adne znaki na niebie i ziemi nie zwiastoway nadchodzcych zmian. Tak jak co dzie wstaam przed witem, by trenujc walk podziwia wstajce soce. !rebrne promienie mi"otay na #alujcej ta#li, kt$rej szum wyznacza mi rytm. %ontrola oddechu, spok$j, dokadne wymierzenie ciosu. &d lat praktykuj walk, a i tak uwa'am, 'e nie jestem do dobra. !krzeczce mewy wzbiy si do lotu, podczas "dy #ale miarowo zaleway mi stopy chodn wod, zacierajc lady na piasku. (alka to taniec, pomylaam, po czym ener"icznie przeciam pici powietrze. %opnicie, obr$t, unik. )az, dwa, trzy, uderzenie, odskok. *arowanie, cios, cios, niskie kopnicie w przysiadzie. +yli skupione, dokadna obserwacja celu, analizowanie zamiar$w. ,hciaabym kiedy tra#i do jednej ze szk$, doskonali umiejtnoci, poznawa nowe. !zkoda, 'e to tylko marzenia, westchnam, nie przestajc wiczy, i"norujc pot spywajcy z czoa. *rzezwyci'yam pierwsze zmczenie, ale dru"ie kazao mi przej do trenin"u umysu i r$wnowa"i. -rnc przez wod, weszam na wystajcy z niej smuky kamie o ksztacie przypominajcym r$wno city sup. !tanam na jednej nodze, podkulajc dru", zamknwszy oczy wyrzucaam po kolei wszystkie myli, aby umys by czysty. !pok$j, harmonia to bardzo wa'ny element. *opiech jest najwikszym wro"iem. *obliskie trawy szeleciy, u"inane przez lekki wiatr. .a mn "$roway masywne #ady ska, o "adkiej powierzchni, nie"dy pieczoowicie polerowanej przez wod. . zaom$w wyzieray strzpiaste korony krzew$w. /awet drzewa wczepiy tam swe korzenie, obejmujc szare, surowe kamienie. !krcane spiralnie pnie szukay dro"i do 'ycia. 0acuchy mch$w zwisay lu1no niby strzpki materiau, a na samym szczycie kr$loway smuke, soczycie zielone, bambusy. /ajwy'sze skalne twory przypominay maczu"i, niekt$re wyrastay z wody, "nc ku sobie i splatajc si w niere"ularne uki, inne tylko tkwiy sw ob, bd1 smuk bry w niemym, spokojnym oczekiwaniu. %a'de"o dnia podziwiaam ten dziki krajobraz, tak niewzruszony i bezmiernie pikny. Te"oroczne lato pozwolio na o"ldanie siebie w penej krasie, pomylaam, wykonujc powolne ciosy rkami. (iem, 'e bitwa z powietrzem to jedno, a z 'ywymi dru"ie. /iestety tylko to miaam. *oprzez kolejne, narastajce skrzeki ptak$w, dotary do mnie dziewczce krzyki. . pocztku i"norowaam je, uznajc za przesyszenie, jednak "dy wzbieray na sile, zyskiway tak'e na prawdziwoci. &dwr$ciwszy "ow dostrze"am zdyszan brunetk, w zielonym kimonie, bie"nc krt cie'k ze wz"$rza. +omentami niemal "ina por$d rolin. 2 3ume, 3ume4 2 d1wiczny "os, niesiony echem by ju' prawie przy mnie. /a jej twarzy malowao si przera'enie, a po policzkach spyway zy. !tana po kostki w wodzie, z trudem apic oddech. 2 ,zemu paczesz5 ,o ci tak przerazio5 2 spytaam, zeskakujc z kamienia i kucajc przy niej. ( "bi duszy czuam, 'e co jest nie tak. To napicie rozrywajce od wewntrz, kby myli, kotujce si w "owie. %iedy zawia wiatr, poczuam swd palone"o drewna. To utkwio mnie w tym przekonaniu. 2 (ioska4 /apadli4 3ume ratuj nas, ratuj wodza4 2 pisna rozpaczliwie. /ie byo czasu na kolejne pytania. -ro zostawiam w chacie, wic pici musiay mi wystarczy. *obie"am co si w no"ach, kierowana chmurami szare"o dymu. %rta dro"a wioda pod "$r, ukazujc nowe, coraz bardziej ponure, obrazy. 