Professional Documents
Culture Documents
Krlewski skrytobjca
Tom II
Przeozya: Agnieszka Ciepowska
PROLOG
SNY I RZECZYWISTOS C
osobom
odpowiednio wyszkolonym i godnym wtajemniczenia. Sama wiedza nigdy nie jest
z rdem magii. Skonnosci ku poszczeglnym rodzajom magicznych talentw wystepuja jako wrodzone lub wcale. Na przykad zdolnosc do korzystania z magii
znanej jako Moc jest scisle zwiazana
z potomkami krlewskiego rodu Przezornych, choc niekiedy objawia sie jako boczna odnoga pomiedzy prostym ludem.
Czowiek wyuczony w korzystaniu z Mocy potrafi poznac cudze mysli. Niektrzy,
obdarzeni tym talentem w wiekszym stopniu, moga wpywac na uczynki innych lub
rozmawiac w myslach z wybrana osoba. Przy dowodzeniu bitwa albo gromadzeniu informacji jest to umiejetnosc nieoceniona.
Podania ludowe prawia o innej, starszej magii, bedacej
teraz w pogardzie,
znanej jako Rozumienie. Niewielu przyznaje sie do zdolnosci w tym kierunku, przeto wspominajac
o niej mwi sie zazwyczaj o blizej nie okreslonym mieszkancu sa
siedniej doliny albo o kims z yjacym
go owa
specyficzna wiez . Moze to byc jednak tylko ludzkie bajanie.
Istnieja takze magie Skraju. Nigdy nie potrafiem dociec z rda tej nazwy. Zalicza sie do nich wiedze tajemne udokumentowane oraz takie, ktrych istnienie
pozostaje przedmiotem dyskusji wrzenie z doni, czytanie z wody, przepowiadanie ze swietlnych refleksw w krysztale a takze wiele innych, stawiajacych
sobie za cel przewidywanie przyszosci. W oddzielnej, nie nazwanej kategorii, uszeregowano talenty magiczne wywoujace
skutki fizyczne: czynienie niewidzialnym,
2
od Latajacego
Krzesa Syna Wdowy, po Magiczny Obrus Pnocnego Wiatru. Nie znam nikogo dysponujacego
ktra
s z tych magii. Wydaja sie
one jedynie wytworem wyobrazni; przypisywane sa ludziom z yjacym
w dawnych
czasach lub odlegych krainach, a niekiedy istotom mitycznym lub nieomal mitycznego pochodzenia: smokom, olbrzymom, Najstarszym, Innym, dziboludkom.
***
przez wzglad
na nia sama. Pragnaem
jej
niekiedy, gdy byem dreczony lub jesli osoba mi bliska cierpiaa z powodu kogos,
kto wadzy naduzywa.
Bogactwo. Nigdy o nie naprawde nie dbaem. Od chwili gdy jako nieprawy
wnuk krlowi Roztropnemu zozyem przysiege na wiernosc , wadca zawsze zaspokaja wszystkie moje potrzeby. Miaem w brd jedzenia, nauki niekiedy nawet wiecej niz pragnaem,
niegdys prawej rece mego ojca. Codziennymi towarzyszami byli mi chopcy stajenni i z onierze. W tamtych czasach, podobnie jak teraz, kobiety
suzyy w wojsku, lecz byo ich znacznie mniej. Przy tym podobnie jak mez czyzni
miay swoje obowiazki,
Zadnej,
oprcz Sikorki.
Bya ode mnie dwa lata starsza. Rosa niczym z dzbo pomiedzy kostkami bruku. Nie dao jej rady ani pijanstwo ojca, ani brutalne traktowanie, ani trudne zadanie utrzymania domu. Gdy spotkaem ja po raz pierwszy, bya dzika i nieufna niczym mody lisek. Dzieci ulicy przezway ja Sikorka Krew z Nosa. Czesto
4
dlaczego troszczya sie o swego okrutnego ojca. Wygraza jej i obrzuca przeklenstwami nawet wwczas, gdy
prowadzia go pijanego do domu i ukadaa do zka. Po przebudzeniu nie mia
najmniejszych wyrzutw sumienia. Mia za to wcia
z nowe pretensje: dlaczego
sklep nie zamieciony i podoga nie posypana swiezymi zioami, dlaczego w ulach
prawie nie ma miodu, dlaczego wygas ogien pod kociokiem. Nie zlicze, ile razy
byem niemym swiadkiem podobnych scen.
Raptem, jednego lata, Sikorka rozkwita w moda kobiete, olsnia mnie kobiecym wdziekiem. Zdawaa sie cakowicie nieswiadoma, z e w jej towarzystwie
zapominam jezyka w gebie. Ani Moc, ani Rozumienie nie chroniy mnie przed
piorunujacym
oka purpure
spdnicy i bysk czerwonego szala w tumie na targu, nagle nie dostrzegaem juz
tumu, nie syszaem gwaru bya tylko ta jedna dziewczyna na caym swiecie.
Oto jest potez na magia. Choc moge ja przelac na papier, nikogo innego nie porazi
z podobna moca.
Jak adorowaem Sikorke? Z niezdarna chopieca galanteria. Gapiem sie na
nia niczym pies na kiebase. Wiedziaa, z e ja kocham, jeszcze zanim ja sobie to
uswiadomiem. I pozwalaa sie uwielbiac, choc byem od niej modszy, nie mieszkaem w miescie i miaem przed soba nieszczeglne w jej przekonaniu perspektywy. Uwazaa mnie za gonca nadwornego skryby, pomagajacego
niekiedy
krlewskiemu koniuszemu. Nie podejrzewaa we mnie Bastarda, nieprawego potomka rodu krlewskiego, przez ktrego ksia
ze Rycerski zrezygnowa z praw do
tronu. Nigdy jej tego nie zdradziem. O moich magiach, o moim rzeczywistym
fachu nie wiedziaa nic.
Moze dlatego mogem ja kochac.
Na pewno dlatego ja utraciem.
Pochoniety zgebianiem dworskich tajemnic, przygnebiony porazkami, zajety
lizaniem ran zapomniaem o Sikorce. Uczyem sie korzystania z Mocy, odkrywaem sekrety, zabijaem ludzi, udaremniaem intrygi. Nie pomyslaem nigdy, z e
mgbym sie do ukochanej zwrcic po odrobine nadziei i zrozumienia, ktrego
odmawiano mi gdzie indziej. Ona bya nie skazona pietnem mego codziennego
z ycia. Skrupulatnie odsuwaem ja od tego wszystkiego jak najdalej. Nigdy nie
prbowaem jej wciagn
a
c do wasnego swiata. Sam za to bez wahania wszedem
w jej z ycie. Dobrze poznaem portowa czesc miasta, gdzie Sikorka sprzedawaa
swiece i mid w sklepiku albo na targu. Czasami spacerowaa ze mna po plazy.
Wystarczao mi, z e istniaa, z e mogem ja kochac. Nie osmieliem sie marzyc, by
odwzajemnia moje uczucie.
5
swiadczyc przysiedze mazenskiej, jaka cudzoziemska ksiez niczka Ketriken przyrzeka zozyc ksieciu Szczeremu. Obarczono mnie zadaniem dyskretnego usmiercenia jej starszego brata, Ruriska. Narzeczona miaa zostac jedyna dziedziczka
Krlestwa Grskiego. Na miejscu odkryem pajeczyne kamstw i zdrady, uknuta
przez mojego modszego stryja, ksiecia Wadczego. Zamierza on odebrac ksieciu Szczeremu prawa do tronu i sam poja
c ksiez niczke za z one. Byem w jego
grze tylko pionkiem. Byem pionkiem, ktry pobi figury. Pionkiem, ktry scia
gna
na siebie gniew i zemste ksiecia Wadczego, ale ocali korone i ksiez niczke
dla prawego nastepcy tronu. Nie byem bohaterem. Nie prbowaem tez odpacic pieknym za nadobne czowiekowi, ktry zawsze przesladowa mnie i obraza.
Uczyniem to, gdyz wiele lat wczesniej, jeszcze jako dziecko, nie rozumiejac
znaczenia przysiegi, zobowiazaem
sie do lojalnosci wobec krla. Zapaciem wasnym zdrowiem. Wasnie wkraczaem w wiek meski.
Dugi czas po udaremnieniu intrygi ksiecia Wadczego lezaem zozony bolescia, niezdolny opuscic Krlestwo Grskie. Wreszcie jednak nadszed dzien, gdy
uwierzyem, iz choroba dobiega konca, a i Brus zdecydowa, z e mj stan pozwala
wyruszyc w droge powrotna do Krlestwa Szesciu Ksiestw. Ksiez niczka Ketriken
wraz ze swita wyjechaa do Koziej Twierdzy znacznie wczesniej, jeszcze w czasie
sprzyjajacej
pogody. Teraz wyzsze partie gr pokryy zimowe sniegi. Gdybysmy
nie wyruszyli ze Stromego wkrtce, musielibysmy zimowac w stolicy Krlestwa
Grskiego.
Tamtego ranka wstaem wczesnie i wasnie konczyem pakowanie, gdy zaczeo sie lekkie drzenie caego ciaa. Zignorowaem je. Byem jeszcze osabiony, podekscytowany perspektywa podrzy, a na dodatek bez sniadania. Wozyem
przygotowane przez Jonki ubranie przystosowane do zimowej przeprawy przez
gry i mrozne rwniny. Czerwona koszula ocieplana weniana podszewka. Zielone pikowane spodnie, w pasie i na mankietach ozdobione czerwonym haftem.
Buty miekkie i prawie bezksztatne, dopki nie naciagn
eo sie ich na nogi. Jak
mieszki z delikatnej skrki. Wymoszczone owcza wena i wykonczone futrem.
Do wiazania
palcw. Zdaniem Jonki buty wspaniale sie spisyway na suchym grskim sniegu, ale
nie wolno ich byo zmoczyc.
Miaem w pokoju lustro. W pierwszym momencie usmiechnaem
sie do swego odbicia. Nawet bazen krla Roztropnego nie ubiera sie rwnie wesoo. Niestety, moja twarz nad barwnymi ubraniami wygladaa
Nie miabym nic przeciwko ciau starego czowieka, gdybym zarobi na nie
dugimi latami z ycia. Ale tego nie zniose.
Potrzasn
ea gowa, zdziwiona.
Oczywiscie, z e zniesiesz. Powrt do zdrowia bywa niekiedy ucia
zliwy, ale
z eby nie mc go zniesc . . . Nie rozumiem. Moze z le pojeam sowa w twoim jezyku?
Nabraem powietrza i juz otwieraem usta, gdy wszed Brus.
Nie spi? Czuje sie lepiej?
Nie spi burknaem.
w azni, gdy omal sie nie utopies? A moze wszystkie te czynniki naozyy sie na siebie i oto mamy efekty? Nie wiemy. I dlatego nie
cia Wadczego na miazge, bybym cos wart. A ja przeciez bede musia zasiadac
z nim do stou, odnosic sie uprzejmie i z szacunkiem do czowieka, ktry spiskowa przeciwko nastepcy tronu, a przy okazji prbowa mnie zabic. Nie chce, by
mnie widzia drzacego
ciaa.
Brus sucha w milczeniu.
Wreszcie straciem oddech, mj gniew sie wypali. Siedziaem na zku dyszac
ciez ko i zaciskajac
drzace
zdradziecko donie.
Czyli odezwa sie spokojnie nie wracamy do Koziej Twierdzy?
Zbi mnie z pantayku.
My?
Moje z ycie nalezy do czowieka, ktry nosi ten kolczyk. Wia
ze sie z tym
duga historia, moze ktregos dnia ci ja opowiem. Powinien by sie znalezc w grobie razem z ksieciem Rycerskim. Ksiez na Cierpliwa nie miaa prawa ci go dac,
lecz o tym nie wie. Potraktowaa go jak zwyky klejnocik i uznaa, z e do niej nalezy decyzja, czy go zatrzymac, czy ofiarowac. . . Tak czy inaczej, teraz jest twj.
Gdzie ty pjdziesz, tam ja poda
ze za toba.
Uniosem don do ucha. Zaczaem
w tanczacym
choc jednoczesnie zapamietaym moim obronca. Teraz chyba po raz pierwszy patrzyem na niego jak na zwykego czowieka. Ciemne wosy i oczy powszech10
na ksiecia Rycerskiego. I nie by tak wysoki, jak mi sie zawsze wydawao. Jesli mimo choroby miabym nadal rosna
c, za rok, najdalej dwa bede od
niego wyzszy. Nie by potez nie zbudowany, chociaz czuo sie w nim sie, a dotyczyo to zarwno ciaa, jak i umysu. Strach i respekt w Koziej Twierdzy budzi
nie powierzchownoscia, ale wyjatkowo
hardym usposobieniem. Kiedys, gdy byem jeszcze may, zapytaem go, czy przegra w z yciu jaka
s walke. Akurat kiezna
narowistego modego ogiera. Jego twarz lsnia od potu, ktry spywa w ciemna
brode.
Czy przegraem walke? powtrzy, spogladaj
ac
na mnie ponad scianka
boksu. Wyszczerzy zeby, lsniace
jak u wilka. Walka nie jest skonczona, dopki nie wygrasz. Wystarczy, jesli zapamietasz tyle. I niewazne, co o tym sadzi
ksia
ze Wadczy bedzie mia prawo sadzi
c, z e wygra. Sprbuje zabic ksiecia Szczerego. Zrobi
wszystko, by zagarna
c korone. Przysiegaem wierna suzbe krlowi i ty, Bastardzie, takze. Dzis monarcha jest krl Roztropny, ale ksia
ze Szczery oczekuje wsta
pienia na tron. Moim zdaniem nie powinien czekac na przno.
Ma innych z onierzy, bardziej przydatnych niz ja.
Czy to cie zwalnia z przysiegi?
Wykcasz sie jak przekupka.
W ogle sie nie kce. Zadaem ci tylko pytanie. I mam jeszcze jedno. Co
stracisz, jesli nie wrcisz do Koziej Twierdzy?
Teraz przysza moja kolej zamilkna
c na duzsza chwile. Wczesniej rozwaz aem skutki przysiegi zozonej krlowi. Teraz pomyslaem o ksieciu Szczerym
11
i o niekamanej serdecznosci, jaka mnie zawsze obdarza. Przywoaem na pamiec starego Ciernia, ktry usmiecha sie z zadowoleniem, kiedy w koncu zdoaem sobie przyswoic kolejna lekcje jego tajemnej wiedzy. Ksiez ne Cierpliwa i jej
suzac
a, Lamwke; Krzewiciela i Czernido, nawet kucharke i mistrzynie Sciegu. Niewielu chodzio po swiecie ludzi, ktrych obchodziem, i przez to byli dla
mnie tym cenniejsi. Jesli nie wrce juz do Koziej Twierdzy, bede za nimi teskni.
Najbardziej jednak niepokoio mnie wspomnienie Sikorki. I tak, sam nie wiedzac
dlaczego, zaczaem
usmiechu modszego
ksiecia na widok moich drzacych
doni? Czy nie mogem odpowiedziec takim samym grymasem czowiekowi, ktry nigdy nie bedzie krlem? Wezbraa we mnie
prawdziwa satysfakcja. Brus mia racje. Nie przegraem. W dodatku mogem dopilnowac, by ksia
ze Wadczy mia swiadomosc mojego zwyciestwa.
Jesli wygraem z ksieciem Wadczym, mogem takze zdobyc Sikorke. Ktz
sta pomiedzy nami? Nefryt? Sikorka opuscia Kozia Twierdze, bez grosza przy
duszy pojechaa z yc u dalekiej rodziny. Nefryt okry sie hanba, skoro do tego
dopusci. Odszukam ja. Sikorke o falujacych
na wietrze wosach, Sikorke w jaskrawej spdnicy, smiaa jak barwny ptaszek, Sikorke o byszczacych
oczach.
Skurcz. Drgawki. Uderzyem potylica w drewniany zagwek. Krzyknaem
sie bezpieczny. Przez chwile wszystko tchneo spokojem. Lezaem cicho i czuem
sie prawie dobrze.
Bastardzie? Brus pochyli sie nade mna.
Wrcia rzeczywistosc . Znowu byem zepsutym, rozstrojonym mechanizmem,
marionetka z poplatanymi
moje.
A dziewczyna?
Tym razem pokreciem gowa gwatowniej.
Przez cae z ycie opiekowaa sie ojcem, a on w podziece zostawi ja w dugach. Mam ja odszukac, zabiegac o jej miosc ? Przeciez bede dla dziewczyny
takim samym ciez arem, jakim by tamten! Nie. Samotna czy poslubiona innemu,
lepiej niech zniknie z mojego z ycia.
Dugo trwaa cisza. Jonki przygotowywaa w rogu pokoju nastepny zioowy
wywar, ktry mia sie zdac na nic. Brus sta nade mna, wielki i grozny niczym
chmura gradowa. Wiedziaem, z e chciaby chwycic mnie za koszule i mocno potrzasn
a
c: wybic mi upr z gowy. Nie zrobi tego. Brus nie skrzywdziby kaleki.
Zostaje wiec tylko sprawa krla odezwa sie wreszcie. Czy moze
zapomniaes, z e przysiegaes byc na jego rozkazy?
Nie zapomniaem odrzekem spokojnie. I gdybym siebie nadal uwaz a za zdolnego do wykonywania rozkazw, na pewno bym wrci. Ale pozosta
ze mnie tylko strzep czowieka, Brusie. Jestem zagrozeniem. Pionkiem do obrony.
Zakadnikiem do wziecia. Bezsilny, bezbronny, nieprzydatny. Nie. Po raz ostatni
przysuze sie memu panu i usune sie sam, zanim zrobi to ktos inny raniac
przy
tym krla.
13
Brus odwrci sie ode mnie. Jeszcze jeden cien w mrocznym pokoju. W migotliwym swietle pomieni nie sposb byo nic wyczytac z jego twarzy.
Jutro przyjde. . .
Pozegnac sie ze mna wpadem mu w sowo. Nie zmienie zdania.
Dotknaem
kolczyka.
Jesli ty zostajesz, ja musze zostac takze oznajmi zawziecie.
Kiedys mj ojciec kaza ci zostac w Koziej Twierdzy i wychowywac swojego bekarta. Teraz ja kaze ci jechac i dalej suzyc krlowi.
Bastardzie Rycerski, nie. . .
Prosze. Nie wiem, co usysza w moim gosie, ale nagle zesztywnia.
Jestem taki zmeczony wymamrotaem. Tak bardzo zmeczony. Jedno
wiem na pewno: jesli zdecyduje inaczej, nie przezyje. Po prostu nie mam siy.
Zaskrzeczaem jak starzec. Niewazne, co powinienem. Niewazne, co przysiegaem. Nie zostao we mnie tyle z ycia, bym mg dotrzymac sowa. Moze zawiodem ciebie lub krla. . . Cudze plany, cudze cele. Nigdy moje. Prbowaem,
ale. . . Pokj sie zakoysa. Mj gos odpyna
ode mnie, miaem wrazenie, z e
sucham kogos innego i byem wstrza
sniety sowami, lecz nie mogem zaprzeczyc
zawartej w nich prawdzie. Chce teraz zostac sam powiedziaem po prostu.
Musze odpocza
c.
Opuscili pokj wolno, jak gdyby mieli nadzieje, z e zmienie zdanie, z e ich
przywoam.
Kiedy zostawili mnie samego, pozwoliem sobie odetchna
c. Byem oszoomiony. Powziaem
decyzje! Nie wracaem do Koziej Twierdzy. Nie miaem pojecia, co bedzie dalej. Zmiotem rozbite szczatki
swojego z ycia z planszy gry.
Teraz powstao miejsce na ponowne ustawienie kamieni, na uozenie nowego planu. Powoli zaczynaem sobie uswiadamiac, z e nie mam watpliwo
sci. Czuem z al
zmieszany z ulga, ale nie miaem watpliwo
Zycia
nie podporzadkowanego
Patrzyem na tanczace
w kominku pomienie, dopki nie zapadem w sen.
1. WODNA OSADA
Rola nastepcy lub nastepczyni tronu wymaga kroczenia po cienkiej linii rozgraniczajacej
odpowiedzialnosc i autorytet. Funkcja ta zostaa stworzona
w celu zaspokojenia z adzy
od tego dnia, ma udzia w odpowiedzialnosci za wadanie Krlestwem Szesciu Ksiestw. Zazwyczaj otrzymuje
zadania, ktrych najchetniej zrzeka sie panujacy
monarcha, tak wiec, zaleznie od
wadcy, bywaja one bardzo rzne.
Za panowania krla Roztropnego jako pierwszy zosta nastepca tronu ksia
z e Rycerski. Krl scedowa na niego wszelkie powinnosci zwiazane
z ustalaniem
i obrona granic: sztuke wojenna, negocjacje i dyplomacje, niewygody dugich podrzy oraz fatalne warunki obozowisk. Gdy ksia
ze Rycerski zrzek sie praw do
korony, ksia
ze Szczery zosta nastepca tronu i odziedziczy spuscizne po starszym
bracie: prowadzenie wojny z Zawyspiarzam, wewnetrzne niepokoje w krlestwie
oraz napiete stosunki pomiedzy ksiestwami srdladowymi
a nadbrzeznymi. Nieatwo mu byo panowac nad sytuacja, tym bardziej z e krl czesto ignorowa decyzje
syna. Bywao, z e nastepca tronu stawa przed faktami dokonanymi i niewiele juz
mg zdziaac.
W jeszcze trudniejszej sytuacji znalaza sie mazonka nastepcy tronu, ksiez na Ketriken. Pochodzia z dalekich gr, bya obca na dworze Krlestwa Szesciu
Ksiestw. W czasach pokoju moze przyjeto by ja z wieksza tolerancja. Niestety,
w Koziej Twierdzy wrzao. Szkaratne okrety z Wysp Zewnetrznych, nekajace
nas
od pokolen, bezlitosnie pustoszyy nasze ziemie. Pierwsza zima ksiez nej Ketriken
jako mazonki nastepcy tronu bya takze pierwsza zima atakw wroga, czego dotad
nigdy nie doswiadczylismy. Ciage
burzyy sie przeciw ponoszeniu kosztw obrony linii wybrzeza, do ktrego przeciez nie miay bezposredniego dostepu. Ze swej strony ksiestwa nadbrzezne woay o okrety wojen15
***
z trudem
sie z niej wyswobodziem, usiadem. Kto smia przerwac mi sen? Krlewski bazen przysiad niespokojnie na krzesle obok oza. Obrzuciem go wsciekym spojrzeniem, az sie skuli pod moim wzrokiem. Straciem pewnosc siebie.
Bazen powinien byc w Koziej Twierdzy, u boku monarchy daleko stad.
Nigdy nie syszaem, by opuszcza wadce na duzej niz kilka godzin, chyba z e
w czas nocnego odpoczynku. Jego obecnosc tutaj nie wrzya nic dobrego. By
moim przyjacielem, na ile jego odmiennosc w ogle pozwalaa mu sie z kimkolwiek zaprzyjaznic, jednak jego wizyty zawsze miay jakis wazki cel. Wyglada
na bardzo zmeczonego. Nigdy go takiego nie widziaem. Mia na sobie nie znany
mi, pstrokaty strj w zielone i czerwone geometryczne wzory, w reku trzyma kaduceusz zwienczony czaszka szczura. Wesoe ubranie zbyt mocno kontrastowao
z bezbarwna skra. Bazen wydawa sie przejrzysty, jak pomien swiecy zwienczony kulista poswiata. Jego ubir wyglada
na bardziej rzeczywisty niz on sam.
Delikatne jasne wosy wystaway spod czapki i unosiy sie w powietrzu, podobnie jak dryfuja w wodzie wosy topielca. W bladych z renicach tanczyo odbicie
pomieni z kominka. Przetarem sklejone ropa oczy i odsunaem
z twarzy kosmyk
wosw. By wilgotny. Spociem sie we snie.
Witaj udao mi sie powiedziec. Nie spodziewaem sie ciebie tutaj.
W ustach miaem sucho, jezyk sztywny i odretwiay. Przypomniaem sobie, z e
byem chory, lecz szczegy pozostay okryte mga zapomnienia.
16
Gdziez miabym byc? Obrzuci mnie bolesnym spojrzeniem. Z kazda godzina snu zdajesz sie, panie mj, mniej wypoczety. Poz sie, pozwl, z e
poprawie posciel.
Chcia sie zaja
c moimi poduszkami, ale odprawiem go gestem doni. Cos byo nie tak. Bazen nigdy nie odzywa sie do mnie w ten sposb. Choc bylismy
przyjacimi, zawsze kierowa do mnie sowa uszczypliwe, a przy tym pene podskrnej goryczy, jak nadpsuty owoc. Jego naga uprzejmosc musiaa byc wyrazem
litosci, a tego nie chciaem.
Przesunaem
prosic. Scisn
aem
18
Cos poruszyo sie w powietrzu, cos, co mnie zmrozio, schodzio pot na skrze, az zadrzaem. Pomimo mgy i ciemnosci nocy widziaem wszystko jak na
doni.
To dar Mocy powiedziaem sobie w myslach, a potem sie zdumiaem.
Przeciez nie miaem talentu do korzystania z Mocy, nie potrafiem nia kierowac,
nie mogem jej uzywac.
Dwa statki wyoniy sie z mgy i wpyney do pogra
zonej we snie przystani. Zapomniaem, co moge, a czego nie. Ksztatem radoway oczy wdzieczne,
smuke cuda, a choc w swietle ksiez yca byy czarne, wiedziaem, z e kaduby ich
lsnia czerwienia. Szkaratne okrety z Wysp Zewnetrznych. Weszy miedzy falochrony gadko, jak ostry nz rzeznicki wchodzi w swinski brzuch. Wiosa poruszay sie doskonale rwnym rytmem, dulki wyguszono szmatami. Statki suney
obok dokw smiao, jakby na nich przybywali zwykli uczciwi kupcy. Z pierwszego lekko zeskoczy marynarz. Przywiaza
line do drewnianego pachoka. Wioslarz odpycha burte od nadbrzeza, dopki cuma na rufie nie zostaa zawiazana
rwnie sprawnie. Wszystko tak spokojnie, tak pewnie. Drugi statek poszed za
przykadem pierwszego. Przerazajacy
najezdzcy ze szkaratnych okretw przybyli do osady zuchwale jak mewy, zakotwiczyli w porcie swoich ofiar.
Zadna
straz nie wszczea alarmu. Nikt nie zada
w rg, nie rzuci pochodni na
stos z ywicznych szczap, by wzniecic sygnalny ogien. Poszukaem wartownikw
i natychmiast znalazem. Z gowami opuszczonymi na piersi drzemali na posterunkach. Ich ciepe kurty, utkane z dobrej weny, zmieniy kolor szary na czerwony, nasiakaj
ac
krwia z podcietych garde. Mordercy przyszli ladem,
znali miejsce
kazdego posterunku. Nikt nie ostrzeze spiacych
ludzi.
Wartownikw nie byo wielu. Bo i niewiele skarbw miaa ta osada ledwie
tyle, by ja zaznaczyc kropka na mapie. Mieszkancy liczyli, iz skromnosc stanu posiadania ochroni ich przed napascia. Mieli dobra wene i przedli cienka przedze, to
prawda. Odawiali i wedzili ososie pynace
w gre rzeki. Hodowali jabuszka
mae, lecz sodkie i robili z nich smaczne wino. Na zachd od osady rozciagaa
sie piaszczysta plaza. Ot i wszystkie bogactwa Wodnej Osady. Nic wielkiego, lecz
z ycie miao swoja wartosc dla ludzi, ktrzy tu mieszkali. Jaki by sens przybywac
do nich z ogniem i mieczem? Kto przy zdrowych zmysach uznaby, z e beczuka
jabecznika albo wedzony osos warte sa zachodu najezdzcw?
Ale grozne szkaratne okrety przybyy. I nie pojawiy sie tutaj po bogactwa czy
skarby. Nie szukay ani podnego byda, ani kobiet na z ony, ani modych chopcw, by uczynic z nich niewolnikw na swoje galery. Weniste owce beda okaleczane i zarzynane, wedzony osos zostanie zmiazdzony butami, runa spichlerze,
spona zapasy win. Najezdzcy wezma zakadnikw, o tak, lecz tylko by ich zarazic
kuznica. Ta przedziwna magia pozbawi ofiary wszelkich cech ludzkich, odbierze
im wszystkie uczucia. Rozbjnicy nie zatrzymaja zakadnikw porzuca nieszczesnych, by zadawali cierpienia swoim niegdys ukochanym krewnym. Biedne
19
ofiary zwrca sie przeciwko najblizszym i beda pustoszyc rodzinna ziemie rwnie
bezlitosnie jak wilcza wataha. To byo najokrutniejsze dzieo Zawyspiarzy. Z rozpacza patrzyem na sceny rozgrywajace
sie przed moimi oczyma. Widywaem juz
wczesniej skutki podobnych napasci.
Fala smierci zagarnea osade. Bandyci z Wysp Zewnetrznych zeskoczyli ze
statkw i rozbiegli sie po miescie, znikali wsrd mroku ulic, podstepni niczym
smiertelna trucizna domieszana do wina. Kilku zostao w przystani; mieli przeszukac inne statki przycumowane do nadbrzeza. Oprcz czen stay tam dwie odzie
rybackie i jeden statek handlowy. Wszystkie zaogi spotkaa szybka smierc. Ich
walka o z ycie bya rwnie patetyczna jak trzepot i lament drobiu, kiedy do kurnika dostaje sie asica. Woali ku mnie gosami ociekajacymi
Jak mamy walczyc z wrogiem, ktry nie wyjawia przyczyn wojny? Gdybym tylko mg ich zrozumiec. . .
Bazen w zamysleniu wyda
blade wargi.
Suza szalenstwu, ktre im przewodzi. Zrozumiec ich moze jedynie ten,
kto takze da sie opetac. Ja nie z yczybym sobie ich rozumiec. Samo zrozumienie
ich nie zatrzyma.
To prawda.
Nie chciaem patrzec na osade. Ogladaem
swiadkiem. Zadna
piesn nie opowie o rodzicach
wtykajacych
kobiety ogniste blaski. Rozejrzaa sie bojazliwie, lecz dugi nz, ktry trzymaa
w wolnej rece, dzierzya pewnie. Pochwyciem obraz drobnych, mocno zacisnietych ust, zmruzonych oczu. Nagle, w jednej chwili poznaem ten dumny profil
rysujacy
sie na tle pomieni.
Sikorka!
Siegnaem
napastnicy rozesmiali sie gosno. Mez czyzna umar ze smiechem na ustach, gdy Sikorka wyskoczya przez resztki strzaskanych desek i wrazia dugi nz w jego gardo. Ale piekna kobieta z byszczacym
srebrem we wosach miaa miecz. I kiedy Sikorka prbowaa wydobyc nz z ciaa umierajacego
domu, upionego miasta, najezdzcw. Tylko ja, skulony przy kominku. Wsadziem reke w pomienie,
trzymaem w doni rozzarzona brye wegla.
Bazen krzykna,
chwyci mnie za nadgarstek, wyszarpna
moja don z ognia.
Odsunaem
pozostawiajac
prznego niczym pusty kielich. Pojawio sie znuzenie, cierpienie
nadchodzio wielkimi krokami. Prbowaem odtworzyc, co widziaem.
Co to za kobieta? Czy jest kims waznym?
Ta z Wodnej Osady? Bazen zamilk, szukajac
w myslach. Zdawa sie
jeszcze bardziej znuzony niz ja, ale prbowa zebrac siy. Nic o niej nie wiem.
Wszystko niewyrazne, panie mj. Trudno cos odczytac.
Sikorka nie ma dzieci powiedziaem. To nie moga byc ona.
Sikorka?
Czy miaa na imie Sikorka? spytaem. W gowie narasta mi bolesny
ucisk. Nagle poczuem gniew. Dlaczego mnie dreczysz?
Panie mj, nie znam z adnej Sikorki. Chodz. Wrc do oza, podam ci jedzenie.
Pomg mi wstac. Pynaem
w powietrzu, maci
mi sie wzrok. W jednej chwili
czuem don bazna na ramieniu, w nastepnej wydawao mi sie, jakbym wysni te
komnate i dwch rozmawiajacych
mez czyzn.
Musze wiedziec, czy to bya Sikorka zdoaem wykrztusic. Musze
wiedziec, czy umiera. Baznie, musze to wiedziec.
Westchna
ciez ko.
Nie potrafie rozkazywac swemu talentowi, panie. Wiesz o tym przeciez.
Tak jak twoje wizje rzadz
a toba, tak i moje mna, nie na odwrt. Nie potrafie
wyciagn
a
c jednego sciegu z gobelinu; musze patrzec na to, co widza moje oczy.
Przyszosc , panie mj, jest niczym prad
w korycie rzeki. Nie potrafie powiedziec,
dokad
pynie jedna kropelka, lecz moge wskazac, gdzie nurt jest najsilniejszy.
Kobieta z Wodnej Osady naciskaem. Byo mi go z al, lecz musiaem sie
dowiedziec. Nie widziabym jej tak wyraznie, gdyby nie bya wazna. Sprbuj.
Kto to taki?
Jest wazna?
Tak, na pewno. O tak.
Karze usiad ze skrzyzowanymi nogami na pododze. Przyozy dugie palce
do skroni, nacisna,
jakby prbowa otworzyc drzwi.
Nic nie widze. Nie rozumiem. . . Wszystko zamazane, wszystko sie zmie zki poplatane,
nia. Scie
Musiaem sie uspokoic. Nie dlatego z e wstydziem sie bazna. A niechby mnie
widzia wstrzasanego
spazmami, dyszacego
przez ciao.
Jesli tak mwisz, panie mj, musi tak byc. Wobec tego ja takze snie, iz
jestes krlem Roztropnym. Czy jesli uszczypne ciebie, to sam sie obudze?
Opusciem wzrok na wasne rece. Byy stare i poznaczone bliznami. Zacisnaem
starosc . Nie choroba, ktra najpewniej przeminie, lecz starosc . Kazdy nastepny dzien moze byc tylko trudniejszy, kazdy miesiac
jest kolejnym ciez arem dla ciaa. Zaczeo mi sie krecic w gowie. Przelotnie
uswiadomiem sobie, z e mam pietnascie lat. Skad
s doszed mnie smrd palonych
cia i ponacych
niczego nie pamietaa. Miaa spalona twarz i obcieto jej rece, ale z ya jeszcze. . .
Nie! Przestan! rozkazaem. Prosze cie, przestan.
Zamilk, by nabrac oddechu. Przenis na mnie nieprzytomny wzrok.
Nie? Westchna.
Ukry twarz w doniach. Jego gos dobiega mnie niewyrazny, zduszony. Przestan? Tak krzyczay kobiety w Wodnej Osadzie. Ale
to juz przeszosc , panie mj. Nie mozna cofna
c czasu. Co sie stao, to sie nie
odstanie. Opusci rece. Wyglada
na bardzo zmeczonego.
Prosze cie, powiedz mi cos o tej jednej. Nagle nie mogem sobie przypomniec jej imienia, wiedziaem jedynie, z e bya dla mnie kims waznym.
Potrzasn
a
gowa, drobne srebrne dzwoneczki na czapce zabrzeczay niechetnie.
25
Zeby
sie czegos o niej dowiedziec, trzeba tam pojechac. Podnis na
mnie wzrok. Jesli kazesz, ja to zrobie, panie.
Wezwij Szczerego poleciem. Wydam mu rozkazy.
Nasi z onierze nie zda
za juz powstrzymac ataku przypomnia mi karze.
Moga tylko ugasic ogien i pomc mieszkancom wynosic z ruin resztki mienia.
Wiec beda to robic westchnaem
ciez ko.
Najpierw pozwl, krlu, z e pomoge ci poozyc sie w poscieli. Zanim sie
nabawisz zapalenia puc. I pozwl podac sobie jedzenie.
Nie, baznie. Czy powinienem sie wygrzewac, gdy ciaa pomordowanych
dzieci stygna w bocie? Przynies mi tunike i buty. A potem idz po Szczerego.
Sadzisz,
ale jeszcze udao mi sie oprzec pokusie. Ledwie dotarem do fotela przy kominku. Udao mi sie usia
sc . Mode lata upyney mi na
obronie granic Krlestwa Szesciu Ksiestw przed agresorami. Czyzby moje z ycie
nagle stao sie zbyt cenne, by je ryzykowac? Teraz, kiedy tak niewiele go zostao,
a i ta reszta naznaczona jest blem? Nie, baznie. Przyprowadz natychmiast mego
syna. Bedzie dla mnie uzywa Mocy, gdyz ja dzis nie mam juz na to siy. Razem
zadecydujemy, co czynic. Idz juz. Idz!
Stopy biegnacego
ku niemu, chcac
dopenic poaczenia,
2. POWRT DO DOMU
Kozia Twierdza jest poozona nad najwspanialszym portem w Krlestwie Szesciu Ksiestw. Dalej na pnoc Rzeka Kozia toczy swe wody do morza, dzwigajac
dobra pochodzace
z ksiestw srdladowych
w morze molach. Zamek, wzniesiony przez najwczesniejszych mieszkancw tych ziem w obronie przed napadami Zawyspiarzy, by
pierwotnie konstrukcja drewniana. W dawnych czasach zaja
go najezdzca imieniem Zdobywca, ktry zosta w forcie po kres swych dni, dajac
poczatek
rodowi
dzisiejszych wadcw. Zastapi
drewniany zamek murami i wiezami z czarnego
kamienia wyrabywanego
***
Snieg
osiada mi na twarzy wilgotnymi pocaunkami, wiatr zgarnia wosy
z czoa. Z jednego koszmaru zapadem w drugi zimowa podrz przez dziki
kraj. Marzem, bo jedyne ciepo docierao do mnie od konskiego grzbietu. Sadza wloka sie ciez ko przez sniezne zaspy. Miaem wrazenie, z e podrz trwa nieskonczenie dugo. Przede mna jecha Pomocnik, chopak stajenny. Odwrci sie
w siodle i cos krzykna.
Sadza sie zatrzymaa, a choc uczynia to agodnie, omal nie spadem, bo nie
przewidziaem postoju. Uchwyciem sie grzywy i tylko dzieki temu zostaem
rego waacha. Dlatego tez Sadza stanea. Za mna Brus siedzia na buanej klaczy
ze swoboda znamionujac
a wysmienitego jezdzca.
Byo mi zimno, drzaem z osabienia. Rozejrzaem sie tepo dookoa, zdziwiony przerwa w podrzy. Gwatowne podmuchy wiatru szarpay moim wilgotnym
paszczem i klaskay nim o boki Sadzy.
Tam! krzykna
nagle Pomocnik, wskazujac
cos przed nami. Obejrza sie
na mnie. Widziaes?
Usiowaem przebic wzrokiem snieg opadajacy
na ksztat gestej koronkowej
firany.
Chyba tak wychrypiaem. Wiatr porwa moje sowa, snieg je zdusi i pokna.
Wydawao mi sie, z e dostrzegam ledwie widoczne swiateka. Byy z te
i nieruchome, w przeciwienstwie do bladobekitnych bednych ognikw, ktre
ciagle
jeszcze od czasu do czasu maciy
mi wzrok.
Czy to Kozia Twierdza?! Pomocnik przekrzykiwa wyjacy
wiatr.
Tak stwierdzi Brus spokojnie. Jego mocny gos brzmia donosnie mimo
wichru. Wiem dokadnie, gdzie jestesmy. Tutaj ksia
ze Szczery trafi dorodna
anie jakies szesc lat temu. Pamietam dobrze, bo kiedy dostaa strzaa, skoczya
do parowu. Cay dzien strawilismy, z eby sie tam dostac po mieso.
Parw, o ktrym mwi, przypomina lekkie pociagni
ecie pedzlem ledwie widoczne przez padajacy
snieg. Ale rozpoznaem to miejsce. Z tej strony wzgrze, tu
charakterystyczna grupa drzew, parw tam, a wiec Kozia Twierdza w tamta strone. Juz niedugo, a ujrzymy fortece wzniesiona na klifie, ponad zatoka i miastem
rozpostartym u jej stp. Po raz pierwszy od wielu dni wiedziaem, gdzie sie znajdujemy. Geste chmury nie pozwalay nam ustalac drogi wedug poozenia gwiazd,
a geboki snieg zmieni uksztatowanie terenu tak bardzo, z e niekiedy nawet Brus
traci rozeznanie. Teraz jednak wiedziaem, z e droga do domu nie bya daleka.
W kazdym razie latem. Zebraem resztki si.
Jestesmy blisko rzekem do Brusa.
Pomocnik ruszy. Jego nieduzy, zgrabny waach wyprysna
dzielnie do przodu, torujac
droge poprzez sniezne zaspy. Traciem
sie
na bok. Przno usiowaem wrcic na siodo. Na szczescie Brus chwyci mnie za
konierz i posadzi prosto.
Jestesmy blisko przytakna.
Dasz rade.
Zdoaem skina
c gowa. W ciagu
ostatniej godziny poprawia mnie w siodle
dopiero drugi raz.
Jeden z lepszych wieczorw pomyslaem gorzko. Wyprostowaem ramiona. Prawie w domu.
Droga bya duga i mozolna. Pogoda nam nie sprzyjaa, a ciagy
wysiek nie
wpyna
dobrze na moje zdrowie. Podrz te pamietaem niczym niedawny sen: dni
trzesienia w siodle, ledwie rozpoznawalne sciezki, noce, gdy lezaem pomiedzy
29
dobrze ludzie
gadaja o ksieciu Wadczym. Przejezdza tedy, wracajac
z ksiez na Ketriken do
Koziej Twierdzy. Jeden z biesiadnikw nazwa ja wielka blada ryba, w sam raz
dla krla nadbrzeza. A inny oznajmi, z e jeden tylko ksia
ze Wadczy pomimo
trudw wyglada,
jak na monarche przystao. Potem pili za jego zdrowie i dugie
z ycie.
a
Sci
mnie chd.
Dwie osady. Syszaes ich nazwy? szepnaem.
z e bedzie cie wita w Koziej Twierdzy z otwartymi ramionami? Nie. Dla niego byoby najlepiej, gdybysmy w ogle
nie wrcili. Starajmy sie wiec nie stanowic zbyt atwego celu. Bedziemy dalej
30
podrzowac ladem.
jednak
tego argumentu. Nie powiedziaem Brusowi o swoim snie.
Ksia
ze Wadczy musiaby byc szalony, z eby raz jeszcze prbowac nas zabic powiedziaem. Kazdy by wiedzia, kto jest morderca.
Nie szalony, Bastardzie, jedynie bezwzgledny. Nigdy nie oczekuj, z e ksia
ze
Wadczy bedzie przestrzega tych samych regu co my, ani nawet z e podobnie
mysli. Jesli dostrzeze okazje, by sie nas pozbyc, na pewno z niej skorzysta. Nie
bedzie sie przejmowa cudzymi podejrzeniami tak dugo, jak dugo nikt nie zdoa
mu nic udowodnic. Ksia
ze Szczery jest nastepca tronu. Nie krlem. Jeszcze nie.
Dopki krl Roztropny z yje i panuje, ksia
ze Wadczy bedzie zabiega o aski ojca,
lecz nie przeszkodzi mu to w morderstwie.
Brus sprowadzi konia ze szlaku, skierowa go na bezdroze, ku szczytowi nie
skalanego z adnym sladem wzgrza, wyznaczajac
prosta droge do Koziej Twierdzy. Pomocnik spojrza na mnie z aosnym wzrokiem, ale obaj posusznie ruszylismy za krlewskim koniuszym. I kazdej nocy, gdy spalismy stoczeni w jednym namiocie, ogrzewajac
sie wzajemnie, zamiast nocowac w wygodnych zkach w przytulnej gospodzie myslaem o ksieciu Wadczym. Z kazdym trudnym krokiem ku szczytowi kolejnego wzgrza, przy kazdym ostroznym zejsciu
myslaem o najmodszym ksieciu. Karbowaem sobie w pamieci kazda dodatkowa godzine dzielac
a mnie od Sikorki. Jedyne momenty, gdy czuem przypyw
si, to chwile marzen, snu na jawie, w ktrym katowaem ksiecia Wadczego bez
litosci. Nie mogem poprzysiac,
z e sie z nim rozprawie. Zemsta bya przywilejem
gw koronowanych. Mogem sobie natomiast przyrzec, z e skoro mi nie miaa
byc dana sodycz odwetu, ksia
ze Wadczy nie bedzie mia satysfakcji. Chciaem
wrcic do Koziej Twierdzy i stana
c przed nim dumnie wyprostowany, a kiedy
padnie na mnie wzrok jego czarnych oczu, nie zadrze . Postanowiem tez sobie, z e
ksia
ze Wadczy nie zobaczy mnie wstrzasanego
drgawkami, szukajacego
oparcia
w najblizszej scianie, czy przecierajacego
31
Jestem Brus, krlewski koniuszy! oznajmi z niedowierzaniem. Jestem koniuszym duzej, niz ty chodzisz po swiecie. Powinienem zapytac, co ty
robisz u bram mojego domu!
Nim podenerwowany modzik zda
zy odpowiedziec, dao sie syszec poruszenie i z kordegardy wybiego kilku zbrojnych.
To Brus! wykrzykna
sierzant, dowdca strazy.
Brus zosta natychmiast otoczony kregiem z onierzy, przekrzykujacych
sie
w serdecznych powitaniach. Pomocnik i ja siedzielismy na znuzonych koniach poza ta cizba. Krzepki sierzant, niejaki Brzeszczot, uciszy wreszcie tumult, gwnie
po to by jego samego byo dobrze sychac.
Nie spodziewalismy sie ciebie przed wiosna rzek donosnie. I powiedziano nam, z e mozesz juz nie byc tym samym czowiekiem, ktry stad
wyjecha.
Ale wygladasz
Kto powiedzia, z e zostaem otruty albo padem ofiara zarazy? zapytaem spokojnie.
Brzeszczot wzdrygna
sie, rzuci niespokojne spojrzenie przez ramie.
Nikt w szczeglnosci. Sam wiesz, jak to jest. Skoro nie wrcies z innymi,
ludzie zaczeli snuc domysy i w niedugim czasie wszyscy mieli juz pewnosc .
Ot, gupie gadanie. Dziwilismy sie, z e nie wrcies, i tyle. Nikt z nas nie wierzy
w te bzdury. Sami rozsiewamy za duzo plotek, z eby dawac im wiare. Dziwio nas
tylko, dlaczego ty, Brus i Pomocnik nie wrciliscie z innymi.
Wreszcie zda sobie sprawe, z e sie powtarza, i ucich zgaszony moim spojrzeniem. Milczaem, az sie zorientowa, iz nie zamierzam wyjasniac jego watpliwo
sci. Potem odsunaem
raportu od
sierzanta i wydajesz mu polecenia z taka swada, jakbys by samym ksieciem Rycerskim? Ledwie wierzyem wasnym uszom. Nawet nie zauwazyes, jak ludzie
prez a sie przed toba na bacznosc , nawet nie wiedziaes, z e odebraes mi dowodzenie.
33
rzeczywiscie nieostroznie. Stary skrytobjca nie bedzie zadowolony ze swego terminatora. Nie watpiem,
Wsta i podja
obchd stajni, a ona ruszya za nim, krecac
caym zadem przy
kazdym machnieciu ogona.
Zamarudziem z tyu, bo ciepo odebrao mi resztki si. Jeden z chopcw stajennych zawrci, zostawi mi lampe i zaraz pospieszy znowu do Brusa. Jeszcze
kilka krokw i otworzyem boks Sadzy. Klacz wesza chetnie, parskajac
z zadowolenia. Ustawiem lampe na pce, potoczyem wzrokiem dokoa. Dom. Wasnie
tutaj by mj dom. Tutaj, a nie w zamkowej komnacie. I nigdzie indziej na swiecie. Boks w stajniach Brusa, bezpieczenstwo pod jego opieka, miedzy zwierzetami, o ktre sie troszczy. Gdybym tak mg cofna
c czas. . . Zagrzebac sie geboko
w somie i naciagn
a
c na gowe konska derke. . .
34
Sadza parsknea znowu, tym razem z nagana. Niosa mnie na grzbiecie tak dugo i taki szmat drogi. Teraz na mnie przysza kolej zadbac o nia. Niestety, kazda
sprzaczka
siodo. Omal je upusciem. Potem bez konca mozoliem sie z ogowiem, jasny metal klamerek tanczy mi przed oczyma. Wreszcie zacisnaem
Powid za nia wzrokiem, ale nic nie Powiedzia. Nala Sadzy swiezej wody do
poida, nasypa owsa do z oba, dorzucajac
hojnie sodkiego siana, w ktrym duzo
jeszcze byo jesiennej zieleni. Zdjaem
i zjemy
u mnie. Aha, i powiedz ktremus chopcu, z eby tam napali w kominku. Pewnie
zimno jak w psiarni.
Pomocnik kiwna
gowa, zajety juz czyszczeniem Sadzy. Klacz dawno wsadzia pysk w owies.
Brus wzia
mnie pod ramie.
Naprzd zarzadzi,
Wszystko. Twoje podejscie do mnie. Kiedy o tym nie myslisz, zachowujesz sie inaczej. Inaczej odnosi sie do mnie Pomocnik. Dwa lata temu by moim
przyjacielem. Razem pracowalismy w stajniach. Nigdy by nie zaproponowa, z e
35
wyszczotkuje za mnie konia. A dzisiaj potraktowa mnie jak chorowitego sabeusza. . . kogos, kogo taka propozycja nie moze zranic. Jakbym sie spodziewa, z e
bedzie mi usugiwa. Wartownicy przy bramie w ogle mnie nie poznali. A ty. . .
P roku czy rok temu zostawibys mnie u siebie i leczy, jak leczysz psy. Gdybym sie skarzy, kazabys mi byc cicho. Teraz odprowadzisz mnie do kuchennych
drzwi i. . .
Przestan lamentowac burkna
Brus. Przestan sie skarzyc i uzalac nad
soba. Gdyby Pomocnik wyglada
tak jak ty teraz, tez bys niejedno dla niego zrobi.
Wszystko sie zmienia doda jakby bezwiednie bo czas nie stoi w miejscu.
Pomocnik nadal jest twoim przyjacielem, ale ty nie jestes tym samym Bastardem, ktry wyjecha z Koziej Twierdzy w porze z niw. Tamten by paziem ksiecia Szczerego, moim chopcem stajennym i wasciwie nikim wiecej. Krlewskim
bekartem, oczywiscie, lecz nikomu prcz mnie nie wydawao sie to szczeglnie
wazne. W Stromym, w Krlestwie Grskim, okazaes sie kims jeszcze. Kazdy to
zauwaza, choc jestes blady jak trup i ledwie sie ruszasz. Ty sie nosisz jak syn
ksiecia Rycerskiego. Widac w twojej postawie bekitna krew i wasnie na to zareagowali wartownicy. A takze Pomocnik. Pchna
ramieniem ciez kie kuchenne
drzwi. I ja tez, Eda miej nas w swojej opiece dokonczy pod nosem.
Jakby chcia zadac kam wasnym sowom, zawlk mnie do z onierskiej jadalni za kuchnia i bezceremonialnie upusci na jedna z dugich aw przy zniszczonym drewnianym stole. Ta izba pachniaa najwspanialej na swiecie. To tutaj kazdy
z onierz ubocony, zasniezony albo podpity mg zawsze przyjsc i znalezc
chwile wytchnienia. Kucharka dbaa, by w kocioku nad ogniem nie zabrako goracego
36
Teraz? O tej porze? Krl Roztropny dawno lezy w poscieli. Nie wpuszcza
mnie do niego.
Pewnie nie, i mozesz miec taka nadzieje, ale musisz sie odmeldowac. Krl
zdecyduje, kiedy zechce z toba rozmawiac. Jesli cie odprawi, bedziesz mg isc do
zka. Chociaz. . . zaoze sie, z e nastepca tronu, ksia
ze Szczery, chetnie wysucha
twojego raportu. Prawdopodobnie natychmiast.
Ty wracasz do stajni?
Oczywiscie. Usmiechna
sie, po wilczemu szczerzac
zeby. Ja jestem
tylko krlewskim koniuszym, Bastardzie. Nie musze sie nikomu odmeldowywac.
I obiecaem Pomocnikowi przyniesc cos do jedzenia.
W milczeniu patrzyem, jak zastawia tace. Dwoma grubymi pajdami chleba
zakry dwie miski pene goracego
o Pomocniku?
Dobry z niego chopak odpar Brus mrukliwie.
To za mao. Zdecydowaes, z e wasnie on zostanie w Krlestwie Grskim
i bedzie z nami wraca do domu, podczas gdy pozostaych odesaes z orszakiem.
Ktos musia sie wszystkim zaja
c. Ty byes. . . ciez ko chory. Ja, prawde
mwiac,
w nie lepszym stanie. Unis don do gowy i dotkna
srebrnego pasma
posrd czarnych wosw, swiadectwa ciosu, ktry go nieomal usmierci.
Jak to sie stao, z e wybraes wasnie jego?
Wasciwie wcale nie wybieraem. To on przyszed do mnie. Dowiedzia sie
jakos, gdzie jestesmy, i przekona Jonki, z eby pozwolia mu sie ze mna zobaczyc.
Ja byem jeszcze cay w bandazach i ledwie widziaem na oczy. Zapytaem, po co
przyszed, a on powiedzia, z e powinienem kogos mianowac swoim zastepca, bo
kiedy jestem chory, a Gruze nie z yje, chopcy stajenni pracuja niedbale.
I to zrobio na tobie wrazenie.
Trafi w dziesiatk
e. Nie zadawa gupich pytan na temat przyczyn mojego
ani twojego stanu, nie docieka, co sie wydarzyo. Mia do mnie sprawe i przyszed
ja zaatwic. Podoba mi sie takie podejscie. Trzeba znac swoje mozliwosci i robic,
co sie umie. Wiec zdaem sie na niego. Dobrze sobie poradzi. Zatrzymaem go,
kiedy inni szykowali sie do domu, bo wiedziaem, z e moge potrzebowac wyreki.
Chciaem tez sam sie przekonac, co jest wart. Czy to tylko ambicja, czy rzeczywiscie prawdziwe zrozumienie, co czowiek jest winien zwierzeciu, jesli sie chce
nazywac jego panem. Czy chcia wadzy, czy dobra swoich podopiecznych.
A teraz co o nim sadzisz?
Jestem coraz starszy. Za jakis czas, kiedy nie poradze juz sobie ze zosliwym ogierem, bedzie w Koziej Twierdzy dobry krlewski koniuszy. Nie zamierzam w najblizszym czasie z egnac sie ze stajniami. Pomocnik ma jeszcze przed
soba sporo nauki. Na razie obaj jestesmy dostatecznie modzi. Ja z eby przekazywac wiedze, on z eby ja chona
c. Tak wasnie powinno byc.
37
Pokiwaem gowa. Kiedys zapewne planowa taka przyszosc dla mnie. Teraz
obaj zdawalismy sobie sprawe, z e to niemozliwe.
Ruszy do wyjscia.
Brus odezwaem sie cicho.
Przystana.
sie gupawo.
Ogromna forteca przesza pod moja nieobecnosc nie lada metamorfoze. Czy to
ksia
ze Szczery zakrzatn
a
sie i nakaza suzbie uporzadkowa
c zamek przed przyjazdem mazonki, czy tez sama Ksiez na Ketriken zarzadzia
sprzatanie?
Ogromnie
byem ciekaw.
Wchodzac
po wielkich schodach, zauwazyem dalsze zmiany. Znikney
wieczne slady sadzy nad swiecznikami. W zaamaniach schodw nie byo odrobiny kurzu. Nie dostrzegem ani jednej pajeczyny. Na kazdym podescie sta kandelabr peen ponacych
38
wnioskw. Wslizgna
sie za drzwi
i przekaza komus wiadomosc , z e Bastard czeka na rozkazy krla. Po chwili otrzyma odpowiedz: wadca zawezwie mnie we wasciwym czasie i cieszy sie, iz wrciem bezpiecznie. Zawrciem cicho od drzwi krlewskich komnat, rozumiejac
ze sw monarchy wiecej, niz gdyby wyszy one z ust innego czowieka. Krl
Roztropny nigdy nie wygasza grzecznosciowych formuek bez znaczenia.
Dalej tym samym korytarzem dotarem do komnat ksiecia Szczerego. Tutaj
takze zostaem rozpoznany, ale kiedy zazadaem,
by wartownik przekaza nastepcy tronu wiadomosc o moim powrocie oraz informacje, z e chciabym mu zdac raport z podrzy, usyszaem w odpowiedzi, iz nastepca tronu nie przebywa w swoich komnatach.
Znajde go w wiezy? zapytaem, dziwiac
sie, czego by tam mia wypatrywac o tej porze roku. Zimowe sztormy chroniy nasze wybrzeza przed najezdzcami przynajmniej przez kilka miesiecy w roku.
Powolny usmiech rozla sie na twarzy wartownika. Ujrzawszy moje zdziwienie, z onierz nie kry wesoosci; w koncu rozesmia sie od ucha do ucha.
Ksiecia Szczerego nie ma w tych komnatach powtrzy. Dopilnuje,
z eby otrzyma twoja wiadomosc rano, jak tylko sie zbudzi dorzuci.
Jeszcze przez jaka
s chwile staem osupiay. Wreszcie sie odwrciem i wolno
odszedem. Byem szczerze zdumiony. Oto poznaem nastepny skutek obecnosci
w twierdzy pani na zamku.
Pokonaem jeszcze dwa ciagi
schodw, nim znalazem sie we wasnej komnacie. Czuc w niej byo stechlizna, na zimnym i pokrytym kurzem palenisku przno
by szukac choc iskry. Ani sladu kobiecej reki. Komnata bya naga i bezbarwna
jak wiezienna cela. Jednak ciagle
cieplejsza niz namiot rozbity na sniegu, a piernat tak miekki i ciepy jak w moich wspomnieniach. Pozbyem sie brudnych ubran
podrznych w drodze do zka. Rzuciem sie w posciel i natychmiast zasnaem.
3. ODNAWIANIE WIEZI
ze skry jakiegos cetkowanego zwierzecia. Inkaust, ktrym nakreslono litery, uzyskano z matwy
oraz
z korzen lesnych dzwonkw. Znis on prbe czasu zupenie dobrze, o wiele lepiej niz kolorowe tusze barwiace
ilustracje i ozdobniki wsrd tekstu. Te bowiem
nie tylko wyblaky i wykruszyy sie, lecz co gorsza przyciagn
ey jakies szkodniki,
ktre nadzary, a takze usztywniy pergamin, przez co zwj sta sie miejscami tak
kruchy, z e nie sposb go rozwina
c bez uszczerbku.
Nieszczesliwym zbiegiem okolicznosci najwieksze szkody zostay poczynione
w srodkowej czesci pergaminu, traktujacej
gwnie o badaniach prowadzonych
przez krla Madrego
nadzieja odnalezienia wskazwki. Nie wiemy nic o tym pierwszym spotkaniu. Nie mamy tez z adnego wyobrazenia, jak monarcha skoni Najstarszych, by zostali jego
sprzymierzencami. Wiele obfitujacych
w metafory piesni opowiada, jak to Najstarsi pojawili sie na podobienstwo sztormu, niczym fale przypywu, zociste wcielenie zemsty albo gniew wykuty z kamienia i odegnali najezdzcw od
naszych wybrzezy. Legendy prawia takze, iz przyrzekli oni krlowi Madremu
powstac w obronie Krlestwa Szesciu Ksiestw ponownie, jesli tylko okaze sie to potrzebne. Wielu usiowao rozwikac niejasnosci dawnych zapisw i rznorodnosc
podan tyczacych
sie tego przymierza jest na to dowodem. Nieszczesciem rzeczowe sprawozdanie z tych wypadkw, sporzadzone
***
a
miekka koszule, ktra niegdys miaa dla mnie za dugie rekawy. Teraz ledwie
siegay nadgarstkw. Wozyem pikowane zielone spodnie otrzymane w Krlestwie Grskim i wysokie buty. Nie miaem watpliwo
podtrzymujacych
nagie, lecz wdziecznie uozone gaezie drzew, suszony oset i tymotke. Zmiany byy drobne, lecz nie do przeoczenia.
Znalazem sie w jednej ze starszych czesci zamku i wspiaem
po zakurzonych
stopniach na wieze wartownicza ksiecia Szczerego. Roztacza sie z niej szeroki
widok na wybrzeze. Z tego wysokiego okna nastepca tronu minionego lata zwodzi wraze okrety faszywymi pozorami. Stad
siega Moca, ktra trzymaa wroga
na dystans albo przynajmniej ostrzegaa nas przed jego przybyciem. Saba to bya obrona. Ksia
ze Szczery powinien by miec do dyspozycji krag
Mocy zozony
z poddanych wycwiczonych w uzywaniu magii. Ja, choc pynea we mnie krlewska krew, nigdy nie zdoaem sie nauczyc panowania nad przypadkowymi przejawami Mocy. Konsyliarz, nasz ostatni mistrz Mocy, umar pozostawiajac
zaledwie
garstke wyuczonych utalentowanych. Nie mia go kto zastapi
c, a jego adeptom
brakowao prawdziwej wiezi z ksieciem Szczerym. Totez nastepca tronu samotnie uzywa Mocy przeciwko wrogowi. Utraci wiele wasnej energii, postarza sie
przed czasem. Baem sie, z e wpadnie w zaklety krag
naogu, jak wielu innych,
zbyt czesto korzystajacych
tu jak w kominie.
Usuchaem i czekaem, drzac
z zimna. Wiatr przynis zapach morza.
Nie spodziewaem sie ciebie tutaj zastac, ksia
ze Szczery powiedziaem.
Doprawdy? Nie odrywa spojrzenia od fal. Po co wiec przyszedes?
W jego gosie znac byo rozbawienie.
Rzeczywiscie.
Wasciwie nie wiem. . . Miaem isc do miasta. . . Nie potrafiem sobie
przypomniec, dlaczego wszedem na wieze .
Sprowadziem cie, uzywajac
Mocy rzek po prostu.
Staem w milczeniu i intensywnie myslaem.
Nic nie czuem.
Nie chciaem, z ebys czu. Juz kiedys ci o tym mwiem. Moc moze byc
szeptem w uchu. Nie musi krzyczec az do blu. Odwrci sie ku mnie.
Kiedy wzrok przywyk mi do swiata, serce podskoczyo z radosci na widok
zmian, jakie zaszy w moim ksieciu. Gdy pora z niw opuszczaem Kozia Twierdze,
nastepca tronu by wasnym marnym cieniem: przytoczony ciez arem obowiaz
42
w morze i nieomal
dostrzegam szkaratne okrety. Wiem, z e musza sie pojawic. Wtedy widze takz e okrety, ktre wyslemy im na spotkanie. Usmiechna
sie. Tej wiosny
najezdzcy nie znajda w nas bezbronnej ofiary. A nastepnej zimy pokaze im, co
znaczy zostac napadnietym. Ciska sowami z dzika pasja, ktra byaby dla
mnie przerazajaca,
gdybym jej nie podziela. Poczuem, z e wargi rozciagaj
a mi
sie w lustrzanym odbiciu jego usmiechu. Nasze oczy sie spotkay. Wwczas spojrzenie ksiecia ulego odmianie.
Mizernie wygladasz
oznajmi. Rwnie z le jak twoje ubranie. Chodzmy w jakies cieplejsze miejsce, poszukamy grzanego wina i czegos do jedzenia.
Jadem juz odrzekem. A czuje sie zupenie dobrze.
Nie bad
z taki nastroszony. I nie prbuj mnie okamywac. Droga na wieze
bya dla ciebie nie lada wyzwaniem, a teraz drzysz cay.
Uzywasz Mocy, ksia
ze Szczery! powiedziaem oskarzycielsko, a on tylko kiwna
gowa.
Od kilku dni wiedziaem, z e przybywasz. Kilkakrotnie prbowaem nawia
zac z toba kontakt, niestety byes slepy i guchy. Obawiaem sie o ciebie, gdy
zjechaliscie z drogi, ale Brus postapi
susznie. Dobrze sie toba opiekowa. Nie
chodzi mi tylko o to, z e dowiz cie bezpiecznie do domu, ale o wszystko, co
uczyni w Stromym. Nie wiem, jak mam go wynagrodzic. Powinien to byc jakis
subtelny gest. Biorac
pod uwage, kto jest zamieszany w caa sprawe, nie wchodzi
w gre publiczna pochwaa. Mozesz mi cos podpowiedziec?
Nie przyjmie niczego poza twoim podziekowaniem, ksia
ze Szczery. Ob
raziby sie, gdybys choc pomysla, z e pragnie czegos wiecej. Zaden podarunek
nie bedzie wart jego czynw. Chociaz. . . mozna by mu pozwolic wybrac jakiegos
43
urodziwego dwulatka, bo jego kon sie starzeje. Taki gest bedzie dla niego zrozumiay. Rozwazyem te mysl dokadniej. Tak, mozesz w ten sposb Brusa
nagrodzic, ksia
ze .
Naprawde moge? zapyta nastepca tronu z dziwnym wyrazem twarzy.
Gos mu drza z rozbawienia.
Nagle zdumiaa mnie wasna smiaosc .
Zapomniaem sie przyznaem ze wstydem. Zechciej mi wybaczyc.
Usmiechna
sie szeroko, poklepa mnie po ramieniu.
Przeciez pytaem, nieprawdaz? Przez moment przysiagbym,
z e instruuje
mnie Rycerski, a nie mj mody bratanek. Podrz do Stromego bardzo cie odmienia, chopcze. Chodz. Naprawde przyda nam sie troche ciepa i szklaneczka
pokrzepiajacego
a miasto ciagn
eo jak
magnes. Cz, ksia
ze Szczery by nastepca tronu. Moim panem. Pochyliem gowe,
poddaem sie jego woli.
Poda
zyem za nim w d po kreconych schodach, rozmawiajac
o rzeczach bez
na dwch mniejszych
stolikach i na krzesach wyda mi sie znajomy. Po chwili rozpoznaem przedmioty
bedace
wasnoscia ksiecia, rozrzucone zazwyczaj w jego sypialni.
Nastepca tronu, rozpaliwszy ogien, usmiechna
sie troche smutno, wymownie
unis brwi.
Moja z ona nie ma cierpliwosci do baaganu. Jak mozesz posrd takiego nieporzadku
komnacie w ogle nie potrafie pracowac. Poza tym zyskaem miejsce do spokojnej rozmowy, gdzie nie kazdy potrafi mnie znalezc .
44
skinieniem gowy, a on nie dosc , z e nie wydawa sie zaskoczony na mj widok, to jeszcze doda do zamwienia ksiecia pewien
rodzaj korzennego chleba, przeze mnie ulubiony. Chwile kreci sie po komnacie,
udajac
z e sprzata:
podnis kilka ksia
zek i zwojw, zwolni dla mnie krzeso, a potem znikna.
Ksia
ze Szczery by do niego tak przyzwyczajony, z e prawie go nie
zauwaza. Dopiero przed samym wyjsciem suzacego
z wydarzen, w ktrych
uczestniczyem, a potem dodaem wasne domysy. Do tego czasu Powab zjawi
sie ponownie, przynoszac
drugi posiek. W czasie jedzenia wrcilismy do rozmowy o okretach wojennych. Ksia
ze nie ukrywa entuzjazmu.
Budowe nadzoruje Szczupak. Skarzy sie, z e jest juz stary. Na zimnie
ledwie moge sie ruszac. Zima szkutnictwo juz nie dla mnie takie sowa mi
przesa. Zatrudniem wiec do pracy terminatorw, a po niego sam pojechaem do
Wysokich Dow. Nie mg mi odmwic. Kiedy tu dotarlismy, zaprowadziem go
do portu i pokazaem ogrzewany hangar, zdolny pomiescic okret wojenny. Zbudowany specjalnie dla niego, z eby nie cierpia na zimnie. Jednak nie to go przekonao. Zobaczy te biae deby od Ketriken. Tylko rzuci na nie okiem, a juz sie
nie mg doczekac, z eby chwycic strug w don. To wspaniae, sprez yste drewno.
Juz konczymy ciecie na deski. Beda piekne statki, smuke jak abedzie i zwrotne
jak morskie wez e. Ksia
ze tryska zapaem. Ja takze miaem juz przed oczyma
wznoszace
sie nad falami wiosa, wzdete wiatrem z agle.
Odstawilismy na bok zastawe z resztkami posiku i ksia
ze zacza
mnie wypytywac o wypadki w Stromym. Zmusza mnie do rozwazania kolejnych zdarzen
z kazdej mozliwej perspektywy. Nim skonczy, caa intryga odzya w mojej pamieci i znw zawrzaem gniewem.
Nastepca tronu nie by slepy. Siegna
po kolejne polano, rzuci je w ogien,
wzniecajac
snop iskier.
Chcesz o cos zapytac zauwazy. Pytaj. Splt donie i czeka
w milczeniu.
Prbowaem mwic spokojnie, powsciagn
a
c emocje.
45
Ksia
ze Szczery, twj brat jest winien zbrodni najwyzszej zdrady. Zaaranz owa zabjstwo brata twojej mazonki, ksiecia Ruriska. Zawiaza
intryge, ktra
w razie powodzenia zaowocowaaby twoja smiercia. Postawi sobie za cel przejecie naleznej ci korony i poslubienie twojej narzeczonej. Przy tym wszystkim nie
ma juz wiekszego znaczenia, z e dwukrotnie prbowa zamordowac mnie. I Brusa.
Nabraem geboko tchu, uspokoiem szalencze bicie serca.
gniewu.
Przerazia mnie moc tego uczucia, bo az dotad
w ogle odmawiaem sobie do
niego prawa. Kilka miesiecy temu, gdy dobywaem ostatka si, by w ogle przez yc, nie mogem tracic energii na gniew. Nie umarem, zwyciez yem trucizne,
jaka uraczy mnie ksia
ze Wadczy. Potem przyszed dugi czas rekonwalescencji. Dusiem w sobie z adz
e mordu. Nawet Brusa nie mogem wtajemniczyc we
wszystko, gdyz ksia
ze Szczery z yczy sobie zachowania mozliwie najwiekszej
dyskrecji. A teraz w obliczu mojego ksiecia drzaem od tumionej wsciekosci.
Twarz wykrzywiay mi skurcze. Z trudem odzyskaem panowanie nad soba.
Nastepca tronu siedzia nieruchomo przy drugim koncu stou, patrzy na mnie
ciemnymi oczyma.
Ksia
ze Wadczy na to wasnie liczy odezwaem sie spokojniej.
Opusciem wzrok na blat, przesunaem
Uwazasz, z e powinienem go ukarac. Mgbym. Nie musze niczego udowadniac, z eby mu uprzykrzyc z ycie. Mgbym go pod jakims pretekstem wysac
jako emisariusza nad Zatoke Zimna i kazac tam z yc, w fatalnych warunkach, daleko od dworu. Mgbym go zesac na banicje. Mgbym zatrzymac na dworze,
ale tak obcia
zyc obowiazkami,
Krl Roztropny przemysla moja sugestie. Poniewaz ja bede zajety obrona naszej ziemi
przed szkaratnymi okretami, na Wadczego spadnie obowiazek
pomnozenia zasobw skarbca. Bedzie tez musia sprostac problemom wewnetrznym. Oczywiscie
skorzysta z pomocy szlachty. Powinien sie uporac z ich wiecznymi sprzeczkami,
utarczkami i niesnaskami.
Czy ksia
ze Wadczy jest zadowolony z takiego obrotu spraw?
Nastepca tronu pozwoli sobie na lekki usmiech.
Nie moze przyznac, z e nie. Przeciez z yczy sobie podtrzymac wizerunek
modego ksiecia wprawiajacego
sie w rzadzeniu
krajem. Unis kielich i popatrzy przez trunek na pomienie. Kiedy przyjdziesz jutro. . .
Jutro musze miec dla siebie.
47
Ksia
ze odstawi kielich, wbi we mnie wzrok.
Musisz? zapyta dziwnym tonem.
Podniosem na niego oczy. Przeknaem
sline. Wstaem.
Ksia
ze mj i panie zaczaem
w ciagu
jutrzejszego dnia, abym
mg. . . uporzadkowa
c wasne sprawy.
Przetrzyma mnie w tej postawie.
Usiad
z, Bastardzie odezwa sie w koncu. To byo maostkowe z mojej strony. Rozmyslanie o Wadczym doprowadza mnie do takiego stanu umysu.
Oczywiscie, mozesz miec wolny dzien, chopcze. Jesli cie ktos zapyta, otrzymaes ode mnie rozkazy i wasnie je wykonujesz. Czy moge wiedziec, co to za pilne
sprawy?
Zapatrzyem sie w pezajace
pomienie.
Bliska mi osoba mieszkaa w Wodnej Osadzie. Musze sie dowiedziec. . .
Biedny Bastardzie! Tyle wspczucia zabrzmiao w gosie nastepcy tronu, z e ledwie je zniosem.
Nagle osabem ze znuzenia. Szczescie, z e usiadem. Rece zaczey mi sie
trza
sc . Schowaem je pod stoem i zacisnaem
gowa, nagle z aosnie pewien, jakie wiesci tam otrzymam. Zrobio mi sie niedobrze. Przeszed mnie nastepny silny dreszcz. Prbowaem oddychac powoli, uspokoic sie, odsuna
c nadchodzacy
atak. Nie mogem
zniesc mysli, bym sie mia w podobny sposb okryc wstydem przed ksieciem
Szczerym.
Ja powinienem sie wstydzic. Zapomniaem o twojej chorobie.
Podnis sie, odstawi kielich. Cierpisz za mnie, bo suzyes mi wiernie.
Przeraza mnie twj stan.
Zmusiem sie, by odpowiedziec na jego spojrzenie. Wiedzia o wszystkim, co
prbowaem przed nim zataic. Wiedzia i dreczyo go poczucie winy.
Nie zawsze jest tak z le skamaem.
Usmiechna
sie, ale jego oczy nie zmieniy wyrazu.
Jestes wysmienitym kamca, Bastardzie. Okazaes sie pojetnym uczniem.
Nie mozesz jednak wprowadzic w bad
mnie, bo za czesto z toba przebywaem.
Dotykaem cie Moca nie tylko w ostatnich dniach podrzy ze Stromego, lecz przez
cay czas choroby. Jesli ktos inny mwi ci, z e wie, jak sie czujesz, mozesz to
odbierac jako zwrot grzecznosciowy. Kiedy syszysz to z moich ust, przyjmij jako
rzetelna prawde. Wiem tez, z e jestes w pewnym stopniu podobny do Brusa. Nie
bede ci proponowa z rebaka na wasnosc . Proponuje ci teraz moje ramie, jesli
zechcesz sie na nim wesprzec w drodze do komnaty.
48
oczywiscie, jakim zaszczyci mnie honorem, ale zrozumiaem takze, jak wyraznie widzia moja sabosc . Chciaem byc sam. Chciaem sie ukryc.
Pokiwa gowa. Rozumia.
Bardzo z auje, z e nie potrafisz posugiwac sie Moca. Oddabym ci swoja
sie; sam zbyt czesto czerpaem od ciebie.
Nie mgbym. . . mruknaem,
sie, czy ksiez na Cierpliwa nie jest przypadkiem chora. A moze spado na nia jakies inne nieszczescie?
Jesli nawet cos sie takiego zdarzyo, nie zmienio w niczym jej nawykw.
Komnata wygladaa
je z niesfornych ciemnych
lokw. Ksiez na wziea listki z mojej doni bardzo ostroznie, jakby byy czyms
ogromnie waznym, i umiescia na szczycie stosu tabliczek.
Zona
mojego ojca, dowiedziawszy sie, z e przed slubem spodzi on dziecko
z inna kobieta, przesza duga droge od wstretu na sam mj widok az po terazniejsze prby uczynienia ze mnie czowieka doskonaego pod kazdym wzgledem.
Czasami trudniej mi byo zniesc jej dobre checi niz miniona odraze.
Nie przyszo ci do gowy, z e czekaja tu na ciebie obowiazki
dworskie?
pytaa dalej. Obowiazki
znacznie wazniejsze niz waesanie sie po swiecie
w towarzystwie koniuszego.
Wybacz mi, pani. Doswiadczenie nauczyo mnie nigdy nie dyskutowac z ksiez na Cierpliwa. Jej ekscentryczny sposb bycia olsni niegdys ksiecia
Rycerskiego, mnie natomiast doprowadza niekiedy do szau. Dzisiaj czuem sie
przytoczony. Duzszy czas chorowaem. Zanim doszedem do zdrowia, pogoda ulega zmianie i przez to wyduzy sie czas podrzy powrotnej. Przykro mi, z e
nie uczestniczyem w ceremonii zaslubin.
Czy to jedyny powd twojego spznienia? zapytaa szorstko. Wietrzya
jakis straszny podstep.
Tak, pani odparem z powaga. Wiedz, z e myslaem o tobie. Przywiozem cos specjalnie dla ciebie. Jutro przyniose, bo zostawiem bagaze w stajni.
Co mi przywiozes? zapytaa z dzieciecym zaciekawieniem.
Wziaem
znalezc sie
w zku.
To rodzaj zielnika, pani. Niezbyt obszerny, bo jest to rzecz ogromnie delikatna i baem sie, z e nie przetrwa podrzy. Chyurdzi nie uzywaja do nauki tabliczek ani zwojw, jak my to czynimy. Ich zielnik to drewniana szkatuka. W srodku
znajduja sie malenkie woskowe modele zi, dla uatwienia nauki odpowiednio
pomalowane i nasaczone
wasciwym zapachem. Opisy sa wprawdzie po chyurdansku, ale mam nadzieje, z e i tak upominek ci sie spodoba, pani.
O, na pewno! przyznaa z byszczacymi
Lamwka. Wyglada,
Jestes zmeczony,
a w dodatku niezdrw. Przyjdz do mnie, jak odpoczniesz. Chce z toba omwic
wazna sprawe, ale moge troche zaczekac. Teraz juz idz, chopcze. Idz do zka.
Wstaem, wdzieczny za zwolnienie, i wykonaem ostrozny ukon. Lamwka,
wyraznie zaniepokojona, odprowadzia mnie do drzwi, a potem od progu patrzya
za mna zatroskana. Nie zwracaem uwagi na falujace
mury ani na wzburzona podoge. Zatrzymaem sie u szczytu schodw, skinaem
przez palce. Granatowa spdnica utkana z mocnej przedzy. Strj suzby. Dziewczyna bez
watpienia
sadz
ac,
z e tu mnie zostawi.
Kwatery suzby sa wyzej.
Moja sypialnia jest tutaj. Trzecie drzwi. Zechciej mi pomc.
Na duga chwile zapada cisza.
To komnata bekarta. Sowa pady niczym zimne wyzwanie. Nie wzdrygnaem
sie na dzwiek tego wyrazu jak niegdys. Nawet nie podniosem gowy.
Tak. Mozesz odejsc odprawiem ja chodno.
Ona jednak przysunea sie blizej. Odgarnea mi wosy z czoa, wziea mnie
pod brode stanelismy twarza w twarz.
Nowy! syknea wsciekle. Powinnam cie zabic na miejscu.
53
Zyjesz!
wykrzyknaem.
sie ojcem.
Ach tak. Rozumiem. Nie jestes pijany. Mwia z odraza i niedowierzaniem. Nie jestes tez goncem skryby. Ani chopcem stajennym. Czesto kamiesz.
Nie kamaem zaprotestowaem sabo, zmieszany jej gniewnym tonem.
Zaowaem,
z e nie moge spojrzec jej prosto w oczy. Nie powiedziaem ci caej
prawdy. . . to zbyt skomplikowane. Sikorko, tak sie ciesze, z e nic ci sie nie stao.
I z e jestes w zamku! Miaem cie szukac. . . Nadal pomagaa mi utrzymac sie
na nogach. Nie jestem pijany. Naprawde. Skamaem, bo krepowaem sie
przyznac, jak bardzo jestem saby.
Wiec jednak zegaes. Oskarzenie smagneo jak bezlitosny bicz.
Kamstwo powinno byc dla ciebie bardziej krepujace
niz ciez ka choroba, Nowy.
A moze ksia
ze cemu synowi wypada gac?
Odstapia
ode mnie, zatoczyem sie na sciane. Prbowaem zebrac rozproszone mysli, a jednoczesnie ustac w pionie.
Nie jestem ksia
ze cym synem stwierdziem w koncu lecz bekartem.
Rznica to ogromna. Nigdy ci nie mwiem, kim jestem. Po prostu, bedac
z toba,
zawsze czuem sie Nowym. Cae z ycie teskniem za przyjacimi, ktrzy patrzac
Sniem
o tobie odezwaem sie po chwili Tam, w grach.
54
Ciagle
milczaa. Poczuem niewielki przypyw odwagi.
Snio
mi sie, z e byas w Wodnej Osadzie. W noc najazdu. Mwiem
z wielkim trudem, ledwo poruszaem wargami. Widziaem ogien i najezdzcw ze szkaratnych okretw. W moim snie bronias dwojga dzieci. Wydawao mi
sie, z e sa twoje. Sowa odbijay sie od jej milczenia niczym od grubej sciany.
Prawdopodobnie miaa mnie za ostatniego gupca. I dlaczego, och, dlaczego ze
wszystkich ludzi na swiecie wasnie Sikorka widziaa mnie w tym pozaowania
godnym stanie? Cisza sie przeduzaa. Jestes w zamku. Nic ci nie grozi. Ciesze sie, z e jestes bezpieczna. Skrzeczaem okropnie. Powiedz mi, co tutaj
robisz?
Co ja tutaj robie? Mwia tonem rwnie pozbawionym ciepa jak mj.
Zimnym od gniewu, ale tez chyba troche od strachu. Przyszam szukac przyjaciela. Przerwaa, jakby jej cos utkwio w gardle, i podjea tonem nienaturalnie
spokojnym, prawie ugrzecznionym. Widzisz, mj ojciec zmar i zostawi mnie
w dugach. Wierzyciele przejeli sklep. Pojechaam do Wodnej Osady, do krewnych, by pomc im przy zbiorach i zarobic na poczatek
nowego z ycia. Nie mam
pojecia, jak sie tego dowiedziaes. Troche zarobiam, a kuzyn obieca pozyczyc mi
reszte. Zbiory byy dobre. Miaam juz wracac do Koziej Twierdzy, kiedy Wodna
Osada zostaa napadnieta. Byam tam. . .
Glos jej sie zaama. Wspominaem razem z nia. Okrety, ogien, rozesmiana
kobieta z mieczem w doni. Podniosem wzrok i omal zdoaem dojrzec twarz
Sikorki. Nie mogem wydusic z siebie sowa. Ona patrzya gdzies w dal nad moja
gowa.
Kuzynostwo stracili wszystko. Nie mogam juz liczyc na pieniadze.
Nie
zapacili mi za prace, nawet nie prosiam. Wrciam do Koziej Twierdzy z poczatkiem
zimy. Nie miaam grosza przy duszy ani dachu nad gowa. Pomyslaam
sobie, z e Nowy zawsze by moim przyjacielem. Do kogo miaam sie zwrcic o pomoc, jesli nie do przyjaciela? Przyszam wiec do zamku i zaczeam szukac chopca usugujacego
Zaowaa,
z e tylko tyle moze dla mnie zrobic, po tym jak okryes mnie wstydem.
Nie wiedziaes? Uniosa brode. Znaem ten gest. Szesc lat temu zaraz
za nim poszedby cios w z oadek.
Zawsze zda
zaem sie uchylic. Tym razem odezwaa sie jeszcze spokojniej: Prawdopodobnie powinnam bya sie spodziewac,
z e to powiesz. Tak jest najatwiej.
Teraz ja staem sie nieprzyjemny.
To ty mnie zostawias bez sowa pozegnania. Odeszas z Nefrytem, tym
marynarzem. Myslisz, z e o nim nie wiem? Byem tam Sikorko. Widziaem, jak
bierzesz go pod ramie i odeszliscie gdzies razem. Dlaczego nie przyszas do mnie,
dlaczego jego wybraas?
Chyba nie odebraa moich pretensji i z alu, bo zaczea tumaczyc jak dziecku:
Kiedys mogam marzyc. Nie miaam pojecia o dugach, o ktrych mj ojciec zapomina natychmiast po zaciagni
eciu. Wierzyciele przyszli dopiero po jego
smierci. Straciam wszystko. Czy miaam do ciebie przyjsc jak z ebraczka? Myslaam, z e ci na mnie zalezy. Wierzyam, z e chcesz. . . Och, na Ela! Dlaczego musze
ci to mwic?! Wiedziaem, z e policzki jej pona, a oczy byszcza. Myslaam, z e naprawde chcesz sie ze mna ozenic, z e chcesz uozyc sobie ze mna z ycie.
Chciaam cos od siebie wniesc , nie chciaam isc za ma
z bez grosza przy duszy
i bez z adnych widokw na przyszosc . Wyobrazaam nas sobie w maym sklepiku. Ja miaam zarabiac na z ycie sprzedajac
swiece, zioa i mid, a ty biegoscia
skryby. . . Tylko dlatego poszam do kuzyna i poprosiam o pozyczke. Nie mia
zaoszczedzonych pieniedzy, ale zabra mnie do Wodnej Osady, z ebym moga tam
pracowac dla jego starszego brata, Krzemienia. Koniec historii juz znasz. Wrciam tutaj na kutrze rybackim, pacac
za podrz czyszczeniem i zasalaniem ryb.
Przekneam dume i przyszam do zamku, a tutaj dowiedziaam sie, jaka byam
naiwna. Jak przede mna udawaes i jak mnie oszukiwaes. Rzeczywiscie jestes
bekartem, Nowy. Jestes bekartem.
Usyszaem cos dziwnego. Dopiero po duzszej chwili pojaem,
z e to szloch.
Sikorka pakaa. Jej oddech przerywao bezgosne kanie. Baem sie do niej wstac,
bo przewrcibym sie po pierwszym kroku.
No i co w koncu z tym Nefrytem? powtrzyem z prawdziwie pijackim
uporem. Dlaczego tak atwo byo ci pjsc do niego? Dlaczego nie przyszas
najpierw do mnie?
Powiedziaam ci przeciez! To mj kuzyn, ty gupcze! Jej gniew odpyna
pijany, a cuchniesz winem i ledwie sie trzymasz na nogach. I caa ta gupia historia: snio mi sie, z e byas w Wodnej Osadzie. . . Kazdy w miescie wie, z e tam
byam. Pewnie usyszaes o wszystkim dzis wieczr w jakiejs tawernie.
Nie, Sikorko. Musisz mi uwierzyc. Zacisnaem
donie na pledach.
Odwrcia sie do mnie plecami.
Nie. Nie musze! Nie musze juz nigdy nikomu wierzyc. Przerwaa, rozwazaa cos przez chwile. Wiesz, nigdy w z yciu nie zapomne pewnej sceny.
Kiedys dawno temu, gdy byam maa dziewczynka. . . jeszcze zanim sie spotka eta Ralismy. . . Gos miaa pusty, ale spokojny. W czasie wiosennego Swi
dosci, pamietam, poprosiam ojca o kilka miedziakw na wrzby. Uderzy mnie
i powiedzia, z e nie bedzie wyrzuca pieniedzy w boto, a potem zamkna
mnie
w sklepie i poszed pic. Juz wtedy umiaam sie wydostac z zamkniecia. Poszam
do namiotu wrzw, chciaam na nich przynajmniej popatrzec. Jeden, bardzo stary, przepowiada los z krysztau. Wiesz, o czym mwie: trzeba trzymac kryszta
przed pomieniem swiecy i czytac przyszosc z kolorw padajacych
na twarz.
Ucicha.
Wiem.
Znaem te magie Skraju. Widywaem taniec kolorowych swiate na twarzy
o zamknietych powiekach. Teraz chciabym tylko wyraznie zobaczyc Sikorke.
Och, gdybym mg spojrzec jej prosto w oczy, podejsc , sprbowac ja obja
c. Uwaz aa mnie za pijanego, a ja wiedziaem, z e kazdy smielszy ruch grozi mi upadkiem. Nie chciaem sie ponownie okryc przed nia wstydem.
Wiele dziewczat
i kobiet kupowao sobie wrzbe. Ja nie miaam zamanego grosza, wiec tylko sie przygladaam.
z e jestem wstydliwa.
Rozpakaam sie, bo przeciez nie miaam pieniedzy. Wtedy Fala, z ona jednego
z rybakw, rozesmiaa sie i powiedziaa, z e nie musze pacic, by poznac przyszosc . Kazdy potrafi przepowiedziec mj los. Jestem crka pijaka, wyjde za pijaka i zostane matka pijakw. Wszyscy sie smiali wyszeptaa. Nawet ten stary
czarownik.
Biedna Sikorko szepnaem.
57
Wstrzasn
a
mna dreszcz zapowiadajacy
nadejscie ataku. Nie chciaem jej stracic. Podniosem sie i uczyniem dwa niepewne kroki, nim ziemia zadrzaa pode
mna i opadem na kolana. Zostaem tak jakis czas, z gowa zwieszona miedzy ramionami. Na pewno nie zrobibym na Sikorce dobrego wrazenia, gdybym sie za
nia poczoga. Prawdopodobnie by mnie kopnea. Jeslibym ja w ogle odnalaz.
Popezem z powrotem do zka, wdrapaem na nie z trudem. Nie rozbieraem sie,
tylko naciagn
aem
Lezaem i rozpamietywaem,
jak gupi byem poprzedniego lata. Sadziem,
4. DYLEMATY
Mam podstawy przypuszczac, iz kazda ludzka istota jest obdarzona przynajmniej sladowymi zdolnosciami korzystania z Mocy lub Rozumienia. Widywaem,
jak matka wstaje raptownie od pracy, by wyjsc do sasiedniej
na jednym statku. Dziaali wsplnie, choc bez jednego sowa; rozumieli sie niczym
krag
Mocy, upodabniajac
statek do istoty, ktrej sia z yciowa jest caa zaoga. Bywaja tez osoby czujace
pokrewienstwo z pewnymi zwierzetami. Wyrazaja to przez
wybr swego herbu lub imion nadawanych dzieciom. Magia zwana Rozumieniem
otwiera wrazliwosc na takie pokrewienstwo, pozwala lepiej pojmowac swiat zwierzat.
Wedle podan, ludzie uzywajacy
Rozumienia zazwyczaj nawiazuj
a bliska wiez
z jednym zwierzeciem. Syszaem takze, iz zaczynaja sie potem zachowywac jak
ono, a w koncu przyjmuja jego postac. Wierze jednak, z e te opowiesci zostay
stworzone, by odstraszyc dzieci od zwierzecej magii.
***
Obudziem sie po poudniu. Kominek by pusty i zimny. Oblepiao mnie przepocone ubranie. Powlokem sie do kuchni, zjadem cos i poszedem do azni.
Trzeso mna tak, z e zrezygnowaem z kapieli
Bardzo to
byo nieprzyjemne uczucie, ale wreszcie zdoaem znowu zasna
c.
Nastepnym razem obudziem sie wczesnym wieczorem. Na kominku pona
ogien, obok przygotowano schludnie uozone drwa. Przy zku naszykowano stolik przykryty haftowanym obrusem obrebionym koronka, a na nim uozono na
tacy chleb, ser i plastry zimnej pieczeni. Solidny dzbanek z zioami czeka na zalanie gorac
a woda z kocioka parujacego
59
przyszykowano wanne i mydo. W nogach mojego zka lezaa czysta nocna koszula. Bya zupenie nowa i na dodatek chyba odpowiednia rozmiarem.
Ktokolwiek zrobi to wszystko, zaskarbi sobie moja bezgraniczna wdziecznosc . Jakos wydostaem sie z zka i uwazajac
na kazdy ruch wziaem
kapiel.
miejsca nienaturalnej lekkosci. Posiliem sie chlebem i serem. W herbacie wyczuem kozek lekarski; czyzby
zmiany w mojej komnacie byy dzieem Ciernia? Czy aby nie on prbowa mnie
obudzic? Nie, Ciern pojawia sie zawsze noca.
Wasnie naciagaem
s. Dzieki temu
obowiazek
zagladania
s i najades.
Nadal wygladasz
Sniem
o tobie. Tam, w grach.
Obrzuci mnie spojrzeniem penym powatpiewania.
Naprawde? Wzruszajace.
Ja nie moge powiedziec, z ebym sni o tobie.
Brakowao mi ciebie. Ucieszy mnie niespodziewany rumieniec zdumienia na twarzy trefnisia.
Zabawne. Czy dlatego w grach robies z siebie bazna?
Pewnie tak. Usiad
z. Opowiedz mi, co sie tutaj dziao.
Nie moge. Czeka na mnie krl Roztropny. A raczej krl Roztropny sie mnie
nie spodziewa i dlatego wasnie musze do niego isc . Gdy poczujesz sie lepiej, powinienes go odwiedzic. Szczeglnie jesli nie bedzie cie oczekiwa. Obrci sie
gwatownie, wysuna
za drzwi, po czym jeszcze zajrza do srodka. Unis reke,
potrzasn
a
srebrnymi dzwoneczkami przyczepionymi do brzegu smiesznie du-
60
watpia.
gnea posciel z zka, poozya swieza, zebraa brudne ubrania, zmarszczya nos,
rozejrzaa sie dookoa, po czym wraz z caym adunkiem odpynea ku drzwiom.
Miaem zamiar sam to uprzatn
a
c mruknaem
zakopotany, lecz ksiez na Cierpliwa najwyrazniej nie usyszaa. Wadczym gestem wskazaa mi zko.
Z ociaganiem
wrciem do poscieli. Chyba nigdy nie czuem sie bardziej nieswojo. Na dodatek jeszcze otulia mnie pledami.
Jesli chodzi o Sikorke oznajmia znienacka to twoje wczorajsze zachowanie byo wysoce naganne. Wykorzystaes swoja niedyspozycje, by zwabic
ja do komnaty. I rozzoscies dziewczyne bezpodstawnymi oskarzeniami. Bastardzie, nie moge na to pozwolic. Gdybys nie by chory, gniewaabym sie na ciebie.
Bardzo mnie rozczarowaes. Sw mi brak, gdy pomysle, jak zwiodes i oszukaes
te biedna dziewczyne. Powiem wiec tylko, z e to sie wiecej nie zdarzy. Bedziesz
ja traktowa z naleznym szacunkiem. Zawsze.
Zwyke nieporozumienie pomiedzy Sikorka a mna uroso nagle do rangi powaznej sprawy.
Zasza pomyka oznajmiem, usiujac
mwic spokojnym tonem osoby
kompetentnej. Sikorka i ja musimy to sobie wyjasnic. Musimy porozmawiac
na osobnosci. Zapewniam cie, pani, nie masz sie czym niepokoic, to zupenie nie
jest tak, jak najwyrazniej wyglada.
na wstrza
snieta. Raz jeszcze zdaem sobie sprawe, jak bardzo sie zmieniem od czasu wyjazdu z Koziej Twierdzy. Juz nie byem
chopcem, ktrego moga nadzorowac i karcic.
61
Wkrtce
woda po kapieli
Czy
panna pochodzi z odpowiedniego rodu? Czy krl z yczy sobie, bys mia potomstwo?
Z kazdym pytaniem czuem sie bardziej zbity z tropu. Nigdy powaznie nie myslaem o mazenstwie z Sikorka. Od dzieciecej przyjazni tak pynnie przeszlismy
do powazniejszego uczucia. Znaem pragnienia swego serca, ale zawsze kierowaem sie przede wszystkim rozumem.
Ksiez na Cierpliwa czytaa w mojej twarzy jak w otwartej ksiedze.
Pamietaj takze, Bastardzie Rycerski, z e raz juz zozyes przysiege na wiernosc . Twoje z ycie nalezy do krla. Co bedziesz mg ofiarowac Sikorce, jesli ja
poslubisz? Ochapy? Resztki czasu, ktre on ci zostawi? Czowiek zaprzysiez ony
wadcy niewiele ma z ycia dla siebie. zy staney jej w oczach. Sa kobiety,
ktre chetnie sie zadowola ta odrobina, jaka mozna im uczciwie ofiarowac. Innym
tyle nie wystarczy. Nigdy nie wystarczy. Musisz. . . z trudem dobieraa sowa
62
musisz sie zastanowic. Nie sposb zaozyc dwch siode na jednego konia. Bez
wzgledu na to, jak. . . zamilka. Zamknea oczy, skrya bl pod powiekami. Potem nabraa tchu i podjea z ywo, jakby wcale nie przerwaa. I jeszcze jedno,
Bastardzie Rycerski. Sikorka jest dzielna kobieta. Ma w reku fach i swietnie sobie w nim radzi. Sadz
e, z e po jakims czasie w suzbie bedzie moga urzadzi
c sie
ponownie na swoim. Ale co z toba?
Co mozesz jej ofiarowac? Masz lekka reke
do pisania, ale brak ci jeszcze biegosci i wiedzy, by zostac skryba. Jestes dobrym koniuchem, to prawda, lecz przeciez nie w ten sposb zarabiasz na chleb.
Jestes ksia
ze cym synem z nieprawego oza. Mieszkasz w zamku, masz sie w co
ubrac i co zjesc . Nie masz jednak okreslonego zarobku. Moze to i wygodne z ycie, jednak tylko dla jednej osoby. Co w tej sytuacji zrobic z Sikorka?
Miaaby
zamieszkac tutaj z toba?
Czy moze wierzysz, z e krl ci zezwoli na opuszczenie
twierdzy? Jesli nawet, to co dalej? Czy bedziesz z y na koszt z ony, jad chleb,
na ktry ona zarobi praca wasnych rak,
i nie robi nic? Czy moze zostaniesz jej
pomocnikiem?
W koncu umilka. Nie spodziewaa sie ode mnie odpowiedzi na z adne z zadanych pytan, wiec nawet nie prbowaem zabierac gosu. Nabraa tchu i podsumowaa:
Zachowywaes sie jak bezmyslny dzieciak. Wiem, nie miaes zych intencji. Wyroses wsrd intryg krlewskiego dworu. Sikorka nigdy ich nie poznaa.
Czy pozwolisz, by mwiono, iz jest twoja konkubina albo, co gorsza, zamkowa dziewka?
Ksiez na mwia przerazajaco
spokojnie. Nie spuszczaa wzroku
z mojej twarzy. Od wielu juz lat twierdza jest krlestwem mez czyzn. Krlowa Skwapliwa bya. . . wielka pania, ale nie prowadzia dworu w taki sposb,
jak to niegdys czynia krlowa Wytrwaa. Teraz znowu mamy w zamku wadczynie z prawdziwego zdarzenia. Wiele sie zmienio od jej przybycia, sam zobaczysz.
Jesli szczerze pragniesz uczynic Sikorke swoja z ona, trzeba ja zaznajomic z dworskimi obyczajami, krok po kroku. W przeciwnym wypadku pozostanie na zawsze
obca. Mwie z toba zupenie otwarcie, Bastardzie Rycerski, nie po to by cie zranic. Lepiej jednak, bym zadaa bl tobie, niz z eby Sikorka spedzia reszte z ycia
posrd okrutnej obojetnosci. W najlepszym razie. Umilka i cierpliwie czekaa
na moja reakcje.
