You are on page 1of 18

Korolenko Wodzimierz

MRZ
Jechalimy brzegiem Leny na poudnie, a zima dopdzaa nas od
pnocy. Jednak mogo si wydawa, e idzie nam na spokanie spywa!"c
z gry z pr"dem rzeki.
#e wrzeniu pod Jakuckiem byo !eszcze dosy ciepo, na rzece nie byo
!eszcze ani ladu kry. $a !edne! z pobliskich sac!i skusia nas cudowna
ksiycowa noc i eby nie spa w duszne! !urcie poczmisrza, wieo
oblepione! z zewn"rz ciepym nawozem, posalimy sobie na brzegu w
dkach i nakrylimy si skrami reni%erw. # nocy wydao mi si, e ko
przypieka mi prawy policzek. &budziem si i zobaczyem, e ksiycowa
noc !eszcze bardzie! pobielaa. 'okoa lea szron, szron pokry mo!"
poduszk i wanie !ego doknicie wydawao mi si ak pal"ce. (o!emu
owarzyszowi, kry spa ze mn" w e! same! dce, przynio si
prawdopodobnie o samo. )siyc wieci mu proso w warz i widziaem w
ym wiele, !ak co chwila wykrzywia si okropnie. *en mia mocny i
zapewne bardzo mcz"cy. +ymczasem w s"siednie! dce drugi m!
owarzysz podry wsa podnisszy dach i skry, krymi by nakryy.
#szysko o byo biae i puszyse od przymrozku i on sam wydawa si
biaym widmem, powsaym nagle z zimnego blasku szronu i ksiycowe!
powiay.
, -rrr... , orz"sn" si. , (rz, bracia...
.dka zakoysaa si pod nim, !e! ruch wywoa na wodzie d/wik !akby
uk"cego si szka. +o w mie!scach osoniych przed bysrym pr"dem
worzya si pierwsza warswa lodu, !eszcze cienka, zachowu!"ca lady
dugich krysalicznych igie, krusz"cych si i chrzszcz"cych !ak cienki
krysza. 0zeka !ak gdyby ociaa poczuwszy pierwszy cios mrozu, a skay
wzdu !e! grskich brzegw, przeciwnie, say si le!sze, !akby eeryczne.
1okrye szronem, iskrz"ce si, prawie widmowe, zdaway si uchodzi w
mglis", !anie!"c" dal. -yo o pierwsze przywianie mrozu
na pocz"ku dugie! nasze! podry... 1owianie wesoe, zaczepne, prawie
arobliwe.
# miar ego !ak zwolna i z przerwami posuwalimy si na poudnie,
zima sawaa si coraz osrze!sza. 2ae poacie rzeki pokryy si !u war3
sewk" cienkiego, dziewiczo czysego lodu i kamie4 rzucony z brzegu
dugo si oczy, lizga!"c .si po gadkie! powierzchni i wywou!"c dziwny,
wci" wzmaga!"cy si, przeci"gy d/wik, kry odbi!a si echem w
grskich w"wozach. $ieco dale! ld, mocno schwyciwszy rzek przy brze3
gach, sawia opr bysremu pr"dowi.
(rz prowadzi dale! swe podbo!e, przybrzena skorupa lodowa
rozszerzaa si i kady krok e! walki znaczy si lini" drobnych kryszakw
lodu, wskazu!"cych, gdzie do niedawna !eszcze mkn" bysry pr"d, kry
odsun" si znowu o par s"ni ku rodkowi rzeki...
5 poem !u gdzieniegdzie na brzegach lea nieg osro odbi!a!"c si
od ciemnego, cikiego nuru rzeki. Jeszcze dale! drobne grskie rzeczki
przy"czay si do e! walki 2i"gle napywa!"c od /rde kruszyy przy
u!ciu sw! ld i wrzucay go do Leny, amu!"c swobodny bieg rzeki i
przeszkadza!"c !e! w walce z mrozem. Linie zaorw na rzece podnosiy si
coraz wye! i kra wyrzucana przez pr"d na wybrzee sawaa si coraz
grubsza. +worzya !u isne way i niekiedy mona byo dosrzec z brzegu,
!ak wrd ych waw rozpoczyna si niespoko!ny ruch. +o rzeka gniewnie
mioaa si w skuwa!"cych !" nieruchomych umocnieniach lodowych i
zwaach kry swobodnie sun"cych z !e! biegiem,,przebi!aa szczeliny,
kruszya ld na kawaki, na igieki, na nieny py, ale naychmias co%aa
si bezsilnie i po pewnym czasie wida byo, e biaa linia zomw
posuna si !eszcze dale!, szlak lodu sa si szerszy, koryo si zwzio...
6m dale!, ym walka sawaa si bardzie! zacia i wspaniaa. 0zeka
mioaa !u nie cienk" kr, ale cae olbrzymie bryy, kre pirzyy si w
!akim powornym zamcie.
#idok sawa si coraz bardzie! gro/ny. -lie! brzegw bryy zakrzepy
!u w bezkszane masy, a w rodku przeaczay si cikimi, bezadnymi
zwaami, zasania!"c krzepn"ce koryo, podobnie !ak zdziczay um
zasania mie!sce ka/ni... 7dawao si, e caa naura pena !es grozy i
pospnego, niemal uroczysego oczekiwania. 'zikie w"wozy grzysych
brzegw posusznie powarzay suchy rzask pka!"cych pl lodowych i
cikie rzenie zmczone! rzeki.
8pyno !eszcze roch czasu i ciemny nur porodku ake zbiela, po
!ego powierzchni obraca!"c si powoli, por"ca!"c si, chrzszcz"c,
zwarcie pyna biaa kra goowa osaecznie cisn" pokonany i
obezwadniony pr"d.
66
1ewnego razu u!rzelimy z niewielkiego przybrzenego cypelka, pord
zwolna posuwa!"cych si mas lodu, !aki czarny przedmio wyra/nie
odcina!"cy si na awym le. # mie!scach odludnych wszysko ci"ga
na siebie uwag i wrd nasze! mae! karawany wszczy si na en ema
rozmowy i domysy.
, #rona , powiedzia ko.
, $ied/wied/ , odpar inny wo/nica.
7dania byy podzielone. Jednym czarny punk
wydawa si nie wikszy od wrony, innym nie mnie!szy od nied/wiedzia9
monoonia ych biaych ruchomych mas, leniwie przepywa!"cych midzy
wysokimi grami, zupenie wypaczaa perspekyw.
, *k"d nied/wied/ mg si wzi" na rodku rzeki: , spyaem
%urmana, kry wyrazi o przypuszczenie.
, 7 amego brzegu. -dzie rzy roki, !ak nied/wiedzica przeprawia
si z rzema nied/wiadkami, o z ame! wyspy.
, Lao ake zwierz z amego brzegu na nas idzie. #ida, osra
bdzie zima...
, (rz zwierza pdzi , doda rzeci.
2aa nasza karawana zarzymaa si u przyl"dka czeka!"c, a przybliy
si przedmio, kry ak wszyskich zaineresowa. +ymczasem biaa kasza
lodowa zwolna zbliaa si do nas i mona !u byo zauway, e czarny
punkcik zmienia na nie! mie!sce, !akby rzeczywicie przeprawia si po
krze na nasz brzeg.
, 5le, bracia, o kozica , powiedzia wreszcie !eden z %urmanw.
, 'wie , doda inny przyparzywszy si lepie!.
0zeczywicie, byy o grskie kozy i naprawd byo ich dwie. +eraz !u
wyra/nie byo wida pord ego prawdziwego pieka lodw ich ciemne
wdziczne posacie. Jedna z nich bya wiksza druga mnie!sza. (oe bya
o maka i crka: 'okoa nich obi!ay si o siebie bryy lodu, zderzay si z
sob", kooway i kruszyy; przy ych zderzeniach co wrzao i bryzgao
pian", a delikane zwierza say na do due! krze, w skupieniu,
zebrawszy w !edno mie!sce cieniukie swe nki.
