeszcze
wiksze dugi.

Powiedziaam mamie, e musz zadzwoni do Augustusa. Chciaam pozby si jej z
pokoju, bo nie mogam znie tej smutnej miny pod tytuem: Nie mog speni marze mojej
crki.

W ramach powitania przeczytaam mu list, tak jak on to zrobi kilka dni wczeniej.

- Kurcz - skomentowa.

- No wiem - odrzekam. - Jak ja si dostan do Amsterdamu?

- A nie masz ju marzenia? - Chodzio mu o t organizacj, o Fundacj Jestem
Dinem, ktra spenia yczenia chorych dzieciakw.

- Nie - odpowiedziaam. - Wykorzystaam je przed Cudem.

- A na co?

Westchnam gono.

- Miaam trzynacie lat - zaznaczyam.

- Tylko nie Disney! - przerazi si.

Nie odpowiedziaam.

- Nie pojechaa do Disney Worldu?

Nadal nic nie mwiam.

- Hazel GRACE! - krzykn. - Nie wykorzystaa chyba swojego jedynego yczenia
przed mierci, eby pojecha z rodzicami do Disney Worldu!

- I do Epcot Center - wymamrotaam.

- O, mj Boe - zaama si Augustus. - Nie mog uwierzy, e zadurzyem si w
dziewczynie, ktra ma tak pospolite marzenia.

- Miaam trzynacie lat - powtrzyam, cho oczywicie w mojej gowie
rozbrzmiewao tylko: zadurzyem si, zadurzyem, zadurzyem. Pochlebio mi to, lecz
natychmiast zmieniam temat. - Nie powiniene by w szkole?

- Zerwaem si z lekcji, eby poby z Isaakiem, ale on pi, wic odrabiam geometri w
atrium.

- Jak on si czuje? - zapytaam.

- Nie wiem, czy nie dociera do niego powaga sytuacji, czy naprawd bardziej si
przejmuje rozstaniem z Monic, ale o niczym innym nie mwi.

- Hm. A jak dugo zostanie jeszcze w szpitalu?

- Kilka dni. Potem bdzie chodzi na rehabilitacj czy co takiego, ale chyba bdzie
mg ju mieszka w domu.

- Kiepska sprawa - powiedziaam.

- Widz jego mam. Musz koczy.

- Okay.

- Okay - odpowiedzia. Syszaam jego krzywy umiech.

W sobot pojechaam z rodzicami na wiejski kiermasz do Broad Ripple. Dzie by
soneczny, co rzadko si zdarza w kwietniu w Indianie, wic wszyscy woyli koszulki z
krtkimi rkawami, cho temperatura wcale tego nie usprawiedliwiaa. My, mieszkacy
Indiany, bardzo optymistycznie podchodzimy do lata. Siedziaam z mam na awce
naprzeciwko straganu producenta myda z koziego mleka. By to pan w kombinezonie, ktry
musia tumaczy kademu klientowi, e tak, to s jego wasne kozy, i nie, to mydo nie
mierdzi koz.

Zadzwoni mj telefon.

- Kto to? - spytaa mama, zanim zdoaam sprawdzi.

- Nie wiem - odrzekam. To by Gus.

- Jeste w domu? - zapyta.

- Hm, nie - odpowiedziaam.

- To byo podstpne pytanie. Znam odpowied, poniewa sam jestem pod twoim
domem.

- Och. To my ju chyba bdziemy wraca.

- Super. Do zobaczenia za chwil.

Kiedy wjechalimy na podjazd, Augustus Waters siedzia na frontowych schodkach.
Trzyma w rku bukiet jaskrawopomaraczowych tulipanw, ktre dopiero co zaczy
rozkwita. Mia na sobie polar i koszulk z logo Indiana Pacers - bya to decyzja stylistyczna,
ktra zdawaa si zupenie do niego nie pasowa, cho wyglda cakiem niele. Wsta ze
schodw, poda mi kwiaty i zapyta:

- Masz ochot na piknik?

Kiwnam gow, przyjmujc bukiet.

Tato podszed do nas i ucisn do Gusa.

- To koszulka Rika Smitsa? - upewni si.

- Owszem.

- Boe, uwielbiam tego faceta - wyzna mj ojciec i panowie natychmiast pogryli si
w koszykarskiej rozmowie, w ktrej nie mogam (i nie chciaam) bra udziau, zaniosam
wic tulipany do domu.

- Mam je wstawi do wazonu? - zapytaa mama, umiechajc si szeroko.

- Nie trzeba - odrzekam. Gdybymy wstawili je do wazonu w salonie, to naleayby
do wszystkich. A ja chciaam, eby to byy wycznie moje kwiaty.

Poszam do pokoju, ale si nie przebraam. Przeczesaam tylko wosy i
wyszczotkowaam zby, naoyam odrobin byszczyku na usta i malek kropl perfum na
szyj. Cay czas spogldaam na tulipany. Byy agresywnie pomaraczowe, niemale zbyt
pomaraczowe, by wydaway si adne. Nie miaam adnego wazonu, wic wyjam
szczoteczk do zbw z kubka, napeniam go do poowy wod i zostawiam kwiatki w
azience.

Kiedy wrciam do pokoju, przez cienkie drzwi sypialni usyszaam, e obok toczy si
rozmowa, usiadam wic na chwil na ku, by jej posucha.

Tata: A zatem poznae Hazel na spotkaniu grupy wsparcia.

Augustus: Tak, prosz pana. Maj pastwo uroczy dom. Podobaj mi si te obrazy.

Mama: Dzikuj, Augustusie.

Tata: Ty te chorowae na raka?

Augustus: Tak. Nie odjem sobie koczyny dla samej przyjemnoci, cho to
doskonay sposb na utrat wagi. Nogi s cikie!

Tata: A jak si czujesz teraz?

Augustus: NEC od czternastu miesicy.

Mama: To wspaniale! Moliwoci wspczesnej medycyny s naprawd niezwyke.

Augustus: Wiem, mam szczcie.

Tata: Musisz jednak rozumie, e Hazel jest nadal chora i tak ju bdzie przez reszt
jej ycia. Bdzie chciaa dotrzyma ci tempa, ale jej puca...

I w tym momencie pojawiam si, skutecznie go uciszajc.

- Dokd si wybieracie? - zapytaa mama. Augustus wsta, pochyli si nad ni i
wyszepta odpowied do jej ucha, po czym przyoy palec do ust. - Ciii, to tajemnica.

Mama umiechna si.

- Masz telefon? - zapytaa mnie. Uniosam aparat na dowd, e go wziam, po czym
przechyliam wzek z tlenem i ruszyam do drzwi. Augustus pospieszy w moj stron i
oferowa mi rami, ktre przyjam. Pooyam palce na jego bicepsie.

Niestety, upar si, e on poprowadzi, bo nie chcia popsu niespodzianki. Kiedy ju
wystartowalimy nagym zrywem, zauwayam:

- Zupenie omotae moj mam.

- A tato jest fanem Smitsa, co uatwia spraw. Mylisz, e mnie polubili?

- No pewnie. A zreszt kogo to obchodzi? Przecie to tylko rodzice.

- To t w o i rodzice - odrzek, zerkajc na mnie. - Poza tym lubi by lubiany. Czy to
dziwne?

- Nie musisz otwiera przed mn drzwi i zasypywa mnie komplementami, ebym ci
lubia.

Wcisn hamulec, a ja tak gwatownie poleciaam do przodu, e mj oddech zrobi si
rwany i pytki. Pomylaam o tomografii. Nie martw si. Zamartwianie si nie ma sensu. Ale
martwiam si mimo to.

Stopilimy gumy, ruszajc z rykiem spod znaku stopu przed skrtem w lewo, w ulic
o zupenie nietrafnej nazwie Grandview7 (jest stamtd widok na pole golfowe, ale bynajmniej
nie wspaniay). Jedynym znanym mi miejscem w tym kierunku by cmentarz. Augustus
sign na przedni pk i wyj papierosa z otwartej paczki.

- Wyrzucasz je czasami? - zapytaam.

- Jedn z wielu korzyci z niepalenia jest to, e paczka papierosw wystarcza niemale
na zawsze - wyjani. - T mam ju prawie od roku. Kilka papierosw zamao si przy filtrze,
ale myl, e wystarczy mi do osiemnastki. - cisn filtr w palcach, po czym woy go do
ust. - No dobrze - powiedzia. - Dobrze. Wymie par rzeczy, ktrych nigdy si nie widuje w
Indianapolis.

- Hm... Szczupli doroli.

Zamia si.

- Dobre. Prbuj dalej.

- Mmm, plae. Rodzinne restauracje. Krajobrazy.

- Same fantastyczne przykady tego, czego nam brak. A co powiesz o kulturze?

- Tak, kultury te nie mamy pod dostatkiem - przyznaam i w kocu wpadam na to,
dokd Augustus mnie zabiera. - Jedziemy do muzeum?

- W pewnym sensie.

- Och, czyli jedziemy do tego parku?

Gus wyglda na odrobin przygnbionego.

- Tak, jedziemy do tego parku - potwierdzi. - Domylia si ju, prawda?

- Czego si domyliam?

- Niczego.

* * *

Za muzeum znajdowa si park ozdobiony ogromnymi rzebami. Syszaam o nim, ale
nigdy tam nie byam. Minlimy muzeum i zaparkowalimy obok boiska do koszykwki
zastawionego wysokimi niebieskimi i czerwonymi stalowymi ukami, ktre symbolizoway
lad po kozujcej pice.

Zeszlimy z tego, co w Indianapolis uchodzi za wzgrze, na polank, na ktrej
dzieciaki aziy po rzebie przedstawiajcej nadnaturalnej wielkoci szkielet. Na wysoko
pewnie sigaby mi do talii, a ko udowa bya chyba dusza ode mnie. Wyglda jak
narysowany przez dziecko kociotrup lecy na ziemi.

Rozbolao mnie rami. Przestraszyam si, e rak rozprzestrzeni si po moim
organizmie. Wyobraziam sobie przerzuty do koci, wygryzajce dziury w moim szkielecie
niczym olizge, podstpne wgorze.

- To Funky Bones - powiedzia Augustus. - Autorstwa Joepa van Lieshouta.

- Nazwisko brzmi z holenderska.

- Bo on pochodzi z Holandii. Podobnie jak Rik Smits. I tulipany. - Gus zatrzyma si
na rodku polany z widokiem na kociotrupa i zsun plecak najpierw z jednego ramienia, a
potem z drugiego. Rozpi go, wyj pomaraczowy koc, butelk soku pomaraczowego i
kilka kanapek z odcitymi skrkami zawinitych w foli.

- O co chodzi z tym pomaraczem? - zapytaam, nadal nie dopuszczajc do siebie
myli, e wszystko to prowadzi do Amsterdamu.

- To narodowy kolor Holandii oczywicie. Pamitasz Wilhelma Oraskiego i tak
dalej?

- Nie byo go na egzaminie. - Umiechnam si, prbujc powcign podniecenie.

- Kanapk? - zaproponowa.

- Niech zgadn...

- Holenderski ser. I pomidor. Pomidory pochodz z Meksyku. Przepraszam.

- No nie, zupenie zawalie spraw, Augustusie. Nie moge przynajmniej kupi
pomaraczowych pomi­dorw?

Zamia si. Zjedlimy kanapki, w milczeniu obserwujc dzieci bawice si na
szkielecie. Nie mogam zapyta wprost, wic siedziaam w tej holenderskiej scenografii pena
nadziei i niepokoju.

Nieopodal, skpana w nieskalanym wietle sonecznym, tak rzadkim i cennym w
naszym rodzinnym miecie, gromadka dzieci uczynia z kociotrupa plac zabaw, skaczc
beztrosko po sztucznych kociach.

- Uwielbiam w tej rzebie dwie rzeczy - oznajmi Augustus, trzymajc niezapalonego
papierosa w palcach i strzepujc go, jakby chcia strzsn popi. Woy go z powrotem do
ust. - Po pierwsze, elementy s rozmieszczone w takich odlegociach, e dziecko absolutnie
nie moe oprze si pokusie, eby po nich skaka. Po prostu musi da susa z klatki piersiowej
na czaszk. A to, po drugie, oznacza, e rzeba w zasadzie zmusza dzieci do zabawy na
kociach. Symboliczne konotacje s wprost nieskoczone, Hazel Grace.

- Naprawd uwielbiasz symbole - zauwayam w nadziei, e skieruj rozmow na
rozliczne holenderskie symbole obecne na naszym pikniku.

- Masz racj. Prawdopodobnie zastanawiasz si, dlaczego jesz kanapk z
niesmacznym serem i pijesz sok pomaraczowy, a ja mam na sobie koszulk z nazwiskiem
Holendra, ktry uprawia znienawidzony przeze mnie sport.

- Przemkny mi przez gow podobne myli - przyznaam.

- Hazel Grace, jak wiele dzieci przed tob, a mwi to z ogromn yczliwoci, nazbyt
pochopnie wykorzystaa swoje marzenie, nie dbajc o konsekwencje. Ponury niwiarz
zaglda ci w oczy, a lk, e umrzesz z niespenionym marzeniem nadal schowanym w
kieszeni, kaza ci pospiesznie wybra pierwsz lepsz fantazj i, jak tumy innych,
zdecydowaa si na bezosobowe i sztuczne przyjemnoci parku tematycznego.

- Prawd mwic, wspaniale si bawiam na tej wycieczce. Poznaam Goofyego i
Minn...

- Jestem w poowie monologu! Napisaem go i nauczyem si na pami, wic jak mi
teraz przerwiesz, to wszystko pomieszam - zaprotestowa Augustus. - Jedz, prosz, swoj
kanapk i suchaj. - (Kanapka bya tak sucha, e a niejadalna, ale umiechnam si i
odgryzam ks). - No dobrze, gdzie to ja byem?

- Przy sztucznych przyjemnociach.

Odoy papierosa do paczki.

- Racja, bezosobowe i sztuczne przyjemnoci parku tematycznego. Pozwol sobie na
stwierdzenie, e prawdziwymi bohaterami Fabryki Marze s modzi ludzie, ktrzy czekaj
niczym Vladimir i Estragon na Godota czy dobre chrzecijaskie dziewczta na lub. Ci
modzi herosi czekaj ze stoickim spokojem i bez sowa skargi, a nadejdzie pora na ich jedno
jedyne prawdziwe marzenie. Jasne, moe nigdy nie nadej, ale przynajmniej spokojnie
spoczn w grobie, wiedzc, e choby w niewielkim stopniu przyczynili si do zachowania
integralnoci marzenia jako idei. A moe ta chwila nadejdzie. Moe uwiadomisz sobie, e
twoim jedynym prawdziwym marzeniem jest odwiedzi genialnego Petera van Houtena w
jego amsterdamskiej samotni, i bdziesz szczliwa, e zachowaa swoje marzenie.

Augustus zamilk na tak dug chwil, e zrozumiaam, i monolog dobieg koca.

- Ale ja nie zachowaam swojego marzenia - sprostowaam.

- Ach! - westchn. A nastpnie, po chwili, ktra wygldaa na wywiczon pauz,
doda: - Ale ja zachowaem swoje.

- Naprawd? - Byam zaskoczona, e Augustusowi naleao si marzenie, poniewa
chodzi nadal do szkoy i od ponad roku mia remisj. Trzeba byo by porzdnie chorym,
eby Diny przyznay ci prawo do marzenia.

- Dostaem je w zamian za nog - wyjani. Na jego twarz padao ostre wiato. Musia
mruy oczy, eby na mnie patrze, przez co uroczo marszczy nos. - Nie zamierzam ci odda
mojego marzenia ani nic takiego. Ale ja te mam interes w tym, eby si spotka z Peterem
van Houtenem, a takie spotkanie nie miaoby sensu bez dziewczyny, dziki ktrej
przeczytaem jego ksik.

- Z ca pewnoci nie miaoby - zgodziam si.

- Skontaktowaem si wic z przedstawicielami Dinw, ktrzy absolutnie si ze mn
zgadzaj. Twierdz, e Amsterdam jest wprost cudowny na pocztku maja. Zaproponowali
wyjazd trzeciego i powrt sidmego.

- Augustusie, mwisz powanie?

Wycign rk i dotkn mojego policzka. Przez chwil mylaam, e mnie pocauje.
Napiam si, a on chyba to zauway, bo cofn do.

- Augustusie - powiedziaam. - Naprawd. Nie musisz tego robi.

- Oczywicie, e musz - odrzek. - Znalazem moje marzenie.

- Boe, jeste najlepszy - wypaliam.

- Zao si, e mwisz to wszystkim chopakom, ktrzy finansuj twoje podre po
wiecie - odpowiedzia.

5 In re (ac.) - na temat, dotyczcy.

6 Fragment wiersza Degrees of Gray in Phillipsburg Richarda Hugo [przekad
tumaczki].

7 Grand view (ang.) - wspaniay widok.



6

Kiedy wrciam do domu, mama skadaa moje pranie i ogldaa program telewizyjny
zatytuowany The View. Powiadomiam j, e tulipany i holenderscy artyci, a take caa
reszta wzia si std, e Augustus wykorzysta swoje marzenie, aby zabra mnie do
Amsterdamu.

- To zbyt wiele - oznajmia, krcc gow. - Nie moemy przyj takiego prezentu od
waciwie obcej osoby.

- On nie jest obcy. To mj drugi najlepszy przyjaciel.

- Po Kaitlyn?

- Po tobie - odrzekam. Nie skamaam, ale powiedziaam to przede wszystkim
dlatego, e chciaam pojecha do Amsterdamu.

- Zapytam doktor Mari - zaproponowaa po chwili.

Doktor Maria uznaa, e nie mog pojecha do Amsterdamu bez opieki osoby dorosej
doskonale zaznajomionej z moim przypadkiem, co mniej wicej oznaczao mam albo sam
doktor Mari. (Ojciec rozumia moj chorob tak jak ja: w niejasny i niepeny sposb, w jaki
ludzie pojmuj obwody elektryczne i pywy oceaniczne. Za to mama wiedziaa o
zrnicowanym raku tarczycy u nastolatkw wicej ni niejeden onkolog).

- No to pojedziesz z nami - oznajmiam. - Diny za to zapac. S nadziane.

- A twj ojciec? - zaprotestowaa. - Bdzie za nami tskni. To niesprawiedliwe wobec
niego, on nie moe si zerwa z pracy.

- artujesz? Wydaje ci si, e tato si zmartwi, bo przez kilka dni bdzie mg oglda
telewizyjne programy o czym innym ni pocztkujce modelki, zamawia pizz co wieczr i
uywa papierowych rcznikw zamiast talerzy, eby nie brudzi naczy?

Mama wybuchna miechem. W kocu zacza si cieszy z wyjazdu i wpisywa do
telefonu sprawy do zaatwienia: bdzie musiaa zadzwoni do rodzicw Gusa, porozmawia z
Dinami o moich medycznych potrzebach, dowiedzie si, czy zaatwili ju hotel, jakie s
najlepsze przewodniki, bo musimy si przygotowa, skoro mamy tylko trzy dni, i tak dalej.
Rozbolaa mnie gowa, wic wziam dwie tabletki ibuprofenu i postanowiam si zdrzemn.

Ale skoczyo si na tym, e leaam w ku i odtwarzaam w pamici piknik z
Augustusem. Nie mogam przesta myle o tej krtkiej chwili, kiedy caa staam, gdy mnie
dotkn. Jako ta delikatna poufao wydaa mi si niewaciwa. Moe dlatego, e wszystko
zostao tak starannie wyreyserowane: Augustus by fantastyczny, ale przedobrzy ze
wszystkim, od kanapek nabrzmiaych metaforami, ale paskudnych w smaku, po wyuczony
monolog, ktry uniemoliwi rozmow. Wszystkie te zagrania, cho tchny romantyzmem, w
gruncie rzeczy wcale nie byy romantyczne.

Problem jednak polega na tym, e nie chciaam, aby mnie pocaowa, nie tak jak
powinnam tego chcie. Oczywicie, Augustus by niezwykle atrakcyjny. Pociga mnie.
Mylaam o nim w t e n sposb, e wyra si jak gimnazjalistka. Ale sam dotyk, prawdziwy
dotyk... co tu nie grao.

Zaczam si martwi, e bd musiaa si z nim caowa, eby pojecha do
Amsterdamu, a bynajmniej nie podobao mi si, e tak do tego podchodz, poniewa (a) w
ogle nie powinnam mie wtpliwoci, czy chc go pocaowa, i (b) caowanie kogo, eby
zaatwi sobie darmow wycieczk, jest niebezpiecznie bliskie patnej mioci, a musz
wyzna, e cho nie uwaaam si za szczeglnie szlachetn osob, nigdy nie sdziam, e
moje pierwsze prawdziwe dowiadczenie seksualne bdzie aktem prostytucji.

Ale przecie nie prbowa mnie pocaowa, tylko dotkn mojej twarzy, co nawet nie
ma podtekstu erotycznego. Ten gest nie mia wzbudzi podniecenia, ale z pewnoci by
wykalkulowany, poniewa Augustus Waters nie improwizowa. Co zatem prbowa mi
przekaza? I dlaczego ja nie chciaam tego przyj?

W ktrym momencie uwiadomiam sobie, e kaitlynizuj to spotkanie,
postanowiam wic napisa do Kaitlyn i zasign rady u rda. Oddzwonia natychmiast.

- Mam problem z chopakiem - wyznaam.

- PYSZNIE! - zachwycia si. Opowiedziaam jej wszystko, wcznie z niezrcznym
dotkniciem twarzy, pomijajc jedynie Amsterdam i imi Augustusa. - Na pewno jest
przystojny? - zapytaa, gdy skoczyam.

- Z ca pewnoci - zagwarantowaam.

- Uminiony?

- Tak, gra w kosza w North Central.

- Kurcz! Gdzie go poznaa?

- Na tej durnej grupie wsparcia.

- Aha - przyja do wiadomoci Kaitlyn. - Tak z ciekawoci, ile ng ma ten facet?

- Gdzie tak jedn i cztery dziesite - odpowiedziaam z umiechem. Koszykarze byli
znani w Indianie, a cho Kaitlyn nie bywaa na meczach w North Central, prowadzia bardzo
bogate ycie towarzyskie.

- Augustus Waters - domylia si.

- Hm, moe...

- O mj Boe! Widywaam go na imprezach. Co ja bym robia z tym chopakiem! To
znaczy, nie teraz, skoro wiem, e jeste nim zainteresowana. Ale, sodki Jezu, jedziabym na
tym jednonogim kucu po caym korralu.

- Kaitlyn! - przywoaam j do porzdku.

- Przepraszam. Mylisz, e bdziesz musiaa by na grze?

- Kaitlyn - powtrzyam.

- O czym to mwiymy... Jasne, ty i Augustus Waters. A moe... jeste lesbijk?

- Chyba nie. To znaczy, on mi si zdecydowanie podoba.

- Ma brzydkie donie? Czasami pikni ludzie maj paskudne donie.

- Nie, ma fantastyczne donie.

- Hmm - zadumaa si.

- Hmm - odpowiedziaam.

Po sekundzie zapytaa:

- Pamitasz Dereka? Zerwa ze mn w zeszym tygodniu, poniewa uzna, e
wystpuje midzy nami fundamentalna niezgodno charakterw i e bdziemy si tylko
krzywdzi, jeli to pocigniemy. Nazwa to zerwaniem prewencyjnym. Moe wic masz
przeczucie, e wystpuje fundamentalna niezgodno i robisz prewencyjn prewencj.

- Hmm - skomentowaam znowu.

- Po prostu myl na gos.

- Przykro mi z powodu Dereka.

- Och, poradziam sobie z tym. Potrzebowaam caej paczki mitowych czekoladek i
a czterdziestu minut na aob po nim.

Zamiaam si.

- Dziki, Kaitlyn.

- Gdyby jednak do czego midzy wami doszo, oczekuj pikantnych szczegw.

- Ale oczywicie - zapewniam j. Kaitlyn cmokna do suchawki, ja rzuciam: - Pa!
- i rozczyymy si.

Rozmawiajc z Kaitlyn, zrozumiaam, e nie mam przeczucia, i zrani Augustusa.
Mam postczucie.

Wyjam laptop i sprawdziam Caroline Mathers na Facebooku. Fizyczne
podobiestwo midzy nami byo uderzajce: taka sama sterydowo okrga twarz, taki sam
nos, podobna oglna budowa ciaa. Tylko oczy miaa brzowe (ja mam zielone) i o wiele
ciemniejsz cer - wosk czy jak tak.

Tysice ludzi - dosownie tysice - zostawiy na jej tablicy wpisy z kondolencjami.
Miaam przed sob niekoczc si list osb, ktre za ni tskniy, tak dug, e godzin
trwao, zanim przeklikaam od tekstw Przykro mi, e odesza do Modl si za ciebie.
Umara rok temu na raka mzgu. Udao mi si doklika do niektrych jej zdj. Augustus
znajdowa si na kilku wczeniejszych: na jednym z uniesionymi kciukami wskazywa
postrzpion blizn na jej ysej czaszce; na nastpnym stali rami w rami na placu zabaw
Memorial Hospital, plecami do fotografujcego; na kolejnym caowali si, podczas gdy
Caroline trzymaa aparat, tak e byo wida tylko ich nosy i zamknite oczy.

Wszystkie ostatnio zamieszczone zdjcia, wklejone pomiertnie przez przyjaci,
przedstawiay j z dawnych czasw, gdy bya zdrowa: pikna dziewczyna, pontna i zgrabna,
o dugich, prostych, czarnych jak smoa wosach opadajcych na twarz. Ja jako zdrowa osoba
w ogle nie byam podobna do niej jako zdrowej osoby. Za to jako chore na raka
mogybymy by siostrami. Nic dziwnego, e si na mnie gapi, kiedy zobaczy mnie po raz
pierwszy.

Klikaam, a dotaram do wpisu zamieszczonego dwa miesice temu, czyli dziewi
miesicy po jej mierci, przez jednego z przyjaci. Wszystkim nam tak bardzo ci brakuje.
Bl nie mija. Tak jakbymy wszyscy zostali okaleczeni w twojej bitwie, Caroline. Tskni za
tob. Kocham ci.

Po chwili rodzice zawoali mnie na kolacj. Wyczyam komputer i wstaam, ale nie
mogam wyrzuci z myli tego wpisu. Byam przybita i zupenie straciam apetyt.

Cay czas przejmowaam si ramieniem, ktre mnie bolao. Bolaa mnie te gowa, ale
moe dlatego, e mylaam o dziewczynie, ktra cierpiaa na raka mzgu. Powtarzaam sobie,
e powinnam skupi si na teraniejszoci, by tu i teraz przy okrgym stole (o rednicy
nieco zbyt duej dla trzech osb i zdecydowanie za duej dla dwch) z rozmikym brokuem
i burgerem z czarnej fasoli, ktrego nie zdoaaby nawily adna ilo keczupu na wiecie.
Przekonywaam si, e wyobraanie sobie przerzutw w mzgu czy ramieniu i tak nie
wpynie na niewidoczn rzeczywisto w moim wntrzu i dlatego wszelkie takie myli to
stracone chwile w yciu z samej swej definicji zoonym ze skoczonej liczby chwil. Nawet
prbowaam sobie perswadowa, e powinnam y dzi najlepiej, jak potrafi.

Przez dugi czas nie mogam zrozumie, dlaczego sowa, ktre obca osoba napisaa w
Internecie do innej obcej (i zmarej) osoby, tak bardzo mnie wzburzyy i obudziy obawy, e
mam co w mzgu - ktry naprawd bola, cho po latach dowiadcze wiedziaam, e bl
jest kiepskim i nieprecyzyjnym narzdziem diagnostycznym.

Poniewa tego dnia trzsienie ziemi nie dotkno Papui-Nowej Gwinei, rodzice byli
nadmiernie skoncentrowani na mnie i nie udao mi si ukry tego nagego przypywu
niepokoju.

- Wszystko w porzdku? - zapytaa mama, gdy zaczlimy je.

- Aha - odpowiedziaam. Ugryzam kawaek burgera. Przeknam. Sprbowaam
powiedzie co, co by powiedziaa normalna dziewczyna, ktrej mzgu nie zalewaj fale
paniki: - Czy w burgerze s brokuy?

- Odrobina - odrzek tato. - To fantastyczne, e pojedziecie do Amsterdamu.

- Tak - potwierdziam. Prbowaam nie myle o sowie okaleczeni, co oczywicie
byo sposobem mylenia o nim.

- Hazel! - Mama zorientowaa si, e co jest nie tak. - Wr do nas!

- Przepraszam, zamyliam si.

- Ma motyle w brzuchu - podsun tato z umiechem.

- Nie jadam owadw i nie jestem zakochana w Augustusie Watersie ani w nikim
innym - odparam zdecydowanie zbyt obronnym tonem. Okaleczeni. Jakby Caroline
Mathers bya bomb, a kiedy wybucha, odamki poraniy wszystkich wok niej.

Tato zapyta, czy musz odrobi jakie zadanie domowe do szkoy.

- Mam zadanie z bardzo zaawansowanej algebry - odpowiedziaam. - Tak
zaawansowanej, e nie umiaabym jej wyjani laikowi.

- A jak tam twj przyjaciel Isaac?

- lepy - odparam.

- Zachowujesz si dzisiaj jak typowa nastolatka - uznaa mama. Wygldaa na
poirytowan.

- A nie tego chciaa, mamo? Nie chciaa, ebym bya typow nastolatk?

- Niekoniecznie w takim sensie, ale oczywicie jestemy z tat zachwyceni, e stajesz
si mod kobiet, zawierasz przyjanie, chodzisz na randki.

- Nie chodz na randki - zaprotestowaam. - Nie chc si z nikim umawia na randki.
To koszmarny pomys i absolutna strata czasu, i...

- Kotku - przerwaa mi mama - co si stao?

- Jestem... jestem jak... Jestem jak granat. Mamo, jestem granatem, ktry w pewnej
chwili wybuchnie, wic chc zminimalizowa ofiary, rozumiesz?

Ojciec lekko przechyli gow na bok niczym zajany szczeniak.

- Jestem granatem - powtrzyam. - Chc trzyma si z dala od ludzi, czyta ksiki,
rozmyla i spdza czas z wami, poniewa i tak nie mog zrobi nic, eby was nie zrani.
Jestecie zbyt zaangaowani, wic pozwlcie mi po prostu y tak, jak chc, dobrze? Nie
mam depresji. Nie musz nigdzie wychodzi. I nie mog by typow nastolatk, poniewa
jestem granatem.

- Hazel... - powiedzia tato i chlipn. Sporo paka ten mj tato.

- Id do pokoju troch poczyta, dobrze? Nic mi nie jest. Naprawd nic mi nie jest.
Chc tylko przez chwil sobie poczyta.

Otworzyam t powie, ktr nam zadano w szkole, ale mieszkalimy w domu o
tragicznie cienkich cianach, syszaam wic wikszo rozmowy prowadzonej szeptem w
pokoju obok. Tato mwi: To mnie wykacza, a mama: Tego akurat nie powinna
usysze, wic tato: Przepraszam, ale..., a mama na to: Nie jeste wdziczny?.
Odpowiedzia: Boe, oczywicie, e jestem. Prbowaam skupi si na czytaniu, ale nie
mogam przesta ich sucha.

Wczyam wic komputer, eby puci muzyk. I z ulubionym zespoem Augustusa,
The Hectic Glow, w roli cieki dwikowej wrciam do stron upamitniajcych Caroline
Mathers. Czytaam, e stoczya heroiczn walk, e bardzo za ni tskniono, e bya teraz w o
wiele lepszym miejscu, e bdzie ya wiecznie w ich wspomnieniach i e wszystkich, ktrzy
j znali - wszystkich - zaamao jej odejcie.

Moe powinnam bya nienawidzi Caroline Mathers, poniewa chodzia z
Augustusem, ale nie. Nie dostrzegaam jej wyranie wrd tych wszystkich hodw, lecz nie
dawaa chyba wielu powodw do nienawici - wydawaa si gwnie osob zawodowo chor,
tak jak ja, co obudzio we mnie obawy, e kiedy umr, ludzie nie bd umieli o mnie
powiedzie nic prcz tego, e walczyam bohatersko, jakby moim jedynym yciowym
osigniciem byo chorowanie na raka.

W kadym razie w kocu zaczam czyta krtkie informacje w wikszoci
zamieszczane przez rodzicw Caroline Mathers, poniewa jej rak mzgu nalea chyba do
tych, ktre najpierw odbieraj osobowo, zanim w kocu odbior ycie.

A zatem tak to szo: Caroline ma kopoty emocjonalne. Walczy ze zoci i frustracj,
poniewa nie moe mwi (nas to te oczywicie frustruje, ale stosujemy bardziej spoecznie
akceptowalne sposoby radzenia sobie ze zoci). Gus zacz nazywa Caroline HULK
SMASH, co si przyjo wrd lekarzy. Nikomu z nas nie jest atwo, ale trzeba wykorzysta
kad okazj do poprawy humoru. Mamy nadziej, e wrcimy do domu w czwartek. Damy
wam zna....

Nie trzeba dodawa, e ju nie wrcia do domu w czwartek.

Oczywicie dlatego tak si napiam, kiedy mnie dotkn. By z nim oznaczao zada
mu bl - nie dao si tego unikn. I to poczuam, gdy wycign do mnie rk: jakbym
dokonywaa na nim aktu przemocy. Bo to wanie robiam.

Postanowiam do niego napisa. Chciaam unikn rozmowy na ten temat.

Cze. No dobra, nie wiem, czy to zrozumiesz, ale nie mog z Tob chodzi ani nic w
tym rodzaju. Nie eby jako bardzo nalega, ale ja i tak nie mog.

Gdy patrz na Ciebie w ten sposb, myl tylko o tym, ile bdziesz musia przeze
mnie wycierpie. To przecie nie ma sensu.

W kadym razie przepraszam.

Odpisa kilka minut pniej.

Okay.

Napisaam:

Okay.

Odpowiedzia:

O Boe, przesta ze mn flirtowa!

Napisaam tylko:

Okay.

Po chwili mj telefon zabrzcza.

artowaem, Hazel Grace. Rozumiem. (Ale oboje wiemy, e okay to bardzo
kokieteryjne sowo. Jest wprost naadowane zmysowoci).

Kusio mnie, eby znw odpowiedzie okay, ale wyobraziam go sobie na moim
pogrzebie i to mi pomogo napisa waciw odpowied.

Przepraszam.

Prbowaam zasn w suchawkach, lecz po chwili przyszli do mnie rodzice. Mama
zdja Modraszka z pki i przycisna go do brzucha, a tato usiad na krzele przy biurku i
powiedzia, nie paczc:

- Nie jeste granatem, nie dla nas. Myl o twojej mierci nas zasmuca, Hazel, ale nie
jeste granatem. Jeste cudowna. Nie wiesz tego, kochanie, poniewa nigdy nie miaa crki,
ktra staje si byskotliw mod czytelniczk z hobby w postaci koszmarnych telewizyjnych
programw, ale rado z powodu twojego istnienia jest o wiele wiksza ni smutek z powodu
twojej choroby.

- Okay - odpowiedziaam.

- Naprawd - zapewni mnie - nie ciemnialibymy na ten temat. Gdyby sprawiaa
wicej kopotw, ni przewiduje norma, wyrzucilibymy ci na ulic.

- Nie jestemy sentymentalni - wtrcia mama z kamienn twarz. - Zostawilibymy
ci w sierocicu z karteczk przypit do piamy.

Zamiaam si.

- Nie musisz bywa na spotkaniach grupy wsparcia - dodaa. - Nic nie musisz robi.
Poza chodzeniem do szkoy. - Podaa mi misia.

- Myl, e Modraszek moe spa dzisiaj na pce - zaprotestowaam. - Przypominam
ci, e mam ju ponad trzydzieci trzy powki lat.

- Zatrzymaj go dzi - poprosia.

- Mamo.

- Jest samotny - upara si.

- O Boe, mamo - zirytowaam si. Ale wziam gupiego Modraszka i nawet go
przytuliam, zasypiajc.

Prawd mwic, nadal obejmowaam go jedn rk, kiedy obudziam si tu po
czwartej nad ranem z apokaliptycznym blem prbujcym wyszarpa sobie drog na
zewntrz z jakiego niesprecyzowanego miejsca w rodku mojej gowy.



7

Krzyknam, eby obudzi rodzicw, a oni natychmiast wpadli do pokoju, ale nic nie
mogli zrobi, eby przymi supernow wybuchajc w moim mzgu, ugasi niekoczcy si
acuch sztucznych ogni eksplodujcych wewntrz mojej czaszki. Byam pewna, e w kocu
odchodz na dobre, i mwiam sobie - jak wiele razy wczeniej - e ciao si wycza, gdy bl
robi si nie do wytrzymania, e wiadomo jest czasowa, e to minie. Ale, tak jak za kadym
razem do tej pory, nie straciam przytomnoci. Zostaam na brzegu, a fale tylko mnie
obmyway i nie chciay zatopi.

Tato prowadzi, rozmawiajc ze szpitalem przez telefon, a ja leaam z tyu z gow na
kolanach mamy. Nic nie mogam zrobi: krzyk tylko pogarsza sytuacj. Wszelkie bodce j
pogarszay.

Jedynym rozwizaniem bya prba unicestwienia wiata, sprawienia, by znw sta si
czarny, cichy i niezamieszkany, powrcenia do chwili sprzed wielkiego wybuchu, do
pocztku, kiedy byo Sowo, i do trwania w tej pustej, niestworzonej przestrzeni wraz ze
Sowem.

Ludzie opowiadaj o odwadze chorych na raka i ja tej odwadze nie zaprzeczam.
Byam dgana, kuta i truta od lat, a mimo to nadal jako tam funkcjonowaam. Ale
zapewniam: w tamtej chwili byabym bardzo, bardzo szcz­liwa, gdybym moga po
prostu umrze.

Obudziam si na oddziale intensywnej terapii. Wiedziaam, e to intensywna terapia,
bo nie leaam w pojedynczym pokoju, zewszd sycha byo pikanie, a poza tym byam
sama: nie pozwalaj rodzinie siedzie dwadziecia cztery godziny na dob na dziecicym
OIOM-ie, poniewa istnieje ryzyko infekcji. Na korytarzu sycha byo gony pacz. Zmaro
czyje dziecko. Byam sama. Nacisnam czerwony guzik.

Kilka sekund pniej pojawia si pielgniarka.

- Hej - powiedziaam.

- Witaj, Hazel. Jestem Alison, twoja pielgniarka - wyjania.

- Witaj, Alison Moja Pielgniarko - odrzekam.

I wwczas znw poczuam si bardzo zmczona. Ponownie rozbudziam si troch,
kiedy przyszli moi rodzice. Pakali i cigle caowali moj twarz, a ja wycigaam do nich rce
i prbowaam ich uciska, ale wszystko mnie wtedy bolao. Powiedzieli, e nie mam guza
mzgu, a bl gowy by spowodowany niedotlenieniem, wynikajcym z tego, e moje puca
pyway w pynie, z ktrego ptora litra (!!!!) udao si odcign i dlatego mog czu lekki
dyskomfort w boku, gdzie znajduje si - popatrz tylko! - dren prowadzcy z klatki piersiowej
do plastikowego worka w poowie wypenionego pynem, ktry niepokojco przypomina
ulubione bursztynowe piwo mojego ojca. Mama powiedziaa, e wrc do domu, naprawd
wrc, tylko raz na jaki czas lekarze bd cigali mi pyn i bd musiaa uywa BiPAP-a,
aparatu, ktry podczas snu ma wtacza tlen do moich felernych puc. Powiedzieli te, e
pierwszej nocy w szpitalu zrobiono mi tomografi caego ciaa i mieli dla mnie dobr nowin:
guzy nie rosy. I nie pojawiy si nowe. Bl ramienia wynika z niedoboru tlenu. Tak
naprawd bolao mnie serce, ktre musiao pracowa za ciko.

- Doktor Maria dzisiaj rano powiedziaa, e jest dobrej myli - powiadomi mnie tato.
Lubiam doktor Mari, a ona nigdy nie mydlia oczu, wic mio byo to usysze.

- To tylko pewna niedogodno, Hazel - dodaa mama. - Niedogodno, z ktr
moemy y.

Skinam gow, a potem Alison Moja Pielgniarka uprzejmie nakonia ich, eby
sobie poszli. Zapytaa, czy mam ochot na troch mielonego lodu, a ja pokiwaam gow,
wic siada na ku i zacza karmi mnie yeczk.

- Nie byo ci z nami przez par dni - zagaia. - Zastanwmy si, co przegapia...
Pewna celebrytka braa narkotyki. Politycy si pokcili. Inna celebrytka pokazaa si w
bikini, ktre obnayo niedoskonaoci jej ciaa. Jedna druyna wygraa mecz, a druga
przegraa. - Umiechnam si. - Nie moesz tak znika wszystkim, Hazel. Zbyt duo ci
omija.

- Jeszcze? - poprosiam, wskazujc gow biay styropianowy kubek w jej doni.

- Nie powinnam - odpowiedziaa - ale jestem buntowniczk. - Podaa mi kolejn
yeczk pen pokruszonego lodu. Wymamrotaam podzikowanie. Chwaa Bogu za dobre
pielgniarki. - Zmczya si? - zapytaa. Skinam gow. - Przepij si teraz troch -
zaproponowaa. - Sprbuj odwrci ich uwag i zapewni ci kilka godzin spokoju, zanim
kto wpadnie sprawdzi twoje funkcje yciowe. - Znw jej podzikowaam. W szpitalu
czowiek czsto dzikuje. Prbowaam uoy si wygodniej na ku. - Nie zapytasz o
swojego chopaka? - zapytaa.

- Nie mam chopaka - odrzekam.

- Jest taki jeden, ktry prawie nie wychodzi z poczekalni, od kiedy tu wyldowaa -
oznajmia.

- Ale nie widzia mnie w tym stanie?

- Nie. Tylko rodzina.

Znw kiwnam gow i zatonam w wodnistym nie.

Sze dni trwao, zanim mogam wyj do domu, sze straconych dni wypenionych
gapieniem si w wyguszony sufit, ogldaniem telewizji, spaniem, blem i irytacj, e czas
pynie tak wolno. Nie widywaam Augustusa ani nikogo innego poza rodzicami. Moje wosy
zaczy przypomina ptasie gniazdo, a chodzc, powczyam nogami jak pacjentka z
demencj. Jednak kadego dnia czuam si troszk lepiej. Kady sen przyblia mnie do
osoby nieco bardziej podobnej do mnie. Sen pomaga w walce z rakiem, powiedzia internista,
doktor Jim, po raz tysiczny, gdy pochyla si nade mn w otoczeniu koterii studentw
medycyny.

- W takim razie jestem maszyn do zwalczania raka - oznajmiam.

- Jeste, Hazel. Odpoczywaj, a niedugo wypucimy ci do domu.