Co mam zrobic? zapytaem w koncu bezradnie.
Duzsza chwile przygladaa
63
zacza
c sie z nia widywac. Na razie jednak byoby niewasciwe, z ebys spotyka sie
z nia na osobnosci, a nawet z ebys w ogle prbowa sie z nia spotykac.
Alez ja musze z nia porozmawiac! Tylko raz, krtko, a potem, przyrzekam,
bede przestrzega twoich regu, pani. Sikorka jest przekonana, z e rozmyslnie ja
zwodziem. Sadzi,
Swiec.
Ona nie zna ciebie. Tak byc musi. Chodz, Lamwko. Bastardzie Rycerski,
spodziewam sie, z e przez reszte nocy doozysz wszelkich si, by wypocza
c.
Wyszy. Prbowaem pochwycic spojrzenie Lamwki i skaptowac ja na sojusznika, ale nawet na mnie nie zerknea. Zostaem sam. Osunaem
sie gebiej
64
miedzy poduszki. Choc martwiy mnie i zosciy zakazy ksiez nej, musiaem jej
przyznac racje. Pozostawaa mi jedynie nadzieja, z e Sikorka odbierze moje zachowanie jako przejaw bezmyslnosci, a nie zdrady i oszustwa.
Wstaem z zka, poprawiem ponace
drwa. Potem usiadem przy kominku
i rozejrzaem sie po komnacie. Po miesiacach
posepnym. Jedynym przedmiotem, jaki mozna by uznac za dekoracje tego pomieszczenia, by zakurzony gobelin.
Przedstawia krla Madrego
zawierajacego
starcem o twarzy poznaczonej bliznami, o przenikliwych oczach, jasnych niczym u kruka. Zaproponowa, z e
bedzie mnie uczy sztuki zabijania. Zaoferowa mi takze milczaco
swoja
przyjazn . Przyjaem
jedno i drugie.
Kamienne stopnie kasay
chodem. Po katach
wisiay pajeczyny, wszedzie zalega kurz, a na suficie nad kinkietami czernia sie sadza. Innymi sowy: wielkie
porzadki
nie siegney tej klatki schodowej. Ani komnaty Ciernia. Byo to wnetrze przynoszace
wstyd wascicielowi, chaotyczne, nieporzadne,
ale przeciez jednoczesnie swojskie i wygodne. W jednym koncu, gdzie znajdowao sie robocze
palenisko, podoga bya zupenie naga, a na niej sta ogromny st. Na blacie panowa zwykle baagan: poniewieray sie tam mozdzierze i tuczki, brudne talerze
oblepione resztkami miesa dla Cichosza asicy Ciernia, garnuszki z suszonymi
zioami, tabliczki i zwoje, yzki i obcegi. Teraz sta tam takze poczerniay kocioek, z ktrego ciagle
jeszcze unosi sie cuchnacy
dym.
Ciernia nie zastaem przy roboczym stole. By w drugim koncu komnaty, gdzie
na kominku wesoo tanczy ogien, a podoga zarzucona bya grubymi dywanami. Siedzia przy szklanej misie penej jesiennych jabek oraz karafce z winem,
w doni trzyma czesciowo rozwiniety pergamin. Czy odsuwa go od oczu dalej
niz zwykle? Czy jego chude ramiona byy bardziej jeszcze szczupe? Czy postarza sie przez te miesiace,
kiedy mnie tu nie byo, czy tez po prostu wczesniej
inaczej na niego patrzyem? Szara weniana tunika wygladaa
na rwnie znisz65
czona jak zawsze, a dugie wosy w tym samym kolorze spyway Cierniowi na
plecy. Staem cicho i czekaem, dopki nie raczy mnie zauwazyc. Pewne rzeczy
sie zmieniy, inne nie.
Wreszcie opusci reke ze zwojem i spojrza w moja strone. Oczy wia zielone, a ich blask zdumiewa w twarzy potomka Przezornych. Mimo blizn przypominajacych
jego oblicze i rece, rwnie wyraznie jak u mnie widac byo pokrewienstwo z rodem krlewskim. Chyba mgbym go nazywac stryjecznym dziadem, ale nasza zazyosc
ucznia i mistrza bya blizsza niz wiezy krwi.
Podejdz do ognia, chopcze rzek z powaga.
Uczyniem kilka krokw i stanaem
wadzy i mieli dusze zdrajcw, moglibysmy sie postarac, z eby lud zauwazy twoje podobienstwo do ksiecia Rycerskiego. Nauczybym
cie przyjmowac jego postawe, chd ojca juz masz. Pokazabym ci, jak dodac twarzy srogosci, by wyglada
c powazniej. Jestes juz prawie jego wzrostu. Nauczybys sie jego ulubionych powiedzonek i smiac sie jak on. Powolutku moglibysmy
zyskac wadze. Dyskretnie, tak z eby sie nikt nie zorientowa. A pewnego dnia
siegnelibysmy po korone.
Zamilk.
Wolno pokreciem gowa. Potem obaj sie usmiechnelismy. Usiadem u jego
stp. Dobrze byo czuc na plecach ciepo ognia.
Taka juz pewnie moja rola. Westchna,
upi yk wina. Musze myslec
o takich rzeczach, bo wiem, z e pomysla o nich inni. Pewnego dnia, wczesniej czy
pzniej, ktrys szlachcic uwierzy, z e wpad na genialny pomys i podzieli sie nim
z toba. Poczekaj, a przekonasz sie, z e mam racje.
Wolabym, z ebys sie myli. Dosc mam intryg i nie radze sobie z nimi tak
dobrze, jak bym chcia.
W ostatniej rozgrywce poradzies sobie cakiem niezle. Przezyes. Ponad moim ramieniem spojrza w ogien. Zawiso miedzy nami pytanie, nieomal namacalne. Dlaczego krl Roztropny zdradzi ksieciu Wadczemu, z e jestem skrytobjca?
Dlaczego nakaza mi zdawac raporty czowiekowi, ktry chcia mojej
smierci? Dlaczego kaza mi suchac jego rozkazw? Czy odda mnie w rece ksiecia, by uagodzic go w innych kwestiach? A jesli odegraem role koza ofiarnego,
to czy nadal byem przyneta majac
a odciagn
a
c uwage najmodszego krlewskiego
syna od innych spraw? Chyba nawet Ciern nie potrafi odpowiedziec na wszystkie
moje pytania. Wypowiedzenie na gos ktregokolwiek z nich byoby rwnoznaczne ze zdrada wobec wadcy, ktremu obaj przysiegalismy wiernosc . Kazdy z nas
dawno zozy swoje z ycie w donie monarchy, krla Roztropnego, i przysiag
po-
66
swiecic je dla rodu krlewskiego. Nie do nas nalezao rozstrzyganie, jak on z tego
skorzysta. Takie pytania ocieray sie o zdrade stanu.
Ciern napeni mi kielich winem. Jakis czas rozmawialismy o rzeczach pozornie bez znaczenia. Ja zapytaem o zdrowie Cichosza, a Ciern zozy mi wyrazy
wspczucia z powodu smierci Gagatka. Zada mi kilka pytan, z ktrych wynikao,
z e doskonale zna wszystkie szczegy raportu, jaki zozyem ksieciu Szczeremu.
Rwnie swietnie orientowa sie w swiecie kuchennych plotek. Zostaem zapoznany z wieloma nieistotnymi pogoskami kra
zacymi
po zamku i ze wszystkimi wydarzeniami z z ycia pospolitych mieszkancw twierdzy. Dopiero kiedy spytaem
Ciernia, co sadzi
o przyszej krlowej, spowaznia.
Nie jest jej atwo. Przybya na dwr od dawna pozbawiony wadczyni,
a przeciez nie jest krlowa, tylko mazonka nastepcy tronu. Zjawia sie w trudnym dla krlestwa czasie, gdy musimy stawic czoo zewnetrznemu wrogowi i wewnetrznym niepokojom. Co gorsza, znalaza sie w kraju, ktrego mieszkancy inaczej pojmuja role rodziny krlewskiej. Powitalismy Ketriken ucztami i zabawami,
a ona nawyka z yc w prostocie: dbaa o siebie sama, zajmowaa sie Ogrodem, tkaa na krosnach i pracowaa w kuzni. Potrafi zaagodzic spory i poswiecic siebie,
by odwrcic zy los od swego ludu. Tutaj otoczya ja szlachta, ludzie uprzywilejowani, bogaci. Ketriken nie rozumie, jak mozna trawic czas na piciu wina, jedzeniu
egzotycznych potraw, paradowaniu w kosztownych strojach i obnoszeniu klejnotw, a przeciez tak wyglada
nasze swietowanie. Dlatego nie prezentuje sie najlepiej. Jest, na swj sposb, przystojna kobieta. Tyle z e zbyt wysoka, zbyt dorodna
i zbyt jasna pomiedzy kobietami z Koziej Twierdzy. Niczym szlachetny rumak
w stadninie koni mysliwskich. Ma dobre serce, ale czy to wystarczy? Szczerze
mwiac,
jest mi jej z al. Tych kilkoro rodakw, ktrzy ja odprowadzili, dawno juz
wrcio w gry. Jest u nas bardzo samotna, mimo tumw zabiegajacych
o jej
aski.
Czy ksia
ze Szczery nie robi nic, z eby zagodzic jej samotnosc , nic, by
zaznajomic ksiez na z naszymi obyczajami?
Szczery nie ma dla niej czasu. Prbowa to wyjasnic Roztropnemu, gdy postanowiono go ozenic, ale obaj z krlem bylismy gusi. Zaslepieni politycznymi
korzysciami mazenstwa nastepcy tronu. Zapomniaem, z e tutaj, na tym dworze,
zamieszka kobieta. Szczery ma pene rece roboty. Gdyby byli zwyka para i mieli
dla siebie czas, zapewne by sie prawdziwie pokochali. W tych warunkach musza poswiecic wszystkie siy zachowaniu pozorw. Wkrtce lud bedzie wyglada
krlewskiego potomka. Nie maja czasu sie dobrze poznac, a co dopiero okazywac sobie uczucia. Musia dojrzec bl w mojej twarzy, gdyz doda: Zawsze
tak byo w rodzinie krlewskiej, chopcze. Jedyny wyjatek
to Rycerski i Cierpliwa. Kupili szczescie za cene utraty korzysci politycznych. Niesychana rzecz,
by nastepca tronu z eni sie z miosci. Na pewno niejeden raz syszaes te historie
szalenstwa.
67
Niestety, teraz juz ludzie widza w tobie mez czyzne. Gdy zjawia sie w zamku,
zaraz jezyki poszy w ruch, zaczey sie domysy. Cierpliwa okazaa sie wyjatkowo
obrotna, sprawnie uciszya plotki, zamknea ludziom usta. Ja na jej miejscu nie
zatrzymabym tutaj tej kobiety, ale musze przyznac, z e w koncu ksiez na dobrze
sobie poradzia.
Tej kobiety. . . powtrzyem. Gdyby powiedzia dziewki, nie zabrzmiaoby to ostrzej. Ciern, z le ja oceniasz. I mnie takze. Wszystko zaczeo sie od dzieciecej przyjazni, dawno temu, i jesli ktokolwiek zawini temu. . .
jak potoczyy sie sprawy, to tylko ja, nigdy Sikorka. Zawsze mi sie wydawao, z e
znajomosci, ktre zawarem w miescie, czas, ktry spedzaem tam jako Nowy, naleza wyacznie
s, z e mozesz prowadzic dwa z ycia? Ciern mwi cicho, ale stanowczo. My, chopcze, nalezymy do krla. On rozporzadza
naszym z yciem.
W kazdej chwili, kazdego dnia, na jawie i we snie. Nie masz czasu na wasne
sprawy. Nalezysz do krla.
Przesunaem
sie kawaek, zapatrzyem w ogien. Chciaem ocenic z ycie Ciernia z tego nowego punktu widzenia. Spotykaem go zawsze tutaj, w mroku tej
komnaty. Czasami pojawia sie miedzy ludzmi przebrany za wielmozna pania Tymianek. Kiedys podrzowalismy noca wtedy po raz pierwszy zetknelismy sie
z ofiarami kuznicy. Bya to wyprawa na rozkaz krla. Co Ciern mia z z ycia?
Ukryta komnate, dobre jedzenie i wino, asice do towarzystwa. By starszym bratem panujacego
od ciebie.
Nie mogem opanowac ciekawosci.
Jak to sie stao, z e mj ojciec i ksia
ze Szczery wiedzieli o twoim istnieniu,
a ksia
ze Wadczy nie?
Ciern usmiechna
sie zagadkowo.
Dla dwch starszych chopcw byem ukochanym stryjem. Jakis czas nawet sie nimi opiekowaem. Dopiero po wypadku zniknaem
a Ciern pokreci gowa, zmruzy oczy. Potem spojrza mi prosto w twarz. Jestes mody. Moze wydobrzejesz. Widziaem jednego czowieka, ktry przezy po
tej truciznie, choc do samej smierci cierpia napady drgawek. Po tobie tez juz
widac oznaki choroby. Nie wolno ci sie przemeczac, bo przyjda drgawki, potem
69
zaburzenia wzroku i atak gotowy. Jesli ludzie maja sie nie zorientowac, z e jestes
chory, powinienes prowadzic jak najspokojniejszy tryb z ycia.
To dlatego dodaes mi do herbaty kozka lekarskiego? upewniem sie.
Unis brwi zdziwiony.
Do herbaty?
Skoro nie ty, w takim razie jednak bazen. Ktos przynis mi herbate i jedzenie, gdy spaem. . .
A jesli to Wadczy?
Potrwao chwile, nim zrozumiaem.
Mgbym zostac otruty.
Na szczescie z yjesz. Tym razem ci sie udao. Nie zaopiekowa sie toba bazen ani ja, tylko Lamwka. Ty jej jeszcze dobrze nie znasz. Trefnis zorientowa sie
w twoim stanie i cos go podkusio, z eby powiedziec Cierpliwej. Ksiez na zdenerwowaa sie tak, z e wszystko leciao jej z rak,
a Lamwka spokojnie sie wszystkim
zajea. Chyba ma cie za osobe podobnie. . . niezorganizowana jak jej pani. Wystarczy brak sprzeciwu, a otoczy cie matczyna opieka i poprowadzi przez z ycie.
Intencje ma szczere, dobra z niej niewiasta, lecz ty, Bastardzie, nie mozesz na to
pozwolic. Skrytobjca potrzebuje odosobnienia. Zamykaj drzwi na skobel.
Bastardzie? zdziwiem sie gosno.
Tak masz przeciez na imie. Bastard Rycerski, a skoro przestao ono byc ci
niemie, bede cie tak nazywa. Znudzio mnie to wieczne chopcze.
Pochyliem gowe. Rozmawialismy jeszcze o innych sprawach. Do switu pozostaa mniej wiecej godzina, gdy opusciem jego pozbawiona okien komnate
i wrciem do wasnej. Poozyem sie, lecz sen nie nadchodzi. Przez cae z ycie
dusiem w sobie pretensje do losu, ktry ustawi mnie w tak niewygodnej pozycji
na krlewskim dworze. Teraz wrza we mnie gniew, odbierajac
sen. Odrzuciem
przykrycie, odziaem sie w za mae ubrania i ruszyem do miasta.
Porywisty wiatr d morza uderzy we mnie wilgotnym zimnem, jakby mi wymierzy policzek. Otuliem sie szczelniej paszczem, naciagn
aem
kaptur. Szedem
z wawym krokiem, omijajac
lodowe oczka na stromej drodze. Prbowaem nie
myslec, lecz okazao sie, z e krew, szybciej kra
zaca
w z yach, rozgrzewaa bardziej moja wsciekosc niz ciao. Mysli gnay niczym cwaujacy
rumak.
Gdy po raz pierwszy w z yciu ujrzaem Kozia Twierdze, byo to rojne, dosc pospolite miasteczko. Przez minione dziesiec lat rozroso sie i nabrao poloru, lecz
nie wstydzio sie wasnych korzeni. Przylgneo do klifu pod zamkiem. Tam gdzie
skay schodziy na kamienista plaze , w dokach powstaway magazyny i skady
na palach. Wygodny port przyciaga
liczne statki kupieckie i handlowe. Dalej na
pnoc, gdzie Rzeka Kozia wpadaa do morza, plaze byy bardziej piaszczyste,
a szerokie ujscie umozliwiao barkom handlowym wpywanie daleko w gab
ladu,
az do ksiestw srdladowych.
atwych. Mieszkancy Koziej Twierdzy toczyli sie na stromym klifie nad przystania, podobni do ptasiego stada na Skaach Legowych. Powstaway waskie,
wiatrom. Wyzej bogatsi mieszkancy miasta stawiali domy drewniane z fundamentami wcietymi w kamien klifu. Niewielkie miaem o nich pojecie. Jako dziecko biegaem miedzy sklepami i tawernami,
ktre wychodziy niemal nad sama wode.
Nim znalazem sie w tej czesci miasta, doszedem do ironicznej refleksji, z e
dla dobra Sikorki i mojego lepiej by sie stao, gdybysmy sie nigdy nie spotkali
i nie zaprzyjaznili. Na razie zda
zyem nadszarpna
c jej reputacje, a gdybym zamierza sie ozenic z ukochana, narazibym ja na atak ksiecia Wadczego. Jeszcze
niedawno szalaem na wspomnienie, z e wybraa innego. Niczym bya ta meka
w porwnaniu ze swiadomoscia, z e nie moge wszystkiego Sikorce wyjawic, wiec
ma mnie za oszusta.
Porzuciem czarne mysli jedynie po to, by sie przekonac, z e zdradzieckie nogi
zaprowadziy mnie prosto pod drzwi sklepiku z woskiem. Teraz handlowano tu
zioami. Tylko tego w Koziej Twierdzy byo trzeba: jeszcze jednego sklepu z zioami. Co sie stao z pszczoami? Pojaem,
wiadomosc o smierci jej ojca. Tak atwo pogodziem sie ze zmiana, ktra uczynia
z mojej lubej zamkowa suzac
a. Suzac
a. Zacisnaem
do tawerny, gdzie swego czasu z Sikorka, Krowa i Sztyletem dzielilismy sie szklaneczka okowity. Zazwyczaj
by to najtanszy trunek z jezyn. Tym razem samotny wypiem w milczeniu piwo. Wok mnie ludzie plotkowali na potege, niemao sie dowiedziaem. Ksia
ze
Szczery ogosi nabr marynarzy. Chetni przybywali gwnie z ksiestw nadbrzeznych. Niektrzy chcieli wyrwnac rachunki, pomscic bliskich, zabitych lub zaraz onych kuznica. Inni zjawili sie w poszukiwaniu przygd albo bogactwa, a czasem dlatego z e w zupionych osadach nie znajdowali zajecia. Jedni pochodzili
z rodzin rybackich, inni z kupieckich, niektrzy znali morskie wiatry i fale. Jeszcze inni byli dawniej pasterzami albo uprawiali ziemie. Nie miao to wiekszego
znaczenia. Wszyscy byli spragnieni krwi najezdzcw ze szkaratnych okretw.
Wielu zamieszkao w dawnych magazynach. Czernido, zamkowa mistrzyni
Broni, uczya ich sztuki walki, wyszukujac
kandydatw na okrety ksiecia Szczerego. Inni mieli zostac najemnikami. Miasto pucho od napywu ludzi, gospody
niektrzy
pekay w szwach, podobnie karczmy i tawerny. Syszaem tez skargi. Ze
przybysze zaciagaj
acy
sie na okrety wojenne to imigranci z Wysp Zewnetrznych,
71
obca, pynaca
z zewnatrz,
rozgrzana do czerwonosci. Poda
zyem jej sladem jak za wonia swiezej krwi.
Skreciem za rg i znalazem sie na targu. Biedniejsi przekupnie, wystraszeni nadchodzacym
zeby na drewnianych pretach, znowu obtukem sobie nos, ale niewazne, jesli go tylko dosiegne, juz nie popuszcze.
Nie. Cofnij sie. Precz z moich mysli!
Potrzasn
aem
gowa, prbujac
oprzytomniec. Sprzedawca patrzy na mnie
dziwnie.
Wiem, czego chce odezwaem sie spokojnie, odrzucajac
emocje wilka.
Na pewno? Oszacowa mnie spojrzeniem. Chetnie by mnie obupi ze
skry. Nie spodobao mu sie moje przykuse, zniszczone ubranie ani mody wiek.
Wilka musia miec juz od jakiegos czasu. Na pewno zamierza go sprzedac jako szczenie, a zwierze roso, potrzebowao coraz wiecej karmy. Prawdopodobnie
odda go za grosze. Tym lepiej dla mnie. Nie miaem wiele.
A na co ci on? zapyta od niechcenia.
Do walki odparem nonszalancko. Mizerny, ale moze zostao w nim
jeszcze troche ducha.
Wilk nagle rzuci sie na prety klatki: szczeki szeroko rozwarte, byszczace
ky.
Zabije te psy, zabije wszystkie, rozszarpie im garda, rozpruje brzuchy!
Jesli chcesz byc wolny, siedz cicho.
Sia umysu pchnaem
przez ose.
Wycofa sie w najdalszy kat
klatki, przywarowa speszony. Zeby mia ciagle
na
wierzchu, ale podkuli ogon. Straci pewnosc siebie.
Walki psw, tak? O, do tego to on sie nadaje. Sprzedawca raz jeszcze
traci
klatke buciskiem, ale wilk sie nie poruszy. Zarobisz na nim adny grosz,
bez dwch zdan. Ta bestia jest bardziej wscieka niz wilczyca przy maych.
Kopna
w klatke mocniej. Wilk skuli sie w kacie.
73
miedzy
nia a sprzedawca.
Droga wolna wysaem do kruka. Usyszaem, jak otrzasa
z aosne pira.
Ujaem
74
sniegiem
i wilgotnym wiatrem.
I co ja mam z toba zrobic? zapytaem wilka.
Wypuscic. Uwolnic.
Nie moge. Niebezpiecznie.
Gdybym oswobodzi wilka w sercu miasta, nie dotarby z ywy do lasu. Zbyt
wiele byo tu psw, zbyt wielu ludzi. Na pewno ktos by go zastrzeli dla skry.
Albo dlatego z e jest wilkiem.
Schyliem sie, chcac
sprawdzic, czy klatka duzo wazy.
Skoczy na mnie z obnazonymi zebami.
Spokj! wsciekem sie nagle. To sie robio zarazliwe.
Zabije cie. Jestes taki sam jak on. Bedziesz mnie trzyma w zamknieciu. Zabije cie! Rozpruje ci brzuch, wywloke flaki!
Spokj!!!
Solidnie odepchnaem
Powarkiwa i popiskiwa, nie do konca rozumia, co sie wasciwie stao, lecz trzyma sie ode mnie
z dala. Podniosem klatke. Rzeczywiscie, bya ciez ka. Mogem ja jednak niesc .
Niezbyt daleko i niedugo. Jesli bede co jakis czas odpoczywa, zdoam ja wyniesc poza mury miasta. Dorosy wilk wazyby zapewne tyle co ja. Ten by koscisty i mody.
75
Podniosem klatke, oparem ja sobie na piersiach. Gdyby szczeniak teraz rzuci sie na mnie, mgby mi zrobic krzywde. Zaskamla tylko i odsuna
sie w najdalszy rg. Tym bardziej nieporecznie byo ja niesc .
Jak cie zapa?
Nienawidze cie!
Jak cie zapa?
Pamieta nore i dwch braci. Matka przyniosa im rybe. Potem by zapach
krwi i bracia razem z matka stali sie cuchnacymi
wykapa
c, jesli nie chciaem do konca zimy mieszkac
z pchami.
Dotarem do przedmiesc . Tutaj domy stay rozrzucone rzadziej, a droga wznosia sie znacznie bardziej stromo. Raz jeszcze postawiem klatke na sniegu. Wilczek kuli sie w kacie,
decyzje.
Wyjme cie z klatki. Bede cie dalej nis bez niej.
Cisza. Obserwowa, jak mocuje sie z zamknieciem, jak otwieram drzwi. Przewidywaem, z e moze przemkna
c koo mnie i znikna
c w ciemnosci nocy. Ale nie.
Siedzia w kacie.
Siegnaem,
trudno mi byo
oddzielic jego mysli od wasnych. Czy moja bya wsciekosc za ze traktowanie?
Co za rznica? Ostroznie wziaem
c silniejszy, nizbym sobie z yczy. Konie i psy, i dym z palonego drewna, piwo i slad perfum ksiez nej
Cierpliwej. Robiem co mogem, by zablokowac swoja swiadomosc przed napywem tych wrazen. Przytuliem szczeniaka i ruszyem stroma sciezka w strone
zamku. Znaem pewna opuszczona chate na uboczu, tuz przy zewnetrznych murach obronnych. Ongis mieszka tam, za spichlerzami, wiekowy swiniarz. Teraz
staa zapomniana przez wszystkich. Pasowaa do moich celw jak ula. Zamierzaem zostawic tam wilczka, dac mu pare kosci do obgryzania, troche gotowanej
kaszy i kilka garsci somy na legowisko. Po jakims tygodniu albo dwch, moze
77
po miesiacu,
wydobrzeje i odzyska siy, bedzie mg sam zatroszczyc sie o siebie.
Wtedy zabiore go daleko do lasu i tam wypuszcze.
Mieso?
Westchnaem.
Mieso przyrzekem.
Nigdy dotad
nie spotkaem zwierzecia tak wyczulonego na moje mysli. Szczescie, z e nie bedziemy razem zbyt dugo. Wkrtce mia odejsc .
Nie pjde, tu ciepo sprzeciwi sie.
Opar mi eb na ramieniu i zasna.
Czuem na uchu wilgotny oddech zimnego
nosa.
5. MATNIA
Z pewnoscia istnieje pradawny kodeks etyczny o zasadach ostrzejszych niz nasze. Gotw bybym jednak zaryzykowac stwierdzenie, z e nie odeszlismy od tamtych
norm obyczajowych daleko, jedynie odrobine je zagodzilismy. Sowo wojownika
nadal jest przysiega, a pomiedzy tymi, ktrzy suza ramie przy ramieniu, nie masz
nic gorszego niz kamstwo lub zniewaga. Prawa goscinnosci takze w dzisiejszych
dniach zabraniaja gosciowi, ktry kosztowa soli u stou gospodarza, przelewac
w jego domu krew.
***
Wok zamku w Koziej Twierdzy krzepa zima. Znad morza przybyway sztor
my, szalay wsciekle i odchodziy. Snieg
zwykle pada tuz przed ich nadejsciem,
stad
wielkie zaspy skute lodem osiaday na blankach jak sodki lukier na ciescie
orzechowym. Wielkie ciemnosci dugich nocy wyduzyy sie jeszcze, a gdy niebo
byo czyste, poney nad nami zimne gwiazdy. Po dugiej podrzy z Krlestwa
Grskiego okrucienstwo zimy nie budzio juz mojego przerazenia. Podczas codziennego spaceru miedzy stajniami i stara chata swiniarza niejeden raz policzki
poney mi od mrozu, a rzesy skleja szron, lecz zawsze miaem swiadomosc , z e
dom z ciepym kominkiem jest blisko. Sztormy i srogie mrozy, nekajace
niczym
stado wygodniaych wilkw, byy jednoczesnie naszymi obroncami utrzymyway szkaratne okrety z daleka od wybrzezy Krlestwa Szesciu Ksiestw.
Duzy mi sie czas. Zgodnie z sugestia Ciernia zagladaem
codziennie do
ksiez nej Ketriken, ale bylismy zbyt podobni do siebie, rwnie krnabrni.
Z pewnoscia irytowaem ja tak samo mocno jak ona mnie. Nie osmielaem sie spedzac zbyt
wiele czasu ze szczeniakiem, aby nie zaciesniac wiezi miedzy nami. Nie miaem
innych staych obowiazkw.
Dnie byy za dugie i wypenione myslami o Sikorce, a noce jeszcze gorsze, bo nawiedzay mnie sny o niej, o dziewczynie w sutej
czerwonej spdnicy, choc teraz wygladaa
wynagradzay mi ten brak z gorliwoscia, na ktra przytomny nigdy bym sie nie
odwazy. Chodzilismy po plazy odswiezonej sztormem, caowaem Sikorke zaborczo. Nie mielismy przed soba z adnych sekretw. Nikt nie mg mi jej odebrac.
We snie.
Z poczatku
szkolenie odebrane u Ciernia skusio mnie, by Sikorke szpiegowac. Wiedziaem, w ktrej mieszka izdebce, ktre jest jej okno. Nauczyem sie,
cakowicie bezwiednie, o jakich godzinach dziewczyna wychodzi i kiedy wraca.
Zawstydzao mnie, z e czatuje tam, gdzie mogem syszec jej kroki na schodach
i dostrzec katem
oka, jak idzie na targ po zakupy, lecz nie potrafiem sobie tego
wzbronic. Wiedziaem, ktre sposrd suzacych
sa jej przychylne. Skoro nie mogem rozmawiac z nia sama, pozdrawiaem jej przyjaciki; zamieniaem z nimi
kilka sw, majac
nadzieje usyszec cos o Sikorce. Teskniem za nia beznadziejnie.
Sen mnie opuszcza, jedzenie nie miao smaku. Nic mnie nie interesowao.
Tamtego wieczoru siedziaem w kuchni. Znalazem sobie miejsce w kacie,
wyciagni
ete nogi oparem na przeciwlegej awie, zniechecajac
ewentualne towarzystwo. Moje piwo juz dawno przestao byc zimne. Nie miaem dosc siy woli,
nawet z eby sie zapic na umr. Patrzyem w pustke i prbowaem nie myslec. Nagle awa wyjechaa mi spod ng. Omal nie spadem. Naprzeciw mnie usiad Brus.
Co cie gnebi? zapyta prosto z mostu. Pochyli sie ku mnie, znizy gos.
Znowu miaes atak?
Spusciem wzrok na blat stou.
Napady dreszczy zdarzaja mi sie, kiedy jestem zmeczony. Nie byo prawdziwego ataku odparem cicho.
W skupieniu pokiwa gowa. Czeka. Zajrzaem we wpatrzone we mnie ciemne oczy. Widoczna w nich troska cos we mnie poruszya. Miaem scisniete gardo.
Sikorka wydusiem po chwili.
Nie udao ci sie dowiedziec, dokad
wyjechaa?
Nie, nie. Ona jest tutaj, w zamku. Pracuje jako pokojwka ksiez nej Cierpliwej. Tyle z e ksiez na nie pozwala mi sie z nia widywac. Powiedziaa. . .
Przy moich pierwszych sowach oczy Brusa sie zaokragliy.
cie sprawach?
Gorycz w jego gosie wstrzasn
ea mna prawdziwie, lecz nim zda
zyem zareagowac, zasmia sie niewesoo.
Zapomnij, co powiedziaem. Ostatecznie to bya moja decyzja. Powziaem
Nie mozesz sie z nia widywac, to prawda. Ale jesli cokolwiek wiem
o kobietach, to wcale nie musi znaczyc, z e ona nie widzi ciebie. Pamietaj o tym.
Popatrz w lustro. Wosy masz niby jesienne kaki kucyka. Zaoze sie, z e nosisz
te koszule co najmniej od tygodnia, a chudy jestes jak zimowy z rebak. Watpi
e,
czy postepujac
tak dalej odzyskasz jej szacunek. Odkarm sie troche, szczotkuj
codziennie wosy i, na Ede, pocwicz troche, zamiast wysiadywac awy w kuchni.
Wyznacz sobie jakies obowiazki,
81
Zdaniem ksiez nej Cierpliwej czowiek nie moze byc zaprzysiez ony swemu wadcy, a jednoczesnie oddac serca kobiecie. Powiedziaa mi, z e nie sposb
zaozyc dwch siode na jednego wierzchowca. Nikt tego nie wie lepiej niz ona,
bo przeciez poslubia nastepce tronu i musiaa sie zadowalac czasem, jaki dla niej
znajdowa po spenieniu obowiazkw
gowa.
Powiedziaa, z e jako czowiek honoru nie powinienem kazac Sikorce zadowalac sie tym, co mi zostawi krl Roztropny.
Brus mieni sie na twarzy. Popatrzy w pomienie, potem znowu na mnie. Miaem wrazenie, z e zacznie cos mwic. Pociagn
a
yk trunku, raptownie wsta.
Za spokojnie tutaj stwierdzi tylko. Chodzmy do miasta.
***
mocne postanowienie, z e nie bede sie duzej zachowywa jak niedorostek, ktrego spotka zawd
miosny. Chopieca porywczosc i brak umiaru odebray mi Sikorke. Zamierzaem powsciagn
a
c uczucia, jak przystao dorosemu mez czyznie. Jesli czekanie na
wasciwy moment byo moja jedyna droga ku Sikorce, musiaem posuchac rady
Brusa i dobrze spozytkowac czas.
Tak wiec zaczaem
wstawac wczesnym rankiem, jeszcze przed pianiem koguta. W dyskretnym ustroniu wasnej komnaty robiem kilka c wiczen rozgrzewaja
cych, a potem, uzywajac
starego draga
c wiczebnego, trenowaem techniki walki.
Cwiczyem
dotad,
az zaczyna sie lac ze mnie pot i pojawiay mi sie mroczki przed
oczyma. Nastepnie szedem do azni.
Powoli, bardzo powoli zaczynaem wracac do formy. Przytyem troche i od
budowaem miesnie. Mistrzyni Sciegu
uszya mi nowe ubrania. Ciagle
jeszcze
miaem napady dreszczy, ale choroba nie nawracaa czesto, zreszta zawsze udawao mi sie przed atakiem wrcic do komnaty i przecierpiec go w samotnosci.
Zdaniem ksiez nej Cierpliwej poprawia mi sie cera. Lamwka znajdowaa nieodmienne upodobanie w dokarmianiu mnie przy kazdej sposobnosci. Zaczynaem
znowu czuc, z e z yje.
Na co dzien posilaem sie gwnie z z onierzami, bo w ich towarzystwie samo
jedzenie byo zawsze wazniejsze niz wyszukane maniery. Po sniadaniu schodzi82
sie im radzacym
sie ode mnie rwnie szybko i stanowczo jak poprzednim razem. Dreczyy mnie wyrzuty sumienia i pytaem samego
siebie, dlaczego wasciwie kade na jednej szali jego przyjazn i szacunek, a na
drugiej litosc dla wilczego szczeniaka.
Zwyczajnie nie miaem wyboru. Nie mgbym sie odwrcic od Wilczka, tak
samo jak nie przeszedbym obojetnie obok wygodzonego dziecka uwiezionego
w klatce. Rozumienie magia acz
aca
umys czowieka ze zmysami zwierzecia
bya dla Brusa zboczeniem, odrazajac
a skaza. Co prawda, przyzna mi sie kiedys do zdolnosci w tym kierunku, lecz obstawa, iz nigdy ich nie wykorzystywa.
Nie miaem powodu mu nie wierzyc, choc dziwio mnie, z e wiedzia natychmiast,
kiedy uzywaem Rozumienia. Gdy byem jeszcze may, kara mnie kuksancem
i szybko sprowadza na ziemie, do codziennych obowiazkw.
83
zamkniecia, spomiedzy grobowych scian. Przyrzekaem, z e wkrtce, jak tylko odzyska siy, jak tylko zelzeja najgorsze zimowe
mrozy i bedzie potrafi sam dac sobie rade. Mijay tygodnie, gwatowne sztormy
zaganiay Wilczka do przytulnego legowiska, gdzie zawsze mg liczyc na smaczne pozywienie. Pyta juz znacznie rzadziej. Czasami i ja w roztargnieniu mu o tym
nie przypominaem.
Od srodka z ara mnie samotnosc . Nocami przemysliwaem, co by to byo,
gdybym sie zakrad pietro wyzej i zapuka do drzwi Sikorki. Za dnia strzegem
sie, by nie zadzierzgna
c wiezi ze szczeniakiem, ktry tak cakowicie ode mnie
zaleza. Bya w twierdzy jeszcze tylko jedna istota rwnie samotna jak ja.
84
***
rwacy
wodospad na tle gr. Nie zauwaz yem, by poczynia wieksze postepy.
Tylko dwie damy dworu przybyy dzisiaj dotrzymac jej towarzystwa. Inne
przysay paziw z przeprosinami. Zazwyczaj wymawiay sie blem gowy. Przysza krlowa najwyrazniej nie rozumiaa, z e ten brak uprzejmosci rwnowazny
by z lekcewazeniem, a ja nie wiedziaem, jak jej wytumaczyc podobne sprawy;
niekiedy watpiem,
od switu
do zmroku ludzie obrabiaja pnie, tna je na deski. Nawet jesli dzien jest pochmurny albo szaleje sztorm, szkutnicy ciosaja, hebluja i pasuja drewno. W kuzniach
kuje sie ancuchy i kotwice. Tkacze szykuja grube ptno, inni je tna na z agle.
Nad wszystkim czuwa mj mazonek, ksia
ze Szczery. A ja siedze z robtka w rekach. Kuje sie po palcach i psuje wzrok, z eby wyhaftowac kwiatuszki albo ptasie
pirka. A na koniec robtka i tak zostanie rzucona gdzies w kat,
jak dziesiatki
podobnych.
Och nie, moja pani, nigdy! zaprzeczya impulsywnie jedna z kobiet.
Twoja praca zostanie przyjeta jak najcenniejszy skarb, jesli zechcesz ja komus
ofiarowac. W Ksiestwie Debw, w prywatnych komnatach ksiecia Dorzecznego
85
zaglada
c do mnie, czy siedziabys bezczynnie w swojej
komnacie? Albo moze bys sie zaja.
. . chocby tkaniem na krosnach?
Nie. Ale tez nie jestem mazonka nastepcy tronu.
Nastepcy. Tego, ktry czeka, by zasia
sc na tronie. Och, jak dokadnie rozumiem teraz znaczenie tego tytuu. Nigdy dotad
nie syszaem takiej goryczy
w gosie ksiez nej. Ale jestem tez przysza krlowa. W moim kraju, jak wiesz,
nie nazywamy wadczyni krlowa. Gdybym objea tam panowanie, nazywano by
mnie Poswieceniem. Poswieceniem dla dobra mojego kraju i ludu.
Gdybys, pani, bya tam teraz, geboka zima, czym bys sie zajmowaa?
spytaem zamierzajac
przeniesc rozmowe na bezpieczniejszy grunt. Popeniem
bad.
spadaa na ojca
i brata. Ale, jak mawia Jonki, pracy starczy dla kazdego i jeszcze zostanie. Tutaj
wszystko robi suzba, dyskretnie, po cichu. . . widac jedynie efekty: wysprzata
na komnate, posiek na stole. Moze dlatego jest tu tak wielu ludzi. Przerwaa
na duzsza chwile, wzrokiem powedrowaa w dal. W Stromym zima wszystko
cichnie: i paac, i cae miasto. Pada gesty ciez ki snieg, a srogi mrz skuwa ziemie.
Rzadziej uzywane szlaki znikaja pod biaa przykrywa. Przestajemy uzywac powozw. Goscie odwiedzajacy
miasto dawno wrcili do domu. W paacu zostaje
tylko rodzina i ci, ktrzy chca jej pomc. Nie suzyc, o nie. Byes w Stromym.
Wiesz, z e tam nie ma innej suzby poza rodem krlewskim. W Stromym wstawaabym wczesnie rano, z eby przyniesc wody do sniadania, a kiedy by nadesza
86
o tysiacu
spraw.
Ksiez na umilka, a ja zasuchaem sie w cisze jej samotnosci.
Jesli byo cos do zrobienia podjea znowu obojetne, praca lekka czy
ciez ka, wszyscy sie do niej bralismy. Naginaam i wiazaam
gaezie na stodoe.
Nawet w srodku zimy pomagaam wznosic uki nowych dachw rodzinie, ktrej
dom strawi ogien. Czy sadzisz,
znw miec
osiem lat, sia
sc obok niej i zajadac akocie.
Wiem, o czym mwisz. Jestem tu po to, by sprowadzic na swiat dziedzica
przyszego krla rzeka ksiez na Ketriken bez ogrdek. Nie zamierzam sie
uchylac od tego obowiazku,
nie podchodze do niego jak do przykrej koniecznosci, jest on dla mnie naturalna radoscia. Pragne jedynie zyskac pewnosc , z e mj
mazonek podziela te uczucia. Niestety, nie mam jak sie o tym przekonac. Przebywa zawsze z dala ode mnie, zajety swoimi sprawami w miescie. Wiem, gdzie
jest dzisiaj: tam, w szopach nadzoruje budowe okretw. Mogabym przeciez byc
razem z nim, nie narazajac
sie na z adne niebezpieczenstwo. Trzeba pamietac, z e
choc tylko ja moge byc matka dziedzica, to tylko ksia
ze Szczery moze byc jego
ojcem. Dlaczego tkwie tutaj niczym uwieziona, podczas gdy on boryka sie z zadaniem zapewnienia ochrony naszemu ludowi? Ja, Poswiecenie Krlestwa Szesciu
Ksiestw, takze powinnam miec w tym swj udzia.
Choc w grach przyzwyczaiem sie do bezposredniosci wasciwej tamtemu
ludowi, zaskoczyy mnie szczere sowa ksiez nej. Moze wasnie dlatego zareagowaem nieco przesadnie. Nim sobie uswiadomiem, co wasciwie robie, wstaem
i zaczaem
87
Jesli sadzisz,
jaki nakadamy na nasza krlowa, mylisz sie bardzo. Pozwole sobie wypowiedziec sie rwnie otwarcie, jak ty to
uczynias: wasnie zaniedbujesz swoje powinnosci wzgledem dam, ktre przyszy
tu dzisiaj wyacznie
na damy dworu, zajete herbata i ploteczkami. Rzyczka, przez nikogo nie zauwazona, ostroznie rozdzielaa
powki kolejnych ciasteczek, sprawdzajac
co maja w srodku. Najwyrazniej nikt
nic nie zauwazy. Lecz ja juz sie nauczyem, jak biege w maskaradzie byy damy
dworu. Obawiaem sie domysw i spekulacji. Co tez takiego mg powiedziec
przyszej krlowej Bastard, z e az wywoa zy w jej oczach?
Przeklaem
wybierzesz, pani; jedynie fakt, z e ci, ktrzy nie zdecydowali sie na twoje towarzystwo, beda z tego spotkania wykluczeni.
To dziaanie na miare ksiecia Wadczego.
Istotnie. Jest wyjatkowo
biegy w doborze pochlebcw i pozyskiwaniu poplecznikw. Jednak czyni to z niskich pobudek, karze tych, ktrzy nie tancza jak
on zagra.
A ja?
A ty, przysza krlowo, nagradzasz ludzi, zabiegajacych
i Lamwka staraja sie w ten sposb trzymac mnie z dala od Sikorki. Rozumiaem
kierujace
nimi pobudki, lecz madro
sc nie leczy samotnosci. Widziaem Sikorke
na kazdym kroku. Och, rzecz jasna, nie dosownie, nie. Odnajdywaem ja w woni
grubej swiecy sodko pachnacej
laurem, w paszczu rzuconym na krzeso. . . Nawet miodowe ciasteczka smakoway Sikorka. Siadaem blisko swiecy i zachannie
wdychaem jej won, wybieraem wasnie tamto krzeso i opieraem sie o wilgotny
od sniegu paszcz. Czy byem szalencem? Niekiedy czuem, podobnie jak przysza krlowa, z e tone w obowiazkach
kurtuazyjnie, a kogo moze obdarzyc zaufaniem. Czasami przychodzio mi na mysl, z e wolabym raczej mordowac na rozkaz
krla, niz wikac sie w te sekretne plany. I oto krl Roztropny wezwa mnie przed
swoje oblicze.
Wiesc przysza wczesnym rankiem. Byo to pierwsze wezwanie od mojego
powrotu do Koziej Twierdzy. Zaczynaem sie juz niepokoic, z e monarcha na tak
dugo o mnie zapomnia. Czyzby by ze mnie niezadowolony? Z pewnoscia daby
mi znac. Gnebia mnie niepewnosc . Chciaem czym predzej stawic sie na wezwanie, a jednoczesnie wyglada
c mozliwie najkorzystniej. W rezultacie osiagn
aem
bardzo mizerne efekty. Moje wosy, zniszczone choroba i krtko przyciete podczas pobytu w grach, odrosy juz i sterczay rwnie rozwichrzone i niepokorne jak fryzura ksiecia Szczerego. Co gorsza, zaczea mi rosna
c broda. Brus juz
dwukrotnie zwraca mi uwage, z e powinienem sie golic staranniej albo wcale. Poniewaz mj zarost przypomina zimowa siersc kucyka, zaciaem
Obaj mielismy szczeke zarysowana jak Roztropny i jego ksztat powiek, identyczna pena dolna warge. Na pewno z aden z nas nigdy nie bedzie mia muskularnej
sylwetki ksiecia Szczerego, lecz ja pod tym wzgledem byem znacznie bardziej
podobny do nastepcy tronu. Ksia
ze Wadczy mia prawie dziesiec lat wiecej niz
ja, lecz kazdy by dostrzeg, z e w naszych z yach pynie ta sama krew. Smiao
odpowiedziaem na jego spojrzenie. Pragnaem
sci, z e ksia
ze zamierza mnie obrazic.
Witam i pozdrawiam, Ksia
ze Wadczy rzekem, pozwalajac
sobie na
taka sama zosliwosc . Oczekiwaem jego reakcji z lodowatym spokojem, ktrego
istnienia w sobie nawet nie podejrzewaem. To on musia uderzyc pierwszy.
Na duga chwile czas sie zatrzyma. Potem krlewski syn opusci wzrok, strza
sna
wyimaginowany pyek z rekawa. Omina
mnie i odszed. Nie ustapiem
mu
z drogi. Nie potraci
mnie, jak to zwykle czyni. Wypusciem z puc wstrzymywane dotad
powietrze i poszedem swoja droga.
Nie znaem straznika trzymajacego
Czekaem,
by zaanonsowa krlowi moje przyjscie, skoro jednak zupenie mnie ignorowa,
z wahaniem zblizyem sie do oza.
Krlu? Panie mj? Choc milcza, osmieliem sie mwic dalej: Przybyem na twoje wezwanie.
91
Nie by modym czowiekiem, ale tez nie starcem. Zaskoczya mnie wiadomosc o jego smierci. Staem w posepnym milczeniu.
Osiek przynis mi krzeso, kubek i talerz. Zmarszczy brwi z dezaprobata, gdy
usiadem, nie proszac
o pozwolenie. Jeszcze sie nie nauczy, z e krl Roztropny
ustali wasny protok.
A ty, panie mj, czy czujesz sie dobrze? Nie pamietam, bys pzno wstawa
z zka.
Krl poruszy sie zniecierpliwiony.
Wasciwie nie jestem chory, tylko saby. Jesli sie szybciej porusze, mam
zawroty gowy. Kazdego ranka spodziewam sie odmiany, lecz gdy prbuje wstac,
ziemia koysze mi sie pod stopami. Leze wiec, w ozu zjadam nieco i wypijam,
dopiero potem wolno sie podnosze. Okoo poudnia czuje sie jak za dawnych dni.
Przyczyna mej sabosci lezy zapewne w zimowych chodach, choc medyk twierdzi, z e zawinia stara rana od miecza. Byem modszy niz ty, kiedy ja dostaem.
Widzisz? Ciagle
mam po niej slad, ale sadziem,
Zyczysz
sobie, panie, penego raportu z wypadkw w Stromym? zgadem. Rozejrzaem sie za suzacym
krl mwi obszernie o wszystkim? Czy odbyo sie to przed, czy po tym, jak wyda mnie na jego aske i nieaske?
Nagle uswiadomiem sobie, rwnie wyraznie jakbym ten osad
usysza z ust
Ciernia lub ksiecia Szczerego, z e nie mam prawa podawac w watpliwo
sc decyzji
monarchy. Ani nawet pytac, czy rzeczywiscie odda moje z ycie w rece najmodszego syna. Zacisnaem
je, po
czym wrciem na swoje miejsce.
Bastardzie Rycerski rzek stary wadca z wielka powaga. Zapomnijmy o sprawach przeszych.
Sucham, panie mj. Spusciem wzrok.
Niekiedy ambitni modzi ludzie podja
ciez kim tonem robia rzeczy
szalone. Gdy im sie wskaze, jakie popenili bedy, z auja swych uczynkw.
Podniosem wzrok jak dzgniety ostroga, niepewny, czy krl ode mnie oczekuje
wyrazw pokory. Wysuchaem takich wyrazw z alu podja
monarcha.
Przyjaem
je. Zycie
toczy sie dalej. W tej sprawie zdaj sie na mnie rzek cicho,
lecz nie bya to prosba. Im sie mniej o tym mwi, tym lepiej.
Wziaem
przedmiotami wykonanymi wasnorecznie albo zdobytymi dzieki sile swych ramion. Wkrtce zaczeli ja nasladowac z onierze,
szczeglnie jej podwadni, ale tez szlachecka modziez. Wszystkim zaszczepiaa
przekonanie o koniecznosci powrotu do boga Ela. Postepowaa zgodnie z dawnymi obyczajami, wychwalaa sposb z ycia przodkw.
Napady piratw na szkaratnych okretach oraz przeklenstwo kuznicy widziaa
jako kare Ela za atwe z ycie. Oskarzaa rd Przezornych o doprowadzenie ludu
Krlestwa Szesciu Ksiestw do obecnej apatii. Z poczatku
mwia o tych sprawach oglednie. Ostatnio jednak wysawiaa sie bardziej otwarcie, lecz nigdy na
tyle szczerze, by mozna ja byo oskarzyc o zdrade. Zaczeto znajdowac ofiarne
woy na morskich skaach, a Megiera naznaczya krwia kilkoro modych ludzi
i wysaa ich na ofiare bogom, jak to czyniono w bardzo dawnych czasach. Ksia
ze
Krzepki sysza pogoski, z e rozgladaa
94
Pytanie to znaem jeszcze z czasw dziecinnych. Krl zadawa mi je po kazdym spotkaniu. Musiaem sie usmiechna
c.
Tak, panie mj odpowiedziaem jak zwykle.
Wiec bacz, bys i ty dotrzymywa przysiegi. Zamilk na chwile, lecz
wbrew zwyczajowi doda cos jeszcze: Bastardzie Rycerski, pamietaj, z e rana
zadana krwi z mojej krwi rani mnie samego.
Krlu mj?. . .
Nie zadasz rany krwi z mojej krwi.
Wyprostowaem sie sztywno. Wiedziaem, czego ode mnie chce wadca krlestwa. Ustapiem.
i odgarnaem
wosy z twarzy. Wasnie zozyem przysiege. Ile bedzie mnie kosztowac jej dotrzymanie?
Owadnea mna gorycz, pki nie uswiadomiem sobie, ile by mnie kosztowao
zamanie sowa. Zapomniaem o oporze oraz wszelkich zastrzezeniach. Powzia
em twarde postanowienie, z e pozostane lojalny wobec krla. Nie byo miedzy
ksieciem Wadczym a mna prawdziwego pokoju, ale w koncu mogem przynajmniej zyskac spokj we wasnym sercu. Powziawszy
95
wa sie podporzadkowa
w przeciwnych kierunkach. Dopki jedno nie zagrodzio rozmyslnie drogi drugiemu. Choc Pogodna patrzya na mnie z dou, miaem wrazenie, z e nade mna gruje. Zmienia sie
bardzo od czasu, gdy oboje bylismy uczniami Konsyliarza. Strojem i postawa
podkreslaa zyskana niedawno pozycje. Jej czarna suknie zdobi bogaty haft. Dugie krucze wosy byy spiete plecionym zawile srebrnym drutem z nawleczonymi
koscianymi paciorkami. Szyje zdobi srebrny ancuch, a palce pierscienie ze
srebra. Jakby na przekr bogatej szacie, znikna
gdzies wdziek Pogodnej. Moda kobieta najwyrazniej przejea ascetyczne nawyki Konsyliarza: twarz jej sie
upodobnia do trupiej czaszki, donie przypominay szpony. Od smierci mistrza
zaczepia mnie po raz pierwszy.
Bastard odezwaa sie gosem bez wyrazu.
Czy to sowo miao kiedykolwiek stracic dla mnie przykry wydzwiek?
Tak, to ja rzekem jak najspokojniej.
Nie umares w grach.
Nie umarem.
Nadal staa, zagradzajac
mi droge.
Wiem, co zrobies rzeka bardzo cicho. Wiem, kim jestes.
Wewnetrznie drzaem niczym przerazony krlik. Najpewniej zuzya caa swoja Moc, by zagniezdzic we mnie ten strach. Tumaczyem sobie, z e to nie jest
moje prawdziwe uczucie, ale jedynie narzucone mi wrazenie. Wreszcie zdoaem
sie odezwac.
Ja takze wiem, kim jestem. Czowiekiem krla.
Nie jestes w ogle czowiekiem oznajmia. Pewnego dnia wszyscy
sie o tym dowiedza.
Strach jest strachem, niezaleznie od z rda, z jakiego bierze poczatek.
Staem
bez sowa. Ona od niechcenia usunea sie na bok, robiac
mi przejscie. Przyjaem
to jako swoje drobne zwyciestwo, choc kiedy wracam mysla do tych wypadkw,
rozumiem, iz nie moga uczynic nic innego. Ruszyem pakowac sie do wyjazdu,
nagle zadowolony, z e opuszczam Kozia Twierdze.
Nie mam dobrych wspomnien z tej misji. Poznaem Megiere bez specjalnych
zabiegw, gdyz goscia w zamku w Wysokiej Fali, podczas gdy ja wypeniaem
tam powierzone mi obowiazki
skryby. Bya przystojna, poruszaa sie miekko niczym polujacy
kot. Otacza ja czar istoty wyjatkowo
szczeglnie lubiem. Drzwi do biblioteki stay przede mna otworem, mogem nawet korzystac z pomocy modszego skryby. Mao tego: towarzystwa dotrzymywaa mi choc niesmiao najmodsza crka ksiecia. Omawiaem z Hoza szczegy mojej misji zwiazanej
a?
Podniosem kielich wina. Ksiez niczka Hoza oczy miaa wieksze od spodkw.
Gdy krtki nz Megiery ze swistem wbi sie w st tuz obok mojego okcia, krzyknea. Nie drgnaem.
Nie byem zaskoczony. Megiera staa gotowa do skoku, z renice jej poney. Rozpalone policzki podkreslay ognista urode.
Uczysz starych obyczajw, prawda? odezwaem sie wolno. Czemu
nie przestrzegasz zakazu rozlewania krwi w domu gospodarza?
Czy w twoich z yach pynie krew? spytaa zamiast odpowiedzi.
Podobnie jak w twoich. Nie splamie honoru ksiecia narazajac
go na zarzut,
z e pozwoli, by przy jego stole jeden gosc zamordowa drugiego. Czy aska ksiecia
znaczy dla ciebie rwnie mao jak lojalnosc wobec krla?
Nie przysiegaam twojemu niemrawemu krlowi z Przezornych syknea.
Ludzie zaczeli sie podnosic jedni przestraszeni, inni zaciekawieni. Stali
sie swiadkami wyzwania, jakie Megiera rzucia mi przy stole ksiecia Krzepkiego.
Wszystko to byo zaplanowane troskliwie jak wojenna rozgrywka. Czy Megiera
kiedykolwiek sie dowie, z e ja takze starannie zaplanowaem swoje posuniecia?
Czy podejrzewaa istnienie niewielkiej paczuszki w moich bagazach?
by uczynili udajac
sie do Koziej Twierdzy. Nastepca
tronu, ksia
ze Szczery, wyda odezwe, by wojownicy przybywali obsadzac jego
nowe okrety wojenne i podniesc bron przeciwko Zawyspiarzom, ktrzy sa wrogami nas wszystkich. Czy to nie bardziej honorowe zachowanie niz zwracanie sie
przeciwko wodzowi, ktremu przysiegao sie wiernosc , albo marnowanie bydlecej krwi na skaach w swietle ksiez yca, gdy to samo mieso mogoby wyzywic
nasz lud zupiony przez piratw ze szkaratnych okretw?
Mwiem z pasja, coraz gosniej, a ona coraz bardziej sie dziwia, jak wiele
jest mi wiadome. Daem sie poniesc wasnym sowom, bo w nie swiecie wierzyem. Wstaem, nachyliem sie ku niej.
Powiedz mi, o dzielna, czy kiedykolwiek podniosas ramie na kogos obcego, nie na swego rodaka? Na ktregos z Zawyspiarzy? Zapewne nie. Znacznie
atwiej obrazac goscinnosc gospodarza albo okaleczyc syna sasiada,
spojrzeniami.
Mez czyzna siedzacy
obok niej prawdopodobnie takze by mnie wyzwa, gdyby nie ksia
ze Krzepki, ktry wyrzna
piescia w st, omal rozbijajac
miske z sola,
i przypomnia nam gromko, z e znajdujemy sie w jego domu i on nie z yczy tu sobie z adnych burd, gdyz powaza zarwno krla Roztropnego, jak i dawne prawa.
Poprosiem go o wybaczenie najszczerzej i bardzo elokwentnie, Megiera wymamrotaa tylko przepraszam. Posiek dobieg konca przy wtrze spiewu minstreli.
W ciagu
nastepnych dni kopiowaem zwj dla ksiecia Szczerego i ogladaem
jak szklana
fiolka pena bardzo delikatnych rybich usek. Ksiez niczka Hoza nie odstepowaa
mnie na krok i dawaa wiele dowodw sympatii, a zwolennicy Megiery darzyli
zimna wrogoscia. To by dugi tydzien.
Nigdy nie musiaem walczyc w tym pojedynku, poniewaz nim mineo siedem
dni, jezyk i twarz Megiery pokryy sie bolesnymi czyrakami. Bya to legendarna
kara zsyana przez bogw na wiaroomcw. Megiera ledwie moga pic, nie mwiac
o jedzeniu. Bardzo zbrzyda. Wielbiciele zaczeli unikac jej towarzystwa ze
strachu, z e straszna dolegliwosc mogaby dosiegna
c ich takze. Buntowniczka cierpiaa srodze, nie moga wyjsc na zimno, by walczyc, a nikt nie chcia stana
c do
pojedynku w jej zastepstwie. Czekaem na skaach na przeciwnika, ktry sie nie
98
zjawi. Razem ze mna czekaa ksiez niczka Hoza, a takze kilku szlachetnie urodzonych, ktrych ksia
ze Krzepki przydzieli mi do towarzystwa. Rozmawialismy
niezobowiazuj
aco,
wypilismy na rozgrzewke o wiele za duzo okowity. Z nastaniem wieczoru przyby posaniec z wiadomoscia, z e Megiera opuscia twierdze
w Wysokiej Fali, lecz nie po to by sie stawic na pojedynek. Odjechaa do ksiestw
srdladowych.
Sama.
Ksiez niczka Hoza najpierw uradowana splota donie, a potem niebotycznie
zdumiaa mnie serdecznym usciskiem. Zziebnieci, lecz rozweseleni wracalismy
na zamek.
Nastepnego ranka miaem wyruszyc w droge powrotna. Do pozegnalnej wieczerzy ksia
ze Krzepki posadzi mnie po swojej lewej rece, a obok ksiez niczke
Hoza.
Wiesz zauwazy pod koniec posiku z kazdym rokiem jestes coraz
bardziej podobny do ojca.
Caa okowita Ksiestwa Niedzwiedziego nie mogaby przegnac lodowatego
chodu, jakim zmroziy mnie te sowa.
6. OFIARY KUZNICY
Wiele watpliwo
sci rozwiazano
sie z obowiazkw
wzorowo, ale kazdemu dawa odczuc, z e caym sercem pragnie towarzyszyc starszemu bratu. Wreszcie, w dzien dwudziestych urodzin, po szesciu latach comiesiecznych prsb, dosta od krla niechetne pozwolenie i wkrtce poda
zy za ksieciem Rycerskim.
Az do dnia gdy cztery lata pzniej ksia
ze Rycerski zrzek sie praw do korony,
razem czuwali nad nienaruszalnoscia granic Krlestwa Szesciu Ksiestw, razem
negocjowali traktaty i umowy handlowe. Ksia
ze Rycerski mia talent do zjednywania sobie ludzi, natomiast ksia
ze Szczery by niezastapiony
100
Ksia
ze Wadczy, najmodszy syn krla Roztropnego i jego jedyne dziecko z krlowa Skwapliwa, spedzi modosc w zamku, gdzie matka robia wszystko, aby mg
kiedys zasia
sc na tronie.
***
Wracaem do Koziej Twierdzy zadowolony z siebie. Nie pierwszy raz wypeniaem podobne zadanie dla mojego krla, lecz nigdy nie zasmakowaem w pracy
skrytobjcy. Cieszyo mnie, z e Megiera obrazia mnie i zniewazya, gdyz dzieki temu wypenienie zadania byo znacznie atwiejsze. A jednak. . . bya przeciez
piekna kobieta i sprawnym wojownikiem. Jej wyjazd stanowi niepowetowana
strate. Mogem byc dumny jedynie z tego, z e bez zarzutu wypeniem krlewskie
rozkazy. Takie mysli zaprzatay
niczym rzadki egzotyczny kwiat. Siedziaa na koniu po mesku. Miaa na sobie luzne spodnie, a z adna z kadzi w farbiarni Koziej
Twierdzy nie stworzya tego krokusowego fioletu. Nogawki ozdobione byy pracochonnymi haftami o intensywnych barwach, wozone w buty siegajace
kolan.
Brusowi spodobaoby sie tak praktyczne podejscie do ubioru. Ksiez na miaa tez
na sobie krtka kurte z biaego futra, wykonczona stojacym
konierzem chronia
cym szyje przed wiatrem. Futro, jak odgadem, byo z biaych lisw pochodza
cych z tundry w dalekich grach. Stroju dopeniaa weniana czapeczka lsniaca
na
jasnych wosach wszystkimi kolorami teczy. Przysza krlowa siedziaa na wierz
chowcu blizej kebu, na mode ludw grskich, stad
Smiga
bya przekonana, z e
powinna tanczyc, a nie isc . Orzechowej barwy uprza
z brzeczaa srebrnymi dzwoneczkami, ktrych surowy ton przypomina podzwanianie sopli lodu o rzeskim
poranku. W porwnaniu z innymi kobietami, ciez kimi i niezgrabnymi, omotany-
101
mi w sute spdnice i grube paszcze, ksiez na Ketriken robia wrazenie lekkiej jak
pirko i zgrabnej jak akrobatka.
Przywodzia na mysl wojownika z pnocnych stron albo awanturnika z dawnych opowiesci. Od dam dworu odrzniaa sie nie jak wysoko urodzona i zdobna w pyszne szaty kobieta od posledniejszych, lecz raczej jak sok uwieziony
w klatce od hodowlanych ptaszkw. Nie miaem pewnosci, czy powinna sie tak
ukazywac swoim poddanym. Ksia
ze Wadczy zagadywa ja z usmiechem. Kiedy sie zblizyem, pozwoliem Sadzy zwolnic kroku. Ksiez na Ketriken sciagn
ea
wodze i zatrzymaaby sie, z eby mnie przywitac, lecz ksia
ze Wadczy lodowato
skina
gowa i przyspieszy, scisnawszy
zostac z tyu, rzucia bem i pokusowaa za nim. Rwnie szybko mineli mnie
dworzanie. Przez duzsza chwile spogladaem
Nie przebraem sie nawet, nie ogrzaem przy kuchennym ogniu. Poszedem
prosto do komnaty, w ktrej ksia
ze Szczery zwyk kreslic mapy. Drzwi stay otworem; stuknaem
w porozumieniu.
Rozwazaem przez jakis czas sowa ksiecia, po czym z trudem przeknaem
sline.
Uwierz mi, ksia
ze Szczery, ludzie dotknieci kuznica nie sa zdolni do dziaania w grupie. Spotkaem ich i wiem, z e nie maja. . . poczucia wiezi. Potrafia
mwic i myslec, ale sa jak wilki znajace
ludzka mowe. A nawet gorzej, bo kazdy dba jedynie o to, by samemu przezyc. Inny czowiek jest dla niego wyacznie
do reki.
Wilki i rekiny postepuja zgodnie z prawami natury; dziela sie upem z modymi. Nie zabijaja dla wasnej korzysci, lecz na potrzeby caego stada. Z tymi
ludzmi jest inaczej. Widziaem ich w grupach, lecz nie dziaali wsplnie. Gdy zostaem zaatakowany przez dwch, bez trudu ich porzniem. Rzuciem paszcz,
a oni omal sie o niego nie pozabijali. A kiedy ponownie ruszyli za mna w pogon, bardziej wchodzili sobie wzajemnie w droge, niz pomagali. Wiele mnie
kosztowao, by mwic opanowanym gosem. Wrcio wspomnienie tamtej nocy.
Wwczas umar Kowal i wtedy po raz pierwszy zabiem. Oni nie dziaaja razem. Nie potrafia.
Podniosem wzrok i w oczach ksiecia ujrzaem wspczucie.
Zapomniaem, z e w walce z nimi zdobyes pewne doswiadczenie. Wybacz.
Wezme pod uwage twoje sowa. Po prostu tyle ostatnio na mnie spado. Ksia
ze
umilk, jakby sucha tonw dobiegajacych
Stanaem
u boku ksiecia Szczerego. Czuem sie, jakbym podszed do kominka, tak silna Moc emanowaa z krlewskiego syna. Czy stara sie ja hamowac?
Miaem wrazenie, z e zaraz sie z niego przeleje i rozciagnie
swiadomosc ksiecia
nad cae krlestwo.
Bastardzie, mapa przywoa mnie do porzadku.
104
ni z rodzinnych osad, to prawda, ale dlaczego mieliby skupiac sie wok Koziej
Twierdzy?
Moze to zdesperowani ludzie udajacy
ofiary kuznicy rabuja wasnych sa
siadw.
Moze. Jestem zaniepokojony, bo choc ofiary mwia, z e sa to trzy rzne grupy, lecz kazda kolejna grabiez albo wamanie do spichlerza czy zarzniecie krowy
na polu ma miejsce coraz blizej Koziej Twierdzy. Nie potrafie znalezc powodu,
dla ktrego ludzie chorzy na kuznice mieliby dziaac w ten sposb, a w dodatku
podchodzic do miasta. Uciszy mnie gestem doni. Opis grupy napastnikw
pasuje jak ula do incydentu sprzed miesiaca
z gra. Jesli sa to ci sami ludzie,
przebyli w tym czasie daleka droge.
To wszystko zupenie do nich niepodobne rzekem. Czy mozna wobec tego podejrzewac spisek?
Oczywiscie potwierdzi ksia
ze gorzko. Zreszta kiedy to ja nie podejrzewam spisku? Jednak w tym wypadku pocieszam sie, iz z rda intrygi nalezy
szukac poza murami Koziej Twierdzy. Przerwa raptownie, poja,
z e wypowiada sie zbyt otwarcie. Bastardzie, chciabym, z ebys zbada te sprawe. Pojedz
w gab
ksiestwa i nadstaw uszu. Powiedz mi, co ludzie gadaja w tawernach, co sie
dzieje na drogach. Zbierz plotki o innych napadach i zapamietaj kazdy szczeg.
Dyskretnie. Mozesz to dla mnie zrobic?
Z pewnoscia. Jednak. . . czy dyskrecja jest konieczna? Czy nie lepiej byoby zaalarmowac lud? Wwczas szybciej docierayby do zamku wszelkie nowe
wiesci.
Usyszelibysmy wiecej, to prawda. Wiecej pogosek i o wiele wiecej narzekan. Jak na razie sa to poszczeglne skargi. Chyba tylko ja zozyem je w jeden
wsplny wzr. Nie chce, z eby caa Kozia Twierdza chwycia za bron, wykrzykujac
pod niebiosa, z e krl nie potrafi obronic nawet stolicy. Nie. Zrb to dyskretnie,
Bastardzie. Dyskretnie.
Rozejrzec sie dyskretnie. Stwierdziem, nie zapytaem.
Ksia
ze Szczery lekko rozprostowa ramiona. Nie jak czowiek, ktry pozbywa
sie ciez aru, lecz raczej jak ten, kto bierze na swe barki jeszcze jeden obowiazek.
gowa. Nie byo dla mnie pierwszyzna takie zadanie. Zabijanie istot dotknietych kuznica nie wzbudzao we mnie takiego sprzeciwu jak odbieranie z ycia zdrowym, czujacym
105
Ksia
ze odezwaem sie cicho wracajac
do zamku spotkaem przysza
krlowa. Bya na przejazdzce z ksieciem Wadczym.
Pieknie wygladaj
a razem, prawda? Czy przysza krlowa pewnie juz dosiada konia? Ksia
ze Szczery nie zdoa do konca usuna
c ze swego gosu sladw
goryczy.
Tak. . . jednak ciagle
na grska mode.
Przysza do mnie oznajmiajac,
z e z yczy sobie nauczyc sie lepiej dosiadac nasze wysokie konie. Pochwaliem ten pomys. Nie wiedziaem, z e wybierze
Wadczego na nauczyciela. Ksia
ze pochyli sie nad mapa, studiujac
detal, ktrego nie byo.
Moze miaa nadzieje w tobie znalezc przewodnika wyrwao mi sie. Mwiem w tym momencie do mez czyzny, nie do ksiecia.
Moze. Westchna
ciez ko. Oczywiscie, z e tak. Ketriken jest czasami
taka samotna. Czesto. Potrzasn
a
gowa. Powinna bya zostac poslubiona
najmodszemu synowi krla, czowiekowi, ktry jest panem wasnego czasu. Albo wadcy, ktrego krlestwo nie stoi na krawedzi wojny i zagady. Nie chce jej
osadza
c. Wiem o wszystkim, Bastardzie. Jednak. . . jest taka moda. Czasami zachowuje sie nierozwaznie jak dziecko. A czasami mnie zadziwia. Ponie checia
poswiecania sie dla Krlestwa Szesciu Ksiestw. Ciagle
musze ja powstrzymywac,
tumaczyc, z e nie tego krlestwo od niej potrzebuje. Jest jak uprzykrzona mucha. Nie potrafie przy niej odnalezc spokoju, Bastardzie. Albo chce byc figlarna
jak maa dziewczynka, albo wypytuje mnie o kazdy szczeg jakiegos kryzysu,
o ktrym prbuje zapomniec choc na kilka chwil.
Nagle pomyslaem o usilnych staraniach ksiecia Rycerskiego o pocha Cierpliwa i pojaem,
7. POTYCZKI
Zgodnie z nasza odwieczna tradycja, wspmazonek wadcy Krlestwa Szesciu Ksiestw wprowadza sie do zamku w Koziej Twierdzy wraz z caa swoja swita.
W ten wasnie sposb postapiy
obie mazonki krla Roztropnego. Natomiast Ketriken ksiez niczka z gr posuszna zwyczajom swego ludu, przybya do nas
jako Poswiecenie. Zamieszkaa miedzy obcymi zupenie osamotniona, bez wasnej suzby, nawet pokojwki, powiernicy kobiecych sekretw. Nie miaa w Koziej
Twierdzy nikogo z dawna zaprzyjaznionego. Stawia czoo nowym obowiazkom
otoczona wyacznie
nie znanymi ludzmi: nie tylko w swojej sferze, lecz takze wsrd
suzby i z onierstwa. Z upywem czasu zaczea zawierac przyjaznie, a nawet dobierac sobie suzbe, choc z poczatku
mysl, iz usugiwanie drugiemu moze stanowic
gwny obowiazek
czowieka, bya dla niej idea bezgranicznie obca i przykra.
***
Wilczek teskni.
Przed wyjazdem do Ksiestwa Niedzwiedziego zostawiem mu, ukryta za chata, dobrze zmrozona sarne. Powinna bya wystarczyc na cay czas mojej nieobecnosci, ale on, zgodnie z wilcza natura, z ar do przesytu, zasypia nad miesem,
budzi sie i z ar znowu, az pozar wszystko.
Dwa dni temu oznajmi, plasaj
ac
w podskokach.
Wita mnie entuzjastycznie, gdyz i wech, i Rozumienie powiadomiy go, z e
przyniosem swieze mieso. Pochwyci je z arocznie i zupenie nie zwraca uwagi, gdy zbieraem do worka kosci zasmiecajace
wnetrze chaty. Zbyt duzo takich
odpadkw przyciagn
eoby szczury, a za nimi psy. Nie mogem do tego dopuscic.
Zerkaem na wilka spod oka. Odrywa zebami wielkie kaway smakoyku. Na
przednich apach, przyciskajacych
poec miesa, gray miesnie. Uswiadomiem sobie, iz wszystkie sarnie gnaty, poza kilkoma najgrubszymi, zostay rozgryzione
i do czysta wylizane ze szpiku. To juz nie szczenieca zabawa, ale dzieo silne-
108
do umysu
zwierzecia. Jego zdaniem od dawna juz nie bylismy sobie obcy ani obojetni. Tworzylismy stado. Nie pomyslaem o tym wczesniej, a przeciez taki rodzaj wiezi by
silniejszy niz sympatia czy partnerstwo. Przestraszyem sie, bo przynaleznosc do
tego samego stada dla niego znaczya chyba tyle samo, co dla mnie wiez zadzierzgnieta przez Rozumienie. Nie mogem na to pozwolic.
Ja jestem czowiekiem. Ty wilkiem powiedziaem na gos. I tak odebra
pene znaczenie sw prosto z moich mysli, ale chciaem, by wszystkimi zmysami
odczu dzielace
nas rznice.
Z wygladu.
Naprawde jestesmy stadem. Zadowolony obliza nos. Na apach perliy sie krople krwi.
Nie. Daje ci jesc i zapewniem schronienie, ale tylko na jakis czas. Gdy
nauczysz sie polowac, zabiore cie daleko stad
i zostawie.
Nigdy nie polowaem.
Naucze cie.
Tak przeciez robi stado. Nauczysz mnie i bede polowa z toba. Zdobedziemy
duzo upw, duzo dobrego miesa.
Naucze cie polowac, a potem zwrce ci wolnosc .
Jestem wolny. Siedze tu, bo chce. Przesuna
jezorem po biaych zebiskach, rozbawiony moja teoria.
Jestes arogancki, szczeniaku. I gupi. Nic nie wiesz o swiecie.
Wiec naucz mnie wszystkiego. Przekrzywi eb na bok, chwyci kawa
miesa trzonowymi zebami. To twj obowiazek
w stadzie.
Nie jestesmy stadem. Ja nie naleze do stada. Naleze do krla.
Jesli on przewodzi tobie, to mnie tez. Jestesmy stadem. Z penym z oad
kiem, zadowolony, by coraz bardziej skory do zgody.
Zmieniem taktyke.
Naleze do stada, do ktrego nie mozesz nalezec ty rzekem chodno.
Wszyscy w moim stadzie sa ludzmi. Ty nie jestes czowiekiem. Jestes wilkiem.
Nie jestesmy stadem.
Zamkna
sie w sobie. Nie prbowa odpowiedziec, ale jego uczucia przejey
mnie chodem. Odepchniecie. Zdrada. Samotnosc .
Odwrciem sie i wyszedem. Nie mogem przed nim ukryc, z e bardzo trudno
mi go tak zostawic, nie potrafiem tez zataic gebokiego wstydu, z e go odtracam.
Moze przynajmniej czu, iz moim zdaniem takie postepowanie byo najwasciwsze. Podobnie sadzi
sie
109
. . Niesmiae zaloty
ksiez niczki Hozej odniosy jedynie ten skutek, z e jeszcze ostrzej odczuwaem bolesna tesknote za Sikorka. Pragnaem
Byo nawet
jedno wolne krzeso.
Opowiedziaem o podrzy do Ksiestwa Niedzwiedziego, unikajac
jakiejkolwiek wzmianki o Megierze. Ksiez na Cierpliwa ostatecznie i tak na pewno
o wszystkim sie dowie i jeszcze mnie wypyta, a wwczas bede mia okazje ja
zapewnic, z e plotki, ktre dotary do jej uszu, znacznie wyolbrzymiaja cae wydarzenie.
Przedstawiem przywiezione z pnocy upominki. Dla Lamwki malenkie kosciane rybki, ktre mozna byo nawlec jak paciorki albo przypia
c do ubrania,
dla ksiez nej Cierpliwej srebrne kolczyki z bursztynami oraz gliniany garnuszek
konfitur z czarnej porzeczki, zamkniety woskiem.
Czarne porzeczki? Nie przepadam za nimi. Ksiez na Cierpliwa bya wyraznie zdziwiona podarunkiem.
Naprawde? udaem bezgraniczne zdumienie. Byem przekonany, z e
ten zapach i smak jest dla ciebie, pani, wspomnieniem z dziecinstwa. Czy nie
miaas, pani, wuja, ktry przynosi ci czarne porzeczki?
Nie. I nie przypominam sobie w ogle rozmowy na ten temat.
Wiec moze to Lamwka? zapytaem szczerze zmartwiony.
Nie ja, kochanienki, nie ja. Zapach strasznie szczypie mnie w nos, chociaz
z daleka wydaje sie adny.
Ach tak. . . Cz, musiaem sie pomylic. Odstawiem garnuszek na st.
zynka?
Co ze Snie
Znowu szczenna? Mwiem o biaej terierce ksiez nej.
Suczka w koncu zdecydowaa sie do mnie zblizyc i ostroznie obwacha
c. Wyczu-
111
Istotnie przyznaem.
Opusciem towarzystwo pan z niejaka ulga, gdyz zaczaem
sie obawiac, co
jeszcze mgbym usyszec. Oto stan zdrowia krla stanowi temat zamkowych
plotek. Nie wrzyo to nic dobrego. Trzeba bedzie zapytac Ciernia, co mu wiadomo na ten temat, a na razie musiaem wyrobic sobie wasne zdanie. Osiek nie
dopusci mnie do krla i potraktowa wyjatkowo
szorstko, zupenie jakbym przyszed steskniony za czcza gadanina, a nie zdac raport z misji. Jakby monarcha by
oboznie chory i potrzebowa obrony przed natretnymi intruzami. Najwyrazniej
suga nie zosta odpowiednio przyuczony do penienia funkcji osobistego pokojowca krla. Jego zachowanie mnie irytowao.
Pukajac
do komnat krlewskich rozmyslaem, jak to bedzie, gdy Sikorka znajdzie garniec z czarnymi porzeczkami. Od razu odgadnie, dla kogo jest przeznaczony. Ukochalismy ich smak od dziecinstwa.
Osiek na mj widok zmarszczy brwi. Zasania soba przejscie, zupenie jakbym mg samym spojrzeniem zrobic krlowi krzywde.
Chyba juz byes tu dzisiaj? zapyta w miejsce powitania.
Tak, byem. Powiedziaes mi wtedy, z e krl Roztropny spi. Przyszedem
wiec ponownie, musze zdac memu panu raport. Z caych si prbowaem mwic spokojnie.
Aha. Ten raport to cos waznego?
112
Krl sam oceni, a jesli uzna, z e traci czas, zostane odprawiony. Po prostu
mnie zaanonsuj. Usmiechnaem
Skoro krl
cay dzien cierpi twoja obecnosc , jakimze sposobem ma wrcic do zdrowia?
Przynis ze soba tace przykryta serweta. Czuem won gestego bulionu i biaego chleba prosto z pieca. Swj zimowy czarno-biay ubir ozywi emaliowanymi
dzwoneczkami, bazenska czapke zdobia girlanda ostrokrzewu. Kaduceusz mia
wsadzony pod pache. Znowu szczur. Ten by zatkniety na szczycie laski, jakby
tanczy na zadnich apach. Niejeden raz widziaem, jak bazen toczy z nim dugie konwersacje, siedzac
przed kominkiem w sali biesiadnej albo na stopniach
krlewskiego tronu.
Idz precz, baznie! Byes tu dzisiaj juz dwa razy. Krl uozy sie na spoczynek. Nie jestes mu potrzebny oznajmi pokojowiec surowo, ale sie cofna.
Jak wielu ludzi nie potrafi spojrzec prosto w jasne oczy trefnisia, a pod dotykiem
jego biaej doni drza.
Dwa razy przemienia sie w trzy, Osioku, a moja obecnosc zastapi
twoja.
Tuptusiaj do ksiecia Wadczego i przekaz mu swieze ploteczki. Tu przeciez sciany
maja dugie uszy, po brzegi wypenione tajemnicami krla. Dobrze, z e oswiecisz
naszego drogiego ksiecia, niech jemu tez sie zrobi niedobrze. O pustym z oadku
upasc
na tyek. Zasuguje na miano bazna, ale nie na jego posade!
Krl Roztropny by ubrany w bielizne nocna. Zdumiony spojrza na suge,
podnis wzrok na bazna i na mnie, po czym zrezygnowa z prb zrozumienia
sytuacji.
Ta parwka nic mi nie daje rzek do Osika gramolacego
sie z podogi.
Gowa boli mnie po niej jeszcze bardziej, w dodatku mam nieprzyjemny smak
w ustach. Powiedz Wadczemu, z e jego nowe zioo moze przepedzic muchy, ale
nie chorobe. Zabierz je, nim zasmrodzi caa komnate. Baznie, jestes w koncu.
I ty, Bastardzie, nareszcie sie zjawies. Chodzcie, siadajcie. Osiku, czy ty mnie
syszysz? Wynies ten nieszczesny kocio! Nie, nie tedy, tylnymi drzwiami.
Machnieciem reki krl Roztropny odgoni suge jak natretnego owada.
Szczelnie zanikna
drzwi pokoju kapielowego,
doniach o dugich palcach. Jasna skra i wosy chwytay czerwone blaski tancza
cych pomieni. Kazdy jego gest by peen gracji niczym ruch wdziecznej tancerki,
a koncowa poza rwnie artystyczna, jak komiczna. Krl pogadzi bazna po niesfornych wosach; tak mgby gaskac kota.
Mwiem ci, nie jestem godny.
To prawda. Nie mwies jednak, bym nie przynosi jedzenia.
A gdybym to zrobi?
Wwczas powiedziabym, z e to nie posiek, lecz kocioek z parwka podobna do tych, jakie aplikuje ci Osioek, panie, lecz napeni twe nozdrza aromatami przynajmniej odrobine milszymi. A to nie byby chleb, lecz plaster na twj
jezyk, panie; powinienes go zaaplikowac natychmiast.
Ach tak. Krl przyciagn
a
stolik odrobine blizej, nabra yzke rosou,
omijajac
kawaki miesa i warzyw. Sprbowa, zacza
jesc .
Czy nie jestem przynajmniej rwnie dobrym medykiem jak Osioek?
mrukna
trefnis, wyraznie zadowolony z siebie.
114
115
ga, gdyz wasnie te, nie inne, dwukrotnie pilniej zanotowa w pamieci, by zyskac
pewnosc , iz ci je przekaze.
Pokiwaem gowa i postanowiem zaniesc zwj ksieciu Szczeremu jeszcze tego wieczoru.
Nie bede sie juz przejmowa Osikiem oznajmiem na odchodne.
To nie Osiokiem trzeba sie przejmowac, lecz jego dugimi uszami odpar bazen uroczyscie. Raptownie zakoysa taca na doni, podnis ja wysoko
nad gowe i w podskokach ruszy na d.
W nastepnych dniach poswieciem sie obowiazkom,
ktre ksia
ze Szczery wyznaczy mi wczesniej. Preparowaem tusta kiebase i wedzona rybe. Mogem je
atwo rozrzucac w czasie ucieczki, majac
nadzieje, z e wystarczy dla wszystkich,
ktrzy mnie beda gonili. Kazdego ranka studiowaem mape w pracowni mojego ksiecia, a potem siodaem Sadze i z trucizna w sakwach jechaem tam, gdzie
sie spodziewaem napadu ludzi zarazonych kuznica. Pomny wczesniejszych doswiadczen braem ze soba krtki miecz, co z poczatku
smieszyo Brusa i Pomocnika. Wyjasniem im, z e robie zwiady, na wypadek gdyby nastepca tronu chcia
zaplanowac zimowe polowanie. Pomocnik mi uwierzy, Brus tylko zacisna
usta;
pozna sie na kamstwie, a jednoczesnie wiedzia, z e nie moge wyjawic mu prawdy. Nie docieka dalej, ale nie by zadowolony.
Dwukrotnie w ciagu
dziesieciu dni natknaem
Druga grupa nie odpowiadaa z adnemu z opisw, jakie do tej pory otrzyma ksia
ze Szczery. Obaj
podejrzewalismy, z e napastnikw jest wiecej, niz niosa wiesci.
Wykonywaem swoje zadanie bez zarzutu, lecz nie czerpaem z niego zadowolenia. Moje ofiary po smierci byy jeszcze bardziej godne litosci niz za z ycia.
Odziani w achmany, wychudzeni, przemarznieci i posiniaczeni. Na dodatek mocna trucizna zmieniaa ich ciaa w karykatury. Szron byszcza im na brodach oraz
brwiach, a krew wypywajaca
z ust zastygaa w sniegu na podobienstwo rubinw.
Zabiem siedmioro, potem nakryem ich zmarzniete ciaa gaeziami, polaem oliwa i podpaliem. Trudno mi zdecydowac, co mnie bardziej mierzio: samo zabijanie czy skrytosc dziaania.
Wilczek z poczatku
baga, bym go zabiera ze soba. Pewnego razu, gdy staem
nad zamarznietym ciaem mez czyzny, ktrego zabiem, dosza mnie jego mysl:
To nie polowanie. To nie jest zajecie dla stada. To zajecie czowieka.
Znikna,
nim zda
zyem go zbesztac, z e znowu wtargna
do mojego umysu.
Wieczorem wracaem do zamku, na goracy
swiezy posiek, do ciepego ognia,
do suchych ubran i miekkiego oza, lecz nie potrafiem radowac sie wygodami,
bo za mna szy widma ofiar kuznicy. Nie byem bestia bez serca, nie mogem
zaznac spokoju po dniu siania smierci. Moim jedynym pocieszeniem, choc nie
116
ukojeniem, byy godziny snu. Sniem
o Sikorce; chodziem z nia i rozmawiaem
obojetny na kuznice i jej pokryty szronem plon.
Pewnego dnia wyjechaem z zamku pzniej niz zwykle, gdyz w komnacie
z mapami zastaem ksiecia Szczerego i na rozmowie czas upyna
nam niepostrzez enie szybko. Zanosio sie na burze, wiec nie wybieraem sie daleko. Szczescie
mi nie sprzyjao: zamiast nowej ofiary znalazem tylko swieze slady, zostawione
przez zaskakujaco
duza grupe. Jechaem dalej, ciagle
z nerwami napietymi do granic wytrzymaosci, zdany na zwykych piec zmysw, gdyz szsty, Rozumienie,
by bezuzyteczny przy szukaniu ludzi dotknietych kuznica. Gestniejace
chmury
krady z nieba swiato, slad wid szlakiem polowan. Gdy wreszcie podniosem
gowe, przyznajac,
z e tego dnia zdoali mi uciec, zorientowaem sie, iz jestem
wyjatkowo
ciagle
w strone domu, choc prosto w rozwarta paszcze wichru.
Paszcz miaem kompletnie przemoczony, zaczynaem marzna
c. Obawiaem sie,
czy drzenie mego ciaa nie jest aby poczatkiem
ziemie. Wyjechaem z rzadkiego brzozowego lasku na wzgrze, gdzie kilka lat wczesniej pozar od pioruna strawi
wszystkie drzewa. Tutaj, na otwartej przestrzeni, wiatr by silniejszy, wiec owinaem
drewna na opa. Taka dziwna walka. Wyczuwaem ksiez ne Ketriken, strach jej
klaczy i osiagni
eta szkoleniem odwage bitewna Sadzy, a od napastnikw nic. Zu
penie nic. Zadnych
wybuchw wsciekosci, przeklenstw, blu. Dla mojego szstego zmysu, dla Rozumienia, w ogle ich tutaj nie byo; tylko snieg i wicher,
z ktrymi takze musiaem walczyc.
Niczym we snie obserwowaem, jak ksiez na chwyta napastnika za wosy, odchyla mu gowe, odsania gardo. Krew bysnea czarnymi w swietle ksiez yca kroplami, spryskaa jej paszcz, zostawia byszczac
a smuge na szyi i opatce klaczy.
Ciao wstrzasane
klaczy, kierujac
Smig
a na szczyt wzgrza.
Z wierzchoka, nim zanurkowalismy w d, na mgnienie oka ujrzelismy swiata Koziej Twierdzy. U stp wzgrza ciagn
ey sie geste zarosla i pyna
strumien
teraz ukryty pod sniegiem. Popedziem Sadze, wysforowaem sie na prowadzenie
i zmusiem Smig
a do skretu, nim wpada na przeszkode. Ksiez na nie odezwaa
sie sowem, pozwolia mi dalej prowadzic. Skrylismy sie w lasku na drugim brzegu strumienia. Jechaem najszybciej, jak smiaem w tych okolicznosciach, spiety, gotw odeprzec kolejny atak. W koncu dotarlismy do drogi i w tej chwili
chmury ponownie zaciagn
ey niebo, przesaniajac
ksiez yc. Zwolniem, pozwoliem koniom odetchna
c. Jakis czas jechalismy w milczeniu, nasuchujac
odgosw
pogoni.
Wreszcie poczulismy sie bezpieczniejsi. Usyszaem zduszone, drzace
westchnienie ksiez nej Ketriken.
Dziekuje ci, Bastardzie. Nie udao jej sie do konca opanowac gosu.
Nie odezwaem sie, gdyz czuem, z e wystarczy jedno moje sowo, a przysza
krlowa zacznie szlochac. Nie winibym jej za takie zachowanie, lecz ona sama
miaaby do siebie pretensje. Wkrtce sie opanowaa. Poprawia strj, wytara sztylet i ukrya go na piersiach. Przemwia do klaczy uspokajajaco,
poklepaa ja po
szyi. Przygladaem
gosem. Wybraam sie z Wadczym na przejazdzke. Towarzyszyo nam kilka osb. Kiedy zaczeo sie zanosic
na burze, wszyscy zawrcilismy do Koziej Twierdzy. Ja z Wadczym jechaam
na koncu. Opowiada mi pewna legende z rodzinnego ksiestwa swej matki i zostawalismy coraz bardziej z tyu. Z trudem przeknea sline. Bylismy dosc
daleko za orszakiem podjea spokojniej gdy nagle lis wyprysna
z zarosli
Smiga
poniosa. Z poczatku
ksiez na Ketriken obawiaa sie szalenczego tempa w nie znanym terenie, prbowaa zapanowac nad wierzchowcem, gdy jednak
zdaa sobie sprawe, z e nie widzi juz drogi ani pozostaych uczestnikw wypadu,
a Wadczy znacznie ja wyprzedzi, pognaa klacz, majac
nadzieje go dogonic. Zupenie stracia orientacje. Prbowaa wrcic na droge, lecz snieg i wiatr szybko
120
wspczuli jej, z e nie zostaa powitana miym gestem i czuym sowem. Jesli ktos
mysla niepochlebnie o zachowaniu ksiecia Wadczego, zachowa to dla siebie.
Pzniej tego samego wieczoru, w stajniach, gdy juz zadbaem o Sadze, poma
gaem Brusowi i Pomocnikowi doprowadzic do porzadku
Smig
a oraz Dogmata,
konia ksiecia Szczerego. Brus burcza niezadowolony ze stanu obu wierzchow
cw. Smiga
zarobia w czasie potyczki drobne zadrapanie i pysk miaa pokaleczony, lecz szczesliwie ani ona, ani Dogmat nie odniesli powazniejszych obraz en. Brus kaza Pomocnikowi przygotowac ciepa mieszanke z gotowanego ziarna i otrebw. Dopiero po jego odejsciu cicho opowiedzia mi, jak ksia
ze Wadczy,
wrciwszy z wycieczki, odda konia do stajni i poszed do zamku, jednym sowem
nie wspominajac
o ksiez nej Ketriken. Dopiero gdy ktrys z chopcw stajennych
zapyta o Smiga, krlewski koniuszy osmieli sie zadac to pytanie samemu ksieciu. Wadczy by przekonany, iz Ketriken dawno juz razem ze suzba wrcia do
twierdzy. Wwczas to Brus podnis alarm, a ksia
ze Wadczy nie potrafi nawet
okreslic, w ktrym miejscu zjecha z drogi ani w jakim kierunku pogoni za lisem.
Dobrze zatar slady mrukna
jeszcze Brus. Na pewno nie mia na mysli
lisa, ale wiecej nie rozmawialismy, gdyz Pomocnik wrci z ciepym obrokiem.
Na oowianych nogach poszedem do zamku; serce takze cia
zyo mi nieznosnie. Nie zamierzaem suchac, o czym rozprawiaja ludzie w izbie z onierskiej.
agn
Sci
aem
We snach czekaa
na mnie Sikorka i jedyny spokj, jaki by mi dany.
Niedugo sniem. Obudzio mnie stukanie. Podniosem sie i otworzyem zaspanemu paziowi ksiecia Szczerego. Powiedziaem mu, z e znam droge, i odesaem z powrotem do zka. Ubraem sie pospiesznie i pobiegem na d, dociekajac
No tak. Ksia
ze odchrzakn
a.
Siadaj. Zdecydowa nagle. Naucze
cie strzec mysli rwnie skutecznie, jak pilnujesz jezyka. Pokreci gowa.
Bardzo to dziwne, Bastardzie: czasami potrafisz dokadnie zablokowac sie przed
dostepem mojej Mocy, a jednoczesnie rozgaszasz najbardziej intymne pragnienia
jak wilk wyjacy
do ksiez yca. Przypuszczam, z e ma to swoje z rdo w krzywdzie,
jaka wyrzadzi
ci Konsyliarz. Dobrze byoby odwrcic skutki jego czynw. Poniewaz jednak nie mamy na to czasu, pokrtce naucze cie, czego zdoam.
Nawet sie nie poruszyem. Nagle z aden z nas nie potrafi spojrzec na drugiego.
Podejdz tutaj rzek ksia
ze szorstko. Siadaj powtrzy. Patrz
w pomienie.
W ciagu
godziny nauczy mnie c wiczenia, ktre miao nie tyle zatrzymac moje sny dla mnie samego, ile pozbawic mnie ich cakowicie. Z drzacym
sercem
zdaem sobie sprawe, z e strace Sikorke nawet w marzeniach rwnie pewnie
jak juz straciem w rzeczywistosci. Ksia
ze wyczu mj ponury nastrj.
Daj spokj, Bastardzie. Przeciez to minie. Wez sie w garsc , jakos to zniesiesz. Dasz sobie rade. Moze przyjdzie dzien, kiedy bedziesz teskni, by twoje
z ycie byo tak wolne od kobiet, jak jest teraz. Podobnie jak ja.
Ksiez na Ketriken nie zboczya z drogi, ksia
ze Szczery.
Obrzuci mnie zowrogim spojrzeniem.
Nie sposb osadza
c czynw po intencjach. Jest mazonka nastepcy tronu,
chopcze. Musi sie zawsze zastanowic, co robi, i to nie raz, ale trzy razy.
Pewnie tak. Czuj sie zganiony i powiedz Brusowi, by przeznaczy dla mojej
pani jakiegos mniej z wawego wierzchowca, dopki nie bedzie lepiej radzia sobie
w siodle. Westchna
jeszcze raz, geboko. Ona prawdopodobnie odbierze
to jako kare. Bedzie na mnie smutno patrzya tymi wielkimi niebieskimi oczyma,
ale sie nie sprzeciwi. Ach, trudno. Nic nie poradze. Czy musiaa zabijac, a potem
rozpowiadac o tym dookoa? Jak ja teraz osadzi
mj lud?
Nie miaa wyboru, panie. Czy byoby lepiej, gdyby daa sie zabic? A je
sli chodzi o lud, cz. . . Zonierze,
ktrzy nas znalezli, podziwiali ja za odwage
i zimna krew. Dla krlowej to nie sa wady. Zwaszcza kobiety w twojej strazy,
ksia
ze Szczery, wyrazay sie o twej mazonce bardzo ciepo. Widza teraz w niej
swoja wadczynie, o wiele bardziej do ksiez nej przekonane, niz gdyby bya szlochajacym,
przestraszonym, budzacym
w czterech scianach.
122
Miecz? Cos lepszego niz ten kawaek z elaza, ktry miaes ze soba dzisiaj?
To stare dobre ostrze, dostaem je od Czernida. Jest bardzo uzyteczne.
Oczywiscie. Kaze jej wybrac dla ciebie cos lepszego, ozdobic rekojesc
i pochwe. Moze tak byc?
Chyba tak.
Dobrze wiec. Wracajmy do zek. Bede juz mg spac, prawda? Teraz bez watpienia
8. PRZEBUDZENIE WADCZYNI
***
niemal swiateczna
popregi, a paziowie biegali w te i z powrotem bez wytchnienia. W kuchni poowa suzby zajeta
. . . Zadnej
litosci dla tego gnoju. . .
1
125
zaczaem
watpi
c, czy
sam nastepca tronu wiedzia, po co mnie sciagn
a.
W koncu zdecydowaem sie go
zagadna
c:
Nie wyruszasz ze swymi z onierzami, ksia
ze Szczery?
Podnis wzrok. Twarz mia poorana zmarszczkami, wyglada
na wymeczonego, nieledwie chorego.
Nie jade. Nie smiem. Jakbym otworzy sluze. Nie moge popierac
takiego wypadu, to przeciez polowanie na mj wasny lud, na naszych krewnych!
A jakie mam inne wyjscie? Gnic w murach twierdzy, gdy inni wyjada brac odwet
za zniewage uczyniona przyszej krlowej! Nie smiem zabronic ludziom pomsty.
Musze wiec udawac, z e nic nie wiem o tym tumie na dziedzincu. Jakbym by
gupcem, guzdraa albo tchrzem. Minstrele beda ukadac ballady o tym dniu,
o, z caa pewnoscia. Jakie zyska on imie? Masakra bezrozumnych? Poswiecenie
ksiez nej Ketriken dla ofiar kuznicy? mwi gosniej z kazdym sowem. Zamknaem
126
szukajac
pieszczoty i pocieszenia, przekonaaby go, z e jest mez czyzna zdolnym
podoac obowiazkom
w siebie. Nagle dostrzegem w Szczerym zwykego czowieka. Nie bardzo mnie to podnioso na duchu.
Przemw do ludu, panie wymysliem napredce.
I co powiedziec? Zyczy
c im pomyslnych oww? Nie. Tego nie zrobie. Ale
ty idz, mj chopcze. Idz, miej oczy i uszy szeroko otwarte. Oczekuje rzetelnej
relacji.
