Professional Documents
Culture Documents
VI
Tajemniczy Nieznajomy.
Nifriel nadzwyczaj szybko stana na nogach. Po tym wszystkim czua tylko wcieko.
Zamierzaa zanie Thorowi t chdoon map i powiedzie, eby sobie j wsadzi w swoj
asgardzk rzy. Uratowaa go od pewnej mierci, ba tortur gorszych ni ona. Tymczasem jego
bosko obwieci swoje odejcie. No tak, jaka marna, niemiertelna elfka nie moe si rwna z
jego majestatem. Pogrona toniciem we wasnej wciekoci, zupenie ignorowaa wyrazy twarzy
mijanych osb. Stranikom sowa stany kokiem w gardach, przechodnie zamierali jeden po
drugim, a ci mniej lub bardziej pijani rzucali niewybredne komentarze odnonie losu biednego
chopa u jej boku. Skrcajc w prawo, do dzielnicy rzemielnikw, zostawia za sob ca gawied.
Cikie bydle, ktre wloka dawao mocno o sobie zna. Cae szczcie kilka uliczek dalej pracowa
zaprzyjaniony rzenik, z ktrym zawsze dobijaa uczciwych interesw. Rosy elf o susznej
posturze poprawi jasne wosy spite na karku w kitk, pogwizdujc z wyrazami uznania widzc
zdobycz.
- Ho ho, ale bestia! - zakrzykn dostrzegszy Nif, po czym pomg cign lin.
- atwo nie byo, jednak efekt jest wicej ni zadowalajcy.
- Noga dostatecznie dobrze wyraa koszt jaki panienka poniosa mrukn gaszc fajk. Pewnie mam go oskrowa?
- Zrb to najlepiej jak umiesz. Oferuj trzy czwarte misa jako zapat.
- Trzy czwarte zmruy oczy oceniajc niedwiedzia. - Dobrze, dobrze odpar po chwili,
wieszajc na haku p krowiej tuszy. - Przyjd jak godzin pniej, musz ogarn jeszcze te dwa
wieprzki wskaza tasakiem miso lece w gbi pomieszczenia.
- Interesy z tob to prawdziwa przyjemno.
- Nie przymilaj si tak, maa pogrozi artobliwie palcem.
Ledwie wysza na Alej Siy, a ju usyszaa za plecami krzyki Zeirry. Ilekro jej noga stanie
w Arrentur, jest pierwsz osob, ktr spotyka.
- Gdzie ty bya?! - ofukna brunetk zamiast powitania. - W ogle wygldasz jakby
wypeza z paszczy jakiego potwora!
- Spod pazurw jest bardziej trafne sprostowaa beznamitnie. - Niedwiedzich ucilia.
- Nic wielkiego, ryzyko wykonywanej pracy.
- Aha, a krowy lataj mrukna cignc przyjacik za rk.
- Dokd mnie zabierasz?! Puszczaj!
- Musz obejrze t twoj nog, poza tym chc wreszcie poby troch z przyjacik, jak za
dawnych czasw.
- Mam tylko godzin, musz by u rzenika, potem u kunierza i...
Zei wcale jej nie suchaa, tylko uparcie wloka elfk w stron jej domu. Kiedy tylko weszy
do mieszkania, a drzwi zostay zamknite, nadesza chwila prawdy. Pokj niezmiennie wypeniaa
niezwyka ciemno, jedynie skpe strugi mdego wiata przecinay mrok niby pajcze nici.
Podoga nosia jeszcze niezatarte lady obecnoci owczyni po tym, jak przysza przygotowa
rzeczy na wypraw.
- To teraz mi powiesz dokd tak chodzisz dzie w dzie nakazaa stanowczo, chcc zerwa
z Nif spodnie.
- Zazdrosna jeste, e tak si na mnie rzucasz? - zakpia, unikajc odpowiedzi. - Lubisz na
stojco czy moe lepiej w ku?
Nif postpia kilka krokw do tyu, siadajc na wysuonym materacu. Wiedziaa ju, e
konfrontacja jest nieunikniona.
- Zaniepokojona cigna, rozwijajc bandae. - Pewnie jak zwykle nie dbasz o siebie urwaa wypowied widzc wprawne szwy. - No prosz, kto ci zaata ran?
- Sama odpara krtko, prbujc ukry prawd.
- Kamiesz, masz zupenie inny sposb szycia stwierdzia, patrzc badawczo na elfk.
- Zei, prosz ci, zostaw ten temat poprosia ponurym tonem. - Im mniej wiesz tym lepiej
dla nas obu.
- Do cikiej cholery, w co tym razem wdepna?! To pewnie ma zwizek z tym
pobojowiskiem niedaleko miasteczka dedukowaa cakiem trafnie. - Od zawsze lubia
niebezpieczestwo.
- I tak mi nie uwierzysz daremnie prbowaa j zniechci.
- Owszem, jeli bdziesz z uporem zataja fakty.
- Dobrze, tylko nikomu ani sowa! - zagrozia surowo, na co ta druga przytakna
kiwniciem gowy. - Byam wtedy niedaleko, obudzi mnie huk, mao nie spadam z drzewa. W leju
znalazam czowieka. Bredzi co o jakim Asgardzie, mocie, mia poamane ebra. Z pocztku
chciaam go zabi, ale...