We wtorek powiedzieli mi, e wrc do domu w rod. W rod dwie prawie
pozbawione nadzoru studentki medycyny usuny dren z mojej klatki piersiowej, co zabolao
jak dgnicie noem od wewntrz, i oglnie nie poszo najlepiej, zatem lekarze uznali, e
musz zosta do czwartku. Zaczynaam dochodzi do wniosku, e poddaj mnie jakiemu
egzystencjalnemu eksperymentowi polegajcemu na odsuwaniu nagrody w nieskoczono,
kiedy doktor Maria pojawia si w pitek rano, powszya wok mnie przez minut, po czym
powiedziaa, e nadaj si do wyjcia.

Mama otworzya swoj ogromn torebk i okazao si, e cay czas nosi w niej
ubrania dla mnie na powrt do domu. Potem pielgniarka wyja mi wenflon. Poczuam si
niczym nieograniczona, mimo e nadal musiaam cay czas mie przy sobie zbiornik z tlenem.
Poszam do azienki, wziam pierwszy od tygodnia prysznic i ubraam si, a kiedy wrciam
do pokoju, byam tak wyczerpana, e musiaam si pooy, eby odzyska oddech. Mama
zapytaa:

- Chcesz si zobaczy z Augustusem?

- Chyba tak - odpowiedziaam po minucie. Wstaam, powlokam si do jednego ze
skadanych plastikowych krzese pod cian i wsunam pod nie zbiornik. To te mnie
wykoczyo.

Tato przyprowadzi Augustusa kilka minut pniej. Zmierzwione wosy opaday mu
na czoo. Na mj widok rozjani si w prawdziwym augustusowym krzywym umiechu, a ja
nie mogam si powstrzyma i te odpowiedziaam mu umiechem. Usiad na obitej
niebieskim skajem leance obok krzesa, po czym pochyli si w moj stron, a umiech nie
schodzi mu z twarzy.

Rodzice zostawili nas samych, co wyszo dosy niezrcznie. Z caych si staraam si
nie ucieka przed nim wzrokiem, cho mia tak adne oczy, e sprawiao mi to problem.

- Tskniem za tob - powiedzia Augustus.

Mj gos brzmia sabiej, ni chciaam.

- Dziki, e nie prbowae mnie odwiedza, kiedy wygldaam jak kupka
nieszczcia.

- Szczerze mwic, nadal wygldasz nieszczeglnie.

Zamiaam si.

- Te za tob tskniam. Tylko nie chciaam, eby widzia... no, wiesz, to wszystko.
Chc tylko... jakby... Niewane. Nie zawsze dostajemy to, czego chcemy.

- Naprawd? Zawsze mi si wydawao, e wiat to jedna wielka instytucja zajmujca
si spenianiem ycze.

- Chyba jednak wychodzi na to, e nie - powiedziaam. By taki pikny. Sign po
moj rk, ale pokrciam gow. - Nie - zaoponowaam cicho. - Jeli mamy by ze sob, to
musi sta si... inaczej.

- Dobrze - zgodzi si. - Mam dobr i z nowin na froncie speniania ycze.

- Tak?

- Za nowina jest taka, e oczywicie nie moemy pojecha do Amsterdamu, dopki
nie poczujesz si lepiej. Jednak kiedy tylko wydobrzejesz, Diny uyj swych synnych
czarw.

- To ta dobra nowina?

- Nie, dobra nowina jest taka, e kiedy spaa, Peter van Houten podzieli si z nami
kolejnymi podami swojego genialnego umysu.

Znw sign po moj do, lecz tym razem po to, by wsun w ni zoon kartk z
papeterii z nagwkiem: Peter van Houten, powieciopisarz emeritus.

Nie chciaam czyta listu, dopki nie dotaram do domu i nie usadowiam si na moim
wielkim, pustym ku, gdzie nie moga mi przeszkodzi adna interwencja medyczna. Ca
wieczno trwao, zanim rozszyfrowaam pochye, niewyrane pismo van Houtena.

Drogi Panie Waters!

Otrzymaem Paski elektroniczny list z 14 kwietnia i pozostaj pod wraeniem icie
szekspirowskiej zoonoci Waszej tragedii. Kady w tej opowieci przygnieciony jest cik
niczym gaz hamarti: ona dlatego, e jest taka chora; Pan dlatego, e jest taki zdrowy. Gdyby
ona czua si lepiej lub Pan gorzej, gwiazdy nie rozgniewayby si tak okrutnie, ale taka jest
natura gwiazd i Szekspir nigdy bardziej si nie myli ni wtedy, kiedy kaza Kasjuszowi
powiedzie: To nasza tylko, nie gwiazd naszych wina8. atwo mwi, gdy jest si
rzymskim legatem (albo Szekspirem!), ale nasze gwiazdy maj wiele win na sumieniu.

Skoro ju jestemy przy niedostatkach starego Willa, Paskie sowa o modej Hazel
przypominaj mi Sonet LV naszego Wieszcza, ktry oczywicie zaczyna si od sw:
Marmur i ksit posgi zocone / Krcej y bd ni ten wiersz potny / I janiej zalnisz
w me rymy wprawiony / Ni klejnot, ktry czas wreszcie zwyciy9. (Dygresja: co za
gnojek z tego czasu. Wszystko psuje). To adny wiersz, ale kamliwy. Rzeczywicie
pamitamy wielki poemat Szekspira, ale c zapamitalimy na temat osoby, ktr
upamitnia? Nic. Prawdopodobnie by to mczyzna, a caa reszta to jedynie domysy.
Szekspir bardzo mao nam przekazuje na temat czowieka, ktrego pogrzeba w swoim
lingwistycznym sarkofagu. (Prosz rwnie zauway, e gdy mwimy o literaturze,
uywamy czasu teraniejszego. Gdy mwimy o zmarych, nie jestemy ju tak uprzejmi). Nie
mona zapewni niemiertelnoci zmarym, piszc o nich. Jzyk grzebie, ale nie wskrzesza.
(Wyjawi pewn tajemnic: nie ja pierwszy czyni t obserwacj. Polecam wiersz MacLeisha
Nie marmur i ksit posgi zocone, ktry zawiera bohaterski wers: Powiadam, umrzesz i
nikt ci nie wspomni).

Odbiegem od tematu, ale oto kwintesencja tych dywagacji: martwi widzialni s tylko
przez potworne, pozbawione powiek oczy pamici. ywi, dziki Bogu, zachowuj zdolno
zaskakiwania i rozczarowywania. Paska Hazel yje, Waters, i nie wolno Panu swoj wol
tamsi jej decyzji, zwaszcza decyzji przemylanej. Ona chce Panu oszczdzi blu, a Pan
powinien jej na to pozwoli. By moe logika modej Hazel do Pana nie przemawia, ale
wdruj przez ten pad ez duej ni Pan i z mojego punktu widzenia ona naprawd nie jest
szalona.



Z powaaniem
Peter van Houten

To rzeczywicie napisa on. Polizaam palec, przesunam nim po papierze i atrament
odrobin si rozmaza, dajc dowd, e jest zupenie prawdziwy.

- Mamo - powiedziaam niezbyt gono, ale to wystarczyo. Ona zawsze czekaa.
Wetkna gow przez uchylone drzwi.

- Dobrze si czujesz, sonko?

- Moemy zadzwoni do doktor Marii z pytaniem, czy podr na inny kontynent mnie
zabije?

8 William Szekspir, Juliusz Cezar, prze. Leon Ulrich, Krakw 1895.

9 William Szekspir, Sonet LV, prze. Maciej Somczyski, Krakw 2000.



8

Kilka dni pniej odbya si wielka narada Zespou do Walki z Rakiem. Co jaki czas
grupa lekarzy, pracownikw spoecznych, fizjoterapeutw i innych siadaa wok duego
stou w sali konferencyjnej i omawiaa moj sytuacj. (Nie t zwizan z Augustusem
Watersem czy z Amsterdamem. Zwizan z chorob).

Narad prowadzia doktor Maria. Gdy przyszam, serdecznie mnie przytulia. Lubia
przytula.

Chyba czuam si troch lepiej. Sypiaam ca noc z ­BiPAP-em, przez co moje
puca funkcjonoway niemale normalnie, cho przecie nie pamitam tak naprawd, jak
funkcjonuj normalne puca.

Wszyscy zebrani ostentacyjnie wyczyli pagery i inne urzdzenia, dajc do
zrozumienia, e koncentruj si wycznie na mnie. Doktor Maria powiedziaa:

- Dobra nowina jest taka, e Phalanxifor nadal hamuje wzrost guzw, ale oczywicie
obserwujemy powane problemy z gromadzeniem si pynu w pucach. Pytanie wic brzmi:
jak taktyk powinnimy obra dalej?

A potem spojrzaa na mnie, jakby czekaa na odpowied.

- Hm - odezwaam si - wydaje mi si, e nie jestem najbardziej odpowiedni osob w
tym gronie, by udzieli kompetentnej odpowiedzi.

Umiechna si.

- Susznie. Liczyam na to, e doktor Simons zabierze gos. Panie doktorze?

To by jaki kolejny onkolog.

- C, wiemy na podstawie innych przypadkw, e wikszo guzw w kocu
zaczyna si rozwija mimo stosowania Phalanxiforu, ale wwczas obserwowalibymy ich
wzrost na aktualnych skanach. Poniewa niczego takiego nie wida, na pewno jeszcze do tego
nie doszo.

J e s z c z e, pomylaam.

Doktor Simons postuka w st palcem wskazujcym.

- Panuje tu opinia, e Phalanxifor powiksza obrzk, ale uwaam, e stanlibymy w
obliczu o wiele powaniejszych problemw, gdybymy przestali go stosowa.

Doktor Maria dodaa:

- Tak naprawd nie znamy odlegych skutkw dziaania Phalanxiforu. Niewiele osb
przyjmowao go tak dugo jak ty.

- A zatem nic nie zrobimy?

- Bdziemy trzyma kurs - zaproponowaa doktor Maria - lecz musimy te
przeciwdziaa obrzkowi. - Z jakiego powodu poczuam mdoci, jakbym miaa zaraz
zwymiotowa. Zawsze nienawidziam spotka Zespou do Walki z Rakiem, ale to dzisiejsze
byo wyjtkowo okropne. - Twoja choroba si nie wycofa, Hazel. Ale znamy ludzi, ktrzy
yli z nowotworem o tym stopniu zaawansowania przez dugi czas. - (Nie pytaam, co
oznacza dugi czas. Ju raz popeniam ten bd). - Wiem, e po pobycie na oddziale
intensywnej opieki moesz odbiera to inaczej, lecz wzrost poziomu pynu naprawd daje si
kontrolowa, przynajmniej na razie.

- A nie mona mi po prostu przeszczepi puca czy co w tym rodzaju? - zapytaam.

Doktor Maria zacisna usta w wsk kresk.

- Niestety nie zostaniesz uznana za odpowiedni kandydatk do transplantacji -
powiedziaa. Zrozumiaam: nie ma sensu marnowa dobrych puc na beznadziejny przypadek.
Kiwnam gow, starajc si nie okaza, e ten komentarz mnie urazi. Tato zacz
popakiwa. Nie patrzyam na niego, ale nikt nic nie mwi przez duszy czas, wic jego
kanie byo jedynym dwikiem w pomieszczeniu.

Nienawidziam sprawia mu przykroci. Nie zawsze o tym pamitaam, lecz
nieubagana prawda bya taka: by moe cieszyli si, e jestem z nimi, ale byam te alf i
omeg ich cierpienia.

Tu przed Cudem, kiedy leaam na oddziale intensywnej terapii i wygldao na to, e
umr, a mama mi powtarzaa, e nic nie szkodzi, jeli si poddam, wic prbowaam si
podda, lecz moje puca cigle walczyy o powietrze, mama wypakaa w pier taty co, czego
wolaabym nie usysze, i mam nadziej, e ona nigdy nie dowie si, i to syszaam.

- Nie bd ju mam.

Porzdnie mnie to wypatroszyo.

Przez ca narad Zespou Rakowego nie mogam przesta myle o tamtych sowach.
Nie mogam wyrzuci z gowy brzmienia jej gosu, kiedy to mwia, jakby nigdy ju nie
miaa doj do siebie, co zapewne byo prawd.

W kadym razie ostatecznie postanowilimy postpowa tak jak dotychczas, tylko
czciej odciga pyn. W kocu zapytaam, czy mog pojecha do Amsterdamu, a doktor
Simons naprawd i dosownie wybuchn miechem. Za to doktor Maria powiedziaa:

- A dlaczego nie?

Doktor Simons powtrzy z niedowierzaniem:

- Dlaczego nie?

I doktor Maria oznajmia:

- No wanie, nie rozumiem, dlaczego nie. Przecie w samolotach maj tlen.

Doktor Simons zapyta:

- I zrobi odpraw BiPAP-a?

A doktor Maria odrzeka:

- Tak, albo przygotuj dla niej wasnego.

- Mamy wysa pacjentk - i to najlepiej rokujc chor leczon Phalanxiforem - w
miejsce odlege o osiem godzin lotu od najbliszego lekarza zaznajomionego z jej
przypadkiem? To proszenie si o katastrof.

Doktor Maria wzruszya ramionami.

- Oznacza to pewne ryzyko - przyznaa, a potem zwrcia si do mnie sowami: - Ale
to twoje ycie.

* * *

Cho nie do koca. W drodze powrotnej do domu rodzicie ustalili: nie pojad do
Amsterdamu, dopki lekarze nie uznaj, e bdzie to cakowicie bezpieczne.

Augustus zadzwoni tego wieczoru po kolacji. Leaam ju w ku - w tamtym
okresie chodziam spa tu po kolacji - podparta miliardem poduszek i z laptopem na
kolanach.

Powitaam go sowami:

- Ze wieci.

A on na to:

- Kurka, co znowu?

- Nie mog jecha do Amsterdamu. Jeden z moich lekarzy uwaa, e to zy pomys.

Milcza przez chwil.

- Boe. Mogem sam za wszystko zapaci. Powinienem by ci zabra do
Amsterdamu prosto z Funky Bones.

- Ale wtedy zapewne miaabym miertelny atak niedotlenienia w Amsterdamie, a
moje ciao wrcioby do domu w adowni samolotu - zauwayam.

- No tak - zgodzi si - ale zanim do tego by doszo, dziki mojemu wspaniaemu
romantycznemu gestowi mgbym uprawia seks.

Wybuchnam szczerym miechem - tak szczerym, e poczuam, w ktrym miejscu
klatki piersiowej miaam dren.

- miejesz si, bo to prawda - uzna.

Zamiaam si jeszcze goniej.

- To prawda!

- Zapewne nie - odrzekam, ale po chwili dodaam: - Cho nigdy nic nie wiadomo.

Jkn ze smutkiem.

- Umr jako prawiczek.

- Jeste prawiczkiem? - spytaam ze zdumieniem.

- Hazel Grace - zacz - masz dugopis i kawaek kartki? - Potwierdziam. - Dobrze.
Narysuj, prosz, kko. - Wykonaam polecenie. - A teraz narysuj w nim mniejsze kko. -
Zrobiam to. - Wikszy okrg to prawiczki, a mniejszy to siedemnastoletni kolesie z jedn
nog.

Znw si zamiaam, po czym wyznaam, e nawizywanie wikszoci kontaktw
towarzyskich w szpitalach dziecicych te nie sprzyja rozwizoci, a potem rozmawialimy o
zdumiewajco byskotliwej uwadze Petera van Houtena, e czas jest zwykym gnojkiem.
Cho leaam u siebie w ku, a on by w swojej piwnicy, wydawao si, e przebywamy
razem w tej trzeciej autonomicznej przestrzeni. Naprawd bardzo lubiam odwiedza z nim to
miejsce.

Potem rozczyam si, a rodzice przyszli do mojego pokoju, i cho ko nie byo
wystarczajco due dla naszej trjki, pooyli si po obu stronach i obejrzelimy razem
ANTM na moim maym telewizorku. Ta dziewczyna, ktrej nie lubiam, Selena, odpada z
programu, co z jakiego powodu naprawd mnie uszczliwio. Potem mama podczya mnie
do BiPAP-a i otulia kodr, a tato pocaowa w czoo, drapic zarostem. Nastpnie
zamknam oczy.

Bardzo mnie irytowao, kiedy BiPAP przejmowa kontrol nad moim oddechem.
Natomiast uwielbiaam to, e wydawa te wszystkie dwiki: omota przy kadym wdechu i
mrucza przy wydechu. Wyobraaam sobie, e jest smokiem i oddycha w takim samym
rytmie jak ja. Jakbym miaa swojego smoczego przyjaciela, ktry ley zwinity obok mnie i
zaley mu na mnie tak bardzo, e dostosowuje swj oddech do mojego. Mylaam o tym,
zapadajc w sen.

Nastpnego ranka wstaam pno. Obejrzaam telewizj w ku, sprawdziam maile,
a po jakim czasie zaczam pisa do Petera van Houtena o tym, e nie mog przyjecha do
Amsterdamu, ale przysigam na ycie mojej matki, e nigdy z nikim nie podziel si
informacjami na temat bohaterw jego ksiki, e nawet nie chc si dzieli, poniewa jestem
bardzo wielk egoistk, i czy mgby mi tylko zdradzi, czy Holenderski Tulippan jest
uczciwy, czy mama Anny wyjdzie za niego i co z chomikiem Syzyfem?

Nie wysaam tego maila. By zbyt aosny nawet jak na mnie.

Okoo trzeciej, kiedy uznaam, e Augustus ju powinien wrci ze szkoy, wyszam
do ogrdka i zadzwoniam do niego. Suchajc sygnau, siadam na trawie, ktra bya ju za
wysoka i poprzerastana mleczami. Kawaek dalej cigle staa moja dziecica hutawka, pod
ktr znajdowao si pytkie zagbienie wygrzebane podeszwami butw. Teraz zaroso
chwastami. Przypomniao mi si, jak tato przywiz wielk paczk z Toys R Us i wraz z
ssiadem zmontowa hutawk w ogrodzie. Upar si, e usidzie na niej pierwszy, eby
sprawdzi jej wytrzymao, i prawie j poama.

Niebo byo szare, niskie i brzemienne deszczem, cho jeszcze nie padao.
Rozczyam si, usyszawszy poczt gosow Augustusa, i pooyam telefon na ziemi obok.
Gapiam si na hutawk, mylc o tym, e oddaabym wszystkie dni choroby, ktre mi
zostay, za kilka dni zdrowia. Prbowaam sobie wmwi, e mogo by gorzej, e wiat to
nie instytucja do speniania ycze, e yj z rakiem, a nie umieram na niego, i e nie mog
pozwoli, by mnie zabi, zanim naprawd mnie zabije, a potem zaczam mrucze durna
durna durna durna durna durna bez przerwy, a dwik oderwa si od znaczenia. Nadal
mruczaam, kiedy Augustus oddzwoni.

- Cze - powiedziaam.

- Hazel Grace - odrzek.

- Cze - powtrzyam.

- Ty paczesz, Hazel Grace?

- Tak jakby.

- Dlaczego?

- Poniewa... chc jecha do Amsterdamu, eby van Houten powiedzia mi, co si
stao po zakoczeniu ksiki, i nie chc takiego ycia, poza tym przygnbia mnie niebo, no i
jeszcze chodzi o t star hutawk, ktr tato kupi, kiedy byam dzieckiem.

- Musz natychmiast zobaczy t star hutawk paczu - oznajmi. - Bd u ciebie za
dwadziecia minut.

* * *

Zostaam w ogrdku, poniewa mama zawsze niepokoia si, kiedy pakaam, co nie
zdarzao mi si zbyt czsto. Wiedziaam, e bdzie chciaa to omwi i zastanowi si, czy
nie powinnam zmieni lekw, a na sam myl o tej rozmowie robio mi si niedobrze.

Nie chodzi o to, bym miaa jakie niezwykle przejmujce, promienne wspomnienie
zdrowego ojca hutajcego zdrowe dziecko, ktre woa: Wyej, wyej, wyej!, czy jakiej
innej naadowanej metaforami chwili. Hutawka po prostu staa porzucona w ogrdku, dwa
mae siedziska zwisay smtnie i nieruchomo z poszarzaej deski, ksztatem przypominajc
narysowane dziecic rk umiechy.

Usyszaam, jak za moim plecami otwieraj si przesuwne szklane drzwi. Odwrciam
si. To by Augustus, ubrany w spodnie khaki i koszul w krat z krtkimi rkawami. Otaram
twarz i umiechnam si.

- Cze - powiedziaam.

Chwil trwao, zanim udao mu si usi na ziemi obok mnie. Wykrzywi si, gdy w
kocu niezbyt wdzicznie wyldowa na tyku.

- Cze - odpowiedzia. Zerknam na niego, ale on spoglda w gb ogrdka. -
Rozumiem, co masz na myli - wyzna, obejmujc mnie. - To cholernie smutna hutawka.

Pooyam mu gow na ramieniu.

- Dziki, e przyjechae.

- Zdajesz sobie spraw, e trzymajc mnie na dystans, nie zmniejszysz mojego
uczucia do ciebie?

- Nie?

- Wszelkie wysiki, by uchroni mnie przed tob, skazane s na porak - doda.

- Dlaczego? Dlaczego w ogle mnie lubisz? Nie do si wycierpiae? - zapytaam,
mylc o Caroline Mathers.

Gus nie odpowiedzia. Obejmowa mnie tylko, a ja czuam si jego palcw na lewym
ramieniu.

- Musimy co zrobi z t cholern hutawk - oznajmi. - Mwi ci, to
dziewidziesit dziewi procent problemu.

Gdy ju cakiem si uspokoiam, wrcilimy do domu i siedlimy tu obok siebie na
kanapie, z laptopem do poowy na jego (sztucznym) kolanie i do poowy na moim.

Wszed na stron o nazwie Za Darmo Bez Haczykw, gdzie mona zamieszcza
ogoszenia o rzeczach, ktre chce si odda. Zaczlimy razem tworzy.

- Nagwek? - zapyta.

- Hutawka poszukuje domu - podpowiedziaam.

- Rozpaczliwie samotna hutawka potrzebuje kochajcego domu - poprawi.

- Samotna, nieco pedofilska hutawka pragnie dziecicych tyeczkw - rozwinam
temat.

Wybuchn miechem.

- Wanie dlatego!

- Co?

- Wanie dlatego ci lubi. Wiesz, jak rzadko mona spotka atrakcyjn dziewczyn,
ktra tworzy przymiotnikow wersj sowa pedofil? Tak ci pochania bycie sob, e nie
masz nawet pojcia, jaka jeste nadzwyczajna.

Gboko odetchnam przez nos. Zawsze brakowao mi powietrza, ale w tym
szczeglnym momencie byo to wyjtkowo odczuwalne.

Pisalimy ogoszenie razem, poprawiajc si nawzajem w trakcie. W kocu
zdecydowalimy si na nastpujc wersj:

Rozpaczliwie samotna hutawka poszukuje kochajcego domu

Hutawka ogrodowa, porzdnie zuyta, lecz o zdrowej konstrukcji, szuka nowego
domu. Twrz wspomnienia ze swoim dzieckiem lub dziemi, aby pewnego dnia spojrzay na
ogrd i poczuy sentymentalny bl rwnie dotkliwy jak ja dzisiejszego popoudnia. Wszystko
jest kruche i ulotne, drogi czytelniku, lecz z t hutawk twoje dziecko zostanie wprowadzone
we wzloty i upadki ludzkiego ycia agodnie oraz bezpiecznie. By moe przyswoi sobie
rwnie najwaniejsz lekcj: niewane, jak mocno si odbijasz, niewane, jak wysoko
wzlatujesz, nigdy nie uda ci si zrobi penego obrotu.

Hutawka obecnie przebywa w pobliu Osiemdziesitej Trzeciej i Spring Mill.

* * *

Potem na chwil wczylimy telewizor, ale nie znalelimy niczego ciekawego,
przyniosam wic Cios udrki ze stolika nocnego i Augustus Waters czyta mi, a mama
przysuchiwaa si, przygotowujc kolacj.

- Szklane oko mamy zwrcio si do rodka... - zacz Augustus. W miar jak
czyta, zakochiwaam si w nim tak, jakbym zapadaa w sen: najpierw powoli, a potem nagle i
cakowicie.

Kiedy sprawdziam maile godzin pniej, okazao si, e jest bardzo wielu
starajcych si o hutawk. W kocu wybralimy faceta, ktry nazywa si Daniel Alvarez i
doczy zdjcie trjki swoich dzieci grajcych na komputerze opatrzone podpisem: Chc
tylko, by wyszy wreszcie na dwr. Odpisaam mu, e moe zabra hutawk, kiedy zechce.

Augustus zapyta, czy mam ochot wybra si z nim na grup wsparcia, ale byam
naprawd wyczerpana po cikim dniu chorowania na raka, wic spasowaam. Siedzielimy
razem na kanapie, a on podcign si, eby wsta, nastpnie z impetem opad na siedzenie i
ukradkiem pocaowa mnie w policzek.

- Augustusie! - zawoaam.

- To by czysto przyjacielski pocaunek - zapewni. Znw odepchn si od siedziska,
ale tym razem naprawd wsta, a potem podszed do mojej mamy i powiedzia: - Ciesz si,
e mogem si z pani spotka. - Mama otworzya ramiona, eby go obj, a on pochyli si i
zoy causa na jej policzku. Odwrci si do mnie: - Widziaa? - zapyta.

Poszam do ka tu po kolacji, a BiPAP odci mnie od wiata poza moim pokojem.

Nigdy wicej nie widziaam tej hutawki.

Spaam dugo, ponad dziesi godzin, moe z powodu powolnego zdrowienia, a moe
dlatego, e sen zwalcza raka albo te dlatego, e byam nastolatk, ktra nie musiaa wstawa
o adnej okrelonej godzinie. Nie czuam si jeszcze na siach, eby pj na zajcia w MCC.
Kiedy w kocu nabraam chci, by co zrobi, wyjam dysz BiPAP-a z nosa, zaoyam
wsy od butli z tlenem, odkrciam j, a nastpnie wygrzebaam laptopa spod ka, gdzie go
schowaam poprzedniego wieczoru.

Dostaam mail od Lidewij Vliegenthart.

Droga Hazel!

Otrzymaam od Fundacji Jestem Dinem wiadomo, e przyjedziecie do nas wraz z
Augustusem Watersem i Twoj mam 4 maja. To ju tylko tydzie! Jestemy z Peterem
zachwyceni i nie moemy si doczeka, kiedy Was poznamy. Wasz hotel, Filosoof, znajduje
si tylko jedn przecznic od domu Petera. Moe powinnimy da Wam dzie na odpoczynek
po podry? Zatem jeli to Wam odpowiada, spotkajmy si w domu Petera 5 maja rano, moe
o dziesitej. Wypijemy kaw, on odpowie na Wasze pytania dotyczce ksiki, a potem moe
zwiedzimy jakie muzeum albo Dom Anny Frank?



Serdecznie pozdrawiam
Lidewij Vliegenthart
Asystentka Petera van Houtena, Autora Ciosu udrki

- Mamo - powiedziaam. Nie zareagowaa. - MAMO! - krzyknam. Nic. Jeszcze raz
goniej: - MAMO!

Wbiega, trzymajc pod pachami wytarty rowy rcznik, caa mokra i wyranie
spanikowana.

- Co si dzieje?

- Nic. Przepraszam, nie wiedziaam, e bierzesz prysznic - wyjaniam.

- Kpiel - sprostowaa. - Ja tylko... - Zamkna oczy. - Prbowaam wzi krtk
kpiel. Przepraszam. Co si dzieje?

- Moesz zadzwoni do Dinw i zawiadomi ich, e podr si nie odbdzie?
Dostaam wanie maila od asystentki Petera van Houtena. Ona myli, e przyjedziemy.

Uoya usta w ciup i odwrcia wzrok.

- O co chodzi? - zapytaam.

- Nie mog nic mwi, dopki ojciec nie wrci do domu.

- O co chodzi? - powtrzyam.

- Podr si odbdzie - wyjawia w kocu. - Doktor Maria zadzwonia do nas wczoraj
wieczorem i przekonaa nas, e powinna y swoim...

- MAMO, TAK BARDZO CI KOCHAM! - wrzasnam, a ona podesza do ka i
pozwolia, ebym j obja.

Napisaam do Augustusa SMS-a, bo wiedziaam, e jest w szkole.

Nadal masz czas 3 maja?:-)

Odpisa natychmiast:

Nigdy nie miaem go wicej.

Jeeli bd ya jeszcze tylko tydzie, poznam niezapisane tajemnice mamy Anny i
Holenderskiego Tulippana. Zerknam w d.

- Lepiej wecie tyek w troki - wyszeptaam do moich beznadziejnych puc.



9

Dzie przed wyjazdem do Amsterdamu wybraam si na grup wsparcia po raz
pierwszy, od kiedy poznaam Augustusa. Obsada w Dosownym Sercu Jezusa nieco si
przetasowaa. Przyszam wczeniej, tak e Lida, silna jak bylina dziewczyna po nowotworze
wyrostka robaczkowego, moga mi przekaza biece informacje, podczas gdy ja, opierajc
si o st, jadam kupione w spoywczym kruche czekoladowe ciasteczka.

Zmar dwunastoletni Michael chory na biaaczk. Ciko walczy, powiedziaa mi
Lida, jakby bya inna metoda walki. Wszyscy pozostali nadal jako yli. Ken po
nawiet­laniach by NEC. Lucas mia nawrt, co powiedziaa ze smutnym umiechem i
lekkim wzruszeniem ramion, tak jak mwi si o tym, e alkoholik znw podda si naogowi.

Sodka, pucuowata dziewczynka podesza do stou, powiedziaa: Cze do Lidy, a
mnie przedstawia si jako Susan. Nie wiedziaam, na co choruje, ale miaa blizn od boku
nosa do wargi i w poprzek policzka. Prbowaa zamaskowa j makijaem, ale w ten sposb
tylko bardziej zwrcia na ni uwag. Troch mi brakowao tchu od dugiego stania, wic
owiadczyam:

- Musz usi.

I wtedy otworzya si winda, z ktrej wysiedli Isaac z mam. Mia ciemne okulary,
jedn rk trzyma mam pod rami, a w drugiej nis lask.

- Hazel z grupy wsparcia, nie Monica - odezwaam si, kiedy podszed bliej, a on
umiechn si i odpowiedzia:

- Hej, Hazel. Jak leci?

- Dobrze. Zrobia si ze mnie nieza laska, od kiedy stracie wzrok.

- Nie wtpi - odrzek. Mama podprowadzia go do krzesa, pocaowaa w czubek
gowy i zawrcia do windy. Isaac dotykiem odnalaz krzeso i usiad. Ja usadowiam si
obok.

- A jak u ciebie?

- W porzdku. Ciesz si, e wrciem ju do domu. Gus mwi, e leaa na
intensywnej terapii?

- Tak - potwierdziam.

- Cholera.

- Teraz czuj si o wiele lepiej - zapewniam go. - Jad jutro z Gusem do
Amsterdamu.

- Wiem. Jestem na bieco z twoim yciem, bo Gus nie mwi o niczym innym.

Umiechnam si. Patrick odchrzkn i zaproponowa:

- Moe wszyscy usidziemy? - Pochwyci mj wzrok. - Hazel! - zawoa. - Tak si
ciesz, e ci widz!

Wszyscy usiedli i Patrick po raz kolejny zacz opowiada o swoim braku jaj, a ja
popadam w rutyn charakterystyczn dla spotka grupy wsparcia: komunikowanie si
westchnieniami z Isaakiem, wspczucie wszystkim obecnym, a take nieobecnym,
wycofywanie si z rozmowy, eby skupi si na kopotach z oddechem i na blu. wiat toczy
si dalej, jak zwykle, bez mojego aktywnego udziau. Ocknam si z zadumy dopiero
wwczas, gdy kto wypowiedzia moje imi.

To bya Silna Lida. Lida w remisji. Jasnowosa, zdrowa, krzepka Lida, ktra trenowaa
w szkolnej druynie pywackiej. Lida, pozbawiona tylko wyrostka robaczkowego, wymwia
moje imi:

- Hazel jest dla mnie wzorem, naprawd. Po prostu toczy swoj bitw, wstaje co rano i
bez sowa skargi rusza na wojn. Jest silna. Jest o wiele silniejsza ode mnie. Chciaabym mie
tyle siy co ona.

- Hazel? - zwrci si do mnie Patrick. - Jak si z tym czujesz?

Wzruszyam ramionami i spojrzaam na Lid.

- Oddam moj si za twoj remisj. - Ju gdy to mwiam, ogarno mnie poczucie
winy.

- Lidzie chyba nie o to chodzio - zauway Patrick. - Sdz, e ona...- Ale ja ju
przestaam sucha.

Po modlitwie za ywych i niekoczcej si litanii zmarych (z Michaelem
wymienionym na kocu) chwycilimy si za rce i powiedzielimy:

- Bd dzi y najlepiej, jak potrafi!

Lida natychmiast pospieszya do mnie z przeprosinami i wyjanieniami.

- Nie, nie, naprawd nic si nie stao - powiedziaam, zbywajc j machniciem rki, i
zwrciam si do Isaaca: - Zechcesz mi towarzyszy na gr?

Uj mnie pod rami. Ruszyam w stron windy, wdziczna za pretekst, dziki
ktremu nie musiaam wspina si po schodach. Prawie dotarlimy do windy, kiedy
dostrzegam jego mam w kcie Dosownego Serca.

- Tu jestem - powiedziaa do Isaaca, a on puci moje rami i chwyci jej, po czym
zapyta:

- Masz ochot do mnie wpa?

- Jasne - odrzekam. Byo mi go al. Cho nienawidziam, kiedy ludzie okazywali mi
lito, nie mogam zapanowa nad swoim wspczuciem dla niego.

Isaac mieszka w niewielkim domu w stylu rancho w Meridian Hills niedaleko tej
ekskluzywnej, prywatnej szkoy. Mama posza do kuchni przygotowa kolacj, a my
usiedlimy w salonie. Isaac zapyta, czy mam ochot zagra.

- Pewnie - zgodziam si. Poprosi wic o pilota. Uruchomi telewizor, a potem
podczony do niego komputer. Ekran nadal by czarny, ale po kilku sekundach odezwa si
gboki gos:

- Gra Deception. Jeden gracz czy dwch?

- Dwch - odpowiedzia Isaac. - Pauza. - Zwrci si do mnie. - Czsto grywam w to z
Gusem, ale on doprowadza mnie do szau, bo jako gracz ma silne tendencje samobjcze. Zbyt
agresywnie usiuje chroni ludno cywiln i w ogle.

- Wiem - przyznaam, wspominajc Wieczr Niszczenia Pucharw.

- Koniec pauzy - oznajmi Isaac.

- Gracz pierwszy, prosz o identyfikacj.

- Oto bardzo seksowny gos gracza pierwszego - powiedzia Isaac.

- Gracz drugi, prosz o identyfikacj.

- Chyba ja jestem graczem drugim - odezwaam si.

Sierant sztabowy Max Mayhem i szeregowy Jasper Jacks budz si w ciemnym,
pustym pomieszczeniu o powierzchni mniej wicej ptora metra kwadratowego.

Isaac wskaza na telewizor, jakbym miaa z nim rozmawia.

- Hm - zafrasowaam si. - Czy jest tam jaki wcznik wiata?

Nie.

- Czy s drzwi?

Szeregowy Jacks lokalizuje drzwi. S zamknite.

- Na framudze ley klucz - wczy si Isaac.

Tak.

- Mayhem otwiera drzwi.

Nadal panuje absolutna ciemno.

- Wyjmij n - poleci Isaac.

- Wyjmij n - poleciam ja.

Jaki dzieciak - chyba brat Isaaca - wypad z kuchni. Mia okoo dziesiciu lat, by
silny i tryska energi. Pokona w podskokach cay salon, a potem krzykn, cakiem udatnie
naladujc gos Isaaca:

- ZABIJ SI!

Sierant Mayhem przykada n do szyi. Czy na pewno....

- Nie - zaoponowa Isaac. - Pauza. Graham, nie zmuszaj mnie, ebym przetrzepa ci
tyek. - Graham zamia si wesoo i poskaka korytarzem w gb domu.

Potem Isaac i ja, czyli Mayhem i Jack, po omacku brnlimy przez jaskini, a
natknlimy si na faceta, ktrego zadgalimy, po tym jak wycisnlimy z niego informacje,
e znajdujemy si w ukraiskim wizieniu, usytuowanym w jaskini ponad ptora kilometra
pod powierzchni ziemi. Szlimy dalej, a efekty dwikowe - ryczca podziemna rzeka, gosy
mwice po ukraisku lub po angielsku z silnym akcentem - prowadziy nas przez jaskini,
cho nadal nie byo niczego wida. Po godzinie usyszelimy woanie jakiego zrozpaczonego
winia, bagajcego:

- Boe, pomcie mi. Boe, pomcie mi!

- Pauza - powiedzia Isaac. - W tym miejscu Gus zawsze upiera si, eby odnale
tego czowieka, mimo e to uniemoliwia wygran, a tak naprawd jedynym sposobem, aby
go uwolni, jest wygranie gry.

- Tak, traktuje gry komputerowe zbyt powanie - zgodziam si. - Odrobin za bardzo
ceni metafory.

- Lubisz go? - zapyta Isaac.

- Oczywicie. Jest super.

- Ale nie chcesz z nim chodzi?

Wzruszyam ramionami.

- To skomplikowane.

- Wiem, o co ci chodzi. Nie chcesz go obarczy czym, z czym sobie nie poradzi. Nie
chcesz, by by twoj Monic.

- Moe - zgodziam si. Ale nie o to chodzio. Prawda bya taka, e nie chciaam by
jego Isaakiem. - Naley odda sprawiedliwo Monice - dodaam - i przyzna szczerze, e to,
co ty jej zrobie, te nie byo mie.

- A co ja jej zrobiem? - zapyta obronnym tonem.

- No wiesz, stracie wzrok i tak dalej.

- Ale to nie moja wina - obruszy si.

- Nie mwi, e to twoja wina. Mwi, e to nie byo mie.



10

Mogymy zabra ze sob tylko jedn walizk. Ja nie daabym rady nic nie, a mama
upara si, e nie bdzie dwigaa dwch sztuk bagau, musiaymy wic bezlitonie walczy
o miejsce w czarnej walizce, ktr rodzice dostali w prezencie lubnym milion lat temu.
Walizka ta miaa spdzi ycie na podrach do egzotycznych miejsc, ale skoczya na
eskapadach tam i z powrotem do Dayton, gdzie Morris Property, Inc., miao swj oddzia,
ktry tato czsto odwiedza.

Przekonywaam mam, e naley mi si wicej ni poowa walizki, bo przecie beze
mnie i mojego raka nigdy nie pojechaybymy do Amsterdamu. Mama kontrargumentowaa,
e skoro jest dwukrotnie ode mnie wiksza, to potrzebuje wicej materiau, eby zachowa
skromno, wic zasuguje na co najmniej dwie trzecie przestrzeni.

W kocu obie przegraymy. Tak to ju jest.

Samolot wylatywa dopiero w poudnie, ale mama obudzia mnie ju o wp do
szstej, wczajc wiato i krzyczc: AMSTERDAM!. Biegaa cay ranek, sprawdzajc,
czy zapakowaymy adaptery do gniazdek europejskich, i czterokrotnie si upewniajc, czy
zabraymy odpowiedni zapas zbiornikw z tlenem na drog, czy s pene i tak dalej.
Tymczasem ja spokojnie zwlekam si z ka i woyam Strj na Wyjazd do Amsterdamu
(dinsy, row koszulk na ramiczkach i czarny rozpinany sweter, na wypadek gdyby w
samolocie byo zimno).

Przed szst pitnacie samochd by ju zapakowany, a mama upara si, ebymy
zjady niadanie z tat, cho ja miaam moralne opory, by je przed witem, z tej prostej
przyczyny, e nie jestem dziewitnastowiecznym rosyjskim chopem, ktry musi si
wzmocni przed caym dniem roboty w polu. W kadym razie prbowaam wmusi w siebie
jajka, podczas gdy rodzice z apetytem pochaniali domow wersj Egg McMuffinw, ktre
tak bardzo lubili.

- Dlaczego waciwie menu niadaniowe jest niadaniowe? - zapytaam ich. -
Dlaczego nie moemy zje curry na niadanie?

- Hazel, jedz.

- Ale dlaczego? - dopytywaam si. - Powanie: jak to si stao, e jajecznica zostaa
przypisana wycznie do niadania? Mona pooy bekon na kanapce i nikt nie wydziwia.
Ale gdy tylko na tej kanapce pojawi si jajko, bach!, nagle jest to kanapka niadaniowa.

Tato odpowiedzia z penymi ustami:

- Jak wrcisz, zjemy niadanie na obiad, zgoda?

- Ja nie chc niadania na obiad! - zaprotestowaam, odkadajc n i widelec na
prawie peny talerz. - Chc zje jajecznic na obiad bez tego miesznego przewiadczenia, e
posiek zoony z jajecznicy jest niadaniem, nawet jeeli pojawia si w porze obiadowej.

- Trzeba wybiera swoje yciowe batalie, Hazel - odezwaa si mama. - Ale jeli to
jest kwestia, o ktra zamierzasz walczy, bdziemy sta za tob murem.

- Spory kawaek za tob - doda tato, a mama wybuchna miechem.

Wiem, e to gupie, ale jako wspczuam jajecznicy.

Kiedy skoczyli je, tato umy naczynia i odprowadzi nas do samochodu.
Oczywicie rozpaka si i zoy na moim policzku mokry, kujcy pocaunek. Przycisn nos
do mojej skroni i wyszepta:

- Kocham ci. Jestem z ciebie taki dumny. - (Ciekawe dlaczego, pomylaam).

- Dziki, tato.

- Zobaczymy si za kilka dni, tak, soneczko? Tak bardzo ci kocham.

- Ja te ci kocham, tato. - Umiechnam si. - To tylko trzy dni.

Machaam do niego cay czas, kiedy mama wycofywaa samochd z podjazdu. A on
macha do mnie i paka. Przyszo mi na myl, e moe obawia si, i ju nigdy wicej mnie
nie zobaczy. Ale zapewne obawia si tego kadego ranka, gdy wychodzi z domu do pracy,
za ktr pewnie nie przepada.

Podjechaymy pod dom Augustusa. Mama chciaa, ebym czekaa w samochodzie i
odpoczywaa, ale i tak ruszyam za ni. Kiedy zbliyymy si do drzwi, usyszaam, e kto
w rodku krzyczy. Pocztkowo nawet nie przyszo mi na myl, e to moe by Gus, poniewa
ten krzyk w ogle nie przypomina jego niskiego pomruku, ale w tym momencie gos bdcy
niewtpliwie przekrcon wersj jego gosu zawoa: PONIEWA TO MOJE YCIE,
MAMO! ONO NALEY DO MNIE!. Moja mama natychmiast obja mnie za ramiona i
szybko zawrcia do samochodu, a ja si zdziwiam:

- Co si dzieje?

- Nie wypada podsuchiwa, Hazel - odrzeka.