Ruszyem wykonac rozkaz. Minaem
jakby wsta dopiero przed chwila, w dodatku najwyrazniej uczyni to wbrew sobie. By co prawda ubrany, ale nie mia w uchu
kolczyka, pod szyja starannie udrapowanej jedwabnej chusty, na palcach
z adnych pierscieni prcz sygnetu. Jego wosy, choc rozczesane, nie zostay uozone w loki ani uperfumowane; oczy powlekaa siateczka czerwonych z yek. Ksia
ze
Wadczy by wscieky. Kiedy prbowaem go mina
c, zatrzyma mnie i odwrci twarza do siebie. . . Przynajmniej taki mia zamiar. Nawet nie stawiem oporu,
zaledwie rozluzniem miesnie. Ze zdumieniem i ogromnym zadowoleniem stwierdziem, z e nie mg mnie poruszyc. Okreci sie i spojrza mi w twarz; okazao sie,
z e choc niewiele, to jednak by ode mnie nizszy musia spoglada
c do gry,
by stana
c ze mna oko w oko. Nie zdawaem sobie dotad
sprawy, z e az tak urosem. Potrzasn
a
mna gwatownie, a ja pozwoliem, by ten gest mna zakoysa.
Odrobine.
Gdzie jest Szczery? warkna.
Ksia
ze panie, spiesze na dziedziniec. . . udawaem, z e nie rozumiem,
o co chodzi.
127
rekaw kurty z biaego futra i fioletowe spodnie. Na nogach miaa dugie buty do
konnej jazdy gotowa ruszac w droge. U biodra przypasaa miecz. Zatrwozyem sie nagle, zastanawiajac
goraczkowo,
co tez takiego powiedziaa, gdyz wszyscy wpatrywali sie w nia szeroko otwartymi oczyma. Wypadem na dziedziniec
akurat w chwili zupenej ciszy. Zgromadzeni wstrzymali oddech, oczekujac
dalszych sw. Wreszcie rozbrzmiay: wypowiedziane spokojnie i niegosno, lecz
tum trwa tak cicho, z e jasny gos nis sie daleko w mroznym powietrzu.
Nie jedziemy na polowanie rzeka ksiez na Ketriken ze smutkiem. Na
pewno nie powiedziaa tego po raz pierwszy. Odzcie na bok radosc i dume.
Zdejmijcie ozdoby, bizuterie, oznaki szarzy. Rozwazcie w sercach, co musimy
uczynic.
Jej przemwienie nioso ze soba powiew gr, ale dostrzegem tez, jak starannie
dobrane byo kazde sowo, jak wywazone kazde zdanie.
Nie jedziemy na polowanie powtrzya raz jeszcze lecz poozyc kres
niedoli nieszczesliwych istot. Dusze ukradli im piraci ze szkaratnych okretw.
Oni zabrali naszym krewnym serca, a ciaa porzucili na nasza zgube. Musimy pamietac, z e ci, ktrym odbierzemy dzisiaj z ycie, to lud Krlestwa Szesciu Ksiestw.
128
wistosci nikogo nie cieszyo polowanie na ludzi. Ksiez na Ketriken staa bez ruchu,
az spojrzenia wszystkich obrciy sie ku niej. Wtedy przemwia ponownie.
Dziekuje wam. A teraz suchajcie uwaznie. Chce, z ebyscie przygotowa
li wozy albo lektyki. . . co uznacie za lepsze. Wymosc cie je soma. Zaden
nasz
poddany nie bedzie jak padlina porzucony na pastwe lisw czy krukw. Wszyscy
zostana przywiezieni tutaj. Ich imiona, jesli je poznamy, beda zapisane. Przygotujemy stos pogrzebowy, nalezny polegym w bitwie. Rodziny mieszkajace
w poblizu niech przybeda z egnac swych krewnych. Do tych, ktrzy mieszkaja daleko,
zostanie wysane sowo i honory. Po policzkach ksiez nej pyney zy. Byszczay w porannym zimowym soncu niczym czyste diamenty. Gos jej stwardnia, gdy
zaczea wydawac rozkazy innej grupie. Moi kucharze i suzacy!
Ustawcie stoy
w wielkiej sali biesiadnej i przygotujcie uczte z aobna. W innej sali naszykujcie
wode, wonne zioa i cauny, bysmy mogli stosownie wyprawic ciaa naszych bliznich na stos. Wszyscy inni, porzuccie dzisiaj codzienne obowiazki.
Przyniescie
drewno, zbudujcie stos. Spalimy naszych zmarych i sprawimy im godny pochwek. Potoczya wzrokiem dookoa, zajrzaa w kazda twarz. Wydobya miecz,
wzniosa go w niebo jak przeklenstwo. A kiedy skonczymy z z aoba, przygotujemy sie do zemsty! Wrg, ktry odebra nam braci i siostry, pozna sie naszego
gniewu! Wolno opuscia brzeszczot. Raz jeszcze oczy bysney jej wadczo.
A teraz, ludu mj, za mna!
Byem poruszony do gebi, pod powiekami czuem zy. Dookoa mnie ludzie
wsiadali na konie, formowa sie orszak. Brus pojawi sie obok wozu, na ktrym
czarno-czerwona uprza
z w kolorach z aoby i zemsty. Czy kazaa ja zrobic Ketriken, czy tez sam wszystkiego sie domysli? Ksiez na zstapia
z wozu, dosiada
konia, uniosa don, a w doni tej lsni dugi miecz. Orszak poda
zy za przysza
krlowa.
Zatrzymaj ja!
sykna
za moimi plecami ksia
ze Wadczy.
Az podskoczyem. Obrciem sie i ujrzaem obu synw krlewskich, ukrytych
w cieniu.
Nie! sam nie wiem, skad
wziaem
sie gosem.
Czyzbym prcz zdumienia usysza nute zawisci? Nastepca tronu odwrci sie
i ruszy wolno w gab
zamku. Ja za nim. Wok narasta gwar; ludzie wykonywali
rozkazy przyszej krlowej. Szedem tuz za nastepca tronu. Nagle przepchna
sie
obok mnie ksia
ze Wadczy. Wyskoczy przed brata, zagrodzi mu droge. Trzesa
nim dzika furia.
129
Jak moges do tego dopuscic? Nie masz u tej kobiety z adnego posuchu?
Ona kpi sobie z nas! Jakim prawem tak sie szarogesi? Kimze ona jest, z eby wydawac rozkazy i wyprowadzac z onierstwo z twierdzy!
Moja mazonka odpar nastepca tronu. I przysza krlowa. Z twojego wyboru. Ojciec zapewnia mnie, z e znajdziesz kobiete warta korony naszego
krlestwa. Chyba zdecydowaes lepiej, niz sadzie
s.
Twoja mazonka? Twoja zguba, gupcze! Podrywa ci autorytet, cichcem
podrzyna gardo! Kradnie serca ludu, umacnia wasna pozycje! Nie pozwole, by
ta grska wiedzma przywaszczya sobie korone!
Kucnaem
i starannie wiazaem
na zmeczona
i zziebnieta, choc chyba nie od mrozu. Pragnaem
do niej podejsc , lecz nie mogem odebrac tego honoru Brusowi. Krlewski koniuszy pomg zejsc z konia
130
przyszej krlowej. Plamy swiezej krwi uwalay jej buty i boki wierzchowca. Ta
wadczyni nie wzywaa poddanych do czynu, na ktry by sie nie powazya sama.
Cichym rozkazem zwolnia z onierzy. Poszli sie umyc, przebrac, uczesac wosy
tuz za nia.
Potrzebujesz pomocy, pani szepnaem.
snieta rybe pod blat stou w gospodzie, ktrej wasciciel niesusznie oskarzy nas
o kradziez. Od dzisiaj dni, ktre przezylismy razem, miaem wspominac sam. Nagle poczuem, z e czesc mojej przeszosci odesza na zawsze.
Gdy skonczylismy i stalismy w ciszy, patrzac
na stoy ciez kie od martwych
cia, ksia
ze Szczery przeczyta gosno, co zostao zapisane. Niewiele byo imion,
ale i ci, ktrych nikt nie zna, nie zostali pominieci.
131
okrzykiem.
Brzeszczot, stary sierzant, z nozycami w doni stana
obok stosu i kazdemu
z onierzowi odcina kosmyk wosw dugosci palca, symbol z aoby po polegym
towarzyszu broni. Ksia
ze Szczery takze ustawi sie w kolejce, a ksiez na Ketriken
stanea za nim, oddajac
blady lok na pozarcie pomieni.
Potem nastapia
Wwczas dopiero sale biesiadne sie zapeniy, a grube deski oparte na krzyzakach, wystawione na dziedzincu, suzyy jako stoy tym, ktrzy nie pomiescili sie we wnetrzach.
Wytoczono z piwnic beczki wina, a chleba, pieczonego miesa i innych wiktuaw
rozozono takie ilosci, z e musiaem zrewidowac swoje wyobrazenie o zasobnosci
zamkowych piwnic. Pzniej dopiero dowiedziaem sie, z e wiekszosc jada zostaa
przyniesiona z miasta, zaofiarowana w serdecznym odruchu.
Sam krl, po raz pierwszy od kilku tygodni, zasiad na honorowym miejscu
przy wyzszym stole i przewodniczy zgromadzeniu. Zjawi sie takze trefnis
sta obok monarchy, jad z jego talerza. Tej nocy nie rozsmiesza swego pana. Nie
plt trzy po trzy jak zwykle, nawet wyguszy dzwoneczki przy czapce oraz przy
rekawach owina
je przedza. Tylko raz tamtej nocy spotkay sie nasze spojrzenia, ale jego wzrok nie nis dla mnie z adnego przesania. Po prawej rece krla
zasiada ksia
ze Szczery, po lewej ksiez na Ketriken. Ksia
ze Wadczy takze by
obecny, och, jakzeby inaczej ubrany w wymyslny kostium jedynie kolorem sygnalizujacy
z aobe, w fatalnym humorze, spoglada
groznie i pi. Przypuszczam,
z e jego grubianskie milczenie mogo uchodzic za smutek. Ja nieomylnie wyczuwaem pulsujacy
gniew. Zjawia sie nawet ksiez na Cierpliwa, choc rwnie rzadko
jak krl bywaa w sali biesiadnej. Poaczy
132
wycinac houbce.
Na podrecznym stoliku sta zamkniety koszyk, jego zawartosc lezaa na obrusie. Wino, ser, kiebaski, marynaty oraz chleb. Nawet Ciern w swojej samotniczej
wiezy bra udzia w uczcie z aobnej. Cichosz wystawi ebek z drugiej strony stou, zerkna
na smakoyki akomym wzrokiem.
Ona ma wielki dar, podobnie jak mia Rycerski. Ciern wyrwa mnie
z zamyslenia. Wyczucie odpowiedniej chwili, umiejetnosc wykorzystania jej
dla dobra krlestwa. Sam zauwaz! Postawiona w obliczu sytuacji bez wyjscia nie
dopuscia do rzezni, zmienia ja w szlachetna tragedie! Do tego trzeba talentu!
Chopcze, znowu mamy krlowa!
Mamy w Koziej Twierdzy prawdziwa wadczynie!
Byem nieco urazony jego euforia. A potem nagle poczuem sie oszukany.
133
Naprawde sadzisz,
134
Ksia
ze Wadczy?
Jego powinnismy sie obawiac, szczeglnie teraz, gdy przysza krlowa siegnea po wadze.
Nie powiedziaem nic podobnego. I ty takze nie powinienes zauwazy
cicho. Gos mia spokojny, lecz twarz surowa.
Dlaczego? nie daem za wygrana. Dlaczego nie mozemy porozmawiac otwarcie w cztery oczy?
Mozemy, jesli jestesmy zupenie sami i rzecz dotyczy ciebie albo mnie.
W tym wypadku jest inaczej. Obaj przysiegalismy krlowi. Czowiek krla nie
dopusci nawet mysli o zdradzie, a co dopiero. . .
Nagle Cichosz zacza
wymiotowac. Prycha gwatownie, rozbryzgujac
kropelki sliny.
Zakrztusies sie? Ty akomczuchu! zbeszta go Ciern beztrosko.
Wstaem po szmatke. Kiedy wrciem, Cichosz leza na boku dyszac
ciez ko,
a Ciern szpikulcem od rozna rozgrzebywa zwrcone resztki jedzenia. Odsuna
drzaco.
Ciern wyda
wargi.
Jak zwykle przygotowaem je sam. Tylko ten koszyk ze smakoykami by
ofiarowany wielmoznej pani Tymianek. Od czasu do czasu ludzie odczuwaja potrzebe wkupienia sie w aski zausznicy krla. Na pewno nikt nie prbowa otruc
mojego kobiecego wcielenia.
Wadczy powtrzyem. Mwiem ci, z e jego zdaniem wielmozna pani Tymianek jest trucicielka na usugach krla. Obwinia ja o smierc swojej matki!
Jak moges byc tak nieostrozny? Cierniu! Mamy dac sie zabic? Ksia
ze Wadczy,
pki nie zdobedzie tronu, nie cofnie sie przed niczym!
Powtarzam ci, nie chce syszec sw zdrady! krzykna
Ciern.
Usiad w swoim ulubionym fotelu, wzia
Cichosza na kolana. Zwierzatko
przylizao wasy,
zwineo sie w kebek i uozyo do snu. Przygladaem
136
Nie chciaem, z eby mnie ktokolwiek widzia przed izdebka Sikorki. Tyle z e musiaem sie dowiedziec.
Drzwi byy, co prawda, zamkniete na rygiel, ale wyjatkowo
sabo. Odsuna
em go z atwoscia i zanotowaem sobie w pamieci, z e Sikorka powinna juz na
nastepna noc miec pewniejsze zamkniecie. Bezszelestnie jak cien wszedem do
srodka.
Ogien przygasa. Czerwony z ar rzuca niepewne, zwodnicze blaski. Przez jakis czas staem bez ruchu, przyzwyczajajac
wzrok do ciemnosci, potem ostroznie
ruszyem przed siebie, trzymajac
sie z dala od poswiaty z kominka. Syszaem
rwny oddech spiacej
Sikorki, lecz oszukiwaem sie, z e moze dziewczyna zapada wasnie w smiertelny sen wywoany trucizna. Poprzysiagem
sobie jedynie
dotkna
c poduszki, by sprawdzic, czy Sikorka nie ma goraczki.
Zgiaem
ja w talii paskiem. Ale jestem przestraszona! Nie zmruze juz dzisiaj oka! Pies, prawda? Jestes pijany. Czego chcesz?
Zblizaa sie do mnie ze swieca w wyciagni
etej rece, jak z mieczem.
Nie, nie zapewniem ja. Wyprostowaem sie i poprawiem koszule.
Daje ci sowo, nie jestem pijany. I naprawde nie miaem zych zamiarw. Tylko. . .
Tej nocy wydarzyo sie cos. . . Obawiaem sie, czy nie stao ci sie cos zego, wiec
137
pomyslaem sobie, z e lepiej bedzie, jesli sie upewnie, z e jestes zdrowa, ale wiedziaem, z e ksiez na Cierpliwa tego by nie pochwalia, i nie chciaem postawic na
nogi caego zamku, wiec pomyslaem, z e lepiej po prostu zajrze. . .
Nowy, alez ty pleciesz oznajmia lodowato.
Rzeczywiscie.
Przepraszam powtrzyem i przysiadem na brzezku zka.
Nie rozsiadaj sie tak ostrzega mnie. Wasnie wychodzisz, albo z wasnej woli, albo ze straznikami. Wybr nalezy do ciebie.
Juz ide zerwaem sie pospiesznie. Chciaem sie tylko upewnic, z e nic
ci nie jest.
Jestem zdrowa. Dlaczego miaabym zachorowac? Czuje sie rwnie dobrze
geboko.
Bo niekiedy strach jest bardziej rzeczywisty. Dzieja sie rzeczy ze, ktre kaza mi rozwazac, co moze sie wydarzyc jeszcze gorszego. Przychodza takie
noce, kiedy niebezpiecznie byc ukochana krlewskiego bekarta.
Poblada.
Co to wasciwie ma znaczyc? zapytaa zmienionym gosem.
Zaczerpnaem
bzdury, z ktrych w koncu wynika, z e mnie kochasz. Nie moges tego powiedziec
wprost, juz dawno?
Staem ogupiay w objeciach Sikorki. Spojrzaem w d, na jej twarz.
Jestem od niej znacznie wyzszy uswiadomiem sobie ogupiay.
No? ponaglia mnie, a ja jeszcze przez chwile milczaem zdumiony.
Kocham cie, Sikorko. Tak atwo byo to powiedziec. I jaka ulga! Obja
em Sikorke. Powoli, ostroznie.
Usmiechnea sie do mnie.
Kocham cie.
I tak w koncu ja pocaowaem. Gdzies niedaleko Koziej Twierdzy jakis wilk
zanis sie radosnym wyciem, od ktrego zaczey ujadac ogary w stajniach, i kazdy kundel przyaczy
I GRANICE
9. STRAZE
Doskonale rozumiem marzenia Krzewiciela i zgadzam sie z nim caym sercem. Gdybyz tak papier by rwnie powszechny jak chleb, a kazde dziecko miao
mozliwosc opanowania sztuki pisania i czytania przed ukonczeniem trzynastego
roku z ycia!. . . Jednak przeciez i wwczas nie zisciyby sie wszystkie nadzieje kr mu byo kazdej okruszyny wiedzy, ktra idzie do grobu, gdy
lewskiego skryby. Zal
umiera czowiek, chocby i najbardziej pospolity. Marzyy mu sie czasy, gdy opisywac bedziemy, jak kowal przekuwa konia albo ciesla zmyslnie pracuje dutem
aby kazdy umiejacy
czytac mg sie nauczyc dowolnej sztuki. Nie wierze, by to
byo mozliwe. Rzeczywiscie, niektre arkana wiedzy mozna zgebic dzieki sowu
pisanemu, ale inne umiejetnosci trzeba posia
sc najpierw donmi i sercem, a dopiero pzniej umysem. Wierze w to od czasu, gdy ujrzaem, jak Szczupak przygotowa na okret ksiecia Szczerego wielki pien w ksztacie ryby, od ktrego nadano
mu imie. On widzia te figure, nim jeszcze zaistniaa; on uformowa donmi wzorzec podyktowany przez serce. Nie sposb sie tego wyuczyc, czytajac
litery. Moze
nie sposb sie tego wyuczyc w ogle, gdyz, podobnie jak Moc albo Rozumienie,
trzeba to miec we krwi.
***
dniu
i dugiej nocy, a przeciez rozpieraa mnie energia. Jesli siedziaem zupenie bez
ruchu, wcia
z jeszcze mogem sie rozkoszowac wspomnieniem ciepych ramion
Sikorki. Wiedziaem dokadnie, gdzie dotknea mnie policzkiem. Ledwie wyczuwalny zapach przywar do mojej koszuli. Nie potrafiem zdecydowac, czy zmienic
ubranie i zozyc te won jak najdrozszy skarb do skrzyni z ubraniami, czy raczej
sie nie przebierac, by ciagle
miec wrazenie, z e ukochana jest blisko mnie. Wcale
nie uwazaem, z e ta rozterka jest baha.
140
Ranek przynis burzowe wiatry i snieg tym przytulniej zrobio sie w zamku. Za pogoda daa nam czas na odzyskanie rwnowagi po wczorajszym dniu.
Nie chciaem myslec o ciaach ofiar ani o obmywaniu zastygych, zimnych twarzy.
Ani o huczacych
pomieniach, ktre pochoney Krowe. Wszystkim nam potrzebny by spokojny dzien w murach twierdzy. Moze wieczorem zbierzemy sie przy
kominkach, by suchac opowiesci, muzyki, rozmawiac. Taka miaem nadzieje.
Zamierzaem sie wybrac do ksiez nej Cierpliwej i przezywaem straszliwe katusze. Wiedziaem, kiedy Sikorka bedzie schodzia po sniadanie dla swojej pani,
a takze kiedy z nim wrci na gre. Pragnaem
sie znalezc w tym czasie na schodach albo w korytarzu. Byby to fakt nie znaczacy
nic, najzwyklejszy przypadek.
Niestety, nie miaem najmniejszych watpliwo
jedzenie
141
Lamwka wrcia do swojej robtki, a ksiez na Cierpliwa powitaa mnie serdecznie. Najwyrazniej nie bya niczym szczeglnie zajeta; usiada na stopniu kominka, tuz przy ogniu, jak maa dziewczynka. Ruszya z ar pogrzebaczem.
Czy wiedziaes odezwaa sie nagle z e istnieja udokumentowane podania o wadczyniach Koziej Twierdzy? Nie tylko o crach rodu Przezornych.
Wielu krlewskich dziedzicw poslubio kobiety, ktre sawa zacmiy mazonkw.
Sadzisz,
142
Nigdy nie widziaem ksiez nej Cierpliwej rwnie skupionej. Caa ta przemowa
musiaa do czegos prowadzic. Bya tak rzna od niezbornej paplaniny, do ktrej
byem przyzwyczajony na co dzien. Gdy juz usiadem, ksiez na gestem nakazaa
mi przysuna
c sie blizej. Pochyliem sie, prawie zozyem gowe na jej kolanach.
O pewnych rzeczach lepiej nie mwic wyszeptaa ale przychodzi
chwila, gdy nie sposb duzej milczec. Bastardzie, mj drogi, nie sad
z, prosze,
z e mj wrodzony pesymizm znieksztaca mi obraz swiata. Musze cie ostrzec, z e
twj stryj, ksia
ze Wadczy, nie jest w stosunku do ciebie tak dobrze usposobiony,
jak mogoby ci sie wydawac.
Nie wytrzymaem. Wybuchnaem
smiechem.
Ksiez na napuszya sie oburzona.
Musisz mnie suchac! syknea mi do ucha. Wiem, wiem, jest wesoy,
ujmujacy
i bystry. Potrafi byc pochlebca doskonaym. Widze, jak mode kobiety
zalotnie kryja sie przed nim za wachlarzami, jak modzi mez czyzni nasladuja jego
sposb ubierania i maniery. Ale za tymi barwnymi pirkami kryje sie zbyt wiele
ambicji. Obawiam sie, z e jest tam takze zwatpienie
w tej dziedzinie, bo w przeciwnym razie jego zazdrosc nie znaaby granic. Zyjemy w niespokojnych czasach, Bastardzie. Nie tylko dlatego z e szkaratne okrety
nekaja nasze wybrzeza. To czasy gdy krlewski be. . . potomek zrodzony z nieprawego oza winien zachowac szczeglna ostroznosc . Ludzie, ktrzy serdecznie
sie do ciebie usmiechaja, moga w rzeczywistosci okazac sie wrogami. Dopki z y
twj ojciec, dzieki jego wpywom miaes zapewnione bezpieczenstwo. Gdy zosta. . . kiedy zmar, zdaam sobie sprawe, z e w miare jak dorastasz i stajesz sie
mez czyzna, jestes coraz bardziej zagrozony. Wrciam na dwr krlewski, sprawdzic, czy jestem tu potrzebna. Oceniam, z e tak, oraz z e jestes wart mojej pomocy.
Poprzysiegam uczynic wszystko, by cie ksztacic i chronic. Pozwolia sobie na
lekki usmiech. Jak do tej pory radziam sobie chyba zupenie dobrze. Ale teraz
przysunea sie do mnie jeszcze blizej nawet ja nie bede moga cie bronic.
Musisz zacza
c troszczyc sie o siebie sam. Musisz odswiezyc umiejetnosci nabyte
u Czernida i jak najczesciej z nia c wiczyc. Musisz uwazac, co jesz i pijesz, i wystrzegac sie przebywania samotnie w ustronnych miejscach. Z ogromna niechecia
przekazuje ci wasne niepokoje, Bastardzie Rycerski, ale jestes juz prawie dorosy
i musisz zacza
c myslec o podobnych sprawach.
Smiechu
warte. Farsa prawie. Doczekaem sie, z e ta kobieta, skryta i samotna,
mwia do mnie tak otwarcie o realiach swiata, w ktrym udao mi sie przetrwac
od szstego roku z ycia. zy zakreciy mi sie w oczach. Zawsze mnie dziwio,
dlaczego ksiez na Cierpliwa wrcia do Koziej Twierdzy, do pustelniczego z ycia
143
144
gdzie szukac pani. Zajrzaem do pracowni mistrzyni Sciegu. Poniewaz byo u niej
ciepo i panowaa mia atmosfera, kobiety chetnie ja odwiedzay. Ksiez nej Ketriken nie znalazem, ale hrabina Powsciagliwa
pachty pergaminu. Powiedzia mi, z e nastepca tronu wsta bardzo wczesnie i natychmiast uda sie do portu, nadzorowac budowe statkw. Tak, ksiez na Ketriken bya tutaj, ale sie spznia. Zawiadomiona,
z e ksia
ze wyszed, wysza takze. Dokad?
Tego nie wiedzia.
Zaczaem
mimochodem.
paszczu i fioletowe obrebienie? Popatrzyli po sobie niepewnie. Bya taka kobieta. Nie wiedzieli, kto to taki, ale teraz, kiedy wspomniaem o tych kolorach. . .
powinni sie byli domyslic. . .
Lodowatym tonem nawymyslaem im od gupcw. Nieznani ludzie przechodza swobodnie przez bramy zamku? Patrzyli na biae futro i fioletowy haft i nie
odgadli, z e to moze byc mazonka nastepcy tronu? I nikt nie uzna za stosowne
dotrzymac jej towarzystwa? Nikt nie mia ochoty penic roli jej strazy przybocznej? Nawet po tym, co sie wydarzyo przedwczoraj? Wspaniaym miejscem jest
Kozia Twierdza, jesli nasza wadczyni, wychodzac
z zamku w burze sniezna, nie
ma nawet pieszego gwardzisty do towarzystwa. Szturchnaem
Kolebaka pietami
i zostawiem za soba straznikw wzajemnie obarczajacych
sie wina.
Jechao sie fatalnie. Kaprysny wiatr zmienia kierunek za kazdym razem, kie
dy udao mi sie postawic przed nim bariere paszcza. Snieg
nie tylko sypa z gry,
ciskany wichura powstawa tez z ziemi zmrozonymi krysztakami i wirujac
wciska sie pod ubranie. Kolebak by nieszczesliwy, ale jakos wleklismy sie przez
gestniejac
a zawieje. Pod pokrywa sniegu wyboista droge pokrywa zdradziecki
ld. Mu ustapi
wreszcie przed moim uporem i zrezygnowany ciez ko drepta.
Poganiaem biedne zwierze ile si. Mrugaem nieustannie, strzasaj
ac
patki przywierajace
do rzes. Przed oczyma miaem obraz przyszej krlowej dogorywajacej
Czyz nie jest moim mazonkiem? Czy musze szczeglnie zabiegac o spotkanie? Wolno mi wybrac sie pieszo i bez towarzystwa. Nie jestem tak nieporadna,
z ebym miaa zgubic droge pomiedzy zamkiem a miastem.
Ruszya z wawo naprzd, a ja zmuszony byem dotrzymac jej kroku. Mua
ciagn
aem
swoje.
Pani moja, poda
zyem za toba, chcac
sie upewnic, z e nie stanie ci sie z adna
krzywda. Tutaj, gdzie moze nas usyszec najwyzej ten mu, bede mwi otwarcie. Czyzbys juz zapomniaa, kto prbowa pozbawic ksiecia Szczerego praw do
tronu, gdy byas w Krlestwie Grskim? Czy bedzie sie waha przed knowaniem
tutaj? Nie sadz
e. Czy uwazasz, z e twoje wczorajsze zachowanie mu sie podobao? Wrecz przeciwnie. Czy wierzysz, z e za sprawa przypadku zgubias sie w lesie
dwie noce temu? Ja nie. To, co robisz dla dobra swojego ludu, twj wrg pojmuje
jako da
zenie do przejecia wadzy. Dlatego spiskuje przeciwko tobie uwaza, z e
jestes wiekszym zagrozeniem niz dotad.
Wiesz o tym wszystkim. Dlaczego wiec
ryzykujesz, czemu jestes tutaj, gdzie strzaa lub ostrze noza moze cie znalezc z taka atwoscia?
Nie jestem takim atwym celem, jak ci sie wydaje odpara wyzywajaco.
Trzeba wyjatkowo
kierunek przy tym porywistym wietrze. A w kwestii ostrza. . . ja takze mam sztylet. By zadac cios, trzeba sie zblizyc, a wwczas ja moge sie bronic. Szybkim
krokiem znw ruszya w strone miasta.
Poda
zyem za nia uparcie.
I dokad
to zaprowadzi? Jesli zabijesz napastnika, w zamku zacznie sie
poruszenie, ksia
ze Szczery bedzie musia ukarac straz, z e puscia cie bez opieki. A jezeli morderca okaze sie zreczniejszy? Co czekaoby Krlestwo Szesciu
Ksiestw, gdybym teraz znalaz twoje ciao pod sniegiem? Przeknaem
149
A co bedzie czekao mnie odezwaa sie cicho jesli bede caymi dniami przesiadywaa w zamku, przeobrazajac
sie w rozlaza istote slepa jak kret?
Bastardzie Rycerski, nie jestem pionkiem w grze, nie zamierzam stac bez ruchu
na planszy, pki nie przestawi mnie ktrys z graczy. Jestem. . . Wilk!
Gdzie?!
Wskazaa donia, ale on znikna
jak tuman sniegu, zostawiajac
tylko upiorny
smieszek w mojej gowie. W nastepnej chwili zawirowanie wiatru przynioso jego
zapach muowi. Kolebak parskna
i szarpna
wodze.
Nie wiedziaam, z e wilki sa tak blisko! wykrzyknea Ketriken zachwycona.
To tylko pies, krlowo. Najpewniej jakies bezdomne zwierze myszkuje
w poszukiwaniu resztek. Nie ma sie czego obawiac.
Tak uwazasz? Jestem strasznie godny, mgbym zjesc tego mua.
Wracaj do chaty i czekaj na mnie. Niedugo przyjde.
Nie ma tu nigdzie odpadkw. Za to peno mew i cuchnie ich odchodami. Mu
jest swiezy i na pewno pyszny.
Powiedziaem: wracaj. Przyjde pzniej i przyniose ci mieso.
Bastardzie Rycerski usyszaem gos zdziwionej ksiez nej Ketriken.
Wybacz mi, pani. Zamysliem sie.
Wiec ten gniew na twojej twarzy nie pojawi sie z mojego powodu?
Nie. Ktos inny dzisiaj. . . uczyni wbrew mojej woli. Dla ciebie, pani, mam
troske, nie gniew. Czy zechcesz wsia
sc na Kolebaka i pozwolic mi sie zawiezc
z powrotem do zamku?
Chce sie zobaczyc ze Szczerym.
Nie bedzie zachwycony, pani, jesli cie ujrzy przybya w ten sposb.
Westchnea ciez ko i jakby troche skulia ramiona. Spojrzaa gdzies w bok.
Czy nigdy nie miaes ochoty spedzic czasu w czyims towarzystwie, bez
wzgledu na to czy zostaes zaproszony, czy nie? Nie potrafisz poja
c mojej samotnosci. . .
Ja potrafie.
Jestem przysza krlowa, Poswieceniem dla Koziej Twierdzy, ale tez kobieta i z ona. Przysiegaam speniac obowiazki
mazenskie i jestem gotowa dotrzymac
sowa. . . bardziej z checi niz z obowiazku.
Ale Szczery tak rzadko do mnie przychodzi, a jesli juz sie pojawia, mwi niewiele i wychodzi szybko. Na rzesach
ksiez nej z gr zalsniy zy. Stracia
wobec Koziej Twierdzy jest spenienie tradycyjnej roli wadczyni. Wszak nie poczne
dziedzica sama, czekajac
w ozu noc po nocy!
Pani moja. . . bagam. . . Ognisty rumieniec obla mi twarz az po szyje.
Bya bezlitosna.
150
gosem.
To nielojalne w stosunku do. . .
Pozwl mi wiec isc i z nim porozmawiac. On powinien to usyszec, nie ty.
I zamierzam mu to powiedziec. Jesli nie przyjdzie do mnie z potrzeby serca, musi
to uczynic ze wzgledu na poczucie obowiazku.
wietrze pozwl
sie zabrac z powrotem do zaniku.
Nie odpowiedziaa. Naciagn
ea gebiej kaptur, ukrya w nim twarz, podesza
do mua, wsiada i pozwolia poprowadzic zwierze z powrotem. Milczaa, poskromiona. Droga wydawaa sie duzsza i zimniejsza. Nie byem dumny z siebie, choc
skoniem ksiez ne do posuchania gosu rozsadku.
krtko
gowa, a on poszed dalej, nie pytajac
o nic. Czasami zdawao mi sie, z e wasnie
to lubiem w nim najbardziej nie wtyka nosa w nie swoje sprawy.
Zebraem sie w sobie i ruszyem za padoki. Dostrzegem tam wask
a smuzke
dymu, wkrtce poczuem swad.
Brus patrzy w pomienie. Wiatr i snieg prboway zagasic stos, lecz on uwaznie podsyca ogien. Gdy podszedem, zerkna
w moja
strone, ale nie powiedzia sowa. Oczy mia niczym ciemne otchanie wypenione
tepym blem. Gdybym odwazy sie odezwac, ten bl obrciby sie we wsciekosc ,
ale ja nie przyszedem tu do niego. Wyjaem
sobie kosmyk
wosw dugosci palca. Rzuciem go w ogien, patrzyem, jak ponie. Wiedzma.
Najwspanialsza posrd suk. Przyszo wspomnienie.
Bya ze mna, kiedy ksia
ze Wadczy spojrza na mnie po raz pierwszy. Lez aa obok i warczaa na niego powiedziaem.
Po chwili Brus skina
gowa. On tez tam by. Odwrciem sie i wolno odszedem.
Nastepny przystanek zrobiem w kuchni. Zebraem sporo kosci obrosnietych
miesem, pozostaych z wczorajszej uczty. Nie byo to swieze mieso, ale musiao
wystarczyc. Wilczek mia racje. Powinien juz uczyc sie samodzielnosci. Na widok
cierpienia Brusa odnowiem dawne postanowienie. Wiedzma z ya bardzo dugo
jak na ogara, a jednak ciagle
za krtko. Nie zwia
ze sie z z adnym zwierzeciem, bo
za takie przywiazanie
plecach. Znikna.
Jest. Predki niczym strzaa, juz pedzi po sniegu, uderza mnie
bem pod kolana, popycha barkiem, przewraca. Podnosze gowe, podkulam ramiona, a on zawraca ciasnym ukiem. Wyrzucam w gre reke, ale nie moge go
zatrzymac; chwyta moja don ostrymi kami.
Trafiony, trafiony, trafiony! wybuch najszczerszego zachwytu.
Prbuje wstac, uderza znw: caym ciaem w piers. Osaniam twarz i szyje
przedramieniem, wilk chwyta je w zeby. Warczy z gebi gardzieli. Kpiace
ostrzez enie. Trace rwnowage, padam w snieg. Tym razem ja go chwytam, przyciskam
do siebie, toczymy sie i toczymy. . . Szczypie mnie przednimi zebami dziesiatki
go w bark, wytraciem
z rwnowagi.
Moje kosci!
Przez chwile miaem worek z jedzeniem, uciekaem co si.
Skoczy mi na plecy wszystkimi czterema apami, upadem twarza w snieg.
Odebra mi skarb i uciek.
Nie wiem, jak dugo trwaa ta zabawa. W koncu obaj rzucilismy sie zmeczeni
w biay puch i lezelismy dyszac,
zjednoczeni w pierwotnej bezmyslnosci. Z podziurawionego worka tu i wdzie wystaway obrosniete miesem gnaty. Wilczek
potrzasaj
ac
bem wyciagn
a
jedna kosc . Zabra sie do niej z apetytem, najpierw
obgryz mieso, potem przycisna
apami do ziemi i zacza
chrupac chrzastk
e. I ja
siegnaem
Nie moge tego robic. Nie moge byc z toba w taki sposb. To ze.
Zdumienie.
Ze? Jesli potrafisz to robic, jak moze byc ze?
Jestem czowiekiem, nie wilkiem.
Czasami zgodzi sie. Ale nie musisz zawsze.
Musze. Nie chce sie z toba wiaza
c w taki sposb. Musze zwrcic ci wolnosc ,
z ebys prowadzi z ycie, jakie ci jest przeznaczone. Ja musze z yc po swojemu.
Kpiace
prychniecie, szyderczy bysk kw.
Wasnie tak, bracie. Jestesmy, jacy jestesmy. Skad
mozesz wiedziec, jakie
z ycie mam wiesc , a co dopiero grozic, z e mnie do niego zmusisz? Nie umiesz
sie pogodzic nawet ze soba samym. Buntujesz sie przeciwko wasnej naturze.
Wszystkie twoje wykrety sa cakiem bez sensu. Rwnie dobrze mozesz zakazac
nosowi wacha
c albo uszom suchac. Jestesmy, jacy jestesmy, bracie.
Nie opusciem bariery we wasnym umysle. Nie daem mu przejscia. A jednak przenikna
przez moje mysli niczym wiatr, ktry przedostaje sie oknem nie
chronionym okiennicami i bez przeszkd omiata sale.
Noc i snieg. Mieso w zebach. Suchaj, wachaj
swiat z yje i my tez! Moz emy polowac az do switu, noc i las naleza do nas! Wzrok mamy bystry, szczeki
silne, mozemy upolowac koza i ucztowac do rana. Chodz! Rb to, po co sie urodzies!
W nastepnej chwili doszedem do siebie. Staem na dwch konczynach. Drzaem od stp do gw. Podniosem donie, spojrzaem na nie i nagle wasne ciao
wydao mi sie obce, byo wiezieniem, byo rwnie nienaturalne jak ubranie. Mogem isc . Mogem isc , teraz, tej nocy, odejsc daleko, spotkac naszych krewnych.
Nikt by nas nie wytropi, nie dogoni. Wilk ofiarowywa mi czarowny swiat czerni i bieli, jedzenia i odpoczynku, tak prosty, tak zrozumiay. Patrzylismy sobie
w oczy, jego z renice, pomiennie zielone, lsniy pokuszeniem.
Chodz. Chodz ze mna. Co tacy jak my maja do roboty miedzy ludzmi? Ich
ktnie niewarte sa jednego kesa zdobyczy! Ludzie nie znaja czystej radosci, nie
znaja rozkoszy zwykego istnienia. Po co ci to? Chodz, chodz ze mna!
i uscisnaem
155
10. BAZENADA
monarsze.
Gdy Konsyliarz zosta terminatorem u wczesnej mistrzyni Mocy, Troskliwej, jego obowiazki
obejmoway asystowanie przy szkoleniu ksia
zat
krlewskiego rodu:
Rycerskiego oraz Szczerego. Nikt inny nie pobiera nauk w tym czasie, gdyz trzeci ksia
ze , Wadczy dziecko delikatnego zdrowia uznany zosta przez matke
za zbyt chorowitego, by sie poddac rygorom c wiczen dajacym
umiejetnosc panowania nad Moca. Tak wiec po smierci mistrzyni Troskliwej Konsyliarz wprawdzie
przyja
godnosc mistrza Mocy, lecz nie mia wielu obowiazkw.
Niektrzy uwazali, iz terminowa zbyt krtko i dlatego nie zgebi do konca nauk, zdaniem innych
nigdy nie posiada wystarczajacych
zdolnosci. W ciagu
lat penienia tej funkcji nie
mia okazji sie sprawdzic i zadac kamu krytycznym gosom nie byo wwczas
modych ksia
zat
ani ksiez niczek z krlewskiego rodu.
Dopiero podczas wojny z Zawyspiarzami ze szkaratnych okretw zdecydowano powiekszyc liczbe osb potrafiacych
Kluczowi czonkowie tych kregw byli znani jako ludzie krla czy krlowej. Bardzo rzadko zdarzao sie, z e taka osoba suzya swemu panu niezaleznie
od kregu i bez z adnego treningu. Bya tak zestrojona z osoba monarchy, z e w razie
wyjatkowego
156
Konsyliarz odrzuci prastare tradycje. Pierwszy i jedyny stworzony przez siebie krag
nazwa wasnym imieniem, i tak pozostao nawet po jego smierci. Zamiast
wyszkolic grupe ludzi utalentowanych we wadaniu Moca i pozwolic kregowi samemu sie z niej wyonic, osobiscie wybra jego czonkw. Tworowi Konsyliarza
brakowao wewnetrznej wiezi dawnych kregw, a prawdziwa lojalnosc aczya
jego czonkw raczej z mistrzem niz z krlem, totez czonek kluczowy, ktrym na poczatku
by ksia
ze Dostojny, zdawa raporty Konsyliarzowi rwnie czesto jak krlowi Roztropnemu lub nastepcy tronu, ksieciu Szczeremu. Po smierci Konsyliarza
i wygasnieciu talentu Dostojnego kluczowym czonkiem tego kregu bya Pogodna.
Pozostali to: Prawy, Stanowczy, Bystry i Mocarny.
***
sie ze swiadomoscia, z e
kiedy blokuje przed ksieciem Szczerym a co za tym idzie, przed soba sny
o Sikorce, pozostaje otwarty na nocne mysli wilka. Oto byo krlestwo, do kt
rego nie mia dostepu ani nastepca tronu, ani nikt inny dysponujacy
Moca. Swiat
wolny od dworskich intryg i spiskw, obaw i rozgrywek. Wilk z y chwila obecna.
Jego umysu nie przytacza bagaz wspomnien. Z dnia na dzien przenosi tylko
to, co niezbedne mu byo do przezycia. Nie pamieta, ile sorkw zabi dwie noce
temu, lecz tylko sprawy najwazniejsze: ktra zabawa w szukanie tropw pozwolia upolowac najwiecej krlikw, czy w ktrym miejscu strumien pyna
na tyle
wartko, z e nigdy nie pokrywa sie lodem.
Tak wiec wasnie wwczas i w taki sposb pokazaem mu, jak polowac. Na
poczatku
nie szo nam zbyt dobrze. Nadal kazdego ranka wstawaem bardzo wczesnie i zanosiem mu jedzenie. Przekonywaem siebie, z e to tylko nic nie znacza
cy incydent w moim z yciu, drobna przyjemnosc . Zreszta przyrzekem sobie: nie
pozwole, by ta bliskosc przerodzia sie w silna wiez . Juz wkrtce, juz niedugo
bedzie potrafi polowac sam, a wwczas zwrce mu wolnosc . Czasami przekonywaem siebie, z e pozwoliem mu wchodzic w moje sny tylko po to, by atwiej
nauczyc go polowac, z eby szybciej wszed na wasna sciezke. Unikaem rozwaz an, co by o tym powiedzia Brus.
Wrciwszy raz z porannej wyprawy, zastaem na kuchennym dziedzincu dwoje z onierzy zaprawiajacych
kali na siebie, wymierzali i parowali ciosy. Mez czyzny nie znaem z pewnoscia,
a przez moment byem przekonany, z e oboje sa mi obcy. Wwczas kobieta mnie
zauwazya.
Hej! Bastardzie Rycerski! Podejdz no! Mam do ciebie sowo! zawoaa
nie opuszczajac
kija.
Przygladaem
Swistawka?
spytaem z niedowierzaniem.
Bysnea w usmiechu zebami ze szczerba na przodzie, sparowaa mocny cios
partnera i znowu odskoczya.
Tak, to ja. Oddychaa ciez ko.
gowa.
158
Nie chcemy, z eby ja straci. I tyle. Nie przestalismy kochac nastepcy tronu. Wiesz
o tym.
Wiedziaem. A jednak. . . Odwrciem wzrok i sprbowaem sie zastanowic.
Dlaczego ja? I zaraz odgadem: w chwili gdy sie uniosem i zbesztaem wartownikw, z e nie chronia krlowej, zgosiem sie do tej misji na ochotnika. Brus ostrzega mnie, bym nie zapomina, gdzie jest moje miejsce.
Porozmawiam z nastepca tronu, ksieciem Szczerym. I spytam ksiez ne Ketriken, czy zaaprobuje te idee.
Swistawka
znowu bysnea zebami w usmiechu.
Wiedzielismy, z e mozna na ciebie liczyc. Dzieki, Bastardzie.
W nastepnej sekundzie juz o mnie zapomniaa. Z kijem w doni, tanecznym
krokiem jak wcielenie grozby zblizaa sie do partnera, ktry niechetnie oddawa
pole.
Westchnaem
ciez ko. Sikorka powinna bya przyjsc po wode. Tak bardzo pragnaem
159
Przez kilka ostatnich dni zadawaem sobie wyrafinowana torture. Nie widywaem Sikorki, lecz nie potrafiem przestac wczyc sie jej tropem. I tak wchodziem do kuchni chwile po tym, jak ona stamtad
wysza, prbujac
zapac slad
jej perfum w powietrzu. Wieczorem w wielkiej sali biesiadnej przesiadywaem
godzinami w jakims kacie,
skad
mogem sie jej przyglada
c nie zauwazony. Obojetne, jaka rozrywka uprzyjemniali sobie czas mieszkancy zamku czy radowali
sie wystepem minstrela, poety lub teatrzyku lalkowego, czy tez po prostu siedzieli
i rozmawiali zajmujac
rece praca, moje oczy poda
zay zawsze tam, gdzie moga
byc Sikorka. Rozmawiaa z innymi, a czasem, gdy ksiez na Cierpliwa decydowaa
sie zejsc na d, nie odstepowaa jej i usugiwaa z wielkim oddaniem. Wyglada
a powaznie i smutno w granatowym stroju suzacej.
tempie. Ksia
ze Szczery jeszcze czesciej przebywa poza murami zamku, ksiez na Ketriken zas bya bardziej przygaszona niz zwykle. Kusiem
ja ksia
zkami albo wycieczkami bezskutecznie. Zwykle spedzaa czas niemal
bezczynnie nad krosnami, z kazdym dniem coraz bledsza i bardziej apatyczna.
Smutek ksiez nej udziela sie damom dworu, wiec wizyta w jej komnatach wprawiaa mnie w ponury nastrj.
Nie spodziewaem sie znalezc ksiecia Szczerego w pracowni, wiec nie doznaem rozczarowania. By w szopie ze statkami, jak zwykle. Poprosiem Powaba,
z eby ksia
ze wezwa mnie, gdy bedzie mia czas ze mna porozmawiac. Potem,
z silnym postanowieniem, z e dotrzymam sowa danego Cierniowi, wrciem do
swojej komnaty. Wziaem
rozbawieniem. Powiedz jej, z e tak sie wasnie gra. Powiedz, z e reguy dopuszczaja oszustwo. Wystarczy poslednia zrecznosc doni, atwa do nauczenia, i nasza
pani bedzie moga raz czy drugi wyczyscic ksieciu Wadczemu kieszenie, nim
zacznie ja podejrzewac. A potem cz pocznie krlewski syn? Oskarzy przysza
krlowa Koziej Twierdzy o kantowanie przy grze w kosci?
Sadz
e, z e nasza ksiez na miaaby mi za ze, gdybym ja zmyli w ten sposb
odrzekem. A moze pjdziesz ze mna i sprbujesz odrobine podniesc ja na
duchu? Ja odoze kosci na bok, a ty pokazesz jej kilka kuglarskich sztuczek?
Pokaze jej kilka kuglarskich sztuczek? Bastardzie, jak dzien dugi nie robie
nic innego! Moja prace uwazasz za rozrywke, a sam wyczyniasz bazenstwa, bo
gorliwie rozgrywasz partie nie swoimi kartami. Przyjmij rade bazna. Naucz swoja
pania nie gry w kosci, lecz kalamburw, a wwczas oboje bedziecie madrzejsi.
Widzisz, szczurku, on wie nie wiecej niz jego stryj albo dziadek. Zaden
z nich nie wie, jak wezwac Najstarszego.
Moca rzekem impulsywnie.
Obrzuci mnie dziwnym spojrzeniem.
Wiesz o tym?
Podejrzewam.
Dlaczego?
Nie wiem. Teraz, kiedy sie nad tym zastanawiam, nie wydaje mi sie to
mozliwe. Krl Madry
podja
duga podrz w poszukiwaniu Najstarszych. Po co
miaby to robic, skoro mg ich po prostu wezwac Moca?
161
Mocy, ktry stworzy. . . zamilkem i choc korytarz by pusty, nagle straciem ochote do rozmowy. Zawsze utrzymywaem w sekrecie wszystko, co ksia
ze
Szczery powiedzia mi na temat Mocy.
Trefnis zatanczy dookoa mnie.
Jesli bucik nie pasuje, nikt w nim dobrze nie tancuje, chocby szy go i sam
mistrz wyrecytowa.
No wasnie zgodziem sie ponuro.
A ten, co go sprawi, juz odszed. Smutne. Takie smutne. Smutniejsze niz
gorace
mieso na stole i czerwone wino w kielichu. Lecz ten, ktry odszed, zosta
uksztatowany przez kogos innego.
Mistrzyni Troskliwa. Ona takze juz odesza.
Ach! Lecz krl Roztropny z yje. I z yje ksia
ze Szczery. Wydaje mi sie, z e
jesli dwch, ktrych ona ksztacia, jeszcze dycha, moga byc takze inni. Gdzie oni
sa?
Wzruszyem ramionami.
Odeszli. Poumierali. Zestarzeli sie. Nie wiem. Powstrzymywaem zniecierpliwienie, prbowaem zastanawiac sie nad pytaniami bazna. Siostra krla
Roztropnego, Radosna. Matka Dostojnego. Prawdopodobnie potrafia korzystac
z Mocy, ale nie z yje od dawna. Ojciec krla Roztropnego, krl Szczodry, chyba jako ostatni mia do dyspozycji krag
Mocy. Z tego pokolenia tylko nieliczni
jeszcze z yja. . . Umilkem. Ksia
ze Szczery powiedzia mi ktregos razu, z e
Troskliwa uczya kazdego, kto mia w sobie iskre talentu. Ci ludzie byli ledwie
z dziesiec lat starsi od nastepcy tronu. . .
Zbyt wielu sposrd nich umaro, jesli chcesz znac moje zdanie. Cos o tym
wiem odpowiedzia karze na nie zadane pytanie. Wpatrywaem sie w niego
ogupiay. Wywali na mnie jezyk, zawirowa w tanecznym piruecie. Przyjrza sie
swemu beru, podrapa szczurza czaszke czule pod broda. Widzisz, szczurku?
zirytowany.
Znieruchomia nagle w poowie piruetu, jakbym go uderzy.
A po co? Czy suchabys mnie uwaznie, gdybym nie przemawia do ciebie zagadkami? Czy zatrzymabys sie i rozwazy sowo po sowie, i zastanawia
162
sie nad nimi pzniej w samotnosci? Dobrze wiec. Sprbuje. Znasz rymowanke
Szesciu czarownikw zjechao do Stromego?
Skinaem
chwyci mnie za rekaw. Zmuszony byem sie zatrzymac, jesli nie chciaem wywoac groteskowej szarpaniny. Staem i czuem sie jak gupiec. Trefnis usmiechna
ubranie i szczurek na jego berle skoni sie skromnie wszystkim, ktrzy przystaneli, by przyglada
c sie mojemu ponizeniu. Zabrzmia szczery smiech i gromkie
brawa. Mnie natomiast odebrao mowe. Odwrciem wzrok, usiowaem oddalic
sie cichcem, lecz karze stanowczo zastapi
mi droge po raz kolejny. Nagle spowaznia i zwrci sie do widzw, ktrzy ciagle
jeszcze szczerzyli zeby w usmiechu.
Pfuj, wstyd! Jak mozecie sie weselic? Chichotac i wytykac palcami zamane serce chopca! Nie wiecie, z e Bastard utraci najukochansza?
Ach, skrywa z aobe pod rumiencem! Ona odesza do grobu, a jego namietnosc ponie nie ugaszona.
Ta najuparciej niewinna i jadowicie nadeta sposrd panien droga wielmozna
pani Tymianek wydaa ostatnie tchnienie. Od swego wasnego smrodu, w to nie
watpi
e wcale, choc niektrzy gadaja, z e zjada nieswieza wedline. Przeciez nieswieza wedlina mgby ktos powiedziec cuchnie nieprawdopodobnie, by
ostrzec kazdego chetnego. To samo mozemy powiedziec o naszej drogiej zmarej,
wielmoznej pani Tymianek, wiec nie wyczua jadu, bo wziea te won za zapach
wasnych palcw. Nie rozpaczaj, drogi Bastardzie, znajdziemy ci inna. Sam sie
tym zajme, chocby nawet juz dzisiaj! Przysiegam na gowe szlachetnego szczurka! A teraz idz juz do swoich obowiazkw,
165
Nic nie szkodzi, Bastardzie. Trudno oczekiwac chocby zwykych przeprosin od kogos tak zrozpaczonego jak ty.
Wygadza kaftan, a za nim na korytarz wychodzili trzej modzi dworzanie,
chichoczac
w rozbawieniu.
Gdzie sie przyssiesz teraz, gdy stara wiedzma Tymianek nie z yje? zapyta cicho, jadowitym tonem. Cz, pewnie bez trudu znajdziesz inna staruche,
ktra cie przytuli. A moze teraz zakrecisz sie koo jakiejs modszej? Mia czelnosc obdarzyc mnie usmiechem, nim obrci sie z furkotem rekaww i ruszy
przed siebie dugimi krokami. Za nim poda
zyli nieodaczni
pochlebcy.
Rozwscieczya mnie zniewaga pod adresem przyszej krlowej. Gniew kipia
mi w sercu, dusi w gardle. Wzbieraa we mnie straszna sia; uniosem grna warge, obnazyem ky. Gdzies z daleka dotaro do mnie:
Co? Co takiego? Zabic! Zabic! Zabic!!!
Uczyniem krok. Nastepny byby juz biegiem, chciaem zatopic ky w miejscu,
gdzie szyja aczy
sie z ramionami.
Ale powstrzyma mnie okrzyk peen zaskoczenia:
Bastardzie Rycerski!
Gos Sikorki! Odwrciem sie do niej, nagle nie wscieky, lecz rozpromieniony. Ona jednak ucieka wzrokiem.
Zechciej mi wybaczyc, panie i minea mnie. Oczy spuszczone, maniery
suzacej.
Swietnie!
zgodziem sie bez namysu. Czy jest cos lepszego? Zapolowac, zabic, zjesc , zasna
c. I nigdy nie robic nic wiecej.
Dlaczego nie teraz, od razu?
Sam nie wiem.
166
Zebraem sie w sobie i zapukaem do drzwi ksiez nej Ketriken. Otworzya maa
Rzyczka. Kiedy sie usmiechaa, robiy jej sie doeczki w policzkach.
Od razu zgadem, co tu robia Sikorka. Ksiez na Ketriken podziwiaa zapach
grubej zielonej swiecy. Na stole stao kilka innych.
Wawrzyn zauwazyem.
Witaj, Bastardzie Rycerski. Wejdz i rozgosc sie. Moge ci podac cos do
jedzenia? Wina?
Przygladaem
sie jej z niedowierzaniem. Jakaz niewiarygodna zmiana! Ksiez na emanowaa sia i energia. Ubrana bya w miekka szara tunike i waskie
spodnie.
Wosy miaa uczesane jak zwykle, niewiele bizuterii: pojedynczy naszyjnik z zielonych i niebieskich kamieni. Kiedy zawrciem ja do Koziej Twierdzy kilka dni
temu, bya rozzalona, zagniewana, zraniona i zagubiona. Teraz tryskaa pogoda
ducha.
Poza przysza krlowa oraz Rzyczka nikogo tu nie byo. Ksia
ze Szczery
uskarza mi sie ktregos razu, z e komnaty jego mazonki przypominaja rygorystycznie utrzymany obz z onierski. Nie przesadza. Proste meble byty nieskazitelnie czyste. Przno by szukac ciez kich gobelinw czy dywanikw, obecnych
w caym zamku. Na pododze lezay proste maty ze somy, w katach
stao kilka
pergaminowych parawanw naznaczonych bardzo delikatnym wzorem kwiatw
i drzew. Zadnego
nieporzadku.
ciepem wschodzace
sonce na malunku. Ksiez na usiada na jednej z aw. Wskazaa mi miejsce naprzeciwko.
Zechcesz mi towarzyszyc?
Usiadem. Delikatnie rozswietlony pergamin, zudzenie odosobnionej izdebki i sodka won wawrzynu. Niska awa bya zaskakujaco
wygodna. Dopiero po
duzszej chwili przypomniaem sobie cel wizyty.
Pani, przyszed mi do gowy pomys, by pokazac ci kilka gier, jakimi zabawiamy sie w Koziej Twierdzy. Mogabys dzielic te rozrywki z innymi mieszkancami zaniku.
Raczej innym razem odpara uprzejmie kiedy oboje bedziemy chcieli
zainteresowac sie tym rodzajem zabawy i, oczywiscie, jesli nadal bedziesz mia
ochote zapoznac mnie z reguami. Tylko pod takimi warunkami. Przekonaam sie,
z e prawde mwia dawne porzekada. Mozesz odejsc od swojego wasnego ja na
167
tyle daleko, na ile pozwala wiez . Potem albo wiez peknie, albo przyciagnie
cie
z powrotem. Ja miaam szczescie. Raz jeszcze wrciam do prawdziwej siebie.
Wasnie to dzisiaj spostrzeges.
Nie rozumiem.
Usmiechnea sie.
Nie musisz. Znowu zamilka.
Maa Rzyczka usiada nieco dalej, przy kominku. Wziea w donie tabliczke i krede. Nawet dziecko wydawao sie dzisiaj wyjatkowo
spokojne. Ponownie zwrciem wzrok na ksiez ne Ketriken i czekaem. Patrzya na mnie, lekko
usmiechnieta, z zamysleniem na twarzy.
Co robimy? zapytaem po jakims czasie.
Nic odpara ksiez na.
Dugo milczelismy oboje.
Nasze wygrowane ambicje, zadania, jakie przed soba stawiamy, granice, jakie prbujemy narzucic swiatu wszystko to tylko cien drzewa na sniegu. Zmieni sie wraz z wedrwka sonca, zginie z nadejsciem nocy, a kiedy stopnieje snieg, rozpynie sie po ziemi. Tylko drzewo bedzie trwao. Rozumiesz?
W oczach miaa czuosc .
Tak sadz
e odrzekem skrepowany.
Obdarzya mnie spojrzeniem nieomal litosciwym.
Zrozumiabys, gdybys przesta tak usilnie prbowac zrozumiec, gdybys
przesta sie gowic, dlaczego to dla mnie takie wazne, i po prostu sprawdzi, czy
taka idea cos znaczy w twoim z yciu. Nie kaze ci tego robic. Nikomu tutaj niczego
nie nakazuje.
I znowu zamilka. Nie robia nic. Zwyczajnie siedziaa naprzeciwko mnie.
A jednak. . . czuem, jak jej swiadomosc pynie dookoa mnie, muskajac
niekiedy najdelikatniejszym dotknieciem. Gdybym nie pozna Mocy ani Rozumienia,
zapewne w ogle bym go nie odgad. Ostroznie, jakbym wkracza na most z pajeczyny, tknaem
te swiadomosc .
Ksiez na miaa w sobie magie. Nie siegaa nia do umysu, tak jak ja to robiem,
nie do jednej istoty. Odrzuciem swiat, jaki pojmowaem wasnymi zmysami. Ketriken nie szukaa swoim Rozumieniem niczego szczeglnego. Po prostu bya,
ale bya jako czesc caosci. Zebraa mysli i poaczya
geboko. Otworzyem sie na Rozumienie wszystkiego. Porzuciem wszelka ostroznosc , wszelkie obawy, z e Brus mnie
wyczuje. Nigdy w z yciu nie zaznaem niczego podobnego. Magia Ketriken bya
niczym kropelki rosy slizgajace
sie po nitce babiego lata. A ja podobny do
szalonego strumienia, nagle wyzwolonego, spieszacego
skrzydami pod okapem, kazda mysz, ktra skradaa sie za beczkami wina, kazda z ywa istote, a przeciez nie byy to z ywe istoty, lecz wezy na pajeczynie
z ycia.
Nikt nie jest sam, nikt nie jest zapomniany, nic nie jest pozbawione znaczenia, nic nie jest niewazne zaspiewa ktos i zamilk.
Po tym solo odezwa sie chr, inne gosy, odlege i niewyrazne.
Co takiego? O co chodzi? Ktos woa? Jestes tutaj? Czy ja snie?
Czepiay sie mnie jak z ebrak rekaww moznego pana i nagle poczuem, z e
jesli nie uciekne, nie uda mi sie juz nigdy oddzielic od wszechobecnego istnienia.
Zamrugaem, zamknaem
geboko.
Czas prawie sta w miejscu. Mineo go tyle, ile trzeba na krtki oddech, na
drgnienie powieki. Ketriken spojrzaa pytajaco.
Udawaem, z e nie zauwazyem.
Potarem nos wierzchem doni. Poprawiem sie na awie.
Odczekaem jeszcze troche, westchnaem.
zajeciach. Sprzeczne to z moimi zamiarami. Czy moge cie opuscic teraz, by powrcic, kiedy bedziesz pragnea
towarzystwa?
169
Moje zajecia nie wykluczaja towarzystwa, Bastardzie Rycerski. Popatrzya na mnie smutno. Nie sprbujesz jeszcze raz? Przez chwile miaam wraz enie. . . Nie? W takim razie pozwalam ci odejsc . Usyszaem w jej gosie
rozzalenie i bl samotnosci. Wziea geboki oddech, wolno wypuscia powietrze.
Znowu poczuem, jak jej swiadomosc przedzie nic wsrd osnowy pajeczyny.
Ksiez na Ketriken ma Rozumienie pomyslaem. Niezbyt silne, ale jednak.
Cicho opusciem komnate. Rozbawio mnie nieco, kiedy sie zastanowiem, co
by na to powiedzia Brus. O wiele mniej zabawne byy wspomnienia, jak ksiez na
zareagowaa na moje doswiadczenie z jej magia. Przyszy mi na mysl nocne owy
z wilkiem. Czy mazonka nastepcy tronu zacznie sie niedugo uskarzac na dziwne
sny?
Wtem przeja
mnie lodowaty dreszcz. Wiedziaem juz na pewno. Zostane zdemaskowany. Zachowywaem sie zbyt beztrosko. Brus wyczuwa, kiedy uzywaem
Rozumienia. A jesli byli jeszcze inni? Mogem zostac oskarzony o praktykowanie
zwierzecej magii. Odnowiem mocne postanowienie, swj szlachetny stanowczy
zamiar. Jutro. Jutro to zrobie.
11. WILCZA SAMOTNOS C
Trefnis na zawsze pozostanie jedna z wiekszych tajemnic krlewskiego zamku w Koziej Twierdzy. Mozna chyba nawet stwierdzic, z e nic o nim nie wiadomo.
Jego pochodzenie, wiek, pec i rasa pozostaway obiektem przypuszczen. Najbardziej zadziwia, w jaki sposb osoba powszechnie znana potrafia tak skutecznie
utrzymac owa aure tajemniczosci. Pytania dotyczace
bazna zawsze beda liczniejsze niz odpowiedzi. Czy rzeczywiscie posiada legendarne zdolnosci i umiejetnosc
przewidywania? Czy by obdarzony talentem do jakiejs magii? A moze po prostu mia z ywy umys i ciety jezyk, dzieki czemu ludzie odnosili wrazenie, z e zna
przyszosc ? Jezeli jej nie zna, bardzo zmyslnie udawa, a rwnoczesnie prowokowa do dziaania wielu sposrd nas, i w ten sposb bezwiednie pomagalismy mu
ksztatowac przyszosc wedle jego upodobania.
***
Biel na bieli. Jedno ucho drgneo i ten ledwie zauwazalny ruch go zdradzi.
Widzisz? ponagliem.
Czuje.
Rozumiem. Przeskoczyem wzrokiem na up. Juz zapad w cakowity
bezruch. Ale tamto drgnienie w zupenosci wystarczyo.
Widze!
Wilczek skoczy, pogna za krlikiem przez geboki snieg. Musia przebijac
sie przez zaspy ciez kimi susami. Krlik zwodzi to w prawo, to w lewo, dookoa
drzewa, wok kepy krzakw, tu, tam, pomiedzy gogi. Przyczai sie? Wilczek
weszy peen nadziei, lecz geste kolce bolesnie kuy w nos.
Uciek oznajmiem.
Na pewno? Dlaczego mi nie pomoges?
Nie moge biegac po gebokim sniegu. Musze sie podkrasc , a potem skoczyc,
tylko raz.
171
Aha! Olsnienie. Konsternacja. Jestesmy we dwch. Powinnismy polowac razem. Znajde tamtego krlika i napedze na ciebie. Ty bedziesz gotowy,
skoczysz raz i skrecisz mu kark.
Wolno pokreciem gowa.
Musisz sie nauczyc polowac sam. Nie zawsze bede z toba, nawet mysla.
cos w kacie.
zerwaniem wszelkiej wiezi; nie tylko moja ucieczka z jego umysu, lecz takze
wypchnieciem wilka z mojego. Rozaczeni.
marsz do domu. Im dalej szedem, tym bardziej czuem sie zraniony. Nie fizycznie, ale to jedyne porwnanie, jakie potrafie znalezc . Tak poraniony,
jakby ktos pasami dar ze mnie skre i ama kosci. Byo gorzej niz wwczas, gdy
Brus zabra Gagatka, bo tym razem uczyniem to sobie sam. Gasnace
popoudnie wydawao mi sie chodniejsze niz ciemnosc przed brzaskiem. Prbowaem
siebie przekonac, z e nie powinienem czuc wstydu. Zrobiem, co byo konieczne.
Podobnie jak z Megiera. Odsunaem
Nie.
Wedrowaem dalej. Nie ogladaem
sie za siebie.
Gdybym nie by tak geboko zamyslony, tak skupiony, moze bym cos dostrzeg. Chociaz mocno w to watpi
e. Z Rozumienia i tak nigdy nie byo najmniejszego pozytku w przypadku ofiar kuznicy. Czy skradali sie za mna, czy tez zaba
dziem w poblize ich kryjwki? Dowiedziaem sie o ich obecnosci dopiero wtedy,
gdy jeden skoczy mi na plecy. Upadem twarza w snieg. W pierwszej chwili byem przekonany, z e to wrci Wilczek, zbuntowany przeciw mojej decyzji. Przetoczyem sie i prawie zerwaem na nogi, lecz nastepny chwyci mnie za ramie.
Trzech mez czyzn. Jeden bardzo mody, pozostali dwaj starsi, dobrze zbudowani i wysocy. Dostrzegem to wszystko w mgnieniu oka, zapamietaem starannie,
jakbym wykonywa c wiczenie zadane przez Ciernia. Jeden trzyma w doni dugi
nz, pozostali drewniane maczugi. Obdarci, plugawi. Brudne, skotunione wosy
i brody. Twarze czerwone, uszczace
sie od mrozu, posiniaczone i pociete. Czy
walczyli miedzy soba, czy tez napadli kogos innego przede mna?
z soba miecza. Kto by przypuszcza, z e w pobliz u Koziej Twierdzy sa jeszcze ofiary kuznicy? Otoczyli mnie szerokim kregiem.
Pozwolili wyja
c nz. Nie przestraszyli sie, przeciez nie znali leku.
Czego chcecie? Paszcza? Rozpiaem
175
trzech jednoczesnie, z adnemu nie pozwalaem zajsc mnie od tyu. Nie byo to
atwe zadanie.
agn
Rekawice? Sci
aem
je z rak,
rzuciem w kierunku najmodszego.
Pozwoli im upasc u swoich stp.
Pochrzakiwali
niezdecydowani, koysali sie na pietach, obserwowali mnie. Zaden nie chcia zaatakowac pierwszy. Zrobiem krok, potem drugi w strone luki
w kregu. Przesuneli sie, zablokowali mi droge ucieczki.
Czego chcecie?! ryknaem.
Pochwyciem spojrzenie jednego z nich. W jego oczach byo mniej czowieczenstwa niz w z renicach Wilczka. Nawet nie okrucienstwo, nic. Zamruga.
Mieso wychrypia z trudem.
Nie mam miesa. Nie mam w ogle jedzenia. Nie warto ze mna walczyc!
Ty zirytowa sie jeden i wyda z siebie dzwiek podobny do smiechu,
jednak bez odrobiny wesoosci, pusty. Mieso!
Zwlekaem o moment za dugo, o te chwile za dugo patrzyem na niego, bo
wwczas drugi zaatakowa. Zamkna
mnie w uscisku, unieruchamiajac
reke i nagle to straszne zatopi zeby w moim ciele, w miejscu gdzie szyja przechodzi
w ramie. Mieso. Ja.
Poderwany niewyobrazalnym przerazeniem prbowaem sie uwolnic. Biem
sie jak podczas tamtego pierwszego starcia z chorymi na kuznice: niepomny ludzkich odruchw, brutalny bez granic. Wyuczona technika walki bya moim jedynym sprzymierzencem w potyczce trzech na jednego. Wszyscy walczylismy
o przezycie, lecz ja byem zdrowy i silny, a oni osabieni przez zimno i gd. Udao mi sie zrzucic pierwszego napastnika, choc zostawiem mu w zebach wasne
ciao. Tyle pamietam. Dalsze wydarzenia nie sa juz rwnie jasne. Nie potrafie
ustawic ich we wasciwej kolejnosci. Zamaem nz na z ebrach najmodszego.
Pamietam kciuk wycelowany w moje oko i pamietam mlaszczacy
dzwiek, gdy go
wydobyem z oczodou. Zwarem sie z ktryms z napastnikw, a drugi wali mnie
maczuga po ramionach, pki nie zdoaem podstawic pod ciosy jego towarzysza.
Nie przypominam sobie, z ebym czu bl, a dziura wygryziona w barku bya tylko miejscem ciepym od krwi. Ogarniety z adz
a mordu, nie zauwazaem wasnych
ran. Chciaem zabijac.
Nie mogem wygrac. Byem sam. Najmodszy leza w sniegu krztuszac
sie
krwia, ale dwch pozostaych atakowao zazarcie. Pierwszy mnie dusi, drugi wyrywa nz z mojego ciaa, dodatkowo zaplatany
w puca swiszczacy
haust powietrza. W gowie mi sie przejasnio
i nagle odzyskaem serce do walki. Przysiegam, widziaem siebie samego, z twa176
krwia, wydzielajacego
ubraniu.
Potem nasta czas niczego.
Jeszcze pzniej siedziaem na sniegu, oparty o pien drzewa. Wilczek leza
niedaleko. Przednie apy mia powalane krwia. Wylizywa je do czysta: starannie,
powoli, dokadnie.
Ramieniem otarem z brody i z warg ciepa krew. Nie moja. Nagle zrozumiaem. Zaczaem
pluc zarostem czowieka, ktrego zabiem, potem zwymiotowaem, ale nawet ostry smak z ci nie uwolni moich ust od wspomnienia ludzkiego
ciaa i krwi. Spojrzaem na trupa, odwrciem wzrok. Mia rozszarpane gardo.
Przez jeden przerazajacy
moment pamietaem, jak jego sciegna zaczepiay mi sie
o zeby. Zacisnaem
177
siegnaem
dnia. A potem owa podwjnosc zniknea, jego zmysy byy moje, moje nalezay do niego.
Zrobio mi sie zimno. Odnalezlismy paszcz. Zesztywnia na mrozie, ale i tak
go wozyem. Nie prbowaem zapinac, odsoniem miejsce ugryzienia u podstawy szyi. Udao mi sie naciagn
a
c rekawice.
Chodzmy odezwaem sie cicho. Musimy oczyscic i opatrzyc rany.
Wracajmy do domu, ogrzejemy sie troche.
Zgodzi sie. Kiedy ruszylismy, szed obok mnie, nie za mna. Raz podnis
eb wysoko, wciagn
a
geboko rzeskie powietrze. Powia zimny wiatr. Zacza
pa
dac snieg. I to wszystko. Wech Slepuna
da mi pewnosc , z e nie musze sie wiecej
obawiac ofiar kuznicy. Smrd tych, ktrzy zostali za nami, by coraz sabszy, zaguszony zapachem padlinozercw, ktrzy przyszli na uczte.
***
Nadeszo poudnie, nim zameldowaem sie u drzwi pracowni ksiecia Szczerego. Przedramie miaem szczelnie zabandazowane i schowane w obszernym rekawie. Rana bya niezbyt geboka, lecz bolesna. Ugryzienie w bark znacznie trudniej
178
byo ukryc. Mocno krwawiem. Poprzedniej nocy przed lustrem oczysciem rane,
koszule
jak najwyzej na szyje i zawiazaem
sobie
miych doznan, pozbad
zcie sie wszelkiej sabosci, ktra wystawia was na prbe.
Wwczas dopiero moze zdoacie sie oprzec pokusie Mocy. Jesli sie jej poddacie,
bedziecie jak wielkie dzieci: bezrozumni.
Prowadzi nas trudna droga kar i wyrzeczen. Wreszcie znalazem sie pod
wpywem Mocy. Jej pokusa okazaa sie dla mnie nie tandetna przyjemnostka,
jak sugerowa Konsyliarz, lecz wielkim uniesieniem. Krew szybciej kra
zya mi
w z yach i serce bio mocniej jak podczas suchania muzyki albo gdy ujrzaem nagy wzlot bazanta w jesiennym lesie, czy po prostu doskonale przeprowadziem konia nad trudna przeszkoda. To bya taka chwila, gdy z caym swiatem
osiagaem
179
w ksieciu Szczerym. Zaraz uciek, wycofa sie tak gwatownie, z e az sie zachwiaem jak od silnego ciosu. Uczyni jeden dugi krok, chwyci mnie za okiec, pomg utrzymac
rwnowage.
Wybacz rzek. Nie spodziewaem sie nikogo. Wystraszyes mnie.
Powinienem by zapukac odparem. Mogem juz stac o wasnych siach.
Czego wypatrujesz z taka uwaga, ksia
ze Szczery?
Odwrci wzrok.
Nic szczeglnego sie nie dzieje. Kilku chopcw na klifie szuka ptasich
gniazd. Dwa kutry wypyney na pow, ale zaogi juz marza o powrocie do przystani. Przy tej pogodzie. . .
Wiec nie siegasz ku Zawyspiarzom, panie?
Nie ma ich w okolicy o tej porze roku. Ale trzymam straz. Zerkna
na
moje przedramie, ktre wasnie uwolni z uscisku. Co ci sie stao?
Wasnie z tego powodu szukaem cie, ksia
ze Szczery. Zostaem zaatakowany przez ofiary kuznicy. W poblizu chaty kozlarzy, na zboczu wzgrza.
agn
Sci
a
ciemne brwi.
Wiem gdzie. Ilu ich byo? Jak wygladali?
Ksia
ze Szczery, dlaczego ich tylko sledzimy? Dlaczego musimy. . . poswiecac im tyle uwagi?
Nastepca tronu odchrzakn
a
lekko, odwrci sie do okna.
Czasem trzeba pozwolic przeciwnikowi dokonczyc ruch, z eby sie zorientowac w jego strategii.
Ofiary kuznicy maja jaka
s strategie? Watpi
e. Oni. . .
Opowiedz mi wszystko zazada
ksia
ze , nie patrzac
na mnie.
Zawahaem sie krtko, potem zdaem szczegowe sprawozdanie. Pod koniec
opisu walki moja opowiesc staa sie cokolwiek chaotyczna. Pozwoliem sobie na
pewna niescisosc .
Udao mi sie uwolnic z jego uchwytu. . . No i wszyscy trzej zostali tam
martwi.
Nie odrywa wzroku od morza.
Powinienes unikac podobnych starc, Bastardzie Rycerski. Nie wychodzisz
z nich bez szwanku.
To prawda przyznaem pokornie. Czernido robia co w jej mocy. . .
Nie byes c wiczony na wojownika. Masz inne talenty. Ich powinienes uzywac w obronie. Jestes zdolnym szermierzem, ale w czasie walki zazwyczaj rezygnujesz z miecza, choc brak ci tez yzny i wagi awanturnika. . . jak dotad.
Tak, ksia
ze Szczery rzekem, przeklinajac
siebie, z e wczesniej nie zawiadomiem go o druzynie przyszej krlowej.
Rzuci mi miazdzace
spojrzenie.
Wedle plotek, jakie do mnie dotary, byes pomysodawca utworzenia takiej
strazy. Nie chce cie pozbawiac zasug, ale kiedy dotara do mnie ta pogoska,
zasugerowaem ludziom domysy, z e uczynies to za moja przyczyna. I tak, zdaje
sie, rzeczywiscie zrobiem. Choc posrednio.
Tak, ksia
ze Szczery. Miaem wystarczajaco
duzo rozumu, z eby na tym poprzestac.
No dobrze. Jesli moja pani tak lubi przejazdzki, bedzie odpowiednio strzez ona. Choc wolabym zdecydowanie, z eby juz nigdy wiecej nie spotkaa ofiar
kuznicy. Powinienem jej wymyslic jakies zajecie doda znuzony.
181
do sznurkw. . . zamiast
sie uczyc. Do tej pory nie znam dobrze zi. Pamietam tylko tymianek. Potrafie
nazwac kazdy gatunek tymianku, jaki tam rs. Moja matka hodowaa mnstwo
tymianku. I kocimietki.
Twoja mazonka, ksia
ze Szczery, pokocha to miejsce rzekem.
W Krlestwie Grskim lubia zajmowac sie ogrodami.
Naprawde? wyglada
na zdziwionego. Od razu powinienem by jej
wymyslic jakies bardziej. . . przyziemne zajecie.
Wyczuem nage rozdraznienie w gosie ksiecia. Nie, nawet cos wiecej. Jak to
mogo byc, z e ja wiedziaem o jego mazonce wiecej niz on sam?
Ksiez na lubi prace w ogrodzie powiedziaem cicho. Hodowaa zioa
i wiedziaa o kazdym wszystko. Wspominaem ci o tym, ksia
ze Szczery.
Tak, chyba rzeczywiscie. Westchna.
Masz racje, Bastardzie. Odwiedz ja i opowiedz w moim imieniu o Ogrodzie Krlowej. Zima prawdopodobnie niewiele tam zdziaa, ale kiedy nadejdzie wiosna. . .
Moze ty sam, ksia
ze Szczery. . . osmieliem sie zasugerowac, ale potrza
sna
gowa.
Nie mam czasu. Zdaje sie na ciebie. A teraz idziemy na d. Do map. Chce
z toba przedyskutowac kilka spraw.
Posusznie zawrciem do wyjscia. Ksia
ze Szczery poszed za mna wolniej.
Przytrzymaem mu drzwi, a on w progu zatrzyma sie i rzuci przez ramie spojrzenie na otwarte okno.
Uspokaja mnie to przyzna otwarcie, zupenie jakby mwi, z e bawi go
zabawa w loteryjke. Ciagnie
gowa.
Wolno schodzilismy na d.
Czy medyk oglada
twoje ramie? zapyta ksia
ze .
Pokreciem gowa.
Brus tez nie stwierdzi. To juz nie byo pytanie.
Znowu pokreciem gowa. Na mojej rece ciagle
byy widoczne znaki po wil
czych zebach, chociaz Slepun podgryza mnie tylko w zabawie. Nie mogem pokazac Brusowi ran po walce z napastnikami skazonymi kuznica, nie zdradzajac
Dbaj, z eby rany byy czyste. I pamietaj: kiedy wychodzisz z zamku, bad
z
gotw na wszystko. Stale. Nie zawsze mozna liczyc na pomoc.
Powoli zatrzymaem sie na schodach. Nastepca tronu szed dalej. Nabraem
geboko powietrza.
Ksia
ze Szczery odezwaem sie cicho. Co. . . Ile wiesz?
Mniej niz ty odpar dobrotliwie. A wiecej niz ci sie wydaje, z e wiem.
Tak mgby powiedziec bazen rzekem z gorycza.
On takze doskonale wie, co to jest samotnosc i do czego moze doprowadzic
czowieka. Wzia
geboki oddech, a ja w tym momencie miaem pewnosc ,
iz zaraz usysze, z e on wie, kim jestem, i nie potepia mnie za to. Cz, byem
w bedzie. Zdaje sie, Bastardzie, z e trefnis rozmawia z toba kilka dni temu.
Szedem za ksieciem w cakowitej ciszy, zastanawiajac
sie, skad
wiedzia tak
wiele. Moc, oczywiscie. Doszlismy do pracowni. Powab jak zwykle by na posterunku, czeka. Przyszykowa jado i grzane wino zaprawione korzeniami. Nastepca tronu zabra sie do jedzenia z wielka ochota. Siedziaem naprzeciw. Nie
byem godny, ale nabieraem apetytu patrzac,
jaka radosc ksieciu sprawia ten
prosty, krzepiacy
posiek. Pod tym wzgledem pozosta z onierzem. Potrafi sie
cieszyc drobnymi przyjemnosciami. Jaki bedzie latem, gdy znw zacznie przez
wiele godzin dziennie wypatrywac wroga i Moca krzyzowac mu morskie szlaki,
183
lecznicze wywary
szykowane przez Ciernia. Zycie nastepcy tronu ograniczyo sie do uzywania Mocy. Latem gd Mocy zastapi
mu kazde inne aknienie. Jak to przyjmie ksiez na
Ketriken?
Podeszlismy do map. Teraz juz trudno byo nie zauwazyc rysujacego
Dlaczego, ksia
ze Szczery, chcesz poznac ich cel? Dlaczego sadzisz,
184
Ksia
ze Szczery odchyli sie na oparcie krzesa, splt donie na piersi.
Znalezienie odpowiedzi na kazde z tych pytan moze na dugi czas dac zajecie co najmniej dziesieciu osobom. A z drugiej strony nie warto tym zajmowac
chocby jednego czowieka. Po pierwsze: owszem, powinni byc miedzy nami ludzie obdarzeni Moca, nawet starsi od mojego ojca, wyuczeni na potrzeby dawnych
wojen z Zawyspiarzami. Ich imiona nigdy nie byy powszechnie znane. Nauki odbyway sie dyskretnie, stad
nawet czonkowie jednego kregu niewiele wiedzieli
o wybrancach do innych. Powinny byc jednak jakies zapiski na ten temat. Jestem
pewien, z e swego czasu istniay. Co sie z nimi stao nie potrafie powiedziec.
Wyobrazam sobie, z e po smierci mistrzyni Troskliwej trafiy do Konsyliarza. Nie
znaleziono ich jednak wsrd jego rzeczy, po tym jak. . . umar.
Ksia
ze zamilk. Obaj wiedzielismy, jak zakonczy z ycie Konsyliarz, choc nigdy o tym nie rozmawialismy. Konsyliarz zgina
jako zdrajca, w chwili gdy przy
uzyciu Mocy prbowa odebrac ksieciu Szczeremu z yciowa energie i w ten sposb go zabic. Stao sie inaczej. Nastepca tronu, korzystajac
z mojej siy, pozbawi
do tego czasem rodowd ogiera czystej krwi, czasem instrukcje, jak nalezy wbijac hufnal, ale ktz z nas widzi potrzebe poswiecania czasu i pracy na dokadne
opisywanie, czym wasciwie jest kon?
Rozumiem.
I znw mamy do czynienia z szukaniem igy w stogu siana. Nie mam kiedy poswiecic sie temu zadaniu. Jakis czas przyglada
mi sie bez sowa. Potem
z niewielkiej kamiennej szkatuki stojacej
na stole wyja
klucz. W szafie w mojej sypialni powiedzia wolno zgromadziem wszystkie zwoje, w ktrych
wystepuje chocby najdrobniejsza wzmianka o Najstarszych. Zdarzaja sie takze
napomknienia o Mocy. Chce, z ebys przestudiowa te zwoje. Popros Krzewiciela
o dobry papier i notuj wszystko, co odkryjesz. Szukaj zbieznosci, prawidowosci.
I co miesiac
pokazuj mi wyniki pracy.
Ujaem
12. OBOWIAZKI
dla nas Mocy. Iluz to statkom pokrzyzowa szlaki, jak wielu zmyli nawigatorw,
ilu sternikw wprowadzi w bad
nie sposb zliczyc.
Poddani nie wiedzieli o dziaaniach nastepcy tronu, totez sadzili,
iz rd Przezornych nie czyni w tych ciez kich czasach nic. Dostrzegali straszliwe skutki napasci, a nie widzieli statkw, ktre roztrzaskiway sie na skaach lub pyney w czasie
sztormu zbyt daleko na poudnie. W ludzie upada duch. Ksiestwa srdladowe
wyzszych opat. W tej sytuacji nie sposb winic poddanych, z e ich zapatrywania na budowe okretw zmieniay sie w zaleznosci od stosunku do ksiecia
Szczerego.
To bya najduzsza zima w moim z yciu.
***
Z pracowni nastepcy tronu poszedem do ksiez nej Ketriken. Zapukaem i zostaem wpuszczony przez Rzyczke. Dziewczynka z wesoa twarzyczka i ciemnymi kreconymi wosami przypominaa mi jakiegos wodnego duszka.
W komnacie panowaa smetna atmosfera. Kilka dam siedziao na stoeczkach
wok ramy z naciagni
etym biaym lnianym obrusem. Barwnymi nicmi o intensywnych kolorach wyszyway kwiatowy wzr. Bywaem swiadkiem podobnych
187
zebran u mistrzyni Sciegu:
zazwyczaj przy pracy panowa wesoy nastrj, hafciarkom usta sie nie zamykay, w powietrzu krzyzoway sie przyjazne docinki,
brzecza smiech. Igy poyskiway w z wawym tancu nad ciez ka materia. Tutaj zalegaa cisza. Kobiety pracoway z pochylonymi gowami, zrecznie, rzetelnie, lecz
w milczeniu. Porozstawiane po rogach poney rzowe i zielone perfumowane
swiece.
Ksiez na Ketriken takze pracowaa. Twarz miaa opanowana, spokojna, jej wyobcowanie byo tak wyrazne, z e prawie widziaem wzniesione dookoa niej mury.
Wygladaa
mnie kobietach.
Ksiez no, nastepca tronu prosi mnie o przekazanie ci wiadomosci.
Chyba rozbysa w jej oczach jakas iskierka, ale natychmiast zgasa.
wiesci.
Na szczycie jednej z wiez istnia niegdys ogrd, nazywany Ogrodem Krlowej. Naleza do matki nastepcy tronu. Swego czasu zdobiy go klomby zieleni,
barwne kwiaty, wiatrowe kuranty i oczka wodne, w ktrych pluskay rybki. Pani,
ksia
ze Szczery z yczy sobie, bys czua sie wadczynia tego miejsca. Chetnie ujrzy
go w dawnym stanie.
Bezruch przy stole stez a jeszcze bardziej. Ksiez na szeroko otworzya oczy.
Jestes pewien? zapytaa bez tchu.
Oczywiscie, z e tak, pani. Zdziwia mnie jej reakcja. Nastepca tronu
oznajmi, z e sprawisz mu wielka przyjemnosc , jesli zechcesz ozywic ten ogrd.
Opowiada o nim z rozrzewnieniem, szczeglnie wspominajac
rabaty tymianku.
Na obliczu ksiez nej radosc zakwita na podobienstwo bajkowego kwiatu.
Ksiez na Ketriken uniosa don do ust, odetchnea drzaco.
Krew napynea jej do
twarzy, rzowiac
policzki. Oczy byszczay.
Musze zobaczyc ten ogrd! wykrzyknea. Teraz! Rzyczko, przynies
mj paszcz i rekawiczki. Promiennym wzrokiem powioda po damach dworu.
Czy zechcecie dotrzymac mi towarzystwa?
Ksiez no, sztorm dzisiaj wyjatkowo
dotad
w kacie,
zerwa sie na rwne nogi. Pobiegnij po mj paszcz i rekawiczki. I kaptur. Odwrcia sie ponownie do ksiez nej. Dobrze pamietam ten
188
ogrd z czasw krlowej Wytrwaej. Wiele uroczych godzin spedziam tam w jej
towarzystwie. Z radoscia pomoge go odtworzyc.
Na mgnienie oka zapada cisza, a potem inne damy takze zaczey zbierac sie
na wycieczke. Zanim wrciem z wasnym paszczem, wszystkie byy gotowe do
wyjscia. Czuem sie bardzo dziwnie, wiodac
procesje dam dworu przez cay zamek, a potem w gre na sam szczyt wiezy, do Ogrodu Krlowej. Liczac
paziw
i ciekawskich, na miejsce dotar spory tumek. Ksiez na Ketriken poda
zaa po stromych stopniach tuz za mna. Pozostali rozciagn
eli sie dugim pochodem. Kiedy na
szczycie zaczaem
Wzywaa mnie nizsza sciana. Gdybym do niej podszed i wyjrza przez krawedz,
ujrzabym w dole skalisty klif. Nie podszedem. Szybki koniec, jaki kiedys obiecywa mi upadek z tamtego konca ogrodu, juz mnie nie pociaga.
Uporaem sie
z sugestia Konsyliarza, zakotwiczona w moim umysle Moca.
Spojrzaem na ksiez ne i nagle przyszed mi na mysl wczesnowiosenny kwiat,
sniezyczka. Rozkwita, gdy gebokie zimowe sniegi dopiero zaczynaja sie cofac.
Ksiez na Ketriken w zasniezonym pustym ogrodzie przypominaa mi ten kwiat.
Jasne wosy na tle zielonego paszcza lsniy zotym poyskiem, usta sie zaczerwieniy, policzki nabray kolorw, podobnych do barwy rz, ktre wkrtce miay
tutaj ponownie zakwitna
c. Oczy wadczyni byszczay niczym bekitne klejnoty.
Wydobywaa spod sniegu kolejne skarby, wykrzykujac
nad kazdym z zachwytu.
Natomiast damy dworu, kobiety o ciemnych warkoczach, z czarnymi lub bra
zowymi oczyma, omotane paszczami i ukryte w kapturach przed zimowym chodem, stay spokojnie, zgadzajac
sie ze swoja pania i radujac
jej radoscia, ale takze
zacierajac
zmarzniete donie.
Pomyslaem, z e teraz powinien ujrzec mazonke ksia
ze Szczery: ozywiona,
rozradowana. Nie mgby jej nie pokochac. Ponea entuzjazmem. Z takim samym
entuzjazmem on polowa i jezdzi konno. Niegdys.
Rzeczywiscie odwazya sie rzec baronowa Sodka bardzo tu adnie,
tylko zimno. Niewiele tez mozna zrobic, dopki snieg nie stopnieje i wiatr sie nie
odmieni.
Alez nie! wykrzyknea Ketriken. Juz jutro musze odgarna
c stad
snieg
i ld. A potem trzeba ustawic te awy, rzezby i donice. . . ale jak? Ogrd zaczyna
sie tworzyc od srodka. Na ksztat szprych od koa? We wdzieczny labirynt? Albo
budujac
romantyczne zakatki?
a, by niczym bogosawienstwo.
Z najwieksza ochota.
Wkrtce opuscilismy szczyt wiezy. Ja ostatni. Zamknaem
od ukasze
n Slepuna,
a skonczywszy na ranie od noz a, pulsowao mi nieprzyjemnie. Pomyslaem o szczesciu ksiez nej. Cieszyem sie
wraz z nia, lecz po chwili nasza mnie przykra refleksja. Ksia
ze Szczery chetnie
190
przysta na moja sugestie, by oddac mazonce ogrd we wadanie, ale nie przypisywa owemu aktowi tak ogromnego znaczenia jak ona. Ksiez na podesza do tego
projektu, jakby miaa zbudowac dla siebie i mez a swiatyni
e miosci, a nastepca
tronu do jutra rana pewnie w ogle zapomni o podarunku. Czuem sie rwnoczesnie zdrajca i gupcem.
Na kolacje zszedem marzac
o chwili samotnosci. Ominaem
wielka sale biesiadna i poszedem do izby z onierskiej obok kuchni. Tam wpadem na Brusa
i Pomocnika. Zaprosili mnie do towarzystwa, nie wypadao odmwic. A jednak
rwnie dobrze mgbym siedziec sam. Nie powiem, z e wykluczyli mnie z rozmowy. Nie, tylko poruszali tematy, ktre mnie juz nie dotyczyy. Szczegowo
omawiali miniony dzien, a czynili to z zaangazowaniem ludzi posiadajacych
wiedze tajemna. Przytakiwaem ich sowom, ale nie braem udziau w wymianie zdan.
Nie byem im potrzebny. Pomocnik nie kry szacunku dla swego mistrza. W krtkim czasie wiele sie od Brusa nauczy. Zeszej jesieni opusci Kozia Twierdze
jako jeden z chopcw stajennych, a teraz ze znawstwem rozprawia o sokoach
i psach, zadawa wasciwe pytania na temat doboru paszy, martwi sie o ogara,
ktrego kopna
kon. Skonczywszy posiek, podniesli sie do wyjscia. Zyczyli
mi
dobrej nocy i zatopieni w rozmowie opuscili izbe.
Siedziaem w milczeniu. Wok mnie ludzie jedli, pili, gwarzyli. Rozbrzmieway mie dla ucha dzwieki: brzek sztuccw, stukanie yzka o brzeg kocioka,
guchy odgos, gdy ktos odcina klin z koa sera rozkoszna muzyka. Pachniao
jadem, ludzmi i drewnem na kominku, rozlanym piwem i gulaszem. Powinienem
byc zadowolony, a nie spiety. Nie melancholijny. Nie samotny.
Bracie?
Ide. Spotkamy sie w chacie swiniarza.
Slepun
polowa daleko. Dotarem na miejsce pierwszy i czekaem w ciemnosciach. W kieszeni miaem garnuszek z mascia, przyniosem tez woreczek kosci.
Snieg
wirowa w powietrzu. Wytez aem wzrok w ciemnosc . Domyslaem sie, z e
Slepun
wraca, czuem go niedaleko, a i tak zdoa mnie zaskoczyc i niezle wystraszy. Litosciwie poprzesta na jednym uszczypnieciu i jednym szarpnieciu za
zdrowe ramie. Weszlismy do chaty. Zapaliem ogarek swiecy, zbadaem wilczy
bark. Zeszej nocy, kiedy prowizorycznie czysciem mu rane od noza, byem wyczerpany i porazony blem. Teraz z przyjemnoscia stwierdziem, z e jednak dobrze
sie spisaem, pozostao dokonczyc dziea. Wyciaem
gesta siersc i podszerstek wok rany, obmyem ja czystym sniegiem. Strup by gruby i czarny. Najwyrazniej
garnuszek.
Gesi smalec rozpozna.
Jestes godny? zapytaem.
191
Wasciwie nie. Pod starym murem jest mnstwo myszy. Wyczu kosci.
Ale kawaek woowiny albo dziczyzny nigdy nie zaszkodzi.
Wysypaem kosci na sterte, a on uwali sie obok i zabra do nich pracowicie. Najpierw wszystkie obwacha,
ogryzac.
Polujemy niedugo? Podsuna
mi pod oczy obraz ofiar kuznicy.
Za dzien, moze dwa. Na razie nie moge utrzymac miecza.
No tak. Krowie zeby to z adna bron. Ale nie zwlekaj dugo.
Dlaczego?
Widziaem dzis bezrozumnych. Znalezli padego koza nad brzegiem strumienia. Brudne, smierdzace
mieso, a oni jedli. Dugo tam nie zostana. Jutro beda
blizej.
Wiec zapolujemy jutro. Pokaz mi, gdzie ich widziaes. Zamknaem
oczy
i ujrzaem odcinek brzegu strumienia, ktry wilk sobie dla mnie przypomnia.
Nie wiedziaem, z e biegasz tak daleko! Caa te droge przebyes dzisiaj? Ze
zranionym barkiem?
To wcale nie jest daleko. A jednak usyszaem ton chepliwy. Wiedziaem, z e bedziemy ich szukac. Bez ciebie biegam duzo szybciej. atwiej mi
znalezc ich samemu, a potem zabrac cie na owy.
192
Dla stada. To dla dobra stada. Bezrozumni prbuja wejsc na nasze terytorium.
Nie mozna im pozwolic. Wydawa sie zupenie usatysfakcjonowany takim
wyjasnieniem, dziwio go, z e mnie cokolwiek martwi.
Pokiwaem nam gowa w ciemnosciach i pchnaem
rozmawiajacego
wyobraznie.
Nagle staem sie czowiekiem posepnym, pozbawionym wyobrazni. Wypeniaem
polecenia, tropiem i zabijaem. Byem posuszny. Bardziej ogar niz czowiek. Nawet nie salonowy piesek, rozpieszczany i obsypywany pochwaami. Jeden z roboczego stada. Kiedy to ja ostatnio usyszaem serdeczne sowo z ust krla Roztropnego? Albo Ciernia? Nawet bazen kpi sobie ze mnie. Kimze byem, jesli nie
narzedziem? Dla kogo znaczyem cos wiecej? Czy komukolwiek zalezao na mnie
dla mnie samego? Nagle poczuem, z e duzej nie zniose samotnosci. Odozyem
zwj i wyszedem.
Gdy zastukaem do drzwi ksiez nej Cierpliwej, nastaa za nimi gucha cisza.
Kto tam? odezwaa sie po chwili Lamwka.
Tylko ja, Bastard Rycerski.
Bastard Rycerski! lekkie zdziwienie w gosie.
193
Rzeczywiscie, byo cokolwiek pzno na moja wizyte. Zazwyczaj przychodziem wczesniej w ciagu
dnia. Zadowolony usyszaem dzwiek odsuwanego rygla
i zwalnianego zatrzasku. Wzieto pod uwage moje przestrogi. Drzwi otworzyy sie
wolno i Lamwka odstapia,
zapraszajac
mnie do wnetrza, z penym watpliwo
sci
usmiechem na twarzy.
Wszedem, pozdrowiem ja ciepo, rozejrzaem sie za ksiez na Cierpliwa. Musiaa byc w sypialni. A tutaj, w rogu, z oczyma spuszczonymi nad robtka, siedziaa Sikorka. Nie podniosa na mnie wzroku, nie daa znac, z e w ogle dostrzega moja obecnosc . Wosy miaa sciagni
ete do tyu w gadki kok ukryty pod koronkowym czepeczkiem. Na innej kobiecie granatowe ubranie mogoby wyglada
c
skromnie i schludnie. Na Sikorce byo nijakie.
Lamwka przygladaa
przy krzesle ukochanej, a choc ona odchylia sie ode mnie, ujaem
ja za
reke i uniosem don ku wargom.
Bastardzie Rycerski! rozleg sie za mna oburzony okrzyk ksiez nej Cierpliwej.
Staa w progu sypialni. Usta miaa gniewnie zacisniete. Niewiele mnie to obchodzio.
Sikorka odwrcia twarz.
Nie moge tak duzej rzekem cicho. Niewazne, jak bardzo jestem szalony, niewazne, jak wiele ryzykuje, niewazne, co o tym pomysla inni. Nie potrafie
z yc bez ciebie.
Sikorka uwolnia don; nie chciaem przytrzymac jej mocniej, sprawic blu.
Niczym uparte dziecko chwyciem fady spdnicy.
Odezwij sie do mnie chociaz poprosiem bagalnie, lecz Sikorka wcia
z
milczaa.
Bastardzie Rycerski, tak nie uchodzi gania mnie ksiez na Cierpliwa.