- Litoci, oszczdzia czowieka?! Przecie to szpieg! - wrzasna czarna, jednak zaraz
zostaa uciszona przez do owczyni zatkajc usta.
- Nagi, bezbronny mczyzna, niby jak miaby szpiegowa? Prosz ci, pomyl logicznie
patrzc w oczy przyjaciki, usiowaa przemwi do rozsdku.
- Po chwili namysu, chyba masz racj wybekotaa stumionym gosem. - Przekroczenie
bramy miasteczka jest rwne mierci, pod murami wiele nie usyszy, bez ubrania i ranny... pokrcia gow, mwic ju swobodnie. - Mam nadziej, e wiesz co robisz. Jeli kto pozna
prawd, grozi ci wygnanie albo mier.
- Zaryzykuj. Musze dotrzyma obietnicy.
- Caa, honorowa, ty westchna. - To on zaata t dziur w udzie, prawda?
- Tak, tylko teraz, po tym wszystkim chce odej, szuka tego swojego Mjo...Mia...mota i
drogi do domu.
- Daj chopu kopniaka na drog, wicej nie trzeba elfka zmruya oczy patrzc jak
towarzyszka walczy ze sob. - Durna jestem, przecie ty si do niego przywizaa.
- Ani troch... - usilnie zaprzeczaa, kryjc oczy pod zason brudnych wosw.
- Mhm... - mrukna z niedowierzaniem. - Ledwo go znasz, a ju tracisz gow.
- Mam eb we waciwym miejscu.
- Nif, posuchaj samej siebie. Wierzysz w opowieci o magicznej krainie, motkach i innych
cudach. Jak masz gwarancj, e to prawda?
- adnej wybekotaa. - Zaufaam mu, tak zwyczajnie.
- A Deith? Przecie bylicie tak blisko.
Oczy owczyni byszczay ju od ez, kolejny cier zosta wbity w serce.
- Wyjecha, przesta pisa. Teraz ten czowiek odchodzi odpowiadaa cicho, nie panujc
ju nad dreniem gosu.
- Jeli chcesz zna moje zdanie zacza spokojnie. - Uwaam to za jakie szalestwo, ale
wierz, e nadal masz swj rozum. Mog doradzi tylko jedno pomw z nim otwarcie, powiedz
jak bol jego sowa. Odrzu dum jeli ci zaley.
- Boj si.
- Stwrco daj mi si! Musisz dziaa, strachem nie podbijesz mskiego serca! - warkna
zdenerwowana. - Dzi jednak potrzebujesz chwili wytchnienia. Mam zamiar zabra ci do dobrej
karczmy na rynku, wypijemy co nieco, zapomnisz przez chwil, odpoczniesz.
- Dzikuj, Zei odpara z bladym umiechem.
- Ty mi lepiej powiedz czy ten twj jak mu tam?
- Thor.
- Mmm, brzmi wadczo. Wic skoro widziaa tego Thora jakim go stwrca ulepi to chyba
moesz opisa jego... - nie skoczya, gdy Nif uderzya j poduszk.
- Marzenia citej gowy! Ale stwrca mia rozmach, hojno oraz dobry gust.
posiada.
- Spotkanie z niedwiedziem, szkoda czasu, by dry temat.
- Ja chtnie zastpi koleank - wtrcia Zeirra.
Elf obdarzy j ciepym umiechem, po chwili taczyli ju w najlepsze. owczyni miaa
ochot uciec, zrobiaby to gdyby nie ch poznania zamiarw tajemniczego adoratora. Czekaa
cierpliwie tyle ile byo trzeba, popijajc wino. Z tym te musiaa uwaa eby nie przedobrzy.
Wrcili rozbawieni po dugiej zabawie penej piskw i miechu.
- Wiecie co syszaem na trakcie kiedy podrowaem w te strony? - spyta nagle, liczc na
zainteresowanie milczcej.
- Mw, mw, pewnie znasz jakie ciekawe ploteczki zachcaa Zei.
- Podobno dowdca gwardii krlewskiej ma przyby do Arrentur oznajmi spokojnie. Tylko jak on mia na imi? Der..., Demi... - myla gono, drapic si po gowie. - Ju wiem, Deith!
- zakrzykn obserwujc jednoczenie reakcj Nif.
Cho lena panna wcale nie zdradzaa cienia emocji, Loakir czu si zadanego ciosu.
- To pewnie jaka plotka powiedziaa obojtnie brunetka. - Kiedy ma zoy ow wizyt?
- Za jakie dwa dni, jeli prawd powiadaj wzruszy ramionami. - Tymczasem pora na
mnie, mam nadziej, e jeszcze was ujrz skin uprzejmie gow, wstajc.
Zeirra szepna mu co do ucha, na co kiwn potakujco, potem odprowadzia elfa tsknym
wzrokiem.
- Dziwne, e za nim nie poleciaa Nifriel burkna po chwili.
- Teraz to ty wygldasz na zazdrosn rzucia przyjacice kliw uwag.
owczyni wstaa bez sowa, zabraa ze sob otwart butelk wina, razem z drug jeszcze nie
ruszon, kazaa zapakowa kawaek pieczeni, ktry zamwia i wysza.
- No dalej, obra si! - czarna krzykna za wychodzc.
________________________________________________
Nifriel/Ainei/Zeirra/Deith i cay wiat zesania (c) Nifriel
Thor/Asgard/Loki (c) Marvel