Wsiadymy do auta, a ja wysaam Augustusowi SMS-a, e czekamy pod domem i
eby wyszed, kiedy bdzie gotowy.

Przez chwil wpatrywaymy si w dom. Dziwne w domach jest to, e zawsze
wygldaj tak, jakby w rodku nic si nie dziao, cho przecie tam toczy si wikszo
naszego ycia. Pomylaam, e moe to jest gwna funkcja architektury.

- No c - odezwaa si po chwili mama - chyba przyjechaymy sporo za wczenie.

- I mwi to osoba, ktra zwleka mnie z ka o wp do szstej - jknam. Mama
signa po kubek z kaw i upia yk. Mj telefon zabrzcza. Wiadomo od Augustusa.

Nie mog si zdecydowa, co woy. Wolisz mnie w polo czy w koszuli?

Odpowiedziaam:

W koszuli.

Trzydzieci sekund pniej otworzyy si frontowe drzwi i pojawi si w nich
umiechnity Augustus z torb na kkach. By ubrany w niebiesk jak niebo wyprasowan
koszul wpuszczon w dinsy. W ustach trzyma camela light. Mama wysiada, eby si z
nim przywita. Natychmiast wyj papierosa i odezwa si spokojnym gosem, do ktrego
przywykam:

- Ciesz si, e pani widz.

Obserwowaam ich w tylnym lusterku, dopki mama nie podniosa klapy baganika.
Chwil pniej Augustus otworzy drzwi i zaj si skomplikowan procedur, ktr musi
wykona czowiek z jedn nog, eby wsi na tylne siedzenie samochodu.

- Chcesz jecha z przodu? - zapytaam.

- Absolutnie nie - odrzek. - I witaj, Hazel Grace.

- Cze. Wszystko okay? - zapytaam.

- Okay - odpowiedzia.

- No to okay - uznaam.

Mama wsiada i zamkna drzwi.

- Nastpny przystanek: Amsterdam - oznajmia.

Co nie byo do koca prawd. Nastpnym przystankiem by parking na lotnisku, skd
autobusem pojechalimy na terminal, a potem elektrycznym pojazdem do hali odpraw. Kole
z obsugi stojcy na pocztku kolejki krzycza, e nasze bagae nie powinny zawiera
materiaw wybuchowych, broni palnej ani adnej cieczy o wadze powyej 80 gramw.

- Uwaga na marginesie: stanie w kolejce to forma opresji - zwrciam si do
Augustusa.

- wita racja - odrzek.

Zamiast podda si kontroli osobistej, postanowiam przej przez wykrywacz metalu
bez wzka, tlenu czy choby plastikowej rurki w nosie. Przejcie przez aparat rentgenowski
byo pierwszym od wielu miesicy krokiem bez butli i czuam si zdumiewajco, gdy taka
niczym nieobciona przekraczaam Rubikon, a milczenie maszynerii dowodzio, e jestem,
przynajmniej chwilowo, stworzeniem niemetalicznym.

Czuam fizyczn swobod, ktrej nie potrafi opisa, moe tylko tak, e kiedy byam
dzieckiem, miaam naprawd ciki plecak z ksikami, ktry wszdzie ze sob nosiam, a
gdy chodziam z nim odpowiednio dugo, to po zdjciu go miaam takie wraenie, jakbym
unosia si w powietrzu.

Po mniej wicej dziesiciu sekundach zaczo mi si wydawa, e moje puca stuliy
si w sobie niczym kwiaty o zmierzchu. Usiadam na szarej awce tu za wykrywaczem
metalu, prbujc zapa oddech. Wstrzsa mn wilgotny kaszel. Czuam si naprawd
nietgo, zanim wsy wrciy na swoje miejsce.

Ale nawet wwczas bolao. Bl by cigle obecny, wciga mnie do wewntrz,
domagajc si, bym go czua. Miaam wraenie, e budz si z tego blu tylko wtedy, gdy co
w wiecie zewntrznym nagle wymaga mojej uwagi lub komentarza. Mama przygldaa mi
si z trosk. Wanie co powiedziaa. Co ona takiego powiedziaa? Przypomniaam sobie.
Spytaa, co mi jest.

- Nic - odrzekam.

- Amsterdam! - prawie krzykna.

Umiechnam si.

- Amsterdam - odpowiedziaam. Wycigna do mnie rk i pomoga mi wsta.

Dotarlimy do bramki godzin przed por wejcia na pokad.

- Pani Lancaster, jest pani imponujco punktualn osob - zauway Augustus,
siadajc obok mnie w prawie pustej hali odlotw.

- C, to zasuga tego, e nie mam zbyt wielu zaj - wyjania mama.

- Ma pani ogromnie duo zaj - sprostowa, ale mnie przyszo do gowy, e gwnym
zajciem mamy jestem ja. No, bya jeszcze funkcja ony mojego taty - on nie bardzo sobie
radzi z takimi sprawami, jak banki, hydraulicy, gotowanie i wykonywanie jakichkolwiek
innych obowizkw ni praca dla Morris Property, Inc. - ale przede wszystkim byam ja.
Gwny motyw jej ycia i gwny motyw mojego ycia byy bardzo mocno ze sob zwizane.

Gdy siedzenia wok nas zaczy si zapenia, Augustus powiedzia:

- Zjem hamburgera, zanim wystartujemy. Przynie ci co?

- Nie - odpowiedziaam - ale naprawd doceniam to, e nie poddajesz si spoecznym
konwencjom niadaniowym.

Zaskoczony przekrzywi gow.

- Hazel zgbia problem zamknicia jajecznicy w niadaniowym getcie - wyjania
mama.

- To enujce, e wszyscy idziemy przez ycie, lepo akceptujc to, i jajecznica musi
by kojarzona wycznie z porankami.

- Chtnie to przedyskutuj - zgodzi si Augustus - ale teraz umieram z godu. Zaraz
wrc.

Poniewa Augustus nie pojawi si z powrotem po dwudziestu minutach, zapytaam
mam, czy nie sdzi, e co mu si stao, a ona na moment uniosa wzrok znad swojego
strasznego czasopisma i odrzeka:

- Pewnie poszed do ubikacji albo co w tym rodzaju.

Pracownica hali odlotw przysza wymieni mj zbiornik z tlenem na inny,
zapewniony przez lotnisko. Czuam si zawstydzona, gdy ta kobieta klczaa przede mn,
podczas gdy wszyscy na nas patrzyli, zajam si wic pisaniem SMS-a do Augustusa.

Nie odpowiedzia. Mama wyranie si nie przejmowaa, ale ja wyobraaam sobie
wszelkie moliwe wypadki, ktre mogyby przeszkodzi nam w wyprawie do Amsterdamu
(aresztowanie, uszkodzenie ciaa, zaamanie psychiczne) i w miar jak mijay kolejne minuty,
czuam, e co jest nie tak z moimi pucami w zupenie niezwizany z rakiem sposb.

Akurat gdy pani z kontroli biletw ogosia, e zaczn wpuszcza na pokad osoby,
ktre mog potrzebowa troch wicej czasu, i absolutnie wszyscy w hali spojrzeli prosto na
mnie, zobaczyam, e Augustus pospiesznie kutyka w nasz stron z torb z McDonalda w
rce i plecakiem przerzuconym przez rami.

- Gdzie si zgubie? - zapytaam.

- Bya totalnie duga kolejka, przepraszam - odrzek, podajc mi rk. Ujam j i
ruszylimy razem do bramki.

Czuam, e wszyscy si nam przygldaj i zastanawiaj si, co jest z nami nie tak, czy
to co nas zabije, i podziwiaj bohatersk postaw mojej mamy. Czasami to byo najgorsze w
chorowaniu na raka: fizyczne oznaki choroby separuj ci od ludzi. Bylimy nieodwracalnie
inni i nigdy nie odczuam tego bardziej dotkliwie ni wtedy, gdy w trjk szlimy przez pusty
samolot, a stewardesa wspczujco kiwaa gow, wskazujc nam nasz rzd prawie na
samym kocu, tu za skrzydem. Usiadam w rodku z Augustusem na fotelu przy oknie i
mam przy przejciu. Czuam si troch przytoczona przez mam, wic oczywicie
przysunam si bliej Augustusa, ktry od razu otworzy torb i rozpakowa burgera.

- Jeli chodzi o jajka - zacz - przypisanie ich do niadania nadaje im pewien walor
sakralny, prawda? Bekonem czy cheddarem moesz si poczstowa w kadej chwili, ale
jajecznica... ona ma swoj wag.

- To absurdalne - obruszyam si.

Ludzie zaczli rzdkiem wchodzi do samolotu. Nie chciaam na nich patrze, wic
odwrciam wzrok w drug stron, co oznaczao patrzenie na Augustusa.

- Twierdz tylko, e by moe jajecznica zostaa zamknita w niadaniowym getcie,
ale jednoczenie jest te wyjtkowa. Ma swoje miejsce i czas, jak koci.

- Bardzo si mylisz - zaprotestowaam. - Gosisz wyszyte ciegiem krzyykowym
sentymentalne prawdy z poduszek twoich rodzicw. Utrzymujesz, e krucha, rzadka rzecz
jest pikna tylko dlatego, e jest krucha i rzadka. Ale to kamstwo i wiesz o tym.

- Trudno ci pocieszy - uzna Augustus.

- atwa pociecha to adna pociecha - odparowaam. - Bye kiedy kruchym i rzadkim
kwiatem. Pamitasz to.

Przez chwil nic nie mwi.

- Wiesz, jak mnie uciszy, Hazel Grace.

- To moja powinno i mj przywilej - odpowiedziaam.

Zanim zerwaam z nim kontakt wzrokowy, wyzna:

- Suchaj, uciekem z hali odlotw. Kolejka w McDonaldzie nie by wcale taka duga.
Po prostu... Po prostu nie chciaem tam siedzie, bo wiedziaem, e wszyscy ci ludzie bd si
na nas gapili i w ogle.

- Przede wszystkim na mnie - dopowiedziaam. Po Augustusie nie byo wida, e na
cokolwiek chorowa, ale ja nosiam moj dolegliwo na zewntrz, i gwnie dlatego staam
si tak domatork. - Augustus Waters, wybitny charyzmatyk, wstydzi si siedzie obok
dziewczyny z butl tlenow.

- Nie wstydzi si - sprostowa. - Ludzie po prostu czasami mnie wkurzaj. A dzisiaj
nie chc si wkurza. - Po minucie sign do kieszeni i otworzy paczk papierosw.

Jakie dziewi sekund pniej blond stewardesa podesza do nas szybkim krokiem i
oznajmia:

- Prosz pana, nie wolno pali w tym samolocie. Zreszt w adnym samolocie nie
wolno.

- Ja nie pal - odpar, a papieros podskakiwa w jego ustach, gdy mwi.

- Ale...

- To metafora - wyjaniam. - Trzyma w zbach czynnik nioscy mier, ale nie daje
mu mocy, by zabija.

Stewardesa tylko przez chwil wygldaa na zbit z tropu.

- C, ta metafora jest niedozwolona podczas dzisiejszego lotu - odpowiedziaa. Gus
kiwn gow i schowa papierosa do pudeka.

W kocu samolot pokoowa na pas startowy i pilot powiedzia:

- Prosz przygotowa si do startu.

Nastpnie dwa ogromne silniki odrzutowe obudziy si z rykiem do ycia i zaczlimy
przyspiesza.

- Tak si czowiek czuje, jadc z tob samochodem - wyznaam, a on si umiechn,
ale milcza, mocno zaciskajc zby. - Okay?

Nabieralimy prdkoci, a Gus nagle chwyci podokietniki. Mia szeroko otwarte
oczy. Pooyam do na jego rce i spytaam:

- Okay?

Nie odpowiedzia, wpatrywa si tylko we mnie tymi szeroko otwartymi oczami, wic
zapytaam:

- Boisz si lata?

- Powiem ci za chwil - odrzek. Dzib samolotu unis si i wzbilimy si w
powietrze. Gus wyjrza przez okno i patrzy, jak planeta pod nami maleje, a ja poczuam, e
jego do pod moj si odpra. Zerkn na mnie, a potem znw przez okno.

- Lecimy - oznajmi.

- Nigdy przedtem nie podrowae samolotem?

Pokrci gow.

- PATRZ! - niemale krzykn, wskazujc za okno.

- Tak - potwierdziam - widz. Zdaje si, e jestemy w samolocie.

- W CAEJ HISTORII LUDZKOCI NIC NIGDY TAK NIE WYGLDAO -
oznajmi. Jego entuzjazm by uroczy. Nie mogam si powstrzyma i pocaowaam go w
policzek.

- Tak dla twojej wiadomoci, ja tu cigle jestem - wtrcia mama. - Siedz obok
ciebie. Ja, twoja matka. Ktra trzymaa ci za rczk, gdy stawiaa pierwsze kroki.

- To by czysto przyjacielski gest - przypomniaam jej i odwrciam si, eby j te
pocaowa w policzek.

- A nie wydawa si taki - mrukn Gus na tyle gono, bym usyszaa. Gdy spod
oblicza Augustusa Wielkiego Gestu i Gbokiej Metafory wyania si zaskoczony,
podekscytowany i niewinny Gus, dosownie nie umiaam mu si oprze.

Najpierw odbylimy krtk podr do Detroit, a tam may elektryczny autobus
przewiz nas na lot do Europy. Samolot do Amsterdamu by wyposaony w telewizory
umieszczone w oparciach foteli i gdy tylko znalelimy si nad chmurami, tak je ustawilimy
z Augustusem, ebymy mogli oglda rwnoczenie t sam komedi romantyczn. Ale
cho z idealn synchronizacj nacisnlimy wczniki, jego film ruszy kilka sekund przed
moim, wic w kadym zabawnym momencie on wybucha miechem w chwili, gdy u mnie
dopiero pada art.

Wielki plan mamy zakada, e przepimy kilka ostatnich godzin lotu, i kiedy
wyldujemy o smej rano, ruszymy w miasto gotowi chon ycie wszystkimi zmysami czy
co w tym rodzaju. A zatem gdy skoczy si film, wszyscy w trjk zaylimy tabletki
nasenne. Mama pada w cigu kilku sekund, lecz my chcielimy jeszcze chwil popatrze
przez okno. Dzie by pogodny i cho nie widzielimy zachodzcego soca, widzielimy, jak
reaguje na nie niebo.

- Boe, jak piknie - powiedziaam, gwnie do siebie.

- Wschodzce soce zbyt jaskrawe dla jej gasncych oczu - Augustus zacytowa
Cios udrki.

- Ale ono nie wschodzi - zaprotestowaam.

- Gdzie wschodzi - odpowiedzia, a po chwili doda: - Uwaga na marginesie: byoby
wspaniale polecie superszybkim samolotem, ktry mgby przez jaki czas ciga wschd
soca dookoa ziemi.

- I yabym wtedy duej. - Spojrza na mnie krzywo. - No wiesz, z powodu
wzgldnoci czasu i tak dalej. - Nadal wyglda, jakby nie rozumia. - Starzejemy si wolniej,
jeli ruszamy si szybciej zamiast sta w miejscu. Dlatego dla nas czas teraz pynie wolniej
ni dla ludzi na ziemi.

- Ach, te laski z collegeu! - zaartowa. - Straszne z nich mdrale.

Wzniosam oczy w gr. Stukn swoim (prawdziwym) kolanem w moje, a ja mu
oddaam.

- Jeste picy? - zapytaam.

- Ani troch - odrzek.

- No, ja te nie. - rodki nasenne i narkotyki nie dziaay na mnie tak jak na innych.

- Chcesz obejrze co jeszcze? - zapyta. - Maj tu film z Portman z jej okresu Hazel.

- Chc zobaczy co, czego ty nie widziae.

W kocu wczylimy 300, wojenny film o trzystu wojownikach, ktrzy broni Sparty
przed najazdem armii zoonej chyba z miliarda Persw. Wersja Augustusa znw zacza si
przed moj, wic po kilku minutach suchania: Au! i A to pech! za kadym razem, gdy
kogo zabito w jaki paskudny sposb, przechyliam si nad podokietnikiem i pooyam mu
gow na ramieniu, eby patrze na jego ekran i ebymy naprawd mogli oglda film
razem.

W 300 wystpowaa pokana gromadka pnagich, mocno naoliwionych,
muskularnych modziecw, wic nie by to bynajmniej widok bolesny dla oczu, ale gwnie
chodzio tam o bezsensowne machanie mieczem. Liczba ofiar miertelnych rosa, a ja nie
mogam do koca zrozumie, dlaczego Persowie s tacy li, a Spartanie tacy fantastyczni.
Wspczesno - by zacytowa Cios - specjalizuje si w bitwach, w ktrych nikt nie traci
niczego szczeglnie wartociowego, poza by moe yciem. I tak te byo w tym starciu
tytanw.

Pod koniec filmu gin prawie wszyscy. Potem nastpuje ten szalony moment, kiedy
Spartanie zaczynaj skada ciaa polegych, by wybudowa z nich mur. Martwi staj si
ogromn zapor pomidzy Persami a drog do Sparty. Bezwzgldno tego obrazu wydaa mi
si nieuzasadniona, wic odwrciam wzrok i spytaam Augustusa:

- Jak mylisz, ilu jest zmarych?

Zby mnie machniciem rki.

- Ciii. Ciii. Robi si wietnie.

Kiedy Persowie atakowali, musieli si wspina po murze polegych, na ktrego
szczycie Spartanie zajmowali dogodn pozycj. W miar wzrostu liczby trupw, ciana
mczennikw stawaa si coraz wysza i trudniejsza do zdobycia. Wszyscy machali
mieczami/wypuszczali strzay, rzeki krwi spyway zboczami Gry mierci i tak dalej.

Uniosam gow, eby odpocz od tej rzezi, i przez chwil obserwowaam, jak
Augustus oglda film. Nie mg pohamowa krzywego umiechu. Spojrzaam
przymruonymi oczami na mj ekran, na ktrym gra cia cig­le rosa. Gdy Persowie w
kocu pokonali Spartan, znw popatrzyam na Augustusa. Mimo e ci dobrzy wanie
przegrali, Gus wydawa si bardzo uradowany. Znw przytuliam twarz do jego ramienia, ale
nie otwieraam oczu, dopki bitwa cakiem si nie skoczya.

Kiedy pojawiy si napisy, Augustus zdj suchawki i powiedzia:

- Przepraszam, pochon mnie wzniosy gest skadania ofiar. Co mwia?

- Jak mylisz, ilu jest zmarych?

- To znaczy, ile fikcyjnych osb zgino w fikcyjnym filmie? Za mao - zaartowa.

- Nie, oglnie. Jak mylisz, ilu ludzi do tej pory zmaro?

- Tak si skada, e znam odpowied na to pytanie - odrzek. - Jest siedem miliardw
yjcych i okoo dziewidziesiciu omiu miliardw zmarych.

- Och - zdziwiam si. Mylaam, e skoro populacja ronie w takim tempie, to moe
ywych jest wicej ni wszystkich martwych razem wzitych.

- Wychodzi okoo czternastu zmarych na jedn yw osob - doda. Napisy leciay
dalej. Potrzeba sporo czasu, eby zidentyfikowa te wszystkie trupy. Nadal trzymaam gow
na ramieniu Augustusa. - Sprawdziem to kilka lat temu - wyjani. - Zastanawiaem si, czy
da si pamita o wszystkich. To znaczy, gdybymy si zorganizowali i przypisali pewn
liczb zmarych kademu ywemu, to czy wystarczyoby ywych, eby pamita o
wszystkich zmarych.

- I wystarczyoby?

- Jasne, kady moe wymieni czternastu zmarych. Ale my jestemy
niezorganizowanymi aobnikami, wic wielu z nas pamita Szekspira, a nikt czowieka, o
ktrym napisa Sonet LV.

- To prawda - zgodziam si.

Przez chwil panowaa cisza, a potem Gus zapyta:

- Chcesz poczyta?

Powiedziaam, e chtnie. Ja zajam si tym dugim poematem zatytuowanym
Skowyt na zajcia z poezji, a Gus po raz kolejny pogry si w Ciosie udrki.

Po chwili zapyta:

- Dobry jest?

- Wiersz? - upewniam si.

- Tak.

- wietny. Bohaterowie ykaj wicej prochw ni ja. A jak tam Cios?

- Nadal doskonay - odrzek. - Poczytaj mi.

- Ten poemat raczej nie nadaje si do tego, by czyta go na gos, kiedy obok siedzi
pogrona we nie matka. Jest w nim mowa o sodomii i anielskim pyle - wyjaniam.

- Wymienia moje dwa ulubione sposoby spdzania wolnego czasu - oznajmi. - No
dobrze, to poczytaj mi co innego.

- Hm, nie mam nic innego.

- Fatalnie. Jestem w nastroju na poezj. Moe znasz co na pami?

- C zatem, pjd ze mn - zaczam nerwowo - Tam, gdzie rozpity pod kopu
ciemn / Jak chory pod eterem na stole...

- Wolniej - poprosi.

Czuam si oniemielona - tak jak wtedy, gdy po raz pierwszy powiedziaam mu o
Ciosie udrki.

- Hm, okay. Okay. W zakazane uliczki, gdzie w bezsenne noce / ycie mamroce / W
podrzdnych hotelikach i w knajpach po drodze /Z wirami, skorupami ostryg na pododze: /
Zauki du si jak dowd mudny / W intencji obudnej / Dotarcia do pytania
przytaczajcego... / Och, nie pytaj: C my?. / Pjd, wizyt zmy.10

- Kocham ci - powiedzia cicho.

- Augustusie...

- Naprawd. - Wpatrywa si we mnie, a ja widziaam, jak w kcikach jego oczu
pojawiaj si zmarszczki. - Zakochaem si w tobie i nie zamierzam sobie odmawia prostej
przyjemnoci wyznania prawdy. Kocham ci i wiem, e mio jest tylko woaniem w prni,
a zapomnienia nie da si unikn, e wszyscy jestemy skazani i nadejdzie dzie, kiedy cay
nasz wysiek obrci si w py, wiem, e soce pochonie jedyn ziemi, jak mamy, a ja ci
kocham.

- Augustusie - powtrzyam, nie wiedzc, co jeszcze mog powiedzie. Czuam si,
jakby wszystko we mnie narastao, jakbym tona w tej dziwnie bolesnej radoci, ale nie
mogam odwzajemni jego wyznania. Nie mogam nic powiedzie. Po prostu patrzyam na
niego i pozwalaam jemu patrze na mnie, a skin gow z zacinitymi ustami i odwrci
wzrok, a potem opar si skroni o okno.

10 Thomas Stearns Eliot, piew miosny J. Alfreda Prufrocka, prze. Adam Pomorski,
Warszawa 2007.



11

Chyba zasn. Mnie te si to w kocu udao i obudziam si dopiero, kiedy samolot
wysuwa podwozie. W ustach miaam okropny smak, wic trzymaam je zamknite w obawie,
e zatruj powietrze w kabinie.

Zerknam na Augustusa, ktry patrzy przez okno, a gdy przelecielimy przez nisko
zawieszone chmury, wyprostowaam plecy, eby zobaczy Holandi. Ziemia wydawaa si
zanurzona w morzu - mae prostokty zieleni ze wszystkich stron otoczone kanaami.
Wyldowalimy rwnolegle do kanau, jakby byy dwa ldowiska: jedno dla nas i jedno dla
ptactwa wodnego.

Po odebraniu bagay i przejciu przez obsug celn wcisnlimy si do takswki
prowadzonej przez nalanego, ysego gocia, ktry mwi perfekcyjn angielszczyzn - chyba
lepsz ni moja.

- Hotel Filosoof - podaam cel podry.

A on na to:

- Jestecie Amerykanami?

- Tak - potwierdzia mama. - Pochodzimy z Indiany.

- Indiana - powtrzy. - Ukradli ziemi Indianom, ale nazw zostawili, tak?

- Co w tym rodzaju - zgodzia si mama.

Takswka wczya si do ruchu i skierowaa na autostrad obstawion mnstwem
niebieskich drogowskazw z podwjnymi samogoskami: Oosthuizen, Haarlem. Wok
autostrady caymi kilometrami cign si pusty paski teren, gdzieniegdzie tylko stay
siedziby jakich wielkich korporacji. Krtko mwic, Holandia wygldaa tak jak
Indianapolis, tylko samochody byy tu mniejsze.

- To jest Amsterdam? - zapytaam kierowc.

- I tak, i nie - odrzek. - Amsterdam przypomina soje na pniu drzewa: im bliej
centrum, tym jest starszy.

Wszystko wydarzyo si naraz: zjechalimy z autostrady i od razu pojawiy si takie
szeregwki, jakie sobie wyobraaam, chylce si niepewnie nad kanaami, wszechobecne
rowery i coffeeshopy reklamujce swoje due palarnie. Kiedy przejedalimy przez kana,
ujrzaam z mostu dziesitki barek mieszkalnych cumujcych wzdu brzegw. Nic tu nie
wygldao jak w Ameryce. Wygldao jak na starym obrazie, ale byo prawdziwe - bolenie
idylliczne w porannym wietle - i pomylaam, jak cudownie i dziwnie byoby zamieszka w
miejscu, w ktrym prawie wszystko zbudowali nieyjcy ju ludzie.

- Czy te domy s bardzo stare? - zapytaa mama.

- Wiele budynkw wzdu kanaw pochodzi ze Zotego Wieku, czyli z
siedemnastego stulecia - wyjani. - Nasze miasto ma bogat histori, cho turyci chc
oglda gwnie Dzielnic Czerwonych Latarni. - Umilk. - Niektrzy przyjezdni uwaaj, e
Amsterdam to miasto grzechu, ale prawda jest taka, e to miasto wolnoci. A w wolnoci
wielu odnajduje grzech.

Wszystkie pokoje w hotelu Filosoof nazwane byy na cze filozofw: my z mam
mieszkaymy na parterze w Kierkegaardzie, a Augustus na pitrze nad nami w
Hei­deggerze. Nasz pokj by may, a musia pomieci podwjne oe dosunite do
ciany, BiPAP-a, koncentrator tlenu, a w nogach ka kilkanacie wielorazowych butli
tlenowych. Prcz tego znajdoway si tam stary, mocno wysiedziany, obity wzorzyst tkanin
fotel, biurko i pka na ksiki z wybranymi dzieami Sorena Kierkegaarda. Na biurku
zastaymy wiklinowy koszyk z upominkami od Dinw: drewniakami, pomaraczow
holendersk koszulk, czekoladkami i rnymi innymi drobiazgami.

Filosoof mieci si tu obok Vondelparku, najsynniejszego parku w Amsterdamie.
Mama chciaa i na spacer, ale ja byam totalnie zmczona, wic wczya ­BiBAP-a i
woya mi mask tlenow. Nie znosiam mwi z tym czym na twarzy, ale mimo to
powiedziaam:

- Id do parku, a ja zadzwoni, jak si obudz.

- Okay - zgodzia si. - pij sodko, kotku.

Lecz kiedy obudziam si kilka godzin pniej, siedziaa w wysuonym fotelu w rogu
pokoju i czytaa przewodnik.

- Dzie dobry - odezwaam si.

- Waciwie prawie wieczr - sprostowaa, z westchnieniem dwigajc si z krzesa.
Podesza do ka, woya butl na wzek i podczya j, a ja zdjam mask ­BiPAP-a
i umieciam rurk z tlenem pod nosem. Mama nastawia przepyw na 2,5 litra na minut -
dopiero za sze godzin trzeba bdzie wymieni zbiornik na nowy - a ja wstaam.

- Jak si czujesz? - zapytaa.

- Dobrze - odrzekam. - Wspaniale. Jak byo w Vondelparku?

- Odpuciam sobie - powiedziaa. - Przeczytaam o nim wszystko w przewodniku.

- Mamo, nie musiaa tu zostawa.

Wzruszya ramionami.

- Wiem. Ale chciaam. Lubi patrze, jak pisz.

- Wyzna podgldacz. - Zamiaa si, ale mimo to czuam si z tym le. - Chc, eby
si tu rozerwaa i tak dalej, wiesz?

- Dobrze. Rozerw si wieczorem, okay? Bd robi te wszystkie szalone rzeczy,
ktre robi matki na wolnoci, kiedy ty i Augustus pjdziecie na kolacj.

- Bez ciebie? - zdziwiam si.

- Beze mnie. Macie rezerwacj w restauracji o nazwie Oranjee - wyjania. - Zaatwia
j asystentka pana van Houtena. To w dzielnicy Jordaan. Bardzo eleganckiej, wedug
przewodnika. Tu za rogiem jest przystanek tramwajowy. Augustus wie, jak trafi. Moecie
zje na zewntrz, patrzc na przepywajce barki. Bdzie cudownie. Bardzo romantycznie.

- Mamo...

- Tak tylko mwi - wycofaa si. - Powinna si ubra. Moe w t letni sukienk na
ramiczkach?

Niektrych pewnie zdumiaaby dziwaczno tej sytuacji: matka wysya swoj
szesnastoletni crk sam z siedemnastoletnim chopakiem do miasta syncego z lekkich
obyczajw. Ale to te byo efektem ubocznym umierania: nie mogam biega, taczy czy
je potraw bogatych w azot, ale w miecie wolnoci naleaam do grona jego najbardziej
wyzwolonych mieszkacw.

Rzeczywicie woyam letni sukienk - t zwiewn do kolan z niebieskim
nadrukiem, kupion w Forever 21 - a do niej rajstopy i czenka na paskim obcasie, bo
bardzo mi si podobao, e jestem o tyle nisza od Augustusa. Weszam do miesznie
malekiej azienki i przez chwil walczyam z fryzur prosto z ka, a znw zaczam
przypomina zbuntowan Natalie Portman. Punktualnie o szstej (czyli w poudnie czasu
domowego) rozlego si pukanie.

- Kto tam? - spytaam przez drzwi. W hotelu Filosoof nie byo wizjerw.

- Okay - odrzek Augustus. Syszaam, e ma papierosa w ustach. Przyjrzaam si
sobie. Letnia sukienka ujawniaa najwiksz parti mojej klatki piersiowej i obojczykw, jak
do tej pory Augustus mia okazj oglda. Nie bya nieprzyzwoita, bro Boe, ale nigdy
jeszcze nie pokazaam tyle skry. (Moja mama w tej kwestii wyznawaa motto, z ktrym
absolutnie si zgadzaam: Lancasterowie nie obnaaj przepony).

Otworzyam drzwi. Augustus mia na sobie czarny, doskonale skrojony garnitur z
wskimi klapami oraz jasnoniebiesk koszul z wskim czarnym krawatem. Papieros koysa
si w kciku jego nieumiechnitych ust.

- Hazel Grace - powiedzia - wygldasz wspaniale.

- Ja... - odrzekam. Wydawao mi si, e reszta zdania wyoni si wraz z powietrzem
przepywajcym midzy moimi strunami gosowymi, ale nic takiego si nie wydarzyo. W
kocu powiedziaam: - Czuj si nie­ubrana.

- A to zawsze jest modne - odpar, umiechajc si do mnie szelmowsko.

- Augustusie - odezwaa si mama za moimi plecami - prezentujesz si wyjtkowo
przystojnie.

- Dzikuj pani - odrzek. Poda mi rami. Wsunam pod nie do, ogldajc si na
mam.

- Do zobaczenia o jedenastej - poegnaa nas.

Gdy czekalimy na tramwaj numer jeden przy szerokiej, ruchliwej ulicy, zwrciam
si do Augustusa:

- To zapewne garnitur, ktry nosisz na pogrzeby?

- Prawd mwic, nie - odpar. - Tamten nie jest nawet w poowie taki adny.

Przyjecha biao-niebieski tramwaj i Augustus poda nasze karty motorniczemu, ktry
wyjani, e powinnimy nimi machn przed okrgym czujnikiem. Kiedy szlimy przez
zatoczony wagon, pewien starszy pan wsta, ebymy mogli usi razem. Prbowaam mu
powiedzie, e nie trzeba, ale z uporem gestykulowa, wskazujc na siedzenie. Przejechalimy
trzy przystanki, wygldajc przez okno.

Augustus wskaza drzewa i zapyta:

- Widzisz to?

Widziaam. Wzdu kanaw rosy wizy, a wok nich unosiy si nasiona, ktre
wcale nie wyglday jak nasiona. Wyglday zupenie jak miniaturowe patki r wypukane z
koloru. Te wyblake patki wiroway na wietrze jak klucze ptakw - tysice patkw, niczym
wiosenna burza niena.

Starszy pan, ktry ustpi nam miejsca, zauway, e przygldamy si im, i
powiedzia:

- Wiosenny nieg w Amsterdamie. Iepen rzucaj confetti na powitanie wiosny.

Przesiedlimy si do innego tramwaju i po kolejnych czterech przystankach
dotarlimy do ulicy, ktrej pasy rozdziela pikny kana. W jego wodach migotay odbicia
starego mostu i malowniczych domw.

Oranjee miecio si zaledwie kilka krokw od przystanku. Restauracja znajdowaa si
po jednej stronie ulicy, a miejsce ze stolikami na zewntrz po drugiej, na betonowym
podwyszeniu przy samej krawdzi kanau. Oczy kelnerki rozbysy, gdy ruszylimy w jej
stron.

- Pastwo Waters?

- Chyba tak - odpowiedziaam.

- Oto stolik dla pastwa. - Wskazaa wski st stojcy kilka centymetrw od kanau. -
Szampan w prezencie od firmy.

Zerknlimy na siebie z Gusem i umiechnlimy si. Przeszlimy przez ulic, a on
wysun krzeso dla mnie i pomg mi je pniej dostawi. Rzeczywicie na przykrytym
biaym obrusem stoliku stay dwa wysokie kieliszki szampana. Lekki chd w powietrzu
cudownie rwnoway ciepo soca. Po jednej stronie mijali nas rowerzyci - elegancko
ubrani mczyni i kobiety wracajcy z pracy do domu, nieprawdopodobnie atrakcyjne
jasnowose dziewczyny siedzce bokiem na baganikach rowerw, malutkie dzieci bez
kaskw podskakujce w plastikowych siedzonkach za plecami rodzicw. A po drugiej stronie
wod w kanale dawiy miliony nasion confetti. Mae dki cumoway przy ceglanych
nabrzeach, pene deszczwki, niektre bliskie zatonicia. Kawaek dalej widziaam
pywajce domy unoszce si na pontonach, a rodkiem kanau leniwie pyna w nasz
stron otwarta, paskodenna d, na ktrej pokadzie stay leaki i przenony magnetofon.
Augustus unis kieliszek, a ja ujam w palce swj, cho zazwyczaj nie piam alkoholu, poza
kilkoma ykami piwa od ojca.

- Okay - powiedzia.

- Okay - odrzekam i stuknlimy si kieliszkami. Upiam yk. Malekie bbelki
rozprysy w moich ustach i ruszyy na pnoc do mzgu. Sodkie. wiee. Przepyszne.

- Naprawd dobry - uznaam. - Jeszcze nigdy nie piam szampana.

Pojawi si rosy, mody kelner o falujcych jasnych wosach. By chyba nawet
wyszy od Augustusa.

- Czy wiedz pastwo - zapyta z rozkosznym akcentem - co Dom Prignon
powiedzia po wynalezieniu szampana?

- Nie - przyznaam si.

- Zawoa do swoich towarzyszy z klasztoru: Chodcie szybko, pij gwiazdy!.
Witamy w Amsterdamie. Czy ycz sobie pastwo menu, czy moe poda dania polecane
przez szefa kuchni?

Spojrzaam na Augustusa, a on na mnie.

- Chtnie zaufamy szefowi kuchni, ale Hazel jest wegetariank.

Wspomniaam mu o tym jeden jedyny raz tego dnia, gdy si spotkalimy po raz
pierwszy.

- To nie problem - zapewni kelner.

- Wspaniale. A moemy dosta wicej szampana? - spyta Augustus.

- Oczywicie - odpar kelner. - Dzi wieczr zapalimy do butelek wszystkie
gwiazdy, modzi przyjaciele. O, confetti! - zauway i delikatnie strzepn patek z mojego
nagiego ramienia. - Od wielu lat nie byo tak le. Jest wszdzie. To bardzo irytujce.

Kelner znikn. Patrzylimy, jak confetti leci z nieba, sunie po ziemi w podmuchach
wiatru i wpada do kanau.

- Trudno uwierzy, e komu moe si to wydawa irytujce - stwierdzi po chwili
Augustus.

- Ludzie przyzwyczajaj si do pikna.

- Ja si do ciebie jeszcze nie przyzwyczaiem - odrzek z umiechem. Poczuam, e si
rumieni. - Dzikuj, e przyjechaa do Amsterdamu - doda.

- Dzikuj, e pozwolie mi si podczy do twojego marzenia - odparam.

- Dzikuj, e woya t czadow sukienk - powiedzia. Pokrciam gow,
prbujc si do niego nie umiecha. Nie chciaam by granatem. Ale przecie on chyba
wiedzia, co robi? To by te jego wybr. - Hej, jak si koczy ten wiersz? - zapyta.

- Sucham?

- Ten, ktry recytowaa w samolocie.

- A, Prufrock? Koczy si tak: W paacu wodnic wiek strawimy cay/ W
rudobrunatnym morszczynie na skroni:/ Gos ludzki, budzc, pogry nas w toni.

Augustus wyj papierosa i postuka filtrem o blat stou.

- Gupi ludzki gos zawsze wszystko psuje.

Kelner przynis kolejne dwa kieliszki szampana i co, co nazwa biaymi belgijskimi
szparagami z nut lawendow.

- Ja te nigdy nie piem szampana - wyzna Gus, gdy Holender odszed. - Gdyby ci to
interesowao. Nie jadem te biaych szparagw.

uam wanie pierwszy ks.

- S wymienite - obiecaam.

Ugryz kawaek i przekn.

- Boe. Gdyby szparagi zawsze tak smakoway, te zostabym wegetarianinem. -
Kanaem zbliaa si lakierowana drewniana d z kilkoma osobami na pokadzie. Jedna z
nich, kobieta o krconych blond wosach, moe trzydziestoletnia, upia yk piwa, wzniosa
szklank w nasz stron i co zawoaa.

- Nie mwimy po holendersku! - odkrzykn Gus.

Kto inny przekaza tumaczenie:

- Jaka ta pikna para jest pikna.

Jedzenie byo tak dobre, e z kadym kolejnym daniem nasza konwersacja coraz
bardziej ograniczaa si do hymnw pochwalnych na temat jego doskonaoci: Chciabym,
eby to risotto z czerwon marchewk stao si kobiet, abym mg zabra j do Las Vegas i
polubi. Sorbecie ze sodkiego groszku, jeste nadspodziewanie znakomity. auj, e nie
byam bardziej godna.

Po zielonych czosnkowych gnocchi z limi gorczycy sarepskiej kelner powiedzia:

- Pora na deser. Poda przedtem wicej gwiazd?

Pokrciam gow. Dwa kieliszki w zupenoci mi wystarczyy, cho szampan nie
stanowi wyjtku dla mojej wysokiej tolerancji rodkw uspokajajcych i przeciwblowych.
Nie czuam si wstawiona, jedynie rozgrzana, ale nie chciaam si upi. Takie wieczory jak
ten nie zdarzaj si czsto i pragnam dokadnie go zapamita.

- Mmm - mruknam, kiedy kelner odszed, a Augustus umiechn si krzywo,
spogldajc w jedn stron kanau, podczas gdy ja popatrzyam w drug. Mielimy wiele do
obserwowania, wic cisza nie wydawaa si niezrczna, ale chciaam, by wszystko byo
doskonae. Chyba naprawd byo doskonae, lecz miaam wraenie, jakby kto usiowa
zainscenizowa Amsterdam moich marze, przez co trudno mi byo zapomnie, e ta kolacja,
podobnie jak caa podr, bya Bonusem Rakowym. Chciaam, ebymy bez skrpowania
rozmawiali i artowali, jakbymy siedzieli na kanapie w domu, tymczasem wszystko byo
podszyte jakim napiciem.

- To nie jest mj pogrzebowy garnitur - odezwa si Augustus po chwili. - Kiedy
dowiedziaem si, e jestem chory, powiedzieli mi, e mam osiemdziesit pi procent szans
na wyzdrowienie. Wiem, e to sporo, ale cay czas przeladowaa mnie myl, e to i tak
rosyjska ruletka. Miaem przechodzi pieko przez p roku albo rok, straci nog, a potem
mogo si okaza, e to wszystko i tak na nic, rozumiesz?

- Tak - odpowiedziaam, cho tak naprawd wcale nie rozumiaam. Zawsze byam
miertelnie chora. Moje leczenie miao na celu jedynie przeduenie ycia, a nie cakowite
ozdrowienie. Phalanxifor wprowadzi pewn doz niejasnoci do historii mojej choroby, lecz
rniam si od Augustusa: mj ostatni akt zosta napisany ju podczas diagnozy. Natomiast
Gus, jak wikszo chorych na raka, y w niepewnoci.

- No wanie - podj. - Postanowiem wic, e bd gotowy. Wykupilimy miejsce na
cmentarzu Crown Hill i pewnego dnia poszedem z ojcem, eby je wybra. Zaplanowaem
cay pogrzeb i tak dalej, i tu przed operacj spytaem rodzicw, czy mgbym kupi garnitur,
taki naprawd porzdny, na wszelki wypadek, gdyby si jednak nie udao. No i nie miaem
okazji go woy. A do dzisiaj.

- A wic to twj strj do trumny.

- A ty nie masz takiego ubrania?

- Mam. To sukienka, ktr sobie kupiam na przyjcie z okazji pitnastych urodzin.
Ale nie wkadam jej na randki.

Rozbysy mu oczy.

- Jestemy zatem na randce? - zapyta.

Oniemielona spuciam wzrok.

- Nie naciskaj.

Oboje bylimy przejedzeni, ale deser - gste, aksamitne crmeux otoczone owocami
marakui - by tak pyszny, e musielimy zje choby odrobin, wic siedzielimy nad nim,
prbujc znowu zgodnie. Soce zachowywao si jak dziecko, ktre uparcie nie zgadza si
pj spa: chocia mino ju wp do dziewitej, nadal byo jasno.

Zupenie bez zwizku z czymkolwiek Augustus nagle zapyta:

- Wierzysz w ycie po mierci?

- Sdz, e wieczno jest bdn koncepcj - odrzekam.

Parskn miechem.

- Ty jeste bdn koncepcj.

- Wiem. Dlatego zostaj wycofana z obiegu.

- To nie jest mieszne - zaprotestowa, patrzc na ulic. Miny nas dwie dziewczyny
na rowerze, jedna siedziaa bokiem na baganiku.

- Daj spokj, to by art - zapewniam go.

- Myl o wycofaniu ciebie z obiegu nie jest dla mnie zabawna - wyjani. - A teraz
powanie: ycie po mierci?

- Nie - zaprzeczyam, ale zaraz si zmitygowaam: - Moe nie powinnam by a tak
kategoryczna. A ty?

- Tak - odpowiedzia z penym przekonaniem. - Tak, absolutnie. Nie w formie nieba,
w ktrym jedzi si na jednorocu, gra na harfie i mieszka w paacu z chmur. Ale tak. Wierz
w Co, przez due C. Zawsze wierzyem.