Przestan w tej chwili!
Podobnie jak nie uchodzio, nie byo madre
Podejrzewam, z e czu
sie podobnie jak ja teraz.
Zyskaem moment ciszy ze strony ksiez nej. Niestety, Sikorka odozya robtke, wstaa. Kiedy byo juz jasne, z e musze puscic spdnice, bo w przeciwnym
wypadku rozedre materia, pusciem.
Czy zechcesz, pani, zwolnic mnie na dzis wieczr? spytaa Sikorka,
odsuwajac
sie ode mnie.
Oczywiscie odparta ksiez na, ale w gosie nie znac byo pewnosci.
Jesli wyjdziesz, nic tu po mnie wiedziaem, z e brzmi to zbyt dramatycznie. Nadal kleczaem przy krzesle.
194
Niedawno to zrozumiaam.
Nieprawda. Podniosem sie, podszedem do niej. Ty jestes Sikorka,
a ja Nowy.
Kiedys tak byo westchnea. Teraz juz nie. Czemu mnie dreczysz?
Zostaw mnie w spokoju. Nie mam dokad
odejsc . Musze pracowac tutaj, przynajmniej do czasu kiedy zarobie. . . Pokrecia gowa. Dobrej nocy, pani.
Dobranoc, Lamwko.
Odwrcia sie ode mnie i wysza. Zapanowaa straszna cisza.
No tak odetchnea wreszcie ksiez na Cierpliwa. Ciesze sie, z e przynajmniej jedno z was ma troche rozumu. Co ty sobie myslisz, Bastardzie Rycerski?
Jak ci nie wstyd nachodzic tutaj moja pokojwke?
Ja ja kocham odparem bez obsonek. Opadem na krzeso i ukryem
twarz w doniach. Jestem juz bardzo znuzony samotnoscia.
Wiec przyszedes tutaj sie z nia zobaczyc? ksiez na Cierpliwa bya uraz ona.
Nie. Przyszedem do ciebie, pani. Nie wiedziaem, z e Sikorka tu bedzie.
Kiedy jednak ja ujrzaem. . . to byo silniejsze ode mnie. Ja. . . naprawde duzej
tak z yc juz nie moge.
Musisz sie przemc, bo nie macie innego wyjscia Sowa byy okrutne,
lecz ksiez na westchnea.
Pani, czy Sikorka mwia z toba. . . o mnie? Musze wiedziec. Prosze.
Cierpiaem meki przez ich milczenie. Czy ona naprawde chce, z ebym ja zostawi? Czy jestem dla niej tak godny pogardy? Czyz nie zrobiem wszystkiego, jak
mi nakazaas, pani? Czekaem, ksiez no. Unikaem jej. Uwazaem, z eby z nia nie
rozmawiac, nawet przypadkiem. Kiedy ma sie to skonczyc? A moze twj plan,
pani, zakada, bysmy sie unikali, dopki nie zapomnimy jedno o drugim? To sie
nie uda. Nie jestem dzieckiem, a ona nie jest zabawka, ktra mozna przede mna
schowac. Sikorce oddaem serce, nie moge bez niej z yc.
Nigdy nie bedzie twoja rzeka ksiez na ze smutkiem.
Dlaczego? Czy pokochaa innego?
Ksiez na z achnea sie niecierpliwie.
Nie. To nie jest dziewczyna pocha. Jest madra
i pilna. Widzi, z e ja kochasz.
Ale ma takze swoja dume. Widzi to, czego ty nie chcesz dostrzec. Nie ma dla was
wsplnej drogi. Nawet gdyby Roztropny wyrazi zgode na slub, w co bardzo mocno watpi
e, jak byscie z yli? Przeciez nie mozesz opuscic zamku, wyprowadzic sie
do miasta i pracowac w sklepie. A kim byaby ona, gdybys zatrzyma ja tutaj?
Ludzie, ktrzy nie znaja jej dobrze, beda widzieli tylko rznice waszego pochodzenia. Bedzie postrzegana jako dziewka do zaspokojenia twoich niskich z adz.
A
tak, Bastardowi wpada w oko pokojwka macochy. Pewnie przydyba ja w kacie
195
o jeden raz za duzo i teraz musi wypic piwo, ktrego sobie sam nawarzy. Znasz
przeciez takie komentarze.
Znaem.
Nie obchodzi mnie, co powiedza ludzie.
Ciebie moze nie. Ale co z Sikorka?
Co z waszymi dziecmi? Ucichem.
Ksiez na Cierpliwa utkwia wzrok we wasnych doniach, bezczynnie zozonych
na kolanach.
Jestes mody, Bastardzie odezwaa sie bardzo cicho, prawie czule.
Teraz mi nie uwierzysz, ale naprawde jest mozliwe, z e kiedys pokochasz inna,
bardziej dla ciebie odpowiednia. I Sikorka takze kogos sobie znajdzie. Zasuguje
na te szanse. Powinienes zaczekac. Rok albo dwa. Jesli twoje uczucia do tego
czasu sie nie odmienia. . .
Nie odmienia sie.
Jej uczucia chyba takze nie westchnea ksiez na szczerze. Nie wiedzac,
kim wasciwie jestes, oddaa ci serce, Bastardzie. Tyle mi powiedziaa. Nie
chce zdradzac jej zwierzen, lecz jesli posusznie o niej zapomnisz, nigdy ci tego
sama nie powie. Powtrze ci wiec jej sowa i mam nadzieje, z e wybaczysz mi bl,
jaki musze ci zadac. Sikorka nie chce, z eby jej dzieci byy dziecmi zamkowej suz acej.
otworzyc wasny
sklepik. Nie stanie sie to predko. Ale taki ma cel. I dla ciebie nie widzi miejsca
w swoim z yciu.
Dugi czas siedziaem w milczeniu. Lamwka i ksiez na milczay takze. Lamwka zaparzya herbate. Wetknea kubek w moja don. Podniosem wzrok
i sprbowaem podziekowac jej usmiechem. Ostroznie odstawiem naczynie.
Pani, czy wiedziaas od poczatku,
Siedziaem bez ruchu. Nawet nie myslaem. Pod chata swiniarza, w jamie, Slepun drzema z nosem opartym na kosci. Dotknaem
Jego spokojny oddech by dla mnie jak kotwica na wzburzonym morzu. Wsparem
sie na nim.
Bastardzie? Co zrobisz?
zy zapieky mnie pod powiekami. Zamrugaem.
Wypenie rozkazy rzekem ciez ko. Czy kiedykolwiek postapiem
inaczej?
W cakowitej ciszy podniosem sie wolno. Rana na barku tetnia blem. Chciaem tylko spac. Ksiez na odprawia mnie skinieniem gowy. W drzwiach zatrzymaem sie jeszcze.
Przyszedem dzis do ciebie, pani, z pewna sprawa. Ksiez na Ketriken bedzie odbudowywaa Ogrd Krlowej na szczycie wiezy. Wspomniaa, z e chciaa-
196
Ze
Pani. . .
Pjde do niej jutro. A ona wezmie mnie za rozkapryszona dziwaczke i zawade. Znudzi sie mna i bedzie z aowaa, z e w ogle do niej przyszam. A potem
ty mnie przeprosisz za to, z e mnie do tego nakonies.
Jestem pewien, z e ty wiesz najlepiej, pani.
Zachowuj sie grzeczniej i idz juz. Nieznosny chopak! Raz jeszcze tupnea i zniknea za drzwiami sypialni.
Lamwka usta miaa zacisniete, wyraznie sie hamowaa.
Chcesz mi cos powiedziec? zapytaem juz w progu.
Jestes bardzo podobny do ojca zauwazya cierpko. Tylko nie tak
uparty. On by sie nie podda rwnie atwo. Zatrzasnea za mna drzwi i zaraz
usyszaem zgrzyt rygli.
Staem przez jakis czas wpatrzony w podoge, a potem ruszyem do swojej
komnaty. Powinienem by zmienic opatrunek na barku. Idac
w gre po schodach,
197
przy kazdym kroku czuem rwanie w ramieniu. Zatrzymaem sie na swoim pietrze
i dugo patrzyem na swiece. Potem pokonaem nastepny ciag
schodw.
Pukaem nieprzerwanie. Z poczatku
przez szpare pod drzwiami wypywa z tawy blask swiecy, ale nagle znikna.
Wyjaem
Przycupna
em na nim, trzymajac
sie liny. Ostrze noza atwo weszo w szczeline pomiedzy
okiennicami nie byy dobrze dopasowane. Wyzsza klamka zaskrzypiaa, a kiedy mozoliem sie nad dolna, usyszaem z wnetrza gos.
Jesli wejdziesz, bede krzyczaa. Wezwe straznikw.
Nastaw dla nich wode na herbate odparem ponuro, wcia
z mocujac
sie
z nizsza klamka.
Sikorka jednym szarpnieciem otworzya okiennice. Staa w oknie, podswietlona od tyu przez drzace
swiato pomieni z kominka. Ubrana bya w nocna koszule,
ale jeszcze nie zaplota wosw. Byszczay swiezo wyszczotkowane. Narzucia
szal na ramiona.
Odejdz! nakazaa mi ze zoscia. Idz stad!
mi sie w milczeniu.
Nie chce za ciebie wyjsc powiedziaa wreszcie.
Tego mu nie powtrze. Wyszczerzyem do niej zeby w usmiechu.
Jestes nie do zniesienia.
To prawda. I w dodatku strasznie mi zimno. Prosze, pozwl mi chociaz
uciec z tego mrozu.
198
Nie wyrazia zgody, ale odsunea sie od okna. Zeskoczyem lekko na podoge, ignorujac
bl w ramieniu. Zamknaem
sie.
Pozostaa powazna.
Powinienes isc .
Mj usmiech zblad.
Sikorko, prosze, porozmawiaj ze mna. Sadziem,
z e po naszym ostatnim
spotkaniu wszystko jest dobrze miedzy nami. A teraz nie odzywasz sie do mnie,
odwracasz gowe. . . Nie wiem, co sie zmienio, nie rozumiem, co sie dzieje.
Nic nagle wydaa mi sie bardzo krucha. Nic sie nie dzieje. Nic sie
nie moze dziac, Bastardzie Rycerski. Tak obco zabrzmiao to imie w jej ustach.
Miaam czas pomyslec. Gdybys do mnie przyszed przed miesiacem,
taki jak
dzis, zapalczywy, usmiechniety. . . ulegabym ci na pewno. Pozwolia sobie na
cien smutnego usmiechu. Z takim usmiechem mogaby wspominac, jak zmare
dziecko podskakiwao radosnie dawnego letniego dnia. Nie przyszedes. Byes poprawny i praktyczny, i robies wszystko, co robic trzeba. A ja cierpiaam.
Powiedziaam sobie, z e jesli kochaes mnie tak geboko, jak twierdzies, wwczas
nic ani sledzacy
cie wrogowie, ani wychowanie, ani reputacja, ani protok, nic
nie staneoby ci na przeszkodzie, z eby sie ze mna widywac. Tamtej nocy, kiedy
przyszedes, kiedy. . . ale cz, nie wrcies.
Czyniem tak dla twojego dobra, dla dobra twojej reputacji!. . . zaczaem
rozpaczliwie.
Bad
z ciszej! Wiem, z e to gupie z mojej strony, ale uczucia nie musza byc
madre.
kochajac
mnie. Ani ja, gdy pokochaam ciebie. Wreszcie to zrozumiaam. I zrozumiaam takze, iz rozum zabija
uczucie. Westchnea. Po pierwszej rozmowie z twoim stryjem byam bardzo
za. Wscieka. Obudzi we mnie sprzeciw, z elazne postanowienie, z e wytrwam mimo wszelkich przeciwienstw. Ale nie jestem z kamienia. A nawet gdybym bya. . .
kropla dra
zy kamien.
Mj stryj?!
Wolno pokiwaa gowa.
Ksia
ze Wadczy z yczy sobie, bym nikomu nie wspominaa o jego wizycie,
zwaszcza tobie. Dziaa w najlepszym interesie rodu krlewskiego. Powiedzia,
z e powinnam to zrozumiec. Zrozumiaam, ale mnie to rozgniewao. . . bo w dodatku mi udowodni, z e dziaa takze w moim interesie. Otara donia policzek.
Pakaa. Tak cicho. Tylko zy ja zdradziy.
199
w ramiona. Nie stawiaa oporu i to mnie zaskoczyo. Przytulaem ja ostroznie, jak motyla, ktrego tak atwo
skruszyc. Pochylia gowe, lekko wspara czoo o moje ramie.
Za kilka miesiecy odezwaa sie gdzies w moja koszule bede miaa
dosc oszczednosci, z eby zacza
c od nowa na swoim. Nie od razu otworze wasny
sklepik, najpierw wynajme jaka
s izbe i znajde sobie prace. Wtedy zaczne oszczedzac na sklepik. Takie mam zamiary. Ksiez na Cierpliwa jest mia, a Lamwka staa sie moja prawdziwa przyjacika, ale nie chce byc suzac
a. I nie bede nia duzej,
niz sie to okaze konieczne. Zamilka. Staa nieruchomo, zatopiona w moich ramionach. Drzaa lekko. Chyba zabrako jej sw.
Co ci powiedzia mj stryj?
Przesunea policzkiem po mojej piersi. Chyba otarta zy o moja koszule.
Niczym mnie nie zaskoczy. Za pierwszym razem by chodny i wyniosy. Chyba mia mnie za. . . uliczna dziewke. Ostrzeg mnie surowo, z e krl nie
bedzie tolerowa skandali. Chcia wiedziec, czy jestem przy nadziei. Rozgniewa
my nigdy. . .
mnie, oczywiscie. Powiedziaam mu, z e to nieprawdopodobne. Ze
Zamilka. Bardzo wyraznie wyczuwaem, jak bya rozzoszczona, z e ktokolwiek w ogle mg zadac jej podobne pytanie. Wtedy zapyta, co chciaabym
otrzymac jako odszkodowanie za to, z e mnie zwiodes.
Ostatnie sowo trafio mnie jak cios nozem. Kipiaa we mnie wscieka furia,
ale zmusiem sie do milczenia, z eby wysuchac wszystkiego do konca.
sama oszukiwaam siebie
Powiedziaam mu, z e nie oczekuje niczego. Ze
w rwnym stopniu, w jakim ty zwodzies mnie. Wtedy zaproponowa mi pienia
dyktoway
mi, czy mam kochac, czy nie, wtedy rzeczywiscie byabym sprzedajna dziewka.
Bardzo sie rozgniewa i wyszed.
Poozyem donie na jej napietych ramionach. Dotknaem
wosw: miekciejszych, gadszych niz najbardziej jedwabista konska grzywa. Zapanowao milczenie.
Ksia
ze Wadczy jest zosliwy usyszaem wasny gos. Chce mnie
zranic, zabierajac
mi ciebie. Okrywa mnie wstydem, raniac
ciebie. Pokreciem
gowa z niedowierzaniem, nie mogac
sie nadziwic wasnej gupocie. Powinienem by sie domyslic. Obawiaem sie, z e bedzie psu ci opinie. Albo z e skrzywdzi
cie fizycznie. Brus jednak mia racje. Ten czowiek nie zna skrupuw, nie przestrzega z adnych regu.
Z poczatku
by bardzo wyniosy, ale nigdy otwarcie niegrzeczny. Powiedzia, z e przychodzi jako wysannik krla, a przybywa sam, by uchronic mnie
200
cicho. Zadne z nas sie nie poruszyo. A jednak, przedziwnym sposobem wkroczyem w odmienny swiat, gdzie byem bolesnie swiadomy jej aromatu i dotyku. Oczy Sikorki, pachnaca
zioami skra i wosy tworzyy harmonijna caosc
z ciepem i gibkoscia ciaa okrytego weniana nocna koszula. Doswiadczaem jej
jak nowego koloru nagle objawionego moim oczom. Wszystkie troski, wasciwie
wszystkie mysli pokoniy sie tej nagej swiadomosci. Wiem, z e drzaem, bo przy-
201
trzymaa mnie mocno za ramiona. Od jej doni ogarneo mnie ciepo. Zajrzaem
Sikorce w oczy i zdumiao mnie to, co tam ujrzaem.
Pocaowaa mnie.
Zwyczajnym gestem ofiarowania ust spowodowaa przerwanie tamy uczuc.
Wszystko, co wydarzyo sie pzniej, byo nieunikniona konsekwencja tego pocaunku. Zapomnielismy o rozsadku
palcami splataem
tasiemki koszuli nocnej w beznadziejny supe. Sikorka wydawaa sie taka swiadoma i pewna siebie,
kiedy mnie dotknea ustami, lecz zamara w bezruchu zaskoczona, gdy odpowiedziaem pocaunkiem. Nasza nieswiadomosc przerodzia sie w wiedze starsza niz
my oboje. Staraem sie byc zarazem silny i delikatny, byem zdumiony jej sia
i delikatnoscia.
Jedni ludzie nazywaja to tancem, inni walka. Niektrzy mez czyzni opowiadaja o tym z wyniosym usmieszkiem, inni w szyderczych sowach. Syszaem
kobiety na targu gdakajace
na podobienstwo kwok nad okruszkami chleba. Bywaem nagabywany przez streczycielki, ktre zachwalay swj towar otwarcie jak
domokra
zca swieze ryby. Pewne zjawiska wymykaja sie ludzkim wyrazom. Tylko zmysami mozna poznac kolor naprawde niebieski, sodycz zapachu jasminu
czy dzwiek fletu. Zagiecie ciepego nagiego ramienia, miekkosc kobiecej piersi,
zduszone westchnienie, z jakim odrzuca sie wszelkie bariery, zapach szyi, smak
potu na skrze wszystko to tylko oderwane fragmenty i choc najsodsze, nie
oddaja caosci. Chocby i tysiac
byo szczegw, to zawsze mao.
202
Usmiechnaem
sie do niej.
Wiem. Mielismy milsze zajecia. Nie, moja najdrozsza. Nie zostane, musze isc . Ale przyrzekam ci, jak najszybciej zmienie opatrunek. Nazwanie jej
najdrozsza
sprawio, z e poczuem sie prawdziwym mez czyzna.
Pocaowaem Sikorke, przyrzekajac
sobie, z e zaraz potem wyjde, ale zwlekaem, zniewolony dotykiem jej doni na szyi.
Naprawde musze isc westchnaem
ciez ko.
Nie powiedziaes mi jeszcze, skad
masz te rane.
Domysliem sie, z e nie uwaza moich ran za powazne, tylko szuka pretekstu, by
mnie zatrzymac. Mimo wszystko czuem sie zawstydzony i sprbowaem skamac
pozostajac
jak najblizej prawdy.
Pies mnie ugryz. Suka z nowym miotem. Przeceniem jej ufnosc . Schyliem sie po szczeniaka, a ona skoczya na mnie.
Biedaczek. Jestes pewien, z e dobrze oczyscies rane? Takie ukaszenia
atwo
powoduja zakazenie.
Oczyszcze jeszcze raz przy zmianie opatrunku. Otuliem ja puchowa
kodra, z aujac,
z e sam musze porzucic przytulne ciepo. Sprbuj sie jeszcze
przespac, zanim wstanie dzien.
Bastardzie Rycerski!
Zatrzymaem sie przy drzwiach.
Tak?
Przyjdz do mnie dzis w nocy. Przyjdz bez wzgledu na to, jaka decyzje
powezmie krl.
Chciaem zaprotestowac. Juz otworzyem usta.
Przyrzeknij! Inaczej nie przezyje tego dnia. Przyrzeknij, z e wrcisz. Bo
krl nie ma juz nic do powiedzenia. Jestem twoja z ona. I bede zawsze. Zawsze.
Serce we mnie zamaro. Tak szczodry podarunek! Skinaem
niemo gowa. Musia Sikorce wystarczyc wyraz mojej twarzy, gdyz jej usmiech uzyczy mi zotego blasku sonca srodka lata. Podniosem rygiel i odczepiem skobel. Otwierajac
13. POLOWANIE
Wadania Moca, podobnie jak wszelkich innych sztuk, mozna sie uczyc na rzne sposoby. Konsyliarz, mistrz Mocy za panowania krla Roztropnego, pokonywa
mentalne blokady uczniw metoda pozbawiania ich wszelkich przyjemnosci i wygd oraz pietrzenia wyrzeczen. Czowiek skupiony wyacznie
na przetrwaniu jest
podatny na sugestie. W ten sposb Konsyliarz narzuca adeptom technike posugiwania sie Moca. Posrd tych, ktrzy przezyli te nauke i utworzyli krag
Mocy,
z aden nie zdradza wybitnego talentu. Konsyliarz chepi sie utworzeniem sprawnego kregu Mocy mimo braku odpowiedniego materiau, i moze tak byo rzeczywiscie. Ale moze dosta w rece uczniw z ogromnymi mozliwosciami i sprowadzi
ich do roli bezwolnych narzedzi.
Mozna przeciwstawiac jego metodzie technike uczenia stosowana przez Troskliwa, poprzednia mistrzynie Mocy, ktra ksztacia miedzy innymi dwch starszych synw krlewskich. Wedle sw ksiecia Szczerego, nauka nie sprawiaa
uczniom przykrosci. Na opuszczenie barier i swiadome powodowanie magia pozwalao wewnetrzne wyciszenie. Dwaj krlewscy bracia, Szczery oraz Rycerski,
zakonczyli pierwszy etap nauki u mistrzyni Troskliwej jako biegli adepci sztuki
wadania Moca obdarzeni wielkim talentem. Nie zda
zyli, niestety, dokonczyc edukacji, gdyz mistrzyni zmara. Z tego samego powodu Konsyliarz nie odby stazu
jako czeladnik. Nie wiadomo, ile bezcennej wiedzy zabraa ze soba do grobu mistrzyni Troskliwa ani jakie mozliwosci krlewskiej magii nie zostana nigdy ponownie odkryte.
***
chd bi nie tylko od goych scian. Moja komnata bya pusta skorupa z ycia, ktre
wkrtce miao odejsc w przeszosc . Wydawaa mi sie jeszcze bardziej bezosobowa
niz zwykle.
205
jeszcze krtki sztylet. Z ukrycia wydobyem niewielki garnczek z rozkiem papieru, w ktrym przechowywaem sproszkowana smierc. Mimo tych zabezpieczen
czuem sie bezbronny. I szalony.
Poszedem prosto do wiezy ksiecia Szczerego. Wiedziaem, z e bedzie na mnie
czeka, przygotowany do pracy nad korzystaniem z Mocy. Musiaem go jakos
przekonac, z e akurat dzisiaj trzeba polowac na ofiary kuznicy. Schody pokonaem
szybko. Z niecierpliwoscia czekaem konca dnia, gdy zapukam do drzwi krla
Roztropnego i prosze o zezwolenie na slub z Sikorka. Moje z ycie zalezao od
decyzji krla.
Wspomnienie ukochanej zalao mnie takim potopem goracych
uczuc, z e az
musiaem zwolnic.
Sikorka powiedziaem pgosem, pieszczotliwie.
Jak magiczne zaklecie, jedno sowo umocnio mnie w postanowieniu i spieo
ostroga. Zatrzymaem sie na szczycie, zapukaem gosno.
Raczej poczuem, niz usyszaem zaproszenie do srodka. Pchnaem
drzwi
i wszedem.
Pozornie w komnacie nic sie nie dziao. Ksia
ze Szczery siedzia przed otwartym oknem. Donie opar na parapecie, wzrok utkwi w linii horyzontu. Policzki
mia zarzowione od mrozu, ciemne wosy zmierzwione wiatrem. W komnacie
panowa cakowity bezruch i cisza. A przeciez jakbym sie znalaz w sercu tra
by powietrznej. Swiadomo
sc ksiecia omiota mnie i porwaa, uprowadzia Moca
daleko na morze. Zabra mnie ze soba na oszaamiajac
a wyprawe. Zajrzelismy
na kazdy okret w poblizu. Tutaj dotknelismy mysli kapitana statku kupieckiego:
. . . Przy korzystnych cenach wezmiemy w powrotna droge adunek oliwy. . . , zaraz przeskoczylismy do kobiety naprawiajacej
sieci. Drewniany rg smiga w jej
doniach jak zaczarowany. Mruczaa do siebie zezoszczona, bo kapitan niepotrzebnie ja pogania. Znalezlismy sternika zatroskanego o zdrowie ciez arnej z ony.
Potem odwiedzilismy na plazy trzy rodziny, wykopujace
mieczaki w mrocznym
swietle poranka; ludzie pracowali w pospiechu, bo wkrtce przypyw mia zakryc
siedliska. Dotknelismy jeszcze dziesiatek
innych umysw, nim ksia
ze Szczery
zezwoli mi powrcic. Czuem sie oszoomiony jak may chopiec, ktry wysoko
z ramion ojca oglada
tetniacy
z yciem jarmark, a teraz stana
na ziemi i nic nie
widzi, tylko cizbe wok.
Podszedem do ksiecia. Patrzylismy na wode rozlana az po horyzont. Nagle
zrozumiaem mapy tworzone przez nastepce tronu i pojaem,
dlaczego je rysowa.
Oto bya siec z ywotw, ktre pokaza mi teraz, jak gdyby na otwartej doni od206
soni garsc bezcennych pionw. Ludzie. Jego ludzie. On nie patrzy na skaliste
wybrzeze ani na urodzajne pastwiska. Patrzy na ludzi, na te jasne byski istnien,
tak mu drogie. Oto byo jego krlestwo. Zamykay je granice oznaczone na pergaminie.
Przez chwile dzieliem jego rozzalenie, z e ktokolwiek chcia skrzywdzic tych
ludzi. A potem szalencza determinacje: nikt juz nie straci z ycia przez szkaratne
okrety.
Swiat
wok mnie wrci na swoje miejsce. Mina
zawrt gowy.
I tak. Wiec dzis na polowanie odezwa sie ksia
ze nie patrzac
na mnie.
Spodziewasz sie walki?
Uprzedzaes, ksia
ze Szczery, z e mam byc gotw na wszystko. Najpierw
rzuce im trucizne, ale moga mnie zaatakowac, wiec na wszelki wypadek biore
takze miecz.
Wez lepiej ten. Podnis lezacy
obok krzesa miecz w pochwie i wozy
mi go w rece.
Duzsza chwile patrzyem oniemiay. Skra bya pieknie toczona, rekojesc
odznaczaa sie cudowna prostota, charakterystyczna dla przedmiotw sporzadzo
nych przez mistrza. Na skiniecie ksiecia obnazyem ostrze w jego obecnosci. Klinga migotaa i lsnia, podobna do promienia sonca na lustrze wody. Wyciagn
aem
Nadszed na to czas. Straciem serce do tej suzby. Tak, oddaem ci we wadanie z ycie i jesli rozkazesz, dalej bede wiernie suzy, zabija dla ciebie. Prosze
jednak, bys znalaz mi inne zajecie.
207
mnie, odpowiedziabym ci od razu. Nieszczesciem dla ciebie, jestem tylko nastepca tronu. Musisz przedstawic
te prosbe krlowi. Do niego trzeba ci rwniez wystapi
c o zgode na mazenstwo.
Cisza wielka i geboka lega miedzy nami przepascia. W koncu odezwa sie
ksia
ze :
Nauczyem cie strzec wasnych mysli, Bastardzie Rycerski. Jesli o tym
zapominasz, nie mozesz winic innych, z e znaja twoje sekrety.
Przeknaem
gniew.
Jak wiele? zapytaem sztywno.
Mozliwie najmniej, zapewniam cie. Jestem przyzwyczajony do skrywania
wasnych uczuc, ale mniejsza mam wprawe w blokowaniu sie przed cudzymi.
Szczeglnie przed kims tak utalentowanym jak ty. Umilk.
Nie mogem zawierzyc wasnym sowom, totez milczaem takze. Poruszony
byem nie tylko tym, z e moje intymne przezycia stay sie komus wiadome. Ale
jak miabym to wytumaczyc Sikorce? Nie mogem tez zniesc mysli o nastepnym
przemilczeniu maskujacym
piecze, tutaj nie ryzykuje z ycia. Bede koordynowa ruchy okretw i wysya pomoc tam, gdzie okaze sie najbardziej potrzebna. Dlatego na pokadzie kazdego
statku musze miec kogos, kto przynajmniej odbierze moje rozkazy przekazane
Moca. Bardzo chciabym tez dostawac dokadne informacje. Widziaes dzis, ile
moge. Poznam mysli czowieka, owszem, ale nie kazdemu i nie zawsze potrafie
narzucic swoja wole. A przeciez z pewnoscia zdarza sie sytuacje, kiedy bede musia szybko dostac kompetentna odpowiedz na konkretne pytanie. Czy myslaes
kiedys o z eglowaniu, Bastardzie Rycerski?
Tego sie zupenie nie spodziewaem.
Ja. . . Przed chwila przypomniaes mi, panie, z e nie sposb polegac na mojej umiejetnosci wadania Moca. Wczoraj zauwazyes, iz mimo wysikw Czernida w walce jestem bardziej awanturnikiem niz szermierzem. . .
A teraz przypominam ci, z e jest srodek zimy. Do wiosny jeszcze daleko.
Niewiele zdoam ci pomc, zaledwie dam podstawy. Wyniki beda zalezay wyacznie
od ciebie. Czy zdoasz do wiosny nauczyc sie wadania i Moca i orez em?
Nie moge niczego obiecac na pewno, ale zrobie co w mojej mocy.
Zaczniesz dzisiaj?
Dzisiaj? Dzisiaj musze polowac. Nie osmiele sie zaniedbac obowiazkw,
mojego przedramienia.
Kiedy zalaa mnie jego swiadomosc , instynktownie zaczaem
sie jej opierac. To byo zupenie inne uczucie niz w poprzednich wypadkach, gdy przebiera
w moich myslach jak czowiek porzadkuj
acy
papiery rozrzucone na biurku. Tym
razem byo to prawdziwe zajecie umysu. Nie przezyem takiej inwazji od czasu,
gdy wdar sie we mnie Konsyliarz. Prbowaem sie uwolnic, lecz ksia
ze trzyma
mnie w z elaznym uscisku. Czas stana
w miejscu.
Musisz mi zaufac. Ufasz mi?
Staem spocony i drzacy,
jak kon, ktry we wasnym boksie ujrza wez a.
Nie wiem.
Zastanw sie poprosi. Wycofa sie odrobine.
Nadal go czuem. Czeka. Nie dotyka moich mysli. Zastanawiaem sie goraczkowo.
ku Slepunowi.
209
Nasza wiez jest tajemnica. Tak musi byc. Dlatego dzisiaj musze polowac
sam. Rozumiesz?
Nie. To gupie i niebezpieczne. Bede tam, ale nie zobaczysz mnie ani nie
wyczujesz.
Co postanowies? zapyta ksia
ze na gos. Trzyma moja don. Spojrzaem mu w oczy. Nie pogania mnie. Tak samo mgby zapytac mae dziecko,
co wyrzezbio w drewnie. Zmartwiaem cay. Chciabym zrzucic z siebie ciez ar
meczacych
mysli nie wymagao z adnego wysiku. Poczuem jego ciekawosc , a potem zakopotanie, gdy spojrza na siebie moimi oczyma.
Lustro jest askawsze. Postarzaem sie.
Nie byo sensu zaprzeczac prawdzie.
Twoje poswiecenie, ksia
ze Szczery, byo konieczne rzekem wiec.
Pusci moja reke. Przez chwile widziaem podwjnie patrzyem na niego
i na siebie, ale zaraz to wrazenie zniko. Ksia
ze odwrci sie wolno, utkwi wzrok
w horyzoncie, przekaza mi ten widok. Bez kontaktu fizycznego owo spiecie umysw byo czyms zupenie innym. Opusciem komnate i ruszyem po schodach
ostroznie, jakbym nis napeniony po brzegi kielich wina.
Bardzo dobrze. Jedno i drugie jest atwiejsze, jesli sie za bardzo nie starasz.
Poszedem do kuchni, zjadem solidne sniadanie i prbowaem zachowywac
sie naturalnie. Ksia
ze Szczery mia racje. atwiej byo podtrzymywac kontakt,
kiedy sie nie skupiaem na tej czynnosci. Posrd zwyczajnego rozgardiaszu wsunaem
Na odynca. Chce go tylko odnalezc , nie bede dzisiaj polowa. Przyda sie
rozrywka w czasie swieta Przesilenia Zimy.
Dla kogo go tropisz? Dla ksiecia Szczerego? Nie ruszysz go z zamku, dziecino. Za duzo przesiaduje w wiezy. A biedny stary krl nie podjad jak sie patrzy
juz od paru tygodni. Naprawde nie wiem, dlaczego gotuje jego ulubione dania,
skoro tace wracaja pene. A ksia
ze Wadczy mgby sie wybrac na polowanie,
gdyby tylko wycieczka nie zmierzwia mu lokw. Kilka dziewczat
pomagaja
cych w kuchni zachichotao. Mnie zapieky policzki.
Spokojnie. Ci ludzie nie wiedza, z e jestem miedzy nimi, chopcze. Niczego,
co zostanie przy tobie powiedziane, nie wykorzystam przeciwko nim. Uwazaj,
z eby nas nie zdradzic.
Czuem rozbawienie ksiecia Szczerego, a rwnoczesnie jego zatroskanie. Pozwoliem sobie na krzywy usmiech, podziekowaem kucharce za pasztet, ktry
kazaa mi wzia
c, i wyszedem z kuchni.
Sadza niecierpliwie parskaa w boksie, nie moga sie doczekac wypadu. Brus
przechodzi mimo, kiedy ja siodaem. Jednym spojrzeniem ciemnych oczu obrzuci moje skrzane ubranie, piekna pochwe i wspaniaa rekojesc miecza. Odchrzakn
a,
ale nie rzek nic. Ile wiedzia o mojej pracy? Pewnego razu, w grach,
wyjawiem mu, z e terminuje u skrytobjcy, ale potem nadstawi za mnie karku
i otrzyma potez ny cios w gowe. Po powrocie do zdrowia wyzna, z e straci pamiec wydarzen z poprzedniego dnia. Czasami w to watpiem.
Moze by to jego
sposb na utrzymanie tajemnicy z eby nie mogli o nim dyskutowac nawet ci,
ktrzy go dzielili.
Bad
z ostrozny powiedzia w koncu gburowato. Niech sie klaczy nie
stanie jakas krzywda.
Bede uwaza obiecaem i wyprowadziem Sadze.
Choc zda
zyem tego dnia zaatwic juz tyle spraw, ciagle
by wczesny ranek,
rozjasniajacy
niebo akurat na tyle, z eby bezpiecznie puscic konia cwaem. Pozwoliem Sadzy wybrac tempo i wyhasac sie troche. Rozgrzaa sie, ale nie spocia. Przez chmury wyjrzao sonce, przedaro sie miedzy konarami i byszczao na
agn
sniegu. Sci
aem
wiez nie wymagaa wysiku, bya niczym dotykanie czyjejs reki, teraz przypominaa raczej
rozpaczliwy chwyt. Nie byem pewien, czy uda mi sie wytrwac.
Nie mysl o tym. Nawet oddychanie moze sie okazac trudnym zadaniem, jesli
zmienia sie w walke.
211
lat od
dnia, gdy piorun wznieci tutaj pozar, wyrosy juz piekne brzozy i drzewa baweniane teraz stay bezlistne, otulone sniegiem. Pagrkowaty teren nie nadawa
sie pod uprawe, totez suzy gwnie jako letnie pastwisko; od czasu do czasu widziaem sciezynke prowadzac
a od drogi do chaty mysliwego albo drwala. W tej
okolicy, w rzadko rozsianych gospodarstwach, mieszkali skromni ludzie.
Droga wyraznie sie zwezia. Wjechaem w starsza czesc lasu. Tutaj potez ne
i ciemne drzewa iglaste toczyy sie gesto nawet przy krawedzi szlaku. Gigantyczne pnie, potez ne konary. Wiekszosc tegorocznego sniegu spoczywaa na gesto
utkanych igami gaeziach, na ziemie spado go niewiele. Poszycie byo ubogie,
wiec bez trudu sprowadziem Sadze ze szlaku. Wedrowalismy pod snieznym bal
dachimem. Swiat
zdawa sie spokojniejszy w pmroku wielkich drzew.
Szukasz konkretnego miejsca. Masz dokadne informacje, gdzie sa ci ludzie?
Ledwie wczoraj widziano ich na brzegu pewnego strumienia, jedli padline.
Sadz
e, z e stamtad
bedziemy mogli ich wytropic.
Kto widzia?
Zawahaem sie.
Mj przyjaciel. Ludzie go oniesmielaja. Zyskaem jego zaufanie, wiec czasem, kiedy widzi dziwne rzeczy, przychodzi i opowiada mi o nich.
Tak. Wyczuwaem powsciagliwo
Zaiste.
Jechalismy w przyjaznym milczeniu. Musiaem sobie przypominac, z e ksia
ze
nie towarzyszy mi ciaem.
Zaczynam z aowac. Od dawna nie jechaem po tych wzgrzach ot tak, ze
zwykej checi. Moje z ycie jest teraz cakowicie podporzadkowane
obowiazkom.
Nie pamietam juz, kiedy ostatni raz zrobiem cos tylko dlatego, z e miaem na to
ochote.
Wasnie przytakiwaem myslom ksiecia, gdy w lesnej ciszy rozleg sie przerazajacy
krzyk. By to pacz bez sw, woanie modego stworzenia, raptownie
urwane. Zanim pomyslaem, co robie, siegnaem
ku niemu Rozumieniem. Znalazem niewysowiona panike i smiertelne przerazenie, a prcz tego nagy strach
Slepuna.
Zamknaem
pognaem Sadze w tamta strone. Poozyem sie na jej szyi i prowadziem w szalenczym tempie przez labirynt snieznych zasp, poamanych konarw i nagiej ziemi. Ze szczytu wzgrza
ujrzaem scene, ktrej nigdy nie zdoam zapomniec.
Byo ich trzech: obdarci, zarosnieci, cuchnacy.
Warczeli i porykiwali. Walczyli miedzy soba. Dla Rozumienia byli niczym kamienie, ale rozpoznaem ich
wsciekle i dobyem
miecza, a w tej chwili jeden z nich zdecydowanym szarpnieciem za gowe zgasi
ostatnia iskre z ycia. Drugiemu na brodzie byszczaa jasna krew. Nie czeka na
smierc dziecka.
Kopnaem
mnie wyprysna
spomiedzy drzew Slepun.
Zaatakowa pierwszy, skoczy jednemu
na plecy, otworzy szeroko szczeki, zatopi zeby w karku. Inny odwrci sie do
mnie, podnis reke w obronnym gescie. Nowym wspaniaym ostrzem zrzuciem
mu gowe z szyi, a potem jeszcze wsciekym cieciem rozpataem korpus. Nie
miaem czasu na wyciaganie
par
213
ciaem dziewczynki w Slepuna i rzuci sie na mnie. By wielki i silny jak kowal. W przeciwienstwie do innych nieszczesnikw dotknietych kuznica, temu sia
i wzrost pozwoliy sie wyzywic i zatrzymac dobre ubranie. Atakowa z wsciekoscia zaszczutego zwierzecia. Zbi mnie z ng, przygnit plecy swym ciez arem,
unieruchomi reke. Ramieniem miazdzy mi gardo, drugim przyciska twarz do
zmarznietej ziemi. Siegnaem
do tyu i dwukrotnie zatopiem sztylet w umiesnionym udzie. Zarycza jak buhaj i przydusi mnie mocniej. Czarne plamki zaczey
jeden swiszczacy
haust
powietrza, nim gigant wzmocni uscisk. Zacza
mi odkrecac gowe. Jesli nie mg
mnie zdawic, po prostu skreci mi kark. Na pewno wystarczy mu si.
Slepun
zmieni taktyke. Nie zdoa zmiazdzyc kregw szyjnych czowieka, ale
ja
zebami zdzierac z niego skre. Krew popynea az na mnie, napastnik zawy,
rekoma po spodniach, a potem wytarem je w snieg, ale nic nie mogo ich oczyscic.
Slepun
leza o kilka krokw ode mnie i dysza. Szczeki mia tak samo zakrwawione jak ja. Nabra pena paszcze sniegu, przekna,
znowu dysza. Podniosem
sie i kustykajac
ruszyem do niego. Wwczas ujrzaem ciao dziewczynki. Oprzytomniaem, zdaem sobie sprawe, z e byo za pzno. Za pzno nawet w chwili
kiedy ich dostrzegem.
Bya malenka. Miaa gadkie czarne wosy i ciemne oczy. Przerazajace
malutkie ciao byo ciepe, nie zda
zyo zesztywniec. Przygarnaem
ja do siebie, odsunaem
pyzate policzki.
Smierc nie zmacia
Na raczkach,
Pogadziem go uspokajajaco,
ale nie potrafiem otworzyc umysu dla niego. Dla nikogo. Zaskowycza raz jeszcze. Dopiero wtedy usyszaem
tetent konskich kopyt. Wilk lizna
mnie po policzku i znikna
miedzy drzewami.
Wstaem z trudem, dziecko trzymaem na rekach. Zza biaego szczytu wzgrza wyonili sie jezdzcy. Prowadzi ksia
ze Szczery na czarnym ogierze. Zaraz za
nim Brus, Brzeszczot i kilku innych. Bya z nimi prosto odziana kobieta z ludu;
jechaa z Brzeszczotem. Na mj widok krzyknea, zsunea sie z konia i pobiega,
wyciagaj
ac
rece. Nie mogem zniesc przerazajacej
iskry nadziei w jej oczach. Porwaa dziewuszke w ramiona, przywara do stygnacej
twarzyczki, a potem zaczea
krzyczec. Jej rozpacz zalaa mnie jak morska fala, porwaa ze soba. Krzyk trwa
i trwa, i trwa.
Kilka godzin pzniej, siedzac
w pracowni ksiecia Szczerego, nadal syszaem
ten krzyk. Siedziaem na stoku przed kominkiem nagi do pasa. Medyk dorzuci
do ognia. Milczacy
Brus czysci mnie z sosnowych igie i z brudu.
Te rany nie sa dzisiejsze zauwazy, wskazujac
ugryzienie i ciecie nozem.
Milczaem. Zabrako mi sw. W misie z ciepa woda namiekay suszone irysy
z mirtem bagiennym. Brus zmoczy gaganek i zacza
mnie obmywac.
Kowal mia wielkie donie rzek.
Znaes go? spyta medyk.
Nie ma o czym mwic. Widziaem go raz czy dwa, w czasie wiosennego
Swieta Radosci, kiedy ludzie zjezdzaja do miasta. Przywozi adne srebrne drobiazgi do uprzez y.
Znowu zapada cisza. Brus my mnie delikatnie. Barwiaca
ciepa wode krew
nie bya moja. Dziwne, lecz nie odniosem ran. Wyszedem z opresji poobijany,
sztywny od blu, lecz cay, z jednym wielkim guzem na czole. Byo mi wstyd.
Zgineo dziecko, a mnie nic sie nie stao. Nie wiem, dlaczego to skojarzenie wydao mi sie sensowne. Medyk przynis kubek wywaru z zi. Brus, ktry owija
mi przedramie czystym bandazem, wyja
mu kubek z rak,
powacha,
zastanowi
sie, poda mi.
Uzybym mniej waleriany tylko tyle powiedzia.
Medyk usiad przy kominku.
Pojawi sie Powab z taca pena jedzenia. Zrobi miejsce na maym stoliku i za agn
cza
go zastawiac. Chwile pzniej wkroczy do komnaty ksia
ze Szczery. Sci
a
215
mi go z reki.
Najpierw porozmawiajcie. Po tej ilosci waleriany padniesz jak razony gromem. Wyla poowe zawartosci w ogien, reszte rozcienczy ciepa woda. Zaoz y rece na piersi, opar sie o kominek i tak sta, popatrujac
na nas.
Podniosem wzrok na ksiecia Szczerego i czekaem na jego sowa.
Widziaem to dziecko twoimi oczyma rzek. Widziaem, jak walczyes. Potem zniknae
s nagle. Wiez ulega zerwaniu i nie mogem cie juz odnalezc .
Poda
zyem na pomoc. Przykro mi, z e nie przybyem wczesniej.
Tak bardzo chciaem otworzyc sie przed ksieciem, wyjawic mu wszystko. Nie
wolno mi byo. Zerknaem
oka dojrzaem, jak Brus poruszy sie, otworzy usta, po czym zamkna
ciaa napastnikw, widzia slady. Wiedzia, z e nie walczyem sam. Tylko tego brakowao! Serce przestao mi bic. Skoro
nawet teraz nie wystapi
z oskarzeniem, szykowa mi rozmowe w cztery oczy.
Gorzej juz byc nie mogo.
Bastardzie Rycerski? Ksia
ze Szczery delikatnie przywoa mnie do porzadku.
gowa.
Czasem z artowa sobie ze mnie na ten temat. Mwi, z e to narzedzie awanturnika, nie bron szlachetnie urodzonego.
Ksia
ze Szczery pozwoli sobie na lekki usmiech.
Pasuje wiec do stylu walki Bastarda. Nauczysz go wadac toporem. Czernido nie ksztaci w tej sztuce, choc nie watpi
e, z e mogaby, gdybym ja o to poprosi. Wole jednak, z ebys ty to zrobi, poniewaz Bastard bedzie rwnoczesnie
uczy sie utrzymywania wiezi Mocy. Jesli uda nam sie poaczy
c te dwie lekcje
w jedna, moze wycwiczy sie w obu sprawnosciach naraz. Zaczynamy jutro. Im
wczesniej, tym lepiej. Wiem, z e masz inne obowiazki
i niewiele wolnego czasu.
Przekaz czesc swoich powinnosci Pomocnikowi. Ten modzieniec chyba potrafi
cie zastapi
c.
Pomocnik sporo juz umie przytakna
Brus. Ostroznie. Jeszcze jeden
strzepek informacji w doniach ksiecia Szczerego.
Wiec postanowione. Ksia
ze powid po nas wzrokiem, jakby przewodniczy odprawie w komnacie penej z onierstwa. Czy sa jakies pytania?
Panie mj odezwa sie Brus. Jego geboki gos nagle zabrzmia niepewnie. Jesli moge. . . . Miabym. . . Nie chciabym podawac w watpliwo
sc osadw
217
dzisiaj. . . Czy nie mozesz znalezc , panie, do tego zajecia kogos innego, nie syna
swojego brata?
Spojrzaem na ksiecia. Po raz pierwszy w z yciu ujrzaem u niego wsciekosc
i gniew. Uczucia te nie znalazy wyrazu w sowach ani w mimice twarzy, tylko
w dwch goracych
czowiek powiedzia mi, z e pewnego dnia cos zrozumiem. Wasnie zrozumiaem. Poddani Krlestwa Szesciu Ksiestw sa moim ludem, troske o nich mam we krwi, ich krzywdy
odczuwam jak wasne. Zamrugaem, starem sprzed oczu obraz Ciernia tamtego dnia w Kuzni. Dzisiaj zgineo moje dziecko, Brus. I mj kowal, i jeszcze
dwch innych. Nie obcy nam ludzie dotknieci kuznica. Nie piraci ze szkaratnych
okretw. Nasi. Musze przelac w odwecie krew wrogw, musze ich przegnac od
naszego wybrzeza. To proste jak jedzenie albo oddychanie. Inaczej nie mozna.
Ich spojrzenia spotkay sie nad moja gowa.
Jota w jote taki sam zauwazy ksia
ze spokojnie, lecz w jego gosie pobrzmiewao wzruszenie i duma. Narasta we mnie geboki spokj. Zrobiem dzi218
siaj rzecz wasciwa. Nagle stao sie to faktem. Zadanie byo wstretne i ponizajace,
ale musiaem je wykonac i zrobiem to dobrze. Dla mojego ludu. Obrciem sie do
Brusa, a on patrzy na mnie z tym dziwnym byskiem w oku, zarezerwowanym dla
rasowego z rebaka albo szczeniecia, ktre niespodziewanie okazao sie wyjatkowo
obiecujace.
14. SWI
ETO
PRZESILENIA ZIMY
swiata i o przyszosci.
***
meczacego
oznaczac, z e nie byli wierni ksieciu Szczeremu. Wprawdzie Konsyliarz nie potrafi stworzyc z nich uzytecznego kregu Mocy, ale moze daoby sie to naprawic.
Natychmiast skresliem Dostojnego. Straci talent w wyniku ostatniego doswiadczenia z Moca w Stromym. Usuna
sie po cichu do jakiejs miejscowosci nad
Rzeka Winna i z y tam, jak gadali ludzie, postarzay przed czasem. Ale byli przeciez inni. Osmioro przezyo nauke. Siedmioro wrcio z prby. Ja jej nie przeszedem, Dostojny zmarnowa talent. Zostao piecioro.
Ledwie jeden krag
Mocy. Czy nienawidzili mnie tak samo goraco
jak Pogodna? Winia mnie za smierc Konsyliarza i nie czynia z tego z adnej tajemnicy. Czy
inni takze mieli wiedze o tym, co sie wydarzyo w stolicy Krlestwa Grskiego? Prbowaem sobie ich przypomniec. Prawy. Bardzo zajety soba i zbyt dumny
ze swojego talentu wadania Moca. Bystry. Kiedys by miym, wiecznie sennym
chopcem. Zosta czonkiem kregu Mocy i od tego czasu rzadko go widywaem.
Oczy mia prawie zupenie pozbawione wyrazu. Jakby nic z niego nie zostao.
Mocny, od kiedy zaja
sie Moca w miejsce ciesielki, z umiesnionego osika przemieni sie w rozleniwionego tusciocha. Stanowczy zawsze by niezauwazalny
i wadanie Moca wcale go nie odmienio. Wszyscy piecioro mieli talent do uzywania Mocy. Czy ksia
ze Szczery mg ich przyuczyc? Prawdopodobnie. Tylko
kiedy? Kiedy mia znalezc czas na takie przedsiewziecie?
Ktos idzie.
Obudziem sie. Lezaem pomiedzy rozrzuconymi zwojami. Nie miaem za
miaru spac, a rzadko zapadaem w sen tak geboko. Gdyby Slepun
nie uzywa moich wasnych zmysw, z eby mnie strzec, na pewno bym sie nie obudzi. Drzwi
uchyliy sie wolno. Nie zaryglowaem ich, bo nie zamierzaem spac. Ogien na
kominku przygas, innego swiata nie byo. Lezaem bardzo spokojnie, zastanawiajac
sie, kto przyszed tak cicho. Czy mia nadzieje mnie zaskoczyc, a moze
mysla, z e nie zastanie nikogo? Czy zjawi sie po zwoje? Wolno ujaem
w don
nz przy pasie, sprez yem sie do skoku. Tajemnicza postac wesza na palcach,
bezszelestnie. Wyjaem
nz z pochwy.
To twoja samica.
Slepun
gdzies daleko przeciagn
a
sie i ziewna.
Leniwie machna
ogonem.
Zorientowaem sie, z e wesze jak wilk.
Sikorka potwierdziem z ulga, gdy dotar do mnie cudowny zapach,
a potem poczuem zadziwiajace
ozywienie. Lezaem nieruchomo, z zamknietymi oczyma. Pozwoliem jej zblizyc sie do zka. Zbesztaa mnie cicho, a potem
zakrzatn
ea sie, zebraa rozrzucone zwoje i uozya je bezpiecznie na stojaku. Niepewnie dotknea mojego policzka.
Nowy?
Nie mogem sie oprzec pokusie: dalej udawaem spiacego.
A teraz. . . Nie wierzyem wasnemu szczesciu. Sikorka poozya sie obok mnie.
Wciagn
aem
Mie przytakna
Slepun.
Juz teraz nie bedzie takiej samotnosci. Bardziej w stadzie.
Zesztywniaem, odsunaem
Slepun prychna,
podrapa sie za uchem, gdzie ugryza go pcha.
Zawsze stawiasz granice, ktre nie istnieja. Mieso, polowanie, obrona terytorium, samice. . . to wszystko sprawy stada. Jak ona sie oszczeni, to ja nie bede
przynosi miesa dla maych? Mam ich nie bronic?
Slepun.
. . nie moge ci tego wytumaczyc akurat teraz. Powinienem by z toba porozmawiac wczesniej. Na razie sie wycofaj. Obiecuje, z e to omwimy. Pzniej.
Czekaem. Nic. Ani sladu. Jeden zosta, jeden znikna.
Sikorke
za reke.
Ach tak rzeka po chwili. Przez moment trwaa niezreczna cisza, ktra
powinno wypenic moje wyjasnienie. Nic ci nie jest? spytaa, gdy mineo
kilka kolejnych chwil.
Nic. Widzisz, nie udao mi sie dzisiaj zobaczyc z krlem. Prbowaem, ale
nie czu sie dobrze i. . .
Masz posiniaczona twarz. I podrapana. Ludzie gadaja. . .
Cichutko nabraem powietrza.
Co gadaja?
Ksia
ze Szczery nakaza swiadkom milczenie. Brus na pewno milcza jak gaz,
tak samo Brzeszczot. Pozostali pewnie tez nie rozmawiali z nikim, kto nie by z nimi w lesie. Ale przeciez ludzie zawsze gadaja o tym, czego razem doswiadczyli,
a inni podsuchuja.
Nie baw sie ze mna w kotka i myszke. Jesli nie chcesz mi nic mwic,
powiedz, z e nie chcesz.
Nastepca tronu prosi nas o zachowanie dyskrecji. To nie to samo, co nie
chciec ci powiedziec.
Sikorka rozwazya moje sowa.
Chyba nie. Wiem, nie powinnam suchac plotek. Ale ludzie gadaja takie
dziwne rzeczy. . . Przyniesli do zamku ciaa, z eby je spalic na stosie pogrzebowym. I bya z nimi kobieta; pakaa i pakaa w kuchni calutenki dzien. Powiedziaa, z e ludzie dotknieci kuznica ukradli i zabili jej creczke. Ktos doda, z e ty
prbowaes im dziecko odebrac, a ktos jeszcze inny, z e rzucies sie na nich akurat
wtedy, kiedy zaatakowa ich niedzwiedz. Plotki sa takie baamutne. Ktos mwi,
z e zabies ich wszystkich trzech, a potem ktos, kto pomaga palic ciaa, twierdzi,
z e przynajmniej dwch zabio jakies zwierze. Ucicha i tylko patrzya na mnie.
Nie chciaem juz myslec o tamtych wydarzeniach. Nie chciaem jej okamywac, nie chciaem tez powiedziec prawdy. Caej prawdy nie mogem wyjawic
nikomu. Wiec tylko patrzyem jej w oczy i marzyem, z eby nasze z ycie uozyo
sie znacznie prosciej.
Bastardzie Rycerski. . .
Nie mogem sie przyzwyczaic do dzwieku tego imienia w jej ustach.
Nastepca tronu prosi nas, z ebysmy o tym nie rozmawiali. . . Westchna
em. Tak. Ludzie zarazeni kuznica zamordowali dziecko. I ja tam byem, ale
zjawiem sie zbyt pzno. To byo straszne.
Przepraszam, nie chciaam sie wtraca
c. Po prostu tak mi ciez ko, kiedy. . .
Wiem. Dotknaem
stwa Grskiego i przez caa duga droge do Koziej Twierdzy nie wiedziaem, czy
przezyas. Czasami byem pewien, z e ponacy
dom zwali sie na ziemianke, kiedy
indziej znowu sadziem,
ja do siebie, objaem
ramionami.
Ciagle
drzaa. Czasami w snach widze jawe powiedziaem cicho.
Odsunea sie ode mnie odrobine, spojrzaa mi w twarz.
Nie okamabys mnie, prawda, Nowy?
Bolao mnie to pytanie, ale w peni na nie zasuzyem.
Nie. To nie kamstwo. Przyrzekam. I przyrzekam ci, z e nigdy nie bede
ka. . .
Lekko dotknea moich warg palcami.
Chce spedzic z toba reszte z ycia. Nie skadaj obietnic, ktrych nie bedziesz
mg dotrzymac po kres swoich dni. Druga reka siegnea do mojej koszuli
i teraz na mnie przysza kolej zadrzec.
Pocaowaem jej palce. A potem usta. Sikorka wstaa i zaryglowaa drzwi. Pamietam jeszcze, z e pomodliem sie goraco,
by nie tej akurat nocy Ciern powrci
ze swej podrzy. Udao sie. Za to ja podrzowaem daleko, do miejsca, ktre zaczynao byc mi znajome, ale przez to nie mniej cudowne.
Odesza w srodku nocy, budzac
mnie, z ebym zamkna
za nia drzwi. Chciaem
sie ubrac i odprowadzic ja na gre, ale mi nie pozwolia, twierdzac
z oburzeniem,
z e doskonale potrafi wejsc po kilku schodach, a im rzadziej jestesmy widywani
razem, tym lepiej. Niechetnie przyznaem jej racje. I zaraz zapadem w geboki
sen.
Obudziy mnie grzmoty i krzyki. Zerwaem sie na rwne nogi, otepiay i nieprzytomny. Po chwili grzmoty przemieniy sie w walenie do drzwi, a krzyki w gos
Brusa powtarzajacy
moje imie.
Chwileczke! udao mi sie wychrypiec. Wszystko mnie bolao. Nacia
gnaem
Nie takie sny przynisby mi ten zapach. Peno tu pizma, chopcze. Caa
komnata nim przesiakni
eta. Spotkamy sie na wiezy.
224
Odszed stawiajac
dugie kroki. A wiec miaem okazje sie przekonac, jak wyglada
pojecie Brusa o wczesnym poranku. Umyem sie cay zimna woda, bo nie
miaem czasu jej podgrzac. Zanurkowaem do skrzyni po swieze ubrania, kiedy
znowu usyszaem pukanie.
Juz ide! zawoaem.
Pukanie trwao. Co oznaczao, z e Brus by zy. Cz, ja takze. Powinien by rozumiec, z e fatalnie sie czuem. Szarpnaem
zastanawiajac
sie rwnoczesnie, w jakim celu ciagnie
Zegnaj
wiec. Zycz
e miej zabawy przy nauce wadania toporem. Sprbuj
nie stracic jezyka. Wozy dwa polana w przygasajacy
ogien i pocza
sadowic
sie przy kominku.
225
Baznie odezwaem sie niepewnie jestes wprawdzie moim przyjacielem, ale nie chce cie zostawiac samego w mojej komnacie.
Ja tez nie lubie, jak inni wchodza do mojej komnaty, kiedy mnie tam nie
ma odpar z obuzerskim usmiechem.
Sponaem
rumiencem.
To byo dawno. I przeprosiem cie za moja niewczesna ciekawosc . Nigdy
wiecej tego nie zrobiem.
Ja tez juz wiecej tego nie zrobie, tylko ten jeden raz. A kiedy wrcisz, zaraz
cie przeprosze. Czy tak bedzie dobrze?
Juz byem spzniony. Wolaem nie myslec, jakimi sowami Brus mnie obruga. Usiadem na brzegu zka. Sikorka i ja lezelismy tutaj. To nasze gniazdko.
Prbowaem udawac, z e zupenie odruchowo naciagam
pledy na piernat.
Dlaczego chcesz tu zostac? Czy grozi ci jakies niebezpieczenstwo?
Zawsze grozi mi jakies niebezpieczenstwo, guptasku. Podobnie jak tobie.
Nam wszystkim. Chciabym tu zostac jakis czas i sprbowac znalezc sposb pokonania niebezpieczenstwa. Albo przynajmniej zmniejszenia zagrozenia. Znaczacym
226
tak szybko?
Dao mi to do myslenia.
Nie, raczej nie.
Wiec dlaczego sie poddaes? zapyta bazen cicho i smutno, jak czowiek
pogra
zony w gebokiej z aosci. Dlaczego ksia
ze Szczery, zamiast trwac u boku
ojca, odbiera mu ludzi?
Nie odszedem od krla. To raczej krl nie uwaza za stosowne udzielic mi
posuchania. Jesli chodzi o ksiecia Szczerego. . . nie moge sie za niego wypowiadac. Wiadomo jednak wszem wobec, z e krl askami obdarza ksiecia Wadczego.
Wiadomo wszem wobec? Wiec wiadomo takze, o co naprawde dba modszy ksia
ze ?
Niektrzy wiedza rzekem krtko. Niebezpieczna to bya rozmowa.
Pomysl o tym. Kazdy z nas suzy panu, ktrego kocha najbardziej. Ale
jest jeszcze jeden czonek rodu krlewskiego, i obaj kochamy go najmniej. Nie
istnieje miedzy nami konflikt lojalnosci, Bastardzie, dopki jestesmy zjednoczeni
w tym, kogo kochamy najmniej. Przyznaj szczerze, ledwie miaes czas, z eby rzucic okiem na te zwoje, a ja ci przypominam, z e nam wszystkim czas ucieka zbyt
szybko. To zadanie nie moze czekac, az zechcesz sie nim zaja
c.
Zwlekaem z odpowiedzia. Karze nagle podszed blizej. Jego zacisniete usta
zdradzay desperacje.
Zawrzemy ukad. Daje ci okazje, jakiej nie zyskasz juz nigdy. Jesli pozwolisz mi szukac w zwojach sekretu, ktrego moze nawet tam nie ma, zdradze ci
w zamian swj sekret.
Jaki sekret? zapytaem niechetnie.
Tajemnice bazna. Skad
przyby bazen i dlaczego. Rzuci na mnie spojrzenie z ukosa.
Odzya ciekawosc dra
zaca
mnie od lat.
Za darmo?
Nie. Powiedziaem, jaki zawrzemy ukad.
Przemyslaem sprawe.
Do zobaczenia rzekem. Jak bedziesz wychodzi, zamknij porzadnie
drzwi.
Na korytarzu krecio sie sporo suzby. Byem bardzo spzniony. Mimo blu
w caym ciele biegem co tchu. Nie zwolniem nawet na schodach na szczyt wiezy.
Raz stuknaem
w drzwi i wszedem.
Brus powita mnie z marsem na twarzy.
Wszystkie meble w komnacie zostay zepchniete pod jedna sciane, wyjawszy
Wolno zwrci ku mnie gowe; w oczach mia bezmierna dal, rysy twarzy rozluznione widok bolesny dla tego, kto wiedzia, co to oznacza. Ksiecia Szczerego
zzera gd Mocy. Obawiaem sie, z e nauki, ktrych mi udziela, jeszcze ten gd
podsycay. A przeciez z aden z nas nie mg powiedziec: nie. Wczoraj czegos sie
nauczyem. Nie bya to przyjemna lekcja, ale zapomniec jej nie sposb. Wiedziaem juz, z e zrobie wszystko co w mojej mocy, by nie dopuscic szkaratnych okretw do naszego wybrzeza. Nie byem krlem, lecz lud Krlestwa Szesciu Ksiestw
by moim ludem, podobnie jak ludem Ciernia. Teraz rozumiaem, dlaczego ksia
ze
Szczery nie szczedzi si.
Spzniem sie. Prosze o wybaczenie. Zostaem zatrzymany. Jestem gotw
zaczynac.
Brus wcia
z by zy, ale zapyta ze zdumieniem:
Jak sie czujesz?
Zesztywniay. Troche. Rozgrzaem sie biegnac
po schodach. Jestem obolay po wczorajszym dniu. Poza tym czuje sie dobrze.
Przez twarz krlewskiego koniuszego przemkna
grymas rozbawienia.
Nie neka cie drzenie? Nie ciemnieja ci krawedzie pola widzenia? Nie masz
zawrotw gowy?
Nie.
A niech cie! Brus parskna
rozbawiony. Najwyrazniej porzadna
bijatyka jest dla ciebie najlepszym lekarstwem. Zapamietam to na nastepny raz, kiedy
bedziesz potrzebowa medyka.
I zacza
wcielac w z ycie swoja nowa teorie przywracania do zdrowia. Ostrza
toporw byy stepione, a na dodatek owiniete szmatami na czas tej pierwszej lekcji, ale ani jedno, ani drugie nie chronio przed siniakami. Szczerze mwiac,
wiekszosc z nich zarobiem przez wasna niezrecznosc . Brus tego dnia nie wysila sie
specjalnie, by mnie dosiegna
c orez em, raczej uczy, jak uzywac caej broni, nie
tylko z elaza.
Utrzymywanie wiezi z ksieciem nie wymagao z adnego wysiku, gdyz przebywalismy w tej samej komnacie. Nastepca tronu trwa tego dnia w zupenej ciszy
w moim wnetrzu, nie udziela mi z adnych rad, uwag ani ostrzezen, zwyczajnie patrzy moimi oczyma. Brus pouczy mnie, z e topr to niewyszukana bron, jednak
bardzo skuteczna, jesli sie jej odpowiednio uzywa. Pod koniec lekcji podkresli,
z e przez wzglad
na rany traktowa mnie wyjatkowo
delikatnie. Ksia
ze Szczery
zwolni nas obu i razem schodzilismy na d, duzo wolniej niz pokonywaem te
droge w przeciwna strone.
Bad
z jutro na czas rzuci mi Brus na do widzenia.
On poszed do stajni, ja na sniadanie. Podjadem solidnie po raz pierwszy
od dawna miaem prawdziwie wilczy apetyt. Zastanawiaem sie nad z rdem
mojej nagej z ywotnosci. W przeciwienstwie do tego, co sadzi
Slepunowi;
powinienem zajrzec do krla Roztropnego. . . Prbowaem to wszystko uporzadkowa
ja na ostatnia pozycje.
Krl Roztropny zdecydowaem.
Zebraem naczynia ze stou i zaniosem je do kuchni. Rwetes by tu nie do
wytrzymania. Przez chwile mu sie dziwiem, dopki sobie nie przypomniaem,
eta Przesilenia Zimy. Kucharka, ktra
z e przeciez dzisiaj bedzie pierwsza noc Swi
miesia ciasto w wielkiej dziezy, ruchem gowy daa mi znac, z e ma do mnie
sprawe. Podszedem i z bliska przygladaem
rabaa,
rabaa,
Creczka Okowity. Nie musisz przy mnie szukac agodniejszych sw, Bastardzie. Mam wasne dzieci, teraz juz dorose, ale gdyby grozio im niebezpieczenstwo, to modliabym sie, z eby je obroni ktos taki jak ty, niewazne w jaki
sposb. Albo je pomsci.
Przeszed mnie dreszcz. Znowu zobaczyem strumyczki krwi cieknace
po
pulchnej raczce.
Prbowaem zamaskowac ten nieszczesny odruch nagym atakiem kaszlu, ale kucharka i tak przyjrzaa mi sie dziwnie. Odkaszlnaem
raz jeszcze.
Na pewno beda mu smakoway rzekem zdawionym gosem i siegnaem
po tace.
Kilka par oczu odprowadzao mnie do wyjscia. Usmiechaem sie i udawaem,
z e nic dziwnego sie nie dzieje.
Nie wiedziaem, z e nadal jestesmy razem, panie przekazaem ksieciu.
Podejrzliwie traktowaem kazda mysl, jaka przysza mi do gowy od czasu, gdy
opusciem wieze . Dziekowaem Edowi, z e nie zdecydowaem sie w pierwszej ko
lejnosci rozmwic ze Slepunem.
Zaraz zepchnaem
kaftan.
Wosy zaczey mi ostatnio stwarzac kopoty. Podczas choroby w grach Jonki
ostrzyga mnie prawie na yso. Teraz, kiedy zaczey odrastac, nie wiedziaem, czy
230
mam je wiaza
c z tyu w kucyk, jak robi to Brus oraz z onierze, czy raczej pozwolic im opadac na ramiona, jakbym ciagle
by paziem. Na dziecinne warkoczyki
byem juz o wiele za dorosy.
Zwiazuj
z tyu, chopcze. Przeciez w pewnym sensie jestes z onierzem. Byes
nie robi przy fryzurze takiego zamieszania jak Wadczy i nie skreca wosw
w wypomadowane loki.
Z niejakim trudem pozbyem sie z twarzy usmiechu i zapukaem do drzwi.
Zaczekaem, po czym zastukaem raz jeszcze, gosniej.
Zaanonsuj sie i wejdz poradzi mi ksia
ze .
Tu Bastard Rycerski, krlu mj. Przyniosem ci jedzenie, panie. Pooz yem reke na klamce. Drzwi byy zamkniete od wewnatrz.
Dziwne. Ojciec nigdy nie mia w zwyczaju sie zamykac. Stawia przed
drzwiami czowieka, owszem, ale nigdy ich nie zamyka i nie ignorowa pukania. Mozesz je mimo wszystko otworzyc?
Chyba tak. Ale jeszcze zapukam. Walnaem
piescia w drzwi.
Zaraz, zaraz! sykna
ktos z wnetrza.
Mineo sporo czasu, nim ustapiy
z ciebie
chopczyk.
231
Powsciagn
aem
zeby.
Nie daj sie tak traktowac. Pokaz mu, gdzie jego miejsce.
To nie bya rada, ale rozkaz. Ostroznie odstawiem tace na podreczny stolik.
Wziaem
tace i pchnaem
to wszystko na podoge,
przetarem stolik rekawem, po czym ustawiem na nim tace. W poblizu oza poczuem stechy kwasny zapach, ktry przybra na sile, gdy pochyliem sie nad
krlem.
232
To do niego niepodobne.
Ksia
ze Szczery podziela moje przerazenie.
Krl nie wzywa mnie ostatnio. A ja byem zbyt zajety, z eby stawic sie tutaj
sam. Kiedy go ostatnim razem widziaem, siedzia przy kominku. Skarzy sie na
ble gowy, ale to. . .
Podniosem wzrok i ujrzaem pokojowca sledzacego
moje poczynania zza progu. Wpadem w furie. Dwoma krokami dopadem drzwi, zatrzasnaem
je z hukiem
i z satysfakcja usyszaem wycie Osika. Przyciaem
osciez. Swie
ze powietrze i blask soneczny wdary sie do komnaty.
Bastardzie, to nierozwazne.
Nie odpowiedziaem. Szedem wok komnaty i wyrzucaem przez okno zawartosc kazdej kadzielnicy po kolei. Popi i zioa. Donmi scieraem lepkie resztki. Zebraem chyba z dziesiec pucharw skisego wina i pena tace mis oraz talerzy
z nie tknietym albo ledwie napoczetym jedzeniem. Uozyem wszystko na sterte
tuz przy wejsciu. Osiek wali w drzwi, wrzeszczac
wsciekle.
Ciii. . . odezwaem sie do niego sodkim gosem. Obudzisz krla.
Kaz, panie, przysac tu chopaka z dzbanami ciepej wody. I trzeba tez powiedziec mistrzyni Pokojw, z e krl potrzebuje swiezej poscieli przesaem
ksieciu Szczeremu.
Te rozkazy nie moga wyjsc ode mnie. Pauza. Nie trac czasu na gniew.
Pomysl, a zrozumiesz, dlaczego tak musi byc.
Rozumiaem, ale wiedziaem takze, iz nie zostawie wadcy w tej cuchna
cej komnacie podobnej bardziej do lochu. Znalazem dzban z woda, nieswieza,
ale czysta. Ogrzaem ja nad ogniem. Przeszukawszy solidnie krlewska skrzynie
z ubraniami, znalazem czysta nocna koszule i zioa do kapieli.
Bez watpienia
Wietrzyem komnate. Zamkne okno, jesli sobie tego z yczysz, panie mj.
Czuje zapach morza. adny dzisiaj dzien, prawda? Posuchaj tylko, mewy zwiastuja sztorm. . . Nie. Zamknij okno, chopcze. Nie moge sie przeziebic.
Jestem taki saby.
Zamknaem
drewniane okiennice.
Czy wasza wysokosc od dawna jest niezdrw? Niewiele o tym wiadomo
w zamku.
Och, wydaje mi sie, z e od wiekw. Wasciwie nie jestem naprawde chory,
raczej osabiony. Gdy tylko poczuje sie lepiej i prbuje cokolwiek zrobic, znowu
jest gorzej, gorzej za kazdym razem. Jestem juz tak zmeczony choroba, chopcze.
Jestem zmeczony zmeczeniem.
Pozwl mi, wasza wysokosc rzekem, moczac
recznik w ciepej wodzie.
Poczujesz sie lepiej. Delikatnie otarem mu twarz.
Skinieniem odsuna
mnie na bok, sam obmy rece, a potem twarz. Przerazony
byem, jak pozka woda w misie.
Wyszukaem, wasza wysokosc , czysta koszule nocna. Czy zechcesz, krlu,
skorzystac przy przebieraniu z mojej pomocy? Czy moze powinienem posac po
chopca, by przygotowa kapiel?
234
Odsunaem
Smiesz
mwic podobne rzeczy! sykna
ksia
ze Wadczy.
Tak. W obliczu mojego krla mwie prawde, jak zawsze. Zechciej, ksia
ze ,
sam stwierdzic, czy nie mam racji.
Ta konfrontacja obudzia w krlu cien jego dawnego ja. Podnis sie wyzej na
poduszkach i rozejrza dookoa.
Bazen takze narzeka, na swj sposb. . . zacza.
235
z Cierniem na temat zmian, jakie zaobserwowaem po powrocie do Koziej Twierdzy z gr. Powinienem wykazac wieksza czujnosc i troske o mojego wadce.
Jak on sie tu w ogle dosta? zapyta nagle ksia
ze Wadczy, obrzucajac
236
ksia
ze Wadczy.
Krl z trudem otworzy oczy.
Bastardzie, zbliz sie, chopcze.
Podszedem, posuszny jak pies. Uklakem
gowa. Dobry chopak. Dobry. Ja dotrzymuje sowa: Pamietaj, bys i ty dotrzymywa swego. Ale zerkna
na ksiecia Wadczego przychodz raczej po poudniu.
Po poudniu czuje sie silniejszy.
Przyjde dzis po poudniu, jesli wasza wysokosc pozwoli.
Unis don i leciutko poruszy nia w odmownym gescie.
Jutro. Albo innego dnia. Zamkna
oczy i odetchna
ciez ko.
Wedle twego rozkazu, krlu panie. Skoniem sie nisko. Wstaem i wpia
em brosze w klape kaftana. Czy moge odejsc , wasza wysokosc ? zapytaem,
jak kaze etykieta.
Wynos sie warkna
ksia
ze .
Skoniem mu sie z mniejsza atencja i wyszedem. Jego straznicy odprowadzali mnie wzrokiem. Dopiero po wyjsciu z komnaty przypomniaem sobie, z e nie
wspomniaem krlowi ani sowem o moich planach mazenskich. Teraz wydawao sie nieprawdopodobne, bym w najblizszym czasie zyska ku temu okazje. Wiedziaem, z e popoudniami znajde zawsze u boku krla ksiecia Wadczego, Osika
albo szpiega. Nie miaem najmniejszej ochoty poruszac tego tematu w obecnosci
kogokolwiek poza wadca.
Bastardzie.
Chciabym teraz zostac na jakis czas sam, ksia
ze Szczery.
Znikna.
Wolnym krokiem ruszyem w d po schodach.
15. SEKRETY
Ksia
ze Szczery postanowi zaprezentowac cztery okrety wojenne w srodkowym
dniu swieta Przesilenia Zimy. Zgodnie z tradycja powinien by zaczekac na po eta Radosci, gdyz
prawe pogody i wodowac je pierwszego dnia wiosennego Swi
ten wasnie czas uwaza sie za najbardziej pomyslny dla podobnego przedsiewziecia, ale naciska na szkutnikw i zaogi, by wszystko przygotowac jeszcze zima, na
dzien tradycyjnego polowania jego wyniki uwaza sie za przepowiednie obfitosci
przyszej strawy. Gdy wyciagni
eto statki z szop i po pochylniach zepchnieto na wode, oznajmi zgromadzonemu ludowi, iz sa to jego mysliwi i jedynym upem, ktry
ugasi ich aknienie zdobyczy, beda szkaratne okrety. Tum odpowiedzia milczeniem. Ksia
ze nie takiej reakcji oczekiwa. Moim zdaniem ludzie chcieli zapomniec
o wojnie, schronic sie pod osona zimy i udawac, z e wiosna nigdy nie nastanie.
Ksia
ze Szczery im na to nie pozwoli. Tego samego dnia zaczeo sie szkolenie zag.
***
zumiec, dlaczego wyrzniaem jedna czynnosc sposrd innych wsplnych dziaan. Oznaczaa ona pojawienie sie w bliskiej przyszosci potomstwa, ktre stanowi
przedmiot troski caego stada. Nie sposb wyrazic sowami, jak trudna bya to rozmowa. Porozumiewalismy sie obrazami, dzielilismy mysli, a taka forma wymiany
pogladw
nie uatwia zachowania dyskrecji. Przerazia mnie jego szczerosc . Zapewni otwarcie, z e z radoscia podziela moja rozkosz, gdy przebywam z samica.
Poprosiem, by tego nie robi. Zmiesza sie. W koncu osiagn
aem
zapewnienie, z e
nie bede mia swiadomosci, iz dzielimy sie uczuciem Sikorki. Mysl, z e niekiedy
chciabym na jakis czas zerwac acz
ac
a nas wiez , bya dla niego cakiem niezrozumiaa. Udowadnia mi jej absurdalnosc , sprzecznosc z prawami stada. W koncu
zostawiem go z krlikami. Wydawa sie dotkniety, z e nie chciaem miesa. Opuszczajac
go zastanawiaem sie bardzo powaznie, czy kiedykolwiek jeszcze w z yciu
bede mia chocby chwile wyacznie
dla siebie.
W zamku poszedem prosto do siebie. Przynajmniej na chwile musiaem sie
znalezc za zamknietymi drzwiami, zupenie sam. W kazdym razie fizycznie. Jakby dla podsycenia mojego pragnienia spokoju, korytarze i schody pene byy krza
tajacych
nastroju.
Wreszcie dotarem do wasnej komnaty. Zamknaem
za soba drzwi.
Juz wrcies? Karze siedzia w kucki obok kominka nad uozonymi
w pkole zwojami. Najwyrazniej posegregowa je na grupy.
Zdziwiem sie. W jednej chwili zdziwienie przerodzio sie w gniew.
Dlaczego mnie nie uprzedzies, w jakim stanie jest krl?
Obejrza uwaznie nastepny pergamin, po chwili odozy go na kupke po prawej
stronie.
Przeciez to zrobiem. Teraz moja kolej na pytanie: dlaczego ty o tym stanie
nic nie wiedziaes?
Mia racje.
Przyznaje, nie bywaem ostatnio u krla zbyt czesto, ale. . .
Zadne
moje sowa nie odniosyby skutku. Musiaes zobaczyc na wasne
oczy. A pomysl tylko, jak by tam wygladao,
Zegnaj, Bastardzie.
Zegnaj.
Przy drzwiach zatrzyma sie jeszcze.
Nie przeszkadza ci, z e wychodze?
Przeszkadzao mi, z e zostajesz.
Nigdy nie wdawaj sie w sowna szermierke z baznem. Czyzbys zapomnia,
z e zaproponowaem ci ukad? Sekret za sekret.
Nie, nie zapomniaem. Tylko nagle nie byem pewien, czy rzeczywiscie chciaem poznac jego tajemnice.
Skad
przyby bazen i dlaczego? zapytaem cicho.
Ach! Przez moment sta w milczeniu, po czym zapyta powaznie:
Jestes pewien, z e chcesz znac odpowiedz na to pytanie?
Skad
przyby bazen i dlaczego? powtrzyem wolno.
Jakis czas milcza. A ja niespodziewanie zobaczyem go inaczej: nie trefnisia
o gietkim jezyku, ale niskiego, szczupego mez czyzne czy chopca, delikatnego
jak lalka z porcelany, o niezwykle jasnej skrze i srebrzystych wosach. Biao-czarny strj obrebiony dzwoneczkami, smieszne szczurze berto jego zbroja
i bron na dworze intryg i zdrady. Oraz tajemniczosc . Niewidzialny paszcz tajemnicy. Przez chwile pozaowaem, z e zaproponowa mi taki ukad, przestaem byc
tak strasznie ciekawy.
240
Westchna,
podszed do gobelinu, na ktrym krl Madry
wita Najstarszego.
Zadar gowe, patrzy przez chwile na dawno utkany obraz, po czym usmiechna
odpowiedz na wasne pytanie. Spojrza mi w oczy. Jedz na poudnie, Bastardzie. Do ziem poza granicami wszelkich map, jakie ksia
ze Szczery kiedykolwiek
widzia. I poza granice map tworzonych w tamtych krainach. Jedz na poudnie,
a potem na wschd, przez morze, dla ktrego nawet nie macie nazwy. Ostatecznie
dotrzesz do dugiego pwyspu i na jego koncu znajdziesz osade, gdzie przyszed
na swiat bazen. Mozesz jeszcze odnalezc matke, ktra ma w pamieci swoje biae
dziecko; bedzie pamietaa, jak mnie tulia do ciepej piersi i jak mi spiewaa. Na
widok mojego niedowierzania rozesmia sie krtko. Nawet tego nie potrafisz
sobie wyobrazic? A wiec dalej bedzie ci jeszcze trudniej. Wosy miaa ciemne
i krecone, a oczy zielone. Nieprawdopodobne! Niewiasta piekna, o tak soczystym
kolorycie, porodzia biaego robaka. A ojcowie bezbarwnego dziecka? Dwaj kuzyni, bo taki jest zwyczaj na tamtej ziemi. Jeden szeroki w ramionach i sniady,
zawsze skory do smiechu, rumiany, brazowooki,
rolnik pachnacy
z yzna ziemia
i otwarta przestrzenia. Drugi by tak szczupy jak tamten barczysty, a sniada cere
mia powleczona zotym poyskiem. Poeta i spiewak, niebieskooki. Och, jakze oni
mnie kochali, jak mnie rozpieszczali! Matka, ojcowie, a takze caa osada. Byem
taki kochany! Karze ucich.
Z pewnoscia nikt inny nie sysza od niego tych sw. Przypomniaem sobie
czas, gdy wszedem do jego komnaty i ujrzaem tam w koysce nieprawdopodobnie piekna lalke. Umiowana, jak niegdys miowany by bazen. Czekaem.
Kiedy. . . osiagn
aem
je
tkac i barwic na miare wasnych si, w nadziei z e uda mi sie wywrzec wpyw na
wzr, ktry bedzie tkany, gdy minie czas przeznaczony dla mnie.
Potrzasn
aem
gowa.
Nic z tego nie rozumiem.
Ach! Teraz on pokreci gowa, zadzwieczay dzwoneczki. Nic z tego
nie rozumiesz powtrzy. Po prostu nie potrafisz sie pogodzic z tym, co
syszysz. Nigdy wczesniej nie mwiem z toba tak otwarcie. Moze moja szczerosc
ci przeszkadza.
241
gowa.
Mwisz od rzeczy! Poszedes w swiat szukac swojego miejsca w historii?
Jak to mozliwe? Historia to przeszosc , nie mamy na nia wpywu.
Usmiechna
sie enigmatycznie.
Historia to czyny naszego z ycia. Ksztatujemy ja sami. Przyszosc to zupenie inna historia.
Nikt nie zna przyszosci zgodziem sie z nim.
Usmiechna
sie szerzej.
Doprawdy? zapyta szeptem. A moze, Bastardzie, jest gdzies zapisana? Gdyby jakis lud zebra wskazwki i wizje, przeczucia i przewidywania
caej jednej rasy, a potem porwna z podobna wiedza uzyskana od innej, to moze
potrafiby utworzyc krosna, na ktrych tkaby przyszosc ?
Gupoty! Jak moze ktokolwiek wiedziec, co naprawde sie zdarzy?
Gdyby powstay takie krosna i taki gobelin utkany z przepowiedni, wieszczonych nie przez jedna osobe jednego wieczoru, ale przez wszystkich ludzi
w dziesiatki
setek lat, po jakims czasie mogoby sie okazac, z e przepowiednie sa
zadziwiajaco
trafne. Pamietaj, ci, ktrzy dzierza owe zapisy, sa inna rasa, z yjac
a
wyjatkowo
dugo. Cudownie biaa rasa, ktra niekiedy miesza swoja krew z rodem ludzkim. Zawirowa w piruecie, znieruchomia w szyderczym ukonie.
Potem rodza sie ludzie naznaczeni tak jasno, z e historia musi o nich pamietac.
Sysza woanie, ktre kaze im znalezc swoje miejsce w tej przyszej opowiesci.
I moga odebrac rozkaz, by to miejsce zbadac, znalezc krytyczne poaczenie
setki
nitek i powiedziec tak: Te nitki zamierzam poprzerywac, a czyniac
to, zmienie rysunek gobelinu, wyrwe nic osnowy, wszystkie kolory przyszosci. Zmienie
przeznaczenie swiata.
Kpi sobie ze mnie. Teraz byem tego pewien.
Moze raz na tysiac
lat pojawia sie czowiek zdolny uczynic tak wielkie
zmiany w losach swiata. Potez ny krl, wielki filozof, ktos ksztatujacy
losy tysiecy
ludzi. Ale ty i ja, baznie? Jestesmy pionkami.
Pokiwa gowa z politowaniem.
Wasnie to jest w was niepojete. Gracie w kosci i rozumiecie, z e jeden rzut
moze odmienic losy caej gry. Zabawiacie sie gra w karty i mawiacie, z e caonocna passa moze sie zmienic przy jednym rozdaniu. Ale krecicie nosem na z ycie
czowieka i mwicie: Co tam, to tylko czowiek, ten rybak, ten ciesla, ten zodziej, ten kucharz, cz oni znacza wobec wielkiego swiata? Marnujecie ludzkie
istnienia jak swiece palone w przeciagu.
a, rozjasni z ycie innych ludzi, a co za tym idzie, odrobine zmieni swiat. A rolnik,
ktry rzuca w ziemie nasiono, moze powiedziec swemu sasiadowi:
Ziarno, ktre
dzisiaj zasiaem, da komus pozywienie. W ten sposb zmieniem dzisiaj swiat.
To filozofia, baznie. Nigdy nie miaem czasu studiowac tej nauki.
Nie, Bastardzie. To z ycie. I nikt nie ma czasu myslec o podobnych sprawach, choc kazde stworzenie na swiecie powinno je brac pod uwage w kazdej
chwili, gdy bije jego serce. Inaczej jaki byby sens wstawac kazdego dnia?
Baznie, to dla mnie za trudne przyznaem niespokojnie. Nigdy nie
widziaem go tak roznamietnionego, nigdy nie mwi ze mna rwnie otwarcie.
Jakbym poruszy szare popioy i nagle odkry pod spodem czerwony wegielek.
Swieci
zbyt jasno.
Nie, Bastardzie. Przekonaem sie, z e ty zmieniasz losy swiata. Leciutko postuka mnie szczurzym berem po ramieniu. Zwornik. Brama. Rozstaje.
Katalizator. Wszystkim tym byes i nadal bedziesz. Zawsze gdy staje na rozdrozu,
zawsze gdy slad jest niepewny, kiedy opuszcze nos do ziemi i szukam, i ujadam,
i skowycze paczliwie, znajduje jeden zapach. Twj. Ty tworzysz nowe mozliwosci. Dopki istniejesz, mozna ksztatowac przyszosc . Zjawiem sie tu z twojego
powodu, Bastardzie. Ty jestes moja zmienna nicia w gobelinie.
Ogarna
mnie nagy chd. Nie chciaem syszec wiecej. Gdzies daleko narasta odlegy skowyt. Wycie wilka w srodku dnia. Zadrzaem.
Dosyc juz tych z artw! zasmiaem sie nerwowo. Powinienem by
wiedziec, z e nie nalezy sie od ciebie spodziewac prawdziwego wyjawienia sekretu.
Ty. Albo i nie ty. Os. Kotwica. Weze na linie. Widziaem koniec swiata,
Bastardzie. By on wpleciony w gobelin dziejw rwnie wyraznie jak moje narodziny. Och, nie, nie w czasie twojego z ycia ani nawet mojego. Czy mamy byc
szczesliwi, z e z yjemy w mroku, a nie w smolistych ciemnosciach prawdziwej nocy? Czy powinnismy sie cieszyc, z e bedziemy jedynie cierpiec, podczas gdy nasze
potomstwo bedzie znao tylko meke i przeklenstwo? Czy dlatego mamy nic nie
robic?
Baznie, nie chce tego syszec!
Miaes szanse mi sie sprzeciwic, a jednak trzykrotnie powtrzyes pytanie,
wiec teraz bedziesz sucha. Podnis bero, jakby przejmowa dowdztwo,
i przemwi. Tak mgby sie zwracac do penej Rady Krlestwa. Upadek Krlestwa Szesciu Ksiestw by kamykiem, ktry poruszy lawine. Ludzie pozbawieni
duszy wyruszyli stamtad
i rozlali sie na podobienstwo krwawej plamy po najpiekniejszych krainach swiata. Nadeszy ciemnosci i pochoney swiat. A wszystko
przez to, z e zawid rd Przezornych. Tak zostaa utkana przyszosc . Ale zaraz!
Przezorni? Przekrzywi gowe, spojrza na mnie z namysem, madrym
nie mogac
zniesc tej mysli. Wyjdz stad!
Ale juz!
Natychmiast!
Nigdy wczesniej nie widziaem bazna tak bezgranicznie zdumionego. Szczeka mu opada, odsaniajac
drobne biae zabki
i blady jezyk. Jeszcze przez chwile
trzyma mnie za ramiona, zaraz ruszy do wyjscia. Nawet nie pomyslaem, jak
mg sie poczuc odprawiony tak szorstko. Z rozmachem otworzyem drzwi, a on
wyszed. Z niemaym trudem dowlokem sie do zka. Zalewany falami ciemnosci
upadem twarza w posciel.
Sikorko! krzyknaem
***
Oslepiajacy
blask setek swiec. Girlandy zieleni, zwoje ostrokrzewu i nagie
czarne zimowe gaezie, obwieszone lsniacymi
na strunach harfy. Podmuch zimna, gdy drzwi wielkiej sali biesiadnej zostay rozwarte szeroko i do wnetrza wesza kolejna grupa ludzi z adnych
zabawy. Powoli
Wszystko dobrze odpowiedziaem spokojnie. Nie martw sie, wszystko jest dobrze. Odpynaem
patrzacym
Dobrze mi tu.
Naprawde, panie? Dziewczyna usmiechnea sie do mnie. Pyzata twarzyczka, ciemne oczy, krecone wosy wystajace
spod czepeczka. Podobaaby sie
ksieciu Szczeremu. Pogadzia mnie po nodze. Odrobine wyzej, niz dotykaa
wczesniej.
Bastardzie Rycerski!
Wolno podniosem wzrok. Nade mna staa ksiez na Cierpliwa, tuz za nia Lamwka. Usmiechnaem
mi sie w milczeniu.
Zaniesiesz do mojej komnaty ciez ki pakunek?
Oczywiscie, pani. Wstaem ostroznie. Musze isc powiedziaem
suzacej.
245
Slepun
powiedzia, z e zatruem sie osc mi. Ale czuje sie dobrze.
Ksiez na Cierpliwa i Lamwka ujey mnie pod ramiona, zaprowadziy na pietro. Ksiez na zaparzya jakis wywar. Rozmawiaem z Lamwka. Powiedziaem jej,
z e bardzo kocham Sikorke i zamierzam sie z nia ozenic, jak tylko uzyskam pozwolenie od krla. Lamwka przyozya mi don do czoa i zapytaa, co i gdzie dzisiaj jadem. Nie mogem sobie przypomniec. Ksiez na Cierpliwa podaa mi napar.
Zwymiotowaem prawie natychmiast. Lamwka podaa mi zimna wode. Ksiez na
Cierpliwa kazaa wypic wiecej naparu. Zwymiotowaem znowu. Powiedziaem,
z e nie chce juz pic. Ksiez na i Lamwka zaczey sie sprzeczac. Lamwka powiedziaa, z e powinienem sie przespac. Zaprowadzia mnie do mojej komnaty.
Obudziem sie z dziwnym uczuciem, z e nie wiem, co byo snem, a co rzeczywistoscia. Czy w ogle cos wydarzyo sie naprawde? Wypadki minionego wieczoru jawiy sie w mojej pamieci osnute mgieka zapomnienia, niczym wydarzenia sprzed roku. Wszystko to jednak byo zupenie niewazne w obliczu otwartych
drzwi prowadzacych
246
Dziewczyna opieraa sie na moim ramieniu, donia gadzia po udzie. Sikorka. Musze jeszcze dzis w nocy dostac sie do Sikorki i jakos jej to wszystko wytumaczyc. Jesli
ona przyjdzie do mnie, a ja nie odpowiem na pukanie. . . Zerwaem sie z krzesa, ale w tej samej chwili wstrzasn
a
mna dreszcz. Miaem wrazenie, jakby ktos
obdziera mnie ze skry.
Zjedz cos. Oprznianie z oadka
szeroko.
Wybacz mruknaem.
Powieki zacia
zyy mi tak mocno, z e ledwie zdoaem utrzymac prosto gowe. Co mwies?
Nic, nic. Idz do zka. Odpocznij. Sen to najlepsze lekarstwo.
Nawet nie spytaem, gdzie byes. Ani co robies. Poruszasz sie, jakbys odmodnia co najmniej o dziesiec lat.
Ciern sciagn
a
usta.
To ma byc komplement? Ach, niewazne. I tak pytasz na przno, wiec moz esz sie zoscic, z e nie odpowiadam, i przy nastepnym spotkaniu. A jesli chodzi
o moja kondycje. . . Im wiecej wymagasz od swego ciaa, tym bardziej jest ci posuszne. Nie bya to atwa podrz. Wierze jednak, z e warta wysiku. Uniesieniem doni powstrzyma moje sowa. Nic wiecej nie powiem. Teraz do zka,
Bastardzie. Do zka!
Wstajac
ziewnaem
248
kierujac
sie ku schodom.
Ja takze teskniem za toba. Jutrzejszej nocy porozmawiamy duzej. A dzisiaj idz spac.
Zszedem na d ze szczerym zamiarem posuchania jego rady. Drzwi na schody, jak zwykle, zamkney sie chwile po tym, jak z nich wyszedem, sterowane
mechanizmem, ktrego nigdy nie odkryem. Doozyem trzy polana do zamierajacego
koszule. Byem wykonczony, ale nie az tak, by nie poczuc leciutkiego zapachu Sikorki na wasnej
skrze. Posiedziaem jeszcze chwile z koszula w rekach. Wozyem ja z powrotem i wstaem. Cicho wyszedem na korytarz.
eta Przesilenia Zimy, wielu
Byo juz pzno, lecz tej nocy, pierwszej nocy Swi
biesiadnikw miao trafic do wasnych zek dopiero o swicie. A inni wcale. Ja
takze. . .
W korytarzach i na schodach krecio sie sporo ludzi. Byli podpici lub pochonieci wasnymi sprawami, nikt mnie nie zauwaza. A jesli nawet. . . postanowi eto Przesilenia Zimy bedzie dla mnie doskonaa wymwka w razie
em, z e Swi
jakichkolwiek pytan. Mimo wszystko upewniem sie, czy korytarz jest pusty, nim
zapukaem do jej drzwi. Nie usyszaem odpowiedzi, ale kiedy uniosem don, by
zapukac ponownie, uchyliy sie cicho, odsaniajac
mrok.
Przeraziem sie. Owadnea mna absolutna pewnosc , z e stao sie jakies nieszczescie, z e ktos Sikorke skrzywdzi. Skoczyem do wnetrza, z jej imieniem na
ustach. Drzwi zamkney sie za mna.
Ciii. . .
Minea duzsza chwila, nim wzrok przyzwyczai mi sie do ciemnosci. Izbe
oswietla tylko dogasajacy
ogien na kominku. Kiedy wreszcie zaczaem
niz
poznanie, iz jest sie pozadanym
przez ukochana?
Tak.
Obudzia mnie przed switem i wygnaa. Pozegnalny pocaunek sprawi, z e
duzsza chwile staem na korytarzu, tumaczac
sobie, iz swit nie jest wcale tak
blisko. Po jakims czasie przypomniaem sobie o dyskrecji, poprawiem wygniecione ubranie i skierowaem sie ku schodom.
W komnacie ogarneo mnie nieprzytomne zmeczenie. Kiedy to ja ostatnio
agn
przespaem caa noc? Sci
aem
oczy.
Ciche stukanie poderwao mnie na rwne nogi. Przysza! W dwch skokach
dopadem drzwi. Otworzyem je na caa szerokosc .
Nie spisz juz! I prawie jestes ubrany. A ja sie obawiaem, z e bede musia
lenia za kark wyciaga
c z zka.
Brus. Swie
zy, zwarty, gotowy. Poziome zmarszczki na czole byy jedynym
widocznym swiadectwem nocnej hulanki. Tyle lat mieszkalismy razem, powinienem by sie nauczyc, z e najgorszy kociokwik nie przeszkodzi mu wstac rano do
obowiazkw.
Westchnaem
przy oknie, zapatrzonemu w horyzont. Poranne swiato ostro rysowao zmarszczki na jego twarzy i siwizne we wosach. Ramiona mia przygarbione. Jego postawa odzwierciedlaa moje samopoczucie. Nie potrafiem osiagn
a
c
juz nic wiecej. Zamknaem
oczy.
Nagle nawiazali
smy kontakt. Ujrzaem horyzont naszej przyszosci. Bylismy
krajem gnebionym przez bezlitosnego wroga, niosacego
zniszczenie i smierc. Zawyspiarze nie obsiewali pl, nie bronili wasnych dzieci, nie chronili spichlerzy.
Dla napastnikw ze szkaratnych okretw codziennoscia bya wojna. My od pokolen nie prowadzilismy wypraw zbrojnych. Nie potrafilismy juz myslec jak wo250
ust nastepcy
tronu. Swiateko
w jego z renicach byo odbiciem mojego szalenstwa.
Chopcze, dobrze sie czujesz? zapyta Brus z niepokojem.
Dobrze. Zupenie dobrze udao mi sie odpowiedziec, kiedy opanowaem
smiech.
Wyprostowaem sie, potrzasn
aem
Poja,
na czym polega walka oznajmi zachrypnietym gosem. Jeszcze musi pocwiczyc, ale dokonaes dla niego, panie, madrego
16. OKRETY
KSIECIA
SZCZEREGO
Trzeciego roku wojny ze szkaratnymi okretami wypyney na wode statki wojenne Krlestwa Szesciu Ksiestw. Choc tylko cztery, pozwoliy na zmiane taktyki
obrony naszego panstwa. Juz pierwsze potyczki z wrogiem uprzytomniy nam, z e
zapomnielismy wiele ze sztuki wojennej. Najezdzcy mieli racje: stalismy sie rasa rolnikw. Nadal jednak bylismy ludzmi zdecydowanymi stawic opr najezdzcy. Szybko sie przekonalismy, z e mamy do czynienia z przeciwnikiem przebiegym
i nieposkromionym. Zaden
z Zawyspiarzy nigdy sie nie podda ani nie zosta wziety
do niewoli. Moze powinno to byo stac sie dla nas pierwszym tropem prowadzacym
***
Reszta zimy przeminea tak szybko, jak pierwsza jej poowa sie wloka. Zapewne gdybym w ktryms momencie zatrzyma sie na chwile i rozwazy, ile wysiku kosztuje mnie uporanie sie ze wszystkimi obowiazkami,
stwierdzibym, z e
nie sposb sobie poradzic. Wtedy byem mody, wiec jakos znajdowaem energie
i czas.