, 6 co o bdzie< , powiedzia mody %urman z gbokim
zaciekawieniem.
&lbrzymia kra pyn"ca przed ", na kre! say kozy, !ak gdyby
zwalniaa biegu, a poem zacza si obraca amu!"c ruch naspnych.
#ywoao o dokoa kz cae pieko zniszczenia i plusku. -ryy lodu saway
pionowo, waziy !edna na drug", amay si z rzaskiem gonym !ak
wysrza. &d czasu do czasu rozwieraa si midzy nimi i znw zamykaa
ciemna gbia. $a mgnienie oka dwie aosne ciemne plamki zniky
zupenie w ym chaosie, ale po chwili u!rzelimy !e na inne! bryle lodu. 6
znowu, cisn"wszy cienkie, dr"ce nki, kozy say na e! bryle goowe do
nowego skoku. 1owrzyo si o kilka razy i kady skok z niezachwian"
pewnoci" zblia !e do naszego brzegu, a oddala od przeciwlegego.
(ona !u byo zda sobie spraw z planu rozumnych zwierz". &podal
koniec cypla wrzyna si osrym kanem w rzek i ua! bryy lodu pdzone
przez pr"d rozbi!ay si z niezwyk" si". 7a o dalsze, kre unikay linii
zderzenia, naychmias byy chwyane przez odbiy pr"d i odsyane znowu
w kierunku drugiego brzegu. *arsza z kz, widocznie kieru!"ca przepraw",
z kadym skokiem zmierzaa ku cyplowi, o kry z hukiem uderzay bryy
lodu... 2zy widziaa nas, czy nie , nie wiadomo, w kadym razie nie braa
w rachub nasze! obecnoci. 5 my salimy nieruchomo na samym cyplu i
nawe wielki i drapieny, o spiczasych uszach pies sacy!ny, kry
przyb"ka si do nas, widocznie na!zupenie! bezineresownie oczekiwa
wyniku ych miaych i penych ragizmu, niebezpiecznych ewoluc!i. Ju
zupenie blisko brzegu, o dziesi s"ni od gromadki ludzi, kozy ci"gle byy
wy"cznie pochonie zderzaniem si lodw i swoimi skokami. )iedy kra,
na kre! say, obraca!"c si zwolna= zbliaa si do %aalnego mie!sca,
zaparo nam oddech. (gnienie oka... *uchy rzask, chaos odamkw, kre
nagle spirzyy si w gr i naary na oblodzony brzeg cypla , i dwa
ciemne c8e lekko, !ak ciniy kamie4, skoczyy na brzeg ponad caym
ym chaosem.
Ju s" na l"dzie. 5le po drugie! sronie cypla bya ciemna smuga wody,
a prze!cie zagradzaa grupa ludzi. Jednak m"dre sworzenie nie namy3
lao si ani przez chwil. 8chwyciem spo!rzenie !e! okr"gych oczu
parz"cych z !akim dziwnym zau%aniem; pomkna naprzd poci"ga!"c za
sob" modsz" proso na nas. *acy!ny pies, wielki, kuday 1okan, zbiy z
ropu odsun" si na bok, kiedy sarsza koza zasania!"c modsz" przebieg3
a u obok niego, prawie musn"wszy !ego kudy, pies ylko podwin" ogon
pod siebie i co%n" si, !ak gdyby zaskoczony wasn" wspaniaomylnoci"
i moe obaw", e bdzie ona przez nas /le zrozumiana. 5le my
aprobowalimy cakowicie !ego opanowanie i z radoci" parzylimy w
gr, gdzie dwa smuke ciaa migay w biegu ponad szczyami ska...
666
&d e! sac!i do naspne! naszym przypadkowym owarzyszem podry
by 6wan 0odiono3 wicz *okolski, naczelnik badawcze! grupy kopalni zoa.
&ngi !aka burza yciowa zagnaa go na dalek" *yberi, a poem !u nie
sara si o o, aby s"d si wyrwa, gdy wci"gno go bogae > swoise
wraenia ycie poszukiwacza zoa. -y o czowiek rosy, o warzy
ogorzae! od wiaru, siwie!"ce! grzywie wosw i !ak gdyby zasygych
rysach, nieawo zdradza!"cych przeycia wewnrzne. (iao si wraenie,
e uczucia !ego ak ukrywa!" si pod !ego pozbawion" wyrazu ?z!onomi",
!ak pr"d rzeki ukrywa si pod lodem. # !ego wzku, w krym !echaem z
nim razem na ym odcinku drogi, leaa srzelba w %uerale ze skry
osiowe!, u obok niego, ak e wysarczyoby sign" rk", aby wy!"
%uz!, !ednak on nie uczyni ego ruchu. Jego sanowcze, szare oczy przez
cay czas nie odryway si od widoku zwierz" i po raz pierwszy w ci"gu
nasze! , krkie! zresz" , zna!omoci wydao mi si, e w ych szarych
oczach migno co, co byo niezupenie zimne i nie cakiem swardniae.
)iedy en maluki epizod zako4czy si pomylnie, usadowilimy si z
powroem i karawana nasza ruszya dale! rozci"gn"wszy si u sp ka3
mienisego wybrzea. #szyscy bylimy !ako wesoo usposobieni i
wszyscymy rozprawiali o miaym czynie zwierzcia, kre pora?o
zachowa akie panowanie nad sob" wrd ylu niebezpiecze4sw.
, 7resz" , powiedziaem z umiechem , co rzeba zapisa i na
nasz rachunek. (ona by po
myle, e mrz ma waciwoci budzenia dobrych uczu.
, 7 czego pan o wnosi: , zapya powanie *okolski.
, 7 zupenie niezwykego zachowania si 1o3 kana, a rwnie ,
niech mi pan wybaczy o zesawienie , i z pa4skiego9 pa4ska srzelba
pozosaa w %uerale.
, +ak , odpowiedzia poszukiwacz zoa. , +o prawda. +e biedne
sworzenia w naszych oczach przezwyciyy yle niebezpiecze4sw, ,
!ak myl , nawe i 1okan nie miaby sumienia zako4czy ego
wszyskiego zwykym morderswem, w chwili gdy byy !u na brzegu... 2zy
pan zauway, z !akim zaparciem si siebie sarsza zasonia modsz"
przed psem:... 2zy kady czowiek pos"piby ak samo w podobnych
okolicznociach:
, )ada maka , ak... , powiedziaem z umiechem. , # ogle
zda!e mi si, e en male4ki epizod wywar na panu silne wraenie.
$a warzy *okolskiego wida byo lady wewnrznego wzruszenia,
oczy spogl"day z agodnym smukiem.
, +ak , odpowiedzia w zamyleniu. , +o mi przypomina pewn"
hisori i pewnego czowieka... (wi pan o dziaaniu mrozu i o dobrych
uczuciach. $ie , mrz o mier. 2zy pan pomyla kiedy, e w czowieku
moe zamarzn" na przykad... sumienie:
, 5 nawe cay czowiek moe si zamieni w kawa lodu @i
przesanie by w ogle czowiekiem , odpowiedziaem umiecha!"c si
znowu. $asr! mego owarzysza podry wydawa mi si coraz bardzie!
zagadkowy.
, $ie , odpowiedzia z ym samym dziwnym, agodnym smukiem.
, $ie, znacznie wczenie!. Jeli pan zechce, opowiem panu. 7resz"
zdarzyo si o w e! okolicy. +eraz !ad z panem i zda!e mi si, e...
przeywam pocz"ek mego opowiadania, a pan po!edzie dale! i napoka
!ego dalszy
ci"g...