6achy poncych dom$w z hukiem trzaskay o ziemi. %obiety pr$boway desperackiej ucieczki, jednak w chwil potem "iny od strza wbitych w plecy. /ie oszczdzono dzieci, ni starc$w, kt$rzy ponc 'ywcem konali w mczarniach. (ojownicy pr$bowali odeprze atak tajemnicze"o wro"a, jednak padali jeden po dru"im. -rnc midzy ciaami mieszkac$w, co jaki czas przystawaam i poma"aam walczcym. *rzynajmniej trenin"i na co si przyday. -yo ci'ko, ale miaam w sobie du'o "niewu, kt$remu musiaam da upust. *r$bowaam doj do te"o w jakim celu tu przybyli, ale w "owie bya jedynie pustka. /ie mamy nic cenne"o, a po jedzenie z pewnoci by nie przyszli. 6opiero kiedy przebiam si do wodza uzyskaam szcztkowe in#ormacje. 2 !zybko moje dziecko4 2 Tu"u 7n zawoa mnie, pona"lajc "estem. 2 (r$" zaatakowa wiosk. +asz wa'n misj do wykonania 8 stary m'czyzna z du", siw brod powiedzia ochryple, wrczajc mi zawinitko. (y"lda na przera'one"o, ni"dy wczeniej "o takim nie widziaam. 2 (e1 ten 'elazny miecz, jest wa'nym elementem i czci tajemnicy. .abierz "o jak najdalej std. /ie patrz za siebie, musisz chroni ten przedmiot za wszelk cen, bo to po nie"o tutaj przybyli 8 powiedzia pospiesznie, bez zajknienia. 2 7le mistrzu o co... 2 pr$bowaam protestowa, szuka odpowiedzi. 2 !chowaj si za domem, kiedy odwr$cimy ich uwa" masz biec co si w no"ach 8 nakazywa, a ja tylko kiwaam "ow z oczami penymi ez. 2 !zybko4 2 rykn, przywoujc moj czujno. *osuchaam, widzc #uri ponc mu w oczach, zmieszan z ba"aniem. 9ciekam, chocia' nie byo mi z tym dobrze. ( chwil potem stan przed nim dziwny m'czyzna w bambusowym kapeluszu, a za nim piciu wojownik$w. !tra'nicy wioski zasonili wodza ciasnym murem, stawiajc na sztorc dzidy. 2 (ic to ty jeste tu sze#em 8 mrukn dow$dca. 2 *odobno masz co co mnie interesuje 8 ci"n niby obojtnie. 2 /ie wiem cze"o m$"by chcie kto taki jak ty 8 odpar Tu"u 7n. 2 +iecz, taki 'elazny i bardzo cenny 8 wycedzi, podchodzc o krok bli'ej. &brocy podnieli "ard, czekajc na chwil do ataku. -yli "otowi odda 'ycie bez cienia wahania. 2 :este w bdzie, nicze"o takie"o tu nie ma. 2 6oprawdy5 *o tym pytaniu je"o stra' wprawnie wybia cay mur, a przyw$dca nie czekajc zbyt du"o, jednym ciosem zabi starca, nakazujc przeszuka ka'dy zakamarek. (tedy poprzysi"am swoj zemst na m'czy1nie o czarnych wosach z podw$jn blizn ukonie przecinajc prawe oko. 9kryta za ro"iem domu wodza rzuciam si do panicznej ucieczki. .biry dostrze"y mnie i pr$boway zatrzyma, jednak zdoaam ich wymin. &"uszyam dw$ch, mo'e trzech, silnymi ciosami od kt$rych zdaram sk$r na doniach. :u' prawie byam przy bramie, jeszcze tylko troch. *ot'ne uderzenie spado niespodziewanie. )unam przy schodach wiodcych do kamienne"o uku wejciowe"o. !kulona patrzyam jak morderca wodza wanie chce zada ostateczny cios. /a"le zobaczyam "o 8 wybawc w bkicie. !#run z powietrza niby anio, stajc midzy mn, a nim. 2 7ni mi si wa'4 2 rykn przybyy, kiedy ich miecze stary si ze sob z "onym z"rzytem. 2 :estem ;ynhu Tson", najstarszy ucze szkoy !plendoru... 2 ;ynhu...Tson"... 2 powt$rzyam i zemdlaam szczliwa.