Mj dzien zaczyna sie przed switem, sesja z ksieciem Szczerym. Przynajmniej dwa razy w tygodniu c wiczyem z Brusem walke na topory. Najczesciej
jednak ksia
ze Szczery i ja bylismy sami. Nastepca tronu pracowa nad moimi
umiejetnosciami korzystania z Mocy, ale robi to zupenie inaczej niz Konsyliarz.
Uczyem sie patrzec jego oczyma i pozwalac mu patrzec moimi. Prbowaem
demaskowac jego subtelne metody kierowania moja wola. Potem ruszaem do
codziennych obowiazkw,
bezustannie przekazujac
mu wiesci z z ycia zamku. Zabieraem ze soba swiadomosc ksiecia, niczym sokoa na nadgarstku. Z poczatku
udawao mi sie utrzymac wiez Mocy ledwie na kilka godzin, ale w koncu potrafiem jej nie zrywac nawet przez kilka dni, jakkolwiek wiez saba z upywem
czasu. Nie byo to prawdziwe korzystanie z Mocy, raczej narzucone dotykiem
253
sci.
Zabieraem ksiecia ze soba takze w odwiedziny do ksiez nej Cierpliwej i Lamwki.
Prbowaem go tez wyprowadzac z zamku. Od czasu gdy powrci do trudnego obowiazku
sie jak jedno, kierowanych jednym celem. Takie wypady stanowiy cenne dopenienie naszej jednosci. Obecnosc wilka w mojej swiadomosci porwnabym do
zapachu. Z poczatku
czuc go wyraznie, a w miare upywu czasu staje sie natural
nym skadnikiem powietrza. Slepun
ujawnia sie pod postacia drobnych zdarzen:
niespodziewanie wyostrza mi sie wech, inaczej postrzegaem ludzi, jak gdyby
wilk pilnowa moich plecw i zwraca moja uwage na istotne szczegy, ktre
inaczej mgbym pomina
c. Jedzenie miao bardziej intensywny smak, zapachy
byy wyrazniejsze. Prbowaem nie rozciaga
c tej jednosci na moje pragnienie towarzystwa Sikorki. Wiedziaem, z e wilk zawsze jest ze mna, ale zgodnie z przyrzeczeniem ukrywa swoja obecnosc .
ecie Przesilenia Zimy zostaem obarczony nowym obowiazMiesiac
po Swi
kiem. Ksia
ze Szczery obwiesci mi, z e z yczy sobie, bym zacza
suzbe na statku.
Pewnego dnia zostaem wezwany na pokad Ruriska i posadzony przy wiosle.
Kapitan nie kry zdziwienia, z e dano mu chopca, choc prosi o mez czyzne. Poza
mna zaoge stanowili wyacznie
krzepcy i zaprawieni w morskim fachu marynarze. Istniaa tylko jedna droga sprawdzenia sie pomiedzy nimi: kazdemu zadaniu
poswiecaem sie z caa energia, jaka mogem z siebie wykrzesac.
Ksia
ze Szczery zwerbowa najstarszych szkutnikw, ktrzy wiedzieli, jak budowac okrety wojenne. Rurisk by najwiekszy z czterech statkw wodowanych
eta Przesilenia Zimy. Gadki i smuky, mia pytkie dno, wiec po spopodczas Swi
kojnym morzu slizga sie niczym nartnik po sadzawce albo pedzi naprzd zrecz255
kokami krawedz do krawedzi, ale Rurisk i jego mniejsza siostra, Wytrwaa, miay
budowe klinkierowa deski zachodziy jedna na druga. Rurisk by dzieem
Szczupaka, a deski zostay dopasowane po mistrzowsku, prawie nie byo czego
uszczelniac smoowana lina. Okret musia jeszcze udowodnic, z e zniesie kazdy
kaprys morza. Na sosnowym maszcie zawis lniany z agiel wzmocniony lina i bantami, ozdobiony kozem ksiecia Szczerego.
Nowiutkie statki pachniay swiezym drewnem i smoa. Pokady byy prawie
nie tkniete ludzka stopa, wiosa jasne i czyste. Wkrtce Rurisk mia nabrac wasnego charakteru. Na razie jednak by na morzu nowicjuszem, tak jak my. Prowadzenie go po szerokich wodach przypominao jazde niedoswiadczonego jezdzca
na narowistym wierzchowcu. Statek poszy sie, chodzi bokiem. Wreszcie, gdy
ktregos dnia znalezlismy wsplny rytm, wstapi
na bawany i cia
ton niczym
natuszczony nz.
Razem z reszta marynarzy dostaem koje w budynku dawnego spichlerza. Nauczyem sie ochoczo wykonywac kazdy rozkaz. Kapitan by od pokolen obywatelem Krlestwa Szesciu Ksiestw, natomiast funkcje mata peni Zawyspiarz
i to on tak naprawde uczy nas pracy na Rurisku, pokazywa, do czego zdolny
jest statek. Byo miedzy nami jeszcze dwch przybyszw z Wysp Zewnetrznych.
W chwilach wolnych od suzby trzymali sie na uboczu i chyba nie zdawali sobie
sprawy, z e ich zachowanie draznio pozostaych czonkw zaogi. Dostaem koje
obok nich. Przed snem niekiedy uswiadamiaem sobie, z e ksia
ze Szczery nakazuje mi zwracac uwage na cicha rozmowe w obcym jezyku. Wypeniaem polecenie,
wiedzac,
z e on zrozumie z tych sw wiecej niz ja. Po jakims czasie pojaem,
z e
mowa Zawyspiarzy nie rzni sie znacznie od naszej. Nie znalazem w ich poszeptywaniu sladu zdrady czy buntu. Tylko ciche, smutne wspominki o krewnych
zarazonych kuznica przez wasnych ziomkw i gorzkie przysiegi zemsty, ktra
chcieli wywrzec na wasnym ludzie. Prawie kazdy z zaogi Ruriska straci kogos bliskiego. Z poczuciem winy zastanawiaem sie, ile sposrd tych zagubionych
dusz osobiscie wysaem w objecia smierci. Tworzyo to pewna bariere pomiedzy
mna a innymi marynarzami.
Mimo sztormw prawie codziennie wyprowadzalismy statki w morze. Toczylismy miedzy soba pozorowane bitwy, uczylismy sie abordazu lub taranowania,
a takze skokw z pokadu na pokad, by nie wyladowa
c w wodzie pomiedzy dwoma kadubami. Kapitan do znudzenia przypomina nam, w czym mamy przewage
nad nieprzyjacielem: wrg bedzie daleko od domu, zmeczony tygodniami morskiej przeprawy, znuzony nie sprzyjajac
a aura, moze godny; my natomiast najedzeni, wypoczeci, w peni si, blisko ojczystego brzegu. Na szkaratnym okrecie
kazdy bedzie rwnoczesnie wioslarzem i wojownikiem, podczas gdy my moglismy oprcz marynarzy zabrac ze soba z onierzy i ucznikw. Mielismy mozliwosc
w czasie ataku zostawic na wasnym pokadzie pena obsade.
256
krlowej, ksiez nej Ketriken. Jeszcze godzina lub dwie dla Slepuna,
sekretna wizyta u Sikorki, wykrety, by na reszte nocy wrcic do wasnej komnaty, skad
wzywa
mnie do siebie Ciern. O swicie krtki raport zdany ksieciu Szczeremu, ktry dotknieciem doni odnawia wiez Mocy. Po tym wszystkim niejednokrotnie zdarzao
mi sie wracac do kwater zaogi z uczuciem ulgi, z e wreszcie bede mg przespac
spokojnie caa noc.
Ktregos dnia pod koniec zimy los da mi wreszcie okazje porozmawiac z krlem Roztropnym na osobnosci. Przyszedem do jego komnat w dzien wolny od
suzby na statku. Monarcha czu sie lepiej niz zazwyczaj, siedzia w fotelu przy
kominku. Osiek gdzies znikna.
Zamiast niego po komnacie krecia sie moda
kobieta, pozornie zajeta sprzataniem,
ledwie wysza
z komnaty.
Krlu, panie mj, od pewnego czasu zamierzaem cie prosic o posuchanie
w waznej dla mnie sprawie.
Cos w moim gosie musiao zelektryzowac i krla, i bazna, gdyz natychmiast
zyskaem ich niepodzielna uwage. Trefnis zorientowa sie bez trudu, z e wolabym
rozmawiac z monarcha w cztery oczy, ale zamiast wyjsc , przysuna
sie blizej,
wasciwie nawet poozy gowe na kolanach swego pana i usmiechna
sie do mnie
257
geboki oddech.
Krlu, panie mj, chciabym cie prosic o wyrazenie zgody na zawarcie
mazenstwa.
Baznowi oczy zaokragliy
o akocie.
Nadszed wreszcie ten czas. Rozumiem, z e chcesz sie najpierw ubiegac
o reke wybranki zgodnie z naszymi zwyczajami?
Serce omal nie wyskoczyo mi z piersi. Monarcha najwyrazniej wiedzia
o wszystkim, ale tez by zadowolony, cakiem zadowolony. Osmieliem sie miec
nadzieje.
Choc moze sie to nie spodoba mojemu krlowi, juz zaczaem
ja adorowac.
Nie miaem zamiaru lekce sobie wazyc tak powaznej sprawy. Po prostu. . . tak sie
stao.
Krl usmiechna
sie dobrodusznie.
Czasem tak bywa. Poniewaz nie rozmawiaes ze mna o tym do tej pory, nie
miaem pewnosci, jakie sa twoje intencje i czy dama nie pomylia sie w swoich
sadach.
ust. Wciagn
aem
drzacy
oddech.
. . . choc jej ojciec ciagn
a
wadca ma pewne zastrzezenia. Powiedzia
mi, z e wolaby odozyc wasze zareczyny do czasu, az jej starsze siostry znajda
mez w.
ojcu
prawdziwa burze, ale miaa do czynienia z czowiekiem stanowczym. Wysa nam
jednak sowo, bysmy nie czuli sie obrazeni. Zawiadamia, z e nie ma obiekcji co do
samego zwiazku,
zalezy mu jedynie, by starsze siostry pierwsze sie ustabilizoway. Wyraziem zgode. Twoja wybranka ma, zdaje sie, czternascie wiosen?
Nie potrafiem wydobyc z siebie gosu.
258
Nie bad
z taki strapiony, chopcze. Oboje jestescie jeszcze bardzo modzi,
macie mnstwo czasu. Choc jej ojciec nie wyraza zgody na oficjalne zareczyny, na pewno nie zabroni wam sie widywac. Krl Roztropny patrzy na mnie
tak serdecznie, z taka z yczliwoscia. Bazen zerka to na niego, to na mnie. Nie
potrafiem nic wyczytac z jego twarzy.
Dygotaem gwatownie po raz pierwszy od miesiecy. Musiaem natychmiast wyjasnic nieporozumienie, zanim bedzie jeszcze gorzej. Z ogromnym trudem wypowiedziaem sowa:
Krlu, panie mj, nie te dame miaem na mysli.
Zapanowaa cisza. Spojrzaem wadcy prosto w oczy i ujrzaem w nich ogromna zmiane. Gdybym nie by tak zdesperowany, na pewno spuscibym wzrok. Wpatrywaem sie w niego bagalnie, modliem o zrozumienie. Poniewaz krl milcza,
odwazyem sie odezwac.
Panie mj, moda kobieta, o ktrej mwie, jest teraz pokojwka jednej
z dam, lecz z wasnego wyboru; nie urodzia sie jako suzaca.
Jest. . .
Zamilknij.
Zabolao, jakby uderzy. Staem skamieniay.
Krl Roztropny zmierzy mnie uwaznym spojrzeniem od stp do gw. Wreszcie przemwi z caa moca swego majestatu. Chyba czuem takze nacisk Mocy.
Suchaj uwaznie, Bastardzie Rycerski. Krzepki jest nie tylko wadca ksiestwa, ale tez moim przyjacielem. Nie obrazisz go i nie zlekcewazysz. Ksiez niczki
Hozej takze nie. Na razie nie bedziesz zabiega o jej wzgledy. Ani o wzgledy z adnej innej kobiety. Rozwazysz dokadnie, co ci zaoferowano. Zostaes uznany godnym ksiez niczki, a jej ojciec nie przywiazuje
rwnie szlachetnie. Ksiez niczka Hoza jest dziedziczka ziemi i tytuu. Ty takze otrzymasz ode mnie ziemie i tytu, jesli bedziesz mia tyle rozsadku,
by zachowac sie wobec modej damy wasciwie. Powiem ci, kiedy bedziesz mg
zacza
c sie ubiegac o jej reke.
Zebraem resztki odwagi.
Krlu, panie mj, bagam. . .
Dosc , Rycerski! Nie pozostao do powiedzenia nic wiecej.
Odprawi mnie. Opusciem jego komnaty cay rozdygotany. Nie wiedziaem,
co bardziej mna powoduje furia czy rozpacz. Nie potrafiem tez zapomniec, z e
krl nazwa mnie imieniem mego ojca.
Moze dlatego pomyslaem zosliwie z e w gebi serca wie, iz postapi
e
jak on. Ozenie sie z miosci. Nawet jezeli bede musia czekac, az krl Roztropny
znajdzie sie w grobie, a ksia
ze Szczery zajmie jego miejsce na tronie i dotrzyma
danego mi sowa.
Wrciem do swojej komnaty. Nie miaem pod powiekami ez, choc pacz na
pewno przynisby mi ulge. Lezaem i gapiem sie na kotary oza. Jak miaem
powiedziec Sikorce o decyzji krla? Milczenie w tej sprawie takze byoby oszu259
260
sze cztery i mistrzowie radzili ksieciu czekac na nastepna dostawe, nie uzywac
gorszego surowca. Zoscio go zwlekanie, ale sucha madrych
rad.
Wiosna zastaa nas przy c wiczeniach. Czonkowie kregu Mocy, jak zdradzi
mi ksia
ze Szczery, funkcjonowali zaledwie na podobienstwo goebi pocztowych
przekazywali nieskomplikowane wiadomosci. Ja, w swojej dyskretnej suzbie,
spisywaem sie jeszcze gorzej. Z niewiadomych mi powodw ksia
ze postanowi
nie zdradzac nikomu sowem mojego aktualnego szkolenia we wadaniu Moca.
Wierze, z e korzysta z przywileju dyskretnego obserwowania Koziej Twierdzy
za moim posrednictwem. Kapitan Ruriska otrzyma najwyrazniej rozkaz, by
brac pod uwage moje sowa, jesli nagle zazadam
Zaosna
to bya zemsta, ale podniosa mnie troche na duchu. A jeszcze przyjemnosc sprawi mi widok, jak duga szata peta Prawemu nogi. Nieatwo byo mu
chodzic po pokadzie. Ja ubraem sie rozsadnie
w waskie
spodnie i koszule
z miekkiej baweny, na wierzch skrzany kaftan. Rozwazaem wozenie kolczugi,
ale Brus zapytany o zdanie pokreci gowa.
Lepiej umrzec od ciosu, niz wypasc za burte i utona
c, bo kolczuga cia
zy
pynacemu
ruchy. Byem przesadnie dumny ze swojej szerokiej klatki piersiowej i muskuw. Nawet
261
zdumiona Sikorka ktregos razu wyrazia swoja aprobate. Usadowiem sie przy
wiosle, usmiechnaem
Moca z ksieciem Szczerym zmysy miaem wyostrzone jak nigdy. Wszystkim ludziom na pokadzie przyswieca ten sam cel zemsta. Prowadzi do jednosci doskonaej.
Moze podobnych wrazen dostarczaa przynaleznosc do kregu Mocy? Poczuem
ukucie z alu.
Jestes moim kregiem Mocy szept ksiecia Szczerego.
A gdzies z daleka, z odlegych wzgrz, tchnienie lzejsze niz oddech:
Przeciez jestesmy stadem.
Tak odpowiedziaem im obu.
Potem skupiem sie na swoim zadaniu. Wiosa i nasze grzbiety opuszczay sie
Moca, zupenie
od niechcenia ciekaw, czy wyczuje, co mu przekazywa.
Przestan! zazada
ksia
ze Szczery, a ja pospiesznie uciekem, jakbym dosta klapsa po reku. Mozesz nas zdradzic.
Czy naprawde moja prba bya ryzykowna akcja?
Nie rozumiaem obaw ksiecia, ale posusznie skoncentrowaem sie na poruszaniu wiosem, wzrok utkwiem
w nieskonczonej szarosci. Tylko mga i mga. Kilka razy Prawy prosi kapitana
o wydanie sternikowi rozkazu zmiany kursu. Skutkiem byo gwnie zachwianie
rytmu wiosowania. W srodku sinego tumanu wszystko wyglada
tak samo. Rwny wysiek fizyczny i brak jakiegokolwiek punktu zaczepienia wprowadziy mnie
w stan snu na jawie.
Nagle zostaem wyrwany z transu.
Zdrada! krzykna
mody wartownik, a jego gos ocieka krwia. Atakuja!
Podskoczyem na wioslarskiej awie, rozejrzaem sie wok bednym wzrokiem. Mga. Moje wioso zwiso bezwadnie, podrygiwao na powierzchni wody,
bo i mj towarzysz przesta wiosowac, patrzac
na mnie ze zdumieniem.
Hej, Bastardzie! Co cie ugryzo?! krzykna
kapitan.
262
Prawy sta obok niego: z wysoko uniesiona gowa, z gadkim czoem, przekonany o wasnej nieomylnosci.
Mam skurcz, kapitanie. Natychmiast zgiaem
Zmiencie
kurs zaraz, a zapiecie ich jeszcze na plazy. Ruszaj!
atwiej powiedziec, niz zrobic pomyslaem.
Kapitanie rzekem, a potem czekaem przez wiecznosc , z eby sie do
mnie odwrci. Mat przyglada
mi sie dziwnie, gdyz powinienem by zwrcic sie
do niego.
Tak, wioslarzu? odezwa sie wreszcie kapitan.
Wyspa Rogowa. Jesli skierujemy sie ku niej natychmiast i zapiemy prad
Przydatna umiejetnosc .
Sadziem,
do dowdcy. Odprawi mnie kiwnieciem gowy, wiec zasiadem na swoim miejscu i przejaem
264
strza. Zadna
nie siegnea celu.
Z garda wyrwa mi sie ni to krzyk, ni wycie niewyobrazalny strach i msciwa radosc zbite w jeden dzwiek. Znalazy w nim ujscie wszystkie rozsadzajace
mnie emocje.
Wzielismy ich w dwa ognie. Obroncy wiezy, choc nieliczni, nabrali serca i takz e ruszyli do ataku. Ciaa rozrzucone wok bramy swiadczyy o poprzednich
bezowocnych prbach pokonania wroga. Mody wartownik, ktrego widziaem
w myslach, nadal tu leza. Krew cieknaca
mu z ust plamia haftowana koszule.
Dosta nozem w plecy. Dziwne, z e w szalenczym pedzie dostrzegem akurat ten
szczeg.
Nie mielismy z adnego planu, z adnej strategii. Ot, grupa mez czyzn i kobiet,
ktrym nagle trafia sie sposobnosc zemsty. Wiecej niz dosyc.
Choc wydawao mi sie, z e jestem jednym z zaogi, dopiero teraz zrozumiaem,
co to znaczy jednosc . Zostaem pomiedzy nich dosownie porwany. Fale uczuc
grzmociy we mnie i pchay naprzd. Wkrtce znikna
Bastard Rycerski. Staem
sie ucielesnieniem odczuc zaogi. Z podniesionym toporem, ze strasznym rykiem
na ustach prowadziem do boju. Nie pragnaem
roli przywdcy. Po prostu zostaem wypchniety przemoznym pragnieniem zaogi, by ktos poprowadzi. Chciaem
zetrzec wroga z powierzchni ziemi, czuc wysiek miesni z kazdym obrotem topora, rzucic sie miedzy przeciwnikw, stapa
c po ich ciaach. I tak sie dziao.
Syszaem podania o wojownikach walczacych
mj gniew. Opusci mnie raptownie, tak samo jak mija radosne uniesienie, gdy
ustaje dziaanie nasion kopytnika. Czuem sie kompletnie wyczerpany i zdezorientowany, jakbym sie zbudzi z gebokiego snu i nagle przekona, z e snie nadal.
Najchetniej poozybym sie tam, gdzie staem, pomiedzy trupami, i zapomnia
265
o caym swiecie. Nonge, jeden z zawyspiarskich czonkw naszej zaogi, odprowadzi mnie na bok, posadzi i napoi woda. Potem wrci miedzy ciaa, gdzie
inni juz szukali upw. Wrciwszy kilka chwil pzniej, da mi zakrwawiony medalion z litego zota, na grubym srebrnym ancuchu. Sierp ksiez yca. Poniewaz nie
wyciagn
aem
je z pola walki. Zwoki najezdzcw zostay spalone, obroncw Krlestwa Szesciu Ksiestw uozylismy rzedem i przykrylismy.
Czekali na krewnych. Dziwne rzeczy pamietam z tamtego dugiego popoudnia.
Pamietam, jak obcasy ciagni
etego trupa zostawiay w piasku wez owaty slad. Mody wartownik z nozem w plecach z y jeszcze, gdy po niego przyszlismy, ale nie
wytrwa dugo. Wkrtce by jeszcze jednym ciaem zozonym w rzedzie, i tak zbyt
dugim.
Zonierze
z Koziej Twierdzy zostali ze straznikami, by pomc im trzymac
warte, pki nie przybedzie zmiana. Podoba nam sie zdobyty okret. Wiedziaem,
z e ksia
ze Szczery bedzie zadowolony. Jeden okret wiecej. Piekny, smuky, solidny. Wiedziaem o tym, ale nic mnie nie obchodzio. Wrcilismy na Ruriska,
gdzie czeka nas poblady Prawy. W ciszy weszlismy na pokad, zasiedlismy przy
wiosach i skierowalismy sie do Koziej Twierdzy.
W poowie drogi spotkalismy inne statki. Bya to pospiesznie zorganizowana
flota kutrw rybackich przewozacych
krwia.
Ksia
ze Szczery by bardzo zajety. Ledwie zeszlismy z Ruriska, nasze miejsca zajea nowa zaoga i z onierze. Obcia
zony okret, geboko zanurzony, ruszy
z powrotem ku Wyspie Rogowej. Mieli jeszcze dzisiaj zakotwiczyc zdobyty statek w dokach Koziej Twierdzy. Za nimi poda
zya mniejsza dz po naszych
polegych. Kapitan, mat i Prawy pojechali konno zdac raport bezposrednio nastepcy tronu. Poczuem prawdziwa ulge, gdy sie okazao, z e nie zostaem wezwany. Poszedem z innymi marynarzami w miasto. W Koziej Twierdzy, choc
wydawao mi sie to nieprawdopodobne, wszyscy juz wiedzieli o naszym starciu
i wspaniaej zdobyczy. W kazdej tawernie nalewano nam piwa do pena i chciwie
266
mnie ludzi. Nie wzbraniaem sie przed ciekawskimi. Sam opowiedziaem kilka historyjek o bitwie, mocno podbarwionych dzieki
dziaaniu piwa. Wymiotowaem dwa razy: raz w jakims zauku, pzniej na ulicy. Potem piem jeszcze wiecej, z eby zabic nieprzyjemny smak w ustach. Gdzies
razem ze mna na posyki, lecz ostatnio zawsze miaem przed oczyma obraz martwego modzienca, ofiary kuznicy, lezacego
268
ja.
W pierwszej chwili nie pojaem,
na
deskach pokadu, pod nogami innych wioslarzy. Dojrzaem, z e biay statek drga,
przekrzywia sie, wreszcie przechyla na bok i zapada w gebine. Rozbryzg wody
nie by duzy i tylko jeden. Jesli statek wypyna
gdzies na powierzchnie, ja tego
nie widziaem.
Nie miaem zreszta czasu sie przyglada
c. Szkaratny okret uderzy w Ruriska, poama nam wiosa, kilku marynarzy wyleciao za burte. Zawyspiarze
okrzykami dodawali sobie otuchy, smiali sie z nas drwiaco.
Przeskoczyli na nasz
pokad. Z niemaym trudem stanaem
na nogi i siegnaem
pod awe po topr. Wok mnie wszyscy zachowywali sie podobnie. Nie bylismy jeszcze przygotowani
do walki, ale juz nie paralizowa nas strach. Przywitalismy wrogw stala, rozpoczea sie bitwa.
Nigdzie nie jest ciemniej niz na morzu noca. Nie sposb odrznic wroga od
przyjaciela. Ktos na mnie skoczy; chwyciem go za cudzoziemska skrzana zbroje, powaliem i zadusiem. Po chwilowej guchocie z dzika ulga odczuem jego
bijace
o mnie przerazenie. Sadz
e, z e nie trwao to dugo. Kiedy sie wyprostowaem, szkaratny okret odpywa. Zostaa na nim co najwyzej poowa zaogi, a na
270
naszym pokadzie nadal toczya sie walka, lecz szkaratny okret porzuca swoich
ludzi. Kapitan kaza nam dobic wroga i ruszac w poscig, ale na nic sie zday jego krzyki. Zanim wykonalismy pierwsza czesc rozkazu i wyrzucilismy ciaa za
burte, szkaratny okret rozpyna
sie w ciemnosciach. Prawy leza pobity, bez tchu
Nonge nie chcia ze mna rozmawiac na temat biaego statku, zreszta nie by specjalnie rozmowny. Duzo pzniej znalazem w zwoju starych legend
wzmianke, wedle ktrej by to statek przeklety, na ktrym dusze marynarzy, niegodne morskich fal, miay wiecznie suzyc bezlitosnemu kapitanowi. Zostay mi
dwa wyjscia: przestac o tym myslec albo zwariowac.
Do konca lata szkaratne okrety unikay Ruriska. Raz dopadlismy jednego,
tuz po napadzie piratw na nasze wybrzeze. Wyrzucili jencw za burte i pozbywszy sie dodatkowego ciez aru uciekli. Z dwunastu osb cisnietych w odmety, dziewiec uratowalismy i zwrcilismy krewnym. Nie zostali zarazeni kuznica.
Troje, ktrzy sie utopili, zanim podpynelismy, zostao pogrzebanych z honorami.
Wszyscy byli zgodni, z e spotka ich lepszy los niz przeklenstwo kuznicy.
271
Inne nasze statki miay podobne szczescie. Wytrwaa wpada na Zawyspiarzy, akurat gdy atakowali osade. Zwyciestwo nie byo atwe, ale poniewaz marynarze przezornie uszkodzili osadzony na mieliznie szkaratny okret, wrogowie
nie zdoali uciec. Wiele jeszcze dni polowalismy na nich w okolicznych lasach.
Inne statki mieway podobne doswiadczenia: gonilismy wroga, napadalismy go,
czasem nawet udawao nam sie zatopic wrazy statek, ale tego lata nie przechwycilismy juz z adnego.
Przeklenstwo kuznicy przybrao znacznie mniejsze rozmiary, a za kazdym razem, gdy zatapialismy szkaratny okret, powtarzalismy sobie, z e zostao ich o jeden mniej. Dawalismy nadzieje ludowi Krlestwa Szesciu Ksiestw, ale popadalismy w rozpacz, gdyz mimo wysikw nie potrafilismy uwolnic naszych wybrzezy
od zagrozenia.
Dla mnie tamto dugie lato byo czasem przerazliwego odosobnienia, a jednoczesnie i niewiarygodnej bliskosci. Zazwyczaj by ze mna ksia
ze Szczery, choc
nie potrafiem utrzymac kontaktu, gdy zaczynaa sie walka. Odbiera wir emocji,
jaki ogarnia mnie zawsze, gdy nasza zaoga rozpoczynaa bitwe. Wysnu teorie,
z e w obronie przed myslami i uczuciami innych walczacych
problemu.
Przez te dni, gdy zabieraem ksiecia ze soba, poaczya
Nie jestem pewien, czy dobrze jest znac kogos tak do gebi. Slepun
by zazdrosny i wcale sie z tym nie kry. Czu sie lekcewazony. Jeszcze trudniej byo
z Sikorka.
Nie mogem jej zdradzic powodu, dla ktrego musiaem tak czesto odbywac
suzbe. Czemu akurat ja musiaem zostac czonkiem zaogi okretu wojennego?
Przyczyna, ktra mogem przedstawic z e z yczy sobie tego ksia
ze Szczery
272
absolutnie jej nie zadowalaa. Nasze krtkie spotkania przebiegay wedle atwego
do przewidzenia schematu. Najpierw porywaa nas burza namietnosci, na krtko znajdowalismy w sobie ukojenie, a potem zaczynalismy sie kcic. Sikorka
bya samotna, cierpiaa, z e musi odgrywac znienawidzona role suzacej,
jej niewielkie oszczednosci rosy w slimaczym tempie, tesknia za mna, miaa pretensje,
dlaczego tak czesto jestem nieobecny, skoro tylko dzieki mnie jej z ycie stawao
sie atwiejsze do zniesienia. Raz zaproponowaem jej pieniadze,
ktre zarobiem
suzba na statku, ale sie obrazia, jakbym ja nazwa uliczna dziewka. Nie miaa
zamiaru brac ode mnie nic, pki nie zostaniemy oficjalnie poslubieni. Na domiar
zego nie potrafiem jej powiedziec, kiedy miaoby to nastapi
c. Nie umiaem znalezc odpowiedniego momentu, by wyjawic jej plany krla Roztropnego wzgledem ksiez niczki Hozej i mnie. Kazde z nas miao wasne z ycie ja pywaem po
morzu i walczyem z piratami, Sikorka suzya w zamku; nie omawialismy wiec
zwykych spraw codziennych i ciagle
na nowo wybuchay ktnie z tych samych
powodw, ciagle
tez uzywalismy tych samych gorzkich argumentw.
Pewnej nocy przywitaa mnie z wosami zwiazanymi
czerwona tasiemka,
a przy jej nagiej szyi tanczyy wdziecznie srebrne kolczyki w ksztacie listkw
wierzby. Ubrana w prosta biaa koszule nocna bya tak piekna, z e zapieraa dech
w piersiach. Pzniej, w spokojniejszej chwili, kiedy odpoczywalismy po miosci,
z naturalna prostota oznajmia mi, z e dostaa je od ksiecia Wadczego, gdy ostatnio zajrza po swiece. By tak zadowolony z jej wyrobw, z e stwierdzi, iz paci
za mao. Sikorka opowiadaa mi to z duma. Jej wosy lezay na poduszce splatane
z tasiemkami. Nie wiem, co zobaczya w mojej twarzy, ale oczy jej sie zaokragliy
po to, by mi
dokuczyc. Wtedy Sikorka zapytaa, skad
ksia
ze Wadczy miaby wiedziec, co nas
aczy,
i czy uwazam, z e jej praca niewarta jest daru w postaci kolczykw. Wystarczy powiedziec, z e i te sprzeczke jakos zaagodzilismy. Jednak atany garnek
273
nigdy nie jest tak solidny jak cay. Wrciem na statek smutny, jakbym w ogle
nie spotka sie z Sikorka.
Czasami, kiedy napieraem na wioso i prbowaem nie myslec o niczym, okazywao sie, z e tesknie za ksiez na Cierpliwa i Lamwka, za Cierniem, za ksiez na
Ketriken, a nawet za Brusem. Tylko kilka razy zajrzaem tego lata do przyszej
krlowej i zawsze znajdowaem ja w ogrodzie na szczycie wiezy. Byo tam pieknie, lecz mimo wysikw mazonki nastepcy tronu nie udao sie odtworzyc Ogrodu Krlowej. Ksiez na Ketriken, nieodrodna cra Krlestwa Grskiego, nie potrafia urzadzi
c ogrodu zgodnie z tradycjami Koziej Twierdzy. Rzucaa sie w oczy
szlachetna prostota w sposobie rozmieszczenia i prowadzenia roslin. Tu i tam lez ay gadkie kamienie lub chyliy sie nad sciezka nagie gaezie wyrzucone na
plaze przez gnane wiatrem fale wdziecznie skrecone i gadko wypolerowane
cierpliwoscia morza, uderzay szczeglna uroda. Mogem tam spokojnie medytowac, ale nie byo to miejsce zachecajace
do zabaw w ciepym letnim wietrze,
a podejrzewam, z e taki ogrd zapamieta ksia
ze Szczery. Ksiez na Ketriken znajdowaa tam zajecie i oddawaa mu sie z radoscia, ale wbrew oczekiwaniom nie
przyblizyo jej ono do ksiecia ani na krok. Bya piekniejsza niz zwykle, lecz bekitne oczy zawsze spowijaa szarosc troski. Brwi miaa zmarszczone tak czesto, z e
jesli niekiedy wygadzia czoo, widac byo biay skrawek skry nie tkniety przez
sonce. Gdy z nia bywaem, zazwyczaj odprawiaa damy dworu, a potem wypytywaa mnie o losy Ruriska niczym sam ksia
ze Szczery. Po przyjeciu sprawozdania zaciskaa usta i dugo patrzya nad murem wiezy w strone, gdzie bezkresna
woda dotykaa skraju nieba. Pewnego popoudnia pod koniec lata, kiedy tak sie
zamyslia, rzuciem jakis niewinny z art, by rozproszyc jej smutek. Chyba mnie
nawet nie usyszaa.
Musi byc jakies wyjscie rzeka cicho. Nikt tego nie wytrzyma. Musi
byc jakis sposb, z eby poozyc temu kres.
Niedugo nadejda jesienne sztormy, pani. Juz szron dotkna
niektre z twoich winorosli. Od pierwszego przymrozku do pierwszych sztormw niedaleko.
A z nimi nadchodzi pokj.
Pokj? Ha! prychnea drwiaco.
Czy to pokj, lezec noca bezsennie
i rozmyslac, kto umrze nastepny, gdy nadejdzie wiosna? To nie jest pokj. To
jest tortura. Musi istniec jakis sposb na pokonanie szkaratnych okretw. I ja
zamierzam go znalezc .
Jej sowa zabrzmiay nieomal jak grozba.
17. INTERLUDIA
***
Wierny danemu sobie sowu nie pojawiem sie u krla od tamtego pamietnego
popoudnia. Z gorycza myslaem o ustaleniach monarchy z ksieciem Krzepkim,
tyczacych
wazne zdarzenie.
Gwatowny sztorm, troche za wczesnie przybyy tej jesieni, od dwch dni tuk
w sciany zamku. Wiatr zacina bezlitosnie, wsciekle siekacy
ulewny deszcz gwarantowa, z e kazdy, kto by sie przy tej pogodzie odwazy wypuscic na morze, bedzie zajety czerpaniem wody z dna odzi. Poprzedni wieczr spedziem w tawernie wraz z reszta zaogi Ruriska, pijac
z radosci i z yczac
szkaratnym okretom
rychego spotkania ze sztormem. Zwaliem sie do zka przemoczony i niezbyt
trzezwy, pewien, z e nastepnego ranka bede mg sie wyspac do woli. Niestety,
paz bezlitosnie mnie obudzi, a nastepnie przekaza oficjalne wezwanie krla.
Umyem sie, ogoliem, zwiazaem
lewskich apartamentw. O dziwo, Osiek nie szydzi jak zwykle; wpusci mnie
natychmiast i bezzwocznie poprowadzi przed oblicze wadcy.
Krl Roztropny siedzia w wyscieanym fotelu przed kominkiem. Wyglada
tak z le, z e mimo woli serce mi zadrzao. Twarz poorana mia zmarszczkami, oczy
zapadniete, rece suche i przezroczyste niczym pergamin; wychude palce przypominay ptasie szpony. Krl zozy donie na kolanach dobrze znanym mi gestem
ja w ten sposb staraem sie ukryc drzenie, ktre nadal niekiedy mnie nachodzio. Na podrecznym stoliku staa kadzielnica. Nie byo w niej sladu suta, lecz
dym utworzy juz bekitnawa mgieke pod powaa. Strapiony trefnis jak zwykle
siedzia u stp wadcy.
Przyby Bastard Rycerski, wasza wysokosc zaanonsowa Osiek.
Krl drgna,
podnis wzrok. Zblizyem sie, stanaem
przed nim.
Rad cie widze, Bastardzie Rycerski rzek.
Gos piskliwy, drzacy.
. . Wcia
z przepenia mnie z al, ale widzac
wadce w takim stanie, nie mogem nie czuc blu.
Krlu mj, wzywaes mnie odezwaem sie formalnie. Prbowaem odgrodzic sie murem chodu.
Spojrza na mnie bardzo znuzony. Odwrci gowe w bok, kaszlna.
postapiem
krok, wziaem
go z doni krla.
Posaniec bedzie wraca do Ksiestwa Niedzwiedziego dzisiaj po poudniu.
Do tego czasu wystosujesz wasciwa odpowiedz. Ton nie wskazywa na prosbe.
Monarcha znowu zakaszla. Wspczuem mu, a jednoczesnie wzbieraa we mnie
wsciekosc , z e tak bezdusznie mna dysponowa.
Zamaem pieczec na zwoju i rozwiazaem
tasiemke. Rozwinaem
pergamin.
W srodku by drugi, mniejszy. Ksiez niczka Hoza pisaa starannie, wyraznie. Rozwinaem
pierwszy i odsuna
od oczu na dugosc ramienia. Zmarszczy brew, zerkna
na
pergamin, po czym opusci go na kolana.
Czasami rano widze jak przez mge rzek. W skupieniu, jakby wykonywa trudne zadanie, zwina
oba pergaminy. Przeslesz jej podziekowanie.
276
Uczynie to niezwocznie, wasza wysokosc . Bardzo sie staraem nie wypasc z formalnego tonu. Ponownie dostaem oba pergaminy. Staem duzsza chwile, a skoro krl milcza, zapytaem smiao: Czy mam juz odejsc , wasza wysokosc ?
Nie. Az sie zanis kaszlem. Z trudem nabra tchu. Nie odprawiem cie jeszcze. Gdybym chcia sie ciebie pozbyc, zrobibym to wiele lat temu.
Pozwolibym ci dorastac w jakiejs dalekiej, nikomu nie znanej osadzie. Albo dopilnowa, z ebys w ogle nie dors. Nie, Bastardzie Rycerski, nie pozbyem sie
ciebie. Zadzwieczaa w jego gosie dawna sia. Jakis czas temu zawarem
z toba przymierze. Dotrzymywaes umowy. Wiem, jak wykonujesz swoje obowiazki,
do ucha niczym byle kuchta. Zupenie jakby miay jakies znaczenie. Gdakanie kur. Ujadanie psw.
Tak sa wazne. Przygladaem
po piro. Napisaem list do Hozej, do niesmiaej dziewczyny, ktra flirtowaa ze mna przy stole swojego ojca i na chostanym wiatrem klifie
czekaa u mego boku na pojedynek, ktry nie doszed do skutku. Podziekowaem
jej za list. A potem napisaem, jak spedziem lato. Jak dzien po dniu wiosowaem
na Rurisku, jak nieporadnosc w posugiwaniu sie mieczem wyznaczya mi topr
na orez . Opisaem nasza pierwsza bitwe, nie szczedzac
brutalnych szczegw.
Wspomniaem, z e sie potem pochorowaem. I o tym, jak siedziaem przy wiosle
skamieniay ze strachu, gdy zaatakowa nas szkaratny okret. Nie wspomniaem
nic o biaym statku. Na zakonczenie wyznaem, z e ciagle
jeszcze od czasu do cza278
su nekaja mnie drgawki pozostae po dugiej chorobie przebytej w grach. Przeczytaem caosc uwaznie. Zadowolony, z e przedstawiem siebie jako pospolitego
wioslarza, niezdare, tchrza i kaleke sabego zdrowia, zwinaem
list, przewiaza
em ta sama z ta tasiemka, ktrej uzya ona. Nie zapieczetowaem zwoju. Byo mi
obojetne, kto go przeczyta. W skrytosci ducha miaem nadzieje, z e ksia
ze Krzepki zapozna sie z listem do crki, a nastepnie zabroni jej chocby wspominac moje
imie.
Gdy wrciem do komnat krlewskich, Osiek przywita mnie ze swoim zwykym wyrazem niezadowolenia na twarzy. Wzia
zwj w dwa palce, jakby by
uwalany czyms wyjatkowo
paskudnym, i zatrzasna
mi drzwi przed nosem. Rozwazaem z luboscia, ktre trzy trucizny wyprbowabym na nim najchetniej. Byo
to znacznie mniej przykre niz myslenie o krlu.
doniach, chrapiacego
gosno w narkotycznym snie. Przeklety Osiek! Odebra mi aske krla. Krl odebra mi prawo
do decydowania o sobie. Postanowiem wiecej nie myslec.
Z drzew spaday krople wody i pozke liscie. Ptaki spieway wesoo, uszczesliwione niespodziewanym odwrotem ulewy. Sonce grzao coraz mocniej, w jasnych promieniach wszystko byszczao od wilgoci, a z parujacej
ziemi unosiy sie
wonie przyprawiajace
o zawrt gowy. Piekno dnia ujeo mnie za serce, pomimo
mojego fatalnego nastroju.
Niedawny deszcz obmy miasto do czysta. Zanim sie spostrzegem, juz byem
na targu, wsrd rwetesu, tumultu i scisku. Ludzie spieszyli poczynic zakupy i zda
z yc do domu, zanim ich przemoczy powracajacy
deszcz. Tok, wrzawa, pospiech
kady sie balsamem na moja zraniona dusze, wiec rozgladaem
sie i suchaem,
279
chonaem
z drogi. Las mia tutaj ubogie poszycie. Pod mokrymi drzewami, nad powalonymi pniami i przez pole paproci, ktre chwytay nas mokrymi
lisc mi za nogi, doszlismy na klif nad grzmiacym
na wosach dziewczyny i w powiewie morskiej bryzy, ktra rzowia jej policzki. Tak
dobrze byo gosno sie smiac bez obawy, z e kogos obudzimy. Pilismy wino prosto
z butelki, jedlismy bueczki, a potem umylismy lepkie od lukru palce w sonej
wodzie.
280
281
je bez sowa.
Nie moge uwierzyc wydukaem w koncu z e kobiety plotkuja o takich
sprawach.
Na podwrcu pralni rzadko rozmawiaja o czyms innym oznajmia spokojnie.
Jakis czas udao mi sie trzymac jezyk za zebami, ale wreszcie ciekawosc zwyciez ya.
A co mwia o Pomocniku? Kiedy jeszcze pracowalismy razem w stajniach, zawsze mnie zadziwia niestworzonymi historiami o kobietach.
ma adne oczy i rzesy, ale reszte trzeba by porzadnie
Ze
Znw poozya sie przy mnie. Pocaowaem ja, przytuliem i tak lezelismy
pod nieskonczonym bekitem nieba. Wypeni mnie spokj, ktrego od tak dawna
mi brakowao. Wiedziaem, z e nic nie rozaczy
mnie z ukochana:
ani plany krla
Roztropnego, ani kaprysy losu. Wreszcie nadszed odpowiedni moment, by opowiedziec jej o moich kopotach z krlem i ksiez niczka Hoza. Lezaa obok, ciepa
i kochana. Suchaa w milczeniu, gdy wylewaem z siebie z ale na krla i gorycz
porazki. Nie dotaro do mnie, z e jestem gupcem, dopki nie poczuem, jak ciepa
za skapuje mi na szyje.
Sikorko? Co sie stao? spytaem niebotycznie zdumiony.
282
wosw, wiec chostay mi twarz jak rzemienie. Koc smierdzia wilgotna wena, czerwony barwnik zafarbowa mi donie. Poszedem do swojej komnaty i rozozyem
koc, z eby wysech, a potem zabawiaem sie przygotowywaniem trucizny doskonaej dla Osika. Takiej, ktra przed smiercia skreci mu kiszki. Gotowy proszek
wsypaem w zwitek pergaminu. Przez chwile rozwazaem, czy go nie zazyc. Nastepnie wziaem
283
przed soba.
Krl Roztropny nabra zwyczajw ksiecia Wadczego. Wdycha sut. I ziele radosci. Jeden El wie, co wypija z winem. Dzisiaj rano, zanim dosta swoje
zioa, drza jak lisc osiki, a potem wypi doprawione wino, zazy troche suta i zasna,
nim zda
zy mnie odprawic. Przedtem jeszcze powtrzy, z e mam sie ozenic
z ksiez niczka Hoza dla mojego wasnego dobra. Sowa pyney ze mnie niepohamowanie. Nie miaem watpliwo
moja sprawa.
Gdyby to byo takie proste powiedzia Ciern cicho. Naprawde
sadzisz,
ale znajdowaem
w sobie tylko jedna odpowiedz.
Nie wezme za z one innej niz Sikorka. Wystarczyo, z e powiedziaem to
na gos, a od razu poczuem sie lepiej. Odwaznie spojrzaem Cierniowi w oczy.
Pokreci gowa.
Wiec nie ozenisz sie wcale rzek.
Moze tak bedzie przytaknaem.
Moze nigdy nie zostaniemy mazenstwem. Ale bedziemy wiedli wsplne z ycie. . .
I podzili bekarty.
Zerwaem sie na rwne nogi. Donie same zacisney mi sie w piesci.
Nie mw tak ostrzegem Ciernia. Odwrciem sie od niego, wbiem
wzrok w ogien.
Dobrze, juz nie mwie. Ale wszyscy inni beda mwic. Westchna.
Poozy mi rece na ramionach. Bastardzie, Bastardzie. Lepiej byoby pozwolic jej
odejsc rzek bardzo cicho.
Ugasi mj ponacy
gniew. Ukryem twarz w doniach.
Nie moge wykrztusiem przez palce. Potrzebuje jej.
A czego potrzebuje Sikorka?
Maego sklepiku z woskiem, z kilkoma ulami na tyach. Dzieci. Prawowitego
mez a.
Ktregos dnia, Bastardzie Rycerski, to sowo nie wystarczy. Czasami atwiej jest wyciagn
a
c z czowieka nz, niz poprosic go o puszczenie sw w niepamiec . Nawet sw wypowiedzianych w gniewie.
Przepraszam powtrzyem. Przykro mi.
Mnie takze rzek krtko.
Po jakims czasie zapytaem kornie:
Dlaczego mnie dzisiaj wezwaes? Westchna
ciez ko.
Ofiary kuznicy widziano na poudniowy zachd od Koziej Twierdzy.
Zrobio mi sie niedobrze.
Myslaem, z e juz nie bede musia tego robic odezwaem sie cicho.
Ksia
ze Szczery, zaciagaj
ac
mnie na statek, powiedzia, z e moze. . .
Nie on wyda ten rozkaz, lecz krl. Zozono mu raport i z yczy sobie, by
sie tym zaja
c. Szczery jest juz i tak. . . przecia
zony praca. Nie chcemy go teraz
kopotac niczym wiecej.
Znowu zakryem twarz donmi.
Czy nie moze tego zrobic ktos inny? poskarzyem sie.
Tylko ty i ja jestesmy do tego przygotowani.
Nie miaem na mysli ciebie rzekem znuzony. Trudno oczekiwac,
z ebys jeszcze wykonywa tego rodzaju zadania.
Doprawdy?! krzykna
ze zoscia. Ty arogancki szczeniaku! Jak ci
sie wydaje, kto trzyma ich z dala od Koziej Twierdzy przez cae lato, ktre ty
spedzies na pokadzie Ruriska? Sadzisz,
ciebie?
Jedno i drugie. Przepraszam cie za wszystko. Dotaro to do mnie nagle.
Prosze, Ciern, wybacz. Jesli jeszcze ktos, na kim mi zalezy, bedzie sie na mnie
gniewa, chyba tego nie zniose. Podniosem gowe i patrzyem na niego tak
dugo, az by zmuszony spojrzec mi w oczy.
Pogadzi brode.
To byo trudne lato. Dla nas obu. Oby El zesa sztormy, ktre odpedza
szkaratne okrety od naszych wybrzezy na zawsze.
Dugo siedzielismy w milczeniu.
Czasami westchna
Ciern o wiele atwiej byoby umrzec za krla, niz
poswiecic mu cae z ycie.
Przyznaem mu racje. Reszte nocy spedzilismy na przygotowywaniu trucizny,
bym mg ponownie zacza
c zabijac dla mojego krla.
18. NAJSTARSI
Jesien trzeciego roku wojny ze szkaratnymi okretami przyniosa wiele goryczy nastepcy tronu, ksieciu Szczeremu. Statki wojenne byy spenieniem jego snw.
Pokada w nich wszelkie nadzieje. Ufa, iz pozwola uwolnic nasze wybrzeze od
zagrozenia, a nawet przeniesc wojne na obszar Wysp Zewnetrznych chocby
i w trakcie najgorszych zimowych sztormw. Mimo poczatkowych
zwyciestw nasze statki nigdy nie przejey kontroli nad wybrzezem. Wczesna zima mielismy piec
okretw, posrd nich dwa powaznie uszkodzone. Jedynym nie tknietym by zdobyty
szkaratny okret, ktry po naprawie otrzyma zadanie eskortowania jednostek kupieckich. Wraz z nadejsciem jesiennych wichrw tylko jeden kapitan odwazy sie
popyna
c na Wyspy Zewnetrzne. Pozostali twierdzili, z e nie moga sie zamierzyc
na tak ambitny cel; ich zaogom trzeba jeszcze przynajmniej jednej zimy na nauke
sztuki z eglarskiej wzduz naszego wasnego trudnego wybrzeza i jednego lata na
c wiczenie taktyki bitewnej.
Ksia
ze Szczery nigdy by nie wysa na wojne ludzi wbrew ich woli, ale nie kry
rozczarowania. Wyrazi je szykujac
na wyprawe jedyny chetny statek. Zemsta
takim imieniem zosta ochrzczony dawny szkaratny okret dostaa wszystko,
o czym mozna zamarzyc, a zaoga, ktra osobiscie dobra kapitan, takze zostaa
szczodrze wyposazona: w najlepsze zbroje, orez od najzdolniejszych rzemieslnikw, sute zapasy z ywnosci. Odbya sie szumna ceremonia odprawienia statku,
zaszczyci ja swoim udziaem sam krl Roztropny, mimo z e bardzo by juz chory. Mazonka nastepcy tronu wasna reka zawiesia na maszcie mewie pira, ktre
miay obdarowac statek chyzoscia i bezpiecznie sprowadzic go z powrotem do macierzystego portu. Wielki aplauz towarzyszy Zemscie, gdy wypywaa w morze,
a w tawernach wznoszono tego wieczoru niezliczone toasty za zdrowie kapitana
oraz jego zaogi.
Miesiac
pzniej, ku zmartwieniu ksiecia Szczerego, otrzymalismy wiadomosc ,
z e okret odpowiadajacy
opisowi Zemsty uprawia piractwo na spokojniejszych
wodach na poudnie od Krlestwa Szesciu Ksiestw. Nigdy nie dotarty do Koziej
Twierdzy z adne inne wiesci o kapitanie, jego marynarzach i statku. Byli tacy, ktrzy winili za bieg wydarzen Zawyspiarzy obecnych na pokadzie, lecz przeciez
wiekszosc zaogi wywodzia sie sposrd mieszkancw naszego krlestwa, a kapi287
***
te
prace ksiez na Cierpliwa i sama wraz z Lamwka krzataa
przy
altance. Ostatnio czesto doradzaa ksiez nej Ketriken w sprawach ogrodu, chociaz
czynia to bardzo niesmiao. Rzyczka, zawsze pod reka, podawaa mi sznurek.
Kilka dam dworu, solidnie opatulonych ciepymi paszczami, dotrzymywao nam
towarzystwa, ale akurat rozmawiay cicho miedzy soba na drugim koncu ogrodu.
Pozostae damy ksiez na odesaa do ciepych komnat, kiedy spostrzega, z e drza
z zimna i chuchaja w donie. Mnie rece zdretwiay od mrozu, uszy i nos zsiniay.
Natomiast ksiez na Ketriken wyraznie czua sie w tych warunkach niczym ryba
w wodzie. Ksia
ze Szczery, obecny gdzies w moich myslach, takze mia sie doskonale. Odkrywszy, z e znowu wypuszczam sie na ofiary kuznicy, nalega, bym
go zabiera ze soba. Zreszta juz prawie nie zauwazaem jego obecnosci. Odczuem wzmozone zainteresowanie ksiecia, kiedy jego pani zapytaa mnie, wia
zac
syszac
wadczy ton w gosie ksiez nej, ale rycho zorientowaem
sie, z e nie zamierzaa mnie karcic ani byc nieuprzejma. Po prostu chciaa kontynuowac temat. Podczas tych kilku miesiecy, kiedy suzyem na morzu, ksiez na
Ketriken staa sie bardziej despotyczna. Nie prosia rozkazywaa.
Troche wiem przyznaem z wahaniem.
Podobnie jak ja. Sprawdzimy, czy wiemy to samo. Ja zaczne.
Wedle z yczenia, pani. Zapatrzya sie w odlegy horyzont.
Dawno, dawno temu wasz kraj by ustawicznie dreczony napasciami morskich piratw. Gdy zawiody wszelkie prby obrony i zaistniaa obawa, z e latem,
wraz z nawrotem pieknej pogody, nastanie koniec Krlestwa Szesciu Ksiestw oraz
dynastii Przezornych, wczesny wadca, krl Madry,
nigdy nie
powrci do Koziej Twierdzy. Najstarsi przybyli do jego crki, ksiez niczki Uwaznej, i jej przysiegali wiernosc .
Skad
o tym wiadomo? zapytaa mazonka nastepcy tronu. Ksiez na Cierpliwa wzruszya lekko ramionami.
Spiewa
o tym stary minstrel mojego ojca. Zajea sie obwiazywaniem
z e postapiliby
tak samo, gdyby znowu baga ich o pomoc krl? Albo krlowa?
289
ostroznie, rozwazajac,
290
jej komnaty przez bazna. Myliem sie jednak. Gdy ksiez na Ketriken zaczea opowiadac mez owi o swoim pomysle i ilustrowac argumenty przykadami ze zwojw,
przekonaem sie, z e bez wyjatku
traktoway one nie o Najstarszych, lecz o Krlestwie Grskim.
Krl Madry,
traktuja o jego poczynaniach i podrzy przez Krlestwo Grskie. A zatem, choc nie bezposrednio,
o Najstarszych. Rozwinea ostatni pergamin.
Ksia
ze Szczery i ja nachylilismy sie nad nim w zdumieniu. Mapa. Wyblaka,
a moze niestarannie przerysowana, ale mapa. Przedstawiaa Krlestwo Grskie,
z nakreslonymi przejsciami grskimi i szlakami. I kilkoma liniami wiodacymi
do
ziem poza granicami krlestwa.
Jedna z tych drg musi prowadzic do Najstarszych. Znam grskie trakty
i wiem, z e zaznaczone tutaj nie sa szlakami handlowymi. Nie prowadza tez do
z adnej znanej mi osady. Nie stanowia poaczenia
z z adnym ze wspczesnych
szlakw. To dawne drogi i sciezki. Widze tylko jeden powd, dlaczego zostay
wyrysowane prowadziy tam, dokad
poda
za krl Madry.
do Deszczowych Ostepw
odezwaem sie. O ile ta plama zieleni oznacza wasnie Deszczowe Ostepy.
Zadnej
z nich nie wyrzniono jakims szczeglnym znakiem. Skad
mozemy wiedziec, ktra jest wasciwa?
Moze wszystkie prowadza do Najstarszych odwazya sie przypuscic
ksiez na Ketriken. Dlaczego uwazamy, z e z yja tylko w jednym miejscu?
Nie! Ksia
ze Szczery wyprostowa sie znad mapy. Przynajmniej dwie
maja cos na koncu. A raczej miay. Dowiem sie, co to byo.
Nawet pani Ketriken zdawaa sie zdumiona entuzjazmem ksiecia. Ja byem
wstrza
sniety. Spodziewaem sie, z e wysucha mazonki uprzejmie i na tym zakonczy sprawe, a oto popar jej plan caym sercem.
Wsta gwatownie, szybkim krokiem okra
zy komnate. Moc buchaa od niego
niczym z ar z pieca.
Nad wybrzezem lada chwila zacznie sie penia zimowych sztormw. Jesli nie bede zwleka z podrza, zda
ze do Krlestwa Grskiego, gdy przejscia beda
jeszcze mozliwe do pokonania. Powinienem sie przedostac. . . tam, na ziemie nam
nie znane. I wrcic przed wiosna. Obym sie zjawi z pomoca, ktrej tak potrzebujemy.
292
wadczyni. Myliem sie. W naszym kraju nie uzywamy tej nazwy, ale czujemy
tak samo. Wyssaem to z mlekiem matki. Moja powinnosc to zawsze i przede
wszystkim miec na wzgledzie dobro krlestwa. Prbowaem tak czynic, lecz teraz dopiero widze, z e wysyaem innych ku wasnemu przeznaczeniu. Uzywaem
Mocy, to prawda, sama masz wyobrazenie, ile mnie to kosztowao. Ale nie ja, tylko z eglarze i z onierze oddaja z ycie za ojczyzne. Mj wasny bratanek spenia dla
mnie krwawy obowiazek.
I mimo wszystkich istnien, ktre poswieciem dla obrony panstwa, nasze wybrzeze nie jest bezpieczne. Teraz zyskaem ostatnia szanse
misje. Czy powinienem wysac na wyprawe swoja pania?
293
Przeraziem sie nie na z arty. Od mojej ostatniej wizyty w krlewskich komnatach miney dopiero dwa tygodnie. Nie miaem ochoty stawac przed obliczem
krla. Jesli wzywa mnie, by obwiescic, z e mam sie zacza
c ubiegac o reke ksiez niczki Hozej, nie mogem reczyc za swoje sowa ani czyny. Zdecydowanym gestem rozwinaem
o Najstarszych i usiowaem
zatopic sie w lekturze. Bezskutecznie. Przed oczyma miaem tylko Sikorke.
Podczas krtkich godzin nocnych, jakie spedzalismy razem po pamietnym
dniu na plazy, Sikorka nie chciaa rozmawiac o ksiez niczce Hozej. W jakims sensie byo mi to na reke. Niestety, przestaa takze z artowac sobie ze mnie, opowiadac, czego by ode mnie chciaa, gdybym by jej mez em, i co to sie bedzie dziao,
gdy na swiat przyjda nasze dzieci. Zrezygnowana porzucia nadzieje, z e kiedykolwiek sie pobierzemy. Nigdy nie czynia mi wyrzutw, nie obarczaa wina. Nie
na bok tabliczki i pergaminy. Godzine przed wieczerza zapukaem do drzwi komnat ksiez nej Cierpliwej.
Dawno juz tutaj nie zagladaem.
lisc mi.
Troche za nisko to powieszone poskarzyem sie ksiez nej, kiedy stanea
w drzwiach.
Nie. To ty za wysoki uroses. Stan prosto, niech ci sie przyjrze. Wykonaem
polecenie, choc wwczas pek kocimietki spocza
mi na gowie.
Tak. . . wiosowanie i zabijanie ludzi przez cae lato wyszo ci na zdrowie.
Wygladasz
294
zimy. Od razu wiedziaam, z e moje toniki pomoga. Skoro juz uroses taki wysoki,
mozesz mi pomc wieszac to wszystko.
Zostaem zaprzez ony do pracy przy rozciaganiu
sznurkw od kinkietw do
filarw oza i dalej, do wszystkiego, do czego dao sie je przywiaza
c. Potem przyczepiaem do nich zioa. Ksiez na kazaa mi stana
c na krzesle i podawaa peki
balsaminy.
Dlaczego ostatnio nie uskarzasz mi sie na tesknote za Sikorka?
jak czowiek
na szubienicy. Nawet won miao gorzka. I ja sie dziwiem, z e ksia
ze Szczery nie
zauwaza rzeczy oczywistych! Przeciez sam byem slepcem. Jakie to musiao byc
dla niej uczucie, bac sie cudu, ktrego prawowicie poslubiona kobieta pragnie
z caego serca? Ktrego ksiez na Cierpliwa wygladaa
na przno?
. . . wodorosty, Bastardzie Rycerski? Drgnaem.
Sucham?
Pytaam, czy w wolnej chwili nie nazbierabys dla mnie wodorostw. Takich czarnych, pofadowanych. O tej porze roku sa najbardziej wonne.
Sprbuje odpowiedziaem nieobecny duchem. Ile lat Sikorka bedzie
musiaa sie bac? Ile goryczy bedzie musiaa przekna
c?
Na co patrzysz? zapytaa ksiez na Cierpliwa.
Na nic. . . A co sie stao?
Dwa razy prosiam cie, z ebys zszed i przestawi krzeso. Trzeba jeszcze
powiesic wszystkie te wiazki.
wola posilac sie osobno. Oczywiscie mia prawo zasiadac przy wysokim stole,
ale dlaczego wybra odosobnienie? Przywoa jednego z minstreli, ostatnio sprowadzonych do Koziej Twierdzy. Pochodzili z Ksiestwa Trzody, odznaczali sie nosowa wymowa charakterystyczna dla tamtego regionu i preferowali dugie nudne epopeje. Ta akurat traktowaa rozwlekle o pewnej przygodzie dziadka ksiecia
Wadczego po kadzieli.
starannie. Robiac
to, pomyslaem o nastepcy tronu
zmieniajacym
296
pod ramie mazonke. Nigdy ich nie widziaem w takiej zazyosci. Ani
kroczacych
ametystami. Na widok
ksia
ze cej pary stanaem
Swiadkiem
czego, mj ksia
ze ? zapytaem. Popatrzy na mnie, jakbym
by niespena rozumu.
Bede prosi krla o pozwolenie na wyprawe. Chce odszukac Najstarszych
i sprowadzic pomoc, ktrej tak rozpaczliwie nam trzeba.
Dopiero teraz zauwazyem milczacego
sterte zwojw i tabliczek. Chopiec mia twarz blada i nieruchoma. Zaozybym sie,
z e dotad
nie spenia dla ksiecia bardziej odpowiedzialnych zadan niz woskowanie butw. Rzyczka, swiezo wykapana
297
za
nastepca tronu i czekaem.
Mw, jakie masz plany rozkaza krl synowi.
Ksia
ze zacza
rozwijac pergaminy ksiez nej Ketriken i czytac stosowne ustepy.
Stara mapa zostaa poddana szczegowym ogledzinom. Krl z poczatku
tylko
zadawa pytania, nie komentowa ani nie wydawa sadw,
299
To nie ucieczka, lecz wyprawa. Za cel ma dobro naszych poddanych. Zostanie moja mazonka, bedzie mnie reprezentowaa pod moja nieobecnosc . Nie
zamierzam ruszac karawana z minstrelami, kucharzami i haftowanymi namiotami, wasza wysokosc . Droga wiedzie przez osniezone gry, a jechac trzeba w czas
najsrozszej zimy. Chce wzia
c ze soba oddzia z onierzy i podrzowac jak oni. Tak
niegdys czyniem.
I to wasnie, twoim zdaniem, wywrze wrazenie na Najstarszych? Jesli ich
w ogle odnajdziesz. Jesli nie sa wytworem wyobrazni.
Jak mwi legenda, krl Madry
podrzowa sam. Wierze, z e Najstarsi istnieli i on ich odnalaz. Jesli mi sie nie uda, wrce do okretw wojennych i do
wadania Moca. Niewiele ryzykujemy, a jesli mi sie powiedzie, przywiode ze soba potez nego sprzymierzenca.
A jesli w podrzy stracisz z ycie? zapyta krl Roztropny surowo.
Ksia
ze Szczery otworzy usta, lecz nim zda
zy wypowiedziec sowo, do komnaty wpad ksia
ze Wadczy. Twarz mu ponea szkaratem.
Co sie tutaj dzieje? Dlaczego nie zostaem poinformowany o zwoaniu rady? Obrzuci mnie jadowitym spojrzeniem. Za nim zerka zza drzwi Osiek.
Ksia
ze Szczery usmiechna
sie szyderczo.
Skoro nie zostaes zawiadomiony przez swoich szpiegw, skad
sie tutaj
wziae
s? Im udziel nagany, nie mnie.
Osiek znikna.
300
Wtedy wasnie zdaem sobie sprawe, jak geboko zapada w niego trucizna
zdradzieckich poczynan modszego ksiecia. Jesli kiedykolwiek aczya
ich braterska miosc , zniknea bezpowrotnie. Byli juz tylko rywalami. Krl Roztropny bez
watpienia
takze to poja.
Ksia
ze Wadczy zastrzyg uszami na wzmianke o nieobecnosci nastepcy tronu. Sta niczym akomy pies z ebrzacy
przy stole. Odezwa sie odrobine za szybko,
z eby to zabrzmiao szczerze.
Gdyby mi ktos wyjasni, dokad
wybiera sie mj brat, moze sam bym odpowiedzia, czy bede w stanie sie przystosowac.
Ksia
ze Szczery milcza. Patrzy na ojca.
Twj brat odezwa sie krl z ciez kim westchnieniem prosi mnie o pozwolenie na wyprawe. Zamierza udac sie, i to wkrtce, do Deszczowych Ostepw
za Krlestwem Grskim. Chce szukac Najstarszych i uzyskac od nich pomoc,
ktra nam niegdys przyrzekli.
Ksieciu Wadczemu zaokragliy
sie oczy. Nie mam pewnosci, czy nie uwierzy w Najstarszych, czy nie mg poja
c bezmiaru niespodziewanego szczescia.
Zwilzy wargi koncem jezyka.
Oczywiscie nie wyraziem zgody oznajmi krl.
Alez dlaczego? zdziwi sie ksia
ze Wadczy. Trzeba rozwazyc wszystkie mozliwosci. . .
Nie stac nas na wysanie podobnej wyprawy. Przeciez ledwie kilka godzin
temu opowiadaes mi, z e budowa okretw, obsadzenie ich zaoga i zaopatrzenie
pochoneo wszelkie nasze rezerwy.
Ksia
ze Wadczy uciek wzrokiem.
W tym czasie otrzymaem najnowsze raporty ze zbiorw, ojcze. Nie przypuszczaem, z e beda tak korzystne. Fundusze mozna znalezc . Pod warunkiem z e
mj brat zechce podrzowac skromnie.
Ksia
ze Szczery az sapna
ze zosci.
Dziekuje ci za te rozwazna uwage, Wadczy. Nie zdawaem sobie sprawy,
z e podobne decyzje leza w twojej gestii.
Ja tylko doradzam krlowi, podobnie jak ty pospieszy z wyjasnieniem
najmodszy ksia
ze .
Nie sadzisz,
z e lepszym rozwiazaniem
byoby wysanie specjalnego emisariusza? bada krl Roztropny. Czy lud nie bedzie sie burzy, jesli nastepca
tronu opusci Kozia Twierdze w tak trudnym dla nas wszystkich czasie?
Emisariusz? Ksia
ze Wadczy uda, z e sie namysla. Raczej nie. Nie
w tym wypadku. Legendy mwia przeciez wyraznie, z e krl Madry
wyruszy osobiscie. Cz my wiemy o Najstarszych? Czy ich nie obrazimy wysyajac
jakiegos
suge? Powinien im zozyc wizyte przynajmniej krlewski syn. A w kwestii jego
nieobecnosci w Koziej Twierdzy. . . cz, ty, ojcze, jestes krlem i zostajesz w stolicy. Podobnie jego z ona. . .
301
Ksiez na warkna
nastepca tronu, lecz brat nie zwrci na niego uwagi.
. . . I ja. Kozia Twierdza nie bedzie opuszczona przez wadcw. A sama
wyprawa? Moze poruszyc wyobraznie ludu. Albo, jesli tak postanowisz, powd
wyjazdu moze pozostac tajemnica. Moze byc przedstawiona jako zwyka wizyta
u naszych sprzymierzencw, mieszkancw gr. A wwczas mazonka nastepcy
tronu powinna rwniez jechac.
Ksiez na zostaje w stolicy ksia
ze Szczery rozmyslnie poozy akcent na
pierwszym sowie by reprezentowac moja wadze. I chronic moje interesy.
Nie ufasz w tej materii naszemu ojcu? zapyta ksia
ze Wadczy dobrotliwie.
Nastepca tronu zwrci wzrok na starca siedzacego
Ksia
ze Szczery wzia
mazonke za reke. Zadne
z nich nie dao znaku, nie pado
miedzy nimi ani jedno sowo, lecz ksia
ze , odpowiadajac
ojcu, mwi w imieniu
obojga.
Zamierzam sie udac do Deszczowych Ostepw za Krlestwem Grskim.
Wyruszam jak najszybciej.
Krl Roztropny wolno pokiwa gowa, a mnie serce podeszo do garda. Trefnis wywina
kilka kozw az na drugi koniec komnaty, wrci w ten sam sposb
i stana
za oparciem krlewskiego fotela, grzecznie, jakby sie stamtad
wcale nie
rusza. Ksiecia Wadczego zaniepokoi ten pokaz akrobatyczny, ale kiedy nastepca
tronu przyklekna,
by ucaowac don ojca i podziekowac mu za wyrazenie zgody,
modszy ksia
ze usmiecha sie tak szeroko, z e mgby pokna
c rekina.
Niewiele juz zostao do uradzenia. Nastepca tronu postanowi wyruszyc w cia
gu siedmiu dni. Krl sie nie sprzeciwi. Ksia
ze chcia sam wybrac swoja swite.
Krl przysta i na to, choc ksia
ze Wadczy usiowa protestowac. Kiedy monarcha
odprawi nas wszystkich, zauwazyem zaniepokojony, z e zamarudzi, by jeszcze
zamienic sowo z Osikiem. Zorientowaem sie nagle, iz rozwazam, czy Ciern pozwoliby mi zabic krlewskiego pokojowca. Zabroni rozprawic sie w ten sposb
z modszym ksieciem, a poza tym w swoim czasie przysiagem
krlowi i jego
rodowi wiernosc . Osika nie chroni podobny przywilej nietykalnosci.
Na korytarzu ksia
ze Szczery podziekowa mi krtko.
Chciaem miec swiadka rzek. Byc swiadkiem to znacznie wiecej,
niz usyszec o wszystkim od kogos. Chciaem, z ebys mia w pamieci sowa, jakie
zostay wypowiedziane, z eby nie odeszy w zapomnienie.
Choc zrozumiaem, z e tej nocy moge sie spodziewac wizyty u Ciernia, nie
potrafiem jednak nie pjsc do Sikorki. Widok krla w dawnej dobrej formie na
302
sobie, z e wizyta u najmilszej bedzie krtka, zamienimy tylko kilka sw. Miaem wrcic do swojej komnaty najdalej tuz po pnocy przed nastaniem czasu, ktry Ciern najchetniej
przeznacza na nasze rozmowy.
Zapukaem do jej drzwi ukradkiem, wpuscia mnie natychmiast. Musiaa zauwazyc, z e jestem smiertelnie zmeczony. Od razu, bez z adnych pytan, skarg czy
niepokojw, wsunea sie w moje ramiona. Pogadziem ja po lsniacych
wosach,
zajrzaem w oczy. Namietnosc , jaka mna nagle owadnea, mozna porwnac tylko do wartkiego strumienia, ktry wpada gwatownie do spokojnej wody zatoki,
zmiatajac
ze swej drogi pozostaosci zimy. Stanowczy zamiar przeprowadzenia
spokojnej rozmowy spez na niczym. Przytuliem Sikorke mocno do piersi.
Wydawao mi sie, z e miney dugie miesiace,
a nie kilka dni zaledwie, od
kiedy ostatnio bylismy razem. Gdy mnie pocaowaa, steskniona i aknaca
mej
miosci, poczuem sie nagle niepewny, dlaczego mnie pozada.
Bya taka piekna!
Prznoscia zdawaa mi sie wiara, z e mogaby pragna
c kogos takiego jak ja. Nie
pozwolia mi na z adne watpliwo
oczy. Dobrze
strzegem swoich mysli bedac
z Sikorka. Dawno juz nabraem tego nawyku.
Ksia
ze Szczery wcale nie potrafi sie strzec w takiej chwili.
Nie pragnaem
19. WIESCI
trzeciej
zimy wojny ze szkaratnymi okretami. Zabra ze soba garstke osobiscie dobranych ludzi, a takze straz przyboczna, ktra miaa podrzowac z nim do Krlestwa
Grskiego i tam pozostac, oczekujac
jego powrotu. Nastepca tronu rozumowa, z e
mniej liczna wyprawa potrzebowaa mniej bagazu, a podrz zima przez gry wymagaa niesienia caej z ywnosci ze soba. Zdecydowa takze, iz nie bedzie ujawnia
ludowi prawdziwego celu wyprawy. Znali go tylko nieliczni poza tymi, ktrzy wyruszyli z nim w droge. Oficjalnie ogoszono, z e uda sie do Krlestwa Grskiego,
by pertraktowac z ojcem swej mazonki, krlem Eyodem, na temat ewentualnego
wsparcia w wojnie ze szkaratnymi okretami.
Posrd tych, ktrych poprosi o wyruszenie z nim w daleka droge, kazdy by
jedyny w swoim rodzaju i niezastapiony.
Czernido, mistrzyni Walki, zostaa wybrana jako jedna z pierwszych. Pod wzgledem uzdolnien taktycznych nie miaa
sobie rwnych w caym krlestwie, a bronia wadaa wyjatkowo
biegle, mimo z e
nie bya juz moda. Powab suzy ksieciu Szczeremu od tak dawna i towarzyszy
mu w tak wielu wyprawach, z e nie do pomyslenia byo, iz mgby zostac w Koziej
Twierdzy. Kasztan by czonkiem strazy przybocznej ksiecia od ponad dziesieciu
lat. Straci oko i prawie cae ucho, ale mimo to widzia i sysza wszystko. Pojechali tez Hasz i Szysz blizniacy, podobnie jak Kasztan gwardzisci ksiecia od
lat. Brus, mistrz Stajni, doaczy
do wyprawy na wasna prosbe; gdy zaprotestowano przeciw jego wyjazdowi z Koziej Twierdzy, wykaza, z e zostawia na miejscu
godnego zastepce, a wyprawa bedzie potrzebowaa czowieka z rozlega wiedza
o zwierzetach, by przetrway one przeprawe przez gry w srodku zimy. Przytoczy
jako wazkie argumenty takze swoje umiejetnosci jako medyka oraz doswiadczenie w roli zaufanego sugi ksiecia Rycerskiego, jednak o tej ostatniej wiedziao
niewielu.
304
***
ja ostroznie i wsuna
do skrzanego futerau. Zdumiewajace,
jak sie zmieni w cia
gu ostatniego tygodnia. Porusza sie energicznie, co wieczr uswietnia wieczerze
swoja obecnoscia. Jad z apetytem i zgodnie z dawniejszym obyczajem, zostawa
w sali biesiadnej do pzna w noc, z kielichem w reku suchajac
piesni Liryka lub
innego minstrela. Odnalaz uczucie do mazonki i ten gd takze zaspokaja do sytosci. Gdy minstrele zabawiali nas spiewem, palce ksiez nej Ketriken spoczyway
zazwyczaj na jego przedramieniu. Rozjasniaa sie przy nim niczym ponaca
swieca. A ja, mimo woli, byem az nazbyt swiadom ich wsplnych nocy. Usiowaem
kryc sie przed ich namietnoscia w ozu Sikorki. Skonczyo sie to poczuciem winy, z e ukochana bya uszczesliwiona z arem namietnosci. Jak by sie czua, gdyby
wiedziaa, z e owo pragnienie nie byo wyacznie
moje?
Moc. Ostrzegano mnie przed jej sia i puapkami, ostrzegano, z e potrafi czowiekiem zawadna
c jak narkotyk. O tej puapce nikt nigdy mnie nie uprzedza.
Wyczekiwaem wyjazdu ksiecia Szczerego, bym mg nazwac swa dusze znowu
wasna.
To, co robisz w wiezy, panie, jest bardzo waznym zadaniem. Gdyby lud
potrafi zrozumiec, jak bardzo sie poswiecasz. . .
Ty wiesz o tym az nazbyt dobrze. Stalismy sie sobie bliscy tego lata, chopcze. Nie przypuszczaem, z e to mozliwe w takim stopniu. Z nikim nie byem tak
mocno zwiazany
posuniecie
przez wzglad
na bezpieczenstwo krlestwa. A co oznaczao dla mnie samego? Juz
czuem, jak granice mojej tozsamosci rozpadaja sie pod dziaaniem silnej osobowosci ksiecia. Rozmawialismy nie o poaczeniu
oczyma i zapyta:
Co sie dzieje?
Nic. To nie ma nic wsplnego z nami. I dodaem jeszcze: Wkrtce
wybierzemy sie na wielkie polowanie, bracie.
Kilka dni po odjezdzie nastepcy tronu wpadem w nowy rytm z ycia. Z poczat
ku bardzo mi brakowao ksiecia Szczerego i Brusa. Czuem sie jak dziecko porzucone przez najblizsza rodzine. Powiedziao mi to wiele gorzkiej prawdy o mnie
samym. Z drugiej strony, skoro Brusa nie byo, a ksia
ze dokada wszelkich staran,
z ebym w ogle nie odczuwa jego obecnosci, mogem nareszcie do woli korzy
stac z Rozumienia. Niemal codziennie o swicie biegaem ze Slepunem
po lasach.
Kiedy tropilismy nieszczesnikw dotknietych kuznica, musiaem dosiadac Sadzy,
ale czyniem to niechetnie, bo klacz nie czua sie dobrze w towarzystwie wilka.
Po jakims czasie przestano widywac ofiary kuznicy w poblizu Koziej Twierdzy.
Zaczelismy polowac dla przyjemnosci. Wwczas ruszaem na piechote. Slepunowi podobay sie zmiany w mojej sylwetce zasze w ciagu
lata. Tamtej zimy, po
raz pierwszy od czasu, gdy ksia
ze Wadczy mnie otru, czuem, z e panuje nad
wasnym ciaem, z e jestem silny. Rzeskie poranki spedzane na polowaniu i pzne
godziny nocne z Sikorka wystarczyyby za penie z ycia dla kazdego mez czyzny.
Chyba chciaem, by moje z ycie juz na zawsze pozostao tak nieskomplikowane i szczesliwe. Ignorowaem istnienie niebezpieczenstw. Przekonywaem siebie,
z e piekna pogoda zapewni ksieciu atwa podrz, i choc pozostalismy prawie bezbronni, nie myslaem o tym. Prawie zapomniaem o wojnie ze szkaratnymi okretami. Omijaem w myslach ksiecia Wadczego, ktry sciaga
do Koziej Twierdzy
zwolennikw i pochlebcw. W sali biesiadnej do pzna w noc poney pochodnie.
Pogodna i Prawy stali sie ostatnio znacznie bardziej widoczni. Nigdy nie wchodziem do komnaty, w ktrej znajdowao sie ktres z nich, ale i tak ciagle
czuem
ich nienawisc . Wieczorami unikaem publicznych pomieszczen, gdzie musiaem
spotkac albo ich dwoje, albo gosci ksiecia Wadczego, od ktrych pecznia dwr.
Nie miney dwa dni od wyjazdu ksiecia Szczerego, a juz usyszaem pogoski, z e prawdziwym celem jego podrzy byo odnalezienie Najstarszych. Nie od
razu zaczaem
i bajaniu ksiecia
Szczerego, zweszyem w tym intryge najmodszego krlewskiego syna. Nastepca tronu, pochoniety wadaniem Moca, zbytnio zamkna
sie w sobie. Ludzie byli
307
ciekawi, co tak dugo robi samotny w swojej wiezy. Wiedzieli, z e posuguje sie
Moca, ale to takze bya woda na myn plotek. Caymi miesiacami
mia nieobecne spojrzenie, jada posiki o dziwnych godzinach i o niezwykych porach odpoczywa. Snu sie po zamku niczym duch, gdy inni spali. Czy postrada rozum?
Narastay domysy, a ksia
ze Wadczy przygotowywa dla nich podatny grunt.
Teraz wynajdowa wszelkie powody do organizowania przyjec i najrzniejszych zebran zaprzyjaznionej szlachty. Krl Roztropny rzadko czu sie na tyle dobrze, by w nich uczestniczyc, a ksiez na Ketriken nie przepadaa za towarzystwem
rozbawionych dworakw. Wiedziaem wystarczajaco
duzo, by sie trzymac z daleka. Jedynie przy Cierniu zdarzao mi sie narzekac. Ogromne sumy wydatkowano
na codzienne bale, gdy rwnoczesnie zdaniem ksiecia Wadczego ledwie
wystarczyo funduszy na ekspedycje nastepcy tronu. Ciern tylko kreci gowa.
Zrobi sie ostatnio milkliwy, nawet przy mnie. Miaem nieprzyjemne uczucie,
z e cos przede mna skrywa. Sekrety same w sobie nie byy miedzy nami niczym
niezwykym. Stary skrytobjca zawsze peen by tajemnic. Po prostu nie mogem
sie pozbyc wrazenia, z e ostatnio dotycza one bezposrednio mnie. Nie mogem zapytac wprost, ale staraem sie miec oczy i uszy otwarte. Roboczy st nosi slady
intensywnego uzywania, lecz wszelki baagan by z niego drobiazgowo uprzatany,
nim Ciern mnie do siebie wezwa. Bardzo dziwne. Przez lata cae sprzataem
po
jego pichceniu, wiec teraz, kiedy sam robi porzadki,
odnosiem przykre wrazenie, z e czyms mu sie naraziem, skoro ukrywa przede mna swoje poczynania.
Nie potrafiem sie powstrzymac i zaczaem
w izbie z onierskiej. Znizya gos do szeptu. Sam przeby caa droge. Bra
swieze konie w mijanych osadach i nikomu nie powierzy swojej misji. Wyzna
mi, z e na kazdym rozdrozu spodziewa sie zobaczyc zda
zajac
a pomoc, usyszec
od kogos, z e statki zostay juz wysane.
Byem wzburzony do gebi.
Musiao mina
c co najmniej piec dni, zanim z Przeprawy dotar do Koziej
Twierdzy! Nie zapalono ogni sygnalnych? Nie wypuszczono goebi pocztowych
do Mew i do Zatoki Pieczeci? Nastepca tronu zostawi okret patrolujacy
tamta
okolice. Nikt z pokadu nie dostrzeg ognia z Mew albo z Przeprawy? A w Czerwonej Wiezy peni warte Stanowczy. Jesliby zobaczy ogien, powinien by przesac wiadomosc tutaj, do Pogodnej. Jak to sie stao, z e nie mielismy z adnej wiesci,
z e o niczym nie wiedzielismy?
Chopak powiedzia odezwaa sie kucharka jeszcze ciszej, znaczaco
grzmocac
piescia w ciasto z e ognie zapalono. W Przeprawie i w Mroznym.
geboki, drzacy
oddech, odsunaem
na bok bezuzyteczny gniew. Gdzies geboko czuem troske ksiecia Szczerego. Za sabo. acz
aca
nas Moca wiez niknea, i to akurat teraz, kiedy tak bardzo jej potrzebowaem.
Co postanowi ksia
ze Wadczy? Pewnie wysa Ruriska? Zauj
e, z e nie popynaem
z nimi.
Kucharka prychnea tylko. Przestaa sie znecac nad ciastem.
O, mozesz spokojnym krokiem isc do portu, wcale sie nie spznisz. O ile
mi wiadomo, nikt nie zosta wysany. Nikt. Sam dobrze wiesz, Bastardzie, ja nie
lubie plotek, ale ludzie gadaja, z e ksia
ze Wadczy wiedzia o wszystkim. Kiedy
chopak do niego przyszed, ksia
ze by bardzo uprzejmy, peen wspczucia, az
damom dworu serca topniay. Da chopakowi nowy paszcz i sakiewke w nagrode
za trud. A potem powiedzia mu, z e juz za pzno. Zawyspiarze dawno odpyneli.
Nie ma sensu wysyac statku ani z onierzy.
Rzeczywiscie za pzno na walke z Zawyspiarzami. Ale co z pogorzelcami?
Wojsko powinno pomc przy obudowie domw, dowiezc z ywnosc . . .
Brak pie-nie-dzy wycedzia kucharka. Zaczea odrywac kaway ciasta
i formowac z nich bueczki. Skarbiec opustosza przez budowe okretw i wydatki na zaoge. A reszte zabra nastepca tronu, gdy organizowa wyprawe w poszukiwaniu Najstarszych. Kucharka wytara rece o fartuch. Na koniec ksia
ze
Wadczy powiedzia, z e jest mu przykro. Naprawde bardzo przykro.
Wezbraa we mnie wscieka furia. Jak lunatyk opusciem kuchnie i ruszyem
prosto do pracowni ksiecia Szczerego. Przed wejsciem zatrzymaem sie niepewny, co mam robic dalej. Jeden mocny przebysk woli nastepcy tronu. Na koncu
szuflady znajde stary naszyjnik. Szmaragdy osadzone w zocie. Naleza do babki
po kadzieli.
drzwi pracowni. . .
309
Stanaem
ja na caa
dugosc i zajrzaem w rg. Szmaragdowy naszyjnik ocala chyba dzieki baaganiarstwu ksiecia. Kto szukaby klejnotw posrd starych ostrg, zamanej klamry
do pasa i kawakw jeleniego rogu? Naszyjnik by zawiniety w kawaek ptna.
Zebraem w komnacie jeszcze kilka drobnych, lecz wartosciowych przedmiotw.
Skoro tu pozostay, co byo celem poszukiwan?
Metodycznie posortowaem rozrzucone mapy, a potem zaczaem
zdejmowac
wiszace
na scianach. Akurat ostroznie zwijaem jedna z nich, kiedy w progu cicho
stanea ksiez na Ketriken. Rozumienie zdradzio mi jej nadejscie, nim dotknea
klamki, wiec podniosem na nia wzrok bez zdziwienia. Oparem sie napywowi
emocji ksiecia Szczerego. Najwyrazniej na widok Ketriken wzmacnia we mnie
swa obecnosc . Wygladaa
mi sie dziwnie.
Ksia
ze Szczery nakaza mi przeniesc pergaminy w stosowniejsze miejsce
wyjasniem zwijajac
ostatnia mape. Wilgoc moze je zniszczyc, a pod jego
nieobecnosc komnata rzadko jest ogrzewana.
Tak tu pusto i zimno bez niego. Nie chodzi tylko o ciepo z kominka. Brakuje jego zapachu, baaganu. . .
Ty posprzataa
s tu, pani? zapytaem od niechcenia.
O nie! rozesmiaa sie serdecznie. Mogabym tylko zniszczyc resztki
porzadku,
jaki on utrzymywa. Chce, z eby znalaz w domu wszystko tak, jak zostawi. Spowazniaa. Dzis rano wysaam po ciebie pazia, ale nie byo cie
w zamku. Syszaes o Przeprawie?
Tylko plotki.
Wiemy wiec tyle samo. Nie zostaam oficjalnie powiadomiona oznajmia chodno. Potem spojrzaa mi w twarz. W jej oczach malowa sie bl.
Wiekszosci dowiedziaam sie od hrabiny Powsciagliwej,
ksiecia Wadczego. Gwardzista zameldowa ksieciu o przybyciu posanca. Czemu ksieciu, a nie mnie, przyszej krlowej?
Pani moja, wedle wszelkich praw wiadomosc powinna bya dotrzec bezposrednio do krla Roztropnego przypomniaem jej. Przypuszczam, z e tak sie
stao, a peniacy
suzbe u krla czowiek oddany ksieciu posa po niego, zamiast
po ciebie, pani.
310
a nadbrzeznymi.
Ksiez na Ketriken nadal kipiaa gniewem, ale przynajmniej mnie suchaa. Nabraa geboko powietrza. Prbowaa sie uspokoic.
Oto dlaczego zostawi cie tutaj, Bastardzie.
Sucham? Tym razem ja nie do konca pojmowaem jej sowa.
Sadziam,
z e wiedziaes. Musiaes sie zastanawiac, dlaczego mu nie towarzyszysz. Widzisz, zapytaam go, komu powinnam zaufac, czyich rad suchac.
Powiedzia, z e moge polegac na tobie.
Czy zapomnia o Cierniu? zda
zyem sie zastanowic, nim uswiadomiem
sobie, z e ksiez na Ketriken nie ma pojecia o istnieniu Ciernia. Ksia
ze musia wiedziec, z e bede spenia role posrednika. Gdzies geboko w sobie poczuem jego
przytakniecie. Ciern w cieniu, jak zwykle.
311
Rozumiesz mnie?
Tak, pani rzekem, choc bardzo chciaem usyszec na wasne uszy, co
jej powie krl Roztropny.
Wskazaa mapy i drobiazgi, ktre posortowaem na stole.
Mozesz to przechowac w bezpiecznym miejscu? Komnata Ciernia.
Tak.
Wiec zezwalam ci wzia
c stad,
co zechcesz.
Po chwili milczenia skinieniem doni przypomniaa mi, z e w dalszym ciagu
na bok. Kiedy wychodzia, owioney mnie jej ulubione wonie grskich zi. Kolana sie pode mna ugiey i przeklaem
los, ktry
odsya szmaragdy na odbudowe domw, skoro powinny byy opasywac te piekna szyje. Wiedziaem jednak z naga duma z e gdybym w tej chwili zozy
klejnoty w jej donie, nalegaaby, z eby zostay sprzedane dla dobra Przeprawy.
Wsunaem
naszyjnik do kieszeni. Moze ksiez nej Ketriken uda sie wzniecic gniew
krla i monarcha sypnie moneta wyjeta z kieszeni ksiecia Wadczego. Moze te
szmaragdy beda mogy zdobic mazonke nastepcy tronu.
Gdyby ksiez na Ketriken sie obejrzaa, dostrzegaby w oczach Bastarda z ywy
ogien uczuc swego mazonka.
Poszedem do stajni. Zawsze znajdowaem tam ukojenie, a od wyjazdu Brusa
czuem sie w pewnym stopniu zobowiazany
zaglada
c do nich od czasu do czasu.
Nie dlatego z e Pomocnik kiedykolwiek potrzebowa ode mnie rady. Tym razem
jednak, gdy zblizyem sie do zabudowan, dojrzaem przed drzwiami grupke mez czyzn i dobiegy mnie podniesione gosy. Jakis chopak stajenny uwiesi sie na
312
od chopca uwia
z i jednoczesnie siegnaem
krtko i znowu odwrciem sie do chopca. Czy Pomocnik wyda ci jakies polecenia co do tego konia?
Te same co zwykle. Kiedy podszedem kilka minut temu, chopak by
bliski ez. Teraz, zyskawszy sprzymierzenca, mwi pewniej. Sta wyprostowany
i smiao patrzy mi w oczy.
Wiec wszystko jasne. Kon zostaje w boksie, dopki nie dostaniesz od Po
mocnika innych polecen. Zadne
zwierze nie opusci Koziej Twierdzy bez wiedzy
mistrza Stajni.
Chopiec od poczatku
nie zwolni uscisku na kantarze Klifa, teraz wetknaem
to zabawnie. By zy.
Co sie tutaj dzieje?
Jeden z twoich chopakw stajennych i ten czowiek przeszkodzili mi wyprowadzic zwierze ze stajni! oznajmi obcy hardo.
Klif nie jest wasnoscia Ksiestwa Rolnego zauwazyem. Urodzi sie
tutaj, w Koziej Twierdzy. Szesc lat temu. Byem przy tym.
Nie mwiem do ciebie obcy obrzuci mnie protekcjonalnym spojrzeniem tylko do tamtego dzgna
palcem w kierunku Pomocnika.
Mam imie, czowieku rzek mody koniuszy chodno. Nazywam sie
Pomocnik. Pod nieobecnosc Brusa, ktry wyruszy na wyprawe z nastepca tronu,
jestem tu krlewskim koniuszym. A to Bastard Rycerski. Jak widzisz, tez ma imie.
Pomaga mi czasami. Wolno mu tutaj przychodzic, kiedy tylko zechce. Chopak
313
stajenny rwniez ma prawo byc tutaj. I kon. Twojego imienia nie znam. Nie widze
powodu, z ebys tutaj przebywa.
Brus dobrze wyszkoli Pomocnika. Wymienilismy spojrzenia. Rwnoczesnie
odwrcilismy sie do obcego plecami i ruszylismy ku wrotom stajni.
Jestem Lancet, koniuszy ksiecia Dziarskiego. Tamten kon zosta sprzedany
mojemu panu. I nie tylko on, ale takze dwie buane klacze i jeden waach. Mam
to wszystko na papierze.
Pokaza nam zwj, na ktrego widok serce zadrzao mi w piersi. By opieczetowany czerwonym woskiem z odcisnietym znakiem koza. Pomocnik wolno uja
dokument. Zerkna
na mnie z ukosa. Zna litery, ale nie by biegy w czytaniu.
Stanaem
314
Rozsadna
ksieciu Dziarskiemu.
Przez jakis czas rozwazalismy te mozliwosc w milczeniu.
Co mam zrobic, kiedy wrca?
Nic, jesli nadal beda mieli tylko podpis ksiecia Wadczego. Jesli podpisze
to krl albo ksiez na Ketriken, bedziesz musia wydac Lancetowi konie.
Jedna z klaczy jest z rebna! zaprotestowa Pomocnik. Brus ma wielkie
plany co do tego z rebaka. Co mi powie, kiedy po powrocie nie zastanie tych koni?
Musimy zawsze pamietac, z e naleza one do krla. Brus nie bedzie cie wini
za wykonanie wyraznego rozkazu.
Wcale mi sie to nie podoba. Spojrza mi w oczy, mocno zaniepokojony.
Nie doszoby do tego w obecnosci Brusa.
Obawiam sie, z e nie masz racji. Nie win siebie. To pewnie najmniejsze
z nieszczesc , jakie nas czekaja przed koncem zimy. Swoja droga, zawiadom mnie,
jesli rzeczywiscie wrca.
Pokiwa smetnie gowa, a ja odszedem, straciwszy ochote na wizyte w stajniach. Nie chciaem isc wzduz boksw i zastanawiac sie, ile koni w nich zostanie
do wiosny.
Ruszyem wolno przez podwrze, do zamku, schodami w gre, do wasnej
komnaty. Zatrzymaem sie na podescie.
Ksia
ze Szczery?
Nic. Wyczuwaem w sobie jego obecnosc , mg przesyac mi swoja wole,
a czasami nawet mysli. Niestety, kiedy ja prbowaem siegac ku niemu, odpowiadao milczenie. Bardzo mnie to irytowao. Gdybym potrafi niezawodnie posugiwac sie Moca, wielu nieszczesciom mgbym zapobiec. Jeszcze raz przeklaem
315
z luznej unii poszczeglnych ksiestw. Dzisiaj, w tych trudnych czasach, potrzebowalismy ich bardziej niz kiedykolwiek dotad.
Dlaczego zawodziy?
Postanowiem zadac to pytanie Cierniowi. Miaem nadzieje, z e mj mistrz
wezwie mnie wkrtce. Zdarzao sie to ostatnio coraz rzadziej i czuem sie nieco
odsuniety od jego spraw. A moze i ja, peniac
swa tajemna suzbe, odsuwaem sie
od Ciernia? Moze by to naturalny dystans pojawiajacy
sie miedzy skrytobjcami?
Dotarem pod drzwi wasnej komnaty akurat w momencie, kiedy zastukaa
w nie Rzyczka.
Moge ci w czyms pomc? zapytaem. Pochylia sie przede mna w niskim ukonie.
Nasza pani, przysza krlowa, mazonka nastepcy tronu, ksiez na Ketriken,
wyrazia z yczenie, bys stawi sie, panie, przed jej obliczem przy najblizszej mozliwej sposobnosci.
To znaczy natychmiast, tak? Prbowaem troszeczke ja rozweselic.
Nie. Zmarszczya brewki. Przy najblizszej mozliwej sposobnosci.
Czy cos przekreciam?
Nie, nic. Kto ci tak wytrwale wpaja dworskie maniery? Westchnea z gebi
serca.
Mistrz Krzewiciel.
Krzewiciel powrci juz z letnich wojazy?
Dwa tygodnie temu, panie!
No prosze, jak ja o niczym nie wiem! Gdy tylko go spotkam, opowiem mu,
jak dwornie do mnie przemwias.
Dziekuje ci, panie. Zapominajac
o dobrych manierach, ruszya ku schodom w wesoych podskokach i popedzia w d. Obiecujace
dziecko. Nie miaem
watpliwo
316
gapie, spusciem wzrok. Wstaem natychmiast i skoniem sie zgodnie z wymogami etykiety. Nie czekaa, az sie wyprostuje.
Odwiedzaes ostatnio krla? zapytaa bez z adnych wstepw.
Nie w ciagu
minionych kilku dni, pani.
Wiec zrb to dzis wieczr. Troskam sie o niego.
Wedle twego z yczenia, pani. Czekaem. Z pewnoscia nie po to mnie
wezwaa.
Po jakiejs chwili westchnea lekko.
Bastardzie, jestem tu samotna jak nigdy w z yciu. Czy nie mgbys bywac
u mnie czesciej i traktowac te wizyty mniej oficjalnie?
Naga zmiana nastroju wytracia
mnie z rwnowagi.
Oczywiscie odparem, jednak nadal oficjalnym tonem. Niebezpieczen
stwo szepna
Slepun.
Jak to?
To nie twoja samica. Nalezy do przewodnika stada.
Jakbym wymaca jezykiem bolacy
zab.
Wstrzasn
eo mna to odkrycie. Rzeczywiscie, istniao tu realne niebezpieczenstwo, przed ktrym musiaem sie strzec.
Ksiez na Ketriken bya moja pania, lecz ja nie byem ksieciem Szczerym, a co za
tym idzie, nie wolno mi byo kochac mazonki nastepcy tronu, chocby i mocno
walio mi serce na jej widok.
Bylismy jednak zaprzyjaznieni. Dowioda tego w Krlestwie Grskim. Winien jej byem dodawanie otuchy, a to moze czynic tylko przyjaciel.
Byam u krla. Gestem zaprosia mnie, bym usiad obok niej. Rzyczka przyniosa swj stoeczek i usadowia sie u stp ksiez nej Ketriken. Choc poza
nami nie byo w komnacie nikogo, przysza krlowa sciszya gos. Zapytaam,
dlaczego nie zostaam wezwana, kiedy przyby posaniec. Zdawa sie zdziwiony
tym pytaniem. Zanim zda
zy cokolwiek odpowiedziec, pojawi sie ksia
ze Wadczy. Powiedziaabym, z e przyby w pospiechu. Jakby ktos pobieg go zawiadomic
o mojej wizycie, a on natychmiast porzuci wszelkie inne zajecia i pobieg do
krla.
Smutno pokiwaem gowa.