6A
, 'ziao si o w B... roku. #anie w ym czasie orzymaem
posad i !echaem z koleg" do kopalni. Jesie4, podobnie !ak obecnie,
rwaa bardzo dugo. 7ima oci"gaa si z nade!ciem i posuwalimy si
bardzo wolno. (nie! wice! w ym mie!scu ra?limy na pierwsze kry. 'ale!
ld coraz mocnie! chwya rzek, pr"d sawa si coraz wszy, poem
zaczy go amowa zaory. $iech pan sam przyparzy si, !ak o
wygl"da... w !ed3
nym mie!scu gso zderza!" si ogromne kry i zagradza!" drog pr"dowi.
0zeka spirza !e coraz wice!, amie ld, worzy progi, ryczy, szale!e. $a
cae wiorsy wokoo sycha huk i rzask... 1oem ld znowu si przebi!e i
spynie w d, a na rodku rzeki sopniowo pozosan" ylko niezamarzni3
e smugi, CpoynieD, nad krymi unosi si gsa para e!"ca od mrozu.
Jechaem z koleg", 1olakiem3zesa4cem. -ra on udzia w synnym
powsaniu na ba!kalskie! drodze okrne! i by ranny. 1acy?kac!a bya am
okruna9 na cae ycie pozosay mu po nie! lady elaza na rkach i
nogach9 pdzili ich na mrozie w ka!danach bez podkadek... wskuek ego
sa si bardzo wraliwy na zimno. 5 w ogle bya o isoa saba, krucha,
!ak o mwi", dusza si w nim ledwie koaaa. 5le w ym mizernym ciele
kwi emperamen po prosu ogromny. # ogle skada si on z
dziwacznych konrasw. $azywa si 6gnaowicz...
*okolski zamyli si i przez pewien czas !echalimy w milczeniu. +o
milczenie zaczo si przedua i chciaem !u przypomnie owarzyszowi
podry o dalszym ci"gu opowiadania, gdy nagle znowu zwrci si do
mnie.
, &bawiam si, e nie bd umia panu powiedzie, co o bya za
naura... 6dealisa i romanyk wychowany na )rasi4skim, *owackim,
(ickiewiczu. $am, 0os!anom, zawsze obce byy e nasro!e, a... !akby o
powiedzie... eksayczna przesada, czy !akby o nazwa. Jes aki uwr
(ickiewicza, w krym !akie ogromne C!aD signo gow" nadgwiezdnych
przesworzy... $a gowie nosi wieniec ze so4c, rce pooy na gwiazdach i
chry ych gwiazd, !ak klawisze, d/wicz" sworzon" przez niego sym%oni"
wszechwiaa...

2o w ym rodza!u. 7awsze byem nieczuy na akie
poeyckie obrazy i z pewnym zdziwieniem suchaem, !ak m! przy!aciel
Emieszkalimy razem w Jakucku blisko rokF deklamowa !e z niezwykym
zapaem i nachnieniem. 5le, cho nie rozumiaem sam ani
prawdopodobie4swa, ani piknoci ych obrazw i ego nasro!u,
musiaem !ednak przyzna, e mog" one wywoa odpowiednie echa. #
akich chwilach m! przy!aciel zdawa si rosn", gos !ego zaczyna
dzwoni, oczy mu byszczay i... !eli nie obrazy, kre !ednak zawsze
wydaway mi si nienauralnie przesadne i dziwne, o !u sam d/wik !ego
gosu zaraa imnie !ego nasro!em... (yl, e o wanie mona nazwa
romanyzmem... Jakie wyolbrzymione po!cie o czowieku, o !ego Cboskim
prapocz"kuD, o !ego yanicznym znaczeniu. > en nasr! mego
przy!aciela nie by !ednoliy. 7da!e si, e !u podczas samego powsania,
Ga
kre dosa si na *ybir, naura ludzka odwrcia si do niego swo!"
niezby poci"ga!"c" i H!% I( dym razie dalek" od waciwoci boskich
sron"... 1oem co am byo z !ak" kobie". )iedy si J widzi w
nadgwiezdnych przesworzach, ukan" z promieni, o rzecz zrozumiaa, e
gorsz" sron" kobiece! naury odczuwa si z chorobliw" wraliwoci"...
(nie!sza z ym, !ak o byo, do e czasami napaday go cae okresy
mizanropii. #edy by nie do zniesienia, zwaszcza we wsplnym poyciu.
Jego wzrok, przenikliwy i zimny, wyraa co w rodza!u pogardy , dla
ciebie, dla nieznanego przechodnia, dla samego siebie. # ych okresach
by maerialis" i cynikiem, mwi imperynenc!e... *araem si wwczas
usun" dok"dkolwiek, o ile monoci, na kilka dni... 5 m! kolega ze
szczegln" roskliwoci" zaczyna opiekowa si zwierzami.
(io do zwierz" bya rwnie znamiennym rysem ego dziwnego
czowieka. -yway okresy, kiedy nasze skromne mieszkanko zamieniao si
w prawdziw" lecznic. 1ora? caymi ygodniami pora si z zamarz"
wron", kr" przywrci do ycia, a chorego konia wyprowadza na spacer
dwa razy dziennie nie zwraca!"c uwagi na drwiny ooczenia. 7namienne
byo o, e im bardzie! gniewa si na ludzi, ym wice! kliwoci okazywa
zwierzom. )oniec ko4cw, en pesymisa i cynik Ew akich okresachF w
sosunku do Ckrla sworzeniaD , wye! nad niego sawia polednie!sze
wory przyrody. $ie ylko przyznawa im rozum, pami, po!no,
sumienie, ale nawe uwaa, e e elemeny ineleku s" wy"czn" ich
cech", zupenie obc" czowiekowi... 1rzy ym sawa si diabelnie ciy,
nieznonie sarkasyczny i czasem, kiedy nie miaem gdzie ukry si przed
nim w okresach !ego mizanropii, dosownie upadaem pod gradem !ego
paradoksw i zaczynaem naprawd czu si czym niszym od bydlcia,
podczas gdy !aka psina z grzbieem przer"conym polanem przez
!akiego bezczynnego wakom wydawaa mi si omal e wiadomym
mczenmI kiem i ?lozo%em. 7resz" kiedy min" aki napadK< m! kolega
znowu oywia si, znowu bu!a w obokach i deklamowa Csym%oni
wszechwiaami # ym czasie rwnie orzyma posad w ko! zoa, zosa
czym w rodza!u nadzorcy L maeriaowego... # s%erze zagadnie4
prakycznym miaem zawsze nad nim przewag. 7nalazem > posad i
namwiem go, eby !" przy!". 1odda si biernie mo!e! namowie i po
orzymani=g
liczki naychmias udalimy si w drog. #arunki nasze nie byy wwczas
zby wiene.
Jechalimy !ednak roch szybcie! od was i pomimo e przyodziewek
nasz by do mizerny, !ako na dobre nie zd"ylimy przemarzn" do sa3
me! &lekmy i nawe dale!. (rozy byy porz"dne, ale skoro zmarz, o
poem moge si ogrza, a na drugi dzie4 ruszasz dale!, !akby nigdy nic.
7a &lekm" rzeka !u sana, nie zamarznie byy ylko CpoynieD.
1ewnego razu, prze!eda!"c obok !edne! z nich, u!rzelimy dwie kaczki.
#o/nica pokaza nam !e biczyskiem. +rudno mi w e! chwili przedsawi
panu en naprawd aosny widok. )aczki zap/niy si. 6ch owarzyszki
dawno odleciay, a one wskuek choroby czy e z braku si do odlou
zosay na e! zimne! rzece, aby umrze. 'opki pr"d by !eszcze wolny,
przyna!mnie! na rodku rzeki, pyway rau!"c si od kry. 1/nie! przesrze4
wodna zacza si zmnie!sza, wreszcie zosay ylko e wanie CpoynieD.
)iedy i one zamarzn", kaczki bd" musiay zgin". +eraz mioay si
obydwie na ciemne! CpoyniD ooczone mro/n" par", a dokoa parzyy na
nie zimne gry, mroczne i obo!ne.