- Naprawd? - zdziwiam si. Zaskoczy mnie. Do tej pory kojarzyam wiar w niebo
z, szczerze mwic, czym w rodzaju intelektualnego zacofania. A Gus nie by tpy.

- Tak - potwierdzi cicho. - Wierz w ten wers z Ciosu udrki. Wschodzce soce
zbyt jaskrawe dla jej gasncych oczu. Wydaje mi si, e to wschodzce soce jest Bogiem,
wiato wieci zbyt jasno, a jej oczy gasn, ale nie przegrywaj. Nie wierz, e wracamy na
ziemi, by nawiedza albo pociesza yjcych czy co w tym rodzaju, lecz wierz, e co si
z nami jednak dzieje po mierci.

- Przecie boisz si zapomnienia.

- Jasne, boj si zapomnienia. Ale, cho nie chc nudzi jak moi rodzice, wierz, e
ludzie maj dusze, i wierz, e te dusze nie umieraj. Strach przed zapomnieniem to co
cakiem innego. To lk, e nie bd mg da nic w zamian za moje ycie. Jeli nie yjesz w
subie wikszego dobra, to przynajmniej powiniene umrze dla tego wikszego dobra,
rozumiesz? A ja si boj, e ani moje ycie, ani moja mier nie bd nic znaczyy.

Tylko pokrciam gow.

- No co? - zapyta.

- Chodzi o twoj obsesj na punkcie umierania za co czy ycia pod wspaniaym
sztandarem heroizmu? To dziwaczne.

- Kady chce, by jego ycie byo niezwyke.

- Nie kady - odrzekam, nie potrafic ukry rozdranienia.

- Oszalaa?

- Chodzi o to... - zaczam, ale nie umiaam dokoczy zdania. - O to... - sprbowaam
znw. wieczka midzy nami zamigotaa. - To naprawd pode z twojej strony twierdzi, e
licz si jedyne ci, ktrzy yli dla czego lub umarli za co. To pode, e mwisz to akurat do
mnie.

Z jakiego powodu poczuam si jak mae dziecko, wic zjadam yeczk deseru,
eby wygldao, e to wszystko wcale mnie nie obeszo.

- Przepraszam - powiedzia. - Nie chciaem, eby tak to zabrzmiao. Mylaem o sobie.

- No wanie - zgodziam si. Byam zbyt obarta, eby dokoczy deser. Waciwie
baam si, e mog zwymiotowa, bo czsto mi si to zdarzao po jedzeniu. (Nie bulimia,
tylko rak). Podsunam mj talerzyk Gusowi, ale on pokrci gow.

- Przepraszam - powtrzy znw, sigajc przez st po moj do. Nie odsunam jej.
- Mogem by jeszcze gorszy, wiesz?

- Niby jak? - spytaam, eby si z nim podroczy.

- No, mam nad toalet wykaligrafowan sentencj: Kp si codziennie w pocieszeniu
sw Boych, Hazel. Mogem by o wiele gorszy.

- Brzmi niehigienicznie - uznaam.

- Mogem by gorszy.

- Moge. - Umiechnam si. Naprawd mnie lubi. Moe byam nimfomank, ale w
tamtej chwili w Oranjee kiedy to zrozumiaam, spodoba mi si jeszcze bardziej.

Kelner pojawi si, eby zabra nakrycia po deserze i powiedzia:

- Rachunek za pastwa posiek zosta uregulowany przez pana Petera van Houtena.

Augustus umiechn si.

- Ten cay Peter van Houten to zupenie niezy go.

Szlimy wzdu kanau, a wok zapada zmrok. Przecznic od Oranjee zatrzymalimy
si przy parkowej awce otoczonej przez stare zardzewiae rowery przypite do stojakw i do
siebie nawzajem. Usiedlimy zwrceni twarzami do kanau, a Augustus obj mnie
ramieniem.

Widziaam powiat bijc od Dzielnicy Czerwonych Latarni. Chocia bya to
Dzielnica Czerwonych Latarni, otaczajca j una bya dziwnie zielona. Wyobraziam sobie
tysice turystw, ktrzy upijaj si, narkotyzuj i uprawiaj hazard przy tych wskich
uliczkach.

- Nie mog uwierzy, e ju jutro wszystko nam powie - wyznaam. - Peter van
Houten zdradzi nam synne, nienapisane zakoczenie najlepszej ksiki wiata.

- A do tego postawi nam kolacj - doda Augustus.

- Wyobraam sobie, e zrobi nam rewizj w poszukiwaniu urzdze do nagrywania,
zanim cokolwiek powie. A potem usidzie midzy nami na kanapie w salonie i szeptem
zdradzi, czy mama Anny polubia Holenderskiego Tulippana.

- Nie zapominaj o chomiku Syzyfie - wtrci Augustus.

- I oczywicie jaki los spotka chomika Syzyfa. - Pochyliam si, eby spojrze na
kana. Na wodzie unosio si takie mnstwo bladych wizowych patkw, e wydawao si to
a absurdalne. - Cz druga, ktra powstanie tylko dla nas - dodaam.

- A jakie masz przeczucia? - zapyta.

- Naprawd nie wiem. Przerabiaam to w t i we w t chyba z tysic razy. Lecz
zawsze, gdy czytam ksik na nowo, myl co innego, rozumiesz? - Kiwn gow. - A ty
masz jak teori?

- Tak. Wydaje mi si, e Tulippan nie jest oszustem, ale te nie ma tak wielkiego
majtku, jak sugeruje. I uwaam, e po mierci Anny jej mama wyjedzie z nim do Holandii,
mylc, e zostan tam razem na zawsze, lecz to si nie uda, poniewa bdzie tsknia za
miejscem, w ktrym ya jej crka.

Nie uwiadamiaam sobie, e tyle myla o tej ksice i e nabraa dla niego znaczenia
zupenie niezwizanego z moj osob.

Woda cicho chlupaa o kamienne ciany kanau pod nami. Grupka przyjaci
przejechaa obok nas na rowerach, wykrzykujc gardowe holenderskie sowa, ktre brzmiay
jak strzay z karabinu. Mae deczki, mierzce moe ptora metra, unosiy si na wodzie do
poowy zatopione. Zapach wody, ktra staa nieruchomo przez zbyt dugi czas. Jego rami
obejmujce mnie. Jego prawdziwa noga dotykajca mojej od biodra a po stop. Przytuliam
si odrobin mocniej. Skrzywi si.

- Przepraszam, co ci jest?

Wydusi z siebie nie, ale wyranie cierpia.

- Przepraszam - powtrzyam. - Mam kociste ramiona.

- Nic si nie stao - odrzek. - Waciwie to przyjemne.

Siedzielimy tak bardzo dugo. W kocu zsun rk z mojego ramienia i uoy j na
oparciu awki. Wpatrywalimy si w kana. Mylaam o tym, e ludzie zbudowali to miasto,
cho powinno znajdowa si pod wod, i o tym, e byam dla doktor Marii czym w rodzaju
Amsterdamu, na p zatopion anomali, a to z kolei skierowao moj uwag ku mierci.

- Mog ci zapyta o Caroline Mathers?

- A mwisz, e ycie po mierci nie istnieje - odpowiedzia, nie patrzc na mnie. -
Ale oczywicie. Co chcesz wiedzie?

Chciaam wiedzie, e nic mu nie bdzie, jeli umr. Chciaam nie by granatem,
niszczycielsk si w yciu ludzi, ktrych kochaam.

- Po prostu, jak byo.

Westchn, a wydycha powietrze tak dugo, e dla moich beznadziejnych puc
zabrzmiao to niemale jak przechwaka. Wsun wieego papierosa do ust.

- Wiesz, e szpitalne place zabaw syn z tego, e nikt nigdy si na nich nie bawi? -
Pokiwaam gow. - Spdziem w Memorialu kilka tygodni, kiedy amputowali mi nog.
Leaem na pitym pitrze i miaem widok na plac zabaw, ktry oczywicie zawsze by
kompletnie opustoszay. Delektowaem si metaforyczn wymow pustego placu zabaw na
szpitalnym dziedzicu. Ale potem zacza si tam pojawia samotna dziewczyna. Codziennie
hutaa si na hutawce, zupenie sama, jak w scenie z filmu czy co takiego. Poprosiem wic
jedn z sympatyczniejszych pielgniarek, eby dowiedziaa si czego o tej dziewczynie, a
ona przyprowadzia j do mnie z wizyt. To bya Caroline. Natychmiast wykorzystaem swoj
niezwyk charyzm, eby j zdoby.

Zamilk, wic postanowiam co powiedzie.

- Nie jeste a tak charyzmatyczny - sprostowaam. Prychn z niedowierzaniem. -
Jeste przede wszystkim seksowny - wyjaniam.

Przyj to z rozbawieniem.

- Problem ze zmarymi... - podj wtek, ale przerwa na chwil. - Problem w tym, e
czowiek wychodzi na ajdaka, jeli ich nie idealizuje, ale prawda jest... bardziej
skomplikowana. Znasz ten idea penych stoicyzmu i determinacji chorych, ktrzy okazujc
nadludzk si, heroicznie walcz z rakiem, nigdy nie narzekaj i umiechaj si a do
samego koca, i tak dalej?

- Naturalnie - potwierdziam. - To yczliwe i pogodne duszyczki, a kady ich oddech
stanowi wielk inspiracj dla nas wszystkich. S tacy silni! Tak bardzo ich podziwiamy!

- No wanie, ale tak naprawd, oczywicie pomijajc nas, statystycznie rzecz biorc,
dzieciaki chore na raka nie s jako szczeglnie fajne, dzielne, pene wspczucia i tak dalej.
Caroline zawsze bya humorzasta i marudna, ale lubiem j. Lubiem to poczucie, e wybraa
mnie jako jedynego czowieka na wiecie, ktrego nie bdzie nienawidzia, wic przez cay
czas razem szydzilimy ze wszystkich, rozumiesz? Kpilimy z pielgniarek i innych
dzieciakw, z naszych rodzin i z czego tylko si dao. Ale nie wiem, czy to bya ona, czy guz.
Pielgniarka powiedziaa mi kiedy, e nowotwr Caroline znany jest jako rak typu dupek, bo
zmienia czowieka w potwora. A zatem bya dziewczyn, ktrej brakowao jednej pitej
mzgu i ktra przeywaa wanie nawrt raka typu dupek. Nie zachowywaa si wic, sama
rozumiesz, jak uosobienie stoickiego i heroicznego dziecka. Bya... Jeli mam by szczery, to
bya wrednym bachorem. Oczywicie nie mona tego mwi, bo chorowaa na raka, a poza
tym nie yje. Ale miaa wiele powodw, eby zachowywa si nieprzyjemnie, rozumiesz?

Rozumiaam.

- Pamitasz ten fragment Ciosu udrki, kiedy Anna idzie przez boisko do piki nonej
na wuef czy gdzie tam i wywraca si, padajc najpierw twarz w traw? Od razu wie, e rak
wrci i zaatakowa jej system nerwowy. Nie moe wsta, a twarz ma zaledwie kilka
centymetrw od powierzchni boiska i tkwi tak, przygldajc si z bliska trawie, obserwujc,
jak pada na ni wiato i... Nie pamitam dokadnie sw, ale chodzio o to, e doznaa
whitmanowskiego olnienia, i zrozumiaa, e istot czowieczestwa jest moliwo
podziwiania majestatu stworzenia czy jako tak. Znasz ten fragment?

- Znam ten fragment - potwierdziam.

- A wic troch pniej, kiedy chemia mnie wyniszczaa, z jakiego powodu
postanowiem zachowa optymizm. Nie tylko w kwestii przeycia, ale tak jak Ann w
powieci, ogarno mnie poczucie radoci i wdzicznoci, e mog zachwyca si tym caym
majestatem. Tymczasem stan Caroline pogarsza si z dnia na dzie. Wreszcie wrcia do
domu i zdarzay si chwile, kiedy wydawao mi si, e moglibymy stworzy normalny
zwizek, ale to nie byo moliwe, poniewa ona nie miaa adnego filtra midzy mylami i
mow, co byo smutne i nieprzyjemne, a czsto wrcz bolesne. Ale przecie nie mona rzuci
dziewczyny z guzem mzgu. I jej rodzice mnie polubili, i miaa maego brata, naprawd
fajnego dzieciaka. No jak mona byo j rzuci? Przecie umieraa. To trwao ca wieczno.
Min prawie rok, a ja przez cay ten czas chodziem z dziewczyn, ktra potrafia ni z tego,
ni z owego wybuchn miechem i, pokazujc palcem na moj protez, nazywa mnie
kuternog.

- Nie - powiedziaam.

- Tak. To by rak. Poera jej mzg, rozumiesz? Albo to nie by rak. Nie miaem jak
tego sprawdzi, bo byli nierozdzielni, ona i jej nowotwr. Lecz w miar postpu choroby,
powtarzaa te same historie i miaa si z wasnych komentarzy, nawet jeli wygaszaa je po
raz setny jednego dnia. Na przykad caymi tygodniami mwia ten sam art: Gus ma
wietne nogi, ups, to znaczy nog!. A potem wybuchaa obkaczym miechem.

- Och, Gus... - westchnam. - To... - Nie wiedziaam, co powiedzie. Nie patrzy na
mnie i wydawao mi si, e patrzenie na niego bdzie nietaktem. Poczuam, e si pochyli do
przodu. Wyj papierosa z ust i obraca midzy kciukiem i palcem wskazujcym, a potem
odoy.

- C - odezwa si - szczerze mwic, naprawd mam wietn nog.

- Tak mi przykro - powiedziaam. - Naprawd bardzo mi przykro.

- Wszystko w porzdku, Hazel Grace. Ale dla jasnoci, kiedy wydawao mi si, e
ujrzaem ducha Caroline Mathers na grupie wsparcia, nie byem zbyt uszczliwiony.
Gapiem si, ale nie wzdychaem, jeli wiesz, co mam na myli. - Wycign pudeko z
kieszeni i schowa do niego papierosa.

- Przykro mi - powtrzyam.

- Mnie te.

- Nigdy ci tego nie zrobi.

- Och, nie miabym nic przeciwko temu, Hazel Grace. To byby dla mnie zaszczyt,
gdyby zamaa mi serce.



12

Obudziam si o czwartej nad ranem czasu holenderskiego gotowa rozpocz dzie.
Wszelkie prby, eby ponownie zasn, zawiody, wic leaam z BiPAP-em
wpompowujcym i wypompowujcym ze mnie powietrze, radujc si jego smoczymi
dwikami, ale te aujc, e nie umiem oddycha samodzielnie.

Czytaam Cios udrki, dopki okoo szstej mama si nie obudzia i nie przetoczya na
moj poow ka. Opara mi gow na ramieniu w nieco augustusowym gecie, przez co
zrobio mi si niewygodnie.

Obsuga hotelowa przyniosa nam niadanie do pokoju. Ku mojemu zachwytowi
wrd wielu smakoykw wykluczonych z amerykaskiego menu niadaniowego podano
rwnie wdliny. Sukienka, ktr planowaam woy na spotkanie z Peterem van Houtenem,
zostaa awansowana na ubir odpowiedni na kolacj w Oranjee, wic kiedy ju wziam
prysznic i zmusiam wosy, eby leay wzgldnie gadko, przez mniej wicej p godziny
debatowaymy z mam na temat rnych zalet i wad strojw, ktrymi dysponowaam. W
kocu zdecydowaam si wystpi podobnie jak Anna w Ciosie: w trampkach, ciemnych
dinsach, ktre zawsze nosia, i w jasnoniebieskiej koszulce.

Koszulka miaa nadruk ze synn surrealistyczn prac Ren Magrittea
przedstawiajc fajk z wykonanym kursyw podpisem Ceci nest pas une pipe. (To nie jest
fajka).

- Nie rozumiem tej koszulki - wyznaa mama.

- Peter van Houten zrozumie, uwierz mi. W Ciosie udrki zamieci chyba z siedem
tysicy odnonikw do Magrittea.

- Ale to j e s t fajka.

- Nie, nie jest - zaprzeczyam. - To rysunek fajki. Rozumiesz? Wszystkie podobizny
rzeczy s w swej istocie abstrakcyjne. To bardzo inteligentne.

- Kiedy tak dojrzaa, e rozumiesz sprawy, ktre przerastaj twoj prastar matk? -
zapytaa mama. - Wydaje si, e zaledwie wczoraj tumaczyam siedmioletniej Hazel,
dlaczego niebo jest niebieskie. Wwczas miaa mnie za geniusza.

- A dlaczego niebo jest niebieskie? - zapytaam.

- Bo jest - odrzeka. Zamiaam si.

Zbliaa si dziesita, a ja byam coraz bardziej zdenerwowana: bo miaam zobaczy
Augustusa, bo miaam si spotka z Peterem van Houtenem, bo mj strj mg okaza si
nieodpowiedni, bo moe nie znajdziemy waciwego domu, poniewa wszystkie domy w
Amsterdamie wygldaj podobnie, bo si zgubimy i nigdy nie trafimy z powrotem do
Filosoofa - zdenerwowana, zdenerwowana, zdenerwowana. Mama cay czas usiowaa co do
mnie mwi, ale w ogle jej nie suchaam. Ju miaam poprosi, eby posza na gr
sprawdzi, czy Augustus wsta, kiedy zapuka do drzwi.

Otworzyam mu. Spojrza na koszulk z Magritteem i powiedzia:

- Zabawne.

- Nie nabijaj si z moich piersi - ostrzegam.

- Jestem tu - odezwaa si mama za moimi plecami. Ale sprawiam, e Augustus si
zarumieni i straci rezon, dziki czemu odwayam si w kocu na niego popatrze.

- Na pewno nie chcesz i z nami? - zapytaam mam.

- Wybieram si dzisiaj do Rijksmuseum i do Vondelparku - wyjania. - A poza tym
nie zaapaam si na t ksik. Bez urazy. Podzikujcie jemu i Lidewij w naszym imieniu,
dobrze?

- Dobrze - odrzekam. Przytuliam mam, a ona pocaowaa mnie w gow tu nad
uchem.

Biay szeregowy dom Petera van Houtena znajdowa si za rogiem ulicy, przy ktrej
sta hotel, przy Vondelstraat, naprzeciwko parku. Mia numer 158. Augustus uj mnie pod
rami, drug rk chwyci wzek z tlenem, po czym pokonalimy trzy schodki do
niebiesko-czarnych lakierowanych drzwi frontowych. Serce mi mocno bio. Tylko jedne
zamknite drzwi dzieliy mnie od odpowiedzi, o ktrych marzyam, od kiedy przeczytaam t
niedokoczon stron.

Z domu dochodzio dudnienie basw na tyle gone, e dray szyby w oknach.
Pomylaam, e moe Peter van Houten ma dziecko, ktre lubi rap.

Chwyciam koatk w ksztacie gowy lwa i zapukaam z wahaniem. Basy nie ucichy.

- Moe nie syszy w tym haasie? - zasugerowa Augustus. Chwyci lwi eb i zastuka
duo goniej.

Basy zamilky, zastpione przez szuranie stp. Szczkna zasuwa. I jeszcze jedna.
Drzwi uchyliy si ze skrzypieniem. Brzuchaty mczyzna o rzadkich wosach i obwisym
podbrdku pokrytym tygodniowym zarostem zmruy oczy przed sonecznym blaskiem. By
ubrany w bkitn msk piam, tak jak na starych filmach. Twarz i brzuch mia tak
okrge, a koczyny tak chude, e wyglda jak kula ciasta, w ktr wetknito cztery patyki.

- Pan van Houten? - zapyta Augustus nieco piskliwie.

Drzwi zatrzasny si. Usyszaam, jak za nimi zacinajcy si, cienki gos woa:

- LII-DUU-II!

(Do tej pory wymawiaam imi jego asystentki jak li-duu-id).

Przez drzwi wszystko byo doskonale sycha.

- Przyszli, Peterze? - spytaa kobieta.

- Pod drzwiami, Lidewij, stoj dwa nastoletnie widziada.

- Widziada? - zdziwia si z miym holenderskim zapiewem.

Van Houten odpowiedzia pospiesznie:

- Zjawy, widma, upiory, duchy, pozaziemskie istoty, widziada, Lidewij. Jak kto, kto
robi studia podyplomowe z literatury amerykaskiej, moe wykazywa si tak okropn
niekompetencj?

- Peterze, to nie s istoty pozaziemskie. To Augustus i Hazel, modzi fani, z ktrymi
korespondowae.

- Kto?... Jak to...? Mylaem, e s w Ameryce.

- Tak, ale zaprosie ich tutaj, chyba pamitasz?

- Wiesz, dlaczego wyjechaem z Ameryki, Lidewij? ebym nie musia nigdy wicej
mie do czynienia z Amerykanami.

- Przecie sam jeste Amerykaninem.

- To nieuleczalne, niestety. A jeli chodzi o tych tu Amerykanw, musisz im
powiedzie, eby sobie natychmiast poszli, e nastpio okropne nieporozumienie, e
bogosawiony van Houten zoy propozycj spotkania wycznie retoryczn, a nie
faktyczn, i e takie propozycje naley traktowa symbolicznie.

Mylaam, e zwymiotuj. Zerknam na Augustusa, ktry w osupieniu wpatrywa si
w drzwi, i ujrzaam, jak opadaj mu ramiona.

- Nie zrobi tego, Peterze - odpowiedziaa Lidewij. - Musisz si z nimi spotka.
Musisz. Potrzebujesz tego spotkania. Musisz si przekona, ile znaczy twoja praca.

- Lidewij, wiadomie mnie oszukaa, organizujc t wizyt?

Nastpia duga cisza, a potem w kocu drzwi znw si otworzyy. Van Houten z
regularnoci metronomu odwraca gow od Augustusa do mnie i z powrotem, mruc oczy.

- Ktre z was to Augustus Waters? - zapyta. Augustus niepewnie unis do. Van
Houten skin gow i doda: - Sfinalizowae ju spraw z t lask?

I wtedy po raz pierwszy i ostatni widziaam, jak Augustusowi odjo mow.

- No... - zacz - hm, ja... Hazel... hm. No...

- Ten chopak jest chyba troch opniony w rozwoju - van Houten zwrci si do
Lidewij.

- Peterze - upomniaa go.

- No dobrze - rzek, wycigajc do mnie rk. - W kadym razie to przyjemno
pozna istoty tak nieprawdopodobne w sensie ontologicznym. - Ucisnam jego obrzmia
do, a potem podali sobie rce z Augustusem. Zastanawiaam si, co znaczy sowo
ontologiczny. Niewane, i tak mi si spodobao. Augustus i ja wyldowalimy razem w
Klubie Istot Nieprawdopodobnych: my i dziobaki z kaczymi dziobami.

Oczywicie miaam nadziej, e Peter van Houten bdzie przy zdrowych zmysach,
ale wiat to nie instytucja do speniania ycze. Wane, e drzwi zostay otwarte i miaam
przekroczy prg, by dowiedzie si, co si wydarzyo po zakoczeniu Ciosu udrki. To
wystarczy. Weszlimy do rodka, minlimy wielki dbowy st jadalny, przy ktrym stay
tylko dwa krzesa, i znalelimy si w przeraajco sterylnym salonie. Przypomina muzeum,
tyle e na gadkich biaych cianach nie wisiay adne dziea sztuki. Poza kanap i jednym
fotelem, wykonanymi ze stali i czarnej skry, pokj wydawa si zupenie pusty. Potem
dostrzegam za kanap dwa wielkie czarne worki na mieci, pene i zawizane.

- mieci? - mruknam do Augustusa tak cicho, by nie usysza nikt inny.

- Poczta od fanw - wyjani Peter van Houten, sadowic si w fotelu. - Dorobek
osiemnastu lat. Nie otwieram jej. Przeraa mnie. Wasze listy to pierwsze, na jakie
odpowiedziaem, i prosz do czego to doprowadzio. Szczerze mwic, rzeczywisto
czytelnikw uwaam za zupenie nieapetyczn.

To wyjaniao, dlaczego nie odpisa na moje listy. Nawet ich nie przeczyta.
Zastanowio mnie, po co w ogle je trzyma, zwaszcza w zupenie pustym salonie. Van
Hou­ten uoy nogi na podnku i skrzyowa stopy w kostkach. Machn rk w stron
kanapy. Usiedlimy z Augustusem obok siebie, ale nie za blisko.

- Macie moe ochot na niadanie? - zapytaa Lidewij.

Chciaam wanie powiedzie, e ju jedlimy, kiedy wtrci si Peter:

- Jest o wiele za wczenie na niadanie, Lidewij.

- Oni przyjechali z Ameryki, Peterze, czyli ich organizmy uwaaj, e jest ju po
poudniu.

- W takim razie to za pno na niadanie - odpar. - Ale skoro organizmy uwaaj, e
jest po poudniu i tak dalej, to moe uraczymy si drinkiem. Pijesz szkock? - zapyta mnie.

- Ja... hm, nie, dzikuj - odpowiedziaam.

- Augustusie Watersie? - Van Houten kiwn gow do Gusa.

- Rwnie dzikuj.

- W takim razie tylko ja, Lidewij. Szkocka z wod, prosz. - Peter spojrza na
Augustusa, pytajc: - Wiesz, jak przygotowujemy w tym domu szkock z wod?

- Nie.

- Nalewamy porcj szkockiej do szklanki, a potem przywoujemy myli o wodzie.
Nastpnie mieszamy szkock z abstrakcyjn ide wody.

- Moe najpierw niewielkie niadanie, Peterze? - zaproponowaa Lidewij.

Zwrci si do nas scenicznym szeptem:

- Ona uwaa, e mam problem alkoholowy.

- Uwaam te, e soce wzeszo - odpowiedziaa Lidewij. Mimo to podesza do
barku, signa po butelk szkockiej i napenia szklaneczk do poowy.

Peter van Houten upi yk, po czym siad prosto.

- Tak dobry alkohol wymaga jak najlepszej postawy - doda.

Uwiadomiam sobie, e si garbi, wic wyprostowaam si. Poprawiam wsy
tlenowe. Ojciec zawsze mi powtarza, e ludzi mona pozna po tym, jak traktuj kelnerw i
asystentw. Wedug tej miary Peter van Houten by prawdopodobnie najwikszym draniem
na wiecie.

- Zatem podoba ci si moja ksika - zwrci si do Augustusa po kolejnym yku.

- Tak - odpowiedziaam w jego imieniu. - I my, to znaczy Augustus wykorzysta
swoje marzenie, ebymy mogli przyjecha i eby zdradzi nam pan, co si dzieje po
zakoczeniu Ciosu udrki.

Van Houten nie odezwa si, tylko przekn kolejny dugi yk swojego drinka.

Po minucie Augustus doda:

- Wybralimy si razem w t podr z powodu paskiej ksiki.

- Ale tak w ogle nie jestecie razem - zauway, nie patrzc na mnie.

- Dziki niej jestemy prawie razem - uciliam.

Teraz zwrci si do mnie.

- Celowo ubraa si tak jak ona?

- Jak Anna? - upewniam si.

Wpatrywa si we mnie bez sowa.

- Poniekd - potwierdziam.

Upi dugi yk i skrzywi si.

- Nie mam problemu z piciem - oznajmi niepotrzebnie gono. - Mam churchillowski
stosunek do alkoholu: mog opowiada dowcipy, rzdzi Angli i robi wszystko, co zechc.
Poza niepiciem. - Zerkn na Lidewij i skinieniem gowy wskaza szklank. Posza z ni do
barku. - Tylko idea wody, Lidewij - poleci.

- Taa, kapuj - odrzeka z prawie amerykaskim akcentem.

Pojawi si drugi drink i krgosup pisarza znw zesztywnia w postawie penej
szacunku. Van Houten kopniakiem zrzuci kapcie. Mia naprawd ohydne stopy. Rujnowa
wszelkie moje wyobraenia o genialnym twrcy. Ale zna odpowiedzi.

- A zatem - zaczam - przede wszystkim chcielibymy podzikowa za wczorajsz
kolacj i...

- Postawilimy im kolacj? - zapyta van Houten Lidewij.

- Tak, w Oranjee.

- Ach, tak. Moecie wierzy, e nie musicie dzikowa mnie, tylko Lidewij, ktra
przejawia szczeglny talent do wydawania moich pienidzy.

- Caa przyjemno po naszej stronie - zapewnia mnie Lidewij.

- W kadym razie dzikujemy - wtrci Augustus. Dosyszaam rozdranienie w jego
gosie.

- A wic spotkalimy si - powiedzia van Houten po chwili. - Jakie macie pytania?

- Hm - mrukn Augustus.

- A na pimie wydawa si taki inteligentny - pisarz zwrci si do Lidewij. - Moe rak
zaoy ju przyczek w jego mzgu.

- Peterze! - jkna Lidewij, stosownie przeraona.

Mnie te ogarno przeraenie, cho byo co sympatycznego w facecie tak podym,
by traktowa nas bez grama szacunku.

- Rzeczywicie mamy kilka pyta - wtrciam. - Wymieniam je w mailu. Nie wiem,
czy pan pamita.

- Nie.

- Jego pami jest skompromitowana - zaartowaa Lidewij.

- Gdyby tylko zechciaa czasem pj na kompromis - odparowa van Houten.

- Przejdmy moe do naszych pyta - zaproponowaam ponownie.

- Dziewczyna uywa krlewskiej liczby mnogiej. - Peter nie skierowa tej uwagi do
nikogo konkretnego. Kolejny yk. Nie wiedziaam, jak smakuje szkocka, ale jeeli cho
odrobin tak jak szampan, nie rozumiaam, jak moe pi jej tak duo, tak szybko i tak
wczenie rano. - Znasz paradoks Zenona z wiem? - zapyta mnie.

- Mamy pytania o to, co dzieje si z bohaterami po zakoczeniu ksiki, zwaszcza z...

- Niesusznie zakadasz, e musz usysze twoje pytania, aby na nie odpowiedzie.
Znasz filozofa Zenona? - Nieznacznie pokrciam gow. - No tak. Zenon by presokratejskim
filozofem, ktry podobno znalaz czterdzieci paradoksw w wiatopogldzie Parmenidesa...
Jego z pewnoci znasz - doda, a ja kiwnam twierdzco gow, cho nie bya to prawda. -
Dziki Bogu - westchn. - Zenon zawodowo specjalizowa si w ujawnianiu niecisoci i
uproszcze u Parmenidesa, co wcale nie byo trudne, poniewa Parmenides myli si
spektakularnie wszdzie i zawsze. Parmenides jest przydatny dokadnie w taki sposb, w jaki
przydatny jest znajomy, ktry stawia na zego konia za kadym razem, kiedy wybierzecie si
na wycigi. Ale najwaniejszy u Zenona... zaraz, zdrad mi, co wiesz na temat szwedzkiego
hip-hopu?

Nie potrafiam rozszyfrowa, czy van Houten artuje. Po chwili Augustus
odpowiedzia za mnie:

- Niewiele.

- Okay, ale zakadam, e syszelicie nowatorski album Flcken zespou Afasi och
Filthy?

- Nie - odrzekam w imieniu nas obojga.

- Lidewij, pu natychmiast Bomfalleralla. - Lidewij podesza do odtwarzacza, co
poustawiaa i wcisna guzik. Ze wszystkich stron runa na nas muzyka. Brzmiaa jak
zupenie zwyczajny utwr rapowy, tyle e po szwedzku.

Kiedy kawaek si skoczy, Peter van Houten spojrza na nas wyczekujco, szeroko
otwierajc swoje mae oczka.

- No? - zagai. - No i?

Odpowiedziaam:

- Przykro mi, prosz pana, ale nie znamy szwedzkiego.

- To oczywiste. Ja te nie. Kto, u diaba, zna szwedzki? Wane jednak jest nie to, jakie
nonsensy te gosy artykuuj, ale to, co one odczuwaj. Na pewno wiecie, e istniej tylko
dwie emocje - mio i strach - a Afasi och Filthy nawiguj midzy nimi ze zrcznoci,
ktrej po prostu nie spotyka si w muzyce hip-hopowej nigdzie poza Szwecj. Chcecie
posucha jeszcze raz?

- Pan artuje? - zapyta Gus.

- Sucham?

- Czy to jaki happening? - Unis wzrok na Lidewij. - Tak?

- Obawiam si, e nie - odrzeka kobieta. - On nie zawsze... Dzi wyjtkowo...

- Och, milcz, Lidewij. Rudolf Otto powiedzia, e jeli kto nie dowiadczy witoci,
jeli nie przey irracjonalnego spotkania z mysterium tremendum11, to nie zrozumie jego
dziea. A ja powiadam wam, modzi przyjaciele, e jeli nie syszycie brawurowego odzewu
Afasi och Filthy na strach, to nie zrozumiecie mojego dziea.

Nie umiem wyrazi tego dosadniej: to by zupenie zwyczajny rap, tyle e po
szwedzku.

- Hm - mruknam. - Wracajc do Ciosu udrki. Kiedy ksika dobiega koca, mama
Anny ma wanie...

Van Houten przerwa mi, mwic i stukajc palcem w szklank, dopki Lidewij znw
jej nie napenia.

- Zatem Zenon najbardziej zasyn paradoksem o wiu. Wyobra sobie, e cigasz
si z wiem. Dajesz mu dziesi metrw forw. W czasie, ktrego potrzebujesz na
przebieg­nicie dziesiciu metrw, w przesuwa si moe o metr. Ale zanim ty
pokonasz ten dystans, w znw ucieknie kawaek, i tak dalej, i tak dalej. Jeste szybsza ni
w, ale nigdy go nie dogonisz. Moesz tylko zmniejsza jego przewag.

Oczywicie, biegniesz za wiem, nie analizujc mechaniki caego procesu, ale
zagadka, jak to si dzieje, okazuje si niewiarygodnie skomplikowana, i nikt jej tak naprawd
nie rozwiza, dopki Cantor nie wykaza, e niektre nieskoczonoci s wiksze od innych.

- Hm - skomentowaam.

- Zakadam, e odpowiedziaem na twoje pytanie - oznajmi z pewnoci siebie i
hojnie pocign ze szklanki.

- Raczej nie - zaprotestowaam. - Zastanawialimy si, czy po zakoczeniu Ciosu
udrki...

- Wyrzekam si wszystkiego w tej odraajcej powieci - przerwa mi van Houten.

- Nie - powiedziaam.

- Sucham?

- To nie do przyjcia - sprecyzowaam. - Rozumiem, e powie koczy si w p
zdania, poniewa Anna umiera albo jest zbyt chora, eby pisa dalej, ale obieca pan, e nam
zdradzi, co si dzieje z pozostaymi, i dlatego tu przyjechalimy, i my... ja musz to wiedzie.

Van Houten westchn. Po kolejnym yku alkoholu skapitulowa:

- Dobrze. Czyje losy ci interesuj?

- Mamy Anny, Holenderskiego Tulippana, chomika Syzyfa, jednym sowem - jak si
uoyo ycie im wszystkim.

Van Houten zamkn oczy i wyd policzki, wypuszczajc powietrze, a potem unis
wzrok na drewniane belki krzyujce si na suficie.

- A zatem chomik - odezwa si po chwili. - Adoptuje go Christine. - Czyli jedna z
przyjaciek Anny z czasw sprzed choroby. To miao sens. Christine i Anna bawiy si z
Syzyfem w kilku scenach. - Chomik zostaje adoptowany przez Christine, yje jeszcze kilka
lat po zakoczeniu powieci i umiera spokojnie w chomiczym nie.

Nareszcie do czego dochodzilimy.

- wietnie - ucieszyam si. - Wspaniale. A teraz Holenderski Tulippan. Czy on jest
oszustem? Czy mama Anny go polubi?

Van Houten nadal wpatrywa si w belki na suficie. Napi si. Szklanka znw bya
prawie pusta.

- Lidewij, nie mog tego zrobi. Nie mog. Nie mog! - Spojrza na mnie. - ycie
Holenderskiego Tulippana nijak si nie uoyo. Nie jest ani oszustem, ani uczciwym
czowiekiem; jest Bogiem. Jest oczywistym i niedwuznacznym metaforycznym
wyobraeniem Boga, a zatem pytanie, jak si uoyo jego ycie, jest intelektualnym
ekwiwalentem pytania, jak si uoyo ycie pozbawionym ciaa oczom doktora T.J.
Eckleburga z Wielkiego Gatsbyego. Czy mama Anny go polubi? Rozmawiamy o powieci,
drogie dziecko, nie o jakim fakcie z historii.

- Oczywicie, ale przecie musia pan myle o tym, co si z nimi dzieje jako z
postaciami, niezalenie od ich metaforycznego znaczenia i tak dalej.

- To postacie fikcyjne - podkreli, znw stukajc palcem w szklank. - Nic si z nimi
nie dzieje.

- Obieca pan, e mi powie - upieraam si. Postanowiam by asertywna. Chciaam,
eby skupia pijack uwag na moich pytaniach.

- By moe zrobiem to, poniewa niesusznie zaoyem, e nie moesz uda si w
podr przez Atlantyk. Prbowaem... doda ci otuchy, jak mi si wydaje, a powinienem by
ostroniejszy. Ale mwic zupenie szczerze, ten dziecinny pomys, e autor ma jak
wyjtkow wiedz na temat bohaterw powieci... jest mieszny. Ta powie powstaa z linii
wydrapanych na papierze, moja droga. Zamieszkujcy j bohaterowie nie maj adnego
innego ycia poza tymi liniami. Co si z nimi dzieje? Wszyscy przestaj istnie w chwili, gdy
powie si koczy.

- Nie - zaprotestowaam. Dwignam si z kanapy. - Nie. Rozumiem to, ale nie
mona sobie nie wyobraa ich przyszoci. A pan najbardziej si nadaje do tego, by j sobie
wyobrazi. ycie mamy Anny jako si uoyo. Albo wysza za m, albo nie. Albo
przeprowadzia si do Holandii z Tulippanem, albo nie. Albo urodzia wicej dzieci, albo nie.
Musz wiedzie, co si z ni stao.

Van Houten wyd usta.

- auj, e nie mog speni twoich dziecinnych zachcianek, ale odmawiam litowania
si nad tob w sposb, do jakiego przywyka.

- Nie chc paskiej litoci - zapewniam.

- Jak wszystkie chore dzieci - odrzek beznamitnie - twierdzisz, e nie chcesz litoci,
ale cae twoje istnienie jest od niej zalene.

- Peter... - prbowaa go powstrzyma Lidewij, ale mwi dalej, plec na fotelu, a
sowa brzmiay dosadnie, wymawiane z pijack precyzj.

- Chore dzieci nieuchronnie zostaj zamroone w czasie: jeste skazana, by doy
swych dni jako dziecko, ktrym bya, gdy postawiono diagnoz, i ktre wierzy, e istnieje
jakie ycie po zakoczeniu powieci. A my, doroli, litujemy si nad tob, wic pacimy za
leczenie, za butle tlenowe. Zapewniamy ci jedzenie i wod, cho jest niezbyt prawdopodobne,
by poya wystarczajco dugo...

- PETER! - krzykna Lidewij.

- Jeste skutkiem ubocznym procesu ewolucyjnego - kontynuowa van Houten - ktry
nie przywizuje wagi do ycia jednostek. Jeste nieudanym eksperymentem z zakresu
mutacji.

- ODCHODZ! - wrzasna Lidewij. Miaa zy w oczach. Ale ja nie byam za. Van
Houten szuka najboleniejszego sposobu na powiedzenie prawdy, lecz przecie ja znaam ju
t prawd. Latami wpatrywaam si w sufity - poczwszy od tego w mojej sypialni po ten na
oddziale intensywnej opieki - wic ju dawno temu znalazam najboleniejszy sposb
postrzegania swojej choroby. Postpiam krok w jego stron.

- Niech pan posucha, panie mdralo - powiedziaam. - Nie powie mi pan o mojej
chorobie niczego, czego bym ju nie wiedziaa. Chc od pana jednej jedynej informacji,
zanim na zawsze znikn z paskiego ycia: CO SI STAO Z MATK ANNY?

Unis twarz o obwisych policzkach i wzruszy ramionami.

- Wiem o jej losie tyle samo, co o losie siostry Holdena Caulfielda, narratora u Prousta
czy Huckleberryego Finna po tym, jak postanawia zwia do puszczy.

- GWNO PRAWDA! Bzdura. Niech pan mi powie! Niech pan co wymyli!

- Nie. I bd wdziczny, jeli przestaniesz przeklina w moim domu. To nie przystoi
damie.

Nadal nie byam za, jedynie bardzo zdeterminowana, eby uzyska to, co mi
obiecano. Co we mnie wezbrao, wycignam rk i plasnam w obrzmia do, ktra
trzymaa szklaneczk ze szkock. Resztka alkoholu prysna na wielk paszczyzn twarzy
van Houtena, szklanka odbia si od jego nosa, a nastpnie, wirujc w powietrzu niczym
baletnica, rozbia si z gonym brzkiem na zabytkowej drewnianej pododze.

- Lidewij - odezwa si van Houten spokojnie - poprosz martini. Tylko cie wermutu,
jeli mona.

- Ale ja odeszam z pracy - zauwaya Lidewij po chwili.

- Nie bd mieszna.

Nie miaam pojcia, co robi. Mie zachowanie nie poskutkowao, pode rwnie.
Potrzebowaam odpowiedzi. Przebyam kawa wiata, wykorzystaam marzenie Augustusa.
Musiaam wiedzie.

- Czy kiedykolwiek zastanawiaa si nad tym - powiedzia van Houten bekotliwie -
dlaczego tak ci zaley na tych gupich odpowiedziach?

- OBIECA PAN! - krzyknam, syszc w swoim gosie echo bezsilnego zawodzenia
Isaaca z Nocy Niszczenia Pucharw. Van Houten nie zareagowa.

Nadal staam nad nim, czekajc, a co do mnie powie, kiedy poczuam do
Augustusa na ramieniu. Pocign mnie do drzwi, a ja bezwolnie ruszyam za nim, podczas
gdy van Houten uraczy Lidewij tyrad na temat niewdzicznoci wspczesnych nastolatkw
i upadku zasad dobrego wychowania w spoeczestwie, a ona histerycznie odkrzykna do
niego po holendersku, wypowiadajc sowa z prdkoci karabinu maszynowego.

- Musicie wybaczy mojej byej asystentce - zwrci si do nas van Houten. -
Holenderski to bardziej choroba garda ni jzyk.

Augustus wyprowadzi mnie z pokoju, a potem przez frontowe drzwi w pny
wiosenny poranek i opadajce z wizw confetti.

W moim wypadku nie mogo by mowy o czym takim jak szybka ewakuacja, ale w
kocu zeszlimy po schodach - Augustus znis mj wzek - a potem ruszylimy w drog
powrotn do Filosoofa po wyboistym chodniku z prostoktnych cegie. Po raz pierwszy od
epizodu z hutawk zaczam paka.