Uniemozliwi mi rozmowe z krlem ciagn
ea ksiez na. Nalega, bym
jemu pozwolia wszystko wytumaczyc. Twierdzi, z e posaniec zosta skierowany bezposrednio do komnat krlewskich, a on sam spotka go przypadkiem. Kaza
chopcu odpocza
c i naradzi sie z monarcha. Razem zdecydowali, z e nic juz nie
da sie zrobic. Nastepnie krl Roztropny poleci mu zaanonsowac decyzje zebranej szlachcie oraz publicznie wyjasnic kwestie stanu skarbca. Wedle sw ksiecia
Wadczego widac w nim dno, wiec kazdego miedziaka nalezy trzy razy obrcic w doni. Ksiestwo Niedzwiedzie musi samo dbac o siebie, tak mi powiedzia.
A kiedy zapytaam, czy nie nalezy ono do Krlestwa Szesciu Ksiestw, oznajmi,
317
z e to jedno ksiestwo zawsze nad dobro caego krlestwa przedkadao wasne interesy. Uzna za irracjonalne oczekiwanie, z e Ksiestwo Kozie bedzie przez dugi
czas chronio wybrzeza tak daleko wysuniete na pnoc. Bastardzie, czy wiesz, z e
Wyspy Pobliskie zostay oddane Zawyspiarzom?
Zachwiaem sie jak od ciosu.
To nie moze byc prawda! wybuchnaem
gwatownie.
Ksia
ze Wadczy twierdzi inaczej. Powiedzia, z e Szczery zdecydowa, jeszcze przed wyjazdem, iz nie ma realnej nadziei na obrone tego terytorium przed Zawyspiarzami. Dlatego zawrci Wytrwaa.
Podobno porozumia sie Moca z Bystrym, czonkiem kregu Mocy umieszczonym na pokadzie, i nakaza mu zawrcic
statek do macierzystego portu, by mozna byo rozpocza
c jego remont.
Ten statek by remontowany tuz po z niwach. Potem zosta wysany na morze, mia strzec wybrzeza pomiedzy Zatoka Pieczeci a Mewami, czekac w gotowosci na wypadek, gdyby go potrzeboway Wyspy Pobliskie. O to zreszta prosi kapitan: chcia jak najlepiej wyszkolic zaoge na zimowych wodach. Ksia
ze
Szczery nie pozostawiby tego fragmentu wybrzeza bez ochrony. Jesli Zawyspiarze ustanowia swoja siedzibe na Wyspach Pobliskich, nigdy nie zaznamy wytchnienia. Beda nas stamtad
nekali i zima, i latem.
Ksia
ze Wadczy uwaza, z e juz tak sie stao i jedyna nasza nadzieje widzi
w negocjacjach. Ksiez na badawczym wzrokiem zagladaa
mi w twarz.
Przygarbiem sie, oguszony. Czy to wszystko prawda? Jak to mozliwe, z e
o niczym nie wiedziaem? Pulsowao we mnie takze pene oburzenia niedowierzanie ksiecia Szczerego.
Nastepca tronu nie zamierza sie ukadac z Zawyspiarzami rzekem stanowczo. Chyba z e za posrednictwem miecza.
Wiec oddanie wysp nie jest faktem trzymanym przede mna w tajemnicy, by
mi oszczedzic zgryzoty? Ksia
ze Wadczy sugerowa, z e Szczery ukrywa przede
mna podobne decyzje, gdyz dla mnie byyby one nie do pojecia. Gos jej drza.
Nie do pojecia byo dla niej pozostawienie Wysp Pobliskich na pastwe Zawyspiarzy. Bolao ja tez, z e ma
z nie uzna jej za godna zaufania. Tak bardzo chciaem
wzia
c ja w ramiona, uspokoic i utulic. . .
Pani odezwaem sie ochryple. Przyjmij moje sowa z rwna ufnoscia, jakby je wypowiedzia sam ksia
ze Szczery. Odszukam z rdo sieci kamstw
i rozetne ja bezlitosnie. Zobaczymy, jaka rybe znajdziemy w srodku.
Czy moge ufac, z e uczynisz to dyskretnie, Bastardzie?
Pani, jestes jedna z nielicznych osb znajacych
318
dorosych, przytakujace,
lecz rozumiejace
niewiele. . . Spuscia wzrok na Rz yczke, siedzac
a wiernie u jej stp.
Pjde do krla. I przyrzekam, wkrtce zdobede odpowiedzi na twoje pytania, pani.
Przed przybyciem ksiecia Krzepkiego podkreslia. Musze do tego
czasu znac prawde. Przynajmniej tyle jestem mu winna.
Bedziemy mogli mu ofiarowac znacznie wiecej, pani przyrzekem. Czuem ciez ar szmaragdw ukrytych w miekkim woreczku. Wiedziaem, z e krlowa
ich nie pozauje.
20. NIESZCZESCIA
W ciagu
lat wojny ze szkaratnymi okretami Krlestwo Szesciu Ksiestw ucierpiao srodze. Lud krlestwa nauczy sie wwczas nienawidzic Zawyspiarzy.
W czasach naszych dziadw i ojcw byli oni piratami, ale i zamorskimi kupcami. Atakw dokonyway pojedyncze okrety, od czasw krla Madrego
nie prowadzilismy z nimi prawdziwej wojny. I choc pirackie napasci zdarzay sie dosc czesto,
ciagle
jednak daleko im byo do liczby statkw przybijajacych
do naszych wybrzez y w celach handlowych. Czonkowie szlacheckich rodw otwarcie przyznawali sie
do wiezw krwi acz
acych
Zelaznor
ekiego takze nie uwazano za krla. By raczej zowieszcza sia, niczym
pnocny mrozny wiatr, ktry tak oblepia takielunek lodem, z e potrafi zatopic statek.
Niewielu spotkaem ludzi, ktrzy nie obawiali sie opowiedziec, jak Kebal Zelaznoreki zbudowa swoja potege. Na poczatek
podporzadkowa
srogie. Wkrtce mao kto smia odrzucic oferte Kebala Zelaznorekiego. Niektrzy
uciekli, a wwczas ich rodziny zapaciy cene eskralu. Inni wybrali samobjstwo,
lecz ich bliscy nie zostali oszczedzeni.
na nieostroznego nieszczesnika eskral. Ubogie sa okruchy wiedzy, ktre z najwyzszym trudem udao mi
sie zebrac w czasie dugiej wyprawy. Plotki i bajdy spisuje takze, choc sa nieliczne
na podobienstwo czarnych owiec w biaym stadzie. A oto i one: sychac o biaym
statku, ktry pojawia sie, by zabierac dusze. Nie zabijac ludzi, ale wasnie zabierac dusze. Ludzie szepcza takze o bladej kobiecie, ktrej obawia sie nawet Kebal
Zelaznor
eki. Wielu wspomina o nadejsciu "lodowych wielorybw" lodowcw.
Zawsze obecne w wyzszych partiach gr, schodziy w waskie
***
Poszedem do krla jeszcze tego samego wieczoru. Nie bez drzenia w sercu.
Na pewno nie zapomnia naszej ostatniej rozmowy o ksiez niczce Hozej. Napomniaem siebie stanowczo, z e nie ide do krla z powodw osobistych, lecz w sprawach ksiecia Szczerego i jego mazonki. Zapukaem do drzwi i Osiek z ponura
mina wpusci mnie do srodka. Monarcha siedzia przy kominku. Trefnis, przycupniety u jego stp, zadumany patrzy w ogien. Krl Roztropny podnis na mnie
wzrok. Powita mnie ciepo, kaza usia
sc i zapyta, jak mina
dzien. Syszac
to,
zdumiony spojrzaem na bazna. Odpowiedzia gorzkim usmiechem.
Krl traktowa mnie nad podziw askawie.
Jak tam, chopcze, co dzisiaj porabiaes?
Miaem. . . bardzo meczacy
dzien, wasza wysokosc .
Doprawdy? W takim razie musisz napic sie czegos ciepego. Ten wywar
dziaa cuda na nadwerez one nerwy. Baznie, nalej chopcu kubek.
Z ochota, wasza wysokosc . Na twj rozkaz, panie, zrobie to jeszcze chetniej, niz zrobibym z wasnej woli. Z zadziwiajac
a skwapliwoscia karze skoczy na rwne nogi. Na brzegu kominka sta brzuchaty gliniany garniec z jakims
wywarem. Z niego to trefnis nala mi peen kubek i poda ze sowami: Pij tak
ochoczo, jak pije nasz krl, a bedziesz mia udzia w jego pogodzie ducha.
321
Wziaem
opary,
ostroznie umoczyem jezyk. Pachniao mocnymi przyprawami korzennymi, przyjemnie mrowio w jezyk. Odstawiem kubek z usmiechem.
Smaczny wywar, ale czy nie powoduje naogu? zapytaem krla.
Mj pan usmiechna
sie do mnie.
Nie w tak niewielkiej ilosci. Osiek zapewni mnie, z e te zioa dobrze mi
zrobia na nerwy i na apetyt.
Tak, rzeczywiscie swietnie wpywaja na apetyt zagrucha bazen bo
im wiecej sie ich przyjmuje, tym bardziej pozada.
Wypij szybko swoja porcje, Bastardzie, gdyz bez watpienia
Nalezy
ci przypomniec, kim naprawde jestes, bekarcie. Umilk na chwile. Odniosem
wrazenie, z e oblicza, na ile szczerze moze sie wyrazic w obecnosci krla. Ty
podja
przyciszonym gosem, tonem sodkim jakby spiewa piesn minstrela
jestes nieslubnym bachorem ksia
zatka,
ktre nawet nie miao odwagi z yc jako nastepca tronu z plama na honorze. Jestes wnukiem niezyjacej
krlowej, pochodza
323
z ksieciem.
Odozyem zwoje, nie prbowaem ich juz badac. Zreszta jaki teraz byby poz ytek z nauk o Najstarszych? Ksia
ze Szczery przekona sie, gdzie lezy prawda.
Rzuciem sie na zko i gapiem w sufit. Nawet kiedy lezaem w ciszy i bezruchu, nie mogem odnalezc w sobie spokoju. Poaczenie
ze Slepunem
bya inna, na gebszym poziomie, bardziej subtelna, choc przeciez
wilk by przy mnie zawsze. Te dwa poziomy mojej swiadomosci nigdy nie spay,
nigdy nie daway mi odpocza
c.
Kilka godzin pzniej, gdy swiece sie wypaliy, a ogien na kominku prawie
zagas, Ciern bezszelestnie otworzy dla mnie drzwi. Podniosem sie i poszedem.
Z kazdym krokiem po zimnych schodach narasta we mnie gniew. Nie taki, ktry
prowadzi do wyzwisk i ciosw. To by gniew zrodzony w rwnym stopniu ze
znuzenia i zawiedzionych nadziei, co z kazdej doznanej krzywdy. To by gniew,
ktry prowadzi do kompletnego poddania sie, zaniechania wszelkiej walki.
Duzej tego nie zniose powiedziaem od progu.
Czego? zapyta Ciern.
Zgarbiony nad przybrudzonym kamiennym stoem ubija cos w mozdzierzu.
W jego gosie zabrzmiaa prawdziwa troska. Wysoki, chudy, stary skrytobjca.
Poznaczony bliznami. Wosy mia juz prawie cakiem biae. Ubrany w znajoma
szara tunike z weny, zawsze poplamiona i poprzepalana. Ilu ludzi zabi dla swego
pana? Posuszny sowu lub gestowi krla Roztropnego. Bez pytania, wierny przysiedze. A przeciez by czowiekiem szlachetnym i delikatnym. Nagle musiaem
mu zadac pytanie, pytanie wazniejsze niz odpowiedz.
Ciern, czy kiedykolwiek zabies czowieka z wasnej woli? Wydawa sie
zdziwiony.
Z wasnej woli? Tak.
W obronie swojego z ycia?
Tak. To znaczy. . . nie w interesie krla. Czy zabies. . . z eby uatwic sobie
z ycie?
Oczywiscie, z e nie!
Dlaczego nie? naciskaem. Spojrza na mnie z niedowierzaniem.
Nie zabija sie ludzi dla wygody. To sie nazywa morderstwo, chopcze.
Chyba z e czyni sie to dla krla.
Chyba z e czyni sie to dla krla zgodzi sie gadko.
325
Ciern, czy zabijasz dla siebie, czy dla krla Roztropnego, jaka to rznica?
Westchna
i odsuna
miksture, nad ktra sie mozoli. Obszed koniec stou,
siad na wysokim stoku.
Pamietam, jak sam zadawaem te pytania. Tyle z e ja zadawaem je sobie,
bo gdy byem w twoim wieku, mj mistrz dawno nie z y. Zajrza mi geboko
w oczy. Wszystko sprowadza sie do kwestii zaufania, chopcze. Czy ufasz
swemu panu? A powinien on znaczyc dla ciebie wiecej niz dziadek czy stryj.
Wiecej niz dobrotliwy stary Roztropny albo wspaniay, otwarty Szczery. Musi byc
sercem krlestwa, osia koa. Jesli tak jest i jesli wierzysz, z e Krlestwo Szesciu
Ksiestw warte jest twojego zachodu, z e dobro caego ludu zalezy od wymierzania
krlewskiej sprawiedliwosci, wwczas, cz. . .
Mozna zabijac dla krla.
Wasnie.
Czy zabies kiedys wbrew swemu przekonaniu?
Masz dzisiaj mnstwo pytan pohamowa mnie Ciern spokojnie.
Moze zbyt dugo pozwolies mi borykac sie z nimi samemu. Kiedy spotykalismy sie prawie co noc i czesto rozmawialismy, byem ciagle
zajety, nie myslaem
tak duzo. Teraz mysle.
Pokiwa gowa.
Myslec nie zawsze. . . warto. Tak. Zabiem wbrew swemu przekonaniu.
I znw wszystko sprowadza sie do kwestii zaufania. Musiaem wierzyc, z e ten,
kto wydaje rozkaz, wie wiecej niz ja. I jest madrzejszy,
bo wiecej widzi.
Ucichem.
Wejdz wreszcie rzek Ciern. Nie stj w przeciagu.
Napijemy sie wina,
a potem musze z toba porozmawiac o. . .
Czy zabies kiedys wyacznie
dziwiac
samego siebie.
Jestem Bastard Rycerski.
Z akcentem na bastard podkresli Ciern szorstko. Jestes nieprawym
owocem zwiazku
326
jednak przygladamy
z e
wierzysz, iz wiem wiecej niz ty i jestem lojalny w stosunku do krla.
mnie. Ze
Tym razem ja spusciem wzrok. Po jakims czasie wolno podszedem do szafki, w ktrej Ciern trzyma wino i kielichy. Wyjaem
327
chcia myslec, poznabys moje sekrety, gdyz ich przed toba nie ukrywam. I mgbys wyciagn
a
c wiele wasnych wnioskw.
Poprawiem polana w kominku.
Ciern, jestem taki zmeczony. Nie mam siy na zabawy sowne. Nie mozesz
mi tego po prostu powiedziec?
Oczywiscie, z e moge, ale to by sie kcio z moim przyrzeczeniem zozonym krlowi. Juz same moje czyny sa wystarczajaco
ze.
Dzielisz wos na czworo! zezosciem sie.
Byc moze, ale to moje wosy odpar spokojnie. Rozwscieczyo mnie
jego opanowanie. Postanowiem skonczyc te niedorzeczna rozmowe.
Po co mnie wezwaes? spytaem bezbarwnym tonem. Po twarzy Ciernia
przemkna
cien.
Moze po prostu chciaem sie z toba zobaczyc. Moze uprzedzic cie, z ebys nie zrobi czegos gupiego. Wiele sie teraz dzieje, niektre wypadki bardzo
cie martwia. Podzielam twoje obawy. Niestety, na razie musimy sie poruszac po
wyznaczonych sciezkach. Z wiara i zaufaniem. Na pewno wierzysz, z e ksia
ze
Szczery zjawi sie tu przed wiosna i przywrci porzadek.
przeciwnie.
Pokreciem gowa.
Gdybys go zobaczy dzis wieczr, podzielabys moje obawy.
Z jakiego powodu sadzisz,
328
z e atakuja nas, bo czegos od nas chca. Przeciez gdyby tak byo, do tej pory na pewno by tego zazadali.
329
***
cze Zwawy,
kuzyn ksiecia Wadczego, mody dziedzic Ksiestwa Trzody, nowa
postac na dworze.
Z miejsca, ktre mi przydzielono, niewiele widziaem, a syszaem jeszcze
mniej. Czuem w sobie wscieky zawd ksiecia Szczerego, lecz nic nie mogem
zaradzic. Krl wyglada
tego wieczoru bardziej na znuzonego niz oszoomionego
narkotykami, co wziaem
z e przodkowie ich
matki pochodzili z Wysp Pobliskich. Wierna i Hoza miay wosy obciete krtko
i zaczesane gadko, jak kaza obyczaj ich ziemi. Kazda predkimi gestami i czujnym wzrokiem przywodzia na mysl sokoa siedzacego
gowa. Nie osmieliem sie pzniej ignorowac wszystkich jej spojrzen. Ksia
ze Wadczy dostatecznie juz obrazi
naszych gosci, nie mogem dodatkowo robic afrontu crce ksiecia Krzepkiego.
Kroczyem po bardzo cienkiej linie.
Wreszcie krl Roztropny powsta, a ksiez na Ketriken nalegaa, by pozwoli jej
sie odprowadzic. Ksia
ze Wadczy nie by zachwycony, z e towarzystwo rozchodzi
sie tak wczesnie, ale nie uczyni najmniejszego wysiku, by zatrzymac ksiecia
Krzepkiego z crkami przy stole. Wkrtce po wyjsciu krla przeprosili oni pozo331
pomieni
sabego ognia, ktry sam roznieci. By dziwnie spokojny; nie usyszaem podzwaniania dzwoneczkami, drwiacych
z artw.
Nastrj by nie do zniesienia oznajmiem. Nie chciao mi sie zapalac swiec. Bl gowy nie by fikcja. Usiadem na zku, potem wyciagn
aem
sie
na nim z westchnieniem. Juz naprawde nie wiem, do czego niedugo dojdzie
w Koziej Twierdzy ani co ja mgbym w zwiazku
z tym zrobic.
A moze juz zrobies dostatecznie duzo? zapyta bazen.
Ostatnio nie zrobiem nic godnego uwagi. Poza tym z e wiedziaem, kiedy
przestac pyskowac ksieciu Wadczemu.
Kazdy z nas uczy sie tego w swoim czasie zgodzi sie posepnie. Podcia
gna
kolana pod brode. Wiec nie masz z adnych wiesci, ktrymi chciabys sie
podzielic z baznem? Z bardzo dyskretnym baznem.
Nie mam z adnych wiesci, ktrych bys nie pozna pierwszy. Ciemnosc
niosa ukojenie. Bl gowy powoli przechodzi.
Aha. Zamilk na krtka chwile. Czy mgbym ci zadac pytanie?
Mozesz na nie odpowiedziec lub nie, jak bedziesz uwaza, dobrze?
Oszczedz sobie gadania i pytaj. Przeciez i tak to zrobisz, z pozwoleniem
czy bez.
Rzeczywiscie, masz racje. Dobrze wiec. Pytanie. Ach, sam siebie zadziwiam, pone rumiencem, naprawde. Bastardzie Rycerski, czy spodzies bastarda?
Bardzo wolno usiadem. Wbiem w niego wzrok. Nawet nie drgna.
332
razajacy.
Jakby ktos pobi dziecko. Kleknaem
pod ramiona i posadziem na skrzyni. Co ci sie przydarzyo? zapytaem, niebotycznie zdumiony. Wargi mia porozcinane i spuchniete, a jedno oko
podbite tak, z e ledwie na nie patrzy.
Chodziem po zamku i wypytywaem krewkich modziencw, czy nie spodzili ostatnio bastardw. Zdrowe oko wytrzymao moje spojrzenie. Biako mia
podesze krwia. Nie zosci mnie juz ani nie smieszy.
Myslaem, z e troche znasz medycyne. Powinienes lepiej sobie poradzic
z leczeniem. Siedz spokojnie. Zmoczyem szmatke, po czym delikatnie, ale
zdecydowanie zrobiem mu kompres. Otarem troche zaschnietej krwi. Delikatnie
obmacaem szczeke i oczodoy. Kosci byy chyba nie uszkodzone. Kto ci to
zrobi? zapytaem.
Wpadem na kilkoro drzwi. Albo kilka razy na te same. Zalezy od punktu
widzenia. Jak na kogos ze stuczonymi ustami, mwi z nieza dykcja.
Pytaem powaznie.
Powaznie odpowiedziaem.
Ponownie zmierzyem go spojrzeniem. Tym razem spusci wzrok. Znalazem
garnczek z mascia na skaleczenia, ktra dostaem od Brusa.
Naprawde chciabym znac odpowiedz przypomniaem mu, zdejmujac
pokrywke. Poczuem znajoma kwasna won. Nagle nieprawdopodobnie mocno zateskniem za Brusem.
Podobnie jak ja. Cofna
sie lekko pod moim dotykiem. Wiedziaem, z e
masc piecze. Wiedziaem takze, iz jest skuteczna.
Dlaczego zadaes mi to pytanie? zapytaem w koncu. Mysla przez chwile.
333
atwiej mi zapytac ciebie, niz pjsc do ksiez nej Ketriken i prosic o odpowiedz, czy nosi pod sercem dziecko ksiecia Szczerego. O ile mi wiadomo, ksia
ze
Wadczy ostatnio obdarza askami wyacznie
sie, sadz
ac,
z e z artuje, ale mine mia powazna.
Pojawi sie dziedzic rodu Przezornych oznajmi cicho. Jestem tego pewien.
Czy zdarzyo wam sie kiedys nie trafic na stopien w ciemnosciach? Przez sekunde ma sie wrazenie zawieszenia jak przy nawrocie hustawki i nagy strach:
jak daleko spadne?
Nie spodziem dziecka rzekem ze zbyt duza pewnoscia. Karze przyjrza mi sie sceptycznie jednym okiem.
Ach! odetchna
z faszywa ulga. Oczywiscie, z e nie. W takim razie
to musi byc dziecko ksiez nej Ketriken.
Musi tak byc zgodziem sie z nim, ale serce we mnie drzao. Jesli ksiez na
Ketriken bya przy nadziei, nie miaa powodu tego ukrywac. W przeciwienstwie
do Sikorki. Nie widziaem jej od kilku nocy. Moze miaa dla mnie wiesci? Zakrecio mi sie w gowie. Wziaem
wscieky.
To nie moje sowa. Ich podkresli karze.
Dlaczego podejrzewali cie o szpiegowanie dla ksiecia Szczerego? Czy wysyasz mu wiesci?
Suze memu panu rzek cicho. Choc on nie zawsze pamieta, z e jest
moim krlem. Ty musisz dbac o swojego pana. Jestem pewien, z e to robisz.
Co zamierzasz?
334
Nic nowego. Nie moge przestac robic tego, czego nigdy nie zaczaem.
swoja twarz da sie zaleczyc. To, co zrobili w mojej komnacie nie. Bede
sprzata
kilka tygodni.
Byem w komnacie trefnisia jeden jedyny raz. Dugo wspinaem sie po nie
uzywanych schodach, po kurzu i smieciach wielu lat, do komnaty, ktra zostaa zmieniona w cudowny ogrd. Przypomniaem sobie lsniac
a rybe pywajac
a
w wielkiej misie, ogrody mchw w specjalnych donicach, sliczne porcelanowe
dziecko, lezace
w koysce. Zamknaem
oczy.
Byli bardzo sumienni. Jaki ze mnie gupiec! zwierzy sie pomieniom.
Sadziem,
w wezeek zioa, garnczek z mascia i reszte gagankw na opatrunki. Karze zeskoczy ze skrzyni. Kiedy daem mu zawiniatko,
przyja
je ze
smutkiem. Podszed do drzwi, odrobine sztywno, choc twierdzi, z e przy pobiciu
ucierpiaa tylko twarz. W progu sie zatrzyma.
Kiedy juz bedziesz pewien, powiesz mi? Zawiesi gos. Jesli tak
potraktowali bazna, co zrobia kobiecie, ktra nosi pod sercem dziedzica nastepcy
tronu?
Nie osmiela sie!
Tylko prychna
z pogarda.
Tak uwazasz? Ja juz nie wiem, na co sie osmiela. Na twoim miejscu sprawibym sobie porzadny
335
336
w jej wosy:
Musze cie o cos zapytac. O co?
Czy jestes. . . Czy jestes przy nadziei?
Nie. Chwila milczenia. Skad
ci przyszo do gowy pytac?
Tak sie tylko zastanawiaem. To wszystko.
Wiem, o co ci chodzi. Gdybysmy byli mazenstwem, sasiedzi
juz by sie
o nas niepokoili.
Naprawde? Nigdy o tym nie myslaem. Wiedziaem, z e ludzie zastanawiali sie, czy ksiez na Ketriken moze miec dzieci, skoro nie poczea przez rok
z gra od slubu, ale kwestia jej podnosci bya sprawa publiczna. Nigdy nie przyszo mi do gowy, z e sasiedzi
c beznadziejnemu celowi?
Nie wierzyem wasnym uszom. Gdybym ja wypowiedzia te sowa, bybym
winien zdrady. A ona mwia, jakby to bya najzwyklejsza rzecz na swiecie. Jakbysmy ona, ja i dziecko, ktre jeszcze nawet nie zostao poczete, byli wazniejsi
niz krl i krlestwo. Powiedziaem jej to.
Rzeczywiscie przyznaa patrzac
na mnie bez zmruzenia. To prawda.
Gdybys by moim mez em, a ja przy nadziei, dziecko byoby dla mnie wazniejsze
niz caa reszta swiata.
338
po prawde, wiedzac,
z e i tak Sikorki
nie przekona.
Ty byabys dla mnie wazniejsza niz caa reszta swiata. Ty jestes dla mnie
wazniejsza niz caa reszta swiata. Lecz wasnie dlatego musze zostac tutaj. Poniewaz od spraw tak powaznych nie mozna uciec, nie sposb sie przed nimi ukryc.
Dlatego zostane i bede nas broni.
Broni? gos jej sie zaama. Kiedy wreszcie zrozumiesz, z e nie mamy
szans sie obronic? Ja to wiem. Staam pomiedzy Zawyspiarzami i dziecmi mojej
rodziny, ledwo udao mi sie przezyc. Sam dokonaj podobnego wyczynu i wtedy
mw o obronie!
Milczaem. Jej sowa mnie zraniy. A takze przywiody mi na pamiec dziecko,
ktre trzymaem w ramionach, obraz krwi pynacej
ze stygnacego
ramienia. Nie
mogem zniesc mysli, z e miabym to kiedys przezyc jeszcze raz. Lecz nie byo
przed tym ucieczki.
Nie ma przed tym ucieczki, Sikorko. Albo zostaniemy tutaj i bedziemy
walczyc, albo wyrzna nas do nogi.
Doprawdy? Czy ty przypadkiem nie przedkadasz po prostu lojalnosci
w stosunku do krla ponad nasze uczucie?
Nie potrafiem spojrzec jej w oczy.
Jestes taki sam jak Brus! krzyknea. Nawet nie wiesz, jaki jestes do
niego podobny!
Do Brusa? Byem niebotycznie zdziwiony, w dodatku zabrzmiao to,
jakby mnie obwiniaa.
Tak, do Brusa.
Dlatego z e jestem oddany krlowi? Chwytaem sie brzytwy.
Nie! Dlatego z e krl jest dla ciebie wazniejszy niz kobieta. . . miosc , niz
twoje z ycie.
Nie rozumiem, o czym mwisz!
Wasnie! Sam widzisz! Naprawde nie rozumiesz. Zachowujesz sie, jakbys
pozjada wszystkie rozumy, jakbys zna wszelkie tajemnice. Odpowiedz mi na
jedno pytanie: dlaczego ksiez na Cierpliwa nienawidzi Brusa?
Teraz juz zgubiem sie kompletnie. Jaki to miao zwiazek
z moim rzekomym
podobienstwem do krlewskiego koniuszego? Sikorka jednak jakos aczya
te
dwie sprawy.
Ma do niego pretensje o mnie odgadywaem ostroznie. Uwaza, z e
Brus sprowadzi ksiecia Rycerskiego na za droge. . . a co za tym idzie, posrednio
przyczyni sie w ten sposb do mojego poczecia.
Prosze bardzo! Sam widzisz. Jestes strasznie gupi. Nic podobnego! Pewnego wieczoru Lamwka opowiedziaa mi ich historie. Wypiysmy troche wina,
ja mwiam o tobie, a ona o Brusie i ksiez nej Cierpliwej. Ksiez na kochaa kiedys Brusa, ty matoku. Tylko z e on jej nie chcia. Powiedzia, z e ja kocha, ale nie
339
moze sie z nia ozenic, nawet jesli jej ojciec da pozwolenie na mazenstwo. Poniewaz on, Brus, odda juz z ycie i miecz swojemu panu. A nie mgby dotrzymac
przysiag
na wiernosc danych im obojgu. O tak, powiedzia tez, z e bardzo chciaby byc wolny i ozenic sie z nia, z auje, z e zozy przysiege. W tej sytuacji jednak
nie ma wyboru i nie moze sie z enic. Powiedzia jej cos gupiego o tym, z e nie
sposb zaozyc dwch siode na jednego konia. Wiec ona powiedziaa mu na to:
Dobrze, odejdz, idz za swoim panem, ktry jest dla ciebie wazniejszy niz ja.
I on tak wasnie uczyni. Podobnie jak zrobisz ty, jesli bedziesz musia wybierac.
Na policzki Sikorki wystapiy
do mojej winy. Nagle sobie przypomniaem opowiesc Brusa o pierwszym spotkaniu z ksiez na Cierpliwa. Ona siedziaa na jaboni.
Poprosia go, z eby wyja
jej drzazge ze stopy. Mao prawdopodobne, by dama poprosia o to suzacego
Zawsze musi
sie znalezc kropelka goryczy.
Tak. Gniew Sikorki nagle gdzies sie ulotni. Usiada na zku i nie odepchnea mnie, kiedy przysiadem obok. Wziaem
ja za reke. Tysiace
mysli kebio
mi sie w gowie. Ksiez na Cierpliwa nienawidzia, kiedy Brus pi. On tak z ywo
wspomina jej maego psiaka noszonego w koszyku. Wielka wage przykada zawsze do swojego wygladu
i zachowania. Nie mozesz sie z nia widywac, to prawda. Ale jesli cokolwiek wiem o kobietach, to wcale nie musi znaczyc, z e ona nie
340
sidmej
krainy do Krlestwa Szesciu Ksiestw. Poniewaz wsplna granice mielismy wyacz
nie poprzez ksiestwa srdladowe
gdyby ksiestwa
Rolne oraz Trzody staney pomiedzy nia a Krlestwem Grskim, nie jako czesc
Krlestwa Szesciu Ksiestw, lecz jako wrogie panstwa?
***
Nastepnego dnia przyszed gwatowny sztorm. Bogosawienstwo i przeklenstwo. W taki dzien nie musielismy sie obawiac ataku Zawyspiarzy, ale tez znudzeni z onierze w porcie nie mieli co robic. W twierdzy obecnosc ksiecia Krzepkiego
rzucaa sie w oczy rwnie wyraznie jak nieobecnosc ksiecia Wadczego, ktry
zamkna
sie w swych komnatach. Wadca Ksiestwa Niedzwiedziego kra
zy niespokojnie po wielkiej sali biesiadnej. Crki towarzyszyy mu i przywodziy na
mysl wojownicze sniezne koty. Byy jeszcze mode, wiec z wiekszym trudem hamoway zniecierpliwienie i gniew.
342
Ksia
ze Krzepki wystapi
o oficjalna audiencje u krla. Im duzej kazano mu
czekac, tym wieksza czyniono zniewage. Ksia
ze ciagle
przebywa w sali biesiadnej; dla jego stronnikw by to naoczny dowd: jak dotad
krl nie zgodzi sie
przyja
c wadcy Ksiestwa Niedzwiedziego. Atmosfera powoli robia sie coraz goretsza. Trudno byo przewidziec, kto zostanie poparzony, gdy kropla przepeni
dzban.
Wasnie po raz czwarty zagladaem
do sali biesiadnej, gdy przybya tam ksiez na Ketriken. Ubrana bya skromnie, w duga prosta suknie koloru fioletowego
i narzutke z miekkiej biaej tkaniny, z sutymi rekawami zasaniajacymi
czesciowo donie. Dugie wosy spyway jej luzno na ramiona. Zjawia sie ze zwykym
brakiem ostentacji, poprzedzana przez Rzyczke, swoja maa pokojwke, w towarzystwie dwch tylko dam dworu: hrabiny Powsciagliwej
Zgodnie z jej intencja. Niestety, monarcha. . . czu sie z le. Mam nadzieje, z e dugie
oczekiwanie nie znuzyo cie, panie. Pragniesz, ksia
ze , z samym krlem rozmawiac o tragedii swej ziemi i pomocy dla ludu. Na razie jednak, dopki jeszcze
nasz wadca odpoczywa, moze zechciabys zasia
sc ze mna do posiku.
Z ochota, pani zgodzi sie ksia
ze Krzepki.
Przesta ciskac oczyma byskawice, ale nie by z tych, ktrych atwo ugaskac.
Bedzie mi bardzo mio rzeka Ketriken.
Pochylia sie lekko, szepnea cos do Rzyczki. Pokojweczka kiwnea gwka i wybiega, podskakujac
niczym maa kzka. Wrcia na czele procesji suzby.
Jeden ze stow przesunieto przed najwiekszy kominek, przykryto snieznobiaym
obrusem, na srodku ustawiono mise z miniaturowym ogrodem stworzonym przez
sama ksiez ne Ketriken. Nastepnie rozpoczea sie parada kuchcikw; kazdy z nich
cos stawia: pmiski, kielichy na wino, sodycze lub pzne jabka, starannie uoz one w duzych drewnianych misach. Tak pieknie byo to wszystko przyszykowane, z e wydawao sie wyczarowane za dotknieciem magicznej rzdzki. W kilka
343
przy kominkach. Nie kierowaa sie przy tym pochodzeniem ani zamoznoscia;
wybieraa ludzi jej zdaniem interesujacych.
trudna decyzje, opowiedzia, jak wysali wezwanie o pomoc i jak na przno czekali odpowiedzi. Ksiez na suchaa nie przerywajac
sowem ani nie zaprzeczajac.
Gdy historia niedoli dobiega konca, ksia
ze Krzepki
by juz spokojny. Zrzuci z ramion wielki ciez ar, bo mg sie zwierzyc z kopotw
wdziecznym suchaczom. Jakis czas trwalismy w milczeniu.
Wiekszosc z tych wiesci nie bya mi znana odezwaa sie ksiez na Ketriken cicho. A wszystkie takie ze. . . Nie wiem, co powie krl. Bedziesz musia,
ksia
ze , zaczekac, az wysucha twych sw. Jednak teraz zechciej, prosze, przyja
c
ode mnie zapewnienie, z e serce mam przepenione z aoba. I gniewem takze. Przyrzekam ci, panie, z e nie odejdziesz bez srodkw na zaradzenie zu. I z e mj lud
nie pozostanie bez dachu nad gowa, narazony na srogosc zimy.
Ksia
ze Krzepki, wadca Ksiestwa Niedzwiedziego, utkwi wzrok w talerzu.
Mia
w palcach skraj obrusa. Po jakims czasie podnis gowe, a w jego oczach
pona
ogien, ale tez czai sie z al.
Sowa. Wszystko to tylko sowa, pani. Mieszkancy Przeprawy nie moga sie
najesc sowami ani sie pod nimi schronic z nadejsciem nocy.
344
w otwarte
rany. Doswiadczaem przedziwnej rznorodnosci uczuc. Z jednej strony ulga
z e ksiez niczka nie prbowaa szukac mojego towarzystwa. Z drugiej przeciez
jej chd by odzwierciedleniem stosunku ksiecia Krzepkiego do Koziej Twierdzy.
Na reke mi byo lekcewazenie mojej osoby, a jednoczesnie mnie oburzao.
Wreszcie nadeszo wezwanie i ksia
ze Krzepki pospieszy stawic sie przed obliczem krla. Nie ja jeden miaem nadzieje, z e oto nadchodzi kres tej wysoce niezrecznej sytuacji. Nie ja jeden rwniez zauwazyem, z e przysza krlowa, ksiez na
Ketriken, nie zostaa zaproszona na narade. Nie zaproszono takze mnie, ale nieczesto sie zdarza, by mazonka nastepcy tronu zostaa potraktowana jak bekart.
Ksiez na Ketriken zachowaa kamienny spokj. Zajea sie pokazywaniem ksiez niczkom w towarzystwie Muszelki grskich sposobw wszywania klejnotw we
345
sztormowego wiatru? Podzielaem ich obawy, zwaszcza z e w tej chwili ksiez na skinea
na mnie i na swoja nieodaczn
a dworke.
Rzyczko, pjdziesz z wielmoznym panem Bastardem Rycerskim do kuchni. Przygotujesz jedzenie wedug jego polecen i zaniesiesz je do Ogrodu Krlowej.
Ja poprowadze gosci.
Wytrzeszczyem oczy. Nie, byle nie tam! Rozpaczliwie usiowaem dawac
ksiez nej Ketriken alarmujace
znaki. Sama wspinaczka na wieze bya nie lada
przedsiewzieciem, a co dopiero poczestunek na szczycie chostanym wichura. Zupenie nie pojmowaem sensu podobnego zamysu. Wadczyni odpowiedziaa na
moje zaniepokojone spojrzenia usmiechem, pogodnym jak rzadko. Ujea ksiecia
Krzepkiego pod ramie i wyprowadzia z sali biesiadnej. Obie ksiez niczki poda
zyy za nimi, w towarzystwie dam dworu. Ja zwrciem sie do Rzyczki.
Przekaz suzbie, z eby ktos znalaz jakies ciepe okrycia dla wszystkich i zanis je na gre. Jedzeniem zajme sie sam.
Dziewczynka oddalia sie w wesoych podskokach, a ja pospieszyem do
kuchni. Zwiez le opowiedziaem kucharce, czego potrzebujemy, a ona byskawicznie przyszykowaa mi tace ciepych pasztecikw i gorace
wino przyprawiane korzeniami.
To zabierzesz ze soba, a ja za chwile przysle chopaka z reszta. Usmiechnaem
deszczem i pchnaem
Damy dworu i crki ksiecia Krzepkiego stay w rogu, gdzie dwie sciany oraz kawaek ptna rozpiety nad gowami jeszcze latem, dla ochrony przed soncem,
daway niewielkie schronienie. Mury hamoway ped wiatru, daszek osania troche przed impetem zmarznietego deszczu. Pod ta z aosna osona znajdowa sie
stolik, na ktrym ustawiem tace z ciepym jedzeniem. Rzyczka, opatulona ciepym paszczem, z zadowolona mina sciagn
ea z brzegu jeden pasztecik. Hrabina
Powsciagliwa
go i przytrzymaem, a ksiez na wsunea don podarunek. Usmiechnea sie ciepo do ksiecia Krzepkiego i wetknea mu go do reki.
Od waszego nastepcy tronu i ode mnie rzeka cicho. Ledwie zdoaem
powstrzymac impuls ksiecia Szczerego, by rzucic sie przed nia na kolana i wykrzykiwac, z e moja marna miosc nie jest warta jej wielkodusznosci.
Ksia
ze Krzepki, jakaj
ac
sie lekko, zdoa podziekowac, nastepnie zozy uroczysta przysiege, z e nie zmarnuje ani grosza. W Przeprawie stana nowe domy,
a mieszkancy miasta beda bogosawili wadczynie za dach nad gowa.
Nagle zrozumiaem, dlaczego znajdowalismy sie w Ogrodzie Krlowej. Pomoc dla Przeprawy bya darem przyszej krlowej, niezaleznie od osadu
krla
Roztropnego lub zdania ksiecia Wadczego. Wybr miejsca i sposb wreczenia
skarbu nie pozostawiay cienia watpliwo
powazaniem.
Szanuje Bastarda Rycerskiego odpara ksiez na. Nigdy nie zawid
pokadanego w nim zaufania.
Ksia
ze Krzepki pokiwa gowa, jakby sie w czyms utwierdza. Pozwoli sobie
na lekki usmiech.
Pismo od wielmoznego Bastarda Rycerskiego zakopotao nieco moja najmodsza crke, ksiez niczke Hoza. Zwaszcza z e przeczytay je starsze siostry
i znalazy tam niejeden powd do kpiny. Przysza wiec ze swoim kopotem do
mnie, a ja uznaem, z e nieczesto mozna spotkac czowieka, mwiacego
tak otwarcie o sprawach, ktre moga byc tumaczone na jego niekorzysc . Tylko pyszaek
bedzie twierdzi, z e bez strachu skoczy w wir walki. Nie zaufabym tez czowiekowi, ktry zabija bez drzenia serca. A jesli chodzi o twoja kondycje, modziencze
poklepa mnie po ramieniu powiedziabym, z e lato przy wiosach i z toporem w doni miao na ciebie bardzo korzystny wpyw. Przeszy mnie spojrzeniem sokolich oczu. Nie zmieniem zdania, Bastardzie Rycerski. Podobnie jak
Hoza. Chce, z ebys o tym wiedzia.
348
rumiencem, odepchnea ja
lekko.
Mozesz isc pozegnac sie z moja crka, jesli chcesz rzek ksia
ze Krzepki.
Niewielu rzeczy pragnabym
klekna
i ucaowa jej don. Pady miedzy nimi jakies krtkie sowa; nie wiem
jakie, ale ksiez na sie usmiechnea. Wiatr rzuci jej kosmyk wosw na twarz.
Ksia
ze Krzepki wraz ze swita ruszy w paszcze sztormu. Jego postawa zdradzaa wzburzenie, ale pokon zozony przyszej krlowej pokaza mi, z e nie
wszystko byo stracone.
Obie ksiez niczki ogladay
ostrzegajac
surowo, z e krl nie czuje sie dobrze i mam go nie meczyc.
Monarcha siedzia przed kominkiem. Powietrze w komnacie ciez kie byo od
suta. Trefnis, ktrego twarz nadal mienia sie odcieniami fioletu i bekitu, skuli sie
u stp wadcy. Znajdowa sie ponizej najgesciejszego puapu dymu. Ja, usiadszy
na stoku podsunietym mi przemyslnie przez Osika, nie miaem tego szczescia.
Mineo kilka chwil, nim krl zwrci na mnie uwage. Jakis czas patrzy na
mnie przekrwionymi oczyma. Gowa kolebaa mu sie z boku na bok.
To ty, Bastardzie powita mnie sabym gosem. Jak tam lekcje? Czy
mistrz Krzewiciel jest zadowolony z twoich postepw?
Zerknaem
sie, syszac
znajome sowa, ale gardo miaem scisniete. Widziaem, jak wynedznia czowiek, ktry je wypowiada, i pamietaem, ile mnie one
kosztoway.
Tak, wasza wysokosc , dotrzymujesz.
Dobrze. Bacz, abys i ty dotrzymywa swego. Westchna
ciez ko.
Bede ci zawsze wierny, wasza wysokosc przyrzekem, a bazen, kolejny
raz swiadek tej przysiegi, spojrza mi w oczy.
Ogien w kominku strzela iskrami. Nagle krl drgna.
Wyprostowa sie, rozejrza wok niepewnie.
Szczery? Gdzie jest Szczery?
350
. . znw zamilk.
Wtem przeszed mnie zimny dreszcz. Wyczuem niezdarne wysiki krla, ktry prbowa siegac Moca. Sabo, niepewnie. Jego umys przywar do mojego, niczym starcze donie szukajace
oparcia. Sadziem,
Slepun
nastroszy sie niezadowolony.
Cisza ostrzegem go.
Nagle przyszed mi do gowy pomys. Czyzby podszepniety przez ksiecia
Szczerego? Odsunaem
sci. Przeciez wasnie to przyrzekem tak dawno temu. Cakowite oddanie krlowi.
Pozwolisz, wasza wysokosc ?
Przysunaem
nie
tak wysokiego jak starszy brat, Rycerski. Ale tez dobry i miy by ten ksia
ze ,
wspaniay modszy syn, nie nazbyt ambitny, nie nazbyt wymagajacy.
I wasnie
kiedy wychodziem na brzeg rzeki, wpadem w czarny grzmiacy
ryk Mocy. Nagle,
kompletnie zdezorientowany, patrzyem oczyma krla. Krawedzie obrazu zamazywaa mga. Migna
mi ksia
ze Szczery brnacy
w gebokim sniegu.
Co to takiego? Bastardzie?
Wpadem w jakis wir, ktry omota mnie blem krla Roztropnego. Moc rzucia mna w sama gebie cierpienia, poza granice, do ktrych docieray agodzace
zioa i dym. Paliem sie w meczarniach. Bl narasta powoli, wspina sie po kregosupie, siega czaszki. Natretny, agresywny, nie do pokonania. Krl cierpia jak
potepieniec. Mg albo oddac sie w szpony meki, ktra paralizowaa nawet mysli, albo otumaniac ciao i umys zioami oraz dymem, ukrywac sie przed tortura.
Gdzies geboko w tym otepiaym umysle z y ciagle
prawdziwy krl Roztropny
rozwscieczony uwiezieniem. Duch pozosta ten sam. Walczy z ciaem, ktre
go nie suchao, i z blem zatruwajacym
ostatnie lata z ycia. Przysiegam, widziaem go modego mez czyzne. Wosy mia rwnie zmierzwione i niesforne jak
czupryna ksiecia Szczerego, spojrzenie z ywe, a jedyne zmarszczki na twarzy
od szerokiego usmiechu. Takim wasnie czowiekiem by ciagle
w gebi duszy:
modym mez czyzna, teraz schwytanym w puapke, zrozpaczonym. Wczepi sie
we mnie.
351
352
chd lodowatej zimowej nocy. Swieze powietrze otrzezwio mnie nieco. Zdoaem usia
sc i wypic yk wina. Stopniowo zaczynaem odzyskiwac pena swiadomosc .
Nadal siedziaem, gdy do komnaty niczym burza wpad ksia
ze Wadczy, pytajac,
co sie stao. Skierowa pytanie do mnie, bo bazen pomaga Osikowi prowadzic krla do oza.
Pokreciem gowa bez sowa, nie musiaem udawac, z e byem ledwie z ywy.
Co z krlem? Wydobrzeje?! krzykna
do Osika. Sugus natychmiast
stawi sie przed swoim panem.
Ja? Nic. Przynajmniej to bya prawda. Cokolwiek sie stao, byo wynikiem dziaania krla i ksiecia Szczerego. Rozmawialismy. Poczuem sie ciez ki.
Oszoomiony. Saby. Jakbym traci przytomnosc . Spojrzaem na Osika. Czy
to moze sut?
Moze przyzna. Popatrzy niespokojnie na ksiecia. Codziennie musze
zwiekszac dawke, z eby w ogle byy jakies efekty. A krl ciagle
sie skarzy, z e. . .
Cisza!!! rykna
ksia
ze . Pokaza na mnie, jakbym by smieciem. Zabierz go stad.
Wracaj zaraz i zajmij sie krlem.
W tej samej chwili monarcha jekna
przez sen, a ja znowu poczuem musniecie
Mocy. Wosy staney mi deba.
Nie zmieni zdanie ksia
ze Wadczy. Idz od razu do krla. Baznie,
zabierz stad
bekarta. I dopilnuj, z eby suzba nie zaczea Plotkowac. Bede wiedzia,
kogo winic. Szybciej! Z moim ojcem dzieje sie cos zego.
Sadziem,
z e dam rade wyjsc sam, ale nie zdoaem nawet wstac. Trefnis
wspar mnie ramieniem, podniosem sie, zachwiaem, ruszyem jakbym szed
na szczudach. Osiek by tuz przede mna, a zaraz potem daleko, podoga koysaa
mi sie pod stopami jak pokad pynacego
statku.
Dalej pjde sam powiedziaem karowi, gdy minelismy prg.
On tylko pokreci gowa.
353
c informacje. Ksia
ze Wadczy
mia szpiegw. A przynajmniej tak twierdzi. Ksia
ze Krzepki by zdrajca. W kazdym razie ksia
ze Wadczy twierdzi, z e tak mu doniesli szpiedzy. Byem niemal
pewien, z e wadca Ksiestwa Niedzwiedziego tak samo nie jest zdrajca jak ksiez na
Ketriken. Och, trucizny! Bl. Nagle przypomniaem sobie koszmarne meki. Czyz
Ciern nie radzi mi, z ebym po prostu obserwowa? Bym sam znalaz odpowiedz
na pytanie? Miaem ja w zasiegu reki, ale nie dostrzegaem, zaslepiony strachem
przed zdrada, intryga i trucizna.
Krla Roztropnego zzeraa choroba. Zatruwa sie w obronie przed blem nie
do zniesienia. Prbujac
zachowac resztke zdrowych zmysw. Szukajac
ucieczki przed tortura. Gdyby ktos powiedzia mi o tym kilka miesiecy temu, gotw
bybym go wysmiac. Teraz, kiedy lezaem oddychajac
ostroznie, bo najlzejsze
354
drgnienie rodzio fale meczarni teraz rozumiaem. Ten bl. Znaem go od kilku minut zaledwie, a juz posaem bazna po kozek lekarski. A gdybym mia tak
cierpiec do konca z ycia? Nic dziwnego, z e krl wybiera odurzenie.
Usyszaem, jak drzwi mojej komnaty otwieraja sie i zaraz zamykaja cicho.
Poniewaz nie dotary do mnie odgosy przyrzadzania
Slepun
odpowiedzia ponurym warkotem z gebi gardzieli. Serce zaczeo mi bic
szybciej. Niebezpieczenstwo. Prbowaem przygotowac sie do obrony. Nic z tego.
Pulsujacy
bl w gowie zwyciez y.
Nie syszaem pukania udao mi sie powiedziec. Sowa ociekay krwia,
kiedy echem obijay sie pomiedzy skroniami.
Nie pukaam oznajmia Pogodna ochryple.
Gosno wypowiedziane sowa targney mna jak cios ciez ka paa. Oby tylko sie
nie zorientowaa, jaka ma nade mna wadze. Niech juz wrci bazen. Udawaem,
z e leze , bo chce byc nieuprzejmy.
Potrzebujecie czegos ode mnie? zapytaem szorstko. Kazde sowo wymagao nieludzkiego wysiku.
Czy potrzebujemy? Pogodna rozesmiaa sie drwiaco.
Nie. Poczuem
dotkniecie Mocy. Niezdarne. To Prawy. Nie zdoaem opanowac drzenia. Po niedawnym przejsciu z krlem i ksieciem Szczerym mj umys przypomina jedna
wielka rane. Prawy przeciagn
a
po niej kocimi pazurami jak grabiami po swiezo
skopanej ziemi.
Bron sie! doszed mnie ledwie dosyszalny szept ksiecia Szczerego.
Chciaem wzniesc bariery, ale nie mogem odnalezc siebie. Pogodna miaa
usmiech na ustach.
Prawy wpycha sie w mj umys, jakby wciska reke w budyn. Pomieszao mi
sie w gowie. Jakby przypalona z c zgrzytaa niczym brzek ostrg.
Bron sie baga ksia
ze Szczery. Syszaem jego rozpaczliwy gos bardzo
sabo. Ze wszystkich si prbowa mi pomc zebrac rozrzucone na wszystkie strony swiata czastki
Wreszcie Slepun
mnie usysza. Zaniecha Prawego, rzuci go jak zdechego szczura. Stana
nade mna okrakiem, pilnowa. Prawie syszaem jego szybki
oddech, czuem ciepo siersci. Nie miaem siy pytac, co sie wasciwie stao. Zwinaem
Pogodna miaa szeroko otwarte usta, a twarz koloru z ywej czerwieni. Prawy
zdoa usia
sc , choc bardzo niepewnie.
Nie naprzykrzaam sie Prawemu rzeka Pogodna wyraznie, tonem
chodnym i wyniosym ani go nie pozadam.
geboko tchu.
Byle u siebie, jesli moge prosic.
Udao mi sie podniesc reke i wskazac drzwi. Wypada jakby ja gonio sto diabw, Prawy powlk sie za nia. Obie suzace
usuney sie z odraza, robiac
przejscie. Drzwi pozostay otwarte. Nadludzkim wysikiem podniosem obolaa gowe
ciez ki balast zaczepiony niepewnie na ramionach i poszedem je zamkna
c.
Nawet nie prbowaem wrcic do poscieli. Osunaem
22. BRUS
Ksiez na Cierpliwa, mazonka pierwszego nastepcy tronu, ksiecia Rycerskiego, pochodzia z rodu, ktry korzenie mia zapuszczone geboko w srdladzie.
Jej
rodzice, baron Potez ny i baronowa Zgodna, wywodzili sie z pomniejszej szlachty.
Mazenstwo crki z ksieciem rodu krlewskiego byo dla nich nie lada zaskoczeniem, szczeglnie wziawszy
pod uwage jej samowole oraz, jak twierdzili niektrzy, nieszczeglnie lotny umys. Baronwna Cierpliwa stanea koscia niezgody
pomiedzy ksieciem Rycerskim a jego ojcem. Krlestwo nic nie zyskiwao przez ten
zwiazek,
***
Obudziem sie. Lezaem w zku, byo mi ciepo i dobrze. Na wszelki wypadek nie poruszyem sie, tylko ostroznie poszukaem blu. Znik, ale byem bardzo
zmeczony i odretwiay, jak to czasem bywa po dugiej chorobie. Nagle przeszed
mnie dreszcz. Obok mnie, zupenie naga, lezaa Sikorka, oddychajac
spokojnie na
moim ramieniu. Ogien w kominku przygas. Suchaem. Byo bardzo pzno albo
bardzo wczesnie. Zamek spa.
Nie pamietaem, kiedy znalazem sie w zku.
Zadrzaem znowu. Sikorka poruszya sie lekko. Przysunea sie do mnie blizej,
usmiechnea sennie.
Czasem taki jestes dziwny szepnea. Kocham cie. Znowu zamknea oczy.
Slepun!
Jestem. Jak zwykle.
358
Nagle nie mogem go spytac, nie chciaem wiedziec. Po prostu lezaem, czuem sie chory i godny litosci.
Prbowaem cie zawoac, ale jeszcze nie byes gotw wrcic. Tamten cie
pozbawi siy.
"Tamten" to nasz krl.
Twj krl. Wilki nie maja krla.
Dobrze juz, dobrze. . . pozwoliem mysli uciec w niepamiec . Dziekuje,
z e mnie strzeges.
Wyczu moja rezerwe.
Co miaem robic? Odesac ja z niczym? Bya bardzo smutna.
Sam nie wiem. Nie mwmy o tym.
Sikorka bya smutna i on ja musia pocieszyc? Nawet nie wiedziaem, dlaczego jest smutna. Bya smutna, poprawiem sie, patrzac
na jej usmiech. Westchna
em. Im predzej stawie temu czoo, tym lepiej. Zreszta i tak musiaa juz wracac do
swej izdebki. Nie powinna byc u mnie, kiedy twierdza zacznie sie budzic ze snu.
Sikorko. . . odezwaem sie cicho. Poruszya sie i otworzya oczy.
Kochany. . . rzeka zaspanym gosem.
Musisz juz isc .
Wiem. Nie powinnam bya przychodzic. Zamilka. Wszystko, co
mwies kilka dni temu. . . Nie powinnam bya. . .
Poozyem jej palec na ustach. Usmiechnea sie do mnie.
To milczenie. . . byo bardzo. . . interesujace.
Odsunea moja don, pocaowaa mnie czule. Zaczea sie szybko ubierac. Wstaem, poruszajac
sie znacznie
wolniej niz ona. Spojrzaa na mnie wzrokiem przepenionym mioscia. Pjde
sama. Tak bedzie bezpieczniej. Nie powinnismy byc widywani razem.
Pewnego dnia. . .
Tym razem ona uciszya mnie, kadac
mi don na wargach.
Nie bedziemy teraz mwic o takich sprawach. Niech ta noc zostanie taka,
jak jest. Doskonaa. Pocaowaa mnie znowu, szybko i lekko, i ucieka z moich
ramion, z mojej komnaty.
Noc? Doskonaa?
Skonczyem sie ubierac, dorzuciem do ognia. Usiadem przy kominku.
Wkrtce otworzyy sie sekretne drzwi. Wszedem po schodach.
Musisz mnie wysuchac rzekem na powitanie.
Ciern unis brwi. Gestem wskaza mi krzeso obok siebie. Ledwie jednak
zaczaem
359
Przesiadem sie na swoje stare miejsce u stp kominka. Serce tuko mi sie
w piersi. Nigdy nie przypuszczaem, z e akurat tutaj bede musia zachowywac
ostroznosc .
Zdaj raport szepna
Ciern.
Nie opusciem niczego; na poczatek,
z eby caa historia miaa sens, wspomniaem o swojej wiezi z ksieciem Szczerym. Nie pominaem
z adnego szczegu: od
pobicia trefnisia, po dar ksiez nej Ketriken dla Ksiestwa Niedzwiedziego, opowiedziaem takze o mojej posudze dla krla tego wieczoru. O Pogodnej i o Prawym
w mojej komnacie. Kiedy szeptaem o szpiegach ksiecia Wadczego, Ciern wyda
Ciern
niechetnie przytakiwa moim sowom. Kiedy zamilkem, rzek cicho:
Wiele jest dziur w tej pajeczynie, ktra twoim zdaniem przedzie ksia
ze
Wadczy.
Kilka moge zaatac od razu szepnaem.
jezeli wiesci sa opzniane, chocby tylko o tyle, by nasza obrona przeradzaa sie w z aosnie nieskuteczne wysiki?
Modszy ksia
ze robi z nastepcy tronu bazna, podkopuje pokadane w nim zaufanie.
Twoim zdaniem Szczery miaby o tym nie wiedziec? W zamysleniu pokiwaem gowa.
360
Doskonale posuguje sie Moca, ale nie moze suchac wszedzie jednocze
snie. Zeby
szpiegowac wasny krag
Mocy, musiaby porzucic obserwacje wybrzez a.
Czy on. . . Czy jest teraz swiadom naszej dyskusji? Lekko zawstydzony
wzruszyem ramionami.
Naprawde nie wiem. Na tym polega skaza mojego talentu. Nasza wiez jest
bardzo nierwna. Czasami znam mysli ksiecia, jakby sta obok i sam mi je opowiada. Zeszej nocy, gdy przemawia przeze mnie, syszaem kazde sowo. Teraz. . . ucichem, z eby posuchac. Czuje tylko, z e nadal jestesmy poaczeni.
Jedyne, ktre go obchodza, jedyne, ktre sa mu oddane. Zyskuje w ten sposb ogromny teren izolujacy
go od szkaratnych okretw.
Przypuszczam, z e podobnie jak ty sadzi,
iz Zawyspiarzom nie zalezy na zdobywaniu terytoriw, lecz tylko na terenach do napasci. Oni sa ludzmi morza. Nie
wejda daleko w gab
ladu.
A ksiestwa nadbrzezne, zajete walka z Zawyspiarzami,
nie beda miay mozliwosci zwrcic sie przeciw ksieciu Wadczemu.
Jesli Krlestwo Szesciu Ksiestw straci dostep do wybrzeza, utraci rwniez
mozliwosc handlu i transportu morskiego. Tego chyba nie pragna ksiestwa srdladowe?
Wzruszyem ramionami.
Nie wiem. Nie znam odpowiedzi na wszystkie pytania. Ale to jedyna teoria,
do ktrej moim zdaniem pasuja prawie wszystkie fragmenty amigwki.
Ciern wsta, nala wrzatku
do miedzianego czajniczka. Wypuka go porzad
nie, wyla wode, potem wrzuci bibuke z wybranymi zioami i zala ja wrzatkiem.
361
wywaru, a widzac
mj wyraz twarzy, zmarszczy brwi.
Co sie stao? szepna.
Chcesz troche miodu?
Pokreciem gowa, upiem yk, sparzyem sie w jezyk. Przyjemny smak maskowa gorycz kozka. Po kilku chwilach bl ustapi
i odesza mnie sennosc .
Och, juz mi lepiej westchnaem,
362
cel,
spekulowalismy, ile nam da pomoc potez nych sprzymierzencw. Ciern rozprawia
o tym z entuzjazmem. Bardzo chciaem podzielac jego nadzieje, niestety uwazaem, z e Krlestwo Szesciu Ksiestw nalezao ratowac raczej od srodka: przede
wszystkim pozbywajac
sie z mii z rodowego gniazda.
Po powrocie do siebie poozyem sie i zapadem w geboki sen.
Przez jakis czas cieszylismy sie bogosawienstwem sztormw. Kazdy dzien,
gdy budzi mnie poranny oskot wiatru walacego
deszczem w okiennice, by na
wage zota.
Staraem sie nie rzucac w oczy, unikaem ksiecia Wadczego, nawet jesli oznaczao to, z e musiaem jadac w izbie z onierskiej. Wychodziem natychmiast z kazdej komnaty, w ktrej pojawia sie Prawy albo Pogodna. Stanowczy powrci ze
swojego posterunku w Czerwonej Wiezy, w Ksiestwie Niedzwiedzim. Zdarzao mi sie niekiedy widywac go w towarzystwie Pogodnej i Prawego. Czesciej
mitrez y czas przy stole w sali biesiadnej. Z pprzymknietymi oczyma zawsze
wyglada
na zaspanego. Nie mozna powiedziec, by nienawidzi mnie tak bardzo
jak Pogodna i Prawy, lecz mimo wszystko staraem sie jego rwniez unikac. Powtarzaem sobie, z e postepuje rozsadnie,
chopak stajenny.
Pomocnik wzywa cie do stajni!
363
wrota i przedarem sie przez rozkrzyczane stado chopakw w sam srodek zgieku.
I zobaczyem Brusa. Juz nie krzycza. Juz milcza. Zmeczony podrza, do cna
wycienczony.
Pomocnik, choc poblady, twardo obstawa przy swoim.
Nie miaem wyboru rzek cicho. Ty musiabys zrobic to samo.
Wiem odezwa sie Brus po chwili. Wiem. Odwrci sie do mnie.
Bastardzie, moje konie znikney. Zachwia sie lekko.
Pomocnik nic nie zawini rzekem. Potem zapytaem: Gdzie jest ksia
z e Szczery?
Zmarszczy brwi, spojrza na mnie zdziwiony.
Nie spodziewaliscie sie mnie? Wysano do was wiesci o moim powrocie.
Powinny byy dotrzec przede mna.
O niczym nie syszelismy. Co sie stao? Dlaczego wrcies? Powid wzrokiem po z adnych
gosem jak dawniej. Tylko wrce z zamku, zaraz obejrze, jak dbaliscie o stajnie pod moja nieobecnosc . Niczym mga dotknieta promieniami sonca, wszyscy
znikneli. Brus zwrci sie do Pomocnika.
Oporzadzisz
mojego konia? Biedny Fircyk by bardzo z le traktowany ostatnimi czasy. Niech poczuje, z e nareszcie jest w domu.
Oczywiscie. Mam posac po medyka? Moze zaczekac tu na ciebie.
Brus pokreci gowa.
Wszystko, co sie da zrobic, potrafie zrobic sam. Chodz, Bastardzie. Nie
dojde bez pomocy.
Peen zdumienia podaem mu ramie, a Brus wspar sie na mnie ciez ko. Dopiero wtedy sie zorientowaem, z e to, co na pierwszy rzut oka wziaem
za sztylpe
do zimowych butw, jest grubym opatrunkiem. Brus wyraznie oszczedza chora
noge, przenoszac
wiekszosc ciez aru ciaa na mnie. By zmeczony, to zrozumiae, lecz poczuem tez zapach potu zrodzonego z blu. Odzienie mia krlewski
koniuszy poplamione i podarte, twarz i rece bardzo brudne. Jak nie on.
Powiedz mi poprosiem czy ksia
ze zdrw? Sprbowa sie usmiechna
c.
364
z e
stao sie tak, gdyz nie byo tam Osika.
Zatesknies za dymem? zapyta mnie trefnis z wdziecznym usmiechem.
W tej samej chwili dostrzeg Brusa. Kpiacy
wyraz natychmiast znikna
z jego
twarzy. Ksia
ze . . . ?
Brus przyszed zozyc krlowi raport.
Zatem sprbuje go obudzic. Chociaz biorac
pod uwage jego stan ostatnimi
dniami, rwnie dobrze mozna zdawac mu raport, kiedy spi. W obu przypadkach
bedzie przywiazywa
gestem doni.
Nie mogem wyjsc z zadziwienia, jakim sposobem do tej pory nie dostrzegaem objaww choroby. Oto wycienczony czowiek, ktrego czuc kwasnym po365
Brus mwi prostymi sowami. Jego raport by zwykym opisem zdarzen. Nic
nie wspomnia o wasnych cierpieniach, rozterkach, watpliwo
sciach. Odesano go
do domu, jedyny przezy ten powrt. . . Przewidywaem, z e tego wieczoru spije
sie na umr. Czy potrzebne mu byo do tego towarzystwo? Na razie jednak sta
i w milczeniu czeka na pytania krla. Cisza trwaa bardzo dugo.
Wasza wysokosc ? odwazy sie odezwac.
Krl Roztropny poruszy sie w ciemnosciach oza.
Przypomina mi to dni modosci wychrypia. Kiedy jeszcze mogem
dosiadac konia i wadac mieczem. Gdy czowiek traci. . . gdy raz to utraci, traci
w rzeczywistosci o wiele wiecej. Twj kon wydobrzeje, mam nadzieje?
Brus sciagn
a
brwi.
Zrobiem dla niego, co mogem, wasza wysokosc . Sadz
e, z e wrci do si.
To dobrze. Przynajmniej tyle dobrego. Przynajmniej tyle. Krl Roztropny zamilk. Zdawao sie, z e walczy o kazdy oddech. Idz, odpocznij odezwa
sie w koncu szorstko. Wygladasz
367
sci.
Przerwaem kucharce przygotowywanie deseru, mwiac,
z e Brus, ranny i chory, odpoczywa w mojej komnacie. Skamaem, z e jest godny jak wilk, i poprosiem, by posaa na gre chopca z jedzeniem oraz z kilkoma wiadrami czystej goracej
wody. Natychmiast zatrudnia do mieszania budyniu kogos innego i zaczea
szczekac tacami, imbrykami oraz sztuccami. Wkrtce miaem dosc smakowitego
jada, by urzadzi
c przyjecie.
Pobiegem do stajni, daem znac Pomocnikowi, z e Brus jakis czas zostanie
u mnie. Potem zajrzaem do izdebki krlewskiego koniuszego miaem zamiar
wzia
c stamtad
potrzebne zioa i korzenie.
W izbie byo zimno. Zagniezdzia sie tu wilgoc i stechlizna. Zanotowaem sobie w pamieci, z eby kazac komus rozpalic ogien, przyniesc drewno, wode i swiece. Brus mia wrcic dopiero wiosna. Wysprzata
swoja izbe pedantycznie. Znalazem kilka garnczkw z zioowymi masciami, ale z adnych swiezo ususzonych
zi. Albo zabra je ze soba, albo komus odda przed wyjazdem.
Rozgladaem
sie dookoa. Nie byem tu od paru miesiecy. Wrciy wspomnienia z dziecinstwa. Godziny przed tym kominkiem, spedzone na naprawianiu
lub oliwieniu uprzez y. Sypiaem na sienniku przy ogniu. Gagatek, pierwszy pies,
z ktrym sie zwiazaem.
Nastepne drzwi, do ktrych zapukaem, prowadziy do komnat ksiez nej Cierpliwej. Otworzya Lamwka i widzac
moja mine, zapytaa od razu:
Stao sie cos zego?
Brus wrci. Jest w mojej komnacie. Ranny. Nie mam zi. . .
Posaes po medyka?
Brus woli radzic sobie sam odparem po chwili.
To prawda. W komnacie pojawia sie ksiez na. Co ten szaleniec sobie
zrobi tym razem? Czy ksia
ze Szczery zdrw?
Ksia
ze zosta zaatakowany. Wyszed z potyczki obronna reka i nadal da
zy
do Krlestwa Grskiego. Rannych odesa do domu pod eskorta dwch zdrowych
z onierzy. Brus jako jedyny przezy droge powrotna.
Bya taka trudna? zapytaa ksiez na.
Lamwka juz krzataa
woda.
Wiadra z gorac
a woda stay juz pod drzwiami. Zanim przygotowaem wrzatek
w kocioku nad ogniem, kucharka przysaa dwie tace pene jedzenia, a oprcz
tego podgrzane mleko i gorac
a herbate. Pojawia sie ksiez na Cierpliwa i zaczea
rozkadac na mojej skrzyni zioa. Prawie natychmiast wysaa Lamwke po jakis
st i dodatkowe dwa krzesa. Brus spa geboko, od czasu do czasu wstrzasany
dreszczami.
Ksiez na zajrzaa spiacemu
w twarz.
Brus? odezwaa sie agodnie. Nawet nie drgna.
Bardzo delikatnie pogadzia go po policzku. Takis wychudzony, taki zmarnowany uzalia sie
cicho.
Zmoczya szmatke i delikatnie otara mu twarz oraz rece. Zupenie jak maemu
dziecku. Potem ostroznie otulia go kocem sciagni
etym z mojego zka.
Potrzebna mi bedzie ciepa woda nakazaa mi szorstko. Zajaem
sie
wypenianiem polecenia, a ona kucnea i srebrnymi nozyczkami zaczea rozcinac
369
do Brusa stolik
z tacami. Ksiez na Cierpliwa usunea sie z drogi. Nalaem ciepego mleka do kubka
i wcisnaem
ksiez na Cierpliwa.
Wszyscy troje spojrzelismy na nia z wyrzutem. Oczywiscie gdybys mg
poprawia sie zaraz.
Zobaczmy, co sie tu dzieje. Lamwka siegnea po wilgotny okad.
Zostaw. Brus powstrzyma ja gestem. Sam sie tym zajme, tylko zjem.
Jak zjesz, bedziesz odpoczywa stwierdzia ksiez na Cierpliwa. Lamwko, przesun sie, prosze.
370
na bok,
a ksiez na Cierpliwa ukleka przed krlewskim koniuszym. Zmoczya rg sciereczki w czystej wodzie, wycisnea go i zrecznie obmya rane. Zakrzepa krew
ustapia.
gowa, on
powtrzy mj gest.
Tak myslaem. Ten niski szeroki. Brazowy.
z e to juz niemozliwe.
Jest zdrw i cay zapewniem. Wejdz, pani, prosze. Przeklaem
371
o synu. Znowu poblada na wzmianke o napadzie na ksiecia, ale nie odezwaa sie
sowem, pki nie skonczyem.
Dzieki wszystkim naszym bogom, z e zbliza sie do Krlestwa Grskiego!
Tam bedzie bezpieczny, przynajmniej od ludzi.
Podesza do ksiez nej i Lamwki, zajetych przygotowywaniem korzenia. By
juz ugotowany na miekko, zmiazdzony na gadka mase, teraz studziy go przed
poozeniem na rane.
Jagody grskiego jesionu wspaniale oczyszczaja podobne rany powiedziaa.
Ksiez na Cierpliwa niesmiao podniosa wzrok.
Syszaam o tym, ale ten korzen doskonale wyciaga
z rany zakazenie. Potem mozna jeszcze przemyc wywarem z lisci malin i kory wiazu.
Albo zrobic
z tego kompres.
Nie mamy lisci malin przypomniaa ksiez nej Lamwka. Zawilgotniay i splesniay.
Ja mam liscie malin, jesli sie przydadza rzeka ksiez na Ketriken cicho.
Robie z nich poranna herbate. Ciotka mnie tego nauczya. Spuscia wzrok,
usmiechnea sie dziwnie.
Tak? Zaciekawia sie nagle Lamwka.
Och, moja kochana! wykrzyknea ksiez na Cierpliwa. Chwycia przysza
krlowa za reke w nagym, niespodziewanie poufaym gescie. Jestes pewna?
Tak. Z poczatku
drodze ksiecia Wadczego, jeszcze jeden stopien na stromej drodze do tronu. Jedno mae z ycie pomiedzy nim a upragniona wadza. Jak niewiele bedzie ono dla
niego znaczyo!
Na pewno nie zdradze przyrzekem. Niech ta radosna nowina pozostanie najgebiej skrywana tajemnica.
Bo kiedy sie ja rozgosi, ksiez na Ketriken bedzie w rwnie wielkim niebezpieczenstwie jak nastepca tronu.
23. GROZBY
Tamtej zimy Ksiestwo Niedzwiedzie powoli sie rozpadao, podobnie jak klif
podmywany falami sztormu. Z poczatku
ksia
ze Krzepki regularnie posya wiesci
ksiez nej Ketriken. Docieray one dzieki strojnym goncom, wyprawianym osobiscie
przez ksiecia. Poczatkowo
sc z ksieciem
Krzepkim zostaa cakowicie zerwana. Ksiez na Ketriken wysaa jeszcze dwch
umyslnych, a skoro nie wrcili, postanowia nie ryzykowac wiecej ludzkiego z ycia. Do tego czasu Zawyspiarze z Wyspy Haka i z Wyspy Sromoty zaczeli sie wypuszczac dalej na poudnie, unikajac
bliskiego sasiedztwa
ksia
ze Wadczy pozostawa nieodmiennie obojetny. Twierdzi, z e zbiera fundusze,
by ksia
ze Szczery, wrciwszy z Najstarszymi, mg sie pozbyc wroga raz na zawsze. Tylko z e coraz czestsze przyjecia w Koziej Twierdzy nabray wiekszego rozmachu, a podarunki najmodszego krlewskiego syna dla srdladowych
ksia
zat
***
jakby przeszed huragan. Znikney najlepsze byki. Z czarnych karakuw, ktre normalnie ledwo sie miesciy w jednej zagrodzie, zostao
tylko szesc owiec i jeden wcale nie najpiekniejszy baran. Nie wiedziaem dokadnie, co bywao onegdaj w innych zagrodach, ale zbyt wiele byo pustych.
Ze stod ruszyem do spichlerzy. Przed jednym z nich kilku mez czyzn adowao na wz worki ziarna. W poblizu stay dwa inne wozy, juz zaadowane.
Przygladaem
sie przez chwile, potem, gdy worki trzeba byo adowac wyzej, zaproponowaem pomoc. Skorzystali chetnie i rozmawiali ze mna zupenie otwarcie. Pomachaem im na do widzenia i wrciem do zamku, zachodzac
w gowe,
z jakiej przyczyny cay spichlerz ziarna mia byc barka wysany az nad Jezioro
Smolne.
375
sie po waskich
rzek mrukliwie.
Przyjrza sie jedzeniu naszykowanemu przez Sikorke, po namysle nala sobie okowity. Podrzujac
wzduz Rzeki Koziej, syszelismy niejedno. Niektrzy mwia, z e ksia
ze Wadczy wyprzedaje bydo i ziarno, z eby pacic za obrone wybrzez a. Inni gadaja, z e wysya podne bydo na bezpieczniejsze pastwiska Ksiestwa
376
Rolnego. Przekna
trunek. Znikney najlepsze konie. Tyle zobaczyem na
pierwszy rzut oka. Watpi
e, z ebym przez dziesiatek
lat mg doprowadzic te stajnie
do poprzedniej swietnosci. Znowu sobie nala. Dzieo mojego z ycia zrujnowane, Bastardzie. Czowiek lubi wiedziec, z e gdzies na swiecie zostawia po
sobie slad. Konie, ktre tutaj sprowadzaem, rasy, jakie krzyzowaem, stworzyem. . . wszystko stracone, rozrzucone po caym Krlestwie Szesciu Ksiestw. Tak,
oczywiscie, moje ogiery wniosa szlachetna krew do kazdej stadniny, ale nigdy sie
juz nie przekonam, co bym osiagn
a,
gdyby mi pozwolono dziaac dalej. Mocarz
bedzie niewatpliwie
przed swoja
pania, przekazac moja prosbe. Ksiez na Ketriken gestem poprosia, bym usiad.
Powitaem ja i z usmiechem wskazaem na wode, jakbysmy rozmawiali o pieknej
pogodzie. Jednoczesnie odezwaem sie cicho:
Brus chce stana
c na strazy przed twoimi drzwiami, pani, poczawszy
od dzisiejszej nocy. Obawia sie, z e gdy rozejdzie sie wiesc o twoim odmiennym stanie,
mozesz sie znalezc w niebezpieczenstwie.
Inna kobieta by sie przestraszya, poblada. Ksiez na Ketriken lekko dotknea
smukego sztyletu, jaki zawsze nosia z kluczami.
Nieomal pragneabym bezposredniego ataku. Zamyslia sie na chwile.
Tak, to rozsadna
decyzja. Zadnej
krzywdy nie bedzie, jesli damy im znac, z e
wiemy. W imie czego miaabym zachowywac sie ogledmamy podejrzenia. Ze
nie i taktownie? Brus otrzyma juz powitalny prezent w postaci strzay mwia
z gorycza. Moze stana
c na warcie, niech przyjmie moje podziekowania. Powinnam zapewne wybrac kogos zdrowego, ale do nikogo nie miaabym takiego
zaufania. Czy rana pozwoli Brusowi udzwigna
c ten obowiazek?
379
s, z e
nikt z nas tego nie zauwazy? Nie dziwota, z e Konsyliarz uzna cie za niegodnego
Mocy!
Strzaa trafia do celu, poruszya mj najbardziej utajony lek. Prbowaem nic
po sobie nie pokazac.
Jestem lojalny wobec krla Roztropnego rzekem z kamienna twarza.
Nie powiedziaem nic wiecej. Sowami. Ale mierzyem ich twardym wzrokiem od stp do gw. Dostrzegem przestapienie
z nogi na noge, wymiane szybkich spojrzen. Zdrajcy! Przekazywali wiesci ksieciu Wadczemu, choc mieli swiadomosc , z e powinni raportowac krlowi. Nikt ich nie omami. Rozumieli, co robia. Konsyliarz zaszczepi w ich umysach oddanie ksieciu Wadczemu, nie potrafili sobie nawet wyobrazic, z e mogliby sie zwrcic przeciwko niemu. Ale przeciez ciagle
byli swiadomi, z e to Roztropny jest krlem i z e zdradzaja monarche,
ktremu byli zaprzysiez eni. Schowaem geboko w pamieci te wiedze; moze bya
to szczelina, w ktra kiedys bede mg wbic klin.
Zrobiem krok do przodu i z przyjemnoscia zobaczyem, jak Pogodna skurczya sie w sobie, a Prawy ukry pomiedzy nia a sciana. Nic im nie zrobiem.
Odwrciem sie do nich plecami i otworzyem drzwi wasnej komnaty. Jeszcze
staem w progu, gdy poczuem w umysle wez owy slad Mocy. Odruchowo zablokowaem dojscie, jak uczy mnie ksia
ze Szczery.
Mysli przy sobie! ostrzegem. Nie zaszczyciem ich spojrzeniem. Zamknaem
za soba drzwi.
Duzsza chwile staem bez ruchu. Spokojnie. Spokojnie. Ciagle
utrzymywaem blokady w myslach. Ruszyem ostroznie wok komnaty. Ciern powiedzia
mi kiedys, z e skrytobjca musi zawsze przeceniac przeciwnika. To jedyny sposb,
z eby nie stracic czujnosci i przezyc. Dlatego tez nie dotknaem
niczego. Ktrys
przedmiot mg byc powleczony trucizna. Stanaem
wiszacy
od miesiecy odrobine krzywo, teraz
by zupenie prosto. Wiecej nic nie zauwazyem. Zdziwiem sie. Nie miaem pojecia, czego mogli sie spodziewac. Skoro przeszukali skrzynie, powinno to cos byc
na tyle mae, z eby sie w niej zmiescio. Ale po co zaglada
c pod gobelin? Staem
380
cokolwiek do reki. Dopilnowaem, z eby kazda okruszynka jedzenia pozostaego na tacach znalaza sie
w miejscu, gdzie z aden czowiek ani zwierze nie miao mozliwosci go sprbowac.
Wylaem wode z wiader i z dzbana. Obejrzaem dokadnie zapas drewna i swiec,
szukajac
sladu trucizny. Sprawdziem posciel, a potem, z ociaganiem,
wyrzuciem
cay zapas zi. Nie mogem ryzykowac.
Niczego nie brakowao, nic nie przybyo nowego. Usiadem wreszcie na zku,
zmeczony i pozbawiony si. Przypomniaem sobie ostatnie doswiadczenie trefnisia, zastanowiem sie powaznie. Nie miaem ochoty nastepnym razem spotkac sie
z workiem.
Nagle wasna komnata wydaa mi sie podobna do grobowca. Bya puapka,
do ktrej musiaem wracac co dnia. Wyszedem, nie zadajac
sobie trudu zamykania drzwi. Bo i po co? Niech przeciwnik wie, z e sie go nie boje. Nawet jesli
w rzeczywistosci baem sie bardzo.
Byo przejrzyste pzne popoudnie. Dreczya mnie ta piekna pogoda, tak niezwyka o tej porze roku, choc przeciez z przyjemnoscia spacerowaem po wewnetrznej czesci twierdzy. Zdecydowaem sie pjsc do miasta, zajrzec na Ruriska i odwiedzic kompanw z pokadu, a potem moze zatrzymac sie w tawernie
na piwo. Dawno juz nie byem w miescie; o wiele za dugo nie suchaem plotek
kra
zacych
w jedyny rozsadny
sie na nas od
bramy. Koysaem ja w ramionach, az przestaa kac. Co sie stao? Odgarnaem
jej wosy z twarzy. Mineo jeszcze kilka chwil, nim sie uspokoia. Oddech
miaa juz rwny, ale ciagle
drzaa.
Poszam do miasta. Ksiez na Cierpliwa daa mi wolne popoudnie. I miaam
kupic kilka drobiazgw. . . do swiec. Drzenie prawie zniko. Wziaem
ja pod
brode, chciaem, z eby spojrzaa mi w oczy.
I co?
382
Nie. To nie tak. Oni musza uwierzyc, z e naprawde cie przestraszyli, z e jestes im posuszna. Wwczas bedziesz bezpieczna. Nie beda mieli powodu wiecej
cie niepokoic.
Oni mnie rzeczywiscie przestraszyli, ty gupcze! syknea. Jedno
wiem. Jesli wrg zrozumie, z e sie go boisz, nigdy juz nie bedziesz bezpieczny.
Jesli posucham ich teraz, zjawia sie ponownie. Beda mieli dla mnie nastepne polecenia. Beda ciekawi, jak dalece jestem posuszna, kiedy sie boje.
To byy blizny po ranach, jakie zostawi w jej z yciu ojciec pijak. Blizny, ktre
daway jej sie, lecz takze byy sabymi punktami.
Teraz nie czas sie przeciwstawiac szepnaem.
Ciagle
patrzyem nad jej
ramieniem, spodziewajac
sie w kazdej chwili strazy. Chodz poprowadziem ja gebiej w labirynt spichlerzy, magazynw i przybudwek. Sza obok mnie
milczaca,
az nagle wyrwaa don z mojej reki.
Jesli raz sie poddasz, juz nigdy nie stawisz oporu. Wiec dlaczego teraz sie
nie przeciwstawic?
Dlatego z e nie chce cie w to wciaga
c. Nie chce cie narazac na niebezpieczenstwo. Nie chce, z eby ludzie mwili, z e jestes dziewka bekarta. Ostatnie
sowa z ledwoscia przeszy mi przez gardo.
Sikorka uniosa dumnie gowe.
Nie zrobiam nic, czego miaabym sie wstydzic rzeka hardo. A ty?
Nie, ale. . .
Ale. Twoje ulubione sowo rzeka z gorycza. Odesza ode mnie.
Sikorko! Rzuciem sie za nia, chwyciem w ramiona. Wtedy mnie uderzya. Nie otwarta donia. Wymierzya mi solidny cios w twarz, az zatoczyem
sie do tyu, a z ust pocieka mi krew. Patrzya na mnie wyzywajaco,
czekaa, czy
znowu sprbuje jej dotkna
c. Nie sprbowaem.
Nie powiedziaem, z e nie bede z nimi walczy. Powiedziaem, z e nie chce
ciebie narazac na niebezpieczenstwo. Daj mi szanse rozegrac to po mojemu.
Czuem krew skapujac
a mi z brody. Pozwoliem Sikorce podziwiac ten widok.
384
Zaufaj mi, z e w odpowiednim momencie odnajde ich i odpace pieknym za nadobne. Po swojemu. Teraz opowiedz mi o nich. W co byli ubrani, jak sie trzymali
w siodle. Jak wygladay
Odwrcia sie i odesza. Nadal obejmowaa sie ramionami, jakby sie baa rozpasc na kawaeczki. Wygladaa
na bardzo osamotniona, w tej granatowej spdnicy, z pochylona gowa. Nie jak moja dumna, bunczuczna Sikorka, ale przestraszona suzaca.
24. STRAZNICA
ZATOKI
na kare.
W przedstawieniach lalkowych spenia role groznego symbolu. Marionetka Ospiarza zawieszona w tle jest ostrzezeniem dla caej publicznosci, z e wkrtce patrzacy
***
ze studni. Sypiaem z le. Nieustanna czujnosc szarpaa mi nerwy. Byem zgryzliwy w stosunku do ludzi, ktrzy przypadkiem sie do mnie odezwali, zamyslony, kiedy zagladaem
do Brusa,
milczacy
u przyszej krlowej. Ciern, jedyny czowiek, ktry mg zdja
c ze mnie
ciez ar przygnebienia, jakos mnie nie wzywa. Byem z aosnie sam. Nie smiaem
zaglada
c do Sikorki. U Brusa bywaem jak najkrcej, obawiajac
sie sciagn
a
c na
niego kopoty. Nie mogem otwarcie opuscic zamku, chocby po to by pjsc do
Slepuna,
a baem sie skorzystac z sekretnego przejscia, bo mogem byc sledzony.
Czekaem i obserwowaem, a z e nic sie nie dziao, z yem poddany wyrafinowanej
torturze niepewnosci.
Codziennie stawiaem sie u krla Roztropnego. Wadca gas w oczach, trefnis z dnia na dzien robi sie coraz smutniejszy, a jego dowcipy bardziej gorzkie.
Teskniem za surowa zima obfitujac
a w wichury i sztormy, ale niebo ciagle
byo bekitne, a wiatry agodne. W samym zamku wieczory dzwieczay wesooscia
i do pznej nocy trway zabawy, bale maskowe czy popisy minstreli konkuruja
cych o pekata sakiewke. Ksia
ze ta i szlachta z ksiestw srdladowych
ucztowali
przy stoach ksiecia Wadczego.
386
Ktregos dnia Brus wspomnia, z e trzymanie warty przed drzwiami ksiez nej
Ketriken nie sprawia mu z adnych trudnosci, bo huczne odgosy biesiad przepedzaja wszelka sennosc .
Jak pchy na zdychajacym
w izbie Brusa. Niewiele mi byo wiadomo o tych wizytach, tyle z e w ogle miay
miejsce i Brus, co zadziwiajace,
jakos je tolerowa. Miaem w zwiazku
z tym mieszane uczucia. Krlewski koniuszy, obojetne ile wypi, nieodmiennie traktowa
kobiety z najwyzszym szacunkiem. A przeciez ustawione rzedem puste flaszki
po okowicie na pewno nie robiy na mojej ukochanej dobrego wrazenia. Tak czy
inaczej cieszyem sie, z e Brus i Sikorka utrzymywali znajomosc .
Pewnego dnia powiedziaem mu, z e Sikorke prbowano zastraszyc z powodu
jej zwiazku
ze mna.
Zwiazku?
zapyta ostro.
Mao kto wie, z e mi na niej zalezy przyznaem ostroznie.
Mez czyzna nie obarcza swoimi problemami kobiety, na ktrej mu zalezy
oznajmi stanowczo.
Nie znalazem odpowiedzi. Przekazaem mu kilka szczegw o napastnikach,
ktre zapamietaa Sikorka, niestety, jemu takze nic one nie powiedziay. Jakis czas
patrzy przed siebie nie widzacym
robisz, unikajac
jej towarzystwa. Dla jej dobra. Nala do kubka. Ksiez na Cierpliwa miaa racje
szepna
z namysem. Madrze
uczynia przysyajac
ja do mnie.
387
Cae z ycie mgbym rozwazac penie znaczenia tych sw. Na razie starczyo
mi rozumu choc na tyle, z eby siedziec cicho. Brus dopi okowite, przyjrza sie
flaszce, przesuna
ja wolno w moim kierunku.
Odstaw ja z powrotem na pke poprosi.
***
Zywy
inwentarz i zimowe zapasy w dalszym ciagu
odpyway z Koziej Twierdzy. Czesc bya tanio sprzedawana ksiestwom srdladowym,
duzo prawdy.
Uwieziony w zamku niewielka miaem mozliwosc rozmowy z pospolitym ludem. W izbie z onierskiej zazwyczaj witano mnie cisza. Plotki na mj temat, zrodzone tego dnia, gdy nie zdoaem uratowac dziecka przed ofiarami kuznicy, odzyy na nowo. Jesli juz ktos sie do mnie odzywa, rozmawialismy o pogodzie. Choc
nie byem traktowany jak wyrzutek, zostaem wykluczony z pogwarek i z ywioowych sprzeczek, tak naturalnych w izbie z onierskiej. Rozmowa ze mna oznaczaa
nieszczescie. Nie chciaem narazac ludzi, ktrych los nie by mi obojetny.
Zawsze byem mile widziany w stajniach, ale staraem sie nie rozmawiac z nikim dugo ani nie sprawiac wrazenia, z e jestem blisko zwiazany
z ktryms zwierzeciem. Chopcy stajenni ostatnio posmetnieli. Nie starczao dla nich pracy, wiec
czesciej zdarzay sie ktnie. Suzba stajenna stanowia dla mnie gwne z rdo
swiezych wiesci i plotek. Wszystkie byy ponure. Syszaem niestworzone historie
o napasciach na miasta i osady Ksiestwa Niedzwiedziego, plotki o karczemnych
awanturach w tawernach i w dokach Koziej Twierdzy, relacje o ludziach wyruszajacych
hulanki. Ogien rozprzestrzeni sie szybko i tylko ulewny deszcz, przybyy zaraz za
porywczym wiatrem, ocali spichlerze w dokach. Uniknelismy nie lada katastrofy, gdy bowiem ksia
ze Wadczy oprzni zamkowe spichlerze do cna, mieszkancy
miasta przestali dbac o to, co jeszcze zostao. Nawet gdyby Zawyspiarze nigdy nie
zjawili sie w samej twierdzy, przewidywaem ograniczenie racji z ywnosciowych
jeszcze przed koncem zimy.
Pewnej nocy obudzia mnie niezwyka cisza. Wycie sztormowego wichru i walenie deszczu w okiennice ustao. Serce zamaro mi w piersi. Straszne przeczucie
zrodzio sie w mojej duszy, a kiedy za oknem ujrzaem jasny pogodny ranek, nie
mogem opanowac strachu. Na przekr sonecznej pogodzie, nastrj w zamku panowa straszliwy. Kilkakrotnie wyczuwaem askotanie Mocy w swoim umysle.
Omal nie doprowadzio mnie do obedu, bo nie wiedziaem, czy ksia
ze Szczery
prbuje poprawic nasz kontakt, czy raczej neka mnie Prawy albo Pogodna. Popoudniowa wizyta u krla i trefnisia wprawia mnie w jeszcze gorszy nastrj.
Krl, chudy jak szkielet, siedzia w fotelu przed kominkiem i usmiecha sie niewyraznie. Sabo siegna
ku mnie Moca, gdy stanaem
389
Wstawaj! wyszepta ochryple. Wstawaj, ty pijany gupcze! Straznica Zatoki oblez ona. Piec szkaratnych okretw. Jesli sie spznimy, nie zostanie
kamien na kamieniu! Wstawaj, ale juz!
Zwlokem sie jakos z zka, wytrzezwiaem prawie natychmiast.
Co robic? zapytaem gupio.
Powiedz krlowi. Powiedz Ketriken, powiedz Wadczemu. Przeciez nawet on nie moze zlekcewazyc wroga na progu domu! Jesli Zawyspiarze zdobeda
Skad
ja o tym wiem?
Ciern az podskoczy ze zdenerwowania.
Tam do licha! Powiedz im cokolwiek. Powiedz Roztropnemu, z e sni ci sie
Ospiarz, ktry wrzy z wody w sadzawce. Powinien chyba zrozumiec! Powiedz
im, z e Najstarszy przynis ci wiesc na zotych skrzydach. Powiedz cokolwiek,
tylko niech cos robia!
ze schodw i juz
waliem do drzwi komnat krlewskich. Na drugim koncu korytarza Brus sta obok
krzesa, trzymajac
warte pod drzwiami ksiez nej Ketriken. Wydoby z pochwy
krtki miecz, przyja
wyczekujac
a pozycje, wzrokiem szuka wroga.
Zawyspiarze! Wrzasnaem
tragiczna
wiesc i konferowania z ksieciem w obecnosci zabawiajacych
komnaty, zapaliem od z aru w kominku swiece i podszedem z nia do oza. O mao nie stratowaem kara, zwinietego niczym pies przy
ozu pana. Nie mia nawet koca czy poduszki, spa ot tak na dywaniku przy
zku. Rozprostowa sie sztywno i nagle sie przestraszy.
Co jest? Co sie stao?
Zawyspiarze w Zatoce Sieci. Piec szkaratnych okretw. Musze obudzic
krla. Dlaczego spisz tutaj? Boisz sie mieszkac w swojej komnacie?
Rozesmia sie gorzko.
390
Bardziej obawiam sie opuscic te, poniewaz mgbym nie zostac wiecej
wpuszczony. Ostatnim razem p dnia waliem do drzwi, zanim krl zda sobie
sprawe, z e mnie nie ma i upomnia sie o bazna. Poprzednio wslizgnaem
sie ze
sniadaniem. Jeszcze wczesniej. . .
Chca cie zniechecic do wizyt u krla?
Marchewka albo kijem. Dzisiejszej nocy ksia
ze Wadczy zaofiarowa mi
sakiewke z piecioma sztukami zota, z ebym sie ogarna
i zszed na d zabawiac gosci. Och, jak pieknie opowiada, z e bardzo mnie wszystkim brakuje i z e
to wstyd, bym marnowa swa modosc zamkniety tu na grze. A kiedy powiedziaem, z e towarzystwo krla Roztropnego jest mi milsze niz kompania innych
baznw, rzuci we mnie yzeczka. Osikowi tez sie dostao, bo wasnie zaparzy
wywar tak cuchnacy,
z e czowiek wachaj
ac
go teskni za wonia czowieczych wiatrw.
Trefnis krzata
sie po komnacie. Zapali swiece, poruszy z ar w kominku. Podciagn
a
jedna z ciez kich zason nad ozem.
Panie mj odezwa sie czule, jak do spiacego
powracajacego
Pana.
Co robic? Krlu, radz!
Wysac do Straznicy Zatoki wszystkie statki, jakie marny. Nie tylko okrety
wojenne. Statki rybackie. Walczymy o z ycie. Jak smieli podejsc tak blisko, cz
to za zuchwalstwo! Ladem
391
mieszkancy Straznicy
Zatoki z wdziecznoscia przyjma kazda pomoc.
Krl rozmysla czas jakis.
Jakie meldunki z Zatoki Poudniowej? Czy wysali juz okrety i wojownikw?
Wasza wysokosc , jeszcze nie mamy od nich z adnych wiesci. To nie byo
kamstwo.
Co tu sie dzieje!? Awantura zaczea sie, nim pijany i dyszacy
z wsciekosci ksia
ze Wadczy dotar do sypialni ojca. Osiek! Przepedz go stad
wycelowa we mnie palec. Wezwij pomoc, jesli bedzie potrzebna. Nie musisz
byc delikatny.
Osiek nie szuka daleko. Dwch tegich wartownikw ze srdladzia
przybyo
sladem swego pana. Zostaem poderwany w powietrze. Ksia
ze Wadczy wybra
sobie krzepkich ludzi. Rozejrzaem sie za karem, szukajac
w nim sprzymierzenca, ale znikna.
Katem
tonem.
Stac. Nadal leza nieruchomo, ale wzrok zwrci na ksiecia Wadczego.
Straznica Zatoki oblez ona oznajmi zwiez le. Trzeba sac pomoc.
Krlewski syn pokreci gowa zasmucony.
To bajka. Jeszcze jedna intryga bekarta, ktry pragnie cie niepokoic. Nie
byo woania o pomoc, z adne wiesci nie nadeszy.
Jeden ze straznikw mia niemaa wprawe w trzymaniu pojmanego. Drugi
najwyrazniej zamierza wyamac mi ramie ze stawu, chociaz nie dawaem mu po
temu najmniejszego powodu. Zapamietaem sobie jego twarz, prbujac
jednoczesnie nie okazac po sobie blu.
Nie musiaes sie, ksia
ze , kopotac i fatygowac tutaj. Ja sprawdze, czy to
prawda, czy kamstwo. Ksiez na Ketriken przysza dopiero teraz, bo potrzebowaa czasu, z eby sie ubrac. Krtka biaa kurtka, fioletowe spodnie, buty do konnej
jazdy. Dugi grski miecz u boku. W drzwiach sta Brus, trzyma ciez ki paszcz
z kapturem i rekawice. Przysza krlowa mwia do najmodszego ksiecia jak do
rozpieszczonego dziecka. Wracaj do gosci. Ja pojade do Straznicy Zatoki.
392
przed obliczem mojego krla, zawstydziem sie bosych stp i niedbaego wygladu.
Zaczerpnaem
pchna
c konnych pod dowdztwem Rebacza, jak najliczniejszy
oddzia.
Tak tchna
krl. Otworzy oczy. Tak rozkazaem. Wykonac.
Odrobine wina, panie mj? Trefnis nagle pojawi sie u boku swego
pana. Tylko ja jeden drgnaem
Zwia
z wosy i umyj twarz rozkaza mi zwiez le. Zonierze
maja wiecej zaufania do czowieka, ktry wyglada,
jakby sie spodziewa pobudki o tej
porze.
Zrobiem, jak mi radzi, i pospieszylismy na d. Brus zdawa sie nie pamietac
o zranionej nodze. Na podwrcu krzykna
na chopcw stajennych, by przyprowadzili Sadze i Fircyka. Wysa rozespanego pazia po Rebacza, innego z rozkazem
przygotowania do drogi wszystkich pozostaych w Koziej Twierdzy koni. Czterech ludzi popedzio do miasta: jeden do statkw wojennych, trzech pozostaych
w kurs po tawernach, z zadaniem zebrania floty. Patrzyem na Brusa z zazdroscia
i podziwem. Pki nie wsiedlismy na konskie grzbiety, nawet nie zdawa sobie
sprawy, z e przeja
ode mnie komende. Nagle straci pewnosc siebie.
Grunt to praktyka powiedziaem z usmiechem. Ruszylismy do bram.
Powinnismy dogonic ksiez ne, zanim dotrze do nadbrzeznej drogi oceni
Brus.
Nagle zastapi
nam droge wartownik.
Stac! rozkaza.
agn
Konie cofney sie przestraszone. Sci
elismy wodze.