1amiam, e wo/nica mia si szczerz"c biae zby. 7robio mi si
roch nieprzy!emnie i zimno, ouliem si dach", !ak gdyby o pode mn"
wanie bya a ciemna, chodna gbina. 5le m! owarzysz od razu
zaniepokoi si i wybuchn"9
, *!< , zawoa na wo/nic. , 2zy mgby !e pan ak zosawi: ,
zwrci si do mnie z gorycz" i nie czeka!"c, a wo/nica zarzyma konie,
wyskoczy z was"ga, po czym lizga!"c si i przewraca!"c na zomach lodu
popdzi do CpoyniD.
#o/nica mia si !ak szalony, !a rwnie nie mogem powsrzyma si
od umiechu widz"c, !ak m! owarzysz nachyliwszy si nad w"sk", ale
dug" Cpoyni"D, sara si schwya kaczk. 1aki oczywicie umykay od
niego. #edy m! owarzysz przebieg do dolnego ko4ca CpoyniD susznie
licz"c na o, e pr"d poniesie ku niemu kaczki, zwaszcza e i !a,
zaineresowany ym epizodem, rwnie wszedem na ld i popdziem !e
w d. )aczki bay si nurkowa, gdy pr"d ci"gn" !e pod ld. Jedna z nich
wzbia si w powierze, ale druga z braku si, a moe wskuek !akiego
dawnego posrzau, nie moga laa, ylko machna skrzydami i zosaa
na mie!scu. #wczas i druga zaoczywszy kr"g nad zimnymi lodami rzeki
wrcia do swe! owarzyszki.
$ie mog panu opisa wraenia, !akie wywar en ob!aw
wspaniaomylnoci na moim przy!acielu. *a na lodzie ledz"c lo kaczki
miga!"ce!
na le pospnych gr pokryych puchem niegu i kiedy z zaparciem si
siebie spada o kilka krokw dale! w wod, z widocznym zamiarem dzie3
lenia z pozosa" niebezpiecze4swa, w oczach !ego ukazay si zy. 1o
czym ozna!mi sanowczo, e !eli nam si ak podoba, moemy !echa
dale!, a on u zosanie, dopki nie zapie obydwu kaczek.
#iedziaem, e niew"pliwie speni swo!" gro/b, wic zaczlimy
!edyne w swoim rodza!u polowanie, do krego wreszcie do"czy si i
wo/nica. # rezulacie uona !edna kaczka,@mianowicie a, kra
prbowaa odlecie. #yrwaa mi si z r"k i daa nura, po czym pr"d porwa
!" pod ld. 'ruga dosaa si do r"k wo/nicy. 6gnaowicz bardzo przemk i
z rkaww !ego dachy laa si woda.
-ya o sprawa powana, bowiem do naspne! sac!i byo !eszcze
daleko. &uliem go czym mogem, ale na popasie zaledwie udao si nam
rozerze !ego odmroone palce .i w ci"gu cae! doby nie rozmawialimy
ze sob". )ack powie/limy dale! i chocia wzi"em udzia w !e! ocaleniu,
a pod koniec poci"gn" mnie nawe en dobroczynny spor, o !ednak
zdawaem sobie spraw, e byo o senymenalne i gupie, ym bardzie!
e wszdzie nasz rzeci pasaer wywoywa suszne, moim zdaniem, kpiny
poczmisrzw. 6gnaowicz wyczuwa o mo!e nasawienie i gardzi mn".
)oniec ko4cw kaczka !ednak zdecha, porzucilimy !" po drodze, a
sami po!echalimy dale!. # ci"gu kilku dni pada gsy, puszysy nieg i
pokry ld i ziemi na wysoko rzech czwarych arszyna. 2ae !ego masy
leay na drzewach i od czasu do czasu spaday paami, rozsypu!"c si na
drobny py w wielisym powierzu.
1oem cisn" mrz na rzydzieci, rzydzieci pi, czerdzieci sopni.
#reszcie na !edne! ze sac!i zobaczylimy zamarzni" w ermomerze r
i powiedziano nam, e ak soi !u od kilku dni.
1aki zwalniay lou, gor"czkowo machay skrzydami i spaday na
ziemi, nied/wiedzie marzy w barogach i wyaziy z nich wychude,
wysraszone i ze... (yliwi polu!"cy na wiewirki przerwali swo!e wyprawy
ze srachu przed rozdranionymi nied/wiedziami.
6 my e zaczlimy marzn". #ie pan przecie, !ak o !es9 zapiera
oddech, mrugniesz oczyma i midzy rzsami powsa!" cieniukie sopelki,
zimno wciska si pod ubranie, poem do mini, do koci, do szpiku koci,
!ak o si mwi i mwi si ra%nie... 2hwya!" pana dreszcze, !akie wew3
nrzne, prze!mu!"ce, przykre i nawe, naprawd , !akie
upokarza!"ce... 1rzy!edziesz na sac!, do pnocy zaledwie zaczniesz si
rozgrzewa, a z rana wyruszasz w drog i czu!esz, e co ci ubyo, e
zaczniesz marzn" wczenie! ni wczora! i przy!edziesz na nocleg !eszcze
bardzie! zmarzniy... 7mienia si nasr!, wraenia sopniowo bledn",
ludzie wyda!" si coraz bardzie! niemili... 2zu!esz wsr do samego
siebie... # ko4cu opaulasz si !ak mona na!szczelnie!, sadowisz si !ak
mona na!wygodnie! i roszczysz si ylko
!edno9 !ak na!mnie! ruchu, !ak na!mnie! myli... &rganizm insynkownie
unika wszelkie!, sray ciepa... *iedzisz i pomau sygniesz9 czekasz z !a3
kim dziwnym lkiem, kiedy sko4cz" si e okropne czerdzieso czy
pidziesiciowiorsowe kursy...
#reszcie zaczlimy zblia si do #iima. 7e sac!i $. wy!echalimy w
!asny, roziskrzony nieny poranek. 2aa przyroda !ak gdyby zasyga,
zamara w swoim chodnym, ale olniewa!"co wspaniaym sro!u. 7a dnia
so4ce wiecio !asno
!ego ukone promienie byy !ak gdyby gse i e... 1rzedziera!"c si
przez gswin sosnowego boru igray gdzieniegdzie na pniach i gaziach,
wydobywa!"c !e z biaego, !ednobarwnego i poyskliwego zmierzchu.
+en odcinek drogi by niezwykle dugi. #o/nica Enieczso zdarza im si
!e/dzi dyF z pocz"ku zachowywa si dziarsko i nawe piewa !ak"
bezsensown" piosenk poszukiwaczy zoa. 1oem i on umilk i raz po raz
zeskakiwa z sa4, bieg obok, gorliwie przyupywa nogami i Czabi!aD
zzibnie rce w rkawicach. 7dawao mi si, e m! owarzysz zupenie
skosnia. 1rzez cay czas odezwa si ylko raz !eden, ale gos !ego wyda
mi si ochrypy i nieprzy!emny, wic b"kn"em ylko gniewnie co, co dla
mnie samego byo niezrozumiae. 1oem !u milcza !ak zakly i ylko w
wyobra/ni widziaem !ego oblicze o wyrazie mizanropi !nym i odpycha!"co
zoliwym. 6 !a rwnie milczaem i odwracaem si na bok, eby zamrz
mego oddechu nie uderza mi w warz przez owr baszyku.
'roga sza przez las, pozy skrzypiay, konie parskay i wwczas
wo/nica zarzymywa si i wyci"ga im z nozdrzy sople lodu. #ysokie
sosny przesuway si przed naszymi oczami !ak widma, biae, chodne i nie
zosawia!"ce adnego wraenia w pamici...
(iao si pod wieczr. &sanie promienie so4ca, !eszcze gssze i
bardzie! e, znikay z lasu, z rudem przedziera!"c si poprzez
wierzchoki drzew. 5 w dole !ednoliy biay zmierzch zdawa si !eszcze
bardzie! gsnie i sinie. Mboki
d/wik dzwonka uk si szczeglnie wyra/nieK !ak gdyby ko r"ca
yeczk" w napenion" pynem szklank. '/wiki e rwnie draniy ner3
wy i napeniay !e lkiem...