- Hej - powiedzia Gus, obejmujc mnie w talii. - Hej, nie przejmuj si. - Pokiwaam
gow i otaram twarz wierzchem doni. - To palant. - Znw pokiwaam gow. - Ja napisz ci
ten epilog - obieca. Rozpakaam si jeszcze gwatowniej. - Naprawd - doda. - Zrobi to. I
bdzie lepszy ni szmelc, ktry by wyszed spod pira tego pijaka. Jego mzg przypomina ser
szwajcarski. On nawet nie pamita, jak pisa t ksik. Mog stworzy powie dziesi razy
lepsz ni on. Bdzie w niej krew, flaki i powicenie. Cios udrki plus Cena witu. Bdziesz
zachwycona. - Kiwaam gow, udajc, e si umiecham, a on mnie przytuli, silnymi
ramionami przycigajc do muskularnego torsu, wic troch zmoczyam jego koszulk polo.
Po chwili doszam do siebie na tyle, eby mc co powiedzie.

- Wykorzystaam twoje marzenie na tego bufona - wymamrotaam w jego pier.

- Nie, Hazel Grace. Przyznaj, e wykorzystaa moje jedyne marzenie, ale nie na tego
bufona. Wykorzystaa je na nas.

Usyszaam z tyu stukot wysokich obcasw. Odwrciam si. Bardzo przejta Lidewij
gonia za nami chodnikiem, a po jej policzkach spywaa kredka do oczu.

- Moe wybierzemy si do Anne Frank Huis? - zaproponowaa.

- Nigdzie nie pjd z tym potworem - oznajmi Augustus.

- On nie jest zaproszony - odrzeka Lidewij.

Augustus nadal opiekuczo mnie obejmowa, trzymajc do na moim policzku.

- Nie wydaje mi si... - zacz, ale mu przerwaam.

- Chodmy. - Nadal chciaam uzyska odpowiedzi od van Houtena, ale pragnam nie
tylko tego. Zostay mi zaledwie dwa dni w Amsterdamie z Augustusem Watersem. Nie
pozwol, by ten smutny staruch je zniszczy.

Lidewij miaa brzydkiego szarego fiata, ktrego silnik wydawa takie dwiki jak
podekscytowana czterolatka. Jechalimy ulicami Amsterdamu, a bya asystentka
bez­ustannie wylewnie przepraszaa.

- Bardzo mi przykro. Nic nie usprawiedliwia tego, co si stao. On jest bardzo chory -
mwia. - Mylaam, e pomoe mu, kiedy si przekona, e wywiera wpyw na ycie
prawdziwych ludzi, ale... Bardzo przepraszam. To takie strasznie enujce. - Nie
odzywalimy si. Siedziaam na tylnym siedzeniu za Augustusem. Wsunam do midzy
drzwi i fotel w poszukiwaniu jego rki, ale mi si nie udao. Lidewij mwia dalej: -
Pracowaam dla niego, bo uwaaam go za geniusza, a poza tym dobrze paci, ale sta si
prawdziwym potworem.

- Pewnie niele zarobi na tej ksice - odezwaam si po chwili.

- Och, nie, nie. On jest z tych van Houtenw - wyja­nia. - W siedemnastym
wieku jego przodkowie odkryli, jak miesza kakao z wod. Cz van Houtenw dawno temu
przeniosa si do Stanw i Peter pochodzi z tej linii, ale po wydaniu powieci przeprowadzi
si do Holandii. Przynosi wstyd swojej wspaniaej rodzinie.

Silnik krzykn. Lidewij zmienia bieg i przemknlimy przez most nad kanaem.

- To okolicznoci - dodaa. - Okolicznoci uczyniy z niego okrutnika. On nie jest
zym czowiekiem. Ale nie przypuszczaam... Wprost nie mogam uwierzy, e naprawd
mwi te potworne rzeczy. Bardzo mi przykro. Bardzo, bardzo.

Musielimy zaparkowa ca przecznic od Domu Anny Frank, a potem gdy Lidewij
staa w kolejce po bilety, usiadam, opierajc si plecami o drzewko i patrzc na barki
mieszkalne zacumowane w kanale Prisengracht. Augustus sta nade mn, zataczajc leniwe
krgi wzkiem z tlenem i patrzc, jak krc si jego kka. Chciaam, eby usiad obok mnie,
ale wiedziaam, e siadanie sprawia mu spory kopot, a wstawanie jeszcze wikszy.

- Okay? - zapyta, spogldajc na mnie. Wzruszyam ramionami i signam rk do
jego ydki. To bya sztuczna ydka, ale jej nie puciam. Patrzy na mnie.

- Ja tylko chciaam... - odezwaam si.

- Wiem - zapewni. - Wiem. Ale wiat najwyraniej nie jest instytucj zajmujc si
spenianiem ycze.

Nareszcie cho troch si umiechnam.

Lidewij wrcia z biletami, lecz wskie usta miaa cig­nite w wyrazie troski.

- Nie ma windy - oznajmia. - Bardzo, bardzo przepraszam.

- Nie szkodzi - zapewniam j.

- Tam jest mnstwo schodw - wyjania. - I to stromych.

- Nie szkodzi - powtrzyam. Augustus chcia co powiedzie, ale nie dopuciam go
do gosu. - Nie szkodzi, dam rad.

Rozpoczlimy zwiedzanie od pokoju, w ktrym wywietlano film o ydach w
Holandii, o nazistowskiej inwazji i rodzinie Frankw. Potem poszlimy na gr, do domu nad
kanaem, w ktrym znajdowao si biuro Ottona Franka. Schody stanowiy nie lada
przeszkod zarwno dla mnie, jak i dla Augustusa, ale czuam si silna. Ju wkrtce
patrzyam na synn biblioteczk, za ktr skrywali si Anna Frank, jej rodzina oraz cztery
inne osoby. Biblioteczka bya uchylona, a za ni znajdowaa si jeszcze bardziej pionowa
klatka schodowa szerokoci czowieka. Otaczali nas inni zwiedzajcy, a ja nie chciaam ich
opnia, ale Lidewij powiedziaa:

- Prosimy wszystkich o cierpliwo.

I zaczam i w gr, Lidewij niosa za mn wzek, a za ni kutyka Augustus.

Byo tam czternacie stopni. Cay czas mylaam o tych ludziach za moimi plecami -
to byli gwnie doroli rnych narodowoci - i czuam si zawstydzona. Czuam si jak
duch, ktry jednoczenie drczy i pociesza. W kocu udao mi si dotrze na gr. Weszam
do upiornie pustego pokoju i oparam si o cian. Mj mzg powtarza pucom: Wszystko
okay, wszystko okay, uspokjcie si, wszystko okay, a puca odpowiaday mzgowi: O
Boe, umieramy!. Nawet nie zauwayam, jak Augustus wszed na gr, ale stan obok
mnie, otar czoo w gecie oznaczajcym A niech to! i wyrazi swoje uznanie:

- Jeste wielka!

Jeszcze kilka minut opieraam si o cian, a nastpnie przeszam do ssiedniego
pokoiku, ktry Anna dzielia z dentyst Fritzem Pfefferem. By maleki i pozbawiony
jakichkolwiek mebli. Nic nie wskazywao na to, e ktokolwiek tu mieszka - moe poza
zdjciami z gazet i czasopism, ktre Anna nakleia na cian i ktre nadal tam wisiay.

Kolejne schody prowadziy do pomieszczenia zajmowanego przez rodzin van
Pelsw. Osiemnacie schodkw, jeszcze bardziej stromych ni poprzednie, waciwie zwyka
drabina. Stanam na dole, spojrzaam w gr i zrozumiaam, e nie dam rady, ale
rwnoczenie wiedziaam, e to jedyna droga.

- Wracajmy - zaproponowa Gus zza moich plecw.

- Nic mi nie jest - odpowiedziaam cicho. To gupie, ale uwaaam, e jestem jej to
winna - to znaczy Annie Frank - poniewa ona nie ya, a ja yam, poniewa siedziaa cicho,
zacigaa rolety, robia wszystko, jak naley, a mimo to zgina, a wic powinnam wej po
tych schodach i obejrze reszt wiata, w ktrym egzystowaa przez te wszystkie lata, zanim
przyszo gestapo.

Zaczam wspina si po schodach. Gramoliam si po nich jak mae dziecko,
pocztkowo powoli, eby mc oddycha, a potem szybciej, bo uwiadomiam sobie, e
jednak nie mog oddycha, i chciaam dotrze na gr, zanim strac przytomno. Zacz
mnie ogarnia mrok, a ja wci podcigaam si wyej, osiemnacie stopni, piekielnie
stromych. W kocu dotaram na szczyt klatki schodowej, z silnymi mdociami i prawie
olepa, a minie moich ramion i ng rozpaczliwie woay o tlen. Bezwadnie usiadam pod
cian, targana mokrym kaszlem. Nade mn znajdowaa si pusta szklana gablota. Patrzyam
przez ni na sufit i usiowaam nie zemdle.

Lidewij kucna przy mnie, mwic:

- Dotara na sam gr.

Kiwnam gow. Niejasno zdawaam sobie spraw, e ludzie wok przygldaj mi
si z trosk, Lidewij po cichu mwi co do nich w jednym jzyku, potem w kolejnym, i w
jeszcze innym, a Augustus stoi nade mn i gaszcze mnie po gowie wzdu przedziaka.

Po dugiej chwili Lidewij i Gus dwignli mnie na nogi i wreszcie zobaczyam, co
kryje si pod szklan gablot: wykonane owkiem kreski na tapecie dokumentujce, jak rosy
dzieci z dobudwki, centymetr po centymetrze, a nie mogy ju rosn.

Potem opucilimy mieszkanie Frankw, ale nadal znajdowalimy si w muzeum: w
dugim wskim korytarzu umieszczono zdjcia wszystkich omiu mieszkacw dobudwki i
opisy, jak, gdzie i kiedy zmarli.

- Jedyny czonek rodziny, ktry przetrwa wojn - powiedziaa Lidewij o ojcu Anny,
Ottonie. Mwia przyciszonym gosem, jakby bya w kociele.

- To nie bya kwestia przetrwania wojny - zauway Augustus - tylko przetrwania
ludobjstwa.

- To prawda - zgodzia si Lidewij. - Nie wiem, jak mona y bez rodziny. Nie
wyobraam sobie tego. - Czytajc o caej sidemce, mylaam o Ottonie Franku, ktry ju nie
by ojcem i ktremu zamiast ony i dwch crek zosta tylko dziennik. Na kocu korytarza
leaa wielka ksiga, grubsza ni sownik, zawierajca nazwiska stu trzech tysicy
Holendrw, ktrzy zginli w Holocaucie. (Jedynie pi tysicy deportowanych
holenderskich ydw, jak podawa napis na cianie, przeyo. Pi tysicy Ottonw
Frankw). Ksiga bya otwarta na stronie z nazwiskiem Anny Frank, ale mnie uderzyo to, e
tu pod nim znajdowao si czterech Aronw Frankw. Czterech. Czterech Aronw Frankw
bez muzew, bez historycznych wpisw, bez nikogo, kto by ich opakiwa. Zoyam
milczc przysig, e dopki bd ya, bd pamita i modli si za tych Aronw
Frankw. (Moe niektrzy potrzebuj wierzy w jakiego okrelonego, wszechmocnego
Boga, eby si modli, ale ja do nich nie nale).

Gdy dotarlimy do koca korytarza, Gus zapyta:

- Dobrze si czujesz?

Skinam gow.

Wskaza zdjcie Anny.

- Najgorsze jest to, e prawie jej si udao, wiesz? Zgina zaledwie kilka tygodni
przed wyzwoleniem.

Lidewij oddalia si kawaek, eby obejrze film, a ja chwyciam Gusa za rk, gdy
przechodzilimy dalej. Znalelimy si w pokoju na poddaszu. Wystawiono tu listy pisane
przez Ottona Franka w cigu tych dugich miesicy, gdy poszukiwa swoich crek. Na cianie
na rodku wywietlano film, w ktrym Otto mwi po angielsku.

- Czy zostali jeszcze jacy nazici, ktrych mgbym wytropi i postawi przed
obliczem sprawiedliwoci? - zapyta Augustus, gdy pochylalimy si nad witrynami
zawierajcymi listy i bolesne odpowiedzi, e nie, nikt nie widzia jego dzieci po wyzwoleniu.

- Chyba ju wszyscy nie yj. Ale nazici nie mieli monopolu na zo.

- Racja - zgodzi si. - Wiesz, co powinnimy zrobi, Hazel Grace? Powinnimy
zjednoczy siy i stworzy kaleki duet stray obywatelskiej, ktry przemierza wiat,
naprawiajc zo, chronic sabych i bronic zagroonych.

Cho to byo jego pragnienie, a nie moje, ulegam mu. W kocu on speni moje
marzenie.

- Nasz sekretn broni bdzie brak lku - podsunam.

- Opowieci o naszych wyczynach przetrwaj tak dugo jak cywilizacja czowieka.

- A nawet jeszcze duej, kiedy roboty bd rozpamitywa ludzkie absurdy
powicenia i ofiarnoci, te bd o nas wspomina.

- Bd mia si mechanicznie z naszej szalonej odwagi - cign. - Jednak w ich
metalowych sercach obudzi si pragnienie, by mogli y i umrze tak jak my: w bohaterskiej
misji.

- Augustusie Watersie - powiedziaam, podnoszc na niego wzrok i mylc, e nie
mona nikogo pocaowa w Domu Anny Frank, a potem doszam do wniosku, e Anna Frank
chyba pocaowaa kogo w Domu Anny Frank, i e prawdopodobnie marzyaby o tym, eby
jej dom sta si miejscem, w ktrym zakochuj si ludzie modzi i nieuleczalnie chorzy.

- Musz wyzna - wyzna Otto Frank z silnym akcentem - e byem bardzo
zaskoczony gbi przemyle Anny.

A potem si pocaowalimy. Puciam wzek z tlenem i pooyam do na karku
Augustusa, a on obj mnie w tali i unis tak, e staam na palcach. Gdy jego rozchylone
wargi dotkny moich, zabrako mi tchu w zupenie nowy i fascynujcy sposb. Przestrze
wok nas wyparowaa i przez jeden dziwny moment naprawd lubiam swoje ciao. Ta
trawiona przez raka ruina, z ktr od lat si mordowaam, nagle wydaa si warta caej tej
walki, warta rurek w klatce piersiowej, kroplwek i cigej zdrady ze strony guzw.

- Anna jako moja crka bya cakiem inn dziewczynk. Nigdy nie dzielia si swoimi
refleksjami - kontynuowa Otto Frank.

Pocaunek trwa wieczno, a Frank cigle mwi za moimi plecami.

- Poniewa miaem z ni naprawd dobre relacje, dochodz do wniosku, e wikszo
rodzicw tak naprawd nie zna swoich dzieci.

Uwiadomiam sobie, e mam zamknite powieki, wic je uniosam. Augustus
wpatrywa si we mnie, a jego niebieskie oczy znajdoway si bliej ni kiedykolwiek.
Natomiast za nim ujrzaam tum ludzi stojcych w trzech rzdach wok nas. Musz by
wciekli, pomylaam. Wstrznici. Te nastolatki z tymi ich hormonami obmacujce si na
tle filmu, w ktrym rozbrzmiewa gos zaamanego byego ojca.

Odsunam si od Augustusa, a on cmokn mnie jeszcze w czoo. Wbiam wzrok w
swoje trampki. A potem ludzie zaczli klaska. Wszyscy zgromadzeni, wszyscy ci doroli
zaczli klaska, a jeden nawet krzykn: Brawo! z europejskim akcentem. Augustus ukoni
si z umiechem. miejc si, dygnam lekko, co wywoao kolejny aplauz.

Zeszlimy na d, przepuszczajc najpierw innych zwiedzajcych, a tu przed tym, jak
dotarlimy do kawiarni (skd na szczcie winda zabraa nas na parter do sklepu z
pamitkami), obejrzelimy strony z dziennika Anny, a take jej niepublikowan kolekcj
cytatw. Ksiga z cytatami bya otwarta akurat na stronie z Szekspirem. Kt jest tak stay,
by nie da si uwie?12 - zapisaa.

Lidewij odwioza nas do Filosoofa. Gdy wysiedlimy, zacz pada drobny deszcz.
Stalimy z Augustusem na ceglanym chodniku, moknc powoli.

Augustus: Pewnie potrzebujesz odpocz.

Ja: Nic mi nie jest.

Augustus: Okay. (Pauza). O czym mylisz?

Ja: O tobie.

Augustus: Co o mnie?

Ja: Sam nie wiem, co wol: / pikno modulacji gosu / czy pikno aluzji do gosu, /
kosa, gdy gwide, / czy kosa zaraz potem13.

Augustus: Boe, jaka ty jeste seksowna.

Ja: Moglibymy pj do twojego pokoju.

Augustus: Cakiem niezy pomys.

* * *

Wcisnlimy si razem do malekiej windy. Wszystkie powierzchnie, cznie z
podog, byy wyoone lustrami. Musielimy mocno szarpa drzwi, eby si zamkny.
Wreszcie starowinka, trzeszczc, powoli powioza nas na drugie pitro. Byam zmczona,
spocona i martwiam si, e oglnie wygldam i pachn fatalnie, ale mimo to pocaowaam
go, a potem on wskaza na lustra i powiedzia:

- Popatrz, nieskoczone Hazel.

- Niektre nieskoczonoci s wiksze ni inne - wycedziam, parodiujc van
Houtena.

- Co za pajac - zirytowa si Augustus. Przez cay ten czas wjedalimy na drugie
pitro. W kocu winda zatrzymaa si z szarpniciem, a Gus pchn lustrzane drzwi. Gdy byy
do poowy otwarte, skrzywi si z blu i na sekund puci uchwyt.

- Nic ci nie jest? - zaniepokoiam si.

Odpowiedzia po chwili:

- Nie, nie, te drzwi s dosy cikie.

Znw popchn je i otworzy. Oczywicie przepuci mnie przodem, ale nie
wiedziaam, w ktr stron pj, wic stanam przed wind, a on obok mnie z twarz nadal
wykrzywion, wic spytaam:

- Okay?

- Po prostu saba kondycja, Hazel Grace. Wszystko w porzdku.

Stalimy w korytarzu i on wcale nie zamierza zaprowadzi mnie do swojego pokoju
ani nic takiego, a ja nie wiedziaam, gdzie ten pokj jest. Im duej trwa cay ten impas, tym
bardziej byam przekonana, e Augustus prbuje znale wymwk, eby si ze mn nie
przespa, i e przede wszystkim nie powinnam bya tego proponowa, e to nie byo
zachowanie godne damy i dlatego zdegustowao Augustusa Watersa, ktry sta, patrzc na
mnie bez mrugnicia okiem, i obmylajc, jak tu si uprzejmie wywika z tej sytuacji. W
kocu, gdy mina caa wieczno, powiedzia:

- Nad kolanem i troch si zwa, a potem jest tylko skra. Paskudna blizna, ale
wyglda po prostu jak...

- Co to? - zdziwiam si.

- Moja noga - wyjani. - Chciaem, eby bya przygotowana na wypadek, gdyby j
zobaczya...

- Och, daruj sobie - odrzekam i pokonaam dwa kroki, ktre nas dzieliy.
Pocaowaam go mocno, przyciskajc do ciany, i caowaam cay czas, kiedy szuka w
kieszeniach klucza do pokoju.

Pooylimy si na ku i cho moj swobod ogranicza nieco tlen, udao mi si
wspi na niego, zdj mu koszul i posmakowa potu na skrze pod obojczykiem.
Wyznaam szeptem:

- Kocham ci, Augustusie Watersie.

Jego ciao odpryo si pode mn, gdy usysza te sowa. Sign w d, prbujc
zdj ze mnie koszulk, ale zapltaa si w rurk z tlenem. Wybuchnam miechem.

- Jak ty sobie z tym radzisz codziennie? - zapyta, kiedy wypltywaam koszulk z
rurek. Przysza mi do gowy idiotyczna myl, e moje rowe majtki nie pasuj do
fioletowego stanika, jakby chopcy zwracali uwag na takie rzeczy. Wpezam pod przykrycie
i zdjam dinsy oraz skarpetki, a potem patrzyam, jak kodra si porusza, gdy Augustus
pozbywa si pod ni najpierw spodni, a potem nogi.

Leelimy na plecach obok siebie, cakowicie schowani pod kodr. Po sekundzie
wycignam rk, dotknam jego uda i pozwoliam doni powdrowa niej na kikut, na
zgrubia, poblinion skr.

- Boli? - zapytaam.

- Nie - odpar.

Obrci si na bok i pocaowa mnie.

- Jeste taki seksowny - powiedziaam, wci trzymajc rk na jego nodze.

- Zaczynam myle, e podniecaj ci amputacje - odrzek, caujc mnie nadal.
Zamiaam si.

- Podnieca mnie Augustus Waters - wyjaniam.

Cae wydarzenie okazao si zupenym przeciwiestwem tego, co sobie wyobraaam:
byo powolne i ciche, ani szczeglnie bolesne, ani szczeglnie ekstatyczne. Pojawio si
troch problemw z prezerwatyw, ktrym nie przygldaam si zbyt wnikliwie. adnego
amania ek, adnych krzykw. Mwic szczerze, by to prawdopodobnie najduszy czas,
jaki spdzilimy ze sob bez rozmawiania.

Jedno tylko wpasowao si we wzorzec. Kiedy po wszystkim leaam z twarz
wtulon w pier Augustusa, suchajc, jak bije mu serce, powiedzia:

- Hazel Grace, dosownie nie jestem w stanie utrzyma otwartych oczu.

- Naduycie dosownoci - zauwayam.

- Nie. Jestem. Taki. Zmczony.

Gowa opada mu na bok, a ja z uchem przycinitym do jego klatki piersiowej
suchaam, jak puca zaczynaj pracowa w rytmie snu. Po chwili wstaam, ubraam si,
znalazam papeteri hotelow i napisaam do niego list miosny:

Najdroszy Augustusie!


Twoja
Hazel Grace

11 Mysterium tremendum (ac.) - tajemnica przeraajca.

12 William Szekspir, Juliusz Cezar, prze. Zofia Winnicka.

13 Wallace Stevens, Trzynacie sposobw spogldania na kosa, prze. Stanisaw
Baraczak.



13

Nastpnego ranka, a by to nasz ostatni dzie w Amsterdamie, razem z mam i
Augustusem przeszlimy p przecznicy od hotelu do Vondelparku, gdzie znalelimy
kawiarni w cieniu holenderskiego muzeum filmu. Pilimy latte - ktre, jak wyjani nam
kelner, Holendrzy nazywaj z kaw, poniewa zawiera wicej mleka ni samej kawy - i
siedzielimy w koronkowym cieniu ogromnego kasztanowca. Relacjonowalimy mamie
spotkanie z wielkim Peterem van Houtenem. Staralimy si, by opowie brzmiaa zabawnie.
Uwaam, e kady moe decydowa, jak przedstawia swoje smutne historie, a my
postanowilimy przedstawi nasz na wesoo: Augustus, rozwalony na kawiarnianym krzele,
udawa, e jest bekoczcym, cedzcym sowa van Houtenem, ktry nie ma siy nawet
dwign si z siedzenia, natomiast ja wstaam, by odegra siebie, zagniewan i stanowcz.

- Wstawaj, ty tusty, brzydki starcze!- krzyknam

- Powiedziaa mu, e jest brzydki? - zainteresowa si Augustus.

- Graj dalej - ponagliam go.

- Nie jesstem pszytki. To ty jesste pszytka, ty ciefczyno ss rurk w nosie.

- Jeste pan tchrzem! - zagrzmiaam, a Augustus wypad z roli i zamia si.
Usiadam. Nastpnie opowiedzielimy mamie o Domu Anny Frank, oczywicie nie
wspominajc o pocaunku.

- Wrcilicie potem do van Houtena? - zapytaa.

Augustus nie da mi czasu, bym si zarumienia.

- Nie, posiedzielimy w kawiarni. Hazel zabawiaa mnie dowcipami na temat
wykresw Venna. - Zerkn na mnie. Boe, jaki on by seksowny.

- Brzmi sympatycznie - uznaa mama. - Suchajcie, id si przej. Dam wam troch
czasu, ebycie mogli pogada - powiedziaa do Gusa, a w jej tonie pochwyciam dziwne
napicie. - Potem moe popyniemy na wycieczk dk po kanaach.

- Hm, okay - odrzekam. Mama zostawia pi euro pod talerzykiem, a nastpnie
pocaowaa mnie w czubek gowy, szepczc: - Kocham ci bardzo, bardzo, bardzo.

Byo to o dwa bardzo wicej ni zwykle.

Gus wskaza doni na cienie gazi krzyujce si i rozdzielajce na betonie.

- Pikne, prawda?

- Tak - zgodziam si z nim.

- Bardzo dobra metafora - mrukn.

- Czyli? - zapytaam.

- Cienie przedmiotw, ktre wiatr czy, a potem rozdziela - wyjani. Mijay nas setki
ludzi, biegajcych, jedcych na rowerach i na rolkach. Amsterdam to miasto ruchu i
aktywnoci, miasto, w ktrym nikt nie chce przemieszcza si samochodem, wic czuam si
nieodwoalnie z niego wykluczona. Ale, Boe, byo takie pikne, ze strumieniem
wycinajcym sobie drog wok wielkiego drzewa, z czapl stojc nieruchomo na granicy
wody i szukajc niadania midzy milionami wizowych patkw na jej powierzchni.

Jednak Augustus na nic nie zwraca uwagi. By zbyt pochonity obserwowaniem
poruszajcych si cieni. W kocu powiedzia:

- Mgbym na to patrze cay dzie, ale powinnimy wrci do hotelu.

- Mamy na to czas? - zapytaam.

Umiechn si smutno.

- Gdyby tylko - odrzek.

- Co si dzieje? - zaniepokoiam si.

W odpowiedzi kiwn gow w stron Filosoofa.

Szlimy w milczeniu, Augustus p kroku przede mn. Byam zbyt przeraona, eby
pyta, czy mam powd si ba.

Istnieje takie co, co si nazywa hierarchi potrzeb wedug Maslowa. Krtko mwic,
ten cay Abraham Maslow zasyn teori, e czowiek musi zaspokoi pewne potrzeby,
zanim bdzie mg odczuwa inne. Wyglda to tak:


Gdy ju czowiek zaspokoi potrzeb jedzenia i picia, przechodzi do nastpnego
zestawu potrzeb, czyli bezpieczestwa, a potem do kolejnego i kolejnego. Wane jest to, e
zdaniem Maslowa dopki nie zaspokoisz potrzeb fizjologicznych, nie moesz nawet zacz
si przejmowa bezpieczestwem i potrzebami spoecznymi, nie wspominajc o
samorealizacji, kiedy to moesz wreszcie powici si sztuce czy rozmylaniom o
moralnoci, fizyce kwantowej i tak dalej.

Zgodnie z teori Maslowa utknam na drugim poziomie piramidy, niezdolna do ycia
w poczuciu bezpieczestwa w zakresie zdrowia, i dlatego nie powinnam siga po mio,
szacunek, sztuk i inne, co oczywicie jest kompletn bzdur: potrzeba tworzenia czy
rozmylania o filozofii nie mija, gdy czowiek zachoruje. Choroba jedynie j przeobraa.

Maslow uznawa, e nie jestem tak penowartociow istot ludzk jak inni, a
wikszo spoeczestwa zdawaa si z nim zgadza. Ale nie Augustus. Zawsze mylaam, e
mgby mnie pokocha, poniewa kiedy chorowa. Dopiero teraz przyszo mi do gowy, e
by moe choruje nadal.

Dotarlimy do mojego pokoju, Kierkegaarda. Usiadam na ku w nadziei, e
Augustus do mnie doczy, ale on opad na zakurzony tapicerowany fotel. Jedyny w pokoju.
Ile on mg mie lat? Pidziesit?

Czuam, jak gardo mi si zaciska, gdy Gus wycign papierosa z paczki i wsun go
midzy wargi. Z westchnieniem odchyli si do tyu.

- Tu przed tym, jak wyldowaa na OIOM-ie, zaczo mnie bole biodro.

- Nie - powiedziaam. Panika narastaa, zalewaa mnie.

Pokiwa gow.

- Wybraem si wic na tomografi. - Zamilk. Gwatownym ruchem wyj papierosa
z ust i zacisn zby.

Naprawd spor cz ycia powicaam na starania, by nie paka przy ludziach,
ktrzy mnie kochaj, wic natychmiast zrozumiaam, co robi Augustus. Naley zacisn zby.
Podnie wzrok. Mwi sobie, e jeli zobacz, jak paczesz, to ich zaboli, i staniesz si
smutkiem w ich yciu, a nie moesz by tylko smutkiem, wic nie bdziesz paka. Trzeba
powtarza sobie to wszystko, patrzc w sufit, a potem przekn, cho gardo nie za bardzo
chce dziaa, popatrze na osob, ktra ci kocha, i si umiechn.

Augustus bysn swoim krzywym umiechem i powiedzia:

- Zawieciem si jak boonarodzeniowa choinka, Hazel Grace. W klatce piersiowej,
w biodrze, w wtrobie, wszdzie.

Wszdzie. To sowo na chwil zawiso w powietrzu. Oboje wiedzielimy, co oznacza.
Wstaam, powlokam moje ciao i wzek po dywanie starszym, ni Augustus kiedykolwiek
bdzie, uklkam u stp fotela, pooyam mu gow na kolanach i objam go w pasie.

Pogaska mnie po wosach.

- Tak mi przykro - odezwaam si.

- Przepraszam, e ci nie powiedziaem. - Gos mia spokojny. - Twoja mama chyba
wie. Poznaem po sposobie, w jaki na mnie patrzy. Moe moja mama jej powiedziaa.
Powinienem by ci uprzedzi. Zachowaem si gupio. Egoistycznie.

Oczywicie wiedziaam, dlaczego nic nie powiedzia: z tego samego powodu, dla
ktrego ja nie chciaam, eby mnie widzia na OIOM-ie. Nie mogabym si na niego zoci
nawet przez sekund. Dopiero teraz, gdy pokochaam granat, zrozumiaam, jak gupot byy
prby oszczdzenia innym mojego wasnego nieuchronnego wybuchu: nie mogam przesta
kocha Augustusa Watersa. I nie chciaam.

- To niesprawiedliwe - powiedziaam. - To takie cholernie niesprawiedliwe.

- wiat - zauway - nie jest instytucj zajmujc si spenianiem ycze. - A potem
zaama si, tylko na moment, ale jego szloch by jaowy jak grom, po ktrym nie przychodzi
byskawica, peen rozpaczy, ktr amatorzy w dziedzinie cierpienia mog mylnie wzi za
sabo. Potem przycign mnie do siebie, a jego twarz odlega zaledwie o kilka
centymetrw od mojej nabraa zdecydowanego wyrazu.

- Bd z tym walczy. Bd walczy dla ciebie. Nie martw si o mnie, Hazel Grace.
Nic mi nie jest. Znajd sposb, eby tu zosta i dokucza ci jeszcze przez dugi czas.

Pakaam. Ale nawet wtedy by silny, trzyma mnie mocno. Patrzyam na obejmujce
mnie uminione ramiona, gdy mwi:

- Przepraszam. Nic ci nie bdzie. Nic mi nie bdzie. Obiecuj. - I umiechn si
krzywo.

Pocaowa mnie w czoo, potem poczuam, jak jego mocna pier nieco si zapada.

- Chyba jednak mimo wszystko mam swoj hamarti.

Po jakim czasie pocignam go na ko. Leelimy razem, a on opowiada, e
zacz chemioterapi paliatywn, ale j przerwa, eby pojecha do Amsterdamu, chocia
rodzice si wciekali. Prbowali go powstrzyma a do tamtego ranka, kiedy usyszaam, jak
krzycza, e jego ycie naley do niego.

- Moglimy to przeoy - zauwayam.

- Nie, nie moglimy - zaprotestowa. - Tak czy siak, terapia nie dziaaa. Po prostu
wiedziaem, e nie dziaa, rozumiesz?

Kiwnam gow.

- To bzdura, cae to leczenie - uznaam.

- Sprbuj czego innego, jak wrc do domu. Cigle maj nowe pomysy.

- Rzeczywicie - przyznaam mu racj, bo sama byam eksperymentaln poduszk do
szpilek.

- W pewnym sensie wzbudziem w tobie faszywe przekonanie, e zakochujesz si w
zdrowym czowieku - powiedzia.

Wzruszyam ramionami.

- Zrobiabym to samo.

- Nie, nie zrobiaby, ale nie moemy wszyscy by tak wspaniali jak ty. - Pocaowa
mnie, a potem si skrzywi.

- Boli? - zapytaam.

- Nie. Moe troszk. - Dugo wpatrywa si w sufit, zanim wyzna: - Lubi ten wiat.
Lubi pi szampana. Lubi nie pali. Lubi, jak Holendrzy mwi po holendersku. A
tymczasem... Nawet nie stocz bitwy. Nie stocz adnej walki.

- Musisz walczy z rakiem - powiedziaam. - To jest twoja walka. I nie poddasz si -
zapewniam go. Nie znosiam, kiedy inni prbowali mnie pociesza i zachca do walki, a
teraz sama mu to robiam. - Bdziesz... bdziesz... y dzi najlepiej, jak potrafisz. To jest
teraz twoja wojna. - Gardziam sob za ten tani sentymentalizm, ale co mi pozostao?

- Te mi wojna - odpowiedzia lekcewaco. - Niby z czym ja wojuj? Ze swoim
rakiem. A czym on jest? Mn. Guzy powstay z mojego ciaa. S czci mnie, tak jak mj
mzg i serce. To wojna domowa, Hazel Grace, a zwycizca jest z gry znany.

- Gus... - powiedziaam. Nie mogam wydusi nic wicej. By zbyt inteligentny na
pociech, ktr mogam zaoferowa.

- Okay - odrzek. Ale to nie bya prawda. Po chwili doda: - Jeli pjdziesz do
Rijksmuseum, co bardzo chciaem zrobi... Ale nie oszukujmy si, adne z nas nie da rady
zwiedzi muzeum. Na szczcie obejrzaem zbiory online, zanim wyjechalimy. Gdyby
jednak si tam wybraa, a mam nadziej, e pewnego dnia ci si to uda, zobaczysz wiele
obrazw przedstawiajcych zmarych. Ujrzysz Jezusa na krzyu i faceta z noem w szyi, ludzi
gincych na morzu i w bitwie, i ca parad mczennikw. Ale ani jednego dzieciaka z
rakiem. Nikogo konajcego na dum, osp, t febr i tak dalej, bo w chorobie nie ma
chway. Nie ma adnego sensu. Taka mier nie jest honorowa.

Abrahamie Maslowie, przedstawiam panu Augustusa Watersa, ktrego egzystencjalny
gd nie moe przerasta potrzeb jego dobrze odywionych, kochanych, zdrowych blinich.
Tymczasem, podczas gdy tumy ludzi wiod kompletnie bezmylny ywot skupiony
wycznie na monstrualnej konsumpcji, Augustus Waters kontempluje z odlegoci zbiory
Rijksmuseum.

- No co? - zapyta Augustus po chwili.

- Nic - odrzekam. - Tylko... - Nie umiaam skoczy zdania, nie wiedziaam jak. -
Tylko bardzo, bardzo ci lubi.

Umiechn si pgbkiem, z nosem kilka centymetrw od mojego.

- To odwzajemnione uczucie. Przypuszczam, e nie bdziesz umiaa o tym wszystkim
zapomnie i traktowa mnie tak, jakbym nie umiera?

- Ale ty nie umierasz - zaprotestowaam. - Po prostu masz raka.

Umiechn si. Wisielczy humor.

- Siedz w rollercoasterze, ktry cay czas jedzie w gr.

- Moim przywilejem i obowizkiem jest pojecha z tob - zapewniam go.

- Czy to by byo kompletnie niedorzeczne, gdybym sprbowa jako z tego wyj?

- Nie ma co prbowa - oznajmiam. - Trzeba to po prostu zrobi.



14

Gdy lecielimy z powrotem do domu sze tysicy metrw nad chmurami, ktre
znajdoway si trzy tysice metrw nad ziemi, Gus wyzna:

- Kiedy mylaem, e fajnie by byo zamieszka w chmurach.

- Dobry pomys - uznaam. - Czowiek cay czas czuby si jak w takim dmuchanym
zamku do skakania.

- Ale w szkole redniej na zajciach z przyrody pan Martinez zapyta, czy kto z nas
kiedy marzy o yciu w chmurach, i wszyscy podnieli rce. Wtedy pan Martinez wyjani
nam, e w chmurach wiatr wieje z prdkoci dwustu czterdziestu kilometrw na godzin, a
temperatura wynosi trzydzieci stopni poniej zera, nie ma tlenu i poumieralibymy w cigu
kilku sekund.

- To musia by sympatyczny go.

- Specjalizowa si w mordowaniu marze, Hazel Grace, powiem ci. Sdzisz, e
wulkany s malownicze? Powiedz to dziesiciu tysicom wrzeszczcych trupw w
Pompejach. Nadal potajemnie wierzysz, e na tym wiecie istnieje magia? To tylko
bezduszne molekuy przypadkowo obijajce si od siebie. Martwisz si o to, kto si o ciebie
zatroszczy, gdy umr twoi rodzice? I susznie, bo oni w godzinie przeznaczenia stan si
poywieniem dla robakw.

- Niewiedza jest bogosawiestwem - podsumowaam.

Stewardesa przesza midzy siedzeniami z barkiem na kkach, pszepczc:

- Napoje? Napoje? Napoje?

Gus przechyli si nade mn, unoszc do.

- Moemy poprosi o szampana?

- A skoczyli pastwo dwadziecia jeden lat? - spytaa z powtpiewaniem.
Ostentacyjnym gestem poprawiam rurk tlenow w nosie. Stewardesa umiechna si, po
czym zerkna na moj pic mam. - Nie miaaby nic przeciwko temu? - zapytaa.

- Na pewno nie - zapewniam j.

Nalaa wic szampana do dwch plastikowych kubkw. Bonusy Rakowe.

Wznielimy z Gusem toast.

- Za ciebie - powiedzia.

- Za ciebie - odpowiedziaam, przytykajc kubek do jego kubka.

Napilimy si. Gwiazdy byy bardziej przymione ni te w Oranjee, ale i tak pio si
przyjemnie.

- Wiesz - zwrci si do mnie Gus - wszystko, co powiedzia van Houten, byo
prawd.

- Moe, ale nie musia tego robi w taki pody sposb. Nie wierz, e wyobrazi sobie
przyszo chomika Syzyfa, a o mamie Anny nawet nie pomyla.

Augustus wzruszy ramionami. Nagle wydao mi si, e zupenie zapad si w sobie.

- W porzdku? - zapytaam.

Mikroskopijnym ruchem pokrci gow.

- Boli - wyjani.

- W piersi?

Kiwn gow. Zacisn pici. Pniej opisze, e czu si tak, jakby jednonogi
tucioch w bucie na szpilce ostrej niczym sztylet skaka po jego klatce piersiowej. Ustawiam
zamocowany do oparcia fotela stolik w pozycji pionowej i schyliam si, eby wygrzeba
piguki z jego plecaka. Popi jedn szampanem.

- W porzdku? - zapytaam po chwili.

Gus siedzia, zaciskajc donie i czekajc, a lekarstwo zacznie dziaa, lekarstwo,
ktre nie likwidowao blu, a jedynie zwikszao odlego od niego (i ode mnie).

- Tak jakby to bya sprawa osobista - wymrucza cicho. - Jakby by na nas wcieky z
jakiego konkretnego powodu. Mam na myli van Houtena. - Dopi szampana seri szybkich
ykw i wkrtce zapad w sen.

Tato czeka na nas przy tamie bagaowej w grupie kierowcw w uniformach
trzymajcych tabliczki z nazwiskami pasaerw: JOHNSON, BARRINGTON,
CARMICHAEL. Tato te mia tak tabliczk. Byo na niej napisane: MOJA PIKNA
RODZINA, a pod spodem (I GUS).

Przytuliam go, a on zacz paka (jakeby inaczej). W drodze powrotnej
opowiadalimy o Amsterdamie, ale dopiero gdy znalazam si w domu i podpita do Philipa
ogldaam z ojcem dobr star amerykask telewizj, jedzc amerykask pizz z serwetek,
powiedziaam mu o Gusie.

- Gus ma nawrt.

- Wiem - wyzna tato. Zerkn na mnie i doda: - Jego mama zawiadomia nas przed
waszym wyjazdem. Przykro mi, e to przed tob zatai. Ja... przykro mi, Hazel. - Nic nie
mwiam przez dugi czas. Ogldalimy program o ludziach, ktrzy prbuj wybra dla siebie
dom. - Przeczytaem Cios udrki, kiedy was nie byo - powiedzia tato.

Odwrciam si do niego.

- O, super. I co mylisz?

- Dobra rzecz. Troch mnie przerosa. Studiowaem biochemi, jak pamitasz, nie
literatur. Szkoda, e nie ma zakoczenia.

- Tak - powiedziaam. - To do powszechny zarzut.

- Wydaa mi si te troch beznadziejna - doda. - Taka defetystyczna.

- Jeli mwic defetystyczny, masz na myli szczery, to rzeczywicie.

- Nie sdz, by defetyzm by szczery - odrzek tato. - Nie zgadzam si z takim
podejciem.

- A zatem nic nie dzieje si bez przyczyny, wszyscy wyldujemy w chmurach,
bdziemy gra na harfach i mieszka w paacach?

Tato umiechn si. Obj mnie potnym ramieniem, przycign do siebie i
pocaowa w skro.

- Nie wiem, w co wierz, Hazel. Wydawao mi si, e bycie dorosym oznacza, e w
kocu wiesz, w co wierzy, ale w moim wypadku to si nie sprawdzio.

- No dobra - spasowaam. - Okay.

Jeszcze raz powtrzy, e przykro mu z powodu Gusa, a potem wrcilimy do
ogldania programu. Ludzie wybrali dom, tato nadal obejmowa mnie ramieniem, a ja
zaczam zasypia, ale nie chciaam i do ka. I wtedy powiedzia:

- Wiesz, w co wierz? Pamitam, jak w collegeu miaem lekcje matematyki,
naprawd wietne lekcje, ktre prowadzia taka maleka staruszka. Omawiaa szybk
transformacj Fouriera, gdy nagle przerwaa w p zdania i powiedziaa: Czasami wydaje
si, e wszechwiat chce zwrci na siebie uwag.

I w to wanie wierz. Wierz, e wszechwiat chce, bymy go zauwaali. Myl, e
wszechwiat jest bardzo ukierunkowany na wiadomo, e nagradza inteligencj po czci
dlatego, e lubi, gdy kto docenia jego elegancj. A kime jestem ja, jaki epizod w dziejach,
by mwi wszechwiatowi, e on - albo moje postrzeganie go - jest tymczasowe?

- Jeste cakiem bystry - odpowiedziaam po chwili.

- A ty cakiem dobra w prawieniu komplementw - odrzek.