Co to ma znaczyc? zapyta Brus. Wartownik sta nieporuszony.
Ty, panie, mozesz przejechac odezwa sie do Brusa z szacunkiem.
Ale bekart nie moze opuscic zamku.
Bekart? Nigdy nie syszaem takiego gniewu w gosie Brusa. Powiedz: Bastard Rycerski, syn ksiecia Rycerskiego.
Zonierz
gapi sie na niego osupiay.
Powtrz! rykna
Brus i do poowy wydoby ostrze z pochwy. Nagle
wyda sie dwukrotnie wiekszy. Gniew bi od niego jak z ar z pieca.
Bastard Rycerski, syn ksiecia Rycerskiego wymamrota wartownik.
Wzia
oddech i przekna
sline. Musze suchac rozkazw. Nie wolno mu opuszczac zamku.
394
Jeszcze nie minea godzina, jak usyszaem z ust mazonki nastepcy tronu
rozkaz, by jechac wraz z nia albo dogonic ja jak najszybciej. Czy chcesz powiedziec, z e twoje rozkazy sa wazniejsze od tych, ktre wydaa ona?
Wartownik wyglada
na zmieszanego.
Zechciej, panie, zaczekac chwile. Wrci do kordegardy.
Ten, kto go szkoli, powinien sie wstydzic warkna
Brus. Chopak
zawierzy jedynie naszemu honorowi, z e nie wyjedziemy.
Moze po prostu cie zna?
Brus tylko na mnie spojrza. Po jakims czasie pojawi sie dowdca warty.
Szerokiej drogi rzek salutujac.
I powodzenia w Straznicy Zatoki.
Brus odpowiedzia mu salutem i popedzilismy konie. Pozwoliem mu narzucac tempo. Byo ciemno, ale gdy tylko zjechalismy ze wzgrza, poprowadzia nas
prosta, rwna droga. Od czasu do czasu wyglada
ksiez yc. Pierwszy raz w z yciu
widziaem, z eby Brus tak ryzykowa: pusci konie cwaem i nie zwolni, pki nie
Zrebnej
kobyle dobrze zapewnic troche ruchu. Brus obejrza sie na mnie
przez ramie. A jak to jest z kobietami?
Myslisz, z e wiem? wyszczerzyem do niego zeby. Nie mam pojecia.
Niektre kobiety przy nadziei nie jezdza konno wcale. Inne jezdza. Mysle, z e
ksiez na nie naraziaby dziecka ksiecia Szczerego na niebezpieczenstwo. Poza tym
bezpieczniejsza jest tutaj z nami niz w zamku z ksieciem Wadczym.
Brus nic nie odpowiedzia, ale wyczuem, z e sie ze mna zgadza. Wyczuem
tez cos jeszcze.
Nareszcie znw razem na polowaniu!
Cicho! Katem
oka zerknaem
wilka.
Brus zesztywnia lekko.
Slepun
gna wzduz drogi, ukryty posrd drzew. Dobrze mi byo znowu znalezc sie na otwartej przestrzeni, z wilkiem u boku. Dobrze mi byo znalezc sie
poza murami zamku. Nie cieszyem sie, z e Straznica Zatoki zostaa zaatakowana, ale skonczyo sie juz straszne oczekiwanie niewiadomego. Teraz trzeba byo
dziaac.
Spojrzaem na Brusa, tym razem otwarcie. Targa nim hamowany gniew.
Brus odwazyem sie odezwac.
Wiec to wilk, tak? odezwa sie ponuro. Patrzy prosto przed siebie. Wiedziaem, z e ma zacisniete usta.
395
Przeciez wiesz. Odpowiedz wsparta byskiem kw w szerokim usmiechu, wywalonym ozorem. Brus podskoczy jak oparzony.
Slepun
przyznaem cicho, ubierajac
imie wilka w ludzkie sowa.
Przestraszyem sie. Brus go czu. Wiedzia. Nie byo sensu duzej zaprzeczac.
Niesmiao zakiekowaa we mnie ulga. Byem juz smiertelnie zmeczony wiecznym zakamaniem. Brus jecha w milczeniu. Nie patrzy na mnie.
Nie chciaem tego. To sie po prostu stao wyjasniaem. Nie przepraszaem.
porywiste wiatry utrudniaja podrz naszym statkom. Gdy droga prowadzia nad
sama woda, wypatrywaem ich na morzu, lecz nie dostrzegem ani jednego.
Naparstnica narzucia tempo ostre, ale nie mordercze. Poniewaz nieczesto odpoczywalismy, zmieniaa w drodze krok i pilnowaa, by z adnemu koniowi nie
zabrako wody. Na postojach wierzchowce dostaway srute, a jezdzcy suchy chleb
i solone ryby. Jesli nawet ktos zauwazy ciagn
acego
Zawyspiarze i stad
ruszyli na podbj, a tlace
sie wraki i poczerniae domy znaczyy ich
droge niczym slad zarazy.
Naparstnica stanea w strzemionach; porwnywaa obraz rozposcierajacy
sie
przed jej oczyma z tym, co wiedziaa o miescie, jego najblizszej okolicy i samej
twierdzy.
Zatoka jest pytka i piaszczysta. Odpyw odcina droge wyjscia. Wpyneli
za daleko. Jesli nam sie uda zmusic ich do odwrotu, powinnismy to zrobic w czasie odpywu. Widze, z e przeszli przez miasto jak nz przez maso; mieszkancy
pewnie nie bronili sie dugo, to miasto trudno bronic. Przypuszczam, z e wszyscy
schronili sie w twierdzy, kiedy tylko pojawi sie pierwszy szkaratny kadub. Wyglada
mi na to, z e Zawyspiarze przedostali sie za trzeci mur obronny, ale ksia
ze
Rozumny powinien mc sie utrzymac teraz nieomal w nieskonczonosc . Czwarty
mur obronny jest z kamienia. Budowa trwaa wiele lat. Straznica Zatoki ma dobre
studnie, a jej spichlerze powinny byc o tej porze roku jeszcze pene ziarna. Nie
padnie, chyba z e zostanie wydana zdrada. Naparstnica usiada w siodle. Ten
atak nie mia sensu rzeka ciszej. Po co wchodzili do miasta? Chca oblegac
twierdze?
Pewnie sie nie spodziewali nadejscia naszych si rzeka ksiez na Ketriken
zwiez le. Teraz rabuja do woli, moze spodziewaja sie wsparcia. Gestem poprosia, by Rebacz podjecha do Naparstnicy. Nie mam doswiadczenia w walce
przyznaa otwarcie. Wy oboje musicie zaplanowac te bitwe. Ja bede suchac
rozkazw jak z onierz. Co powinnismy zrobic?
Brus sie skrzywi. Podobna szczerosc jest rozbrajajaca,
ale nie zawsze dobrze
widziana u dowdcy. Naparstnica i Rebacz wymienili ostrozne spojrzenia.
397
wosy staney mi deba, gdy usyszaem, jak ksiez na Ketriken powtarza mysl Slepuna. Brus wyprostowa sie w siodle.
Nie mamy szansy ich zaskoczyc. Za paski teren. Zdobyli trzy mury, znajda teraz za nimi ochrone. Nie dysponujemy duza sia. Ale mamy pod dostatkiem
czasu. Zamkniemy ich w puapce. Brak im dostepu do swiezej wody. Jesli Straznica Zatoki sie utrzyma, a my zamkniemy Zawyspiarzy pomiedzy trzecim waem
ziemnym a murem z kamienia, mozemy spokojnie zaczekac na przybycie statkw.
Wwczas zdecydujemy, czy lepiej bedzie sie poaczy
c i przystapi
c do ataku, czy
tez wzia
c ich godem.
Moim zdaniem to rozsadny
Rurisk! krzykna
ktos z dalszych szeregw. Wszystkie gowy zwrciy
sie w strone morza. Rurisk wasnie wypywa zza pnocnego ramienia Zatoki
Sieci. Po chwili ukaza sie drugi statek.
A za naszymi statkami, kotwiczacymi
przerazony.
Co takiego? zapyta Brus. Odezwa sie do mnie po raz pierwszy tego
dnia.
Biay statek! powtrzyem i wskazaem go donia.
Gdzie? To mga. Nasze okrety wchodza do przystani. Spojrzaem raz jeszcze. Mia racje. Tuman mgy, podswietlony porannym soncem. Mj strach znikna
jak zjawa, ale dzien wyda mi sie nagle chodniejszy, a sonce, ktre na krtko
wyjrzao spomiedzy sztormowych chmur, sabe i nierzeczywiste. Zy los zawis
nade mna niczym cuchnaca
won.
Podzielcie oddziay i ruszajcie rzek Brus spokojnie. Niech nasze
statki nie napotkaja oporu, gdy przybija do brzegu. Szybko. Bastardzie, ty pjdziesz z tymi, ktrzy zaatakuja okrety. Bad
z tam, kiedy Rurisk przybije do brzegu, i przekaz ludziom na pokadzie nasze decyzje. Jak tylko skonczycie z okretami, wszyscy z onierze doacz
a do nas przy pilnowaniu Zawyspiarzy w puapce.
Nie mamy jak zawiadomic o naszych planach ksiecia Rozumnego, przypuszczam
jednak, z e niedugo zorientuje sie w sytuacji. Ruszajmy.
Zapanowao pewne zamieszanie, Rebacz wymieni kilka sw z Naparstnica,
lecz w zadziwiajaco
krtkim czasie juz jechaem za nia, wraz z oddziaem z onierzy. Miaem miecz, ale brakowao mi topora, do ktrego tak sie przyzwyczaiem
w ciagu
lata.
Nic nie przebiego tak gadko, jak zaplanowalismy. Spotkalismy Zawyspiarzy
juz w ruinach miasta, na dugo zanim dotarlismy do plazy. Wracali do statkw,
prowadzac
spetanych jencw. Zaatakowalismy. Niektrzy stawili nam opr, inni
porzucili jencw i uciekli. Nasze oddziay rozproszyy sie pomiedzy ciagle
dymia
w ruinach
i w nim znalazem pocieszenie.
Naparstnica sklea nas zdumiewajaco
soczyscie, a potem uformowaa oddzia
w klin. Runelismy na szkaratne okrety akurat na czas, by dostrzec, jak jeden wycofuje sie z odpywem. Niewiele moglismy na to poradzic, udao nam sie za to
399
zatrzymac drugi, ktry juz szykowa sie do drogi. Wybilismy jego zaoge zadziwiajaco
szybko i atwo. Nie bya liczna, pozostali jedynie niezbedni wioslarze.
Wyrznelismy ich, zanim zda
zyli zabic jencw, przywiazanych
do aw. Prawdopodobnie okret, ktremu udao sie uciec, mia podobne brzemie, dlatego nie atakowa Ruriska ani z adnego ze statkw, ktre za nim pogoniy.
Tak czy inaczej, jeden szkaratny okret wraz z pojmanymi jencami wymkna
sie blu. Moze nasi wrogowie zamierzali utopic zakadnikw, moze zakazic ich kuznica, kto wie? Na kazdym z trzech pozostaych
okretw by oddzia z onierzy, zgodnie z przewidywaniem Brusa walczacych
na
smierc i z ycie. Jeden ze statkw spona,
podpalony przez nadgorliwego ucznika,
a dwa przejelismy.
Kiedy juz obsadzilismy je naszymi ludzmi, kiedy Rurisk zacumowa u brzegu, mogem wreszcie podniesc gowe i rozejrzec sie po Zatoce Sieci. Ani sladu biaego statku. Czy rzeczywiscie by to tylko tuman mgy? Za Ruriskiem
podpynea Wytrwaa, dalej flotylla statkw rybackich, a nawet dwie jednostki kupieckie. Wiekszosc musiaa zakotwiczyc daleko, bo przystan bya pytka,
ale ludzie wkrtce przedostali sie na brzeg. Zaogi okretw wojennych czekay,
az kapitanowie zbiora wiesci o ostatnich wydarzeniach, ale marynarze z kutrw
i statkw kupieckich skierowali sie prosto ku oblez onej twierdzy.
Wkrtce doaczyli
o Slepunie,
baem sie, z e znowu nie bedzie chcia mnie znac. Dowcip, nawet
szorstki, podnis mnie na duchu. Mwies cos o dobrych radach przypomniaem.
Sam to powiedziaes. Westchna.
I on tez to mwi. Czasami nie masz
wyboru. Po prostu sie do ciebie przywiazuj
a.
Gdzies daleko w ciemnosciach zaskowycza pies. Nie, to nie by pies, tylko
wilk. Brus spojrza na mnie.
Nie potrafie wymusic na nim posuchu przyznaem. Ani ja na tobie.
Na co komu taki posuch?
W dodatku nie szanuje prywatnych rozmw zauwazyem.
W ogle nie szanuja prywatnosci rzek Brus tonem bez wyrazu.
Wydawao mi sie, z e mwies, iz nigdy nie uzywaes. . . tej magii. Nie
potrafiem wymwic na gos sowa Rozumienie.
To prawda. Nikomu nie przychodzi z tego nic dobrego. Powiem ci otwarcie, zreszta mwiem juz wczesniej. To. . . to zmienia czowieka. Jesli sie temu
poddasz. Jesli tym z yjesz. Nie mozesz za tym nie tesknic. Uwazaj, z ebys sie nie
sta. . .
Brus?
Obaj podskoczylismy. Naparstnica. Wysza bezszelestnie z ciemnosci i stanea
przy ogniu. Ile syszaa?
Tak? O co chodzi?
Kucnea, wyciagn
ea czerwone donie do pomieni.
Sama nie wiem, jak spytac. Westchnea. Wiecie, z e jest przy nadziei?
401
Mj okrzyk zosta podjety dalej w linii oblez enia. Trzy wartowniczki wybiegy z namiotu bronic wadczyni ukrytej miedzy watymi
scianami, Brus i ja osanialismy wejscie. Sam nie wiem, kiedy dobyem miecza. Katem
oka dostrzegem
krwawy bysk na ostrzu Brusa.
Zostawcie mnie! Ksiez na ukazaa sie w wejsciu. Biegnijcie tam,
gdzie wrze bitwa.
Atakuja wasnie tutaj, pani mrukna
Brus. Zrobi krok do przodu i obcia
kiem i krwia, stala i ogniem. Fale mieszanych uczuc biy o mnie od wszystkich:
naszych z onierzy i wrogw walczacych
na smierc i z ycie. Wkrtce ktos podpali namiot. Wysoki pomien oswietli pole bitwy jak teatralna scene. Pamietam
ksiez ne w podkasanej sukni, bosa, walczac
a na zmarznietej ziemi. Trzymaa swj
smiesznie dugi grski miecz w obu doniach. Gracja ruchw przemieniaa walke
w rytualny smiertelny taniec, od ktrego przy innej okazji nie oderwabym oczu.
Zawyspiarzy byo coraz wiecej. Chwilami zdawao mi sie, z e sysze ksiecia
Szczerego wydajacego
spalenizna miescie.
Tutaj Slepun
i ja swietnie radzilismy sobie we dwch. Ostatniego wroga po
konaem twarza w twarz, topr przeciw toporowi. W tym samym czasie Slepun,
z bulgoczacym
bo zaalarmowao mnie dopiero nage znikniecie Slepuna. Podniosem gowe, z eby sprawdzic, co go wystraszyo, i zobaczyem maa
dziewuszke. Promienie wstajacego
sonca zapalay w jej rudych wosach czerwone byski. W reku miaa ceberek. Wstaem, usmiechnaem
403
po polu walki. Nie powiedzia, z e szuka mojego ciaa. Ale wystarczy mi wyraz prawdziwej ulgi, jaki sie rozla po jego twarzy
na mj widok.
A skad
wiedzieli, z e ksiez na Ketriken jest w tym namiocie? zastanowiem sie gosno. Nie wywiesilismy sztandarw, nie rozstawialismy wart honorowych, tylko zwyke straze. Skad
wiedzieli, z e bya tutaj? No jak, lepiej?
Sprawdziem jeszcze, czy bandaze nie cisna.
Sucho, czysto i mniej boli. Wiecej nie da sie z tym zrobic. Nie powinienem
obcia
zac tej nogi, bo zaraz puchnie i robi sie goraca.
Mwi tak beznamietnie,
jakby chodzio o konskie kopyto. W kazdym razie rana juz sie nie otwiera.
Rzeczywiscie, wygladao
No, bedzie o czym ukadac piesni podsumowaem. Obaj sie rozesmialismy. Wiesz, nie wszyscy sa w twierdzy. Wasnie widziaem w ruinach jaka
s
dziewuszke, ktra przysza do studni po wode.
W zamku panuje radosny nastrj. Nie kazdy chce sie weselic. Naparstnica
w jednym sie pomylia. Mieszkancy Straznicy Zatoki nie ustapili
przed Zawyspiarzami atwo. Wielu polego, zanim wycofali sie do twierdzy.
404
405
Te dni chway byy dla nas niczym najlepszy leczniczy balsam. Walczylismy
i odnieslismy zwyciestwo. Straznica Zatoki zostanie odbudowana, a Zawyspiarze
nie przejma twierdzy. Przez jakis czas udzilismy sie, z e zdoamy uwolnic sie od
nich cakowicie.
Nim opuscilismy goscinny zamek, spiewano juz piesni o wadczyni walczacej
zwiazanymi
usmieszkiem.
Psiarczyk? Toz to wilk prawdziwy! zauwazy ktos.
W zatoczonej sali biesiadnej nie zauwazyem, kto wypowiedzia te sowa,
nikt w szczeglnosci nie zwraca sie do nas. Wzruszyem lekko ramionami, jakby
uwaga ta nie miaa szczeglnego znaczenia, a ksiez na Gracja chyba jej nawet nie
usyszaa.
Zanim odjechaem, ofiarowaa mi pewien drobiazg. Zawsze kiedy go biore do
reki, musze sie usmiechna
c: srebrna brosza w ksztacie rybiej osci.
Kazaam ja zrobic, z eby mi przypominaa. . . Przyjmij ten skromny dar jako
dowd wdziecznosci, panie.
Powiedziaa mi tez, z e sama rzadko nosi bizuterie.
Podarowaa mi te brosze na balkonie, ciemnym wieczorem, kiedy swiata wiez
strazniczych ksiecia Rozumnego lsniy na tle czarnego nieba niczym diamenty.
407
***
Ksiez na Ketriken bya zmeczona, jeszcze zanim nadszed czas powrotu. Choc
usilnie prbowaa niczego po sobie nie pokazac, zdradzay ja since pod oczyma
i zacisniete wargi. Ksia
ze Rozumny odda do dyspozycji wadczyni lektyke, lecz
szybko wyszo na jaw, z e podrzowanie w zamknietym, koyszacym
pojezdzie
jedynie pogarsza jej samopoczucie. Zwrcia dar z podziekowaniami i konno ruszya do domu.
Drugiej nocy podrzy przysza do naszego ogniska Naparstnica. Kilkakrotnie
w ciagu
dnia zdawao jej sie, z e widziaa wilka. Brus wzruszy obojetnie ramionami. Jego zdaniem zwierze byo tylko zaciekawione i nie powinno stanowic dla
nas zagrozenia.
Kiedys wydarzy sie to o jeden raz za duzo rzek, gdy zostalismy sami.
Co?
Bastardzie, bad
z ostrozny. Gdy zabies ofiary kuznicy, pojawiy sie plotki.
Na sniegu dobrze znac tropy, a napastnicy nie polegli od miecza. Ktos widzia
wilka grasujacego
Kilku! Ha!
Twarz Brusa wykrzywi gniew.
Dosc tego!
Serce Stada, jestes bardzo silny, ale. . . Mysl sie urwaa, z pobliskich krza
kw dobieg nagy skowyt. Konie poderway by. Brus odepchna
Slepuna.
Masz szczescie, z e jestes daleko, bo. . . zaczaem.
Krlewski koniuszy
obrzuci mnie ciez kim spojrzeniem.
Powiedziaem, dosc tego! Odwrci wzrok z niesmakiem. Wolabym,
z ebys jecha z reka w spodniach.
Nie wiedziaem, co powiedziec. Nauczyem sie nie dyskutowac z nim o stosunku do Rozumienia. I tak nie mogem sie nadziwic, z e wiedzac
o mojej wiezi
Sniem
o Sikorce. Znowu nosia czerwona spdnice. Kucnea przy skakach na
plazy, odcinaa nozem maze i jada je na surowo. Usmiechnea sie na mj widok,
bosa pobiega przez plaze . Goniem ja, ale bya hyza jak nigdy. Wiatr rozrzuca jej
wosy zdmuchniete z ramion, a kiedy woaem zaczekaj, zaczekaj! tylko sie
smiaa. Obudziem sie dziwnie rozradowany, a w powietrzu wcia
z jeszcze czuem
zapach lawendy.
Spodziewalismy sie owacyjnego przyjecia w Koziej Twierdzy. Nasze okrety
miay dobra pogode i z pewnoscia przybyy do celu Przed nami, przywozac
wiesci o zwyciestwie, totez nie zdziwio nas, z e oddzia gwardii ksiecia Wadczego
wyjecha nam na spotkanie. Nie potrafilismy sobie jednak wytumaczyc, dlaczego
oni, zobaczywszy nas, dalej jada zupenie spokojnie. Nikt nie wydawa radosnych
okrzykw, nie wymachiwa na powitanie. Zblizali sie cisi i niewzruszeni, niczym
duchy. Chyba rwnoczesnie z Brusem zauwazyem buawe w doni dowdcy, nieduza wypolerowana pake zapowiedz waznych wiesci.
Na twarzy Brusa odmalowaa sie trwoga.
Krl Roztropny umar? zapyta cicho.
Nie czuem zaskoczenia, miaem jedynie ogromne poczucie straty. Zastanowiem sie, jak by to byo, gdybym kiedykolwiek mg nazwac monarche swoim
dziadkiem, a nie tylko krlem. Przede wszystkim jednak musiaem rozwazyc, co
to wydarzenie znaczy dla mnie jako dla czowieka krla. Krl Roztropny mnie
uksztatowa, zaplanowa mi z ycie. Pewnego dnia odszuka mnie chopca bawiacego
sie pod stoem w sali biesiadnej. Zdecydowa, z e mam sie nauczyc czytac
i pisac, wadac mieczem oraz preparowac trucizny. Jesli to prawda, z e odszed,
musze sam przeja
c odpowiedzialnosc za wasne czyny. Bya to dla mnie zdumiewajaco
przerazajaca
mysl.
Wkrtce wszyscy dostrzegli oznake w reku dowdcy. Orszak stana
na srodku
drogi. Rozstapi
sie niczym odciagana
cw przed oblicze mazonki nastepcy tronu. Straszna cisza zalega, gdy dowdca
przekaza ksiez nej Ketriken buawe, a nastepnie niewielki zwj. Czerwona woskowa pieczec odskoczya pod paznokciem, upada w botnista kauze . Ksiez na
wolno rozwinea pergamin, przeczytaa. Reka z listem opada. Przysza krlowa
pozwolia zwojowi upasc obok woskowej pieczeci. Nie zemdlaa, nie krzyknea.
Przeniosa spojrzenie gdzies w dal i miekkim, ostroznym gestem poozya don na
brzuchu. Zrozumiaem, z e nie krl Roztropny by martwy, lecz ksia
ze Szczery.
Siegnaem
ku niemu. Przeciez z pewnoscia gdzies by, ukryty we mnie, najciensza nitka poaczenia.
. . nie. Nawet nie wiedziaem, kiedy zniknea. Uswiadomiem sobie, z e zazwyczaj traciem z nim wiez w czasie bitewnej goraczki.
Nic
nie mogem na to poradzic. Wrci mi na pamiec szczeg, ktry w noc bitwy
wyda sie tylko drobna osobliwoscia:
syszaem gos ksiecia Szczerego. Nastepca
tronu wydawa rozkazy, ktre nie miay najmniejszego sensu. Nie potrafiem sobie przypomniec z adnego konkretnego sowa, ale odniosem wrazenie, z e byy to
polecenia rzucane w czasie bitwy: rozproszyc sie, kryc sie, a moze. . . nie, niczego
nie potrafiem sobie przypomniec na pewno.
Brus patrzy na mnie pytajaco.
Jak to
mozliwe? Przeciez ksia
ze Szczery by martwy! Wydawao mi sie niemozliwe, z e
z ycie dalej toczy sie utarta koleja.
Brus pomg ksiez nej Ketriken zsia
sc z konia i powierzy ja grupce dam dworu. Wry mi sie w pamiec wyraz twarzy Naparstnicy. Jej ukochana pania odprowadza wianuszek dworek wznoszacych
wspczujace
okrzyki. Och, ksiez na wyglada
na bardzo zmeczona, czy aby dobrze sie czuje, jak zniesie z al i smutek po
smierci mez a. . . Przez twarz Naparstnicy przeszed grymas zazdrosci. Bya tylko z onierzem, obronca wadczyni. Nie moga isc za nia do zamkowych komnat.
410
Ksiez na Ketriken bya teraz pod opieka dam dworu. Wiedziaem jednak, z e dzisiejszej nocy Brus nie bedzie sam trzyma warty.
Zatroskane mruczando dam dworu uswiadomio mi, z e wiesc o odmiennym
stanie ksiez nej Ketriken przestaa byc tajemnica. Czy ksia
ze Wadczy takze wiedzia? Oczywiscie, miedzy kobietami pewne wiadomosci rozchodziy sie lotem
byskawicy, jeszcze nim zostay podane publicznie.
Oddaem Sadze Pomocnikowi i obiecaem pzniej wszystko mu opowiedziec.
Ledwie jednak ruszyem w strone zamku, poczuem na ramieniu ciez ka don Brusa.
Mam do ciebie pare sw. Teraz. Czasami okazywa mi szacunek niczym
ksieciu krwi, a znw kiedy indziej odnosi sie do mnie bardziej gburowato niz do
chopcw stajennych. W tej chwili nie prosi.
Pomocnik z krzywym usmiechem zwrci mi wodze klaczy i znikna.
Mia
dosyc zajecia przy innych wierzchowcach. Poszedem za krlewskim koniuszym.
Wprowadzi Fircyka do pustego boksu obok staego miejsca Sadzy. Mia do wyboru niejeden. Obaj zajelismy sie oporzadzaniem
koni. Odwieczna rutyna zajmowania sie koniem, gdy Brus pracowa tuz obok, dziaaa na mnie kojaco.
W tym
koncu stajni panowa wzgledny spokj, ale Brus i tak zaczeka, az nikt nie mg
nas usyszec, nim spyta:
Czy to prawda?
Nie mam pewnosci. Nasza wiez sie zerwaa. Bya saba jeszcze przed wyjazdem do Zatoki Sieci. W dodatku zawsze sie zrywaa w czasie walki. Ksia
ze
powiedzia, z e chronie sie wtedy przed nawaa emocji otaczajacych
mnie ludzi.
Nie rozumiem tego, ale kiedys juz cos o tym syszaem. Czy jestes pewien,
z e wasnie wtedy straciliscie wiez ?
Opowiedziaem mu o niewyraznym wrazeniu udziau ksiecia Szczerego w bitwie i o mozliwosci, z e zosta zaatakowany w tym samym czasie. Brus przytakiwa
niecierpliwie.
Nie mozesz teraz siegna
c ku niemu Moca?
Odnowic wiez ? Milczaem jakis
czas, opanowujac
wasne rozczarowanie.
Nie, nie moge. Nie potrafie wadac Moca w ten sposb. Zmarszczy brwi.
Posuchaj. Ostatnio krag
Mocy nie spisuje sie najlepiej. A jesli ta wiesc nie
zostaa wymyslona?
Nie mozemy miec pewnosci. Choc z drugiej strony trudno uwierzyc, by
ktokolwiek, chocby i ksia
ze Wadczy, by zdolny kamliwie ogosic smierc nastepcy tronu.
Dla niego nie ma rzeczy niemozliwych rzek Brus spokojnie. Wasnie
czysciem kopyta Sadzy z bota. Wyprostowaem sie powoli. Krlewski koniuszy,
wsparty o drzwi boksu, patrzy w dal. Siwe pasmo w jego wosach dowodzio
z ywo, jak bezwzgledny potrafi byc ksia
ze Wadczy. Skaza Brusa na smierc bez
411
Zadnemu
z nich nie ufam.
Chyba krl Roztropny oznajmiem z wahaniem. Jesli zaczerpnie ze
mnie energie.
Chociaz twoja wiez z ksieciem zostaa zerwana? zapyta Brus z ozywieniem.
Wzruszyem ramionami.
Naprawde nie wiem. Dlatego powiedziaem chyba.
Brus ostatni raz przeciagn
a
zgrzebem po lsniacej
siersci Fircyka.
Trzeba sprbowac zdecydowa. Im wczesniej, tym lepiej. Ksiez na
Ketriken nie moze trwac pogra
zona w smutku i z aobie, jesli nie ma po temu
powodu. Mogaby nawet stracic dziecko. Westchna.
Idz, odpocznij troche.
Wieczorem musisz pjsc do krla. Jak zobacze, z e sie do niego dostaes, zadbam,
z eby byli swiadkowie.
Brus, tak nie mozna sprzeciwiem sie. Za wiele tu niewiadomych. Nie
wiem, czy krl sie obudzi, czy bedzie zdolny uzywac Mocy, czy zechce to zrobic.
Po tym wszystkim ksia
ze Wadczy dowie sie, z e jestem czowiekiem krla i moge
mu uzyczyc energii. A w dodatku. . .
412
poruszenie: cos sie gotowao, rs chleb, mieso obracao sie na roznach. Suzba
kuchenna siekaa, mieszaa, biegaa w te i z powrotem.
O, Bastardzie! dostrzega mnie kucharka. Wrcies z ywy i w jednym
kawaku. Usmiechnea sie do mnie.
Szykuje sie jakas uczta? zapytaem gupio.
Tak, oczywiscie, z e szykuje sie uczta. Bedziemy swietowac zwyciestwo
w Zatoce Sieci. Nie zapomnimy o tobie.
Mimo smierci nastepcy tronu bedziemy swietowac? Obrzucia mnie spojrzeniem bez wyrazu.
413
Gdyby ksia
ze Szczery by tutaj, czego by sobie z yczy? Westchnaem
ciez ko.
Prawdopodobnie kazaby swietowac zwyciestwo. Ludowi bardziej trzeba
nadziei niz z aoby.
Dokadnie tak samo wytumaczy mi to ksia
ze Wadczy oznajmia kucharka. Wrcia do wcierania przypraw w udziec dziczyzny. Oczywiscie, opaczemy ksiecia, ale jedno musisz zrozumiec, Bastardzie: on nas opusci. Zosta
z nami ksia
ze Wadczy. Opiekuje sie krlem, dba o utrzymanie wybrzeza. Starszy odjecha, modszy zosta. Dzieki niemu Straznica Zatoki nie wpada w rece
Zawyspiarzy.
Ugryzem sie w jezyk, policzyem do dziesieciu.
A wiec Straznica Zatoki nie pada, poniewaz ksia
ze Wadczy zosta tutaj,
by nas bronic. Chciaem sie upewnic, z e kucharka wia
ze ze soba te dwa fakty,
a nie tylko wymienia je w jednym zdaniu.
Zajeta nacieraniem miesa, pokiwaa gowa. Szawia, podpowiedzia mi nos.
I rozmaryn.
Nie ma to, jak od razu pchna
c zbrojnych. Moc jest wspaniaa magia, ale co
komu dobrego przyjdzie, z e wiadomo, co sie dzieje, jesli nie mozna nic zaradzic?
Ksia
ze Szczery zawsze wysya okrety wojenne.
Zazwyczaj przybyway za pzno. Wytara donie w fartuch. Wiem, z e
go uwielbiaes, chopcze. Mia wielkie serce, to prawda; umar prbujac
nas obronic. Nie mwi sie z le o zmarych. Ja twierdze tylko, z e uzywanie Mocy i uganianie sie za Najstarszymi to marny sposb na pokonanie Zawyspiarzy. Za to ksia
ze
Wadczy wysa z onierzy i statki od razu, jak tylko usysza, z e sa potrzebne.
Moze z ksieciem Wadczym jako wadca uda nam sie przezyc.
A co z krlem Roztropnym?
zrozumiaa moje pytanie, a odpowiadajac
Zle
odsonia przede mna swoje najszczersze mysli.
Jak na jego stan, ma sie zupenie dobrze. Nawet zejdzie dzisiaj na uczte,
przynajmniej na kilka chwil. Biedaczek. Tyle sie wycierpi. Biedaczek.
Jakby powiedziaa: Martwy. Juz nie wadca. Krl Roztropny by dla niej
tylko biedaczkiem. Ksia
ze Wadczy osiagn
a
cel.
Myslisz, z e ksiez na Ketriken pojawi sie na uczcie? zapytaem. Jest
w z aobie. . .
Tak, mysle, z e zejdzie. Kucharka pokiwaa gowa. Energicznie odwrcia udziec na druga strone i zaczea go szpikowac przyprawami. Syszaam, z e
jest przy nadziei. Zabrzmiao to sceptycznie. Bedzie chciaa o tym obwiescic dzis wieczr.
Watpisz,
414
wasna
niecierpliwosc . Nie zamierzaem jej uciszyc. Musiaem poznac plotki. Wszystkie.
Widzisz. . . jednak zdecydowaa sie mwic dalej. Ludzie zawsze sie
dziwia, jesli kobieta nie moze pocza
c, a potem, kiedy jej ma
z wyjezdza, nagle obwieszcza wszystkim, z e beda mieli dziecko. Rozejrzaa sie dyskretnie, sprawdzajac,
kto jeszcze moze ja syszec. Wszyscy w poblizu zdawali sie zajeci praca,
ale nie watpiem,
sie i pusciem
oczko. Zanim wyjechaem do Straznicy Zatoki. Przysunaem
sie do kucharki blizej. Popytaj troche. Na pewno sie dowiesz, z e ksiez na Ketriken pia
herbatke z lisci malin na poranne mdosci. Sprawdz, przekonasz sie, czy mam
racje. Zaoze sie o sztuke srebra.
O sztuke srebra? Ba! Wydaje ci sie, z e mam taka sume do stracenia? Ale
zapytam, Bastardzie, zapytam, jak radzisz. A ty sie wstydz, z es sie wczesniej nie
podzieli taka nowina!
Ja ci tyle opowiadam!
No to mam dla ciebie wiadomosc . Ksiez na Ketriken nie jest jedyna, ktra
spodziewa sie dziecka.
Nie? A kto jeszcze? Usmiechnaem
sie tajemniczo.
Na razie nie moge ci powiedziec, ale dowiesz sie jako jedna z pierwszych,
bad
z pewna. Nie miaem bladego pojecia, ktra z kobiet mogaby oczekiwac
dziecka, ale bezpiecznie byo zasiac w gowie kucharki taka mysl i dzieki temu
415
uwiarygodnic poprzednie wiesci. Musiaem kucharke czyms zadowolic, jesli miaem na nia w przyszosci liczyc w kwestii dworskich plotek.
Pokiwaa madrze
rygle i uchyliem drzwi. Przed progiem sta bazen. Sam nie wiem, co
mnie bardziej zdumiao: fakt, z e zastuka, a nie odsuna
sobie rygli, jak to mia
w zwyczaju, czy tez jego ubir. Staem i wlepiaem w niego wzrok bez sowa.
Skoni sie pretensjonalnie, przepchna
sie obok mnie do komnaty, zamkna
drzwi.
Zasuna
dwa rygle, a nastepnie wystapi
na srodek i rozozy ramiona. Obrci sie
wolno, bym mg go podziwiac do woli.
I cz?
Wygladasz
Ksia
ze Wadczy cie tak ubra odezwaem sie sabo.
Niezupenie. Oczywiscie wybra mi strj, ale ubraem sie sam. Jesli trefnisie nie sa juz w modzie, strach pomyslec, jak nisko plasuje sie trefnis pokojowiec.
Co z krlem Roztropnym? Czy on tez nie jest juz w modzie?
zapytaem cierpko.
Nie w modzie jest troszczyc sie wyacznie
c krag
Mocy zemscie najmodszego krlewskiego syna? W moich oczach postepek taki byby straszliwa
zdrada, ale po chwili zdaem sobie sprawe, z e zaczynam sie do tej mysli przyzwyczajac. Zrobiby to. Setki pomordowanych, niezliczone ofiary kuznicy, niewolone kobiety, osierocone dzieci, cae osady zmiecione z powierzchni ziemi
a wszystko to wskutek zemsty ksia
zatka
za wyimaginowane winy ojca. Az mi sie
zakrecio w gowie. Niestety, wszystko pasowao. Niczym wieko do trumny.
Chyba wadca Ksiestwa Trzody powinien sie zatroszczyc o swoje zdrowie
pomyslaem gosno.
Podziela zainteresowania starszej siostry dotyczace
wina i zi. Dobrze
zaopatrzony w jedno i drugie, pozbawiony trosk, bedzie, moim zdaniem, z y dugo
i szczesliwie.
Podobnie jak krl Roztropny odwazyem sie przypuscic. Spazm blu
wykrzywi twarz kara.
Niewiele przed krlem przyszosci rzek cicho. Ostatnie chwile moga
byc spokojne lub zmienic sie w potop gwatu i krwi.
Sadzisz,
z e do tego dojdzie?
Ktz moze wiedziec, co wypynie z dna kota? Ruszy nagle ku
drzwiom, poozy don na klamce. Bagam rzek cicho bys zechcia nie
mieszac, panie yzko. Bys pozwoli wszystkiemu sie uspokoic.
Nie moge.
Przycisna
czoo do framugi dziwny u bazna gest.
418
Tysiace
rozdrozy rzek cicho. Niektre wyrazne, inne to cienie posrd
cieni. Jedne bliskie pewnosci: trzeba potez nej armii lub wielkiej zarazy, by zmienic te drogi. Inne osoniete mga tajemnicy: nie wiem, jakie drogi z nich odchodza
ani dokad
wioda. Ty macisz
Oczywiscie, od
czasu do czasu dostrzegaem w tym tumie znajoma twarz. Ksiez na Cierpliwa siedziaa nieco ponizej naleznego jej miejsca, Lamwka niedaleko przede mna. Nie
widziaem Sikorki. Dostrzegem kilka osb z miasta, wszyscy dobrze sytuowani
i posadzeni wyzej, niz mozna sie byo spodziewac. Krl pojawi sie wsparty na
wystrojonym baznie, za nimi wesza ksiez na Ketriken.
Ubrana bya w prosta ciemnobrazow
419
Ksia
ze Wadczy, dla kontrastu, ubrany by strojnie, jakby sie wybiera w zaloty. Porusza sie sprez yscie, z pewnoscia polujacego
kota.
Tego wieczoru byem swiadkiem przemyslanego i szczegowo zaplanowanego przedstawienia. Stary krl Roztropny, wychudzony i drzacy,
kiwa sie nad
wieczerza, od czasu do czasu z usmiechem podejmowa prby nawiazania
rozmowy, choc nie zwraca sie do nikogo w szczeglnosci. Wdowa po nastepcy tronu
siedziaa pogra
zona w smutku, jada niewiele i prawie sie nie odzywaa. Brylowa przy stole ksia
ze Wadczy siedzia tuz obok schorowanego ojca, a przy
nim bazen, wystrojony swietnie, ubarwia konwersacje dowcipami, dzieki ktrym
wypowiedzi krlewskiego syna zdaway sie bardziej byskotliwe. Reszte kompanii przy wyzszym stole stanowili wadcy Ksiestwa Trzody, para wadajaca
Ksiestwem Rolnym oraz ich aktualni faworyci, wybrani sposrd mniejszej szlachty
tych ziem. Brakowao zupenie reprezentantw ksiestw Niedzwiedziego, Cypla
i Debw.
Wzniesiono dwa toasty za ksiecia Wadczego. Pierwszy by dzieem ksiecia
Posaznego z Ksiestwa Trzody. Komplementowa on ksiecia Wadczego obficie,
tytuujac
go obronca kraju, wychwalajac
jego rozum i szybkosc reakcji w chwili
zagrozenia Straznicy Zatoki; gosi jego odwage w podejmowaniu trudnych decyzji koniecznych dla dobra Krlestwa Szesciu Ksiestw. Musiaem sie uszczypna
c,
bo sadziem,
z e snie. Z drugiej strony caa ta przemowa bya bardzo niekonkretna: pena gratulacji i pochwa, omijaa szczegy. Gdyby potrwaa nieco duzej,
mogaby zyskac miano peanu.
Wkrtce po rozpoczeciu tego toastu ksiez na Ketriken usiada prosciej i z niedowierzaniem przyjrzaa sie ksieciu Wadczemu, najwyrazniej nie mogac
uwierzyc, z e potrafi on spokojnie wysuchiwac pochwa, ktre nie jemu sie naleza. Nie
wiem, czy ktokolwiek prcz mnie zauwazy reakcje wdowy po nastepcy tronu.
Drugi toast, co byo do przewidzenia, zosta wzniesiony przez ksiecia Dziarskiego, wadce Ksiestwa Rolnego. Pozornie zaproponowa on wypicie za pamiec
ksiecia Szczerego. To takze miaa byc mowa pochwalna, lecz bardzo protekcjonalna, traktujaca
o wszystkim, co ksia
ze Szczery prbowa osiagn
a
c, co zamierza,
o czym sni, czego pragna
i czego nie dokona. Skoro jego osiagni
ecia przypisano juz ksieciu Wadczemu, niewiele zostao do dodania. Ksiez na Ketriken
poblada jeszcze bardziej i mocniej zacisnea usta.
Moim zdaniem zamierzaa zabrac gos, lecz ksia
ze Wadczy ubieg ja i zacza
niejeden wrg pad od ciosu jej miecza. Nikt nie moze powatpiewa
z ataku na Straznice
Zatoki. Otz Kozia Twierdza po raz pierwszy od wiekw przestaa byc miejscem
bezpiecznym. W tej sytuacji podjeto decyzje, z e krl Roztropny tu krl, syszac
swoje imie, podnis czujnie gowe i zamruga powiekami zostanie przewieziony w gab
krlestwa i osiadzie
421
wy dwr krlewski. Cenne meble i inne skarby Koziej Twierdzy nalezy przewiezc
do Kupieckiego Brodu dla wygody krla.
Ksia
ze Wadczy bez mrugniecia powieki przedstawia ojca jako niedoez nego
starca, a ksiez ne Ketriken jako z rebna klacz. Bezczelnie czeka, az wdowa wyrazi
zgode.
Nie moge rzeka ona z wielkim dostojenstwem. Mj mazonek, ksia
z e Szczery, zostawi mnie w Koziej Twierdzy, a zanim wyjecha, powierzy to
miasto mojej opiece. Tutaj tez zostane. Tutaj przyjdzie na swiat moje dziecko.
Ksia
ze Wadczy odwrci gowe, pozornie by ukryc usmiech przed ksiez na,
w rzeczywistosci, by go ukazac zausznikom.
422
samego, krla oraz ksiez nej uczyni Kozia Twierdze mniej waznym celem dla
wroga.
W niedugim czasie krla odprowadzono do komnat, a wwczas zakonczy sie
dla ksiecia obowiazek
a sam ksia
z e oraz jego pochlebcy wybrali rozrywke w postaci przedstawienia kukiekowego
zatytuowanego Uwiedzenie syna oberzysty. Odsunaem
talerz i spojrzaem na
Brusa. Podnieslismy sie jak jeden ma
z.
26. MOC
Ludzie zarazeni kuznica zdawali sie pozbawieni wszelkich uczuc. Nie byli z li,
nie czerpali przyjemnosci z nikczemnosci ani zbrodni. Wraz z utrata zdolnosci do
dzielenia uczuc z osobnikami rodzaju ludzkiego lub jakakolwiek
Ofiary kuznicy traca nawet zdolnosc ukrywania, z e nie czuja nic do wasnych kompanw. Nie mozna powiedziec, z e ich odczucia znikaja:
one zostaja zapomniane, utracone tak cakowicie, iz ludzie dotknieci ta skaza nie
potrafia nawet przewidziec zachowania innych, kierujacych
sie emocjami.
Zjawisko Mocy moze byc postrzegane jako odwrotna strona tej samej monety.
Czowiek obdarzony tym talentem potrafi na odlegosc porozumiewac sie z innymi, poznac ich mysli i uczucia. Moze tez, jesli ma wystarczajace
zdolnosci, wpywac na innych. Jest bardziej wrazliwy niz czek przecietny, wiecej czuje i atwiej
uczucia odbiera. Innymi sowy, ma w nadmiarze to, czego dotknietym kuznica cakowicie brak.
Ksia
ze Szczery zwierzy mi sie, iz ofiary kuznicy byy najwyrazniej odporne na
wpyw Mocy. Nie mg ich odnalezc ani poznac ich mysli. Nie oznacza to, z e oni
nie odbierali Mocy. Mozemy przypuszczac, iz nastepca tronu nieswiadomie przyciaga
ich do Koziej Twierdzy z e jego wadanie Moca budzio w nich gd tego,
co utracili. Wiedzeni tajemna sia, ciagn
eli do Koziej Twierdzy przez ld i wode, bez chwili odpoczynku, wiec impuls musia byc wyjatkowo
424
***
je ramieniem,
Brus mi pomg. Po raz pierwszy i ostatni w z yciu uzyem siy wobec kara. Nie
dao mi z adnej satysfakcji udowodnienie, z e byem od niego silniejszy. Wyraz
jego oczu, gdy go zmusiem do odstapienia.
425
obok.
Krlu?
Skupi wzrok na mojej twarzy, ale tylko na chwile. Duzszy czas wodzi po
mnie bednym spojrzeniem. W koncu zajrza mi w oczy.
Wasza wysokosc , czy syszaes, co mwiem? Krlu mj, czy wierzysz, z e
ksia
ze Szczery nie z yje?
426
Z trudem rozchyli wargi. Ukaza sie za nimi poszarzay jezyk. Monarcha wolno wciagn
a
powietrze.
Wadczy powiedzia, z e Szczery nie z yje. Otrzyma wiesci. . .
Skad
przyszy? zapytaem cicho.
Posaniec. . . ciez ko pokreci gowa. Odwrciem sie do pozostaych.
Jesli to by posaniec, musia jechac z gr. Ksia
ze Szczery by blisko Krlestwa Grskiego, gdy odesa Brusa. Nie wierze, z eby umyslny, przebywszy tak
duga droge, nie przekaza wiesci samej ksiez nej Ketriken.
Rozstawne konie odezwa sie Brus z ociaganiem.
Inaczej by tu nie
dotar tak szybko. Dla jednego czowieka na jednym koniu to zbyt wyczerpujaca
oczy
i juz tylko suchaem odgosw paniki. Wolno zaczea do mnie docierac swiadomosc , co zrobiem. Siegnaem
Moca.
I posuzyem sie do tego energia mojego krla.
Bedziesz smiercia krlw powiedzia mi trefnis. Czy byo to proroctwo,
czy roztropny wniosek? Roztropny. zy napyney mi do oczu.
Poczuem zapach wywaru z kozka lekarskiego. Bez z adnych dodatkw. Bez
imbiru czy miety. Sia rozwarem powieki.
Za gorace!
sykna
karze.
Na yzce szybko stygnie uspokoi go Brus i wla troche wywaru miedzy
wargi krla. Lekarstwo spyneo po brodzie. Brus, z wprawa nabyta przez lata
pracy w stajniach i psiarni, delikatnie otworzy krlowi szczeki, wla do garda
kolejna yzke wywaru i zmusi do przekniecia.
Ksiez na Ketriken kucnea obok mnie. Poozya sobie moja gowe na kolanach,
przysunea mi do ust goracy
kubek. Pociagn
aem
Zyje?
zapytaa z nadzieja.
Tak. Na wiecej nie miaem siy.
Zyje!
krzyknea radosnie.
428
upnieciem. Setki byskawic zacmiy mi wzrok. W gosie ksiez nej Ketriken brzmiao najszczersze oburzenie.
Koniuszy, zabrac go stad.
Powinienes by przypilnowac, z eby do tego nie
doszo. Licze, z e nastepnym razem odpowiednio wczesnie przywoasz go do rozsadku.
oka dojrzaem jeszcze, jak bazen spiesznie wlewa w usta krla nastepna
yzke wywaru. Modliem sie, z eby mu nikt nie przeszkodzi. Gdy Brus bezceremonialnie wyprowadza mnie z komnaty, syszaem, jak ksiez na Ketriken beszta
ksiecia Wadczego, z e opusci gosci. Przyrzeka razem z trefnisiem zadbac o krla
i odprowadzic go do oza. Idac
w gre do swojej komnaty, syszaem, jak ksia
ze
i jego wartownicy schodza na d. Najmodszy krlewski syn cay czas mamrota
cos do siebie, a od czasu do czasu deklarowa gosno, z e nie jest taki gupi i po429
trafi rozpoznac spisek. Przestraszyy mnie jego sowa, choc z pewnoscia nie mia
pojecia, co zaszo w krlewskiej komnacie.
Ledwie zdoaem otworzyc wasne drzwi. Brus wszed ze mna do srodka.
Gdybym mia psa chorujacego
Nigdy nie rozwazaem tych dwch zjawisk w takim swietle. Poczuem cos na
ksztat strachu.
Jestem czowiekiem krla. A przy tym. . . czy nie ty byes inicjatorem wydarzen dzisiejszego wieczoru?
Rzeczywiscie. Ale ja dabym sie przekonac baznowi. Ty byes zdeterminowany. Nie przywiazywae
z tym
stanie. Powinienes bardziej na siebie uwazac.
Wiem, co robie odezwaem sie troche zbyt ostro.
Brus nie odpowiedzia. Nala wywaru do kubka, a jego spojrzenie mwio: dobrze wiesz, o co mi chodzi. Wziaem
Krtki wydech, dugi wdech. Wyrazny zapach. Pot i czosnek. Delikatnie siegnaem
wpyna
c, z eby uatwic sobie zadanie. Gdyby nie Slepun,
poszedby za mna prosto
pod drzwi Sikorki. Prbowaem sobie przypomniec wszystkie swoje dziaania d
czasu powrotu Stanowczego do Koziej Twierdzy. Nie uwazaem go za wroga,
gdyz nie obnosi sie z nienawiscia do mnie w taki sposb, jak robili to Pogodna
i Prawy. Zawsze by spokojny, nie rzuca sie w oczy. Wyrs na niepozornego
modzienca, niewartego uwagi.
Jakim byem gupcem!
Chyba nie tropi cie wczesniej. Chociaz pewnosci nie mam.
Slepunie,
bracie mj, jak mam ci sie odwdzieczyc?
Nie daj sie zabic. Chwila milczenia. I przynies ciasteczko.
Przyniose przyrzekem z arliwie.
Ogien na kominku dawno przygas, a ja ciagle
nie spaem. Poczuem chd
ciagn
acy
z otwartego przejscia do Ciernia. Prawie z ulga podniosem sie i poszedem na gre.
Czeka mnie niecierpliwie, dugimi krokami przemierza komnate. Dopad
mnie natychmiast, gdy tylko pojawiem sie w progu.
Skrytobjca jest narzedziem wysycza. Jak to mozliwe, z e nie udao
mi sie wpoic ci tej zasady? Jestesmy narzedziami. Nie robimy nic z wasnej woli.
Staem nieruchomy, wstrza
sniety gniewnym tonem.
Nikogo nie zabiem! rzekem oburzony.
Ciii. . . Mw cicho. Na twoim miejscu nie bybym taki pewien. Ilez to razy
wykonywaem zadanie, choc przeciez nie ja wbijaem nz, tylko dawaem komus
wystarczajacy
powd i okazje, by uczyni to za mnie?
Wolaem sie nie odzywac.
Westchna
ciez ko. Opusci go gniew, a wraz z nim energia.
Czasami mozna ocalic jedynie dzieo rzek agodniej. Czasami trzeba
sie dla niego poswiecic. Nie my wprawiamy koa w ruch, chopcze. Twoje uczynki
dzisiejszego wieczoru byy nieprzemyslane.
433
Mwi mi to bazen i mwi Brus. Ale ksiez na Ketriken jest pewnie odmiennego zdania.
Ketriken i jej dziecko jakos by przezyli te z aobe. Podobnie Roztropny. Bo
czym mogliby mu zagrozic? Kobieta z dalekiego kraju, wdowa po zmarym nastepcy tronu, matka dziecka, ktre jeszcze nawet sie nie narodzio i ktre przez lata
nie bedzie zdolne do sprawowania wadzy. Roztropnego Wadczy uwaza za bezwolnego starca, uzytecznego w roli marionetki, nieszkodliwego. Nie mia powodu
sie ich pozbywac. Dobrze, zgadzam sie, z e Ketriken nie bya zupenie bezpieczna,
ale nie staa tez Wadczemu na przeszkodzie. A teraz, owszem.
Nie powiedziaa mu, czego sie dowiedzielismy rzekem niechetnie.
Nie musiaa. Bedzie to widac w jej zachowaniu, w jej woli przeciwstawienia sie najmodszemu ksieciu. On zepchna
ja do roli wdowy po nastepcy tronu, ty
przywrcies jej miejsce przyszej krlowej. Ale najbardziej martwie sie o Roztropnego. To on trzyma w reku klucz, to on moze powiedziec, nawet szeptem:
Szczery z yje, Wadczy nie ma prawa zostac nastepca tronu. To jego Wadczy
musi sie bac.
Ciern, ja widziaem krla. Widziaem, jaki jest naprawde. Nie sadz
e, z eby zdradzi, co wie. W tym bezwadnym ciele, pod warstwa paralizujacych
zi
i strasznego blu, nadal z yje czowiek roztropny.
Mozliwe. Tyle z e jest zagrzebany geboko. A otumanienie lekami i bl,
w szczeglnosci bl doprowadzi nawet bystrego czowieka do nierozwaznych
uczynkw. Czowiek umierajacy
od ran skoczy na konia i przypusci ostatnia szarz e . Bl sprawia, z e czowiek lekkomyslnie podejmuje ryzyko, a jego uczynkw
nie sposb przewidziec.
W sowach Ciernia byo az nazbyt wiele prawdy.
Nie mozesz poradzic krlowi, by nie zdradza modszemu ksieciu wiesci,
iz nastepca tronu z yje?
Moze bede mia okazje sprbowac. Osiek ciagle
wchodzi mi w droge.
Z poczatku
nie byo tak z le: by ulegy, uzyteczny, atwo byo nim powodowac.
Nigdy nie wiedzia, z e to ja wybieraem zioa, ktre sprzedawali mu kolejni kupcy. Nie podejrzewa mojego istnienia. A teraz przypia
sie do krla jak pijawka. Nawet bazen nie potrafi go usuna
c na duzej. Rzadko udaje mi sie spedzic
z Roztropnym kilka minut i moge mwic o wielkim szczesciu, jesli mj brat jest
wwczas choc przez chwile przytomny.
Pochyliem gowe zawstydzony.
Przepraszam rzekem cicho. Czasami zapominam, z e jest dla ciebie
kims wiecej niz krlem.
Wasciwie nigdy nie bylismy szczeglnie zzyci, ale razem sie zestarzelismy. Trudno o scislejsza wiez . Mamy wsplne tematy, mozemy dzielic sie wspomnieniami minionego czasu. Tobie moge co najwyzej opowiedziec, jak byo kiedys, a to juz nie to samo.
434
435
Jak juz
zaczaem
do rzemienia, sciagaj
acego
wosy w kucyk.
Mam nozyczki. Ciern po chwili stana
za mna. Na jaka dugosc ?
Zastanowiem sie.
Nosibym po nim z aobe jak po panujacym
wadcy.
I tak chcesz obcia
c?
Tego by sie po mnie spodziewa ksia
ze Wadczy.
Tak, chyba rzeczywiscie. Jednym ciachnieciem Ciern ucia
mi kucyk
tuz przed rzemieniem.
Dziwnie sie czuem z wosami spadajacymi
opowiedziay sie za Wadczym, ksiestwa nadbrzezne straciy wiare w krla Roztropnego. Ketriken sama sie okreslia jako ich sprzymie436
najgorszym okresem mojego z ycia w Koziej Twierdzy, ale tydzien, jaki nastapi
po tej nocy u Ciernia, bardzo mi tamten okres przypomina. Gdziekolwiek sie ruszyem, napotykaem oznaki, z e runey fundamenty mojego dotychczasowego z ycia. Nic juz nie
miao byc takie jak dotychczas.
Napywali ciagle
nowi mieszkancy ksiestw srdladowych,
inwazje srdladowcw
do najazdw Zawyspiarzy.
A jednoczesnie z napywem ludzi odpyway wszelkie dobra. Komnaty Koziej Twierdzy byy bezlitosnie upione. Gobeliny i dywany, meble i narzedzia
wywozono z twierdzy wszystko, adowano na barki i transportowano w gre rzeki, do Kupieckiego Brodu, zawsze dla bezpieczenstwa lub dla wygody krla.
Mistrzyni Pokojw przechodzia sama siebie, prbujac
godnie podja
c tak wielu
gosci, gdy brako jej poowy normalnego wyposazenia zamku. Ksia
ze Wadczy
wywozi, co mg.
Nie szczedzi wydatkw, by ceremonia ogoszenia go nastepca tronu odbya
sie z wielka pompa. Naprawde nie wiem, dlaczego w ogle mu zalezao na tronie
krlestwa. Dla mnie byo zupenie jasne, z e zamierza cztery z szesciu ksiestw pozostawic wasnemu losowi. Pamietaem jednak sowa bazna, ktry rzek mi przeciez niegdys, iz nie ma najmniejszego sensu prbowac mierzyc ksiecia Wadczego
wasna miara. Moze starania, by wadcy ksiestw nadbrzeznych przybyli patrzec,
jak ksia
ze Wadczy nakada korone ksiecia Szczerego, byy niezrozumiaa dla
mnie forma zemsty. Najmodszy krlewski syn nie przywiazywa
z adnej wagi do
tego, z e nie powinni przybywac do stolicy w czasie, gdy wybrzeza narazone byy
na atak Zawyspiarzy. Wadcy ksiestw nadbrzeznych sciagali
wolno i niechetnie.
Wstrzasn
a
nimi widok spladrowanego
w formie plotek.
437
swojego i Slepuna.
Poprzysiagem
sobie byc ostrozniejszy i postawiem przed soba zadanie odkrycia, czym sie zajmuja pozostali czonkowie kregu Mocy. Mocarny przebywa w Kupieckim Brodzie, pozornie uczestniczac
w przygotowaniach
do przybycia krla. Nie wiedziaem, co sie dziao z Bystrym, a nie miaem kogo
dyskretnie o niego zapytac. Jedno byo pewne nie peni suzby na pokadzie
Wytrwaej. Martwiem sie. I szalaem z niepokoju, bo juz nie zauwazyem, z eby Stanowczy sledzi moje kroki. Czy zorientowa sie, z e wiedziaem, iz mnie
sledzi? Czy tez nie potrafiem go wykryc? Zaczaem
438
Nic ci nie powiem rzek Brus ponuro. Wystarczy, jesli jednego z nas
powiesza jako koniokrada.
Przed wieczorem zozyem wizyte ksiez nej Cierpliwej. Miedzy pukaniem
a otwarciem drzwi nastapia
znacznie wiekszy niz zwykle, Lamwka bez przekonania prbowaa wprowadzic jakis ad. Znacznie wiecej rzeczy niz zazwyczaj lezao
na pododze.
Nowe upodobanie? zaryzykowaem, silac
sie na lekkosc tonu.
Lamwka obrzucia mnie ponurym spojrzeniem.
Dzisiaj rano zabrali st. I moje zko. Podobno dla gosci. Wasciwie nie
powinnam sie dziwic, przeciez wiem, ile mebli wysali w gre rzeki. Tylko jakos
nie potrafie uwierzyc, z e zobaczymy st i zko z powrotem.
Moze zastaniecie je w Kupieckim Brodzie zasugerowaem jak ostatni
gupiec. Tak naprawde do tej pory nie docierao do mnie, na ile pozwala sobie
ksia
ze Wadczy.
Lamwka odezwaa sie dopiero po chwili ciszy.
Beda wiec czekay bardzo dugo, Bastardzie Rycerski. Nie znajdziemy sie
pomiedzy tymi, ktrzy pojada do Kupieckiego Brodu.
Nie. Znajdziemy sie pomiedzy tymi dziwakami, ktrzy zostaja tutaj, razem
z resztkami mebli. Ksiez na Cierpliwa nagle ukazaa sie w progu komnaty. Oczy
miaa zaczerwienione, a policzki blade. Nagle zrozumiaem, z e ukrya sie syszac
z e ksia
ze Wadczy przeprowadza cay
dwr do Kupieckiego Brodu. Teraz zaczaem
439
by
z bliska obejrzec stopien. Tuszcz zmieszano z sadza, z eby sie zbytnio nie swieci i nie zwraca uwagi na poczerniaych ze starosci schodach. Zosta naozony
dokadnie w miejscu, gdzie najnaturalniej na swiecie stapaa
440
w d, w ciemnosci zalegajace
schody. Jesli karze podszed mnie niepostrzezenie, czy mg to zrobic takze Stanowczy? Jak
zdrowie krla? zapytaem cicho. Po zamachu na ksiez ne Ketriken przestaem
wierzyc w bezpieczenstwo krla Roztropnego.
Ty mi powiedz. Trefnis wystapi
spomiedzy cieni. Jego strojne szaty
znikney, zastapione
starym pstrym strojem w czerwono-niebieska krate. Doskonale pasowa do nowych sincw na twarzy. Karze mia rozciety prawy policzek.
Jednym ramieniem przyciska drugie do piersi. Podejrzewaem wybicie ze stawu.
Znowu cie napadli? szepnaem.
Wasnie, tez mwiem, z e juz dostaem lanie. Ale nie zwrcili uwagi. Niektrzy ludzie po prostu nie maja smykaki do rozmowy.
Co sie stao? Myslaem, z e ty i ksia
ze Wadczy. . .
Cz, nawet bazen nie jest wystarczajaco
gupi, by sie spodobac najmodszemu ksieciu. Nie chciaem dzisiaj opuscic krla. Wypytuja go bez ustanku, co
sie wydarzyo w noc uczty. Moze okazaem sie odrobine zbyt dowcipny, proponujac
im inne sposoby zabawy. Wyrzucili mnie.
Co krl im powiedzia?
Ach! Nie pytasz, jak monarcha sie czuje? Ani czy odzyskuje siy? Nie. Interesuje cie tylko, co krl im powiedzia. Obawiasz sie, z e twoja cenna tajemnica
jest w niebezpieczenstwie, drogie ksia
zatko?
Nie. Nawet nie czuem urazy za to pytanie ani za jego forme. Zasuz yem na jedno i na drugie. Ostatnio nie dbaem szczeglnie o nasza przyjazn .
A jednak kiedy potrzebowa pomocy, przyszed do mnie. Nie. Ale jak dugo
krl nie zdradzi, z e wiemy, iz ksia
ze Szczery z yje, tak dugo ksia
ze Wadczy nie
ma powodu. . .
Krl sta sie. . . milkliwy. Wszystko wzieo poczatek
w miej rozmowie
pomiedzy ojcem a synem, gdy ksia
ze Wadczy opowiedzia mu, jak bardzo powinien sie radowac, z e nareszcie jego najmodszy syn zostanie nastepca tronu. Krl
Roztropny by nie do konca przytomny, co nie nalezy do rzadkosci w ostatnich
dniach. Ksia
ze Wadczy poczu sie dotkniety i krzycza na ojca z pretensja, z e nie
jest zadowolony, a moze nawet ma cos przeciwko niemu. W koncu zacza
utrzymywac, z e istnieje jakis spisek, majacy
mu przeszkodzic w objeciu tronu. Nikt
nie jest bardziej niebezpieczny od czowieka, ktry nie potrafi zdecydowac, czego
441
27. SPISEK
***
444
Spojrzaa mi prosto w oczy. Nie ufasz mi na tyle, by zdradzic, kto jest twoim pomocnikiem?
Nie do mnie nalezy ten sekret, lecz do krla. Wkrtce, jak sadz
e, zostanie
on przed toba odsoniony, pani. Do tej pory. . .
Idz juz. Poprawia sie na lezance. Jestem taka potuczona, z e przynajmniej nie bede musiaa udawac bolesci. Dosyc sie namecze, nie okazujac
wrogosci czowiekowi, ktry chce zabic nie narodzonego bratanka i dreczy starego
ojca.
Wyszedem szybko, bo czuem, z e narasta w niej gniew, a nie chciaem go
podsycac. Maskarada musiaa byc bardzo przekonujaca.
Ketriken nie moga sie
zdradzic, z e juz wie, iz upadek nie by wynikiem jej wasnej niezdarnosci. W progu minaem
Lamwke, niosac
a dzbanek. Nie byo w nim naparu. Tuz z tyu nadciagaa
raptownie i owionaem
Siegnaem
446
stracia dziecko? Zacna kucharka natychmiast porzucia moje towarzystwo i udaa sie na poszukiwanie ludzi, od ktrych mogaby sie dowiedziec czegos wiecej.
Wtedy ja przeszedem do izby z onierskiej za kuchnia i wypiem piwo, a nastepnie zmusiem sie do jedzenia. Nikt nie nawiaza
ze mna szczeglnie ozywionej
rozmowy, ale zostaem zauwazony. Plotki o poronieniu ksiez nej napyway i odpyway.
Wok mnie siedzieli z onierze z ksiestw Rolnego i Trzody, czonkowie orszakw ksia
zat
ze srdladzia,
za pan brat z rodakami zasiedziaymi juz w Koziej Twierdzy. Bardziej gorzkie niz z c byy ich ozywione rozwazania, co utrata
dziecka ksiez nej Ketriken miaa oznaczac dla szans ksiecia Wadczego na objecie
tronu. Zupenie jak na wyscigach.
Z wiesciami o poronieniu ksiez nej moga rywalizowac tylko plotka, z e ktrys
z paziw widzia Ospiarza przy zamkowej studni na dziedzincu. Zdarzyo sie to
prawie o pnocy. Nikt nie mia tyle rozumu, z eby spytac, co chopak robi tam
o tej porze ani ile mia swiata, by dostrzec zy omen. Wszyscy natomiast przysiegali, z e nie beda ciagn
eli wody z tej studni, bo ukazanie sie Ospiarza oznacza
ponad wszelka watpliwo
wchodzic na stopnie. Na
widok mojej zdumionej miny rozesmiaa sie, ale nie by to jej dawny, radosny
smiech.
Po co byas u Brusa? zapytaem i natychmiast zdaem sobie sprawe, jak
niegrzeczne byo moje pytanie. Ja sie po prostu obawiaem, z e przysza do niego
po pomoc.
Jest moim przyjacielem rzeka zwiez le. Chciaa mnie omina
c. Odruchowo zastapiem
ja w ramionach.
Sikorko, Sikorko, prosze cie wychrypiaem, gdy odepchnea mnie bez
litosci. Porozmawiajmy spokojnie, chociaz kilka chwil. Nie moge zniesc , kiedy
tak na mnie patrzysz. Przysiegam, nie zrobiem nic zego. Zachowujesz sie, jakbym cie porzuci, a przeciez zawsze jestes w moim sercu. Nie moge byc z toba,
lecz nie dlatego z e nie chce.
Niespodziewanie przestaa sie szamotac.
Prosze powtrzyem.
Rozejrzaa sie po mrocznym wnetrzu.
Staniemy i porozmawiamy. Krtko. Tutaj.
447
Dlatego tez, na razie, musza oni byc w moim z yciu najwazniejsi. Postawieni przed wszystkim, co kocham. Nie kocham ich bardziej niz ciebie, ale. . .
bezskutecznie szukaem sw. Naleze do krla dokonczyem bezradnie.
A ja tylko do siebie. Sikorka uczynia z tego najbardziej przejmujace
dla niego. Zesza jeszcze dwa stopnie. Zegnaj,
Nowy. Ostatnie sowa byy
ledwie syszalne, ale zapady w moje serce oowiem.
Staem na schodach, patrzyem na odchodzac
a Sikorke. I nagle to uczucie
byo zbyt znajome, bl zbyt ostry. Rzuciem sie za nia, chwyciem ja za ramie,
pociagn
aem
ktry dzieki kamstwom przetrwa ponad rok. Jaka z tego nauka? Bardzo wolno
wszedem po schodach. Zapukaem.
Kto tam? usyszaem gos Brusa.
Ja. Odsuna
rygiel, wszedem do izby. Co robia tutaj Sikorka?
zapytaem, nie zwazajac,
jak mogo to zabrzmiec, nie dbajac,
z e obandazowany
trefnis siedzia na stole. Czy potrzebowaa pomocy?
Brus odchrzakn
a.
Przysza po jakies zioa rzek niepewnie. Nie mogem jej pomc, nie
miaem tego, co chciaa. Potem zjawi sie karze i zostaa pomc mi przy nim.
Ksiez na Cierpliwa i Lamwka maja zioa. Mnstwo zi.
Tak jej tez powiedziaem. Zacza
zbierac opatrunki ze stou. Nie
chciaa isc do nich. Byo w gosie Brusa cos naglacego,
popychajacego
mnie
do nastepnego pytania.
Odesza powiedziaem cicho. Odesza. Usiadem przed kominkiem i wcisnaem
Karze wytrzeszczy oczy. A wiec byy jakies sekrety, ktrych nie zna nawet
on. Brus pociemnia na twarzy. Zaozy ramiona na piersi, jakby sie przed czyms
powstrzymywa.
450
Napijemy sie oznajmi. Za Sikorke, z eby znalaza szczescie. Zyczymy jej tego szczerze.
Wypilismy, a Brus ponownie napeni kubki. Trefnis zakreci kubkiem.
Czy to rozsadne,
stwierdziem.
Od dzis bede baznowa.
Nie wiesz, o czym mwisz zmitygowa mnie. Tak czy inaczej, wychyli
razem z nami. Za wszystkich baznw. I trzeci raz. Za krla.
Gorliwie staralismy sie upic, ale los poskapi
nam czasu. Zdecydowane pukanie zaanonsowao Lamwke z koszykiem na ramieniu.
Pomz mi sie tego pozbyc, dobrze? poprosia, rzucajac
na st zarznietego kurczaka.
Obiad! ucieszy sie trefnis.
Dopiero po duzszej chwili rozpoznaa, z e nie jestesmy trzezwi. Za to rozwscieczya sie w mgnieniu oka.
My walczymy o z ycie, a wy sie upijacie! Przez dwadziescia lat nie pojae
s,
z e to niczego nie zaatwia! zaatakowaa Brusa. Alez z ciebie gupiec!
Brus nie przeja
sie wcale.
451
chodzi o ciebie, Bastardzie, to nie mam najmniejszego pojecia, jaki tytu nosisz
ostatnio, nie mwiac
juz o tym, co normalnie robisz caymi dniami. Wobec tego. . .
Nikt nie bedzie juz wiecej pi oznajmia groznie Lamwka. Odstawcie butelke i postarajcie sie oprzytomniec. Niech kazdy idzie do swoich zajec , jak
powiedzia Bastard. Dosyc juz zostao powiedziane i zrobione w tej izbie, z ebysmy wszyscy zawisli za zdrade. Oczywiscie prcz ciebie, Bastardzie. Ty dostabys
trucizne. Potomkowie krwi krlewskiej nie gina przez powieszenie.
Zmroziy nas jej sowa. Brus zakorkowa flaszke. Lamwka wysza pierwsza,
z garnuszkiem masci w koszyku. Trefnis opusci nas niedugo potem. Kiedy ja
wychodziem, Brus konczy wasnie skubac ptaka; on nigdy niczego nie marnowa.
Jakis czas waesaem sie bez celu, sprawdzaem, czy nikt mnie nie sledzi.
Ksiez na Ketriken odpoczywaa. Na suchanie trajkotania ksiez nej Cierpliwej nie
miaem ochoty. Trefnis, jesli sie skry w swojej wiezy, na pewno nie pragna
towarzystwa. A jesli by gdzie indziej, to nie wiedziaem, gdzie go szukac. W zamku
roio sie od przybyszw ze srdladzia,
zupenie jak na chorym psie od pche. Zawadziem o kuchnie, podkradem kawaek ciasta imbirowego. Potem wczyem
sie jeszcze troche, udajac
znudzonego; cay czas przyblizaem sie do chaty, gdzie
go ramieniem,
ukryem twarz w ciepej siersci.
Tak robia ludzkie stada zauwazy po duzszej chwili. Jak mozecie razem polowac, skoro nie potraficie biec w te sama strone?
Nie odpowiedziaem. Na takie pytanie odpowiedzi nie ma i on sie jej nie spodziewa.
Opusci eb, poiska zebami przednia ape. Wsta, otrzasn
a
sie, usiad.
Wezmiesz teraz inna samice?
Nie wszystkie wilki maja swoje samice.
Przewodnik zawsze ma. Przeciez stado musi sie mnozyc.
Mj przewodnik ma samice, a ona bedzie miaa mae. Moze wilki maja racje,
a ludzie powinni sie od nich uczyc. Moze tylko przewodnik powinien miec samice. Serce Stada zdecydowa dawno temu. Nie mg miec i samicy, i przewodnika,
za ktrym poda
zy wszedzie.
453
On jest bardziej wilkiem, niz chce przyznac. Nawet przed soba. Przerwa,
poweszy. Ciasto z imbirem?
Daem mu smakoyk. Patrzyem, jak go akomie pozera.
Brakuje mi twoich snw wyznaem.
To nie sny, to z ycie. Zawsze mozesz byc ze mna, jesli Serce Stada nie bedzie
sie o to gniewa. Lepiej z yc razem. . . A tobie lepiej byoby z yc z samica.
Westchnaem
Nie lubie brudu po myszach. Zanim pjde, podrap mnie w uszy. Masz takie
zreczne rece. Jesli robie to sam, zawsze wychodzi za mocno.
Podrapaem go za uszami, potem po szyi, i jeszcze po karku, az w koncu
rozozy sie przede mna na boku jak szczeniak.
Ogar przyciaem
mu.
Ta zniewaga krwi wymaga!
Zerwa sie, ugryz mnie w przedramie, skoczy w drzwi i znikna.
Odwinaem
rekaw, obejrzaem slady po dugich biaych kach. Krwi nie byo, ale znaki zostay
wyrazne. Wilcze poczucie humoru.
Skonczy sie krtki zimowy dzien. Wrciem do zamku. Musiaem pjsc do
kuchni, wysuchac wszystkich plotek, jakie miaa dla mnie kucharka. W jedna
garsc wetknea mi gruby plaster baraniny, w druga szczodry kawa ciasta ze sliwkami i zaczea opowiadac o prawdopodobnym poronieniu ksiez nej Ketriken, a potem o tym, jak straznicy musieli rozbijac toporami drzwi, prowadzace
do komnat
krla, bo wartownik we wnetrzu pad na apopleksje.
I jeszcze drugie drzwi rozbijali, a ksia
ze Wadczy pogania ich i ponagla,
bo sie ba o ojca. A jak wreszcie wyrabali
drzwi.
Niesamowite zgodziem sie i dalej suchaem bardziej i mniej bahych
zamkowych plotek. Ostatnio koncentroway sie gwnie na tym, kto jecha, a kto
nie jecha do Kupieckiego Brodu. Kucharka miaa jechac z powodu placka
agrestowego i sodkich bueczek. Nie wiedziaa, kto zajmie sie gotowaniem tutaj,
zapewne ktos z z onierstwa. Ksia
ze Wadczy powiedzia jej, z e moze zabrac ze soba wszystkie najlepsze garnki, za co bya mu wdzieczna, ale bedzie jej brakowao
tutejszego pieca, bo nigdy nie gotowaa na lepszym. Tu ciag
jest dokadnie taki
jak trzeba i haki na mieso na wasciwej wysokosci. Suchaem jej i prbowaem
sie skupic, okazac zainteresowanie drobnymi szczegami, ktre ona uwazaa za
454
tak istotne. Dowiedziaem sie, z e gwardia ksiez nej Ketriken miaa zostac w Koziej
Twierdzy, podobnie ci nieliczni, ktrzy ciagle
jeszcze nosili barwy druzyny krla
Roztropnego. Od kiedy stracili dostep do swego pana, snuli sie po zamku w ponurych nastrojach. Ksia
ze Wadczy nalega, by obie te formacje reprezentoway rd
krlewski w stolicy. Rzyczka miaa jechac, jej matka takze, ale to nie wydawao
sie dziwne, przeciez suzyy ksiez nej. Krzewiciel zostawa, Liryk takze. Kucharce bedzie brakowao jego gosu, ale pewnie po jakims czasie przyzwyczai sie do
srdladowych
bardw i minstreli.
Nie przyszo jej do gowy zapytac mnie, czy jade.
W drodze do swojej komnaty prbowaem sobie wyobrazic Kozia Twierdze
w najblizszym czasie. Wysoki st bedzie pusty przy kazdym posiku, jesc bedziemy potrawy proste, gotowane przez z onierzy. Dopki starczy zapasw. Podejrzewaem, z e na dugo przed wiosna zaczniemy sie odzywiac dziczyzna i wodorostami. Bardziej niz o siebie martwiem sie o ksiez ne Cierpliwa i Lamwke.
Nie przeszkadzay mi niewygody ani niewyszukane jedzenie, ale one nie byy do
tego przyzwyczajone. Przynajmniej Liryk osodzi im z ycie, jesli tylko nie przytoczy go na tym wygnaniu melancholia. A Krzewiciel? Niewiele zostanie mu
pracy z dziecmi, wiec moze wraz z ksiez na zdoa nareszcie zakonczyc badania
nad wyrobem papieru. Robiac
dobra mine do zej gry, prbowaem jakos uozyc
nam przyszosc .
Gdzies by, bekarcie?
Pogodna wynurzya sie nagle z mrocznej wneki. Miaa nadzieje mnie zaskoczyc, ale Rozumienie dawno mi zdradzio, z e ktos sie tam czai. Nawet nie drgna
em.
Na spacerze.
Cuchniesz jak pies.
Wiec nie dziwota, z e nachodzi mnie suka.
Potrwao chwile, nim pojea obelge ukryta w mojej grzecznej odpowiedzi.
Cuchniesz jak pies, bo jestes psem. Bestia.
Mao brakowao, z ebym sie zrewanzowa uwaga na temat jej matki. I nagle
przypomniaem sobie matke Pogodnej.
Pamietasz, jak uczylismy sie pisac? Twoja mama zawsze ubieraa cie
w ciemny fartuszek, bo tak sie plamias atramentem.
Obrzucia mnie ponurym spojrzeniem, obracajac
moje sowa w myslach, prbujac
odkryc zniewage albo podstep.
I co? zapytaa w koncu.
Nic. Tak mi sie tylko przypomniao. Swego czasu pomagaem ci zakrecac
w odpowiednia strone ogonki przy literach.
To nie ma nic do rzeczy!
Nie ma. To moje drzwi. Zamierzaas wejsc ze mna?
455
Splunea. Slina
wyladowaa
na pododze u moich stp. Doszedem do wniosku, z e Pogodna nie zrobiaby tego, gdyby zamierzaa zostac w twierdzy. Zamek
juz nie by jej domem, moga go kalac do woli. Dao mi to do myslenia. Ona nie
spodziewaa sie tu wrcic.
Znalazszy sie w komnacie, metodycznie pozamykaem drzwi na wszystkie
rygle i zasuwy, a na koniec zaozyem jeszcze ciez ka sztabe. Sprawdziem okno
byo solidnie zabezpieczone okiennicami. Zajrzaem pod zko. Wreszcie usiadem przy kominku i drzemaem, czekajac
na wezwanie Ciernia.
Obudzio mnie stukanie do drzwi.
Kto tam?! zawoaem.
Rzyczka. Ksiez na Ketriken z yczy sobie widziec sie z toba, panie.
Zanim otworzyem wszystkie rygle i zasuwy, dziewczynka dawno zniknea.
Zirytowao mnie, z e przekazaa podobne polecenie gosno przez drzwi, ale nie
mogem miec pretensji do dziecka. Doprowadziem sie do porzadku
i pospieszyem na wezwanie.
Po drodze zwrciem uwage na drewniane szczatki,
ktre nie tak dawno byy debowymi drzwiami do komnat krla Roztropnego. W powstaej wyrwie sta
wielki straznik bez watpienia
czy Rz yczka nie wezwaa mnie przez pomyke, ale juz hrabina Ufna prowadzia mnie
do swojej pani, zaraz tez przyniosa stoeczek, na ktrym mogem przysia
sc . Zaproponowaa mi takze kubek herbaty. Gdy tylko sie oddalia, wadczyni otworzya
oczy.
Co dalej? szepnea.
Nie zrozumiaem pytania, wiec zaczea cicho tumaczyc:
Krl Roztropny spi. Nie bedzie spa wiecznie. Dziaanie specyfiku kiedys
sie skonczy, a wwczas wrcimy do punktu wyjscia.
Zbliza sie ceremonia ogoszenia ksiecia Wadczego nastepca tronu. Najmodszy krlewski syn bedzie nia zaabsorbowany. Na pewno powinien sprawic
sobie nowe szaty i zadbac o wiele innych, rwnie istotnych szczegw. Na jakis
czas odciagnie
go to od krla.
A potem?
Zjawia sie hrabina Ufna z herbata dla mnie. Wziaem
kubek, podziekowaem
pgosem. Gdy dama przysunea sobie krzeso, ksiez na usmiechnea sie sabo
i zapytaa, czy ona takze mogaby dostac cos ciepego do picia. Prawie mnie zawstydzio, jak byskawicznie hrabina Ufna zerwaa sie spenic z yczenie swej pani.
Sam nie wiem wymamrotaem w odpowiedzi na pytanie ksiez nej.
456
A ja wiem. Krl bedzie bezpieczny w grach. Zostanie tam przyjety z honorami i otoczony szacunkiem, moze nawet Jonki bedzie wiedziaa, jak. . . Och,
dziekuje. Ksiez na wziea z rak
damy dworu kubek herbaty, upia yk.
Hrabina Ufna przysiada sie do nas.
Usmiechnaem
z wysaniem chorego starca w zimowa podrz do gr. Nie mg jechac sam. Taki czowiek musiaby byc naprawde
godzien zaufania i peen dobrej woli.
Taki czowiek mgby byc kobieta zazartowaa ksiez na Ketriken i hrabina Ufna rozesmiaa sie wesoo. Nie tyle rozbawi ja dowcip, ile ucieszya sie,
z e jej pani jest w lepszym humorze. Ksiez na zagryza warge. Moze powinnam
pojechac sama i wszystkiego dopilnowac dodaa. Jej spojrzenie byo zupenie
powazne.
Prowadzilismy jeszcze jakis czas niezobowiazuj
ac
a rozmowe o fikcyjnych
zioach. Chyba wszystko pojaem
Gorzej z ksiez na. Niewiele jest u nas jasnych blondynek jej wzrostu. Ale jesli ja
grubo ubrac, ukryc wosy pod kapturem i. . .
Chyba nie mwisz powaznie!
Musimy cos zdecydowac najpzniej do jutra wieczr, bo wtedy srodek
nasenny, ktry daem Roztropnemu, przestanie dziaac. Ketriken powinna byc na
razie bezpieczna, lecz w drodze do Kupieckiego Brodu. . . cz, niejeden wypadek
moze sie zdarzyc w podrzy. Zeslizgniecie z barki do lodowatej rzeki, sposzony
kon, nieswieze mieso. Jesli jego skrytobjca jest w poowie tak dobry jak my, na
pewno mu sie uda.
Skrytobjca ksiecia Wadczego? Ciern spojrza na mnie z politowaniem.
Chyba nie sadzisz,
z e ksia
ze wspia
sie na szczyt wiezy, by osobiscie posmarowac stopien tuszczem zmieszanym z sadza?
Kto to mg byc, twoim zdaniem?
Pogodna odpowiedziaem bez namysu.
Wiec to najprawdopodobniej nie ona. Nie, to na pewno jakas szara eminencja, czowiek miy, ustabilizowany. Nie wiem, czy kiedykolwiek sie dowiemy,
kto to taki. Ach, obojetne, w tej chwili nie to jest najwazniejsze. Choc nie ma
wiekszego wyzwania, jak podejsc innego skrytobjce.
Stanowczy powiedziaem cicho.
Kto jest stanowczy?
Opowiedziaem mu o Stanowczym. Sucha uwaznie.
To byoby fantastyczne! przyzna. Skrytobjca obdarzony talentem
tez nikt o tym wczesniej nie pomysla.
Mocy. Ze
Pomysla krl Roztropny rzekem spokojnie ale moze skrytobjca
zawid w nauce.
Rzeczywiscie. Ciern rozpar sie w fotelu. Wracajac
do Stanowczego, watpi
e, z eby by kims wiecej niz sprawnym szpiegiem. Przynajmniej na razie.
Doskonaym szpiegiem, bez dwch zdan. Musisz byc wyjatkowo
czujny, ale chyba nie trzeba sie go obawiac jako skrytobjcy. Odchrzakn
a.
Tak, a wiec
pospiech jest tym bardziej konieczny. Ucieczka musi sie rozpocza
c w krlewskiej
sypialni. Ty odciagniesz
straze.
Podczas ceremonii ogaszania ksiecia Wadczego nastepca tronu. . .
Nie. Nie mozemy czekac tak dugo. Jutrzejszej nocy. Nie pzniej.
Tak mao czasu?! Na jutro wieczr chcesz miec w gotowosci i ksiez ne,
i Brusa? Bede musia obojgu powiedziec o twoim istnieniu. Co z konmi, z zapasami. . .
Maja byc szkapy, nie konie. Inaczej szybko zwrcono by na nie uwage.
I lektyka dla krla.
Poslednich koni mamy pod dostatkiem; scisle biorac,
nie mamy innych.
Brus spali sie ze wstydu, z e bedzie musia takie zwierzeta oddac do dyspozycji
ksiez nej i krla.
459
w gab
kraju. Nie chcemy przeciez przyciaga
c
uwagi rozbjnikw.
Parsknaem
Swietnie.
Po chwili spytaem: Czy wczoraj koo pnocy byes przy
studni na dziedzincu? Podobno widziano tam Ospiarza. Niektrzy mwia, z e to
znak, iz woda nie nadaje sie do picia. Inni widza w tym zy omen dla ceremonii
Wadczego.
Tak? Cz, moze tak i jest. Ciern zachichota. Beda mieli omeny
i wrzby, chopcze, beda ich mieli tyle, z e w tym natoku znikniecie krla oraz
ksiez nej Ketriken wyda sie zupenie naturalne.
W usmiechu wyszczerzy zeby jak zosliwy obuziak, odmodnia o cae
lata. Dawne psotne iskry zaponey w jego zielonych oczach.
460
Ksia
ze Wadczy by jedynym dzieckiem krla Roztropnego i krlowej Skwapliwej, ktre przezyo narodziny. Niektrzy twierdza, z e akuszerki nie dbay nalezycie
o utrzymanie przy z yciu noworodkw, inni, z e w da
zeniu do oszczedzenia swej pani cierpien, podaway zbyt hojnie zioa usmierzajace
bl. Poniewaz tylko dwoje
z poczetych dzieci przetrwao w onie krlowej duzej niz siedem miesiecy, ludzie
skaniali sie ku twierdzeniu, z e przyczyna byo zamiowanie wadczyni do srodkw odurzajacych
***
Nie spaem. Jak tylko przestawaem sie martwic o krla Roztropnego, zaraz
miaem przed oczyma Sikorke u boku innego. Miotaem sie miedzy z aoscia a zatroskaniem. Przyrzekem sobie, z e gdy tylko monarcha oraz ksiez na Ketriken beda bezpieczni, znajde sposb na odzyskanie Sikorki, odbiore ja temu, ktry mi ja
ukrad. Powziawszy
462
Przerazia go ta mysl.
Korzystam z narzedzi, jakie los wozy mi w donie. Nie podchodze do tego
tak jak ty.
Chcesz byc jak on? Zapchlony i brudny, tracic rozum przy samicy, nie
wybiegac mysla dalej niz do nastepnego posiku. Jak dugo potrwa, zanim sie do
niego upodobnisz? Kim wwczas bedziesz?
Wartownikiem? zaryzykowaem. Brus rozesmia sie mimo woli.
Mwiem powaznie rzek po chwili.
Ja takze. Musimy dopia
c celu bez wzgledu na cene. Przestao mnie obchodzic, co bede musia poswiecic, z eby ocalic krla i przysza krlowa.
Jakis czas trwaa cisza.
Wiec mam niewiadomym sposobem wyprowadzic za bramy Koziej Twierdzy cztery zwierzeta oraz lektyke, nie wzbudzajac
niczyjego zainteresowania?
Pokiwaem gowa w smolistej ciemnosci.
Dasz rade?
Bedzie to musiao wyglada
c na kolejna wysyke koni w gre rzeki odezwa sie z ociaganiem.
Wiem. Idz juz. Powiedziaes mi dosyc. Bede na miejscu z konmi i zapasami. Kiedy?
Noca, gdy uczta bedzie trwaa w najlepsze. Dokadnie nie wiem. Dam ci
jakos znac.
Wzruszy ramionami.
Jak tylko sie sciemni, bede czeka.
Brus. . . Dziekuje ci.
Robie to dla krla. I przyszej krlowej. Nie potrzebuje twoich podziekowan za to, z e wypeniam obowiazki.
chykiem pomiedzy spichlerzami, potem obok chleww i dalej koo zagrd; jesz
cze jeden cien posrd cieni, dotarem do starej chaty. Slepun
zdyszany stawi sie
na spotkanie.
O co chodzi? Dlaczego przeszkadzasz mi w polowaniu?
Nastepnej nocy, kiedy sie sciemni, bede cie potrzebowa. Czy zechcesz zaczekac w obrebie murw i przyjsc szybko na wezwanie?
Oczywiscie. Ale po co mnie woaes? Nie musisz byc blisko, z eby prosic
o tak prosta przysuge.
Kucnaem
go mocno.
To gupota burkna
gburowato. Lepiej juz idz. Bede tutaj.
Jestem ci wdzieczny.
Jestem twoim bratem.
Ukradkiem i w pospiechu wrciem do zamku, do swojej komnaty.
Byem podekscytowany. Nie miaem szansy zaznac prawdziwego odpoczynku, pki sie wszystko nie dokona.
Przed poudniem zostaem przyjety u ksiez nej Ketriken. Przyniosem ze soba kilka zwojw traktujacych
z ich uzywania. Mozolnie omawiaem jedno po drugim. Udao mi sie znudzic wiekszosc dam dworu.
Ostatnie trzy Ketriken posaa po herbate, poduszki oraz na poszukiwania jeszcze
jednego zwoju o zioach, ktry jej zdaniem powinien sie znajdowac w pracowni
ksiecia Szczerego. Rzyczka dawno przysnea w ciepym kaciku
przy kominku.
Gdy tylko ucich szelest spdnicy ostatniej damy dworu, zmieniem temat, wiedzac,
z e mam niewiele czasu.
464
w drzazgi moga byc przeszkoda lub sprzymierzencem. Nie potrafiem na razie zdecydowac, co jest bardziej prawdopodobne. Rozwazyem rzne mozliwosci. Mogem udac pijanego i wyzwac straznikw
do walki. Uporaliby sie ze mna bardzo szybko. Walka na piesci nigdy nie bya
moja mocna strona. Nie. Chciaem nadal pozostac zdolny do dziaania. Przemyslaem i odrzuciem dziesiec dalszych wariantw. Zbyt wiele zalezao od okolicznosci, ktrych nie mogem przewidziec. Ilu bedzie straznikw, czy bede ich zna,
czy bedzie tam Osiek, czy ksia
ze Wadczy zajrzy na pogawedke?
Podczas wizyty u ksiez nej Ketriken zauwazyem, z e w wejsciu do komnat
krlewskich prowizorycznie zawieszono kotary. Pobojowisko uprzatni
eto, ale de
bowe drzazgi ciagle
zasmiecay korytarz. Zaden
rzemieslnik nie naprawia drzwi.
Jeszcze jeden znak, z e ksia
ze Wadczy nie zamierza wracac do Koziej Twierdzy.
Prbowaem wymyslic jakis pretekst, ktry pozwoliby mi sie dostac do komnat krlewskich. W zamku wrzao jak w ulu, tym bardziej z e wasnie przybyli wadcy z ksiestw nadbrzeznych: Niedzwiedziego, Cypla i Debw. Mieli byc
swiadkami ceremonii ogoszenia ksiecia Wadczego nastepca tronu. Zakwaterowano ich w gorszych komnatach goscinnych. Jak oni zareaguja na nage znikniecie krla i ksiez nej Ketriken? Czy zostanie to odebrane jako zdrada, czy tez
moze ksia
ze Wadczy znajdzie jakis sposb, z eby ukryc przed nimi ten fakt? Jak
to wpynie na wizerunek wadcy? Odegnaem te mysli: nie pomagay mi znalezc
sposobu na uwolnienie krla od straznikw.
Wczyem sie po zamku w poszukiwaniu natchnienia. W gowie miaem chaos. Chaos tez zapanowa w Koziej Twierdzy. Na ceremonie przybyy tumy szlach465
ty. Napyw gosci oraz ich suzby towarzyszy odpywowi dbr i ludzi, wysyanych
przez najmodszego krlewskiego syna w gab
ladu.
Szczesciem te, na
ktrych szczeglnie zalezao ksieciu Szczeremu, ukryem u Ciernia. Wolno obszedem komnate, dotykajac
rznych drobiazgw nalezacych
do nastepcy tronu. Nagle bolesnie za nim zateskniem. On nigdy by nie dopusci do podobnej sytuacji.
Usiadem w jego ulubionym krzesle przy stole. Blat znaczyy slady atramentu,
zasmiecay go z le przyciete pira, odrzucone na bok, oraz zuzyte do cna pedzelki. W skrzynce stao kilka soiczkw z kolorowymi tuszami, teraz wyschnietymi
i popekanymi. Dla mnie pachniay one jak sam ksia
ze Szczery, podobnie jak skra i smar do uprzez y pachniay Brusem. Oparem okcie o st, scisnaem
donmi
skronie.
Ksia
ze Szczery, tak bardzo cie tu potrzebujemy.
Nie moge przyjsc .
Skoczyem jak oparzony, stopy zaplatay
jak
dugi. Pozbieraem sie goraczkowo.
Ksia
ze !
Sysze cie. O co chodzi, chopcze? Chwila milczenia. Siegnae
s ku
mnie sam, prawda? Brawo!
Musisz wracac, panie, natychmiast!
Dlaczego?
Mysli gnaja szybciej niz sowa i sa bogatsze w szczegy. Ksia
ze posmutnia,
sposepnia.
Wracaj do domu, mj ksia
ze . Ty przywrcisz wasciwy porzadek
rzeczy.
Ksia
ze Wadczy nie bedzie mg nazywac sie nastepca tronu, przestanie ogaacac zamek, nie wywiezie krla.
Nie moge. Uspokj sie. Pomysl, co mwisz. Nie zdoam wrcic do domu na
czas, by zapobiec zu. Napenia mnie to wszystko ogromnym smutkiem, ale nie
moge sie wycofac teraz, kiedy jestem tak blisko celu. A skoro mam zostac ojcem
jego mysli dotykay ciepem nowego uczucia moje zwyciestwo staje sie
jeszcze wazniejsze. Musze ocalic Krlestwo Szesciu Ksiestw, uwolnic wybrzeze
od wroga. Zapewnic mojemu potomkowi dziedzictwo.
Co mam robic?
Postepuj zgodnie z planem. Mj ojciec, mazonka i dziecko. . . ogromna odpowiedzialnosc . Zozyem ten ciez ar na twoje ramiona.
Zrobie, co bede mg obiecaem, bojac
sie przyrzec wiecej.
Ufam ci. Zamilk. Czues to?
Co?
466
Moca!.
. . Ktos nas podsuchiwa. Uzyem Mocy, sam, bez niczyjej rady!. . . Ile
udao sie im usyszec? Odsunaem
na nogi. Nie jestes taki znowu wspaniay. Raz ci sie udao skorzystac z Mocy
i juz sobie wyobrazasz, z e jestes mistrzem, ale twj talent cuchnie psia magia!
Niech ci sie nie wydaje, z e bedziesz tak dumnie kroczy do konca z ycia. Jeszcze
zegniesz kark! I to niedugo!
467
wpezna
w drewno na opa, szukajac
schronienia na zime, i dosta sie do kuchni z jaka
s koda, a wwczas ciepo obudzio go do z ycia. Kucharka
pokrecia gowa. Jej zdaniem wytumaczenie byo tylko jedno zy omen. Opowiedziaa mi raz jeszcze o Ospiarzu przy studni, tyle z e w jej historii pi on z wiadra, a kiedy je opusci, woda, spywajaca
po znaczonej bliznami brodzie, maa
barwe krwi. Od tej pory kucharka kazaa kuchcikom przynosic wode ze studni na
dziedzincu pralni. Nie chciaa, z eby ktos pad trupem przy stole.
Podniesiony na duchu opusciem kuchnie, podwedziwszy z tacy kilka ciasteczek. Nie zaszedem daleko. Zaczepi mnie jakis paz.
Bastard Rycerski, syn ksiecia Rycerskiego? zapyta cicho. Szerokie kosci policzkowe zdradzay, z e chopak pochodzi z Ksiestwa Niedzwiedziego, potwierdza ten domys z ty kwiat, ktrym pieczetowao sie to ksiestwo, wyszyty
na pikowanym kaftanie. Jak na chopca tego wzrostu by przerazliwie chudy.
Skinaem
powaznie gowa.
Mj pan, ksia
ze Krzepki, wadca Ksiestwa Niedzwiedziego, prosi, bys zechcia sie z nim spotkac, panie, w dogodnej chwili. Mwi, jakby sie wyuczy
tekstu na pamiec . Na pewno nie by paziem dugo.
468
ogien na kominku.
Ksiez niczka Wierna powitaa mnie oficjalnie, a nastepnie posza zawiadomic ojca,
z e czekam. Staem na srodku, pki z sypialni nie wyszed ksia
ze Krzepki. Powita
mnie, poprosi, bym usiad. Z zakopotaniem przestawilismy dwa krzesa blizej
kominka. Na stole powinien byc chleb i miesiwa, na kominku kocioki i kubki,
nad paleniskiem wywar ze smacznych zi, w kacie
stojaczek z butelkami wina.
Bolao mnie, z e goscie Koziej Twierdzy nie zostali przyjeci nalezycie. Ksiez niczka Wierna przycupnea na stopniu kominka. Zastanowiem sie mimowolnie, gdzie
jest jej modsza siostra.
Wymienilismy z ksieciem ledwie kilka zwyczajowych uprzejmosci, gdy przystapi
do tematu.
Krl Roztropny jest chory i nie moze przyja
c z adnego z dzis przybyych
ksia
zat.
Najmodszego syna krlewskiego pochaniaja przygotowania do jutrzejszej uroczystosci. Sarkazm w jego gosie by ciez ki jak tusta smietana.