# !akim mie!scu oczy mo!e uderzy nieoczekiwany widok9 opodal drogi
wia si cienka smuga dymu midzy chrusem. $a pniu siedzia czowiek i
!ego samona posa czerniaa ciemn" plam" pord oacza!"ce! go bieli.
1onad nim ze wszyskich sron zwisay kudae apy zaroli od gry !eszcze
owielone so4cem, a w dole ob!e !u mrokiem nadchodz"ce! nocy...
#idok en przesun" si przed moim znieruchomiaym wzrokiem. #
osanie! chwili wydao mi si, e posa poruszya si i e en ruch mia i
Nki zwi"zek z nami, z naszym %rasobliwym dzwoneczkiem, z naszym
szybkim pdem. 5le nie odwrciem gowy, nie zwrciem w sron
oczu. #idziado przesuno si obok nas i zniko, a wraenia dale!
napyway do wiadomoci zasyge, marwe, nieruchome, niczego w nie!
nie budz"c, nie porusza!"c wyobra/ni...
#o/nica odwrci si do nas i nachyliwszy si zacz" co mwi,
pamiam, e si mia. 5le dla mnie byy o ylko po!edyncze d/wiki, !ak
chrzs sopli lodu. *ame sowa byy puse, w ym momencie nie zawieray
dla mnie adne! reci. Omiech wo/nicy rwnie nie wydawa mi si
miechem i nie wywiera na mnie ego wraenia, !akie mgby wywrze w
innych okolicznociach. #idziaem po prosu nieprzy!emnie " warz w
obramieniu %urzanego molocha !a, dwo!e oczu z rzsami pokryymi
szronem. *zczki e! warzy poruszay si, usa krzywiy si nieprzy!emnie
i razem z par" ulayway z nich d/wiki puse !ak brzk szka. +o byo
wszysko... (! owarzysz poruszy si i ake co zamrucza. 7da!e si, e
gniewnie przynagla wo/nic...
)rki dzie4 dawno zgas, gdy doarlimy do sac!i i rozoylimy si na
nocleg. 1amiam, byo o kilka lepianek, kre !ak zresz" wikszo sac!i
skupiay si pod skalnym urwiskiem. 2i, krzy wybierali mie!sca dla ych
sac!i, mao roszczyli si o wygody przyszych mieszka4cw. *ac!a $3
saa na owarym kamiennym wyspie wysuniym ku rzece, kra w
ym mie!scu wi!e si pP rwninie oware! od pnocy. & kilka wiors daQ
RSle! sac!a mogaby si schroni za wyniosoci" gry. +ua! saa nie
osonia niczym, !akby wydana na pasw sraszliwego pnocnego
wiaru. =
&prcz o?c!alne! nazwy, mieszka4cy nazywali !" C7imn" *ac!"D.
6sonie, rudno znale/ co, 2&< bardzie! budzioby po!cie zimna, ni e
ku! bierwion, gliny i nawozu na kamienne! prz
ni, zawiane niegiem i rzs"ce si od wiaru. Las, kry pozosa za nimi,
urywa si w nizinie, u skra!u "k, i nie ochrania sac!i, ylko napenia
powierze przeci"gym i zowrogim szumem.
7resz" radzi bylimy i z ego schronienia i do!echalimy do niego
!eszcze na czas, eby mc rozgrza zzibnie czonki. $a szczcie w
okolicy byo do drzewa nie nale"cego do nikogo prcz -oga, wic w
kominie szybko zapon" !asny ogie4, a my, rozesawszy na pododze koc i
skry, uoylimy si na wpros ognia przekn"wszy naprdce po szklance
herbay.
+rudno byo urzyma szklank w skosniaych rkach,, ale zaracilimy
poczucie ciepa; wrz"ek parzy nas ylko, ale nie ogrzewa, wic dalimy
spok! herbacie i wpezlimy pod nasze %ura. 7by ci"gle mi !eszcze
szczkay, dreszcze czuo si nawe w kociach.
Mospodarz dopi nasz" herba, poczsowa rwnie mocno zzibego
wo/nic, dooy drew do ognia i znik w !akim k"cie. # ciemne! chace
wszysko ucicho.
+ylko z zewn"rz sycha byo rwnomierny osko, !ak gdyby ko
ogromny s"pa od czasu do czasu po skue! przez mrz ziemi. 7iemia
dudnia gucho i cicha a do nowego uderzenia. 8derzenia e saway si
coraz czssze i dusze. &d czasu do czasu nasza chaynka e !ak gdyby
zaczynaa dre i wnrze !e! huczao niby pusa skrzynia pod wiarem.
#wczas czuem przez szuby, !ak po pododze ci"gnie zimny podmuch, od
krego silnie! rozpala si ogie4 i iskry gcie! sypay si do komina.
, -ieda< , w !edne! z akich chwil powiedzia gospodarz do
zasypia!"cego wo/nicy. , Jak y po!edziesz: 7erwa si CsiwierD

, idzie
zamie.
, +ak, odpowiedzia amen, a mrz nie zela... $a aki wiar, doda, o
i pocza nie chodzi...
, $ie da! -oe, doda gospodarz ziewa!"c.
7rozumiaem, e !es o pocz"ek rzadkiego na
og z!awiska mro/ne! burzy, kiedy o pdz"cy sk"dsi wiar uderza w
cikie masy mro/nego powierza. 1o!edyncze uderzenia i huk , o byy
oznaki pierwszych wysikw wiaru, !eszcze nie mog"cego poruszy
zgszczone! amos%ery... 1/3 /nie! uderzenia say si dusze, huk sawa
si rwny i nieprzerwany. 1owierze ozibione ponie! czerdziesu sopni
ruszyo z mie!sca i pomkno, !ak gdyby nad naszym skrawkiem ziemi
przeleway si %ale niezgbionego oceanu...
1rzy akompaniamencie ego huku zacz"em zasypia, wci" !eszcze
niezupenie zda!"c sobie spraw
*iwier , gwaowny wiar pnocny. , 0ed.
z ego, co si dzie!e, i ylko ciesz"c si zwierzc" radoci", e !esem w
chacie przy ogniu, e wszysko o, co we mnie ak nieprzy!emnie zzibo i
skosniao, wkrce powinno sa!a i rozopi si. 0zeczywicie co we
mnie. Csa!ao... i sopniaoD...
A
Jak i kiedy okazao si, e zupenie !u nie pi, nie mgbym dokadnie
powiedzie. &budziem si nieposrzeenie. 5le przez pewien czas
zdawao mi si, e !eszcze ni albo roskliwie zachowu! w pamici
reszki snu !akby w obawie, e zniknie i e nie zd" do!rze w nim czego
isonego i bardzo wanego. 5 ymczasem sen by bardzo prosy.
Onio mi si, e znowu !ad " sam" drog" i e znowu !es mi zimno, i
znowu dokoa mnie !es las w puchach szronu, a ukone promienie so4ca,
gse i e, uchodz" z ego lasu igra!"c gdzieniegdzie na pniach i
kosmaych gaziach... +ylko kdy za lasem co !eszcze huczy gucho, co
z !kiem uderza, !ak gdyby goni"c nasze sanie.
1oem do!rzaem kp drzew worz"cych co na ksza alany pod
kosmaymi ga/mi, biaymi od niegu, i cienk", !akby zamiera!"c"
smuk dymu, a przy ognisku ciemn" posa... 6 wszysko o z waciwym
w snach brakiem logiki miao ksza osrych, ku!"cych sopelkw lodu,
kre godziy w mo!" pier i mroziy serce.