Nastpnego popoudnia pojechaam do domu Gusa. Jadam z jego rodzicami kanapki z
masem orzechowym i demem, opowiadajc o Amsterdamie, podczas gdy Gus drzema na
kanapie w salonie, gdzie kiedy ogldalimy V jak vendetta.

Widziaam go z kuchni. Lea na plecach, z gow odwrcon w drug stron,
podczony do kroplwki. Atakowali raka nowym koktajlem zoonym z dwch cytostatykw
i czego tam jeszcze, co, jak liczyli, powinno wyczy onkogen w nowotworze Gusa. Mia
szczcie, e si zaapa na prby, powiedzieli mi. Szczcie! Znaam jeden z tych lekw.
Chciao mi si wymiotowa na sam dwik jego nazwy.

Po pewnym czasie przyjecha Isaac z mam.

- Isaacu, cze, to ja, Hazel z grupy wsparcia, nie twoja za bya dziewczyna. - Mama
przyprowadzia go do mnie, a ja wstaam i go objam. Jego ciao musiao przez chwil
dopasowywa si do mojego, zanim te mocno mnie przytuli.

- Jak tam Amsterdam? - zapyta.

- Rewelacyjnie - odrzekam.

- Waters? Gdzie jeste, bracie?

- pi - odpowiedziaam i gos uwiz mi w krtani. Isaac pokrci gow. Wszyscy
milczeli.

- Przechlapane - odezwa si Isaac po chwili. Mama podprowadzia go do krzesa, na
ktrym usiad.

- Nadal mog zoi twj lepy tyek w Counterinsurgence - powiedzia Augustus, nie
odwracajc si do nas. Lekarstwa odrobin spowolniy jego artykulacj, ale jedynie do tempa
mwienia normalnych ludzi.

- Wydaje mi si, e wszystkie tyki s lepe - odparowa Isaac, wycigajc niepewnie
rce w poszukiwaniu mamy. Chwycia go, pomoga mu wsta i zaprowadzia na kanap.
Chopcy objli si niezdarnie.

- Jak si czujesz? - zapyta Isaac.

- Wszystko smakuje metalem. Poza tym siedz w roller­coasterze, ktry cay
czas jedzie w gr, chopcze - odrzek Gus. Isaac zamia si. - Jak tam twoje oczy?

- Och, doskonale. Jedyny problem w tym, e nie ma ich w mojej gowie.

- To rzeczywicie super - zgodzi si Gus. - Nie ebym chcia ci przelicytowa czy
co, ale moje ciao zbudowane jest gwnie z komrek nowotworowych.

- Tak syszaem - odrzek Isaac, prbujc si nie rozklei. Zacz szuka po omacku
rki Gusa, ale trafi na udo.

- Przykro mi, ale ju jestem z kim zwizany - powstrzyma go Gus.

Mama Isaaca przyniosa dwa krzesa z jadalni, ebymy mogli usi przy Gusie.
Ujam jego do i zaczam gadzi kolistym ruchem midzy kciukiem i palcem
wskazujcym.

Doroli udali si do sutereny, eby skada sobie wyrazy wspczucia czy co tam,
zostawiajc nas samych w salonie. Po chwili Augustus odwrci gow, powoli
przytomniejc.

- Jak tam Monica? - zapyta.

- Nie dostaem od niej adnych wiadomoci - odpowiedzia Isaac. - adnych
pocztwek, adnych maili. Mam takie urzdzenie, ktre czyta mi maile. Rewelacja. Mog
zmienia pe gosu, akcent i wszystko.

- Czyli jeli ci przel opowiadanie porno, bdziesz mg da takie ustawienia, e
przeczyta ci je starzec z niemieckim akcentem?

- Jasne - potwierdzi Isaac. - Cho na razie mama musi mi pomaga, wic moe
poczekaj z tym niemieckim porno tydzie lub dwa.

- Nie przysaa ci nawet SMS-a z pytaniem, jak si masz? - zapytaam. Uderzyo mnie
to jako raca niesprawiedliwo.

- Zupena cisza w eterze - potwierdzi Isaac.

- aosne - uznaam.

- Przestaem o tym myle. Brak mi czasu na dziewczyn. Mam mnstwo roboty z
nauk, jak by niewidomym.

Gus znw odwrci gow i spojrza przez okno na patio za domem. Oczy mu si
zamkny.

Isaac zapyta, jak si czuj, a ja odparam, e dobrze. Powiedzia, e w grupie
wsparcia pojawia si nowa dziewczyna z naprawd seksownym gosem, wic musz przyj i
sprawdzi, czy wyglda rwnie seksownie. A potem zupenie niespodziewanie Augustus
oznajmi:

- Nie mona ot tak po prostu nie skontaktowa si ze swoim byym chopakiem po
tym, jak mu wyjto oczy z jego szalonej gowy.

- Tylko jedno... - zacz protestowa Isaac.

- Hazel Grace, masz cztery dolary? - zapyta Gus.

- Hm - odpowiedziaam. - Chyba tak.

- Doskonale. Znajdziesz moj nog pod stolikiem do kawy - doda. Podcign si i
usiad na krawdzi kanapy. Podaam mu protez, a on przymocowa j spowolnionymi
ruchami.

Pomogam mu wsta, nastpnie podsunam rami Isaacowi i poprowadziam go
midzy meblami, ktre nagle wyday si wyjtkowo natrtne. Uwiadomiam sobie, e po raz
pierwszy od lat jestem najzdrowsz osob w towarzystwie.

Ja prowadziam samochd. Augustus zaj miejsce pasaera z przodu. Isaac siedzia z
tyu. Zatrzymalimy si pod sklepem spoywczym, gdzie na polecenie Augustusa kupiam
dwanacie jaj, podczas gdy chopcy czekali w samochodzie. A potem Isaac poprowadzi nas z
pamici do domu Moniki, agresywnie sterylnego, dwupitrowego budynku niedaleko JCC.
Na podjedzie sta nalecy do Moniki jasnozielony pontiac firebird z lat dziewidziesitych
na szerokich oponach.

- Widzicie samochd? - zapyta Isaac, gdy si zatrzymalimy.

- O, jak najbardziej - odpowiedzia Augustus. - Wiesz, jak wyglda? Jak wszystkie
nadzieje, ktre tak gupio ywilimy.

- A wic ona jest w domu?

Gus powoli odwrci gow, eby spojrze na kumpla.

- A kogo obchodzi, gdzie ona jest? Tu nie chodzi o ni. Tu chodzi o c i e b i e. - Gus
przytrzyma pudeko z jajami na kolanach, uchyli drzwi i postawi nogi na chodniku. Potem
otworzy Isaacowi. Patrzyam w lusterku, jak pomaga mu wysi z samochodu. Oparli si o
siebie ramionami, odsuwajc reszt ciaa, niczym zoone do modlitwy rce, ktrych donie
nie do koca si stykaj.

Opuciam okna i przygldaam si wszystkiemu z samochodu, poniewa akty
wandalizmu budz we mnie niepokj. Zrobili kilka krokw w stron pontiaca, potem Gus
otworzy karton i poda Isaacowi jajko. Isaac rzuci nim dobre dwanacie metrw od
samochodu.

- Troch w lewo - powiedzia Gus.

- Rzuciem troch za bardzo w lewo czy powinienem celowa bardziej w lewo?

- Celuj w lewo. - Isaac zamachn si. - Jeszcze bardziej w lewo - poradzi Gus. Isaac
si obrci. - Tak. wietnie. I rzu mocno. - Gus poda mu kolejne jajo i Isaac nim cisn.
Jajko przeleciao ukiem nad samochodem i rozbio si na lekko pochyym dachu domu.

- W dziesitk! - zawoa Gus.

- Naprawd? - ucieszy si podekscytowany Isaac.

- Nie, rzucie jakie sze metrw nad samochodem. Rzucaj mocno, ale nisko. I
troch bardziej na prawo ni ostatnio. - Isaac wycign rk i sam wzi jajko z kartonu,
ktry trzyma Gus. Rzuci i trafi w tyln lamp.

- Tak! - zawoa Gus. - Tak! Tylne wiato!

Isaac wzi kolejne jajko i rzuci za bardzo w prawo, potem nastpne, ktre posa za
nisko, i jeszcze jedno, ktre trafio w tyln szyb. Potem zaliczy trzy kolejne trafienia w
baganik.

- Hazel Grace! - zawoa do mnie Gus. - Zrb zdjcie, eby Isaac mg to zobaczy,
kiedy ju wynajd te mechaniczne oczy.

Podcignam si w gr tak, e siedziaam w otwartym oknie, opierajc si okciami
o dach samochodu, i zrobiam zdjcie telefonem: Augustus z niezapalonym papierosem w
ustach i cudownie krzywym umiechem trzyma nad gow prawie puste rowe pudeko po
jajkach. Drug rk obejmuje ramiona Isaaca, ktrego ciemne okulary s zwrcone lekko w
bok od obiektywu aparatu. Za nimi tka ciekaj z tylnej szyby i zderzaka zielonego
firebirda. A w tle otwieraj si drzwi.

- Co?! - zapytaa kobieta w rednim wieku chwil po tym, jak zrobiam fotk. - W
imi Boe... - I zamilka.

- Szanowna pani - powiedzia Augustus, chylc gow w jej kierunku - samochd pani
crki zosta wanie ze susznych przyczyn obrzucony jajami przez niewidomego czowieka.
Prosz wej do rodka i zamkn drzwi, bo bdziemy zmuszeni wezwa policj. - Po chwili
wahania matka Moniki zamkna drzwi i znikna. Isaac szybko rzuci ostatnie trzy jaja, a
Gus poprowadzi go z powrotem do auta. - Widzisz, Isaacu, jeli odbierzesz im... zbliamy si
do krawnika... poczucie susznoci, jeli odwrcisz je tak, by mieli wraenie, e to oni
popeniaj przestpstwo poprzez samo patrzenie... jeszcze kilka krokw... jak obrzuca si
jajami ich samochody, bd skonfundowani, przestraszeni, zmartwieni i wrc... klamka jest
dokadnie przed tob... spokojnie do swojego beznadziejnego ycia. - Gus pospiesznie
obszed samochd od przodu i usadowi si na fotelu pasaera. Zatrzasn drzwi, a ja
ruszyam z rykiem silnika i przejechaam kilkaset metrw, zanim si zorientowaam, e
wjedam w lep uliczk. Zawrciam w zauku i przemknam obok domu Moniki.

Nigdy wicej nie zrobiam mu adnego zdjcia.



15

Kilka dni pniej w domu Gusa nasze rodziny jady faszerowan papryk, cisnc si
w jadalni przy stole nakrytym obrusem, ktry, zdaniem ojca Gusa, ostatnio by uywany w
poprzednim stuleciu.

Mj tato: Emily, to risotto...

Moja mama: Jest po prostu przepyszne.

Mama Gusa: Och, dzikuj. Chtnie dam wam przepis.

Gus, przeykajc ks: C, pierwsze wraenie jest inne ni w Oranjee.

Ja: Suszna uwaga, Gus. Risotto, cho pyszne, nie smakuje tak jak w Oranjee.

Moja mama: Hazel...

Gus: Smakuje jak...

Ja: Jedzenie.

Gus: Tak, wanie tak. Smakuje jak jedzenie, wymienicie przyrzdzone. Ale nie
smakuje, jakby to uj delikatnie...?

Ja: Nie smakuje tak, jakby sam Pan Bg ugotowa niebo, przemieniajc je w pi da,
ktre potem podano wraz z lnicymi bakami sfermentowanej, musujcej plazmy, podczas
gdy prawdziwe i dosowne patki kwiatw opaday niczym nieg wok stolika nad kanaem.

Gus: Dobrze powiedziane.

Ojciec Gusa: Nasze dzieci s dziwne.

Mj tato: Dobrze powiedziane.

Tydzie po tym obiedzie Gus wyldowa na pogotowiu z blem w piersi. Zostawili go
na noc w szpitalu Memorial, pojechaam tam wic nastpnego ranka, eby go odwiedzi na
czwartym pitrze. Nie byam w tym szpitalu od wizyty u Isaaca. Nie mieli tu cian
pomalowanych na cukierkowe kolory ani oprawionych obrazkw z psami prowadzcymi
samochody, takich jak w Dziecicym, ale absolutna sterylno tego miejsca obudzia we mnie
tsknot za tamt radosn tandet. Memorial by taki funkcjonalny. Jak jaka przechowalnia.
Jak prematorium.

Gdy drzwi windy otworzyy si na czwartym pitrze, ujrzaam mam Gusa, chodzc
nerwowo po poczekalni i rozmawiajc przez telefon. Szybko si rozczya, przytulia mnie i
zaproponowaa, e poprowadzi mj wzek.

- Nie trzeba - zaprotestowaam. - Jak Gus?

- Mia straszn noc, Hazel - odpowiedziaa. - Jego serce pracuje za ciko. Gus musi
si oszczdza. Od dzisiaj tylko fotel na kkach. Przestawi go na nowe lekarstwo, ktre
powinno skuteczniej agodzi bl. Wanie przyjechay jego siostry.

- Okay - powiedziaam. - Mog go zobaczy?

Obja mnie ramieniem i cisna. Poczuam si dziwnie.

- Wiesz, e ci kochamy, Hazel, ale teraz potrzebujemy by w gronie rodziny. Gus
zgadza si z tym. Okay?

- Okay - odrzekam.

- Powiem mu, e bya.

- Okay - powtrzyam. - Chyba sobie tu chwil poczytam.

Posza korytarzem z powrotem do jego pokoju. Rozumiaam to, ale mimo wszystko
tskniam za nim i mylaam, e moe trac ostatni moliwo, eby go zobaczy, poegna
si czy cokolwiek. W poczekalni znajdowa si tylko brzowy dywan i brzowe, nadmiernie
wypchane siedziska. Siedziaam przez chwil na dwuosobowym fotelu z wzkiem na tlen u
stp. Woyam trampki i koszulk Ceci nest pas une pipe, czyli dokadnie ten sam strj,
ktry miaam na sobie dwa tygodnie temu podczas Pnego Popoudnia z Diagramem Venna,
a on tego nie zobaczy. Zaczam przeglda zdjcia w telefonie, niczym poklatkowy film z
ostatnich kilku miesicy puszczony wstecz, zaczynajc od fotografii z Isaakiem pod domem
Moniki, a koczc na pierwszym zdjciu, jakie mu zrobiam, na wycieczce do Funky Bones.
Wydawao si, e to byo cae wieki temu, jakbymy przeyli krtk, ale mimo to
nieskoczon wieczno. Niektre nieskoczonoci s wiksze ni inne.

Dwa tygodnie pniej wiozam Gusa na wzku przez park sztuki w stron Funky
Bones. Trzyma na kolanach butelk bardzo drogiego szampana i mj pojemnik z tlenem.
Szampan by podarunkiem od pewnego doktora - Gus nalea do tego rodzaju osb, ktre
potrafi zainspirowa lekarza, by ten zapragn da w prezencie nastolatkowi swojego
najlepszego szampana. Siedzielimy - Gus w fotelu, ja na wilgotnej trawie - najbliej Funky
Bones, jak udao nam si dojecha. Wskazaam palcem na mae dzieci podjudzajce si
nawzajem do skakania z klatki piersiowej na rami, a Gus odpowiedzia na tyle gono, by nie
zaguszy go panujcy wok gwar:

- Ostatnim razem wyobraaem sobie siebie jako dziecko, tym razem jako szkielet.

Pilimy z papierowych kubkw z Kubusiem Puchatkiem.



16

Typowy dzie z Gusem w pnym stadium:

Pojechaam do niego do domu koo poudnia po tym, jak ju zjad i zwymiotowa
niadanie. Przywita mnie w drzwiach w wzku inwalidzkim. Nie by to ju ten sam
muskularny, imponujcy chopak, ktry gapi si na mnie na spotkaniu grupy wsparcia, ale
nadal mia swj krzywy umiech, nadal pali niezapalonego papierosa, a jego niebieskie oczy
byy lnice i ywe.

Zjedlimy lunch z rodzicami przy stole w jadalni. Kanapki z masem orzechowym i
demem oraz szparagi z poprzedniego wieczoru. Gus nie jad. Zapytaam, jak si czuje.

- wietnie - odpowiedzia. - A ty?

- Dobrze. Co robie wczoraj w nocy?

- Cakiem sporo spaem. Chciabym napisa dla ciebie dalszy cig ksiki, Hazel, ale
cay czas czuj si tak cholernie zmczony.

- Moesz mi go po prostu opowiedzie - zaproponowaam.

- C, obstaj przy tej koncepcji na temat Holenderskiego Tulippana, ktr miaem
przed spotkaniem z van Houtenem. Nie oszukuje, ale te nie jest a takim bogaczem, jak to
sugeruje.

- A co z mam Anny?

- Jeszcze nie wyrobiem sobie zdania. Cierpliwoci, koniku polny. - Augustus
umiechn si. Jego rodzice milczeli, wpatrujc si w niego i nie odwracajc wzroku ani na
chwil, jakby chcieli si nacieszy wystpami Gusa Watersa, dopki jeszcze goci w miecie.
- Czasami wyobraam sobie, e pisz wspomnienia. One pozwoliyby mi przetrwa w sercu i
pamici mojej penej uwielbienia publicznoci.

- Po co ci pena uwielbienia publiczno, skoro masz mnie? - zapytaam.

- Hazel Grace, kiedy kto jest tak czarujcy i fizycznie atrakcyjny jak ja, atwo mu
podbija serca ludzi, ktrych poznaje osobicie. Ale nakonienie obcych do tego, by ci
kochali... to dopiero jest sztuka.

Wzniosam oczy do nieba.

Po lunchu wyszlimy do ogrdka za domem. Gus nadal czu si na tyle dobrze, e
mg sam jedzi wzkiem inwalidzkim. Napar na miniaturowe keczka, eby przednie koa
przejechay przez prg w drzwiach. Nadal silny mimo wszystko, obdarzony zmysem
rwnowagi i refleksem, ktrych nie zdoa przytumi nawet nadmiar otpiajcych lekw.

Rodzice zostali w domu, ale kiedy spojrzaam w stron jadalni, zauwayam, e cay
czas nas obserwuj.

Przez chwil siedzielimy w milczeniu, a potem Gus powiedzia:

- Czasami auj, e nie mamy ju tej hutawki.

- Tej z mojego ogrodu?

- Tak. Ogarnia mnie tak skrajna nostalgia, e potrafi tskni za hutawk, na ktrej
mj tyek nigdy si nie buja.

- Nostalgia to skutek uboczny raka - wyjaniam.

- Nie, nostalgia to skutek uboczny umierania - sprostowa. Nad naszymi gowami wia
wiatr, a cienie gazi zmieniay wzr na naszej skrze. Gus cisn moj do. - To dobre
ycie, Hazel Grace.

Wrcilimy do rodka, kiedy musia przyj lekarstwa, ktre byy w niego wtaczane
razem z pynnym pokarmem przez gastrostomi, czyli kawaek silikonowej rurki
wprowadzony do odka przez brzuch. Gus zamilk, zupenie wyczony. Mama chciaa,
eby si pooy, ale uparcie krci gow, kiedy mu to proponowaa, wic po prostu
pozwolilimy mu drzema w wzku.

Rodzice ogldali stary film z Gusem i jego siostrami - one byy wtedy chyba w moim
wieku, a on mia okoo piciu lat. Grali w kosza na podjedzie przed jakim domem, a cho
Gus by malutki, potrafi kozowa, jakby zosta do tego stworzony, i biega w kko wok
sistr, podczas gdy one tylko si miay. Po raz pierwszy widziaam, jak gra w kosza.

- Dobrze mu szo - zauwayam.

- Powinna go zobaczy w szkole redniej - odrzek jego ojciec. - Ju w pierwszej
klasie wszed do reprezentacji.

Gus mrukn:

- Chciabym zej na d.

Rodzice sprowadzili do sutereny wzek z Gusem podskakujcym szaleczo na
kadym stopniu w sposb, ktry mgby wydawa si niebezpieczny, gdyby
niebezpieczestwo nadal miao jakiekolwiek znaczenie, a potem zostawili nas samych. Gus
zsun si na ko i pooylimy si razem pod kodr, on na plecach, ja na boku, z gow na
jego kocistym ramieniu. Jego ciepo przenikao przez koszulk polo, ogrzewajc moj skr.
Leaam ze stop przytulon do jego prawdziwej stopy i doni na jego policzku.

Kiedy przysunam twarz tak blisko, e nasze nosy si stykay, i patrzyam tylko w
jego oczy, nie byo wida, e jest chory. Caowalimy si przez chwil, a potem suchalimy
tytuowego albumu The Hectic Glow, a w kocu zasnlimy w takiej pozycji - kwantowa
pltanina rurek i cia.

Obudzilimy si jaki czas pniej i uoylimy armad poduch tak, bymy mogli
wygodnie opiera si o wezgowie ka i gra w Cen witu. Oczywicie, szo mi
beznadziejnie, ale moja nieporadno bya dla niego korzystna: atwiej mu byo umiera
piknie, bra na siebie kul snajpera i powica si dla mnie albo zabija wartownika, ktry
wanie mia odda do mnie strza. Jake si cieszy, e mnie ratuje! Woa:

- Nie zabijesz dzi mojej dziewczyny, terrorysto nieznanej narodowoci!

Przyszo mi do gowy, eby sfingowa zadawienie i pozwoli mu wykona rkoczyn
Heimlicha. Moe wtedy wyzbyby si tego lku, e przey swoje ycie, nie czynic
wikszego dobra? Ale wyobraziam sobie, e okae si, i fizycznie nie jest w stanie podoa
Heimlichowi, a ja wtedy bd musiaa ujawni, e to by tylko podstp, i oboje bdziemy si
czuli upokorzeni.

Cholernie trudno zachowa godno, gdy wschodzce soce jest zbyt jaskrawe dla
twoich gasncych oczu - o tym wanie mylaam, kiedy polowalimy na zych facetw w
ruinach nieistniejcego miasta.

W kocu ojciec zszed na d i wcign Gusa z powrotem na parter. W hallu pod
motywatorem goszcym, e przyja trwa wiecznie, uklkam, by go pocaowa na
dobranoc. Wrciam do domu na kolacj z rodzicami, zostawiajc Gusa, eby zjad (i
zwymiotowa) swj posiek.

Chwil ogldaam telewizj, a potem poszam spa.

Wstaam nastpnego dnia.

Okoo poudnia znw si do niego wybraam.



17

Pewnego ranka miesic po powrocie z Amsterdamu pojechaam do jego domu.
Rodzice powiedzieli mi, e nadal pi na dole, wic gono zapukaam do drzwi w piwnicy,
zanim weszam.

- Gus? - odezwaam si.

Mamrota co we wasnym jzyku. Zmoczy ko. To byo okropne. Prawd mwic,
nie czuam si na siach, nawet by patrze. Zawoaam tylko jego rodzicw i poszam na gr,
podczas gdy oni si nim zajli.

Kiedy wrciam do piwnicy, Gus powoli wychodzi z narkotycznego otpienia w
rozdzierajcy bl. Uoyam mu poduszki, bymy mogli zagra w Counterinsurgence na
nagim, pozbawionym przecierade materacu, ale by tak zmczony i rozkojarzony, e gra
niemal rwnie beznadziejnie jak ja, i nie potrafilimy przetrwa nawet piciu minut, nie
ginc. Do tego wcale nie wyszukan, heroiczn mierci, tylko zwyczajnie bezmyln.

Nic do niego nie mwiam. Niemale chciaam, by zapomnia, e tu jestem. Chciaam,
eby nie pamita, i znalazam chopaka, ktrego kocham, majaczcego w wielkiej kauy
wasnych sikw. Miaam nadziej, e spojrzy na mnie i powie:

- Och, Hazel Grace. Skd si tutaj wzia?

Ale niestety pamita.

- Z kad mijajc minut coraz gbiej dociera do mnie znaczenie sowa
zaenowany.

- Ja te si zsikaam do ka, Gus, uwierz mi. To nic wielkiego.

- Kiedy - powiedzia i wzi gwatowny wdech - nazywaa mnie Augustusem. -
Wiesz - doda po chwili - to dziecinada, ale zawsze mylaem, e mj nekrolog znajdzie si
we wszystkich gazetach, e bd mia histori godn opowieci. Zawsze w tajemnicy
podejrzewaem, e jestem wyjtkowy.

- Bo jeste - zapewniam go.

- Wiesz, co mam na myli.

Wiedziaam, ale po prostu si z nim nie zgadzaam.

- Nie obchodzi mnie, czy New York Times zamieci mj nekrolog. Chc tylko,
eby ty go napisa - oznajmiam. - Twierdzisz, e nie jeste wyjtkowy, bo wiat ci nie zna,
ale to mnie obraa. Ja ci znam.

- Obawiam si, e nie poyj na tyle dugo, by napisa twj nekrolog - odpowiedzia,
zamiast przeprosi.

Sfrustrowa mnie.

- Po prostu chciaabym ci wystarcza, ale tak nie jest. Nie wystarcza ci to, co masz.
Lecz tylko tyle masz. Mnie, swoj rodzin i ten wiat. To jest twoje ycie. Przykro mi, jeli
jest beznadziejne. Ale nie bdziesz pierwszym czowiekiem na Marsie ani gwiazd NBA, nie
bdziesz te ciga nazistw. Spjrz na siebie, Gus. - Nie odpowiedzia. - Nie chodzio mi o
to... - zaczam.

- Och, chodzio - przerwa mi. Zaczam przeprasza, lecz on powiedzia: - Nie, to ja
przepraszam. Po prostu grajmy.

No wic po prostu gralimy.



18

Obudzi mnie telefon utworem The Hectic Glow. Ulubion piosenk Gusa. To
znaczyo, e on dzwoni... albo kto inny z jego aparatu. Spojrzaam na budzik: 2.35. Odszed,
pomylaam, i wszystko we mnie zapado si w czarn dziur.

Ledwie zdoaam wyszepta:

- Halo?

Czekaam, a usysz udrczony gos ktrego z jego rodzicw.

- Hazel Grace - odezwa si sabo Augustus.

- Och, dziki Bogu, to ty! Cze. Cze, kocham ci.

- Hazel Grace, jestem na stacji benzynowej. Co si stao. Musisz mi pomc.

- Co? Gdzie jeste?

- Na skrzyowaniu Osiemdziesitej Szstej i Ditch. Co poknociem z gastrostomi,
nie wiem, co si dzieje, i...

- Dzwoni po pogotowie - powiedziaam.

- Nie nie nie nie nie, zabior mnie do szpitala. Hazel, posuchaj mnie. Nie dzwo na
pogotowie ani do moich rodzicw nigdy ci tego nie wybacz prosz przyjed prosz tylko
przyjed i napraw moj cholern gastrostomi. Jestem... Boe, co za durnota. Nie chc, eby
rodzice wiedzieli, e wyszedem. Prosz. Mam przy sobie lekarstwa. Po prostu nie umiem ich
sobie poda. Prosz. - Paka. Nigdy nie syszaam, eby tak szlocha, oprcz tego razu przed
wylotem do Amsterdamu.

- Dobrze - odpowiedziaam. - Ju jad.

Odczyam si od BiPAP-a i podczyam do zbiornika z tlenem, umieciam butl na
wzku, a nastpnie woyam teniswki do rowych bawenianych spodni od piamy i
koszykarskiej koszulki z logo Butler, ktra kiedy naleaa do Gusa. Wyjam kluczyki z
kuchennej szuflady, w ktrej trzymaa je mama, i napisaam licik na wypadek, gdyby rodzice
si obudzili podczas mojej nieobecnoci.

Pojechaam sprawdzi, co u Gusa. Pilna sprawa. Przepraszam. Kocham was. H.

W drodze na stacj benzynow rozbudziam si na tyle, by zacz si zastanawia,
dlaczego Gus wyszed z domu w rodku nocy. Moe mia halucynacje albo optay go
fantazje mczennika?

Pdziam Ditch Road, mijajc migajce te wiata. Jechaam za prdko czciowo
dlatego, by jak najszybciej do niego dotrze, a czciowo w nadziei, e zatrzyma mnie
gliniarz, dziki czemu bd miaa pretekst, by powiedzie komu, e mj umierajcy chopak
tkwi pod stacj benzynow z zepsut gastrostomi. Ale aden policjant nie pojawi si, eby
podj decyzj za mnie.

Na parkingu stay tylko dwa auta. Zaparkowaam obok samochodu Gusa. Otworzyam
drzwi. Zapalio si wiato w rodku. Augustus siedzia na siedzeniu kierowcy, pokryty
wymiocinami, przyciskajc rce do brzucha w miejscu, gdzie wchodzia gastrostomia.

- Cze - wymamrota.

- Boe, Augustus, musimy ci zawie do szpitala.

- Prosz, zerknij tylko na to. - Zadawiam si nieprzyjemnym zapachem, ale
schyliam si, eby obejrze miejsce nad ppkiem, gdzie chirurgicznie umieszczono rurk.
Skra na brzuchu wok niej bya ciepa i mocno zaczerwieniona.

- Gus, chyba wdaa si jaka infekcja. Nie naprawi tego. Po co tu przyjechae?
Dlaczego nie jeste w domu? - Zwymiotowa prosto na swoj pier, bo nie mia nawet siy,
eby odwrci gow na bok. - Och, kochany... - powiedziaam.

- Chciaem kupi paczk papierosw - wymamrota. - Zgubiem tamt. Albo mi j
zabrali. Nie wiem. Powiedzieli, e dadz mi nastpn, ale chciaem... zrobi to sam. To jedno
chciaem jeszcze zaatwi sam.

Wpatrywa si prosto przed siebie. W milczeniu wyjam telefon i wykrciam 911.

- Przepraszam - powiedziaam do niego. Dziewiset jedenacie, co si stao?. -
Dzwoni ze skrzyowania Osiemdziesitej Szstej i Ditch. Potrzebna jest karetka. Wielka
mio mego ycia ma zepsut gastrostomi.

Spojrza na mnie. To by koszmar. Z trudem zapanowaam nad sob, by nie uciec
wzrokiem. Augustus Waters od krzywych umiechw i niezapalonych papierosw odszed,
zastpiony przez to zrozpaczone, upokorzone stworzenie.

- I to by byo na tyle. Nie mog ju nawet nie pali.

- Gus, kocham ci.

- Gdzie moja szansa na to, by by czyim Peterem van Houtenem? - Sabo uderzy w
kierownic, a samochd zatrbi do wtru jego szlochu. Gus odchyli gow w ty i unis
oczy. - Nienawidz si nienawidz si nienawidz tego nienawidz tego gardz sob
nienawidz tego nienawidz pozwlcie mi do cholery umrze.

Zgodnie z konwencj gatunku Augustus Waters do koca zachowa poczucie humoru,
ani przez sekund nie zabrako mu odwagi, a jego duch wzbija si wysoko w niebo niczym
nieulky orze, a wiat nie mg ju duej ogranicza jego pogodnej duszy.

Jednak w rzeczywistoci siedzia przede mn aosny chopak, ktry rozpaczliwie nie
chcia by aosny, protestowa i paka, zatruty przez zainfekowan gastrostomi, ktra
trzymaa go przy yciu, ale niewystarczajco mocno.

Otaram mu brod i ujam twarz w donie, a potem uklkam blisko, eby widzie
jego oczy, ktre nadal yy.

- Przykro mi. auj, e nie jest jak w tym filmie z Persami i Spartanami.

- Ja te - powiedzia.

- Ale nie jest.

- Wiem.

- Nie ma czarnych charakterw.

- Tak.

- Nawet rak nie jest czarnym charakterem, rak po prostu chce y.

- Tak.

- Bdzie okay - zapewniam go. Syszaam zawodzenie syreny.

- Okay - powtrzy. Zaczyna traci przytomno.

- Gus, musisz mi obieca, e wicej tego nie zrobisz. Zaatwi ci papierosy, dobrze? -
Spojrza na mnie. Jego oczy zapady si w gb czaszki. - Musisz obieca.

Lekko kiwn gow, a potem powieki mu opady, a gowa zwisa bezwadnie.

- Gus - powiedziaam. - Zosta ze mn.

- Poczytaj mi co - poprosi, gdy cholerna karetka mina nas z wyciem. A wic kiedy
czekaam, a zawrc i nas znajd, wyrecytowaam jedyny wiersz, jaki przyszed mi do
gowy, Czerwon taczk Williama Carlosa Williamsa.

tak wiele zaley od czerwonej taczki lnicej po deszczu obok biaych kurczt.14

Williams by lekarzem. Wydao mi si, e to lekarski wiersz. Wiersz si skoczy, a
karetka nadal si od nas oddalaa, wic pisaam go dalej.

I tak wiele zaley, powiedziaam Augustusowi, od niebieskiego nieba pocitego przez
gazie drzew nad nami. Tak wiele zaley od przezroczystej gastrostomii eksplodujcej z
wntrznoci chopaka o sinych ustach. Tak wiele zaley od osoby, ktra obserwuje
wszechwiat.

Na p przytomny spojrza na mnie i mrukn:

- I ty twierdzisz, e nie piszesz poezji.

14 Przeoya Julia Hartwig.



19

Wrci ze szpitala kilka dni pniej, ostatecznie i nieodwoalnie odarty z wszelkich
ambicji. Potrzebowa jeszcze wikszych dawek lekarstw, eby umierzy bl. Przenis si na
stae do salonu na parterze, do szpitalnego ka, ktre rodzice postawili obok okna.

Nadeszy dni piamy i kilkudniowego zarostu, mamrotania, prb i niekoczcych si
podzikowa dla wszystkich za to, co dla niego robi. Pewnego popoudnia niepewnie
wskaza kosz na bielizn w rogu pokoju i zapyta:

- Co to jest?

- Kosz na bielizn?

- Nie, obok kosza.

- Nie widz tam niczego.

- To ostatni okruch mojej godnoci. Naprawd bardzo may.

Nastpnego dnia weszam do domu Gusa sama. Jego rodzice nie lubili, kiedy
dzwoniam do drzwi, bo mogam go obudzi. Tymczasem ju byy tam jego siostry z mami
bankierami i trjk dzieci, samymi chopcami, ktrzy podbiegli do mnie, skandujc: A kto
to, a kto to, a kto to, a potem galopowali w kko po hallu, jakby praca puc bya
odnawialnym rdem energii. Poznaam ju wcze­niej siostry, ale nie dzieci i ich
ojcw.

- Jestem Hazel - przedstawiam si.

- Gus ma dziewczyn - powiedzia jeden z chopcw.

- Wiem, e Gus ma dziewczyn - zapewniam go.

- Ona ma cycki - oznajmi drugi.

- Naprawd?

- Po co ci to? - spyta pierwszy, wskazujc na wzek z tlenem.

- Pomaga mi oddycha - wyjaniam. - Czy Gus si obudzi?

- Nie, pi.

- On umiera - doda inny.

- Umiera - potwierdzi trzeci i nagle spowanieli. Przez chwil panowaa cisza.
Zastanawiaam si, co powinnam powiedzie, ale jeden z nich kopn drugiego i znw pucili
si biegiem, kotujc si niczym w futbolowym mynie, ktry powoli przemieszcza si w
stron kuchni.

Przeszam do salonu, gdzie poznaam szwagrw Gusa, Chrisa i Davea.

Tak naprawd nie byam zbyt zaprzyjaniona z jego przyrodnimi siostrami, ale i tak
obie mnie serdecznie przytuliy. Julie siedziaa na krawdzi ka i przemawiaa do picego
brata dokadnie takim tonem, jakim ludzie zapewniaj niemowlaki, e s sodkie.

- Och, Gussy-Gussy, nasz may Gussy-Gussy.

Nasz Gussy? Kupili go sobie?

- Co sycha, Augustusie? - zapytaam, starajc si zasugerowa waciwy model
zachowania.

- Nasz liczny Gussy - odezwaa si Martha, pochylajc si nad nim. Zaczam si
zastanawia, czy naprawd zasn, czy moe mocno wcisn pompk z lekami, eby
przetrwa Atak Sistr o Dobrym Sercu.

Przebudzi si po jakim czasie i pierwsze, co powiedzia, to byo Hazel. Musz
przyzna, e uszczliwio mnie to, bo poczuam si, jakbym te naleaa do jego rodziny.

- Na dwr - poprosi cicho. - Moemy?

Wybralimy si wic do ogrodu. Jego mama pchaa wzek, a siostry, szwagrowie,
tato, siostrzecy i ja podalimy za ni. Dzie by pochmurny, bezwietrzny i gorcy, gdy
nadesza ju penia lata. Gus mia na sobie granatowy podkoszulek z dugimi rkawami i
polarowe spodnie od dresu. Z jakiego powodu byo mu cay czas zimno. Chcia si napi
wody, wic tato mu j przynis.

Martha prbowaa wcign go w rozmow. Uklka obok niego i powiedziaa:

- Zawsze miae takie pikne oczy.

Lekko pokiwa gow.

Jeden z mw pooy mu rk na ramieniu i spyta:

- Jak ci si podoba na wieym powietrzu?

Gus wzruszy ramionami.

- Chcesz wzi leki? - zapytaa mama, doczajc do krgu klczcych wok niego.
Cofnam si o krok, patrzc, jak siostrzecy przedzieraj si przez klomb z kwiatami w
drodze do skrawka trawy z tyu ogrdka. Natychmiast rozpoczli zabaw polegajc na
powalaniu si nawzajem na ziemi.

- Ach, te dzieci! - zawoaa niepewnie Julie. - Mam tylko nadziej - zwrcia si do
Gusa - e wyrosn na tak rozwanych i inteligentnych ludzi jak ty.

Z trudem oparam si pokusie, by wyda dwik odruchu wymiotnego.

- On wcale nie jest taki bystry - zgasiam Julie.

- Hazel ma racj - potwierdzi Gus. - Chodzi o to, e wikszo naprawd adnych
ludzi jest gupia, wic ja po prostu wypadam wyjtkowo na tym tle.

- Susznie, chodzi gwnie o jego urod - zgodziam si.

- Ktra bywa wrcz olepiajca - doda.

- Naszego przyjaciela Isaaca zupenie olepia - zauwayam.

- Potworna tragedia. Ale c mog poradzi na moje zabjcze pikno?

- Nic.

- To moje brzemi, ta cudowna twarz.

- Nie wspominajc o ciele.

- Nawet nie zaczynajmy rozmowy o moim seksownym ciele. Nie chcesz mnie
zobaczy nagiego, Dave. Widok mojego nagiego ciaa zapar Hazel Grace dech w piersi -
powiedzia, kiwajc gow w stron zbiornika z tlenem.

- Dobrze, do tego - oznajmi ojciec Gusa, a potem zupenie niespodziewanie obj
mnie, pocaowa w gow i szepn: - Codziennie dzikuj za ciebie Bogu, dziecko.

W kadym razie to by mj ostatni dobry dzie z Gusem przed Ostatnim Dobrym
Dniem.



20

Jeden z mniej bzdurnych elementw fabuy w gatunku literackim, jakim jest opowie
o dzieciaku chorym na raka, to tak zwany Ostatni Dobry Dzie. Ofiara choroby
nieoczekiwanie przeywa kilka godzin, podczas ktrych zdaje si, e stan jej zdrowia
przestaje si pogarsza, a bl robi si chwilowo znony. Problem oczywicie w tym, e nie da
si rozpozna, czy akurat ten dobry dzie to twj Ostatni Dobry Dzie. W owym momencie
jest po prostu kolejnym dobrym dniem.

Wziam sobie wolne od wizyt u Augustusa, poniewa sama czuam si nie najlepiej:
nic gronego, po prostu zmczenie. To by leniwy dzie i kiedy Augustus zadzwoni tu po
pitej po poudniu, byam ju podpita do BiPAP-a, ktry wcignlimy do salonu, ebym
moga pooglda telewizj z rodzicami.

- Cze, Augustusie - przywitaam si.

Odpowiedzia gosem, w ktrym si zakochaam:

- Dobry wieczr, Hazel Grace. Mylisz, e uda ci si znale drog do Dosownego
Serca Jezusa okoo smej?

- Hm, tak?

- Doskonale. I, jeli to nie jest zbyt wielki problem, przygotuj, prosz, dla mnie mow
poegnaln.

- Hm - odpowiedziaam.

- Kocham ci - doda.

- A ja ciebie. - W suchawce rozlego si kliknicie.

- Hej - zwrciam si do rodzicw - musz pojecha na grup wsparcia dzisiaj o
smej. Naga sesja.

Mama wyczya dwik w telewizorze.

- Wszystko w porzdku?

Przez chwil patrzyam na ni z uniesionymi brwiami.

- To chyba pytanie retoryczne.

- Ale dlaczego...

- Poniewa Gus mnie potrzebuje. Nie ma sprawy, mog pojecha sama. - Grzebaam
niezdarnie przy BiPAP-ie, eby skoni mam do pomocy, ale nie daa si sprowokowa.

- Hazel - powiedziaa - twj tato i ja mamy wraenie, e prawie w ogle ci ju nie
widujemy.

- Zwaszcza ci z nas, ktrzy pracuj cay tydzie - dorzuci tato.

- On mnie potrzebuje - powtrzyam, w kocu samodzielnie odpinajc BiPAP-a.

- My te ci potrzebujemy, dziecinko - odrzek. Chwyci mnie za nadgarstek, jakbym
bya dwulatk, ktra moe zaraz wybiec na ulic.

- To zap jak mierteln chorob, tato, wtedy bd wicej czasu spdzaa w domu.

- Hazel! - napomniaa mnie mama.

- To ty nie chciaa, ebym cigle siedziaa w domu - zwrciam jej uwag. Ojciec
nadal mocno trzyma mnie za rk. - A teraz chcesz, eby on wreszcie umar, ebym bya
przykuta do tego miejsca i eby moga si mn opiekowa tak jak zawsze. Ale ja ju tego nie
potrzebuj, mamo. Nie potrzebuj ci tak jak przedtem. Powinna zacz y wasnym
yciem.

- Hazel! - krzykn tato, ciskajc mocniej. - Przepro mam.

Prbowaam wyszarpn rami, ale nie puszcza, a nie umiaam zaoy wsw jedn
rk. Rozwcieczyo mnie to. Chciaam tylko wykona Wyjcie Nastolatki w starym stylu,
czyli wypa z pokoju, trzasn drzwiami do sypialni, puci The Hectic Glow na cay
regulator i z furi napisa mow dla Gusa. Ale nie mogam, bo brakowao mi cholernego
tchu.

- Wsy - zaskomlaam. - Potrzebuj tlenu.

Ojciec natychmiast puci moj rk i szybko podczy mnie do butli. Widziaam
poczucie winy w jego oczach, cho nadal by zy.

- Hazel, przepro mam.

- Dobra, przepraszam, tylko pozwlcie mi wyj.

Nic nie powiedzieli. Mama siedziaa z zaoonymi rkami, nawet na mnie nie patrzc.
Po chwili wstaam i poszam do pokoju pisa o Augustusie.