W tej sytuacji chciaem sie spotkac z ksiez na Ketriken, poniewaz, jak ci wiadomo, jest mi przychylna. Niestety, damy dworu, zgromadzone przed drzwiami jej
sypialni, oznajmiy mi, z e wadczyni nie czuje sie dobrze i nie przyjmuje nikogo.
Syszaem pogoski, iz bya przy nadziei, ale ze smutku oraz na skutek szalenczej
wyprawy w obronie Straznicy Zatoki stracia dziecko. Czy to prawda?
Wziaem
ksiecia Wadczego, wiemy, jakim bedzie nastepca tronu. Ile wycierpimy, zanim potomek ksiecia Szczerego osiagnie
na tronie. W dzisiejszych
czasach potrzebujemy i nastepcy tronu, i przyszej krlowej.
Zakiekowao we mnie pytanie, podszepniete przez jakiegos demona.
A jesli nie zechce oddac wadzy, gdy krlewski potomek osiagnie
wiek meski?
Musieli je sobie zadawac sami, musieli znalezc na nie odpowiedz.
Jeszcze jakis czas siedziaem w milczeniu. Prawie namacalnie czuem, jak
wok mnie rodza sie nowe mozliwosci. Czy wasnie o tym wiecznie trajkota
bazen? Czy to jeden z zamglonych rozstajw drg, gdzie zawsze ja stoje posrodku?
Katalizator powiedziaem sobie cicho, z krzywym usmiechem.
Wybacz, nie dosyszaem. Ksia
ze Krzepki pochyli sie do mnie blizej.
Rycerski powiedziaem. Tak jak rzekes, panie, nosze jego imie. Jestes w trudnej sytuacji, ksia
ze . Wiem, co ryzykujesz rozmawiajac
ze mna, i bede
rwnie szczery. Jestem czowiekiem ambitnym, ale nie pozadam
korony mego
krla. Wziaem
no, by sie przeciwstawic wsplnemu wrogowi. Nie mamy czasu przejmowac sie
dziaaniami ksiecia Wadczego w ksiestwach srdladowych.
jako zakadniczki
najmodszego ksiecia. . . Mysli kebiy mi sie w gowie. Czy dabym rade przeja
c
wadze w Koziej Twierdzy i utrzymac ja do powrotu prawowitego nastepcy tronu? Kto pjdzie za mna?
Brus mia wyjechac. Nie mogem liczyc na jego wpywy.
Ale przeciez cae z odactwo z ksiestw srdladowych
krlowi.
Czy beda o tym pamietali?
Mimo ciepa pomieni przeszed mnie zimny dreszcz, wosy na karku mi sie
zjezyy, jak na wilku. Rozbysa we mnie iskierka nadziei.
Nie jestem krlem. Nie jestem ksieciem. Jestem tylko ksia
ze cym bekartem,
ale kocham Krlestwo Szesciu Ksiestw. Nie chce rozlewu krwi, nie chce konfrontacji. Nie mamy czasu do stracenia, nie wolno nam poswiecac na darmo ludzkiego
z ycia. Niech ksia
ze Wadczy ucieka w gab
ladu.
Kiedy sie tam schroni, razem ze
swoimi psami, jestem wasz. I lud Ksiestwa Koziego, ktry poda
zy za mna.
Sowa zostay wypowiedziane, klamka zapada.
Zdrada! Zdrajca! szepta mi w uszach gos sumienia.
W gebi serca wiedziaem, z e postapiem
472
go. Mwie o tym otwarcie: nie popre innego celu. Musze usyszec, z e sie zgadzamy.
My takze tego pragniemy. Przysiegam, Bastardzie Rycerski, synu ksiecia
Rycerskiego. Ku memu przerazeniu, wzia
w rece moje donie i poozy je sobie
na czole w pradawnym gescie przyrzeczenia lojalnosci. Nie mogem sie cofna
c,
nie mogem go odtraci
c.
Wiernosc wobec ksiecia Szczerego powiedziaem sobie. Od niej sie
wszystko zaczeo i ona musi pozostac najwazniejsza.
Porozmawiam z innymi podja
spokojnie ksia
ze Krzepki. Przekaz e im twoje z yczenie. Zaiste, my takze nie wygladamy
jest stawic sie przed nami, wysuchac naszych rad. Zostaniemy tu jeszcze
dzien lub dwa. Kozia Twierdza powinna byc w twoich rekach, nim ruszymy do
domu. Dopilnujemy tego. Wiele bedzie do omwienia. Rozmieszczenie statkw.
W szopach sa nastepne okrety, w poowie ukonczone, czy tak?
Skinaem
krtko gowa.
Dopilnujemy, z eby zostay zwodowane. Ty, Bastardzie, i ja. Ksia
ze Wadczy spladrowa
Kozia Twierdze, wszystkim to wiadomo. Bedziemy musieli ponownie napenic spichlerze. Rolnicy i hodowcy Ksiestwa Koziego zrozumieja, z e
musza oddac czesc zapasw, jesli z onierze maja strzec wybrzeza. Ciez ka to bedzie zima, trudna dla nas wszystkich, ale jak wiesc niesie, godne wilki walcza
zacieklej.
A jestesmy godni, bracie, och, alez jestesmy godni! Narastao we mnie
przerazajaco
ze przeczucie. Co tez ja zrobiem? Musiaem sprbowac porozmawiac z ksiez na Ketriken, zanim wyjedzie, zapewnic, z e nie zwrciem sie przeciwko niej. I musiaem jak najszybciej siegna
c Moca ku ksieciu Szczeremu. Czy
zrozumie? Zawsze potrafi zajrzec w moje serce. Na pewno pojmie, jakie mam intencje. A krl Roztropny? Dawno temu, gdy kupowa moja lojalnosc , rzek: Jesli
sie zdarzy, z e ktos zechce cie obrcic przeciwko mnie, oferujac
ci wiecej, niz daje
ja, wtedy przyjdziesz do mnie i opowiesz mi o wszystkim, a ja dam ci wiecej.
Czy zozybys w moje rece Ksiestwo Kozie, stary krlu?
Ksia
ze Krzepki milcza duga chwile.
Nie obawiaj sie, Bastardzie Rycerski rzek cicho. Nie powatpiewaj
nie siegna
po Kozia Twierdze, zrobiby to ktos inny. Ksia
ze Wadczy ucieka tam,
dokad
z aden z nas nie moze za nim poda
zyc, w gab
ladu,
schowac sie za wspomnieniami matki. My musimy walczyc o swoja ziemie. Wszystkie znaki i przepowiednie wskazuja te droge. Ludzie mwia, z e Ospiarz pi ze studni krwawa
wode, z e wa
z spa na kominku w wielkiej sali biesiadnej, z e rzuci sie na dziecko.
Jadac
tutaj widziaem, jak mody orze zosta zaatakowany przez kruki. Wasnie
gdy sadziem,
z e w ucieczce przed nimi bedzie sie musia rzucic w morskie fale, on zawrci, zaatakowa kruka, ktry spada na niego z wysoka. Schwyta go
w szpony i zaraz krwawy strzep upusci do wody. Pozostae kruki ucieky w panice, kraczac
gosno i trzepoczac
skrzydami. Oto sa znaki, Bastardzie Rycerski.
Bylibysmy gupcami, gdybysmy je zignorowali.
Choc zawsze byem sceptyczny wobec podobnych przepowiedni, przeszy
mnie ciarki. Ksia
ze Krzepki przenis wzrok na drzwi prowadzace
do sasiedniej
komnaty. Poszedem za jego spojrzeniem. W progu staa ksiez niczka Hoza. Krtkie ciemne wosy okalay dumna twarz, oczy lsniy bekitem.
Crko, dobrze wybraas rzek jej ojciec. Kiedys dziwio mnie, co
dostrzegas w nadwornym skrybie. Teraz juz sie nie zdumiewam.
Stanea obok ojca, patrzac
na mnie smiao. Po raz pierwszy wtedy dostrzegem
w niej z elazna wole, ukryta za dziecinna niesmiaoscia. Opusciy mnie siy.
Kazaem ci czekac i usuchaes rzek do mnie ksia
ze Krzepki, Daes
sie poznac jako czowiek honoru. Dzis przyrzekem ci lojalnosc . Czy przyjmiesz
takze przysiege mojej crki, iz zostanie twoja mazonka?
Stanaem
Gdybym nigdy nie pozna Sikorki, uwazabym, z e jest piekna, ale nie byem panem swego serca, nie mogem go ofiarowac innej kobiecie,
szczeglnie w takich czasach. Odpowiedziaem jej ojcu stanowczo:
Czynisz mi, panie, honor, na ktry nie zasuguje. Zechciej przyja
c moje
podziekowanie. Jak sam rzekes, czasy mamy ciez kie, niepewne. Przy tobie twoja
crka jest bezpieczna. U mego boku zaznaaby jedynie niepewnosci jutra. Nasza
dzisiejsza rozmowe niektrzy byliby skonni nazwac zdrada. Nie pozwole, aby
mwiono, z e wziaem
Darze cie wielkimi wzgledami, ksiez niczko. Nie jestem nawet szlachcicem, lecz,
jak zdradza moje imie, nieprawym potomkiem. Dopki nie bede mg powiedziec,
z e znacze cos wiecej, nie bede szuka z ony ani zabiega o wzgledy kobiety.
Ksiez niczka Hoza bya wyraznie niezadowolona, ale jej ojciec pokiwa gowa
z uznaniem.
Przemawia przez ciebie madro
sc i rozsadek.
***
475
wadcy; przysiegalismy suzyc prawomocnemu monarsze z rodu Przezornych. Nawet jesli to ksia
ze Wadczy.
Ty suzybys ksieciu Wadczemu?
Widziaem juz wsrd ksia
zat
wiekszych lekkoduchw, ktrzy zmadrzeli
chetnie pozwola
ksiestwom nadbrzeznym sie odaczy
c. Ksia
ze Wadczy nigdy sie z tym nie kry.
I prawdopodobnie tak uwaza, ale kiedy sie zorientuje, z e nie sposb kupic delikatnego jedwabiu, a wina z Miasta Wolnego Handlu oraz dalszych okolic
nie pyna w gre Rzeki Koziej i nastepnie do jego kielicha, przemysli sprawe.
Potrzebuje miast portowych i wrci do nich.
Co wiec mamy robic? Co ja powinienem by zrobic? Ciern splt pocetkowane bliznami donie.
Nie wiem. Ksia
ze Krzepki jest naprawde zdesperowany. Gdybys mu wyniosle odmwi i wytkna
zdrade, cz. . . nie twierdze, z e twoje z ycie byoby
w niebezpieczenstwie, ale trzeba pamietac, z e nie waha sie rozprawic z Megiera, kiedy staa sie dla niego zagrozeniem. Za duzo tego wszystkiego na jednego
starego skrytobjce. Potrzebujemy krla.
Aha.
Mozesz siegna
c Moca do ksiecia Szczerego?
Boje sie prbowac. Nie wiem, jak sie zasonic przed Pogodna, Prawym
albo Stanowczym. Westchnaem.
Sprbuje. Ksia
ze Szczery na pewno sie
zorientuje, jesli ktos bedzie szpiegowa nasza rozmowe. Przyszo mi do gowy cos jeszcze. Ciern, jutro w nocy, kiedy poprowadzisz ksiez ne Ketriken do
ucieczki, musisz jej powiedziec, co sie wydarzyo, zapewnic o mojej lojalnosci.
Och, to rzeczywiscie beda dla niej wiesci podtrzymujace
na duchu; akurat
temat na przemyslenia w czasie ucieczki do Krlestwa Grskiego. Nie. Nie jutro.
Dopilnuje, z eby dowiedziaa sie o wszystkim, kiedy juz bedzie bezpieczna. Ty
musisz sprbowac siegna
c ku Szczeremu, ale strzez sie szpiegw. Jestes pewien,
z e nie znaja naszych planw?
Nie jestem pewien, ale mam nadzieje, z e o niczym nie wiedza. Przekazaem wszystko ksieciu Szczeremu od razu na poczatku,
zozy ci oferte. Tyle z e, jak powiedziaes, wwczas znalezliby kogo innego. Ach,
juz dobrze. Nie sposb wsadzic starej gowy na mode ramiona. Nieszczesciem,
Wadczy moze zdja
c twoja gowe z ramion az nazbyt atwo. Dorzuci drew do
ognia. Wciagn
a
geboko powietrze, wypusci je powoli. Wszystko gotowe?
zapyta nagle.
Z wielka ochota podjaem
nowy watek.
lisa?
Usmiechnaem
sie mimowolnie.
Prawie. Ktredy zamierzasz wyjsc z zamku?
Jakis czas milcza uparcie. Nienawidzi zdradzac swoich tajemnic. W koncu
jednak przemwi.
Wyjdziemy ze spichlerza, trzeciego liczac
od stajni.
Wolno pokiwaem gowa.
Bedzie tam na was czeka szary wilk. Idzcie za nim, a on wam wskaze
sekretna droge za mury i poprowadzi do Brusa.
Duga chwile Ciern tylko patrzy na mnie. Ja czekaem. Na potepienie, na
wyraz obrzydzenia, chocby na ciekawosc . Stary skrytobjca zbyt dugo uczy sie
maskowac uczucia. Wreszcie powiedzia:
Tylko gupiec odrzuca kazde narzedzie, jakie z ycie wetknie mu w donie.
Czy on jest. . . niebezpieczny?
Nie bardziej niz ja. Nie musicie zakadac amuletw ani dawac mu barana
na pozarcie. Znaem legendy rwnie dobrze jak Ciern. Kiedy wyjdziecie ze
spichlerza, on sie pojawi i poprowadzi was przez mury, do zagajnika, gdzie bedzie
czeka Brus z konmi.
Czy to daleko? Mysla o krlu.
choc tyle.
Czyli wszystko zalezy ode mnie. Musze znalezc sposb na wywabienie
z komnaty krla niepozadanych
swiadkw.
Owszem potwierdzi Ciern bezlitosnie. Wszystko szczegowo opracowane i gotowe. Trzeba tylko wykonac najwazniejszy punkt planu.
Razem zapatrzylismy sie w ogien.
za panowania krla Roztropnego nie byt wynikiem swiezego rozamu, lecz raczej odnowienia
zadawnionych urazw.
Krlestwo Szesciu Ksiestw istniao w swych poczatkach
jako panstwo utworzone przez cztery ksiestwa nadbrzezne: Niedzwiedzie, Kozie, Cypla i Debw. Zdecydowany opr stanw wchodzacych
w skad Krainy Miedzi przekona krla Bitnego, z e zdobycie tych ziem nie bedzie dlan korzystne; wwczas skierowa on swe
ambicje ku wnetrzu kontynentu. Region dzisiejszego Ksiestwa Trzody, zamieszkany przez nieliczne plemiona wedrowne, atwo uleg regularnej armii. Gesciej
zaludnione Ksiestwo Rolne przeszo pod panowanie Bitnego, gdy monarcha tamtych ziem zorientowa sie, z e jego terytorium zostao okra
zone, a szlaki handlowe
odciete.
Zarwno dawne Krlestwo Rolne, jak i tereny, ktre zyskay nazwe Ksiestwa
Trzody, miay status ziem podbitych przez ponad dwadziescia lat. Ksiestwa nadbrzezne prowadziy wobec nich gospodarke rabunkowa. Do woli czerpay z bogatych spichlerzy, sadw i stad. Dopiero krlowa Hojna, wnuczka krla Bitnego, wykazaa sie ogromna tolerancja i madro
scia, podnoszac
starszych plemion
Ksiestwa Trzody oraz czonkw dawnych rodw panujacych
Ksiestwa Rolnego
do godnosci szlachty. Poprzez aranzowane mazenstwa i nadawanie ziemi wykua przymierze pomiedzy ludem ziem srdladowych
Stad
brao sie czesto goszone przekonanie krlowej, z e jej syn, ksia
ze Wadczy,
mia w z yach wiecej krlewskiej krwi niz jego przyrodni bracia, a co za tym idzie,
wieksze prawa do krlewskiej korony.
Gdy zabrako nastepcy tronu, ksiecia Szczerego, a pojawiy sie wiesci o jego
smierci, gdy krl Roztropny dogorywa, zozony smiertelna choroba, wadza i tytu
nastepcy tronu miay przejsc w rece ksiecia Wadczego pochodzacego
z rodu
srdladowego.
sie z ziem nadbrzeznych. W obliczu wojny z Zawyspiarzami oraz zagrozenia kuznica by to jedyny racjonalny wybr.
***
Ceremonia obwoania nastepcy tronu bya zbyt rozwleka. Ludzie zebrali sie
na dugo przed czasem, by pozwolic ksieciu Wadczemu dokonac swietnego wejscia pomiedzy rzesza zgromadzonych oraz dostojnego wstapienia
noca w towarzystwie ksiez nej Ketriken oraz krla w lektyce. Mnie by sie takie zadanie nie podobao.
Nastrj grozy zosta juz stworzony. Najpierw historia z Ospiarzem przy studni i z wez em na kominku, potem rozpacz w kuchni. Cay dzienny wypiek chleba
nie wyrs, a mleko w beczukach zgorzkniao, zanim jeszcze zebrano smietane.
Biedna kucharka bya wstrza
snieta do gebi i oznajmia, z e nigdy wczesniej takie
sniegiem, ktry teraz pada juz bez przerwy. Zdradzi mi imie kowala, u ktrego
zostawi Sadze oraz Fircyka. Bede musia znalezc sposb, z eby co tydzien wreczac temu czowiekowi zapate i pilnowac, czy dobrze dba o konie. Brus kaza mi
przyrzec, z e dopatrze tego osobiscie. Czy ksiez na Ketriken zdoa odejsc sama do
swojej komnaty? I znowu: jak miaem odciagn
a
c straznikw od krla Roztropnego i umozliwic Cierniowi dziaanie?
Szmer gosw wyrwa mnie z zadumy. Spojrzaem w strone podwyzszenia;
w tym samym kierunku patrzyli chyba juz wszyscy. Po krtkim migotaniu jedna
z biaych swiec bysnea bekitem. Zaraz nastepna strzelia iskra i przez chwile
palia sie niebiesko. Raz jeszcze przez sale przeszed szmer, ale swiece paliy
sie juz rwno i spokojnie. Ani ksiez na Ketriken, ani krl Roztropny nie dali po
sobie poznac, z e cokolwiek zauwazyli, natomiast karze wyprostowa sie u stp
monarchy i pogrozi swiecom szczurzym berem.
Wreszcie zjawi sie ksia
ze Wadczy, wystrojony w czerwony aksamit oraz
biae jedwabie. Przed nim sza dworka, maa dziewuszka, koyszac
kadzielnica,
z ktrej rozchodzia sie won drzewa sandaowego. Ksia
ze Wadczy szed bez pospiechu, wita poddanych usmiechem albo skinieniem reki.
Nic nie szo tak wspaniale, jak sobie zaplanowa. Krl Roztropny spojrza zdumiony na zwj, ktry wetknieto mu w reke. W koncu ksiez na Ketriken wyjea mu
go z drzacych
doni i odczytaa na gos sowa, ktre musiay ranic jej serce. Bya
to lista potomkw, spodzonych przez krla Roztropnego, acznie
z crka, zmara
we wczesnym dziecinstwie, uozona w kolejnosci narodzin, nastepnie powtrzona wedle nastepstwa zgonw, a prowadzaca
do nieuniknionej konkluzji, z e ksia
ze
Wadczy jest jedynym z yjacym
Jesli nie bede bardzo ostrozny, zabije mnie. Lub wymysli cos jeszcze gorszego.
Dwukrotnie prbowaem dyskretnie opuscic towarzystwo i dwukrotnie zostaem zatrzymany przez kogos, kto chcia ze mna zamienic sowo na osobnosci.
Wreszcie, skarzac
sie na bl gowy, oznajmiem, z e ide do zka. Zanim nareszcie udao mi sie wyjsc , musiaem zrezygnowany przyja
c z yczenia dobrej nocy od
kolejnego tuzina osb. Wasnie gdy uznaem, z e jestem juz wolny, ksiez niczka
Hoza dotknea lekko mojej doni i powiedziaa dobrej nocy tak smutno, z e nie
mozna byo miec watpliwo
koszule,
poczuem lekkie wybrzuszenie w rekawie, gdzie ukryem trucizne dla Osika.
Moze przyniesie mi szczescie pomyslaem.
Wyszedem z komnaty i popeniem chyba najbardziej szalony czyn tego wieczoru poszedem do izdebki Sikorki. Korytarz na pietrze suzby by pusty, mrok
ledwo rozpraszay dwa chwiejne pomienie pochodni. Zapukaem do drzwi. Cisza. Lekko nacisnaem
Dzban sta odwrcony w misie do gry dnem, z eby sie nie zakurzy. Usiadem przed pustyni kominkiem, otworzyem
skrzynie na ubrania i zajrzaem do srodka. To juz nie byo jej krzeso, jej kominek
ani jej skrzynia. To byy tylko przedmioty, ktrych dotykaa przez ten krtki czas,
kiedy tu mieszkaa.
Sikorka odesza.
Nie wrci.
Trzymaem sie jakos tylko dzieki temu, z e udawao mi sie o niej nie myslec.
Nagle jakbym zerwa z oczu zasone. W tej pustej izbie zajrzaem w gab
siebie
i zdaem sobie sprawe, z e gardze tym, co zobaczyem. Och, gdybym mg cofna
c
pocaunek zozony na doni ksiez niczki Hozej! Czymze by? Balsamem na zranio484
zniszczenia? Zszedem dwa pietra nizej i udaem sie prosto do komnat krla. Pochodnie zatkniete na scianach irytoway mnie bekitnymi iskrami. Odrobine
zbyt dramatycznie, mistrzu. Ciekaw byem, czy spreparowa kazda swiece i kazda pochodnie w twierdzy. Odsunaem
do sypialni, zastygem w bezruchu. Doszed mnie szmer gosw z pierwszej komnaty. Osiek. Ta drwiaca
odpowiedz to trefnis. Stanaem
tuz za progiem, zerkaem zza kotary. Ksiez na Ketriken przemawiaa do krla agodnie. Wygladaa
na zmeczona, pod
oczyma miaa ciemne since. Monarcha wyszepta cos do niej, odpowiedzia na jakies pytanie. Osiek kucna
przy kominku, z nadmierna starannoscia doozy drew
do ognia. Niedaleko Rzyczka usiada wycienczona, nowa sukienka napuszya sie
wok niej, wzdea niczym balon. Dziewczynka ziewnea szeroko, potem ciez ko
mi sie jej zrobio. Zbyt duga i nuzaca
westchnea. Zal
bya to uroczystosc , zwaszcza dla dziecka. Trefnis sta za fotelem krla. Nagle spojrza prosto na mnie, jak
gdyby nie byo miedzy nami kotary. W tej chwili nie widziaem nikogo innego.
Raptownie odwrci sie do Osika.
Tak, chuchaj, panie Osioku. Chuchaj, a nie w kij dmuchaj. Przy twoim
z arliwym chuchu moze nie bedzie nam trzeba ognia do ogrzania komnaty.
Osiek zerkna
na kara przez ramie.
Mgbys skoczyc po drewno? To sie nie chce zaja
c. Pomienie wstaja, ale
drzewo sie nie pali. Potrzebuje goracej
wody, jesli mam krlowi zaparzyc wywar
na sen.
485
Czy mgbym skoczyc po drewno? Pod drewno? Skoczyc? Jestem pajacem, drogi Osioku, ale nie jestem z drewna. I nie zapone, chocbys nie wiem jak
gorliwie na mnie chucha i pufa. Straze! Hej! Wartowniku! Wejdz i wez ze soba drwa, jesli taka wola twa! Trefnis jednym susem znalaz sie przy wejsciu,
gdzie da wielkie przedstawienie: wydostawa sie za portiere z trudem, jakby to
byy prawdziwe, w dodatku dobrze zamkniete drzwi. Wreszcie wystawi gowe na
korytarz i gosno zawoa wartownikw. Po chwili wrci, z przygnebionym wyrazem twarzy. Nie ma strazy, drewna brak. Biedaku! Smutnym wzrokiem
przyjrza sie Osikowi, ktry gniewnie grzeba w ogniu, na czworakach przed kominkiem. Moze powinienes obrcic sie dziobem w miejsce rufy i w ten sposb
dmuchna
c na ogien? Wwczas pomienie mogyby zatanczyc dla ciebie weselej.
Z rufy bak
stworzy ciag,
dzielny Osioku.
Jedna ze swiec prysnea nagle niebieskim swiatem. Wszyscy drgneli, nawet
bazen, a Osiek zerwa sie na rwne nogi. Nie podejrzewaem w nim czowieka
zabobonnego, ale jego oczy bysney dziko.
Po prostu ogien nie da sie rozpalic rzek, a kiedy dotaro do niego znaczenie wasnych sw, otworzy szeroko usta.
Jestesmy przekleci przyzna trefnis askawie.
Rzyczka podciagn
ea kolana pod brode i rozejrzaa sie dookoa wielkimi
oczyma. Natychmiast sennosc ja odesza.
Dlaczego nie ma strazy? zapyta Osiek rozezlony. Podszed do wejscia, wyjrza na korytarz. Pochodnie pona na niebiesko! wyszepta.
Wszystkie, co do jednej! Cofna
sie sposzony. Rzyczko, biegnij po straze.
Powiedzieli przeciez, z e zaraz przyjda.
Rzyczka tylko pokrecia gowa i ani myslaa ruszyc sie z miejsca. Skulia sie,
objea kolana ramionami.
Zaraz przyjda?
Te chopy jak deby? Dab
to dobre drewno. Ale problem
zawiy. Czy chop jak dab
bedzie dobrze pona?
486
znakw jest stanowczo zbyt wiele. Pjde po straze, skoro karowi brakuje odwagi. . .
Sam wrzeszczy i pacze o straze, z eby go strzegy przed drewnem, ktre
nie chce sie palic, ale to mnie brakuje odwagi? Ach, to tak!
Baznie, uspokj sie, prosze prosba ksiez nej zdawaa sie szczera.
Osiku, idz, po prostu przynies drewno. Krl nie potrzebuje towarzystwa, tylko
wypoczynku. Idz juz. Idz.
Osiek przystana
w progu, wyraznie niechetny stawic czoo niebieskiej poswiacie w korytarzu samotnie. Trefnis usmiechna
sie szeroko.
Czy mam cie potrzymac za raczk
e, mj dzielny Osiku?
To w koncu wypedzio go z komnaty. Kiedy jego kroki ucichy w korytarzu,
karze ponownie spojrza w strone mojej kryjwki, wyraznie zapraszajac.
mi sie okragymi
ze zdumienia oczyma.
Rzeczywiscie, chyba juz pjde rzeka ksiez na Ketriken, wstajac
z zadziwiajac
a skwapliwoscia. Chodz, Rzyczko. Dobrej nocy, krlu.
Opuscia komnate, Rzyczka nie odstepowaa jej na krok, choc ogladaa
sie
wiele razy. Gdy tylko portiera opada za nimi, znalazem sie u boku krla.
Panie mj, nadszed czas rzekem cicho. Czy chciabys cos szczeglnego zabrac ze soba?
Przekna
z trudem, skupi na mnie wzrok.
Nie, nic mi nie zostao. Nic nie zostawiam i nic mnie nie czeka. Zamkna
smy sie w Mocy. Ciao mnie zawodzi. Najmodszy syn mnie zawid. Wadczy wie, z e jego brat z yje. Nie nalezy
mu sie korona, ktra wozy na skronie. Nie sadziem,
z e jest zdolny. . . Myslaem, z e sie opanuje. . . zy popyney ze starczych oczu. Znalezlismy sposb
na uchronienie krla przed nielojalnym ksieciem, lecz dla ojca nie byo ucieczki przed zdrada syna. Krl wyciagn
a
do mnie reke; muskularna niegdys don,
ktra z atwoscia wadaa ciez kim mieczem, przemienia sie w z tawe szpony.
Chciabym sie pozegnac ze Szczerym. Niech sie dowie ode mnie, z e nie popieram tego, co sie stao. Pozwl mi przynajmniej tyle pokrzepienia dac synowi,
ktry zawsze we mnie wierzy. Wskaza mi miejsce u swych stp. Podejdz,
Bastardzie. Zabierz mnie do niego.
487
Karze sta za jego ramieniem, zy wyrzezbiy szare sciezki przez biaa i czarna
farbe na policzkach.
Nie szepna
krlu mj, wstan, pozwl nam sie poprowadzic w ukrycie. Wszystko przemyslisz. Nie musisz decydowac teraz.
Krl Roztropny sie nie zawaha. Poczuem jego don na ramieniu. Daem mu
energie, smutno zdziwiony, z e przynajmniej tym nauczyem sie kierowac wedle
wasnej woli. Pogra
zylismy sie razem w czarnej rzece Mocy. Pynelismy z pra
dem, czekaem, az monarcha nada nam kierunek. A on nagle mnie uscisna.
Synu mojego syna, krwi z mojej krwi. Na swj sposb cie kochaem.
Krlu!
Mj mody skrytobjco, cz z ciebie uczyniem? Jakze wypaczyem wasnego potomka! Synu Rycerskiego, jestes jeszcze bardzo mody, mozesz wiele
naprawic. Podniesc gowe. Patrzec dalej.
Zycie
strawiem prbujac
sie stac tym, kogo chcia we mnie widziec. Teraz
jego sowa wypeniy mnie zmieszaniem i pytaniami, na ktre nie byo czasu.
Monarcha traci siy.
Ksia
ze Szczery przypomniaem mu szeptem.
Czuem, jak siega, i umocniem dla niego te nic. Czuem powiew obecnosci
Szczerego, a potem nage kurczenie sie krla. Szukaem go, jakbym nurkowa
w poszukiwaniu tonacego
do siebie, ale jakbym chwyta cien. By w moich ramionach chopcem, przestraszonym, walczacym
z nieznanym.
Potem znikna.
juz za pzno. Przylgneli do mnie, a ja nie wiedziaem, jak sie od nich uwolnic.
Przyczepili sie do mnie, wysysali moja sie, wiedziaem, z e jesli sie nie uwolnie,
wkrtce mnie zabija.
Szczery! krzyknaem,
ze mna
Moca, byli najwyrazniej podatni na zranienie Rozumieniem. Odpadli ode mnie.
bramy w murze obronnym umysu, schroniem sie przed Moca. Wreszcie otworzyem oczy. Lezaem na pododze w krlewskiej komnacie, z trudem
chwytaem powietrze, a nade mna karze, tulac
ciao krla, szlocha rozdzierajaco.
Czuem zdradzieckie witki Mocy szukajace
mego mzgu. Schowaem sie
geboko w siebie, goraczkowo
na nogach.
Nie z yje powiedziaem. Ja go nie zabiem! krzyknaem,
by Ciern
usysza mimo narastajacego
Nie! Nie opuszcze go! Oczy kara byy wielkie i puste; oczy szalenca.
Zabierz go stad!
Od tego zalezy jego z ycie. Chwyciem trefnisia za ramiona i potrzasn
aem
mi wzrok. Natretne palce Mocy szarpay moje mury obronne, waliy taranami. Odpychaem je, ale zaraz wracay. Nagle przypomniaem sobie, jak spojrza
na mnie Ciern, i zwatpiem,
oddech.
reke, trafiem na pas krla. Nz. Nie drogocenny sztylet, ale prosty nz, potrzebny tysiac
razy w ciagu
kazdego dnia. Wyciagn
aem
go z pochwy
osaba donia. Dobre ostrze, chociaz mocno zuzyte. Rogowa rekojesc , kiedys zapewne rzezbiona, teraz starta na gadko. Leciutko przesunaem
po niej palcami
i odnalazem to, czego nie mogy juz dojrzec oczy: znak Czernida. Mistrzyni
Mocy stworzya ten nz dla swojego krla. A on uzywa go chetnie.
Wrcio do mnie wspomnienie. Jestesmy narzedziami powiedzia mi kiedys
Ciern. Ja byem narzedziem, ktre on stworzy dla krla. Dzis monarcha umierajac
pomysla: Co ja z ciebie zrobiem? Nie musiaem sie zastanawiac. Byem
krlewskim skrytobjca. Pod kazdym wzgledem. Miaem zamiar suzyc mu tak,
jak zostaem wyuczony, oddac przysuge przynajmniej jeszcze jeden, ostatni raz.
Ktos kucna
przy mnie. Ciern. Wolno obrciem ku niemu gowe.
Nasiona kopytnika rzek. Nie miaem czasu parzyc kozka. Chodz,
musisz sie ukryc.
Nie. Wziaem
niewielkie ciasteczko, gesto pokryte ziarenkami zlepionymi miodem. Wozyem cae do ust i gryzem, miazdzyem zebami. Przeknaem.
Zegnaj,
chopcze! Niezdarnie sie pochyli i pocaowa mnie w czoo. To
byo ostateczne rozstanie. Nie spodziewa sie zobaczyc mnie z ywego.
Najpewniej mia racje.
Zostawi mnie i odszed. Jeszcze zanim usyszaem tarcie kamienia, poczuem skutki dziaania kopytnika. Zetknaem
przed siebie.
Znalazem drzwi, ktre sie day otworzyc, i skryem sie za nimi. Czekaem. Minea wiecznosc , nim pokonali schody, nastepna, jeszcze duzsza, gdy mineli moje
drzwi. Pozwoliem im dojsc do komnat krlewskich, a usyszawszy alarmujace
okrzyki, wyprysnaem
Pogodna zajea sypialnie, lecz pierwsza komnate przeznaczya na miejsce zebran kregu Mocy. Nigdy tam nie byem, ale znaem droge.
Schody pokonaem niczym strzaa w locie, smignaem
krlewskim nozem po
odsonietym gardle. Jeden spazm i pozwoliem jej osuna
c sie na podoge. Popynea krew.
Prawy z krzykiem skoczy na rwne nogi. Przygotowaem sie na jego atak,
ale mnie okpi. Wypad na korytarz, a ja za nim, z obnazonym ostrzem w reku.
Kwicza jak zarzynana swinia i by niewiarygodnie szybki. Nie dla Prawego lisie
chwyty: wybra najprostsza droge do wielkiej sali biesiadnej, a wy cay czas. Ja
biegem i sie smiaem. Nawet teraz, we wspomnieniach, wydaje mi sie to nieprawdopodobne, ale nie moge temu zaprzeczyc. Czy Prawy wyobraza sobie, z e
ksia
ze Wadczy wyciagnie
zabiwszy mojego
krla, z e cokolwiek na swiecie mogo go przede mna uchronic?
W wielkiej sali biesiadnej minstrele grali, ludzie tanczyli, ale przybycie Prawego poozyo kres zabawie. Juz i tak niemal go dogoniem, gdy przewrci sie
na jeden z suto zastawionych stow. Ludzie ciagle
jeszcze stali bez ruchu, zaszokowani jego wtargnieciem, kiedy go dopadem. Wraziem w niego nz przynajmniej dziesiec razy, nim ktokolwiek pomysla, z eby mi przeszkodzic. Gdy ruszyli
na mnie straznicy ksiecia Wadczego, wielkie chopy z Ksiestwa Trzody, rzuciem w nich drgajacym
Zonierstwo
ze srdladzia,
iz odwaze sie doskoczyc tak blisko. Gdzies w tumie podnis sie krzyk:
Do broni! Chca zabic Bastarda Rycerskiego!
Rozgorzaa walka, ale nie widziaem, kto z kim sie sciera.
Ukuem jednego ze straznikw w ramie, upusci miecz.
Krl Roztropny nie z yje! krzykna
ktos strasznym gosem. Krl Roztropny zabity!
Walczono juz w caej sali biesiadnej. Usyszaem, jak amie sie nastepny st
i znowu podniesiono wielki krzyk. Zjawia sie straz Koziej Twierdzy. Syszaem
gos Rebacza:
Rozdzielic ich! Zdusic zamieszki. Unikac rozlewu krwi!
Moi napastnicy zostali otoczeni. Na twarzy Brzeszczota, starego sierzanta, dostrzegem wyraz konsternacji.
To Bastard Rycerski! krzykna
przez ramie. Prbuja wzia
c Bastarda! Rozdzielic ich! Rozbroic! Uderzy gowa jednego z gwardzistw ksiecia
Wadczego, przewrci jakiegos straznika.
Za jego plecami z onierstwo Koziej Twierdzy spado na gwardie ksiecia Wadczego; zbijali miecze, z adali
sie zaciete walki na piesci. Zanosio sie na wieksza burde i bunt. Brzeszczot wepchna
sie pomiedzy dwch
napastnikw, w jednej chwili rozciagn
a
ich obu na pododze. Skoczy naprzd,
stana
przede mna.
Brzeszczot! powitaem go z radoscia, pewien sprzymierzenca. A on
przyja
pozycje obronna. Wiesz, z e nie podniose na ciebie reki!
Wiem, chopcze opar smutno stary z onierz.
Rzuci sie naprzd i zamkna
mnie w niedzwiedzim uscisku. Nie wiem, kto
ani czym uderzy mnie w ty gowy.
30. LOCHY
sci. Niech
taki chopiec zostanie powieszony, jesli mozliwe nad woda, jak najdalej od stajni. Potem jego ciao musi zostac spalone. Kazdego ogara, ktrego ukada, nalezy
utopic. Tak samo wszystkie mioty, ktre skalany pies spodzi. Ogar, ktry pozna
sie Rozumienia, nigdy nie bedzie czu respektu przed innym panem, a stanie sie
zosliwy, kiedy go pozbawic ukochanego wadcy. Chopiec skazony Rozumieniem
nie zbije nieposusznego psa, nie da tez go sprzedac ani uzyc jako przynety dla
niedzwiedzia, bez wzgledu na jego wiek. Bedzie wykorzystywa ogary swego pana
do wasnych celw i nigdy nie bedzie prawdziwie lojalny wzgledem wadcy, za to
pokocha psa, z ktrym sie zwiaza
Rozumieniem.
***
oczy i odpynaem
w sen. Odpoczywaem w gebokiej norze zasypanej sniegiem. Iluzja bezpieczenstwa. Tyle mg mi ofiarowac
Slepun.
Taki byem saby, z e nawet jego mysli docieray do mnie niewyraznie.
Pojaem
tylko:
Bezpiecznie.
Obudziem sie znowu. Poznaem upyw czasu po tym, z e znacznie bardziej
chciao mi sie pic. Poza tym wszystko zdawao sie takie samo. Zimna awa, na
ktrej mnie poozono, rwniez bya z kamienia.
Hej tam! zawoaem. Straz!
Odpowiedziaa mi martwa cisza. Wszystko wydawao sie odrobine pynne. Po
jakims czasie nie potrafiem sobie przypomniec, czy juz woaem, czy dopiero
zamierzaem woac. Jeszcze pzniej zdecydowaem, z e nie mam siy. Zasnaem
znowu.
Obudzi mnie rozzoszczony gos ksiez nej Cierpliwej. Ten, z kim sie kcia,
nie odzywa sie prawie, ale i nie poddawa.
To smieszne! Czego tu sie bac? Cisza. Znam go od dziecka. Znowu cisza. Jest ranny. Co zego moze mi sie stac, jesli obejrze jego rany? Rwnie
dobrze mozecie go przeciez powiesic opatrzonego, prawda? I jeszcze raz cisza.
Mina
jakis czas, zdecydowaem, z e moze dam rade sie ruszyc. Byem potuczony, miaem niezliczone mniejsze i wieksze zadrapania oraz obtarcia, prawdopodobnie nabyte w czasie wleczenia mnie z sali biesiadnej do lochw. Najgorszym skutkiem kazdego ruchu byo to, z e ubranie przesuwao sie po zasklepionych cieciach. Uznaem jednak, z e wytrzymam. Jak na tak mae pomieszczenie,
droga z awy do drzwi bya bardzo duga. Okazao sie, z e zakratowane okienko
mam akurat na wysokosci oczu. Widziaem przez nie kamienna sciane po drugiej
stronie waskiego
495
. . . nigdzie znalezc trefnisia. Osiek twierdzi, z e widzia, jak sie z nim kcies nad ciaem krla, a potem zobaczy Ospiarza, ktry przyszed po jego ducha.
Ten czowiek nie jest przy zdrowych zmysach! A ksia
ze Wadczy oskarza cie
o zwierzeca magie, twierdzi, z e ta magia zabies krla. I. . .
Pani! Musisz odejsc natychmiast albo kaze cie odprowadzic.
Tylko sprbuj! syknea ksiez na Cierpliwa. Lamwko, ten czowiek
mi przeszkadza. Ach! Osmielies sie prbowac mnie dotkna
c! Mnie, wdowe po
nastepcy tronu! Lamwko, nie zrb mu krzywdy, to jeszcze prawie dziecko. Niewychowany, ale jednak. . .
Ksiez no, bagam cie, pani wyrazna zmiana tonu w gosie wartownika.
Przeciez wiem, z e nie mozesz mnie stad
wyprowadzic; musiabys opuscic
posterunek. Masz mnie za gupia?
Co zrobisz?! Rzucisz sie z mieczem na dwie
stare kobiety?
Kedzior! Kedzior, gdzie jestes? rykna
wartownik. Niech cie szlag!
Usyszaem zawd w gosie straznika. Jego kolega najpewniej by na grze,
w z onierskiej jadalni za kuchnia. I pi zimne piwo. Jad goracy
gulasz. Poczuem
zawrt gowy.
Woanie wartownika ucicho w oddali. Rzeczywiscie by na tyle gupi, z eby
zostawic ksiez ne i pobiec szukac kompana. W tej samej chwili usyszaem lekkie
kroki stp obutych w eleganckie pantofle. Poczuem dotyk palcw na mojej doni
sciskajacej
kraty. Ksiez na bya za niska, z eby zajrzec do srodka, a korytarz tak
waski,
Atmosfera ciagle
napieta.
Bili sie nie tylko z onierze. Wielu gosci ma podsiniaczone oczy, niektrzy utykaja. Szczesciem z aden nie odnis powazniejszych ran. Brzeszczot jest chyba najmocniej pokiereszowany. Dosta, kiedy cie chroni przed z odakami z Ksiestwa
Trzody. Poamali mu z ebra, wywichneli ramie. Ale Brus twierdzi, z e Brzeszczot
bedzie zdrw. Tak czy inaczej lawina ruszya i wadcy ksiestw warcza jeden na
drugiego jak wscieke psy.
Brus? wychrypiaem.
496
Nic mu nie jest. Oczywiscie jesli nie liczyc, z e chodzi wscieky i gburowaty.
Jak zwykle.
Serce bio mi w oszalaym tempie. Dlaczego nie odjecha? Nie smiaem zapytac. Jedno sowo za duzo i ksiez na Cierpliwa zacznie sie czegos domyslac.
Ksia
ze Wadczy?
Ksiez na wydea wargi.
Mozna odniesc wrazenie, z e irytuje go jedynie brak pretekstu do opuszczenia Koziej Twierdzy. Przedtem, sam wiesz, utrzymywa, z e krl Roztropny
i ksiez na Ketriken beda bezpieczni z dala od wybrzeza. Ogaaca zamek pod pozorem wywozenia rzeczy, do ktrych przyzwyczajona jest rodzina krlewska. Teraz
ksiestwa nadbrzezne z adaj
a, by zosta i broni stolicy, a przynajmniej wyznaczy
na dowodzenie czowieka, ktrego oni wybiora. Zaproponowa swojego kuzyna,
ksiecia Zwawego
z Ksiestwa Trzody, ale wadcom nadbrzeznym on sie nie podoba. Ksia
ze Wadczy nagle zosta krlem, ale nie jest chyba zachwycony.
kraty. Nie mogem teraz zemdlec. Wartownik wrci lada chwila. Zyskaem jedyna szanse usyszec, co sie dzieje w Koziej Twierdzy.
Zbyt bylismy wszyscy zajeci pogrzebem krla i poszukiwaniami ksiez nej Ketriken. Gdy znaleziono martwego krla, posano do niej, ale drzwi komnat
okazay sie zamkniete i nikt nie odpowiada na pukanie. W koncu ksia
ze Wadczy znowu przywoa ludzi z toporami. Sypialnia takze okazaa sie zamknieta,
a ksiez nej w srodku nie byo.
Co na to ksia
ze ? Opaday mi z mzgu nitki pajeczyny. Och, wszystko
mnie bolao.
Niewiele. Mwi tylko, z e ona i jej dziecko z pewnoscia juz nie z yja i wina
obarcza ciebie. Opowiada niestworzone rzeczy o zwierzecej magii, twierdzi, z e
zabies krla Rozumieniem. Wszyscy z adaj
a od niego dowodw, a on powtarza,
z e wkrtce je dostaniemy.
Zadnej
wzmianki o przeszukiwaniu drg. Zaozyem, z e jego szpiedzy nie wysledzili naszych zamiarw do konca. Z drugiej strony, gdyby wysa ludzi na poszukiwania, przeciez by nie kaza przyprowadzic ksiez nej z ywej i caej.
Co robi Stanowczy? zapytaem.
Stanowczy?
Syn Gospodarnego. Czonek kregu Mocy.
A, ten. Nie przypominam sobie, z ebym go widziaa.
Aha. Zalaa mnie kolejna fala mdosci. Nie mogem myslec logicznie.
Brus nadal by w zamku, ale ksiez na i trefnis znikneli. Co sie stao? Czy ktokolwiek wie, z e jestes tutaj, pani? Gdyby Brus o tym wiedzia, przysaby przez
nia wiadomosc .
497
498
zajety Slepunem,
z e nie syszaem, kiedy podszed wartownik. Zupenie nie byem
soba.
Przesunieto niewielka klapke u dou drzwi. Pojawi sie dzbanek z woda i p
bochenka chleba. Klapka wrcia na miejsce.
Dziekuje.
Odpowiedzi nie byo. Podniosem chleb i dzbanek, obejrzaem uwaznie. Woda robia wrazenie nieszczeglnie swiezej, lecz ani zapach, ani ostrozny yk nie
zdradziy mi obecnosci trucizny. Poamaem chleb na mniejsze kawaki, szukaem w mia
zszu plam albo jakichkolwiek przebarwien. Nie by swiezy, ale tez nie
zatruty, o ile mogem stwierdzic. W dodatku przeciez ktos zjad druga poowe.
W krtkim czasie uporaem sie z jednym i z drugim. Poozyem sie na kamiennej
awie i sprbowaem przyja
c najmniej niewygodna pozycje.
W celi byo sucho, ale zimno, jak to w nie uzywanym pomieszczeniu zima.
Wiedziaem, gdzie jestem. Niedaleko piwnic na wina. Mgbym krzyczec do woli,
i tak by mnie nikt nie usysza. Zbadaem to miejsce dokadnie, bedac
chopcem.
499
Rzadko spotykaem w celach skazancw, jeszcze rzadziej wartownikw. Sprawiedliwosc w Ksiestwie Kozim bya rychliwa, co oznaczao, z e nieczesto zdarza sie
powd do trzymania wiez nia w zamknieciu duzej niz kilka godzin. Za naruszenie prawa zazwyczaj pacio sie z yciem lub praca wasnych rak.
Podejrzewaem,
iz lochy beda znacznie bardziej przydatne teraz, kiedy ksia
ze Wadczy ogosi sie
krlem.
Chciaem zasna
c, ale mineo znieczulajace
dziaanie nasion kopytnika. Przewracaem sie z boku na bok na zimnym kamieniu i rozmyslaem. Jakis czas prbowaem samego siebie przekonac, z e jesli ksiez nej Ketriken udao sie uciec, wygraem. W koncu przeciez zwyciestwo to zrealizowanie zamierzen, prawda? Myslaem tez o tym, jak szybko odszed krl Roztropny. Znikna
niczym powiew
wiatru. Jesli mnie powiesza, czy takze smierc przyjdzie szybko? Czy bede sie du
si przez duzszy czas? Zeby
odwrcic uwage od tych rozmyslan, zastanowiem
sie, jak dugo bedzie musia ksia
ze Szczery prowadzic wojne z modszym bratem,
nim znowu otoczy granica na mapie wszystkie szesc ksiestw krlestwa. Zakadajac,
oczywiscie, z e zdoa po powrocie uwolnic nasze wybrzeze od szkaratnych
okretw. Kiedy ksia
ze Wadczy opusci Kozia Twierdze a byem przekonany,
z e to uczyni kto o nia wystapi?
Ksiez na Cierpliwa powiedziaa, z e nadbrzez
ni wadcy nie chcieli tu widziec ksiecia Zwawego.
Ksiestwo Kozie miao wielu
szlachetnie urodzonych, ale z aden z nich nie smiaby siegna
c po wadze. Moze
mojego ludzkiego ciaa, ale dawao przyjemnosc jedzenia. Jego zmysami odbieraem zmiane pogody i pewnego ranka obudziem sie ze swiadomoscia, iz nasta
piekny zimowy dzien. Pogoda dla najezdzcw. Wadcy ksiestw nadbrzeznych nie
beda mogli zwlekac z wyjazdem z Koziej Twierdzy, jesli czekali do tej pory.
Jakby dla potwierdzenia domysw, usyszaem gosy przy posterunku strazy
i skrzypienie butw na kamiennej pododze. Gniewny gos ksiecia Wadczego,
a potem pozdrowienie wartownikw. Zblizyli sie do mojej celi i drzwi zostay otwarte. Usiadem wolno. Trzech wadcw ksiestw nadbrzeznych oraz ksia
z e zdrajca patrzyli na mnie z progu celi. Udao mi sie stana
c. Za nimi zobaczyem szereg z onierzy uzbrojonych w piki; gotowi byli okieznac rozszalaa bestie.
Straznik z obnazonym mieczem stana
obok otwartych drzwi, pomiedzy ksieciem
Wadczym a mna. Nie przecenia mojej nienawisci.
Rada Krlestwa.
Ona zdecyduje o jego winie lub niewinnosci i wyda wyrok.
Ksia
ze Wadczy westchna
zirytowany.
Wobec tego zwoam Rade Krlestwa. Trzeba z tym skonczyc nareszcie. To
smieszne, z eby opzniac moja koronacje z powodu egzekucji mordercy.
Panie mj, smierc krla nigdy nie jest smieszna zauwazy spokojnie
ksia
ze Dorzeczny, wadca Ksiestwa Debw. Trzeba zakonczyc sprawy jednego
krla, nim koronujemy drugiego.
Mj ojciec jest martwy i pochowany. Co jeszcze mozna dla niego zrobic?
Ksia
ze Wadczy zaczyna byc nierozwazny. W jego ostrej odpowiedzi przno
by szukac sladw z alu czy szacunku.
Dowiemy sie, jak umar i z czyjej reki rzek ksia
ze Krzepki. Pokojowiec krla, Osiek, twierdzi, z e monarche zabi Bastard Rycerski. Ty, ksia
ze ,
zgadzasz sie z nim, twierdzac,
z e nieprawy syn ksiecia Rycerskiego posuzy sie
Rozumieniem. Wielu z nas wierzy, iz Bastard Rycerski by wyjatkowo
oddany
swemu krlowi i nigdy by nie dokona podobnego czynu. A sam Bastard Rycerski powiedzia, iz krla zabili czonkowie kregu Mocy. Po raz pierwszy ksia
ze
Krzepki spojrza mi prosto w twarz.
Nie spusciem wzroku. Przemwiem do niego, jakbysmy rozmawiali na osobnosci.
Zabili go Pogodna i Prawy rzekem cicho. Zdradziecko zamordowali
mojego krla.
501
Cisza! wrzasna
ksia
ze Wadczy. Podnis reke, chcia mnie uderzyc.
Nie cofnaem
mwiac
tylko do ksiecia Krzepkiego.
Nozem krla. Inaczej po co bym wybiera taka bron?
Szalency popeniaja szalone czyny odezwa sie ksia
ze Rozumny, wadca
Ksiestwa Cypla.
Ksia
ze Wadczy dusi w sobie zosc , posinia z wsciekosci. Spojrzaem na
ksiecia Rozumnego. Ostatnim razem rozmawialismy przy jego stole, w Straznicy
Zatoki.
Nie jestem szalony oznajmiem spokojnie. Tej nocy, gdy umar krl,
nie byem bardziej szalony niz wwczas, gdy dzierzyem topr pod murami Straznicy Zatoki.
I to mozliwe przyzna ksia
ze Rozumny z namysem. Wiadomo powszechnie, z e w bitewnym szale Bastard walczy z szalona odwaga.
Ksieciu Wadczemu bysney oczy.
przemienia
Wiadomo takze, z e po walce widziano go z krwia na ustach. Ze
sie w psa. Jest skazony Rozumieniem.
Nastaa cisza. Ksia
ze Dorzeczny patrzy na mnie z odraza. W koncu gos zabra ksia
ze Krzepki.
Ciez ki to zarzut. Czy masz, panie, swiadkw?
Krwi na jego ustach? Kilku.
Ksia
ze Krzepki pokreci gowa.
Kazdy moze miec po walce zakrwawiona twarz. Topr to okrutna bron.
Sam moge zaswiadczyc. Nie, taki dowd nie wystarczy.
Wiec zwoamy Rade Krlestwa powtrzy ksia
ze Wadczy niecierpliwie. Posuchamy, co ma do powiedzenia Osiek. On opowie, jak zmar mj
ojciec, z czyjej reki zgina.
Trzej ksia
ze ta pogra
zyli sie w myslach. Teraz ksia
ze Krzepki dowodzi ksiestwom nadbrzeznym. Byem tego pewien. Wasnie on sie odezwa.
Nastepco tronu, ksia
ze Wadczy. Pozwl nam przemwic szczerze. Oskarz asz Bastarda Rycerskiego, syna ksiecia Rycerskiego, o wykorzystanie Rozumienia, zwierzecej magii, do zabicia krla Roztropnego. To bardzo powazne oskarzenie. Bysmy mogli je przyja
c za uzasadnione, musimy zyskac dowody nie tylko na
to, z e Bastard Rycerski jest skazony magia Rozumienia, ale takze, iz przy pomocy tej magii mozna dokonac podobnego czynu. Wszyscy widzielismy, z e na ciele
krla nie byo z adnych sladw. Gdybys sam, panie, nie zacza
mwic o zdradzie
i morderstwie, uznalibysmy, z e krl zmar, gdyz przyszed na niego czas. Niektrzy nawet twierdza, z e szukasz, panie, pretekstu, by sie pozbyc Bastarda Rycerskiego. Na pewno syszaes te pogoski. Powtarzam je gosno, z ebysmy mogli sie
do ich odniesc ksia
ze Krzepki przerwa, jakby debatowa z samym soba. A skoro ani ksia
ze Rozumny ani Dorzeczny nie zgasza sprzeciwu, odchrzakn
a
i podja
502
watek:
Zwawego
jako twojego namiestnika w Koziej Twierdzy i pozwolimy ci przeniesc
dwr do Kupieckiego Brodu.
Triumf bysna
krtko w oczach ksiecia Wadczego. Zaraz stara go podejrzliwosc .
A jesli, mj ksia
ze , nie usatysfakcjonuja was moje dowody?
Wwczas Bastard Rycerski bedzie z y oznajmi spokojnie ksia
ze Krzepki a ty, panie, mianujesz go rzadc
a Koziej Twierdzy oraz dowdca si zbrojnych
Ksiestwa Koziego pod twoja nieobecnosc .
To perfidna zdrada! sykna
ksia
ze Wadczy.
Ksia
ze Dorzeczny omal siegna
po miecz. Rozumny poczerwienia, ale milcza. Napiecie w szeregu z onierzy stao sie niemal namacalne. Tylko ksia
ze
Krzepki tkwi bez ruchu.
Panie mj, czy chcesz rzucic kolejne oskarzenie? zapyta spokojnie.
Takze i wwczas bedziemy z adali
i czonkw kregu
Mocy? Przeciez z pewnoscia jest ona jego dzieem. Sam sie do tego przyzna.
Spojrzenie, jakim obrzuci mnie ksia
ze Wadczy, powinno byo poozyc mnie
trupem na miejscu. Jak geboko musia z aowac obwinienia mnie o zamordowanie
krla! Osiek mnie oskarzy, a ksia
ze Wadczy go popar i teraz juz nie mg z ada
c
dla mnie kary smierci przez utopienie za zabicie Prawego. Zakuem go na oczach
wielu swiadkw. Jak na ironie ksia
ze , chcac
obcia
zyc mnie wieksza liczba win,
opznia moja egzekucje.
Bedziesz mia, panie, mozliwosc udowodnic, z e Bastard Rycerski jest skaz ony pietnem Rozumienia i winien smierci twojego ojca. Za te zbrodnie pozwoli-
503
504
Chcemy dostac dowody jego winy, panie, nim wyrazimy zgode na egzekucje. A do tego czasu spodziewamy sie, z e bedzie z y.
Niech dostaje przynajmniej z onierskie racje poradzi ksia
ze Rozumny.
Nikt nie zarzuci, z e go rozpieszczasz, panie, a bedziemy go mieli z ywego. . .
do powieszenia albo rzadzenia
Ksiestwem Kozim.
Ksia
ze Wadczy skrzyzowa ramiona na piersi i nie odezwa sie sowem. Wiedziaem, z e bede dostawa wode i chleb. Prbowaby tez odebrac mi paszcz, ale
mia swiadomosc , z e bede o niego walczy. Ruchem brody kaza straznikom zamkna
c drzwi celi. Kiedy sie zatrzasney, skoczyem naprzd, uchwyciem sie krat
i patrzyem za odchodzacymi.
sie paszczem. Najcieplejsza wena nie moga wygnac mrozu z mojej duszy. Jak przypyw wdziera sie do morskich jaskin, tak mnie przepenia swiadomosc nieuniknionosci smierci. Znw byem bliski omdlenia. Poradziem z nim sobie, niepewnie rozwazajac,
jaki sposb moze wybrac ksia
ze Wadczy,
z eby mnie pozbawic z ycia. Tak wiele ich byo. Podejrzewaem, z e bedzie chcia
wymusic na mnie przyznanie sie do winy. Jesli zyska dosc czasu, moze mu sie to
udac. Prbowaem o tym nie myslec, nie roztrzasa
c tak szczegowo, z e miaem
umrzec bolesnie.
Pewna ulge przyniosa mi swiadomosc , z e mogem go oszukac. W sekretnej kieszonce skrwawionego rekawa ciagle
tkwia trucizna, ktra tak dawno temu
przygotowaem dla Osika. Gdyby zapewniaa agodniejsza smierc, poknabym
w obszerny paszcz. Miaem nadzieje, z e ksieciu Krzepkiemu nie bedzie go bardzo brakowao. By to prawdopodobnie ostatni ludzki gest w stosunku do mnie.
Nie spaem. Uciekem do swiata mojego wilka.
Obudziem sie pzniej ze zwykego snu, w ktrym Ciern strofowa mnie, z e
nie uwazam nalezycie. Skuliem sie jeszcze bardziej w ogromnym paszczu ksie
cia Krzepkiego. Swiato
pochodni przeciekao do mojej celi. Dzien to by czy noc?
Nie potrafiem powiedziec, ale odniosem wrazenie, z e geboka noc. Sprbowaem zasna
c. Ciern natarczywie baga mnie o cos. . .
Usiadem wolno. Z pewnoscia syszaem Ciernia. Gos wyda sie cichszy. Poozyem sie z powrotem. Teraz syszaem lepiej, ale nadal nie mogem rozrznic
505
sw. Przycisnaem
tonem.
Nie rozumiem powiedziaem gosniej.
Gos Ciernia brzmia dalej, bardziej podekscytowany, ale nie gosniejszy.
Nie rozumiem! krzyknaem
Znw poozyem sie na awie. Gos Ciernia ucich. Skonny byem zgodzic sie
ze strazniczka. Jakis czas nie spaem, zastanawiaem sie, co Ciern prbowa mi
powiedziec. Watpiem,
jak
bystra rzeka. Wciagn
ea mnie, uniosa, zabraa ze soba.
Na twoim miejscu trzymabym sie od tego z daleka.
506
wytracony
sie
odruchowo, a potem siedziaem i mrugaem nie przyzwyczajony do tak silnego
blasku.
Czy to on? zapyta ksia
ze Wadczy agodnym tonem. Dziewuszka przygladaa
na nia, prbujac
odgadna
c, dlaczego
wydawaa mi sie znajoma.
Tak, panie. . . ksia
ze . . . wasza wysokosc , krlu. To on. Poszam wtedy rano
do studni, musiaam przyniesc wode, bo inaczej dziecko by umaro, tak samo
jakby je zabili. Akurat byo spokojnie w caym miescie i cicho jak makiem zasia.
No wiec poszam do studni z samego rana, skradaam sie przez mge, panie. No
i tam by wilk, przy samej studni. Podnis sie i patrzy na mnie. A potem wiatr
poruszy mge i wilk znikna.
Zmieni sie w czowieka. Tego czowieka, wasza
wysokosc , krlu. Wpatrywaa sie we mnie zogromniaymi oczyma.
Teraz ja sobie przypominaem. Tamtego ranka, po bitwie o Straznice Zatoki,
Slepun
i ja odpoczywalismy przy studni. Obudzi mnie, kiedy uciek przed dziewuszka.
Dzielna maa pochwali ja ksia
ze Wadczy i poklepa po ramieniu.
Straze, zabierzcie ja do kuchni. Dopilnujcie, z eby dostaa dobrze zjesc , potem
niech sie gdzies przespi. Nie, nie, pochodnie mi zostawcie.
Odsuna
sie od drzwi, a straznik zamkna
je dokadnie. Syszaem oddalajace
sie kroki, lecz blask pochodni przed zakratowanym okienkiem pozosta. Kiedy
kroki ucichy, ksia
ze Wadczy odezwa sie ponownie.
No i, bekarcie, wyglada
na to, z e gra sie skonczya. Pewnie twoi zwolennicy predko cie opuszcza, kiedy zrozumieja, do czego doprowadzies. Sa takze inni
swiadkowie. Beda mwili o wilczych sladach i zagryzionych ludziach tam, gdzie
walczyes w Straznicy Zatoki. Nawet kilkoro sposrd naszej gwardii zamkowej
bedzie musiao pod przysiega zeznac, z e po twojej walce z ofiarami kuznicy ciaa nosiy slady zebw i pazurw. Westchna
z zadowoleniem. Syszaem, jak
umieszcza pochodnie w uchwycie. Jeszcze wrci do drzwi. Ledwie mg na mnie
zerkna
c przez okienko. Wstaem, podszedem blizej, spojrzaem na niego z gry.
Odstapi.
Odczuem z aosna satysfakcje.
Urazio to jego godnosc .
Taki byes atwowierny. Taki gupi. Ledwie wrcies z gr, z podkulonym
ogonem, a juz wyobrazies sobie, z e askawosc Szczerego wystarczy, bys przezy.
Ach, te twoje gupie intrygi! Znaem je wszystkie. Wszystkie, bekarcie. Wiedzia508
31. TORTURY
Nic nie cieszyo ksiez niczki Niestrudzonej, tylko polowanie na ogierze Srokaczu. Wszystkie dworki ja przestrzegay, ale nie suchaa rad. Ostrzegali ja mozni
panowie, lecz szydzia z ich obaw. Nawet krlewski koniuszy prbowa sie sprzeciwic jej woli:
Ksiez niczko, ogier powinien zgina
c we krwi i ogniu, gdyz zosta uozony
przez Rozumiejacego
***
Cienie krat tanczyy na scianie w swietle pochodni zostawionej przez ksiecia Wadczego. Jakis czas przygladaem
kundli. Nie. Pjde spokojnie i poczekam, az trafi mi sie sposobnosc ataku na ksiecia Wadczego. Na pewno tam bedzie, chce patrzec, jak umieram. A co
z przysiega dana krlowi Roztropnemu, iz nie zabije jego syna? Juz mnie nie obowiazywaa.
A moze jednak? Nikt nie mg mnie ocalic. Nie ma sensu sie zastanawiac, czy Ciern cos zrobi, czy ksiez na Cierpliwa mogaby cos wskrac. Kiedy juz
ksia
ze Wadczy torturami wydobedzie ze mnie przyznanie do winy. . . czy bedzie
mnie trzyma przy z yciu, z eby powiesic i pocwiartowac na oczach wszystkich?
Oczywiscie, tak. Dlaczego odmawiac sobie przyjemnosci? Czy ksiez na Cierpliwa przyjdzie patrzec na moja smierc? Oby nie. Moze Lamwka zdoa ja od tego
odwiesc . Odrzuciem wasne z ycie, poswieciem wszystko dla niczego. Przynajmniej zabiem Pogodna i Prawego. Czy ten cel by wart mojego istnienia? Czy
ksiez na Ketriken w ogle ucieka? Czy ukrywa sie gdzies posrd zamkowych murw? Czy wasnie to prbowa mi powiedziec Ciern? Nie. Miotaem sie bezadnie
pomiedzy myslami, niczym szczur uwieziony w beczce na deszczwke. Bardzo
chciaem z kims porozmawiac. Z kimkolwiek. Zmusiem sie do spokoju i w kon
Bracie. . . siegnaem
ku Slepunowi.
Jestem. Zawsze jestem przy tobie.
Opowiedz mi o tamtej nocy.
O ktrej?
O tej, gdy poprowadzies ludzi z zamku do Serca Stada.
Wysili pamiec . Traktowa swiat po wilczemu. Co sie stao, to sie stao. Planowa z ycie tylko do nastepnej zdobyczy, nie pamieta wydarzen sprzed miesiaca
lub
roku, chyba z e bezposrednio dotyczyy spraw zwiazanych
z przezyciem. Pamieta
klatke, z ktrej go uwolniem, ale gdzie polowa cztery noce temu, gineo w zapomnieniu. Pamieta o oglnie waznych rzeczach: gdzie szukac czesto uzywanej
krliczej sciezki, czy gdzie znalezc z rdo, ktre nigdy nie zamarzao; natomiast
szczegy odchodziy w niepamiec na zawsze. Przno byoby pytac, ile krlikw
zabi przed trzema dniami. Wstrzymaem oddech. Czy wilk da mi nadzieje?
Zaprowadziem ich wszystkich do Serca Stada. Szkoda, z e cie tu nie ma.
Wbi mi sie w warge kolec jezozwierza. Nie moge go wyja
c. Boli.
511
A skad
zes ty go wzia?
Musiaem sie usmiechna
c. Doskonale wiedzia,
czym grozi polowanie na to zwierze, a jednak sie nie opar pokusie i pozar tusta
zdobycz.
To nie jest smieszne.
Wiem. To rzeczywiscie nie byo smieszne. Kolec jezozwierza jest zakonczony haczykowato, bedzie sie zagebia w ropiejacej
ranie. Bardzo przeszkadza
w polowaniu. Skupiem sie na problemie wilka. Pki mu go nie rozwia
ze , nie
bedzie mysla o niczym innym. Jesli grzecznie poprosisz, Serce Stada ci go
wyjmie. Mozesz mu zaufac.
Odepchna
mnie, kiedy do niego mwiem. . . Ale potem sam do mnie mwi.
Powtrz jego sowa.
Wilk podja
wielki wysiek, by sobie przypomniec.
Tamtej nocy. Kiedy poprowadziem ich do niego. Powiedzia mi: "Przyprowadz ich tutaj, a nie do lisiej nory".
Pokaz mi miejsce, gdzie poszliscie.
To byo trudniejsze, ale sprbowa. Przypomnia sobie pobocze drogi omiatane sniegiem, na nim Brusa obok Sadzy i Fircyka. Wkrtce ujrzaem samice w lisiej skrze i bezwonnego. Tak ich nazywa. Ciernia pamieta doskonale, gwnie
dzieki wielkiej woowej kosci, porzadnie
sie do siebie.
Mnie tez odepchna.
Jeden raz. Wystarczyo. Jesli sie zwrcisz do niego
z prosba o pomoc, na pewno cie nie odepchnie.
Nie mozesz ty go poprosic?
Nie moge z nim rozmawiac tak jak z toba, a jest za daleko, z ebym mg do
niego zaszczekac.
512
No to sprbuje sam zdecydowa Slepun
bez przekonania.
Pozwoliem mu odejsc . Zastanowiem sie, czyby nie sprbowac wytumaczyc
mu swojej sytuacji. Zdecydowaem, z e lepiej nie. Nic nie mg zaradzic, a miaby zmartwienie. Powie Brusowi, z e to ja go przysaem, a wwczas krlewski
koniuszy bedzie wiedzia, z e ciagle
jeszcze z yje. Niewiele wiecej miaem mu do
przekazania.
Potem mina
dugi czas. Wypalia sie pochodnia zostawiona przez ksiecia
Wadczego. Nastapia
podszed mi do garda. Cicho wstaem, podkradem sie do drzwi. Wyjrzaem w kierunku posterunku strazy.
Szed korytarzem niczym cien. Cicho, ale sie nie skrada. By niepozorny, wasciwie trudny do zauwazenia. Nigdy dotad
nie widziaem podobnego zastosowania Mocy. Wosy na karku staney mi deba, gdy Stanowczy pojawi sie po drugiej
stronie drzwi. Nie odezwa sie, a ja nie smiaem wyrzec sowa. Samo patrzenie na
niego juz byo zbyt duzym otwarciem, a przeciez obawiaem sie odwrcic wzrok.
Moc migotaa wok niego niczym aura swiadomosci. Skuliem sie w sobie jeszcze ciasniej, odepchnaem
513
raptownie, ani wolno, tylko jak dym rozwiewany przez bryze. Troche tu, troche
tam i nie ma.
Kiedy znikna,
wrciem na kamienna awe. Nabraem geboko powietrza, wypusciem je i nadal drzaem w srodku. Przeszedem prbe, tym razem wytrwaem.
Oparem sie o zimna sciane i raz jeszcze spojrzaem na drzwi.
Swidroway
mnie pprzymkniete oczy Stanowczego.
Podskoczyem tak raptownie, z e otworzya mi sie rana na udzie. Spojrzaem
w okienko. Nic. Znikna.
Serce bio mi jak oszalae. Zmusiem sie, z eby podejsc
do drzwi i wyjrzec na korytarz. Nikogo tam nie byo, o ile mogem zobaczyc.
Znikna.
Nie mogem w to uwierzyc.
Pokustykaem z powrotem na awe, otuliem sie paszczem ksiecia Krzepkiego. Gapiem sie w okienko, czekajac
na ruch, na jaka
s zmiane w mdym swietle
pochodni wartownikw, na cokolwiek, co by mi zdradzio, z e Stanowczy przyczai sie pod drzwiami. Nic. Zapragnaem
siegna
c Rozumieniem czy Moca,
obojetne, sprawdzic, czy dabym rade go tam wyczuc. Nie smiaem. Nie mogem
tego zrobic nie otwierajac
dostepu do siebie.
Wzmocniem obrone mysli, po kilku chwilach jeszcze ja poprawiem. Im bardziej prbowaem sie uspokoic, tym bardziej sie baem. Jeszcze niedawno obawiaem sie tortur fizycznych. Teraz kwasny pot strachu spywa mi po plecach i skroniach, kiedy zrozumiaem, co Stanowczy mgby mi zrobic, gdyby sie przedar
przez mury Mocy. Wystarczy, z e raz znajdzie sie w mojej gowie, a stane przed
ludzmi i ze szczegami opowiem, jak zamordowaem krla Roztropnego. Ksia
z e Wadczy wymysli dla mnie cos gorszego niz smierc. Miaem zgina
c, oskarz ywszy siebie o tchrzostwo i zdrade. Miaem czogac sie u jego stp i bagac
o wybaczenie. Co za hanba!
Chyba minea noc. Raz sie zdrzemnaem
sie, pozwalajac
paszczowi ksiecia Krzepkiego opasc na awe.
Dowdca uczyni skapy
gest i dwch straznikw wzieo mnie miedzy siebie.
ustawiono tylko jeden fotel. W kazdym uchwycie ponea pochodnia, wnetrze byo bolesnie jasne dla moich odzwyczajonych od swiata oczu. Straznicy zostawili
mnie na srodku i doaczyli
do innych, stojacych
Piorun. Zadnych
zaman. Jak juz z niego wydobedziemy zeznanie, bedzie
musia jakos wyglada
c. Rozumiesz?
Piorun krtko skina
gowa. Rozwiaza
gruby zimowy paszcz, upusci go na
ziemie, sciagn
a
takze koszule. Pozostali patrzyli z kamiennymi twarzami. Przypomniaa mi sie rada Ciernia, udzielona bardzo dawno temu: Zniesiesz torture
duzej, jesli bedziesz sie skupia nie na tym, co masz zataic, lecz na tym, co powinienes mwic. Syszaem ludzi, ktrzy w kko powtarzali to samo zdanie jeszcze
dugo po tym, jak umilky pytania. Jesli sie skoncentrujesz na tym, co powiesz,
mniej prawdopodobne, z e wyjawisz tajemnice.
Ta teoretyczna rada niewiele mi daa. Ksia
ze Wadczy najwyrazniej nie mia
do mnie pytan.
Piorun by wyzszy i ciez szy ode mnie. Najwyrazniej jada ostatnio duzo wiecej niz ja. Rozciaga
sie i rozgrzewa, jakbysmy mieli sie zmierzyc w zapasach
eto Przesilenia Zimy. Naciagn
o sakiewke zota w Swi
a
skrzane rekawice bez
palcw. Przyszed tu dobrze przygotowany. Na koniec skoni sie przed ksieciem
Wadczym, ktry skina
gowa.
Co sie dzieje?
Bad
z cicho! rozkazaem Slepunowi.
Piorun podszed do mnie i mimo woli po wilczemu wyszczerzyem zeby.
Uchyliem sie przed pierwszym uderzeniem, potem krok do przodu, cios, znowu
unik. Desperacja dodaa mi zwinnosci. Nie spodziewaem sie szansy na obrone,
przypuszczaem, z e zostane zwiazany
liczek. Prowokowaem go, chciaem, z eby sie odsoni, szacowaem go, i wasnie
wtedy spada na mnie Moc. Zatoczyem sie pod naporem Stanowczego, wwczas
trzy ciosy Pioruna siegney mnie bez przeszkd. Szczeka, klatka piersiowa, kosc
policzkowa. Szybko i solidnie. Styl czowieka z duza praktyka. Usmiech czowieka, ktry to lubi.
Nastapi
dla mnie okres bez czasu. Nie potrafiem rwnoczesnie bronic sie
przed Piorunem i chronic przed Stanowczym. Dowiodem sobie, jesli myslenie
w takich okolicznosciach mozna nazwac dowodzeniem, z e moje ciao potrafi
uciec przed blem. Nie czuje blu czowiek omdlay albo martwy. Zwyciez yc nie
mogem. Postanowiem bronic umysu. Wole nie pamietac tamtego pobicia. Caa
moja obrona sprowadzaa sie do unikania ciosw, do zmuszania Pioruna, z eby za
o mdosci, poaczony
516
sciagn
aem
go z awy. Spad czesciowo na mnie. Lezaem jeszcze jakis czas. Zodacy ksiecia Wadczego byli mu posuszni. Nic mi nie zamali. Wszystko mnie
bolao, ale nic nie zostao zamane. Dostaem od nich potez na dawke blu, ale od
tego sie nie umiera.
Poczogaem sie do dzbana z woda. Nie sposb opisac, ile mnie kosztowao
wypicie kilku ykw. Miaem spuchniete i obolae rece, na przno staraem sie
nie uderzac brzegiem dzbana o usta. Woda mnie orzezwia, wyrazniej odczuwaem cierpienie. Powka chleba bya na miejscu, a jakze. Rozmoczyem kawaek,
a potem z uem go dugo. Smakowa jak krew. Piorun obluzowa mi zeby i porozcina wargi. Nos by jednym wielkim ogniskiem pulsujacego
myslec. Ksia
z e Wadczy zamierza mnie katowac dotad,
az zaatakuje Rozumieniem w obecnosci jego z odakw, ktrzy potem o tym zaswiadcza albo nie zdoam obronic
umysu przed Stanowczym, ktry wymusi na mnie przyznanie sie do winy. Ktra
droga bya bardziej prawdopodobna? Bo z e ksia
ze wygra, nie miaem watpliwo
sci. Wyjde z lochw jedynie martwy. Co mi pozostawao? Mogem ich sprowokowac, z eby mnie pobili na smierc, zanim uzyje Rozumienia albo poddam sie Mocy
Stanowczego. Mogem przyja
c trucizne, przygotowana dla Osika. Bya smiertelna. To pewne. W moim obecnym stanie umarbym szybko. W meczarniach.
Taka tortura czy inna, co za rznica. Pracowicie wywrciem koniec skrwawionego prawego rekawa na lewa strone. Sekretna kieszonke zabezpieczyem
swego czasu nitka, ktra powinna bya dac sie wyja
c przy lekkim pociagni
eciu.
Teraz zostaa zlepiona krwia. Musiaem dziaac bardzo ostroznie, z eby nie rozsypac trucizny. Bede musia poczekac, az dadza mi wiecej wody, inaczej nie przekne gorzkiego proszku, tylko sie zakrztusze i zwymiotuje. Ciagle
byem zajety
wyciaganiem
przekonujacy.
Znowu oskot pierwszego, gosniejszy, wojowniczy. Nagle krzyk.
Umrzesz, Bastardzie! Zawisniesz nad woda, a twoje ciao zostanie spalone!
Gos Brusa. Dziwna mieszanina gniewu, grozby i blu.
Zabierz go stad!
Strazniczka mwia gosno, syszaem ja wyraznie. Na
pewno pochodzia ze srdladzia.
Zabieram, juz zabieram. Znaem go. Brzeszczot. Troche za duzo wypi i tyle. Stale sa z nim te same kopoty. Chopak terminowa u niego w stajniach.
Ludzie gadaja, z e Brus powinien by wiedziec, a moze nawet i wiedzia, a nic nie
zrobi.
518
Tak! krzykna
Brus rozsierdzony. A teraz straciem robote, bekarcie!
Juz nie dla mnie kozio w herbie! Wszystko mi jedno, El z tym! Koni nie ma.
Najlepsze konie, jakie uozyem, wszystkie wysane do srdladzia,
podarowane
gupcom! Nie ma ogarw, nie ma sokow. Zostay tylko kundle i muy. Nie masz
ani jednego konia, do ktrego bym sie przyzna! syszaem go coraz blizej.
W jego gosie kipiao szalenstwo.
Dzwignaem
sie czepiajac
drzwi, uchwyciem krat. Nie widziaem samego posterunku strazy, ale dostrzegaem cienie na scianie. Cien Brusa prbowa sie przesuna
c, podczas gdy cienie straznikw i Brzeszczota ciagn
ey go z powrotem.
Zaraz protestowa Brus z pijackim uporem. Chwileczke. Tylko minutke. Suchaj, ja chce z nim tylko porozmawiac. Nic wiecej.
Grupka posunea sie ku celi, znowu stanea. Straznicy byli pomiedzy intruzem
a moimi drzwiami. Brzeszczot przywar Brusowi do ramienia. Jedna reke nosi
jeszcze na temblaku. Nie mia szans zatrzymac Brusa.
Chce tylko dostac co moje, zanim ksia
ze Wadczy wezmie, co uwaza. To
wszystko. Brus mia gos dudniacy
i bekotliwy. No, dajcie spokj. Tylko
minutke. W koncu co za rznica. On juz i tak jest trup. Znowu przerwa. Hej,
mam cos dla was. No, gdzie to jest?
Straznicy popatrzyli po sobie zmieszani.
Brzeszczot, stary druhu, zostaa ci tam jeszcze jaka moneta? Brus maca w poszukiwaniu sakiewki starego sierzanta, prychna
pogardliwie i rozwiaza
ja nad swoja donia. Monety przeskoczyy miedzy palcami, potoczyy sie raznym
deszczem. Macie, macie. Rozleg sie brzek i grzechot na kamiennej pododze, Brus rozrzuci ramiona w gescie szczodrobliwosci.
Nie, nie, Brus, przeciez nie bedziesz przekupywa strazy. Sam w koncu
trafisz do lochu. Brzeszczot schyli sie pospiesznie, zbierajac
rozsypane monety. Wartownicy przykucneli obok, dostrzegem don ukradkowo nurkujac
a w kieszeni.
Nagle w moim okienku ukazaa sie twarz Brusa. Przez chwile stalismy oko
w oko po dwch stronach krat. Na jego obliczu walczyy o lepsze smutek i odraza. Biaka mia zasnute czerwona pajeczynka, oddech mu cuchna
okowita. Na
koszuli zostay poszarpane brzegi tam, skad
wyrwano herb koza. Patrzy na mnie,
a oczy mia coraz wieksze. Jakis czas trwalismy niczym wykuci z kamienia, sa
dze, z e byo to pozegnanie. Potem Brus odchyli sie do tyu i spluna
mi w twarz.
Masz, na cos zasuzy! warkna.
To za moje z ycie. Za wszystkie godziny, wszystkie dni, ktre ci poswieciem. Lepiej byo cie zostawic, bys umar
miedzy bydletami. Powiesza cie, chopcze. Ksia
ze Wadczy kaza budowac szubienice. Nad woda, jak radzi stare madre
prawo. Powiesza cie, a potem pocwiar
tuja i spala. Nic z ciebie nie zostanie. Nie bedzie co pochowac. Zeby
cie psy nie
wykopay. Jak ci sie to podoba, chopcze? Chciabys, z eby zostay z ciebie kosci,
a jakis pies by je sobie potem wykopa? Lepiej sie po prostu poozyc i umrzec.
519
Cofnaem
c przepraszajac
podnieconych straznikw. Patrzyem za nimi, odprowadziem wzrokiem
rozkoysany cien Brusa. Stary sierzant zamarudzi jeszcze chwile, z eby uagodzic
warte.
Wytarem sline ze spuchnietej twarzy, wolno wrciem na awe. Siedziaem
dugo, pogra
zony w zamysleniu. Zawsze ostrzega mnie przed Rozumieniem.
Pierwszy pies, z ktrym sie zwiazaem,
go z caej siy, a on po prostu obrci moja agresje przeciwko mnie. Tak skutecznie, z e pzniej lata cae nawet nie prbowaem
korzystac z tej umiejetnosci. A kiedy zagodnia, ignorujac,
jesli nie akceptujac
moja wiez z wilkiem, drogo za to zapaci. Rozumienie. Tyle razy mnie przed nim
przestrzega i tyle razy lekcewazyem jego rady, przekonany, z e wiem, co robie.
I susznie.
Slepun!
Na wiecej nie byo mnie stac.
Chodz ze mna. Chodz ze mna, bedziemy polowac. Moge cie zabrac daleko
od tego wszystkiego.
520
swiata, sacz
acego
Nie teraz.
Pozegnalny prezent od Brusa? agodny koniec? Przemyslaem jeszcze raz
wszystko, co powiedzia. Lepiej poozyc sie i umrzec. Takie sowa z ust czowieka, ktry mnie uczy, z e walka sie nie skonczya, pki nie zostaa wygrana?
Zbyt duzy rozdzwiek.
Serce Stada mwi, z e powinienes isc ze mna. Teraz. Dzis w nocy. Mwi,
go kolcem.
Nie rozumiem, czego ode mnie chce poskarzyem sie.
Poz sie i ucisz. Ucisz siebie i chodz ze mna jako ja. Duga pauza, gdy
Slepun obraca cos w myslach. Zjedz to, co ci da, tylko jesli musisz. Tylko
jesli nie mozesz przyjsc do mnie sam.
Nie mam pojecia, o co mu chodzi, ale zgadzam sie z toba, z e mozemy mu
zaufac.
521
w gowie pewna mysl, ale nie chciaem jej teraz rozwazac. Scisn
aem
paczuszke
w doni. Potem owinaem
sie paszczem i wolno poozyem na awie. Wiedziaem, z e powinienem czuwac, na wypadek gdyby pojawi sie Stanowczy. Byem
zbyt zmeczony.
32. EGZEKUCJA
***
zem znalismy penie wolnosci. W jednym miejscu wartki strumien prawie nigdy
Slepunie,
przeciez jestem z toba.
Podjaem
paszcz. W jednym z z onierzy pozostaa jeszcze odrobina czowieczenstwa, bo poblad na mj widok. Na pozostaych nie znac byo wrazenia.
Poruszaem sie zbyt wolno jak na ich potrzeby, wiec ktrys chwyci mnie za ramie i poderwa na nogi. Krzyknaem
em go wyjatkowo
z e przeksztaci go
w posuszne narzedzie, nie spodziewa sie niebezpieczenstwa.
Usiad w fotelu. Ktos przynis mu podreczny stolik. Syszaem otwieranie
butelki, zapach nalewanego wina. Bl wyostrzy mi zmysy. Ksia
ze wypi. Wzbroniem sobie myslec, jak bardzo byem spragniony.
Och, spjrz na niego. Nie sadzisz,
Swit. Ksia
ze Wadczy nigdy by nie wsta o swicie. . . Cos byo nie tak z moim
wyczuciem czasu.
Stanowczy zblizy sie wolno. Nawet nie prbowaem spojrzec mu w twarz.
Oszczedzaem siy. Kopna
mnie, powietrze uszo mi z puc. Niemal w tej samej
chwili zaatakowa Moca. Tutaj przynajmniej mu sie oparem. Wrci do ksiecia.
Wasza wysokosc , jego ciao wytrzyma juz niewiele, mozna mu tylko wyrzadzi
c szkody, ktre bedzie widac nawet po upywie miesiaca.
W umysle, niestety, nadal stawia opr. Zadawanie blu moze otepic, ale nie musi sie aczy
c
z osabieniem Mocy. Nie sadz
e, z eby sie dao go zamac w ten sposb.
Nie pytaem cie o zdanie! rzuci ostro ksia
ze Wadczy. Usiad wygodniej. Za dugo to trwa. Ksia
ze ta zaczynaja sie niecierpliwic. Musi sie zamac
dzisiaj. Mwies, z e jego ciao wytrzyma juz niewiele? zapyta melancholijnie.
Co bys w takim razie zaproponowa?
Zostaw go, krlu, ze mna sam na sam. Dam ci, czego pragniesz.
Nie. Odmowa nie dopuszczaa dyskusji. Dobrze wiem, czego ty od
niego chcesz. Dla ciebie jest z rdem tryskajacym
526
Zupenie jakbym sysza krlowa Skwapliwa, kiedy bya pod dziaaniem wina albo dymu pomyslaem.
W poowie pyszaek, w poowie tchrz. Zawsze bedzie sie ba kazdego, kto nie
jest od niego cakowicie zalezny. A potem takze i tych, nawet jeszcze bardziej.
Odstawi kielich.
Dobrze. No, zaczynamy. Andrus, postaw go.
Andrus dobrze zna swoja prace, lecz jej nie lubi. Nie by delikatny, ale i nie
przesadnie brutalny. Stana
za mna, chwyci mnie za ramiona. Nie pobiera nauk
u Czernida. Mogem mu gowa zamac nos i wybic kilka zebw. Bolaoby mnie
to tylko odrobine mniej, niz gdybym nia wyrzna
o kamienna posadzke. Staem
spokojnie, rekoma osoniem brzuch. Odsuwaem od siebie bl, zbieraem siy.
Wreszcie podniosem wzrok na ksiecia Wadczego.
Przesunaem
do drugiej, w ktrej trzymaem rozgnieciony papierek z proszkiem. Zamierzaem mu go rozetrzec na ustach i nosie, miaem nadzieje, z e zdoam
go zabic.
Stanowczy udaremni moje plany. Wyrwa mi ksiecia z dretwego uchwytu
spuchnietych palcw, odepchna.
Kiedy trafi mnie ramieniem w klatke piersiowa,
siegnaem
mieszaa sie ze zami. Zaprzepasciem ostatnia szanse. Nie zabiem nawet Stanowczego. Bedzie chorowa przez kilka dni, ale zapewne nie umrze. Dochodzi
mnie szmer gosw.
Zabierzcie go do medyka rozkaza ksia
ze Wadczy. Moze bedzie
wiedzia, co mu jest. Kopna
go ktrys w gowe?
Sadziem,
Zyje
burkna.
tam. Swiato,
ciemnosc , a potem znowu swiato.
Ktos przyklak
obok mnie, zbada z wprawa. Brus? Nie. On by tylko dawnym
snem. Ten czowiek mia niebieskie oczy i mwi z nosowym akcentem mieszkanca Ksiestwa Trzody.
Straci duzo krwi, krlu Wadczy. Przycisna
mi uk brwiowy. Do porozbijanych ust przytkna
kubek z rozrzedzonym winem. Zakrztusiem sie.
Widzisz, wasza wysokosc , z yje. Dzisiaj lepiej dac mu spokj. Watpi
e, czy zdoa
odpowiadac na pytania. Bedzie mdla. Chodna profesjonalna ocena. Poozy
mnie z powrotem na pododze i odszed.
Bolesny kurcz. Nadchodzi atak. Cae szczescie, z e nie byo tu Stanowczego.
W czasie napadu choroby watpliwe,
Gupi gwniarz usyszaem. Nie waz sie umierac. Nie bede za ciebie
bra chosty.
Nastrasz go, Werdykt dotar do mnie drwiacy
gos. Bedzie sie ba, z e
jak umrze, to zrobisz mu kuku.
Zamknij sie. Tez bedziesz mia plecy odarte ze skry. Pomz go wyniesc ,
trzeba tu jeszcze posprzata
c.
***
Cela. Goe sciany. Zostawili mnie na pododze, nogami w strone drzwi. Uznaem, z e to nie w porzadku,
Teraz przyjdziesz?
Chciabym, Slepunie,
ale nie wiem jak.
***
reke z podogi na piers. Wargi miaem porozcinane i spuchniete, zeby obluzowane, dziasa
obolae. Wsadziem do ust fragment
rekawa, wyszukaem bryke zawinieta w listek. Zgryzem ja mimo blu, zaczaem
ssac. Po chwili poczuem smak karime. Dosyc przyjemny. Troche cierpki. Kiedy
zioo znieczulio mi usta, zaczaem
529
Wiem, Slepunie.
Chodz.
Prbuje. Daj mi chwile.
Jak sie zostawia wasne ciao? Prbowaem myslec o sobie tylko jako o Slepunie. Doskonay wech. Lezac
na boku, pracowicie wygryzaem spomiedzy palcw
bryke zmarznietego sniegu. Czuem jego smak i smak wasnej apy. Przygryzaem ja i oblizywaem. Podniosem wzrok. Zapada wieczr. Wkrtce najlepszy
czas na polowanie. Wstaem, otrzasn
aem
sie cay.
ciaa
na zimnej kamiennej pododze. Sama mysl o nim nadawaa mu realny ksztat.
Przebieg je dreszcz, wstrzasn
a
kosc mi, zaszczeka zebami. Nastepny atak. Tym
razem wyjatkowo
silny.
I nagle wszystko stao sie atwe. Zostawic tamto ciao dla tego. I tak juz do
niczego sie nie nadawao, w dodatku zamkniete w klatce. Nie byo sensu sie go
trzymac. Nie byo sensu w ogle byc czowiekiem.
Jestem.
Wiem. Chodzmy na owy.
Ruszylismy.
Byc soba jest atwo. Nalezy przestac myslec, co zamierza sie zrobic. Potem
przestac myslec, co sie zrobio. Nastepnie przestac myslec, z e przestao sie myslec.
Wwczas odnajduje sie terazniejszosc , czas rozciagni
ety w wiecznosci i jedyny.
Tam, w tamtym miejscu, ma sie nareszcie czas byc soba.
***
Jest jakas doskonaosc w z yciu, gdy tylko polujesz, jesz i spisz. W koncu naprawde niczego wiecej ci nie trzeba. Biegalismy samotnie, my, jeden wilk, i niczego nam nie brakowao. Bywao, z e zadowalalismy sie krlikiem, bywao, z e
nie z aowalismy krukom resztek sarny. Niekiedy przypomina nam sie inny czas,
inne z ycie. Wtedy zastanawialismy sie, dlaczego by taki wazny. Jesli nie bylismy
godni, nie zabijalismy, a gdy nie udao sie zabic, bylismy godni. Zmrok i swit
to najlepszy czas na owy, a inne pory sa dobre na spanie. Poza tym czas nie mia
znaczenia.
Zycie
wilka, podobnie jak psa, trwa krcej niz czowieka, jesli je mierzyc
liczba dni oraz pr roku, ale po dwch latach szczeniak jest dorosy, silny i umie
wszystko, czego mu trzeba, z eby byc mysliwym, obronca lub przewodnikiem.
Pomien jego z ycia pali sie krcej, ale intensywniej niz czowieczego z ywota.
Trzeba mu ledwie dziesiatka
lat na to, na co czowiek zuzywa piec lub szesc razy
wiecej. Rok dla psa jest jak dekada dla czowieka. Nie brakuje czasu temu, kto
zawsze z yje w terazniejszosci.
Tak wiec rozrznialismy noce i dni, gd i uczucie sytosci. Beztroska radosc
i niespodzianki. Zapac mysz, podrzucic ja wysoko, mlasna
c, schrupac. Jak dobrze. Wystraszyc krlika, scigac go, gdy kluczy i zatacza koa, nagle wyduzyc
krok i dopasc go w fontannie sniegu i futra. Jedno potrza
sniecie amie mu kark,
potem leniwa uczta, rozedrzec mu z oadek,
traca
c nosem ciepe wnetrznosci, potem jesc soczyste mieso, chrupac kostki z eber. Ociez aosc z przejedzenia i sen.
Pobudka, znowu polowanie.
531
przesytu. Sztorm, ktry zacina deszczem ze sniegiem, zapedza nas do nory. Spimy
z nosem przy ogonie, na zewnatrz
hula wiatr. Budzi nas swiato poyskujace
przez
warstwe biaego puchu. Kopiemy, oto jasny dzien zimowy, ktry lada moment
zgasnie. Na ani zostao jeszcze mieso, zmrozone, krwiste i sodkie, wystarczy
wyciagn
a
c spod sniegu. Cz moze byc piekniejszego od swiadomosci, z e czeka
na ciebie doskonae mieso?
Chodz.
Zatrzymujemy sie. Nie. Mieso czeka. Ruszamy kusem.
Chodz do mnie. Chodz. Mam dla ciebie mieso.
Mamy mieso. Znacznie blizej.
Slepunie!
Odmiencu! Serce Stada was wzywa.
Znowu sie zatrzymujemy. Drzymy. To nieprzyjemne. A kim jest dla nas Serce
Stada? Nie jest stadem. Mieso mamy blizej. Postanowione. Ruszamy nad brzeg
stawu. Tutaj. Gdzies tutaj. Kopiemy. Jest. Przyleciay kruki, czekaja, az skonczymy.
Slepunie!
Odmiencu! Chodz do mnie. Chodz. Wkrtce bedzie za pzno.
Mieso jest zmrozone, chrupie w zebach. Jeden kruk zlatuje z drzewa, ladu
je na sniegu, niedaleko. Hop, hop, podskakuje. Przekrzywia ebek. Dla zabawy
skaczemy na niego, zrywa sie do lotu. Cae mieso nasze. Starczy na dugo.
Chodz. Prosze. Chodz. Prosze. Chodz szybko, chodz teraz. Wracaj do nas.
Jestes potrzebny. Chodz. Chodz!
Nie odszed. Kadziemy uszy po sobie, ale ciagle
go syszymy.
Chodz, chodz, chodz!
Niszczy radosc jedzenia tym upartym skamleniem. Dosyc. Wystarczy na razie,
jestesmy syci. Pjdziemy, niech wreszcie zamilknie.
Dobrze. Tak dobrze. Chodz do mnie, chodz do mnie.
Idziemy, biegniemy w zapadajacych
532
za jasne, nie sposb na nie patrzec. Serce Stada przestaje kopac. Podnosi na nas
wzrok.
Chodz mwi. Chodz.
Czarna ziemia, zmarzniete grudki na czystym sniegu. On wskakuje do dziury
z guchym odgosem, jaki wydaje jelen walacy
rogami w drzewo. Kuca, uzywa
narzedzia, ktre upie i drze. Siadamy, ogon wyciagni
ety sztywno po ziemi. Co to
ma wsplnego z nami? Jestesmy najedzeni, moglibysmy teraz spac. Nagle patrzy
na nas.
Zaczekaj. Jeszcze chwile. Zaczekaj.
Warczy cos do tego drugiego, tamten opuszcza swiato do dziury. Serce Stada
sie pochyla, ten drugi mu pomaga. Cos wyciagaj
a. Won tego czegos jezy nam
siersc na karku. Odwracamy sie, rzucamy do ucieczki, zawracamy, nie mozemy
odejsc . Tu jest strach, niebezpieczenstwo, grozba blu, samotnosci, konca.
Chodz. Chodz do nas, chodz tutaj. Teraz jestes potrzebny, nadszed czas.
Nie nadszed. Czas jest zawsze, jest wszedzie. Potrzebujesz nas, ale moze my
nie chcemy byc potrzebni. Mamy mieso i ciepe miejsce do spania, i nawet mieso
na nastepny raz. Peny z oadek
533
W gardzieli rodzi nam sie warkot, ale on nie odwraca wzroku. Kulimy sie,
ogon pod brzuchem, chcemy odejsc , ale on jest silny. Bierze to cos za reke i ka
dzie nam te don na bie. Zeby
smy sie nie ruszali, chwyta nas za siersc na karku.
Wrc. Musisz wrcic.
Kulimy sie mocniej, wbijamy pazury w zasniezona ziemie. Garbiac
grzbiet
prbujemy sie wycofac, choc o jeden krok. On ciagle
trzyma za kark. Zbieramy
siy, z eby sie wyrwac i uciec.
***
Zyjesz,
chopcze, z yjesz.
Nagle przycisna
mnie do siebie, jego brodata twarz znalaza sie tuz przy mojej, goraca
za skapnea mi na policzek. Koysa mnie w ramionach, siedzac
na
brzegu mojego grobu.
Zyjesz,
synu. Zyjesz.
EPILOG
jak martwe.
Ja w to nie wierze.
W koncu wiec wrciem do czowieczej postaci. Choc zajeo mi troche czasu
przypomnienie sobie, iz byem czowiekiem. Nadal niekiedy w to watpi
e.
Nie wrciem do z ycia Bastarda Rycerskiego. Na caym swiecie tylko Brus
i Ciern wiedzieli, z e nie umarem. Wsrd innych niewielu wspominao Bastarda
z usmiechem. Ksia
ze Wadczy odebra mi z ycie pod kazdym wzgledem. Gdybym sie przed kims pojawi w swoim ludzkim ciele, dabym jedynie dowd, z e
splamiem sie zakazana magia.
Umarem w celi. Moja smierc rozgniewaa wadcw nadbrzeznych, ale ksia
ze
Wadczy stawi im czoo, gdyz mia wystarczajace
dowody mojej winy. lego z odacy prawdopodobnie unikneli chosty, swiadczac,
iz zaatakowaem Stanowczego Rozumieniem i w ten sposb spowodowaem jego duga chorobe. Twierdzili,
z e pobili mnie. z eby go ode mnie uwolnic. W obliczu tak licznych swiadkw
wadcy ksiestw nadbrzeznych nie tylko odwrcili sie ode mnie, ale tez musieli
wygnany z wasnych domw albo wziety w niewole, gdy Zawyspiarze przywaszczali sobie nasza ziemie. W zastraszajacym