1oem zobaczyem !eszcze warz wo/nicy, z pocz"ku bezmyln" i
pozbawion" wyrazu... *opniowo !ednak a warz zmieniaa si, sawaa si
zna!oma i pod wpywem !e! spo!rzenia sopelki w mo!e! piersi zaczy nagle
przera/liwie szybko a!a. 5 !ednoczenie czuem, e szaas z gazi w lesie
widz ze wszyskimi szczegami, krych przedem nie zauwayem, a
kady szczeg obrasa w wyobra/ni w osobliwe waciwoci i srach mnie
bierze spo!rze w warz czowieka, kry !ak gdyby poruszy si na pniu,
ale wo/nica "da ode mnie, abym koniecznie w warz za!rza...
Mniewam si na niego, ale p/nie! widz, e o !u nie !es wo/nica, ale
6gnaowicz i e pod wpywem !ego wzroku penego blu wszysko o, co
leao w gbi mo!e! pamici !ako bezbarwne, zimne sopelki lodu, nagle
roza!ao...
&powiada!"cy urwa i po chwili milczenia powiedzia9
, 7apewne pamia pan legendarne opowieci redniowiecznych
podrnikw o kra!ach polarnych. # zimie sowa zamarza!" i le" !ako
sople a do wiosny. 5 p/nie! odmarza!" i sa!" si znw sowami... Jeli
zrozumie o !ako mea%or, !es
w ym gboki sens. # kadym razie w e! chwili przypomniaem sobie
nagle sowa wo/nicy, kre wypowiedzia !eszcze wwczas na drodze, a
kre doychczas leay gdzie w gbi pamici pozbawione znaczenia.
+ak, bez w"pienia, mwi wenczas
ym czowieku w lesie i o ym, e nie powiodo mu si gdzie na kopalni
i oo idzie pieszo od sac!i do sac!i... +ylko eraz e sowa nagle odmarzy
sprawiy, e zabolao mnie co dokliwie w piersi. (imo woli !kn"em i
oworzyem oczy. &gie4
na kominie prawie wygas. $a dworze !eszcze ci"gle d" wiar, a nade mn"
pochylia si warz mo!ego owarzysza.
$igdy w yciu ani przedem, ani poem nie widziaem nic podobnie
srasznego !ak a warz owielona dr"cym pomieniem komina... *kazi !"
cakowicie wyraz grozy i !akiego bolesnego pyania. 'olna szczka draa,
zby dzwoniy !ak w %ebrze.
, 2o si sao: $a lio bosk", powiedziaem podnosz"c si.
, 1an nie wie: , zapya parz"c na mnie zgasymi i mnymi oczami.
, $iech mi pan powie, czy o... by ylko sen:
, 5 co akiego:
, +o, od czego !kn" pan przed chwil" i obudzi si, powiedzia osro,
przy czym spo!rza na mnie pode!rzliwie. 6 widz"c, e nic nie odpowiadam,
ci"gle z " sam" pode!rzliwoci" wparywa si w mo!" warz.
, 2zy nie zauway pan am w lesie czowieka: (ilczaem i mimo woli
odwrciem wzrok.
, 1rosz mnie posucha, przemwi, niech mi. pan co powie... #ci"
mi si !eszcze zda!e, e o by sen... 1rzecie o niemoliwe, eby o byo
na !awie< Tebymy...
, 5le przecie o by prawie sen, odrzekem. , (rz ak przypia
wraliwo...
1oruszy si gwaownie i w e! same! chwili usiad na swoim mie!scu.
&czy mu dziwnie zabysy.
, $aprawd: , powiedzia aonie i nagle doda z !ak" dzik"
energi"9
, $iech pan nie kamie. $iech si pan nie wykrca ... Ja ake
kamaem, wiedziaem, e o byo na !awie... #idzielimy wszysko,
wszysko... +en czowiek wsawa, chcia krzykn"... 1an wie o ym i !a
wiem, i wedy e wiedziaem... 1an bdzie
. szuka usprawiedliwienia... *umienie zamarzo< &, nauralnie, o zawsze
ak bywa9 wysarczy, e emperaura ciaa spadnie o dwa sopnie i
sumienie zamarza... +o prawo naury... $ie zamarza ylko wiadomo
wasne! wygody i poda %aryzeuszow3 ska obuda... 5ch, co za
nikczemno<
7apa si za gow i kilka sekund rwao milczenie. $asza chaynka cd"gle
!eszcze rzsa si, ale
!ednosa!ny huk usa; znowu day si sysze po!edyncze uderzenia i
wydawao mi si, e naprawd am nad rzek", lasem i w"wozami miarowo
s"pa ko ciki i ogromny.
, $ieche pan wsanie nareszcie, niegodziwcze< , krzykn" nagle
6gnaowicz z dzik" wrogoci". , 1rzecie mymy zabili czowieka, czy pan
o rozumie, samolubne zwierz:... Mospodarzu, wsawa< #oa
wszyskich< 1anie -oe< 2o robi, co eraz robi:...
$a owielone! przesrzeni koo komina ukazaa si przeraona warz
naszego gospodarza. Ju od nie!akie! chwili krci si, przysuchu!"c si
niezrozumiae! i niespoko!ne! rozmowie dwch niezna!omych podrnych
mwi"cych co o zab!swie. 6 eraz !eszcze na wp senny, wysraszony
nie yle sowami, ile dzik" energi" d/wicz"c" w gosie prawie ob"kanego
czowieka, zerwa si szybko i zacz" wci"ga na siebie zwierzchni" odzie.
1oem bez sowa oworzy drzwi i wyszed w ciemno. Uurman, kry nas
przywiz, obudzi si rwnie, ziewn", wsa ze swego mie!sca i dorzuci
polan do komina. $a!widocznie! nie rozumia zupenie, o co chodzi. #
k"cie zapakao dziecko i da si sysze uspoka!a!"cy !e kobiecy gos.
#szysko o na zawsze wyryo si w mo!e! pamici i nigdy nie zapomn
e! sraszne! nocy, ciemne! izby powoli zapenia!"ce! si lud/mi i ego
przeci"gego szumu na dworze. #ie pan, w gosach naury !es czasem
co zdumiewa!"co rozumnego. 7waszcza kiedy a naura grozi...
A6
, 5le, prosz pana, moe pan !ednak opowie, co si p/nie! sao: ,
spyaem po !akim czasie widz"c, e m! owarzysz podry zamyli si,
!ak gdyby zapomnia o swim opowiadaniu parz"c proso przed siebie na
owielone gry na naszym brzegu. $ie byo eraz wida rzeki ani pyn"ce!
kry. Jechalimy przez "k, a przed nami wlekli si nasi owarzysze, wesoo
gawdz"c ze swoim wo/nic".
, 5ch< , przepraszam , odezwa si opowiada!"cy. , 7amyliem
si. +o s" bardzo przykre wspomnienia, ale... nauralnie, opowiem do
kJ%=lr. *an"em na ym, e...
, Te w izbie zaczli gromadzi si wo/nice, > pewnie wezwani przez
gospodarza.
, +ak, ak, isonie... gospodarz zwoa prawie wszyskich, s"dz"c, e
naprawd rzeba ===> zwi"za mordercw. #o/nice wchodzili !===>
ziewa!"c, egna!"c si krzyem; sanli 1=#=(i
zosawia!"c wok nas pus" przesrze4. #krce w k"cie koo drzwi
zebraa si soczona gromada ludzi. +warze ich z ciekawoci" i
przesrachem wychylay si spoza ramion so!"cych na przedzie po3
paru!"c w nasz" sron. &sani z!awi si soys z dziesinikiem.
1rzeegnawszy si przed ikon" od razu zwrci si do nas i przemwi
szorsko chc"c widocznie doda odwagi i sobie, i wo/nicom9
, $o, cocie am nabroili: )a!a!cie si przed -ogiem i carem
miociwym...
Mdy !ednak zacz"em wy!ania, o co chodzi, w izbie sopniowo
zapanowao co w rodza!u rozczarowania. 2i ludzie ak przywykli do
zimna, e mo!e opowiadanie, na dobik zawie i bezadne, nie miao dla
nich ego prze!mu!"cego ragizmu, !aki miao dla nas. Mdzie w k"cie da
si sysze miech.