Rodzice kilka razy pukali do drzwi, ale mwiam im, e jestem zajta. Ca wieczno
trwao obmylanie, co chciaabym powiedzie, a i tak wcale nie byam zadowolona z
rezultatu. Kiedy teoretycznie skoczyam, okazao si, e jest 19.40, co oznaczao, e si
spni, nawet jeli si nie przebior, wic w efekcie zadecydowaam, e pojad w bkitnych
bawenianych spodniach od piamy, japonkach i koszulce Gusa z Butler.

Wyszam ze swojego pokoju i prbowaam po prostu przej obok rodzicw, ale
ojciec powiedzia:

- Nie moesz wyj z domu bez pozwolenia.

- O mj Boe, tato! Gus poprosi, ebym napisaa dla niego mow pogrzebow!
Poczwszy od jutra, bd siedziaa w domu kadego cholernego wieczoru, okay? - To ich w
kocu uciszyo.

Przez ca drog usiowaam si uspokoi po scysji z rodzicami. Podjechaam od tyu
kocioa i zaparkowaam na pkolistym podjedzie za autem Augustusa. Tylne drzwi byy
otwarte i zablokowane kamieniem wielkoci pici. Weszam do rodka. Chwil si
zastanawiaam nad schodami, ale postanowiam jednak zjecha zabytkow, trzeszczc
wind.

Gdy jej drzwi rozsuny si na dole, ujrzaam sal grupy wsparcia, z krzesami
ustawionymi jak zawsze w krgu. Ale tak naprawd widziaam tylko Gusa na wzku
inwalidzkim, makabrycznie wychudzonego. Siedzia w rodku krgu zwrcony twarz do
mnie. Najwyraniej czeka tak, a otworz si drzwi windy.

- Hazel Grace - powiedzia - wygldasz zachwycajco.

- No pewnie.

Usyszaam szmer w ciemnym kcie pokoju. Isaac sta za maym drewnianym
pulpitem, trzymajc si go kurczowo.

- Chcesz usi? - zapytaam go.

- Nie, zaraz bd wygasza mow poegnaln. Spnia si.

- Ty... a ja... jak to?

Gus pokaza mi gestem, ebym usiada. Wcignam krzeso do rodka krgu, a on
przestawi wzek, eby patrze na Isaaca.

- Chc wzi udzia we wasnym pogrzebie - oznajmi. - A tak przy okazji, wygosisz
mow na mojej ceremonii poegnalnej?

- Oczywicie - zapewniam, kadc mu gow na ramieniu. Signam za jego plecy i
objam go razem z wzkiem. Skrzywi si. Opuciam rk.

- Super - powiedzia. - Mam nadziej, e wezm w nim udzia jako duch, ale tak dla
pewnoci, pomylaem, e... nie chciabym nas stawia w niezrcznej sytuacji, lecz dzi po
poudniu wpadem na pomys, eby urzdzi przed-pogrzeb, i uznaem, e skoro jestem w
do dobrej formie, to nie ma na co czeka.

- A jak si tu dostalicie? - zapytaam.

- Uwierzysz, e zostawiaj drzwi otwarte na ca noc?

- No, nie - odparam.

- I bardzo susznie. - Gus umiechn si. - Cho brzmi to troch tak, jakbym si
przechwala.

- Hej, kradniesz moj mow - zaprotestowa Isaac. - Pierwszy fragment jest o tym, e
bye ajdakiem, ktry si cigle przechwala.

Zamiaam si.

- Dobra, dobra - ustpi Gus. - Oddaj ci gos.

Isaac odchrzkn.

- Augustus Waters by ajdakiem, ktry si cigle przechwala. Ale wybaczmy mu.
Wybaczmy mu nie dlatego, e w sensie metaforycznym serce mia rwnie dobre jak w
znaczeniu dosownym fatalne, ani dlatego, e wiedzia wicej o tym, jak trzyma papierosa w
ustach ni jakikolwiek niepalcy czowiek w historii, ani dlatego, e mia osiemnacie lat,
cho powinien by mie wicej.

- Siedemnacie - poprawi go Gus.

- Zakadam, e zostao ci troch czasu, ajdaku, ktry cigle przerywa innym.
Powiadam wam - kontynuowa Isaac - Augustus Waters gada tak duo, e przerwaby mi
nawet na wasnym pogrzebie. I by pretensjonalny: sodki Jezu, ten facet nie umia si nawet
wysika, nie roztrzsajc gbokiego symbolicznego znaczenia ukadu moczowego. I by
prny: chyba nigdy nie spotkaem osoby atrakcyjnej fizycznie, ktra byaby bardziej
wiadoma swojej fizycznej atrakcyjnoci. Ale jedno wiem: kiedy naukowcy z przyszoci
zawitaj w moim domu z mechanicznymi oczami i ka mi je wyprbowa, powiem im, eby
si odwalili, bo nie chc oglda wiata bez niego.

Zaczam paka.

- A potem, gdy ju zademonstruj swoje pogldy, jednak sprawdz te mechaniczne
oczy, poniewa dziki nim prawdopodobnie bd widzia, co dziewczyny maj pod
koszulkami i tak dalej. Augustusie, przyjacielu, szerokiej drogi.

Augustus przez chwil kiwa gow ze cignitymi ustami, a potem unis kciuki w
gr. Kiedy ju doszed do siebie, doda:

- Wycibym ten kawaek o dziewczcych koszulkach.

Isaac nadal kurczowo trzyma si pulpitu. Rozpaka si. Przycisn czoo do blatu,
jego ramiona dray. W kocu powiedzia:

- Niech to szlag, Augustusie, redagujesz wasn mow pogrzebow!

- Nie przeklinaj w Dosownym Sercu Jezusa - upomnia go Gus.

- Niech to szlag - powtrzy Isaac. Unis gow i przekn gono. - Hazel, mogaby
mi pomc?

Zapomniaam, e nie da rady samodzielnie wrci do krgu. Podeszam, pooyam
sobie jego do na ramieniu i przyprowadziam go powoli do krzesa obok Gusa. Wrciam do
pulpitu i rozoyam kartk z wydrukowan mow.

- Mam na imi Hazel. Augustus Waters by wielk, przeklt przez gwiazdy mioci
mojego ycia. Przeylimy prawdziwie epicki romans i nie uda mi si powiedzie nawet
jednego zdania o nim bez wylania morza ez. Gus wiedzia. Gus wie. Nie przedstawi wam
historii naszej mioci, poniewa - jak wszystkie prawdziwe opowieci o mioci - ona umrze
z nami, gdy tak by powinno. Miaam nadziej, e to on bdzie przemawia na moim
pogrzebie, bo nie ma nikogo, kto... - Zaczam paka. - Okay, nie bd paka. Nie bd...
Okay. Okay.

Wziam kilka gbokich oddechw i spojrzaam na kartk.

- Nie mog opowiada o naszej mioci, wic bd mwia o matematyce. Nie jestem
matematyczk, ale tyle wiem: istnieje nieskoczony szereg liczb midzy zero i jeden. Jest
jedna dziesita, dwanacie setnych, sto dwanacie tysicznych i nieskoczony zbir rnych
innych. Oczywicie, midzy zero i dwa czy midzy zero i milion znajduje si wikszy
nieskoczony szereg liczb. Poniewa niektre nieskoczonoci s wiksze od innych.
Nauczy nas tego pisarz, ktrego kiedy lubilimy. Bywaj dni, a jest ich wiele, kiedy mam
pretensje o rozmiar nieskoczonego szeregu, ktry przypad mi w udziale. Chc mie wicej
liczb ni te, ktre zapewne dostan, i, Boe, chc ich wicej dla Augustusa Watersa. Ale, Gus,
mioci moja, nie potrafi nawet wyrazi, jaka jestem wdziczna za t nasz malek
nieskoczono. Nie oddaabym jej za skarby wiata. W cigu tych nielicznych dni dae mi
prawdziw wieczno i za to dzikuj.



21

Osiem dni po swoim przed-pogrzebie Augustus Waters umar na OIOM-ie w
Memorialu, kiedy rak, ktry by nim, zatrzyma w kocu serce, ktre te byo nim.

Towarzyszyli mu rodzice i siostry. Mama Gusa zadzwonia do mnie o wp do
czwartej nad ranem. Wiedziaam oczywicie, e on odchodzi. Zanim pooyam si spa,
rozmawiaam z jego tat, ktry mnie uprzedzi: To moe sta si dzisiaj, ale mimo to kiedy
podniosam telefon z nocnego stolika i zobaczyam Mama Gusa na wywietlaczu, wszystko
si we mnie zapado. Paczc do suchawki, powiedziaa, e jej przykro, odrzekam, e mnie
te przykro, a ona dodaa, e by nieprzytomny ju od kilku godzin, zanim zmar.

Wtedy weszli do pokoju moi rodzice i popatrzyli na mnie pytajco. Tylko kiwnam
gow, a oni przytulili si do siebie, osaniajc si nawzajem przed trwog, ktra z czasem
spadnie te bezporednio na nich.

Zadzwoniam do Isaaca. Przeklina ycie, wszechwiat i samego Boga, i pyta, gdzie
s cholerne puchary do niszczenia, kiedy czowiek ich potrzebuje. Uwiadomiam sobie, e
nie ma ju nikogo, do kogo mogabym zadzwoni, co byo chyba w tym wszystkim
najsmutniejsze. Jedyn osob, z ktr naprawd chciaam porozmawia o mierci Augustusa
Watersa, by Augustus Waters.

Rodzice siedzieli w moim pokoju strasznie dugo, a wreszcie nadszed ranek i tato
zapyta:

- Chcesz zosta sama?

Kiwnam gow, a mama dodaa:

- Bdziemy tu za drzwiami.

Nie wtpi, pomylaam.

To byo nie do zniesienia. Wszystko. Kada kolejna sekunda zdawaa si gorsza od
poprzedniej. Bezustannie mylaam o tym, eby do niego zadzwoni, i zastanawiaam si, co
by si stao, czy kto by odebra. W ostatnich tygodniach musielimy si ogranicza gwnie
do wspominania wsplnych przey, ale to te byo co: teraz przyjemno pamitania zostaa
mi odebrana, bo nie byo ju nikogo, z kim mogabym o tym pamita. Tak jakby utrata
wspuczestnika wspomnie oznaczaa utrat samych wspomnie, jakby rzeczy, ktre
robilimy, stay si mniej prawdziwe i wane, ni byy raptem kilka godzin wczeniej.

Kiedy chory na raka lduje na pogotowiu, jedn z pierwszych rzeczy, o jakie go
prosz, jest oszacowanie blu w skali od jednego do dziesiciu. Na tej podstawie lekarze
decyduj, jakie leki i jak szybko poda. W cigu ostatnich lat zadawano mi to pytanie setki
razy. Pamitam, jak raz na samym pocztku, kiedy nie mogam zaczerpn tchu i wydawao
mi si, e moja klatka piersiowa ponie, a pomienie li ebra od wewntrz, prbujc wypali
sobie drog poza ciao, rodzice zawieli mnie na pogotowie. Pielgniarka poprosia o ocen
blu, a poniewa nie mogam mwi, pokazaam na palcach dziewi.

Ta sama pielgniarka przysza do mnie pniej, gdy ju dostaam leki. Gaskaa mnie
po rce, mierzc ci­nienie.

- Masz dusz wojownika - powiedziaa. - Wiem to, bo dziesitk nazwaa dziewitk.

Ale to nie bya do koca prawda. Nazwaam j dziewitk, bo chciaam zachowa
dziesitk na wszelki wypadek. I oto nadesza jej pora, wielka i przeraliwa dziesitka
uderzaa we mnie raz za razem, gdy leaam samotnie na ku, wpatrujc si w sufit. Fale
miotay mn o skay, poryway w morze, by znw cisn o poszarpany klif i pozostawi
unoszc si twarz do gry na wodzie, nadal nieutopion.

W kocu zadzwoniam do niego. Po piciu sygnaach odezwaa si poczta gosowa.

- Tu poczta gosowa Augustusa Watersa - powiedzia tym stanowczym gosem, w
ktrym si zakochaam. - Zostaw wiadomo.

Rozleg si krtki sygna. Martwa pustka na linii bya taka dziwna. Chciaam tylko
wrci z nim do tej tajemnej, nieziemskiej trzeciej przestrzeni, ktr odwiedzalimy,
rozmawiajc przez telefon. Czekaam na to uczucie, ale nie nadeszo. Martwa pustka na linii
nie niosa adnej pociechy, wic w kocu si rozczyam.

Wycignam laptopa spod ka, odpaliam go i weszam na tablic Gusa, ktr ju
zaleway poegnalne wpisy. Ostatni brzmia tak:

Kocham ci, brachu. Do zobaczenia po drugiej stronie.

...A zamieci go kto, o kim nigdy nie syszaam. Prawd mwic, wszystkie wpisy -
pojawiajce si niemal w takim tempie, w jakim je czytaam - zamieszczali ludzie, ktrych
nigdy nie spotkaam i o ktrych on nigdy nie wspomina. Wychwalali rne jego zalety teraz,
gdy umar, cho wiedziaam z ca pewnoci, e nie widzieli go od wielu miesicy i nawet
nie starali si z nim spotka. Zastanowio mnie, czy moja tablica te by tak wygldaa,
gdybym umara, czy moe na tyle dawno wypadam ze szkoy i z ycia, by unikn
zbiorowego upamitniania.

Czytaam dalej.

Ju za tob tskni, stary.

Kocham ci, Augustusie. Niech Bg ci bogosawi i strzee.

Bdziesz y wiecznie w naszych sercach, wielkoludzie.

(Ten wpis zirytowa mnie szczeglnie, poniewa sugerowa niemiertelno tych,
ktrzy zostali: Moesz y wiecznie w mojej pamici, poniewa ja bd y wiecznie!
JESTEM TERAZ TWOIM BOGIEM! NALEYSZ DO MNIE! Przekonanie, e si nie
umrze, jest kolejnym skutkiem ubocznym umierania).

Zawsze bye wietnym kumplem szkoda e si nie widywalimy czciej po tym jak
odszede ze szkoy stary. Zao si e ju grasz w kosza w niebie.

Wyobraziam sobie, jak Augustus Waters zanalizowaby ten komentarz: Jeeli gram w
kosza w niebie, czy to oznacza, e istnieje materialne niebo posiadajce materialne piki? Kto
w takim razie produkuje wspomniane piki? Czy w niebie przebywaj jakie mniej fortunne
dusze, ktre pracuj w niebiaskiej fabryce piek, ebym ja mg sobie pogra? Czy moe
wszechmogcy Bg stworzy piki z niczego? Czy to niebo znajduje si w jakim
niewidocznym uniwersum, gdzie nie maj zastosowania prawa fizyki, a skoro tak, to czemu u
licha miabym gra w kosza, skoro mgbym lata, czyta, obserwowa piknych ludzi czy
robi cokolwiek innego, co sprawia mi prawdziw przyjemno? Wychodzi na to, e sposb,
w jaki wyobraasz sobie mnie jako zmarego, mwi wicej o tobie ni o tym, kim ja byem
lub czym jestem teraz.

Jego rodzice zadzwonili koo poudnia z informacj, e pogrzeb odbdzie si za pi
dni, w sobot. Wyobraziam sobie koci peen ludzi przekonanych, e on lubi koszykwk,
i zrobio mi si niedobrze, ale wiedziaam, e musz pj, poniewa mam wygosi mow i
tak dalej. Rozczyam si i wrciam do czytania wpisw na tablicy:

Wanie dostaem wiadomo, e Gus Waters zmar po dugiej walce z rakiem.
Spoczywaj w pokoju, kolego.

Wiedziaam, e ci ludzie czuj autentyczny smutek, i tak naprawd wcale si na nich
nie gniewaam. Gniewaam si na wszechwiat. Ale mimo to doprowadzali mnie do szau:
wszyscy ci przyjaciele pojawiaj si, kiedy ju nie potrzebujesz przyjaci. Napisaam
odpowied do tego komentarza.

yjemy we wszechwiecie ukierunkowanym na tworzenie i tpienie wiadomoci.
Augustus Waters nie umar po dugiej walce z rakiem. Umar po dugiej walce z ludzk
jani, jako ofiara - ktr ty te bdziesz - potrzeby wszechwiata, by tworzy i niszczy
wszystko, co moliwe.

Wysaam to i czekaam, a kto odpowie, cigle na nowo odwieajc stron. Nic.
Mj komentarz zagin w nawanicy nowych wpisw. Wszyscy bd za nim tak bardzo
tsknili. Wszyscy modl si za jego rodzin. Przypomnia mi si list od van Houtena: pisanie
grzebie, a nie wskrzesza.

Po jakim czasie poszam do salonu posiedzie z rodzicami i pooglda telewizj. Nie
potrafi powiedzie, jaki to by program, ale w ktrym momencie mama zapytaa:

- Hazel, co moemy dla ciebie zrobi?

Tylko pokrciam gow. Znw zaczam paka.

- Co moemy zrobi? - ponowia pytanie mama.

Wzruszyam ramionami.

Ale ona cigle pytaa, jakby naprawd mogli co zrobi, a w kocu skuliam si na
kanapie z gow na jej kolanach, tata usiad obok i mocno chwyci moje nogi, a ja objam
mam w pasie i tak mnie trzymali caymi godzinami, kiedy szarpa mn przypyw.



22

Zajam miejsce z tyu kaplicy pogrzebowej, maego pomieszczenia o nagich
kamiennych cianach przy gwnym sanktuarium w kociele Dosownego Serca Jezusa.
Znajdowao si tam okoo osiemdziesiciu krzese zapenionych w dwch trzecich, ale
bardziej zwracao si uwag na to, e jedna trzecia jest pusta.

Przez chwil obserwowaam ludzi podchodzcych do trumny stojcej na czym w
rodzaju wzka przykrytego fioletowym obrusem. Wszyscy ci aobnicy, ktrych nigdy
wczeniej nie widziaam, klkali obok Augustusa albo stawali nad nim i patrzyli przez chwil,
moe paczc, moe co mwic, a potem dotykali trumny zamiast dotkn jego, bo nikt nie
chce mie kontaktu ze zmarym.

Rodzice Gusa stali obok trumny, przyjmujc wyrazy wspczucia, ale kiedy mnie
zauwayli, umiechnli si i porzucili swoje stanowisko. Wstaam i daam si przytuli
najpierw tacie, a potem mamie, ktra obja mnie zbyt mocno, tak jak niegdy Gus, ciskajc
moje opatki. Oboje wygldali bardzo staro - oczy mieli zapadnite, a skr na wyczerpanych
twarzach obwis. Dotarli do koca biegu z przeszkodami.

- Tak bardzo ci kocha - powiedziaa mama. - Naprawd. To nie bya... to nie bya
szczenica mio czy co w tym rodzaju - dodaa, jakbym o tym nie wiedziaa.

- Was te bardzo kocha - odpowiedziaam cicho. Trudno to wyjani, ale rozmowa z
nimi bya jak zadawanie i przyjmowanie ciosw noem. - Przykro mi - dodaam. Wtedy jego
rodzice zaczli rozmawia z moimi, a ich konwersacja polegaa gwnie na kiwaniu gowami i
zaciskaniu ust. Zauwayam, e chwilowo nikogo nie ma przy trumnie, wic zdecydowaam
si podej. Wyjam rurk z tlenem z nozdrzy, zdjam z szyi i podaam ojcu. Chciaam,
ebymy byli tylko ja i Gus. Zabraam ma kopertow torebk i ruszyam przejciem midzy
rzdami krzese.

To bya duga wdrwka, ale powtarzaam pucom, eby si nie buntoway, e s
silne, e dadz rad. Idc, przygldaam si Gusowi: po lewej stronie gowy mia zrobiony
rwniutki przedziaek, ktry wydaby mu si absolutnie przeraajcy, a na twarzy delikatny
makija. Ale nadal by Gusem. Moim smukym, piknym Gusem.

Chciaam woy ma czarn, ktr kupiam na pitnaste urodziny, czyli mj aobny
strj, ale ju si w ni nie mieciam, wic ubraam si w prost czarn sukienk do kolan.
Augustus mia na sobie ten sam garnitur z wskimi klapami, w ktrym by w Oranjee.

Kiedy uklkam, uwiadomiam sobie, e zamknli mu powieki - to oczywiste - i e
nigdy ju nie zobacz jego niebieskich oczu.

- Kocham ci w czasie teraniejszym - szepnam, a potem pooyam do na jego
piersi i powiedziaam: - Okay, Gus. Jest okay. Naprawd. Jest okay, syszysz mnie? - Nie
miaam, i nadal nie mam, adnej pewnoci, e mnie usysza. Pochyliam si i pocaowaam
go w policzek. - Okay - powtrzyam. - Okay.

Nagle dotaro do mnie, e wszyscy si nam przygldaj, e ostatni raz tak wiele osb
widziao nasz pocaunek w Domu Anny Frank. Ale, jeli mam by precyzyjna, nie byo ju
adnych nas, ktrym mogli si przyglda. Zostaam tylko ja.

Otworzyam kopertwk, signam do rodka i wyjam paczk cameli lightw.
Szybkim ruchem, ktrego, jak miaam nadziej, nie zauway nikt z obecnych, wsunam
papierosy midzy bok Gusa i srebrne aksamitne obicie trumny.

- Moesz je wypali - zapewniam go szeptem. - Nie mam nic przeciwko temu.

Tymczasem mama i tato przeszli z moj butl do drugiego rzdu krzese, ebym nie
musiaa za daleko i. Gdy siadaam, tato poda mi chusteczk. Wysikaam nos, zaoyam
rurk za uszy i umieciam z powrotem w nozdrzach.

Mylaam, e na pogrzeb przejdziemy do gwnej wityni, ale wszystko odbyo si w
tej maej bocznej salce - chyba w Dosownej Doni Jezusa, czci krzya, w ktr zosta wbity
gwod. Pastor stan za trumn, jakby bya ona ambon czy czym w tym rodzaju, i
opowiada o tym, e Augustus stoczy cik bitw i e jego bohaterska postawa w obliczu
choroby stanowi inspiracj dla nas wszystkich, a ja zaczam si porzdnie wkurza,
zwaszcza kiedy powiedzia: W niebie Augustus bdzie w kocu cay i zdrowy, sugerujc,
e nie by tak cay jak inni ludzie z powodu braku nogi. Nie powstrzymaam si od penego
odrazy prychnicia. Tato chwyci mnie tu nad kolanem i spojrza na mnie z dezaprobat, ale
z rzdu za nami kto niemale niedosyszalnie mrukn do mojego ucha:

- Ale sranie w bani, co, dziecko?

Obrciam si.

Peter van Houten mia na sobie lniany garnitur, skrojony tak, by pomieci jego pkat
sylwetk, bladoniebiesk koszul i zielony krawat. Wyglda jak kolonialista w Panamie, a
nie uczestnik pogrzebu. Pastor poleci: Mdlmy si i wszyscy pochylili gowy, ale ja nadal
wpatrywaam si z szeroko otwartymi ustami w Petera van Houtena. Po chwili pisarz szepn:

- Udawajmy, e si modlimy. - I skoni gow.

Prbowaam o nim zapomnie, eby mc pomodli si za Augustusa. Postanowiam
sucha pastora i wicej si nie odwraca.

Pastor poprosi na rodek Isaaca, ktry zachowywa si o wiele powaniej ni na
przed-pogrzebie.

- Augustus Waters by burmistrzem Tajnego Miasta Rakowanii i nikt nigdy go nie
zastpi - zacz. - By moe inni opowiedz wam o nim zabawne dykteryjki, poniewa by
zabawnym facetem, ale ja opowiem wam powan histori. Dzie po tym, jak usunito mi
oko, Gus odwiedzi mnie w szpitalu. Byem lepy, miaem zamane serce i nie chciao mi si
y, ale Gus wpad do pokoju i zawoa: Mam wietn nowin!. Odpowiedziaem co w
rodzaju: rednio mam teraz ochot na wysuchiwanie wietnych nowin, a Gus na to:
Akurat t wietn nowin chciaby usysze, wic si poddaem. Spytaem: Dobra, co
jest?, a on odrzek: Czeka ci dugie, dobre ycie pene wspaniaych oraz koszmarnych
chwil, ktrych teraz nie potrafisz sobie nawet wyobrazi!.

Isaac nie mg mwi dalej, a moe to byo wszystko, co chcia powiedzie.

Po tym jak pewien przyjaciel ze szkoy redniej wypowiedzia si na temat wybitnego
talentu koszykarskiego Gusa i jego rozlicznych zalet jako czonka druyny, pastor oznajmi:

- A teraz usyszymy kilka sw od bliskiej przyjaciki Augustusa, Hazel.

Bliska przyjacika? Wrd zebranych rozlegy si ciche chichoty, wic uznaam, e
mog bezpiecznie zacz od poprawienia pastora.

- Byam jego dziewczyn.

To wywoao miech. A potem zaczam czyta napisan przeze mnie mow
poegnaln.

- W domu Gusa wisi wspaniay cytat, ktry obojgu nam dodawa wiele otuchy: Bez
smutku nie zaznalibymy smaku radoci.

I dalej deklamowaam bzdurne motywatory, a rodzice Gusa obejmowali si i zgodnie
kiwali gowami. Po prostu uznaam, e pogrzeby s dla ywych.

Po mowie jego siostry Julie ceremonia zakoczya si modlitw o poczenie Gusa z
Bogiem, ale ja wrciam mylami do tego, co mi powiedzia w Oranjee: e nie wierzy w
paace i harfy, wierzy za to w Co przez due C. Prbowaam wic wyobrazi go sobie
Gdzie przez due G, ale nawet wtedy nie potrafiam uwierzy, e jeszcze kiedy bdziemy
razem. Znaam ju zbyt wielu zmarych. Wiedziaam, e czas teraz bdzie dla mnie pyn
inaczej ni dla niego - e ja, jak wszyscy w tej sali, bd nadal katalogowaa swoje wzloty i
upadki, a on ju nie. Dla mnie bya to ostateczna i najbardziej dojmujca tragedia: tak jak
wszyscy niezliczeni zmarli raz na zawsze zosta zdegradowany z nawiedzanego do
nawiedzajcego.

A potem jeden ze szwagrw przynis magnetofon i puci kawaek wybrany przez
Gusa - smutn i spokojn piosenk The Hectic Glow zatytuowan Nowy partner. Szczerze
mwic, marzyam tylko o tym, eby wrci do domu. Prawie nikogo tu nie znaam i czuam,
jak mae oczka Petera van Houtena wwiercaj si w moje opatki. Lecz kiedy piosenka
dobiega koca, wszyscy musieli do mnie podej i zapewni, e piknie przemawiaam i e
to byo pikne naboestwo. Kamali: to by pogrzeb. I wyglda jak kady inny pogrzeb.

aobnicy majcy nie trumn - kuzyni, tato, wujek, przyjaciele, ktrych nigdy nie
widziaam - podeszli, podnieli go i ruszyli w stron karawanu.

Kiedy wsiedlimy z rodzicami do samochodu, oznajmiam:

- Nie chc tam jecha. Jestem zmczona.

- Hazel... - zaoponowaa mama.

- Mamo, nie bd miaa gdzie usi, ceremonia potrwa pewnie ca wieczno, a ja
jestem wyczerpana.

- Hazel, musimy to zrobi dla pastwa Watersw - upara si mama.

- Ale... - sprbowaam. Z jakiego powodu czuam si taka maa na tylnym siedzeniu.
W pewnym sensie chciaam by maa. Chciaam mie sze lat. - Dobrze - uleg­am w
kocu.

Wpatrywaam si w okno. Naprawd nie chciaam tam i. Nie chciaam patrze, jak
opuszczaj go do ziemi w miejscu, ktre wybra ze swoim tat, i nie chciaam patrze, jak
jego rodzice opadaj na kolana w wilgotn od rosy traw i pacz z blu, nie chciaam patrze
na alkoholowy brzuch Petera van Houtena rozpychajcy jego lnian marynark, nie chciaam
paka na oczach obcych ludzi, nie chciaam wrzuci garci ziemi do jego grobu i nie
chciaam, eby moi rodzice stali tam pod czystym niebieskim niebem w popoudniowym
wiata pochyleniu, mylc o ich dniu, ich dziecku, moim miejscu, mojej trumnie i mojej
garci ziemi.

Ale zrobiam te wszystkie rzeczy. Te i jeszcze straszniejsze, poniewa mama i tata
uwaali, e tak naley.

Kiedy ceremonia dobiega koca, van Houten podszed do mnie, pooy mi tust ap
na ramieniu i zapyta:

- Moecie mnie kawaek podwie? Zostawiem samochd z wypoyczalni pod
wzgrzem.

Wzruszyam ramionami, a on dopad tylnych drzwi, kiedy tylko tato zwolni centralny
zamek.

Ju w rodku wklinowa si midzy przednie siedzenia i powiedzia:

- Peter van Houten: powieciopisarz emeritus, pprofesjonalnie zajmujcy si
rozczarowywaniem innych.

Moi rodzice te si przedstawili. Ucisn im donie. Byam zaskoczona, e przelecia
p wiata, eby wzi udzia w pogrzebie.

- Skd pan w ogle... - zaczam, ale przerwa mi.

- Za pomoc tego waszego piekielnego Internetu sprawdzaem nekrologi w
Indianapolis. - Sign do kieszeni lnianej marynarki i wyj wiartk whisky.

- I tak po prostu kupi pan bilet, i...

Znw mi przerwa, odkrcajc nakrtk.

- Pitnacie tysicy kosztowa bilet pierwszej klasy, ale posiadam odpowiedni kapita,
eby folgowa takim kaprysom. No i drinki w samolocie s za darmo. Przy odrobinie ambicji
mona nawet wyj na czysto.

Upi yk whisky, po czym pochyli si do przodu, eby poczstowa mojego tat,
ktry odpowiedzia:

- Hm, nie, dzikuj.

Potem van Houten kiwn flaszk w moj stron. Chwyciam j.

- Hazel - ostrzega mama, ale ja zdjam nakrtk i si napiam. Mj odek zacz
dostarcza takich samych wrae jak puca. Oddaam butelk van Houtenowi. Pisarz
pocign dugi yk, a potem powiedzia:

- A zatem... Omnis cellula e cellula.

- Co?

- Troch korespondowalimy z twoim chopakiem Watersem i w swoim ostatnim...

- Zaraz, zacz pan czyta poczt od fanw?

- Nie, przysya listy bezporednio do mojego domu, nie przez wydawc. I raczej nie
nazwabym go fanem. Gardzi mn. W kadym razie upar si, e ze uczynki zostan mi
wybaczone, jeli przyjad na jego pogrzeb i powiem ci, co si stao z matk Anny. Oto jestem
i przywo ci odpowied: Omnis cellula e cellula.

- Co? - zapytaam ponownie.

- Omnis cellula e cellula - powtrzy. - Wszystkie komrki pochodz z komrek.
Kada komrka rodzi si z poprzedniej komrki, ktra powstaa z jeszcze
wcze­niejszej. ycie pochodzi od ycia. ycie rodzi ycie, ktre rodzi ycie, ktre rodzi
ycie, ktre rodzi ycie.

Dojechalimy do stp wzgrza.

- Dobra, niech bdzie - odrzekam. Nie miaam nastroju na te jego gry. Peter van
Houten nie zawaszczy pogrzebu Gusa. Nie pozwol na to. - Dziki - dodaam. - Chyba
jestemy u stp wzgrza.

- Nie chcesz wyjanienia? - zdziwi si.

- Nie - odparam. - Niczego mi nie trzeba. Sdz, e jest pan aosnym alkoholikiem,
ktry wygasza wyszukane farmazony, eby zwrci na siebie uwag niczym jaki nad wiek
rozwinity jedenastolatek, i bardzo mi pana al. Ale nie, nie jest pan ju tym czowiekiem,
ktry stworzy Cios udrki, wic nie moe pan napisa jego dalszego cigu, choby nawet pan
chcia. Mimo to dziki. ycz miego ycia.

- Ale...

- I dziki za drinka - dodaam. - A teraz prosz wysi z samochodu. - Wyglda na
sposzonego. Tato zatrzyma auto i czekalimy chwil pod wzgrzem, na ktrym znajdowa
si grb Gusa, a wreszcie van Houten otworzy drzwi i, nic nie mwic, wysiad.

Gdy odjedalimy, zerknam przez tylne okno. Znw si napi i unis butelk,
jakby wznosi toast na moj cze. Mia smutne oczy. Mwic szczerze, ogarna mnie lito.

Kiedy w kocu dotarlimy do domu koo szstej, byam kompletnie wyczerpana.
Chciaam tylko pj spa, ale mama przygotowaa dla mnie makaron z serem. Przynajmniej
pozwolia mi zje w ku. Spaam kilka godzin z BiPAP-em. Przebudzenie by koszmarne,
bo przez krtki moment dezorientacji wydawao mi si, e wszystko jest normalnie, a potem
rzeczywisto zmiadya mnie na nowo. Mama odpia mnie od BiPAP-a, a ja wziam
przenony zbiornik i powlokam si do azienki, eby umy zby.

Kiedy przygldaam si sobie w lustrze podczas szczotkowania zbw, pomylaam,
e istniej dwa gatunki dorosych. Tacy Peterowie van Houtenowie - nieszcz­nicy,
ktrzy rozgldaj si wok w poszukiwaniu kogo, kogo da si skrzywdzi. I tacy ludzie jak
moi rodzice, ktrzy id przed siebie niczym zombie, robic wszystko, co naley, eby mc
dalej i przed siebie.

adna z tych perspektyw nie wydaa mi si szczeglnie ncca. Wydawao mi si, e
widziaam ju wszystko, co czyste i dobre na wiecie, i zaczynaam przypuszcza, e gdyby
mier si nie wtrcia, taka mio, jaka czya mnie z Augustusem, i tak nie mogaby
przetrwa. Tak wit nam blaknie w wiato dnia - jak napisa poeta. - Wszystko, co zote,
krtko trwa.15

Kto zapuka do drzwi azienki.

- Occupada - zaprotestowaam.

- Hazel! - zawoa tato. - Mog wej? - Nie odpowiedziaam, ale po chwili
otworzyam zapadk. Usiadam na zamknitej desce klozetowej. Dlaczego oddychanie musi
by tak cik prac? Tato uklk obok mnie. Chwyci moj gow, przytuli do swojego
obojczyka i powiedzia: - Przykro mi, e Gus umar. - Jego koszulka troch mnie dusia, ale
byo mi dobrze, e tuli mnie tak mocno, e otacza mnie kojcy zapach ojca. Miaam wraenie,
e jest zy, i podobao mi si to, bo ja te byam za. - Totalne wistwo - mwi. - Caa ta
sprawa. Osiemdziesicioprocentowa przeywalno i akurat on znajduje si w dwudziestu
procentach? Paranoja! By takim bystrym dzieciakiem. To jaki koszmar. Parszywa sprawa.
Ale kocha go to by prawdziwy przywilej, prawda?

Pokiwaam gow w jego koszul.

- Moe dziki temu zrozumiesz, jak ja si czuj przy tobie - doda.

Kochany staruszek. Zawsze wiedzia, co naley powiedzie.

15 Robert Frost, Wszystko, co zote, krtko trwa, prze. Stanisaw Ba­raczak.



23

Kilka dni pniej wstaam koo poudnia i pojechaam do Isaaca. Sam otworzy mi
drzwi.

- Mama zabraa Grahama do kina - wyjani.

- Moe co razem porobimy? - zaproponowaam.

- Czy to co to moe by siedzenie na kanapie i granie w gr wideo dla niewidomych?

- Tak, wanie co takiego miaam na myli.

Siedzielimy wic przez kilka godzin, mwic do ekranu i poruszajc si po
niewidocznym jaskiniowym labiryncie bez jednego lumena wiata. Najciekawszym
elementem gry byy prby wcignicia komputera w zabawn konwersacj.

Ja: Dotknij ciany jaskini.

Komputer: Dotykasz ciany jaskini. Jest wilgotna.

Isaac: Poli cian jaskini.

Komputer: Nie rozumiem. Powtrz.

Isaac: Pie wilgotn cian jaskini.

Komputer: Zaciskasz pi. Uderzasz w cian.

Isaac: Nie pi. PIE.

Komputer: Nie rozumiem.

Isaac: Kole, siedz sam w ciemnociach w tej jaskini od tygodni i potrzebuj sobie
uly. PIE CIAN JASKINI.

Komputer: Zaciskasz pi...

Ja: Przycinij miednic do ciany jaskini.

Komputer: Nie rozumiem...

Isaac: Kochaj si z jaskini.

Komputer: Nie rozumiem...

Ja: Dobra. Id w lewo.

Komputer: Idziesz w lewo. Przejcie si zwa.

Ja: Id na czworakach.

Komputer: Idziesz na czworakach przez nastpnych sto metrw. Przejcie si zwa.

Ja: Czogaj si.

Komputer: Czogasz si przez nastpnych trzydzieci metrw. Struka wody spywa
po twoich plecach. Docierasz do stosu kamieni blokujcego przejcie.

Ja: Mog teraz pieci jaskini?

Komputer: Nie moesz zacisn pici, bo si czogasz.

Isaac: Nie lubi y w tym wiecie bez Augustusa Watersa.

Komputer: Nie rozumiem...

Isaac: Ja rwnie. Pauza.

Isaac rzuci pada na sof midzy nami i zapyta:

- Wiesz, czy go to bolao?

- Na pewno musia walczy o oddech - odrzekam. - W kocu straci przytomno, ale
chyba, no c, nie byo fajnie. Umieranie jest beznadziejne.

- Taa - zgodzi si Isaac. A po chwili doda: - To si po prostu wydaje takie
niemoliwe.

- Zdarza si bez przerwy - powiedziaam.

- Jeste za? - spyta.

- Tak - potwierdziam. Siedzielimy w milczeniu przez duszy czas, co wcale nie
przeszkadzao, i mylaam o samym pocztku w Dosownym Sercu Jezusa, kiedy Gus wyzna,
e boi si zapomnienia, a ja mu powiedziaam, e boi si czego uniwersalnego i
nieuniknionego, a prawdziwym problemem nie jest samo cierpienie czy samo zapomnienie,
ale ich niemoralna bezsensowno, absolutnie niehumanitarny nihilizm cierpienia.
Przypomniao mi si, jak tato powiedzia mi, e wszechwiat chce, by go zauwaono. Ale my
te chcemy by zauwaeni przez wszechwiat, chcemy, eby wszechwiat nie mia w dupie
tego, co si z nami dzieje - nie ze zbiorow ide rozumnego ycia, ale z kadym z nas z
osobna.

- Gus naprawd ci kocha, wiesz? - powiedzia Isaac.

- Wiem.

- Cigle o tobie gada.

- Wiem - potwierdziam.

- To byo denerwujce.

- Mnie nie denerwowao - zaprotestowaam.

- Da ci to, co pisa?

- Czyli co?

- Kontynuacj ksiki, ktra ci si podobaa, czy co takiego.

Odwrciam si do Isaaca.

- Prosz?

- Mwi, e pracuje nad czym dla ciebie, ale nie bardzo si sprawdza jako pisarz.

- Kiedy to powiedzia?

- Nie wiem. Chyba w ktrym momencie po powrocie z Amsterdamu.

- W ktrym momencie? - naciskaam. Czy mia szans to skoczy? Skoczy i
zostawi w komputerze?

- Hm - westchn Isaac - nie wiem. Raz rozmawialimy o tym tutaj. By u mnie i, hm,
bawilimy si urzdzeniem do maili, a ja wanie dostaem mail od babci. Mog sprawdzi
dla ciebie dat...

- Tak, tak, gdzie jest to urzdzenie?

Wspomnia o tym miesic wczeniej. Miesic. Niecay miesic, naley przyzna, ale
mimo to miesic. Mia wic do czasu, eby co napisa, cokolwiek. Zostao co z niego,
albo po nim, dla mnie. Potrzebowaam tego.

- Jad do jego domu - oznajmiam Isaacowi.

Pospieszyam do minivana, wcignam wzek z tlenem i umieciam na siedzeniu
pasaera. Wczyam silnik. Z radia buchn hip-hop, a gdy wycignam rk, eby zmieni
stacj, wokalista zacz rapowa. Po szwedzku.

Okrciam si i wrzasnam na widok Petera van Hou­tena na tylnym siedzeniu.

- Przepraszam, e ci przestraszyem - powiedzia, przekrzykujc rap. Nadal by
ubrany w garnitur z pogrzebu, niemale tydzie pniej. mierdzia, jakby si poci
alkoholem. - Moesz zachowa t pyt - przyzwoli. - To Snook, jeden z gwnych
szwedzkich...

- Aaaa, WYNOCHA Z MOJEGO SAMOCHODU! - Wyczyam radio.

- To samochd twojej matki z tego, co wiem - sprostowa. - Poza tym nie by
zamknity.

- O mj Boe! Wysiadka z samochodu albo zadzwoni na 911. Kole, masz jaki
problem?

- eby tylko jeden - zafrasowa si. - Zjawiem si tutaj, eby przeprosi. Susznie
sugerowaa, e jestem aosnym czowieczkiem uzalenionym od alkoholu. Miaem tylko
jedn znajom, ktra spdzaa ze mn czas, a i to wycznie dlatego, e jej za to paciem - co
gorsza, odesza, porzucajc mnie, rzadk dusz, ktra nie moe zdoby towarzystwa nawet
przekupstwem. To wszystko prawda, Hazel. To i wiele wicej.

- Okay - zgodziam si. Jego przemowa byaby o wiele bardziej wzruszajca, gdyby
tak nie bekota.

- Przypominasz mi Ann.

- Wielu ludziom przypominam wiele osb - odrzekam. - Naprawd musz jecha.

- To jed.

- Niech pan wysidzie.

- Nie. Przypominasz mi Ann - powtrzy. Po sekundzie wrzuciam wsteczny bieg i
wycofaam samochd. Nie mog­am go zmusi, eby wysiad, i nie musiaam.
Postanowiam, e pojad do domu Watersw, a oni zajm si problemem.

- Oczywicie syszaa o Antonietcie Meo - odezwa si po chwili.

- Nie - odrzekam. Wczyam odtwarzacz i szwedzki hip-hop rykn, ale van Houten
go przekrzycza.

- By moe wkrtce stanie si najmodsz wit niemczennic beatyfikowan przez
Koci katolicki. Miaa takiego samego raka jak pan Waters, kostniakomisaka. Amputowali
jej praw nog. Bl by rozdzierajcy. Gdy Antonietta Meo umieraa w mczarniach w
dojrzaym wieku lat szeciu, powiedziaa swojemu ojcu: Bl jest jak tkanina: im silniejszy,
tym cenniejszy. Czy to prawda, Hazel?

Nie patrzyam bezporedni na niego, tylko na jego odbicie w lusterku.

- Nie! - wrzasnam goniej ni muzyka. - To brednie!

- Ale czy nie taka powinna by prawda? - odkrzykn. Wyczyam muzyk. -
Przepraszam, e popsuem wam wycieczk. Bylicie zbyt modzi. Bylicie... - Zaama si.
Jakby mia prawo paka nad Gusem. Van Houten by tylko kolejn postaci w niekoczcej
si procesji aobnikw, ktrzy go nie znali, kolejnym spnionym lamentem na jego tablicy.