, 1rzecie o (irochin, osiedleniec< , odezwa si ko.
, +ak, o on... (wi", e !u rzy ygodnie wlecze si z kopalni.
'okuczy on !u nam.
,S 7gadza si , wr"ci nasz wo/nica. , 8 nas by onegda! na sac!i.
1rosi o konia. C1odwie/cie, mwi, na lio bosk", !u ng nie czu!D.
, $o i co, nie dalicie: , spya surowo soys.
, Ju si nam sprzykrzyo ich wozi. 6 papieru nie mia, odpowiedzia
wo/nica odwraca!"c si. , 6nsza rzecz, eby mia papier albo eby go do
nas przywie/li, ale przyszed sam na piecho... Jak ludzie robi", ak i my...
, $a piecho przyszed< ("drale< #edy byo ciepo, a eraz, widzisz,
CsiwierD. Jak eraz zmarznie, nie myl, e sdzia z dokorem pieszo sami
przy!d"... +e rzeba bdzie ich am zawie/... 5 wy, panowie, po co po
prnicy nard umanicie... $oc przecie...
, &gnisko rozpali, wr"ci wo/nica, !akby dla usprawiedliwienia.
, Jak o Cpo prnicyD: , powiedziaem czu!"c, e grun zaczyna si
nam usuwa spod ng. , 1rzecie am czowiek zamarznie na mier...
+rzeba go raowa.
, Jak go urau!esz:... Jeeli go -g ocali, a przy!dzie ua!, o dale! go
odwieziemy. 5 czemu y, +imo?e!u, nie zabra go z sob": , zwrci si
znowu do naszego wo/nicy.
, 5 gdziebym go posadzi: *anie malukie, sam zmarzem na ko.
, 6 o prawda... rzech !echao... 6 co eraz robi: &gnisko sobie
rozpali, moe 1an -g uchowa...
, 1oczeka!cie, krzykn"em, przecie ak nie mona< 1rzecie moe w
e! chwili wanie czowiek umiera. *yszycie, co si dzie!e na dworze...
$a chwil zapanowaa cisza i znowu z zewn"rz day si sysze
uderzenia, !akby ko miarowo i z przerwami uk co w spie, a od czasu
do czasu wyobra/nia dodawaa do ego i !ki... +o zapewne dobiega z lasu
donony szum rozkoysanych drzew albo na rzece pka ld.
# izbie day si sysze weschnienia, ale drzwi co chwila owieray si,
wo/nice po rochu zaczli wychodzi.
, 0au! go, 1anie -oe< , szepn" ko, a !aki inny gos doda osro9
, (y sami e marzniemy. $ie ma zimy, eby na s"siednich sac!ach
nie zamarz czowiek albo i dwch. *zma drogi okruny.
, +rzy laa emu Uied@ka w ym lesie zamarz.
, # zeszym roku baba z chopakiem.
, 5 mnie o wnuk nie zamarz, co: , gniewnie wykrzykn" w umie
!aki saruszek.
, $a aki wiar o i pocza nie chodzi, powiedzia znowu nasz wo/nica.
'rzwi skrzypny raz i drugi, ludzi ubywao.
, 2zeka!cie< , woaem w rozpaczy. , #e/cie pieni"dze< 2o am<
dziesi rubli , ko zgodzi si po!echa ze mn"...
# e! chwili wzrok m! pad na warz 6gnao3 wicza, kry bez sowa
siedzia na awie przy sole z warz" zupenie marw", i nagle zrobio mi
si !ako srasznie. Mos mi si zaama...
1amiam, e soys w e! chwili z nagym wspczuciem spo!rza mi w
warz i zrobi !aki ruch...
, 'wadziecia, rzydzieci, wszysko, co mamy< lii powiedziaem
prawie rac"c dech ze wzruszenia.
, *!cie< , krzykn" soys surowym i sanowczym gosem, na
krego d/wik zarzyma si cay um wo/nicw. , $iech nik nie
odchodzi< *yszycie, ludzie pieni"dze da!", a u i bez pienidzy rzeba
!echa. *prawiedliwie, przecie o grzech< +rzeba o -ogu pamia< $o,
czy!a eraz kole!: (wcie, sarzy<
+um odpyn" od progu do rodka izby. *oys sa koo mnie i nie
spuszczaem eraz z niego oczu. -y o chop w rednim wieku, rosy,
niady, o grubo ciosanych, lecz przy!emnych rysach warzy i gbokich,
czarnych oczach. 1arzya z nich sanowczo i !akby roska.
, Vch, panie, rzek do mnie surowo, kiedy midzy wo/nicami wszcz"
si gwar, od krego zwykle zaczyna!" si obrady na gromadzkim ze3
braniu. , *umienie o y masz, ale rozumu za grosz. Lepie! by byo bez
pienidzy. 2hciaem !u ogosi nakaz... +eraz zacznie si knia.
0zeczywicie zaczy si mcz"ce przeargi. #ie pan, ci le4scy wo/nice
worz" swoise gromady,
'ziea wybrane , GW
szcz"ek minionych wiekw. 7iemi nie ma!", y!" z pens!i. C1ara koniD
sanowi podsaw poborw, CduszaD rwna si czci konia, kre!
odpowiada pewna cz pens!i. #szyskie dochody sac!i i wszyskie
powinnoci przysosowane s" do e! zasady. +eraz mo!e pieni"dze miay
we! do e! machiny rozdzielcze!, przy ym byy o pieni"dze nad3
programowe. $aleao !e rozoy na gromad, a gromada powinna bya
usanowi kole!no.
#szczy si spory... 7apaa od kursu, Cczci koniD, sare rachunki,
kole!ki, zwzka drzewa, kursy poczowe, przewz sdziw ledczych i
sprawni3 kw, sieroy, wik areszanw , wszysko o eraz wys"pio na
scen i byo rozrz"sane gor"co i wszechsronnie.
)ilkakronie chciaem powsrzyma spory przypomnieniem, e
ymczasem zgin" moe czowiek, ale na!blie! mnie so!"cy wo/nica
powiedzia z surow" nieugioci"9
, $ic nie poradzisz, nie przeszkadza!< +o rzecz gromadzka... Jak
przeszkodzisz, bdzie !eszcze gorze!...
*pr ci"gn" si dale!. 'ecyz!a ci"gle !eszcze nie bya powzia. 7
zewn"rz dochodzi wci" en sam zowieszczy huk.
#reszcie w spraw wmiesza si soys, kremu !ak gdyby udzielia si
mo!a niecierpliwo. 0zecz prosa, lepie! ni !a zna ca" machin, kra
ak gono dziaaa przed naszymi oczami, i widzia, e zanim dokadnie i
sprawiedliwie dokona swego dziea, upynie !eszcze niemao czasu. 6 oo
wysun" si naprzd, !ednym okrzykiem uciszy gwar, poem odwrci si
w sron ikony i przeegna si szerokim znakiem krzya. Mdzieniegdzie w
umie !akie rce insynkownie podniosy si, eby e uczyni znak
krzya... 1ena rwogi noc wywieraa wpyw i na silne nerwy...
, -racia, powiedzia, przecie ak nie mona... -g na nas parzy i
$a!wisza 1anna. Ja odmawiam, nie chc pienidzy. 1o!ad bez
rozliczenia i poza kole!k". (oe 1an -g kiedy wspomoe , a wy
zarzyma!cie swo!e pieni"dze, panie... Owieczk kiedy am posawcie...
# umie zapanowaa cisza, a po chwili !eden z wo/nicw, !eszcze
niedawno na!bardzie! kc"cy si i rozgor"czkowany z powodu !akiego
wy!azdu poza kole!k", pierwszy powiedzia spoko!nie i yczliwie9
, $o, niech ci -g pomoe... *koro z wasne! woli...
, +wo!a sprawa...
, -ez rozliczenia , wo!a wola. 5 rzeba powiedzie9 dusza wice!
wara ni pieni"dze. *am moesz zamarzn"...