- Nie popsue nam wycieczki, ty nadty bydlaku! To bya fantastyczna wycieczka.

- Ja si staram - zapewni. - Przysigam, e si staram. - Wanie wtedy zrozumiaam,
e kto z jego rodziny musia umrze. Zastanowiam si nad szczeroci, z jak pisa o
dzieciakach chorych na raka. Nad tym, e w Amsterdamie w ogle nie potrafi ze mn
rozmawia poza kwesti, czy celowo ubraam si tak jak Anna. Nad jego podoci wobec
mnie i Augustusa. Nad gorzkimi pytaniami o relacj midzy skal blu a jego wartoci.
Siedzia w domu i pi, stary alkoholik, ktry nie trzewia od lat. Pomylaam o statystykach,
ktrych wolaabym nie zna: poowa maestw koczy si rok po mierci dziecka.
Spojrzaam na van Houtena. Jechaam wanie College Street, wic stanam za rzdem
samochodw zaparkowanych wzdu ulicy i zapytaam:

- Umaro panu dziecko?

- Crka - przyzna. - Miaa osiem lat. Piknie cierpiaa. Nigdy nie zostanie
beatyfikowana.

- Miaa biaaczk? - spytaam. Pokiwa gow. - Tak jak Anna - dodaam.

- Tak jak ona, tak.

- By pan onaty?

- Nie. Nie w chwili jej mierci. Byem nie do wytrzymania ju dugo przed tym, zanim
j stracilimy. aoba nie zmienia czowieka, Hazel. Ona go obnaa.

- Mieszkaa z panem?

- Nie, pocztkowo nie. Dopiero pod koniec sprowadziem j do siebie do Nowego
Jorku na seri eksperymentalnych tortur, ktre wzmogy jej cierpienie w ostatnich dniach,
cho nie zwikszyy liczby tych dni.

- Czyli tak jakby da jej pan drugie ycie, w ktrym moga by nastolatk -
podsumowaam po chwili milczenia.

- Przypuszczam, e to suszne zaoenie - potwierdzi, a potem szybko doda: -
Zapewne jest ci znany dylemat wagonika Philippy Foot?

- I wtedy pojawiam si u pana w domu, ubrana jak dziewczyna, na ktr, jak mia pan
nadziej, ona wyro­nie, i przey pan wstrzs.

- Wagonik kolejki pdzi po torach bez kontroli... - kontynuowa.

- Nie obchodzi mnie paski gupi dylemat - przerwaam.

- To waciwie dylemat Philippy Foot.

- Jej rwnie - zapewniam go.

- Moja crka nie rozumiaa, dlaczego to wszystko si dzieje - wyzna. - Musiaem jej
powiedzie, e umrze. Pracownica opieki spoecznej kazaa mi to zrobi. Musiaem jej
powiedzie, e umrze, zapewniem j wic, e pjdzie do nieba. Spytaa, czy tam bd, a ja na
to, e nie, jeszcze nie teraz. Ale czy kiedy? - chciaa wiedzie, a ja obiecaem, e tak,
oczywicie, ju niebawem. Powiedziaem, e tymczasem zaopiekuje si ni nasza wielka
rodzina. Spytaa, kiedy do niej przyjd, a ja przyrzekem, e niedugo. Dwadziecia dwa lata
temu.

- Przykro mi.

- Mnie te.

Po chwili zapytaam:

- A co si stao z jej mam?

Umiechn si.

- Nadal prbujesz wydoby ze mnie cig dalszy, ty przebiega mijo.

Odpowiedziaam umiechem.

- Niech pan wraca do domu - powiedziaam. - Niech pan wytrzewieje. I napisze
kolejn powie. Prosz robi to, w czym jest pan dobry. Niewiele osb ma tyle szczcia,
eby co robi a tak dobrze.

Przez dusz chwil wpatrywa si we mnie w lusterku.

- Okay - powiedzia w kocu. - Tak. Masz racj. Masz racj. - Ale ju gdy to mwi,
wycign prawie pust wiartk whisky. Napi si, zakrci butelk i otworzy drzwi. - Do
widzenia, Hazel.

- Niech pan troch wyluzuje, van Houten.

Usiad na krawniku za samochodem. Odjedajc, patrzyam w tylnym lusterku, jak
staje si coraz mniejszy. Znw wyj butelk. Przez sekund wydawao si, e odstawi j na
chodnik. I wtedy upi kolejny dugi yk.

To byo gorce popoudnie w Indianapolis, powietrze zdawao si gste i nieruchome,
jakbymy znaleli si we wntrzu chmury. Dla mnie bya to najgorsza moliwa pogoda i
wmawiaam sobie, e tylko z jej powodu droga z samochodu do frontowych drzwi wydaje si
cign w nieskoczono. Nacisnam dzwonek. Otworzya mi mama Gusa.

- Och, Hazel - powiedziaa i obja mnie ze zami w oczach.

Namwia mnie, ebym zjada z nimi troch lazanii z bakaanem - przypuszczam, e
wiele osb przynosio im jedzenie.

- Jak si czujesz?

- Tskni za nim.

Tak naprawd nie wiedziaam, co mwi. Chciaam tylko zej na d i znale to, co
dla mnie napisa. Poza tym ich milczenie naprawd mnie niepokoio. Chciaam, eby
rozmawiali ze sob, pocieszali si albo trzymali za rce, cokolwiek. Ale oni siedzieli w ciszy,
jedzc malekie kski lazanii i nawet na siebie nie patrzc.

- Niebiosa potrzeboway anioa - odezwa si w kocu jego ojciec.

- To prawda - zapewniam go. Wtem do kuchni wpady siostry Gusa z rojem dzieci.
Wstaam, przytuliam obie i patrzyam, jak dzieciaki biegaj w kko, dostarczajc temu
domowi tak potrzebnej nadwyki haasu i ruchu, niczym czsteczki czystej energii odbijajce
si od siebie i krzyczce:

- Ty jeste berkiem nie ty jeste berkiem nie byem berkiem ale dotknem ciebie nie
dotkne nie trafie to dotykam teraz nie durniu ju za pno DANIEL NIE NAZYWAJ
BRATA DURNIEM mamo skoro nie wolno uywa tego sowa to dlaczego wanie go uya
dure dure. - A potem chralnie: - Dure dure dure dure.

A rodzice Gusa za stoem chwycili si za rce, co znacznie poprawio mi
samopoczucie.

- Isaac powiedzia mi, e Gus co pisa, co dla mnie - odezwaam si. Dzieciaki nadal
pieway pie o durniu.

- Moemy sprawdzi w jego komputerze - zaproponowaa mama.

- Raczej rzadko go wcza w cigu ostatnich kilku tygodni - zauwayam.

- To prawda. Nawet nie jestem pewna, czy wnielimy go na gr. Zosta w piwnicy,
Marku?

- Nie mam pojcia.

- No c - powiedziaam - mogabym...? - Kiwnam gow w stron drzwi do
sutereny.

- My nie jestemy jeszcze na to gotowi - powiedzia tato. - Ale oczywicie, tak, Hazel.
Oczywicie, e moesz.

Zeszam na d, minam nieposane ko oraz fotele do grania przed telewizorem.
Komputer by nadal wczony. Kliknam myszk, eby go obudzi ze stanu upienia, a
potem poszukaam ostatnio otwieranych plikw. Nic w cigu miesica. Najnowszy by referat
na temat The Bluest Eye Toni Morrison.

Moe napisa co rcznie? Zajrzaam do biblioteczki w poszukiwaniu dziennika lub
notatnika. Nic. Przekartkowaam jego egzemplarz Ciosu udrki. Nie zostawi w nim ani
jednego znaku.

Potem podeszam do stolika nocnego. Nieskoczono Mayhema, dziewita cz
Ceny witu, leaa na blacie pod lampk z zagitym rogiem strony 138. Nie zdy doczyta
jej do koca.

- Uwaga spoiler: Mayhem przeyje - powiedziaam gono na wypadek, gdyby mnie
sysza.

A potem wpezam do nieposanego ka i owinam si kodr jak kokonem,
otaczajc si jego zapachem. Wyjam wsy, eby czu jeszcze wyraniej, wdycha go i
wydycha. Zapach zacz ju blakn, a w piersi mnie palio, a nie umiaam ju rozrni,
ktry bl jest ktry.

Po chwili usiadam na ku, zaoyam wsy i przez jaki czas oddychaam, zanim
ruszyam na gr po schodach. Pokrciam przeczco gow w odpowiedzi na pytajce
spojrzenia jego rodzicw. Dzieciaki przegalopoway obok mnie. Jedna z sistr Gusa - nie
umiaam ich rozrni - zapytaa:

- Mamo, chcesz, ebym ich zabraa do parku czy gdzie indziej?

- Nie, nie, nie trzeba.

- Czy mg gdzie zostawi notatnik? Przy szpitalnym ku czy w jakim takim
miejscu?

ko ju znikno z domu, hospicjum zadao zwrotu.

- Hazel - odpowiedzia jego tato - bya z nami codziennie. On... Niewiele czasu
spdza sam, sonko. Nie miaby kiedy pisa. Wiem, e chciaaby... Ja te bym tego chcia.
Ale wiadomoci, ktre teraz nam przekazuje, pochodz z gry. - Wskaza na sufit, jakby Gus
unosi si nad domem. Moe si unosi. Nie wiem. W kadym razie ja nie wyczuwaam jego
obecnoci.

- Tak - odpowiedziaam. Obiecaam, e znw ich odwiedz za kilka dni.

Ju nigdy wicej nie poczuam jego zapachu.



24

Trzy dni pniej, rano jedenastego dnia istnienia wiata bez Gusa, zadzwoni do mnie
jego tato. Nadal byam podpita do BiPAP-a, wic nie odebraam, ale wysuchaam
wiadomoci, kiedy si nagrywaa.

- Hazel, cze, mwi ojciec Gusa. Znalazem, hm, czarny moleskinowy notatnik na
stojaku na gazety, ktry sta niedaleko szpitalnego ka. Myl, e Gus daby rad do niego
sign. Niestety nie ma w nim adnych zapiskw. Wszystkie strony s czyste. Ale chyba
pierwsze trzy lub cztery zostay wyrwane. Przeszukalimy dom i nie znalelimy ich. Nie
wiem wic, co o tym sdzi. Moe to o nich mwi Isaac? W kadym razie mam nadziej, e
si dobrze czujesz. Codziennie si za ciebie modlimy. No dobrze, pa.

Trzy lub cztery strony wydarte z notatnika i nie ma ich w domu Augustusa Watersa.
Gdzie mgby je dla mnie zostawi? Przyklejone tam do Funky Bones? Nie, nie czu si na
tyle dobrze, by si wybra tak daleko.

Dosowne Serce Jezusa. Moe je tam zostawi swojego Ostatniego Dobrego Dnia?

A zatem nazajutrz wybraam si na spotkanie grupy wsparcia dwadziecia minut
wczeniej ni zwykle. Podjechaam po Isaaca, a potem ruszylimy razem do Dosownego
Serca Jezusa z otwartymi oknami minivana, suchajc nowej pyty The Hectic Glow, ktrej
Gus ju nigdy nie usyszy.

Zjechalimy na d wind. Zaprowadziam Isaaca do krzesa w Krgu Zaufania, a
potem powoli zrobiam obchd Dosownego Serca. Sprawdziam wszdzie: pod krzesami,
wok pulpitu, za ktrym staam, wygaszajc mow poeg­naln, pod stoem na
poczstunki, na tablicy ogosze obwieszonej obrazami Boej mioci wykonanymi przez
dzieci ze szkki niedzielnej. Nic. To jedyne miejsce poza jego domem, w ktrym bylimy
razem w cigu tych ostatnich dni, i albo nic tu nie byo, albo to przeoczyam. Moe zostawi
zapiski dla mnie w szpitalu, ale jeli tak, to niemale na pewno po jego mierci trafiy do
mieci. Brakowao mi tchu, kiedy usiadam na krzele obok Isaaca, wic przez cae
bezjajeczne wiadectwo Patricka perswadowaam moim pucom, e nic im nie jest, e mog
oddycha, e wystarczy im tlenu. Odcignito z nich pyn zaledwie tydzie przed mierci
Gusa - patrzyam, jak bursztynowa rakowa woda wycieka ze mnie przez rurk - a mimo to
znw miaam wraenie, e s pene. Byam tak skoncentrowana na oddychaniu, e
pocztkowo nie dotaro do mnie, e Patrick wymawia moje imi.

Wzdrygnam si nerwowo.

- Tak? - spytaam.

- Jak si czujesz?

- W porzdku. Troch brakuje mi tchu.

- Zechcesz podzieli si z grup wspomnieniami o Augustusie?

- Chciaabym tylko umrze, Patricku. Czy ty te czasami chciaby tylko umrze?

- Tak - odpowiedzia bez zwyczajowej chwili wahania. - Tak, oczywicie. Dlaczego
tego nie zrobisz?

Zastanowiam si. Moja dawna gotowa odpowied brzmiaa, e chc y dla
rodzicw, poniewa po mojej mierci pozostan bezdzietni i zrozpaczeni. Nadal bya to w
pewnym sensie prawda, ale nie do koca.

- Nie wiem.

- W nadziei, e wyzdrowiejesz?

- Nie - zaprzeczyam. - Nie o to chodzi. Naprawd nie wiem. Isaacu? - zwrciam si
do przyjaciela. Byam zmczona mwieniem.

Isaac zacz opowiada o prawdziwej mioci. Nie mogam im wyzna, co myl, bo
wydawao mi si to tandetne, ale mylaam o tym, e wszechwiat chce, by go zauwaono, i
e musz go zauwaa najlepiej, jak potrafi. Czuam, e mam dug wobec tego
wszechwiata, ktry mog spaci tylko swoj uwag, a take e mam dug wobec kadego,
kto nie by ju osob i kto nie by jeszcze osob. Czyli zasadniczo chodzio o to, co
powiedzia mj tato.

Milczaam do koca spotkania. Patrick odmwi za mnie specjaln modlitw, a imi
Gusa zostao doczone do dugiej listy zmarych - czternastu na kadego z nas - nastpnie
obiecalimy y dzi najlepiej, jak potrafimy, a potem zaprowadziam Isaaca do samochodu.

Rodzice siedzieli przy stole w jadalni z laptopami. Gdy stanam w drzwiach, mama
natychmiast zamkna swj komputer.

- Co tam masz?

- Jakie przepisy na potrawy bogate w antyoksydanty. Gotowa na BiPAP-a i
Americas Next Top Model? - zapytaa.

- Poo si na minutk.

- Dobrze si czujesz?

- Tak, jestem tylko troch zmczona.

- Musisz zje, zanim...

- Mamo, stanowczo brak mi apetytu. - Zrobiam krok w stron drzwi, ale zastpia mi
drog.

- Hazel, musisz je. Tylko troch se...

- Id do ka.

- Nie - upara si mama. - Nie idziesz.

Zerknam na tat, ktry wzruszy ramionami.

- To moje ycie - oznajmiam.

- Nie moesz zagodzi si na mier dlatego, e Augustus umar. Zjesz kolacj.

Byam naprawd wkurzona z jakiego powodu.

- Nie mog je, mamo! Nie mog. Okay?

Prbowaam si przecisn obok niej, ale chwycia mnie za ramiona i powiedziaa:

- Hazel, zjesz obiad. Musisz by zdrowa.

- NIE! - krzyknam. - Nie zjem obiadu i nie mog by zdrowa, bo nie jestem zdrowa.
Ja umieram, mamo. Umr i zostawi ci sam, i nie bdziesz miaa si nad kim trz, i nie
bdziesz ju matk, ale przykro mi, nic nie mog na to poradzi, okay?!

Natychmiast poaowaam swoich sw.

- Syszaa? - jkna mama.

- Co?

- Syszaa, jak mwiam to do ojca? - W jej oczach wezbray zy. - Tak? - Kiwnam
gow. - O Boe, Hazel. Przepraszam. Nie miaam racji, sonko. To nie bya prawda.
Powiedziaam to w chwili rozpaczy. Wcale tak nie myl. - Usiada, a ja obok niej.
Pomylaam, e zamiast tak si wcieka, powinnam bya po prostu zwymiotowa dla niej
troch makaronu.

- W takim razie jak mylisz? - zapytaam.

- Dopki obie yjemy, bd twoj mam - powiedziaa. - Nawet jeli umrzesz...

- Kiedy - poprawiam j.

Skina gow.

- Nawet kiedy umrzesz, nadal bd twoj mam, Hazel. Nie przestan ni by. Czy ty
przestaa kocha Gusa? - Pokrciam gow. - To jak ja mogabym przesta kocha ciebie?

- Okay - powiedziaam. Tata ju paka.

- Chc, ebycie mieli wasne ycie - zaapelowaam do nich. - Martwi si, e nie
bdziecie mieli wasnego ycia, e bdziecie siedzieli tu caymi dniami beze mnie,
wpatrywali si w ciany i chcieli ze sob skoczy.

Po minucie mama wyznaa:

- Ucz si na uniwersytecie. Online, przez Internet. Zamierzam zrobi dyplom z opieki
spoecznej. Prawd mwic, wcale teraz nie czytaam przepisw. Pisaam referat.

- Powanie?

- Nie chc, eby mylaa, e wyobraam sobie wiat bez ciebie. Ale jeli zrobi
dyplom, to bd moga doradza rodzinom w kryzysie albo moderowa grupy z chorob w
rodzinie, albo...

- Czekaj, czyli bdziesz takim Patrickiem?

- No, nie cakiem. S rne rodzaje pracy w opiece spoecznej.

- Oboje martwilimy si - wtrci tato - e poczujesz si odrzucona. Wane, by
wiedziaa, e zawsze tu dla ciebie jestemy, Hazel. Mama donikd si nie wybiera.

- Ale to jest wspaniae. Fantastyczne! - Naprawd si umiechaam. - Mama zostanie
Patrickiem. Bdzie wspaniaym Patrickiem! Bdzie o wiele lepszym Patrickiem ni Patrick.

- Dzikuj, Hazel. To dla mnie wiele znaczy.

Pokiwaam gow. Rozpakaam si. Nie mogam uwierzy, e jestem taka szczliwa,
e roni prawdziwe zy szczcia po raz pierwszy od nie wiadomo jak dawna, wyobraajc
sobie mam jako Patricka. Przysza mi na myl mama Anny. Ona te byaby dobrym
pracownikiem spoecznym.

Po chwili wczylimy telewizor i pucilimy ANTM. Ale po piciu sekundach
zatrzymaam program, poniewa miaam mnstwo pyta do mamy.

- Ile ci jeszcze zostao nauki?

- Jeeli pojad tego lata na tydzie do Bloomington, powinnam skoczy studia przed
grudniem.

- A jak dugo ukrywasz to przede mn?

- Rok.

- M a m o!

- Nie chciaam sprawi ci przykroci, Hazel.

Zdumiewajce.

- A zatem kiedy czekasz na mnie pod szko, grup wsparcia czy w innym miejscu, to
zawsze...

- Tak, ucz si albo czytam.

- To wspaniale. Jak umr, to chc, eby wiedziaa, e bd wzdychaa z politowaniem
z nieba za kadym razem, gdy poprosisz kogo, eby podzieli si swoimi uczuciami.

Tato wybuchn miechem.

- Bd ci wspiera, dziecino - zapewni mnie.

W kocu obejrzelimy ANTM. Tato naprawd bardzo si stara nie umrze z nudw,
ale cigle myli dziewczta i pyta:

- T lubimy?

- Nie, nie. Nie znosimy Anastasii. Lubimy Antoni, t drug blondynk - wyjaniaa
mama.

- Wszystkie s wysokie i okropne - uzna tato. - Wybaczcie, e nie widz rnicy. -
Uj mam za rk.

- Mylicie, e zostaniecie ze sob, jeli umr? - zapytaam.

- Co takiego? Kotku! - Mama znalaza po omacku pilota i znw zastopowaa program.
- Co ty wymylasz?

- Tylko pytam, czy zostaniecie razem.

- Tak, oczywicie. Oczywicie - zapewni tato. - Kochamy si z twoj mam i jeli ci
stracimy, przejdziemy przez to razem.

- Przysignijcie na Boga - poprosiam.

- Przysigam na Boga - powiedzia.

Spojrzaam na mam.

- Przysigam na Boga - zgodzia si. - Dlaczego w ogle si o to martwisz?

- Nie chc zniszczy wam ycia.

Mama pochylia si i wtulia twarz w moje rozczochrane wosy, a potem pocaowaa
mnie w sam czubek gowy. Powiedziaam do taty:

- Nie chc, eby sta si aosnym, bezrobotnym alkoholikiem czy kim w tym
rodzaju.

Mama si umiechna.

- Twj tato nie jest Peterem van Houtenem, Hazel. Ty najbardziej ze wszystkich ludzi
wiesz, e z blem da si y.

- Okay - powiedziaam. Mama mnie przytulia, a ja nawet pozwoliam jej myle, e
tak naprawd wcale nie chc, eby mnie przytulaa. - Dobra, moesz puci program -
oznajmiam. Anastasia zostaa wyrzucona. Wpada w sza. Byo fantastycznie.

Przeknam kilka ksw obiadu - makaron kokardki z pesto - i udao mi si go
utrzyma w odku.



25

Nastpnego ranka obudziam si w panice, poniewa nio mi si, e jestem sama i bez
dki na rodku wielkiego jeziora. Usiadam raptownie, nacigajc przewody BiPAP-a, i
poczuam, e mama obejmuje mnie ra­mieniem.

- Hej, nic ci nie jest?

Serce walio mi jak szalone, ale pokrciam gow.

- Dzwoni do ciebie Kaitlyn - oznajmia mama.

Wskazaam BiPAP. Pomoga mi si z niego wyplta i podczya mnie do Philipa. W
kocu wziam ko­mrk.

- Cze, Kaitlyn - odezwaam si.

- Dzwoni, eby sprawdzi, jak si masz - wyjania przyjacika. - Jak sobie radzisz?

- Dziki - odrzekam. - Radz sobie.

- Miaa koszmarnego pecha, kochana. To po prostu niedorzeczne.

- Pewnie tak - zgodziam si. Nie mylaam ju wiele o swoim pechu. Mwic
szczerze, tak naprawd nie miaam wcale ochoty na rozmow z Kaitlyn, ale ona nie
rezygnowaa.

- A wic jak to jest? - zapytaa.

- Kiedy umiera twj chopak? Hm, beznadziejnie.

- Nie - sprostowaa. - Kiedy jest si zakochanym.

- Och - zdziwiam si. - Hm, byo... Byo mio spdza czas z kim tak interesujcym.
Bardzo si od siebie rnilimy i nie zgadzalimy si w wielu kwestiach, ale zawsze by
interesujcy, rozumiesz?

- Doprawdy nie! Chopcy, ktrych znam, s w znacznej mierze zupenie
nieinteresujcy.

- Nie by ideaem ani nic takiego. Nie by ksiciem z bajki. Czasami prbowa, ale
najbardziej go lubiam, kiedy maska opadaa.

- Masz kajecik z wklejonymi zdjciami i listami, ktre pisa?

- Mam par zdj, ale nigdy nie pisa do mnie listw. Brakuje kilku stron z notatnika,
na ktrych mogo by co dla mnie, ale chyba je wyrzuci albo po prostu si gdzie
zapodziay.

- Moe wysa je do ciebie poczt - zasugerowaa.

- Nie, ju by doszy.

- To moe nie napisa ich do ciebie - powiedziaa. - Moe... To znaczy, nie chc
sprawi ci przykroci, ale moe napisa je do kogo innego i wysa...

- VAN HOUTEN! - wrzasnam.

- Dobrze si czujesz? To by kaszel?

- Kaitlyn, uwielbiam ci! Jeste genialna. Musz koczy.

Rozczyam si, przekrciam na bok, signam po laptopa, wczyam go i
napisaam maila na adres lidewij.vliegenthart.

Lidewij!

Wydaje mi si, e Augustus Waters wysa list do Petera van Houtena niedugo przed
tym, jak umar (to znaczy Augustus). Jest dla mnie bardzo wane, eby kto go przeczyta. Ja
oczywicie bardzo bym chciaa to zrobi, ale moe list nie jest przeznaczony dla mnie.
Niezalenie od tego, kto musi go przeczyta. Musi!

Czy moesz mi pomc?
Twoja przyjacika
Hazel Grace Lancaster

Odpowiedziaa po poudniu.

Droga Hazel!

Nie wiedziaam, e Augustus umar. Ta wiadomo bardzo mnie przygnbia. By
takim charyzmatycznym modziecem. Jest mi bardzo przykro i smutno.

Nie rozmawiaam z Peterem, od kiedy rzuciam prac tego dnia, gdy si poznaymy.
U nas jest ju pny wieczr, ale pjd do jego domu zaraz z rana, eby znale ten list.
Zmusz Petera, eby go przeczyta. Zazwyczaj poranki byy jego najlepsz por.



Twoja przyjacika
Lidewij Vliegenthart

PS Wezm mojego narzeczonego, gdybymy musieli wywrze presj w sensie
fizycznym.

Zastanawiaam si, dlaczego Gus miaby przed mierci napisa do van Houtena,
zamiast do mnie, skoro ju mu powiedzia, e moe odkupi swoje winy, dajc mi dalszy cig
ksiki. A moe kartki z notesu zawieray tylko powtrzenie tej proby? To by miao sens.
Gus mg wykorzysta swoj mierteln chorob, eby speni moje marzenie. Umrze za
kontynuacj ksiki - nie by to zbyt doniosy czyn, ale te najdoniolejszy, jaki pozosta do
jego dyspozycji.

Przez cay wieczr co chwila sprawdzaam maile, potem przespaam si kilka godzin,
a nastpnie koo pitej rano znw zaczam sprawdza poczt. Ale nic nie przyszo.
Prbowaam oglda telewizj, eby zaj czym umys, lecz mylami cay czas wracaam do
Amsterdamu, wyobraaam sobie, jak Lidewij i jej narzeczony jad na rowerach przez miasto
z szalon misj odnalezienia ostatniej korespondencji zmarego chopaka. Jakie to by byo
cudowne podskakiwa na baganiku roweru Lidewij Vliegenthart na ceglanych ulicach. Wiatr
zwiewaby jej krcone rude wosy prosto w moj twarz, wok byoby czu zapach kanaw i
dymu papierosowego, a ludzie siedzieliby przed kawiarniami, pijc piwo i wymawiajc swoje
r i g w sposb, ktrego nigdy nie opanuj.

Brakowao mi przyszoci. Oczywicie, wiedziaam jeszcze przed nawrotem jego
choroby, e nigdy si nie zestarzej z Augustusem Watersem. Ale wyobraajc sobie Lidewij
i jej chopaka, poczuam si ograbiona. Prawdopodobnie nigdy wicej nie zobacz oceanu z
wysokoci dziesiciu tysicy metrw, skd nie mona ju rozrni fal ani statkw, skd
woda wyglda jak wielki, nieskoczony monolit. Wyobraaam go sobie. Pamitaam go. Ale
nie mogam go wicej zobaczy i przyszo mi do gowy, e arocznych ambicji ludzi nigdy
nie zaspokajaj spenione marzenia, poniewa zawsze pojawia si myl, e mona by byo
wszystko zrobi ponownie i lepiej.

Pewnie taka jest prawda, nawet jeli czowiek doywa dziewidziesitki - cho
zazdroszcz tym, ktrzy mog si o tym przekona. A z drugiej strony ju yam dwukrotnie
duej od crki van Houtena. Czeg on by nie odda, eby jego dziecko zmaro w wieku lat
szesnastu?

Nagle mama stana midzy mn a telewizorem, z rkami zaoonymi za plecami.

- Hazel - powiedziaa. W jej gosie brzmiaa taka powaga, e pomylaam, e co si
stao.

- Tak?

- Wiesz, co dzisiaj jest?

- Chyba nie moje urodziny?

Zamiaa si.

- Jeszcze nie. Dzi jest czternasty lipca, Hazel.

- To t w o j e urodziny?

- Nie...

- Urodziny Harryego Houdiniego?

- Nie...

- Mczy mnie ta zgadywanka.

- DZI JEST DZIE BASTYLII! - Wycigna rce zza plecw, pokazujc dwie
plastikowe francuskie flagi i machajc nimi entuzjastycznie.

- To brzmi jak jakie oszustwo. Jak Dzie Wiedzy o Cholerze.

- Zapewniam ci, Hazel, e nie ma nic oszukaczego w Dniu Bastylii. Wiedziaa, e
dwiecie dwadziecia trzy lata temu nard francuski uderzy na wizienie w Bastylii, eby si
uzbroi i walczy o wolno?

- Kurcz - odpowiedziaam. - Powinnimy uczci t donios rocznic.

- Tak si skada, e zaprosiam twojego tat na piknik w Holliday Park.

Nigdy nie przestawaa prbowa, ta moja mama. Wsparam si o sof i wstaam.
Razem przygotowaymy kanapki i wydobyymy zakurzony kosz piknikowy ze stojcej w
hallu szafy na rupiecie.

By pikny dzie, w kocu prawdziwe lato w Indianapolis - ciepe i wilgotne. Taka
pogoda, ktra przypomina nam po dugiej zimie, e cho wiat nie zosta stworzony dla ludzi,
my zostalimy stworzeni dla niego. Tato ubrany w jasnobrzowy garnitur czeka na nas na
miejscu parkingowym dla niepenosprawnych, piszc co na swoim palmtopie. Pomacha, gdy
zaparkowaymy, a potem mnie przytuli.

- Wspaniay dzie - powiedzia. - Gdybymy mieszkali w Kalifornii, wszystkie byyby
takie.

- Tak, ale wtedy by ci nie cieszyy - zauwaya mama. Nie miaa racji, ale jej nie
korygowaam.

Rozoylimy koc obok dziwacznego prostokta romaskich ruin, nie wiadomo
dlaczego usytuowanych na rodku ki w Indianapolis. Oczywicie to nie jest prawdziwy
zabytek: to raczej rzeba odwzorowujca ruiny powstaa osiemdziesit lat temu, lecz od
tamtej pory te faszywe gruzy byy tak starannie zaniedbywane, e przez przypadek niejako
stay si prawdziwymi ruinami. Spodobayby si van Houtenowi. Gusowi te.

Usiedlimy wic w ich cieniu i zjedlimy skromny lunch.

- Chcesz krem z filtrem sonecznym? - zapytaa mama.

- Nie trzeba - odrzekam.

Byo sycha wiatr w liciach. Nis krzyki dzieci z pobliskiego placu zabaw, maych
dzieci uczcych si, jak y, jak pokonywa trudnoci w wiecie, ktry nie zosta stworzony
dla nich, przez pokonywanie trudnoci na placu zabaw, ktry dla nich zbudowano. Tato
zauway, e im si przygldam, i zapyta:

- Brakuje ci tego, e nie moesz tak bryka?

- Moe czasami. - Ale nie o tym mylaam. Prbowaam dostrzec wszystko: wiato na
zrujnowanych ruinach, maego dzieciaka, ktry dopiero co nauczy si chodzi, znajdujcego
patyk w rogu placu zabaw, moj niezmordowan mam robic esy-floresy z musztardy na
kanapce z indykiem, ojca chowajcego palmtopa do kieszeni i walczcego z pokus, eby na
niego znowu nie zerkn, faceta rzucajcego frisbee, i jego psa, ktry wytrwale je goni, apa
i przynosi z powrotem.

Kime jestem, by twierdzi, e to wszystko by moe nie jest wieczne? Kime jest
Peter van Houten, by uznawa za fakt domniemanie, i nasz wysiek jest tymczasowy?
Wszystko, co wiem o niebiosach i co wiem o mierci, znajduje si w tym parku: elegancki
wszechwiat w bezustannym ruchu, peen zrujnowanych ruin i rozwrzeszczanych dzieci.

Ojciec pomacha rk przed moj twarz.

- Odbir, Hazel. Jeste tu?

- Przepraszam, tak, sucham?

- Mama zaproponowaa, ebymy odwiedzili Gusa.

- Och. Dobrze - zgodziam si.

Tak wic po lunchu pojechalimy na cmentarz Crown Hill, ostateczne miejsce
spoczynku trzech wiceprezydentw, jednego prezydenta oraz Augustusa Watersa.
Wjechalimy na wzgrze i zaparkowalimy. Za nami samochody przejeday z rykiem po
Trzydziestej smej ulicy. atwo byo znale jego grb: by tu najnowszy. Nad trumn nadal
wznosi si kopczyk wieej ziemi. Gus nie mia jeszcze nagrobka.

Nie wyczuwaam jego obecnoci ani nic takiego, ale mimo to wziam jedn z gupich
francuskich flag mamy i wetknam w ziemi u stp grobu. Moe przechodnie pomyl, e
by czonkiem francuskiej Legii Cudzoziemskiej albo jakim bohaterskim najemnikiem.

Lidewij odpisaa w kocu tu po szstej po poudniu, kiedy siedziaam na kanapie,
ogldajc rwnoczenie telewizj i filmy na laptopie. Od razu zauwayam, e wraz z mailem
przyszy cztery zaczniki, i chciaam natychmiast je otworzy, ale oparam si pokusie i
najpierw przeczytaam list.

Droga Hazel!

Peter by bardzo pijany, kiedy przyszlimy do niego dzi rano, ale to nam w pewnym
sensie uatwio zadanie. Bas (mj chopak) odwraca jego uwag, podczas gdy ja
przeszukaam torb na mieci, w ktrej Peter trzyma poczt od fanw, ale potem
uwiadomiam sobie, e Augustus przecie zna jego adres domowy. Na stole w jadalni leaa
wielka sterta korespondencji i w niej szybciutko znalazam list. Otworzyam go i zobaczyam,
e jest skierowany do Petera, wic poprosiam, eby go przeczyta.

Odmwi.

Bardzo si zezociam, Hazel, ale nie krzyczaam na niego. Zamiast tego
powiedziaam mu, e w imi swojej zmarej crki powinien przeczyta t wiadomo od
zmarego chopaka. Podaam mu list, a on przeczyta go w caoci i powiedzia (cytuj
dosownie): Wylij to dziewczynie i powiedz, e nie mam nic do dodania.

Nie czytaam tego listu, cho mj wzrok pad na kilka zda, kiedy skanowaam kartki.
Przesyam je jako zacznik, ale wyl je te na twj domowy adres. Mam nadziej, e si nie
zmieni?

Niech Bg ci chroni i bogosawi, Hazel.



Twoja
Lidewij Vliegenthart

Otworzyam zaczniki. Pismo Gusa byo chwiejne, czasami cigno si w poprzek
kartki, zmienia si rozmiar liter i kolor dugopisu. Pisa to przez wiele dni w rnych stanach
wiadomoci.

Van Houten!

Jestem dobrym czowiekiem, ale gwnianym pisarzem. Ty jeste gwnianym
czowiekiem, za to dobrym pisarzem. Stanowilibymy zgrany zesp. Nie chc ci prosi o
adne przysugi, ale jeli masz czas - a z tego, co widziaem, masz go mnstwo - pomylaem,
e mgby napisa mow poegnaln dla Hazel. Mam notatki i wszystko, ale moe zrobiby
z tego spjn cao? Albo chocia podpowiedziaby, co powinienem uj inaczej.

A oto par przemyle o Hazel: Niemale wszyscy maj obsesj na punkcie
pozostawienia po sobie jakiego ladu na ziemi. Przekazania swojego dziedzictwa
potomnoci. Dalszego istnienia po mierci. Wszyscy chcemy zosta zapamitani. Ja te chc.
Najbardziej niepokoi mnie to, e bd kolejn zapomnian ofiar w odwiecznej i niechlubnej
wojnie z chorob.

Chc pozostawi lad.

Ale, van Houten: lady, ktre ludzie pozostawiaj po sobie, zbyt czsto s bliznami.
Budujesz paskudny minimarket, wszczynasz przewrt albo prbujesz zosta gwiazd rocka i
mylisz: Teraz mnie zapamitaj, ale a) nie zapamitaj ci, b) pozostawisz po sobie tylko
wicej blizn. Twj zamach stanu przeradza si w dyktatur. Twoje centrum handlowe staje si
siedliskiem patologii.

(Okay, moe nie jestem takim gwnianym pisarzem. Ale nie umiem zebra myli do
kupy, van Houten. Moje idee to gwiazdy, ktrych nie potrafi uoy w konstelacje).

Jestemy jak psy obsikujce uliczne hydranty. Zatruwamy wody gruntowe
toksycznymi sikami, znaczc wszystko jako MOJE w aosnej prbie przetrwania wasnej
mierci. Nie umiem przesta sika na hydranty. Wiem, e to durne i bezcelowe - imponujco
bezcelowe w moim obecnym stanie - ale jestem takim samym zwierzciem jak wszyscy.

Hazel jest inna. Ona stpa lekko, staruszku. Stpa lekko po ziemi. Hazel zna prawd:
prawdopodobiestwo, e zranimy wszechwiat, jest takie samo jak to, e mu pomoemy, a nie
moemy zrobi ani jednego, ani drugiego.

Ludzie powiedz, e to smutne, e ona pozostawi po sobie mniejsz blizn, e mniej
osb bdzie j pamitao, e bya kochana gboko, ale nie powszechnie. Ale to nie jest
smutne, van Houten. To tryumfalne. Heroiczne. Czy to nie jest prawdziwy heroizm? Jak
mwi lekarze: po pierwsze - nie krzywdzi.

Prawdziwi bohaterowie to nie s ludzie, ktrzy robi rne rzeczy. Prawdziwi
bohaterowie ZAUWAAJ rne rzeczy, zwracaj na nie uwag. Facet, ktry wynalaz
szczepionk na osp, tak naprawd niczego nie wynalaz. On tylko zauway, e ludzie z osp
krowi nie choruj na osp prawdziw.

Po tym, jak zrobiem tomografi i moje ciao si rozjarzyo, wlizgnem si na
OIOM, na ktrym ona leaa nieprzytomna. Po prostu wszedem za pielgniark z
identyfikatorem i siedziaem przy Hazel przez jakie dziesi minut, zanim mnie przyapano.
Naprawd mylaem, e ona umrze, zanim zdoam jej powiedzie, e ja te umieram. To byo
okrutne: nieprzerwana mechaniczna tyrada urzdze podtrzymujcych ycie. Z jej piersi
kapaa ciemna nowotworowa ciecz. Oczy miaa zamknite. Bya zaintubowana. Ale jej do
nadal bya jej doni, nadal ciep, z paznokciami pomalowanymi na ten niemal czarny granat,
a ja tylko trzymaem j za rk i prbowaem wyobrazi sobie wiat bez nas, i moe przez
jedn sekund byem na tyle dobrym czowiekiem, by mie nadziej, e ona odejdzie i nigdy
si nie dowie, e ja te mam niedugo umrze. Ale potem zaprag­nem mie wicej
czasu, ebymy si mogli zakocha. Moje yczenie chyba si spenio. Zostawiem po sobie
blizn.

Pniej przyszed pielgniarz i kaza mi wyj, bo odwiedzajcy nie maj wstpu na
oddzia, a ja go spytaem, czy jej stan si poprawia. Odpowiedzia: Woda nadal przybiera.
Bogosawiestwo pustyni, przeklestwo oceanu.

Co jeszcze? Jest taka pikna. Moesz na ni patrze bez koca. Nigdy si nie
martwisz, e jest bystrzejsza od ciebie: po prostu wiesz, e taka jest. Umie by zabawna,
nigdy nie bdc wredn. Kocham j. Jestem takim szcz­ciarzem, e j kocham, van
Houten. Nie masz wpywu na to, e kto ci zrani na tym wiecie, staruszku, ale masz co do
powiedzenia na temat tego, kim ta osoba bdzie. Podoba mi si mj wybr. Mam nadziej, e
ona jest zadowolona ze swojego.

Jestem, Augustusie.

Jestem.



Podzikowania

Autor chciaby wyrazi wdziczno wielu osobom.

Choroba i metody jej leczenia zostay przedstawione w tej powieci w sposb
fikcyjny. Na przykad nie istnieje nic takiego jak Phalanxifor. Wymyliem go, bo chciabym,
eby istnia. Osoby szukajce prawdziwych danych na temat raka powinny przeczyta Cesarz
wszech chorb. Biografia raka16 pira Siddharthy Mukherjeego. Wiele zawdziczam lekturze
The Biology of Cancer Roberta A. Weinberga i mam rwnie dug wobec Josha Sundquista,
Marshalla Urista oraz Jonneke Hollanders za to, e podzielili si ze mn czasem i wiedz
medyczn, ktr i tak ignorowaem radonie za kadym razem, kiedy mi to odpowiadao.

Esther Earl, ktrej ycie byo darem dla mnie i dla wielu innych. Jestem te wdziczny
jej rodzinie - Lori, ­Wayneowi, Abby, Angie, Grahamowi i Abemu - za hojno i
przyja. Zainspirowani przez Esther Earlowie zaoyli ku jej pamici fundacj charytatywn
Ta gwiazda nigdy nie zganie. Moecie dowiedzie si o niej wicej na stronie tswgo.org.

Holenderskiej Fundacji Literackiej za dwa miesice pisania w Amsterdamie.
Szczeglnie wdziczny jestem Fleur van Koppen, Jeanowi Christopheowi Boele van
Hens­broekowi, Janetcie de With, Carlijn van Ravenstein, Margje Scheepsma i
holenderskiej spoecznoci nerdfighterw.

Mojej redaktorce Julie Strauss-Gabel, ktra bya skazana na t opowie przez wiele
lat szczegowych analiz i wtpliwoci, podobnie jak wyjtkowy zesp wydawnictwa
Penguin. Szczeglne podzikowania nale si Rosanne Lauer, Deborah Kaplan, Lizie
Kaplan, Elyse Marshall, Steveowi Meltzerowi, Novej Ren Sumie i Irene Vandervoort.

Ilene Cooper, mojej mentorce i dobrej wrce.

Mojej agentce, Jodi Reamer, ktrej wiate rady ratoway mnie przed rozlicznymi
katastrofami.

Nerdfighterom za to, e s wspaniali.

Catitude za to, e stara si, by wiat by mniej beznadziejny.

Mojemu bratu Hankowi, ktry jest moim najlepszym przyjacielem i najbliszym
wsppracownikiem.

Mojej onie Sarah, ktra jest nie tylko wielk mioci mojego ycia, ale te moj
pierwsz i najbardziej zaufan czytelniczk. A take maluchowi, Henryemu, ktrego
urodzia. Ponadto moim rodzicom, Mikeowi i Sydney Greenom, oraz teciom, Connie i
Marshallowi Uristom.

Moim przyjacioom, Chrisowi i Marinie Watersom, ktrzy pomagali przy tej
opowieci w istotnych momentach, a take Joellen Hosler, Shannon James, Vi Hart, Karen
Kavett, posiadajcej dogbn wiedz na temat wykresw Venna, Valerie Barr, Rosiannie
Halse Rojas i Johnowi Darniellemu.

16 W Polsce ksika ukae si w 2013 roku.

You might also like