, 1oparz, !aki CsiwierD... -oe zmiu! si... +ak nawe pocza nie
p!dzie... $iech ich am z ich pienidzmi. #asna dusza wice! wara.
, $iech ci )rlowa niebieska pomoe, *o%roriie *iemionyczu.
7 bezwiedn" ulg" spo!rzaem w sron, gdzie siedzia 6gnaowicz.
7dawao mi si, e we wspaniaomylne! propozyc!i soysa i w sposobie, w
!aki zosaa ona przy!a, byo co rozsrzyga!"cego, co, co i nas
usprawiedliwiao. 5le 6gnaowicza !u am nie byo.
#krce izba oprnia si. 7osa ylko gospodarz, kilku zap/nionych
wo/nicw i !a. 6gnaowicza nigdzie nie byo wida... #o/nice mwili, e
;
ubra si i wyszed !eszcze przed ko4cem narady.
*erce cisno mi si !akim zym przeczuciem. 1rzypomniaem sobie
!ego blad" warz podczas narady. 7razu miaa ona sw! zwyky
mizanropi!ny wyraz z domieszk" zoliwe! pogardy dla siebie i innych. 5le
w osanie! chwili zapamiaem ylko wyraz gbokiego, beznadzie!nego
smuku. -yo o wedy, gdy zao?arowaem pieni"dze i midzy wo/nicami
zaczy si spory.
#yszedem na ma!dan, szukaem i woaem go, doda!"c na wszelki
wypadek, e sprawa !es zaawiona i e wkrce !ad po ego czowieka z
lasu... 5le odpowiedzi nie byo, w oknach zaalarmowane! sac!i gasy
wiaa, wiar d" po dawnemu; od czasu do czasu rzeszczay ciany
sacy!nych lepianek i z daleka dolaywa !k pka!"cego lodu.
, +owarzysza woasz: , zapya mnie przechodz"cy obok mnie
wo/nica. , 2hyba poszed spa do inne! chay... $iespoko!nie byo u u
was... (oe poszed do s"siadw.
+ymczasem do chay pod!echay szerokie, nis= sanie zaprzone w
par koni i soys, cay opaulony w %ura, w ogromnych rkawicach,
zeskoczy z sani i podszed do mnie.
, 2o akiego: , zapya , co si sao:
, 1rdze!, prdze! na -oga, powiedziaem dr"c ze zdenerwowania.
&budzia si we ima=; naga pewno, e spokam 6gnaowicza po drodze.
, $o, nie, powiedzia, niech pan poz%g!*! panie, ak nie mona. +wo!e
odzienie nie na aR wiar. 1rzywiozem co dla pana, ubiera! si
#ymg na mnie, ebym woy na siebie %ura... #y!echalimy prawie
o wicie zabrawszyP sob" !eszcze cay sos odziey na wszelki
#iar by ciki i pal"cy. $a niebie sa w peni, a doem wiaa zw.
CpoziemkaD.
2zy wie pan, co o !es: #iar wzbi!a suchy nieg i nis go nam na
spokanie, X(> bezusannie, uporczywie... +o nie zamie, o.> gorszego od
zamieci... 1odczas akie! pogodyY
!e wszelki ruch, i mam wraenie, emy grubo zaryzykowali owego ranka.
1/nie! ampuowano mi dwa pace.
, 2zycie znale/li ego czowieka: , spyaem z niecierpliwoci",
widz"c, e *okolski znowu urwa.
, 7nale/limy , odpowiedzia !ako bezd/wicznie. , Ju szarzao...
#iar zacz" przycicha... &pada zimna mga... 0ozpali sobie ognisko,
kre dawno !u zgaso... 7apewne zasn"... &czy zresz" mia oware i na
/renicach osiad mu szron...
, 5 pana owarzysz: 2zy rzeczywicie zosa na sac!i:
*okolski poparzy na mnie zmniaym i zgasym wzrokiem.
, -yem gboko przekonany, e poszed drog" do lasu, i dlaego
przez ca" drog woaem i wyparywaem na wszyskie srony. *oys
mnie uspoka!a. 1o pierwsze, nie mg zupenie zrozumie, eby czowiek
mg i dobrowolnie na sracenie, a po wre, od sac!i wioda ylko !edna
droga i o szeroka, obsawiona wiechami, ak e nie mona byo z nie!
zboczy, zwaszcza w ak" !asn" noc.
)iedy uoywszy i ouliwszy w %ura nasz" smun" zdobycz !echalimy z
powroem, byo !u widno. #iar zacich, mrz nagle zela. 1oem wzeszo
so4ce. *iadw nigdzie nie byo...
, +o znaczy, e pan si omyli:
, 1rzy!echalimy na sac!... +am e go nie byo.
*okolski umilk i na !ego wzruszone!, pospolie! warzy ukaza si wyraz
gbokie! kliwoci...
, -y nieprakyczny i bezradny !ak dziecko , powiedzia , nigdy nie
umia znale/ drogi... #yszedszy z chay poszed raowa zamarza!"cego,
ale poszed w przeciwnym kierunku...
*okolski obrci si ku mnie.
, 2zy pan rozumie: *kierowa si od razu ze sac!i w przeciwn" sron
i poszed proso przed siebie. 'roga bya u ak samo szeroka i wkrce
znowu zaczyna si las. # ym gsym lesie !eszcze naza!urz w mie!scach
zacisznych zachoway si lady. -iegy ci"gle proso nie zbacza!"c nigdzie.
*zed niesychanie dugo i nie zboczy ani na krok, a...
*okolski umilk i do dugo parzy w bok.
, 2zy mia nadzie!, e urau!e ego niezna!omego czowieka: $ie
s"dz, poszed !ak sa zabrawszy !ednak z sob" hubk i krzesiwo, krymi,
co prawda, nie wiadomo, czy umiaby si posugiwa. 1owiadam panu ,
zupene dziecko. 1o prosu nie mg ego znie... 5 poza ym... (yl
czasami, e chcia ukara w sobie pod" ludzk" naur, w kre! sumienie
moe zamarzn" przy spadku emperaury ciaa o dwa sopnie... 0oman3
yk skaza w nim na mier maerialis...
7nowu umilk.
, 1owiedzia pan, zda!e si , pod" ludzk" naur: , rzekem po
chwili.
&be!rza si, !akby z pewnym zdziwieniem.
, +ak, ak, nie wiem, nie wiem< 1o prosu, nic nie wiem. #iem ylko
!edno, e gin" czso nie ci, krzy gin" powinni, a my, krzy
zosa!emy...
$ie sko4czy, machn" rk" i od"d !echalimy milcz"c, dopki zza
urwiska nie ukazay si dymki naspne! sac!i, na kre! mielimy si
rozsa. *okolski bardzo pieszy si do swo!e! grupy i po!echa naprzd, a
my z koniecznoci !echalimy wolnie!.
3 =
# dwa dni p/nie!, kiedy prze!edalimy przez gsy las, wo/nica,
mody chopak, wyrosek, pokaza mi biczyskiem wielki kamienny krzy w
gswinie w bok od drogi i powiedzia9
, +u zamarz czowiek... dwch ludzi... )rzy posawi poszukiwacz z
kopalni *okolski, moe zna go pan: #czora! dy prze!eda. &, o !ego
lady...
6 rzeczywicie, w gbokim niegu, owielonym przedziera!"cymi si
przez gswin promieniami so4ca, wyra/nie byo wida czy!e due lady
prowadz"ce od krzya i z powroem.
, $igdy ego mie!sca nie minie , z umiechem powiedzia znowu
wo/nica odwrciwszy si na ko/le. , 7awsze u wysi"dzie. 1osoi sobie,
posoi i wraca. Tegna o si nie egna, ale, wida, modli si... 2zasem o i
pacze. 'ziwak, ale dobry pan.
6 pogania!"c konia doda w zamyleniu9
, #ida, o byli przy!aciele...

You might also like